POLSKA LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ANDRZEJ FRISZKE Pamięci dziadka Aleksandra, żołnierza PO W, Wojska Polskiego, Armii Krajowej, więźnia stalinizmu oraz ojca Edmunda, duchownego ewangelickiego, więźnia niemieckich obozów koncentracyjnych isk opracowanie graficzne Andrzej Barecki redakcia Krzysztof Oblucki opracowanie indeksu nazwisk Włodzimierz Capelik koncepcja map Andrzej Friszke wykonanie map Mirosław Bizon korekta Jolanta Spodar Na obwolucie wykorzystano wizerunek orła Wojska Polskiego Na okładce wykorzystano fragment niemieckiej mapy Generalnego Gubernatorstwa z 1943 roku Wydanie I ISBN 83-207-1711-6 Zdjęcie autora na skrzydełku obwoluty: © Krystyna Sanderson Copyright O by Andrzej Friszke, 2003 Copyright © by Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2003 Wydawnictwo ISKRY ul. Smolna 11, 00-375 Warszawa Dział handlowy: tel./faks (0-prefiks-22) 827-33-89 e-mail: iskry(g iskry.com.pl www.iskry.com.pl ł ,1 SPIS RZECZY WSTĘP 1. POLSKA PODBITA Okupacja niemiecka Okupacja sowiecka Zagłada Żydów „Wojna domowa" na Kresach 2. POLSKA WALCZĄCA Rząd i wojsko Polskie Państwo Podziemne Decydujący rok 1944 Jałta 3. DEMOKRACJA LUDOWA Polska Lubelska Między Jałtą a Poczdamem Walka o wybory Podziemie Przesiedlenia, deportacje, migracje Postawy i zachowania Odbudowa Po wyborach 4. STALINIZM Monopartia Stalinizacja życia państwowego i społecznego Plan sześcioletni Front ideologiczny Walka z Kościołem Terror Emigracja 5. ROK 1956 Droga do Października Droga do stabilizacji 11 12 25 34 43 51 51 65 82 98 105 105 114 118 128 135 142 147 152 163 164 175 182 191 196 201 209 215 215 226 6. MAŁA STABILIZACJA 235 Polska w bloku 237 System władzy 247 Gospodarka 262 1 Społeczeństwo 266 1 Partia a Kościół 273 Kultura 280 Emigranci 284 Niepokorna inteligencja 288 Marzec 1968 293 Grudzień 1970 303 7. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 309 Odnowa 311 PRL i świat 317 Zbudujemy drugą Polskę 319 Piramida władzy 327 Czerwiec 1976 339 Opozycja 341 Polski Kościół i polski papież 349 Kryzys 359 8. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 367 Sierpień 367 Związek zawodowy i ruch społeczny 372 Władza 380 Bydgoszcz 386 Pozorny spokój 390 1 Zjazd „Solidarności" 393 | Konfrontacja czy porozumienie 395 1 9. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 403 1 Stan wojenny 404 Opór 413 Normalizacja 426 Mała liberalizacja 438 Okrągły Stół 445 10. ZMIANA SYSTEMU 461 1 Wybory czerwcowe 462 1 „Wasz prezydent, nasz premier" 465 11. POLSKA 1939-1989. PRÓBA BILANSU 469 NOTA BIBLIOGRAFICZNA 483 INDEKS 509 WSTĘP Historia najnowsza to korzenie naszej współczesności, czas objęty pamięcią żyjących jeszcze pokoleń. Historia najnowsza budzi więc emocje i żywe dyskusje, bywa przedłużeniem w przeszłość konfliktów ideowych i politycznych. Historyk zajmujący się tym okresem musi brać pod uwagę, że jego dzieło będzie czytane przez bohaterów i świadków zdarzeń. Nieraz dochodzi do zderzenia wiedzy o faktach czerpanej ze źródeł pisanych z pamięcią osób, które te fakty przeżyły i zapamiętały. Często też system wartości badacza jest inny niż opisywanych przez niego ludzi i całych formacji. Wszystko to bywa źródłem licznych kontrowersji i polemik. Historia najnowsza jest ważna dla legitymizowania bodaj każdej władzy państwowej. Staje się to szczególnie istotne w okresach głębokich przemian politycznych i ustrojowych. Jeśli istnieje wolność słowa, spór może się toczyć w sposób nieskrępowany. Tak było w Drugiej Rzeczpospolitej, kiedy piłsudczycy spierali się z narodowymi demokratami o drogę przebytą do odzyskania niepodległości oraz ocenę polityki Piłsudskiego i Dmowskiego. W powojennej Polsce historia najnowsza w sposób radykalny została podporządkowana potrzebom politycznym rządzącej partii. Nie było możliwe opisywanie dziejów najnowszych w sposób zgodny z prawdą. Nie liczono się również z pamięcią społeczeństwa, zmierzano raczej do przeobrażenia pamięci zgodnie z potrzebami nowej ideologii. Historykom utrudniano dostęp do źródeł, a cenzura pilnowała, aby nie podważali obowiązujących interpretacji. Do końca lat sześćdziesiątych państwowość PRL w znacznym stopniu budowała swą prawomocność przez radykalną, tendencyjną krytykę Drugiej Rzeczpospolitej oraz jej bezpośredniej kontynuacji - rządu w Londynie oraz podziemia „londyńskiego" w Polsce. Czarny obraz przedwojennej Polski, władz w Londynie i Armii Krajowej miał uwypuklić słuszność postaw i działań komunistów polskich, twórców powojennej państwowości. Zależność od Związku Radzieckiego i „potrze- POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ba" umacniania „przyjaźni polsko-radzieckiej" prowadziły do przemilczania całych wątków historii lat wojny i okupacji, by poprzestać na przykładzie Katynia. W konfliktach polsko-radzieckich z zasady rację musiał mieć ZSRR. Zafałszowane przez urzędową wykładnię dziejów wydarzenia trwały w społecznej pamięci, choć w sposób często uproszczony i wybiórczy. Z pamięci wypierano wiedzę o zróżnicowanych zachowaniach podczas okupacji, o próbach „przystosowania się". Głębokiej redukcji uległa pamięć o holocauście Żydów. Wspomnienie okupacji niemieckiej łączyło się jedynie z prawdziwymi przecież doświadczeniami polskiej martyrologii oraz walki zbrojnej z okupantem. Spojrzenie na okres drugiej wojny światowej stopniowo się zmieniało dzięki upływowi czasu i większej wrażliwości nowych pokoleń rządzącej partii na tradycje narodowe. Od lat siedemdziesiątych pozwolono historykom opublikować wiele ważnych dzieł. Władze PRL próbowały nawet adoptować szereg postaci tego okresu do oficjalnego państwowego panteonu. Zmieścić się w nim mieli Sikorski obok Wasilewskiej, Grot-Rowecki obok Berlinga, co przecież wyrażało tendencję do zupełnego pomieszania pojęć i wartości. Nie zmieniała się jednak oficjalna ocena polityki ZSRR wobec Polski, a pilnowanie „prawomyślności" wypowiedzi na ten temat historyków, publicystów i literatów było jednym z najważniejszych zadań cenzury. Dopiero u schyłku PRL, gdy w Związku Radzieckim nastała epoka głas-nosti i ujawniano zbrodnie Stalina, nadszedł czas przypominania tragicznych doświadczeń z sowieckim totalitaryzmem. Dzieje Polski Ludowej były obszarem, na którym niedopuszczalne były poszukiwania i interpretacje nie autoryzowane przez rządzącą PZPR. Historię pierwszych lat powojennych pisano tak, aby uprawomocnić i ukazać słuszność polityki partii. Fakty mogące ten obraz naruszyć były bezwzględnym tabu, a dotyczyło to nie tylko opozycji i podziemia, ale też dziejów PPR i jej sojuszników, postaw społecznych, historii gospodarczej, powojennych przesiedleń i tak dalej. Okres po roku 1948 nie był opisywany nawet przez partyjnych historyków, również politycy PZPR woleli nie nawiązywać do bezpośredniej przeszłości. Gdy jednak czasem powstawała taka konieczność, dzieje PRL zmieniały się zwykle w wyliczenie osiągniętych wskaźników rozwoju ekonomicznego i społecznego. Aż do 1980 roku nie wspominano kryzysów lat 1948, 1956, 1968, 1970. Obowiązywał pogląd, który wyraził Władysław Gomułka w rozmowie z Aleksandrem Dubczekiem w lutym 1968 roku: „Partia nie umacnia się nigdy, jeśli stale wraca do swej złej przeszłości. Zawsze wykorzystują to nasi wrogowie". Dopiero w 1981 roku prasa oficjalna i solidarnościowa zamieściły wiele artykułów i wspomnień dotyczących powojennych dziejów. Najwyższe władze PZPR powołały komisję dla zbadania przyczyn i przebiegu kryzysów w PRL. W 1983 roku zdołała ona opublikować syntetyczny raport, ale kalendarium kryzysów ukazało się w paryskich „Zeszytach Historycznych". WSTĘP 9 Mimo tych ogromnych trudności niektórzy historycy uczynili wiele, by wykorzystać okresy liberalizacji dla zbadania przynajmniej niektórych aspektów historii lat 1944-1948, o czym nieco szerzej piszę w nocie bibliograficznej. Próbę dokumentowania powojennych dziejów podejmowała emigracja, a szereg materiałów i przyczynków ukazało się zwłaszcza w redagowanych przez Jerzego Giedroycia „Zeszytach Historycznych" (łącznie ze wspomnieniami Gomułki o okolicznościach tworzenia Krajowej Rady Narodowej). Bardziej systematycznego opisania różnych aspektów powojennej historii podejmowali się od lat siedemdziesiątych historycy i publicyści związani z opozycją. Trzeba wspomnieć książki Jakuba Karpińskiego poświęcone kolejnym kryzysom, a zwłaszcza monografie Krystyny Kersten. Historiografia opozycyjna przypominała niesuwerenność powojennej Polski, totalitarny charakter tworzonego przez komunistów ustroju, ukazywała bezprawie i terror pierwszego dziesięciolecia. Był to obraz prawdziwy, zgodny z faktami. Historiografia opozycyjna, przypominając te fakty, podważała zarazem prawomocność PRL i jej ustroju, budziła aspiracje do wolności i suwerenności. W latach osiemdziesiątych ujawnił się spór o sposób ujmowania powojennej historii. Czy ma to być obraz raczej publicystyczny, służący potrzebom walki ideowej i politycznej, czy też tę epokę badać należy w sposób możliwie beznamiętny, rozważając okoliczności wydarzeń, skomplikowane racje ludzi, środowisk, ugrupowań. Do tworzenia naukowej metody opisu dziejów PRL ogromnie przyczyniła się Krystyna Kersten, autorka fundamentalnej monografii „Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948", wydanej w podziemiu oraz na emigracji w 1986 roku, a także kilku innych książek i wielu artykułów. Kryteriom ocen, wynikających z uznania wartości demokratycznych i niepodległościowych towarzyszyła skrupulatna analiza sytuacji międzynarodowej Polski, warunków społecznych, stanu świadomości, istniejących podziałów ideowych, gry różnych interesów. Kerstenowa nie wahała się pisać o faktach przykrych, podważających narodowe mity. Było to dojrzałe spojrzenie, zachęta do głębszego namysłu nad przeszłością. „Traktuję swoje książki i wykłady jako surowiec i zarazem zaczyn do wyrabiania samodzielnych sądów i opinii, od których zależy rozwój racjonalnej myśli społecznej i nowoczesnej kultury politycznej" - mówiła Kerstenowa w 1986 roku. I dodawała z troską: „Czarno-biała klisza dominująca w urzędowym przedstawianiu dziejów ostatniego półwiecza dość rzadko zastępowana jest obrazem operującym światłocieniem". Po roku 1989 badania nad przeszłością mogły się swobodnie rozwinąć dzięki likwidacji cenzury, udostępnieniu historykom archiwów (choć długi czas istniały nadal przeszkody, obejmujące do dziś niektóre ważne obszary). Ujawniono cząstkę - niestety nadal niewielką - archiwów radzieckich. Powstało wiele ważnych opracowań, wydano szereg tomów dokumentów, a także ukazały się syntezy, wśród których wszechstronnością i dojrzałością wyróżnia się „Pół wieku dziejów Polski" Andrzeja Paczkowskiego. 10 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Podjęta przeze mnie próba spojrzenia na dzieje pięćdziesięciu dramatycznych dla Polski lat XX wieku jest kolejną, po cennych syntezach Andrzeja Paczkowskie-go, Andrzeja Garlickiego, Wojciecha Roszkowskiego, Anny Radziwiłł, Andrzeja Leona Sowy oraz zeszytach wielu autorów wydanych pod wspólnym tytułem „Dzieje PRL". Czy uzasadnione było napisanie kolejnej książki, ocenią czytelnicy. Przystępując do tego zadania próbowałem zwrócić szczególną uwagę na kilka wątków: niesuwerenność państwa oraz zmianę stopnia i przejawów tej niesuwe-renności; cechy stałe i zmienne systemu politycznego PRL; złożoność relacji wła-dza-społeczeństwo, w których występował zarówno opór, jak przystosowanie; dokonywane w tym ustroju przemiany społeczne, które prowadziły do formowania się nowego społeczeństwa. Spróbowałem także zweryfikować tezę postawioną przed laty w dyskusji na łamach „Tygodnika Powszechnego": „Władze PRL [...] oceniać należy na podstawie tego, co mogły osiągnąć w narzuconych im granicach niezależności [od ZSRR]. Czy potrafiły tę autonomię poszerzać, czy konserwowały stan istniejący, czy same dążyły do «integracji» i zawężania ram wolności". Pisząc tę książkę, opierałem się na licznych już opracowaniach, a także badaniach źródłowych własnych i zespołowych, które prowadziliśmy w Pracowni Najnowszej Historii Politycznej Instytutu Studiów Politycznych PAN. Wiele przemyśleń i interpretacji, które znajdują odbicie w książce, rodziło się podczas dyskusji prowadzonych w tejże pracowni. Za znakomitą, twórczą atmosferę tych prac należą się podziękowania wszystkim ich uczestnikom, a szczególnie profesorowi Andrzejowi Paczkowskiemu. Integralną część książki stanowi materiał ilustracyjny. Do zgromadzenia i udostępnienia często unikalnych fotografii przyczyniło się wiele osób z Archiwum Akt Nowych, Ośrodka Karta, Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Pracownicy tych instytucji włożyli wiele wysiłku, by odszukać potrzebne zdjęcia, za co autor i wydawnictwo składają gorące podziękowania. Za pomoc w zilustrowaniu książki jesteśmy bardzo wdzięczni Władysławowi Bartoszewskiemu, Erazmowi Ciołkowi, Zbigniewowi Garwackiemu, Marcinowi Kuli, Grzegorzowi Sołtysiakowi i Andrzejowi Werblanowi. Synowi Krzysztofowi dziękuję za pomoc w komputerowym przygotowaniu zdjęć do publikacji. Andrzej Friszke 1 POLSKA PODBITA „Rząd Rzeszy Niemieckiej i Rząd ZSRR po upadku byłego Państwa Polskiego uważają za swe wyłączne zadanie przywrócić na tych obszarach pokój i porządek oraz zabezpieczyć narodom tam żyjącym spokojny byt, odpowiadający ich właściwościom narodowym". Od tych słów zaczynał się niemiecko-sowiecki układ „o granicach i przyjaźni" podpisany przez Ribbentropa i Mołotowa na Kremlu 28 września 1939 roku. Skorygowano wówczas granicę rozbioru ustaloną 23 sierpnia -Niemcy zrezygnowały na rzecz ZSRR z wpływów na Litwie, w zamian otrzymując Lubelszczyznę i wschodnie Mazowsze. Granica miała zatem biec wzdłuż Sanu, Bugu, Narwi i Pisy, po stronie niemieckiej znalazł się także okręg suwalski. ZSRR zagarnął 51,5 procent obszaru Drugiej Rzeczypospolitej, Niemcy 48,5 procent. W tajnym protokóle do układu stwierdzano, że oba mocarstwa nie dopuszczą na swych terytoriach do polskiej agitacji, wymierzonej przeciw drugiej stronie, i będą dławiły wszelkie próby takiej agitacji. Podbój Polski był tylko elementem szerszych zamierzeń totalitarnych mocarstw. W 1940 roku Hitler uderzył na Zachód, podbił Norwegię, Danię, Holandię, Belgię, pokonał Francję, natomiast skuteczny opór zdołała mu stawić Wielka Brytania. Tymczasem Stalin zagarnął Litwę, Łotwę, Estonię oraz przyłączył do ZSRR znaczną część Rumunii. Okrojona Rumunia, podobnie jak Węgry i Bułgaria, znalazła się wśród państw zależnych od Niemiec. Po pokonaniu w zbrojnym starciu Jugosławii nazistowska Trzecia Rzesza dominowała w Europie, ale nadal wizja Hitlera zdobycia ogromnych przestrzeni na wschodzie była niezrealizowana. 22 czerwca 1941 roku, łamiąc układy z 1939 roku, Niemcy uderzyły na Związek Radziecki. W ciągu niewielu dni całe terytorium Drugiej Rzeczpospolitej znalazło się we władaniu Niemiec. 12 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Okupacja niemiecka W trakcie działań wojennych we wrześniu 1939 roku administrację na okupowanym terytorium sprawowali dowódcy armii Wehrmachtu. Za wojskiem posuwały się grupy operacyjne policji bezpieczeństwa, które miały fizycznie likwidować polską elitę przywódczą. Już zatem przed formalnym ustanowieniem reżimu okupacyjnego doszło do masowych zbrodni, których ofiarą padło kilkanaście tysięcy osób. Polityka Niemiec w okupowanej Polsce wynikała nie tylko z pragmatycznych potrzeb reżimu okupacyjnego oraz charakteru państwa totalitarnego. Jej ważnym uzupełnieniem były teorie o rasowej niższości Polaków, zamiar wyniszczenia narodu, tak by nie był w stanie aspirować do odzyskania wolności, oraz dążenie do poszerzenia „przestrzeni życiowej" dla narodu niemieckiego. Toteż Niemcy nie starali się o pozyskanie części ludności miejscowej i nie szukali przywódców skłonnych do kolaboracji. Według wielokrotnie w czasie wojny powtarzanych deklaracji i instrukcji przywódców Rzeszy, celem polityki okupacyjnej była degradacja narodu polskiego i przeobrażenie go w rezerwuar taniej siły roboczej. Podział ziem zajętych przez Niemcy został dokonany w październiku 1939 roku. Dekretem Hitlera z 8 października bezpośrednio włączono do Rzeszy ziemie obejmujące dawny zabór pruski - Wielkopolskę, Pomorze, a także Górny Śląsk, ponadto z dawnego zaboru rosyjskiego północne Mazowsze, Kujawy, okręg łódzki, jak również zachodnie powiaty byłego zaboru austriackiego. Całe to terytorium in-korporowano do niemieckiego obszaru państwowego i gospodarczego, ale od Rzeszy właściwej oddzielono granicą policyjną. Łącznie obszar ziem wcielonych obej-. mował 92 000 km2 z 10 milionami ludności, w tym 90 procentami Polaków. Politycy hitlerowscy spodziewali się jednak możliwie szybko usunąć „zbędną" ludność polską oraz przeprowadzić akcję germanizacyjną, tak aby ziemie wcielone stały się integralną częścią Niemiec. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej [w 1941 roku do Rzeszy włączono jeszcze Białostocczyznę, pozostałe ziemie wschodnie Drugiej Rzeczpospolitej weszły w skład Komisariatu Rzeszy Ukraina lub Komisariatu Rzeszy „Kraj Wschodu". Na pozostałym, obejmującym 95 000 km2, okupowanym przez Niemcy terytorium dekretem Hitlera z 12 października 1939 roku utworzono Generalne Gubernatorstwo jako obszar osiedlenia Polaków, pozbawiony jakiejkolwiek suwerenności i zarządzany przez niemiecką administrację. Na czele tej prowincji z tytułem generalnego gubernatora z siedzibą na Wawelu stanął Hans Frank, wysoki funkcjonariusz NSDAP, minister sprawiedliwości Rzeszy i prezes Akademii Prawa Niemieckiego. Podlegał mu rząd GG złożony wyłącznie z funkcjonariuszy niemieckich. Ob-r szar GG podzielono na cztery dystrykty administracyjne - krakowski, warszawski, lubelski i radomski. Po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej w 1941 roku dołączono wschodnią część dawnego zaboru austriackiego ze Lwowem, tworząc piąty POLSKA PODBITA 1 3 dystrykt - Galicja (47 000 km2). Wiosną 1942 roku w Generalnym Gubernatorstwie mieszkało 17,6 miliona ludzi, w tym 11,3 miliona Polaków, 4 miliony Ukraińców, 2 miliony Żydów oraz około 300 000 cywilnych Niemców, w większości sprowadzonych po 1939 roku. Wszelkie wyższe stanowiska administracyjne w Generalnym Gubernatorstwie sprawowali Niemcy, na ten teren rozciągała się również władza niemieckiego sądownictwa, policji i aparatu represji. Ustanowiono natomiast między GG a Rzeszą granicę celną, dewizową, walutową i policyjną. Prawo dla GG stanowił kanclerz Niemiec i upoważnione przez niego organy, generalny gubernator oraz dowódca policji i SS w Generalnym Gubernatorstwie. Uniemożliwiono wznowienie pracy przez przedwojenne organy samorządu terytorialnego, ale pozostawiono ich organy wykonawcze. Na czele zarządów miast i gmin stali zatem przeważnie Polacy, lecz ich kompetencje ograniczono do takich spraw, jak gospodarka komunalna, pomoc społeczna, dystrybucja kart żywnościowych i tym podobne. Wszelkie decyzje polskiej administracji mogły być anulowane przez sprawującą nad nią nadzór administrację niemiecką, a każdy urzędnik polski mógł być natychmiast odwołany. Metodą niemieckiego zarządu na wszystkich szczeblach były nakazy i zakazy oraz wymuszanie posłuchu za pomocą represji. Narzucone specjalne prawa segregowały ludność podbitego kraju według kryteriów narodowych. Pełne prawa posiadali jedynie Niemcy, mniejsze i zróżnicowane mieli ludzie wpisani na niemiecką listę narodowościową (Deutsche Volksliste). Pozostałej ludności system prawa hitlerowskiego nadawał status umożliwiający jej terroryzowanie, przesiedlanie, pozbawianie majątku, ograniczenie możliwości poruszania się. Tych „poddanych" podzielono na różne kategorie - większymi swobodami dysponowali Ukraińcy w Generalnym Gubernatorstwie, mniejszymi Polacy, natomiast wobec Żydów zastosowano represyjne i segregacyjne prawa wynikające z rasistowskich ustaw norymberskich, nim jeszcze przystąpiono do ich ostatecznej zagłady. Już jesienią 1939 roku Niemcy zamknęli wszelkie polskie instytucje życia kulturalnego i komunikacji społecznej. Zlikwidowano Polskie Radio i nakazano zdawanie aparatów radiowych. Zabroniono wydawania polskiej prasy. W jej miejsce powstały nieliczne pisma (w tym kilka dzienników z „Nowym Kurierem Warszawskim" na czele) kierowane przez Niemców i służące za narzędzia propagandowego oddziaływania na społeczeństwo polskie. Zniesiono szkolnictwo średnie typu gimnazjalnego i licealnego oraz zamknięto uniwersytety i inne szkoły wyższe. Aresztowanie profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego (6 listopada 1939 roku) oraz ich zesłanie do obozu koncentracyjnego było jedną z pierwszych tak brutalnych represji, wstrząsnęło polską opinią publiczną i pozbawiło ją złudzeń co do celów niemieckiej polityki okupacyjnej. Uniemożliwiono wydawanie polskich książek, jeśli miały jakiekolwiek przesłanie patriotyczne, zamknięto biblioteki, kontroli podda- 14 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-198! 1. Niemiecki transparent propagandowy w Krakowie POLSKA PODBITA 1 5 no księgarnie. Pozostawiono nieliczne teatry, narzucając im niemiecki nadzór i repertuar czysto rozrywkowy. Zabroniono upowszechniania patriotycznej kultury, także utworów muzycznych, na przykład Chopina i Moniuszki. Zdemontowano wiele pomników polskich bohaterów narodowych i pisarzy. Zakazem wszelkiej działalności objęto organizacje polityczne, społeczne, kulturalne, związkowe, zezwalając jedynie na organizowanie pomocy społecznej przez Radę Główną Opiekuńczą, Polski Czerwony Krzyż i - do 1941 roku - przez Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej. Pozostawiono niższe instancje polskiego sądownictwa, ale mogły one rozpatrywać jedynie sprawy mniejszej wagi - cywilne i karne. Sprawy polityczne i dotyczące naruszenia „interesów Rzeszy" kierowano do sądów niemieckich. Przedwojenną policję po reorganizacji poddano ścisłej kontroli niemieckiej. Licząca 12 000 funkcjonariuszy policja, zwana granatową, spełniała funkcje porządkowe, patrolowe oraz pomocnicze wobec policji niemieckiej, między innymi uczestniczyła w ściganiu podejrzanych o przestępstwa kryminalne i była wykorzystywana dla konwojowania niektórych kategorii więźniów. Pozycję nadrzędną, także w sprawach kryminalnych, otrzymała policja niemiecka, natomiast szeroko rozumiane problemy bezpieczeństwa znalazły się w kompetencji odpowiednich formacji niemieckich (kripo, sipo, gestapo). Wyposażone w rozległe kompetencje organy bezpieczeństwa otrzymywały dyrektywy od Heinricha Himmlera, Reichsfuhrera SS i zwierzchnika policji politycznej i kryminalnej w Rzeszy, mianowanego również komisarzem Rzeszy do umacniania niemczyzny. Podlegający Himmlerowi dowódca policji i SS w Generalnym Gubernatorstwie wpływał na charakter polityki okupacyjnej w stopniu nie mniejszym niż Frank. Najistotniejsze decyzje dotyczące losu Polaków zapadały jednak w Berlinie i były podejmowane przez Hitlera bądź Himmlera. Eksterminacja polskiego - jak to ujmowano - „elementu przywódczego" rozpoczęła się już we wrześniu 1939 roku. Grupy operacyjne policji bezpieczeństwa według przygotowanych imiennych list wymordowały do końca 1939 roku 40 000 osób na ziemiach wcielonych do Rzeszy oraz około 5000 w Generalnym Gubernatorstwie. W maju 1940 roku rozpoczęto w Generalnym Gubernatorstwie tak zwaną akcję AB - likwidacji „warstwy przywódców duchowych Polski". Do jesieni tego roku zgładzono z tego „paragrafu" około 3500 osób. Miejscem masowych rozstrzeliwań stały się między innymi Palmiry w Puszczy Kampinoskiej, gdzie zamordowano byłego marszałka Sejmu Macieja Rataja i przywódcę PPS Mieczysława Niedziałkow-skiego oraz wielu innych działaczy politycznych, społecznych, dziennikarzy, twórców kultury. W tym samym czasie aresztowano i zesłano do obozów koncentracyjnych około 20 000 osób na ziemiach wcielonych do Rzeszy oraz kilkanaście tysięcy z Generalnego Gubernatorstwa. Oblicza się, że jedynie kilka procent z nich przeżyło do końca wojny. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej latem 1941 roku za- 16 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mordowano 40 profesorów i wykładowców uczelni lwowskich, w tym byłego premiera profesora Kazimierza Bartla i znanego tłumacza oraz krytyka Tadeusza Boya-Że- ! leńskiego. Oblicza się, że w ramach akcji likwidowania polskiej „warstwy przywód- | czej" Niemcy zamordowali 52 000 osób. System hitlerowskiego „prawodawstwa" wobec Polaków rozwijał się od początku okupacji, osiągając maksymalną represyjność w latach 1942-1943. Karę śmierci przewidziano za wiele czynów, poczynając od udziału w konspiracji czy pomocy dla ukrywających się, a kończąc na słuchaniu zagranicznych radiostacji czy nielegalnym uboju i handlu. Odstąpiono od normalnych procedur sądowych, wnikliwego analizowania dowodów, respektowania prawa oskarżonego do obrony, możliwości apelacji. Według niepełnych danych w całym okresie okupacji hitlerowskiej policyjne sądy doraźne skazały na śmierć około 80 000 osób. Regułą było stosowanie w śledztwie bicia i tortur celem wymuszenia zeznań. Powszechnie znanymi miejscami męczeństwa tysięcy Polaków stały się warszawski Pawiak i siedziba gestapo w alei Szucha, więzienie Montelupich w Krakowie, Zamek Lubelski, Fort VII w Poznaniu. Wprowadzono zasadę zbiorowej odpowiedzialności za „wykroczenia", która obejmowała zarówno członków rodziny, jak innych mieszkańców danej miejscowości. Już w grudniu 1939 roku rozstrzelano w Wawrze pod Warszawą 106 niewinnych osób w odwecie za zamordowanie 2 niemieckich żołnierzy. W kwietniu 1940 roku 2. Egzekucja siedmiu Polaków w Krakowie-Płaszowie 23 czerwca 1942 POLSKA PODBITA 1 7 na Kielecczyźnie, gdzie działał oddział partyzancki majora „Hubała", spalono ponad 600 zagród i rozstrzelano ponad 700 osób. Rozstrzeliwanie lub wieszanie zakładników, także w egzekucjach publicznych, oraz pacyfikacja wsi w rejonach działań zgrupowań partyzanckich stały się od 1942 roku szeroko stosowaną metodą zastraszania ludności. Szczególnych zbrodni dopuszczano się w Warszawie, gdzie od października 1943 roku do lutego 1944 roku rozstrzelano na ulicach miasta ponad 1700 zakładników - według list rozwieszanych przez Niemców jako obwieszczenia, a ponad 3000 - według późniejszych ustaleń historyków. Wobec aresztowanych, których zdecydowano się nie zabijać, powszechnie stosowano zasadę bezterminowego zsyłania do obozów koncentracyjnych. Stworzone w Niemczech wkrótce po dojściu Hitlera do władzy obozy były jedną z charakterystycznych cech nazistowskiego aparatu represji. Stały się również ważnym narzędziem wyniszczania „elementu niepożądanego" w krajach okupowanych. Więzień obozu tracił swą osobowość - odziany w charakterystyczny pasiak, pozbawiony indywidualnych praw, stawał się anonimowym numerem całkowicie zdanym na łaskę oficerów SS oraz ich służby pomocniczej, zwykle rekrutowanej spośród kryminalistów. Zsyłanie obywateli polskich do obozów koncentracyjnych rozpoczęło się już jesienią 1939 roku i było kontynuowane aż do końca wojny. Aresztowanych kierowano do obozów koncentracyjnych w Rzeszy - Dachau, Sachsenhau-sen, Buchenwaldu, Mauthausen-Gusen, Gross-Rosen, Ravensbriick oraz tworzo- 3. Więźniowie klęczący na placu apelowym w Auschwitz POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nych na ziemiach polskich - Stuthoffu na Pomorzu, Oświęcimia, Majdanka pod Lublinem i innych. Obozy zakładano także na obrzeżach wielkich miast, na przykład Płaszów pod Krakowem i Radogoszcz pod Łodzią. Obozy koncentracyjne spełniały istotną rolę w systemie gospodarczym nazistowskiego państwa, dostarczając bezpłatnej siły roboczej do ciężkich prac. Głodowe racje żywnościowe (700-1500 kalorii dziennie), stłoczenie więźniów, tragiczne warunki sanitarne, brak ciepłej odzieży w połączeniu z niewolniczą pracą oraz biciem i innymi metodami znęcania się powodowały ogromną śmiertelność. Ponadto więźniowie słabi, chorzy, nieefektywni często byli mordowani, a ich miejsce zajmował nowy „nabór" pozyskiwany drogą aresztowań lub przeprowadzanych na ulicach miast „łapanek". Obozy koncentracyjne były również miejscem dokonywania różnorodnych eksperymentów medycznych, w których nie liczyło się zdrowie i życie więźnia. Począwszy od 1941 roku uruchomiono nowy typ obozów przeznaczonych głównie dla Żydów, a służących natychmiastowej eksterminacji (szerzej na ten temat w rozdziale Zagłada Żydów). Szczególne znaczenie miał utworzony w 1940 roku obóz w Oświęcimiu (Au-schwitz), który stopniowo rozwinięto w swego rodzaju kombinat. Prócz obozu macierzystego, zbudowano setki baraków w Brzezince, założono także około 40 podo-bozów. Oświęcim był obozem śmierci, przystosowanym do masowej eksterminacji Żydów, ale także miejscem wykorzystania na wielką skalę niewolniczej pracy więźniów. W ciągu niespełna 5 lat funkcjonowania obozu trafiło tu co najmniej 1,3 miliona ludzi, w tym 1,1 miliona Żydów, 140 000-150 000 Polaków, 23 000 Cyganów, 15 000 radzieckich jeńców wojennych i około 25 000 więźniów innych narodowości. Około 400 000 więźniów zarejestrowano, skierowano do baraków i pracy, pozostałych - niemal wyłącznie Żydów - natychmiast uśmiercano w komorach gazowych. Spośród więźniów Polaków zginęła połowa. Ustalenie liczby Polaków, którzy znaleźli się w różnych obozach koncentracyjnych, jest niezmiernie trudne, gdyż pod koniec wojny hitlerowcy niszczyli dokumentacje, a ponadto część więźniów przenoszono z jednego obozu do drugiego. Pobyt w hitlerowskich więzieniach i obozach różnego typu przeżyło kilkaset tysięcy obywateli polskich, trudna do oszacowania jest liczba więźniów, którzy zginęli wskutek nieludzkich warunków, maltretowania lub straconych. Hitlerowska polityka okupacyjna, prócz eliminacji ludzi zbędnych w nazistowskim państwie, przewidywała również szybką zmianę mapy etnicznej zajętych terenów. Służyły temu przesiedlenia setek tysięcy ludzi (a w zamierzeniu milionów). Jesienią 1939 roku rozpoczęło się rugowanie Polaków z ziem wcielonych do Rzeszy, głównie z Wielkopolski i Pomorza, połączone z konfiskatą ich mienia. Na listach przeznaczonych do wysiedlenia w granice Generalnego Gubernatorstwa znalazły się zwłaszcza rodziny należące do szeroko pojętej lokalnej elity politycznej, społecznej, ekonomicznej, w tym także właściciele zakładów rzemieślniczych POLSKA PODBITA 1 9 i większych gospodarstw rolnych. Wysiedlenia dokonywano przez zaskoczenie, nocą, otaczając kordonem policyjnym wsie lub dzielnice miast, po czym wkraczano do mieszkań, żądając niezwłocznego spakowania niezbędnego bagażu (do 25-30 kg na osobę). W ciągu kilkudziesięciu minut wysiedlanych wywożono do obozów przejściowych, gdzie czekali na dalszy transport. Akcja ta, której szczególne natężenie przypadło na zimę 1939/1940 roku, ale kontynuowana także w następnych latach, objęła ponad 900 000 osób. Jedynie połowa z tej liczby trafiła do Generalnego Gubernatorstwa, część znalazła się na robotach przymusowych w Rzeszy, część tkwiła w obozach przejściowych. W opróżnionych domach, gospodarstwach i warsztatach osadzano Niemców etnicznych, sprowadzanych głównie z krajów bałtyckich, Ukrainy i Rumunii. Akcję wysiedleńczą i równoległą „osadniczą" kontynuowano aż do 1944 roku. Od listopada 1942 roku do wiosny 1943 roku Niemcy wysiedlili około 100 000 chłopów Zamojszczyzny, z których część trafiła do obozów koncentracyjnych lub na roboty do Rzeszy. Celem wysiedleń na Zamojszczyźnie była próba zainicjowania kolonizacji i germanizacji Generalnego Gubernatorstwa. Efektem tej brutalnej akcji był gwałtowny rozwój ruchu oporu, powstanie oddziałów partyzanckich, ale także rozpalenie konfliktu polsko-ukraińskiego. Szczególnie wielką grupę Polaków dotknął los przymusowych robotników w Rzeszy. Pozyskiwanie taniej siły roboczej z krajów podbitych było jednym z celów polityki niemieckiej, a poniekąd koniecznością gospodarczą, skoro miliony mężczyzn zaciągano do wojska i różnorodnych formacji policyjnych. Rozpoczęty pod koniec 1939 roku werbunek - zrazu dobrowolny - przyniósł niewielkie rezultaty i już od wiosny rozpoczęło się pozyskiwanie „robotników" drogą wydawania przez niemiecką administrację nakazu pracy w Niemczech oraz przeprowadzania łapanek na ulicach miast, targowiskach, dworcach, pod kościołami i w podobnych miejscach. Status robotników nadano szeregowcom i podoficerom przebywającym w obozach jenieckich. Oblicza się, że w całym okresie okupacji wywieziono „na roboty" z ziem wcielonych ponad 700 000 ludzi, z Generalnego Gubernatorstwa i okręgu białostockiego 1,2 miliona, z dawnych Kresów Wschodnich około 500 000 (w tym Ukraińców i Białorusinów), z obozów jenieckich uzyskano około 300 000. Wywożenie siły roboczej trwało aż do końca 1944 roku. Ogółem do pracy w Rzeszy zmuszono ponad 2,8 miliona obywateli Drugiej Rzeczypospolitej, choć czas ich przebywania na robotach był zróżnicowany i sięgał od kilku tygodni do paru lat. Warunki, w jakich pracowali polscy robotnicy przymusowi, także były różne -od wyniszczających zdrowie w niektórych sektorach przemysłu po dające najlepsze szansę przetrwania w rolnictwie. Wiele zależało od okoliczności trudnych do ujęcia w statystyce - osobistych cech właściciela zakładu i nadzorców, panującego reżimu, typu produkcji i tym podobnych. Wyczerpująca praca fizyczna, do której kierowano także ludzi do niej nie nawykłych, długotrwała rozłąka z rodziną, trud- 20 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ności w porozumiewaniu się z otoczeniem, pozbawienie praw cywilnych były przyczyną wielu dramatów. Część wywiezionych zmarła lub zapadła na ciężkie choroby, pewien odsetek trafił do obozów koncentracyjnych, niektórzy natomiast ulegali demoralizacji. Narzędziem wzmocnienia żywiołu niemieckiego na ziemiach polskich była niemiecka lista narodowa [Deutsche Volksliste). Na obszarze ziem wcielonych do Rzeszy wyodrębniono cztery grupy byłych obywateli polskich, których uznano za Niemców lub „pół-Niemców". Do pierwszej i drugiej grupy wpisano prawie milion obywateli polskich, którzy przed wojną działali na rzecz Niemiec lub przyznawali się do pochodzenia niemieckiego. Obecnie otrzymywali obywatelstwo Trzeciej Rzeszy. Dwie pozostałe grupy - III i IV - obejmowały osoby uznane za „Niemców" spolszczonych lub całkowicie spolonizowanych. Zaliczano do nich 1,9 miliona ludzi, w tym masowo Ślązaków, Kaszubów, osoby posiadające niemieckich przodków. Za pomocą volkslisty Niemcom udało się - przynajmniej statystycznie -zmienić skład narodowościowy niektórych prowincji. Na przykład na Pomorzu w 1944 roku liczba przyznających się do polskości spadła do 36 procent, wpisanych do III i IV grupy volkslisty było 44 procent, Niemców 19 procent. Na Górnym Śląsku jako Polacy deklarowało się 42 procent fale głównie w Zagłębiu Dąbrowskim), zaliczonych do III i IV grupy volkslisty było 38 procent (w tym większość ludności śląskiej), resztę stanowili Niemcy. W najmniejszym stopniu „operację" tę stosowano w „Kraju Warty", czyli w Wielkopolsce, gdzie Gauleiter Greiser sprzeciwiał się „brukaniu" niemieckiej krwi polską. Toteż na 4,4 miliona ludności Polacy stanowili nadal ponad 75 procent, pozostali deklarowali się jako Niemcy, volksdeutschów było jedynie 2 procent. Zapisywanie na „gorsze" kategorie volkslisty nie było dobrowolne, towarzyszył temu nacisk administracyjny i zagrożenie różnymi represjami, w tym konfiskatą mienia. Wejście do III i IV grupy nie łączyło się z przyznaniem pełni praw obywatelskich Rzeszy, pociągało jednak za sobą obowiązek służby wojskowej. Kilkadziesiąt tysięcy mężczyzn wcielonych do Wehrmachtu przeszło potem na stronę aliantów lub po wzięciu do niewoli zgłosiło gotowość walki w szeregach polskich (w 2. Korpusie generała Andersa znajdzie się ich aż 35 000). W ruchu oporu na ziemiach wcielonych uczestniczyły również osoby będące formalnie volks-deutschami. W ograniczonym stopniu akcję zapisywania na niemiecką listę narodowościową prowadzono w Generalnym Gubernatorstwie. Presję wywierano zwłaszcza na osoby o niemiecko brzmiących nazwiskach, posiadające niemieckich krewnych lub będące wyznania ewangelickiego. Nieraz posuwano się do szantażu, na przykład groźby wyrzucenia z mieszkania łub zesłania do obozu koncentracyjnego. Mimo tego opór był znaczny i volkslistę podpisało tylko 113 000 osób, w tym część wysiedlonych z Zamojszczyzny chłopów. POLSKA PODBITA 21 Niemiecka lista narodowa, choć faktycznie nie zmieniła w istotny sposób składu etnograficznego ziem polskich, pociągnęła jednak za sobą osłabienie spoistości społeczeństwa. Ci, którzy ulegli naciskom, byli często przez polskie otoczenie traktowani jako odstępcy, zdrajcy. Nastąpiły głębokie podziały w lokalnych społecznościach, rodzinach, zostało złamane wzajemne zaufanie. Ogromnie utrudniało to opór przeciw zarządzeniom i polityce okupanta. Brutalnym represjom poddano Kościół rzymskokatolicki, a także inne wspólnoty wyznaniowe. Już pierwsze tygodnie okupacji przyniosły dezorganizację struktur kościelnych. Prymas Polski wraz z władzami państwowymi opuścił kraj i udał się do Rzymu, a od 1940 roku znajdował się w odosobnieniu we Francji. Tymczasem Niemcy przystąpili do niszczenia sieci kościelnej na obszarze ziem wcielonych i częściowo także w Generalnym Gubernatorstwie. Aresztowano lub internowano kilkunastu biskupów, niektórych zamordowano. W „Kraju Warty" Gauleiter Greiser wręcz zmierzał do zniszczenia życia religijnego - skonfiskowano kościelny majątek, zakazano zbierania datków, grabiono, powszechnie zamykano, a nawet burzono kościoły (w końcu 1944 roku na 1700 obiektów sakralnych około 1500 było zamkniętych lub zniszczonych), usuwano krzyże, rozbierano kapliczki przydrożne. Większość księży wysiedlono lub aresztowano, tak że spośród 2400 kapłanów, którzy na tym terenie pracowali przed wojną, w 1944 roku pozostało około 60, niezmiernie ograniczonych w możliwości sprawowania swego posłannictwa. Inaczej postępował na Pomorzu Gauleiter Forster, który postawił sobie za cel pełną germanizację życia religijnego i wykorzystanie go do przyspieszenia zniemczenia ludności. Wstępem były masowe egzekucje księży (224 w diecezji chełmińskiej). Władzę zwierzchnią nad pomorskimi diecezjami przejął biskup gdański Karl Maria Splett, który w 1940 roku wprowadził zakaz posługiwania się językiem polskim podczas nabożeństw, modlitw publicznych, a nawet przy spowiedzi. Wysiedlono niemal wszystkich polskich księży, pozostawiając tylko tych, którzy podpisali volkslistę. Zarówno w Wielkopolsce, jak na Pomorzu około jednej trzeciej duchowieństwa diecezjalnego straciło życie - zamordowani na miejscu lub w hitlerowskich obozach. W Generalnym Gubernatorstwie pozostawiono możliwość wykonywania praktyk religijnych, choć przy różnych ograniczeniach. Hans Frank nie krył wrogości dla religii, ale pragnął doraźnie wykorzystać Kościół jako czynnik wzmacniania stabilizacji i nakłaniania społeczeństwa do posłuszeństwa, co zresztą udawało się w bardzo ograniczonym stopniu dzięki postawie znacznej większości kleru. Powszechnym autorytetem z powodu niezwykłej godności i mądrej postawy oporu cieszył się arcybiskup krakowski Adam Stefan Sapieha. W Generalnym Gubernatorstwie kościoły były czynne, odbywały się msze, nie zamknięto klasztorów oraz licznych kościelnych zakładów opiekuńczych, ale wprowadzono zakaz uroczystych pogrzebów, procesji, pielgrzymek, zakazywano wszelkich akcentów narodowych podczas nabożeństw, między innymi śpiewania patriotycznych pieśni i modlitw za ojczyznę. Za- 22 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mknięto wydawnictwa kościelne, uniemożliwiono druk książek do nabożeństwa. Powszechnie dokonywano (także na ziemiach wcielonych) rabunku dzieł sztuki znajdujących się w posiadaniu Kościoła. W 1941 roku nakazano zdanie dzwonów w celu przetopienia ich na niemieckie armaty. Wydano zakaz przyjmowania kandydatów do seminariów duchownych, a wraz z zamknięciem uniwersytetów uniemożliwiono legalne nauczanie teologii. Księża znajdowali się w grupie najbardziej narażonych na represje, między innymi branych jako zakładnicy. Wśród ofiar niemieckiego terroru był franciszkanin o. Maksymilian Kolbe, zamęczony w Oświęcimiu. Łączny bilans strat Kościoła katolickiego jest ogromny - śmierć poniosło 1932 księży diecezjalnych (18 procent), 580 zakonników i 289 sióstr zakonnych. Wielu przeszło przez niemieckie obozy koncentracyjne - więźniami obozu w Da-chau było 1746 księży, z których blisko połowa poniosła śmierć. Zniszczeniu uległo wiele kościołów i kaplic, szczególnie na ziemiach wcielonych i w Warszawie. W trudnej sytuacji znaleźli się protestanci, traktowani przez okupanta jako żywioł niemiecki, choć po części spolszczony. Kościół ewangelicko-augsburski, przed wojną wewnętrznie podzielony na część niemiecką i polską, pod okupacją został podzielony formalnie. Spośród jego 227 księży polskość deklarowało 125. Blisko połowę z nich aresztowano, a 39 uwięziono w obozach koncentracyjnych. Wieloletni zwierzchnik Kościoła biskup Juliusz Bursche został zamęczony w niemieckim obozie. Na terenie Generalnego Gubernatorstwa w ograniczonym stopniu mogły funkcjonować jedynie 4 polskie parafie luterańskie. Represje dotknęły także ewangelików reformowanych oraz inne kościoły protestanckie. Oprócz dążenia do eksterminacji „warstwy przywódczej" oraz zniemczenia ziem polskich głównym celem polityki okupacyjnej było gospodarcze wyzyskanie kraju dla wzmocnienia potencjału Rzeszy. Służył temu rabunek polskiego mienia -państwowego, społecznego i prywatnego. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy wywłaszczono między innymi należące do Polaków lub Żydów przedsiębiorstwa, ponad 90 procent budynków mieszkalnych, warsztatów rzemieślniczych i sklepów oraz 900 000 gospodarstw o obszarze około 9 milionów ha. W Generalnym Gubernatorstwie przejęto własność państwową oraz wielkie prywatne przedsiębiorstwa produkcyjne i handlowe, a także część majątków ziemskich. Średnie przedsiębiorstwa i wielkie gospodarstwa rolne pozostały formalnie własnością polską, ale znalazły się pod kontrolą urzędników niemieckich. Masowe wywłaszczenie objęło natomiast nawet drobne warsztaty prowadzone przez Żydów. Przeprowadzona w pierwszych miesiącach trwania okupacji „reforma" pieniężna prowadziła do radykalnego obniżenia zamożności społeczeństwa i faktycznej konfiskaty kapitałów. Na ziemiach wcielonych zlikwidowano polskie banki i instytucje kredytowe oraz wprowadzono markę jako jedyny pieniądz, przy czym Polacy i Żydzi mogli wymienić tylko ograniczoną kwotę i to po niekorzystnym kursie. W Generalnym Gubernatorstwie ustanowiono Bank Emisyjny z zadaniem wpro- ?\-:a POLSKA PODBITA 23 wadzania do obiegu pieniądza, udzielania krótkoterminowych pożyczek i przyjmowania depozytów. Przedwojenne złotówki zastępowano banknotami ostemplowanymi (zwanymi „młynarkami" od nazwiska Feliksa Młynarskiego, kierującego Bankiem Emisyjnym). Jednocześnie zarządzono przymusowy skup walut oraz zakaz handlu nimi (odgrywały one jednak dużą rolę jako pieniądz nielegalny). Rosnąca emisja „młynarek" przy ograniczonej podaży wywożonych do Rzeszy towarów oraz w warunkach systemu kartkowego na artykuły pierwszej potrzeby prowadziła do inflacji. Płace robotników w Generalnym Gubernatorstwie wzrosły o kilkadziesiąt procent, ceny wolnorynkowe podstawowych artykułów żywnościowych od kilkuset do kilku tysięcy procent. System kartkowy natomiast nie pokrywał niezbędnych potrzeb - w Warszawie w 1941 roku przydziały kartkowe dla Niemców wynosiły ponad 2600 kalorii, dla Polaków 669. Mimo szeroko praktykowanego dożywiania w miejscach pracy dodatkowe zakupy na „czarnym" rynku były więc koniecznością. W tych warunkach szybko topniały oszczędności, wyprzedawano cenniejsze przedmioty, a większość szukała możliwości dorobienia na nielegalnym handlu, który stał się jedną ze specyficznych cech życia społeczeństwa w okupowanym kraju. Dla przedsiębiorczych jednostek nielegalny handel, zwłaszcza żywnością, stawał się źródłem nieraz wielkich dochodów i kreował nową warstwę zamożnych pośredników. Z ogromnego wzrostu cen żywności tylko w niewielkim stopniu korzyść odnosili polscy chłopi, i to głównie w pierwszym okresie okupacji. Już w 1940 roku na gospodarstwa rolne nałożono bowiem obowiązkowe kontyngenty, których wielkość gwałtownie wzrosła w 1942 roku. Kontyngenty obejmowały zboża, zwierzęta hodowlane, ziemniaki, mleko i dziesiątki innych artykułów. Za niedostarczenie kontyngentu groziły surowe kary, aż do osadzenia w obozie koncentracyjnym oraz konfiskaty gospodarstwa. W 1943 roku wprowadzono karę śmierci za nielegalny ubój lub niszczenie produktów rolnych. Wysokie kontyngenty znacznie ograniczyły masę towarów, które chłop mógł sprzedać na rynku. Ponadto handel żywnością został zmonopolizowany i podlegał spółdzielniom rolno-handlowym. Dostarczanie żywności do miast miało zatem charakter przemytu, łączyło się z groźbą konfiskaty towaru, pobicia, aresztowania, a niekiedy nawet śmierci. Równocześnie jednak niemiecka administracja i policja były podatne na korupcję i często czerpały korzyści z nielegalnego przemytu. Wszystko to łącznie musiało powodować radykalny wzrost cen detalicznych. Produkcja rolna Generalnego Gubernatorstwa w istotnej części zasilała rynek niemiecki i potrzeby żywnościowe armii. Prócz ściągania kontyngentów i ograniczenia podaży żywności do polskich miast czyniono próby zwiększenia wydajności rolnictwa. Dokonywano prac melioracyjnych i komasacji gruntów, sprowadzano zwierzęta zarodowe, lepsze nasiona i maszyny rolnicze, podejmowano próby szkolenia zawodowego rolników, budowano wały ochronne przy rzekach. Tego ro- 24 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 dzaju inwestycje były uzasadniane nie tylko doraźną potrzebą zwiększenia wydajności rolnictwa, ale także przygotowaniem warunków pod przyszłe osadnictwo niemieckie. Niemcy starali się osiągnąć w Generalnym Gubernatorstwie dwa sprzeczne ze sobą cele - z jednej strony wyniszczyć i zastraszyć społeczeństwo, aby nie było zdolne do oporu, oraz pozyskać jak największą liczbę robotników przymusowych do pracy w Rzeszy, z drugiej strony chcieli osiągnąć wysoką produkcję rolną i przemysłową, potrzebną w bilansie wojennej gospodarki Trzeciej Rzeszy. Wzgląd na potrzeby wojenne limitował liczbę wywożonych z Polski robotników przymusowych i powodował odłożenie na okres późniejszy niektórych pomysłów z zakresu „inżynierii społecznej", na przykład wysiedlania całych regionów pod niemieckie osadnictwo. Charakter niemieckiego reżimu okupacyjnego był skrajnie represyjny i pociągał za sobą ofiary większe niż kiedykolwiek w historii Polski. Niemcy nie widzieli potrzeby szukania kompromisu z ludnością podbitego kraju. Najzupełniej jawnie zmierzano do zniszczenia polskości na ziemiach wcielonych do Rzeszy, w Generalnym Gubernatorstwie zaś do degradacji społeczeństwa do poziomu rezerwuaru taniej, wykształconej jedynie zawodowo i bezwzględnie eksploatowanej siły roboczej. Polityki tej nie zmieniono nawet w końcowym okresie wojny. Starania podejmowane przez niektórych arystokratów, wykorzystujących swoją pozycję społeczną i koneksje dla interwencji w Berlinie na rzecz zaniechania antypolskiego terroru, pozostawały z reguły bezowocne. Inicjatywy Adama Ronikiera, zabiegającego o łagodzenie polityki okupanta i łudzącego Niemców możliwością stworzenia orientacji ugodowej (wedle wzoru znanego z pierwszej wojny światowej), nie dawały znaczących efektów. Ronikier i ludzie o podobnej orientacji stworzyli natomiast rozległy aparat Rady Głównej Opiekuńczej, który świadczył istotną pomoc charytatywną setkom tysięcy Polaków, między innymi wysiedlonych z ziem wcielonych do Rzeszy i usuniętych z Warszawy po powstaniu. RGO dawała też legalną pracę i możność swobodnego poruszania się niektórym działaczom podziemia. Nie istniały zatem warunki dla wytworzenia się w społeczeństwie polskim choćby słabej orientacji proniemieckiej. Pod tym względem Polska różniła się od innych krajów okupowanych przez Niemcy, gdzie powstawały kolaboracyjne komitety, organizacje czy nawet rządy. Nie istniał zatem w Polsce problem zorganizowanej politycznej kolaboracji. Był natomiast problem jednostek, które z różnych powodów podejmowały współpracę z administracją wroga na szkodę współobywateli, wysługiwały się niemieckiej policji, próbowały za pomocą donosów załatwiać rozmaite porachunki lub się wzbogacić. Profesor Włodzimierz Borodziej obliczył, że około 30 procent aresztowanych uczestników konspiracji padło ofiarą denuncjacji. Kolaboranci byli piętnowani przez społeczeństwo, na niektórych zapadły wyroki sądów podziemnych. Nieliczni aktorzy uczestniczyli w tworzeniu hitlerow- 1ŁL POLSKA PODBITA 25 skich filmów propagandowych w języku polskim lub występowali w przedstawieniach o podobnym charakterze. Niemiecka, wydawana po polsku, prasa „gadzinowa" dysponowała polskimi współpracownikami, wśród których było także kilku literatów (a wśród nich Jan Emil Skiwski). Dyskusyjna jest również ocena granatowej policji, która wykonywała szereg funkcji potrzebnych ogółowi społeczeństwa, ale równocześnie była narzędziem niemieckiej administracji i niejednokrotnie wspomagała ją w działaniach wymierzonych przeciw polskim obywatelom. Wśród policjantów „granatowych" byli zarówno współpracownicy podziemia, jak ludzie wysługujący się hitlerowcom. Próba przystosowania się do warunków okupacji i stanowionego przez Niemców „prawa" pociągała za sobą wiele sytuacji ryzykowanych moralnie. Właściciele sklepów, zakładów rzemieślniczych, restauracji, a także urzędnicy niskiego szczebla, sołtysi, kolejarze, agronomowie i ludzie wykonujący wiele innych zawodów, musieli na co dzień utrzymywać kontakty z Niemcami. Prowokowało to wiele sytuacji, w których trzeba było szukać kompromisu między stosowaniem się do wydawanych zarządzeń a zachowaniem przyzwoitości ludzkiej i obywatelskiej. Okupacja sowiecka Wkroczeniu Armii Czerwonej w granice Rzeczpospolitej towarzyszyły liczne próby wzniecenia oddolnego ruchu „rewolucyjnego". Dowódca Frontu Ukraińskiego w specjalnej odezwie wzywał wręcz: „Bronią, kosami, widłami i siekierami bij odwiecznych swoich wrogów - polskich panów". W wielu miasteczkach i wsiach dy-wersanci oraz zbuntowane grupy miejscowej biedoty napadały na polskich żołnierzy, posterunki policji, stacje kolejowe, mosty, majątki ziemskie, dokonywano zabójstw, rabunku dobytku, samowolnego dzielenia ziemi. Część ludności ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej witała oddziały sowieckie kwiatami, budowano im triumfalne bramy. Chociaż wystąpienia inspirowali komunistyczni agitatorzy, to jednak były one również eksplozją tłumionej przez lata nienawiści. Licznych gwałtów na polskich dworach oraz branych do niewoli żołnierzach polskich dopuszczały się również oddziały Armii Czerwonej. Oblicza się, że ofiarą tych zbrodni padło około 2500 żołnierzy i policjantów oraz kilkuset cywilów. Na okupowanym terytorium natychmiast zakazano działalności wszelkich nie-komunistycznych organizacji politycznych, aresztowano wielu ich działaczy oraz zlikwidowano dotychczas wychodzące gazety i czasopisma. Represje te godziły przede wszystkim w polską infrastrukturę polityczną, społeczną i kulturalną, ale oznaczały także zamknięcie wielu instytucji ukraińskich i żydowskich działających nieraz od kilkudziesięciu łat. W odróżnieniu od Niemców władze radzieckie dążyły do „zalegalizowania" włączenia okupowanego terytorium w skład ZSRR rzekomą wolą ludności tych ziem. 26 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W tym celu rozpisano na 22 października wybory do zgromadzeń ludowych - jak oficjalnie określano zajęte tereny - Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej. Wybory poprzedziła ogromna kampania wieców w setkach miejscowości organizowana głównie siłami wojska, przy pomocy członków, tworzonych we wrześniu, lokalnych komitetów rewolucyjnych i milicji. Frekwencja w głosowaniu była zgodna z sowieckimi wzorami i przekraczała 90 procent, a zgłoszeni kandydaci również mieli otrzymać ponad 90 procent głosów. Zgromadzenie Ludowe Ukrainy Zachodniej zebrane we Lwowie 27 października uchwaliło deklarację o włączeniu tych ziem do Ukraińskiej Republiki Radzieckiej, 2 dni później wniosek o przyłączenie do Białoruskiej Republiki Radzieckiej przyjęło obradujące w Białymstoku Zgromadzenie Ludowe Białorusi Zachodniej. Na początku listopada Rada Najwyższa ZSRR „przychyliła się do tych próśb". Kilkanaście dni później uznano, że zajęte we wrześniu terytoria stały się integralną częścią ZSRR, a ich mieszkańcy obywatelami radzieckimi. Konsekwencją tego była tak zwana paszportyzacja, czyli zmuszenie każdego z mieszkańców tych ziem do złożenia wniosku o wydanie radzieckiego paszportu oraz wypełnienia obszernego kwestionariusza, na podstawie którego władze mogły wyodrębnić różne kategorie wrogów państwa sowieckiego. Inkorporacja przedwojennych województw wschodnich do sowieckich republik została więc przedstawiona jako suwerennie wyrażona wola ludności. Było to sprzeczne z prawem międzynarodowym, zakazującym przeprowadzania plebiscytów na terenach okupowanych. Państwa totalitarne nie czuły się jednak takimi względami skrępowane. Zarówno ZSRR, jak Trzecia Rzesza przyjmowały tezę o definitywnej likwidacji państwa polskiego i wynikającym z tego wygaśnięciu wszelkich zobowiązań prawnych wobec Polski, jej obywateli i mienia. Dał temu wyraz sowiecki premier Wiaczesław Mołotow w przemówieniu wygłoszonym 31 października, stwierdzając, że pod wpływem uderzenia armii niemieckiej i sowieckiej „nic nie pozostało po tym pokracznym dziecięciu traktatu wersalskiego". Okręg Wilna 10 października 1939 roku władze sowieckie przekazały Litwie za cenę stworzenia na jej terytorium baz wojskowych. Od tej pory aż do aneksji Litwy przez ZSRR w lipcu 1940 roku Wilno było jedynym miastem, gdzie Polacy byli względnie bezpieczni i mogło się toczyć - wprawdzie ograniczone restrykcjami nacjonalistów litewskich - polskie życie społeczne i kulturalne. Inkorporacja do ZSRR oznaczała jednocześnie początek unifikacji ustrojowej, politycznej, społecznej. Wszelką realną władzą, także lokalną, stały się komitety partii komunistycznej, przy czym wszystkie ważniejsze funkcje obejmowali funkcjonariusze przysłani z ZSRR. Na przykład na tereny włączone do Białoruskiej SRR skierowano do jesieni 1940 roku aż 31 000 osób, które objęły różne stanowiska - od kierownictwa ogniw partii poprzez funkcje w prasie, propagandzie, gospodarce, aż po dyrektorów szkół powszechnych. Podobną politykę prowadzono na terenach włączonych do sowieckiej Ukrainy. POLSKA PODBITA 27 Inaczej niż w Generalnym Gubernatorstwie nie zachowano żadnych pozostałości polskiej administracji, sądownictwa i policji. Hasłem, pod którym dokonywano inkorporacji, była „ukrainizacja" lub „białorutenizacja" zajętych terenów, a jej wyrazem usuwanie wszelkich pozostałości polskiej władzy i zewnętrznych oznak polskości (pomników, niektórych nazw ulic i tym podobnych). Językiem urzędowym stawał się ukraiński, białoruski lub rosyjski, choć w dużych miastach trudno było ignorować fakt szerokiego posługiwania się polskim. Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie przekształcono wprawdzie w Lwowski Uniwersytet Państwowy imienia Iwana Franki, ale nie zdołano dokonać jego językowej ukrainiza-cji, nie zrezygnowano również z większej części kadry nauczającej. Pozorną ukra-inizację przeprowadzono także w Ossolineum. Usuwanie Polaków było jednak praktyką szeroko stosowaną w całym życiu społecznym, kulturalnym i gospodarczym, aż do szczebla szkół powszechnych, a nawet placówek kolei i łączności. Towarzyszyła temu agresywna kampania propagandowa wymierzona w „pańską Polskę", czyli Drugą Rzeczpospolitą. Złagodzenie antypolskiego kursu nastąpiło dopiero w drugiej połowie 1940 roku, najpewniej pod wpływem zaniepokojenia władz sowieckich blitzkriegiem Hitlera na Zachodzie i pierwszymi rozdźwiękami w stosunkach niemiecko-sowieckich. Najwyraźniejszym przejawem owego złagodzenia były przeprowadzone szumnie w listopadzie 1940 roku obchody 85 rocznicy śmierci Adama Mickiewicza. Ideologia sowiecka dzieliła ludzi nie ze względu na narodowość, ale przynależność klasową. Wrogami byli wszyscy należący do klasy „wyzyskiwaczy", czyli bur-żuazja, ziemiaństwo, bogaci chłopi i mieszczanie, kler niezależnie od ich narodowości. Polacy dominowali jednak w „aparacie klasowego ucisku", za jaki uznawano przedwojenną administrację, wojsko, policję, sądownictwo oraz związane z tym aparatem grupy inteligencji i wolnych zawodów. Zarówno jednak wśród „wyzyskiwaczy", jak w warstwie inteligencji znajdowało się wielu Żydów i Ukraińców, rzadziej Białorusinów. Różnorodnym represjom podlegali więc nie tylko Polacy, choć właśnie oni byli prześladowani w największym stopniu. Popierający władzę sowiecką także nie byli grupą jednorodną. Wśród wybranych do Zgromadzenia Narodowego Białorusi Zachodniej było 621 Białorusinów, 127 Polaków, 72 Żydów, 53 Ukraińców i 43 Rosjan. W radzie miejskiej Lwowa wyłonionej w 1940 roku było 53 procent Ukraińców, 28 procent Polaków, 14 procent Rosjan i 4 procent Żydów. Liczby te wskazują na potrzebę wielkiej ostrożności w uogólnieniach dotyczących skłonności do kolaboracji pewnych grup narodowych. Prowadzoną od jesieni 1939 roku „sowietyzację" życia społeczno-ekonomicz-nego rozpoczęły decyzje zgromadzeń ludowych o konfiskacie ziemi obszarniczej wraz z zabudowaniami i inwentarzem. Skonfiskowano również ziemię należącą do kościołów katolickiego i prawosławnego. Część tej ziemi przekazano ubogim chłopom, ale w 1940 roku przystąpiono do tworzenia kołchozów i do połowy 1941 ro- 28 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ku złączono w nich kilkanaście procent gospodarstw chłopskich. Po wrześniu 1939 roku wywłaszczeniu uległy również zakłady przemysłowe, większe przedsiębiorstwa handlowe i transportowe, natomiast drobny handel i rzemiosło poddano kontroli, rujnującej polityce fiskalnej i stopniowo upaństwawiano. Wprowadzone jesienią 1939 roku zrównanie wartości złotego i rubla (mającego dotąd czterokrotnie mniejszą wartość) umożliwiło licznym przybyszom z ZSRR, przeważnie związanym z wojskiem, partią i administracją, ogołocenie rynku z towarów przedstawiających jakąkolwiek wartość. W grudniu 1939 roku wycofano z obiegu złotówki, przy czym oszczędności wymieniano jedynie do kwoty 300 złotych, reszta ulegała konfiskacie. Te posunięcia, którym towarzyszył wzrost cen artykułów spożywczych około 100 procent, doprowadziły do szybkiej pauperyzacji ludności miast. Powszechnym doświadczeniem stała się gospodarka niedoboru - brakowało nawet chleba i mleka, a pod sklepami spożywczymi we Lwowie stały kolejki długie nawet na kilkaset metrów. Targowiska uzupełniały braki rynku oficjalnego, ale ceny były tu znacznie wyższe, a ponadto - z przyczyn ideologicznych - władze ograniczały rozmiary wolnego handlu. Swego rodzaju formą walki klasowej była gospodarka mieszkaniami, zwłaszcza w dużych miastach. Wiele mieszkań oraz domów i willi zajęli sowieccy funkcjonariusze, usuwając dotychczasowych lokatorów. W grudniu 1939 roku przeprowadzono nacjonalizację kamienic. Stawki czynszu (pobieranego już na rzecz państwa) ustalono wedle kryteriów klasowych - najniższe dla robotników, wyższe dla rzemieślników, najwyższe dla kupców i duchownych różnych wyznań. Określono normę powierzchni przysługującą na jednego obywatela i zasiedlano „nadmetraż" osobami przysłanymi z kwaterunku, nieraz sowieckimi urzędnikami i milicjantami, którzy stawali się sublokatorami korzystającymi ze wspólnej kuchni i ubikacji. Taka gospodarka lokalami ułatwiała inwigilację lepiej sytuowanych mieszkańców miast. Jedną z cech urzędowej ideologii sowieckiej była walka z religią i dążenie do całkowitej ateizacji społeczeństwa. Skonfiskowano ziemię i wiele budynków należących do kościołów, zamknięto stowarzyszenia religijne, organizacje zajmujące się dobroczynnością prowadzone przez księży i zakony, zlikwidowano seminaria duchowne, wszelką prasę i wydawnictwa kościelne, usunięto religię ze szkół, zabroniono wszelkich pielgrzymek i procesji oraz duchownym pojawiania się na ulicach we właściwych im strojach, skasowano wszelkie święta religijne, w tym także niedziele jako dzień wolny od pracy, a jednocześnie szeroko rozpowszechniano liczne antyreligijne publikacje i wspierano ruch ateistyczny. Niektórzy księża zostali zamordowani w pierwszym okresie okupacji, trudną obecnie do ustalenia liczbę aresztowano jako podejrzanych o prowadzenie działalności „antysowieckiej". Do ograniczenia stanu posiadania kościołów zmierzano przede wszystkim przez nakładanie szczególnie wysokich podatków na księży i budynki (zarówno kościoły, POLSKA PODBITA cerkwie i synagogi). Spodziewano się w ten sposób doprowadzić do zamknięcia większości miejsc kultu religijnego. Na ziemiach anektowanych w 1939 roku NKWD aresztowało ponad 100 000 ludzi, w większości oskarżanych o zdradę, szpiegostwo, dywersję, działalność antykomunistyczną w przeszłości. Represjom podlegali politycy wszelkich partii (łącznie z lewicowymi), działacze samorządowi, społeczni, związkowi, urzędnicy aparatu państwowego, ziemianie, przedsiębiorcy, a także kolejarze, osadnicy wojskowi, gajowi, nauczyciele. Najliczniejszą grupę więźniów tworzyli podejrzani o próbę nielegalnego przekroczenia granicy. Wśród więzionych przeważali Polacy, ale byli wśród nich także Żydzi (około 20 procent), Ukraińcy, Białorusini. W przepełnionych więzieniach panowały złe warunki, aresztowani otrzymywali głodowe racje żywnościowe, doświadczali brutalności nadzorców i śledczych. Wiosną 1940 roku na podstawie decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) rozstrzelano ponad 7000 więźniów. W czerwcu 1941 roku po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej zamordowano około 9500 więźniów, których nie zdołano ewakuować na wschód. Dla wielu więzienia były tylko etapem poprzedzającym wywiezienie do łagru, sowieckiej wersji obozu koncentracyjnego. Od niemieckich różniły się łagodniejszym traktowaniem więźniów, co jednak równoważyła ciężka praca przymusowa, odbywająca się często w warunkach niezwykle surowych pod względem klimatycznym. Bodaj najgorszy był los tych, którzy trafili do kopalń złota na Kołymie, do łagrów w północno-wschodniej Syberii (oblicza się, że spośród 10 000 śmierć poniosło 60 procent). Trudno jeszcze oszacować liczbę Polaków, którzy trafili do łagrów, a tym bardziej liczbę zmarłych. W meldunku do Stalina z 1 sierpnia 1941 roku Be-ria podawał, że w więzieniach i obozach w ZSRR znajduje się ponad 46 000 polskich obywateli, w tym przeszło 28 000 skazanych na pobyt w łagrach. Największą część ludności kresowej dotknęły wielkie wysiedlenia w głąb ZSRR. Na podstawie decyzji najwyższego kierownictwa ZSRR w lutym 1940 roku wysiedlono osadników wojskowych i pracowników służby leśnej wraz z rodzinami, z miast część rodzin kamieniczników, przedsiębiorców, policjantów. Akcję przeprowadzono tak, aby zaskoczyć przewidzianych do wysiedlenia - funkcjonariusze NKWD wkroczyli do mieszkań 10 lutego o świcie, dokonali rewizji, zażądali przygotowania niezbędnego bagażu (dając na to, zależnie od miejsca, od 15 minut do 2 godzin), po czym pod eskortą transportowano zatrzymanych na stację kolejową, umieszczano w wagonach towarowych i wywożono na wschód. Trwająca do 4 tygodni podróż odbywała się w strasznych warunkach, przy temperaturze sięgającej minus 40 stopni. Wywożonych nie wypuszczano z wagonów, żywiono minimalnymi racjami, w zasadzie nie udzielano pomocy medycznej, toteż kilka tysięcy zmarło, zwłaszcza dzieci i starców. W ten sposób wywieziono 140 000 osób i osiedlono w północnych rejonach ZSRR, w bardzo trudnych warunkach klimatycznych, gdzie zakwaterowano ich w barakach i przymuszono do ciężkiej pracy, większość przy wy- 30 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 rębie lasów. W kwietniu przeprowadzono następną deportację - 61 000 osób należących do rodzin oficerów i policjantów, aresztowanych przez NKWD urzędników, działaczy społecznych, ziemian i przedsiębiorców. „Technika" wywiezienia wyglądała podobnie jak poprzednio. Wszystkich deportowano do Kazachstanu, do pracy w kołchozach i sowchozach. Część nie otrzymała dachu nad głową i tułała się po stepie, część kwaterowano w skrajnie prymitywnych warunkach - w ziemiankach, chatach z gliny i tym podobnych. Ludzie umierali często z powodu chorób rozwijających się w klimacie stepowym, wobec tragicznych warunków sanitarnych, braku przygotowania do ciężkiej pracy w rolnictwie. Pod koniec czerwca 1940 roku deportowano 78 000 uchodźców z Polski okupowanej przez Niemcy, którzy na tereny zajęte przez ZSRR przybyli we wrześniu 1939 roku. Jeśli poprzednio wśród deportowanych było ponad 80 procent Polaków, to czerwcowa wywózka zagarnęła głównie Żydów (84 procent), a przeważali wśród nich rzemieślnicy - krawcy, szewcy i tym podobni, w mniejszym stopniu kupcy, fabrykanci, artyści, zawodowa inteligencja. Większość wywieziono na Syberię do wyrębu lasów i pracy w kopalniach. Wiosną 1941 roku przygotowano jeszcze jedną deportację. Podlegali jej członkowie organizacji kontrrewolucyjnych i ich rodziny oraz wszyscy należący do poprzednio wymienionych kategorii, którzy z różnych powodów dotychczas nie zostali wywiezieni. Obszar, z którego dokonywano deportacji, obejmował nie tylko ziemie zajęte we wrześniu 1939 roku, ale także zagarnięte w 1940 roku Litwę, Łotwę, Estonię i Mołdawię. Wywieziono wówczas w północne regiony ZSRR oraz do Kazachstanu około 90 000 osób. Oblicza się, że było wśród nich 34 000-44 000 obywateli polskich, w większości Ukraińców i Białorusinów. Liczba deportowanych z ziem wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej jest przedmiotem kontrowersji. Do końca lat osiemdziesiątych obliczano, że wywieziono od 1 miliona do 1,2 miliona ludzi, a zmarło w czasie transportów lub na zesłaniu około 30 procent. Ujawnione po upadku ZSRR szczegółowe dane NKWD wskazują, że deportowano około 320 000 obywateli polskich, a zmarło w wyniku tej operacji 15 000-20 000. Tę liczbę ofiar trzeba uzupełnić o kilka, może kilkanaście tysięcy zmarłych z wycieńczenia i chorób już po uwolnieniu na mocy amnestii z lipca 1941 roku. Należy też pamiętać, że do Armii Czerwonej zmobilizowano 100 000-200 000 tysięcy polskich obywateli, do pracy w głębi ZSRR 140 000. Tragiczne były losy polskich jeńców wojennych. Do niewoli radzieckiej trafiło ponad 200 000 żołnierzy, z których znaczną część - białoruskich i ukraińskich chłopów - szybko zwolniono. Spośród pozostałych przed końcem 1939 roku zwolniono do domów 42 000 szeregowych, a 43 000 - pochodzących z Polski zachodniej i centralnej - przekazano Niemcom. Dalszych kilkanaście tysięcy „przekwalifikowano" na robotników przymusowych zatrudnionych przy budowie dróg na Wołyniu, a 10 000 skierowano do hut, kopalń i kamieniołomów we wschodniej Ukrainie, po czym w odwecie za próby oporu w połowie 1940 roku około 8000 wywie- POLSKA PODBITA 3 1 ziono do łagrów we wschodniosyberyjskiej republice Korni i zmuszono do wyniszczającej pracy przy budowie linii kolejowej. Odmiennie potraktowano oficerów wziętych do niewoli, jak też emerytowanych, zatrzymanych po zakończeniu działań wojennych. Zostali oni wywiezieni do stworzonych w budynkach poklasztornych obozów w Kozielski i Starobielsku. Byłych policjantów osadzono w Ostaszkowie, obozie także ulokowanym w budynkach zlikwidowanego klasztoru. Przez kilka miesięcy oficerów poddawano przesłuchaniom, próbując wyłonić grupę gotowych do kolaboracji z ZSRR. Rezultaty były nikłe, ogromna większość była niepodatna na komunistyczną propagandę, nie ukrywała swego patriotyzmu i wiary w odrodzenie państwa polskiego. Los polskich oficerów został zdecydowany przez Biuro Polityczne KC WKP(b) 5 marca 1940 roku. Na wniosek szefa NKWD Ławrientija Berii zdecydowano wymordować 14 700 polskich jeńców wojennych, a także 11 000 polskich obywateli przetrzymywanych w więzieniach (ostatecznie, jak wspomniano, zabito 7000). Operację eksterminacji przeprowadziły oddziały NKWD w kwietniu i maju 1940 roku. „Technologia" mordu była podobna - do miejsc kaźni przywożono ofiary niewielkimi grupami i mordowano strzałem w tył głowy, po czym zwłoki grzebano w zbiorowych mogiłach. Symbolem tej zbrodni stała się wieś Katyń pod Smoleńskiem, gdzie w pobliskim lesie zamordowano 4400 oficerów przywiezionych z Kozielska. Oficerów ze Starobiel-ska (ponad 3800) mordowano w piwnicach pomieszczeń zarządu obwodowego 4. Oficerowie zamordowani w Katyniu (fotografia z ekshumacji w 1943) 32 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 NKWD w Charkowie, a ciała grzebano w pobliskim lesie. Do miasta Kalinin (Twer) przewożono ponad 6200 jeńców z Ostaszkowa i zabijano w piwnicach budynku NKWD, a zwłoki zakopywano w zbiorowych mogiłach w miejscowości Miednoje. Ocalono jedynie, z różnych powodów, około 400 oficerów, których umieszczono w obozie Pawliszczew Bor. Wymordowanie 14 500 jeńców było zbrodnią niebywałą, nawet w krwawych obyczajach stalinowskiego reżimu. Operację przeprowadzono w najściślejszej tajemnicy i aż do upadku Związku Radzieckiego zapierano się tej zbrodni oraz skrzętnie ukrywano wszelkie świadczące o niej dowody. Do dnia dzisiejszego nie są znane motywy podjęcia decyzji o eksterminacji. Często wymienia się dążenie do eliminacji polskiej elity patriotycznej i zbieżność tej zbrodni z prowadzoną w tym samym czasie pod okupacją niemiecką akcją AB. Decyzji o eksterminacji nie podjęto jednak wobec około 5000 polskich oficerów, których zagarnięto na terytoriach Litwy i Łotwy anektowanych latem 1940 roku. Polityka reżimu stalinowskiego na inkorporowanych terenach była bardziej nawet represyjna niż poczynania Niemców w pierwszych latach wojny. Jej cechą było zastosowanie tych samych metod „inżynierii społecznej" i terroru, które stosowano w ZSRR przed 1939 roku. Należały do nich zarówno fizyczna eksterminacja „elementów kontrrewolucyjnych" i okresowe czystki wśród więźniów, jak deportacje całych grup ludności (łącznie z rodzinami) do pracy niewolniczej, która stanowiła jeden z ważnych czynników systemu gospodarczego ZSRR. Jednocześnie władze sowieckie, przeciwnie niż niemieckie, dążyły do zalegalizowania swego panowania na podbitych terenach rzekomą wolą ludności. Służyły temu wybory, prócz październikowych 1939 roku, także do rad rejonowych oraz Rady Najwyższej ZSRR, które odbyły się w 1940 roku. Zabiegano o wysoką frekwencję na różnorodnych wiecach, skłaniano do deklarowania lojalności wobec władzy i akceptacji komunistycznej ideologii. Podejmowano także pewne starania na rzecz poprawy stanu zdrowia nowych obywateli sowieckich (na przykład otwierano szpitale), organizowano kursy dla analfabetów, zakładano ukraińskie i białoruskie szkoły. Działania te przyciągały i wiązały z systemem jednostki podatne na wpływ komunistycznej ideologii, ale także część ludności białoruskiej, ukraińskiej i żydowskiej, przeważnie biedoty, która obecnie miała poczucie postępu materialnego. System sowiecki umożliwiał również awans ludzi, którzy przedtem na to liczyć nie mogli. Większość nawet niższych stanowisk kierowniczych była bowiem przed 1939 rokiem w zasadzie niedostępna dla Żydów, Ukraińców, Białorusinów. Obecnie otwierały się możliwości karier - w administracji, zarządzie gospodarczym, szkolnictwie, milicji. Toteż okres okupacji sowieckiej inaczej zapisał się w pamięci zbiorowej Polaków niż Białorusinów, Żydów i Ukraińców. Próba pozyskania i przetworzenia w „ludzi radzieckich" obejmowała również Polaków. Adresowano do nich pokaźną część sowieckiej literatury propagandowej, POLSKA PODBITA 33 wśród której wyróżniały się dzienniki „Czerwony Sztandar" (Lwów), „Sztandar Wolności" (Mińsk), kilka tytułów regionalnych oraz kilkanaście pism adresowanych do różnych środowisk, w tym do młodzieży. Pisma te kierowane przez redaktorów sprowadzonych z ZSRR zamieszczały artykuły polskich autorów, zwykle wywodzących się z ruchu komunistycznego. Prasa ta powielała tezy sowieckiej propagandy, między innymi opisy szczęścia panującego w Kraju Rad, hołdy wobec jego przywódców, potępienie anglo-francuskiego imperializmu oraz ataki na „sztucznie stworzone państwo polskie", które opierało się „na ucisku socjalnym i narodowościowym" i było „skazane na zagładę" („Sztandar Wolności", numer 1 z 1 listopada 1940 roku). Swoją przyszłość Polacy - sowieccy obywatele mieli wiązać z ZSRR i porzucić marzenia o odzyskaniu wolności czy choćby autonomii. Takie formuły propagandowe budziły sprzeciw nawet wśród niektórych przedwojennych komunistów. Wydarzeniem głośnym w środowisku inteligencji stało się aresztowanie w styczniu 1940 roku grupy polskich pisarzy, przed wojną sympatyków Komunistycznej Partii Polski, a wśród nich Władysława Broniewskiego i Aleksandra Wata. Wielu jednak było gotowych do najdalej posuniętej kolaboracji. Jej symbolem stała się Wanda Wasilewska, którą oficjalnie traktowano jako przywódcę radzieckich Polaków, a w 1940 roku wybrano do Rady Najwyższej ZSRR. Spośród przedwojennych polskich obywateli tylko Wasilewska utrzymywała kontakt z przywódcami sowiec- 5. Wanda Wasilewska 34 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kimi, była nawet przyjmowana przez Stalina. Nic nie wskazuje na to, aby swoje wpływy próbowała wykorzystać dla starań o złagodzenie prześladowań. Niezwykły awans polityczny Wasilewskiej był możliwy wobec nieufności, z jaką władze sowieckie traktowały działaczy rozwiązanej w 1938 roku KPP. Jej wybitniejszych działaczy dopuszczano do ograniczonej jedynie współpracy i dopiero wiosną 1941 roku zdecydowano się na ich weryfikację jako członków partii komunistycznej oraz przystąpiono do wydawania im legitymacji WKP(b). To posunięcie było związane ze złagodzeniem polityki wobec Polaków w okresie narastania nieporozumień w stosunkach sowiecko-niemieckich. Jednym z przejawów tej „liberalizacji" było uruchomienie tygodnika kulturalnego „Nowe Widnokręgi", wokół którego próbowano gromadzić elitę intelektualną akceptującą formułę „kultury polskiej jako części kultury radzieckiej". Przedstawiciele polskiej inteligencji, którzy decydowali się na uczestnictwo w oficjalnym życiu kulturalnym i artystycznym, skupiali się głównie we Lwowie i Wilnie, częściowo także w Białymstoku i Mińsku. Obok udziału w tworzeniu sowieckiej propagandy w języku polskim, co z natury rzeczy było hańbiące, istniały również - ograniczone wprawdzie - możliwości bardziej honorowego funkcjonowania w oficjalnym życiu publicznym. Takiego kompromisu próbowali naukowcy wykładający na zsowietyzowanych uczelniach czy na przykład aktorzy występujący w polskich teatrach we Lwowie lub w Wilnie. Obok repertuaru sowieckiego, dzięki staraniom polskich artystów wystawiano tam również klasykę, łącznie z polską, o ile mieściła się w granicach sowieckiej cenzury. W wyniku niemieckiego ataku na Związek Radziecki (22 czerwca 1941 roku) stworzona na tych terenach infrastruktura życia przestała istnieć w ciągu kilku dni. Tysiące funkcjonariuszy sowieckich oraz współpracujących z nimi ludzi w pośpiechu uciekało przed Niemcami. Tymczasem NKWD dokonało masakry tysięcy aresztowanych w wielu więzieniach, a pozostałych pędzono konwojami na wschód. Dwadzieścia jeden miesięcy okupacji sowieckiej kończyła więc jeszcze jedna krwawa zbrodnia. Zagłada Żydów Antysemityzm był jedną z głównych cech nazistowskiej ideologii, a prześladowania Żydów stałym elementem polityki reżimu hitlerowskiego jeszcze przed wybuchem wojny. Jako wyznawcy rasizmu hitlerowcy uznawali germańskich aryjczy-ków za rasę najwyższą, Żydów za najniższą. Wydane w 1935 roku ustawy norymberskie określały, kto jest Żydem, pozbawiały ich praw obywatelskich i zakazywały zawierania „mieszanych" małżeństw. Żydów usunięto z licznych zawodów, a po tak zwanej nocy kryształowej (9/10 listopada 1938 roku), kiedy spalono lub zburzono ponad 200 synagog oraz zdemolowano tysiące sklepów, zabroniono im prowadzenia wszelkich przedsiębiorstw, skonfiskowano mienie i zablokowano konta POLSKA PODBITA 35 w bankach. Żydom zakazano też uczęszczania do kin, teatrów, muzeów, parków, a nawet swobodnego podróżowania po kraju. Już we wrześniu 1939 roku wkraczający do Polski Niemcy dopuszczali się rabunków, pobić i morderstw, podpalono wiele synagog. Jesienią nakazano Żydom noszenie opaski z gwiazdą Dawida oraz oznaczanie tym znakiem należących do nich sklepów, restauracji, warsztatów rzemieślniczych. Większa własność żydowska została skonfiskowana, podobnie jak mienie żydowskich zrzeszeń religijnych. Na gminy żydowskie nakładano ponadto kontrybucje pieniężne oraz „daniny" w złocie, futrach i tym podobnych. Inteligencja żydowska została pozbawiona możliwości wykonywania zawodu poza obrębem własnej społeczności. Jednocześnie wprowadzono nakaz pracy, który obejmował wszystkich mężczyzn od 14 do 60 roku życia. W licznych miejscowościach pod brutalnym niemieckim nadzorem Żydzi usuwali gruzy, wykonywali roboty drogowe i prace melioracyjne lub byli zatrudniani w niemieckich fabrykach jako praktycznie darmowa siła robocza. Wiele tysięcy skierowano do spe-:jalnie tworzonych obozów pracy, w istocie obozów koncentracyjnych. Hitlerowskie „prawodawstwo" nie uwzględniało trwającego od dziesięcioleci procesu asymilacji. Za Żyda uznawano każdego, kogo dwóch dziadków należało do żydowskiej gminy wyznaniowej. Oznaczało to objęcie restrykcjami, a w przyszłości skazywało na zagładę, także tych, którzy byli ochrzczeni i całkowicie zasymilowani z polskością. Następnym etapem było tworzenie zamkniętych dzielnic żydowskich - gett. Jako pierwsze już w październiku 1939 roku powstało getto w Piotrkowie Trybunalskim, ale większość utworzono w 1940 lub 1941 roku. Wszystkim Żydom mieszkającym poza obrębem wyznaczonej dzielnicy nakazywano przeprowadzkę, połączoną z opuszczeniem terenu getta przez Polaków. Dzielnicę żydowską izolowano, wznosząc wzdłuż jej granic mury (w mniejszych miejscowościach płoty) i pozostawiając jedynie bramy pilnowane przez policję. Wyjście z getta było zabronione i od 1941 roku karane śmiercią. Na jego teren mogli wchodzić funkcjonariusze niemieckiej administracji, Polacy natomiast tylko za specjalnymi przepustkami. Na ziemiach polskich utworzono w sumie około 400 gett, z których większość liczyła kilka tysięcy mieszkańców. Największa dzielnica żydowska powstała w Warszawie - obejmowała około 300 ha powierzchni, a otoczono ją murem o długości 18 km. Zamknięcie getta w listopadzie 1940 roku poprzedziło ogromne przemieszczanie się ludności -w ciągu 6 tygodni ponad 100 000 Polaków musiało się stąd wyprowadzić, natomiast z pozostałych dzielnic Warszawy ściągnięto blisko 140 000 Żydów. Na początku 1941 roku w getcie mieszkało 380 000 ludzi, co oznaczało zagęszczenie sięgające 6-8 osób na jedną izbę. Władze niemieckie zwiększały jeszcze stłoczenie, przesiedlając Żydów z mniejszych miejscowości, tak że w marcu 1941 roku w warszawskim getcie przebywało 450 000 osób. 36 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Największym dramatem mieszkańców getta był głód. Niemcy ustanowili ol cjalne przydziały żywności na poziomie 10 procent zapotrzebowania - dzienne r, cje żywnościowe (kartkowe) wynosiły około 230 kalorii. Uzupełnienie niedoboró było niezwykle trudne wobec karania śmiercią za samowolne opuszczanie geti i zakazu wwożenia na jego teren żywności. Mieszkańcy getta mogli żyć jedyn: dzięki powstaniu ogromnego systemu przemytu żywności. Szmuglem zajmowa] się tysiące indywidualnych osób oraz zorganizowane grupy, które potrafiły dosta: czać tony żywności - ponad murami, w podkopach pod nimi, przez wyrąban w nim dziury lub dzięki przekupywaniu policjantów stojących przy bramacl Szmuglowana „hurtowo" żywność była z natury rzeczy bardzo droga, a zatem truć no dostępna dla większości mieszkańców getta, którzy szybko popadali w nędz wobec niemożności wykonywania zawodu, braku zapotrzebowania na różne rodzą je usług, wymieniania oszczędności na chleb. Rozwijana przez organy samorządi pomoc społeczna, zwłaszcza darmowe rozdawnictwo zupy, była niewystarczając wobec ogromnych potrzeb i limitowania przez Niemców dostaw podstawowycl produktów. Śmierć z głodu stała się w getcie zjawiskiem powszednim, podobnii jak wycieńczeni nędzarze błagający na ulicach o kawałek chleba. Ogromne zagęsz czenie ludzi, nędza, głód i rozwijające się w tych warunkach choroby były powo dem niezwykle wysokiej śmiertelności. W ciągu 1941 roku zmarło 10 procen mieszkańców warszawskiego getta, do lata 1942 roku dalszych ponad 20 000. 6. Dziecko na ulicy warszawskiego getta POLSKA PODBITA 37 Organizatorem życia społeczności gett były mianowane przez okupanta Juden-raty, do których powoływano osoby należące przed wojną do władz gmin żydowskich. Judenraty administrowały gettem w zakresie kwaterunku fw tym znalezienia miejsca zamieszkania dla przesiedlanych z mniejszych miast), opieki społecznej, służby zdrowia, szkolnictwa i tym podobnych, ale były również narzędziem przekazywania niemieckich poleceń do getta i zostały zmuszone do ich egzekwowania. W Warszawie na czele Judenratu stanął Adam Czerniakow, przewodniczący przedwojennej Żydowskiej Gminy Wyznaniowej. Starał się on utrzymać możliwie największą autonomię wewnętrzną getta, próbował negocjować z Niemcami łagodzenie najostrzejszych restrykcji, nie był jednak w stanie zapobiec ani pladze głodu, ani ogromnej śmiertelności. Popełnił samobójstwo, gdy w lipcu 1942 roku Niemcy przystąpili do wysiedlania mieszkańców getta „na wschód". Judenratowi podlegała formalnie policja żydowska, pełniąca funkcje porządkowe i licząca około 1600 uzbrojonych w pałki funkcjonariuszy. Ogromną rolę w samoorganizacji społeczności getta i łagodzeniu dramatycznych warunków spełniały komitety domowe, mające charakter nieoficjalnego samorządu. W getcie działały organizacje pomocy społecznej, środowiska naukowe, odbywały się występy artystyczne, choć ogromna część inteligencji znalazła się na dnie nędzy. Do wielkich wysiedleń 1942 roku było ono również miejscem kontrastów społecznych - obok 200 000 pozbawionych środków do życia ostentacyjnie konsumowała swoje dochody kilkutysięczna nowa 7. Wózek ze zwłokami w getcie warszawskim 38 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 elita finansowa, złożona głównie z najbardziej przedsiębiorczych organizatorów szmuglu oraz ludzi czerpiących dochody z produkcji wykonywanej w getcie na za mówienie administracji niemieckiej. Drugim pod względem wielkości było getto w Łodzi, utworzone w lutym 1940 ro ku i jeszcze szczelniej izolowane niż warszawskie. Na obszarze około 4 km2 stłoczo no ponad 160 000 ludzi. W łódzkim getcie nie istniały przepustki, łączność telefo niczna, a wprowadzenie osobnej waluty ważnej jedynie na terenie dzielnicy żydów skiej utrudniało szmugiel. Przewodniczący Judenratu Chaim Rumkowski sprawowa władzę po dyktatorsku. Jego dewiza brzmiała: „Jednostka nie obchodzi mnie nic troszczę się tylko o dobro ogółu". Przez wywłaszczenie bogatych, scentralizowani! dyspozycji ogólnym majątkiem i dystrybucją żywności próbował zmniejszyć plag( głodu. Jednocześnie rozwinął w getcie cały zespół warsztatów i fabryk, będących dlć Niemców znaczącym czynnikiem gospodarczym i źródłem lukratywnych dochodów Sukcesem tej polityki było wpisanie getta łódzkiego na listę przedsiębiorstw niemiec kiego przemysłu wojennego, co oznaczało większe przydziały żywności. Nie eliminowało jednak perspektywy likwidacji „nieproduktywnych". W 1942 roku, kied) Niemcy przeprowadzali masową eksterminację gett, do komór gazowych wysłane kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, pozostawiono 90 000. W tych tragicznych miesiącach Rumkowski i jego współpracownicy wzięli na siebie przygniatającą odpowiedzialność, typując na żądanie Niemców kolejne kontyngenty do „wysiedlenia", w tym dzieci, za cenę ratowania pozostałych, zdolnych do pracy. Początek masowej eksterminacji Żydów związany jest z wybuchem wojny nie-miecko-sowieckiej. W ślad za frontem posuwały się oddziały SS i policji należące do czterech Einsatzgruppen, które dokonywały eksterminacji w małych osiedlach i wsiach - ludność żydowską spędzano do wyznaczonych miejsc i rozstrzeliwano. W większych miastach część żydowskich mieszkańców transportowano w okolice, gdzie znajdowały się głębokie doły, rowy przeciwczołgowe lub leje po pociskach, tam ofiary rozbierano do naga, po czym zabijano. W Ponarach pod Wilnem nad wykopami pozostawionymi przez Armię Czerwoną rozstrzelano około 37 000 osób, połowę żydowskiej ludności miasta. W niektórych miastach wymordowano niemal całą populację żydowską (jak choćby w Nieświeżu i Równem). W Galicji Wschodniej w masakrach udział wzięli nacjonaliści ukraińscy. We Lwowie natychmiast po wkroczeniu Niemców w „spontanicznych" pogromach zabito 4000 Żydów, a pod koniec lipca w odwecie za zamach na atamana Petlurę (w 1926 roku w Paryżu!) ponad 2000. W kilka miesięcy wymordowano znaczną część Żydów zamieszkujących przedwojenne Kresy Wschodnie, pozostałych zamykano w gettach, utworzonych w Białymstoku, Lwowie, Wilnie oraz mniejszych miastach. Ogromne akcje rozstrzeliwania tysięcy Żydów oddziały Einsatzgruppen prowadziły również na terenach należących przed wojną do ZSRR. Oblicza się, że do końca 1941 roku zgładzono 500 000 Żydów, w tym około 200 000 obywateli polskich. POLSKA PODBITA 39 Co najmniej kilkanaście tysięcy Żydów zginęło w pierwszych dniach po wejściu Niemców z rąk litewskich, ukraińskich, polskich. Obok wspomnianego pogromu we Lwowie i innych miastach Galicji wschodniej oraz wydatnego udziału nacjonalistów litewskich w masakrach na Wileńszczyźnie, krwawych pogromów dokonali również Polacy na ziemi łomżyńskiej - w Jedwabnem, Radziłowie i innych miejscowościach. Wszędzie podłożem tych pogromów był silny już przed wojną antysemityzm, wzmocniony przez oskarżanie Żydów o sprzyjanie władzy sowieckiej w okresie 1939-1941, przy czym schemat „żydokomuny" przenoszono na całą społeczność. Ignorowano fakt, że Żydzi byli również wśród ofiar władzy sowieckiej. Od dawniejszych pogromów dokonywane obecnie różniły się skalą i okrucieństwem. Zabijano nie jednostki, ale całe społeczności, łącznie ze starcami, kobietami i dziećmi. Posuwano się do niezwykłego okrucieństwa, jakim było palenie ludzi żywcem. Agresja i pogromy dokonywane przez miejscową ludność były inspirowane przez Niemców, którzy do takich wystąpień zachęcali i zapewniali bezkarność. Jednocześnie zachęty takie byłyby nieskuteczne, gdyby nie trafiały na ukształtowany już podkład antysemityzmu i nie towarzyszył im zanik elementarnych norm moralnych. Zbrodnie dokonywane przez oba totalitaryzmy w ciągu pierwszych dwu lat okupacji powodowały moralne znieczulenie i cynizm w pewnych grupach ludności podbitego kraju, podważały przyjmowane wcześniej ograniczenia w konfliktach etnicznych. Uczestnicy masowej zbrodni nie spotykali się z wyraźnym potępieniem, a grabież mienia mordowanych była traktowana niemal jako oczywistość. Eksterminacja dokonywana przez Einsatzgruppen była wstępem do podjęcia przez przywódców hitlerowskich decyzji o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej". W październiku 1941 roku wprowadzono karę śmierci dla Żydów opuszczających samowolnie teren getta oraz dla Polaków udzielających jakiejkolwiek pomocy zbiegom. Przeprowadzono koncentrację ludności żydowskiej, przenosząc ją z małych gett do większych. We wrześniu 1941 roku w Oświęcimiu dokonano „eksperymentalnej" egzekucji kilkuset osób, w większości rosyjskich jeńców wojennych - zamknięto ich w specjalnym pomieszczeniu i zatruto gazem cyklon B, wydzielającym cyjanowodór. Na początku grudnia „uruchomiono" obóz zagłady Żydów w Chełmie nieopodal Koła. Eksterminacji dokonywano w specjalnie skonstruowanym samochodzie, w którym rura wydechowa była wprowadzona do pomieszczenia z przewożonymi ludźmi. 20 stycznia 1942 roku na konferencji w Wannsee pod Berlinem przywódcy nazistowscy przyjęli program eksterminacji Żydów europejskich. Zbrodnię zaplanowano jako gigantyczną operację organizacyjną wymagającą masowych przewozów Żydów do miejsc zagłady, dostarczania przez przemysł środków do zabijania oraz „zagospodarowania" mienia osobistego mordowanych. Do realizacji tego zbrodniczego zadania przystąpiono natychmiast. Na ziemiach polskich ulokowano wszystkie obozy śmierci, gdyż tu znajdowały się najliczniejsze skupiska Żydów, 40 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 panował brutalny reżim okupacyjny i brak jakiejkolwiek autonomii, co pozwalało całkowicie nie liczyć się ze sprzeciwem miejscowej ludności oraz ogromnie utrudniało rozpowszechnienie informacji o przebiegu i zasięgu zagłady. Jej organizatorom zależało na ukryciu przez możliwie długi czas celu „deportacji" mieszkańców gett, aby nie wywoływać buntu ofiar. Obozy przystosowane do zagłady Żydów określa się jako obozy śmierci. Ich jedyną funkcją było przyjmowanie maksymalnej liczby ofiar, dokonanie eksterminacji oraz spalenie ciał. Te obozy, przeciwnie niż koncentracyjne, nie były nastawione na eksploatację siły roboczej. Od ofiar Niemcy pozyskiwali jedynie zabrane w drogę kosztowności oraz ubrania, włosy, złote zęby. Przy życiu pozostawiano tylko niewielką grupę przywiezionych do obozu - dla wykonania prac związanych z sortowaniem rzeczy osobistych zabitych, usuwania z komór gazowych zwłok i ich palenia. Po pewnym czasie takie komando robocze również zabijano i tworzono nowe. Według podobnych zasad działały utworzone w latach 1941-1942 obozy - Chełmno, Bełżec, Sobibór, Treblinka oraz rozwinięty jako obóz zagłady Oświęcim-Brzezinka. W lutym 1942 roku Niemcy rozpoczęli wielkie akcje, jak mówiono ofiarom, „przesiedlania na wschód". Na poszczególne getta nakładano kontyngenty przeznaczonych do „wysiedlenia", przeprowadzano brutalną selekcję, pozostawiając zdolnych do ciężkiej pracy, ale po kilku tygodniach selekcję powtarzano. W mniejszych gettach hitlerowcy sami przeprowadzali selekcję, nieraz wywożono też całe społeczności. W ciągu kilku miesięcy wysłano do obozów zagłady kilkaset tysięcy ludzi, pozostawiając w niektórych miastach jedynie szczątkowe getta, zamienione w obozy pracy. W getcie warszawskim „wysiedlenie" rozpoczęte 22 lipca 1942 roku odbywało się etapami. Początkowo od „wysiedlenia" byli zwolnieni wszyscy pracujący w zakładach niemieckich, szpitalach, pracownicy Judenratu i policji żydowskiej oraz ich najbliższe rodziny. Za doprowadzenie odpowiedniej liczby ludzi do wagonów ustawionych na bocznicy kolejowej przy Umschlagplatzu Niemcy uczynili odpowiedzialnymi Judenrat i policję żydowską. Od tego miejsca „wysiedlanych" przejmowały formacje SS. Stopniowo esesmani, korzystający z pomocy żandarmerii i jednostek pomocniczych ukraińskich, łotewskich i litewskich, wkraczali na teren getta i bezpośrednio przeprowadzali wysiedlanie całych ulic. Zapowiedziane początkowo zwolnienia przestano honorować. Ostatniego dnia „wysiedleń" - 21 września - wywieziono większość policjantów wraz z rodzinami. W ciągu czterdziestu sześciu dni deportowano z warszawskiego getta do Treblinki ponad 250 000 ludzi. Pozostało 35 000 zatrudnionych w niemieckich fabrykach zwanych „szopami", około 20 000 ukrywało się w opustoszałym getcie, około 8000 zdołało przejść na „aryjską" stronę, by tam szukać schronienia. Przed ofiarami próbowano zataić cel podróży, choć „wysiedlenie" przeprowadzano zwykle z wielką brutalnością, bito i mordowano pod lada pretekstem. Prze- POLSKA PODBITA 4 1 znaczonych do deportacji zapędzano do bydlęcych wagonów, które następnie szczelnie zamykano. Podczas podróży nikogo nie wypuszczano, nie karmiono, na ogół nie podawano wody. Po przybyciu do obozu wszystkim nakazywano rozebrać się do naga i pędzono do „łaźni", po czym zamykano szczelne drzwi. Wówczas do „łaźni" wpuszczano trujący gaz. Ofiary dusiły się w ciągu kilkunastu minut. Wówczas otwierano bramy, komando robocze wygarniało zwłoki i przygotowywało „łaźnię" do przyjęcia następnej grupy ofiar. Zamordowanych początkowo grzebano w wielkich dołach, wkrótce jednak zdecydowano się na palenie zwłok w piecach krematoryjnych lub na specjalnych rusztach. Do wiosny 1943 roku liczba Żydów obywateli polskich przebywających pod okupacją niemiecką stopniała do około 250 000. Większość z nich była skoncentrowana w szczątkowych gettach zamienionych w obozy pracy. Pragnienie unicestwienia wszystkich Żydów było jednak dla hitlerowców ważniejsze od korzyści materialnych odnoszonych z pracy darmowej siły roboczej. Na początku 1943 roku przystąpiono do wymordowania pozostałych jeszcze Żydów w gettach Galicji wschodniej, w marcu zlikwidowano getto w Krakowie. Kiedy 19 kwietnia 1943 roku Niemcy wkroczyli do getta warszawskiego, by dokonać jego ostatecznej likwidacji, Żydzi odpowiedzieli strzałami. Walka, w której 8. Selekcja Żydów na rampie kolejowej obozu w Auschwitz 42 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 przeciw uzbrojonym po zęby Niemcom stanęli żydowscy bojowcy z butelkami wypełnionymi benzyną oraz nielicznymi pistoletami i karabinami, nie toczyła się 0 to, kto zwycięży, ale o śmierć z bronią w ręku. 8 maja przywódcy powstania z Mordechajem Anielewiczem popełnili samobójstwo w otoczonym przez hitlerowców bunkrze. Poszczególne grupy powstańców walczyły jeszcze przez kilka dni. Dowodzący oddziałami niemieckimi Jiirgen Stroop uznał „akcję" za zakończoną 16 maja i doniósł swoim zwierzchnikom, że zabił lub ujął 56 000 Żydów. W ciągu następnych miesięcy hitlerowcy wymordowali lub wysłali do obozów koncentracyjnych resztę mieszkańców gett i likwidowali dzielnice żydowskie. W niektórych miastach, zwłaszcza w Białymstoku, doszło do prób powstania, ale były one szybko tłumione. Na niektórych terenach zbiegowie z likwidowanych gett 1 obozów pracy tworzyli oddziały leśne z nadzieją na doczekanie wyzwolenia. Najdłużej przetrwało getto łódzkie. W sierpniu 1944 roku 70 000 jego mieszkańców deportowano do Oświęcimia, w komorze gazowej zginął także Rumkowski. Wkroczenia Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku doczekało w Łodzi 877 Żydów. Liczbę zamordowanych i zmarłych Żydów obywateli polskich szacuje się na prawie 3 miliony, w tym około 500 000 zginęło w gettach i obozach pracy, około 200 000 zabiły oddziały Einsatzgruppen, 1,8 miliona to ofiary obozów zagłady. Wojnę przetrwało około 500 000, w tym pod okupacją niemiecką jedynie około 100 000. Zagłada Żydów była dziełem niemieckich nazistów. Odrębny jest problem stosunku Polaków do hitlerowskiej polityki eksterminacyjnej oraz losu prześladowanych i mordowanych. Postawą najpowszechniejszą była obojętność, wynikająca z poczucia obcości wobec Żydów różniących się religią, kulturą, językiem. Poczucie obcości było jeszcze wzmocnione przez rozpowszechnienie się antysemickich uprzedzeń w latach trzydziestych, a po wybuchu wojny dość powszechne postrzeganie Żydów jako sympatyzujących z ZSRR i skłonnych do kolaboracji (na Kresach Wschodnich). Nie bez znaczenia było oddziaływanie hitlerowskiej propagandy, która za pomocą druków i filmów rozpowszechnianych w języku polskim starała się rozbudzać antysemityzm. Wynikiem tych różnych nastawień i resentymentów było dość powszechne mniemanie, że eksterminacja Żydów przez Niemców nie jest „naszą sprawą". Bez wątpienia rozmiary represji spadających na społeczność polską sprzyjały skupieniu uwagi na własnym losie. Obok tej postawy obojętności pewien procent społeczności polskiej wyrażał wrogość wobec Żydów, nawet w najostrzejszej fazie niemieckiej polityki eksterminacyjnej. Świadczy o tym treść pism konspiracyjnych wydawanych przez podziemne ugrupowania nacjonalistyczne. Jednocześnie także skrajni polscy antysemici przestrzegali swych zwolenników przed bezpośrednim pomaganiem niemieckim oprawcom. Czynne wystąpienia przeciw Żydom były raczej rzadkie. Ekscesy o chuligań- POLSKA PODBITA 43 skim charakterze miały miejsce w pierwszym okresie okupacji, między innymi w Warszawie i Łodzi, a uczestniczyli w nich przeważnie ludzie zaliczani do społecznego marginesu. Wspomniano wyżej o pogromach na terenach byłej okupacji sowieckiej po ich zajęciu przez Niemców, przy czym - jak się wydaje - nie dochodziło do nich tam, gdzie Polacy mieli poczucie, że stanowią mniejszość w stosunku do społeczności ukraińskiej, białoruskiej lub mniej licznej, ale aktywnej - litewskiej. Do pomocy w przeprowadzaniu eksterminacji Niemcy werbowali Ukraińców i Litwinów, nie składali takich ofert Polakom. Nie było zatem pomocniczych formacji polskich w obozach zagłady czy podczas rozstrzeliwań, chociaż polska policja granatowa w Generalnym Gubernatorstwie była wykorzystywana do pilnowania murów gett, pogoni za ukrywającymi się, konwojowania „przesiedlanych". W wielu miejscowościach Polacy uczestniczyli w rabunku mienia pomordowanych, często przejmowali ich mieszkania, dobytek i warsztaty pracy. Bardzo zróżnicowany był stosunek chłopów do szukających pomocy Żydów - niektórzy udzielali im wsparcia, a także ich ukrywali, ale częste było również denuncjowanie lub nawet mordowanie zbiegów z gett. Odrażającą formą kolaboracji z okupantem było „szmalcow-nictwo", czyli tropienie, szantażowanie i wydawanie Niemcom ukrywających się Żydów. Skala tego zjawiska jest dotychczas słabo rozpoznana, choć ocaleni z zagłady wymieniają „szmalcowników" jako wielkie wówczas zagrożenie. Na przeciwnym biegunie znajdowali się Polacy, którzy starali się Żydom pomagać - przez załatwienie „lewych" dowodów tożsamości, ukrywanie ich poza terenem getta i tym podobne. Trzeba podkreślić, że wszelki udział w przechowywaniu Żydów był połączony z zagrożeniem karą śmierci dla udzielającego pomocy i jego rodziny. Ukrywanie osób posiadających semickie rysy twarzy lub mówiących z żydowskim akcentem było szczególnie niebezpieczne, toteż względnie częściej mogły liczyć na uzyskanie pomocy osoby o „dobrym" wyglądzie, zasymilowane z polskością oraz częściej kobiety i dziewczynki niż obrzezani mężczyźni i chłopcy. Wśród osób decydujących się na ukrywanie Żydów występowały różne motywacje - wielu czyniło to z odruchu bezinteresownej solidarności, w trosce o ocalenie życia człowieka, niektórzy ratowali swoich krewnych lub przyjaciół, często jednak żądano za ukrywanie wysokich opłat. Oblicza się, że Polacy przechowali 20 000-40 000 Żydów oraz że dla przechowania jednej osoby przeciętnie była potrzebna pomoc kilkunastu osób. Pozwala to szacować liczbę Polaków uczestniczących w pomocy Żydom, w różnym zresztą stopniu, na kilkaset tysięcy. „Wojna domowa" na Kresach Druga wojna światowa przyniosła rozpad elementarnej solidarności ludzi różnych narodowości zamieszkujących tę samą ziemię. Narastanie w okresie międzywojennym postaw nacjonalistycznych oraz błędy polityki narodowościowej polskiej ad- 44 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ministracji doprowadziły do tego, że Ukraińcy i Białorusini wiązali nadzieje na lepszą przyszłość z Niemcami lub Związkiem Radzieckim. Okres sowieckiej okupacji lat 1939-1941 spowodował zburzenie struktur i hierarchii społecznych w lokalnych społecznościach oraz wydatne osłabienie polskości. Okres następny, okupacji niemieckiej, pogłębił jeszcze ten proces. Najbardziej dramatyczny przebieg miał konflikt polsko-ukraiński. Proniemiecka orientacja w polityce ukraińskiej, zawsze bardzo silna, po 1939 roku stała się dominująca. W Generalnym Gubernatorstwie możliwość legalnego działania otrzymał Ukraiński Centralny Komitet, kierowany przez docenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, geografa Wołodymyra Kubijowicza. Komitet i jego prowincjonalne ośrodki stworzył szeroki ruch społeczny. Rozwijano sieć ukraińskiego szkolnictwa, także średniego, oraz różnych form spółdzielczości, będącej w społeczeństwie ukraińskim tradycyjnie jedną z najważniejszych form integracji. Wspierano rozwój ukraińskiej policji pomocniczej, podobnej do polskiej, granatowej. Wokół UCK skupiło się wielu działaczy ukraińskich, zarówno z przedwojennych legalnych partii politycznych (obecnie zlikwidowanych), jak i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. OUN, która po 1939 roku zyskała dominujące wpływy w społeczeństwie ukraińskim, podzieliła się w 1940 roku na dwie wrogie frakcje - skupioną wokół Andrija Melnyka (melnykowcy) oraz uznającą autorytet Stepana Bandery (banderowcy). Obie frakcje utrzymywały kontakty z niemieckim wywiadem i liczyły na wsparcie przez Rzeszę ukraińskich dążeń narodowych. W chwili wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej OUN wystąpiła zbrojnie w wielu miejscowościach. We Lwowie, 30 czerwca, banderowcy proklamowali powstanie państwa ukraińskiego i utworzyli rząd z Jarosławem Stećką jako premierem. Niemcy nie zamierzali jednak przyzwolić na utworzenie państwa ukraińskiego. Stećko i Bandera zostali internowani, wielu innych działaczy frakcji aresztowano, Galicję wschodnią włączono do Generalnego Gubernatorstwa, z pozostałych ziem ukraińskich utworzono Komisariat Rzeszy Ukraina. Od tej pory życie publiczne społeczeństwa ukraińskiego dzieliło się na nurt legalny, zdominowany przez UCK, oraz podziemny, organizowany przez banderowców, czyli OUN(b). Oba te nurty zmierzały do wykorzystania okresu niemieckiej okupacji dla maksymalnego wzmocnienia sił narodowych, zorganizowania aparatu policyjnego i zalążków siły zbrojnej, uzyskania wyraźnej przewagi nad Polakami i zbudowania przesłanek dla utworzenia w przyszłości ukraińskiego państwa co najmniej na obszarze Galicji wschodniej, Wołynia, a także Chełmszczyzny i Podlasia. Zamierzenia te automatycznie tworzyły stan ostrego konfliktu między Ukraińcami a Polakami. Ukraińcy w Generalnym Gubernatorstwie korzystali z większych praw niż Polacy. Mieli lepsze przydziały kartkowe, własne szkolnictwo średnie, byli przyjmowani na wyższe uczelnie w miastach Rzeszy, mogli pracować w administracji na stanowiskach niedostępnych dla Polaków, wydawać (wprawdzie mocno cenzuro- POLSKA PODBITA 45 vane) czasopisma, pozwolono im na posiadanie aparatów radiowych, często przej-nowali mienie wywłaszczonych Polaków oraz Żydów. Znaczną swobodą cieszył ię Kościół greckokatolicki, Ukraińcy uzyskali też duże wpływy w Cerkwi prawo-ławnej. Takich praw nie przyznano jednak ludności ukraińskiej na Wołyniu i na lawnej Ukrainie sowieckiej, czyli w Komisariacie Rzeszy Ukraina. Przeciwnie niż v Galicji, hitlerowcy nie dopuścili tu do reprywatyzacji skolektywizowanej ziemi, tezwzględnie ściągali kontyngenty, blokowali próby ożywienia życia religijnego, Iławili ukraińską oświatę oraz rządzili za pomocą terroru. Rok 1942 przyniósł na Wołyniu powstanie oddziałów partyzanckich, zasila -lych przez młodzież zagrożoną represjami lub wywiezieniem na roboty do Rzeszy, sfa Wołyń przeszły też oddziały partyzantów sowieckich z zamierzeniem prowa-Izenia dywersji antyniemieckiej oraz tworzenia warunków dla powrotu na te tere-ly władzy sowieckiej. Na początku 1943 roku OUN(b) postanowiła podjąć na Wo-yniu szeroką akcję partyzancką. W marcu 1943 roku banderowcy nakazali po-nocniczej policji ukraińskiej porzucenie posterunków i przejście z bronią do lasu. Spośród 12 000 policjantów wezwania posłuchało około 5000. W ten sposób two-zona przez OUN(b) Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) została zasilona dość iczną, wyszkoloną i uzbrojoną kadrą. Jednocześnie jednak wielu policjantów, któ-:zy w 1942 roku pomagali Niemcom w likwidowaniu gett, było ludźmi głęboko demoralizowanymi. UPA, występująca jako jedyna niepodległościowa zbrojna si-:a ukraińska, w ciągu paru miesięcy wchłonęła wszystkie inne grupy partyzanckie poza sowieckimi), osiągnęła stan kilkudziesięciu tysięcy ludzi i stopniowo objęła controlę nad znacznymi obszarami Wołynia. UPA głosiła potrzebę walki przeciw wszystkim wrogom Ukrainy, do których zaliczono ZSRR, Trzecią Rzeszę i Polaków. Występowała przeciw rodzimym komunistom i sowieckim oddziałom partyzanckim. Napadała na lokalne urzędy niemieckiej administracji, utrudniała ściąganie kontyngentów. Najostrzejszy atak skierowała jednak przeciw Polakom, oceniając, że polskie osady i wsie na Wołyniu będą przeciwstawiać się powstaniu na tym terenie państwa ukraińskiego. Pierwsze zbrodnie na Polakach miały miejsce w 1942 roku, od początku 1943 roku przybrały na sile, a latem stały się masowe - mordowano mieszkańców polskich osad i palono zabudowania. Zagrożeni tworzyli bazy samoobrony oraz skupiali się w większych wsiach i miasteczkach. Do walki z Polakami UPA udało się wciągnąć także zwykłych mieszkańców ukraińskich wsi, którym obiecano ziemię po zabitych lub wygnanych. Napadom na polskie osady towarzyszyły sceny niezwykłego okrucieństwa, które następnie budowały obraz „ukraińskiego rezuna". Ci, którzy ocaleli z pogromu, chronili się w dużych miejscowościach, uciekali za Bug, byli przez Niemców wywożeni na roboty do Rzeszy. Akcja antypolska UPA zmuszała Polaków na Wołyniu do szukania pomocy u Niemców lub partyzantów sowieckich. W maju 1943 roku Niemcy rozpoczęli 46 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 werbunek Polaków do policji pomocniczej, dostarczyli także broni niektórym polskim bazom samoobrony. W następnych tygodniach oddziały policji, albo polskiej samoobrony, dokonywały akcji odwetowych wobec wsi ukraińskich, podczas których również dochodziło do strasznych zbrodni. Część Polaków szukała pomocy u partyzantów sowieckich, a kilka tysięcy zasiliło nawet ich oddziały. Dopiero jesienią 1943 roku na Wołyniu wyraźniej zaznaczyli swą obecność partyzanci Armii Krajowej. W sierpniu 1943 roku UPA rozpoczęła akcję antypolską w Galicji wschodniej, która przybrała na sile zimą 1943/1944 roku. Nieraz towarzyszyły temu „rozkazy" wydawane przez dowódców UPA, którzy nakazywali Polakom definitywne opuszczenie ukraińskiego terytorium w ciągu niewielu dni. Niewykonanie „rozkazu" pociągało za sobą spalenie wsi i wymordowanie jej mieszkańców. Wiosną 1944 roku wystąpienia przeciw Polakom ogarnęły wszystkie powiaty wschodniej Galicji. Silniejsze niż na Wołyniu oddziały AK próbowały ochraniać polską ludność i dokonywały akcji odwetowych na Ukraińcach. W terenie UPA dysponowała jednak przewagą i miała oparcie w ukraińskich wsiach. Kolejnym terenem walk polsko-ukraińskich była wschodnia Lubelszczyzna. Narastający konflikt narodowościowy o Chełmszczyznę rozjątrzyła pod koniec 1942 roku niemiecka akcja wysiedlania Polaków z Zamojszczyzny. Odpowiedzią polskiego podziemia były akcje odwetowe przeciw Niemcom, ale także Ukraińcom, którzy współdziałali przy wysiedleniach i nieraz byli osadzani na opuszczonych przez Polaków gospodarstwach. Spirala zbrodni rozkręcała się od jesieni 1943 roku, osiągając apogeum wiosną 1944 roku po przybyciu na ten teren oddziałów UPA z Wołynia oraz wzroście liczebności i wyposażenia partyzantki polskiej. Antypolskie akcje UPA spotykały się ze sprzeciwem części Ukraińców. Przeciwko zbrodniom wystąpił metropolita Andrzej Szeptycki, między innymi w liście pasterskim z sierpnia 1943 roku. Do zaprzestania mordów wzywało także kierownictwo Ukraińskiego Centralnego Komitetu. Apele te miały jednak niewielki wpływ na postawę banderowskich działaczy, a tym bardziej dowódców partyzanckich. Przywódcy legalnego, współpracującego z Niemcami ruchu ukraińskiego sceptycznie oceniali koncepcje UPA, które prowadziły do anarchizacji ukraińskich wsi i ściągały także niemieckie akcje odwetowe. „Rewolucyjnym" hasłom banderowców budowania ruchu ukraińskiego w powszechnej wojnie partyzanckiej przeciwstawiali „pozytywistyczne" koncepcje wzmacniania sił narodowych. Zabiegali między innymi o stworzenie regularnych jednostek wojskowych na wzór istniejących w czasie pierwszej wojny światowej Ukraińskich Strzelców Siczowych. Po uzyskaniu zgody w kwietniu 1943 roku przystąpiono do tworzenia ukraińskiej dywizji ochotniczej w ramach wielonarodowych oddziałów Waffen SS. Do dywizji SS-Gałizien (po ukraińsku Hałyczyna) zgłosiło się ponad 80 000 ochotników, z których przyjęto około 11 000, ponadto sformowano kilka batalionów policyjnych do POLSKA PODBITA 47 valki z oddziałami partyzanckimi. Część z nich wzięła udział w akcjach przeciw tolakom. Dopiero w czerwcu 1944 roku wysłano dywizję do walki z nacierającą \rmią Czerwoną. W bitwie pod Brodami poniosła ona ciężkie straty, później bra-a udział w walkach z powstańcami słowackimi, wiosną 1945 roku znalazła się v Chorwacji. Oblicza się, że ofiarą antypolskich akcji UPA padło 80 000-100 000 ludzi, if tym większość na Wołyniu. Kilkaset tysięcy w obawie o życie wyjechało z tych riem, porzucając swoje domy i gospodarstwa. Polacy zostali niemal całkowicie ,wyeliminowani" z Wołynia, znacznie zmniejszyła się ich liczba w Galicji wschod-liej. W polskich akcjach odwetowych śmierć poniosło około 20 000 Ukraińców. Wrogość między Ukraińcami i Polakami osiągnęła niezwykłe rozmiary i stała się ważnym elementem stereotypów narodowych na długie lata. Konflikt polsko-ukraiński był nieunikniony wobec silnego dążenia Ukraińców io utworzenia własnego państwa na ziemiach uważanych przez Polaków za część Rzeczpospolitej. Podejmowane kilkakrotnie próby rozmów kończyły się fiaskiem wobec całkowicie przeciwstawnych dążeń obu stron. Towarzyszyła temu jednak srupcja skrajnego nacjonalizmu banderowców, co pozwalało usprawiedliwiać naj-brutalniejsze metody działania. Zerwanie hamulców moralnych nastąpiło także pod wpływem doświadczeń okupacji sowieckiej, eksterminacji Żydów i innych zbrodni niemieckich, które „uczyły", że życie ludzkie nie ma wartości, a relacje narodowe i ideologiczne usprawiedliwiają zbrodnicze czyny. Podjęte przez UPA na Wołyniu, a potem w Galicji wschodniej akcje określa się współcześnie mianem czystek etnicznych. Pod wpływem strasznych doświadczeń i w poczuciu skrajnego zagrożenia część Polaków akceptowała odwet na ukraińskiej ludności cywilnej. Po nadejściu Armii Czerwonej niektórzy zdecydowali się wstąpić do antyukraińskich istriebitielnych batalionów, formowanych przez NKWD. Do tak tragicznych wydarzeń nie doszło na ziemiach o mieszanym składzie narodowym polsko-białoruskim. Większość ziem zamieszkanych przez Białorusinów weszła w skład Generalnego Komisariatu Białorusi, gdzie władzę sprawował Wilhelm Kubę. Narodowy ruch białoruski był nieporównanie słabszy od ukraińskiego i w ograniczonym stopniu wpływał na postawy mas ludności. Okres okupacji działacze białoruscy próbowali wykorzystać dla rozwinięcia piśmiennictwa w języku narodowym, własnego szkolnictwa, zbudowania zalążków aparatu urzędniczego i administracyjnego oraz tworzenia białoruskiej policji. Plany te udawało się realizować w ograniczonym stopniu. Wprawdzie Kubę stymulował rozwój ruchu białoruskiego, ale jego polityka napotykała opór, zwłaszcza Himmlera i jego aparatu SS. Niezwykle drastyczne represje wobec ludności oskarżanej o współpracę z partyzantami podrywały wiarygodność działaczy białoruskich współpracujących z Niemcami. POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Okres okupacji niemieckiej wypełniła także ostra rywalizacja między Polakami i Białorusinami o miejsca zajmowane w lokalnej administracji, stanowiska burmistrzów, sołtysów, obsadę placówek policyjnych i tym podobnych. Obie strony posuwały się nieraz do denuncjowania rywali, a nawet zabójstw. Rozwój białoruskiego szkolnictwa, białorutenizację nie tylko cerkwi, ale i kościołów katolickich, obejmowanie przez Białorusinów stanowisk w urzędach Polacy odczuwali jako zabiegi sztuczne i zmierzające do wyrugowania wpływów polskich. Spór toczył się również o ziemię. Część przedwojennych posiadaczy liczyła na odzyskanie majątków, czemu naturalnie przeciwni byli chłopi gospodarujący na rozparcelowanych folwarkach. Instancje Polski podziemnej nie miały politykom białoruskim, nawet skłonnym do porozumienia z Polską, nic do zaproponowania. Wszystko to powodowało, że wśród Białorusinów niezwykle słaba była orientacja prapolska. Silna była natomiast orientacja prosowiecka, którą zresztą stymulowały brutalne niemieckie represje i pacyfikacje, bezwzględne ściąganie kontyngentów, wywózka młodzieży na roboty do Rzeszy. Od 1942 roku działały na Białorusi duże sowieckie oddziały partyzanckie bezpośrednio sterowane z Moskwy, które oprócz prowadzonych akcji antyniemieckich likwidowały jako kolaborantów białoruskich działaczy narodowych, nauczycieli, sołtysów i urzędników gminnych. W 1943 roku wielotysięczne zgrupowania partyzantki sowieckiej penetrowały znaczne obszary przedwojennych województw nowogródzkiego i poleskiego, a operowały także na Wileńszczyźnie i w Białostockiem. Mieszkańcy okolic, gdzie stacjonowały zgrupowania sowieckie, doświadczali brutalnych rekwizycji, w wyniku których z wielu wsi znikały wszystkie zwierzęta hodowlane i całe tony zboża. Doskonale wyposażone w broń oddziały przygotowywały grunt do powrotu na te ziemie władzy sowieckiej. Ich ofiarą padali nie tylko Białorusini, ale także Polacy, w tym konspiratorzy i partyzanci z AK. Na Wileńszczyźnie, w okresie gdy była przyłączona do niepodległej jeszcze Litwy, nacjonaliści litewscy prowadzili akcję rugowania wpływów polskich z życia społecznego i kulturalnego. Z Litwy kowieńskiej sprowadzono około 20 000 osób celem zorganizowania nowej administracji, policji, obsadzenia stanowisk w różnych instytucjach. W okresie rządów sowieckich represje spotkały zarówno Polaków, jak i Litwinów. Wkroczenie na ten teren Niemców zostało przez Litwinów przyjęte z nadzieją na odrodzenie państwa. Niemców wsparły parotysięczne grupy partyzantów, które występowały również przeciw Żydom i Polakom. Zamiast państwa litewskiego okupanci utworzyli Okręg Generalny Litwa pod niemieckim zarządem. Litwinów dopuszczono jedynie do sprawowania funkcji pomocniczych, między innymi stworzono policję litewską, która odegrała ponurą rolę w eksterminacji Żydów. Objęcie przez Litwinów kluczowych pozycji w lokalnym samorządzie, aparacie oświatowym i gospodarczym wiązało się z powrotem do polityki rugowania polskości i przyspieszonej lituanizacji Wilna. Zamknięte zostały polskie POLSKA PODBITA 49 ilacówki kulturalne - teatry, kina i szkoły. W trwającej lituanizacji Kościoła kato-ickiego na Wileńszczyźnie wydarzeniem przełomowym było aresztowanie przez Niemców w marcu 1942 roku arcybiskupa Jałbrzykowskiego oraz kilkudziesięciu ;sięży. Zamknięto również wszystkie wileńskie klasztory. Na opróżnione miejsca /prowadzono następnie duchownych litewskich, a rządy w diecezji objął Litwin iskup Mecislovas Reinys, który w kolejnych latach kontynuował lituanizację lub iałorutenizację Kościoła. W różnych podejmowanych przez Niemców akcjach pa-yfikacyjnych, aktywną rolę odgrywała policja litewska. W 1943 roku Niemcy wy-azili zgodę na sformowanie korpusu ochotniczego przez generała Povilasa Plecha-iciusa do walki z partyzantami działającymi na Wileńszczyźnie, między innymi oddziałami AK. Pomiędzy Polakami a Litwinami trwał nieusuwalny konflikt i państwową przynależność Wilna. Posunięcia Litwinów były próbą stworzenia aktów dokonanych, miały utrudnić w przyszłości powrót na te tereny polskiej władzy. Mimo ostrych napięć nie doszło jednak do walk bratobójczych na znaczną kale. Przebieg wydarzeń na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej dowodził, że okupa-ja sowiecka, a następnie niemiecka przyspieszyła lub wywołała silne ruchy Ukra-ńców, Białorusinów, a także Litwinów skierowane przeciw powrotowi w przyszłości La te ziemie rządów polskich. Ruchy te przyjmowały radykalnie nacjonalistyczny, zadziej komunistyczny (wśród Białorusinów) charakter i zmierzały również do wy-ugowania polskich wpływów społecznych, kulturalnych lub w ogóle polskich nieszkańców z tych ziem. Szczególnie wyraźnie takie zamierzenia realizowali Ukra-ńcy. Ruchy narodowe ukraiński, litewski i białoruski szukały oparcia w Trzeciej Izeszy, w zasadzie słusznie oceniając, że alternatywą jest powrót władzy sowieckiej, latomiast zachodni alianci nie wykazują żadnego zainteresowania ich aspiracjami, 'rzyjęcie orientacji proniemieckiej prowadziło jednak do współudziału w zbrod-uach reżimu hitlerowskiego i stwarzało warunki do podjęcia czystek etnicznych. Polacy nie byli w stanie zaakceptować aspiracji państwowych Ukraińców czy Bia-orusinów ani też przyłączenia Wilna do Litwy. Idea wskrzeszenia Rzeczpospolitej v przedwojennych granicach była nie tylko oficjalnym programem Polski Walczącej. La postulat oczywisty uważało ją niemal całe polskie społeczeństwo. Przekreślało to nożliwość osiągnięcia kompromisu z Ukraińcami, Białorusinami i Litwinami. Dkres okupacji spowodował wielostronne zagrożenie polskiego bytu narodowego. Zniszczone zostało nie tylko państwo polskie, ale cała infrastruktura życia poli-ycznego, społecznego, kulturalnego i gospodarczego. Okupanci dokonywali sys-ematycznej eksterminacji elit, aby doprowadzić do degradacji narodu i uniemoż-iwić jego odrodzenie. 50 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Nastąpił rozpad polskiego organizmu ekonomicznego, ukształtowanej przez wieki struktury społecznej i związanej z nią kultury. Wraz z zagładą Żydów i wybuchem nacjonalizmów na wschodzie zniszczone zostały pozostałości tradycji wielonarodowej Rzeczpospolitej. Nastąpiło radykalne osłabienie polskości zarówno na jej kresach zachodnich, jak wschodnich i powstawała realna groźba skurczenia się polskiego obszaru etnograficznego do terenu Generalnego Gubernatorstwa z lat 1939-1941. Bilans strat wojennych był przerażający. Dokładnej liczby śmiertelnych ofiar wojny nie można ustalić. Podana po wojnie i przez długie łata podtrzymywana liczba 6 milionów, w tym 2,6 miliona Polaków oraz 3,2 miliona Żydów, jest obecnie weryfikowana. Jeden z najwybitniejszych badaczy okupacji niemieckiej Czesław Łu-czak szacował, że w Generalnym Gubernatorstwie zginęło około 1,3 miliona, a na ziemiach wcielonych do Rzeszy około 200 000 Polaków, natomiast na Kresach Wschodnich i w Rosji około 500 000 (ta ostatnia liczba wydaje się zawyżona). Spośród 3,5 miliona Żydów - obywateli polskich śmierć poniosło około 3 milionów. Do otrzymanej w ten sposób liczby 5 milionów należy dodać inne grupy obywateli należących do mniejszości narodowych - 50 000 zamordowanych Cyganów, około 150 000 Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, którzy zginęli na froncie, w partyzantce lub w wyniku prześladowań władz okupacyjnych, około 100 000 Niemców, którzy polegli w szeregach Wehrmachtu lub policji albo ponieśli śmierć w czasie działań wojennych lat 1939 i 1944/1945. W ten sposób dochodzimy do liczby niemal 6 milionów ofiar wśród obywateli Drugiej Rzeczpospolitej. 2 POLSKA WALCZĄCA Rząd i wojsko Odbudowanie na emigracji legalnych władz, a tym samym zapewnienie ciągłości państwa, umożliwiała konstytucja z 23 kwietnia 1935 roku, której odpowiednie artykuły stanowiły, że w razie wojny prezydent RP jest zobowiązany wyznaczyć swego następcę na wypadek opróżnienia się urzędu. Internowany w Rumunii prezydent Ignacy Mościcki wyznaczył na następcę ambasadora w Rzymie Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Gdy jednak pojawiły się trudności z uznaniem tej nominacji, zmienił decyzję i 29 września mianował Władysława Raczkiewicza, byłego marszałka Senatu, ministra i wojewodę, po czym złożył rezygnację. Nazajutrz w Paryżu Raczkiewicz powołał rząd Władysława Sikorskiego. Generał Sikorski był jednym ze znanych przywódców opozycji, choć formalnie nie należał do żadnego stronnictwa. W czasie pierwszej wojny światowej był wśród czołowych działaczy Naczelnego Komitetu Narodowego, organizatorów Legionów, zwolenników orientacji proaustriackiej. Tego okresu sięgał jego ostry spór z Piłsud-skim, który zblakł po 1918 roku, kiedy Sikorski był jednym z najzdolniejszych generałów, zasłużonym między innymi w czasie bitwy warszawskiej. Po zabójstwie Narutowicza w grudniu 1922 roku Sikorski stanął na czele rządu, przyczyniając się do opanowania wzburzonej atmosfery. Po pół roku musiał ustąpić wobec uformowanej większości centroprawicowej, ale pozostał jedną z czołowych postaci życia publicznego. Jako minister spraw wojskowych toczył z Piłsudskim ostry spór o organizację naczelnych władz wojskowych i zyskał miano jednego z głównych przeciwników Marszałka. Po przewrocie majowym odsunięty od armii, okazał się interesującym publicystą. Rozwijał koncepcję ścisłego sojuszu polsko-francuskiego jako podstawy polskiej polityki zagranicznej. Analizował rozwój techniki i strategii wojskowej, przewidując trafnie, że przyszła wojna będzie miała charakter to- 52 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 talny. Wypowiadając się o polskich sprawach wewnętrznych, postulował powrót do rządów parlamentarnych i odbudowę silnego centrum politycznego. W 1936 roku był wraz z Ignacym Paderewskim, Wincentym Witosem, Józefem Hallerem, Wojciechem Korfantym współtwórcą tak zwanego Frontu Morges - porozumienia demokratycznych polityków (a w zamierzeniu stronnictw) centrowych. W tym gronie ludzi dobiegających starości był przywódcą najbardziej dynamicznym i posiadającym znaczące kontakty zagraniczne we Francji. Do roku 1939 nie zaznaczył się jednak jako mąż stanu, a Front Morges był raczej porozumieniem osobistości z różnych ugrupowań, nie dysponował natomiast masowym poparciem. W skład rządu Sikorskiego weszli ministrowie należący do czterech największych stronnictw przedwojennej opozycji - Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Pracy. Nastąpiło więc przejęcie władzy z rąk obozu sanacyjnego przez przedwrześniową opozycję, mimo że w rządzie znaleźli się także związani z obozem piłsudczyków minister spraw zagranicznych August Zaleski i przewidziany na koordynatora pracy podziemnej w kraju Kazimierz Sosnkowski. Dzięki legalnemu przekazaniu władzy rząd był oficjalnym reprezentantem państwa. Zapewniała to konstytucja kwietniowa, jak wspomniano, przyjęta przy sprzeciwie całej opozycji i uznawana za skrajnie niedemokratyczną, gdyż czyniła z pre- 9. Władysław Sikorski POLSKA WALCZĄCA 53 zydenta de facto niekontrolowanego przywódcę państwa. Próbą rozłożenia odpowiedzialności było oświadczenie prezydenta Raczkiewicza z 30 listopada 1939 roku, że :e przepisy konstytucji, które uprawniają go do samodzielnego działania, będzie wykonywał w porozumieniu z premierem. W dalszej praktyce prezydent pełnił raczej rolę konstytucyjnego symbolu i wywierał niewielki wpływ na kształtowanie polity-ń polskiej. Sikorski, prócz funkcji premiera, objął także stanowisko naczelnego wo-Iza, ponadto w decydującym stopniu kształtował polską politykę zagraniczną. Stał się faktycznym przywódcą rządu, co więcej symbolem Polski Walczącej zarówno na emigracji, jak i w okupowanym kraju. W grudniu 1939 roku prezydent powołał Radę Narodową jako organ doradczy ^rezydenta i rządu. W jej składzie znaleźli się przedstawiciele stronnictw współ-worzących rząd, reprezentanci różnych środowisk, organizacji społecznych, wyznań, wreszcie osoby zaproszone jako wyróżniający się obywatele. Przewodniczą-:ym Rady Narodowej, pełniącej funkcję namiastki parlamentu, został sędziwy już [gnący Jan Paderewski, którego w codziennej pracy zastępował wiceprzewodniczący Stanisław Mikołajczyk, przywódca SL. Rząd miał pokierować walką o odbudowanie niepodległego państwa polskiego. Drogą do tego celu było współdziałanie polityczne i wojskowe z aliantami - Franią i Wielką Brytanią. Powszechnie oczekiwano, że ofensywa zachodnich mo-:arstw przeciw Rzeszy ruszy najpóźniej wiosną i przyniesie pokonanie Niemiec. Do tego czasu Sikorski starał się zbudować możliwie liczną armię polską we Franci, aby wzmocnić rangę Polski jako sojusznika. Żołnierzy werbowano spośród polskich emigrantów przebywających we Francji, uciekinierów napływających z miejsc internowania na Węgrzech i w Rumunii oraz licznych ochotników przy-Dywających wprost z kraju. Do czerwca 1940 roku stworzono Samodzielną Bryga-ię Strzelców Podhalańskich, dwie dywizje piechoty oraz rozpoczęto formowanie lastępnych jednostek. Ponadto w Syrii (wówczas kolonii francuskiej) stacjonowała Brygada Strzelców Karpackich. Łącznie wojska lądowe liczyły ponad 70 000 żoł-lierzy, ponadto istniały dywizjony lotnicze w sile prawie 10 000 ludzi oraz mary-larka wojenna. W maju strzelcy podhalańscy uczestniczyli w obronie Norwegii i zasłużyli się w bitwie o Narwik. Tymczasem 10 maja Niemcy uderzyli na Francję. Jednostki polskie walczyły n rozproszeniu, w ramach francuskich związków taktycznych. Po kilku tygodniach, 2,2 czerwca, Francja podpisała kapitulację. Rozproszone oddziały polskie musiały złożyć broń i zostały rozwiązane, 2. Dywizja Strzelców Pieszych przeszła granicę Szwajcarii i została internowana. Z pogromu Francji zdołano uratować niespełna 2,0 000 żołnierzy, którzy przedostali się do Anglii, oraz liczącą 4000 ludzi Brygadę Karpacką, która przeszła z Syrii na terytorium brytyjskiej Palestyny. Kapitulacja Francji była klęską niespodziewaną i wyjątkowo dotkliwą. W Europie jedynie Wielka Brytania z nowym premierem Winstonem Churchillem na cze- 54 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 le była zdecydowana przeciwstawiać się niemieckiej ekspansji. Na jej terytorium znalazł schronienie prezydent, rząd, przywódcy stronnictw oraz reszta wojska polskiego. W lipcu rozpoczęły się zmasowane bombardowania miast angielskich. Polscy lotnicy stanowili kilkanaście procent załóg broniących Anglii, a ich znakomite wyszkolenie i sukcesy bojowe zdobyły wysokie uznanie dowództwa i sympatię ludności cywilnej. Po kilku tygodniach walk okazało się, że Niemcy doznali porażki - nie udało się złamać morale Brytyjczyków, ich lotnictwo odparło ataki i zagroziło przestrzeni powietrznej Rzeszy. W późniejszych latach naloty brytyjskich bombowców, w tym także pilotowanych przez Polaków, będą skutecznie dezorganizować życie w Niemczech. Po klęsce Francji perspektywa zatrzymania ekspansji Niemiec była jednak bardzo niepewna. Brytyjczycy szukali partnera o wielkim potencjale, niezbędnego w wojennych zmaganiach. Zacieśniali kontakty ze Stanami Zjednoczonymi, które jednak aż do grudnia 1941 roku nie zdecydowały się na przystąpienie do wojny. Marzyli o wojnie Hitlera ze Stalinem. Tymczasem jednak ich partnerami były jedynie rządy i komitety z państw okupowanych przez Niemcy, w tym rząd polski i jego niewielkie siły zbrojne. Starania Sikorskiego zmierzały do powiększenia wojska polskiego, między innymi przez werbunek w Stanach Zjednoczonych, ale efekty były niewielkie. Atak Niemiec na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 roku został przez Wielką Brytanię przyjęty z radością jako początek możliwego przełomu w wojnie. Rząd brytyjski zaoferował ZSRR najdalej idącą pomoc. W Londynie rozpoczęły się również rozmowy polsko-sowieckie, które zakończyło 30 lipca 1941 roku podpisanie przez Sikorskiego i ambasadora Majskiego układu między oboma państwami. Rząd sowiecki stwierdzał, że układy, które w 1939 roku podpisał z Niemcami, a dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, straciły moc. Oba państwa nawiązywały stosunki dyplomatyczne i miały współdziałać w wojnie z Niemcami. Moskwa wyrażała zgodę na utworzenie w ZSRR Armii Polskiej z dowództwem mianowanym przez władze RP. Do układu dołączono protokół, w którym stwierdzano, że rząd sowiecki udzieli amnestii wszystkim obywatelom polskim, którzy są pozbawieni wolności. Treść układu wywołała w polskim Londynie najostrzejsze kontrowersje, trzech ministrów (Zaleski, Sosnkowski i Seyda) ustąpiło z rządu, sprzeciw zgłaszał prezydent Raczkiewicz oraz część przywódców stronnictw. Krytycy układu uważali, że nie zawiera on jednoznacznego stwierdzenia o powrocie do przedwojennej granicy polsko-sowieckiej, a zgoda rządu na taką niejasną formułę pozwoli Stalinowi w przyszłości stawiać żądania terytorialne wobec Polski. Sikorski odrzucał takie interpretacje, uważając, że anulowanie traktatów z 1939 roku oznacza automatyczny powrót do stanu poprzedniego, a w wypadku poisko-sowieckich kontrowersji fundamentalne znaczenie będzie miało wsparcie brytyjskie. Ponadto podkreślał niewątpliwe korzyści układu: uznanie przez ZSRR suwerennych władz POLSKA WALCZĄCA 55 państwa polskiego; „wyrównanie" linii politycznej z Brytyjczykami, bez czego groziłaby rządowi polskiemu izolacja; uratowanie setek tysięcy pozbawionych wolności w ZSRR rodaków i możliwość stworzenia naprawdę licznej armii. Uwolnienie przez Stalina ponad 300 000 więźniów, deportowanych i jeńców było wydarzeniem bezprecedensowym, podobnie jak zgoda na tworzenie niezależnego od władz sowieckich wojska oraz terenowych placówek polskiej ambasady. Dowódcą Armii Polskiej został zwolniony z moskiewskiego więzienia generał Władysław Anders, ambasadorem jeden z najbliższych współpracowników Sikor-skiego profesor Stanisław Kot. Do miejsca formowania Armii Polskiej w okolicach Orenburga ściągali Polacy z Syberii, Kazachstanu i innych miejsc, gdzie dotychczas więziono i przetrzymywano polskich obywateli. Stan armii ustalono początkowo na 30 000, ale już w połowie października było ich ponad 40 000. Na początku grudnia do Moskwy przybył Sikorski. Podczas rozmowy ze Stalinem uzyskał podniesienie liczebności armii polskiej do 96 000 oraz zgodę na ewakuację części z nich (25 000) do Iranu. Większość miała pozostać w ZSRR i walczyć u boku Armii Czerwonej. Sikorski oceniał, że takie braterstwo broni otworzy nowy etap w stosunkach polsko-sowieckich i ułatwi załatwianie kwestii spornych, do których - jak wynikało również z rozmowy ze Stalinem - należała także kwestia wschodniej granicy Polski. Przedmiotem dociekań władz polskich był także los polskich oficerów w ZSRR, których liczeb- 10. Władysław Anders 56 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ność oceniano na 4000-5000, podczas gdy władze sowieckie uwolniły jedynie 1650. Indagowani w tej sprawie przywódcy sowieccy odpowiadali wykrętnie. (Sprawy tej nie udawało się wyjaśnić aż do chwili odkrycia grobów katyńskich w kwietniu 1943 roku). Ogromnym sukcesem była natomiast zgoda władz sowieckich na otworzenie jesienią 1941 roku 22 delegatur ambasady polskiej oraz ustanowienie ponad 400 jej mężów zaufania. Za ich pośrednictwem polscy obywatele mogli się kontaktować z ambasadą, otrzymywali polskie paszporty oraz pomoc materialną i rzeczową, niezwykle potrzebne byłym więźniom i zesłańcom dla przetrwania zimy. Placówki ambasady służyły także informacjami, organizowały życie kulturalne i oświatowe, ułatwiały chętnym podróż do armii. Ambasada wydawała również własne pismo rozprowadzane przez sieć delegatur i mężów zaufania. Wszystko to w totalitarnym systemie sowieckim tworzyło niezwykłą enklawę. Na początku 1942 roku, zgodnie z ustaleniami Sikorskiego i Stalina, przesunięto miejsce formowania armii polskiej na południe - w okolice Taszkientu i Samar-kandy. Tereny te okazały się zabójcze dla wycieńczonych wcześniej więźniów i zesłańców. Szerzyły się choroby - tyfus, malaria, żółtaczka. Tysiące osób chorowało, setki zmarły. Tymczasem na generała Andersa Rosjanie zaczęli wywierać naciski, aby jedną z uformowanych dywizji odesłać na front. Anders i Sikorski stali jednak na stanowisku, że armia polska może ruszyć do walki jedynie w całości. W marcu Stalin zakomunikował Andersowi, że jego armia może otrzymywać jedynie 44 000 racji żywnościowych (jej liczebność wynosiła wówczas ponad 70 000). Zgodzono się, 11. Msza polowa w Armii Polskiej w ZSRR z udziałem bp. Gawliny POLSKA WALCZĄCA 57 że nadwyżkę można ewakuować do Iranu. Na przełomie marca i kwietnia ponad 42 000 osób, w tym 12 000 cywilów, opuściło granice ZSRR. W następnych miesiącach pomiędzy Sikorskim a Andersem toczył się spór, czy Armia Polska powinna być w całości ewakuowana do Iranu, jak chciał jej dowódca, czy winna pozostać w ZSRR, czego pragnął premier i wódz naczelny. Uczestnikiem tego sporu okazali się Brytyjczycy, którzy we wzmocnieniu Polakami sił alianckich na Bliskim Wschodzie dostrzegli korzystne rozwiązanie. Odpowiednie decyzje Anglicy i Rosjanie podjęli w czerwcu. Rządowi Sikorskiego nie pozostało nic innego, niż je zaakceptować. W sierpniu 1942 roku cała Armia Polska opuściła ZSRR. Do Iranu ewakuowano 41 000 wojskowych i 28 000 cywilów. Dla większości z nich był to powód wielkiej radości - opuszczali „nieludzką ziemię", państwo, w którym wiele wycierpieli. Znaleźli się poza potencjalną jurysdykcją NKWD, w świecie wpływów zachodnich, pod bezpośrednią opieką Anglików. Kończyły się problemy z wyżywieniem, mogli bez obaw wracać do sił. Dla tych, którzy w ZSRR pozostali, zaczynał się kolejny dramat. Odpowiedzią władz sowieckich na ewakuację było zamknięcie delegatur polskiej ambasady. Stalin nie rezygnował z imperialnych ambicji wobec Europy Środkowej nawet w momencie, gdy hitlerowskie wojska stały pod Moskwą. Podczas rozmowy z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Anthonym Edenem w grudniu 1941 roku Stalin zaproponował zawarcie tajnego porozumienia zawierającego schemat powojennych granic w Europie. Za nieodzowne uważał pozostawienie granic ZSRR takimi, jakimi były w czerwcu 1941 roku. W zamian za utracone terytoria wschodnie Polska powinna otrzymać Prusy Wschodnie i Gdańsk. Eden nie podjął oferty Stalina. Do sprawy granic powrócono w pierwszych miesiącach 1942 roku, podczas negocjacji nad układem brytyjsko-sowieckim. Rosjanie nalegali na uznanie granicy sowieckiej z 1941 roku w tajnym protokóle do układu. Brytyjczycy byli skłonni wyrazić zgodę. W rozmowie z Sikorskim Churchill mówił, że Rosja ma prawo do bezpiecznych granic, a ponadto nie należy jej prowokować do zawarcia separatystycznego pokoju z Hitlerem (obawa, że Stalin może podpisać układ analogiczny do zawartego przez Lenina w 1918 roku w Brześciu, powracała w myśleniu strategicznym przywódców zachodnich także później). Sikorski i jego dyplomaci podjęli starania, aby nie dopuścić do zaakceptowania przez aliantów postulatów Stalina. Przekonywano Brytyjczyków, a Sikorski wyprawił się za ocean, aby szukać wsparcia prezydenta Roosevelta, który był przeciwny przedwczesnym zobowiązaniom w sprawie powojennych granic. Układ brytyjsko-sowiecki został 26 maja 1942 roku podpisany bez tajnego protokółu. Sikorski uznał to za sukces swojej dyplomacji. Tymczasem Stalin w liście do Mołotowa pisał: „Problem granic, lub może prędzej gwarancji bezpieczeństwa, tak czy inaczej w przypadku naszego państwa zostanie rozwiązany siłą". Stalin nie zamierzał rezygnować z nabytków terytorialnych, które uzyskał w okresie współpracy z Hitlerem, zabiegał o wejście Rumunii i Finlandii POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w specjalną, zewnętrzną strefę bezpieczeństwa ZSRR, mniej jasno rysowały się jego plany wobec okrojonej od wschodu Polski, choć trzeba zwrócić uwagę na jego słowa o rozstrzygnięciu w przyszłości siłą „gwarancji bezpieczeństwa". W latach 1941-1942 owej siły ZSRR miał niewiele, był skazany na pomoc mocarstw zachodnich, stąd również umiar w polityce wobec ich sojusznika - Polski, który jednak nie dotyczył pryncypialnej sprawy granic. W miarę poprawy sytuacji na froncie sowiecko-niemieckim stosunek do rządu Sikorskiego stawał się coraz twardszy i coraz bardziej nieprzyjazny. Rząd Sikorskiego tymczasem dążył do wzmocnienia pozycji Polski wśród państw alianckich. Służyły temu starania o stworzenie fundamentów pod przyszłe polityczne i strategiczne wzmocnienie Europy Środkowej poprzez zbudowanie ścisłego związku Polski i Czechosłowacji. Stosowne oświadczenie oba rządy emigracyjne wydały 11 listopada 1940 roku, a w styczniu 1942 roku podpisano formalną deklarację o przyszłej konfederacji obu państw. Plany federacyjne próbowano godzić z normalizacją stosunków ze Związkiem Sowieckim, ale na zasadzie utrzymania przedwojennej granicy, uznania odmienności ustroju politycznego i gospodarczego oraz silnych związków Polski i konfederacji z mocarstwami zachodnimi. Nadzieja na możliwość takiego kompromisu wynikała z przekonania, że środkowa Europa będzie przedmiotem żywego zainteresowania mocarstw anglosaskich, Związek Sowiecki zaś wyjdzie z wojny bardzo osłabiony militarnie i gospodarczo. Opowiadając się stanowczo za nienaruszalnością granicy wschodniej, wysuwano zarazem projekt znacznych nabytków terytorialnych na zachodzie. Ostatecznie w październiku 1942 roku rząd zdecydował, że Polska domagać się będzie przyłączenia do Rzeczpospolitej Prus Wschodnich, Gdańska i Śląska Opolskiego, skrócenia granicy polsko-niemieckiej oraz zabezpieczenia wolności Bałtyku. Jednocześnie mniej oficjalnie uznawano, że naturalną linią bezpieczeństwa dla Polski jest Odra, podobnie jak dla Francji Ren. Wiązano z tym rozważania o możliwości ustanowienia polskiej strefy okupacyjnej Niemiec na linii Odry i Nysy Łużyckiej. O słuszności tych postulatów Sikorski próbował przekonywać polityków brytyjskich i amerykańskich. Strategiczne koncepcje Brytyjczyków o konieczności lądowania wojsk alianckich na „miękkim podbrzuszu" Europy, czyli na Bałkanach, były podstawą nadziei na pomyślny dla Polski finał wojny. Wówczas przejście Bułgarii, Rumunii i Węgier na stronę koalicji byłoby niemal pewne i otworzyło drogę do opanowania Czechosłowacji i Polski, pozostawiając Armię Czerwoną poza środkową Europą. Projekty te były naturalnie z wrogością przyjmowane przez Związek Sowiecki, napotykały też sprzeciw Amerykanów. Przyjęta w styczniu 1943 roku w Casablance przez Roosevelta i Churchilla zasada bezwarunkowej kapitulacji państw osi była ciosem dla koncepcji stopniowego „wyłuskiwania" bałkańskich sojuszników Niemiec, na co liczyli między innymi polscy przywódcy. Po lądowaniu wojsk amerykańskich POLSKA WALCZĄCA 59 w północnej Afryce (listopad 1942 roku) pozostała otwarta kwestia dalszego kierunku natarcia. Inwazja we Włoszech (lipiec 1943 roku) była de facto alternatywą ądowania na Bałkanach, choć nie wykluczała i takiego rozwiązania. Ostatecznie ednak jesienią 1943 roku zdecydowano, że front zachodni będzie otworzony przez ądowanie wojsk alianckich we Francji. Oznaczało to, że Europa Wschodnia stanie się teatrem wojennym Związku Sowieckiego. Pozycję Polski w obozie alianckim miała wzmacniać przelewana krew żołnierzy. Polskie Siły Zbrojne liczyły na przełomie lat 1942 i 1943 ponad 116 000 żołnierzy skupionych w 1. Korpusie w Szkocji (24 000), w Armii Polskiej na Wschodzie (80 000), w Marynarce Wojennej (2400) oraz w lotnictwie (blisko 10 000). W latach 1941-1942 Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich toczyła ciężkie boje z wojskami niemieckimi pod Tobrukiem w Libii, lotnicy odznaczali się w walkach powietrznych nad Anglią oraz w nalotach na miasta Rzeszy, a marynarze uczestniczyli w eskortowaniu konwojów płynących z zaopatrzeniem dla Rosji. Istotnym wkładem do działań wojennych była praca polskiego wywiadu, a także dywersje podejmowane w okupowanym kraju. Liczebność Polskich Sił Zbrojnych znacznie przekraczała wielkością formacje wojskowe utworzone przez wychodźstwo z innych krajów okupowanych, była jednak niewielka w porównaniu z wielkością wojsk brytyjskich, amerykańskich czy sowieckich. Pod względem operacyjnym jednostki polskie podlegały dowództwu brytyjskiemu. Władze brytyjskie dostarczały też kredytów na ich utrzymanie. Nominacje oficerskie, regulaminy, pra- 12. Żołnierze polscy w Egipcie 60 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ca oświatowa, szkolenie, wszystko to znajdowało się w kompetencji polskich władz wojskowych. Wydatki na Polskie Siły Zbrojne wyniosły w 1941 roku ponad 3,8 miliona, w 1942 roku przeszło 14,6 miliona funtów. Rząd polski wypełniał wiele funkcji dotyczących obrony interesów państwa, opieki nad jego obywatelami, koordynowania różnych inicjatyw społecznych. Był uznawany za legalny rząd Polski przez wszystkie państwa alianckie i większość neutralnych. Zarówno w okresie francuskim, jak i po przeniesieniu do Anglii, władze polskie cieszyły się przywilejem eksterytorialności. Kierowane przez Augusta Zaleskiego, następnie Edwarda Raczyńskiego Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało przedstawicielstwa dyplomatyczne (ambasady, poselstwa, konsulaty) w kilkudziesięciu państwach, do 1940 roku także we Włoszech i Rumunii, do 1941 roku na Węgrzech i w Bułgarii. Opiekę nad polskimi obywatelami przebywającymi w wolnym świecie sprawowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, kierowane przez Stanisława Kota, potem Stanisława Mikołajczyka. MSW utrzymywało także tajną łączność z cywilną konspiracją w okupowanym kraju i miało znaczny wpływ na stosunki polityczne w podziemiu. Ministerstwo Opieki Społecznej, na czele którego stał Jan Stańczyk, organizowało pomoc społeczną dla obywateli polskich rozsianych po świecie. Ministerstwo Informacji i Dokumentacji miało dbać o odpowiednią propagandę sprawy polskiej w krajach alianckich, a ponadto sprawowało kontrolę i wspierało dotacjami wydawnictwa i prasę polską. Ministerstwo Prac 13. Ministrowie rządu polskiego w Londynie, od lewej: S. Kot, M. Seyda, W. Sikorski (siedzi), A. Romer, S. Stroński, H. Strasburger, K. Popiel, f. Haller (siedzi) POLSKA WALCZĄCA 6 1 Kongresowych z Marianem Seydą na czele pracowało nad polskimi postulatami na przyszłą konferencję pokojową. Ministerstwo Sprawiedliwości opracowywało między innymi projekty dekretów, które miały regulować życie kraju w momencie zakończenia wojny. Podobne projekty, dotyczące zagadnień gospodarczych i społecznych, przygotowywano w Ministerstwie Przemysłu, Handlu i Żeglugi. O rozległości podejmowanych działań świadczą wydatki cywilne władz polskich, które w 1941 roku wynosiły 4,4 miliona funtów, w 1942 roku ponad 14 milionów funtów (z tego 8 milionów na pomoc dla Polaków w ZSRR). Wydatki te były pokrywane z kredytu rządu brytyjskiego. Aparat rządowy budowany był na zasadzie koalicji czterech stronnictw (SL, SP, PPS, SN), ale znaczną rolę spełniali w nim również bezpartyjni fachowcy. Znaczenie stronnictw rosło w miarę rozwijania aktywności w kraju i różnych miejscach skupienia polskiej emigracji. Największy wpływ na struktury rządowe wywierało kierowane przez Stanisława Mikołajczyka Stronnictwo Ludowe, co wynikało zarówno z jego jednoznacznie demokratycznego charakteru, znacznej spoistości wewnętrznej, potężnego zaplecza organizacyjnego w Polsce podziemnej, jak też konsekwentnego popierania polityki Sikorskiego. Bezpośrednie zaplecze polityczne premiera stanowiło przede wszystkim Stronnictwo Pracy z Karolem Popielem jako prezesem. Wpływy polityczne chrześcijańsko-demokratycznego SP były jednak niewielkie, zarówno z kraju, jak i na emigracji. Mniej jednoznacznie popierała politykę premiera Polska Partia Socjalistyczna. Sikorski mógł liczyć na większość Komitetu Zagranicznego PPS, w tym na jego kolejnych przewodniczących - Hermana Liebermana i Jana Kwapińskiego, ale wyraźnie rozlegał się także głos krytyków premiera - zwłaszcza Adama Ciołkosza i Adama Pragiera. Zarzuty dotyczyły głównie nie dość demokratycznego charakteru rządu oraz zbyt optymistycznej oceny stanu stosunków polsko-sowieckich. W ostrej opozycji od 1941 roku znajdowało się Stronnictwo Narodowe kierowane przez Tadeusza Bieleckiego, którego autorytet uznawała także większość SN w podziemiu. SN kontestowało rosyjską politykę premiera oraz jego nadmierną uległość wobec Anglosasów. Komplikacje wśród narodowców pogłębiło powołanie w 1942 roku do rządu i Rady Narodowej umiarkowanych endeków kierowanych przez Mariana Seydę, na co Bielecki odpowiedział wykluczeniem ich ze stronnictwa. Spór o to, kto ma prawo reprezentować SN, ciągnął się aż do 1944 roku. Ogłoszona w lutym 1942 roku deklaracja rządu podkreślała demokratyczny charakter przyszłego państwa polskiego oraz zapowiadała szereg reform ekonomicznych i socjalnych. Tym samym rząd zaspokajał minimalne oczekiwania ugrupowań centrowych i lewicowych na emigracji i w kraju, a także mocniej akcentował te wartości polityczne i społeczne, które dominowały w państwach anglosaskich. Skład powołanej także w lutym 1942 roku II Rady Narodowej wyraźniej niż poprzedniej odzwierciedlał istnienie koalicji stronnictw tworzących polityczną po- 62 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 stawę rządu: na 31 członków rady aż 20 reprezentowało cztery główne stronnictwa (po 5 z każdego); wśród pozostałych radnych było 2 przedstawicieli społeczności żydowskiej, reprezentanci niektórych regionów i mniejszych nurtów ideowych. Wśród członków nowej rady znalazło się kilku przybyłych z ZSRR niedawnych więźniów sowieckich (był wśród nich jej przewodniczący Stanisław Grabski), zabrakło natomiast przedstawicieli mniejszości ukraińskiej i białoruskiej. Władze polskie na emigracji komunikowały się z kierownictwem konspiracji wojskowej i cywilnej w okupowanym kraju za pomocą radiostacji oraz kurierów. Dzięki tej łączności mogły sprawować kierownictwo nad kluczowymi instytucjami podziemnymi w Polsce, przekazywać im instrukcje i rozkazy, dostarczać ogromnych środków finansowych, a zarazem, odbierać informacje o różnych aspektach życia w okupowanym kraju i działaniach organizacji podziemnych. Wiadomości o hitlerowskim terrorze przekazywano sojuszniczym rządom oraz opinii publicznej. Od końca 1941 roku rząd otrzymywał meldunki o masowych zbrodniach dokonywanych na Żydach, a w czerwcu 1942 roku przekazał państwom sojuszniczym notę w tej sprawie. Do problemu następnie powracano, między innymi w uchwale Rady Narodowej z 27 listopada. W grudniu 1942 roku minister Raczyń-ski przesłał rządom sojuszniczym obszerną notę, ukazującą dotychczasowy przebieg zagłady Żydów. Szczegółowych relacji o sytuacji w gettach i dokonywanych zbrodniach udzielił władzom polskim, a następnie brytyjskim i amerykańskim kurier komendanta AK Jan Karski. Dzięki licznym wypowiedziom i wywiadom Kar-skiego opinia publiczna świata anglosaskiego dowiedziała się o postępującej zagładzie Żydów. Władze polskie próbowały nakłaniać zachodnich sojuszników, aby na hitlerowski terror odpowiedzieć odwetem wobec ludności niemieckiej. Te wielokrotnie powtarzane apele spotykały się z konsekwentną odmową rządów alianckich. Mimo nacisków przywódców żydowskich rząd zwlekał natomiast z wydaniem apelu do rodaków w kraju o udzielanie pomocy Żydom. Silna była bowiem obawa przed pogłębieniem rozdźwięków w rządzie, a zwłaszcza w krajowym podziemiu, którego istotną część tworzyły ugrupowania Żydom niechętne lub nawet wrogie. Bezpośredni impuls do wygłoszenia takiego apelu dało powstanie w getcie warszawskim. W przemówieniu radiowym do kraju 4 maja 1943 roku generał Si-korski prosił rodaków „o użyczenie wszelkiej pomocy i ochrony mordowanym". Pierwsze miesiące 1943 roku przyniosły narastający kryzys w stosunkach pol-sko-sowieckich. Od końca 1941 roku w rozmowach i kontaktach roboczych z politykami sowieckimi trwał spór o to, kto jest obywatelem polskim. Rosjanie sprzeciwiali się rozciągnięciu jurysdykcji władz polskich na przedwojennych obywateli Rzeczpospolitej narodowości ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej. Spektakularnym tego wyrazem było aresztowanie przez NKWD w grudniu 1941 roku wybitnych przywódców Bundu - Henryka Ehrlicha i Wiktora Altera, współpracujących POLSKA WALCZĄCA 63 )olską ambasadą. Na polskie interwencje władze sowieckie odpowiadały wykręt-e, aż niespodziewanie w marcu 1943 roku ogłosiły, że obaj zostali rozstrzelani, zyjmowanie do Armii Polskiej Żydów czy Ukraińców i Białorusinów także było zedmiotem kontrowersji, podobnie jak objęcie ich opieką polskiej ambasady. drugiej połowie 1942 roku w stosunkach polsko-sowieckich dominował pro-;m aresztowanych pracowników placówek polskiej ambasady, oskarżanych o an-sowiecką agitację i szpiegostwo. Wreszcie 16 stycznia 1943 roku rząd ZSRR wiadczył oficjalnie, że uznaje za własnych obywateli wszystkie osoby, które je-:nią 1939 roku zamieszkiwały na terenach włączonych do Związku Sowieckie-, niezależnie od ich narodowości. Treść noty została wkrótce poparta wystąpię -ami propagandowymi oraz podjętą przez NKWD akcją przymusowego wręczania szportów sowieckich. Nie dawały efektu próby negocjacji podejmowane przez ibasadora Tadeusza Romera, także jego rozmowa ze Stalinem. Tłem tej radykalizacji polityki sowieckiej wobec Polski było zwycięstwo pod alingradem (2 lutego 1943 roku). Od tej pory Armia Czerwona przejmowała ini-itywę i zaczęła spychać na zachód wojska Hitlera. Przywódcom sowieckim uła-iało to podjęcie bardziej ofensywnej polityki na rzecz wyraźnego poszerzenia asnych wpływów w Europie Środkowej. Dotychczas mogli się przekonać, że nie-ęć zachodnich partnerów do formalnego uznania granicy z 1941 roku nie wyni- z zasadniczych względów i jest tylko kwestią czasu. Zdołali skutecznie zabloko-ić projekty budowania federacji w Europie Środkowej, w tym także zniechęcić ligracyjny rząd Czechosłowacji do bliższych związków z Polską. Mogli liczyć na laremnienie planów lądowania zachodnich aliantów na Bałkanach. Amerykań-a koncepcja rozstrzygania wszystkich kluczowych kwestii dotyczących wojny lokoju w gronie „wielkiej trójki", z pominięciem „małych państw" stwarzała per-ektywę pozostawienia ZSRR decydującego głosu w sprawach Europy Wschod-ej. Na progu 1943 roku Stalin przystąpił do formowania ośrodka politycznego ja-i alternatywy dla rządu Sikorskiego. W styczniu wezwano do Moskwy Wandę asilewską, a na początku lutego Stalin zlecił jej utworzenie Związku Patriotów ilskich jako organizacji Polaków w ZSRR. Zdecydowano również o tworzeniu Djska polskiego, nie podlegającego dowództwu polskiemu w Londynie. Na czele wizji polskiej w ZSRR miał stanąć pułkownik Zygmunt Berling, przedwojenny icer, pozyskany do współpracy przez NKWD jeszcze w 1940 roku. 13 kwietnia 1943 roku berlińskie radio nadało komunikat o odkryciu w lesie ityńskim pod Smoleńskiem masowych grobów polskich oficerów i wskazało na wieckich sprawców tej zbrodni. 15 kwietnia Moskwa oskarżyła o mord katyński iemców. Następnego dnia minister obrony narodowej generał Marian Kukieł wy-ił oświadczenie opisujące przebieg poszukiwań polskich oficerów oraz odpowie-:i udzielane w tej sprawie przez władze sowieckie. Równocześnie rząd zwrócił się ) Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie dochodzenia. Na ła- 64 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mach urzędowej „Prawdy" oskarżono wówczas rząd Sikorskiego o współpracę z Hitlerem. 25 kwietnia Mołotow wręczył ambasadorowi Romerowi notę, w której stwierdzano, że rząd sowiecki podjął decyzję o „przerwaniu stosunków z rządem Polskim". Ambasada polska w Moskwie została zamknięta, droga do tworzenia alternatywnego ośrodka przyszłej władzy otwarta. Zerwanie stosunków polsko-sowieckich było momentem zwrotnym w międzynarodowym położeniu sprawy polskiej. Rząd tracił kontakt z mocarstwem, którego armia - jak wiele już w tym czasie wskazywało - miała opanować ziemie polskie. Rząd nadal cieszył się uznaniem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, ale przywódcy tych państw nie zamierzali ryzykować ścisłości wojennego sojuszu w imię popierania polskich postulatów. Co więcej, zachodni alianci godzili się na uznanie szczególnych interesów sowieckich w Europie Środkowej. Wśród Polaków przebywających na emigracji, także wśród żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, od wielu miesięcy narastał krytycyzm wobec polityki generała Sikorskiego. Oskarżano go o nie dość stanowczą reakcję na poczynania Moskwy i sowieckie roszczenia do Wilna i Lwowa, podejrzewano o nadmierne uleganie perswazjom brytyjskim. Po burzy, jaką wywołało ujawnienie sowieckiej noty z 16 stycznia 1943 roku dotyczącej obywatelstwa polskiego, istniała nawet groźba upadku rządu. Odkrycie grobów katyńskich było dla Polaków wstrząsem, ale zarazem potwierdzało ich opinie o zbrodniczości sowieckiego reżimu. Stanowcza reakcja rządu została przyjęta z satysfakcją, a generał Sikorski zaczął odzyskiwać popularność. Dla wzmocnienia swego autorytetu, podważanego między innymi przez generała Andersa i jego otoczenie, oraz dla odzyskania popularności wśród żołnierzy, którzy przeszli przez doświadczenia okupacji sowieckiej, Sikorski udał się na Bliski Wschód. W drodze powrotnej samolot wiozący generała, po krótkim postoju w Gibraltarze, wystartował, aby po chwili runąć do morza. Był 4 lipca 1943 roku. Jedynymi atutami, jakimi Sikorski dysponował, było prawo międzynarodowe, armia organizowana na wychodźstwie oraz argument ofiar, strat, przelanej krwi. Były to atuty wyłącznie moralne. Argument siły był tylko potencjalny - stanowił go kraj, organizacja, którą udało się stworzyć, i stopień jej zintegrowania ze społeczeństwem. Waga tego argumentu mogła się ujawnić dopiero pod koniec wojny i być wykorzystana tylko w sprzyjającej koniunkturze międzynarodowej. W takiej sytuacji większego niż kiedykolwiek znaczenia nabierała siła przekonywania przywódców państw sojuszniczych, wskazywanie na zbieżność ich i polskiej racji stanu. Generał jednak nie był w stanie zmienić polityki amerykańskiej ani brytyjskiej, a tym bardziej wywrzeć wpływu na zamierzenia Stalina. Gorzej, że często ulegał myśleniu życzeniowemu i brał pozory za rzeczywistość. Taki zbyt optymistyczny obraz stanu spraw polskich upowszechniał w swoim otoczeniu i przekazywał do kraju. Był przywódcą nie pozbawionym ułomności osobistych - ulegał pochlebcom, źle reagował na krytykę, przeceniał własne możliwości i popularność. POLSKA WALCZĄCA 65 Jednocześnie jednak potrafił uczynić z rządu polskiego najważniejszego partnera aliantów wśród rządów uchodźczych z krajów opanowanych przez Rzeszę, a z polskich sił zbrojnych aktywnego uczestnika wojny z Niemcami. Dla Polaków na obczyźnie i społeczeństwa w okupowanym kraju stał się symbolem Polski walczącej, aspiracji do wolności i odbudowania państwa. Polskie Państwo Podziemne W przededniu kapitulacji Warszawy, 27 września 1939 roku, generał Michał Kara-szewicz-Tokarzewski wraz z grupą oficerów utworzył Służbę Zwycięstwu Polski. Celem założycieli SZP było zbudowanie wojskowej organizacji konspiracyjnej oraz jej zaplecza politycznego. W następnych miesiącach SZP skupiła wielu oficerów zawodowych, którzy nie znaleźli się w niewoli, lecz zeszli do konspiracji. Tokarzewski nawiązał bliską współpracę z przywódcami PPS (M. Niedziałkowskim), częścią działaczy Stronnictwa Ludowego (M. Ratajem), Stronnictwa Narodowego i Stronnictwa Demokratycznego. Do końca 1939 roku zawiązki struktur podziemnych SZP powstały w kilku największych miastach centralnej i południowej Polski. Wzorem dla twórców SZP była Polska Organizacja Wojskowa z lat pierwszej wojny światowej, a celem - podobnie jak wtedy - walka o niepodległość. Oprócz SZP powstało szereg podziemnych organizacji wojskowych, wśród których do największych należały Organizacja Orła Białego, Tajna Armia Polska, Tajna Organizacja Wojskowa, Komenda Obrońców Polski, „Muszkieterowie". Własne struktury konspiracyjne tworzyły niemal wszystkie działające przed wojną ugrupowania polityczne, powołując niekiedy wyodrębnione związki wojskowe. Na przykład socjaliści utworzyli blisko współpracującą z SZP Gwardię Ludową WRN, działacze SN powołali do życia Narodową Organizację Wojskową, oenerowcy z grupy ABC Związek Jaszczurczy. Rozproszenie organizacyjne konspiracji było wyrazem aktywności różnych środowisk, pragnących kontynuować walkę, ale także ambicji politycznych, różnic ideologicznych i wzajemnych nieufności. Nieufność, a nawet wrogość budzili zwłaszcza ci oficerowie, których utożsamiano z „sanacją", powszechnie wówczas oskarżaną nie tylko o autorytaryzm przedwojennego systemu rządzenia, ale też o nieprzygotowanie kraju do wojny i dopuszczenie do klęski. Wobec internowanego w Rumunii marszałka Rydza-Śmigłego oraz innych przywódców „sanacji" kierowano najostrzejsze oskarżenia. Stojący na czele SZP piłsudczycy, do których zaliczał się między innymi Tokarzewski, spotykali się z niechęcią wielu środowisk, a niekiedy byli wręcz podejrzewani o zamiar przejęcia w przyszłości władzy. Tymczasem w listopadzie 1939 roku rząd RP przyjął postanowienia dotyczące pracy konspiracyjnej w kraju. Utworzono Związek Walki Zbrojnej jako jedyną, upełnomocnioną przez rząd organizację wojskową w kraju. Komendantem Głów- 66 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nym ZWZ został generał Kazimierz Sosnkowski, który z Paryża miał zarządzać obszarami ZWZ w Polsce. Dowódcą obszaru warszawskiego ZWZ mianowano pułkownika Stefana Roweckiego, a Tokarzewskiego komendantem na okupację sowiecką (został aresztowany przez NKWD podczas próby dotarcia do Lwowa). Mimo wyraźnej nieufności Sikorskiego i jego otoczenia do twórców SZP, struktury organizacyjne ZWZ oparto w dużym stopniu o zbudowaną przez nich sieć konspiracyjną. Kierowanie na bieżąco organizacją podziemną z emigracji okazało się niezmiernie trudne, a po klęsce Francji i przeniesieniu władz polskich do Anglii wręcz niemożliwe. Z dniem 30 czerwca 1940 roku Roweckiemu, który otrzymał stopień generała, przekazano kompetencje do kierowania konspiracją wojskową w całym okupowanym kraju. W 1941 roku nadano mu tytuł komendanta głównego ZWZ, bezpośrednio podlegającego naczelnemu wodzowi. W lutym 1942 roku ZWZ otrzymał nową nazwę - Armia Krajowa. Stefan Rowecki, główny organizator ZWZ/AK, był postacią nieprzeciętną, choć mało przed wojną znaną. Uczestnik ruchu niepodległościowego przed 1914 rokiem, żołnierz Legionów, w okresie międzywojennym pełnił różne stanowiska sztabowe, był dowódcą pułku, brygady, a w 1939 roku zorganizował i dowodził Warszawską Brygadą Pancerno-Motorową. Jako dowódca ZWZ/AK wykazał ogromne talenty organizacyjne i polityczne, przyczyniając się do skupienia w szeregach wojska podziemnego wielu zróżnicowanych ideowo i mających własne am- 14. Stefan Rowecki „Grot" POLSKA WALCZĄCA 67 bicje ośrodków podziemnych. Był piłsudczykiem i opierał się głównie na oficerach wywodzących się z tego środowiska, ale kierowanej przez siebie organizacji nadał charakter ponadpartyjny i ogólnopaństwowy, znajdował też zatrudnienie dla osób cywilnych. Potrafił myśleć politycznie, posługiwał się kategoriami dobra państwa, był zwolennikiem politycznego pluralizmu, rozumiał znaczenie kwestii społecznych i narodowościowych (na wschodzie). Pozostawał lojalnym podwładnym generała Sikorskiego, choć z większą niż on nieufnością odnosił się do polityki sowieckiej. Komendant TSN7JNL kierował organizacją przy pomocy Komendy Głównej, na czele której stał szef sztabu pułkownik Janusz Albrecht, a od roku 1941 pułkownik Tadeusz Pełczyński, przed wojną szef polskiego wywiadu wojskowego. Komenda Główna składała się z oddziałów, które kierowały poszczególnymi działami pracy, a zatem: I organizacyjny, II wywiadu i kontrwywiadu, III operacyjny, który zajmował się przygotowaniem planu powstania powszechnego, IV kwatermistrzowski, V łączności (krajowej, zagranicznej, a także radiowej), VI Biuro Informacji i Propagandy, VII Biuro Finansów i Kontroli, przez które przechodziły fundusze na działalność ZWZ. Od 1939 do lata 1944 roku za pośrednictwem kurierów do ZWZ/AK wpłynęły od naczelnego wodza ogromne środki materialne - ponad 30 milionów dolarów. Kurierzy, prócz pieniędzy, przewozili także zaszyfrowane i zminiaturyzowane teksty sprawozdań, rozkazów, różnorodnych informacji. Od początku strukturę ZWZ budowano „w dół" - utworzono obszary i okręgi odpowiadające w zasadzie przedwojennym województwom. Okręgi dzieliły się na inspektoraty i obwody (powiaty), czasem rejony i placówki. Struktura dowództwa okręgu kopiowała strukturę Komendy Głównej, czyli wszystkie najważniejsze działy aktywności AK. Przeprowadzano zatem werbunek do organizacji, szkolono żołnierzy, budowano system łączności, gromadzono broń, prowadzono wywiad, drukowano lokalne wydawnictwa konspiracyjne i rozprowadzano materiały nadsyłane z „centrali", planowano działania powstańcze na danym terenie, organizowano akcje sabotażowe i tym podobne. Do lat 1942/1943 sieć konspiracyjna ZWZ/AK pokryła w zasadzie cały kraj, sięgając szczebla powiatu, a w niektórych regionach gminy. Najmocniej zdołano organizację rozwinąć na terenie Generalnego Gubernatorstwa, znacznie trudniej było ją budować na ziemiach wcielonych do Rzeszy oraz na terenach o przewadze Ukraińców lub Białorusinów. Pod okupacją sowiecką, a więc do lata 1941 roku, tworzenie sieci konspiracyjnej było niezmiernie trudne wskutek ogromnych prewencyjnych aresztowań, deportacji w 1940 roku oraz bardzo silnej penetracji NKWD (komendant lwowskiego obszaru ZWZ został w 1941 roku skazany za zdradę przez podziemny sąd Komendy Głównej i zastrzelony). Konspiracja pod okupacją sowiecką rozwijała się głównie oddolnie, rzadko przybierała postać organizacji działających na większym obszarze, a z warszawską komendą ZWZ kontakt utrzymywały głównie Białystok i Wilno. Dopie- 68 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ro po zajęciu tych terenów przez Niemców w 1941 roku mogły się tu rozwinąć struktury ZWZ/AK, przy czym najpełniej się to powiodło w Białostockiem, na Wileńszczyźnie i w Galicji wschodniej. Rozwój organizacyjny AK odbywał się przez nabór jednostek oraz przyłączanie (scalanie) innych organizacji konspiracji wojskowej. Podstawowym ogniwem konspiracji były „piątki", w których tylko dowódca miał kontakt ze swym zwierzchnikiem i jego łączniczką. W organizacji posługiwano się wyłącznie pseudonimami i kryptonimami, obowiązywała bezwzględna tajemnica. Osoby poszukiwane przez Niemców oraz pełniące ważniejsze funkcje w organizacji były wyposażane przez specjalne komórki AK w fałszywe dokumenty oraz nie mieszkały pod swoimi przedwojennymi adresami. Łączność między poszczególnymi ogniwami organizacji zapewniały łączniczki oraz specjalne, nie budzące podejrzeń lokale, gdzie odbywano spotkania i narady. Mandat jedynej upełnomocnionej przez rząd i naczelnego wodza organizacji wojskowej w kraju, jakim dysponował AK, ułatwiał podporządkowanie początkowo odrębnie działających organizacji. Duże znaczenie miały również cechy osobiste Roweckiego - stanowczość połączona z taktem i zdolnościami dyplomatycznymi. Konieczne było też jednak osobiste zaangażowanie Sikorskiego, który w sierpniu 1942 roku wydał rozkaz nakazujący wcielenie lub podporządkowanie dowódcy AK wszelkich organizacji wojskowych pod groźbą sankcji karnych. Największe trudności powstawały z wchłonięciem przez AK formacji zbrojnych stworzonych przez narodowców oraz ludowców. Scalenie Narodowej Organizacji Wojskowej rozpoczęte w 1942 roku doprowadziło do rozłamu. Część przeciwna podporządkowaniu NOW „sanacyjnym oficerom" dokonała rozłamu, by następnie wraz ze Związkiem Jaszczurczym powołać do życia Narodowe Siły Zbrojne, które rozrosły się w znaczną siłę, liczącą około 70 000 żołnierzy i około 1000 oficerów. Z ogromnymi trudnościami postępowało również scalenie skupiających ponad 100 000 ludzi Batalionów Chłopskich, stworzonych przez Stronnictwo Ludowe. Mimo trudności w 1943 roku osiągnięto w zasadzie podporządkowanie podziemnych organizacji wojskowych dowódcy Armii Krajowej, której liczebność przekroczyła 250 000 żołnierzy, w tym 11 000 oficerów. Odrębnie działały i atakowały AK w swojej propagandzie jedynie dwie liczące się organizacje wojskowe - skrajnie nacjonalistyczne Narodowe Siły Zbrojne i komunistyczna Gwardia Ludowa. Dalekosiężnym celem AK było przygotowanie powstania powszechnego w chwili decydującej ofensywy aliantów lub militarnego załamania Niemiec. Powstańcze uderzenie byłoby więc skierowane przeciw osłabionemu i zdezorganizowanemu przeciwnikowi, prowadziło do uwolnienia od okupacji znacznego obszaru kraju i objęcia władzy przez zbudowane w podziemiu struktury konspiracji wojskowej i cywilnej. Do uwolnionego kraju mógłby wrócić prezydent i rząd. Plan powstania opracowywano także przy założeniu mniej korzystnych wariantów i nowelizowano POLSKA WALCZĄCA 69 w miarę kształtowania się sytuacji na froncie. Przygotowaniami, obejmującymi także zabezpieczenie „tyłów", kwatermistrzostwa, łączności i tym podobnych zajmowało się Szefostwo Operacji Komendy Głównej, kierowane przez pułkownika, potem generała Stanisława Tatara. Obok przygotowań do przyszłego wystąpienia powszechnego ZWZ/AK prowadził walkę bieżącą dostosowaną do warunków panujących na danym etapie działań wojennych. Starano się zadawać przeciwnikowi straty, podtrzymywać w społeczeństwie ducha oporu, ale zarazem nie prowokować odwetu. Sprzeciwiano się zatem rozwijaniu akcji partyzanckiej, prowadzono natomiast szerokie działania dywersyjne i sabotażowe, skierowane głównie przeciw zasobom surowcowym Niemiec, transportowi, przemysłowi zbrojeniowemu. Akcjom sabotażowym próbowano w miarę możności nadać pozory wypadków, awarii, uszkodzeń, pożarów. Zajmowała się tym wyspecjalizowana komórka AK - Związek Odwetu - kierowana przez pułkownika Franciszka Niepokólczyckiego. Latem 1941 roku utworzono sa-botażowo-dywersyjną organizację „Wachlarz", która działała na terenach przedwojennych Kresów Wschodnich, a sięgała głęboko poza granice Rzeczpospolitej - aż do linii Dniepru. Skierowano do niej kilkuset znakomicie wyszkolonych żołnierzy, w tym wielu „cichociemnych" - przeszkolonych w Anglii i przerzuconych do kraju. W przyszłości „Wachlarz" miał akcjami dywersyjnymi osłaniać od wschodu obszary objęte powstaniem powszechnym, tymczasem prowadził dywersję wymierzoną w zaplecze frontu niemieckiego. Wśród około 100 akcji ponad połowa była skierowana przeciw komunikacji kolejowej. Na początku 1943 roku „Wachlarz" zlikwidowano, łącząc go ze Związkiem Odwetu w Kierownictwo Dywersji (Ke-dyw). Dowodzony przez pułkownika Emila Fieldorfa „Nila" Kedyw przejął planowanie i przeprowadzanie wszelkich akcji sabotażowych, dywersyjnych, bojowych. Dokonywano zamachów na konfidentów, informatorów gestapo oraz szczególnie okrutnych przedstawicieli reżimu okupacyjnego, na przykład 1 lutego 1944 roku zastrzelono dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski Franza Kutscherę. Przeprowadzano również akcje uwalniania aresztowanych. Do najbardziej znanych należało uderzenie na więzienie w Pińsku (18 stycznia 1943 roku) oraz odbicie więźniów pod Arsenałem w Warszawie (26 marca 1943 roku). Oblicza się, że od grudnia 1939 do lipca 1944 roku ZWZ/AK przeprowadził ponad 730 000 akcji sabotażowych i dywersyjnych, w wyniku których uszkodzono prawie 7000 parowozów, wykolejono ponad 700 transportów, a podpalono ponad 400, uszkodzono 19 000 wagonów kolejowych i ponad 4000 samochodów, wysadzono 38 mostów, zniszczono ponad 1000 cystern oraz przeszło 4500 ton benzyny. Uszkodzono 2800 maszyn w fabrykach, wykonano błędnie tysiące części do dział, pistoletów i tym podobne, spalono ponad 100 magazynów wojskowych. Ten ogromny wysiłek AK był przede wszystkim odczuwany przez wojska niemieckie walczące na froncie wschodnim, stanowił więc istotną pomoc dla Związku Sowieckiego. 70 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Do najważniejszych form aktywności AK należał wywiad, którego siatka sięgała na zachód w głąb Rzeszy, na wschodzie zaś rozwinęła się zwłaszcza od lata 1941 roku, obejmując także miasta należące przed wojną do ZSRR. Oprócz wielu tysięcy informacji na temat dyslokacji wojsk, ich siły i wyposażenia, danych o produkcji zbrojeniowej i jej miejscach (także ukrytych fabrykach), wywiad AK miał spektakularne osiągnięcia. Należało do nich ustalenie rozmieszczenia i określenie terminu niemieckiego uderzenia na ZSRR (informacje przekazano drogą radiową do Londynu), potwierdzenie danych o ośrodku badań nad bronią rakietową w Peenemunde i dostarczenie szczegółowej mapy, co umożliwiło skuteczne jego zbombardowanie w sierpniu 1943 roku oraz zdobycie wiosną 1944 roku niewypału rakiety V-2, przeprowadzenie ekspertyzy technicznej, a następnie przygotowanie pocisku do przewiezienia do Anglii. Przez kilka miesięcy 1942 roku informacje zebrane przez wywiad AK były przekazywane drogą radiową do placówki wywiadu sztabu naczelnego wodza pod Moskwą, a następnie dostarczane do sztabu sowieckiego. Wyodrębniony wydział kontrwywiadu AK rozpracowywał niemiecką agenturę, infiltrował środowiska komunistyczne oraz utrzymywał łączność z więźniami. Biuro Informacji i Propagandy (BiP) kierowane od 1940 roku przez pułkownika Jana Rzepeckiego prowadziło rozległą działalność wydawniczą. Wydawano serwisy przeznaczone dla prasy konspiracyjnej, pisma informacyjno-publicystyczne, zwłaszcza „Biuletyn Informacyjny", tygodnik, którego nakład w 1943 roku przekroczył 40 000 egzemplarzy. Redagowany przez Aleksandra Kamińskiego „Biuletyn Informacyjny" był najważniejszym pismem konspiracyjnym. BiP miał własne drukarnie podziemne wyposażone w nowoczesny sprzęt - Tajne Wojskowe Zakłady Wydawnicze oraz sieć kolportażu obejmującą całą strukturę organizacyjną ZWZ/AK. Prócz działań bieżących przygotowywano koncepcję i kadry dla działalności informacyjno--propagandowej na okres powstania. Komórka „N", kierowana przez Tadeusza Żen-czykowskiego, wydawała w języku niemieckim szereg pism, broszur i ulotek, których celem było między innymi upozorowanie istnienia antyfaszystowskiej konspiracji w Niemczech, osłabianie morale żołnierzy niemieckich (z drukami docierano do jednostek na froncie), podkopywanie zaufania do urzędów i wiarygodności oficjalnej propagandy. Oblicza się, że przez cały okres działania wydano około miliona egzemplarzy różnych druków „N". Zróżnicowana działalność wydawnicza i propagandowa BiP była oparta o rozległe rzetelne studia nad niemieckim systemem okupacyjnym, postawami społeczeństwa polskiego, stanem organizacyjnym, ideologią i propagandą wszelkich organizacji podziemnych. Sporządzane przez BiP opracowania były źródłem informacji dla dowództwa AK, a syntetyczne raporty przekazywano do Londynu. Wśród pracowników BiP dominowały osoby cywilne, wśród których byli wybitni specjaliści z różnych dziedzin nauk społecznych i humanistycznych. Z ZW7J&K powiązane było podziemne harcerstwo - „Szare Szeregi". Młodszych harcerzy zatrudniano do tak zwanej małej dywersji, czyli malowania na ścia- POLSKA WALCZĄCA 7 1 nach domów napisów przypominających niemieckie zbrodnie, na przykład „Wa-wer", „Pawiak pomścimy" lub kotwicy, znaku Polski Walczącej, rozlepiania i roz-izucania ulotek, rozlewania cuchnących cieczy w kinach wyświetlających niemieckie filmy propagandowe. Akcje te miały wzmacniać morale społeczeństwa, dla młodych harcerzy zaś były próbą odwagi i poświęcenia dla sprawy. Starsi harcerze brali udział w różnych działaniach AK - kolportażu, łączności, pomagali w rozwijaniu akcji „N". Spośród dorosłych harcerzy budowano doborowe oddziały Kedy-wu, jak „Zośka" i „Parasol". i Władze RP na emigracji oraz dowództwo ZWZ/AK sprzeciwiały się przedwczes-u rozwijaniu działań partyzanckich. Po wrześniu 1939 roku w wielu regionach fjtraju powstawały oddziały partyzanckie tworzone przez oficerów, którzy nie chcie-:stać czynnej walki. W następnych miesiącach te oddziały, które przetrwa-> pacyfikacje niemieckie, dowództwo ZWZ starało się rozformować, a ich żołnie-f;przenieść do konspiracji. Działalność partyzancka, odbywająca się w warun-. ogromnej przewagi sił niemieckich, nie mogła bowiem przynieść wymiernemu, a ściągała na okoliczną ludność krwawe pacyfikacje. Akcje zbrojne wy-zatem przeważnie grupy mobilizowane do działań „w polu" na krótki i; Rozbudowa oddziałów partyzanckich była planowana dopiero na okres po-ijący powstanie powszechne. Począwszy od lat 1942/1943 na niektórych te-powstawała jednak sytuacja, w której oddziały partyzanckie pełniły funk-jbrony miejscowej ludności polskiej. Tak było na Zamojszczyźnie w okre-jrowadzania przez Niemców wysiedleń ludności lub w Nowogródzkiem, )snące zagrożenie stanowiły oddziały partyzantki sowieckiej. AK nadali organizacji charakter zakonspirowanej armii, karnej, scen-lej, opartej na zasadach prawa, legalizmu, wyraźnie określonym zakresie i odpowiedzialności. W AK skupiono grupy o rozmaitych powiąza-:h i organizacyjnych, budując w toku pracy i działalności wojsko pod-złączone wspólną tożsamością. Polegała ona na umacnianiu patriotyzmu ;o z ideami demokracji i pluralizmu. Te walory przyczyniły się do ugrun-autorytetu AK w społeczeństwie, czyniły z niej główny ośrodek dyspozy-tfaiii, miarodajny dla znacznej większości społeczeństwa. z siatką konspiracji wojskowej rozwijały się struktury konspiracji cy-sienią 1939 roku działacze stronnictw politycznych przystąpili do tworze - cji podziemnych, wydawania prasy konspiracyjnej, niekiedy tworzenia rwojskowych. Jeszcze pod koniec września 1939 roku przywódcy PPS po-i życia konspiracyjną organizację pod nazwą „Wolność-Równość-Niepod-6tce działalność podziemną podjęło Stronnictwo Narodowe. Na po- I roku odbudowano w podziemiu Stronnictwo Ludowe, posługujące się 72 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 teraz nazwą „Roch". Te trzy największe stronnictwa przedwojennej opozycji, obecnie mające swych ministrów w rządzie Sikorskiego, podjęły współpracę z kierownictwem Służby Zwycięstwu Polski, a następnie ZWZ. W lutym 1940 roku ich przywódcy utworzyli Polityczny Komitet Porozumiewawczy (PKP) jako stałe forum spotkań i dyskusji, w wyniku których zgłaszano dowódcy ZWZ/AK lub rządowi opinie, postulaty, wnioski, żądania. Aktywnym do wiosny 1940 roku ośrodkiem skupienia alternatywnych inicjatyw politycznych i wojskowych był Centralny Komitet Organizacji Niepodległościowych utworzony przez Ryszarda Świętochowskiego. W CKON dominowali działacze związani z przedwojennym Frontem Morges, który tworzył bezpośrednie zaplecze polityczne generała Sikorskiego. Budowanie alternatywy dla wielkich ruchów przez małe ośrodki okazało się jednak zawodne i CKON stracił znaczenie, zwłaszcza po wejściu w połowie 1940 roku Stronnictwa Pracy do PKP. Współdziałanie czterech stronnictw w PKP napotykało liczne trudności, gdyż każde z nich miało ambicje odegrania kluczowej roli w podziemiu oraz w okresie wychodzenia z wojny i budowania podstaw ustrojowych powojennej Rzeczpospolitej. Stronnictwo Narodowe głosiło hasła przewrotu narodowego i stworzenia Katolickiego Państwa Narodu Polskiego o charakterze nacjonalistycznym. Z trudem przyjmowało również postulat wielopartyjności i parlamentaryzmu w powojennej Polsce. Zrealizowanie własnych koncepcji miało ułatwić SN posiadanie organizacji zbrojnej - Narodowej Organizacji Wojskowej, której liczebność osiągnęła kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Jesienią 1942 roku przywódcy SN (Stefan Sacha, Władysław Jaworski) zgodzili się na podporządkowanie NOW komendantowi AK. W odpowiedzi na tę decyzję w NOW doszło do rozłamu, który ogarnął także część SN. Zjednoczenie podzielonego SN i wcielenie związanej z nim części NSZ do AK osiągnięto dopiero późną wiosną 1944 roku. Porównywalną siłą organizacyjną dysponowało Stronnictwo Ludowe „Roch", w którym połączono kadry przedwojennego SL, Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici" oraz części Centralnego Związku Młodzieży Wiejskiej „Siew". Kierowany przez Józefa Nieckę i Józefa Grudzińskiego „Roch" stał się siłą dominującą na polskiej wsi, zwłaszcza w Generalnym Gubernatorstwie, ale także w Wielkopolsce. Stronnictwo zmierzało do uzyskania dużego wpływu na struktury konspiracji cywilnej, przygotowania programu reform społecznych i ekonomicznych korzystnych dla wsi oraz wprowadzenia ich w momencie kształtowania się powojennego ustroju państwa. Ludowcy podejrzewali o chęć przeprowadzenia zamachu stanu w chwili uwalniania kraju nie tylko SN i inne ośrodki prawicowe, ale w jeszcze większej mierze oficerów z ZWZ/AK, w których widzieli piłsudczyków wspierających przedwojenny reżim sanacyjny. Toteż od 1940 roku przystąpiono do tworzenia własnych struktur konspiracji wojskowej. Bataliony Chłopskie stały się wkrótce jedną z największych organizacji podziemnych, w której skupiano nie tylko wyszkolonych żoł- POLSKA WALCZĄCA 73 nierzy, ale też wiele młodzieży wiejskiej. Próby wcielenia BCh do AK napotykały ogromny opór, także emigracyjnych przywódców SL. Proces scalania nastąpił dopiero na kategoryczne żądanie Sikorskiego, ale trwał niezwykle długo i właściwie nigdy się nie zakończył. W 1944 roku BCh liczyły około 160 000 żołnierzy, z których jedna trzecia znajdowała się już w strukturach AK. Przywódcy socjalistycznej WRN marzyli o zbudowaniu w podziemiu koalicji z ludowcami oraz harmonijnej współpracy z ZWZ/AK, co było według nich najlepszą drogą do zapobieżenia ewentualnemu przewrotowi ze strony prawicy i miało umożliwić wprowadzenie szerokiego programu reform gospodarczych i społecznych. Toteż od początku podporządkowali swoją Gwardię Ludową WRN dowództwu ZWZ, skupili się natomiast na działaniach organizacyjnych i programowych. Próbowali także wywierać nacisk na rząd, aby ogłosił program lewicowych przeobrażeń społecznych w powojennej Polsce i wszechstronnej demokratyzacji ustroju politycznego. Domagali się również, aby Delegatura Rządu wyrażała podobną orientację ideową. Wobec niemożności przeprowadzenia tych planów jesienią 1941 roku przywódca PPS-WRN Kazimierz Pużak zawiesił swój udział w PKP. W rezultacie do PKP wprowadzono niewielką grupę pod nazwą Polscy Socjaliści. WRN pozostawała poza porozumieniem międzypartyjnym aż do marca 1943 roku. Socjaliści z WRN reprezentowali radykalnie antykomunistyczną postawę, sceptycznie odnosili się także do polityki wschodniej Sikorskiego, przestrzegając przed groźbą sowieckiego imperializmu. Stronnictwo Pracy było najsłabszym ugrupowaniem politycznym w ramach tak zwanej grubej czwórki. Pozycja SP wynikała z bezwarunkowego poparcia udzielanego generałowi Sikorskiemu oraz zdolności przyciągania tych ludzi prawicy, których raził jaskrawy nacjonalizm SN i jego skłonności totalistyczne. W 1942 roku do SP przyłączyła się grupa „Unii" (Jerzy Braun i inni), która skupiała grono wybitnych działaczy i intelektualistów katolickich. Dzięki temu stronnictwo, choć wątłe organizacyjnie, odgrywało znaczną rolę jako ośrodek kształtowania myśli politycznej, w tym programu reform ekonomicznych i społecznych. Obok wymienionych stronnictw „grubej czwórki" działało także wiele innych organizacji cywilnej konspiracji. Właściwie każde ugrupowanie aktywne w przedwojennym życiu politycznym stworzyło struktury podziemne. Konspiracyjną działalność prowadziło Stronnictwo Demokratyczne, grupy piłsudczyków (Konwent Organizacji Niepodległościowych i Obóz Polski Walczącej), ONR-ABC (grupa „Szańca"), ONR-Falanga (Konfederacja Narodu z Bolesławem Piaseckim na czele) i tak dalej. Niektóre ugrupowania, przed wojną spójne organizacyjnie, w warunkach konspiracji dzieliły się. Na przykład niektórzy pepeesowcy, którzy pozostali poza PPS-WRN, stworzyli grupę Polscy Socjaliści. Jej scalenie z WRN w 1943 roku wywołało secesję mniejszości, która przyjęła nazwę Robotnicza Partia Polskich Socjalistów. Od Stronnictwa Narodowego z jednej strony oderwała się grupa 74 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 umiarkowanych działaczy związanych z Wielkopolską i utworzyła organizację „Ojczyzna", z drugiej środowiska skrajnie nacjonalistyczne i przeciwne współpracy] z ugrupowaniami o innej orientacji skupiły się w NSZ. Powstawały także organizacje nie będące kontynuacją przedwojennych ugrupowań, katolicki Front Odrodzenia Polski z Zofią Kossak na czele, Związek Syndykalistów Polskich czy Stronnictwo Zrywu Narodowego. Panorama polityczna Polski Podziemnej była więc dość skomplikowana, a czynnikiem całkującym rozproszenie były struktury AK i Delegatury Rządu na Kraj, gdzie wielu działaczy mniejszych organizacji znajdowało zatrudnienie i pole pracy na rzecz państwa. W przyjętej przez rząd koncepcji oddziaływania na krajowe podziemie kluczową pozycję wyznaczono Delegatowi Rządu na Kraj. Odpowiadał on za stworzenie aparatu wspierającego w kraju politykę rządu. Miał zachować pozycję niezależną od Komendy Głównej ZWZ/AK, a w sprawach politycznych i dotyczących życia cywilnego wręcz nadrzędną. Był również niezależny od stronnictw reprezentowanych w PKP choć powinien ułatwiać ich działalność, służyć w pośredniczeniu w kontaktach z rządem (w tym przesyłaniu depesz, korespondencji i pieniędzy), a także łagodzić powstające napięcia polityczne. W wielu sprawach miał podejmować decyzje w imieniu rządu, natomiast w chwili wyzwolenia kraju przejąć zwierzchnią władzę do czasu powrotu rządu do kraju. W grudniu 1940 roku Delegatem Rządu został mianowany Cyryl Ratajski, polityk związany z umiarkowaną prawicą, wieloletni prezydent Poznania. Przez ponad półtora roku sprawowania tej funkcji Ratajski stworzył podstawy funkcjonowania cywilnej administracji podziemnej - Delegatury Rządu na Kraj. Utworzono 11 departamentów, odpowiadających w zasadzie zadaniom ministerstw. Zajmowały się one analizowaniem polityki okupanta w różnych dziedzinach, przygotowywały projekty dekretów normujących życie w różnych aspektach na okres powstania powszechnego, a także rozwijały aktywność bieżącą. Przystąpiono również do budowania okręgowych delegatur rządu o charakterze urzędów wojewódzkich. Tworząc departamenty delegatury Ratajski oparł się głównie na przedwojennych urzędnikach szczebla ministerialnego, działaczach organizacji gospodarczych i społecznych, odznaczających się wysoką fachowością. Reprezentowali oni jednak przeważnie poglądy zachowawcze; co wywoływało zdecydowane sprzeciwy ludowców i socjalistów. Gdy Ratajski ustąpił, we wrześniu 1942 roku delegatem Rządu na Kraj został Jan Piekałkiewicz, profesor statystyki, blisko związany z SL. Piekał-kiewicz próbował podnieść rangę urzędu delegata z pozycji ambasadora rządu w kraju do roli jego partnera. Jednocześnie jednak blokowanie powrotu PPS-WRN do PKP oraz faworyzowanie grupy rozłamowej w SP kosztem właściwego stronnictwa groziły pogłębieniem rozbicia politycznego podziemia. Aresztowany przez gestapo 19 lutego 1943 roku i torturowany, Piekałkiewicz zmarł w więzieniu na Pawiaku. Urząd delegata Rządu na Kraj przejął Jan Stanisław Jankowski, znany nie- POLSKA WALCZĄCA 75 gdyś działacz Narodowej Partii Robotniczej, przed majem 1926 roku minister, od 1941 roku dyrektor Departamentu Pracy i Opieki Społecznej w Delegaturze. W krótkim czasie załagodził on napięcia w stosunkach ze stronnictwami i komendantem AK, co w konsekwencji przyczyniło się do wzmocnienia prestiżu Delegatury i jej silniejszego związania z największymi organizacjami podziemia. Wyrazem tego było mianowanie trzech zastępców delegata - Adama Bienia (SL), Stanisława Jasiukowicza (SN), Antoniego Pajdaka (PPS-WRN), którzy koordynowali prace poszczególnych departamentów. W 1944 roku delegat Rządu i jego zastępcy utworzyli Krajową Radę Ministrów. Wśród departamentów Delegatury Rządu na Kraj największą aktywnością i rozległością prac wyróżniało się kilka z nich. Departament Spraw Wewnętrznych, którym kierował Leopold Rutkowski, analizował sytuację na ziemiach wschodnich oraz wcielonych do Rzeszy, próbował roztaczać opiekę nad Polakami wywiezionymi do Niemiec, uwięzionymi i przetrzymywanymi w obozach koncentracyjnych, prowadził wywiad dla rozpoznania zamierzeń administracji i policji niemieckiej oraz kontrwywiad chroniący pracę Delegatury. Na przyszłość przygotowywał rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa publicznego, więziennictwa, obozów jenieckich i tym podobnych. W ramach departamentu powstała również komórka zajmująca się wspieraniem akcji pomocy dla Żydów, głównie za jej pośrednictwem przekazywano napływające z Londynu środki finansowe na potrzeby tej akcji. 15. Cyryl Ratajski 16. Jan Piekałkiewicz 76 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W tym departamencie koncentrowały się też prace nad tworzeniem w podziemiu] przyszłej policji - Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa. Z DSW blisko współdziałał Departament Informacji i Prasy zorganizowany! i kierowany przez cały okres okupacji przez Stanisława Kauzika. W departamencie] prowadzono studia nad różnymi aspektami sytuacji pod okupacją, przesyłano je do ] innych komórek Delegatury, ale także przekazywano do szerszego użytku w posta- ? ci biuletynów agencyjnych i czasopism. Przygotowywano tu również sprawozdania i 0 sytuacji w kraju dla rządu w Londynie, gromadzono prasę konspiracyjną i materiał ten wysyłano za pośrednictwem kurierów. Departament Pracy i Opieki Społecznej organizował pomoc dla aresztowanych 1 ich rodzin, dotował prowadzącą oficjalną działalność charytatywną Radę Główną Opiekuńczą. Ponadto przygotowywał na okres powojenny reformę prawa pracy i zasady działania samorządu pracowniczego. Departament Oświaty i Kultury kierowany przez Czesława Wycecha koordynował niezwykle rozgałęzioną akcję tajnego nauczania, współpracując blisko z Tajną Organizacją Nauczycielską. Dział kultury (kierownik Stanisław Lorentz) zajmował się rejestrowaniem dokonywanego przez okupanta rabunku dzieł sztuki, próbował ustalać miejsca ich przewiezienia, starał się zabezpieczyć część zbiorów. Z funduszy departamentu wypłacano również zapomogi pisarzom i naukowcom pozbawionym środków do życia. 17. Jan S. Jankowski (fot. z kenkarty) POLSKA WALCZĄCA 77 Pozostałe departamenty - Przemysłu i Handlu, Likwidacji Skutków Wojny, Rolnictwa, Skarbu, Sprawiedliwości, Robót Publicznych, Komunikacji, Poczt i Telegrafów - zajmowały się analizowaniem postępowania okupanta w wielu dziedzinach i przygotowywały rozwiązania prawne (dekrety) umożliwiające przejęcie i uruchomienie życia gospodarczego w chwili zakończenia okupacji. Budżet Delegatury uchwalany przez PKP rósł systematycznie i w 1943 roku wynosił ponad 4 miliony dolarów, w 1944 roku 12 milionów dolarów. Pieniądze od rządu wpływały głównie za pośrednictwem kurierów, ale także dyplomatów państw neutralnych. Największe wydatki (około 30 procent budżetu w roku 1943, blisko 50 procent w 1944 roku) pochłaniała opieka społeczna, kolejną pozycję zajmowała oświata (około 20 procent). Instytucją znajdującą się na pograniczu między Komendą Główną AK i Delegaturą Rządu było Kierownictwo Walki Cywilnej ze Stefanem Korbońskim na czele. KWC za pomocą infamii i innych kar przeciwdziałało rozpowszechnieniu się zjawiska kolaboracji, opracowywało instrukcje postępowania dla poszczególnych grup zawodowych składające się na kodeks praw i obowiązków Polaka. Zakazywano wykonywania pewnych funkcji w aparacie okupacyjnym, piętnowano osoby utrzymujące stosunki towarzyskie z Niemcami, zakazywano chodzenia do kin, kasyn gry, na niemieckie koncerty. Za takie przewinienia piętnowano poszczególne osoby w podziemnej prasie, karano naganą, nieraz chłostą, kobietom golono głowy, sprawy poważniejszych przestępstw kierowano do podziemnych sądów specjalnych, które mogły wydać wyrok śmierci. Swoje działania KWC realizowało we współpracy z działaczami stronnictw „grubej czwórki" oraz wielu mniejszych organizacji. Korboński, wyposażony w radiostację, dostarczał na bieżąco do Londynu liczne informacje dotyczące życia pod okupacją, które następnie nadawane były przez radio „Świt", emitujące program rzekomo z terenu okupowanej Polski. Dzięki wsparciu instytucji Polski Podziemnej mogła się rozwinąć pomoc dla ukrywających się Żydów. Poza murami gett pozostała pewna liczba Polaków pochodzenia żydowskiego, których przetrwanie było uzależnione od oparcia w środowiskach konspiracji dostarczającej na przykład fałszywych dowodów tożsamości i niezbędnych środków do życia. Niektóre organizacje polityczne miały również swoje komórki na terenie gett. Po przystąpieniu Niemców w 1942 roku do likwidacji gett wzrosła liczba osób ukrywających się po „aryjskiej stronie", a udzielanie im schronienia i pomocy wymagało dużych starań organizacyjnych i znacznych funduszy. Przy Delegaturze Rządu powstała specjalna komórka opiekuńcza, w której czynni byli zwłaszcza działacze FOP (Zofia Kossak) oraz SD. W końcu 1942 roku utworzono Radę Pomocy Żydom, do której weszli przedstawiciele PPS-WRN, SL, SD, FOP oraz konspiracyjnych ugrupowań żydowskich. Działalność rady wspomagała organizacyjnie i finansowo Delegatura, poprzez którą były również przekazywane pieniądze od organizacji żydowskich z wolnego świata. Rada wy- POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 płacała podopiecznym zasiłki, wyszukiwała względnie bezpieczne lokale, dzieci umieszczano w sierocińcach, internatach, zakonach. Pracownie „legalizacyjne" dostarczyły około 50 000 profesjonalnie sfałszowanych dokumentów tożsamości. Pod bezpośrednią opieką RPŻ znajdowało się w 1944 roku 4000 osób. Około 8000 utrzymywały Żydowski Komitet Narodowy i Bund, uczestniczące również w pracach RPŻ. Bodaj najpowszechniejszą formą działalności podziemnej było wydawanie prasy konspiracyjnej. Każda powstająca organizacja, nawet bardzo niewielka, zaświadczała swoje istnienie przez wydawanie podziemnego biuletynu. Przygotowanie, druk i kolportaż pisma tworzyły sieć organizacyjną, umożliwiały wymianę myśli, budowały solidarność sprzysiężenia. W 1940 roku ukazywało się w okupowanej Polsce ponad 200 tytułów prasy konspiracyjnej, w 1942 roku ponad 400, w 1944 roku przeszło 600. Ich nakłady sięgały od kilkudziesięciu egzemplarzy do paru tysięcy, rzadko przekraczały kilkanaście tysięcy. Obok gazetek wydawanych na marnym powielaczu, słabo czytelnych ukazywały się pisma drukowane profesjonalnie na nowoczesnych maszynach. Pod względem nakładu i zasięgu dominował „Biuletyn Informacyjny" rozprowadzany w sieci ZWZ/AK. Każde z większych stronnictw wydawało kilka tytułów adresowanych do różnych środowisk - inteligencji, młodzieży, chłopów, robotników. Obok „bibuły", w której drukowano wiadomości o przebiegu zdarzeń wojennych, działalności rządu i walkach wojska polskiego na obczyźnie, publikowano artykuły publicystyczne, prowadzono polemiki z przeciwnikami ideowymi, projektowano przyszłe reformy ustrojowe. Prasa konspiracyjna instruowała również czytelników, jak powinni postępować wobec okupantów, gdzie przebiega granica przystosowania, której przekraczać nie wolno. Istniały także pisma kulturalne, wokół których tworzyły się grupy literackie, jak „Sztuka i Naród" oraz „Kultura Jutra". Wydawano broszury i książki polityczne, ale także tomiki poetyckie. W ten sposób debiutowali między innymi Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy. W podziemiu odbywały się wieczory poetyckie, koncerty, przedstawienia teatralne. Oprócz kultury wysokiej powstawały utwory popularne, jak refleksyjne pieśni partyzanckie czy piosenki satyryczne ośmieszające okupantów. Podtrzymywały one patriotyzm, postawę oporu, przeciwdziałały załamywaniu się nastrojów. Wobec likwidacji przez okupanta szkół średnich i wyższych oraz usunięcia ze szkół podstawowych nauki historii i literatury polskiej rozwinęło się tajne nauczanie. Dla zorganizowania szerokiego systemu podziemnej oświaty, a także studiów uniwersyteckich zasadnicze znaczenie miała współpraca organizacji nauczycielskich oraz wsparcie i finansowanie tajnego nauczania przez Delegaturę Rządu. Najbujniej podziemne szkolnictwo rozwijało się w dużych miastach Generalnego Gubernatorstwa, ale „komplety" odbywały się także w małych ośrodkach. Najtrudniej tajne nauczanie było organizować na ziemiach wcielonych do Rzeszy ze POLSKA WALCZĄCA 79 względu na panujący antypolski terror oraz wysiedlenie większości nauczycieli. Tajne zajęcia w prywatnych mieszkaniach prowadziło wiele szkół wyższych. W Warszawie, będącej największym ośrodkiem tajnego nauczania, kształciło się około 4500 studentów, a wydano ponad 1000 dyplomów magisterskich. Na tle ruchu oporu w innych krajach Europy polskie podziemie wyróżniało się niezwykle wysokim stopniem zorganizowania, rozległością sieci organizacyjnej, zróżnicowaniem inicjatyw, liczebnością oraz tym, że obejmowało wszelkie kierunki polityczne - od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy. Cechą wyróżniającą było także oparcie głównych instytucji podziemia na pełnomocnictwach udzielonych przez legalne, konstytucyjne władze państwowe przebywające poza krajem. Główne instytucje podziemia były zatem przedłużeniem państwowej administracji i kierowały się w swoich poczynaniach tym samym polskim prawem. Stąd mówimy o Polskim Państwie Podziemnym, nie zaś o ruchu oporu, który jest zjawiskiem spontanicznym i nie poddanym odgórnej kontroli. W Polskim Państwie Podziemnym inicjatywy samorzutne, oddolne spotykały się ze strukturami państwowymi i nadawały im szczególne walory. Powstawała sytuacja dużej harmonii między władczymi funkcjami państwa i jego organów oraz samodzielną inicjatywą wielu różnorodnych grup obywateli. Siła Polskiego Państwa Podziemnego polegała na dobrowolnym poddaniu się jego władzy, zarządzeniom, narzuconym regułom postępowania przez większość obywateli. Niewielki tylko margines decydował się na jawne zakwestionowanie prawomocności rządu i upełnomocnionych przez rząd instytucji Polski Podziemnej. Próbowały tego Narodowe Siły Zbrojne stworzone w 1942 roku przez secesjo-nistów ze Stronnictwa Narodowego i Narodowej Organizacji Wojskowej, którzy odmówili scalenia z AK oraz przedwojennych działaczy ONR-ABC skupionych od 1939 roku w tak zwanej grupie „Szańca" i Związku Jaszczurczym. Scalenie tych organizacji było niekonsekwentne, gdyż odrębność zachowały ich kierownictwa polityczne - z jednej strony secesjoniści z SN, z drugiej oenerowcy. Obie grupy miały osobne ośrodki dyspozycji, a współdziałały ze sobą na zasadzie koalicji. Łączyła je wrogość do „sanacji", która - jak twierdzono - kierowała AK, oraz do lewicy socjalistycznej i „masońskiej", która - jak pisano - wywierała ogromny wpływ na rząd w Londynie i Delegaturę Rządu na Kraj. Deklarowano walkę o Polskę bez lewicy, piłsudczyków, Żydów i masonów, zorganizowaną w ustrój narodowy o charakterze monopartyjnym. Oenerowska część NSZ przystąpiła do tworzenia konkurencyjnej wobec Delegatury Rządu organizacji cywilnej - Służby Cywilnej Narodu, która miała się stać zalążkiem przyszłej administracji, a także ośrodkiem dyspozycyjnym w niektórych środowiskach zawodowych. Zapowiadano w przyszłości walkę zbrojną z pobitymi Niemcami o wytyczenie granicy na Odrze i Nysie. Jednocześnie podkreślano zagrożenie ze strony agentury sowieckiej w Polsce, którą widziano w oddziałach partyzantów radzieckich, Polskiej Partii Robotni- 80 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 czej, a także grupkach ukrywających się w lasach Żydów. Nie poprzestawano na atakach propagandowych, posuwano się do fizycznej likwidacji podejrzanych o komunizm, między innymi partyzantów komunistycznej GL. Wszczynanie walk bratobójczych spotykało się z potępieniem dowództwa AK, ale nie miało wpływu na sposób oceny sytuacji i działania podejmowane przez dowódców NSZ. Wyraźne od początku 1944 roku zagrożenie suwerenności przyszłej Polski ze strony ZSRR skłoniło endecką część NSZ do działania na rzecz konsolidacji sił antykomunistycznych. Podjęto decyzję o powrocie do macierzystego stronnictwa i w marcu 1944 roku podpisano porozumienie o włączeniu NSZ do AK. Porozumienie przetrwało jednak tylko parę miesięcy, gdyż w listopadzie 1944 roku wyprowadzono z AK oddziały byłego NSZ, tworząc Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Oenerowska część NSZ wiosną 1944 roku odmówiła scalenia z AK i prowadziła działalność samodzielnie. Od czerwca 1944 roku na Kielecczyźnie koncentrowano oddziały partyzanckie NSZ, z których utworzono Brygadę Świętokrzyską w sile 700 ludzi. Nawiązano kontakty z Niemcami, obiecując zwalczanie partyzantki komunistycznej, w zamian otrzymano pomoc w sprzęcie i broni oraz możliwość względnie swobodnego przemieszczania się i działania. Przez szereg miesięcy oddziały NSZ na Kielecczyźnie i w Częstochowskiem atakowały grupy komunistycznej GL i partyzantów sowieckich, a na wsiach wykonywały wyroki wobec podejrzewanych o komunizm lub sympatie lewicowe, wśród ofiar byli także działacze PPS-WRN i SL „Roch". Oskarżenia części NSZ o konszachty z Niemcami i liczne zbrodnie były formułowane nie tylko przez komunistów, ale również przez lokalne instancje AK i delegatury rządu. Równocześnie w kierownictwie NSZ toczył się nierozpoznany do dziś konflikt wewnętrzny, którego wyrazem było między innymi zamordowanie jesienią 1944 roku komendanta organizacji, a także kilku innych działaczy NSZ. Poczynania NSZ wnosiły do życia podziemia elementy anarchii, walk bratobójczych, były przejawem ignorowania legalizmu państwowego, samowoli w działaniach politycznych i wojskowych. Szczególnym tego przejawem było podjęcie kontaktów z Niemcami i wykonywanie akcji pacyfikacyjnych w terenie. Pod względem ideowym NSZ wprowadzał do życia podziemia idee skrajnego nacjonalizmu, negacji pluralizmu politycznego i demokracji oraz jaskrawego antysemityzmu. Groźniejszym od skrajnych nacjonalistów przeciwnikiem Polskiego Państwa Podziemnego byli komuniści. W pierwszym okresie okupacji nie angażowali się w walkę podziemną zgodnie ze stanowiskiem Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu), która uznała wojnę za obustronnie imperialistyczną i zabraniała akcji wymierzonych przeciw Niemcom. Aktywność komunistów krępowała także uchwała Kominternu z 1938 roku o rozwiązaniu Komunistycznej Partii Polski głosząca, że próba samowolnego odbudowania partii będzie uznana za prowokację. Dopiero niemiecki atak na ZSRR zaktywizował grupy komunistyczne, a Komintern POLSKA WALCZĄCA przystąpił do szkolenia pod Moskwą kilkudziesięciu aktywistów do działalności w okupowanym kraju. Na przełomie lat 1941 i 1942 kilkunastu z nich jako Grupę Inicjatywną zrzucono na spadochronach do Polski. W styczniu 1942 roku powołali oni do życia Polską Partię Robotniczą. Zgodnie z wytycznymi Kominternu z deklaracji propagandowych usunięto wszystko, co mogłoby świadczyć o komunistycznym charakterze partii, eksponowano natomiast frazeologię demokratyczną i narodową. Ta nakazana przez Komintern mimikra miała ułatwić oddziaływanie na społeczeństwo nie akceptujące komunizmu. Wyraźnie natomiast podkreślano, że decydujące zmagania z hitleryzmem toczą się na froncie wschodnim oraz że istnieje potrzeba wszechstronnej pomocy dla ZSRR przez natychmiastowe podejmowanie jak najszerszej walki dywersyjnej i partyzanckiej. Utworzono więc organizację zbrojną PPR pod nazwą Gwardia Ludowa (zignorowano fakt, że od 2,5 roku istniała Gwardia Ludowa związana z PPS-WRN). Kadry dowódcze GL wzmocniono o grupę komunistów kombatantów wojny domowej w Hiszpanii, których sprowadzono z Francji (wśród nich Grzegorza Korczyńskiego) oraz osoby przeszkolone do działań partyzanckich przez wywiad sowiecki (między innymi Mieczysława Moczara). Już w kilka miesięcy po utworzeniu PPR próbowała zorganizować oddziały partyzanckie, nie oglądając się na konsekwencje podjęcia tego rodzaju walki w warunkach ogromnego nasycenia ziem polskich wojskiem niemieckim i formacjami policyjnymi. Rozmiary tych akcji były niewielkie wobec szczupłości sił PPR, a straty ogromne. Stopniowo jednak do oddziałów GL napływała szczególnie radykalna i żądna czynu młodzież, głównie wiejska, a PPR uzyskała pewne oparcie w terenie. W 1943 roku grupy partyzanckie GL działały przede wszystkim na terenie Kielecczyzny i Lubelszczyzny. Spektakularne akcje zbrojne wymierzone głównie w przypadkowych Niemców podejmowano także w niektórych miastach. Nie są znane przyczyny konfliktu, do jakiego pod koniec 1942 roku doszło w „trójce" kierowniczej PPR. W rezultacie sekretarz generalny PPR Marceli Nowot-ko został zastrzelony z rozkazu swego zastępcy i zwierzchnika GL Bolesława Mo-łojca. W odpowiedzi pozostali członkowie ścisłego kierownictwa wydali wyrok na Mołojca, którego także zabito. Na czele nowego kierownictwa stanęli inni członkowie Grupy Inicjatywnej Paweł Finder i Małgorzata Fornalska. Kierowali oni partią do aresztowania przez gestapo w listopadzie 1943 roku. Wtedy sekretarzem generalnym został Władysław Gomułka, przedwojenny działacz KPP, który jednak nie przeszedł w czasie wojny przeszkolenia w ZSRR, nie miał szyfrów do łączności z Moskwą, a przez część „aktywu" był uważany za działacza drugorzędnego. Do wiosny 1943 roku PPR unikała bezpośrednich ataków na rząd Sikorskiego i jego ekspozytury w kraju, choć oskarżała AK o taktykę wyczekiwania i niepodejmowania czynnej walki. Po zerwaniu stosunków polsko-sowieckich PPR skierowała przeciw legalnym władzom niezwykle ostry atak, oskarżając je o współdziałanie z Niemcami i tendencje faszystowskie. Opublikowany jesienią 1943 roku kluczo- 82 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wy dokument programowy PPR pod nazwą „O co walczymy" określał rząd emigracyjny jako oparty na „reakcyj no -faszystowskiej" i nielegalnej konstytucji, a zatem również nielegalny. Zapowiadano utworzenie nowego rządu opartego na „antyfaszystowskim froncie narodowym". Za polskie ugrupowanie faszystowskie uznawano przedwojenną sanację, która - jak pisano - nadal dominuje w rządzie emigracyjnym, w dowództwie AK, w Delegaturze Rządu. Wśród kryteriów wyróżnienia nurtu „demokratycznego" wymieniano: negatywny stosunek do konstytucji kwietniowej, rządu i Delegatury oraz pragnienie przyjacielskich stosunków z ZSRR i szczerą akceptację dla włączenia przedwojennych Kresów Wschodnich do republik sowieckich. Atakowano przywódców PPS i SL za zawarcie układów z sanacją i niedwuznacznie wzywano szeregowych członków tych ugrupowań do udziału we „froncie narodowym" tworzonym przez PPR. 1 stycznia 1944 roku przywódcy PPR wraz z liczącą kilkadziesiąt osób grupką socjalistów Edwarda Osóbki-Morawskiego oraz kilkoma ludowcami, którzy przed wojną współpracowali z KPP, utworzyli Krajową Radę Narodową i ogłosili, że jest ona legalnym źródłem władzy w Polsce. W rzeczywistości licząca kilkunastu członków KRN była jedynie emanacją kilkutysięcznej PPR. Równocześnie Gwardię Ludową przemianowano na Armię Ludową (AL). Na czele KRN stanął Bolesław Bierut, przedwojenny działacz KPP i funkcjonariusz Kominternu, jesienią 1943 roku sprowadzony z Mińska białoruskiego do Warszawy. Decydujący rok 1944 Po śmierci Sikorskiego zabrakło w polskim życiu politycznym porównywalnego z nim autorytetu. Nowy premier Stanisław Mikołajczyk miał 42 lata i nie należał do pokolenia twórców Drugiej Rzeczpospolitej, jak wielu przywódców polskiego Londynu i krajowego podziemia. Był liderem ludowców, ale o uznanie za przywódcę państwowego, i to w tak trudnym okresie, musiał walczyć. W rządzie pozostali przeważnie ci sami ministrowie, którzy należeli do gabinetu Sikorskiego. Stanowisko wodza naczelnego objął generał Kazimierz Sosnkowski. Równocześnie ze śmiercią Sikorskiego ogromną stratę poniosła Armia Krajowa. 30 czerwca gestapo aresztowało na skutek zdrady komendanta AK generała Stefana Roweckiego „Grota" (zostanie rozstrzelany po wybuchu powstania warszawskiego). Jego miejsce jako dowódca AK zajął generał Tadeusz Komorowski „Bór", organizator ZWZ w Małopolsce, od 1942 roku zastępca „Grota". Tymczasem 15 sierpnia 1943 roku przywódcy stronnictw „grubej czwórki" -SL, PPS, SN i SP - podpisali deklarację o zamiarze współdziałania co najmniej do czasu powojennych wyborów. Krokiem następnym było powołanie w styczniu 1944 roku Rady Jedności Narodowej, określanej jako parlament Polski Podziemnej. W jej skład weszli przedstawiciele czterech stronnictw, później kooptowano POLSKA WALCZĄCA 83 także przywódców trzech mniejszych organizacji. Przewodniczącym rady został przywódca PPS-WRN Kazimierz Pużak. RJN wydała w marcu 1944 roku obszerny manifest „O co walczy naród polski", w którym zapowiadano, że powojenna Polska będzie państwem demokracji parlamentarnej z rozbudowanymi samorządami. Reformy ekonomiczne i społeczne, w tym silna ingerencja państwa w gospodarkę, uspołecznienie kluczowych gałęzi przemysłu i upowszechnienie własności oraz radykalna reforma rolna miały przyczynić się do podniesienia poziomu materialnego i kulturalnego warstw uboższych. Deklaracja RJN była podsumowaniem przemyśleń programowych trzech stronnictw - PPS-WRN, SL i SĘ a także mniejszych grup demokratycznych. SN zgłosiło votum separatum między innymi wobec nadmiernego naruszenia praw własności prywatnej, ale powstrzymało się od zaostrzania konfliktu. Wobec nadciągającej Armii Czerwonej potrzeba zachowania solidarności wydawała się koniecznością nadrzędną. Tymczasem w ZSRR ogromną aktywność od początku 1943 roku rozwijali polscy komuniści, bezpośrednio inspirowani i instruowani przez władze sowieckie, czyli przez Wydział Informacji Międzynarodowej KC WKP(b) kierowany przez Georgija Dymitrowa. W sprawach wojskowych zaś ich partnerem był NKWD. W podejmowaniu ważniejszych decyzji brał udział Mołotow, a kluczowych sam Stalin. Decyzję o utworzeniu Związku Patriotów Polskich i polskiej dywizji Stalin podjął jeszcze przed zerwaniem stosunków z rządem Sikorskiego, 18. Stanisław Mikołajczyk 84 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 a ich realizacją zajęła się grupa kierowana przez Wandę Wasilewską i pułkownika Zygmunta Berlinga. Zjazd ZPP odbył się 9-10 czerwca 1943 roku w Moskwie z udziałem 66 osób, wśród których przeważali komuniści lub osoby wydobyte przez organizatorów ZPP z odległych nieraz miejsc osiedlenia ze względu na przedwojenną skrajnie lewicową, choć niekomunistyczną przeszłość (na przykład Bolesław Drobner) lub dobrze brzmiące nazwiska (na przykład Andrzej Witos, brat Wincentego). Obok takich postaci „dekoracyjnych" w działalności ZPP kluczową rolę odgrywali jednak komuniści, gdyż tylko oni tworzyli spójne środowisko polityczne i mieli kontakty z władzami sowieckimi. Obok Wasilewskiej wymienić należy zwłaszcza Alfreda Lampę, który był najwyższym autorytetem wśród komunistów polskich w ZSRR, a zarazem autorem nowych koncepcji politycznych, w tym uzasadnień dla tworzenia nie sowieckiej republiki, lecz odrębnego państwa oraz przesunięcia Polski nad Odrę. W przyjętej na zjeździe ZPP deklaracji oskarżano rząd Sikorskiego o to, że hamuje walkę narodu z Niemcami oraz „dał się wziąć na lep prowokacji hitlerowskiej dookoła lasu katyńskiego", zatem „poszedł na hitlerowskim pasku". Stwierdzano, że ZPP „powstał w celu zjednoczenia na czas wojny Polaków zamieszkałych na ziemiach radzieckich", mocno akcentowano potrzebę przyjaźni i sojuszu z ZSRR przez braterstwo broni z Armią Czerwoną oraz uznanie prawa Ukraińców i Białorusinów do zjednoczenia w republikach sowieckich. Do Polski powinien być 19. Zygmunt Berling POLSKA WALCZĄCA 85 przyłączony polski etnicznie Śląsk, a Prusy Wschodnie miały „stać się pomostem Polski na Bałtyk", wspominano też o „straży pokoju na Odrze". Ta formuła, bez wątpienia uzgodniona z kierownictwem sowieckim, wskazywała na kształtowanie się, mglistej jeszcze, koncepcji przesunięcia powojennej granicy Polski na Odrę. W przyjętych dokumentach zapowiadano zasadnicze reformy społeczne, zwłaszcza reformę rolną bez odszkodowania, ale unikano wszelkich akcentów wskazujących na zamiar wprowadzenia dyktatury i ustroju komunistycznego. ZPP rozpoczął akcję propagandową na rzecz ochotniczego werbunku do tworzonej od maja 1943 roku w Sielcach nad Oką 1. Dywizji imienia Tadeusza Kościuszki i roztoczył nad nią polityczny patronat, ale jednocześnie przystąpił do tworzenia polskich szkół, przedszkoli, klubów, świetlic w miejscach, gdzie przebywali Polacy. Przejmował więc te funkcje, które poprzednio sprawowała ambasada rządu Sikorskiego. Pozbawieni innej opieki Polacy przyjmowali pomoc od działaczy ZPP, a dla wielu zaciągnięcie się do dywizji kościuszkowskiej było szansą wyrwania się z tragicznych warunków oraz stwarzało nadzieję na powrót do Polski. Do 1. Dywizji zaciągnęło się do lipca ponad 16 000 żołnierzy. Jej dowódcą był pułkownik Zygmunt Berling, mianowany przez rząd sowiecki generałem, lecz obok niego znalazła się zaledwie garstka wykwalifikowanych oficerów polskich. Kadrę oficerską stworzono głównie przez oddelegowanie do dywizji oficerów z Armii Czerwonej. Rozpoczęto też szkolenie kandydatów na niższe stopnie oficerskie 20. Zygmunt Modzelewski, Stanisław Wohl, Hilary Minc, Aleksander Ford 86 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w sowieckich szkołach wojskowych. W miarę napływu dalszych ochotników we! wrześniu 1943 roku utworzono 1. Korpus Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR z Ber-j lingiem jako dowódcą (trzema wchodzącymi w jego skład dywizjami dowodzili ofi- j cerowie sowieccy). Ogromną rolę w życiu wewnętrznym armii Berlinga, jak ją po-] wszechnie nazywano, spełniali oficerowie oświatowi, w istocie polityczni, wśród j których dominowali przedwojenni działacze KPP. We wrześniu 1943 roku 1. Dywizję skierowano na front, a 12-13 października ] wzięła ona udział w bitwie pod Lenino, gdzie w ciężkich walkach poniosła straty • sięgające 25 procent jej stanu osobowego. Rzucenie do boju pobieżnie dopiero wy-, szkolonych żołnierzy miało być argumentem świadczącym o udziale Polaków w walce u boku Armii Czerwonej i dowodzić istnienia alternatywy dla Polskich Sił Zbrojnych podległych rządowi w Londynie. Posłużenie się tymi argumentami przed konferencją wielkiej trójki w Teheranie było Stalinowi potrzebne w jego rozgrywce o Polskę. W polskim Londynie, a także w krajowym podziemiu istniało przekonanie o niepodważalnej wartości zawartych przez Polskę układów międzynarodowych, zwłaszcza polsko-brytyjskiego z 25 sierpnia 1939 roku. Układ ten miał dać - wedle polskiej interpretacji - gwarancję ochrony przed imperializmem sowieckim. Jesienią 1943 roku okazało się jednak, że minął czas, kiedy rząd polski był przez sojuszników zachodnich traktowany jako partner. Na spotkaniu wielkiej trójki w Teheranie (18 listopada-1 grudnia 1943 roku) Churchill i Roosevelt zgodzili się ze Stalinem, że wschodnia granica Polski powinna przebiegać wzdłuż tak zwanej linii Curzona, zachodnia zaś być przesunięta do linii Odry, choć nie zostało to precyzyjnie opisane. Do ZSRR miała też należeć po wojnie północna część Prus Wschodnich, co przesądzało los państw bałtyckich. Kilka dni wcześniej podjęto decyzje o podziale teatru działań wojennych, wskutek czego ziemie polskie znalazły się w wyłącznej strefie operacyjnej ZSRR. Co więcej, Rosjanie kategorycznie sprzeciwili się zasadzie wspólnej odpowiedzialności trzech mocarstw za sytuację na terenach wyzwolonych, co oznaczało podział Europy określony przez obecność wojsk - sowieckich na wschodzie, anglosaskich na zachodzie. Podjętych decyzji nie ogłoszono, nawet rząd polski nie został o nich wyczerpująco poinformowany. W nocy z 3 na 4 stycznia 1944 roku Armia Czerwona przekroczyła przedwojenną granicę Rzeczpospolitej. Wydarzenie to stało się okazją do wymiany publicznych oświadczeń, w których rząd polski podkreślał suwerenne prawa Rzeczpospolitej do obszaru państwa ustalonego traktatem ryskim, Moskwa zaś kategorycznie twierdziła, że zajmowane ziemie należą do ZSRR. W korespondencji z Churchillem i Rooseveltem Stalin pisał, że warunkiem porozumienia z rządem polskim jest uznanie przezeń linii Curzona jako wschodniej granicy Polski oraz usunięcie ze stanowisk generała Sosnkowskiego i dwóch ministrów szczególnie „obwinianych" za polską reakcję na sprawę katyńską (Kukiela POLSKA WALCZĄCA i Kota). W ciągu wielu następnych miesięcy Brytyjczycy usilnie nakłaniali Miko-łajczyka, by uległ żądaniom Moskwy, co miało otworzyć drogę do uznania rządu polskiego przez Stalina i zapobiec objęciu władzy w Polsce przez komunistów. Przemawiając 22 lutego w Izbie Gmin, premier Churchill zaprzeczył, by Anglia gwarantowała jakiekolwiek granice oraz po raz pierwszy publicznie opowiedział się za linią Curzona jako przyszłą granicą polsko-sowiecką. W „strefie bezpieczeństwa", a faktycznie dominacji ZSRR, którą Stalin zamierzał stworzyć w Europie Środkowo-Wschodniej, Polska była elementem nieodzownym. Bez kontroli nad Polską niemożliwe byłoby kontrolowanie innych państw tego regionu Europy, w tym Niemiec, oraz uczynienie ze Związku Sowieckiego su-permocarstwa. Dominację można było realizować w wersji łagodniejszej, ograniczenia suwerenności państw przy pozostawieniu im znacznej wolności wewnętrznej, i takiego wariantu próbowano w stosunkach z Czechosłowacją, czego wyrazem był układ Stalina z Beneszem z 1943 roku, lub w wersji ostrzejszej, oznaczającej pozbawienie suwerenności i narzucenie reżimu komunistycznego. Do lata 1944 roku Stalin - jak się wydaje - nadawał priorytet realizacji wariantu pierwszego, ale jednocześnie przygotowywał kadry i struktury potrzebne do zrealizowania wariantu drugiego. W końcu 1943 roku, po konferencji teherańskiej, w Moskwie przygotowywano powołanie Polskiego Komitetu Narodowego, który miał być alternatywnym polskim rządem emigracyjnym. Ostatecznie jednak na taki krok, równoznaczny z manifestacją gotowości narzucenia Polsce rządu komunistycznego, Stalin się nie zdecydował. Rozwijano natomiast przy pomocy polskich komunistów i oficerów sowieckich jednostki wojskowe. W marcu 1944 roku 1. Korpus Polski przekształcono w 1. Armię Polską w ZSRR, kierując do niej Polaków z zajmowanych terenów. W czerwcu armia dowodzona przez Berlinga liczyła około 80 000 żołnierzy. W styczniu 1944 roku kierownictwo sowieckie powołało do życia Centralne Biuro Komunistów Polski jako niejawny ośrodek kierujący pracą polityczną w wojsku i ZPP oraz budowaniem kadr dla przyszłej partii. Do kierownictwa CBKP na wniosek Dymitrowa weszli Aleksander Zawadzki, Stanisław Radkiewicz, Jakub Berman, Wanda Wasilewska i generał Karol Świerczewski, oficer Armii Czerwonej, zastępca Berlinga jako dowódcy 1. Korpusu. W Moskwie wiedziano o utworzeniu przez PPR Krajowej Rady Narodowej, ale zachowano zarówno wobec niej, jak i kierownictwa PPR z Gomułką na czele daleko idącą rezerwę. W polskim Londynie część przywódców z premierem Mikołajczykiem na czele, pod naciskiem argumentacji brytyjskiej, stopniowo oswajała się z myślą o konieczności ustępstw terytorialnych wobec ZSRR. Oceniali oni, że konflikt dotyczy raczej kwestii granic niż suwerenności Polski. Jej zniewolenie przez Stalina oznaczałoby bowiem tak znaczne naruszenie równowagi w Europie, na które mocarstwa zachodnie nie mogą się zgodzić ze względu na własne interesy. Inni, w tym POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 prezydent Raczkiewicz i wódz naczelny Sosnkowski, byli ustępstwom stanowczo przeciwni, gdyż uważali, że spór o granice jest tylko elementem szerszych planów Stalina zmierzających do pozbawienia Polski suwerenności, a może też wcielenia jej do ZSRR. Jedyną właściwą reakcją jest więc niezłomność wobec żądań Kremla i oczekiwanie na reorientację polityki Anglosasów, która winna nadejść wraz z ujawnieniem szerszych zamiarów sowieckich, nie tylko wobec Polski, ale też całej Europy Środkowej. Do tego czasu nie należy rezygnować z tego, co się Polsce według reguł prawa międzynarodowego słusznie należy. Przeciwne ustępstwom było także kierownictwo krajowego podziemia. Na początku 1943 roku wobec zwycięstw sowieckich na froncie Komenda Główna AK zmodyfikowała plan powstania, a jego wersję ostateczną w listopadzie zatwierdził generał Bór-Komorowski. Przyjęto koncepcję szeregu wystąpień zbrojnych na obszarach stanowiących bezpośrednie zaplecze przesuwającego się frontu. Celem „Burzy" - taki bowiem kryptonim otrzymała cała akcja - było podkreślenie woli walki z Niemcami oraz ujawnienie wobec wkraczających Rosjan przedstawicieli legalnych władz polskich jako gospodarzy zajmowanych ziem. Plan „Burza" miał stworzyć fakty dokonane w stosunkach z Armią Czerwoną i skłonić Rosjan do uznania polskich praw gospodarza najpierw na ziemi kresowej, a potem i w Polsce centralnej. Gdyby Rosjanie wystąpili przeciw wojsku mającemu za sobą walkę 21. Premier Stanisław Mikołajczyk, prezydent Władysław Raczkiewicz, wódz naczelny gen. Kazimierz Sosnkowski POLSKA WALCZĄCA 8< z Niemcami, postawiliby się w dwuznacznej sytuacji wobec sprzymierzeńców anglosaskich. Plan „Burza" był więc wielką próbą wygrania konfliktu z ZSRR o ziemie wschodnie oraz publicznym testem na zamiary sowieckie wobec Polski. Realizacja tego planu miała przebiegać w niezwykle trudnych warunkach politycznych, wobec braku stosunków dyplomatycznych między Polską a ZSRR oraz nieuznawania przez Moskwę instytucji Polski Podziemnej. Miała przebiegać również przy braku realnego wsparcia ze strony sojuszników anglosaskich. W brytyjskim planowaniu pomocy dla ruchów podziemnych w krajach okupowanych przewidziano bowiem dla Armii Krajowej wyłącznie rolę organizacji dywersyjnej, nie zamierzano natomiast jej uzbrajać do działań powstańczych. Pomoc limitowana była również ze względu na priorytet stosunków z ZSRR oraz uznanie, że Polska znajduje się w obszarze sowieckich działań operacyjnych. Polska znajdowała się wreszcie na granicy zasięgu brytyjskich samolotów. Wszystko to powodowało, że pomoc w materiałach i sprzęcie była daleka od oczekiwań dowództwa AK. W wyniku ogromnych starań władz w Londynie od końca 1943 roku zwiększono liczbę lotów nad Polskę z bazy w południowych Włoszech (Brindisi). Do lipca 1944 roku wykonano blisko 200 lotów, zrzucając dla AK ponad 6500 pistoletów, 7500 pistoletów maszynowych, 40 000 granatów oraz innej broni. Była to pomoc znaczna, ale zdecydowanie nie wystarczająca. Jako pierwsza do „Burzy" ruszyła AK na Wołyniu. Od stycznia 1944 roku liczące około 6000 żołnierzy zgrupowania występujące jako 27. Wołyńska Dywizja AK podejmowała otwartą walkę z Niemcami, a także oddziałami UPA. 20 marca podczas walk o Kowel dywizja dowodzona przez podpułkownika Jana Kiwerskiego nawiązała kontakt z Armią Czerwoną, podporządkowała się operacyjnie dowódcom sowieckim, jednocześnie zachowując podległość władzom RP. Współpraca układała się pomyślnie, ale w kwietniu dywizja znalazła się w niemieckim okrążeniu, z którego wyrwała się po ciężkich stratach i próbowała przez Polesie przejść na lewy brzeg Bugu, by połączyć się z oddziałami AK na Lubelszczyźnie. Udało się to tylko części żołnierzy, bardzo wielu zginęło, kilkuset wcielono do armii Berlinga. Operacja wołyńska nie przyniosła wyraźnych rozstrzygnięć. Trudno było stwierdzić, jak Rosjanie będą się odnosili do AK, władz podziemnych i polskich praw na ziemiach kresowych. Zrealizowanie zadań „Burzy" wymagało opanowania dużych miast. Pod Wilnem oddziały AK, które liczyły około 5000 żołnierzy, uderzyły na Niemców w nocy z 6 na 7 lipca, by nazajutrz nawiązać współdziałanie z Armią Czerwoną nacierającą na miasto. Zacięte walki, w których AK współdziałała z Rosjanami, trwały do 13 lipca i zakończyły się wyparciem Niemców z Wilna. Stosunki komendanta okręgu pułkownika Aleksandra Krzyżanowskiego „generała Wilka" z dowództwem sowieckim układały się początkowo pozytywnie, ale już 17 lipca został on podstępnie aresztowany przez NKWD. W tym samym czasie rozbrojono i internowano około 6000 żołnierzy i oficerów AK z okręgów wileńskiego i nowo- 90 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 grodzkiego. Ci, którzy uniknęli internowania, przedzierali się lasami w kierunku Białostocczyzny atakowani przez oddziały NKWD. W Wilnie rozpoczęły się rządy sowieckiego terroru i masowe aresztowania. W czasie gdy rozgrywał się dramat wileński, do szczególnie intensywnych działań „Burzy" przystąpiły oddziały AK w Lwowskiem. Kiedy 22 lipca Armia Czerwona ruszyła do ataku na Lwów, wspierały ją oddziały AK, które zajęły szereg kluczowych punktów miasta. Po zakończeniu walk Lwów, podobnie jak wcześniej Wilno, został udekorowany polskimi flagami. Współdziałanie układało się pomyślnie do 27 lipca, kiedy Rosjanie oświadczyli, że Lwów jest miastem sowieckim, a żołnierze AK muszą złożyć broń i wstąpić do armii Berlinga. Dowodzący okręgiem pułkownik Władysław Filipkowski podjął próbę negocjacji, ale uznania PKWN odmówił. Ostatniego dnia lipca NKWD aresztowało kilkudziesięciu ujawnionych dowódców AK oraz wielu żołnierzy. Ci, którzy ocaleli, zeszli do podziemia lub przedzierali się na Rzeszowszczyznę. „Burza" na Kresach Wschodnich kończyła się przegraną. Rosjanie nie zamierzali respektować polskich roszczeń do tych ziem, a współdziałanie militarne nie przeszkadzało im później w likwidacji oddziałów AK i aresztowaniu ich dowódców. AK nie otrzymała żadnej pomocy od zachodnich aliantów, co więcej, premier Churchill zabronił informowania opinii brytyjskiej o tych wydarzeniach z obawy, że doprowadziłoby to do komplikacji w stosunkach ze Stalinem. Lubelszczyzna nie była polsko-sowieckim obszarem spornym. Walka o nią miała więc ułatwić odpowiedź na pytanie, czy w konflikcie polsko-sowieckim chodzi przede wszystkim o granice, czy o narzucenie Polsce prosowieckiego rządu. Na Lu-belszczyźnie działały silne zgrupowania AK (około 12 000 żołnierzy), ale obok nich także oddziały AL, partyzantki sowieckiej, we wschodnich powiatach - UPA. Po przekroczeniu przez Armię Czerwoną Bugu oddziały AK zajęły kilka miast powiatowych, brały też udział w walkach o Lublin. Na wyzwolonym terenie władzę obejmowali powiatowi delegaci rządu, AK zorganizowała komendy miast i wspólnie z Państwowym Korpusem Bezpieczeństwa wykonywała funkcje ochronne. Przeprowadzano koncentrację pułków i zmierzano do odtworzenia sił zbrojnych. 27 lipca NKWD zatrzymała komendanta okręgu pułkownika Kazimierza Tumidajskiego, któremu postawiono ultymatywne żądanie: wstąpienie oddziałów AK do armii Berlinga lub rozbrojenie. Komendant odmówił podporządkowania się PKWN, wydał rozkaz o złożeniu broni. 30 lipca radiostacja jednej z dywizji AK wysłała swą ostatnią depeszę: „Jesteśmy rozbrojeni przez bolszewików - koniec AK - niech żyje Polska". W sierpniu nowy, zakonspirowany komendant okręgu meldował do Londynu: „Masowe aresztowania żołnierzy AK przeprowadzane są na całym terenie okręgu przez NKWD i tolerowane przez PKWN. Aresztowanych osadza się na Majdanku". Wśród uwięzionych byli pułkownik Tumidajski, potem zamordowany w sowieckim obozie, i okręgowy delegat rządu. POLSKA WALCZĄCA 9 1 Kilkakrotnie padła tu nazwa PKWN. Decyzję o utworzeniu podporządkowanego sobie ąuasi-rządu polskiego Stalin podjął prawdopodobnie w czerwcu 1944 roku pod wpływem kilku czynników: lądowania 6 czerwca wojsk anglo-amerykańskich w Normandii, załamania się rozmów prowadzonych w Londynie przez ambasadora Lebiediewa z Mikołajczykiem (polski premier nie zgodził się na uznanie linii Curzona ani na zgodne z wolą Kremla zmiany w rządzie) oraz zbliżania się chwili przekroczenia Bugu przez Armię Czerwoną. Stalin przyjął koncepcję, by nowy „rząd" powołał się na mandat krajowego podziemia, czyli Krajową Radę Narodową. Decyzje ostateczne podjęto w Moskwie między 18 a 20 lipca, a nazwę nowego ośrodka władzy Stalin zatwierdzał osobiście. Nazwa Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego miała być mniej zobowiązująca niż „rząd" i łatwiejsza do strawienia dla zachodnich sojuszników. Z manifestu usunięto wszystko, co mogło sugerować komunistyczny lub radykalnie lewicowy charakter PKWN. Ustalono, że jego przewodniczącym zostanie lewicowy socjalista Edward Osóbka-Morawski, wiceprzewodniczącymi Andrzej Witos i Wanda Wasilewska, ministrem obrony narodowej przedwojenny generał brygady (wprawdzie zdegradowany po skazaniu za malwersacje, ale ten fakt zignorowano) Michał Rola-Żymierski. Pozostali kierownicy resortów wywodzili się w większości z ZPP, chociaż przeważnie nie byli ludźmi ani znanymi, ani wpływowymi politycznie. Zwracało uwagę ukrycie wybitnego udziału w PKWN komunistów - objęli oni tylko trzy resorty, w tym oczywiście bezpieczeństwa. W rzeczywistości, pozostając w cieniu jako zastępcy kierowników resortów, faktycznie kierowali PKWN. Kiedy 22 lipca Armia Czerwona zajęła Chełm, rozgłośnia radiowa w Moskwie nadała komunikat o utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. W Moskwie oraz w drukarni polowej 1. Armii przystąpiono do druku jego manifestu z datą 22 lipca. Rząd polski w Londynie i jego delegaturę w kraju uznawano za władze samozwańcze i opierające się o „faszystowską" konstytucję z 1935 roku. Ogłaszano, że walczący z Niemcami naród wyłonił swą reprezentację - Krajową Radę Narodową, która jest jedynym legalnym źródłem władzy w Polsce. KRN powołała jako tymczasową władzę wykonawczą - PKWN. Zarówno KRN, jak PKWN działają na podstawie konstytucji marcowej z 1921 roku. W manifeście akcentowano potrzebę zorganizowania narodu do walki z Niemcami w najściślejszym sojuszu z ZSRR. Granica wschodnia winna być ustanowiona według zasady: „ziemie polskie - Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie - Radzieckiej Ukrainie, Białorusi, Litwie". Równocześnie wzywano do walki „o powrót do Mat-ki-Ojczyzny starego polskiego Pomorza i Śląska Opolskiego, o Prusy Wschodnie, o szeroki dostęp do morza, o polskie słupy graniczne nad Odrą". O przyszłych reformach ekonomiczno-społecznych wypowiadano się oględnie i wstrzemięźliwie, poza jedną - reformą rolną. Do Chełma pierwsza grupa członków PKWN odleciała 27 lipca. Wcześniej podpisano dwa fundamentalnej wagi dokumenty. W porozumieniu o stosunkach mię- 92 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 dzy administracją PKWN a dowództwem sowieckim stwierdzano, że na wyzwolonym terytorium władzę najwyższą sprawuje wódz naczelny wojsk sowieckich. Dopiero kiedy część terytorium Polski przestanie być strefą operacji wojennych, sprawy administracji cywilnej znajdą się w wyłącznej kompetencji PKWN. Obywatele polscy na wyzwolonym terytorium do tego czasu również podlegali jurysdykcji sowieckich organów bezpieczeństwa. W drugim tajnym porozumieniu, o granicy polsko-sowieckiej, ustalono, że będzie ona przebiegała wzdłuż linii Curzona z niewielkimi odchyleniami na rzecz Polski. Prusy Wschodnie miały ulec podziałowi -ich część północna włączona do ZSRR, południowa do Polski. Ustalono, że do Polski zostanie również przyłączony Gdańsk, a rząd sowiecki będzie w przyszłości popierał wytyczenie polskiej granicy zachodniej wzdłuż linii od Świnoujścia i Szczecina, następnie biegiem Odry i Nysy aż do granicy z Czechosłowacją. PKWN nie miał żadnej suwerenności. Komuniści, którzy byli jedyną faktyczną siłą polityczną PKWN, mieli silnie zakorzenione przekonanie, że centrum dyspozycji światowego ruchu komunistycznego znajduje się w Moskwie, a Stalin jest jego nadrzędnym autorytetem. Przekonanie to, należące do kanonu tożsamości każdego prawdziwego komunisty, decydowało o przyjmowaniu bez sprzeciwu dyrektyw i pouczeń z kremlowskiej centrali oraz jej przedstawicieli przy PKWN. Dzięki parasolowi ochronnemu i bezpośredniej interwencji sowieckich organów bezpieczeństwa, które usuwały ujawniającą się administrację Polski Podziemnej oraz rozbrajały i likwidowały oddziały AK na wyzwolonej Lubelszczyźnie, miała powstać próżnia polityczna i organizacyjna, by mógł ją „zagospodarować" PKWN. Ostatnią próbą zmuszenia Stalina do uznania polskiej suwerenności było powstanie w Warszawie. Tu znajdowało się główne centrum konspiracji i znaczne siły AK - około 50 000 zaprzysiężonych żołnierzy. Oceniano, że broni, amunicji i żywności starczy na 7-10 dni. Decyzję o wybuchu powstania dowództwo AK podjęło w chwili, gdy Armia Czerwona podchodziła do Warszawy i wydawało się, że jej szturm na miasto jest kwestią najbliższych dni. 1 sierpnia o 17.00 żołnierze AK ruszyli do ataku. W ciągu pierwszych godzin powstania opanowano większość Śródmieścia i Starego Miasta, część Ochoty i Woli, w następnych dniach część Mokotowa i Żoliborza. Nie zdobyto jednak całego miasta. Niemcy bronili się na wielu ulicach, utrzymali szereg ważnych strategicznie budynków, mosty na Wiśle, dworce, lotniska, koszary. Ponadto Żoliborz, Mokotów i Ochota były odcięte od Śródmieścia. Już 2 sierpnia zostało stłumione powstanie na Pradze. Z powstańcami walczyło zgrupowanie dowodzone przez generała SS i policji Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, w skład którego wchodziły oddziały, dopuszczające się niezwykle okrutnych zbrodni wobec powstańców i ludności cywilnej. Uderzeniu Niemców na Wolę i Ochotę towarzyszyły rzezie mieszkańcach tych dzielnic - oblicza się, że tylko na Woli zamordowano około 40 000 ludzi. Po zdobyciu Woli i Ochoty Niemcy przypuścili 12 sierpnia szturm na Stare Miasto POLSKA WALCZĄCA 93 przy użyciu najcięższej broni pancernej i lotnictwa. W połowie sierpnia sytuacja powstańców stawała się dramatyczna, tymczasem nie nadchodziła ani oczekiwana pomoc z Zachodu, ani wojska sowieckie nie dokonywały szturmu Warszawy. Powstanie w Warszawie miało być jednym z atutów Mikołajczyka podczas rozmów ze Stalinem. Po długich prośbach i naleganiach Churchilla Stalin zgodził się przyjąć polskiego premiera, który przybył do Moskwy 30 lipca. Mikołajczyk nie zdołał uzyskać nic w kwestii granicy wschodniej, a ponadto dowiedział się, że Stalin już podpisał porozumienie o przejmowaniu administracji w Polsce przez PKWN. Sowiecki dyktator radził, by Polacy sami z sobą się porozumieli. Przedstawiciele PKWN zaproponowali „kompromis" przez utworzenie nowego rządu na zasadzie 14 tek dla PKWN, 4 dla Mikołajczyka i jego ministrów, a ponadto żądali zerwania z prezydentem i odcięcia się od konstytucji. Równie bezowocne były rozmowy w sprawie pomocy dla powstania. Jeszcze 6 sierpnia przywódcy PKWN twierdzili, że w Warszawie nie ma żadnego powstania, potem mówili, że będzie ono miało złe konsekwencje. Rozmowy Mikołajczyka w Moskwie zakończyły się fiaskiem. Jego rząd został przez Stalina zepchnięty do roli równorzędnej (w istocie podrzędnej) z PKWN. Silni poparciem Moskwy przywódcy PKWN odmawiali kompromisu na innych zasadach niż kapitulacja Mikołajczyka i samolikwidacja władz w Londynie. Powstanie warszawskie, które miało być atutem w rozmowach, stało się obciążeniem, a Mikołajczyk musiał prosić Stalina u udzielenie powstańcom pomocy. 22. Żołnierze powstania przy wykonywaniu granatów 94 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Rozpoczęte w ostatnich dniach lipca kontruderzenie niemieckie pod Warszawą było faktem obiektywnym, który opóźniał zajęcie przez Rosjan stolicy Polski. Tymczasem jednak, zapewne w wyniku fiaska rozmów moskiewskich, ZSRR zajął wobec powstania stanowisko wrogie. W sowieckiej prasie 12 sierpnia zaczęły się gwałtowne ataki na powstanie, a wojska NKWD otrzymały rozkaz użycia wszelkich środków, by uniemożliwić przedarcie się do Warszawy jakichkolwiek oddziałów, a nawet „pojedynczych ludzi z AK". Najbardziej dotkliwa była odmowa prawa lądowania w sowieckich bazach alianckich samolotów lecących z Włoch i Anglii z pomocą dla powstańców. Walcząca Warszawa nie otrzymała także oczekiwanej pomocy z Zachodu. Decydując o wybuchu powstania, dowódcy AK liczyli na zrzucenie do kraju Brygady Spadochronowej oraz znaczną pomoc lotniczą. Były to złudne rachuby, gdyż alianci zachodni nie zamierzali zanadto angażować się w strefie operacyjnej armii sowieckiej, a ponadto względy techniczne utrudniały skuteczną pomoc. W sierpniu i wrześniu 1944 roku zrzuty nad Warszawę i jej okolice wykonały 192 samoloty, w tym 101 podczas wielkiej wyprawy amerykańskiej 18 września, podjętej po zniesieniu zakazu lądowania alianckich samolotów na sowieckich lotniskach. Wcześniej, podczas mniejszych operacji, straty maszyn lecących nad wielkim obszarem Europy opanowanym przez Niemców i zmuszanych do powrotu o świcie tą samą drogą sięgały 20 procent. Niewielka pomoc Zachodu była przez Polaków oceniana 23. Żołnierze AK podczas przerwy w walce POLSKA WALCZĄCA 95 iko zdrada sojuszników. Takim uczuciom dał wyraz generał Sosnkowski w rozka-ie wydanym w piątą rocznicę wybuchu wojny, czym ściągnął na siebie gniew Bry-»rjczyków i żądanie dymisji (co nastąpiło 30 września). Dla losu powstańców zna-zenie miała deklaracja rządów brytyjskiego i amerykańskiego z 30 sierpnia, przy-nająca prawa kombatanckie żołnierzom Armii Krajowej. Od tej pory mordowanie ;ńców, czego w walczącej Warszawie Niemcy dopuszczali się niemal powszechnie, raktowane było jako zbrodnie wojenne. Na terenach opanowanych przez powstańców ujawniły się wszystkie budowa-e przez lata konspiracji struktury życia cywilnego. Do działania przystąpiły dziel-icowe delegatury rządu, rozwijały aktywność ugrupowania polityczne, ukazywa-i się liczna i wielobarwna politycznie prasa (łącznie z komunistyczną). Przystąpi-3 do działania stworzone w konspiracji radio „Błyskawica", które nadawało audy-je słuchane w Warszawie i odbierane także w Anglii. Istniał rozbudowany system ^czności radiowej między dzielnicami, działała poczta połowa, obsługiwana przez larcerską młodzież. Jako drogę łączności, a także ewakuacji wykorzystywano bie-nące pod miastem kanały kanalizacyjne. Sprawnie i z najwyższym poświęceniem ziałała służba sanitarna, w tym powstańcze szpitale. Rozwinęła się samopomoc nieszkańców, którzy gasili podpalane domy, pomagali znosić rannych, przygarnia-i rozbitków. Walcząca Warszawa dawała więc przykład niezwykłej solidarności, ifiarności, samoorganizacji oraz jedności. 24. Tadeusz Komorowski „Bór" 96 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Mimo niezwykłego bohaterstwa powstańców opanowany przez nich teren st niowo się kurczył. Decydowała o tym dysproporcja sił, a zwłaszcza uzbrojenia Przeciw powstańcom uzbrojonym w karabiny, pistolety, granaty i butelki z benzyl ną Niemcy rzucili ciężkie działa, lotnictwo, sprzęt pancerny, który nieraz wprowa^ dzano do walki, pędząc przed czołgami ludność cywilną. Stale stosowaną meto było palenie domów i całych kwartałów ulic. Z końcem sierpnia upadła Starówkaj a żołnierze, dowództwo AK i przywódcy państwa podziemnego kanałami przeszlij do Śródmieścia. 6 września Niemcy zdobyli Powiśle. Niemiecki atak na dzielnic przylegające do Wisły był związany ze spodziewaną próbą przekroczenia przez nacierającą na Pragę Armię Czerwoną. Rosjanie zajęli Pragę w połowie września i stanęli na prawym brzegu Wisły. Lot-I nictwo sowieckie zaczęło dokonywać zrzutów broni i żywności dla powstańców,! choć pozbawione spadochronów pojemniki w znacznej części ulegały zniszczeniu;] 16 września na Czerniaków przeprawiły się jednostki z armii Berłinga. Przyczółek! stworzono również na Żoliborzu i w okolicy mostu Poniatowskiego. Kilkudniowe! zacięte walki zakończyły się klęską i śmiercią lub zaginięciem ponad 2000 żołnie-j rzy. O klęsce desantu zadecydował brak wsparcia oddziałów Berłinga przez głównej siły sowieckie. Stalin podjął bowiem decyzję o zatrzymaniu frontu na Wiśle. Do-j tychczas historycy toczą dyskusję, czy podjęta przez żołnierzy 1. Armii przeprawa 25. Płonący gmach „Pasty" w Warszawie POLSKA WALCZĄCA 97 na lewy brzeg Wisły była własną inicjatywą Berlinga, czy wynikała z decyzji dowódcy frontu marszałka Rokossowskiego, czy też była kolejną grą Stalina, pragnącego stworzyć pozory starań o udzielenie pomocy. Po likwidacji przyczółków wojska sowieckie na Pradze zaniechały jakichkolwiek działań. Tymczasem po rozbiciu oddziałów AK na Czerniakowie (23 września) Niemcy przypuścili szturm na Mokotów, którego obrońcy 26-27 września przeszli kanałami do Śródmieścia. 30 września po ciężkich walkach musiał kapitulować Żoliborz. Niemcy rozbili również grupę AK „Kampinos". Obszar broniony przez powstańców skurczył się do obleganego ze wszystkich stron Śródmieścia. Od tygodni panował głód, dla tysięcy rannych brakowało lekarstw. Nie było nadziei na zwycięstwo lub doczekanie wyzwolenia. W tej sytuacji dowództwo AK w porozumieniu z Delegatem Rządu i Radą Jedności Narodowej zdecydowało się na kapitulację. 2 października generał Bór-Komorowski podpisał akt kapitulacji Warszawy. W powstaniu poległo około 10 000 żołnierzy AK, ponad 5000 zaginęło bez wieści, około 25 000 było rannych. Straty ludności cywilnej szacuje się na 100 000-150 000 poległych i wymordowanych. Około pół miliona warszawiaków wysiedlono ze zdobytego miasta, a ponad 60 000 wywieziono na roboty do Rzeszy. Podczas powstania miasto zostało zniszczone w 25 procentach, ale po jego kapitulacji decyzją Hitlera przystąpiono do systematycznego burzenia ocalonych domów z zamiarem całkowitego unicestwienia Warszawy. Straty niemieckie wyniosły 10 000 zabitych, 6000 zaginionych, 9000 rannych. Powstanie warszawskie przyniosło tak ogromne ofiary, że już w 1944 roku stawiano pytania o sens wywołania walk w stolicy kraju, a spory na ten temat trwają do dziś. Decyzja o powstaniu miała cel polityczny - zademonstrowanie prawa Polski do wolności i ujawnienia potencjału Polski Podziemnej. Była próbą zmuszenia Stalina do respektowania rzeczywistego układu sił politycznych. Zamiar ten nie powiódł się, zdławienie powstania rękami Niemców ułatwiło Stalinowi opanowanie Polski. Gdyby jednak AK nie przystąpiła do walki, lecz doczekała w konspiracji wkroczenia Armii Czerwonej, zmierzający do zainstalowania komunistycznego rządu Stalin musiałby podjąć brutalną rozprawę z potężnym podziemiem. Wtedy bez wątpienia sowiecka propaganda oskarżałaby AK o bezczynność w czasie okupacji, nawet sprzyjanie Niemcom. Względy polityczne są tylko częścią prawdy o przyczynach powstania. Żołnierze AK i wielu zwykłych ludzi żyło przez kilka lat nadzieją, że w końcu dojdzie do wielkiego starcia z Niemcami, przyjdzie czas odwetu za liczne zbrodnie i upokorzenia. Pragnienie uderzenia w wycofujących się Niemców było ogromną potrzebą psychologiczną. Istniała również obawa, że Niemcy zamienią Warszawę w twierdzę obronną, co byłoby połączone z wysiedleniem ludności całych dzielnic i zburzeniem części miasta. Powstanie, jakkolwiek je oceniać, przyniosło istotne zmiany psychologiczne. Ogromnie osłabiło wolę czynnego oporu, na dziesięciolecia zniechęcało społeczeństwo do podejmowania działań radykalnych, ro- POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mantycznych. Równocześnie stało się najważniejszym wyrazem legendy Polski Podziemnej i AK, niezwykle ważnej dla świadomości kilku pokoleń. Zatrzymanie sowieckiej ofensywy nad Wisłą oraz upadek powstania zamykały fazę wydarzeń, w której - jak się zdawało - legalne władze polskie dysponowały jeszcze liczącymi się atutami. Nie mogły tej sytuacji zmienić walki i poświęcenie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Na przełomie lat 1943 i 1944 do Włoch został przetransportowany 2. Korpus Polski, składający się z żołnierzy armii ewakuowanej w 1942 roku z Rosji oraz Brygady Karpackiej. Dowodzony przez generała Andersa 2. Korpus wziął udział w wielkiej bitwie o masyw górski i klasztor Monte Cassino, grodzący sprzymierzonym drogę do Rzymu. Podejmowane od stycznia przez aliantów trzy próby zdobycia Monte Cassino kończyły się porażką. W czwartym, rozpoczętym 12 maja ataku kluczową rolę wyznaczono 2. Korpusowi. Trwające do 18 maja niezwykle ciężkie walki zakończyły się zdobyciem klasztoru przez polskich żołnierzy. Straty były ogromne - ponad 900 zabitych i ponad 3000 rannych. U stóp klasztoru powstał następnie polski cmentarz, jedno z sanktuariów narodowych. W czerwcu i lipcu 1944 roku 2. Korpus brał udział w bitwie o Anconę, również ponosząc ciężkie straty, następnie od października walczył w Apeninach toskańskich, by wiosną 1945 roku wziąć udział w bitwie o Bolonię. Polacy brali również udział w wyzwalaniu spod niemieckiej okupacji Francji i Holandii. W sierpniu 1944 roku 1. Dywizja Pancerna generała Stanisława Mączka uczestniczyła w bitwie pod Falaise, a następnieV walkach nad Mozą oraz wyzwoleniu Axel i Bredy. We wrześniu Samodzielna Brygada Spadochronowa generała Stanisława Sosabowskiego brała udział w operacji desantowej w Holandii i toczyła ciężkie walki w rejonie Arnhem. Swój szlak bojowy 1. Dywizja Pancerna kończyła 6 maja 1945 roku wkroczeniem do portu Wilhelmshaven. Chociaż udział polskich żołnierzy w wysiłku zbrojnym aliantów, a trzeba też uwzględnić aktywność polskiego lotnictwa i marynarki wojennej, był widoczny, to jednak nie miał bezpośredniego wpływu na polityczne decyzje przywódców anglosaskich. Jesienią 1944 roku wobec umacniania się reżimu komunistycznego w kraju oraz braku nadziei na skuteczną interwencję mocarstw zachodnich bez uprzedniego uznania terytorialnych żądań Stalina polityka rządu znalazła się w ślepym zaułku. Fiaskiem zakończyły się prowadzone w październiku z Moskwie z udziałem Churchilla rozmowy Mikołajczyka ze Stalinem. Dnia 24 listopada 1944 roku gabinet Stanisława Mikołajczyka podał się do dymisji. Jałta Nowy rząd utworzył Tomasz Arciszewski, przywódca PPS, sprowadzony latem 1944 roku z kraju i mianowany następcą prezydenta. Objęcie przez socjalistę najpierw stanowiska następcy prezydenta, a w listopadzie premiera miało podkreślać POLSKA WALCZĄCA 99 wobec świata, że spór Polaków ze Stalinem i komunistami nie jest sporem prawicy z lewicą oraz że Polacy są zjednoczeni wobec sowieckiej presji. Nowy premier miał wręcz romantyczny życiorys. Z zawodu był ślusarzem, od 1896 roku należał do PPS i przez lata pędził życie rewolucjonisty. W pierwszym rządzie niepodległej Polski był ministrem, potem przez wiele lat posłem na Sejm i jednym z przywódców PPS, także w podziemiu pod okupacją hitlerowską. Rząd Arciszewskiego opierał się na węższej podstawie niż poprzedni. Współtworzyły go pozostające dotąd w opozycji Stronnictwo Narodowe Tadeusza Bieleckiego, grupa „niezłomnych" w PPS i część SP. Wejścia do gabinetu odmówiło Stronnictwo Ludowe, a Mikołajczyk dawał jasno do zrozumienia, że nie godzi się na przyjętą koncepcję trwania przy zasadach i odmawiania wszelkich ustępstw wobec ZSRR oraz nacisków anglosaskich. Siły społeczne podtrzymujące rząd i jego politykę odmowy kapitulacji były jednak znacznie szersze: obejmowały większość korpusu oficerskiego, żołnierzy oraz cywilów zarówno w Anglii, jak innych krajach wyzwalanej Europy. Powstanie rządu bez ludowców wywołało natomiast niepokój, a następnie sprzeciwy władz konspiracyjnych w kraju, godziło bowiem w przyjętą zasadę czwórporozumienia oraz stwarzało niebezpieczeństwo secesji ludowców z kierownictwa państwa podziemnego. Po upadku powstania warszawskiego struktury podziemia były jednak bardzo osłabione, rozproszone i nie mogły wywierać na Londyn skutecznego nacisku. 26. Tomasz Arciszewski 100 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Tymczasem w połowie stycznia 1945 roku ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej i w ciągu kilkunastu dni Niemcy zostali wyparci poza granicę z 1938 roku. W tej sytuacji 19 stycznia dowódca AK generał Leopold Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej. Rozformowanie struktur organizacyjnych AK było procesem, który musiał potrwać wiele miesięcy, tym bardziej że dokonywał się w warunkach ścigania i represjonowania żołnierzy podziemia przez NKWD i aparat bezpieczeństwa tworzony przez PKWN. W sytuacji gdy Polska nadal była pozbawiona niepodległości, kontynuacją konspiracji akowskiej miała być wąska kadrowa organizacja Nie, kierowana początkowo przez pułkownika Emila Fiełdorfa, następnie generała Leopolda Okulickiego. Bojkotowany przez sojuszników zachodnich rząd Arciszewskiego nie był nawet konsultowany przed konferencją wielkiej trójki w Jałcie (4-11 lutego 1945 roku). Przywódcy zwycięskich mocarstw przeszli do porządku nad istnieniem legalnego rządu polskiego. W komunikacie z konferencji nie został on nawet wspomniany. Atuty legalizmu, zawartych umów i traktatów, także społecznego poparcia i wkładu polskich sił zbrojnych w walkę zostały zignorowane. Podjęto decyzję o utworzeniu nowego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej przez zreorganizowanie popieranego przez Stalina Rządu Tymczasowego, który był prostym przedłużeniem PKWN. Rząd ten miał być „przekształcony na szerszej podstawie demokratycznej z włączeniem przywódców demokratycznych z samej Polski i Polaków z zagranicy". Doprowadzić do owego przekształcenia mieli Mołotow oraz ambasadorzy 27. Churchill, Roosevelt i Stalin w Jałcie POLSKA WALCZĄCA 101 amerykański i angielski w Moskwie, co oznaczało, że rozmowy na ten temat będą się toczyć pod czujnym okiem Stalina. Skonstruowany w ten sposób Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej miał otrzymać uznanie trzech mocarstw, po czym był zobowiązany do „przeprowadzenia możliwie najprędzej wolnych i nieskrępowanych wyborów, opartych na głosowaniu powszechnym i tajnym. W wyborach tych będą miały prawo brać udział i wystawiać kandydatów wszystkie partie demokratyczne i antyrasistowskie". Ogólnikowa formuła o demokratycznych przywódcach (nie wymieniono nazwisk ani stronnictw) dawała pole do nieograniczonych interpretacji. Za „demokratycznego przywódcę" mógł być uznany niemal każdy obywatel. Brak precyzyjnego określenia daty wyborów pozwalał w przyszłości przesuwać ich termin. Nie ustanowiono żadnej kontroli nad trybem przygotowania wyborów i ich przeprowadzeniem, co dawało komunistom szerokie możliwości manipulacji. Zapewnienie prawa do udziału w wyborach wszystkim partiom demokratycznym wydawało się w miarę precyzyjne, ale - jak pokazała przyszłość - i ten punkt mógł być zinterpretowany na korzyść komunistów. Zaskakująca była natomiast wzmianka o partiach „antyrasistowskich", czy wedle innego tłumaczenia „antynazistowskich", których w Polsce nie było. Wielka trójka podjęła też oficjalne decyzje dotyczące terytorium Polski. Zgodziła się, że „wschodnia granica Polski powinna biec wzdłuż linii Curzona z odchyleniami od niej w pewnych okolicach o pięć do ośmiu kilometrów na korzyść Polski". Szefowie trzech rządów uznali, że „Polska powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na północy i zachodzie". Nie wymieniono jednak żadnej konkretnej linii, stwierdzano natomiast, że co do wielkości owego przyrostu „trzeba będzie zasięgnąć opinii nowego polskiego rządu". Ostatecznym ustaleniem polskiej granicy zachodniej miała się zająć konferencja pokojowa. W ten sposób odrębnie potraktowano problem granicy wschodniej, którą ustalono definitywnie, i zachodniej, której kształt miał być ustalany etapami. Jałta była etapem pierwszym. Osiągnięcie etapu drugiego zostało uzależnione od powstania TRJN, co stanowiło dodatkowy czynnik presji na polityków polskich. Etap trzeci i ostateczny miał nastąpić na odległej w czasie konferencji pokojowej. 13 lutego 1945 roku rząd Arciszewskiego odrzucił postanowienia jałtańskie, które ocenił „jako nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników Polski". Zamiar utworzenia TRJN drogą „uzupełnienia narzuconego Polsce komitetu lubelskiego [...] doprowadzić może jedynie do zalegalizowania mieszania się Sowietów w wewnętrzne sprawy Polski. Dopóki ziemie polskie będą okupowane wyłącznie przez wojska sowieckie, tego rodzaju Rząd nawet w obecności dyplomatów brytyjskich i amerykańskich nie zabezpieczy prawa do swobodnego wypowiedzenia się społeczeństwu polskiemu". Protest jałtański był najważniejszym posunięciem rządu Arciszewskiego w polityce zagranicznej i stanowił fundament ideowy powojennej emigracji. 102 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Odrzucenie postanowień jałtańskich i odmowa udziału we wprowadzaniu ic w życie oznaczało jednak rezygnację z wpływu na bieg wydarzeń nad Wisłą i i kiwanie na zmianę koniunktury, a więc konflikt Zachodu z ZSRR. Przywódcy ] ski Podziemnej rozumieli, że muszą prowadzić inną politykę. 22 lutego 1945 ; ku Rada Jedności Narodowej uznała, że „zmuszona jest zastosować się" do uch jałtańskich, a w następnych tygodniach dowódca AK, delegat rządu i pr stronnictw przyjęli zaproszenie na rozmowy do „generała Iwanowa" (pod tym i zwiskiem występował, jak się później okazało, generał NKWD Iwan Sierow).'. byłych na rozmowy 27 i 28 marca 16 przywódców Polski Podziemnej wywiezio do Moskwy i osadzono w więzieniu. W ten sposób zrealizowano zapis jałt o udziale w tworzeniu TRJN demokratycznych przywódców z Polski. W Londynie decyzje o zaangażowaniu się w politykę określoną ramami Ja zapadły pod koniec marca. 14 członków właśnie rozwiązanej Rady Narodowej; Stanisławem Grabskim na czele oświadczyło, że zadaniem polityków polsk jest uczynić wszystko dla powstania TRJN złożonego z przedstawicieli główny stronnictw i dla załatwienia sprawy zachodniej granicy Polski. Oświadczenie ] dobnej treści złożył 15 kwietnia Mikołajczyk. Nie wierzyli oni w bliski kon Zachodu z ZSRR, mieli natomiast nadzieję, że elementarna jedność aliant utrzyma się także po wojnie, co zapewni Angłosasom wpływ na sytuację w'. sce, umożliwi działalność niekomunistycznych stronnictw i da szansę wygra wyborów. Mikołajczyk spodziewał się także, że po okresie wojennych wstrząs Stalin wycofa się z popierania komunistów, nie mających szans na zdobycie sz szego poparcia społecznego, i przyzwoli na powstanie rządu gwarantującego sti bilizację. Oceniał, że wobec rozpoczynającej się rywalizacji brytyjsko-sowiec o Niemcy Polska nie może być biernym obserwatorem, ale powinna się stać wa nym partnerem zarówno Anglii, jak i Rosji. Utratę ziem wschodnich uważał: przesądzoną, natomiast możliwe do wygrania przesunięcie granicy zachodniej i Odry i Nysy Łużyckiej. Ustanowienie granicy zachodniej było zaś niemożliwe I powstania TRJN. Koniec czerwca 1945 roku przyniósł rzecznikom takiego kompromisu kole trudne doświadczenie. Na konferencję do Moskwy w sprawie utworzenia TRJNi zaproszono przedstawicieli demokratycznych w liczbie odpowiadającej układ stosunków politycznych w społeczeństwie polskim. Jedynie ludowcy byli miar' nymi przywódcami swego stronnictwa. Bolesnym akompaniamentem dla obrad 1 równolegle toczący się proces 16 przywódców Polski Podziemnej, zakończony i rokiem 10 lat więzienia dla Leopolda Okulickiego, 8 lat dla Jana Stanisława Ja kowskiego, po 5 lat dla ministrów Stanisława Jasiukowicza, Adama Bienia orazj toniego Pajdaka. Trzej pierwsi zmarli następnie w radzieckim więzieniu. Utworzony w Moskwie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej zdomino komuniści i ich sojusznicy. Uznano jednak, że zapis jałtański został zrealizowa POLSKA WALCZĄCA 103 Dnia 5 lipca 1945 roku Stany Zjednoczone cofnęły uznanie rządowi polskiemu w Londynie i uznały TRJN w kraju. Nazajutrz to samo uczyniła Wielka Brytania. W ślad za nimi poszła większość innych państw świata. Polacy uczestniczyli w zmaganiach drugiej wojny światowej najdłużej - od 1 września 1939 roku do kapitulacji Trzeciej Rzeszy 8 maja 1945 roku. Polska była pierwszym krajem europejskim, który stawił Hitlerowi zbrojny opór, płacąc za to ogromną cenę. Okupacja kraju otwierała nowy okres walki, którą organizował konstytucyjny rząd polski przebywający na emigracji. Nie uformował się żaden ośrodek szukający możliwości kolaboracji z Niemcami. Polacy wnieśli pokaźny wkład w walkę zbrojną z Niemcami, zarówno na wielu frontach Europy, jak w okupowanym kraju. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły w styczniu 1943 roku 116 000, a na początku 1945 roku 165 000 żołnierzy. W wojennych zmaganiach poległo 15 000, w tym prawie 2000 lotników, zaginęło ponad 1200 żołnierzy. W okupowanym kraju w szeregach AK oraz innych organizacji wojskowego i cywilnego podziemia uczestniczyło zapewne blisko milion ludzi. Straty AK oblicza się na 60 000 żołnierzy. Trudniej wymierzyć bezpośredni wkład Polaków w pokonanie Niemiec. Obejmował on jednak z pewnością przekazanie aliantom przez polski wywiad „Enig-my", maszyny do łamania niemieckich szyfrów, dostarczenie przez wywiad AK danych umożliwiających zniszczenie zakładów produkujących rakiety V-2, jak również modelu pocisku, a także przesłanie tysięcy informacji ułatwiających niszczenie potencjału wojennego Rzeszy. Bezpośrednim wkładem do zmagań militarnych były akcje sabotażowe i dywersja kolejowa prowadzone przez AK. W walce zbrojnej Polacy odegrali poważną rolę w czasie bitwy o Anglię, w obronie Tobruku, w bitwie pod Monte Cassino, pod Falaise oraz w walkach o wyzwolenie Holandii. Wkład regularnych jednostek wojskowych w zmagania wojenne musiał był nieporównywalny z udziałem mocarstw alianckich, natomiast Polacy wyróżniali się w grupie krajów znajdujących się pod okupacją i tworzących wojsko u boku aliantów. Fenomenem niezwykłym było Polskie Państwo Podziemne i skala jego aktywności, trudna do porównania z ruchem oporu w jakimkolwiek okupowanym kraju. Jedynie partyzantka jugosłowiańska wykazywała większą aktywność, ale towarzyszyła jej wojna domowa, toczona między oddziałami komunistycznymi a podległymi królowi, oraz kompletna anarchizacja kraju. Tworzone od 1943 roku polskie jednostki wojskowe w ZSRR były instrumentem polityki sowieckiej, choć dla służących w nich żołnierzy liczyła się możliwość powrotu z bronią w ręku do Polski oraz bezpośredniej walki z niemieckim okupantem. Do czerwca 1944 roku w Armii Berlinga znalazło się około 80 000 żołnierzy, 104 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w wyniku mobilizacji przeprowadzonej przez władze PKWN do tworzonego Wojska Polskiego pozyskano około 250 000 ludzi. Pamiętać jednak trzeba, że służyło w nim wiosną 1945 roku aż 16 000 oficerów sowieckich. Do lata 1944 roku armia ta nie miała dokonań bojowych wpływających na losy toczonych walk (nie można za takie uznać masakry polskich żołnierzy pod Lenino). Czynnie uczestniczyła natomiast w zdobywaniu latem 1944 roku przyczółków na Wiśle, a następnie już w roku 1945 stoczyła ciężkie walki na Wale Pomorskim i następnie w operacji berlińskiej. Straty wojska walczącego u boku Armii Czerwonej wynosiły 17 500 zabitych, blisko 10 000 zaginionych i prawie 40 000 rannych. Tak duży procent strat wynikał z zasad walki przyjmowanych w Armii Czerwonej, gdzie życie żołnierza liczyło się niewiele, a piechotę wysyłano pod ostrzał dla rozpoznania sił nieprzyjaciela. Najkrwawsze straty ludowe Wojsko Polskie poniosło w walkach na Wale Pomorskim (5000 zabitych i ponad 11 000 rannych) oraz w operacji berlińskiej (ponad 7000 zabitych i przeszło 17 000 rannych). Trudniejszy do podsumowania jest bilans polityczny drugiej wojny światowej. W roku 1945 przeważało poczucie wielkiej klęski. Polska utraciła suwerenność, ZSRR narzucił jej rząd i kontrolę nad życiem wewnętrznym, państwo utraciło połowę terytorium, kraj leżał w gruzach, miliony obywateli zginęły, a dziesiątki tysięcy patriotów musiało się ukrywać w obawie przed sowieckimi represjami. Utrata ziem wschodnich była wówczas dla Polaków przeżyciem nie mniej tragicznym niż utrata suwerenności. Widziano w niej próbę przekreślenia kilkuset lat historii przez rosyjsko-sowiecki imperializm. Wyrwani ze swych małych ojczyzn i przerzuceni na zupełnie obce im tereny Polacy z Kresów byli chyba największymi przegranymi tej wojny. Do świadomości Polaków z trudem docierała prawda, że gdyby nawet jakimś zrządzeniem losu Polska otrzymała część wschodniej Galicji, o co jeszcze podejmowano dyplomatyczne starania w końcu 1944 roku, przyszłoby jej toczyć ciężką walkę z narodowym ruchem ukraińskim, a Lwów stałby się polskim Belfastem. Przesunięcie granicy do Odry i Nysy nie rekompensowało poniesionej klęski, choć część polskich elit dostrzegała w tym szansę przyspieszenia rozwoju gospodarczego kraju i rozwiązania wielkiego problemu przeludnienia wsi. Dopiero jednak z czasem większość Polaków doceniła znaczenie uzyskania ogromnych terytoriów na północy i zachodzie. 3 DEMOKRACJA LUDOWA Polska Lubelska Utworzenie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i ogłoszenie 22 lipca 1944 roku jego manifestu było początkiem rządów komunistycznych w Polsce. System ustrojowy kształtował się przez kilka lat, ale od lipca 1944 roku realną władzę sprawowała Polska Partia Robotnicza. Na skrawku zajętego przez Armię Czerwoną terytorium Polski, między Bugiem a Wisłą tworzyły się zręby nowej państwowości. Radzieckie wojsko i formacje bezpieczeństwa rozbroiły i internowały lub zmusiły do zejścia w podziemie oddziały Armii Krajowej oraz cywilną administrację i stronnictwa polskiego państwa podziemnego, a równocześnie wspierały tworzenie nowej władzy - PKWN, jego aparatu terenowego, formacji bezpieczeństwa, systemu prawnego, nowych stronnictw. W styczniu 1945 roku, kiedy w wyniku ofensywy radzieckiej Niemcy zostali wyparci z ziem polskich, także na zachód od Wisły władzę przejmował obóz PKWN. Sam komitet przekształcono z początkiem 1945 roku w Rząd Tymczasowy. PKWN opierał się początkowo o szczupłą kadrę, głównie działaczy PPR, Związku Patriotów Polskich i oddelegowanych z wojska oficerów politycznych, którzy organizowali zalążki nowej władzy w terenie. Istotnym wsparciem byli partyzanci Armii Ludowej. Powstawaniu ogniw nowej władzy towarzyszyło jednak pewne natężenie oddolnej aktywności. W budowanie struktur nowej władzy włączyły się grupy chłopskich radykałów, którzy nie mogli się zmieścić w ramach organizacyjnych Stronnictwa Ludowego, najbiedniejszy element wiejski i miejski, ludzie pozbawieni szans awansu w normalnych warunkach, ale także część radykalnej inteligencji. Chociaż PKWN powoływał się na konstytucję marcową, jako rzekomo nadal obowiązującą, w rzeczywistości stosowano ją selektywnie, a większość jej postanowień pozostawała martwą literą. Głoszono, że „jedynym legalnym źródłem władzy 106 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w Polsce" jest Krajowa Rada Narodowa, utworzona przez PPR w podziemiu 1 stycznia 1944 roku. KRN miała zastępować Sejm, lecz w rzeczywistości jej członkowie byli mianowani przez kierownictwo PPR, a ponadto do lipca 1945 roku zebrali się zaledwie na 5 posiedzeniach. Organem decydującym KRN było kilkuosobowe prezydium z Bolesławem Bierutem na czele. Chociaż oficjalnie Bierut występował jako bezpartyjny przewodniczący parlamentu z tytułem prezydenta KRN, a więc głowy państwa, w rzeczywistości był czołową postacią PPR i głównym łącznikiem jej kierownictwa ze Stalinem, od którego otrzymywał rady i polecenia. Przewodniczącym PKWN, potem Rządu Tymczasowego był lewicowy socjalista Edward Osóbka-Morawski, a większością resortów kierowali ludzie nie należący formalnie do PPR. Byli oni jednak zupełnie bezwolni, nie mogli podjąć żadnej istotnej decyzji bez akceptacji kierownictwa PPR i oficerów radzieckich. Działania, które realizował PKWN i prezydium KRN, ustalało ścisłe kierownictwo PPR w porozumieniu z Moskwą. Na początku sierpnia uformowano ośrodek kierowniczy PPR - Biuro Polityczne, do którego weszli Władysław Gomułka jako sekretarz generalny, Bolesław Bie- 28. Edward Osóbka-Morawski i Bolesław Bierut DEMOKRACJA LUDOWA 107 rut, Jakub Berman, Hilary Minc, Aleksander Zawadzki. Wkrótce w ścisłym centrum władzy znaleźli się Roman Zambrowski, który kierował budowaniem aparatu organizacyjnego PPR, a niebawem też stosunkami z innymi partiami, oraz Marian Spychalski, który przejął od Zawadzkiego koordynację pracy politycznej w wojsku. (Poza ośrodkiem władzy znalazła się natomiast Wanda Wasilewska, która postanowiła pozostać obywatelką ZSRR i nie wracać do Polski). Już w pierwszych tygodniach Polski Ludowej ustanowiono wzorowaną na radzieckiej praktykę zakulisowego kierowania poszczególnymi segmentami władzy państwowej przez kierownictwo partii komunistycznej. Na ziemiach wyzwolonych spod niemieckiej okupacji latem 1944 roku partia liczyła około 5000 członków. Głoszono, że choć kierowana przez komunistów, PPR opowiada się za programem demokratycznym, współpracą z innymi partiami demokratycznymi i za reformami społecznymi, ale nie za kopiowaniem wzorów radzieckich. Mocno natomiast podkreślano potrzebę sojuszu z ZSRR zarówno w okresie wojny, jak i po jej zakończeniu. Szeregi PPR szybko rosły, zwłaszcza po zajęciu przez Armię Czerwoną ziem na zachód od Wisły i latem 1945 roku partia liczyła ponad 190 000 członków. Decydujące jądro PPR tworzyło kilkuset przedwojennych działaczy KPP. Począwszy od lata 1944 roku PPR była hegemonem życia politycznego dzięki bezpośredniemu wsparciu Moskwy oraz możliwości swobodnego posługiwania się siłami bezpieczeństwa, wojskiem, aparatem propagandy, cenzurą, a w ogromnym stopniu także sądownictwem. W nowym systemie władzy kluczowe znaczenie miał aparat bezpieczeństwa, którego wielu wysoko postawionych funkcjonariuszy należało dawniej do KPP (między innymi szef resortu Stanisław Radkiewicz), a niektórzy mieli za sobą również staż w jednostkach kierowanych przez NKWD (na przykład wiceminister Roman Romkowski). Nadzór i kontrolę nad bieżącą pracą UB sprawowali oficerowie NKWD, którzy także uczyli metod śledczych. Struktura organizacyjna bezpieki sięgała do szczebla powiatów, a ich szefowie mieli większy zakres władzy niż kierujący aparatem administracyjnym. W resorcie dominowali oficerowie oddelegowani z wojska lub byli partyzanci AL, ale większość zwykłych funkcjonariuszy wywodziła się ze środowisk młodzieży chłopskiej i robotniczej, była słabo wykształcona, poddana natomiast intensywnej indoktrynacji. Bezpieka wyrosła na potężne narzędzie działania nowego aparatu władzy i jesienią 1945 roku liczyła już 24 000 funkcjonariuszy. W gestii resortu znajdowały się sprawy wywiadu, kontrwywiadu, prowadzenia śledztw, więziennictwa, ochrony rządu. Ministerstwu podlegały także wojska wewnętrzne - utworzony w maju 1945 roku Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (32 000 żołnierzy) oraz Milicja Obywatelska. Na podstawie jednego z pierwszych dekretów PKWN rozwiązano policję granatową i powołano zupełnie nową Milicję Obywatelską, która miała się zajmować funkcjami porządkowymi oraz ściganiem przestępstw pospolitych. Kadrę milicji w znacz- 108 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU '1 9 3 9-1 9 8 9 nej mierze tworzyli dotychczasowi partyzanci AL. Licząca w grudniu 1944 roku 13 000, a rok później już 70 000 funkcjonariuszy MO była kierowana przez członków PPR i podlegała nadzorowi UB. Do wiosny 1945 roku aparat UB spełniał jedynie funkcje pomocnicze wobec radzieckich formacji bezpieczeństwa - NKWD oraz Smierszu (kontrwywiadu). Od lata 1944 roku wytrwale dążyły one do wyniszczenia struktur polskiego państwa podziemnego, sterroryzowania społeczeństwa i stworzenia próżni politycznej, w której PKWN mógł od podstaw tworzyć aparat władzy. Rozpracowaniem i likwidacją polskiego podziemia kierował generał Iwan Sierow, który po rozbiciu zgrupowań AK na Wileńszczyźnie w październiku 1944 roku objął kierownictwo nad operacjami po zachodniej stronie Bugu. Aparat NKWD obejmował grupy agenturalne, śledcze, operacyjne oraz specjalną dywizję do walki z partyzantami liczącą w maju 1945 roku 35 000 ludzi. W stosunkowo krótkim czasie agentom radzieckim udało się przeniknąć do okręgowych dowództw AK, co umożliwiło aresztowania dezorganizujące ich działalność. W pracy operacyjnej NKWD nie była skrępowana żadnymi względami - przeczesywano wsie i lasy, zakładano „kotły" w mieszkaniach, aresztowanych przetrzymywano w zaadaptowanych na więzienia piwnicach, stosowano szantaż, bicie, tortury. Wiele tysięcy ludzi przetrzymywano w kilkunastu obozach NKWD, między innymi w Rembertowie, Skrobowie, Siklawie, na 29. Stanisław Radkiewicz DEMOKRACJA LUDOWA 10! Majdanku, z których następnie wywożono ich do obozów w ZSRR. Oddziały NKWD zatrzymały do lata 1945 roku ponad 60 000 osób, do ZSRR deportowano co najmniej 50 000 w tym kilkanaście tysięcy żołnierzy AK (równolegle trwało wywożenie w głąb ZSRR Polaków z ziem wcielonych do republik radzieckich). Od wiosny 1945 roku główny ciężar walki z „reakcją" przejmował aparat UB, w którym doradcy sowieccy odgrywali ważną rolę aż do połowy lat pięćdziesiątych, oraz KBW dowodzone przez radzieckiego generała Bolesława Kieniewicza. Niemal natychmiast po objęciu władzy PKWN przystąpił do tworzenia specjalnego prawa, które miało się stać narzędziem represjonowania przeciwników politycznych. Dekret z 24 sierpnia 1944 roku o rozwiązaniu tajnych organizacji wojskowych nakazywał ich członkom ujawnienie się i złożenie broni. Dekret nie mógł być oczywiście uznany przez tych wszystkich, którzy uważali PKWN za władzę samo-zwańczą i poważnie traktowali złożoną przysięgę. Ostatniego dnia sierpnia 1944 roku ukazał się dekret, na podstawie którego sądzono głównie zbrodniarzy wojennych i kolaborantów, ale także przeciwników nowej władzy. Ustanowiono specjalne wojskowe sądy karne, w których procedura postępowania była uproszczona i przyspieszona. Według dekretu z 30 października 1944 roku o ochronie państwa wyrok śmierci przewidywano za przynależność do organizacji zbrojnej, przechowywanie broni, sabotaż, dywersję, atakowanie żołnierzy sowieckich i tym podobne, ale także za udział w jakiejkolwiek organizacji podziemnej, utrudnianie reformy rolnej, przeszkadzanie czynnościom urzędów i sądów, przechowywanie aparatu radiowego, uchylanie się od świadczeń rzeczowych na rzecz państwa. Więzieniem lub śmiercią grożono również każdemu, kto, wiedząc o takich przestępstwach, nie powiadomi o tym władz. Dochodzenia miał prowadzić aparat bezpieczeństwa, a sądzić sądy wojskowe. Oblicza się, że w latach 1945-1946 z powodów politycznych aresztowano około 100 000 osób. Sądy wojskowe w okresie 1944-1949 roku wydały ponad 50 000 wyroków, w tym około 4000 wyroków śmierci. Represje odbywające się na podstawie drakońskiego „prawa" czy podejmowane bez podstaw prawnych, jak przetrzymywanie w aresztach bez wyroków, pacyfikacje i deportacje, służyły zdławieniu oporu i zastraszeniu społeczeństwa. Równolegle rozwinięto działania pozytywne, które miały osłabiać sprzeciw oraz ułatwiać identyfikację z nową państwowością. Jednym z takich działań była szybka rozbudowa armii. 21 lipca 1944 roku wydano „ustawę" KRN o utworzeniu Wojska Polskiego z połączenia Armii Polskiej w ZSRR i działającej w kraju Armii Ludowej. Naczelnym dowódcą WP został generał Michał Rola-Żymierski (w 1945 roku mianowany marszałkiem Polski), ale wszystkie wyższe stanowiska dowódcze zajmowali oficerowie oddelegowani z Armii Czerwonej. Od pierwszych dni istnienia Polski Lubelskiej wojsko spełniało zasadniczą rolę polityczną, dostarczając kadr nowemu aparatowi władzy, terenowej administracji, prowadzeniu działalności propagandowej, a także ściąganiu od chło- 110 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 pów kontyngentów. Wykonywało jednak również wiele zadań pożytecznych obiektywnie - usuwało miny, w miejsce zniszczonych budowało prowizoryczne mosty, pomagało przy odgruzowywaniu i uruchamianiu fabryk. W sierpniu pod hasłem stworzenia dużej armii do walki z Niemcami ogłoszono mobilizację. Przeciwstawiało się jej - jako ogłoszonej przez samozwańcze władze - kierownictwo podziemia, choć część żołnierzy AK (a nawet niektórzy oficerowie) zaciągnęło się w szeregi, uważając, że naczelnym zadaniem jest walka zbrojna z Niemcami. Większość młodzieży unikała poboru do „nie naszego" wojska, nasiliła się również dezercja. W październiku 1944 roku pod naciskiem Moskwy zaostrzono kontrolę nad wojskiem i rozpoczęto zacięte zwalczanie AK-owców, czego symbolem był szeroko kolportowany plakat „AK - zapluty karzeł reakcji". Na początku 1945 roku ludowe wojsko liczyło około 290 000 żołnierzy, a po mobilizacji na terenach wyzwolonych w 1945 roku - 335 000; w 1 i 2 Armii WP służyło wówczas 150 000. Ludowe Wojsko Polskie było niejednolite -wśród oficerów 43 procent stanowili obywatele sowieccy (w Sztabie Głównym 70 procent), aparat polityczno-wychowawczy zdominowany był przez komunistów. Niewiele wiadomo o postawach niższych oficerów, podoficerów i szeregowych. Ważnym instrumentem oddziaływania nowej władzy była propaganda, nad którą PPR sprawowała całkowitą kontrolę. Wykorzystano wszelkie możliwe media i techniki - prasę, broszury, ulotki, plakaty, hasła rozwieszane na ulicach, przeprowadzano też wiece, starając się docierać do odległych miejscowości. Potrzebom 30. Transparent „Na Berlin" DEMOKRACJA LUDOWA 111 władzy podporządkowano program radia oraz kina. Założony i kierowany przez Jerzego Borejszę „Czytelnik" stał się właścicielem sieci drukarń i głównym kolporterem prasy. W propagandzie szeroko odwoływano się do wartości narodowych i symboli patriotycznych, a nawet religijnych (uroczyste msze polowe). Starano się łączyć społeczeństwo pod hasłami walki z Niemcami, „powrotu Polski na ziemie piastowskie nad Odrą i Nysą", jednocześnie odbudowy kraju ze zniszczeń oraz wprowadzenia demokratycznych reform społecznych. Tworzone państwo przedstawiano jako prawdziwą, demokratyczną Polskę, przeciw której mogą występować tylko kolaboranci z czasu niemieckiej okupacji i najgorsi reakcjoniści. Uzyskaniu bezpośredniego poparcia służyły również reformy społeczne, przede wszystkim reforma rolna. Jej przeprowadzenie przez parcelację większej własności ziemskiej było od dziesięcioleci naczelnym postulatem ruchu ludowego, zostało też zapowiedziane przez Radę Jedności Narodowej w 1944 roku, a projekty odpowiednich ustaw przygotowano w Delegaturze Rządu na Kraj. Zapowiedź reformy rolnej, z jaką wystąpił PKWN w manifeście lipcowym, była więc naturalna, ale fakt, że to właśnie PKWN praktycznie ją wprowadzał, miał przyciągnąć chłopów do nowej władzy. W manifeście z 22 lipca 1944 roku określono dopuszczalną wielkość prywatnych gospodarstw rolnych na 50 ha, na terenach przyłączonych do Rzeszy nawet na 100 ha. Na tej podstawie 6 września wydano dekret o przeprowadzeniu reformy rolnej i przyjęto zasadę upełnorolnienia gospodarstw chłopskich do 5 ha. Były 31. Jedna z manifestacji na rzecz „władzy ludowej" 112 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 to zasady nie odbiegające od dążeń ruchu ludowego. Ziemi do podziału było jednak o wiele za mało dla upełnorolnienia każdego gospodarstwa. Pod naciskiem Stalina, który zażądał od przywódców PPR zastosowania rewolucyjnych metod -wysiedlania ziemian z majątków, a nawet ich aresztowania, usunięcia „z widowni całej klasy" - w końcu września 1944 roku rozpoczęto na wsi odgórną rewolucję. Do dzielenia ziemi skierowano aktywistów PPR i wojsko, z majątków zaczęto usuwać ziemian oraz dokonywać wśród nich aresztowań, niektórych wywożono do ZSRR. Do końca 1944 roku zlikwidowano ponad 1700 majątków i rozparcelowano ponad 200 000 ha, przydzielając większość ziemi małorolnym, ponad 40 procent bezrolnym. W sumie nadziały otrzymało 110 000 rodzin, z tym jednak że nowo utworzone gospodarstwa miały 2,8 ha, małorolni otrzymali po 1,5 ha. Powstały zatem kolejne gospodarstwa karłowate. Zastosowane metody jeszcze bardziej zniechęcały do komunistów część chłopów i potwierdzały obawy, że taka reforma rolna jest jedynie wstępem do kolektywizacji ziemi na wzór sowiecki. Część bene-ficjentów reformy znalazła się jednak wśród zwolenników nowej władzy. Akceptację znacznej części społeczeństwa budziło przejęcie przez państwo szerokiej kontroli nad gospodarką, „unarodowienie" przemysłu jako wspólnego bogactwa kraju. Już przed wojną postulaty ograniczenia roli prywatnego kapitału były popularne i znajdowały wyraz w programach partii lewicowych, centrowych, a nawet prawicowych. Wizję gospodarki w znacznym stopniu uspołecznionej głosiło państwo podziemne w oficjalnym programie Rady Jedności Narodowej z 1944 roku. Nie była to jedynie polska specyfika. W pierwszych latach powojennych upaństwowienia kluczowych gałęzi przemysłu dokonano w Wielkiej Brytanii, a także we Francji i innych krajach. W skoncentrowaniu kluczowego przemysłu w zarządzie państwowym widziano drogę do przyspieszenia odbudowy, większych inwestycji oraz ułatwienia realizacji programów socjalnych. W polskich warunkach istniały także inne powody - ogromny stopień zniszczenia przemysłu oraz spaupery-zowanie lub wymordowanie przez okupanta wielu posiadaczy dużych kapitałów oraz emigracja części z nich. Przejmowanie przez państwo zakładów przemysłowych dokonywało się stopniowo - początkowo przez obejmowanie własności poniemieckiej i porzuconej, angażowanie administracji i państwowych środków w odbudowę i uruchamianie zakładów. Likwidacja większej własności prywatnej dokonana więc została bez wyraźnych sprzeciwów i nie była traktowana jako wejście na drogę gospodarki komunistycznej. PPR, choć była hegemonem życia politycznego, starała się wytworzyć wrażenie politycznego pluralizmu i szerokiej koalicji sił demokratycznych. Taki zabieg był przydatny dla uzyskania szerszego oparcia społecznego, a także dla ukazania opinii publicznej świata reżimu PKWN jako demokratycznego. Do budowania pozornie niezależnych od PPR partii politycznych przystąpiono już jesienią 1944 roku w Polsce Lubelskiej. DEMOKRACJA LUDOWA 113 We wrześniu 1944 roku rozpoczęła działalność odrodzona PPS. Zignorowano przy tym fakt istnienia podziemnej PPS-WRN, skupiającej większość przedwojennych działaczy. Nową partię zakładali dawni pepeesowcy, którzy przeszli przez Związek Patriotów Polskich, oraz członkowie grupy Edwarda Osóbki-Morawskiego, alianta PPR w okresie tworzenia KRN. Przewodniczący PKWN został również przewodniczącym Centralnego Komitetu Wykonawczego (CKW), czyli egzekutywy partii. Obok niego wyróżniał się początkowo Bolesław Drobner, znany od dziesięcioleci radykał socjalistyczny i jeden z przywódców ZPP, od końca 1944 roku traktowany jednak przez Moskwę z niechęcią jako zwolennik niezależności PPS od PPR. Nowa partia miała zgromadzić przedwojennych członków ruchu i nowych chętnych, usuwając zarazem na margines dawnych przywódców, popierających rząd polski w Londynie i uczestniczących w strukturach polskiego państwa podziemnego. Pod koniec roku 1944 PPS liczyła kilka tysięcy członków, ale po objęciu władzy przez administrację „lubelską" na całym terytorium Polski jej liczebność szybko wzrastała. Wstępowali do niej przedwojenni członkowie PPS, socjalistycznych związków zawodowych oraz wielu innych, którzy z dawną partią mieli związek luźny lub zgoła żaden. Dezorganizacja zbudowanych w czasie okupacji struktur i ogromne pragnienie, by włączyć się do odbudowy kraju i tworzenia „normalnego" życia, powodowały, że wiosną 1945 roku w oficjalnej PPS znalazła się także większość członków PPS-WRN, choć jej przywódcy pozostawali w podziemiu. Wiosną 1945 roku partia liczyła 124 000 członków, wielu jej działaczy zajmowało różne stanowiska w administracji, radach narodowych, związkach zawodowych, w prasie. We wrześniu 1944 roku przystąpiono także do organizowania Stronnictwa Ludowego, konkurencyjnego wobec pozostającego w podziemiu SL-ROCH. Na jego czele stanęli radykałowie chłopscy, nieraz powiązani z przedwojennym ruchem komunistycznym, względnie skłóceni z establishmentem oficjalnego stronnictwa. Pod koniec 1944 roku SL skupiało parę tysięcy ludzi, ale po podjęciu prac na terenie całego kraju zaczęło rosnąć, podobnie jak pozostałe partie „lubelskie", i w połowie roku 1945 miało już 150 000 członków. Do nowego stronnictwa wstępowało też wielu członków pozostających nadal w podziemiu SL-ROCH i BCh, ulegali bowiem nastrojom najniższych ogniw, które oczekiwały podjęcia legalnej działalności. W kierownictwie SL zmagały się o wpływy zdecydowanie prokomunistycz-na grupa Władysława Kowalskiego z autentycznymi działaczami chłopskimi skupionymi wokół prezesa Stanisława Bańczyka. W 1944 roku w Lublinie przystąpiono również do organizowania Stronnictwa Demokratycznego, które - choć miało krótszą historię - mogło przyciągnąć część umiarkowanie lewicowej inteligencji. Kontrolę nad SD mocno dzierżyli przedwojenni komuniści, zwłaszcza sekretarz generalny Leon Chajn. Pod rządami PKWN w 1944 roku tworzono organizacje młodzieżowe - związany z PPR Związek Walki Młodych, pepeesowską Organizację Młodzieży TUR oraz 114 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ludowy Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici" (w wypadku tych dwu ostatnich również wykorzystano nazwy przedwojennych organizacji). Na działalność tych formalnie niezależnych organizacji ogromny wpływ wywierała PPR, zarówno przez zdominowanie instytucji państwowych sprawujących nadzór i kontrolę, jak wprowadzenie w skład ich kierownictw działaczy związanych lojalnością przede wszystkim z PPR bądź nawet posiadających tajne legitymacje tej partii. Nowe partie polityczne nie były więc organizacjami suwerennymi, ale raczej „przybudówkami" PPR, choć w PPS i SL istniały grupy zmierzające do uzyskania niezależności. Postawy społeczeństwa wobec nowej władzy były skomplikowane. Zakończenie niemieckiej okupacji większość społeczeństwa przyjęła jako koniec strasznego koszmaru i początek odradzania życia kraju. Możliwość odbudowy zwykłego codziennego życia była wartością ogromną i pozwalała relatywizować rozgrywające się równolegle dramaty, charakter władzy, a nawet zależność od ZSRR. Większość robotników, nauczycieli, inżynierów, lekarzy, prawników, a nawet księży uważała za najważniejsze uruchomienie różnych instytucji, szkół, fabryk, komunikacji, szpitali, kościołów i byli gotowi współdziałać w tym dziele z każdą władzą, która to umożliwia. Ogromny rozwój liczebny partii „lubelskich" ukazywał, jak silne było to dążenie. Niemałe znaczenie miały nadzieje pewnych grup na wykorzystanie możliwości budowania państwa, jego aparatu i nowego prawa od podstaw, by wprowadzić głębokie reformy społeczne bez liczenia się z oporem ich przeciwników, a także by tworzyć nowy wachlarz polityczny, bez radykalnej i nacjonalistycznej prawicy. Równocześnie ogromne represje, które spadały na ludzi czynnych w walce z okupantem niemieckim, a teraz ściganych przez NKWD i UB, budziły sprzeciw, zmuszały do trwania w konspiracji, a wielu do ukrywania się, nawet w lasach. Postawom przystosowania towarzyszyły więc nie mniej silne postawy oporu. Większość zapewne uważała istniejący reżim za tymczasowy i spodziewała się wyraźnych zmian po zakończeniu wojny. Przywódcy PPR zdawali sobie sprawę ze słabości nowej władzy. W maju 1945 roku oceniali, że źródłem tej słabości jest przede wszystkim zależność od ZSRR. „Masy powinny nas uważać za polską partię, niech nas atakują jako polskich komunistów, a nie jako agenturę" - mówił wtedy Gomułka do towarzyszy z KC PPR. Nie było to łatwe wobec powszechnie widocznych przejawów niesuwerenności. Niemniej pewną bazę społeczną władza zdobyła już w pierwszym powojennym okresie. Między Jałtą a Poczdamem Według układu podpisanego 27 lipca 1944 roku przez PKWN z rządem ZSRR wschodnia granica odbudowywanej Polski miała przebiegać wzdłuż rzek San, Bug, przez Puszczę Białowieską, dalej prostą linią do granicy z Litwą, następnie zaś DEMOKRACJA LUDOWA 115 jrzecinać Prusy Wschodnie na część południową, która miała należeć do Polski, północną, która miała wejść w skład ZSRR. Rząd radziecki uznał w tym ukła-Izie, że zachodnia granica Polski powinna przebiegać wzdłuż Odry i Nysy Łużyc-dej. Na konferencji w Jałcie (4-11 lutego 1945) wielka trójka wytyczyła wschod-iią granicę Polski zgodnie z żądaniem Stalina, natomiast kształtem granicy za-:hodniej miała się zająć przyszła konferencja pokojowa. Wspomniano jedynie ) potrzebie znacznego poszerzenia Polski na zachód oraz skonsultowania tej spra-vy z przyszłym Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej, jaki miał powstać y wyniku rekonstrukcji Rządu Tymczasowego (czyli de facto PKWN). Ziemie należące przed wojną do Rzeszy niemieckiej, a według porozumienia ?SRR z PKWN mające wejść w skład państwa polskiego, Armia Czerwona traktowała tymczasem jak łup wojenny. Prowadzono demontaż maszyn, urządzeń, torów ^olejowych, wywożono zapasy, rekwirowano stada bydła. Dziesiątki tysięcy Niem-:ów, a także Polaków z ziem zachodnich zamykano w obozach przejściowych, po ;zym wielu z nich wywożono do ZSRR, na przykład ze Śląska około 15 000 górni-tów. Rabunkowa eksploatacja mienia poniemieckiego trwała do jesieni 1945 roku, ;hoć administracji polskiej władzę na terenach nad Odrą i Nysą Łużycką i w połu-iniowej części byłych Prus Wschodnich komendanci radzieccy przekazywali sukcesywnie od wiosny 1945 roku. Postanowienia jałtańskie dotyczące bardziej pluralistycznego kształtu rządu polskiego były sabotowane przez Moskwę, aresztowanie zaś w marcu 1945 roku przywódców polskich stronnictw działających pod okupacją niemiecką było demonstra-:ją nieliczenia się z zastanym układem sił politycznych. Ostatecznie jednak zrealizowanie choćby minimum zapisów jałtańskich dotyczących dopuszczenia do jaw-aego działania sił niekomunistycznych Stalin uznał za konieczne dla utrzymania współpracy z zachodnimi aliantami i rozstrzygnięcia powojennych losów Niemiec, laka była geneza utworzonego w końcu czerwca 1945 roku Tymczasowego Rządu fedności Narodowej. Nowi niekomunistyczni ministrowie byli jednak całkowicie zmajoryzowani przez działaczy PKWN. Premierem pozostał Osóbka-Morawski, wi-:epremierami mieli być Gomułka i Mikołajczyk, wśród 18 ministrów jedynie 4 nie syło wcześniej związanych z PKWN. Zgoda mocarstw zachodnich na tak minimalne ustępstwa Stalina, zawężające literę porozumień jałtańskich, dowodziła, że utrzymanie niezależności Polski nie należy do priorytetów ich polityki. Podporządkowanie Polski było dla Kremla celem samoistnym, ale ponadto koniecznym dla efektywnego sprawowania kontroli nad Niemcami, co z kolei było warunkiem mocarstwowej pozycji ZSRR. Bezwzględną lojalność i dyspozycyjność mogli zapewnić Związkowi Radzieckiemu jedynie komuniści, związani z nim ideologicznie oraz wieloletnią tradycją, wedle której w Moskwie znajdowało się centrum międzynarodowego ruchu komunistycznego, uprawnione do bezpośredniej ingerencji w politykę poszczególnych partii. 116 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Polska zawdzięcza natomiast Stalinowi przesunięcie granicy zachodniej aż do Odry i Nysy Łużyckiej. W gronie trzech przywódców mocarstw alianckich tylko Stalin konsekwentnie opowiadał się za takim rozwiązaniem, wykazując przy tym właściwą sobie stanowczość. Na konferencji „wielkiej trójki", która trwała w Poczdamie od 17 lipca do 2 sierpnia 1945 roku, powtórzono formułę jałtańską, że „ostateczne ustalenie zachodniej granicy Polski powinno być odłożone do konferencji pokojowej", choć zarazem uznano, że do tego czasu terytorium znajdujące się między przedwojenną granicą polską a linią Odry i Nysy Łużyckiej oraz południowa część Prus Wschodnich i obszar byłego Wolnego Miasta Gdańska „powinny znajdować się pod zarządem państwa polskiego i pod tym względem nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec". Wytyczono więc granicę de facto, odkładając definitywne rozstrzygnięcia do czasu konferencji pokojowej, która - jak się okazało - nie odbyła się nigdy. Ten stan niejednoznaczności wzmacniał zależność Polski od ZSRR. Znaczenie niejako przesądzające przyszłe rozstrzygnięcia miała jednak przyjęta w Poczdamie uchwała przywódców trzech mocarstw, że „należy przeprowadzić przesiedlenie do Niemiec ludności niemieckiej lub jej części pozostałej w Polsce, Czechosłowacji i na Węgrzech". W listopadzie 1945 roku sprawująca nad Niemcami władzę Sojusznicza Komisja Kontroli przyjęła plan przesiedleń ludności niemieckiej z Polski do stref okupacyjnych radzieckiej i brytyjskiej, przy czym zdecydowano, że wysiedleniu podlegają wszyscy Niemcy mieszkający na wschód od linii Odry i Nysy. Na zachód od polskiej granicy zachodniej rozciągała się radziecka strefa okupacyjna Niemiec. Stacjonowała tam kilkusettysięczna armia radziecka, dla której ziemie polskie były bezpośrednim zapleczem strategicznym i komunikacyjnym. Po polskiej stronie, na nowych ziemiach zachodnich stacjonowało około 100 000 żołnierzy radzieckich. Na czele wojska polskiego pozostali generałowie oddelegowani z Armii Czerwonej (w 1946 roku 4500 radzieckich oficerów zajmowało wszelkie kluczowe stanowiska w armii). Ponadto do 1947 roku obecna była w Polsce dywizja wojsk NKWD. Wszystko to tworzyło dość beznadziejną sytuację geostrategicz-ną, ograniczało możliwość kształtowania przez Polskę polityki zagranicznej, a -jak się okazało - również stosunków wewnętrznych. Zastrzeżenia mocarstw zachodnich co do trwałości granicy na Odrze i Nysie będą się nasilały w miarę narastania kontrowersji między Moskwą a Zachodem w latach 1946 i 1947 oraz gdy okaże się, że Polska jest częścią imperium radzieckiego. Tymczasem ZSRR, zwłaszcza od jesieni 1946 roku, określał granicę na Odrze i Nysie jako ostateczną. Przed Polakami stawał niezwykle trudny problem - jak pogodzić dążenie do niezależności państwowej z nie mniej ważnym dążeniem do utrzymania nowej granicy polsko-niemieckiej. i DEMOKRACJA LUDOWA 117 ZIEMIE POLSKIE 1939-1944/1945 kO11 't';W A ,~ y>krt;g 1 K/b mj4 /' ^ , f ^^ Ef -^ Okręg i [.- (Białoruś / \ js m f V4-f- J \ \W -* \ ^\i ( \ \ 1 rg^sari^t i \ POOttSKkł \ 1 14^ -^T & "\ \ -Kitlem a..**' _^ RÓWNI i,1 frroteKtorat ^^^Cl-r^Jp^f \ ^________ ! i KAMIENIEC 1 \ Upodolski RUMU N I A \ skala 1:4 000 000 ••••*• Granica miedzy III Rzesza i ZSRR (ustalona 28 IX 1939r. w Moskwie w umowie o przyjaźni i granicach) ^^^™ Granica 11 Rzeczpospolitej przed IX 1939r. ^^^^ Granica komisariatów Rzeszy [•ff/f^JHB Tereny Rzeszy Niemieckiej |^"Y\1 Generalne Gubernatorstwo L.rWj&Ą Ziemie polskie wcielone do III Rzeszy po 22 czerwca 1941r. Y~ *' Ą Ziemie włączone do Generalnego Guljernatorstwa po 22 czerwca 1941r. Cdystiykt Galicja) 118 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Walka o wybory Dopuszczenie w czerwcu 1945 roku do rządu i udziału w legalnym życiu politycznym Mikołajczyka było warunkiem uznania rządu warszawskiego przez mocarstwa zachodnie, a także wytyczenia polskiej granicy zachodniej. Jednocześnie - jak wspomniano - „koncesje" ograniczono do minimum. Podczas rozmów nad utworzeniem TRJN Gomułka oświadczył: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy". Sensem podjęcia działalności w kraju przez niedawnego premiera rządu polskiego w Londynie było zaprzeczenie tym słowom. Powracający do kraju Mikołajczyk spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Widziano w nim przywódcę opatrznościowego, który w porozumieniu z zachodnimi mężami stanu wyprowadzi Polskę z zależności od ZSRR. Drogą do tego miały być wolne wybory. Podjęcie przez Mikołajczyka aktywności politycznej w kraju i utworzenie TRJN zamykało okres istnienia polskiego państwa podziemnego. Oznaczało także częściową legitymizację nowej państwowości przez większość Polaków. Do pracy stawali przedwojenni specjaliści, niektórzy nawet w ministerstwach i dyplomacji. Do utworzonego przez Mikołajczyka Polskiego Stronnictwa Ludowego wstąpili niemal wszyscy członkowie przedwojennego SL i działającego podczas wojny w konspiracji SL-ROCH, większość żołnierzy Batalionów Chłopskich (ujawnio- 32. Wyjazd delegacji polskiej z Moskwy w czerwcu 1945. Od lewej: Z. Modzelewski, E. Osóbka-Morawski, S. Mikołajczyk (zasłonięty), B. Bierut, W Lebiediew, W Mołotow (w mundurze), NN, M. Rola-Żymierski, N. Bułganin, NN, A. Wyszyński, f. Stańczyk DEMOKRACJA LUDOWA 119 iych we wrześniu 1945) oraz tysiące członków Związku Młodzieży Wiejskiej RP Wici". W „lubelskim" SL całe organizacje powiatowe, a nawet wojewódzkie przerodziły pod sztandar Mikołajczyka. PPR postanowiła jednak bronić istnienia swego" SL, doprowadzono do zamachu stanu w jego władzach oraz usunięcia pre-:esa Stanisława Bańczyka i jego zwolenników. W listopadzie przyłączyli się oni do 'SL, które od tej pory skupiało wszystkie nurty ruchu ludowego poza wyraźnie in-ipirowanym przez komunistów. W kierownictwie PSL znaleźli się najbardziej zna-li od dziesięcioleci działacze ludowi (między innymi Wincenty Witos, Władysław (iernik, Kazimierz Bagiński) oraz inni, którzy autorytet zdobyli w czasie okupacji, ak sekretarz naczelny Stanisław Wójcik, były komendant BCh Franciszek Kamiń-iki, jeden z czołowych przywódców Polski Podziemnej Stefan Korboński czy dyrek-orzy departamentów rozwiązanej Delegatury Rządu - Wincenty Bryja, Czesław Afycech, Zygmunt Załęski. W ciągu paru miesięcy PSL wyrosło na największą par-ię polityczną w Polsce liczącą w maju 1946 roku około 800 000 członków. Było itronnictwem chłopskim, ale popierała je także ogromna część inteligencji i przed-;tawicieli warstw średnich. Na jego sukces liczyły niemal wszystkie siły antyko-nunistyczne. Zalegalizowanie PSL ośmielało także inne nurty polityczne do skorzystania : zapisów jałtańskich o prawie do działania wszystkich partii demokratycznych. Wychodzącemu z podziemia Stronnictwu Pracy z Karolem Popielem na czele PPR )rzeciwstawiła stworzone ad hoc inne Stronnictwo Pracy, kierowane przez „lubelskich" wojewodów - Zygmunta Felczaka i Feliksa Widy-Wirskiego. Oba odłamy muszono do żmudnego szukania porozumienia programowego i organizacyjnego, :o owocowało tym, że niemal całą energię działaczy pochłaniała walka wewnętrz-la. Ostatecznie Popiel zawiesił SP w lipcu 1946 roku, gdy nie pozwolono mu na wołanie kongresu. Od tamtej pory jako Stronnictwo Pracy występowała już tylko ;rupa Widy-Wirskiego, pełniąca rolę sojusznika PPR. Orientacja chrześcijańsko -lemokratyczna została pozbawiona reprezentacji w legalnym życiu politycznym. Atyrazem tego nurtu ideowego pozostał jedynie związany bezpośrednio z Kościo-em „Tygodnik Warszawski". Polska Partia Socjalistyczna WRN zakończyła działalność podziemną w lipcu [945 roku. Podjęta przez Zygmunta Żuławskiego próba doprowadzenia do kompromisu między wychodzącymi z podziemia przywódcami PPS a „lubelską" partią skończyła się takim kompromisem, że starzy socjaliści znaleźli się na marginesie aowej partii (odrębnej organizacji natomiast nie pozwolono im utworzyć). Po kilku niesiącach Żuławski znalazł się poza PPS i jako niezależny socjalista w 1947 roku uszedł do Sejmu z listy PSL. Część socjalistów odrzucała możliwość uznania istniejącego reżimu (między innymi Kazimierz Pużak). Wielu znanych działaczy par-:ii pozostało na Zachodzie, gdzie premierem rządu polskiego na emigracji był To-nasz Arciszewski. 120 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Chociaż w 1945 roku większość przedwojennych socjalistów wstąpiła do oficjalnej PPS, nie zmieniło to jej oblicza. Kierowana przez premiera Osóbkę-Moraw-skiego, Stanisława Szwalbego oraz sekretarza generalnego Józefa Cyrankiewicza odrodzona PPS pozostawała przez cały czas sojuszniczką PPR. Elita kierująca partią miała świadomość swojej słabości i nieuchronnej porażki, gdyby doszło do konkurencji z przedwojennymi przywódcami. Była więc zainteresowana w niedopuszczeniu ich do swobodnej aktywności, co prowadziło do dławienia wewnętrznej wolności w partii. Wprowadzane reformy społeczne i gospodarcze były w zasadzie zgodne z dawnymi postulatami PPS, różniły się w sprawach - zdawać się mogło -drugorzędnych. Działacze PPS zajmowali wiele eksponowanych miejsc w systemie władzy - rządzie, KRN, administracji centralnej i terenowej, związkach zawodowych i organizacjach społecznych, co sprzyjało identyfikacji z istniejącym porządkiem,- zamknięty przed nimi był tylko aparat bezpieczeństwa. Ponadto przywódcy PPS byli świadomi, że Polska jest zależna od ZSRR, a jego mandatariuszem pozostaje PPR. Oceniano, że podjęcie walki z PPR prowadziłoby do eliminacji socjalistów z aparatu państwowego i ograniczenia możliwości działania, a zapewne także do rozłamu, gdyż w kierownictwie partii aktywna była grupa ściśle związana z PPR i stamtąd odbierająca instrukcje. PPS prowadziła więc politykę akceptowania nadrzędnej pozycji PPR przy oddziaływaniu na hamowanie ekstremalnych pomysłów, niedopuszczanie do totalnego zderzenia z opozycją i utrzymywanie pomostów między Polską a światem zachodnim (PPS uczestniczyła w konferencjach europejskich partii socjalistycznych). Ta defensywna taktyka zmuszała jednak do udziału w łamaniu prawa i spychaniu Polski ku systemowi totalitarnemu. Możliwość tworzenia dalszych partii politycznych zablokowało prezydium Krajowej Rady Narodowej, stwierdzając 16 października 1945 roku, że nie jest wskazane powstawanie nowych stronnictw politycznych ani też uznanie partii powstających w drodze rozłamu. Tym samym ograniczono wachlarz stronnictw do sześciu - PPR, PPS, SL i SD tworzących tak zwany blok demokratyczny oraz PSL i SP. Krajowa Rada Narodowa miała do wyborów pełnić funkcję parlamentu, którego członków wysuwały partie i organizacje społeczne w liczbie ustalonej przez prezydium KRN. W grudniu 1945 roku było 288 posłów do KRN, w rok potem 447. Absolutną przewagę w KRN miała PPR i związane z nią ugrupowania, PSL przyznano 55 miejsc, Stronnictwu Pracy 15. Władzę niemal absolutną nad KRN sprawowało jej prezydium, które mianowało i odwoływało posłów, wyznaczało długość i porządek obrad, nadzorowało komisje, decydowało o obsadzie stanowisk państwowych, łącznie z ministrami, kontrolowało sądownictwo, a ponadto zatwierdzało wiele dekretów rządowych w imieniu całej KRN. Złożone z kilku osób pracujących pod kierunkiem Bieruta prezydium nie podlegało kontroli ani odwołaniu przez plenum KRN. W tych warunkach Rada nie miała większego wpływu politycznego. Była natomiast trybuną, z której opozycja mogła wyrażać protesty prze- DEMOKRACJA LUDOWA 121 ;iw bezprawiu w Polsce, składać interpelacje i stawiać wnioski, konsekwentnie odrzucane przez większość. Ograniczeniu wachlarza politycznego towarzyszyła reglamentacja informacji . idei. System koncesjonowania pism umożliwiał kontrolę nad ich charakterem i orientacją polityczną, a cenzura wpływała na treść poszczególnych artykułów. Upaństwowienie większości drukarń i przydział papieru na poszczególne tytuły dopełniały kontroli nad tym, co obywatel mógł przeczytać. W rezultacie do odbior-:y docierał dość jednolity przekaz informacji i komentarzy wspierający linię polityczną PPR i jej sojuszników. Prasę opozycyjną (PSL), a także katolicką ograniczono do niewielu tytułów wydawanych w ograniczonym nakładzie i surowo cenzurowanych. Istniały oczywiście pisma społeczno-kulturalne (na przykład „Odrodzenie") lub magazyny tygodniowe (na przykład „Przekrój"), które zachowywały w zasadzie apolityczny charakter, ale także one wpisywały się w koncepcję oddziaływania na społeczeństwo zgodną z optyką PPR i jej sojuszników. Utrzymano niezwykle represyjny system prawa, nad którego wykonaniem pełną kontrolę sprawowała PPR. W miejsce dekretu październikowego z 1944 roku wprowadzono w listopadzie 1945 roku nowe: o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, o postępowaniu doraźnym oraz o Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, a w czerwcu 1946 roku mały kodeks karny. Dawało to podstawę do skazywania za wszelkie działania wymierzone przeciw istniejącemu systemowi sprawowania władzy. Wśród legalnie działających sił politycznych jedynie Polskie Stronnictwo Ludowe zdecydowanie przeciwstawiało się hegemonii PPR, walczyło o przeprowadzenie 33. Mikołajczyk na ulicy Warszawy 122 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 autentycznie wolnych wyborów i ustanowienie demokracji parlamentarnej. Dążąc do tego, PSL miało przeciw sobie nie tylko PPR i jej sojuszników, ale także zdominowany przez nich aparat państwowy, który hamował możliwość normalnego rozwoju stronnictwa. Utrudniano tworzenie prasy związanej z PSL, limitowano jej nakłady, mnożono trudności w kolportażu, a cenzura ograniczała swobodę wypowiedzi. Ograniczono do minimum wpływy PSL w administracji, samorządach, organizacjach gospodarczych. W rezultacie PSL otrzymało w KRN tylko 12,8 procenta miejsc, w wojewódzkich radach narodowych (organach samorządu terytorialnego) 10-15 procent, a jedynie w gminach 25-30 procent. Utworzenie jesienią 1945 ro- 34. Prezydium Kongresu PSL (1946). Od prawej: S. Mikołajczyk, W. Kiernik, S. Bańczyk. DEMOKRACJA LUDOWA 123 ai Ministerstwa Ziem Odzyskanych z Gomułką na czele odbierało peeselowskie-nu ministrowi administracji Kiernikowi jurysdykcję nad blisko połową obszaru >aństwa. Co więcej, Gomułka czynił wiele, aby PSL na nowych ziemiach nie mo-;ło się zakorzenić. W całej Polsce działaczy PSL spotykały najróżniejsze szykany, >yli inwigilowani przez UB, miały miejsce wypadki skrytobójczych mordów (do narca 1946 roku 50 działaczy), a winę UB przypisywało „reakcyjnym bandom", 'róby podejmowania niezależnych śledztw były beznadziejne - resort bezpieczeństwa był poza wszelką kontrolą i całkowicie zdominowany przez PPR. Kierownictwo PSL było przekonane, że rozległość ruchu i jego determinacja są lajważniejsze w konfrontacji z PPR, a także dla uświadomienia Moskwie, że nie nożna rządzić Polską przeciw ludowcom. Mikołajczyk liczył na podtrzymanie n okresie powojennym współdziałania wielkich mocarstw i krzyżowanie się w Polsce wpływów wschodu i zachodu, co powinno sprzyjać utrzymaniu pluralizmu. Li-;zył również na to, że mocarstwa zachodnie będą stanowczo egzekwowały wyko-lanie zapisu jałtańskiego o wolnych wyborach. Przedstawiając koncepcję rozwoju kraju, PSL opowiadało się za trzecią drogą, Ddrębną od kapitalistycznej i komunistycznej. Program, który głosili ludowcy, miał mele wspólnego z projektami socjaldemokratów: demokracja parlamentarna, rozbudowane samorządy, głębokie reformy ekonomiczne, w tym nacjonalizacja kluczowych gałęzi przemysłu i reforma rolna z parcelacją majątków przekraczających 50 ha powierzchni, szeroki sektor własności społecznej i spółdzielczej, zwłaszcza w drobnym przemyśle i handlu. Ogromne znaczenie przywiązywano do stymulowania awansu społecznego, kulturalnego i oświatowego warstwy chłopskiej. Przed 1945 rokiem ludowcy widzieli głównego przeciwnika w ruchach nacjonalistycznych, antyparlamentarnych i konserwatywnych społecznie, praktycznie w sanacji i w endecji. Po 1945 roku walczyli głównie z komunistyczną PPR, lecz nie oznaczało to stępienia wrogości wobec skrajnych odłamów prawicy. Przywódcy PPR nie mieli wątpliwości, że muszą przegrać wolne wybory, o czym upewniał ich przykład Węgier, gdzie w listopadzie 1945 roku niekomunistyczna partia chłopska zdobyła 57 procent głosów. Byli więc zdecydowani do nich nie dopuścić. Służyła temu koncepcja utworzenia bloku wyborczego obejmującego wszystkie legalnie działające partie polityczne, czyli podzielenia mandatów w kuluarowych negocjacjach. Utworzenie bloku wyborczego, czyli zamianę wyborów w pozbawione alternatywy głosowanie, poparły sojusznicze wobec PPR partie, udziału odmówiło jednak PSL. Dla ludowców zgoda na blok byłaby rezygnacją z głównego celu, jakim była likwidacja hegemonii PPR i przywrócenie demokracji. Partie bloku wystąpiły wówczas z projektem referendum. Miało ono być grą obliczoną na dalsze przesunięcie terminu wyborów, policzenie sił własnych, przetestowanie uległości społeczeństwa oraz dyspozycyjności własnego aparatu. Ułożono pytania, które brzmiały: „1. Czy jesteś za zniesieniem Senatu? 2. Czy chcesz 124 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 utrwalenia w przyszłej konstytucji ustroju gospodarczego zaprowadzonego przez reformę rolną i unarodowienie podstawowych gałęzi gospodarki krajowej, z zachowaniem ustawowych uprawnień inicjatywy prywatnej? 3. Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej?". Ludowcy zostali zmuszeni do przyjęcia wyzwania, ale skoro partie bloku agitowały do głosowania 3 razy tak, PSL zalecało głosowanie 1 raz nie, 2 razy tak. W tygodniach poprzedzających referendum PPR rozpętała prawdziwą wojnę propagandową przeciw PSL, które oskarżano o „reakcyjność", służenie wrogom Polski i współpracę z podziemiem. Miasta pokryły się plakatami i hasłami wzywającymi do głosowania 3 razy tak. W kampanii wykorzystano aparat państwowy. Jednocześnie próbowano paraliżować kampanię ludowców, a od marca sprawujący monopol w dziedzinie kolportażu „Czytelnik" odmówił rozprowadzania prasy PSL. Po wielkiej manifestacji na cześć Mikołajczyka, jaka odbyła się w kwietniu 1946 roku na zlocie harcerskim w Szczecinie, władze zdecydowały się uniemożliwić podobne demonstracje i między innymi zakazały obchodów święta 3 Maja. Tego dnia w Krakowie na ulice wyszła jednak młodzież studencka. Demonstracja studencka została brutalnie spacy-fikowana, kilkuset studentów aresztowano. Bezwzględnie tłumiono także próby manifestacji na wielu innych uczelniach. W następnych tygodniach prawo wydawania zezwoleń na odbywanie zgromadzeń publicznych odebrano Ministerstwu Administracji i przekazano UB. Masowo usuwano ludowców z komisji wybor- 35. Roman Zambrowski, Józef Cyrankiewicz i Władysław Gomułka podczas wizyty w Moskwie (1946) DEMOKRACJA LUDOWA 125 ;zych. Poddane niezwykłej presji propagandowej i fizycznej (pobicia, morderstwa) 'SL jednak dotrwało do 30 czerwca, kiedy odbyło się referendum. Według ogłoszonych kilkanaście dni później wyników na pierwsze pytanie „tak" niało odpowiedzieć 68 procent, na drugie 77 procent, na trzecie ponad 91 procent. Ogłoszono zwycięstwo, ignorując protesty złożone przez PSL w Państwowej Komi-iji Wyborczej. Dopiero w 1990 roku historyk Andrzej Paczkowski odkrył w archi-vach protokoły z prawdziwymi wynikami referendum. Na pierwsze pytanie „tak" ;łosowało około 25 procent, na drugie około 44 procent, na trzecie około 68 pro-;ent. W latach dziewięćdziesiątych ujawniono także dokumenty, z których wynika, :e na okres referendum przyjechała do Polski specjalna grupa oficerów sowieckiego vfKWD, która zajęła się sfałszowaniem blisko 6000 protokołów komisji wybor-:zych i 40 000 podpisów ich członków. Sfałszowanie prawdziwych wyników refe-endum było jedną z tajemnic najpilniej strzeżonych do końca istnienia PRL. Sfałszowanie referendum było kolejnym dowodem na to, że PPR w pełni panu-e nad aparatem państwowym i jest gotowa na jego wykorzystanie, by uniemożliwić ujawnienie się prawdziwych preferencji społeczeństwa. Głównym narzędziem itrzymania takiej dominacji był rozbudowany aparat UB, faktyczny monopol propagandowy, możliwość wykorzystania wojska. Przywódcy PPS pragnęli uniknąć rozpętania przez PPR przedwyborczego terroru i fizycznego zniszczenia PSL. Oceniali, że nie dojdzie do tego, jeśli partia Miko-:ajczyka wejdzie do bloku wyborczego. W sierpniu 1946 roku podjęli rozmowy i ludowcami i proponowali, aby w przyszłym Sejmie po 25 procent otrzymały PPR i PSL, 22 procent PPS, 12 procent SL, po 8 procent SP i SD. Mikołajczyk oceniał, że takie proporcje dają wyraźną przewagę PPR i jej sojusznikom, zatem jeśli warunki umowy mają być w przyszłości dotrzymane, przewagę w parlamencie muszą mieć PSL, PPS i SP. Dla PSL żądał 40 procent mandatów. Mimo starań socjalistów rozmowy zakończyły się fiaskiem. W listopadzie przywódcy PPR i PPS skwapliwie przyjęli „radę" Stalina dotyczącą podziału mandatów w przyszłym Sejmie, a zaraz po powrocie do kraju - 28 listopada 1946 roku - podpisano umowę o jedności działania obu partii, która zawierała zakaz jakiejkolwiek współpracy socjalistów z PSL i jeszcze mocniej uzależniała PPS od PPR. W zarysowującym się coraz wyraźniej podziale Europy na bloki Polska znajdowała się w bloku wschodnim, jako satelita ZSRR. Wpływ Zachodu na sytuację w Polsce był minimalny, co miało bolesne konsekwencje. Za wał obronny przed ekspansją sowiecką przywódcy zachodni uznali Niemcy i przystąpili do ich stopniowej odbudowy. Jednym ze zwiastunów tej polityki było przemówienie amerykańskiego sekretarza stanu Jamesa Byrnesa wygłoszone w Stuttgarcie 6 września 1946 roku, w którym stwierdził, że wedle porozumień poczdamskich Odra i Nysa nie jest definitywną granicą polsko-niemiecką. W kilka tygodni później Stalin w wywiadzie dla amerykańskiej prasy określił granicę na Odrze i Nysie jako ostateczną. 126 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Przemówienie Byrnesa dostarczyło PPR i jej sprzymierzeńcom znakomitego pretekstu do wielkiej kampanii wieców i demonstracji w obronie granicy zachodniej, ale przede wszystkim do wywołania poczucia zagrożenia, poderwania sympatii do Ameryki i Zachodu oraz skompromitowania PSL. PPR starała się przekonać społeczeństwo, że zmiana systemu rządów jest równoznaczna z utratą Ziem Zachodnich, utrzymanie ścisłego sojuszu z ZSRR gwarancją ich zachowania przy Polsce. Budowano także obraz PSL jako agentury państw anglosaskich, pragnących ; oddać Niemcom Ziemie Zachodnie. Cenzura skonfiskowała protesty PSL przeciw mowie Byrnesa, nie dopuszczono też do wieców ludowców w tej sprawie. Prowadzony przez komunistów tłum zdemolował siedzibę PSL w Warszawie. Represje, dotąd wymierzone w działaczy terenowych, zaczęły uderzać w przywódców stronnictwa, których oskarżano o kontakty z podziemiem. Aresztowano między innymi członków kierownictwa PSL Stanisława Mierzwę i Kazimierza Bagińskiego oraz redaktora naczelnego „Gazety Ludowej" Zygmunta Augustyńskiego. W następnych miesiącach represje zmusiły wiele organizacji terenowych PSL do zawieszenia aktywności, faktycznego zejścia do podziemia. PPR przejęła kontrolę nad sympatyzującym dotąd z ludowcami Związkiem Nauczycielstwa Polskiego, nakłoniono także Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici" do zdystansowania się od PSL. Aresztowania, represje, zwalnianie z pracy, zmuszanie do podpisywania zobowiązań do współpracy z UB ogarnęły tysiące ludzi i miały doprowadzić do zniszczenia PSL oraz zastraszenia społeczeństwa. W toku kampanii wyborczej aresztowano 162 kandydatów na posłów i tysiące działaczy terenowych, zakaz działalności stronnictwa objął 43 organizacje powiatowe (20 procent). Rugowano sołtysów i wójtów związanych z PSL. Na 52 istniejące okręgi wyborcze listy PSL zostały unieważnione w 10, w tym w województwach, gdzie wpływy PSL były wyjątkowo silne - w krakowskim, kieleckim, poznańskim. Pół miliona obywateli pozbawiono prawa głosu pod fałszywym zwykle zarzutem współpracy z Niemcami w czasie wojny lub z powojennym podziemiem. Systematycznie niszczono materiały wyborcze PSL, zdzierano plakaty, konfiskowano ulotki, utrudniano do maksimum kolportaż i tak niezwykle ostro cenzurowanej prasy. Udział w zbieraniu podpisów i rejestracji list wyborczych był połączony z dużym ryzykiem osobistym, łącznie z zagrożeniem życia. Wielu działaczy PSL pobito, a nawet zamordowano. Do akcji przedwyborczej skierowano „grupy ochronno-propagandowe", składające się z oddziałów KBW, UB, milicji i wojska, które miały wyniszczyć podziemie, a przy okazji PSL. Przyjęta przez KRN ordynacja wyborcza była skrajnie niedemokratyczna. Pełnomocnicy i mężowie zaufania list wyborczych musieli się legitymować świadectwami wydawanymi przez starostów, a de facto przez UB (otrzymało je tylko 435 członków PSL na ponad 5000 zgłoszonych). Wskutek dalszych utrudnień w dniu głosowania w ponad 5000 lokali wyborczych zasiadło tylko około 300 ludowców, przy DEMOKRACJA LUDOWA 127 zym większość usunięto przed otworzeniem urn. Komisje wyborcze były wyłania-Le przez rady narodowe, gdzie przewagę mieli członkowie PPR i partii wobec niej ojuszniczych, toteż peeselowców do tych komisji nie wybierano. Kampania wybor-za była połączona z wielką akcją werbowania współpracowników bezpieki - pozy-kano w ten sposób 6000 sołtysów, ponad 1000 wójtów, ponad 300 księży oraz 81 andydatów na posłów (spośród nich wybrano 49). Mikołajczyk próbował skłonić rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii ako sygnatariuszy postanowień jałtańskich, aby ich przedstawiciele roztoczyli kon-rolę nad wyborami. W styczniu 1947 roku, tuż przed terminem głosowania, rządy tmerykański i brytyjski złożyły odpowiednie noty w Warszawie i w Moskwie, któ-e zostały uznane za mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski i odrzucone. Głosowanie przeprowadzone 19 stycznia 1947 roku było finałem ogromnej campanii zastraszania za pomocą represji i niezwykle agresywnej propagandy, ła-nania prawa i charakterów ludzi. Oddanie głosu na PSL było połączone z ryzy- 36. Propaganda antypeeselowska przed wyborami 128 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kiem, niełatwo było korzystać z zasady tajności, dla licznych grup urządzano głosowania jawne, manifestacyjne. W czasie obliczania wyników dokonywano masowych fałszerstw - dosypywano głosy, wymieniano urny, fałszowano protokoły. Według oficjalnych komunikatów blok stronnictw demokratycznych otrzymał 80 procent głosów, PSL 10 procent, resztę SP i współpracujący z PPR secesjoniści z PSL. Protest wyborczy zgłoszony przez PSL pozostał bez echa. Klęskę Mikołajczyka uznali także zachodni alianci i sygnatariusze Jałty, którzy ograniczyli się do papierowych protestów. Podziemie Głównym bohaterem równoległego nurtu walki politycznej w Polsce było podziemie. Po powstaniu warszawskim zarówno Armia Krajowa, jak konspiracja cywilna przechodziły głęboki kryzys, wynikający z rozproszenia ludzi, zerwania się wielu ogniw łączności oraz podważenia zaufania i wiary w słuszność decyzji władz Polski Podziemnej i rządu w Londynie. Rozwiązanie AK przez generała Okulickiego (19 stycznia 1945) było zamknięciem etapu szerokiej aktywności i próbą ochronienia żołnierzy przed aresztowaniami pod zarzutem prowadzenia działalności konspiracyjnej na zapleczu frontu, nie oznaczało jednak zaniechania wszelkiej aktywności. W sytuacji kiedy rozwiązanie organizacji musiało być odczuwane jako forma kapitulacji oraz wobec brutalnego zwalczania AK rozformowanie konspiracyjnego wojska było niezwykle trudne i nie mogło być całkowite. Zakładano, że sytuacja polityczna w Europie jest płynna i podziemne wojsko może być jeszcze potrzebne. Miała więc pozostać sieć szkieletowa wraz z systemem łączności, komórkami informacji i propagandy, wywiadem 37. Fałszywa kenkarta Leopolda Okulickiego DEMOKRACJA LUDOWA 129 kontrwywiadem oraz grupami samoobrony. W instrukcjach płynących z Londy-iu rząd wzywał do rozwiązania oddziałów partyzanckich i zaprzestania działań bo-Dwych poza konieczną samoobroną. Akceptował podejmowanie pracy zawodowej f oficjalnych instytucjach, jeśli nie była ona skierowana przeciw niepodległości iaju lub przeciw społeczeństwu (oznaczało to zwłaszcza zakaz pracy w aparacie epresji i propagandy). W podobnym duchu oddziaływali na podwładnych przy-ródcy podziemia. Wielu żołnierzy AK nie uważało się jednak za zwolnionych : przysięgi i pragnęli nadal czynnie walczyć o wolność Polski, którą - jak często >ceniano - ZSRR ma zamiar wchłonąć jako kolejną republikę. W oczy kłuł plakat rAK - zapluty karzeł reakcji" i zgodna z nim propaganda lubelskiego aparatu wła-Izy, zrównująca AK z faszyzmem. Obozy NKWD pełne były aresztowanych żołnie-zy podziemia, których następnie wywożono do Rosji. Kierowanie podziemiem odbywało się w warunkach bezustannych aresztowań rwania się łączności, co sprzyjało podejmowaniu samodzielnych decyzji na szczeblu okręgów, często obwodów, a nieraz poszczególnych oddziałów. Po aresztowaniu ?rzez NKWD generała Okulickiego (27 marca 1945) nad znacznym chaosem pró-jował zapanować pułkownik Jan Rzepecki, który stanął na czele Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. Przyszło mu się zmagać głównie z problemem szybkiego narastania wraz z wiosną oddziałów partyzanckich, składających się z dawnych żołnierzy AK, ale także dezerterów z ludowego wojska i młodzieży uchylającej się od poboru do „lubelskiej" armii. Apele Rzepeckiego i wspierającego go p.o. delegata Rządu na Kraj Stefana Korbońskiego, by nie tworzyć oddziałów leśnych i nie prowadzić czynnej walki, gdyż nie ma na tej drodze szans zwycięstwa, miały niewielką skuteczność. Rzepecki nie był w stanie zaproponować alternatywnej i zrozumiałej dla żołnierzy drogi walki o Polskę ani nie mógł zapewnić bezpieczeństwa tym, którzy byli tropieni przez NKWD i UB. Kryzys w AK umożliwił wyodrębnienie się jesienią 1944 roku dawniej włączonych do AK formacji zbrojnych związanych ze Stronnictwem Narodowym. W ten sposób powstało Narodowe Zjednoczenie Wojskowe składające się głównie z byłych żołnierzy NSZ. Inna część NSZ, kierowana przez działaczy przedwojennego ONR-ABC, nigdy nie podporządkowała się AK i nie rezygnowała z hasła ustanowienia monopartyj-nych rządów „elity narodowej". Od 1943 roku oddziały NSZ systematycznie atakowały komunistycznych partyzantów, których określały jako forpocztę Związku Sowieckiego, najgroźniejszego wroga niepodległości Polski. Równocześnie akcje an-tyniemieckie ograniczono do minimum. Pod koniec 1944 roku oenerowski NSZ -po zapewnieniu sobie neutralności Niemców - postanowił wyprowadzić na Zachód około tysiąca żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, działającej na Kielecczyźnie. W styczniu 1945 roku Brygada, posuwając się na niemieckim zapleczu frontu, ewakuowała się przez Śląsk do Czech. W kraju pozostała część oddziałów NSZ 130 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 i krajowa komenda, dla której ośrodkiem zwierzchnim stało się „centrum" organizacji ulokowane w Regensburgu. Zarówno poakowskie, jak „narodowe" podziemie zbrojne próbowało utrudniać budowanie ogniw nowej władzy w terenie, zastraszać aktywistów PPR, zabijać współpracowników i funkcjonariuszy UB. Używając języka z czasów okupacji niemieckiej, prowadziło walkę z kolaborantami. O akcjach i wyrokach śmierci decydowali jednak przeważnie dowódcy oddziałów, zdarzały się zbrodnie dokonywane na niewinnych ludziach lub stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Najczęściej podejmowanymi większymi akcjami były jednak próby odbijania aresztowanych, niekiedy bardzo skuteczne, na przykład zdobycie więzienia w Puławach (24 kwietnia), rozbicie obozu NKWD w Rembertowie (20/21 maja), więzienia w Kielcach (4/5 sierpnia) i w Radomiu (9 września). Wiosną 1945 roku oddziały leśne usunęły władze komunistyczne z wielu gmin, a nawet powiatów Białostocczyzny, Podlasia i Lubelszczyzny. Odpowiedzią była brutalna pacyfikacja przeprowadzona przez jednostki NKWD i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także cztery dywizje ludowego Wojska Polskiego. Do lata 1945 roku w podziemiu pozostawały wszystkie stronnictwa skupione wokół Rady Jedności Narodowej i Delegatury Rządu na Kraj. Po utworzeniu TRJN i powrocie Mikołajczyka Rada Jedności Narodowej uchwaliła 1 lipca „Testament Polski Walczącej" i rozwiązała się. Swoją działalność zakończyła również Delega- 38. fan Rzepecki DEMOKRACJA LUDOWA 131 tura Rządu na Kraj. Ludowcy ujawnili się i przystąpili do tworzenia PSL. Zaprzestała pracy podziemnej PPS-WRN. Próbę legalizacji podjęło Stronnictwo Pracy. Jedynie Stronnictwo Narodowe nie miało widoków na uzyskanie legalnego statusu i kontynuowało działalność konspiracyjną. 2 sierpnia Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej uchwalił dekret o amnestii dla członków organizacji podziemnych. Powołano komisje likwidacyjne, w których obok ujawnionych oficerów AK zasiedli funkcjonariusze UB. Ujawniło się 30 000 żołnierzy AK, czyli około 10 procent stanów z 1944 roku. Podobnej wielkości odsetek żołnierzy wojennej konspiracji próbował nadal prowadzić działalność podziemną. Większość wolała nie ujawniać swej przeszłości w obawie przed możliwymi represjami, ale też nie zamierzała dalej konspirować. Wielu ludzi, którzy nie wierzyli w żadne „amnestie" i „odwilże", przez dziesięciolecia będzie skrywać swój udział w pracach okupacyjnego podziemia. Oficerowie, którzy w 1945 roku kierowali Delegaturą Sił Zbrojnych na Kraj, liczyli na sukces walki podjętej przez PSL i zmierzali do zakończenia walki zbrojnej. Działalność podziemna miała polegać głównie na wspieraniu propagandowym i informacyjnym legalnej opozycji. W miejsce rozwiązanej na początku sierpnia Delegatury Sił Zbrojnych 2 września powołali do życia Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość" (WiN) z pułkownikiem Janem Rzepeckim jako prezesem. Miała to być skupiająca byłych członków AK organizacja konspiracyjna, prowadząca działał- 39. Oddział partyzancki 132 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ność polityczną, informacyjną i propagandową na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i wolności wewnętrznej. Akcje zbrojne zamierzano ograniczyć do minimum, głównie do samoobrony i uwalniania więzionych żołnierzy AK. Strategia umiaru Rzepeckiego i jego współpracowników była przez radykalną część podziemia odrzucana jako rezygnacja z ideałów niepodległościowych. Część lokalnych dowódców AK nie podporządkowała się kierownictwu WiN i prowadziła samodzielną akcję, także zbrojną. Wśród takich organizacji wyróżniały się między innymi Konspiracyjne Wojsko Polskie i Wielkopolska Samodzielna Grupa Operacyjna „Warta", przeniesiony do kraju Okręg Wileński AK, oraz grupy Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK). Aresztowanie 5 listopada 1945 roku Rzepeckiego, a następnie jego najbliższych współpracowników, rozbiło kierownictwo WiN. Przekonany przez UB, że organizacja jest rozpracowana, a sytuacja konspiratorów beznadziejna, Rzepecki ujawnił wielu ludzi. UB przejęło drukarnie, pieniądze, szyfry. Zdziesiątkowana organizacja jednak trwała. Nowy zarząd, czyli II Komendę, odbudował pułkownik Franciszek Niepokólczycki i kierował nią do aresztowania w październiku 1946 roku. Działalność liczącego kilkadziesiąt tysięcy członków WiN skupiała się głównie na akcji wywiadowczej, obejmującej życie polityczne, gospodarcze, społeczne, stosunki w wojsku i UB oraz na wydawaniu pism podziemnych i ulotek. Starano się dostarczać społeczeństwu oceny sytuacji kraju i wskazówek postępowania, podtrzymywano postawę niepodległościową. Komenda starała się ograniczyć aktywność zbrojną do minimum, ale znaczna część okręgów ignorowała napływające z „centrali" instrukcje. Oficerom z „góry" niełatwo było uzyskać posłuch u dowódców kierujących licznymi i bezwzględnie im oddanymi oddziałami. Niechętnie przyjmowali rozkazy nakazujące ich rozformowanie i zaprzestanie działań zbrojnych. Idea konspiracji cywilnej słabo trafiała do przekonania żołnierzom przywykłym do walki zbrojnej. Wychowani w patriotycznym duchu chcieli nadal bić się o niepodległość z wrogami Polski, teraz - po odejściu Niemców - Rosjanami i ich „pomocnikami". Na Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie, w Białostockiem, a także w Kieleckiem, Krakowskiem i na Mazowszu znaczna aktywność oddziałów leśnych w ogromnym stopniu paraliżowała struktury władzy „ludowej" w terenie. Niektóre oddziały okresowo liczyły nawet kilkuset żołnierzy, na przykład zgrupowania Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki", Hieronima Dekutowskiego „Zapory", Władysława Łukasiuka „Młota", Józefa Kurasia „Ognia". Przetrwanie oddziału, a także często komórek konspiracji cywilnej wymagało likwidacji agentów UB, donosicieli, zastraszenia lokalnych aktywistów PPR, często do głosu dochodziła chęć odwetu, zdarzały się zbrodnie okrutne. Partyzanci otrzymywali żywność w zaprzyjaźnionych wsiach, tam też odpoczywali i leczyli rannych. Brak środków finansowych zmuszał do napadów na lokalne kasy lub do przymusowych rekwizycji. Prócz oddziałów, które formalnie podporządkowane były WiN czy innym organi- DEMOKRACJA LUDOWA 133 zacjom podziemnym, powstawały także oddziały złożone z ludzi, którzy po prostu chronili się w lasach przed represjami. Zjawiskiem rozpowszechnionym, choć mało zbadanym, był bandytyzm, grupy dokonujące pospolitych rabunków. Nieraz partyzanci bronili ludności przed bandytami, zdarzało się jednak, że oddziały leśne przeistaczały się w grupy bandyckie. W podziemiu alternatywę dla WiN tworzyło Stronnictwo Narodowe i podległe mu Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Różnice dotyczyły stosunku do Mikołaj-czyka, którego narodowcy podejrzewali o skłonność do kapitulacji, oraz sfery ideologii - demokratycznej, zwłaszcza w wypadku „góry" WiN, i nacjonalistycznej, gdy chodzi o SN i NZW Według własnych szacunków NZW (w terenie często określany jako NSZ) liczył na początku 1946 roku około 30 000 członków, w tym kilka tysięcy w oddziałach zbrojnych. Wiosną 1946 roku członkowie komendy NZW zostali aresztowani, co przyczyniło się do większej jeszcze niż w WiN autonomii okręgów wobec „centrali". W konspiracji działały także właściwe Narodowe Siły Zbrojne, kierowane przez działaczy dawnego ONR-ABC (Stanisław Kasznica). Stabilizowanie się sytuacji w Europie i reżimu w Polsce podważało nadzieje na sukces walki podziemnej. Spodziewana wojna nie nadchodziła, władza PPR i jej aparatu okrzepła, a sfałszowanie referendum 30 czerwca 1946 roku dowodziło, że nikną również nadzieje na zmianę sytuacji w wyniku wyborów. Podziemie słabło w wyniku ujawnień poszczególnych jego ogniw, ale przede wszystkim wskutek 40. Aresztowanie 134 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 aresztowań i akcji pacyfikacyjnych podejmowanych przez UB, KBW i regularne wojsko. W 1946 roku aresztowano z powodów politycznych co najmniej 35 000 osób, zabito w walce około 10 000 (przy stratach funkcjonariuszy UB, PPR i innych formacji władzy ludowej obliczanych na 4000-5000), sądy wojskowe w latach 1945-1947 skazały 17 000 osób, w tym 2500 na karę śmierci. Około 10 000 zamordowano bez sądu. W okresie bezpośrednio poprzedzającym wybory aresztowano kierownictwo podziemnego Stronnictwa Narodowego, III Komendę WiN z pułkownikiem Wincentym Kwiecińskim na czele i członków Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Polski Podziemnej, nieco później przywódców NSZ. W styczniu rozpoczął się szeroko nagłaśniany przez prasę i radio proces I Komendy WiN, podczas którego pułkownik Rzepecki oskarżał rząd w Londynie i podziemie, dowodząc, że wszelki opór jest bezsensowny i szkodliwy. Po wyborach Sejm uchwalił amnestię, która miała doprowadzić do likwidacji podziemia. „Gestem" władz było uwolnienie z więzień ponad 5800 więźniów politycznych oraz złagodzenie kar 1600 innym. Na skorzystanie z amnestii i ujawnienie decydowała się większość zaangażowanych w konspirację. Po klęsce PSL nie było szans na zwycięstwo, perspektywa doczekania uwolnienia Polski przez mocarstwa zachodnie była odległa i niepewna, a wielu konspiratorów zmęczonych wieloletnią i coraz bardziej beznadziejną, wyniszczającą walką. Poddanie się amne- 41. Proces Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Polski Podziemnej w grudniu 1947. W pierwszym rzędzie Wincenty Kwieciński, Włodzimierz Marszewski (skazany na karę śmierci), Wacław Lipiński (skazany na dożywocie, zamordowany); w drugim rzędzie Adam Obarski, Halina Sosnowska, Stanisław Sędziak. DEMOKRACJA LUDOWA 135 stii było kapitulacją wymuszoną przez miażdżącą przewagę nieprzyjaciela. Według danych UB ujawniło się blisko 60 000 ludzi (prawie połowa w Lubelskiem i Białostockiem). Część dowódców, którzy nie decydowali się na ujawnienie przed UB, rozwiązywała oddziały i podejmowała decyzję o ukrywaniu się lub szukaniu możliwości ucieczki na Zachód. Tylko nieliczni zamierzali kontynuować walkę zbrojną, która kończyła się śmiercią w starciach z oddziałami UB lub aresztowaniem i karą śmierci lub wieloletniego więzienia. Resztki sieci konspiracyjnej WiN starał się skupić pułkownik Łukasz Ciepliń-ski, kierujący dotychczas obszarem południowym. Działalność polegała na akcji propagandowej oraz zbieraniu i przekazywaniu na Zachód informacji o sytuacji w kraju, także wywiadowczych. Organizacja liczyła w 1947 roku kilkuset ludzi, nie prowadziła akcji zbrojnych i nie miała kontaktów z istniejącymi jeszcze oddziałami leśnymi. Miała natomiast partnera na Zachodzie, którym była istniejąca od 1946 roku Delegatura Zagraniczna WiN. W listopadzie i grudniu 1947 roku UB rozbiło IV Zarząd WiN. Ciepliński i jego współpracownicy znaleźli się w więzieniu, a w 1951 roku, po parodii procesu sądowego, zostali zamordowani. Na tym kończyła się historia zorganizowanego podziemia, mającego szersze kontakty. Nieliczne oddziały zbrojne przetrwały na niektórych terenach nawet do początku lat pięćdziesiątych. Bardziej powszechną formą konspiracji były niewielkie grupy, przeważnie młodzieżowe, które próbowały rozpowszechniać ulotki i niszczyć symbole reżimu (dekoracje, flagi, portrety). Grupy takie rzadko działały dłużej niż kilka miesięcy, a ich istnieniu kładły kres aresztowania. Oblicza się, że przez konspirację młodzieżową przeszło w latach 1947-1955 kilkadziesiąt tysięcy osób. Przesiedlenia, deportacje, migracje Pierwsze lata powojenne były okresem największych w historii Polski ruchów ludności. Kilka milionów osób zostało usuniętych z terytorium nowej Polski, kilka milionów przybyło z zachodu i ze wschodu. Ogromne przemieszczenia dokonywały się w obrębie granic państwa. Opuszczenie przez Niemców ziem przyłączonych do Polski odbywało się etapami. Około 5 milionów zostało ewakuowanych lub uciekło „na własną rękę" zimą 1944/1945 przed nadejściem frontu. Następnie setki tysięcy Niemców NKWD zamknęła w swoich obozach, po czym część wywieziono do ZSRR, część pozostała na miejscu, a kontrolę nad nimi przejmowało UB. Warunki przetrzymywania i traktowania więźniów były takie, że uzasadniają twierdzenia o dokonującym się w nich zbiorowym odwecie na przeciętnych Niemcach za zbrodnie i upokorzenia lat okupacji. Ponurą sławę zdobyły zwłaszcza obozy w Świętochłowicach, Łambi-nowicach, Jaworznie i Potulicach. Często tragiczne warunki stwarzano Niemcom pozostającym poza obozami, tak że wysiedlenie za Odrę wielu z nich uznało 136 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w końcu za wybawienie. W myśl decyzji Sojuszniczej Komisji Kontroli z Polski miało być wysiedlonych 3,5 miliona Niemców. Do 1947 roku terytorium państwa opuściło około 3 milionów, przy czym 60 procent skierowano do radzieckiej strefy okupacyjnej, pozostałych do strefy brytyjskiej. W latach następnych opuściło Polskę jeszcze kilkaset tysięcy Niemców. Wysiedleniu podlegali także obywatele polscy, którzy podpisali pierwszą lub drugą grupę volkslisty, jeśli nie decydowali się zabiegać o rehabilitację na drodze sądowej. Tym, którzy podpisali trzecią i czwartą grupę, przywracano prawa obywatelskie po złożeniu deklaracji wierności wobec narodu i państwa. Akcji wysiedleńczej towarzyszyła weryfikacja narodowościowa, obejmująca głównie ludność autochtoniczną Śląska oraz Mazur i Warmii. W Polsce mieli pozostać ci, którzy zadeklarowali się jako Polacy i nie formułowano wobec nich oskarżeń o działalność antypolską lub nazistowską. Uznanie polskości Ślązaków i Mazurów było ważnym argumentem potwierdzającym prawa Polski do tych ziem, celem władz było więc możliwie powszechne uzyskanie stosownych deklaracji. Do końca 1948 roku pozytywnie zweryfikowano ponad milion osób. Ubocznym skutkiem tych procedur było ograniczenie do minimum odrębności kulturowej autochtonów. Szczególnie dramatyczna sytuacja istniała na Mazurach, które najpierw przeżyły niezwykle brutalną okupację radziecką, a następnie z racji małej gęstości zaludnienia stały się terenem osiedlenia repatriantów z Wileńszczyzny i Wołynia oraz przybyszów z Polski centralnej, wreszcie ponad 50 000 Ukraińców przesiedlonych w czasie akcji „Wisła". W rezultacie już w pierwszych latach powojennych nastąpiło ogromne 42. Wysiedlenie DEMOKRACJA LUDOWA 137 przemieszanie ludności, przy czym Mazurzy byli spychani na margines i często atakowani jako Niemcy, czemu towarzyszyły liczne grabieże, wywłaszczenia domów, gospodarstw, warsztatów. Powstawały też problemy z przejmowaniem ewangelickich świątyń przez katolickich przybyszów oraz spory o język i liturgię ewangelickich nabożeństw. Wytyczeniu granicy polsko-radzieckiej towarzyszyło całkowite zerwanie więzi i kontaktów między nową Polską a jej dawnymi ziemiami wschodnimi. Potwierdzona formalnym układem międzypaństwowym z 16 sierpnia 1945 roku nowa granica była niezwykle szczelna, a wszelkie kontakty między ludźmi mieszkającymi po jej obu stronach przecięte. Jeszcze wiele lat potem obywatelom polskim łatwiej będzie pojechać do Kijowa niż do Lwowa, do Leningradu niż do Wilna. Izolacji służyła również wymiana ludności dokonana w latach 1944-1949, która miała zmienić mapę etnograficzną pogranicza. Umowę z republikami radzieckimi o wymianie ludności PKWN podpisał już we wrześniu 1944 roku. Na tej podstawie do Polski mieli być repatriowani Polacy i Żydzi, którzy wyrażą takie pragnienie, a we wrześniu 1939 roku posiadali obywatelstwo polskie, z Polski natomiast do odpowiednich republik radzieckich mieli być przesiedleni Białorusini, Litwini i Ukraińcy. Do końca 1946 roku wyjechało 36 000 Białorusinów (28 procent szacowanej liczby tej mniejszości). Większość pozostała w swoich tradycyjnych miejscach zamieszkania, głównie na Białostocczyźnie. Mniejszość litewska, licząca około 10 000 i mieszkająca na ziemi suwalskiej, w zasadzie nie została dotknięta akcją wymiany ludności. Przymus wysiedlenia zastosowano natomiast wobec Ukraińców, a towarzyszyły mu liczne naciski, akty terroru i pacyfikacje. Do połowy 1946 roku wysiedlono na Ukrainę radziecką około 480 000 osób. W tym czasie stosunkowo liczne i dobrze zorganizowane podziemie ukraińskie próbowało utrudniać akcję wysiedleńczą, atakowało oddziały wojska i UB, niszczyło łączność, brało też odwet na polskiej ludności cywilnej, paląc niektóre wsie i zabijając ich mieszkańców. Uczestnikiem tego konfliktu było również polskie podziemie. Partyzanci AK na niektórych terenach walczyli z Ukraińcami, na innych zawierali porozumienia. Dochodziło też do akcji odwetowych za zbrodnie dokonane na Kresach. Symbolem stało się wymordowanie ponad 360 mieszkańców ukraińskiej wsi Pawłokoma w Przemyskiem przez oddział AK (marzec 1945) oraz blisko 200 mieszkańców Wierzchowin w Lubelskiem przez oddział NSZ (6 czerwca 1945). Bilans walk polsko-ukraińskich jest nadal niepełny - oblicza się, że w latach 1945-1947 zginęło około 460 Polaków spośród cywilów, około 600 funkcjonariuszy aparatu władzy i około 1000 żołnierzy, straty ukraińskie wynosiły około 4000 zabitych, w tym większość ludności cywilnej. Po zakończeniu akcji przesiedleńczej pozostało w Polsce, głównie w okolicach Przemyśla, na Podkarpaciu i w Bieszczadach, około 200 000 Ukraińców. Od lata 138 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 1946 roku krystalizowała się koncepcja wysiedlenia tej ludności na Ziemie Zachodnie. Pretekstem, który uruchomił całą akcję, była śmierć wiceministra obrony generała Karola Świerczewskiego podczas potyczki z oddziałem UPA (28 marca 1947). Prowadzona przez wojsko polskie od kwietnia do września 1947 roku akcja „Wisła" - wysiedlania około 140 000 Ukraińców - miała zniszczyć naturalne możliwości oparcia dla UPA, ale zmierzała także do zupełnego rozbicia tej mniejszości, jej rozproszenia i poddania stopniowej polonizacji. Ukraińców osiedlano w małych grupach w województwach olsztyńskim, szczecińskim, gdańskim, wrocławskim i poznańskim. Blisko 4000 osób należących do inteligencji lub podejrzewanych o związki z UPA zamknięto w obozie w Jaworznie. Równolegle przesiedlali się na nowy obszar państwa Polacy z ziem wcielonych do ZSRR. Do końca 1946 roku z terenów, które weszły w skład radzieckiej Ukrainy, przybyło blisko 800 000 Polaków, z Białorusi 274 000, z Litwy 197 000. Nie wszyscy Polacy zdecydowali się na repatriację, część postanowiła trwać na miejscu w nadziei, że sytuacja może się jeszcze odmienić, część nie chciała porzucić swojej małej ojczyzny, części - zwłaszcza ludności rolniczej - miejscowe władze nie chciały zezwolić na wyjazd. Najwięcej Polaków - około 600 000 - pozostało na Białorusi, około 200 000 na Wileńszczyźnie. Repatriantów kierowano z reguły na Ziemie Zachodnie. Chociaż wśród ponad 1,2 miliona przybyszów z dawnych Kresów 60 procent stanowiła ludność wiejska, to jednak znaczna jej część osiadła w miastach. Inną kategorią byli repatrianci, którzy wracali z głębi Związku Radzieckiego. Na podstawie odpowiedniej umowy zawartej w lipcu 1945 roku z władzami ZSRR do 1949 roku powróciło 266 000 osób, w tym kilkadziesiąt tysięcy deportowanych po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1944/1945 roku. Z różnych przyczyn nie wszyscy mogli skorzystać z możliwości repatriacji. Znaczne grupy Polaków pozostały zwłaszcza w Kazachstanie. W 1950 roku mieszkało w ZSRR do 1,5 miliona Polaków. Duży procent repatriantów z ZSRR stanowili Żydzi. Według prowadzonej przez organizacje żydowskie rejestracji ocalonych około 15 000 przeżyło obozy niemieckie, około 20 000 przetrwało okupację w ukryciu, około 13 000 służyło w wojsku, ponad 140 000 wróciło z ZSRR. Wiosną 1946 roku było w Polsce około 240 000 Żydów, w połowie 1947 roku 110 000. Zmniejszanie się tej liczby było skutkiem emigracji, która w pierwszych powojennych latach objęła ponad 140 000 osób narodowości żydowskiej. Żydzi emigrowali z Polski, gdyż nie chcieli żyć „na cmentarzu", bez rodzin, bez dawnej społeczności, która dawała oparcie. Ich mieszkania były często zasiedlone przez nowych gospodarzy, którzy nie mieli zamiaru się wyprowadzać. Wielu Żydów miało do Polaków pretensję za obojętność wobec ich losu w czasie wojny, pretensję tym silniejszą, że również teraz spotykali się z przejawami antysemityzmu. Oficjalne organizacje żydowskie oskarżały o antysemityzm AK, powojenne podziemie, legalną opozycję, rząd w Londynie i deklarowały DEMOKRACJA LUDOWA 139 poparcie dla władz. Wśród Polaków niechęć do Żydów, narastająca szczególnie w latach trzydziestych, podczas wojny wytłumiona obrazami holocaustu, po wojnie znów wzrosła. Karmiła się prawdziwymi i zmyślonymi wiadomościami o ich wielkiej roli w komunistycznym aparacie władzy, zwłaszcza w UB, które znakomicie pasowały do popularnego stereotypu „żydokomuny". Wrogość do „Żydów z bezpieki" łatwo przekładała się na wrogość wobec wszelkich Żydów. Nie bez znaczenia w mniejszych miastach była też obawa przed upomnieniem się ocalonych o ich przedwojenne domy, mieszkania, warsztaty, od kilku lat już użytkowane przez nowych właścicieli. Dochodziło do aktów czynnej napaści i zbrodni dokonywanych przez niektóre oddziały podziemia lub nawet pogromów, jak w sierpniu 1945 roku w Krakowie, a zwłaszcza w Kielcach, gdzie 4 lipca 1946 roku tłum dokonał rzezi 42 ocalonych z holocaustu Żydów, przy biernej postawie wojska, milicji i miejscowego UB. Podłoże tej bezprecedensowej w powojennej Europie zbrodni nie zostało w pełni wyjaśnione do dziś. Plotka o zamordowaniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca „na macę" mogła powstać spontanicznie wśród antysemitów, mogła też być pierwszym ogniwem prowokacji. Ważniejsze, że plotka zaczęła żyć i organizować wyobraźnię szerokiego tłumu, który - mimo braku dowodów zbrodni - dokonał krwawej masakry. Mord kielecki ukazywał potencjał gwałtownego antysemityzmu, tkwiącego w pewnych grupach polskiego społeczeństwa. Bezpośredni uczestnicy zbrodni kieleckiej zostali szybko osądzeni i skazani, nie wyjaśniono jednak przyczyn bierności miejscowych sił porządkowych i źródeł pochodzenia plotki. Te fakty walnie przyczyniły się do podejmowania przez ocalonych decyzji o emigracji. Na jej podjęcie wpływała również agitacja organizacji syjonistycznych, które zachęcały do osiedlania się w Palestynie, gdzie przygotowywano się do utworzenia Państwa Izrael. Na terenie trzech zachodnich stref okupacyjnych Niemiec i Austrii w połowie 1945 roku przebywało około miliona, w strefie radzieckiej 700 000-750 000 Polaków. Większość stanowili wywiezieni na roboty do Rzeszy, około 500 000 byli więźniowie obozów koncentracyjnych i jenieckich, a także różne grupy uchodźców. Do połowy 1947 roku z zachodnich stref Niemiec i z Austrii powróciło ponad 800 000 osób, ze strefy radzieckiej niemal wszyscy. W zachodnich strefach okupacyjnych, gdzie Polacy mieli możliwość zorganizowania się i rozwijania znacznej aktywności, istniał problem wyboru - wracać do zdominowanej przez komunistów Polski czy starać się pozostać poza zasięgiem władzy sowieckiej. Ogromna większość zdecydowała się na powrót, do czego też nakłaniały, nieraz bardzo stanowczo, władze alianckie. Ci, którzy wybrali emigrację, stopniowo korzystali z możliwości wyjazdu głównie do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii i innych krajów, niektórym udało się osiedlić w Wielkiej Brytanii. Na terenie Republiki Federalnej Niemiec pozostało około 100 000 Polaków. 140 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Mniejsze skupiska wojennych uchodźców znajdowały się w wielu krajach. Po wojnie powrócili niemal wszyscy, którzy znaleźli się w Rumunii, na Węgrzech oraz w innych państwach zdominowanych przez ZSRR. W państwach zajętych przez armie zachodnich aliantów istniała możliwość wyboru: powrót lub pozostanie na obczyźnie. Dotyczyło to również przedwojennych emigrantów we Francji, spośród których repatriowało się do Polski około 70 000. Pozostało we Francji około 300 000 Polaków, których większość stopniowo się naturalizowała. Wedle zamierzeń władz w Warszawie repatriacja miała również objąć Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie, które w lipcu 1945 roku osiągnęły stan 228 000 żołnierzy. Demobilizacja następowała w 1946 roku, przy czym polskie władze emigracyjne pragnęły zachować wojsko na Zachodzie możliwie jak najdłużej i próbowały przeciwdziałać akcji na rzecz powrotu do „okupowanej przez Sowiety Polski". Brytyjczycy ulegali do pewnego stopnia naciskom Warszawy na przyspieszenie demobilizacji, ale w sprawie repatriacji zdecydowali się respektować wolę bezpośrednio zainteresowanych. Ci, którzy odmawiali powrotu, mogli wstępować do utworzonego w czerwcu 1946 roku Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, gdzie między innymi uczyli się języka angielskiego i odbywali kursy przysposobienia zawodowego. Do Wielkiej Brytanii przetransportowano 2. Korpus z Włoch i Brygadę Pancerną z Niemiec. Ostatecznie do Polski repatriowało się 105 000 żołnierzy i oficerów. Większość, w tym ponad 90 procent żołnierzy 2. Korpusu, postanowiła pozostać na Zachodzie. Spośród generałów 106 pozostało na emigracji, 20 wróciło do kraju. Stanowisko władz w Warszawie wobec problemu repatriacji wojska polskiego z Zachodu było pełne dwuznaczności. Zamierzano sprowadzić do kraju zwykłych żołnierzy, natomiast w oficerach widziano zagrożenie polityczne. Dowódcy PSZ, w tym zwłaszcza generał Anders i generał Bór-Komorowski byli przez propagandę obozu lubelskiego kreowani na przywódców „reakcji". Istotnie, większość dowódców, ale także zwykłych żołnierzy uważała władze w Warszawie za reżim okupacyjny, narzucony przez Moskwę, nie godziła się z decyzjami jałtańskimi, odmawiała uznania nowej granicy polsko-sowieckiej i liczyła na wielką zmianę w wyniku wojny między ZSRR i Zachodem. Do chwili wybuchu takiej wojny starano się utrzymać żołnierzy w pogotowiu, najpierw w regularnych jednostkach, następnie w PKPR. We wrześniu 1946 roku rząd warszawski pozbawił obywatelstwa polskiego 6 generałów, w tym Andersa, Kopańskiego i Mączka oraz około 70 wyższych oficerów PSZ. Decyzję pozostania na Zachodzie, poza zasięgiem władzy sowieckiej, podjęło około pół miliona Polaków. Znaczna część uczyniła tak z pobudek politycznych, nie chcąc poddać się władzy komunistycznej oraz nie godząc się na utratę Wilna i Lwowa. Ośrodkiem aktywności emigracji politycznej była zwłaszcza Wielka Brytania, gdzie znajdował się prezydent, rząd, przywódcy stronnictw, większość elit DEMOKRACJA LUDOWA 141 intelektualnych oraz żołnierzy zdemobilizowanych Polskich Sił Zbrojnych. W 1950 roku w Wielkiej Brytanii przebywało około 150 000 Polaków. Silne ośrodki nowej emigracji polskiej istniały we Francji, a także za oceanem - w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Ogromne przemieszczenia ludności odbywały się także w obrębie kraju. W latach 1945-1946 na nowych ziemiach zachodnich i północnych osiedliło się około 2 milionów osób. W 1950 roku mieszkało tam już blisko 6 milionów ludzi, w tym z górą milion autochtonów, ponad półtora miliona repatriantów z ZSRR i 3 miliony pochodzących z pozostałych ziem Polski. Przesiedlenie na Ziemie Zachodnie łączyło się często z awansem materialnym i zawodowym. „Pionierzy" zasiedlali domy i mieszkania (zwykle z wyposażeniem), obejmowali dobrze urządzone gospodarstwa, zakładali sklepy, zakłady rzemieślnicze, jadłodajnie. Wielu dotychczasowych mieszkańców wsi po przesiedleniu zmieniało status zawodowy i znajdowało zatrudnienie w miastach. Nie zawsze wynikało to z ich pragnień. Na nowych ziemiach blisko połowa gruntów rolnych znajdowała się przed 1945 rokiem w rękach wielkiej własności, lecz obecnie nie parcelowano tych majątków (większość z nich stanie się w przyszłości państwowymi gospodarstwami rolnymi), brakowało również sprzętu, ziarna, zwierząt hodowlanych. Na ziemiach zachodnich i północnych sąsiadami zostawali ludzie, którzy nic o sobie nie wiedzieli. Część z nich znalazła, się tu dobrowolnie, część tęskniła do porzuconych małych ojczyzn na Kresach. Nie istniały zatem żadne więzi lokalne, struktury życia społecznego tworzyły się od podstaw i były bardzo słabe. Do głosu dochodziły natomiast różnorodne uprzedzenia, wynikające z odmiennych tradycji, bagażu kulturowego, jak również pretensji powstających w trakcie akcji osadniczej. Powodowało to ogromne trudności zorganizowania jakiejkolwiek niezależnej od władz aktywności społecznej czy politycznej. Ziemie Zachodnie były też terenem penetracji grup „przedsiębiorczych" szabrowników, którzy zwłaszcza w latach 1945-1946 wyprawiali się tam dla zdobycia porzuconych przez Niemców przedmiotów, narzędzi, sprzętów, aby zyskownie je spieniężyć. Szaber, który stanowił często zagrożenie dla stałych osiedleńców nowych ziem, tworzył znaczący element handlu bazarowego. W 1945 roku radykalnie zmienił się kształt Polski. Jej terytorium uległo zmniejszeniu z 388 000 do 312 000 km2. Z przedwojennego obszaru państwa 47 procent znalazło się w ZSRR, natomiast jedną trzecią nowego stanowiły ziemie należące przed wojną do Niemiec. W ślad za tym zmieniła się mapa etnograficzna. Za nową granicą wschodnią polskość w większym stopniu utrzymała się tylko na Wileńszczyźnie. Całe terytorium między Bugiem i Narwią a linią Odry i Nysy stało się etnicznie niemal czysto polskie. Tylko na Białostocczyźnie pozostało ponad 100 000 Białorusinów. Około 150 000 Ukraińców zostało rozproszonych w województwach północnych i zachodnich. Mniejszość niemiecka z zasady przeznaczo- 142 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 na była do wysiedlenia z Polski. Społeczności polsko-niemieckiego pogranicza (Ślą-; żacy Mazurzy, Kaszubi) zostały w znacznej mierze „wymieszane" z nowymi osadnikami, a polityka państwa zmierzała do ich szybkiej polonizacji. Zasada jednona-rodowego państwa znajdowała bowiem przedłużenie w polityce kulturalnej, oświatowej i wyznaniowej władz. Postawy i zachowania Postawy i zachowania społeczne były w pierwszych latach powojennych zróżnico-! wane. Stosunek do ZSRR był na ogół niechętny, zauważano bowiem zależność Poi- \ ski od wschodniego mocarstwa, odebranie ziem wschodnich uważano za niezawi-1 nioną krzywdę, pamiętano o 17 września, Katyniu, deportacjach na wschód, osa-? motnieniu powstania warszawskiego, a także najświeższych doświadczeniach-! aktywności NKWD, represjach przeciw AK. Strach przed ZSRR i jego żołnierzami, którzy często dopuszczali się gwałtów, szedł w parze z poczuciem cywilizacyjnej wyższości nad Rosjanami. Mimo wszystko jednak wspomnienie okrucieństw oku-pacji niemieckiej dominowało, a wrogość do Niemców i zarazem obawa przed nimi były silniejsze od niechęci do Rosjan i ZSRR. W postawach społecznych dominowała niechęć także do bliższych sąsiadów. Ukraińcom pamiętano proniemieckie zaangażowanie w czasie wojny oraz straszne zbrodnie na Kresach. W Białorusinach widziano element proradziecki. Żydów uważano za krzewicieli komunizmu i wiernych sojuszników ZSRR. Do Czechów odnoszono się z niechęcią, a dla częściowego pozyskania opinii komunistyczny rząd zaryzykował nawet w czerwcu 1945 roku zbrojny konflikt o Zaolzie. Wszystko to prowadziło do poczucia osaczenia przez wrogów. Polacy czuli się skrzywdzeni i osamotnieni, a także zdradzeni przez wojennych sojuszników. Równocześnie za dziejowe osiągnięcie uważano przesunięcie granicy nad Odrę i Nysę Łużycką. Widziano w nim rodzaj należnego Polsce odszkodowania za zbrodnie niemieckie, a także zadośćuczynienie za niezwykle bolesną utratę ziem wschodnich. Do pracy na rzecz Ziem Zachodnich udało się pozyskać wielu ludzi dalekich od komunizmu, którzy w objęciu przez Polskę ziem nad Odrą widzieli szansę przyspieszenia rozwoju ekonomicznego i cywilizacyjnego. Była wśród nich także część pracowników aparatu Delegatury Rządu i niektórzy umiarkowani działacze endeccy. Na takim podłożu rozwijały się różnorodne postawy i zachowania, od gotowości do heroicznego oporu do zupełnego konformizmu, od pełnego poświęcenia na rzecz odbudowy kraju po skrajny egoizm i chęć dorobienia się kosztem innych. W latach okupacji i powojennego chaosu wielu Polaków wykazało ponadprzecięt-ną godność, altruizm, zdolność poświęcania się dla kraju i współobywateli. Setki tysięcy, może miliony ludzi zaznaczyły swą niezwykłą aktywność przy odbudowie DEMOKRACJA LUDOWA 143 kraju, pracując honorowo przy odgruzowywaniu miast, uruchamianiu fabryk, szkół i szpitali. Niemało było jednak również takich, którzy zatracili hamulce moralne, lekceważyli wartość życia, a tym bardziej mienia drugiego człowieka. Zbrodnia, spekulacja, szaber, złodziejstwo były również rozpowszechnionym doświadczeniem tego czasu. W postawach politycznych współistniały opór i przystosowanie. Opór, prócz opisanych zjawisk politycznych, obejmował także zachowania codzienne i bardzo rozpowszechnione - przekazywane ustnie plotki, pogłoski, dowcipy, wierszyki, a także napisy na murach. Na zebraniach i wiecach padały z sali wrogie okrzyki, zadawano „prowokacyjne" pytania. Wielokrotnie dochodziło do spontanicznych manifestacji młodzieży szkolnej i studentów. Formą wyrażania sprzeciwu robotników były strajki, w których w roku 1946 uczestniczyło 340 000 osób. Ogromna większość strajków miała podłoże ekonomiczne, ale ponad 13 procent polityczne. Przejawem oporu było też oczywiście głosowanie w referendum, w wyborach czy tylko podczas wyłaniania zarządów organizacji, stowarzyszeń, związków zawodowych w sposób odmienny, niż wzywała PPR i jej sojusznicy. Równocześnie następowało zjawisko przystosowania konieczne dla życia w nowych warunkach, kończenia szkół, awansowania w miejscu pracy. Polacy uczyli się rozdzielania opinii prywatnych od wyrażanych publicznie, poruszania się w narzuconych z zewnątrz ramach zachowań, kalkulowania strat i zysków przy podejmowaniu ryzykownych moralnie decyzji. Istniejące stosunki polityczne i społeczne stwarzały możliwość awansu dla najniższej warstwy społeczeństwa - biedoty miejskiej i wiejskiej, a zwłaszcza młodzieży z tych środowisk. Rosnący aparat państwowy wchłaniał ludzi wywodzących się stamtąd, a nieraz oferował im wysokie stanowiska. Jeden ze sloganów brzmiał „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera", ale według podobnych zasad można było awansować w aparacie partyjnym, propagandowym, administracyjnym i gospodarczym. Niejednokrotnie zwracano uwagę na zaangażowanie w tworzenie systemu najbiedniejszego, często zepchniętego na margines swych środowisk, proletariatu wiejskiego i miejskiego. Istotnie, ludzie tacy mogli zyskać najwięcej, nie tylko materialnie, ale także społecznie. Część najbiedniejszych chłopów zasilała jednak również oddziały partyzanckie, przynajmniej na niektórych terenach. Uzasadnienia powojennych wyborów przynależnością klasową są niezwykle ryzykowne. Przynależność do PPR lub oficjalnej PPS była nie tylko deklaracją poparcia dla nowego systemu, ale też ważnym czynnikiem ułatwiającym awans. Liczebność tych partii może więc być miarą poparcia, które uzyskał reżim. W końcu 1946 roku PPR liczyła ponad 550 000, PPS 280 000 członków. Inną miarą poparcia systemu są autentyczne wyniki referendum z czerwca 1946 roku, gdy zgodnie z zaleceniami PPR i jej sojuszników głosowało 25 procent uprawnionych. 144 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Odbiciem dominujących w tym okresie postaw i przeżyć była literatura. Państwowa dystrybucja i cenzura uniemożliwiały podejmowanie wielu tematów, na przykład dramatu podziemia, przeżyć Polaków na wschodzie, co mocno utrwalała literatura emigracyjna. W kraju dominowała literacka refleksja nad okupacją hitlerowską i kondycją człowieka poddanego nieludzkiemu systemowi, czego wyrazem były między innymi opowiadania Tadeusza Borowskiego, „Medaliony" Zofii Nał-kowskiej i wiele innych utworów prozatorskich, poetyckich, pamiętnikarskich. Obrachunkiem z hitleryzmem był wydany w 1949 roku dramat „Niemcy" Leona Kruczkowskiego. Z doświadczeniem okupacji związany był nurt krytycznej refleksji nad Drugą Rzeczpospolitą i źródłami jej słabości. Temat ten podejmowali między innymi Zofia Nałkowska i Tadeusz Breza. Wnioski o słabości przedwojennej Polski prowadziły często do akceptacji nowej rzeczywistości, nadziei na wykorzystanie nowych szans rozwoju. Socjolog Józef Chałasiński w najsłynniejszym eseju tych lat „Społeczna genealogia inteligencji polskiej" (1946) postulował zerwanie z „inteligenckim gettem" i bliższe jej związanie z ludem. Jan Kott atakował Con-radowskie pojęcie honoru i wierności sprawom przegranym, z czym polemizowała Maria Dąbrowska. Jerzy Andrzejewski w powieści „Popiół i diament" (1948) ukazał tragiczny zmierzch, ale i anachronizm formuły „dawnego" patriotyzmu. Bogactwo literatury tego okresu jest ogromne. Prócz utworów odnoszących się wprost do losów polskich w XX wieku rozwijała się twórczość podejmująca tema- .: 7 • _-»^ 43. Kardynał Adam Stefan Sapieha DEMOKRACJA LUDOWA 145 y uniwersalne (na przykład Hanny Malewskiej „Kamienie wołać będą", Jarosława waszkiewicza „Opowiadania włoskie", „Nowa miłość"). Znaczną poczytnością :ieszył się „Bolesław Chrobry" Antoniego Gołubiewa, zarazem przypomnienie eolskich korzeni na Ziemiach Zachodnich oraz związków między polską państwowością i chrześcijaństwem. Depozytariuszem tradycyjnych wartości był przede wszystkim Kościół katolicki. Z wojennych doświadczeń Kościół wyszedł z ogromnymi stratami (ponad 18 pro-:ent kapłanów poniosło śmierć), ale wzmocniony moralnie. Wobec trwającej walki politycznej Kościół zachował dystans, choć oczywiście sprzyjał opozycji. W pierwszych powojennych latach reżim prowadził powściągliwą politykę wobec Kościoła. Chociaż już we wrześniu 1945 roku zerwano konkordat z Rzymem oraz wprowadzono laicyzację prawa małżeńskiego, to jednak Kościół mógł rozwijać misję religijną - odbywała się nauka religii w szkołach, pielgrzymki i procesje, działały seminaria duchowne i wydziały teologiczne na uniwersytetach, wznowiono pracę Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wydawano wiele czasopism i książek katolickich (podległych wszakże cenzurze), szeroką aktywność rozwijał „Cari-stas", kościelna organizacja zajmująca się opieką społeczną. Władze nie dopuściły do wznowienia działalności przez masowe organizacje, na przykład Akcję Katolicką, ale tolerowały istnienie wąskich ośrodków pracy religijno-wychowawczej, jak choćby Sodalicji Mariańskich. 44. Kardynał August Hlond 146 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W pierwszych latach powojennych Kościół katolicki miał dwa wielkie autorytety - kardynała Augusta Hlonda, prymasa Polski, który w 1945 roku powrócił do kraju, oraz kardynała Adama Stefana Sapiehę, metropolitę krakowskiego. Taktyka obu hierarchów wobec władz była elastyczna i - jak się wydaje - zmierzała do nie-prowokowania komunistów do ataku na Kościół. W 1945 roku kardynał Hlond, działając na podstawie pełnomocnictw papieża, pozbawił jurysdykcji biskupów niemieckich i mianował pięciu polskich administratorów apostolskich w diecezjach na Ziemiach Zachodnich. Ustanowienie tymczasowej polskiej administracji kościelnej za zgodą Watykanu było znacznym sukcesem, umożliwiało rozwój polskich parafii na tych terenach i w znacznym stopniu stabilizowało polską obecność nad Odrą i Nysą. Na Ziemiach Zachodnich Kościół tworzył podstawową i nieraz jedyną strukturę więzi społecznych. Nie angażując się bezpośrednio w walkę polityczną, hierarchia akceptowała zaangażowanie polityczne katolików świeckich, a w pewnym zakresie im sprzyjała. Już w marcu 1945 roku kuria krakowska przystąpiła do wydawania „Tygodnika Powszechnego" (redaktorzy ksiądz Jan Piwowarczyk, Jerzy Turowicz). W 1945 roku zaczął się również ukazywać „Tygodnik Warszawski", związany z kurią warszawską (redaktor ksiądz Zygmunt Kaczyński). Oba tygodniki miały charakter społeczno-kulturalny, przy czym „Tygodnik Warszawski" stał się wyrazem orientacji cha-deckiej, reprezentowanej przez grupę Popielą w Stronnictwie Pracy, „Tygodnik Po- 45. Bolesław Piasecki DEMOKRACJA LUDOWA 147 .vszechny" zaś skupił uwagę na formowaniu nowoczesnej kultury i myśli katolic-riej, wolnej od uwikłań politycznych, chadeckich czy tym bardziej endeckich. Pisma wyrażały dwie orientacje w polskiej myśli katolickiej, które przetrwają wiele dziesięcioleci. Odmienny charakter miał wychodzący również od 1945 roku tygodnik „Dziś i futro". Nie miał on nawet pośrednich powiązań z Kościołem hierar-:hicznym. Twórcą i redaktorem pisma był Bolesław Piasecki, przed wojną przywód-:a skrajnie nacjonalistycznej i antysemickiej ONR-Falangi, rozwijający podobną aktywność podczas wojny jako lider Konfederacji Narodu. Aresztowany w listopadzie 1944 roku przez NKWD, przesłuchiwany przez Sierowa, został latem 1945 roku zwolniony. Piasecki deklarował chęć działania na rzecz pogodzenia katolików z dominacją ZSRR i pozyskiwania ich do współdziałania z komunistami. Wolta polityczna dokonana przez Piaseckiego i wielu jego dawnych współpracowników budziła nieufność innych środowisk katolickich. Postawy Polaków tego okresu opisuje się jako mieszaninę przystosowania i oporu. Stosunkowo nieliczny odsetek akceptował reżim i stworzony przezeń system lub w sposób czynny i zdecydowany go zwalczał. Większość cechowały postawy pośrednie, ludzie próbowali jakoś się przystosować, ale też stawiali w różnych sytuacjach opór właściwy specyfice danego środowiska. W latach 1945-1947 najwięcej uwagi przeciętnego obywatela pochłaniało zaspokajanie potrzeb podstawowych - zdobycie środków utrzymania, jedzenia, mieszkania. Setki tysięcy ludzi poszukiwały bliskich lub musiały roztoczyć opiekę nad powracającymi z więzień i obozów, często inwalidami. Wyczerpane okupacją organizmy były podatne na choroby, będące jedną z plag tego okresu. Uwagę przeciętnego Polaka przyciągała odbudowa miasta, w którym mieszkał, i miejsca pracy. Większość żyła codziennością, która w tamtym czasie nie była banalna. Tworzyło to określony stosunek do wydarzeń wielkiej polityki, także walki o kształt ustrojowy państwa. Odbudowa Polska należała do krajów, które najbardziej ucierpiały wskutek wojny. Zginęło kilka milionów obywateli, w tym ogromny odsetek wysoko kwalifikowanych specjalistów, między innymi 40 procent lekarzy, 50 procent adwokatów, 30 procent pracowników nauki. Kilkaset tysięcy Polaków było inwalidami. Prócz ogromnych strat ludzkich Polska poniosła wielkie straty materialne. Zostało zniszczonych blisko 300 000 nieruchomości w miastach (połowa na ziemiach dawnych) oraz blisko 470 000 zagród wiejskich (73 procent na ziemiach dawnych). Warszawa była zburzona i spalona w 73 procentach, w gruzach leżały całe dzielnice mieszkaniowe, fabryki, szkoły, mosty oraz zabytkowe kościoły, pałace, muzea, biblioteki. Poważnie ucierpiały miasta na Ziemiach Zachodnich, zwłaszcza 148 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Gdańsk, Szczecin i Wrocław. Zniszczenie budynków i urządzeń przemysłowych szacuje się na 35 procent, ale na Ziemiach Zachodnich były one znacznie wyższe. Straty w rolnictwie obliczano na 2 miliardy dolarów (według kursu z 1938 roku), na przykład pogłowie bydła i świń wynosiło 17 procent stanu przedwojennego, koni 44 procent. Wojenne zniszczenia były równe czterokrotnej wartości dochodu narodowego z 1938 roku. Polska w wyniku zmiany granic utraciła złoża ropy naftowej, gazu ziemnego, soli potasowych, zyskała natomiast ogromne i zagospodarowane (mimo przejściowych zniszczeń) złoża węgla kamiennego, który na długie lata stanie się głównym surowcem, określającym rozwój przemysłu. Ziemie Zachodnie były nieporównanie lepiej uprzemysłowione i zelektryfikowane, miały bogatszą sieć komunikacyjną, miasta były z reguły skanalizowane, wyposażone w wodociągi i instalację gazową, na wsiach dominowały murowane budynki, także gospodarcze. Choć zniszczenia wojenne, a także wywóz maszyn, urządzeń, a nawet torów kolejowych przez Armię Czerwoną poczyniły spustoszenia obliczane na 500 milionów dolarów, to jednak nadal znajdował się tam potężny potencjał ekonomiczny. Odbudowa kraju dokonywała się przede wszystkim własnym wysiłkiem społeczeństwa organizowanym przez aparat nowej władzy. Pomoc zagraniczna -amerykańskiej UNRRA miała wtórne znaczenie, choć jej wartość była ogromna -481 000 dolarów (pomoc większą otrzymały tylko Chiny). Wymiany niemieckich marek i okupacyjnych „młynarek" na złote wyemitowane przez nowo utworzony Narodowy Bank Polski dokonano według zasad, które 46. Warszawa 1945. Plac Napoleona (dziś Powstańców Warszawy) DEMOKRACJA LUDOWA 149 niały przeciwdziałać wybuchowi inflacji, ale jednocześnie oznaczały konfiskatę oszczędności przeciętnych obywateli. Los większości banków prywatnych został przesądzony w kwietniu 1946 roku, kiedy Rada Ministrów postawiła je w stan likwidacji. Równocześnie rozbudowana sieć banków państwowych stała się przekaź-likiem środków z budżetu i spełniała kluczową rolę w finansowaniu poszczegól-lych dziedzin gospodarki. W latach 1944-1945 zarządem państwowym objęto przedsiębiorstwa już przed wojną należące do państwa, własność poniemiecką, obiekty wywłaszczone przez Dkupanta podczas wojny oraz opuszczone. Oznaczało to, że w dyspozycji władz państwa znalazła się większość przemysłu i transportu. Ze środków państwowych dokonywano remontów i odbudowy niezbędnej dla uruchomienia produkcji. Z przedsiębiorstw bardziej zniszczonych przenoszono ocalałe maszyny i urządzenia do mniej zniszczonych. Zarządzaniem zajmowało się kierowane przez Hilarego Minca Ministerstwo Przemysłu podzielone na departamenty i centralne zarządy, którym z kolei podlegały zjednoczenia branżowe, tym zaś wielkie i średnie zakłady. Drobny przemysł podporządkowano zjednoczeniom wojewódzkim, nad którymi kontrolę sprawowały urzędy wojewódzkie i właściwe departamenty ministerstwa. Pośredni nadzór ministerstwa obejmował także drobne zakłady, spółdzielnie i rzemiosło. Władze państwowe spełniały też funkcję organizatora produkcji przez określanie w kluczowych gałęziach przemysłu planów kwartalnych, dostarczanie kredytów, surowców, wyznaczanie cen urzędowych. Wszystko to odbywało się początkowo w znacznym chaosie, wobec kształtowania się struktur zarządzania, tworzenia procedur i rozwiązań prawnych. Od listopada 1945 roku odbudową gospodarki kierował Centralny Urząd Planowania, którego prezesem został profesor Czesław Bobrowski, ekonomista związany z przedwojennym rządem oraz współautor koncepcji odbudowy kraju, opracowanej podczas wojny w Londynie. CUP przygotowywał plany inwestycyjne, zatwierdzane następnie przez rząd, planował podział surowców i materiałów, rozdział dotacji i dewiz. Ustalany przez CUP plan obowiązywał sektor państwowy i samorząd terytorialny, a także inwestorów prywatnych, jeśli korzystali z pomocy państwa. Większość nakładów w opracowanym na lata 1947-1949 planie trzyletnim poświęcono na odbudowę transportu kolejowego oraz przemysłu węglowego, energetycznego i hutniczego. Działalność CUP była pierwszą fazą tworzenia gospodarki centralnie planowanej, w której wykorzystywano przedwojenne doświadczenia i koncepcje etatystów (do których zaliczał się Bobrowski). Zasadnicze znaczenie ustrojowe, tworzące gospodarkę bardzo głęboko zetatyzo-waną, miała ustawa przyjęta przez KRN 3 stycznia 1946 roku. Przejęciu przez państwo podlegały wszystkie zakłady górnicze i produkcyjne w 17 gałęziach przemysłu, między innymi hutnictwo, elektrownie i gazownie, przemysł zbrojeniowy, za- 150 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kłady transportowe i telekomunikacyjne, większe fabryki włókiennicze i spoż) cze oraz przemysł poligraficzny i drukarnie. Nacjonalizacji ulegały także wszell inne zakłady zatrudniające ponad 50 pracowników na jedną zmianę. Na własno państwa przechodziła także cała własność poniemiecka, zarówno państwowa, jaki prywatnych obywateli (także folksdojczów z wyjątkiem pozytywnie zweryfikowa-j nych). Odszkodowanie, wypłacane w papierach wartościowych, mieli otrzymaćl wywłaszczeni obywatele polscy i państw obcych, z wyjątkiem Niemców. Okazało! się jednak, że nigdy nie wydano przepisów określających zasady obliczania odszko-,1 dowań. Spłat, i to jedynie wobec obcokrajowców, dokonywano w wiele lat potemj w wyniku porozumień PRL z rządami odpowiednich państw. Ustawa styczniowa przewidywała możliwość przekazania upaństwowionych! przedsiębiorstw samorządowi terytorialnemu i spółdzielczości. Postulat ten speł-1 niał zwłaszcza oczekiwania socjalistów, którzy widzieli w nim najwłaściwszą formę zarządzania, ograniczającą rozrost biurokracji i zapewniającą realne wpływy samorządom pracowniczym. Zakładano także potrzebę trwałego istnienia drobnej przedsiębiorczości prywatnej w przemyśle, budownictwie, handlu, rzemiośle i usługach. W wyniku tych decyzji miała powstać, jak oficjalnie głoszono, gospodarka wie-losektorowa. W istocie jednak była ona zdominowana przez państwo. Przed wojną sektor państwowy wytwarzał 30 procent produkcji przemysłowej, w 1947 roku ponad 86 procent i zatrudniał 70 procent pracowników przemysłu (sektor prywatny zatrudniał 23 procent, a dawał tylko 10 procent produkcji przemysłowej). Własność prywatna przeważała natomiast w handlu detalicznym (83 procent), a nawet hurtowym (56 procent). Oprócz zwykłej sieci handlu detalicznego istotną rolę pełniły bazary. Państwo przejęło natomiast pełną kontrolę nad handlem zagra-; nicznym. Import w pierwszych latach powojennych obejmował przede wszystkim dostawy UNRRA (żywność, lekarstwa), surowce i materiały inwestycyjne, eksport głównie węgiel. W latach 1945-1948 dokonywała się szybka odbudowa miast, przede wszystkim Warszawy, gdzie odgruzowano główne ulice miasta, uruchomiono sieć wodociągową, gazową i elektryczną, oddano do użytku most Poniatowskiego (pozostałe nadal leżały w gruzach) oraz 82 000 izb mieszkalnych. Znacznie wolniej odbudowywano miasta na Ziemiach Zachodnich, mimo zniszczeń sięgających 50 procent substancji mieszkaniowej. Budownictwo było dziedziną, w której przeważały małe przedsiębiorstwa prywatne. Ograniczenie roli rynku dotyczyło również rolnictwa. Reforma rolna przyniosła likwidację gospodarstw wielkotowarowych. Kontyngenty z czasów okupacji zmieniono na niższe o 50 procent dostawy obowiązkowe, które obejmowały między innymi zboże, ziemniaki, mleko, zwierzęta rzeźne, słomę i siano. Za dostarczone produkty chłopi otrzymywali zapłatę wielokrotnie niższą od ceny rynkowej (w za- DEMOKRACJA LUDOWA 151 niań mogli kupić pewną ilość towarów przemysłowych po obniżonych cenach), je-łynie nadwyżki sprzedawali na wolnym rynku. Ten system umożliwiał utrzyma-lie cen żywności na niskim poziomie i pokrycie systemu kartkowego, według któ-:ego zaopatrywano mieszkańców miast. Bardzo niepopularne na wsi dostawy obowiązkowe zniesiono z końcem czerwca 1946 roku (co było posunięciem obliczo-lym na pozyskanie chłopów przed referendum ludowym), ale powrócono do nich uż w połowie 1947 roku (po wyborach i pokonaniu PSL). Niedostateczna podaż artykułów spożywczych była odczuwana przez cały okres powojenny mimo pomocy UNRRA (ponad dwie trzecie towarów przywiezionych io Polski w latach 1945-1946). Przeciętny Polak spożywał pokarm o wartości 1200-2000 kalorii. Państwo było głównym dystrybutorem żywności poprzez sys-:em kartkowy, który upowszechniono w latach 1946-1947. W tym czasie odbywa-:a się odbudowa produkcji rolnej. W ciągu trzech lat o ponad 100 procent wzrosła produkcja zbóż, mleka i pogłowie świń, a także podaż mięsa i jaj, choć globalnie srodukcja rolnicza była znacznie poniżej przeciętnej z 1938 roku. Ogromne przeobrażenia struktury własności miały wedle zamierzeń równoważyć względy ekonomiczne ze społecznymi, a także służyć zasiedleniu Ziem Za-:hodnich. W sumie do 1949 roku chłopi otrzymali ponad 6 milionów ha, w tym 1,4 miliona ha ziemi poniemieckiej. Blisko pół miliona hektarów powiększyło ponad 250 000 gospodarstw, a równocześnie utworzono 800 000 gospodarstw no-tvych. Ponad milion rodzin chłopskich skorzystało więc na reformie rolnej, w znacznym stopniu zlikwidowano chłopski głód ziemi, zmniejszono problem :hłopów bezrolnych. Struktura agrarna polskiej wsi poprawiła się jednak nieznacznie. Wprawdzie blisko jedna trzecia gospodarstw liczyła 5-10 ha, co tradycyjnie uważano w Polsce za optymalną wielkość gospodarstwa chłopskiego, ale blisko jedna trzecia pozostawała w gospodarstwach 2-, 5-hektarowych, a jedna czwarta w jeszcze mniejszych. Gospodarstwa małe przeważały zwłaszcza w Polsce południowej, gdzie wieś zawsze była najbardziej przeludniona. Na „starych" terytoriach Polski nie było wystarczająco dużo majątków ziemiańskich dla przeprowadzenia reformy rolnej w planowanym zakresie. Jej wykonanie było możliwe jedynie dzięki objęciu ziem nad Odrą i Nysą oraz usunięciu z tego terenu ludności niemieckiej. Chociaż spod parcelacji miały być wyłączone majątki liczące do 50 ha (na terenach zachodnich dawnej Polski ponad 100 ha), to po zakończeniu reformy gospodarstw liczących ponad 20 ha było zaledwie 1,3 procent i zajmowały niecałe 7 procent powierzchni gruntów. Produkcję towarową miały zapewnić nowoczesne folwarki, tworzone głównie na nowych ziemiach - państwowe gospodarstwa rolne, które w 1947 roku zajmowały 1,5 miliona ha użytków rolnych. Własnością państwową miało również pozostać 85 procent lasów. Efekty odbudowy były zróżnicowane w poszczególnych branżach, co zależało od stopnia zniszczeń, stanu zachowania linii technologicznych, dostępu do surowców 152 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 i tak dalej. Szczególny wysiłek skierowano na rozwój przemysłu ciężkiego, zwłaszcza górnictwa węgla kamiennego, którego wydobycie już w 1946 roku przekroczyło poziom z 1938 roku. Dokonywało się to jednak kosztem ogromnych nakładów, przedłużania czasu pracy, wykorzystywania w kopalniach jeńców niemieckich i więźniów. Najwięcej nakładów inwestycyjnych w 1946 roku przeznaczono na odbudowę transportu, głównie kolejowego, luż w 1945 roku uruchomiono port w Gdańsku, w następnym roku w Gdyni, co pozwoliło nawiązać kontakty handlowe ze światem oraz zwiększyć dostawy UNRRA. Szybka odbudowa portów była między innymi zasługą przedwojennego wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskie-go, do 1947 roku pełnomocnika rządu do spraw odbudowy Wybrzeża. Oblicza się, że przemysł polski w 1950 roku uzyskał poziom produkcji z roku 1938 na porównywalnym terytorium. Polska została praktycznie pozbawiona istotnych korzyści z wojennych reparacji. Na podstawie ustaleń poczdamskich miała otrzymać 15 procent reparacji niemieckich przeznaczonych dla ZSRR ze stref zachodnich Niemiec oraz 15 procent ze strefy radzieckiej. Ostatecznie jednak musiała się zadowolić tym, co Rosjanie uznali za właściwe Polakom przekazać. W sierpniu 1945 roku Mołotow arbitralnie ocenił, że majątek uzyskany przez Polskę na nowych ziemiach wynosi 5,4 miliarda dolarów, co przekracza wartość przyznanych Polsce reparacji. Tym samym Polska została uznana za dłużnika ZSRR i zobowiązana do spłat w postaci 12 milionów ton węgla rocznie po cenie wynoszącej 10 procent światowej. Spłaty te będą kontynuowane aż do 1954 roku. Przystając na te żądania, rząd polski uniknął rozwiązania gorszego - tworzenia polsko-radzieckich spółek węglowych, które jeszcze bardziej ograniczałyby swobodę kształtowania polskiej polityki gospodarczej. W wymianie innych produktów władze radzieckie samowolnie ustalały ceny inne od światowych, nie wnosiły też opłat za przewozy przez Polskę. Niesuweren-ność Polski przejawiała się zatem nie tylko w dziedzinie politycznej i militarnej, ale także ekonomicznej. Rządzący Polską mogli jednak dążyć do zmniejszenia niektórych ciężarów, podejmować interwencje i negocjacje, co czasem przynosiło wyniki. Już w tym pierwszym okresie zaznaczał się wśród polskich komunistów podział na całkowicie uległych wobec Moskwy i próbujących „wytargować" od niej nieco większy margines niezależności. Po wyborach Zdominowany przez partie bloku i kontrolowany przez PPR Sejm w lutym 1947 roku wybrał na swego marszałka przywódcę SL, a zarazem komunistę Władysława Kowalskiego oraz na prezydenta państwa Bolesława Bieruta. Premierem został sekretarz generalny PPS Józef Cyrankiewicz. Chociaż do rządu weszli przedstawiciele wszystkich partii bloku, a PPR dysponowała jedynie 6 tekami, w istocie komuniści DEMOKRACJA LUDOWA 153 posiadali władzę monopolistyczną. Premier, podobnie jak poprzednio, miał niewielki wpływ na ministrów. Sejm uchwalił małą konstytucję, wedle której Polska miała mieć ustrój parlamentarny. W istocie realny ośrodek władzy znajdował się w kierownictwie PPR, gdyż wszystkie stronnictwa poddawały się dominacji komunistów. Tę dominację w aparacie państwowym wzmacniało utworzenie kilkuosobowej Rady Państwa z Bierutem na czele, wyposażonej między innymi w prawo zatwierdzania dekretów rządu i kontrolę nad samorządami (radami narodowymi). Po sfałszowanych wyborach styczniowych PSL otrzymało w Sejmie 27 mandatów (6,9 procent) i znalazło się w sytuacji zwalczanej mniejszości. Na jednym z plenarnych posiedzeń KC PPR Gomułka wzywał: „Dobić reakcję PSL". Cel ten realizował aparat PPR i UB. Wobec nacisku policyjnego, zastraszania działaczy i zwykłych członków szeregi PSL szybko topniały, niektóre organizacje zamierały lub były rozwiązywane przez władze. W sierpniu i wrześniu 1947 roku toczył się proces, w którym na ławie oskarżonych obok byłego prezesa WiN pułkownika Nie-pokólczyckiego posadzono przywódców PSL w Małopolsce, oskarżonych o współpracę z podziemiem. W kierownictwie stronnictwa doszło do podziału - inspirowana przez przywódców PPR grupa Józefa Niecki i Czesława Wycecha budowała frakcję zmierzającą do usunięcia Mikołajczyka. Tłem wydarzeń w PSL było rozgromienie opozycyjnych wobec komunistów partii chłopskich na Węgrzech, w Bułgarii i Rumunii, uwięzienie lub zamordowanie niektórych ich przywódców po parodii procesów. Mikołajczyk słusznie przypuszczał, że spotka go podobny los, toteż przy pomocy ambasady amerykańskiej został 21 października 1947 roku nielegalnie wywieziony z Polski i kilka dni później pojawił się w Londynie. W stronnictwie objęła władzę gotowa do kapitulacji wobec PPR grupa Niecki i Wycecha. Działaczy wiernych Mikołajczykowi usuwano z władz naczelnych i terenowych, a nawet pozbawiano legitymacji PSL, niektórzy sami wycofali się z aktywności publicznej. Wszystko to, w połączeniu z aresztowaniami, doprowadziło do złamania stronnictwa. W połowie 1947 roku liczyło ono jeszcze około 90 000 członków, po kolejnych „weryfikacjach", odpływie zniechęconych i zastraszonych, w 1948 roku stopniało do 30 000. Jako „demokratyczna" partia chłopska awansowało tymczasem Stronnictwo Ludowe. Podtrzymywane od 1945 roku przez PPR, dzięki tej protekcji miało kilka tek ministerialnych i wiele stanowisk w administracji terytorialnej. Po wyborach w Sejmie zasiadło 109 posłów SL (24 procent), pośród których - wedle raportu sowieckiego doradcy przy Ministerstwie Bezpieczeństwa - aż 23 było zwerbowanych przez UB. Stronnictwem kierowali działacze z tajnymi legitymacjami PPR - Władysław Kowalski i Antoni Korzycki. Wśród posłów było kilku znanych przed wojną parlamentarzystów chłopskich, którzy swego czasu przeszli do obozu sanacyjnego i unicestwili się politycznie, a teraz byli marionetkami PPR. SL nie próbowało nawet odegrać samodzielnej roli, było po prostu przedłużeniem PPR w środowi- 154 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 sku wiejskim i jako takie dopomagało w rozbiciu PSL oraz złamaniu niezależności, a potem zniszczeniu Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici". Polska Partia Socjalistyczna, która w połowie 1947 roku liczyła 600 000 członków, miała w Sejmie 116 posłów oraz znaczne wpływy w rządzie, była uważana za drugą siłę polityczną po PPR. Przywódcy partii sądzili, że po „wygranych" wyborach powinien nadejść czas stabilizacji, złagodzenia reżimu, ograniczenia roli UB, rozwoju instytucji samorządowych, utrwalania form gospodarki trój sektorowej, w której obok własności państwowej będą istniały rozległe sektory spółdzielczy i prywatny. „Droga do socjalizmu przez demokrację" - takim hasłem posługiwano się, licząc na wykształcenie swoistej formy demokracji parlamentarnej, w której współpracować i zawierać kompromisy będą równorzędne partie - PPR, PPS i ruch ludowy. Towarzyszyły temu artykuły programowe między innymi Juliana Hochfel-da i Jana Strzeleckiego, akcentujące humanistyczny charakter socjalizmu w-przeciwstawieniu do koncepcji komunistycznych. Związani z PPS ekonomiści, w tym Oskar Lange i Czesław Bobrowski, pragnęli gospodarki uspołecznionej, ale nie zarządzanej bezpośrednio przez aparat państwowy, widzieli potrzebę zachowania konkurencji między przedsiębiorstwami, kontroli niezależnych organizacji społecznych nad ośrodkami dyspozycji gospodarczej, a także opowiadali się za rozbudową w pierwszej kolejności przemysłu lekkiego, służącego zaspokajaniu potrzeb konsumpcyjnych. Przekonanie o możliwości odegrania przez PPS roli alternatywy dla PPR było błędne. Wybory uczyniły z PPS „wspólnika zbrodni" i zakładnika PPR. Dopóki istniało silne PSL, socjaliści mogli spełniać rolę swego rodzaju ugrupowania centrowego, po rozbiciu PSL stawali się w oczach komunistów potencjalnym nowym ośrodkiem skupienia sił wrogich monopolowi PPR. Przy pomocy UB podjęto próbę szerokiej penetracji PPS. Agenturę wykorzystywano między innymi do kreowania „lewicowego" nurtu w partii, który domagał się stałego zacieśniania współpracy z PPR i rezygnacji z odrębności programowej. Rozgrywając wewnętrzne układy personalne w PPS, przywódcy PPR „stawiali" jednak przede wszystkim na Józefa Cyrankiewicza, sekretarza generalnego partii, a od lutego 1947 roku premiera. Był on działaczem o nienagannej przeszłości przedwojennej i okupacyjnej, jednym z przywódców PPS-WRN, potem więźniem Oświęcimia. Po wojnie jednak przekonany, że wszelki opór wobec komunistów jest pozbawiony szans skuteczności, był zdolny do najdalej idących ustępstw wobec PPR. W pierwszej połowie 1947 roku Cyrankiewicz usunął w cień Osóbkę-Morawskiego, następnie też Stanisława Szwalbego i Juliana Hochfelda oraz przy pomocy bliskich sobie działaczy stał się faktycznie jedynym przywódcą partii. Rzucenie w kwietniu 1947 roku przez PPR hasła doprowadzenia do zjednoczenia obu partii robotniczych zaskoczyło socjalistów, ale nie odpowiedzieli kategoryczną odmową, próbowali tylko odsunąć taką perspektywę w odległą przyszłość. DEMOKRACJA LUDOWA 155 'olityka Cyrankiewicza polegała na podkreślaniu, że „PPS była, jest i będzie Na-odowi potrzebna", przy równoczesnym zaznaczaniu potrzeby ścisłego współdzia-ania z PPR i stałym cofaniu się pod względem programowym. Mimo toczonych v prasie polemik ustępowano komunistom w tak kluczowych sprawach, jak od-hodzenie od gospodarki trój sektorowej na rzecz państwowej, wzorowanej na so-ńeckiej, zaakceptowanie rozgromienia ruchu ludowego, zamrożenie stosunków : zachodnimi socjaldemokracjami, a także potępienie przedwojennej PPS jako par-ii „reformistycznej" i nawiązanie wyłącznie do jej „jednolitofrontowego" nurtu. Polska Partia Robotnicza była więc absolutnym hegemonem decydującym ) państwie, mimo że w Sejmie dysponowała jedynie 114 mandatami (25,6 pro-:ent). Wbrew formalnie obowiązującemu prawu Sejm nie był (jak i wcześniej CRN) ani ośrodkiem kształtowania polityki, ani podejmowania decyzji ustrojo-vych. Centralnym ośrodkiem władzy było Biuro Polityczne KC PPR, skąd płynę-y instrukcje i polecenia do rządu, prezydium Sejmu, administracji państwowej, )ezpieki, propagandy, cenzury. Kontrolę nad wieloma organizacjami społecznymi zapewniały grupy działających w nich pepeerowców, wzmacniane przez powolnych m członków innych partii. Kontrolę nad stronnictwami sojuszniczymi zarówno ia szczeblu centralnym, jak w terenie zapewniało umieszczenie w nich „wtyczek" : tajnymi legitymacjami PPR oraz liczna agentura UB. Sprawność i operatywność PPR umożliwiała dyscyplina i jednolitość działania partii, której jądro stanowiło kilkuset przedwojennych działaczy KPP. W tym gronie istniały wprawdzie różnice, ale niezależnie od indywidualnych ocen „aktyw" podporządkowywał się decyzjom kierownictwa, które od 1944 roku pracowało w nie zmienionym składzie. Nadal przywódcą partii, określającym strategię i bezpośrednio kierującym walką z przeciwnikami, był sekretarz generalny Władysław Gomuł-ka, a jego głównym pomocnikiem - najczynniej uczestniczącym w rozgrywce z PSL, a potem z PPS - Roman Zambrowski, prace rządu kontrolował Jakub Berman, gospodarkę Hilary Minc. Występujący jako bezpartyjny prezydent Bolesław Bierut był głównym łącznikiem z Moskwą, a ponadto kierował Radą Państwa i pośrednio Sejmem, czyli całym procesem legislacyjnym. Do ścisłego kierownictwa PPR należeli również Stanisław Radkiewicz (minister bezpieczeństwa), Marian Spychalski (kierujący pracą partyjną w wojsku), Edward Ochab i Aleksander Zawadzki. Spoiwem ruchu komunistycznego była ideologia marksistowsko-leninowska, która określała tożsamość każdego komunisty. Fundamentem tej wiary ideologicznej było absolutne przekonanie, że walka klas jest czynnikiem sprawczym dziejów, a ustroje ekonomiczne i polityczne są formą panowania pewnej klasy. Celem aktywności politycznej było zdobycie władzy przez partię komunistyczną („dyktatura proletariatu"), odsunięcie klasy kapitalistycznej (burżuazji) od wpływu na państwo i jego instytucje oraz zbudowanie nowego porządku ustrojowego, który będzie zgodny z interesami klasy robotniczej oraz najbiedniejszego elementu wiejskiego. 156 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 , i i. Cechami tego ustroju musi być społeczna (w praktyce państwowa) własność środków produkcji, awans materialny i oświatowy warstw plebejskich, stopniowe przyswajanie ideologii komunistycznej przez całe społeczeństwo. Ustrój taki, wedle komunistów, powstał w Związku Radzieckim. Kierownictwo partii bolszewickiej było więc naturalnym przewodnikiem całego międzynarodowego ruchu, uprawnionym do wytyczania jego celów i określania taktyki działania. Ideologia dostarczała kryteriów, za pomocą których dzielono wszelkie siły polityczne i społeczne na wrogie, czyli kapitalistyczne fburżuazyjne), oraz „postępowe", antykapitalistyczne, które do zwycięstwa powinni prowadzić komuniści. Przyjęta w Moskwie wykładnia realnej polityki polegała na tworzeniu porozumień z ugrupowaniami umiarkowanej lewicy oraz wprowadzaniu wraz z nimi reform ograniczających wpływy „kapitalistów" i „reakcji" politycznej. Takie współdziałanie nazywano Frontem Ludowym lub Frontem Narodowym. W Europie Zachodniej partie komunistyczne nie mogły myśleć o zdobyciu w takich koalicjach przewagi ani o eliminacji prawicy z życia politycznego. W Europie Wschodniej, przy pomocy sił sowieckich i aparatu bezpieczeństwa, potrafiły zdominować życie polityczne i ograniczyć swobodę działania innych ugrupowań. Według komunistów oznaczało to, że państwo przestało być narzędziem burżuazji, a stało się „demokracją ludową", zdominowaną przez klasę robotniczą, chłopstwo i w pewnym stopniu drobnomieszczaństwo. Starano się na razie nie drażnić większości społeczeństwa, która „nie dojrzała" do przyjęcia perspektywy komunistycznej. Zapewniano, że partia komunistyczna nie zmierza do dyktatury, a „demokracja ludowa" jest systemem wielopartyjnym, choć z przewagą partii robotniczych i bez ugrupowań prawicowych, w gospodarce zaś obok własności socjalistycznej (państwowej i w pewnym stopniu spółdzielczej) nadal będzie istnieć drobna własność kapitalistyczna w mieście i na wsi. Dowodzono, że terror jest konieczny dla paraliżowania „reakcji" i „band podziemnych". W istocie jednak komuniści z przyczyn doktrynalnych nie akceptowali żadnej opozycji i pluralizmu, nie potrafili myśleć w kategoriach kompromisu, rozumianego inaczej niż gra i taktyczne ustępstwo, nie uznawali równorzędności partnerów i traktowali ich jako przedmiot manipulacji. Przekonanie o moralnej wyższości komunizmu, walczącego o świat bez wyzysku, o złamanie barier społecznych, o dźwignięcie warstw upośledzonych, szybką odbudowę i rozwój ekonomiczny kraju, pozwalało komunistom usprawiedliwić przemoc, kłamstwa, fałszerstwa wyborcze w myśl zasady „cel uświęca środki". Cechą socjologiczną ruchu komunistycznego była potrzeba ciągłego mobilizowania partii do walki klasowej, podtrzymywania gorączki, wskazywania kierunków uderzenia we wroga. W 1945 roku głównym wrogiem była „reakcja" z podziemia, w 1946 roku „reakcja" podziemna i zgrupowana w PSL, w 1947 roku za wroga uznano spekulantów, których wiązano z drobnymi przedsiębiorcami i właścicie- DEMOKRACJA LUDOWA 157 imi sklepów. W kwietniu 1947 roku Hilary Minc przedstawił plan ograniczenia Dli handlu prywatnego na rzecz państwowego. W „bitwie o handel" zamierzano ołączyć nacisk ekonomiczny z represjami administracyjnymi, a prowadzić ją tak-e przy udziale „aktywu" robotniczego, który miał ruszyć na poszukiwanie „spe-ulantów". Cały projekt - mimo wątpliwości PPS - niezwłocznie przekuto w od-owiednie akty prawne, na podstawie których między innymi ustalano procedurę dministracyjnego wyznaczania cen oraz ich kontroli przez „czynnik społeczny", onieczność uzyskiwania (za wysoką opłatą) koncesji na działalność gospodarczą możliwość jej odbierania, prawo nakładania przez urzędników skarbowych „do-niarów" podatkowych, od których nie było możliwości odwołania. Przystąpiono eż do tworzenia w miastach wielkich sklepów - powszechnych domów towarowych (PDT), które służyły wypieraniu detalicznego handlu prywatnego. „Bitwa i handel", jak wywodził Minc, miała ograniczyć zasięg sektora drobnokapitali-tycznego i wzmocnić sektor socjalistyczny, czyli państwowy. W następnych latach idołano zmniejszyć liczbę prywatnych zakładów handlowych z prawie 83 procent v 1947 roku do 61 procent w 1949 roku, a zatrudnienie w tym sektorze handlu ; 55 do 25 procent. Kosztem handlu prywatnego rozrastał się państwowy oraz półdzielczy, który w 1948 roku też faktycznie upaństwowiono. „Spekulantów" ukrywających towary, sprzedających po cenach wyższych niż irbitralnie ustalone przez władze lub nie dość sumiennych w świadczeniach po-latkowych można było na mocy decyzji administracyjnej zesłać do obozu pracy >rzymusowej. Zajmowała się tym utworzona jesienią 1945 roku i kierowana przez ^ambrowskiego Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Go-ipodarczym, która ścigała winnych spekulacji, korupcji, łapownictwa, szabru tym podobnych czynów. Według arbitralnych orzeczeń odbywających się bez idziału obrońcy Komisja mogła zsyłać na 2 lata do obozu pracy oraz orzekać ) przepadku mienia. W latach 1945-1948 skazano na obóz ponad 10 000 osób )raz orzeczono przepadek mienia ogromnej wartości. W lipcu 1947 roku na żądanie Moskwy Polska odrzuciła amerykański plan od-mdowy gospodarczej Europy zwany planem Marshalla. Podobnie uczyniły inne państwa satelickie wobec ZSRR, co było kolejnym przejawem uszczelniania dzie-ącej Wschód od Zachodu „żelaznej kurtyny" (pojęcia tego użył Churchill w mar-;u 1946 roku dla opisania konsekwencji poczynań Stalina w zajętych przez wojska sowieckie krajach Europy). W 1946 roku wiele faktów, między innymi rozprawa z PSL, świadczyło o dążeniu Stalina do wyeliminowania z Europy Środkowej [ Bałkanów wpływów zachodnich oraz szykowaniu się do konfrontacji ze światem .kapitalistycznym". W marcu 1947 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Harry Iruman ogłosił doktrynę o udzielaniu pomocy wolnym krajom, które stały się sbiektem ekspansji totalitaryzmu komunistycznego. W Belgii, Francji i Włoszech z rządów usunięto komunistycznych ministrów. Na początku czerwca sekretarz 158 POLSKA. LOSY PAŃSTWA 1 NARODU 1939-1989 stanu George Marshall przedstawił plan odbudowy Europy za pomocą amerykańskich kapitałów. Plan ten Moskwa oceniła jako próbę wzmocnienia państw zachodnich oraz ich integracji pod przywództwem Stanów Zjednoczonych. Zaatakowała więc ostro samą ideę planu i nie pozwoliła zależnym od siebie rządom na jego przyjęcie. Stalin podjął przygotowania do konfrontacji, których częścią było przyspieszenie unifikacji ustrojowej podporządkowanych sobie państw. Przystąpiono do likwidacji ugrupowań prozachodnich (takich jak PSL), eliminacji partii socjalistycznych przez ich włączenie do komunistycznych oraz tworzenia struktury, z pomocą której przywódcy ZSRR mogliby przekazywać dyspozycje innym partiom komunistycznym i ściślej kontrolować ich wykonanie. Pod koniec września 1947 roku w Szklarskiej Porębie w polskich Sudetach odbyła się narada przywódców partii komunistycznych radzieckiej, polskiej, czechosłowackiej, węgierskiej, rumuńskiej, bułgarskiej, jugosłowiańskiej, czyli rządzących w swoich państwach, a także włoskiej i francuskiej. Sowiecki ideolog Andriej Żdanow sformułował tezę o podziale świata na dwa wrogie obozy - imperialistycz-ny, kierowany przez Stany Zjednoczone, oraz antyimperialistyczny ze Związkiem Radzieckim na czele. Celem polityki amerykańskiej, w tym planu Marshalla, jest walka z ZSRR i jego „przyjaciółmi" o panowanie nad światem, a więc celem „sił postępowych" musi być walka z amerykańskim imperializmem. Do sił imperiali-stycznych Żdanow zaliczył także zachodnią socjaldemokrację, co pośrednio oznaczało wyrok na socjalistów wschodnioeuropejskich. Tezy sowieckie były równoznaczne z proklamowaniem zimnej wojny z Zachodem. Uczestnicy narady przyjęli oceny sowieckie i utworzyli stały organ - Biuro Informacyjne (Kominform) dla koordynacji działalności partii komunistycznych. Konsekwencją decyzji o unifikacji ustrojowej państw satelickich wobec Moskwy było między innymi przygotowanie i przeprowadzenie przewrotu w Czechosłowacji (25 lutego 1948), następnie rozbicie we wszystkich państwach bloku wschodniego partii socjalistycznych, najpierw przez czystki wykonywane pod dyktando komunistów, potem włączenie ich resztek do partii komunistycznych. Podobnie było w Polsce. W lutym 1948 roku nastąpił atak komunistów na pe-peesowskie koncepcje gospodarcze, zmieniono kierownictwo Centralnego Urzędu Planowania i zaprowadzono metody planowania wzorowane na radzieckich, zdecydowano też o położeniu nacisku na rozwój przemysłu ciężkiego. Wiosną 1948 roku dokonano upaństwowienia spółdzielczości, tworząc wielkie centrale branżowe. Z socjalistycznych koncepcji wielosektorowej gospodarki nic nie pozostało. Równolegle trwał brutalny nacisk PPR na przyspieszenie zjednoczenia z nią PPS, czemu kierownictwo partii z Cyrankiewiczem na czele biernie się poddawało. W PPS przeprowadzano czystkę, usuwając działaczy wskazywanych przez PPR lub UB. W ciągu roku - od grudnia 1947 do grudnia 1948 roku liczba członków PPS spadła z 750 000 do 531 000. Wśród usuniętych z władz PPS byli także jej niedaw- DEMOKRACJA LUDOWA 159 ii przywódcy, wśród nich Osóbka-Morawski, Szwalbe i Drobner. Partia kierowana )rzez grupę Cyrankiewicza przyjmowała ideologię leninowską, gwałtownie potępia-a własne tradycje i dotychczasowe koncepcje programowe, a w listopadzie 1948 ro-cu wtórowała komunistom w ataku na sądzonych przywódców PPS-WRN - Kazi-nierza Pużaka i innych. Zjednoczenie PPS z PPR, do którego doszło w grudniu [948 roku, było w istocie wchłonięciem przez PPR całkowicie spacyfikowanej i roz-)itej wewnętrznie partii socjalistycznej. Zanim doszło do zjednoczenia, w PPR dokonał się głęboki zwrot polityczny. Władysław Gomułka i część związanych z nim przywódców PPR dążyła do opanowania przez partię wszystkich ważniejszych ogniw aparatu państwowego, eliminacji opozycji, utrzymania kontroli nad partiami sojuszniczymi i stopniowego ochłonięcia PPS, ale jednocześnie zabiegała o bardziej partnerskie stosunki z Moskwą, budowanie nieco innego modelu ustrojowego niż w ZSRR oraz wyrażniejsze zaznaczanie narodowej odrębności. Zmierzała do „miękkiego" wariantu dyktatury, szukania przyzwolenia społecznego dla reżimu poprzez współistnienie władzy .socjalistycznej" z żywiołami „drobnokapitalistycznymi" (na przykład indywidualnymi rolnikami), unikanie komunistycznego dogmatyzmu w polityce kulturalnej, uwzględnienie w pewnym stopniu „wkładu" PPS w budowanie nowego ustroju. Dla Bolesława Bieruta odmienność „demokracji ludowej" od modelu radzieckiego była tylko kwestią doraźnej taktyki, wola Stalina jedyną wyrocznią i jak się wyda- 47. Proces przywódców PPS-WRN, w ostatnim rzędzie Kazimierz Pużak, poniżej W. Krawczyk, L. Cohn, T. Szturm de Sztrem, J. Dzięgielewski 160 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 je, podobnie sądziła większość komunistycznych działaczy. Do starcia tych odmiennych koncepcji doszło latem 1948 roku, ale już w kwietniu powstał w Moskwie memoriał zarzucający Gomułce nacjonalizm i antyradzieckość. Podłożem stalinowskiego zwrotu w Polsce był konflikt ZSRR z Jugosławią, zakończony w czerwcu 1948 roku potępieniem przez Kominform „kliki Tito", którą uznano za agenturę amerykańskiego imperializmu. Równocześnie Kominform wezwał do naśladowania doświadczeń radzieckich, między innymi do podjęcia kolektywizacji wsi. Gomułka był niechętny tym uchwałom, choć nie protestował. Bezpośrednim powodem konfliktu w kierownictwie PPR okazał się spór o tradycje zjednoczonej partii. Było oczywiste, że ma ona bazować na ideologii marksizmu--leninizmu. Jednocześnie jednak w czerwcu 1948 roku na plenum KC PPR Gomułka stwierdził, że w sprawie stosunku do niepodległości Polski przed 1914 rokiem słuszniejsze było stanowisko PPS, a nie SDKPiL, po roku 1918 zaś KPP zajmowała stanowisko dogmatyczne, antyniepodległościowe i nie liczyła się z realiami społecznymi. Upomniał się o uznanie niepodległościowych tradycji PPS za element ideologii zjednoczonej partii. Referat Gomułki stał się powodem lub pretekstem do gwałtownego ataku ze strony pozostałych członków Biura Politycznego, byłych działaczy KPP. Na plenum sierpniowo-wrześniowym (31 sierpnia - 3 września 1948) odbyło się coś w rodzaju sądu nad Gomułką. Zarzucano mu nacjonalizm, negowanie doświadczeń radzieckich, chęć osłaniania elementów drobnokapitalistycznych na 48. Władysław Gomułka DEMOKRACJA LUDOWA 161 vsi. Atak poprowadził Bierut, od tego czasu nowy sekretarz generalny PPR. Powta-zał tezę Stalina o zaostrzającej się walce klasowej, podkreślił kluczowe znaczenie (oświadczeń radzieckich dla budowania socjalizmu w Polsce, zapowiedział przystą-uenie do likwidacji pozostałości kapitalizmu w mieście i na wsi. Gomułka składał lamokrytykę, ale zarazem próbował się bronić. Plenum było widownią niemal jed-lomyślnego potępienia byłego sekretarza generalnego przez członków KC. Spór o tradycję nie był dyskusją akademicką. W ruchu robotniczym - zarówno komunistycznym, jak socjalistycznym - wartościowanie tradycji było istotną częścią ideologii, wedle której formowano członków i sympatyków. Spór o tradycję ljawniał także aktualną różnicę w rozumieniu pojęcia niepodległości, które dla jomułki miało wartość autonomiczną, dla jego oponentów podrzędną wobec logiki walki klasowej i rewolucji. Gomułka uważał, że partia musi uwzględniać stan świadomości mas, jeśli ma im przewodzić. Jego oponenci uważali, że ważniejsza est czystość doktryny określana przez Moskwę. Całkowitą izolację Gomułki nie tylko w KC, ale i w szerokim „aktywie" PPR :rzeba tłumaczyć specyfiką partii komunistycznej, w której silna dyscyplina nakazywała aktywnie wspierać każdy zwrot i tłumić wątpliwości. Sami oskarżeni również rezygnowali z obrony, składali samokrytyki, aby nie powodować w partii „pęknięta". Ponadto dla byłych kapepeowców, stanowiących jądro partii, zwrot 1948 roku oył powrotem do jej prawdziwego, komunistycznego charakteru, bolszewickiego pryncypializmu, ducha rewolucyjnego, porzuceniem doraźnej taktyki kompromisów, która wydawała się im jakąś „trzecią drogą" między demokracją burżuazyjną a komunistyczną dyktaturą proletariatu. Rewolucyjna bezkompromisowość pociągała także wielu młodych działaczy zarażonych dialektycznymi konstrukcjami leninowskiej teorii i pragnących wziąć udział w niszczeniu „starego świata", by na jego gruzach budować nowy, zgodny z doktryną. Rozprawa z Gomułka nie pociągnęła za sobą jego natychmiastowej eliminacji. Zachowywano pozory, były sekretarz generalny miał poprzeć dokonany zwrot, dowieść szczerości złożonej samokrytyki. Odmówił naleganiom Stalina, by wszedł do Biura Politycznego zjednoczonej partii, choć zgodził się kandydować do szerszego Komitetu Centralnego. Na grudniowym kongresie zjednoczeniowym wygłosił przemówienie, w którym padła przestroga przed „nihilizmem narodowym", co stało się powodem kolejnych ataków. Został członkiem KC i wiceprezesem NIK, ale jednocześnie kimś w rodzaju wroga wewnętrznego. Okres lat 1944-1948 był pod wieloma względami czasem budowania podstaw systemu totalitarnego. Elementami tego było skoncentrowanie decyzji politycznych w wąskim kręgu elity jednej partii, uzależnienie od niej aparatu państwowego, ma- 162 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nipułacyjne traktowanie prawa, pozbawienie niezależności sądownictwa, poddanie centralnej kontroli niemal wszystkich środków komunikacji społecznej, złamanie autonomii samorządów i większości organizacji społecznych, a także przejęcie niemal pełnej kontroli nad gospodarką. Przejście w 1948 roku do etapu budowania dyktatury o wyraźnie totalitarnym charakterze odbyło się więc bez większych perturbacji. Okres lat 1944-1948 można także przedstawić jako czas łamania niezależności społeczeństwa. Było ono osłabione ogromnymi stratami wojennymi oraz wędrówką ludów, wynikającą z przesunięcia granic państwa. Toteż obok woli oporu silne były również tendencje do przystosowania, ratowania substancji biologicznej narodu, skupienia uwagi na odbudowie kraju i zagospodarowaniu nowych ziem. Postawom oporu towarzyszyły więc postawy przystosowania i często w świadomości tych samych osób zmagały się obie te tendencje. Słabość zaplecza społecznego reżimu była oczywista także dla rządzących, choć podejmowali oni próby jego poszerzenia, czemu służyły między innymi reforma rolna, ułatwione możliwości awansu dla młodzieży robotniczej i chłopskiej oraz wyznaczenie wielkiego celu narodowego, jakim było zagospodarowanie Ziem Zachodnich. Jak pokazały autentyczne wyniki referendum 1946 roku, obóz rządzący zyskał poparcie około 25 procent społeczeństwa. Przeciwna komunistom większość doznała w okresie 1944-1948 roku wielu porażek. Okazało się, że wojenni sojusznicy nie mają wpływu na los Polski lub po prostu - jak nieraz mówiono - Polskę zdradzili. Najbardziej patriotyczna część narodu, skupiona w AK, została poddana brutalnym represjom. Nieskuteczna okazała się walka podziemna. Nieskuteczna była również walka legalna mimo stworzenia wielkiego ruchu społecznego, jakim było PSL. Oczywiste dla przeciętnego nawet obywatela fałszerstwo wyników referendum, a potem jawny gwałt, który przyniosły wybory do Sejmu, prowadziły do poczucia beznadziejności oporu, sprzyjały rozpowszechnieniu postawy przystosowania, rezygnacji, skłaniały do zachowań koniunkturalnych. 4 STALINIZM Zaostrzaniu reżimu wewnątrz sowieckiej strefy wpływów towarzyszyły coraz większe napięcia międzynarodowe. Stalin dążył do zbudowania w Europie Środkowowschodniej systemu państw satelickich, ale też do utrzymania wpływu na całe Niemcy, wydobycia z nich maksimum korzyści gospodarczych oraz niedopuszczenia do szybkiego wzrostu siły militarnej i gospodarczej państw Europy Zachodniej. Tymczasem zachodni alianci zmierzali do odbudowy gospodarczej Niemiec i stopniowego tworzenia demokratycznej republiki federalnej. Ogłoszenie planu Mar-shalla świadczyło o gotowości Stanów Zjednoczonych do ponoszenia współodpowiedzialności za rozwój ekonomiczny i utrzymanie stabilności w Europie. Amerykańska inicjatywa przyczyniała się do integracji i następnie przyspieszenia odbudowy państw zachodnioeuropejskich. Agresywna retoryka Moskwy oraz eliminacja sił prozachodnich w krajach satelickich, czego szczególnie drastycznym przejawem był przewrót w Czechosłowacji, budziły na Zachodzie obawę przed możliwą napaścią i skłaniały do zacieśnienia współpracy obronnej. W marcu 1948 roku Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia i Luksemburg zawarły pakt o solidarnym działaniu w razie ataku, a w rok później wspólnie z pięcioma innymi państwami europejskimi oraz Stanami Zjednoczonymi i Kanadą podpisały traktat o utworzeniu Paktu Północnoatlantyckiego (NATO). Do ogromnego napięcia doszło w czerwcu 1948 roku, gdy w odpowiedzi na wprowadzenie nowej waluty w zachodnich strefach Niemiec Stalin zablokował wszelkie drogi lądowe prowadzące do zachodnich sektorów Berlina. Przez blisko rok zachodni Berlin był zaopatrywany w żywność, surowce i opał jedynie przez amerykańskie i angielskie samoloty. Ta gigantyczna operacja świadczyła o ogromnych zdolnościach mobilizacyjnych i determinacji Zachodu. W maju 1949 roku 164 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Stalin się wycofał, odwołał blokadę dróg lądowych. W tym czasie powstawała jednak Republika Federalna Niemiec, a w okupacyjnej strefie radzieckiej komunistyczna Niemiecka Republika Demokratyczna. Stalin bez wątpienia przygotowywał się do wojny z Zachodem, choć nie wiadomo, czy i kiedy byłby gotowy sam ją rozpocząć. Tymczasem jednak poprzestawał na „zimnej wojnie" z Zachodem prowadzonej za pośrednictwem zbrojeń i propagandy. Jednocześnie zamieniał podporządkowane sobie wcześniej państwa w obóz warowny. Niesubordynacja Jugosławii, ujawniona wiosną 1948 roku, stała się powodem potępienia jej przez Moskwę oraz wasali i sojuszników ZSRR. Jugosłowiański dyktator Tito i jego partia staną się od tej pory symbolem odstępstwa i zdrady, a narodowy komunizm herezją zwalczaną nie mniej brutalnie niż prozachodnia „reakcja". Wcześniejszą zależność militarną, polityczną i gospodarczą państw satelickich znacznie wzmocniono, ale ponadto wszystkie kraje związano jednolitym systemem ustrojowym, wspólną ideologią, pełnym podporządkowaniem Moskwie lokalnych partii oraz terrorem trzymającym w posłuszeństwie całe społeczeństwa. Równolegle trwały intensywne zbrojenia, w których satelici musieli partycypować. Dzięki własnemu wysiłkowi oraz aktywności sowieckich szpiegów ZSRR w 1949 roku wyprodukował bombę atomową, łamiąc tym samym monopol amerykański. Stany Zjednoczone odpowiedziały zbudowaniem w 1952 roku bomby wodorowej, ale w rok potem bombę miała też Moskwa. W ten sposób rozpoczynał się wyścig zbrojeń jądrowych, który stanie się jedną z płaszczyzn stosunków Wschód-Zachód w drugiej połowie XX wieku. Innym obszarem konfrontacji komunizmu ze światem zachodnim była wschodnia Azja. Kilkuletnia wojna domowa w Chinach zakończyła się w 1949 roku utworzeniem Chińskiej Republiki Ludowej. W czerwcu 1950 roku armia komunistycznej Korei Północnej uderzyła na Koreę Południową, której pomocy udzieliły Stany Zjednoczone. Świat stanął na krawędzi zbrojnej konfrontacji mocarstw, lecz Stalin poprzestał na pomocy pośredniej i gwałtownych kampaniach propagandowych. Wojna toczyła się jednak do lipca 1953 roku, a jej skutkiem był trwały podział Korei na dwa odrębne państwa. Monopartia 15 grudnia 1948 roku w auli Politechniki Warszawskiej rozpoczął się kongres założycielski Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Spośród 1526 delegatów dwie trzecie reprezentowało PPR, jedna trzecia PPS, taką bowiem proporcję liczebności obu partii drogą czystek i naboru uzyskano przed kongresem i według podobnej proporcji miały być kształtowane wszelkie władze PZPR. W żadnym natomiast stopniu „Kongres Jedności Robotniczej" nie był wyrazem kompromisu programowego. Mocno podkreślano, że podstawą ideologiczną partii jest marksizm-leni- STALINIZM 165 nizm oraz doświadczenia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) (WKP[b]|. Kongres miał charakter uroczystego wiecu z udziałem licznych gości zagranicznych i krajowych, w tym profesorów i pisarzy. W prezydium obok Bieruta i przywódców łączonych partii zasiadła Zofia Dzierżyńska, wdowa po Feliksie. Obradom towarzyszyły okrzyki na cześć Bieruta, Stalina, śpiew „Międzynarodówki". W przyjętej deklaracji ideowej pozytywnie nawiązano do Wielkiego Proletariatu, SDKPiL, KPP i PPR, stwierdzając zarazem, że PPS reprezentowała „prąd ugody z burżuazją, prąd antymarksistowski i nacjonalistyczny", a PPS-WRN wręcz „stoczyła się do roli agentury obcego imperializmu". W deklaracji dokonywano zmiany znaczenia pojęcia niepodległości. Pisano, że największym wrogiem niepodległości Polski był przed wojną „kapitał monopolistyczny", „ośrodek dyspozycji" wszelkich prądów faszystowskich, w tym rządzące] sanacji, który prowadził Polskę do przymierza z Trzecią Rzeszą oraz napaści na ZSRR. Obrońcą niepodległości była natomiast KPP, która zmierzała do obalenia sanacji i do sojuszu z ZSRR. W okresie „wojny z hitlerowskim faszyzmem" Związek Radziecki uratował „naród polski od fizycznej zagłady", następnie umożliwił przejście do budowania nowego ustroju, współcześnie zaś stoi na czele „demokratycznego obozu antyimperialistycznego". Stwierdzono zatem: „Wszelkie tendencje zmierzające do rozluźnienia współpracy ze Związkiem Radzieckim godzą w podstawy demokracji ludowej w Polsce, a zarazem w niepodległość naszego kraju". 49. Bolesław Bierut 166 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-19! Ii Polska Zjednoczona Partia Robotnicza miała przestrzegać „jednolitości ideologicznej na gruncie marksizmu-łeninizmu" i dyscypliny opartej na zasadach centralizmu demokratycznego. Zaznaczono, że w partii nie ma miejsca dla poglądów sprzecznych z marksizmem-leninizmem, nie może też być żadnych grup i frakcji. Do przestrzegania tych zasad była zobowiązana każda komórka partii. Istniejący system określano jako demokrację ludową, która realizuje podstawowe funkcje dyktatury proletariatu. Na tej drodze, opierając się na doświadczeniach radzieckich, zamierzano budować socjalizm. Miało się to dokonywać w zaostrzającej się walce klasowej ze wszystkimi elementami kapitalistycznymi w przemyśle, handlu i rolnictwie, aż wreszcie warstwy „wyzyskiwaczy" zostaną wyparte i zniesione. Wszelkie dziedziny gospodarki powinien ogarnąć sektor uspołeczniony. Związki zawodowe winny być „szkołą rządzenia i wychowania socjalistycznego" oraz dbać o rozwój współzawodnictwa pracy. Partia miała walczyć o wyrugowanie ze świadomości mas ludowych „przeżytków starego ładu" oraz dbać 0 wychowanie ich w duchu patriotyzmu splecionego z „proletariackim internacjo-nalizmem". Partia zamierzała pokierować aparatem państwa i całym życiem społecznym, co jednoznacznie stwierdzano w statucie. Doktryna marksizmu-łeninizmu zawierała szczególną koncepcję partii i jej stosunku do klasy robotniczej. Zgodnie z nauką Lenina partia jest przewodnikiem klasy robotniczej, najdoskonalej wyraża jej świadomość klasową i obiektywne interesy. Partia nie może być zwykłą reprezentacją robotników, w swojej masie nie kierujących się obiektywnym interesem klasy, a tylko doraźnymi potrzebami, które mogą być nawet burżuazyjne. To partia musi wychowywać klasę robotniczą do właściwego zrozumienia jej historycznych celów. Musi też spełniać kierowniczą rolę wobec wszelkich organizacji robotniczych, łącznie ze związkami zawodowymi. Stąd w partii komunistycznej szczególna rola przywódców i aktywistów, którzy zgłębili doktrynę i najlepiej rozumieją obiektywne interesy klasy robotniczej. Stąd też podstawowe komórki partii działały nie na zasadzie terytorialnej, ale w fabrykach, gdzie miały bezpośrednio wpływać na otoczenie. Do partii można było przyjmować tylko tych, którzy osiągnęli odpowiedni poziom zrozumienia jej celów 1 ideologii. Nie istniała możliwość „samowolnego" wstąpienia do partii, było się do niej przyjmowanym, zwykle po okresie kandydowania. Stalin uczył, że sprawowanie dyktatury proletariatu wymaga żelaznej dyscypliny wobec zagrożenia ze strony wrogiego świata imperializmu oraz istnienia w społeczeństwie budującym socjalizm grup, pragnących powrotu do kapitalizmu, a także wobec przeżytków „starej świadomości" , od których nie są wolni nawet liczni członkowie partii. Konieczna jest więc jedność szeregów, którą zapewnia centralizm demokratyczny, jeden z fundamentów doktryny leninizmu. W myśl tej zasady dyskusje mogą mieć miejsce jedynie przed podjęciem decyzji, następnie wszyscy są bezwzględnie zobowiązani do ich realizacji. W praktyce, jak to pokazał prze- STALINIZM 167 bieg plenum sierpniowo-wrześniowego, swobodna dyskusja była również wykluczona. Ważniejszy bowiem był centralizm, czyli zasada podległości instancji niższych wyższym. Decyzje podjęte w „centrali" spływały w dół organizacji partyjnej i powinny być bezwarunkowo realizowane. Stąd tak wielka rola członków sprawujących funkcje, należących do władz instancji, zawodowych funkcjonariuszy, którzy byli jakby przewodnikami pozostałych. Partia przypominała więc armię, w której decyduje wódz i sztab, a dowódcy armii, pułków i wreszcie plutonów wykonują ich polecenia. Posłuszeństwo, choć surowo egzekwowane, nie byłoby jednak motywacją wystarczającą dla mobilizowania szeregów. Dlatego tak ważne było utrzymanie odpowiedniej motywacji ideologicznej i poczucia, że ma się bezwzględną rację. Miało to umożliwić rozpowszechnienie przekonania, że marksizm-leninizm jest nie tylko ideologią słuszną i sprawiedliwą, ale także ukazuje obiektywny proces historycznego rozwoju, dla którego nie ma alternatywy. Jak po feudalizmie nadszedł kapitalizm, tak po kapitalizmie musi przyjść socjalizm. Rozwój w kierunku komunizmu jest więc koniecznością. Ogromnie rozbudowany aparat propagandy przekładał te „prawdy" na tysiące artykułów, broszur, szkoleń, gazetek ściennych w szkołach i zakładach pracy. Przetłumaczony z rosyjskiego i wydawany w milionowych nakładach „Krótki kurs historii WKP (b)" stał się katechizmem, którego znajomość była obowiązkowa nie tylko dla członków partii, ale też wszelkich aktywistów społecznych, studentów i innych. Partię łączył niezwykle rozbudowany kult Stalina, uznawanego za wodza całego ruchu komunistycznego, ale też najwyższego przywódcę miłującej pokój i postęp ludzkości, uosobienie cnót komunisty, niepodważalny autorytet w wielu dziedzinach nauki i kultury, swego rodzaju proroka obdarzonego ponad-ludzkimi cechami. Kult ten miał charakter parareligijny. O Stalinie pisano wiersze, śpiewano pieśni, miłości do Stalina uczono już dzieci w przedszkolu, jego myśli cytowano w podręcznikach szkolnych i dziełach naukowych z najrozmaitszych dziedzin. Jego imieniem nazywano prestiżowe zakłady przemysłowe, wielkie ulice miast, w 1953 roku zmieniono nawet nazwę Katowic na Stalinogród. Partia, choć powinna skupiać „awangardę klasy robotniczej", najbardziej świadomą jej część, nie mogła być wąską organizacją kadrową. Tylko bowiem odpowiednio liczna partia mogła mobilizować, organizować i kontrolować poszczególne ogniwa życia społeczeństwa. Powstawało zatem stałe napięcie w ruchu komunistycznym między potrzebą zachowania wysokiej świadomości politycznej członków partii a jej masowością. Stąd również duże znaczenie przywiązywano do szkolenia ideologicznego członków i potencjalnych adeptów. Budując nowy ustrój, partia sama bezustannie utwierdzała się w słuszności i dążyła do stworzenia monolitu, toteż nie tolerowała swobodnej dyskusji wewnętrznej i różnic poglądów. Wyznając takie zasady, partia komunistyczna nie tolerowała również żadnej odmiennej, konkurencyjnej ideologii. 168 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-191 i! 50. Pochody - formą mobilizacji mas STALINIZM 169 Partia wraz z jej ideologią, językiem i rytuałami dążyła do wypełnienia całej przestrzeni społecznej, a także życia prywatnego. Chciała zmienić świadomość, tradycje, znaczenie elementarnych pojęć, takich jak dobro, zło, prawda, patriotyzm. Wszystkie one powinny być rozumiane w kontekście klasowym, poddane dialektycznej analizie, a w konsekwencji stracić obiektywne znaczenie. „Dobre" było to, co służyło budowaniu nowego ustroju, obiektywnym interesom klasy robotniczej, nawet jeśli głęboko naruszało inne - tradycyjnie rozumiane - wartości. „Złe" było wszystko, co takim dążeniom przeszkadzało. Konsekwencje tego myślenia były dojmujące, gdy w postaci praktycznych instrukcji trafiały do programów nauczania czy w formie orzeczeń do postępowania sądów. Charakterystyczna cecha komunizmu, jaką było dążenie do stałej mobilizacji aktywu i mas, znajdowała wyraz w bezustannej walce propagandowej z „wrogami" zewnętrznymi i wewnętrznymi, w których „godzono" w prasie, broszurach, w radiu i podczas wielkich manifestacji, ale też w gazetkach ściennych i na masówkach urządzanych w zakładach pracy. Podstawową formą podtrzymywania mobilizacji był „wyścig pracy", produkcja odbywająca się zgodnie z planem, który powinien być przekraczany, wiązanie „czynów produkcyjnych" z konkretnymi rocznicami i świętami. Do rytuału należało oddawanie do użytku różnych nowo wybudowanych obiektów z okazji świąt państwowych. Partia przeniosła z ZSRR do Polski bogatą, bizantyjską obrzędowość, która miała wyprzeć dawne tradycje. Zniesiono święta 3 Maja i 11 Listopada, a próby ich obchodzenia były traktowane jako demonstracja przeciw ustrojowi. W ich miejsce pojawiły się nowe, niezwykle uroczyście obchodzone w całym kraju - 1 Maja (święto pracy), 22 Lipca (rocznica ogłoszenia Manifestu Lipcowego) oraz 7 Listopada (rocznica rewolucji październikowej). Przy tych okazjach kraj dekorowano flagami czerwonymi i w mniejszej ilości biało-czerwonymi oraz transparentami ze sloganami partii, nawołującymi do walki o pokój i do czynów produkcyjnych. Na ulicach wywieszano ogromne portrety Stalina, nieco rzadziej Lenina, jeszcze rzadziej Marksa i Engelsa, czasem Dzierżyńskiego i Marchlewskiego oraz przywódców państwa - zwłaszcza Bieruta, rzadziej Cyrankiewicza i Rokossowskiego, niekiedy Zawadzkiego, właściwie nigdy pozostałych przywódców partii. (Portretami przywódców na co dzień dekorowano ściany szkół, świetlic, urzędów). Nieraz też pojawiały się podobizny przodowników pracy (nigdy natomiast twórców kultury czy na przykład znanych sportowców). Wielotysięczne pochody pierwszomajowe tonące w czerwieni flag i transparentów miały dowodzić siły i jedności partii oraz jej zespolenia ze społeczeństwem. Do ich przeprowadzenia przywiązywano ogromną wagę, już na wiele tygodni przed pochodami przygotowania koncentrowały uwagę dziesiątków tysięcy aparatczyków i społecznego aktywu PZPR, ZMP, związków zawodowych. Świętom towarzyszyły pieśni, przede wszystkim „Międzynarodówka" (rzadko polskie pieśni rewolucyjne), która wykonywana także przy wielu 170 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 innych uroczystościach, wypierała hymn narodowy. Wprowadzono „do obiegu" wiele nowych pieśni „masowych", które eksponowały radość życia i pracy. Te cechy rytuału i „kultury" masowej były typowe dla wszystkich krajów komunistycznych. Polską specyfiką stało się utrzymanie godła narodowego w niewiele zmienionej postaci (orzeł bez korony), flagi narodowej (zwykle jednak eksponowanej obok czerwonej), hymnu narodowego (rzadko jednak wykonywanego). Nie upowszechniano natomiast - inaczej niż w innych krajach bloku - czerwonej gwiazdy oraz sierpa i młota, traktowanych jako państwowe emblematy ZSRR. Społeczeństwo było więc obiektem presji, miało całkowicie poddać się oddziaływaniu gigantycznego aparatu propagandy, być „nawrócone" na jedynie słuszną wiarę. Toteż partia dążyła do oddziaływała na społeczeństwo za pomocą wszystkich dostępnych środków propagandy, całego aparatu państwowego, szkolnictwa, form kultury, wszelkich organizacji, które powinny być przekształcone w „pasy transmisyjne" partii do różnych grup społecznych. W ostateczności każdy obywatel powinien być przekonany o słuszności marksizmu-leninizmu i polityki partii oraz realizować na swoim stanowisku pracy wyznaczone zadania. Cały ten projekt polityczno-społeczny i jego praktyczna realizacja miały więc charakter totalitarny. Według statutu przyjętego na kongresie w grudniu 1948 roku co cztery lata miał się odbywać zjazd PZPR, który wybierał najwyższą władzę pomiędzy zjazdami - Komitet Centralny. KC wyłaniał organy wykonawcze - Biuro Polityczne i Sekretariat złożone z kilkunastu osób oraz kilkudziesięcioosobowe Biuro Organiza- 51. Na trybunie 1 maja 1949, od lewej: J. Cyrankiewicz, S. Radkiewicz, J. Berman, B. Bierut, R. Zambrowski, A. Korzycki, A. Zawadzki STALINIZM 171 cyjne (zlikwidowane w 1954). W istocie od początku najwyższą władzę w partii i państwie sprawowało kilka osób kierujących tymi ciałami. Bolesław Bierut z tytułem przewodniczącego, a od 1954 roku I sekretarza KC PZPR oraz Jakub Ber-man i Hilary Minc tworzyli najściślejsze kierownictwo, łączyła ich wspólnota poglądów i osobista przyjaźń. Początkowo wielki zakres wpływów miał Roman Zam-browski, lecz na początku lat pięćdziesiątych jego pozycja osłabła, stale natomiast rosły wpływy Franciszka Mazura i Zenona Nowaka, a także Edwarda Ochaba i Aleksandra Zawadzkiego. Wszyscy oni byli dawnymi działaczami KPP i PPR, teraz odpowiadali za poszczególne dziedziny aktywności partii i nadzór nad odpowiednimi organami państwa. Spośród byłych członków PPS jedynie premier Józef Cyrankiewicz należał do ścisłego kierownictwa, ale wydaje się, że w tym gronie był raczej statystą niż decydentem. W 1949 roku do ścisłej elity władzy włączono marszałka Związku Radzieckiego Konstantego Rokossowskiego, który skupił w swoich rękach sprawy związane z wojskiem i obronnością. Komitet Centralny w pełnym składzie zbierał się co pewien czas na tak zwanych plenach, podczas których obowiązywał rytuał jednomyślności. Niektórzy członkowie KC mieli dodatkowy, nieraz znaczny zakres władzy jako kierownicy wydziałów KC, stanowiących podstawowe narzędzie działania Biura Politycznego i Sekretariatu. Istniało kilkanaście wydziałów KC, na przykład Wydział Organizacyjny (praca aparatu partyjnego), Wydział Propagandy Masowej, Wydział Prasy i Wydawnictw, Wydział Rolny, Wydział Kultury, Wydział Oświaty. Miały one od- 52. Pochód 1 maja 1952 w Warszawie 172 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 działywać na organizacje partyjne w odpowiednich środowiskach, organizacjach, urzędach i ministerstwach, dbać o wykonywanie uchwał partii, przedstawiać kierownictwu wnioski dotyczące ewentualnych zmian personalnych, organizacyjnych, ustawowych. Wydziały szybko zaczęły dublować odpowiednie komórki urzędów państwowych, a raczej stały się ich politycznym inspiratorem i nadzorcą (zwłaszcza ministerstw i urzędów nie obsadzanych przez odpowiednio „silnych" przywódców PZPR). Kierownikami wydziałów KC byli prawie wyłącznie dawni działacze PPR, w większości o kapepeowskiej przeszłości. Ośrodkami władzy w terenie byli pierwsi sekretarze komitetów wojewódzkich, którzy zajmowali pozycje znacznie silniejsze od kierujących administracją rządową wojewodów i przewodniczących wojewódzkich rad narodowych. Pierwsi sekretarze KW w swojej działalności realizowali instrukcje Biura Politycznego, Sekretariatu i wydziałów KC oraz odpowiadali wyłącznie przed swymi zwierzchnikami. Byli mianowani przez centralę, choć formalnie wybierały ich szersze instancje lokalne -komitety wojewódzkie. Skupiały one najaktywniejszych działaczy PZPR danego terenu, w tym zajmujących niektóre stanowiska w aparacie partyjnym, administracyjnym, instytucjach i organizacjach społecznych. Komitety zbierały się - podobnie jak KC PZPR - rzadko, realną władzę miała ich egzekutywa (zarząd), pracująca pod kierunkiem I sekretarza. Dysponował on w bieżącej pracy odpowiednim aparatem -wydziałami wzorowanymi na wydziałach KC. Komitetom wojewódzkim podlegały komitety powiatowe, miejskie, dzielnicowe. W ten sposób nie tylko władza ogólnokrajowa, ale także lokalna pracowała pod kontrolą i zgodnie z wytycznymi partii. Najniższym ogniwem PZPR były podstawowe organizacje partyjne (POP), działające w poszczególnych zakładach pracy (początkowo 7 000, w 1954 roku już 56 000). Każdy członek partii musiał należeć do jednej z POP. Zgodnie z zasadami centralizmu demokratycznego komitety niższe podlegały wyższym. Cała struktura służyła „przenoszeniu" w dół instrukcji i zadań stawianych przez kierownictwo partii. PZPR liczyła w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych około 1,3 miliona członków, w tym nieco ponad 50 procent robotników i ponad 25 procent pracowników umysłowych. W tej ogromnej strukturze - idąc za Orwellem - wyróżnia się partię wewnętrzną, ściślejszą, składającą się z ludzi zawodowo uczestniczących na różnych szczeblach w sprawowaniu władzy, oraz zewnętrzną, złożoną z jej zwykłych członków. W PZPR funkcje kierownicze pełnił etatowy aparat partyjny, którego liczebność wzrosła z 5000 na początku 1950 roku do blisko 13 000 w 1953 roku. Aparat w owym czasie dopiero się kształtował, stąd ogromna rotacja w jego szeregach, sięgająca w poszczególnych latach 33 procent. W aparacie partyjnym były różne stopnie „wtajemniczenia". Krąg najwyższy stanowiło kilkuset działaczy KPP, niższy ci, którzy wstąpili do PPR w czasie wojny, jeszcze niższy i najliczniejszy -towarzysze z okresu powojennego. Byłych pepeesowców było w aparacie niewielu (15 procent) i pełnili funkcje drugoplanowe. W „centrali", czyli w KC PZPR, pra- STALINIZM 173 cowników politycznych było w 1951 roku 336, w pięć lat później 513, w siedemnastu komitetach wojewódzkich kilkaset osób pełniło funkcje kierownicze. W elicie przywódczej PZPR około dwóch trzecich kierowników i zastępców kierowników wydziałów KC oraz jedna trzecia kierowników wydziałów KW miała za sobą działalność w KPP. Właśnie oni tworzyli najważniejszy układ wewnętrzny w aparacie partii, jądro partii wewnętrznej. Członków i zastępców członków komitetów wojewódzkich PZPR było w 1953 roku 1157, a z nich blisko połowa sprawowała swoje funkcje zawodowo. Wśród członków KW ponad 40 procent nie ukończyło 35 lat, 61 procent miało wykształcenie podstawowe lub jeszcze niższe (wyższe 6,5 procent). Wśród ponad 12 000 pracowników politycznych KW 70 procent było z zawodu robotnikami, 11,5 procent chłopami, 18,5 procent deklarowało przynależność do inteligencji, choć często oznaczało to jedynie wykonywanie od pewnego czasu pracy umysłowej. Wykształceniem wyższym (także niepełnym) legitymował się bowiem 1% pracowników politycznych KW, maturą 8 procent, niepełnym średnim 9 procent, podstawowym i niższym niż podstawowe 80 procent. Z tych ściśle poufnych przez lata PRL zestawień wynika, że aparat PZPR miał bardzo niskie kwalifikacje do zarządzania państwem, a jego dominacja nad fachową kadrą urzędniczą musiała prowadzić do jej głębokiej frustracji. Zarazem aktywność w PZPR była znaczącą drogą awansu dla ambitnych jednostek młodego pokolenia ze środowisk robotniczych, a w części chłopskich. Awansowani z tych środowisk stanowili przytłaczającą większość ludzi zajmujących z rekomendacji partii kierownicze stanowiska w aparacie państwowym, organizacjach społecznych, gospodarce. W kierownictwach rad narodowych pracowało w 1954 roku 16 600 członków PZPR, w kierowniczym aparacie gospodarczo-administracyjnym 26 000. Wśród 7000 osób zajmujących kierownicze stanowiska w przemyśle 53 procent należało do PZPR, przy czym wśród dyrektorów centralnych zarządów 75 procent. Właściwie już w drugiej połowie lat czterdziestych ustaliła się reguła, teraz jeszcze wyraźniej egzekwowana, że awans na stanowiska kierownicze był ściśle związany z przynależnością do partii. Stale poszerzał się wykaz stanowisk w administracji, gospodarce i życiu społecznym obsadzanych drogą rekomendowania określonych osób przez odpowiednie komitety PZPR. „Nomenklatura" - taką bowiem nazwą określa się ów wykaz - na początku 1956 roku obejmowała ponad 100 000 stanowisk, przy czym w gestii KC pozostawało ich około 7000. Już w 1949 roku w „nomenklaturze" KC PZPR znajdowały się wszystkie stanowiska rządowe (do poziomu wicedyrektorów departamentów), kierownicze w administracji wojewódzkiej, CRZZ, sądownictwie, prasie centralnej i prowincjonalnej, rektorów i wicerektorów szkół wyższych, kuratorów szkolnych, dyrektorów ważniejszych przedsiębiorstw, członków prezydiów zarządów wielu organizacji społecznych. Własną nomenklaturę miały Komitety Woje- 174 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wódzkie (na przykład egzekutywa krakowskiego KW około 500 stanowisk, z tego połowę poza aparatem partyjnym). Rozbudowany system nomenklatury, wzorowany na radzieckim, zapewniał partii pełną kontrolę nad administracją, gospodarką i życiem społecznym. Każda rekomendacja była bowiem związana, z obowiązkiem wypełniania poleceń partii i mogła być w każdej chwili cofnięta. Upaństwowienie życia gospodarczego, dublowanie funkcji zarządzania przez komitety partyjne i organy administracji, tworzenie specjalnych komórek i instancji kontroli, a także niezwykle rozbudowany system obiegu rozmaitych dokumentów i sprawozdań, wszystko to prowadziło do niezwykłego rozrostu aparatu biurokratycznego. Jednocześnie reguły działania systemu uwalniały osoby zajmujące wszelkie stanowiska kierownicze od obowiązku liczenia się z „dołami". O perspektywach kariery decydowała przede wszystkim wierność dla partii i zdolność wypełniania poleceń przełożonych. Wytwarzało to wśród kadry kierowniczej i urzędniczej postawy przystosowania, sprzyjało konformizmowi. Partia miała własne szkoły polityczne, w których kształcono na różnym poziomie pracowników aparatu i aktywistów PZPR, próbując też podnieść poziom ich wiedzy ogólnej. Rodzajem kursów powszechnych były wieczorowe uniwersytety marksizmu-leninizmu (WUML). Przy KC PZPR utworzono szkołę o najwyższych ambicjach - Instytut Kształcenia Kadr Naukowych. Jego kierownikiem został filozof i były działacz KPP profesor Adam Schaff. IKKN miał stworzyć nową generację pracowników akademickich, posiadających najlepsze przygotowanie marksistowskie i zdolnych do polemiki z uczonymi ukształtowanymi w szkołach „burżuazyj-nych". Jak się potem okazało, losy absolwentów Instytutu były bardzo różne. Przyczyny akcesu do komunizmu i zaangażowania w jego ekspansję należą do tematów najbardziej kontrowersyjnych. Wiedza o systemie dostępna już wtedy, obserwacja jego mechanizmów i rytuałów skłania do prostych odpowiedzi: powodem zaangażowania był konformizm, chęć kariery, czasem strach, niekiedy naiwność. Nie są to jednak wyjaśnienia dostateczne, skoro w szeregach aktywistów PZPR znajdowali się także ludzie inteligentni, odważni, osobiście uczciwi. Do partii i jej ideologii przyciągały głębsze mechanizmy psychologiczne i socjologiczne. Istotną rolę spełniała wiara ideologiczna, która podlegała stałemu treningowi. Jego istotą było tłumienie wszelkich wątpliwości, odrzucanie faktów niezgodnych z doktryną, izolowanie się od ludzi i środowisk nie należących do społeczności „wierzących", szukanie wyłącznie oparcia w „kolektywie", który łączyło wyznawanie tej samej wiary. Był to zatem mechanizm, na jakim zbudowane są wszelkie sekty dogmatycznych wyznawców. Przyjęcie wiary ułatwiało przekonanie o braku alternatywy ustrojowej w podzielonym świecie, o słabości zachodniej demokracji i jej nieuchronnym przymierzu przeciw komunistom z nacjonalistyczną i katolicką prawicą, a nawet postfaszystami (na przykład w RFN). Do akceptacji systemu mógł także prowadzić radykalny sprzeciw wobec niesprawiedliwości społecznych Drugiej Rzeczpospolitej, STALINIZM 175 plagi bezrobocia oraz siły ruchów nacjonalistycznych i antysemickich, zwłaszcza w latach trzydziestych, co nieraz szło w parze z osobistymi, ponurymi doświadczeniami. Komunizm zdawał się roztaczać perspektywę szybkiego postępu materialnego kraju, wielkiej zmiany cywilizacyjnej, niwelacji niesprawiedliwości społecznych, awansu kulturalnego warstw wcześniej upośledzonych. Były to względy poważne, dążenie do przyspieszenia rozwoju należało do kluczowych wątków polskiej myśli poprzednich dziesięcioleci. Komunizm niósł także likwidację barier stawianych wcześniej przed Polakami żydowskiego pochodzenia, dawał im pełne równouprawnienie. Prymitywizm form kultury i propagandy można było tłumaczyć niskim poziomem wykształcenia mas, do których przede wszystkim były adresowane. Awansowani z warstw ludowych na różnorodne stanowiska kierownicze odczuwali swego rodzaju wdzięczność i wiązali z systemem nadzieje na przyszłość. Stalinizacja życia państwowego i społecznego Fundamentalną zasadą systemu było poddanie wszystkich instytucji państwowych, organizacji oraz placówek społecznych i kulturalnych inspiracji i kontroli komitetów PZPR. Zniesiono trójpodział władz. W stosowaniu prawa akcentowano jego klasową treść oraz nadrzędność interesu państwa nad prawami jednostki. Realizowana w praktyce zasada kierowniczej roli partii nie została jednak wpisana do aktów prawnych, co w konsekwencji pogłębiało charakterystyczną dla PRL rozbieżność między prawem formalnie zapisanym a faktycznie obowiązującym. Sejm, choć nominalnie najwyższy organ władzy państwowej, stał się instytucją fasadową w jeszcze większym stopniu, niż miało to miejsce wcześniej. Po 1948 roku Sejm zbierał się rzadko, ograniczono jego funkcje ustawodawcze na rzecz Rady Państwa (do 1956 roku uchwalił tylko 11 ustaw wobec 135 dekretów Rady Państwa), posłów pozbawiono możliwości kontrolowania władz wykonawczych, a nawet składania interpelacji. Zamiast klubów poselskich stworzono zespoły wojewódzkie, w których „rozpłynęli" się posłowie nie należący do PZPR. Wraz z eliminacją PSL (kilku posłów zbiegło za granicę, sześciu wydano sądom, czterech zrzekło się mandatów), a następnie pacyfikacją socjalistów, w Sejmie zapanowała zasada jednomyślności i bezwarunkowej akceptacji dla wszelkich wniosków władz wykonawczych. Istotną rolę spełniała natomiast kilkuosobowa Rada Państwa, zdominowana przez działaczy PZPR i kierowana przez Bieruta. Prócz funkcji ustawodawczych dokonywała również zmian w rządzie, następnie formalnie akceptowanych przez Sejm. Podlegały jej NIK, prokuratura, Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, sprawowała też nadzór nad radami narodowymi. Rząd pracował w myśl dyrektyw Biura Politycznego KC PZPR, odpowiednich wydziałów KC oraz instrukcji Rady Państwa. Stał się po prostu administracyjnym 176 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 h III o Polska po II wojnie światowej (podziat administracyjny 1950-1975) skala 1:8 000 000 CZECHOSŁOWACJA przedłużeniem tych organów. Jednocześnie znacznie rozbudowano te urzędy, które zarządzały upaństwowioną gospodarką. W 1949 roku zlikwidowano CUP i utworzono Państwową Komisję Planowania Gospodarczego o ogromnych kompetencjach w zakresie planowania, nadzoru i administrowania oraz sześć ministerstw branżowych. Całym tym sektorem działalności rządu kierował Hilary Minc jako wicepremier i przewodniczący PKPG z pomocą Stefana Jędrychowskie-go, Eugeniusza Szyra i Piotra Jaroszewicza. W połowie 1950 roku utworzono Prezydium Rządu złożone z premiera, ośmiu wicepremierów i podsekretarza stanu w Prezydium Rady Ministrów (Bermana). To ciało, obradujące pod kierownictwem prezydenta Bieruta i skupiające sześciu członków Biura Politycznego, faktycznie przejęło konstytucyjne uprawnienia Rady Ministrów. Rozbudowany w trzydzieści resortów fw tym dwadzieścia gospodarczych) rząd był w istocie aparatem administracyjnym wykonującym zlecenia politycznego „centrum". STALINIZM 177 Ustrój administracji terytorialnej ustaliła ustawa z marca 1950 roku. Wzorując się na systemie radzieckim zniesiono podział na samorządy i administrację terenową. Organami władzy były rady narodowe wybierane w powszechnych wyborach na szczeblu gmin, powiatów, dzielnic, miast, województw, wyposażone formalnie w funkcje uchwałodawcze i kontrolne. Rady były w rzeczywistości organami fasadowymi, ich zadania spełniały prezydia, mające własny aparat administracyjny. Wyznaczany na podstawie nomenklatury Biura Politycznego KC PZPR przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej pełnił funkcję wojewody, czyli zwierzchnika administracji terenowej. W podobnym trybie obsadzano stanowiska przewodniczących rad narodowych miast (dawniej prezydentów), powiatów (dawniej starostów), gmin (dawniej wójtów). W istocie kompetencje przewodniczących rad i ich aparatu administracyjnego były niewielkie wobec centralistycznego modelu administracji oraz jej faktycznej podległości instancjom PZPR (centralnym i odpowiedniego szczebla lokalnego). Zasada niezawisłości sądów została złamana już w latach 1944-1945, ale od 1949 roku wprowadzono kolejne, wzorowane na radzieckich, zmiany w ustroju i procedurach sądowych. Wymiar sprawiedliwości miał chronić ustrój, dławić opór wroga klasowego i „wychowywać obywateli w duchu wierności Polsce Ludowej". W wykładniach ustaw oraz zaleceniach ministerialnych akcentowano klasowy charakter prawa. Sędziowie byli mianowani na rok (z możliwością ponowienia nominacji) przez ministra, przy czym zniesiono obowiązek posiadania odpowiedniego wykształcenia i stażu. Sędziów pozbawiono samorządu, mogli być przenoszeni, tracili przywilej nieusuwalności, byli natomiast zobowiązani do wierności wobec ustroju. Sądy powszechne starano się powiązać z radami narodowymi między innymi przez obowiązek składania radom sprawozdań oraz wyznaczanie przez rady ławników. Sąd Najwyższy został pozbawiony niezależności przez fakt mianowania jego członków na pięć lat przez Radę Państwa. Na wszystkich szczeblach zniesiono zasadę bezpartyjności sędziów, zmierzając w kierunku przeciwnym - maksymalnego upartyjnienia sądownictwa. Utworzono nawet specjalną Wyższą Szkołę Prawniczą im. T. Duracza, która szkoliła nowych, „zaangażowanych" sędziów. Prokuratura stała się aparatem zbudowanym hierarchicznie i podporządkowanym Radzie Państwa. Zniesiono niezależność adwokatury, poddając ją ścisłej kontroli ministra sprawiedliwości. Minister mógł skreślić z listy adwokatów każdą osobę, która „nie dawała rękojmi" wykonywania zawodu zgodnie z zadaniami adwokatury w PRL. Te zaś określały prymat interesu państwa i gospodarki uspołecznionej. Zmierzano również w kierunku likwidacji „indywidualizmu" w praktykach adwokackich, tworząc kolektywne zespoły. W praktyce sądowej śledztwo przeprowadzały organa milicji lub Urzędu Bezpieczeństwa. Prokurator był całkowicie zależny od partii, a w sprawach politycznych dyspozycyjny wobec organów bezpieczeństwa. Sądy, zwłaszcza w sprawach 178 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mających kontekst polityczny, z reguły nie były niezawisłe, a adwokat całkowicie skrępowany w możliwości obrony oskarżonego. Zawłaszczeniu przez PZPR instytucji państwa towarzyszyło poddanie pełnej kontroli życia społecznego. W ślad za utworzeniem PZPR „uporządkowano" także sytuację w stronnictwach. PSL oczyszczone z „elementów promikołajczykowskich" zostało w 1949 roku połączone ze Stronnictwem Ludowym. W ten sposób powstało Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, które w 1950 roku liczyło 260 000 członków (w tym 25 000 byłych peeselowców). ZSL kierowane przez Władysława Kowalskiego, Antoniego Korzyckiego, Aleksandra Juszkiewicza, Stefana Ignara, Józefa Nieckę stanowczo wyrzekło się idei agraryzmu oraz przyjęło rolę pasa transmisyjnego partii wśród chłopów średniorolnych. Zajmowało się propagowaniem zasad państwa komunistycznego na wsi, zachęcaniem chłopów do wstępowania do spółdzielni produkcyjnych. Choć otrzymało 88 mandatów w Sejmie i kilka tysięcy w radach narodowych oraz parę tytułów pism przeznaczonych dla wsi, jego dalsza egzystencja była niepewna. Wewnętrzne życie ZSL było niezwykle słabe. Nieliczni dawni działacze PSL, którzy wstąpili do ZSL, skompromitowali się ultralojalistycznymi deklaracjami. W 1950 roku ostatecznie zlikwidowano pozostałości Stronnictwa Pracy, zachęcając jego członków, by wstąpili do Stronnictwa Demokratycznego. Kierowane przez Leona Chajna SD miało grupować element „drobnokapitalistyczny" miast, głównie rzemieślników, wobec których spełniało rolę podobną jak ZSL wobec chłopów. Stronnictwa sojusznicze, jak je potem nazywano, utraciły możliwość pracy wśród młodzieży. Działające wcześniej pepeerowski Związek Walki Młodych, socjalistyczną Organizację Młodzieży TUR, ludowy Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici" i powiązany z SD Związek Młodzieży Demokratycznej połączono w lipcu 1948 roku w Związek Młodzieży Polskiej, pozostający pod wyłącznym wpływem PZPR. Dla partii ZMP stał się najważniejszym narzędziem oddziaływania na młodzież, mobilizowania jej do walki z „reakcją" i na rzecz budowania nowego ustroju. Wzorowany na radzieckim Komsomole stał się organizacją działającą we wszystkich środowiskach - w szkołach, fabrykach, na wsi, w wojsku, na uczelniach. Liczebność organizacji wzrosła z 500 000 w 1948 roku do 2 milionów w 1955 roku. Osoby, które do ZMP nie należały, miały nikłe szansę awansu lub wstępu na studia. Do ZMP zapisywano młodzież po ukończeniu 15 roku życia, młodszych miało wychowywać harcerstwo, które w końcu lat czterdziestych pozbawiono dawnej specyfiki, usunięto większość starej kadry i przekształcono na wzór radzieckiego ruchu pionierów w Organizację Harcerską ZMP. W ten sposób skonstruowano jednolity system wychowania młodzieży od najmłodszych lat w duchu pełnej akceptacji komunizmu i eliminowania ze świadomości „przeżytków starej ideologii", łącznie z wierzeniami religijnymi. STALINIZM 179 Dawna niezależność związków zawodowych została złamana w latach powojennych. W 1949 roku przebudowano ruch zawodowy na wzór radziecki. Utworzono Centralną Radę Związków Zawodowych jako kierownictwo wszelkich istniejących w Polsce związków. CRZZ była bezpośrednio podporządkowana PZPR, a na jej czele stanął były działacz KPP Wiktor Kłosiewicz. Strukturę związkową dostosowano do struktury administracji gospodarczej, zniesiono dawne układy zbiorowe, zlikwidowano sądy pracy, zablokowano możliwości legalnej walki robotników o zmianę warunków pracy, wysokość norm i tym podobne. Według nowej formuły wszelkie konflikty miały być załatwiane w porozumieniu z administracją i przy pomocy partii. Związki stały się ważnym pasem transmisji PZPR do załóg robotniczych i głównym organizatorem współzawodnictwa pracy, jednej z charakterystycznych cech systemu stalinowskiego. Liczące w 1954 roku 4,5 miliona związki miały w zasadzie objąć wszystkich pracujących. Związki zawodowe były również miejscem upowszechniania w środowiskach fabrycznych oświaty i propagandy (15 000 świetlic), tworzenia amatorskich zespołów artystycznych (blisko 180 000), promowania sportu. Pozbawieniu robotników narzędzi obrony własnych interesów oraz zaostrzeniu dyscypliny pracy towarzyszyło jednak upowszechnienie świadczeń społecznych, na przykład urlopów. CRZZ przejęła ogromną bazę wypoczynkową, co umożliwiło organizowanie urlopów w miejscowościach atrakcyjnych turystycznie. Tendencją ustrojową była centralizacja wszelkiej aktywności społecznej, tworzenie dużych organizacji łatwiejszych w kontroli. Na przykład w miejsce 11 orga- 53. Szeregi ZMP 180 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nizacji kombatanckich utworzono jedną - Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, który zdominowali dawni żołnierze Ludowego Wojska Polskiego i AL. Zaostrzenie w 1949 roku przepisów o stowarzyszeniach i poddanie ich surowej kontroli administracji spowodowało likwidację niektórych z nich oraz zniszczenie autonomii pozostałych, często przez przymusowe połączenie z innymi organizacjami o zbliżonych celach. Pełną kontrolę rozciągnięto nad stowarzyszeniami zawodowymi i twórczymi, które miały od tej pory propagować idee partii w swoich środowiskach. Wśród instytucji państwowych w sposób szczególny usytuowane było wojsko. Sprawowanie kluczowych stanowisk w WP przez oficerów Armii Czerwonej oznaczało, że armia była w znacznej mierze autonomiczną częścią sił zbrojnych ZSRR. W latach powojennych ten stan rzeczy niewiele się zmienił, choć podejmowano starania o stworzenie nowego, polskiego korpusu oficerskiego szkolonego pod kierunkiem oficerów radzieckich i w akademiach ZSRR, jak również zaangażowano na etaty część oficerów przedwojennych. Do 1948 roku większość stanowisk oficerskich objęli Polacy, choć funkcje kluczowe nadal sprawowało około 300 oficerów Armii Czerwonej (w całym WP było ich 1650). Zmiany dokonane w latach 1949-1950 wynikały z zamiaru szybkiej rozbudowy armii wobec spodziewanej wojny (ze 170 000 w 1949 do 400 000 w 1953), jej intensywnego szkolenia oraz zintegrowania z „sojuszniczą" Armią Radziecką. W li- 54. Konstanty Rokossowski STALINIZM 181 Btopadzie 1949 roku radziecki marszałek Konstanty Rokossowski z nowym tytułem marszałka Polski objął stanowisko ministra obrony narodowej. Wkrótce potem został też członkiem Biura Politycznego, a w 1952 roku wicepremierem. Dotychczasowego ministra Rolę-Żymierskiego zwolniono, a w 1953 roku aresztowano. Równocześnie rozpoczęła się czystka wśród elementu „klasowo obcego" (który obliczano na 18 procent korpusu oficerskiego) i do 1954 roku zwolniono 9000 oficerów, w większości przedwojennych i pochodzących z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W ślad za Rokossowskim przybyło z ZSRR 35 generałów i 230 pułkowników, tak że łącznie w armii polskiej ważniejsze stanowiska zajmowało około 700 generałów i wyższych oficerów radzieckich. Według wzorów radzieckich zmieniono model organizacyjny wojska, regulaminy, terminologię, a od 1950 roku żołnierze składali nową przysięgę zawierającą sformułowanie o sojuszu z ZSRR. Objęcie dowództwa sił zbrojnych przez obywatela radzieckiego zdarzyło się tylko w Polsce, w pozostałych krajach bloku oficerowie radzieccy pozostawali na etatach doradców. Wydaje się jednak, że wojsku polskiemu przypisywano w planach operacyjnych przyszłej wojny rolę większą niż armii czechosłowackiej lub węgierskiej. Wojsko było zatem swego rodzaju „państwem w państwie", zależnym raczej wprost od ośrodków decyzyjnych w Moskwie niż od władz w Warszawie. Ten stan rzeczy nie zmienił się do 1956 roku, mimo że w ramach korpusu oficerskiego, liczącego ok. 50 000 osób, szybko awansowali młodzi oficerowie polscy. Drogi awansu były dość specyficzne. Starano się, aby większość miała pochodzenie robotnicze i chłopskie, w trakcie szkolenia usuwano nawarstwienia „starych ideologii", wielkie znaczenie przywiązywano do wychowania ideologicznego w duchu marksizmu-leninizmu i wierności dla „sojuszniczej armii radzieckiej". Warunkiem objęcia najwyższych stanowisk oficerskich było ukończenie odpowiednich szkół wojskowych w ZSRR. Chociaż większości oficerów WP trudno odmówić motywacji patriotycznych, to jednak był to patriotyzm specyficzny, ściśle związany z państwowością PRL, wiernością dla „władzy ludowej", uległością wobec ZSRR. Główną fazę stalinizacji instytucji państwowych i życia społecznego zamykało przyjęcie w 1952 roku konstytucji i nadanie państwu nowej nazwy - Polska Rzeczpospolita Ludowa. Jest znamienne, że prace nad przygotowaniem projektu konstytucji nie toczyły się w Sejmie, lecz w komisji powołanej w 1949 roku przez Sekretariat KC PZPR. Projekt wzorowano na konstytucji radzieckiej z 1936 roku. Najistotniejsze zapisy opracowało Biuro Polityczne partii, po czym gotowy projekt osobiście czytał Stalin, który wniósł około 50 poprawek. Jawne prace Komisji Konstytucyjnej wyłonionej przez Sejm, a tym bardziej „ogólnonarodowa dyskusja", która odbyła się wiosną 1952 roku, miały głównie charakter fasadowy i propagandowy. Konstytucja uchwalona 22 lipca 1952 roku w znacznym stopniu była deklaracją ideowo-polityczną, zawierała wiele sformułowań wyprowadzanych wprost z komunistycznej ideologii, a jednocześnie wiele zapisów było niejasnych i dwu- 182 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 znacznych. Nie zdecydowano się na umieszczenie w niej zasady kierowniczej roli partii (nazwa PZPR w ogóle nie padała), przez co automatycznie ustrój zapisany w konstytucji odbiegał od rzeczywistego. W miejsce narodu jako suwerena wprowadzono „lud pracujący miast i wsi", system rządów określano jako „sojusz klasy robotniczej z chłopstwem pracującym" i tym podobne. Dokonywano podziału na własność społeczną oraz indywidualną, przy czym większej ochronie podlegała ta pierwsza, gdyż tworzyła „niewzruszoną podstawę rozwoju państwa". Konstytucja zawierała szeroki katalog swobód obywatelskich, ograniczonych jednak ogólnymi deklaracjami o charakterze klasowym, na przykład zakazywano tworzenia partii, których „cel lub działalność godzi w ustrój polityczny i społeczny albo w porządek prawny PRL". Jednocześnie zaznaczano, że prawa PRL „są wyrazem interesów i woli ludu pracującego". Reprezentantem ludu była partia (co pozostawiono domyślności czytelników) oraz Sejm. Konstytucja i oparty na niej system wyborczy upoważniał jedynie organizacje polityczne i społeczne do wysuwania kandydatów. Konstytucja potwierdzała szereg rozwiązań prawnopaństwowych wprowadzonych w latach ubiegłych, między innymi szczególną rolę Rady Państwa, która wobec zniesienia urzędu prezydenta przejęła również funkcję kolegialnej głowy państwa. Przewodniczącym Rady Państwa został Aleksander Zawadzki (Bierut objął tekę premiera, jak się okazało na dwa lata, w 1954 roku na to stanowisko powrócił Cyrankiewicz). Wszelkie organizacje polityczne i społeczne skupiono we Froncie Narodowym, który układał listę kandydatów do Sejmu i rad narodowych (w rzeczywistości były one układane w komitetach PZPR i akceptowane przez naczelne władze partii). Na podstawie nowego prawa w październiku 1952 roku przeprowadzono głosowanie na jedną listę kandydatów FN, przy czym istniał ogromny nacisk na powszechność udziału w wyborach i oddawanie głosów bez skreśleń. Następnie ogłoszono, że udział w wyborach 95 procent uprawnionych jest wyrazem powszechnego poparcia społeczeństwa dla ustroju i władz. Plan sześcioletni Nowy ustrój miał dowieść swej wyższości przez szybkie uprzemysłowienie kraju i „dogonienie" państw wysoko rozwiniętych oraz wydatne podniesienie stopy życiowej. Miał to umożliwić plan sześcioletni na lata 1950-1955, którego cele przedstawił Hilary Minc na kongresie PZPR w grudniu 1948 roku. Zakładano wzrost produkcji przemysłowej około 90 procent, rolnej o 40 procent, dochodu narodowego 70-80 procent, stopa życiowa miała wzrosnąć o 60 procent. W przyjętej w 1950 roku ustawie wskaźniki te jeszcze radykalnie podwyższono - produkcja przemysłu miała wzrosnąć o 158 procent, rolna o 50 procent, dochód narodowy o ponad 100 procent. Planując taki wzrost, ekipa Minca spodziewała się powtórzyć gwałtowne STALINIZM 183 ?rzyspieszenie; jakiego dokonał Związek Radziecki w pierwszej połowie lat trzydziestych. Z ZSRR kopiowano mechanizmy zarządzania gospodarką i model rozwoju poprzez szybką rozbudowę przemysłu ciężkiego. W upaństwowionej gospodarce wszystkie inwestycje i przeznaczone na nie środki finansowe musiały być zaplanowane. Plany - sześcioletni oraz roczne i kwartalne - obejmowały zadania dla poszczególnych ministerstw i podległego im aparatu. Przedsiębiorstwa kierowane przez dyrektorów mianowanych przez ministra otrzymywały środki z budżetu i z nim się rozliczały. Nie miały możliwości uruchomienia dodatkowej produkcji, a podmioty kooperacji były określone odgórnie. Plany gospodarcze dla województw i powiatów były częścią planu centralnego, władze wojewódzkie mogły sterować jedynie małymi podmiotami gospodarczymi. Objęcie całej gospodarki centralnym zarządem umożliwiało dowolne manipulowanie cenami, na przykład obniżanie cen energii elektrycznej, transportu, ucieczkę od cen światowych także w innych dziedzinach. Było to oczywiście możliwe jedynie w warunkach faktycznej izolacji kraju od rynków światowych. Polska w okresie 1950-1955 roku w taką izolację faktycznie popadała, zarówno wobec nacisku radzieckiego, jak i z powodu objęcia krajów komunistycznych embargiem nałożonym na wiele dóbr inwestycyjnych oraz innych utrudnień (na przykład cofnięcie klauzuli najwyższego uprzywilejowania). W 1950 roku Polska wystąpiła z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Organizacji do spraw Wy- 55. Hilary Minc 184 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 żywienia i Rolnictwa oraz Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju. Została pozbawiona korzyści, które mógł dawać udział w dynamicznie rozwijającej się gospodarce zachodnioeuropejskiej. Od 1949 roku uczestniczyła w alternatywnej organizacji międzynarodowej stworzonej przez ZSRR i jego satelitów - Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG). W konsekwencji głównym partnerem handlowym stał się ZSRR i inne kraje komunistyczne (65 procent obrotów). Związek Radziecki dostarczał Polsce ponad cztery piąte dóbr inwestycyjnych, surowce i technologie, wskutek czego pogłębiała się jednostronna zależność Polski od imperium. Na Zachód Polska eksportowała głównie węgiel i artykuły spożywcze, sprowadzała niektóre surowce, materiały i maszyny. Handel z krajami zachodnimi wymagał innego wyliczenia kosztów, co osiągano przez podwójne ceny - inne na rynku wewnętrznym, inne dla towarów na eksport. W 1950 roku wprowadzono nową złotówkę, wymieniając 1 złoty nowy za 100 starych. Równocześnie płace, ceny i wkłady w bankach przeliczano w stosunku 100:3. Ludność utraciła dwie trzecie zasobów gotówkowych, co miało mieć wymiar antyinflacyjny, ale przy okazji osiągano cel klasowy - zniszczenie podstaw egzystencji resztek małych firm. Jednocześnie wprowadzono zakaz posiadania obcych walut i złotych monet, które należało złożyć w banku. Ich posiadanie i obrót nimi był kwalifikowany jako poważne przestępstwo. Wraz z wymianą oficjalny kurs złotówki stał się fikcją. Realny kurs wynosił około 40 złotych za 1 dolara, oficjalny 4:1. Handel z państwami strefy dolarowej odbywał się według cen światowych, z krajami bloku radzieckiego według cen ustalonych między nimi i w walutach nie wymienialnych. Ten skomplikowany system wiązał Polskę mocniej z ZSRR, ale też pozwalał dość dowolnie manewrować środkami umożliwiającymi przyspieszony wzrost gospodarki. Służyło temu również scentralizowanie budżetu. Trzy czwarte wpływów dawały przedsiębiorstwa państwowe i inne jednostki „uspołecznione" oraz składki na ubezpieczenia społeczne. Według obliczeń Andrzeja Jezierskiego i Cecylii Leszczyńskiej w budżecie na 1951 rok 37,5 procent środków przeznaczono na inwestycje, 44 procent na bieżące wydatki przedsiębiorstw i innych uspołecznionych jednostek gospodarczych. Na naukę, oświatę i kulturę pozostało 12 procent, na ubezpieczenia społeczne 10 procent, na administrację i wymiar sprawiedliwości 13 procent, na ochronę zdrowia, świadczenia społeczne i sport 7,5 procent. Stalinowska strategia rozwoju zakładała bowiem szybką rozbudowę przemysłu kosztem „zaciśnięcia pasa" i niskiego poziomu życia obywateli. Industrializacja miała być sfinansowana przez społeczeństwo wskutek narzucenia niskich płac i hamowania inwestycji w gałęziach służących produkcji konsumpcyjnej, obciążenie wsi wysokimi podatkami i obowiązkowymi dostawami artykułów rolnych, swobodnym obracaniem przez państwo wkładami bankowymi, składkami ubezpieczeniowymi i tym podobnymi. Znaczenie dodatkowe miały radzieckie kredyty inwestycyjne. STALINIZM 185 Niezwykle ambitne i kosztowne społecznie wskaźniki uprzemysłowienia zostały w 1951 roku jeszcze radykalniej podwyższone pod naciskiem Moskwy, która narzuciła swoim satelitom udział w wielkim programie zbrojeń. Polska, jako kraj będący potencjalnie bezpośrednim zapleczem frontu, została zmuszona do ponad-dwukrotnego powiększenia armii, rozbudowy przemysłu zbrojeniowego, dróg komunikacyjnych, lotnisk, miała wytwarzać uzbrojenie dla nowych dywizji zmechanizowanych, brygad czołgów oraz myśliwskie samoloty odrzutowe. W 1950 roku nakłady na zbrojenia planowano w wysokości 3,3 miliarda złotych, w 1951 roku powiększono je o 70 procent, w latach następnych o 151 procent i 500 procent, a ponadto produkcję na potrzeby wojska miało rozwinąć także wiele ministerstw cywilnych. Realizacja tych wręcz fantastycznych zamierzeń oznaczała, że akumulacja, czyli nakłady na inwestycje, znacznie przekraczała 20 procent. W gospodarce narastały dysproporcje, niedoinwestowanie ważnych gałęzi przemysłu, pogłębiała się nierównowaga rynkowa i inflacja (42 procent w 1953). W 1951 roku wprowadzono ponownie zniesione w 1947 roku kartki, ale w 1953 roku wycofano się z nich, podnosząc ceny około 100 procent. Podobne operacje były możliwe do przeprowadzenia tylko w warunkach ogromnego zastraszenia społeczeństwa. Mimo nadziei rozbudzanych u progu planu sześcioletniego poziom płac realnych nie uległ większej zmianie. Według oficjalnych danych globalna produkcja przemysłowa wzrosła w latach 1949-1955 o 185 procent, rolna o 19 procent. Wytwórczość przemysłu maszynowego i metalowego zwiększyła się o 335 procent, surówki żelaza o 70 procent, produkcja węgla z 74 milionów do 89 milionów ton. Chociaż produkcję energii elektrycznej zwiększono o 115 procent, było to znacznie poniżej planów i tempa rozwoju energochłonnych gałęzi gospodarki. Wiele z tych wskaźników podważają historycy gospodarki, na przykład A. Jezierski ocenia, że produkcja przemysłu wzrosła około 76 procent. Stworzono jednak podstawy pod dalszy rozwój przemysłu maszynowego, stoczniowego, samochodowego, lotniczego. Zbudowano ponad 100 nowych fabryk, w tym Nową Hutę pod Krakowem, Fabrykę Samochodów Osobowych w Warszawie, Hutę Warszawa, Fabrykę Samochodów Ciężarowych w Lublinie, fabrykę elektrowozów Pafawag we Wrocławiu, fabrykę traktorów w Ursusie, ogromne zakłady chemiczne w Oświęcimiu. Powstało ponad 20 lotnisk, setki kilometrów nowych linii kolejowych i szos. Większość z tych inwestycji była związana z programem zbrojeń i usprawnienia komunikacji wojskowej. Gdy w latach 1954-1955 Moskwa odeszła od polityki forsownych przygotowań do wojny, zbudowany potencjał był w znacznej części przestawiany na produkcję cywilną. Pozostał jednak stały i powracający w następnych dekadach trend rozwojowy - nacisk na rozwój przemysłu ciężkiego, kosztem inwestycji w rolnictwie i przemyśle artykułów konsumpcyjnych. Należy zadać pytanie o zdolność konkurowania artykułów wytwarzanych w nowych fabrykach na rynkach światowych. Nie była ona dostateczna, gdyż nowe 186 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 linie produkcyjne uruchamiano według technologii radzieckich, znacznie już pr starzałych, a ponadto wydajność pracy nie była wysoka. Gospodarka polska w latach następnych na ogół jednak nie była poddawana próbie konkurencji: towej. Większość wyrobów przemysłu ciężkiego służyła dalszej rozbudowie rodzifj mej gospodarki, część eksportowano, ale głównie do ZSRR i innych krajów blok radzieckiego. Koszt planu sześcioletniego to także ogromny wzrost zadłużenia, głóv w ZSRR. Zmierzając do poprawy sytuacji dłużnika, Moskwa w 1954 roku odeszła| od żądania płacenia swoistego trybutu w zaniżonej cenie za węgiel, ale jednoczę-3 śnie, w ślad za Związkiem Radzieckim, Polska musiała zrezygnować z dostaw re-| paracyjnych z NRD. : -(< 56. Na budowie Nowej Huty STALINIZM 187 Rozwój w okresie planu sześcioletniego miał charakter ekstensywny - odbywał się głównie przez wzrost zatrudnienia, w mniejszym stopniu zaś przez wydajność pracy. Przeniesienie w latach 1947-1950 miliona, w okresie planu sześcioletniego dalszych 700 000 ludzi ze wsi do miast oraz powstanie około półmilionowej grupy chłoporobotników (stale dojeżdżających do pracy w mieście) zmniejszało problem przeludnienia wsi, czyli odsetek zbędnych do pracy w rolnictwie. Zatrudnienie w przemyśle wzrosło w okresie 1949-1955 roku z 1,8 miliona do 2,8 miliona, w tym w nowo wybudowanych fabrykach zatrudniono 150 000. Industrializacja prócz zmian ekonomicznych miała także przynieść znaczne pomnożenie szeregów klasy robotniczej, głównie przez dopływ młodzieży wiejskiej. Spodziewano się, że ludzie, którym system otworzył drogę awansu z zawodu rolnika do cieszącego się wyższym prestiżem zawodu robotnika (przynajmniej wedle wyobrażeń propagandowych), wychowani w nowych szkołach i organizacjach przejmą lansowane ideały i staną się podporą systemu. Duże skupiska klasy robotniczej w wielkich miastach, na przykład Warszawie i Krakowie, miały rozsadzić dawne struktury społeczne. Wielkie miasta o dużym odsetku robotników miały być pierwszymi przyczółkami społeczeństwa socjalistycznego i promieniować stopniowo na mniejsze, bardziej zacofane ośrodki. Ta strategia rozwoju, której odpowiadały zasady przydziału środków na budownictwo, infrastrukturę, drogi, kulturę i tak dalej siłą rzeczy pogłębiała zacofanie małych miast i w następnych latach zwiększyła dysproporcje między poziomem życia w wielkim mieście i nawet nieodległymi od niego miasteczkami. Nadzieje przybyszów ze wsi wiązane z życiem w mieście często zmieniały się w rozczarowanie po zderzeniu z realiami. Mieszkali oni w bardzo trudnych warunkach, często w hotelach robotniczych. W zakładach pracy nagminnie łamano prawo o ośmiogodzinnym dniu roboczym, stale podnoszono „normy", przymuszano do wyścigu pracy, a płace były niezmiernie skromne. Wyniesione z domu wzory zachowania, wartości, zwyczaje okazywały się mało przydatne, adaptacja do miejskiego stylu życia była trudna i trwała latami. Często dochodziło więc do zachwiania norm moralnych, przypadków chuligaństwa, dewastacji mieszkań i mienia komunalnego. Przybysze ze wsi zmieniali dotychczasowy charakter socjologiczny miast, podważone zostały wzory zachowań różnych grup i środowisk, także „starych" robotników. Mimo trudności w adaptacji robotnicy o wiejskich korzeniach mieli poczucie społecznego awansu. Ich wymagania nie były wysokie, a miasto dawało możliwość ukończenia szkół, dostęp do trudno wcześniej osiągalnych rozrywek, prawo do korzystania z szerokiego systemu świadczeń społecznych - państwowej służby zdrowia, przedszkoli, urlopów. Awansowana część populacji robotniczej była najbardziej podatna na hasła systemu. Robotnicy o dłuższym stażu, zwłaszcza wysoko wykwalifikowani, znacznie słabiej odczuwali korzyści płynące POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 z nowego ustroju, część wręcz dotknęło spłaszczenie płac, silniej też odczuwali] zniszczenie autonomii związków zawodowych. Uwagi te dotyczą również nowej inteligencji pochodzenia chłopskiego, w mniej-1 szym stopniu robotniczego. W 1945 roku było w Polsce około 100 000 osób z wy- < kształceniem wyższym i średnim ogólnokształcącym. W pierwszych latach powo- i jennych w średnich szkołach ogólnokształcących było ponad 200 000 uczniów, stu-; diowało 80 000-90 000. W latach 1948-1956 około 700 000 osób ukończyło szko- ] ły średnie, 200 000 wyższe, w tym połowa z rodzin robotniczych i chłopskich. Cho-; ciąż całą młodzież w procesie edukacji poddawano intensywnej indoktrynacji, to: jednak zgodnie z wyobrażeniami ideologów partii zwłaszcza „nowa" inteligencja pochodzenia robotniczego i chłopskiego miała się charakteryzować odmienną świadomością klasową, być chłonna na idee komunistyczne oraz wiązać swoje losy z systemem. Powinna w przyszłości zrastać się z klasą robotniczą, stać się przewodnikiem środowisk, z których wyszła, a zarazem rozbić hierarchie wartości i obyczajów „starej" inteligencji. Elementem tej polityki było awansowanie robotników na stanowiska kierownicze, także dyrektorskie w przemyśle i urzędach. „Nowa" inteligencja miała też przekształcić strukturę warstwy, w której dominowali humaniści, prawnicy, przedstawiciele niegdyś wolnych zawodów. W nowym systemie na czoło miała się wysunąć inteligencja techniczna, silniej związana, z klasą robotniczą, o bardziej praktycznym usposobieniu i bezpośrednio potrzebna do realizacji zamierzonych planów rozwoju gospodarczego. 57. Skup zboża STALINIZM 1 Badania socjologiczne nad grupą nowych inteligentów pochodzenia chłopskiego dowodzą, że była ona emocjonalnie związana z ustrojem. Wyniesiony z rodzinnego domu model wychowawczy z dużą rolą autorytetu, ograniczony kontakt z kulturą i wiedzą o świecie, trzeźwy, praktyczny sposób myślenia, niechęć do „obcych", bezrefleksyjna wiara, przekonanie o niemożności kreowania własnej biografii, wszystko to tworzyło predyspozycje do przyswajania stalinowskiego marksizmu. W dosłownym przekazie wiejski model zachowań był niemożliwy do przeniesienia w nowe warunki. Komunizm dostarczał systemu prawd, wierzeń i wyjaśnień otaczającego świata, które jednostka nie wyposażona w zdolność krytycznej analizy mogła łatwo przyswoić. System budził wdzięczność za umożliwienie zmiany statusu socjalnego i poprawę warunków życia, co było bezsporne w przypadku na przykład awansowania z wielodzietnej ubogiej rodziny chłopskiej na nauczyciela, inżyniera, nawet drobnego urzędnika. A taka właśnie była typowa droga nowej inteligencji, która też łatwiej przyjmowała spłaszczenie dochodów pracowników fizycznych i umysłowych (1:1,5), co „stara" inteligencja musiała odczuwać jako pauperyzację (w 1937 stosunek ten wynosił 1:2,2). Awansowani inteligenci pierwszego pokolenia byli najważniejszą i trwałą grupą tworzącą bezpośrednie zaplecze społeczne systemu. Aż do lat siedemdziesiątych będą dominować w składzie socjalnym władz partyjnych różnych szczebli, aparatu administracji, milicji, wojska. 58. Traktory na polach spółdzielni produkcyjnej koło Biłgoraja (1952) 190 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Chłopi byli grupą społeczną, która doświadczyła ucisku ze strony nowego reżimu, a równocześnie mogła mieć poczucie awansu, choćby przez fakt przechodzenia dzieci do zawodów miejskich. Kolektywizacja rolnictwa rozpoczęta w 1949 roku była najbardziej charakterystyczną cechą stalinowskiej polityki wobec wsi. W jej prowadzenie angażowano aparat administracyjny, członków partii i ZMP. Zakładano, że do końca sześciolatki zostanie skolektywizowana trzecia część gospodarstw wiejskich. Wstępem do tego była akcja usuwania z wszelkich lokalnych władz zamożniejszych gospodarzy, „kułaków". Starano się zniszczyć przywódców wiejskich, wyróżniających się gospodarzy, którzy cieszyli się opinią lokalnych autorytetów. Przeciwko „kułakom" skierowano też oręż propagandy, która kreowała ich na wyzyskiwaczy, złodziei, a nawet ukrytych szpiegów. Wydaje się, że te akcje powiodły się w niewielkim stopniu, bo „biedniacy" lansowani jako nowi przywódcy rzadko znajdowali uznanie przeciętnych chłopów. Agresywna polityka stalinowska zupełnie nie liczyła się z tradycyjnymi wartościami polskiego chłopa - przywiązaniem do ziemi, do religii, niechęcią do obcych i podejrzanych nowinek. Nacisk na wstępowanie do spółdzielni wywoływał różnorodne odruchy sprzeciwu. Lokalne władze nieraz posuwały się do zdecydowanego przymusu, co jednak wywoływało co pewien czas sprzeciw „góry", a nawet karanie miejscowych aparatczyków. Partia nie zdecydowała się na sięgnięcie do brutalnych represji wobec całej wsi, jak uczynił to Stalin w latach trzydziestych. Warunki w Polsce były inne niż w ZSRR. Władzom zależało również na dostarczaniu przez chłopów odpowiedniej ilości produktów dla rozwijających się miast. Nacisk na odstawianie przez chłopów dostaw obowiązkowych był silniejszy niż na wstępowanie do spółdzielni. W latach 1952-1955 za niewywiązywanie się z dostaw (obejmujących około połowy produkcji gospodarstwa) aresztowano ponad pół miliona chłopów i postawiono ich przed kolegiami karno-administracyjnymi, powołanymi do sądzenia drobniejszych przestępstw. Często aresztowanie było metodą zmuszenia chłopa do dostarczenia państwu żądanych towarów. Bilans polityki rolnej był zdecydowanie negatywny. W połowie lat pięćdziesiątych istniało blisko 10 000 spółdzielni, które grupowały około 200 000 członków, ale były to zwykle małe spółdzielnie, zajmowały kilka procent użytków rolnych i taki też dawały odsetek produkcji. Gospodarstwa zasobniejsze, zagrożone likwidacją, przyjęły strategię na przetrwanie, nie były rozwijane. System wysokich dostaw obowiązkowych również nie zachęcał do zwiększania produkcji. Jedną ze strategii obrony był podział ziemi, toteż gospodarstw karłowatych i małorolnych wyraźnie przybyło kosztem dużych. Modernizacja wsi, jakiej dokonywano, doprowadzając elektryczność, poprawiając stan dróg, dostarczając chłopom niektórych maszyn, a także tworząc na wsiach kluby i zachęcając do czytelnictwa, została skojarzona z zamierzeniami kolektywizacyjnymi. Niemniej pewien postęp cywilizacyjny nastąpił i mógł zapoczątkować autentyczny awans wsi. Do chłopów dotarło STALINIZM 19: radio, film, tania książka (również klasyka powieściowa), popularna gazeta, poprawiły się możliwości komunikacyjne. Potrzeba zdecydowanego przyspieszenia rozwoju gospodarczego przy wykorzystaniu potencjału państwowego była oczywista i w taką też stronę zmierzała przedwojenna polityka interwencjonizmu państwowego. Próbą jej kontynuowania, znacznie radykalniejszego, był plan trzyletni. Zmiany roku 1948 przyniosły jednak dogma-tyzm, brak realnej oceny możliwości, nacisk na rozwój niemal wyłącznie przemysłu ciężkiego, jednostronne nastawienie na integrację gospodarczą z ZSRR, splątanie celów ekonomicznych z dążeniami do rozbicia tradycyjnych struktur społecznych. Wszystkie te szkodliwe zamierzenia pogłębiło jeszcze narzucenie przez ZSRR programu gwałtownych zbrojeń. W rezultacie już na przełomie lat 1953/1954 dawały się odczuć w gospodarce zjawiska kryzysowe. Przyjęte korekty były niedostateczne, narastał niedostatek artykułów żywnościowych. Front ideologiczny W języku komunistów ideologia to system poglądów, idei i pojęć, które powstają w świadomości ludzi jako odbicie ich bytu społecznego. Ideologie mają więc charakter klasowy, są uwarunkowane interesami i dążeniami poszczególnych klas i warstw. W społeczeństwach kapitalistycznych dominują zatem poglądy, idee, po- 59. Jakub Berman 192 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 jęcia, metodologie naukowe i kierunki twórcze, które wyrażają dążenia klasy panującej - burżuazji. W społeczeństwach „socjalistycznych" nowe idee, metodologie i style artystyczne zgodne z interesami i potrzebami klasy robotniczej wypierają „stare", burżuazyjne. Powstaje więc front walki ideologicznej. Przebiegał on wszędzie, gdzie chodziło o oddziaływanie na człowieka w warstwie intelektualnej i emocjonalnej, o budowanie systemu wartości i wrażliwości. Partia dążyła zatem do określenia treści przekazywanych przez szkołę, uczelnie wyższe, wydawnictwa, naukę, literaturę, sztukę. Zakładano, że człowiek jest plastyczny, można ukształtować jego sposób myślenia, system moralny, styl życia, gusty. Literatów, naukowców i dziennikarzy nazywano „inżynierami dusz ludzkich". W kierownictwie PZPR za problemy ideologiczne, w tym naukę i kulturę, odpowiadał Jakub Berman. Partia dysponowała całym zastępem koryfeuszy frontu ideologicznego, wśród których wyróżniali się Adam Schaff, Stefan Żółkiewski, Jerzy Putrament, Roman Werfel. Wydział Kultury i Wydział Nauki KC opracowywały wytyczne postępowania, kierowały polityką personalną, organizowały środowiska partyjnych pisarzy, naukowców, artystów do działania i szczegółowo planowały kierunki „natarcia". Szkolnictwo, którego zasadniczą reformę przeprowadzono w latach 1949/1950, miało kształtować młodzież zgodnie z ideami komunistycznymi i wykorzeniać „stare" wartości, nabywane w rodzinie. Nauczyciele stawali się w myśl tych założeń również przewodnikami ideowymi dzieci i młodzieży, a dyrektorzy szkół musieli być nie tylko lojalni, ale gwarantować odpowiedni kierunek procesu wychowawczego. Wielką wagę przywiązywano również do działalności ZMP w szkole. W 1948 roku zreorganizowano ustrój szkolny, zlikwidowano gimnazja i wprowadzono siedmioletnią szkołę podstawową, po której można było kontynuować naukę w czteroletnich liceach ogólnokształcących lub szkołach zawodowych typu wyższego (technika) i niższego (zasadnicze szkoły zawodowe). Ułożono nowe programy, zwłaszcza przedmiotów humanistycznych, oparte na marksistowskiej metodologii. Polska pedagogika miała kopiować wzory pedagogiki radzieckiej. Starano się również usunąć ze szkół wszelkie elementy religii, choć z różnych przyczyn proces ten przeciągnął się aż do lat 1954-1955. Likwidację autonomii szkół wyższych przeprowadzono już jesienią 1947 roku. Na mocy dekretu z 28 października 1947 roku utworzono Radę Główną do spraw Nauki i Szkolnictwa Wyższego, powoływaną przez prezydenta spośród samodzielnych pracowników naukowych. Mimo istnienia Rady pozycję decydującą miał minister i to on dokonywał nominacji na rektorów, decydował o wszelkich zmianach organizacyjnych na uczelniach, powoływaniu i likwidacji wydziałów, instytutów i poszczególnych katedr. Minister ustalił również wzorcowy statut dla szkół wyższych. W latach 1948-1949 wprowadzono dwustopniowość studiów - zawodowe i drugiego stopnia, przygotowujące do pracy naukowej. Możliwość przejścia na STALINIZM 193 drugi etap była uwarunkowana różnymi względami, także politycznymi. Ustawa z grudnia 1951 roku kończyła reorganizację wyższych uczelni. Resztki ich samorządności zostały zlikwidowane. Minister decydował nie tylko o polityce personalnej i wewnętrznej strukturze uczelni, ale także ustalał programy studiów i kwalifikował podręczniki. Senaty uczelni oraz Radę Główną Szkolnictwa Wyższego pozbawiono znaczenia. Od nauczania studentów odsunięto profesorów uznanych za „burżuazyjnych", między innymi filozofów Romana Ingardena i Władysława Ta-tarkiewicza, socjologów Marię i Stanisława Ossowskich, historyków Władysława Konopczyńskiego i Henryka Wereszyckiego, ekonomistów uznanych za zwolenników liberalizmu, ale też socjalistów - Edwarda Lipińskiego i Oskara Lange. Filozofom Kazimierzowi Ajdukiewiczowi i Tadeuszowi Kotarbińskiemu pozwolono nauczać tylko logiki. Miejsce odsuniętych zajmowali młodzi, radykalni marksiści, nieraz wychowankowie Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych. Równocześnie przystąpiono do likwidacji autonomii towarzystw naukowych. Kopiowano przy tym, jak w innych dziedzinach, wzory radzieckie. Władze pragnęły wciągnąć możliwie jak najwięcej „starych" uczonych w proces reorganizacji środowiska naukowego oraz uzyskać ich poparcie dla „socjalistycznego" państwa. Logika walki na froncie ideologicznym była bowiem skomplikowana. Walcząc ze „starą" kulturą, chętnie posługiwano się jej wybitnymi twórcami dla uzyskania narodowej legitymizacji reżimu, a także dla potwierdzenia wyższości nowych form ustrojowych w myśl zasady: „nawet tak wybitni twórcy kultury popierają..." Nie bez znaczenia był zapewne snobizm rządzących. Stąd na zjazd założycielski PZPR zaproszono między innymi Juliana Tuwima i Jarosława Iwaszkiewicza, a fotel marszałka Sejmu powierzono biologowi profesorowi Janowi Dembowskiemu. Współudział wielu uczonych w przekształceniach ustroju szkolnictwa wyższego i placówek badawczych, choć kosztowny politycznie i moralnie, ułatwił stępienie niektórych radykalnych zamierzeń, uchronił naukę przed głębszą czystką polityczną i utrudnił radykalne zburzenie istniejącej hierarchii. Drogą nacisku administracyjnego, ale i pozyskania części uczonych doprowadzono do likwidacji tradycyjnych korporacji - Polskiej Akademii Umiejętności i Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. W 1951 roku odbył się I Kongres Nauki Polskiej, który poparł zamierzenia władz, w tym utworzenie Polskiej Akademii Nauk jako najwyższej instytucji naukowej, w której skupiać się powinny badania podstawowe. Powołana ustawą z 30 października 1951 roku PAN składała się ze Zgromadzenia Ogólnego członków rzeczywistych, korespondentów i tytularnych, zasiadających w ZO dożywotnio. Teoretycznie korporacja uczonych miała zarządzać Akademią, faktycznie jednak organem decydującym stał się Sekretariat Naukowy PAN, powoływany decyzją administracyjną i zdominowany przez członków PZPR. Podstawowymi jednostkami PAN było około 30 instytutów, prowadzących badania w poszczególnych dziedzinach wiedzy, na przykład Instytut Badań Literackich, 194 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Instytut Historii, Instytut Fizyki, Instytut Immunologii (nie utworzono natomiast instytutu socjologii, gdyż zgodnie z radzieckimi ocenami uznano ją za naukę bur-żuazyjną i zbędną). Określenie planu badań dla tak ogromnej i skomplikowanej struktury, co było zamierzeniem władz, okazało się trudno wykonalne. Marksistowską metodologię narzucono zwłaszcza instytutom zajmującym się naukami humanistycznymi i społecznymi, drogą presji administracyjnej, której towarzyszyło zaangażowanie ideologiczne części kadry naukowej. Stalinizacja nauki, przekształcenie jej w narzędzie propagandy, odcięcie od wpływów zachodnich okazało się niezbyt trwałe dzięki kryzysowi systemu, który nastąpił w połowie lat pięćdziesiątych. Wielu wybitnych uczonych wzięło udział w tworzeniu nowej struktury życia naukowego. Nadzieja na utrzymanie częściowej autonomii nauki i kultury, uznanie potrzeby partycypacji w celu oddziaływania na władzę i hamowania ekstremistycznych pomysłów, obrony tego, co z dawnych tradycji uratować można, określało postępowanie wielu uczonych, w tym takich jak profesorowie Tadeusz Man-teuffel, dyrektor Instytutu Historii PAN, Józef Chałasiński, rektor Uniwersytetu Łódzkiego, Stanisław Lorentz, dyrektor Muzeum Narodowego, Jan Zachwatowicz, generalny konserwator zabytków. Tej strategii różne ośrodki i niektóre dyscypliny zawdzięczały przetrwanie ciężkiego okresu z możliwie ograniczonymi stratami i utrzymanie wysokiego poziomu kształcenia młodych kadr. W niektórych dziedzinach nauk społecznych inteligentnie adaptowana metodologia marksistowska mogła dać niewątpliwe osiągnięcia badawcze. Przykładem mogą być podejmowane przez historyków badania nad stosunkami gospodarczymi i społecznymi okresu średniowiecza i epoki nowożytnej (Witold Kula, Marian Małowist). Środowiskom twórczym - literatom, plastykom, architektom, muzykom - narzucano nowe formy organizacyjne i artystyczne. Znaczenie decydujące miała presja administracyjna, szczególnie skuteczna wobec finansowania twórczości przez państwo oraz istnienia państwowego monopolu wydawnictw, galerii, sal koncertowych. Istotną rolę spełnili również ci partyjni twórcy, którzy z zaangażowaniem przyjmowali nowe kanony sztuki, a w stowarzyszeniach, na konferencjach, zjazdach, w prasie atakowali nie poddających się im kolegów. W sposób szczególnie dramatyczny walka przebiegała wśród literatów. Obok bardziej umiarkowanych partyjnych czterdziestolatków skupionych w tygodniku „Kuźnica" (Mieczysław Ja-strun, Paweł Hertz, Jan Kott) z atakiem ruszyła grupa młodzieży, „pryszczatych", domagających się literatury jawnie upolitycznionej, zaangażowanej (Tadeusz Bo-rowski, Wiktor Woroszylski). W dyskusjach chodziło nie tylko o dominujący nurt twórczości, ale o wyłączność, nie tylko o lojalność wobec władzy, ale czynny udział w propagandzie. W 1949 roku odbyły się kolejno zjazdy i narady metodologiczne literatów, plastyków, teatrologów, architektów i kompozytorów. Referaty mające charakter dy- STALINIZM 195 ektyw wygłaszali przedstawiciele władz (szczególnie aktywny był wiceminister ailtury Włodzimierz Sokorski). Dowodzili, że kultura w społeczeństwie budują-ym socjalizm powinna być zaangażowana ideowo, opisywać i ilustrować dokonu-ące się przemiany, musi być też zrozumiała dla masowego odbiorcy, liczyć się z je-;o gustami. Wzorem takiej twórczości był dominujący w sztuce radzieckiej realizm ocjalistyczny. W centrum zainteresowania stawiał on przeciętnego człowieka, ro->otnika lub rolnika, ukazując go w sytuacjach typowych, opisywał jego pracę i wy-dłek wkładany w budowanie nowego ustroju. Wizerunek musiał być realistyczny, )owinien ukazywać romantyzm wielkiej przemiany i dawać optymistyczne prze-iłanie. Z wielką stanowczością atakowano natomiast „kosmopolityczne" kierunki iztuki zachodniej - poszukiwania awangardowe, abstrakcjonizm w plastyce, odwodzącą od zasad harmonii i melodyczności muzykę. Realizm socjalistyczny stał ;ię obowiązujący i promowany. Dzieła zgodne z tym kanonem szeroko upowszech-liano i nagradzano, oporni musieli zamilknąć, nie wydawano ich książek, nie powalano wystawiać dzieł. W środowiskach twórczych nastąpiły więc głębokie podziały polityczne. Część iteratów, którzy nie akceptowali nowych reguł twórczości, czyniła pewne gesty y żądanym kierunku (na przykład Jarosław Iwaszkiewicz), niektórzy całkowicie zamilkli (jak Jerzy Zawieyski), szeroko propagowani byli ci, którzy mocno angażowali się po stronie partii (jak Adam Ważyk, Jerzy Andrzejewski, Kazimierz Bran-iys oraz „pryszczaci"). Wielu z tych, którzy nie uczestniczyli w tworzeniu socrealistycznej sztuki, w inny sposób deklarowało swoją lojalność. System stwarzał lu-iziom kultury, zwłaszcza literatom, szczególne warunki życia - wysokie honoraria, eleganckie mieszkania, środowiskowe domy wypoczynkowe, stołówki, dostęp lo uprzywilejowanych lecznic. W ich pozyskiwaniu względy materialne także odgrywały znaczną rolę, a zamknięty świat, w jakim się obracali, często łączył się z salonami KC, co mogło łechtać strunę snobizmu; nigdy dotąd ludzie kultury nie Dyli tak hołubieni przez rządzących. Mimo ponurego dla literatury okresu jawne-50 fałszu, oportunizmu, czasem może naiwności, którymi była przesycona twór-:zość tego okresu, powstało także wówczas kilka dzieł, które weszły do dorobku polskiej literatury, jak „Pamiątka z Celulozy" Igora Newerlego. Związani z ideologią komunistyczną literaci, krytycy i publicyści zapełniali łamy tradycyjnie ważnej w życiu polskiej inteligencji prasy kulturalnej, która stała się jeszcze jednym narzędziem propagandy. Oprócz komunistycznej ideologii aparat propagandy wpajał również społeczeństwu przekonanie o ścisłym związku między patriotyzmem a lojalnością wobec władzy. Wykorzystywano naturalny strach przed Niemcami i pamięć o wojennych zbrodniach, by mocno podkreślać zagrożenie płynące ze strony odbudowujących się Niemiec. Wskazywano na kariery dawnych urzędników Trzeciej Rzeszy w Republice Federalnej, na łagodne traktowanie wojennych zbrodniarzy. Ukazywano 196 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 poparcie zachodnich mocarstw, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, dla odbudowy Niemiec i dowodzono, że konsekwencją musi być nawrót faszyzmu oraz próba odebrania Polsce ziem nad Odrą i Nysą. Dowodzono, że tylko ścisła współpraca wszystkich miłujących pokój ze Związkiem Radzieckim może uniemożliwić realizację takiego scenariusza. Przykładano zatem wielką wagę do propagandy antywojennej, masowego podpisywania tak zwanego apelu sztokholmskiego (podpis pod nim miało złożyć 18 milionów Polaków). Wydaje się, że ten wątek propagandy był najbardziej skuteczny, ułatwiał pogodzenie się z zależnością od Rosji, budził autentyczną nieufność do Ameryki, podważał wiarygodność emigracji. Walka z Kościołem Najpoważniejszym przeciwnikiem ideologicznym w procesie przekształcania świadomości ludzi była dla komunistów wiara religijna. Ideologia marksizmu-leninizmu pod wieloma względami przypominała religię. Miała swoje dogmaty, święte księgi, kapłanów i proroków, poczucie posłannictwa skierowane ku całej ludzkości i teoretycznie ku każdemu człowiekowi, obiecywała, że na końcu drogi jest kres historii i szczęście powszechne (komunizm). Autentyczne religie były więc z natury rzeczy przeszkodą w zawładnięciu umysłami. Komunizm nigdy nie skrywał swej wrogości wobec religii i zawsze propagował ateizm. Chociaż w pierwszych latach powojennych deklarowano poszanowanie religii, a dygnitarze PPR chodzili nawet na procesje, była to jednak mimikra służąca zmniejszaniu oporu przeciw komunistom. Wyraźne zaostrzenie sytuacji przyszło w 1947 roku. Po pokonaniu PSL Kościół stawał się jedyną ostoją niezależności i formowania postaw alternatywnych wobec narzucanych przez komunistów. Na list pasterski biskupów zarzucający władzom ateizację społeczeństwa, odpowiedziało UB, przeprowadzając z księżmi kilkaset rozmów, których celem było zastraszanie, wyłuskiwanie księży „pozytywnych" oraz pozyskiwanie współpracowników. W programie PZPR deklarowano respektowanie wolności religijnej i nieingerencję w sprawy wewnętrzne Kościoła, ale jednocześnie przyjmowano zasadę świeckości szkolnictwa i wszelkich instytucji publicznych oraz zapowiadano nieprzejednaną walkę z klerykalizmem i wszelkimi tendencjami reakcyjnymi, które ukrywają się „obłudnie pod płaszczykiem rzekomej obrony wiary". W roku 1948 przejście do stalinizacji społeczeństwa zbiegło się ze szkodliwym dla Polski wystąpieniem papieża Piusa XII, który w liście do biskupów niemieckich podkreślił tragedię wypędzonych, a przywódców mocarstw pytał o możliwość renegocjacji uchwał poczdamskich. Dało to powód do gwałtownej propagandy władz przeciw Watykanowi, a wśród katolików, także wśród księży, wywołało konflikt sumienia, który władze postanowiły wykorzystać. Początek stalinizacji zbiegł się ze zmianą na stanowisku głowy polskiego Kościoła. Kardynał Hlond STALINIZM 197 zmarł w 1948 roku, a urząd arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego, czyli zwierzchnika Kościoła katolickiego, objął Stefan Wyszyński, dotychczasowy biskup lubelski. Stanął on natychmiast przed ogromnymi wyzwaniami. Partia wprost przestrzegała przed używaniem ambon do celów politycznych, a jednocześnie rugowała Kościół z życia publicznego, nakładała na księży dodatkowe podatki, narzuciła ograniczenia na organizowanie pielgrzymek i procesji. W 1949 roku wydano dekret nakazujący rejestrację katolickich organizacji młodzieżowych. Kościół obawiał się, że złożenie władzom list ich członków będzie wstępem do aresztowań. Organizacje zostały rozwiązane. Po ogłoszeniu przez papieża Piusa XII w lipcu 1949 roku groźby ekskomuniki wobec katolików, którzy należą do partii komunistycznych lub z nimi współpracują, Bierut dostał od Stalina radę, by dążyć do rozłamu w Kościele i wywołać walkę dwóch przeciwstawnych grup kleru. W styczniu 1950 roku władze odebrały Kościołowi organizację dobroczynną „Caritas" wraz z jej ogromnym majątkiem i przekazały w zarząd księżom dyspozycyjnym wobec władz i członkom grupy Bolesława Pia-seckiego. Przejęciu „Caritasu" towarzyszyła wrzawa propagandowa, połączona z oskarżeniami o nadużycia. W marcu 1950 roku wydano ustawę, na mocy której przejęto dobra tak zwanej martwej ręki - 155 000 ha ziemi. Biskupi protestowali, zwłaszcza wobec przejęcia „Caritasu", upominali duchowieństwo przed udziałem w ruchu księży patriotów, ale nie mogło to zmienić biegu spraw. Konflikt się nasilał. 60. Kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski ii 198 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Ruch księży patriotów organizowany przez Komisję Księży działającą przy jedynej organizacji kombatanckiej - ZBoWiD - rozpoczął działalność na przełomie J lat 1949 i 1950. Jego przywódcy głosili, że ważniejsza od lojalności wobec bisku-J pów i papieża jest lojalność wobec państwa i rządu. Organizatorzy ruchu wywodzi-Ą li się z duszpasterstwa wojskowego, a jego główny przywódca ksiądz Wacław Pysz-kowski był generalnym dziekanem Wojska Polskiego. Wśród działaczy byli niektórzy więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych, pełni obaw co do Niemiec i zniechęceni do Watykanu wypowiedziami papieża. W ruchu znalazła się także część księży związanych z przejętym przez władze „Caritasem". Decydująca -: dla rozwoju ruchu była jednak inspiracja bezpieki. Do 1952 roku udało się, często drogą szantażu, skupić w Komisji Księży i wokół niej około tysiąca księży, 10 procent polskiego duchowieństwa. Wśród księży patriotów znaleźli się agenci, karierowicze, duchowni skłóceni z biskupami, często bardziej niż inni zainteresowani dobrami materialnymi, a także niektórzy szukający pomocy u władz dla zaspokojenia potrzeb materialnych swoich parafii. Z czasem akcentowano potrzebę współdziałania księży w przemianach ustrojowych, odrzucenia „reakcyjnych" tradycji, wzywano do demokratyzacji Kościoła. Ruch był narzędziem nacisku na biskupów i rozbijania jedności duchowieństwa, wielu jego działaczy zmierzało do objęcia przy pomocy władz państwowych znaczących stanowisk w Kościele. W ewentualnym przeciwdziałaniu władze kościelne były skrępowane. Kary kościelne mogły stać się pretekstem dla zaostrzenia represji. Aresztowanie prymasa Węgier w 1948 roku i prymasa Czech w 1949 roku dowodziło, że zastosowanie podobnych metod w Polsce również jest możliwe. Wówczas rządy w Kościele objęliby księża patrioci wspólnie z zastraszonymi biskupami. Arcybiskup Wyszyński postanowił więc manewrować, czynić ustępstwa, by odsunąć generalne uderzenie. Po zamknięciu w 1948 roku i uwięzieniu redaktorów „Tygodnika Warszawskiego" w legalnym życiu publicznym istniały dwa ośrodki świeckich katolików: „Tygodnik Powszechny" w Krakowie oraz w Warszawie grupa tygodnika „Dziś i Jutro", dysponująca jedynym wówczas dziennikiem katolickim - „Słowem Powszechnym". Grupa krakowska starała się trzymać z dala od bieżącej polityki, nie akceptować stalinowskich zmian ustrojowych poza konieczne minimum, skupiać uwagę na sprawach teologii i kultury, co wobec ofensywy komunistycznej w tej dziedzinie również było trudne. Ostatecznie „Tygodnik Powszechny" redagowany przez Jerzego Turowicza został zamknięty w 1953 roku. Przeciwną strategię przyjmowała grupa Bolesława Piaseckiego, głosząca od 1945 roku potrzebę zaangażowania w przemiany ustrojowe. Prócz dziennika grupa uzyskała możliwość prowadzenia działalności gospodarczej oraz wydawnictwa książkowego, które jako jedyne mogło publikować współczesną zachodnią literaturę katolicką, także filozoficzną i teologiczną. Była także reprezentowana w Sejmie przez trzech, a od 1952 roku pięciu posłów. Grupa Piaseckiego, która ukonstytuuje się ostatecznie jako Sto- STALINIZM 199 warzyszenie PAX, już od 1949 roku starała się występować jako pośrednik i mediator między kierownictwem partii a biskupami i duchowieństwem. Piasecki sugerował wyraźnie kardynałowi Wyszyńskiemu, że Kościół musi uznać ustrój, w przeciwnym wypadku będzie niszczony przez komunistów. Przejęcie „Caritasu" oraz rozwinięcie ruchu księży patriotów dowodziło prawdziwości tych przestróg. Podpisanie 14 kwietnia 1950 roku porozumienia między rządem a episkopatem Kościoła katolickiego było wydarzeniem niezwykłym, ale i kontrowersyjnym. Była to pierwsza umowa między Kościołem a komunistycznym rządem, który tym samym otrzymywał od biskupów coś w rodzaju sankcji legalności. Zawarcie przez arcybiskupa Wyszyńskiego takiego porozumienia wywoływało sprzeciwy zarówno w polskim episkopacie, jak i w Watykanie. Kościół wzywał duchowieństwo, aby nauczało wiernych o potrzebie poszanowania prawa i władzy państwowej, aby nie przeciwstawiało się rozbudowie spółdzielczości na wsi. Kościół potępiał wszelkie działania antypaństwowe i zapowiadał zwalczanie „band podziemnych" oraz nakładanie kar na księży winnych udziału w akcjach antypaństwowych. W zamian Kościół uzyskał prawo nauczania religii w szkołach, duszpasterstwo w wojsku, szpitalach i więzieniach, dalsze istnienie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, seminariów duchownych, zgromadzeń zakonnych, możliwość dalszego wydawania prasy katolickiej. Zawierając porozumienie, Wyszyński odsuwał perspektywę konfrontacji z władzami, otrzymywał potwierdzenie możliwości prowadzenia dość rozległej pracy duszpasterskiej i znaczną stabilizację stanu posiadania (w krajach sąsiednich przystąpiono do likwidacji zakonów, nie istniały też wyznaniowe szkoły wyższe, jak KUL, a seminaria duchowne znajdowały się pod wielką presją). Gestem symbolicznym było podpisanie przez biskupów - obok milionów innych Polaków - zainicjowanego przez Moskwę pokojowego apelu sztokholmskiego. Jesienią 1950 roku Piasecki powołał do życia Komisję Intelektualistów i Działaczy Katolickich, która akcentowała propaństwową lojalność i zaangażowanie, ale nie występowała wprost przeciw biskupom. Za pomocą Komisji Piasecki starał się zepchnąć na dalszy plan ruch księży patriotów, w praktyce jednak stworzył ruch pogłębiający dezintegrację wewnątrz Kościoła. W porozumieniu z 14 kwietnia 1950 roku episkopat uznał, że Ziemie Zachodnie stanowią nieodłączną część państwa i obiecał zwrócić się do Watykanu o ustanowienie stałych biskupów ordynariuszy na tym terenie. Po kilku miesiącach, nie czekając na wynik starań, władze usunęły administratorów apostolskich z urzędów i wysiedliły z Ziem Zachodnich. Na ich miejsce pod naciskiem władz kapituły biskupie wybrały wikariuszy kapitulnych, w części rekrutujących się spośród księży „postępowych". Prymas, chcąc zapobiec rozłamowi, udzielił im swojej sankcji. Starania podjęte przez Wyszyńskiego w Watykanie przyniosły zgodę papieża na obdarzenie administratorów apostolskich na Ziemiach Zachodnich tytuła- 200 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 mi biskupów. Władze uznały to za niewystarczające, wysiedleni biskupi nie mogli powrócić. Ponadto od stycznia 1951 roku w więzieniu przebywał biskup kielecki Czesław Kaczmarek. W 1952 roku porozumienie podpisane dwa lata wcześniej było już w dużym stopniu martwą literą. Partia dążyła do pogłębienia ateizacji społeczeństwa, paraliżowania Kościoła, mnożyły się posunięcia przeciw zakonom, prasie katolickiej, rozwiązano niższe seminaria duchowne, dokonywano aresztowań wśród księży, próbowano usuwać religię ze szkół. W środkach przekazu trwała namiętna kampania ataków na Watykan i papieża. Urządzano gremialne zjazdy „księży postępowych", na których podejmowano rezolucje przeciw „reakcji" w Kościele. Równolegle UB przy pomocy agentów wśród księży i zakonników próbowała penetrować Kościół i osaczała biskupów. W listopadzie 1952 roku władze wysiedliły biskupów śląskich z ich diecezji, w tym sędziwego biskupa Stanisława Adamskiego. Na jego miejsce narzucono kapitule wikariusza działającego w ruchu księży patriotów. Internowano również biskupa krakowskiego, a księża z jego kurii stanęli przed sądem oskarżeni o szpiegostwo. Władze najwyraźniej dążyły do zastąpienia „reakcyjnych" biskupów przez uległych im księży, a prymasa starano się zmusić do akceptowania tego stanu rzeczy. Noszący od 1952 roku tytuł kardynała, prymas Wy-szyński w negocjacjach z Bierutem oraz odpowiadającym w kierownictwie PZPR za sprawy kościelne Franciszkiem Mazurem próbował zawierać kompromisy, lecz dostrzegał ich granicę. Została ona przekroczona w lutym 1953 roku, kiedy władze wydały dekret, wedle którego objęcie stanowiska kościelnego wymagało uprzedniej zgody władz, która mogła być również wobec sprawującego urząd cofnięta. Była to swego rodzaju próba wprowadzenia zasad nomenklatury do Kościoła. Prymas i biskupi odpowiedzieli słynnym sprzeciwem - non possumus. W czerwcu 1953 roku kierownictwo partii przyjęło długofalowy program polityki wobec Kościoła. Zmierzano w kierunku eliminacji „reakcyjnej" części hierarchii kościelnej, pozyskania większości kleru do współpracy z władzą oraz organizacyjnego i politycznego uniezależnienia Kościoła w Polsce od Watykanu. We wrześniu toczył się szeroko nagłaśniany przez prasę i radio proces biskupa Kaczmarka, zakończony wyrokiem 12 lat więzienia. W cztery dni potem, 25 września 1953 roku, kardynał Wyszyński został wywieziony przez oficerów UB z Warszawy i osadzony w specjalnie dla niego przygotowanym więzieniu w opuszczonym klasztorze. Przewodniczącym episkopatu został biskup łódzki Michał Klepacz, znany z ugodowej postawy. Za namową Piaseckiego biskupi wydali lojalistyczne oświadczenie, następnie złożyli żądaną przez władze przysięgę na wierność PRL. Episkopat ugiął się, a droga do kształtowania obsady stanowisk kościelnych przez komunistyczne władze została otwarta. Nie zmieniło to oczywiście determina- STALINIZM 201 ji w realizacji celu zasadniczego, jakim była ateizacja społeczeństwa. Przystąpio-lo między innymi do definitywnej eliminacji religii ze szkół. W 1954 roku usunię-o teologię z uniwersytetów, a utworzona w to miejsce Akademia Teologii Katolic-iej znajdowała się pod znacznym wpływem PAX-u. W cieniu dominującego konfliktu między władzami a Kościołem katolickim woja walkę o przetrwanie toczyły wyznania mniejszościowe. Największymi nich były Kościół prawosławny (około 400 000 wyznawców) i Kościół ewangelic-:o-augsburski (150 000), pozostałe nie przekraczały kilkunastu tysięcy wyznaw-ów. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych władze inspirowały konflik-y prowadzące do pogłębiania różnic w kierownictwach tych kościołów oraz mię-Izy nimi. W 1948 roku usunięto z urzędu metropolitę Cerkwi - Dionizego Wale-[yńskiego, który w 1925 roku przeprowadził autokefałię (oddzielenie od Moskwy) ]erkwii prawosławnej w Polsce. W 1951 roku doprowadzono do usunięcia bisku->a Kościoła ewangelicko-augsburskiego Jana Szerudy przez wywołanie kryzysu v szerszym kierownictwie (konsystorzu). Na Mazurach władze podsycały konflik-y między ewangelikami a metodystami, których także dotknęły represje (między nnymi usunięcie zwierzchnika Kościoła). Konfiskata dóbr „martwej ręki" ugodzi -a także w prawosławie i ewangelików, którym odebrano szpitale, sierocińce, dony opieki, domy dziecka oraz gimnazja. W każdym z tych kościołów władze wy-:naniowe starały się wyodrębnić grupę „pozytywną", której następnie udzielano vsparcia, zmierzając do przejęcia przez nią rządów w każdym z tych kościołów. Próbując oceniać zachowanie biskupów, księży i wielu działaczy świeckich, rzeba pamiętać o perspektywie tamtego czasu. Nic nie zapowiadało kryzysu stali-lowskiej formy komunizmu, mogło się zdawać, że tak drastyczny reżim będzie rwał przez wiele lat. W tych warunkach obok postawy niezłomności było miejsce la różne formy zachowań kompromisowych i ugodowych. Niektórzy jednak posu-vałi się do hańbiących deklaracji i zachowań. Poczucie niezwykłej siły i trwałości otalitarnego systemu wykorzystywali również ludzie słabi lub nadmiernie ambit-li, by przy pomocy partii, a często bezpieki, wzmacniać własną pozycję, robić ka-ierę, niszczyć konkurentów. Terror Rozbudzanie wiary ideologicznej było jedną stroną janusowego oblicza systemu, stroną drugą był terror. Grozę budził aparat bezpieczeństwa, choć strach siały takie inne instytucje reżimu, propaganda i liczne mechanizmy kontroli jednostki )rzez „kolektyw". Bezpieka od pierwszych dni Polski Ludowej spełniała zasadniczą rolę. Bez jej iziałań nie byłoby możliwe ugruntowanie władzy PPR, pokonanie podziemia, ,zwycięstwo" w referendum i wyborach. Wraz z ustanowieniem monopolu władzy 202 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 komunistów aparatowi bezpieczeństwa wyznaczono nowe zadania, które wynikały z obowiązującej tezy Stalina o zaostrzaniu się wałki klasowej w miarę postępu budownictwa socjalistycznego. Wizję wielkiego zagrożenia przedstawił sam Bierut na III Plenum KC w listopadzie 1949 roku. Miało ono polegać na istnieniu w wielu grupach społeczeństwa, a także w partii, rozgałęzionej sieci agenturalnej, zmierzającej do rozbicia i zniszczenia systemu. Przedwojenną policję polityczną (tak zwaną defensywę) Bierut kreował na potężnego wroga, który przeniknął do szeregów KPP, w czasie wojny związał się z gestapo, inspirował wiele organizacji podziemnych, w tym przedstawiających się jako skrajnie lewicowe, penetrował szeregi PPR. Wskazując na istnienie monstrualnego spisku, Bierut zwracał uwagę na kadrę dawnych specjalistów, „szczątki klas posiadających", zwolenników Gomułki. Potencjalnie każdy mógł się okazać ukrytym wrogiem. Brak czujności nazwał największym niebezpieczeństwem. Jego przemówienie i słowo „czujność" dyktowały zachowania całej partii, administracji, a przede wszystkim aparatowi bezpieczeństwa. Od lutego 1949 roku ścisłe kierownictwo partii bezpośrednio uczestniczyło w kształtowaniu działań UB. Od tego czasu istniała bowiem Komisja Biura Politycznego do spraw Bezpieczeństwa, którą tworzyli Bierut, Berman, Minc, minister Rad-kiewicz i jego zastępcy, wśród których wyróżniał się pułkownik Romkowski. Sam Bierut studiował protokoły zeznań i udzielał szczegółowych sugestii dotyczących dalszych przesłuchań. Od marca 1950 roku istniało Biuro Specjalne, potem kierowany przez pułkownika Anatola Fejgina i jego zastępcę Józefa Światłe X Departament Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, który inwigilował establishment partii, nie wyłączając członków najwyższych władz, a podlegał Komisji Biura Politycznego. Decyzje o aresztowaniach działaczy PZPR i wysokich urzędników zapadały w tym gronie. W kierownictwie MBP zasiadało kilka osób, których pozycja i zakres władzy były nie mniejsze niż członków Biura Politycznego (zwłaszcza wiceministra Romkowskiego oraz kierującej departamentem zajmującym się wyznaniami religijnymi, organizacjami politycznymi i społecznymi Julii Brystigerowej). Resort bezpieczeństwa liczył w 1953 roku 33 000 funkcjonariuszy zatrudnionych w ministerstwie i podległych mu urzędach bezpieczeństwa wojewódzkich i powiatowych. Ministerstwu podlegały również Milicja Obywatelska (47 000), Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (41 000), Wojska Ochrony Pogranicza (32 000), Straż Przemysłowa (32 000), Straż Więzienna (13 000), a także wspierająca władze porządkowe Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej (ORMO), licząca 125 000 członków. Właściwe UB było najbardziej upartyjnioną służbą w PRL (do 90 procent członków PZPR), a jednocześnie słabo wykształconą (18 procent nie miało nawet szkoły podstawowej, zaledwie 7 procent ukończyło szkołę średnią). Funkcjonariusze UB infiltrowali społeczeństwo przy pomocy agentów i informatorów. Do współpracy werbowano ludzi z najróżniejszych środowisk - byłych STALINIZM 203 uczestników walk niepodległościowych, zwolnionych z więzień na mocy amnestii 1947 roku, działaczy legalnych organizacji, także PZPR, pracowników administracji, chłopów, robotników, profesorów, studentów, dawnych ziemian i przemysłowców, nauczycieli, księży, dziennikarzy, kryminalistów i tak dalej. Do współpracy polegającej na donosicielstwie werbowano szantażem, groźbą represji, niekiedy biciem, rzadziej przekupstwem. Oblicza się, że w latach 1944-1956 próbowano zwerbować około miliona ludzi. W społeczeństwie rozpowszechniło się przekonanie, że „oni" są wszędzie, że „ściany mają uszy", przekonanie w znacznej mierze słuszne. Do 1954 roku kartoteka osób „podejrzanych" objęła 6 milionów osób, czyli trzecią część dorosłej ludności kraju. Efektywna kontrola takiej populacji była niemożliwa, podejmowano jednak obserwacje wycinkowe, na przykład masowo zakładając podsłuchy telefoniczne, w „uzasadnionych" wypadkach podsłuchy w mieszkaniach i siedzibach instytucji, próbowano kontrolować korespondencję krajową i w jeszcze większym stopniu zagraniczną. Podstawą inwigilacji była jednak agentura, licząca w 1952 ponad 70 000 osób. Placówki bezpieki założono w kilkuset przedsiębiorstwach i fabrykach, werbując do współpracy tylko w 1952 roku ponad 10 000 osób od dyrektorów po majstrów. Do 1948 roku bezpieka kierowała uwagę na środowiska przeciwstawiające się reżimowi komunistycznemu, po 1948 roku, wraz z przyjęciem teorii rozgałęzionych spisków, próbowała penetrować całe społeczeństwo. Podstawą do represji mogły być wszelkie dwuznaczne wypowiedzi, powtarzanie plotek, dowcipów („szeptana propaganda"), opinie wyrażone w prywatnej rozmowie lub w liście do bliskich, jakikolwiek kontakt z osobą inwigilowaną, mało wydajna lub niedokładna praca (podejrzenie sabotażu), uchylanie się od udziału w zebraniach, wyborach, wiecach odbywanych na terenie zakładu pracy. Czynów, wypowiedzi lub reakcji, 61. Bolesław Bierut ze Stanisławem Radkiewiczem 204 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 które mogły się stać powodem represji, było tak wiele, że nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Zatrudnieni w każdej instytucji „personalnicy", zwykle związani z UB, pilnie studiowali życiorysy pracowników, szukając niejasności, które mogły świadczyć o ukrywaniu „kompromitującej" przeszłości. Podejrzenie mogło być podstawą aresztowań. Dotychczas nie dysponujemy pełnym ich bilansem. Liczba aresztowanych wahała się od 12 000 do 15 000 rocznie, w 1952 roku sięgnęła 21 000. W końcu tego roku w więzieniach przebywało blisko 50 000 więźniów politycznych, w tym tysiące działaczy dawnych stronnictw, urzędników przedwojennej administracji, parlamentarzystów, żołnierzy AK i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, urzędników Delegatury, przywódców PSL, SP oraz wielu działaczy katolickich. Aresztowania często dokonywano w miejscu publicznym, nie powiadamiając o tym najbliższych zatrzymanego. Fatalne warunki w aresztach, całkowita izolacja, brak kontaktów z rodziną były dojmującym doświadczeniem, nawet jeśli aresztowany nie trafił w tryby ciężkiego śledztwa. To zaś często było niezwykle brutalne i zmierzało do wydobycia zeznań przez doprowadzenie przesłuchiwanego do skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego, złamania wszelkiej woli oporu. „Przyznanie się" było wystarczającym dowodem dla skazania, należało jednak wydobyć także nazwiska „wspólników przestępstwa". Stosowano więc szeroki asortyment tortur, począwszy od trwającego nieraz parę dni bez przerwy przesłuchiwania (konwejer), przez oblewanie wodą (na przykład zimą przy otwartym oknie), przypalanie papierosami wrażliwych części ciała, bicie i kopanie, wyrywanie włosów, sadzanie na odwróconych stołkach. W ważnych dla bezpieki sprawach tego rodzaju „zabiegi" mogły trwać tygodniami. Złożenie wystarczających dla śledczego zeznań kończyło najgorszy okres uwięzienia. Na podstawie zeznań odbywa- 62. Roman Romkowski, 1945-1954 wiceminister bezpieczeństwa 63. Julia Brystigerowa, 1945-1954 dyrektor departamentu społeczno - -politycznego MBP 64. Józef Różański, 1945-1954 dyrektor departamentu śledczego MBP STALINIZM 205 65. Proces gen. Tatara i innych oficerów Wojska Polskiego (1951). Pierwszy z lewej gen. S. Tatar, trzeci płk M. Utnik. ła się rozprawa sądowa, z tym że część aresztowanych otrzymywała wyrok w trybie przyspieszonym, niekiedy wręcz orzekano go na terenie więzienia. Wówczas zaczynał się okres „odbywania kary", przy czym stopień dalszego wyniszczania organizmu zależny był od rodzaju więzienia, charakteru przydzielonej pracy i różnych innych okoliczności. Część śledztw prowadzono z zamiarem doprowadzenia więźnia do takiego stanu, by mógł wystąpić w procesie pokazowym. Procesy takie były odwzorowaniem wielkich procesów moskiewskich z lat 1936-1938. Ich celem było ukazanie całemu społeczeństwu ohydy zbrodni, jakiej dopuścili się oskarżeni, uwiarygodnienie stosowanych represji, skompromitowanie zwalczanych nurtów politycznych i środowisk, a jednocześnie sianie strachu. W wyreżyserowanym starannie procesie główne role ogrywali: prokurator jako swego rodzaju inkwizytor oraz oskarżeni, których starano się zmusić, by opowiedzieli o swoich rzekomych zbrodniach. Sędziowie powinni być raczej bierni, adwokaci zaś spełnić swą rolę formalnie, w żadnym razie nie dowodzić niewinności skazywanych. Z zasady oskarżeni nie mogli działać przeciw reżimowi z pobudek ideowych, starano się ich ukazać jako winnych szpiegostwa, niekiedy dawnej współpracy z gestapo. Wyrok był dopełnieniem aktu sprawiedliwości. Obszerne sprawozdania z takich procesów ukazywały się w prasie, w radiu, kilkakrotnie wydano książki ze stenogramem rozpraw. Wedle zbliżonych reguł odbyły się sfingowane procesy Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Polski Podziemnej (1947), przywódców PPS-WRN (1948), SN (1948), NSZ (1948), Adama Doboszyńskiego (1949), przywódców Stronnictwa Pracy i re- 206 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 daktorów „Tygodnika Warszawskiego" (1951), generałów Tatara, Mossora, Kirch-mayera i innych (1951), księży kurii krakowskiej (1952), biskupa Czesława Kacz-marka(1953). W procesach pokazowych stosunkowo rzadko zapadały wyroki śmierci. Wydawano je najczęściej na rozprawach mniej nagłaśnianych. Lista skazanych i następnie straconych jest długa. Obejmuje wielu dowódców powojennej partyzantki i niektórych przywódców powojennego podziemia. Na tle „polityki" wydawania wyroków śmierci przypadkiem szczególnym jest skazanie na najwyższy wymiar kary niemal całego IV Zarządu WiN (1950). Być może wymordowanie oskarżonych miało zabezpieczyć tajność podjętej przez MBP wielkiej prowokacji z utworzeniem fałszywej V Komendy WiN-u i podjętej za jej pośrednictwem wielkiej gry wywiadowczej. Nie są znane powody skazania na karę śmierci generała Emila Fiel-dorfa w 1953 roku. Do zbrodni sądowych nieco wcześniejszego okresu należy między innymi wyrok śmierci na Witolda Pileckiego (1948), podczas wojny twórcę ruchu oporu wśród więźniów Oświęcimia. Niewyjaśnione pozostają okoliczności śmierci w więzieniach stalinowskich znanych postaci polskiego życia publicznego, Kazimierza Pużaka, Wacława Lipiń-skiego, księdza Zygmunta Kaczyńskiego i innych. Niektórzy aresztowani popełnili samobójstwo lub zostali zamordowani w czasie śledztwa albo zwolniono ich w takim stanie, że zgon był kwestią krótkiego czasu. Od 1948 roku machina terroru zagarniała również komunistów. Wzorem były rozprawy przeciw prawdziwym lub domniemanym przeciwnikom polityki stalinowskiej na Węgrzech, w Bułgarii, nieco później w Czechosłowacji. Oskarżeni, komuniści najwyższego szczebla, „okazywali się" zdrajcami, agentami obcych wywiadów, uczestnikami rozgałęzionych spisków. Do pierwszych aresztowań wśród komunistów polskich działających podczas wojny w kraju doszło jesienią 1948 roku. Stopniowo krąg podejrzanych poszerzał się. W 1950 roku uwięziono bliskich współpracowników Gomułki - Mariana Spychalskiego, powojennego wiceministra obrony, oraz Grzegorza Korczyńskiego, znanego partyzanta GL, do niedawna wiceministra bezpieczeństwa. Gomułka został aresztowany w lipcu 1951 roku. Ekipa Bieruta szykowała proces pokazowy z byłym sekretarzem generalnym PPR w roli głównej. Choć Gomułki nie torturowano, to za pomocą takich metod usiłowano wydobyć obciążające go zeznania od niektórych jego współpracowników. Machina terroru uderzała także w inne środowiska komunistyczne, między innymi byłych „dąbrowszczaków" - wśród uwięzionych był szef powojennego wywiadu generał Wacław Komar. Wyraźnie antysemicki wydźwięk procesu Rudolfa Slanskiego i innych działaczy partii czechosłowackiej (1952) mógł budzić zasadnicze obawy polskich komunistów żydowskiego pochodzenia. Towarzyszyło mu uznanie syjonizmu za jedno z narzędzi światowego imperializmu, a także represje wymierzone przeciw Żydom STALINIZM 207 w ZSRR (od lat 1948/1949, z kulminacją związaną ze sprawą kremlowskich lekarzy na przełomie 1952/1953). Odrębny aparat inwigilacji i represji działał w wojsku. Kontrwywiadem, czyli informacją WE kierowali oficerowie radzieccy - Dymitr Wozniesienski i Antoni Skulbaszewski, a jego sieć agenturalna liczyła do 25 000 ludzi, jedną piątą kadry oficerskiej (w lotnictwie jeszcze więcej). Między 1949 a 1953 rokiem uwięziono 129 oficerów, spośród których 37 skazano na karę śmierci; wykonano 20 wyroków, a 6 osób zmarło w więzieniach lub popełniło samobójstwo. W istniejących warunkach powszechnej inwigilacji i zastraszenia działalność podziemna była niemożliwa. Ostatnie oddziały leśne zostały rozbite na początku lat pięćdziesiątych, choć na wschodzie kraju nadal zdarzały się pojedyncze akcje przeciw instytucjom lub funkcjonariuszom reżimu. Stosunkowo rozpowszechniona była natomiast konspiracja młodzieżowa, nawiązująca często do tradycji AK lub Szarych Szeregów. Grupy te, przeważnie kilkuosobowe, próbowały zazwyczaj akcji ulotkowych, niszczenia komunistycznych dekoracji, pisania haseł na murach. Większość „wpadała", zanim zdołała przeprowadzić jakąkolwiek znaczniejszą akcję. Niemniej wyroki były często surowe, a w Jaworzu powstał nawet obóz dla młodocianych „wrogów ludu". Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych bezpieka podjęła przynajmniej dwie duże akcje prowokacyjne zmierzające do wykrycia pozostałości siatek podziemnych w kraju oraz spowodowania znacznej dezorganizacji w środowiskach emigracyjnych. Pierwszą było stworzenie w 1948 roku fałszywej Komendy WiN, poprzez którą przekazywano na Zachód dezinformujące dane wywiadowcze, próbując pozyskać prawdziwe informacje ze źródeł amerykańskich. Równocześnie kontrolowana przez UB organizacja „ściągała" chętnych do udziału w konspiracji, nawiązała też kontakt z niektórymi partyzantami. „Grę" zakończono w końcu 1952 roku rzekomym „ujawnieniem" V Komendy WiN oraz aresztowaniem stu kilkudziesięciu osób, które uwierzyły prowokatorom; kilkanaście osób stracono. Innego rodzaju grę podjęto w 1951 roku wobec stronnictw emigracyjnej Rady Politycznej. Do centrali akcji na kraj, mieszczącej się w Niemczech Zachodnich, wprowadzono agentów. W końcu 1952 roku szeroko nagłośniono „fakt" przejścia przywódców dawnych stronnictw do „roboty szpiegowskiej" za amerykańskie dolary, a w Polsce aresztowano około 100 osób utrzymujących kontakt z placówkami Rady Politycznej. System represji obejmował również zwykłych obywateli, którzy nie byli nigdy zaangażowani w działalność publiczną. Wśród ukaranych za wrogą propagandę szeptaną tylko w lutym 1950 roku było ponad 4500 osób, w tym 58 procent chłopów i robotników. Podstawą represjonowania robotników za drobne przewinienia była ustawa o socjalistycznej dyscyplinie pracy. Tylko w marcu 1950 roku skierowano do sądów sprawy 22 000 górników, a 75 000 otrzymało kary porządkowe. 208 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Można sądzić, że w całym przemyśle w okresie 1948-1956 roku liczba ukaranych robotników znacznie przekraczała milion. Chłopów karano zwykle za niewywiązy-wanie się z dostaw obowiązkowych. W latach 1948-1955 grzywną karano nawet do 1,5 miliona chłopów rocznie, a ściągano „należność" przez zajęcie części majątku lub umieszczenie w areszcie. Wśród 60 000 osób skazanych na pobyt w obozach Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym byli producenci i handlarze bimbrem, chuligani, ale także uwięzieni za nielegalny ubój, handel walutami i wrogą propagandę. Część skazanych kierowano do pracy w kopalniach węgla lub kamieniołomach. Inną kategorią prześladowanych byli świadkowie Jehowy (około 5000), baptyści (kilkuset), a także metodyści, w których to wyznaniach doszukiwano się „agentury amerykańskiej". Strach w społeczeństwie budziła nie tylko groźba aresztowania, ale też wiele innych form represji i szykan. Na początku lat pięćdziesiątych planowano wysiedlenie z wielkich miast rodzin „elementów niepożądanych", czyli należących do dawnych klas posiadających. Ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano, choć był on realizowany w innych krajach komunistycznych. Niewłaściwe pochodzenie klasowe było jednak powodem wielu innych szykan - niemożności awansowania, trudności w przyjęciu na studia dzieci z takich rodzin i tym podobnych ograniczeń. Strach budziła także stała kontrola „kolektywu" nad jednostką. W organizacjach partyjnych, zetempowskich, a także w miejscu pracy każdy był przedmiotem obserwacji i oceny innych, mógł być oskarżany o niewłaściwą postawę, ubiór, nieodpowiednie upodobania, niedostateczne zaangażowanie, uchylanie się od obowiązków społecznych, „religianctwo", zarzuty mogły też dotyczyć sfery intymnej. Zaatakowany musiał się tłumaczyć przed „kolektywem", składać publiczną samokrytykę, którą „kolektyw" mógł przyjąć lub odrzucić. Niepoddawanie się takiej procedurze mogło być powodem usunięcia z organizacji, a nawet z pracy, niekiedy prowadzić do zainteresowania się „niepokornym" przez bezpiekę. Strach budziła także agresja propagandowa, przed którą nie sposób było się uchronić. Atakowała bowiem z tysięcy plakatów, rozwieszanych w miastach transparentów, sączyła się z megafonów. Propaganda przytłaczała, dawała wrażenie niezwykłej potęgi państwa oraz determinacji milionowych rzesz zaangażowanych w budowę „nowego świata". Jednostka, która tego nie akceptowała, miała odczuć swą izolację, osamotnienie, nieuchronność przegranej. Strach był najważniejszym powodem masowego uczestnictwa w manifestacjach organizowanych przez reżim, jedną z głównych przyczyn podpisywania przez miliony ludzi organizowanych przez władze apeli oraz masowego udziału w wyborach. Terror, którego doznało społeczeństwo, powodował głębokie i trwałe zmiany zachowań społecznych. Gotowość do stawiania oporu zmalała niemal do zera, rozbite zostały więzi społeczne - środowiskowe, lokalne, rozpowszechniała się nieufność do obcych, a nawet bliskich, w rozmowach unikano drażliwych tematów. STALINIZM 209 Równocześnie gwałtownie narastało zjawisko konformizmu, publicznego deklarowania poglądów nie wyrażanych prywatnie, manifestowania przy różnych okazjach „pozytywnej" postawy, „odcinania się" od ludzi zagrożonych. Rozpowszechniało się donosicielstwo. Wszystko to powodowało również zamieranie życia wewnętrznego organizacji społecznych, związków zawodowych i twórczych, szkół, uczelni i towarzystw naukowych. Zamiast autentycznych inicjatyw i dyskusji wszędzie tam odprawiano zgodne z wytycznymi rytuały jednomyślności. Emigracja Po drugiej wojnie światowej na emigracji znalazło się około pół miliona Polaków, w tym większość żołnierzy walczących podczas wojny na frontach zachodnich oraz ogromna część elit państwowych, społecznych i kulturalnych Drugiej Rzeczpospolitej. Głównym ośrodkiem skupienia emigracji była Wielka Brytania (około 150 000), liczne i aktywne społecznie skupiska Polaków istniały we Francji, w Stanach Zjednoczonych, do końca lat czterdziestych w Niemczech. Emigracja nie uznawała rządu w Warszawie ani jego przedstawicielstw zagranicznych. Większość, zwłaszcza w początkowym okresie, nie ubiegała się o obywatelstwo krajów, w których mieszkali, licząc na powrót do ojczyzny. Uważali się nadal za obywateli Drugiej Rzeczpospolitej, której symbolem ciągłości był prezydent, rezydujący w Londynie. Cofnięcie uznania rządowi polskiemu w lipcu 1945 roku nie zmieniło przecież jego konstytucyjnego charakteru. Nadal był to legalny rząd polski i wielu emigrantów liczyło na to, że w wyniku załamania się współpracy między ZSRR i zachodnimi aliantami przyjdzie czas, kiedy ponownie zostanie on uznany za międzynarodowego partnera. Do tego czasu trwali jako „bezpaństwowcy" na paszportach nansenowskich, wydawanych im, jak niegdyś, po rewolucji, rosyjskim emigrantom. Na emigracji rozwinęło się bogate życie polityczne i społeczne. Działały tradycyjne stronnictwa - PPS, Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Pracy, po powrocie Mikołajczyka na Zachód rozwinęło swoje struktury PSL. Powstawały nowe organizacje, jak Liga Niepodległości Polski, w której skupili się piłsudczycy, oraz Niepodległość i Demokracja (NiD), grupująca aktywne pokolenie trzydziestoletniej inteligencji. Działalność prowadziło kilkadziesiąt organizacji społecznych o najróżniejszym charakterze, wychodziły setki czasopism, w tym kilkanaście tytułów o dużym znaczeniu, pośród nich „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza", wydawane w Londynie pismo codzienne. Ponad 100 000 żołnierzy, którzy postanowili zostać na emigracji, przeszło przez Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, a następnie znajdowało miejsca pracy w gospodarce brytyjskiej, niektórym umożliwiono studia. Została jednak utrzymana więź między nimi. Skupiali się w kołach pułkowych, a w 1948 roku utworzono centralną organizację byłych wojskowych - Sekretariat Kół Oddziałowych, która „w razie czego" miała umożliwić 210 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 szybką mobilizację. Odtworzenie Polskich Sił Zbrojnych w chwili wybuchu wojny z ZSRR było bowiem jednym z naczelnych celów podtrzymywania więzi żołnierskich. Nadrzędnym autorytetem dla byłych żołnierzy pozostawał generał Władysław Anders, od 1946 roku noszący tytuł wodza naczelnego. W okresie bezpośrednio powojennym rozpoczęło działalność Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, które po kilku latach stało się najbardziej masową organizacją społeczną działającą na emigracji, wpływającą także na kształt życia politycznego. Duży potencjał organizacyjny i intelektualny emigracji osłabiały jednak toczące ją wewnętrzne konflikty. Bezpośrednio po wojnie emigracyjny establishment spajała wrogość nie tylko do rządzących nad Wisłą komunistów, ale także do Mi-kołajczyka i jego zwolenników, którym zarzucano akceptację umów jałtańskich, a więc zdradę. Tej oceny nie zmieniała walka PSL w kraju, a po powrocie na Zachód w 1947 roku Mikołajczyk był witany jadowitymi komentarzami. Do porozumienia nie doszło także z winy prezesa PSL, który manifestował wyższość wobec „polityków z Londynu" oraz szybko wyprawił się do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Waszyngtonie został uznany za głównego partnera politycznego przez potężny Kongres Polonii Amerykańskiej. Polski Londyn w tym czasie przeżywał pierwszy wewnętrzny kryzys polityczny. Po śmierci prezydenta Raczkiewicza jego następcą ogłoszono Augusta Zaleskiego, dawnego ministra spraw zagranicznych. Oznaczało to unieważnienie nominacji prezydenta Raczkiewicza z 1944 roku, zgodnie z którą jego konstytucyjnym następcą miał zostać premier Arciszewski. PPS odmówiła uznania Zaleskiego i powołanego przez niego rządu z generałem Borem-Komorowskim jako premierem. Rok 1948 przyniósł nowe inicjatywy w polityce amerykańskiej wobec emigracji, zresztą nie tylko polskiej. Utworzono Komitet Wolnej Europy jako organizację pozarządową, ale z udziałem osobistości życia politycznego Stanów Zjednoczonych. KWE, finansowany nieoficjalnie ze środków rządowych, miał podtrzymać aktywność emigracji, służyć jej zintegrowaniu i umożliwić oddziaływanie na kraj, przede wszystkim propagandowe. Stosunek do KWE okazał się kolejnym kryterium podziałów. Prezydent Zaleski uznał, że jest to próba rozgrywania polskich spraw przez obcych, szukania partnerów innych niż jego konstytucyjny rząd, obawiał się również wyzyskania Polaków jako narzędzia w rozgrywce z Rosją. Ośrodek prezydencki wykazywał maksymalizm - oczekiwał wypowiedzenia układów jałtańskich przez zachodnie mocarstwa, uznania rządu w Londynie za jedyny legalny rząd polski i potępiał współpracę z zachodnimi mocarstwami podejmowaną „na własną rękę", z pominięciem konstytucyjnego rządu. Wokół prezydenta, jego rządu i Rady Narodowej skupiali się przede wszystkim piłsudczycy i wojskowi z generałem Andersem na czele oraz większość działaczy społecznych. Warunków takich nie stawiały cztery stronnictwa dawnej wojennej koalicji, choć i one nie były w stanie wyłonić wspólnej reprezentacji, czego oczekiwali Ame- STALINIZM 211 rykanie. W końcu 1949 roku w Londynie powstała Rada Polityczna, którą utworzyły PPS, SN, skupiający młodą inteligencję NiD oraz niewielka grupa ludowców, nie akceptujących taktyki Mikołajczyka. W Radzie skupiło się wielu znanych przywódców stronnictw, między innymi T. Bielecki, T. Arciszewski, A. Ciołkosz, Z. Zarem-ba, S. Korboński, na czele jej Wydziału Wykonawczego stanął dawny minister w rządach przedmajowych Jerzy Zdziechowski. Niebawem do Rady Politycznej dołączyła również grupa działaczy SP z generałem J. Hallerem na czele. Rada Polityczna miała duże wpływy głównie dzięki SN i PPS, czynnym zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i częściowo we Francji. Rozwijała znaczną aktywność międzynarodową -utrzymywała kontakty z amerykańskim Departamentem Stanu, Kongresem, miała kontakty w stolicach europejskich, dzięki socjalistom była obecna w Międzynarodówce Socjalistycznej, jej działacze uczestniczyli także w ruchu europejskim. Linię polityczną Mikołajczyka określała wrogość do sanacji i konstytucji kwietniowej, a w ślad za tym do polskiego Londynu oraz przekonanie, że w chwili kryzysu i tak będzie głównym partnerem polityków świata zachodniego jako premier rządu z okresu wojny i przywódca opozycji w pojałtańskiej Polsce. W 1950 roku Mikołajczyk wspólnie ze stojącym na czele Stronnictwa Pracy Karolem Popielem powołał do życia aspirujący do roli głównego ośrodka politycznego emigracji Polski Narodowy Komitet Demokratyczny. Chociaż dysponował on niewielkimi wpływami w Wielkiej Brytanii, prowadził dość ożywioną działalność we Francji i w Stanach Zjednoczonych oraz pozyskał duże wpływy wśród licznej w tych krajach dawniejszej emigracji zarobkowej - Polonii. W 1950 roku uformowały się więc aż trzy ośrodki polityczne, z których każdy uważał się za uprawniony do określania polskich celów politycznych oraz reprezentowania ich wobec świata. Wszystkie ośrodki emigracji obawiały się wykorzystania Polaków przez Zachód dla jakiejś antysowieckiej dywersji, wywołania powstania czy tworzenia rozległego podziemia. W rozmowach z Amerykanami politycy Rady Politycznej, a także Mikołajczyk, przestrzegali przed takimi działaniami. Jednocześnie próbowano przekonywać zachodnich partnerów do uznania granicy na Odrze i Nysie, a co najmniej zaniechania wypowiedzi, które by to prawo podważały. Wszystkie ośrodki emigracyjne wzywały Polaków w kraju do wytrwania, biernego przeciwstawiania się sowietyzacji, lecz nie zachęcały do żadnych czynnych wystąpień, przeciwnie, przestrzegały przed nimi. Wyzwolenie Polski miało przyjść z Zachodu, rozważano nawet sprawę utworzenia armii polskiej u boku zachodnich sojuszników, natomiast kraj miał uniknąć kolejnych krwawych ofiar. Spośród trzech ośrodków emigracji jedynie Rada Polityczna rozwinęła własną sieć łączności z krajem. Do 1952 roku działały szlaki kurierskie i punkty łączności w Polsce, które dostarczały informacji o warunkach życia, stosunkach politycznych, gospodarczych i tym podobne. Akcja prowadzona z terenu zachodnich Niemiec w najściślejszej tajemnicy i przy pomocy amerykańskiego wywiadu została 212 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 jednak spenetrowana przez UB, co spowodowało aresztowania w Polsce. Na emigracji „afera Bergu" wybuchła w 1953 roku i posłużyła przeciwnikom Rady Politycznej do próby jej skompromitowania. Każdy z trzech ośrodków emigracyjnych prowadził odrębną działalność w życiu politycznym i społecznym wychodźstwa, co skutkowało pęknięciami w organizacjach społecznych i kulturalnych, a nieraz koncentrowaniem ogromnej energii na walce z konkurentami. Próby mediacji i nieudane starania o zjednoczenie rozbitej emigracji tworzyły główny wątek jej historii politycznej aż do połowy lat pięćdziesiątych. W wyniku trwającej od 1952 roku akcji zjednoczeniowej prowadzonej przez generała Kazimierza Sosnkowskiego w 1954 roku udało się ustalić płaszczyznę porozumienia między ośrodkiem rządowym a Radą Polityczną. Zjednoczenie nie miało objąć „kapitulantów" i „jałtańczyków", jak określano obóz Mikołajczy-ka. Podpisany w marcu 1954 roku przez wszystkie ugrupowania tworzące dwa ośrodki emigracji Akt Zjednoczenia został odrzucony przez prezydenta Zaleskie-go, który również odmówił ustąpienia z urzędu, co było warunkiem wprowadzenia aktu w życie. Po kilku tygodniach zamętu stronnictwa podpisane pod Aktem Zjednoczenia uznały urząd prezydenta za opróżniony, wyłoniły Tymczasową Radę Jedności Narodowej, czyli rodzaj emigracyjnego parlamentu, oraz wybrały Radę Trzech jako kolegialną głowę państwa (W. Anders, T Arciszewski, E. Raczyński). Obóz Zjednoczenia dominował w życiu politycznym, społecznym i kulturalnym emigracji przez kilkanaście następnych lat. Wsparcia udzielił mu Anders, a w ślad za nim ogromna większość byłych żołnierzy, w tym Stowarzyszenie Polskich Kombatantów. Walcząc z Radą Polityczną, a potem z obozem Zjednoczenia Zaleski i jego zwolennicy atakowali stronnictwa Rady Politycznej jako zależne od obcej, amerykańskiej polityki. Koronnym tego dowodem miała być „afera Bergu", czyli sprawa placówek łączności z krajem, fakt ich finansowania przez wywiad amerykański oraz dotacje, które stronnictwa pobierały z tego źródła. Sprawę Bergu, która wywoływała również głęboką konfuzję wśród zwolenników obozu Zjednoczenia, zamykał w 1956 roku wyrok sądu obywatelskiego, który oczyścił z zarzutów większość zaangażowanych w nią polityków. Niektórzy jednak mieli zamkniętą drogę do awansu w emigracyjnej społeczności. Przy Zaleskim pozostały nie organizacje, ale raczej jednostki. Niektórzy z nich wrócili do kraju, w tym kolejni premierzy - Hugon Hankę (w 1955 pojawił się w Warszawie jako urzędujący premier, po 1989 roku okazało się, że był agentem UB) oraz Stanisław Cat-Mackiewicz, znany publicysta, który od 1939 roku ostro zwalczał wszelką myśl o kompromisie z Moskwą. Przyczyniło się to do dalszej kompromitacji ośrodka skupionego wokół Zaleskiego w opinii emigracyjnej. Nastąpiła również marginalizacja obozu Mikołajczyka, który w 1955 roku opuścili inni znani przywódcy PSL, a wkrótce także SP Popielą. STALINIZM 213 W latach 1955-1956 emigracja osiągnęła większy niż kiedykolwiek stan konsolidacji, gdyż obok obozu Zjednoczenia istniały tylko małe i podzielone grupki. W tym samym czasie jednak - wobec zmian w bloku komunistycznym i odwilży w Polsce - wyraźnie zmniejszyło się jej znaczenie w kontaktach międzynarodowych. Równocześnie rosła rola emigracji w kontaktach z krajem, odbywających się za pośrednictwem wydawnictw i radia. Za pomocą radia emigracja próbowała docierać do kraju już w łatach wojny. Szczególne znaczenie miały zwłaszcza polskie audycje brytyjskiej BBC. W 1949 roku rozpoczęła nadawanie półgodzinnego programu sekcja polska radia Madryt, politycznie i finansowo związana z rządem w Londynie. Przełom przyniosło uruchomienie w 1952 roku przez Amerykanów Radia Wolna Europa nadającego do wszystkich krajów europejskich, opanowanych przez ZSRR. Sekcja polska Radia Wolna Europa kierowana przez Jana Nowaka-Jeziorań-skiego skupiła duży zespół zdolnych dziennikarzy, miała licznych współpracowników, głównie związanych z Radą Polityczną. Nadające dziewiętnaście godzin na dobę radio stało się ważnym narzędziem oddziaływania emigracji na kraj, rozbijania schematów komunistycznej propagandy, podtrzymywania dążeń wolnościowych, przypominania niekomunistycznych tradycji, dostarczania informacji o wydarzeniach w świecie, w bloku komunistycznym i w samej Polsce. Od początku też było traktowane w PRL jako śmiertelny wróg. Kosztem ogromnych nakładów władze budowały stacje zagłuszające programy Wolnej Europy, a za słuchanie radia można było trafić do więzienia. Miesięcznik „Kultura" wydawany przez Jerzego Giedroycia od 1947 roku w Rzymie, od numeru 2 przeniesiony do Paryża, miał opinię emigracyjnego enfant terrible. Giedroyc nie poddawał się wzorom myślenia narzucanym przez Londyn, podważał utrwalone schematy myślenia i próbował uczynić z pisma kuźnię kształtowania nowoczesnej myśli politycznej. Na początku 1953 roku uznał za ważniejsze powstanie niepodległej Ukrainy, Litwy i Białorusi niż powrót do granicy ryskiej. Wobec zmian, jakie zaszły na dawnych Kresach od 1939 roku, odbudowanie tam rządów polskich uznano za niemożliwe i niepożądane. Te słowa uderzały w jeden z najświętszych dogmatów polskiego Londynu. W strategii Giedroycia jednak normalizacja stosunków z Ukrainą i Litwą oraz pobudzanie ich dążeń niepodległościowych było warunkiem odzyskania niepodległości, a zwłaszcza jej utrwalenia. „Kultura" pilnie analizowała także przemiany ekonomiczne, społeczne i kulturalne dokonujące się nad Wisłą, była więc w połowie lat pięćdziesiątych przygotowana lepiej, niż ktokolwiek na emigracji, do podjęcia dialogu z krajowymi elitami intelektualnymi i określania wagi zachodzących zmian. Swoją wiarygodność w otwarciu na kraj „Kultura" potwierdziła już w 1951 roku, gdy zaprosiła na swoje łamy Czesława Miłosza, poetę i sekretarza ambasady polskiej w Paryżu, który poprosił o azyl na Zachodzie. Polski Londyn uznał Miłosza za byłego urzędnika komunistycznego reżimu, Giedroycia za pierwszego dysydenta i znakomitego świad- 214 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ka krajowych zdarzeń. Wydany w 1953 roku „Zniewolony umysł" Miłosza był pierwszą analizą mechanizmów oddziaływania komunizmu na intelektualistów i odegrał niemałą rolę w pobudzeniu fermentu wśród krajowych intelektualistów. Żywione na emigracji nadzieje na szybkie i radykalne zmiany w Polsce okazały się złudne. Rozbudowane życie polityczne i społeczne emigracji miało ogromne znaczenie dla niej samej, pozwalało przedłużyć jej trwanie, przynosiło jednak niewielkie korzyści Polakom w kraju. Z ich perspektywy znaczenie zasadnicze miały natomiast ośrodki o długofalowym programie działania, jak Radio Wolna Europa i paryska „Kultura". Stalinizacja w latach 1948-1955 była radykalną próbą narzucenia Polsce sowieckiego modelu politycznego, ekonomicznego, społecznego i kulturalnego. Stopień zniewolenia Polski osiągał w tych latach punkt kulminacyjny. Po pozbawieniu państwa suwerenności i narzuceniu w istocie monopartyjnych rządów partii komunistycznej podjęto próbę zniszczenia dotychczasowej tożsamości społeczno--kulturalnej narodu oraz naturalnych więzi społecznych. System stalinowski w swej radykalnej fazie trwał zaledwie siedem lat, ale skutki miał ogromne i dalekosiężne. Zostały rozbite dawne elity polityczne i społeczne oraz poważnie przeorana zbiorowa świadomość. Totalny monopol organizacyjny i ideologiczny w połączeniu z terrorem oraz równoczesnymi dużymi zmianami w strukturze społecznej prowadził do głębokich przeobrażeń w świadomości, zachowaniach, podatności na niektóre idee, unieważnieniu innych. Dawne elity zostały zepchnięte na margines, dawne wzorce myślenia o polityce czy kulturze przestawały oddziaływać. Stalinowski nacisk uderzył w społeczeństwo mocno już osłabione wojną, ogromnymi przesiedleniami oraz wyczerpującą walką polityczną pierwszych lat powojennych. Zdolność do stawienia oporu była więc mniejsza, dominowało pragnienie przystosowania i przetrwania. W trakcie powojennego dziesięciolecia stworzono bazę społeczną tego systemu. Liczący się procent społeczeństwa był zainteresowany w jego trwaniu. Funkcjonariusze PZPR, aparatu represji, propagandy, państwowej administracji politycznej i gospodarczej, osoby zajmujące stanowiska nomenklaturowe, aktywiści organizacji będących pasami transmisyjnymi partii - to w sumie co najmniej milion ludzi. Nie mniej niż kolejny milion miał poczucie awansu w zwykłych rolach zawodowych i społecznych, a nadzieje na przyszłość wiązał ze światem instytucji i idei, który awans umożliwiał. Gdyby system stalinowski trwał dłużej, proces niszczenia tkanek społecznych i sowietyzacji Polski postąpiłby dużo dalej, a zerwanie ciągłości tradycji i kultury byłoby trudno odwracalne. J 5 ROK 1956 Śmierć Stalina (5 marca 1953) otwierała w ZSRR okres destalinizacji. Dyktaturę jednostki zastąpiło „kierownictwo kolektywne", w którym stopniowo na czoło wysuwał się Nikita Chruszczow. Aresztowanie i zgładzenie jeszcze w 1953 roku wieloletniego szefa aparatu bezpieczeństwa, Ławrientija Berii, rozpoczęło proces ograniczania wpływów tajnej policji, ujawniania jej zbrodni, zwalniania więźniów radzieckich łagrów. Dokonywano także zmian w polityce zagranicznej, odchodząc od tezy o nieuchronności wojny z imperializmem - doprowadzono do zawieszenia broni w Korei, wznowienia kontaktów z przywódcami zachodnimi (spotkanie w Genewie, 1955), wycofania wojsk ZSRR z Austrii i ogłoszenia neutralności tego kraju (1955) oraz normalizacji stosunków z Jugosławią (1955). Posunięciom tym towarzyszyły zmiany w polityce gospodarczej, zwłaszcza położenie większego nacisku na rozwój rolnictwa kosztem inwestowania w przemysł zbrojeniowy. Jednocześnie jednak w odpowiedzi na wprowadzenie Republiki Federalnej Niemiec do NATO utworzono w 1955 roku sojusz wojskowy państw bloku radzieckiego nazwany Układem Warszawskim. Wobec głębokości zmian widocznych szczególnie w Polsce i na Węgrzech mocarstwa zachodnie zachowały daleko posuniętą wstrzemięźliwość. Chociaż przywódcy zachodni wielokrotnie podkreślali, że ich celem jest „pokojowe uwolnienie narodów ujarzmionych", w istocie nie posuwali się poza deklaracje. Ich uwaga była skoncentrowana na obszarach pozaeuropejskich, gdzie ruchy zmierzające do de-kolonizacji nieraz były wspierane przez Moskwę lub Pekin. Droga do Października Odwilż - jak nazwano w ZSRR ten okres - przenikała do innych krajów bloku wschodniego, choć największe zmiany wywołała w Polsce. Impulsem okazała się 216 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ucieczka na Zachód dygnitarza stalinowskiej bezpieki, pułkownika Józefa Światły, który od września 1954 roku za pośrednictwem Radia Wolna Europa opowiadał ze szczegółami o różnych zbrodniach systemu, kompromitował przywódców partii i UB. Opowieści Światły stały się impulsem dla zapoczątkowania zmian w bezpiece, usunięcia ministra Radkiewicza i kilku jego współpracowników. Poprawiono warunki w więzieniach, zaprzestano tortur, rozpoczęło się zwalnianie niektórych więźniów, zrazu na przepustkę i dla poratowania zdrowia. W listopadzie 1954 roku aresztowano wieloletniego dyrektora departamentu śledczego MBP, znanego dygnitarza bezpieki pułkownika Józefa Różańskiego. W grudniu 1954 roku zwolniono z więzienia Gomułkę. Radziecka odwilż, wzmocniona kompromitacją, jaką niosły relacje Światły, przyczyniła się do podziałów w Komitecie Centralnym PZPR, które z biegiem czasu będą się zaostrzały. V Festiwal Młodzieży i Studentów, który odbył się w sierpniu 1955 roku z udziałem około 30 000 przybyszów z wielu krajów świata, był pierwszym po wojnie tak masowym zetknięciem z innymi kulturami, innymi stylami zachowań, pobudził kryzys wzorców wychowawczych lansowanych przez PZPR i ZMP. Od jesieni tego roku ferment ogarniający młodzież znajdował coraz mocniejszy wyraz w tygodniku „Po Prostu", adresowanym do studentów i młodej inteligencji. Odwilż przenikała do twórców kultury, zwłaszcza literatów i plastyków. Jej wyrazem był „Poemat dla dorosłych" Adama Ważyka, w którym autor dokonał konfrontacji 66. Józef Światło ROK 1956 2 17 ideowej obietnicy komunizmu z jej realizacją, a także wystawa młodych plastyków w warszawskim „Arsenale". Idąc za przykładem Moskwy oraz ulegając części partyjnej inteligencji, władze rezygnowały z rozwiązywania konfliktów wewnątrz partii przy pomocy bezpieki, głosiły także potrzebę uwzględniania głosów krytyki. Trudno jednak było sprecyzować, gdzie jest granica dopuszczalnej krytyki i w konsekwencji stale się ona przesuwała. XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, który obradował w lutym 1956 roku, przyniósł przełom w procesie destalinizacji głównie za sprawą tajnego referatu wygłoszonego przez Chruszczowa na zamkniętym posiedzeniu nowo wybranego Komitetu Centralnego. Chruszczow ujawnił wiele zbrodni Stalina i jego patologiczne cechy. Ukazanie wieloletniego przywódcy światowego komunizmu jako zbrodniarza musiało zachwiać wiarą w doskonałość stworzonego przez niego systemu i siłą rzeczy pobudzało do refleksji nad koniecznymi zmianami. Chruszczow zapewne chciał tego uniknąć, referat był tajny, ale z jego treścią zapoznano przywódców „bratnich" partii. Na XX Zjeździe uznano również, że rozwiązanie w 1938 roku Komunistycznej Partii Polski było nieuzasadnione, a zgładzenie przez Stalina jej przywódców bezpodstawne. Ujawnienie zbrodni Stalina zbiegło się ze śmiercią przywódcy PZPR Bolesława Bieruta. Jego pogrzeb był ostatnią wielotysięczną manifestacją w czysto stalinowskim stylu. Na nowego I sekretarza KC PZPR wybrano Edwarda Ochaba, wielolet- 67. Edward Ochab 218 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 niego członka Biura Politycznego partii. Zmiana przyczyniła się do osłabienia politycznej pozycji Jakuba Bermana i Hilarego Minca, którzy w kilka miesięcy później w ogóle odejdą z władz partii i państwa. Zmienione kierownictwo zdecydowało o przełożeniu na polski i znacznym upowszechnieniu tajnego referatu Chrusz-czowa w ogniwach partii, a wkrótce sens referatu stał się niemal powszechnie znany. Ujawnienie zbrodni Stalina zmuszało do pytań o zbrodnie i nieprawości ekipy Bieruta, a także o korekty systemu, by powrót do „wypaczeń" stał się niemożliwy. Pytania takie stawiały pisma młodzieżowe i kulturalne, wielu dziennikarzy i literatów, dyskutowano o tym na zebraniach partyjnych i ZMP. Ogarniająca partię fala dyskusji prowadziła do postępującej z tygodnia na tydzień erozji dyktatury. Zdecydowanemu odcięciu się od zbrodni poprzednich lat oraz uwiarygodnieniu władzy w oczach społeczeństwa służyła ogłoszona w kwietniu amnestia, w wyniku której więzienia opuściło około 36 000 ludzi, w tym 9000 więźniów politycznych. Zaczęły się również procesy rehabilitacyjne, zwłaszcza osób skazanych pod hańbiącymi zarzutami. Większą niezależność zaczęły odzyskiwać sądy i adwokatura. Cząstkowe ujawnianie bezprawia minionych lat pociągnęło za sobą zmiany na stanowiskach w prokuraturze, sądownictwie oraz uwięzienie byłego wiceministra bezpieczeństwa R. Romkowskiego i dyrektora X Departamentu A. Fejgina. Zdymisjonowa- 68. Manifestacja w Poznaniu 28 czerwca 1956 ROK 1 956 2 19 no prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Synekurę ministra PGR utracił były szef bezpieki Radkiewicz. W maju z kierownictwa PZPR odszedł Berman. Liberalizacja dotyczyła również warunków pracy, między innymi zwolniono więźniów zatrudnianych w kopalniach, zaprzestano stosowania drakońskiego prawa o socjalistycznej dyscyplinie pracy. Niezamierzonym efektem liberalizacji był spadek wydajności pracy i produkcji (także kluczowego artykułu eksportowego -węgla). W warunkach odwilży robotnicy śmielej upominali się o swoje prawa, zaległe wypłaty, kwestionowali wysokość „norm" i sposób obliczania zarobków. Takie właśnie tło ekonomiczne miał konflikt, do którego doszło w największej fabryce Poznania - Zakładach im. Stalina (dawniej Cegielskiego). Zwodzeni przez władze robotnicy 28 czerwca wyszli na ulice w wielkiej demonstracji, która przybrała żywiołowo charakter narodowy, antykomunistyczny i antysowiecki. Zajęto gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, rozbito stacje zagłuszające zachodnie rozgłośnie radiowe. Część manifestantów zdobyła więzienie, uwolniła więźniów, z magazynów zabrano karabiny. Tłum udał się pod gmach Urzędu Bezpieczeństwa, gdzie doszło do wielogodzinnych i krwawych walk z użyciem broni palnej. Dopiero po wprowadzeniu do Poznania dywizji pancernej udało się opanować miasto, zdławić demonstracje i zlikwidować punkty zbrojnego oporu. Walki na ulicach Poznania kosztowały życie 73 osób, w tym 63 cywilów, w większości młodzieży. Rannych było ponad 500 osób. Walki w Poznaniu ukazały, jak ogromny jest potencjał wrogości do władz i systemu. Wśród uczestników wystąpień, także wśród zabitych, przeważali robotnicy. Partia i związki zawodowe rozpadły się w krytycznej chwili pod naciskiem potężnego ruchu, opanowanie sytuacji władza zawdzięczała użyciu zmasowanej siły zbrojnej. Dla reformującej się partii było to doświadczenie trudne, ukazywało brak dostatecznej legitymizacji, i to w najczulszym punkcie - wśród wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Kierownictwo PZPR oceniło wystąpienie robotników Poznania jako sprowokowane przez wroga klasowego i dywersantów. Premier Cyrankiewicz w agresywnej retoryce posunął się do groźby odrąbywania rąk „prowokatorom". Kilkaset osób aresztowano, ponad 100 zamierzano postawić przed sądem. Ostatecznie na przełomie września i października sądzono 22 osoby. W warunkach postępującej odwilży procesy te różniły się wyraźnie od stalinowskich, były obserwowane przez opinię publiczną, w tym środowisko prawnicze, w postępowaniu wykorzystano opinie biegłych broniących oskarżonych, a wydane wyroki sięgały kilku lat. Po przełomie październikowym część skazanych zwolniono. Wystąpienia poznańskie pogłębiły podziały w PZPR, część aktywu partii nie akceptowała uproszczonych ocen robotniczego buntu i zauważała inne błędy w polityce władz. Do wielkiej debaty doszło na VII Plenum KC PZPR (18-28 lipca). Postawy różnicowały się wokół oceny przyczyn wydarzeń poznańskich, odpowie- 220 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 dzialności za „błędy i wypaczenia" lat 1948-1955, dotychczasowego przebiegu demokratyzacji, kwestii wolności prasy, z czym wiązał się spór o metody rządzenia. Przeciwnicy liberalizacji systemu zyskali wyraźne wsparcie premiera ZSRR Niko-łaja Bułganina, który przybył na plenum. Przeciwstawiając się ingerencji Moskwy, zwolennicy liberalizacji stawali się więc automatycznie rzecznikami większej suwerenności partii, a pośrednio Polski. Podział dotyczył samego jądra PZPR, jakim była grupa dawnych działaczy KPP. W sporze krystalizowały się dwie mocno zantagonizowane grupy, które nazwano „puławianami" i „natolińczykami". „Puławianie" źródeł zła minionego okresu szukali w mechanizmach systemu, mniej obawiali się zmian, z tolerancją traktowali nabierającą wigoru prasę oraz dyskusje toczone przez młodzież, literatów, ekonomistów. Liderem grupy był zasiadający od wielu lat w Biurze Politycznym Roman Zambrowski. Z „puławianami" silne więzy łączyły także Ochaba, sprzymierzony z nimi był premier Cyran-kiewicz. Znaczną popularność w szerszym aktywie partii ta orientacja zawdzięczała tak zwanym młodym sekretarzom KC - Jerzemu Morawskiemu, Władysławowi Matwinowi, Jerzemu Albrechtowi. Wspierali ją działacze „frontu ideologicznego" (między innymi Adam Schaff, Stefan Żółkiewski), liczni dziennikarze i literaci. Z „puławianami" związane było kierownictwo Komitetu Warszawskiego PZPR z jego I sekretarzem Stefanem Staszewskim. We wrześniu 1956 roku kierownictwo PZPR podjęło kroki zmierzające do poszerzenia zakresu suwerenności Polski. Postanowiono zwrócić się do ZSRR o wyrównanie strat wynikających z dostaw węgla po zaniżonych cenach, mówiono o zbędności radzieckich doradców w organach bezpieczeństwa, a także przyjęto projekt Adama Rapackiego zgłoszenia przez Polskę inicjatywy w sprawie rozbrojenia (projekt miał być następnie konsultowany z Moskwą). Na początku października kierownictwo PZPR postanowiło wystąpić o przeniesienie tych radzieckich generałów, którzy nie mają polskiego obywatelstwa, na status doradców. Opracowano także notatkę dotyczącą wznowienia repatriacji Polaków z ZSRR. We wrześniu Edward Ochab wybrał się do Pekinu, a przeprowadzone tam rozmowy już w miesiąc potem dały nadzwyczajne efekty - Chiny będą się sprzeciwiać radzieckiej interwencji w Polsce. Rozmowy Ochaba w Pekinie i w Moskwie, dokąd zawitał po drodze dotyczyły także omawianych przez Biuro Polityczne korekt w stosunkach polsko-radzieckich. Tymczasem „natolińczycy" opowiadali się za personalną odpowiedzialnością osób winnych wypaczeń, ale sprzeciwiali się liberalizacji, zmianom systemowym, wolności prasy, rozluźnianiu więzów łączących Polskę z ZSRR, reprezentowali silne tendencje antyinteligenckie. W „puławian" uderzali, wytykając zaangażowanie ich czołowych przedstawicieli w budowanie systemu stalinowskiego, a także żydowskie pochodzenie wielu z nich i postulując „narodowościową" weryfikację kadr. Grupie natolińskiej sprzyjali zasiadający od lat w Biurze Politycznym Zenon ROK 1956 22 1 Nowak, Franciszek Jóźwiak, Aleksander Zawadzki oraz Konstanty Rokossowski, do jej harcowników należeli przewodniczący związków zawodowych Wiktor Kło-siewicz, szef Głównego Zarządu Politycznego WP Kazimierz Witaszewski i były szef Urzędu Rady Ministrów Kazimierz Mijał. Wydarzenia 1956 roku polegały na wzajemnym oddziaływaniu dwóch zjawisk: sporach w kierownictwie PZPR oraz narastania fali radykalnej krytyki stalinizmu i odwoływania się do rewolucyjnych źródeł ruchu komunistycznego przez szerszy aktyw, głównie młodzieżowy i intelektualny. Decydujący nurt krytyki mieścił się w ramach ideologii marksistowskiej i języka komunistycznego, ale jego celem było dążenie do przywrócenia znacznej wolności życia społecznego, wolności słowa w obrębie ogólnie zarysowanych pryncypiów ustroju, ograniczenie kompetencji aparatu partyjnego, tworzenie mechanizmów oddziaływania społeczeństwa na władzę. Najważniejszym pismem wyrażającym te dążenia i nadającym ton toczącym 69. Prymas Wyszyński w sierpniu 1956 podczas internowania w Komańczy ze składającymi wizytę bp. M. Klepaczem (po prawej) i bp. Z. Choromańskim (po lewej) 222 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 się dyskusjom był tygodnik „Po Prostu", podobne postulaty stawiano w prasie kulturalnej. Ruch o podobnym charakterze ogarniał rozpadający się w coraz większym stopniu Związek Młodzieży Polskiej, szczególnie niektóre jego organizacje na wyższych uczelniach i w wielkich fabrykach. Od 1955 roku w wielu miastach rozwijały się dyskusyjne kluby inteligencji, w tym najbardziej znany warszawski Klub Krzywego Koła, miejsce spotkania różnych środowisk krytycznej wobec systemu inteligencji. Wiosną 1956 roku w 40 klubach skupiało się około 1300 osób, w tym wielu bezpartyjnych. Dla marksistów szukających alternatywy wobec stalinowskiego totalitaryzmu atrakcyjnym wzorem był system jugosłowiański. Istniała tam wprawdzie jedna partia komunistyczna, ale dopuszczono do ograniczonej samorządności, w zakładach pracy istniały autentyczne samorządy robotnicze. W Polsce ośrodkiem ruchu samorządów robotniczych stała się latem 1956 roku Fabryka Samochodów Osobowych (FSO) na Żeraniu. Przywódca partii w FSO Lechosław Goździk nawiązał współpracę z popierającymi głębokie zmiany działaczami PZPR, dziennikarzami, studentami. Ułożono pierwszy statut rady robotniczej i przystąpiono do propagowania tej idei. Od lata z wieloletniego letargu budziły się masy społeczeństwa. Wobec wyraźnego obniżenia bariery strachu tłumione przez lata uczucia antykomunistyczne i antysowieckie znajdowały ujście w rozmowach, półprywatnych dyskusjach, a także w napisach na murach, ulotkach i anonimach. Solidaryzowano się z poznańskimi robotnikami, ZSRR postrzegano jako przyczynę nieszczęść politycznych i złej sytuacji ekonomicznej. W sierpniu na pierwszą od lat wielką pielgrzymkę na Jasną Górę poszło kilkaset tysięcy ludzi. Z całą ostrością ujawniła ona siłę ludowego katolicyzmu, który był niemal powszechnie akceptowaną tradycją. Miliony Polaków nadrzędne autorytety narodowe widziały w internowanym prymasie Wyszyńskim, głowie polskiego Kościoła, oraz paradoksalnie we Władysławie Gomułce, któremu mniej pamiętano zaangażowanie w budowę systemu w pierwszych latach powojennych, bardziej fakt przeciwstawienia się Stalinowi i uwięzienia, przez co zyskał autorytet prawdziwego Polaka. W miarę narastania coraz głębszego kryzysu Gomułka okazał się mężem opatrznościowym także dla przywódców PZPR. Doszli bowiem do wniosku, że objęcie przez Gomułkę sterów w PZPR jest niezbędne dla przezwyciężenia wewnętrznego rozbicia w partii, odzyskania przez kierownictwo prestiżu i zdolności oddziaływania na masy. Przekonano Ochaba, że powinien ustąpić. Po raz pierwszy Gomułka jako kandydat na szefa partii przyszedł na posiedzenie Biura Politycznego 12 października. W kilka dni później miało się odbyć VIII Plenum KC PZPR, na którym zamierzano dokonać zmiany na stanowisku I sekretarza oraz usunąć z kierownictwa niepopularnych przywódców „natolińskich" i Rokossowskiego. Przygotowane zmiany wywołały zaniepokojenie Moskwy, która przystąpiła do organizowania interwencji zbrojnej. W dniu rozpoczęcia VIII Plenum (19 paździer- ROK 1956 223 nika) do Warszawy przybyła delegacja złożona z czterech przywódców partii radzieckiej, a równocześnie z baz na Dolnym Śląsku i Pomorzu ruszyły w kierunku Warszawy kolumny radzieckich czołgów. Żądanie odłożenia plenum i zaniechania zmian zostało przez kierownictwo PZPR odrzucone. W wielogodzinnych negocjacjach przywódcy PZPR wraz z Gomułką wyjaśniali Rosjanom konieczność zmian, uspokajali, że Polska nie zamierza wystąpić z bloku radzieckiego, a zarazem apelowali o wstrzymanie ruchu wojsk radzieckich na Warszawę. Po wielu godzinach rozmów nad ranem 20 października Chruszczow polecił zatrzymać marsz wojsk radzieckich i wraz z delegacją wrócił do Moskwy. Z zamiaru zbrojnej interwencji zrezygnowano jednak naprawdę dopiero 21 października. Na wycofanie się Rosjan z pomysłu rozwiązania przemocą polskiego kryzysu wpływ miały umiarkowana postawa Gomułki, silna mobilizacja społeczeństwa polskiego, łącznie z częścią wojska, a zwłaszcza Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego dowodzonego przez generałów Juliusza Hibnera i Wacława Komara. Ta mobilizacja wobec groźby radzieckiej interwencji była ważnym doświadczeniem zbiorowym, które określało również klimat Października i jego legendę. Dla zaniechania interwencji największe znaczenie miał chyba jednak sprzeciw Chin, które odmówiły jej poparcia, uznając ten moment za właściwy dla wymuszenia na Chruszczowie bardziej partnerskiego traktowania innych partii komunistycznych. 70. Przywódcy PZPR w przerwie obrad VIII Plenum, od lewej A. Werblan (tyłem), R. Zambrowski, A. Starewicz, A. Rapacki, W. Gomułką, J. Cyrankiewicz, E. Ochab, zasłonięty S. Jędrychowski 224 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Na VIII Plenum Gomułka wygłosił zasadniczą krytykę stalinowskiego systemu rządzenia, który „gwałcił zasady demokratyczne i praworządności", łamał charaktery i sumienia, posługiwał się oszczerstwem, kłamstwem, prowokacją. Wystąpienia robotników Poznania uznał za protest przeciw błędom partii, przeciw wypaczeniom socjalizmu. Akcentował potrzebę ułożenia stosunków ze Związkiem Radzieckim na zasadach suwerenności, równouprawnienia i przyjaźni. Mówił, że poszczególne kraje mogą iść do socjalizmu własną drogą, nie kopiując pod każdym względem drogi radzieckiej. Proponował jednocześnie dość ostrożne zmiany w dotychczasowym systemie politycznym i ekonomicznym, w tym uznanie prawa in- 71. W. Gomułka przemawia na wiecu mieszkańców Warszawy 24 października 1956 (za nim L. Goździk) ROK 1956 225 dywidualnych chłopów do gospodarowania na własnej ziemi i przyjęcie zasady dobrowolnej przynależności do spółdzielni rolniczych. Akceptował także istnienie drobnej własności prywatnej w mieście. Samorządy robotnicze uznał za eksperyment, który można kontynuować, ale nacisk położył na stosowanie ekonomicznych bodźców zainteresowania lepszą pracą. Na VIII Plenum Gomułka został I sekretarzem KC PZPR. Z Biura Politycznego odeszli jaskrawi „natolińczycy" oraz Rokossowski, powszechnie uważany za symbol radzieckiego panowania nad Polską. Osobami nowymi w najwyższym kierownictwie byli tylko Gomułka i Ignacy Loga-Sowiński, pozostałych 11 osób zasiadało we władzach PZPR w poprzednich latach. Pomimo tego układ sił w kierownictwie zmienił się wyraźnie. Gomułka był przywódcą uznanym także przez dominujących w kierownictwie „puławian", ponadto dysponował wiernymi sobie od lat współpracownikami - Zenonem Kliszką, Marianem Spychalskim, Władysławem Bieńkowskim, Grzegorzem Korczyńskim i Mieczysławem Moczarem, którzy w nowym układzie zajmowali eksponowane pozycje. Mimo względnego umiaru postulowanych przez Gomułkę zmian stylistyka przemówienia, silne zaakcentowanie potrzeby suwerenności państwa, ostra krytyka stalinizmu i związanego z nim bezprawia niezwykle silnie oddziałały na społeczeństwo. Autorytet Gomułki dodatkowo wzmocniła wygrana konfrontacja z Chrusz-czowem, która była symbolem powracania Polski do większej suwerenności. Obradom VIII Plenum towarzyszyła ogromna mobilizacja społeczna i aktywność zwolenników demokratyzacji systemu. Robotnicy i studenci próbowali przeciwstawić się groźbie zamachu stanu ze strony „natolińczyków" przez gromadzenie ogromnych tłumów w fabrykach, zwłaszcza w FSO oraz na uczelniach, szczególnie na Politechnice, gdzie w obecności tysięcy ludzi trwał bezustanny wiec. Szczególnie silne napięcie panowało do chwili wyjazdu Chruszczowa z Warszawy. Po zakończeniu plenum na wielotysięcznych manifestacjach w wielu miastach Polski wyrażano radość z jego wyników, deklarowano poparcie dla demokratyzacji, ale zarazem żądano jej pogłębienia i wyciągnięcia dalszych konsekwencji - usunięcia Rokossowskiego z wojska, powrotu prymasa Wyszyńskiego do Warszawy, pozbawiania stanowisk i wpływów przeciwników demokratyzacji we władzach centralnych i lokalnych. W kilku miastach Śląska doszło do burzliwych demonstracji z żądaniami wyjazdu z Polski wojsk radzieckich. W listopadzie miały miejsce fermenty w Płocku i Bydgoszczy, tłumione przez milicję, w grudniu doszło do zajść w Szczecinie. We wszystkich tych wystąpieniach wyraźnie dominował nurt wprost antykomunistyczny. Masowe poruszenie społeczeństwa przywódcy PZPR odbierali jako groźbę destabilizacji kraju. Na wielkim wiecu w Warszawie 24 października Gomułka był owacyjnie witany przez setki tysięcy Polaków. Ale jednocześnie wzywał: „dość wiecowania i manifestacji". 226 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Droga do stabilizacji Pierwsze decyzje nowego kierownictwa zmierzały do usunięcia przyczyn największych napięć społecznych i przywrócenia kontroli nad wojskiem. Rokossowskiemu udzielono urlopu, a następnie zdjęto ze stanowiska ministra obrony i umożliwiono powrót do ZSRR. Nowym ministrem obrony został Marian Spychalski, bliski współpracownik Gomułki, więziony od 1950 do 1956 roku. Uzyskano zgodę Moskwy na odwołanie oficerów Armii Czerwonej służących w polskim wojsku i wszystkich doradców w organach bezpieczeństwa. Zezwolono na powrót z miejsca internowania w Komańczy prymasowi Wy-szyńskiemu, który 28 października ponownie objął rządy w polskim Kościele. Do swych diecezji wrócili inni usunięci w latach poprzednich biskupi. Ustalono, że sprawy personalne Kościoła będą regulowane na zasadach zbliżonych do ustaleń konkordatu z 1925 roku. Na początku grudnia 1956 roku zostało podpisane tak zwane małe porozumienie, w którym biskupi wyrażali potrzebę przestrzegania praw państwa i wykonywania obowiązków przez obywateli, a władze deklarowały poszanowanie wewnętrznej niezależności Kościoła. Wydano zarządzenie o nauczaniu religii w szkołach, dostępie księży do szpitali i więzień. Wznowiono wydawanie kilku pism katolickich. Zwrócono prawowitej redakcji odebrany jej w 1953 roku „Tygodnik Powszechny". Napięcie na wsi rozładowało przyzwolenie władz na rozwiązanie spółdzielni produkcyjnych. Spośród ponad 10 000 spółdzielni istniejących we wrześniu do końca roku 1956 przetrwało jedynie 1500. Przyzwolenie na rozwiązywanie spółdzielni, zaprzestanie walki z „kułakami", odprężenie w stosunkach z Kościołem oraz wyraźne zmniejszenie presji wywieranej także w innych dziedzinach, przyczyniło się do zbudowania dużej popularności Gomułki wśród chłopów. Jednocześnie wspomnienie ucisku było wystarczająco mocne, aby zniechęcać do odbudowy niezależnego ruchu chłopskiego i zadowolić się demokratyzacją, jaka następowała w Zjednoczonym Stronnictwie Ludowym. Część autentycznych działaczy chłopskich wstąpiła do ZSL, którego nowym prezesem został Stefan Ignar. Jednym z priorytetów było ułożenie stosunków ze Związkiem Radzieckim. Dramatyczny kontekst tworzyła tragedia Węgier. Od 23 października rozwijało się tam powstanie narodowe, po tygodniu doszło do utworzenia rządu koalicyjnego i ogłoszenia neutralności kraju. 1 listopada Chruszczow powiadomił Gomułkę o zamiarze zbrojnej interwencji na Węgrzech. Kierownictwo PZPR było przeciwne interwencji, ale nie akceptowało ani przejścia do systemu wielopartyjnego, ani neutralizacji Węgier. Ostatecznie w dniu rozpoczęcia interwencji (4 listopada) poleciło przedstawicielowi Polski w ONZ głosować zgodnie z Rosjanami przeciw rezolucji potępiającej ZSRR. W ten sposób PZPR wyrównała front z Moskwą, choć sympatie dla walczących Węgrów były ogromne w całym społeczeństwie, także ROK 1956 227 w partii. Tragiczne doświadczenie Węgier ukazywało wyraźnie, że granice odzyskiwania wolności, demokracji i suwerenności są ograniczone, próba wyrwania się z bloku radzieckiego grozi interwencją zbrojną oraz że mocarstwa zachodnie poprzestaną, jak w wypadku Węgier, na papierowych protestach. Dla ekipy Gomułki minimalizowanie kontrowersji z ZSRR było ważne ze względu na potrzebę „zalegalizowania" przez Moskwę zmian październikowych i dążenie do harmonijnego ułożenia dalszych stosunków. Wobec nadal niepewnego statusu polskiej granicy zachodniej, nie uznawanej przez RFN ani przez mocarstwa zachodnie, Związek Radziecki był ciągle najważniejszym jej gwarantem. Podczas rozmów delegacji polskiej w Moskwie 14-18 listopada uzyskano zmianę warunków współpracy gospodarczej, umorzenie polskiego zadłużenia (obliczanego na 575 milionów dolarów) oraz kredyt na 700 milionów, przeznaczony głównie na zakup zboża. Ustalono zasady stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce, które od tej pory miały dokonywać przemarszów na terytorium PRL tylko za zgodą rządu 72. Władysław Gomułka 228 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 polskiego. Omówiono problemy wynikające z tranzytu wojsk radzieckich. Moskwa zgodziła się także na wznowienie repatriacji Polaków z ZSRR (faktycznie zaczęła się ona już w 1955 roku). Do końca 1959 roku przyjechało do Polski 245 000 Polaków, w tym blisko połowa z republiki białoruskiej. Deklaracje przyjęte w końcu 1956 roku oraz wynikające z nich późniejsze porozumienia szczegółowe zmniejszały niesuwerenność Polski, choć nie oznaczały stworzenia równorzędności stosunków. Wobec przynależności Polski do bloku wschodniego i dysproporcji potencjałów Polski i ZSRR nie było to możliwe. Nowe kierownictwo PZPR, a szczególnie Gomułka, cieszyło się ogromnym poparciem społeczeństwa. Nie wystarczało to jednak dla sprawnego rządzenia krajem, zwłaszcza podejmowania niepopularnych decyzji ekonomicznych, czy tym bardziej hamowania mchu rewindykacji politycznych i społecznych. Hamowanie tego ruchu i przywracanie stabilizacji systemu, zwłaszcza spoistości i sprawności aparatu partyjnego, było natomiast jednym z głównych celów Gomułki. Uznano więc za konieczne przejście do porządku nad różnicami poprzedzającymi VIII Plenum oraz wymuszenie całkowitej lojalności aparatu władzy wobec nowego kierownictwa i jego polityki. Doszło do szeregu zmian personalnych w centrali i w terenie (wymieniono między innymi większość I sekretarzy komitetów wojewódzkich), spośród blisko 15 000 pracowników politycznych aparatu PZPR w najbliższych miesiącach zwolniono 8500, ale jedną trzecią z nich przesunięto do administracji. Przystąpiono także do weryfikacji zwykłych członków partii, pozbywając się biernych, obciążanych zarzutami natury moralnej oraz politycznie „obcych". Po tych reorganizacjach partia miała odzyskać sprawność, mobilność i zdolność do politycznego działania. Zmiany popaździernikowe nie miały naruszać zasadniczych cech ideologicznych PZPR. Nadal miała w niej obowiązywać doktryna marksistowsko-leninowska, zasada centralizmu demokratycznego, kontrolowania przez partię życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Wykluczano możliwość pojawienia się „bur-żuazyjnych" ugrupowań politycznych czy propagowania idei wielopartyjnej demokracji. Poszerzenie ram wolności wewnętrznej miało się ograniczać do większej swobody dla kultury, nauki, dyskusji publicznych, stowarzyszeń i stronnictw sojuszniczych. Partia godziła się na szerszą autonomię społeczeństwa, ale to ona wyznaczała jej ramy. Deklarowała wolę dialogu z różnymi ośrodkami społecznymi, ale do niej należały decyzje ostateczne. (Mówiąc „partia", zgodnie z zasadami centralizmu demokratycznego, rozumiano: jej kierownictwo, a więc Biuro Polityczne i Sekretariat KC oraz samego Gomułkę). Wszelkie działania oddolne obywateli nie mogły godzić w PZPR i podstawy ustroju. Takie granice demokratyzacji Gomułka nakreślał w wielu przemówieniach wygłaszanych pod koniec 1956 i w 1957 roku. W tych warunkach obok aparatu partyjnego znaczne zadania miała przed sobą także bezpieka. W listopadzie 1956 roku zlikwidowano odrębny resort bezpieczeń- ROK 1956 229 itwa i utworzono Służbę Bezpieczeństwa w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Weryfikacje i redukcje pracowników bezpieki objęły 40 procent jej ławnego stanu, ałe nadał liczyła ona 17 000 funkcjonariuszy, zazwyczaj wcześniej służących w UB, oraz 15 000 agentów i tajnych współpracowników. Bezpieka mia-:a być poddana ściślejszej kontroli, ograniczono jej kompetencje i zasięg infiltracji społeczeństwa, ale nadal miała śledzić przeciwników ustroju, środowiska ustosunkowane krytycznie do posunięć partii, także sojusznicze stronnictwa i legalnie działające stowarzyszenia. Podstawowym zadaniem SB miało być zbieranie informacji. Decyzje o ewentualnych represjach zastrzeżono dla odpowiednich instancji PZPR. Świadectwem mobilności aparatu władzy były wybory do Sejmu, które odbyły się w styczniu 1957 roku. Według nowej ordynacji wyborczej lista kandydatów iv każdym okręgu miała przekraczać liczbę mandatów. Wyborca mógł dokonać skreśleń, mógł też oddać kartę do głosowania bez skreśleń, a wtedy uznawano, że głosował na pierwsze nazwiska na liście, odpowiadające liczbie miejsc „mandatowych". Prawo zgłaszania kandydatów miały organizacje polityczne, zawodowe, społeczne. Zadaniem komisji wyborczych było niedopuszczenie do pojawienia się wielu list wyborczych oraz wyeliminowanie z jedynej w każdym okręgu listy kandydatów osób niepożądanych lub przesunięcie ich na miejsca niemandatowe. Na tej zasadzie nie dopuszczono do Sejmu przywódców oddolnego ruchu październikowego, nawet powszechnie znany przywódca robotniczy L. Goździk znalazł się na miejscu niemandatowym. Jedynym wybitniejszym przedstawicielem ruchu październikowego będzie w Sejmie Eligiusz Lasota, redaktor „Po Prostu". Proporcje między kandydatami PZPR, ZSL i SD zostały ustalone we wzajemnych negocjacjach tak, aby PZPR miała ponad 50 procent miejsc w Sejmie. Nowością było zwiększenie liczby bezpartyjnych do 15 procent posłów, w tym reprezentacji katolików świeckich. Obok PAX-u (1 poseł) pojawić się miała grupa kilku secesjonistów z PAX-u, która w przyszłości utworzy Chrześcijańskie Stowarzyszenie Społeczne, a także 5 katolików związanych z „Tygodnikiem Powszechnym" i powołanym do życia w październiku 1956 roku Ogólnopolskim Klubem Postępowej Inteligencji Katolickiej. Kampania wyborcza przyniosła autentyczną walkę polityczną między kandydatami, a zebrania przedwyborcze były widownią ostrych dyskusji. Atakowano zwłaszcza działaczy PZPR uznawanych za przeciwników demokratyzacji lub winnych stalinowskich „wypaczeń". Gorący przebieg kampanii, odbywającej się po raz pierwszy bez poczucia zagrożenia represjami, wzbudził w kierownictwie PZPR obawę przed porażką i „wycięciem" w głosowaniu wielu przywódców partii. W styczniu zaczęto więc agitować za głosowaniem bez skreśleń. O takie głosowanie kilkakrotnie apelował do społeczeństwa Gomułka w coraz bardziej dramatycznym tonie. Dla zwiększenia autorytetu władz oraz przeciwdziałania groźbie niskiej frekwencji przywódcy partii zwrócili się o wsparcie do prymasa Wyszyńskiego. W następstwie jego rozmo- 230 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wy z premierem Cyrankiewiczem episkopat wydał oświadczenie, w którym stwierdzał, że katolicy mają obowiązek sumienia wzięcia udziału w głosowaniu. 20 stycznia 1957 roku do wyborów udało się - według oficjalnych wyników - 94 procent uprawnionych, a blisko 90 procent głosowało bez skreśleń. Wybory kończyły okres popaździernikowego kryzysu. Władza otrzymała wymierną, społeczną legitymację. Gomułka mógł się uznać za niekwestionowanego przywódcę państwa i tak też był postrzegany przez świat zachodni. Ustabilizowanie jego pozycji w bloku radzieckim oraz wobec rodzimego aparatu partyjnego zależało od wyhamowania oddolnego ruchu rewindykacji demokratycznych. Rozwijał się on przez cały rok 1956, ale od października osiągnął ogromny dynamizm. Ogarniał środowiska młodzieżowe, zwłaszcza studentów i młodych robotników, którzy wyłamywali się z rozpadającego się ZMP i tworzyli nowe organizacje z radykalnymi programami demokratyzacji partii i kraju. Ogarniał inteligencję, która zarówno w miastach wielkich, jak i małych skupiała się w kilkuset klubach dyskusyjnych. Stały się one, jak na przykład warszawski Klub Krzywego Koła, ważnymi ośrodkami opiniotwórczymi, a niekiedy, jak Ogólnopolski Klub Postępowej Inteligencji Katolickiej, były zalążkiem nowych stowarzyszeń. Największe możliwości wymuszenia zmian systemowych miały rady robotnicze. Działały one wedle ustawy przyjętej w listopadzie 1956 roku, ale dążyły do poszerzenia narzuconych przez nią ograniczeń, odegrania roli gospodarza w zakładach pracy, a także zbudowania szerszych porozumień między radami poszczególnych przedsiębiorstw i branż. Niektórzy działacze rad głosili nawet potrzebę powołania izby samorządowej na szczeblu ogólnokrajowym. Cały ten rozległy ruch ożywiała materiałem do przemyśleń i koncepcjami działania prasa, zwłaszcza tygodnik „Po Prostu", a także „Sztandar Młodych", tygodniki kulturalne, „Życie Gospodarcze" oraz dziennik „Życie Warszawy". Dawne mechanizmy kontroli partii nad prasą załamały się jesienią 1956 roku. Treść pism zależała od samych redaktorów, ich odwagi i zaangażowania w dokonujące się zmiany. Publicyści i działacze ruchu demokratycznych rewindykacji często określali się jako „lewica październikowa", dla odróżnienia od prawicy - zarówno tradycyjnej, „reakcyjnej", jak partyjnej, broniącej podstaw stalinowskiego systemu. Mówili 0 potrzebie „drugiego etapu października", który przyniesie prawdziwe łudowładz-two, głęboką demokratyzację partii, złamanie potęgi biurokracji. Ruch ten miał swoich przywódców - filozofa i publicystę Leszka Kołakowskiego, przywódcę ruchu rad robotniczych Lechosława Goździka, redaktorów „Po Prostu", w tym Eligiusza Lasotę i Ryszarda Turskiego, poetę i publicystę Wiktora Woroszylskiego 1 wielu innych. W poszczególnych środowiskach wyrośli nowi przywódcy, autorytety o znacznej sile oddziaływania. Starcie między tym ruchem a kierownictwem partii dążącym do ograniczonych zmian i odzyskania kontroli nad społeczeństwem było nieuchronne. Najszybciej ROK 1956 23 1 udało się okiełznać ruch młodzieżowy. Powstałe po Październiku radykalne związki młodzieżowe skupiono na początku 1957 roku w Związku Młodzieży Socjalistycznej. Nie zalegalizowano Związku Młodych Demokratów, mimo że próbował znaleźć opiekę pod skrzydłami Stronnictwa Demokratycznego. Skazano na likwidację Związek Młodzieży Wiejskiej „Wici", który w tylko w Krakowskiem w ciągu kilku miesięcy skupił prawie 10 000 członków. Jedyną organizacją działającą wśród młodzieży chłopskiej miał być Związek Młodzieży Wiejskiej. W obu związkach - ZMS i ZMW - kierownictwo objęli działacze rozwiązanego ZMP, którzy realizowali wytyczne i wskazania władz PZPR. Większą autonomię miał natomiast odbudowany w grudniu 1956 roku Związek Harcerstwa Polskiego, gdzie oprócz dawnych działaczy ZMP czynni byli dawni harcmistrze, realizujący tradycyjny model wychowawczy. Wiosną 1957 roku nakazano rejestrację klubów dyskusyjnych, co dało władzom centralnym i lokalnym możliwość pozbycia się kłopotliwych enklaw niezależności. Poza rok 1957 przetrwało zaledwie kilka klubów, w tym warszawski Klub Krzywego Koła oraz pięć Klubów Inteligencji Katolickiej, związanych z Kołem Posłów „Znak" i redakcją „Tygodnika Powszechnego". Sukcesywnie przywracano kontrolę nad prasą. Zlikwidowano niektóre pisma regionalne, w tym większość nowych periodyków studenckich. Kierownictwo partii uchwalało instrukcje, które redakcje zobowiązane były realizować, a ich wykonania pilnowała cenzura. Opornych redaktorów naczelnych zastępowano innymi. Pod wpływem tych nacisków większość redakcji dostosowywała się do narzucanych wymagań i przejmowała rolę propagatora polityki partii. Naciskom nie poddawał się tygodnik „Po Prostu", nadal próbujący pobudzać dyskusję o reformach i dalszej demokratyzacji. Pismo zawieszono przed wakacjami, a na początku października 1957 roku decyzją Sekretariatu KC PZPR zlikwidowano. Jego redaktorów spotkały surowe kary - zostali usunięci z partii, większości zakazano uprawiania zawodu dziennikarskiego. Protesty studentów, które wybuchły w Warszawie po ogłoszeniu decyzji o likwidacji pisma, zostały brutalnie stłumione przez milicję. Partia nie tylko zabraniała debat o „drugim etapie października", ale też przeciwstawiała się „rozdrapywaniu ran", pisaniu o zbrodniach i wypaczeniach stalinizmu, nawet relacjonowania licznych wtedy procesów rehabilitacyjnych osób skazanych w okresie stalinowskim. Prasie nie pozwolono też pisać o procesie pułkowników UB - Romkowskiego, Różańskiego, Fejgina, zakończonym wieloletnimi wyrokami więzienia. Władze chciały odwrócić uwagę od zajmowania się przeszłością. Dotyczyło to również literatury pięknej. W 1957 roku ukazało się kilka powieści obrachunkowych ze stalinizmem, między innymi Kazimierza Brandysa „Matka Królów" i Jerzego Andrzejewskiego „Ciemności kryją ziemię", ale wydawnictwa zmuszono do zaniechania druku innych utworów „politycznie niepożądanych". W latach 1957-1958 cenzura wstrzymała druk 48 książek, najczęściej z powodu 232 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 antyradzieckiej wymowy, „jednostronnych obrachunków ze stalinizmem" i „apo-teozowania" Armii Krajowej. Nie dopuszczono również do powstania miesięcznika „Europa", który miał prowadzić intelektualny dialog z kulturą zachodnią. Jego redaktorzy (wśród nich Paweł Hertz, Jan Kott, Mieczysław Jastrun, Jerzy Andrze-jewski) wystąpili z partii, na co władze zareagowały represjami, w tym ograniczeniem możliwości publikowania. Najtrudniejszym dla władz problemem były rady robotnicze ze względu na masowość tego ruchu (w 1957 roku do rad wybrano 80 000 ludzi) i całkowicie demokratyczny sposób ich powoływania, co kontrastowało z wyborami do instancji partyjnych, Sejmu, rad narodowych. Kłopotliwe było również wyjaśnianie, że w państwie określanym jako dyktatura proletariatu, nawet po Październiku, samorządne organizacje robotnicze są zbędne. Początkowo zresztą część aparatu władzy dostrzegała pozytywną rolę rad dla pobudzenia aktywności robotników na terenie zakładów, wykorzystania ich do poprawy gospodarności oraz ograniczenia anachronicznego systemu, według którego funkcjonowały przedsiębiorstwa. Stosunek Go-mułki do rad był od początku sceptyczny, na VIII Plenum uznał je za interesujący eksperyment, ale nie za nową formę ustrojową. Dynamiczny rozwój rad w miesiącach popaździernikowych groził utratą przez aparat partyjny kontroli nad kierownictwami fabryk, a w dalszej perspektywie nad określaniem polityki przemysłowej. Przeciwnikiem rad była także administracja gospodarcza, która w dotychczasowym systemie kierowała przemysłem według tysięcy szczegółowych planów, dyrektyw, wskaźników, arbitralnie ustalanych cen. W końcu stycznia 1957 roku zakazano radom poszerzania kompetencji (zwłaszcza wyboru dyrektorów), w maju przeciwstawiono się propozycjom tworzenia porozumień poziomych (między radami jednego miasta czy jednej branży), a także pionowych (na przykład wyłonienia rady na szczeblu województwa). Ograniczane przez administrację gospodarczą w możliwościach działania, spychane w kierunku pilnowania dyscypliny pracy, rady traciły dynamizm. Ich likwidacja nastąpiła w 1958 roku, wraz z uchwaleniem ustawy o Konferencjach Samorządu Pracowniczego, wedle której rady miały uczestniczyć w zarządzaniu przedsiębiorstwem wspólnie z organizacją PZPR i komisją zakładową związków zawodowych. Obawa przed erozją monopolu władzy leżała też u podstaw niechęci kierownictwa PZPR do reformy gospodarczej. Krytyka stalinowskiego modelu gospodarczego oraz propozycje jego zmian należały do najważniejszych wątków publicystyki lat 1956-1957. Większość ekonomistów postulowała znaczną samodzielność przedsiębiorstw, ograniczenie kompetencji centralnej administracji gospodarczej, znalezienie formy rozwoju łączącej planowanie i mechanizmy rynkowe. W styczniu 1957 roku władze powołały Radę Ekonomiczną przy Radzie Ministrów z Oskarem Lange na czele. Do Rady oprócz ekonomistów tej miary, co Michał Ka-lecki, Czesław Bobrowski, Edward Lipiński, weszli „praktycy", czyli działacze cen- ROK 1956 233 tralnej administracji gospodarczej, nie zaproszono natomiast ekonomistów zgłaszających naprawdę radykalne projekty zmian ani przedstawicieli rad robotniczych. Przyjęte wiosną 1957 roku przez Radę tezy były umiarkowane. Postulowano między innymi udział rad robotniczych, rad narodowych i Sejmu w procesie planowania, tworzenie w miejsce biurokratycznych centralnych zarządów zjednoczeń przypominających wielozadaniowe przedsiębiorstwa, pisano o perspektywie opracowywania wariantów planu gospodarczego. Tezy, mimo swej kompromisowo-ści, zostały wrogo przyjęte przez władze i samego Gomułkę. Nie zostały nawet przedłożone pod obrady Biura Politycznego. Rada Ekonomiczna istniała do 1962 roku, ale nie miała żadnego wpływu na politykę gospodarczą, którą określało wyłącznie kierownictwo PZPR i centralna administracja gospodarcza. Za datę symbolicznie zamykającą epokę Października uważa się likwidację „Po Prostu" na początku października 1957 roku. Monopol władzy partii odbudowany przez Gomułkę różnił się jednak poważnie od stalinowskiego. W warstwie instytucjonalnej, mechanizmach rządzenia państwem i gospodarką zmiany były niewielkie. Zachowano faktycznie monopartyjną dyktaturę, zasadę kontroli nad społeczeństwem, system nomenklatury. Najważniejsze zmiany dotyczyły relacji między władzą a obywatelami, choć wynikały one nie ze zmienionych zasad ideologicznych i politycznych, a z liberalniejszej praktyki sprawowania rządów. Pamiętając o tych zastrzeżeniach, trzeba stwierdzić, że do trwałych zmian należały: rezygnacja z terroru jako narzędzia sprawowania władzy, wprowadzenie elementarnych zasad praworządności i ograniczenie kompetencji aparatu represji; wyraźne zmniejszenie ingerencji w prywatność obywateli, nacisku ideologicznego i propagandowego,- uznanie trwałości istnienia wierzeń religijnych oraz prawa do wewnętrznej niezależności Kościoła katolickiego i jego kontaktów z Watykanem (przedmiotem sporu będzie natomiast kwestia zakresu, form i rozległości oddziaływania Kościoła na społeczeństwo); poszerzenie granic wolności dla stowarzyszeń środowiskowych, niektórych związków twórczych i części czasopism; zwiększenie autonomii życia naukowego i uczelni wyższych, dopuszczenie do limitowanych wprawdzie kontaktów osobistych i intelektualnych z naukowcami i twórcami kultury świata zachodniego; liberalizacja cenzury, między innymi przez brak obowiązującego wzoru twórczości artystycznej i względną tolerancję dla poglądów niemarksistowskich, o ile nie miały ostrza antykomunistycznego; dopuszczenie do oddziaływania Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych na młodzież (nauka religii, w zasadzie niestwa-rzanie przeszkód prawnych w praktykach religijnych), z czym jednak szedł w parze szeroki program laicyzacji, którego narzędziem były między innymi programy szkolne; przyzwolenie na trwanie indywidualnej własności chłopskiej, a także marginesu „prywatnej inicjatywy" w miastach (rzemiosło, detaliczny handel, ale też na przykład praktyki lekarskie); poszerzenie autonomii stronnictw sojuszniczych -Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego; w oficjał- 234 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nej ideologii partii i państwa, prócz wątków internacjonalistycznych, uniwersalnych w obozie komunistycznym, ważne miejsce zajęły selektywnie dobrane tradycje narodowe. Te względnie trwałe konsekwencje Października czyniły z Polski najbardziej liberalny kraj bloku komunistycznego. 6 MAŁA STABILIZACJA Od połowy lat pięćdziesiątych świat nie żył już na krawędzi wojny, choć między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi oraz innymi krajami Zachodu trwała rywalizacja ekonomiczna i wyścig zbrojeń. Kilkakrotnie dochodziło do napięć grożących wybuchem zbrojnego konfliktu, zwłaszcza w 1961 roku po wzniesieniu w Berlinie muru przecinającego miasto oraz w 1962 roku po zainstalowaniu radzieckich rakiet na Kubie. Poza tymi szczególnymi incydentami reguły gry w rywalizacji super-mocarstw były milcząco określone. Obejmowały między innymi akceptację podziału Europy i niepodejmowanie czynnych działań na rzecz zmiany status quo. Elementem wyścigu był program zdobywania przestrzeni kosmicznej. Początkowo prymat wiódł ZSRR, czego wyraźnym sygnałem był lot Gagarina wokół Ziemi (1961), ale w następnych latach Amerykanie wyrównali krok, umieszczając na orbicie znacznie więcej satelitów niż Rosjanie, a w 1969 roku amerykańscy kosmonauci mogli odbyć spacer po Księżycu. W wyścigu technologicznym Zachód zdobywał przewagę. Najszybsze tempo rozwoju miały Stany Zjednoczone, Republika Federalna Niemiec i Japonia, spadało natomiast znaczenie Wielkiej Brytanii i Francji. W Europie Zachodniej postępował proces integracji ekonomicznej państw, które w 1957 roku utworzyły Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG). Prócz ostrej rywalizacji i konfliktu ideologicznego między ZSRR a Zachodem równolegle toczył się konflikt radziecko-chiński. Pekin nie poparł destalinizacji, udzielał wsparcia jej przeciwnikom w innych partiach komunistycznych, sprzeciwiał się tezom o możliwości pokojowej rywalizacji z państwami „burżuazyjnymi", wreszcie oskarżał Moskwę o imperializm i „rewizjonizm". Narastający od 1957 roku konflikt wszedł na początku lat sześćdziesiątych w fazę otwartych polemik, a od połowy dekady brano realnie pod uwagę możliwość wybuchu wojny między 236 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 dwiema komunistycznymi potęgami. Do wymiany ognia na granicy chińsko-ra-dzieckiej dochodziło kilkakrotnie w 1969 roku, ostatecznie jednak zwyciężył rozsądek. W tym okresie Chiny stworzyły odrębny nurt w światowym komunizmie, zwany maoizmem. Rywalizacja chińsko-radziecka oraz spory wewnętrzne w partii radzieckiej prowadziły do zygzaków i hamowania destalinizacji w bloku radzieckim. Od lat 1957-1958 dominował ton walki z rewizjonizmem, czyli próbami demokratyzowania partii i całego systemu. W 1958 roku stracono przywódcę rewolucji 1956 roku na Węgrzech Imre Nagya, kolektywizację rolnictwa uznano za jedną z cech ustroju socjalistycznego, zintensyfikowano też walkę ideologiczną z koncepcjami burżu-azyjnymi. W 1961 roku w ZSRR próbowano zainicjować kolejną fazę destalinizacji, trupa Stalina usunięto z kremlowskiego mauzoleum, zerwano stosunki z dogmatyczną Albanią i podjęto otwarty spór z Chinami. Polityka pełna sprzeczności i niekonsekwencji przyniosła upadek Chruszczowa w 1964 roku. Nowe kierownictwo z Leonidem Breżniewem na czele dążyło do stabilizacji stosunków wewnętrznych, zaniechania reform i konsolidowania imperium. Problem rozliczeń ze stalinizmem uznano za zamknięty. Podjęta w 1968 roku próba demokratyzacji systemu w Czechosłowacji została w sierpniu przerwana przez inwazję armii państw Układu Warszawskiego. Ekipa Breżniewa dążyła natomiast do ustabilizowania stosunków z Zachodem, redukcji zbrojeń i poszerzenia współpracy gospodarczej (głównie przez pozyskiwanie kredytów i technologii). Pochodną tej strategii było podpisanie układu z Republiką Federalną Niemiec o uznaniu granic europejskich (1970). Terenem rywalizacji mocarstw były kraje Azji i w pewnym stopniu Afryki. Ogniskiem zapalnym stały się zwłaszcza Indochiny. Od 1965 roku toczyła się regularna wojna w podzielonym Wietnamie, przy czym Moskwa popierała szeroki ruch partyzancki w południowej, prozachodniej części kraju. W 1967 roku zaangażowanie militarne USA w tym kraju wyniosło prawie pół miliona żołnierzy, podejmowano także bombardowania komunistycznego Wietnamu Północnego. Potępienie amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie było jednym z głównych wątków propagandy antyamerykańskiej także w Polsce, na Zachodzie zaś należało do ważniejszych przejawów młodzieżowej kontestacji. Drugim ogniskiem zapalnym był Bliski Wschód, gdzie ZSRR popierał Syrię i Egipt przeciw związanemu z Zachodem Izraelowi. Wojna czerwcowa 1967 roku, w której Izrael pokonał armie Egiptu, Syrii i Jordanii oraz zajął całą Palestynę, spowodowała zerwanie przez Moskwę i jej sojuszników stosunków z Izraelem i dała początek gwałtownej kampanii propagandowej przeciw syjonizmowi. Pod hasłem antysyjonizmu ZSRR konsekwentnie poszerzał swoje wpływy w państwach arabskich. W latach sześćdziesiątych świat zmieniał się pod wieloma względami. Rozpowszechniała się nowa kultura masowa i jej główne medium - telewizja. Mocno zaznaczyła swą odrębność kultura młodzieżowa z własną modą, muzyką i przemia- MAŁA STABILIZACJA 237 nami obyczajowymi (rewolucja seksualna, pacyfizm). Zmieniał się Kościół katolicki pod wpływem nauczania Jana XXIII i następnie Soboru Watykańskiego II (1962-1965). Kościół zmierzał do dialogu ze światem i pogodzenia się z jego różnorodnością, przemianami cywilizacyjnymi, angażował się również na rzecz utrzymania pokoju. Myślenie ludzi Zachodu zdominowały różne odmiany liberalizmu politycznego, które powodowały słabnięcie tradycyjnych ideologii tak prawicowych, jak i lewicowych. Służyło to stabilności demokracji parlamentarnych. Pod względem społecznym stabilizacja opierała się na szybkim postępie materialnym społeczeństw zachodnich oraz radykalnym zmniejszaniu się odsetka ludzi ubogich w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Kontrast poziomu życia na Zachodzie i na Wschodzie stał się jednym z czynników rywalizacji między systemami politycznymi - zachodnim i komunistycznym. Polska w bloku W 1956 roku poszerzył się zakres suwerenności Polski, ale nadal była ona częścią imperium radzieckiego. Chociaż oficjalne układy polsko-radzieckie z lat 1945 i 1965 nie przewidywały ograniczenia suwerenności wewnętrznej państwa, wynikała ona z niepisanej, ale nadrzędnej zasady absolutnej hegemonii Związku Radzieckiego w całym bloku. Bezwzględny prymat Moskwy wyrażał się także w definiowaniu granic ortodoksji komunistycznej. Odmienności ustroju wewnętrznego „sojuszników" nie mogły zbytnio odbiegać od radzieckiego wzorca, a ponadto Moskwa żądała pełnej lojalności w polityce zagranicznej. Uznanie antagonizmu między państwami komunistycznymi a „burżuazyjnymi" za zasadniczy blokowało możliwość nadmiernego zbliżania się do „wrogiego obozu". Moskwa utrzymywała bliskie kontakty z przywódcami „zaprzyjaźnionych" partii oraz równolegle z grupami czy osobami, które uważała za szczególnie sobie bliskie. Dzięki temu otrzymywała informacje niezależnie od przekazywanych oficjalnie, mogła też manipulować układem sił w partii. „Zaufani radzieckich" stanowili czynnik wpływu na kierownictwo PZPR, mogli też być elementem szantażu wobec aktualnych przywódców, a nawet tworzenia wobec nich alternatywy personalnej. Taki scenariusz Kreml rozwijał w 1956 roku, ale jeszcze w rok później Chruszczow atakował Go-mułkę za odsuwanie „natolińczyków". Obok partyjnych istotne były także powiązania państwowe. Ministerstwo Spraw Zagranicznych musiało konsultować swoje inicjatywy międzynarodowe z Moskwą. Stopień zależności polskiej dyplomacji od radzieckiej był zmienny. Między latami 1948 a 1956 była ona całkowicie zależna i pozbawiona wszelkiej inicjatywy. Po 1956 roku wraz z objęciem resortu przez Adama Rapackiego dbano o prestiż polskiej służby dyplomatycznej oraz jej suwerenność państwową w tym sensie, by uzgodnienia z Moskwą podejmowała centrala, a nie poszczególni ambasadorzy ze 238 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 swoimi radzieckimi kolegami. Zależność dyplomacji polskiej od radzieckiej była jednak oczywista i wynikała ze wspólnej polityki bloku komunistycznego. Obok Ra-packiego architektem polityki zagranicznej był Gomułka, który określał kierunki zaangażowania i czynnie uczestniczył w najważniejszych inicjatywach. Z ZSRR Polska była związana także polityką gospodarczą, która obejmowała obligatoryjną przynależność do Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG), korzystanie z radzieckich surowców i technologii, ogólny model rozwoju oraz konieczność uzgodnień dotyczących współpracy ze „światem kapitalistycznym". Gomułka zabiegał jednak o to, aby kooperacja z ZSRR odbywała się według możliwie partnerskich zasad. Niesuwerenność Polski wynikała także z jej przynależności do Układu Warszawskiego, którego hegemonem był ZSRR. Zasady organizacji armii, dowodzenia, koncepcje strategiczne, wszystko to było określane przez Moskwę. ZSRR dostarczał wojskowych technologii polskiemu przemysłowi obronnemu i określał kierunek jego specjalizacji. Wyżsi dowódcy wojskowi musieli kończyć akademie w ZSRR i cieszyć się zaufaniem w Moskwie. Po odejściu radzieckich generałów z WP w 1956 roku ministrem obrony pozostawał aż do 1968 roku Marian Spy-chalski, ale mężem zaufania Moskwy w WP był szef sztabu generał Jerzy Bordzi-łowski (były obywatel ZSRR). Generałowie, którzy zaznaczyli swoją niezależność w Październiku, po 1960 roku tracili stanowiska, awansowało wielu lepiej usto- 73. W Gomułka w rozmowie z N. Chmszczowem (1959) MAŁA STABILIZACJA 239 74. W. Gomułka, A. Rapacki i wiceminister J. Winiewicz na XV sesji ONZ (1960) sunkowanych w Moskwie. Elementem powiązania i zależności była również współpraca wywiadów, która w oczywisty sposób nie mogła być równoprawna. W latach 1957 i 1958 zawarto formalne porozumienia o zasadach stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce. Na tej podstawie Północna Grupa Wojsk miała liczyć do 66 000 żołnierzy rozlokowanych w 70 garnizonach głównie na Ziemiach Zachodnich (większość w Świętoszowie na Dolnym Śląsku, w Bornem-Sulinowie na Pomorzu, sztab PGW w Legnicy). Na zajmowanym terenie Rosjanie dysponowali przywilejem eksterytorialności, kontakt z władzami polskimi odbywał się za pośrednictwem specjalnego przedstawiciela rządu polskiego. Motywacje ideologiczne przywódców PZPR, ich poczucie obcości, a nawet wrogości wobec świata „burżuazyjnego", prowadziły do uznania za naturalne wielu aspektów zależności od Moskwy. Problemem ważnym obiektywnie było natomiast utrzymanie niezmiennego poparcia ZSRR dla polskiej granicy zachodniej, której prawny status aż do 1970 roku był niepewny. Zadaniem I sekretarza partii i jego ekipy kierowniczej było harmonizowanie dążeń różnych grup aparatu władzy, utrzymywanie nad nimi kontroli, a zarazem dowiedzenie Moskwie, że potrafi zapewnić porządek w swoim kraju i jego wywiązywanie się z różnorodnych zobowiązań „sojuszniczych". Celem Gomułki było również przekonanie Kremla, że gwarantuje stabilność systemu w Polsce, a odmienności polskiego modelu nie są zbyt duże, groźba negatywnego wpływu na sąsiednie kraje niewielka, zatem Moskwa nie powinna szukać alternatywy personal- 240 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nej; jednocześnie Gomułka starał się utrzymać możliwie dużą swobodę w rozstrzyganiu problemów wewnętrznych, szczególnie polityki kadrowej. Gomułka dążył do zaznaczenia przez Polskę aktywności w ogólnej polityce bloku radzieckiego. Zgłoszony przez ministra Rapackiego 2 października 1957 roku plan zakazu produkcji i magazynowania broni atomowej na terytorium obu państw niemieckich, Polski i Czechosłowacji był przykładem szukania rozwiązania, które -służąc Związkowi Radzieckiemu - służyłoby też Polsce. Można bowiem zakładać, że wycofanie broni jądrowej z terenu Niemiec i Polski mogło poszerzyć zakres suwerenności Polski, zmniejszyć jej obciążenia militarne, a w razie wojny ochronić przed atakiem atomowym. Plan Rapackiego został odrzucony przez Zachód, którego atutem była przewaga atomowa. Wycofanie amerykańskiej broni jądrowej z RFN musiałoby łączyć się z jej przeniesieniem na zachodni brzeg Renu, co Francuzi uważali za wykluczone. Plan Rapackiego powracał jednak następnie w dyskusjach międzynarodowych jako ważna inicjatywa polskiej dyplomacji. Wobec konfliktu radziecko-chińskiego Gomułka początkowo próbował zachowywać bezstronność, starał się łagodzić napięcia, a stosunki polsko-chińskie były dość żywe. Pamiętano o życzliwości Pekinu dla Polski w 1956 roku, choć kierunek ewolucji ideowej przywódców chińskich, broniących Stalina i skrajnie dogmatycznej wersji komunizmu, nie był w Warszawie akceptowany. W miarę narastania konfliktu Polska jednoznacznie opowiedziała się po stronie Moskwy, a stosunki z Chinami stały się zimne. Znaczenie drugorzędne miały relacje z Jugosławią. Ze- 75. Delegacja KC PZPR w Pekinie z wizytą u Mao Zedonga (1959), od lewej 1. A. Werblan, 3. Deng Xiaoping, 4. J. Morawski, 5. Mao Zedong. Powyżej Morawskiego S. Flato. MAŁA STABILIZACJA 241 stawianie przez zachodnich politologów, dyplomatów i dziennikarzy Gomułki z marszałkiem Tito jako dwóch przywódców „narodowego komunizmu" zmierzających do niezależności od ZSRR było odbierane z irytacją, zwłaszcza gdy model jugosłowiański został przez Moskwę uznany za „rewizjonizm" (1958). Gomułka nie akceptował samorządowego komunizmu ani jugosłowiańskiej strategii szukania miejsca pośredniego między blokiem wschodnim i zachodnim. Toteż w sporach jugosłowiańsko-radzieckich popierał Moskwę. Szokujące dla opinii publicznej (także dla wielu działaczy PZPR) było zaakceptowanie przez Gomułkę w publicznym przemówieniu (czerwiec 1958) wyroku śmierci na Imre Nagya oraz zdecydowane potępienie węgierskiego powstania 1956 roku. Było to podyktowane dążeniem do wyrównania linii politycznej z Moskwą oraz innymi krajami bloku radzieckiego. Ponadto Gomułka był z zasady przeciwnikiem systemu wielopartyjnego i opuszczeniu przez jakiekolwiek państwo komunistyczne bloku radzieckiego, co w 1956 roku zaakceptował i próbował przeprowadzić Nagy. Okres popaździernikowej niejasności w postrzeganiu Gomułki przez Kreml skończył się jesienią 1958 roku, kiedy zaproszono go na turę wieców i manifestacji w kilku miastach radzieckich. Było to udzielenie Gomułce swego rodzaju inwestytury, czytelne dla wszystkich, którzy znali język radzieckich rytuałów. W pierwszych latach po 1956 roku stosunki z innymi reżimami bloku radzieckiego były chłodne. Polska, mimo stale trwającego ograniczania ram wolności, pozostawała najbardziej liberalnym krajem komunistycznym, „najweselszym barakiem w obozie". Ten liberalizm był przedmiotem zazdrości wielu obywateli pozostałych państw komunistycznych, ale jednocześnie powodem niechęci i negatywnych komentarzy ze strony dogmatycznych reżimów. Dążenie do zmniejszenia napięć z innymi partiami i uzyskania przez PRL pełnego obywatelstwa w rodzinie państw socjalistycznych było jednym z powodów usztywniania polityki wewnętrznej i porzucenia wielu zdobyczy Października. Decydujące jednak były względy wewnętrzne - komunistyczny konserwatyzm aparatu partyj no-państwowego i samego Gomułki. Ekipa Gomułki zajęła zdecydowanie negatywną postawę wobec liberalizacji w Czechosłowacji w 1968 roku, a przywódca PZPR należał do aktywnych zwolenników zduszenia Praskiej Wiosny przez wojskową interwencję. Podczas narad przywódców państw Układu Warszawskiego poprzedzających interwencję Gomułka formułował tezę o „pokojowej kontrrewolucji", która może nastąpić wskutek rozwijania kontaktów gospodarczych z Zachodem i liberalizacji stosunków wewnętrznych. Konsekwencją był udział Polski w dokonanej 20 sierpnia 1968 roku inwazji na Czechosłowację największej operacji militarnej w Europie od zakończenia wojny. W okupacji tego kraju, obok wojsk radzieckich, NRD i węgierskich, wzięło udział 28 000 polskich żołnierzy (około 6 procent sił inwazyjnych), które zajęły północno-wschodnie Czechy. Polscy żołnierze zostali wycofani z Czechosło- 242 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wacji już w listopadzie, wojska radzieckie pozostały tam jednak na wiele lat. Zdławienie Praskiej Wiosny oznaczało zniszczenie nadziei na możliwość stopniowej demokratyzacji ustroju komunistycznego i dobitnie potwierdzało fakt ograniczonej suwerenności państw bloku radzieckiego (tak zwana doktryna Breżniewa). Uczestnictwo w interwencji przywoływało również skojarzenia z zajęciem Zaolzia w 1938 roku i wzmacniało uprzedzenia, jakimi były obciążone relacje między Polakami i Czechami. Nadspodziewanie pomyślnie rozwijały się stosunki PRL ze Stanami Zjednoczonymi, mimo że nadal obowiązywało w USA restrykcyjne ustawodawstwo uniemożliwiające pomoc dla wrogich mocarstw i ich sojuszników. Zmiany październikowe 1956 roku zostały w Waszyngtonie przyjęte z nadzieją na stopniowe rozluźnienie zależności Polski od ZSRR, co miała stymulować zwłaszcza pomoc gospodarcza. Od 1957 roku Polska otrzymywała długoterminowe i nisko oprocentowane kredyty, które wykorzystywano na zakup zbóż, pasz, bawełny, w niewielkim stopniu nowych technologii. Do 1964 roku sprowadzono towary o wartości ponad pół miliarda dolarów. W 1960 roku przyznano PRL klauzulę najwyższego uprzywi- 76. Gen. Charles de Gaulle i marszałek Marian Spychalski rozdają autografy w czasie przejazdu przez Gdańsk, wrzesień 1967 MAŁA STABILIZACJA 243 lejowania, wiążąc to wprawdzie ze spłatą odszkodowań za mienie amerykańskie znacjonalizowane w Polsce. W tym samym roku, dzięki poparciu USA, Polska została objęta Generalnym Układem w sprawie Ceł i Handlu (GATT) jako jedyne wówczas państwo bloku radzieckiego. W pewnym stopniu Polacy korzystali również z pomocy naukowej i medycznej. Mimo wspierania przez PRL akcji ZSRR wymierzonych w Stany Zjednoczone, dzięki zaangażowaniu administracji waszyngtońskiej (w tym osobiście prezydenta Kennedy'ego), Polska była traktowana w sposób uprzywilejowany. Pogorszenie stosunków nastąpiło w drugiej połowie lat sześćdziesiątych wobec daleko idącego zaangażowania PRL przeciw USA w odpowiedzi na wojnę wietnamską oraz izraelsko-arabską. Znaczenie miały również stosunki polsko-francuskie. W specjalnym oświadczeniu z marca 1959 roku prezydent Charles de Gaulle uznał prawo do zjednoczenia Niemiec jedynie w istniejących granicach, czyli pośrednio uznał trwałość granicy na Odrze i Nysie. Przez kilka lat stosunki polsko-francuskie były mimo to chłodne, gdyż PRL potępiała postępowanie Francji w Algierii. W latach sześćdziesiątych Francja liczyła na złamanie dwubiegunowego podziału Europy i stopniową odbudowę jedności kontynentu. Posunięcia de Gaulle'a zmierzające do ograniczenia wpływów USA w Europie były przyjmowane na wschodzie z nadzieją. Równocześnie Paryż próbował zachęcić Warszawę do większej niezależności od Moskwy. Wizyta de Gaułle'a w Polsce we wrześniu 1967 roku była najbardziej spektakularnym w całej dekadzie wydarzeniem w stosunkach PRL ze światem zachodnim. Władze PRL wykorzystały wizytę dla podkreślenia stanowiska Francji wobec granicy na Odrze i Nysie, ale oferty prowadzenia bardziej niezależnej polityki Gomułka nie podjął. Sprawa trwałego uznania granicy na Odrze i Nysie była dla Polski problemem kluczowym. Choć o jej uznanie przez ZSRR w formie traktatu Gomułka zabiegał już w 1948 roku, nastąpiło to dopiero w układzie polsko-radzieckim z 1965 roku. Granicę tę w odpowiedniej formie prawnej uznawały jedynie inne państwa bloku i niektóre kraje Trzeciego Świata. Niemiecka Republika Demokratyczna uczyniła to w 1950 roku, ale jej całkowita zależność od ZSRR powodowała nikłą wartość zawartego układu. Przez państwa zachodnie ostateczny status tej granicy nie był uznawany we właściwej prawnomiędzynarodowej formie. Państwa zachodnie uważały, że sojusznicza wobec nich Republika Federalna Niemiec musi dojrzeć do uznania istniejącej granicy i nie należy jej brutalnie naciskać. Trzeba też pamiętać, że granica na Odrze i Nysie była tylko jednym z elementów niezałatwionej kwestii niemieckiej obok problemu podziału państwowego Niemiec i sprawy Berlina. Stosunki z Niemcami były powikłane także ze względu na istnienie NRD. Od 1955 roku RFN stosowała tak zwaną doktrynę Hallsteina, określającą niemożność utrzymywania stosunków dyplomatycznych z państwami, które uznają NRD. Z kolei Polska, podobnie jak inne kraje bloku, odmawiała stosowania oficjalnej na- 244 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zwy - Republika Federalna Niemiec, zastępując ją inną - Niemiecka Republika Federalna (NRF) i konsekwentnie stała na stanowisku równoprawności dwóch państw niemieckich. W RFN przez kilkanaście powojennych lat granicy na Odrze i Nysie przeciwne były wszystkie ważniejsze ugrupowania polityczne. Realną siłę stanowiły związki wypędzonych, dla których podtrzymywanie dążeń do powrotu było jednym z głównych celów. Według niemieckiego prawa Niemcy istniały nadal w granicach z 1937 roku i miało to szereg konsekwencji w ustawodawstwie, a także programach szkolnych. Przekonanie, że ziemie nad Odrą i Nysą są jedynie czasowo okupowane przez Polskę, było dominującym nastawieniem niemieckiej opinii publicznej. W Polsce, w kierowanej do społeczeństwa argumentacji, dlaczego PRL jest i pozostanie integralną częścią bloku radzieckiego, władze posługiwały się zarówno argumentacją ideologiczną, jak geopolityczną, którą budowano wokół poczucia zagrożenia ze strony Niemiec Zachodnich. Antyniemieckość była kluczowym elementem ideologii państwowej. Eksponowano siłę i rozległość wpływów ziomkostw wypędzonych, nagłaśniano wszelkie wrogie wobec Polski wypowiedzi, wskazywano przykłady byłych nazistów pełniących ważne funkcje w aparacie władzy RFN. Sięgając do historii, akcentowano antyniemieckie tradycje pierwszych Piastów, zagrożenie państwa ze strony zakonu krzyżackiego, a potem Prus, wreszcie tragedię hitlerowskiej okupacji. Według tej historiografii Niemcy byli wiecznym, tysiącletnim wrogiem Polski, zmierzającym do jej zniszczenia. Dopiero rok 1945 i zawarty wówczas sojusz polsko-radziecki pozwolił odwrócić kartę dziejów. Można sądzić, że silne eksponowanie zagrożenia ze strony Niemiec było socjotechniką władzy, świadomym podtrzymywaniem mitu wroga, by Polacy zaakceptowali zależność od ZSRR jako mniejsze zło. Lansowany obraz Niemiec był jednak szeroko akceptowany, łączył się bowiem z żywą pamięcią o tragicznych doświadczeniach hitlerowskiej okupacji. Stosowanie takiej socjotechniki znakomicie ułatwiała również polityka Bonn. Musiało upłynąć sporo czasu i wyrosnąć nowe pokolenie, by w Niemczech silniej zabrzmiały głosy wzywające do pojednania z Polską i uznania powojennej granicy. Szczególnie ważny w tym procesie był memoriał niemieckiego Kościoła ewangelickiego z 1 października 1965 roku, a także namysł i dyskusje, które pobudził list biskupów polskich do biskupów niemieckich z 18 listopada 1965 roku. Te wystąpienia na rzecz pojednania były przez ekipę Gomułki bagatelizowane lub wręcz zwalczane, jak list biskupów polskich, który stał się powodem rozpętania jednej z największych kampanii propagandowych w dziejach PRL. Wizja ustroju, jaką głosiła PZPR, wykluczała wykorzystanie w polityce zagranicznej innych podmiotów niż władze partii-państwa. Jednym z kanonów polityki zagranicznej PRL było zabieganie, aby żaden z krajów socjalistycznych nie podpisał układów z RFN, przechodząc do porządku nad MAŁA STABILIZACJA 245 kwestią polskiej granicy zachodniej. W 1967 roku wyłom w tej zasadzie uczyniła Rumunia, a Warszawa oceniała, że podobnie mogą postąpić Czechosłowacja i Węgry. Postawa ZSRR była na razie jednoznaczna, choć także w Moskwie dawały się zauważyć nadzieje na zachodnie (głównie niemieckie) kredyty. Gomułka obawiał się, że proces integracji Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej prowadzi do postępującej przewagi ekonomicznej świata kapitalistycznego, w tym rosnącej roli RFN. Oceniał, że dopełnieniem tego może być stopniowe wchodzenie NRD, Czechosłowacji i Węgier w orbitę zachodnich wpływów gospodarczych. Alternatywą mogła być - zdaniem Gomułki - integracja krajów RWPG i stworzenie drugiego obok EWG, konkurencyjnego, wspólnego rynku. Do tych koncepcji Gomułka nie mógł jednak przekonać ani Pragi, ani Berlina, ani Moskwy. Świadomość ograniczonych możliwości ekonomicznych państw komunistycznych była znaczna, pragnienie pozyskania zachodnich kredytów i technologii ogromne. Zwrot w kierunku nazwanym później polityką odprężenia dał się wyraźnie zauważyć wiosną 1969 roku. Złożony z szefów państw bloku Komitet Polityczny Układu Warszawskiego ogłosił 17 marca apel do państw zachodnich o zwołanie konferencji bezpieczeństwa. Stwierdzono przy tym, że warunkiem bezpieczeństwa w Europie jest nienaruszalność granic, w tym granicy na Odrze i Nysie oraz granicy między RFN i NRD. Apel ten, będący wyrazem radzieckiej ofensywy dyplomatycznej, mocno nagłośniono propagandowo. Nie nadano natomiast rozgłosu rozmowom radziecko-niemieckim w kwietniu 1969 roku o możliwości przedłużenia do RFN rurociągu naftowego biegnącego dotychczas z ZSRR do Polski, Czechosłowacji i NRD. W maju 1969 roku Gomułka publicznie oświadczył, że PRL jest gotowa zawrzeć z RFN układ, w którym zachodnia granica Polski zostanie uznana za ostateczną. Inicjatywa padła na podatny grunt. We wrześniu wybory w RFN wygrali socjaldemokraci, a na czele rządu stanął Willy Brandt, który niemal natychmiast przystąpił do realizowania nowej polityki wschodniej. Normalizację stosunków z Polską ekipa Brandta uważała za część szerszego planu - wzmocnienia pozycji RFN w polityce europejskiej, osłabienia konsekwencji podziału Niemiec i umożliwienia oddziaływania na NRD. Bez uznania granicy na Odrze i Nysie oraz państwowej odrębności NRD nie było możliwe ani odprężenie, ani rozwijanie stosunków z ZSRR. Dla Brandta, który był podczas wojny uczestnikiem antyhitlerowskiego ruchu oporu, normalizacja stosunków z Polską miała również istotny wymiar moralny. Negocjacje podjęto z Warszawą oraz Moskwą. W traktacie z ZSRR podpisanym 12 sierpnia 1970 roku uznano europejskie status quo, zwłaszcza nienaruszalność granic. Ta formuła była korzystna dla Polski, choć nie udało się wprowadzić do układu sformułowania o ostatecznym charakterze granic, na co w rozmowach z przywódcami radzieckimi nalegał Gomułka. Politycy z Bonn słowa tego użyć nie chcieli, by nie wyrzekać się dążeń do zjednoczenia Niemiec 246 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w odległej przyszłości. Równolegle toczyły się rozmowy polsko-niemieckie. 7 grudnia kanclerz Brandt i premier Cyrankiewicz podpisali w Warszawie układ o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków. Stwierdzano w nim, że istniejąca granica, wytyczona na konferencji poczdamskiej, „stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej". Obie strony potwierdziły „nienaruszalność ich istniejących granic, teraz i w przyszłości" oraz oświadczyły, że nie mają żadnych roszczeń terytorialnych. Układ polsko-niemiecki był dużym sukcesem Gomułki i jego ówczesnego ministra spraw zagranicznych (od 1968 roku) Stefana Jędrychowskiego. Przełamany został stan prawnej dwuznaczności granicy na Odrze i Nysie, co otwierało drogę do jej uznania przez wszystkie państwa świata zachodniego. Usunięto jeden z najważniejszych elementów stwarzających geopolityczną zależność Polski od ZSRR, który przestał być jedynym realnym gwarantem polskiej granicy zachodniej. Stworzono podstawową przesłankę do przezwyciężania wrogości między Polakami i Niemcami, a tym samym szerszego otwarcia Polski na Zachód. Gomułka wykluczał oddalanie się PRL od ZSRR lub otwarcie na wpływy Zachodu. Trwałość granicy na Odrze i Nysie miała jednak dla niego samoistne znaczenie. Wykorzystał więc w pełni możliwości, nie zadowolił się traktatem niemiecko-radzieckim. Według niektórych relacji odrębny układ PRL-RFN został zawarty wbrew intencji 77. Podczas uroczystości podpisania układu PRL-RFN 7 grudnia 1970, od lewej: W. Gomułka, kanclerz W. Brandt, J. Cyrankiewicz MAŁA STABILIZACJA 247 Moskwy a nawet wywołał jej niezadowolenie. Znane dokumenty tego jednak nie potwierdzają. W całym okresie 1956-1970 roku Polska była państwem niesuwerennym, integralną częścią bloku radzieckiego. Gomułka dążył jednak do tego, aby w bloku tym PRL zajęła miejsce najważniejszego sojusznika ZSRR. Nie satelity, ale sojusznika, który ma własne opinie i interesy, z którym należy uzgadniać prowadzoną politykę. Ustanowienie takich relacji w stosunkach polsko-radzieckich było niemożliwe. ZSRR był mocarstwem, Połska państwem słabym i zależnym ekonomicznie. ZSRR prowadził ekspansywną politykę globalną, PRL miała interesy regionalne, dla Moskwy drugorzędne. Konsekwencją „dostosowania się" do ZSRR było na przykład zaostrzanie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, choć Polska jedynie na tym traciła. Skutkiem było również popieranie polityki radzieckiej na Bliskim Wschodzie, na czym także Polska traciła. Wykorzystano natomiast zbieżność interesów dla pomyślnego przeprowadzenia normalizacji stosunków z RFN w 1970 roku. System władzy Zmiany w systemie rządzenia wprowadzone po 1956 roku były z pozoru niewielkie, ale odczuwane przez każdego obywatela. Zrezygnowano z terroru jako narzędzia sprawowania władzy, zamykania do więzień ludzi, którzy nie występowali przeciw władzy i formalnie zapisanym prawom. Zmniejszono presję ideologiczną na obywateli, pozostawiając im dużą autonomię życia prywatnego. Dopuszczono pewien, wprawdzie reglamentowany, stopień pluralizmu w kulturze oraz pogodzono się z istnieniem niezależnego od władzy Kościoła katolickiego. Zlikwidowano najbardziej upokarzające formy niesuwerenności państwa, zapewniono niewielki wzrost stopy życiowej, zaniechano przymusowej kolektywizacji wsi. Pewne zmiany instytucjonalne wprowadzono w ciągu kilku miesięcy - od jesieni 1956 do wiosny 1957 roku. Wzmocniono pozycję Sejmu, w którym uformowały się kluby posłów PZPR, ZSL i SD oraz kilkuosobowe Koło Posłów Znak pozostające w kontakcie z prymasem Polski. Marszałkiem Sejmu został działacz ZSL Czesław Wycech, wicemarszałkami przedstawiciele dwóch pozostałych klubów. Zwiększono liczbę komisji, posłom umożliwiono składanie interpelacji. Zrezygnowano z praktyki wydawania dekretów przez Radę Państwa, przywracając Sejmowi kompetencje ustawodawcze. W pierwszym okresie popaździemikowym Sejm zbierał się stosunkowo często, niektórym posłom pozwolono na wyrażanie zróżnicowanych opinii, a także głosowanie „przeciw". W istocie jednak kierownictwo PZPR nie utraciło ani na chwilę kontroli nad Sejmem. Jego prezydium uformowano drogą uzgodnień między klubami, ale obsadę wszystkich kluczowych stanowisk zatwierdziło Biuro Polityczne. Projekty wzmocnienia pozycji klubu posłów PZPR w rela- 248 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 cjach z kierownictwem partii zostały odrzucone. Wobec surowej dyscypliny partyjnej wszystkie przedłożenia rządu przechodziły bez trudności (nieco większa możliwość przekonania do zmian, zwykle drugorzędnych, istniała w komisjach). Już pod koniec lat pięćdziesiątych egzekwowano jednomyślność w debatach. W wyborach 1961 roku wyeliminowano z Sejmu większość posłów trudno sterowalnych i od tej pory jednomyślność łamało właściwie tylko pięciu posłów Znaku. Równocześnie stale zmniejszała się liczba posiedzeń Sejmu, czas trwania obrad, zakres informowania posłów (na przykład o stanie gospodarki). Krytyczne wypowiedzi i odmienne głosowania, ale także zgłaszanie interpelacji było traktowane jako swego rodzaju wybryk. Wprawdzie nadal niemal wszystkie ustawy przechodziły przez tryb legislacyjny w Sejmie, ale możliwość zmian w projektach rządowych spadła właściwie do zera. Pomimo formalnie wysokiej pozycji Sejm pełnił więc raczej rolę dekoracyjną. Rok 1956 przyniósł także wzmocnienie rządu. Nadal wszyscy ministrowie i wiceministrowie znajdowali się w nomenklaturze Biura Politycznego, ale wiele decyzji związanych z rządzeniem przeniesiono do ministerstw, których liczbę zredukowano w imię osiągnięcia większej przejrzystości zarządzania. Zniesiono centralizację władzy w prezydium rządu. W krótkim czasie aparat KC odzyskał jednak przewagę. Istotne decyzje polityczne, gospodarcze, dotyczące oświaty, kultury, nauki, praworządności zapadały w Biurze Politycznym i odpowiednich wydziałach KC, a ministerstwa stały się faktycznym przedłużeniem instancji partyjnych. Rząd zbierał się na posiedzenia rzadko, a pozycja ministrów, którzy nie zasiadali w najwyższych władzach PZPR, była słaba. Na IX Plenum KC PZPR w maju 1957 roku Gomułka wymienił uniwersalne cechy systemu socjalistycznego: kierowniczą rolę partii marksistowsko-leninowskiej opartej na zasadzie centralizmu demokratycznego; sprawowanie przez partię dyktatury proletariatu, czyli władzy w państwie, kierowanie życiem społecznym oraz dążenie do przemiany ideowej człowieka i eliminacji idei burżuazyjnych; upaństwowienie środków produkcji, ujęcie gospodarki w ramy centralnego planowania i kierowania. Krytykując neostalinowskich „dogmatyków", Gomułka znacznie ostrzej uderzał w „rewizjonistów", którzy upominali się o integralną demokrację, zapominając, że „w warunkach każdego klasowego społeczeństwa nonsensem jest integralna demokracja". Rewizjonizm, który zmierza do odrzucenia zasady kierowniczej roli partii w państwie, życiu społecznym i intelektualnym oraz usunięcia centralizmu demokratycznego, uznał za przejaw ideologii burżuazyjnej. Wkrótce potem Gomułka powiedział, że „rewizjonistyczna gruźlica może tylko spotęgować dogmatyczną grypę". Pod hasłem walki z rewizjonizmem kierownictwo PZPR likwidowało autonomię prasy, rady robotnicze, pacyfikowało ruch młodzieżowy, odrzuciło projekty reform gospodarczych, tłumiło dyskusję wewnątrz partii. Stopniowo granice zmian możliwych w ramach polskiego modelu ulegały dalszemu zwężeniu, między inny- MAŁA STABILIZACJA 249 mi wycofano się z projektu reformy rad narodowych, narzucono jednomyślność w obradach Sejmu, zaostrzano cenzurę i kontrolę nad prasą, przystąpiono do ograniczania autonomii związków twórczych, które w 1956 roku wybiły się na znaczną niezależność. W 1958 roku partia podjęła także walkę z Kościołem, choć nie powróciła do metod praktykowanych przed Październikiem. W przeciwieństwie do innych krajów bloku nie przeprowadzono natomiast kolektywizacji wsi. Do 1960 roku w ZSRR, Bułgarii, NRD ponad 90 procent ziemi zostało skolektywizowane, w Czechosłowacji i Rumunii ponad 80 procent, na Węgrzech 71 procent, w Polsce w posiadaniu państwa było 13 procent. Co więcej, ta polityka akceptacji indywidualnego rolnictwa okazała się względnie stabilna. W systemie politycznym pozostał dualizm władz konstytucyjnych (Sejm, Rada Państwa, Rada Ministrów, organy władzy terenowej) oraz władz partyjnych (Komitet Centralny, Biuro Polityczne i Sekretariat oraz komitety wojewódzkie). Dla wszystkich obywateli było oczywiste, że władza decydująca należy do Biura Politycznego, a nie rządu, w terenie zaś najważniejszą osobą w organach władzy jest I sekretarz. Ten dualizm władz był cechą charakterystyczną sowieckiego modelu ustrojowego i przetrwał aż do jego upadku w 1989 roku. Organy wykonawcze PZPR, w których dominowali zawodowi funkcjonariusze, decydowały o składzie ciał szerszych - Komitetu Centralnego, komitetów wojewódzkich i komitetów niższych szczebli. Stojące na czele partii Biuro Polityczne i Sekretariat, choć formalnie wybierane przez Komitet Centralny, w istocie kształtowały się drogą kooptacji. Biuro Polityczne stanowiło kolegialne ciało podejmujące najważniejsze decyzje dotyczące państwa i jego polityki zarówno wewnętrznej, jak zagranicznej. W jego skład od października 1956 roku wchodziło 9 osób, w 1959 roku ich liczba wzrosła do 12, niektórzy byli jednocześnie sekretarzami KC, czyli kierowali na bieżąco poszczególnymi pionami działalności partii. W Biurze zasiadali premier i przewodniczący Rady Państwa, ministrowie obrony narodowej i spraw zagranicznych oraz przewodniczący Komisji Planowania przy Radzie Ministrów jako koordynator polityki gospodarczej. W sumie najwyższe centrum władzy liczyło kilkanaście osób. Ich dobór zależał od woli I sekretarza partii, ale również od konfiguracji wpływów grup aparatu partyjnego. Wokół Gomułki jako I sekretarza skupiało się ścisłe grono najbliższych współpracowników, liczące nie więcej niż kilka osób. Zwykle w tym gronie zapadały najważniejsze decyzje państwowe. W kierownictwie ukształtowanym w październiku 1956 roku prócz Gomułki kluczowymi postaciami byli Edward Ochab, Roman Zambrowski, Józef Cyrankie-wicz, Jerzy Morawski oraz w sprawach gospodarczych Stefan Jędrychowski i Eugeniusz Szyr. Do ścisłego centrum władzy szybko awansował Zenon Kliszko, od lat wojny bliski Gomułce, w 1948 roku także oskarżony o odchylenie prawicowo-nacjo-nalistyczne. Kliszko stał się prawą ręką Gomułki, sekretarzem KC, członkiem Biura Politycznego, wicemarszałkiem Sejmu i przewodniczącym klubu posłów PZPR. 250 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Gomułka absolutnie dominował nad swym otoczeniem. Autorytarne cechy osobowości, głębokie poczucie misji i odpowiedzialności za państwo i naród, przekonanie o wyłączności własnych racji, wybuchowy charakter, niewielkie zaufanie do ludzi, nawet bliskich współpracowników, rzutowały na sposób rządzenia. Źle znosił wszelkie dyskusje, nie tolerował odmiennych opinii, pluralizm utożsamiał z anarchią. Drobiazgowo ingerował w wiele dziedzin polityki ekonomicznej, kierując się nie wiedzą teoretyczną, której nie miał, ale zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem osobistym. Sam bezinteresowny materialnie, nawet ascetyczny, starał się taką postawę zaszczepić społeczeństwu. Warunki życia w PRL w latach sześćdziesiątych porównywał często z warunkami życia robotników w latach trzydziestych, co prowadziło go do wniosków o ogromnym, dokonanym postępie. Mocne, klasowe i komunistyczne poglądy czyniły go odpornym na pokusę głębszych reform systemowych. Komunistyczną wiarę łączył z wrażliwością narodową i myśleniem kategoriami państwowymi. Wobec przywódców radzieckich nie wykazywał uniżono-ści, naruszając tym często obowiązujący rytuał zachowań. Wszystko to powodowało, że w kierownictwie partii i państwa Gomułka nie był primus inter pares, lecz absolutnym przywódcą, dyktatorem. W latach 1959-1961 stanowiska w kierownictwie PZPR lub teki ministerialne utracili utożsamiani z liberalnym nurtem w partii Władysław Bieńkowski, Stefan Żółkiewski, Jerzy Morawski i inni. Z władz wojskowych pozbyto się czynnie zaan- 78. Prezydium III Zjazdu PZPR (1959). Od lewej: Z. Kliszko, I. Loga-Sowiński, S. fędrychowski, E. Ochab, A. Zawadzki, W. Gomułka, f. Cyrankiewicz, R. Zambrowski, J. Morawski, A. Rapacki MAŁA STABILIZACJA 251 gazowanych w okresie Października wiceministra i szefa Głównego Zarządu Politycznego WP Janusza Zarzyckiego, który był w 1957 roku głównym negocjatorem porozumień, regulujących status wojsk radzieckich w Polsce, Wacława Komara, dowódcy Wojsk Wewnętrznych, Jana Freya-Bieleckiego, dowódcy wojsk lotniczych. Gomułka dążył do rozbicia grup w aparacie władzy i usunięcia ludzi zbyt samodzielnych, zdolnych do wyrażania odmiennych poglądów. Zmierzał więc do podzielenia i wyeliminowania „puławian" z kluczowych pozycji w partii, choć niektórych przyciągnął do siebie, na przykład Artur Starewicz został sekretarzem KC nadzorującym prasę i cenzurę. Wydarzeniem, które przyspieszyło upadek grupy „puławskiej", było aresztowanie i tragiczna śmierć związanego z nimi dziennikarza i socjologa Henryka Hollanda (19 grudnia 1961). Jego pogrzeb potraktowano jako demonstrację, a uczestniczących w nim działaczy (także kilku członków KC) przesłuchiwała specjalna komisja Biura Politycznego. Proces eliminacji „puławian" z kierownictwa PZPR zamykało odejście w 1963 roku z Biura Politycznego i Sekretariatu KC Romana Zambrowskiego. Spośród wybranych na IV Zjeździe PZPR w 1964 roku 85 członków KC tylko 8 można uznać za „puławian". W 1965 roku za rewizjonistę uznano profesora Adama Schaffa, członka KC, uważanego dotąd za największy oficjalny autorytet w dziedzinie marksizmu. Polityczna klęska „puławian" miała wpływ na kształtowanie się stosunków w Polsce oraz na postawę środowisk opiniotwórczych liczących na liberalizację systemu. Przynajmniej część „puławian" uchodziła za zwolenników kontynuowania reform podjętych w Październiku, toteż ich odejście z władz PZPR oznaczało upadek proreformatorskiego skrzydła w partii. Gomułka usunął na margines najbardziej nieugiętych „natolińczyków", ale niektórych awansował. Bliski im Ryszard Strzelecki w 1960 roku został sekretarzem KC odpowiedzialnym za aparat partyjny, ideologię, MSW i MON, a Kazimierza Wi-taszewskiego mianowano kierownikiem Wydziału Administracyjnego KC, który nadzorował resorty „siłowe". Część „natolińczyków" otrzymała różne synekury i zrezygnowała z opozycji. Garstka niezłomnych uważała jednak politykę Gomułki za odmianę rewizjonizmu, nie godziła się z potępieniem Stalina, a w sporach doktrynalnych sympatyzowała z Chinami. W 1965 roku skrajni dogmatycy utworzyli podziemną Komunistyczną Partię Polski, a w 1966 roku jej założyciel i lider Kazimierz Mijał zbiegł do Albanii, by stamtąd atakować „rewizjonizm" Gomułki. W wyniku tych roszad w latach sześćdziesiątych stale rosło znaczenie najbliższych Gomułce działaczy - Zenona Kliszki, Ryszarda Strzeleckiego oraz Bolesława Jaszczuka, który stopniowo przejmował koordynację polityki gospodarczej. Ci sekretarze KC byli też członkami Biura Politycznego - Kliszko od 1959 roku, Strzelecki od 1964 roku, Jaszczuk od 1968 roku. Eksponowaną pozycję w ekipie Gomułki mieli inni członkowie Biura - Ignacy Loga-Sowiński (przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych), Marian Spychalski (do 1968 minister obrony i marszałek Polski), Józef Cyrankiewicz (premier), Stefan Jędrychowski (do 252 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 1968 przewodniczący Komisji Planowania przy Radzie Ministrów). Prestiżowe, choć dające mniejsze wpływy, stanowisko przewodniczącego Rady Państwa zajmowali kolejno Aleksander Zawadzki (do 1964), Edward Ochab (1964-1968) i Marian Spychalski (1968-1970). Duży zakres władzy w pewnych dziedzinach mieli nie zasiadający w Biurze Politycznym czy Sekretariacie kierownicy niektórych wydziałów KC, na przykład Andrzej Werblan w kształtowaniu polityki naukowej czy Wincenty Krasko - kulturalnej. Znaczną władzą dysponowali I sekretarze niektórych komitetów wojewódzkich, zwłaszcza Edward Gierek w katowickim czy Stanisław Kociołek, potem Józef Kępa w Warszawie. Na początku lat sześćdziesiątych silnym człowiekiem w aparacie władzy stał się Mieczysław Moczar, podczas wojny partyzant GL, po wojnie szef UB w Łodzi, który po oskarżeniach w 1948 roku o odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne złożył samokrytykę i przetrwał w aparacie władzy jako wojewoda, aby po październiku 1956 roku zostać wiceministrem spraw wewnętrznych i mężem zaufania Go-mułki w tym resorcie. Wokół Moczara skupiło się wielu dawnych partyzantów GL i AL. Niektórzy objęli kluczowe stanowiska w MSW Równocześnie inny były partyzant GL generał Grzegorz Korczyński kierował wywiadem wojskowym. Od 1962 roku mówiono już o grupie „partyzantów". Za głównego przeciwnika „partyzanci" uważali „puławian" i rewizjonistów. Eliminując ich, wpływali na powierzanie stanowisk ludziom, którzy wiedzieli, komu zawdzięczają awans. Wkrótce w Mocza- 79. Mieczysław Moczar MAŁA STABILIZACJA 253 rze, który w 1964 roku został szefem MSW, zaczęto dostrzegać protektora wielu aparatczyków młodszego pokolenia. W połowie lat sześćdziesiątych „partyzanci" i ich klientela stali się silną grupą w ramach aparatu partyjnego. Dysponowali znanym przywódcą, który dbał o podkreślanie swych zasług kombatanckich (jego książka „Barwy walki" miała do 1970 roku jedenaście wydań, nakręcono też film na jej podstawie). Kierowali aparatem MSW i po części wojska. Potrafili obsadzić swoimi ludźmi kilka ważnych redakcji, które popularyzowały ideologię „partyzantów". Ideologia ta, zawarta w przemówieniach Moczara, bliskich mu działaczy PZPR, dziennikarzy i publicystów, akcentowała plebejskość, swojskość, narodowy populizm. Była antyżydowska, a także antyniemiecka i antyukraińska. Nie mogła być antyrosyjska, co jednak rekompensowano pogardą dla starych komunistów żydowskiego pochodzenia i wyciszaniem tradycji 1 Dywizji i ZPP na rzecz eksponowania krajowej, pepeerowskiej i geelowskiej. „Partyzanci" nie mieli pretensji intelektualnych, zwalczali liberalizm, indywidualizm, przenoszenie do Polski „obcych" zachodnich idei. Rewizjonistyczną inteligencję oskarżali o kosmopolityzm lub wprost o „żydowskość". Zmierzali do syntezy komunizmu z nacjonalizmem. Wszystkie te elementy obecne w pisanej i mówionej mniej oficjalnie propagandzie były atrakcyjne dla znacznej części aparatu. Powierzchownie wykształceni, mało interesowali się ideologicznymi dysputami. W marksizmie-leninizmie widzieli po prostu doktrynę przydatną dla uzasadnienia monopolu władzy partii. Narodowo-plebejskie akcenty ideologii moczarowskiej dobrze pasowały do ich mentalności. Wkrótce istotą nowego układu sił w PZPR stał się sojusz „partyzantów" z młodszymi działaczami aparatu. W 1964 roku Moczar został prezesem zarządu ZBoWiD, jedynej w PRL organizacji kombatanckiej, i zainicjował akcję przyciągania dawnych żołnierzy AK w myśl zasady, że w „szeregach zbowidowskiej rodziny" jest miejsce dla wszystkich, którzy walczyli z Niemcami. Rehabilitacja nie obejmowała politycznego oblicza AK, a tylko wysiłek militarny żołnierzy, w myśl zasady, że nie jest najważniejsze, w jakiej organizacji przelewało się krew za Polskę. Jednym z wiceprezesów organizacji Moczar uczynił dawnego dowódcę Kedywu pułkownika Jana Mazurkie-wicza „Radosława", choć w artykułach i rozprawach historycznych nadal atakowano dowódców AK za „reakcyjność", „antyradzieckość", wrogość do Polski Ludowej. Dla wielu dawnych uczestników podziemia, którzy doświadczali przez dwadzieścia powojennych lat szykan, ograniczeń w pracy zawodowej i możliwości awansu, oferta Moczara była jednak atrakcyjna. Większość żołnierzy podziemia była w sile wieku, mieli wówczas 40-50 lat. Ponadto ZBoWiD był jedyną organizacją uprawnioną do weryfikowania praw kombatanckich, co dawało pewne, skromne zresztą, przywileje. W latach 1965-1968 do ZBoWiD wstąpiło ponad 100 000 osób 254 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 i organizacja urosła do 220 000 członków. Wejście wielu byłych żołnierzy AK do organizacji kombatanckiej kierowanej przez dawnych przywódców partyzantki komunistycznej oraz oficerów UB spowodowało podziały w środowiskach posta-kowskich. Liczebność Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wzrosła w latach 1960-1970 dwukrotnie - z 1 154 000 do 2 320 000. Wśród członków partii było 40 procent robotników, 11,5 procent chłopów, ponad 40 procent pracowników umysłowych (proporcje między tymi grupami były przestrzegane przy naborze do partii, zwłaszcza utrzymanie odsetka robotników). Struktura władz PZPR nie uległa zmianie. W kierownictwach Podstawowych Organizacji Partyjnych, instancjach, komisjach było zaangażowanych 250 000 członków partii, członkami komitetów wojewódzkich PZPR było około 1500 osób (w tym 30 procent funkcjonariuszy aparatu). Postulaty z okresu 1956-1957 o potrzebie zmniejszenia roli aparatu partyjnego na rzecz instancji wybieralnych szybko poszły w zapomnienie jako rewizjonistyczne. W partii nadal decydował zawodowy aparat, który liczył 7000-8000 osób (w KC 374 w 1960, 463 w 1970, w KW około 1500, pozostali w komitetach powiatowych, miejskich, dzielnicowych, zakładowych). Wyraźnie zmienił się charakter socjologiczny aparatu. Dawniejszą znaczną płynność zastąpiła stabilizacja. Radykalnie spadała liczebność i znaczenie dawnych działaczy KPP, a nawet PPR na rzecz młodszych. Do 1965 roku zanikła właściwie kategoria aparatczyków bez wykształcenia (podstawowe miało 11,6 procent), dominowały osoby z wykształceniem średnim (52 procent) oraz wyższym (ponad 22 procent). Często zmiany te wynikały z kończenia szkół w trybie specjalnym, dalekim od zasad obowiązujących zwykłych śmiertelników, ale też z naboru do aparatu absolwentów uczelni, którzy dali się poznać jako aktywiści organizacji młodzieżowych i funkcjonariusze administracji lub łączyli dotąd aktywność w PZPR z pracą zawodową jako inżynierowie, nauczyciele i tym podobni. Ideologię komunistyczną, która była spójnikiem aparatu i całej partii do lat sześćdziesiątych, stopniowo zastępowano swego rodzaju mieszanką wątków ideologii komunistycznej i narodowo-państwowej. System nomenklatury, czyli rekomendowania przez odpowiednią instancję partii określonych osób na odpowiednie stanowiska, działał na wszystkich szczeblach władzy aż do poziomu powiatów i gmin, a obejmował także kierownicze funkcje w najróżniejszych organizacjach społecznych, kulturalnych, prasie, wydawnictwach. Zachowano wprawdzie procedurę wyborów (zarówno przez konstytucyjne organy przedstawicielskie, jak w organizacjach politycznych czy społecznych), ale miała ona charakter gry pozorów i nie powodowała niespodzianek. Liczba stanowisk pozostających w nomenklaturze odpowiednich komitetów PZPR wynosiła około 100 000. Oznaczało to, że nawet funkcje bez znaczenia politycznego były MAŁA STABILIZACJA 255 sprawowane z partyjnej rekomendacji, która w dowolnej chwili mogła być cofnięta. System nomenklatury zapewniał aparatowi partii sprawowanie pełnej kontroli nad życiem społecznym i wszelkimi szczeblami administracji, wykluczał uzyskanie autonomii przez jakiekolwiek ogniwa władzy konstytucyjnej czy administracyjnej. Dla terenowych komitetów partii (wojewódzkich oraz niższych - powiatowych, miejskich, gminnych) był dogodnym narzędziem nagradzania „swoich", budowania lokalnych silnie powiązanych grup. Aparat partyjny decydował o ustalaniu list kandydatów do Sejmu i rad narodowych wszystkich szczebli. Skomplikowany system głosowania na zebraniach przedwyborczych wykluczał możliwość „przemycenia" nie zaakceptowanych kandydatur. W Sejmie PZPR miała 55 procent posłów, w radach narodowych wojewódzkich wszystkich szczebli 50-55 procent (jedynie w najniższych, gromadzkich 43 procent). Kierowniczej roli PZPR podporządkowywali się jednak zarówno „sojusznicy" z ZSL i SD, jak bezpartyjni, którzy stanowiska z wyboru zajmowali z łaski partyjnych komitetów. Wskutek tego zasada jednomyślności była łatwa do egzekwowania w Sejmie, jak i w radach narodowych. Przynależność do partii była traktowana jako miernik szczególnej lojalności, a odsetek partyjnych jako wyznacznik wpływów PZPR w instytucjach i środowiskach społecznych, stąd silny był nacisk na tak zwane upartyjnienie w niektórych zawodach. Legitymacje PZPR w 1966 roku posiadało np. 40 procent nauczycieli i tyluż inżynierów, a tylko 15 procent lekarzy i 17 procent pracowników nauko- 80. Uroczystość Dnia Kobiet (8 III 1961) w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. W środku Stefan fędrychowski. 256 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wych. Wśród zatrudnionych w ministerstwach aż 64 procent należało do partii, w wojewódzkich radach narodowych 25 procent. Zajmowanie nawet średnich stanowisk w instytucjach administracji było z reguły związane z posiadaniem legitymacji PZPR (niekiedy ZSL lub SD). Wśród dyrektorów przedsiębiorstw różnego szczebla było 71 procent partyjnych (1964). Upartyjnienie oficerów milicji wynosiło około 80 procent, oficerów WP 67 procent (1961), podobnie w prokuraturze, wśród sędziów 58 procent (1966). W szczelnym systemie nomenklatury objęcie znaczącego stanowiska kierowniczego przez osobę bezpartyjną było prawie niemożliwe. Partia dążyła do osiągnięcia wyłączności na kształtowanie polityczne młodego pokolenia, czemu służyły programy szkolne oraz działalność organizacji wychowawczych i społecznych. Związek Młodzieży Socjalistycznej i Związek Młodzieży Wiejskiej stworzone w 1957 roku na podstawie dawnego aktywu ZMP, były bezpośrednio sterowane przez Biuro Polityczne i Sekretariat partii, na niższych szczeblach przez odpowiednie instancje PZPR. W 1960 roku ZMS liczył 372 000, a ZMW 450 000 członków, siedem lat później każda z organizacji skupiała około miliona członków. ZMW, choć działał na wsi, był zdominowany przez członków PZPR (80 procent pracowników zarządów różnych szczebli wobec 20 procent członków ZSL). Większą autonomię miał Związek Harcerstwa Polskiego, choć również władze ZHP i programy działania organizacji były zatwierdzane przez kierownictwo PZPR. Na uczelniach organizacją o charakterze związku zawodowego, w zasadzie apolityczną, choć kontrolowaną przez partię, było Zrzeszenie Studentów Polskich. Partia kierowała pośrednio niemal wszystkimi organizacjami społecznymi i kulturalnymi. Decydowała o ich statutach, składzie władz, wydatkach, gdyż niemal wszystkie organizacje były dotowane przez administrację i nie mogły prowadzić własnej działalności gospodarczej. Nawet stowarzyszenia tak odległe od polityki, jak Polski Związek Głuchych czy Polski Związek Niewidomych, podlegały nadzorowi KC PZPR, gdzie też decydowano o składzie zarządu oraz odpowiedniej w nim reprezentacji członków partii. Z tej reguły wyłamywały się tylko niektóre stowarzyszenia skupiające twórców kultury i nauki, zwłaszcza Związek Literatów Polskich, Polskie Towarzystwo Socjologiczne, Polskie Towarzystwo Historyczne, Pen-Club. Uzyskanej w 1956 roku autonomii broniły z dużą determinacją, a warunkiem prowadzenia batalii była solidarność przynajmniej części środowiska i posiadanie autorytetów, których władze nie chciały antagonizować. Najważniejszym narzędziem propagandy były jeszcze tradycyjnie prasa i radio, choć w latach sześćdziesiątych znaczenia nabierało nowe medium - telewizja. Większość gazet wydawał od 1951 roku koncern Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa" bezpośrednio podporządkowany KC PZPR. Na progu lat pięćdziesią- MAŁA STABILIZACJA 257 tych ustalono też niezmienną potem zasadę, że każdy z komitetów wojewódzkich partii ma dziennik regionalny. Obok niego wydawano zazwyczaj też gazetę mniej polityczną, choć również podporządkowaną odpowiednim komórkom PZPR. Monopol kolportażu wszelkich pism miał „Ruch", ściśle związany z RSW „Prasa". Stanowiska redaktorów naczelnych (poza nieliczną prasą katolicką) były objęte nomenklaturą KC PZPR, ponadto w redakcjach działały zespoły partyjne. Nad linią polityczną gazet i pism periodycznych czuwało Biuro Prasy KC lub inne instancje partii (na przykład prasa kulturalna podlegała Wydziałowi Kultury KC). Te instancje udzielały też pouczeń, ostrzeżeń, mogły odwołać redaktora naczelnego lub nawet część zespołu dziennikarskiego, niekiedy decydowały o zamknięciu pisma. Każdy numer periodyku, jak też wszelkie wydawnictwa przed skierowaniem do drukarni musiały uzyskać akceptację Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji 1 Widowisk. Cenzura kontrolowała również wszystkie wystawy, spektakle, piosenki przed ich publicznym wykonaniem. Decydowała o dopuszczaniu do Polski wydawnictw zagranicznych. Cenzura kierowała się tajnymi instrukcjami opracowywanymi na zlecenie odpowiednich komórek KC PZPR, a od jej decyzji nie było odwołania. System był na tyle szczelny, że gazety przemawiały właściwie jednym głosem, różnice dotyczyły zakresu informacji niepolitycznej i regionalnej. Wiele jednak zależało od pozycji redaktora naczelnego, który manewrując i klucząc między różnymi zakazami, mógł wraz z zespołem nadać pismu pewien odcień ideowy, specyfikę, bronić tego, co określano słowem przyzwoitość. Urzędowym organem KC PZPR sprzedawanym w całej Polsce (obok terenowych pism partyjnych) była „Trybuna Ludu". Duży zasięg miało „Życie Warszawy", pełniące funkcję dziennika bezpartyjnego. Popularną popołudniówką był „Express Wieczorny". Wśród tygodników wyróżniała się utworzona w 1958 roku „Polityka", redagowana przez Mieczysława F. Rakowskiego, który potrafił skupić w zespole znakomitych dziennikarzy. Duże perturbacje przechodziły natomiast tygodniki kulturalne, co związane było z dążeniem przywódców PZPR do narzucenia „właściwej" linii polityki kulturalnej. Ogromne znaczenie dla upowszechnienia wzorców wychowawczych, a także oświaty i kultury, miały tygodniki adresowane do różnych grup społecznych, zawodowych, do młodzieży, kobiet. Kontroli partii podlegało również radio, którego liczba abonentów w 1966 roku przekroczyła 6 milionów. Tę sieć uzupełniały radiowęzły lokalne i zakładowe. Polskie Radio nadawało dwa programy, pod koniec dekady trzy, ponadto istniały rozgłośnie lokalne nadające krótkie programy popołudniowe. Programy radia spełniały ogromną funkcję kulturotwórczą i edukacyjną, choć były też najważniejszym środkiem propagandy. W połowie dekady nadal jeszcze ponad 50 procent gospodarstw wiejskich i 24 procent miejskich nie miało radia. W tym czasie były już 2 miliony właścicieli telewizorów. Znaczenie telewizji jako narzędzia propagandy, ale też upowszechniania kultury, rosło szybko i pod koniec łat sześćdziesiątych od- 258 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 grywała ona już ważną rolę. Działalnością tych środków przekazu kierował Komitet do spraw Radia i Telewizji z Włodzimierzem Sokorskim na czele. Władze sprawowały też pieczę nad wydawnictwami, zarówno gdy chodziło o obsadę ich kierownictw, jak określenie planów wydawniczych, które podlegały zatwierdzaniu przez Ministerstwo Kultury. To samo dotyczyło produkcji filmowej, repertuaru kin, teatrów i innych. Specyfiką ustroju PRL było istnienie stronnictw „sojuszniczych" wobec PZPR. W okresie stalinowskim skazane na stopniową likwidację, od 1956 roku były uważane za jedną ze stałych cech systemu politycznego. PZPR sprawowała nad nimi kontrolę i wpływała na kształt ich władz, określała wysokość budżetu, limit członków, liczbę i nakłady wydawanych pism. Kierownictwo partii zatwierdzało też (po konsultacjach ze stronnictwami) personalny skład ich reprezentacji sejmowej, a na niższych szczeblach obsadę miejsc w radach narodowych i liczbę należnych „sojusznikom" stanowisk w administracji. Nadrzędność PZPR była oczywista dla wszystkich i próby przeciwstawiania się partii należały do rzadkości. Stronnictwa pełniły faktycznie rolę pasów transmisyjnych do środowisk, w których działały. Przedmiotem gry mogła być jedynie wielkość marginesu swobody w spełnianiu tej misji. W 1956 roku stronnictwa uzyskały pewną autonomię, czego wyrazem były zmiany personalne w ich władzach oraz powstanie na szczeblu centralnym i wojewódzkim komisji współdziałania, w których miano ustalać formy współpracy. Wkrótce PZPR przeszła do dyktowania stronnictwom własnych decyzji, co szło 81. W sklepie z telewizorami - transmisja przemówienia W. Granulki (1968) MAŁA STABILIZACJA 259 w parze z eliminowaniem z ich władz oraz reprezentacji w Sejmie i radach narodowych działaczy nazbyt samodzielnych i promowaniem posłusznych. Zjednoczone Stronnictwo Ludowe w latach 1960-1970 zwiększyło liczebność z 260 000 do 413 000 członków, wśród których było ponad 70 procent chłopów i około 20 procent pracowników umysłowych, głównie chłopskiego pochodzenia. Miało sześć pism, w tym dziennik o nakładzie ponad 100 000 egzemplarzy, oraz wydawnictwo, w którym ukazywało się około 100 książek rocznie. W Sejmie zasiadało 117, w radach narodowych 35 000-40 000 przedstawicieli ZSL (około 25 procent). Jego legitymacje posiadało 5 przewodniczących wojewódzkich rad narodowych (na 17). Stronnictwo obsadzało stanowiska marszałka Sejmu, 5 miejsc w Radzie Państwa, tekę jednego z wicepremierów i 2 ministrów. Personalna obsada tych stanowisk następowała w wyniku uzgodnienia z władzami PZPR. W połowie lat sześćdziesiątych około 70 procent członków ZSL nie było wcześniej działaczami ani SL, ani PSL. W kierownictwie dominowali jednak przywódcy o biografiach politycznych sięgających lat czterdziestych. W tej grupie toczyła się rywalizacja o wpływy. Prezes Stefan Ignar zmierzał do uzyskania możliwie partnerskich stosunków z PZPR, musiał więc w 1962 roku odejść ze stanowiska. Pod naciskiem kierownictwa PZPR nowym prezesem Naczelnego Komitetu ZSL został Czesław Wycech, od 1957 roku marszałek Sejmu, wspierany przez Kazimierza Banacha, Bolesława Podedwornego i Józefa Ozgę-Michalskiego. Wkrótce także w tej grupie doszło do waśni, głównie z powodu tworzenia przez Banacha silnego lobby 82. Przywódcy ZSL - Bolesław Podedwomy, Czesław Wycech, Stefan Ignar 260 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 złożonego z byłych członków Batalionów Chłopskich. Podkreślanie rozległości wpływów BCh w czasie wojny oraz ich czynu zbrojnego mogło irytować PZPR, podważało bowiem mit o rozległości partyzantki komunistycznej. Kombatancka nuta, na jakiej grał Banach, współgrała jednak z ideologią „partyzantów". Rehabilitacji Batalionów Chłopskich towarzyszyło przemilczanie dziejów SL-ROCH z lat okupacji, a tym bardziej powojennego PSL. Mikołajczyk i jego zwolennicy byli uważani za „reakcję" i wykluczani z oficjalnej historii ruchu ludowego. Część dawnych działaczy PSL akceptowała te zabiegi i włączała się do prac w ZSL, część odmawiała uczestnictwa w koncesjonowanej organizacji. Mniejsze znaczenie miało Stronnictwo Demokratyczne, którego liczebność wzrosła z 34 000 w 1956 roku do 88 000 w 1970 roku. SD miało działać głównie wśród rzemieślników i właścicieli istniejących jeszcze małych sklepów (blisko 40 procent członków). Znaczne możliwości rozwijania działalności w środowisku inteligencji były blokowane przez PZPR, która między innymi nakazała w 1965 roku likwidację kół młodych. Stronnictwo posiadało dziennik „Kurier Polski", „Tygodnik Demokratyczny" i wydawnictwo. W Sejmie miało 39 posłów (8,5 procent), 2 członków Rady Państwa, 2 ministrów. W radach narodowych reprezentacja była skromna - 2 procent. W kierownictwie SD do początku lat sześćdziesiątych dominował Leon Chajn, następnie Jan Karol Wende (wicemarszałek Sejmu), prezesem był profesor Stanisław Kulczyński, wpływowymi działaczami Włodzimierz Lecho-wicz i Eugenia Krassowska. Mimo zupełnego uzależnienia od PZPR stronnictwa były elementem odmienności polskiego systemu, odróżniającym go od modelu radzieckiego. Na ich marginesach funkcjonowały osoby o pewnej niezależności postaw. Istnienie stronnictw pociągało też za sobą poszerzenie pozytywnych tradycji, na które powoływano się w PRL, jak przedwojenny radykalny ruch ludowy czy Kluby Demokratyczne. Elementem polskiej specyfiki były stowarzyszenia katolików świeckich. Działały na zasadzie koncesji i z założenia miały mieć marginesowe znaczenie, co osiągano, narzucając im limit członków i zaledwie po kilka mandatów w Sejmie. Miały za to większy niż stronnictwa stopień niezależności wewnętrznej. Nadzór nad ich działalnością sprawował będący przedłużeniem kierownictwa PZPR Urząd do spraw Wyznań. Ich prasa i wydawnictwa również ukazywały się na zasadzie koncesji. Oznaczało to, że pisma były cenzurowane, ale dobór tematów i artykułów odbywał się na odpowiedzialność redakcji, nie podlegały instrukcjom płynącym z KC. Przywódca Stowarzyszenia PAX Bolesław Piasecki w październiku 1956 roku sprzyjał „natolińczykom", co spowodowało kryzys i rozłam w organizacji. Mimo to PAX utrzymał niemal wszystkie uzyskane w okresie stalinizmu placówki, w tym dziennik „Słowo Powszechne" (90 000 nakładu), 4 tygodniki, miesięcznik, wydawnictwo książkowe oraz zespół przedsiębiorstw (Inco, Veritas). Celem Piaseckiego było stworzenie ruchu, który stanie się partnerem PZPR w rządzeniu Polską. Wyraża- MAŁA STABILIZACJA 261 no to za pomocą doktryny „wieloświatopoglądowości": PAX jest polityczną organizacją katolików, PZPR organizacją ateistycznych markistów; dopiero sojusz tych dwóch sił umożliwi zrealizowanie socjalizmu. Dążąc do uzyskania poparcia z Moskwy, PAX eksponował potrzebę ścisłego sojuszu z ZSRR i ostro atakował, jako zmierzających do osłabienia systemu rewizjonistów, partyjnych liberałów, zwolenników zachodniej demokracji. Równocześnie krytykował kardynała Wyszyńskiego za walkę z systemem. Głosił też potrzebę powrotu do kolektywizacji wsi, próbując przelicytować w dogmatyzmie ekipę Gomułki. Zbyt śmiałe plany i atakowanie rządzącej ekipy „z lewa" skłoniły władze do narzucenia PAX-owi w 1961 roku maksymalnego limitu 3000 członków (realnie było w 1965 roku 1600 członków i 2300 kandydatów) oraz ograniczenia wielkości budżetu i nakładu pism. Piasecki zachował jednak pełnię władzy w obrębie Stowarzyszenia, ustalał skład jego kierownictwa, obsadę wszystkich placówek, Unię polityczną. Nie rezygnując ze swego strategicznego celu, orientował się na „partyzantów" w PZPR. Niewielką i bezbarwną organizacją było Chrześcijańskie Stowarzyszenie Społeczne, które powstało w 1957 roku w wyniku secesji z PAX-u grona jego działaczy. Przywódcą organizacji liczącej w 1967 roku zaledwie 300 członków był poseł Jan Frankowski. ChSS wydawało ilustrowany tygodnik katolicki „Za i przeciw" oraz dwa miesięczniki. Ruch Znak tworzyło kilka środowisk katolickich dbających o zachowanie dystansu wobec partii oraz podkreślających lojalność wobec episkopatu. Znak powstał na fali zrodzonych w Październiku nadziei na demokratyzację. Bezpośrednio w życie polityczne angażowało się jedynie Koło Posłów Znak, zredukowane do 5 osób (Stanisław Stomma, Jerzy Zawieyski, Stefan Kisielewski, Konstanty Łu-bieński, Tadeusz Mazowiecki). Przywódcy Znaku wielokrotnie podejmowali mediacje między prymasem a władzami państwa, dążąc do osłabienia istniejących konfliktów. Upominali się także o równouprawnienie wierzących obywateli oraz postulowali stopniową demokratyzację państwa. Pozostałe instytucje ruchu skupiały uwagę na pogłębianiu kultury religijnej, pracy wychowawczej i wydawniczej. Ośrodkiem łączącym ruch i oddziałującym na społeczeństwo był „Tygodnik Powszechny" (50 000 nakładu) redagowany przez Jerzego Turowicza, miesięczniki „Znak" (redaktor Hanna Malewska) oraz „Więź" (redaktor Tadeusz Mazowiecki). Pięć dopuszczonych do legalnego działania i zachowujących pełną wolność wewnętrzną Klubów Inteligencji Katolickiej liczyło w 1964 roku 1100 członków rzeczywistych i 34 000 uczestników (bez praw wyborczych). Ruch Znak był antytezą PAX-u: zachowywał dystans wobec oficjalnej polityki, liczył na demokratyzację ustroju, przeciwstawiał się nacjonalizmowi i łączeniu go z katolicyzmem, dążył do współpracy z biskupami. Za taką postawę płacono odpowiednią cenę. Członkowie KIK-ów mieli często ograniczone możliwości awansu zawodowego, byli przez władze traktowani podejrzliwie jako „klerykałowie", opozycjoniści. 262 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Mimo ograniczenia do minimum terroru, tak ważnego przed 1956 rokiem narzędzia wymuszania posłuszeństwa, system działał sprawnie. Na licznych zebraniach i akademiach słuchano długich referatów i klaskano, w pochodach pierwszomajowych brały udział setki tysięcy ludzi. W wyborach uczestniczyło ponad 90 procent obywateli, znaczna większość głosowała bez skreśleń. W najróżniejszych organizacjach wybierano kandydatów, którzy mieli poparcie władz. Wszystko to było przejawem daleko idącego przystosowania, uznania braku alternatywy, niechęci do narażania się. Dla nikogo nie było tajemnicą, że komitety partyjne decydują o wszystkim i mają szerokie możliwości karania i szykanowania opornych, jak również wynagradzania usłużnych. Przystosowanie do reguł i rytuałów gwarantowało spokój. Konformizm był drogą do zaspokajania ambicji i życiowej wygody. Niezależność sądów i postaw prowadziła do eliminacji z życia społecznego, a nieraz degradacji zawodowej. Gospodarka Pierwszy okres rządów Gomułki przyniósł poprawę warunków życia materialnego. W latach 1956 i 1957 płace realne rosły około 10 procent rocznie, najszybciej w całym okresie 1948-1970. Groźba inflacji została ograniczona dzięki importowi żywności oraz wyraźnemu wzrostowi produkcji dóbr konsumpcyjnych. Jednym z założeń popaździernikowej polityki gospodarczej było ograniczenie nakładów na przemysł ciężki i położenie nacisku na rozwój produkcji rynkowej oraz stworzenie warunków dla aktywności drobnej inicjatywy prywatnej w mieście i chłopów indywidualnych na wsi. Zniesiono dostawy obowiązkowe mleka i ograniczono na wiele innych produktów, podwyższono też ceny skupu. W 1959 roku produkcja rolna osiągnęła najwyższy od wojny poziom, i to prawie wyłącznie dzięki aktywności chłopów indywidualnych. W połowie lat pięćdziesiątych niemal podwoiła się liczba zakładów rzemieślniczych, o 80 procent wzrosła liczba placówek drobnego handlu (jego udział w sprzedaży detalicznej zwiększył się z 2,3 do 4,7 procent). Rozwijały się prywatne zakłady gastronomiczne. Obawa przed odtwarzaniem się „klasy kapitalistów" połączona z uznaniem spekulacji za jedno z większych zagrożeń spowodowała już w latach 1957-1958 narzucenie barier rozwoju inicjatywy prywatnej i stopniowe jej ograniczanie. W 1958 roku do ataku ruszyło „lobby" przemysłu ciężkiego, które lansowało tezę o jego kluczowym znaczeniu dla wzrostu gospodarczego. Posługiwano się argumentem o uniwersalnych prawidłowościach ekonomii socjalizmu, konieczności przyspieszenia budowy ustroju socjalistycznego, wzrostu liczebności wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, zmniejszania dystansu dzielącego Polskę od krajów wysoko rozwiniętych. Rozwój przemysłu miał zapewnić tworzenie wielu nowych miejsc pracy, a tym samym przeciwdziałać groźbie bezrobocia związanej z dorasta- MAŁA STABILIZACJA 263 niem 2,5 miliona młodzieży z roczników wyżu demograficznego. Poparcie przez Gomułkę tych koncepcji przesądziło wynik sporu. Począwszy od 1959 roku wydatnie zmniejszono nakłady na rozwój produkcji rynkowej, kierując je na hutnictwo, górnictwo, przemysł maszynowy i chemiczny. Równocześnie partyjni dogmatycy atakowali politykę rolną, faworyzującą chłopów kosztem sektora państwowego. Gomułka dzielił obawę przed zadłużaniem Polski u państw zachodnich, jako że mogło to pociągać za sobą uzależnienie od „świata kapitalistycznego". Zdecydowano więc ograniczyć import pasz, choć musiało to prowadzić do zahamowania wzrostu stad hodowlanych. Dążono do samowystarczalności żywnościowej kraju oraz autarkii w przemyśle. Powrócono do zasady korzystania głównie z technologii radzieckich i innych krajów bloku. Wraz z utrzymaniem niezrefor-mowanego, niezwykle scentralizowanego systemu planowania, zarządzania i rozliczeń prowadziło to do bezradności wobec typowych schorzeń gospodarki socjalistycznej - wysokiego zużycia surowców i materiałów, dużej energochłonności, osiągania wzrostu produkcji głównie przez przyrost pracowników, znacznego marnotrawstwa. Zahamowanie w 1960 roku szybkiego wzrostu płac realnych i spożycia niosło w konsekwencji stagnację warunków codziennej egzystencji i narastanie - zwłaszcza z upływem lat - niezadowolenia społecznego. Skierowanie środków inwestycyjnych na przemysł ciężki kosztem rolnictwa i przemysłu spożywczego przyczyniło się do narastania dysproporcji rozwoju i powstawania problemów z zaopatrzeniem rynku. Realizując koncepcję uprzemysłowienia kraju, zbudowano w latach sześćdziesiątych między innymi rurociąg naftowy „Przyjaźń" i przetwarzającą ropę „Petrochemię" w Płocku, kombinat siarkowy w Tarnobrzegu, kopalnie miedzi w Lubiniu i Polkowicach, hutę miedzi w Głogowie, Zakłady Azotowe w Puławach, kopalnie odkrywkowe węgla brunatnego w zagłębiach turoszowskim i konińskim, ukończono rozpoczęte w okresie planu sześcioletniego huty, wybudowano 4 kopalnie węgla kamiennego, zmodernizowano zakłady mechaniczne w Ursusie i inne. Z pewnością wiele z tych inwestycji służyło modernizacji kraju, stwarzało warunki dla postępu w rolnictwie czy - jak zakłady miedziowe - dawało podstawę do szerszego wejścia na rynki zagraniczne. Niestety, niewłaściwy model zarządzania, zacofane technologie i niski poziom wykształcenia robotników powodowały, że na przykład koszt wybudowania kopalni węgla w Polsce był o 50 procent wyższy niż w krajach uprzemysłowionych. Znaczna część przemysłu, także nowo wybudowanych zakładów była deficytowa i musiała być dotowana kosztem innych gałęzi gospodarki. Modernizacja przy użyciu kredytów zagranicznych była niemożliwa, gdyż władze obawiały się zadłużania kraju, a ponadto dążyły do rozwijania procesów integracyjnych w ramach bloku radzieckiego. Wykorzystanie rodzimej myśli technicznej, na przykład wynalazków racjonalizatorskich, napotykało ogromne bariery biurokratyczne. 264 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Mimo niewielkich inwestycji w przemysł konsumpcyjny lata sześćdziesiąte przyniosły znaczny postęp w wyposażeniu gospodarstw domowych w kuchnie gazowe, pralki, lodówki, radia, następnie telewizory (45 procent rodzin w 1970). Wydatnie wzrosła wielkość sieci wodociągowej, kanalizacyjnej i gazowej, która objęła większość miast. Prawie podwoiła się liczba odbiorców elektryczności i gazu. Wszystko to niosło istotne zmiany w poziomie życia, higieny, prowadziło do zmian obyczajów oraz powstawania nowych potrzeb materialnych. Rozwój budownictwa mieszkaniowego, mimo oddania w miastach do użytku 3,5 miliona izb mieszkalnych (1960-1970), nie nadążał za potrzebami. Rosła kolejka ludzi młodych oczekujących na mieszkanie, która w 1970 roku liczyła milion osób. Władze próbowały zwiększyć liczbę oddawanych mieszkań przez obniżanie ich metrażu (norma 7 m2 na osobę) i standardu (między innymi „ślepe" kuchnie, bez okien). Polityka wobec rolnictwa wynikała z niekonsekwencji dotyczącej jego przyszłości. Likwidacja większości spółdzielni produkcyjnych w 1956 roku nie oznaczała uznania rolnictwa indywidualnego za trwałą cechę gospodarki rolnej. Stały temu na przeszkodzie względy doktrynalne. Uspołecznienie rolnictwa uznawano w ZSRR i innych krajach komunistycznych za nieodzowny element gospodarki socjalistycznej, a pogląd ten podzielała duża część aparatu władzy w PRL. Naciskowi 83. Uliczny handel pomidorami w Warszawie (1963) MAŁA STABILIZACJA 265 na wznowienie kolektywizacji ekipa Gomułki jednak nie uległa. Sektor uspołeczniony skurczył się w latach 1955-1970 z blisko 22,7 procent do 16,6 procent areału, reszta ziemi znajdowała się w posiadaniu indywidualnych chłopów. Z powodów doktrynalnych nie decydowano się jednak na odrzucenie perspektywy uspołecznienia w dalszej przyszłości oraz sprzeciwiano się rozwojowi dużych gospodarstw indywidualnych (ponad 20 ha), by nie tworzyć „burżuazji wiejskiej". Na wsi dominowały więc nadal gospodarstwa małe - około jednej trzeciej liczyło do 2 ha, jedna trzecia 2-5 ha, około 25 procent miało powierzchnię 5-10 ha, jedynie niespełna 10 procent było gospodarstw większych, zdolnych do poważniejszych inwestycji. Państwo wpływało na rolnictwo indywidualne przez kształtowanie cen, politykę podatkową i kredytową oraz tak zwaną kontraktację, która pozwalała regulować rozmiary produkcji niektórych artykułów rolnych. Chłopów próbowano zachęcać do stosowania nawozów sztucznych, chemicznych środków ochrony roślin, mechanizacji prac rolnych, czemu służyła część wspomnianych inwestycji przemysłowych, a także elektryfikacja wsi (w 1955 roku prądem dysponowało 33 procent gospodarstw, w 1970 roku 90 procent). Rozbudowano ogromną sieć kółek rolniczych, które wyposażono w państwowe maszyny. Rolnicy indywidualni mogli za niewielką opłatą korzystać z tego sprzętu, co zwiększało mechanizację prac rolnych i służyło intensywniejszej produkcji, ale równocześnie - w zamierzeniu władz - kółka miały być wstępem do przyszłego uspółdzielczenia wsi. Państwowe punkty skupu były głównym odbiorcą produktów rolnych (ponad 75 procent), wolny rynek odgrywał marginalną rolę. Podstawową formą gospodarki nieprywatnej na wsi były państwowe gospodarstwa rolne, które użytkowały 16 procent gruntów, dając 14 procent produkcji rolnictwa. Podtrzymywano je jednak mimo wysokiej kapitałochłonności. Wzrost produkcji rolnej wynosił 2-3 procent rocznie i nie zaspokajał potrzeb rynku. Niedostatek pasz hamował możliwość rozwoju hodowli. Ceną utrzymania drobnej gospodarki indywidualnej była mniejsza, niż na przykład w NRD, na Węgrzech i w Czechosłowacji, produkcja mięsa. Na tworzenie indywidualnych gospodarstw wysokotowarowych reżim nie chciał przystać z powodów doktrynalnych. Toteż ciągłym problemem były braki w zaopatrzeniu rynku w mięso, a w pewnych okresach także w inne produkty (na przykład masło). Władze starały się ograniczyć popyt przez utrzymywanie wysokich cen na mięso i wędliny, co jednak było przyczyną rosnącego niezadowolenia ludności. Ostatecznie kolejna podwyżka cen, ogłoszona w grudniu 1970 roku, stała się przyczyną robotniczej rewolty i upadku ekipy Gomułki. Mimo wysiłku, jakim była druga faza uprzemysłowienia, udział Polski w wymianie międzynarodowej nie zwiększył się i wynosił około 1 procenta. Struktura polskiego handlu zagranicznego wykazywała natomiast zwiększenie obrotu z krajami socjalistycznymi, w tym zwłaszcza z ZSRR (w latach 1960-1970 eksport 266 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wzrósł z 30 do 35,3 procent, import z 31 do 37,7 procent). Obroty z rozwiniętymi krajami zachodnimi wynosiły około 30 procent. Wśród artykułów eksportowych dominował węgiel, produkty rolne, zwłaszcza mięso i ryby, ale pewne znaczenie uzyskały także niektóre artykuły przemysłowe (obrabiarki, maszyny do przemysłu spożywczego, statki rybołówstwa, wagony towarowe). Wśród towarów importowanych dominowały dobra inwestycyjne, surowce, materiały i paliwa, zwłaszcza ropa naftowa sprowadzana z ZSRR. Restrykcyjna polityka importowa prowadziła do ogromnego niedostatku wielu artykułów spożywczych, powszechnie obecnych w krajach rozwiniętych, jak kawa, kakao, owoce cytrusowe. Bilans polityki gospodarczej był wysoce niezadowalający. Nakłady inwestycyjne w latach 1966-1970 wzrosły o 50 procent, dochód narodowy tylko o 34 procent. Zadłużenie kraju na Zachodzie wynosiło w 1970 roku 1,3 miliarda dolarów, ale miało tendencję rosnącą. Dług powstawał bowiem na skutek koniecznego zakupu licencji przemysłowych oraz negatywnego bilansu w handlu zagranicznym z krajami strefy dolarowej (w 1970 roku jedna czwarta dochodów z eksportu szła na spłaty zadłużenia). Rozwój przemysłu miał nadal charakter ekstensywny, odbywał się głównie przez wzrost zatrudnienia i nakładów finansowych. Podstawą rozwoju gospodarki było ciągle górnictwo, pochłaniające ogromne środki, których brakowało na inwestycje w bardziej nowoczesnych branżach. Przyjmowany przez ekipę Gomułki model rozwoju zakładał utrzymanie konsumpcji na niskim poziomie, a więc niewielkie nakłady na przemysł lekki, spożywczy oraz usługi. Było to sprzeczne z tendencjami rozwoju nowoczesnych gospodarek. Porównanie wyników gospodarczych Polski z innymi krajami znajdującymi się w latach trzydziestych i czterdziestych na podobnym poziomie rozwoju wskazuje, że w połowie lat sześćdziesiątych Polska zaczęła przegrywać wyścig modernizacyjny. Dotyczyło to zarówno struktury zatrudnienia, wielkości i charakteru produkcji, zdolności eksportowych, jak wskaźników poziomu życia. Wzrost płac realnych wynosił poniżej 2 procent rocznie, a więc równał się stagnacji. Przeciętny obywatel około 50 procent dochodów przeznaczał na żywność, około 18 procent na ubranie. Minimalne koszty utrzymania dla czteroosobowej rodziny pod koniec dekady szacowano na 4200 zł, podczas gdy średnia płaca w przemyśle wynosiła około 2600. Ponieważ płace robotnicze i pracowników umysłowych nie różniły się znacznie, oznaczało to konieczność przyjęcia przez całą społeczność miejską modelu rodziny, w której pracuje oboje małżonków. W ten sposób światowy trend cywilizacyjny zbiegał się z koniecznością ekonomiczną. Społeczeństwo Społeczeństwo polskie cechował wysoki przyrost naturalny. W 1956 roku kraj liczył 28 milionów, w 1970 roku 32,6 miliona mieszkańców. Polska była krajem ludzi MAŁA STABILIZACJA 267 młodych - pod koniec dekady prawie 12,5 miliona obywateli nie ukończyło 19 roku życia, 4,6 miliona miało 20-29 lat. Osób starszych (ponad 60 lat) było 4 miliony. Wejście na rynek pracy roczników wyżu demograficznego było ogromnym problemem ze względu na konieczność tworzenia nowych miejsc pracy i niedostatek mieszkań. Młodzież wnosiła także odmienne wzory zachowań i miała większe aspiracje materialne niż starsze pokolenia. Powoli zmieniały się także proporcje między ludnością wiejską i miejską. Przewaga liczebna tej ostatniej zakończyła się w połowie dekady. Zwiększanie się ludności miast wynikało z wysokiego przyrostu naturalnego, migracji ze wsi (1951-1971 ponad 2 miliony) oraz tworzenia miast nowych i poszerzania granic istniejących. Ponadto znaczna część mieszkańców wsi dojeżdżała do pracy w miastach. Pod koniec lat sześćdziesiątych społeczeństwo dzieliło się na trzy wielkie grupy zawodowe: pracowników fizycznych - 41 procent czynnych zawodowo, pracowników umysłowych - 23 procent i rolników indywidualnych - 33 procent. Poza tymi ostatnimi niemal wszyscy czynni zawodowo (10,5 miliona) pracowali w gospodarce uspołecznionej, państwowej. Wśród pracowników fizycznych 52 procent zatrudniał przemysł, blisko 12 procent budownictwo, prawie 10 procent transport i łączność. W dziesięcioleciu 1960-1970 liczebność klasy robotniczej wzrosła z 2,3 miliona do 3,1 miliona. Była to w ogromnym stopniu nowa warstwa, w blisko 40 procentach składająca się z dzieci rodzin chłopskich. Stopniowo poprawiało się wykształcenie robotników -odsetek z nieukończoną szkołą podstawową w latach 1958-1968 zmniejszył się z 43 procent do 24 procent, dwukrotnie (do 18 procent) wzrosła liczba robotników po szkole zawodowej. Nadal jednak ukończoną średnią szkołę techniczną mieli nieliczni. Wśród robotników wyróżniano grupę pracowników wielkich zakładów przemysłowych. Miała ona wyższą świadomość własnych interesów, cechowało ją relatywnie lepsze wykształcenie i wyższe potrzeby kulturalne. Grupę pracowników umysłowych wyróżniano w statystyce ze względu na charakter wykonywanej pracy. W dziesięcioleciu 1958-1968 jej liczebność wzrosła z 2 do 3 milionów. Była to jednak warstwa bardzo zróżnicowana, zaliczano do niej nauczycieli (ponad 200 000 w 1970), specjalistów w zawodach technicznych (660 000), kadrę kierowniczą (146 000), pracowników służby zdrowia i opieki społecznej (400 000), urzędników, a także milicjantów, pracowników aparatu partyjnego i innych. Ponad jedna trzecia pracowników umysłowych wywodziła się z rodzin robotniczych, blisko 30 procent z chłopskich, zatem jedynie około 30 procent z warstw nieplebejskich. Władze dążyły do poprawy stanu wykształcenia. Budowano wiele nowych szkół (słynny program „tysiąc szkół na tysiąclecie"), tworzono studia wieczorowe i kursy dla pracujących. Po Październiku zniesiono dwustopniowość studiów, zrezygnowano z kryteriów klasowych i politycznych weryfikacji przy naborze na uczelnie. Wzrosła autonomia szkół wyższych, co sprzyjało swobodzie wykładowców i pod- 261 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 noszeniu poziomu nauczania. Polska znajdowała się w czołówce państw europejskich pod względem liczby studentów przypadających na 10 000 ludności, choć tę „konkurencję" stopniowo przegrywała (w 1960: 68 studentów, w 1970: 126, podczas gdy we Francji 47 i 158, w Szwecji 50 i 176, we Włoszech zaś 54 i 128), nadal jednak wyprzedzała takie państwa jak Grecja i Hiszpania. Osób z wyższym wykształceniem w 1960 roku było 415 000, w 1968 roku 570 000, ze średnim odpowiednio: 2 060 000 i 2 942 000. Tak więc wśród obywateli, którzy ukończyli 15 rok życia, studia miało 2,7 procent, szkołę średnią 13,4 procent (1970). Te odsetki określają między innymi chłonność kulturalną społeczeństwa, choć program studiów na wielu kierunkach zapewniał jedynie nabycie wąskiej specjalizacji. Wskaźnikiem określającym w przybliżeniu wielkość grupy zainteresowanej problemami społecznymi i kulturalnymi kraju może być czytelnictwo ambitniejszej prasy tygodniowej, której łączny nakład wynosił około 300 000-400 000 egzemplarzy. Mieszkańców wsi było około 15 milionów ludzi, co oznaczało, że niemal cały przyrost naturalny odpływał do miast. Liczba utrzymujących się z pracy w rolnictwie zmalała w dziesięcioleciu 1960-1970 z 11,3 miliona do 9,7 miliona. W państwowych gospodarstwach rolnych pracowało około 380 000 osób, w spółdzielniach produkcyjnych 37 000, tak więc niemal całą ludność rolniczą stanowili chłopi indywidualni. Ludność rolnicza przeważała, w Polsce wschodniej, natomiast w województwach zachodnich stanowiła około 30 procent mieszkańców. W 1970 roku jedynie 5 milionów obywateli utrzymywało się wyłącznie z pracy na swoim gospodar- RIiiiiii iiiiiiii t i i.: 1111 LJ: 84. Szkoła „tysiąclatka" MAŁA STABILIZACJA 269 stwie, pozostali czerpali równocześnie dochody z pracy poza rolnictwem, najczęściej w przemyśle i handlu. Ludność wiejska była najgorzej wykształcona - w 1960 roku 74 procent nie miało ukończonej szkoły podstawowej, dziesięć lat później 52 procent, znikł jednak problem analfabetyzmu. Rolników z wykształceniem ponadpod-stawowym było 5 procent (1970). Ludność wiejska odczuwała poprawę swojej sytuacji materialnej bodaj w większym stopniu niż mieszkańcy miast, wyraźnie na przykład zwiększyła się na wsi liczba domów murowanych - w latach 1960-1970 z 50 procent do 70 procent; znacznie poprawiło się spożycie i jego struktura. Wraz z dostępem do elektryczności rolnicy kupowali wyposażenie gospodarstw domowych oraz niektóre maszyny. Lata sześćdziesiąte przyniosły natomiast wygasanie zjawiska awansowania dzieci robotniczych i chłopskich do zawodów inteligenckich. Wśród 190 000 uczących się na studiach dziennych w roku akademickim 1967/1968 dzieci pracowników umysłowych stanowiły 52 procent, robotnicze 27 procent, chłopskie 16 procent. Odsetek młodzieży z warstw plebejskich był wręcz niewielki na uniwersytetach, a statystykę poprawiały uczelnie techniczne i rolnicze. Lata sześćdziesiąte zapoczątkowały proces integracji „awansowanych" w poprzednim dziesięcioleciu z „zasiedziałymi". Dokonywała się ona we wszystkich grupach zawodowych, chociaż łatwiej przebiegała tam, gdzie dystanse kulturowe nie były tak znaczne, a więc szybciej wśród robotników niż inteligencji, wśród inteligencji technicznej niż humanistycznej. Integracja raczej trudna w pokoleniu rodziców stawała się znacznie łatwiejsza w pokoleniu dzieci (na przykład urodzo- 85. Dziewczęta w strojach ZMS 270 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nych już w mieście wnuków chłopskich z potomkami „starej" inteligencji). Proces integracji zmieniał obie grupy - nowa inteligencja przejmowała wiele z obyczaju starej, dzieci starej inteligencji porzucały zaś wiele elementów stylu życia i systemu wartości rodziców. To wyrównywanie poziomów miało jednak miejsce w różnym stopniu, zależnie od środowiska, wielkości miasta, grupy zawodowej. Pojawiały się również nowe dystanse społeczne, na przykład między formalnie reprezentującymi tę samą grupę społeczną mieszkańcami wielkich i małych miast, absolwentami uczelni humanistycznych i choćby rolniczych. Polityka socjalna władz komunistycznych przyniosła ogromne spłaszczenie dochodów. Proporcja spożycia na osobę w rodzinach miejskich i wiejskich wynosiła 1:1,3, stosunek dochodów pracowników fizycznych i umysłowych 1:1,2, choć robotnicy wykwalifikowani zarabiali lepiej niż na przykład pracownicy oświaty i służby zdrowia. Na żywność robotnicy wydawali około 50 procent zarobków, pracownicy umysłowi dwie trzecie. Płace robotników, zależnie od branży, wynosiły 1500-2800 złotych, pielęgniarki i nauczyciela 1300, lekarza 2300-2800, milicjanta 2000, sędziego sądu wojewódzkiego i inżyniera do 3000, dyrektora departamentu w ministerstwie 4000. Znaczne spłaszczenie dochodów prowadziło do swoistej demokratyzacji społeczeństwa, w którym bardzo nielicznych stać było na większą konsumpcję. Materialną deklasację odczuwała zwłaszcza inteligencja, zrównana z robotnikami. Naturalną potrzebą człowieka jest żyć bez strachu, zapewnić byt rodzinie, realizować zwykłe aspiracje zawodowe. Dążenia Polaków tego czasu raczej nie wykraczały poza ten horyzont. Po 1956 roku system przestał budzić ostry sprzeciw, gdyż stał się mniej represyjny i mniej ingerował w prywatność. Do stopniowej akceptacji przyczyniał się upływ czasu i przekonanie o braku alternatywy dla istniejącego porządku. Ogromne straty poniesione w czasie wojny nakazywały przede wszystkim cenić pokój i stabilizację życia codziennego oraz koncentrować uwagę na odbudowie kraju, a także integracji ziem nad Odrą i Nysą z resztą państwa. Dla wielkich grup społecznych zasadnicze znaczenie miało uruchomienie awansu społecznego milionów ludzi z warstw dawniej najuboższych i upośledzonych kulturalnie. Patrząc z tego punktu widzenia, można było dostrzegać w panującym systemie przede wszystkim formę wielkiej modernizacji ekonomicznej i społecznej. Wszystkie te czynniki skłaniające do przystosowania istniały już w pierwszym dziesięcioleciu, ale w następstwie przełomu 1956 roku uległy jeszcze wzmocnieniu. Wyraźnie bowiem zmniejszyło się natężenie tych cech systemu, które godziły w poczucie narodowej tożsamości i dumy. Wśród zmian 1956 roku szczególne znaczenie miało więc usunięcie najbardziej jaskrawych przejawów niesuwerenności państwa. Wielu Polaków pod kątem poszerzenia suwerenności rozpatrywało także odejście od polityki kolektywizacji wsi a więc naśladowania sowieckich kołchozów) czy uwolnienie tysięcy więźniów po- MAŁA STABILIZACJA 271 litycznych - żołnierzy AK (czyli uczestników walk o niepodległość i zarazem męczenników systemu w pierwszym dziesięcioleciu). Zaniechanie masowego terroru, uznanie autonomii prywatności oraz zmniejszenie presji ideologicznej pozwalały obywatelom odetchnąć po kilkunastu latach traumatycznych przeżyć, cieszyć się dobrodziejstwami stabilizacji i zwykłym biegiem codzienności. Wyrazem przystosowania był masowy udział w systemowych „testach uległości", jakimi były coroczne pochody pierwszomajowe, zebrania i wiece odbywające się co pewien czas oraz wybory do Sejmu. W 1961 roku zbojkotowało je blisko milion obywateli (na 18,6 miliona uprawnionych), w 1965 roku już tylko 660 000. Kilkanaście procent wyborców decydowało się na skorzystanie z prawa skreślania kandydatów, co władze źle widziały, choć pozostawiały taką możliwość. Masowe uczestnictwo w wiecach przeciw „imperialistom", czy nawet biskupom, także wynikało z przyjęcia dyrektywy „nie wychylać się i nie narażać", spełniać lojalnie żądania władzy, a prywatną prawdę zachować dla siebie i najbliższych. Do podstawowych strategii przystosowania należało bowiem posiadanie dwóch prawd: prywatnej i wyrażanej publicznie (na przykład w miejscu pracy). W kręgu rodziny i przyjaciół można było narzekać na władzę, na ustrój, opowiadać na ten temat dowcipy i tak dalej. W sytuacji publicznej należało zachowywać lojalność czy nawet deklarować poparcie. Posiadanie dwóch prawd obejmowało także wiedzę nabytą osobistym doświadczeniem lub zasłyszaną, na przykład o 17 września 1939 roku lub stalinowskich represjach. Wiedzę o tych faktach przekazywano w milionach rozmów prywatnych, ale jako prawda publiczna stanowiły tabu. Po 86. Władysław Gomułka podczas pobytu w Krynicy 272 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 1956 roku władza zrezygnowała ze stosowania represji za opinie wygłaszane w rozmowach prywatnych, lecz wyciągała konsekwencje za takie same opinie głoszone publicznie (niekiedy za publiczne uznawano opinie w prywatnych listach lub prowadzonych dziennikach). Wyraźne oddzielanie prawdy prywatnej od publicznej prowadziło często do podobnego oddzielania zachowań, stąd ponad 90 procent społeczeństwa szło do wyborów, znakomicie zdając sobie sprawę z ich fasadowości (w wyborach brało udział także około 90 procent duchownych i trzy czwarte biskupów, nawet w okresie ostrych napięć w stosunkach z władzami). Stopniowo swoista schizofrenia stała się normą tak oczywistą, że nie zastanawiano się nad jej sensem i konsekwencjami. Postawę przystosowania oddawał zwłaszcza język, w jakim Polacy, nawet w sytuacjach prywatnych, opisywali swój kraj i panujący ustrój. Używanie słów radykalnie definiujących rzeczywistość nie było w PRL - przynajmniej między 1956 a 1980 rokiem - akceptowane. Określanie władzy jako totalitarnej lub PRL jako państwa pozbawionego niepodległości było odbierane jako skrajnie radykalne, nazbyt emocjonalne, wręcz obraźliwe. Przeciętny obywatel nawet w prywatnych rozmowach nie używał takich pojęć dla opisu kraju, w którym żył. Mało kto miał wątpliwości, że PZPR decyduje o wszelkich przejawach życia publicznego, ale starano się tej sytuacji nie definiować, zwłaszcza przy użyciu słów uważanych za obraźliwe, takich jak totalitaryzm, monopartia czy nawet dyktatura. Podobne zjawisko można było obserwować, gdy pojawiał się problem zależności od ZSRR. Przeciętni Polacy przez brak niepodległości rozumieli brak własnego państwa, co miało miejsce w XIX wieku oraz podczas drugiej wojny światowej. PRL zaś miała wyraźne atrybuty suwerennej państwowości. Niewątpliwie istniało poczucie zależności Polski od Związku Sowieckiego, na ogół jednak nie definiowano tego w języku politycznym, gromadzone frustracje rozładowywano zaś w swoistej pogardzie dla ZSRR, wyrażającej się w licznych dowcipach uwłaczających Rosjanom i przywódcom państwa radzieckiego. Badania socjologiczne dowodziły, że Polacy pozytywnie reagują na słowo „socjalizm". W potocznym rozumieniu socjalizm był nie tylko ustrojem politycznym, który z natury rzeczy mógł budzić sprzeciw, ale także zespołem cech nowego społeczeństwa, z jego brakiem dużych dystansów materialnych, postępem oświatowym, zrównaniem szans życiowych, opieką społeczną. Niekiedy socjalizm wiązano nawet z zachowaniem pokoju czy obecnością Polski nad Odrą i Nysą, co wynikało z internalizacji tez propagandowych. Pozytywne powoływanie się na wartość socjalizmu, na przykład w sytuacji konfliktu społecznego, miało w pewnym sensie legalizować wysuwane żądania, utrudnić postawienie zarzutu, że są one „reakcyjne" (a więc sprzeczne z prawami ustroju, z zasady do odrzucenia). Na naruszanie podziału na prawdy publiczne i prywatne decydowali się nieliczni, głównie przedstawiciele niepokornej inteligencji. Ich opozycyjność polegała między innymi na publicznym wyrażaniu opinii, które łamały tabu. MAŁA STABILIZACJA 273 Do poważniejszych naruszeń stabilizacji dochodziło na tle rewindykacji ekonomicznych lub zagrożenia wartości religijnych. O strajkach w latach 1957-1970 wiadomo niewiele, można jednak stwierdzić, że były one nieliczne, krótkotrwałe, nie miały ostrego przebiegu i nie naruszały stabilizacji w kraju. Podobnie jak lokalne, burzliwe wystąpienia w obronie wolności religijnych. System był zatem stabilny nie tylko dzięki sile aparatu władzy, który miał stosunkowo rozległe poparcie społeczne, ale w jeszcze większym stopniu dzięki powszechności zachowań przystosowawczych. Brak realnej alternatywy ustrojowej oraz nadal utrzymujący się w społeczeństwie strach przed możliwością wybuchu wojny (na przykład w okresie napięć między Zachodem i ZSRR w latach 1961-1962) nakazywały przede wszystkim cenić spokój i stabilizację. System, do którego wprowadzano stopniowo elementy polskich tradycji, przestawał być odczuwany jako obcy i narzucony. Był traktowany jako polska odmiana komunizmu, mocno osadzona w rodzimych tradycjach plebejskich. Partia a Kościół W zamian za częściową normalizację stosunków z Kościołem dokonaną w końcu 1956 roku kierownictwo PZPR spodziewało się osiągnąć neutralizację polityczną kleru i ograniczenie aktywności Kościoła do czystej posługi religijnej. Zmniejszenie presji na wiernych spowodowało jednak prawdziwą eksplozję uczuć religijnych, liczne pielgrzymki i uroczystości, zawieszanie krzyży w szkołach i szpitalach; rozwinęły się duszpasterstwa poszczególnych grup zawodowych. Religia katolicka stanowiła w szerokim odczuciu nie tylko wiarę, ale również tradycję narodową, system prawd i pojęć porządkujących obyczaje i określających zbiorową tożsamość. Laicyzację i ateizm miliony Polaków odczuwały jako zamach na narodową tożsamość. Tymczasem dla komunistów wiara religijna była synonimem zacofania, pozostałością feudalnej mentalności. Gomułka doceniał siłę i trwałość uczuć religijnych, lecz nie zamierzał rezygnować z pobudzania laicyzacji. Toteż aktywność Kościoła władze uznały za atak na państwowy program wychowawczy oraz zagrożenie dla własnego monopolu na organizowanie i kontrolowanie życia społecznego. W 1958 roku partia wydała walkę „klerykalizmowi". Kościołowi odmówiono zwrócenia zagarniętej w 1950 roku organizacji dobroczynnej Caritas, zablokowano dostarczanie z Zachodu na adresy kościelne paczek z żywnością i lekami, na Jasnej Górze przeprowadzono rewizję, konfiskując drukowane tam (poza cenzurą) wydawnictwa religijne. W lipcu KC PZPR przekazał egzekutywom partii obszerny list, w którym zarzucono Kościołowi nielojalność wobec państwa i prowadzenie klerykalnej ofensywy w społeczeństwie. Zainicjowany przez kardynała Wyszyń-skiego program odnowy milenijnej uznano za próbę „zaszczepienia całemu społe- 274 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 czeństwu fanatyzmu religijnego", wkroczenia na obszar życia świeckiego, wpływania na politykę państwa i narzucenia „średniowiecznej etyki" życia rodzinnego (na przykład przez zwalczanie świadomego macierzyństwa i ustawy o przerywaniu ciąży z 1956 roku). Pisano, że hierarchia kościelna staje się ośrodkiem reakcji, który skupia wszystkie siły wrogie socjalizmowi, w tym „niedobitków starych burżuazyj-nych partii" i „podziemnych organizacji". W 1958 roku władze przystąpiły do usuwania religii ze szkół, zdejmowania krzyży ze ścian szkół i szpitali, eliminowania „klerykałów" z partii i administracji, a także rad rodzicielskich w szkołach. Tematyka religijna miała być nieobecna w środkach masowego przekazu, z wyjątkiem prasy kościelnej i świeckich organizacji katolickich. Wkrótce uderzono w duszpasterstwa środowiskowe, dzieciom i młodzieży uniemożliwiano praktyki religijne na obozach i koloniach. Ze szpitali usuwano siostry zakonne i spowiedników. Odmawiano zezwoleń na budownictwo sakralne, wprowadzono drakońskie podatki dla instytucji kościelnych, zaczęto powoływać kleryków do wojska. Przystąpiono do likwidowania niższych seminariów duchownych i większości świeckich szkół katolickich. W 1961 roku na Ziemiach Zachodnich pozbawiono Kościół prawa własności do majątku poniemieckiego, który stawał się własnością państwową. Przyjęto również nową ustawę oświatową przesądzającą laicki charakter szkolnictwa. Wspierano działalność Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli, które miało się rozwijać wśród nauczycieli. Reanimowano też ruch związanych z Caritasem księży, dotowanych przez państwo i krytykujących prymasa. IV Departament MSW zajmował się systematyczną inwigilacją duchowieństwa, a w Urzędzie do spraw Wyznań planowano (i realizowano) koncepcje osłabienia Kościoła i dzielenia kleru. Wszystkim tym poczynaniom towarzyszyły ataki propagandowe na Kościół i osobiście kardynała Wyszyńskiego. Mimo represji i szykan władze nie powróciły do metod stosowanych przed 1956 rokiem. Na zasadzie" wyjątków posługiwano się takimi narzędziami, jak aresztowania i procesy sądowe. Biskupi mogli utrzymywać kontakty z Watykanem, choć polityka paszportowa była ważnym narzędziem karania opornych i nagradzania bardziej ugodowych. Niewątpliwie Gomułka i aparat PZPR zmierzali do złamania siły społecznej Kościoła, zmuszenia go do poprzestania na zwykłej posłudze religijnej, rezygnacji z ambicji ideowego kształtowania narodu, ograniczenia wpływu kleru na młodzież i inteligencję oraz stworzenia ateistycznej „domeny", którą mieli tworzyć członkowie partii, a szczególnie jej aparat, administracja państwowa, korpus oficerski i MSW Władze nie zezwalały na budowanie kościołów w nowych dzielnicach miast, a wielkie społeczności robotnicze, jak Nowa Huta czy Świdnik, miały pozostać wolne od wpływów religijnych. Walka z Kościołem była traktowana jako rywalizacja o rząd dusz między partią a Kościołem. Była to również walka między Gomułką, przekonanym, że jest przywódcą narodu, a prymasem Wyszyńskim, uważającym się za duchowego ojca narodu. MAŁA STABILIZACJA 275 Jedyne poważniejsze konflikty społeczne w okresie 1957-1967 były pochodną walki partii z Kościołem. W 1958 roku doszło do szeregu protestów przeciw zdejmowaniu krzyży ze ścian szkolnych, w 1959 roku do rozruchów w Kraśniku Fabrycznym, gdy milicja zburzyła postawioną tam kapliczkę, w 1960 roku w Nowej Hucie do wielogodzinnych starć w obronie krzyża usuwanego przez milicję z miejsca, gdzie miał stanąć kościół, na budowę którego władza odmawiała zezwolenia. W tym samym roku miały miejsce zajścia z Zielonej Górze, gdy władze przystąpiły do eksmisji księży z Domu Katolickiego. W 1961 roku wierni demonstrowali w obronie zamykanego seminarium duchownego w Toruniu, w 1963 roku próbowali czynnie przeciwstawić się likwidacji szkoły organistowskiej w Przemyślu. Odrębne manifestacje, łącznie ze starciami z milicją, miały miejsce w 1966 roku podczas akcji władz przeciw obchodom milenijnym. Od 1956 roku hierarchia kościelna była jednak suwerenna wobec władz państwowych i miała charyzmatycznego przywódcę w osobie prymasa Stefana Wy-szyńskiego. Próba wprowadzenia w szeregi duchowieństwa rozłamu, czemu służył ruch księży patriotów, zakończyła się fiaskiem. Po 1956 roku prymas szybko przywrócił pełną dyspozycyjność kleru i dbał o dyscyplinę wśród 13 000 kapłanów (ruch kilkuset księży Caritasu miał marginalne znaczenie). Działały zależne jedynie od hierarchów seminaria duchowne, Katolicki Uniwersytet Lubelski, istniały zakony, odbywały się pielgrzymki i procesje. Wydawane przez Kościół 2 tygodniki i 3 miesięczniki oraz 4 pisma ukazujące się rzadziej miały jednorazowy nakład około 220 000 egzemplarzy. W 1963 roku wydano 143 tytuły książek, głównie katechizmów i śpiewników, w nakładzie ponad 2 milionów egzemplarzy. Było to oczywiście bardzo niewiele w kraju, gdzie jako wierzący deklarowało się ponad 90 procent obywateli. Po usunięciu religii ze szkół Kościół zorganizował przy wszystkich parafiach punkty katechetyczne, w których nauką religii objęto ogromną większość młodzieży. Mimo początkowych szykan władze ostatecznie zaakceptowały powszechną katechezę młodzieży, choć w innych krajach komunistycznych byłoby to trudno wyobrażalne. Mimo ataków ze strony państwa i ograniczania zakresu misji Kościół zachowywał wewnętrzną niezależność, niemal wszystkie dzieci były chrzczone, blisko połowa Polaków spełniała praktyki religijne regularnie, a dalsza jedna trzecia nieregularnie. Jako niewierzący deklarowało się jedynie kilka procent obywateli. Była to sytuacja wyjątkowa w skali całego bloku radzieckiego. Kościół nie wspominał o niesuwerenności państwa, nie podważał legalności władz PRL, nie krytykował wprost ustroju politycznego, przeciwstawiał się jedynie ateistycznej doktrynie. Prymas Wyszyński w licznych kazaniach i listach pasterskich wzywał do podtrzymania katolickiego charakteru narodu i jego kultury, w których widział źródła polskiej tożsamości. Realizowana od 1956 roku nowenna milenijna miała rozbudzić polską religijność, wzmocnić jej maryjny aspekt, skupić naród wokół Kościoła, Częstochowy, Matki Boskiej. Uroczystości centralne 276 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 poprzedzały trwające kilka lat przygotowania milenijne, cykle kazań i konferencji poświęconych takim zagadnieniom, jak życie rodzinne, małżeńskie, trzeźwość, uczciwość, wierność Kościołowi, zawierzenie Matce Bożej, łącznie z uchwaloną w 1965 roku przez biskupów deklaracją oddania jej Kościoła i narodu w „macierzyńską niewolę". Odwoływano się do ludowej religijności, w której miejsce szczególne zajmował kult maryjny i potrzeba emocjonalnego wyrażania przynależności do Kościoła poprzez masowe uczestnictwo w mszach, procesjach, pielgrzymkach. Mniejsze znaczenie miała refleksja nad konsekwencjami wiary w życiu codziennym, a wręcz marginalne głębsza refleksja teologiczna. Przeprowadzone pod koniec nowenny badania socjologiczne dowodziły niskiej świadomości religijnej wielu uczestników uroczystości milenijnych. Program milenijny krytycznie oceniały te środowiska katolickie, które zwracały uwagę na potrzebę pogłębiania myśli teologicznej i filozoficznej, konieczność zmierzenia się z problemami, które pojawiały się wraz z postępem cywilizacyjnym, zmianami stylu życia i pluralizmem kulturalnym. Ożywianie formacji Polaka katolika i masowe deklarowanie wiary często nie idące w parze z głębszym rozumieniem jej zasad uważali za błędne oraz sprzeczne z tendencjami w Kościele powszechnym. Krytycyzm budził również poziom nauczania w seminariach duchownych, gdzie dominowały dawne wzory i lektury, dalekie od współczesnej teologii zachodniej. Katolicy związani z ruchem Znak tych zastrzeżeń nie podnosili wprost, gdyż wobec trwających ataków na prymasa i Kościół krytyka musiałaby zostać uznana za wspieranie antykościelnej kampanii. Środowiska Znaku, w tym „Tygodnik Powszechny", popularyzowały jednak zachodnią myśl katolicką i wskazywały na potrzebę pogłębionej religijności. Prymasa atakowały natomiast współdziałające z władzami PAX, ChSS, Caritas. Równolegle w Kościele powszechnym zachodziły ogromne zmiany rozpoczęte przez papieża Jana XXIII (1958-1963), który w swoich encyklikach wskazywał na potrzebę dialogu Kościoła z pluralistycznym światem oraz z ludźmi różnych religii i światopoglądów. W 1962 roku papież otworzył Sobór Watykański II, który trwał do 1965 roku i wprowadził wiele zasadniczych zmian, zarówno dotyczących miejsca Kościoła w świecie, jak reform wewnętrznych (mocne podkreślenie roli Chrystusa jako jedynego Zbawiciela, msza w językach narodowych, nie po łacinie, większa rola świeckich w życiu Kościoła). Większą część obrad soboru prowadził już nowy papież Paweł VI (1963-1978). Podejmowane przez władze starania, aby osłabić pozycję prymasa Wyszyńskie-go przez przybycie do Polski stałego przedstawiciela dyplomatycznego Watykanu oraz wywołanie rozdźwięku między biskupami, zakończyły się fiaskiem. Papież nie zamierzał narzucać żadnych rozwiązań wbrew kardynałowi Wyszyńskiemu. Zapewne był to jeden z powodów, dla których władze uznały wizytę Pawła VI w Poi- MAŁA STABILIZACJA 277 sce za niemożliwą. Zmagający się z władzami prymas mógł liczyć na lojalność biskupów, w tym takich indywidualności jak arcybiskup krakowski kardynał Karol Woj tyła i arcybiskup wrocławski kardynał Bolesław Kominek. Do największego konfliktu między władzami a Kościołem doszło w latach 1965-1966. Z ław kończącego się soboru biskupi polscy wysłali 18 listopada 1965 roku orędzie do biskupów niemieckich. Przedstawiając tysiąclecie stosunków polsko-niemieckich, w tym zbrodnie z okresu wojny, pisali, że granica na Odrze i Nysie jest gorzkim dla Niemców owocem tej wojny, podobnie jak cierpienie milionów uchodźców i wypędzonych. Dla Polski, która wyszła z wojny krańcowo wyczerpana, granica ta jest kwestią egzystencji. W końcowym przesłaniu biskupi apelowali o zapoczątkowanie dialogu i pisali: „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie". Te słowa, i w ogóle fakt wystąpienia biskupów bez wiedzy i zgody rządu, stały się powodem gwałtownego ataku. Według instrukcji najwyższych władz w setkach pism centralnych i regionalnych ukazywały się artykuły, w których zarzucano biskupom uzurpację, brak patriotyzmu, proniemieckie tendencje i tak dalej. Podobne rezolucje podejmowano na tysiącach zebrań i wieców. Do organizowania potępienia biskupów mobilizowano aparat administracyjny, propagandowy, wojsko. Podjęto akcję przesłuchiwania księży oraz większości biskupów, by ich nakłonić do potępienia orędzia oraz postawy prymasa. 87. Kardynałowie Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła w Częstochowie (1967) 278 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 9 kwietnia 1966 roku w katedrze gnieźnieńskiej rozpoczęły się uroczystości Roku Millenium Chrztu Polski. Obchody miały trwać wiele tygodni, a towarzyszyła im peregrynacja obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Na trasie przejazdu obrazu stały tłumy, w uroczystych mszach uczestniczyły dziesiątki tysięcy ludzi. Manifestacje na drodze przewożenia świętego obrazu władze próbowały ukrócić, najpierw przez przykrycie go plandeką, potem zatrzymanie samochodu z obrazem, wreszcie przewiezienie go do katedry warszawskiej. Biskupi odpowiedzieli wystawieniem podczas uroczystości w kolejnych miastach pustych ram. Na początku września obraz został przez milicję przewieziony do Częstochowy, przy czym Jasną Górą obstawiono posterunkami, by uniemożliwić jego „wykradzenie". Równolegle partia organizowała konkurencyjne uroczystości. Na publicznych wiecach atakowano prymasa, próbowano też dezorganizować i zagłuszać (na przykład muzyką z megafonów) msze święte. Organizowano grupy demonstrantów z transparentami „Nie przebaczymy", a plakaty z takim hasłem rozwieszano na murach w całym kraju. W Krakowie 8 maja i w Gdańsku 28-29 maja doszło do ulicznych zamieszek, stłumionych przez milicję. W Warszawie 26 czerwca demonstracje „aktywu", który lżył biskupów i prymasa, wywołały manifestację solidarności z episkopatem. Po mszy w katedrze wierni, śpiewając „Boże coś Polskę", wylegli na Krakowskie Przedmieście. Doszło do trwających kilka godzin starć z milicją. 88. Wprowadzanie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej do katedry św. fana w Warszawie 22 czerwca 1966 MAŁA STABILIZACJA 279 W kwietniu i maju 1966 roku przez trzy tygodnie akcję przeciw listowi biskupów oraz antymilenijną prowadziło wojsko. Wiece i spotkania z ludnością zorganizowano w ponad 30 000 miejscowości. Najistotniejszym elementem akcji były indywidualne rozmowy umundurowanych oficerów z ponad 3700 księży parafialnych, co było największą od 1956 roku centralnie sterowaną próbą zastraszenia księży. Rozmowy nosiły cechy przesłuchań oraz nakłaniania do deklarowania lojalności wobec PZPR i krytykowania biskupów, w tym zwłaszcza kardynała Wy-szyńskiego. Państwowe uroczystości obchodów tysiąclecia odbyły się w Warszawie. Gomuł-ka na uroczystym posiedzeniu Sejmu 21 lipca wygłosił przemówienie, w którym akcentował tradycje zmagań z Niemcami, a pod adresem Kościoła wypowiedział wiele cierpkich słów. Nazajutrz w święto państwowe 22 lipca odbyła się wielka defilada wojskowa oraz parada żołnierzy przebranych w stroje historyczne - od wojów Bolesława Chrobrego do kościuszkowców Berlinga. Po okresie maksymalnego zaostrzania konfliktu z Kościołem pod koniec 1966 roku nastąpiło jego wyciszenie. Rok 1967 przyniósł inne wydarzenia i dał początek nowej kampanii, tym razem wymierzonej w „syjonistów". Ograniczenia i restrykcje nie zostały jednak cofnięte, a w 1967 roku odmówiono kardynałowi Wyszyńskiemu paszportu na wyjazd do Rzymu. Walki z Kościołem partia nie wygrała. Ataki na prymasa i biskupów budziły raczej poczucie zagrożenia Kościoła i sprzyjały zwieraniu szeregów. Stosowane przez lata szykany potwierdzały powszechne przekonanie, że wierzący są obywatelami drugiej kategorii, a władza dowolnie manipuluje prawem. W kampanii z lat 1965- 1966 wyćwiczono mechanizmy, zachowania, brutalny język propagandy, które okazały się wzorcowe dla następnych kampanii przeciw kolejnym wrogom. Udzielono sankcji dla zachowań wręcz chuligańskich, obniżono do minimum standardy polemiki politycznej. Walcząc z Kościołem, władze nie potrafiły zareagować na szansę nawiązania stosunków z Watykanem. Kampania 1966 roku znacznie poderwała autorytet Gomułki w szerokich warstwach społecznych, chociaż słowa „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie" zawarte w liście biskupów polskich do niemieckich zostały przez większość Polaków przyjęte z niechęcią. Ich głęboki sens stał się zrozumiały dopiero po latach, w miarę postępu normalizacji stosunków polsko-niemieckich. Nowenna milenijna konsolidowała wokół Kościoła ogromne masy społeczeństwa, uodpamiała je w znacznym stopniu na ateistyczną propagandę i popularyzowała tradycyjne rozumienie polskości splecionej z katolicyzmem. Jednocześnie jednak formuła Polaka katolika odpychała, a nawet stawiała poza narodem wielu Polaków, którzy nie mogli jej podzielić. U części budziła wręcz strach i szukanie oparcia we władzach państwowych. Konserwatywny program nowenny, odległy od otwartości i woli dialogu deklarowanych przez sobór, sprzyjał izolowaniu polskiego Kościoła od świeckich nurtów kultury, niemal je odpychał. Niósł także próbę 280 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 19 3 9-1 przeciwstawienia się współczesnym przemianom cywilizacyjnym i obyczajowym, które ogarniały społeczeństwa zachodnie. Trzeba też zauważyć ograniczony wpływ nowenny na młodzież studencką i robotników, o czym świadczy brak akcentów religijnych w wystąpieniach marca 1968 roku i grudnia 1970 roku. Kultura Rok 1956 przyniósł zmiany szczególnie doceniane przez inteligencję: poszerzenie suwerenności kraju, rezygnację z terroru, zmniejszenie presji propagandy, możliwość sięgania do kultury zachodnioeuropejskiej oraz rodzimych tradycji, pewien zakres autonomii środowisk kulturalnych i naukowych. Obrona tych zdobyczy, a nieraz dążenie do ich poszerzenia, skłaniała do współdziałania i mediowania z władzą. Wśród inteligencji dominowała więc postawa przystosowania do warunków i wykorzystywania istniejących możliwości dla rozwijania w narzuconych ramach możliwie najbardziej autentycznej polskiej kultury. Wymagało to jednak unikania demonstracji przeciw rządzącym, czy regułom systemu. Część inteligenckiego etosu, który nakazywał aktywność obywatelską, pozostała zamrożona lub tak przeformułowana, aby utraciła charakter opozycyjny. Do aktywnego życia kulturalnego i naukowego powróciło wielu twórców skazanych przez stalinizm na milczenie. W zliberalizowanym systemie mogli tworzyć, wydawano ich dzieła, niekiedy umożliwiano kształcenie studentów. Dokonane zmiany doceniali i starali się je roztropnie wykorzystać. Udział w życiu kulturalnym i naukowym zmuszał do rezygnacji z demonstrowania sprzeciwu, uczył elastyczności, gry z cenzurą. Istniała jednak powszechnie wyczuwana granica honorowych kompromisów. Każdy autor dokonywał wyboru moralnego, gdy decydował, czy w istniejących warunkach może podjąć interesujący go temat i czy jest szansa powiedzenia prawdy (lub tylko półprawdy). Rozwinął się specyficzny dialog między twórcami a odbiorcami, w którym dużą rolę odgrywały aluzje, zdolność czytania między wierszami, poruszania tematów aktualnych w kostiumie historycznym. Jedną z konsekwencji Października było umożliwienie kontaktów polskich intelektualistów z Zachodem. Zaczęły stamtąd docierać książki i czasopisma, twórcy kultury mogli również podróżować, niektóre zachodnie fundacje umożliwiały im dłuższe pobyty. W latach 1957-1961 ponad 100 polskich humanistów było na stypendiach we Francji, w latach następnych po około 50 rocznie. Niektórzy polscy socjologowie i ekonomiści otrzymywali stypendia głównie w USA. Była to niezwykle ważna droga odbudowywania związków polskiej kultury z zachodnią po latach izolacji, co przyczyniło się do znacznego poszerzenia horyzontów polskiej humanistyki i oczyszczenia zwłaszcza młodych umysłów ze stalinowskich nawarstwień. MAŁA STABILIZACJA 281 Odwilż połowy lat pięćdziesiątych zaowocowała rozkwitem kultury. Powstało wiele wartościowych dzieł takich pisarzy, jak Jerzy Andrzejewski, Hanna Malew-ska, Kazimierz Brandys, Marian Brandys, Tadeusz Konwicki, Julian Stryjkowski. Ambitną literaturę seience fiction tworzył Stanisław Lem. Książkowe eseje Pawła Jasienicy o historii Polski przywracały setkom tysięcy czytelników wiedzę o narodowej przeszłości. Międzynarodowy rozgłos zyskały szkice o Szekspirze Jana Kot-ta. Mistrzem literackiej gawędy był powracający z emigracji Melchior Wańkowicz. Zwracały uwagę debiuty prozatorskie Marka Hłaski i Marka Nowakowskiego. Dużą popularnością cieszyła się powieść o akowskiej młodzieży „Kolumbowie, rocznik 20" Romana Bratnego. W poezji wysoką rangę zyskali Zbigniew Herbert, Tadeusz Różewicz, Wisława Szymborska, Miron Białoszewski, Stanisław Grocho-wiak. Ożywiły się teatry w których wystawiano nie tylko klasykę i współczesne dramaty zachodnie, ale też zabłysnął talent rodzimych twórców - Sławomira Mrożka i Tadeusza Różewicza, rozwijali swą twórczość eksperymentalną Tadeusz Kantor i Jerzy Grotowski. Na pograniczu teatru, poezji i satyry znajdowały się kabarety, w tym tak znane jak STS, z którym związana była między innymi autorka niezwykle popularnych piosenek Agnieszka Osiecka oraz krakowska „Piwnica pod Baranami", gdzie debiutowała Ewa Demarczyk. Powstała polska szkoła filmowa, której ton nadali Andrzej Wajda („Kanał", „Popiół i diament"), Andrzej Munk („Eroica", „Zezowate szczęście"), Jerzy Kawalerowicz („Pociąg", „Matka Joanna od 89. Prof. Tadeusz Kotarbiński (trzeci od lewej) podczas uroczystości na Uniwersytecie Warszawskim (1958) 282 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 aniołów"), Stanisław Różewicz („Wolne miasto"), Wojciech Has („Pętla", „Jak być kochaną") i Kazimierz Kutz („Krzyż Walecznych"). Pod wpływem tych twórców dorastali młodsi reżyserzy - Roman Polański, Krzysztof Zanussi. Obok polskiego filmu międzynarodową sławę zdobył polski jazz (Krzysztof Komeda, Zbigniew Na-mysłowski i inni) oraz nowoczesna muzyka symfoniczna (Tadeusz Baird, Witold Lutosławski, Krzysztof Penderecki). Nigdy po wojnie nie zabłysło tak wiele talentów, jak właśnie w tym okresie. Co najmniej kilka miesięczników kulturalnych ożywiało dyskusję intelektualną i uczestniczyło w promocji kultury najwyższej próby, zwłaszcza „Twórczość", „Dialog", adresowane do szerszego odbiorcy miesięczniki „Odra" i katolickie „Znak" oraz „Więź". Złagodzenie cenzury, a także przywrócenie uniwersytetom niektórych elementów autonomii (ustawa z 1958 roku) umożliwiły rozwój humanistyki i nauk społecznych. Do aktywności twórczej i dydaktycznej powrócili filozofowie Kazimierz Ajdukiewicz, Roman Ingarden, Tadeusz Kotarbiński (1957-1962 prezes Polskiej Akademii Nauk) i Władysław Tatarkiewicz. Rozwijała się tak zwana warszawska szkoła historyków idei, wśród których wyróżniali się Leszek Kołakowski, Bronisław Baczko, Andrzej Walicki, Jerzy Szacki. Dużego znaczenia nabierała odbudowywana socjologia, której wielkimi autorytetami byli Maria i Stanisław Ossowscy. Pod ich kierunkiem kształciło się wielu naukowców młodszej generacji, przepro- 90. Partyjni i bezpartyjni krytyczni intelektualiści, od lewej Witold Kula, Władysław Bieńkowski, Edward Lipiński, Jan Strzelecki, Stefan Żółkiewski, Włodzimierz Brus (siedzi] MAŁA STABILIZACJA 283 wadzano też pierwsze poważne badania sondażowe. Odrębny nurt socjologii, nawiązujący do metodologii marksistowskiej i analizujący przemiany struktur społecznych, odbudował Julian Hochfeld. Pewien zakres autonomii wobec polityki uzyskali ekonomiści, wśród których byli naukowcy o międzynarodowej sławie, jak Oskar Lange, Michał Kalecki oraz Edward Lipiński i Włodzimierz Brus. Zliberali-zowanie systemu, w tym dostępu do bibliotek i archiwów, umożliwiło wnikliwe badania nad przeszłością kraju. Obok historyków średniego wówczas pokolenia (Stefan Kieniewicz, Witold Kula, Aleksander Gieysztor, Władysław Czapliński) duży wkład w rozwój historiografii wnosili młodzi - Janusz Tazbir, Adam Kersten, Henryk Samsonowicz, Zbigniew Wójcik, Antoni Mączak. Niektórzy z nich nawiązywali do marksizmu traktowanego jednak w sposób otwarty, co umożliwiało dialog z historykami zachodnimi, w tym francuską szkołą annales. Z powodu cenzury najtrudniejsze warunki rozwoju miała historia najnowsza, choć także w tej dziedzinie lata sześćdziesiąte przyniosły szereg prac o trwałym znaczeniu. Konflikty między władzami a częścią inteligencji twórczej rozpoczęły się niemal zaraz po Październiku. Dotyczyły granic wolności słowa i autonomii środowisk twórczych wobec administracji oraz kultury i nauki wobec polityki. Kierownictwo PZPR nie mogło się pogodzić z niezależnością inteligencji, jej aspiracjami do wyrażania odrębnego zdania, z brakiem pełnej kontroli nad organizacjami skupiającymi twórców kultury. W latach sześćdziesiątych konsekwentnie zmierzało do przywrócenia zależności kultury i nauki od ideologii przykrojonej do aktualnych potrzeb rządzących. Szczególnie dotkliwie takie dążenia musiały odczuć filozofia, socjologia, ekonomia, ale także historia i polonistyka. W kulturze władze godziły się na zróżnicowanie form artystycznego wyrazu (nie próbowano powrotu do realizmu socjalistycznego) oraz tolerowanie pewnego marginesu, na przykład literatury katolickiej, sztuki abstrakcyjnej, jazzu. Pragnęły jednak, by dominujący nurt twórczości wspierał dążenia partii i sławił przemiany w „społeczeństwie budującym socjalizm". Dla pobudzania właściwych tendencji władze dysponowały szerokim asortymentem środków - możliwością regulowania nakładów, dostępem twórców do wy-sokonakładowych pism, radia, potem telewizji, różnorodnymi nagrodami. Najważniejsze etapy zaostrzania polityki kulturalnej PZPR wyznaczały takie fakty, jak w 1957 roku uniemożliwienie wydania pisma literackiego „Europa", w roku 1958 ataki na twórczość Marka Hłaski, proces Hanny Rewskiej za kolportowanie paryskiej „Kultury", zmiana redakcji tygodnika „Nowa Kultura" połączona z otwartym stwierdzeniem, że wolności twórcze są zależne od politycznego kontekstu, wreszcie niedopuszczenie do rozpowszechniania filmu „Ósmy dzień tygodnia" (według opowiadania Hłaski) w reżyserii Aleksandra Forda. W 1959 roku wymuszono zmianę zarządu Związku Literatów Polskich; niepokornego prezesa Antoniego Sło-nimskiego zastąpił ugodowy Jarosław Iwaszkiewicz. W ciągu kilku lat skrępowano prasę, uniemożliwiono druk „niepożądanych" książek i powstawanie „niewłaści- 284 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wych" filmów, a także znacznie ograniczono kontakty polskich uczonych z zachodnimi ośrodkami naukowymi. W 1962 roku zamknięto Klub Krzywego Koła, miejsce swobodnych dyskusji różnych kręgów warszawskiej inteligencji. W 1963 roku zlikwidowano dwa najważniejsze tygodniki społeczno-literackie „Nową Kulturę" i „Przegląd Kulturalny", tworząc w ich miejsce tygodnik „Kultura", ściśle związany z Wydziałem Kultury KC. Począwszy od 1959 roku kierownictwo PZPR coraz natarczywiej żądało nauki, literatury i sztuki zaangażowanej, wspierającej partię i walczącej z - jak mówił Gomułka - „wpływami burżuazyjnymi". Realizacja tych wskazań była jednak niekonsekwentna, a kultura polska, choć cenzurowana i kaleczona, mogła się rozwijać. Nawet w okresach zaostrzonej cenzury ukazywały się wartościowe dzieła literackie, wystawiano interesujące sztuki teatralne, powstawały znaczące filmy. Polska kultura przez cały okres od 1956 roku wyróżniała się korzystnie na tle innych krajów bloku radzieckiego i zachowywała intelektualny kontakt zarówno z tradycją narodową, jak i kulturą zachodnią. Władze kontrolowały zasięg oddziaływania i formy kultury, ale jednocześnie dążyły do jej upowszechnienia. System dystrybucji książek prowadził do nadprodukcji wielu tytułów (oraz utrzymywania nakładów innych poniżej popytu), ale autentyczne dzieła literackie i popularnonaukowe docierały nawet do małych miast. Rozbudowano sieć bibliotek (50 000), kin (3400), teatrów (90) i sal koncertowych, co stymulowało ambicje i gusty kulturalne. Na przykład w roku 1960 teatry odwiedziło 10 milionów widzów, kina 200 milionów, później frekwencja w kinach zmniejszała się wraz z upowszechnianiem telewizji (137 milionów w 1970 roku), choć w teatrach utrzymywała się na tym samym poziomie. W „podaży" treści kulturalnych starano się zachować (zmienne zresztą w poszczególnych latach) proporcje między indoktrynacją, treściami popularnymi i sztuką ambitniejszą, także klasyką polską i światową. Pojawienie się telewizji stwarzało niezwykłe możliwości oddziaływania na świadomość społeczną, jak tego dowiodła ogromna popularność w całym niemal społeczeństwie seriali „Czterej pancerni i pies" oraz „Stawka większa niż życie". Tematyka historyczna, zwłaszcza dotycząca drugiej wojny światowej, budziła nadal w społeczeństwie żywe wspomnienia i silne reakcje. Książki i filmy temu poświęcone cieszyły się największą popularnością po kryminałach i romansach. Emigranci Przełom 1956 roku obudził ogromne nadzieje wśród wojennych emigrantów. Część spodziewała się otworzenia możliwości dla powstania prawdziwego pluralizmu politycznego. Chociaż już w 1957 roku nadzieje te okazały się złudzeniami, spory o perspektywy demokratyzacji systemu komunistycznego i poszerzenie suwerenności kraju przyniosły trwałe podziały. Część emigracji, spodziewając się wywarcia większego wpływu na kraj, dążyła do odrzucenia krępujących i uważanych za ana- MAŁA STABILIZACJA 285 chroniczne więzów legalizmu konstytucyjnego i wynikających z niego instytucji. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych obóz zjednoczenia skonsolidowany w 1954 roku pękł na dwa odłamy. Opuściła go grupa działaczy społecznych i publicystów tworzących ruch Niepodległość i Demokracja (Rowmund Piłsudski), Polska Partia Socjalistyczna (Zygmunt Zaremba) oraz część chadeków i ludowców. Na gruncie legalizmu pozostało Stronnictwo Narodowe (Tadeusz Bielecki), piłsudczycy, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, mniejszościowy odłam PPS (Adam Ciołkosz) oraz większość organizacji społecznych w Wielkiej Brytanii. Oba odłamy podzielonej emigracji zachowywały wrogość do reżimu PRL, odmawiały jakichkolwiek z nim kontaktów, sprzeciwiały się także podróżowaniu do Polski, gdyż wymagało to kontaktu z władzami, choćby przez ubieganie się o wizę. Podział i związane z nim wzajemne polemiki ogromnie osłabiły emigrację jako całość. Dla Polaków w kraju, ale także dla większości szeregowych emigrantów, były niezrozumiałe i mało interesujące. W konsekwencji prowadziło to do słabnięcia siły i znaczenia obu odłamów emigracji, choć legaliści utrzymywali wyraźną przewagę i byli zdolni do przeprowadzania tak spektakularnych działań, jak wybory wśród Polaków w Wielkiej Brytanii (1961) czy przeprowadzenie światowego Zjazdu Polski Walczącej (1966). Lata sześćdziesiąte i początek siedemdziesiątych przyniosły wykruszanie się przywódców o nazwiskach znanych z historii dwudziestolecia i drugiej wojny światowej. Zgony Mikołajczyka (1966), generała Andersa (1970) i Augusta Zaleskiego (1972) przyczyniły się do znaczących przesunięć na emigracyjnej scenie politycznej. Konsolidacji dokonanej między obozem zmarłego prezydenta Zaleskiego a legalistami z obozu zjednoczenia (1972) towarzyszyły inne podziały. Długotrwały kryzys emigracyjnej polityki polegał także na jej skupieniu wokół spraw społeczności emigracyjnej, braku energicznych prób docierania do kraju, podtrzymywaniu koncepcji anachronicznych, zwłaszcza podkreślania prawa Polski do granicy ryskiej. Jednocześnie z biegiem lat coraz większą rolę w życiu wychodźstwa odgrywały organizacje społeczne (zwłaszcza kombatanckie), samopomocowe, oświatowe, których głównym celem było spełnianie różnorodnych potrzeb Polaków w krajach osiedlenia, a nie wypracowanie strategii walki o zmiany nad Wisłą czy oddziaływanie na arenie międzynarodowej. Mocniej wpływała na kraj tworzona na emigracji kultura. Wszelkie wydawane na obczyźnie dzieła były obłożone zakazem wwozu do Polski. Ogromny obieg prasy i książek emigracyjnych ożywiał głównie środowiska wychodźstwa, ale w formie szczątkowej docierał także do kraju. Dzieła Czesława Miłosza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Witolda Gombrowicza, Kazimierza Wierzyńskiego i innych pisarzy emigracyjnych były znane specjalistom z uniwersytetów, gdyż władze pozostawiały możliwość zapoznawania się z literaturą emigracyjną uprawnionym czytelnikom w bibliotekach wybranych ośrodków akademickich. Na podobnej zasadzie udostępniano wydane na obczyźnie pamiętniki i opracowania ukazujące najnowszą histo- 286 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 rię Polski, w tym fundamentalne dzieło Władysława Poboga-Malinowskiego. Dostęp do dzieł emigracyjnych zmuszał krajowych historyków do uwzględniania przynajmniej w pewnym stopniu świadectw publikowanych na emigracji, co przyczyniało się do powstawania wielu prac bardziej wiarygodnych niż w innych krajach komunistycznych. Pozostający na emigracji uczeni byli czynni na wielu zagranicznych uniwersytetach, głównie amerykańskich, by wspomnieć historyków Oskara Haleckiego i Piotra Wandycza, literaturoznawców Wacława Lednickiego i Wiktora Weintrauba oraz młodego, ale sławnego już wówczas politologa Zbigniewa Brzezińskiego. Ich twórczość, w większości dostępna w języku angielskim, była promocją Polski w świecie, ale też docierała do ważniejszych bibliotek w kraju. Wśród emigracyjnych wydawnictw wyróżniał się redagowany przez Jerzego Giedroycia miesięcznik „Kultura", a obok niej kwartalnik „Zeszyty Historyczne" i wydawnictwo książkowe (190 tomów do 1970 roku). W okresie popaździerniko-wym Giedroyc pośredniczył w nawiązywaniu kontaktów między krajowymi intelektualistami a ośrodkami kulturalnymi na Zachodzie, ułatwiał uzyskiwanie stypendiów dla młodych naukowców, przyczynił się do szerszego napływu do polskich bibliotek współczesnej zachodnioeuropejskiej literatury naukowej. „Kultura" starała się wskazywać krajowej inteligencji wzory zachowań i myślenia politycznego oraz nieść bezpośrednią pomoc niepokornym - przez drukowanie ich prac, informowanie o inicjatywach, wszelkich faktach represji, a także materialnie wspie- 91. Jerzy Giedroyc 92. Jan Nowak (Zdzisław Jeziorański] MAŁA STABILIZACJA 287 rać represjonowanych. „Kulturze" udawało się zachować kontakt psychologiczny z krajowym czytelnikiem, reagować na jego zainteresowania,, dostarczać lektur pobudzających ferment ideowy w środowiskach lewicowej inteligencji. Perspektywę wskazywaną przez „Kulturę" jej główny publicysta Juliusz Mieroszewski nazwał ewolucjonizmem: odzyskanie wolności przez Polskę powinno być procesem, w czasie którego w wyniku przemian międzynarodowych oraz własnej aktywności społeczeństwa (nie wyłączając liberałów w PZPR) kraj będzie coraz bardziej poszerzał zakres swojej wolności. W miarę zaostrzania cenzury i stosunków w Polsce „Kultura" była atakowana jako narzędzie „dywersji ideologicznej", a współpracę z nią uważano za przestępstwo. Mimo to paryski miesięcznik docierał do kraju -legalnie do głównych bibliotek oraz nielegalnie, przemycany. Dzięki temu pismo krążyło w środowiskach niepokornej inteligencji i wywierało wpływ na budowanie jej systemu wartości i ocen. Najszerzej na społeczeństwo polskie oddziaływało Radio Wolna Europa, kierowane niezmiennie przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Rozgłośnia Polska RWE nadawała codziennie wielogodzinny program, który mimo uporczywego zagłuszania, był słuchany przez kilkanaście procent obywateli, w okresach kryzysów zaś niemal przez wszystkich, także członków władz partii. RWE rozbijała więc skutecznie komunistyczny monopol informacyjny i propagandowy. Radio systematycznie przekazywało wiadomości o sytuacji w kraju, w tym o konfliktach między partią a Kościołem, działaniach niepokornej inteligencji, zaburzeniach społecznych, sytuacji ekonomicznej, a także o walkach wewnątrz PZPR. Podejmowało polemikę z tezami komunistycznej propagandy, ujawniało fakty represji (które miały pozostać szerzej nieznane) i drastyczne posunięcia cenzury. Audycje historyczne dostarczały wiedzy o zakłamanych w PRL wydarzeniach z przeszłości. Przez władze partyjne RWE było niezmienne traktowane jako narzędzie „dywersji", amerykańska agentura, którą zwalczano wszelkimi możliwymi sposobami - od zagłuszania audycji, przez ataki w prasie, radiu i telewizji, bezwględne represjonowanie za wszelki kontakt z rozgłośnią, po prowokacje wywiadowczo-policyjne, a także interwencje dyplomatyczne. Zarówno „Kultura", jak RWE starały się podtrzymywać postawy oporu, dostarczać materiału do niezależnej refleksji, zmuszać władze do większego liczenia się z opinią społeczną. Zarazem dbały o realizm w ocenie sytuacji kraju, nie budziły nadziei na rychłe wyzwolenie, co było szczególnie ważne w okresie Października 1956 roku, kiedy sytuacja w Polsce była niezwykle wybuchowa. Między oddziałującą na elity „Kulturą" i obliczoną raczej na przeciętnego słuchacza RWE istniały różnice ideowe, wspólna natomiast była myśl, że antykomunizm nie jest wystarczającą wskazówką działania. Potrzebne jest równocześnie promowanie wartości demokratycznych, budowanie kultury współżycia i współdziałania ponad podziałami ideowymi i światopoglądowymi, przełamywanie negatywnych stereotypów. Obie insty- 288 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 tucje przez długie lata starały się wychowywać społeczeństwo do odpowiedzialności, pluralizmu, demokracji, pokojowego współżycia z sąsiadami Polski. Niepokorna inteligencja Wśród inteligencji, która związała się z systemem, większość ulegała dyrektywom partii, ale niektórzy żądali demokratyzacji systemu. Mianowani z tego powodu rewizjonistami byli atakowani przez władze, eliminowani ze środków masowego przekazu, stopniowo usuwani z PZPR. Rewizjoniści przy użyciu kryteriów marksistowskich oraz na podstawie pism Marksa i Engelsa dokonywali krytyki obowiązującej ideologii, a także istniejącego systemu politycznego i ekonomicznego. Obietnicę zawartą w pismach twórców marksizmu konfrontowali z praktyczną realizacją komunizmu, czerpali z zachodniej myśli lewicowej, bronili wolności wypowiedzi dla wszelkich zwolenników socjalizmu. Opowiadali się za autonomią jednostki, demokratyzacją systemu, praworządnością i niezależnością kultury od politycznych dyrektyw. Najważniejszą postacią polskiego rewizjonizmu był Leszek Kołakowski, który w swoich esejach zmierzał do przewartościowania wielu pojęć ideowych marksizmu i stawiał problemy intelektualne o bezpośrednich konsekwencjach społecznych i politycznych. Myśl Kołakowskiego miała silne zabarwienie moralne, wyraźne przesłanie huma- 93. Leszek Kołakowski MAŁA STABILIZACJA 289 nistyczne, wskazywała na odpowiedzialność każdej jednostki za własne czyny. Ko-łakowski przebył również ewolucję od radykalnego ateizmu do uznania etycznego przesłania chrześcijaństwa za fundament kultury. Trudno wymienić przedstawiciela rewizjonizmu o porównywalnym wpływie intelektualnym. W ekonomii dziełem podstawowym polskiego rewizjonizmu była koncepcja gospodarki socjalistycznej z uwzględnieniem elementów rynku, zaproponowana przez Włodzimierza Brusa (1961). Rewizjonizm rozumiany jako próba zdemokratyzowania komunizmu bez likwidowania takich jego podstaw, jak społeczna własność środków produkcji, wolność dla zwolenników marksizmu, lecz niekoniecznie dla jego przeciwników, dążenie do budowy laickiego społeczeństwa, negacja dawnych idei „burżuazyjnego" społeczeństwa (także tradycji PPS) dominował wśród kontestującej inteligencji epoki rządów Gomułki. Stopniowo rewizjoniści przestali być frakcją w obrębie partii, godzili się z wizją społeczeństwa pluralistycznego. Pozostali jednak ludźmi lewicy, negatywnie wrażliwymi na wszelki nacjonalizm, klerykalizm, a także społeczne nierówności. Niektórych rewizjonistów z PZPR usuwano, na przykład Ko-łakowskiego w 1966 roku, inni z niej występowali, jak Brandysowie, Stryjkowski, Woroszylski, Konwicki, Jacek Bocheński w akcie demonstracji i solidarności z Ko-łakowskim. Dopełnienie procesu rozstawania się rewizjonistów z partią przyniósł Marzec 1968 roku. Jedną z cech dominującego klimatu intelektualnego tego okresu była ujemna ocena Drugiej Rzeczpospolitej jako kraju o silnych wpływach skrajnej prawicy, autorytarnego, klerykalnego, zacofanego ekonomicznie i społecznie. PRL jawiła się jako państwo niosące postęp i modernizację w wielu dziedzinach życia. Słowo „socjalizm" miało pozytywne zabarwienie, a przekonanie o nieuchronnej ewolucji zachodniego systemu ekonomicznego ku formom gospodarki nieprywatnej i planowej było podzielane przez bodaj większość elit umysłowych. Dominującym dążeniem była reforma ustroju w kierunku coraz większej wolności, praworządności, stosowania się przez rządzących do rad ekspertów, poszerzania autentyzmu stowarzyszeń. Istniały też inne środowiska, które budowały własny - opozycyjny wobec lansowanego przez partię - system wartości i próbowały oddziaływać na otoczenie. Na przykład niewielkie kręgi, wymieniające się przemyconymi z Zachodu wydawnictwami, próbujące podtrzymać niekomunistyczne tradycje polityczne czy nieformalne więzi kombatanckie (AK, WRN, BCh i inne), zajmujące się upamiętnianiem zmarłych i poległych patriotów przez opiekę nad ich grobami lub fundowanie tablic w kościołach. Odbywały się nieoficjalne spotkania i zajęcia niektórych drużyn harcerskich. Środowiska te wytwarzały systemy wartości i wzory zachowań odmienne od narzucanych przez państwo, choć niekoniecznie musiało to prowadzić do podejmowania wyraźnej działalności opozycyjnej. Raczej marginesem były niewielkie, 290 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zwykle młodzieżowe, grupy próbujące rozrzucania ulotek, wysyłania anonimów 0 treści antykomunistycznej, malowania napisów na murach, niekiedy niszczenia partyjnych dekoracji. Taka czynna działalność opozycyjna była ścigana, a jej uczestnicy trafiali do więzienia, najczęściej z wyrokiem do trzech lat. Karalne było także utrzymywanie kontaktów z Radiem Wolna Europa lub paryską „Kulturą". Niepokorny wobec władz inteligent mógł przetrwać jedynie wtedy, gdy znajdował oparcie w środowisku przyjacielskim i zawodowym, samotnik skazany był na szykany ze strony administracji, partii i SB, utratę pracy, a niekiedy wolności, jego los zaś pozostawał nikomu nieznany. Wzajemna lojalność, przyjaźń i gotowość pomocy były więc niezbędne dla wadzenia się, ale też układania kompromisów z władzą. Był to jeden z ważniejszych powodów powstawania środowisk niepokornej inteligencji. Politycznie najważniejsze takie środowisko tworzyli literaci skupieni wokół Antoniego Słonimskiego. Po części środowisko to zazębiało się z grupą byłych członków Klubu Krzywego Koła, dla których autorytetem był Jan Józef Lipski, a także z kręgiem rewizjonistycznych filozofów i socjologów. Wzajemnie powiązane środowiska wytwarzały nieformalny obieg informacji, ocen, plotek, dowcipów, następnie przenikających szerzej - do społeczeństwa 1 aparatu władzy. Był to istotny sposób przełamywania cenzury, ujawniania faktów niewygodnych dla rządzących, promowania pewnych wzorów zachowań, budowania odrębnej od oficjalnej hierarchii autorytetów moralnych i społecznych. Środowiska potrafiły rozpowszechniać informacje o nagannych zachowaniach oportuni- 94. Jan Józef Lipski, Paweł Jasienica, Melchior Wańkowicz (1966) MAŁA STABILIZACJA 29 1 stów i ośmieszyć twórców, którzy wysługiwali się władzy. Z tego kręgu płynęły informacje i oceny wydarzeń w Polsce do zagranicznych dziennikarzy, a także do paryskiej „Kultury" i Radia Wolna Europa. Wiele faktów, których władze nie zamierzały ogłaszać, powracało następnie do kraju w formie wiadomości i komentarzy w RWE lub artykułów w „Kulturze". Współpraca z emigracyjnymi instytucjami stanowiła jednak tabu, na złamanie którego decydowali się bardzo nieliczni. Obawa przed represjami była nie mniej ważna od dystansu psychologicznego. Wydarzeniem, które odbiło się szerokim rezonansem, także poza Polską, był list 34 znanych pisarzy i profesorów do premiera z 14 marca 1963 roku. Treść listu była niezwykle umiarkowana - sygnatariusze wskazywali na ograniczenie przydziału papieru na druk książek i czasopism oraz zaostrzenie cenzury, co zagrażało rozwojowi kultury narodowej. Domagali się zmiany polityki kulturalnej, powołując się na prawa zagwarantowane w konstytucji. List podpisali powszechnie znani pisarze, a wśród nich Antoni Słonimski, Maria Dąbrowska, Paweł Jasienica, Jerzy Andrzejewski, Mieczysław Jastrun, Jan Kott, Adam Ważyk, Jan Parandowski, Zofia Kossak, Melchior Wańkowicz, Stanisław Mackiewicz oraz wybitni profesorowie, w tym Maria Ossowska, Tadeusz Kotarbiński, Władysław Tatarkiewicz, Kazimierz Wyka, Stanisław Pigoń, Edward Lipiński, Aleksander Gieysztor i Jan Szcze-pański, a także redaktorzy „Tygodnika Powszechnego" Jerzy Turowicz i Stefan Ki-sielewski (poseł Koła Znak). List został potraktowany przez władze jako przejaw nieposłuszeństwa obywateli i swego rodzaju skandal. Władze ze szczególną złością przyjęły ujawnienie jego treści przez prasę zachodnią i Radio Wolna Europa. Na sygnatariuszy wywierano nacisk, by wycofali podpisy (uczyniło to 10 profesorów), części wstrzymano druk książek i artykułów, usunięto ich audycje z radia. Podjęto wysiłek organizacyjny, by zebrać (często drogą nacisku) około 600 podpisów pod „kontrlistem" zawierającym protest przeciw oczernianiu PRL przez Wolną Europę. Szykany i represje trwały także w latach następnych - w 1964 roku uwięziono, po czym wytoczono proces Melchiorowi Wańkowiczowi (skazany na trzy lata więzienia, został jednak zwolniony). Powodem represji było zwłaszcza utrzymywanie kontaktów z RWE, „Kulturą" lub innymi pismami emigracyjnymi. Pod tym zarzutem był sądzony Wańkowicz, a także literat Jan Nepomucen Miller, a śledztwo wszczęto przeciw Stanisławowi Mackiewiczowi i Januaremu Grzędzińskiemu, którzy współpracowali z paryską „Kulturą" (za kontakty z pismem Giedroycia już wcześniej skazano Hannę Rewską w roku 1958 i Annę Rudzińską w 1961 roku). W marcu 1965 roku aresztowano doktorantów na Uniwersytecie Warszawskim - Karola Modzelewskiego i Jacka Kuronia. Obaj w 1956 roku działali w ruchu młodzieżowym na uniwersytecie, byli członkami PZPR i ZMS. Ponadto Ku-roń jako wychowawca przewodził drużynie „czerwonego harcerstwa" i przez kilka lat należał do władz ZHP. Gomułkowską normalizację obaj uważali za zdradę 292 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Października, który wiązali głównie z żywiołowym ruchem młodzieży i radami robotniczymi. Powodem aresztowania było przekazanie na uniwersytet kilkunastu egzemplarzy „Listu otwartego do partii". Pisali w nim, że w istniejącym ustroju klasą panującą nie są robotnicy, ale biurokracja partyjna, która jest dysponentem środków produkcji, sprawuje niekontrolowane rządy w państwie i odebrała prawa obywatelom, w tym klasie robotniczej. Przewidywali rewolucję, która obali władzę biurokracji i da początek ustrojowi demokracji bezpośredniej, sprawowanej głównie przez robotników i w ich interesie. Autorzy „Listu otwartego", nawiązując do koncepcji jugosłowiańskiego rewizjonisty Milovana Dżilasa oraz innych ideologów radykalnej lewicy, przeprowadzali analizę warunków społecznych i ekonomicznych w PRL. Przyjmowali marksistowską metodę analizy, wyrażali komunistyczny system wartości w jego dawnej, utopijnej formie. Pragnęli autentycznych rządów ludu, zatem opowiadali się za istnieniem w przyszłym ustroju wielu partii robotniczych oraz wolnością wypowiedzi. Wytoczenie autorom „Listu" procesu oraz skazanie w lipcu 1965 roku: Modze-lewskiego na trzy i pół, a Kuronia na trzy lata więzienia, wywołało silny odruch solidarności z prześladowanymi. Zorganizowano pomoc materialną dla pozbawionych środków do życia rodzin skazanych. Odwagę oraz ideowość autorów „Listu otwartego" doceniła także emigracja, a Giedroyc wydał memoriał drukiem. Budził on także zainteresowanie różnych radykalnie lewicowych środowisk na Zachodzie i wkrótce został przełożony na wiele języków. Na Uniwersytecie Warszawskim uwięzienie Kuronia i Modzelewskiego wywołało ferment i początek silnych podziałów w organizacji partyjnej i ZMS na zwolenników zachowania tolerancji wobec kontrowersyjnych wypowiedzi oraz wspierających bezwarunkowo represyjną politykę władz. Studentów związanych ze skazanymi nazwano „komandosami", a określenie to miało wskazywać na ich radykalizm i „dywersyjną" rolę, gdyż pojawiali się na oficjalnych zebraniach, by rozbijać ich rytualny przebieg. Część komandosów wywodziła się z rodzin przedwojennych kapepeowców, niektórzy zajmowali stanowiska w aparacie władzy. (Ojciec Karola Modzelewskiego - Zygmunt Modzelewski był po wojnie ministrem spraw zagranicznych.) Część komandosów przeszła przez radykalnie lewicową harcerską drużynę „walterowską" prowadzoną przez Jacka Kuronia. Buntowali się przeciw istniejącemu systemowi w imię wartości i etosu radykalnie lewicowego, przeciwstawiali się konformizmowi, szukali nieocenzuro-wanej prawdy. Inspirowały ich propozycje ideowe wychodzące z kręgu rewizjonistów i mieli bezpośrednie z nimi kontakty. Od 1965 roku próbowali demonstracji w obronie Kuronia i Modzelewskiego, łamali powszechnie przyjmowane ograniczenia wolności słowa przez podejmowanie na otwartych zebraniach tematów tabu, krytykowanie polityki partii, rozpowszechnianie w swym kręgu książek emigracyjnych. Dwie rozprawy dyscyplinarne, których głównym bohaterem był lider MAŁA STABILIZACJA 293 komandosów Adam Michnik jw latach 1965 i 1967), były znaczącymi wydarzeniami na Uniwersytecie Warszawskim. Ukazały również siłę oporu części profesorów przeciw represjonowaniu buntowniczej młodzieży. W 1967 roku komandosi zorganizowali zbiorową petycję do władz w obronie zagrożonego relegacją Michni-ka, którą podpisało ponad 1000 studentów i około 150 pracowników naukowych. Była to największa od lat akcja protestacyjna w środowisku uniwersyteckim. Trwający na Uniwersytecie Warszawskim od 1965 roku ferment angażował najwyższe władze PZPR, które coraz bardziej stanowczo nalegały na represjonowanie niepokornych. Od 1965 roku władze coraz częściej posługiwały się represją policyjną i sądową, odmawiały tolerancji nawet dła jednostkowych niekonwencjonalnych zachowań, czego wyrazem było skazanie w 1967 roku na trzy lata Niny Karsov za prowadzenie „szkodliwego politycznie" dziennika lub na podobną karę Janusza Szpo-tańskiego za wykonywanie w kręgu znajomych ośmieszających władze kupletów. Wszystko to prowadziło do narastającego oburzenia dużej części inteligencji twórczej. Marzec 1968 Wojna sześciodniowa w czerwcu 1967 roku, w której Izrael pokonał trzy państwa arabskie, spowodowała gwałtowną reakcję bloku komunistycznego i zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Uczyniła to również Polska. 19 czerwca na Kongresie Związków Zawodowych, w transmitowanym przez radio przemówieniu, Gomułka zarzucił części obywateli pochodzenia żydowskiego demonstrowanie sympatii dla Izraela i wspomniał o syjonistycznej „V kolumnie" (V kolumną nazywano Niemców dokonujących dywersji na tyłach armii polskiej we wrześniu 1939 roku). W następnych tygodniach rozpoczęło się, inspirowane przez moczarowskie MSW, usuwanie osób żydowskiego pochodzenia z niektórych stanowisk w prasie i w wojsku. Inteligenci żydowskiego pochodzenia byli czynni w polskim ruchu niepodległościowym przed 1918 rokiem oraz dali ogromny wkład do kultury polskiej od końca XIX wieku po czasy współczesne. Wiele dzieł takich autorów należało do kanonu polskiej literatury, największych osiągnięć polskiej nauki, muzyki czy filmu. Mimo to przedwojenna nacjonalistyczna prawica atakowała Żydów i Polaków żydowskiego pochodzenia, odmawiając im prawa udziału w polskim życiu społecznym i tworzenia polskiej kultury. Żydzi asymilujący się do polskości napotykali silną barierę niechęci, odrzucenia, antysemityzmu. Z natury rzeczy sprzyjali tym nurtom życia politycznego, które potępiały uprzedzenia narodowościowe, a zatem ruchowi socjalistycznemu lub lewicy obozu piłsudczyków. Niektórzy jednak wiązali się z ponadnarodowym i radykalnie internacjonalistycznym ruchem komuni- 294 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 stycznym. W partii komunista pochodzenia żydowskiego miał te same prawa, co komunista polski, ukraiński, białoruski. Żydzi stanowili około jednej trzeciej członków Komunistycznej Partii Polski, a wśród partyjnej inteligencji ponad 50 procent. Największa część Żydów, którzy przeżyli wojnę, uratowała się w ZSRR. Komuniści żydowskiego pochodzenia włączyli się tam w tworzenie zalążków przyszłego aparatu władzy. Także ci, którzy dotrwali wyzwolenia w okupowanym kraju, wiedzieli, że przeżyli tylko dzięki nadejściu Armii Czerwonej. Większość ocalałych z zagłady opuściła Polskę w pierwszych latach powojennych, kolejna fala w okresie 1956-1960. Niektórzy włączyli się do budowania nowej Polski i jej systemu politycznego. Z reguły pozbawieni rodzin, krewnych, dawnych kręgów przyjacielskich, znajdowali oparcie i możliwość samorealizacji dzięki państwu i jego internacjonalistycznemu charakterowi. Nadzieja na wtopienie się w nowe społeczeństwo okazała się iluzją, gdy Stalin potępił syjonizm i zaczął podejrzewać Żydów o wrogie knowania. Antysemickie hasła wysunięto podczas procesu Slanskiego w Czechosłowacji (1952) oraz w kampanii przeciw żydowskim „lekarzom trucicielom" (1952/1953). Za rządów Chruszczowa, choć lekarzy oczyszczono z oskarżeń, jednak kontynuowano proces eliminacji Żydów z aparatu państwowego, a wiele nieoficjalnych wypowiedzi sekretarza generalnego KPZR miało otwarcie antysemicki charakter. Działacze partii o żydowskich korzeniach, broniąc się przed tymi tendencjami, dążyli w 1956 roku do uzyskania przez PZPR większej niezależności od Moskwy i płynących stamtąd tendencji. Wspierali nurt zmierzający do liberalizacji w Polsce, ale jednocześnie obawiali się polskiej prawicy narodowej i katolickiej, widząc w niej silne nastroje antysemickie. W PZPR antysemityzm był formalnie niedopuszczalny, ale nieraz dochodził do głosu, na przykład w wystąpieniach „natolińczyków", a następnie „partyzantów" przeciw „puławianom" (jeszcze przed 1967 rokiem). W oficjalnej wykładni historii Polski właściwie pomijano rolę Żydów, nie otaczano opieką pozostałych po nich zabytków, w ruinę szły cmentarze, nieliczne instytucje żydowskie funkcjonowały na marginesie życia społecznego i kulturalnego. Zmierzano do całkowitej asymilacji tej mniejszości, choć jednocześnie żydowskie korzenie były negatywnym wyróżnikiem i prowadziły do podejrzeń o nielojalność, zagraniczne kontakty, tendencje liberalne lub kosmopolityczne. Od początku lat sześćdziesiątych trwała eliminacja osób żydowskiego pochodzenia z wielu instytucji o newralgicznym znaczeniu, zwłaszcza z aparatu MSW oraz wojska. Stopniowo odsuwano komunistów żydowskiego pochodzenia od ważniejszych funkcji w aparacie PZPR. Do 1968 roku wielu z nich jednak dotrwało na średnich stanowiskach w administracji państwowej, w wydawnictwach i prasie. Stosunek większości społeczeństwa do resztek społeczności żydowskiej nie był przychylny. Wynikało to z siły dawnych negatywnych stereotypów, które jeszcze wzmocnił udział wielu osób żydowskiego pochodzenia w aparacie władzy PRL, MAŁA STABILIZACJA 295 zwłaszcza w pierwszym powojennym dziesięcioleciu. W okresie 1956-1957 niechęć do Żydów znalazła wyraz w licznych wypowiedziach i szykanach, co stało się jednym z powodów emigracji około 50 000 Żydów z Polski w latach 1956-1960. Chociaż w wielu środowiskach elitarnych problem antysemityzmu nie istniał, dostrzegano też jego potencjalną groźbę (między innymi eseje Kołakowskiego, Turo-wicza, Mazowieckiego), to brakowało właściwych pomysłów i cenzurowych możliwości dla analizowania zagadnień związanych z przeszłością i współczesnością stosunków polsko-żydowskich. Zagładą, a nawet problemem pomocy Polaków dla Żydów w czasie okupacji niemieckiej zajmowali się niemal wyłącznie historycy żydowscy. Spośród historyków polskich pierwszy zagadnienie to badał Władysław Bartoszewski, a jego książka opracowana wspólnie z Zofią Lewinówną ukazała się w 1966 roku, w katolickim wydawnictwie Znak. Żydzi polscy stanowili wówczas ułamek procenta ludności. W 1967 roku mieszkało w Polsce 25 000 obywateli deklarujących narodowość żydowską oraz kilkadziesiąt tysięcy osób o żydowskich korzeniach, całkowicie spolszczonych. Część młodzieży z takich rodzin nie była nawet świadoma pochodzenia swoich przodków. Napięcia w PZPR o antyżydowskim podłożu zbiegły się z decyzją podjętą na wysokim szczeblu KC o zdjęciu ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów" w reżyserii Kazimierza Dejmka. Inscenizacja wywoływała silne reakcje publiczności, która w niektórych fragmentach dramatu Mickiewicza znajdowała aluzje do aktualnej sytuacji kraju. 30 stycznia 1968 roku odbyło się ostatnie przedstawienie, podczas którego grupa związanych z Kuroniem i Modzelewskim studentów, zwanych „komandosami", zainicjowała manifestację zakończoną przejściem pod pomnik Mickiewicza i złożeniem tam transparentu z hasłem „Żądamy dalszych przedstawień". Inicjatorów demonstracji skazano na kary grzywny oraz wytoczono im sprawy dyscyplinarne na Uniwersytecie Warszawskim. Pod studencką petycją do Sejmu z protestem przeciw zdjęciu „Dziadów" zebrano ponad 3000 podpisów. Na uniwersytecie pojawiły się wymierzone w „komandosów" ulotki, niektóre o wyraźnie antysemickim charakterze. „Komandosi" odpowiedzieli własnymi ulotkami, w których bronili prawa do sprzeciwu i potępiali antysemityzm. Tymczasem 29 lutego 1968 roku na nadzwyczajnym zebraniu oddziału warszawskiego Związku Literatów Polskich politykę kulturalną władz ostro skrytykowali Antoni Słonimski, Paweł Jasienica, Jerzy Andrzej ewski, Stefan Kisielewski, Leszek Kołakowski i inni. Przyjęto rezolucję, w której potępiono arbitralny system cenzury i polityki kulturalnej, czego przykładem był zakaz przedstawień „Dziadów". Domagano się przywrócenia tolerancji i swobody twórczej. W trzy dni później aktyw partyjny zebrany przez Komitet Warszawski PZPR potępił rezolucję pisarzy. Pojęcie „aktyw" weszło do języka politycznego następnych tygodni. Tworzyli go głównie członkowie dzielnicowych i fabrycznych instancji 296 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 PZPR, dobrani według pewnego klucza przez kierownictwo wojewódzkie i manipulowani przez Służbę Bezpieczeństwa. Aktyw miał być oddolnym głosem klasy robotniczej, wyrażać słuszny „gniew ludu". Decyzja ministra Henryka Jabłońskiego o relegowaniu z uniwersytetu Adama Michnika i Henryka Szlajfera (4 marca) spowodowała podjęcie przez „komandosów" decyzji o zwołaniu wiecu protestacyjnego studentów w dniu 8 marca. Odbywający się na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego z udziałem około 1000 osób spokojny wiec został zaatakowany najpierw przez „aktyw robotniczy", a następnie brutalnie rozpędzony przez regularny oddział milicji, wyposażonej w pałki bojowe. Wielu studentów ciężko pobito. Bezwzględne stłumienie pokojowego wiecu dało początek protestom, które w następnych dniach ogarnęły wiele uczelni w całym kraju. W Warszawie 11 marca wielka demonstracja studencka dotarła pod gmach KC PZPR, gdzie uderzyły na nią oddziały milicji, atakując gazem, armatkami wodnymi i pałkami. Walki w centrum miasta toczyły się również wieczorem. Przeciwko studentom rzucono 8000 milicjantów, ponad 1000 członków ORMO, zmobilizowano 18 000 aktywu partyjnego. Siły represji opanowały ulice, ale protest trwał dalej w murach uczelni. 11 marca wystąpienia ogarnęły następne ośrodki akademickie - Kraków, Lublin, Gliwice, od następnego dnia także Wrocław, Gdańsk, Łódź, Poznań, z mniejszym natężeniem inne miasta. Wszędzie głównym hasłem była solidarność ze studentami Warszawy, potępienie brutalności milicji i kłamstw propagandy. Podczas manifestacji skandowano: „Nie ma chleba bez wolności", 95. Wiec studentów na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego 8 marca 1968 MAŁA STABILIZACJA 297 „Prasa kłamie", „Socjalizm to nie pałki". Na największych uczelniach odbywały się wiece, we Wrocławiu i Krakowie strajki studenckie. Dochodziło do ulicznych manifestacji, które zwykle kończyły się szarżami milicji, biciem i aresztowaniami (Warszawa 11 marca, Kraków, Poznań 13 marca, Łódź 14 marca, Gdańsk, Katowice 15 marca, Wrocław 15, 16 marca). W trakcie wydarzeń na poszczególnych uczelniach wyłaniano struktury organizacyjne ruchu oraz próbowano nawiązywać wzajemne kontakty. Ze studentami solidaryzowała się część kadry naukowej. W podejmowanych rezolucjach wzywano władze do zaniechania represji, ukarania winnych brutalności milicji, piętnowano kłamstwa w prasie, apelowano do władz 0 podjęcie dialogu z młodzieżą. Pojawiły się także postulaty ograniczenia cenzury 1 większej autonomii uczelni wyższych. Potępiano przeciwstawianie przez propagandę studentów i robotników, deklarowano przywiązanie do wartości socjalizmu. „Komandosi", którzy dali początek wystąpieniom, zostali w pierwszej fazie wydarzeń aresztowani. Swoich liderów ruch studencki wyłaniał w trakcie wystąpień, na wiecach i podczas zebrań na wydziałach. Ze studentami sympatyzowała duża część społeczeństwa, w ponad 100 miejscowościach kolportowano ulotki zawierające deklaracje poparcia i atakujące władze. Nie miało to jednak znaczenia dla wyniku toczonej batalii. Przeciw ruchowi studenckiemu wystąpił bowiem cały aparat represji, zduszenie protestu poparły mniej lub bardziej ochoczo wszystkie oficjalnie działające organizacje polityczne i społeczne. Jedynie katolickie środowisko Znaku próbowało wziąć ich w obronę. Posłowie Koła Znak 11 marca złożyli inter- 96. Szarża milicji przeciw demonstrującym studentom w Warszawie 298 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 pelację w obronie studentów, za co sami wkrótce stali się przedmiotem gwałtownego ataku. Po transmitowanym na cały kraj przemówieniu Gomułki (19 marca) było oczywiste, że protest zostanie bezwględnie zdławiony. Nadal trwały jednak wiece i manifestacje, a w Łodzi i Warszawie podjęto strajki okupacyjne. Na ostatnim wiecu na Uniwersytecie Warszawskim 28 marca przyjęto deklarację, w której postulowano demokratyzację i autonomię życia społecznego. Miała ona znaczenie testamentu, jaki wydał ruch studencki. Do początków kwietnia milicja i SB zatrzymały 2700 osób (w tym 641 studentów, 272 pracowników naukowych, ponad 900 robotników, którzy prawdopodobnie brali udział w ulicznych demonstracjach i ponad 480 uczniów, zatrzymanych zapewne z tych samych powodów). Większość zwolniono po 48 godzinach, postępowaniem karnym objęto ponad 1200 osób, a 319 aresztowano. Odrębną formą represji było powoływanie do wojska (ponad 600 osób). Do pacyfikacji ruchu włączyły się władze niektórych uczelni, dokonując masowych skreśleń studentów. Rozbity w ostatniej dekadzie marca ruch studencki przybierał w następnych tygodniach formy konspiracji, w której uczestniczyli najbardziej wytrwali. Policyjnym represjom towarzyszyła niezwykle agresywna kampania propagandowa prowadzona przez niemal wszystkie media PRL. Uderzono w Żydów, rewizjonistów, niezależnych intelektualistów, w pozostałości grupy „puławian", a ruch studencki przedstawiono jako awantury wywołane z podszeptu tych „wrogów Polski". Kampanię rozpoczęły 11 marca centralny organ PZPR - „Trybuna Ludu" 97. Wiec aktywu we Wrocławiu w marcu 1968 MAŁA STABILIZACJA 299 i dziennik PAX-u „Słowo Powszechne", gdzie wydrukowano listę „inspiratorów" zajść związanych ze środowiskiem „komandosów" tak skomponowaną, by uwypuklić ich żydowskie pochodzenie i związki ich rodziców z aparatem władzy. W „Słowie Powszechnym" pisano wprost, że wymienieni studenci to rodzinne i duchowe potomstwo syjonistów, ludzi odpowiedzialnych za wypaczenia okresu stalinowskiego. W prasie, w radiu i telewizji atakowano byłych dygnitarzy PZPR Zambrow-skiego i Staszewskiego, bezpartyjnych literatów Kisielewskiego, Słonimskiego, Ja-sienicę i innych oraz uwięzionych już „komandosów". Od 11 marca we wszystkich miastach wojewódzkich odbywały się ogromne wiece aktywu, na których lokalni pierwsi sekretarze gromili „wichrzycieli", „syjonistów", „sługusów imperializmu", „ideologicznych dywersantów" oraz deklarowali poparcie dla Gomułki. Podobne hasła widniały na tysiącach transparentów, na przykład „Literaci do pióra, studenci do nauki", „Oczyścić partię z syjonistów", „Precz z syjonizmem - agenturą imperializmu". Obok wielkich wieców odbywały się małe, w poszczególnych zakładach pracy. Kampanii propagandowej towarzyszyła czystka w aparacie partyjnym, administracyjnym, w prasie i wielu innych instytucjach. Początkowo usuwano rodziców wymienionych w gazetach studentów, potem innych, jeśli byli żydowskiego pochodzenia lub można im było zarzucić sympatię dla ruchu studenckiego. Przy okazji załatwiano porachunki osobiste. Niemal każda osoba żydowskiego pochodzenia stawała pod pręgierzem, na publicznych zebraniach żądano od niej deklaracji lojalności, potępienia Izraela, wypominano wszelkie możliwe winy, po czym zwykle i tak usuwano z pracy i z partii (jeśli do niej należała). 19 marca do aktywu zgromadzonego w warszawskiej Sali Kongresowej Gomuł-ka wygłosił przemówienie, które radio i telewizja transmitowały na cały kraj. Pierwszy sekretarz powtórzył tezy obecne w propagandzie, rzucał ciężkie oskarżenia na opozycyjnych literatów, między innymi Pawłowi Jasienicy zarzucił zbrodnie z okresu służby w oddziale partyzanckim w 1945 roku oraz sugerował, że uratował życie, idąc na współpracę z bezpieką (co było kłamstwem). Potępił organizatorów „awantur", wymieniając z nazwiska Kuronia i Michnika, oraz „duchowych inicjatorów wichrzycielskich poczynań" - profesorów Kołakowskiego, Baczkę, Brusa, Morawskiego, Baumana. Potępił syjonizm i zachęcał do emigracji tych, którzy „uważają Izrael za swoją ojczyznę". Twierdził, że osoby o chwiejnej świadomości narodowej powinny unikać dziedzin pracy, gdzie afirmacja narodowa jest niezbędna. Jednocześnie próbował przeciwstawić się występowaniu „przeciwko Żydom dlatego, że są Żydami" i przestrzegał przed stawianiem nie sprawdzonych zarzutów. Takie zastrzeżenia nie trafiały do przekonania rozgrzanemu kampanią aktywowi, a Gomułka nie w pełni panował nad salą, która - wbrew rytuałom - wznosiła okrzyki i wiwatowała nie tylko na cześć I sekretarza, ale też Gierka, co sugerowało istnienie personalnej alternatywy. 300 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Kampania antysyjonistyczna i towarzysząca jej czystka kadrowa spełniała oczekiwania dużej części aparatu partyjnego, czterdziestolatków, którym umożliwiała podjęcie szturmu na posady. Obowiązująca w partii ścisła dyscyplina pękła, rozgrywającym przebieg kampanii był aktyw partyjny prowadzony przez MSW i komitety wojewódzkie PZPR, a często nawet komitety dzielnicowe. Przeciwstawienie się kampanii i czystkom groziło oskarżeniem o sprzyjanie „wichrzycielom", „syjonistom" i mogło prowadzić do eliminacji z życia politycznego. Dotknęło to na szczeblu Biura Politycznego Ochaba i Rapackiego, na szczeblach niższych wielu innych. Tylko nieliczni zdobyli się na otwarty protest. Jednym z nich był Stefan Żółkiewski, profesor polonistyki i wieloletni członek KC, z którego został usunięty za zajętą w Marcu postawę. Z „frontu prasy" dyrygowanej przez Stefana Olszowskie-go wyłamywała się jedynie „Polityka" Mieczysława F. Rakowskiego, która poprzez niepodjęcie wątków kampanii starała się zaznaczyć swój sprzeciw. Mimo że w maju 1968 roku Gomułka próbował zahamować kampanię antysyjonistyczną i przypominał, że głównym zagrożeniem jest rewizjonizm, czystka kadrowa toczyła się jeszcze przez szereg miesięcy. Do września 1968 roku ze stanowisk kierowniczych odwołano w Warszawie 774 osoby, w tym 5 ministrów, 22 wiceministrów, 133 dyrektorów i wicedyrektorów departamentów. Skalę zmian w aparacie PZPR ukazuje niewybranie jesienią 1968 roku na V Zjeździe aż 82 członków dotychczasowych władz partii do nowych gremiów kierowniczych. Pod dyktando SB dokonano dużych zmian w MSZ, usuwając wielu wyższych urzędników i kilku ambasadorów związanych z Rapackim. Z radia i telewizji usunięto 79 osób, z Państwowego Wydawnictwa Naukowego 47, kilkudziesięciu dziennikarzy utraciło pracę w stołecznych redakcjach gazet i czasopism. Z placówek naukowych zwolniono 33 profesorów i docentów. Można szacować, że w innych miastach usunięto z pracy dalszych kilkaset osób. Z wojska musiało odejść około 2000 oficerów, w tym 17 generałów. Czystka obejmowała dziesiątki instytucji, redakcji, wydawnictw, sądy i prokuraturę, a nawet szpitale. Na opróżnione miejsca awansowali ci, którzy dowiedli swej lojalności, a często brali aktywny udział w kampanii. Marzec odmłodził kadrę przywódczą PZPR i połączył swoistą wspólnotą pogromu ruchu studenckiego, „rewizjonistów" i „syjonistów". Celem „partyzantów" Moczara i sprzymierzonych z nimi czterdziestolatków w aparacie PZPR była wymiana elity przywódczej partii. Po odejściu Ochaba i Rapackiego, za pomocą niewybrednych ulotek rozprowadzanych w aparacie PZPR, atakowano także innych członków kierownictwa: Spychalskiego, Cyrankiewicza, Starewicza, Jędrychowskiego, a nawet Kliszkę. Zapewne Moczar starał się rozbić otoczenie I sekretarza i zostać osobą numer dwa w kierownictwie partii. Gomułka zdołał pokrzyżować te plany, a Moczarowi odebrał kierownictwo MSW i przesunął go „w górę" na stanowisko sekretarza KC i zastępcy członka Biura Politycznego. Był to sukces połowiczny, gdyż kierownictwo MSW nadal było ściśle związane z Mo- MAŁA STABILIZACJA 301 czarem. Stawało się również oczywiste, że starzejący się dyktator nie panuje już w pełni nad aparatem partyjnym, a ten rozgląda się za następcą i widzi go albo w Moczarze, albo Edwardzie Gierku, długoletnim I sekretarzu Komitetu Wojewódzkiego w Katowicach. Postawa zajęta w Marcu, a następnie poparcie inwazji na Czechosłowację rozbiło do reszty mit Gomułki jako bardziej elastycznego komunisty. Po Marcu język obietnic ideowych marksizmu stał się martwy, podobnie jak dawne komunistyczne tradycje walki z dyskryminacją narodowościową. Wiarę w komunizm zastąpiono swego rodzaju ideologią państwowo-narodową o silnym zabarwieniu antyinteligenckim i antyżydowskim. Spoiwem dominującej części aparatu był udział w kampanii, a w bliskiej przyszłości wysoko awansowali niektórzy jej organizatorzy, między innymi Franciszek Szlachcic (wiceminister spraw wewnętrznych), Stefan Olszowski, Józef Kępa, Jerzy Łukaszewicz i Kazimierz Kąkol. Antysemicka kampania była skandalem bez precedensu w powojennej Europie, a czystki i zmuszanie tysięcy obywateli żydowskiego pochodzenia do emigracji przypominało najgorsze wzory z przeszłości. W latach 1968-1969 opuściło Polskę bez prawa powrotu ponad 15 000 obywateli, w ogromnej większości zupełnie spolszczonych. Polska utraciła wśród nich kilkuset naukowców (w tym Uniwersytet Warszawski 59), około 200 pracowników prasy i wydawnictw, 91 artystów, 26 filmowców, ponad 300 lekarzy oraz wielu innych obywateli. Tylko niewielki procent emigrantów osiedlił się w Izraelu, większość zamieszkała w Europie. Znaczna część nadal będzie żyć w kręgu spraw polskich. Marzec przyniósł głębokie i negatywne konsekwencje dla wyższych uczelni. Ograniczono i tak wąską ich autonomię, mianowani przez ministra rektorzy otrzymali ogromne kompetencje. Pracownicy naukowi, którzy wzięli udział w kampanii przeciw ruchowi studenckiemu, w wielu przypadkach zajęli na uczelniach . Franciszek Szlachcic, Mieczysław Moczar, Zenon Kliszko 302 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wpływowe stanowiska, na docentów powołano kilkaset osób bez habilitacji, za to „pewnych politycznie" (tak zwani marcowi docenci). Usuwano w cień lub wręcz pozbyto się nauczycieli akademickich, których uznano za „rewizjonistów" lub „syjonistów". Już pod koniec marca zwolniono z uniwersytetu wymienionych w przemówieniu Gomułki profesorów, w następnych miesiącach dokonano dalszych zwolnień na uczelniach w całej Polsce. Największe straty poniosły filozofia, socjologia, ekonomia, nauki polityczne i prawo. Kilkuset młodych ludzi przeszło przez więzienie. Po zdławieniu protestu władze starały się jednak osiągnąć możliwie szybko „normalizację". Większość aresztowanych zwolniono. Ostatecznie skazano 80 osób, w tym 33 na kary bezwzględnego więzienia, ale większości z nich wkrótce umożliwiono opuszczenie więzień. Uwagę skoncentrowano na „komandosach". Ich procesy były relacjonowane w prasie, mieli pozostać symbolem „wichrzycieli". Jacek Kuroń i Karol Modzelew-ski otrzymali wyroki po trzy i pół roku więzienia, Michnik trzy lata, pozostali, w tym Lityński, Blumsztajn, Dajczgewand do dwóch i pół roku. Części uczestników ruchu studenckiego uniemożliwiono ukończenie studiów. Marzec stworzył złączone wspólnie przeżytym doświadczeniem pokolenie młodej inteligencji, w którym postawą dominującą stał się głęboki dystans wobec uznanego za niemoralny systemu, skłonność do kontestowania oficjalnych norm i zachowań, nieufność wobec autorytetów, indywidualizm, negatywne wyczulenie na nacjonalizm, otwartość na różne nurty kontrkultury. Powstały nieformalne środowiska, dla których przez długie lata postawa zajęta w Marcu była naczelnym kryterium oceny innych. Bezpośrednią konsekwencją Marca było również podjęcie różnych prób działalności konspiracyjnej. Szereg niewielkich grup produkowało ulotki, których celem było zaznaczenie sprzeciwu wobec reżimu i jego poczynań. Szczególną formą walki było zebranie dokumentów ruchu studenckiego i przemycenie ich do paryskiej „Kultury" oraz przemyt do Polski książek emigracyjnych. Dokonywała tego grupa „taterników", szlak przemytu wiódł bowiem przez Tatry. Aresztowani w 1969 roku zostali skazani w rok później, między innymi Maciej Kozłowski na cztery i pół i Jakub Karpiński na cztery lata więzienia. W pomarcowej atmosferze rozwinął się Ruch, najradykalniejsza grupa konspiracyjna, utworzona jeszcze w połowie lat sześćdziesiątych. Ruch deklarował się wprost jako antykomunistyczny, atakował „sowiecki imperializm", a PRL określał jako „atrapę państwa polskiego" rządzoną przez grupę, która strzeże interesów obcego najeźdźcy. Celem Ruchu była walka z konformizmem, rozbudzenie w społeczeństwie woli oporu i aspiracji niepodległościowych. Członkowie Ruchu podjęli również radykalne działania - przystąpili do wydawania podziemnego pisma, drogą włamań pozyskiwali sprzęt drukarski, wreszcie przygotowali spalenie muzeum Lenina w Poroninie. Nim tego dokonali, SB aresztowała około 150 osób związa- MAŁA STABILIZACJA 303 nych z Ruchem. W 1971 roku sądzono 32 jego członków, a przywódców Andrzeja Czumę i Benedykta Czumę skazano na siedem lat więzienia, Stefana Niesiołow-skiego na sześć lat, Emila Morgiewicza na cztery lata. Tłem działalności takich grup był jednak powszechny marazm społeczny oraz brak zrozumienia i akceptacji dla podejmowania prób protestu. Osamotnienie buntujących się ukazuje przykład Ryszarda Siwca, który 8 września 1968 roku w proteście przeciw udziałowi Polski w inwazji na Czechosłowację dokonał samo-spalenia na pełnym ludzi stadionie X-lecia, lecz jego śmierć nie wywołała większego poruszenia i skutecznie nie zakłóciła odbywanych uroczystości. Grudzień 1970 Panujący w Polsce pomarcowy marazm był jednak ciszą przed burzą. Próbując przeciwdziałać zastojowi gospodarczemu, ekipa Gomułki przyjęła program selektywnego rozwoju, czyli skierowania znacznych inwestycji (także dewizowych) do określonych branż w celu ich modernizacji i dostosowania do konkurencji na rynkach światowych. Wybór uprzywilejowanych gałęzi przemysłu uwzględniał nie tylko obiektywne szansę modernizacji. Musiał też zaspokajać ambicje silnego lobby przemysłu ciężkiego, choć i tak naruszał interesy części aparatu władzy. W 1970 roku przygotowano kilkunastoprocentową podwyżkę cen żywności i decyzją Biura Politycznego postanowiono wprowadzić ją w życie 13 grudnia. Znaczna w ówczesnych warunkach podwyżka ogłoszona tuż przed świętami Bożego Narodzenia musiała wywołać oburzenie. W poniedziałek 14 grudnia rano zastrajkowała Stocznia Gdańska imienia Lenina. Robotnicy udali się pod siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR z żądaniem cofnięcia podwyżki. Następnie robotnicze pochody przemierzały ulice miasta, wzywano do przyłączenia się do protestu. Po południu i wieczorem doszło do pierwszych walk z oddziałami milicji. We wtorek rano strajk ogarnął następne zakłady. Robotnicy zaatakowali komendę milicji, próbując uwolnić zatrzymanych poprzedniego dnia. Padli pierwsi zabici. Następnie stoczniowcy obiegli gmach KW PZPR. Brutalność milicji prowadziła do wzrostu agresji demonstrantów. Podpalono milicyjne i wojskowe samochody, a następnie budynek KW. Dopiero około godziny 15 atak milicji i wojska osłaniany przez czołgi i transportery opancerzone odepchnął robotników spod płonącego komitetu. Walki w centrum miasta kilku tysięcy demonstrantów z milicją trwały do wieczora. O godzinie 18 wprowadzono w Trójmieście godzinę milicyjną. Część robotników powróciła do Stoczni Gdańskiej, gdzie proklamowano strajk okupacyjny. We wtorek 15 grudnia rano Gomułka wydał polecenie użycia broni przeciw demonstrantom. Nikt z podejmujących najważniejsze decyzje nie sprzeciwił się temu. Wystąpienia, uznane za kontrrewolucyjne, miały być stłumione siłą. Nie bra- 304 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 no pod uwagę ustępstw ani możliwości negocjacji. Gomułka uważał, że wykazanie wobec zbuntowanych robotników słabości byłoby pierwszym krokiem w demontażu władzy absolutnej, która ze swej natury nie powinna ustąpić pod naciskiem społecznym. Nieustępliwość i brutalność władz wywoływała jednak jeszcze większy gniew i determinację robotników. W zrewoltowanym Trójmieście panował chaos decyzyjny. Najwyższym rangą obecnym w Gdańsku członkiem władz, który formułował oceny sytuacji i wydawał polecenia, był Zenon Kliszko. Obok niego działał powołany przez Gomułkę Sztab Lokalny z generałem Grzegorzem Korczyńskim, który miał dowodzić siłami milicji i wojska. Należący do Sztabu członek Biura Politycznego, wicepremier i do niedawna I sekretarz KW Stanisław Kociołek podjął wkrótce własne, nieuzgodnio-ne, działania. Ponadto przebywał w Gdańsku wiceminister spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic, ale nie wiadomo, w jaki sposób wpływał on na bieg zdarzeń. W nocy z 15 na 16 grudnia strajkującą Stocznię Gdańską otoczyło wojsko wyposażone w czołgi i transportery. Rano na próbę wyjścia stoczniowców z zakładu wojsko odpowiedziało strzałami, padli zabici i ranni. Następnej nocy pod groźbą bombardowania stoczni strajkujący opuścili zakład, a na jego teren wkroczyli żołnierze. W Stoczni Gdyńskiej strajk wybuchł we wtorek 15 grudnia, ale dzięki szybkiemu wyłonieniu komitetu strajkowego i gotowości władz miejskich do negocjacji zdołano uniknąć ataków na obiekty państwowe i gwałtownych starć. W nocy jed- 99. Płonący Komitet Wojewódzki PZPRwGdańsku (15 XII 19701 MAŁA STABILIZACJA 305 nak komitet strajkowy został aresztowany. Wywołało to wzburzenie, ale nie doszło do zajść na ulicach. W środę Kliszko podjął decyzję o zablokowaniu stoczni przez wojsko i niedopuszczeniu do niej robotników. Tymczasem wieczorem Kociołek w telewizyjnym przemówieniu wezwał robotników, by wrócili do pracy. Ci, którzy apelu posłuchali, w czwartek 17 grudnia o świcie zostali przywitani seriami z karabinów koło stacji kolejki Gdynia-Stocznia. Padli zabici i wielu rannych. Robotnicy wylegli na ulice, atakowali wojsko i milicję, które odpowiadały strzałami. Walki trwały do wieczora. Brutalność sił represji nie tylko na ulicach, ale też wobec już zatrzymanych była zaskakująca. W więzieniach i tymczasowo zorganizowanych aresztach bito do utraty przytomności, do okaleczenia. Tego dnia zginęło w Gdyni 17 osób, a kilkaset było rannych. W czwartek strajki, manifestacje i walki uliczne z milicją zaczęły się w Szczecinie. Podpalono gmach KW PZPR i komendę milicji. Także tam milicja wykazała niezwykłą brutalność. Byli zabici i ranni. W nocy wojsko otoczyło stocznie, by nie dopuścić do nich robotników. W piątek 18 grudnia rano doszło do starć, znowu padli zabici. Robotnicy powołali komitety strajkowe oraz Ogólnomiejski Komitet Strajkowy, na ulicach natomiast dochodziło do starć. Strajki i walki uliczne z milicją miały miejsce także w Elblągu i Słupsku. Do tłumienia protestu zaangażowano 25 000 żołnierzy, użyto 550 czołgów i 750 transporterów opancerzonych. 100. Pochód robotników w zabitym kolegą i zakrwawionymi flagami narodowymi w Gdyni (17X11 1970) 306 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Grudniowym wystąpieniom ton nadawała młodzież, która przeważała wśród uczestników starć ulicznych. Młodzi stanowili 80 procent wśród ofiar śmiertelnych. Także wśród członków komitetów strajkowych przeważali młodzi robotnicy. Nie mieli oni doświadczenia w prowadzeniu walki, nie potrafili działać skutecznie, kierowali się głównie emocjami i intuicją. Właściwie rozpoznawali kompetentną władzę (Komitet Wojewódzki PZPR), ale w tej fazie wystąpień nie byli zdolni do samoorganizacji, wyłonienia delegacji, spisania postulatów. Wobec braku natychmiastowego sukcesu widzieli jedynie insurekcyjną drogę protestu, która musiała przybrać żywiołowy charakter. Dopiero wobec tragicznych doświadczeń i poniesionych ofiar wracali na własny teren, do swoich zakładów, podejmowali strajk okupacyjny, organizowali się, wyłaniali komitety strajkowe. Podobną drogę przebyli niezależnie od siebie robotnicy Gdańska i Szczecina. Większą dojrzałość i zdolność do samoorganizacji wykazali robotnicy Gdyni, których do gwałtownych wystąpień ulicznych pchnęła dopiero władza, aresztując przywódców i przeprowadzając krwawą masakrę. Przebieg wystąpień, formułowane żądania, język protestu, śpiewane pieśni wskazują na silną świadomość klasową, unikanie akcentów antykomunistycznych, przejmowanie symboli systemu (na przykład śpiew „Międzynarodówki") i kierowanie ich przeciw rzekomo robotniczej władzy. Był w tym zapewne odruch obronny, ale chyba też brak świadomości alternatywy ideowej, co dowodziło obumarcia dawnych tradycji politycznych. O charakterze tego ruchu wiele mówią wysuwane żądania: uniezależnienia związków od administracji i PZPR, ukarania winnych rozlewu krwi i odpowiedzialnych za sytuację ekonomiczną kraju oraz podania rzetelnej informacji w środkach masowego przekazu. Wysuwano postulaty ekonomiczne, w tym podwyżki płac. Strajkujący nie podważali natomiast istotnych - w swoim mniemaniu - cech systemu politycznego, choć domaganie się niezależności od władz związków zawodowych miało przecież charakter ustrojowy. W wielu postulatach wyrażano sprzeciw wobec przywilejów aparatu partyjnego i milicji. Przebieg demonstracji i strajków wykazał też, że robotników nie dzielą legitymacje partyjne. W chwili wybuchu protestu solidarność pracownicza okazywała się silniejsza od przynależności lub nie do partii. Organizacje zakładowe praktycznie zanikały, pozostawali jedynie wyizolowani poszczególni funkcjonariusze. Wiadomości o wypadkach na Wybrzeżu były objęte najściślejszą cenzurą, Trójmiasto odcięto od reszty kraju. Jako pierwsze informację o zajściach w Gdańsku podało Radio Wolna Europa 15 grudnia przed północą. Nazajutrz informowało 0 tym wiele światowych rozgłośni. Władze PRL podały własny komentarz w czwartek, uznając wystąpienia za chuligańskie ekscesy i zapowiadając bezwzględne złamanie oporu. Tymczasem różne sygnały wskazywały, że fala strajków 1 demonstracji może przesuwać się na południe. Do nieśmiałych jeszcze prób straj- MAŁA STABILIZACJA 307 ków i demonstracji doszło między innymi w Warszawie i Krakowie. Gomułka nie widział jednak możliwości ustępstw, nalegał na łamanie oporu przy użyciu broni palnej, nie wykluczał nawet wezwania na pomoc sił radzieckich. Perspektywa krwawej masakry na ulicach wielu miast budziła zaniepokojenie na Kremlu. W środę 16 grudnia wieczorem doszło do rozmowy upełnomocnionego przez Cyrankiewicza wicepremiera Jaroszewicza z premierem ZSRR Kosygi-nem, który miał powiedzieć, że nadszedł czas, by usunąć Gomułkę. W piątek wieczorem radziecki ambasador w Warszawie doręczył list radzieckiego Biura Politycznego do polskiego Biura, w którym Rosjanie pisali o potrzebie użycia środków ekonomicznych i politycznych dla rozwiązania kryzysu. Była to zachęta do zmiany na najwyższym stanowisku. Alternatywą dla Gomułki mogli być tylko Gierek lub Moczar, ale ten drugi otrzymał wyraźne votum nieufności Kremla. Pozostawał Gierek, członek Biura Politycznego i I sekretarz w Katowicach, cieszący się dużą popularnością w aparacie partyjnym i administracji związanej z przemysłem ciężkim. Podobno już od 1968 roku Moskwa upatrywała w nim następcę Gomułki. Od czwartku trwały zakulisowe rozmowy wśród przywódców PZPR, zmierzające do zmiany na stanowisku szefa partii. W sobotę 19 grudnia rano Józef Tejchma, jeden z najmłodszych i nieuwikłanych w rozgrywki członków Biura, w prywatnej rozmowie wezwał Gomułkę do ustąpienia. Na zebraniu Biura Politycznego, które odbyło się kilka godzin później, Gomułki już nie było. Napięcia ostatniego tygodnia, list z Moskwy i rozpoczęcie zabiegów o usunięcie go z urzędu wywołały atak choroby i konieczność leczenia szpitalnego. Na tym posiedzeniu Biura większość opowiedziała się za natychmiastowym wyborem Gierka na I sekretarza partii. Znaczenie kluczowe miało zdecydowane poparcie zmiany personalnej przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, ministra obrony narodowej. Postanowiono zwołać plenum Komitetu Centralnego na dzień następny. W niedzielę 20 grudnia rano Cyrankiewicz i Kliszko odebrali rezygnację Gomułki. VII Plenum KC trwało tylko godzinę. W imieniu Biura Cyrankiewicz zaproponował Gierka na stanowisko I sekretarza. Nie przewidziano dyskusji nad sytuacją ani kandydaturą, lecz mimo to Gierek został wybrany jednomyślnie. Z kierownictwa partii odwołano Kliszkę, Jaszczuka, Strzeleckiego i Spychalskiego, awansowano natomiast Jaroszewicza, Jaruzelskiego, Moczara, Olszowskiego, Kociołka, Babiucha, Szydlaka. Komunikat o zmianach na szczytach władzy podano w wieczornych wiadomościach. Za pośrednictwem radia i telewizji Gierek zwrócił się do społeczeństwa. Wystąpienia robotnicze uznał za wynik nieprzemyślanych koncepcji gospodarczych, stwierdził naruszenie więzi partii z klasą robotniczą, przyznał strajkującym uczciwość motywów, ale też rozgrzeszył postępowanie milicji. Zwracał się o powrót do pracy i zachowanie ładu. Obiecywał dialog partii z robotnikami i całym narodem oraz poprawę warunków materialnych. 308 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Zmiana na najwyższym stanowisku oraz nowy język, w jakim Gierek zwracał się do społeczeństwa, wpłynęły natychmiast na zmniejszenie napięcia. Od poniedziałku 21 grudnia strajki wygasały, nie dochodziło już do starć z milicją i wojskiem. Tragiczny tydzień grudnia kosztował życie 45 ludzi, spośród których 12 nie ukończyło 20 lat, a 24 osoby lat 30. Było ponad 1100 rannych. Zatrzymano ponad 3000 osób, w tym wiele ciężko pobito. Skazano prawie 100 osób. Był to zatem wybuch społeczny porównywalny z poznańskim Czerwcem 1956 roku, bardziej jednak rozległy i długotrwały. Po 1956 roku znaczna większość Polaków uważała PRL za państwo polskie, a przywódców PZPR za rodzimą dyktaturę. Ustrój polityczny został uznany jako rzecz dana obiektywnie, niezmienna, niezależna od woli społeczeństwa, konsekwencja podziału świata i powojennych przemian wewnętrznych. Stabilizacja systemu w okresie rządów Gomułki wynikała także z niskiego poziomu aspiracji społecznych, zarówno materialnych, jak dotyczących wolności obywatelskich. Ogromna część społeczeństwa dokonywała porównania współczesnego poziomu życia z poziomem życia swoich rodziców oraz ich samych w młodości, i dochodziła do wniosku o dokonanym postępie. Zmianą na lepsze były również warunki polityczne, większy poziom bezpieczeństwa i wolności w porównaniu z okresem stalinowskim. Pokolenia, które przeżyły wojnę, a potem zaznały ucisku i biedy pierwszego powojennego dziesięciolecia, łatwiej godziły się z „małą stabilizacją". Przeciętni Polacy dokonywali porównań z warunkami życia w przeszłości, a nie z warunkami panującymi współcześnie w innych krajach, o których mało wiedzieli, jako że na ogół nie podróżowali za granicę. Ponadto w wyniku przemian społecznych i głębokich zmian w strukturze warstw społecznych zaburzeniu uległa świadomość „klasowych" interesów i aspiracji. Znaczną część społeczeństwa tworzyli ludzie, którzy zawdzięczali systemowi awans społeczny. Ta sytuacja zaczęła się szybko zmieniać w drugiej połowie lat sześćdziesiątych dzięki młodzieży. Bieda lat powojennych czy terror okresu stalinowskiego nie były dla nich ważnym punktem odniesienia, nie „doceniali" dokonanego postępu, nie oferowano im socjalnego awansu. Mieli natomiast większe poczucie bezpieczeństwa i większe aspiracje, zarówno materialne, jak dotyczące sfery wolności. Żądali uznania ich praw do odmiennego zdania i do sprzeciwu. Te aspiracje zderzyły się dramatycznie z realiami systemu w marcu 1968 roku, a potem w grudniu 1970 roku. 7 SOCJALIZM KONSUMPCYJNY Lata siedemdziesiąte upływały w atmosferze odprężenia w stosunkach Wschód-Za-chód. Polityka odprężenia, zwana też detente, zakładała uznanie podziału kontynentu, określenie pola rywalizacji między blokami, rozwój kontaktów gospodarczych, budowanie systemu kontroli i redukcji zbrojeń. Warunki dla podjęcia takiej polityki zostały stworzone wraz z zawarciem w 1970 roku układów radziecko-niemieckiego i polsko-niemieckiego o uznaniu niezmienności granic w Europie. Wydarzeniem kulminacyjnym polityki odprężenia była konferencja szefów rządów 35 państw w Helsinkach (30 lipca - 1 sierpnia 1975). Podpisano wtedy deklarację, w której potwierdzono uznanie istniejących w Europie granic, stwierdzono potrzebę rozszerzenia współpracy gospodarczej, zgodzono się na zasadę swobodnego przepływu informacji, idei oraz poszanowania praw człowieka. Istotnym celem polityki radzieckiej było wykorzystanie odprężenia dla importu zachodniej technologii, otrzymania szerokiego dostępu do zachodnich kredytów, w zakresie politycznym zaś do wspierania tendencji neutralizacji Europy Zachodniej. Wedle radzieckiej wykładni odprężenie nie miało prowadzić do rezygnacji z walki ideologicznej, co w praktyce oznaczało stanowcze niwelowanie dążeń do pluralizmu politycznego po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. W krajach Trzeciego Świata ekspansja radziecka trwała nadal, a nawet się zwiększyła. Widoczna w poprzednim dziesięcioleciu rywalizacja ZSRR z Chinami straciła na znaczeniu, gdyż Państwo Środka ugrzęzło na lata w wewnętrznym impasie politycznym i gospodarczym. Po długotrwałej wojnie ustanowiono reżimy komunistyczne w Wietnamie Południowym, Laosie i Kambodży, gdzie prochińscy komuniści dopuścili się zbrodni ludobójstwa na 2 milionach mieszkańców tego kraju. W kilku krajach Afryki ustanowiono proradzieckie rządy lub wspierano ko- 310 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 munistyczną partyzantkę. ZSRR próbował też tworzyć przyczółki w Ameryce Łacińskiej i konsekwentnie wspierał antyzachodnie i antyizraelskie postawy wśród Arabów. Część organizacji międzynarodowych, takich jak ruch państw niezaanga-żowanych, starano się podporządkować celom polityki ZSRR. W rezultacie Zgromadzenie Ogólne ONZ oraz szereg agend tej organizacji często zajmowało anty-amerykańską i proradziecką postawę. Radziecka interwencja wojskowa w Afganistanie w styczniu 1980 roku przyniosła kryzys polityki odprężenia, czego dobitnym wyrazem było zbojkotowanie przez Stany Zjednoczone i wiele państw zachodnich olimpiady w Moskwie w lipcu 1980 roku. Dyskusyjny był bilans polityki odprężenia w dziedzinie rozbrojenia. W 1970 roku wydatki militarne ZSRR przekroczyły wydatki amerykańskie i stale rosły. Rywalizacja obejmowała broń atomową i konwencjonalną, a także sięgała w kosmos. Trwające przez długie lata rozmowy rozbrojeniowe (SALT) prowadziły do ograniczenia, a nawet redukcji zbrojeń w pewnych zakresach, ale nie zahamowały wyścigu, w którym coraz ważniejszym atutem stawała się nowoczesna technologia. Rewolucja komputerowa, dokonująca się właśnie w latach siedemdziesiątych, decydowała o przegrywaniu przez blok wschodni rywalizacji w technologii wojskowej, ale także w wielu dziedzinach nowoczesnego przemysłu. Paradoksem polityki odprężenia było również to, że supermocarstwo militarne, jakim nadal był ZSRR, w coraz większym stopniu popadało w zależność od świata zachodniego jako importer olbrzymich ilości zboża, bez którego nie byłby w stanie wyżywić własnych obywateli. Pogłębiającej się luce technologicznej między Wschodem a Zachodem towarzyszył coraz większy kontrast poziomu życia obywateli. W Europie Zachodniej i Ameryce szybko rosła stopa życiowa oraz rozwinął się system opieki społecznej (państwo opiekuńcze). Pośrednio podcinało to ideowe uzasadnienie komunizmu, który miał przecież zapewnić lepsze niż w kapitalizmie zaspokajanie codziennych potrzeb zwykłych ludzi. Nastąpiła likwidacja ostatnich niedemokratycznych reżimów w Europie Zachodniej - w Hiszpanii, Portugalii, Grecji. W 1976 roku prezydentem Stanów Zjednoczonych został Jimmy Carter, który obronę praw człowieka w świecie uczynił jednym z ważnych aspektów swego programu. Od tego czasu przestrzeganie praw człowieka należało do kryteriów oceny poszczególnych państw, a ruchy na rzecz przestrzegania tych praw w krajach komunistycznych uzyskały istotne wsparcie moralne. Wśród zachodnich komunistów postępował kryzys wiary w słuszność radzieckiego despotyzmu, akceptacja pluralizmu i parlamentaryzmu, co oznaczało powstanie nowej orientacji w ruchu komunistycznym, zwanej eurokomunizmem (głównie partia włoska i hiszpańska). Skrajne grupy radykalne, które za pomocą terroru próbowały destabilizować zwłaszcza RFN i Włochy, pozostały margine- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 311 sem. W sytych społeczeństwach Zachodu żadne skrajne ideologie nie miały szans sukcesu. Lata siedemdziesiąte to również okres upowszechnienia kultury masowej i dominacji jej amerykańskich wzorców, a także szerokiej laicyzacji. Tej ostatniej zamierzał się przeciwstawić wybrany w 1978 roku na papieża Karol Woj tyła, pierwszy od stuleci papież nie-Włoch, przychodzący ponadto z komunistycznego kraju. Odnowa Dokonana 20 grudnia 1970 roku zmiana na stanowisku I sekretarza KC PZPR spowodowała, że wystąpienia robotnicze na Wybrzeżu przygasły, zaprzestano manifestacji ulicznych, zawieszono strajki, choć w zakładach pracy nadal trwało napięcie. Upadek Gomułki ośmielił tych, którzy przedtem bali się krytykować władzę. Kumulujące się od lat niezadowolenie znajdowało ujście w ostrych wypowiedziach na setkach zebrań. Domagano się pociągnięcia Gomułki do odpowiedzialności za masakrę robotników Wybrzeża, atakowano lokalnych dygnitarzy, zgłaszano różne postulaty dotyczące kraju i spraw lokalnych. Krytykowano związki zawodowe za to, że nie bronią pracowników nawet wobec dyrekcji, domagano się prawa do swobodnej dyskusji i do strajku. Nowe kierownictwo PZPR z Edwardem Gierkiem na czele próbowało przywracać stabilizację bez naruszania istniejącego systemu politycznego. Nie cofnięto również podwyżki cen, lecz zapowiedziano zamrożenie na 2 lata cen artykułów żywnościowych. Nie ukarano żadnego z winnych rozlewu krwi, cenzura blokowała artykuły o przebiegu wypadków, a opublikowane w regionalnym „Głosie Wybrzeża" ich kalendarium nie mogło być przedrukowane przez żadne inne pismo. Dopiero 18 stycznia 1971 roku pod wpływem uporczywych żądań ogłoszono w prasie szczecińskiej i gdańskiej listę 44 poległych. Blokowanie informacji o Grudniu miało służyć przesuwaniu zainteresowań społeczeństwa z rozpamiętywania grudniowej tragedii na budowanie atmosfery zaufania dla kierownictwa, które poprowadzi kraj do lepszej przyszłości. Dbano więc o prezentowanie nowego stylu sprawowania władzy. Gierek i nowy premier Piotr Jaroszewicz odbywali spotkania w zakładach pracy, zwiedzali hale fabryczne, wdawali się w krótkie po-gwarki z robotnikami, a środki przekazu nadawały tym wizytom ogromny rozgłos. Cel był oczywisty - przybliżyć obu dygnitarzy obywatelom, ukazać jako „normalnych" ludzi i troskliwych gospodarzy kraju. Zgodnie z rytuałami realnego socjalizmu poparcie dla polityki partii i jej kierownictwa powinno być wyrażane „czynem produkcyjnym". Podjęta około 10 stycznia wielka kampania zaciągania przez załogi fabryczne zobowiązań produkcyjnych miała dowodzić takiego poparcia, zaświadczyć, że kryzys się skończył, a także ułatwić konsolidację aktywu partyjnego i związkowego po grudniowym wstrząsie. Jak zwy- 312 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kle w takich wypadkach zobowiązania narzucał odpowiednio poinstruowany „aktyw", a robotnicy mieli się temu podporządkować. Według takiego właśnie schematu narzucono zobowiązania stoczniowcom szczecińskim, nie bacząc na silny jeszcze wśród pracowników ferment. Strajk w Stoczni Szczecińskiej imienia A. Warskiego wybuchł 22 stycznia. Wybrano komitet strajkowy z Edmundem Bałuką na czele, powołano służby porządkowe, spisano postulaty. Nazajutrz w Szczecinie stało już około 20 zakładów, w tym komunikacja miejska. Strajkującą stocznię otoczono kordonem, szykowano się do konfrontacji. Robotnicy wyciągnęli jednak wnioski z grudniowych doświadczeń - nie wyszli na ulice, a komitet strajkowy przesłał do przywódców PRL zręcznie sformułowane pismo z zaproszeniem do rozmów. W tym kryzysowym momencie Gierek i Jaroszewicz wykazali zdrowy rozsądek i sporo odwagi. Decyzja wyjazdu do Szczecina i spotkania ze strajkującymi była u komunistycznych polityków krokiem bezprecedensowym. 24 stycznia w stoczniowej świetlicy przywódcy partii spotkali się z komitetem strajkowym i częścią strajkujących. Podczas trwającego dziewięć godzin spotkania robotnicy wylewali 101. Spotkanie przywódców PZPR ze strajkującymi stoczniowcami w Szczecinie 24 stycznia 1971. Za stołem od prawej P. Jaroszewicz, E. Gierek i E. Bałuka, przewodniczący komitetu strajkowego. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 313 swoje żale i pretensje, a Gierek odpowiadał. Nie potępiał i nie obrażał strajkujących, choć też niewiele obiecywał. Mówił o ciężkiej sytuacji ekonomicznej kraju, obarczał odpowiedzialnością Gomułkę, przedstawiał siebie i swych współpracowników jako ludzi skromnych i pełnych dobrej woli, by wyprowadzić Polskę z kryzysu na drogę rozwoju. Obiecywał „włączanie klasy robotniczej do rządzenia państwem", choć nie zapowiadał żadnych głębszych reform („Tylko - wy nie żądajcie takiej demokracji [...] dla przyjaciół i dla wrogów"). Odmówił cofnięcia grudniowej podwyżki, ale dał gwarancję bezpieczeństwa dla strajkujących i zgodził się na nowe wybory do władz organizacji działających na terenie stoczni. Prócz tego co mówił na robotników oddziałał stylem zachowania, bezpośredniością, skromnością, unikaniem sloganów. Pozyskał zaufanie, strajk został zakończony, a przywódcy partii opuszczali stocznię żegnani owacją. Wszystko to całkowicie wykraczało poza sztywny rytuał systemu i przysporzyło Gierkowi wiele popularności. Właśnie dzięki temu spotkaniu otrzymał społeczny kredyt zaufania. Niekonwencjonalność spotkania była jednak trudna do przyjęcia dla aparatu partii i propagandy. Ogólnopolskie dzienniki i telewizja pomniejszyły jego rangę, podano okrojone i w dużej części nieprawdziwe sprawozdania. Ze Szczecina Gierek pojechał do Gdańska na spotkanie z delegacjami zakładów przemysłu okrętowego. Na sali byli też uczestnicy grudniowych strajków. W pewnym momencie Gierek powiedział: „Możecie być przekonani [...] że wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny" i spytał, czy robotnicy pomogą kierownictwu w wyprowadzeniu Polski z kryzysu. „No więc jak, pomożecie?" „Pomożemy" - miała brzmieć chóralna odpowiedź, przekazana całemu krajowi za pośrednictwem radia i telewizji. Ostatnim aktem wielkich poruszeń społecznych zimy 1970/1971 był strajk w Łodzi, który rozpoczął się 10 lutego. Dwa dni później strajkowało już ponad 12 000 osób, w tym 80 procent kobiet. Domagano się cofnięcia grudniowej podwyżki i regulacji płac, bardzo niskich w przemyśle włókienniczym. 14 lutego do Łodzi przybyła delegacja partyjno-rządowa z premierem Jaroszewiczem na czele. Robotnice największych strajkujących zakładów nie dały się jednak przekonać do zaniechania strajku i twardo żądały podwyżki płac. Wieczorem 15 lutego strajkowały 32 zakłady zatrudniające 55 000 pracowników. Zaczęły się, na razie jeszcze stosunkowo niewielkie, zamieszki uliczne. W tej sytuacji władze zdecydowały się na ustępstwa. Wieczorem 15 lutego nadano komunikat o obniżeniu cen artykułów żywnościowych do poziomu sprzed grudnia 1970 roku. Strajki w fabrykach łódzkich zaczęły się kończyć. Fala strajkowa opadała, ale nie zanikła całkowicie. Od połowy lutego do końca marca 1971 roku strajki miały miejsce w 47 zakładach na terenie większości województw. Ich powodem były problemy ekonomiczne i socjalne oraz konflikty między pracownikami a dyrekcją. Największe, trwające do trzech dni strajki wybuchły 314 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w Andrychowie, Ozorkowie, Zambrowie, Pabianicach. Kierownictwo zaleciło komitetom wojewódzkim stanowcze przeciwdziałanie wszelkim strajkom, usuwanie z PZPR ich uczestników, a nawet rozwiązywanie fabrycznych organizacji partyjnych (dokonano tego na przykład w Andrychowie). Z pracy usuwano organizatorów protestów, niektórymi „zajmowała się" Służba Bezpieczeństwa. Równocześnie jednak starano się eliminować bezpośrednie powody niezadowolenia. Podstawowym narzędziem osiągania spokoju społecznego były podwyżki płac. Jeszcze w grudniu 1970 roku zapowiedziano zwiększenie płac o globalną sumę 6,5 miliarda złotych, by częściowo zrekompensować podwyżkę cen, po czym w lutym 1971 roku przywrócono dawne ceny. Posunięcia te były możliwe dzięki wykorzystaniu rezerwy dewizowej pozostawionej przez Gomułkę oraz otrzymaniu od ZSRR znacznego kredytu na zakup mięsa za granicą, co pozwoliło utrzymać równowagę na rynku. Nową politykę miała realizować nowa ekipa rządząca. Zmiany personalne dokonane na VII Plenum 20 grudnia 1970 roku były jedynie początkiem. W trzy dni później Józefa Cyrankiewicza sprawującego od 1947 roku (z przerwą w latach 1952-1954) urząd premiera zastąpił Piotr Jaroszewicz, od 1952 roku wicepremier, przez ostatnie piętnaście lat przedstawiciel PRL w RWPG. Do usuniętych z władz partii w grudniu Gomułki, Kliszki, Strzeleckiego, Jaszczuka w lutym dołączył Lo-ga-Sowiński, który stracił też przywództwo związków zawodowych, a wkrótce potem Kociołek. Najważniejszą zmianą personalną 1971 roku był jednak upadek polityczny generała Mieczysława Moczara, czemu towarzyszyły nie wyjaśnione do dziś plotki o rzekomo zamierzonej przez niego próbie zamachu stanu. W czerwcu 1971 roku Moczar utracił stanowisko sekretarza KC i faktycznie odszedł z kierownictwa, co „przyklepano" na zjeździe partii w grudniu 1971 roku. Odtąd aż do 1980 roku pozostawał na drugorzędnym stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Gorszy los spotkał niektórych z jego ludzi, zwłaszcza dotychczasowego wiceministra spraw wewnętrznych generała Ryszarda Matejewskiego, którego skazano na dwanaście lat więzienia pod zarzutem udziału w aferze dewizowej. Nowe kierownictwo prezentowano jako swego rodzaju duumwirat złożony z Gierka i Jaroszewicza. Obok nich w 1971 roku zaznaczyli się jako wpływowi członkowie kierownictwa Józef Tejchma, Edward Babiuch, Jan Szydlak, Stefan 01-szowski, Stanisław Kania i Franciszek Szlachcic, szef MSW, który dopomógł w eliminacji Moczara i stanął na czele pozostałości grupy „partyzantów". Fotel marszałka Sejmu opuścił Wycech, zastąpiony - jak się okazało tylko na rok - przez Dyzmę Gałaja. Po odesłanym na emeryturę Spychalskim przewodniczącym Rady Państwa został także tylko na rok Cyrankiewicz. Pozyskiwaniu poszczególnych grup społeczeństwa służyły zmiany w polityce społecznej, gospodarczej i kulturalnej, które łącznie tworzyły klimat gierkowskiej „odnowy". Podczas kluczowego dla rozliczeń z przeszłością i projektowania przy- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 315 szłości VIII Plenum KC (6-7 lutego 1971) nie proponowano rozszerzenia samorządności, demokratyzacji systemu, zmiany funkcji związków zawodowych czy ograniczenia cenzury. Gierek powiedział natomiast wyraźnie: „Nasza demokracja nie ma i nie może mieć nic wspólnego z burżuazyjno-liberalnym systemem wolnej gry sił politycznych". Klimat w PZPR różnił się zasadniczo od panującego w czasie poprzedniego przełomu, w 1956 roku. Wtedy partia żyła rozliczeniami ze stalinizmem, teraz znajdowała się pod wrażeniem przeżytego trzy lata wcześniej Marca. Ludzie, którzy w walce z rewizjonistami i „syjonistami" objęli eksponowane stanowiska lub potwierdzili swą pozycję, byli dalecy od dążenia do demokratyzacji systemu. Ponadto pamiętano, że za wejście na taką drogę Czechosłowacja zapłaciła inwazją „sojuszniczych" armii. Nie tylko w Polsce, ale w całym bloku komunistycznym nie było klimatu dla reform demokratyzujących system. Pozostawała gra instrumentami ekonomicznymi oraz ograniczona liberalizacja metod rządzenia. Już w 1971 roku poprzez import żywności i przemysłowych artykułów konsumpcyjnych znacznie poprawiło się zaopatrzenie. Podniesiono ceny skupu o 16 procent, rolnikom indywidualnym umożliwiono zakup ciągników, a z końcem 1971 roku zniesiono dostawy obowiązkowe, które - w zmieniającej się wysokości - chłopi świadczyli od 1946 roku. Ogłoszono także zamiar objęcia rolników bezpłatną opieką medyczną, zapowiedziano korzystne dla wsi zmiany podatkowe. Wszystkie te posunięcia przyczyniły się do znacznej poprawy nastrojów na wsi, wyzwoliły aktywność i - w połączeniu z korzystnymi warunkami atmosferycznymi - zaowocowały znacznym wzrostem produkcji rolnej. Pracowników w miastach starano się pozyskać przez wzrost płac, nacisk na dyrektorów, by szukali rezerw i przeznaczali część zysków na cele socjalne. Zapowiadano rozwój różnych form konsumpcji zbiorowej, jak żłobki, przedszkola, place zabaw, urządzenia służące rekreacji i sportowi, a także turystyka. Po okresie hamowania indywidualnej motoryzacji zamierzano stworzyć możliwości zaspokajania takich potrzeb na różnych poziomach - obok droższego „dużego" fiata zapowiedziano uruchomienie seryjnej produkcji „małego", dostępnego dla średnio zarabiających. Do najważniejszych zmian politycznych należało odprężenie w stosunkach z Kościołem katolickim. W czasie wydarzeń grudniowych i w następnych tygodniach biskupi wpływali na uspokojenie nastrojów, choć jednocześnie apelowali do władz o uwzględnienie naturalnych praw obywateli do pewnego zakresu wolności. To umiarkowane stanowisko ułatwiło odprężenie w stosunkach między partią a episkopatem. Kościół otrzymał na własność mienie użytkowane na Ziemiach Zachodnich (tym samym wycofano się z decyzji podjętych w 1961 roku), a kiedy w następstwie ratyfikacji układu Brandt-Gomułka papież w 1972 roku dostosował granice diecezji do zachodnich granic Polski, znikł jeden z głównych powodów wcześniejszych kontrowersji. Wznowione zostały kontakty kościelno-państwowe na najwyższym szczeblu, zaniechano ataków na biskupów. W październiku 1971 roku władze 316 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zezwoliły na wyjazd do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne ojca Maksymiliana Kolbe około 2000 księży i wiernych. Był to pierwszy tak masowy wyjazd Polaków na Zachód, w dodatku na uroczystość religijną. Normalizacja stosunków z Kościołem była jednak ograniczona. Utrzymano w mocy większość rozwiązań w polityce wyznaniowej „wypracowanych" w poprzednich dekadach. Inteligencję zjednywano różnymi gestami i praktycznymi posunięciami: starsze pokolenie decyzją odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, inteligencję techniczną programem modernizacji i uprzemysłowienia kraju. Najtrudniej było z inteligencją humanistyczną, oczekującą poszerzenia wolności wypowiedzi i praw obywatelskich. Wielka część tej inteligencji była przytłoczona doświadczeniem Marca 1968 roku, którego ekipa Gierka nie zamierzała przypominać, podobnie jak innych powojennych kryzysów (nie było żadnych odwołań do roku 1956, a przeciętny młody Polak nie pamiętał już znaczenia tej daty). Nie przywrócono katedr usuniętym w 1968 roku profesorom, ale „po cichu" pozwolono ukończyć studia relegowanym w Marcu studentom. Nie zrewidowano rozpowszechnionych wtedy oszczerstw, ale cichą amnestią objęto pisarzy, których wypowiedzi (niepolityczne) wróciły na łamy pism literackich, a dzieła na listy nowości wydawniczych. Do Alei Zasłużonych przeniesiono grób Pawła Jasienicy, ale nie wznowiono jego książek. Cicha amnestia nie obejmowała emigrantów z wyjątkiem Sławomira Mrożka. 102. Leonid Breżniew na VI Zjeździe PZPR (1971). Z tyłu P Jaroszewicz, E. Gierek, ]. Tejchma. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 317 Z więzień zwolniono skazanych po Marcu Kuronia, Modzelewskiego, Karpińskie-go i innych, ale jednocześnie - w tym samym 1971 roku - na kary kilkuletniego więzienia skazano przywódców Ruchu. W 1971 roku wznowiono systematyczne zagłuszanie Radia Wolna Europa, a w Warszawie objawił się z rewelacjami na temat tej rozgłośni „as wywiadu" Andrzej Czechowicz, z którego pogadanek złożono wiele programów telewizyjnych, przedstawiających RWE jako siedlisko agentów CIA, byłych okupacyjnych kolaborantów i syjonistów. Była to jedna z ostatnich „akcji" wpisujących się w logikę agresywnej propagandy antyzachodniej, uprawianej z dużą energią w latach poprzednich. Przyjęta ostatecznie formuła oddziaływania na społeczeństwo charakteryzowała się omijaniem tematów drastycznych i polemicznych oraz propagowaniem optymizmu. Inteligencji starano się wyznaczyć bezpieczne tematy zainteresowań i dyskusji. W styczniu utworzono komitet ekspertów dla opracowania raportu o stanie oświaty w Polsce. Do konsultacji tez na VI Zjazd PZPR Gierek zaprosił imiennie kilkuset naukowców, w tym bezpartyjnych. Próbowano stwarzać wrażenie liczenia się z tymi opiniami i traktowania inteligencji jako współgospodarza kraju. Dyskusje toczyć się jednak miały w ściśle określonych przez cenzurę ramach i zgodnie z przyjętymi rytuałami. Mimo tych ograniczeń większość społeczeństwa uważała, że zmiany idą w pożądanym kierunku. Poprawiły się nastroje, wzrosły oczekiwania, Gierek zyskał spory kredyt zaufania. Dążenia ludzi władzy, ale także bodaj większości społeczeństwa dobrze oddaje popularna wówczas książka socjologa Jana Szczepańskiego „Rozważania o Rzeczypospolitej". Przeciwstawiał on demokratyzację modernizacji i dowodził, że najważniejsze jest osiągnięcie przez Polskę zdolności do skutecznej rywalizacji ekonomicznej, naukowej, cywilizacyjnej z innymi państwami, także bloku radzieckiego. Może to uczynić silny rząd, zdolny do zmobilizowania i wykorzystania energii i zdolności obywateli. Społeczeństwu potrzebna jest natomiast redukcja elementów myślenia romantycznego na rzecz pozytywistycznego, skupienia się na przyspieszonym rozwoju. Symbolem powrotu do pełnej stabilizacji był VI Zjazd PZPR w grudniu 1971 roku. Gierek poprowadził go jako niekwestionowany przywódca. Atmosfera społeczna w Polsce była dobra, a niemałe sukcesy gospodarcze pierwszego roku rządów nowej ekipy pozwalały mieć nadzieję na dalszy rozwój. PRL i świat Ekipa Gierka otrzymała natychmiast akceptację Moskwy. Podczas wizyty na Kremlu 5 stycznia 1971 roku nowy I sekretarz KC PZPR obiecywał zacieśnienie współpracy z ZSRR w dziedzinie gospodarczej, korzystanie z radzieckich specjali- 318 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 stów, wyrugowanie do końca antyradzieckich poglądów, wyraził zgodę na budowę szerokiego toru kolejowego, co dawało Rosjanom swobodę tranzytu przez Polskę. „Miejsce naszej polityki zagranicznej jest w ramach globalnej polityki ZSRR" - zapewniał. Breżniew kładł nacisk na konieczność podjęcia na polskiej wsi kolektywizacji, rozbudowy pegeerów, przestrzegał przed wzmacnianiem „kułaków", co miało być jednym z błędów Gomułki. Mimo deklarowania zbliżenia do ZSRR i zachowania dystansu do Zachodu, Gierek w praktycznej polityce gospodarczej orientował się na współpracę z Zachodem. Jednocześnie jednak nastąpiło większe niż w poprzedniej dekadzie podporządkowanie Moskwie polityki zagranicznej, rezygnacja z prób zajmowania suwerennego stanowiska w ramach bloku radzieckiego, pogłębienie zależności w dziedzinie wojskowej, zwiększenie proradzieckiej propagandy w Polsce, a również takie gesty, jak odznaczenie Breżniewa krzyżem wielkim Virtuti Militari w roku 1974 czy wpisanie do konstytucji związków Polski z ZSRR w 1975 roku. Niektórzy uczestnicy życia politycznego PRL z najwyższego szczebla oceniają, że w okresie rządów Gierka suwerenność Polski zmniejszyła się w porównaniu z okresem władzy Gomułki. Głębokie prozachodnie zmiany w powiązaniach gospodarczych każą traktować taką opinię jako kontrowersyjną, choć równocześnie trzeba zauważyć, że napływająca do Polski zachodnia technologia wspierała pośrednio także gospodarkę radziecką. Specyficznie polskie cele polityki zagranicznej zmierzały do umocnienia przekonania o trwałości granicy na Odrze i Nysie oraz rozszerzenia stosunków gospodarczych z Zachodem. Wszystkie istotne wizyty zagraniczne miały motywy głównie ekonomiczne - uzyskanie kredytów, licencji, ułatwień dla eksportu, ale służyły też budowaniu pozytywnego wizerunku PRL za granicą i promocji polskiej kultury. Towarzyszyła im bogata oprawa, na przykład wizycie Gierka we Francji w 1972 roku i w Stanach Zjednoczonych w 1974 roku. Przez głównych partnerów zachodnich Polska była traktowana z kurtuazją. Trzykrotnie w drodze z Moskwy gościli w Polsce prezydenci USA - Richard Nixon w 1972 roku, Gerald Ford w 1975 roku, Jim-my Carter w 1977 roku. Gierek był pierwszym nieradzieckim przywódcą komunistycznym przyjętym w Białym Domu. Nie miało to jednak nic wspólnego z zachętami do rozluźnienia związków z Moskwą. Polityka amerykańska nie zamierzała naruszać istniejącego podziału Europy, a pogodzenie się Polaków ze status quo i odejście od romantycznych zapałów wysoki urzędnik Departamentu Stanu uznał w 1975 roku za wyraz dojrzałości. Linia polityki amerykańskiej zmieniła się w 1977 roku wraz z proklamowaniem polityki obrony praw człowieka oraz objęciem wysokiego stanowiska w administracji przez Zbigniewa Brzezińskiego, syna przedwojennego dyplomaty, wybitnego amerykańskiego politologa i znawcy problemów bloku komunistycznego. PRL, podobnie jak inne kraje, była od tej pory przedmiotem osądu społeczności międzynarodowej w zakresie przestrzegania praw człowieka. Mimo polemik i sprzeciwów wobec takiej „ingerencji w sprawy wewnętrz- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 319 ne" rządzący Polską, choćby w związku z pogłębiającą się zależnością ekonomiczną, byli do pewnego stopnia wrażliwsi na zewnętrzną krytykę i starali się jej nie prowokować. W tych „rankingach" Polska wypadała nieźle w porównaniu z innymi państwami komunistycznymi. Miała opinię kraju względnie cywilizowanego i otwartego, co znajdowało wyraz w tonie wypowiedzi światowej prasy. Najbardziej praktyczne stosunki łączyły Polskę z Republiką Federalną Niemiec. W zamian za normalizację i pomoc gospodarczą umożliwiono emigrację starających się o to Mazurów i Ślązaków. Rozpoczęła się ona już w 1971 roku i do końca dekady opuściło Polskę około 180 000 osób deklarujących narodowość niemiecką. Odrębna etnicznie ludność mazurska praktycznie zanikła, a wśród Ślązaków nastąpił zwrot w kierunku nabywania niemieckiej świadomości narodowej. Mimo zasadniczo dobrych stosunków z RFN w 1973 roku Polska poniosła poważną porażkę, gdy Federalny Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż de iure Niemcy istnieją w granicach z 1937 roku, układ zaś z 1970 roku nie będzie zobowiązujący dla przyszłych zjednoczonych Niemiec. O sposobie myślenia Gierka o stosunkach międzynarodowych wiele mówi jego wypowiedź na posiedzeniu ścisłego kierownictwa PZPR w styczniu 1979 roku: „W świecie następuje dalsza eliminacja słabszych. W czołówce państw kapitalistycznych utrzymują się: USA, Japonia, RFN. Wypadły już Włochy i to samo może spotkać Francję. W świecie socjalistycznym liczy się ZSRR i my. Powinniśmy umacniać pozycję naszego kraju". Dalej Gierek mówił o potrzebie dalszej modernizacji gospodarki, zwiększania inwestycji w następnym dziesięcioleciu. Prócz politycznych i ekonomicznych relacji pozycję Polski w świecie wzmacniała kultura. Światową rangę zdobyli między innymi pisarze Stanisław Lem i Sławomir Mrozek, kompozytorzy Krzysztof Penderecki i Witold Lutosławski, reżyserzy Andrzej Wajda i Krzysztof Zanussi, twórcy teatru eksperymentalnego Tadeusz Kantor i Jerzy Grotowski oraz filozof Leszek Kołakowski, który pozbawiony katedry na Uniwersytecie Warszawskim został profesorem Oxfordu. Zbudujemy drugą Polskę Pod takim hasłem władze mobilizowały społeczeństwo do wielkiego programu modernizacji kraju, nadrobienia zapóźnień wobec państw wysoko rozwiniętych, a także stworzenia 1,8 miliona miejsc pracy dla roczników kolejnego wyżu demograficznego. W roku 1971 wykorzystano rezerwy walutowe oraz dobrą koniunkturę w handlu zagranicznym, zwłaszcza popyt na polski węgiel, usprawniono niektóre mechanizmy gospodarcze, zwiększono możliwości dysponowania przez dyrekcje różnymi funduszami. Liberalizacja polityki rolnej oraz korzystne warunki meteorologiczne przyczyniły się do znacznego wzrostu produkcji rolnej. Dochody ludności 320 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wzrosły o 11 procent, lecz zachowano równowagę na rynku dzięki większej produkcji krajowej i importowi. Sukcesy pierwszego roku zachęciły ekipę Gierka i Jaroszewicza do równoczesnego zwiększenia konsumpcji i inwestycji. Wcześniej przyjmowano, że jedno wyklucza drugie, teraz postanowiono dowieść, że tak być nie musi. Już na początku 1971 roku przyjęto koncepcję stymulowania rozwoju przez pobudzanie konsumpcji: „Wbrew starym poglądom wzrost konsumpcji nie powoduje ograniczeń we wzroście dochodu narodowego, a odwrotnie - sprzyja temu wzrostowi, gdyż stwarza bodźce wzrostu społecznej wydajności pracy nie dające się niczym zastąpić" (z odpowiedzi Biura Politycznego na list Gomułki). Trudno było kwestionować potrzebę modernizacji gospodarki i podniesienia poziomu życia Polaków po wielu latach zastoju. W 1969 roku dochód narodowy na 1 mieszkańca był na Węgrzech wyższy o 10 procent, w NRD o 50 procent, w RFN o 110 procent. Centralną ideą strategii gospodarczej było przyspieszenie modernizacji technicznej przez import zachodniej technologii (licencje). Miało to umożliwić unowocześnienie produkcji na rynek krajowy i na eksport, pozwolić na zwiększenie tempa wydajności pracy przy tych samych nakładach kapitałowych, a także umożliwić utrzymanie wysokiej dynamiki płac bez potrzeby zmniejszania eksportu lub inwestycji. Kredyty niezbędne na zakup zachodnich technologii były dostępne dzięki dobrej koniunkturze i taniej ropie naftowej. Koncepcja wykorzystania „odprężenia" dla rozwijania gospodarki państw komunistycznych za kapitalistyczne pieniądze miała zresztą powszechny charakter. Zadłużenie krajów bloku radzieckiego wzrosło w latach 1970-1976 z 2 do 45 miliardów dolarów - na Polskę przypadła czwarta część tej sumy. W przyjętym planie pięcioletnim zakładano, że do 1975 roku dochód narodowy wzrośnie o 39 procent, produkcja przemysłowa około 50 procent, rolnicza około 20 procent, udział inwestycji w dochodzie narodowym wyniesie 24 procent, a wzrost płac realnych 18 procent (w stosunku do roku 1970). Pomyślne wyniki dwóch pierwszych lat skłoniły władze do podniesienia tych wskaźników w 1973 roku. W rezultacie dochód narodowy rósł średnio o 10 procent rocznie, produkcja przemysłu o 11 procent, a inwestycje w przemyśle o 21 procent rocznie. Udział akumulacji, czyli inwestycji w środki trwałe, zwiększał się z 27,5 w 1971 do 36 procent w 1974 roku, a więc do poziomu wyższego niż w okresie planu sześcioletniego. Polska znalazła się w światowej czołówce krajów rozbudowujących swą gospodarkę. Największy w tym udział miał przemysł elektromaszynowy, a także chemiczny i hutniczy. Spośród 370 licencji zakupionych w latach 1971-1976 połowę otrzymał przemysł elektromaszynowy. W skali dziesięciolecia produkcja tej gałęzi przemysłu wzrosła prawie dwuipółkrotnie. Rozwinięto nowoczesne branże, a wśród nich elektroniczną i elektrotechniczną. Choć wytworzone towary zwykle nie osiągały jakości pozwalającej wytrzymać konkurencję firm zachodnich, to jed- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 321 nak w warunkach znacznej izolacji rynku wschodniego mogły uchodzić za względnie nowoczesne. Rozwój przemysłu maszynowego umożliwił motoryzację kraju. Zwiększała się produkcja „dużego" fiata, a w 1974 roku ruszyła seryjna produkcja „małego" fiata. W 1970 roku jeździło po polskich drogach 450 000 samochodów, pod koniec dekady ponad 2 miliony. Z programem motoryzacji związane były inwestycje w infrastrukturę. Większość dróg publicznych otrzymała asfaltową nawierzchnię, powstała nowoczesna szosa Warszawa-Katowice, a w stolicy drogi przelotowe - Wisłostrada i Trasa Łazienkowska. Rozwinięto i unowocześniono sieć komunikacji autobusowej. Motorem napędowym polskiej gospodarki i głównym artykułem eksportowym nadal był węgiel. W okresie 1970-1979 roku zwiększono jego wydobycie ze 140 do 201 milionów ton. Zbudowano lub rozpoczęto budowę 8 nowych kopalni oraz zmechanizowano 96 procent wydobycia. Ogromne nakłady pochłonęło hutnictwo. Według niektórych szacunków wartość środków trwałych w hutnictwie podwoiła się. Prócz modernizacji starszych zakładów podejmowano nowe inwestycje, w tym gigantyczną budowę Huty Katowice. W końcu dekady jej koszt szacowano na 80 miliardów złotych, a całość inwestycji miała kosztować 140 miliardów. W zamierzeniu Huta Katowice miała zastąpić przestarzałe zakłady i przynieść modernizację hutnictwa oraz uniezależnić Polskę od importu stali, niezbędnej w szybko rozwijającej się gospodarce. Palący od dawna problem mieszkaniowy starano się rozwiązać przez odejście od budowania mieszkań komunalnych i rozwinięcie budownictwa spółdzielczego, gdzie nabywca pokrywał 10 lub 30 procent (mieszkania własnościowe) wartości. Powiększono metraż i podniesiono standard mieszkań, rezygnując z oszczędnościowych parametrów poprzedniej dekady (między innymi „ślepych" kuchni). Nastawiono się na tańsze technologie budowania bloków z wielkiej płyty. Zakupiono tak zwane fabryki domów, które w 1975 roku produkowały już 60 procent mieszkań. Do połowy dekady oddano do użytku milion mieszkań, ale kolejka oczekujących wzrosła z miliona do 2 milionów wskutek wchodzenia w wiek dorosły roczników wyżu demograficznego. W drugiej połowie dekady nie udało się zwiększyć wydajności budownictwa mieszkaniowego, a ponadto ujawniły się bariery rozwoju - wysoka energochłonność fabryk domów i wydłużenie cykli produkcyjnych, co powodowało zamrożenie znacznych środków. W sytuacji gdy większość kosztów budowania mieszkań pochodziła z dotacji państwa, faktycznie bezzwrotnej, gwałtowne pogorszenie się sytuacji finansowej państwa musiało negatywnie odbić się na liczbie oddawanych mieszkań. Przeprowadzono modernizację i elektryfikację trakcji kolejowej, choć w stopniu nieproporcjonalnym do potrzeb rozbudowywanej gospodarki, co w drugiej połowie dekady spowodowało narastanie kłopotów z przewozami. Inwestowano w porty morskie i statki różnych typów, między innymi tankowce służące do przewozu ro- 322 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 py Przeładowywana w nowo wybudowanym Porcie Północnym ropa naftowa była przetwarzana przez rafinerię w Gdańsku. Zrobiono tym samym krok w kierunku tworzenia alternatywnej, wobec radzieckiej, drogi zaopatrzenia kraju w ten strategiczny surowiec. Udział przemysłu lekkiego w produkcji ogólnej zmniejszył się mimo dużych inwestycji w wielu gałęziach przemysłu spożywczego (tempo wzrostu o 28 procent rocznie w latach 1971-1975). Niedoinwestowany pozostał jednak przemysł odzieżowy, skórzany, włókienniczy i lekki maszynowy, co było odczuwane przez całą dekadę, a z biegiem lat braki stawały się coraz dotkliwsze. Wielkie, strategiczne inwestycje umieszczano w dotychczasowych centrach przemysłu - na Śląsku, w regionie gdańskim, wokół Warszawy, w dawnym Centralnym Okręgu Przemysłowym. Koncentracja przemysłu powodowała znaczne pogorszenie warunków ekologicznych zwłaszcza na Śląsku, gdyż brakowało środków na instalację urządzeń oczyszczania ścieków i spalin. Próbowano również modernizować lub budować od podstaw wiele mniejszych zakładów poza centrami przemysłowymi, co miało m.in. dostarczyć miejsc pracy i być czynnikiem zmian cywilizacyjnych na prowincji. Struktura tych ogromnych inwestycji była źle zbilansowana, co pogłębiło istniejące już dysproporcje. W wyniku rozbudowy energochłonnych gałęzi przemysłu narastał deficyt prądu. Dotowane zakłady przemysłowe nie były zainteresowane oszczędzaniem energii. Planów rozbudowy elektrowni nie wykonywano w terminie, ponadto polskie elektrownie były gorsze niż zachodnie, zużywały więcej paliwa, znaczny procent energii tracono w czasie przesyłania. Pod koniec dekady energetyka nie była w stanie pokryć zapotrzebowania, co pociągało za sobą konieczność okresowych wyłączeń prądu dla przemysłu i użytkowników indywidualnych. W gospodarce centralnie i teoretycznie drobiazgowo planowanej taki brak zbilansowania nie powinien mieć miejsca. W rzeczywistości kształt planu gospodarczego zawsze był także wynikiem kompromisu między różnymi grupami nacisku w aparacie gospodarczym i partyjnym. Zwykle też grupy interesu związane z przemysłem ciężkim miały nieporównanie większe możliwości wpływu na kształt planu, politykę inwestycyjną, wybór technologii niż na przykład przemysł spożywczy, włókienniczy czy rolnictwo. Ponadto już w trakcie realizowania inwestycji silne „lobby" lub wpływowy sekretarz wojewódzki mógł uzyskać dodatkowe środki z budżetu. Utrudniało to panowanie centrum władzy nad polityką inwestycyjną, strukturą i rozmiarami wydatków, a plan był - jak mówiono - „otwarty". W rezultacie nakłady inwestycyjne były wyższe od planowanych - w 1974 roku o 32 procent, w 1975 roku o 50 procent. Rosła liczba rozpoczętych budów, zwiększał się ciężar kontynuowania całego programu inwestycyjnego. Od 1971 roku opracowywano projekt reformy systemu funkcjonowania gospodarki. W 1973 roku utworzono Wielkie Organizacje Gospodarcze - koncerny, któ- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 323 re otrzymały uprawnienia do ustalania limitów zatrudnienia, funduszu płac, prowadzenia handlu z zagranicą oraz własnych inwestycji. Reforma wogowska zaczęła być realizowana w okresie, kiedy wystąpiły już pierwsze oznaki kryzysu. Próbując hamować narastające negatywne tendencje, centrum władzy dążyło do zwiększenia dyscypliny planu oraz rozdziału środków. Niepowodzenie reformy zatrzymanej w 1976 roku było także spowodowane niesprzyjającym dla eksperymentów klimatem w całym bloku oraz niechęcią aparatu partyjnego, który obawiał się zmniejszenia swojej kontroli nad przedsiębiorstwami. W rezultacie najważniejszym skutkiem reformy wogowskiej był dalszy wzrost koncentracji przemysłu, likwidacja przemysłu terenowego, umocnienie monopolistów (w 1975 roku 49 procent pracowników przemysłu zatrudniały duże zakłady - ponad 1000 pracowników). W wielkich zakładach rosło zatrudnienie pracowników administracji i nadzoru. W dziesięcioleciu liczba robotników zwiększyła się o 13 procent, pracowników administracyjno-biurowych o 17 procent. Celem polityki rolnej było znaczne zwiększenie produkcji, zwłaszcza hodowlanej. Niedobory mięsa na rynku były bowiem stałym problemem polskiej gospodarki, a ostatecznie - o czym pamiętano - doprowadziły do kryzysu w grudniu 1970 roku. Nowa polityka rolna miała stymulować rozwój i uprzemysłowienie hodowli, między innymi przez import pasz ze strefy dolarowej (14,5 miliona ton w latach 1971-1975), różnorodne zachęty, wspieranie mechanizacji i rozbudowę przemysłu spożywczego. Umożliwiono rozwój gospodarstw specjalistycznych, w pobliżu wielkich miast prosperowali producenci szklarniowych warzyw i owoców. W pierwszych latach pogrudniowych prowadzono politykę korzystną dla chłopów, zwłaszcza gospodarstw średnich i większych, rozwinął się system kredytowania produkcji rolnej, poprawiono system kontraktacji, umożliwiono wyposażenie indywidualnych gospodarstw w maszyny jw latach 1970-1978 liczba ciągników w tym sektorze rolnictwa wzrosła z 51 000 do 268 000 przy wzroście w całym rolnictwie w ciągu dekady z 242 000 do 621 000). W wyniku nowej polityki rolnej poprawiło się zaopatrzenie sklepów w żywność, a chłopi się bogacili: powstawało wiele nowych domów i budynków gospodarczych, pojawiły się samochody. Do 1975 roku produkcja zwierzęca zwiększyła się o 29 procent, roślinna o 11,6 procent. Już w 1973 roku pod naciskiem rodzimego „betonu" zaczęto ograniczać możliwości rozwoju sektora indywidualnego. Utrudniono chłopom nabywanie ziemi, w 1974 roku wydano przepisy o przekazywaniu państwu gospodarstw za renty, uprzywilejowano sektor państwowy, tam kierując nakłady inwestycyjne (w latach 1970-1974 wartość środków trwałych w rolnictwie wzrosła o 15 procent, w tym w pegeerach o 35 procent). W konsekwencji obszar gospodarstw państwowych wzrósł o 300 000 ha (9 procent). Kółka rolnicze w znacznym stopniu odeszły od świadczenia usług na rzecz prywatnych rolników, próbując rozwijać zespołową 324 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 produkcję. Przemysł, który w 1975 roku dostarczał na potrzeby rolnictwa jedynie 10 procent produkcji, nie mógł zaspokoić rosnącego popytu, a wraz z nadejściem trudności w przemyśle ograniczono dostawy dla wsi materiałów budowlanych, środków ochrony roślin, nawozów, a także węgla. Dotknęło to głównie rolników indywidualnych. Do trwałego schorzenia polskiego rolnictwa, jakim była nadmierna liczba małych i pracujących głównie na własne potrzeby gospodarstw, doszedł problem starzenia się wielu ich właścicieli. Znaczącą zmianą była coraz powszechniejsza dwu-zawodowość, czyli szukanie dodatkowej pracy poza rolnictwem (40 procent właścicieli gospodarstw). W okresie 1970-1975 roku o blisko 90 procent wzrosły obroty handlu zagranicznego, choć istniała ogromna przewaga importu nad eksportem, co stało się jedną z przyczyn przyszłego kryzysu. Udział w imporcie z krajów RWPG spadł w pięcioleciu z 66 do 44 procent, równolegle import z krajów wysoko rozwiniętych wzrósł z 26 do 49 procent. Znacznie mniejsze zmiany nastąpiły w eksporcie, choć udział krajów RWPG nieco zmalał (o blisko 4 procent), państw wysoko rozwiniętych nieco wzrósł (o 3 procent). Polska gospodarka przestawiała się na kooperację z Zachodem, choć dość jednostronną. Prócz ZSRR głównymi partnerami gospodarczymi PRL stały się Republika Federalna Niemiec, Wielka Brytania, Francja i USA. Mimo tego dynamizmu udział PRL w światowym eksporcie nadal niewiele przekraczał 1 procent i był znacznie niższy w przeliczeniu na 1 mieszkańca niż Węgier i Czechosłowacji, co źle rokowało perspektywie spłaty kredytów. Przeciążenie gospodarki inwestycjami, dysproporcje w rozwoju, zaczynający się deficyt surowców i energii, wolniejszy, niż przewidywano, wzrost wydajności pracy, dłuższe cykle budowlane, niewystarczająca podaż artykułów konsumpcyjnych, wszystko to już w 1974 roku zapowiadało poważne problemy gospodarcze. Co więcej, wskutek kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie państwa arabskie kilkakrotnie podniosły ceny ropy naftowej, co wykorzystał także ZSRR dla podniesienia ceny własnej ropy. Pogorszyło to bilans polskiego handlu zagranicznego, a także zwiększyło koszty zachodnich kredytów. Zadłużenie Polski, które w 1974 roku wynosiło 3,6-4 miliardy dolarów, w 1975 roku sięgnęło do ponad 8 miliardów. W 1975 roku załamała się hodowla. Nieurodzaj spowodował deficyt pasz, a jednocześnie - szukając oszczędności - ograniczono ich import. W rezultacie liczba świń zmniejszyła się o 2,5 miliona, bydła o 400 000. Szybko okazało się, że przy rosnących płacach i utrzymywaniu, w zasadzie nie zmienionych od 1971 roku, cen żywności - 15 procent dochodów ludności nie ma pokrycia w towarach. Wystąpiły pierwsze pod rządami ekipy Gierka trudności w zaopatrzeniu rynku w artykuły spożywcze powszechnego użytku. Zapowiedź kryzysu dotknęła społeczeństwo znacznie odmienione, o rozbudzonych apetytach konsumpcyjnych. Wobec wzrostu stopy życiowej zmieniał się za- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 325 kres pojęcia „artykuły pierwszej potrzeby". Lodówki, pralki, telewizory, a także adaptery, magnetofony, nowoczesne radia stały się nieodzowną częścią wyposażenia przeciętnego mieszkania nie tylko w mieście, ale i na wsi. Podnoszono także standard mieszkań, upowszechniła się moda na boazerie i łazienki wyłożone kafelkami. Przedmiotem pożądania był samochód, a państwo starało się to pragnienie zaspokajać. Miliony ludzi zakładało oszczędnościowe książeczki mieszkaniowe i samochodowe. Z polityką gospodarczą powiązana była polityka społeczna i preferowany model życia, charakteryzujący się położeniem nacisku nie tylko na pracę, ale też wypoczynek i rozrywkę. Ulegając pragnieniom społeczeństwa, dopuszczono do powszechnego obiegu produkty masowej kultury zachodniej. W kinach i w telewizji wyświetlano wiele zachodnich filmów. Pękły resztki oporów przed muzyką młodzieżową. Już w latach sześćdziesiątych była ona ważnym elementem kultury masowej, a takie zespoły, jak Czerwone Gitary, Skaldowie, czy wśród solistów Czesław Niemen, cieszyli się ogromną popularnością. Po roku 1970 nastąpiło zwielokrotnienie siły oddziaływania tej kultury, do powszechnego obiegu dopuszczono muzykę zachodnich zespołów rockowych. Liczne dyskoteki stawały się powszechną formą zabawy młodzieży. Zmniejszyła się właściwa systemowi komunistycznemu pruderyjność - nagość pojawiła się w kinach, telewizji, w niektórych popularnych tygodnikach, a w lokalach nocnych występowały striptizerki. Znakiem zachodniej konsumpcji była masowo produkowana coca-cola, która wypierała rodzimą oranżadę i soki. Dopuszczając do Polski wiele elementów zachodniej kultury masowej stawiano jednak tamy przed upowszechnianiem treści kontrowersyjnych politycznie. Partia zrezygnowała wprawdzie definitywnie z popierania określonej estetyki, ale dbała o blokowanie „niezdrowych" refleksji. W modelu socjalistycznej kultury masowej mieściło się - wyraźnie lansowane -zainteresowanie sportem. W latach sześćdziesiątych lekkoatletka Irena Szewińska czy piłkarz Włodzimierz Lubański byli powszechnie znanymi idolami. W następnym dziesięcioleciu znaczenie sportu jeszcze wzrosło. Ułatwiły to sukcesy polskiej drużyny piłkarskiej (w 1972 roku złoty medal olimpijski, w 1974 roku trzecie miejsce w finale Mistrzostw Świata) oraz kolarzy - Ryszard Szurkowski kilkakrotnie wygrywał Wyścig Pokoju. Transmisje z międzynarodowych meczów lub z trasy Wyścigu Pokoju przyciągały uwagę praktycznie wszystkich. Sport stawał się też częścią programu wychowawczego w szkołach. Po wielu latach izolowania Polski od reszty świata otworzono granice. Od stycznia 1972 roku umożliwiono masowe podróże do NRD i w ciągu kilku miesięcy granicę przekroczyło kilka milionów osób (większość kilkakrotnie). Od 1973 roku Polacy mogli bez paszportów jeździć także do innych krajów bloku, choć wyprawy te nie przybrały rozmiarów tak masowych, jak do NRD, państwa atrakcyjnego ze względu na doskonałe zaopatrzenie rynku i stosunkowo niskie ceny. Względna 326 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 swoboda kontaktów nie obejmowała Związku Radzieckiego, gdzie można było podróżować w zasadzie tylko w ramach zbiorowych wycieczek i rzadko jedynie na dawne tereny Drugiej Rzeczpospolitej. Umożliwiono również podróże do krajów kapitalistycznych. Władze (ściślej milicja) były nadal dysponentem paszportów, ale zliberalizowano zasady ich wydawania. Umożliwiano także raz na trzy lata zakup po oficjalnej cenie 100 dolarów wyjeżdżającym do krajów kapitalistycznych. Rozwijająca się turystyka (i wyjazdy do prac sezonowych) na Zachód obejmowała pod koniec dekady kilkaset tysięcy osób rocznie. Podróże te przyczyniały się do pozyskania przez Polaków pewnych sum dolarów, które służyły podnoszeniu stopy życiowej i różnorodnym inwestycjom domowym, a także - złożone w bankach - poszerzały nieco ilość dewiz, którymi dysponowało państwo. Najważniejsze były jednak zmiany kulturowe, które wynikały z owych podróży - poznanie stylu życia ludzi na Zachodzie, obserwowanie dostatku i bogatej konsumpcji - oddziaływały na aspiracje zwłaszcza ludzi młodych w Polsce. W 1967 roku powstały możliwości otwierania kont dewizowych w PKO, choć wymagano udokumentowania źródeł pochodzenia waluty, od 1971 roku można było również otwierać konta bez dokumentowania pochodzenia dewiz. W 1972 roku usankcjonowano legalność odsprzedawania bonów dolarowych (obywatele posiadający konta dolarowe mogli wypłacać na potrzeby w kraju nie dolary prawdziwe, a bony stanowiące ich równowartość, mające siłę nabywczą jedynie w specjalnych sklepach PRL). Za bony można było kupować w sklepach Pewexu importowaną z Zachodu żywność, odzież, kosmetyki, sprzęt elektromechaniczny, a nawet samochody. Wszystko to powodowało zmianę obrazu kraju, zwiększanie aspiracji materialnych, służyło większej ruchliwości Polaków, ich podróżom, bardziej aktywnym formom wypoczynku, także turystyce. W 1979 roku liczba osób korzystających z obiektów turystycznych przekroczyła 13 milionów. Wyjazdy dzieci na kolonie stały się powszechne. Dorośli spędzali urlopy w licznych ośrodkach wczasowych, budowanych przez zakłady pracy lub stanowiących własność państwową albo uprawiali turystykę. Społeczeństwo odczuwało poprawę położenia materialnego, choć zapewne przesadne były wskaźniki oficjalne, według których płace nominalne w latach 1970-1975 wzrosły o 59 procent, a spożycie indywidualne o 50 procent. Poprawie warunków życia służyły również takie posunięcia, jak wprowadzenie wolnych sobót (12 w 1975 roku), przedłużenie urlopów macierzyńskich z 12 do 18 miesięcy, umożliwienie kobietom wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, objęcie wsi ubezpieczeniami społecznymi. Makroekonomiczna prawda o wielkim wzroście płac i świadczeń nie zawsze znajdowała potwierdzenie w odczuciach wielu grup obywateli. Najlepiej zarabiali SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 327 pracownicy preferowanych gałęzi przemysłu, znacznie gorzej pracownicy innych branż. Połowa zatrudnionych w gospodarce uspołecznionej zarabiała w drugiej połowie dekady poniżej 4000 złotych miesięcznie, choć robotnik pracujący na priorytetowej budowie mógł otrzymywać nawet 10 000. Stosunkowo wysokie były płace inżynierów, dość niskie innych grup pracowników umysłowych {lekarz po studiach zarabiał około 3000). Te nierówności, zerwanie zależności między płacą a kwalifikacjami, uprzywilejowanie pewnych zawodów, powodowały ucieczkę od niektórych profesji, obniżały prestiż wykształcenia, a także rodziły niechęć do grup uważanych za uprzywilejowane. Z taką niechęcią odnoszono się na przykład do pracowników aparatu partyjnego, w których widziano zamkniętą kastę, obdarzoną licznymi przywilejami, także materialnymi. Można się zastanawiać, do jakiego stopnia ogólne zmiany w Polsce przyczyniły się do rozszerzenia zasięgu takich negatywnych zjawisk społecznych, jak alkoholizm (wzrost spożycia o 64 procent w latach 1971-1976), szczególnie dotykający młodzież, zwłaszcza ze wsi i małych miast, a także chuligaństwo, drobne kradzieże, łapówkarstwo. Skala tych zjawisk pozwalała mówić o kryzysie moralnym w polskim społeczeństwie. Innym przejawem takiego kryzysu było upowszechnienie cynizmu, wąsko pojętego materializmu, zanik motywacji ideowych w pracy i aktywności społecznej. Mimo tych niepokojących zjawisk ekipie Gierka udało się - dzięki rozluźnieniu wielu rygorów oraz poprawie sytuacji materialnej społeczeństwa - osiągnąć stan dużej stabilizacji politycznej. Pięciolecie 1971-1975 było najstabilniejszym okresem w dziejach PRL. Po okresie kryzysów lat 1968-1971 monopol władzy partii z Gierkiem jako przywódcą nie był kwestionowany, a obywatele bez większego sprzeciwu poruszali się w systemie rytuałów i wymagań. Piramida władzy Po 1970 roku istotne cechy systemu politycznego nie uległy zmianie. Monopolistyczna partia kierowała za pomocą systemu nomenklatury administracją państwową, Sejmem, radami narodowymi, gospodarką, wojskiem, milicją, prasą, kulturą, nadzorowała wszelkie organizacje. Popularyzowany w 1971 roku slogan „partia kieruje, rząd rządzi" sugerował, by unikać dwutorowości w działaniu władz, przywrócić rządowi kompetencje w kierowaniu gospodarką, ale w sytuacji gdy premier, większość wicepremierów i kilku ministrów było członkami Biura Politycznego, a wielu innych zasiadało w Komitecie Centralnym PZPR, taki podział był z założenia umowny. Tymczasem nawet takiego podziału zadań nie udało się przeprowadzić. Plena KC zajmowały się polityką rolną, budownictwem mieszkaniowym, problemami przemysłu, a na posiedzeniach Biura Politycznego omawiano na przykład przygotowania do żniw czy szczegółowe problemy przemysłu chemicz- 328 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nego. Ośrodek władzy znajdował się więc w Biurze Politycznym, w którym - jak w poprzednich dziesięcioleciach - ukształtowało się wąskie 3-, 4-osobowe jądro aparatu władzy. Niekwestionowanym przywódcą pozostawał Edward Gierek. Miał życiorys nietypowy jak na szefa partii w kraju bloku radzieckiego. W wieku 10 lat wyemigrował z matką do Francji, od 13 roku życia pracował jako górnik w kopalni, formował się pod wpływem Francuskiej Partii Komunistycznej. Do Polski przyjechał zaledwie na trzy lata, by już w 1937 roku wyjechać do Belgii, gdzie znów pracował jako górnik i działał w partii. Wrócił do kraju w roku 1948, pracował w aparacie partyjnym na Śląsku. W 1956 roku przez kilka miesięcy i potem od 1959 roku był członkiem Biura Politycznego, przebywającym jednak stale w Katowicach jako I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego. Kierowanie największą i prestiżową politycznie śląsko-zagłębiowską organizacją partyjną było powodem jego siły i znaczenia. Braki wykształcenia (Akademię Górniczo-Hutniczą skończył zaocznie już jako wysoki urzędnik partii) rekompensował kulturą osobistą, biegłą znajomością francuskiego oraz zbudowaną w okresie katowickim legendą dobrego i zapobiegliwego gospodarza. Przez wiele lat pozostawał poza głównym nurtem rozgrywek wewnętrznych w PZPR, co - jak się okazało - wzmocniło jego pozycję w okresie schyłku rządów Gomułki. Jako I sekretarz KC pozostawiał dużą swobodę współpracownikom, ingerując tylko w najważniejszych sprawach. Był jednak zwornikiem i arbitrem ca- 103. Edward Gierek SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 329 łego układu personalnego. Zachowywał znaczną, nieraz nadmierną, lojalność wobec swych współpracowników i nie chciał się pozbyć ludzi nieudolnych. Mark-sizm-leninizm traktował jako doktrynę przydatną do rządzenia, a także język rytuału, ale nie przejawiał większych zainteresowań ideologicznych, był raczej typem pragmatyka i menedżera. Po objęciu władzy ujął społeczeństwo zakazem wywieszania w urzędach swoich portretów, czym przerywał wieloletnią tradycję. Nie zgodził się też na drukowanie tomów z własnymi przemówieniami. Początkowo skromny, poddał się jednak zabiegom propagandystów i pochlebców, którzy wytrwale kreowali go na męża opatrznościowego narodu, aż wreszcie uwierzył w swą nieomylność. Marzył o tytule prezydenta PRL, ale ostatecznie nie odważył się na taką zmianę w konstytucji. Po Grudniu skłonny do korzystania z rad i ekspertyz, po pierwszych wielkich sukcesach nie potrafił i nie chciał już z nich korzystać. Gierek nie był mężem stanu, na jakiego kreowała go propaganda, ale nie był też pozbawiony dobrej woli i uroku osobistego. Nie chciał posługiwać się przemocą, pozostało w nim sporo cech komunisty zachodnioeuropejskiego. Cieszył się osobistą sympatią prezydenta Francji Giscarda d'Estaing i kanclerza Niemiec Helmu-ta Schmidta (która przetrwała poza rok 1980), a także prymasa Wyszyńskiego. Osoba numer dwa w ekipie, Piotr Jaroszewicz, był generałem i działaczem gospodarczym od początku lat pięćdziesiątych. Ortodoksyjny komunista, mocno związany z Moskwą, zwolennik tradycyjnych w komunizmie metod planowania, zarządzania i inwestowania w przemysł ciężki, a przy tym człowiek apodyktyczny, żelazną ręką kierował rządem. Jego autorytetem mocno zachwiał Czerwiec 1976 roku i narastający potem kryzys, pozostał jednak na stanowisku aż do lutego 1980 roku. W 1971 roku silną pozycję miał Józef Tejchma, członek Biura i sekretarz KC, lecz już w rok później jego znaczenie wyraźnie zmalało, być może w związku ze zgłoszonym projektem reform. Na posiedzeniu Biura Politycznego 14 grudnia 1971 roku zaproponował bowiem między innymi: udzielanie I sekretarzom komitetów wojewódzkich raz na dwie kadencje urlopów płatnych, które mieli wykorzystywać na studia nad wybranymi problemami kraju oraz na staże, odbywane także na Zachodzie; usuwanie hamulców z pracy instytutów naukowo-badawczych i szersze korzystanie z ich ekspertyz; uelastycznienie polityki kulturalnej; docenienie intelektualnej rangi elit katolickich i wspieranie tych uczonych marksistowskich, których poziom intelektualny umożliwia podejmowanie dialogu; odejście od zasady jednomyślnego głosowania w Sejmie nad wszelkimi projektami ustaw i zwalnianie w konkretnych wypadkach posłów PZPR z dyscypliny. Te niewątpliwie reformatorskie projekty nie zostały podjęte przez innych członków Biura, niektórzy odpowiedzieli uwagami przeciwstawnymi, zmierzającymi do zaostrzenia kontroli ideologicznej (Olszowski, Szydlak). W 1972 roku Tejchma nie był już trzecim człowiekiem w partii. Utracił stanowisko sekretarza KC, choć pozostał w Biurze jako jeden z sześciu wicepremierów, a wkrótce także jako minister kultury. 330 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Awansował natomiast Franciszek Szlachcic, wieloletni wiceminister spraw wewnętrznych, a od 1971 roku minister, przyjaciel Gierka oraz Moczara, choć tego ostatniego pomógł wyeliminować i przejął patronat nad pozostałościami koterii „partyzantów". Na VI Zjeździe PZPR Szlachcic został członkiem Biura i sekretarzem KC odpowiedzialnym za naukę oraz - co ważniejsze - kadry. Jeśli dodać do tego mocne oparcie w MSW i dobre stosunki z wojskiem, łatwo zrozumieć ambicje Szlachcica do objęcia nie istniejącej dotąd funkcji drugiego sekretarza partii. Upadek Szlachcica w 1974 roku nastąpił niespodziewanie, a krążyły wokół tego różne plotki, jak choćby o niełasce Kremla. Odwołany stopniowo ze wszystkich funkcji trwał potem do emerytury na synekurze, jaką był Polski Komitet Normalizacji i Miar. Upadek Szlachcica wzmocnił pozycję Edwarda Babiucha, którego w 1970 roku Gierek uczynił członkiem Biura i sekretarzem KC odpowiedzialnym za aparat PZPR, współpracę ze stronnictwami „sojuszniczymi", organizacje młodzieżowe i związki zawodowe. Ten bezbarwny aparatczyk przejął od Tejchmy kierowanie klubem poselskim PZPR, a po Szlachcicu pozycję numer trzy w partii. Od tej pory wszelkie istotne decyzje państwowe zapadały w trójkącie Gierek, faroszewicz, Babiuch, aż do 1980 roku, kiedy Babiuch zajął także fotel premiera. Zbierające się co tydzień Biuro Polityczne, liczące w 1975 roku 14 członków i 3 zastępców, było ciałem niezbyt operatywnym i dość zbiurokratyzowanym, na przykład na kilka miesięcy naprzód ustalano tematy obrad. Istniała więc potrzeba działania węższego zespołu, zdolnego do podejmowania natychmiastowych decyzji, a także nadającego ton obradom kilkunastoosobowego gremium. Wśród pozostałych członków Biura kilku zyskało ogromną władzę w niektórych dziedzinach życia państwa. Silnym człowiekiem w partii był zrazu Jan Szydlak, Ślązak, blisko związany z Gierkiem, zajmujący się koordynacją problemów ekonomicznych i propagandowych, w tym opracowaniem reformy wogowskiej. W drugiej połowie dekady jego gwiazda jednak zbladła, aż w roku 1980 wylądował na bocznym torze jako szef związków zawodowych. Ogromny zakres władzy posiadł Stanisław Kania, nadzorujący MSW, początkowo przy uwzględnieniu wpływów Szlachcica, od 1974 roku już samodzielnie. Kania odpowiadał także za politykę partii wobec Kościoła i organizacji katolickich. Ten zakres zadań i wpływów okazał się wręcz kluczowy po 1976 roku, a więc po powstaniu ośrodków opozycji demokratycznej i wobec wzrastającego znaczenia stosunków kościelno-państwowych. W 1970 roku odegrał znaczącą rolę w doprowadzeniu Gierka na urząd I sekretarza, a według niektórych także w jego upadku w 1980 roku, choć brak na to dowodów. Stopniowo rosły także akcje Jerzego Łukaszewicza, początkowo tylko sekretarza KC, który krok po kroku przejmował pełną kontrolę nad propagandą, prasą, polity- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 331 ką kulturalną, walnie przyczyniając się do eliminacji wszelkich elementów liberalizmu. W ekipie Gierka wyróżniali się także Stefan Olszowski, w latach 1971-1976 minister spraw zagranicznych, potem sekretarz KC, i Andrzej Werblan, sekretarz KC odpowiedzialny za naukę i problemy ideologiczne, a jednocześnie wicemarszałek Sejmu. O niewyciągnięciu wniosków z grudniowego buntu robotniczego świadczyło powierzenie kierownictwa Centralnej Rady Związków Zawodowych Władysławowi Kruczkowi, staremu aparatczykowi o dogmatycznym umyśle. W Biurze Politycznym zasiadali także szefowie resortów rządowych - przewodniczący Komisji Planowania Mieczysław Jagielski, niepodzielnie kierujący wojskiem minister obrony Wojciech Jamzelski oraz minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowałczyk. Zajmujący od 1972 roku stanowisko przewodniczącego Rady Państwa Henryk Jabłoński był raczej postacią dekoracyjną. Ekipa Gierka większą wagę przywiązywała do gry pozorów niż ekipa Gomułki, co obejmowało między innymi honorowanie formalnie wysoką pozycją niektórych bezpartyjnych, choć bynajmniej nie pociągało to za sobą ich realnych wpływów. Jeszcze bardziej spadło znaczenie stronnictw sojuszniczych - ZSL i SD, mimo że 104. Na zjeździe organizacji młodzieżowych, od prawej E. Gierek, P. Jaroszewicz, E. Babiuch, J. Szydlak (zasłonięty), W. Jaruzelski 332 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zachowano dla ich członków parytet udziału we władzach i dostępie do przywilejów, głównie materialnych. Władza przestała liczyć na wykorzystywanie organizacji katolików świeckich oraz układała bezpośrednio stosunki z episkopatem i duchowieństwem w terenie. PAX i ChSS istniały, rosła liczba ich członków, ale musiały się wyzbyć nadziei na odegranie większej roli. To desinteressement ułatwiło ewolucję środowisk Znaku ku coraz wyraźniejszej opozycji. Nie zmieniła się funkcja Sejmu w systemie władzy. Był zdominowany przez posłów PZPR (56 procent), około 40 procent posłów zasiadało jednocześnie w Komitecie Centralnym PZPR. Sejm służył więc do zatwierdzania decyzji podejmowanych w kierownictwie PZPR. Podobnie jak poprzednio fotel marszałka Sejmu był zarezerwowany dla prezesa ZSL - Stanisława Gucwy, co jednak nie oznaczało, że był on osobą szczególnie w państwie wpływową. Pracami Sejmu faktycznie kierowało kierownictwo klubu PZPR, które dbało, aby w Sejmie panowała zasada jednomyślności, zmierzało również do osłabienia klubów poselskich. Sejm miał być raczej reprezentacją społeczną (nie polityczną) i jednym z łączników między kierownictwem partii a masami. Z tego też względu aktywność Sejmu była większa w pierwszym okresie po kryzysie politycznym, słabła w latach stabilizacji. To samo można powiedzieć o aktywności i kompetencjach rządu. W 1972 roku rząd składał się z premiera, 6 wicepremierów, przewodniczącego Komisji Planowania, 24 ministrów i 3 przewodniczących komitetów. W następnych latach administracja centralna rozrosła się i na początku 1980 roku istniały już 34 ministerstwa. W pełnym składzie rząd zbierał się dwa razy w roku, co wzmacniało pozycję premiera, niektórych wicepremierów i szefów kluczowych resortów. Licząca kilkunastu członków Rada Państwa, podobnie jak w poprzednim dziesięcioleciu, miała niewielkie znaczenie. Inaczej niż w okresie rządów Gomułki w aparacie władzy nie formowały się silne odłamy, które by zgłaszały odmienne koncepcje polityczne lub ekonomiczne i toczyły walkę o władzę. Partia na swoich szczytach była dość hegemoniczna, co nie wykluczało oczywiście istnienia pewnych koterii. Potężna niegdyś grupa mo-czarowska w 1971 roku rozsypała się. Część związanych z nią działaczy straciła wpływy i stanowiska wraz z upadkiem generała Moczara, niektórzy skupili się wokół Szlachcica. Gdy i on popadł w niełaskę, okazało się, że jest osamotniony. Koteria nie była bowiem frakcją złączoną programem, ale grupą ludzi wzajemnie się popierających w dążeniu do kariery. Upadły lider nie mógł już w niczym pomóc, należało szukać nowego protektora. Druga pod względem znaczenia koteria, zwana „mafią śląską", była od dawna związana z Gierkiem jako I sekretarzem KW z Katowic. Obok Szydlaka przedstawicielami tej grupy byli na przykład prezes Ra-diokomitetu Maciej Szczepański, niektórzy wicepremierzy - Jan Mitręga, Franciszek Kaim, Tadeusz Pyka oraz I sekretarz w Katowicach Zdzisław Grudzień (awansowany na zastępcę, w roku 1975 na członka Biura Politycznego). SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 333 Liczba członków PZPR w latach 1970-1980 wzrosła z 2,3 do ponad 3 milionów. Liczebność partii była traktowana jako wskaźnik społecznego poparcia, jej członkowie w zamierzeniu mieli stanowić elitę swych środowisk zawodowych, w zakładach pracy elitę załóg. Nie zmieniły się zasady, wedle których przynależność do partii była w wielu dziedzinach warunkiem awansu. Osłabł natomiast nacisk na ideologiczną motywację członków partii. Wystarczała akceptacja istniejącego systemu, wiara w kierownictwo i gotowość popierania jego polityki. W okresie rządów Gierka znacznie wzrosła liczebność partyjnej biurokracji i różnych ciał partyjnych. Komitet Centralny, który w okresie 1959-1964 liczył 139 członków i ich zastępców, powiększył się do 251 osób w 1980 roku. Rola KC sprowadzała się do powielania w dyskusji tez referenta oraz zatwierdzania przygotowanych przez Biuro uchwał. Rosła liczba pracowników politycznych kilkunastu wydziałów KC - z 431 w 1965 roku do 489 w 1975 roku. Prawie dwukrotnie wzrosła liczebność aparatu partyjnego - 8500-9000 pracowników politycznych w 1970 roku, 17 000 w 1979 roku. Było to związane z rozbudową struktur partii, a także reformą administracyjną, która spowodowała pomnożenie komitetów wojewódzkich z 17 do 49. Równolegle wydłużył się wykaz stanowisk objętych nomenklaturą instancji partyjnych. W 1972 roku ich liczba została zwiększona z 80 000 do 140 000 przez objęcie nią nie tylko różnorodnych dyrektorów i kierowników, ale też ich zastępców. W 1977 roku rozbudowano jeszcze system nomenklatury do 180 000, tak iż obejmowała nawet takie stanowiska, jak naczelnicy gmin i ich zastępcy, naczelnicy wydziałów w komendach wojewódzkich milicji, zastępcy prokuratorów rejonowych, dyrektorzy biur projektowych, nadleśniczy, dyrektorzy muzeów, lekarze gminni, zastępcy kierowników zakładów budowlanych, rolnych i handlowych w gminach. Jednocześnie następowało zdominowanie decyzji kadrowych dotyczących stanowisk kierowniczych przez sekretarzy KC i kierowników wydziałów. W gestii komitetów wojewódzkich, miejsko-gminnych i gminnych pozostawało jednak około 100 000 stanowisk. Oznaczało to nie tylko zablokowanie możliwości awansu osób nie związanych „układami" z instancją partyjną, nawet na szczeblu gminy, ale także absolutnie wiązało ręce ludziom odpowiedzialnym za sprawne działanie niskich ogniw aparatu władzy i administracji. Stało się również powodem tworzenia lokalnych powiązań nieformalnych, wymiany usług znajdujących się na granicy prawa, „kupowania" klientów przez „mocnych" ludzi w województwie czy w terenie. Pomimo sloganów o demokracji socjalistycznej i konsultacjach społecznych ekipa Gierka dążyła do centralizacji władzy i ograniczenia znaczenia wszelkich ciał nie podporządkowanych pionowej hierarchii. Partia, państwo, organizacje społeczne miały być zarządzane przez kadrę w pełni dyspozycyjnych urzędników. Jednocześnie zmierzano do likwidacji silnych regionów. Gomułka musiał się liczyć z siłą I sekretarzy komitetów wojewódzkich, nieraz tak potężnych jak Gierek czy Kępa, którzy gromadzili wokół siebie zastępy beneficjentów i mogli tworzyć silną grupę nacisku 334 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 na I sekretarza KC i jego otoczenie. Pamiętając o tym, Gierek ograniczył władzę wojewódzkich „baronów", przesuwając wiele nominacji personalnych na poziom centrali, a następnie redukując ich władztwa przez reformę administracyjną. W 1972 roku zlikwidowano najmniejsze komórki administracyjne - gromady, tworząc w ich miejsce ponad 2000 gmin, zarządzanych przez mianowanych naczelników. Nowe gminy miały być względnie samodzielnymi jednostkami admini-stracyjno-gospodarczymi. W 1973 roku jednoosobową władzę ustanowiono w miastach, powiatach, województwach. W maju 1975 roku przyjęto ustawę re-wolucjonizującą administrację średniego i wyższego szczebla. Zniesiono powiaty i podzielono 17 województw na 49 mniejszych. Pociągało to za sobą okres chaosu administracyjnego związany z likwidowaniem starych i tworzeniem nowych urzędów oraz potrzebę znacznych inwestycji w około 30 miastach, które awansowały do rangi wojewódzkiej. Wedle publicznych, a także wewnętrznych (tak zwanych powielaczowych) rozwiązań prawnych ustalono zwierzchność mianowanych urzędników partyjnych nad osobami formalnie wybieranymi oraz potwierdzono nadrzędność aparatu partyjnego nad administracją rządową - wojewodami, naczelnikami miast i tak dalej. Utrzymano dotychczasowe wojewódzkie, miejskie i inne rady narodowe, czyli quasi-samorządy pozbawione realnej władzy, ale z zasady ich przewodniczącym był I sekretarz partii danego szczebla. Reforma, choć kosztowna, rozbijająca regiony, wzmacniająca centralizację i prowadząca do znacznego pomnożenia biurokracji, w dłuższej perspektywie przyczyniła się do modernizacji części zaniedbanych dotąd miast powiatowych. Ofiarą centralizacyjnych dążeń padły organizacje młodzieżowe. W kwietniu 1972 roku Biuro Polityczne zdecydowało o złączeniu istniejących w Polsce organizacji młodzieżowych - Związku Młodzieży Socjalistycznej, Związku Młodzieży Wiejskiej, Związku Studentów Polskich i Kół Młodzieży Wojskowej w Federację Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. Odrębnie pozwolono działać Związkowi Harcerstwa Polskiego, choć jego naczelnik miał zasiadać we władzach Federacji. Celem tej operacji było - jak uzasadniano na posiedzeniu Biura - zwiększenie wpływu partii na młodzież, intensyfikacja wychowania w duchu marksi-zmu-leninizmu, zaznaczenie wobec innych krajów bloku, że Polska robi znaczący krok w kierunku socjalizmu. Po przegłosowaniu zmian przez Plenum KC w lutym 1973 roku specjalnie zwołana narada młodzieży uchwaliła stworzenie Federacji, a następnie wszystkie związki gładko uchwalały wstąpienie do Federacji. Jedynie scalenie ZMS z apolitycznym w zasadzie Związkiem Studentów Polskich wywołało protesty na niektórych wydziałach Uniwersytetu Warszawskiego oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ostatecznie tylko KUL mógł zachować odrębność, na pozostałych uczelniach ZMS i ZSP utworzyły Socjalistyczny Związek Studentów Polskich jako część Federacji. Unifikację zakończono w 1976 roku, tworząc Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej, w którym autonomię zacho- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 335 wywały tylko ZHP i SZSP. Nazwa organizacji nieprzypadkowo przypominała stalinowski ZMP. W nim bowiem ukształtowało się dominujące w PZPR pokolenie. Centralizm ujawnił się także w polityce wydawniczo-prasowej. W 1973 roku istniejącą od lat Robotniczą Spółdzielnię Wydawniczą (RSW) połączono z partyjnym wydawnictwem „Książka i Wiedza" oraz monopolistą w dziedzinie dystrybucji prasy „Ruchem", a w 1977 roku także z firmą sprzedającą za granicę polskie wydawnictwa „Ars Poloną". W ten sposób powstał wielki koncern RSW Prasa-Książka-Ruch, który pod koniec dekady wydawał 252 pisma, w tym ponad 90 procent ukazujących się w Polsce dzienników, dysponował 18 drukarniami, prowadził trzy wydawnictwa książkowe. RSW przynosząca ogromne dochody była własnością partii i służyła jej finansowaniu. Tak ogromna centralizacja ułatwiała sterowanie prasą, zasięgiem i sposobem podawania informacji. Dyspozytorem całego tego pionu w kierownictwie PZPR był Jerzy Łukaszewicz. W KC opracowywano scenariusze kampanii propagandowych i rozpisywano role dla poszczególnych redakcji. Głównym motywem była „propaganda sukcesu" lat siedemdziesiątych, prezentowanie Polski jako jednego z najbardziej uprzemysłowionych i nowoczesnych państw świata, usuwanie jakichkolwiek podważających tę „prawdę" wiadomości i komentarzy, nawet jeśli przeczyło to codziennemu doświadczeniu obywateli. W nowym systemie kierowania prasą rosła jeszcze bardziej rola cenzury. Opracowywane w KC, a także w rządzie zapisy cenzorskie szczegółowo określały, jakie informacje nie mogą się ukazać, ale ponadto często wskazywały sposób pisania 0 różnych zjawiskach, określały charakter komentarza, używane słownictwo. Zapisy dotyczyły polityki, kultury, życia społecznego, nauki, szczegółowych problemów gospodarczych i innych dziedzin. Część tych instrukcji przekazywano redaktorom naczelnym, którzy stawali się pierwszą instancją cenzurującą własną gazetę, GUKPPiW sprawdzał poprawność każdego numeru pisma. W tych warunkach prasa w niewielkim stopniu opisywała realny obraz życia kraju, raczej tworzyła jego wizerunek pożądany przez władzę. Narzędziem zasadniczej wagi w propagandzie stała się telewizja, której znaczenie ujawniło się wraz z powszechnością odbiorników. Reguły działania, którym była poddana prasa, w jeszcze większym stopniu odnosiły się też do telewizji. Nie istniała tu żadna autonomia zespołów dziennikarskich, swoboda doboru materiału 1 tym podobne. Każdy program informacyjny czy publicystyczny był ściśle wyreżyserowany i miał spełnić zapotrzebowanie władzy. Kierowana od 1972 roku przez Macieja Szczepańskiego telewizja stała się najważniejszym narzędziem jawnej propagandy (programy informacyjne i publicystyczne) oraz bardziej subtelnej, obecnej w filmowych serialach, teleturniejach, reportażach. Telewizja była też najszerzej docierającym popularyzatorem kultury, co pozwalało tworzyć pożądaną przez władzę hierarchię wartości, kreować gusty i postacie. Eliminowano więc twórców i dzieła, których władza nie chciała upowszechniać, popularnością nagradzano 336 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 „swoich". Równocześnie jednak starano się zachować nie najgorszy poziom programów adresowanych do masowej widowni, utrzymano też pewien procent ambitnych programów kulturalnych i naukowych. Partia próbowała od 1971 roku integrować społeczeństwo zachętami do pracy nad tworzeniem podstaw dobrobytu oraz szeroko odwoływała się do uczuć patriotycznych. W przemówieniach Gierka i innych przywódców często padały słowa: rodacy, ojczyzna, naród, państwo. Podkreślano uczucia narodowej dumy z polskich osiągnięć - gospodarczych, naukowych, sportowych. Formuły o klasowym charakterze państwa rywalizowały z akcentowaniem jego ogólnonarodowego charakteru i tezą o jedności moralno-politycznej narodu. PRL miała być bezpośrednią dziedziczką i kontynuatorką poprzednich form polskiej państwowości. Nawiązywanie do tradycji państwowych powodowało inne niż kiedyś „ustawienie" cenzury, co mogli wykorzystać historycy, publikując wiele ważkich dzieł dotyczących dziejów Drugiej Rzeczpospolitej, a nawet rządu na emigracji i Polski Podziemnej. Nawiązanie do tradycji musiało jednak z natury rzeczy być ułomne, gdyż przyjęcie zasady, że racja była zawsze po stronie ZSRR, a nie Polski, oraz cenzurowanie przeczących temu faktów prowadziło do głębokiego zafałszowania przeszłości oraz istnienia mnóstwa tematów tabu. Osłabienie motywacji ideologicznej przyczyniło się do zmniejszenia nacisku na stosowanie marksistowskiej metodologii w naukach społecznych. Cenzura dbała natomiast, by przesłania publikowanych dzieł - naukowych i literackich - nie godziły w monopol władzy partii, jej wizję ładu społecznego i „dobre imię" ZSRR. Prasa była podporządkowana narzuconej linii propagandy, choć różne były funkcje poszczególnych pism. „Trybuna Ludu" i inne dzienniki oznaczone jako organy PZPR były urzędowymi i jawnie propagandowymi gazetami, wiele innych, dawnych „czytelnikowskich", miało z pozoru mniej oficjalny charakter, choć często tam właśnie zamieszczano najbardziej agresywne artykuły (na przykład kampania przeciw KOR-owi w „Życiu Warszawy" w 1977 roku). Większą autonomię pozostawiono prasie kulturalnej („Kultura", „Literatura", miesięczniki o podobnym profilu), w których polityczno-propagandowe treści oddzielono od politycznie neutralnej, merytorycznej zawartości numerów. Dzięki temu część dziennikarzy i współpracowników czasopism mogła nie czuć się pracownikami „frontu ideologicznego", chociaż musieli się liczyć z ograniczeniami cenzury i obecnością na sąsiednich stronach tekstów jawnie propagandowych. W polityce informacyjnej, wydawniczej i propagandowej trzeba wyróżnić dwie cezury. Po okresie względnej liberalizacji w 1973 roku nastąpił pierwszy atak dok-trynerów, którego ofiarą padło szereg już wydrukowanych książek teraz wycofywanych ze sprzedaży, a nawet bibliotek. Podjęto także próbę popularyzacji przywódców z okresu stalinizmu (często przykładem może być wydanie ckliwych biografii Bieruta i Rokossowskiego), w telewizji ukazywano Stalina jako przyjaciela Polski SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 337 podczas drugiej wojny światowej. Zaostrzono rygory ideologiczne w programach szkolnych. Właśnie wtedy powstawał centralistyczny system kierowania prasą, pomnożyła się liczba zapisów cenzury. Kolejne zaostrzenie nastąpiło w okresie 1976-1977 roku i było reakcją na ujawniające się problemy gospodarcze, a także powstanie opozycji i wzrost znaczenia Kościoła. Prasa i telewizja miały przemilczać wszelkie trudności. Mobilizacji społeczeństwa służyły akcje przekraczania planów, „socjalistycznego współzawodnictwa pracy", nakłaniania milionów obywateli do prac społecznych na osiedlach, na przykład podczas Niedzieli Czynu Partyjnego. Były to jednak akcje różniące się klimatem od podejmowanych w latach stalinowskich, nie towarzyszył im terror, lecz pozytywna motywacja i sporo z atmosfery ludowego święta. Przodowników pracy nagradzano finansowo oraz państwowymi i resortowymi medalami, których liczba gwałtownie rosła. W lansowanym modelu wychowawczym akcentowano cnotę dobrej pracy i kształcenia. Współczesnym bohaterem był inżynier i „socjalistyczny menedżer", takie wzory osobowe popularyzowano w telewizyjnych serialach. Podkreśleniu roli nauki w planowanej na szeroką 105. Pochód 1 maja 1975 w Warszawie 338 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 skalę modernizacji kraju służyły takie uroczystości, jak obchody dwustulecia Komisji Edukacji Narodowej. Zmienił się styl uroczystości politycznych - pochodów i akademii. Nadal były ważnym elementem ustrojowej obrzędowości, miały dowodzić jedności, zespolenia mas z przywódcami partii, afirmacji ustroju. Nadawano im jednak optymistyczny charakter i często łączono z rozrywką. Prawie zanikły hasła wymierzone w imperialistów, odwetowców, rewizjonistów, agresorów, które przeważały na transparentach i dekoracjach w poprzednim dziesięcioleciu. Obecnie dominowały hasła akcentujące jedność narodu, wspólną pracę, pragnienie dobrobytu i pokoju. Podkreślano młodość, radość, uśmiech uczestników manifestacji, w pochodach oprócz transparentów i szturmówek niesiono kwiaty i baloniki. Nieodłączną częścią państwowych uroczystości stawały się, po zakończeniu części oficjalnej, kiermasze, występy artystów, ludowe festyny. Cały system oddziaływania na społeczeństwo podporządkowany został zasadzie bezkonfliktowości. Takie miały być relacje między władzą a społeczeństwem oraz w obrębie partii i aparatu władzy. Taki ton dominował w opisach relacji Polski ze światem zewnętrznym. W następstwie zmiany pokoleniowej, a także Marca i Grudnia, ideologia marksizmu-leninizmu stała się martwym rytuałem. Istniejący system polityczny trwał tak długo, że na co dzień nie wymagał uzasadnień swego istnienia. Był naturalny i oczywisty. Wraz ze zmniejszeniem wagi uzasadnień ideologicznych znaczenia nabierały uzasadnienia prawne funkcjonowania różnych władz. Zapewne taka też była geneza wprowadzenia zmian w konstytucji PRL. We wrześniu 1975 roku zapowiedziano rychłe uzupełnienie konstytucji o zapis mówiący o kierowniczej roli PZPR, a w grudniu postanowiono wpisać do ustawy zasadniczej artykuł dotyczący nienaruszalności więzi z ZSRR. W ogłoszonym w styczniu 1976 roku projekcie znalazł się punkt wiążący prawa obywatelskie z wypełnianiem obowiązków wobec ojczyzny. Propaganda dowodziła, że zmiany te popiera całe społeczeństwo. W rzeczywistości owe projekty wywołały otwarty sprzeciw, pierwszy na tę skalę od 1970 roku. Zbiorowe i indywidualne listy do władz podpisało kilka tysięcy osób, w tym wielu literatów i ludzi nauki krytycznych wobec systemu. Niektóre wystąpienia, jak głośny list 59, zawierały negację systemu dyktatury i deklarację poparcia dla systemu demokratycznego, pluralistycznego, praworządnego. Projekt poprawek skrytykował także Episkopat Polski. 10 lutego 1976 roku Sejm PRL przy jednym głosie wstrzymującym Stanisława Stommy przyjął poprawki, choć w wersji złagodzonej. Skutkiem tej konfrontacji z partią było poruszenie wśród inteligencji, a pośrednio w niektórych innych grupach społecznych. Bezpośrednią konsekwencją protestu konstytucyjnego był też podział w ruchu Znak - cztery kluby inteligencji katolickiej i redakcje „Tygodnika Powszechnego", „Znaku" i „Więzi" odmówiły zaufania posłom, którzy poparli poprawki i w nowych wyborach przyjęli mandaty. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 339 Czerwiec 1976 Po doświadczeniach grudniowych władze obawiały się wszelkich podwyżek cen, lecz narastająca dysproporcja między siłą nabywczą obywateli a ograniczoną podażą artykułów konsumpcyjnych, zwłaszcza mięsa, skłoniła je do przeprowadzenia operacji cenowej. 24 czerwca na posiedzeniu Sejmu premier Jaroszewicz przedstawił projekt zmian. Ceny mięsa miały wzrosnąć średnio o 69 procent, masła, serów o 50 procent, cukru o 100 procent, drobiu i warzyw o 30 procent. Przewidziano rekompensaty tak zaplanowane, że w sumie najwięcej pieniędzy mieli otrzymać najlepiej zarabiający. Podwyżka uderzała więc głównie w najbiedniejszą część społeczeństwa. Premier zapowiedział konsultacje społeczne na dwa następne dni, po czym nowe ceny miały stać się obowiązujące. Społeczeństwo odczytało podwyżkę jako próbę odebrania tego, co pod względem ekonomicznym osiągnięto po 1970 roku. Zapowiedziane konsultacje miały być jawną grą pozorów, a zasady rekompensat godziły w poczucie sprawiedliwości. W piątek 25 czerwca od rana strajki i nieformalne przerwy w pracy ogarnęły około 50 zakładów w 10 województwach. Dramatyczny przebieg miał protest w Radomiu i podwarszawskim Ursusie. W Radomiu robotnicy wyszli z zakładów na ulice - i jak w grudniu 1970 roku - udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Gdy nie otrzymali odpowiedzi na żądanie odwołania podwyżki, przystąpili do plądrowania budynku, a wreszcie go podpalili. Po południu na ulicach miasta toczyły się walki między robotnikami a oddziałami milicji wyposażonymi w pałki, broń gazową, armatki wodne, choć nie w broń palną. W czasie starć zginęło 2 demonstrantów, było kilkuset rannych. Po stłumieniu zajść milicja przystąpiła do aresztowań wśród domniemanych uczestników. Podczas strajku w Ursusie część robotników wyszła na tory kolejowe i zatrzymała pociągi. Chcieli w ten sposób zawiadomić kraj o swym proteście. Wieczorem oddziały milicji rozproszyły demonstrantów. Do manifestacji na mniejszą skalę doszło w Płocku. Fala strajkowa miała tendencję wzrastającą, w następnych dniach ogarnęła kolejne zakłady w innych miastach, mimo że bezpośredni powód protestu przestał istnieć. Według danych władz strajki miały miejsce w 97 zakładach, a uczestniczyło w nich według różnych szacunków od 55 do 71 000 ludzi. W obawie przed rozlaniem się protestu na całą Polskę Biuro Polityczne już 25 czerwca postanowiło odwołać podwyżkę, o czym premier zakomunikował społeczeństwu w wieczornym wystąpieniu telewizyjnym. Była to decyzja zaskakująca, gdyż dotychczas nigdy protesty społeczne nie przynosiły tak natychmiastowych rezultatów. Ekipa Gierka żyła w obawie przed powtórzeniem się wydarzeń grudniowych, toteż milicji rzuconej przeciw demonstrantom nie wyposażono w broń palną i zrezygnowano z podwyżki, gdy jej forsowanie groziło eskalacją wystąpień. Jednocześnie jednak kierownictwo partii chciało przywrócić swój autorytet poprzez 340 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 106. Radom 25 czerwca 1976 - płonący Komitet Wojewódzki PZPR SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 341 zorganizowanie wielkiej kampanii propagandowej, na uczestnikach demonstracji zaś postanowiono wziąć odwet. Zorganizowano dziesiątki wieców potępienia tych, którzy „porzucili pracę i dopuścili się hańbiących ekscesów". Wiece odbywały się przeważnie na stadionach wielu miast, dokąd sprowadzano dziesiątki tysięcy pracowników fabryk i urzędów. Atmosferze wiecowej mobilizacji - przeciw „warchołom", a za Gierkiem, Jarosze -wiczem, partią - nadawały ton prasa, telewizja, radio. Wiece miały przywrócić nadszarpnięty porażką autorytet władz oraz stworzyć taką presję społeczną, by następna próba wprowadzenia podwyżki przeszła bez sprzeciwów. Do następnej próby podwyżki jednak nie doszło, gdyż sprzeciwił się jej sam Breżniew w obawie przed destabilizacją w Polsce. Tymczasem w Radomiu i Ursusie władze brały odwet. Zatrzymanych 25 czerwca - często ludzi przypadkowych - przewożono do komend milicji, gdzie przechodzili przez tak zwane ścieżki zdrowia, czyli między szpalerem milicjantów, bijących pałkami. Bito również później, w czasie przesłuchań. Był to największy od Grudnia 1970 roku pokaz brutalności, choć władze życzyły sobie, aby nie było zabitych. Dwie ofiary śmiertelne w Radomiu, w tym ksiądz katolicki, były zapewne skutkiem nadgorliwości funkcjonariuszy milicji. Według oficjalnych danych władz PRL w Radomiu, Ursusie i Płocku zatrzymano 861 osób, z których część zwolniono, ale sprawy 354 skierowano do kolegiów (mogących skazać na 3 miesiące aresztu), 51 postawiono przed sądem. Z pracy zwolniono w trybie natychmiastowym blisko 1000 osób w Radomiu i 180 w Ursusie. Według danych zbieranych przez opozycję większa była liczba zatrzymanych (2500), zwolnionych z pracy (kilka tysięcy, także w innych miastach) i postawionych przed sądem. Wszyscy karani za udział w demonstracjach byli traktowani jak chuligani. Nie dbano o niezależnych świadków, do skazania wystarczyło oświadczenie milicjanta, że widział oskarżonego w tłumie. Bezpośrednio po demonstracjach kolegia skazywały zwykle na kary grzywny, ale w dniach następnych już skazani stawali przed kolegiami ponownie i otrzymywali kary aresztu. Traktowani w ten sposób przeważnie prości ludzie, pozbawieni pomocy prawnej, byli kompletnie zastraszeni i bezradni. Na to właśnie - jak się wydaje - liczyły władze. Opozycja W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych środowiska opozycyjnej wobec systemu inteligencji nie podejmowały większej aktywności. Marzec i interwencja w Czechosłowacji w 1968 roku podcięły wiarę w możliwość demokratyzacji ustroju. W Grudniu opozycyjni intelektualiści milczeli, co w latach następnych będą sobie wyrzucać. Po ostatnim okresie rządów Gomułki umiarkowana liberalizacja wprowadzona przez ekipę Gierka była bezsprzecznie zmianą korzystną. Dzięki niej cof- 342 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nięto część pomarcowych represji, złagodzono cenzurę. Ukazało się kilka dzieł 0 antytotalitarnej wymowie, jak choćby „Próby świadectwa" Jana Strzeleckiego 1 „Pan Cogito" Zbigniewa Herberta, wznowiono popaździernikowe powieści An-drzejewskiego i dramaty Mrożka, a nawet tolerowano buntownicze wiersze młodych poetów, na przykład Stanisława Barańczaka. Pewną swobodą cieszyły się kabarety i teatry studenckie, nawet niemal otwarcie kontestujące. Nowy oddech złapała sztuka filmowa, czego wyrazem były pobudzające do pytań i krytycznej refleksji nad współczesnością „Wesele" i „Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy oraz „Iluminacja" Krzysztofa Zanussiego. Inteligencka opozycja w tych latach dokonywała przewartościowań i zbierała siły. Mocniej zwracała się ku narodowej przeszłości, szukając tam wzorów moralnych i postaw zaangażowania, a jedną z najważniejszych książek tego okresu były „Rodowody niepokornych" Bohdana Cywińskiego. Środowiska opozycyjne przezwyciężały dystans wobec emigracji, czego wyrazem były dość liczne publikacje w paryskiej „Kulturze". Obserwowały walkę dysydentów radzieckich, w tym Aleksandra Sołżenicyna i Andrieja Sacharowa, którzy wskazywali drogę jawnej walki z reżimem o prawa człowieka. Doszły też do wniosku, że w razie następnego wystąpienia robotników inteligencja nie może milczeć. Kampania listów przeciw zmianom w konstytucji przyniosła wyraźniejsze uformowanie się środowisk opozycyjnych, umocnienie w nich poczucia wspólnoty i porozumienia co do wartości, o które należy walczyć. Powstała także płaszczyzna lepszego zrozumienia między świeckimi intelektualistami a episkopatem. Protest robotniczy w czerwcu 1976 roku zbiegł się więc z ponownym ożywieniem wśród inteligencji i studentów. Jeszcze w lipcu kilkunastu intelektualistów podpisało listy solidaryzujące się z protestującymi robotnikami, a warszawskie kręgi opozycyjne nawiązały kontakty z rodzinami uwięzionych i wyrzuconych z pracy. Zaczęto zbierać pieniądze na pomoc dla represjonowanych, kilku doświadczonych w poprzednich sprawach politycznych adwokatów podjęło się ich obrony. 23 września 1976 roku powstał Komitet Obrony Robotników, który w apelu do społeczeństwa zapowiadał niesienie prześladowanym pomocy prawnej, finansowej, lekarskiej, zbieranie informacji o represjach i publikowanie ich. Celem KOR-u było doprowadzenie do uwolnienia wszystkich więzionych i przywrócenia do pracy zwolnionych uczestników protestu. KOR liczył początkowo 14 członków, wkrótce dołączyło kilkoro następnych. Byli wśród nich intelektualiści - Jerzy Andrzejew-ski, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Halina Mikołaj ska, Stanisław Barańczak, adwokaci Aniela Steinsbergowa i Ludwik Cohn, weterani Polski Podziemnej z lat wojny - Antoni Pajdak i Józef Rybicki, opozycyjna młodzież - Antoni Macierewicz, Mirosław Chojecki, Bogdan Borusewicz i Piotr Naimski oraz wieloletni więzień polityczny epoki Gomułki - Jacek Kuroń. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 343 KOR od początku podjął jawną działalność, choć przez władze był traktowany jako grupa nielegalna. Jego członków i współpracowników SB szykanowała i próbowała zastraszyć. Mimo to Komitet rozwinął szeroką akcję. Niewielkie przeważnie datki pieniężne przekazywano z rąk do rąk, aż trafiały do członków KOR-u i następnie służyły jako zapomogi dla rodzin uwięzionych. Rozpoczęto wydawanie „Komunikatu" KOR-u, w którym publikowano dane o represjach, podawano liczby osób objętych pomocą i wysokość sum wydanych na pomoc. Przepisywanie „Komunikatu" na maszynach oraz zbieranie pieniędzy tworzyło siatkę współpracowników KOR-u. Niektórzy angażowali się głębiej, tworząc grupy stale jeżdżące do Radomia i Ursusa z zasiłkami i dla zebrania informacji o dalszych represjonowanych. Do września 1977 roku udzielono pomocy ponad 600 rodzinom, wydając na ten cel ponad 3 miliony złotych. Na procesy robotników wyjeżdżali związani z KOR-em obserwatorzy, by podkreślić swoją obecnością solidarność z sądzonymi oraz krępować prokuratorów i sędziów łamiących zasady praworządności. Władze pragnęły, aby przejawy represyjnej polityki pozostały nieznane i nie psuły im opinii za granicą. Ważnym rozdziałem walki KOR-u było więc przełamanie tego milczenia oraz pobudzanie zarówno w kraju, jak za granicą nacisku na władze, aby je zmusić do zejścia z drogi represji. Odważono się na informowanie o podejmowanych działaniach zagranicznych korespondentów oraz przekazywanie wiadomości za granicę, do przyjaciół, którzy następnie rozpowszechniali je w wolnym świecie. Ogromną aktywność na rzecz pomocy dla robotników i KOR-u rozwijał - czasowo przebywający za granicą - Adam Michnik. Do społeczeństwa polskiego KOR zaapelował o wysyłanie do Sejmu listów z żądaniem powołania nadzwyczajnej komisji dla zbadania rozmiarów i przejawów łamania prawa. W ciągu paru miesięcy listy podobnej treści podpisało kilka tysięcy osób, w tym 65 robotników bitych w czasie przesłuchań, 34 profesorów, 304 przedstawicieli świata kultury i nauki, około 2000 studentów z dużych ośrodków akademickich. Wszystkie te działania tworzyły w sumie dość szeroki ruch społeczny, który doraźnie walczył o cofnięcie poczerwcowych represji, ale reprezentował też postawę opozycyjną wobec systemu politycznego. Władze nie mogły się zdecydować ani na rezygnację z polityki represji, ani -w obawie dalszych komplikacji - na uwięzienie działaczy KOR-u. Jeszcze we wrześniu zwolniono większość skazanych robotników, ale 25 osób - arbitralnie uznanych za prowodyrów wystąpień - skazano na wyroki sięgające 10 lat więzienia. Nie rozwiązano także problemu wyrzuconych z pracy. 3 lutego 1977 roku Gierek na wiecu partyjnym w Ursusie zapowiedział akt łaski wobec skazanych w poczerwcowych procesach, podtrzymał jednak ocenę strajków i demonstracji jako chuligańskich tumultów, bronił zachowania milicji i sądów. W maju przebywało w więzieniach już tylko 5 skazanych robotników. 344 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Istnienie KOR-u władze ignorowały. Z jego działaczami rozmawiali tylko funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa w czasie zatrzymań i rewizji. Inwigilacja, obelgi, groźby, zatrzymania w aresztach i rewizje, złośliwe szykany, wyrzucanie z pracy, w kilku wypadkach pobicie były formą „dialogu" z KOR-em. Współpracujących z nim pisarzy, dziennikarzy, naukowców objęto zakazem druku. Zasadą było całkowite przemilczanie istnienia KOR-u, jedynie w kilku wypadkach odstąpiono od tej reguły, publikując obelżywe artykuły. W lutym Gierek mówił publicznie o opozycjonistach jako wrogach Polski, sterowanych przez obce, zagraniczne siły. Bagatelizował jednak znaczenie opozycji. Znalezienie 7 maja 1977 roku zwłok współpracownika KOR-u, krakowskiego studenta Stanisława Pyjasa, wstrząsnęło środowiskami opozycyjnymi. Wezwano do bojkotu trwających właśnie juwenaliów i 15 maja zorganizowano w Krakowie żałobne obchody, między innymi pochód z czarnymi chorągwiami. Odpowiedzią władz były aresztowania. W więzieniach znalazło się 10 członków i współpracowników KOR-u. Spodziewano się procesu politycznego i zaostrzenia innych represji. Pozostający na wolności organizowali protesty przeciw aresztowaniom oraz trwającą tydzień głodówkę w kościele św. Marcina w Warszawie. Jednocześnie dbano o utrzymanie dotychczasowych form aktywności. Ostatecznie w lipcu władze postanowiły cofnąć się z drogi zaostrzania represji. Więzienia opuścili ostatni skazani w poczerwcowych procesach oraz aresztowani korowcy. Amnestia lipcowa otwierała trwający trzy lata okres, w którym władze biernie godziły się na istnienie opozycji. Najwyraźniej uznano, że koszt jej likwidacji byłby politycznie większy od niewygody, jaką stwarzało władzom jej tolerowanie. 107. Jacek Kuroń i Adam Michnik SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 345 Grzęznąca w kłopotach ekonomicznych ekipa Gierka musiała szczególnie dbać 0 utrzymywanie pozytywnego wizerunku na Zachodzie i nieprowokowanie konfliktów z Kościołem, co wymagało pewnej powściągliwości w zwalczaniu opozycji. Nie sięgnięto więc do metod stosowanych przez sąsiadów PRL - aresztowań, procesów sądowych, wieloletnich wyroków więzienia. Władze partyjno-państwowe oraz podległe im ośrodki informacji i propagandy udawały, że opozycji nie ma. Z łamów prasy, z radia i telewizji zniknęli nawet znani powszechnie twórcy, jeśli angażowali się w działania opozycyjne, podpisywali na przykład listy zbiorowe do władz lub publikowali w niecenzurowanych czasopismach. Ludziom związanym z opozycją nie wydawano paszportów na wyjazdy zagraniczne. „Politykę" wobec opozycji prowadziła przede wszystkim Służba Bezpieczeństwa, dążąc do ograniczenia zasięgu jej oddziaływania. Osiągano to przez konfiskaty sprzętu drukarskiego 1 „bibuły", szeroką inwigilację, zastraszanie osób wspierających, prowokowanie konfliktów i rozłamów. Osobom działającym w opozycji starano się do maksimum utrudnić życie przez zwalnianie ich z pracy, inwigilację, podsłuchy w mieszkaniach, zatrzymywanie na 48 godzin, rewizje, niekiedy pobicia. Opozycjoniści próbowali działać w tak zwanej szarej strefie, czyli pomiędzy tym co dozwolone a tym co zakazane przez prawo. Starano się nie łamać przepisów obowiązującego kodeksu karnego. Odwoływano się do konstytucji werbalnie gwarantującej szeroki katalog praw obywatelskich. Strategię działania środowisk opozycyjnych wyłożyli przede wszystkim Jacek Kuroń i Adam Michnik. Można ją streścić następująco: udowadniać możliwość i skuteczność sprzeciwu,- skupiać ludzi wokół drogich im spraw społecznych, zachęcać do wyrażania własnych poglądów, obrony swoich praw; uświadamiać potrzebę samoorganizacji środowisk, grup społecznych i zawodowych; pobudzać niezależne inicjatywy,- nawiązywać współdziałanie między powstającymi wysepkami nonkonformistycznej aktywności; wyjaśniać cele i zakres działań opozycji możliwie największej liczbie obywateli. Wszystko to powinno prowadzić do powstawania enklaw wolnego społeczeństwa, które są niezależne od dyrektyw i kontroli partii oraz narzucanych przez nią reguł. Enklawy te - mające własną hierarchię wartości, cele, przywódców, środki informacji - będą się stopniowo rozrastały, zmniejszając obszar życia społecznego kontrolowany przez aparat władzy komunistycznej. 29 września 1977 roku KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR". Cele zasadnicze, do których dążył, to: walka z represjami stosowanymi z powodów politycznych, światopoglądowych, wyznaniowych i udzielanie pomocy ludziom z tych powodów prześladowanym; walka o instytucjonalne zabezpieczenie praw i wolności obywatelskich; popieranie wszelkich inicjatyw zmierzających do realizacji praw człowieka i obywatela. Skład Komitetu rozszerzono i w 1978 roku liczył on 33 osoby. KSS „KOR" pragnął zachować formułę ośrodka skupiającego ludzi różnych orientacji ideowych, łączących się w obronie praw oby- 346 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 watelskich i wartości demokratycznych. Deklarował, że nie jest centrum dyspozycyjnym szerszego ruchu, a raczej miejscem, gdzie zbiegają się różne autonomiczne inicjatywy, zgodne z nadrzędnymi celami Komitetu. Rejestrowaniem i publikowaniem faktów świadczących o łamaniu prawa oraz pomocą dla poszkodowanych zajmowało się Biuro Interwencyjne prowadzone przez Zofię i Zbigniewa Romaszewskich. Zebranymi pieniędzmi administrowała Rada Funduszu Społecznego, której głównym skarbnikiem był Jan Józef Lipski. Od lata 1977 roku działała kierowana przez Mirosława Chojeckiego Niezależna Oficyna Wydawnicza (Nowa), która do lata 1980 roku wydała prawie 60 książek. Użycie przez opozycjonistów na przełomie lat 1976 i 1977 powielaczy otwierało nowy rozdział walki z państwowym monopolem informacyjnym i cenzurą. Zastosowanie powielaczy pozwoliło osiągnąć kilkutysięczne nakłady książek i czasopism publikowanych bez kontroli cenzury. Wydawanie „bibuły" stało się najpowszechniejszą formą działania środowisk korowskich, a także innych grup opozycji. Niezależne, jak mówiono, pisma spełniały kilka funkcji: informowały o sprawach, które oficjalne środki przekazu przemilczały lub zakłamywały; były miejscami dyskusji politycznych oraz dotyczących kultury i gospodarki; publikowały teksty nie dopuszczone do druku przez cenzurę. Książki i artykuły przywracały pamięć o niedawnej przeszłości, przemilczanej w oficjalnych wydawnictwach - pierwszych latach powojennych, stalinizmie, latach 1956, 1968, 1970. Wokół pism tworzyły się 108. Na zebraniu KSS-KOR, od lewej Z. Romaszewski, W Kęcik, A. Pajdak, A. Steinsbergowa, H. Wujec SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 347 środowiska ideowe i polityczne, na przykład „Głos" (Antoni Macierewicz), „Krytyka" (Jacek Kuroń, Adam Michnik), „Spotkania" (Janusz Krupski), „Res Publica" (Marcin Król), „Bratniak" (Aleksander Hali) i „Droga" (Leszek Moczulski). Najważniejszym pismem informacyjno-publicystycznym opozycji był korowski „Biuletyn Informacyjny" (Seweryn Blumsztajn, Joanna Szczęsna), z którym konkurowała „Opinia" (Leszek Moczulski, Andrzej Czuma, Jan Dworak) Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Z KSS-KOR związane były pisma kulturalno-literac-kie „Zapis" i „Puls". Szczególne znaczenie miał, jak się potem okazało, wydawany od 1977 roku korowski „Robotnik" (Jan Lityński, Henryk Wujec, Helena Łuczywo), który inicjował ruch samoobrony i samoorganizacji robotniczej. Mniejszy zasięg miał adresowany do chłopów związany z ROPCiO „Gospodarz". Wszystkie te pisma ukazywały się w nakładzie 3000-5000 egzemplarzy, chociaż „Robotnik" osiągnął w 1979 roku 20 000 nakładu. W stopkach pism podawano nazwiska redaktorów, co zwiększało wiarygodność oraz umożliwiało kontakt czytelników z redakcjami. Miejsca druku i magazynowania nakładu musiały być ukrywane przed Służbą Bezpieczeństwa, wytrwale polującą na drukarnie i nakłady. Detaliczny kolportaż odbywał się pół jawnie, a zajmowali się nim niemal wszyscy uczestnicy grup opozycyjnych. W marcu 1977 roku powstał Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, który stawiał sobie cele podobne do formułowanych przez KOR, ale określał się jako bardziej prawicowy oraz eksponował w działalności hasła niepodległościowe, wątki narodowe oraz mocno atakował ZSRR. ROPCiO dynamicznie rozwijał się do wiosny 1978 roku, lecz konflikt między jego przywódcami - Moczulskim i Czumą -a następnie rozłam spowodowały ograniczenie aktywności. Z podzielonego Ruchu wyłoniły się w 1979 roku nowe i trwałe grupy ideowe, zwłaszcza działający głównie w Gdańsku Ruch Młodej Polski z Aleksandrem Hallem na czele oraz Konfederacja Polski Niepodległej z Leszkiem Moczulskim jako przewodniczącym. Charakterystyczną formą działania środowisk wywodzących się z Ruchu były uliczne manifestacje patriotyczne w rocznice świąt narodowych, które odbywały się głównie w Warszawie i Gdańsku. Na refleksji intelektualnej i budowaniu myśli politycznej, dotyczącej między innymi stosunków z sąsiadami Polski, skupiało się Polskie Porozumienie Niepodległościowe, utworzone w 1976 roku. Organizatorami prac PPN byli wybitny con-radysta Zdzisław Najder i adwokat Jan Olszewski oraz pisarze Andrzej Kijowski i Jan Józef Szczepański. Dwaj ostatni byli także członkami Towarzystwa Kursów Naukowych, próbującego organizować niezależną działalność oświatową. Wykłady - jak go nazwano - Uniwersytetu Latającego zaczęły się jesienią 1977 roku. Prowadzono kilka cykli tematycznych dotyczących głównie historii najnowszej, literatury, historii idei. TKN powołane w styczniu 1978 roku przez kilkudziesięciu naukowców i pisarzy miało być organizatorem, opiekunem i osło- 348 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ną dla Uniwersytetu. Wśród założycieli i wykładowców TKN byli między innymi Andrzej Celiński, Bohdan Cywiński, Jerzy Jedlicki, Stefan Amsterdamski, Adam Michnik, Tadeusz Kowalik, Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. Zimą 1978/1979 roku TKN znalazło się na pierwszej linii konfrontacji władz z opozycją. Przeciwko wykładowcom skierowano bojówki SZSP organizowane przez Komitet Warszawski PZPR i SB za wiedzą kierownictwa partii. Doszło do zablokowania niektórych wykładów, a w marcu 1979 roku ciężko pobito kilka osób w mieszkaniu Kuronia. Jesienią 1979 roku SB uniemożliwiła wznowienie publicznych wykładów, jednego zaś z najaktywniejszych prelegentów, Władysława Bartoszewskiego, oraz kilka osób użyczających mieszkań na wykłady skazano na karę grzywny. Na pograniczu opozycyjności znajdowało się Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość, które powstało pod koniec 1978 roku. DiP tworzyli umiarkowani opozycjoniści, w tym krytycznie oceniający rzeczywistość członkowie PZPR. Do organizatorów prac DiP-u należeli Stefan Bratkowski, Kazimierz Dziewanowski, Andrzej Wielowieyski, Klemens Szaniawski. Główny efekt prac, opublikowany w 1979 roku w wydawnictwie Nowa „Raport o stanie Rzeczypospolitej i drogach wiodących do jej naprawy", zawierał dramatyczny opis stanu gospodarki i życia społecznego oraz realistyczne, możliwe do przyjęcia przez partię, propozycje reform. Tak jak inne niewygodne dla władz opinie raport został zignorowany. Nadzieje na przełom polityczny środowiska opozycyjne wiązały z pojawieniem się masowego ruchu społecznego nacisku na władze. We wszystkich wymienionych formach aktywności uczestniczyło około tysiąca osób, z czego trzy czwarte określało się jako współpracownicy KSS „KOR". Drugie tyle angażowało się doraźnie. Początkowo wydawało się, że najdynamiczniej rozwija się ruch studencki skupiony wokół Studenckich Komitetów Solidarności, aktywnych zwłaszcza w Krakowie i Wrocławiu. W 1978 roku nadzieje pokładano w tworzących się Komitetach Samoobrony Chłopskiej. Zdecydowane przeciwdziałanie władz nie pozwoliło im jednak na rozwinięcie szerokiej aktywności. Utworzone w 1978 roku Komitety Założycielskie Wolnych Związków Zawodowych również nie przedstawiały wielkiej siły. Komitet śląski wegetował w warunkach stałych dotkliwych represji. Znacznie lepiej rozwijał się WZZ Wybrzeża, w którym inteligenci (Bogdan Borusewicz, Andrzej Gwiazda) współdziałali z robotnikami - Lechem Wałęsą, Anną Walentynowicz i innymi. Ich staraniem od 1977 roku w rocznicę Grudnia '70 odbywały się pod murem Stoczni Gdańskiej rocznicowe uroczystości, połączone ze składaniem wieńców i przemówieniami. W 1979 roku w uroczystościach grudniowych, mimo przeciwdziałania władz, wzięło udział kilka tysięcy robotników. Sformułowanie katalogu postulatów robotniczych oraz powiązanie różnych grup umożliwiła opracowana przez redakcję „Robotnika" i opublikowana w 1979 roku SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 349 Karta Praw Robotniczych. Wydana w nakładzie 60 000 egzemplarzy odegrała zasadniczą rolę w genezie Sierpnia 1980 roku. Opozycja przedsierpniowa przekroczyła wiele ograniczeń wcześniej uważanych za oczywiste. Łamała system cenzury, próbowała organizować jawne instytucje i organizacje społeczne poza oficjalnym życiem publicznym, odrzuciła dwuznaczny język, nazywając panujący system totalitarnym i stwierdzając brak niepodległości państwa, stawiała antyustrojowe cele: zbudowanie porządku demokratycznego i stopniowe przywracanie suwerenności państwa. Nie ukrywała kontaktów z emigracją, zwłaszcza paryską „Kulturą" i stworzonym przez pomarcowych emigrantów „Aneksem", redagowanym przez Aleksandra Smolara. Ludzie opozycji demokratycznej własnym przykładem pokazywali, jak przezwyciężać strach naturalny w systemie, gdzie władza dysponowała nieograniczonymi możliwościami represji. Pokazywali, że solidarność wzajemna, wytrwała obrona każdego represjonowanego zmuszają władze do pewnej powściągliwości. Uczyli również stawiania konkretnych celów, określania etapów na drodze odzyskiwania obywatelskiej niezależności, słowem uczyli politycznego myślenia. Wydawnictwa opozycyjne, rozpowszechniane poza systemem państwowej kontroli, wskazywały, przeciw czemu należy się buntować, czego żądać, do czego dążyć dziś, do czego jutro i jakimi drogami. Redagowanie, drukowanie i kolportaż „bibuły" przyczyniały się do tworzenia środowisk opozycyjnych, budowały ich wspólnotę, horyzont ideowy, tworzyły kadrę ruchu. Wydawać się mogło, że zorganizowana opozycja to jedynie margines życia kraju, że odgrywa znaczącą rolę jedynie w środowiskach intelektualnych i studenckich wielkich miast oraz przenika do nielicznych tylko ośrodków robotniczych. W rzeczywistości jednak oddziaływanie opozycji było znacznie szersze niż formalny krąg jej wpływów. Jej istnienie dowodziło, że możliwy jest sprzeciw, podważało moralny sens kompromisów z systemem i przystosowywania się do narzuconych reguł i rytuałów. „Bibuła" łamała monopol informacyjny partii, a jej oddziaływanie zwielokrotniały audycje Radia Wolna Europa. Z opozycją sympatyzowało i przyjmowało jej sposób myślenia znacznie więcej osób niż ci, którzy mieli odwagę jednoznacznie i publicznie sprzeciwić się systemowi. Polski Kościół i polski papież Po heroicznych dla Kościoła latach stalinowskich, po pełnych konfliktów i napięć latach gomułkowskich dziesięciolecie gierkowskie było czasem stopniowego przecierania drogi do jakiejś ograniczonej choćby normalizacji. Zmierzanie do niej było długotrwałym procesem, podczas którego występowało wiele sprzecznych tendencji, w tym także próby walki i dywersji przeciw Kościołowi. 350 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Władze chciały osiągnąć normalizację za możliwie najniższą cenę. Oceniając przeszłość stosunków kościelno-państwowych i projektując przyszłość, w 1971 roku przyjmowano zasadę rozdziału Kościoła od państwa, dążenie do jedności narodu na podstawie kryteriów politycznych oraz „ograniczania zdolności Kościoła do klerykalizacji życia". Ustępstwa wobec Kościoła po Październiku 1956 roku uznawano za skutek wpływu „sił rewizjonistycznych na kierownictwo partii" i jej słabości. Zauważano, że episkopat zachował powściągliwość w okresie wydarzeń grudniowych, nie żąda na przykład powrotu religii do szkół, ale tłumaczono to realizmem w ocenie sytuacji, iż „drugiego etapu nie będzie". Normalizacja miała polegać na uznaniu przez Kościół nieodwracalności przemian ustrojowych, zaakceptowaniu „sojuszu" z ZSRR, zachowywaniu lojalności wobec PRL oraz oddziaływaniu na rzecz jedności narodu „na gruncie socjalizmu". Władze nie rezygnowały z nacisków na Kościół, wspierały między innymi księży „Caritasu" i zachęcały PAX, by wzmógł działalność wśród kleru. Podejmując rozmowy z Watykanem, liczyły też na przyjęcie zasady uzgadniania kandydatów na biskupów z rządem oraz możliwość odwoływania proboszczów na żądanie władz. W zamian nie przewidywały żadnych ustępstw ani znacznego poszerzenia możliwości budownictwa sakralnego, ani możliwości szerszej pracy Kościoła wśród młodzieży, ani nawet przekształcenia współpracującego z partią PAX-u w organizację masową (w 1972 roku stowarzyszenie liczyło 12 000 członków i kandydatów). Oczekiwania Kościoła zostały przedstawione w pro memoria doręczonym władzom w marcu 1971 roku. Episkopat zwracał się o uznanie zasady, że wspólnota polityczna (władze państwowe) i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie niezależne i autonomiczne. Domagał się swobody działania dla Kościoła katolickiego i innych wspólnot religijnych. Wzywał do zaakceptowania równości obywateli bez względu na wyznawany światopogląd, przekonania polityczne, przynależność partyjną oraz prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Normalizacja stosunków powinna obejmować uznanie Kościoła katolickiego za osobę prawną prawa publicznego, przyznanie mu wolności działania i swobody wewnętrznej. Żądano, by porozumienia z lat 1950 i 1956 wiązały obie strony, niezgodne z nimi dekrety zostały anulowane, a nowe akty prawne dotyczące Kościoła były uzgadniane w Komisji Wspólnej. Episkopat wnosił o zrewidowanie dotychczasowych funkcji Urzędu do spraw Wyznań na rzecz przeniesienia spraw dotyczących wspólnot wyznaniowych do konstytucyjnych organów państwowych. W licznych wystąpieniach do władz, w kazaniach prymasa Wyszyńskiego i listach pasterskich episkopatu problemy społeczne pojawiały się znacznie częściej niż w poprzednim dziesięcioleciu. Przypominano, że przemoc nie prowadzi do rozwiązywania problemów (w kontekście Grudnia 1970 roku), upominano się o poprawę warunków socjalnych i warunków pracy, a także respektowanie zasady odpoczynku niedzielnego, uznanie rodziny za podstawową komórkę społeczeństwa SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 351 i objęcie jej opieką. Występowano przeciw nadzwyczajnym rozwiązaniom ograniczającym prawa obywatelskie (na przykład przeciw projektowi ustawy o pasożyt-nictwie). Nauka prymasa o relacjach między człowiekiem a społeczeństwem oraz człowiekiem a ekonomią została wyłożona w sposób systematyczny w kościele św. Krzyża w Warszawie w 1974 roku. Prymas bronił nadrzędnych praw osoby ludzkiej, wolności wiary, wolności słowa, które tworzą bogactwo życia kulturalnego, społecznego, politycznego narodu. Sprzeciwiał się redukowaniu potrzeb i funkcji człowieka do wymiaru ekonomicznego, potępiał także kulturę konsumpcyjną. Kościół katolicki w Polsce należał do najsilniejszych w Europie. Do wyznania katolickiego przyznawało się 90 procent obywateli, choć systematycznie w niedzielnych mszach uczestniczyło w 1976 roku 55 procent ludności. Najpowszech-niej praktykowała ludność wiejska i osoby o niskim wykształceniu. W miastach dystans do religii był większy, szczególnie wśród pracowników umysłowych, których tylko jedna trzecia regularnie chodziła w niedziele do kościoła. Najpowszechniejsze praktyki religijne były we wschodniej i południowo-wschodniej Polsce, najbardziej zlaicyzowane były ziemie zachodnie i północne. Odrębnym problemem była niedostateczna konsekwencja przekonań religijnych w życiu świeckim, na co księża często zwracali uwagę, walcząc choćby z alkoholizmem, coraz liczniejszymi rozwodami i słabymi hamulcami przed przerywaniem ciąży. 109. Kardynał Stefan Wyszyński, wizerunek rozpowszechniany w kościołach w 1981 352 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W 1977 roku Kościół miał 77 biskupów kierujących 27 diecezjami, blisko 20 000 księży, w tym 4500 zakonnych, 27 600 zakonnic. Swoją misję prowadził w blisko 7000 parani, w 10 000 kościołów i 4000 kaplic. Prawie 5000 alumnów studiowało w 44 wyższych seminariach duchownych, 1400 osób w Akademii Teologii Katolickiej, a 2500 na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, jedynym uniwersytecie katolickim w krajach komunistycznych. Pod względem stosunków wewnętrznych polski Kościół należał do najbardziej zwartych. Rządzony był autorytatywnie przez prymasa Wyszyńskiego. Nie zaznaczały się podziały i ruchy kontestacyjne wśród kleru, które dochodziły do głosu w wielu krajach zachodnich. Na tle innych kościołów europejskich Kościół w Polsce uchodził za konserwatywny, a część reform Soboru Watykańskiego II była realizowana powoli i z pewnymi oporami. Wynikało to między innymi z poczucia zagrożenia i potrzeby obrony przed komunistycznym państwem i lansowaną przez władze ateizacją. Przez dziesiątki lat władze PRL starały się utrudniać budownictwo sakralne i w ten sposób wspierać laicyzację. W całym okresie 1946-1970 odbudowano lub wybudowano 359 kościołów, przy czym 270 zezwoleń wydano bezpośrednio po Październiku 1956 roku. Później wnioski biskupów były z reguły odrzucane. W okresie powojennym uległo zniszczeniu (na przykład w pożarach) 58 kościołów, ale tylko w 28 wypadkach zezwolono na odbudowę. Wśród wielu świątyń pozostawionych przez inne wyznania w 75 wypadkach władze odmówiły przekazania ich Kościołowi katolickiemu, 43 zamieniono na obiekty świeckie, a 22 rozebrano. Władze oceniały w 1970 roku, że 198 skupisk wiernych jest pozbawionych kościołów i kaplic, a wierni muszą wiele kilometrów wędrować na msze. W latach 1967-1970 kurie złożyły wnioski o pozwolenie na budowę 406 obiektów sakralnych, ale otrzymały tylko 31 pozytywnych decyzji. Po 1970 roku zaczęła się w tej dziedzinie bardzo ostrożna odwilż, w 1971 roku wydano 28 zezwoleń, w 1972 roku 31, w 1973 roku 58, a w następnym 59. W intencji władz wydawanie zezwoleń na budowę kościołów i kaplic miało być instrumentem oddziaływania na biskupów i proboszczów, swego rodzaju nagrodą za postawę ocenianą „pozytywnie". I odwrotnie, ocenianym negatywnie wnioski odrzucano. W wielu diecezjach rozwinęło się nielegalne budownictwo sakralne, tylko w 1971 roku powstały 73 takie obiekty. Znana z niezłomności w budowaniu kaplic i kościołów stała się diecezja przemyska kierowana przez biskupa Ignacego To-karczuka. Nieraz budowane bez zezwolenia kościoły były burzone, jak choćby w Zbroszy Dużej koło Grójca w 1972 roku. Władze PRL nie spełniły najważniejszych postulatów podniesionych przez episkopat w 1971 roku. W bezpośrednich rozmowach sekretarza episkopatu biskupa Bronisława Dąbrowskiego z kierownikiem Urzędu do spraw Wyznań (od 1974 roku Kazimierzem Kąkolem) lub z zajmującym się sprawami Kościoła sekretarzem KC Stanisławem Kanią udawało się rozwiązywać niektóre problemy albo osłabiać SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 353 ostrość sporów. Władze zrezygnowały z finansowego nękania Kościoła, zaprzestały wizytacji punktów katechetycznych i seminariów duchownych, unikały represji administracyjnych wobec kleru. Ustanowienie stałych kontaktów PRL z Watykanem w 1974 roku miało w zamyśle władz ułatwić wywieranie via Rzym presji na episkopat i kardynała Wyszyńskiego. Nadzieje te nie spełniły się, papież szanował szczególną pozycję prymasa Polski. Dążąc do wymuszenia nowych procedur w obsadzie stolic biskupich, władze sprowokowały w 1974 roku spór o nominację na metropolitę wrocławskiego, odrzucając przez półtora roku kandydatury prymasa. Nie rezygnowano z powoływania kleryków do wojska, stopniowo jednak zmniejszano skalę tych szykan, aż w 1980 roku ostatecznie ich zaniechano. Próbowano narzucać kandydatów na proboszczów przez uporczywą odmowę zatwierdzania nominacji kościelnych. Starano się wciągać duchowieństwo we współdziałanie z władzami, zapraszano na rozmowy do urzędów, obiecywano korzyści, niekiedy ganiono. Były to działania „miękkie", łagodniejsze niż za czasów Gomułki, lecz cel był podobny - lojalizacja kleru. Równocześnie jednak podejmowano także działania „ostre", które koordynowała utworzona w 1973 roku specjalna grupa w IV Departamencie MSW, zajmującym się Kościołem. Jej celem była dezintegracja duchowieństwa, prowokowanie konfliktów personalnych, także między biskupami, między innymi przez produkowanie anonimów, fałszywych dokumentów, kazań i tym podobnych. Jednym z zadań było wywoływanie kontrowersji między prymasem Wyszyńskim a kardynałem Karolem Wojtyłą, ocenianym przez władze szczególnie negatywnie. Zmierzając do lojalizacji kleru władze starały się równocześnie podtrzymać ateistyczny model społeczeństwa. Nie prowadzono wprawdzie jak w ZSRR akcji propagandowych zwalczania i ośmieszania religii, przywódcy partii mówili o prawach ludzi wierzących, ale w szkole, organizacjach młodzieżowych, wojsku, zakładach pracy, w państwowych środkach przekazu bezwzględnie panowała świeckość. Do żadnego z tych miejsc nie dopuszczano księży, publicznych modlitw, dyskusji na temat pozytywnego znaczenia religii. W partii, milicji, wojsku obowiązywała postawa ateistyczna, choć coraz częściej patrzono przez palce na potajemne praktyki religijne. Według badań ankietowych z 1978 roku jako niewierzący deklarowało się jedynie 27,4 procent członków PZPR, na niedzielne msze chodziło 25 procent, w domu modliło się 22 procent. W 1973 roku trwał konflikt o lansowany przez partię model wychowawczy. Biskupi podejrzewali, że stworzona przez władze koncepcja zbiorczych szkół gminnych ma zminimalizować wpływ rodziców na dzieci i utrudnić im uczęszczanie na katechezę. Upominali się o prawo do praktyk religijnych na koloniach i obozach młodzieżowych. Partia nie wykazała chęci kompromisu, ale ofensywa ateistyczna była prowadzona bez przekonania i szkody z niej wynikające były mniejsze, niż ogólnie sądzono. 354 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Dla dużej części młodzieży Kościół był miejscem, w którym można było po twierdzić własną tożsamość. Oferował także głębszą refleksję nad kondycją czło wieka i kulturą niż dostępna w państwowym systemie wychowawczym. Powsta wały różne, czasem nieformalne grupy katolickie. Duże znaczenie osiągnęły nie które duszpasterstwa akademickie, jak krakowska „Beczka", nad którą opiek sprawował kardynał Wojtyła. Szybko rozwijał się ruch oaz, którego założycielerr i twórcą programu był ksiądz Franciszek Blachnicki. Ten niezwykły duchowny ju2 w 1957 roku założył przy kurii katowickiej „Krucjatę Trzeźwości" i redagował specjalny dodatek do „Gościa Niedzielnego" - „Niepokalana Zwycięża". Antyalkoholowy, a zarazem maryjny i apostolski ruch w 1960 roku skupiał 50 000 członków, co zaniepokoiło władze. W 1960 roku przy pomocy milicji i prokuratury zlikwidowano „Krucjatę Wstrzemięźliwości", a Blachnicki został skazany na 9 miesięcy więzienia za rozpowszechnianie druków religijnych bez zgody cenzury. W 1963 roku ksiądz Blachnicki powrócił do organizowania rekolekcji Oaz Dzieci Bożych, które pod koniec dekady znacznie się rozwinęły, przyjmując w 1969 roku nazwę Ruchu „Żywego Kościoła", a w 1976 roku Ruchu „Światło-Życie". W rekolekcjach oazowych w 1970 roku uczestniczyło około 1000 osób, w 1974 już 9500. Władze próbowały walczyć z oazami za pomocą kar administracyjnych, nakładanych na organizatorów „nielegalnych kolonii" i osoby użyczające mieszkań. W 1977 roku podjęto próbę zlikwidowania ruchu, ale wobec zdecydowanej obrony oaz przez władze kościelne i w kontekście narastających kłopotów ze zorganizowaną opozycją polityczną nie zdecydowano się na działania drastyczne. Wspieranie oaz było jednym z powodów, dla których władze PRL negatywnie oceniały kardynała Woj-tyłę. Nękanie oaz i kwestionowanie prawa do ich istnienia trwało także w latach następnych. Aktywny udział młodzieży w pielgrzymkach zmieniał ich klimat. Młodzi wnosili wiele spontaniczności, inny rodzaj modlitw, nowy typ pieśni religijnych, wykonywanych z akompaniamentem gitary. Kościół, choć konserwatywny, potrafił się otwierać na nowe zjawiska. Tak silnie propagowana w latach sześćdziesiątych formuła Polaka katolika zmieniła swoje ideowe przesłanie. Nie rezygnując z niej, Kościół otwierał się na ludzi mniej religijnych, wątpiących, zmierzał nie do wyłączania ze wspólnoty pewnych grup, ale do ich przyciągania. Większą niż poprzednio uwagę Kościół poświęcał także kulturze i historii. Msze święte w rocznice świąt narodowych stawały się tradycją, a w wielu kościołach fundowano tablice upamiętniające wybitne postacie Drugiej Rzeczpospolitej i Polski Podziemnej. Organizowano Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, które stały się ważną formą budowania więzi Kościoła z twórcami, także tymi, którzy nie podkreślali swej religijności. Pod koniec dekady do wielu parafii i kościołów byli zapraszani znani z niezależnych poglądów, często obłożeni zakazem druku, publicyści, literaci i naukowcy z odczytami, na które przychodziło niekiedy nawet kilkaset osób. SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 355 Dialog z wątpiącymi czy wręcz niewierzącymi inicjowało jeszcze w latach sześćdziesiątych środowisko Znak, zwłaszcza „Więź", w łatach następnych stał się on trwałym wątkiem pracy „Tygodnika Powszechnego", „Znaku", klubów inteligencji katolickiej. Ofertę zbliżenia kierowano jednak nie do ludzi władzy, a do krytycznych wobec reżimu intelektualistów i młodzieży. Wezwaniem do dialogu i współdziałania na podstawie humanistycznej wspólnoty wartości była książka Bohdana Cywińskiego „Rodowody niepokornych" (1971). Odpowiedział na nią Adam Michnik książką „Kościół, lewica, dialog" (1977), podkreślając antytotali-tarny sens misji i walki Kościoła w powojennej Polsce. Dialog z niewierzącymi, budowanie wspólnej humanistycznej refleksji nad kondycją człowieka i kulturą stał się także ważną częścią aktywności zakonów dominikanów i jezuitów. Pojawienie się oznak kryzysu ekonomicznego oraz aktywność opozycji politycznej skłaniała władze do większej dbałości o dobre stosunki z Kościołem. Nie widziano potrzeby żadnych zasadniczych ustępstw, ale zaczęto wykazywać większą wrażliwość na postulaty episkopatu dotyczące konkretnych spraw. Krytyczne uwagi na temat zmian w konstytucji zostały przyjęte bez oburzenia, a nawet dokonano pewnych korekt w projekcie, by zmniejszyć sprzeciw Kościoła. Porzucono myśl o doprowadzeniu do zastąpienia kardynała Wyszyńskiego na stanowisku przewodniczącego episkopatu i prymasa Polski przez innego biskupa. W połowie dekady władze przede wszystkim obawiały się jego prawdopodobnego następcy - kardyna- 110. Jerzy Turowicz 356 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ła Wojtyły. Stąd też, gdy w 1976 roku Wyszyński skończył siedemdziesiąt pięć lat, wyraziły oficjalne pragnienie, by nadal pozostawał na urzędzie. Prymas Wyszyński w obronie represjonowanych robotników interweniował już w lipcu 1976 roku. Z publicznym apelem o zaniechanie represji i amnestię dla skazanych episkopat wystąpił we wrześniu 1976 roku. Apele te ponawiano kilkakrotnie aż do uwolnienia wszystkich skazanych. Ustalił się w tym czasie w środowiskach opozycji obyczaj, że kopie wszystkich apeli, petycji, ważnych oświadczeń kierowano do prymasa Polski. Wynikało to z uznania kardynała Wyszyńskiego za najwyższy autorytet moralny i społeczny. Chociaż episkopat zachowywał dystans wobec działań opozycji politycznej, to jednak sprzeciwiał się stosowaniu represji i wobec władz podkreślał potrzebę szanowania praw obywatelskich i narodowych. Nieprzypadkowo też wszystkie trzy głodówki opozycjonistów odbyły się na terenie kościołów, a obłożeni zakazem druku intelektualiści mogli wygłaszać odczyty w salach parafialnych czy nawet sprzed ołtarzy. 16 października 1978 roku kardynał Woj tyła został wybrany na papieża i obrał imię Jan Paweł II. Polacy przyjęli to wydarzenie z oczywistym entuzjazmem, niezwykłą radością, także jako potwierdzenie znaczenia narodu polskiego i jego związków z kulturą zachodnią. Polska znalazła się w centrum zainteresowania świata, środki przekazu w najodleglejszych krajach musiały informować o ojczyźnie nowego papieża. Kierownictwo PZPR było pełne obaw. Siła oddziaływania katolicyzmu musiała niepomiernie wzrosnąć. Zakończyły się możliwości podejmowania nacisków na episkopat via Watykan, co było stałym elementem polityki władz od połowy lat sześćdziesiątych. Publicznie przywódcy PRL musieli jednak wyrazić zadowolenie. Zlekceważenie emocjonalnej więzi narodu z papieżem czy próba kwestionowania jego autorytetu musiałaby automatycznie podciąć wiarygodność władzy. Od tej pory niezwykły szacunek, z jakim się wyrażano o papieżu, a także zabiegi o uzyskanie jego przychylności lub choćby neutralności stały się trwałym elementem polityki przywódców PZPR, co bynajmniej nie wykluczało limitowania informacji na jego temat i cenzurowania jego przemówień. Już nazajutrz po wyborze Jana Pawła II episkopat wyraził nadzieję, że papież przybędzie do Polski na uroczystości dziewięćsetlecia męczeństwa św. Stanisława, które miały się odbyć 13 maja 1979 roku. Władze nie mogły odmówić papieżowi prawa do złożenia wizyty w ojczyźnie, nie chciały jednak dopuścić, by pielgrzymka była powiązana z obchodami śmierci biskupa, który rzucił wyzwanie władzy świeckiej. Początkowo próbowano przesunąć termin wizyty poza rok 1979, ale okazało się to trudne wobec stanowczości prymasa, który wręcz zasugerował, że odmawiając papieżowi przybycia do Polski, władze narażają się na olbrzymie trudności w kraju i za granicą, między innymi w uzyskaniu kredytów. Życzenie przybycia do Polski w maju 1979 roku Jan Paweł II wyraził publicznie w styczniu, a prymas Wyszyński zapowiedział wystosowanie przez najbliższą Konferencję Epi- SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 357 skopatu stosownego zaproszenia. Drogę do kompromisu torowało spotkanie prymasa Wyszyńskiego z Gierkiem 24 stycznia 1979 roku oraz narada kierownictwa episkopatu z przywódcami PZPR odpowiedzialnymi za politykę wobec Kościoła, która odbyła się 14 lutego. Osiągnięty kompromis polegał na przesunięciu daty pielgrzymki papieskiej z maja na czerwiec, aby nie mogła być łączona z uroczystościami ku czci św. Stanisława. Ostatecznie dopiero 1 marca Biuro Polityczne wyraziło zgodę na wizytę papieża między 2 a 10 czerwca oraz trasę pielgrzymki, choć nadal jeszcze targowano się z biskupami, by papieża nie dopuścić do śląskich Pie- 111. Przybycie Jana Pawła II do Polski 2 czerwca 1979, z tyłu kardynałowie Wyszyński i Macharski 358 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kar. W marcu Gierek wyłożył w Moskwie Breżniewowi powody zaproszenia papieża („odmowa mogłaby tworzyć napięcia społeczne") i akcentował niedopuszczenie do wizyty w maju jako sukces kierownictwa PZPR („Było to duże upokorzenie papieża"). Wizytę podzielono na krótką część oficjalną z udziałem władz państwowych i właściwą pielgrzymkę, w której przedstawiciele władz nie brali udziału. Tym samym władze PRL wyizolowały się od udziału w narodowym przeżyciu, zamknęły w gmachach swoich urzędów Kiedy 2 czerwca 1979 roku papieski samolot lądował na Okęciu, rozpoczął się prawdziwy tydzień wolności. Na ulice, którymi przejeżdżał „papa-mobil", wyległy miliony ludzi. Trasy były zasłane kwiatami, tłumy klękały i wiwatowały. Milicja zachowywała się powściągliwie i stała raczej na uboczu, porządku wśród pielgrzymów pilnowały przede wszystkim powołane przez Kościół straże, które tworzyli działacze parafialni, harcerze, studenci. Podczas milionowych zgromadzeń na papieskich mszach ludzie łączyli się ze sobą we wzajemnej życzliwości i gotowości pomocy. Był to nieoczekiwany fenomen solidarności społecznej i dobrowolnego zdyscyplinowania. Papież przypominał Polakom o tysiącletniej tradycji, przekazywał poczucie dumy z wielkiej historii splecionej z dziejami Kościoła. Do spotkań 112. Msza dla młodzieży w Warszawie 3 czerwca 1979 SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 359 z wiernymi wnosił nastrój całkowicie odmienny od sztywności uroczystości państwowych, a także kościelnych, zarażał swą spontanicznością, swobodą, często żartował. Pragnął natchnąć społeczeństwo optymizmem i siłą duchową. Podczas mszy na placu Zwycięstwa w Warszawie kończył homilię przejmującym wezwaniem: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi! Amen". Władze wydawały się zagubione. Próbowały pomniejszyć wymiar papieskiego triumfu, zwłaszcza nie pokazywać tłumów w telewizji i na publikowanych w prasie zdjęciach. Manipulacje te budziły jedynie politowanie i kompromitowały nierzetelność państwowych środków informacji. Koncesja, jaką były bezpośrednie transmisje kilku mszy w telewizji, została odebrana jako rzecz naturalna w tak wielkiej chwili. W powszechnym odczuciu władze państwa pozostały na uboczu, nie wzięły udziału w wielkim narodowym przeżyciu, zamknęły się we własnym świecie i wyizolowały ze społeczeństwa. Podział na „my" i „oni" znalazł wyraźne i zrozumiałe kryterium. Gdy 10 czerwca Jan Paweł II odleciał do Rzymu, życie w PRL wróciło do normy. Przywódcy PZPR nie zamierzali niczego zmieniać w dotychczasowym systemie, nie brali pod uwagę żadnych istotnych ustępstw na rzecz Kościoła. W 1979 roku Gierek odrzucił postulat prymasa Wyszyńskiego, by umożliwić tworzenie katolickiej organizacji młodzieżowej, nie podjął problemu zwiększenia dostępu Kościoła do środków przekazu ani sprawy rozpoczęcia prac nad konkordatem. Nie zalegalizowano nawet Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. W wewnętrznych dokumentach PZPR nadal wskazywano na potrzebę laicyzacji społeczeństwa. Kościół miał jednak poczucie większej niż kiedykolwiek siły i dążył do uznania tego faktu przez władze. W lutym 1980 roku biskupi w publicznie ogłoszonym komunikacie domagali się rozszerzenia uprawnień istniejących i powoływania nowych organizacji społecznych, umożliwienia Kościołowi działania w placówkach opieki społecznej, zwiększenia liczby wydawnictw katolickich, swobodnego dostępu duszpasterzy do akademików, internatów, hoteli robotniczych, sprzeciwiali się represjom za przekonania i „podejmowanie społecznie pożytecznych inicjatyw". Biskupi pouczali, że warunkiem społecznej i moralnej odnowy jest oparcie życia społecznego na prawdzie i wolności oraz dialogu między władzą a społeczeństwem. Kryzys Oczywistym sygnałem nadciągającego kryzysu była nieudana podwyżka cen z czerwca 1976 roku, a zaraz potem wprowadzenie kartek na cukier. Pod koniec tego roku plenum KC PZPR uchwaliło program tak zwanego manewru gospodarczego, który miał polegać na ograniczeniu inwestycji, zwiększeniu produkcji na rynek i na eksport oraz zmniejszeniu importu. Celem było ograniczenie tempa zadłużania kraju i przywrócenie równowagi rynkowej. Jak się wkrótce okazało, plan 360 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zmniejszenia inwestycji zdołano przeprowadzić tylko w niewielkim stopniu, ulegano koniecznościom obiektywnym oraz presji wpływowych grup nacisku. Inwestowano więc w przynoszące dewizy górnictwo, w energetykę, od której zależało funkcjonowanie gospodarki, oraz w rolnictwo. Równocześnie jednak PRL musiała nadal realizować obciążające gospodarkę, materiałochłonne zobowiązania produkcyjne narzucone przez RWPG, a pod naciskiem ZSRR trzykrotnie zwiększono inwestycje w przemyśle zbrojeniowym fz 8 miliardów w latach 1971-1975 do 25 miliardów złotych w okresie 1975-1980). Rozpoczęto drugi etap budowy Huty Katowice. Stopa akumulacji zmniejszała się więc powoli i w 1979 roku wynosiła jeszcze 26 procent dochodu narodowego. Dopiero pod koniec dekady zdecydowano się na konieczne zamrożenie wielu inwestycji, niedokończenie linii produkcyjnych, co jednak w konsekwencji przynosiło straty. Niedokończone inwestycje często ulegały dewastacji, niszczone przez deszcze, mróz, rdzę, lub były rozkradane. Chociaż na rozbudowę energetyki przeznaczono w latach 1971-1978 aż 180 miliardów złotych, dwukrotnie więcej niż w poprzednim dziesięcioleciu, to jednak jej sprawność szacowano na 50-60 procent. Wyłączenia deficytowego prądu powodowały przestoje, awarie maszyn, psucie się towarów w chłodniach, straty w rolnictwie. Obcięcie funduszy na budownictwo mieszkaniowe wywoływało spadek liczby oddawanych mieszkań i jakości ich wykonania. Przeciążona i niedoinwestowana kolej miała chroniczne opóźnienia. W górnictwie, aby zwiększyć do maksimum wydobycie, wprowadzono cztero-brygadowy system pracy ciągłej, obejmującej też niedziele, rezygnowano z przeglądów i napraw. Nie potrafiono jednak węgla sortować, co oznaczało jego niską cenę na rynkach światowych; jednocześnie kierowanie maksimum produkcji na eksport powodowało niedostatek zaopatrzenia elektrowni i rolnictwa. Rozległy system powiązań kooperacyjnych powodował, że przestoje lub awarie w jednym ogniwie powodowały zatrzymanie pracy w następnych, gdyż gospodarka pracowała „na styk", zakłady właściwie nie miały zapasu surowców czy półproduktów. Nie spełniły się nadzieje pokładane w produkcji eksportowej. Polskie produkty, nawet wykonane z wykorzystaniem zakupionych licencji, rzadko wytrzymywały konkurencję na rynkach zachodnich. Zaledwie 5 procent wyrobów eksportowych produkowano na podstawie zakupionych licencji. Przestawienie produkcji, zmiana asortymentu i technologii była jednak bardzo trudna w skomplikowanym systemie zarządzania i ustalonych powiązań kooperacyjnych. Po zmianach w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych polska gospodarka stała się zależna od dostaw z Zachodu. W 1981 roku Jaroszewicz stwierdził, że w latach 1971-1979 zakupiono za „twarde dewizy" dobra o wartości 56 miliardów złotych, z tego maszyn za 17 miliardów, surowców aż za 27 miliardów, na żywność wydano 12 miliardów. W 1979 roku ponad 50 procent surowców i prefabrykatów pochodziło ze strefy dolarowej. Ograniczenie tego importu musiało prowadzić do SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 361 głębokiej recesji. Tymczasem coraz większa część przychodów z eksportu była przeznaczana na obsługę długów. W 1976 roku zostawało w kraju 64 procent wpływów z eksportu, w 1979 roku 25 procent, w 1980 roku już tylko 18 procent. Mimo tego zadłużenie Polski szybko rosło - w 1978 roku wynosiło 18,5 miliarda dolarów, w 1980 roku już 25 miliardów dolarów. Zadłużenie kraju miało fatalne konsekwencje dla polskiej gospodarki i prowadziło do zmniejszania podaży na rynek tych towarów, które można było sprzedać za walutę wymienialną. Mniej jednoznaczne były konsekwencje polityczne. Polska stawała się bowiem zależna także od Zachodu, a rządzący musieli uwzględniać konieczność dbania o wizerunek PRL w świecie demokratycznym, co zmuszało na przykład do umiaru w stosowaniu represji politycznych. „Przestawienie" gospodarki na głębszą kooperację z ZSRR następowało, choć także obfitowało w trudności. Obroty handlowe z ZSRR rosły w drugiej połowie dekady średnio o 10 procent rocznie, a globalny udział ZSRR w wymianie handlowej PRL wzrósł z 28,4 procent w 1975 roku do 32 procent w 1980 roku. Zmiany cen światowych ropy i gazu pogarszały bilans handlowy z ZSRR, który był częściowo pokrywany kredytami radzieckimi lub polskimi inwestycjami w bazę surowcową Kraju Rad. W 1979 roku dochód narodowy zmalał w porównaniu z rokiem poprzednim, co było wydarzeniem bezprecedensowym w powojennej historii kraju. Najbardziej odczuwalnym przez obywateli przejawem kryzysu była niedostateczna podaż artykułów spożywczych, zwłaszcza mięsa. Władze państwowe coraz śmielej preferowały sektor państwowy, tam kierując dwie trzecie nakładów na rolnictwo i zasoby z Państwowego Funduszu Ziemi. W 1977 roku przyjęto ustawę o zdawaniu prywatnych gospodarstw państwu za rentę. W okresie 1976-1980 roku gospodarstwa państwowe zwiększyły swój stan posiadania o 400 000 ha, a liczba spółdzielni rolniczych podwoiła się. Produkcja w państwowych gospodarstwach była jednak ma-teriało- i energochłonna, ponadto zauważane przez wieś preferencje hamowały motywacje rolników indywidualnych, w rękach których znajdowało się 68,4 procent areału. Brakowało dewiz na import pasz, ujawniły się niedostateczne moce przerobowe przetwórstwa oraz innych gałęzi przemysłu produkujących na potrzeby rolnictwa, relatywnie zmniejszyły się ceny skupu. W konsekwencji tej polityki, niedostatecznych inwestycji oraz złych warunków pogodowych produkcja rolna malała, w 1980 roku spadła aż o 10 procent. Głęboka nierównowaga na rynku wymagała z ekonomicznego punktu widzenia znacznych podwyżek cen, co jednak było niemożliwe bez wywoływania groźby dużego wybuchu społecznego. Makroekonomiczny bilans, z którego wynikało, że dochody nominalne ludności w latach 1976-1979 wzrosły o 11 procent, nie zgadzał się z odczuciami przeciętnego obywatela. Najniższa pensja wynosiła 1600 złotych, przeciętna około 3000 złotych. Rosły natomiast płace grup uprzywilejowanych 362 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 oraz tych kategorii robotników, których protest mógł zachwiać stabilizacją społeczną. Zarabiali oni nawet powyżej 7000 złotych. Z kwartału na kwartał ubywało towarów w sklepach, rosły kolejki, szczególnie po mięso. Próbując równoważyć rynek bez oficjalnej zmiany cen władze manewrowały nazwami produktów, obniżaniem ich jakości, wprowadziły też kategorię „cen komercyjnych", w której znalazły się na przykład lepsze wędliny. Koszty utrzymania według wewnętrznych danych władz PZPR wzrosły w latach 1976— 1979 blisko 28 procent. Składały się na to podwyżki cen pieczywa, warzyw, gastronomii około 50 procent, owoców, napojów, ubrań, obuwia, lekarstw, alkoholu około 30 procent, paliw i smarów o 47 procent, środków transportu o 20 procent. W 1978 roku dochody ludności spadły według oficjalnych statystyk o 2,7 procent. Mimo wzrostu cen brakowało konsumpcyjnych artykułów przemysłowych. Po droższe towary - lodówki, telewizory, meble i tym podobne ustawiały się „kolejki społeczne", w których ludzie czekali nawet parę dni. Tak głębokie niedobory towarów tworzyły rozległy system korupcji, „załatwiania" różnych dóbr dzięki „układom" i „dojściom", wzajemnego świadczenia usług i przysług. Niezwykle cenna okazywała się znajomość ze sprzedawcą, który mógł towar „odłożyć". Przedstawiciele różnych ogniw władzy dysponowali szerokimi możliwościami pozyskiwania „klientów" jako dysponenci deficytowych dóbr. Życie przeciętnych obywateli stawało się niezwykle trudne, gromadziła się w nich frustracja i agresja, będąca skutkiem ciągłej pogoni za podstawowymi artykułami, szukania „dojść", wystawania w kolejkach. Wyraźnie pogorszyło się funkcjonowanie chronicznie niedoinwestowanej służby zdrowia, brakowało lekarstw, w szpitalach chorych układano na korytarzach, personel medyczny coraz częściej żądał nieformalnych opłat za usługi. W styczniu i lutym 1979 roku silne mrozy i duże opady śniegu spowodowały paraliż kraju. W połowie lutego było nieprzejezdnych 9500 km linii kolejowych i około 50 000 km dróg kołowych, w zaspach utknęło ponad 200 pociągów i kilka tysięcy samochodów. Nastąpiły duże uszkodzenia taboru i linii kolejowych, co trzecia lokomotywa była unieruchomiona. Spowodowało to duży spadek możliwości przewozowych, zaległości w portach, deficyt węgla w elektrowniach i elektrociepłowniach, radykalny spadek temperatury w mieszkaniach i ogromne przestoje w przemyśle. W krytycznych dniach w wielkich miastach prawie nie kursowały tramwaje i autobusy, na ulicach stały zaspy. Zima obnażyła fatalny stan gospodarki i systemu zarządzania. Wszystkie te negatywne zjawiska państwowe ośrodki informacji i propagandy ignorowały, realizując „propagandę sukcesu", w której podkreślano wielkie osiągnięcia dziesięciolecia. Twierdzono, że Polska znajduje się wśród 10 najszybciej rozwijających się krajów świata. Gdy kryzys stał się widoczny gołym okiem, twierdzono, że są to jedynie „przejściowe trudności", które nie mogą przesłonić prawdy SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 363 o dalszym rozwoju ekonomicznym i poprawie warunków życia obywateli. Rozbieżność między propagandowym obrazem sytuacji kraju a potocznym doświadczeniem stała się ogromna i prowadziła do utraty wiarygodności przez środki przekazu oraz stojącą za nimi władzę. Elity partii żyły we własnym świecie, karmiły się wytworami własnej propagandy, izolowały w luksusowych - jak na polskie warunki - gmachach komitetów, odgradzały systemem rozmaitych przywilejów. Zanik motywacji ideologicznych i dominacja pragmatyzmu miały różnorodne konsekwencje. Dla aparatu politycznego, administracyjnego i gospodarczego, który coraz wyraźniej zrastał się w jedną całość, jego pozycja była oczywista i nie wymagała uzasadnień, był po prostu biurokracją państwową. Dzięki niezmienności systemu mógł sprawować monopolistyczną władzę, każda myśl o reformie groziła mu destabilizacją i weryfikacją kadr. Następowało też zamykanie się elit lokalnych. W wyborach do rad narodowych w 1978 roku na 180 000 miejsc zgłoszono tylko 200 000 kandydatów, „więcej ba-no się wysuwać", zauważył z pewną troską sekretarz KC Zdzisław Żandarowski na zamkniętym posiedzeniu kierownictwa. Coraz głębszemu zbiurokratyzowaniu ulegały komórki PZPR, stronnictwa sojusznicze, organizacje społeczne, związki zawodowe. Nie wierząca już szczerze w marksizm pragmatyczna władza próbowała posługiwać się ideologią państwową, szerzej odwoływać się do tradycji narodowych, czemu między innymi służyły oficjalne obchody sześćdziesięciolecia niepodległości w listopadzie 1978 roku. Było to jednak odwołanie selektywne, choćby ze względu na „konieczność" amputowania wątków uznawanych za antyradzieckie. Odpowiedzialnością za gospodarcze niepowodzenia obarczano głównie Jarosze-wicza, którego pozycja słabła, aż na VIII Zjeździe PZPR w lutym 1980 roku stał się obiektem krytyki, zapewne reżyserowanej przez konkurentów. Wyjście premiera z sali obrad przed zakończeniem zjazdu było sensacją nie notowaną w historii PZPR. Upadek faroszewicza przypieczętował Sejm, wybierając na nowego premiera Edwarda Babiucha. Zjazd był jednocześnie - również wyreżyserowanym -triumfem Gierka, którego witano jako wodza partii i ojca narodu. Przez kilka godzin czytał doskonale ogólnikowy referat, utrzymany w tonie propagandy sukcesu. Wkrótce po zjeździe odbyły się wybory do Sejmu. Frekwencja nie odbiegała w zasadzie od normy, mimo silnej, zwłaszcza w Warszawie, akcji ulotkowej opozycji, wzywającej do ich bojkotu. Frekwencja w Gdańsku - według oficjalnych danych - wyniosła 92,7 procent, choć w dzielnicach zamieszkanych przez studentów i stoczniowców 85-87 procent. Rząd Babiucha przyjął do wiadomości istnienie kryzysu, choć tego faktu nie ogłosił. Program sprowadzał się głównie do wprowadzania większego reżimu w wydatkach i zaciskania pasa. Tajny raport rządowych ekspertów wskazywał na konieczność przeznaczania prawie wszystkich wpływów z eksportu na spłaty zobowiązań. Niezbędny import musiał być realizowany przez zaciąganie nowych kredytów. 364 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W tej sytuacji zamierzano zwiększyć eksport i zmniejszyć import, co musiało prowadzić do dalszego ograniczenia produkcji przemysłowej i rolnej, budownictwa i dostaw na rynek. Planowano także zwolnienie z pracy około 250 000 ludzi. Chociaż takich informacji nie podawano opinii publicznej, można było wyczuć, że kończy się czas stabilizacji. Przeprowadzone pod koniec lat siedemdziesiątych badania socjologiczne zespołu Stefana Nowaka dowodziły, że Polacy identyfikują się z wielkimi wartościami, zwłaszcza narodem, a także swoją rodziną i kręgiem przyjaciół, natomiast z nieufnością traktują instytucje, organizacje, oficjalny język życia publicznego. Brak akceptacji dla systemu politycznego w świetle tych badań był oczywisty, ale groźba wybuchu była łagodzona przez samorealizację w życiu rodzinnym i koleżeńskim. Brak akceptacji dla systemu znajdował wyraz w kinie moralnego niepokoju, które ukazywało dwuznaczne etycznie sytuacje wytwarzane przez jego mechanizmy. „Człowiek z marmuru" i „Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy, „Barwy ochronne" i „Kontrakt" Krzysztofa Zanussiego, „Aktorzy prowincjonalni" Agnieszki Hol-land, „Widzirej" Feliksa Falka i „Amator" Krzysztofa Kieśłowskiego niosły ze sobą sprzeciw wobec cynizmu, konformizmu, obronę zwykłej uczciwości i jednoznaczności moralnej. Wprowadzenie tych filmów na ekrany kin było jedną z niekonsekwencji epoki gierkowskiej. Efekty dyskusyjnej modernizacji przyniosły zmiany w strukturze społecznej. Ludność kraju wzrosła do ponad 35 milionów, z czego 55 procent mieszkało w miastach. Duże miasta, liczące powyżej 150 000 mieszkańców, skupiały ponad 9 milionów ludzi. Wśród czynnych zawodowo w dziesięcioleciu wzrosła grupa pracowników fizycznych - z 41 do 45 procent oraz pracowników umysłowych - z 23 do 28 procent, natomiast odsetek ludności wiejskiej obniżył się z 33 do 23 procent, choć w liczbach bezwzględnych spadek liczby mieszkańców wsi był niewielki (14,7 miliona w 1980 roku). W połowie dekady około 6 milionów ludności wiejskiej utrzymywało się głównie z pracy poza rolnictwem (tak zwani chłoporobotnicy). Polacy byli społeczeństwem młodym, ponad 10 milionów znajdowało się w wieku przedprodukcyjnym (4,2 miliona w wieku poprodukcyjnym). Młodzieży w wieku 20-29 lat było 6,5 miliona. Była to grupa psychologicznie najbardziej skłonna do czynnej kontestacji. Wchodziła w dorosłe życie w latach siedemdziesiątych, standardy życia upowszechniane w pierwszej połowie dekady traktowała jako normę, załamanie końca lat siedemdziesiątych odbierała szczególnie mocno jako zagrożenie dla własnych, oczywistych, perspektyw i standardów. Młodzież również w największym stopniu zetknęła się ze światem zachodnim, jej część odbyła podróże na Zachód, przywożąc i upowszechniając wśród rówieśników wyobrażenie o „normalnym" świecie, do którego trzeba dążyć. Była to również grupa stosunkowo nieźle wykształcona. W całym dorosłym społeczeństwie dominowało nadal wykształcenie podstawowe (45 procent) i zasadnicze zawodowe (25 procent), ale SOCJALIZM KONSUMPCYJNY 365 znacznie wzrosła grupa z ukończoną szkołą średnią (21 procent), a dyplomem ukończenia studiów legitymowało się 940 000 osób. Wśród 7,6 miliona obywateli w wieku 25-39 lat wykształcenie wyższe miało 8 procent, czyli 624 000 (a więc dwie trzecie osób z takim wykształceniem w ogóle), niepełne wyższe 110 000, średnie 1,9 miliona (25 procent tej kategorii wiekowej). W 1980 roku obliczano, że w gospodarce uspołecznionej pracowników liczących do 29 lat jest 38 procent. Zapalnikiem i główną siłą nadchodzącego protestu społecznego byli młodzi robotnicy, ich głównymi sojusznikami młodzi pracownicy umysłowi, często inżynierowie. Na 12 milionów zatrudnionych w gospodarce uspołecznionej w przemyśle pracowało 4,8 miliona, w tym na stanowiskach robotniczych 3,5 miliona. Była to grupa skupiona w dużych zakładach - ponad 70 procent w przedsiębiorstwach zatrudniających ponad 1000 osób, w tym 25 procent w liczących ponad 5000 pracowników. Kilka gałęzi produkcji - przemysł elektromaszynowy, paliwowo-energetyczny, górnictwo i hutnictwo - skupiało ponad 2 miliony pracowników. W budownictwie pracowało ponad milion ludzi, w tym 800 000 robotników, podobnie w transporcie. Obliczano, że ponad połowa robotników przemysłowych to ludzie młodzi. Przeprowadzone wśród nich w końcu lat siedemdziesiątych badania socjologiczne wskazywały, że negatywnie oceniają istniejący system polityczny. Aż 76 procent uważało, że w trudnych sytuacjach mogą liczyć tylko na siebie, mniej niż 10 procent spodziewało się pomocy ze strony organizacji społecznych. Młodzi robotnicy akceptowali egalitaryzm rozumiany jako równość szans i usuwanie zbyt dużych różnic między ludźmi oraz pragnęli partycypacji we władzy państwowej, prawa do wypowiadania różnych opinii, w tym krytyki poczynań władzy. Opowiadali się za podmiotowością robotników w zakładzie pracy na zasadzie „nic o nas bez nas". Różnice między bezpartyjnymi i partyjnymi robotnikami nie były istotne, wśród tych ostatnich ograniczenie swobody działania i wypowiedzi dla przeciwników ustroju akceptowało jedynie 7 procent. Zarówno młodzi robotnicy, jak pracownicy umysłowi jako najważniejszą cechę dobrego ustroju wymieniali poszanowanie przez władze wolności obywatelskich, szczególnie wolności słowa, przekonań, wyznania. Jednocześnie ustrój powinien gwarantować postęp społeczny, gospodarczy i kulturalny oraz nie sprzyjać tworzeniu się dużych podziałów klasowych. Wartości społeczne wiązane ze słowem „socjalizm" znajdowały szeroką akceptację, co jednak szło w parze ze stwierdzeniem, że istniejący system nie urzeczywistnia ich w praktyce. Ekipie Gierka udało się szybko wyjść z kryzysu grudniowego dzięki ustępstwom poczynionym w sferze materialnej. Koncepcja przyspieszonego rozwoju i wzrostu konsumpcji miała dać nową dynamikę i zapewnić stabilizację systemu polityczne- 366 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 go. Była to koncepcja ryzykowna, gdyż zakładała długotrwałą podaż taniego zachodniego kredytu oraz niemal pewność korzystnej sprzedaży produktów polskiego przemysłu na rynkach dolarowych. Gdy warunki zewnętrzne się pogorszyły, kryzys stał się nieuchronny. Jego głębokość wynikała z nadmiaru, rozproszenia i niezbilansowania inwestycji oraz anachroniczności systemu gospodarczego. Polityka przyspieszonego rozwoju i skierowania aspiracji społeczeństwa ku zaspokajaniu potrzeb konsumpcyjnych nie miała sensownej alternatywy. Wygasły bowiem inne czynniki mobilizowania energii społecznej: powojenna odbudowa, strach przed wojną, wiara ideologiczna, awans społeczny z warstw plebejskich. Dążenie do zdecydowanej poprawy warunków życia było cechą przede wszystkim młodszych pokoleń, na które szczególnie silnie oddziaływały wzorce zachodnie. Zaniechanie reform systemowych, nadmierna centralizacja, wytłumienie wszelkiej krytyki także w organach władzy, samooszukiwanie się propagandą sukcesu powodowały niezdolność do wprowadzania korekt w pierwszej fazie kryzysu. Trzeba jednak też zauważyć, że nie istniało w tym okresie przyzwolenie Moskwy na istotne zmiany systemowe, w latach poprzednich z aparatu władzy wypchnięto zaś ludzi skłonnych do krytycznego myślenia i proponowania niekonwencjonalnych rozwiązań. Jedność poglądów i bezwarunkowe popieranie autorytetów władzy były obowiązującą normą zachowań. Pamięć Grudnia 1970 roku, choć właściwie nigdy nie przywoływana, wywarła silny wpływ na zachowania rządzącej ekipy. Stąd ponadprzeciętne płace pracowników tych przedsiębiorstw i gałęzi przemysłu, których rebelia mogła doprowadzić do paraliżu kraju. Stąd również dążenie do unikania gwałtownych konfrontacji i szybkiego „gaszenia" strajków. Od tej reguły odstępstwem były jednak represje poczerwcowe, choć warto zauważyć, że tłumiąc wystąpienia robotnicze, milicji nie wyposażono w broń palną, co ułatwiło ograniczenie liczby ofiar. Od Kościoła i inteligencji ekipa Gierka starała się uzyskać akceptację niemal wyłącznie za korzyści materialne, bez koncesji politycznych. Do pewnego stopnia się to powiodło, ale nie mogło być czynnikiem wystarczającym, gdyż motywacje ludzi okazały się bardziej złożone. Ugodzenie w system najwyższych wartości przy sprawie poprawek do konstytucji, a następnie łamanie prawa i brutalność wobec robotników stworzyło pole dla wiarygodnej społecznie aktywności środowisk opozycyjnych. Następnie wybór Jana Pawła II i jego pielgrzymka do Polski dostarczyły społeczeństwu ośrodka identyfikacji, nadrzędnego autorytetu narodowego oraz katalogu alternatywnych wartości. Stosunkowo młode, lepiej wykształcone społeczeństwo pragnęło głębszych zmian systemowych, tym bardziej że dotychczasowy system na każdym kroku ujawniał swą niesprawność i godził w pragnienie bycia obywatelem. 8 REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" Sierpień W odpowiedzi na przesunięcie 1 lipca 1980 roku niektórych gatunków tanich mięs i wędlin do grupy towarów sprzedawanych po wyższych cenach (tak zwanych komercyjnych) wybuchły strajki w wielu fabrykach oddalonych od siebie o setki kilometrów - w Ursusie, Włocławku, Tczewie, Mielcu i innych miejscowościach. Wszędzie wysuwano żądania wycofania podwyżki lub zwiększenia płac. Władze były zaskoczone protestami i obawiały się eskalacji sprzeciwu. Przyjęły więc metodę szybkiego gaszenia strajków przez zaspokajanie żądań ekonomicznych. Efekty były przeciwne do zamierzeń. Wiadomości, że poprzez strajk można uzyskać podwyżkę, rozchodziły się i skłaniały do strajkowania następne przedsiębiorstwa. Rozwijający się ruch osiągał stopniowo lepszą organizację, wyłaniali się liderzy, tworzyły komitety, zaczęto spisywać żądania i zawierane porozumienia. Wszystkie te cechy miał już strajk na Lubelszczyźnie, zapoczątkowany zatrzymaniem pracy w Świdniku 8 lipca. Strajki na Lubelszczyźnie przekroczyły granicę żądań jedynie ekonomicznych. Kolejarze lubelscy zażądali wyboru nowej, niezależnej od dyrekcji rady zakładowej związków zawodowych. Podjęto również próbę stworzenia międzyzakładowego komitetu strajkowego. Strajk lubelski kończyło porozumienie zawarte 19 lipca przez wicepremiera Mieczysława Jagielskiego. Strajki pierwszych sześciu tygodni lata 1980 roku znajdują się w cieniu późniejszych wydarzeń, choć były niezbędną fazą narastania ruchu, osiągania samoświadomości, poczucia siły, testowania form organizacyjnych i sposobów negocjowania z władzami. Nigdzie robotnicy nie wyszli na ulice, nie doszło do aktów przemocy. Nigdzie też nie interweniowała milicja. Strajk w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się 14 sierpnia. Bezpośrednią przyczyną wystąpienia było zwolnienie z pracy działającej w Wolnych Związkach Zawodo- 368 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wych Anny Walentynowicz. Strajk w Stoczni Gdańskiej miał więc od początku mieszany ekonomiczno-polityczny charakter, a także wysoki stopień samoorganizacji i dyscypliny. Jego inicjatorami byli działacze WZZ, oni też odegrali w jego przebiegu zasadniczą rolę. Nawiązano do tradycji Grudnia 1970 roku, czego wyrazem było wysunięcie żądania budowy pomnika ofiar tamtych wystąpień. Grudniowy mit stoczni oraz jej znaczenie jako największego przedsiębiorstwa w Trójmieście powodowały, że w ślad za nią zatrzymywano pracę w kolejnych zakładach. Wydarzeniem 0 ogromnym znaczeniu było powołanie 16 sierpnia wspólnej reprezentacji strajkujących załóg - Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Do prezydium MKS wybrano Lecha Wałęsę jako przewodniczącego oraz Andrzeja Gwiazdę i Bogdana Lisa jako wiceprzewodniczących. Spisano 21 postulatów MKS, a pierwszym z nich było żądanie przyznania prawa do tworzenia niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych. W dalszych punktach żądano między innymi zagwarantowania prawa do strajku, wolności słowa i druku, nierepresjonowania niecen-zurowanych wydawnictw, zniesienia represji za przekonania. W stoczni sformowano straż porządkową, panowała wzorowa dyscyplina. Silne podczas strajku akcenty religijne - msze święte, modlitwy, krzyże, portret Jana Pawła II na bramie stoczni -były ważnym elementem integracji, pozwalały nawiązać do tradycji narodowych 1 nastroju papieskiej pielgrzymki. Biało-czerwone opaski i flagi narodowe przypominały o narodowym, patriotycznym charakterze ruchu. Strajkujący posiadali również od pierwszych godzin niekwestionowanego charyzmatycznego przywódcę, którym okazał się Wałęsa. MKS stał się nie tylko doraźnym kierownictwem strajku, ale również szeroką reprezentacją społeczną, organizatorem życia codziennego, prawdziwą władzą samorządową strajkującego wielkiego miasta. Niezwykła dojrzałość organizacyjna i programowa gdańskiego strajku imponowała niemal wszystkim, którzy trafili do Trójmiasta. Na ten strajk zwrócona była uwaga całej Polski - Radio Wolna Europa i BBC codziennie przez wiele godzin przynosiły relacje o jego przebiegu - a także świata informowanego przez dziennikarzy zagranicznych, którzy odwiedzili stocznię. Strajk porywał swoim romantyzmem, a zarazem imponował dyscypliną, horyzontem żądań i spokojną determinacją. Zyskał więc poparcie nie tylko środowisk wcześniej zdeklarowanych opozycyjnie, ale też wielu ludzi nie skłonnych dotąd do gestów źle przyjmowanych przez władze. W dniach gdańskiego strajku rodziła się owa solidarność robotników i inteligencji, która będzie fundamentem „Solidarności". Strajk gdański stał się przykładem i wzorem dla innych ośrodków robotniczych. 18 sierpnia przerwała pracę Stocznia Szczecińska, a w ślad za nią inne zakłady miasta. Gdańskim wzorem utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Marianem Jurczykiem na czele i wysunięto listę żądań podobną do gdańskiej. Stopniowo protest robotniczy ogarniał następne miasta - w Polsce centralnej i na południu kraju. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 369 Biuro Polityczne zbierało się niemal codziennie. 16 sierpnia powołano pod przewodnictwem Stanisława Kani zespół koordynujący działania władz, zmierzających do zlikwidowania strajku. Możliwości złamania strajku siłą nie brano poważnie pod uwagę. Uciekano się do tradycyjnych metod - ataków propagandowych, prób dowodzenia, że większość społeczeństwa potępia strajk, który szkodzi krajowi i obywatelom pragnącym spokoju; szukano możliwości złamania solidarności strajkujących, podzielenia ich, pozyskania części i „wyizolowania ekstremy". Telewizyjne przemówienia premiera Babiucha, a następnie samego Gierka nie wywołały żadnego wrażenia. Na Wybrzeże wyjechali wysoko postawieni przedstawiciele kierownictwa PZPR. W Szczecinie negocjacje między MKS a komisją wicepremiera Barcikow-skiego rozpoczęły się 21 sierpnia, w Gdańsku komisja wicepremiera Jagielskiego przystąpiła do rozmów z reprezentującym już 388 zakładów gdańskim MKS dwa dni później, 23 sierpnia wieczorem. Przywódcy strajku w Gdańsku dysponowali już wtedy wsparciem komisji ekspertów z Tadeuszem Mazowieckim i Bronisła-wem Geremkiem na czele. Byli wśród nich ludzie politycznie doświadczeni oraz ekonomiści i prawnicy, co oznaczało, że negocjacje będą konkretne, a zapisy porozumienia możliwie precyzyjne. W Warszawie władze partyjne nie były w stanie sformułować spójnej strategii postępowania. Wobec nieskuteczności działań propagandowych oraz niepowodzenia próby rozbicia jedności strajkujących dokonano głębokiej zmiany personalnej. 24 sierpnia z kierownictwa PZPR ustąpili najbliżsi współpracownicy Gierka - Ba-biuch, Łukaszewicz, Szydlak, Żandarowski, Wrzaszczyk i Pyka. Nowym premierem został mało znany sekretarz KC Józef Pińkowski. Do ścisłego kierownictwa PZPR powrócił wyeliminowany zaledwie kilka miesięcy wcześniej Stefan Olszow-ski. W wyniku tych zmian odebrano Gierkowi poparcie w Biurze Politycznym, którego kluczowymi postaciami stali się Kania i Olszowski. Personalne roszady we władzach PRL wywarły minimalne wrażenie na strajkujących. Ich determinacji nie osłabił nawet wygłoszony 26 sierpnia apel prymasa Wyszyńskiego o spokój i umiarkowanie, który - łamiąc wszelkie dotychczasowe obyczaje - przekazała telewizja. Tego dnia strajk ogarnął Wrocław, a nazajutrz Łódź. 29 sierpnia stanęły kopalnie na Śląsku, wyłoniono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z siedzibą w Jastrzębiu. 30 sierpnia strajkowało 700 000 ludzi w 700 zakładach w 28 województwach. Przywódcy partii nie chcieli spełnić robotniczych żądań, ale nie chcieli też rozlewu krwi. Gierek odrzucił rady ambasadora radzieckiego, by użyć przemocy. Trudno stwierdzić, czy wiedział, że 25 sierpnia kierownictwo KPZR wyłoniło Komisję Biura Politycznego z potężnym na Kremlu Michaiłem Susłowem na czele, która od tej pory miała analizować wydarzenia w Polsce. Decyzja o zawarciu porozumień ze strajkującymi była suwerenną decyzją kierownictwa PZPR podjętą bez zgody Moskwy. 370 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 113. Stocznia Gdańska w sierpniu 1980 REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 371 Przed południem 30 sierpnia Jagielski parafował pierwsze punkty porozumienia, w których przewidywano powstanie nowych, niezależnych związków zawodowych, po czym wrócił do Warszawy na rozpoczynające się obrady Komitetu Centralnego partii. Tu spotkał Barcikowskiego, który już rano podpisał porozumienie ze szczecińskim MKS kończące strajk. Miarodajne stanowisko władz centralnych wyraził na plenum Kania. Mówił, że najważniejszy dla strajkujących postulat wolnych związków zawodowych zrodził się nie wśród robotników, lecz „antysocjalistycznych polityków Warszawy", niemniej determinacja strajkujących dowodzi, że trzeba to żądanie zaspokoić, gdyż „lepiej zrobić krok w prawo niż w przepaść". Na wniosek Gierka prawie jednogłośnie KC PZPR zaakceptował podpisanie porozumień. Nazajutrz - 31 sierpnia o godzinie 16.40 - w Stoczni Gdańskiej Wałęsa i Jagielski uroczyście podpisywali porozumienie, a bezpośrednią transmisję telewizyjną z tego wydarzenia oglądała cała Polska. W pierwszym punkcie porozumienia gdańskiego stwierdzono, że działalność związków zawodowych w PRL nie spełniała oczekiwań pracowników, celowe jest zatem powołanie nowych samorządnych związków zawodowych. MKS stwierdził, że nowe związki będą przestrzegać zasad określonych w konstytucji PRL i nie będą pełnić roli partii politycznej. Uznawano kierowniczą rolę PZPR „w państwie" (co oznaczało, że niekoniecznie w społeczeństwie) i ustalony system sojuszy międzynarodowych. Rząd zobowiązał się do poszanowania niezależności związków oraz stworzenia warunków ich rejestracji. Zapowiedziano przygotowanie ustawy o związkach zawodowych, która między innymi miała określić warunki organizowania strajków. Rząd zobowiązał się też do wniesienia do Sejmu projektu ustawy o cenzurze, chroniącej interesy państwa, jego tajemnice i ważne interesy międzynarodowe (po raz pierwszy od 1944 roku miały być prawnie uregulowane status i zakres kompetencji cenzury). Władze zobowiązały się do rewizji wyroków w procesach sądowych i przywrócenia do pracy osób zwolnionych z przyczyn politycznych. Nim podpisano porozumienie, z aresztów wyszli zatrzymani w poprzednich dniach działacze opozycji. Strajki sierpniowe kończyło podpisanie porozumienia z górnikami w Jastrzębiu 3 września 1980 roku. Podpisanie porozumień sierpniowych było wielkim zwycięstwem strategii proponowanej przez korowską opozycję: „nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne"; nie wychodźcie ze strajkujących zakładów na ulice; zachowajcie solidarność, nie dajcie się podzielić; negocjujcie z kierownictwami zakładów, a ustalenia spisujcie w formalne umowy; nie rozwiązujcie komitetów po zakończeniu strajku, gdyż muszą one nadal reprezentować załogę i pilnować realizacji porozumień. Porozumienie i perspektywa powstania niezależnych związków zawodowych była przełomem tak wielkim, że małe zainteresowanie wzbudziła informacja z 5 września 1980 roku o chorobie Gierka i jego odejściu ze stanowiska I sekretarza KC PZPR. Powołany na ten urząd Stanisław Kania był postacią przeciętnemu Polakowi nieznaną. 372 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Związek zawodowy i ruch społeczny Pomyślne zakończenie strajków przyjęto z entuzjazmem. W wielkich ośrodkach ruchu strajkowego, ale także w tysiącach innych zakładów w dziesiątkach miejscowości przystąpiono do tworzenia nowych związków zawodowych. Społeczeństwo, które jeszcze przed kilkunastoma dniami wydawało się zatomizowane i nieskore do uczestnictwa w życiu społecznym, przejawiało niewyobrażalną wcześniej aktywność. W zakładach pracy odbywały się tłumne zebrania, podejmowano decyzje 0 wystąpieniu ze starych i tworzeniu nowych związków. Władzom zakładowym 1 administracyjnym przedstawiano różnorodne postulaty, dotyczące lokalnych problemów. Przywódcy gdańskiego Sierpnia byli od początku traktowani jako naturalni przywódcy całego ruchu. Porozumienia gdańskie i szczecińskie ogłoszono w ogólnopolskiej i wojewódzkiej prasie, ale nie od razu było oczywiste, czy obowiązują one na terenie całego kraju. Sytuację wyjaśniło porozumienie z 11 września kończące strajk w Hucie Katowice. Potwierdzono w nim, że niezależne samorządne związki zawodowe będą powstawać wszędzie tam, gdzie pracownicy będą sobie tego życzyli. Manewrem władz, mającym osłabić nowe związki, było występowanie z monopolistycznej dotąd centrali CRZZ związków branżowych, które określały się jako niezależne i samorządne. Powstawała sytuacja, w której trudno było zorientować się, jaki związek jest 114. Lech Wałęsa REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 373 „stary", a jaki „nowy". Te i inne poczynania umacniały przekonanie, że tylko solidarne działanie pozwoli zbudować i utrwalić niezależność nowych związków. Toteż 17 września w Gdańsku na zjeździe delegatów z 30 miast postanowiono stworzyć wspólną centralę, zachowując jednak daleko idącą suwerenność organizacji regionalnych, mających odrębne władze - międzyzakładowe komitety założycielskie. Wspólną instytucją koordynującą działalność ogólnopolską miała być Krajowa Komisja Porozumiewawcza tworzona przez delegatów poszczególnych regionów i zbierająca się periodycznie na obrady. Przewodniczącym KKP został Lech Wałęsa, nie powołano natomiast jej stałego prezydium. Nową centralę postanowiono nazwać symboliczną nazwą „Solidarność". Przesądzono też nie branżową, ale terytorialną strukturę związku, gdyż wówczas łatwiej było występować wobec władz oraz konsolidować członków organizacji wokół różnych celów społecznych. Pomocą w organizowaniu związku służyli działacze ośrodków opozycyjnych, zdolni do myślenia w kategoriach politycznych i zorientowani w istniejących możliwościach prawnych, a także cieszący się zaufaniem jako ludzie od lat przeciwstawiający się systemowi. Pomoc nieśli też działacze klubów inteligencji katolickiej, ale także niektórych oddziałów PAX-u czy nawet Stronnictwa Demokratycznego. Niezwykle ważne było wsparcie bodaj większości kleru parafialnego i sympatia biskupów. Związek powstawał „z niczego", korzystał z pomieszczeń, telefonów, samochodów prywatnych osób, dopiero z czasem uzyskiwał lokale i telefony od władz administracyjnych. Z „Solidarnością" wstępujący do niej ludzie wiązali liczne nadzieje. Miała być autentycznym związkiem zawodowym broniącym praw ekonomicznych i socjalnych, po raz pierwszy niezależnym od rządzącej partii, administracji państwowej i gospodarczej. Widziano w „Solidarności" gwaranta demokratycznej odnowy kraju. Związek stawał się bowiem pierwszym od dziesięcioleci wyrazicielem oddolnych opinii w miejscu pracy, w regionie oraz w skali kraju. Spodziewano się, że „Solidarność" spowoduje likwidację narosłych przez lata niesprawiedliwości oraz ukróci nadużycia aparatu władzy. Związek miał się przyczynić do przywrócenia prawdy w prasie, radiu, telewizji, w programach szkolnych oraz umożliwić swobodę wypowiedzi. Poprzez związek najwartościowsze dzieła kultury miały dotrzeć do robotników. W fabrykach zaczęły powstawać biblioteki i wszechnice robotnicze, organizowano odczyty, dyskusje, występy artystyczne. Były to więc nadzieje i oczekiwania, dla których formuła związku zawodowego szybko okazała się zbyt wąska. Toteż od pierwszych tygodni istnienia „Solidarność" stała się wielkim ruchem społecznym, w którym działali ludzie akcentujący różne zadania, wyznający różne światopoglądy i tradycje ideowe. Silne było przekonanie, że „Solidarność" reprezentuje ostatnie ogniwo w łańcuchu pokoleń walczących o wolność. Wyrażano to odwołaniem się do tradycji i symboliki narodowej. 374 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-198! Prócz wielkich idei ujawniła się również ekonomiczna, rewindykacyjna strona wielkiego ruchu. Dążenia do podwyżek płac i doinwestowania różnych dziedzin od dawna zaniedbanych (na przykład lecznictwa i oświaty, ale też kolejnictwa) przybrały w październiku i listopadzie postać wielu strajków o ograniczonym zasięgu, zakończonych podpisywaniem branżowych porozumień. Iluzoryczność podwyżek płac uzyskanych w 1980 roku ujawniła się już wkrótce, gdy sklepy niemal zupełnie opustoszały, a nawet codzienne zakupy stały się czasochłonnym i ciężkim przeżyciem. Istnieje do tej pory sprzeczność opinii, czy załamanie gospodarki widoczne w 1981 roku było skutkiem strajków, rewindykacji i wzrostu inflacji czy raczej rozkładu aparatu administracyjnego oraz jego niezdolności do działania w warunkach pluralizmu społecznego i wolności krytyki. „Solidarność" stała się ruchem rewindykacji politycznych i obywatelskich oraz ekonomicznych. W obu tych zakresach działania jej przeciwnikiem był aparat PZPR i całkowicie przezeń opanowane instytucje państwowe. Wprawdzie porozumienia sierpniowe dowodzić mogły, że „oni" potrafią przezwyciężyć swój egoizm, potrafią rozmawiać „jak Polak z Polakiem", ale już wydarzenia jesieni 1980 roku podcięły nadzieję na harmonijne stosunki z władzami. Nie było tajemnicą, że sam fakt istnienia „Solidarności" jest kwestionowany we wpływowych ośrodkach władzy, które dążą do pozbawienia związku niezależnego charakteru, próbują korumpować działaczy, podsycać waśnie, grać na ambicjach lokalnych przywódców. 24 września 1980 roku Komitet Założycielski NSZZ „Solidarność" złożył w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie wniosek o rejestrację. Dokładnie w miesiąc później sąd zarejestrował „Solidarność", ale na podstawie zmienionego przez siebie statutu, do którego dopisano łojalistyczną wobec PZPR deklarację. Skreślono też punkty mówiące o prawie do strajku, zastępując je innymi, pełnymi dwuznaczności. Zostało to przyjęte jako zamach na niezależność związku. Jego przywódcy złożyli odwołanie do Sądu Najwyższego, a jednocześnie zapowiedzieli strajk generalny, jeśli „Solidarność" nie zostanie zarejestrowana. W następnych dniach metodami dyplomacji kuluarowej wypracowano kompromis - do statutu postanowiono dołączyć załącznik zawierający postanowienia konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy o wolności związkowej oraz siedem pierwszych punktów porozumienia gdańskiego, gdzie stwierdzano między innymi, że niezależne związki zawodowe będą uznawać zasady konstytucji PRL, w tym fakt sprawowania kierowniczej roli w państwie przez PZPR. W tym kształcie Sąd Najwyższy zarejestrował statut 10 listopada. Nastąpiło odprężenie. Natychmiast jednak wybuchła sprawa ujawnienia i rozpowszechnienia instrukcji prokuratora generalnego, w której pouczał podległy mu aparat, jak zwalczać niezależną aktywność społeczną. Rewizja przeprowadzona 20 listopada w siedzibie Regionu Mazowsze i aresztowanie odpowiedzialnego za powielanie dokumentu Jana Narożniaka doprowadziły do najgroźniejszej od sierpnia konfrontacji. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 375 Na murach Warszawy pojawiły się tysiące plakatów „Dziś Narożniak, jutro Wałęsa, pojutrze ty". Region Mazowsze ogłosił gotowość strajkową, protest poparły także inne regiony. W emocjonalnej atmosferze stanął problem politycznej stronniczości prokuratury i aparatu represji. Groźby konfrontacji zdołano uniknąć dzięki zwolnieniu aresztowanych za poręczeniem prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Stefana Bratkowskiego. Pozostała jednak świadomość, że prokuratura jest instrumentem politycznej rozgrywki, a w aparacie władzy nadal silna jest tendencja do rozbicia „Solidarności". Sprawa Narożniaka ujawniała także dylemat, jak ustosunkować się wobec instytucji tworzących kompleks policyjno-represyjno-śledczy. Realistycznie myślący działacze związku rozumieli, że milicja, wojsko, służba bezpieczeństwa to domeny partii, których naruszenie będzie powodem totalnej konfrontacji. Z drugiej jednak strony wiedziano, że pozostawienie ich w stanie nienaruszonym tworzy bezustanne zagrożenie dla istnienia „Solidarności" oraz w ogóle procesu reformowania kraju. Wobec niemożności rozwiązania tego dylematu pozostawała jedynie nadzieja, że służby te będą pod kontrolą działaczy PZPR skłonnych do podtrzymywania pokojowego procesu przemian. Krótki okres stabilizacji wykorzystano dla konsolidacji związku, czemu służyły obchody dziesiątej rocznicy Grudnia 1970 roku wraz z odsłonięciem Pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku oraz mniejszych pomników w Gdyni i w Szczecinie. Na uroczystości przybyły setki tysięcy ludzi uformowanych w delegacje „Solidarności" poszczególnych regionów i zakładów. Była to wielka manifestacja siły, a także przegląd zróżnicowania związku pod względem społecznym, zawodowym, regionalnym. Zarazem była to pierwsza i ostatnia uroczystość, w której zgodnie uczestniczyli przedstawiciele związku, władz państwowych i Kościoła. Początek 1981 roku przyniósł nowe napięcie społeczne związane z interpretacją zapisów o wolnych sobotach. Na podstawie porozumienia z Jastrzębia (3 września 1980 roku) „Solidarność" uznawała, że wszystkie soboty w 1981 roku mają być wolne od pracy, rząd odrzucał taką interpretację. Spór trwał przez cały styczeń, a w jego trakcie KPP apelowała do pracowników o niestawienie się do pracy w sobotę 10 stycznia. Do porozumienia i kompromisu doszło z końcem miesiąca, ale wytworzona w czasie blisko pięciu tygodni atmosfera napięcia przyczyniła się do załamania kruchej stabilizacji osiągniętej pod koniec 1980 roku. Do akcji rewindykacyjnych ruszyły lokalne społeczności kilku ośrodków. Wcześniej przytłumione, po kilku miesiącach istnienia „Solidarności" okrzepły na tyle, by wystąpić z żądaniami wobec miejscowego aparatu władzy, któremu często zarzucano korupcję lub niegospodarność. Szczególnym rezonansem odbiły się strajki w Jeleniej Górze i w Biel-sku-Białej, które wygaszono dopiero po interwencji Wałęsy i mediacji episkopatu. „Solidarność" była bardziej ruchem społecznym niż typową organizacją. Wiosną 1981 roku skupiła 9 milionów członków, a więc znaczną większość zatrudnio- 376 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nych. Dynamikę ruchu zapewniała ogromna aktywność szeregowych członków, wśród których wyróżniali się młodzi robotnicy i pracownicy umysłowi. Dominowali wśród organizatorów związku i w jego władzach wszelkich szczebli. Do działalności wnosili właściwą młodości energię, dynamizm, a także radykalizm. Entuzjazm, z jakim budowano związek, udzielał się powszechnie. Dziesiątki, a może setki tysięcy ludzi łączyły się w grupy zainteresowane pewnym rodzajem aktywności - społecznej, kulturalnej, oświatowej, tworzyły programy działania i podejmowały je w praktyce. Ta ogromna aktywność członków decydowała o sile związku, ale pociągała za sobą także pewną słabość, gdyż ograniczała zdolność do podejmowania niepopularnych decyzji przez kierownictwo oraz tworzyła sytuację, w której emocje i subiektywne poczucie racji bardziej się liczyły niż chłodna analiza. Działacze wyższego szczebla stale musieli się liczyć z nastrojami owych najaktywniejszych działaczy szczebla niższego, jeśli nie chcieli utracić popularności i zdolności do sterowania ruchem. W „Solidarności" duże kompetencje i samodzielność miały komisje zakładowe, zwłaszcza wielkich zakładów pracy. Tworzyły one najważniejsze zaplecze zarządów regionalnych, ale też mocno wpływały na podejmowane tam decyzje. Regiony dysponowały ogromną autonomią wobec Krajowej Komisji Porozumiewawczej. Największą dynamikę działania zachowywały te regiony, gdzie związek tworzył się w następstwie wielkiego strajku. Doświadczenie wspólnej walki i zwycięstwa owocowało większą aktywnością oddolną niż tam, gdzie związek powstał bez integrującej ludzi „bitwy" strajkowej. Ta struktura ułatwiała utrzymanie samorządnego charakteru „Solidarności", zapewniała duży wpływ członków i zakładowych działaczy na kierownictwo, ale utrudniała wypracowanie spójnej strategii działania. Organizacje niskiego szczebla miały szerokie uprawnienia do podejmowania akcji protestacyjnych. Lokalne konflikty prowadziły zaś do regionalnych strajków, które w konsekwencji angażowały cały związek, gdyż kompromisy wypracowywano zazwyczaj dopiero po zaangażowaniu się w negocjacje ogólnopolskich przywódców. Nie sposób jednak było uniknąć takiej sytuacji, gdyż „Solidarność" była właśnie ruchem społecznym zmierzającym do przekształcania zastanej rzeczywistości zarówno w skali kraju, jak regionu, miasta, zakładu pracy. „Solidarność" była zatem federacją, kierowaną przez przywódców regionów: gdańskiego (Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Bogdan Lis), Pomorza Zachodniego (Marian Jurczyk), Mazowsza (Zbigniew Bujak), Górnego Śląska (Jarosław Sienkiewicz do końca 1980 roku, Andrzej Rozpłochowski, a w drugiej połowie 1981 roku Leszek Waliszewski), Dolnego Śląska (Władysław Frasyniuk), a także łódzkiego (Andrzej Słowik) i bydgoskiego (Jan Rulewski). Przywódcy wielkich regionów wchodzili w skład prezydium KKP powołanego formalnie w lutym 1981 roku. Spoistość związku w skali kraju zapewniała w ogromnym stopniu osobista popularność przewodniczącego KKP Lecha Wałęsy. Przez niemal wszystkich człon- REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 377 ków „Solidarności" był on traktowany jako główny bohater Sierpnia, symbol i przywódca całego ruchu, autorytet nadrzędny wobec przywódców regionalnych. Tę pozycję Wałęsa podtrzymywał dzięki niezwykłej zdolności do bezpośredniego kontaktu z masami, posługiwania się ich językiem, wyrażania ich emocji. Autorytet i popularność pozwalały Wałęsie osiągać różne kompromisy i łagodzić lokalne konflikty. W trakcie „ucierania" poszczególnych decyzji Wałęsa niekiedy narzucał KKP swój punkt widzenia, ale zazwyczaj musiał się liczyć z opiniami przywódców wielkich regionów. Kierownictwo związku w większości składało się z robotników mających średnie wykształcenie techniczne. Przy podejmowaniu wielu decyzji potrzebowali oni opinii ekspertów: ekonomistów, prawników, socjologów. Stworzona w czasie strajku sierpniowego Komisja Ekspertów znalazła przedłużenie w „Solidarności". Eksperci pełnili także rolę doradców politycznych i poważnie wpływali na decyzje KKP oraz samego Wałęsy. Głównymi doradcami „Solidarności" byli Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek oraz Andrzej Wielowieyski. Reprezentowali oni postawę umiaru, unikania konfrontacji, stabilizowania związku i ograniczania tempa rewindykacji. Oparcie znajdowali zwłaszcza wśród związanych z „Solidarnością" intelektualistów, szczególnie wywodzących się z kręgów Towarzystwa Kursów Naukowych, Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość, klubów inteligencji katolickiej. Mieli natomiast niewielki kontakt z działaczami regionalnymi i zakłado- 115. Konferencja prasowa przywódców „Solidarności" po rejestracji związku przez Sąd Najwyższy 10 listopada 1980. Od prawej: K. Modzelewski, B. Lis, L. Wałęsa, T. Mazowiecki (zasłonięty), M. Jurczyk, W. Chrzanowski. 378 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wymi oraz z trudem znajdowali bezpośrednie porozumienie z „masami". Realnie zatem mogli oddziaływać na bieg wydarzeń poprzez Wałęsę oraz nakłanianie do takich czy innych decyzji Krajowej Komisji Porozumiewawczej. Od dni sierpniowych istniało napięcie między tą grupą ekspertów a działaczami wywodzącymi się z KSS „KOR" skupionymi wokół Jacka Kuronia i Adama Michnika. Jako najbardziej znani działacze przedsierpniowej opozycji byli oni od lat zaciekle zwalczani przez partię, a ich udział w „Solidarności" aparat PZPR traktował jako dowód kontrrewolucyjnych tendencji w związku. Stąd rzecznicy łagodzenia napięć między „Solidarnością" a władzami z niechęcią obserwowali aktywność doradców wywodzących się z KOR-u w strukturach Związku. Korowcy byli istotnie radykalniejsi od ekspertów, nawiązywali łatwiejszy kontakt z aktywem związku, a Jacek Kuroń, Adam Michnik i Jan Lityński posiadali zdolność jasnego i publicznego definiowania sytuacji oraz wskazywania celów taktycznych i strategicznych. Już pod koniec 1980 roku pisali, że celem jest odbudowanie samorządności społeczeństwa i zredukowanie bezpośredniej domeny PZPR do spraw policji, wojska i polityki zagranicznej, których naruszenie spowodowałoby zapewne radziecką inwazję. To „nazywanie rzeczy po imieniu" nieraz wywoływało ataki ze strony PZPR oraz irytację bardziej ostrożnych ekspertów, którzy widzieli w takich wypowiedziach zbędne prowokowanie partii i Moskwy. Na „Solidarność" oddziaływała także hierarchia Kościoła katolickiego. Autorytet prymasa Wyszyńskiego był ogromny, toteż niezwykle ceniono sobie jego błogosławieństwo i opiekę moralną, której udzielał związkowi. Prymas kilkakrotnie apelował o umiar, unikanie frontalnych starć z władzami, ale jego wpływ na działalność „Solidarności" był ograniczony, co także wiązało się z szybkim pogarszaniem się stanu jego zdrowia (zmarł 28 maja 1981 roku). Orientację bliską poglądom prymasa wyrażali więc raczej wybitni prawnicy, czynni jako doradcy związku - Jan 01-szewski, Wiesław Chrzanowski i Władysław Siła-Nowicki. Występowali oni jednak - zwykle w duchu bardzo umiarkowanym - jako indywidualności, a nie przedstawiciele władz kościelnych. Ich wpływ był mniejszy niż ekspertów skupionych wokół Mazowieckiego i Geremka, oparcie zaś w aktywie związku minimalne. W kierownictwie „Solidarności" szczególną pozycję mieli kolejni rzecznicy prasowi KKP - Karol Modzelewski i Janusz Onyszkiewicz, a także sekretarz KKP Andrzej Cełiński, wówczas blisko związany z Wałęsą, Mazowieckim i Geremkiem. Jednym z najważniejszych przejawów działania „Solidarności" było wydawanie kilkuset niecenzurowanych biuletynów regionalnych i zakładowych. Zamieszczano w nich komunikaty, teksty uchwał, omówienia przebiegu ważnych zebrań, wywiady z działaczami. Biuletyny były forum dyskusji nad zadaniami związku i strategią działania, a także publicystki politycznej i historycznej. Od początku 1981 roku ukazywał się „AS", potem „BIPS", wydawnictwa o charakterze agencyjnym, które umożliwiały szybkie i skuteczne krążenie informacji związkowej w skali ca- REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 379 łego kraju. Łamano tym samym skutecznie system cenzury. Ogólnopolskim oficjalnym pismem związku był wydawany od kwietnia 1981 roku „Tygodnik Solidarność" (500 000 nakładu) redagowany przez Tadeusza Mazowieckiego. Powstanie „Solidarności" obudziło w różnych grupach społecznych wolę wyrwania się spod kontroli aparatu władzy. Proces ten narastał od września 1980 roku i najpierw ogarnął inteligencję. Literacka Nagroda Nobla dla Czesława Miłosza, znanego dotąd jedynie wąskiemu kręgowi czytelników publikacji emigracyjnych i „drugiego obiegu", została odczytana jako potwierdzenie wysokiej rangi polskiej kultury i dodatkowo ośmieliła środowiska humanistycznej inteligencji. Po Sierpniu związki i stowarzyszenia twórcze wyłaniały nowe zarządy oraz połączyły się w specjalnym komitecie porozumiewawczym kierowanym przez profesora Klemensa Szaniawskiego. Dziennikarze wybrali na prezesa swojej organizacji zawodowej Stefana Bratkowskiego, jednego z liderów DiP-u. Nowy styl wypowiedzi i dyskusji przyjmował się w prasie, z początku w tygodnikach społeczno-kulturalnych, następnie także w dziennikach, zwłaszcza w „Życiu Warszawy" i niektórych pismach regionalnych. Część dziennikarzy nie ukrywała sympatii dla „Solidarności" i odmawiała podporządkowania się instrukcjom płynącym z KC PZPR. Poruszenie w oficjalnych, istniejących dotąd organizacjach, także w wielu komórkach partyjnych żądających przemian, demokratyzacji, odnowy i dialogu z „Solidarnością" było ważnym czynnikiem sytuacji już w ostatnich miesiącach 1980 roku. Jesienią 1980 roku wyższe uczelnie upomniały się o autonomię i zaczęły ją realizować, studenci tworzyli Niezależne Zrzeszenie Studentów i budowali samorządy. Rozpoczęty 21 stycznia 1981 roku w Łodzi strajk studentów, który następnie ogarnął wiele ośrodków akademickich, odbywał się pod hasłami rejestracji NZS, zwiększenia wpływu studentów na władze uczelni, poszerzenia ich autonomii, a także usunięcia z programu przedmiotów służących indoktrynacji i propagandzie komunistycznej. W ruchu studenckim można też było dostrzec pragnienie przeżycia własnego Sierpnia. Przemiany posierpniowe omijały wieś, od lat zdaną na łaskę gminnego aparatu administracji, ZSL i kółek rolniczych. Inicjatywy zorganizowania niezależnych organizacji chłopskich pojawiały się od wczesnej jesieni 1980 roku, ale brakowało im odpowiednio silnego wsparcia oddolnego, które mogłoby równoważyć opór aparatu władzy. Wnioski o rejestrację związków rolniczych były odrzucane. Na początku 1981 roku niezależny ruch chłopski na tyle okrzepł, że mógł podjąć próbę wywarcia presji na władzę. Ogniskiem protestu stał się strajk okupacyjny w gmachu dawnej Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych w Rzeszowie, który trwał od początku stycznia 1981 roku. Równolegle trzy działające dotąd odrębnie związki rolnicze wyłoniły 13 lutego wspólne kierownictwo. Siła naporu społecznego przyczyniała się do rozkładu i paraliżu aparatu władzy. Próbą jego wzmocnienia było powołanie 11 lutego 1981 roku na stanowisko pre- 380 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 miera Wojciecha Jaruzelskiego, od ponad dziesięciu łat ministra obrony narodowej i członka Biura Politycznego KC PZPR. Powołanie generała na urząd premiera (expose w Sejmie wygłaszał w mundurze) zostało przyjęte na ogół pozytywnie. Widziano w nim bardziej żołnierza niż aparatczyka, wierzono, że zdoła uporządkować i zdyscyplinować pogrążający się w apatii aparat administracyjny. Apel Jaruzelskiego o dziewięćdziesiąt spokojnych dni został przyjęty przez związek ze zrozumieniem, tym bardziej że nowy rząd szybko doprowadził do porozumienia ze studentami oraz rolnikami rzeszowskimi, dając im gwarancję nienaruszalności chłopskiej ziemi. Podpisanie tych porozumień kończyło proces tworzenia się jakby zalążków nowego systemu relacji między władzą a społeczeństwem. Porozumienia gdańskie, szczecińskie, rzeszowskie i łódzkie stanowiły łącznie wielką kartę praw i zobowiązań. Wedle przekonania ludzi zorganizowanych w nowych samorządnych związkach PZPR, zawierając porozumienia, godziła się na uznanie autonomii społeczeństwa i rezygnowała z prób przywrócenia totalnej nad nim kontroli. Wszelkie istotne kwestie dotyczące polityki społecznej, gospodarczej, oświaty, kultury władze miały odtąd uzgadniać z reprezentacjami zorganizowanego w związki społeczeństwa. W konsekwencji zawartych porozumień były zobowiązane wprowadzić głębokie reformy, tak aby system rządzenia stał się zgodny z literą i duchem podpisanych porozumień. Jednocześnie jednak istniało bardzo głębokie poczucie obcości i nieufności wobec tej władzy, narastające z każdym, nawet lokalnym, konfliktem. Cały tworzony przez „Solidarność" projekt życia społecznego, system dominujących wartości ideowych, stosunek do tradycji, w tym najnowszych dziejów, używana symbolika i język dyskursu były radykalnym przeciwieństwem tego, co od wielu lat lansowała i nadal praktykowała partia. Tworzyło to poczucie głębokiej obcości na poziomie języka, kultury i obyczaju. Władza Rola kierownictwa PZPR w latach 1980/1981 nie różniła się od postawy zajmowanej przez establishment ancient regime'u w innych rewolucjach. Zawierane porozumienia i zapowiadane reformy miały zmniejszyć siłę nacisku ruchu społecznego i pozwolić odzyskać inicjatywę. Celem strategicznym była obrona dotychczasowego ładu za cenę drugorzędnych zmian. Kierownictwo PZPR znajdowało się pod presją z wielu stron: ruchu społecznego zmierzającego do głębokiej reformy dotychczasowego systemu; części członków opowiadających się za przebudową partii w kierunku bardziej demokratycznym; własnego konserwatywnego aparatu, widzącego w posierpniowych przemianach śmiertelne zagrożenie dla monopolu władzy; Związku Radzieckiego i innych kra- REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 381 jów bloku, domagających się przejścia władz PRL do ofensywy przeciw „Solidarności" z użyciem wszelkich możliwych środków. Nowy I sekretarz Stanisław Kania wcześniej był znany w partii, ale nie w szerszych kręgach społeczeństwa. Od wczesnej młodości pracował w aparacie najpierw ZMP, potem PZPR, od 1971 roku należał do najwyższego kierownictwa PZPR, nadzorował organa represji i wojsko oraz politykę wobec Kościoła. Do 1980 roku nie dał się poznać jako zwolennik reform w systemie, ale wykazywał umiar w akceptowaniu represji, nie godził się również na awanturnicze pomysły w okresie strajków sierpniowych. Gierek i inni członkowie jego ekipy zarzucali Kani zorganizowanie i pokierowanie spiskiem, który doprowadził ostatecznie do zmian na szczycie PZPR, ale nie są znane żadne dowody, które by to potwierdzały. Po objęciu funkcji I sekretarza akceptował natomiast eliminację wielu czołowych działaczy nie tylko z KC, ale nawet z partii. Jako nowy przywódca Kania nie budził większego zainteresowania społeczeństwa, które było zafascynowane Wałęsą, a nie działaczami PZPR. Wczesną jesienią 1980 roku uformowała się wokół Kani grupa, która odtąd decydowała o polityce PZPR. Należeli do niej kolejni premierzy - Józef Pińkowski i Wojciech Jaruzelski, a także sygnatariusze porozumień sierpniowych - Kazimierz Barcikowski i Mieczysław Jagielski. Byli oni zwolennikami ograniczonych reform przy zachowaniu decydującej kontroli aparatu partii nad wszelkimi dziedzinami życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Jako realiści widzieli siłę społecznego poparcia dla „Solidarności" i pragnęli uniknąć frontalnej konfrontacji, rów- 116. Wojciech Jaruzelski i Stanisław Kania podczas IX Zjazdu PZPR 382 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nocześnie jednak starali się ograniczyć ekspansję związku. Mieli nadzieję, że dynamika „Solidarności" osłabnie, uda się z niej wyeliminować działaczy o wyraźnie opozycyjnym nastawieniu, co pozwoli wkomponować związek w nieco zmieniony system społeczno-polityczny. Pożądanego partnera w stabilizowaniu sytuacji widzieli w Kościele katolickim. Liczyli na objęcie przez Kościół „tonującej" opieki nad „Solidarnością" i wykorzystanie jego wpływów do eliminacji „ekstremy", utożsamianej zwłaszcza ze środowiskami związanymi z KSS „KOR". Dyskusje toczone na posiedzeniach Biura Politycznego dotyczyły wyłącznie spraw bieżących, uwagę koncentrowano na stawianiu zapór ruchowi rewindykacyjnemu. Kierownictwo PZPR nie potrafiło przezwyciężyć schematów myślenia, w których tkwiło od lat, ani - być może w strachu przed „przyjaciółmi" z Berlina, Pragi, a zwłaszcza Moskwy - zaproponować nośnej społecznie koncepcji reform. W praktyce taktyka ta wyrażała się deklaracjami woli „odnowy" fale przez partię!), komunikowaniem tego odpychającym językiem biurokratów, próbami przemilczania w środkach przekazu rozwoju „Solidarności" lub atakowaniem poszczególnych jej działaczy. Taka linia postępowania prowadziła do ograniczonych konfrontacji, w trakcie których - wobec ogromnej presji społecznej - „centrum" skłaniało się do kompromisu przywracającego chwiejną stabilizację, ale za cenę cofnięcia się partii o kolejny krok. W kierownictwie PZPR uformowała się też grupa zwolenników stanowczego powstrzymania ekspansji „Solidarności", nawet za cenę krwawej konfrontacji. Jej liderzy, zwłaszcza Stefan Olszowski, Tadeusz Grabski, Andrzej Żabiński oraz Stanisław Kociołek, jak wynika z ogłoszonych po 1990 roku dokumentów, cieszyli się poparciem wschodniego Berlina oraz Moskwy, która jednak traktowała ich przede wszystkim jako narzędzie nacisku na aktualne ścisłe kierownictwo. „Beton", jak powszechnie nazywano tę grupę, miał szerokie poparcie w aparacie PZPR, wśród kadry MSW, a także w branżowych związkach zawodowych. „Beton" niższych szczebli potrafił skupiać się i mobilizować, czego wyrazem było powstanie Klubu Warszawa '80, Katowickiego Forum Partyjnego czy przystąpienie do wydawania tygodnika „Rzeczywistość". Do inicjatyw, których korzenie tkwiły w kręgach partyjnego „betonu" i związanych z nim ośrodków MSW, należało antysemickie Stowarzyszenie Patriotyczne „Grunwald" utworzone w marcu 1981 roku. Siły konserwatystów nie równoważyło skrzydło reformatorskie, nieobecne w kierownictwie PZPR, marginalne w aparacie terenowym, liczące się jedynie w środowiskach naukowych, twórczych oraz niektórych organizacjach fabrycznych. Reformatorski ruch struktur poziomych, zwanych też „poziomkami", nie wywarł istotnego wpływu na politykę kierownictwa partii, a wiosną 1981 roku przegrał wybory do wojewódzkich instancji PZPR. Za bliskich temu nurtowi uchodzili I sekretarz KW w Gdańsku Tadeusz Fiszbach oraz długoletni redaktor naczelny „Polityki" Mieczysław F. Rakowski, który jednak z chwilą objęcia stanowiska REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 383 wicepremiera w lutym 1981 roku zbliżył się do „centrum", a następnie stał się jednym z głównych realizatorów jego polityki. Konsekwencją Sierpnia i powstania „Solidarności" był również ferment w szeregach PZPR. Licząca w lipcu 1980 roku ponad 3 miliony członków partia okazała się w chwili kryzysu niespójna ideowo. Część jej członków uczestniczyła w ruchu strajkowym i następnie w tworzeniu „Solidarności". W miarę narastania konfliktu między związkiem a władzami rósł procent tych, którzy oddawali legitymacje PZPR lub byli z partii wyrzucani. Do lipca 1981 roku z PZPR odeszło 350 000 członków, w większości robotników. Dalszych co najmniej kilkaset tysięcy opowiadało się za głębokimi przemianami charakteru partii i dostosowaniem jej do działalności w pluralistycznym i demokratyzującym się społeczeństwie. W wyniku badań socjologicznych przeprowadzonych wśród członków partii 49 wielkich zakładów pracy okazało się, że aż 70 procent z nich należy do „Solidarności". Trudno się więc dziwić, że 27 procent spośród nich nie widziało konieczności sprawowania przez PZPR kierowniczej roli, a 54 procent uważało, że utworzenie partii opozycyjnej wpłynęłoby korzystnie na rozwój kraju. Ferment ogarniał również zawodowy aparat PZPR, czego wyrazem były „rozliczenia" wielu działaczy epoki Gierka, których oskarżano o nadużycia i nepotyzm. Zarzuty tego rodzaju sformułowano wobec większości najbardziej znanych do niedawna przywódców PZPR i wielu ministrów, przy czym „dowodów" dostarczał szef NIK-u (awansowany do Biura Politycznego) Mieczysław Moczar. Oskarżenia te opinia publiczna przyjmowała jako wiarygodne i domagała się surowego ukarania winnych nie tylko ekonomicznego kryzysu, ale także korupcji. Wydarzeniem spektakularnym było aresztowanie w październiku 1980 roku dotychczasowego szefa telewizji Macieja Szczepańskiego i kilku jego współpracowników, a wkrótce potem wydalenie z partii Gierka, Jaroszewicza, Babiucha i innych byłych dygnitarzy. Fala rozliczeń, krytyki, wymiany kadrowej przenosiła się do komitetów wojewódzkich, a nawet gminnych. Ogromne zmiany w składzie władz PZPR wszystkich szczebli przyniosły wybory poprzedzające IX Zjazd. W ciągu roku - do końca sierpnia 1981 roku - ze stanowisk odeszło 246 sekretarzy komitetów wojewódzkich i przewodniczących wojewódzkich komisji kontroli partyjnej oraz 2720 sekretarzy podstawowych i zakładowych komitetów PZPR, a także 21 wojewodów i 23 wice-wojewodów oraz 132 naczelników miast i gmin. Oznaczało to najgłębszą od wielu lat wymianę kadr. Procesy te niezmiernie utrudniały kontrolę kierownictwa PZPR nad własną organizacją, ale - jak się wkrótce okazało - wśród awansowanych na kierownicze stanowiska tylko nieznaczna mniejszość miała wizję demokratyzacji kraju i podjęcia autentycznego dialogu z „Solidarnością". Aparat partyjny, choć pod naciskiem musiał się przegrupować, nie utracił kontroli nad organizacją. Jest znamienne, że wśród zdymisjonowanych 246 sekretarzy aż 30 procent przeniesiono na inne stanowiska 384 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w aparacie PZPR lub do administracji. W jeszcze większym stopniu (70 procent) podobnie „zagospodarowano" zwolnionych sekretarzy szczebla podstawowego. Powstanie „Solidarności" i uzyskanie autonomii przez wiele organizacji społecznych prowadziło do załamywania się mechanizmu „pasów transmisyjnych" czyli kierowania życiem publicznym. Nie uległa wprawdzie naruszeniu zasada nomenklatury ale w warunkach ogromnego ożywienia społecznego trudno było ją w pełni realizować. Dobitnym tego przykładem było wybieranie nowych zarządów szeregu organizacji. Ferment ogarniał także stronnictwa „sojusznicze". W ZSL i SD uaktywnili się działacze szukający porozumienia z „Solidarnością" oraz domagający się większej niezależności wobec PZPR. Kierowany przez Ryszarda Reif-fa PAX dążył do współpracy z „Solidarnością" i wyraźnej poprawy stosunków z hierarchią kościelną. Wszystko to miało wpływ na atmosferę w Sejmie i radach narodowych, gdzie skończył się okres jednomyślności. Co odważniejsi posłowie i radni prowokowali do autentycznych debat, krytykowali postępowanie władz, sprzyjali projektom głębszych reform, dążyli do porozumienia z „Solidarnością". W tej sytuacji także terenowy aparat administracyjny przestawał być w pełni dyspozycyjny i różnicował się. W niektórych miastach i województwach lokalne władze starały się ułożyć poprawne stosunki z zarządami regionalnymi „Solidarności". Sojusznikiem „twardego jądra" partii były natomiast branżowe związki zawodowe, czyli dawne związki skupione w rozwiązanej jesienią 1980 roku Centralnej Radzie Związków Zawodowych. W wyniku powstania „Solidarności" utraciły one 8,5 miliona członków, ale nadal skupiały 3,4 miliona (w tym 1,4 miliona emerytów). Zdominowane przez dawnych funkcjonariuszy aparatu CRZZ związki branżowe znajdowały się w zasadniczym konflikcie z „Solidarnością", co niemal automatycznie oznaczało szukanie sojusznika w partyjnym „betonie". Przeciwne liberalizacji systemu były również kadry Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, któremu podlegały formacje liczące ponad 140 000 funkcjonariuszy. „Solidarność" z trudem docierała nawet do takich segmentów tego aparatu, jak Straż Pożarna, a próba założenia związku zawodowego zwykłych milicjantów skończyła się stanowczym przeciwdziałaniem władz resortu. Aparat MSW, którego częścią najważniejszą była Służba Bezpieczeństwa, odbierał demokratyzację życia kraju jako „atak na socjalizm" i własne przywileje oraz pozycję w życiu kraju. Przy pomocy ponad 50 000 agentów (w 1974 roku) SB penetrowała wiele dziedzin życia kraju, łącznie z dyplomacją, gospodarką, stowarzyszeniami społecznymi, środowiskami kulturalnymi. Brak negatywnej opinii SB był nieodzowny przy licznych awansach (także dziennikarskich, naukowych) i mianowaniu na wiele stanowisk. Z chwilą powstania „Solidarności" SB przystąpiła do jej intensywnego penetrowania, by zbierać informacje o działaczach (obserwacją objęto ponoć 500 000 osób), pozyskiwać agentów i pobudzać konflikty, które miały doprowadzić do podziałów i osłabienia związku oraz ułatwić eliminację „ekstremy" utożsamianej ze środowi- REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 385 skami przedsierpniowej opozycji, zwłaszcza KSS „KOR". W geografii politycznej obozu władzy aparat MSW był na ogół sojusznikiem „betonu", co potwierdzała postawa szefa resortu Mirosława Milewskiego. Od wiosny 1981 roku kontrolę nad MSW próbował przejąć premier Jaruzelski, a momentem zwrotnym było mianowanie w lipcu ministrem spraw wewnętrznych generała Czesława Kiszczaka, dotychczas szefa Wojskowych Służb Informacyjnych. Wojsko było kolejnym ważnym segmentem aparatu władzy. Znaczna izolacja zawodowych oficerów od społeczeństwa i trwająca przez długie lata intensywna indoktrynacja powodowały, że „Solidarność" prawie nie docierała do kadry wojskowej, słabe były tu również wpływy liberałów partyjnych. Kierując przez wiele lat wojskiem, Jaruzelski doprowadził do eliminacji oficerów, którzy mogliby tworzyć jakąś opozycję przeciw niemu. Generalicja stanowiła jego ścisłe, bezpośrednie zaplecze i - jak się okazywało - także rezerwuar kadr do aparatu państwowego. Udzielając wsparcia generałowi premierowi wyżsi oficerowie reprezentowali jednocześnie poglądy, które pozwalają ich zaliczyć do „betonu". Świadczył o tym między innymi ton prasy wojskowej, jeszcze bardziej agresywnej i wrogiej „Solidarności" niż oficjalnych organów PZPR. W kształtowaniu swojej polityki władze PRL nie były suwerenne i musiały się liczyć ze stanowiskiem Moskwy. Powstanie „Solidarności" uznawano na Kremlu za głębokie zagrożenie uniwersalnych zasad ustrojowych. Toteż Moskwa domagała się od władz PRL powstrzymania naporu „Solidarności" wszelkimi środkami i stopniowego przejścia do jej likwidacji. Na początku grudnia 1980 roku wojska ZSRR, a także NRD i Czechosłowacji, podciągnięto do granic Polski, a przywódców PRL wezwano do Moskwy na naradę państw Układu Warszawskiego. Wydawało się, że interwencja wojskowa w Polsce jest kwestią najbliższych dni i tak zostało to zgodnie zinterpretowane przez polityków i dziennikarzy świata zachodniego, a także przez przywódców PZPR. Groźba interwencji została jednak oddalona, przy czym trudno orzec, czy większe znaczenie miały rozmowy Kani z Breżnie-wem, czy ostrzeżenia nadesłane z Waszyngtonu. Nie ma też pewności, czy interwencja była planowana realnie, czy też przygotowania były jedynie wojną nerwów, mającą wywrzeć odpowiednią presję na władze PRL i zbuntowane społeczeństwo. Za taką interpretacją przemawia treść wypowiedzi Breżniewa na wspomnianej naradzie przywódców Układu Warszawskiego 5 grudnia 1980 roku. Oddawała ona również skrajnie wrogi stosunek Moskwy do przemian w Polsce. Stwierdził on, że w Polsce toczy się zacięta walka klasowa. Kryzys w PRL wyrządza wielkie szkody socjalizmowi i może się odbić na całym układzie sił międzynarodowych. „Powstaje wrażenie, że jest dwuwładza, a Konstytucja jakby została odsunięta na bok w wyniku zawartych porozumień. [...] My, w rozmowach z przedstawicielami z USA i krajów zachodnich, powiedzieliśmy wyraźnie, że nie pozwolimy oderwać Polski. Polska była, jest i będzie ogniwem wspólnoty socjalistycznej". Powściągli- 386 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wość PZPR jest odbierana jako słabość. Trzeba odbudować „zdolność bojową" partii, „można oprzeć się o armię, o siły bezpieczeństwa, o związki branżowe. [...] Trzeba przygotowywać się do wykorzystania środków nadzwyczajnych. I to trzeba zrobić szybko. Jutro będzie trudniej niż dziś". Swą wypowiedź kończył znamiennym akcentem: „600 000 żołnierzy radzieckich poległo w walce o wolność Polski. Przeciwnicy Polscy [tak w oryg.] winni wiedzieć, że sojusznicy nie porzucą Polski na rzecz imperializmu". Ta wypowiedź Breżniewa jest charakterystyczna dla tonu, w jakim politycy radzieccy wypowiadali się podczas licznych rozmów z przywódcami PRL, a także dla linii propagandowej Moskwy i innych „bratnich partii". Możliwość interwencji radzieckiej była realnie brana pod uwagę przez przywódców „Solidarności" w całym okresie 1980/1981 roku, co było najważniejszym powodem samoograniczania celów polskiej rewolucji. Nawet radykalny nurt związku nie brał pod uwagę możliwości obalenia rządów PZPR. Starano się na ogół unikać antysowieckich wypowiedzi i akcji, które mogłyby być interpretowane jako zagrożenie dla „sojuszy". Pamiętano o krwawej rozprawie z Węgrami w 1956 roku oraz o inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Wyobrażano sobie jednak, że ZSRR będzie musiał się pogodzić z odrębnością polskiego systemu, istnieniem „Solidarności", że przed interwencją chroni Polskę siła ruchu społecznego, o ile oczywiście sami Polacy nie przekroczą ostatecznych granic tolerancji Moskwy. Określić jednak, gdzie te granice przebiegają, nikt nie był w stanie. Trudno też było orzec, gdzie kończą się pogróżki, a zaczyna realne niebezpieczeństwo radzieckiej inwazji. Bydgoszcz Taki był kontekst kryzysu, do którego doszło w marcu 1981 roku. Jego zarzewiem był spór o powstanie „Solidarności" Rolników Indywidualnych, czemu kierownictwo PZPR stanowczo się sprzeciwiało mimo znacznego nacisku działaczy chłopskich oraz poparcia dla takiego związku ze strony prymasa Wyszyńskiego. Po konflikcie w Rzeszowie, zakończonym podpisaniem porozumienia, następny etap walki rolników rozegrał się w Bydgoszczy. W końcu lutego doszło tam do rozłamu w oficjalnych kółkach rolniczych, które przez władze były przedstawiane jako wystarczająca forma samorządowej reprezentacji chłopskiej. Tymczasem na zjeździe w Poznaniu 8-9 marca rozproszone dotąd grupy wiejskiej „Solidarności" zjednoczyły się i utworzono NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność". W Bydgoszczy 16 marca solidarnościowi działacze chłopscy przystąpili do okupowania budynku Wojewódzkiego Komitetu ZSL. Najważniejszym postulatem było uznanie przez władze wiejskiej „Solidarności" za reprezentanta indywidualnych rolników. Na sesję Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy poświęconą sprawom rolnictwa zaproszono przedstawicieli regionalnej „Solidarności". Podczas posiedzenia odbywającego się 19 marca z udziałem jednego z wicepremierów rządu PRL nie REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 387 podjęto jednak kwestii wsi i rolnictwa, po czym niespodziewanie zamknięto obrady. Gdy działacze „Solidarności" i część radnych pisali w sali obrad wspólny komunikat, budynek otoczył kordon milicji. Po kilkukrotnych wezwaniach do opuszczenia sali działaczy „Solidarności" usunięto siłą, a 3 osoby, w tym przewodniczącego zarządu regionu Jana Rulewskiego dotkliwie pobito. Wypowiedzi na posiedzeniach Biura Politycznego w dniach następnych dowodzą, że interwencja milicji nastąpiła z polecenia kierownictwa PZPR lub grupy jego członków. Wcześniej do Bydgoszczy skierowano ponad tysiąc funkcjonariuszy MO. Zapewne jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli - doszło do pobicia, a w ślad za tym niezwykle silnej reakcji związku. Władze państwowe podjęły jednak próbę zdecydowanej obrony swoich przedstawicieli w Bydgoszczy oraz milicji, obarczając odpowiedzialnością za dramatyczny przebieg wydarzeń regionalną „Solidarność" i osobiście Rulewskiego. 117. Plakaty „Solidarności" wzywające do strajku 27 marca 1981 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Związek zareagował w sposób niezwykle zdecydowany. Zebrana w Bydgoszczy Krajowa Komisja Porozumiewawcza zażądała ukarania winnych pobicia, gwarancji bezpieczeństwa dla „Solidarności" i jej działaczy, prawa do odpowiedzi na zarzuty stawiane w środkach przekazu oraz umożliwienia legalnego działania „Solidarności" Rolników Indywidualnych. Zdecydowano, że w razie niepowodzenia rozmów z rządem będzie przeprowadzony 27 marca w całym kraju powszechny strajk ostrzegawczy, jeśli zaś rozmowy w dniach następnych także nie zakończą się pomyślnie, 31 marca rozpocznie się w Polsce bezterminowy strajk generalny. Jednocześnie ustalono, że tylko KKP może ten strajk odwołać. Sytuacja okazała się pod wieloma względami przełomowa. Przywódcy „Solidarności" byli zdeterminowani, miliony członków związku zdyscyplinowane i gotowe do akcji, o czym świadczył przebieg strajku ostrzegawczego 27 marca. Wśród szeregowych członków PZPR nastąpiło głębokie pęknięcie, wielu widziało słuszność po stronie „Solidarności" i jawnie krytykowało postępowanie kierownictwa partii. Odbywające się 29 i 30 marca IX Plenum KC PZPR należało do niezwykle dramatycznych. Grupa Kani była ostro atakowana przez „beton" zmierzający do decydującej konfrontacji, odbywającej się przy wsparciu wojsk Układu Warszawskiego, akurat odbywających w Polsce manewry. Na zastosowanie siłowego rozwiązania nalegał Breżniew. Ostatecznie jednak 30 marca przewagę uzyskali zwolennicy kompromisu. W rozmowach delegacji „Solidarności" z przedstawicielami rządu osiągnięto przełom. Podpisano porozumienie, a wieczorem przywódcy „Solidarności" (nie zaś cała KKP) odwołali zapowiedziany na dzień następny strajk powszechny. W porozumieniu rząd przyznawał wprawdzie, że użycie siły w Bydgoszczy było sprzeczne z obowiązującymi zasadami rozwiązywania konfliktów, ale to „Solidarność" wytworzyła atmosferę napięcia, między innymi przez okupację budynku ZSL. Wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych pobicia zostało odłożone do czasu zakończenia śledztwa. Wśród postanowień politycznych najważniejsze było stworzenie drogi dla umożliwienia legalnego działania „Solidarności" Rolników Indywidualnych (formalna rejestracja nastąpiła 12 maja 1981 roku). Podpisanie tego kompromisu i odwołanie strajku generalnego w przeddzień jego rozpoczęcia, i to wbrew uchwalonym procedurom, wywołało głębokie spory w kierownictwie „Solidarności". Negocjatorom, w tym Wałęsie i ekspertom, zarzucano podjęcie samowolnej decyzji, naruszenie podjętych uchwał KKP. Dowodzono, że nie wykorzystano szansy złamania siły konserwatywnego aparatu władzy i zmuszenia go do pogodzenia się z trwałością istnienia „Solidarności". Mówiono też, że została zaprzepaszczona ogromna skumulowana energia społeczna. Tym argumentom obrońcy porozumienia przeciwstawiali inne: o niezwykłej stanowczości przedstawicieli władz oraz groźbie zbrojnej interwencji w wypadku rozpoczęcia strajku generalnego. W Polsce trwały bowiem od 16 marca manewry wojsk Układu Warszawskiego, przy jej granicach nadal stacjonowały „sojusznicze" armie, REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 389 a - jak wiadomo z ogłoszonych już po 1989 roku dokumentów - trwały także inne przygotowania do „siłowej" rozprawy ze związkiem. Spór o porozumienie warszawskie dzielił przywódców „Solidarności" jeszcze wiele lat potem. Ogłoszone w 1992 roku protokoły Biura Politycznego wskazują, że w kierownictwie PZPR poważnie brano pod uwagę perspektywę totalnej konfrontacji z „Solidarnością". Nie doszło do niej, gdyż negocjatorzy z obu stron - wicepremier Ra-kowski oraz główni doradcy „Solidarności" (Geremek, Chrzanowski, Mazowiecki, Celiński) - przekroczyli nadane im kompetencje. Wiele wskazuje na to, że kompromis pokrzyżował sowieckie plany doprowadzenia w Polsce do zasadniczego starcia, wspieranego przez odbywające manewry wojska radzieckie i polskie. Przywódcy „Solidarności" obawiali się interwencji radzieckiej, natomiast nie brali poważnie pod uwagę możliwości zdławienia „Solidarności" przez siły wewnętrzne. Wykorzystanie aparatu MSW i wojska przeciw zorganizowanemu społeczeństwu wydawało się niemożliwe bez groźby wywołania wojny domowej. Tymczasem od października 1980 roku władze PRL opracowywały plany stanu wojennego. Już jesienią 1980 roku ułożono listy osób przewidzianych do internowania, w lutym gotowy był wykaz więzień z miejscami dla ponad 13 000 osób, a 27 marca - w okresie kryzysu bydgoskiego - premier i I sekretarz KC PZPR podpisali dokument pod nazwą „Myśl przewodnia wprowadzenia na terytorium PRL stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa". W ten sposób zamknięto etap prac koncepcyjnych i planistycznych. O prowadzeniu takich przygotowań, jak wszystko na to wskazuje, przywódcy „Solidarności" nie wiedzieli. Porozumienie warszawskie zostało przyjęte z irytacją przez Moskwę. W dniu jego podpisania Breżniew w rozmowie telefonicznej z Kanią powiedział: „Wy wciąż mówicie o drodze pokojowej, nie rozumiejąc, czy też nie chcąc zrozumieć, że taka «pokojowa droga», którą wy głosicie, może kosztować was dużo krwi". Trzy dni później, w nocy z 3 na 4 kwietnia w Brześciu nad Bugiem Kania i Jaruzelski spotkali się z reprezentującymi ścisłe kierownictwo sowieckie Jurijem Andropowem i Dmitrijem Ustinowem. O fakcie tego spotkania nie informowano nawet członków Biura Politycznego PZPR. Kania i Jaruzelski jednoznacznie wypowiedzieli się przeciw wprowadzaniu do Polski wojsk radzieckich. Sowieccy przywódcy nalegali na zakończenie przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego. Zaraz potem na posiedzeniu radzieckiego Biura Politycznego Andropow stawiał pytanie, na kim może się oprzeć kierownictwo PZPR: „Armia liczy u nich 400 000 ludzi, MSW 100 000, rezerwistów 300 000, czyli w sumie 800 000 ludzi". Znane dziś dokumenty radzieckie świadczą o tym, że Moskwa nie chciała wprowadzić do Polski swoich wojsk, lansowała natomiast koncepcję stanu wojennego oraz wręcz brutalnie nakłaniała przywódców PRL do jego ogłoszenia. Dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek Kulików stwierdził 7 kwietnia: „Nasz wspólny cel powinien polegać na tym, aby rozwiązać problem bez interwencji 390 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 sprzymierzonych armii". Nie można przewidywać pomocy z zewnątrz przed wejściem do działań polskich organów bezpieczeństwa i wojska, ale „gdyby zaś sami nie dali rady i zwrócili się wtedy o pomoc, to wytworzyłaby się inna sytuacja". Pozorny spokój Podczas najdłuższego w ciągu owych szesnastu miesięcy okresu pokoju społecznego, trwającego od początku kwietnia do połowy lipca, kierownictwo PZPR doprowadziło do spacyfikowania oddolnego ruchu struktur poziomych. Istotne znaczenie miało wyraźne wzmocnienie nacisku Moskwy na Warszawę, aby ją zmusić do przyspieszenia rozprawy z „Solidarnością". Spektakularnym tego wyrazem był oficjalny, podany do publicznej wiadomości, list KC KPZR do KC PZPR z 5 czerwca, który zawierał krytykę ustępliwości władz PRL wobec kontrrewolucyjnego wroga. Kolejną odsłoną tego dramatu było XI Plenum KC PZPR obradujące 9-10 czerwca, kiedy ośmieleni radzieckim posłaniem działacze „betonu" ruszyli z atakiem na kierownictwo. Atak nie doprowadził do zmian na szczytach PZPR, ale dla grupy „centrum" stanowił poważne ostrzeżenie. W konsekwencji nastąpiło usztywnienie polityki, zmniejszyła się gotowość do kompromisów i ustępstw. IX Zjazd PZPR obradujący od 14 do 20 lipca, chociaż lekceważony przez działaczy „Solidarności" jako wydarzenie mało ich dotyczące, miał duże znaczenie dla dalszego biegu zdarzeń. W wyborach delegatów na zjazd, a także w wyborach do nowego Komitetu Centralnego porażki doznała większość najbardziej znanych przedstawicieli „betonu", ale klęskę ponieśli autentyczni zwolennicy dialogu z „Solidarnością". Kluczowymi postaciami w ścisłym kierownictwie PZPR pozostali Kania, Jaru-zelski, Barcikowski i Olszowski, skrzydła skrajne reprezentowali liberalny profesor Hieronim Kubiak oraz przedstawiciel „betonu" robotnik Albin Siwak. Do nowego KC wybrano 200 członków i 70 ich zastępców, ale większość z nich była pozbawiona politycznego doświadczenia i wyraźniejszej fizjonomii, okazali się więc całkowicie podatni na manipulacje zawodowego aparatu. Ferment w partii został w znacznym stopniu opanowany. Przyjęte dokumenty mówiły o społecznym dialogu i porozumieniu, o odnowie i reformach, ale realizować je mieli przywódcy, których głównym celem było złamanie „Solidarności" i przywrócenie monopolu władzy PZPR. Choć partyjna propaganda bezustannie mówiła o niepokojach i zagrożeniach, w Polsce panował spokój. Po zamachu na Jana Pawła II w Rzymie (13 maja) odbyły się publiczne modlitwy i białe marsze z udziałem setek tysięcy ludzi. Nie doszło do żadnych incydentów. W atmosferze powagi i skupienia odbył się 31 maja pogrzeb kardynała Wyszyńskiego. Spokojny przebieg uroczystości i manifestacji religijnych był zrozumiały i oczywisty. Ale również obchody rocznic wielkich konfrontacji między komunistyczną władzą a robotnikami - 25 czerwca w Radomiu i Ursusie oraz 28 czerwca w Poznaniu - przebiegały w całkowitym spokoju. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 391 Tymczasem stan gospodarki pogarszał się nieustannie, a składało się na to wiele przyczyn: narastające zadłużenie zagraniczne, konieczność redukcji wydatków i w ślad za tym zmniejszenie importu zaopatrzeniowego o 20 procent; zrywanie się więzi kooperacyjnych między przedsiębiorstwami, opóźnienia w dostawach surowców i podzespołów, co powodowało przestoje i radykalne zmniejszenie produkcji; spadek wydajności pracy o 12 procent, co było pochodną ożywienia społeczeństwa, surowszego egzekwowania przepisów bezpieczeństwa, ograniczenia długości pracy w górnictwie, a także strajków; wzrost płac nominalnych o 25 procent w przemyśle i w mniejszej skali w innych działach gospodarki na skutek podwyżek wprowadzonych w wyniku strajków 1980 roku,- niezdolność aparatu gospodarczego do sprawnego funkcjonowania w trudnych warunkach ekonomicznych i społecznych, pod stałą kontrolą niezależnych organizacji. Oblicza się, że przemysł wykorzystywał zdolności produkcyjne w 60-65 procentach, natomiast spadek dochodu narodowego wyniósł w latach 1979-1982 aż 23,5 procent, co nasuwało porównania z wielkim kryzysem lat trzydziestych. Niedostatek podaży towarów rynkowych przy zwiększonej sile nabywczej obywateli powodował ogołocenie sklepów. Tracące na wartości pieniądze próbowano zamieniać na towary trwałego użytku lub na dolary, które gwałtownie zyskały na wartości. Chłopi, mimo podniesienia cen artykułów rolnych, ograniczali sprzedaż, skoro nie mogli nabyć potrzebnych towarów. Sytuację pogarszał także nieurodzaj w latach 1979 i 1980. Nadzieję na zapoczątkowanie wychodzenia z kryzysu wiązano z reformą gospodarczą. Jesienią 1980 roku Biuro Polityczne i rząd powołały specjalną komisję dla jej przygotowania pod kierownictwem profesora Władysława Baki. Ekonomiści związani z „Solidarnością" nie weszli w skład komisji, ale uczestniczyli w jej pracach jako obserwatorzy. Przygotowany projekt szedł w kierunku zasady „trzech S", a więc samodzielności, samofinansowania i samorządności przedsiębiorstw, uznania pluralizmu form własności, zwiększenia roli rynku i ograniczenia roli państwa do kształtowania strategii i wypełniania funkcji regulacyjnych. Projekt ten, mimo ataków ze strony partyjnego „betonu" oraz zagranicznych „sojuszników" PRL, którzy oceniali go jako „rewizjonistyczny", został zaakceptowany przez IX Zjazd PZPR. A jednak partyjni reformatorzy gospodarki, nim jeszcze przystąpili do wdrażania swojej koncepcji, już znajdowali się pod naciskiem aparatu partyjnego, któremu reforma miała odebrać władzę nad przedsiębiorstwami. Równocześnie „Solidarność" oceniała, że bez odebrania aparatowi partyjnemu władzy mianowania i odwoływania dyrektorów reforma pozostanie grą pozorów. Tymczasem na wprowadzone w kwietniu kartki na podstawowe artykuły spożywcze brakowało pokrycia. Sklepy świeciły pustkami, nabycie podstawowych artykułów spożywczych wymagało coraz więcej czasu i energii. Nastroje społeczne gwałtownie się pogarszały. W lipcu w wielu miastach „Solidarność" zorganizowała uliczne tak zwane marsze głodowe pod hasłami poprawy zaopatrzenia. Dla przy- 392 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wódców „Solidarności" te pokojowe, zdyscyplinowane manifestacje były formą ka-nalizowania napięć, które inaczej musiałyby przynieść nową falę strajków, ale dla władz PRL okazały się kamieniem obrazy i powodem gwałtownych reakcji propagandowych. 3 sierpnia w centrum Warszawy milicja zatrzymała na trzy dni kolumnę autobusów i ciężarówek, które jako manifestacja „głodowa" zamierzały przejechać pod gmachem KC. Podczas rozmów z przywódcami „Solidarności" 6 sierpnia, w odpowiedzi na ofertę powołania przez związek komisji do kontroli produkcji i obrotu żywnością, wicepremier Rakowski oświadczył, że „ten, kto kontroluje produkcję i dystrybucję żywności, praktycznie posiada władzę". Delegacja „Solidarności" odmówiła podpisania komunikatu zawierającego między innymi potępienie marszów głodowych, zobowiązanie do poniechania akcji strajkowych, wsparcia rządowych projektów podwyżki cen, odstąpienia od działań politycznych, co zostało uznane za zerwanie negocjacji i dało początek najostrzejszej od Sierpnia kampanii propagandowej wymierzonej w „Solidarność". Przywódcy związku nie chcieli konfrontacji, zaniechano marszów głodowych, próbowano hamować oddolne naciski na strajki, a tam gdzie wybuchały, starano się je gasić. Pod koniec lipca „Solidarność" stwierdziła załamanie się dotychczasowych mechanizmów rządzenia gospodarką i konieczność wzięcia przez związek współodpowiedzialności za stan kraju. Wspieranie samorządów pracowniczych stało się jednym z głównych kierunków działania. 10 sierpnia KKP wystąpiła z apelem 118. Zablokowanie ronda w centrum Warszawy 3-5 sierpnia 1981 REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 393 do górników o przepracowanie do końca 1981 roku ośmiu wolnych sobót, z tym jednak, że związkowe organizacje zakładowe miały decydować o sposobie wykorzystania otrzymanej produkcji. Decydowano się na wsparcie samorządowej reformy gospodarczej, której koncepcję rozwinęła odrębna związkowa struktura nazywana „Siecią". Przyjęto również deklarację o potrzebie przygotowania wyborów do rad narodowych. Z punktu widzenia „Solidarności" były to działania konstruktywne, świadczące o przechodzeniu z etapu roszczeniowego do budowania poczucia odpowiedzialności za gospodarkę oraz tworzenia pozytywnej wizji dalszych przekształceń ustrojowych. Dla kierownictwa PZPR ta reorientacja była znakiem jawnego już przekształcania się „Solidarności" w ruch polityczny, sięgający po władzę w państwie. Zamysł przejęcia przez samorządy kontroli nad zakładami przemysłowymi oraz odrodzenia samorządów terytorialnych godził bezpośrednio w interesy setek tysięcy beneficjentów systemu nomenklatury, dla Moskwy zaś był dowodem przejmowania władzy przez „kontrrewolucję". Zjazd „Solidarności" Wybory regionalne i na ogólnopolski Zjazd „Solidarności" uruchomiły mechanizm konkurencji między grupami i indywidualnościami. Towarzyszyło temu przekonanie, że „doły" „Solidarności" domagają się większego radykalizmu. Radykalizm kierował się przeciw władzom, ale także przeciw ekspertom, oskarżanym o manipulowanie związkiem. Było paradoksem, że wskutek ułomnej ordynacji wyborczej, ale też niechęci wobec ekspertów mandatów delegata nie posiadali między innymi Mazowiecki, Wielowieyski, Kuroń, Michnik, Olszewski, Chrzanowski, Siła-Nowicki. Krajowy Zjazd Delegatów z udziałem blisko tysiąca osób obradował w Gdańsku w dwóch turach - od 5 do 10 września i od 26 września do 7 października. Podczas zjazdu niejednokrotnie dochodziło do licytowania się w radykalizmie. Delegaci często zapominali o ograniczonej suwerenności państwa, stojących nad granicami czołgach oraz o potencjale sił represji, który nadal znajdował się w wyłącznej dyspozycji kierownictwa PZPR. Mimo ostrych wypowiedzi w głosowaniach zwykle jednak rozsądek zwyciężał. Tak więc nie przyjęto propozycji usunięcia z aneksu statutu zapisu o uznawaniu kierowniczej roli partii. Kompromis zawarty przez delegację „Solidarności" z posłami na Sejm w sprawie ustawy o samorządzie przedsiębiorstwa został - po burzliwej dyskusji - ostatecznie zaakceptowany, co zamykało spór o jeden z kluczowych elementów reformy gospodarczej. O stanie nastrojów świadczyły również wybory przewodniczącego związku. Wśród czterech kandydatów za radykalnymi metodami działania opowiadali się Marian Jur-czyk, Andrzej Gwiazda i Jan Rulewski, jedynie Lech Wałęsa akcentował potrzebę 394 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ostrożności, rozwagi i doceniania siły przeciwnika. Mimo mało efektownego wystąpienia, właśnie Wałęsa otrzymał 55 procent głosów. Do najwyższych władz - Komisji Krajowej - wybrano 106 działaczy, ale do stale urzędującego Prezydium Komisji Krajowej powołano wyłącznie osoby wskazane przez przewodniczącego Wałęsę. Mieli oni tworzyć jego jakby „sztab" roboczy. Nie było to rozwiązanie szczęśliwe, gdyż w Prezydium KK znaleźli się przeważnie działacze mało znani, o słabym autorytecie. Obok nich do prezydium wchodziło z „urzędu" 6 przewodniczących największych regionów i realnie to oni mieli największy wpływ na politykę związku. Zjazd przyjął obszerny program „Samorządnej Rzeczypospolitej" opracowany przez komisję kierowaną przez Bronisława Geremka. Porządek, który zamierzano budować, miał się opierać na pluralizmie światopoglądów i organizacji w życiu społecznym, politycznym i kulturalnym. Tworzono wizję samorządu pracowniczego z kompetencjami gospodarza przedsiębiorstwa, demokratycznego samorządu terytorialnego, a także demokratycznego parlamentu, przy czym uzupełnieniem Sejmu byłaby druga izba - samorządowa lub społeczno-gospodarcza. Sądownictwo powinno być niezawisłe, a aparat ścigania poddany społecznej kontroli. System oświaty i wychowania miał być uwolniony od nacisków PZPR. Środowiska naukowe i kulturalne winny mieć pełną samorządność i korzystać z prawa wolności poszukiwań. Podkreślono obywatelskie prawa do wolności, działania społecznego i politycznego, korzystania z dóbr kultury i powszechnej oświaty. Szeroko potrak- KRA DELEGATdW ..SOUDAiMić" 119. Obrady Zjazdu „Solidarności" w Gdańsku REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 395 towano prawa ekonomiczne obywateli, odrzucając perspektywę bezrobocia i nadmiernego rozwarstwienia dochodów. Szkicowano wizję państwa opiekuńczego, wzorowaną w dużym stopniu na rozwiązaniach przyjętych we współczesnych państwach zachodnioeuropejskich. Jednocześnie szukano takiego modelu własności gospodarczej, który byłby odejściem od państwowych monopoli, a nie oznaczał reprywatyzacji zakładów przemysłowych. Pożądaną alternatywą miały być przedsiębiorstwa samorządowe. Nie wszyscy przywódcy uważali ten rodzaj zarządzania za optymalny, ale co najmniej za obiecującą drogę likwidacji systemu nomenklatury w gospodarce. Program wytyczał wizję nowego ustroju, który miał być budowany stopniowo na drodze nowych porozumień społecznych, dotyczących walki z kryzysem, reformy gospodarczej oraz demokratyzacji instytucji państwowych, społecznych, oświatowych. Podczas pierwszej tury zjazdu uchwalono „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej". Udzielano w nim poparcia tym, którzy „zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy" oraz wyrażano nadzieję, że „już niedługo wasi i nasi przedstawiciele będą mogli się spotkać celem wymiany związkowych doświadczeń". Przez wielu działaczy „Posłanie" zostało uznane za niepotrzebne prowokowanie Związku Radzieckiego. W perspektywie 13 grudnia uważano je za jeden z większych błędów „Solidarności". Znaczenie „Posłania" ujawniło się jednak w dziesięć lat potem, gdy okazało się ono jednym z najważniejszych przesłań ideowych, ułatwiających budowanie dobrych stosunków z odzyskującymi wolność sąsiadami Polski. Konfrontacja czy porozumienie Przywódcy „Solidarności" nie mogli wiedzieć, że od roku trwają przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego i że zostały one właściwie ukończone. W połowie września 1981 roku ostateczne wersje odpowiednich aktów prawnych zaakceptował Komitet Obrony Kraju. KOK uznał gotowość do rozpoczęcia wprowadzania stanu wojennego w czterdzieści osiem godzin od powzięcia decyzji politycznej. Podczas posiedzenia kierownictwa MSW 4 października 1981 roku sformułowano obszerny program działań resortu, obejmujących między innymi weryfikację list osób przewidzianych do internowania, ocenę sytuacji w planowanych miejscach internowania i więzieniach, zestawienie list dyspozycyjnych dziennikarzy, prokuratorów, sędziów, a także przygotowanie złożonych z ludzi lojalnych wobec władz (i SB!) zastępczych zarządów regionalnych i większych zakładowych. Polecając przegląd sprzętu - armatek wodnych, zapasów gazu bojowego - minister Kiszczak zaznaczył, że „broń palna - jeśli nawet będzie konieczna - to jako ostatnia ostateczność". Wśród zadań resortu Kiszczak wymieniał również działania prowokacyjne: „«wpuszczać» przeciwnika «w maliny», w sytuacje, które będą sta- 396 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wiać wroga w trudnym lub kompromitującym go położeniu, a zwłaszcza pokazywać, że jest on nieodpowiedzialny, awanturniczy i prowadzi kraj do nieszczęścia". Na posiedzeniach Biura Politycznego również nie mówiono już o porozumieniu, ale o demaskowaniu wroga, przeciąganiu wahających się na stronę władzy, wykorzystywaniu zmęczenia społeczeństwa kryzysem i niepokojami. Zgodnie z instrukcjami „centrali" taki ton nadano tym ze środków masowego przekazu, które pozostawały jeszcze dyspozycyjne, a więc telewizji oraz prasie partyjnej i wojskowej. Sygnał, który powinien był zaniepokoić „Solidarność", stanowiła zmiana na stanowisku I sekretarza KC PZPR. 18 października na miejsce Stanisława Kani na ten kluczowy w PRL urząd wybrano Wojciecha Jaruzelskiego. Ponieważ pozostawał on nadal premierem i ministrem obrony narodowej, oznaczało to niezwykłą koncentrację władzy w rękach generała. W przyjętej tego samego dnia uchwale IV Plenum KC pisano: „Kierownictwo «Solidarności» jednostronnie złamało porozumienia społeczne, uzurpując sobie rolę siły nadrzędnej wobec wszystkich, dyktującej swą wolę społeczeństwu, Sejmowi i rządowi, organizacjom społecznym i instytucjom". W tym czasie również zdecydowano o zatrzymaniu w wojsku 46 000 żołnierzy, którzy powinni byli odejść do cywila. 23 października rząd powołał Wojskowe Terenowe Grupy Operacyjne, które miały tymczasem działać na wsiach i w małych miasteczkach, by - jak oficjalnie głoszono - pomagać administracji, tępić niegospodarność i korupcję, w rzeczywistości zaś prowadziły rozpoznanie terenu w ramach przygotowań do stanu wojennego. 7 listopada zbiegł z Polski pułkownik Ryszard Kukliński, oficer sztabu Wojska Polskiego, a równocześnie od Jat współpracownik wywiadu amerykańskiego, który przekazywał CIA materiały dotyczące Układu Warszawskiego. Od 1980 roku dostarczał on do Waszyngtonu również informacje o opracowywaniu planów stanu wojennego. Niestety, informacji tych nie otrzymało kierownictwo „Solidarności". (Przez sąd PRL Kukliński został w 1984 roku skazany zaocznie na karę śmierci). Jesienią 1981 roku szybko pogarszały się nastroje, co było spowodowane przede wszystkim katastrofalną sytuacją ekonomiczną. Dawało się odczuć rozczarowanie „Solidarnością", zwłaszcza wśród ludzi starszych. Przed rokiem wiązano z nią nadzieję nie tylko na więcej wolności, ale też, a może przede wszystkim, na poprawę warunków codziennego życia. Teraz okazywało się, że życie codzienne jest jeszcze trudniejsze, a przyszłość bardzo niepewna. Wielu tęskniło za stabilizacją, przywróceniem porządku. Inni przeciwnie, buntowali się, żądali od władz poprawy zaopatrzenia, a zarazem oskarżali je o wszelkie możliwe niegodziwości. W październiku wybuchły strajki w wielu miejscowościach. Nad nastrojami szeregowych członków i lokalnych działaczy przywódcy związku często nie potrafili zapanować. Znaczną rolę w podsycaniu niepokojów odegrały władze. Było to widoczne już współcześnie, a wspomniana instrukcja Kiszczaka o „wpuszczaniu w maliny" nie pozostawia w tym względzie wątpliwości. REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 397 Jesienią nastąpiły rysy i pęknięcia w „Solidarności", po części wynikające z przekonania wielu działaczy o przechodzeniu do etapu bezpośredniej aktywności politycznej. W wielu ogniwach związku pojawiały się dążenia do odrzucenia ograniczeń, rzucano hasła skreślenia zapisu o uznaniu kierowniczej roli partii i wzywano do usunięcia komitetów PZPR z zakładów pracy. Ogólnopolskie kierownictwo „Solidarności" nie poddawało się tym radykalnym tendencjom, ale nie było w stanie ich zupełnie wytłumić. Równocześnie środowiska wyraźniej skrystalizowane ideowo zapragnęły zaznaczyć swą odrębną tożsamość i poszerzyć bazę społeczną w obrębie „Solidarności". Pod koniec września powstał Klub Służby Niepodległości, skupiający działaczy kilku ośrodków przedsierpniowej opozycji i „Solidarności", którzy podkreślali swą tożsamość narodową, niepodległościową i niechęć do „lewicy laickiej" związanej z KSS „KOR". Animozje były tak znaczne, że podczas zjazdu „prawica" próbowała nie dopuścić do uchwalenia podziękowania dla rozwiązanego właśnie KOR-u za jego działalność z minionych lat. Wrogość wobec ludzi KOR-u szczególnie wyraźnie zaznaczyła się w Regionie „Mazowsze", gdzie dotychczas zajmowali oni eksponowaną pozycję. Niemałą rolę w podsycaniu tego konfliktu odgrywała Służba Bezpieczeństwa, konsekwentnie uznająca ludzi KOR-u za najgroźniejszego przeciwnika w obrębie „Solidarności". Korowska „lewica" również próbowała się skonsolidować i 22 listopada utworzyła kluby Samorządnej Rzeczypospolitej „Wolność-Sprawiedliwość-Niepodległość". Podziały następowały także w innych regionach, a najboleśniejszy miał miejsce w Gdańsku. Narastający od pierwszych tygodni istnienia „Solidarności" konflikt między Lechem Wałęsą a Anną Walentyno-wicz, Andrzejem Gwiazdą i większością dawnych działaczy WZZ w listopadzie 1981 roku zakończył się ustąpieniem z władz regionalnych 15 działaczy, w tym kilkorga przywódców strajku sierpniowego w 1980 roku. Konflikty i podziały były ze smutkiem obserwowane przez wielu członków „Solidarności" i wzmagały nastrój rozczarowania. Projektem, wokół którego próbowano zjednoczyć związek, a zarazem przełamać impas w stosunkach z władzami, miało być powołanie Społecznej Rady Gospodarki Narodowej. Było oczywiste, że sytuacja gospodarcza wymaga znacznych podwyżek cen, wprowadzenia drastycznych oszczędności, słowem dużych ofiar ze strony społeczeństwa. Oceniano więc, że społeczeństwo poprzez swoją reprezentację musi mieć udział w kształtowaniu polityki gospodarczej oraz uzyskać jakąś gwarancję, że poniesione wyrzeczenia nie będą zmarnowane, a przygotowywane reformy unicestwione przez konserwatywny aparat biurokratyczny. Przedstawiona podczas rozmów delegacji „Solidarności" z rządem 15 października koncepcja powołania Społecznej Rady Gospodarki Narodowej została natychmiast przez władze zakwestionowana jako projekt stworzenia niekonstytucyjnego „superrządu". Niemniej kształt rady został sprecyzowany przed kolejną rundą negocjacji. W jej skład miało wejść 19-21 osób powołanych na zasadzie konsensusu przez „Solidar- 398 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ność", Kościół, Komitet Porozumiewawczy Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych oraz Prezydium Polskiej Akademii Nauk i kolegia rektorskie wyższych uczelni. Rada, jako grono ekspertów, miała współpracować z rządem w zakresie kształtowania polityki gospodarczej, oceny aktów normatywnych i podejmowania inicjatyw ustawodawczych. 17 listopada podczas ostatnich, jak się okazało, zasadniczych rozmów z komisją rządową „Solidarność" próbowała podjąć negocjacje wokół utworzenia Społecznej Rady Gospodarki Narodowej, dostępu do środków masowego przekazu, reformy gospodarczej, samorządu terytorialnego i wyborów do rad narodowych, praworządności i reformy sądownictwa oraz reformy cen. Przedstawiciele rządu zażądali uprzedniego wyjaśnienia stanowiska związku wobec idei Rady Porozumienia Narodowego. Hasłem stworzenia Rady władze grały jesienią jako ideą „pozytywną", nie precyzując bliżej jej sensu. Przywódcy związku odnosili się do tego pomysłu z ogromną nieufnością, gdyż pamiętano, że tworzenie szerokich bloków i frontów należało do typowych manewrów komunistów zmierzających do likwidacji samodzielności innych sił politycznych. Spotkanie Wojciecha Jaruzelskiego, prymasa Józefa Glempa i Lecha Wałęsy 4 listopada 1981 roku sugerowało, że chodzi o koalicję największych sił społecznych. W rzeczywistości koncepcja Rady Porozumienia Narodowego miała służyć podzieleniu i rozbiciu „Solidarności", a dyskusjom na ten temat w Biurze Politycznym towarzyszyło prześciganie się jego członków w różnych pomysłach służących zdławieniu związku. Rychło okazało się także, że w projektowanej Radzie „Solidarność" nie ma być uprzywilejowana jako organizacja wielomilionowa, ale powinna się tam znaleźć jako jeden z wielu członów obok ZSL, Stronnictwa Demokratycznego i związków branżowych. Przywódcy PZPR kierowali się egoistycznym interesem obrony monopolu władzy, nie zamierzali się władzą dzielić. Nadzieje na rozbicie „Solidarności" lub jej opanowanie nie ziściły się. Sytuacja dojrzewała do rozstrzygnięć - albo głębokiej zmiany ustrojowej i zaakceptowania pluralizmu politycznego, albo do zasadniczej konfrontacji. Jesienią 1981 roku perspektywa głębokiego kompromisu była trudniejsza do przeprowadzenia niż jeszcze parę miesięcy wcześniej. Związek był osłabiony i podzielony wewnętrznie, a więc stawał się mniej wiarygodny. Stan gospodarki stale się pogarszał i w obliczu nadciągającej zimy można było żywić głęboki niepokój. Moskwa nie groziła wprost zbrojną interwencją, ale wywierała nacisk na wprowadzenie stanu wojennego i radykalnie zmniejszała pomoc gospodarczą, która w minionym roku miała duże znaczenie. Radykalne obcięcie dostaw dla Polski ekipa Jaruzelskiego odbierała jako czytelny szantaż. Tymczasem państwa zachodnie nie wykazały woli przeniesienia problemu Polski na szczebel międzynarodowy, respektując w pełni istniejący podział Europy. Zachodnie społeczeństwa wyrażały sympatię, nawet fascynację „Solidarnością", organizowano transporty z żywnością, lekami, odzieżą dla REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 399 Polski. Rządy i banki nie były jednak gotowe do udzielenia istotnej pomocy rozpadającemu się ekonomicznie, choć walczącemu o wolność, krajowi. Częściowe odsłonięcie kart przyniósł koniec listopada. Na plenum KC (27-28 listopada) generał Jaruzelski zapowiedział wniesienie pod obrady Sejmu projektu ustawy „O nadzwyczajnych środkach działania w interesie ochrony obywateli i państwa". Projekt był utajniony, lecz po kilku dniach jego streszczenie dostało się do rąk przywódców „Solidarności". Przewidywano zakaz strajków, militaryzację zakładów pracy, zastąpienie sądownictwa cywilnego wojskowym, możliwość wprowadzenia zakazu działalności związków, organizacji i stowarzyszeń, zakaz zgromadzeń, zawieszenie uchwalonej przed kilkoma miesiącami ustawy o cenzurze, ograniczenia w ruchu międzynarodowym, a nawet międzywojewódzkim. Wiele z tych „rozwiązań" znalazło się kilkanaście dni potem w dekrecie o stanie wojennym. Wówczas jednak władze sprawiały wrażenie, że czynią starania o ich przeprowadzenie na normalnej drodze legislacyjnej - przez Sejm. Równolegle, 30 listopada, rząd uchwalił - bez konsultacji ze związkiem, a nawet Sejmem - prowizorium budżetowe do wprowadzania reformy gospodarczej w 1982 roku. Okazywało się, że prócz zapowiedzi ogromnych podwyżek cen prowizorium „uchyla" istotną część wynegocjowanych w 1981 roku ustaw o reformie gospodarczej. Spośród trzech jej cech - samodzielności, samofinansowania i samorządności - usuwano dwie ostatnie. Oba projekty - prowizorium i ustawy o nadzwyczajnych środkach działania -należało oceniać łącznie i pamiętać o trwającej równolegle blokadzie w rozmowach rządu z „Solidarnością". Sekwencję zdarzeń prowadzących już wprost do stanu wojennego otwierał 2 grudnia szturm milicji na strajkującą Wyższą Szkołę Oficerów Pożarnictwa. Po raz pierwszy od początku lata 1980 roku władza użyła siły na taką skalę. Szturm na WOSP i rządowe projekty oburzyły i gwałtownie zradykalizowały kierownictwo „Solidarności". Na zwołanym do Radomia 3 grudnia posiedzeniu Prezydium Komisji Krajowej i przewodniczących regionów padały mocne słowa i propozycje. Część uważała, że w odpowiedzi związek powinien wysunąć ofensywny program, odrzucić dotychczasowe samoograniczenia. Rulewski proponował utworzenie rządu menedżerskiego i wybory do Sejmu, w których jednak PZPR i jej sojusznicy mieliby zagwarantowane 55 procent mandatów. (Tym samym antycypował jakby ustalenia Okrągłego Stołu z roku 1989, ale osiem lat wcześniej takie propozycje były traktowane jako jawne nawoływanie do obalenia ustroju). Podczas obrad radomskich wypowiadano jeszcze radykalniejsze opinie w przewidywaniu zbliżającej się konfrontacji. Również umiarkowany zazwyczaj Wałęsa oceniał, że polityka odwlekania konfrontacji za cenę ustępstw załamała się. W przyjętej uchwale zapowiadano, że na udzielenie przez Sejm rządowi nadzwyczajnych uprawnień „Solidarność" odpowie dwudziestoczterogodzinnym strajkiem generalnym, a na próbę zastosowania środków nadzwyczajnych - bezterminowym strajkiem powszechnym. Związek 400 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 miał również podjąć akcje obronne przeciw podwyżkom cen i innym obciążeniom ludności, projektowanym w prowizorium budżetowym. Zapowiadając stanowczą obronę, „Solidarność" stawiała minimalne warunki wstępne porozumienia narodowego, między innymi wycofanie się władz z antyzwiązkowych represji oraz prowizorium budżetowego, wprowadzenie w uzgodnieniu ze związkiem reformy gospodarczej, ustanowienie związkowej kontroli nad gospodarką, zwłaszcza zasobami żywności, powołanie Społecznej Rady Gospodarki Narodowej z prawem wpływania na decyzje rządu, zapewnienie „Solidarności", Kościołowi i innym ośrodkom opinii publicznej dostępu do radia i telewizji. Do tych, stawianych już od dawna postulatów, dołączono żądanie przeprowadzenia demokratycznych wyborów do rad narodowych stopnia podstawowego, ale także do rad wojewódzkich. Nagrane przez SB taśmy magnetofonowe z radomskiego posiedzenia były w następnych dniach, po odpowiednim spreparowaniu, emitowane w radiu i cytowane w gazetach, by wytworzyć wrażenie, że przywódcy „Solidarności" szykują się do krwawej konfrontacji i obalenia rządu. Aparat partyjny, milicyjny i wojskowy instruowano o bezpośrednim zagrożeniu życia ich rodzin, puszczano w te środowiska najbardziej niewiarygodne plotki o rzekomych przygotowaniach „Solidarności" do „nocy św. Bartłomieja". Bezpośrednie zagrożenie wybuchem krwawych zajść wiązano także z organizowanym przez Region „Mazowsze" na 17 grudnia „Dniem Protestu Przeciw Użyciu Siły", którego centralnym wydarzeniem miała być wielka manifestacja w Warszawie. Generał Jaruzelski współcześnie wymienia projekt wielotysięcznej manifestacji w stolicy jako najważniejszą bezpośrednią przesłankę wprowadzenia stanu wojennego. Mimo silnego podniecenia wielu działaczy związkowych, a także części społeczeństwa, mimo ocen niektórych, że władza już leży na ulicy, próbowano powrócić do strategii osiągania zmian poprzez negocjacje i kompromisy. Prymas Glemp wzywał przywódców „Solidarności" do umiarkowania i niezapominania o geopolitycznych realiach, do generała Jaruzelskiego apelował o nierezygnowanie z drogi dialogu. Do marszałka Sejmu zwrócił się 6 grudnia z listem, w którym przestrzegał przed przyjęciem projektów ustaw o nadzwyczajnych uprawnieniach dla rządu i ograniczeniu praw obywatelskich. Dyskusja na posiedzeniu Komisji Krajowej 11 i 12 grudnia oddawała burzliwe nastroje działaczy związku, brak samoograniczeń w formułowaniu myśli, przekonanie, że władze szykują konfrontację i trzeba się do tego przygotować. Zastanawiano się jednak także nad tym, co będzie po konfrontacji lub co czynić, jeśli do konfrontacji nie dojdzie. Szukano perspektywy takiego porozumienia, które mogłoby przełamać istniejący od miesięcy impas i dać szerszą perspektywę dla demokratyzacji i wydobywania kraju z kryzysu. Kuroń mówił o potrzebie powołania przez partię, Kościół i „Solidarność" rządu narodowego, który byłby w stanie nakłonić społeczeństwo do niezbędnych wyrzeczeń i przygotować przedterminowe REWOLUCJA „SOLIDARNOŚCI" 401 wybory do Sejmu. Rulewski proponował referendum ogólnozwiązkowe z pytaniami o ocenę istniejącego systemu politycznego i celowość demokratycznych wyborów do Sejmu. W realiach 1981 roku propozycje te brzmiały wręcz rewolucyjnie. W podjętych uchwałach powtórzono najważniejsze punkty uchwały radomskiej, zaznaczając, że „NSZZ «Solidarność» opowiada się za porozumieniem narodowym na rzecz demokratycznej przebudowy państwa i wspólnej walki z kryzysem". Potępiono politykę „stanu wyjątkowego, konfrontacji, jednostronnych decyzji wymierzonych w interesy ludzi pracy i utrzymanie monopolu władzy". Temu w istocie umiarkowanemu stanowisku towarzyszyła zapowiedź działań prowadzących wprost do ujawnienia braku legitymizacji władz PRL - przeprowadzenia do 15 lutego 1982 roku referendum dotyczącego oceny metod sprawowania władzy przez naczelne i terenowe organa administracji państwowej oraz „sposobu rozliczania przez społeczeństwo odnowy wszystkich ciał przedstawicielskich", a także „koncepcji samorządów terytorialnego i pracowniczych". Późnym wieczorem 12 grudnia członkowie Komisji Krajowej dowiedzieli się o zablokowaniu połączeń telefonicznych i teleksowych Gdańska z innymi miastami. Kiedy o wpół do pierwszej w nocy kończono obrady w Stoczni Gdańskiej, w tysiącach miejscowości całej Polski Służba Bezpieczeństwa dokonywała aresztowań działaczy „Solidarności", a czołgi i transportery opancerzone wjeżdżały na ulice wielkich miast. NSZZ „Solidarność" przez sam fakt swojego istnienia podważał fundamenty systemu komunistycznego. Trzon „Solidarności" stanowili robotnicy, co podcinało zasadniczą dla komunizmu tezę o partii jako awangardzie klasy robotniczej. Wprawdzie mało kto w tę ideologię wierzył, ale jej powtarzanie miało znaczenie dla podkreślenia legitymizmu systemu. Powstanie „Solidarności" zburzyło najistotniejszą cechę ustrojową relacji władza-społeczeństwo, czyli zasadę dyspozycji płynących z „góry" w „dół" i związany z tym schemat „pasów transmisyjnych". System nakazów musiał być zastąpiony systemem negocjacji i kompromisów, a nową realną konstytucją stawały się umowy między władzą a zorganizowanymi reprezentacjami społecznymi. „Solidarność" złamała monopol informacyjny PZPR, a stopniowo jej niecenzurowane biuletyny tworzyły ogromny, alternatywny system informacji i ocen. Powstanie „Solidarności" stworzyło potężną siłę społeczną, ku której grawitowały różne organizacje społeczne oraz część grup zawodowych, w tym tak ważnych, jak dziennikarze, sędziowie, pewien odsetek milicjantów. Postępowała także emancypacja części posłów na Sejm, którzy próbowali zajmować pozycje rozjemców i arbitrów w sporach między związkiem a kierownictwem PZPR. Wszystko to otwierało proces przeistaczania się systemu monopartyjnego w pluralistyczny. 402 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Ogromna większość społeczeństwa odrzucała możliwość przemiany bezkrwawej rewolucji w krwawą. Głęboko w Polakach zakorzeniona była odraza do walki bratobójczej. Zdawano sobie również sprawę z rachunku sił, gdzie po jednej stronie stało nieuzbrojone społeczeństwo, po drugiej władze z ogromnymi formacjami milicji i wojska oraz armią radziecką na zapleczu. Tempo, w jakim przeobrażało się życie społeczne i polityczne, przekraczało możliwość planowania tego procesu, a przywódcy musieli reagować na zmieniającą się sytuację. Przekształcało się rozumienie przyjmowanych samoograniczeń, co było związane zarówno z uświadamianiem sobie siły ruchu społecznego, jak reagowaniem na zagrożenia - rozpad gospodarki oraz niezdolność władz do zapanowania nad kryzysem ekonomicznym - a także narastaniem wrogości do aparatu władzy. Wrogość ta była konsekwencją zarówno czytelnych dążeń do złamania dynamiki ruchu, jego podzielenia, blokowania dostępu do oficjalnych środków przekazu, niedopuszczenia do udziału w podejmowaniu decyzji państwowych, jak również narastania przekonania o ideowej obcości władzy i jej głębokich powiązaniach z ZSRR. Polska rewolucja lat 1980-1981 samoograniczała swoje cele i formy działania. Wszystkie strony trwającego w Polsce konfliktu głosiły hasło kompromisu, ale różnie rozumiały jego sens. Dla zorganizowanego w „Solidarności" i bliskich jej organizacjach społeczeństwa kompromisem byłaby taka zmiana systemu politycznego i gospodarczo-społecznego, w której doszłoby do zniesienia monopolu władzy komunistów i uzgodnionego podziału kompetencji. Komuniści, czyli partia i rząd, godzili się jedynie na ustępstwa wymuszone i czasowe, liczyli na złamanie dynamiki związku i przywrócenie możliwie pełnej kontroli nad społeczeństwem. Takiemu scenariuszowi podporządkowane były działania polityczne kierownictwa PZPR, lecz jednocześnie systematycznie prowadzono przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego. Złudne było przekonanie części przywódców „Solidarności", że kierownictwo PZPR będzie bronić wobec Moskwy zmienionego systemu, opartego o porozumienia społeczne z „Solidarnością" jako trwałym partnerem. Znane przekazy dowodzą, że Moskwa wykluczała zgodę na taką reformę ustrojową. Otwarte natomiast pozostaje pytanie, czy byłaby skłonna użyć siły przeciw Polsce, gdyby przywódcy PZPR zdecydowali się bronić głębokiej reformy ustrojowej. Pojęcie „użycie siły" przez ZSRR można rozumieć jako gotowość do interwencji zbrojnej, ale także do zastosowania blokady ekonomicznej. Brak gotowości Zachodu do udzielenia Polsce szerokiej pomocy gospodarczej czynił scenariusz oporu jedynie teoretycznym. Luźną spekulacją jest rozpatrywanie takiej ewentualności, gdyż elity PZPR były zdeterminowane bronić starego systemu i nie brały pod uwagę reorientacji w kierunku pluralizmu politycznego i rozluźnienia związków PRL z ZSRR. 9 OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU Pierwsza połowa lat osiemdziesiątych była zdominowana przez głęboki konflikt między ZSRR a światem zachodnim, zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi. Radziecka inwazja na Afganistan (1979) spowodowała głęboki i trwały kryzys polityki odprężenia. Znaczny wpływ na zaostrzenie atmosfery międzynarodowej miał stan wojenny w Polsce. Waszyngton reagował sankcjami, do których przyłączyła się część jego europejskich sojuszników. Nowy prezydent Ronald Reagan rzucił ZSRR trudne wyzwanie, wdrażając kosztowny i skomplikowany technologicznie program zbrojeń. Podjęcie przez Moskwę rywalizacji pogłębiło trawiący już jej gospodarkę kryzys i wykazało niższość radzieckiej technologii. Równocześnie wojna w Afganistanie i stan wojenny w Polsce przyczyniły się do rozpadu mitu Związku Radzieckiego w wielu środowiskach lewicowych świata. Całkowicie zerwali z Moskwą eu-rokomuniści i zbliżyli się wyraźnie do socjaldemokracji. Większość rządów zachodnioeuropejskich obserwowała wydarzenia w Polsce z niepokojem jako groźbę podważenia pokoju europejskiego, ale wobec stanowiska Waszyngtonu oraz własnych obywateli, na ogół sympatyzujących z „Solidarnością", ograniczyła kontakty z władzami w Warszawie do minimum. Śmierć Leonida Breżniewa (październik 1982 roku) otwierała na Kremlu epokę niestabilności. Jeden po drugim umierali starcy określający politykę radzieckiego imperium w ciągu minionych dwudziestu lat. W 1984 roku zmarł kolejny I sekretarz Jurij Andropow, rok później jego następca Konstantin Czemienko. Objęcie funkcji szefa partii radzieckiej przez stosunkowo młodego Michaiła Gorbaczowa rozpoczynało - jak się wkrótce okazało - epokę głębokiej przebudowy, znanej pod nazwami głasnost i pierestrojka. Nim to nastąpiło, w kwietniu 1986 roku katastrofa elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie uświadomiła, jak groźna może 404 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 być technologia atomowa, zwłaszcza w kraju zacofanym technologicznie i rządzonym przez biurokrację, zainteresowaną w ukrywaniu wszelkich trudności przed „wrogim światem" (przez dłuższy czas zaprzeczano katastrofie, przyczyniając się do znacznie większych strat). Otwarcie na świat, które realizował Gorbaczow, wpłynęło na szybki postęp polityki odprężenia między Wschodem a Zachodem. Jego konsekwencją były też zachęty do podejmowania pierestrojki w krajach bloku radzieckiego. Lata osiemdziesiąte to również epoka szybkiego rozwoju technologii, w tym komputerowych, które niosły wiele zasadniczych zmian w życiu codziennym, w przemyśle, wojskowości, a także systemie finansowym. To także czas kryzysu formuły państwa opiekuńczego, interwencjonizmu państwowego i rosnącej popularności neoliberalizmu w ekonomii, czego symbolem stali się premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher i prezydent USA Ronald Reagan, gdyż właśnie w tych krajach wdrażano najbardziej neoliberalne recepty wzrostu gospodarczego. Wielkie ideologie społeczne, organizujące wyobraźnię milionów ludzi, przeżywały kryzys. Dotyczyło to między innymi socjaldemokracji i ruchów pacyfistycznych. Dla wielu symbolem nadziei był Jan Paweł II niestrudzony pielgrzym, próbujący wnieść w życie świata wrażliwość na cierpienie, nędzę, ucisk polityczny. Stan wojenny Około północy z 12 na 13 grudnia 1981 roku funkcjonariusze milicji i SB przystąpili w całym kraju do zatrzymywania działaczy „Solidarności". W Gdańsku milicja otoczyła hotel, w którym przebywali członkowie Komisji Krajowej Związku, po czym wygarniano ludzi z pokojów i wywożono do więzień. W całej Polsce przerwano połączenia telefoniczne, a także programy radia i telewizji. Na ulice wielu miast wjechało 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, nad ranem pojawiły się wojskowe patrole. Tak rozpoczął się stan wojenny wprowadzony decyzją generała Jaruzełskiego. Sankcję legalności dla wprowadzenia stanu wojennego dała Rada Państwa, organ konstytucyjnie formalnie znaczący, w praktyce pozbawiony realnego znaczenia. Na zwołanym około północy posiedzeniu na żądanie Jaruzełskiego Rada Państwa przyjęła dekret o natychmiastowym wprowadzeniu stanu wojennego na całym obszarze kraju. Wśród jej 17 członków przeciw głosował jedynie Ryszard Reiff, przewodniczący PAX-u (za co wkrótce zapłacił utratą stanowiska). Wydanie dekretu przez Radę Państwa w czasie trwającej sesji Sejmu było złamaniem prawa. Nie miało to jednak wówczas znaczenia, skoro chodziło o faktyczny zamach stanu. Również w nocy rozplakatowywano w całym kraju wydrukowane wcześniej (w ZSRR) obwieszczenie przewodniczącego Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego. Zakazywano jakichkolwiek zgromadzeń, pochodów, manifestacji i straj- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 405 ków, rozpowszechniania wydawnictw i informacji bez „zgody właściwego organu", wprowadzono godzinę milicyjną oraz zakaz przemieszczania się obywateli po kraju, cenzurę przesyłek pocztowych i rozmów telefonicznych (a do tego czasu zablokowano łącza telefoniczne). Zawieszono działalność związków zawodowych, stowarzyszeń i organizacji społecznych. Każdy obywatel powyżej 17 roku życia mógł być decyzją wojewódzkiego komendanta milicji internowany na dowolnie długi czas bez konieczności przedstawienia zarzutów. Zmilitaryzowano ponad 1100 zakładów pracy, a ich pracownicy mieli za naruszenie prawa wojennego odpowiadać przed sądami wojskowymi. W dekrecie Rady Państwa z 13 grudnia za kontynuowanie działalności zawieszonego związku zawodowego lub innej organizacji przewidziano sankcje karne do trzech lat, za organizowanie strajku lub rozpowszechnianie wiadomości wywołujących „niepokój publiczny" do pięciu lat, za rozpowszechnianie wiadomości mogących osłabić „gotowość obronną PRL" do ośmiu lat, za rozpowszechnianie drukiem niecenzurowanych informacji do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Za czyny przeciw dekretowi o stanie wojennym obowiązywał doraźny tryb postępowania sądowego. Wprowadzono także kary grzywny lub aresztu za naruszanie godziny milicyjnej (od 22 do 6), podróżowanie po kraju bez specjalnej przepustki, wykonywanie fotografii „na zakazanych obszarach". Tym samym dekretem zawieszono wszelkie przepisy prawa, które odmiennie regulowały życie publiczne i prawa obywateli. W nocy 13 grudnia odbyło się również inauguracyjne posiedzenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON), powołanej w nieznany sposób bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. WRON, złożona z 16 generałów i 5 pułkowników, miała niejasne kompetencje, nikomu nie podlegała, nie ponosiła żadnej odpowiedzialności. Niemniej miała być organem decydującym w zakresie egzekwowania „prawa" stanu wojennego. Realnie funkcje te wykonywali wojewódzcy pełnomocnicy Komitetu Obrony Kraju, którym podlegało kilka tysięcy komisarzy wojskowych, którzy w zakładach pracy, urzędach i zawieszonych organizacjach otrzymali zwierzchnią władzę w zakresie kontrolowania wykonywania postanowień i „praw" stanu wojennego. 13 grudnia rano generał Jaruzelski wygłosił przemówienie radiowe, nadawane potem też wielokrotnie przez telewizję. Powiadamiał o wprowadzeniu stanu wojennego, a winą za paraliżowanie kraju strajkami, chaos, szykowanie krwawej konfrontacji obarczył przywódców „Solidarności". Zapewniał, że stan wojenny jest rozwiązaniem tymczasowym, jego celem jest „przywrócenie ładu i dyscypliny", a WRON zostanie rozwiązana, gdy powstaną warunki dla normalnego funkcjonowania cywilnej administracji. W przemówieniu generał szeroko odwoływał się do wartości narodowych i patriotycznych, nadrzędnego interesu państwa, zapewniał o gotowości porozumienia narodowego, także z „robotniczym nurtem "Solidarności"", który „odsunie od siebie proroków konfrontacji i kontrrewolucji". 406 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Wprowadzenie stanu wojennego oznaczało faktyczny zamach stanu dokonań; przeciw społeczeństwu i obywatelom państwa, których pozbawiono praw publicz nych, a także wielu praw cywilnych. Wprowadzenie stanu wojennego odbyło sic bez formalnej decyzji kierownictwa PZPR, choć Biuro Polityczne podobnych roz strzygnięć oczekiwało. Definitywne przygotowania do „godziny 0" odbywały sie w MSW i MON w wąskim gronie i w ścisłej tajemnicy, a ostateczną decyzję pod jął Jaruzelski. Rada Państwa na wspomnianym posiedzeniu realizowaną już decy zję „przyklepała", a w styczniu 1982 roku Sejm PRL zalegalizował podjęte działa nia. Generał Jaruzelski stał się z dniem 13 grudnia władcą de facto absolutnym Formalnym tego odzwierciedleniem było sprawowanie przez niego funkcji I sekre tarza KC PZPR, premiera, przewodniczącego WRON. Stan wojenny zaskoczył społeczeństwo, w tym „Solidarność", nie przygotowani do totalnej konfrontacji. Rozmiary zastosowanej siły, sparaliżowanie całego życii kraju i kontaktów międzyludzkich oraz demonstrowanie gotowości użycia nagie przemocy (czołgi na ulicach, patrole z długą bronią, rewidowanie samochodów) bu dziły powszechny strach i paraliżowały zdolność do stawienia masowego oporu. Po tężna jeszcze dnia poprzedniego „Solidarność" została rozbita przez internowanie w ciągu jednej nocy około 3000 centralnych, regionalnych i zakładowych działaczy przerwanie wszelkich połączeń telefonicznych i teleksowych, zajęcie przez milicje siedzib związku. Koordynowanie jakiejkolwiek akcji w skali kraju czy regionu stałe się niemożliwe. Poszczególne zakłady pracy i działające w nich organizacje związkowe zostały skazane na podejmowanie samodzielnych decyzji, czy protestować oraz łudzenie się nadzieją, że ich sprzeciw nie jest odosobniony. Przystąpienie dc strajku zagrożonego latami więzienia wymagało więc niezwykłej determinacji. Zdecydowało się na to około 200 zakładów w Gdańsku, Wrocławiu, Szczecinie, na Górnym Śląsku, w Warszawie, Kraśniku, Ursusie i innych miastach. Strajkujące zakłady otaczała milicja i wojsko, często także czołgi. Jeśli próba zastraszenia nie dawała efektu, czołgi rozbijały zamknięte bramy, następnie dc akcji wkraczały szturmowe oddziały milicji (ZOMO) i wojska, następowała pacyfikacja i aresztowania. We wtorek 15 grudnia rozbijano w ten sposób strajk we wrocławskim Pafawagu i Dolmelu, następnego dnia w Stoczni Gdańskiej, Nowej Hucie, Świdniku. Na Górnym Śląsku od 15 grudnia według podobnych reguł pacyfikowano kolejne kopalnie. Szczególnie dramatyczny przebieg miało dławienie strajku 16 grudnia w kopalni „Wujek" w Katowicach. Strajkujący odparli atak ZOMO, a wówczas górników ostrzelano z ostrej amunicji, zabijając 9 osób, raniąc wiele innych. Strajk najdłużej kontynuowały kopalnie „Ziemowit" i „Piast" w Tychach, gdzie górnicy odmawiali wyjazdu na powierzchnię, grożąc wysadzeniem szybów w razie ataku milicji lub wojska. Ostatecznie, wobec utraty nadziei na zmianę sytuacji i braku żywności, 22 grudnia przerwał strajk „Ziemowit", a 28 grudnia „Piast". Hutę „Katowice" spacyfikowano 23 grudnia. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 407 W kilku miastach doszło do ulicznych manifestacji rozpędzanych przez ZOMO przy użyciu gazów i pałek bojowych. W wyniku walk na ulicach Gdańska było kilkuset rannych i 1 zabity. Niezwykła brutalność milicji, zwłaszcza ZOMO, agresywność, z jaką bito demonstrantów, szokowała i była kolejnym czynnikiem zastraszenia. Bezpośredni, czynny opór wobec wprowadzenia stanu wojennego został złamany w ciągu kilku dni. Spacyfikowana „Solidarność" trwała jednak w rozproszeniu w licznych grupach środowiskowych, podejmowano działania konspiracyjne, najczęściej polegające na rozpowszechnianiu informacji o represjach i przebiegu akcji protestacyjnych, zaczęły powstawać pierwsze pisma podziemne, początkowo zwykle wydawane w maszynopisie, po kilku tygodniach już na powielaczach. Zbieranie, przepisywanie i rozpowszechnianie informacji było zagrożone więzieniem. Trudniej było represjonować takie masowe formy protestu jak bojkot oficjalnych gazet, telewizji, spacery tysięcy ludzi w czasie nadawania dziennika telewizyjnego, noszenie w ubraniach oporników elektrycznych zamiast zakazanych odznak związkowych. Ludzie „Solidarności" żyli nadzieją, że dyktatura musi się załamać, po kilku miesiącach masowy sprzeciw zmusi generałów do ustępstw. Wyrażało tę nadzieję popularne hasło „zima wasza, wiosna nasza". 120. Internowani w Białołęce przywódcy „Solidarności", od lewej: J. Rulewski, J. Kuroń, J. Onyszkiewicz (fotografia wykonana potajemnie, rozpowszechniana przez podziemną „Solidarność") 408 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Tymczasem jednak złamanie protestu władze wykorzystały do zastraszenia społeczeństwa, czystek w zakładach pracy i wielu instytucjach. Zróżnicowane represje ogarniały tysiące ludzi. W ośrodkach internowania znalazło się ponad 5000 osób, wśród których byli robotnicy, nauczyciele, studenci, literaci, publicyści, profesorowie uniwersytetów. Internowano działaczy „Solidarności", NZS, ośrodków przedsierpniowej opozycji, a także wiele innych osób znanych z niezależności postawy. Polityka internowania dowodziła, że w odróżnieniu od lat poprzednich władza przestała się liczyć z prestiżem społecznym nieprzychylnych jej jednostek i każdy mógł być poddany represjom. Decyzja o internowaniu była arbitralna i nie podlegała zaskarżeniu. Większość z 52 obozów internowania ulokowano w więzieniach (Białołęka, Strzebielinek, Kwidzyn, Załęże, Uherce i inne), stopniowo intelektualistów skupiono w ośrodku w Jaworzu, a kobiety w Gołda-pii. Warunki w poszczególnych obozach były zróżnicowane, niekiedy ciężkie, na ogół jednak nie dochodziło do bicia przetrzymywanych. Podejmowano natomiast próby oddziaływania „wychowawczego", nieraz połączone z zamiarem werbunku przez SB. Do internowanych miały dostęp rodziny oraz księża, władze zgodziły się także na organizowanie przez Kościół akcji dostarczania internowanym żyw- 121. Internowani podczas mszy św. (fotografia wykonana potajemnie przez Janusza Onyszkiewicza, rozpowszechniana przez podziemną „Solidarność") OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 409 ności, lekarstw, odzieży. Stopniowo internowanych zwalniano (do marca ponad 2000), ale do obozów trafiali następni. Ostatni internowani zostali zwolnieni po roku, przed Bożym Narodzeniem 1982 roku. Według oficjalnych dokumentów władz internowano w sumie 9736 osób. Formą zastraszania było żądanie podpisania upokarzającej deklaracji lojalności wobec „praw" stanu wojennego. Do początku stycznia 1982 roku przeprowadzono 13 500 takich rozmów i uzyskano - według MSW - 12 700 deklaracji. Często alternatywą podpisania deklaracji było internowanie. Nieraz „lojalkę" SB traktowała jako wstęp do próby werbunku na współpracownika, a niekiedy złożenia publicznego oświadczenia, kompromitującego w opinii publicznej jednostkę cieszącą się dotąd prestiżem. W ten sposób unicestwił się politycznie na przykład Jan Kulaj, przewodniczący zawieszonej „Solidarności" rolniczej. Internowany 13 grudnia 1981 roku Lech Wałęsa przebywał w izolacji do listopada 1982 roku. Początkowo władze dążyły do uzyskania od niego oświadczenia legitymizującego stan wojenny, zawierającego samokrytykę i odcięcie się od „ekstremistów". Ułatwiłoby to podzielenie „Solidarności", rozbicie jej mitu, wchłonięcie legendarnego dotąd przywódcy przez system. Wałęsa oparł się naciskom, nie złożył żadnych oświadczeń i stał się symbolem oporu. „Prawo" stanu wojennego pozwalało skazać niemal każdego obywatela, krytycznie odnoszącego się do działań władz. Za kontynuowanie działalności związkowej, organizowanie strajków, rozpowszechnianie nielegalnych wydawnictw skazano do początku stycznia 1982 roku ponad 1200 osób. Stosowano drakońskie procedury postępowania, ograniczenie prawa oskarżonego do obrony, a kary były często szokująco wysokie. Na przykład przywódców łódzkiej „Solidarności" A. Słowika i }. Kropiwnickiego za zorganizowanie 13 grudnia wiecu protestacyjnego przed siedzibą związku skazano na cztery i pół roku, Ewę Kubasiewicz za przewodzenie strajkowi w Szkole Morskiej w Gdyni na dziesięć lat więzienia, pozostali oskarżeni w tym procesie otrzymali niewiele niższe wyroki. W listopadzie 1982 roku jeden z przywódców podziemnej „Solidarności" Władysław Frasyniuk otrzymał wyrok sześciu lat więzienia. Twórcom podziemnego Radia Solidarność - Zbignie-wowi i Zofii Romaszewskim wymierzono kary czterech i pół roku oraz trzech lat więzienia. Na karę śmierci skazano zaocznie działacza opozycji Zdzisława Najde-ra, który objął w 1982 roku stanowisko dyrektora sekcji polskiej Radia Wolna Europa. Łącznie w całym okresie stanu wojennego (13 grudnia 1981 roku - 21 lipca 1983 roku) aresztowano z powodów politycznych ponad 13 000 osób, sądy powszechne skazały 1685, sądy wojskowe 10 191. Wprowadzając stan wojenny, Rada Państwa ogłosiła jednocześnie abolicję obejmującą dotychczasowe działania przeciw ustrojowi. Niemniej kontynuowano rozpoczęty w 1981 roku proces przywódców Konfederacji Polski Niepodległej i w październiku 1982 roku skazano Moczulskiego na siedem lat, jego zastępców na czte- 410 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ry lata. Na początku września 1982 roku aresztowano internowanych dotychczas działaczy KSS „KOR" - Kuronia, Michnika, Lityńskiego i Wuj ca - i oskarżono ich 0 próbę obalenia ustroju PRL. Ten sam zarzut wysunięto w grudniu 1982 roku wobec 7 przywódców „Solidarności", Andrzeja Gwiazdy, Karola Modzelewskiego, Jana Rulewskiego, Mariana Jurczyka, Grzegorza Pałki, Andrzeja Rozpłochowskiego 1 Seweryna Jaworskiego, przenosząc ich z miejsca internowania do więzienia. „Prawa" stanu wojennego znosiły ochronę pracowników i umożliwiły usuwanie z pracy działaczy „Solidarności" i innych osób uznanych za niepożądane. Akcja ta objęła w całej Polsce zapewne dziesiątki tysięcy ludzi, w tym kilka tysięcy zwolniono ze stoczni gdańskiej i szczecińskiej, a także ze śląskich kopalń. Pozbawienie pracy łączyło się często z utratą wielu uprawnień, trudnością znalezienia nowego zajęcia, pozbawieniem środków do życia, zachęcaniem do opuszczenia Polski. Czystki prowadzono także w organach administracji państwowej, w sądownictwie, prokuraturze, oświacie, wśród dziennikarzy i w innych grupach zawodowych. Usuwano ze stanowisk kierowniczych, a często z pracy ludzi, którzy dali się poznać jako zwolennicy demokratycznych reform, należeli do „Solidarności" lub jej sprzyjali. Środowiska prokuratorów i sędziów przechodziły jeden z najtrudniejszych okresów w swojej historii. Obrona praworządności mogła prowadzić do zwolnienia ze służby, podjęcie roli prześladowcy było nagradzane. Wielu poddało się tym procedurom łamania charakterów, większość „uciekała" od zajmowania się sprawami politycznymi, niektórzy szukali w ramach „prawa" wojennego możliwości względnie łagodnego traktowania podsądnych na przykład przez zmianę kwalifikacji czynów na zagrożone mniejszą sankcją. Z dniem 13 grudnia zawieszono wszystkie tytuły prasowe z wyjątkiem „Trybuny Ludu", „Żołnierza Wolności" oraz 16 wojewódzkich gazet PZPR. Zawieszono także programy radia i telewizji, z wyjątkiem Programu I obsługiwanego przez zaufanych dziennikarzy (występujących na wizji w mundurach). Następnie specjalne komisje przystąpiły do weryfikowania dziennikarzy według kryterium lojalności wobec reżimu. Do połowy 1982 roku nie zweryfikowano około tysiąca dziennikarzy, uniemożliwiając im pracę w mediach. Ponadto odwołano ze stanowisk 75 redaktorów naczelnych i przeszło 80 ich zastępców. W miarę postępu weryfikacji wznawiano kolejne tytuły prasowe, ale część pism uznanych za „szkodliwe" uległa bezpowrotnej likwidacji, jak choćby najważniejszy tygodnik społeczno-literacki „Kultura". Redakcję „Polityki" opuściło kilkunastu wybitnych dziennikarzy, nie akceptujących stanu wojennego ani postawy wieloletniego redaktora naczelnego M. F. Rakowskiego. Zasadą działania było dążenie do likwidacji instytucji i stowarzyszeń, które wyrażały dążenie do samorządności i próbowały zająć wobec władz postawę partnera, upominały się o interesy środowiska, wolności obywatelskie i optymalne warunki wykonywania zawodu. Rozwiązano Konferencję Rektorów Szkół Wyższych, OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 411 odwołano ze stanowisk 20 rektorów. W marcu 1982 roku zlikwidowano Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, później również Związek Artystów Scen Polskich (grudzień 1982 roku) i Związek Literatów Polskich (1983). W miejsce rozwiązanych powoływano nowe stowarzyszenia, organizowane przez ludzi zaangażowanych po stronie reżimu. Weryfikacje i czystki nie ominęły PZPR, co wówczas rzadziej zauważano, a potem często o tym zapominano. Ogłoszenie stanu wojennego negatywnie oceniło wielu tych, którzy w roku poprzednim autentycznie angażowali się na rzecz demokratyzacji ustroju i dialogu z „Solidarnością". Po 13 grudnia w ciągu 3 miesięcy odeszło z PZPR 130 000 członków (blisko 5 procent), w większości młodych robotników oraz inteligentów. W partii przywrócono ścisłą centralizację i żelazną dyscyplinę. W pierwszym miesiącu stanu wojennego rozwiązano 356 podstawowych i oddziałowych organizacji partyjnych. Czystka ogarnęła też lokalne instancje kierownicze - ponad 1000 członków komitetów miejskich i gminnych, 179 sekretarzy Komitetów Zakładowych, ponad 1000 pierwszych sekretarzy POP i organizacji oddziałowych. Głównymi powodami odwołań była „chwiejność postaw", „negowanie konieczności wprowadzenia stanu wojennego", „sprzyjanie strajkującym". Pod koniec stycznia 1982 roku obliczano, że odwołano ze stanowisk 749 osób należących do terenowej kadry etatowej PZPR (6,9 procent), a przewidywano odwołanie dalszych 600. Weryfikacja objęła też kadrę administracji państwowej - zwolniono (tylko do połowy stycznia) 4 wicewojewodów, 160 prezydentów i naczelników miast i gmin. Czystkę przeprowadzono w administracji gospodarczej. W 1981 roku często awansowali na stanowiska dyrektorów ludzie popierani przez „Solidarność" lub potrafiący ułożyć ze związkiem dobrą współpracę, z reguły zwolennicy reform gospodarczych. Obecnie byli za to wszystko karani. Tylko w ciągu miesiąca od 13 grudnia usunięto ze stanowisk 370 naczelnych dyrektorów i ponad 200 ich zastępców. Weryfikacje i czystki w lokalnych ogniwach PZPR, administracji i aparacie gospodarczym złamały wpływy tego nurtu w partii, który określano jako reformatorski. Sprzyjający reformom systemowym działacze i dyrektorzy, nawet jeśli utrzymali się na stanowiskach, musieli zamilknąć, gdyż byli łatwym łupem dla „betonu", który teraz przeżywał czas odwetu i odbudowywania wpływów. Konserwatywny aparat PZPR był głównym beneficjentem stanu wojennego, choć przez pierwszy okres stanu wojennego raczej skrywał się za mundurami generałów i komisarzy wojskowych. Próbą wykazania, że stan wojenny jest skierowany przeciw wszystkim winnym kryzysu, było internowanie Gierka, Jaroszewicza i kilkunastu członków ekipy kierowniczej lat siedemdziesiątych. To demagogiczne posunięcie zostało przyjęte z obojętnością przez społeczeństwo. Oskarżenia o nadużycia wobec najbardziej znanych przywódców PZPR stopniowo wyciszono, choć zapewne z myślą o nich utworzono w 1982 roku Trybunał Stanu. Spośród pomniejszych działaczy skaza- 412 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 no między innymi 4 byłych ministrów i 5 wojewodów. Najbardziej spektakularny proces aresztowanego w 1980 roku Macieja Szczepańskiego prowadzono dwa lata i w 1984 roku zakończono wyrokiem ośmiu lat więzienia (wkrótce zwolniono go na mocy amnestii). Jawnym pomocnikiem organów represji stały się środki masowego przekazu, w największym stopniu telewizja oraz prasa partyjna i wojskowa. Trwająca przez wiele miesięcy, a w osłabionej już formie przez następne lata kampania propagandowa miała zniszczyć mit „Solidarności", przedstawić ją jako organizację kierowaną przez hochsztaplerów, awanturników, agentów obcych wywiadów. Rzucano naj-podlejsze oskarżenia wobec ludzi pozbawionych możliwości obrony, często więzionych. Uciekano się do prowokacji, montowania fałszywych materiałów. Naigrywano się ze skazywanych na wieloletnie więzienie. W tej, należącej do najbardziej haniebnych w dziejach PRL, kampanii zdobywali pozycję „publicystów politycznych" ludzie przedtem mało znani, często powiązani z aparatem SB. W podobnym tonie występował również popularny wcześniej dziennikarz, od 1981 roku rzecznik rządu Jerzy Urban, który stał się główną tubą propagandową reżimu aż do 1989 roku. Kościół pozostał jedyną legalnie działającą instytucją niezależną od reżimu, miejscem gromadzenia się ludzi, gdzie mogły odbywać się uroczystości i spotkania parafialne. Władzom zależało na neutralizacji politycznej Kościoła, a nawet uzyskaniu akceptacji dla wprowadzenia stanu wojennego. Z aprobatą przyjmowano wezwania prymasa Glempa do zachowania pokoju społecznego, z irytacją natomiast apele Jana Pawła II o cofnięcie represji i powrót do dialogu z „Solidarnością". Władze nie dopuszczały do druku wielu wypowiedzi papieża, nie zgodziły się też w 1982 roku na jego wizytę w Polsce, przesuwając jej termin na rok następny, gdyż spodziewały się dokonać do tego czasu pacyfikacji społeczeństwa. Neutralizację Kościoła próbowano uzyskać przez zachowanie niektórych zdobyczy z okresu 1980/1981 roku, między innymi radiowych mszy, stosunkowo szybko „odwieszono" niektóre pisma kościelne, a nawet „Tygodnik Powszechny". Przez dłuższy czas nie pozwalano natomiast na wznowienie działalności przez kluby inteligencji katolickiej, przeważnie powiązane z lokalnymi środowiskami solidarnościowymi. Decyzja o formalnej likwidacji „Solidarności" kształtowała się w pierwszych miesiącach 1982 roku. Zrezygnowano z początkowej koncepcji przejęcia związku przez „zdrowy robotniczy nurt" pod kontrolą SB. Zasadnicze znaczenie miała zapewne postawa Wałęsy, który odmówił współpracy w realizowaniu tego planu. Uznano zapewne, że tworzenie „Solidarności" bez Wałęsy i innych znanych przywódców nie może się powieść. Ustawę o związkach zawodowych przesądzającą likwidację wszystkich dotychczasowych związków Sejm uchwalił 8 października 1982 roku przy 10 głosach przeciwnych i 9 wstrzymujących się. Nowe związki zawodowe miały powstawać OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 413 tylko na szczeblu zakładu pracy i według zasady „jeden związek w jednym zakładzie". Drogą do ich zalegalizowania była rejestracja sądowa, której nadano charakter filtru politycznego. W nowych warunkach związki zawodowe znajdowały się pod bezpośrednią kuratelą partii. Ekipa rządząca deklarowała, że celem stanu wojennego jest przywrócenie spokoju, poczucia bezpieczeństwa, rytmu zwykłej, codziennej pracy, co też umożliwi stopniowe znoszenie wprowadzonych 13 grudnia rygorów. W miarę dławienia oporu i przywracania stabilizacji na początku 1982 roku wznowiono komunikację telefoniczną, możliwość przemieszczania się po kraju, następnie ograniczano, a w maju 1982 roku zniesiono godzinę milicyjną. W lutym rozpoczęły się zajęcia na wyższych uczelniach. O trybie wznawiania wydawania gazet i czasopism oraz „odwieszania" stowarzyszeń była już mowa. Jesienią przyjęto szereg rozwiązań prawnych, które miały utrwalić ograniczenia praw obywatelskich po zniesieniu stanu wojennego, między innymi w prawie pracy, działalności stowarzyszeń, systemie kontroli prasy i publikacji oraz prawie procesowym. W grudniu 1982 roku Rada Państwa ogłosiła zawieszenie stanu wojennego od 31 grudnia 1982 roku. Jego formalne zniesienie nastąpiło z dniem 22 lipca 1983 roku. Stan wojenny był jednym z najbardziej dramatycznych doświadczeń w historii PRL. Najmocniej dotknął mieszkańców wielkich miast, w tym szczególnie robotników i inteligencję, w stopniu najmniejszym odczuła go wieś i małe miasteczka. Silniej odczuli stan wojenny ludzie związani z „Solidarnością", młodzież, osoby lepiej wykształcone, łatwo akceptowali go ludzie związani z aparatem władzy, ale także apolityczni, często starsi, którzy oczekiwali stabilizacji i przywrócenia znanych dobrze reguł życia codziennego. Toteż ocena stanu wojennego nie była jednoznaczna. Według badań socjologicznych z 1984 roku jego wprowadzenie za „słuszne" uznało 56 procent ankietowanych. Odzwierciedlało to głębokość podziałów w społeczeństwie. Niektórzy publicyści opozycji mówili nawet o dwóch narodach żyjących w Polsce, posiadających odrębną świadomość i system wartości. Podział na akceptujących stan wojenny i gotowych do współdziałania z władzami z jednej strony oraz z drugiej na jego przeciwników stawiających opór, względnie tylko cicho sympatyzujących z „Solidarnością", okazał się na dwa dziesięciolecia najważniejszym kryterium podziałów politycznych w Polsce. Był to podział nie tylko polityczny, ale przez opozycję odczuwany przede wszystkim jako moralny - na organizujących i wspierających przemoc oraz na ofiary przemocy. Opór Wprowadzenie stanu wojennego zaskoczyło „Solidarność". Milicja skonfiskowała powielacze, archiwa, w bankach zablokowano związkowe konta. Jedynie we Wrocławiu zdołano przed 13 grudnia podjąć i ukryć 80 milionów złotych, tam także 414 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 opracowano instrukcję zachowania na wypadek delegalizacji związku. W konsekwencji Wrocław stał się potężnym bastionem oporu, szybko rozwinęły się podziemne struktury, zachowano łączność między zakładami. W Gdańsku 13 grudnia nie ujęci przez SB członkowie prezydium Komisji Krajowej utworzyli Krajowy Komitet Strajkowy, który jednak został rozbity po zdławieniu strajku w Stoczni Gdańskiej. Wobec braku łączności i jednolitej instrukcji postępowania każdy zakład pracy, każde środowisko związkowe było zmuszone do podejmowania działań na własną odpowiedzialność. Opór rodził się więc spontanicznie, oddolnie, przyjmował różnorodne formy -od strajków i manifestacji ulicznych, przez wymianę informacji i tworzenie pierwszych pism podziemnych, rozpowszechnianie list osób internowanych, organizowanie dla nich pomocy materialnej. Każdego 13 dnia miesiąca odbywały się w wielu zakładach pracy krótkie strajki, wieczorem w tysiącach mieszkań wygaszano światła i stawiano w oknach świece. Szeroko stosowaną, głównie przez młodzież, formą oporu było malowanie na murach domów haseł lub po prostu zakazanego słowa „Solidarność". Wiele kobiet nosiło żałobną biżuterię (nawiązanie do okresu powstania styczniowego), młodzież wpinała w ubrania oporniki elektryczne. Powszechną formą sprzeciwu był ostracyzm wobec ludzi angażujących się na rzecz reżimu, nazywanych kolaborantami (w nawiązaniu do czasów niemieckiej okupacji). Na przykład po wznowieniu przedstawień teatralnych „wyklaskiwano" artystów znanych z poparcia dla reżimu, literatom opowiadającym się za stanem wojennym odsyłano ich książki. Aktorzy i inni twórcy kultury odmawiali występów w telewizji, która była narzędziem wrogiej propagandy. Przez pewien czas popularny był bojkot „reżimowej" prasy. Działania te były najczęściej podyktowane racją moralną, oburzeniem, poczuciem krzywdy, a także pragnieniem stworzenia potężnej wspólnoty oporu. Przebieg grudniowej nocy i wszystko, co nastąpiło później, spowodowało, że ludzie „Solidarności" widzieli w Jaruzelskim i jego ekipie oprawców, zdrajców, zaprzedanych Moskwie. Powszechnie mówiono o wojnie polsko-jaruzelskiej, wroniej dyktaturze, okupacji, popularne było hasło „Orła wrona nie pokona". Fundamentalna zasada „Solidarności" - walki bez przemocy - zdawała się przegrana wobec użycia przez przeciwnika przemocy na masową skalę. Część członków związku uważała, że na przemoc trzeba odpowiedzieć terrorem lub sabotażem. Jeśli nie wyłonił się z „Solidarności" nurt terrorystyczny, zawdzięczać to należy autorytetowi tych przywódców, którzy podjęli działalność w podziemiu i zdołali nadać kierunek prowadzonej walce. A także silnie oddziałującemu na „Solidarność" Kościołowi, w tym powszechnie uznawanemu autorytetowi Jana Pawła II. W styczniu 1982 roku ogłosił swoje powstanie Ogólnopolski Komitet Oporu (OKO) i zadeklarował, że bierze na siebie obowiązek kierowania działalnością konspiracyjną związku na terenie całego kraju. OKO, stworzone przez członków OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 415 przedgrudniowego prezydium Komisji Krajowej Andrzeja Konarskiego i Eugeniusza Szumiejkę, próbowało budować struktury podziemne „od góry", choć w porozumieniu z przywódcami tworzącego się podziemia we Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Próba budowania konspiracji „od góry" była skazana na niepowodzenie wobec trudności w łączności, internowania większości znanych przywódców oraz rozbudzonej z dniem 13 grudnia psychozy prowokacji. Obawiano się zarówno stworzenia nowych władz związku pod kuratelą SB, jak też spenetrowania przez bezpiekę ośrodków podziemnego oporu. Ogniwa konspiracji tworzyły się więc raczej oddolnie, składały z niewielkich grup ludzi osobiście się znających i ufających sobie. Tak powstawały tajne komisje związkowe w zakładach pracy oraz zespoły podziemnych gazetek, które szybko stały się masową formą konspiracji. Równolegle tworzyły się powiązania międzyzakładowe w obrębie poszczególnych miast. Dzięki podjętym przed 13 grudnia przygotowaniom do konfrontacji jako pierwszy powstał podziemny Regionalny Komitet Strajkowy we Wrocławiu. Na jego czele stanął „przedwojenny" przewodniczący Władysław Frasyniuk, któremu udało się uniknąć internowania, a następnie poprowadzić strajki grudniowe. Stopniowo formowały się władze podziemnej „Solidarności" w innych regionach, zwłaszcza w Krakowie, Warszawie i Gdańsku. Ogólnopolski ośrodek kierowniczy pod nazwą Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej (TKK) powstał 22 kwietnia 1982 roku jako porozumienie przywódców najlepiej zorganizowanych regionów „Dolnego Śląska" (Frasyniuk), „Mazowsza" (Zbigniew Bujak), „Gdańska" (Bogdan Lis) i „Małopolski" (Władysław Hardek). Przez wiele miesięcy organizatorów podziemia dzielił spór, czy konspiracja powinna mieć charakter zdecentralizowany, małych grup, złączonych wspólnotą ogólnych celów i wykonywanych zadań, jak chciał przywódca „Mazowsza" Bujak, czy też trzeba dążyć do budowania silnych struktur zakładowych i regionalnych, co postulował Frasyniuk. Różnica dotyczyła także bezpośredniego horyzontu toczonej walki. Bujak i jego najbliższy współpracownik Wiktor Kulerski uważali ograniczone strajki i manifestacje uliczne za mało skuteczne, prowadzące do licznych aresztowań i zwalniania z zakładów pracy uczestników protestu. Jednocześnie obawiali się takiej eskalacji konfrontacji, która - wobec determinacji aparatu władzy - mogła doprowadzić do wojny domowej. Postulowali skupienie się na pomocy dla prześladowanych, więzionych, tworzeniu niezależnej prasy i sieci kolportażu, stopniowym organizowaniu biernego oporu i walki cywilnej, budowaniu podziemnej kultury i oświaty. Powszechna odmowa współpracy z reżimem miała - jak pisał Bujak - „uniemożliwić WRON sprawowanie władzy, doprowadzić do tego, by nie była w stanie rządzić bez porozumienia". Cele te Frasyniuk oraz przywódcy gdańscy -Borusewicz i Lis - oceniali jako niewystarczające. Zbudowanie silnych struktur zakładowych i regionalnych uważali za wstęp do strajku generalnego. 416 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Różnice wynikały też ze składu społecznego poszczególnych ośrodków podziemia. W Warszawie znaczny wpływ wywierali eksperci, działacze przedsierpniowej opozycji, inteligencja twórcza. W ogromnej większości nie byli oni zwolennikami działań gwałtownych, pamiętali o międzynarodowym kontekście i obawiali się ruchu nie poddającego się żadnej kontroli oraz wielkiego rozlewu krwi, za ważne natomiast uważali podtrzymanie oporu cywilnego i aspiracji wolnościowych przez długi czas. Na stosowanie umiarkowanej strategii nalegali też bliscy „Solidarności" hierarchowie kościelni. Podobne oceny i koncepcje zderzały się ze stylem myślenia wielu działaczy robotniczych i młodzieży. Pragnęli oni stawiać czynny opór, liczyli na złamanie reżimu, z nieufnością traktowali polityczne kalkulacje i przewidywania kompromisów z „wronią dyktaturą". Byli zwolennikami działań nieraz nawiązujących do wzorów małego sabotażu z czasów okupacji niemieckiej, tworzyli też główną siłę podczas ulicznych manifestacji i starć z milicją. Opór inteligencji i opór robotników oraz młodzieży wzajemnie się uzupełniały i tworzyły w sumie siłę ruchu, ale różnica perspektyw była znacząca. Znajdowała też niekiedy konsekwencje organizacyjne, na przykład w Warszawie prócz Regionalnej Komisji Wykonawczej z Bujakiem na czele powstał autonomiczny, znacznie radykalniejszy Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarności". W ogłoszonej przez TKK deklaracji wytyczano perspektywę walki o kompromis, a nie obalenie dyktatury. TKK miała koordynować działania zmierzające do odwołania stanu wojennego, zwolnienia internowanych i więzionych, przywrócenia praw obywatelskich, w tym prawa do działalności dla „Solidarności", zaznaczano jednak, że rozwiązanie polskich problemów „jest niemożliwe bez podjęcia rozmów między władzą a społeczeństwem". Oczekiwana przez ludzi „Solidarności" „wiosna nasza" nadeszła z dniem 1 maja. W kilkunastu miastach odbyły się manifestacje z okazji święta robotniczego, równoległe do organizowanych przez władze. Brak gwałtownej reakcji sił represji ośmielał i 3 maja po mszach świętych, w kilkunastu miastach, uformowały się wielotysięczne pochody. Tym razem ZOMO zaatakowało z pełną brutalnością. W Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Szczecinie, Lublinie i Elblągu doszło do wielogodzinnych starć z milicją. Było wielu rannych, ponad 1300 osób zatrzymano. Na apel KKP 13 maja zastrajkowano na 15 minut w kilkudziesięciu zakładach, potem doszło do spontanicznych już manifestacji w kilku miastach. W półrocze stanu wojennego - 13 czerwca - w większości ośrodków ograniczono się do udziału w mszach świętych i składania kwiatów, ale we Wrocławiu, Gdańsku i Nowej Hucie miały miejsce burzliwe demonstracje i starcia z ZOMO. Majowo-czerwcowe manifestacje były świadectwem dalszego istnienia „Solidarności", ale ich skutki były dyskusyjne. Nie owocowały żadnymi ustępstwami reżimu, a nawet przeciwnie - represje i zwolnienia z pracy uczestników protestów przyczyniały się do osłabienia związku w zakładach pracy. A także do polaryzacji w obrębie podziemia na OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 417 część umiarkowaną i radykalną, co we Wrocławiu oznaczało nawet rozłam i powstanie „Solidarności Walczącej" z Kornelem Morawieckim na czele. TKK postanowiła władzom „dać czas" na korektę polityki i zaapelowała o zawieszenie akcji protestacyjnych do 22 lipca. Wobec ich nieustępliwości pod koniec lipca wezwała do pokojowych manifestacji ulicznych w całym kraju w drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. 31 sierpnia doszło do wystąpień w 66 miejscowościach w 34 województwach, a wzięło w nich udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Były to więc największe w dziejach PRL manifestacje uliczne. Naj-burzliwszy przebieg miały w Warszawie, Nowej Hucie, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku, Gdyni i Lubinie. Przeciwko robotnikom milicja rzuciła oddziały bojowe (ZOMO), wyposażone w działka wodne, gaz łzawiący, długie pałki, a także broń ostrą. Wobec rozległości protestu oddziały przeznaczone do tłumienia demonstracji przerzucano z miasta do miasta. Bezwzględność, z jaką tłumiono manifestacje, świadczyła o gotowości reżimu do zdławienia oporu nawet za cenę znacznych ofiar. Bilansem 31 sierpnia było 5 zabitych, w tym 3 w Lubinie, setki rannych, ponad 3600 zatrzymanych. 122. Demonstracja „Solidarności" 1 maja 1982 w Warszawie 418 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Ogromne manifestacje nie skłoniły władz do korekty prowadzonej polityki, co więcej, dowodziły, że w wypadku strajku generalnego reżim będzie reagował z równą brutalnością. Ofiary i bezowocność demonstracji przyczyniały się do dalszej polaryzacji i osłabiania „Solidarności". Wielu ludzi traciło wiarę w sens protestów, pojawiały się nastroje zniechęcenia, choć równocześnie rósł radykalizm małych grup, głównie młodzieżowych. W okresie gdy władze przygotowały się do formalnego rozwiązania „Solidarności", sparaliżowana wymową tych doświadczeń TKK nie potrafiła zaproponować przekonującej koncepcji działania. Strajki i demonstracje, które wybuchły na wieść o zdelegalizowaniu związku 8 października przez Sejm, miały spontaniczny, oddolny charakter i nie były koordynowane. Do największych protestów doszło w Gdańsku (11-12 października), Nowej Hucie (13-15 października), Wrocławiu (13 października). Wszędzie milicja wykazała bezwzględność w tłumieniu protestu, w Nowej Hucie zastrzelono jednego z robotników. Podjęta przez TKK próba zorganizowania powszechnego protestu wobec delegalizacji związku w formie czterogodzinnego strajku, który miał się odbyć 10 listopada, była skazana na niepowodzenie. Struktury podziemne nie były w stanie mobilizować tysięcy ludzi w dowolnym czasie, zdolność do protestu musiała się zbiegać z odpowiednią oddolną determinacją, ta zaś wyraźnie osłabła wobec bez- 123. Odział ZOMO przygotowujący się do ataku na manifestację „Solidarności" 3 maja 1982 w Warszawie OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 419 owocności manifestacji 31 sierpnia i wystąpień październikowych. Istotne znaczenie miały także czystki w zakładach pracy, usuwanie łudzi silnie związanych z „Solidarnością" - tylko w Stoczni Gdańskiej zwolniono po strajku październikowym 200 osób), dokonywane aresztowania - 5 października Frasyniuka, 8 listopada jego następcy Piotra Bednarza, a także innych członków kierownictwa dolnośląskiego podziemia. Równocześnie ogłoszenie 8 listopada, że w czerwcu następnego roku przybędzie do Polski fan Paweł II, zmieniało u wielu osób perspektywę spojrzenia na najbliższą przyszłość. 10 listopada okazał się wielką porażką podziemia -krótkie strajki odbyły się tylko w 28 zakładach w 13 województwach, do poważniejszych demonstracji doszło jedynie we Wrocławiu, Nowej Hucie i Warszawie. Dynamika czynnego oporu wyczerpała się. Choć w roku następnym dochodziło jeszcze wielokrotnie do ulicznych manifestacji, miały one jednak coraz mniejszy zasięg. Dominującą formą trwania „Solidarności" okazała się koncepcja „społeczeństwa podziemnego", w której istotą był bierny, ale trwały opór wobec reżimu, niezgoda na udział w fasadowych instytucjach oraz rozwijanie konspiracyjnej prasy, wydawnictw, radia, niezależnej akcji wychowawczej i oświatowej, organizowanie pomocy dla więźniów, udział w patriotycznych mszach. Była to formuła działania nieatrakcyjna dla wielu działaczy robotniczych, a perspektywa uzyskania na tej drodze radykalnej zmiany sytuacji w kraju rysowała się jako odległa i niepewna. Wielu ogarniało więc zniechęcenie, nasiliła się skłonność do emigracji wewnętrznej, a także opuszczenia kraju, czemu władze sprzyjały, pragnąc pozbyć się z Polski zdeterminowanych przeciwników systemu. Wszystkie elementy „społeczeństwa podziemnego" powstawały już w 1982 roku, równolegle ze strukturami organizacyjnymi konspiracji. Ich najważniejszym wyrazem były podziemne pisma i wydawnictwa. W okresie 1982-1985 roku w tak zwanym drugim obiegu ukazywało się co najmniej 1700 tytułów prasowych o zasięgu ogólnopolskim, regionalnym czy tylko zakładowym. Były wśród nich pisma 0 małym nakładzie, powielane w maszynopisach, ale także wysokonakładowe 1 odbijane na powielaczach. Niektóre, na przykład wydawany w kilkunastu tysiącach egzemplarzy półoficjalny organ TKK „Tygodnik Mazowsze", miały zasięg ogólnopolski. Także warszawska „Wola",, „Tygodnik Wojenny", „CDN" „KOS", wrocławski „Z dnia na dzień", gdańska „Solidarność" były ośrodkami wiązania kontaktów i budowania wspólnoty środowisk robotniczych i inteligenckich. Niemal w każdym mieście ukazywały się pisma podziemne. Wokół ich redagowania, następnie powielania i rozpowszechniania koncentrowały się główne wysiłki uczestników konspiracji. Sieć kolportażu „bibuły" była w istocie siatką organizacyjną podziemia. Prócz pism informacyjno-publicystycznych ukazywały się obszerne pisma polityczne i kulturalne o objętości sporej książki, jak „Krytyka", „Va-cat", „Most", „Arka", „Karta", „Kultura niezależna". Wokół niektórych pism skupiały się środowiska ideowe, w pierwszym okresie podziemia wyróżniała się rady- 420 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 kalna „Niepodległość", później prawicowa „Polityka polska" lub liberalna, krakowska „13". Ośrodkami ideotwórczymi były także „Krytyka" i „Arka". Niektóre pisma poświęcono sytuacji w innych krajach bloku wschodniego. Poza cenzurą od 13 grudnia 1981 do końca 1988 roku opublikowano ponad 4400 broszur i książek 0 tematyce politycznej, historycznej, literackiej, a takie podziemne oficyny, jak Krąg, Most, Rytm, Przedświt, Nowa, potrafiły wydawać w znacznych nakładach książki o objętości kilkuset stron. Wszystko to łącznie tworzyło ogromny obieg nie tylko informacji, ale też myśli ideowej. Monopol państwa w zakresie informacji 1 kontrolowania opinii został złamany, choć za znaczną cenę. Udział w tworzeniu „bibuły" i jej kolportażu był ścigany, a od 1983 roku bodaj większość aresztowanych tworzyli uczestnicy „drugiego obiegu" wydawniczego. Od pierwszych dni stanu wojennego działał Prymasowski Komitet Pomocy Internowanym z biskupem Władysławem Miziołkiem jako przewodniczącym, a prowadzony przez osoby świeckie, członków i sympatyków „Solidarności". Komitet z siedzibą w Warszawie koordynował akcję pomocy materialnej dla internowanych i więzionych w całej Polsce. Istniejące od 1982 roku ośrodki „Solidarności" za granicą, w tym oficjalne Biuro Koordynacyjne NSZZ „Solidarność" w Brukseli z Jerzym Milewskim na czele czy Komitet „Solidarności" w Paryżu, były nie tylko łącznikiem między podziemiem a zagranicznymi centralami związkowymi, zachodnią opinią publiczną i polską emigracją. Ważną ich funkcją było organizowanie do Polski przemytu pieniędzy i sprzętu poligraficznego. Stan wojenny stworzył problem uchodźców z Polski, których liczebność wiosną 1982 roku oceniano na 200 000. Znaczna ich część znalazła się w ośrodkach dla uchodźców, głównie w RFN i Austrii. Do połowy 1982 roku kilkanaście procent spośród emigrantów zwróciło się z prośbą o azyl. Tylko nieliczni znajdowali stałe zatrudnienie, większość szukała pracy „na czarno", mieszkała gdzieś kątem, częstym marzeniem była naturalizacja w krajach zachodnich lub w Ameryce czy Australii. Wśród emigrantów lat osiemdziesiątych tylko część miała przekonania polityczne, większość porzuciła PRL z nadzieją na ułożenie sobie lepszego życia na Zachodzie. Aktywność społeczna i polityczna solidarnościowej emigracji była więc niewspółmierna do jej liczebności (sięgającej miliona pod koniec dekady). W latach osiemdziesiątych nadal czynna społecznie była emigracja wojenna, pojałtańska. Jej przedstawiciele, mimo zaawansowanego wieku, prowadzili liczne instytucje kulturalne i społeczne w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, organizowali zbiórki pieniężne na pomoc dla kraju, fundowali niewielkie stypendia dla przyjeżdżających z Polski naukowców czy literatów, wspomagali materialnie podziemne redakcje i wydawnictwa, uczestniczyli w organizowaniu szeroko zakrojonej pomocy medycznej, która w Polsce była rozprowadzana przez parafie. Działalność taką wspierał ośrodek legalistyczny w Londynie skupiony wokół kolejnych prezyden- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 421 tów - Edwarda Raczyńskiego i Kazimierza Sabbata oraz ich rządów (ministrem spraw krajowych był od 1986 roku Ryszard Kaczorowski), liczne organizacje społeczne oraz szereg środowisk i osób prywatnych. Nigdy nie doszło do integracji trzech „słojów" emigracji - wojennej, pomarco-wej (1968) i solidarnościowej. Każdy z nich zachował swoją specyfikę, mentalność, styl działania. Wzajemne spotkania były często trudne i nieraz prowadziły do nieporozumień i konfliktów. Niemniej jednak sprzeciw wobec stanu wojennego i reżimu w Warszawie łączył ponad podziałami. Czynnikiem łączącym były również polskie parafie, miejsca najbardziej masowego spotkania starej i nowej emigracji. Najważniejszym pismem emigracyjnym była nadal paryska „Kultura" Jerzego Giedroycia. Obok niej duże znaczenie jako ośrodek myśli politycznej i licznych kontaktów zyskał londyński „Aneks" (także wydawnictwo książkowe) Aleksandra, Niny i Eugeniusza Smolarów. Na dużą oficynę wyrastał także londyński „Puls" i „Polonia" prowadzone przez Jana Chodakowskiego. Nowa emigracja powołała do życia wiele pism, wśród których wyróżniały się poziomem wydawany w Paryżu przez Mirosława Chojeckiego „Kontakt" (redaktor Bronisław Wildstein) oraz ambitne pismo intelektualne „Zeszyty Literackie" założone i redagowane przez Barbarę Toruńczyk. 124. Jan Paweł II w Polsce (1983) 422 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Wydawane za granicą publikacje (nieraz także drukowane w formie zminiaturyzowanej, ułatwiającej przemyt) docierały w kraju głównie do środowisk opiniotwórczych. Natomiast audycje Radia Wolna Europa i polskiej sekcji BBC dla milionów ludzi były codzienną i bezpieczną formą korzystania z niezależnej informacji. Ośrodki emigracyjne miały duże znaczenie dla mobilizowania opinii świata zachodniego przeciw represjom w Polsce, na rzecz uwolnienia internowanych i więźniów politycznych. Ruch przeciw prześladowaniom w Polsce rozwinął się po 13 grudnia w wielu krajach, uczestniczyli w nim intelektualiści, działacze społeczni i zwykli obywatele. Wyrazem solidarności z Polską była także ogromna pomoc charytatywna, która w latach osiemdziesiątych była kierowana z Zachodu głównie do parafii w Polsce. W kraju w miarę łagodzenia rygorów stanu wojennego rozwinęło się półlegalne życie społeczne i kulturalne w postaci spotkań środowiskowych, odczytów, przedstawień teatralnych i wystaw odbywanych w prywatnych mieszkaniach czy w salach kościelnych. Wielką popularnością cieszyły się nabożeństwa patriotyczne, w tym msze za ojczyznę prowadzone w Warszawie każdego 13 dnia miesiąca przez księdza Jerzego Popiełuszkę. Niemal w każdym większym mieście istniały parafie i duszpasterze czynnie wspierający środowiska solidarnościowe. W Gdańsku był to kościół świętej Brygidy i ksiądz Henryk Jankowski. W wielu miastach, także małych, odbywały się Dni Kultury Chrześcijańskiej, podczas których prelekcje wygłaszali związani z „Solidarnością" publicyści, literaci, historycy. W owych spotkaniach uczestniczyło często po kilkaset osób. 125. Ks. Jerzy Popiełuszko OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 423 Symbolem rozległego ruchu oporu, a także niezgody na porządek wprowadzony przez autorów stanu wojennego pozostawał Lech Wałęsa. Prestiż Wałęsy, zawsze duży, wzrósł jeszcze po 13 grudnia, kiedy okazał niezłomność, nie uległ władzom, nie złożył samokrytyki. Po zwolnieniu z internowania (listopad 1982 roku) podkreślał potrzebę pokojowej drogi przemian, deklarował wolę dialogu z władzami, ale na zasadzie uznania prawa „Solidarności" do istnienia. Przez władze uznawany był za „prywatną osobę", ale dla milionów ludzi pozostawał przywódcą „Solidarności". Symbolem związku był także dla świata, a wysokie uznanie dla jego postawy znalazło wyraz w pokojowej Nagrodzie Nobla za rok 1983. Swoje istnienie „Solidarność" manifestowała podczas pielgrzymki Jana Pawła II w Polsce w czerwcu 1983 roku. Nad głowami uczestników papieskich mszy unosiły się setki transparentów z nazwą związku, wyrażających pragnienie wolności, upominających się o więźniów. Papież wprost odnosił się do idei „Solidarności", starał się dodać otuchy, wzmocnić siłę moralną Polaków. Spotkał się też - mimo niezadowolenia władz - z Wałęsą. Wielkość społeczeństwa podziemnego trudna jest do oszacowania, choć zapewne obejmowało ono nie mniej niż kilkadziesiąt tysięcy osób aktywnych oraz parę-set tysięcy biernych konsumentów „bibuły" i uczestników demonstracji mniej zagrożonych represjami. Zdecydowanie mniej liczne niż kiedyś były demonstracje uliczne odbywające się zwykle 1 i 3 maja, 31 sierpnia i 13 grudnia. Do manifesta- 126. Jan Paweł II z prymasem Józefem Glempem podczas mszy świętej na Pradze w Warszawie, 1983 424 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 cji masowych dochodziło natomiast w sytuacjach szczególnych. Należał do nich pogrzeb zamordowanego przez milicjantów ucznia Grzegorza Przemyka (19 maja 1983 roku), który zgromadził w Warszawie około 100 000 żałobników, oraz czuwanie po porwaniu księdza Jerzego Popiełuszki (19 października 1984 roku), a następnie jego pogrzeb. W miarę upływu lat od wprowadzenia stanu wojennego postępowało jednak zmęczenie i niewiara w możliwość powrotu do solidarnościowej wolności, w ślad za tym niechęć do ryzykowania aresztowania, ale także osłabienie więzi dawnych członków związku. Struktury podziemne odczuwały niedostatek współpracowników, trudności ze znalezieniem mieszkań dla ukrywających się, na składy sprzętu poligraficznego, wydrukowanej bibuły. Ten stan zmęczenia i rezygnacji był wynikiem świadomej polityki władz, które starały się, aby wszelka działalność konspiracyjna była możliwie kosztowna, rezygnacja z niej dawała natomiast szansę względnie spokojnej egzystencji. Służyła temu swoista logika polityki represji. Jeszcze przed zniesieniem stanu wojennego umożliwiano wyjście z podziemia niektórym działaczom związku, rezygnując z ich karania, 819 skazanych zwolniono po złożeniu przez nich podań o ułaskawienie. 22 lipca 1983 roku wraz ze zniesieniem stanu wojennego uchwalono amnestię, która objęła 3666 osób, z więzień zwolniono ponad 1000 osób. W więzieniach pozostało około 100 skazanych. Natychmiast jednak liczba ta rosła wskutek następnych aresztowań i po roku było ponad 600 więźniów politycznych. Władze zachęcały przeciwników reżimu do emigracji albo wprost, ałbo przez umożliwienie im „czasowych" wyjazdów zagranicznych, z nadzieją, że rychło nie powrócą. Metodę tę próbowano zastosować także wobec 11 czołowych przywódców „Solidarności" i KSS „KOR", co miało być alternatywą procesu politycznego. Ich odmowa opuszczenia kraju skłoniła reżim do ustępstwa. 21 lipca 1984 roku Sejm uchwalił kolejną amnestię, która objęła wszystkich skazanych i tymczasowo aresztowanych -660 osób. Rok później było jednak znowu 300 więźniów, gdyż zasada ścigania działalności podziemnej pozostawała niezmienna. W połowie lat osiemdziesiątych społeczeństwo podziemne przypominało w znacznym stopniu przedsierpniową opozycję, kilkakrotnie jednak liczniejszą i obecną także w miastach średniej wielkości, a nawet niewielkich. W końcu 1985 roku aparat MSW oceniał, że podziemie liczy około 400 grup, kierowanych przez 1600-1800 aktywnych działaczy, wspieranych przez około 40 000 współpracowników. Głównymi ośrodkami opozycji pozostawały Warszawa, Gdańsk, Kraków, Wrocław i Łódź. Ukazywało się około 400 pism wydawanych w konspiracji. Przetrzebiana aresztowaniami Tymczasowa Komisja Koordynacyjna, której liderem był skutecznie ukrywający się Bujak, pełniła raczej funkcję symbolu trwania związku niż ośrodka dyspozycji. Większość organizatorów podziemia z roku 1982 przeszła przez więzienie. Po zwolnieniu w wyniku wspomnianych amnestii część wracała do konspiracji, ale tylko nieliczni schodzili do podziemia. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 425 Na statusie „nielegalników" znajdowali się członkowie TKK i część członków zarządów regionalnych, ogromna większość działaczy podziemia prowadziła podwójne życie, łącząc pracę zawodową z udziałem w konspiracji. Było oczywiste, że w stosunkach między władzą a opozycją istnieje pat. Władze nie były w stanie całkowicie zlikwidować opozycji, zwłaszcza że sytuacja gospodarcza kraju i dążenie do poprawy stosunków z Zachodem wykluczało powrót do masowych i drakońskich represji. Opozycja była zbyt słaba, aby wymusić zmianę polityki władz i uznanie jej prawa do istnienia. W tej sytuacji pogłębiało się zróżnicowanie postulowanych strategii. W dominującym nurcie opozycji solidarnościowej wyrażano myśl o potrzebie przełamania stanu wojny między państwem a większością społeczeństwa, co było warunkiem zmobilizowania energii społecznej dla wyprowadzania kraju z kryzysu. Opowiadano się za kompromisem, który musi obejmować przywrócenie praworządności, przestrzeganie elementarnych praw obywatelskich, w tym prawa robotników do tworzenia związków zawodowych oraz autonomię środowisk twórczych i naukowych. Z takich założeń wychodzili między innymi twórcy obszernej diagnozy kryzysu „Polska - 5 lat po sierpniu", związani ze środowiskiem ekspertów „Solidarności". Podobne myśli formułował jeden z najbardziej znanych przywódców opozycji Adam Michnik, wcześniej autor wielu esejów, w których wzywał do niezłomności i ostro piętnował reżim. W środowiskach określających się jako prawicowe i liberalne ujawnił się nurt postulujący kompromis nie obejmujący powrotu do istnienia „Solidarności". Po przeciwnej stronie opozycyjnego spectrum istniały środowiska radykalne, w znacznym stopniu młodzieżowe. Prócz „Solidarności Walczącej" i KPN był to ruch „Wolność i Pokój", występujący przeciw obowiązkowej służbie wojskowej, ale niewolny od pewnych skłonności anarchistycznych, czy Federacja Młodzieży Walczącej. Konsekwencją doświadczeń stanu wojennego były znaczne przemiany ideowe. W publicystyce podziemnej przypominano wszystkie zbrodnie i nieprawości systemu od 1944 roku i jego sowiecką genezę. W podziemiu ukazywały się krytyczne, ale wnikliwe monografie historyczne, poświęcone dziejom PRL, na przykład prace Krystyny Kersten, eseje lub zbiory wywiadów - jak Teresy Torańskiej „Oni". Ukazywano totalitarne konsekwencje ideologii komunistycznej i anachronizm ustroju ekonomicznego. Niektórzy wyrażali przekonanie o bankructwie gospodarki socjalistycznej i potrzebie powrotu do kapitalizmu (Stefan Kisielewski, Mirosław Dziel -ski, Piotr Wierzbicki). Część publicystów podważała wiarygodność wielu polskich intelektualistów, przypominając im alianse ze stalinizmem (Jacek Trznadel), co pośrednio godziło w niektórych doradców „Solidarności" i liderów intelektualnych środowisk opozycyjnych. Wielu zdecydowanie odrzuciło wszelkie tradycje lewicowe jako utopijne, anachroniczne i skażone skłonnością do zbrodni. Odwoływano się natomiast do tradycji narodowych z okresu walk o niepodległość (szczególnie w latach 1982-1983) lub do prawicowych szkół myślenia politycznego - narodo- 426 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wo-demokratycznej (środowisko „Polityki polskiej" Aleksandra Halla), piłsudczy-kowskiej (KPN, grupa „Niepodległości"). Na poziomie postaw masowych wracało poczucie jedności między uczuciami narodowymi i religijnymi, co znajdowało wyraz w zachowaniach podczas licznych manifestacji. Relacje między opozycją a Kościołem były skomplikowane. Biskupi starali się wpływać zarówno na władze, by łagodziły reżim i zeszły z drogi represji, jak i na opozycję, by miarkować jej radykalizm. W obrębie duchowieństwa istniała oczywiście cała gama postaw - większość popierała opozycję, ale byli też przeciwnicy zaangażowania „politycznego". Spośród księży ogromnym autorytetem cieszyli się ci, którzy sprawowali opiekę nad środowiskami robotniczymi lub intelektualnymi. Wiele parafii i duszpasterstw stało się ważnymi placówkami na mapie ośrodków opozycyjnych. Liczne pisma kościelne i katolickie były miejscem pracy i forum wypowiedzi publicystów związanych z opozycją (wśród nich „Powściągliwość i Praca", „Przegląd Katolicki", „Gość Niedzielny" oraz najważniejszy z nich „Tygodnik Powszechny"). Powstawała polska wersja teologii wyzwolenia wskazującej na potrzebę zaangażowania chrześcijanina przeciw uciskowi i bezprawiu, ale wyłącznie pokojowymi metodami (ksiądz Jerzy Popiełuszko) oraz filozofia i teologia dialogu jako drogi łagodzenia przeciwieństw i osiągania kompromisów (ksiądz Józef Tisch-ner). W życiu intelektualnym Kościoła silne było dążenie do budowania jedności kultury katolickiej i świeckiej na podstawie wspólnoty wartości humanistycznych i uznanie transcendencji. Ten wspierany osobiście przez Jana Pawła II kierunek oddziaływania znajdował wyraz w nienotowanym od dziesięcioleci zbliżeniu inteligencji twórczej do Kościoła. Równocześnie jednak w niektórych środowiskach katolickich następował nawrót do dawnych koncepcji integryzmu narodowo-katolic-kiego. W połowie lat osiemdziesiątych istniało poczucie trwałości istnienia opozycji, silnego oddziaływania jej wzorców ideowych zwłaszcza na inteligencję i młodzież. Nie było to jednak równoznaczne z masowością ruchu. Ogromna większość jego dawnych uczestników przeżywała czas rezygnacji, niewiary w możliwość odwrócenia biegu zdarzeń, dominowała postawa emigracji wewnętrznej. Normalizacja Wprowadzając stan wojenny, władze zmierzały do przywrócenia monopolu władzy nad całym życiem publicznym. Poprzez okres wyjątkowy, jakim był stan wojenny, zamierzano dojść do stabilizacji. Powinna ona polegać na przywróceniu partii zdolności do mobilizowania społeczeństwa i jego udziału we właściwych systemowi rytuałach (w życiu organizacyjnym, wyborach i podobnych). Elementem tak rozumianej stabilizacji było zniszczenie opozycji. Równoległym celem było zahamowanie postępów kryzysu gospodarczego i wejście na drogę wzrostu ekonomicznego. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 427 W pierwszym okresie stanu wojennego faktycznym dyktatorem był generał Ja-ruzelski wspierany przez nieformalne zespoły doradczo-decyzyjne, w tym grupę najbliższych mu generałów - Czesława Kiszczaka, Floriana Siwickiego, Michała Janiszewskiego i Tadeusza Tuczapskiego. W tym gronie podejmowano zasadnicze decyzje dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, następnie określania jego przebiegu. Pozostali członkowie WRON byli raczej figurantami. Drugim zespołem do-radczo-decyzyjnym był tak zwany dyrektoriat, który utworzył Jaruzelski dla bieżącego kierowania krajem. W jego skład weszli minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak i wiceminister obrony Florian Siwicki, wicepremierzy Mieczysław F. Rakowski i Jerzy Obodowski (gospodarka) oraz trzej sekretarze KC - Kazimierz Barcikowski, Stefan Olszowski i Mirosław Milewski. Nad oboma tymi zespołami Wojciech Jaruzelski bezwzględnie dominował i on podejmował ostateczne decyzje. Po kilku miesiącach dyrektoriat stracił znaczenie na rzecz Biura Politycznego i Sekretariatu KC PZPR, chociaż nie mniej ważny ośrodek władzy skupiał się w Urzędzie Rady Ministrów, gdzie stale urzędował Jaruzelski. Ogromny zakres polityki represyjnej był koordynowany przez sztab MSW i ministra Kiszczaka, drugą osobę po Jaruzelskim pod względem politycznego znaczenia. Władzę na niższych szczeblach komitety PZPR musiały dzielić przez szereg miesięcy z komisarzami wojskowymi. Stopniowo jednak aparat partyjny, oczyszczony w stanie wojennym z chwiejnych działaczy, odzyskiwał władzę. W kolejnych latach aparat PZPR stał się ponownie jądrem władzy centralnej i terenowej aż do najniższych szczebli administracji. Jego skład społeczny, zwłaszcza na szczeblu centralnym, uległ pewnym zmianom na skutek objęcia szeregu stanowisk przez oddelegowanych z wojska oficerów. W kilkunastoosobowym Biurze Politycznym od 1981 roku zasiadały także osoby, które nie posiadały realnego wpływu na decyzje, na przykład robotnicy pracujący w swym zawodzie. Większe znaczenie miał zapewne Sekretariat KC, złożony wyłącznie z zawodowych działaczy partii. W centralnym ośrodku władzy silne były wpływy skrajnych dogmatyków, zmierzających do przeprowadzenia radykalnej normalizacji na wzór Czechosłowacji po 1968 roku, cieszących się ponadto - jak Olszowski i Milewski - poparciem Moskwy. „Beton" potężny w aparacie partyjnym przed 13 grudnia, w warunkach stanu wojennego otrzymał szansę zdławienia wszelkich pomysłów reformatorskich, także dotyczących zmian w życiu wewnętrznym partii. Nie równoważyło jego siły skrzydło reformatorskie reprezentowane w kierownictwie przez Hieronima Kubiaka oraz w pewnym stopniu przez Kazimierza Barcikowskiego, słabe i rozbite w stanie wojennym na niższych szczeblach partyjnej hierarchii. Pozostali członkowie ścisłego kierownictwa PZPR, w tym Włodzimierz Mokrzyszczak, Marian Orzechowski, Tadeusz Porębski, Jan Główczyk i Zbigniew Messner reprezentowali konserwatywny nurt w partii i zmierzali do odtworzenia ustroju w możliwie niezmienionej postaci. Ważną po- 428 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 stacią kierownictwa, choć nie zasiadającą w najwyższych władzach partii, był wicepremier Mieczysław F. Rakowski. Nad całym swym otoczeniem generał Jaruzel-ski bezwzględnie dominował. Jedną z metod osiągania tej dominacji były ponawiane operacje „cięć po skrzydłach", w wyniku których pozbywano się działaczy reprezentujących przeciwstawne koncepcje. W 1982 roku usunięto z Sekretariatu Kubiaka i Olszowskiego, powierzając temu ostatniemu mało wówczas istotne stanowisko ministra spraw zagranicznych (w 1986 roku obu pozbyto się z kierownictwa). Podobne operacje wykonywano kilkakrotnie także na niższych szczeblach, skutecznie tłumiąc w ten sposób odśrodkowe tendencje w aparacie PZPR. Wojciech faruzelski był postacią pełną sprzeczności. Syn ziemiański, uczeń katolickiej szkoły, zesłany w 1940 roku wraz z rodziną do ZSRR, powrócił do Polski w mundurze armii Berlinga, po czym służył w ludowym wojsku, wspinając się po szczeblach wojskowej i politycznej kariery. Awansował na najwyższe stanowiska w armii w latach sześćdziesiątych w wyniku czystek, które ogarnęły generałów związanych z Październikiem. W 1968 roku został ministrem obrony, odegrał znaczną rolę w grudniu 1970 roku, przyczyniając się do upadku Gomułki i wprowadzenia Gierka na najwyższe stanowisko w państwie. Następnie skoncentrowany jedynie na sprawach wojska, do czynnej polityki wkroczył w 1981 roku, stopniowo przejmując władzę równą dyktatorskiej. Był wojskowym w każdym calu, cenił dyscyplinę i porządek. Zdolności do słuchania różnorodnych opinii uczył się stopniowo (w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych trudno tę zdolność zauwa- 127. Wojciech Jaruzelski w otoczeniu oficerów WP (1986) OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 429 żyć), ale dla siebie rezerwował prawo podejmowania decyzji. Od lat cieszył się poparciem Moskwy, większym jeszcze po 13 grudnia, ale równocześnie uważał się za polskiego patriotę. Był komunistą, a pod jego rządami wychowanie polityczne w wojsku miało charakter nachalnej indoktrynacji, ale od 1981 roku w retoryce jego przemówień dominowały wątki nie klasowe, a państwowe i narodowe. Był zwolennikiem budowania państwowego patriotyzmu, z założeniem, że chodzi o państwowość i patriotyzm, którego podmiotem jest PRL, nieodłączna część bloku wschodniego. Lojalny wobec Moskwy starał się ograniczyć wpływy ludzi znoszących się z nią za jego plecami, i stopniowo ich usuwał z ważnych stanowisk. Równocześnie zachował w swojej ekipie działaczy PZPR ostro atakowanych przez Moskwę i rodzimy „beton". Postawy przywódców „Solidarności" nie rozumiał, łatwo dawał wiarę, że kierują nimi najgorsze motywy, w tym inspiracja zachodnich wywiadów. Uważał, że 13 grudnia ocalił Polskę przed wojną domową, całkowitym rozkładem gospodarki, a zapewne także radziecką interwencją. Z próby pogodzenia dążeń do przywrócenia monopolu władzy partii, a zarazem usprawnienia mechanizmów systemu wynikały meandry polityki PZPR lat osiemdziesiątych. Siła i rozległość uderzenia 13 grudnia była tak wielka, by sparaliżować wolę oporu, a jednocześnie zminimalizować straty. Chociaż brutalność grudniowego uderzenia budziła obawy o życie internowanych, nie próbowano fizycznej likwidacji działaczy opozycji, co było scenariuszem niejednego zamachu stanu. Około 30 zabitych w stanie wojennym to głównie ofiary bezwzględności w tłumieniu demonstracji. Drakońskie prawa stanu wojennego nie oznaczały jednak przyzwolenia na tortury w aresztach i więzieniach, co z góry trudno było wykluczyć, jeśli wziąć pod uwagę stopień nienawiści, z jaką wielu milicjantów i funkcjonariuszy SB odnosiło się do ludzi „Solidarności". Linia postępowania z „Solidarnością" zmierzała do jej stopniowego zniszczenia przez odebranie nadziei powrotu na scenę życia publicznego i zmęczenie działaczy bezowocnością ich walki. Zasadą była więc nieustępliwość wobec wszelkich nacisków i wystąpień społecznych oraz wysoka represyjność, która miała zniechęcić do sprzeciwu i konspiracji. Politykę tę kontynuowano, w zmieniającej się skali, aż do 1986 roku. Walcząc z „Solidarnością", reżim od początku zakładał potrzebę neutralizacji Kościoła. Wysiłki w tym kierunku podejmowano od 13 grudnia, starając się wpływać głównie na prymasa Glempa. Kościół otrzymał pewne przywileje, na przykład prawo docierania do internowanych, a także dysponowania ogromną pomocą charytatywną nadchodzącą z zagranicy. Liczono na oddziaływanie hierarchii w kierunku łagodzenia nastrojów oporu i w sumie Kościół spełniał tę rolę, gdyż odnosząc się z sympatią do „Solidarności", uznawał za wartość nadrzędną byt państwa i uniknięcie rozlewu krwi. Enuncjacji papieża, władz kościelnych, a także Rady Społecznej przy prymasie, wzywających do nawiązania dialogu z opozycją, władze nie brały pod uwagę. Księży współpracujących z „Solidarnością" atakowano w pro- 430 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 pagandzie, a nieraz byli oni obiektem szykan i prowokacji. Jednocześnie respektowano znaczną przestrzeń wolności w obrębie Kościoła oraz w jego pracy z młodzieżą, inteligencją, także robotnikami. Dążąc do zneutralizowania Kościoła, władze zezwoliły na rozbudowę obiegu prasy katolickiej (35 tytułów w 1985 roku) oraz stopniowe „odwieszanie" klubów inteligencji katolickiej - 40 w 1984 roku. Dzięki temu Kościół wkroczył wyraźnie w sferę życia publicznego, do czego partia starała się we wcześniejszych dziesięcioleciach nie dopuścić. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1983 roku dowiodła, że Kościół potrafi panować nad zachowaniami wielkich mas, i to w czasach ogromnego napięcia. Miało to swoje znaczenie w postrzeganiu Kościoła jako czynnika politycznego i mediatora wielkich konfliktów, choć bardziej praktyczne tego konsekwencje nadejdą znacznie później. Dla władz stanu wojennego wizyta papieża miała być dowodem normalizacji sytuacji w Polsce, a także stworzyć wrażenie, że w pewnym stopniu legitymizuje on pogrudniową ekipę. Istotnie, Jan Paweł II spotkał się dwukrotnie z Jaruzelskim, ale jednocześnie wzywał do dialogu ze społeczeństwem i często wspominał „Solidarność". Na jego homilię do młodzieży na Jasnej Górze władze zareagowały wręcz oficjalnym protestem. Kościołowi zależało na zorganizowaniu dużej pomocy materialnej dla polskiego rolnictwa. Władze początkowo zdawały się akceptować stworzenie kościelnej Fundacji Rolniczej, która miała pozyskiwać za granicą duże sumy na rzecz doinwestowania indywidualnego rolnictwa. Wiosną 1984 roku uchwalono ustawę 0 fundacjach i rozpoczął się cykl rozmów, w których jednak przedstawiciele władz mnożyli przeszkody. Powodem sprzeciwów była niechęć do oddania Kościołowi dużego zakresu władzy i obawa przed stworzeniem przez ogniwa fundacji zalążków niezależnego ruchu społecznego. We wrześniu 1986 roku długotrwałe negocjacje zakończyły się fiaskiem. Z pewną, mimo wszystkich trudności, elastycznością polityki wobec Kościoła kontrastowała próba odbudowy życia społeczno-politycznego w niemal niezmienionej formie. Było to wprawdzie związane z wąskim zapleczem aparatu władzy 1 obawą przed wykorzystaniem przez opozycję wszelkich instytucji niekontrolowanej aktywności. Tworzone w 1982 roku OKON-y (Obywatelskie Komitety Ocalenia Narodowego) skupiały zwolenników stanu wojennego, w praktyce aktywistów PZPR. Oni też - obok działaczy ZSL, SD i od dawna wspierających władze „pozytywnych bezpartyjnych" - dominowali w zorganizowanym w 1982 roku Patriotycznym Ruchu Ocalenia Narodowego, który miał zastąpić skompromitowany już Front Jedności Narodu. Powierzenie sędziwemu działaczowi PAX-u, pisarzowi Janowi Dobraczyńskiemu, funkcji przewodniczącego PRON-u było gestem bez znaczenia, tym bardziej że realną władzę w tej organizacji sprawował sekretarz KC Marian Orzechowski. Apele o porozumienie narodowe kierowane z wysokich trybun nie oznaczały niczego innego niż wezwania o poddanie się władzy partii. Dba- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 431 no natomiast o swego rodzaju teatralizację życia politycznego, czemu służyło wykorzystywanie PRON-u jako ciała apelującego o (postanowione już wcześniej w realnym ośrodku władzy) zniesienie stanu wojennego, amnestię i tym podobne. Rozwiązanie stowarzyszeń twórczych i zorganizowanie nowych, całkowicie dyspozycyjnych (jak mówiła opozycja „kolaboracyjnych"), wymiana zarządu PAX-u na zupełnie lojalistyczny, zainspirowanie przewrotu w Polskim Związku Katolicko-Społecznym, czystka w Stronnictwie Demokratycznym prowadziły do likwidacji ograniczonej autonomii także tych organizacji, które były zadomowione na scenie życia publicznego PRL. Wszystko to oznaczało, że rządzący są w stanie współpracować wyłącznie z akceptującymi ich postępowanie. Zniesienie stanu wojennego w istocie oznaczało jedynie kolejną fazę jego złagodzenia. Służyło temu nadzwyczajne ustawodawstwo, do którego przeniesiono wiele rozwiązań sprawdzonych w stanie wojennym, na przykład zaostrzone prawa wymierzone w opozycję, ograniczające kompetencje samorządów pracowniczych oraz autonomię szkół wyższych, znoszące najważniejsze postanowienia ustawy o cenzurze z 1981 roku. W połowie dekady podjęto również próbę zamachu na niezależność adwokatury. Dążenie do całkowitego podporządkowania prawa i wymiaru sprawiedliwości doraźnym potrzebom rządzących należy do najbardziej ponurych kart tego okresu. Nie zawahano się skazać niewinnych ludzi pod zarzutem zabójstwa ucznia Przemyka, by ukryć faktycznych sprawców mordu - milicjantów (1984). Aresztowano zbyt dociekliwego rzecznika matki zamordowanego, słynnego adwokata. Kilkadziesiąt morderstw i zagadkowych zgonów tego czasu pozostaje niewyjaśnionych do dnia dzisiejszego, choć wiele wskazuje, że ich sprawcami byli funkcjonariusze SB. Nieraz posługiwano się prowokacją i fałszerstwami. Świadectwem instrumentalnego traktowania prawa były też między innymi próby oskarżania aresztowanego B. Lisa o szpiegostwo (1984) czy proces gdański Frasy-niuka, Lisa i Michnika, w którym nawet nie próbowano dowieść winy i zlekceważono prawo oskarżonych do obrony (1985). Odbywającym karę działaczom opozycji odmawiano przyznania statusu więźnia politycznego. Na tym tle wydarzeniem niezwykłym było aresztowanie i wytoczenie publicznego procesu mordercom księdza Popiełuszki, oficerom SB (27 grudnia 1984 roku - 7 lutego 1985 roku). Podczas obszernie relacjonowanego przez środki przekazu procesu starano się wprawdzie zniesławić ofiarę, przedstawić jako fanatycznego agitatora, lecz dopuszczono oskarżycieli posiłkowych, posiadających zaufanie Kościoła, a morderców skazano na wieloletnie wyroki więzienia. Proces był ostrzeżeniem wobec „betonu" w aparacie PZPR i MSW, że podobna samowola nie będzie tolerowana. Ułatwił uzyskanie przez generała Kiszczaka pełnej kontroli nad resortem, w którym dotychczas znaczne wpływy miała grupa poprzedniego ministra -Milewskiego i eliminację z kierownictwa PZPR tego czołowego eksponenta „beto- 432 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 nu". Proces miał przynajmniej częściowo rozładować napięcie, jakie w wyniku zbrodni powstało w stosunkach z Kościołem. Odbudowana po kryzysie PZPR miała około 2 milionów członków, a więc 0 jedną trzecią mniej, niż w 1980 roku. Od 1981 roku do 1986 roku partię opuściło 850 000 członków. Liczba robotników spadła z 45 do 38 procent, młodzieży z 15 do 7 procent, wzrosła natomiast pracowników umysłowych, w dużym stopniu urzędników różnych szczebli - z 44 do 51 procent. Po kryzysie 1981 roku pełnię władzy w partii odzyskał jej zawodowy aparat, zwiększyła się też jego liczebność - z 10 000 w 1982 roku do 14 000 w 1986 roku, w samym Komitecie Centralnym było zatrudnionych 600 funkcjonariuszy PZPR. Ogromny budżet PZPR był zasilany z koncernu RS W „Prasa", po części z budżetu państwa, ze składek członków pochodziło 12 procent (w 1988 roku). Wbrew solennym zapowiedziom z roku 1981 gwałtownie wzrosła - do 270 000 - liczba stanowisk nomenklaturo -wych, obsadzanych decyzją poszczególnych komitetów. Potężny aparat partyjny był przeciwny reformom politycznym, a także zaprojektowanej w 1981 roku reformie ekonomicznej, która miała usamodzielnić przedsiębiorstwa i uniezależnić od partyjnych komitetów. Sojusznikiem konserwatystów było lobby przemysłu ciężkiego i zbrojeniowego. W życiu wewnętrznym PZPR oprócz pracowników aparatu dużą rolę spełniali zatrudniani na zasadzie nomenklatury dyrektorzy różnorodnych przedsiębiorstw w 80 procentach członkowie PZPR). Część z nich uznawała potrzebę reformy ekonomicznej, która mogła zwiększyć ich samodzielność. Po 13 grudnia jednak „reformatorzy", także wśród partyjnych technokratów, znaleźli się w odwrocie. Nacisk na ograniczenie reformy gospodarczej narastał systematycznie, aż w 1985 roku przyniósł konserwatystom zwycięstwo. Wdrażający reformę Władysław Baka musiał odejść, premierem został Zbigniew Messner, który twierdził, że dokończenie reformy oznaczałoby zmianę ustroju społeczno-politycznego. Kryzys ekonomiczny i niedobór towarów w niewielkim stopniu godziły w pozycję ludzi aparatu, a nawet ją wzmacniały. Ludzie władzy, zwłaszcza w terenie, stawali się dystrybutorami reglamentowanych dóbr, co ułatwiało budowanie pożądanych „układów". Wraz z wejściem w pierwszą fazę tworzenia prywatnych przedsiębiorstw jako decydenci określający wiele warunków ich działania mogli zająć wobec nich uprzywilejowaną pozycję i czerpać dodatkowe zyski jako opiekunowie czy „akcjonariusze". Równolegle z postępującą normalizacją osłabły te ośrodki, skupiające partyjną inteligencję, gdzie poszukiwano nowych myśli i koncepcji. Środowiska, które w 1981 roku były związane z ruchem struktur poziomych, zostały spacyfikowane 1 w znacznej części opuściły partię. W końcu 1983 roku rozwiązano wprawdzie kluby „Rzeczywistości", w których skupiał się skrajny „beton", ale równocześnie restrykcje dotknęły krakowską „Kuźnicę", która była ośrodkiem krytycznie myślą- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 433 cej inteligencji partyjnej. W Warszawie w rękach „betonu" znajdowała się Wyższa Szkoła Nauk Społecznych przy KC PZPR, bardziej otwarte myślenie przeważało w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC, zlikwidowanym jednak w 1984 roku. W połowie dekady konserwatywny aparat mógł uznać, że normalizacja w sferze politycznej została osiągnięta, a niebezpieczne pomysły reform zaniechane. Manifestacją takich nastrojów stał się X Zjazd PZPR w 1986 roku. Paradoks polegał jednak na tym, że Jaruzelski nie eliminował z życia politycznego przegranych, jak się zdawało, zwolenników bardziej elastycznej polityki. Odsunięci na drugorzędne stanowiska, jak Rakowski czy Baka, mogli być w razie potrzeby przywołani ponownie. Za względny sukces polityki normalizacji władze mogły uznać stworzenie nowego ruchu związkowego pod swoją bezpośrednią kontrolą. Na podstawie ustawy z października 1982 roku początkowo związki zawodowe mogły powstawać jedynie na szczeblu zakładu. Partia uruchomiła specjalne kursy dla nowych związkowców, odsuwając jednocześnie na dalszy plan starych aktywistów dawnej CRZZ. Nowe związki mogły zaoferować pracownikom starania o poprawę różnych drobnych, ale ważnych w perspektywie zakładu problemów pracowniczych, stały się też dystrybutorem dóbr w rodzaju „kartofli na zimę", co w gospodarce wielkich niedoborów też miało znaczenie. Przez działaczy „Solidarności" były bojkotowane i zwalczane, ale dla wielu stały się płaszczyzną aktywności. W 1983 roku przystąpiono do łączenia związków w centrale branżowe, a w listopadzie 1984 roku na zjeździe w Bytomiu utworzono Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ). Wśród aktywistów OPZZ przeważali działacze dawnych związków branżowych, ale także wielu ludzi wcześniej nie zaangażowanych. Przewodniczącym tej monopolistycznej centrali związkowej został Alfred Miodowicz, wieloletni pracownik Huty imienia Lenina. Na najbliższym zjeździe partii - zgodnie z tradycją - Miodowicza wybrano do Biura Politycznego KC PZPR. OPZZ liczące w 1985 roku około 5 milionów członków (jedna trzecia zatrudnionych) otrzymało mocą sejmowej ustawy prawo do reprezentowania wszystkich pracowników, także nie zrzeszonych. Przekazano mu także mienie należące do rozwiązanych związków, w tym do „Solidarności". Tym samym zamierzano definitywnie zamknąć wszelkie po niej rachunki. Świadectwem osiągnięcia normalizacji miały być wyniki wyborów do rad narodowych, które przeprowadzono w czerwcu 1984 roku. Mimo wezwań „Solidarności" do bojkotu do urn poszło - według danych władz - 75 procent obywateli. W październiku roku następnego w bojkotowanych przez opozycję wyborach do Sejmu uczestniczyło 78,8 procent uprawnionych według oficjalnych komunikatów władz i 66 procent według szacunków „Solidarności". Były to liczby znacznie niższe niż w „normalnym" kraju komunistycznym, gdzie frekwencja sięgała 100 pro- 434 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 cent, ale na tyle pomyślne dla rządzących, że większość społeczeństwa powróciła do udziału w najważniejszym rytuale systemu. Przywódcy PZPR tego czasu chętnie wspominają o podejmowanych wtedy reformach, które miały przynieść poszerzenie bazy rządzenia, wprowadzenie mechanizmów konsultacji społecznych i wpływu ciał doradczych na podejmowane decyzje, a nawet zbudowanie podstaw państwa prawa. Dowodem na to miało być między innymi utworzenie w 1982 roku Konsultacyjnej Rady Gospodarczej z profesorem Czesławem Bobrowskim na czele oraz Rady Społeczno-Gospodarczej przy Sejmie upoważnionej do opiniowania ustaw. W rzeczywistości jednak były to rady pozbawione realnego wpływu na podejmowane decyzje, także ekonomiczne. Ich wielce problematyczna reprezentatywność związana była z nadrzędną racją normalizacji - niedopuszczenia do powrotu opozycji na scenę życia publicznego. W budowaniu takich ciał łatwo było dostrzec socjotechniczny zabieg - tworzenia pozorów szerszego zaplecza władzy i liczenia się z głosem społeczeństwa. Podobnym zabiegiem było powołanie na zjeździe PZPR w 1986 roku w skład Komitetu Centralnego 40 procent robotników i 20 procent chłopów, co miało manifestować prawdziwie ludowy charakter tego ciała. W istocie wszelkie decyzje zapadały w wąskim kręgu przywódców partii. Niemniej jednak utworzenie niektórych instytucji, jak Naczelnego Sądu Administracyjnego (1980), Trybunału Konstytucyjnego (1985), Rzecznika Praw Obywatelskich (1987) oznaczało dążenie do wprowadzę - 128. Delegacja PZPR na pogrzebie J. Andropowa (luty 1984). Od lewej: W Jaruzelski, H. Jabłoński, f. Czyrek, Cz. Kiszczak, S. Kociołek. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 435 nia elementów pewnej kontroli działań administracji. Instytucje te nie mogły jednak spełnić przypisanej im roli w warunkach represyjnego reżimu politycznego. Zarzucenie projektów reform było wynikiem logiki trwającej walki politycznej, w której naczelnym celem władzy było rozbicie opozycji i niedopuszczenie do jej odrodzenia. Oznaczało to blokowanie wszelkich form ujawniania się niezależnej opinii publicznej. W konsekwencji powracano do restytucji starego systemu. Na realizowanie takiego scenariusza nacisk wywierała Moskwa, nieodmienne przeciwna wszelkim reformom, także ekonomicznym. Przywódcy sowieccy uważali, że Jaruzelski dobrze rozprawił się z „Solidarnością" w 1982 roku, ale potem nie dość konsekwentnie stara się dobić opozycję oraz pozwala na nadmierny wzrost wpływów Kościoła. Ultrakonserwatywne tendencje na Kremlu dominowały zwłaszcza w okresie rządów Konstantina Czernienia (1984-1985). W listopadzie 1985 roku Jaruzelski ustąpił ze stanowiska premiera, a urząd ten objął Zbigniew Messner, profesor ekonomii z Katowic, członek Biura od 1981 roku. Była to zmiana kosmetyczna, generał pozostał I sekretarzem KC PZPR, a jednocześnie został przewodniczącym Rady Państwa. Przy pomocy wiernych sobie ministrów w pełni kontrolował MON i MSW Był więc nadal zwornikiem i arbitrem całego układu politycznego. Osiągnięcie prawdziwej normalizacji było jednak niemożliwe bez zahamowania postępu kryzysu gospodarczego i wejścia na drogę wzrostu. Wyniki ekonomiczne pierwszej połowy lat osiemdziesiątych nie dawały podstaw do takich nadziei. Pod osłoną stanu wojennego w styczniu 1982 roku dokonano drakońskiej podwyżki cen, która spowodowała spadek płac realnych o ponad 30 procent. W ten sposób zwiększono równowagę na rynku i zamierzano zapewnić pokrycie dla systemu kartkowego, który stał się na lata formą dystrybucji wielu podstawowych artykułów. Wprowadzono pakiet ustaw związanych z reformą ekonomiczną, ale wyłączono spod niej 200 kluczowych zakładów przemysłowych i górnictwo, które nadal miały działać w systemie nakazowo-rozdziełczym. Ponadto w zakładach zmilitaryzowanych oraz wobec ograniczenia praw obywatelskich i zawieszenia samorządów szereg elementów reformy nie mogło być realizowanych. Priorytetem władz w gospodarce było powstrzymanie spadku produkcji, co osiągano przez zamówienia rządowe. Stopniowo cel ten osiągnięto, choć dochód narodowy nadal malał. Pierwszym etapem wydobywania kraju z kryzysu miał być plan trzyletni na lata 1983-1985. Preferencjami objęto głównie przemysł ciężki, obronny i paliwowy. Nastąpił więc wyraźny nawrót do zasady przewagi przemysłu ciężkiego nad produkującym artykuły konsumpcyjne. Nakłady inwestycyjne wzrosły w tym okresie o 33 procent, przy czym pokaźną ich część stanowiły wydatki zbrojeniowe. Niskie nakłady przeznaczano na rolnictwo. Konsekwencją była stała nierównowaga rynkowa, deficyt artykułów spożywczych oraz wysoka, dwucyfrowa, inflacja. Poczucie 436 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 względnego sukcesu zapewniał wzrost dochodu narodowego - w 1983 roku o 6, w 1984 roku o 5,6, ale w 1985 roku już tylko o 3,4 procent. Bez wątpienia do pogłębienia kryzysu polskiej gospodarki przyczyniły się sankcje nałożone na PRL przez USA, a następnie wiele krajów zachodnich w odpowiedzi na wprowadzenie stanu wojennego. Stany Zjednoczone odebrały Polsce klauzulę najwyższego uprzywilejowania oraz możliwość zakupu pasz z rządowymi gwarancjami. W ten sposób zadany został ogromny cios rolnictwu (zwłaszcza hodowli), ale także przemysłowi. Władze PRL starały się zmniejszyć wzrost zadłużenia oraz uzyskać dodatni bilans w handlu z Zachodem przez ograniczenie importu zaopatrzeniowego i inwestycyjnego oraz zwiększanie eksportu, głównie surowców (zwłaszcza węgla) i artykułów spożywczych. Taka struktura eksportu była typowa dla krajów zacofanych i potwierdzała tezę o trwałym, strukturalnym kryzysie polskiej gospodarki. Doraźnie oznaczało to niewykorzystanie znacznej części potencjału przemysłowego, postępującą dekapitalizację (w 1989 roku wyniesie ona 45 procent środków trwałych w przemyśle), rabunkową eksploatację kopalń oraz zaniżone dostawy artykułów spożywczych na rynek krajowy. Niepowodzenie przynosiły próby zmniejszenia energochłonności i materiałochłonności przemysłu, a więc jego unowocześnienia. Mimo antyimportowej polityki zadłużenie kraju rosło z 26 miliardów dolarów w 1981 roku do 31 miliardów w 1986 roku (i 40 miliardów w 1989 roku). Pod koniec dekady dług stanowił 60 procent produktu krajowego brutto i był równy pięciokrotnemu rocznemu eksportowi dóbr i usług. Próby zwiększenia obrotów i kooperacji z ZSRR i innymi krajami RWPG, aczkolwiek podejmowane, przynosiły ograniczone rezultaty. Gospodarki tych państw także przeżywały kryzys (choć mniej ostry), ujawniało się zacofanie ich technologii i trudności w kooperacji. Kolejnym dowodem załamania gospodarczego był spadek udziału Polski w handlu międzynarodowym do 0,5 procenta w 1986 roku (od lat sześćdziesiątych wynosił 1 procent). Jednym z elementów wychodzenia z kryzysu miał być wzrost nakładów na rolnictwo oraz poprawa warunków gospodarowania w rolnictwie indywidualnym. W latach 1982-1983 przyjęto ustawy, w wyniku których rozszerzono świadczenia socjalne na rzecz wsi, zniesiono limit wielkości gospodarstwa rolnego, wprowadzono konstytucyjną ochronę prywatnej własności ziemi. Nakłady na rolnictwo zwiększyły się o 50 procent w latach 1982-1984, przy czym większość skierowano do chłopów indywidualnych. Zmiana tych tendencji nastąpiła w 1984 roku, kiedy wyraźnie zmniejszono nakłady na rolnictwo, a większość środków skierowano do gospodarstw państwowych. Zaczęły także rosnąć finansowe obciążenia wsi, pogorszyło się zaopatrzenie i zmalała opłacalność produkcji rolnej. W całym tym okresie istniały gorsze warunki rozwoju hodowli (sankcje ekonomiczne spowodowały radykalne zmniejszenie importu pasz), co wyrażało się w spadku pogłowia świń i drobiu. Zwiększenie produkcji roślinnej w latach 1983-1986 o kilka pro- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 437 cent rocznie osiągano głównie w sektorze indywidualnym dzięki korzystnym decyzjom ekonomicznym i prawnym z początku dekady, a także sprzyjającej pogodzie. W 1986 roku okazało się możliwe częściowe zniesienie reglamentacji (nie dotyczyło to mięsa). Zmiana preferencji ekonomicznych przyniosła jednak wkrótce osłabienie aktywności chłopów. W 1987 roku produkcja rolna zmniejszyła się i następnie wykazywała stagnację. Tradycyjne choroby polskiej wsi - nadmierne rozdrobnienie gospodarstw, ich mały obszar i niska towarowość - szły w parze z ograniczeniem możliwości „dorabiania" w przemyśle. Zjawiskiem nowym w gospodarce „realnego socjalizmu" były firmy z udziałem kapitału obcego tworzone od 1976 roku (nazywane „spółkami polonijnymi"). Na podstawie ustawy z 1982 roku powstało kilkaset zagranicznych przedsiębiorstw drobnej wytwórczości. Umożliwiono też zakładanie rodzimych, zwykle niewielkich firm prywatnych. W 1989 roku działało 290 000 takich firm, które rozwijały się znacznie szybciej od państwowych, ale dawały tylko 5 procent sprzedanej produkcji przemysłu. Wśród blisko 5 milionów pracowników przemysłu firmy prywatne zatrudniały 700 000. Dopuszczone do działania małe firmy handlowe zmniejszały w znaczącym stopniu niedobory na rynku, głównie artykułów spożywczych i wyrobów rzemieślniczych. Liczba prywatnych sklepów wzrosła z 10 000 w 1980 roku do 72 000 w 1989 roku, choć nadal stanowiły one tylko uzupełnienie sieci państwowej. Wiele z przejawów głębokiego kryzysu było odczuwanych przez każdego obywatela. Do systemu kartkowego przez kilka lat można się było przyzwyczaić, choć nie była to normalna, czterdzieści lat po wojnie, metoda funkcjonowania rynku. Wiele dóbr konsumpcyjnych, uznawanych w naszej cywilizacji za podstawowe, było niezwykle trudnych do nabycia. Należały do nich mieszkanie, na które pod koniec dekady oczekiwało 3 miliony ludzi (liczba budowanych mieszkań spadła do poziomu z lat sześćdziesiątych), sprzęty domowe, środki higieniczne, lekarstwa. Wobec permanentnego niedoboru tworzył się więc czarny rynek. Na owym rynku walutą ważniejszą od złotówki był dolar. W dolarach gromadzono również oszczędności wobec szybkiego postępu inflacji złotówki. Oficjalny kurs dolara wzrósł z 80 złotych w 1981 roku do 148 w 1985 roku, podczas gdy czarnorynkowy w tym samym okresie z 300-400 złotych do 640. Miało to także inne konsekwencje - przeciętna płaca w PRL wynosiła równowartość 1,6 dolara za godzinę, podczas gdy w Hiszpanii 4, we Włoszech 5, w krajach wyżej rozwiniętych jeszcze więcej. Dodać do tego trzeba, że na Zachodzie siła nabywcza 1 dolara była równa 80 złotych, w Polsce była ona ośmiokrotnie wyższa. Wszystko to powodowało ogromne komplikacje w życiu codziennym: pogoń za dolarami, szukanie możliwości zarobienia w „twardej" walucie, naliczanie należności według dolarowych stawek przez niektóre grupy zawodowe, zwłaszcza część rzemieślników. Miliony Polaków marzyły o możliwości dorobienia się przez podjęcie pracy na Zachodzie, czemu władze zdawały się sprzyjać 438 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 przez liberalną politykę paszportową. Pracujący „na czarno" w państwach zachodnich Polacy stali się zjawiskiem dość pospolitym. Inwestowane następnie w kraju pieniądze tworzyły - jak się wydaje - główną podstawę postępu materialnego polskich rodzin. Wielu jednak zniechęconych do warunków ekonomicznych i politycznych w PRL podejmowało decyzję o trwałym opuszczeniu kraju. Oficjalna emigracja w latach 1981-1988 obejmowała 220 000, faktycznie jednak poza krajem pozostało (stale przedłużając ważność paszportów) około miliona Polaków, w większości młodych, w tym wielu dobrze wykształconych. Tolerowanie przez społeczeństwo tego stanu rzeczy, utrzymywanie się nastrojów buntu na niskim poziomie było możliwe wobec poczucia braku alternatywy, złamania gotowości do otwartego sprzeciwu w wyniku stanu wojennego i utrzymywania wysokiej represyjności systemu także w latach następnych. Nie zmieniało to jednak świadomości, że Polska jest „chorym człowiekiem Europy". Mała liberalizacja Wybór na stanowisko sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa 11 marca 1985 roku otwierał - jak się wkrótce okazało - okres liberalizacji znanej jako głasnost i pierestrojka. Początek pierestrojki w ZSRR przyniósł też zmianę klimatu w stosunkach z innymi krajami bloku. Po raz pierwszy Moskwa przestawała być strażnikiem ortodoksji, lecz przeciwnie - zachęcała do liberalizujących system reform. Zmiany w Moskwie otwierały możliwość ich podjęcia, ale większość wschodnioeuropejskich reżimów była przeciwna jakiejkolwiek liberalizacji. Polska znajdowała się jednak w sytuacji szczególnej jako drugi pod względem wielkości kraj Układu Warszawskiego, równocześnie przeżywający głęboki kryzys ekonomiczny i zadłużony w państwach Zachodu. Tymczasem z odprężenia w stosunkach między Wschodem i Zachodem Polska w znacznej mierze była wyłączona. Traktowanej jako kraj represji politycznych PRL groziło pozostanie na uboczu rozwijającego się odprężenia. Kierownictwo PZPR podjęło próbę liberalizacji. Polegała ona głównie na zwolnieniu więźniów politycznych. Od amnestii poprzednich różniła się tym, że jednocześnie zrezygnowano ze ścigania działalności opozycyjnej za pomocą kodeksu karnego, poprzestając na przepisach o wykroczeniach (zagrożonych karą do 3 miesięcy aresztu). Polska miała być krajem bez więźniów politycznych. Spodziewano się uzyskać przez to możliwość włączenia PRL do dialogu międzynarodowego, obejmującego też korzyści gospodarcze, a wewnątrz kraju osiągnąć zmniejszenie napięć politycznych i poprawę stosunków z Kościołem. Od lipca do września 1986 roku uwolniono ponad 300 więźniów politycznych, wszystkich z wyjątkiem skazanych za sabotaż i szpiegostwo. Na wolności znaleźli się wszyscy działacze „Solidarności" i innych ośrodków opozycyjnych. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 439 „Solidarność" zareagowała próbą utworzenia jawnych ciał kierowniczych -Tymczasowej Rady z Wałęsą na czele, a także deklaracją gotowości do współpracy na rzecz ratowania gospodarki w wypadku przywrócenia jej możliwości legalnego działania. W październiku Wałęsa, Mazowiecki, Geremek, Turowicz i kilka innych osobistości opozycji zaapelowało o zniesienie sankcji amerykańskich wobec PRL. Zniesienie sankcji w lutym 1987 roku było wyraźną konsekwencją ogłoszonej amnestii i zachętą dla dalszej liberalizacji politycznej. Władze wykluczały jednak nawiązanie dialogu z „Solidarnością". W grudniu 1986 roku utworzyły natomiast Radę Konsultacyjną przy przewodniczącym Rady Państwa, czyli Wojciechu Jaruzelskim. Wśród 56 osób zaproszonych do rady były osoby reprezentatywne dla swoich środowisk zawodowych, uczeni, także krytycznie ustosunkowani do władz PRL, ale nie było ludzi bezpośrednio związanych z „Solidarnością". Rada była forum, na którym wygłaszano różne, także kontrowersyjne dla władz opinie (celował w tym Władysław Siła-Nowicki), nie miała jednak żadnych kompetencji wpływania na decyzje władz państwowych. Jej znaczenie polegało na wnoszeniu do oficjalnych debat pewnego fermentu, nieortodoksyj-nych myśli. Rozpoczynając ograniczoną liberalizację, władze zmierzały do podzielenia opozycji, wyodrębnienia jej umiarkowanego („konstruktywnego") nurtu, najczęściej utożsamianego ze środowiskami katolickimi, któremu były skłonne oferować miejsce w oficjalnym życiu publicznym. Ułatwiłoby to - jak sądzono - dialog z Kościołem i zepchnęło na margines „ekstremę", jak nazywano działaczy „Solidarności", w tym także Wałęsę. Zamierzano to osiągnąć przez poszerzenie ram wolności słowa, złagodzenie cenzury, rezygnację z nękania działaczy opozycji karami więzienia na rzecz głównie instrumentów ekonomicznych (grzywny, konfiskaty „narzędzi przestępstwa"), stworzenie - w sumie nielicznych - płaszczyzn legalnej działalności dla niektórych odłamów inteligenckiej opozycji, zwłaszcza związanych z Kościołem, złagodzenie polityki paszportowej oraz ustanowienie w 1987 roku urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Zamierzenia te powiodły się w niewielkim stopniu, gdyż z większej wolności korzystały, choć w różnym stopniu, wszystkie odłamy opozycji. Zmniejszenie represyjności systemu pozwoliło poszerzyć zasięg oddziaływania wydawanych w podziemiu wydawnictw, których kolportaż stawał się półjawny. W październiku 1987 roku została rozwiązana TKK i powołano jednolite jawne kierownictwo nielegalnej „Solidarności" - Krajową Komisję Wykonawczą (KKW). Na jej czele stanął Wałęsa, wśród członków byli przywódcy z okresu podziemia - Bujak, Frasyniuk, Lis, Pałubicki oraz mniej znani publicznie działacze z Łodzi, Krakowa, Szczecina i Lublina. Próbę półlegalnego działania podejmowały kierownictwa regionalne związku. Na początku 1988 roku według ocen MSW istniało 280-290 struktur opozycyjnych, w tym tylko jedna trzecia podporządkowana KKW. Działało w nich 440 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 16 000-17 000 aktywnych działaczy. Zaczął się formować zespół złożony z przywódców „Solidarności", jej doradców oraz liderów rozwiązanych przez władze związków twórczych, w którym główną rolę spełniali Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Stelmachowski, Andrzej Wielowieyski, Jacek Kuroń i Adam Michnik. W końcu 1988 roku zespół ten ukonstytuuje się jako Komitet Obywatelski przy przewodniczącym NSZZ „Solidarność". Znacznemu poszerzeniu uległy kontakty na linii opozycja-emigracja, a przywódcy „Solidarności" zaczęli być zapraszani na rozmowy przez zachodnich polityków przybywających do Polski z oficjalnymi wizytami. W obiegu oficjalnym, zwłaszcza w prasie katolickiej pojawiały się artykuły niektórych związanych z opozycją ekspertów i dziennikarzy. Ich wypowiedzi stawały się więc częścią debaty publicznej, na przykład w sprawach gospodarczych. W 1988 roku Radio Wolna Europa, którego zagłuszania zaprzestano, zaczęło przeprowadzać wywiady telefoniczne z działaczami opozycji emitowane w programach rozgłośni. Przywódcy „Solidarności" byli świadomi ograniczeń liberalizacji, a system uważali za względnie stabilny. Kompromis, do którego zmierzali, miał polegać na poszerzeniu wolności obywatelskich, przywracaniu praworządności, odbudowie niezależnych od administracji związków zawodowych oraz zainicjowaniu - w porozumieniu z władzami - programu wyprowadzania kraju z kryzysu. Dalsza demokratyzacja miała być procesem ewolucyjnym, rozłożonym na lata. Stopniowemu powrotowi „Solidarności" na scenę życia publicznego towarzyszyły jednak głębokie podziały w jej szeregach. Wynikały one ze skupienia kierownictwa w rękach Wałęsy oraz działaczy szczególnie dotąd aktywnych w podziemiu. Część przywódców „Solidarności" sprzed 13 grudnia kontestowała postępowanie Wałęsy i żądała zwołania Komisji Krajowej wybranej na zjeździe w 1981 roku. Jur-czyk, Słowik, Gwiazda, Rulewski utworzyli w 1987 roku Grupę Roboczą KK, która kwestionowała prawomocność nowych struktur organizacyjnych (KKW), a także politykę szukania kompromisu z władzami. Rok 1987 przyniósł ożywienie innych radykalnych grup opozycji - „Solidarności Walczącej", KPN, środowisk młodzieżowych. Oryginalną formą aktywności zwracała uwagę wrocławska Pomarańczowa Alternatywa, która przeprowadzała uliczne happeningi ośmieszające milicję i partyjną propagandę. Do „starej" „Solidarności" zbliżył się pacyfistyczny ruch „Wolność i Pokój", kierowany w znacznym stopniu przez działaczy NZS z 1981 roku. W latach osiemdziesiątych partia oddziaływała na młodzież w stopniu mniejszym niż kiedykolwiek poprzednio. Kryzys liczebności i aktywności przeżywały wszystkie organizacje młodzieżowe. Powszechne było odrzucenie lansowanego przez PZPR wzoru zachowań, języka, autorytetów. W świadomości większości młodego pokolenia za systemem nie stały żadne racje, nie był on w stanie zapewnić lepszej przyszłości, nie służył modernizacji, nie reprezentował wartości ideowych. Doj- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 441 rzewająca w latach stanu wojennego młodzież widziała w systemie tylko nagą siłę, brutalność, cyniczną manipulację. Częstym zjawiskiem była jednak także negacja „Solidarności", której cele i metody walki wydawały się anachroniczne. Popularna wśród dużej części młodzieży była postawa kontestacji związana ze współczesną kulturą młodzieżową, polegająca między innymi na odrzuceniu „polityki" i wszelkich tradycyjnych autorytetów. Zespoły rockowe zachodnie i polskie dla dziesiątków, może setek tysięcy młodych ludzi stawały się nie tylko idolami artystycznymi, ale też przewodnikami duchowymi. Była to ucieczka poza sferę wyborów i zachowań politycznych. Częścią tej młodzieżowej, ekspansywnej kultury było również kwestionowanie autorytetu Kościoła, jego nauk moralnych i wizji ładu społecznego. Skala poparcia społecznego dla opozycji egzystującej mimo wszystko na marginesie życia kraju była ograniczona. Według badań socjologicznych zaufanie do „Solidarności" deklarowało 20 procent badanych, nieufność prawie 40 procent. Przypomnienie „Solidarności" przyniosła trzecia wizyta fana Pawła II w Polsce w czerwcu 1987 roku. Papież wielokrotnie wspominał „Solidarność" i upominał się o nią, mówił o prawach człowieka, wolności zrzeszania się i wypowiedzi, przypominał, że Polska jest wspólną ojczyzną, nakłaniał do porozumienia („Jeden drugiego brzemiona noście"). Podczas papieskich mszy rozwijano solidarnościowe transparenty, choć nie było to tak powszechnie akceptowane jak w 1983 roku. W kilku miastach, między innymi w Warszawie, doszło po mszach do manifestacji solidarnościowych, które jednak skupiały stosunkowo nielicznych, a przez część kleru i świeckich katolików były przyjmowane bez życzliwości, a nawet z naganą jako próby zakłócania podniosłych uroczystości. Problemem władz PRL była więc nie siła opozycji, ale postępy kryzysu oraz pogarszanie się nastrojów społecznych. Ekipa generała Jaruzelskiego do wyników badania opinii publicznej przywiązywała dużą wagę, rosnącą jeszcze w miarę postępu liberalizacji. Tymczasem w 1984 roku sytuację gospodarczą za złą uznawało 38 procent, w 1987 roku już 69 procent Polaków. Przekonanie, że w przyszłości będzie gorzej, wyrażało w styczniu 1987 roku 26 procent, w listopadzie aż 41 procent badanych. Nadzieję, że będzie lepiej, deklarowało 20 procent. Autorzy wykonanej w KC PZPR ekspertyzy pisali, że dotychczasowe doświadczenia dowodzą, iż oscylowanie wskaźnika optymizmu wokół 20 procent sygnalizuje niebezpieczeństwo wybuchu konfliktu społecznego (tak było w latach 1976 i 1980). Trwanie głębokiego kryzysu, spadający poziom akceptacji dla polityki władz, relatywna słabość opozycji, przy postępach głasnosti w ZSRR, stwarzały dogodny klimat dla formułowania projektów zmian odważniej szych niż mała liberalizacja. Do podjęcia głębokich reform politycznych i ekonomicznych nakłaniali Jaruzelskiego Mieczysław F. Rakowski (od 1987 roku sekretarz KC PZPR), Stanisław Ciosek (sekretarz KC od roku 1986) i Jerzy Urban, oficjalnie nadal namiętnie zwalczający wszelką opozycję. W tajnych memoriałach oceniali oni, że tylko „przez ucieczkę do 442 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 przodu" możliwe jest odbudowanie autorytetu partii, niedopuszczenie do kolejnego wybuchu protestu społecznego i osiągnięcie trwałej stabilizacji politycznej. Postulowane reformy, obejmujące między innymi trwałą normalizację stosunków z Kościołem oraz oddzielenie dyspozycji gospodarczej od władzy politycznej, miały oczywiście mieścić się w ramach utrzymania przez PZPR kierowniczej roli w państwie. Sposób sprawowania władzy powinien być jednak zmieniony, a nie identyfikująca się z PZPR większość społeczeństwa powinna otrzymać możliwości wywierania jakiegoś wpływu na władze państwowe. Projekty te zakładały jednocześnie brak możliwości powrotu do sytuacji z lat 1980-1981, czyli istnienia „Solidarności". Tymczasem władze PRL zdecydowały się wznowić proces reformowania gospodarki. W 1986 roku Polska przystąpiła do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. W październiku 1987 roku rząd ogłosił drugi etap reformy gospodarczej przygotowany przez zespół wicepremiera Zdzisława Sadowskiego. Jego istotą było dążenie do zrównoważenia gospodarki i zwalczania inflacji, urealnienie cen, stopniowa likwidacja rozdzielnictwa materiałów i dóbr konsumpcyjnych, tworzenie samodzielności przedsiębiorstw oraz likwidacja przepisów i barier utrudniających rozwój różnych form przedsiębiorczości, w tym prywatnej. Zamierzano także stworzyć instytucjonalne zapory przed nadmierną emisją pieniądza. Wdrożenie tego programu musiało być przejściowo kosztowne dla społeczeństwa, wywoływało także niezadowolenie partyjnego „betonu", toteż władze uznały za potrzebne uzyskanie przyzwolenia społecznego w ogólnonarodowym referen- 129. Wojciech Jaruzelski z bliskimi współpracownikami Michaila Gorbaczowa -Aleksandrem Jakowlewem i Eduardem Szewardnadze OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 443 dum. Pytano o zgodę na program radykalnego uzdrowienia gospodarki oraz demokratyzację życia politycznego, umocnienie samorządności i rozszerzenie praw obywateli. Do referendum 29 listopada 1987 roku poszło 67 procent obywateli, pozytywnie na pytanie dotyczące reform gospodarczych odpowiedziało 66 procent, reform politycznych 69 procent. Na skutek przyjęcia dziwnej logiki, że sukcesem będzie jedynie pozytywna odpowiedź większości uprawnionych (a nie głosujących), uznano referendum za przegrane. Porażka w referendum okaże się wkrótce jednym z punktów zwrotnych w erozji starego systemu. Z początkiem 1988 roku zdecydowano wprowadzić ostrożniejszy wariant reformy. Oznaczał on jednak podwyżkę cen na podstawowe artykuły i usługi rzędu 50 procent. Nastroje społeczne gwałtownie się pogorszyły. Oburzeniem reagowało 40 procent, rezygnacją 44 procent badanych, zrozumienie wykazywało jedynie 8 procent. Dominowała niewiara w skuteczność zaaplikowanej przez rządzących kuracji i przekonanie o trwałym pogarszaniu się warunków życia. W tej sytuacji uaktywniło się Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Dla władz OPZZ było partnerem niezwykle pożądanym, gdyż jego rozwój automatycznie zmniejszał wpływy „Solidarności" w środowisku robotniczym i wciągał je na płaszczyznę uznania systemu politycznego. Toteż OPZZ korzystało z pewnej niezależności, której nie uszczuplano, by zachować autentyzm związku i jego siłę przyciągania. Liberalizacja polityczna była dla OPZZ niebezpieczna, gdyż w zakładach zaczął się ujawniać konkurent - ogniwa „Solidarności". Odczu- 130. K. Barcikowski i J. Czyrek w rozmowie z M. Gorbaczowem na X Zjeździe PZPR (1986) 444 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 wając zagrożenie ze strony nielegalnego, ale jednak istniejącego związku, OPZZ podjęło próbę przelicytowania „Solidarności" w staraniach o obronę ekonomicznych interesów pracowników. Prowadziło to do zakwestionowania podjętej przez rząd polityki gospodarczej i deklarowania sprzeciwu wobec przerzucania kosztów reform na „ludzi pracy". Sytuację w Polsce w pierwszym półroczu 1988 roku można określić jako patową. Przywódcy PRL widzieli potrzebę reformy gospodarczej, ale siła przeciwników zmian była na tyle znaczna, a nastroje społeczne tak złe, że wykluczało to prawdziwie radykalne działania. Projekty reform gospodarczych, jak też ograniczona przecież liberalizacja, były kontestowane przez większość aparatu politycznego i administracyjnego. Społeczeństwo nie mające zaufania do władzy odmawiało wyrzeczeń, a robotnicy wielkich zakładów, posiadający możność wywierania bezpośredniej presji, sprzeciwiali się próbom uszczuplenia ich zarobków. Kierownictwo PZPR, wspierając „swoją" centralę związkową w jej walce z „Solidarnością" oraz obawiając się wybuchu społecznych protestów, nie mogło skutecznie przeciwstawić się zgłaszanym żądaniom płacowym. OPZZ wymusiło trzykrotnie wyższą od planowanej rekompensatę wprowadzonych podwyżek cen, co spowodowało gwałtowny wzrost inflacji. Ograniczona liberalizacja lat 1986-1988 miała przynieść wytworzenie prore-formatorskiego nurtu w legalnym życiu politycznym i społecznym, który mógłby do pewnego stopnia równoważyć wpływy przeciwników zmian (według badań prowadzonych na zlecenie KC PZPR 75 procent przedstawicieli aparatu partyjnego sprzeciwiało się zaprzestaniu ingerencji partyjnych komitetów w gospodarkę). Jednocześnie jednak przywódcy PZPR obawiali się rozbudzenia aktywności społeczeństwa i zakwestionowania podstaw systemu politycznego, toteż nader ostrożnie i niekonsekwentnie podejmowali kwestię legalizacji nowych stowarzyszeń. Również nowa ordynacja wyborcza do rad narodowych niewiele się różniła od dotychczasowej, polegającej na biernym przegłosowywaniu list kandydatów ułożonych w partyjnych komitetach. Przeprowadzone w czerwcu 1988 roku wybory do rad zbojkotowała około połowa uprawnionych, co było wydarzeniem bez precedensu w kraju „realnego socjalizmu". Nie udało się również pozyskać dla ograniczonej liberalizacji Kościoła, a w lutym 1988 roku Konferencja Episkopatu upomniała się o umożliwienie zakładania niezależnych stowarzyszeń społecznych i przedstawicielstw pracowniczych. Sytuację wielostronnego pata częściowo przełamała fala majowych strajków. Były one bezpośrednim skutkiem wprowadzonej w lutym 1988 roku podwyżki cen. Na przełomie kwietnia i maja zastrajkowały Huta imienia Lenina w Krakowie, kombinat w Stalowej Woli oraz Stocznia Gdańska. Na czele strajków stanęli działacze „Solidarności". Żądano legalizacji „Solidarności" i podwyżek płac. Władze kościelne próbowały mediacji. Tymczasem nieoczekiwanie 5 maja ZOMO OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 445 brutalnie stłumiło strajk w Nowej Hucie. Strajk gdański postanowiono „przeczekać". Wobec braku szans na sukces i z obawy załamania nastrojów, idąc za sugestią Wałęsy, 10 maja strajkujący w manifestacyjnym pochodzie opuścili stocznię. Strajki wiosenne musiały być ocenione jako zapowiedź powracania fali naporu społecznego. Dominowali w nich młodzi robotnicy, którzy okazywali się radykalniejsi od pokolenia założycieli „Solidarności". Strajki majowe przyczyniły się do poruszenia na scenie politycznej. KKW „Solidarności" przypomniała swoje główne żądania: zalegalizowanie „Solidarności", wolność zakładania i działalności związków zawodowych, stowarzyszeń społecznych i fundacji, przekształcenie rad narodowych w rzeczywisty samorząd lokalny, oddzielenie systemu politycznego od ekonomicznego oraz równouprawnienie sektorów gospodarki. W obozie władzy najbardziej przenikliwi członkowie kierownictwa snuli plany „ucieczki do przodu" i kompromisu z dominującym jeszcze, mniej radykalnym, głównym nurtem „Solidarności" i stworzenia w ten sposób szerszej bazy społecznej dla obozu reform. Nieodłączną częścią planu było uzyskanie błogosławieństwa Kościoła dla takiego kompromisu. W połowie maja sekretarz KC PZPR Józef Czy-rek, odpowiadając na zgłoszoną w lutym 1988 roku przez doradcę KKW „Solidarności" Bronisława Geremka propozycję zawarcia „paktu antykryzysowego", potwierdził gotowość partii do porozumienia i proponował, by miało ono charakter „koalicji proreformatorskiej". W rozmowie z przedstawicielami hierarchii kościelnej Stanisław Ciosek mówił o koncepcji powołania Senatu i opracowania nowej ordynacji wyborczej, by w Sejmie koalicja rządząca miała 60-65 procent głosów, w Senacie zaś podobny procent miejsc obsadzałaby opozycja. Zapowiedziane w połowie czerwca przez Wojciecha Jaruzelskiego projekty reform były o wiele skromniejsze. Ograniczały się do zapowiedzi nowej ustawy o stowarzyszeniach oraz mglistej jeszcze koncepcji utworzenia „drugiej izby Sejmu". Pierwszy sekretarz odrzucił możliwość dialogu z „Solidarnością", a jej szeregowym działaczom oferował wstąpienie do OPZZ. Uznał natomiast potrzebę współpracy z opozycją „konstruktywną", utożsamianą głównie z działaczami katolickimi. Na przyszłość Jaruzelski zapowiadał rozszerzenie liczby osób uważających się za „niezależne" w składzie Sejmu, Rady Konsultacyjnej, wojewódzkich konwentach obywatelskich, Radzie Społeczno-Gospodarczej przy Sejmie i tak dalej. Były to koncepcje nie do przyjęcia dla reprezentatywnych środowisk opozycji, a także dla hierarchii katolickiej, która bez trudu dostrzegła w nich próbę wbicia klina między Kościół a „Solidarność". Okrągły Stół Wyraźny impuls dla głębszych przemian dały strajki, które rozpoczęły się 15 sierpnia 1988 roku i ogarnęły głównie kopalnie śląskie, stocznię i inne zakłady w Gdańsku, hutę Stalowa Wola i wiele innych przedsiębiorstw w kilku województwach. «•* ? ---w#i 446 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 W strajkach uczestniczyły zwykle tylko niektóre wydziały, część pracowników. Wszędzie jednak kierowali nimi lokalni działacze „Solidarności", co - w połączeniu z żądaniami jej legalizacji - wskazywało na żywotność i siłę zdelegalizowanego związku. Według sondażu przeprowadzonego przez OBOP strajki popierało 53,2 procent badanych, potępiało 37,6 procent. Postulaty strajkujących za słuszne uznawało 62,4 procent. Władze nie były skłonne do zastosowania siły, ale także do rozmów, które - wobec żądania legalizacji „Solidarności" - wymagały zasadniczych rozstrzygnięć politycznych. 20 sierpnia z inicjatywy grona warszawskich doradców „Solidarności" Andrzej Stelmachowski nawiązał kontakt z sekretarzem KC PZPR Józefem Czyrkiem i odwołując się do użytego przez Jaruzelskiego na plenum KC terminu „okrągły stół", proponował rozmowy z udziałem Wałęsy. W następnych dniach przywódcy „Solidarności" przekazali władzom pisma, w których domagali się legalizacji „Solidarności" oraz możliwości tworzenia stowarzyszeń i klubów politycznych, a jednocześnie wyrażali gotowość współdziałania w przebudowie gospodarki i stopniowej demokratyzacji. Apelowano, by rozmowy podjąć niezwłocznie, wyrażano także nadzieję na udział w nich przedstawicieli Kościoła. Propozycja padła tym razem na podatny grunt wobec niepowodzenia podjętej reformy, złych nastrojów społecznych i trwających strajków. Opinię reformatorów wyraził profesor Baka na posiedzeniu Biura Politycznego 21 sierpnia: „Rynek nie będzie lepszy, mniej będzie produkcji rynkowej. Prognozy niedobre, ryzyko rozlania się fali strajkowej duże. Rozwiązania siłowe mogą odwlec falę strajkową na kilka miesięcy. Musi dojść do porozumienia narodowego". W tych warunkach kształtowała się koncepcja porozumienia szerszego niż proponowane parę tygodni wcześniej przez Jaruzelskiego. W rozmowach z sekretarzem pomocniczym episkopatu księdzem Alojzym Orszulikiem 24 sierpnia z ust Cioska padł projekt reformy ustrojowej: „Na szczycie byłby prezydent, poniżej Senat (w którym byłby podział sił: 1/3 - koalicja rządząca, 1/3 - ludzie Kościoła, 1/3 ludzie niezależni), jeszcze niżej parlament, w którym koalicja rządząca miałaby 60%, a opozycja i «nasi bezpartyjni przyjaciele» 40%". Punktem zasadniczego sporu miała być natomiast kwestia powrotu na scenę życia publicznego „Solidarności". 26 sierpnia 1988 roku generał Czesław Kiszczak w krótkim wystąpieniu telewizyjnym oświadczył, że jako przewodniczący Komitetu Rady Ministrów do spraw Przestrzegania Prawa, Porządku Publicznego i Dyscypliny Społecznej, został upoważniony, „aby odbyć w możliwie szybkim czasie spotkanie z przedstawicielami różnorodnych środowisk społecznych i pracowniczych. Mogłoby ono przyjąć formę «okrągłego stołu»". Generał wykluczył jednocześnie możliwość udziału osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL. Na Plenum KC PZPR 27-28 sierpnia Józef Czyrek zapowiedział, że projekt reformy obejmuje zajęcie przez opozycję miejsc w Sejmie, co byłoby wyrazem „koalicji re- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 447 form i odnowy". W wyniku debaty Okrągłego Stołu miałaby powstać Rada Porozumienia Narodowego, która rozważy zmiany w ordynacji wyborczej, powołanie drugiej izby parlamentu, utworzenie urzędu prezydenta. Perspektywę pluralizmu związkowego sekretarz KC zdecydowanie odrzucił. Jaruzelski opozycję podzielił na „konstruktywną", z którą należy prowadzić dialog, oraz „destruktywną", która z dialogu będzie wyłączona. Mimo niechęci znacznej części członków KC dla tych projektów nie pozostało im nic innego, jak zaakceptować decyzję najwyższych władz partii. Oficjalny komunikat o spotkaniu generała Kiszczaka i Wałęsy 31 sierpnia był dla przeciętnego obywatela widomym znakiem, że naprawdę coś się zmienia. W rozmowie Kiszczak uzależnił rozpoczęcie rozmów przy „okrągłym stole" od wygaszenia strajków. Akcentował zapowiedziane na plenum zmiany polityczne. Mówił, że do rozmów będą zaproszeni „ludzie «Solidarności», ale bez «Solidarności»", przy czym jedynie ci, którzy nie kwestionują „istniejącego porządku prawnego". Wykluczył możliwość odejścia od zasady „jeden związek w jednym zakładzie pracy". Wałęsa zobowiązał się do wygaszenia strajku, ale zaznaczył: „Sprawy «okrą-głego stołu» są ważne, ale najważniejsza jest sprawa «Solidarności», a potem pluralizmu". Główna oś sporu została więc jasno określona. Wałęsa spełnił przyjęte zobowiązanie. Strajki zostały wygaszone, choć wśród części związkowców stanowisko zajęte przez przewodniczącego i jego otoczenie budziło wątpliwości, a nawet sprzeciw. W tradycję myślenia ludzi „Solidarności" mocno wpisane były zasady moralnej bezkompromisowości, jednoznaczności postawy, a lata osiemdziesiąte - które przyniosły im tak wiele krzywd i upokorzeń -te zasady jeszcze umocniły. Część działaczy „pójście na kompromisy z czerwonym" uznawała za zdradę ideałów lub - w najlepszym razie - wyraz braku odporności na pokusy władz. Niełatwo było przekonać członków „Solidarności" do tego, że z autorami stanu wojennego trzeba usiąść do stołu i układać kompromis. Uprzedzenia były również po stronie obozu władzy. Wśród rządzących silna była wrogość do „Solidarności", którą pamiętano jako wielki ruch destrukcji systemu w 1981 roku. Istniała też niechęć do kontaktów z jej przywódcami, w tym niedawnymi więźniami politycznymi, pasowanymi przez agresywną propagandę na zdrajców narodu lub pozbawionych skrupułów „graczy politycznych". Ciosek mówił wręcz o „«buncie» w aparacie partyjnym". Sondaż przeprowadzony pod koniec 1988 roku wśród sekretarzy komitetów wojewódzkich PZPR wykazał, że 85 procent badanych opowiada się za utrzymaniem systemu uformowanego w 1948 roku, w tym monopolu rządów PZPR, dualizmu administracji państwowej i struktur PZPR oraz „wyborów" na jedną listę. Tymczasem sprzyjający klimat, który powstał w wyniku spotkania Kiszczaka z Wałęsą, w wielu zakładach wykorzystywano dla ujawnienia się ogniw „Solidarności". Po stronie władz budziło to irytację. Na spotkaniu przedstawicieli „Solidarności", PZPR, OPZZ, ZSL, SD oraz Kościoła, do którego doszło 16 września M#i hmm*" «' 448 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 w Magdalence pod Warszawą, OPZZ bronił formuły „jeden związek w zakładzie", a przedstawiciele PZPR deklarowali gotowość rozmowy o „Solidarności", ale dopiero przy Okrągłym Stole, równolegle z dyskusją na inne tematy. Działacze opozycji podkreślali, że legalizacja „Solidarności" jest warunkiem postępu w innych sprawach. Wkrótce powstał impas w przygotowaniach do Okrągłego Stołu wobec odmowy władz dopuszczenia do przyszłych obrad Kuronia, Michnika, szczególnie znienawidzonych przez aparat PZPR, oraz prezesów rozwiązanych w stanie wojennym stowarzyszeń twórczych. Twarde stanowisko wsparł osobiście Jaruzelski na naradzie aktywu robotniczego PZPR w Ursusie 22 października. Generał wykluczył rozmowy z tymi, którzy „podważają ład prawno-konstytucyjny naszego państwa", a zaakceptowanie pluralizmu związkowego uznał za możliwe po osiągnięciu równowagi gospodarczej. Tymczasem doszło do zmiany rządu. Nowy premier Mieczysław F. Rakowski przystąpił energicznie do działania. Szerokim rezonansem odbiły się jego słowa: „Polaków mniej interesuje «okrągły stół», a bardziej suto zastawiony". Rząd Ra-kowskiego przedstawił wizję przemian rynkowych w gospodarce i energicznie zabrał się do ich wprowadzania. Bodaj wszyscy autorzy piszący o tych wydarzeniach oceniają, że rząd Rakowskiego miał odwrócić uwagę społeczeństwa od sprawy Okrągłego Stołu oraz przynosząc wielkie zmiany w ustroju gospodarczym, utrzymać w jak największej mierze zasady dotychczasowego ustroju politycznego. W końcu października rząd podjął decyzję o postawieniu w stan likwidacji Stoczni Gdańskiej, kolebki „Solidarności". Było to równoznaczne z przerwaniem dialogu z opozycją. Ze stanowczą krytyką postępowania władz wystąpiło kierownictwo episkopatu, apelując jednocześnie o wznowienie przerwanego dialogu. Wystąpienia te i podjęte przez hierarchię próby mediacji nie przyniosły jednak efektów. Impas przełamała inicjatywa Alfreda Miodowicza odbycia telewizyjnej debaty z Lechem Wałęsą. Zapraszając go do publicznej dyskusji, przewodniczący OPZZ spodziewał się, że skompromituje Wałęsę i wzmocni własną pozycję. Przeprowadzoną 30 listopada wieczorem na oczach całej Polski debatę bezapelacyjnie wygrał Wałęsa, rozbijając w pył skutki wieloletniej propagandy, usiłującej przedstawić go jako osobę niesamodzielną, prymitywną, zmierzającą do anarchii. Tego dnia „Solidarność" powróciła do życia publicznego, przyciągając uwagę i nadzieje milionów Polaków. Na posiedzeniu kierownictwa politycznego w KC PZPR Jerzy Urban podał miażdżące wręcz wyniki badań CBOS-u: 64 procent uważało, że debatę wygrał Wałęsa, 1 procent, że Miodowicz. Za legalizacją „Solidarności" opowiada się 73 procent, przeciw 3 procent. „To są fakty - mówił Urban - które obligują władze do szybkiego podjęcia rozmów". Druga dekada grudnia 1998 roku przyniosła dalsze zasadnicze zmiany. 10 i 11 grudnia Lech Wałęsa odbył wizytę we Francji, gdzie był przyjmowany z honorami na- OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 449 leżnymi głowie państwa. Rozmawiał z najwybitniejszymi francuskimi politykami, w tym z prezydentem Mitterandem. Relacje o podróży Wałęsy nadawały światowe środki przekazu, a także - co było istotnym novum - Telewizja Polska. Towarzyszący przewodniczącemu „Solidarności" Geremek oceniał później, że podróż ukazała, jak poważnie Wałęsa i „Solidarność" są traktowane przez Zachód, oraz rozwiała nadzieje, że podjęta przez rząd polityka liberalizacji gospodarczej wystarczy, aby otrzymać pomoc z Zachodu. Tłem tych wydarzeń była dalsza ewolucja sytuacji międzynarodowej. Trwało wycofywanie wojsk radzieckich z Afganistanu. Ożywiony dialog Wschód - Zachód pośrednio zaczął obejmować również stosunki Moskwy z jej europejskimi sojusznikami. 7 grudnia 1988 roku Gorbaczow na sesji ONZ zapowiedział wycofanie około 50 000 żołnierzy radzieckich z NRD, Czechosłowacji i Węgier oraz zadeklarował, że wyrzeczenie się stosowania siły lub groźby jej użycia w stosunkach międzynarodowych dotyczy także państw socjalistycznych. Zostało to uznane za publiczne odwołanie doktryny Breżniewa. W KC PZPR eksperci przewidywali ożywienie stosunków ZSRR - RFN przy zmniejszeniu zainteresowania Polską ze strony RFN oraz przejście wszystkich państw bloku radzieckiego do „jakościowo nowych stosunków z RFN", co grozi pozostaniem Polski w izolacji. Oceniali, że te niekorzystne tendencje zbiegną się z dalszym osłabieniem pozycji gospodarczej PRL. Słabnąć będzie także gospodarka krajów RWPG, zatem nie należy spodziewać się z tej strony znaczącej pomocy. Państwa zachodnie zaś swoją pomoc uzależniać będą od spełnienia twardych warunków finansowych i „określonych postulatów politycznych". Już od 1 stycznia 1989 roku Polska mogła się znaleźć w roli „dłużnika nie wywiązującego się ze zobowiązań". Inny zespół ekspertów KC PZPR dowodził, że trwanie w oporze przeciw legalizacji „Solidarności" jest odwracaniem się od rzeczywistości i może mieć groźne skutki dla stabilności państwa już w pierwszym kwartale 1989 roku. Sytuację gospodarczą jako złą ocenia 90 procent społeczeństwa, a nieuniknione podwyżki cen i likwidacja niektórych przedsiębiorstw jeszcze bardziej powiększą frustrację. Społeczeństwo oczekuje porozumienia (66 procent badanych). Odsunięcie perspektywy legalizacji „Solidarności" oznacza załamanie idei porozumienia i Okrągłego Stołu oraz obarczenie za to odpowiedzialnością władz, co zmusi Wałęsę do stanięcia na czele ruchu kontestacyjnego. W takiej sytuacji konfrontacja byłaby prowadzona w warunkach wybitnie dla władz niekorzystnych, a także grzebałaby cały program reform. „Albo «Solidarność» ujmujemy w normy prawne, albo pozostawimy ją jako siłę pozaprawną, lecz realną, nie skrępowaną zatem wymogami prawa. [...] Porozumienie z Wałęsą jest pewną szansą. Brak tego porozumienia jest niewiadomą". Taka argumentacja - dotycząca zarówno sytuacji międzynarodowej PRL, jak i perspektywy stosunków wewnętrznych - przełamywała opór przywódców partii przed wielkim kompromisem. Kluczowe postacie politycznego kierownictwa PRL - 450 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 generał Jaruzelski, generał Kiszczak i premier Rakowski - uznały konieczność podjęcia przygotowań do legalizacji „Solidarności" i otworzenia Okrągłego Stołu. Wymagało to podjęcia przez Plenum KC odpowiednich uchwał. Manewru takiego dokonano na X Plenum KC PZPR, które obradowało w dwóch turach 20-21 grudnia 1988 roku oraz 16-17 stycznia 1989 roku. Kierownictwo przedstawiło dokument programowy, który miał być świadectwem zmiany tożsamości PZPR - odrzucenia pozostałości stalinowskiego dziedzictwa, uznania wewnętrznego pluralizmu i wolności dyskusji oraz zdolności do dialogu z innymi siłami społecznymi. Podczas grudniowej tury plenum dokonano głębokiej rekonstrukcji Biura Politycznego i Sekretariatu KC, która oznaczała osłabienie przeciwników głębszych zmian i wzmocnienie reformatorów: Rakowskiego, Baki, Cioska, Czyrka oraz awansowanego na szczyty partyjnej hierarchii profesora Janusza Rey-kowskiego. Trwającą trzy tygodnie przerwę w obradach X Plenum kierownictwo wykorzystało do prowadzenia szerokiej akcji uświadamiania organizacji partyjnej o potrzebie dokonania zwrotu i podjęcia kompromisu z „Solidarnością". Do pluralizmu związkowego łatwiej było przekonać partyjną młodzież i inteligencję, przeważnie przeciwny był aparat partyjny oraz starsi wiekiem członkowie PZPR. Równolegle do wielkiego kompromisu przygotowywała się opozycja. 18 grudnia odbyło się w Warszawie spotkanie 119 osób reprezentujących władze „Solidarności", jej doradców oraz przywódców organizacji współpracujących z „Solidarnością". W referacie wprowadzającym Tadeusz Mazowiecki podkreślił, że sprawa legalizacji „Solidarności" jest warunkiem rozmów z władzami, których celem winien być zdecydowany krok w stronę uznania pluralizmu społecznego, polityczne- 131. Mieczysław F. Rakowski przemawia na X Plenum KC PZPR. Z tyłu gen. F. Siwicki. OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 451 go, informacyjnego oraz państwa prawa. Mówiąc o stanie organizacyjnym „Solidarności" wspomniał o 500 powstałych już komitetach. Adam Michnik zauważył, że „stajemy przed dylematem klasycznym: stawka na konflikt czy stawka na kompromis". Droga do konfrontacji „jest drogą do wojny domowej", trzeba więc myśleć w kategoriach kompromisu. W przyszłej Polsce musi być także miejsce dla części obecnego aparatu władzy, pod warunkiem że wytworzy się w nim rodzaj „proreformatorskiego jądra". Gremium, odbywające od 1987 roku periodycznie narady, przyjęło nazwę Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność". Komitet miał stanowić bezpośrednie zaplecze polityczno-intelektualne „Solidarności", skupiać „polityczne mózgi" związku oraz wybitnych ekspertów różnych zagadnień. Powołano 15 komisji nazwanych przez opinię publiczną „rządem cieni", które były zespołami roboczymi przygotowującymi się do podjęcia negocjacji. Faktycznym przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego był profesor Geremek. Przystępując do negocjacji z władzami, reprezentacja „Solidarności" nie zdołała doprowadzić do uprzedniej konsolidacji sił opozycyjnych. Kompromis z „czerwonym" był ostro kontestowany przez ugrupowania tak zwanej opozycji niepodległościowej, wśród których wyróżniały się Konfederacja Polski Niepodległej, „Solidarność Walcząca", a także niewielka, ale podejmująca spektakularne demonstracje uliczne PPS-RD i inne radykalne grupy młodzieżowe. Protesty zgłaszała też Grupa Robocza „Solidarności", kwestionująca prawomocność mianowanego przez Wałęsę kierownictwa „Solidarności" oraz mandat Komitetu Obywatelskiego. Ataki te będą kontynuowane także później, a Okrągły Stół stanie się dla wielu radykałów symbolem „zdrady". Wątpliwości i obawy mieli jednak także działacze głównego nurtu Solidarności. Negocjacje z twórcami stanu wojennego wielu odczuwało jako dwuznaczne moralnie. Obawiano się także, iż celem władz jest skompromitowanie lub oszukanie ludzi opozycji. W styczniu 1989 roku metoda tajnej dyplomacji, zawsze niechętnie oceniana przez członków „Solidarności", przyniosła swoje owoce. Podczas spotkania z przedstawicielami episkopatu premier Rakowski przedstawił projekt przedterminowych wyborów kontraktowych z udziałem opozycji, które mogłyby się odbyć w kwietniu. Przekonywał, że dochodzenie do demokracji musi być dłuższym procesem, i wskazywał na groźbę „odruchów" wojska, SB i aparatu partyjnego. W dalszych rozmowach, prowadzonych przez Cioska z Mazowieckim i księdzem Orszu-likiem, ułożono 8 punktów, które były zarysem porozumienia. X Plenum KC miało podjąć uchwałę otwierającą drogę do pluralizmu związkowego, w tym legalnego działania „Solidarności". Rozpoczęcie procesu legalizacji związku nastąpiłoby jeszcze przed wyborami przewidzianymi na kwiecień lub maj, od razu jednak mogła przystąpić do działania ogólnopolska reprezentacja - Komitet Organizacyjny NSZZ „Solidarność" z Wałęsą na czele. Omówiono główny zarys przyszłego kon- 452 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 traktu politycznego. Władze wycofały również sprzeciw wobec Kuronia i Michni-ka, dając Wałęsie swobodę ustalenia składu delegacji opozycji na obrady Okrągłego Stołu. Podczas drugiej części X Plenum (16-17 stycznia) projekty przekształceń ustrojowych, w tym zwłaszcza zasada pluralizmu związkowego, zostały ostro zaatakowane. W krytycznym momencie generałowie Jaruzelski, Kiszczak i Siwicki oraz premier Rakowski zagrozili podaniem się do dymisji. Zaskoczony stanowczością generałów i premiera „beton" uległ. Niemal wszyscy członkowie KC głosowali za votum zaufania. Przyjęto także przedłożone przez kierownictwo dokumenty. PZPR opowiedziała się za budowaniem „socjalistycznej demokracji parlamentarnej" i „społeczeństwa obywatelskiego". Pluralizm polityczny i związkowy określono jako „integralną część koncepcji ustrojowej PZPR" oraz istotny składnik rzeczywistości PRL. Uroczyste posiedzenie plenarne Okrągłego Stołu odbyło się 6 lutego 1989 roku w Pałacu Namiestnikowskim (dziś prezydenckim) w Warszawie. Wzięło w nim 132. Okrągły Stół - inauguracja obrad 6 lutego 1989 OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 453 udział 55 osób, w tym 14 przedstawicieli rządzącej w PRL koalicji (PZPR, ZSL, SD i trzech grup katolickich - PAX, UChS i PZKS), 14 polityków opozycji, po 8 działaczy związkowych OPZZ i „Solidarności" oraz 11 osób, które określono mianem niezależnych autorytetów. Jako obserwatorzy przy okrągłym stole zasiedli dwaj delegaci episkopatu i zwierzchnik Kościoła ewangelickiego. Najważniejszymi gospodarzami byli generał Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa, którzy wygłosili inauguracyjne przemówienia (w ostatniej chwili wystąpił też Miodowicz, podejmując atak na „Solidarność" i liberalne projekty reform gospodarczych). Szczegółowe negocjacje toczyły się w trzech zespołach roboczych: do spraw pluralizmu związkowego, który obradował pod przewodnictwem Aleksandra Kwa-śniewskiego (PZPR), Tadeusza Mazowieckiego („Solidarność") i Romualda So-snowskiego (OPZZ), do spraw gospodarki i polityki społecznej, gdzie współprze-wodniczącymi byli Władysław Baka (PZPR) i Witold Trzeciakowski („Solidarność") oraz do spraw reform politycznych pod przewodnictwem Bronisława Geremka („Solidarność") i Janusza Reykowskiego (PZPR). W ramach trzech zespołów roboczych miały pracować liczne podzespoły: do spraw rolnictwa, górnictwa, reformy prawa i sądów, stowarzyszeń i samorządu terytorialnego, młodzieży, środków masowego przekazu, nauki, oświaty, zdrowia, ekologii i polityki mieszkaniowej. Łącznie w obradach, jako członkowie zespołów, podzespołów i grup roboczych, uczestniczyły 452 osoby specjaliści z różnych dziedzin (w tym 230 przedstawicieli „Solidarności"). Osiągnięcie porozumienia w szczególnie trudnych sprawach wymagało nieraz kameralnych negocjacji w wąskim gronie osób najbardziej politycznie kompetentnych, które toczono w Urzędzie Rady Ministrów oraz w Magdalence pod Warszawą. Ze strony „Solidarności" całość negocjacji koordynował Mazowiecki, ze strony koalicji rządowej Ciosek. W zespole do spraw pluralizmu związkowego szybko ustalono wspólne stanowisko dotyczące prawa do działania w jednym zakładzie kilku związków, dalsze uzgodnienia zależały od zmian w ustroju politycznym. Władzom zależało na zawiązaniu z opozycją koalicji reformatorskiej, zbudowaniu wspólnej platformy wyborczej i nowej umowy społecznej, dającej gwarancję pokoju społecznego na czas wprowadzania kosztownych reform ekonomicznych. Służyć temu miało wprowadzenie opozycji do parlamentu w ramach niekonfrontacyjnych wyborów opartych o uzgodniony program („pod jednym sztandarem" - mówił Kiszczak), a symbolem zawartej ugody miała być lista krajowa, obejmująca przedstawicieli wszystkich nurtów obradujących przy Okrągłym Stole. Była to więc próba zasymilowania opozycji w skorygowanym systemie, a nawet zamazania jej odrębnej tożsamości. Przywódcy „Solidarności" starali się, by kompromis był zrozumiały dla społeczeństwa i nie podważał tożsamości opozycji. Toteż uchylali się od udziału we wspólnej liście krajowej i sprzeciwiali ogłaszaniu wspólnego programu wyborczego. Umowa Okrągłego Stołu powinna mieć kompleksowy charakter i prócz podzia- 454 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 łu mandatów w parlamencie i kwestii prezydentury obejmować perspektywę demokratyzacji kraju: niezależność sądów, samorząd terytorialny, dostęp do środków przekazu, a także uzgodnienie polityki gospodarczej. Warunkiem prawomocności zobowiązań dotyczących wyborów miała być legalizacja „Solidarności" i to w czasie poprzedzającym wybory. W wyniku trwającej wiele dni dyskusji dochodzono do kompromisu. O każdy mandat poselski miało się ubiegać co najmniej 2 kandydatów, w tym co najmniej 1 przedstawiciel odmiennej orientacji politycznej. Niekonfrontacyjność wyborów miała polegać na powstrzymaniu się kandydatów od ataków na konstytucję i kierowniczą rolę PZPR oraz przeszłość PRL. Kandydatów na posłów zgłaszałyby partie polityczne, ugrupowania opozycji lub grupy wyborców. Spośród 460 posłów przyszłego Sejmu 90 procent winno pochodzić z wyborów w okręgach, 10 procent miało być wybranych z listy krajowej, przy czym opozycja odrzuciła możliwość udziału w liście krajowej. Przewidywano dwie tury wyborów - w pierwszej byliby wybrani kandydaci, którzy uzyskali ponad 50 procent głosów, w drugiej mieli rywalizować ci, którzy w wielomandatowych okręgach uzyskali największą liczbę głosów. System wyborczy miał być tak skonstruowany, aby zapewnić następujący podział mandatów w Sejmie: 65 procent dla kandydatów PZPR, ZSL, SD, PAX, UChS i PZKS oraz 35 procent dla opozycji, ściślej - według oświadczenia Gerem-ka - do wolnych wyborów kandydatów zgłoszonych przez 3000 obywateli. 133. Czesław Kiszczak wita Lecha Wałęsę, Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 455 Strona rządowa przedstawiła koncepcję ustanowienia urzędu prezydenta wybieranego na 4-7 lat jeszcze przez „stary" Sejm. Prezydenta projektowano wyposażyć w bardzo szerokie kompetencje, między innymi prawo rozwiązywania Sejmu, wprowadzania stanu wyjątkowego, występowania z inicjatywą referendum, przedstawiania Sejmowi kandydatury premiera. Byłby on też najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych i przewodniczącym Komitetu Obrony Kraju. Propozycja ta musiała być przez opozycję zrozumiana jako próba stworzenia możliwości obalenia w dowolnej chwili całego wynegocjowanego porządku. Nie mówiono tego wprost, ale było oczywiste, że prezydentem ma zostać Jaruzelski. Próbując przełamać opór opozycji w sprawie prezydenta, Aleksander Kwaśniewski zaproponował, aby Senat - nowa instytucja ustrojowa - był wyłaniany w wolnych, demokratycznych wyborach. Propozycja została zaakceptowana. Zgodzono się, że w skład Senatu będzie wybranych 100 osób, po 2 z każdego województwa. Ustalono też, że wyboru prezydenta dokonają połączone izby Sejmu i Senatu. Pod koniec marca po trudnych i momentami dramatycznych negocjacjach ustalono zapis ograniczający prawo prezydenta do rozwiązywania Sejmu tylko w ściśle określonych przypadkach. Prezydent zachował jednak rozległe kompetencje, w tym prawo veta wobec uchwalonych przez parlament ustaw. Trudne rozmowy dotyczyły zasad uchylania przez Sejm sprzeciwu Senatu. Strona rządowa upierała się, by wystarczyła do tego większość trzech piątych (60 procent), opozycja domagała się większości dwóch trzecich (67 procent), co by zmuszało do uwzględnienia opinii nieco szerszej niż tylko koalicja rządowa. Ostatecznie strona rządowa ustąpiła. Podobną większością (dwóch trzecich) Sejm mógł uchylić sprzeciw Senatu. Spełnieniem oczekiwań opozycji było przyznanie Senatowi prawa inicjatywy ustawodawczej i rezygnacja z koncepcji dekretów prezydenckich. Osiągnięto postęp w kwestiach, które miały być znakiem demokratyzacji państwa widocznym dla wszystkich obywateli. Władze zgodziły się, aby mogła się ukazywać prasa „Solidarności" nie na zasadzie koncesjonowania, ale rejestracji. Obiecano przydzielić papier nowym czasopismom, a także „Tygodnikowi Powszechnemu", od 1 stycznia 1990 roku zaś zamierzano wprowadzić wolny rynek obrotu papierem. Władze zgodziły się na nowelizację kodeksu karnego i usunięcie lub zlibe-ralizowanie paragrafów, które służyły do karania za działalność opozycyjną. Nie osiągnięto natomiast znaczącego postępu w sprawie demonopolizacji radia i telewizji oraz koncernu RS W „Prasa", a także - co było paradoksalne - prawa o stowarzyszeniach, nad którym prace trwały od roku przy udziale strony kościelnej. Opozycja osiągnęła zapis o nieusuwalności sędziów, ale nie udawało się jej przeprowadzić zasady ich apolityczności. Przełamano - choć z dużymi trudnościami -opór przed pomyślnym załatwieniem sprawy osób pozbawionych pracy za działalność związkową od 13 grudnia 1981 roku do końca 1988 roku. Złagodzono artykuł kodeksu wykroczeń, za pomocą którego represjonowano dotychczas ludzi opo- 456 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 zycji. Ustalono perspektywę legalizacji Niezależnego Zrzeszenia Studentów, a także związków rolniczych. Wynegocjowano skreślenie w projekcie ustawy o stowarzyszeniach punktu pozwalającego na represjonowanie partii politycznych, co nastąpiło bez wielkiej batalii. Najwyraźniej tak silne dawniej w PZPR obawy przed powstawaniem partii politycznych znacznie osłabły. Z trudem osiągano postęp w zespole ekonomicznym. „Filozofia" ekonomiczna współprzewodniczącego ze strony koalicyjno-rządowej Władysława Baki była odmienna od liberalnej, którą realizował rząd Rakowskiego. Podział można było też zauważyć po stronie opozycyjnej, gdzie obok „socjaldemokratów" (Ryszard Bugaj, Witold Trzeciakowski) znajdowali się także liberałowie. Osiągane zapisy były więc efektem skomplikowanego kompromisu. Ponadto rząd nie czuł się zobowiązany do uzależnienia realizowanej polityki od wyników prac Okrągłego Stołu. W grudniu 1988 roku Sejm uchwalił ustawę dającą zagranicznym inwestorom niezwykle korzystne warunki działania, między innymi zwolnienie od podatku przez trzy lata i możliwość transferu zysku dewizowego za granicę. 24 lutego Sejm uchwalił ustawę, która stwarzała możliwość przejmowania majątku państwowego w użytkowanie prywatne i zapoczątkowała słynny proces uwłaszczania nomenklatury. Skutki tej ustawy będą w przyszłości powodem kierowania najcięższych oskarżeń przeciw uczestnikom narad w Magdalence, choć nie była ona w ogóle przedmio- 134. W kuluarach, od prawej: T. Mazowiecki, A. Stelmachowski, A. Kwaśniewski, S. Ciosek, J. Merkel OD KONTRREWOLUCJI GENERAŁÓW DO OKRĄGŁEGO STOŁU 457 tem rozmów. Dnia 15 marca rząd zalegalizował handel walutami, także nie czekając na finał Okrągłego Stołu. W pryncypialnej dla „Solidarności" sprawie likwidacji Stoczni Gdańskiej przedstawiciele rządu wykazali nadzwyczajną determinację i nie pomogły tu nawet pełne pasji negocjacje w Magdalence. Przedstawiciele strony rządowej dążyli do zachowania nomenklatury w 306 kluczowych przedsiębiorstwach, nie widzieli możliwości cięć budżetowych, które mogłyby zmniejszyć inflację, godzili się na demonopolizację, ale stopniową. Zapowiadali urynkowienie rolnictwa. Zagrożeniem dla perspektyw kompromisu było również sztywne stanowisko przedstawicieli OPZZ, którzy próbowali się przeciwstawić rozwiązaniom kosztownym dla pracowników. Co więcej, okazało się, że OPZZ nie zamierza hamować w zakładach nacisku na wzrost płac. Obradom Okrągłego Stołu towarzyszyły więc liczne akcje rewindykacyjne, a wraz z nimi szybki wzrost inflacji, która już w 1988 roku przekroczyła 60 procent. Ogromne napięcia powstały wokół kwestii indeksacji płac (wyrównywania wskaźnika inflacji), gdzie szczególnie radykalne i nieustępliwe stanowisko reprezentowało OPZZ. Była to próba przelicytowania „Solidarności" w manifestowaniu woli obrony „interesów ludzi pracy", bez liczenia się ze stanem gospodarki. Zarówno przedstawiciele władz, jak „Solidarności" uznali nieustępliwość OPZZ za próbę złamania wynegocjowanego już kontraktu. 135. Delegacja „Solidarności" przy Okrągłym Stole. Od prawej: J. Turowicz, B. Geremek, Z. Bujak, W Frasyniuk, L. Wałęsa, T. Mazowiecki, M. Gil, J. Merkel, W. Liwak, J. Ślisz, A. Stelmachowski, K. Szaniawski, J.J. Szczepański, A. Michnik 458 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Trwającym dwa miesiące obradom Okrągłego Stołu towarzyszyło ogromne zainteresowanie opinii publicznej w Polsce i za granicą. Środki masowego przekazu przynosiły codzienne obszerne doniesienia o przebiegu obrad, związane z tym dyskusje z udziałem obu stron negocjacji i komentarze. Było to pierwsze zetknięcie się milionów Polaków ze swobodną dyskusją polityczną, właściwą systemowi demokratycznemu i parlamentarnemu. Zarówno w toku dyskusji Okrągłego Stołu, jak w debatach toczonych w środkach przekazu, zyskiwali popularność liderzy opozycji - Mazowiecki, Geremek, Kuroń, Michnik, ale także partyjni reformatorzy Kwaśniewski, Ciosek, Reykowski i generał Kiszczak, który gwałtownie zmieniał swój image. Negocjacje prowadziły także do łamania głębokich barier psychologicznych między niedawnymi jeszcze wrogami, topniała osobista wrogość, powstawała płaszczyzna zrozumienia i wzajemnego szacunku. Tworzyło to istotną przesłankę dla łagodnego trybu dalszych przemian politycznych, choć przez część obserwatorów było to przyjmowane jako „fraternizowanie" się niedawnych jeszcze „katów i ofiar". 5 kwietnia podpisano dokumenty końcowe, a następnie rozpoczęło się uroczyste posiedzenie końcowe Okrągłego Stołu. Mimo incydentu sprowokowanego w ostatniej chwili przez przewodniczącego OPZZ Alfreda Miodowicza obrady dobiegły pomyślnego finału. 500zbtych lii senat Jan Krzysztof Bebdd • Krzysztof Dcwgialfc) Antoni Furfcak# Oba Krzyżarx)wsl' 494 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Wśród prac zbiorowych i materiałów pokonferencyjnych poświęconych różnym aspektom historii lat powojennych trzeba wymienić prace „Polacy wobec przemocy 1944-1956" pod redakcją Barbary Otwinowskiej i Jana Żaryna (1996) oraz „Pamiętny rok 1947" (2001) i „Rok 1948" (2000), oba tomy pod redakcją Marii E. Ożóg. Szczególne bogactwo artykułów dotyczących różnych aspektów historii politycznej i polityczno-społecznej powojennej Polski, aż po rok 1989, przynosi ofiarowany Krystynie Kersten tom „Komunizm. Ideologia, system, ludzie" (2001). Znaczne zainteresowanie historyków budzi okres forsownej stalinizacji. Prócz ujęć syntetycznych Andrzeja Werblana „Stalinizm w Polsce" (1991) i Andrzeja Garlickiego „Stalinizm" (1993), do najważniejszych należy zbiór wywiadów Teresy Torańskiej z twórcami systemu wydany pt. „Oni" (wyd. I 1985, wyd. rozszerzone 1997) oraz socjologiczna analiza Hanny Świdy-Ziemby „Człowiek wewnętrznie zniewolony" (1997) w większości poświęcona mechanizmom oddziaływania stalinowskiego totalitaryzmu na jednostkę. Wśród monografii historycznych powstających oficjalnie w PRL nadal dużą wartość ma Benona Dymka „PZPR 1948-1954" (1989), ukazująca budowanie struktury organizacyjnej partii. Przydatne informacje przynosi również książka Z. Kozika „Stalinowski system represji w Polsce (1948-1955)" (2000). Stalinizację związków zawodowych przedstawił Jędrzej Chu-miński w książce „Ruch zawodowy w Polsce w warunkach kształtującego się systemu totalitarnego 1944-1956" (1999). Pierwszy okres istnienia ZSL omówił Andrzej Wojtas w książce „Myśl polityczna Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w latach 1949-1962" (1991). Represje w wojsku zanalizował z wielką skrupulatnością i odwagą cywilną przedwcześnie zmarły Jerzy Poksiński w monografiach „«TUN». Tatar-Utnik-Nowicki" (1992), „Victis honor. «Spisek w wojsku.." (1994) oraz w książce „«My sędziowie nie od Boga...». Z dziejów Sądownictwa Wojskowego w PRL 1944-1956" (1996). Opracowania Poksińskiego pozostają dotychczas najważniejszym studium represji i mechanizmu budowania procesów pokazowych w tym okresie. Wiele dla zbadania stalinizmu i jego mechanizmów uczynili historycy średniego i młodego pokolenia. Jeszcze przed zmianą ustrojową ukazała się w „małej poligrafii" praca Piotra Huebnera „Nauka polska po II wojnie światowej - idee i instytucje" (1987). Autor ten rozwinął temat w monografii „Siła przeciw rozumowi... Losy Polskiej Akademii Umiejętności w latach 1939-1989" (1994). Na jednej uczelni skupiła uwagę Teresa Suleja w książce „Uniwersytet Wrocławski w okresie centralizmu stalinowskiego 1950-1955" (1995). Dariusz Jarosz opublikował wszechstronnie udokumentowaną monografię „Polityka władz komunistycznych w Polsce w latach 1948-1956 a chłopi" (1998), następnie zbiór studiów „Polacy a stalinizm 1948-1956" (2000). Przejawy i mechanizmy budowania kultu Stalina opisał Robert Kupiecki w książce „ "Natchnienie milionów»" (1993). Krzysztof Kosiński ukazał sposób zorganizowania i treść indoktrynacji młodzieży szkolnej w monografii „O nową mentalność. Życie codzienne w szkołach 1945-1956" NOTA BIBLIOGRAFICZNA 495 (2000). Problem mechanizmów mobilizacji, rytuałów i postaw podjął Paweł So-wiński w książce „Komunistyczne święto. Obchody 1 Maja w latach 1948-1954" (2000) oraz - pod kątem szukania przez reżim legitymizacji narodowej - Marcin Zaremba w cytowanej wyżej pracy „Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm" obejmującej cały okres PRL. Przemiany społeczne i mentalne awansowanej młodzieży chłopskiej ukazała socjolog Hanna Palska: „Nowa inteligencja w Polsce Ludowej. Świat przedstawień i elementy rzeczywistości" (1994). Odtworzenie postaw i świadomości ludzi przeciętnych interesowało Dariusza Jarosza i Marię Pasztor, którzy w książce pt. „W krzywym zwierciadle" (1995) analizowali plotki i pogłoski krążące w latach 1949-1956. Studium historii regionalnej jest Stanisława fankowiaka „Wielkopolska w okresie stalinizmu 1948-1956" (1995). Rekonesansem ukazującym działalność propagandową PZPR na przykładzie jednego województwa jest książka Mariusza Jastrzębia „Mozolna budowa absurdu" (1999), a także opracowanie „PZPR w fabryce" (2001). Joanna Kochanowicz spróbowała opisać działalność „ZMP w terenie" na wybranych przykładach (2000). Trzeba zaznaczyć, że wiele z wymienionych tu opracowań wyszło spod pióra uczniów profesora Marcina Kuli, debiutujących po 1989 roku. Andrzej Paczkowski (pod pseudonimem J. Andrzejewski) jest autorem wydanego w podziemiu i na emigracji w 1986 roku zbioru pt. „Gomułka i inni" zawierającego różne dokumenty wytworzone przez kierownictwo PZPR od 1948 do 1982 roku. Wiele ważnych materiałów źródłowych do dziejów całego okresu powojennego opublikował w „Polityce" na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Andrzej Garlicki, po czym ich wybór zamieścił w tomie „Z tajnych archiwów" (1993). W 2000 roku w serii „Dokumenty do dziejów PRL" ukazał się tom „Centrum władzy. Protokoły posiedzeń kierownictwa PZPR. Wybór z lat 1949-1970", opracowany przez Antoniego Dudka, Aleksandra Kochańskiego, Krzysztofa Persaka. Omówienie zmian w kierowniczych ogniwach PZPR oraz ich skład osobowy przynosi „Informator o strukturze i obsadzie personalnej centralnego aparatu PZPR 1948-1990" opracowany przez Włodzimierza Janowskiego i Aleksandra Kochańskiego (2000). Z prac dawniejszych interesujące uwagi i propozycje spojrzenia na system polityczny PRL zawiera książka Krzysztofa Pomiana „Wymiary polskiego konfliktu" (Londyn 1985). Udaną próbą przedstawienia systemu w niektórych jego funkcjach jest Jerzego Drygalskiego i Jacka Kwaśniewskiego „(Nie)realny socjalizm" (1992) oraz Antoniego Dudka „Ślady PeeReLu. Ludzie, wydarzenia, mechanizmy" (2000). Sądownictwo i jego uzależnienie od potrzeb rządzących ukazał Andrzej Rzepliński w książce „Sądownictwo w PRL" (Londyn 1989), a w znacznym stopniu także Ryszard Walczak „Polityka, sądy, prokuratura" (1990). Aleksander Pawlicki opublikował pracę „Kompletna szarość. Cenzura w latach 1965-1972. Instytucja i ludzie" (2001). Nieocenionym przewodnikiem po aktach prawnych regulujących wszystkie dziedziny życia w PRL jest opracowany 496 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 przez Aleksandra Kochańskiego informator „Polska 1944-1991" (t. I 1996, t. II 2000). Dużym krokiem w kierunku poznania mechanizmów kierowania PZPR i oddziaływania na administrację państwową oraz społeczeństwo jest zbiór przygotowanych pod kierunkiem A. Paczkowskiego studiów „Centrum władzy w Polsce 1948-1970" (2002). Trudnym do przecenienia źródłem do analizowania polityki i świadomości kierowniczych kręgów PZPR są wielotomowe dzienniki Mieczysława F. Rakowskiego (t. I- 1998- ). Dużą wartość ma również dziennik Józefa Tejchmy „Kulisy dymisji" (1991), nieco mniejszą ich tom kolejny „W kręgu nadziei i rozczarowań" (2002). Rozpowszechnione w wysokich nakładach, a pisane w wiele lat po odejściu ze stanowisk wspomnienia E. Gierka „Przerwana dekada" (1990), P. Jaroszewicza „Przerywam milczenie" (1991), F. Szlachcica „Gorzki smak władzy" i „Przesłuchanie supergliny" (1990) służą obronie własnego wizerunku, muszą być traktowane z dużym krytycyzmem jako źródło wiedzy o epoce. O polityce PZPR w dekadzie lat siedemdziesiątych wiele mówią „Protokoły tzw. Komisji Grabskiego" opublikowane w 1986 roku w Paryżu w opracowaniu Grażyny Pomian. O wojsku polskim i jego miejscu w systemie politycznym traktuje zbiór wywiadów Lecha Kowalskiego „Generałowie" (1992) oraz wspomnienia Tadeusza Pióro „Armia ze skazą" (1994), a także wiele artykułów generała Pióro zamieszczonych w prasie. Miejsce poszczególnych państw w bloku radzieckim oraz ich relacje z Moskwą w okresie 1945-1959 badał przed laty Zbigniew Brzeziński i opisał w książce „Jedność czy konflikty" (Londyn 1964). Zawarte tam analizy - także dotyczące Polski -są nadal interesujące i badawczo inspirujące. Wstępem do analitycznego badania stosunków polsko-radzieckich jest tom „Tajne dokumenty Biura Politycznego. PRL-ZSRR 1956-1970" (1998), z wprowadzeniem Andrzeja Paczkowskiego. Wśród opracowań dotyczących relacji Polski ze światem zachodnim trzeba wymienić zawierającą liczne dokumenty książkę Mieczysława Tomali „Patrząc na Niemcy. Od wrogości do porozumienia 1945-1991" (1997), monografie niemieckiego historyka Dietera Bingena „Polityka republiki bońskiej wobec Polski. Od Adenauera do Koh-la 1949-1991" (1997) oraz Krzysztofa Malinowskiego „Polityka Republiki Federalnej Niemiec wobec Polski w latach 1982-1991" (1997). Rok później ukazała się książka Andrzeja Małkiewicza i Krzysztofa Ruchniewicza „Pierwszy znak Solidarności. Polskie odgłosy powstania ludowego w NRD w 1953 r." (1998). W 2002 ukazał się tom studiów pod redakcją Mieczysława Wojciechowskiego pt. „Polska w podzielonym świecie po II wojnie światowej do 1989 r." Temat drążą nadal, publikując studia w pismach naukowych, młodzi historycy Wanda Jarząbek (stosunki polsko-francuskie i polsko-niemieckie), K. Ruchniewicz (stosunki polsko-niemieckie) oraz Jan Tyszkiewicz (stosunki polsko-amerykańskie). NOTA BIBLIOGRAFICZNA 497 Polityka PZPR i toczone w jej kierownictwie spory i rywalizacje omawiają autorzy biografii jej przywódców, m.in. Bieruta - Cz. Kozłowski (1993) i A. Garlicki (1994), Gomułki - P. Machcewicz (1995), Moczara - Krzysztof Lesiakowski (1998). Biografię Edwarda Gierka napisał Janusz Rolicki (2002), który oparł się jednak wyłącznie na rozmowach z jej bohaterem, jego archiwum prywatnym i dokumentach wcześniej opublikowanych. Jeszcze węższa jest baza źródłowa raczej eseju niż właściwej biografii Józefa Cyrankiewicza opracowanego przez Eleonorę i Bronisława Syzdków. Podobny charakter, eseistyczny i w niewielkim stopniu nawiązujący do dokumentacji archiwalnej, ma zbiór szkiców E. i B. Syzdków „Cena władzy zależnej" (2001). Znaczne zainteresowanie budzi postać generała Jaruzelskiego. Oprócz wielu przyczynków zwraca uwagę biografia napisana przez Lecha Kowalskiego „Generał ze skazą" (2001) o zdecydowanie krytycznym tonie, w minimalnym stopniu uwzględniająca poczynania Jaruzelskiego jako faktycznego szefa państwa. Wiele dokumentów do biografii generała opublikował Peter Raina. Historia gospodarcza PRL została ujęta w książce Janusza Kalińskiego „Gospodarka Polski w latach 1944-1989. Przemiany strukturalne" (1995) oraz w znakomitej syntezie Andrzeja Jezierskiego i Cecylii Leszczyńskiej „Historia gospodarcza Polski" (1998). Konfrontacją poglądów ekonomistów z różnych szkół myślenia jest książka Zbigniewa Landaua i Wojciecha Roszkowskiego „Polityka gospodarcza II RP i PRL" (1995). Bogactwo informacji i interpretacji przynosi tom studiów „Historia gospodarcza Polski (1939-1989)" wydany pod redakcją J. Kalińskiego w 1996 roku. Kaliński jest również autorem monografii „Polityka gospodarcza Polski w latach 1948-1956" (1987). Z innych, dawniejszych opracowań trzeba wspomnieć Eugeniusza Gorzelaka „Politykę agrarną PRL" (1980) oraz opracowane z perspektywy opozycji i wydane poza cenzurą książki Tadeusza Kowalika „Spory o ustrój społeczno-gospodarczy Polski 1944-1948" (1980) Waldemara Kuczyńskiego „Po wielkim skoku" (1980, wyd. oficjalne 1981), analizę polityki ekonomicznej ekipy Gierka. Z nowszych prac zwraca uwagę monografia A. Jezierskiego i C. Leszczyńskiej „Narodowy Bank Polski 1948-1970" (2001) oraz studium Macieja Tymińskiego „PZPR i przedsiębiorstwo. Nadzór partyjny nad zakładami przemysłowymi 1956-1970" (2001). Mało znane, choć interesujące są studia emigracyjnych ekonomistów o gospodarce PRL w latach sześćdziesiątych, opublikowane w tomie „Dylematy gospodarki polskiej" (1965). Przeobrażenia społeczne w całym okresie PRL były często omawiane w kontekście historii gospodarczej, ale ponadto w licznych opracowaniach socjologicznych, wśród których walory syntez mają Ryszarda Turskiego „Dynamika przemian społecznych w Polsce" (1961), zbiory studiów „Przemiany społeczne w Polsce Ludowej" pod redakcją Adama Sarapaty (1965), „Kształt struktury społecznej. Studia do analizy" pod redakcją Włodzimierza Wesołowskiego (1978), „Obraz świadomości robotników wielkoprzemysłowych w Polsce" pod redakcją Leszka Gilejki (1980), 498 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 „Ciągłość i zmiana tradycji kulturowej" pod redakcją Stefana Nowaka (1989), „Polacy '81. Postrzeganie kryzysu i konfliktu" (powielone 1982, druk 1996), pod redakcją Władysława Adamskiego, Przemysława Wójcika „Położenie i aspiracje klasy robotniczej w Polsce" (1988). Powstały liczne prace i zbiory dokumentów ukazujących historię Kościoła katolickiego. Wyróżniają się wśród nich monografie Jana Żaryna „Kościół a władza w Polsce (1945-1950)" (1997) oraz Antoniego Dudka „Państwo i Kościół w Polsce 1945-1970" (1995), a także poświęcona orędziu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku książka Piotra Madajczyka „Na drodze do pojednania" (1994). Syntetyczne ujęcie tematu przedstawił Andrzej Micewski: „Kościół-Państwo 1944-1989" (1994), autor monumentalnej biografii „Kardynał Wyszyński. Prymas i mąż stanu" (Paryż 1982), a także jednej z pierwszych książek poświęconych historii PRL - „Współrządzić czy nie kłamać? Pax i Znak w Polsce 1945-1976" (1978). W 1982 roku ukazały się w Paryżu „Zapiski więzienne" kardynała Wyszyńskiego, fragment z nie opublikowanego dotychczas jego diariusza. W 1990 roku ukazał się tom „Stefan kardynał Wyszyński "Nauczanie społeczne»", zawierający wybór najważniejszych wypowiedzi prymasa z lat 1946-1981. Zadanie przedstawienia wielotomowej biografii prymasa Wyszyńskiego podjął Peter Raina. Jest to - typowe dla stylu tego autora - dzieło będące po części publikacją źródeł, zawierającą liczne i jednostronne komentarze publicystyczne. Tom pierwszy został wydany w Londynie w 1979 roku, kolejne w 1986 i 1988, dalszych pięć do 2001 i tym samym autor omówił wydarzenia do roku 1968. Raina wydał również trzy obszerne tomy pt. „Kościół w PRL. Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945-1989" (1994-1996), niezwykle cenny zbiór zapisów ze spotkań przedstawicieli episkopatu i reprezentantów państwa z lat 1970-1989: „Rozmowy z władzami PRL. Arcybiskup Dąbrowski w służbie narodu i państwa" (1995), zapisy rozmów poprzedzających „Wizyty apostolskie Jana Pawła II w Polsce" (1997), dokumentację interwencji podejmowanych przez władze kościelne w obronie więzionych i internowanych w latach 1982-1989 pt. „Troska o internowanych" (1999). Uzupełnieniem tych publikacji są kolejne dwie książki P. Rainy: „Arcybiskup Dąbrowski - rozmowy watykańskie" (2001), „Cele polityki władz PRL wobec Watykanu. Tajne dokumenty 1967-1989" (2001). W 1998 roku nakładem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wydano tom materiałów „Obchody milenijne 1966 roku w świetle dokumentów MSW". Ten przegląd wypada zamknąć odnotowaniem szczegółowego, czterotomowego kalendarium Mariana P. Romaniuka „Życie, twórczość i posługa Prymasa Tysiąclecia". Choć uwaga historyków skupiona była na osobie prymasa i stosunkach z władzami na szczeblu centralnym, ukazało się kilka książek poświęconych innym wątkom trwającej konfrontacji. Andrzej Grajewski w książce „Wygnanie" (1990, wyd. poszerzone 1995) przedstawił losy biskupów śląskich w latach 1945-1956, awpra- NOTA BIBLIOGRAFICZNA 499 cy „Kompleks Judasza" (1999) podjął próbę ukazania penetracji służb bezpieczeństwa w kościołach polskim i innych krajów komunistycznych. Andrzej Kopiczko opublikował książkę „Kościół warmiński a polityka wyznaniowa po II wojnie światowej" (1996), natomiast Ryszard Gmyz w obszernej monografii „Państwo a Kościół w Polsce 1945-1956" (1999) skupił się na przykładzie województwa kieleckiego. Jan Żaryn na podstawie materiałów Ambasady RP w Watykanie ukazał Kościół w Polsce z emigracyjnej i watykańskiej perspektywy („Stolica Apostolska wobec Polski i Polaków w latach 1944-1958 w świetle materiałów Ambasady RP przy Watykanie", 1998 oraz „Kościół w Polsce w latach przełomu [1953-1958]", 2000). Syntetyczna i interesująca jest książka niemieckiego dziennikarza Hansjakoba Stehle „Tajna dyplomacja Watykanu. Papiestwo wobec komunizmu (1917-1991)" (1993). Wśród książek ukazujących działalność kardynała Wojtyły wyróżnia się „Kalendarium życia Karola Wojtyły" opracowane przez księdza Adama Bonieckiego (wyd. II popr. 2000). Najpoważniejsza biografia papieża - George'a Weigela „Świadek nadziei" (2000) na 300 stronach analizuje jego drogę do objęcia najwyższego stanowiska w Kościele, potem jednak w nikłym stopniu uwzględnia wpływ Jana Pawła II na wydarzenia w Polsce. Wśród innych książek poświęconych papieżowi i jego wpływowi na sprawy polskie trzeba wymienić reporterską biografię Tada Szulca (1996), choć autor nie zadbał o uwiarygodnienie źródłowe części podawanych tam szczegółów. Nie zostały dotychczas należycie opracowane pielgrzymki Jana Pawła II w Polsce, choć na bieżąco ukazywały się reportaże w prasie oraz wydano zbiory wygłoszonych homilii i przemówień. Odrębnym wątkiem są dzieje katolickich ugrupowań świeckich. Prócz wspomnianej wyżej książki Andrzeja Micewskiego trzeba wskazać biografię Bolesława Piaseckiego napisaną przez Antoniego Dudka i Grzegorza Pytela (Londyn 1990), znakomity reportaż Roberta Jarockiego „Czterdzieści pięć lat w opozycji" (1990), poświęcony ludziom „Tygodnika Powszechnego", monografię Michała Jagiełły „?-Tygodnik Powszechny» i komunizm" (wydanie podziemne 1988, oficjalne 2001), książkę Macieja Łętowskiego „Ruch i Koło Poselskie Znak 1957-1976" (1998) oraz wspomnienia Stanisława Stommy „Pościg za nadzieją" (Paryż 1991) i wywiad rzekę Jacka Żakowskiego z Jerzym Turowiczem „Trzy ćwiartki wieku" (1990). Próbę ukazania historii ruchu Znak na podstawie dokumentacji archiwalnej podjął Andrzej Friszke w książkach „Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956-1989" (1997) i „Koło Posłów Znak w Sejmie PRL 1957-1976" (2002). Wśród wyznań niekatolickich syntezę „Kościół prawosławny w Polsce 1945-1970" opublikował Kazimierz Urban (1996). Ten sam autor opracował informator „Mniejszości religijne w Polsce 1945-1991" (1994) oraz niezwykle cenny wybór dokumentów „Luteranie i metodyści na Mazurach 1945-1957" (2000). Wiele kontrowersji budzi problem postaw intelektualistów wobec systemu. Silne reakcje wywołała książka Jacka Trznadla „Hańba domowa" (wydanie podziem- 500 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ne i paryskie 1986, oficjalne krajowe 1990), zawierająca rozmowy z pisarzami i oskarżycielską przedmowę. W sposób odmienny i oparty także na własnym przykładzie o postawie wobec systemu opowiadał Andrzej Walicki - „Spotkania z Miłoszem" (Londyn 1985). Odrębnym nurtem toczyły się badania nad instytucjami życia kulturalnego i polityką kulturalną PZPR, czego wynikiem była monografia Barbary Fijałkowskiej „Polityka i twórcy (1948-1959)" (1985), a także dzieje Związku Literatów Polskich w latach 1949-1959 opracowane przez Krzysztofa Woźniakowskiego pt. „Między ubezwłasnowolnieniem a opozycją" (1990). Uporządkowaniem faktów dotyczących polityki kulturalnej i twórczości zajęła się Marta Fik, publikując w 1989 roku w Londynie monumentalne dzieło „Kultura polska po Jałcie". Ryszard Matuszewski dokonał systematycznego wykładu „Literatura polska 1939-1991" (1992). W 1993 ukazała się monografia Rafała Stobieckiego „Historia pod nadzorem" poświęcona stalinizacji nauki historycznej na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Temat postaw intelektualistów podejmowany był także w innych pracach, zwłaszcza poświęconych przełomom lat 1956 i 1968. Ukazały się liczne dzienniki będące podstawowym źródłem dla omawianego tematu, m.in. Marii Dąbrowskiej, Stefana Kisielewskiego, Zygmunta Mycielskiego, Mieczysława Jastruna, Andrzeja Kijowskiego. Historię środowiska literackiego w całym okresie PRL ukazały w wielkim reportażu na łamach „Gazety Wyborczej" (nie wydanym w formie książki) Anna Bikont i Joanna Szczęsna. O środowisku socjologów i filozofów, którzy przeszli od afirmacji systemu do jego krytyki, traktuje monografia Ryszarda Sitka „Warszawska szkoła historyków idei" (2000). Szerzej zakreśla temat, szukając przyczyn zaangażowania w stalinizm, Maria Hirszowicz w książce „Pułapki zaangażowania. Intelektualiści w służbie komunizmu" (2001). Odrębnym nurtem toczyło się życie polityczne, społeczne i intelektualne emigracji. Próbą ujęcia całości tego zjawiska jest opracowanie trzech autorów pt. „Druga wielka emigracja 1945-1990" (1999), zawierająca monografię Andrzeja Friszke „Życie polityczne emigracji", Pawła Machcewicza „Emigracja w polityce międzynarodowej" i Rafała Habielskiego „Życie społeczne i kulturalne emigracji". Z opracowań monograficznych trzeba wymienić Tadeusza Wolszy „Rząd RP na obczyźnie wobec wydarzeń w kraju 1945-1950" (1998), Rafała Habielskiego „Niezłomni nieprzejednani. Emigracyjne «Wiadomości» i ich krąg 1940-1981" (1991), Zygmunta Woźniczki „Trzecia wojna światowa w oczekiwaniach emigracji i podziemia w kraju w latach 1944-1953" (1999), Pawła Ziętary „Emigracja wobec Października. Postawy polskich środowisk emigracyjnych wobec liberalizacji w PRL w latach 1955-1957" (2001), Romualda Turkowskiego „Parlamentaryzm polski na uchodźstwie 1945-1972" (2001) oraz Mariana S. Wolańskiego „Europa Środkowo--Wschodnia w myśli politycznej emigracji polskiej 1945-1975" (1996) i studium Stanisława Kiliana „Myśl społeczno-polityczna Tadeusza Bieleckiego" (2000). Anna Siwik opracowała dwa tomy monografii o emigracyjnych socjalistach: „PPS na emi- NOTA BIBLIOGRAFICZNA 501 gracji w latach 1945-1956" (1998) i „Polskie uchodźstwo polityczne. Socjaliści na emigracji w latach 1956-1990" (2002). Monumentalne ośmiotomowe „Materiały do dziejów uchodźstwa" przygotowane i wydane w Londynie w latach 1994 -1997 zawierają materiały o bardzo nierównej wartości. Podstawowym źródłem informacji o działalności Radia Wolna Europa są wspomnienia fana Nowaka-Jeziorańskiego „Wojna w eterze" (Londyn 1996) i „Polska z oddali" (Londyn 1988), Marka Łatyńskiego „Ogród angielski" (1997) oraz „Wspomnienia pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa" zebrane przez Alinę Grabowską (2002). Należy też wspomnieć książkę George'a R. Urbana „Radio Wolna Europa i walka o demokrację" (2000). Wpływ paryskiej „Kultury" na polską myśl polityczną i przemiany w kraju jest powszechnie doceniany. Wśród licznych książek dotyczących paryskiego miesięcznika przeważają wydawnictwa dokumentacyjne, w tym zbiór ważniejszych artykułów opublikowanych przez Grażynę Pomian pt. „Wizja Polski na łamach "Kultury" 1947-1976" (1999), wydawane nakładem „Czytelnika" tomy korespondencji Jerzego Giedroycia z Witoldem Gombrowiczem, Konstantym Jeleńskim, Andrzejem Bobkowskim, Jerzym Stempowskim, Melchiorem Wańkowiczem i Juliuszem Mieroszewskim, a także wybór listów wymienionych między Giedroyciem i Janem Nowakiem. Rafał Habielski opublikował poprzedzony obszernym wstępem wybór publicystyki J. Mieroszewskiego „Finał klasycznej Europy" (1997). Pod redakcją Zdzisława Kudelskiego ukazał się zbiór studiów i refleksji pt. „Spotkania z paryską «Kulturą»" (1995). Próbą podsumowania ogromnego i różnorodnego dorobku „Kultury" są książki Krzysztofa Pomiana „W kręgu Giedroycia" (2000), tom „Jerzy Giedroyc. Redaktor, polityk, człowiek" przygotowany pod redakcją K. Pomiana (2001) oraz opracowanie Andrzeja S. Kowalczyka „Giedroyc i «Kultura»" (1999). Sylwetkę Giedroycia naszkicowała Ewa Berberyusz w reportażu „Książę z Mai-sons-Laffitte" (1995). Publicystykę miesięcznika przedstawił Janusz Korek w monografii „Paradoksy paryskiej «Kultury». Ewolucja myśli politycznej w latach 1947-1980" (1998). Szczególną uwagę historyków przyciągały kryzysy polityczno-społeczne w PRL, w których słusznie dostrzegano przejawy dążeń wolnościowych, a zarazem zwrotne punkty powojennej historii. Pierwsze książki dokumentujące przebieg wydarzeń i przynoszące ważkie dokumenty ukazywały się na emigracji (materiał często był przemycany z Polski). Ożywienie pamięci o kryzysach nadeszło wraz z rozwinięciem struktur opozycyjnych po 1976 roku i prasy „drugiego obiegu", a zwłaszcza po powstaniu „Solidarności", która wcześniejsze ruchy rewindykacyjne wpisywała do swoich tradycji. Dopiero jednak ujawnienie materiałów archiwalnych pozwoliło na opracowanie monografii naukowych. Tak więc podstawowymi książkami o roku 1956 są opracowania Marka Tarniewskiego (Jakuba Karpińskiego) „Porcja wolności" (Paryż 1979), Zbysława Rykowskiego i Wiesława Władyki „Polska 502 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 próba. Październik '56" (1989) oraz Pawła Machcewicza „Polski rok 1956" (1993), zbiory studiów zawartych w numerze 3 pisma „Polska Ludowa 1944/1945-1989" (1997), w tomie „Przełomowy rok 1956" pod redakcją Edmunda Makowskiego i Stanisława Jankowiaka (1998), a także Marcina Kuli „Paryż, Londyn i Waszyngton patrzą na Październik 1956 r. w Polsce" (1992). Wystąpienia robotnicze w czerwcu 1956 roku opisali Jarosław Maciejewski i Zofia Trojanowiczowa w wydanej po raz pierwszy w 1981 roku książce „Poznański Czerwiec 1956" (wyd. II 1990). Edward J. Nalepa przedstawił działania wojska w książce „Pacyfikacja zbuntowanego miasta" (1992). Na podstawie wielu archiwaliów różne aspekty tego dramatu ukazał Edmund Makowski w monografii „Poznański Czerwiec 1956, pierwszy bunt społeczeństwa w PRL" (2001). Można też wspomnieć syntetyczne szkice „Poznański Czerwiec 1956", wydane pod redakcją pracowników IPN Stanisława Jankowiaka i Agnieszki Rogulskiej (2002). O przemianach ideowych i aktywności społecznej w 1956 roku traktują m.in. znakomity reportaż historyczny Barbary N. Łopieńskiej i Ewy Szymańskiej o tygodniku „Po Prostu" pt. „Stare numery" (Londyn 1986, wydanie krajowe 1989), zbiór Wiesława Władyki „Na czołówce. Prasa w Październiku 1956 roku" (1989), Krzysztofa Persaka „Odrodzenie harcerstwa w 1956 roku" (1996) oraz odpowiednie rozdziały książki Kazimierza Kloca „Historia samorządu robotniczego w PRL 1944-1989" (1992). Oryginalnym dokonaniem z zakresu historii regionalnej jest monografia Stanisława Ciesielskiego „Wrocław 1956" (1999). Nie mniejsze zainteresowanie historyków przyciągały wydarzenia Marca 1968. Uporządkowanie faktografii i głównych wątków przyniosła książka Marka Tar-niewskiego [Jakuba Karpińskiego] „Krótkie spięcie" (Paryż 1977). Dokumenty i relacje ogłoszone w latach następnych poddał analizie Jerzy Eisler, a jego monografia „Marzec 1968" (1991) jest nadal najbardziej wszechstronnym ujęciem tematu. W dalszych latach ogłoszono kilka tomów dokumentów, zwłaszcza Marty Fik „Marcowa kultura" (1995), „Marzec '68. Między tragedią a podłością" w opracowaniu Grzegorza Sołtysiaka i Józefa Stępnia (1998) oraz tom drugi wydawnictwa „Marzec 1968. Trzydzieści lat później" (1998) przygotowany przez Marcina Za-rembę. Wśród monografii wyróżnia się Dariusza Stoli „Kampania antysyjonistyczna w Polsce 1967-1968" (2000), a także Piotra Osęki „Syjoniści, inspiratorzy, wichrzyciele. Obraz wroga w propagandzie Marca 1968" (1999). Przygotowaniom do interwencji w Czechosłowacji poświęcony jest tom dokumentów opracowanych przez A. Garlickiego i A. Paczkowskiego pt. „Zaciskanie pętli" (1995), jej aspektom wojskowym i udziałowi WP w inwazji monografia Leszka Pajórka „Polska a «Praska Wiosna»" (1998). Wiele uwagi przyciągał również Grudzień 1970 roku. Pierwsze dokumenty ukazujące przebieg i charakter tych wydarzeń opublikował - podobnie jak w wypadku Marca '68 - Instytut Literacki Jerzego Giedroycia. Można np. wspomnieć NOTA BIBLIOGRAFICZNA 503 zapis spotkania Gierka ze stoczniowcami w styczniu 1971 roku pt. „Rewolta szczecińska i jej znaczenie" (1972). Próbą podsumowania stanu wiedzy uzyskanej po ogłoszeniu w latach 1980-1981 wielu relacji było opracowanie Zygmunta Korybutowicza (A. Friszke) „Grudzień 1970" (Paryż 1983), które jednak uległo dość szybko dezaktualizacji wobec ogłoszenia nowych relacji i opracowań, w tym zwłaszcza Małgorzaty Szejnert i Tomasza Zalewskiego „Grudzień-Sierpień-Gru-dzień" („Archiwum Solidarności" i Londyn 1986), Wiesławy Kwiatkowskiej (na karcie tytułowej błędnie Kwaśniewskiej) „Grudzień 1970 w Gdyni" (1986) oraz kalendarium, relacji i dokumentów w tomie „Grudzień 1970" (Paryż 1986). W 1990 roku ukazała się książka Andrzeja Głowackiego „Kryzys polityczny 1970 r.", której autor wcześniej badał zwłaszcza przebieg wydarzeń w Szczecinie. W 1988 roku w małym nakładzie ukazała się książka „Postulaty. Materiały do dziejów wystąpień pracowniczych w latach 1970/1971 i 1980 (Gdańsk, Szczecin)" pod redakcją Elżbiety Kaczyńskiej i Beaty Chmiel (wznowienie, choć wyłącznie zawartych tam materiałów źródłowych, w 1998). Fundamentalnie ważne źródła wytworzone przez władze PRL opublikowano w tomie „Tajne dokumenty Biura Politycznego. Grudzień 1970" (1991) przygotowanym przez wydawnictwo „Aneks", które w latach następnych ogłosiło dokumentację podobnego charakteru także do innych kryzysów w PRL. Z obfitej dokumentacji archiwalnej skorzystała Bogumiła Danowska, autorka monografii „Grudzień 1970 roku na Wybrzeżu Gdańskim" (2000). Podsumowaniem aktualnego stanu wiedzy jest książka Jerzego Eislera „Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje" (2000). Znacznie słabiej zbadany jest kryzys czerwcowy 1976 roku, choć przebieg protestu w głównych ośrodkach, został opisany. Zainteresowanych trzeba odesłać do wydanego przez IPN tomu „Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych" opracowanego przez J. Eislera (2001). Wiele opracowań i dokumentów do dziejów ruchów protestu zamieszczono w pięciu tomach „Studiów nad ruchami społecznymi" (Uniwersytet Warszawski 1987-1990). Wystąpienia uliczne począwszy od poznańskiego Czerwca 1956, a kończąc na demonstracjach wiosną 1989 roku omówili Antoni Dudek i Tomasz Marszałkowski w książce „Walki uliczne w PRL 1956-1989" (1999). Różne nurty opozycji przeciw systemowi ze szczególnym uwzględnieniem opozycji przedsierpniowej opisał Andrzej Friszke w książce „Opozycja polityczna w PRL 1945-1980" (Londyn 1994). Kilkanaście lat wcześniej Jan Józef Lipski opublikował monografię „KOR" (Londyn 1982), a Stefan Niesiołowski pod pseudonimem Ewa Ostrołęcka wydał w podziemiu książkę „«Ruch» przeciw totali-zmowi" (1985, wyd. popr. 1989, wznów. 1993). Historyk młodszego pokolenia Henryk Głębocki opracował dzieje „Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie 1977-1980" (1994). Ryszard Terlecki opublikował książkę „Uniwersytet Latający i Towarzystwo Kursów Naukowych 1977-1981" (2000), a Piotr Żarem- 504 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 ba wnikliwą panoramiczną opowieść o środowisku RMP pt. „Młodopolacy" (2001). O jednym z najbardziej dramatycznych epizodów w historii opozycji traktuje książka „Czy ktoś przebije ten mur? Sprawa Stanisława Pyjasa" (2001), zawierająca dokumenty i wspomnienia. W 1994 roku w opracowaniu Andrzeja Ja-strzębskiego ukazały się „Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej «KOR»" (1994). Cennym wydawnictwem są opracowane przez Zygmunta Hemmerłinga i Marka Nadolskiego trzy tomy dokumentów do dziejów opozycji w PRL: „Opozycja antykomunistyczna w Polsce 1944-1956" (1990), „Opozycja wobec rządów komunistycznych w Polsce 1956-1976" (1991), „Opozycja demokratyczna w Polsce 1976-1980" (1994). Wspomnienia działaczy są wyjątkowo istotnym źródłem do dziejów ruchów opozycyjnych. Znakomitą autobiografią i relacją o wydarzeniach są książki Jacka Kuronia „Wiara i wina. Do i od komunizmu" (1989), „Gwiezdny czas" (1991). Trzeba wspomnieć opublikowaną w formie rozmowy książkę Adama Michnika, Józefa Tischnera, Jacka Żakowskiego „Między panem a plebanem" (1995), wywiady rzeki Aleksandra Halla „Spór o Polskę" (1993) i Leszka Moczulskiego „Bez wahania" (1993), a także tego ostatniego „Lustrację" (2001). Znacznie wiedzę o strukturach i ludziach opozycji poszerzyło opublikowanie dwóch tomów „Opozycja w PRL. Słownik biograficzny 1956-1989" pod redakcją Jana Skórzyńskiego, Pawła Sowińskiego, Małgorzaty Strasz (2000, 2002). Dzieje wydarzeń lat 1980-1981 przedstawił Jerzy Holzer w obszernej monografii „Solidarność 1980-1981. Geneza i historia" (Paryż 1984), która - mimo upływu lat i opublikowania wielu źródeł - nadal jest najważniejszym studium polityki związku. Jego zbiorowy portret przedstawił Timothy Garton Ash w książce „Polska rewolucja. Solidarność 1980-1981" opublikowanej w 1983 roku po angielsku, w 1987 po polsku w Londynie, w 1989 w kraju. Atmosferę gdańskiego strajku dobrze oddali Wojciech Giełżyński i Lech Stefański w książce „Gdańsk, sierpień 1980" (1981). Znakomity reportaż o środowisku gdańskich przywódców przed i po Sierpniu opublikował Grzegorz Nawrocki „Polak z Polakiem" (1990). Zbiór studiów „Solidarność w ruchu 1980-1981" pod redakcją Marcina Kuli (2000) jest próbą ukazania wewnętrznej dynamiki związku. Sylwetki niektórych przywódców ukazano w tomie „Rodem z Solidarności" (1997) przygotowanym pod redakcją Bogusława Kopki i Ryszarda Żelichowskiego. O samorządowych koncepcjach ekonomicznych „Solidarności" traktują książki Szymona Jakubowicza „Bitwa o samorząd 1980-1981" (1988) oraz Marcina Chodorowskiego „Sieć-81. Powstanie, struktura, działanie" (1992). Pierwszą i dotychczas najbardziej dojrzałą monografią regionalną „Solidarności" jest Stanisława Stefańskiego (Włodzimierza Sulei) „Solidarność na Dolnym Śląsku" (wydanie podziemne 1986). Jan Draus i Zbigniew Nawrocki opracowali tom dokumentów ukazujących postępowanie władz pt. „Przeciw Solidarności 1980-1989" (2000). Niezwykle cennym wydawnictwem, NOTA BIBLIOGRAFICZNA 505 łączącym syntetyczne opracowania i szczegółowe kalendarium, jest księga „Solidarność. XX lat historii" (2000). Strategię i taktykę władz, w tym przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego i pierwszą fazę jego realizacji, na podstawie wszelkich dostępnych dziś źródeł omówił Andrzej Paczkowski w książce „Droga do «mniejszego zła»" (2002). Problemem tym zajmowali się także Krystyna Kersten i Jerzy Holzer w ekspertyzach ogłoszonych w tomie „O stanie wojennym. W sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej" (1997). Opublikowano wiele źródeł do tego okresu. Andrzej Drzycimski i Tadeusz Skutnik opracowali stenogramy negocjacji MKS z komisją rządową „Gdańsk, sierpień '80" (Paryż 1986, Gdańsk 1990) oraz zebrali dokumenty strajku w tomie „Zapis wydarzeń. Gdańsk - Sierpień 1980. Dokumenty" (1999). Staraniem Archiwum Solidarności od 1985 roku publikowane są zapisy posiedzeń Komisji Krajowej „Solidarności". „Aneks" ogłosił w 1992 roku „Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a «Solidarność" 1980-1981", zawierające zapisy posiedzeń Biura. W 1993 roku wydano przekazane Polsce przez prezydenta Jelcyna „Dokumenty. Teczka Susłowa", zawierające wybrane materiały kierownictwa radzieckiego dotyczące Polski. Ogłoszone w 1994 roku wspomnienia rezydenta KGB w Polsce gen. Pawłowa niekoniecznie są wiarygodne, zawierają jednak aneks z innymi pierwszorzędnej wagi dokumentami kierownictwa radzieckiego na temat Polski. Niektóre inne dokumenty KPZR cytuje Władimir Bukowski w książce „Moskiewski proces" (1998), która ukazuje charakter polityki ZSRR także wobec wielu innych zagadnień. Naświetlenie wydarzeń lat 1980-1981 z perspektywy obozu władzy przynoszą wspomnienia S. Kani „Zatrzymać konfrontację" (1991), W. Jaruzelskiego „Stan wojenny. Dlaczego..." (1992), J. Pińkowskiego „1980. Horyzont przed burzą" (1993), K. Barcikowskiego „U szczytów władzy" (1998), z perspektywy „Solidarności" L. Wałęsy „Droga nadziei" (1990), fragmenty wspomnień Wiesława Chrzanowskiego pt. „Pół wieku polityki" (1997), Jana Olszewskiego „Prosto w oczy" (1997) oraz wymieniony już J. Kuronia „Gwiezdny czas" (1991). Kilka rozmów wspomnieniowych z przywódcami „Solidarności" opublikowała przed 1989 rokiem Janina Jankowska w podziemnej „Krytyce", inne wywiady tej autorki nadal czekają na druk. Sytuację w środowisku dziennikarskim opowiedział Dariusz Fikus „Foksal 81" (Londyn 1984). Trzeba też wspomnieć zapis odbytej w 1997 roku debaty uczestników tamtych wydarzeń w Jachrance opublikowanej pt. „Wejdą, nie wejdą. Polska 1980-1982: wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunkowania" (1999). Dziejami ruchu studenckiego w tym okresie zajmowali się Roman Kowalczyk, autor książki „Łódzki strajk studencki" (1992), oraz Wojciech Polak, który napisał monografię NZS w regionie toruńskim (2001). Na pograniczu historii społecznej i politycznej lokuje się książka Krzysztofa Kosińskiego „Nastolatki '81. Świadomość młodzieży w epoce «Solidarności»" (2002). 506 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Skalę oporu po 13 grudnia ukazuje wiele wydawnictw podziemnej „Solidarności", które niestety nie doczekały się reedycji po 1989 roku, a także tom „Stan wojenny w Polsce. Kalendarium wydarzeń 13 XII 1981-31 XII 1982" opublikowane przez MSWiA (1999). Wydana w Londynie w 1983 roku opracowana przez Piotra Spiskiego książka „Od trzynastego do trzynastego" przynosi relacje i dokumenty wówczas drukowane w podziemiu, dziś trudno dostępne. Podziemna „Solidarność" została ukazana w znakomitym reportażu M. Łopińskiego, M. Moskita, M. Wilka pt. „Konspira" (wyd. podziemne i Paryż 1984, wyd. oficjalne 1989). Próbą monograficznego ujęcia tematu jest książka J. Holzera i K. Leskiego „Solidarność w podziemiu" (1990). Wiedzę o nielegalnym okresie działania związku znacznie wzbogaciło wspomniane wydawnictwo „Solidarność. XX lat historii". Nastroje w środowisku dziennikarzy i przebieg weryfikacji ukazał Maciej Łukasiewicz w diariuszu „Weryfikacja" (1994). Świadectwa aktorów zebrał Andrzej Roman w pracy „Komedianci. Rzecz o bojkocie" (Paryż 1988, wyd. krajowe 1989). Władysław Rodowicz opisał organizowanie akcji pomocy dla internowanych i więzionych w książce „Komitet na Piwnej" (1994). Znakomitą monografią regionalną jest książka Szczepana Rudki „Poza cenzurą. Wrocławska prasa bezdebitowa 1973-1989" (2001). Nie została zbadana polityka władz PRL w okresie 1982-1987, co utrudnia min. zniszczenie zapisów posiedzeń Biura Politycznego. Jedynymi opracowaniami tego tematu pozostaje oparta na prasie oficjalnej książka Karola B. Janowskiego „Polska 1981-1989" (1996) oraz syntetyczny szkic socjologa Mirosławy Marody „Długi finał" (1995), głównym zaś zbiorem źródeł - zapisy posiedzeń komisji mieszanej rządu i episkopatu zawarte w tomie „Tajne dokumenty Państwo-Kościół 1980-1989" (1993), a także wspomniane już zapisy rozmów abp. Dąbrowskiego z władzami PRL. Początek tego okresu obejmuje tom „Stan wojenny w dokumentach władz PRL 1980-1983" opracowany przez Bogusława Kopkę i Grzegorza Maj-chrzaka. Fundamentalnym, choć także opartym przede wszystkim na prasie, opracowaniem genezy transformacji ustrojowej jest monografia Jana Skórzyńskiego „Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja 1985-1989" (1995). Jej ważnym uzupełnieniem jest studium Andrzeja Paczkowskiego „Polska 1986-1989: od kooptacji do negocjacji" zamieszczone w zbiorze prac tego autora pt. „Od sfałszowanego zwycięstwa do prawdziwej klęski" (1999). Problem genezy wydarzeń 1989 roku i ich przebiegu był przedmiotem obrad konferencji w Miedzeszynie w 1999 roku, której plonem jest trzytomowe wydawnictwo „Polska 1986-1989: koniec systemu" (2002). Dużej wagi materiały źródłowe opublikowane w tomie trzecim tego wydawnictwa uzupełniają ogłoszone już wcześniej zbiory - Tomasza Tabaki „Strajk '88" (1992), „Tajne dokumenty Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Ostatni rok władzy 1988-1989" (oprać. A. Paczkowski, 1994) oraz „Okrągły Stół" (oprać. K. Dubiński, 1999). Wspomnienia dotyczące tego okresu opublikowali min. Bronisław Geremek NOTA BIBLIOGRAFICZNA 507 „Rok 1989" (w formie rozmowy z J. Żakowskim), Mieczysław F. Rakowski „Jak to się stało" (1991), Jerzy Urban „Jajakobyły" (brw) i Kazimierz Barcikowski „U szczytów władzy" (1998). Autor jest świadom faktu, że „Nota bibliograficzna" - choć obszerna - pomija wiele opracowań, przyczynków, wspomnień. Starałem się wybrać książki wedle mego przekonania najważniejsze, ułatwiające czytelnikowi głębsze badanie różnych wątków niedawnej przeszłości. Zarazem pragnąłem ukazać dynamiczny rozwój historiografii dziejów najnowszych po 1989 roku. Postanowiłem wskazywać jedynie druki zwarte, pominąć artykuły, studia i dokumenty zamieszczone w czasopismach, w tym najważniejszych dla tych tematów, jak „Dzieje Najnowsze", „Zeszyty Historyczne", „Polska 1944/1945-1989", „Karta" „Pamięć i Sprawiedliwość", „Wrocławskie Studia z Historii Najnowszej" czy adresowane do szerszego odbiorcy, lecz zawierające działy historyczne „Polityka", „Gazeta Wyborcza", „Rzeczpospolita", „Res Publica" (zwłaszcza edycja z lat 1987-1991), „Dziś", „Arka", „Arcana", „Więź", „Tygodnik Powszechny". INDEKS A Adamski Stanisław 200 Ajdukiewicz Kazimierz 193, 282 Albrecht Janusz 67 Albrecht Jerzy 220 Alter Wiktor 62 Amsterdamski Stefan 348 Anders Władysław 20, 55, 56, 57, 64, 98, 140, 210, 212, 285 Andropow Jurij 389, 403, 434 Andrzejewski Jerzy 144, 195, 231, 232, 281, 291, 295, 342, 342 Anielewicz Mordechaj 42 Arciszewski Tomasz 98, 99, 100, 101, 119, 210,211,212 Augustyński Zygmunt 126 B Babiuch Edward 307, 314, 330, 331, 363, 369, 383 Bach-Zelewski Erich von dem 92 Baczko Bronisław 282, 299 Baczyński Krzysztof Kamil 78 Bagiński Kazimierz 119, 126 Baird Tadeusz 282 Baka Władysław 391, 432, 433, 446, 450, 453, 456 Bałuka Edmund 312 Banach Kazimierz 259, 260 Bandera Stepan 44 Bańczyk Stanisław 113, 119, 122 Barańczak Stanisław 342 Barcikowski Kazimierz 369, 371, 381, 390, 427, 443 Bartel Kazimierz 16 Bartoszewski Władysław 295, 348 Bauman Zygmunt 299 Bednarz Piotr 419 Beneś Eduard 87 Beria Ławrientij 29, 31, 215 Berling Zygmunt 8, 63, 84, 85, 86, 87, 89, 90, 96, 97, 103, 279, 428 Berman Jakub 87, 107, 155, 170, 171, 176, 191, 192, 202, 218, 219 Białoszewski Miron 281 Bielecki Tadeusz 61, 99, 211, 285 BieńAdam75, 102 Bieńkowski Władysław 225, 250, 282 Bierut Bolesław 82, 106-107, 118, 120, 152, 153, 155, 159, 161, 165, 169, 170, 171, 175, 176, 182, 197, 200, 202, 203, 206, 217,218,336 Blachnicki Franciszek 354 Blumsztajn Seweryn 302, 347 Bobrowski Czesław 149, 154, 232, 434 Bocheński Jacek 289 Bordziłowski Jerzy 238 Borejsza Jerzy 111 Borodziej Włodzimierz 24 Borowski Tadeusz 144, 194 Borusewicz Bogdan 342, 348 Boy-Żeleński Tadeusz patrz Żeleński Tadeusz Bór-Komorowski Tadeusz patrz Komorowski Tadeusz Brandt Willy 245, 246, 315 Brandys Kazimierz 195, 231, 281, 289 Brandys Marian 281, 289 Bratkowski Stefan 348, 375, 379 Bratny Roman 281 Braun Jerzy 73 Breza Tadeusz 144 Breżniew Leonid 236, 241, 316, 318, 341, 358, 385, 386, 388, 389, 403, 449 Broniewski Władysław 33 Brus Włodzimierz 282, 283, 289, 299 Bryja Wincenty 119 Brystigerowa Julia 202, 204 Brzeziński Zbigniew 286, 318, 472 Bugaj Ryszard 456 Bujak Zbigniew 376, 415, 416, 424, 439, 457 Bułganin Nikołaj 118, 220 Bursche Juliusz 22 Bush George 461, 466 Byrnes James 125, 126 c CarterJimmy310, 318 Cat-Mackiewicz Stanisław patrz Mackiewicz Stanisław 510 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Cegielski Hipolit 219 Celiński Andrzej 348, 378, 389 ChajnLeon 113,260 Chałasiński Józef 144, 194 Chodakowski Jan 421 Chojecki Mirosław 342, 346, 421 Chopin Fryderyk 15 Choromański Zygmunt 221 Chrobry Bolesław 279 Chruszczow Nikita 215, 217, 218, 223, 225, 226, 236, 237, 238, 294 Chrzanowski Wiesław 378, 389, 393 Churchill Winston 53, 57, 58, 86, 87, 90, 93, 98, 100, 157 Ciepliński Łukasz 135 CiołkoszAdamól, 211, 285 Ciosek Stanisław 441, 446, 447, 450, 451, 453, 458 Cohn Ludwik 159, 342 Conrad Joseph 144 Curzon George N. 86, 87, 91, 92, 101 Cyrankiewicz Józef 120, 124, 152, 154, 155, 158, 159, 169, 170, 171, 182, 219, 220, 223, 230, 246, 249, 251, 300, 307, 314 Cywiński Bohdan 342, 348, 355 Czapliński Władysław 283 Czechowicz Andrzej 317 Czerniakow Adam 37 Czernienko Konstantin 403, 435 Czuma Andrzej 302, 347 Czuma Benedykt 302 Czyrek Józef 434, 443, 445, 446, 450 D Dajczgewand Józef 302 Dąbrowska Maria 144, 291 Dąbrowski Bronisław 352 Dejmek Kazimierz 295 Dekutowski Hieronim (Zapora) 132 Demarczyk Ewa 281 Dembowski Jan 193 Deng Xiaoping 240 Dionizy (Waledyński) 201 Dmowski Roman 7 Doboszyński Adam 205 Dobraczyński Jan 430 Dobrzański Henryk (Hubal) 17 Drobner Bolesław 84, 113, 159 Dubczek Aleksander 8 Dudek Antoni 473 Duracz Teodor 177 Dworak Jan 347 Dymitrow Georgij 83, 87 Dzielski Mirosław 425 Dzierżyńska Zofia 165 Dzierżyński Feliks 165, 169 Dziewanowski Kazimierz 348 Dzięgielewski Józef 159 Dżilas Milovan 292 E Eden Anthony 57 Ehrlich Henryk 62 Engels Fryderyk 169, 288 F Falk Feliks 364 Fejgin Anatol 202, 218, 231 Felczak Zygmunt 119 Fieldorf Emil (Nil) 69, 100,206 Filipkowski Władysław 90 Finder Paweł 81 Fiszbach Tadeusz 382 Flato Stanisław 240 Ford Aleksander 85, 283 Ford Gerald 318 Fornalska Małgorzata 81 Forster Albert 21 Frank Hans 12, 15, 21 Franko Iwan 27 Frankowski Jan 261 Frasyniuk Władysław 376, 409, 415, 419, 431, 439, 457 Frey-Bielecki Jan 251 Friedrich Carl 472 G Gagarin Jurij 235 Gajcy Tadeusz 78 Gałaj Dyzma 314 Garlicki Andrzej 10 Gaulle Charles Andre de 242, 243 Gawlina Józef 56 Geremek Bronisław 348, 369, 377, 378, 389, 394, 439, 440, 445, 449, 451, 453, 454, 457, 458, 462, 464, 465 Giedroyc Jerzy 9, 213, 286, 291, 292, 421 Gierek Edward 252, 299, 301, 307, 308, 311, ^rn„ v U INDEKS 5 1 1 312, 313, 314, 315, 316, 317, 318, 319, 320, 324, 327, 328, 329, 330, 331, 332, 333, 334, 336, 339, 341, 343, 344, 345, 357, 358, 359, 363, 365, 366, 369, 371, 381,383,411,428,475 Gieysztor Aleksander 283, 291 Gil Mieczysław 457 Giscard d'Estaing Valery 329 Glemp Józef 398, 400, 412, 423, 429 Główczyk Jan 427-428 Gołubiew Antoni 145 Gombrowicz Witold 285 Gomułka Władysław 8, 9, 81, 87, 106, 114, 115, 118, 123, 124, 153, 155, 159, 160, 161, 202, 206, 216, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 232, 233, 237, 238, 239, 240, 241, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252, 261, 262, 263, 265, 266, 271, 273, 274, 279, 284, 289, 293, 298, 299, 300, 301, 302, 303, 304, 307, 308, 311, 313, 314, 315, 318, 320, 328, 331, 332, 333, 341, 342, 353, 428 Goździk Lechosław 222, 224, 229, 230 Gorbaczow Michaił 403, 404, 438, 443, 449, 459, 461, 467, 472 Grabski Stanisław 62, 102 Grabski Tadeusz 382 Greiser Arthur 20, 21 Grochowiak Stanisław 281 Grotowski Jerzy 281, 319 Grot-Rowecki Stefan patrz Rowecki Stefan Grudzień Zdzisław 332 Grudziński Józef 72 Grzędziński January 291 Gucwa Stanisław 332 Gwiazda Andrzej 348, 368, 376, 393, 397, 407, 410, 440 H Halecki Oskar 286 Hali Aleksander 347, 426, 462 Haller Józef 52, 60, 211 Hallstein Walter 243 Hankę Hugon 212 Hardek Władysław 415 Has Wojciech 282 Havel Vaclav 461 Herbert Zbigniew 281, 342 Herling-Grudziński Gustaw 285 Hertz Paweł 232 Hibner Juliusz 223 Himmler Heinrich 15, 47 Hitler Adolf 11, 12, 15, 17, 27, 54, 57, 63, 64, 97, 103 Hlond August 21, 145, 146, 196 Hłasko Marek 281, 283 Hochfeld Julian 154, 283 Holland Agnieszka 364 Holland Henryk 251 Hubal patrz Dobrzański Henryk I Ignar Stefan 178,226,259 Ingarden Roman 193, 282 Iwanów patrz Sierow Iwan Iwaszkiewicz Jarosław 145, 193, 195, 283 Jabłoński Henryk 296, 331, 434 Jagielski Mieczysław 331, 367, 369, 371, 381 Jakowlew Aleksandr 442 Jałbrzykowski Romuald 49 Jan XXIII, papież 237, 276, 353 Jan Paweł II, papież patrz Karol Wojtyła Janiszewski Michał 427 Jankowski Henryk 422 Jankowski Jan Stanisław 74, 76, 102 Jaroszewicz Piotr 176, 307, 311, 312, 314, 316, 320, 329, 330, 331, 339, 341, 360, 363,383,411 Jaruzelski Wojciech 307, 331, 380, 381, 385, 389, 390, 396, 398, 399, 400, 404, 406, 414, 427, 428, 430, 433, 434, 435, 439, 441, 442, 445, 446, 447, 448, 450, 452, 455, 461, 464, 465, 466, 467, 468 Jasienica Paweł 281, 290, 291, 295, 299, 316 Jasiukowicz Stanisław 75, 102 Jastrun Mieczysław 194, 232, 291 Jaszczuk Bolesław 251, 307, 314 Jaworski Seweryn 410 Jaworski Władysław 72 Jedlicki Jerzy 348 Jezierski Andrzej 184, 185, 479, 480 Jędrychowski Stefan 176, 223, 246, 249, 250, 251, 255, 300 Jóźwiak Franciszek 221 Jurczyk Marian 368, 376, 393, 410, 440 Juszkiewicz Aleksander 178 512 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 K Kaczmarek Czesław 200, 206 Kaczorowski Ryszard 421 Kaczyński Jarosław 467 Kaczyński Zygmunt 206 Kaim Franciszek 332 Kalecki Michał 232, 283 Kamiński Aleksander 70 Kamiński Franciszek 119 Kania Stanisław 330, 352, 369, 371, 381, 385, 388, 389, 390, 396 Kantor Tadeusz 281, 319 Karaszewicz-Tokarzewski Michał 65, 66 Karpiński Jakub 9, 302, 317 Karski Jan 62 Karsov Nina 293 Kasznica Stanisław 133 Kauzik Stanisław 76 Kawalerowicz Jerzy 281 Kakol Kazimierz 301, 352 Kennedy John Fitzgerald 243 Kersten Adam 283 Kersten Krystyna 9, 425 Kęcik Wiesław 346 Kępa Józef 252, 301, 333 Kieniewicz Bolesław 109 Kieniewicz Stefan 283 Kiernik Władysław 119, 122, 123 Kieślowski Krzysztof 364 Kijowski Andrzej 347 Kirchmayer Jerzy 206 Kisielewski Stefan 261, 291, 295, 299, 425 Kiszczak Czesław 385, 395, 427, 431, 434, 446, 447, 450, 452, 453, 454, 458, 464, 467 Kiwerski Jan 89 Klepacz Michał 200, 221 Kliszko Zenon 225, 249, 250, 251, 300, 301, 304, 305, 307, 314 Kłosiewicz Wiktor 179 Kociołek Stanisław 252, 304, 305, 307, 314, 382, 434 Kolbe Maksymilian 22, 316 Kołakowski Leszek 230, 282, 288, 289, 295, 299, 319 Komar Wacław 206, 223, 251 Komeda Krzysztof 282 Kominek Bolesław 277 Komorowski Tadeusz (Bór) 82, 88, 95, 97, 140, 210 Konarski Andrzej 415 Konopczyński Władysław 193 Konwicki Tadeusz 281, 289 Kopański Stanisław 140 Korboński Stefan 77, 119, 129, 211 Korczyński Grzegorz 81, 206, 225, 252, 304 Korzycki Antoni 153, 170, 178 Kossak Zofia 74, 77, 291 Kosygin Aleksiej 307 Kościuszko Tadeusz 85 Kot Stanisław 55, 60, 87 Kotarbiński Tadeusz 193, 281, 282, 291 Kott Jan 144, 194, 232, 281, 291 Kowalczyk Stanisław 331 Kowalik Tadeusz 348 Kowalski Władysław 113, 152, 153, 178 Kozakiewicz Mikołaj 465 Kozłowski Maciej 302 Krassowska Eugenia 260 Krasko Wincenty 252 Kropiwnicki Jerzy 409 Król Marcin 347 Kruczek Władysław 331 Kruczkowski Leon 144 Krupski Janusz 347 Krzyżanowska Olga 465 Rrzyżanowski Aleksander (generał Wilk) 89, 465 Kubasiewicz Ewa 409 Kubę Wilhelm 47 Kubiak Hieronim 390, 427, 428 Kubijowicz Wołodymyr 44 Kukieł Marian 63, 86 Kukliński Ryszard 396 Kula Witold 194, 282, 283 Kulczyński Stanisław 260 Kulerski Wiktor 415 Kulików Wiktor 389 Kułaj Jan 409 Kuraś Józef (Ogień) 132 Kurczewski Jacek 479 Kuroń Jacek 291, 292, 295, 299, 302, 317, 342, 344, 345, 347, 348, 378, 393, 400, 410, 440, 448, 452, 458, 462, 463, 465 Kutschera Franz 69 Kutz Kazimierz 282 _____X U. INDEKS 5 1 3 Kwapiński Jan 61 Kwaśniewski Aleksander 453, 455, 458, 466 Kwiatkowski Eugeniusz 152 Kwieciński Wincenty 134 L Lampę Alfred 84 Lange Oskar 154, 193, 232, 283 Lasota Eligiusz 229, 230 Lebiediew Wiktor 91, 118 Lechowicz Włodzimierz 260 Lednicki Wacław 286 Lem Stanisław 281, 319 Lenin Włodzimierz 57, 166, 169, 302, 303, 433, 444 Leszczyńska Cecylia 184 Lewinówna Zofia 295 Lieberman Herman 61 Lipiński Edward 193, 232, 282, 283, 291, 342 Lipiński Wacław 134, 206 Lipski Jan Józef 290, 342, 346, 463 Lis Bogdan 368, 376, 415, 431 Lityński Jan 302, 347, 378, 410 Liwak Władysław 457 Loga-Sowiński Ignacy 225, 250, 251, 314 Lorentz Stanisław 76, 194 Lubański Włodzimierz 325 Lutosławski Witold 282, 319 Łubieński Konstanty 261 Łuczak Czesław 50 Łuczywo Helena 347 Łukasiuk Władysław (Młot) 132 Łukaszewicz Jerzy 301, 330, 369 M Macierewicz Antoni 342, 347 Mackiewicz Stanisław 212, 291 Maczek Stanisław 98, 140 Majski Iwan (Jan Lachowiecki) 54 Malewska Hanna 145, 261, 281 Malinowski Roman 467 Małowist Marian 194 Manteuffel Tadeusz 194 Mao Zedong 240 Marchlewski Julian 169 Marks Karol 169, 288 Marshall George 157, 158, 163 Marszewski Włodzimierz 134 Matejewski Ryszard 314 Matwin Władysław 220 Mazowiecki Tadeusz 261, 295, 348, 369, 377, 378, 379, 389, 393, 439, 440, 450, 451, 453, 454, 457, 458, 462, 463, 466, 467, 468 Mazur Franciszek 171, 200 Mazurkiewicz Jan (Radosław) 253 Mączak Antoni 283 Melnyk Andrij 44 Merkel Jacek 457, 458 Messner Zbigniew 428, 432, 435 Michnik Adam 293, 296, 299, 302, 343, 344, 345, 347, 348, 355, 378, 393, 407, 410, 425, 431, 440, 448, 451, 452, 457, 458, 463, 465, 466 Mickiewicz Adam 27, 295 Mieroszewski Juliusz 287 Mierzwa Stanisław 126 Mijał Kazimierz 221, 251 Mikołajczyk Stanisław 53, 60, 61, 82, 83, 87, 88, 91, 93, 98, 99, 102, 115, 118, 119, 121, 122, 124, 125, 127, 128, 130, 133, 153, 209, 210, 211, 212, 260, 285 Mikołajska Halina 342 Milewski Jerzy 420 Milewski Mirosław 385, 427, 432 Miller Jan Nepomucen 291 Miłosz Czesław 213, 214, 285, 379 Minc Hilary 85, 107, 149, 155, 157, 171, 176, 182, 183, 202, 218 Miodowicz Alfred 433, 448, 453, 458 Mitręga Jan 332 Mitterrand Francois 449 Miziołek Władysław 420 Młynarski Feliks 23 Moczar Mieczysław 81, 225, 252-253, 300-301, 307, 314, 330, 332, 383 Moczulski Leszek 347, 409 Modzelewski Karol 291, 292, 295, 302, 316, 378, 407, 410 Modzelewski Zygmunt 85, 118, 292 Mokrzyszczak Włodzimierz 427 Mołojec Bolesław 81 MołotowWiaczesław 11, 26, 57, 64, 83, 100, 118, 152 Moniuszko Stanisław 15 514 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Morawiecki Kornel 417 Morawski Jerzy 220, 240, 249, 250, 299 Morgiewicz Emil 303 Mossor Stefan 206 Mościcki Ignacy 51 Mrozek Sławomir 281, 316, 319, 342 Munk Andrzej 281 N Nagylmre236, 241 Naimski Piotr 342 Najder Zdzisław 347, 409 Nałkowska Zofia 144 Namysłowski Zbigniew 282 Narożniak Jan 374, 375 Narutowicz Gabriel 51 Newerly Igor 195 Niecko Józef 72, 153, 178 Niedziałkowski Mieczysław 15, 65 Niemen Czesław 325 Niepokólczycki Franciszek 69, 132, 153 Niesiołowski Stefan 303 Nucon Richard 318 Nowak Stefan 364 Nowak Zenon 171, 220-221 Nowak Jan (Zdzisław Jeziorański) 213, 286, 287 Nowakowski Marek 281 Nowotko Marceli 81 O Obarski Adam 134 Obodowski Jerzy 427 Ochab Edward 155, 171, 217, 220, 222, 223, 249, 250, 252, 300 Okulicki Leopold 100, 102, 128 Olszewski Jan 347, 378, 393 Olszowski Stefan 300, 301, 307, 329, 331, 369, 382, 390, 427, 428 Onyszkiewicz Janusz 378, 408 Orszulik Alojzy 446, 451 Orwell George 172 Orzechowski Marian 427, 431, 465 Osiecka Agnieszka 281 Osóbka-Morawski Edward 82, 91, 106, 113, 115, 118, 120, 154, 159 Ossowska Maria 193, 282, 291 Ossowski Stanisław 193, 282 Ozga-Michalski Józef 259 Paczkowski Andrzej 9, 125 Paderewski Ignacy Jan 52, 53 Pajdak Antoni 102, 342, 346 Pałka Grzegorz 410 Pałubicki Janusz 439 Parandowski Jan 291 Paweł VI, papież 276 Petlura Semen 38 Pełczyński Tadeusz 67 Penderecki Krzysztof 282, 319 Piasecki Bolesław 73, 146, 147, 197, 198, 199, 200, 260, 261 Piekałkiewicz Jan 74, 75 Pigoń Stanisław 291 Pilecki Witold 206 Piłsudski Józef 7, 51', 468 Piłsudski Rowmund 283 Pińkowski Józef 369, 381 Pius XII, papież 196, 197, 198, 199, 200 Piwowarczyk Jan 146 Plechavicius Povilas 49 Pobóg-Malinowski Władysław 286 Podedworny Bolesław 259 Polański Roman 282 Popiel Karol 60, 61, 119, 146, 211, 212 Popiełuszko Jerzy 421, 422, 424, 426, 431 Porębski Tadeusz 427 Pragier Adam 61 Przemyk Grzegorz 424, 431 Putrament Jerzy 192 Pużak Kazimierz 73, 83, 119, 159, 206 Pyjas Stanisław 344 Pyka Tadeusz 332, 369 Pyszkowski Wacław 198 R Raczkiewicz Władysław 51, 53, 54, 88, 210 Raczyński Edward 60, 62, 212, 421 Radkiewicz Stanisław 87, 107, 108, 155, 170, 202, 203, 216, 219 Radziwiłł Anna 10 Rakowski Mieczysław F. 257, 300, 382, 389, 410, 427, 428, 433, 441, 448, 450, 451, 452, 456, 464 Rapacki Adam 220, 223, 237, 239, 240, 300 Rataj Maciej 15, 65 Ratajski Cyryl 74, 75 INDEKS 515 Reagan Ronald 404 Reiff Ryszard 384, 404 Reinys Mecislowas 49 Reykowski Janusz 450, 453, 458, 466 Rewska Hanna 283, 291 Ribbentrop Joachim von 11 Rokita Jan Maria 465 Rokossowski Konstanty 97, 169, 170, 171, 181,221,222,225,226,336 Rola-Żymierski Michał patrz Żymierski Michał Romaszewska Zofia 346, 409 Romaszewski Zbigniew 346, 409 Romer Tadeusz 63, 60, 64 Romkowski Roman 107, 202, 204, 218, 231 Ronikier Adam 24 Roosevelt Franklin, Delano 57, 58, 86, 100 Roszkowski Wojciech 10, Rowecki Stefan (Grot) 8, 66, 68, 82 Rozpłochowski Andrzej 376, 410 Różański Józef 204, 216, 231 Różewicz Tadeusz 281, 282 Rudzińska Anna 291 Rulewski Jan 376, 387, 393, 399, 410, 440 Rumkowski Chaim 38, 42 Rutkowski Leopold 75 Rybicki Józef 342 Rydz-Śmigły Edward 65 Rzepecki Jan 70, 129, 130, 131, 132, 134 Sabbat Kazimierz 421 Sacha Stefan 72 Sacharow Andriej 342 Sadowski Zdzisław 442 Samsonowicz Henryk 283 Sapieha Adam Stefan 21, 144, 146 Schaff Adam 174, 192, 220, 251 Schmidt Helmut 329 Seyda Marian 54, 60, 61 Sędziak Stanisław 134 Sienkiewicz Jarosław 376 Sierow Iwan (Iwanów) 102, 108, 147 Sikorski Władysław 8, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 60, 61, 62, 63, 64, 66, 67, 68, 72, 73, 81, 82, 83, 84 Siła-Nowicki Władysław 378, 393, 439, 463 Siwak Albin 390 Siwicki Florian 427, 450, 452, 467 Siwieć Ryszard 303 Skiwski Jan Emil 25 Skulbaszewski Antoni 207 Slansky Rudolf 206, 294 Słonimski Antoni 283, 290, 291, 295, 299 Słowik Andrzej 376, 409, 440 Smolar Aleksander 348, 421 Smolar Eugeniusz 421 Smolar Nina 421 Sokorski Włodzimierz 195, 258 Sołżenicyn Aleksander 342 Sosabowski Stanisław 98 Sosnkowski Kazimierz 52, 54, 66, 82, 86, 88, 95,212 Sosnowska Halina 134 Sosnowski Romuald 453 Sowa Andrzej Leon 10 Splett Karl Maria 21 Spychalski Marian 107, 118, 155, 206, 225, 226, 238, 242, 251, 252, 300, 307, 314 Stalin Józef 8, 11, 29, 34, 54, 55, 56, 57, 63, 64, 83, 86, 87, 90, 91, 92, 93, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 106, 112, 115, 116, 125, 157, 158, 159, 161, 163, 164, 165, 166, 167, 169, 181, 197, 202, 215, 217, 218, 219, 222, 236, 240, 251, 294, 336, 470 Stańczyk Jan 60, 118 Starewicz Artur 223, 251, 300 Staszewski Stefan 220, 299 Stećko Jarosław 44 Steinsbergowa Aniela 342, 346 Stelmachowski Andrzej 440, 446, 457, 458, 465 Stomma Stanisław 261, 338 Strasburger Henryk 60 Stroński Stanisław 60 Stroop Jiirgen 42 Stryjkowski Julian 281, 289 Strzelecki Jan 154, 282, 342 Strzelecki Ryszard 251, 307, 314 Susłow Michaił 369 Szacki Jerzy 282 Szaniawski Klemens 348, 379, 457 Szczepański Jan Józef 291, 317, 347, 457 Szczepański Maciej 332, 335, 383, 412 Szczęsna Joanna 347 Szendzielarz Zygmunt (Łupaszka) 132 Szeptycki Andrzej 46 Szeruda Jan 201 516 POLSKA. LOSY PAŃSTWA I NARODU 1939-1989 Szewardnadze Eduard 442 Szewińska Irena 325 Szlachcic Franciszek 301, 304, 314, 330, 332 Szlajfer Henryk 296 Szpotański Janusz 293 Szturm de Sztrem Tadeusz 159 Szumiejko Eugeniusz 415 Szurkowski Ryszard 325 Szwalbe Stanisław 120, 154, 159 Szydlak Jan 307, 329, 330, 331, 332, 369 Szymborska Wisława 281 Szyr Eugeniusz 176, 249 ś Ślisz Józef 457 Światło Józef 202, 216 Świerczewski Karol 87, 138 Świętochowski Ryszard 72 T Tatar Stanisław 69, 205, 206 Tatarkiewicz Władysław 193, 282, 291 Tazbir Janusz 283 Tejchma Józef 307, 314, 316, 329, 330 Thatcher Margaret 404 Tischner Józef 426 Tito (Josip Broz) 160, 164, 241 Tokarczuk Ignacy 351 Tokarzewski Michał patrz Karaszewicz- Tokarzewski Michał Torańska Teresa 425 Toruńczyk Barbara 421 Truman Harry 157 Trzeciakowski Witold 453, 456 Trznadel Jacek 425 Tuczapski Tadeusz 427 Tumidajski Kazimierz 90 Turowicz Jerzy 146, 198, 261, 291, 295, 355, 439, 457 Turski Ryszard 230 Tuwim Julian 193 U Urban Jerzy 412, 441, 448 Ustinow Dmitrij 389 Utnik Marian 205 W Wajda Andrzej 281, 319, 342, 364 Walentynowicz Anna 348, 368, 397 Walicki Andrzej 282 Waliszewski Leszek 376 Wałęsa Lech 348, 368, 371, 372, 373, 375, 376, 377, 378, 381, 388, 393, 394, 397, 398, 399, 409, 412, 423, 439, 440, 447, 448, 449, 451, 452, 453, 454, 457, 462, 464, 465, 466, 467 Wandycz Piotr 286 Wańkowicz Melchior 281, 290, 291 Warski Adolf 312 Wasilewska Wanda 8, 33, 34, 63, 84, 87, 91, 107 Wat Aleksander 33 Ważyk Adam 195, 216, 291 Weintraub Wiktor 286 Wende Jan Karol 260 Werblan Andrzej 223, 240, 252, 331 Wereszycki Henryk 193 Werfel Roman 192 Widy-Wirski Feliks 119 Wielowieyski Andrzej 348, 377, 393, 440, 465 Wieniawa-Długoszowski Bolesław 51 Wierzbicki Piotr 425 Wierzyński Kazimierz 285 Wildstein Bronisław 421 Winiewicz Józef 239 Witaszewski Kazimierz 221, 251 Witos Andrzej 84, 91 Witos Wincenty 52, 84, 119 Wohl Stanisław 85 Wojtyła Karol (Jan Paweł II, papież) 277, 311, 353, 354, 355-356, 357, 358, 359, 366, 368, 390, 404, 412, 414, 419, 422, 423, 426, 430, 477 Woroszylski Wiktor 194, 230, 289 Wozniesienski Dymitr 207 Wójcik Stanisław 119 Wójcik Zbigniew 283 Wrzaszczyk Tadeusz 369 Wujec Henryk 346, 347, 407, 410 Wycech Czesław 76, 119, 153, 247, 259, 314 Wyka Kazimierz 291 Wyszyński Andriej 118 Wyszyński Stefan 197, 198, 199, 200, 222, 225, 226, 229, 247, 261, 273, 274, 275, 276, 277, 278, 279, 329, 350, 351, 353, 355, 356, 357, 359, 378, 386, 390 ~-=r____v L INDEKS 5 17 Z Zachwatowicz Jan 194 Zagładin Wadim 467 Zaleski August 52, 54, 60, 210, 212, 285 Załęski Zygmunt 119 Zambrowski Roman 107, 124, 155, 157, 170, 171, 220, 223, 249, 251, 299 Zanussi Krzysztof 282, 319, 342, 364 Zaremba Zygmunt 211, 285 Zarzycki Janusz 251 Zawadzki Aleksander 87, 107, 155, 169, 170, 182, 221, 252 Zawieyski Jerzy 195, 261 Zdziechowski Jerzy 211 Żabiński Andrzej 382 Żandarowski Zdzisław 363, 369 Żdanow Andriej 158 Żeleński Tadeusz (Boy) 16 Żenczykowski Tadeusz 70 Żółkiewski Stefan 192, 220, 250, 282, 300 Żuławski Zygmunt 119 Żymierski Michał (Rola) 91, 109, 118, 181 AUTORZY I ŹRÓDŁA ZDIĘĆ Archiwum Akt Nowych: 3, 6, 7, 29, 35, 48, 49, 51, 54, 74, 103, 128 Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL: 20, 61, 72, 79, 80, 84, 85, 98 (© W. Kapusto], 104 (© A. Baturo) Archiwum Dokumentacji Mechanicznej: 28 (© Trachmanl, 41 (O J. Baranowski|, 47, 52 (© f. Baranowski), 53 (© Forbert), 56 (© Z. Wdowiński), 57 (© J. Baranowski), 60 (© Z. Wdowmski), 65 (© S. Wdowiński), 67 (© J. Baranowski), 69 (© S. Porębski), 70 (© Z. Wdowiński), 71 (© Z. Wdowiński), 73 (© S. Dąbrowiecki), 76 |© Z. Matuszewski), 77 (© S. Dąbrowiecki), 78 f© J. Tymiński), 97 (© Wołoszczuk), 101 (© Wituszyński), 102 (© M. Langda), 105 (© H. Rosiak), 115 (© M. Langda), 116 (© T Zagoździński), 127, 129 (© H. Rosiak), 130 (© Z. Matuszewski), 131 (©H. Rosiak) Archiwum rodziny Cyryla Ratajskiego: 15 © A. B. Bohdziewicz: 124, 138 © O. Chomicki: 125 ©E. Ciołek: 113, 134, 135, 137 © A. Friszke: 110, 112, 119 ©Z. Garwacki: 108, 114, 117 © J. Goliszewski: 118, 126, 132, 133 Instytut Literacki w Paryżu: 91 Instytut Pamięci Narodowej: 1, 2, 8, 39, 40, 62, 63, 64, 66, 68, 87, 88, 95, 96, 99, 100 Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego: 18 © J. K. Kelus: 120 © M. Kula: 89 © D. Łomaczewska: 94 © S. Łopatka: 111 © J. Onyszkiewicz: 121 Ośrodek Karta: 23 (© E. Lokajski), 27, 30, 31 58, 81 (© J. Taran), 83 (© J. Taran), 106, 107 |© ) E. Falkowski), 50 (© J. Baranowski), 42 (MSZ), 46 Przewłocki) Reprodukcje: 44 (L. Walkowicz, Dńeje uniesień serdecznych a rzeczywistość dzisiejsza, Chicago 1954) Studium Polski Podziemnej w Londynie: 16 ©B. Włodawiec: 122, 123 Zakład Historii Ruchu Ludowego: 34, 82 Zbiory autora: 5, 9, 13, 14, 17, 19, 24, 26, 32, 33, 36, 38, 55, 59, 92, 93, 109, 136 Zbiory Biblioteki Jagiellońskiej: 43 Zbiory Władysława Bartoszewskiego: 4, 22, 25 Zbiory Marii i Stanisława Gajęckich: 10, 11, 12 Zbiory M. Kuli: 90 Zbiory A. K. Kunerta: 37, 45 Zbiory Romiszewskich w Londynie: 21 Zbiory A. Werblana: 75, 86 Przygotowalnia: Notus, Warszawa, tel. (O-prefiks-22) 654-36-06 Druk i oprawa: Drukarnia Naukowo-Techniczna SA, ul. Mińska 65, 03-828 Warszawa