JULIE GARWOOD\par Róża Tytu\'b3 orygina\'b3u\par FOR THE ROSES\par \par \'afaden cz\'b3owiek nie jest samoistn\'b9, wysp\'b9; ka\'bfdy\par stanowi u\'b3omek kontynentu, cz\'ea\'9c\'e6 l\'b9du. Je\'bfeli morze\par zmyje cho\'e6by grudk\'ea ziemi, Europa b\'eadzie pomniejszona,\par tak samo jak gdyby poch\'b3on\'ea\'b3o przyl\'b9dek, w\'b3o\'9c\'e6 twoich\par przyjaci\'f3\'b3 czy twoj\'b9 w\'b3asn\'b9 \'8cmier\'e6 ka\'bfdego cz\'b3owieka\par umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzko\'9cci\'b9:\par Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie.\par John Donn\'ea\par \par Prolog\par \par N\'f3w Jork 1860\par Znale\'9fli j\'b9 w \'9cmieciach. Mieli szcz\'ea\'9ccie; szczury jeszcze si\'ea do niej nie\par dobra\'b3y. Dwa gryzonie wdrapa\'b3y si\'ea na wieko zamkni\'eatego koszyka i zapami\'eatale\par drapa\'b3y pazurami wiklin\'ea, a trzy inne ostrymi z\'eabami gryz\'b3y \'9cciany koszyka.\par Szczury, czuj\'b9c zapach mleka i delikatnej, s\'b3odko pachn\'b9cej sk\'f3ry, wpad\'b3y w sza\'b3.\par Zau\'b3ek ten by\'b3 dla gangu domem. Tr\'f3jka z czterech ch\'b3opc\'f3w spa\'b3a w\'b3a\'9cnie\par w drewnianych skrzyniach wys\'b3anych star\'b9 s\'b3om\'b9, kt\'f3re s\'b3u\'bfy\'b3y im za \'b3\'f3\'bfka.\par Przez ca\'b3\'b9 noc ci\'ea\'bfko pracowali: kradli, naci\'b9gali i bili si\'ea. A teraz byli zbyt\par zm\'eaczeni, by us\'b3ysze\'e6 p\'b3acz niemowl\'eacia.\par Douglas sta\'b3 si\'ea wi\'eac jej wybawicielem. Jemu w\'b3a\'9cnie, czwartemu cz\'b3on-\par kowi gangu, przypad\'b3a dzisiaj stra\'bf u w\'b9skiego wylotu zau\'b3ka. Od jakiego\'9c ju\'bf\par czasu obserwowa\'b3 kobiet\'ea w czarnym p\'b3aszczu. Gdy z koszykiem w r\'eaku sz\'b3a\par szybko w stron\'ea zau\'b3ka, cichym gwizdni\'eaciem ostrzeg\'b3 reszt\'ea gangu o mo\'bfli-\par wych k\'b3opotach i wycofa\'b3 si\'ea do kryj\'f3wki za stert\'b9 starych, wypaczonych\par bary\'b3ek po whisky. Kobieta zatrzyma\'b3a si\'ea w sklepionym przej\'9cciu, zerkn\'ea\'b3a\par ukradkiem na ulic\'ea, a potem wbieg\'b3a na sam \'9crodek zau\'b3ka. Nagle si\'ea\par zatrzyma\'b3a, a fa\'b3dy sp\'f3dnicy podwin\'ea\'b3y si\'ea wok\'f3\'b3 jej kostek. Chwyci\'b3a za\par r\'b9czk\'ea koszyka, zamachn\'ea\'b3a si\'ea, po czym rzuci\'b3a koszyk na g\'f3r\'ea \'9cmieci,\par pi\'eatrz\'b9c\'b9 si\'ea pod przeciwn\'b9 \'9ccian\'b9. Upad\'b3 bokiem, prawie na samej g\'f3rze\par \'9cmietnika. Kobieta ca\'b3y czas mamrota\'b3a co\'9c pod nosem. Douglas nic jednak\par nie rozumia\'b3, bo jej g\'b3os zag\'b3usza\'b3 inny d\'9fwi\'eak, dochodz\'b9cy z wewn\'b9trz\par koszyka. Brzmia\'b3o to wed\'b3ug niego jak miauczenie kota. Koszykowi po\'9cwi\'eaci\'b3\par tylko chwil\'ea, skupiaj\'b9c uwag\'ea na kobiecie.\par Wyra\'9fnie si\'ea ba\'b3a. Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe trz\'eas\'b9 jej si\'ea r\'eace, gdy naci\'b9ga\'b3a kaptur\par p\'b3aszcza, by zas\'b3oni\'e6 twarz. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe mo\'bfe si\'ea czu\'e6 winna, bo pozbywa\par si\'ea zwierz\'eacia. By\'b3o ju\'bf pewnie stare i chore i nikt go nie potrzebowa\'b3. Ludzie\par s\'b9 w\'b3a\'9cnie tacy, pomy\'9cla\'b3 Douglas. Nie chc\'b9 si\'ea te\'bf zajmowa\'e6 dzie\'e6mi\par i starcami. To pewnie dlatego, \'bfe za du\'bfo z nimi k\'b3opot\'f3w. Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9\par z dezaprobat\'b9. Ma\'b3o brakowa\'b3o, by wyrazi\'b3 g\'b3o\'9cno swoj\'b9 opini\'ea na temat\par kiepskiej sytuacji na \'9cwiecie w og\'f3le, a na temat tch\'f3rzostwa kobiety w szcze-\par g\'f3lno\'9cci. Je\'9cli nie chcia\'b3a tego zwierz\'eacia, to czemu go komu\'9c nie odda\'b3a? Nie\par mia\'b3 czasu, by rozmy\'9cla\'e6 nad mo\'bfliw\'b9 odpowiedzi\'b9, bo kobieta obr\'f3ci\'b3a si\'ea\par nagle i pobieg\'b3a w stron\'ea ulicy. Gwizdn\'b9\'b3 jeszcze raz, gdy dotar\'b3a ju\'bf prawie\par do rogu, tym razem g\'b3o\'9cno i przenikliwie. Najstarszy cz\'b3onek gangu, zbieg\'b3y\par niewolnik imieniem Adam, skoczy\'b3 na r\'f3wne nogi, zwinny i szybki niczym\par drapie\'bfne zwierz\'ea. Douglas wskaza\'b3 koszyk i ruszy\'b3 w pogo\'f1 za kobiet\'b9.\par Zauwa\'bfy\'b3 grub\'b9 kopert\'ea wystaj\'b9c\'b9 z jej kieszeni i postanowi\'b3 za\'b3atwi\'e6 wreszcie\par swoje interesy. By\'b3 wszak\'bfe najlepszym jedenastoletnim kieszonkowcem na\par Market Street.\par Adam obserwowa\'b3 odchodz\'b9cego Douglasa, po czym zaj\'b9\'b3 si\'ea koszykiem.\par Wiedzia\'b3, \'bfe nie p\'f3jdzie mu z nim \'b3atwo.\par Szczury nie chcia\'b3y zostawi\'e6 zdobyczy. Jednego uderzy\'b3 prosto w g\'b3ow\'ea\par zaostrzonym kamieniem. Kiedy paskudne stworzenie uciek\'b3o z piskiem w g\'b3\'b9b\par ulicy, Adam zapali\'b3 pochodni\'ea i zacz\'b9\'b3 ni\'b9 macha\'e6 nad koszykiem, by odstra-\par szy\'e6 pozosta\'b3e gryzonie. Dopiero gdy by\'b3 pewien, \'bfe wszystkie szczury uciek\'b3y,\par wzi\'b9\'b3 koszyk. Podni\'f3s\'b3 go ze \'9cmieci i zani\'f3s\'b3 w stron\'ea skrzy\'f1, w kt\'f3rych ci\'b9gle\par spali pozostali cz\'b3onkowie bandy.\par O ma\'b3o nie upu\'9cci\'b3 koszyka, gdy us\'b3ysza\'b3 odg\'b3osy dochodz\'b9ce ze \'9crodka.\par - Travis, Cole, wstawajcie! Douglas co\'9c znalaz\'b3.\par Min\'b9\'b3 pos\'b3ania i doszed\'b3 do ko\'f1ca zau\'b3ka. Usiad\'b3 na ziemi, zak\'b3adaj\'b9c\par d\'b3ugie, chude nogi jedna na drug\'b9, i po\'b3o\'bfy\'b3 koszyk na ziemi. Opar\'b3 si\'ea\par o ceglan\'b9 \'9ccian\'ea czekaj\'b9c, a\'bf do\'b3\'b9cz\'b9 do niego pozostali dwaj ch\'b3opcy.\par Cole usiad\'b3 na prawo od Adama, a Travis przykucn\'b9\'b3 po lewej, g\'b3o\'9cno\par ziewaj\'b9c.\par - Szefie, co znalaz\'b3e\'9c? - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea Travis do Adama zaspanym g\'b3osem.\par Pozostali trzej cz\'b3onkowie gangu uznali miesi\'b9c temu zbieg\'b3ego niewolnika\par za przyw\'f3dc\'ea. Tak m\'f3wi\'b3 im zar\'f3wno rozs\'b9dek, jak i serce. Adam by\'b3\par najstarszy, mia\'b3 ju\'bf prawie czterna\'9ccie lat. Rozs\'b9dek nakazywa\'b3 wi\'eac, by to on\par przewodzi\'b3 reszcie. Poza tym by\'b3 najinteligentniejszy z ca\'b3ej czw\'f3rki. Ponadto\par istnia\'b3 jeszcze jeden, bardziej istotny pow\'f3d. Adam, ryzykuj\'b9c w\'b3asne \'bfycie,\par uratowa\'b3 ich od pewnej \'9cmierci. W bocznych uliczkach Nowego Jorku, gdzie\par jedynym przykazaniem, na kt\'f3re zwracano uwag\'ea, by\'b3a zasada, \'bfe prze\'bfyje\par ten, kto silniejszy, nie by\'b3o miejsca na uprzedzenia. G\'b3\'f3d i przemoc, kt\'f3re\par rz\'b9dzi\'b3y w nocy, nie rozr\'f3\'bfnia\'b3y koloru sk\'f3ry.\par - Szefie! - niecierpliwi\'b3 si\'ea Travis.\par - Nie wiem, co to jest - odpar\'b3 Adam.\par Chcia\'b3 doda\'e6, \'bfe nie zagl\'b9da\'b3 jeszcze do \'9crodka, ale przeszkodzi\'b3 mu\par Cole.\par - To jest koszyk, ot co - mrukn\'b9\'b3 pod nosem. - Zasuwka zamykaj\'b9ca\par wieko wygl\'b9da, jakby by\'b3a \'bfe z\'b3ota. My\'9clisz, \'bfe to rzeczywi\'9ccie z\'b3oto?\par Adam wzruszy\'b3 ramionami. Travis, najm\'b3odszy z ch\'b3opc\'f3w, powt\'f3rzy\'b3\par gest kolegi. Wzi\'b9\'b3 od niego pochodni\'ea i uni\'f3s\'b3 j\'b9 tak, by wszyscy widzieli\par koszyk.\par - Czy nie powinni\'9cmy zaczeka\'e6 z otwarciem tego na Douglasa? - spyta\'b3\par Travis. Spojrza\'b3 przez rami\'ea na wylot zau\'b3ka. - Dok\'b9d on poszed\'b3?\par Adam si\'eagn\'b9\'b3 po zasuwk\'ea.\par - Zaraz tu b\'eadzie.\par - Szefie, zaczekaj - ostrzeg\'b3 Cole. - S\'b3ycha\'e6 jakie\'9c odg\'b3osy \'bfe \'9crodka. -\par Si\'eagn\'b9\'b3 po n\'f3\'bf. - S\'b3yszysz, Travis?\par - S\'b3ysz\'ea. Nie wiem, czy to co\'9c w \'9crodku nas nie ugryzie. My\'9clisz, \'bfe to\par ^ mo\'bfe by\'e6 w\'b9\'bf?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe to nie w\'b9\'bf. - Cole by\'b3 wyra\'9fnie rozdra\'bfniony. -\par Pieprzysz, jakby\'9c w og\'f3le nie my\'9cla\'b3. W\'ea\'bfe nie piszcz\'b9 jak koty.\par Travis poczu\'b3 si\'ea dotkni\'eaty i spu\'9cci\'b3 wzrok.\par - Je\'bfeli tego nie otworzymy, to nigdy si\'ea nie dowiemy, co tam jest -\par mrukn\'b9\'b3.\par Szef zgodzi\'b3 si\'ea. Odsun\'b9\'b3 zasuwk\'ea i uni\'f3s\'b3 wieko o par\'ea centymetr\'f3w. Ale\par z koszyka nic nie wyskoczy\'b3o. Adam wypu\'9cci\'b3 powietrze, kt\'f3re ca\'b3y czas\par trzyma\'b3 w p\'b3ucach, i podni\'f3s\'b3 wieko do ko\'f1ca. Zawiasy zaskrzypia\'b3y, a klapka\par opad\'b3a na ty\'b3 koszyka.\par Trzej ch\'b3opcy stali przyciskaj\'b9c \'b3okcie mocno do \'9cciany, a potem pochylili\par si\'ea, by zajrze\'e6 do \'9crodka.\par Nagle wszyscy wstrzymali oddech. Nie wierzyli w\'b3asnym oczom: w koszy-\par ku smacznie spa\'b3o niemowl\'ea pi\'eakne jak anio\'b3ek. Mia\'b3o zamkni\'eate oczy, a\par w buzi trzyma\'b3o male\'f1k\'b9 pi\'b9stk\'ea. Od czasu do czasu ssa\'b3o j\'b9 i kwili\'b3o - to\par by\'b3 w\'b3a\'9cnie ten d\'9fwi\'eak, kt\'f3ry ch\'b3opcy s\'b3yszeli.\par Adam pierwszy przyszed\'b3 do siebie.\par - O, Bo\'bfe! - szepn\'b9\'b3. - Jak kto\'9c m\'f3g\'b3 wyrzuci\'e6 co\'9c tak cudownego?\par Kiedy Cole zobaczy\'b3 dziecko, upu\'9cci\'b3 n\'f3\'bf. Teraz chcia\'b3 go podnie\'9c\'e6, ale\par zauwa\'bfy\'b3, \'bfe r\'eaka dr\'bfy mu ze zdenerwowania. Zorientowawszy si\'ea, \'bfe\par przyczyn\'b9 tego jest l\'eak przed zawarto\'9cci\'b9 koszyka, zawstydzi\'b3 si\'ea swego\par tch\'f3rzostwa.\par - Jasne, \'bfe mogli wyrzuci\'e6 dziecko. - M\'f3wi\'b3 nieprzyjemnym tonem, chc\'b9c\par ukry\'e6 za\'bfenowanie. - Ludzie ci\'b9gle to robi\'b9, bez r\'f3\'bfnicy, biedni czy bogaci.\par Jak im si\'ea co\'9c znudzi, to wyrzucaj\'b9, jak \'9cmiecie. Prawda, Travis?\par - Prawda - przytakn\'b9\'b3 Travis.\par - Szefie, czy nie s\'b3ysza\'b3e\'9c tych historii o sieroci\'f1cach, kt\'f3re opowiadali\par Douglas i Travis?\par - Widzia\'b3em tam du\'bfo niemowl\'b9t - rzek\'b3 Travis, zanim Adam zd\'b9\'bfy\'b3\par odpowiedzie\'e6 na pytanie Cole'a. - No, mo\'bfe nie du\'bfo, ale troch\'ea - sprostowa\'b3,\par by by\'e6 ca\'b3kiem \'9ccis\'b3y. - Trzymali je na trzecim pi\'eatrze i, o ile pami\'eatam, \'bfaden\par z tych dzieciak\'f3w nie prze\'bfy\'b3. Umieszczali je w tym przytu\'b3ku i czasami po\par prostu zapominali, \'bfe one tam s\'b9. Przynajmniej tak mi si\'ea wydaje. - Jego g\'b3os\par zadr\'bfa\'b3 na wspomnienie okresu, kt\'f3ry sp\'eadzi\'b3 w miejskim sieroci\'f1cu przezna-\par czonym dla podrzutk\'f3w. - Ten berbe\'e6 nigdy by tam nie prze\'bfy\'b3 - doda\'b3. -\par Jest jeszcze za ma\'b3y.\par - Widzia\'b3em jeszcze mniejsze na Main Street. Ta dziwka, Nellie, te\'bf mia\'b3a\par takiego. A dlaczego my\'9clisz, \'bfe to ch\'b3opiec?\par - Chyba widzisz, \'bfe jest \'b3ysy. Tylko ch\'b3opcy rodz\'b9 si\'ea \'b3ysi.\par Argument by\'b3 najwyra\'9fniej przekonuj\'b9cy. Cole pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, po czym\par odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do przyw\'f3dcy.\par - Co z nim zrobimy?\par - Przecie\'bf go nie wyrzucimy - oznajmi\'b3 Douglas tak stanowczym tonem,\par \'bfe pozostali trzej ch\'b3opcy cofn\'eali si\'ea zaskoczeni. On jednak pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9,\par by da\'e6 im do zrozumienia, \'bfe powiedzia\'b3 dok\'b3adnie to, co mia\'b3 na my\'9cli,\par i doda\'b3: - Widzia\'b3em, jak to si\'ea sta\'b3o. Jaki\'9c wystrojony facet we fraku z po\'b3ami\par wysiad\'b3 z eleganckiej karety z tym koszykiem pod pach\'b9. Sta\'b3 pod uliczn\'b9\par lamp\'b9, wi\'eac oczywi\'9ccie widzia\'b3em dobrze jego twarz. P\'f3\'9fniej zobaczy\'b3em\par twarz tej kobiety. Wygl\'b9da\'b3o na to, \'bfe czeka na niego za rogiem. Wysiad\'b3\par z powozu i podszed\'b3 do niej. Naci\'b9gn\'ea\'b3a kaptur na twarz, by si\'ea ukry\'e6, ale nie\par my\'9cl\'ea, \'bfeby to by\'b3a z\'b3a kobieta, chyba si\'ea po prostu ba\'b3a. Facet zacz\'b9\'b3 si\'ea\par w\'9ccieka\'e6 i od razu zgad\'b3em dlaczego.\par - No wi\'eac dlaczego tak si\'ea z\'b3o\'9cci\'b3? - zapyta\'b3 Cole, gdy Douglas zawiesi\'b3\par na chwil\'ea g\'b3os.\par - Dlatego, \'bfe nie chcia\'b3a wzi\'b9\'e6 koszyka - wyja\'9cni\'b3 Douglas. Ukucn\'b9\'b3 obok\par Travisa, po czym ci\'b9gn\'b9\'b3 dalej. - Ona ca\'b3y czas kr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, a on zacz\'b9\'b3 na\par ni\'b9 krzycze\'e6 i wymachiwa\'e6 jej palcem przed nosem. Potem wyci\'b9gn\'b9\'b3 grub\'b9\par kopert\'ea i pokaza\'b3 jej. Wtedy ta kobieta podesz\'b3a i b\'b3yskawicznie wyrwa\'b3a mu\par j\'b9 z r\'b9k. Dlatego my\'9cl\'ea, \'bfe w tej kopercie musia\'b3o by\'e6 co\'9c bardzo wa\'bfnego.\par W ko\'f1cu ona wzi\'ea\'b3a ten koszyk, a kiedy facet wsiad\'b3 z powrotem do powozu,\par wepchn\'ea\'b3a sobie kopert\'ea do kieszeni.\par - No i co by\'b3o potem? - spyta\'b3 Travis.\par - Zaczeka\'b3a, a\'bf kareta znikn\'ea\'b3a za rogiem - odpowiedzia\'b3 Douglas. -\par Potem zakrad\'b3a si\'ea na nasz\'b9 uliczk\'ea i wyrzuci\'b3a koszyk. Wtedy w og\'f3le nie\par zwr\'f3ci\'b3em na niego uwagi. My\'9cla\'b3em, \'bfe w \'9crodku jest jaki\'9c stary kot. Nigdy\par bym si\'ea nie domy\'9cli\'b3, \'bfe tam jest dziecko. Chyba bym nie odszed\'b3, gdybym\par wiedzia\'b3...\par - A gdzie poszed\'b3e\'9c? - przerwa\'b3 Cole.\par - Strasznie by\'b3em ciekaw, co jest w tej kopercie, wi\'eac poszed\'b3em za ni\'b9.\par - No i co? Uda\'b3o ci siej\'b9 zwin\'b9\'e6? - dopytywa\'b3 si\'ea Travis.\par Douglas prychn\'b9\'b3.\par - Jasne. Chyba nie na pr\'f3\'bfno uwa\'bfaj\'b9 mnie za najlepszego kieszonkowca\par na Market Street? Ta kobieta strasznie si\'ea spieszy\'b3a, ale si\'eagn\'b9\'b3em do jej\par kieszeni w dumie ludzi, kt\'f3rzy pchali si\'ea do poci\'b9gu odje\'bfd\'bfaj\'b9cego o p\'f3\'b3nocy.\par Nawet nie zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe jej dotkn\'b9\'b3em. G\'b3upia baba. Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe dopiero\par teraz zobaczy\'b3a, co si\'ea sta\'b3o.\par - A co jest w tej kopercie? - spyta\'b3 Cole.\par - Nigdy by\'9ccie nie uwierzyli.\par Cole zacz\'b9\'b3 przewraca\'e6 oczami. Douglas uwielbia\'b3 przed\'b3u\'bfa\'e6 swe opowie-\par \'9cci, co doprowadza\'b3o wszystkich do sza\'b3u.\par - Przysi\'eagam na Boga, Douglas, je\'bfeli natychmiast...\par Travis przerwa\'b3 mu.\par - Mam co\'9c wa\'bfnego do powiedzenia - wyrzuci\'b3 z siebie. Zupe\'b3nie nie\par interesowa\'b3a go zawarto\'9c\'e6 koperty, natomiast przez ca\'b3y czas my\'9cla\'b3 o dziecku.\par - Uzgodnili\'9cmy, \'bfe nie wyrzucimy tego smarkacza, wi\'eac teraz zastanawiam\par si\'ea, komu go damy.\par - Nie znam nikogo, kto chcia\'b3by mie\'e6 dziecko - rzek\'b3 Cole. Potar\'b3 sw\'f3j\par g\'b3adki podbr\'f3dek tak, jak to podpatrzy\'b3 u starszych i bardziej do\'9cwiadczonych\par rzezimieszk\'f3w. Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe ten gest doda mu powagi. - A na co on\par komu?\par - Pewnie na nic - odrzek\'b3 Travis. - W ka\'bfdym razie jeszcze nie teraz. Ale\par mo\'bfe jak troch\'ea uro\'9cnie...\par - No to co wtedy? - spyta\'b3 Douglas zaintrygowany.\par - Pomy\'9cla\'b3em, \'bfe mogliby\'9cmy nauczy\'e6 go paru sztuczek.\par - Na przyk\'b3ad jakich? - Douglas wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea i palcem wskazuj\'b9cym\par pog\'b3adzi\'b3 czo\'b3o niemowl\'eacia. - Ma sk\'f3r\'ea delikatn\'b9 jak at\'b3as.\par Travis o\'bfywi\'b3 si\'ea na my\'9cl o wychowaniu dziecka. By\'b3by przez to taki wa\'bfny\par i potrzebny.\par - Douglas, ty m\'f3g\'b3by\'9c go nauczy\'e6, jak si\'ea obrabia kieszenie. Jeste\'9c w tym\par naprawd\'ea dobry. A ty, Cole, nauczy\'b3by\'9c go, jak by\'e6 niemi\'b3ym. Nieraz widzia-\par \'b3em spojrzenie, jakim obrzucasz tych, kt\'f3rzy ci\'ea denerwuj\'b9. M\'f3g\'b3by\'9c brzd\'b9cowi\par te\'bf to pokaza\'e6, ludzie si\'ea tego boj\'b9.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Komplement sprawi\'b3 mu przyjemno\'9c\'e6.\par - Zakosi\'b3em pistolet - szepn\'b9\'b3.\par - Kiedy? - zapyta\'b3 Douglas.\par - Wczoraj.\par - Ju\'bf go widzia\'b3em - pochwali\'b3 si\'ea Travis.\par - Zaczn\'ea strzela\'e6, jak tylko zwin\'ea jakie\'9c naboje. B\'ead\'ea mia\'b3 najlepszy\par pistolet na ca\'b3ej Market Street. A mo\'bfe naucz\'ea tego gnojka i b\'eadzie taki dobry\par jakja.\par - Ja m\'f3g\'b3bym go nauczy\'e6, jak \'9cci\'b9ga\'e6 r\'f3\'bfne rzeczy - oznajmi\'b3 Travis. -\par Przecie\'bf jestem dobry w znajdowaniu tego, czego nam potrzeba, prawda\par szefie?\par - Tak - zgodzi\'b3 si\'ea Adam. - Jeste\'9c w tym \'9cwietny.\par - Mogliby\'9cmy sta\'e6 si\'ea najlepsz\'b9 band\'b9 w ca\'b3ym Nowym Jorku. Wszyscy\par by si\'ea nas bali - wyszepta\'b3 Travis, a oczy b\'b3yszcza\'b3y mu z podniecenia. -\par Nawet Lowell i jego skubani kolesie - doda\'b3 rozmarzonym g\'b3osem. Mia\'b3 na\par my\'9cli cz\'b3onk\'f3w rywalizuj\'b9cego z nimi gangu, kt\'f3rych w g\'b3\'eabi duszy wszyscy\par oni si\'ea bali.\par Ch\'b3opcy przez chwil\'ea zamy\'9clili si\'ea nad przedstawion\'b9 przez Travisa per-\par spektyw\'b9. Cole zn\'f3w potar\'b3 podbr\'f3dek. Podoba\'b3o mu si\'ea to.\par - Szefie, m\'f3g\'b3by\'9c opowiedzie\'e6 mu o tych wszystkich ksi\'b9\'bfkach, o kt\'f3rych\par m\'f3wi\'b3a ci mama. Mo\'bfe wyr\'f3s\'b3by na takiego m\'b9drego faceta, jak ty - rzek\'b3\par Cole, z trudem kryj\'b9c entuzjazm.\par - M\'f3g\'b3by\'9c nauczy\'e6 go czyta\'e6 i nie dostawa\'b3by ci\'eag\'f3w, jakie ty obrywa\'b3e\'9c\par za to, \'bfe chcia\'b3e\'9c si\'ea uczy\'e6 - przerwa\'b3 Travis.\par - Je\'bfeli go zatrzymamy, to przede wszystkim musimy zdj\'b9\'e6 z niego te\par ciotowate ciuchy - oznajmi\'b3 Douglas. Popatrzy\'b3 na d\'b3ugie, bia\'b3e powijaki\par i pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. - Nikt nie b\'eadzie si\'ea z niego wy\'9cmiewa\'b3. Ju\'bf nasza w tym\par g\'b3owa.\par - Zabij\'ea ka\'bfdego, kto tylko spr\'f3buje - dorzuci\'b3 Cole.\par - Wszystkie dzieci s\'b9 tak ubrane - rzek\'b3 Travis. - Sam widzia\'b3em. One\par w tym \'9cpi\'b9.\par - Jak to? - spyta\'b3 Douglas.\par - Nie potrzeba im ubra\'f1 do chodzenia, bo jeszcze nie umiej\'b9 chodzi\'e6.\par - A jak b\'eadziemy go karmi\'e6? - zainteresowa\'b3 si\'ea Cole.\par - Widzisz t\'ea butelk\'ea mleka, kt\'f3r\'b9 kto\'9c w\'b3o\'bfy\'b3 do koszyka? Jak b\'eadzie pusta,\par to j\'b9 nape\'b3ni\'ea - obieca\'b3 Travis. - Pewnie jeszcze nie ma z\'eab\'f3w, wi\'eac nie mo\'bfe\par je\'9c\'e6 normalnego jedzenia. Na razie wystarczy mu mleko. Jest tu te\'bf par\'ea\par suchych pieluch. Jak zabraknie, to p\'f3jd\'ea po nast\'eapne.\par - Jakim cudem tak dobrze znasz si\'ea na dzieciach? - zapyta\'b3 zn\'f3w Cole.\par - Po prostu si\'ea znam - Travis wzruszy\'b3 ramionami.\par - Kto go b\'eadzie przewija\'e6, jak si\'ea zleje? - chcia\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea Douglas.\par - Mo\'bfe po prostu ka\'bfdy po kolei? - zaproponowa\'b3 Cole.\par - Widzia\'b3em, \'bfe jakie\'9c pieluchy wisz\'b9 za domem McQueeny'ego. Ubranka\par te\'bf si\'ea tam suszy\'b3y, wi\'eac m\'f3g\'b3bym skoczy\'e6 i wzi\'b9\'e6 par\'ea dla ma\'b3ego. S\'b3uchajcie,\par a jak go nazwiemy? - pyta\'b3 Travis. - Macie jakie\'9c pomys\'b3y?\par - Mo\'bfe Ma\'b3y Cole? - zaproponowa\'b3 Cole. - To dobrze brzmi.\par - A mo\'bfe Ma\'b3y Douglas? - zasugerowa\'b3 Douglas. - To brzmi jeszcze\par lepiej.\par - Nie mo\'bfemy nazwa\'e6 go imieniem \'bfadnego z nas - rzek\'b3 Travis. - By\'9cmy\par si\'ea ca\'b3y czas bili, bo ka\'bfdy chcia\'b3by mu da\'e6 swoje.\par W ko\'f1cu Cole i Douglas zgodzili si\'ea z Travisem.\par - No dobra - powiedzia\'b3 Cole. - Ale to imi\'ea musi naprawd\'ea dobrze\par brzmie\'e6.\par - M\'f3j tata nazywa\'b3 si\'ea Andrew - wtr\'b9ci\'b3 Douglas.\par - No i co z tego? - zapyta\'b3 Cole. - Przecie\'bf podrzuci\'b3 ci\'ea do sieroci\'f1ca,\par jak tylko zmar\'b3a twoja matka.\par - No tak - przyzna\'b3 Douglas spu\'9cciwszy g\'b3ow\'ea.\par - Chyba nie damy temu bobasowi imienia kogo\'9c, kto pozby\'b3 si\'ea dziecka.\par To nie by\'b3oby w porz\'b9dku. Mamy jakie\'9c zasady, no nie? Ten tutaj ju\'bf i tak\par znalaz\'b3 si\'ea na \'9cmietniku. Nie ma sensu mu o tym przypomina\'e6, daj\'b9c mu imi\'ea\par twojego ojca. Nazwijmy go Sidney, jak ten elegancki facet, kt\'f3ry wykr\'eaca\'b3\par r\'f3\'bfne numery na Summit Street. By\'b3 z niego straszny twardziel. Pami\'eatasz go,\par Douglas? - spyta\'b3 Cole.\par - Pewnie, \'bfe go pami\'eatam. By\'b3 tu cholernie powa\'bfany.\par - Tak by\'b3o - powiedzia\'b3 Cole. - I umar\'b3 \'9cmierci\'b9 naturaln\'b9. To chyba si\'ea\par liczy, nie? Nikt go nie wsypa\'b3 i nikt go nie zaciuka\'b3.\par - Podoba mi si\'ea to imi\'ea - rzuci\'b3 Travis.\par - Mo\'bfe zrobimy g\'b3osowanie?\par Douglas podni\'f3s\'b3 praw\'b9 r\'eak\'ea. By\'b3a brudna i zab\'b3ocona.\par - Kto jest za?\par Cole i Travis podnie\'9cli r\'eace. Adam nie poruszy\'b3 si\'ea. Chyba jedynie Cole\par zauwa\'bfy\'b3 milczenie szefa w ci\'b9gu ostatnich kilkunastu minut. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, by\par spojrze\'e6 na Adama.\par - Co\'9c nie w porz\'b9dku, szefie?\par - Dobrze wiesz, co jest nie w porz\'b9dku - odpowiedzia\'b3 Adam g\'b3osem\par starego i zm\'eaczonego cz\'b3owieka. - Musz\'ea wyjecha\'e6. Nie mam szans przetrwa-\par nia w mie\'9ccie. Ju\'bf i tak za d\'b3ugo tu jestem. Je\'9cli chc\'ea kiedykolwiek zosta\'e6\par wolnym cz\'b3owiekiem i nie martwi\'e6 si\'ea o to, \'bfe odnajd\'b9 mnie synowie mojego\par w\'b3a\'9cciciela, to musz\'ea jecha\'e6 na Zach\'f3d. Co to za \'bfycie, kt\'f3re sp\'eadzam kryj\'b9c\par si\'ea w zau\'b3kach do p\'f3\'9fnej nocy? Kt\'f3rego\'9c dnia mog\'ea znikn\'b9\'e6 w ciemno\'9cciach\par na zawsze. Chyba to rozumiecie, prawda? Nie powinienem g\'b3osowa\'e6 w spra-\par wie dziecka, bo nie b\'eadzie mnie tu, by pom\'f3c wam je wychowywa\'e6.\par - Nie poradzimy sobie bez ciebie! - wykrzykn\'b9\'b3 Travis. - Nie mo\'bfesz nas\par opu\'9cci\'e6 - odezwa\'b3 si\'ea g\'b3osem ma\'b3ego, przestraszonego ch\'b3opca. Po chwili\par rozklei\'b3 si\'ea zupe\'b3nie i zacz\'b9\'b3 p\'b3aka\'e6. - Prosz\'ea, zosta\'f1! - krzycza\'b3 przez \'b3zy.\par Dziecko, przestraszone ha\'b3asem, drgn\'ea\'b3o i tak\'bfe zacz\'ea\'b3o p\'b3aka\'e6.\par Adam w\'b3o\'bfy\'b3 r\'eak\'ea do koszyka i niezgrabnie poklepa\'b3 je po brzuszku.\par Natychmiast cofn\'b9\'b3 r\'eak\'ea.\par - Test mokre.\par - Jak to mokre? - spyta\'b3 Cole. Si\'eagn\'b9\'b3 po butelk\'ea, by zobaczy\'e6, czy nie\par jest p\'eakni\'eata.\par - Po prostu si\'ea zla\'b3o - odpowiedzia\'b3 Travis. - Lepiej zdj\'b9\'e6 z niego t\'ea\par pieluch\'ea, szefie, bo odparzy sobie pup\'ea.\par Niemowl\'ea zacz\'ea\'b3o si\'ea budzi\'e6. Ch\'b3opcy patrzyli na nie zafascynowani. \'afaden\par z nich nigdy wcze\'9cniej nie widzia\'b3 z bliska takiego male\'f1stwa.\par - Kiedy si\'ea tak wykrzywia, wygl\'b9da, jakby mia\'b3 zmarszczki - szepn\'b9\'b3\par Douglas. - \'a3adny z niego facecik, nie?\par Cole przytakn\'b9\'b3 i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Adama.\par - Jak dot\'b9d, Adam, dalej jeste\'9c szefem, wi\'eac id\'9f i go przewi\'f1.\par Najstarszy z ch\'b3opc\'f3w nie mia\'b3 zamiaru wykr\'eaca\'e6 si\'ea od odpowiedzialno-\par \'9cci. G\'b3\'eaboko westchn\'b9\'b3 i skrzywi\'b3 si\'ea. Wsun\'b9\'b3 r\'eace pod ramiona dziecka\par i powoli wyj\'b9\'b3 je z koszyka.\par Niemowl\'ea otworzy\'b3o oczy i wtedy, w \'9cwietle trzymanej przez Travisa\par pochodni, uderzy\'b3 ich niezwyk\'b3y b\'b3\'eakit\par - M\'f3g\'b3by by\'e6 twoim m\'b3odszym bratem, Cole. Twoje oczy s\'b9 dok\'b3adnie\par tego samego koloru.\par Adam trzyma\'b3 dziecko w sztywno wyci\'b9gni\'eatych r\'eakach. Mia\'b3 bolesny\par wyraz twarzy i pot \'9ccieka\'b3 mu z czo\'b3a. Noszenie dziecka napawa\'b3o go l\'eakiem.\par Nie wiedzia\'b3, czy mo\'bfe je mocniej \'9ccisn\'b9\'e6 i mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe dziecko, na\par mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, nie zacznie si\'ea drze\'e6. Nie mia\'b3 poj\'eacia, co by wtedy pocz\'b9\'b3.\par Ochryp\'b3ym szeptem poprosi\'b3 Cole'a, by wyj\'b9\'b3 pieluszk\'ea.\par - Dlaczego akurat ja? - skar\'bfy\'b3 si\'ea Cole.\par - Bo Travis trzyma pochodni\'ea, a Douglas stoi za daleko. A teraz si\'ea\par pospiesz, bo mo\'bfe znowu zacz\'b9\'e6 rycze\'e6. Boj\'ea si\'ea, \'bfe go upuszcz\'ea. Jest taki\par lekki jak powietrze.\par - Ten ma\'b3y jest strasznie ciekawski. - Travis zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Douglasa.\par - Popatrz, jak si\'ea nam przygl\'b9da. Strasznie powa\'bfny jak na takiego ma\'b3ego\par gnojka.\par - Douglas, chod\'9f tutaj i wytrzyj mi brew - za\'bf\'b9da\'b3 Adam. - Nic nie widz\'ea,\par bo pot zalewa mi oczy.\par Douglas z\'b3apa\'b3 \'9ccierk\'ea i zrobi\'b3, co mu kazano. Adam zachowywa\'b3 si\'ea tak,\par jakby trzyma\'b3 w r\'eaku \'b3adunek wybuchowy. By\'b3 tak napi\'eaty, \'bfe samo patrzenie\par na niego niemal sprawia\'b3o b\'f3l.\par Jedynie Travis dostrzeg\'b3 rozbawienie na twarzy szefa. Za\'9cmia\'b3 si\'ea kr\'f3tko.\par - On nie wybuchnie, szefie. Jest taki sam, jak ty, tylko mniejszy.\par Cole nie zwraca\'b3 uwagi na gadanie ch\'b3opc\'f3w. Wstrzyma\'b3 oddech, kiedy\par wzi\'b9\'b3 si\'ea do przewijania dziecka. Dotykanie mokrej pieluchy przyprawi\'b3o go\par o md\'b3o\'9cci. Kiedy j\'b9 w ko\'f1cu wyci\'b9gn\'b9\'b3, spad\'b3a na ziemi\'ea obok koszyka.\par Ch\'b3opcy marszcz\'b9c brwi spojrzeli w d\'f3\'b3 na ten odra\'bfaj\'b9cy obiekt. Cole wytar\'b3\par r\'eace o nogawki spodni, po czym wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea, \'bfeby z powrotem zawin\'b9\'e6\par kr\'b9g\'b3e uda niemowl\'eacia. Dopiero wtedy zda\'b3 sobie spraw\'ea z tego, co zobaczy\'b3.\par Spojrza\'b3 jeszcze raz, \'bfeby si\'ea upewni\'e6.\par Sidney by\'b3 dziewczynk\'b9. \'a3ys\'b9 dziewczynk\'b9, pomy\'9cla\'b3. Zala\'b3a go fala\par gniewu. Co oni, do diab\'b3a, zrobi\'b9 z bezu\'bfyteczn\'b9 i nieprzydatn\'b9 dziewczyn\'b9,\par kt\'f3ra nigdy na siebie nie zarobi? Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i natychmiast podj\'b9\'b3 decyzj\'ea.\par Nie chcia\'b3 mie\'e6 z ni\'b9 nic wsp\'f3lnego. Co to, to nie, na pewno nie on, nigdy\par w \'bfyciu. Trzeba j\'b9 b\'eadzie natychmiast wrzuci\'e6 z powrotem do \'9cmietnika.\par Dziewczynka zmieni\'b3a jego postanowienie w jednej chwili. W\'b3a\'9cnie wypra-\par cowywa\'b3 sobie odpowiednio gniewn\'b9 min\'ea, kiedy przypadkiem zerkn\'b9\'b3 na jej\par twarzyczk\'ea. Patrzy\'b3a mu prosto w oczy. Przechyli\'b3 si\'ea w lewo, gdzie by\'b3 poza\par zasi\'eagiem jej wzroku. Powiod\'b3a za nim ufnym spojrzeniem szeroko otwartych\par oczu. Cole pr\'f3bowa\'b3 nie patrze\'e6 w jej stron\'ea, lecz mu si\'ea to nie uda\'b3o. Wtedy\par dziewczynka przypu\'9cci\'b3a szturm i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego.\par Przepad\'b3 z kretesem. W ci\'b9gu jednej chwili nawi\'b9za\'b3a si\'ea mi\'eadzy nimi ni\'e6\par porozumienia.\par Pozostali cz\'b3onkowie grupy pogodzili si\'ea z tym r\'f3wnie szybko.\par - Musimy to dobrze zrobi\'e6 - wyszepta\'b3 Cole.\par Ch\'b3opcy spojrzeli na niego.\par - Co musimy dobrze zrobi\'e6? - zapyta\'b3 Travis.\par Inni razem z nim czekali na odpowied\'9f.\par - Nie mamy ju\'bf co marzy\'e6 o tym, \'bfeby by\'e6 najlepszym gangiem w No-\par wym Jorku. Nie mo\'bfemy tu zatrzyma\'e6 dziecka. To nie by\'b3oby w porz\'b9dku.\par Potrzebna jej rodzina, a nie banda ulicznik\'f3w, kt\'f3rzy b\'ead\'b9 ni\'b9 pomiata\'e6.\par - Ni\'b9? - Adam o ma\'b3y w\'b3os nie upu\'9cci\'b3 dziecka. - Czy chcesz mi\par powiedzie\'e6, \'bfe przypuszczasz, i\'bf Sidney jest dziewczynk\'b9?\par - Ja nie przypuszczam. Jestem tego pewien. Nie ma odpowiednich cz\'ea\'9cci,\par by by\'e6 ch\'b3opcem.\par - Bo\'bfe, dopom\'f3\'bf nam - wyszepta\'b3 Adam.\par Cole zastanawia\'b3 si\'ea, co bardziej go roz\'9cmieszy\'b3o: wyraz przera\'bfenia na\par twarzy Adama, gdy przywo\'b3ywa\'b3 imi\'ea Stw\'f3rcy, czy te\'bf dziwaczny d\'9fwi\'eak,\par kt\'f3ry wydoby\'b3 si\'ea z jego gard\'b3a, kiedy wyartyku\'b3owa\'b3 sw\'b9 pro\'9cb\'ea. Sprawia\'b3o\par to wra\'bfenie, jakby czym\'9c si\'ea zakrztusi\'b3, na przyk\'b3ad ko\'9cci\'b9 kurczaka.\par - Nie chc\'ea tu \'bfadnych dziewczyn - b\'b9kn\'b9\'b3 Travis. - Nie nadaj\'b9 si\'ea do\par niczego. Nienawidz\'ea ich wszystkich. Potrafi\'b9 tylko narzeka\'e6 i rycze\'e6.\par Ch\'b3opcy zignorowali Travisa. Douglas i Cole obserwowali Adama. Ich szef\par wygl\'b9da\'b3, jakby si\'ea \'9fle poczu\'b3.\par - O co chodzi, szefie? - zapyta\'b3 Cole.\par - Czarny nie powinien trzyma\'e6 w ramionach \'9cnie\'bfnobia\'b3ej dziewczynki -\par odrzek\'b3 Adam.\par - Widzia\'b3em, jak uratowa\'b3e\'9c j\'b9 przed po\'bfarciem przez szczury - wtr\'b9ci\'b3\par Cole. - Gdyby by\'b3a starsza i rozumia\'b3a to, by\'b3aby ci bardzo wdzi\'eaczna.\par - Bardzo wdzi\'eaczna - przytakn\'b9\'b3 ruchem g\'b3owy Douglas.\par - Poza tym, ona nie wie, czy jeste\'9c czarny czy bia\'b3y - rzuci\'b3 Cole.\par - My\'9clisz, \'bfe ona jest \'9clepa? - zapyta\'b3 Travis, oszo\'b3omiony.\par - Nie jest \'9clepa - mrukn\'b9\'b3 Cole zniecierpliwiony naiwno\'9cci\'b9 najm\'b3odszego\par cz\'b3onka bandy. - Jest po prostu jeszcze za ma\'b3a, by rozumie\'e6 nienawi\'9c\'e6. Dzieci,\par jak si\'ea rodz\'b9, nie znaj\'b9 takich uczu\'e6. Musz\'b9 si\'ea nauczy\'e6. Kiedy patrzy na\par Adama, widzi w nim tylko eee... eee.... brata. No, w\'b3a\'9cnie to widzi. A starsi\par bracia chroni\'b9 swoje m\'b3odsze siostrzyczki, prawda? Czy nie takie jest \'9cwi\'eate\par prawo czy co\'9c w tym rodzaju? Mo\'bfe ta ma\'b3a ju\'bf to wie.\par - Da\'b3em s\'b3owo mojej mamie - powt\'f3rzy\'b3 jeszcze raz Adam. - Przyrzek\'b3em\par jej, \'bfe b\'ead\'ea szed\'b3 jak najdalej na zach\'f3d, dop\'f3ki nie znajd\'ea miejsca, w kt\'f3rym\par b\'ead\'ea bezpieczny. Mamusia powiedzia\'b3a mi, i\'bf nadchodzi wojna, a kiedy si\'ea\par sko\'f1czy i wszystko zostanie postanowione, jest du\'bfa szansa, \'bfe b\'eadzie wolna.\par Obieca\'b3a, \'bfe wtedy po mnie przyjedzie. A ja musz\'ea zrobi\'e6 wszystko, \'bfeby\par do\'bfy\'e6 do tego czasu. Obieca\'b3em jej, \'bfe prze\'bfyj\'ea, a syn nie \'b3amie obietnic.\par Musz\'ea odnale\'9f\'e6 mam\'ea.\par - We\'9f dziecko \'bfe sob\'b9 - powiedzia\'b3 Cole.\par - Na pewno by mnie powiesili! - krzykn\'b9\'b3 Adam.\par - Dobrze wiesz, \'bfe i tak ci\'ea powiesz\'b9 za zabicie tego sukinsyna, kt\'f3ry by\'b3\par twoim panem - rzek\'b3 Cole.\par - Tylko w wypadku, gdyby ci\'ea z\'b3apali - wtr\'b9ci\'b3 Douglas. - A ty jeste\'9c za\par sprytny, by da\'e6 si\'ea z\'b3apa\'e6.\par - Ja te\'bf czuj\'ea co\'9c do tego dziecka - oznajmi\'b3 Cole. Gdy pozostali ch\'b3opcy\par spojrzeli na niego, zmiesza\'b3 si\'ea. - Nie mam si\'ea czego wstydzi\'e6 - doda\'b3\par pospiesznie. - Jestem silny, a ona jest ma\'b3\'b9 drobin\'b9, kt\'f3rej potrzebni s\'b9 tacy\par bracia jak Adam i ja. Trzeba dopilnowa\'e6, by zosta\'b3a odpowiednio wycho-\par wana.\par - Odpowiednio? Co ty wiesz o tym, co jest odpowiednie? - W g\'b3osie\par Douglasa s\'b3ycha\'e6 by\'b3o niedowierzanie.\par - Nic - przyzna\'b3 Cole. - Nic o tym nie wiem - doda\'b3. - Ale Adam wie\par du\'bfo na ten temat, prawda, Adam? Umiesz \'b3adnie m\'f3wi\'e6, umiesz czyta\'e6 i pisa\'e6,\par jak prawdziwy d\'bfentelmen. Twoja mama nauczy\'b3a ciebie, a teraz ty mo\'bfesz\par mnie nauczy\'e6. Nie chc\'ea uchodzi\'e6 za idiot\'ea wobec mojej m\'b3odszej siostry, to\par nie by\'b3oby w porz\'b9dku.\par - M\'f3g\'b3by nauczy\'e6 nas wszystkich - rzek\'b3 Douglas. Nie chcia\'b3, by go\par pomini\'eato.\par - Mo\'bfe bym j\'b9 polubi\'b3, gdybym by\'b3 jej starszym bratem - mrukn\'b9\'b3 Travis.\par - B\'ead\'ea bardzo silny, jak dorosn\'ea, prawda Douglas?\par - Tak, na pewno b\'eadziesz - potwierdzi\'b3 Douglas. - Wiesz, co my\'9cl\'ea?\par - Co takiego? - spyta\'b3 Adam.\par Pomimo zmartwie\'f1, jakie mia\'b3 na g\'b3owie, rozpromieni\'b3 si\'ea w odpowiedzi\par na skierowany do niego u\'9cmiech ma\'b3ej. Wygl\'b9da\'b3a na zadowolon\'b9, jakby\par podoba\'b3o jej si\'ea, \'bfe jest obiektem og\'f3lnego zainteresowania. Jak na takie\par male\'f1stwo, mia\'b3a nad nimi spor\'b9 przewag\'ea. Wystarczy\'b3o, \'bfe si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a,\par by Adam poczu\'b3 si\'ea dobrze i bezpiecznie. \'a3atwo\'9c\'e6, z jak\'b9 go zaakceptowa\'b3a,\par spowodowa\'b3a, \'bfe pozby\'b3 si\'ea dokuczliwego ci\'ea\'bfaru, jaki nosi\'b3 w sercu od dnia.\par kiedy musia\'b3 opu\'9cci\'e6 matk\'ea. To dziecko - dar niebios powierzony jego opiece\par - musia\'b3o by\'e6 teraz nakarmione, bezpieczne i otoczone mi\'b3o\'9cci\'b9.\par - Czasami zastanawiam si\'ea, czy B\'f3g wie, co robi - wyszepta\'b3 Adam.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe wie - odrzek\'b3 Douglas. - Ale wydaje mi si\'ea, \'bfe\par powinni\'9cmy teraz wymy\'9cli\'e6 jakie\'9c inne imi\'ea dla naszego dziecka. Sidney\par przesta\'b3o ju\'bf pasowa\'e6. Mam nadziej\'ea, \'bfe wyrosn\'b9 jej w\'b3osy, bo nie chcia\'b3bym,\par \'bfeby moja siostra by\'b3a \'b3ysa.\par - Mary - rzuci\'b3 Cole.\par - Roses - rzek\'b3 Adam dok\'b3adnie w tej samej chwili.\par - Moja mama mia\'b3a na imi\'ea Mary - wyja\'9cni\'b3 Cole. - Umar\'b3a, jak mnie\par rodzi\'b3a. S\'b9siedzi m\'f3wili mi, \'bfe by\'b3a dobr\'b9 kobiet\'b9.\par - Moja mama ma na imi\'ea Roses - powiedzia\'b3 Adam. - Ona te\'bf jest dobr\'b9\par kobiet\'b9.\par - Ma\'b3a zaczyna zasypia\'e6 - szepn\'b9\'b3 Travis. - W\'b3\'f3\'bf j\'b9 z powrotem do\par koszyka, a ja spr\'f3buj\'ea zmieni\'e6 jej pieluch\'ea i wtedy b\'eadziecie mogli sprzecza\'e6\par si\'ea o jej imi\'ea.\par Adam zrobi\'b3, co mu kazano. Wszyscy patrzyli, jak Travis niezr\'eacznie\par zak\'b3ada pieluszk\'ea dziecku, kt\'f3re zasn\'ea\'b3o, zanim ch\'b3opiec sko\'f1czy\'b3 si\'ea z tym\par mozoli\'e6.\par - Nie ma si\'ea o co sprzecza\'e6 - rzek\'b3 Douglas.\par Wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea, by przykry\'e6 dziecko, podczas kiedy Adam i Cole wymie-\par niali powody, dla kt\'f3rych niemowl\'ea powinno nosi\'e6 imi\'ea matki ka\'bfdego z nich.\par Douglas, chc\'b9c zapobiec k\'b3\'f3tni, powiedzia\'b3: - Ja proponuj\'ea, \'bfeby mia\'b3a na\par imi\'ea Mary Roses. Mary na cze\'9c\'e6 mamy Cole'a, a Roses - mamy Adama.\par Cole pierwszy przysta\'b3 na t\'ea propozycj\'ea i pierwszy si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Wtedy\par Adam te\'bf si\'ea zgodzi\'b3. Kiedy Travis zacz\'b9\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6, Douglas uciszy\'b3 go\par szturchni\'eaciem \'b3okcia, by nie obudzi\'b3 dziecka.\par - Musimy co\'9c zaplanowa\'e6 - szepn\'b9\'b3 Douglas. - My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy\par st\'b9d jak najszybciej wyjecha\'e6, mo\'bfe nawet jutro poci\'b9giem o p\'f3\'b3nocy. Travis,\par masz czas do wyjazdu, \'bfeby zdoby\'e6 rzeczy dla Mary Roses. Ja kupi\'ea bilety,\par a ty, Adam, b\'eadziesz si\'ea musia\'b3 schowa\'e6 w baga\'bf\'f3wce razem z dzieckiem,\par dobra?\par Adam zgodzi\'b3 si\'ea skinieniem g\'b3owy.\par - Zrobi\'ea to, co postanowisz - doda\'b3.\par - A za co kupisz bilety? - spyta\'b3 Cole.\par - Koperta, kt\'f3r\'b9 zwin\'b9\'b3em tej kobiecie, co wyrzuci\'b3a Mary Roses, jest\par wypchana pieni\'eadzmi. S\'b9 tam te\'bf jakie\'9c stare papiery pi\'eaknie zapisane i za-\par piecz\'eatowane, tylko nie wiem, o co w nich chodzi, bo nie umiem czyta\'e6. Ale\par na pieni\'b9dzach si\'ea znam. Starczy ich na tyle, \'bfeby Adam dojecha\'b3 tam, gdzie\par musi, i jeszcze na jaki\'9c kawa\'b3ek ziemi.\par - Poka\'bf mi te papiery - poprosi\'b3 Adam.\par Douglas wyci\'b9gn\'b9\'b3 kopert\'ea z kieszeni i wr\'eaczy\'b3 j\'b9 szefowi. Adam a\'bf\par gwizdn\'b9\'b3, gdy zobaczy\'b3, ile by\'b3o w niej pieni\'eadzy. Znalaz\'b3 tam te\'bf dwa\par dokumenty. Jeden z nich by\'b3 zapisany liczbami i bazgro\'b3ami, kt\'f3rych nie m\'f3g\'b3\par rozszyfrowa\'e6, a drugi wygl\'b9da\'b3 jak czysta kartka wyrwana z zeszytu. Na g\'f3rze\par by\'b3o zaledwie kilka wierszy r\'eacznie pisanego tekstu podaj\'b9cego dat\'ea urodzenia\par i wag\'ea dziecka. Przeczyta\'b3 na g\'b3os tre\'9c\'e6 kartki, by inni dowiedzieli si\'ea, co\par zawiera\'b3a.\par - Ma\'b3o im by\'b3o, \'bfe j\'b9 wyrzucili, to jeszcze musieli wywali\'e6 jej papiery -\par wyszepta\'b3 Douglas.\par - Ja nie mia\'b3em papier\'f3w, jak mnie zostawili w sieroci\'f1cu - rzek\'b3 Travis.\par - I tak dobrze, \'bfe wiedzia\'b3em, jak mam na imi\'ea, prawda, Cole?\par - Chyba tak.\par Travis uzna\'b3 t\'ea spraw\'ea za nieistotn\'b9.\par - Mam wam co\'9c wa\'bfnego do powiedzenia, wi\'eac nie przerywajcie, dop\'f3ki\par mnie nie wys\'b3uchacie, dobra? - Poczeka\'b3, a\'bf wszyscy ch\'b3opcy si\'ea zgodz\'b9, po\par czym kontynuowa\'b3: - Jestem jedynym z nas wszystkich, kt\'f3ry wie na pewno,\par \'bfe nie jest \'9ccigany ani poszukiwany przez prawo, wi\'eac uwa\'bfam, i\'bf Mary\par Roses powinna nosi\'e6 moje nazwisko - Claybome. W\'b3a\'9cciwie, je\'bfeli mamy to\par zrobi\'e6 naprawd\'ea dobrze, jak m\'f3wi Cole, to wszyscy powinni\'9ccie nosi\'e6 moje\par nazwisko. Bracia i siostry stanowi\'b9 jedn\'b9 rodzin\'ea, wi\'eac musz\'b9 si\'ea tak samo\par nazywa\'e6. Postan\'f3wmy, \'bfe od tej chwili wszyscy jeste\'9cmy Claybome'ami,\par zgadzacie si\'ea?\par - Nikt nie uwierzy, \'bfe jestem Claybome - rzek\'b3 Adam.\par - A kogo obchodzi, w co inni uwierz\'b9? - spyta\'b3 Cole. - Wcale nam na\par tym nie zale\'bfy, chcemy tylko, by zostawiono nas w spokoju. Jak powiesz, \'bfe\par jeste\'9c Claybome, a my to potwierdzimy, to kto temu zaprzeczy? Ka\'bfdy, kto\par ci\'ea zaczepi albo wejdzie nam w drog\'ea, b\'eadzie mia\'b3 z nami do czynienia.\par I pami\'eataj, \'bfe mam teraz pistolet. Ju\'bf nied\'b3ugo b\'ead\'ea sobie m\'f3g\'b3 poradzi\'e6\par z ka\'bfdym, kto nam si\'ea narazi.\par Douglas i Travis skin\'eali g\'b3owami, a Adam westchn\'b9\'b3. Nast\'eapnie Douglas\par wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea nad koszykiem, d\'b3oni\'b9 w d\'f3\'b3. Popatrzy\'b3 na pozosta\'b3ych cz\'b3on-\par k\'f3w szajki.\par - Przysi\'eagam, \'bfe pojedziemy po mam\'ea Roses i \'bfe staniemy si\'ea rodzin\'b9 dla\par naszej ma\'b3ej Mary Roses. Jeste\'9cmy bra\'e6mi - wyszepta\'b3.\par Travis po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na r\'eaku Douglasa.\par - Bra\'e6mi - powt\'f3rzy\'b3.\par - Dla Mary Roses i dla mamy Roses - z\'b3o\'bfy\'b3 przysi\'eag\'ea Cole. - B\'eadziemy\par bra\'e6mi a\'bf do \'9cmierci.\par Adam wci\'b9\'bf si\'ea waha\'b3 i pozosta\'b3ym ch\'b3opcom zdawa\'b3o si\'ea, i\'bf trwa to\par bardzo d\'b3ugo. W ko\'f1cu podj\'b9\'b3 decyzj\'ea. Po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na r\'eace Cole'a.\par - Bra\'e6mi a\'bf do \'9cmierci\par przysi\'eag\'ea. - Dla obu - doda\'b3.\par jego g\'b3os dr\'bfa\'b3 z przej\'eacia, kiedy sk\'b3ada\'b3\par 3 lipca 1860\par Droga Mamo Roses!\par Pisz\'ea do Ciebie, aby dowiedzie\'e6 si\'ea o pani\'b9 Livoni\'ea i modl\'ea si\'ea o to, by\par ten list zasta\'b3 was obie przy dobrym zdrowiu. Opowiem Ci o wszystkich\par wspania\'b3ych przygodach, kt\'f3re spotka\'b3y mnie w drodze na Zach\'f3d, ale naj-\par pierw wyznam Ci co\'9c bardzo wa\'bfnego. Chodzi o nasz\'b9 rodzin\'ea. Masz teraz\par imienniczk\'ea, Mamo. Nazywa si\'ea Mary Roses...\par Ca\'b3uj\'ea Ci\'ea\par John Ouincy Adam Claybome\par Montana Yalley, 1879\par Mary Roses nareszcie wraca\'b3a do domu.\par Cole czeka\'b3 przy swym zaprz\'eagu na moment, kiedy dyli\'bfans wy\'b3oni si\'ea zza\par ostatniego zakr\'eatu. By\'b3 tak podniecony, \'bfe z trudem zachowywa\'b3 spok\'f3j. Chmura\par py\'b3u unosz\'b9ca si\'ea nad wzg\'f3rzem wskazywa\'b3a, \'bfe Mary Roses jest ju\'bf blisko. Pragn\'b9\'b3\par zobaczy\'e6 j\'b9 jak najszybciej. Zastanawia\'b3 si\'ea, jak ona teraz wygl\'b9da po tych paru\par miesi\'b9cach, a potem roze\'9cmia\'b3 si\'ea g\'b3o\'9cno sam do siebie. Przecie\'bf by\'b3a ju\'bf du\'bf\'b9\par dziewczyn\'b9, kiedy wyje\'bfd\'bfa\'b3a, by rozpocz\'b9\'e6 ostatmi rok nauki. Nie m\'f3g\'b3 sobie\par wyobrazi\'e6 \'bfadnych znacz\'b9cych zmian w jej wygl\'b9dzie, chyba \'bfe dosz\'b3o jej par\'ea\par nowych pieg\'f3w u nasady nosa albo troch\'ea podros\'b3y jej w\'b3osy.\par Bo\'bfe, jak on za ni\'b9 t\'easkni\'b3! Tak samo zreszt\'b9 jak ca\'b3a reszta. \'afycie na\par farmie zmusza\'b3o ich do harowania od \'9cwitu do nocy. Dopiero przy kolacji\par zdawali sobie spraw\'ea, jak bardzo brakuje im tego wmuszania w nich nowych\par potraw, kt\'f3re przygotowywa\'b3a. Dobrze przyrz\'b9dza\'b3a tradycyjne dania, ale\par wymy\'9clnych francuskich sos\'f3w, kt\'f3rymi podlewa\'b3a wszystko, co si\'ea da\'b3o,\par \'bfaden z nich nie m\'f3g\'b3 prze\'b3kn\'b9\'e6.\par Dyli\'bfans by\'b3 ju\'bf sp\'f3\'9fniony o ponad godzin\'ea, co oznacza\'b3o, \'bfe wo\'9fnic\'b9 by\'b3\par stary i zniedo\'b3\'ea\'bfnia\'b3y Clive Harrington. Z pewno\'9cci\'b9, zanim jeszcze wyruszyli,\par musia\'b3 opowiedzie\'e6 Mary Roses wszystkie ostatnie plotki. Cole domy\'9cla\'b3 si\'ea,\par \'bfe Clive oczekuje od dziewczyny zainteresowania i \'bfe ona, maj\'b9c mi\'eakkie\par serce, da mu si\'ea wygada\'e6.\par Mary Roses szybko si\'ea z nim zaprzyja\'9fni\'b3a, chocia\'bf nikt w Blue Belle nie\par m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6 dlaczego. Clive Harrington by\'b3 starym cz\'b3owiekiem, k\'b3\'f3tliwym\par i ponurym, \'b3atwo si\'ea irytowa\'b3 i narzeka\'b3 na sw\'f3j los. Cole uwa\'bfa\'b3 go za byle\par co, a poza tym by\'b3 brzydki jak nieszcz\'ea\'9ccie. Ulice pustosza\'b3y, gdy tylko\par pojawia\'b3 si\'ea w mie\'9ccie, chyba \'bfe gdzie\'9c obok znajdowa\'b3a si\'ea Mary Roses. Wtedy\par nast\'eapowa\'b3a cudowna przemiana. Clive natychmiast z dzikusa przemienia\'b3 si\'ea\par w \'b3agodnego baranka. Zachowywa\'b3 si\'ea wtedy tak, jakby wszyscy byli jego\par najlepszymi przyjaci\'f3\'b3mi, i szczerzy\'b3 z\'eaby od rana do wieczora, co mia\'b3o\par oznacza\'e6: \f1\'84czy\f0\'bf \'bfycie nie jest wspania\'b3e?" Harrington stanowi\'b3 przedmiot kpin,\par gdy\'bf kocha\'b3 si\'ea w Mary Roses dlatego, \'bfe by\'b3a dla niego bardzo dobra.\par Naprawd\'ea dba\'b3a o tego starego wariata. Zajmowa\'b3a si\'ea nim, troszczy\'b3a si\'ea\par zawsze o to, by by\'b3 zapraszany na \'9cwi\'eata i w\'b3asnor\'eacznie naprawia\'b3a jego\par ubrania. Raz w roku Harrington chorowa\'b3, zwykle w porze przeganiania byd\'b3a,\par a czasami nawet wcze\'9cniej. Przychodzi\'b3 wtedy do ch\'b3opc\'f3w, trzymaj\'b9c w jed-\par nej r\'eace kapelusz, a w drugiej brudn\'b9 chustk\'ea, i pyta\'b3, jak wyleczy\'e6 dziwn\'b9\par dolegliwo\'9c\'e6. Oczywi\'9ccie, wszystko to by\'b3o k\'b3amstwem. Mary Roses zawsze\par umieszcza\'b3a Clive'a w pokoju go\'9ccinnym i tam piel\'eagnowa\'b3a go przez ca\'b3y\par tydzie\'f1, dop\'f3ki nie poczu\'b3 si\'ea lepiej.\par Wszyscy w mie\'9ccie nazywali tydzie\'f1 niedomaga\'f1 Clive'a jego corocznym\par urlopem. ze sposobu, w jaki starzec wyciera\'b3 sobie chustk\'b9 oczy i nos w czasie\par powo\'bfenia ko\'f1mi, Cole wnioskowa\'b3, \'bfe planuje sobie nied\'b3ugo nast\'eapne wakacje.\par Ledwie dyli\'bfans zd\'b9\'bfy\'b3 si\'ea zatrzyma\'e6, w otwartych drzwiczkach ukaza\'b3a\par si\'ea Mary Roses.\par - Nareszcie jestem w domu! - wykrzykn\'ea\'b3a. Unios\'b3a sp\'f3dnic\'ea i podbieg\'b3a\par do brata, kapelusz spad\'b3 jej z g\'b3owy na ziemi\'ea. Zacz\'ea\'b3a si\'ea szczerze \'9cmia\'e6.\par Cole usi\'b3owa\'b3 zachowa\'e6 pos\'eapn\'b9 min\'ea, gdy\'bf nie chcia\'b3, by Harrington p\'f3\'9fniej\par opowiada\'b3, \'bfe si\'ea rozklei\'b3. Cole by\'b3 postrachem ca\'b3ego miasteczka i chcia\'b3, by\par tak o nim m\'f3wiono. Jednak rado\'9c\'e6 siostry okaza\'b3a si\'ea zara\'9fliwa - nie m\'f3g\'b3\par si\'ea opanowa\'e6 i te\'bf si\'ea roze\'9cmia\'b3. Pal sze\'9c\'e6 pozory.\par Mary Roses wcale si\'ea nie zmieni\'b3a. By\'b3a tak samo jak dawniej niepohamo-\par wana i spontaniczna. Na Boga, pozostali bracia zmartwiliby si\'ea, gdyby zoba-\par czyli, \'bfe nadal ma serce jak na d\'b3oni.\par Rzuci\'b3a si\'ea w jego ramiona. Jak na tak drobn\'b9 os\'f3bk\'ea \'9ccisn\'ea\'b3a go bardzo\par mocno. Cole te\'bf j\'b9 u\'9ccisn\'b9\'b3 i poca\'b3owa\'b3 w czo\'b3o. Potem zaproponowa\'b3, \'bfeby\par przesta\'b3a si\'ea \'9cmia\'e6 jak wariatka.\par Mary Roses wcale si\'ea nie obrazi\'b3a. Cofn\'ea\'b3a si\'ea i z r\'eakami na biodrach zacz\'ea\'b3a\par bacznie obserwowa\'e6 brata.\par - Jeste\'9c ci\'b9gle tak pi\'eakny, jak zawsze, Cole. Przyznaj si\'ea, nie zabi\'b3e\'9c\par nikogo, w czasie gdy mnie nie by\'b3o?\par - Oczywi\'9ccie \'bfe nie - odburkn\'b9\'b3 Cole. Z\'b3o\'bfy\'b3 r\'eace na piersi i opar\'b3 si\'ea\par o w\'f3z. Pr\'f3bowa\'b3 zrobi\'e6 gro\'9fn\'b9 min\'ea.\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe uros\'b3e\'9c o par\'ea cali. I w\'b3osy jakby ci zja\'9cnia\'b3y. A sk\'b9d\par masz ten strup na czole? Pobi\'b3e\'9c si\'ea z kim\'9c czy co?\par Nim Cole zd\'b9\'bfy\'b3 odpowiedzie\'e6 na jej pytania, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Harringtona.\par - Clive, czy m\'f3j brat pobi\'b3 si\'ea z kim\'9c, jak mnie nie by\'b3o?\par - O ile sobie przypominam, to nie, panienko Mary.\par - A mo\'bfe pchn\'b9\'b3e\'9c kogo\'9c no\'bfem?\par - Chyba nie - odpowiedzia\'b3 Cole.\par Mary Roses zadowoli\'b3a si\'ea t\'b9 odpowiedzi\'b9. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Tak si\'ea ciesz\'ea, \'bfe jestem w domu. Postanowi\'b3am sobie, \'bfe ju\'bf nigdy st\'b9d\par nie wyjad\'ea. Adam nie zmusi mnie do \'bfadnego wyjazdu, bez wzgl\'eadu na to,\par jak korzystny by\'b3by dla kszta\'b3towania mojego umys\'b3u czy duszy. Jestem teraz\par eleganck\'b9 dziewczyn\'b9 i mam papiery, \'bfeby to udowodni\'e6. Bo\'bfe, jak ciep\'b3\'b9\par mamy wiosn\'ea! Uwielbiam ten \'bfar, piach, wiatr i ten kurz. Czy Travis nie pobi\'b3\par si\'ea z kim\'9c w mie\'9ccie? A zreszt\'b9, niewa\'bfne - doda\'b3a po\'9cpiesznie. - I tak by\'9c\par mi nie powiedzia\'b3, gdyby co\'9c przeskroba\'b3. Ale Adam mi na pewno powie.\par Nawiasem m\'f3wi\'b9c pisywa\'b3 do mnie cz\'ea\'9cciej ni\'bf ty. Czy ju\'bf sko\'f1czyli\'9ccie\par budow\'ea stajni? Dosta\'b3am list od mamy R\'f3\'bfy na dzie\'f1 przed zako\'f1czeniem\par szko\'b3y. Poczta przysz\'b3a w sam\'b9 por\'ea, czy to nie jest niesamowite? \'afyjemy\par teraz w tak wspania\'b3ych czasach. A co z...\par Cole z trudem nad\'b9\'bfa\'b3 za tym, co m\'f3wi\'b3a jego siostra. By\'b3a bardzo\par wygadana.\par - Nie tak szybko - przerwa\'b3 jej. - Nie mog\'ea ci odpowiedzie\'e6 na wszystkie\par pytania na raz. Z\'b3ap oddech, a ja p\'f3jd\'ea pom\'f3c Hamngtonowi roz\'b3adowywa\'e6\par twoje rzeczy.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej kufer, pud\'b3a i trzy walizki le\'bfa\'b3y w tylnej cz\'ea\'9cci wozu.\par Mary Roses wspi\'ea\'b3a si\'ea na stopnie i zacz\'ea\'b3a szuka\'e6 czego\'9c w swoich rzeczach.\par Cole zaproponowa\'b3, by od\'b3o\'bfy\'b3a to do czasu, gdy dojad\'b9 do domu.\par Zignorowa\'b3a go i po zamkni\'eaciu pierwszego pud\'b3a wzi\'ea\'b3a si\'ea do drugiego.\par Harrington sta\'b3 obok wozu i u\'9cmiecha\'b3 si\'ea do Mary Roses.\par - Strasznie si\'ea za pani\'b9 st\'easkni\'b3em, panienko Mary - wyszepta\'b3. Zaczer-\par wieni\'b3 si\'ea przy tym jak ma\'b3y ch\'b3opiec i zerkn\'b9\'b3 na Cole'a, by sprawdzi\'e6, czy\par nie \'9cmieje si\'ea z niego. Cole uda\'b3, \'bfe nie us\'b3ysza\'b3 tego wyznania. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par jednak i westchn\'b9\'b3, kiedy spostrzeg\'b3, \'bfe siostra jest wyra\'9fnie zadowolona\par z tego, co us\'b3ysza\'b3a.\par - Ja te\'bf si\'ea za tob\'b9 st\'easkni\'b3am, Clive. Czy dostawa\'b3e\'9c moje listy? - spyta\'b3a\par Mary Roses.\par - Oczywi\'9ccie - odrzek\'b3. - I czyta\'b3em ka\'bfdy po par\'ea razy.\par Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do swego przyjaciela. - Bardzo si\'ea z tego\par ciesz\'ea. Nie zapomnia\'b3am o twoich urodzinach. Nie odchod\'9f jeszcze, bo mam\par co\'9c dla ciebie.\par Po dok\'b3adnym przetrz\'b9\'9cni\'eaciu zawarto\'9cci walizki znalaz\'b3a pude\'b3ko, kt\'f3rego\par szuka\'b3a, i poda\'b3a je Clive'owi.\par - To dla ciebie. Obiecaj mi, \'bfe je otworzysz dopiero w domu.\par - Panienka przywioz\'b3a mi prezent? - zapyta\'b3 Clive \'bfe zdumieniem.\par - Dwa prezenty - wyja\'9cni\'b3a z u\'9cmiechem. - Ten drugi w\'b3o\'bfony jest do\par pierwszego.\par - A co to takiego? - spyta\'b3 Clive. Zachowywa\'b3 si\'ea jak ma\'b3y ch\'b3opiec\par w Wigili\'ea Bo\'bfego Narodzenia.\par Mary Roses chwyci\'b3a go za r\'eak\'ea i zesz\'b3a z wozu.\par - To niespodzianka - odpowiedzia\'b3a. - Dlatego w\'b3o\'bfy\'b3am j\'b9 do takiego\par \'b3adnego pude\'b3ka. Dzi\'eakuj\'ea za odwiezienie mnie - doda\'b3a z dygni\'eaciem. - To\par by\'b3a pi\'eakna podr\'f3\'bf.\par - A czy panienka nie obrazi\'b3a si\'ea, \'bfe nie da\'b3em jej jecha\'e6 zemn\'b9 na ko\'9fle?\par - Nie, wcale nie - zapewni\'b3a go.\par Harrington odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Cole'a, \'bfeby wyja\'9cni\'e6 spraw\'ea.\par - B\'b3aga\'b3a mnie, bym jej pozwoli\'b3 tam usi\'b9\'9c\'e6 razem zen\'b9, ale my\'9cla\'b3em,\par \'bfe to nie by\'b3oby odpowiednie miejsce dla tak eleganckiej panienki.\par Cole przytakn\'b9\'b3.\par - Musimy si\'ea zbiera\'e6, Mary Roses - rzek\'b3.\par Nie pytaj\'b9c jej o zdanie odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i wspi\'b9\'b3 na w\'f3z. Wzi\'b9\'b3 lejce i poprosi\'b3\par siostr\'ea, by si\'ea pospieszy\'b3a.\par Mary Roses podnios\'b3a z ziemi kapelusz. Clive, trzymaj\'b9c kurczowo prezent,\par jakby by\'b3 bezcennym skarbem, powoli skierowa\'b3 si\'ea do dyli\'bfansu.\par Nareszcie wracali do domu. Cole odpowiada\'b3 na pytania Mary Roses, a ona\par stopniowo rozwiewa\'b3a jego z\'b3udzenia, \'bfe zosta\'b3a dystyngowan\'b9 panien-\par k\'b9. Zdj\'ea\'b3a bia\'b3e r\'eakawiczki, a potem wyj\'ea\'b3a szpilki, trzymaj\'b9ce jej mister-\par nie upi\'eaty kok. By\'b3a zadowolona, gdy g\'easte jasne w\'b3osy opad\'b3y jej na\par ramiona.\par Westchn\'ea\'b3a z ulg\'b9 przeczesuj\'b9c je palcami.\par - Mam ju\'bf dosy\'e6 udawania damy - rzek\'b3a. - Wierz mi, to straszna\par m\'eaczarnia.\par Cole roze\'9cmia\'b3 si\'ea. Mary Roses wiedzia\'b3a, \'bfe nie mo\'bfe liczy\'e6 na pob\'b3a\'bfanie\par z jego strony.\par - Gdyby ci kazali nosi\'e6 gorset, przesta\'b3by\'9c si\'ea \'9cmia\'e6. To strasznie \'9cciska,\par a poza tym jest takie nienaturalne.\par - A musia\'b3a\'9c to wk\'b3ada\'e6 do szko\'b3y? - zapyta\'b3 Cole z przera\'bfeniem.\par - Tak - odpowiedzia\'b3a. - Ale wcale go nie nosi\'b3am. I tak nikt si\'ea nie\par zorientowa\'b3, bo nigdy nie rozbiera\'b3am si\'ea przy innych.\par - No, mam nadziej\'ea, \'bfe nie.\par Przyhamowa\'b3 konie, kiedy wjechali na stromo biegn\'b9c\'b9 drog\'ea pierwszego\par zbocza. Mary Roses odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by sprawdzi\'e6, czy nie spad\'b3a walizka le\'bf\'b9ca\par z ty\'b3u.\par Kiedy dojechali na szczyt, ponownie si\'ea odwr\'f3ci\'b3a. Zdj\'ea\'b3a granatowy \'bfakiet\par i rozwiesi\'b3a go na oparciu siedzenia. Potem rozpi\'ea\'b3a mankiety nakrochmalonej\par bia\'b3ej bluzki. Poniewa\'bf ko\'b3nierzyk \'9cciska\'b3 jej szyj\'ea, odpi\'ea\'b3a pierwsze trzy\par guziczki.\par - W szkole wydarzy\'b3a si\'ea dziwna historia i sama nie wiem, co o niej\par my\'9cle\'e6.\par - A co si\'ea sta\'b3o? - spyta\'b3.\par - W styczniu do naszej klasy przysz\'b3a nowa dziewczyna z Chicago.\par Rodzice przyjechali razem z ni\'b9, \'bfeby pom\'f3c jej si\'ea urz\'b9dzi\'e6.\par - No i co?\par - To pewnie nic takiego - powiedzia\'b3a wzruszaj\'b9c ramionami.\par - Ale opowiedz mi o tym. Wyczuwam niepok\'f3j w twoim g\'b3osie.\par - To nie niepok\'f3j - rzek\'b3a. - Tylko to by\'b3o takie dziwne. Matka tej\par dziewczyny urodzi\'b3a si\'ea i wychowa\'b3a w Anglii. Ona twierdzi\'b3a, \'bfe mnie zna.\par - To niemo\'bfliwe. Przecie\'bf nigdy nie by\'b3a\'9c w Anglii. A mo\'bfe widzia\'b3a ci\'ea\par gdzie indziej?\par Mary Roses zaprzeczy\'b3a ruchem g\'b3owy.\par - Na pewno bym j\'b9 pami\'eata\'b3a.\par - Powiedz mi, co si\'ea sta\'b3o.\par - Przechodzi\'b3am przez jadalni\'ea i u\'9cmiecha\'b3am si\'ea uprzejmie do nowo\par przyby\'b3ych, \'bfeby si\'ea lepiej poczuli w nowym miejscu. Wtedy nagle matka tej\par dziewczyny wydala z siebie krzyk, kt\'f3ry m\'f3g\'b3by wystraszy\'e6 kamienne gargul-\par ce na szczycie Emmet Building. Ja te\'bf si\'ea przestraszy\'b3am.\par - Dlaczego?\par - Dlatego, \'bfe jak krzycza\'b3a, to pokazywa\'b3a na mnie palcem - wyja\'9cni\'b3a\par Mary Roses. - Troch\'ea mnie tym speszy\'b3a.\par - I co si\'ea sta\'b3o potem?\par - Skrzy\'bfowa\'b3a ramiona na piersiach i wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe zaraz zemdleje.\par - No dobra, Mary Roses. Co znowu nabroi\'b3a\'9c? - Zacz\'b9\'b3 podejrzewa\'e6, \'bfe\par siostra nie m\'f3wi ca\'b3ej prawdy. Zazwyczaj nie zdawa\'b3a sobie sprawy z kon-\par sekwencji swych post\'eapk\'f3w.\par - Nie zrobi\'b3am nic z\'b3ego! - zawo\'b3a\'b3a ura\'bfona. - Zachowywa\'b3am si\'ea jak\par prawdziwa dama. Dlaczego od razu my\'9clisz, \'bfe to ja doprowadzi\'b3am t\'ea\par nieszcz\'easn\'b9 kobiet\'ea do tego stanu?\par - Bo na og\'f3\'b3 tak bywa. Czy mia\'b3a\'9c ze sob\'b9 rewolwer?\par - Sk\'b9d\'bfe! Nie zrobi\'b3am nic nieodpowiedniego, nawet nie uciek\'b3am. Za-\par pewniam ci\'ea, \'bfe kiedy trzeba, umiem zachowa\'e6 si\'ea jak dama.\par - No to o co chodzi\'b3o tej kobiecie?\par - Kiedy wreszcie si\'ea uspokoi\'b3a, powiedzia\'b3a, \'bfe wzi\'ea\'b3a mnie za kobiet\'ea,\par kt\'f3r\'b9 kiedy\'9c zna\'b3a. Ta kobieta nazywa\'b3a si\'ea lady Agatha Jaka\'9c Tam i podobno\par jestem do niej strasznie podobna.\par - To nie jest takie dziwne - powiedzia\'b3 Cole. - Przecie\'bf wiele kobiet ma\par blond w\'b3osy i niebieskie oczy. Jako\'9c specjalnie si\'ea nie wyr\'f3\'bfniasz.\par - Czy chcesz powiedzie\'e6, \'bfe jestem pospolita?\par - Na to wychodzi.\par To oczywi\'9ccie by\'b3o k\'b3amstwem. Mary Roses z ca\'b3\'b9 pewno\'9cci\'b9 by\'b3a zaprze-\par czeniem tego, co pospolite. Uroda jej rozkwit\'b3a pe\'b3nym blaskiem i dostrzegali\par to mieszka\'f1cy miasteczka. Cole jednak tego nie widzia\'b3. Ta s\'b3odka i dobra\par dziewczyna potrafi\'b3a by\'e6 dokuczliwa. Dawniej strasznie dawa\'b3a mu si\'ea we\par znaki, lecz teraz, gdy dojrza\'b3a, nie by\'b3a ju\'bf taka niezno\'9cna.\par - Adam m\'f3wi, \'bfe jestem \'b3adna, a on nigdy nie k\'b3amie - przekomarza\'b3a\par si\'ea. Potr\'b9ci\'b3a brata ramieniem. - Poza tym dobrze wiesz, \'bfe liczy si\'ea to, co\par jest wewn\'b9trz cz\'b3owieka. Mama Roses, chocia\'bf nigdy mnie nie widzia\'b3a, uwa\'bfa,\par \'bfe jestem jej pi\'eakn\'b9 c\'f3rk\'b9.\par - Czy przestaniesz si\'ea wreszcie chwali\'e6?\par - Tak. - Za\'9cmia\'b3a si\'ea.\par - Ja bym si\'ea tak nie przejmowa\'b3, gdybym by\'b3 do kogo\'9c podobny.\par - Ale to jeszcze nie koniec - ci\'b9gn\'ea\'b3a. - Miesi\'b9c p\'f3\'9fniej zosta\'b3am wezwana\par do gabinetu dyrektorki. Czeka\'b3 tam na mnie jaki\'9c starszy m\'ea\'bfczyzna i dyre-\par ktorka. Na jej biurku le\'bfa\'b3a teczka z moimi dokumentami.\par - A sk\'b9d wiesz, \'bfe to by\'b3y twoje dokumenty?\par - Bo moja teczka jest najgrubsza z ca\'b3ej szko\'b3y - odpowiedzia\'b3a. - I ma\par podart\'b9 ok\'b3adk\'ea.\par Spojrza\'b3a na brata i od razu wiedzia\'b3a, o czym my\'9cli.\par - M\'f3g\'b3by\'9c przesta\'e6 si\'ea tak g\'b3upkowato u\'9cmiecha\'e6 i udawa\'e6, \'bfe wszystko\par wiesz, Cole. Przyznaj\'ea, \'bfe pierwszy rok w szkole nie poszed\'b3 mi wspaniale,\par ale musia\'b3am si\'ea zaadaptowa\'e6. Teraz wiem, i\'bf po prostu t\'easkni\'b3am do domu\par i robi\'b3am wszystko, by mnie wyrzucili. Chcia\'b3am was w ten spos\'f3b zmusi\'e6 do\par przyjechania po mnie. Ale - doda\'b3a po\'9cpiesznie - potem to si\'ea zmieni\'b3o i teraz\par mam doskona\'b3e wyniki w nauce i to si\'ea chyba liczy.\par - Powiedz mi co\'9c o tym starszym facecie - poprosi\'b3 Cole.\par - Powiedzia\'b3, \'bfe jest prawnikiem - rzek\'b3a. - Dopytywa\'b3 si\'ea o moj\'b9 rodzin\'ea.\par Koniecznie chcia\'b3 wiedzie\'e6, od kiedy mieszkamy w Montanie i dlaczego nie\par jeste\'9cmy z matk\'b9. Chcia\'b3, \'bfebym opisa\'b3a wygl\'b9d moich braci. Nie odpowie-\par dzia\'b3am na \'bfadne z jego pyta\'f1, bo uwa\'bfa\'b3am, \'bfe to nie jego sprawa. To by\'b3\par zupe\'b3nie obcy m\'ea\'bfczyzna i wcale mi si\'ea nie podoba\'b3.\par Cole'owi te\'bf si\'ea to nie podoba\'b3o.\par - Czy m\'f3wi\'b3, dlaczego tak ci\'ea wypytuje?\par - Powiedzia\'b3, \'bfe chodzi o jaki\'9c spadek. Ale jak sko\'f1czy\'b3 ze mn\'b9 rozma-\par wia\'e6, ju\'bf nie by\'b3 taki przekonany, \'bfe jestem jak\'b9\'9c dalek\'b9 krewn\'b9. Zaniepokoi-\par \'b3am ci\'ea t\'b9 histori\'b9, prawda?\par - Troch\'ea - przyzna\'b3. - Nie lubi\'ea, jak kto\'9c o nas wypytuje.\par Pr\'f3bowa\'b3a poprawi\'e6 mu humor.\par - To nie by\'b3o znowu takie straszne - powiedzia\'b3a. - Nie zd\'b9\'bfy\'b3am\par przygotowa\'e6 si\'ea wtedy do klas\'f3wki z angielskiego, bo Eleanor przez p\'f3\'b3 nocy\par opowiada\'b3a mi jakie\'9c g\'b3upoty, ale poniewa\'bf siedzia\'b3am tak d\'b3ugo w biurze\par dyrektorki, to klas\'f3wk\'ea pisa\'b3am dopiero nast\'eapnego dnia.\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe ju\'bf nie b\'eadziesz chcia\'b3a by\'e6 z Eleanor przez drugi rok.\par - Zapewniam ci\'ea, \'bfe nie mia\'b3am zamiaru, ale nikt inny nie chcia\'b3 z ni\'b9\par mieszka\'e6 i wychowawczyni prawie na kolanach b\'b3aga\'b3a mnie, bym wzi\'ea\'b3a\par Eleanor do mojego pokoju. Biedna Eleanor! Naprawd\'ea ma bardzo dobre serce,\par tylko na og\'f3\'b3 tego nie wida\'e6. Ona jest dla mnie pr\'f3b\'b9 wytrzyma\'b3o\'9cci.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Ta dziewczyna by\'b3a jedyn\'b9 skaz\'b9 na szcz\'ea\'9cliwym\par \'bfyciu jego siostry. Poza Mary Roses nikt inny w ca\'b3ej szkole nie m\'f3g\'b3 znie\'9c\'e6\par Eleanor. Natomiast bracia Mary Roses ch\'eatnie s\'b3uchali r\'f3\'bfnych o niej historyjek\par i prosili siostr\'ea o opowiedzenie kt\'f3rej\'9c z nich, kiedy tylko chcieli si\'ea po\'9cmia\'e6.\par - Czy jest ci\'b9gle tak samo zawzi\'eata? - spyta\'b3 Cole, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe\par siostra opowie mu jak\'b9\'9c now\'b9 histori\'ea.\par - Owszem - przyzna\'b3a Mary Roses. - Dawniej zawsze mia\'b3am poczucie\par winy, kiedy wam o niej opowiada\'b3am, ale Travis przekona\'b3 mnie, \'bfe nie ma\par w tym nic z\'b3ego i \'bfe ona si\'ea nigdy o tym nie dowie. Eleanor czasami potrafi\par by\'e6 niesamowita. Czy wiesz, \'bfe wyjecha\'b3a tydzie\'f1 przed ko\'f1cem roku szkol-\par nego? Nawet si\'ea z nikim nie po\'bfegna\'b3a. Co\'9c by\'b3o nie tak z jej ojcem, ale nie\par chcia\'b3a mi powiedzie\'e6 co. Przez pi\'ea\'e6 ostatnich nocy p\'b3aka\'b3a w poduszk\'ea,\par a potem nagle wyjecha\'b3a. \'afa\'b3uj\'ea, \'bfe nie zaufa\'b3a mi i nie podzieli\'b3a si\'ea ze mn\'b9\par swoimi k\'b3opotami. Pomog\'b3abym jej, gdybym tylko mog\'b3a. Jej ojciec wcale nie\par by\'b3 chory. Wiem, bo spyta\'b3am o to dyrektork\'ea po wyje\'9fdzie Eleanor. Dyre-\par ktorka nie chcia\'b3a mi nic powiedzie\'e6, tylko wyd\'ea\'b3a usta, a to jest u niej oznak\'b9\par wielkiego niezadowolenia. Ojciec Eleanor chcia\'b3 podarowa\'e6 du\'bf\'b9 sum\'ea pieni\'ea-\par dzy na budow\'ea drugiego internatu. Dyrektorka powiedzia\'b3a mi, \'bfe wszystko\par zosta\'b3o odwo\'b3ane. I wiesz, co jeszcze powiedzia\'b3a?\par -Co?\par - Powiedzia\'b3a, \'bfe zosta\'b3a oszukana. Jak my\'9clisz, o co jej mog\'b3o chodzi\'e6?\par - Nie wiem.\par - Przed samym wyjazdem zaprosi\'b3am Eleanor, \'bfeby przyby\'b3a do R\'f3\'bfanego\par Wzg\'f3rza, je\'9cli tylko b\'eadzie mnie potrzebowa\'e6.\par - Po co j\'b9 zaprosi\'b3a\'9c?\par - By\'b3a taka biedna, p\'b3aka\'b3a jak ma\'b3e dziecko - usprawiedliwia\'b3a si\'ea Mary\par Roses. - Ale nie martw si\'ea, na pewno nie pojawi si\'ea na naszej farmie. To dla\par niej miejsce za ma\'b3o ucywilizowane. Ona jest bardzo zmanierowana. Ale troch\'ea\par mnie dotkn\'ea\'b3o, \'bfe si\'ea ze mn\'b9 nie po\'bfegna\'b3a. W ko\'f1cu by\'b3am jej jedyn\'b9\par przyjaci\'f3\'b3k\'b9. Chocia\'bf mo\'bfe nie tak\'b9 najlepsz\'b9, prawda?\par - A niby dlaczego?\par - Dobrze wiesz dlaczego - odrzek\'b3a. - Opowiadam o niej r\'f3\'bfne historyjki,\par a to nie jest w porz\'b9dku. Przyjaci\'f3\'b3ki nie powinny si\'ea obgadywa\'e6.\par - M\'f3wi\'b3a\'9c nam tylko o tym, co zdarzy\'b3o si\'ea naprawd\'ea, a w szkole przecie\'bf\par jej broni\'b3a\'9c. Tam jej nie obgadywa\'b3a\'9c, prawda?\par - No nie.\par - Wi\'eac nie widz\'ea w tym nic z\'b3ego. Nigdy jej nie krytykowa\'b3a\'9c, nawet przy\par nas.\par - Tak, ale...\par - Stara\'b3a\'9c si\'ea, by by\'b3a zapraszana na przyj\'eacia i dzi\'eaki tobie nigdy nie by\'b3a\par pomijana.\par - Sk\'b9d o tym wiesz?\par - Po prostu ci\'ea znam. Zawsze opiekujesz si\'ea wszystkimi niedo\'b3\'eagami.\par - Eleanor wcale nie jest niedo\'b3\'eag\'b9.\par - Widzisz? Znowu jej bronisz.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Jak tylko podziel\'ea si\'ea z tob\'b9 jakim\'9c problemem, to od razu czuj\'ea si\'ea\par lepiej. Czy my\'9clisz, \'bfe ten prawnik nie b\'eadzie si\'ea ju\'bf nami interesowa\'e6?\par - Tak my\'9cl\'ea - odpowiedzia\'b3.\par Westchn\'ea\'b3a.\par - St\'easkni\'b3am si\'ea za tob\'b9, Cole.\par - Ja za tob\'b9 te\'bf, smarkulo.\par Znowu go szturchn\'ea\'b3a. Zacz\'eali rozmawia\'e6 o farmie. Po jej wyje\'9fdzie\par z R\'f3\'bfanego Wzg\'f3rza bracia kupili nast\'eapny kawa\'b3ek ziemi. Travis by\'b3 w Ham-\par mond - kupowa\'b3 wszystko, co potrzebne do ogrodzenia du\'bfej \'b3\'b9ki dla koni,\par by mie\'e6 je na oku.\par Dotarli do R\'f3\'bfanego Wzg\'f3rza. T\'ea nazw\'ea nada\'b3a domowi Mary Roses, kiedy\par mia\'b3a osiem lat. Wtedy to znalaz\'b3a na stokach kwiaty, kt\'f3re, jak jej si\'ea\par wydawa\'b3o, by\'b3y dzikimi r\'f3\'bfami, i uzna\'b3a je za przes\'b3anie od Boga. Mia\'b3o ono\par oznacza\'e6, \'bfe nigdy nie powinni opuszcza\'e6 tego miejsca, gdy\'bf jej imi\'ea, jak\par r\'f3wnie\'bf jej matki, brzmia\'b3o Mary Roses. Adam nie chcia\'b3 gasi\'e6 jej zapa\'b3u\par i dlatego nie powiedzia\'b3 jej, \'bfe nie by\'b3y to r\'f3\'bfe, lecz wierzb\'f3wki. Zdawa\'b3o mu\par si\'ea r\'f3wnie\'bf, \'bfe nadanie nazwy ich farmie mo\'bfe da\'e6 siostrze troch\'ea poczucia\par bezpiecze\'f1stwa. Nazwa przyj\'ea\'b3a si\'ea i ju\'bf po roku nawet mieszka\'f1cy Blue Belle\par nie m\'f3wili o domu Clayborne'\'f3w inaczej ni\'bf R\'f3\'bfane Wzg\'f3rze.\par Ich domostwo po\'b3o\'bfone by\'b3o w samym \'9crodku doliny g\'b3\'eaboko w g\'f3rach\par Montany. Wok\'f3\'b3 rancza rozci\'b9ga\'b3a si\'ea kotlina o \'9crednicy oko\'b3o p\'f3\'b3 mili. Cole\par nalega\'b3, by zbudowa\'e6 dom w samym \'9crodku tej p\'b3askiej r\'f3wniny tak, aby\par mo\'bfna by\'b3o zobaczy\'e6 ka\'bfdego, kto wchodzi\'b3by na ich teren. Tak jak inni bracia\par nie lubi\'b3 niespodzianek. Natychmiast po sko\'f1czeniu budowy domu dorobi\'b3 nad\par strychem wie\'bfyczk\'ea obserwacyjn\'b9, by mogli dostrzec ka\'bfdego intruza.\par G\'f3ry o szczytach przykrytych \'9cniegiem stanowi\'b3y od p\'f3\'b3nocy i zachodu\par majestatyczne t\'b3o ich gospodarstwa. Od wschodniej strony znajdowa\'b3y si\'ea\par ni\'bfsze wzniesienia, kt\'f3re by\'b3y bezu\'bfyteczne dla hodowli, gdy\'bf nie nadawa\'b3y\par si\'ea na pastwiska.\par Poniewa\'bf jednak by\'b3o tu jeszcze sporo bobr\'f3w, nied\'9fwiedzi i szarych\par wilk\'f3w, my\'9cliwi ci\'b9gle zastawiali na nie sid\'b3a. Od czasu do czasu jaki\'9c\par zm\'eaczony traper zatrzymywa\'b3 si\'ea przy ich domu, by co\'9c zje\'9c\'e6 i troch\'ea pogada\'e6.\par Adam nigdy nie pozwoli\'b3, by kto\'9c odszed\'b3 g\'b3odny, a je\'9cli go\'9c\'e6 chcia\'b3 zosta\'e6\par do rana, mia\'b3 zapewniony nocleg.\par Do rancza wiod\'b3a tylko jedna przejezdna droga - by\'b3a odga\'b3\'eazieniem od\par g\'b3\'f3wnego szlaku biegn\'b9cego przez wzg\'f3rze z miasteczka Blue Belle. Jednak\par nawet ta trasa by\'b3a m\'eacz\'b9ca dla przyjezdnych. Je\'bfeli ci\'b9gn\'eali za sob\'b9 wy\'b3ado-\par wane wozy, zajmowa\'b3o im zwykle p\'f3\'b3tora dnia, aby dotrze\'e6 do Blue Belle.\par Wi\'eakszo\'9c\'e6 z nich nie doje\'bfd\'bfa\'b3a dalej ni\'bf do Perry lub Hammond. Jedynie ci\par najtwardsi, zdeterminowani lub uciekaj\'b9cy przed po\'9ccigiem nie przerywali\par podr\'f3\'bfy. Chocia\'bf przeb\'b9kiwano o z\'b3o\'bfach z\'b3ota w p\'f3\'b3nocnej cz\'ea\'9cci g\'f3r, nikt\par go nie znalaz\'b3 i w\'b3a\'9cnie dzi\'eaki temu teren pozosta\'b3 nie zamieszkany. Porz\'b9dne,\par przestrzegaj\'b9ce prawa rodziny, maj\'b9c nadziej\'ea na bezp\'b3atn\'b9 ziemi\'ea pod budow\'ea\par domu, przep\'b3ywa\'b3y rzek\'ea Missouri na dwumasztowcach lub podejmowa\'b3y\par ryzyko wsiadaj\'b9c na pok\'b3ad kt\'f3rego\'9c z kursuj\'b9cych po niej statk\'f3w. Na og\'f3\'b3\par ludzie ci jednak osiadali tu, zanim uda\'b3o im si\'ea dotrze\'e6 do jakiego\'9c du\'bfego\par miasta. Prawda, \'bfe w mie\'9ccie wiedliby \'bfycie bardziej zorganizowane, co dla\par nabo\'bfnych rodzin ze wschodniego wybrze\'bfa stanowi\'b3o pot\'ea\'bfn\'b9 pokus\'ea. Po-\par wa\'bfni obywatele nawo\'b3ywali do przestrzegania porz\'b9dku i prawa, a grupy\par patrolowe, w odpowiedzi na te apele, szybko oczy\'9cci\'b3y okolice z rzezimiesz-\par k\'f3w w\'b3\'f3cz\'b9cych si\'ea wok\'f3\'b3 wi\'eakszych miast, nie wy\'b3\'b9czaj\'b9c Hammond.\par Grupy patrolowe pocz\'b9tkowo dobrze spe\'b3nia\'b3y swe zadania, lecz z czasem\par sta\'b3y si\'ea jeszcze gro\'9fniejszym problemem, poniewa\'bf niekt\'f3rzy z ich cz\'b3onk\'f3w,\par szwendaj\'b9c si\'ea po okolicy, zacz\'eali zagra\'bfa\'e6 mieszka\'f1com dok\'b3adnie tak samo,\par jak ci, z kt\'f3rymi poprzednio walczyli. Wymiar sprawiedliwo\'9cci dzia\'b3a\'b3 pospie-\par sznie, a cz\'easto w og\'f3le go nie by\'b3o. Pog\'b3oska stanowi\'b3a cz\'easto dow\'f3d winy\par wystarczaj\'b9cy na to, by podejrzanego o przest\'eapstwo wyci\'b9gn\'b9\'e6 z domu\par i powiesi\'e6 na najbli\'bfszym drzewie. Nawet noszenie odznaki nie dawa\'b3o \'bfadnej\par ochrony przed grupami patrolowymi.\par Jednak prawdziwi przest\'eapcy i bandyci rozgl\'b9daj\'b9cy si\'ea za \'b3atwym \'b3upem,\par ci, kt\'f3rzy umieli dzia\'b3a\'e6 szybko i podst\'eapnie, uszli przed linczem, opu\'9ccili\par wi\'eaksze miasta, takie jak Hammond, i osiedlili si\'ea w Blue Belle oraz wok\'f3\'b3\par niego.\par Z tego w\'b3a\'9cnie powodu to miasto mia\'b3o zupe\'b3nie s\'b3usznie jak najgor-\par sz\'b9 reputacj\'ea. Mimo to mieszka\'b3o w Blue Belle kilka porz\'b9dnych rodzin.\par Adam twierdzi\'b3, \'bfe osiedli\'b3y si\'ea tam one, zanim u\'9cwiadomi\'b3y sobie sw\'b9\par pomy\'b3k\'ea.\par Nie pozwalano Mary Roses samej wyje\'bfd\'bfa\'e6 do Blue Belle. Poniewa\'bf Adam\par nigdy, ale to nigdy nie opuszcza\'b3 rancza, Mary Roses mog\'b3a liczy\'e6 tylko na to,\par \'bfe Travis, Douglas albo Cole b\'ead\'b9 mieli w\'b3a\'9cnie co\'9c do za\'b3atwienia w mie\'9ccie\par i \'bfe zabior\'b9 j\'b9 ze sob\'b9. Bracia robili to na zmian\'ea, je\'bfeli jednak \'bfaden z nich\par nie m\'f3g\'b3 wyjecha\'e6, Mary Roses nie rusza\'b3a si\'ea z domu.\par Cole przyhamowa\'b3 konie, kiedy dojechali do szczytu g\'f3ry, kt\'f3ra oddziela\'b3a\par g\'b3\'f3wn\'b9 drog\'ea wiod\'b9c\'b9 do miasta od posiad\'b3o\'9cci Claybome'\'f3w. Wiedzia\'b3, \'bfe\par kiedy dojad\'b9 do zakr\'eatu prowadz\'b9cego ku dolinie, Mary Roses poprosi go, by\par si\'ea zatrzyma\'b3.\par Zrobi\'b3a dok\'b3adnie to, co przewidzia\'b3.\par - Prosz\'ea, sta\'f1my tu na chwil\'ea. Tak dawno nie by\'b3am w tych stronach.\par Pos\'b3usznie zatrzyma\'b3 konie i cierpliwie czeka\'b3 na jej kolejn\'b9 pro\'9cb\'ea.\par Wiedzia\'b3, \'bfe potrwa chwil\'ea, zanim siostra wprowadzi si\'ea w odpowiedni nastr\'f3j,\par a nast\'eapnie \'b3zy nap\'b3yn\'b9 jej do oczu.\par - Czy to czujesz? Czy czujesz to samo co ja? - zapyta\'b3a.\par - Za ka\'bfdym razem, kiedy przywo\'bf\'ea ci\'ea do domu, zadajesz mi to samo\par pytanie. Tak, czuj\'ea to - odpar\'b3 z u\'9cmiechem.\par Wyci\'b9gn\'b9\'b3 chustk\'ea do nosa i poda\'b3 Mary Roses. Ju\'bf dawno nauczy\'b3 si\'ea stale\par nosi\'e6 j\'b9 przy sobie. Kiedy\'9c, gdy by\'b3a jeszcze ma\'b3\'b9 dziewczynk\'b9, wytar\'b3a nos\par w jego r\'eakaw. Nie chcia\'b3, by si\'ea to powt\'f3rzy\'b3o.\par Mieli st\'b9d wspania\'b3y rozleg\'b3y widok na ranczo i rysuj\'b9ce si\'ea w tle g\'f3ry.\par Za ka\'bfdym razem, gdy wraca\'b3a do domu, zachwyca\'b3a si\'ea tym pi\'eaknym\par widokiem. Adam wyja\'9cnia\'b3, \'bfe dzieje si\'ea tak dlatego, i\'bf podziwia dzie\'b3o\par Stw\'f3rcy, kt\'f3re nape\'b3nia j\'b9 pokor\'b9. Mary Roses nie ca\'b3kiem zgadza\'b3a si\'ea z nim,\par czu\'b3a jednak, \'bfe urok tej ziemi napawa j\'b9 g\'b3\'eabokim wzruszeniem. Pragn\'ea\'b3a,\par by jej bracia, tak jak ona, czuli istnienie wi\'eazi pomi\'eadzy Bogiem a natur\'b9.\par Cole by\'b3 sk\'b3onny wyzna\'e6, ale tylko jej, \'bfe ten widok porusza i jego. Krajobraz,\par kt\'f3ry roztacza\'b3 si\'ea przed ich oczami, zmienia\'b3 si\'ea, lecz jednocze\'9cnie pozostawa\'b3\par taki sam.\par - Ta ziemia jest tak samo pi\'eakna i \'bfywa jak zawsze - rzek\'b3.\par - Dlaczego ty i Adam m\'f3wicie o stanie Montana tak, jakby to by\'b3a\par kobieta?\par - Bo zachowuje si\'ea jak kobieta.\par M\'f3wi\'b9c to nie zaczerwieni\'b3 si\'ea z zak\'b3opotaniem, gdy\'bf wiedzia\'b3, \'bfe Mary\par Roses dobrze go rozumie.\par - Jest zmienna, pr\'f3\'bfna i nie da si\'ea omami\'e6 \'bfadnemu m\'ea\'bfczy\'9fnie. Dla mnie\par jest kobiet\'b9, i to jedyn\'b9, kt\'f3r\'b9 kiedykolwiek pokocha\'b3em.\par - Przecie\'bf kochasz mnie.\par - Ale ty nie jeste\'9c kobiet\'b9, Mary Roses. Jeste\'9c moj\'b9 siostr\'b9.\par Za\'9cmia\'b3a si\'ea. Jej g\'b3os odbi\'b3 si\'ea echem o \'9ccian\'ea sosnowego lasu. Cole wzi\'b9\'b3\par do r\'b9k lejce i cmokn\'b9\'b3 na konie. Ich post\'f3j trwa\'b3 ju\'bf wystarczaj\'b9co d\'b3ugo.\par - Je\'bfeli rzeczywi\'9ccie jest kobiet\'b9, to chyba w\'b3a\'9cnie wzi\'ea\'b3a nas w ramiona.\par Zastanawiam si\'ea, czy moje r\'f3\'bfe ju\'bf si\'ea przebudzi\'b3y.\par - Mog\'b3aby\'9c si\'ea wreszcie nauczy\'e6, \'bfe to nie s\'b9 r\'f3\'bfe, tylko wierzb\'f3wki.\par - Wiem o tym - odrzek\'b3a. - Ale s\'b9 podobne do r\'f3\'bf.\par - Wcale nie s\'b9 do nich podobne.\par Zacz\'eali si\'ea sprzecza\'e6, lecz na twarzy Mary Roses malowa\'b3o si\'ea zadowolenie.\par Jej uwaga skupiona by\'b3a na domu rodzinnym. Bo\'bfe, jak\'bfe si\'ea cieszy\'b3a, \'bfe\par znowu widzi ranczo. Ich drewniany dom by\'b3 skromny, ale pomimo to wydawa\'b3\par jej si\'ea pi\'eakny. Ganek czy te\'bf weranda, jak nazywa\'b3 to Adam, ci\'b9gn\'ea\'b3a si\'ea\par wzd\'b3u\'bf trzech \'9ccian domu. Ka\'bfdego letniego wieczoru siadywali tam i ws\'b3u-\par chiwali si\'ea w \f1\'84muzyk\f0\'ea nocy".\par Doje\'bfd\'bfaj\'b9c do domu nie zauwa\'bfy\'b3a tam najstarszego brata.\par - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe Adam siedzi nad ksi\'b9\'bfkami - rzek\'b3a.\par - Dlaczego tak my\'9clisz?\par - Jest taka \'b3adna pogoda, \'bfe tylko ksi\'b9\'bfka mog\'b3aby go zmusi\'e6 do siedzenia\par w domu. Nie mog\'ea si\'ea doczeka\'e6, kiedy go zobacz\'ea.\par Pragn\'ea\'b3a jak najszybciej spotka\'e6 si\'ea z bra\'e6mi. Mia\'b3a prezenty dla ka\'bfdego\par z nich: dla Adama pud\'b3o wype\'b3nione ksi\'b9\'bfkami, z kt\'f3rymi na pewno nie b\'eadzie\par si\'ea rozstawa\'b3, dla Cole'a blok rysunkowy i pi\'f3ra, aby m\'f3g\'b3 nakre\'9cli\'e6 projekt\par przybud\'f3wki, lekarstwa i szczotki dla koni Douglasa, a dla Travisa zeszyty do\par zapisywania historii rodziny. Wioz\'b3a poza tym nasiona do ogrodu, kt\'f3ry\par z pomoc\'b9 Adama mia\'b3a zamiar za\'b3o\'bfy\'e6 za domem, oraz czekoladki i nowe\par koszule flanelowe dla wszystkich ch\'b3opc\'f3w.\par Powitanie by\'b3o tak wspania\'b3e, jak sobie wyobra\'bfa\'b3a. Siedzieli potem\par wszyscy do p\'f3\'9fnej nocy i rozmawiali, ale dopiero kiedy Mary Roses posz\'b3a\par spa\'e6, Cole powiedzia\'b3 ch\'b3opcom o adwokacie, kt\'f3ry odwiedzi\'b3 ich siostr\'ea\par w szkole. Nie chcia\'b3 jej martwi\'e6, ale on sam bardzo si\'ea tym przej\'b9\'b3. \'afaden\par z ch\'b3opc\'f3w nie s\'b9dzi\'b3, \'bfe to po prostu zbieg okoliczno\'9cci. Zacz\'eali si\'ea wsp\'f3lnie\par zastanawia\'e6, dlaczego adwokat zainteresowa\'b3 si\'ea w\'b3a\'9cnie rodzin\'b9 Clay-\par bome'\'f3w. Zar\'f3wno Douglas, jak i Cole b\'ead\'b9c dzie\'e6mi robili rzeczy niezgodne\par z prawem. Te czasy jednak wydawa\'b3y si\'ea tak odleg\'b3e, i\'bf byli przekonani, \'bfe\par ich przest\'eapstwa posz\'b3y w niepami\'ea\'e6. Ale naprawd\'ea bali si\'ea o Adama. Gdyby\par okaza\'b3o si\'ea, \'bfe adwokat zosta\'b3 wynaj\'eaty przez syn\'f3w cz\'b3owieka, kt\'f3rego\par niewolnikiem by\'b3 kiedy\'9c Adam, mogliby znale\'9f\'e6 si\'ea w tarapatach.\par Wszyscy czterej zdawali sobie spraw\'ea, \'bfe morderstwo nigdy nie b\'eadzie\par zapomniane. Adam zabi\'b3 jedn\'b9 osob\'ea, by uratowa\'e6 dwie inne. To by\'b3 przypa-\par dek, lecz okoliczno\'9cci si\'ea nie liczy\'b3y. Wa\'bfne by\'b3o tylko to, \'bfe niewolnik zabi\'b3\par ojca tych ludzi.\par Nigdy \'9cmier\'e6 ojca nie zostanie zapomniana ani wybaczona. B\'eadzie po-\par mszczona.\par Po godzinnej, szeptem przeprowadzonej dyskusji, Adam - g\'b3owa rodziny\par - powiedzia\'b3, \'bfe na razie nie ma sensu denerwowa\'e6 si\'ea ani gubi\'e6 w domys\'b3ach.\par Je\'bfeli rzeczywi\'9ccie istnieje jakie\'9c zagro\'bfenie, to jedynym sposobem przekona-\par nia si\'ea o tym jest oczekiwanie na rozw\'f3j wypadk\'f3w.\par - I co wtedy? - spyta\'b3 Cole.\par - Wtedy zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by si\'ea obroni\'e6 - odpowie-\par dzia\'b3 Adam.\par - Nie pozwolimy, by ci\'ea powieszono. Przecie\'bf nie mog\'b3e\'9c post\'b9pi\'e6 wtedy\par inaczej - rzek\'b3 Travis.\par - Niepotrzebnie si\'ea denerwujemy - zako\'f1czy\'b3 dyskusj\'ea Adam. - Na razie\par musimy po prostu trzyma\'e6 r\'eak\'ea na pulsie.\par Nast\'eapny miesi\'b9c min\'b9\'b3 w spokoju. Ch\'b3opcy zajmowali si\'ea tym, co zwykle,\par a Cole i Douglas zacz\'eali mie\'e6 nadziej\'ea, \'bfe wizyta prawnika nie b\'eadzie mia\'b3a\par \'bfadnych nast\'eapstw.\par Jednak wr\'f3g ujawni\'b3 si\'ea wreszcie. Nazywa\'b3 si\'ea Harrison Stanford MacDo-\par nald i by\'b3 cz\'b3owiekiem, kt\'f3ry ju\'bf nied\'b3ugo mia\'b3 ich wszystkich zniszczy\'e6.\par To on sta\'b3 si\'ea ich przeciwnikiem.\par 12 listopada 1860\par Droga Mamo Roses!\par Tfuj syn hcia\'b3, rzebym pokaza\'b3 ci, jak umiem pisa\'e6, wi\'eac pisze ten list do\par ciebie. Wszyscy \'e6wiczymy gramatyk\'ea i ortografi\'ea, jak Mary Roses pujdzie spa\'e6.\par Twuj syn jest dobrym nauczycielem. Nie \'9cmieje si\'ea, jak robimy b\'b3endy i zawsze\par muwi nam co\'9c mi\'b3ego, jak jusz sko\'f1czymy robot\'ea. Poniewasz jeste\'9cmy teras\par bra\'e6mi, my\'9cl\'ea, \'bfe nalerzys: ies: 'Ju f.';;.\par Twuj'! syn\par Harrison Stanford MacDonald zbiera\'b3 informacje o rodzinie Clay-\par bome'\'f3w bez zadawania pyta\'f1. Nikt go tu nie zna\'b3, wi\'eac powinien by\'b3 si\'ea\par spotka\'e6 z podejrzliwo\'9cci\'b9 i brakiem zaufania. Wiele s\'b3ysza\'b3 o dzikich, bez-\par wzgl\'eadnych i pe\'b3nych bezprawia miasteczkach na Zachodzie i czyta\'b3 o nich\par wszystko, co wpad\'b3o mu w r\'eace. Wynika\'b3o z tego niezbicie, \'bfe ludzie obcy\par dziel\'b9 si\'ea na dwie kategorie. Pierwsz\'b9 stanowili ci, kt\'f3rym dawano \'9cwi\'eaty\par spok\'f3j, gdy\'bf byli ma\'b3om\'f3wni, ale budzili l\'eak, a drug\'b9 - faceci, kt\'f3rych\par zabijano, bo zadawali za du\'bfo pyta\'f1.\par Obowi\'b9zuj\'b9cy na Zachodzie kodeks honorowy wprawia\'b3 Hamsona w zdu-\par mienie. By\'b3y to najbardziej zacofane regu\'b3y, o jakich s\'b3ysza\'b3. Mieszka\'f1cy na\par og\'f3\'b3 bronili si\'ea razem, gdy przysz\'b3o im walczy\'e6 z jakim\'9c przybyszem z ze-\par wn\'b9trz, lecz nikogo nie dziwi\'b3o, je\'9cli kt\'f3ry\'9c z mieszka\'f1c\'f3w usi\'b3owa\'b3 targn\'b9\'e6\par si\'ea na \'bfycie s\'b9siada. Zabijanie si\'ea by\'b3o przez wszystkich akceptowane, je\'9cli\par tylko znajdowano po temu jaki\'9c pretekst.\par W czasie podr\'f3\'bfy do Blue Belle Harrison zastanawia\'b3 si\'ea, w jaki spos\'f3b\par ma dowiedzie\'e6 si\'ea tego, co trzeba, i w ko\'f1cu wpad\'b3 na pomys\'b3, kt\'f3ry wyda\'b3\par mu si\'ea rozs\'b9dny. Postanowi\'b3 u\'bfy\'e6 uprzedzenia mieszka\'f1c\'f3w miasteczka w sto-\par sunku do przyjezdnych jako broni przeciwko nim samym.\par Przyjecha\'b3 do Blue Belle oko\'b3o dziesi\'b9tej rano i od razu uznano go za\par najgorszego drania, jaki kiedykolwiek odwiedzi\'b3 to miasteczko. Zachowywa\'b3\par si\'ea bardzo podejrzanie dla ka\'bfdego, kto o\'9cmieli\'b3 si\'ea na niego spojrze\'e6. Mia\'b3\par na sobie nowy czarny kapelusz nasuni\'eaty g\'b3\'eaboko na czo\'b3o, podniesiony\par ko\'b3nierz d\'b3ugiego br\'b9zowego p\'b3aszcza i gniewny wyraz twarzy. Szed\'b3 powol-\par nym krokiem g\'b3\'f3wn\'b9, nie utwardzon\'b9 drog\'b9 miasteczka, kt\'f3r\'b9 nazywano tu\par ulic\'b9, zachowuj\'b9c si\'ea tak, jakby by\'b3 w\'b3a\'9ccicielem tej miejscowo\'9cci. Wyraz\par \f1\'84pos\f0\'eapny" nabiera\'b3 w jego wykonaniu prawdziwego znaczenia. Chcia\'b3 wygl\'b9-\par da\'e6 tak, jakby by\'b3 got\'f3w zabi\'e6 ka\'bfdego, kto wejdzie mu w drog\'ea. I chyba\par osi\'b9gn\'b9\'b3 ten cel, gdy\'bf przechodz\'b9ca obok kobieta z synkiem gwa\'b3townie\par z\'b3apa\'b3a dziecko za r\'eak\'ea i przera\'bfona uciek\'b3a w przeciwnym kierunku, kiedy\par zobaczy\'b3a, \'bfe m\'ea\'bfczyzna zmiena w jej stron\'ea.\par Chcia\'b3 si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, ale zrezygnowa\'b3 z tego zamiaru. Przecie\'bf nigdy nie\par dowie si\'ea niczego o Claybome'ach, je\'9cli b\'eadzie zbyt przyjacielski. Wi\'eac nadal\par zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby nienawidzi\'b3 ca\'b3ego \'9cwiata.\par To robi\'b3o wra\'bfenie.\par Pierwsze kroki skierowa\'b3 do miejscowego saloonu. Taka knajpa stanowi\'b3a\par w ka\'bfdej dziurze popularne miejsce spotka\'f1 i w Blue Belle by\'b3o podobnie.\par Hamson znalaz\'b3 lokal w budynku mieszcz\'b9cym si\'ea przy ko\'f1cu ulicy. Wszed\'b3\par do \'9crodka i poprosi\'b3 o butelk\'ea whisky. To zam\'f3wienie wyda\'b3o si\'ea w\'b3a\'9ccicielowi\par saloonu nieco dziwne o tak wczesnej porze, ale nic nie powiedzia\'b3. Hamson\par zani\'f3s\'b3 butelk\'ea i szklank\'ea do najciemniejszego zak\'b9tka sali. Usiad\'b3 przy\par okr\'b9g\'b3ym stoliku, zwr\'f3cony plecami do \'9cciany, spodziewaj\'b9c si\'ea, \'bfe podejdzie\par do niego kto\'9c z ciekawskich i zacznie z nim rozmawia\'e6.\par Nie musia\'b3 d\'b3ugo czeka\'e6. Kiedy wchodzi\'b3 do knajpy - by\'b3a zupe\'b3nie pusta,\par ale wie\'9c\'e6 o nowo przyby\'b3ym rozprzestrzenia\'b3a si\'ea z tak\'b9 pr\'eadko\'9cci\'b9, \'bfe\par w dziesi\'ea\'e6 minut p\'f3\'9fniej Hamson doliczy\'b3 si\'ea tam ju\'bf dziewi\'eaciu m\'ea\'bfczyzn.\par Skupieni w grupki przy innych stolikach wgapiali si\'ea w niego.\par Hamson, siedz\'b9c z ramionami pochylonymi do przodu, wpatrywa\'b3 si\'ea\par w swoj\'b9 szklank\'ea. Wiedzia\'b3, \'bfe wypicie alkoholu tak wcze\'9cnie rano wywo\'b3a-\par \'b3oby u niego \'bfo\'b3\'b9dkowe sensacje i nie mia\'b3 najmniejszego zamiaru tego robi\'e6.\par Kr\'eaci\'b3 wi\'eac w k\'f3\'b3ko szklank\'b9 wype\'b3nion\'b9 ciemnym, bursztynowym p\'b3ynem\par i stara\'b3 si\'ea wygl\'b9da\'e6 tak, jakby intensywnie nad czym\'9c rozmy\'9cla\'b3.\par Kiedy us\'b3ysza\'b3 szepty, a potem szuranie st\'f3p po drewnianej pod\'b3odze, jego\par r\'eaka odruchowo si\'eagn\'ea\'b3a po bro\'f1. Odchyli\'b3 p\'b3aszcz, pozostawiaj\'b9c d\'b3o\'f1 na\par kolbie pistoletu. Jednak nie wyj\'b9\'b3 go i po chwili u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe powinien\par by\'b3 to zrobi\'e6, je\'9cli chcia\'b3 kontynuowa\'e6 t\'ea ponur\'b9 komedi\'ea.\par - Czy pan jest przyjezdny?\par Hamson powoli podni\'f3s\'b3 wzrok. Nie mia\'b3 w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3ry\par zada\'b3 to \'9cmieszne pytanie, zosta\'b3 wys\'b3any przez innych. By\'b3 nie uzbrojony,\par Mia\'b3 oko\'b3o pi\'ea\'e6dziesi\'b9tki i by\'b3 jednym z najbrzydszych ludzi, jakich Hamson\par kiedykolwiek widzia\'b3. Malutkie br\'b9zowe oczy gin\'ea\'b3y w jego okr\'b9g\'b3ej, ospo-\par watej twarzy. W oczy rzuca\'b3 si\'ea jedynie ogromny nos w kszta\'b3cie ziemniaka.\par Nos ten, zdaniem Hamsona, wy\'9cmienicie zwraca\'b3 uwag\'ea na jego w\'b3a\'9cciciela.\par - A kto chce wiedzie\'e6? - spyta\'b3 jak najsurowszym g\'b3osem.\par Ziemniaczany Nos u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nazywam si\'ea Dooley - oznajmi\}. - Czy przeszkodz\'ea siadaj\'b9c na chwilk\'ea?\par Harrison nie odpowiedzia\'b3. Patrzy\'b3 ci\'b9gle na m\'ea\'bfczyzn\'ea, ciekaw, co dalej\par zrobi.\par Dooley uzna\'b3 milczenie za zgod\'ea, przysun\'b9\'b3 krzes\'b3o i usiad\'b3 naprzeciwko\par Hamsona.\par - Czy jeste\'9c w mie\'9ccie dlatego, \'bfe kogo\'9c szukasz?\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Dooley odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea widz\'f3w.\par - Nikogo nie szuka! - krzykn\'b9\'b3. - Billie, przynie\'9c mi szklank\'ea, ch\'eatnie\par bym si\'ea czego\'9c napi\'b3, je\'9cli nieznajomy jest got\'f3w si\'ea ze mn\'b9 podzieli\'e6.\par Powr\'f3ci\'b3 do rozmowy z Hamsonem.\par - Jest pan rewolwerowcem?\par - Nie lubi\'ea pyta\'f1 - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par - Tak, nie my\'9cla\'b3em, \'bfe jest pan zawadiak\'b9- powiedzia\'b3 Dooley. - Gdyby\par by\'b3o inaczej, wiedzia\'b3by pan, \'bfe Webster zaledwie wczoraj opu\'9cci\'b3 miasto.\par Chcia\'b3 z kim\'9c si\'ea postrzela\'e6, ale nikt si\'ea nie zgodzi\'b3. Nawet Cole Claybome,\par z kt\'f3rego powodu Webster tak naprawd\'ea przyjecha\'b3. Cole jest najszybszym\par facetem w okolicy. Nie wdaje si\'ea ju\'bf jednak w pojedynki, szczeg\'f3lnie, \'bfe jego\par siostra w\'b3a\'9cnie wr\'f3ci\'b3a ze szko\'b3y. Ona nie toleruje strzelaniny i nie chce, by\par Cole mia\'b3 z\'b3\'b9 reputacj\'ea. Poza tym Adam trzyma go w ryzach - doda\'b3,\par porozumiewawczo kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9. - Jest najstarszym z braci i naprawd\'ea umie\par wszystkich spacyfikowa\'e6. Zna si\'ea te\'bf na ksi\'b9\'bfkach, a gdy ju\'bf si\'ea przyzwyczaisz\par do jego wygl\'b9du, to zrozumiesz, \'bfe jest on cz\'b3owiekiem, do kt\'f3rego nale\'bfy\par zwraca\'e6 si\'ea z problemami. Najcz\'ea\'9cciej wie, co nale\'bfy zrobi\'e6. My\'9cli pan mo\'bfe\par o osiedleniu si\'ea tutaj, czy jest pan tylko przejazdem?\par W\'b3a\'9cciciel lokalu, Billie, podszed\'b3 nios\'b9c dwie szklanki. Postawi\'b3 je na stole,\par po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do stoj\'b9cego przy drzwiach m\'ea\'bfczyzny:\par - Henry, chod\'9f no tutaj i ucisz swojego koleg\'ea. Narobi sobie k\'b3opot\'f3w\par zadaj\'b9c tyle pyta\'f1. Nie chc\'ea, by zabito go przed lunchem, wp\'b3ywa to \'9fle na\par obr\'f3t.\par Harrison udzieli\'b3 niepe\'b3nych odpowiedzi na pytania, kt\'f3re po tym nast\'b9pi\'b3y.\par Henry dosiad\'b3 si\'ea do nich, a w\'b3a\'9cciciel poszed\'b3 w jego \'9clady. Trzej m\'ea\'bfczy\'9fni\par byli najwyra\'9fniej dobrymi przyjaci\'f3\'b3mi. Lubili plotkowa\'e6, wi\'eac ju\'bf po chwili\par prze\'9ccigali si\'ea w opowiadaniu historii o wszystkich mieszka\'f1cach miasteczka.\par Przypominali Hamsonowi stare panny, kt\'f3re, cho\'e6 w\'9ccibskie, nie chc\'b9 nikogo\par skrzywdzi\'e6. Harrison zapami\'eatywa\'b3 wszystko, co mu m\'f3wili, sam nie zadaj\'b9c\par ani jednego pytania.\par Rozmowa zesz\'b3a w ko\'f1cu na temat kobiet zamieszkuj\'b9cych w okolicy.\par - W tych rejonach kobiety s\'b9 r\'f3wnie rzadkie, jak diamenty, ale znajdzie\par si\'ea u nas siedem lub osiem odpowiednich. Niekt\'f3re z nich s\'b9 naprawd\'ea \'9cliczne.\par Na przyk\'b3ad taka Catherine Momson. Jej tatko jest w\'b3a\'9ccicielem sklepu. Ona\par ma \'b3adne ciemne w\'b3osy i wszystkie z\'eaby.\par - Nie dorasta do pi\'eat Mary Roses Claybome - zaprotestowa\'b3 Billie.\par W r\'f3\'bfnych stronach sali odezwa\'b3y si\'ea g\'b3o\'9cne przytakni\'eacia. Ca\'b3y saloon,\par jak si\'ea zdawa\'b3o, przys\'b3uchiwa\'b3 si\'ea rozmowie.\par - Ona nie tylko jest \'9cliczna - zawo\'b3a\'b3 siwiej\'b9cy m\'ea\'bfczyzna.\par - Jej wygl\'b9d zwali ci\'ea z n\'f3g - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Henry. - W dodatku jest\par tak s\'b3odka, jak to tylko mo\'bfliwe.\par - \'8cwi\'eata prawda - powiedzia\'b3 Dooley. - Je\'9cli kto\'9c potrzebuje pomocy, to\par ona tam jest, by mu j\'b9 zapewni\'e6.\par Jego wypowied\'9f popar\'b3y kolejne przytakni\'eacia.\par - Indiance przyje\'bfd\'bfaj\'b9 z daleka, by zdoby\'e6 odrobin\'ea jej w\'b3os\'f3w. Bardzo\par j\'b9 to denerwuje, ale zawsze daje im kosmyk. Jej w\'b3osy zawsze wygl\'b9daj\'b9,\par jakby by\'b3y ze z\'b3ota. Indiance m\'f3wi\'b9, \'bfe przynosz\'b9 im szcz\'ea\'9ccie. No nie? -\par Henry spyta\'b3 Billie'ego.\par W\'b3a\'9cciciel pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Kilku Metys\'f3w pr\'f3bowa\'b3o kiedy\'9c porwa\'e6 j\'b9 z rancho - powiedzia\'b3. -\par Powiedzieli, \'bfe zahipnotyzowa\'b3y ich jej niebieskie oczy. M\'f3wili, \'bfe s\'b9 magi-\par czne. Ch\'b3opaki, pami\'eatacie, co si\'ea wtedy sta\'b3o? - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do przyjaci\'f3\'b3.\par Dooley za\'9cmia\'b3 si\'ea g\'b3o\'9cno.\par - Pami\'eatam to tak, jakby zdarzy\'b3o si\'ea wczoraj. Adam nie by\'b3 wtedy zbyt\par pokojowo nastawiony, prawda Duchu?\par M\'ea\'bfczyzna z zupe\'b3nie bia\'b3ymi w\'b3osami i d\'b3ug\'b9, zmierzwion\'b9 brod\'b9 pokiwa\'b3\par g\'b3ow\'b9.\par - Oj, nie by\'b3! - krzykn\'b9\'b3. - O ile dobrze pami\'eatam, to o ma\'b3o nie\par rozszarpa\'b3 na p\'f3\'b3 jednego z nich. Od tego czasu nikt nie pr\'f3bowa\'b3 jej wykra\'9c\'e6.\par - Niewiele os\'f3b zaleca si\'ea do panny Mary - powiedzia\'b3 Billie. - A szkoda.\par Dw\'f3jka lub nawet tr\'f3jka dzieci powinna ju\'bf j\'b9 ci\'b9gn\'b9\'e6 za sp\'f3dnic\'ea.\par Harrison nie musia\'b3 nawet pyta\'e6, czemu nikt si\'ea do niej nie zaleca - Dooley\par ch\'eatnie sam wyt\'b3umaczy\'b3.\par - Ma czterech braci, z kt\'f3rymi nikt nie chce zaczyna\'e6. Za nic w \'9cwiecie.\par Nie dostaniesz si\'ea do niej, nie spotkawszy ich wcze\'9cniej. Dlatego nie ma\par jeszcze m\'ea\'bfa. Lepiej trzymaj si\'ea od niej z daleka.\par - Ona sama nie b\'eadzie chcia\'b3a mie\'e6 z nim nic wsp\'f3lnego - zawo\'b3a\'b3 Duch.\par - Lubi s\'b3abeuszy lub takich, co musz\'b9 udawa\'e6, \'bfe co\'9c znacz\'b9. Chyba my\'9cli,\par \'bfe opieka nad nimi jest jej obowi\'b9zkiem. To dlatego, \'bfe ma takie dobre serce.\par - Ju\'bf mu o tym opowiada\'b3em - powiedzia\'b3 Henry.\par - Doprowadza braci do sza\'b3u tym ci\'b9g\'b3ym \'9cci\'b9ganiem do domu po\'bfa\'b3owa-\par nia godnych ludzi. Jednak nawet oni musz\'b9 si\'ea z tym pogodzi\'e6 - powiedzia\'b3\par Billie.\par - Nas te\'bf lubi, a nie jeste\'9cmy s\'b3abeuszami - Dooley chcia\'b3 najwyra\'9fniej,\par by wszystko by\'b3o jasne.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie jeste\'9cmy - zgodzi\'b3 si\'ea Henry. - Nie chcemy, by mia\'b3\par pan o nas nies\'b3uszn\'b9 opini\'ea. Panna Mary lubi nas, bo jeste\'9cmy tu od dawna.\par Przyzwyczai\'b3a si\'ea do nas. Za kilka godzin i pan b\'eadzie m\'f3g\'b3 rzuci\'e6 na ni\'b9\par okiem. Oko\'b3o po\'b3udnia mamy zwyczaj ustawia\'e6 si\'ea przed sklepem, by m\'f3c\par w spokoju na ni\'b9 z bliska popatrze\'e6. Ka\'bfdemu z nas ma zawsze co\'9c mi\'b3ego\par do powiedzenia. Mam tylko nadziej\'ea, \'bfe jako ochrona przyjedzie z ni\'b9\par Douglas.\par - Czemu to? - spyta\'b3 Billie.\par - Moja klacz zn\'f3w si\'ea dziwnie zachowuje i chc\'ea, by doktor na ni\'b9 spojrza\'b3.\par - Je\'9cli potrzebuje pan dobrego konia, to Douglas ma ich pe\'b3n\'b9 stajni\'ea -\par powiedzia\'b3 Harrisonowi Dooley. - Oswaja dzikie mustangi i sprzedaje je od\par czasu do czasu. Musi ci\'ea jednak polubi\'e6, ma dziwne wymagania wobec os\'f3b,\par kt\'f3re od niego kupuj\'b9 konie. Nie jest prawdziwym weterynarzem, ale nazy-\par wamy go doktorem.\par - On tego nie lubi, Dooley. M\'f3wi, \'bfe nie jest doktorem i nie powinni\'9cmy\par tak na niego m\'f3wi\'e6 - zawo\'b3a\'b3 Duch.\par - Dobrze to wiem! - odkrzykn\'b9\'b3 wyra\'9fnie rozdra\'bfniony Dooley. - Dlatego\par nigdy tak przy nim nie m\'f3wimy Ch\'b3opak umie si\'ea jednak obchodzi\'e6 ze\par zwierz\'eatami, a jego lekarstwa s\'b9 skuteczne.\par - Jak\'b9 robot\'b9 pan si\'ea zajmuje? - spyta\'b3 Hamsona Billie. - Pytam z \'bfycz-\par liwo\'9cci, prosz\'ea pana - doda\'b3.\par - Sprawy prawnicze - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par - Z takiej pracy nie starcza nawet na jedzenie, je\'9cli si\'ea chce je\'9c\'e6 regularnie.\par Robi pan co\'9c jeszcze?\par - Poluj\'ea.\par - Wi\'eac jest pan traperem - zadecydowa\'b3 Henry.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie ca\'b3kiem - wykr\'eaca\'b3 si\'ea. Teraz te\'bf polowa\'b3, ale nie m\'f3g\'b3 powiedzie\'e6\par tym ludziom, \'bfe szuka skradzionego dziecka, kt\'f3re by\'b3oby ju\'bf teraz doros\'b3\'b9\par kobiet\'b9.\par - Jeste\'9c traperem czy nie? - spyta\'b3 Henry. - Masz ze sob\'b9 ekwipunek?\par -Nie.\par - Wi\'eac nie jeste\'9c traperem - wyt\'b3umaczy\'b3 Henry. - A prowadzenie rancza?\par Pr\'f3bowa\'b3e\'9c ju\'bf to kiedy\'9c robi\'e6? Jeste\'9c odpowiednio silny do takiej pracy. Nie\par spotka\'b3em chyba jeszcze nikogo tak du\'bfego jak ty ani o tak szerokich ramio-\par nach. Przychodz\'b9 mi na my\'9cl niekt\'f3rzy bracia Claybome, oraz oczywi\'9ccie\par Johnny Simpson, ale i tak jeste\'9c wy\'bfszy od nich o jakie p\'f3\'b3 g\'b3owy.\par - Jest pan got\'f3w si\'ea nam przedstawi\'e6? - spyta\'b3 Henry.\par - Harrison - odpar\'b3. - Nazywam si\'ea Harrison MacDonald.\par - Pan nosi nazwisko jako imi\'ea, prawda? - zauwa\'bfy\'b3 Dooley. - Czy obrazi\par si\'ea pan, je\'9cli b\'ead\'ea m\'f3wi\'b3 Harrison, czy te\'bf woli pan by\'e6 nazywany MacDonald?\par - M\'f3w mi Harrison.\par - Tak b\'eadzie chyba lepiej, je\'9cli zamierzasz si\'ea tu osiedli\'e6. Niekt\'f3re twoje\par s\'b3owa brzmi\'b9 jako\'9c tak dziwacznie - doda\'b3, po czym pospiesznie uni\'f3s\'b3 r\'eace\par do g\'f3ry. - Nie mia\'b3em zamiaru ci\'ea obrazi\'e6. Zastanawiam si\'ea po prostu, sk\'b9d\par przybywasz.\par - Z Kalifornii? - zgadywa\'b3 Henry.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe z Kentucky - o\'9cwiadczy\'b3 Duch.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Urodzi\'b3em si\'ea w Szkocji, a wychowa\'b3em w Anglii - odpar\'b3. - Po drugiej\par stronie oceanu - doda\'b3 na wypadek, gdyby nie wiedzieli, gdzie te kraje s\'b9\par po\'b3o\'bfone.\par - Naszemu miasteczku przyda\'b3by si\'ea prawnik - wtr\'b9ci\'b3 Billie. - Nie ma\par \'bfadnego w tej okolicy Je\'9cli Adam Clayborne nie zna odpowiedzi, to musimy\par jecha\'e6 a\'bf do Hammond, by zdoby\'e6 potrzebn\'b9 pomoc. S\'eadzia Bums ch\'eatnie\par b\'eadzie ci\'ea mia\'b3 w pobli\'bfu. Denerwuje si\'ea, \'bfe musi pracowa\'e6 z... jak on nas\par nazywa? - spyta\'b3 Dooleya.\par - Ignoranci.\par - O to mi chodzi\'b3o. Je\'9cli chcesz zna\'e6 moje zdanie, to uwa\'bfam, \'bfe prawo\par zrobi\'b3o si\'ea bardzo zawi\'b3e. Trzeba wype\'b3nia\'e6 zbyt wiele papier\'f3w dla rz\'b9du.\par - M\'b9drze m\'f3wi! - krzykn\'b9\'b3 Duch. - Kiedy\'9c \'b3atwo by\'b3o zdoby\'e6 kawa\'b3ek\par gruntu. Rozbija\'b3e\'9c si\'ea tam i by\'b3o twoje. Teraz trzeba wype\'b3nia\'e6 papiery\par i p\'b3aci\'e6.\par - Wi\'eac osiedlisz si\'ea tutaj? Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe Morrison ch\'eatnie wynajmie ci\par lokal naprzeciwko jego sklepu. Wywiesi\'b3by\'9c swoj\'b9 tabliczk\'ea i zarabia\'b3by\'9c co\par miesi\'b9c par\'ea dolar\'f3w.\par Harrison wzruszy\'b3 ramionami.\par - Nie wiem jeszcze, co zrobi\'ea. Mo\'bfe zamieszkam tutaj, a mo\'bfe nie. Za\par wcze\'9cnie na decyzj\'ea.\par - Masz do\'9c\'e6 pieni\'eadzy, by prze\'bfy\'e6 do czasu decyzji? - spyta\'b3 Henry.\par Harrison wiedzia\'b3, \'bfe nie nale\'bfy przyznawa\'e6 si\'ea do posiadanych pieni\'eadzy.\par - Nie - odpowiedzia\'b3. - Nie s\'b9dz\'ea, by starczy\'b3o mi na d\'b3u\'bfej ni\'bf kilka dni.\par - Dasz sobie rad\'ea - stwierdzi\'b3 Dooley. - Jeste\'9c du\'bfy i umi\'ea\'9cniony. Mo\'bfesz\par zawsze wynaj\'b9\'e6 si\'ea i zapracowa\'e6 na jedzenie.\par - Tak te\'bf sobie my\'9cla\'b3em - sk\'b3ama\'b3.\par - Z jakiego w\'b3a\'9cciwie powodu jeste\'9c w Blue Belle? - spyta\'b3 Billie. - Wiem,\par \'bfe to nie moja sprawa, ale jestem ciekawy. M\'f3g\'b3by nam pan powiedzie\'e6?\par - M\'f3w mi Harrison - przypomnia\'b3. - Mog\'ea powiedzie\'e6 wam, czemu tu\par jestem. Prowadz\'ea jakie\'9c bezcelowe poszukiwania. Cz\'b3owiek, dla kt\'f3rego pra-\par cuj\'ea, uwa\'bfa, \'bfe moja podr\'f3\'bf jest po\'9ccigiem za marzeniami.\par - Masz prac\'ea? - spyta\'b3 Dooley.\par - Wzi\'b9\'b3em urlop.\par - Wi\'eac mo\'bfe si\'ea sko\'f1czy\'e6 na tym, \'bfe tu zostaniesz. Czy tak to mniej wi\'eacej\par wygl\'b9da? - spyta\'b3 Henry.\par - Chyba tak.\par - Wed\'b3ug mnie powiniene\'9c zosta\'e6 - oznajmi\'b3 Billie. - Nie pracuj dla nikogo\par poza samym sob\'b9. Tak jak my. Nie musisz si\'ea nikomu t\'b3umaczy\'e6.\par - M\'f3g\'b3by\'9c wyja\'9cni\'e6 nam co\'9c zwi\'b9zanego z prawem? - spyta\'b3 Duch.\par - Co chcia\'b3by\'9c wiedzie\'e6?\par - Powa\'bfnie my\'9cl\'ea o kradzie\'bfy konia - stwierdzi\'b3 Duch. Wsta\'b3 i podszed\'b3\par do stolika, przy kt\'f3rym siedzia\'b3 Harrison. - Facet, kt\'f3rego zamierzam okra\'9c\'e6,\par zabra\'b3 mi w zesz\'b3ym roku kobiet\'ea, wi\'eac wed\'b3ug mnie to nie robi\'ea nic z\'b3ego.\par Prawo jest po mojej stronie, prawda?\par Harrison opar\'b3 si\'ea wygodnie o krzes\'b3o. Rozbawiony pytaniem, w ostatniej\par chwili powstrzyma\'b3 u\'9cmiech. Nie chcia\'b3, by Duch pomy\'9cla\'b3, \'bfe si\'ea z \'9cmieje\par z niego.\par - Przykro mi, ale musz\'ea ci\'ea zawie\'9c\'e6 - powiedzia\'b3. - Honor jest po twojej\par stronie, ale nie prawo.\par Dooley trzasn\'b9\'b3 r\'eak\'b9 w st\'f3\'b3 i zn\'f3w wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Te\'bf mu to powiedzia\'b3em. - Niemal\'bfe krzycza\'b3. - Zawi\'9cnie na stryczku\par przez sw\'f3j honor, je\'9cli ukradnie konia Lioyda.\par Odpowied\'9f Hamsona nie podoba\'b3a si\'ea Duchowi. Odszed\'b3 od sto\'b3u, mrucz\'b9c\par co\'9c do siebie pod nosem. Jego pytanie zapocz\'b9tkowa\'b3o jednak istn\'b9 lawin\'ea\par prawniczych problem\'f3w. Nast\'eapn\'b9 godzin\'ea Harrison sp\'eadzi\'b3 na rozdawaniu\par darmowych porad prawniczych. Uczy\'b3 si\'ea w Oksfordzie i odbywa\'b3 praktyki\par w Anglii, ale pracowa\'b3 te\'bf dla w\'b3a\'9cciciela dw\'f3ch fabryk. Harrison musia\'b3\par zapozna\'e6 si\'ea z ameryka\'f1skim prawem eksportowo-improtowym, gdy\'bf firma\par cz\'easto wysy\'b3a\'b3a towary na wschodnie wybrze\'bfe Ameryki.\par R\'f3\'bfnica w interpretacji prawa przez s\'b9dy angielskie i ameryka\'f1skie fascy-\par nowa\'b3a Hamsona. Godzinami studiowa\'b3 na temat nietypowych spraw i decyzji\par wszystko, co tylko wpad\'b3o mu w r\'eace.\par Teksty te wydawa\'b3y si\'ea strasznie nudne wszystkim jego wsp\'f3lnikom -\par szczeg\'f3lnie dawniejsze sprawy, o kt\'f3rych chcia\'b3 z nimi podyskutowa\'e6. M\'f3-\par wiono mu, \'bfe przypominaj\'b9 im czasy studenckie, gdy dr\'eaczono ich obowi\'b9z-\par kowymi lekturami. Harrison nie zgadza\'b3 si\'ea z nimi. Uwielbia\'b3 czyta\'e6 dzie\'b3a\par filozoficzne, szczeg\'f3lnie Platona. Lubi\'b3 tak\'bfe studiowa\'e6 pogl\'b9dy my\'9clicieli,\par kt\'f3rzy stworzyli system prawny jego kraju. Lecz najbardziej ze wszystkiego\par kocha\'b3 teksty prawnicze. Lubi\'b3 precyzyjn\'b9 organizacj\'ea systemu s\'b9dowego.\par Uwa\'bfa\'b3 za konieczn\'b9 znajomo\'9c\'e6 najnowszych precedens\'f3w, bo tylko wtedy\par m\'f3g\'b3 si\'ea sta\'e6 jednym z najlepszych w swoim zawodzie. By\'e6 dobrym mu nie\par wystarcza\'b3o - Harrison d\'b9\'bfy\'b3 do doskona\'b3o\'9cci we wszystkim, czego si\'ea\par podejmowa\'b3. Nie rozwi\'b9zane zagadki doprowadza\'b3y go do szale\'f1stwa, dopro-\par wadza\'b3 wi\'eac do ko\'f1ca wszystko, co zacz\'b9\'b3.\par Jego pasja praworz\'b9dno\'9cci i mi\'b3osierdzie wobec innych ludzi nie przyspa-\par rza\'b3y mu \'bfyczliwych w wielu kr\'eagach. Jedynie pot\'eaga jego pracodawcy, lorda\par Biliona, powstrzymywa\'b3a \'9crodowisko przed odrzuceniem Hamsona. Kilka razy\par omal do tego nie dosz\'b3o, gdy\'bf Harrison by\'b3 got\'f3w zajmowa\'e6 si\'ea niepopular-\par nymi sprawami. Szybko zdobywa\'b3 reputacj\'ea obro\'f1cy mniej szcz\'ea\'9cliwych\par mieszka\'f1c\'f3w londy\'f1skich slums\'f3w. Nie chcia\'b3 oczywi\'9ccie po\'9cwi\'eaca\'e6 si\'ea dla\par innych. Harrison postuka\'b3by si\'ea w czo\'b3o, gdyby kto\'9c w szkole powiedzia\'b3 mu,\par \'bfe zajmie si\'ea prawem karnym.\par Mimowolna odmienno\'9c\'e6 kosztowa\'b3a go zerwanie zar\'eaczyn z lady Edwin\'b9\par Homer, kt\'f3ra powiadomi\'b3a go w li\'9ccie, \'bfe nie znios\'b3aby ma\'b3\'bfe\'f1stwa z cz\'b3o-\par wiekiem pod\'bfegaj\'b9cym do skandali, cokolwiek by to mia\'b3o znaczy\'e6. Osoby,\par kt\'f3re nadal uwa\'bfa\'b3y si\'ea za jego przyjaci\'f3\'b3, ostrzega\'b3y go, \'bfe musi pozby\'e6 si\'ea\par szale\'f1czych idei na temat r\'f3wnouprawnienia biednych i bogatych w Anglii.\par Harrison odmawia\'b3 przyj\'eacia elitarnego i wygodnego pogl\'b9du.\par - Mo\'bfe te prawa w Anglii r\'f3\'bfni\'b9 si\'ea od naszych - zastanawia\'b3 si\'ea Duch.\par Szed\'b3 przez sal\'ea w stron\'ea Hamsona, patrz\'b9c na niego z nadziej\'b9. - My\'9cl\'ea sobie,\par \'bfe mo\'bfe by mnie nie powiesili, gdybym ukrad\'b3 konia, bo Lioyd pierwszy\par narobi\'b3 dymu.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Duch nie chcia\'b3 si\'ea jednak podda\'e6.\par - Znam prawo ameryka\'f1skie wystarczaj\'b9co dobrze, by wiedzie\'e6, \'bfe uznano\par by ci\'ea winnym.\par - Mimo \'bfe to on nie by\'b3 w porz\'b9dku i sam narobi\'b3 dymu?\par Harrison nie zna\'b3 tych dziwnych wyra\'bfe\'f1, ale nadal uwa\'bfa\'b3 swoje rady za\par rozs\'b9dne.\par - Mimo to.\par Nast\'b9pi\'b3a kolejna runda pyta\'f1. Zaciekawieni ludzie, kt\'f3rzy wcze\'9cniej\par obserwowali go z r\'f3\'bfnych miejsc w saloonie, podeszli do stolika, przy kt\'f3rym\par siedzia\'b3, i otoczyli go p\'f3\'b3kolem. Wygl\'b9da\'b3o, \'bfe nie spieszy im si\'ea do w\'b3asnej\par roboty.\par Drzwi do saloonu otworzy\'b3y si\'ea gwa\'b3townie.\par - Panna Mary nadje\'bfd\'bfa!. Cole jedzie z ni\'b9.\par M\'ea\'bfczyzna, kt\'f3ry to og\'b3osi\'b3, pobieg\'b3 dalej wzd\'b3u\'bf chodnika.\par Reakcja na t\'ea wiadomo\'9c\'e6 by\'b3a dla Hamsona zadziwiaj\'b9ca. Wszyscy\par m\'ea\'bfczy\'9fni zerwali si\'ea na r\'f3wne nogi i wybiegli na zewn\'b9trz. P\'eadz\'b9cy t\'b3um\par ma\'b3o nie wywr\'f3ci\'b3 Dooleya. Gdy ten odzyska\'b3 r\'f3wnowag\'ea, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do\par Hamsona.\par - Pan z nami nie idzie? Powinien pan przynajmniej rzuci\'e6 okiem na pann\'ea\par Mary. Jest warta straconego czasu.\par Brak zainteresowania m\'f3g\'b3by zdziwi\'e6 Dooleya, wi\'eac Harrison wsta\'b3 od\par sto\'b3u i poszed\'b3 w stron\'ea drzwi wyj\'9cciowych. Nie spieszy\'b3o mu si\'ea, by spotka\'e6\par m\'b3od\'b9 kobiet\'ea, wi\'eac gdy min\'b9\'b3 s\'b3upek do przywi\'b9zywania koni, stoj\'b9cy przed\par naro\'bfnym budynkiem, Dooley by\'b3 ju\'bf p\'f3\'b3torej przecznicy dalej.\par Poszukiwania Szkota mog\'b3y si\'ea sko\'f1czy\'e6 za kilka minut. Nagle wype\'b3ni\'b3y\par go sprzeczne uczucia. Obieca\'b3 lordowi Elliottowi, \'bfe ta wyprawa b\'eadzie\par ostatni\'b9 pr\'f3b\'b9 rozwi\'b9zania zagadki. Ca\'b3kiem mo\'bfliwe, \'bfe Elliott mia\'b3 racj\'ea.\par Podr\'f3\'bf do tak odleg\'b3ego miejsca mo\'bfe si\'ea okaza\'e6 kolejnym bezsensownym\par przedsi\'eawzi\'eaciem.\par Hamson westchn\'b9\'b3 zm\'eaczony. Fakty, zdaniem Elliotta, m\'f3wi\'b3y same za\par siebie. Mary Roses Claybome nie mog\'b3a by\'e6 jego c\'f3rk\'b9, bo Victoria by\'b3a jego\par jedynym dzieckiem. Poza tym Mary Roses mia\'b3a czterech starszych braci.\par Jednak adwokat w Saint Louis, kt\'f3ry potwierdzi\'b3 te informacje, do\'b3\'b9czy\'b3 do\par nich kilka s\'b3\'f3w komentarza, kt\'f3re zaciekawi\'b3y Harrisona. Podczas rozmowy\par z adwokatem Mary Roses mia\'b3a si\'ea na baczno\'9cci i odm\'f3wi\'b3a podania cho\'e6by\par imion jej rodze\'f1stwa. Zachowywa\'b3a si\'ea bardzo grzecznie, ale dla adwokata\par by\'b3o oczywiste, \'bfe si\'ea boi. Nie by\'b3 w stanie nam\'f3wi\'e6 jej do wsp\'f3\'b3pracy.\par Na szcz\'ea\'9ccie dyrektorka szko\'b3y okaza\'b3a si\'ea bardzo pomocna. Powiedzia\'b3a\par adwokatowi, \'bfe na pocz\'b9tku ka\'bfdego semestru dw\'f3jka braci przyje\'bfd\'bfa\'b3a\par z Mary Roses do szko\'b3y. Nie spotka\'b3a \'bfadnego z nich, nie widzia\'b3a ich nawet\par z daleka, wi\'eac nie mog\'b3a ich opisa\'e6. O jednym z braci s\'b3ysza\'b3a niepokoj\'b9c\'b9\par pog\'b3osk\'ea, ale odm\'f3wi\'b3a podania jakichkolwiek szczeg\'f3\'b3\'f3w.\par Stwierdzi\'b3a, \'bfe nie lubi plotkowa\'e6 i \'bfe Mary Roses jest wzorow\'b9 uczennic\'b9.\par Paskudna pog\'b3oska puszczona przez jedn\'b9 z uczennic zosta\'b3a szybko zdemen-\par towana. Oczywi\'9ccie, nikt by w ni\'b9 i tak nie uwierzy\'b3. Plotki by\'b3y dobre dla\par ch\'b3op\'f3w, a nie dla przyzwoitych m\'b3odych panienek.\par Wi\'eacej nie da\'b3o si\'ea z niej wydoby\'e6.\par Hamson potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Oczywi\'9ccie, nie m\'f3g\'b3 polega\'e6 na plotkach.\par Pewnie b\'eadzie tak, jak to przewidzia\'b3 Elliott. Kolejny przypadek dw\'f3ch\par podobnie wygl\'b9daj\'b9cych kobiet. Elliott nalega\'b3, by Harrison da\'b3 sobie spok\'f3j\par i przyj\'b9\'b3 do wiadomo\'9cci straszn\'b9 prawd\'ea, tak jak on sam w ko\'f1cu zrobi\'b3. Ma\'b3a\par Victoria Elliott umar\'b3a nied\'b3ugo po porwaniu. W g\'b3\'eabi serca wiedzia\'b3, \'bfe Elliott\par ma racj\'ea. Jednak za ka\'bfdym razem, gdy spojrza\'b3 na cz\'b3owieka, kt\'f3ry przez\par tyle lat ochrania\'b3 jego ojca, by\'b3 got\'f3w rozpocz\'b9\'e6 kolejne poszukiwania.\par Harrison uwa\'bfa\'b3 si\'ea za cz\'b3owieka trze\'9fwo my\'9cl\'b9cego, ale co\'9c w g\'b3\'eabi duszy\par kaza\'b3o mu uda\'e6 si\'ea do Montany i samemu odkry\'e6 prawd\'ea. Nie porywa\'b3 si\'ea\par jednak ca\'b3kiem z motyk\'b9 na s\'b3o\'f1ce. By\'b3 ju\'bf w Ameryce, gdy dowiedzia\'b3 si\'ea\par z depeszy, \'bfe kto\'9c widzia\'b3 c\'f3rk\'ea Elliota. Z miejsca, w kt\'f3rym mieszka\'b3, jecha\'b3o\par si\'ea do Chicago nieca\'b3y dzie\'f1. Szybko znalaz\'b3 si\'ea na przedmie\'9cciu, gdzie\par mieszka\'b3a kobieta, kt\'f3ra twierdzi\'b3a, \'bfe widzia\'b3a c\'f3rk\'ea Elliotta. Po rozmowie\par z pani\'b9 Ann\'b9 Midd\'b3eshaw oraz po otrzymaniu raportu od adwokata, kt\'f3ry\par rozmawia\'b3 z Mary Roses, Harrison uzna\'b3, \'bfe warto zag\'b3\'eabi\'e6 si\'ea w ten dziki kraj.\par Pani Midd\'b3eshaw sprawia\'b3a wra\'bfenie kobiety dosy\'e6 rozs\'b9dnej, a wierzy\'b3a\par z ca\'b3ego serca, \'bfe widzia\'b3a lady Victori\'ea. Nikt jej zdaniem nie m\'f3g\'b3 by\'e6 tak\par bardzo do kogo\'9c podobny, je\'9cli nie by\'b3 z tym kim\'9c spokrewniony. Rozumowa\'b3a\par logicznie i Harrison chcia\'b3 wierzy\'e6, \'bfe mia\'b3a racj\'ea.\par Przygotowa\'b3 si\'ea na rozczarowanie, gdy schodzi\'b3 z drewnianego chodnika.\par Nagle jego uwag\'ea przyci\'b9gn\'b9\'b3 b\'b3ysk metalu. Obr\'f3ci\'b3 si\'ea wi\'eac, by spojrze\'e6 na\par chodnik. Pi\'ea\'e6 metr\'f3w za nim z bocznej uliczki wystawa\'b3a lufa strzelby\par wycelowana w grupk\'ea os\'f3b stoj\'b9cych przed sklepem.\par Harrison rozpozna\'b3 Henry'ego, Ducha i Dooleya, ale po drugiej stronie\par sta\'b3o tak\'bfe trzech innych m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rych przedtem nie widzia\'b3. Lufa strzelby\par pod\'b9\'bfy\'b3a za jasnym blondynem stoj\'b9cym obok Henry'ego, gdy tylko zrobi\'b3\par krok do ty\'b3u. \'af\'f3\'b3tow\'b3osy poszed\'b3 jednak dalej i zosta\'b3 przypadkowo zas\'b3oni\'eaty\par przez Dooleya. Hamson zauwa\'bfy\'b3, \'bfe lufa strzelby zn\'f3w si\'ea opu\'9cci\'b3a.\par Chcia\'b3 si\'ea wtr\'b9ci\'e6, ale grupa m\'ea\'bfczyzn wesz\'b3a ju\'bf do sklepu. Harrison\par przechodz\'b9c przez drog\'ea zdj\'b9\'b3 p\'b3aszcz, przerzuci\'b3 go przez s\'b3upek do przywi\'b9-\par zywania koni i wszed\'b3 do \'9crodka.\par Powietrze wype\'b3nia\'b3 zapach sk\'f3ry i przypraw. Sklep by\'b3 du\'bfy, rozmiar\'f3w\par jednej ze stajni Elliotta. Przez \'9crodek sklepu bieg\'b3o szerokie przej\'9ccie, a dwa\par w\'ea\'bfsze znajdowa\'b3y si\'ea po bokach. Przeci\'b9\'bfone p\'f3\'b3ki ugina\'b3y si\'ea pod s\'b3ojami\par z jedzeniem, stertami ubra\'f1, wyrobami ze sk\'f3ry, kilofami i \'b3opatami oraz\par wieloma innymi rzeczami, kt\'f3rych oko nie by\'b3o w stanie na raz zauwa\'bfy\'e6.\par Sklep by\'b3 zbudowany z wielu gatunk\'f3w drewna, cho\'e6 jak w wi\'eakszo\'9cci\par budynk\'f3w w mie\'9ccie, i tu przewa\'bfa\'b3y deski sosnowe.\par W ca\'b3ym swoim \'bfyciu Harrison nie widzia\'b3 jeszcze tak \'9fle urz\'b9dzonego,\par pod sufit zapchanego sklepu. Obsesyjnie lubi\'b3 porz\'b9dek i dyscyplin\'ea, wi\'eac\par chaos w pomieszczeniu wywo\'b3ywa\'b3 w nim md\'b3o\'9cci. W jednym k\'b9cie sklepu\par zwoje kolorowych materia\'b3\'f3w byle jak u\'b3o\'bfono w przekrzywion\'b9 piramid\'ea na\par blacie okr\'b9g\'b3ego sto\'b3u, tu\'bf obok trzech ogromnych beczek z kiszonymi og\'f3r-\par kami. Harrison obserwowa\'b3, jak niechlujny m\'ea\'bfczyzna w\'b3o\'bfy\'b3 r\'eak\'ea do solanki\par i wyci\'b9gn\'b9\'b3 du\'bfy og\'f3rek, po czym otar\'b3 r\'eak\'ea o r\'f3g koronkowego materia\'b3u\par zwisaj\'b9cego nad kraw\'eadzi\'b9 sto\'b3u. Materia\'b3 spad\'b3 na ziemi\'ea pod nogi m\'ea\'bfczyzny,\par kt\'f3ry nadepn\'b9\'b3 na niego id\'b9c w stron\'ea kasy.\par Pracuj\'b9c w takim ba\'b3aganie Harrison chyba by oszala\'b3. Jak, na Boga,\par w\'b3a\'9cciciel znajdowa\'b3 tu cokolwiek?\par Westchn\'b9\'b3, przesta\'b3 my\'9cle\'e6 o sklepie i przesun\'b9\'b3 si\'ea na bok, chc\'b9c zaczeka\'e6\par tam, dop\'f3ki nie zauwa\'bfy \'bf\'f3\'b3tow\'b3osego.\par Gdzie si\'ea podzia\'b3 ten m\'ea\'bfczyzna? Harrison by\'b3 przynajmniej o g\'b3ow\'ea\par wy\'bfszy od pozosta\'b3ych os\'f3b w sklepie, a mimo to nie m\'f3g\'b3 zauwa\'bfy\'e6\par \'bf\'f3\'b3tow\'b3osego. W takim ba\'b3aganie wszystko by\'b3o mo\'bfliwe, ale nawet tu cz\'b3o-\par wiek nie m\'f3g\'b3 rozp\'b3yn\'b9\'e6 si\'ea w powietrzu.\par Znajduj\'b9cy si\'ea w lewej cz\'ea\'9cci sklepu Dooley zamacha\'b3 r\'eak\'b9 do Hamsona.\par Sta\'b3 przed lad\'b9, rozmawiaj\'b9c szeptem z \'b3adn\'b9 m\'b3od\'b9 szatynk\'b9. Musia\'b3a to by*\par Catherine Morrison, c\'f3rka w\'b3a\'9cciciela. Dooley chcia\'b3, by Harrison podszed\'b3 do\par lady, ale ten potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 przecz\'b9co i nie ruszy\'b3 si\'ea. Nie chcia\'b3 przegapi\'e6\par \'bf\'f3\'b3tow\'b3osego. Nawet go nie obchodzi\'b3o, czy Dooley uzna jego zachowanie za\par nieodpowiednie.\par Chwil\'ea p\'f3\'9fniej us\'b3ysza\'b3, jak Dooley m\'f3wi o nie\'9cmia\'b3o\'9cci. Poniewa\'bf starzec\par m\'f3wi\'b9c patrzy\'b3 na niego, Harrison uzna\'b3, \'bfe to o nim mowa. By\'b3a to do\'9c\'e6\par dziwna ocena jego zachowania.\par Tym razem kobieta za lad\'b9 pomacha\'b3a r\'eak\'b9. Pochyli\'b3a si\'ea nad blatem\par i pos\'b3a\'b3a mu prowokuj\'b9cy u\'9cmiech typu: \f1\'84chod\f0\'9f tu, kochasiu, i porozmawiaj\par ze mn\'b9". Harrison nie odwzajemni\'b3 jej u\'9cmiechu. Nie by\'b3 w nastroju do flirtu,\par poniewa\'bf uwa\'bfa\'b3, \'bfe ostrze\'bfenie nieznajomego jest najwa\'bfniejsze.\par Zazwyczaj nie wtr\'b9ca\'b3 si\'ea w cudze porachunki, ale tym razem zachowa\'b3\par si\'ea inaczej, bo g\'b3\'eaboko wierzy\'b3 w zasad\'ea fair play. Napadanie na nic nie\par podejrzewaj\'b9cego cz\'b3owieka by\'b3o czynem tch\'f3rzliwym, a Harrison nie znosi\'b3\par tch\'f3rzy.\par Jego cierpliwo\'9c\'e6 sko\'f1czy\'b3a si\'ea. Ju\'bf rusza\'b3 szuka\'e6 m\'ea\'bfczyzny, gdy \'bf\'f3\'b3to-\par w\'b3osy pojawi\'b3 si\'ea na ko\'f1cu g\'b3\'f3wnego przej\'9ccia. Na ramieniu ni\'f3s\'b3 worek m\'b9ki\par lub pszenicy. Zza jego plec\'f3w wybieg\'b3a m\'b3oda kobieta, kt\'f3ra wymin\'b9wszy go\par pospieszy\'b3a w stron\'ea Hamsona.\par Bo\'bfe drogi, to by\'b3a lady Victoria! M\'b3oda i pi\'eakna kobieta id\'b9ca w jego\par stron\'ea musia\'b3a by\'e6 zaginion\'b9 ongi\'9c c\'f3rk\'b9 Elliotta. Wygl\'b9da\'b3a jak lustrzane\par odbicie jego ostatniej \'bfony. Ujrzawszy jej wysoko osadzone ko\'9cci policzkowe\par i b\'b3yszcz\'b9ce b\'b3\'eakitne oczy, Harrison nie by\'b3 w stanie odetchn\'b9\'e6. Zdumienie\par ca\'b3kowicie go sparali\'bfowa\'b3o. Serce zacz\'ea\'b3o \'b3omota\'e6 mu w piersi, a\'bf b\'f3l zmusi\'b3\par go do zaczerpni\'eacia tchu.\par Nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6 w\'b3asnym oczom. Urocza kobieta wygl\'b9da\'b3a tak, jakby\par ledwo co zesz\'b3a z olejnego portretu lady Agathy, wisz\'b9cego nad kominkiem\par w bibliotece Elliotta. By\'b3a oczywi\'9ccie inaczej ubrana, ale poza tym, na\par wszystkie \'9cwi\'eato\'9cci, nawet piegi na jej nosie wygl\'b9da\'b3y identycznie. Nagle\par przesta\'b3a go obchodzi\'e6 liczba jej braci. Pani Midd\'b3eshaw mia\'b3a racj\'ea. Nikt nie\par m\'f3g\'b3 by\'e6 tak bardzo podobny do kogo\'9c nie b\'ead\'b9c spokrewniony.\par Mary Roses Claybome. W miar\'ea jak zbli\'bfa\'b3a si\'ea do niego, zauwa\'bfa\'b3 coraz\par subtelniejsze r\'f3\'bfnice. Jej oczy by\'b3y ja\'9cniejsze ni\'bf oczy jej matki na portrecie\par z m\'b3odo\'9cci. Harrison westchn\'b9\'b3 zawiedziony. Egzotyczne oczy kszta\'b3tu migda-\par \'b3\'f3w i rysy twarzy wydawa\'b3y si\'ea dok\'b3adnie takie jak matki; jednak gdy podesz\'b3a\par bli\'bfej, nie by\'b3 ju\'bf ca\'b3kiem pewien. Niech to diabli, troch\'ea przypomina\'b3a nawet\par \'bf\'f3\'b3tow\'b3osego. Mia\'b3a ten sam kolor w\'b3os\'f3w. Nie, w\'b3a\'9cciwie nie by\'b3 to ten sam\par odcie\'f1. Jej by\'b3y ja\'9cniejsze, z pasemkami koloru miodu. Bo\'bfe, by\'b3a pi\'eakna, ale\par mog\'b3a r\'f3wnie dobrze by\'e6 m\'b3odsz\'b9 siostr\'b9 \'bf\'f3\'b3tow\'b3osego. Jednak jak\'bfe mog\'b3a\par ni\'b9 by\'e6, je\'9cli tak przypomina\'b3a \'bfon\'ea Elliotta?\par Ostatni raz widzia\'b3 lady Agath\'ea, gdy by\'b3 jeszcze bardzo ma\'b3y, wi\'eac nie\par m\'f3g\'b3 dok\'b3adnie pami\'eata\'e6 jej wygl\'b9du. Mia\'b3 zaledwie dziesi\'ea\'e6 lat, gdy wyje-\par cha\'b3a z m\'ea\'bfem do Ameryki, by uczestniczy\'e6 w uroczystym otwarciu fabryki\par w pobli\'bfu Nowego Jorku. Pami\'eata\'b3 tylko g\'b3upie szczeg\'f3\'b3y, na przyk\'b3ad cudow-\par ny jej zapach, niczym kwiat\'f3w po deszczu, spos\'f3b, w jaki si\'ea do niego\par u\'9cmiecha\'b3a z mi\'b3o\'9cci\'b9 i dobroci\'b9 i obejmowa\'b3a ciep\'b3o i delikatnie. Wszystkie\par te wspomnienia, cenne dla sieroty, kt\'f3ry straci\'b3 matk\'ea, nie mog\'b3y mu teraz\par pom\'f3c.\par Nigdy ju\'bf wi\'eacej nie widzia\'b3 lady Agathy. Opowiadano mu, \'bfe po powrocie\par do Londynu pozostawa\'b3a dzie\'f1 i noc w swojej sypialni, w ciemno\'9cci op\'b3akuj\'b9c\par zagini\'eacie czteromiesi\'eacznej c\'f3reczki.\par Czy kobieta id\'b9ca w jego stron\'ea by\'b3a lady Victori\'b9? Mi\'b3osierny Bo\'bfe, nie\par wiedzia\'b3!\par Rozpaczliwie szuka\'b3 sposobu odkrycia prawdy. Wtedy przypomnia\'b3 sobie,\par co o Mary Roses Claybome m\'f3wi\'b3 Dooley i inni m\'ea\'bfczy\'9fni. By\'b3a opiekunk\'b9\par s\'b3abych i doprowadza\'b3a swoich braci do w\'9cciek\'b3o\'9cci przyprowadzaj\'b9c do domu\par r\'f3\'bfnych dziwak\'f3w.\par Harrison wiedzia\'b3 ju\'bf, co musi zrobi\'e6.\par Ju\'bf nie b\'eadzie najwi\'eakszym twardzielem, jaki kiedykolwiek wpad\'b3 do tego\par miasteczka. Takie zachowanie pomog\'b3o mu zdoby\'e6 informacj\'ea, kt\'f3rej potrze-\par bowa\'b3, oraz akceptacj\'ea m\'ea\'bfczyzn w saloonie, ale nie przyda si\'ea na nic wobec\par Mary Roses Claybome. Lubi\'b3a starc\'f3w i \'bf\'f3\'b3todziob\'f3w, wi\'eac postanowi\'b3 sta\'e6\par si\'ea jednym z nich. B\'eadzie naiwnym mieszczuchem udaj\'b9cym wa\'bfniaka, kt\'f3ry\par ma zbyt ma\'b3o zdrowego rozs\'b9dku, by prze\'bfy\'e6. Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe podst\'eap si\'ea\par uda.\par Mary Roses Claybome natychmiast zauwa\'bfy\'b3a nieznajomego opieraj\'b9cego\par si\'ea o okno. By\'b3 tak du\'bfy, \'bfe nie da\'b3o si\'ea go nie zauwa\'bfy\'e6. Mia\'b3 ciemnobr\'b9zowe\par w\'b3osy i niezwykle wyraziste szare oczy. Wyda\'b3 si\'ea jej przystojny, cho\'e6 surowy,\par ale wygl\'b9d nie mia\'b3 dla niej znaczenia. By\'b3 zdecydowanie smutny i tak blady,\par jakby zobaczy\'b3 co\'9c bardzo niepokoj\'b9cego.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea na my\'9cl, \'bfe przypomina jej ducha. Ale to Duch, a nie ona,\par widzia\'b3 zjawy z za\'9cwiat\'f3w, i to tylko po \'b3ykni\'eaciu samogonu, kt\'f3ry zapewnia\'b3\par wizje. '*\par By\'b3o jej przykro, \'bfe jest taki smutny. Postanowi\'b3a go pozna\'e6 - mo\'bfe zdo\'b3a\par si\'ea dowiedzie\'e6, co go tak trapi. Mo\'bfe b\'eadzie w stanie mu pom\'f3c.\par Ju\'bf chcia\'b3a si\'ea odezwa\'e6, ale zmieni\'b3a zdanie, bo zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe nieznajomy\par ma na sobie pas z broni\'b9. Sze\'9cciostrza\'b3owiec by\'b3 wetkni\'eaty w olstra na udzie.\par Mary Roses zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe obcy mo\'bfe by\'e6 kolejnym zawadiak\'b9, kt\'f3ry\par przyby\'b3 do miasta tylko po to, by wda\'e6 si\'ea w strzelanin\'ea z jej bratem. Je\'9cli\par o to mu chodzi\'b3o, to nie mia\'b3a zamiaru by\'e6 dla niego mi\'b3a ani pomocna.\par Ch\'eatnie sama by go nawet zastrzeli\'b3a.\par Uzna\'b3a, \'bfe dochodzi do pochopnych wniosk\'f3w. Postanowi\'b3a, \'bfe najlepiej\par b\'eadzie go zignorowa\'e6. Dosz\'b3a do drzwi i chcia\'b3a otworzy\'e6 bratu. Cole sta\'b3 tu\'bf\par za ni\'b9, r\'eakami podtrzymywa\'b3 jednak worek, kt\'f3ry ni\'f3s\'b3 na ramieniu. Harrison\par szybkim ruchem zablokowa\'b3 wyj\'9ccie. Opar\'b3 si\'ea o framug\'ea i czeka\'b3, a\'bf ona na\par niego spojrzy.\par Jej si\'ea jednak nie spieszy\'b3o.\par - Jeszcze bym nie wychodzi\'b3, prosz\'ea pani.\par - Nie wychodzi\'b3by pan?\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie. Nie robi\'b3bym tego.\par Mary Roses spojrza\'b3a na niego zdumiona. Wreszcie si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Te\'bf\par chcia\'b3a si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, ale w por\'ea powstrzyma\'b3a si\'ea. Sta\'b3a tak blisko niego,\par \'bfe musia\'b3a odchyli\'e6 ca\'b3kiem g\'b3ow\'ea do ty\'b3u, by mu spojrze\'e6 w oczy. Zauwa\'bfy\'b3a\par w nich wyra\'9fny b\'b3ysk. Nie rozumia\'b3a, co mog\'b3o go tak rozbawi\'e6. Nabra\'b3\par ponownie kolor\'f3w na twarzy, a poza tym ca\'b3kiem przyjemnie pachnia\'b3 wypra-\par wion\'b9 sk\'f3r\'b9 i pustymi, dzikimi przestrzeniami. Wiedzia\'b3a te\'bf, \'bfe sp\'eadzi\'b3 du\'bfo\par czasu na s\'b3o\'f1cu, bo by\'b3 bardzo opalony.\par Mary Roses otrz\'b9sn\'ea\'b3a si\'ea z os\'b3upienia.\par - Dlaczego mia\'b3abym nie wychodzi\'e6?\par Harrison wiedzia\'b3, \'bfe musi przesta\'e6 si\'ea w ni\'b9 wpatrywa\'e6 i odpowiedzie\'e6\par na pytanie. Bo\'bfe, by\'b3a bardzo \'b3adna. Poczu\'b3 wo\'f1 jej perfum, bardzo \'b3agodn\'b9\par i delikatn\'b9, podobn\'b9 do zapachu perfum, kt\'f3rych u\'bfywa\'b3a jej matka. Wiedzia\'b3,\par \'bfe zachowuje si\'ea jak uczniak, ale nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzyma\'e6. By\'b3a tak \'9cliczna,\par \'bfe nie potrafi\'b3 przesta\'e6 si\'ea do niej u\'9cmiecha\'e6.\par Rzeczywisto\'9c\'e6 szybko sprowadzi\'b3a go na ziemi\'ea.\par - Otw\'f3rz drzwi, Mary Roses - rozkaza\'b3 \'bf\'f3\'b3tow\'b3osy, patrz\'b9c na Harrisona.\par - Ten d\'bfentelmen nie chce, \'bfeby\'9cmy wychodzili - odpowiedzia\'b3a. Odwr\'f3-\par ci\'b3a si\'ea do brata i wzruszy\'b3a ramionami. - Nie wiem dlaczego.\par Cole spojrza\'b3 z nienawi\'9cci\'b9 na Harrisona.\par - Wie pan, s\'b9 lepsze sposoby zawierania znajomo\'9cci. - Jego g\'b3os by\'b3 pe\'b3en\par sarkazmu. - Je\'9cli chce pan pozna\'e6 moj\'b9 siostr\'ea, prosz\'ea zaczeka\'e6, a\'bf od\'b3o\'bf\'ea\par worek. Wtedy mo\'bfe pozwol\'ea panu z ni\'b9 porozmawia\'e6.\par Mary Roses nie dopu\'9cci\'b3a, by nieznajomy zosta\'b3 wprowadzony w b\'b3\'b9d.\par - On nie pozwoli panu ze mn\'b9 rozmawia\'e6 - wyt\'b3umaczy\'b3a. - M\'f3j brat\par nigdy nie pozwala mi rozmawia\'e6 z nieznajomymi. Nazywam si\'ea Mary Roses\par Claybome. A kim pan jest, je\'9cli mog\'ea spyta\'e6?\par - Harrison Stanford MacDonald.\par Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Mi\'b3o mi pana pozna\'e6, panie MacDonald. Czy teraz mog\'ea ju\'bf wyj\'9c\'e6?\par - Chcia\'b3bym najpierw porozmawia\'e6 z pani bratem.\par Mary Roses cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok, nadeptuj\'b9c na but brata.\par - Czy jest pan rewolwerowcem?\par Powiedzia\'b3a to tak, jakby go oskar\'bfa\'b3a. Nie pozwoli\'b3a mu odpowiedzie\'e6,\par uznaj\'b9c, \'bfe zna ju\'bf odpowied\'9f. Zmarszczy\'b3a brwi i potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Mo\'bfe pan o tym zapomnie\'e6, je\'9cli chce pan wyzwa\'e6 mojego brata.\par W og\'f3le go to nie interesuje. Radzi\'b3abym, aby opu\'9cci\'b3 pan jak najszybciej Blue\par Belle, bo nie jest tu pan mile widziany.\par - Na Boga, Mary Roses! Mog\'ea m\'f3wi\'e6 za siebie. Jest pan rewolwe-\par rowcem?\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 przecz\'b9co g\'b3ow\'b9. By\'b3 ogromnie zdziwiony obrotem\par sprawy.\par - Nie - odpowiedzia\'b3. - Nie jestem. - Spojrza\'b3 zn\'f3w na Mary Roses. -\par Dlaczego pani zdaniem chce go wyzwa\'e6?\par Jej oczy zrobi\'b3y si\'ea du\'bfe ze zdziwienia.\par - Cole, on nawet nie wie, po co si\'ea wyzywa. Sk\'b9d pan przybywa, panie\par MacDonald?\par - ze Szkocji.\par W tej okolicy rzadko spotyka\'b3o si\'ea tak\'b9 odpowied\'9f.\par - Co pan robi w Blue Belle?\par - Szukam miejsca, \'bfeby si\'ea osiedli\'e6.\par - Wi\'eac nie przyjecha\'b3 pan tutaj, by walczy\'e6 z moim bratem?\par Przesta\'b3a si\'ea krzywi\'e6, ale w jej g\'b3osie ci\'b9gle by\'b3o s\'b3ycha\'e6 nieufno\'9c\'e6. By\'b3o\par oczywiste, \'bfe do ko\'f1ca jej nie przekona\'b3.\par Postanowi\'b3 odpowiedzie\'e6 pytaniem na pytanie.\par - Czemu\'bf mia\'b3bym to zrobi\'e6? Przecie\'bf nawet nie znam pani brata.\par Dziewczyna westchn\'ea\'b3a z ulg\'b9.\par - No c\'f3\'bf... - Mary Roses zaczesa\'b3a r\'eak\'b9 w\'b3osy do ty\'b3u i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea\par s\'b3odko. Uwa\'bfa\'b3a to za bardzo kobiece zachowanie. - Nie s\'b9dzi\'b3am, \'bfe jest pan\par rewolwerowcem, ale nie mog\'b3am by\'e6 pewna. Gdy pomy\'9cl\'ea...\par Cole nie pozwoli\'b3 jej doko\'f1czy\'e6.\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, Mary Roses, otw\'f3rz wreszcie te drzwi! - ponagli\'b3 j\'b9.\par - Ale nie przedstawi\'b3am ci\'ea jeszcze panu MacDonaldowi - zaprotestowa\'b3a.\par - Nie mam ochoty go pozna\'e6 - burkn\'b9\'b3 pod nosem Cole. - Douglas czeka\par z wozem. Musisz tylko otworzy\'e6 drzwi.\par Ponury g\'b3os brata zdawa\'b3 si\'ea nie mie\'e6 \'bfadnego wp\'b3ywu na Mary Roses,\par U\'9cmiecha\'b3a si\'ea ci\'b9gle do Harrisona, zachowuj\'b9c si\'ea tak, jakby mieli dla siebie\par ca\'b3\'b9 wieczno\'9c\'e6.\par - M\'f3j brat ma na imi\'ea Cole Claybome. Ma drugie imi\'ea, ale jest dosy\'e6\par czu\'b3y na jego punkcie i zabi\'b3by mnie, gdybym je panu zdradzi\'b3a. Cole,\par chcia\'b3abym, by\'9c pozna\'b3 pana Harrisona...\par - Mary Roses, przysi\'eagam na Boga, \'bfe za chwil\'ea upuszcz\'ea ten ci\'ea\'bfki worek\par m\'b9ki prosto na twoj\'b9 g\'b3ow\'ea.\par - M\'f3j brat jest naprawd\'ea bardzo mi\'b3y, gdy ju\'bf kogo\'9c lepiej pozna -\par westchn\'ea\'b3a.\par Harrison nie by\'b3 do ko\'f1ca przekonany. Cole nie wygl\'b9da\'b3 na cz\'b3owieka,\par kt\'f3ry potrafi by\'e6 mi\'b3y. Grymas na jego twarzy zdawa\'b3 si\'ea umieszczony tam\par na sta\'b3e. Jedno by\'b3o pewne. Brat Mary Roses nie b\'eadzie d\'b3u\'bfej czeka\'e6. Harrison\par postanowi\'b3 pospieszy\'e6 si\'ea i powiedzie\'e6 o zasadzce, zanim ten niecierpliwy\par m\'ea\'bfczyzna postanowi wywali\'e6 szyb\'ea w drzwiach. Wygl\'b9da\'b3 na wystarczaj\'b9co\par silnego i zdeterminowanego, by to zrobi\'e6.\par - Kto\'9c na zewn\'b9trz mierzy do pana ze strzelby - zacz\'b9\'b3 Harrison. M\'f3wi\'b3\par cicho, tak, by inni klienci nie s\'b3yszeli. - Kto\'9c, kto chce pana zabi\'e6, chowa si\'ea\par w przej\'9cciu po drugiej stronie ulicy. Pomy\'9cla\'b3em, \'bfe mo\'bfe to pana zaintereso-\par wa\'e6.\par Cole natychmiast uspokoi\'b3 si\'ea.\par - Widzia\'b3 pan tego kolesia?\par Harrison zaprzeczy\'b3.\par - Zastanawia\'b3em si\'ea, czy nie wytr\'b9ci\'e6 mu strza\'b3em strzelby z r\'b9k, ale\par szczerze m\'f3wi\'b9c dopiero co kupi\'b3em rewolwer i jeszcze go nie wypr\'f3bowa\'b3em\par - powiedzia\'b3. - Jeszcze bym kogo\'9c zrani\'b3.\par - To rzeczywi\'9ccie przydatna informacja. - W g\'b3osie Cole'a s\'b3ycha\'e6 by\'b3o\par rozgoryczenie.\par - Przykro mi, \'bfe nie mog\'ea panu pom\'f3c - stwierdzi\'b3 Harrison. - Ale dop\'f3ki\par nie naucz\'ea si\'ea dok\'b3adnie...\par Harrison specjalnie nie doko\'f1czy\'b3 zdania. Chcia\'b3, by Mary Roses i jej brat\par wyci\'b9gn\'eali wnioski sami.\par Nie musia\'b3 d\'b3ugo czeka\'e6. Mary Roses cichutko westchn\'ea\'b3a.\par - Ma pan przy sobie bro\'f1 i nigdy jej jeszcze pan nie u\'bfy\'b3?\par - W samej rzeczy, prosz\'ea pani.\par Nie chcia\'b3 zn\'f3w k\'b3ama\'e6, ale nie powiedzia\'b3 te\'bf ca\'b3ej prawdy. \'8cwiadomie\par pomin\'b9\'b3 najwa\'bfniejsz\'b9 informacj\'ea, wiedz\'b9c, \'bfe kobieta p\'f3jdzie t\'b9 drog\'b9, kt\'f3r\'b9\par sama wybierze. Nie podoba\'b3a mu si\'ea taka manipulacja, ale by\'b3 got\'f3w zrobi\'e6\par wszystko, co trzeba, by zdoby\'e6 jej zaufanie. Tylko wtedy m\'f3g\'b3 uzyska\'e6\par informacj\'ea, kt\'f3rej potrzebowa\'b3. Poniewa\'bf lubi\'b3a dziwak\'f3w, uzna\'b3, \'bfe musi\par zosta\'e6 jednym z nich.\par - Czy pan kompletnie zwariowa\'b3? - spyta\'b3a go Mary Roses.\par - Chyba nie - odrzek\'b3.\par - Drogi Bo\'bfe, nie ma pan nic lepszego do roboty, tylko chodzi\'e6 po mie\'9ccie\par z broni\'b9 na wierzchu? Jest pan tak du\'bfy, \'bfe kto\'9c na pewno wda\'b3by si\'ea z panem\par w jak\'b9\'9c walk\'ea. B\'eadzie pan martwy, zanim to pan zauwa\'bfy. Czy tak bardzo\par panu na tym zale\'bfy, panie MacDonald?\par Trzyma\'b3a r\'eace na biodrach, patrz\'b9c na niego, jakby nie mia\'b3 za grosz\par rozumu w g\'b3owie. Przypomina\'b3a Hamsonowi nauczycielk\'ea upominaj\'b9c\'b9 jed-\par nego z uczni\'f3w. Nigdy jednak nie uczy\'b3 go kto\'9c tak m\'b3ody i pi\'eakny. Wszyscy\par jego nauczyciele byli starzy, nudni i wysuszeni jak zesz\'b3oroczne li\'9ccie.\par Najwyra\'9fniej martwi\'b3a si\'ea o niego. Podoba\'b3o mu si\'ea, \'bfe zwraca na niego\par tyle uwagi. Bycie dziwakiem nie b\'eadzie chyba a\'bf tak straszne.\par Harrison pr\'f3bowa\'b3 wygl\'b9da\'e6 na zmartwionego.\par - Nie, prosz\'ea pani. Nie chc\'ea zosta\'e6 zabity. Chc\'ea si\'ea nauczy\'e6 u\'bfywa\'e6 mojego\par nowego rewolweru, a nigdy mi si\'ea to nie uda, je\'9cli b\'eadzie zapakowany.\par Cole westchn\'b9\'b3 g\'b3o\'9cno. Hamson natychmiast zwr\'f3ci\'b3 na niego uwag\'ea.\par - Czy chcia\'b3by pan, \'bfebym wyni\'f3s\'b3 panu ten worek? M\'f3g\'b3bym w\'b3o\'bfy\'e6 go\par na w\'f3z i p\'f3j\'9c\'e6 po szeryfa.\par - W Blue Belle nie mamy szeryfa - wyt\'b3umaczy\'b3a mu Mary Roses.\par Hamson nie musia\'b3 udawa\'e6 zdziwienia.\par - Wi\'eac kto pilnuje tutaj porz\'b9dku?\par - Nikt - odpar\'b3a. - Dlatego jest to niebezpieczne miejsce dla kogo\'9c takiego\par jak pan. By\'b3 pan wychowany w mie\'9ccie, czy\'bf nie tak?\par Stara\'b3 si\'ea nie zdenerwowa\'e6 wyra\'9fnym w jej g\'b3osie wsp\'f3\'b3czuciem.\par - Rzeczywi\'9ccie, wychowa\'b3em si\'ea w mie\'9ccie. Prosz\'ea do mnie m\'f3wi\'e6 Har-\par rison. \f1\'84Prosz\f0\'ea pana" wydaje si\'ea zbyt formalne jak na to miasto.\par - Dobrze - zgodzi\'b3a si\'ea. - B\'ead\'ea do ciebie m\'f3wi\'e6 Hamson. Prosz\'ea, zdejmij\par pas z broni\'b9. Naprawd\'ea nie powiniene\'9c go nosi\'e6. Pewnie kto\'9c ci powiedzia\'b3\par albo gdzie\'9c przeczyta\'b3e\'9c, \'bfe jest to modne w tych stronach, prawda?\par - Przeczyta\'b3em, \'bfe to konieczna cz\'ea\'9c\'e6 wyposa\'bfenia.\par - To \'b3adnie - westchn\'ea\'b3a.\par Cole mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 czekania. Przechyli\'b3 si\'ea, opar\'b3 worek o \'9ccian\'ea, wypro-\par stowa\'b3 si\'ea, po czym napi\'b9\'b3 barki, by rozlu\'9fni\'e6 mi\'ea\'9cnie karku.\par Hamson i Mary Roses odsun\'eali si\'ea na bok, gdy si\'eagn\'b9\'b3 do drzwi. Cole nie\par wydawa\'b3 si\'ea zbytnio przej\'eaty zasadzk\'b9. Szturchn\'b9\'b3 siostr\'ea, by si\'ea bardziej\par odsun\'ea\'b3a, wyj\'b9\'b3 rewolwer i uchyli\'b3 drzwi.\par Douglas czeka\'b3 na zewn\'b9trz. Brat Cole'a sta\'b3 obok wozu, opieraj\'b9c si\'ea\par o s\'b3upek do przywi\'b9zywania koni. Wygl\'b9da\'b3, jakby spa\'b3. Cole zagwizda\'b3, by\par przyci\'b9gn\'b9\'e6 jego uwag\'ea.\par Hamson spojrza\'b3 na Mary Roses. Zdziwi\'b3o go jej zachowanie. Zas\'b3oni\'b3a\par r\'eakami uszy i spojrza\'b3a na sufit ze zrezygnowanym wyrazem twarzy, gdy tylko\par jej brat si\'eagn\'b9\'b3 po bro\'f1.\par - Douglas, padnij.\par Chwil\'ea po wydaniu bratu rozkazu Cole wychyli\'b3 si\'ea przez drzwi, wycelowa\'b3\par i odda\'b3 trzy szybkie strza\'b3y. Odg\'b3os strzelania odbi\'b3 si\'ea echem w okolicy\par sklepu. Szyby w oknie sklepu zadr\'bfa\'b3y od huku.\par Szybki niczym b\'b3yskawica, Cole schowa\'b3 bro\'f1 z powrotem do olstra.\par - To powinno wystarczy\'e6.\par Potem podni\'f3s\'b3 worek i wyszed\'b3 na dw\'f3r. Jego spok\'f3j i oboj\'eatno\'9c\'e6 by\'b3y\par dosy\'e6 zdumiewaj\'b9ce, ale Harrisona bardziej zdziwi\'b3 kompletny brak zaintere-\par sowania ze strony pozosta\'b3ych klient\'f3w. Je\'9cli zdziwi\'b3o ich, \'bfe Cole Claybome\par przed chwil\'b9 sta\'b3 w drzwiach i strzela\'b3, to nie dali tego po sobie pozna\'e6.\par Ciekawe, czy zdarza\'b3o si\'ea to na co dzie\'f1? Hamson by\'b3 ju\'bf w stanie w to\par uwierzy\'e6.\par - Zapomnia\'b3e\'9c podzi\'eakowa\'e6 Harrisonowi, Cole - zawo\'b3a\'b3a Mary Roses.\par - Dzi\'eaki za ostrze\'bfenie - powiedzia\'b3 Cole przez rami\'ea.\par Jego wdzi\'eaczno\'9c\'e6 wyda\'b3a si\'ea Mary Roses sztuczna, ale nie powiedzia\'b3a mu\par o tym. Wiedzia\'b3a, \'bfe dzi\'eakowanie komukolwiek przychodzi\'b3o bratu z trudem.\par Irytowa\'b3 go pewnie tak\'bfe fakt, \'bfe jaki\'9c cudzoziemiec uratowa\'b3 mu \'bfycie.\par - Jak my\'9clisz, kto tym razem pr\'f3bowa\'b3 napa\'9c\'e6 na ciebie? - spyta\'b3a.\par - Prosz\'ea bardzo! - zawo\'b3a\'b3 jednocze\'9cnie Hamson.\par Cole wrzuci\'b3 worek m\'b9ki na ty\'b3 wozu obok reszty zakup\'f3w, po czym\par odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do siostry, by odpowiedzie\'e6 na pytanie.\par - To pewnie Webster, ten matko... - powstrzyma\'b3 si\'ea przed doko\'f1czeniem\par swojej niepochlebnej opinii o n\'eadzarzu, kt\'f3ry szykowa\'b3 zasadzk\'ea na niego. -\par Ma mi za z\'b3e, \'bfe nie chcia\'b3em z nim walczy\'e6 w zesz\'b3ym tygodniu. Chyba\par nale\'bfa\'b3o go wtedy zabi\'e6. Przynajmniej go trafi\'b3em, wi\'eac b\'eadzie si\'ea musia\'b3\par wyliza\'e6, zanim zn\'f3w spr\'f3buje. Jeste\'9c gotowa do odjazdu, Mary Roses?\par - Zaczekajcie jeszcze chwilk\'ea.\par Mary Roses zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Harrisona.\par - To bardzo mi\'b3o, \'bfe ostrzeg\'b3 pan mojego brata. On te\'bf to docenia, tylko\par nie potrafi tego okaza\'e6. Nie lubi mie\'e6 d\'b3ug\'f3w, nawet wdzi\'eaczno\'9cci.\par - Tw\'f3j brat nie jest mi nic winny. Ka\'bfdy by to zrobi\'b3 na moim miejscu.\par - Chcia\'b3abym, by to by\'b3o prawd\'b9 - odpar\'b3a. - Mo\'bfe w Szkocji s\'b9siad\par pomaga s\'b9siadowi, ale w okolicach Blue Belle sprawy maj\'b9 si\'ea troch\'ea inaczej.\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, przyjmuj\'b9c do wiadomo\'9cci jej s\'b3owa. Ci\'b9gle patrzy\'b3 na ni\'b9,\par pr\'f3buj\'b9c znale\'9f\'e6 nowy temat rozmowy. Ju\'bf po chwili czu\'b3 si\'ea jak prostaczek.\par Wymyka\'b3a mu si\'ea z r\'b9k, a on nie m\'f3g\'b3 wymy\'9cli\'e6 nic, by zatrzyma\'e6 j\'b9 chocia\'bf\par na kilka minut.\par Dostrzega\'b3 w dodatku ironi\'ea sytuacji. By\'b3 prawnikiem, cz\'b3owiekiem zara-\par biaj\'b9cym na \'bfycie za pomoc\'b9 dyskutowania, k\'b3\'f3cenia si\'ea i przekonywania,\par a teraz zapomnia\'b3 j\'eazyka w g\'eabie. Je\'9cli to nie by\'b3o absurdem, to nie wiedzia\'b3,\par co mog\'b3oby nim by\'e6.\par Bo\'bfe, ma \'9cliczne oczy.\par W momencie gdy o tym pomy\'9cla\'b3, wiedzia\'b3, \'bfe zaczynaj\'b9 si\'ea k\'b3opoty.\par M\'b3oda dama, kt\'f3ra tak s\'b3odko si\'ea do niego u\'9cmiecha\'b3a, przerabia\'b3a jego m\'f3zg\par na papk\'ea. By\'b3 ca\'b3kowicie zbrzydzony samym sob\'b9. Nie powinien pozwoli\'e6\par cielesnemu powabowi pomiesza\'e6 jego plan\'f3w.\par Mary Roses uzna\'b3a, \'bfe czeka ju\'bf wystarczaj\'b9co d\'b3ugo. Nie chcia\'b3a jednak\par jecha\'e6 jeszcze do domu, wmawiaj\'b9c sobie, \'bfe zwleka jedynie z powodu\par niepokoju o los naiwnego nieznajomego.\par - Zastanawia\'b3am si\'ea...\par - Tak? - Wyrzuci\'b3 z siebie to s\'b3owo niczym ma\'b3y ch\'b3opiec, kt\'f3ry ma\par w\'b3a\'9cnie dosta\'e6 prezent.\par - Dlaczego chce pan nauczy\'e6 si\'ea strzela\'e6?\par Cholera, b\'eadzie musia\'b3 zn\'f3w sk\'b3ama\'e6. Zaczyna\'b3o go to m\'eaczy\'e6. Mo\'bfe\par by\'b3oby \'b3atwiej, gdyby ona nie patrzy\'b3a na niego takim ufnym i niewinnym\par wzrokiem.\par Prawdy nie m\'f3g\'b3 jednak odkry\'e6. Wiedzia\'b3, \'bfe je\'9cli przyzna si\'ea, \'bfe ca\'b3kiem\par dobrze umie obchodzi\'e6 si\'ea z broni\'b9, to Mary Roses odejdzie, nie odwracaj\'b9c\par si\'ea nawet na chwil\'ea.\par Zatajanie swych umiej\'eatno\'9cci dra\'bfni\'b3o jego dum\'ea. W czasach studenckich\par zdobywa\'b3 nagrody za celno\'9c\'e6 na strzelnicy oraz w polu, a s\'b3u\'bf\'b9c w wojsku\par nauczy\'b3 si\'ea szybko\'9cci. Nie lubi\'b3 sze\'9cciostrza\'b3owc\'f3w, bo by\'b3y ulubion\'b9 broni\'b9\par posp\'f3lstwa, ale nauczy\'b3 si\'ea nimi pos\'b3ugiwa\'e6. Musia\'b3 przyzna\'e6, \'bfe rewolwer\par czasem si\'ea przydawa\'b3, a jego w\'b3asna szybko\'9c\'e6 ocali\'b3a mu sk\'f3r\'ea nieraz.\par - Prosz\'ea, niech mi pan powie, dlaczego chce pan nauczy\'e6 si\'ea u\'bfywa\'e6\par broni? - spyta\'b3a ponownie.\par - My\'9cl\'ea o zostaniu kowbojem - powiedzia\'b3. - S\'b9dz\'ea, \'bfe bro\'f1 mo\'bfe si\'ea\par wtedy okaza\'e6 przydatna.\par - Mamy ranczo kilka mil za miastem, nazywa si\'ea R\'f3\'bfane Wzg\'f3rze. Czy\par s\'b3ysza\'b3 pan mo\'bfe o nim?\par To by\'b3o g\'b3upie pytanie i \'bfa\'b3owa\'b3a, \'bfe je zada\'b3a. Oczywi\'9ccie, nie m\'f3g\'b3\par s\'b3ysze\'e6 o R\'f3\'bfanym Wzg\'f3rzu, bo ledwo co przyjecha\'b3 do miasta. Jednak by\'b3a\par to jedyna rzecz, kt\'f3ra przysz\'b3a jej do g\'b3owy, a bardzo chcia\'b3a podtrzyma\'e6\par rozmow\'ea. Bo\'bfe, jaki wspania\'b3y by\'b3 jego g\'b3os. Egzotyczna wymowa, basowa\par i wibruj\'b9ca, by\'b3a dla niej muzyk\'b9.\par - Nie, nie s\'b3ysza\'b3em o waszym ranczo - odpowiedzia\'b3.\par Jeszcze przez chwil\'ea patrzyli w milczeniu na siebie, po czym Mary Roses\par odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, chc\'b9c odej\'9c\'e6. Zatrzyma\'b3a si\'ea jednak zaraz po wyj\'9cciu za drzwi.\par Cole i Douglas patrzyli na ni\'b9. oparci o w\'f3z. Stali z r\'eakami za\'b3o\'bfonymi\par na piersiach; zauwa\'bfy\'b3a te\'bf, \'bfe obaj maj\'b9 jedn\'b9 stop\'ea za\'b3o\'bfon\'b9 na drug\'b9. Wyraz\par ich twarzy by\'b3 wyra\'9fnie zrezygnowany.\par Byli przyzwyczajeni do sp\'f3\'9fnie\'f1 Mary Roses.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do obydwu, po czym odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Hamsona. Ucieszy\'b3o\par j\'b9, \'bfe wyszed\'b3 za ni\'b9 na dw\'f3r. Patrzy\'b3 na Douglasa, wi\'eac Mary Roses uzna\'b3a,\par \'bfe zastanawia si\'ea, kim on jest. Musi pami\'eata\'e6, by go przedstawi\'e6, gdy sko\'f1czy\par opowiada\'e6 Harrisonowi o swych planach dotycz\'b9cych jego najbli\'bfszej przy-\par sz\'b3o\'9cci.\par Musia\'b3a jako\'9c pom\'f3c temu m\'ea\'bfczy\'9fnie, kt\'f3ry wygl\'b9da\'b3 na samotnego\par i zagubionego.\par - Nie mog\'ea zostawi\'e6 ci\'ea tutaj na pastw\'ea losu.\par Swoim o\'9cwiadczeniem momentalnie skupi\'b3a na sobie jego uwag\'ea.\par - Nie mo\'bfesz? - spyta\'b3.\par Obejrza\'b3a si\'ea do ty\'b3u, chc\'b9c zobaczy\'e6, czy bracia nadal j\'b9 obserwuj\'b9. Nie\par do\'9c\'e6, \'bfe patrzyli na ni\'b9, ale robili to z wyra\'9fn\'b9 dezaprobat\'b9 w oczach.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea w ich stron\'ea, \'bfeby wiedzieli, \'bfe jest zadowolona rozmawiaj\'b9c\par z nieznajomym. Potem wzi\'ea\'b3a Hamsona za r\'eak\'ea i poci\'b9gn\'ea\'b3a z dala od wej\'9ccia\par do sklepu. Chcia\'b3a oddali\'e6 si\'ea troch\'ea od braci. Wiedzia\'b3a, \'bfe natychmiast by\par jej przeszkodzili, gdyby wiedzieli, co zamierza zrobi\'e6.\par - Stanowczo nie mog\'ea ci\'ea tu zostawi\'e6. Wpadniesz w tarapaty, je\'9cli czego\'9c\par nie zrobi\'ea.\par - Dlaczego s\'b9dzisz, \'bfe b\'ead\'ea mia\'b3 k\'b3opoty?\par - Dlaczego? - powt\'f3rzy\'b3a.\par Nie mog\'b3a uwierzy\'e6, \'bfe o to pyta, cho\'e6 widzia\'b3a jego zdziwion\'b9 twarz. Na\par lito\'9c\'e6 bosk\'b9, ten biedny cz\'b3owiek nie zdawa\'b3 sobie nawet sprawy z gro\'bf\'b9cych\par mu niebezpiecze\'f1stw. Uzna\'b3a, \'bfe jej obowi\'b9zkiem jest wyt\'b3umaczy\'e6 mu\par sytuacj\'ea, w jakiej si\'ea znajduje.\par - Przyzna\'b3e\'9c, cho\'e6 nie otwarcie, \'bfe nie potrafisz si\'ea obroni\'e6. Jestem pewna,\par \'bfe kilka os\'f3b w sklepie s\'b3ysza\'b3o, jak to m\'f3wi\'b3e\'9c. W tym mie\'9ccie ka\'bfdy musi\par wiedzie\'e6, co inni robi\'b9 i m\'f3wi\'b9. Wie\'9c\'e6 si\'ea rozejdzie, a musz\'ea z przykro\'9cci\'b9\par stwierdzi\'e6, \'bfe nasze miasteczko ma poka\'9fn\'b9 gromad\'ea niemi\'b3ych dr\'eaczycieli.\par Dopadn\'b9 ci\'ea, jak tylko dowiedz\'b9 si\'ea o twojej bezbronno\'9cci. Tutaj nie b\'eadziesz\par bezpieczny.\par - Czy chcesz powiedzie\'e6, \'bfe moje plany s\'b9 niedorzeczne? - Harrison\par wydawa\'b3 si\'ea zaszokowany.\par Postanowi\'b3a by\'e6 z nim szczera. Pewnie urazi tym jego uczucia, ale odrobina\par prawdy dobrze mu zrobi.\par - Tak, s\'b9 niedorzeczne.\par Musia\'b3 przypomnie\'e6 sobie, \'bfe sprawy id\'b9 po jego my\'9cli. Bra\'b3a na siebie\par odpowiedzialno\'9c\'e6 za niego. Dooley i Henry mieli racj\'ea. Rzeczywi\'9ccie, opie-\par kowa\'b3a si\'ea s\'b3abymi i bezbronnymi.\par Jego ambicja otrzyma\'b3a jednak niez\'b3e ci\'eagi. Piekielnie go irytowa\'b3o, \'bfe\par jaka\'9c kobieta uwa\'bfa go za cherlaka.\par Postanowi\'b3 leciutko zaprotestowa\'e6, by odzyska\'e6 wiar\'ea w siebie.\par - Panienko, nie przypominam sobie, bym m\'f3wi\'b3, \'bfe nie jestem w stanie\par zatroszczy\'e6 si\'ea o siebie.\par Zachowywa\'b3a si\'ea tak, jakby tego nie us\'b3ysza\'b3a.\par - Boj\'ea si\'ea, \'bfe naprawd\'ea b\'eadzie pan musia\'b3 pojecha\'e6 ze mn\'b9 do domu.\par Pr\'f3bowa\'b3 si\'ea nie u\'9cmiecha\'e6.\par - Nie wydaje mi si\'ea to dobrym pomys\'b3em. Musz\'ea w ko\'f1cu przyzwyczai\'e6\par si\'ea do tego rewolweru. Du\'bfo za niego zap\'b3aci\'b3em i mam nadziej\'ea, \'bfe jest celny.\par Mary Roses wygl\'b9da\'b3a na zdenerwowan\'b9.\par - Bro\'f1 palna nigdy nie jest celna, celni mog\'b9 by\'e6 jedynie ludzie jej\par u\'bfywaj\'b9cy. Udanie si\'ea ze mn\'b9 jest rozs\'b9dnym rozwi\'b9zaniem. Prosz\'ea, spr\'f3buj\par mnie zrozumie\'e6. Jeste\'9c tak du\'bfym m\'ea\'bfczyzn\'b9, \'bfe stanowisz uczciwy cel. Ludzie\par tutaj maj\'b9 pewne wymagania.\par Nie wiedzia\'b3, o czym ona m\'f3wi.\par - Co ma wielko\'9c\'e6 osoby do...\par Nie pozwoli\'b3a mu doko\'f1czy\'e6.\par - Spodziewaj\'b9 si\'ea po tobie, \'bfe b\'eadziesz walczy\'e6 w obronie siebie i swo-\par jego dobytku. Zabij\'b9 ci\'ea przed ko\'f1cem tygodnia, je\'9cli szybko nie nauczysz si\'ea\par u\'bfywa\'e6 swoich pi\'ea\'9cci i rewolweru. - \'8cwiadomie z\'b3agodzi\'b3a prawd\'ea, nie chc\'b9c\par go za bardzo denerwowa\'e6. Naprawd\'ea nie wierzy\'b3a, by prze\'bfy\'b3 sam nawet jeden\par dzie\'f1. - Jestem pewna, \'bfe moi bracia ch\'eatnie ci\'ea wszystkiego naucz\'b9.\par Uratowa\'b3e\'9c przecie\'bf \'bfycie Cole'owi. Sam z ch\'eaci\'b9 nauczy ci\'ea strzela\'e6, by\'9c\par m\'f3g\'b3 lepiej o siebie zadba\'e6.\par Harrison odetchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko, zanim zacz\'b9\'b3 m\'f3wi\'e6. Nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzy-\par ma\'e6 od dyskutowania z ni\'b9, cho\'e6 wiedzia\'b3, \'bfe mo\'bfe wszystko popsu\'e6 w\'b3asn\'b9\par arogancj\'b9. Wiedzia\'b3, \'bfe potrafi udawa\'e6 tylko troch\'ea bezbronnego i nie mia\'b3\par zamiaru zachowywa\'e6 si\'ea jak zupe\'b3ny nieudacznik. Niech to, pomy\'9cla\'b3, musi\par by\'e6 jaka\'9c prostsza droga.\par - Naprawd\'ea potrafi\'ea o siebie zadba\'e6. Nie wiem, sk\'b9d przysz\'b3o ci do g\'b3owy,\par \'bfe tak nie jest. U\'bfywa\'b3em ju\'bf kiedy\'9c pi\'ea\'9cci i...\par Nie chcia\'b3a tego s\'b3ucha\'e6. Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9 ze wsp\'f3\'b3czuciem i powiedzia\'b3a:\par - Jest du\'bfa r\'f3\'bfnica mi\'eadzy my\'9cleniem i dzia\'b3aniem, Harrison. Niebezpie-\par cznie jest uwa\'bfa\'e6, \'bfe si\'ea ma w czym\'9c wpraw\'ea, je\'9cli tak nie jest. Bra\'b3e\'9c kiedy\'9c\par udzia\'b3 w pojedynku?\par Musia\'b3 zaprzeczy\'e6.\par - Czy teraz rozumiesz?\par Zachowywa\'b3a si\'ea tak, jakby by\'b3a przekonana, \'bfe ju\'bf dawno wszystko\par zrozumia\'b3. Zastanawia\'b3 si\'ea, czy pojedynek jest jej zdaniem pewnego rodzaju\par rytua\'b3em, po kt\'f3rego przej\'9cciu by\'b3by dopiero wystarczaj\'b9co przygotowany do\par zamieszkania w Blue Belle.\par - Przecie\'bf wielu m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rzy tu mieszkaj\'b9, nigdy si\'ea nie pojedynko-\par wa\'b3o. - Nie m\'f3g\'b3 nic poradzi\'e6 na to, \'bfe brzmia\'b3o to nieprzekonywaj\'b9co.\par Prawnik nie powinien da\'e6 si\'ea wyprowadzi\'e6 na manowce i Harrison nigdy\par przedtem do tego nie dopu\'9cci\'b3. Jednak ta urocza kobieta w\'b3a\'9cnie to robi\'b3a\par i Harrison, zak\'b3opotany, pr\'f3bowa\'b3 zrozumie\'e6, jak do tego dosz\'b3o.\par - Oczywi\'9ccie - odpowiedzia\'b3a.\par - Wi\'eac czemu mnie o to spyta\'b3a\'9c?\par Spojrza\'b3a na niego ze z\'b3o\'9cci\'b9.\par - Na pewno zauwa\'bfy\'b3e\'9c, \'bfe m\'ea\'bfczy\'9fni w sklepie nie nosz\'b9 pas\'f3w z bro-\par ni\'b9. Nie robi tego wi\'eakszo\'9c\'e6 m\'ea\'bfczyzn, poniewa\'bf widok broni jest swego\par rodzaju demonstracj\'b9, Harrison. Je\'9cli nosisz bro\'f1, to musisz by\'e6 gotowy\par udowodni\'e6, \'bfe potrafisz jej u\'bfywa\'e6. Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe nie bra\'b3e\'9c jeszcze udzia\'b3u\par w strzelaninie, i mam nadziej\'ea, \'bfe nigdy nie b\'eadziesz musia\'b3 nikogo zabi\'e6.\par Rewolweru nie mo\'bfna u\'bfywa\'e6 dla sportu lub zemsty. Zabijamy w\'ea\'bfe i gryzo-\par nie, ale nie ludzi. Niestety, inni mieszka\'f1cy oraz przyjezdni nie widz\'b9 w tym\par \'bfadnej r\'f3\'bfnicy.\par - Tw\'f3j brat, jak zauwa\'bfy\'b3em, nosi bro\'f1.\par - To co innego - upiera\'b3a si\'ea. - Cole musi, a ty nie. Rewolwerowcy\par szukaj\'b9cy s\'b3awy wci\'b9\'bf gn\'eabi\'b9 mojego brata, bo uwa\'bfaj\'b9 go za szybszego, ni\'bf\par jest w rzeczywisto\'9cci. Pewno\'9c\'e6 siebie ich zabija, cho\'e6 nie z r\'b9k Cole'a. Od lat\par nikogo nie zabi\'b3, bo nie jest rewolwerowcem - doda\'b3a dobitnie Mary Roses.\par Najwyra\'9fniej chcia\'b3a, by si\'ea z ni\'b9 zgodzi\'b3.\par - Rozumiem.\par - Nosi bro\'f1, by si\'ea broni\'e6. Nauczy\'b3 si\'ea jej u\'bfywa\'e6, by zapewni\'e6 nam\par bezpiecze\'f1stwo. To nie jego wina, \'bfe jest szybki. Te\'bf b\'eadziesz musia\'b3 nauczy\'e6\par si\'ea broni\'e6, je\'9cli chcesz si\'ea tu osiedli\'e6. W\'b3a\'9cciwie R\'f3\'bfane Wzg\'f3rze jest\par doskona\'b3ym miejscem, by nauczy\'e6 si\'ea prowadzi\'e6 ranczo. B\'eadziesz mia\'b3\par wspania\'b3ych nauczycieli. Adam mo\'bfe nawet zap\'b3aci ci za prac\'ea, a pracuj\'b9c\par wszystkiego si\'ea nauczysz.\par - Adam?\par - M\'f3j najstarszy brat - wyt\'b3umaczy\'b3a. - Mam ich czterech. Jestem\par najm\'b3odsza w rodzinie, a dalej po kolei s\'b9: Travis, Cole, Douglas i Adam.\par Poniewa\'bf tak otwarcie o tym m\'f3wi\'b3a, postanowi\'b3 zada\'e6 tyle pyta\'f1, ile tylko\par by\'b3o mo\'bfliwe.\par - Czy twoi rodzice jeszcze \'bfyj\'b9?\par - Tylko matka - odpowiedzia\'b3a. - Obecnie mieszka na Po\'b3udniu, ale\par nied\'b3ugo przeprowadzi si\'ea do nas. Powiniene\'9c p\'f3j\'9c\'e6 zabra\'e6 swoje rzeczy. Je\'9cli\par chcesz, to p\'f3jd\'ea z tob\'b9.\par - Nie uwa\'bfasz, \'bfe powinna\'9c zapyta\'e6 braci, zanim zaoferujesz mi ich us\'b3ugi?\par Poprzednie do\'9cwiadczenia nauczy\'b3y j\'b9, \'bfe pytanie o zgod\'ea nie jest dobrym\par pomys\'b3em.\par - Nie trzeba, p\'f3\'9fniej ich przekonam. Prosz\'ea ci\'ea, m\'f3w na mnie Mary Roses,\par albo po prostu Mary, tak jak wszyscy w tym mie\'9ccie. Masz konia lub pow\'f3z,\par czy te\'bf przyjecha\'b3e\'9c do Blue Belle dyli\'bfansem?\par - Mam konia.\par - Mo\'bfemy wi\'eac ju\'bf i\'9c\'e6?\par Najwyra\'9fniej uzna\'b3a temat za zamkni\'eaty. Zesz\'b3a z chodnika, min\'ea\'b3a braci,\par u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea do nich, i posz\'b3a w stron\'ea stajni. Harrison decydowa\'b3 si\'ea minut\'ea\par lub dwie, wi\'eac dogoni\'b3 j\'b9 dopiero w p\'f3\'b3 drogi.\par - Ten d\'bfentelmen obok Cole'a to m\'f3j brat Douglas - wyt\'b3umaczy\'b3a. -\par Chyba zaczekam chwilk\'ea, zanim ci\'ea jemu przedstawi\'ea, nied\'b3ugo powinien mu\par si\'ea polepszy\'e6 humor.\par - Rzeczywi\'9ccie, zdaje si\'ea, \'bfe jest czym\'9c zdenerwowany - zauwa\'bfy\'b3\par Harrison.\par Przyjrza\'b3 si\'ea dobrze m\'ea\'bfczy\'9fnie, gdy go mija\'b3. Szed\'b3 obok Mary Roses\par trzymaj\'b9c r\'eace za plecami, i zastanawia\'b3 si\'ea, jak delikatnie wypyta\'e6 j\'b9\par o Douglasa.\par - Czy Douglas jest twoim przyrodnim bratem? - stara\'b3 si\'ea, by brzmia\'b3o to\par naturalnie.\par - Nie. Czemu pytasz?\par - Nie jest podobny ani do ciebie, ani do Cole'a. Nie zgad\'b3bym, \'bfe jeste\'9ccie\par spokrewnieni. Przypomina mi mojego przyjaciela Nicholasa, kt\'f3ry urodzi\'b3 si\'ea\par i wychowa\'b3 we W\'b3oszech.\par - Nie s\'b9dz\'ea, by Douglas by\'b3 W\'b3ochem. By\'e6 mo\'bfe jest Irlandczykiem. Tak,\par tak mi si\'ea wydaje.\par - Tak ci si\'ea wydaje?\par Potwierdzi\'b3a kiwni\'eaciem g\'b3owy, ale nic wi\'eacej ju\'bf nie powiedzia\'b3a. Harrison\par przesta\'b3 cokolwiek rozumie\'e6.\par - Czy tw\'f3j ojciec o\'bfeni\'b3 si\'ea dwukrotnie?\par - Nie. Tylko ja i Cole z ca\'b3ej rodziny jeste\'9cmy do siebie podobni.\par Czeka\'b3, a\'bf powie mu wi\'eacej. Mary Roses nie doda\'b3a jednak nawet s\'b3owa\par o swoich braciach. W dodatku teraz ona zacz\'ea\'b3a go wypytywa\'e6.\par - A ty masz jakich\'9c braci?\par -Nie.\par - A siostry?\par - Niestety nie.\par - Jaka szkoda - stwierdzi\'b3a. - Bycie jedynakiem musia\'b3o by\'e6 strasznie\par nudne. Z kim si\'ea bi\'b3e\'9c, gdy dorasta\'b3e\'9c?\par - Z nikim - powiedzia\'b3 \'9cmiej\'b9c si\'ea Harrison.\par Nic dziwnego, \'bfe biedak nie potrafi si\'ea obroni\'e6. Wszystko zaczyna\'b3o by\'e6\par dla niej zupe\'b3nie jasne. Nie mia\'b3 starszych braci, kt\'f3rzy nauczyliby go\par wszystkich wa\'bfnych rzeczy, o kt\'f3rych powinien wiedzie\'e6.\par Harrison jeszcze raz spojrza\'b3 przez rami\'ea na Douglasa.\par Jego opinia nie zmieni\'b3a si\'ea - ci\'b9gle nie wierzy\'b3, by Douglas by\'b3 spokrew-\par niony z Mary Roses. Wygl\'b9da\'b3 te\'bf zupe\'b3nie inaczej ni\'bf Cole. Mia\'b3 ciemnobr\'b9-\par zowe kr\'eacone w\'b3osy, br\'b9zowe oczy, kwadratow\'b9 szcz\'eak\'ea oraz szerokie i wy-\par raziste ko\'9cci policzkowe. Za to rysy twarzy Cole'a by\'b3y bardziej szlachetne,\par mia\'b3 niemal\'bfe orli nos. Harrison nie potrafi\'b3 oceni\'e6, kt\'f3ry z nich jest starszy.\par Wydawali si\'ea, o dziwo, mniej wi\'eacej w tym samym wieku. Mo\'bfe urodzili si\'ea\par w rocznym odst\'eapie, a Douglas mia\'b3 rysy jednego z dalszych przodk\'f3w?\par Wiedzia\'b3, \'bfe wszystko jest mo\'bfliwe, ale cholernie chcia\'b3 ju\'bf wiedzie\'e6, czy\par traci czas, czy nie.\par - Nie wygl\'b9dasz na Irlandk\'ea.\par - Naprawd\'ea? - Sz\'b3a dalej u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea do niego. Najwyra\'9fniej nie\par chcia\'b3a ju\'bf o tym rozmawia\'e6.\par - Mary Roses, dok\'b9d idziesz, do cholery?\par Jej brat Douglas wykrzycza\'b3 to pytanie. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do niego.\par - Id\'ea do stajni! - Niemal\'bfe wrzasn\'ea\'b3a. Szybko odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, przyspieszy\'b3a\par kroku i dopiero wtedy doko\'f1czy\'b3a odpowied\'9f.\par - Pan MacDonald zje z nami obiad.\par Dw\'f3ch braci patrzy\'b3o, jak ich siostra, prawie biegn\'b9c, oddala\'b3a si\'ea. Cole\par zaczeka\'b3 minut\'ea, po czym wyci\'b9gn\'b9\'b3 do brata otwart\'b9 d\'b3o\'f1.\par Douglas mrukn\'b9\'b3 co\'9c do siebie pod nosem, si\'eagn\'b9\'b3 do kieszeni i wyci\'b9gn\'b9\'b3\par srebrnego dolara.\par - Nigdy nie zak\'b3adaj si\'ea, gdy jest pewne, \'bfe przegrasz - poradzi\'b3 Cole.\par Douglas wcisn\'b9\'b3 mu w r\'eak\'ea srebrn\'b9 monet\'ea, patrz\'b9c ci\'b9gle na nieznajo-\par mego.\par - Nie rozumiem - westchn\'b9\'b3. - Jak na m\'f3j gust jest w zupe\'b3nie niez\'b3ej\par formie. G\'f3ruje nad ni\'b9, wi\'eac ma ponad metr osiemdziesi\'b9t, a mi\'ea\'9cni te\'bf mu\par nie brakuje. Sam przecie\'bf widzisz.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe widz\'ea - za\'9cmia\'b3 si\'ea Cole.\par - Chodzi tak jak ty, od razu to zauwa\'bfy\'b3em, a jego wzrok niczego nie\par przegapia. Jak Boga kocham, nie rozumiem, co ona w nim widzi. Jest chyba\par ca\'b3kiem zwyczajny.\par Cole cieszy\'b3 si\'ea, bo wygra\'b3 zak\'b3ad, co denerwowa\'b3o Douglasa.\par - Cholera jasna, nosi przy sobie bro\'f1. Uwa\'bfa\'b3bym, gdybym go spotka\'b3\par w ciemnej ulicy.\par - To nowy rewolwer. '\par - Co z tego?\par - Nigdy go nie u\'bfywa\'b3.\par - Wi\'eac czemu ma na sobie tak fachowy pas na bro\'f1?\par Cole wzruszy\'b3 ramionami.\par - Pewnie my\'9cla\'b3, \'bfe tak trzeba. Nie ma nawet jednego zadra\'9cni\'eacia lub\par plamy, wi\'eac te\'bf jest nowy.\par - W takim razie to g\'b3upek?\par - Na to wygl\'b9da.\par Douglas potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Lada moment da si\'ea zabi\'e6.\par - Dlatego nasza siostra bierze go do domu. - Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea jeszcze\par szerzej.\par Douglas chcia\'b3 dosta\'e6 z powrotem swoje pieni\'b9dze.\par - Czy wiedzia\'b3e\'9c to wszystko, gdy si\'ea ze mn\'b9 zak\'b3ada\'b3e\'9c?\par - Mog\'b3e\'9c wtedy mnie spyta\'e6. Nie wiedzia\'b3em.\par Douglas zaakceptowa\'b3 w ko\'f1cu pora\'bfk\'ea. Spojrza\'b3 zn\'f3w na nieznajomego.\par Obserwowa\'b3 go, dop\'f3ki ten nie znikn\'b9\'b3 za stajni\'b9.\par - Dooley powiedzia\'b3 Mormonowi, \'bfe facet jest ze Szkocji. M\'f3wi\'b3 te\'bf, \'bfe\par jest m\'b9dry, jakby ksi\'b9\'bfki czyta\'b3.\par - Wi\'eac jest z miasta?\par - Na to wygl\'b9da - zgodzi\'b3 si\'ea Cole. - Nie umie strzela\'e6 ze swojego nowego\par rewolweru, a bi\'e6 si\'ea te\'bf chyba nie potrafi. Nie widzia\'b3e\'9c \'bfadnych blizn na jego\par twarzy, prawda?\par - Nie, nie widzia\'b3em. Chyba mia\'b3by jakie\'9c, gdyby walczy\'b3 na no\'bfe.\par - O to w\'b3a\'9cnie mi chodzi - powiedzia\'b3 Cole. - Rozmawia\'b3em z nim kilka\par minut. Jest wykszta\'b3cony, ale za grosz nie ma zdrowego rozs\'b9dku. Powiedzia\'b3,\par \'bfe ba\'b3 si\'ea strzela\'e6 do Webstera. M\'f3wi\'b3, \'bfe boi si\'ea kogo\'9c zrani\'e6. - Douglas\par za\'9cmia\'b3 si\'ea. Cole zaczeka\'b3, a\'bf brat si\'ea uspokoi, po czym doda\'b3: - Jakby cho\'e6\par troch\'ea my\'9cla\'b3, to nie nosi\'b3by broni. Sugeruje wszystkim dooko\'b3a, \'bfe si\'ea nadaje\par do walki.\par - Szkoda - westchn\'b9\'b3 Douglas. - Kto\'9c tak du\'bfy jak on powinien umie\'e6\par si\'ea bi\'e6. M\'f3g\'b3by by\'e6 naprawd\'ea niez\'b3y, gdyby wiedzia\'b3, jak to robi\'e6.\par - Straszna szkoda. - Cole przyzna\'b3 mu racj\'ea.\par - Mary Roses powiedzia\'b3a, \'bfe jak si\'ea nazywa?\par - MacDonald - odpar\'b3 Cole. \'8cmiej\'b9c si\'ea doda\'b3: - Straszna-Szkoda Mac-\par Donald.\par lutego 1861\par Droga Mamo Roses!\par Mieli\'9cmy ma\'b3e K\'a3opoty w St. Louis. Nios\'a3em w\'a3A\'9cnie Mary Roses, gdy\par podszed\'b3 do nas szukaj\'b9cy zwady cz\'b3owiek i stara\'b3 si\'ea nam dokuczy\'e6. Dzidzia\par ma ju\'bf loczki na ca\'b3ej g\'b3owie i jest bardzo mi\'b3a dla ka\'bfdego, kto na ni\'b9spojrzy.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea wi\'eac do m\'ea\'bfczyzny, pokazuj\'b9c cztery przednie z\'b9bki i \'9clini\'b9c\par si\'ea, a on zacz\'b9\'b3 si\'ea wtedy zastanawia\'e6 na g\'b3os, dlaczego ona zupe\'b3nie nie jest\par do mnie podobna. Pr\'f3bowa\'b3 mi j\'b9, zabra\'e6, ale przyszedl Cole, kt\'f3ry wygl\'b9da\par przecie\'bf jak brat ma\'b3ej Mary Roses, bo ma tak samo jasne w\'b3osy i niebieskie\par oczy. W ka\'bfdym razie wzi\'b9\'b3 dzidzi\'ea na r\'eace i powiedzia\'b3 temu panu, \'bfeby zaj\'b9\'b3\par si\'ea w\'b3asnymi sprawami.\par Po tej przygodzie uznali\'9cmy, \'bfe trzeba i\'9c\'e6 dalej, dop\'f3ki nie znajdziemy\par miejsca, gdzie ludzie nie wsadzaj\'b9 nosa w nie swoje sprawy. Adam uwa\'bfa, \'bfe\par na prerii b\'eadziemy wystarczaj\'b9co daleko od ludzi, wi\'eac jutro zwijamy nasz\'b9\par bud\'ea i ruszamy w drog\'ea. Strasznie \'bfa\'b3uj\'ea, \'bfe nie mo\'bfesz nam jeszcze odpisa\'e6,\par ale przy\'9clemy ci nasz adres, jak tylko zadomowimy si\'ea gdzie\'9c na dobre.\par Adam patrzy w\'b3a\'9cnie na m\'f3j list i prosi, \'bfeby ci przekaza\'e6, \'bfe musimy\par znale\'9f\'e6 sobie prawdziw\'b9 chat\'ea. Mary Roses wsz\'eadzie si\'ea wczo\'b3guje i ziemia,\par kt\'f3ra zast\'eapuje w naszej budzie pod\'b3og\'ea, przylepia si\'ea jej do r\'b9czek i n\'f3\'bfek.\par Pr\'f3buje j\'b9 je\'9c\'e6, gdy nie patrzymy, i nikt z nas nie wie, dlaczego to robi. Mimo\par wszystko jest jednak szcz\'ea\'9cliw\'b9, ma\'b3\'b9 istotk\'b9. Wszyscy na zmian\'ea uk\'b3adamyj\'b9\par do snu. Ka\'bfdej nocy \'9cpi z jednym z nas i musz\'ea ci powiedzie\'e6, \'bfe mam ju\'bf\par dosy\'e6 budzenia si\'ea z jej siu\'9ckami na sobie. Moczy wszystko, co na ni\'b9\par wk\'b3adamy. Ale to chyba normalne, prawda?\par Bardzo by\'9cmy chcieli ci\'ea zobaczy\'e6, \'bfeby wiedzie\'e6, jak wygl\'b9da nasza mama.\par Kocham ci\'ea\par Tw\'f3j ulubiony syn Douglas\par Douglasa bardzo rozbawi\'b3 przydomek wymy\'9clony przez brata dla ofiary\par nowej akcji charytatywnej ich siostry. Jego humor zmieni\'b3 si\'ea ca\'b3kowicie, gdy\par zobaczy\'b3 wierzchowca pana Strasznej-Szkody. Nagle zapragn\'b9\'b3 zabi\'e6 tego\par cz\'b3owieka. Nie zmienia\'b3 tego fakt, \'bfe MacDonald pewnie nie by\'b3by w stanie\par si\'ea obroni\'e6. Je\'9cli ten skurwysyn by\'b3 odpowiedzialny za op\'b3akany stan wierz-\par chowca, to, na Boga, powinien umrze\'e6.\par Cole wraz z bratem podjechali wozem pod stajni\'ea. Jej w\'b3a\'9cciciel, rudy\par olbrzym z ogromnym brzuchem o imieniu Simpson powiedzia\'b3 im, \'bfe Mary\par Roses posz\'b3a z nieznajomym na ty\'b3 stajni, do corralu. Cole chcia\'b3 zabra\'e6 konia\par swojego oraz Mary Roses, ale Simpson zaproponowa\'b3, \'bfe sam je osiod\'b3a\par i wyprowadzi. Cole pojecha\'b3 wi\'eac z bratem za r\'f3g, gdzie znajdowa\'b3 si\'ea ko\'f1\par MacDonalda. Ledwo si\'ea zatrzymali, gdy Douglas rzuci\'b3 Cole'owi lejce i si\'eagn\'b9\'b3\par po strzelb\'ea le\'bf\'b9c\'b9 na dyszlu. Cole by\'b3 szybszy. Wyszarpn\'b9\'b3 bro\'f1 z r\'b9k brata\par i rzuci\'b3 na ty\'b3 wozu.\par Wiedzia\'b3, o czym my\'9cla\'b3 Douglas.\par - Najpierw si\'ea upewnij - zaproponowa\'b3 cicho. - Wtedy dopiero mo\'bfesz\par go zabi\'e6.\par Douglas przytakn\'b9\'b3 szybkim kiwni\'eaciem g\'b3owy, po czym zeskoczy\'b3 na\par ziemi\'ea. Pomaszerowa\'b3 w stron\'ea Mary Roses i MacDonalda, kt\'f3rzy stali przy\par wybiegu, przygl\'b9daj\'b9c si\'ea zwierz\'eaciu.\par Na widok konia Mary Roses odebra\'b3o mow\'ea, ale szybko opanowa\'b3a si\'ea.\par Przygl\'b9da\'b3a si\'ea ogierowi, zastanawiaj\'b9c si\'ea, czemu kto\'9c tak okrutnie go\par traktowa\'b3. Bia\'b3e wypuk\'b3e blizny pokrywa\'b3y ca\'b3\'b9 jego sk\'f3r\'ea. Mary Roses nie\par rozumia\'b3a, jak biedne zwierz\'ea mog\'b3o to prze\'bfy\'e6.\par Uzna\'b3a, \'bfe nale\'bfy pozna\'e6 szczeg\'f3\'b3y.\par - Od jak dawna posiadasz tego konia? - spyta\'b3a g\'b3osem pe\'b3nym b\'f3lu.\par - Nied\'b3ugo b\'ead\'b9 ju\'bf trzy tygodnie.\par - Dzi\'eaki Bogu - szepn\'ea\'b3a. Chcia\'b3a jeszcze o co\'9c spyta\'e6, ale zauwa\'bfy\'b3a\par nadchodz\'b9cego Douglasa. Widz\'b9c w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6 maluj\'b9c\'b9 si\'ea na twarzy brata,\par pospiesznie ustawi\'b3a si\'ea pomi\'eadzy m\'ea\'bfczyznami.\par - Ma tego konia tylko trzy tygodnie, Douglas. Tylko trzy tygodnie.\par Jej zachowanie zdziwi\'b3o Hamsona.\par - Czemu krzyczysz? - spyta\'b3.\par - Zale\'bfa\'b3o mi na tym, \'bfeby Douglas mnie us\'b3ysza\'b3. Nie chc\'ea, \'bfeby ci\'ea\par zabi\'b3.\par Nawet je\'9cli zaskoczy\'b3a go jej bezceremonialno\'9c\'e6, to nie da\'b3 tego po sobie\par pozna\'e6. Swoj\'b9 uwag\'ea skupi\'b3 na nadchodz\'b9cym bracie. Zauwa\'bfy\'b3 czerwon\'b9\par twarz Douglasa i natychmiast wszystko zrozumia\'b3. Brat Mary Roses z w\'9ccie-\par k\'b3o\'9cci\'b9 przygl\'b9da\'b3 si\'ea ogierowi.\par - Douglas \'9cwietnie opiekuje si\'ea zwierz\'eatami - powiedzia\'b3a Mary Roses. -\par Kowboje przyje\'bfd\'bfaj\'b9 do niego z daleka po porady. M\'f3j brat szczeg\'f3lnie kocha\par konie. Jest strasznie opieku\'f1czy, wi\'eac gdy zobaczy\'b3 blizny na twoim wierz-\par chowcu...\par - Zauwa\'bfy\'b3 jedynie blizny.\par - Tak - przyzna\'b3a mu racj\'ea. - Kto\'9c bi\'b3 go batem, prawda? Wiesz, widz\'b9c\par go z daleka my\'9cla\'b3am, \'bfe jest bia\'b3ej ma\'9cci, dopiero potem zobaczy\'b3am t\'ea\par odrobin\'ea z\'b3ota. Kto mu to zrobi\'b3?\par - Nie wiem kto - odpar\'b3 Harrison. - Pyta\'b3em, ale nikt nie wiedzia\'b3.\par Zapomnia\'b3em ju\'bf o bliznach MacHugha.\par - MacHugh? Dosy\'e6 dziwne imi\'ea dla konia - zauwa\'bfy\'b3a. Dopiero po chwili\par u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe mo\'bfe go obrazi\'e6. - Chcia\'b3am powiedzie\'e6, \'bfe to dosy\'e6\par dobre imi\'ea - poprawi\'b3a si\'ea pospiesznie. - Dziwne, ale dobre - stwierdzi\'b3a na\par koniec, staraj\'b9c si\'ea, by zabrzmia\'b3o to szczerze.\par Robi\'b3a wszystko, by go nie urazi\'e6. On zareagowa\'b3 na to u\'9cmiechem. Mia\'b3a\par z\'b3ote serce i wydawa\'b3a si\'ea zupe\'b3nie niewinna. Je\'9cli rzeczywi\'9ccie tak by\'b3o, to\par mog\'b3a okaza\'e6 si\'ea mi\'b3\'b9 odmian\'b9 wobec wszystkich kobiet, kt\'f3re zna\'b3.\par Zastanawia\'b3o go, czy zdaje sobie spraw\'ea, jak pi\'eaknie wygl\'b9da.\par Powr\'f3ci\'b3 jednak do tematu, o kt\'f3rym m\'f3wili.\par - Nazwa\'b3em go na cze\'9c\'e6 mojego przodka. Wydawa\'b3 mi si\'ea do niego\par podobny.\par - Naprawd\'ea?\par - Dosy\'e6 brzydki z niego ko\'f1 - odezwa\'b3 si\'ea stoj\'b9cy z ty\'b3u Cole. Harrison\par odpowiedzia\'b3 nie odwracaj\'b9c si\'ea:\par - Zapomnij o bliznach, a zobaczysz, \'bfe jest to \'9cwietny ko\'f1.\par - Naprawd\'ea uwa\'bfasz, \'bfe jest dobry? - wyszepta\'b3a Maiy Roses.\par -Tak.\par Westchn\'ea\'b3a cicho, czuj\'b9c jak topnieje jej serce. Harrison by\'b3 dobrym\par i uczciwym cz\'b3owiekiem. M\'ea\'bfczy\'9fni tak rzadko dostrzegali co\'9c wi\'eacej, ni\'bf\par by\'b3o wida\'e6 na zewn\'b9trz. Do takiego wniosku dosz\'b3a po odes\'b3aniu z kwitkiem\par przynajmniej kilku aroganckich i upartych pretendent\'f3w do jej r\'eaki. Zna\'b3a\par jedynie czterech m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rzy potrafili spojrze\'e6 g\'b3\'eabiej, a\'bf do samego\par serca. Jej bracia byli dobrzy i przyzwoici, nawet gdy tego nie chcieli, wi\'eac\par mo\'bfe i Harrison taki by\'b3. Bo\'bfe, pragn\'ea\'b3a si\'ea nie myli\'e6. W tych czasach coraz\par trudniej by\'b3o znale\'9f\'e6 dobrych m\'ea\'bfczyzn, szczeg\'f3lnie na obszarze Terytorium\par Montana.\par Tacy cz\'easto m\'b3odo umierali. Zabija\'b3y ich zbyt wysokie normy moralne.\par Mary Roses przysi\'eag\'b3a sobie, \'bfe Harrison nie podzieli ich losu. Postanowi\'b3a\par pom\'f3c mu, nauczy\'e6 go prze\'bfy\'e6 w tym dzikim kraju. Nie by\'b3o to a\'bf tak trudne,\par gdy si\'ea raz zrozumia\'b3o.\par MacHugh bardzo stara\'b3 si\'ea zabawi\'e6 widz\'f3w. Stawa\'b3 d\'eaba, parska\'b3 i zacho-\par wywa\'b3 si\'ea tak, jakby kompletnie oszala\'b3. Harrison przyzwyczai\'b3 si\'ea ju\'bf do tych\par wyczyn\'f3w i wiedzia\'b3, \'bfe MacHugh pr\'f3buje ich zastraszy\'e6. Zobaczywszy\par przestraszon\'b9 twarz Mary Roses patrz\'b9cej na ogiera, kt\'f3ry szar\'bfowa\'b3 w stron\'ea\par ogrodzenia, uzna\'b3, \'bfe ko\'f1 wywar\'b3 na niej spore wra\'bfenie. Podesz\'b3a do brata,\par nie\'9cwiadomie szukaj\'b9c ochrony przed zwierz\'eaciem.\par Harrison u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe pragn\'b9\'b3, by to do niego podesz\'b3a.\par - Czy pozwala ci si\'ea dosiada\'e6? - spyta\'b3a Mary Roses.\par Douglas uspokoi\'b3 si\'ea na tyle, \'bfe m\'f3g\'b3 si\'ea odezwa\'e6.\par - Przecie\'bf by go nie kupi\'b3, gdyby nie m\'f3g\'b3 na nim je\'9fdzi\'e6. Pomy\'9cl chwil\'ea,\par zanim co\'9c powiesz, na Boga! - pouczy\'b3 siostr\'ea.\par - Kupi\'b3bym go, nawet gdybym nie m\'f3g\'b3 na nim je\'9fdzi\'e6 - powiedzia\'b3\par Harrison.\par - To ju\'bf zupe\'b3na g\'b3upota - zauwa\'bfy\'b3 Cole.\par - By\'e6 mo\'bfe - Harrison nie pozwoli\'b3 si\'ea sprowokowa\'e6.\par - Z powodu podobie\'f1stwa, kt\'f3re zauwa\'bfy\'b3e\'9c? - spyta\'b3a Mary Roses.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Powiedz mi wi\'eac, w jaki spos\'f3b jest podobny - poprosi\'b3a.\par - S\'b3ysza\'b3em, \'bfe m\'f3j przodek by\'b3 r\'f3wnie uparty, jak ten ko\'f1. W jego oczach\par p\'b3onie ogie\'f1, ale jest te\'bf co\'9c wi\'eacej. Mo\'bfe cierpliwo\'9c\'e6 dla ludzi, kt\'f3rzy go nie\par rozumieli?\par Mary Roses ponownie westchn\'ea\'b3a.\par - Cierpliwo\'9c\'e6 - wyszepta\'b3a.\par Harrison przytakn\'b9\'b3. Nie rozumia\'b3, dlaczego jej oczy zaszkli\'b3y si\'ea nagle,\par jakby patrzy\'b3a na co\'9c odleg\'b3ego. Zastanawia\'b3 si\'ea, o czym my\'9cla\'b3a.\par U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe by\'e6 mo\'bfe w\'b3a\'9cnie si\'ea zakochuje. By\'b3a to kapry\'9cna\par my\'9cl, typowa dla uczennicy z pensji, ale jej to nie obchodzi\'b3o. Nie by\'b3o w tym\par nic z\'b3ego, dop\'f3ki nikomu o tym nie powiedzia\'b3a, prawda?\par - Pomy\'9cla\'b3em sobie, \'bfe mog\'ea si\'ea od niego kilku rzeczy nauczy\'e6 -\par powiedzia\'b3 Douglasowi Harrison. - Brakuje mi cierpliwo\'9cci.\par By\'b3by z niego \'9cwietny m\'b9\'bf, pomy\'9cla\'b3a Mary Roses. Pragnie by\'e6 cierpliwy.\par - Ma silne nogi - zauwa\'bfy\'b3 Douglas, podchodz\'b9c bli\'bfej p\'b3otu. - Wy-\par daje si\'ea ca\'b3kiem zdrowy. Czy obejrza\'b3e\'9c go przy zakupie i zajrza\'b3e\'9c mu do\par pyska?\par -Tak.\par - Jakie\'9c choroby, o kt\'f3rych wiesz?\par - \'afadnych.\par - Gdzie go kupi\'b3e\'9c?\par - Tu\'bf przed Hammond, u Finieya. S\'b3ysza\'b3e\'9c o nim?\par - By\'b3e\'9c u Finieya? - Oczy Mary Roses rozszerzy\'b3y si\'ea z przera\'bfenia. -\par Przecie\'bf on kupuje konie tylko po to, by je potem zabi\'e6 i sprzeda\'e6 ich mi\'easo.\par Ile za niego zap\'b3aci\'b3e\'9c?\par - Dwana\'9ccie dolar\'f3w - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par - Wi\'eac zosta\'b3e\'9c okradziony, MacDonald - Cole rado\'9cnie wyrazi\'b3 swoj\'b9\par opini\'ea.\par Douglas nie zgodzi\'b3 si\'ea z bratem.\par - Nie by\'b3bym taki pewien, Cole. By\'e6 mo\'bfe by\'b3 to bardzo dobry zakup.\par - To by\'b3 dobry zakup - upiera\'b3 si\'ea Harrison. - Mia\'b3em te\'bf du\'bfo szcz\'ea\'9ccia,\par bo godzin\'ea p\'f3\'9fniej MacHugh by\'b3by pewnie martwy.\par - Wi\'eac dlatego kupi\'b3by\'9c go nawet wtedy, gdyby\'9c nie m\'f3g\'b3 na nim je\'9fdzi\'e6.\par Mary Roses ucieszy\'b3 w\'b3asny wniosek. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w stron\'ea Cole'a.\par - Czy\'bf nie jest mi\'b3y? - wyszepta\'b3a.\par - Jest g\'b3upi - odszepn\'b9\'b3 jej Cole.\par Harrison us\'b3ysza\'b3 t\'ea wymian\'ea zda\'f1. Wzruszy\'b3 ramionami i podszed\'b3 do\par bramy. MacHugh poszed\'b3 za nim. Wcze\'9cniej zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby chcia\'b3\par rozerwa\'e6 Hamsona na kawa\'b3ki. Gdy ten wszed\'b3 jednak do \'9crodka corralu,\par MacHugh szturchn\'b9\'b3 go jedynie g\'b3ow\'b9 i uspokoi\'b3 si\'ea.\par By\'b3 spokojny i potulny, dop\'f3ki Douglas nie spr\'f3bowa\'b3 do niego podej\'9c\'e6.\par Harrison schwyci\'b3 konia za siod\'b3o i uspokoi\'b3 go.\par Brat Mary Roses zamkn\'b9\'b3 bram\'ea i ruszy\'b3 przed siebie. Ko\'f1 natychmiast\par zacz\'b9\'b3 si\'ea ponownie niepokoi\'e6.\par - Zosta\'f1 tam, gdzie jeste\'9c - zawo\'b3a\'b3 Harrison. - Pozw\'f3l mu podej\'9c\'e6 do\par ciebie. Nic ci nie zrobi, je\'9cli nie b\'eadziesz si\'ea rusza\'b3.\par Douglas kiwn\'b9\'b3 potakuj\'b9co g\'b3ow\'b9. Stan\'b9\'b3 z nogami szeroko rozstawionymi,\par uwa\'bfnie obserwuj\'b9c ruchy konia.\par Nie musia\'b3 d\'b3ugo czeka\'e6. Ko\'f1 zaszar\'bfowa\'b3 w jego stron\'ea, gdy tylko\par Harrison pu\'9cci\'b3 siod\'b3o. Mary Roses by\'b3a pewna, \'bfe MacHugh zabije jej brata.\par Wiele j\'b9 kosztowa\'b3o, by zachowa\'e6 si\'ea cicho. Cole by\'b3 pewien, \'bfe zobaczy\'b3\par szale\'f1stwo w oczach konia i si\'eagn\'b9\'b3 po rewolwer. By\'b3 got\'f3w raczej zatrzeli\'e6\par besti\'ea, ni\'bf pozwoli\'e6 jej zadepta\'e6 na \'9cmier\'e6 brata.\par - Douglas, czy ty nie masz za grosz rozs\'b9dku? - westchn\'b9\'b3 Cole.\par MacHugh zatrzyma\'b3 si\'ea kilka centymetr\'f3w przed Douglasem. Nie by\'b3 to\par jednak koniec straszenia. Dwukrotnie stan\'b9\'b3 jeszcze d\'eaba i dopiero wtedy\par postanowi\'b3 zachowywa\'e6 si\'ea, jak przystoi.\par Nogi Mary Roses by\'b3y jak z waty. Podesz\'b3a do Cole'a i opar\'b3a si\'ea o niego.\par - Teraz mo\'bfesz go dotkn\'b9\'e6, je\'9cli chcesz - wyt\'b3umaczy\'b3 Douglasowi\par Harrison, po czym podszed\'b3 do konia i stan\'b9\'b3 obok niego. - M\'f3wi\'b3em, \'bfe nic\par ci nie zrobi. Po prostu lubi si\'ea troch\'ea powyg\'b3upia\'e6. Nic ci nie jest?\par Zada\'b3 to pytanie, zauwa\'bfywszy, jak blada jest twarz Douglasa. Brat Mary\par Roses odpowiedzia\'b3 dopiero po chwili:\par - Zapomnia\'b3e\'9c wspomnie\'e6, \'bfe potrafi cz\'b3owieka \'9cmiertelnie nastraszy\'e6.\par Wyci\'b9gn\'b9\'b3 d\'b3o\'f1, chc\'b9c poklepa\'e6 konia po pysku. MacHugh natychmiast\par pchn\'b9\'b3 go p\'f3\'b3 metra do ty\'b3u. Douglas za\'9cmia\'b3 si\'ea g\'b3o\'9cno i spr\'f3bowa\'b3 jeszcze\par raz.\par - Dopiero z bliska wida\'e6, jaki dobry z niego ko\'f1. Po prostu trzeba\par zapomnie\'e6 o bliznach. Ju\'bf dawno nie widzia\'b3em tak dobrego konia. - W jego\par g\'b3osie, cho\'e6 niech\'eatnym, s\'b3ycha\'e6 by\'b3o podziw. - Wybra\'b3e\'9c dobrze.\par Harrison nie m\'f3g\'b3 przyj\'b9\'e6 komplementu.\par - To on wybra\'b3, nie ja.\par Nie powiedzia\'b3 nic wi\'eacej, a Douglas o nic wi\'eacej nie pyta\'b3. Zdawa\'b3 si\'ea\par rozumie\'e6.\par - Ma prawie siedemna\'9ccie d\'b3oni w k\'b3\'eabie, prawda? Jest te\'bf bardzo \'b3agodny\par jak na ogiera - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par - Mamy wi\'eaksze w Szkocji - odpar\'b3 Hairison.\par - Czy stamt\'b9d pochodzisz?\par Harrison przytakn\'b9\'b3.\par - Ty podobno jeste\'9c Irlandczykiem. - Harrison liczy\'b3, \'bfe wci\'b9gnie brata\par Mary Roses w rozmow\'ea o ich pochodzeniu.\par - Kto ci to powiedzia\'b3? - Douglas wygl\'b9da\'b3 na zdziwionego.\par - Twoja siostra.\par - Chyba rzeczywi\'9ccie nim jestem... przynajmniej czasami. - U\'9cmiechn\'b9\'b3\par si\'ea.\par Co to mia\'b3o znaczy\'e6? Harrison bardzo chcia\'b3 si\'ea dowiedzie\'e6, ale rozs\'b9dniej\par by\'b3o powr\'f3ci\'e6 do kwestii ogiera. Douglas najwyra\'9fniej zaczyna\'b3 si\'ea czego\'9c\par domy\'9cla\'e6, bo u\'9cmiech znikn\'b9\'b3 z jego twarzy r\'f3wnie szybko, jak si\'ea tam\par pojawi\'b3. Teraz wygl\'b9da\'b3 ju\'bf bardzo czujnie.\par - Nie daj si\'ea oszuka\'e6 MacHughowi. Jest \'b3agodny tylko, je\'9cli tego chce.\par Mo\'bfe by\'e6 \'9cmiertelnie gro\'9fny, szczeg\'f3lnie gdy czuje si\'ea osaczony.\par Douglas zapami\'eata\'b3 to sobie.\par - Wiele ludzi zachowuje si\'ea podobnie.\par Potem Douglas przedstawi\'b3 si\'ea i powiedzia\'b3 Harrisonowi, \'bfe nie przeszka-\par dza mu, je\'9cli przyjdzie do nich na obiad. Pomi\'eadzy dwoma m\'ea\'bfczyznami\par powsta\'b3a cienka ni\'e6 przyja\'9fni. \'a3\'b9czy\'b3a ich mi\'b3o\'9c\'e6, jak\'b9 Douglas darzy\'b3\par zwierz\'eata, oraz wyra\'9fne przywi\'b9zanie Harrisona do MacHugha.\par Cole uzna\'b3, \'bfe czeka\'b3 ju\'bf wystarczaj\'b9co d\'b3ugo. Nie mia\'b3 zamiaru by\'e6 gorszy\par od brata. Je\'9cli Douglas m\'f3g\'b3 podej\'9c\'e6 do piekielnego zwierz\'eacia, to i on m\'f3g\'b3\par to zrobi\'e6.\par Po kilku minutach mia\'b3 ju\'bf za sob\'b9 koszmarn\'b9 pr\'f3b\'ea, przez kt\'f3r\'b9 i Douglas\par przeszed\'b3. Jego twarz dopiero po jakim\'9c czasie odzyska\'b3a kolory.\par Mary Roses te\'bf chcia\'b3a to zrobi\'e6, cho\'e6 obaj bracia kazali jej zosta\'e6 na\par zewn\'b9trz corralu.\par - MacHugh ma s\'b3abo\'9c\'e6 do kobiet.\par Harrison nie przekona\'b3 Douglasa i Cole'a, kt\'f3rzy z dezaprobat\'b9 obserwo-\par wali, jak ich siostra wchodzi przez bram\'ea.\par - Nigdy nas nie s\'b3ucha - westchn\'b9\'b3 Cole.\par Douglas uzna\'b3, \'bfe powinien jej broni\'e6.\par - Cz\'easto ma w\'b3asne zdanie - powiedzia\'b3 Harrisonowi.\par - Zd\'b9\'bfy\'b3em to ju\'bf zauwa\'bfy\'e6.\par Mary Roses stan\'ea\'b3a tu\'bf za bram\'b9 i stara\'b3a si\'ea wygl\'b9da\'e6 na pewn\'b9 siebie.\par Pragn\'ea\'b3a zamkn\'b9\'e6 oczy, ale nie \'9cmia\'b3a tego zrobi\'e6. Nie chcia\'b3a, by bracia si\'ea\par z niej \'9cmiali. W obecno\'9cci Harrisona by\'b3oby to bardzo upokarzaj\'b9ce.\par Ogier ca\'b3kowicie j\'b9 zignorowa\'b3. Poczeka\'b3a kilka minut, po czym zbli\'bfy\'b3a\par si\'ea.\par MacHugh podbieg\'b3 do niej k\'b3usem. Poklepa\'b3a go po pysku, m\'f3wi\'b9c czule\par do niego, zupe\'b3nie jakby by\'b3 ma\'b3ym dzieckiem, a nie koniem. MacHugh\par reagowa\'b3 przyja\'9fnie, wyra\'9fnie podoba\'b3 mu si\'ea jej zapach. Wydawa\'b3 si\'ea lubi\'e6\par czu\'b3e gesty.\par - Polubisz R\'f3\'bfane Wzg\'f3rze - wyszepta\'b3a. - Mo\'bfe nawet wraz z Harriso-\par nem zostaniesz u nas na bardzo, bardzo d\'b3ugo.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe marzy o rzeczach niemo\'bfliwych. Zna\'b3a Harrisona jedynie\par dwadzie\'9ccia minut, mo\'bfe p\'f3\'b3 godziny. Poza tym ju\'bf na pocz\'b9tku powiedzia\'b3,\par \'bfe jedynie zastanawia si\'ea nad zamieszkaniem w okolicy. M\'f3g\'b3 uzna\'e6, \'bfe \'bfycie\par jest tu zbyt surowe, spakowa\'e6 swoje rzeczy i odjecha\'e6 przed nadej\'9cciem zimy.\par Spojrza\'b3a zza konia na Harrisona. Co\'9c nagle zn\'f3w zapar\'b3o jej dech w piersi.\par Nie rozumia\'b3a, co si\'ea z ni\'b9 dzieje.\par Nie wierzy\'b3a, \'bfe jej dziwaczna reakcja na tego m\'ea\'bfczyzn\'ea by\'b3a spowodo-\par wana jego wygl\'b9dem. Rzeczywi\'9ccie, wydawa\'b3 jej si\'ea przystojny, ale nie to\par sprawia\'b3o, \'bfe brak\'b3o jej tchu. By\'b3o tak, poniewa\'bf by\'b3 strasznie mi\'b3ym cz\'b3owie-\par kiem. Bardzo szybko dosz\'b3a do tego wniosku. Mia\'b3 tak\'bfe dobre serce,\par MacHugh by\'b3 tego najlepszym dowodem.\par Nie mog\'b3a przesta\'e6 na niego patrze\'e6. Czy mi\'b3o\'9c\'e6 mog\'b3a j\'b9 tak szybko\par za\'9clepi\'e6? Wszystkie dziewcz\'eata na pensji twierdzi\'b3y, \'bfe tak si\'ea zawsze dzieje,\par ale ona nie wierzy\'b3a w takie g\'b3upstwa.\par Teraz nie by\'b3a ju\'bf taka pewna. Jej bracia twierdzili, \'bfe w ko\'f1cu wyjdzie\par za m\'b9\'bf i w g\'b3\'eabi serca wiedzia\'b3a, \'bfe pewnie maj\'b9 racj\'ea. Do dzisiaj dostawa\'b3a\par md\'b3o\'9cci na my\'9cl o tym, \'bfe dzie\'f1 w dzie\'f1 mia\'b3aby przebywa\'e6 z jednym, tym\par samym m\'ea\'bfczyzn\'b9. Nagle wszystko si\'ea zmieni\'b3o. Jeszcze nigdy nie straci\'b3a\par tchu w piersiach. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe ta nieprzyjemna dolegliwo\'9c\'e6 jest by\'e6 mo\'bfe\par warunkiem, bez kt\'f3rego nie mo\'bfna by\'e6 za\'9clepion\'b9 przez mi\'b3o\'9c\'e6.\par Uzna\'b3a, \'bfe kolejnym warunkiem by\'b3aby pozytywna reakcja na jego poca-\par \'b3unek, gdyby kiedykolwiek do tego dosz\'b3o. By\'b3a dopiero kilka razy ca\'b3owana\par i zawsze czu\'b3a si\'ea tak, jakby ustami dotyka\'b3a meduzy. Ca\'b3kowicie j\'b9 to\par odrzuca\'b3o.\par Postanowi\'b3a sprawdzi\'e6, jak Harrison ca\'b3uje. Na sam\'b9 my\'9cl o tym jeszcze\par raz cichutko westchn\'ea\'b3a. Wiedzia\'b3a, \'bfe jej my\'9cli s\'b9 bezwstydne, ale nic jej to\par nie obchodzi\'b3o.\par Ostatni raz poklepa\'b3a MacHugha, po czym odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i wysz\'b3a z corralu.\par Ogier potulnie poszed\'b3 za ni\'b9.\par Obaj bracia zauwa\'bfyli, \'bfe siostra gapi si\'ea na Harrisona. On te\'bf si\'ea\par zorientowa\'b3 i pr\'f3bowa\'b3 zrozumie\'e6, co j\'b9 nagle napad\'b3o.\par Wtedy wszyscy trzej us\'b3yszeli jej \'9cpiew.\par - Co si\'ea z t\'b9 dziewczyn\'b9 dzieje? - zapyta\'b3 Cole swojego brata.\par - Zbytnio fantazjuje - stwierdzi\'b3 Douglas.\par Harrison nic nie powiedzia\'b3. Sta\'b3 na \'9crodku corralu i obserwowa\'b3 Mary\par Roses, kt\'f3ra rzeczywi\'9ccie zachowywa\'b3a si\'ea dziwnie. Oszo\'b3omienie rysowa\'b3o si\'ea\par na jej twarzy, gdy na niego patrzy\'b3a. O czym my\'9cla\'b3a? Strasznie chcia\'b3by zna\'e6\par odpowied\'9f.\par Zaczyna\'b3a przejawia\'e6 cechy osoby nieprzewidywalnej. Harrison nie lubi\'b3\par tej cechy u ludzi.\par Znajomo\'9c\'e6 cudzych my\'9cli by\'b3a bardzo przydatna w jego pracy. Nie umia\'b3\par oczywi\'9ccie czyta\'e6 w cudzych umys\'b3ach, ale by\'b3 bystrym obserwatorem i naj-\par cz\'ea\'9cciej przewidywa\'b3 reakcje innych ludzi.\par - Odpu\'9c\'e6 sobie, MacDonald - powiedzia\'b3 Cole i uda\'b3 si\'ea w stron\'ea stajni.\par Mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 czekania, a\'bf stary Simpson ruszy sw\'f3j ty\'b3ek i osiod\'b3a konie.\par Postanowi\'b3 sam si\'ea tym zaj\'b9\'e6.\par - Odpu\'9c\'e6 sobie co? - spyta\'b3 Cole'a Harrison.\par - Nie pr\'f3buj jej zrozumie\'e6 - zawo\'b3a\'b3 przez rami\'ea id\'b9cy w stron\'ea wozu\par Douglas. - Mary Roses nie da si\'ea rozpracowa\'e6.\par Cole doszed\'b3 do drzwi stajni i odwr\'f3ci\'b3 si\'ea.\par - Harrison, nie s\'b9dzisz, \'bfe powiniene\'9c z\'b3apa\'e6 swojego konia? Pr\'f3buje p\'f3j\'9c\'e6\par za moj\'b9 siostr\'b9 do naszego domu.\par Harrison zakl\'b9\'b3 i pobieg\'b3 za koniem. Co si\'ea z nim dzia\'b3o, na Boga? Nawet\par nie zauwa\'bfy\'b3 nieobecno\'9cci MacHugha.\par Cole wiedzia\'b3 ju\'bf, \'bfe Harrison niczego nie zauwa\'bfy\'b3, gdy tylko zobaczy\'b3\par zdziwiony wyraz jego twarzy. Mia\'b3 niez\'b3\'b9 zabaw\'ea kosztem Strasznej-Szkody\par MacDonalda i specjalnie mu nie przeszkadza\'b3o, \'bfe zachowa\'b3 si\'ea bardzo nie-\par grzecznie.\par Nag\'b3a zmiana lojalno\'9cci MacHugha specjalnie nie zdziwi\'b3a Cole'a. Ogier\par zachowywa\'b3 si\'ea podobnie jak wi\'eakszo\'9c\'e6 zwierz\'b9t w okolicy. Umia\'b3y pozna\'e6\par co\'9c lub kogo\'9c dobrego.\par Niezale\'bfnie, czy by\'b3 to cz\'b3owiek, czy zwierz\'ea, wszyscy szli za Mary Roses\par do jej domu.\par Mieszka\'b3a w samym \'9crodku raju. Harrison zatrzyma\'b3 si\'ea na wzniesieniu\par g\'f3ruj\'b9cym nad posiad\'b3o\'9cci\'b9 Claybome'\'f3w, patrz\'b9c z zachwytem na dolin\'ea\par u jego st\'f3p. By\'b3a ca\'b3a poro\'9cni\'eata bujn\'b9 traw\'b9, kt\'f3ra pi\'ea\'b3a si\'ea a\'bf na okoliczne\par wzg\'f3rza. By\'b3a tak jasno i soczy\'9ccie zielona, \'bfe z trudem mo\'bfna by\'b3o na ni\'b9\par patrze\'e6 - Harrison instynktownie przymru\'bfy\'b3 oczy. Mia\'b3 wra\'bfenie, \'bfe s\'b3o\'f1ce\par spad\'b3o na ziemi\'ea i zmieni\'b3o si\'ea w szmaragdy. Gdziekolwiek spojrza\'b3, w trawie\par b\'b3yszcza\'b3y resztki porannej rosy. Na tym cudnym dywanie by\'b3y nieregularnie\par rozrzucone r\'f3\'bfowe, \'bf\'f3\'b3te, czerwone, pomara\'f1czowe, fioletowe i niebieskie\par plamki - polne kwiaty w takiej obfito\'9cci, \'bfe nikt nie by\'b3 w stanie ich policzy\'e6.\par Wszystkie ro\'9cliny p\'b3on\'ea\'b3y \'bfywymi barwami, a ich s\'b3odki zapach miesza\'b3 si\'ea\par z rze\'9ckim powietrzem.\par G\'f3ry stare jak \'9cwiat otacza\'b3y dolin\'ea od p\'f3\'b3nocy i zachodu, a szeroki\par strumie\'f1 pe\'b3en b\'b3\'eakitnej wody sp\'b3ywa\'b3 zakolami ze wschodnich stok\'f3w.\par Okolica by\'b3a nieziemsko pi\'eakna i bardzo przypomina\'b3a szkockie doliny.\par Harrison zat\'easkni\'b3 nagle za swoj\'b9 ojczyzn\'b9 i domem, kt\'f3ry musia\'b3 opu\'9cci\'e6.\par Jak to mo\'bfliwe, by jeden raj na ziemi tak bardzo przypomina\'b3 mu inny?\par Nie wierzy\'b3, by by\'b3o to mo\'bfliwe. Widzia\'b3 go jednak przed sob\'b9, rozpostarty\par niczym wspania\'b3a boska szata.\par Melancholia min\'ea\'b3a r\'f3wnie szybko, jak nadesz\'b3a, pozostawiaj\'b9c jedynie\par uczucie pogody i zadowolenia.\par Wszechobecny spok\'f3j otuli\'b3 go niczym ciep\'b3y koc. Poczu\'b3 si\'ea pocieszony,\par uspokojony i nasycony. Jego t\'easknota za domem zmniejsza\'b3a si\'ea z ka\'bfdym\par \'b3ykiem g\'f3rskiego powietrza.\par By\'b3 got\'f3w zosta\'e6 tu na zawsze.\par Nag\'b3a zachcianka wstrz\'b9sn\'ea\'b3a nim. Zmusi\'b3 si\'ea, by odrzuci\'e6 t\'ea zdradzieck\'b9\par my\'9cl. Jego serce nale\'bfa\'b3o do Szkocji. Pewnego dnia, gdy b\'eadzie ju\'bf pot\'ea\'bfny\par i bogaty, powr\'f3ci i odzyska to, co do niego nale\'bfa\'b3o.\par Zwr\'f3ci\'b3 w ko\'f1cu uwag\'ea na ranczo Claybome'\'f3w. Wyobra\'bfa\'b3 sobie, \'bfe\par mieszkaj\'b9 w drewnianej cha\'b3upie, podobnej do wi\'eakszo\'9cci dom\'f3w, kt\'f3re\par widzia\'b3 podczas swojej podr\'f3\'bfy. Claybome'owie mieszkali jednak w dwupi\'ea-\par trowym domu ob\'b3o\'bfonym bia\'b3ymi deskami. Jego rozmiar i wygl\'b9d by\'b3y dosy\'e6\par skromne, lecz Harrisonowi i tak dom wydawa\'b3 si\'ea godny kr\'f3la.\par Oparta na bia\'b3ych s\'b3upach weranda otacza\'b3a dom z trzech stron. Wszystko\par wygl\'b9da\'b3o jak \'9cwie\'bfo malowane.\par Na ty\'b3ach domu sta\'b3y w pewnej odleg\'b3o\'9cci od niego dwie du\'bfe stodo\'b3y.\par By\'b3y oddalone od siebie o jakie\'9c pi\'ea\'e6dziesi\'b9t metr\'f3w, wok\'f3\'b3 nich znajdowa\'b3y\par si\'ea corrale. Harrison doliczy\'b3 si\'ea pi\'eaciu.\par - Ile macie koni?\par - Czasami wydaje si\'ea, \'bfe setki - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - S\'b9 naszym\par g\'b3\'f3wnym \'9fr\'f3d\'b3em dochodu - hodujemy je, a potem sprzedajemy. Nigdy nie\par mamy jednak wi\'eacej ni\'bf sze\'9c\'e6dziesi\'b9t czy siedemdziesi\'b9t, a czasami jedynie\par trzydzie\'9cci. Cole sprowadza od czasu do czasu dzikie mustangi. Mamy te\'bf\par byd\'b3o, ale mniej, ni\'bf \'bfyczy\'b3by sobie Travis.\par - Travis to tw\'f3j najm\'b3odszy brat?\par Uzna\'b3a za mi\'b3e z jego strony, \'bfe pr\'f3bowa\'b3 sobie ich wszystkich u\'b3o\'bfy\'e6\par w g\'b3owie.\par - Tak, jest najm\'b3odszy.\par - Ile mia\'b3 lat, gdy si\'ea urodzi\'b3a\'9c?\par - Dziewi\'ea\'e6, prawie dziesi\'ea\'e6. Czemu pytasz? - spojrza\'b3a na niego ze\par zdziwieniem.\par - Tak sobie, bez powodu. - Harrison wzruszy\'b3 ramionami. - Czy Travis\par bardziej przypomina Douglasa, czy te\'bf ciebie i Cole'a?\par - Wygl\'b9da jak... Travis. Wiesz, zadajesz strasznie du\'bfo pyta\'f1.\par - Naprawd\'ea? - odpar\'b3, nie widz\'b9c lepszej odpowiedzi.\par Mary Roses przytakn\'ea\'b3a kiwni\'eaciem g\'b3owy.\par - Co s\'b9dzisz o moim domu?\par Zanim jej odpowiedzia\'b3, Harrison odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i spojrza\'b3 ponownie na\par otaczaj\'b9cy go krajobraz. Nazwanie doliny pi\'eakn\'b9 by\'b3o nieadekwatne do\par uczucia, jakie w nim budzi\'b3o to wspania\'b3e miejsce. Nie wiedzie\'e6 czemu,\par znalezienie odpowiednich s\'b3\'f3w by\'b3o w tym momencie ogromnie dla niego\par wa\'bfne. Postanowi\'b3 wyrazi\'e6 swoje uczucia tak dok\'b3adnie, jak to mo\'bfliwe. Raj\par wymaga\'b3 czego\'9c wi\'eacej ni\'bf chwilowej refleksji. Raj wymaga\'b3 uznania.\par W ko\'f1cu powiedzia\'b3 to, co czu\'b3 g\'b3\'eaboko w sercu.\par - Tw\'f3j dom przypomina mi Szkocj\'ea, a to najwi\'eaksza pochwa\'b3a, jak\'b9\par mo\'bfesz us\'b3ysze\'e6 z ust szkockiego g\'f3rala.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea z zadowoleniem. Oczy Hamsona \'9cwiadczy\'b3y o szczero\'9cci.\par Mia\'b3a ochot\'ea kolejny raz westchn\'b9\'e6, tak bardzo polubi\'b3a tego dobrego cz\'b3o-\par wieka.\par Przechyli\'b3a si\'ea w siodle, by znale\'9f\'e6 si\'ea bli\'bfej niego.\par - Czy wiesz, co sobie my\'9cl\'ea? - wyszepta\'b3a.\par Harrison te\'bf si\'ea nachyli\'b3.\par - Nie - odszepn\'b9\'b3. - Co my\'9clisz?\par - Jeste\'9cmy bardzo do siebie podobni.\par To stwierdzenie przerazi\'b3o Hamsona. Musia\'b3a postrada\'e6 zmys\'b3y, je\'9cli\par s\'b9dzi\'b3a, \'bfe s\'b9 cho\'e6 troch\'ea podobni. Jego zdaniem byli ca\'b3kowitym przeciwie\'f1-\par stwem. Zd\'b9\'bfy\'b3 zauwa\'bfy\'e6, \'bfe by\'b3o w niej miejsce jedynie dla uczu\'e6. On na\par pewno taki nie by\'b3. Rzadko pozwala\'b3 komu\'9c wiedzie\'e6, co czuje lub s\'b9dzi.\par Podchodzi\'b3 do wszystkiego z dystansem i spokojem. Nienawidzi\'b3 niespodzia-\par nek, gdy\'bf w jego zawodzie bywa\'b3y \'9cmiertelnie gro\'9fne, wi\'eac d\'b3ugo opracowy-\par wa\'b3 plan dzia\'b3ania przed podj\'eaciem jakiejkolwiek decyzji. Wymaga\'b3 od \'bfycia,\par by by\'b3o uporz\'b9dkowane, a z tego co wiedzia\'b3, Mary Roses najlepiej czu\'b3a si\'ea\par w chaosie. Poza tym strasznie si\'ea rozczula\'b3a, by\'b3a naiwna i zbyt otwarta dla\par obcych. A jej ufno\'9c\'e6 - dobry Bo\'bfe, ta dziewczyna ufa\'b3a ka\'bfdemu, kogo\par spotka\'b3a. Wystarczy\'b3o jej pi\'ea\'e6 minut, by zdecydowa\'e6 si\'ea na zabranie go do\par swojego domu. A przecie\'bf m\'f3g\'b3 r\'f3wnie dobrze by\'e6 bezlitosnym morderc\'b9.\par O nie, nie byli ani troch\'ea do siebie podobni. On nie ufa\'b3 nikomu. By\'b3\par cyniczny, bo taka by\'b3a jego natura i tego wymaga\'b3 jego zaw\'f3d.\par Ona nie mog\'b3a jednak zgadn\'b9\'e6, jak \'9fle go oceni\'b3a, bo nic o nim nie\par wiedzia\'b3a. W swej niewinno\'9cci uwierzy\'b3a we wszystko, co jej powiedzia\'b3.\par Dop\'f3ki dalej b\'eadzie udawa\'b3 naiwnego mieszczucha, kt\'f3ry nosi rewolwer, bo\par uwa\'bfa, \'bfe tak wypada, dop\'f3ty ona b\'eadzie uwa\'bfa\'e6, \'bfe zostali dla siebie\par stworzeni.\par - Czy nie zastanawiasz si\'ea, czemu tak s\'b9dz\'ea? - spyta\'b3a.\par - Czemu? - przygotowa\'b3 si\'ea na najgorsze.\par - Tak samo jak ja patrzysz na \'9cwiat - odpowiedzia\'b3a. - Przesta\'f1 si\'ea tak\par krzywi\'e6, przecie\'bf ci\'ea chyba nie obrazi\'b3am.\par Pewnie, ani troch\'ea go nie obrazi\'b3a.\par - Oczywi\'9ccie \'bfe nie - zgodzi\'b3 si\'ea. - Powiedz mi, jak w\'b3a\'9cciwie na ten\par \'9cwiat patrzymy?\par - Patrzysz na niego sercem.\par - Dawno temu nauczy\'b3em si\'ea przedk\'b3ada\'e6 logik\'ea i rozs\'b9dek nad uczucia\par - stwierdzi\'b3 Harrison. - Moja filozofia \'bfyciowa jest naprawd\'ea bardzo prosta.\par - Powiesz mi, jaka to filozofia?\par - Najpierw g\'b3ow\'b9, potem sercem.\par Nie zrobi\'b3o to na niej \'bfadnego wra\'bfenia.\par - Wi\'eac nigdy nie pozwalasz sobie po prostu... czu\'e6? Musisz o tym najpierw\par pomy\'9cle\'e6?\par - Oczywi\'9ccie \'bfe tak - przyzna\'b3. Cieszy\'b3 si\'ea, \'bfe zrozumia\'b3a. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe\par jej te\'bf przyda\'b3oby si\'ea przyj\'b9\'e6 t\'ea zasad\'ea.\par - Jaki ty jeste\'9c dok\'b3adny, Hamsonie.\par - Dzi\'eakuj\'ea za komplement. - U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Jeste\'9c te\'bf sztywny.\par -Tak.\par Spojrza\'b3a b\'b3agalnym wzrokiem w niebo.\par - Adam ci\'ea polubi - oznajmi\'b3a.\par - Czemu to?\par - M\'f3j brat ma podobne zasady, jak ty. Czasem doprowadzam go chyba do\par szale\'f1stwa. \'afa\'b3uj\'ea, \'bfe si\'ea tak martwi, ale nie potrafi\'ea nie by\'e6 sob\'b9. Gdy patrz\'ea\par na moj\'b9 dolin\'ea...\par Nagle ucich\'b3a i zacz\'ea\'b3a si\'ea czerwieni\'e6.\par - Tak? - zach\'eaci\'b3 j\'b9.\par - Pomy\'9clisz, \'bfe zwariowa\'b3am.\par - Nie pomy\'9cl\'ea.\par Wzi\'ea\'b3a g\'b3\'eaboki oddech.\par - Mo\'bfesz si\'ea z tego \'9cmia\'e6, ale czasem czuj\'ea, \'bfe \'b3\'b9czy mnie z t\'b9 ziemi\'b9\par jaka\'9c wi\'ea\'9f. Je\'9cli jestem bardzo cicha i staram si\'ea jedynie s\'b3ucha\'e6 i czu\'e6, to\par niemal\'bfe s\'b3ysz\'ea jej serce t\'eatni\'b9ce dooko\'b3a mnie.\par Uwa\'bfnie mu si\'ea przygl\'b9da\'b3a. Nie u\'9cmiecha\'b3 si\'ea, ale wygl\'b9da\'b3 tak, jakby\par mia\'b3 na to ochot\'ea. Poczu\'b3a, \'bfe musi si\'ea broni\'e6.\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe ty te\'bf to poczu\'b3e\'9c. Ci\'b9gle nie jestem do ko\'f1ca pewna, czy...\par - Mo\'bfe si\'ea wreszcie ruszysz, Mary Roses! Na Boga, straci\'b3em ju\'bf ca\'b3y dzie\'f1\par na czekanie na ciebie.\par Cole wykrzykn\'b9\'b3 rozkaz zza ich plec\'f3w. Mary Roses natychmiast ruszy\'b3a\par naprz\'f3d.\par - M\'f3j brat nie lubi traci\'e6 czasu na g\'b3upstwa. W g\'b3\'eabi duszy jest bardzo\par cierpliwy, ale nie lubi tego okazywa\'e6.\par To by\'b3a chyba najwi\'eaksza nieprawda sezonu. Harrison uwa\'bfa\'b3, \'bfe Cole nie\par ma za grosz cierpliwo\'9cci. Zastanawia\'b3 si\'ea, czemu jeszcze nikt tego cz\'b3owieka\par nie zastrzeli\'b3. Cole by\'b3 nie tylko nadpobudliwy - by\'b3 te\'bf najbardziej szorstkim\par i nieprzyjemnym cz\'b3owiekiem, jakiego Harrison kiedykolwiek spotka\'b3.\par W dodatku by\'b3y to chyba najlepsze cechy Cole'a.\par Najm\'b3odszy z braci napotka\'b3 ich przed g\'b3\'f3wn\'b9 stodo\'b3\'b9, ale musia\'b3 zaczeka\'e6,\par a\'bf zostanie przedstawiony go\'9cciowi. Harrison zsiad\'b3 ju\'bf z konia i pr\'f3bowa\'b3\par nam\'f3wi\'e6 MacHugha, by wszed\'b3 do stajni. Ogier nie mia\'b3 jednak na to ochoty.\par Stan\'b9\'b3 kilka razy d\'eaba, po czym zacz\'b9\'b3 parska\'e6, tupa\'e6 i szturcha\'e6 Harrisona\par w rami\'ea.\par Harrison kaza\'b3 koniowi uspokoi\'e6 si\'ea i zwierz\'eaciu nie spodoba\'b3 si\'ea chyba\par ton jego g\'b3osu. MacHugh popchn\'b9\'b3 go z tak\'b9 si\'b3\'b9, \'bfe Harrison znalaz\'b3 si\'ea na\par ziemi w tumanie kurzu.\par Nieumiej\'eatno\'9c\'e6 opanowania zwierz\'eacia by\'b3a dla niego piekielnie upokarza-\par j\'b9ca. Mary Roses, wsp\'f3\'b3czuj\'b9c mu, pr\'f3bowa\'b3a przekona\'e6 braci, \'bfeby pomogli\par Harrisonowi. Ci byli jednak zbyt rozs\'b9dni, by zbli\'bfy\'e6 si\'ea do bestii. Douglas\par u\'9cmiecha\'b3 si\'ea, na tyle dobrze wychowany, \'bfeby nie za\'9cmia\'e6 si\'ea, nawet gdy\par Harrison po raz drugi wyl\'b9dowa\'b3 na ziemi.\par Cole nie by\'b3 a\'bf tak pow\'9cci\'b9gliwy i \'9cmia\'b3 si\'ea do \'b3ez. Harrison mia\'b3 ochot\'ea\par go zabi\'e6. Oczywi\'9ccie nie m\'f3g\'b3 tego zrobi\'e6, je\'9cli chcia\'b3 zosta\'e6 u nich na\par obiedzie i dowiedzie\'e6 si\'ea, kim w\'b3a\'9cciwie s\'b9. Domy\'9cli\'b3 si\'ea ju\'bf, \'bfe rudy\par m\'ea\'bfczyzna stoj\'b9cy za Mary Roses to Travis lub Adam.\par Zn\'f3w swoim \'9cmiechem Cole zwr\'f3ci\'b3 na siebie uwag\'ea. Mo\'bfe Harriso-\par nowi uda\'b3oby si\'ea w\'b3adowa\'e6 pi\'ea\'9c\'e6 w jego niemi\'b3\'b9 twarz i po\'b3ama\'e6 kil-\par ka ko\'9cci? Komu by to przeszkadza\'b3o? Ca\'b3\'b9 si\'b3\'b9 woli odp\'eadzi\'b3 pokus\'ea.\par Rozs\'b9dek wzi\'b9\'b3 g\'f3r\'ea. Mary Roses by\'b3aby na pewno niezadowolona, gdyby\par Harrison st\'b3uk\'b3 jej brata. Poza tym dowiedzia\'b3aby si\'ea, \'bfe potrafi sobie w \'bfyciu\par radzi\'e6.\par Bo\'bfe, nienawidzi\'b3 swego podst\'eapu tak bardzo, jak w tej chwili nienawidzi\'b3\par Cole'a Claybome'a.\par Wreszcie Harrison mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 szale\'f1stw MacHugha i pozwoli\'b3 ogierowi\par wygra\'e6. Pu\'9cci\'b3 lejce i poszed\'b3 w stron\'ea wybiegu. MacHugh parskn\'b9\'b3 g\'b3o\'9cno,\par tupn\'b9\'b3 kilka razy i ruszy\'b3 za nim.\par Doszed\'b3szy st\'eapa do \'9crodka kolistego corralu, MacHugh stan\'b9\'b3 nieruchomo\par niczym g\'b3az, podczas gdy Harrison zdejmowa\'b3 z niego uprz\'b9\'bf.\par - Je\'9cli przeskoczysz przez p\'b3ot, to b\'eadziesz si\'ea sam o siebie martwi\'b3.\par Rozumiesz?\par - Harrison, chod\'9f pozna\'e6 Travisa - zawo\'b3a\'b3a Mary Roses.\par - C\'f3\'bf to za imi\'ea Harrison? - Travis spyta\'b3 wystarczaj\'b9co g\'b3o\'9cno, by\par Harrison to us\'b3ysza\'b3.\par - Tradycyjne imi\'ea w rodzinie - odpowiedzia\'b3 mu Harrison. Zawiesi\'b3 siod\'b3o\par i koc na p\'b3ocie, zamkn\'b9\'b3 za sob\'b9 bram\'ea i podszed\'b3 do najm\'b3odszego z braci\par Mary Roses.\par - Co to za imi\'ea Travis? Irlandzkie?\par - By\'e6 mo\'bfe - odpowiedzia\'b3 z u\'9cmiechem Travis.\par C\'f3\'bf to mia\'b3o znaczy\'e6? Nie m\'f3g\'b3 zapyta\'e6, bo Mary Roses zacz\'ea\'b3a ju\'bf\par opowiada\'e6, jak to spotka\'b3a Han-isona, kt\'f3ry jest dobry i rozs\'b9dny, bo ostrzeg\'b3\par Cole'a przed zasadzk\'b9.\par Obserwuj\'b9c Travisa podczas d\'b3ugiej opowie\'9cci Mary Roses, Harrison my\'9cla\'b3\par tylko o jednym. Za nic w \'9cwiecie ten cz\'b3owiek nie m\'f3g\'b3 by\'e6 z nimi spokrew-\par niony, gdy\'bf wygl\'b9da\'b3 zupe\'b3nie inaczej ni\'bf pozosta\'b3a tr\'f3jka. Zastanawia\'b3 si\'ea,\par czy jedyn\'b9 ich wsp\'f3ln\'b9 cech\'b9 nie jest odmienny wygl\'b9d. Cholera, Travis\par najbardziej przypomina\'b3 MacHugha.\par To por\'f3wnanie rozbawi\'b3o Han-isona. Travis mia\'b3 rudobr\'b9zowe w\'b3osy i zie-\par lone oczy. Jego twarz by\'b3a kwadratowa, podczas gdy Mary Roses mia\'b3a j\'b9\par doskonale owaln\'b9. By\'b3 mniej wi\'eacej tego wzrostu co Douglas, ale nie tak\par pot\'ea\'bfnie zbudowany. Najm\'b3odszy z braci by\'b3 chudy jak trzcina i w przeci-\par wie\'f1stwie do Cole'a niezbyt umi\'ea\'9cniony.\par Nic ju\'bf nie mog\'b3o zdziwi\'e6 Hamsona. Nie mrugn\'b9\'b3by nawet okiem, gdyby\par Mary Roses powiedzia\'b3a mu, \'bfe Travis ma bli\'9fniaka, kt\'f3ry jest pe\'b3nokrwistym\par Indianinem Crow. Mo\'bfe nawet nie roze\'9cmia\'b3by si\'ea, pytaj\'b9c bli\'9fniaka, czy te\'bf\par jest Irlandczykiem.\par Zwr\'f3ci\'b3 uwag\'ea na s\'b3owa Mary Roses w chwili, gdy powiedzia\'b3a Travisowi,\par \'bfe Harrison zostanie u nich na obiedzie. Jej brat nie wydawa\'b3 si\'ea tym\par zdenerwowany. Wygl\'b9da\'b3 raczej na zrezygnowanego.\par Harrison na pocz\'b9tku my\'9cla\'b3, \'bfe ten brat nie jest a\'bf tak irytuj\'b9cy jak Cole,\par ale szybko zmieni\'b3 zdanie.\par - Potrzeba sporo odwagi, by je\'9fdzi\'e6 na tak ohydnym koniu.\par - Travis, nie b\'b9d\'9f niemi\'b3y - rozkaza\'b3a Mary Roses.\par - Nie by\'b3em niemi\'b3y - odpar\'b3. - To mia\'b3 by\'e6 komplement, naprawd\'ea\par wymaga to niez\'b3ej odwagi. - Powiedziawszy to odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do go\'9ccia. -\par Przykro mi, je\'9cli ci\'ea urazi\'b3em.\par - Harrison, czy b\'eadziesz jutro siod\'b3a\'b3 MacHugha? - zawo\'b3a\'b3 Cole z ty\'b3u wozu-\par - Czemu pytasz? - Harrison od razu sta\'b3 si\'ea podejrzliwy.\par Cole zarzuci\'b3 sobie na rami\'ea worek m\'b9ki, nim odpowiedzia\'b3.\par - Chc\'ea si\'ea temu przygl\'b9da\'e6.\par Harrison wiedzia\'b3, \'bfe b\'eadzie \'bfa\'b3owa\'b3, je\'9cli cokolwiek powie. Postanowi\'b3\par by\'e6 cicho, cho\'e6 by\'b3o to \'9cmiertelnie m\'eacz\'b9ce.\par Obserwowa\'b3, jak Cole przechodzi przez werand\'ea i wchodzi do \'9crodka\par domu. Dopiero wtedy zauwa\'bfy\'b3 czarnosk\'f3rego m\'ea\'bfczyn\'ea opieraj\'b9cego si\'ea\par o s\'b3up. Osoba nieznajomego robi\'b3a wra\'bfenie - mia\'b3 szerokie ramiona, czarne,\par srebrz\'b9ce si\'ea na ko\'f1cach w\'b3osy oraz poz\'b3acane okulary, kt\'f3re nadawa\'b3y jego\par twarzy akademicki wygl\'b9d. Nosi\'b3 kraciast\'b9 czerwon\'b9 koszul\'ea z rozpi\'eatym\par ko\'b3nierzem oraz ciemnobr\'b9zowe spodnie. By\'b3 zrelaksowany, jakby by\'b3 u siebie\par w domu.\par Harrison zastanawia\'b3 si\'ea, czy to kolejna zagubiona dusza, kt\'f3r\'b9 Mary Roses\par znalaz\'b3a i zaprosi\'b3a na obiad. Je\'9cli tak rzeczywi\'9ccie by\'b3o, to m\'ea\'bfczyzna\par postanowi\'b3 najwyra\'9fniej zosta\'e6 na d\'b3u\'bfej.\par - Nie zwracaj uwagi na Cole'a. Lubi denerwowa\'e6 ludzi, to wszystko. Nie\par chce zrani\'e6 twoich uczu\'e6, naprawd\'ea jest dobrym i du\'bfo rozumiej\'b9cym cz\'b3o-\par wiekiem.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego, chc\'b9c, by uwierzy\'b3 w te bzdury. Wiele go\par kosztowa\'b3o, by nie za\'9cmia\'e6 si\'ea jej prosto w twarz.\par - Na Boga, Mary Roses, Harrison jest m\'ea\'bfczyzn\'b9, a nie ma\'b3ym ch\'b3opcem\par - Travis wyg\'b3osi\'b3 swoj\'b9 krytyk\'ea, po czym zr\'f3wna\'b3 krok z nowym go\'9cciem. -\par Potrzeba troch\'ea czasu, by przyzwyczai\'e6 si\'ea do mojej siostry. Zawsze martwi\par si\'ea o cudze uczucia i nie potrafi nic na to poradzi\'e6. Trzeba j\'b9 po prostu\par ignorowa\'e6. My tak robimy.\par Udzieliwszy mu tej kr\'f3tkiej rady pobieg\'b3 naprz\'f3d.\par - Jeszcze jeden brat i b\'eadziesz ju\'bf zna\'e6 nas wszystkich. Pospiesz si\'ea, Adam\par czeka na nas.\par Mary Roses wbieg\'b3a po schodach i zatrzyma\'b3a si\'ea obok nieznajomego.\par Harrison uzna\'b3, \'bfe przedstawi mu drugiego go\'9ccia, zanim spotkaj\'b9 Adama.\par Myli\'b3 si\'ea.\par - Adamie, chcia\'b3abym, aby\'9c pozna\'b3 mojego przyjaciela, Harrisona MacDo-\par nalda. Przyjecha\'b3 tu ze Szkocji.\par Adam odsun\'b9\'b3 si\'ea od s\'b3upa i podszed\'b3 do Harrisona.\par - Naprawd\'ea? Witamy na R\'f3\'bfanym Wzg\'f3rzu, panie MacDonald.\par Harrison by\'b3 zbyt zdziwiony, by co\'9c powiedzie\'e6. Spojrza\'b3 w bok na Mary\par Roses, po czym znowu na Adama. Nie wiedzia\'b3, co ma zrobi\'e6. Mary Roses\par i Adam nie dawali mu \'bfadnych wskaz\'f3wek. Stali patrz\'b9c na niego, oczekuj\'b9c\par jego reakcji.\par Z ch\'eaci\'b9 dowiedzia\'b3by si\'ea, jakim cudem ten czarnosk\'f3ry m\'ea\'bfczyzna\par nazywa\'b3 si\'ea jej bratem i czemu ona go za takiego uwa\'bfa\'b3a.\par W ko\'f1cu uda\'b3o mu si\'ea skupi\'e6 i opanowa\'e6. Nie wypada\'b3o mu zadawa\'e6\par pyta\'f1, a oni nie mieli powodu, by si\'ea t\'b3umaczy\'e6. Mimo to mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe\par kto\'9c mu co\'9c wyja\'9cni.\par - Mi\'b3o mi pana pozna\'e6. Pa\'f1ska siostra by\'b3a tak urocza, \'bfe zaprosi\'b3a mnie\par na obiad. Mam nadziej\'ea, \'bfe nie ma pan nic przeciwko temu. - Harrison\par wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea, chc\'b9c si\'ea przywita\'e6. Gest ten najwyra\'9fniej zdziwi\'b3 Adama.\par Zastanowi\'b3 si\'ea sekund\'ea lub dwie, zanim w ko\'f1cu poda\'b3 mu r\'eak\'ea.\par - To \'bfaden problem. Przyzwyczaili\'9cmy si\'ea ju\'bf, \'bfe Mary Roses zaprasza\par nieznajomych na obiad. - Przerwa\'b3 na chwil\'ea i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do siostry. -\par Daleko st\'b9d do Szkocji.\par Harrison zgodzi\'b3 si\'ea z nim kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9.\par - Obiad czeka - oznajmi\'b3 Adam. - Mo\'bfe si\'ea pan umy\'e6 w \'9crodku.\par Adam poszed\'b3 przodem, Mary Roses sz\'b3a tu\'bf za nim. Harrison sta\'b3 w miej-\par scu, pr\'f3buj\'b9c uporz\'b9dkowa\'e6 szalone my\'9cli k\'b3\'eabi\'b9ce si\'ea w jego g\'b3owie.\par Nie widzia\'b3 \'bfadnego rozs\'b9dnego wyt\'b3umaczenia. Jak, na Boga, znalaz\'b3a\par sobie czterech tak r\'f3\'bfnych, na pewno nie spokrewnionych z ni\'b9 braci?\par Mary Roses trzyma\'b3a siatkowe drzwi otwarte i cierpliwie na niego czeka\'b3a.\par Otrz\'b9sn\'b9\'b3 si\'ea z zadumy.\par - Je\'9cli chodzi o Adama... - zacz\'ea\'b3a.\par - Tak? - Przygotowa\'b3 si\'ea na kolejn\'b9 niespodziank\'ea, spodziewaj\'b9c si\'ea, \'bfe\par zn\'f3w zostanie pora\'bfony jak\'b9\'9c wiadomo\'9cci\'b9.\par - Jeszcze o to nie pyta\'b3e\'9c, ale postanowi\'b3am i tak odpowiedzie\'e6.\par Harrison pragn\'b9\'b3 podskoczy\'e6 z rado\'9cci. Wreszcie uzyska jakie\'9c prawdziwe\par i rzetelne wyt\'b3umaczenie.\par -Tak?\par Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego.\par - On nie jest Irlandczykiem.\par / lipca 1862\par Droga Mamo Roses!\par Mamy straszne k\'b3opoty z nauczeniem dzidzi, by przesta\'b3a moczy\'e6 majtki.\par B\'ead\'b9c ch\'b3opcami robimy to wszystko troch\'ea inaczej. Dzidzia zobaczy\'b3a kiedy\'9c\par Travisa i od tego czasu zawsze wstaje. Pr\'f3bowali\'9cmy jej wyt\'b3umaczy\'e6, \'bfe\par dziewczynki tak tego nie robi\'b9, ale nie s\'b3ucha g\'b3osu zdrowego rozs\'b9dku.\par Zaczynamy wi\'eac my\'9cle\'e6, \'bfe mo\'bfe nie rozumie, \'bfe jest dziewczynk\'b9; Adam\par przysi\'eaga, \'bfe jest m\'b9dra jak ma\'b3o kto, ale te\'bf uparta jak Cole, a wiesz przecie\'bf,\par jakim os\'b3em on nieraz bywa. Wykombinowali\'9cmy, \'bfe potrzebujemy do pomocy\par kobiety. Adam wymy\'9cli\'b3, \'bfe trzeba zabra\'e6 dziewczynk\'ea do budy Belle, kt\'f3ra jest\par jedyn\'b9 kobiet\'b9 w pobli\'bfu. Cole a strasznie ten pomys\'b3 -wkurzy\'b3. Nie chcia\'b3, by\par ma\'b3a Mary Roses przebywa\'b3a u kurwy, aleja pomy\'9cla\'b3em, \'bfe liczy si\'ea przecie\'bf\par dobre serce Belle. Poza tym ka\'bfdy wie, \'bfe ona nienawidzi tego, co musi robi\'e6,\par by mie\'e6 jedzenie na stole. Przecie\'bf ona tak nie znosi oddawania si\'ea, \'bfe\par opowiada ka\'bfdemu m\'ea\'bfczy\'9fnie, kt\'f3ry j\'b9 wynajmuje, jaki to ma czarny humor.\par Wi\'eac dosz\'b3o do tego, \'bfe ludzie ze wsp\'f3\'b3czucia nie m\'f3wi\'b9 na ni\'b9 kurwa, lecz\par po imieniu, Belle...\par Tw\'f3j kochaj\'b9cy syn\par Douglas Claybome\par ^^\par Kolacja zamieni\'b3a si\'ea w przes\'b3uchanie. Harrison wiedzia\'b3, \'bfe w ka\'bfdym\par momencie m\'f3g\'b3by przyj\'b9\'e6 inicjatyw\'ea w przepytywaniu albo przynajmniej je\par zako\'f1czy\'e6, ale postanowi\'b3 wzi\'b9\'e6 udzia\'b3 w zabawie i by\'e6 tak us\'b3u\'bfnym, jak to\par tylko mo\'bfliwe. Mia\'b3 ku temu dobre powody. Pytania zadawane przez Clay-\par bome'\'f3w oraz ich reakcje na jego odpowiedzi dawa\'b3y mu du\'bfo informacji na\par temat ich rodziny.\par Ka\'bfdy z m\'ea\'bfczyzn mia\'b3 inne podej\'9ccie. Cole stara\'b3 si\'ea by\'e6 bezceremonialny\par i gro\'9fny. Douglas by\'b3 bezpo\'9credni i cz\'easto wplata\'b3 w pytania drobne szczeg\'f3\'b3y\par z \'bfycia rodziny, Travis by\'b3 zar\'f3wno dok\'b3adny, jak i dyplomatyczny. Adam\par spo\'9cr\'f3d nich wszystkich najbardziej wymyka\'b3 si\'ea ocenie. W ci\'b9gu ca\'b3ego\par obiadu zachowa\'b3 stoicki spok\'f3j, nie daj\'b9c Hamsonowi najmniejszej szansy\par odgadni\'eacia, o czym my\'9cli.\par Adam by\'b3 przeciwie\'f1stwem siostry. Intencje Mary Roses mo\'bfna by\'b3o\par wyczyta\'e6, niczym ze szkolnego elementarza, gdy\'bf wszystkie uczucia rysowa\'b3y\par si\'ea na jej twarzy i w jej oczach. Harrison jeszcze nigdy nie spotka\'b3 kogo\'9c\par takiego. By\'b3a bezpo\'9crednia, szczera i niesamowicie ufna. Harrison bardzo\par chcia\'b3 j\'b9 lepiej pozna\'e6.\par By\'b3 wystarczaj\'b9co szczery wobec samego siebie, by przyzna\'e6, \'bfe poci\'b9ga\'b3\par go te\'bf jej wygl\'b9d. By\'b3a pi\'eakn\'b9 kobiet\'b9 i musia\'b3by by\'e6 martwy, \'bfeby tego nie\par zauwa\'bfy\'e6. Jej oczy hipnotyzowa\'b3y, a widok jej s\'b3odkich ust powodowa\'b3, \'bfe\par my\'9cla\'b3 o rzeczach, kt\'f3re nie mia\'b3y prawa pojawia\'e6 si\'ea nawet w snach.\par Cho\'e6 zwr\'f3ci\'b3 na ni\'b9 uwag\'ea z powodu urody, to do pozostania przy niej\par zach\'eaca\'b3o go jej serce.\par Na szcz\'ea\'9ccie potrafi\'b3 si\'ea na tyle opanowa\'e6, by nie wyj\'9c\'e6 na zupe\'b3nego\par idiot\'ea. Powstrzyma\'b3 si\'ea przed patrzeniem n:'. \f1\bullet ',:.; \bullet sroka w gnat przez ca\f0\'b3\'b9\par kolacj\'ea.\par Bracia Mary Roses nie potrafili tak dobrze kontrolowa\'e6 swoich zachowa\'f1.\par Obserwowali Harrisona od momentu, gdy jedzenie pojawi\'b3o si\'ea na stole, do\par chwili, gdy zebrano talerze. Zachowywali si\'ea niekulturalnie, wiedzieli o tym\par i ani troch\'ea si\'ea tym nie przejmowali.\par Zaczekali, a\'bf ich kubki zn\'f3w nape\'b3ni\'b9 si\'ea kaw\'b9, i zacz\'eali wierci\'e6 mu dziur\'ea\par w brzuchu. Harrison opar\'b3 si\'ea wygodnie o krzes\'b3o i pozwoli\'b3 im si\'ea wypyty-\par wa\'e6.\par Hierarchia w rodzinie sta\'b3a si\'ea jasna jak tylko wszyscy usiedli przy stole.\par Adam siedzia\'b3 u szczytu sto\'b3u, co Harrison uzna\'b3 za istotne i intryguj\'b9ce. Mary\par Roses siedzia\'b3a po jego lewej stronie, a Cole po prawej. Douglas siedzia\'b3 obok\par siostry, a najm\'b3odszy Travis obok Cole'a. Harrisona posadzono na drugim\par ko\'f1cu sto\'b3u, naprzeciwko m\'ea\'bfczyzny, kt\'f3rego w swych my\'9clach okre\'9cli\'b3 jako\par patriarch\'ea rodziny Claybome'\'f3w.\par - Czy pa\'f1ska porcja by\'b3a wystarczaj\'b9ca, panie MacDonald? - spyta\'b3 Adam.\par - Tak, dzi\'eakuj\'ea. Duszone mi\'easo by\'b3o pyszne. Prosz\'ea mi m\'f3wi\'e6 Harrison.\par Adam pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - W takim razie musisz mi m\'f3wi\'e6 Adam - zaproponowa\'b3. - W Anglii\par niekt\'f3rzy m\'ea\'bfczy\'9fni nosz\'b9 tytu\'b3y szlacheckie. Czy w Szkocji jest podobnie?\par - Dok\'b3adnie tak samo.\par - A ty nosisz jaki\'9c tytu\'b3? - spyta\'b3 Douglas.\par Harrison nie odpowiedzia\'b3. Czu\'b3 si\'ea nieswojo rozmawiaj\'b9c na ten temat,\par musia\'b3 przyzna\'e6, \'bfe czu\'b3 si\'ea nawet lekko zawstydzony D\'bfentelmen z tytu\'b3em\par szlacheckim wyda\'b3 mu si\'ea nagle pompatyczny, na pewno nie pasowa\'b3 do\par tutejszej okolicy\par - No jak, masz czy nie? - Cole domaga\'b3 si\'ea odpowiedzi.\par - Szczerze m\'f3wi\'b9c, tak, mam tytu\'b3 - przyzna\'b3. - By\'b3 przekazywany\par z pokolenia na pokolenie, dzi\'9c jest to ju\'bf bardziej tradycja.\par - Jaki to tytu\'b3?\par Szkot westchn\'b9\'b3. Nie mia\'b3 jak unikn\'b9\'e6 odpowiedzi.\par - Jestem hrabi\'b9 Stanfordu na Hawk Isle.\par - Ci\'ea\'bfko musia\'b3o si\'ea dorasta\'e6 z takim baga\'bfem - zauwa\'bfy\'b3 Douglas. -\par Czy urodzi\'b3e\'9c si\'ea z tytu\'b3em?\par - Nie, odziedziczy\'b3em go, gdy umar\'b3 m\'f3j ojciec.\par - Jak m\'f3wi\'b9 do ciebie tamtejsi ludzie? Sir? - spyta\'b3 Cole.\par - S\'b3u\'bfba tak m\'f3wi\'b3a.\par - A pozostali? - dopytywa\'b3 si\'ea Cole.\par - Milordzie.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea szeroko.\par - Brani strasznie wydumanie jak na m\'f3j gust - stwierdzi\'b3. - Masz wi\'eac\par kup\'ea pieni\'eadzy i ziemi?\par -Nie.\par Mary Roses zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe go\'9c\'e6 czu\'b3 si\'ea nieswojo. Postanowi\'b3a zako\'f1czy\'e6\par rozmow\'ea o tytu\'b3ach szlacheckich.\par - To Adam przygotowa\'b3 duszone mi\'easo na kolacj\'ea, dzisiaj jest jego kolej,\par by pomaga\'e6 Samuelowi.\par - Kim jest Samuel? - spyta\'b3 Harrison.\par - To nasz kucharz - wyt\'b3umaczy\'b3a. - Jeszcze go nie spotka\'b3e\'9c. Czasem\par siedzi z nami przy stole, ale dzi\'9c jest zaj\'eaty.\par - Wcale nie - zaprzeczy\'b3 Cole, po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Harrisona: - Udaje,\par \'bfe ma co\'9c do roboty, bo nienawidzi obcych. Nie zobaczysz go, dop\'f3ki on sam\par nie b\'eadzie got\'f3w si\'ea pokaza\'e6. Co spowodowa\'b3o, \'bfe postanowi\'b3e\'9c opu\'9cci\'e6\par Szkocj\'ea?\par Nag\'b3a zmiana tematu nie zdziwi\'b3a Harrisona, wr\'eacz troch\'ea rozbawi\'b3a. Sam\par cz\'easto u\'bfywa\'b3 podobnych chwyt\'f3w w s\'b9dzie, gdy\'bf zaskoczeni \'9cwiadkowie\par cz\'easto odpowiadali bez zastanowienia.\par - Chcia\'b3em zobaczy\'e6 Stany.\par Cole wygl\'b9da\'b3 tak, jakby mu nie wierzy\'b3, ale Harrison nie mia\'b3 zamiaru go\par przekonywa\'e6. Nie m\'f3wi\'b9c nic wi\'eacej patrzy\'b3 na Cole'a, czekaj\'b9c na kolejne\par pytanie.\par - Mary Roses powiedzia\'b3a mi, \'bfe chcesz nauczy\'e6 si\'ea prowadzi\'e6 ranczo -\par wtr\'b9ci\'b3 si\'ea Douglas.\par -Tak.\par - Czemu? - spyta\'b3 Travis.\par - Odpowiada mi takie \'bfycie.\par Travis najwyra\'9fniej oczekiwa\'b3 d\'b3u\'bfszej i bardziej wyczerpuj\'b9cej odpowie-\par dzi, ale Harrison nie zaspokoi\'b3 jego ciekawo\'9cci. Zamierza\'b3 zmusi\'e6 go do\par wi\'eakszego wysi\'b3ku, je\'9cli ch\'b3opak chcia\'b3 uzyska\'e6 pe\'b3n\'b9 odpowied\'9f.\par - To mordercza praca - powiedzia\'b3 Douglas.\par - Tak te\'bf j\'b9 sobie wyobra\'bfam - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison.\par - Co w\'b3a\'9cciwie odpowiada ci w \'bfyciu na ranczo? - nalega\'b3 Travis.\par - Du\'bfo czasu sp\'eadza si\'ea na dworze - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Oraz\par pracuje si\'ea w\'b3asnymi r\'eakami.\par - Jest wiele rzeczy, kt\'f3re m\'f3g\'b3by\'9c robi\'e6, by by\'e6 na dworze - zauwa\'bfy\'b3\par Cole.\par - M\'f3wisz tak, jakby\'9c dotychczas by\'b3 zamkni\'eaty w biurze - powiedzia\'b3\par Travis.\par - Masz racj\'ea - odpar\'b3 Harrison. - Troszk\'ea tak to brzmi, prawda?\par - A co, naprawd\'ea by\'b3e\'9c? - spyta\'b3 najm\'b3odszy z braci, wyra\'9fnie zbity\par z tropu brakiem bardziej satysfakcjonuj\'b9cej odpowiedzi.\par - Wi\'eakszo\'9c\'e6 czasu sp\'eadza\'b3em w zamkni\'eatych pomieszczeniach - przyzna\'b3\par Harrison. - Ale ostatnio mia\'b3em okazj\'ea podr\'f3\'bfowa\'e6 w celach zawodowych.\par - Dla kogo pracujesz? - spyta\'b3 Douglas.\par - Dla lorda Williama EUiotta - odpowiedzia\'b3. - Wzi\'b9\'b3em jednak zwolnienie\par od moich obowi\'b9zk\'f3w.\par - Wi\'eac on tak\'bfe ma wydumany tytu\'b3 - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par Harrison zgodzi\'b3 si\'ea kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9, nie wdaj\'b9c si\'ea w szczeg\'f3\'b3y.\par Rozmowa toczy\'b3a si\'ea i nie wida\'e6 by\'b3o ko\'f1ca. Harrison udziela\'b3 czasami\par wymijaj\'b9cej odpowiedzi lub odbiega\'b3 nieco od tematu, by zobaczy\'e6, kt\'f3ry\par z braci powr\'f3ci do omawianej kwestii. Zdziwi\'b3o go, \'bfe najbardziej zdetermino-\par wany by\'b3 najm\'b3odszy, Travis. Nie\'9fle te\'bf wszystko analizowa\'b3.\par By\'b3by niez\'b3ym adwokatem.\par - Czemu nie zosta\'b3e\'9c w Stanach? - spyta\'b3 Travis.\par - W Stanach? - powt\'f3rzy\'b3 Harrison, nie do ko\'f1ca rozumiej\'b9c.\par - Montana nie jest stanem - wyt\'b3umaczy\'b3 Douglas.\par - Tak - przytakn\'b9\'b3 Harrison. - Zapomnia\'b3em o tym. S\'b9dzicie, \'bfe b\'eadzie\par stanem ju\'bf nied\'b3ugo?\par - To tylko kwestia czasu - odpowiedzia\'b3 Douglas.\par Harrison chcia\'b3 dok\'b3adniej wyja\'9cni\'e6 kwesti\'ea Montany, ale Travis mu w tym\par przeszkodzi\'b3.\par - Wi\'eac czemu przejecha\'b3e\'9c taki kawa\'b3 drogi?\par Zn\'f3w zatoczyli ko\'b3o, wracaj\'b9c do punktu wyj\'9ccia. Harrison z trudem\par ukrywa\'b3 u\'9cmiech.\par - Chcia\'b3em zobaczy\'e6 ten kraj. Chyba ju\'bf o tym m\'f3wi\'b3em, Travis.\par - Prosz\'ea, przesta\'f1cie go m\'eaczy\'e6. - Mary Roses wstawi\'b3a si\'ea za Harrisonem.\par Pochyli\'b3a si\'ea do przodu, k\'b3ad\'b9c \'b3okie\'e6 na stole, opar\'b3a g\'b3ow\'ea na otwartej d\'b3oni\par i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do Harrisona.\par - Jak ci si\'ea podoba nasz dom? - spyta\'b3a.\par Harrison, odpowiadaj\'b9c na pytanie, obserwowa\'b3 Adama. Najstarszy z braci\par od jakiego\'9c ju\'bf czasu nic nie m\'f3wi\'b3. Wygl\'b9da\'b3 tak, jakby przysypia\'b3, i Harrison\par zaczyna\'b3 si\'ea zastanawia\'e6, czy w og\'f3le przys\'b3uchuje si\'ea rozmowie. Jednak gdy\par tylko jego siostra po\'b3o\'bfy\'b3a \'b3okie\'e6 na stole, powoli si\'eagn\'b9\'b3 w jej stron\'ea i dotkn\'b9\'b3\par r\'eak\'b9 ramienia. By\'b3o to bardzo subtelne upomnienie. Mary Roses instynktownie\par odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w stron\'ea brata, by dowiedzie\'e6 si\'ea, o co mu chodzi. Adam nic\par jednak nie wyt\'b3umaczy\'b3. Harrison wiedzia\'b3, \'bfe najstarszy brat nie chce zwraca\'e6\par jego uwagi na niepoprawne zachowanie siostry. Adam musia\'b3 jednak najwyra\'9f-\par niej nacisn\'b9\'e6 lekko na rami\'ea Mary Roses, gdy\'bf ta wyprostowa\'b3a si\'ea nagle, k\'b3ad\'b9c\par r\'eace na kolanach.\par Potem u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do Adama, a on mrugn\'b9\'b3 do niej okiem.\par Harrison udawa\'b3, \'bfe nic nie zauwa\'bfy\'b3. Przesun\'b9\'b3 sw\'f3j kubek z jednego\par miejsca na stole w inne i zmieni\'b3 pozycj\'ea na twardym krze\'9cle.\par - To pi\'eakny dom - stwierdzi\'b3.\par - Nie widzia\'b3e\'9c jeszcze zbyt wiele - zaprotestowa\'b3 Douglas.\par - Widzia\'b3 ju\'bf parter - zauwa\'bfy\'b3 Cole. - To wszystko, co kiedykolwiek\par zobaczy. Nie masz wst\'eapu na pi\'eatro, Harrison.\par - Tam s\'b9 tylko sypialnie - pospiesznie doda\'b3a Mary Roses. Chc\'b9c upomnie\'e6\par Cole'a za niemi\'b3e zachowanie, Mary Roses spojrza\'b3a na niego krzywo, po czym\par ponownie zwr\'f3ci\'b3a si\'ea w stron\'ea go\'9ccia.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do niej.\par - Ten dom ca\'b3kiem mnie zaskoczy\'b3. Nie spodziewa\'b3em si\'ea...\par - Czy s\'b9dzi\'b3e\'9c, \'bfe \'bfyjemy jak dzikusy? - przerwa\'b3 mu Cole.\par Harrison mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 jego zachowania. Postanowi\'b3 rozdra\'bfni\'e6 go na tyle,\par by straci\'b3 kontrol\'ea nad sob\'b9.\par - Czy uwa\'bfasz, \'bfe m\'f3g\'b3bym tak s\'b9dzi\'e6, bo zachowujesz si\'ea czasem jak\par dzikus?\par Cole zacz\'b9\'b3 podnosi\'e6 si\'ea z krzes\'b3a, ale Mary Roses uspokoi\'b3a go.\par - Nie chcia\'b3 ci\'ea obrazi\'e6 - powiedzia\'b3a bratu. - Bywasz czasem gro\'9fny,\par niekt\'f3rzy mogliby ci\'ea nazwa\'e6 zawadiak\'b9.\par - Ju\'bf tak na niego m\'f3wi\'b9 - powiedzia\'b3 Travis. - Przynajmniej w mie\'9ccie.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie mog\'ea przyzna\'e6 si\'ea do czego\'9c, co nie jest prawd\'b9 - powiedzia\'b3. -\par Harrison, ludzie my\'9cl\'b9, \'bfe jestem antyspo\'b3eczny. Niestety, nie dorobi\'b3em si\'ea\par jeszcze tytu\'b3u zawadiaki, ale ci\'ea\'bfko nad tym pracuj\'ea.\par Cole obr\'f3ci\'b3 si\'ea do siostry.\par - W ka\'bfdym razie dzi\'eaki, Mary Roses.\par Mary Roses zaczeka\'b3a, a\'bf Cole zauwa\'bfy, \'bfe j\'b9 rozgniewa\'b3, po czym\par wyt\'b3umaczy\'b3a Hamsonowi:\par - W tej okolicy bycie zawadiak\'b9 ma pewne zalety. Ludzie zostawiaj\'b9 ci\'ea\par w spokoju, a Cole to lubi. Dlatego te\'bf twoja uwaga, \'bfe zachowuje si\'ea jak\par dzikus, by\'b3a naprawd\'ea pochwa\'b3\'b9. Rozumiesz?\par - Czy to znaczy, \'bfe w\'b3a\'9cnie powiedzia\'b3em mu komplement? - Stara\'b3 si\'ea,\par jak m\'f3g\'b3, by nie zabrzmia\'b3o to niedowierzaj\'b9co. Widz\'b9c u\'9cmiechy na twarzach\par braci, zrozumia\'b3, \'bfe to mu si\'ea nie uda\'b3o.\par Mary Roses nie u\'9cmiecha\'b3a si\'ea.\par - W\'b3a\'9cnie - powiedzia\'b3a.\par Pragn\'b9\'b3 gwa\'b3townie zaprotestowa\'e6, ale Mary Roses m\'f3wi\'b3a szczerze i zda-\par wa\'b3a si\'ea martwi\'e6 tym, \'bfe nie uwierzy\'b3 w nieprawdopodobn\'b9 histori\'ea maj\'b9c\'b9\par u\'b3agodzi\'e6 jej brata. Postanowi\'b3 wi\'eac kontynuowa\'e6 t\'ea zabaw\'ea.\par - Wi\'eac chyba rzeczywi\'9ccie tak by\'b3o.\par Nie zad\'b3awi\'b3 si\'ea w\'b3asnymi s\'b3owami i uzna\'b3 to za chwalebny wysi\'b3ek ze\par swej strony. Odpowied\'9f najwyra\'9fniej ul\'bfy\'b3a dziewczynie, wi\'eac Harrison uzna\'b3,\par \'bfe warto by\'b3o pohamowa\'e6 swoj\'b9 ambicj\'ea.\par - Co ci\'ea tak zdziwi\'b3o? - spyta\'b3 Travis.\par Harrison nie pami\'eata\'b3, o czym rozmawiali, i by\'b3a to oczywi\'9ccie wina Mary\par Roses, kt\'f3ra tymczasem u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego, szcz\'ea\'9cliwa, \'bfe pr\'f3buje\par dogada\'e6 si\'ea z Cole'em. Harrison nie s\'b9dzi\'b3, by z nim flirtowa\'b3a udaj\'b9c\par nie\'9cmia\'b3\'b9, a mimo to nie wiedzia\'b3, jak si\'ea przy niej zachowa\'e6. By\'b3a s\'b3odka\par i pi\'eakna, momentami prowokuj\'b9ca. Nie potrafi\'b3 nie my\'9cle\'e6 o tym, jakby si\'ea\par czu\'b3 trzymaj\'b9c j\'b9 w ramionach.\par - Harrison? - zawo\'b3a\'b3 go Douglas.\par - Tak? Czy m\'f3g\'b3by\'9c powt\'f3rzy\'e6, o co pyta\'b3e\'9c?\par - O nic ci\'ea nie pyta\'b3em - odpar\'b3 Douglas. - To Travis ci\'ea pyta\'b3.\par - Mo\'bfe by\'b3by\'9c w stanie si\'ea skupi\'e6, gdyby\'9c przesta\'b3 gapi\'e6 si\'ea na nasz\'b9\par siostr\'ea - powiedzia\'b3 Cole.\par Travis kaza\'b3 bratu przesta\'e6 podpuszcza\'e6 go\'9ccia, po czym powt\'f3rzy\'b3 swoje\par pytanie.\par - Zastanawia\'b3em si\'ea, co ci\'ea tak w naszym domu zdziwi\'b3o.\par - Z zewn\'b9trz wygl\'b9da bardzo skromnie - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison. - Jednak\par w \'9crodku...\par - Jest r\'f3wnie skromny - doko\'f1czy\'b3 za niego Cole.\par - Mo\'bfe je\'9cli si\'ea dok\'b3adnie nie przyjrzysz - zgodzi\'b3 si\'ea. - Ale ja zawsze\par zauwa\'bfam szczeg\'f3\'b3y.\par - No i co?\par - Uwaga, jak\'b9 przyk\'b3adacie do detali, jest zadziwiaj\'b9ca - przyzna\'b3 Harri-\par son. Uwa\'bfa\'b3, by nie patrze\'e6 na Mary Roses, by nawet nie zerkn\'b9\'e6 w jej\par kierunku. - Gzymsy przy wej\'9cciu s\'b9 niezwyk\'b3e, a ozdoby schod\'f3w robi\'b9\par r\'f3wnie du\'bfe wra\'bfenie.\par - Gzymsy? - powt\'f3rzy\'b3 Travis.\par - Te mi\'eadzy sufitem a \'9ccianami - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison.\par - Wiem, co to s\'b9 gzymsy - oburzy\'b3 si\'ea Travis. - Zdziwi\'b3o mnie tylko, \'bfe\par zauwa\'bfasz takie drobiazgi.\par - Nie spodziewa\'b3em si\'ea tylu pokoi. Macie du\'bfy salonik, t\'ea jadalni\'ea\par oczywi\'9ccie, oraz bibliotek\'ea a\'bf pod sufit wypchan\'b9 ksi\'b9\'bfkami, kt\'f3rych na pewno\par tutaj nie kupili\'9ccie.\par - Cole zaprojektowa\'b3 dom - pochwali\'b3a brata Mary Roses. - Wszyscy bracia\par pomogli przy budowie, zaj\'ea\'b3a im lata.\par - Nie pozwoli\'b3 pom\'f3c sobie przy por\'eaczach ani przy \'9ccianach ko\'b3o wej\'9ccia.\par To wszystko jego robota - powiedzia\'b3 Travis.\par - Jak wi\'eac widzisz, w\'b3a\'9cnie z\'b3o\'bfy\'b3e\'9c Cole'owi kolejny wyraz uznania -\par stwierdzi\'b3a Mary Roses.\par Hamsonowi by\'b3o przykro to us\'b3ysze\'e6. Nie chcia\'b3 odkrywa\'e6 w Cole'u\par Claybome'ie imponuj\'b9cych cech, gdy\'bf mia\'b3 on maniery godne dzika. Jed-\par nak jego rzemios\'b3o by\'b3o pierwszej pr\'f3by i Harrison wiedzia\'b3, \'bfe to efekt\par wielu miesi\'eacy ci\'ea\'bfkiej pracy. Nie m\'f3g\'b3 nie podziwia\'e6 jego talentu i po\'9cwi\'ea-\par cenia.\par - Co jeszcze ci\'ea zaskoczy\'b3o? - spyta\'b3 Douglas.\par Harrison ponownie mia\'b3 ochot\'ea si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, tak wyraziste by\'b3y miny\par czterech braci. Nie chodzi\'b3o im o zwyk\'b3\'b9 opini\'ea o ich domu - oczekiwali\par pochwa\'b3y.\par - Macie w saloniku fortepian, od razu go zauwa\'bfy\'b3em.\par - Pewnie, \'bfe zauwa\'bfy\'b3e\'9c - powiedzia\'b3 Cole. - To jedyna rzecz, kt\'f3ra tam\par stoi.\par - To Steinway - o\'9cwiadczy\'b3 Douglas. - Mamy go od czasu, gdy Mary\par Roses by\'b3a wystarczaj\'b9co du\'bfa, by na nim gra\'e6.\par - Kto j\'b9 uczy\'b3? - spyta\'b3 Harrison.\par - Nauczyciel przyjecha\'b3 wraz z fortepianem - wyt\'b3umaczy\'b3 Douglas.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do Trayisa, po czym doda\'b3: - W ka\'bfdym razie tak jakby.\par Harrison nie wiedzia\'b3, jak ma rozumie\'e6 t\'ea dziwn\'b9 uwag\'ea. Postanowi\'b3 nie\par pyta\'e6, gdy\'bf wola\'b3 zachowa\'e6 pytania dla wa\'bfniejszych kwestii.\par - Ile mia\'b3a\'9c lat, gdy zacz\'ea\'b3a\'9c bra\'e6 lekcje? - spyta\'b3 Mary Roses.\par Nie by\'b3a pewna, wi\'eac spojrza\'b3a pytaj\'b9cym wzrokiem na Adama.\par - Mia\'b3a sze\'9c\'e6 lat - odpowiedzia\'b3.\par - Ja mia\'b3em siedem - przyzna\'b3 Harrison.\par - Wi\'eac te\'bf grasz na fortepianie? - Sama taka mo\'bfliwo\'9c\'e6 ju\'bf zachwyci\'b3a\par Mary Roses.\par -Tak.\par - Pewnie, \'bfe umie - zakpi\'b3 Cole. - Nie umie bi\'e6 si\'ea ani strzela\'e6, ale na\par fortepianie gra\'e6 umie. C\'f3\'bf, granie na nim nie pomo\'bfe ci tutaj prze\'bfy\'e6.\par - M\'f3g\'b3by gra\'e6 w saloonie Billie'ego - powiedzia\'b3 Douglas.\par - I zarobi\'e6 kulk\'ea w \'b3eb, jak ten poprzedni? - argumentowa\'b3 Travis.\par - Czemu zosta\'b3 zastrzelony? - zapyta\'b3 Harrison, cho\'e6 wcze\'9cniej postanowi\'b3\par nie pyta\'e6, je\'9cli odpowiedzi nie dadz\'b9 mu informacji o rodzinie.\par - Komu\'9c nie podoba\'b3y si\'ea melodie, kt\'f3re gra\'b3 - powiedzia\'b3 Cole.\par - Rozumiem. - Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, cho\'e6 w rzeczywisto\'9cci nic nie\par rozumia\'b3.\par - Po co nauczy\'b3e\'9c si\'ea gra\'e6 na fortepianie? Wydaje mi si\'ea to dosy\'e6 osobliwe\par - powiedzia\'b3 Cole.\par - To by\'b3a cz\'ea\'9c\'e6 mojej edukacji - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison. Nastawienie\par Cole'a nie obrazi\'b3o go, przeciwnie, troch\'ea nawet rozbawi\'b3o. Cole my\'9cla\'b3 chyba,\par \'bfe gra na fortepianie jest czym\'9c, czego m\'ea\'bfczy\'9fni nie powinni robi\'e6.\par - W takim razie zosta\'b3e\'9c \'9fle wykszta\'b3cony - powiedzia\'b3 Cole. - Dziew-\par czynki graj\'b9 na fortepianie, nie ch\'b3opcy. Czy tw\'f3j ojciec nigdy nie wzi\'b9\'b3 ci\'ea\par na ty\'b3 domu i nie pokaza\'b3, jak si\'ea u\'bfywa pi\'ea\'9cci?\par - Nie - odpowiedzia\'b3 Harrison. - A tw\'f3j?\par Cole zacz\'b9\'b3 ju\'bf odpowiada\'e6, po czym zmieni\'b3 zdanie. Usiad\'b3 g\'b3\'eabiej\par w krze\'9cle i wzruszy\'b3 ramionami.\par - Cole, czy s\'b3ysza\'b3e\'9c kiedy\'9c o Chopinie lub Mozarcie? Byli kompozytorami\par - powiedzia\'b3 Harrison. - Pisali utwory, a potem grali je... na fortepianie.\par Cole zn\'f3w wzruszy\'b3 ramionami. Najwyra\'9fniej argumenty Harrisona go nie\par przekona\'b3y.\par Szkot postanowi\'b3 zmieni\'e6 temat.\par - Gdzie kupili\'9ccie t\'ea porcelan\'ea?\par - Mamy tylko sze\'9c\'e6 fili\'bfanek, w dodatku dwie nie s\'b9 od kompletu. Nie\par mamy nawet talerzy. Kupi\'b3em je w St. Louis, \'bfeby Mary Roses mog\'b3a urz\'b9dza\'e6\par podwieczorki.\par - By\'b3am wtedy du\'bfo m\'b3odsza - powiedzia\'b3a. - Parzenie i podawanie\par herbaty by\'b3o cz\'ea\'9cci\'b9 mojego wykszta\'b3cenia.\par - A kto ci\'ea tego uczy\'b3? - spyta\'b3 Harrison. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, gdy pomy\'9cla\'b3,\par jak ma\'b3a Mary Roses uczy\'b3a si\'ea zachowywa\'e6 jak dama.\par - Douglas - odpowiedzia\'b3a.\par - Musieli\'9cmy robi\'e6 to na zmian\'ea - pospiesznie doda\'b3 Douglas.\par Harrison widz\'b9c, jak patrzy na Mary Roses, domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe Douglas nie\par jest zadowolony, \'bfe wygada\'b3a si\'ea o ich podwieczorkach. Mary Roses zachowy-\par wa\'b3a si\'ea, jakby nie zauwa\'bfy\'b3a jego spojrzenia.\par - Musi ci\'ea dziwi\'e6, \'bfe jeste\'9cmy tak zafascynowani tym, co my\'9clisz o na-\par szym domu - powiedzia\'b3a. - Normalnie nie pytamy go\'9cci o ich opinie, ale ty\par jeste\'9c inny, taki wyrafinowany i \'9cwiatowy.\par Harrison s\'b3ysz\'b9c to uni\'f3s\'b3 brwi. Mary Roses odebra\'b3a to jako wyraz\par sprzeciwu.\par - Naprawd\'ea jeste\'9c wyrafinowany - nalega\'b3a. - Wida\'e6 to po twoim sposobie\par m\'f3wienia i patrzenia na r\'f3\'bfne sprawy. Najwyra\'9fniej zosta\'b3e\'9c wychowany\par w wyrafinowanym \'9crodowisku.\par - Jeste\'9c kim\'9c, kto powinien doceni\'e6 dobr\'b9 jako\'9c\'e6 - powiedzia\'b3 Douglas.\par Cholernie si\'ea cieszy\'b3, \'bfe zeszli z tematu podwieczork\'f3w. - Wi\'eakszo\'9c\'e6 ludzi\par w okolicy nie zwraca uwagi na te pi\'eakniejsze rzeczy w \'bfyciu. W\'b3a\'9cciwie nie\par dziwi\'ea si\'ea im, s\'b9 zaj\'eaci \'bf\'b3obieniem w\'b3asnego \'bfycia.\par - Hammond staje si\'ea wyrafinowane - powiedzia\'b3 Travis. - A w Blue Belle\par mieszkaj\'b9 wszystkie wybrakowane typy.\par - Bo panuje tu bezprawie - wtr\'b9ci\'b3 Cole.\par Wszyscy pokiwali g\'b3owami.\par - Chyba zastanawiali\'9cmy si\'ea, czy uznasz, \'bfe dorastamy do twojego pozio-\par mu - powiedzia\'b3 Travis. - Douglas ma racj\'ea. Tutejsi ludzie nie zajrzeli nigdy\par do naszej biblioteki, nie m\'f3wi\'b9c ju\'bf o po\'bfyczeniu jakiej\'9c ksi\'b9\'bfki. Adam\par pozwoli\'b3by im, ale ich to nie interesuje i nie maj\'b9 na to czasu.\par - Przeczytali\'9ccie wszystkie ksi\'b9\'bfki z biblioteki? - spyta\'b3 Harrison.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak - powiedzia\'b3 Cole.\par - Travis nie wspomnia\'b3, \'bfe wi\'eakszo\'9c\'e6 naszych s\'b9siad\'f3w nie umie czyta\'e6,\par to dlatego nie po\'bfyczaj\'b9 od nas ksi\'b9\'bfek - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, zanim zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Travisa.\par - Spyta\'b3e\'9c mnie, czy uwa\'bfam, \'bfe doro\'9cli\'9ccie do poziomu - przypomnia\'b3\par najm\'b3odszemu bratu. - Do jakiego poziomu? Mojego czy waszego? Je\'9cli\par wype\'b3nili\'9ccie dom skarbami tylko po to, by zrobi\'e6 wra\'bfenie na obcych, to nie,\par w mojej opinii nie doro\'9cli\'9ccie do \'bfadnego poziomu. Ale nie z takim zamiarem\par to robili\'9ccie, prawda?\par - Sk\'b9d wiesz, \'bfe nie? - spyta\'b3 Cole.\par - Prosta dedukcja - odpar\'b3 Harrison. - Fortepian nie stoi w saloniku,\par by zbiera\'e6 pochwa\'b3y i kurz. Kupili\'9ccie go z zamiarem kszta\'b3cenia waszej\par siostry. Mogli\'9ccie kupi\'e6 wiele innych rzeczy za te pieni\'b9dze, ale wy zde-\par cydowali\'9ccie si\'ea na fortepian. Chcieli\'9ccie, by wasza siostra ceni\'b3a muzyk\'ea,\par z czego wnioskuj\'ea, \'bfe rozumiecie i doceniacie wszelkie formy edukacji. Fakt,\par \'bfe przeczytali\'9ccie wszystkie ksi\'b9\'bfki w bibliotece, jest kolejnym dowodem.\par Je\'9cli chodzi o bycie wyrafinowanym i dobrze wychowanym, to my\'9cl\'ea, \'bfe\par jeste\'9ccie lepiej wychowani, ni\'bf to po sobie okazujecie. Jeste\'9ccie wszyscy bez\par w\'b9tpienia dobrze wykszta\'b3ceni. Wiem to po tytu\'b3ach ksi\'b9\'bfek, kt\'f3re wybra-\par li\'9ccie.\par - \'afaden z nas nie sko\'f1czy\'b3 jak ty uniwersytetu - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par - Studia na uniwersytecie s\'b9 tylko jedn\'b9 z dr\'f3g do wiedzy. S\'b9 te\'bf inne.\par Stopie\'f1 naukowy nie chroni przed ignorancj\'b9. Udowodnili to ju\'bf niekt\'f3rzy\par z moich koleg\'f3w.\par - Pochlebiasz nam, prawda? - spyta\'b3 Travis.\par - Chyba rzeczywi\'9ccie.\par Mary Roses westchn\'ea\'b3a tak g\'b3o\'9cno, by wszyscy us\'b3yszeli. Harrison u\'9cmiech-\par n\'b9\'b3 si\'ea do niej. Ona natychmiast odpowiedzia\'b3a tym samym.\par - Moim ulubionym przedmiotem jest w\'b3a\'9cnie fortepian - powiedzia\'b3a. -\par Czy mia\'b3e\'9c w domu jedn\'b9 wyj\'b9tkow\'b9 rzecz, kt\'f3rej za nic nie chcia\'b3e\'9c opu\'9cci\'e6?\par - Moje ksi\'b9\'bfki - przyzna\'b3 si\'ea Harrison.\par Adam pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Te\'bf mam s\'b3abo\'9c\'e6 do ksi\'b9\'bfek - stwierdzi\'b3. - Najwyra\'9fniej mamy wsp\'f3lne\par zainteresowania.\par Harrison by\'b3 zadowolony, \'bfe najstarszy z braci w\'b3\'b9czy\'b3 si\'ea zn\'f3w do\par rozmowy. Adam okaza\'b3 si\'ea bardzo pow\'9cci\'b9gliwym cz\'b3owiekiem, i z tego\par powodu najtrudniej by\'b3o go zrozumie\'e6. Harrison chcia\'b3 wyci\'b9gn\'b9\'e6 z niego\par wi\'eacej informacji, ale wiedzia\'b3, \'bfe musi to robi\'e6 bardzo ostro\'bfnie.\par - Zauwa\'bfy\'b3em sentencj\'ea, kt\'f3r\'b9 powiesili\'9ccie w bibliotece - powiedzia\'b3.\par - Co zauwa\'bfy\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Travis.\par - Chodzi ci o cytat, kt\'f3ry Adam powiesi\'b3 na \'9ccianie? - Douglas nie\par pozwoli\'b3 Harrisonowi odpowiedzie\'e6.\par - Tak, to jeden z moich ulubionych - powiedzia\'b3 Harrison.\par Cole postanowi\'b3 poda\'e6 to w w\'b9tpliwo\'9c\'e6.\par - Naprawd\'ea go znasz? Nie wiem, w jakiej ksi\'b9\'bfce Adam go znalaz\'b3, ale\par przepisanie go bez b\'b3\'eadu oraz oprawienie zaj\'ea\'b3o mu dobre kilka godzin.\par Pami\'eata\'b3, by u do\'b3u strony napisa\'e6, co to za wiersz, by ludzie nie my\'9cleli, \'bfe\par chce sobie przypisa\'e6 jego autorstwo.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe go znam. Czyta\'b3em go tyle razy, \'bfe znam go ju\'bf chyba\par na pami\'ea\'e6.\par Cole zdawa\'b3 si\'ea nie wierzy\'e6.\par - Sprawd\'9fmy, czy rzeczywi\'9ccie tak jest - wyzwa\'b3 Harrisona. - Wyrecytuj\par od pocz\'b9tku do ko\'f1ca.\par Harrison postanowi\'b3 zado\'9c\'e6uczyni\'e6 pro\'9cbie Cole'a, cho\'e6 wyda\'b3a mu si\'ea ona\par nieco dziecinna.\par - \'afaden cz\'b3owiek wysp\'b9 nie jest...\par Pomin\'b9\'b3 tylko jedn\'b9 linijk\'ea, kt\'f3r\'b9 dopowiedzia\'b3 za niego Adam. Mimo to\par zrobi\'b3 na najstarszym z braci du\'bfe wra\'bfenie, je\'9cli jego u\'9cmiech m\'f3g\'b3 by\'e6 tego\par dowodem. Harrison powoli przekonywa\'b3 si\'ea, \'bfe ze wszystkich braci Adam by\'b3\par najbardziej do niego podobny\par Mary Roses u\'9cmiecha\'b3a si\'ea niczym nauczycielka dumna z popisu swojego\par ucznia.\par Harrison poczu\'b3 si\'ea jak idiota.\par - Dobra robota - pochwali\'b3a go. - Adam gra na fortepianie - wygada\'b3a\par si\'ea. - Wi\'eac i to was \'b3\'b9czy.\par - Po co mu o tym powiedzia\'b3a\'9c? - Cole domaga\'b3 si\'ea odpowiedzi. Wygl\'b9-\par da\'b3, jakby chcia\'b3 udusi\'e6 siostr\'ea.\par Nie przej\'ea\'b3a si\'ea jego spojrzeniem i surowym g\'b3osem.\par - Ca\'b3y wiecz\'f3r zachowujesz si\'ea bardzo niegrzecznie - powiedzia\'b3a. -\par Wiesz, \'bfe nie powiniene\'9c, Harrison jest przecie\'bf go\'9cciem. Zapami\'eataj to sobie\par \'b3askawie.\par - Nie musisz mi m\'f3wi\'e6, co mam robi\'e6 i m\'f3wi\'e6, Sidney. Mo\'bfe sobie to\par zapami\'eatasz?\par Mary Roses westchn\'ea\'b3a.\par - Jeste\'9c niezno\'9cny - wyszepta\'b3a.\par Harrison nie rozumia\'b3, co si\'ea sta\'b3o. Mary Roses by\'b3a w\'9cciek\'b3a na brata. Je\'9cli\par spojrzenie mog\'b3oby zabi\'e6, to jej brat by\'b3by ju\'bf martwy. Harrison nie widzia\'b3\par jednak powodu, dla kt\'f3rego tak si\'ea zdenerwowa\'b3a. Musia\'b3o to mie\'e6 zwi\'b9zek,\par kt\'f3rego Harrison nie potrafi\'b3 znale\'9f\'e6, z tym m\'easkim imieniem.\par - Nazwa\'b3e\'9c swoj\'b9 siostr\'ea Sidney? - zapyta\'b3 z ciekawo\'9cci.\par - Tak - odpar\'b3 szorstko Cole.\par - Dlaczego?\par - Zaczyna\'b3a zbytnio zadziera\'e6 nosa.\par - Naprawd\'ea?\par - S\'b3uchaj, Harrison. W tej okolicy niebezpiecznie jest zadawa\'e6 zbyt wiele\par pyta\'f1. Powiniene\'9c o tym pami\'eata\'e6.\par Harrison zacz\'b9\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6. Nie takiej reakcji Cole si\'ea spodziewa\'b3.\par - Co ci\'ea tak rozbawi\'b3o?\par - Ty - powiedzia\'b3 Harrison. - Sam od ponad godziny zadajesz mi\par pytania.\par - To nasz dom. My w nim ustalamy zasady, nie ty - u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea Cole.\par - Czemu jeste\'9c tak niego\'9ccinny? - zgani\'b3a go Mary Roses.\par Chcia\'b3a dalej m\'f3wi\'e6, ale zmieni\'b3a zdanie, gdy napotka\'b3a wzrokiem spoj-\par rzenie najstarszego brata. Adam pochyli\'b3 si\'ea do przodu i spojrza\'b3 na Mary Roses,\par kt\'f3ra natychmiast uspokoi\'b3a si\'ea i ucich\'b3a. Wtedy obr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Cole'a,\par kt\'f3ry tak\'bfe opanowa\'b3 swoje emocje.\par Adam najwyra\'9fniej za\'bf\'b9da\'b3 rozejmu. Nie u\'bfy\'b3 przy tym nawet jednego\par s\'b3owa, co zrobi\'b3o na Harrisonie du\'bfe wra\'bfenie.\par - Ch\'eatnie dowiedzia\'b3bym si\'ea czego\'9c o Szkocji, je\'9cli nie jeste\'9c jeszcze\par zm\'eaczony - powiedzia\'b3 Adam. - Nie mia\'b3em nigdy okazji wyjecha\'e6 za granic\'ea,\par ale sporo podr\'f3\'bfowa\'b3em dzi\'eaki moim lekturom.\par - Chcia\'b3by\'9c kiedy\'9c pojecha\'e6 do Szkocji? - spyta\'b3a Mary Roses.\par - Oczywi\'9ccie, ale najpierw wola\'b3bym zobaczy\'e6 m\'f3j dom.\par - Gdzie on jest? - spyta\'b3 Harrison.\par - Moim domem jest Afryka - odpar\'b3 Adam. - Zauwa\'bfy\'b3e\'9c chyba jakiego\par koloru jest moja sk\'f3ra.\par Jego u\'9cmiech by\'b3 szczery. Nie drwi\'b3 z Hamsona - po prostu by\'b3 szczery.\par - Urodzi\'b3e\'9c si\'ea w Afryce? - zainteresowa\'b3 si\'ea Harrison.\par - Nie. Urodzi\'b3em si\'ea niewolnikiem na Po\'b3udniu, ale gdy wystarczaj\'b9co\par doros\'b3em, by siedzie\'e6 spokojnie i s\'b3ucha\'e6, moi rodzice opowiadali mi wspa-\par nia\'b3e historie o przodkach i ich wioskach. Chcia\'b3bym zobaczy\'e6 m\'f3j kraj przed\par \'9cmierci\'b9.\par - Je\'9cli jeszcze tam b\'eadzie - wtr\'b9ci\'b3 Cole. - Wioski bywaj\'b9 wypalane.\par - Tak, je\'9cli - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Adam.\par - Nie pojedziesz do Afryki - powiedzia\'b3 Douglas. - Nigdy st\'b9d nie\par wyje\'bfd\'bfasz.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe spodoba\'b3aby ci si\'ea Szkocja. - Harrison powr\'f3ci\'b3 do tematu,\par o kt\'f3rym mia\'b3 m\'f3wi\'e6. - Wasza dolina przypomina mi partie szkockich wy\'bfyn.\par - Opowiedz nam o swoim domu - poprosi\'b3 Travis.\par Harrison spe\'b3ni\'b3 jego \'bfyczenie. Przez jakie\'9c pi\'ea\'e6 do dziesi\'eaciu mi-\par nut opowiada\'b3 o tamtejszej ziemi i rozmaitych maj\'b9tkach, stwierdzaj\'b9c na\par koniec:\par - \'a3\'f3\'bfko mojego ojca sta\'b3o zawsze przed oknem, by m\'f3g\'b3 patrzy\'e6 na\par ojczyst\'b9 ziemi\'ea. To mu wystarcza\'b3o.\par Chcia\'b3 dalej m\'f3wi\'e6, ale si\'ea powstrzyma\'b3.\par - Przepraszam za dygresje. Teraz ju\'bf wiecie, \'bfe niebezpiecznie jest prosi\'e6\par szkockiego g\'f3rala, by opowiada\'b3 o swojej ojczy\'9fnie. B\'eadzie nudzi\'b3 was\par godzinami.\par - To nie by\'b3o nudne - powiedzia\'b3 Cole.\par - By\'b3e\'9c wielce wymowny - zapewni\'b3 Adam.\par - Powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe \'b3\'f3\'bfko twego ojca sta\'b3o przed oknem - przypomnia\'b3\par Cole. - Czy by\'b3 zniedo\'b3\'ea\'bfnia\'b3y?\par - Tak.\par - Jak d\'b3ugo?\par - Nigdy nie widzia\'b3em go stoj\'b9cego. Czemu pytasz?\par Cole czul si\'ea podle. Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe spyta\'b3 Hamsona, czemu jego\par ojciec nie zabra\'b3 go nigdy na ty\'b3 domu i nie pokaza\'b3, jak si\'ea bije m\'ea\'bfczyzna.\par Teraz pow\'f3d by\'b3 oczywisty - ojciec nie m\'f3g\'b3 tego zrobi\'e6. Bo\'bfe, brzydzi\'b3 si\'ea\par samym sob\'b9.\par - Po prostu z ciekawo\'9cci - odpowiedzia\'b3 Cole. - Co si\'ea sta\'b3o twemu ojcu?\par - Kula trafi\'b3a go w kr\'eagos\'b3up.\par Cole'em wstrz\'b9sn\'b9\'b3 dreszcz.\par - Wi\'eac by\'b3 sparali\'bfowany?\par -Tak.\par - To by\'b3 wypadek?\par - Nie - odpar\'b3 zwi\'ea\'9fle Harrison.\par - Ale zosta\'b3e\'9c z nim, mimo \'bfe by\'b3e\'9c wystarczaj\'b9co doros\'b3y, by go opu\'9cci\'e6\par - powiedzia\'b3 Cole.\par Harrison uzna\'b3, \'bfe to opinia na granicy przyzwoito\'9cci.\par - Tak, zosta\'b3em z nim. Na Boga, by\'b3em przecie\'bf jego synem.\par - On niekoniecznie zosta\'b3by przy tobie, gdyby\'9c to ty dzie\'f1 i noc le\'bfa\'b3\par w \'b3\'f3\'bfku. Wi\'eakszo\'9c\'e6 ojc\'f3w te\'bf by si\'ea tak zachowa\'b3a.\par - Mylisz si\'ea - stwierdzi\'b3 Harrison. - Wi\'eakszo\'9c\'e6 zosta\'b3aby. M\'f3j na pewno\par by to zrobi\'b3.\par - Spe\'b3ni\'b3e\'9c sw\'f3j obowi\'b9zek nie opuszczaj\'b9c go. - Cole zdawa\'b3 si\'ea zado-\par wolony. Najwyra\'9fniej wszystko ju\'bf sobie w g\'b3owie u\'b3o\'bfy\'b3.\par - Nie robi\'b3em tego z obowi\'b9zku - Harrison poczu\'b3 si\'ea obra\'bfony.\par - Zrobi\'b3o si\'ea nagle gor\'b9co, co? - Cole u\'9cmiecha\'b3 si\'ea bezczelnie.\par Harrison poczu\'b3 nagle ochot\'ea roztrzaska\'e6 mu twarz.\par - Obra\'bfasz honor m\'f3j i mego ojca, wypowiadaj\'b9c tak k\'b3amliwe opinie. -\par Harrison by\'b3 w\'9cciek\'b3y.\par Cole wzruszy\'b3 ramionami. Z\'b3o\'9c\'e6 Szkota nie zrobi\'b3a na nim wra\'bfenia.\par - Powinien tu zosta\'e6, \'bfeby pozna\'e6 prawdziwe \'bfycie. - Cole zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do\par Adama. - Jeste\'9c got\'f3w znie\'9c\'e6 jego obecno\'9c\'e6?\par - By\'e6 mo\'bfe - stwierdzi\'b3 Adam.\par - Jest wystarczaj\'b9co du\'bfy, ale brakuje mu sprytu - wtr\'b9ci\'b3 Douglas.\par Cole parskn\'b9\'b3.\par - Zosta\'b3 z ojcem, nie? To wystarczaj\'b9cy dow\'f3d sprytu. Travis, jak my\'9clisz?\par - W porz\'b9dku jak dla mnie, cho\'e6 troch\'ea za bardzo interesuje si\'ea nasz\'b9\par siostr\'b9. Mog\'b9 z tym by\'e6 k\'b3opoty.\par - Wszyscy si\'ea ni\'b9 interesuj\'b9. Zdziwi\'b3bym si\'ea, gdyby Harrison tego nie\par robi\'b3. My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy da\'e6 mu szans\'ea.\par Bracia pokiwali g\'b3owami na zgod\'ea. Mary Roses nie mog\'b3a by\'e6 bardziej\par szcz\'ea\'9cliwa. Splot\'b3a r\'eace i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do Harrisona.\par Nie by\'b3 w stanie uwierzy\'e6, \'bfe przed chwil\'b9 bracia rozmawiali o nim, jakby\par ju\'bf wyszed\'b3 z jadalni. Ich zachowanie by\'b3o tak skandaliczne, \'bfe niemal\par \'9cmieszne.\par Mary Roses wsta\'b3a, a Harrison natychmiast zrobi\'b3 to samo. Czw\'f3rka braci\par nawet si\'ea nie ruszy\'b3a.\par - W\'b3a\'9cnie zaproponowano ci, by\'9c z nami zosta\'b3 - powiedzia\'b3a Mary Roses\par Harrisonowi. - Tym razem wszyscy o dziwo s\'b9 w tej kwestii zgodni - doda\'b3a\par kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9. - Cole zazwyczaj si\'ea nie zgadza. Ciebie lubi - czy to nie jest mi\'b3e?\par Harrison nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzyma\'e6 od odrobiny szczero\'9cci.\par - Niespecjalnie - powiedzia\'b3.\par Wszyscy si\'ea roze\'9cmiali, \'b3\'b9cznie z Mary Roses.\par - Masz wspania\'b3e poczucie humoru, Harrison - zauwa\'bfy\'b3a.\par Harrison nie \'bfartowa\'b3, ale postanowi\'b3 zostawi\'e6 t\'ea kwesti\'ea w spokoju. Mary\par Roses, obszed\'b3szy st\'f3\'b3, stan\'ea\'b3a przed nim.\par - Poka\'bf\'ea ci, gdzie b\'eadziesz spa\'b3. Adamie, czy mo\'bfemy ju\'bf odej\'9c\'e6 od sto\'b3u?\par - Oczywi\'9ccie. Dobranoc, Harrison.\par Mary Roses zwr\'f3ci\'b3a si\'ea w kierunku wyj\'9ccia. Harrison podzi\'eakowa\'b3 braciom\par za kolacj\'ea, \'bfyczy\'b3 wszystkim dobrej nocy, po czym uda\'b3 si\'ea za dziewczyn\'b9.\par \'afaden z braci nie poszed\'b3 z nimi. Troch\'ea go to zdziwi\'b3o, szczeg\'f3lnie gdy wzi\'b9\'b3\par pod uwag\'ea niepok\'f3j, jaki wzbudzi\'b3o w Travisie jego zainteresowanie Mary\par Roses.\par Tak Harrison, jak i Mary Roses nie powiedzieli ani s\'b3owa, dop\'f3ki nie wyszli\par z domu. Przynajmniej tysi\'b9c gwiazd o\'9cwietla\'b3o drog\'ea do baraku.\par - Lubisz moich braci?\par - Czasami - Harrison chcia\'b3 by\'e6 szczery. - S\'b9 dosy\'e6 dziwnymi lud\'9fmi.\par - Nie s\'b9 dziwni, jedynie troch\'ea inni od wszystkich.\par Harrison zapl\'f3t\'b3 r\'eace za plecami i zwolni\'b3 kroku, by m\'f3c i\'9c\'e6 obok Mary\par Roses. Rozwa\'bfy\'b3 kilka sposob\'f3w poruszenia m\'eacz\'b9cego go tematu, po czym\par postanowi\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea wprost.\par - Czy mog\'ea ci\'ea o co\'9c spyta\'e6?\par -Tak?\par - Czemu mnie wcze\'9cniej nie uprzedzi\'b3a\'9c?\par - O Adamie?\par - Tak, o nim.\par - Po co mia\'b3abym ci\'ea uprzedza\'e6? Mog\'b3e\'9c go zaakceptowa\'e6 albo nie, wyb\'f3r\par nale\'bfa\'b3 do ciebie.\par - Nie jeste\'9ccie ze sob\'b9 spokrewnieni, prawda?\par - Nie. Mimo to jeste\'9cmy rodzin\'b9, Harrison. Nie tylko krew \'b3\'b9czy ludzi.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie. - Przyzna\'b3 jej racj\'ea. - Jeste\'9ccie ju\'bf razem chyba od\par do\'9c\'e6 dawna?\par - Tak - odpar\'b3a. - Jak zgad\'b3e\'9c?\par - Zachowujecie si\'ea jak rodze\'f1stwo. Opiekujecie si\'ea sob\'b9 i jeste\'9ccie sobie\par wierni, ale k\'b3\'f3cicie si\'ea o drobne, nic nie znacz\'b9ce rzeczy. Z waszego zacho-\par wania przy kolacji wywnioskowa\'b3em, \'bfe jeste\'9ccie razem ju\'bf bardzo d\'b3ugo.\par - Rzeczywi\'9ccie tak jest - u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. - Czy\'bf nie jest tu pi\'eaknie?\par Nie chcia\'b3 rozmawia\'e6 o tym, czy jest pi\'eaknie. Wyra\'9fnie zmienia\'b3a temat\par rozmowy. Pozwoli\'b3 jej na to, gdy\'bf uzna\'b3, \'bfe zada\'b3 wystarczaj\'b9co du\'bfo pyta\'f1\par jak na jeden wiecz\'f3r. Jutro dowie si\'ea wi\'eacej.\par - Rzeczywi\'9ccie, jest tu wspaniale. Powietrze od\'9cwie\'bfa umys\'b3.\par - Je\'9cli tylko to zauwa\'bfy\'b3e\'9c, to sp\'eadzi\'b3e\'9c chyba za du\'bfo czasu w mie\'9ccie.\par W pe\'b3ni si\'ea co do tego zgadza\'b3.\par - W Londynie nie zawsze wida\'e6 gwiazdy, bo niebo jest pe\'b3ne py\'b3u\par i wyziew\'f3w, kt\'f3re przes\'b3aniaj\'b9 gwiazdy.\par - W Nowym Jorku jest podobnie - zauwa\'bfy\'b3a.\par Harrison nagle zatrzyma\'b3 si\'ea. Czu\'b3 si\'ea tak, jakby w\'b3a\'9cnie dosta\'b3 ataku serca.\par - Co powiedzia\'b3a\'9c?\par Mary Roses powt\'f3rzy\'b3a uwag\'ea.\par - Wydajesz si\'ea zdziwiony - doda\'b3a.\par Najwyra\'9fniej nie ukry\'b3 zbyt dobrze swoich uczu\'e6. Z trudem uda\'b3o mu si\'ea\par u\'9cmiechn\'b9\'e6.\par - Rzeczywi\'9ccie, jestem troch\'ea zaskoczony. - Stara\'b3 si\'ea m\'f3wi\'e6 oboj\'eatnym\par tonem. - Nie zdawa\'b3em sobie sprawy, \'bfe by\'b3a\'9c kiedy\'9c w Nowym Jorku.\par - By\'b3am wtedy bardzo ma\'b3a, wi\'eac nie pami\'eatam wygl\'b9du miasta, ale moi\par bracia pami\'eataj\'b9 wszystko. Powiedzieli mi, \'bfe wsz\'eadzie by\'b3y fabryki, dym\par i t\'b3umy kr\'eac\'b9cych si\'ea bez celu ludzi.\par Harrison odetchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko. Kawa\'b3ki uk\'b3adanki zaczyna\'b3y do siebie paso-\par wa\'e6. Musia\'b3 tylko odkry\'e6, kto zabra\'b3 j\'b9 rodzicom oraz pom\'f3g\'b3 ch\'b3opcom dosta\'e6\par si\'ea a\'bf do Montany.\par - Nowy Jork jest tylko miejscami zat\'b3oczony - powiedzia\'b3. - Tak naprawd\'ea\par to ca\'b3kiem interesuj\'b9ce miasto.\par - Podobno trzeba tam na siebie bardzo uwa\'bfa\'e6.\par - Wsz\'eadzie trzeba by\'e6 ostro\'bfnym.\par - Zn\'f3w m\'f3wisz jak Adam. Zawsze ka\'bfe mi na siebie uwa\'bfa\'e6. Czasem nie\par zwracam uwagi na to, co si\'ea dooko\'b3a mnie dzieje - przyzna\'b3a. - Travis bardzo\par si\'ea dziwi\'b3, \'bfe nikt mnie nie okrad\'b3 w St. Louis, gdy chodzi\'b3am tam do szko\'b3y.\par Na naszym ranczo jest za to bardzo bezpiecznie. Nie chc\'ea st\'b9d ju\'bf nigdy\par wyje\'bfd\'bfa\'e6. Strasznie t\'easkni\'b3am za domem.\par Harrison nie ucieszy\'b3 si\'ea s\'b3ysz\'b9c te s\'b3owa.\par - Mo\'bfe spodoba\'b3aby ci si\'ea Anglia i Szkocja? - zasugerowa\'b3.\par - Na pewno. Wiem, \'bfe s\'b9 na \'9cwiecie pi\'eakne miejsca i chcia\'b3abym je\par zobaczy\'e6. Ale zawsze t\'easkni\'b3abym za moj\'b9 dolin\'b9. Jest tu tyle do zrobienia\par i zawsze mam za ma\'b3o czasu. Ci\'b9gle odbywam co\'9c nowego i ciekawego.\par W\'b3a\'9cnie dowiedzia\'b3am si\'ea o pewnej kobiecie, kt\'f3ra mieszka sama na Grani\par Dzik\'f3w. Jej rodzina zosta\'b3a zaatakowana przez Indian zaraz po osiedleniu si\'ea\par tutaj. M\'b9\'bf i syn zgin\'eali, a j\'b9 oskalpowano i pozostawiono, by umar\'b3a. Jednak\par prze\'bfy\'b3a. Travis powiedzia\'b3 mi, \'bfe s\'b3ysza\'b3 jak Billie i Dooley szeptem o niej\par rozmawiali. Wszyscy uwa\'bfaj\'b9, \'bfe jest szalona. Biedna kobieta by\'b3a sama tyle\par lat, a ja dopiero teraz si\'ea o niej dowiedzia\'b3am. P\'f3jd\'ea i odwiedz\'ea j\'b9, jak tylko\par mi Adam pozwoli.\par - Je\'9cli jest chora na umy\'9cle, to mo\'bfe by\'e6 niebezpieczna, Mary Roses. Nie\par powinna\'9c...\par - Zn\'f3w m\'f3wisz zupe\'b3nie tak jak Adam - przerwa\'b3a mu. - Teraz, gdy ju\'bf\par o niej wiem, musz\'ea spr\'f3bowa\'e6 jej pom\'f3c. Chyba mnie rozumiesz.\par Harrison zmieni\'b3 nieco temat rozmowy.\par - M\'f3g\'b3bym by\'e6 szcz\'ea\'9cliwy mieszkaj\'b9c w waszej dolinie. Ty mog\'b3aby\'9c by\'e6\par szcz\'ea\'9cliwa \'bfyj\'b9c w Szkocji lub Anglii, gdyby\'9c si\'ea tylko przyzwyczai\'b3a.\par - Czemu? Bo przypomina\'b3yby mi si\'ea rodzinne strony? To troch\'ea tak,\par jakbym kocha\'b3a m\'ea\'bfczyzn\'ea, bo przypomina mi innego. Podoba\'b3oby mi si\'ea\par w Szkocji, ale nigdy nie by\'b3abym tam szcz\'ea\'9cliwa. Wsz\'eadzie jest dobrze, ale\par w domu najlepiej.\par Harrison westchn\'b9\'b3.\par - Jeste\'9c zbyt m\'b3oda, by tak odrzuca\'e6 zmiany.\par - Czy mog\'ea zada\'e6 ci osobiste pytanie? Nie musisz odpowiada\'e6, je\'9cli nie\par chcesz.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak - zgodzi\'b3 si\'ea. - Co chcia\'b3aby\'9c wiedzie\'e6?\par - Czy ca\'b3owa\'b3e\'9c ju\'bf bardzo wiele kobiet?\par Nie by\'b3 przygotowany na takie pytanie.\par - Dlaczego pytasz?\par Spyta\'b3a go jeszcze raz. Nie za\'9cmia\'b3 si\'ea, bo wygl\'b9da\'b3a \'9cmiertelnie powa\'bfnie.\par - Dlaczego pomy\'9cla\'b3a\'9c o ca\'b3owaniu?\par Nie mia\'b3a zamiaru powiedzie\'e6 prawdy. My\'9cla\'b3a o tym za ka\'bfdym razem,\par gdy na niego spojrza\'b3a. Tylko to mia\'b3a w g\'b3owie od czasu, gdy zobaczy\'b3a jak\par dobry i \'b3agodny by\'b3 dla nerwowego ogiera. Chcia\'b3a, by j\'b9 poca\'b3owa\'b3, i nic jej\par nie obchodzi\'b3o, \'bfe to dosy\'e6 bezwstydna my\'9cl.\par - By\'b3am ciekawa. Bardzo wiele?\par - Chyba dosy\'e6 du\'bfo.\par - Czy my\'9clisz o ca\'b3owaniu kogo\'9c, zanim to zrobisz, czy jest to bardziej\par spontaniczne?\par - My\'9clisz o bardzo dziwnych rzeczach.\par - Zdarza mi si\'ea to dosy\'e6 cz\'easto.\par Doszli do wej\'9ccia do baraku. Po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na klamce i obr\'f3ci\'b3 si\'ea, by na\par ni\'b9 spojrze\'e6.\par - Pami\'eatasz, co powiedzia\'b3em ci, gdy patrzyli\'9cmy na dolin\'ea? Odpowiedz\par najpierw umys\'b3em, potem sercem. To jest odpowied\'9f na twoje pytanie. Zawsze\par pomy\'9cl, zanim co\'9c zrobisz.\par By\'b3a zawiedziona t\'b9 odpowiedzi\'b9.\par - Jeste\'9c bardzo opanowanym cz\'b3owiekiem.\par - Te\'bf mi si\'ea tak wydaje.\par Potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Harrison nie wiedzia\'b3, jak zareagowa\'e6 na ten oczywisty\par gest nagany. Opanowanie - to zaleta, nie wada. Czy\'bfby nie rozumia\'b3a tej\par podstawowej zasady?\par - Nie jestem tak opanowana.\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Doszed\'b3 ju\'bf sam do tego wniosku. Otworzy\'b3 drzwi i cofn\'b9\'b3\par si\'ea odrobin\'ea, by mog\'b3a wej\'9c\'e6 pierwsza, je\'9cli tego chcia\'b3a.\par Nie ruszy\'b3a si\'ea z miejsca przed progiem.\par - W \'9crodku jest dwana\'9ccie \'b3\'f3\'bfek, ale dzisiejszej nocy b\'eadziesz spa\'b3 sam.\par Gdyby\'9c czego\'9c potrzebowa\'b3, to nie wstyd\'9f si\'ea komu\'9c z nas o tym powiedzie\'e6.\par - Musz\'ea chyba spyta\'e6 Douglasa, gdzie mam umie\'9cci\'e6 na noc MacHugha.\par - Wstaw go do pierwszego boksu z lewej strony - wyja\'9cni\'b3a. - Jest troch\'ea\par wi\'eakszy od pozosta\'b3ych. Pasza powinna ju\'bf by\'e6 nasypana. My\'9clisz, \'bfe ch\'eatniej\par wejdzie do \'9crodka, bo mia\'b3 ju\'bf czas si\'ea do nas przyzwyczai\'e6?\par -Tak.\par - A ty, Harrison, przyzwyczajasz si\'ea do nas?\par - Oczywi\'9ccie - u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par Mary Roses te\'bf si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a. Bo\'bfe, jaka\'bf by\'b3a pi\'eakna.\par - Czy mog\'ea ci\'ea prosi\'e6 o przys\'b3ug\'ea?\par Sta\'b3a nieca\'b3e p\'f3\'b3 metra od niego, z twarz\'b9 zwr\'f3con\'b9 w jego stron\'ea, a jej\par oczy w \'9cwietle ksi\'ea\'bfyca mia\'b3y kolor szafir\'f3w. Nie \'9cmia\'b3 spojrze\'e6 na jej usta,\par bo wiedzia\'b3, \'bfe wtedy nie zapanowa\'b3by nad sob\'b9. Ju\'bf teraz my\'9cla\'b3, co by to\par by\'b3o, gdyby si\'ea do niego mocno przytuli\'b3a. Sztywnia\'b3 na my\'9cl o spr\'f3bowaniu\par tej s\'b3odyczy. Jej delikatno\'9c\'e6 i ciep\'b3o zach\'eaca\'b3y, by pochyli\'b3 si\'ea i wzi\'b9\'b3 to, co\par mu ofiarowa\'b3a.\par Czu\'b3, \'bfe zaraz oszaleje.\par - O jak\'b9 przys\'b3ug\'ea?\par Mia\'b3 uczucie, \'bfe \'b3amie mu si\'ea g\'b3os, ale ona nic chyba nie zauwa\'bfy\'b3a.\par Najwyra\'9fniej nie zdawa\'b3a sobie sprawy z wra\'bfenia, jakie na nim robi\'b3a, bo nie\par stan\'ea\'b3aby wtedy na palcach, zbli\'bfaj\'b9c si\'ea do niego. Wspaniale pachnia\'b3a,\par niczym \'b3\'b9ka dzikich kwiat\'f3w po deszczu. Opar\'b3a d\'b3onie o jego pier\'9c. Jego\par serce zacz\'ea\'b3o \'b3omota\'e6 w szalonym tempie.\par - Prosz\'ea, czy m\'f3g\'b3by\'9c mnie poca\'b3owa\'e6?\par O niczym innym nie my\'9cla\'b3.\par - Do diab\'b3a, nie, nie m\'f3g\'b3bym.\par Jego odmowa zabola\'b3a j\'b9. Zachowa\'b3 si\'ea jej zdaniem tak, jakby poprosi\'b3a,\par by poca\'b3owa\'b3 koz\'ea. Natychmiast zawstydzi\'b3a si\'ea w\'b3asnej odwagi. R\'eace jej\par opad\'b3y. Zrobi\'b3a z siebie kompletn\'b9 idiotk\'ea, ale musia\'b3a od\'b3o\'bfy\'e6 na p\'f3\'9fniej\par \'9cmier\'e6 \'bfe wstydu. Jedyn\'b9 wa\'bfn\'b9 rzecz\'b9 by\'b3o zachowanie cho\'e6 odrobiny\par godno\'9cci.\par Wymaga\'b3o to dzia\'b3ania z jej strony, co wcale nie by\'b3o \'b3atwe. Najch\'eatniej\par podci\'b9gn\'ea\'b3aby sp\'f3dnic\'ea i pobieg\'b3a niczym b\'b3yskawica do domu, ale nie mia\'b3a\par zamiaru zachowywa\'e6 si\'ea jak dziecko. Nie robi\'b9c nawet jednego kroku w ty\'b3\par zmusi\'b3a si\'ea, by spojrze\'e6 na niego tak, jakby zrobi\'b3a to dojrza\'b3a kobieta.\par - Nie mog\'b3am nie zauwa\'bfy\'e6 przera\'bfenia w twoim g\'b3osie. Czy uwa\'bfasz, \'bfe\par by\'b3 to okropny pomys\'b3?\par - Nie by\'b3em przera\'bfony. M\'ea\'bfczy\'9fni nigdy nie bywaj\'b9 przera\'bfeni.\par By\'b3 chyba bardzo rozgniewany. Nie spyta\'b3a go jednak, czy tak jest, bo\par us\'b3ysza\'b3aby pewnie, \'bfe m\'ea\'bfczy\'9fni nigdy nie bywaj\'b9 rozgniewani.\par - Dobranoc, Harrison. \'9cpij dobrze.\par Nie \'bfartowa\'b3a sobie z niego. Szalona dziewczyna, nie wiedzia\'b3a, co mu\par w\'b3a\'9cnie zrobi\'b3a. Nie by\'b3o mowy o spaniu.\par Opar\'b3szy si\'ea o framug\'ea obserwowa\'b3, jak wraca\'b3a do domu. Zachowywa\'b3a\par si\'ea tak, jakby nic jej nie obchodzi\'b3o. Mia\'b3 przez ni\'b9 pustk\'ea w g\'b3owie i skr\'eaca\'b3o\par go w brzuchu, lecz, do cholery, nie zdziwi\'b3by si\'ea, gdyby zacz\'ea\'b3a nuci\'e6 jak\'b9\'9c\par piosenk\'ea.\par Zastanawia\'b3 si\'ea, jak bardzo by\'b3aby rozp\'b3omieniona, gdyby powiedzia\'b3 jej\par to, co naprawd\'ea chcia\'b3 z ni\'b9 zrobi\'e6 i czego pragn\'b9\'b3, by ona uczyni\'b3a swoimi\par s\'b3odkimi i prowokuj\'b9cymi ustami.\par Potrafi\'b3 si\'ea na tyle powstrzyma\'e6, by nie my\'9cle\'e6 o przespaniu si\'ea z ni\'b9.\par Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe jest cz\'b3owiekiem, a nie zwierz\'eaciem, i \'bfe potrafi kon-\par trolowa\'e6 swoje najprymitywniejsze pop\'eady. Niemal\'bfe ju\'bf siebie przekona\'b3, gdy\par zauwa\'bfy\'b3 jak id\'b9c delikatnie ko\'b3ysa\'b3a biodrami. Jego wyobra\'9fnia wype\'b3ni\'b3a si\'ea\par wieloma zmys\'b3owymi obrazami.\par \'9cpij dobrze? To raczej niemo\'bfliwe.\par 4 sierpnia 1862\par Droga Mamo Roses!\par W zesz\'b3ym tygodniu nie\'9fle si\'ea wystraszyli\'9cmy. Mary Roses bardzo si\'ea\par rozchorowa\'b3a. Powinni\'9cmy si\'ea byli wcze\'9cniej domy\'9cli\'e6, \'bfe nie czuje si\'ea dobrze,\par ale nie wpad\'b3o nam do g\'b3owy, \'bfe powodem jej z\'b3ego humoru mo\'bfe by\'e6 choroba.\par Zazwyczaj jest bardzo weso\'b3a, a wzesz\'b3y wtorek zacz\'ea\'b3a si\'ea paskudnie zacho-\par wywa\'e6. Po po\'b3udniu jeszcze si\'ea pogorszy\'b3o. Douglas upra\'b3 jej ulubiony kocyk,\par kt\'f3ry lubi trzyma\'e6 przy nosie, gdy ssie kciuk. Gdy zobaczy\'b3a kocyk susz\'b9cy si\'ea\par na krzaku, wpad\'b3a w humor z\'b3y jak rzadko. Wrzasn\'ea\'b3a tak, \'bfe jeszcze nam\par w uszach dzwoni. Nie chcia\'b3a si\'ea zdrzemn\'b9\'e6 i ca\'b3y czas p\'b3aka\'b3a. Nawet Adam\par nie m\'f3g\'b3 jej pocieszy\'e6, nie tkn\'ea\'b3a te\'bf kolacji. W ko\'f1cu uznali\'9cmy, \'bfe co\'9c jest\par nie tak, bo zazwyczaj ma bardzo dobry apetyt. O p\'f3\'b3nocy mia\'b3a ju\'bf gor\'b9czk\'ea.\par Wszyscy na zmian\'ea siedzieli\'9cmy przy niej i \'9ccierali\'9cmy z niej pot. Ci, co\par nie trzymali jej za r\'eak\'ea lub nie bujali na fotelu, wpadali na siebie kr\'b9\'bf\'b9c wok\'f3\'b3\par po pokoju.\par Gor\'b9czka utrzymywa\'b3a si\'ea trzy dni i noce. Le\'bf\'b9c w \'b3\'f3\'bfeczku wydawa\'b3a si\'ea\par taka ma\'b3a i bezbronna. Potrzebowa\'b3a doktora, ale nie ma tu \'bfadnego, nawet\par w Hammond.\par Chyba nigdy jeszcze si\'ea tak nie ba\'b3em. Cole te\'bf by\'b3 przera\'bfony, ale ukrywa\'b3\par to, z\'b3oszcz\'b9c si\'ea na wszystko. W k\'f3\'b3ko powtarza\'b3, \'bfe b\'b3\'eadem by\'b3o sprowadza\'e6\par j\'b9 w tak dzik\'b9, okolic\'ea. Sumienie gryz\'b3o go tak samo jak ca\'b3\'b9, reszt\'ea. Wiedzie-\par li\'9cmy, \'bfe ma racje, ale co mieli\'9cmy wtedy zrobi\'e6? Zostawi\'e6 j\'b9 w \'9cmieciach, by\par zjad\'b3y j\'b9, szczury?\par Kochanie kogo\'9c tak ma\'b3ego i delikatnego strasznie nas przera\'bfa. Jest we\par wszystkim od nas uzale\'bfniona. Musimy pami\'eata\'e6 o krojeniu mi\'easa na kawa\'b3e-\par czki, \'bfeby si\'ea nie ud\'b3awi\'b3a. Ci\'b9gle musimy te\'bf wszyscy uwa\'bfa\'e6, by nie\par nadepn\'ea\'b3a na w\'ea\'bfa. Czasem w g\'b3\'eabi siebie tak si\'ea o ni\'b9 martwi\'ea, \'bfe z trudem\par zasypiam.\par Modli\'b3em si\'ea ca\'b3y czas, gdy by\'b3a chora. Pr\'f3bowa\'b3em nawet wymieni\'e6 jej\par \'bfycie na moje. B\'f3g chcia\'b3 jednak, by\'9cmy jeszcze troch\'ea pobyli razem, gdy\'bf\par w sobot\'ea rano gor\'b9czka opad\'b3a i Mary Roses powr\'f3ci\'b3a do nas.\par By\'b3o to tak\'b9 ulg\'b9 dla mnie, Douglasa i Adama, \'bfe si\'ea pop\'b3akali\'9cmy. Nie\par wstydz\'ea si\'ea przyzna\'e6, bo nikt tego nie widzia\'b3. Cole te\'bf ukradkiem ociera\'b3 \'b3zy.\par Wybieg\'b3 na dw\'f3r i nie wraca\'b3 przez godzin\'ea, ale i tak dobrze wiemy, co robi\'b3.\par Jego oczy by\'b3y r\'f3wnie czerwone i opuchni\'eate, jak nasze.\par M\'f3dl si\'ea za nas. Mamo Roses. Przyda nam si\'ea ka\'bfda pomoc. Mo\'bfesz by\'e6\par pewna, \'bfe my modlimy si\'ea za Ciebie. Bardzo si\'ea o Ciebie teraz boimy, gdy\par walki tocz\'b9 si\'ea tak blisko ciebie. Gazety, kt\'f3re dostajemy, s\'b9zawsze nieaktualne,\par ale Adam stara si\'ea dowiedzie\'e6 o ka\'bfdej stoczonej bitwie. Wygl\'b9da na to, \'bfe\par Po\'b3udnie mo\'bfe wygra\'e6 t\'ea wojn\'ea, kt\'f3rej nikt oficjalnie jeszcze wojn\'b9 nie nazwa\'b3.\par Dbaj o siebie, prosz\'ea. Potrzebujemy Ciebie.\par Tw\'f3j syn\par Travis\par P.S. Niemal\'bfe zapomnia\'b3em o dobrych wiadomo\'9cciach. Dwa tygodnie temu\par przybyli tu Morrisonowie. Chc\'b9zbudowa\'e6 sklep niedaleko budy Belle. Wszyscy\par oczywi\'9ccie s\'b9 bardzo z tego zadowoleni. Zamawianie towar\'f3w tak blisko domu\par b\'eadzie wielkim luksusem. Poczta te\'bf b\'eadzie dostarczana do sklepu, cho\'e6 na\par razie tylko raz na tydzie\'f1.\par Morrisonowie maj\'b9 c\'f3rk\'ea Catherine, o p\'f3\'b3tora roku starsz\'b9 od Mary Roses.\par Nasza siostra potrzebuje kole\'bfanki, z kt\'f3r\'b9 mog\'b3aby si\'ea bawi\'e6, przynajmniej\par Adam tak uwa\'bfa. Morrisonowie wydaj\'b9 si\'ea dobrymi lud\'9fmi, wi\'eac Cole nie ma\par nic przeciwko temu, by dziewczynki razem si\'ea bawi\'b3y.\par Harrison nie spa\'b3 zbyt dobrze i obudzi\'b3 si\'ea, gdy tylko zacz\'ea\'b3o \'9cwita\'e6.\par W nocy zbudzi\'b3 go Cole, kt\'f3ry zakrad\'b3 si\'ea do baraku i przeszuka\'b3 jego rzeczy.\par Po jego wyj\'9cciu Harrison nie m\'f3g\'b3 ju\'bf zasn\'b9\'e6. Zastanawia\'b3 si\'ea, czy nie spyta\'e6\par Cole'a, czego szuka, ale postanowi\'b3 w ko\'f1cu udawa\'e6, \'bfe \'9cpi.\par Nie martwi\'b3 si\'ea, \'bfe Cole znajdzie co\'9c wa\'bfnego. Harrison nie mia\'b3 przy\par sobie \'bfadnych akt ani dokument\'f3w. Wszystkie zebrane przez niego informacje,\par \'b3\'b9cznie z raportem otrzymanym od adwokata w St. Louis, zosta\'b3y ju\'bf wys\'b3ane\par do Londynu. Mimo to by\'b3 porz\'b9dnie zdenerwowany i tylko od swojego nastroju\par w ci\'b9gu dnia uzale\'bfnia\'b3, czy poruszy kwesti\'ea wtargni\'eacia Cole'a.\par Jego humor nie poprawi\'b3 si\'ea do rana. Umyty i ubrany poszed\'b3 do stodo\'b3y\par zaj\'b9\'e6 si\'ea MacHughiem. Straci\'b3 dwadzie\'9ccia minut na namawianie upartego\par zwierz\'eacia, by wysz\'b3o z boksu.\par Chcia\'b3 wyprowadzi\'e6 konia z powrotem na wybieg, ale MacHugh wola\'b3\par pozosta\'e6 w stajni. Wyszarpn\'b9\'b3 uzd\'ea z r\'b9k Hamsona, po czym pr\'f3bowa\'b3 go\par zdepta\'e6, gdy ten, podni\'f3s\'b3szy uzd\'ea, zbli\'bfa\'b3 si\'ea w jego stron\'ea. Niewdzi\'eaczne\par zwierz\'ea robi\'b3o tyle ha\'b3asu, by zbudzi\'e6 wszystkich mieszka\'f1c\'f3w rancza. Cier-\par pliwo\'9c\'e6 Hamsona w ko\'f1cu si\'ea wyczerpa\'b3a. Przez kilka minut kl\'b9\'b3 na zwierz\'ea\par w kilku j\'eazykach i cho\'e6 nie uspokoi\'b3o to konia, Harrison poczu\'b3 si\'ea o wiele\par lepiej, wyrzuciwszy z siebie z\'b3o\'9c\'e6 i frustracj\'ea.\par W ko\'f1cu podda\'b3 si\'ea. Nie mia\'b3 nic przeciwko temu, by MacHugh zgni\'b3\par w boksie. Zostawiwszy otwart\'b9 bramk\'ea, odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, by wyj\'9c\'e6, i szybko\par zatrzyma\'b3 si\'ea. W wej\'9cciu do stodo\'b3y stali Cole i Douglas. G\'b3upie u\'9cmiechy na\par ich twarzach \'9cwiadczy\'b3y, \'bfe wszystko widzieli.\par - W domu czeka na ciebie \'9cniadanie - poinformowa\'b3 go Douglas. - Jak\par tylko zjesz, Cole poka\'bfe ci twoj\'b9 prac\'ea.\par - Co b\'ead\'ea robi\'b3? - spyta\'b3 Harrison.\par - Chcia\'b3em, by\'9c pom\'f3g\'b3 mi oswoi\'e6 kilka mustang\'f3w, ale zmieni\'b3em zdanie,\par gdy zobaczy\'b3em, jak radzisz sobie ze swoim koniem. Lepiej b\'eadzie, jak\par zostaniesz w domu i pograsz sobie na fortepianie.\par Harrison natychmiast wpad\'b3 w z\'b3o\'9c\'e6. Przypomnia\'b3 sobie, jak zareagowa\'b3\par Cole, gdy Mary Roses wygada\'b3a si\'ea, \'bfe Adam tak\'bfe gra na fortepianie.\par Postanowi\'b3 podra\'bfni\'e6 nieco aroganckiego m\'ea\'bfczyzn\'ea.\par - B\'ead\'ea gra\'b3 przed czy po Adamie?\par Cole podbieg\'b3 do niego i zatrzyma\'b3 si\'ea dopiero kilkana\'9ccie centymetr\'f3w\par przed Harrisonem. Nie wygl\'b9da\'b3 jednak na w\'9cciek\'b3ego, lecz bardziej na\par zmartwionego. Harrison nie bardzo rozumia\'b3 dlaczego.\par - Pos\'b3uchaj, MacDonald, Adam nauczy\'b3 si\'ea gra\'e6 tylko po to, by pom\'f3c\par w tym Mary Roses. Musia\'b3 udawa\'e6, \'bfe go to bawi. Rozumiesz? Nie chcia\'b3, ale\par musia\'b3.\par Douglas tak\'bfe postanowi\'b3 broni\'e6 starszego brata.\par - Nie chcemy, by\'9c pomy\'9cla\'b3, \'bfe Adam jest zniewie\'9ccia\'b3y. Da sobie rad\'ea\par w ka\'bfdej bijatyce, prawda, Cole?\par - Jasne, \'bfe tak. Co ty na to, MacDonald?\par Harrison nawet nie pr\'f3bowa\'b3 by\'e6 dyplomatyczny.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe obaj jeste\'9ccie zwariowani. - Zdawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe musz\'b9\par zrozumie\'e6, \'bfe trzeba mie\'e6 \'9fle pouk\'b3adane w g\'b3owie, by by\'e6 tak g\'b3upio\par uprzedzonym. Ka\'bfdy uprzedzenie by\'b3o dla niego nie tylko przejawem igno-\par rancji, ale tak\'bfe - jako kompletnie nierozs\'b9dne i irracjonalne - objawem\par szale\'f1stwa.\par Douglas zrobi\'b3 si\'ea ca\'b3y czerwony, gdy us\'b3ysza\'b3 opini\'ea Hamsona. Cole\par ukrywa\'b3 swoje uczucia. Harrison postanowi\'b3 da\'e6 sobie z nimi spok\'f3j. Chcia\'b3\par wyj\'9c\'e6 na dw\'f3r, by odetchn\'b9\'e6 \'9cwie\'bfym powietrzem. Mia\'b3 ju\'bf tego zupe\'b3nie\par dosy\'e6.\par Cole stan\'b9\'b3 mu na drodze, ale Douglas odepchn\'b9\'b3 go na bok.\par - Jeszcze go nie bij - powiedzia\'b3 bratu. - Chc\'ea go najpierw o co\'9c spyta\'e6.\par - Czemu my\'9clisz, \'bfe jeste\'9cmy zwariowani? - Opinia Hamsona najwyra\'9f-\par niej go oszo\'b3omi\'b3a.\par - Uwa\'bfacie, \'bfe tylko kobiety powinny gra\'e6 na fortepianie, prawda?\par \'afaden z braci nie odpowiedzia\'b3. Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Wasze nastawienie jest \'9cmieszne, a zarazem pozbawione sensu. Adam\par jest dobrze u\'b3o\'bfonym m\'ea\'bfczyzn\'b9, jego wykszta\'b3cenie jest zalet\'b9, nie wad\'b9. -\par Ty, z kolei... - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Cole'a.\par Douglas przerwa\'b3 mu w p\'f3\'b3 s\'b3owa.\par - Nie chc\'ea \'bfadnych bijatyk w moich stajniach - oznajmi\'b3. - Konie si\'ea\par denerwuj\'b9. Cole. Nie rozumiem, czemu Harrison nie mo\'bfe pom\'f3c przy\par mustangach.\par - Jestem pewien, \'bfe dam sobie rad\'ea - wtr\'b9ci\'b3 Harrison. - Nie mo\'bfe to by\'e6\par zbyt trudne, a ju\'bf na pewno nie wymaga zbyt wiele inteligencji.\par - Co przez to rozumiesz? - spyta\'b3 Douglas.\par - Przecie\'bf robi to Cole - u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea Harrison.\par Cierpliwie zaczeka\'b3, gdy\'bf Cole dopiero po kilku sekundach zrozumia\'b3, \'bfe\par zosta\'b3 zniewa\'bfony. Spodziewa\'b3 si\'ea, \'bfe Cole si\'eagnie po bro\'f1 lub u\'bfyje pi\'ea\'9cci.\par By\'b3 przygotowany na obie sytuacje.\par \'8frenice Cole'a poszerzy\'b3y si\'ea. Cofn\'b9\'b3 si\'ea o krok, potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i wy-\par buchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par Harrison bardzo si\'ea zawi\'f3d\'b3, gdy\'bf by\'b3 ju\'bf got\'f3w si\'ea bi\'e6.\par - \'a3atwo ci\'ea polubi\'e6, Harrison - powiedzia\'b3 Cole. - Jak Boga kocham,\par \'b3atwo.\par - Zabij\'ea ci\'ea, je\'9cli jeszcze raz b\'eadziesz grzeba\'e6 w moich rzeczach.\par - S\'b3ysza\'b3e\'9c mnie dzi\'9c w nocy? - Cole by\'b3 zdziwiony.\par - Trudno by\'b3o nie s\'b3ysze\'e6.\par - Tracisz form\'ea, Cole.\par - Chyba tak. My\'9cla\'b3em, \'bfe by\'b3em zupe\'b3nie cicho.\par - Czego w\'b3a\'9cciwie szuka\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Harrison.\par - Niczego specjalnie - odpar\'b3 Cole. - By\'b3em po prostu ciekawy.\par - Musisz wybaczy\'e6 mu ciekawo\'9c\'e6 - pospiesznie wyt\'b3umaczy\'b3 Douglas. -\par Trudno nam by\'b3o uwierzy\'e6, \'bfe b\'ead\'b9c tak du\'bfym m\'ea\'bfczyzn\'b9 nie umiesz si\'ea\par obroni\'e6. Wszystko oczywi\'9ccie zrozumia\'b3em, gdy powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe grasz na\par fortepianie.\par - Co zrozumia\'b3e\'9c?\par - No wiesz... \'bfe tw\'f3j ojciec by\'b3 chory i w og\'f3le... Cole, nie powiniene\'9c\par by\'b3 grzeba\'e6 w jego rzeczach, tak si\'ea wobec go\'9ccia nie post\'eapuje.\par - Przecie\'bf sam mi kaza\'b3e\'9c - przypomnia\'b3 bratu Cole.\par Douglas nie m\'f3g\'b3 sobie przypomnie\'e6, by co\'9c takiego m\'f3wi\'b3, wi\'eac obaj zacz\'eali\par si\'ea za\'bfarcie k\'b3\'f3ci\'e6. Przechodz\'b9c z jednego tematu na drugi, zacz\'eali w ko\'f1cu\par wymawia\'e6 sobie winy sprzed lat. Harrison czu\'b3, \'bfe zacz\'b9\'b3by wali\'e6 g\'b3ow\'b9 w \'9ccian\'ea,\par gdyby tylko obok jakiej\'9c sta\'b3. Claybome'owie doprowadzali go do rozpaczy.\par Postanowi\'b3 wi\'eac przej\'b9\'e6 inicjatyw\'ea.\par - Potrafi\'ea o siebie zadba\'e6 - wyrzuci\'b3, zmuszaj\'b9c braci do zapomnienia na\par chwil\'ea o urazach z dzieci\'f1stwa. - Chc\'ea nauczy\'e6 si\'ea prowadzi\'e6 ranczo, ale wy\par dwaj nie musicie traci\'e6 czasu na uczenie mnie strzelania i bicia si\'ea. Ch\'eatnie\par wam to udowodni\'ea, je\'9cli zechcecie wyj\'9c\'e6 na dw\'f3r.\par - Jak chcesz to udowodni\'e6? - za\'9cmia\'b3 si\'ea Cole. - Zastrzelisz nas?\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie jest to z\'b3y pomys\'b3 - przyzna\'b3. - Uzna\'b3em jednak, \'bfe wystarczy zbi\'e6\par was obu na kwa\'9cne jab\'b3ko.\par Douglas spojrza\'b3 na niego z lito\'9cci\'b9.\par - Harrison, nie musisz si\'ea wstydzi\'e6, \'bfe nie umiesz si\'ea bi\'e6. Nauczymy ci\'ea\par wszystkiego, co trzeba. Ciesz\'ea si\'ea jednak, \'bfe potrafisz si\'ea z\'b3o\'9cci\'e6. Musisz by\'e6\par troch\'ea zapalczywy, je\'9cli chcesz dogada\'e6 si\'ea z lud\'9fmi.\par - To niepowa\'bfne.\par - By\'e6 mo\'bfe - zgodzi\'b3 si\'ea Cole. - Ale tak to wygl\'b9da w naszej okolicy.\par Chcesz, by ludzie ci\'ea szanowali, czy nie?\par Harrison mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 dyskusji z tymi p\'f3\'b3g\'b3\'f3wkami. Wiedzia\'b3, \'bfe sam\par ich przekona\'b3 o swoim nieprzystosowaniu do takiego \'bfycia. Wtedy wydawa\'b3o\par si\'ea to niez\'b3ym pomys\'b3em. Mary Roses opiekowa\'b3a si\'ea s\'b3abymi, wi\'eac udawa\'b3, \'bfe\par jest w\'b3a\'9cnie taki.\par Nagle u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe my\'9cli r\'f3wnie nielogicznie, jak dwaj bracia.\par Osi\'b9gn\'b9\'b3 dok\'b3adnie to, czego chcia\'b3. Powinien by\'e6 z siebie zadowolony.\par Tak jednak nie by\'b3o. A wszystko dlatego, \'bfe nie chcia\'b3, by Mary Roses\par uwa\'bfa\'b3a go za s\'b3abego.\par Co, na Boga, z nim si\'ea dzia\'b3o? Harrison zostawi\'b3 braci i poszed\'b3 do domu.\par Zmusi\'b3 si\'ea, by pomy\'9cle\'e6 o prawdziwych powodach, dla kt\'f3rych przyjecha\'b3 a\'bf\par do Montany. Lady Victoria. Nie mia\'b3 ju\'bf \'bfadnych w\'b9tpliwo\'9cci. Mary Roses\par musia\'b3a by\'e6 zaginion\'b9 c\'f3rk\'b9 lorda Elliotta.\par Chcia\'b3by j\'b9 po prostu podnie\'9c\'e6, przerzuci\'e6 przez grzbiet MacHugha\par i zawie\'9f\'e6 do Anglii, do jej prawdziwego domu. Na drodze sta\'b3o jednak kilka\par olbrzymich przeszk\'f3d. Musi przede wszystkim znale\'9f\'e6 osob\'ea, kt\'f3ra j\'b9 porwa\'b3a.\par Je\'9cli tego nie zrobi, rodzina Elliotta nie b\'eadzie bezpieczna.\par Pozosta\'b3ymi przeszkodami utrudniaj\'b9cymi spotkanie zrozpaczonego ojca\par z c\'f3rk\'b9 byli czterej bracia Claybome'owie.\par Cholera, by\'b3oby lepiej, gdyby ich nie lubi\'b3. Nawet szalone pogl\'b9dy Cole'a\par na \'bfycie zaczyna\'b3y go bawi\'e6. Poza tym nie m\'f3g\'b3 nie doceni\'e6 i nie szanowa\'e6\par mi\'b3o\'9cci, jak\'b9 wszyscy bracia darzyli m\'b3odsz\'b9 siostr\'ea, oraz ich wzajemnej\par lojalno\'9cci.\par Ka\'bfdy z nich pr\'eadzej zginie, ni\'bf pozwoli mu j\'b9 zabra\'e6, i nie mo\'bfna na to\par nic poradzi\'e6.\par Harrison nie s\'b9dzi\'b3, by sama Mary Roses sprawia\'b3a zbyt wiele k\'b3opot\'f3w.\par Nie opiera\'b3aby si\'ea nieuchronnym wydarzeniom. Oczywi\'9ccie, \'bfe chcia\'b3a zosta\'e6\par na zawsze w swojej dolinie, ale wiedzia\'b3, \'bfe zmieni\'b3aby zdanie dowiedziawszy\par si\'ea, \'bfe w Anglii czeka na ni\'b9 ojciec. Mia\'b3a zbyt dobre serce, by przynajmniej\par nie pojecha\'e6, aby go spotka\'e6. Nam\'f3wienie jej do pozostania w Londynie\par by\'b3oby ju\'bf k\'b3opotem jej ojca. Zadanie Hamsona by\'b3oby wykonane.\par Przesta\'b3 nad tym rozmy\'9cla\'e6, przyspieszy\'b3 kroku i w\'b3a\'9cnie chcia\'b3 skr\'eaci\'e6 za\par r\'f3g, by wej\'9c\'e6 do kuchni przez tylne drzwi, gdy zobaczy\'b3 Mary Roses spiesz\'b9c\'b9\par w przeciwnym kierunku. Sz\'b3a w stron\'ea mniejszej stajni, ale okr\'ea\'bfn\'b9 drog\'b9,\par jakby nie chcia\'b3a by\'e6 zauwa\'bfona. Przez rami\'ea mia\'b3a prze\'b3o\'bfony wiklinowy\par koszyk. \\\par - Dzie\'f1 dobry, Harrison - powiedzia\'b3 zza jego plec\'f3w Travis.\par Harrison obr\'f3ci\'b3 si\'ea.\par - Dzie\'f1 dobry - odpowiedzia\'b3. - Dok\'b9d wybiera si\'ea twoja siostra? Chyba\par bardzo si\'ea spieszy.\par Travis u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Wymyka si\'ea z domu, ale ja wiem dok\'b9d. Dam jej kilka minut, po czym\par pojad\'ea za ni\'b9. Adam b\'eadzie z\'b3y, gdy si\'ea o tym dowie.\par - Dowie si\'ea o czym?\par - Mary Roses jedzie odwiedzi\'e6 szalon\'b9 Comeli\'ea.\par - T\'ea, kt\'f3ra prze\'bfy\'b3a najazd Indian?\par - Ju\'bf o niej s\'b3ysza\'b3e\'9c?\par - Twoja siostra powiedzia\'b3a mi o niej wczoraj.\par - Pewnie, \'bfe to Corrie. Podobno jest porz\'b9dnie stukni\'eata. Ka\'bfdy by taki\par by\'b3, gdyby go oskalpowano. Nawet Indianie jej teraz unikaj\'b9, bo si\'ea jej boj\'b9.\par Tak jak wi\'eakszo\'9c\'e6 ludzi z Blue Belle. Zastanawiaj\'b9 si\'ea, czy jej nie wykurzy\'e6.\par - Wykurzy\'e6 z czego?\par - Z jej cha\'b3upy - wyt\'b3umaczy\'b3 Travis. - Jaki\'9c traper my\'9cla\'b3, \'bfe jest\par opuszczona. O ma\'b3o nie rozwali\'b3a mu g\'b3owy strza\'b3em ze strzelby, gdy\par podchodzi\'b3 do drzwi. Corrie siedzi tam na g\'f3rze od czasu ataku, a to by\'b3o\par ju\'bf dobre pi\'eatna\'9ccie lat temu. W ka\'bfdym razie Mary Roses dowiedzia\'b3a si\'ea\par niedawno o niej i teraz musi j\'b9 odwiedzi\'e6. Uwa\'bfa, \'bfe kobiecie przyda si\'ea\par przyjaci\'f3\'b3ka. Adam zabroni\'b3 jej jecha\'e6, bo jest to zbyt niebezpieczne. Nie\par wiadomo, co ta kobieta mo\'bfe zrobi\'e6. Wiedzia\'b3em jednak, \'bfe Mary Roses go\par nie pos\'b3ucha. Nigdy tego nie robi. O, w\'b3a\'9cnie wychodzi. Na Boga, Adam j\'b9\par chyba zabije.\par Travis pobieg\'b3 truchtem za siostr\'b9.\par - Powiedz moim braciom, dok\'b9d poszed\'b3em, dobrze? - zawo\'b3a\'b3 przez\par rami\'ea.\par Najm\'b3odszy z braci by\'b3 got\'f3w na wszystko. Harrisona cieszy\'b3o, \'bfe Clay-\par bome'owie opiekuj\'b9 si\'ea siostr\'b9.\par Us\'b3ysza\'b3, jak Travis mruczy pod nosem, \'bfe jest ci\'b9gle nara\'bfany na\par niewygody, i zareagowa\'b3 na to u\'9cmiechem.\par By\'b3a to ostatnia radosna chwila na d\'b3ugi, d\'b3ugi czas.\par Oswajanie mustang\'f3w nie by\'b3o trudne. By\'b3o nie do wykonania. Harrison\par uchwyci\'b3, o co w tym chodzi, dopiero po tygodniu, podczas kt\'f3rego musia\'b3\par znosi\'e6 jedno upokorzenie za drugim. By\'b3 ca\'b3y brudny i posiniaczony, a poni-\par \'bfenie, jakiego dozna\'b3, by\'b3o r\'f3wnie bolesne. Sp\'eadza\'b3 wi\'eacej czasu le\'bf\'b9c na\par plecach w piachu ni\'bf stoj\'b9c na nogach, dostarczaj\'b9c tym samym wiele zabawy\par rodzinie Claybome'\'f3w.\par Cole potrafi\'b3 doskonale rozplanowa\'e6 sw\'f3j czas. Cokolwiek robi\'b3, zawsze\par przebywa\'b3 niedaleko wybiegu akurat wtedy, gdy Harrison zlatywa\'b3 z siod\'b3a.\par Najpierw wzdryga\'b3 si\'ea przesadnie, po czym potrz\'b9sa\'b3 g\'b3ow\'b9 i m\'f3wi\'b3: - To\par b\'eadzie bola\'b3o. - Po czym zaczyna\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6.\par Harrison chcia\'b3 zabi\'e6 Cole'a. Dopadniecie go wymaga\'b3o jednak si\'b3y, a tej\par mu po prostu brakowa\'b3o.\par Nie m\'f3g\'b3 si\'ea zdecydowa\'e6, kt\'f3ra pora dnia by\'b3a najgorsza. Wieczorami wi\'b3\par si\'ea z b\'f3lu, a rano czu\'b3 si\'ea tak, jakby nast\'b9pi\'b3o ju\'bf u niego po\'9cmiertne st\'ea\'bfenie\par mi\'ea\'9cni. Chodzi\'b3 jak stary, zgarbiony cz\'b3owiek i w dodatku r\'f3wnie jak stary\par cz\'b3owiek j\'eacza\'b3.\par Pewnego dnia p\'f3\'9fnym wieczorem Mary Roses przysz\'b3a do jego baraku. Na\par szcz\'ea\'9ccie mia\'b3 jeszcze na sobie spodnie. Zdj\'b9\'b3 ju\'bf podart\'b9 koszul\'ea i le\'bfa\'b3 twarz\'b9\par w d\'f3\'b3 na pos\'b3aniu, ledwo \'bfywy \'bfe zm\'eaczenia. Nawet nie uni\'f3s\'b3 g\'b3owy, gdy\par wesz\'b3a do \'9crodka.\par - Harrison, twoje plecy strasznie wygl\'b9daj\'b9 - westchn\'ea\'b3a. Usiad\'b3a obok\par niego na \'b3\'f3\'bfku i delikatnie go poklepa\'b3a. - Adam przys\'b3a\'b3 ci ma\'9c\'e6. Czy chcesz,\par bym natar\'b3a ci ni\'b9 ramiona?\par Ma\'9c\'e6 bardziej przyda\'b3aby mu si\'ea na po\'9cladkach, ale wiedzia\'b3, \'bfe nie wypada\par o to prosi\'e6.\par - Owszem.\par - Jeste\'9c strasznie zm\'eaczony, prawda?\par Harrison nie odpowiedzia\'b3. Mary Roses otworzy\'b3a wi\'eac butelk\'ea i wyla\'b3a\par odrobin\'ea ch\'b3odnego p\'b3ynu na jego plecy, kt\'f3re zacz\'ea\'b3a rozmasowywa\'e6. Skrzy-\par wi\'b3a nos, poczuwszy zapach ma\'9cci. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe Harrison nic nie\par zauwa\'bfy.\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, co tak \'9cmierdzi?\par Spojrza\'b3 na otwarte drzwi, s\'b9dz\'b9c, \'bfe zapach pochodzi z zewn\'b9trz.\par - To ta ma\'9c\'e6 - wyja\'9cni\'b3a.\par - Ohydny zapach.\par - Konie to lubi\'b9.\par Harrison uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea.\par - U\'bfywacie tego dla koni?\par Pchn\'ea\'b3a jego g\'b3ow\'ea z powrotem na poduszk\'ea.\par - Mo\'bfna to stosowa\'e6 i dla ludzi. Zapach zniknie za chwil\'ea. Spr\'f3buj si\'ea\par rozlu\'9fni\'e6. Pozw\'f3l, wetr\'ea ci t\'ea ma\'9c\'e6 w mi\'ea\'9cnie. Zaraz poczujesz si\'ea lepiej.\par Nie wierzy\'b3 jej. Wiedzia\'b3, \'bfe nadal b\'ead\'b9 go bola\'b3y po\'9cladki.\par - Zostaw mi butelk\'ea - zaproponowa\'b3. - Je\'9cli oka\'bfe si\'ea, \'bfe ma\'9c\'e6 dzia\'b3a, to\par na\'b3o\'bf\'ea te\'bf troch\'ea na... nog\'ea.\par - Dobrze - zgodzi\'b3a si\'ea. - Teraz zamknij oczy i spr\'f3buj zasn\'b9\'e6.\par Pi\'ea\'e6 minut p\'f3\'9fniej Harrison s\'b9dzi\'b3, \'bfe jest ju\'bf w niebie. Jej r\'eace zdzia\'b3a\'b3y\par cuda. B\'f3l w mi\'ea\'9cniach zosta\'b3 u\'9cmierzony. Ani troch\'ea nie podnieca\'b3a go jednak\par jej blisko\'9c\'e6 lub dotyk. Jego zdaniem wynika\'b3o z tego jasno, \'bfe jest ju\'bf martwy.\par J\'eacza\'b3 z zadowolenia, nie chc\'b9c, by przesta\'b3a.\par Mary Roses pomy\'9cla\'b3a, \'bfe zasn\'b9\'b3. Jego twarz by\'b3a odwr\'f3cona w stron\'ea\par drzwi. Wygl\'b9da\'b3 spokojnie i przystojnie w surowy spos\'f3b. W\'b3osy opad\'b3y mu\par na czo\'b3o, a jednodniowy zarost na twarzy wygl\'b9da\'b3 jak cie\'f1 brody. Nagle\par zapragn\'ea\'b3a dotkn\'b9\'e6 takiego zarostu. Czu\'b3a si\'ea bezpiecznie, wiedz\'b9c, \'bfe Harrison\par \'9cpi i nie zauwa\'bfy jej bezwstydnego zachowania. Dotkn\'b9wszy najpierw jego\par czo\'b3a, nabra\'b3a wi\'eakszej odwagi. Zauwa\'bfy\'b3a siniak na jednej \'bfe skroni i zacz\'ea\'b3a\par go powoli masowa\'e6 czubkami palc\'f3w. Sk\'f3ra Hamsona by\'b3a mi\'eakka i ciep\'b3a\par w dotyku.\par Zebrawszy si\'ea na odwag\'ea przejecha\'b3a palcami po idealnie zarysowanym\par nosie i ko\'9cciach policzkowych, a\'bf do szyi. Kr\'f3ciutki zarost \'b3askota\'b3 jaw palce.\par Uleg\'b3a pragnieniu dotkni\'eacia jego ust. Bada\'b3a je d\'b3ugo i powoli swoimi\par palcami.\par U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe nic jej w tym m\'ea\'bfczy\'9fnie nie denerwuje. Jego\par powierzchowno\'9c\'e6 wyda\'b3a si\'ea jej r\'f3wnie pi\'eakna, jak wn\'eatrze. Co najwa\'bfniejsze,\par mia\'b3 pi\'eakne i dobre serce.\par Pochyli\'b3a si\'ea nad nim i poca\'b3owa\'b3a w czo\'b3o. Nie mog\'b3a uwierzy\'e6,\par \'bfe zachowuje si\'ea tak \'9cmia\'b3o. Zazwyczaj w obecno\'9cci m\'ea\'bfczyzn by\'b3a bar-\par dzo pow\'9cci\'b9gliwa, wr\'eacz nie\'9cmia\'b3a. Tego wieczoru, przy Hamsonie, sta\'b3a si\'ea\par inna.\par Westchn\'ea\'b3a cicho i poca\'b3owa\'b3a go w policzek, po czym wyprostowa\'b3a si\'ea\par i zacz\'ea\'b3a ponownie masowa\'e6 mu ramiona. Pragn\'ea\'b3a go dotyka\'e6. Co si\'ea z ni\'b9\par dzia\'b3o? Czu\'b3a, \'bfe jej cia\'b3o reaguje na blisko\'9c\'e6 Hamsona, ale by\'b3a zbyt\par niedo\'9cwiadczona, by wiedzie\'e6, co to oznacza.\par \f1\'84Przesta\f0\'f1" - rzek\'b3a do siebie w duchu. Ale nie przesta\'b3a, bo dotykanie jego\par sk\'f3ry sprawia\'b3o jej przyjemno\'9c\'e6. By\'b3 ciep\'b3y i \'9cwietnie umi\'ea\'9cniony. Dr\'bfa\'b3a\par z podniecenia.\par Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe poca\'b3uje go jeszcze raz...\par - Mary Roses! Co tu robisz z p\'f3\'b3nagim m\'ea\'bfczyzn\'b9? Czy ca\'b3kiem zwario-\par wa\'b3a\'9c? - zapyta\'b3 Cole staj\'b9c w drzwiach.\par Po chwili zbli\'bfy\'b3 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka.\par - Cicho b\'b9d\'9f! - szepn\'ea\'b3a - On \'9cpi. Zostawi\'b3am drzwi otwarte, \'bfeby to\par wygl\'b9da\'b3o przyzwoicie. Co z tego, \'bfe jest p\'f3\'b3nagi? Przecie\'bf nic mi nie zrobi.\par Poza tym obiecuj\'ea ci, \'bfe nie wykorzystam sytuacji.\par Nie uwa\'bfa\'b3a za stosowne wyzna\'e6 bratu, \'bfe ju\'bf to zrobi\'b3a. Jak Cole m\'f3g\'b3\par zrozumie\'e6 jej ciekawo\'9c\'e6, skoro sama jej nie rozumia\'b3a?\par - Nie m\'f3w takich rzeczy, to nie przystoi dziewczynie. Nie chodzi\'b3o mi\par o to, \'bfe wykorzystasz sytuacj\'ea, przecie\'bf i tak nie wiedzia\'b3aby\'9c jak.\par - A powinnam wiedzie\'e6, prawda? Czy nie s\'b9dzisz, \'bfe ju\'bf najwy\'bfszy czas,\par \'bfeby\'9c wyja\'9cni\'b3 mi par\'ea rzeczy?\par - P\'f3\'9fniej, Mary Roses. Porozmawiamy o tym p\'f3\'9fniej.\par - Zawsze tak m\'f3wisz - mrukn\'ea\'b3a. - A zreszt\'b9, to niewa\'bfne. Sama ju\'bf\par wszystko sobie wyt\'b3umaczy\'b3am.\par Cole chcia\'b3 zmieni\'e6 temat. Przykucn\'b9\'b3, by z bliska przyjrze\'e6 si\'ea twarzy\par Hamsona, po czym wsta\'b3.\par - Czy on oddycha?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak.\par - Wygl\'b9da, jakby ju\'bf umar\'b3.\par - Wcale nie - zapewni\'b3a. - Na razie jeszcze nie umar\'b3. Kiedy mu wreszcie\par dacie spok\'f3j?\par - Uczymy go wszystkiego, co musi wiedzie\'e6, je\'bfeli chce prowadzi\'e6 \'bfycie\par na farmie.\par - Przecie\'bf wy go dobijecie.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea na my\'9cl o tym, \'bfe wyprowadzi\'b3 z r\'f3wnowagi Mary Roses.\par - Nie s\'b9dz\'ea. Jest silniejszy, ni\'bf my\'9clisz.\par Mary Roses zaprzeczy\'b3a.\par - W\'b3a\'9cnie \'bfe nie. Jest s\'b3abszy, ni\'bf ci si\'ea wydaje. Czy lepiej idzie mu\par uje\'bfd\'bfanie koni?\par Cole westchn\'b9\'b3.\par - Douglas m\'f3wi, \'bfe tak, ale ja nie widz\'ea \'bfadnej poprawy. Harrison jest\par troch\'ea sfiksowany.\par - Dlaczego tak s\'b9dzisz?\par - On rozmawia z ko\'f1mi. Douglas m\'f3wi, \'bfe wszystko im t\'b3umaczy i jest\par pewien, \'bfe one go rozumiej\'b9 i b\'ead\'b9 z nim wsp\'f3\'b3dzia\'b3a\'e6. Poza tym nigdy nie\par podnosi g\'b3osu, a przeklina wtedy, kiedy sko\'f1czy robot\'ea. Chod\'9f do domu. Robi\par si\'ea p\'f3\'9fno.\par Cole chcia\'b3 wyj\'9c\'e6, ale zmieni\'b3 zdanie.\par - Tak przy okazji. Ojciec Catherine Momson m\'f3wi\'b3 Douglasowi, i\'bf ona\par chcia\'b3aby, \'bfeby zapyta\'b3 Hamsona, czy ma zamiar stara\'e6 si\'ea o ni\'b9.\par Mary Roses by\'b3a zaskoczona i w\'9cciek\'b3a, jednak nie ujawni\'b3a tego przed\par bratem i zaj\'ea\'b3a si\'ea masowaniem ramion Hamsona.\par - To \'9cmieszne - rzek\'b3a. - Morrisonowie nawet nie znaj\'b9 Hamsona.\par - Ale maj\'b9 zamiar zaprosi\'e6 go na kolacj\'ea w niedziel\'ea - odpar\'b3 Cole.\par - On nie mo\'bfe i\'9c\'e6.\par - Dlaczego?\par - Bo b\'eadzie zaj\'eaty.\par - Travis na pewno nie b\'eadzie zadowolony z tego, \'bfe Harrison zosta\'b3\par zaproszony. Catherine mu si\'ea podoba.\par - Naprawd\'ea? Nie rozumiem go. Ja jej nie lubi\'ea.\par - Dlaczego nie lubisz?\par - Bo jest arogancka i wszystkich uwodzi - odpar\'b3a Mary Roses - A opr\'f3cz\par tego jest bezczelna.\par - Jako\'9c nigdy tego nie zauwa\'bfy\'b3em.\par - To dlatego, \'bfe faceci nie zauwa\'bfaj\'b9 takich rzeczy. Poza tym ona z tob\'b9\par nigdy nie flirtuje, bo si\'ea ciebie boi.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - I to ci\'ea troch\'ea denerwuje, prawda?\par - Co mnie denerwuje?\par - To, \'bfe inne kobiety interesuj\'b9 si\'ea Harrisonem.\par - Wcale nie.\par Gdyby Hanrison nie udawa\'b3, \'bfe \'9cpi, to na pewno by zaprotestowa\'b3.\par Delikatny masa\'bf, kt\'f3ry robi\'b3a mu Mary Roses, zamieni\'b3 si\'ea w silne uderzenia.\par Nie wiedzia\'b3, jak d\'b3ugo jeszcze b\'eadzie w stanie to wytrzyma\'e6.\par - Przecie\'bf kto\'9c musi si\'ea opiekowa\'e6 Harrisonem. On jest bardzo naiwny.\par - Nie zauwa\'bfy\'b3em.\par -i zbyt ufny.\par - Naprawd\'ea?\par - M\'f3wi\'ea zupe\'b3nie powa\'bfnie. Cole, przesta\'f1 si\'ea tak g\'b3upkowato u\'9cmie-\par cha\'e6. Harrison jest uprzejmym, delikatnym cz\'b3owiekiem. Na pewno to za-\par uwa\'bfy\'b3e\'9c.\par - No, jako\'9c nie - rzek\'b3 Cole.\par - Wszyscy powinni\'9cmy na niego uwa\'bfa\'e6. Jeste\'9cmy za niego odpowie-\par dzialni.\par - A w\'b3a\'9cciwie dlaczego si\'ea tak niepokoisz? My\'9clisz, \'bfe Catherine go\par ugryzie czy co?\par - Wcale nie by\'b3abym taka pewna - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par Czu\'b3a, \'bfe zachowuje si\'ea nierozs\'b9dnie, ale si\'ea tym nie przejmowa\'b3a. - Zdaj\'ea\par sobie spraw\'ea z tego, \'bfe jestem niemi\'b3a, ale wyobra\'bfam sobie, \'bfe Catherine\par mo\'bfe okaza\'e6 si\'ea \'bfmij\'b9. Powiniene\'9c powiedzie\'e6 Momsonom, \'bfe Harrison nie\par jest zainteresowany.\par Cole westchn\'b9\'b3.\par - Jad\'ea jutro z Harrisonem do miasta po jak\'b9\'9c uprz\'b9\'bf i wtedy osobi\'9ccie\par b\'eadzie m\'f3g\'b3 powiedzie\'e6 Momsonom, czy chce do nich p\'f3j\'9c\'e6 na kolacj\'ea, czy\par nie. On sam powinien podj\'b9\'e6 t\'ea decyzj\'ea, Mary Roses.\par - Pojad\'ea z wami do miasta.\par Kiedy Cole odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i wyszed\'b3, Harrison, kt\'f3ry nie m\'f3g\'b3 ju\'bf d\'b3u\'bfej\par wytrzyma\'e6, otworzy\'b3 oczy.\par - Ju\'bf mo\'bfesz przesta\'e6 mnie masowa\'e6 - rzek\'b3.\par B\'b3yskawicznie przerwa\'b3a masa\'bf, gdy tylko si\'ea odezwa\'b3.\par - Ty wcale nie \'9cpisz!\par Uzna\'b3, \'bfe nie musi tego potwierdza\'e6.\par - Czy ramiona mniej ci\'ea bol\'b9?\par W rzeczywisto\'9cci bola\'b3y go jeszcze bardziej ni\'bf przed masa\'bfem, gdy\'bf Mary\par Roses ugniata\'b3a go zbyt mocno.\par - Tak, czuj\'ea si\'ea znacznie lepiej. Dzi\'eakuj\'ea.\par Zakr\'eaci\'b3a butelk\'ea, postawi\'b3a j\'b9 na pod\'b3odze obok siebie i wsta\'b3a.\par - Kiedy si\'ea obudzi\'b3e\'9c? - spyta\'b3a, udaj\'b9c nie bardzo zainteresowan\'b9.\par Naprawd\'ea jednak by\'b3a przera\'bfona, zastanawia\'b3a si\'ea, ile s\'b3ysza\'b3 z rozmowy. Na\par Boga, mo\'bfe w og\'f3le nie spa\'b3, tylko wypoczywa\'b3? Mo\'bfe wie, \'bfe go ca\'b3owa\'b3a?\par - W tej chwili - sk\'b3ama\'b3. - A bo co?\par Obla\'b3a si\'ea rumie\'f1cem. Hamsonowi chcia\'b3o si\'ea \'9cmia\'e6, lecz nie zrobi\'b3 tego,\par gdy\'bf wiedzia\'b3, \'bfe to mo\'bfe j\'b9 jeszcze bardziej zawstydzi\'e6. Podni\'f3s\'b3 si\'ea z \'b3\'f3\'bfka\par i stan\'b9\'b3 boso na drewnianej pod\'b3odze. By\'b3 zdecydowanie za blisko niej.\par Wiedzia\'b3, \'bfe powienien si\'ea odsun\'b9\'e6, ale jako\'9c nie m\'f3g\'b3 tego zrobi\'e6.\par - Zastanawia\'b3am si\'ea tylko, czy s\'b3ysza\'b3e\'9c, co m\'f3wi\'b3 Cole - odpar\'b3a. -\par Przyszed\'b3, \'bfeby zobaczy\'e6, jak si\'ea czujesz.\par - Dzi\'eakuj\'ea, \'bfe si\'ea o mnie troszczysz.\par - Dlaczego s\'b9dzisz, \'bfe si\'ea o ciebie troszcz\'ea? - zapyta\'b3a zaskoczona.\par - Bo widz\'ea tu p\'b3yn do masa\'bfu - odrzek\'b3.\par Odetchn\'ea\'b3a z ulg\'b9 i zwr\'f3ci\'b3a si\'ea ku niemu.\par - Harrison...\par - S\'b3ucham.\par - W\'b3a\'9cnie m\'f3wi\'b3am Cole'owi, \'bfe zamierzam zrobi\'e6 kolacj\'ea w niedziel\'ea.\par Sama wszystko ugotuj\'ea. Mam nadziej\'ea, \'bfe b\'eadziesz m\'f3g\'b3 przyj\'9c\'e6. Mo\'bfe nawet\par zaprosz\'ea Dooleya, Henry'ego, Billie'ego i Ducha.\par Harrison z trudem powstrzymywa\'b3 si\'ea od \'9cmiechu.\par - To brzmi zach\'eacaj\'b9co - odpar\'b3.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - A czy chcia\'b3by\'9c pozna\'e6 moj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'ea? Spodoba\'b3by\'9c si\'ea jej.\par - T\'ea stukni\'eat\'b9 Corrie? - spyta\'b3 zaintrygowany.\par - Nie m\'f3w tak o niej - poprosi\'b3a Mary Roses. - Ona jest nie\'9cmia\'b3a\par i nieufna. Ty by\'9c te\'bf by\'b3 taki, gdyby ci\'ea zaatakowali Indianie.\par - Pewnie tak - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison. - Czy odezwa\'b3a si\'ea do ciebie?\par - Nie, ale dojrzewa do tego. Wiem o tym.\par - Je\'bfeli nie rozmawia\'b3a\'9c z ni\'b9, to sk\'b9d wiesz, \'bfe nied\'b3ugo si\'ea odezwie?\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea czy...\par - Ja si\'ea z ni\'b9 nawet nie widzia\'b3am, nie pozwoli\'b3a mi na to.\par - To sk\'b9d wiesz, \'bfe nie jest wariatk\'b9?\par - St\'b9d, \'bfe mnie nie zastrzeli\'b3a.\par Zamkn\'b9\'b3 oczy i policzy\'b3 do dziesi\'eaciu, nim zada\'b3 kolejne pytanie.\par - Powiedz mi, co w\'b3a\'9cciwie si\'ea sta\'b3o? Zapuka\'b3a\'9c do drzwi? Wesz\'b3a\'9c do\par \'9crodka?\par - Nie zbli\'bfy\'b3am si\'ea do drzwi. Nawet nie dotar\'b3am do ganku. Ona naprawd\'ea\par jest bardzo nie\'9cmia\'b3a.\par - A jak blisko jej chaty by\'b3a\'9c?\par - Dosz\'b3am a\'bf do polany, kt\'f3ra jest przed ni\'b9 - odrzek\'b3a. - Corrie strzela\'b3a\par w ziemi\'ea, tu\'bf przed moimi stopami, lecz celowo nie trafia\'b3a. Chcia\'b3a mi w ten\par spos\'f3b da\'e6 do zrozumienia, \'bfe nie chce, bym podchodzi\'b3a bli\'bfej.\par - I co wtedy zrobi\'b3a\'9c?\par - Powiedzia\'b3am, kim jestem i \'bfe dopiero co dowiedzia\'b3am si\'ea o jej istnie-\par niu. Wspomnia\'b3am, jak trudno by\'b3o mi znale\'9f\'e6 jej chat\'ea. Wiesz przecie\'bf, \'bfe\par strasznie trudno do niej trafi\'e6. A potem rozmawia\'b3y\'9cmy. Opowiedzia\'b3am jej\par o mojej rodzinie. Musia\'b3am strasznie krzycze\'e6, \'bfeby ona cokolwiek us\'b3ysza\'b3a,\par a jak ju\'bf nie mia\'b3am si\'b3y, to powiedzia\'b3am, \'bfe przynios\'b3am jej koszyk\par wype\'b3niony s\'b3oikami z d\'bfemem, chlebem i ciasteczkami. Spyta\'b3am, czy mog\'ea\par go gdzie\'9c zostawi\'e6. Upewni\'b3am si\'ea, \'bfe dobrze zrozumia\'b3a moje intencje, \'bfe\par nie robi\'ea tego z lito\'9cci, lecz w imi\'ea przyja\'9fni. Nie chcia\'b3am urazi\'e6 jej dumy.\par Mam nadziej\'ea, \'bfe to zrozumia\'b3a. Pozwoli\'b3a mi si\'ea zbli\'bfy\'e6 o par\'ea metr\'f3w.\par Zostawi\'b3am koszyk i obieca\'b3am, \'bfe wr\'f3c\'ea jutro, te\'bf z koszem pe\'b3nym prezen-\par t\'f3w. Poprosi\'b3am j\'b9 r\'f3wnie\'bf o to, \'bfeby uprzejmie zostawi\'b3a pusty koszyk na\par polanie, bym mog\'b3a zabra\'e6 go do domu.\par - Czy masz zamiar chodzi\'e6 tam codziennie?\par - Nie, nie mog\'ea, gdy\'bf nie mia\'b3abym czasu na nic innego, poza tym tu jest\par tyle do roboty. Jak tylko Corrie zacznie ze mn\'b9 rozmawia\'e6 i lepiej si\'ea poznamy,\par wtedy chyba wystarczy, jak p\'f3jd\'ea tam raz na tydzie\'f1 z d\'b3u\'bfsz\'b9 wizyt\'b9. My\'9cl\'ea,\par \'bfe si\'ea zaprzyja\'9fnimy. Jeszcze nie powiedzia\'b3e\'9c mi, czy si\'ea zgadzasz, czy nie.\par - Chodzi ci o niedzieln\'b9 kolacj\'ea?\par Przytakn\'ea\'b3a.\par - Je\'bfeli zadasz sobie tyle trudu, \'bfeby przyrz\'b9dzi\'e6 posi\'b3ek, to oczywi\'9ccie\par przyjd\'ea - zawiesi\'b3 g\'b3os. - Adam by\'b3 z\'b3y, \'bfe sobie posz\'b3a\'9c nie m\'f3wi\'b9c nikomu\par dok\'b9d idziesz, prawda?\par - Nie by\'b3 z\'b3y. By\'b3 rozczarowany. - Westchn\'ea\'b3a. - A to jeszcze gorsze, bo\par gdyby na mnie nawrzeszcza\'b3, nie mia\'b3abym takiego poczucia winy.\par - Powiesz mu o jutrzejszych planach?\par - Ju\'bf to om\'f3wili\'9cmy i on si\'ea zgadza. Zrozum, Harrison, Adam nie chce,\par bym pyta\'b3a go o zgod\'ea na wszystko. Dobrze wie, \'bfe jestem na tyle doros\'b3a,\par by sama podejmowa\'e6 decyzje. Po prostu chce, bym by\'b3a ostro\'bfna. Obieca\'b3am,\par \'bfe ju\'bf nigdy nie p\'f3jd\'ea tam sama. A ty mo\'bfesz si\'ea zazi\'eabi\'e6 - doda\'b3a. -\par Powiniene\'9c w\'b3o\'bfy\'e6 co\'9c na siebie. Dobranoc.\par Skierowa\'b3a si\'ea do wyj\'9ccia. Harrison chcia\'b3, by zosta\'b3a. Z\'b3apa\'b3 j\'b9 za rami\'ea.\par - Poczekaj - rzek\'b3.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do niego.\par - S\'b3ucham?\par - Nigdy nie zna\'b3em nikogo takiego jak ty.\par Sam nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe powiedzia\'b3 co\'9c tak banalnego.\par - Jeste\'9c bardzo dobra - doda\'b3.\par Mary Roses pami\'eata\'b3a, jakie okropne rzeczy o Catharine Moirison m\'f3wi\'b3a\par Cole'owi zaledwie par\'ea minut temu, wi\'eac nie mog\'b3a zgodzi\'e6 si\'ea na nies\'b3uszn\'b9\par opini\'ea Hamsona.\par - Wcale nie jestem dobra - zaprzeczy\'b3a. - Staram si\'ea, ale czasami bywam\par j\'eadz\'b9. Potrafi\'ea by\'e6 bardzo okrutna.\par Harrison nie puszcza\'b3 jej ramienia. Przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie. Zdawa\'b3 sobie\par spraw\'ea, \'bfe traci g\'b3ow\'ea. Po raz pierwszy w \'bfyciu nie m\'f3g\'b3 i nie chcia\'b3\par powodowa\'e6 si\'ea zdrowym rozs\'b9dkiem. Ju\'bf przedtem zdecydowa\'b3, \'bfe nie b\'eadzie\par si\'ea wi\'b9za\'b3 z Mary Roses.\par Mimo to zamierza\'b3 j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par - Co robisz?\par - Obejmuj\'ea ci\'ea.\par - Po co?\par - \'afeby ci\'ea poca\'b3owa\'e6.\par - M\'f3wisz powa\'bfnie? - zdziwi\'b3a si\'ea Mary Roses.\par - Ca\'b3kiem powa\'bfnie.\par Powiedzia\'b3 to w spos\'f3b bardzo uwodzicielski. Chcia\'b3a westchn\'b9\'e6, ale\par powstrzyma\'b3a si\'ea.\par - Czy chcesz, \'bfebym ci\'ea poca\'b3owa\'b3?\par - Nie o to chodzi - zawaha\'b3a si\'ea. - Po prostu ci\'ea nie rozumiem. Prawie\par w og\'f3le si\'ea do mnie nie odzywasz przez ca\'b3y tydzie\'f1, nawet nie patrzysz\par w moj\'b9 stron\'ea i nagle chcesz mnie ca\'b3owa\'e6? To bardzo nielogiczne.\par Te wnioski zdziwi\'b3y j\'b9 sam\'b9. Hamson za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Wiem, \'bfe nie post\'eapuj\'ea logicznie.\par - Dlaczego chcesz mnie poca\'b3owa\'e6?\par Postanowi\'b3a zmieni\'e6 role. Teraz ona b\'eadzie zadawa\'e6 pytania.\par - Dlatego, \'bfe wierz\'ea w uczciw\'b9 gr\'ea.\par Nadal nie rozumia\'b3a. Przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, schyli\'b3 g\'b3ow\'ea i poca\'b3owa\'b3 j\'b9\par w czo\'b3o, po czym chwyci\'b3 jej r\'eace i opl\'f3t\'b3 nimi sw\'b9 szyj\'ea.\par Nie opiera\'b3a si\'ea. Nadal by\'b3a zdumiona, cho\'e6 nie za\'bfenowana. Nie obj\'b9\'b3 jej\par i nie zamierza\'b3 tego zrobi\'e6, gdyby Mary Roses opiera\'b3a si\'ea.\par - Ty mnie ca\'b3owa\'b3a\'9c tyle razy - wyja\'9cni\'b3. - O ile dobrze pami\'eatam. Teraz\par moja kolej, Mary Roses, i to w\'b3a\'9cnie nazywam uczciw\'b9 gra.\par - O Bo\'bfe, ty wcale nie spa\'b3e\'9c!\par Us\'b3ysza\'b3 w jej g\'b3osie zak\'b3opotanie. Zwr\'f3ci\'b3a wzrok ku jego torsowi.\par Hamson uni\'f3s\'b3 jej g\'b3ow\'ea do g\'f3ry. Przycisn\'b9\'b3 wargi do jej policzka, dok\'b3adnie\par tak samo, jak ona zrobi\'b3a to przedtem, a nast\'eapnie poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w nasad\'ea nosa.\par W jednej chwili min\'ea\'b3o jej onie\'9cmielenie.\par - By\'b3o ci wtedy dobrze, prawda?\par - Wcale nie - odrzek\'b3.\par - Nie? Dlaczego?\par - Strasznie mnie rozbudzi\'b3a\'9c, bo ca\'b3ujesz jak ma\'b3a dziewczynka.\par Zacz\'ea\'b3a si\'ea bawi\'e6 w\'b3osami Hamsona. By\'b3y delikatne jak jedwab. Westchn\'ea-\par \'b3a i przysun\'ea\'b3a si\'ea jeszcze bli\'bfej. Sprawia\'b3o jej przyjemno\'9c\'e6 doznanie, jakie\par odczuwa\'b3a, gdy przywiera\'b3 do niej ca\'b3ym cia\'b3em.\par Emanuj\'b9cy z niego \'bfar rozgrzewa\'b3 j\'b9.\par - Poka\'bf mi, Hamson, jak chcia\'b3by\'9c, \'bfebym ci\'ea ca\'b3owa\'b3a.\par W ko\'f1cu obj\'b9\'b3 j\'b9 i poprosi\'b3, by rozchyli\'b3a wargi. Pr\'f3bowa\'b3a spyta\'e6\par dlaczego, lecz wtedy zamkn\'b9\'b3 jej usta swymi, a ona zapomnia\'b3a o wszystkim.\par Przeszy\'b3 j\'b9 dreszcz i instynktownie zacisn\'ea\'b3a wok\'f3\'b3 niego swe ramiona.\par By\'b3 to najcudowniejszy poca\'b3unek, jakiego kiedykolwiek do\'9cwiadczy\'b3a.\par Usta Hamsona by\'b3y gor\'b9ce, po\'bf\'b9dliwe, a zarazem delikatne. Jego j\'eazyk wsun\'b9\'b3\par si\'ea do jej ust i zacz\'b9\'b3 si\'ea powoli porusza\'e6. Nami\'eatny poca\'b3unek Hamsona\par sprawi\'b3, \'bfe os\'b3ab\'b3a z rozkoszy. Kurczowo przylgn\'ea\'b3a do niego. Opl\'f3t\'b3 jeszcze\par silniej jej delikatne cia\'b3o. Czu\'b3a jego dr\'bfenie i wiedzia\'b3a, \'bfe jest tak jak ona\par podniecony poca\'b3unkiem. Nagle zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe dor\'f3wnuje mu si\'b3\'b9 i \'bfe\par w tym samym stopniu, co on, panuje nad sytuacj\'b9. Jego wyg\'b3odnia\'b3e usta\par w\'b3adczo pochyli\'b3y si\'ea nad ni\'b9. Mary Roses odda\'b3a mu r\'f3wnie nami\'eatny\par poca\'b3unek.\par Przerwa\'b3 poca\'b3unek, chocia\'bf ona chcia\'b3a, by trwa\'b3 wiecznie. Nie odsun\'ea\'b3a\par si\'ea od niego nawet w\'f3wczas, gdy opu\'9cci\'b3 r\'eace. Pozosta\'b3a przytulona twarz\'b9 do\par jego cia\'b3a. S\'b3ysza\'b3a bicie jego serca - a mo\'bfe by\'b3o to tylko pulsowanie krwi\par w jej skroniach?\par Oboje byli jednakowo podnieceni.\par - Wcale nie chcia\'b3am przerwa\'e6 tego poca\'b3unku - wyszepta\'b3a zak\'b3opotana.\par Hamson zrobi\'b3 g\'b3\'eaboki wdech, pr\'f3buj\'b9c odzyska\'e6 panowanie nad sob\'b9.\par Chwia\'b3 si\'ea na nogach oszo\'b3omiony, poniewa\'bf nigdy dotychczas nie czu\'b3 tak\par gwa\'b3townego po\'bf\'b9dania wobec kobiety.\par - Czy chcia\'b3e\'9c zako\'f1czy\'e6 ten poca\'b3unek? - zapyta\'b3a bez tchu.\par Sprawi\'b3o mu przyjemno\'9c\'e6, \'bfe Mary Roses jest tak samo przej\'eata, jak on.\par - Nie, nie chcia\'b3em - przyzna\'b3. - I w\'b3a\'9cnie dlatego go przerwa\'b3em. Pu\'9c\'e6\par mnie, Mary Roses. Ju\'bf czas, \'bfeby\'9c wr\'f3ci\'b3a do siebie.\par Nie chcia\'b3a odej\'9c\'e6, ale wiedzia\'b3a, \'bfe nie wypada zmusza\'e6 go do poca\'b3un-\par k\'f3w. Powoli odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i podesz\'b3a do drzwi.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea od progu. Chcia\'b3a powiedzie\'e6 dobranoc, lecz s\'b3owa uwi\'eaz\'b3y\par jej w gardle. Stan\'ea\'b3a i zapatrzy\'b3a si\'ea w niego: wygl\'b9da\'b3 wspaniale. Pada\'b3 na\par niego blask lampy naftowej i w tym \'9cwietle jego sk\'f3ra przybra\'b3a z\'b3oty kolor.\par Hamson opiera\'b3 si\'ea o por\'eacz \'b3\'f3\'bfka, a gdy zmieni\'b3 pozycj\'ea, dojrza\'b3a, jak graj\'b9\par jego musku\'b3y. Douglas kiedy\'9c powiedzia\'b3 jej, \'bfe Hamson ma si\'b3\'ea trzech\par m\'ea\'bfczyzn, ale Mary Roses wiedzia\'b3a, \'bfe nigdy nie u\'bfyje tej si\'b3y przeciw niej.\par - Czuj\'ea si\'ea bezpiecznie, kiedy jestem z tob\'b9.\par Zdziwi\'b3a si\'ea, \'bfe powiedzia\'b3a te s\'b3owa. Hamson u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Powinna\'9c si\'ea tak czu\'e6. Nigdy bym ci\'ea nie skrzywdzi\'b3, Mary Roses.\par - Czy znowu ca\'b3owa\'b3am ci\'ea jak dziewczynka?\par Hamson pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, ca\'b3owa\'b3a\'9c jak kobieta. To, co zdarzy\'b3o si\'ea dzisiaj, nie mo\'bfe si\'ea\par powt\'f3rzy\'e6. Nie powinienem by\'b3 zaczyna\'e6 czego\'9c, czego nie mog\'ea doko\'f1czy\'e6.\par Zacz\'b9\'b3 pie\'9cci\'e6 jej w\'b3osy, ale wyczuwa\'b3a, \'bfe robi to z pewnym napi\'eaciem.\par - Nie mo\'bfemy si\'ea anga\'bfowa\'e6.\par - Przecie\'bf ju\'bf jeste\'9cmy zaanga\'bfowani.\par - Wcale nie - rzek\'b3 stanowczo.\par Mary Roses nie mog\'b3a zrozumie\'e6, co si\'ea z nim sta\'b3o. Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9\par i odesz\'b3a. Potem, le\'bf\'b9c w \'b3\'f3\'bfku, ci\'b9gle my\'9cla\'b3a o tym, co zasz\'b3o. ze sposobu,\par w jaki j\'b9 ca\'b3owa\'b3, domy\'9cla\'b3a si\'ea, \'bfe nie jest Hamsonowi oboj\'eatna. Nie nale\'bfa\'b3a\par do os\'f3b cierpliwych, ale postanowi\'b3a, \'bfe spokojnie poczeka, a\'bf dowie si\'ea, o co\par mu chodzi. Musia\'b3 istnie\'e6 jaki\'9c wa\'bfny pow\'f3d, dla kt\'f3rego nie chcia\'b3 si\'ea\par anga\'bfowa\'e6. Ten cz\'b3owiek nie robi\'b3 niczego bez powodu. Postanowi\'b3a poczeka\'e6,\par a\'bf sam jej powie, o co w tym wszystkim chodzi i co stanowi tu przeszkod\'ea.\par Wtedy ona znajdzie spos\'f3b pokonania jej, bez wzgl\'eadu na to, co to za\par przeszkoda.\par W\'b3o\'bfy\'b3a pantofle i szlafrok, po czym zesz\'b3a na d\'f3\'b3 do biblioteki. By\'b3 tam\par Adam, kt\'f3ry po raz kolejny czyta\'b3 kt\'f3r\'b9\'9c ze swych ulubionych ksi\'b9\'bfek.\par Siedzia\'b3 w zniszczonym fotelu z br\'b9zowej sk\'f3ry. Ogie\'f1 trzaskaj\'b9cy na\par kominku ogrzewa\'b3 pok\'f3j.\par - Adamie, czy mog\'ea ci przeszkodzi\'e6?\par Spojrza\'b3 na ni\'b9 i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Oczywi\'9ccie - rzek\'b3. Zamkn\'b9\'b3 ksi\'b9\'bfk\'ea i po\'b3o\'bfy\'b3 j\'b9 na stoliku.\par Po drugiej stronie kominka sta\'b3 identyczny br\'b9zowy fotel, lecz Mary Roses\par przesz\'b3a obok niego i usiad\'b3a na podn\'f3\'bfku, na kt\'f3rym Adam opiera\'b3 stopy.\par - Chcia\'b3abym porozmawia\'e6 z tob\'b9 o Harrisonie.\par - Czy co\'9c si\'ea sta\'b3o?\par - Nie - zapewni\'b3a. - Nic si\'ea nie sta\'b3o. Lubi\'ea go... i to nawet bardzo. Wydaje\par mi si\'ea, \'bfe on te\'bf mnie lubi.\par - No to o co chodzi?\par Spu\'9cci\'b3a wzrok.\par - W zesz\'b3ym tygodniu poprosi\'b3am, by mnie poca\'b3owa\'b3. W ko\'f1cu dzi\'9c\par wieczorem si\'ea zgodzi\'b3.\par Rzuci\'b3a okiem na brata, by zobaczy\'e6, jak zareagowa\'b3. Adam nie zmieni\'b3\par wyrazu twarzy. Zdj\'b9\'b3 binokle i starannie po\'b3o\'bfy\'b3 je na ksi\'b9\'bfce.\par - Poca\'b3owa\'b3 ci\'ea?\par - Tak - odrzek\'b3a.\par - I co si\'ea sta\'b3o potem?\par - Powiedzia\'b3, \'bfe ju\'bf nigdy tego nie zrobi.\par - Rozumiem - na jego twarzy odmalowa\'b3a si\'ea ulga. - Czy powiedzia\'b3 ci\par dlaczego?\par - Tak, ale jego wyja\'9cnienia by\'b3y bezsensowne. Wiem, \'bfe m\'f3j poca\'b3unek\par sprawi\'b3 mu przyjemno\'9c\'e6, bo zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby mu by\'b3o mi\'b3o. Teraz,\par kiedy o tym my\'9cl\'ea, dochodz\'ea do wniosku, \'bfe mo\'bfe wcale nie.\par - Powiedzia\'b3a\'9c, \'bfe podoba\'b3o ci si\'ea, jak ci\'ea ca\'b3owa\'b3. My\'9cl\'ea, \'bfe musimy\par o tym porozmawia\'e6.\par - Owszem, bardzo podoba\'b3 mi si\'ea ten poca\'b3unek. Lubi\'ea Hamsona, ale on\par twierdzi, \'bfe nie mo\'bfemy si\'ea ze sob\'b9 wi\'b9za\'e6, i nie chce mi powiedzie\'e6 dlaczego.\par Mo\'bfe obawia si\'ea, \'bfe b\'ead\'ea za nim t\'easkni\'e6 - zastanawia\'b3a si\'ea. - Wraca do\par Szkocji, wi\'eac woli nie wi\'b9za\'e6 si\'ea z dziewczyn\'b9, kt\'f3r\'b9 musia\'b3by wkr\'f3tce\par opu\'9cci\'e6. A mo\'bfe jest taki jak Cole?\par - A jaki on jest?\par - Cole nie chce ulec \'bfadnej kobiecie. Zawsze mi powtarza, \'bfe nigdy si\'ea\par nie o\'bfeni. Czy my\'9clisz, \'bfe Harrison jest taki sam?\par - Nie znam go tak dobrze, by odpowiedzie\'e6 na to pytanie, ale za to znam\par Cole'a. On tylko tak m\'f3wi. Kiedy pozna kobiet\'ea, kt\'f3ra przypadnie mu do\par gustu, zmieni zdanie.\par - Dlaczego m\'ea\'bfczy\'9fni my\'9cl\'b9 o \'9clubie jak o jakiej\'9c pu\'b3apce? Przecie\'bf, na\par mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, kobiety nie odbieraj\'b9 im wolno\'9cci?\par - W pewnym sensie odbieraj\'b9. Jak ju\'bf kto\'9c jest \'bfonaty, to na ca\'b3e \'bfycie.\par A je\'bfeli m\'ea\'bfczyzna dokona z\'b3ego wyboru, to znajdzie si\'ea w pu\'b3apce, prawda?\par - Tak, ale kobieta te\'bf jest w pu\'b3apce.\par Adam zamy\'9cli\'b3 si\'ea. Zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe powinien dowiedzie\'e6 si\'ea czego\'9c\par wi\'eacej o Harrisonie. Je\'bfeli Mary Roses mia\'b3a zamiar si\'ea z nim zwi\'b9za\'e6, to\par obowi\'b9zkiem Adama by\'b3o dopilnowanie, by siostra nie zosta\'b3a skrzywdzona.\par - Adam...\par - Tak?\par - O czym my\'9clisz?\par - O Harrisonie - odpowiedzia\'b3. - My\'9cl\'ea, \'bfe wcale nie wiemy o nim tak\par wiele. Uwa\'bfam, \'bfe powinna\'9c troch\'ea odczeka\'e6, zanim znowu poprosisz go, by\par ci\'ea poca\'b3owa\'b3.\par Mary Roses skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Postaram si\'ea - rzek\'b3a.\par - Cole powiedzia\'b3 mi, \'bfe powinienem porozmawia\'e6 z tob\'b9 o m\'ea\'bfczyznach,\par kobietach i...\par - Sprawach intymnych - doko\'f1czy\'b3a.\par - Tak, w\'b3a\'9cnie o tych sprawach.\par - Ju\'bf rozmawiali\'9cmy o tym par\'ea lat temu.\par - Pami\'eatam i my\'9cla\'b3em, \'bfe ty te\'bf o tym pami\'eatasz, ale Cole powiedzia\'b3,\par \'bfe znowu pyta\'b3a\'9c go, sk\'b9d si\'ea bior\'b9 dzieci. On uwa\'bfa, \'bfe nic nie zrozumia\'b3a\'9c.\par Czy to prawda?\par - Nie. Wszystko dobrze zrozumia\'b3am, gdy\'bf \'9cwietnie mi wyja\'9cni\'b3e\'9c.\par - Tak te\'bf my\'9cla\'b3em. Zadawa\'b3a\'9c wtedy bardzo du\'bfo pyta\'f1.\par - A ty cierpliwie na nie odpowiada\'b3e\'9c. Jako jedyny z braci powiedzia\'b3e\'9c\par co\'9c sensownego. Travis sprowadzi\'b3 wszystko do pszcz\'f3\'b3 i ro\'9clinek, a potem\par zacz\'b9\'b3 mi opowiada\'e6 jakie\'9c biblijne przypowie\'9cci. Potem m\'f3wi\'b3 o bochenkach\par chleba, kt\'f3re si\'ea same rozmna\'bfa\'b3y, i wtedy ju\'bf si\'ea zupe\'b3nie zgubi\'b3am. Jeszcze\par doda\'b3, \'bfe za par\'ea lat ja te\'bf si\'ea rozmno\'bf\'ea, zupe\'b3nie jak ten chleb. Kiedy\par zapyta\'b3am go, jak to si\'ea stanie, wys\'b3a\'b3 mnie do Douglasa.\par - A co ci powiedzia\'b3 Douglas? - spyta\'b3 Adam. Mimo \'bfe ju\'bf dobrze zna\'b3\par t\'ea histori\'ea, bardzo lubi\'b3 jej s\'b3ucha\'e6.\par - Powiedzia\'b3 mi, bym ruszy\'b3a g\'b3ow\'b9. Zachowywa\'b3 si\'ea jak gbur, widocznie\par ten temat go kr\'eapuje. Nawet nie chcia\'b3 na mnie spojrze\'e6. Przez ca\'b3y czas\par powtarza\'b3: \f1\'84na mi\f0\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9" i w ko\'f1cu powiedzia\'b3, \'bfe mieszkam na wsi\par i wystarczy, \'bfebym si\'ea rozejrza\'b3a doko\'b3a, a wtedy na pewno wszystko zrozu-\par miem. Powiedzia\'b3am mu, \'bfe rozgl\'b9dam si\'ea doko\'b3a przez ostatnie jedena\'9ccie\par lat, ale i tak niczego nie rozumiem. W desperacji pokaza\'b3 mi konie i rzek\'b3,\par \'bfe jak dorosn\'ea, to b\'ead\'ea jak klacz, a jaki\'9c m\'ea\'bfczyzna przyjdzie do mnie jak\par ogier.\par Adam \'9cmia\'b3 si\'ea tak, \'bfe \'b3zy nap\'b3yn\'ea\'b3y mu do oczu.\par - Powiedz mi jeszcze raz, jak zareagowa\'b3a\'9c na to por\'f3wnanie?\par - By\'b3am bardzo dotkni\'eata, a por\'f3wnanie uzna\'b3am za niesmaczne, wi\'eac\par Douglas przys\'b3a\'b3 mnie do ciebie.\par Wytar\'b3 oczy wierzchem d\'b3oni i w ko\'f1cu si\'ea uspokoi\'b3.\par - Skoro tak dobrze pami\'eata\'b3a\'9c nasz\'b9 rozmow\'ea, to dlaczego chcia\'b3a\'9c, \'bfeby\par Cole ci to jeszcze wyja\'9cnia\'b3?\par - Nie mog\'b3am si\'ea powstrzyma\'e6 - przyzna\'b3a. - Cole si\'ea wtedy tak \'9cmiesznie\par zachowuje. Od razu si\'ea czerwieni i robi si\'ea taki podniecony, a to, jak wiesz,\par zupe\'b3nie do niego nie pasuje. B\'ead\'ea tak d\'b3ugo go pyta\'e6, a\'bf mi w ko\'f1cu odpowie.\par Adam ponownie si\'ea za\'9cmia\'b3.\par - Koniecznie tak zr\'f3b. Ciekaw jestem, jakiego por\'f3wnania u\'bfyje tym\par razem. Na pewno jakiego\'9c \'9cmiesznego.\par Westchn\'b9\'b3 i zmieni\'b3 temat na bardziej powa\'bfny.\par - Chyba teraz powinni\'9cmy porozmawia\'e6 o tym, co czu\'b3a\'9c, kiedy ca\'b3owa\'b3a\'9c\par si\'ea z Harrisonem.\par Mary Roses nie oponowa\'b3a. Nie czu\'b3a si\'ea bynajmniej skr\'eapowana czy\par zawstydzona, poniewa\'bf Adam zawsze dzia\'b3a\'b3 na ni\'b9 koj\'b9co. Nie by\'b3o tematu,\par kt\'f3rego nie mog\'b3aby z nim poruszy\'e6. Gdy opowiada\'b3a mu o tym, co j\'b9 dr\'eaczy,\par zawsze umia\'b3 wys\'b3ucha\'e6 jej z uwag\'b9. Wi\'ea\'9f mi\'eadzy ni\'b9 i Adamem by\'b3a bardzo\par silna, a jej wiara w jego poczucie sprawiedliwo\'9cci - bezgraniczna.\par Adama niepokoi\'b3o, \'bfe mog\'b3a by\'e6 zaskoczona swymi uczuciami do Harri-\par sona. Przypuszcza\'b3, \'bfe Mary Roses \'9fle zinterpretowa\'b3a sw\'b9 nami\'eatno\'9c\'e6 i ponie-\par wa\'bf jej nie rozumie, b\'eadzie przed ni\'b9 ucieka\'e6. Pragn\'b9\'b3, by jego siostra nie ba\'b3a\par si\'ea niczego i nikogo. Uwa\'bfa\'b3, \'bfe powinna cieszy\'e6 si\'ea \'bfyciem, a nie, tak jak\par on sam przez wiele lat, obawia\'e6 si\'ea go.\par - M\'ea\'bfczyzna mo\'bfe i\'9c\'e6 do \'b3\'f3\'bfka z kobiet\'b9 nie kochaj\'b9c jej. Czy to\par rozumiesz?\par - Tak, rozumiem. Kobieta mo\'bfe zachowa\'e6 si\'ea w ten sam spos\'f3b, prawda?\par - Tak czasem bywa.\par - Chcia\'b3by\'9c, \'bfebym zda\'b3a sobie spraw\'ea z tego, \'bfe po\'bf\'b9danie nie musi i\'9c\'e6\par w parze z mi\'b3o\'9cci\'b9?\par -Tak.\par - Nie martw si\'ea o mnie. Niepokoisz si\'ea, bo jestem niewinna, ale pami\'eataj,\par \'bfe niewinna nie znaczy g\'b3upia.\par - Tak, masz racj\'ea.\par Rozmawiali jeszcze par\'ea minut, dop\'f3ki Mary Roses nie zachcia\'b3o si\'ea spa\'e6.\par Poca\'b3owa\'b3a Adama na dobranoc.\par - Szkoda, \'bfe nie ma z nami mamy. T\'easkni\'ea za ni\'b9.\par - Kiedy\'9c na pewno b\'eadzie z nami - zapewni\'b3 Adam. - Koszmar, kt\'f3ry\par prze\'bfywa, musi si\'ea sko\'f1czy\'e6. By\'e6 mo\'bfe pani Livonia zmieni zdanie i pozwoli\par mamie odej\'9c\'e6. W\'b9tpi\'ea, czy mama zechce odej\'9c\'e6 sama, zanim Livonia umrze.\par W tej chwili jest ona ca\'b3kowicie uzale\'bfniona od mamy.\par - Nie mog\'ea sobie wyobrazi\'e6, jak zachowywa\'b3abym si\'ea, gdybym by\'b3a\par niewidoma. Nie s\'b9dz\'ea jednak, bym sta\'b3a si\'ea tak z\'b3o\'9cliwa jak Livonia.\par - Ona zw\'b3aszcza teraz potrzebuje mamy bardziej ni\'bf ty, Mary Roses.\par - Czy jej synowie s\'b9 rzeczywi\'9ccie tacy nieczuli, \'bfe zapomnieli o w\'b3asnej\par matce?\par - Znasz odpowied\'9f na to pytanie. Zrobi\'b9 wszystko, \'bfeby zagarn\'b9\'e6 jej\par maj\'b9tek. Roses i Livonia mieszkaj\'b9 teraz w chacie ko\'b3o dawnej posiad\'b3o\'9cci,\par kt\'f3r\'b9 synowie ju\'bf sprzedali. Na razie jako\'9c sobie we dwie radz\'b9. Tak d\'b3ugo,\par jak synowie Livonii zostawi\'b9 je w spokoju, nie stanie im si\'ea \'bfadna krzywda.\par - Wysy\'b3acie im pieni\'b9dze regularnie, prawda?\par - Robimy, co mo\'bfemy. Id\'9f ju\'bf do \'b3\'f3\'bfka. Chc\'ea jeszcze sko\'f1czy\'e6 czyta\'e6 ten\par rozdzia\'b3 o konstytucji. Mam zamiar podyskutowa\'e6 z Harrisonem jutro wieczo-\par rem i chc\'ea by\'e6 do tego przygotowany.\par - Zanim p\'f3jd\'ea spa\'e6, napisz\'ea do mamy list. Musz\'ea jej opowiedzie\'e6 o Har-\par risonie. Na pewno chcia\'b3aby zna\'e6 ka\'bfdy szczeg\'f3\'b3.\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe ju\'bf jej o nim pisa\'b3a\'9c.\par - Tak, ale to by\'b3o, zanim mnie poca\'b3owa\'b3. Koniecznie musz\'ea mamie o tym\par napisa\'e6. Dobranoc. Kocham ci\'ea.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham, siostrzyczko.\par Mary Roses posz\'b3a spa\'e6 i zasypiaj\'b9c my\'9cla\'b3a o tym, jakie cudowne jest jej\par \'bfycie. Mieszka w pi\'eaknej dolinie ze wspania\'b3ymi bra\'e6mi, a na dodatek ma\par wielbiciela, kt\'f3ry kiedy\'9c zacznie j\'b9 uwodzi\'e6. Najpierw b\'eadzie si\'ea z nim troch\'ea\par droczy\'e6, a potem da si\'ea usidli\'e6.\par Jej plany by\'b3y wielkie, a \'bfycie - wspania\'b3e.\par By\'b3a zakochana.\par 17 maja 1863\par Droga Mamo Roses!\par S\'b3yszeli\'9cmy tyle sprzecznych wiadomo\'9cci o wojnie, \'bfe nie wiemy, co o tym\par my\'9cle\'e6. Zar\'f3wno P\'f3\'b3noc, jak i Po\'b3udnie przypisuj\'b9sobie wszystkie zwyci\'eastwa,\par wi\'eac kiedy docieraj\'b9jakie\'9c wie\'9cci, na og\'f3\'b3 nie mo\'bfna im wierzy\'e6. Jedyna rzecz,\par kt\'f3r\'b9, wiemy na pewno, to fakt, \'bfe gin\'b9, setki m\'b3odych ludzi. Pr\'f3bujemy jednak,\par tak jak nam radzi\'b3a\'9c, nie przejmowa\'e6 si\'ea tym wszystkim, lecz jest to bardzo\par trudne. Ci\'b9gle jeste\'9c obecna w naszych my\'9clach, modlitwach i sercach.\par Tw\'f3j list przyni\'f3s\'b3 nam ogromn\'b9, ulg\'ea. Byli\'9cmy tak szcz\'ea\'9cliwi, i\'bf wreszcie,\par po prawie miesi\'b9cu oczekiwa\'f1, mamy od Ciebie jakie\'9c wiadomo\'9cci, \'bfe uczci-\par li\'9cmy to uroczyst\'b9, kolacj\'b9: Cole zrobi\'b3 potraw\'ea z wiewi\'f3rek, Douglas upiek\'b3\par ciastka, a ja przygotowa\'b3em \'9cwie\'bfe warzywa z naszego ogr\'f3dka. Na deser\par jedli\'9cmy pieczone jab\'b3ka i mi\'eatowe cukierki. Po kolacji zacz\'eali\'9cmy \'9cpiewa\'e6.\par Wydaje mi si\'ea, \'bfe ja i Cole byli\'9cmy zupe\'b3nie nie\'9fli, a Douglas i Travis\par beznadziejni, lecz nikt tak strasznie nie fa\'b3szowa\'b3, jak Mary Roses. Twoja\par imienniczka nie \'9cpiewa\'b3a, tylko po prostu wy\'b3a.\par Zacz\'b9\'b3em si\'ea zastanawia\'e6 nad kupnem fortepianu, kiedy troch\'ea, podro\'9cnie,\par ale oczywi\'9ccie musieliby\'9cmy znale\'9f\'e6 jej nauczyciela, \'bfeby j\'b9, odpowiednio\par przeszkoli\'b3. Teraz wydaje mi si\'ea, \'bfe nie jest to najlepszy pomys\'b3. Chyba by\'b3oby\par to strat\'b9 czasu, poniewa\'bf ma\'b3a zupe\'b3nie nie ma s\'b3uchu. Mimo to uwa\'bfamy, \'bfe\par powinna by\'e6 dobrze wykszta\'b3cona i wa\'bfne jest, by cho\'e6 troch\'ea zna\'b3a si\'ea na\par muzyce. Zastanawiamy si\'ea, co powinna umie\'e6. Travis uwa\'bfa, \'bfe musi nauczy\'e6\par si\'ea francuskiego. M\'f3wi, \'bfe wykszta\'b3ceni ludzie w\'b3adaj\'b9 co najmniej dwoma\par j\'eazykami. Na razie jednak ograniczamy si\'ea do angielskiego. Najgorzej jest\par z gramatyk\'b9, z kt\'f3r\'b9, ma du\'bfe k\'b3opoty - zw\'b3aszcza z czasownikami. Zgodnie\par z Twoj\'b9, rad\'b9 nie przesadzamy z poprawianiem jej i zawsze chwalimy, kiedy\par dobrze wykona jakie\'9c zadanie. Lubi sprawia\'e6 nam rado\'9c\'e6, a gdy si\'ea u\'9cmiecha,\par to tak, jak gdyby promie\'f1 s\'b3o\'f1ca zawita\'b3 w nasze progi. Ona o\'9cwietla pok\'f3j,\par Mamo, niczym tysi\'b9ce zapalonych \'9cwiec.\par Cole pokaza\'b3 nam projekt domu, kt\'f3ry chce wybudowa\'e6. Byli\'9cmy oszo\'b3o-\par mieni ka\'bfdym szczeg\'f3\'b3em, nie wiedzieli\'9cmy, \'bfe jest tak uzdolniony. Obawiam\par si\'ea, \'bfe bierze na siebie za du\'bf\'b9. odpowiedzialno\'9c\'e6, ale nie chc\'ea go zniech\'eaca\'e6.\par Dom, kt\'f3rego projekt nam przedstawi\'b3, ma by\'e6 dwupi\'eatrowy z pi\'eacioma\par sypialniami i tak ogromny, jak w eleganckich posiad\'b3o\'9cciach na Po\'b3udniu.\par Zasugerowa\'b3em, by na zewn\'b9trz by\'b3 bardzo skromny, \'bfeby nie przyci\'b9ga\'b3\par niczyjej uwagi. Z mojego do\'9cwiadczenia wynika, \'bfe je\'9cli ludzie widz\'b9, jaki\'9c\par \'b3adny dom, to uwa\'bfaj\'b9, \'bfe w \'9crodku s\'b9. bogactwa i staj\'b9, si\'ea zawistni. Je\'bfeli\par kto\'9c posiada co\'9c lepszego ni\'bf oni, to zaraz chcieliby to mie\'e6 za darmo i nie\par maj\'b9. zamiaru na to zapracowa\'e6. Ludzie z Blue Belle nie s\'b9 tacy jak miesz-\par czuchy. My tutaj szanujemy cudz\'b9 w\'b3asno\'9c\'e6. Mam teraz siedem ksi\'b9\'bfek w mojej\par bibliotece, a Travis wybiera si\'ea w przysz\'b3ym tygodniu do Hammond i rozejrzy\par si\'ea, co mo\'bfna stamt\'b9d przywie\'9f\'e6. Douglas zacz\'b9\'b3 oswaja\'e6 par\'ea dzikich\par mustang\'f3w, kt\'f3re schwyta\'b3 razem z Cole'em. Douglas ma dar porozumiewania\par si\'b9 ze zwierz\'eatami. M\'f3wi, \'bfe nie rozmawiaj\'b9 z nim, ale daj\'b9 mu zna\'e6, kiedy\par co\'9c jest nie tak.\par Powoli zaczynamy dzieli\'e6 si\'ea obowi\'b9zkami. Popatrz, jakie to ciekawe, \'bfe\par B\'f3g obdarzy\'b3 ka\'bfdego z nas jakim\'9c szczeg\'f3lnym talentem. Ja mam g\'b3ow\'ea do\par cyfr, wi\'eac prowadz\'ea rachunki. Jest ca\'b3a kupa papierkowej roboty zwi\'b9zanej\par z zakupem ziemi, a poza tym zacz\'b9\'b3em prowadzi\'e6 ksi\'eag\'ea naszych wydatk\'f3w.\par Morrison zaproponowa\'b3 nam kredyt na materia\'b3y budowlane. B\'eadziemy musieli\par go sp\'b3aca\'e6 co drugi miesi\'b9c, a odsetki ustali on sam. Wed\'b3ug mnie to co\'9c\par w rodzaju po\'bfyczki. Je\'9cli w pude\'b3ku po cygarach nie mamy ju\'bf pieni\'eadzy, to\par radzimy sobie bez nich. Nigdy nie je\'bfd\'bf\'ea do miasta. Post\'b9pi\'b3em tak, jak mi\par radzi\'b3a\'9c, i staram si\'ea zwraca\'e6 na siebie jak najmniej uwagi. Wszyscy s\'b9siedzi\par ju\'bf tu byli, \'bfeby mnie pozna\'e6, i my\'9cl\'ea, \'bfe oswoili si\'ea z moj\'b9 obecno\'9cci\'b9 Nowi\par przybysze s\'b9 nieco zdziwieni, kiedy si\'ea dowiaduj\'b9 \'bfe \'bfyje w\'9cr\'f3d nich Murzyn,\par ale jestem pewien, \'bfe kiedy poznaj\'b9 pozosta\'b3ych cz\'b3onk\'f3w rodziny, b\'ead\'b9 ca\'b3kiem\par zdezorientowani. Cole twierdzi, \'bfe poniewa\'bf mieszka\'f1cy Blue Belle akceptuj\'b9\par mnie, to ci nowi wyobra\'bfaj\'b9 sobie, \'bfe tak musi by\'e6. Oczywi\'9ccie pomog\'b3o tu\par zdobycie przyja\'9fni Morrisona. Byli naprawd\'ea w k\'b3opocie, kiedy zapad\'b3 si\'ea im\par dach. Poszed\'b3em wtedy do miasta i pomog\'b3em po\'b3o\'bfy\'e6 nowy. Pani Morrison\par zaj\'ea\'b3a si\'ea w tym czasie Mary Roses i mimo tego, \'bfe, jak twierdzi nasza\par siostrzyczka, ma\'b3a Cathrine uderzy\'b3a j\'b9 i szarpa\'b3a za w\'b3osy, jeste\'9cmy przeko-\par nani, \'bfe bawi\'b3a si\'ea dobrze z now\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9;\par Chyba troch\'ea odbieg\'b3em od tematu. Sko\'f1czy\'b3em na tym, \'bfe B\'f3g da\'b3 ka\'bfdemu\par z nas jaki\'9c okre\'9clony dar, a potem zacz\'b9\'b3em si\'ea chwali\'e6. Teraz napisz\'ea ci\par o moich braciach. Cole ci\'b9gle \'e6wiczy si\'ea w sztuce strzelania, dzi\'eaki czemu\par chroni nas i poluje. I chocia\'bf przyznajemy, \'bfe jest w tym bardzo dobry, nie\par chcemy, \'bfeby sta\'b3 si\'ea bandyt\'b9, Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe jest uzdolniony r\'f3wnie\'bf w stawia-\par niu dom\'f3w i \'bfe przy okazji pomaga te\'bf innym. Douglas oswaja dzikie konie,\par a Side Camp wspomnia\'b3 kiedy\'9c, \'bfe ch\'eatnie kupi takiego, kt\'f3ry nada si\'ea pod\par siod\'b3o. Douglas chce postawi\'e6 stajni\'ea, zanim zbudujemy dom, i ci\'b9gle sprze-\par czaj\'b9 si\'ea z Cole 'em, od czego nale\'bfa\'b3oby zacz\'b9\'e6. Cole w ko\'f1cu ust\'b9pi Dougla-\par sowi, ale chce si\'ea z nim troch\'ea podroczy\'e6.\par Travis dba o zaopatrzenie naszego gospodarstwa. Ten ch\'b3opak potrafi\par ka\'bfdego zagada\'e6. Kiedy tylko czego\'9c potrzebujemy, zawsze potrafi to za\'b3atwi\'e6.\par Jeszcze nie wiemy, jakim talentem zosta\'b3a obdarzona nasza siostrzyczka.\par Na pewno nie ma to nic wsp\'f3lnego ze sztuk\'b9. Na dow\'f3d za\'b3\'b9czam rysunek,\par kt\'f3ry zrobi\'b3a dla Ciebie. Ma on przedstawia\'e6 nasz\'b9, chatk\'ea, ale w\'b9tpi\'ea, czy by\'9c\par si\'ea tego domy\'9cli\'b3a. Dla mnie to po prostu bazgro\'b3y. Poniewa\'bf by\'b3a bardzo\par dumna ze swego dzie\'b3a, to\'9cmy oczywi\'9ccie j\'b9 bardzo chwalili. Nie znosi, jak\par nazywamy j\'b9 dzieckiem. Nie reaguje te\'bf na imi\'b9 Mary. Je\'bfeli chcemy, by nam\par odpowiedzia\'b3a, musimy zawo\'b3a\'e6 j\'b9 pe\'b3nym imieniem. To naprawd\'ea g\'b3upie bez\par przerwy zwraca\'e6 si\'ea do niej Mary Roses Claybome, ale bardzo jej na tym\par zale\'bfy, wi\'eac niech ju\'bf tak b\'eadzie. Ka\'bfdego dnia zadaje nam setki pyta\'f1. Nadal\par uwa\'bfam, \'bfe jest m\'b9drzejsza od nas wszystkich razem wzi\'eatych, a moi bracia\par widz\'b9c, w jaki spos\'f3b wymusza na nas wszystko, czego chce, ca\'b3kowicie si\'ea\par ze mn\'b9 zgadzaj\'b9\par Pilnujemy, \'bfeby zachowywa\'b3a si\'ea jak nale\'bfy. Je\'bfeli nas nie s\'b3ucha, zamy-\par kamy j\'b9 sam\'b9 dop\'f3ki nie zrozumie, \'bfe \'9fle post\'b9pi\'b3a. Jest bardzo nieszcz\'ea\'9cliwa,\par kiedy si\'ea o niej zapomina. Cole zawsze got\'f3w jest jej ust\'b9pi\'e6, poniewa\'bf ma\par mi\'eakkie serce, ale on tak\'bfe zdaje sobie spraw\'ea, i\'bf ma\'b3a musi wiedzie\'e6, \'bfe nie\par b\'eadziemy wszystkiego tolerowa\'e6.\par Wcale nie wydaje mi si\'ea, aby by\'b3a taka nieszcz\'ea\'9cliwa, kiedy zostawiamy j\'b9\par sam\'b9. Nie dalej ni\'bf wczoraj pracowa\'b3a ze mn\'b9 w ogrodzie. Chcia\'b3a, \'bfebym\par przerwa\'b3, wzi\'b9\'b3 j\'b9 do domu i da\'b3 mi\'eatowego cukierka. Kiedy odm\'f3wi\'b3em, posz\'b3a\par tam sama i wzi\'ea\'b3a go sobie. Dobrze wiedzia\'b3a, \'bfe b\'eadzie ukarana, poniewa\'bf\par nie zadowoli\'b3a si\'ea jednym cukierkiem. Zjad\'b3a wszystkie co do jednego. Po kilku\par minutach wysz\'b3a na zewn\'b9trz, a na jej buzi widoczne by\'b3y zielone plamy. Nios\'b3a\par sw\'f3j kocyk i szmacian\'b9 lalk\'ea, kt\'f3r\'b9 zrobi\'b3 dla niej Travis. Przesz\'b3a tu\'bf ko\'b3o\par mnie i skierowa\'b3a si\'ea przez podw\'f3rze w stron\'ea wielkiego pnia, po czym na nim\par usiad\'b3a i zacz\'ea\'b3a szlocha\'e6. Rozpracowa\'b3a ka\'bfdego z nas, Mamo. Musia\'b3em\par odwr\'f3ci\'e6 g\'b3ow\'ea, by nie wybuchn\'b9\'e6 \'9cmiechem.\par Na tym sko\'f1cz\'ea. Travis i Douglas dali mi ju\'bf swoje listy do Ciebie, a Cole\par w\'b3a\'9cnie ko\'f1czy pisa\'e6. Sprawia nam wielk\'b9 przyjemno\'9c\'e6, \'bfe adresujesz do\par ka\'bfdego z nas osobny li\'9ccik. Ka\'bfdy z nas lubi sp\'eadzi\'e6 chocia\'bf ma\'b3\'b9 chwil\'ea\par tylko z Tob\'b9 i jestem pewien, \'bfe kiedy Mary Roses podro\'9cnie i b\'eadzie umia\'b3a\par czyta\'e6, tak\'bfe to doceni.\par Moi bracia rozwa\'bfaj\'b9 mo\'bfliwo\'9c\'e6 wst\'b9pienia do armii i zrobienia wszyst-\par kiego, co w ich mocy, by P\'f3\'b3noc wygra\'b3a t\'ea wojn\'ea. W\'9ccieka mnie ka\'bfda\par wzmianka na ten temat, ale my\'9cl\'ea, i\'bf uda\'b3o mi si\'ea wreszcie ich przekona\'e6, \'bfe\par cho\'e6 pobudki ich s\'b9 s\'b3uszne, nie mog\'b9 st\'b9d wyje\'bfd\'bfa\'e6. Wszyscy z\'b3o\'bfyli\'9cmy\par \'9clubowanie naszej siostrze i musimy jej dobro przedk\'b3ada\'e6 nade wszystko.\par Travis by\'b3 zdania, \'bfe dziecko nie potrzebuje nas wszystkich naraz, ale kiedy\par zwr\'f3ci\'b3em uwag\'ea na to, \'bfe ka\'bfdy z nas spe\'b3nia tu jak\'b9\'9c po\'bfyteczn\'b9 rol\'ea, zgodzi\'b3\par si\'ea ze mn\'b9. To prawda, Mamo, potrzeba a\'bf czterech prawie doros\'b3ych m\'ea\'bfczyzn,\par by zajmowa\'e6 si\'ea Mary Roses. \'afycie tu jest ci\'ea\'bfkie. Trzeba da\'e6 z siebie wszystko.\par aby prze\'bfy\'e6.\par Co noc modlimy si\'ea za dzielnych \'bfo\'b3nierzy z P\'f3\'b3nocy.\par Nie chcia\'b3bym jednak ko\'f1czy\'e6 mego listu tak smutnym akcentem. Zdziwili-\par \'9cmy si\'ea, gdy ten \'9cliczny medalion, kt\'f3ry wys\'b3a\'b3a\'9c, dotar\'b3 tu do nas. Paczka nie\par by\'b3a nawet naruszona. Mary Roses przy\'b3apa\'b3a nas, kiedy\'9cmy go podziwiali.\par Powiedzieli\'9cmy jej, \'bfe przys\'b3a\'b3a\'9c to dla niej, lecz dostanie go dopiero na swoje\par szesnaste urodziny. I wiesz co, Mamo? Urz\'b9dzi\'b3a nam niez\'b3\'b9 awantur\'ea, ale\par \'bfaden z nas nie ust\'b9pi\'b3. Znale\'9fli\'9cmy kompromisowe wyj\'9ccie i obiecali\'9cmy\par ma\'b3ej, \'bfe b\'eadzie mog\'b3a popatrze\'e6 na medalion ka\'bfdego wieczora, zanim p\'f3jdzie\par spa\'e6. I w ten spos\'f3b mamy ju\'bf trzeci wieczorny zwyczaj. Ma\'b3a musi napi\'e6 si\'ea\par wody, wys\'b3ucha\'e6 bajki do poduszki, a teraz jeszcze ogl\'b9da sw\'f3j medalion.\par Na pewno jest przy niej sporo roboty, ale za to ile sprawia nam rado\'9cci.\par Kochaj\'b9cy ci\'ea\par Adam\par Delikatny i dobroduszny Harrison, na oczach Mary Roses przemieni\} si\'ea\par nagle we w\'9cciek\'b3ego szale\'f1ca. Dzie\'f1 sta\'b3 si\'ea prawdziwym koszmarem. Posta-\par nowi\'b3a powiedzie\'e6 Adamowi o tym przy kolacji.\par Wed\'b3ug niej wszystkiemu zawini\'b3 Harrison. By\'b3a tak na niego w\'9cciek\'b3a, \'bfe\par postanowi\'b3a z nim nie rozmawia\'e6.\par Dzie\'f1 zacz\'b9\'b3 si\'ea zupe\'b3nie normalnie. Mary Roses sp\'eadzi\'b3a przesz\'b3o godzin\'ea\par szykuj\'b9c si\'ea do wyjazdu. Chcia\'b3a wygl\'b9da\'e6 jak naj\'b3adniej, w\'b3a\'9cnie dla Harri-\par sona. Wcale nie uwa\'bfa\'b3a, \'bfe jest pr\'f3\'bfna, poniewa\'bf na og\'f3\'b3 nosi\'b3a to, co by\'b3o\par wygodne. Ale tego dnia chcia\'b3a wygl\'b9da\'e6 pi\'eaknie dla m\'ea\'bfczyzny jej sn\'f3w,\par kt\'f3ry poca\'b3owa\'b3 j\'b9 zesz\'b3ego wieczora. Wiedzia\'b3a, \'bfe to \'9cmieszne, ale nie\par przejmowa\'b3a si\'ea tym. Po przymierzeniu trzech stroj\'f3w wybra\'b3a b\'b3\'eakitn\'b9\par sp\'f3dniczk\'ea i bia\'b3\'b9 bluzk\'ea, a w\'b3osy zwi\'b9za\'b3a bia\'b3o-niebiesk\'b9 wst\'b9\'bfk\'b9. Nie by\'b3a\par zachwycona swoim wygl\'b9dem, ale s\'b9dzi\'b3a, \'bfe z urod\'b9, kt\'f3r\'b9 da\'b3 jej B\'f3g, nie\par mo\'bfe wygl\'b9da\'e6 lepiej.\par Szybko zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe niepotrzebnie zawraca sobie g\'b3ow\'ea. Po\par zdawkowym przywitaniu, Harrison zachowywa\'b3 si\'ea ca\'b3kiem oboj\'eatnie.\par Do miasta pojechali wszyscy opr\'f3cz Adama. Travis chcia\'b3 tam odebra\'e6\par paczk\'ea, Cole i Harrison mieli kupi\'e6 nowe uzdy, a Douglas wybiera\'b3 si\'ea do\par ku\'9fni, \'bfeby porozmawia\'e6 z kowalem. Mary Roses natomiast chcia\'b3a kupi\'e6 r\'f3\'bfne\par rzeczy, kt\'f3re mog\'b3yby si\'ea przyda\'e6 jej nowej przyjaci\'f3\'b3ce, Corrie.\par Mary Roses pogodzi\'b3a si\'ea z tym, \'bfe Harrison j\'b9 ignoruje, ale by\'b3a oburzona\par jego nierozs\'b9dnym zachowaniem. Upar\'b3 si\'ea, \'bfe we\'9fmie ze sob\'b9 stary rewolwer,\par do tego na\'b3adowany, i zapewnia\'b3 Cole'a, i\'bf b\'eadzie w stanie si\'ea nim obroni\'e6.\par Mary Roses trudno by\'b3o zrozumie\'e6, dlaczego jest taki zawzi\'eaty. Wiedzia\'b3a, \'bfe\par jej bracia s\'b9 uzbrojeni, ale oni umieli obchodzi\'e6 si\'ea z broni\'b9 i robili to dla\par ochrony. G\'b3upawy rewolwerowiec Webster wraz \'bfe swymi kompanami ci\'b9gle\par grasowa\'b3 po okolicy i dop\'f3ki Clayborne'owie nie byli pewni, czy opu\'9cci\'b3 ten\par teren, musieli mie\'e6 si\'ea na baczno\'9cci.\par Poniewa\'bf by\'b3 czwartek, nikt nie spodziewa\'b3 si\'ea zobaczy\'e6 kt\'f3rego\'9c z Clay-\par bome'\'f3w w mie\'9ccie. Id\'b9c do sklepu pana Momsona Mary Roses modli\'b3a si\'ea,\par by nie spotka\'e6 tam Catherine. Wiedzia\'b3a, \'bfe widok tej dziewczyny bez \'bfenady\par flirtuj\'b9cej z Hamsonem sprawi jej przykro\'9c\'e6. On by\'b3 taki naiwny (zreszt\'b9 jak\par wi\'eakszo\'9c\'e6 m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rzy daj\'b9 zwodzi\'e6 si\'ea kobietom), \'bfe nie podejrzewa\'b3,\par do czego zmierza Catherine, ale Mary Roses dobrze to wiedzia\'b3a. Catherine\par chcia\'b3a po prostu z\'b3owi\'e6 Harrisona w pu\'b3apk\'ea ma\'b3\'bfe\'f1stwa. Znalezienie m\'ea\'bf-\par czyzny nie stanowi\'b3o w tej okolicy problemu, poniewa\'bf by\'b3o ich prawie sto\par razy wi\'eacej ni\'bf kobiet, lecz znalezienie dobrego cz\'b3owieka nale\'bfa\'b3o tu do\par rzadko\'9cci.\par Mary Roses wcale nie uwa\'bfa\'b3a, \'bfe jest zazdrosna. Po prostu opiekowa\'b3a si\'ea\par swoim go\'9cciem, a Catherine powinna sobie znale\'9f\'e6 kogo\'9c innego. W czasie\par jazdy do miasta Mary Roses co najmniej pi\'ea\'e6 razy prosi\'b3a Douglasa i Cole'a,\par by zaj\'eali si\'ea Hamsonem. Obu braciom szybko znudzi\'b3o si\'ea sk\'b3adanie obietnic,\par \'bfe to zrobi\'b9, wi\'eac nakazali jej, by zostawi\'b3a ich w spokoju. Mia\'b3a zamiar\par poprosi\'e6 o to samo Trayisa, lecz ten jecha\'b3 na koniu tu\'bf obok Harrisona,\par a Mary Roses nie chcia\'b3a, by go\'9c\'e6 dowiedzia\'b3 si\'ea o jej przesadnej trosce.\par Ku jej rado\'9cci w sklepie nie by\'b3o Catherine. Mary Roses widzia\'b3a, jak\par Harrison rozmawia z panem Morrisonem i jak zostaje przedstawiony Floydowi\par Penneyville'owi, mieszkaj\'b9cemu od niedawna w tych stronach. Tematem roz-\par mowy by\'b3 coroczny sp\'ead byd\'b3a, kt\'f3ry sko\'f1czy\'b3 si\'ea trzy tygodnie temu. Obaj\par m\'ea\'bfczy\'9fni \'bfa\'b3owali, \'bfe nie uczestniczyli w tym wydarzeniu.\par Mary Roses wychodzi\'b3a ze sklepu, by pojecha\'e6 po Douglasa do ku\'9fni, kiedy\par spotka\'b3a Dooleya. W tym czasie Cole, Travis i Harrison rozmawiali z Floydem.\par - Dzie\'f1 dobry, panno Mary. Jak pani dzi\'9c pi\'eaknie wygl\'b9da. Henry mnie\par pogoni\'b3 - powiedzia\'b3 i przypominaj\'b9c sobie o dobrych obyczajach, zdj\'b9\'b3\par kapelusz. - Ju\'bf powiedzieli\'9cmy Cole'owi, \'bfe Webster jest tu razem ze swoimi\par kumplami. Szuka tylko k\'b3opot\'f3w.\par - Zawsze trzeba by\'e6 na wszystko przygotowanym - przytoczy\'b3a s\'b3owa\par Adama.\par Przeszli przez drewnian\'b9 k\'b3adk\'ea.\par - Henry m\'f3wi\'b3 mi, \'bfe panienka zanosi r\'f3\'bfne rzeczy szalonej Corrie. Czy\par to prawda?\par - Tak, ale Corrie wcale nie jest wariatk\'b9. I powiedz to swoim znajomym.\par Ona jest moj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9.\par - Henry m\'f3wi\'b3, \'bfe panienka na pewno to powie. Mam dla panienki z\'b3\'b9\par wiadomo\'9c\'e6. Bickley razem ze swoimi kumplami ze stra\'bfy chce jecha\'e6 na g\'f3r\'ea\par i wyrzuci\'e6 stamt\'b9d Corrie. Uwa\'bfaj\'b9, \'bfe jest niebezpieczna dla otoczenia.\par Mary Roses przerazi\'b3a si\'ea.\par - Jak oni mog\'b9! - wykrzykn\'ea\'b3a. Z\'b3apa\'b3a Dooleya za rami\'ea. - Czy ju\'bf\par wyjechali?\par - Jeszcze nie, ale przygotowuj\'b9 si\'ea do wyjazdu - wyja\'9cni\'b3 Dooley. - Na\par razie rozmawiaj\'b9 z nimi Henry i Duch. Panienka sama wie, jak Bickley lubi\par si\'ea chwali\'e6. Chyba jest bratem samego diab\'b3a, panno Mary. Jego miejsce jest\par w Hammond, a nie tutaj, gdzie udaje takiego wa\'bfniaka. Jego kumple s\'b9jeszcze\par gorsi ni\'bf on. Jeden z nich jest taki brzydki, \'bfe chce mi si\'ea rzyga\'e6, jak na niego\par patrz\'ea. M\'f3wi\'b9, \'bfe s\'b9 ze stra\'bfy, i my\'9cl\'b9, \'bfe im wszystko wolno.\par Staruszek a\'bf si\'ea zasapa\'b3. Chcia\'b3 splun\'b9\'e6, jednak uzna\'b3, \'bfe nie wypada tego\par robi\'e6 przy Mary Roses.\par - Gdzie oni s\'b9 teraz?\par - W saloonie. Ale lada chwil\'ea wyje\'bfd\'bfaj\'b9. Henry'emu zaczyna brakowa\'e6\par pyta\'f1, a wiesz, jaki jest Duch. Od czasu, kiedy pije samogon swojej produkcji,\par zachowuje si\'ea jako\'9c dziwnie. Zanim zrozumie, o czym mowa, mijaj\'b9 ca\'b3e\par godziny. Nie mo\'bfe si\'ea na niczym skupi\'e6, bo twierdzi, \'bfe ca\'b3y czas rozmawia\par z duchami. Wydaje mi si\'ea, \'bfe bardziej ni\'bf to uderzenie pioruna zaszkodzi\'b3 mu\par alkohol. Panno Mary, dok\'b9d panienka mnie ci\'b9gnie?\par - Do saloonu.\par - Chyba panienka nie ma zamiaru wchodzi\'e6 do \'9crodka?\par - Je\'bfeli b\'ead\'ea musia\'b3a, to wejd\'ea - rzek\'b3a. - Trzeba temu przeszkodzi\'e6.\par Zacz\'eali biec, jednak Dooleyowi wkr\'f3tce zacz\'ea\'b3o brakowa\'e6 tchu.\par - Panienka pozwoli, \'bfe p\'f3jd\'ea po jej braci - b\'b3aga\'b3 sapi\'b9c. - Niech panienka\par tu poczeka.\par Mary Roses uzna\'b3a, i\'bf wej\'9ccie do saloonu w asy\'9ccie jest rozs\'b9dnym\par pomys\'b3em. Zgodzi\'b3a si\'ea poczeka\'e6, lecz zanim zd\'b9\'bfy\'b3a usi\'b9\'9c\'e6 na \'b3aweczce pod\par knajp\'b9, Bickley razem ze swoimi kompanami wyszli na zewn\'b9trz. Pod salo-\par onem czeka\'b3y na nich przywi\'b9zane do s\'b3up\'f3w konie.\par Postanowi\'b3a nie czeka\'e6 ani chwili d\'b3u\'bfej. Modli\'b3a si\'ea, by m\'ea\'bfczy\'9fni nie\par byli wstawieni. Nie zna\'b3a Bickleya osobi\'9ccie, ale s\'b3ysza\'b3a o nim historie,\par kt\'f3rych nie warto by\'b3o nawet powtarza\'e6. Jego wygl\'b9d by\'b3 r\'f3wnie okropny jak\par charakter. Mia\'b3 d\'b3ugie br\'b9zowawe w\'b3osy i ma\'b3e \'9cwidruj\'b9ce oczka. Wygl\'b9da\'b3 na\par oprycha i chyba rzeczywi\'9ccie nim by\'b3. Mia\'b3 niewiele ponad pi\'ea\'e6 st\'f3p wzrostu\par i Adam zawsze m\'f3wi\'b3, \'bfe to cz\'b3owiek, kt\'f3ry jest ma\'b3y, a stara si\'ea by\'e6 du\'bfy.\par - Bickley? Czy mog\'ea zamieni\'e6 z panem par\'ea s\'b3\'f3w?\par Mary Roses sta\'b3a na chodniku i czeka\'b3a, a\'bf zostanie dostrze\'bfona. Mia\'b3a\par nadziej\'ea, \'bfe Bickley podejdzie do niej sam, a jego przyjaciele poczekaj\'b9 przy\par wej\'9cciu do saloonu.\par Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, gdy us\'b3ysza\'b3 swoje imi\'ea. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, zmru\'bfy\'b3 oczy, gdy\'bf\par \'9cwieci\'b3o s\'b3o\'f1ce, i zacz\'b9\'b3 zbli\'bfa\'e6 si\'ea ku niej. Niestety, za nim szli jego kompani.\par - Co mog\'ea dla panienki zrobi\'e6, panno Mary?\par Bickley \'9cmierdzia\'b3 przetrawionym alkoholem i potem. Mary Roses nie\par zdziwi\'b3a si\'ea, \'bfe zna\'b3 jej imi\'ea. W Blue Belle mieszka\'b3o tak niewiele kobiet, \'bfe\par wszyscy m\'ea\'bfczy\'9fni z miasteczka i okolic wiedzieli, kim one s\'b9. Mary Roses\par by\'b3a znana nawet w Hammond.\par - Czy wybieracie si\'ea do Boar Ridge?\par - Tak, w\'b3a\'9cnie tam jedziemy. Za\'b3atwimy t\'ea wariatk\'ea, zanim ona kogo\'9c\par wyko\'f1czy. Szanujemy prawo, a poniewa\'bf w Blue Belle nie ma szeryfa, ja\par postanowi\'b3em przej\'b9\'e6 jego funkcje.\par - Nie rozumiem, jak mo\'bfe pan uwa\'bfa\'e6, \'bfe jest odpowiedzialny za kogo-\par kolwiek z Blue Belle - rzek\'b3a. - Mieszka pan przecie\'bf w Hammond, a nie tu.\par Potrafimy sami dba\'e6 o nasze interesy.\par Chcia\'b3a mu powiedzie\'e6, by wr\'f3ci\'b3 tam, sk\'b9d przyby\'b3, i zaj\'b9\'b3 si\'ea swoimi\par sprawami, ale ba\'b3a si\'ea, \'bfe mo\'bfe go to sprowokowa\'e6 do zrobienia czego\'9c\par nieprzewidzianego.\par - Szeryf z Hammond wcale nie chce mojej pomocy - rzek\'b3 - a tutejsi\par ludzie na pewno b\'ead\'b9 mi wdzi\'eaczni.\par Jeden z jego koleg\'f3w zacz\'b9\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6. Mary Roses pr\'f3bowa\'b3a si\'ea opanowa\'e6.\par Zrobi\'b3a g\'b3\'eaboki wdech i zacz\'ea\'b3a dyskutowa\'e6 z t\'b9 kreatur\'b9.\par - Nie dalej ni\'bf wczoraj pojecha\'b3am do jej domu i bardzo mi\'b3o sp\'eadzi\'b3am\par tam czas. Corrie wcale nie jest szalona, tylko po prostu nie\'9cmia\'b3a. Nie lubi,\par jak obcy ludzie wtr\'b9caj\'b9 si\'ea do jej spraw, zreszt\'b9 chyba nikt tego nie toleruje.\par Corrie lubi tylko mieszka\'f1c\'f3w Blue Belle i okolic.\par - Pr\'f3bujesz nas odwie\'9c\'e6 od wykonania naszych obowi\'b9zk\'f3w?\par - Corrie jest moj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9. Chc\'ea, \'bfeby\'9ccie zostawili j\'b9 w spokoju -\par powiedzia\'b3a twardo.\par - Wcale nie musz\'ea si\'ea panienki s\'b3ucha\'e6. Ju\'bf postanowili\'9cmy, \'bfe tam\par jedziemy, prawda ch\'b3opcy?\par Mary Roses nie mog\'b3a wytrzyma\'e6 ani chwili d\'b3u\'bfej.\par - Je\'bfeli zrobicie krzywd\'ea tej mi\'b3ej dziewczynie, to sama p\'f3jd\'ea do s\'eadziego\par Bumsa i z\'b3o\'bf\'ea odpowiedni\'b9 skarg\'ea. Ka\'bfdego z was oskar\'bf\'ea o morderstwo\par z premedytacj\'b9 i wszyscy moi przyjaciele z Blue Belle bardzo si\'ea uciesz\'b9, jak\par zobacz\'b9 was na szubienicy.\par Bickley nie znosi\'b3, gdy mu kto\'9c grozi\'b3, zw\'b3aszcza kobieta. Poniewa\'bf by\'b3\par pijany, zapomnia\'b3 o braciach Claybome. Uzna\'b3, \'bfe ju\'bf najwy\'bfszy czas, by kto\'9c\par rozprawi\'b3 si\'ea z t\'b9, jak j\'b9 nazywa\'b3, bezczeln\'b9 suk\'b9, i \'bfe on nadaje si\'ea do tego\par najlepiej. Poka\'bfe jej, jak nale\'bfy si\'ea zachowywa\'e6, a ona zaraz si\'ea uspokoi.\par - A niby kim ty jeste\'9c, \'bfe si\'ea tak do mnie odzywasz? - spyta\'b3 tak\par gwa\'b3townie, \'bfe krople \'9cliny trysn\'ea\'b3y mu z ust.\par - Jestem osob\'b9, kt\'f3ra z daleka potrafi rozpozna\'e6 g\'b3upca - odpowiedzia\'b3a.\par Bickley nie odznacza\'b3 si\'ea szczeg\'f3ln\'b9 b\'b3yskotliwo\'9cci\'b9 w mowie, lecz w ru-\par chach by\'b3 bardzo szybki. Zanim Mary Roses zorientowa\'b3a si\'ea, co ten cz\'b3owiek\par chce zrobi\'e6, z\'b3apa\'b3 j\'b9 mocno za r\'eak\'ea i usi\'b3owa\'b3 przyci\'b9gn\'b9\'e6 do siebie. Wtedy\par kopn\'ea\'b3a go w kolano. Przeszy\'b3 go dojmuj\'b9cy b\'f3l. Uderzy\'b3 jaw twarz najpierw\par grzbietem d\'b3oni, a nast\'eapnie pi\'ea\'9cci\'b9.\par - Zwariowa\'b3e\'9c, Bickley? - spyta\'b3 nerwowo jeden z jego towarzyszy. -\par Zostaw j\'b9, bo jej bracia zaraz zaczn\'b9 strzela\'e6.\par - Nie mam zamiaru da\'e6 jej spokoju, dop\'f3ki mnie o to sama nie poprosi.\par Dobrze wiem, \'bfe sprawiam jej b\'f3l i o to mi chodzi. Po\'b3ami\'ea jej ko\'9cci, je\'9cli\par mnie nie przeprosi i nie odszczeka tego, co powiedzia\'b3a. A Claybome'\'f3w\par powystrzelam wszystkich, je\'9cli tylko spr\'f3buj\'b9 mnie powstrzyma\'e6.\par Mary Roses szybko przysz\'b3a do siebie po tych ciosach. Czu\'b3a krew w ustach\par i na p\'eakni\'eatych wargach. Przypuszcza\'b3a, \'bfe silnie krwawi, gdy\'bf co\'9c sp\'b3ywa\'b3o\par jej po podbr\'f3dku. B\'f3l jednak nie by\'b3 na tyle silny, by zapomnia\'b3a, jaki cel jej\par przy\'9cwieca\'b3. Musia\'b3a powstrzyma\'e6 Bickleya od wyprawy do Corrie. To by\'b3o\par konieczne, niezale\'bfnie od ceny. Kopn\'ea\'b3a go wi\'eac ponownie, i to znacznie\par mocniej ni\'bf poprzednio, a kiedy zwin\'b9\'b3 si\'ea z b\'f3lu, uderzy\'b3a go pi\'ea\'9cci\'b9 w praw\'b9\par skro\'f1 tak silnie, \'bfe straci\'b3 r\'f3wnowag\'ea i upad\'b3. Adam zawsze powtarza\'b3, \'bfe\par Mary Roses ma bardzo dobry lewy sierpowy. Chcia\'b3a teraz udowodni\'e6, i\'bf\par komplement ten by\'b3 zas\'b3u\'bfony.\par My\'9cla\'b3a, \'bfe Bickley j\'b9 pu\'9cci, ale on trzyma\'b3 tak mocno, \'bfe o ma\'b3o si\'ea nie\par przewr\'f3ci\'b3a, po czym cisn\'b9\'b3 ni\'b9 o s\'b3up. Uderzy\'b3a si\'ea w g\'b3ow\'ea i upad\'b3a na\par ziemi\'ea.\par Straci\'b3a przytomno\'9c\'e6. Kiedy po paru minutach ockn\'ea\'b3a si\'ea, b\'f3l rozsadza\'b3\par jej g\'b3ow\'ea. Zamkn\'ea\'b3a oczy i pr\'f3bowa\'b3a opanowa\'e6 \'b3omotanie w skroniach.\par W uszach ca\'b3y czas jej dudni\'b3o, co gorsza nasila\'b3o si\'ea to. Otworzy\'b3a oczy\par i uzna\'b3a, \'bfe czuje si\'ea lepiej, gdy\'bf przesta\'b3a widzie\'e6 wok\'f3\'b3 siebie wiruj\'b9ce\par kolorowe \'9cwiate\'b3ka. Kompani Bickleya w pop\'b3ochu biegli do swoich koni,\par potykaj\'b9c si\'ea o ni\'b9. Jeden kopn\'b9\'b3 jaw brzuch. Zawy\'b3a z b\'f3lu, zwin\'ea\'b3a si\'ea wp\'f3\'b3\par i pr\'f3bowa\'b3a przewr\'f3ci\'e6 si\'ea na bok. Inny nadepn\'b9\'b3 na ni\'b9, wsiadaj\'b9c na konia,\par i podar\'b3 jej sukni\'ea ostrogami.\par Nadal by\'b3a p\'f3\'b3przytomna, wi\'eac nie mog\'b3a si\'ea os\'b3oni\'e6. Cudem nie zgin\'ea\'b3a\par stratowana przez konie, czy raczej przez tch\'f3rzliwych towarzyszy Bickleya,\par kt\'f3rzy rzucili si\'ea nagle do ucieczki. Oczy same jej si\'ea zamyka\'b3y. W pewnym\par momencie poczu\'b3a, \'bfe kto\'9c j\'b9 podnosi, a potem zn\'f3w straci\'b3a przytomno\'9c\'e6.\par W ci\'b9gu nast\'eapnych minut wielokrotnie zapada\'b3a w ciemno\'9c\'e6 i budzi\'b3a si\'ea;\par gdy wreszcie odzyska\'b3a przytomno\'9c\'e6, zobaczy\'b3a, \'bfe wszyscy czmychn\'eali.\par Usiad\'b3a i spostrzeg\'b3a odje\'bfd\'bfaj\'b9cego galopem Bickleya. Pr\'f3bowa\'b3a wsta\'e6, by\par go dogoni\'e6 i zapobiec skrzywdzeniu Corrie. Prawie uda\'b3o jej si\'ea ukl\'eakn\'b9\'e6, lecz\par to, co zobaczy\'b3a, tak j\'b9 zaskoczy\'b3o, \'bfe przewr\'f3ci\'b3a si\'ea ponownie.\par Oto spokojny i opanowany Hamson przeistoczy\'b3 si\'ea nagle w barbarzy\'f1c\'ea.\par Pojawi\'b3 si\'ea jak anio\'b3 zemsty i wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe spada z nieba, gdy zaatakowa\'b3\par uciekaj\'b9cego Bickleya. Wydawa\'b3 przy tym nieludzki ryk.\par Z w\'9cciek\'b3o\'9cci\'b9 chwyci\'b3 Bickleya i zrzuci\'b3 go z konia. Wrzeszczeli teraz\par obaj. Mary Roses modli\'b3a si\'ea, by bijatyka si\'ea sko\'f1czy\'b3a. G\'b3owa bola\'b3a j\'b9 coraz\par bardziej. Hamson zamilk\'b3, a jego \'9cmiertelnie spokojny wyraz twarzy nie\par pozostawia\'b3 \'bfadnych w\'b9tpliwo\'9cci co do jego zamiar\'f3w. Mary Roses by\'b3a pewna,\par \'bfe je\'bfeli kto\'9c natychmiast nie powstrzyma Harrisona - on zabije Bickleya.\par Widok Harrisona sprawi\'b3, \'bfe przeszy\'b3 j\'b9 dreszcz grozy. By\'b3 taki okrutnie\par metodyczny w walce. Ani on, ani jego przeciwnik nie bi\'b3 si\'ea jak d\'bfentelmen.\par Bickley usi\'b3owa\'b3 wydoby\'e6 rewolwer, lecz Hamson nog\'b9 wybi\'b3 mu bro\'f1 z r\'eaki.\par Wtedy Bickley si\'eagn\'b9\'b3 po n\'f3\'bf. Wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe ta taktyka odpowiada\par Hamsonowi, gdy\'bf od paru chwil si\'ea u\'9cmiecha\'b3. Kiedy Bickley skierowa\'b3 na\par niego ostrze no\'bfa, ruszy\'b3 na przeciwnika z niezwyk\'b3\'b9 szybko\'9cci\'b9 i wytr\'b9ci\'b3 mu\par go z r\'eaki.\par Us\'b3ysza\'b3a daleki strza\'b3 i ujrza\'b3a id\'b9cego ku niej Douglasa. Mia\'b3 zawieszon\'b9\par na ramieniu dubelt\'f3wk\'ea, a w r\'eace trzyma\'b3 gotowy do strza\'b3u rewolwer.\par Kompani Bickleya, rozbrojeni i bez koni, szli teraz z powrotem do saloonu\par pod eskort\'b9jej brata. Mary Roses domy\'9cli\'b3a si\'ea, \'bfe Douglas zatrzyma\'b3 ich przed\par stajni\'b9.\par Cole sta\'b3 za Hamsonem z r\'eakami skrzy\'bfowanymi na piersiach i u\'9cmiecha\'b3\par si\'ea, obserwuj\'b9c nieczyst\'b9 walk\'ea Bickleya.\par Nagle zjawi\'b3 si\'ea Travis i ukl\'b9k\'b3 u boku Mary Roses. Delikatnie wzi\'b9\'b3 j\'b9 na\par r\'eace i wsta\'b3.\par - M\'f3j Bo\'bfe, siostrzyczko, czy dobrze si\'ea czujesz? - spyta\'b3 przera\'bfony jej\par wygl\'b9dem.\par Chcia\'b3a kiwn\'b9\'e6 g\'b3ow\'b9, ale ba\'b3a si\'ea, \'bfe sprawi sobie tym ruchem dodatkowy\par b\'f3l.\par - Tak, wszystko w porz\'b9dku, naprawd\'ea. A ty si\'ea dobrze czujesz? Masz\par krew na koszuli.\par - To nie moja krew, tylko twoja. Ca\'b3\'b9 twarz masz pokrwawion\'b9, chyba\par mocno ci\'ea pobi\'b3?\par - Travis, dlaczego nie by\'b3o was tak d\'b3ugo? Czeka\'b3am i czeka\'b3am, a was\par ci\'b9gle nie by\'b3o.\par - Mary Roses, to wszystko zdarzy\'b3o si\'ea tak szybko, chyba straci\'b3a\'9c przyto-\par mno\'9c\'e6. Czy naprawd\'ea dobrze si\'ea czujesz?\par - Dlaczego Hanison bije si\'ea z Bickleyem? Przecie\'bf on podobno nie umie\par si\'ea bi\'e6. Id\'9f do niego, zanim Bickley zrobi mu krzywd\'ea. Przecie\'bf on mo\'bfe go\par zabi\'e6.\par - A po co mia\'b3bym tam i\'9c\'e6? Wszyscy widzieli\'9cmy, co ten dra\'f1 ci zrobi\'b3.\par A Harrison jest szybki. Pewnie widzia\'b3a\'9c, \'bfe z\'b3apa\'b3 Bickleya, zanim ja czy\par Cole zd\'b9\'bfyli\'9cmy do nich dobiec.\par - Prosz\'ea, postaw mnie na ziemi. Mog\'ea sta\'e6 sama.\par - Nie puszcz\'ea ci\'ea, bo polecisz za Harrisonem. On nie zabije Bickleya -\par zapewnia\'b3. - Ale Cole pewnie by to zrobi\'b3, gdyby na ciebie spojrza\'b3. Wygl\'b9dasz\par strasznie, siostrzyczko. Krew p\'b3ynie ci z czo\'b3a i z ust.\par Henry i Duch byli w pobli\'bfu, wi\'eac Travis zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do nich.\par - Czy mo\'bfecie si\'ea zaj\'b9\'e6 moj\'b9 siostr\'b9? Musz\'ea pom\'f3c Hamsonowi.\par - Zostaw j\'b9 z nami - rzek\'b3 Henry. - My si\'ea ni\'b9 zajmiemy, prawda, Dooley?\par - Oczywi\'9ccie - obieca\'b3 jego przyjaciel.\par Ci\'b9gle pr\'f3bowa\'b3 opanowa\'e6 zadyszk\'ea. Powiedzia\'b3, \'bfe zd\'b9\'bfy\'b3 zaledwie\par dobiec do sklepu i zawiadomi\'e6 braci, kiedy Bickley wyszed\'b3 z lokalu i zacz\'b9\'b3\par bi\'e6 panienk\'ea Mary.\par - To wszystko zdarzy\'b3o si\'ea tak niespodziewanie.\par - To prawda - zgodzi\'b3 si\'ea Henry.\par Uni\'f3s\'b3 Mary Roses w ramionach i przytuli\'b3 do siebie. Ta pr\'f3ba ukojenia\par i os\'b3onienia jej prawie uniemo\'bfliwi\'b3a Mary Roses oddychanie.\par - Ona jest lekka jak pi\'f3rko - zauwa\'bfy\'b3.\par - Prosz\'ea, postaw mnie na ziemi, b\'ead\'ea opiera\'e6 si\'ea o ciebie i Dooleya.\par - No dobrze - zgodzi\'b3 si\'ea. - Ale jak ci si\'ea zacznie kr\'eaci\'e6 w g\'b3owie, to ci\'ea\par z powrotem wezm\'ea na r\'eace.\par - Niech lepiej obieca, \'bfe nigdzie sobie nie p\'f3jdzie - rzek\'b3 Dooley\par Henry uzna\'b3, \'bfe to wspania\'b3y pomys\'b3, i za\'bf\'b9da\'b3 od swej zak\'b3adniczki, \'bfeby\par przy nim pozosta\'b3a.\par Duch wyszed\'b3 z saloonu.\par - Przynie\'9c panience Mary krzes\'b3o, misk\'ea wody i r\'eaczniki, kt\'f3re s\'b9 za barem\par - poprosi\'b3 Henry. - Posadzimy j\'b9 pod \'9ccian\'b9 i umyjemy, zanim Cole j\'b9\par zobaczy.\par - Powinni\'9cmy si\'ea raczej stara\'e6, \'bfeby Harrison nie widzia\'b3 jej w tym\par stanie.\par - On ju\'bf j\'b9 widzia\'b3 - rzek\'b3 Henry. - Jak s\'b9dzisz, dlaczego on jest taki\par w\'9cciek\'b3y?\par - Wygl\'b9da na to, \'bfe si\'ea rozprawi\'b3 z Bickleyem. My\'9clisz, \'bfe go zabi\'b3?\par - Nie. Bickley jeszcze si\'ea rusza.\par - Mo\'bfe to ostatnie podrygi przed \'9cmierci\'b9? - zasugerowa\'b3 dowcipnie\par Dooley. Potar\'b3 podbr\'f3dek i zerkn\'b9\'b3 na le\'bf\'b9cego na ziemi i skr\'eacaj\'b9cego si\'ea\par z b\'f3lu m\'ea\'bfczyzn\'ea.\par - Znaj\'b9c stosunek Hamsona do prawa, s\'b9dz\'ea, \'bfe Bickley \'bfyje.\par - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea o pi\'ea\'e6 cent\'f3w, \'bfe nie - oponowa\'b3 Dooley.\par - W porz\'b9dku.\par - Je\'bfeli Bickley umrze, to ja wygrywam.\par Henry pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Mary Roses b\'b3aga\'b3a w duchu wszystkich obecnych,\par by wreszcie przestali gada\'e6. Ca\'b3a jej uwaga by\'b3a skupiona na bandzie Bickleya.\par Douglas usi\'b3owa\'b3 zmusi\'e6 jego kompan\'f3w, by zbli\'bfyli si\'ea do Hamsona. Byli\par nadal uzbrojeni i Mary Roses obawia\'b3a si\'ea, \'bfe kt\'f3ry\'9c z nich b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3\par zabi\'e6 Hamsona albo Cole'a.\par - Widzia\'b3em, jak jeden z nich kopn\'b9\'b3 pann\'ea Mary w brzuch - mrukn\'b9\'b3\par Henry. - A drugi na ni\'b9 nadepn\'b9\'b3. Widzia\'b3em to wszystko na w\'b3asne oczy. Czy\par to nie okropne, \'bfe m\'ea\'bfczy\'9fni tak traktuj\'b9 kobiety?\par Dooley zgadza\'b3 si\'ea z nim. Przemy\'9cla\'b3 to i uzna\'b3, \'bfe musi powiedzie\'e6\par braciom i Hamsonowi, \'bfe te\'bf to widzia\'b3. Po\'9cpieszy\'b3 w ich stron\'ea.\par - Harrison! Cole! Jeden z tych bandzior\'f3w kopn\'b9\'b3 Mary Roses w brzuch.\par A ten drugi o ma\'b3o jej nie zadepta\'b3. A jeszcze inny podar\'b3 jej pi\'eakn\'b9 sukienk\'ea.\par Zapewniam, \'bfe w\'b3a\'9cnie tak by\'b3o.\par Mary Roses, gdyby mog\'b3a, udusi\'b3aby Dooleya. Specjalnie podburza\'b3 Ham-\par sona i jej braci. Zanim zd\'b9\'bfy\'b3a mu zamkn\'b9\'e6 usta, by\'b3o ju\'bf za p\'f3\'9fno. Harrison\par zd\'b9\'bfy\'b3 us\'b3ysze\'e6 ka\'bfde jego s\'b3owo. Nic nie powiedzia\'b3. Wcale zreszt\'b9 nie musia\'b3,\par bo jego wyraz twarzy m\'f3wi\'b3 sam za siebie.\par - Dlaczego powiedzia\'b3e\'9c o tym Hamsonowi? Cole lepiej pos\'b3uguje si\'ea\par broni\'b9- zauwa\'bfy\'b3 Henry. Poci\'b9gn\'b9\'b3 Mary Roses bli\'bfej drogi, aby lepiej widzia\'b3a\par przebieg walki.\par - Powiedzia\'b3em Hamsonowi i Cole'owi - rzek\'b3 Dooley. - Ale wydaje mi\par si\'ea, \'bfe Harrison lepiej da sobie rad\'ea. Sam widzia\'b3e\'9c, jak szybko rzuci\'b3 si\'ea na\par Bickleya. Poza tym Cole s\'b3ysza\'b3, co mia\'b3em do powiedzenia. Czy ci bandyci\par zrobili panience jeszcze jak\'b9\'9c krzywd\'ea?\par Spojrza\'b3a na Dooleya z pob\'b3a\'bfaniem. Nawet gdyby kumple Bickleya\par zrobili jej jeszcze co\'9c, na pewno nie powiedzia\'b3aby o tym najwi\'eakszemu\par plotkarzowi w mie\'9ccie. Zanim Henry i Dooley zorientowali si\'ea, ju\'bf jej nie\par by\'b3o.\par - \'a3ap j\'b9! - wrzasn\'b9\'b3 Henry. - Je\'bfeli b\'eadzie jaka\'9c strzelanina, to ona nie\par wyjdzie z tego ca\'b3o. Jest ci\'b9gle w szoku, Dooley. Sam przecie\'bf widzisz.\par Dooley zd\'b9\'bfy\'b3 dobiec do Mary Roses, chwyci\'e6 j\'b9 wp\'f3\'b3 i przyci\'b9gn\'b9\'e6\par z powrotem.\par - Co to ja mia\'b3em przynie\'9c\'e6? - zapyta\'b3 Duch staj\'b9c w drzwiach.\par Podczas gdy Henry cierpliwie t\'b3umaczy\'b3 mu, co mia\'b3 przynie\'9c\'e6, Mary Roses\par znowu pr\'f3bowa\'b3a si\'ea wymkn\'b9\'e6.\par Nie spuszcza\'b3a Harrisona z oczu. Sta\'b3 w odleg\'b3o\'9cci oko\'b3o pi\'eatnastu st\'f3p od\par Cole'a i Travisa, kt\'f3rzy os\'b3aniali go od ty\'b3u i bacznie obserwowali zbli\'bfaj\'b9cych\par si\'ea ku nim kumpli Bickleya.\par Najszpetniejszy z nich si\'eagn\'b9\'b3 po rewolwer. Celnym strza\'b3em Cole wytr\'b9ci\'b3\par mu bro\'f1 z r\'eaki, zanim tamten zdo\'b3a\'b3 wyci\'b9gn\'b9\'e6 j\'b9 do ko\'f1ca.\par Pozostali bandyci natychmiast podnie\'9cli r\'eace do g\'f3ry. Najwyra\'9fniej oba-\par wiali si\'ea dalszej strzelaniny.\par Harrison obr\'f3ci\'b3 si\'ea do Cole'a.\par - Nie wtr\'b9caj si\'ea! - rozkaza\'b3. - Ja sam ich za\'b3atwi\'ea!\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, a Travis pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Oni ci\'ea zabij\'b9, a tego Mary Roses nie prze\'bfyje - szepn\'b9\'b3, by tylko\par Hamson i Cole go us\'b3yszeli.\par Harrison odwr\'f3ci\'b3 si\'ea ponownie ku bandytom.\par - Rzu\'e6cie bro\'f1! - krzykn\'b9\'b3.\par Czeka\'b3, a\'bf spe\'b3ni\'b9 jego polecenie, a wtedy zdj\'b9\'b3 w\'b3asny pas z broni\'b9 i rzuci\'b3\par go Travisowi. Cole trzyma\'b3 sw\'f3j sze\'9cciostrza\'b3owy rewolwer wodz\'b9c nim po\par napastnikach. Zosta\'b3o mu jeszcze tylko pi\'ea\'e6 ku\'b3 - dok\'b3adnie tyle, ilu ich by\'b3o.\par Gdyby strzelali, nie mia\'b3 zamiaru ich oszcz\'eadza\'e6. Mia\'b3 ochot\'ea zabi\'e6 kt\'f3rego\'9c\par z bandyt\'f3w.\par Niestety, nie dano mu tej szansy. Harrison skin\'b9\'b3 na ludzi Bickleya, by do\par niego podeszli.\par - Czy on zamierza za\'b3atwi\'e6 ich wszystkich naraz? - zapyta\'b3 Travis.\par - Zrobi\'ea tak, do cholery! - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par Cole zn\'f3w si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Obaj z Travisem cofn\'eali si\'ea o krok, by zostawi\'e6\par Harrisonowi wi\'eacej miejsca.\par - Tyle powinno wystarczy\'e6 - wycedzi\'b3 Cole.\par Mary Roses zacz\'ea\'b3a \'bfa\'b3owa\'e6, \'bfe nie ma przy sobie rewolweru. By\'b3a tak\par w\'9cciek\'b3a, \'bfe pozabija\'b3aby wszystkich, kt\'f3rzy nawin\'ealiby si\'ea jej pod r\'eak\'ea, nie\par wy\'b3\'b9czaj\'b9c braci oraz Harrisona. W pierwszym rz\'eadzie zastrzeli\'b3aby Cole'a,\par kt\'f3ry ca\'b3kiem nie\'9fle si\'ea tu bawi\'b3.\par Harrison znikn\'b9\'b3 w grupce m\'ea\'bfczyzn, a w chwil\'ea potem widzia\'b3a ju\'bf tylko\par k\'b3\'eabi\'b9ce si\'ea cia\'b3a. Nie mog\'b3a d\'b3u\'bfej na to patrze\'e6.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i wesz\'b3a do saloonu. Usiad\'b3a przy stoliku pod oknem, lecz\par nawet nie rzuci\'b3a okiem na zewn\'b9trz. Duch sta\'b3 przy barze z butelk\'b9 w r\'eaku,\par Postawi\'b3 j\'b9, kiedy spostrzeg\'b3 Mary Roses.\par - Co to ja mia\'b3em przynie\'9c\'e6, panno Mary? - zapyta\'b3, drapi\'b9c si\'ea w g\'b3ow\'ea.\par - Nie przejmuj si\'ea. Pij sobie spokojnie.\par - To du\'bfo lepsze ni\'bf m\'f3j samogon.\par - Dlaczego nie ogl\'b9dasz walki jak wszyscy inni?\par - Wprowadzam si\'ea w odpowiedni nastr\'f3j - odpar\'b3 Duch.\par Mary Roses zamkn\'ea\'b3a oczy. Wszystko j\'b9 bola\'b3o. Mia\'b3a ochot\'ea si\'ea rozp\'b3aka\'e6.\par I pomy\'9cle\'e6, \'bfe tak bardzo pragn\'ea\'b3a wyj\'9c\'e6 z domu. Pociesza\'b3a si\'ea my\'9cl\'b9, \'bfe\par mog\'b3o by\'e6 gorzej. Jednak myli\'b3a si\'ea. Jej udr\'eaka nie dobieg\'b3a jeszcze ko\'f1ca.\par - Ju\'bf panienka mo\'bfe wyj\'9c\'e6. Nie powinna panienka siedzie\'e6 w saloonie.\par Co by na to powiedzia\'b3 Adam?\par W drzwiach pojawi\'b3 si\'ea Dooley.\par - Czy przynios\'b3e\'9c wreszcie... - zapyta\'b3.\par - A co to ja mia\'b3em przynie\'9c\'e6?\par - Wod\'ea, misk\'ea i r\'eaczniki - rzek\'b3a Mary Roses z rezygnacj\'b9 w g\'b3osie.\par - A, rzeczywi\'9ccie. Tak jest, pami\'eatam! - wykrzykn\'b9\'b3 \'9cmiej\'b9c si\'ea Duch\par i nape\'b3ni\'b3 kolejn\'b9 szklank\'ea.\par - O! W\'b3a\'9cnie nadchodzi Hamson i pani bracia - oznajmi\'b3 Dooley.\par Gdyby tu by\'b3o tylne wyj\'9ccie, Mary Roses z pewno\'9cci\'b9 by z niego skorzy-\par sta\'b3a. Nie \'bfyczy\'b3a sobie, by kt\'f3ry\'9c z nich zobaczy\'b3 j\'b9 w tym stanie, a przynaj-\par mniej tak to sobie t\'b3umaczy\'b3a. Nie chcia\'b3a nawet my\'9cle\'e6 o prawdziwym\par powodzie, a by\'b3o nim to, i\'bf Hamson zmieni\'b3 si\'ea nie do poznania. Nie\par wiedzia\'b3a, co ma o tym my\'9cle\'e6. Sta\'b3 si\'ea taki bezwzgl\'eadny. Na Boga, nie\par my\'9cla\'b3a, \'bfe jest zdolny do takiego zachowania.\par - Nie chc\'ea, by Harrison mnie zobaczy\'b3. Ka\'bf mu czeka\'e6 na zewn\'b9trz,\par Dooley - za\'bf\'b9da\'b3a.\par Dooley podbieg\'b3 do niej.\par - I tak ju\'bf panienk\'ea widzia\'b3. Przecie\'bf to on panienk\'ea znalaz\'b3. Kiedy upewni\'b3\par si\'ea, \'bfe panienka oddycha, pogna\'b3 za Bickleyem.\par Cole i Travis weszli do \'9crodka w chwili, gdy Dooley ko\'f1czy\'b3 swoj\'b9\par kwesti\'ea. Za nimi szed\'b3 Harrison.\par - Nie pami\'eatam tego - przyzna\'b3a.\par Spu\'9cci\'b3a wzrok, nie wiedz\'b9c, jak zareaguje na Harrisona.\par - Straci\'b3a\'9c przytomno\'9c\'e6, Mary Roses - rzek\'b3 Cole - wi\'eac nie mo\'bfesz tego\par pami\'eata\'e6.\par Nast\'eapnie zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Harrisona.\par - Powiniene\'9c by\'b3 go zabi\'e6 albo przynajmniej pozwoli\'e6, bym ja to zrobi\'b3 -\par mrukn\'b9\'b3.\par - Hamson z\'b3ama\'b3 Bickleyowi r\'eak\'ea - wyja\'9cni\'b3a Mary Roses.\par - Wcale nie z\'b3ama\'b3, tylko wykr\'eaci\'b3 - sprostowa\'b3 Henry. - Douglas\par prowadzi ich wszystkich do sk\'b3adu, a Momson poszed\'b3 po sznur.\par - Jak to? - zapyta\'b3 Dooley. - Czy\'bfby mieli zamiar ich powiesi\'e6?\par - Nie - odpar\'b3 Henry. - Paru ludzi z miasta odwiezie ich z powrotem do\par Hammond. Tamtejszy szeryf pewnie ich przymknie.\par - Czy jest tu w okolicy jaki\'9c doktor, kt\'f3ry by m\'f3g\'b3 opatrzy\'e6 Mary Roses?\par - zapyta\'b3 Hamson.\par - Najbli\'bfszy mieszka w Hammond - odpar\'b3 Cole.\par - To za daleko - wtr\'b9ci\'b3 Travis. - Lepiej zawie\'9fmy j\'b9 do Morrison\'f3w.\par Pani Momson si\'ea ni\'b9 zajmie.\par - Chcia\'b3abym pojecha\'e6 do domu.\par - Ju\'bf nied\'b3ugo pojedziesz - obieca\'b3 Cole.\par Ukl\'b9k\'b3 obok siostry.\par - Dlaczego w og\'f3le na nas nie patrzysz? - spyta\'b3 cicho.\par - Bo nie chc\'ea - odpowiedzia\'b3a. - Chc\'ea do domu. Natychmiast.\par - Czy jeste\'9c na nas obra\'bfona?\par Przytakn\'ea\'b3a, po czym zacz\'ea\'b3a j\'eacze\'e6 z b\'f3lu. Zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe w og\'f3le\par nie powinna by\'b3a siada\'e6. Jej nogi tak zdr\'eatwia\'b3y, \'bfe nie mog\'b3a wsta\'e6 o w\'b3as-\par nych si\'b3ach.\par - To dlaczego nie krzyczysz?\par - To by mnie za bardzo bola\'b3o - wyja\'9cni\'b3a.\par Nagle Hamson odepchn\'b9\'b3 Cole'a i wzi\'b9\'b3 Mary Roses na r\'eace. Obchodzi\'b3\par si\'ea z ni\'b9 bardzo delikatnie. Kiedy zda\'b3a sobie z tego spraw\'ea, by\'b3a ju\'bf prawie\par gotowa na niego spojrze\'e6.\par - Co jej jest? - spyta\'b3 Travis. - Czy jest wystraszona?\par - Nie, gniewa si\'ea na nas - odpowiedzia\'b3 Cole. - Wol\'ea by\'e6 daleko, kiedy\par wybuchnie.\par - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe w \'bfyciu nie widzia\'b3e\'9c niczego podobnego - rzek\'b3 Travis\par do Harrisona.\par Obaj z Cole'em wybuchn\'eali \'9cmiechem, co bardzo dotkn\'ea\'b3o Mary Roses.\par - Nie rozumiem, co w tym takiego \'9cmiesznego! - krzykn\'ea\'b3a.\par - Po prostu cieszymy si\'ea, \'bfe Bickley ci\'ea nie zabi\'b3 - wyja\'9cni\'b3 Travis.\par Mary Roses popatrzy\'b3a na brata z niedowierzaniem. Cole pr\'f3bowa\'b3 j\'b9\par uspokoi\'e6.\par - Sp\'f3jrzmy na to z innej strony - rzek\'b3. - Dzi\'9c ju\'bf nie mo\'bfe zdarzy\'e6 si\'ea\par nic gorszego, wi\'eac na pewno b\'eadzie lepiej.\par \f1\'84Rzeczywi\f0\'9ccie - pomy\'9cla\'b3a. - Na pewno b\'eadzie lepiej. Chyba \'bfe Hamson\par znowu zacznie si\'ea popisywa\'e6."\par / wrze\'9cnia 1863\par Droga Mamo Roses!\par Niez\'b3y numerek z tej Twojej c\'f3rki. Wczoraj rano powiedzia\'b3a Cole 'owi, \'bfeby\par by\'b3 cicho, a par\'ea minut temu kaza\'b3a Travisowi nie wtr\'b9ca\'e6 si\'ea do nie swoich\par spraw. Zawsze nies\'b3ychanie nas zdumiewa, kiedy m\'f3wi w ten spos\'f3b, i wtedy\par z trudem powstrzymujemy \'9cmiech. Uwielbia nam rozkazywa\'e6, a ostatnio zacz\'ea-\par \'b3a powtarza\'e6 r\'f3\'bfne przekle\'f1stwa, kt\'f3re s\'b3ysza\'b3a od Cole'a. Mieli\'9cmy nauczk\'ea\par i teraz staramy si\'ea nie m\'f3wi\'e6 przy niej \'bfadnych nieprzyzwoitych s\'b3\'f3w. Du\'bfo\par czasu sp\'eadza sama i wtedy strasznie p\'b3acze. Naprawd\'ea, potrafi by\'e6 niezno\'9cna.\par Zacz\'eali\'9cmy j\'b9 niedawno uczy\'e6 alfabetu. Na razie jest za ma\'b3a, \'bfeby\par zrozumie\'e6, o co w nim chodzi, ale lubi by\'e6 w centrum zainteresowania. Travis\par kupi\'b3 jej tabliczk\'ea i dwa pude\'b3ka kredy. Zjad\'b3a jeden kawa\'b3ek i potem by\'b3a\par chora. Nie s\'b9dz\'ea, by zrobi\'b3a to jeszcze raz.\par Wszyscy si\'ea o Ciebie martwimy, Mamo Roses. Bardzo si\'ea niepokoimy. Wiemy,\par \'bfe wojna trwa i dlatego nie dostajemy od Ciebie \'bfadnych list\'f3w. Modlimy si\'ea\par o bezpiecze\'f1stwo Twoje i pani Livonii. Uspokoiliby\'9cmy si\'ea troch\'ea, gdyby dotar\'b3\par od Was jaki\'9c list. Wiemy, \'bfe piszesz, ale na pocztach jest teraz taki ba\'b3agan,\par \'bfe nie jeste\'9cmy pewni, czy dostajesz nasze listy. Wierz\'ea, \'bfe B\'f3g b\'eadzie si\'ea Tob\'b9\par opiekowa\'b3, a kiedy sko\'f1czy si\'ea ten koszmar, b\'eadziesz woln\'b9 kobiet\'b9 i przyje-\par dziesz do swojej rodziny. Mary Roses bardzo Ci\'ea potrzebuje...\par Niech B\'f3g ma Ci\'ea w swojej opiece,\par Douglas\par Nie powinna by\'b3a podejmowa\'e6 wyzwania losu. Sprawy toczy\'b3y si\'ea coraz\par gorzej. Zaledwie dziesi\'ea\'e6 minut po upokarzaj\'b9cej napa\'9cci znalaz\'b3a si\'ea w przykrej\par sytuacji. Siedzia\'b3a w salonie Momson\'f3w na fotelu, trzymaj\'b9c nogi na taborecie.\par Wszyscy znikn\'eali w kuchni. Matka Catherine posz\'b3a po r\'eacznik i wod\'ea, aby obmy\'e6\par twarz Mary Roses, a jej c\'f3rka zabawia\'b3a w kuchni pozosta\'b3ych go\'9cci.\par Mary Roses uwa\'bfa\'b3a, \'bfe zas\'b3u\'bfy\'b3a na sw\'f3j los, gdy\'bf robi\'b3a krytyczne uwagi\par pod adresem Catherine. Chocia\'bf w wi\'eakszo\'9cci przypadk\'f3w mia\'b3a racj\'ea, nie\par powinna by\'b3a jednak obgadywa\'e6 kole\'bfanki, kt\'f3ra stara\'b3a si\'ea spe\'b3ni\'e6 wszystkie\par jej oczekiwania. Na pocz\'b9tku, gdy Mary Roses wesz\'b3a do tego domu, Catherine\par okazywa\'b3a uprzejmo\'9c\'e6, ale pewnie dlatego, \'bfe mia\'b3a widowni\'ea. Odegra\'b3a t\'ea\par rol\'ea znakomicie: nawet zap\'b3aka\'b3a widz\'b9c, w jak okropnym stanie znalaz\'b3a si\'ea\par jej, jak to uj\'ea\'b3a, \f1\'84ukochana przyjaci\'f3\f0\'b3ka". Ale Mary Roses nie da\'b3a si\'ea zwie\'9c\'e6\par pozorom. Wiele lat temu przejrza\'b3a Catherine. Gdy Catherine by\'b3a ma\'b3\'b9\par dziewczynk\'b9, udawa\'b3a przed rodzicami i bra\'e6mi Claybome, \'bfe jest mi\'b3a dla\par Mary Roses, lecz gdy tylko si\'ea odwr\'f3cili, natychmiast zaczyna\'b3a j\'b9 bi\'e6. Niestety,\par czas nie wp\'b3yn\'b9\'b3 na zmian\'ea tego zachowania. Jej wsp\'f3\'b3czucie dla Mary Roses\par sko\'f1czy\'b3o si\'ea w momencie, gdy pani Morrison wyprowadzi\'b3a m\'ea\'bfczyzn do\par kuchni. Niby przypadkiem Catherine trzepn\'ea\'b3a Mary Roses w twarz r\'eacznikiem,\par kt\'f3ry wr\'eaczy\'b3a jej matka, po czym zaj\'ea\'b3a si\'ea uwodzeniem Hamsona.\par Travis, Cole, Harrison i Dooley siedzieli przy kuchennym stole i zajadali\par si\'ea plackiem z je\'bfynami, kt\'f3ry pani Morrison w\'b3a\'9cnie wyj\'ea\'b3a z pieca. Z miej-\par sca, gdzie siedzia\'b3a, Mary Roses wyra\'9fnie widzia\'b3a Hamsona i niemal na nim\par uwieszon\'b9 Catherine. Kiedy stawia\'b3a przed nim talerzyk z ciastem, po\'b3o\'bfy\'b3a\par d\'b3o\'f1 na jego r\'eace. Mary Roses zdawa\'b3o si\'ea, \'bfe min\'ea\'b3a ca\'b3a wieczno\'9c\'e6, nim si\'ea\par wyprostowa\'b3a, i \'bfe Harrisonowi zupe\'b3nie to nie przeszkadza\'b3o.\par Dla Mary Roses widok Catherine flirtuj\'b9cej z Harrisonem by\'b3 okropn\'b9\par m\'eaczarni\'b9, zw\'b3aszcza \'bfe nie mog\'b3a nic na to poradzi\'e6. Travis koniecznie chcia\'b3\par zwr\'f3ci\'e6 na siebie uwag\'ea Catherine i przez ca\'b3y czas obsypywa\'b3 j\'b9 idiotycznymi\par komplementami.\par - Ale \'bfe\'9c si\'ea w\'9cciek\'b3, Harrison - rzek\'b3 pe\'b3nym podziwu g\'b3osem Dooley. -\par My\'9cla\'b3em, \'bfe wpad\'b3e\'9c w jaki\'9c trans, kiedy ich t\'b3uk\'b3e\'9c, i pewnie wcale nie czu\'b3e\'9c\par ich cios\'f3w.\par - Wcale nie straci\'b3em g\'b3owy - zaprzeczy\'b3 Harrison. - Dobrze wiedzia\'b3em,\par co robi\'ea.\par Dooley nie mia\'b3 zamiaru ko\'f1czy\'e6 relacji o wydarzeniach, kt\'f3re mia\'b3y\par miejsce w miasteczku.\par - Kto by pomy\'9cla\'b3 - powiedzia\'b3 Dooley - \'bfe tak szacowny prawnik jak\par ty umie si\'ea bi\'e6.\par Cole zesztywnia\'b3.\par - To on jest prawnikiem? - spyta\'b3.\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Dooley.\par Cole powoli od\'b3o\'bfy\'b3 \'b3y\'bfk\'ea, odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Hamsona i mocno uderzy\'b3 go\par w szcz\'eak\'ea.\par Harrison com\'b9\'b3 si\'ea. Pocieraj\'b9c miejsce, gdzie otrzyma\'b3 cios, wpatrywa\'b3 si\'ea\par w Cole'a.\par - Dlaczego to zrobi\'b3e\'9c?\par - Bo jeste\'9c prawnikiem - odpowiedzia\'b3 Cole.\par Wzi\'b9\'b3 do r\'eaki \'b3y\'bfk\'ea i zacz\'b9\'b3 je\'9c\'e6.\par - Dlaczego, do cholery jasnej, nam o tym nie powiedzia\'b3e\'9c?\par - Przecie\'bf to nie \'bfadna tajemnica - rzek\'b3 Dooley Podszed\'b3 do pieca i opar\'b3\par si\'ea o niego. W kuchni nie by\'b3o na czym siedzie\'e6, ale on nie mia\'b3 zamiaru\par z niej wychodzi\'e6 po krzes\'b3o, by nie straci\'e6 niczego z tej wymiany zda\'f1.\par Zjad\'b3 nast\'eapny kawa\'b3ek ciasta i rzek\'b3:\par - Wszyscy w mie\'9ccie wiedz\'b9, jak Harrison zarabia na \'bfycie. Nawet\par rozwa\'bfali\'9cmy mo\'bfliwo\'9c\'e6 otwarcia biura adwokackiego naprzeciw sklepu.\par - Jak spr\'f3bujesz mnie jeszcze raz uderzy\'e6, to ci\'ea r\'b9bn\'ea - powiedzia\'b3 Harrison.\par - Nie znosz\'ea prawnik\'f3w.\par - Na to wygl\'b9da - rzek\'b3 sucho Harrison. - A mo\'bfesz mi powiedzie\'e6\par dlaczego?\par - Sam bym ci\'ea uderzy\'b3, ale Cole by\'b3 szybszy - wymamrota\'b3 Travis.\par - Cole w\'b3a\'9cciwie ma\'b3o kogo lubi, Harrison. Czy jeszcze o tym nie wiesz?\par - spyta\'b3 Dooley\par - Nie znosimy prawnik\'f3w, bo wsz\'eadzie wtykaj\'b9 swoje nosy Kto\'9c powinien\par ich wszystkich razem powiesi\'e6, a potem uczci\'e6 to piknikiem.\par - Ma\'b3o brakowa\'b3o, a mieliby\'9cmy w mie\'9ccie par\'ea egzekucji tego ranka,\par panno Catherine - powiedzia\'b3 Dooley.\par Harrison zagl\'b9da\'b3 co chwil\'ea do salonu, by zobaczy\'e6, jak czuje si\'ea Mary\par Roses. Bardzo d\'b3ugo trwa\'b3y poszukiwania przez pani\'b9 Morrison rzeczy potrzeb-\par nych do opatrzenia Mary Roses. Hamson straci\'b3 ju\'bf nadziej\'ea, \'bfe to kiedy\'9c\par nast\'b9pi.\par - Po co tam chodzisz? - spyta\'b3 Cole.\par - Chodzi o twoj\'b9 siostr\'ea - przyzna\'b3 Hamson ponownie wstaj\'b9c. - P\'f3jd\'ea\par zobaczy\'e6, czy mog\'ea jej w czym\'9c pom\'f3c.\par - Niech lepiej pani Morrison to zrobi - rzek\'b3 Travis. - Kobiety wol\'b9, \'bfeby\par zajmowa\'b3y si\'ea nimi inne kobiety.\par Harrison usiad\'b3.\par - Ale jako\'9c im to strasznie wolno idzie - mrukn\'b9\'b3.\par - Spokojnie, Harrison - rzek\'b3 Travis. Rzuci\'b3 okiem przez rami\'ea na siostr\'ea,\par po czym odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do sto\'b3u. - Chyba czuje si\'ea dobrze. Nie martw si\'ea o ni\'b9.\par - Kto\'9c si\'ea musi o ni\'b9 martwi\'e6 - z uporem wraca\'b3 do tematu Harrison. -\par Ty i Cole zachowujecie si\'ea tak, jakby Mary Roses mia\'b3a tylko st\'b3uczone kolano,\par a przecie\'bf, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, ona straci\'b3a przytomno\'9c\'e6. Mog\'b3aby...\par - Lepiej niech nie wie, \'bfe si\'ea o ni\'b9 troszczysz - ostrzeg\'b3 Cole.\par Travis u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - To dobra rada. Dobrze j\'b9 sobie zapami\'eataj.\par Hamson nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe bracia byli tak oboj\'eatni na los Mary Roses.\par Cole domy\'9cli\'b3 si\'ea tej refleksji, gdy tylko na niego spojrza\'b3.\par - Ona jest niedu\'bfa, ale za to silna - zapewni\'b3.\par - Co z tego, je\'bfeli czuje si\'ea fatalnie - odpar\'b3 Harrison. - Na Boga, nie\par pytaj jej, jak si\'ea czuje - ostrzeg\'b3 Travis.\par - Dlaczego?\par - Jeste\'9c podobno prawnikiem, wi\'eac sam si\'ea domy\'9cl - odpowiedzia\'b3 Cole.\par - Czy naprawd\'ea my\'9clisz o rzuceniu prawa i zaj\'eaciu si\'ea gospodarstwem?\par - Tak - odrzek\'b3 Hamson. - W\'b3a\'9cnie o tym my\'9cl\'ea.\par - Panie MacDonald, uwielbiam, jak pan m\'f3wi - odezwa\'b3a si\'ea Catherine\par Morrison. Kiedy przechodzi\'b3a obok go\'9ccia, \'bfeby po\'b3o\'bfy\'e6 na stole obrus, niby\par przypadkiem otar\'b3a si\'ea o niego. - Pan m\'f3wi tak oryginalnie, prawda, Travis?\par - Wed\'b3ug mnie to brzmi raczej tak, jakby co\'9c utkwi\'b3o mu w gardle -\par wyrzuci\'b3 z siebie Travis. Nie podoba\'b3o mu si\'ea, \'bfe kobieta, z kt\'f3r\'b9 chcia\'b3 si\'ea\par zwi\'b9za\'e6, zachwyca si\'ea kim\'9c innym.\par - Och, Travis, jeste\'9c taki rozkoszny, kiedy \'bfartujesz.\par Cole i Hamson wymienili spojrzenie pe\'b3ne irytacji. Harrisonowi zdawa\'b3o\par si\'ea, \'bfe widzi na wylot rzekomo nie\'9cmia\'b3\'b9 Catherine. Cole uwa\'bfa\'b3, \'bfe panna\par Morrison zachowuje si\'ea jak stara panna, kt\'f3ra desperacko usi\'b3uje znale\'9f\'e6 m\'ea\'bfa.\par Natomiast Travis s\'b9dzi\'b3, \'bfe jest najbardziej urzekaj\'b9c\'b9 istot\'b9 w ca\'b3ym Blue Belle.\par Catherine nie przestawa\'b3a flirtowa\'e6. Mary Roses nie mog\'b3a ju\'bf tego d\'b3u\'bfej\par s\'b3ucha\'e6. Mia\'b3a dosy\'e6 siedzenia samotnie w salonie. Chcia\'b3a wraca\'e6 do domu\par i pragn\'ea\'b3a, by kto\'9c si\'ea ni\'b9 zaj\'b9\'b3. Wydawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe gdyby nie to, i\'bf rany na\par czole i ustach przesta\'b3y krwawi\'e6, dawno by umar\'b3a, gdy\'bf nikt si\'ea ni\'b9 nie\par zainteresowa\'b3.\par Zdr\'eatwia\'b3a od siedzenia z nogami na taborecie. Wsta\'b3a i zachwia\'b3a si\'ea, lecz\par odzyska\'b3a r\'f3wnowag\'ea. Wyprostowa\'b3a si\'ea i zajrza\'b3a do kuchni, by sprawdzi\'e6,\par czy kto\'9c zauwa\'bfy\'b3, \'bfe si\'ea podnios\'b3a, lecz nikt tego nie spostrzeg\'b3. Wcale jej to\par nie zdziwi\'b3o - wszyscy poch\'b3oni\'eaci byli jedzeniem ciasta.\par Wysz\'b3a na zewn\'b9trz i zobaczy\'b3a, \'bfe konie s\'b9 przywi\'b9zane do p\'b3otu. Kiedy\par schodzi\'b3a po stopniach ganku, nadjecha\'b3 Douglas.\par - Okropnie wygl\'b9dasz, Mary Roses.\par - Czy to takie dziwne? Przecie\'bf zosta\'b3am pobita. Kiedy o tym pomy\'9cl\'ea...\par Przerwa\'b3 jej, zanim wyliczy\'b3a wszystkie swe obra\'bfenia.\par - Ju\'bf dobrze. Nie ma co narzeka\'e6 - powiedzia\'b3 Douglas.\par Zszed\'b3 z konia i uda\'b3 si\'ea w kierunku werandy.\par - Gdzie s\'b9 wszyscy?\par - W \'9crodku. Jedz\'b9 ciasto pani Morrison. Podobno jest pyszne, ale ja\par oczywi\'9ccie nie wiem, jak smakuje, bo nikt mnie nie pocz\'eastowa\'b3.\par - A ty ci\'b9gle to samo. Od narzekania nie b\'eadziesz si\'ea lepiej czu\'b3a.\par Podszed\'b3 do niej i poklepa\'b3 j\'b9 po ramieniu.\par - W\'b3a\'9cnie \'bfe b\'eadzie mi lepiej - zapewni\'b3a go. - Lubi\'ea narzeka\'e6.\par - Wiem - rzek\'b3 zrezygnowanym g\'b3osem.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Jego dobry humor rozdra\'bfni\'b3 Mary Roses. \f1\'84Co, na Boga,\par mam zrobi\f0\'e6, \'bfeby zyska\'e6 odrobin\'ea wsp\'f3\'b3czucia?" - pomy\'9cla\'b3a.\par - Kiedy wspomn\'ea to, co dzi\'9c przesz\'b3am...\par - A w\'b3a\'9cciwie dok\'b9d si\'ea wybierasz?\par - Do domu - odpowiedzia\'b3a, - I nie pr\'f3buj mnie od tego powstrzyma\'e6!\par Douglas w ko\'f1cu zrozumia\'b3, \'bfe jego siostra jest zrozpaczona. Zdawa\'b3o si\'ea,\par \'bfe za chwil\'ea wybuchnie p\'b3aczem.\par - W porz\'b9dku - rzek\'b3. - Pojedziemy do domu. Poczekaj tu, a ja p\'f3jd\'ea po\par innych i wr\'f3cimy wszyscy razem. Obiecuj\'ea, \'bfe nie b\'ead\'ea zwleka\'b3.\par Uda\'b3a, \'bfe si\'ea zgadza, bo chcia\'b3a, by poszed\'b3 sobie jak najszybciej. Dobrze\par wiedzia\'b3a, \'bfe chocia\'bf Douglas zamierza dotrzyma\'e6 obietnicy, kiedy tylko\par wejdzie do kuchni pani Morrison, zapomni o zabraniu jej gdziekolwiek.\par \f1\'84Och, ci m\f0\'ea\'bfczy\'9fni - my\'9cla\'b3a Mary Roses. - Tak \'b3atwo nad nimi zapanowa\'e6.\par Wystarczy pog\'b3aska\'e6 po g\'b3owie, da\'e6 co\'9c dobrego do jedzenia, a p\'f3jd\'b9 za tob\'b9\par wsz\'eadzie. Dodaj do tego u\'9cmiech i par\'ea g\'b3upich komplement\'f3w, a od razu\par zapomn\'b9 o wszystkich swoich zobowi\'b9zaniach, jak na przyk\'b3ad o udzieleniu\par pomocy siostrze konaj\'b9cej na werandzie. Na Boga, kto\'9c musi mnie pocieszy\'e6,\par nawet gdybym musia\'b3a jecha\'e6 do samego Hammond i prosi\'e6 o to jakiego\'9c\par obcego cz\'b3owieka" - u\'bfala\'b3a si\'ea nad sob\'b9 w duchu.\par Usadowi\'b3a si\'ea wygodnie w siodle i ruszy\'b3a do domu. Zmusi\'b3a si\'ea do zmiany\par nastroju. Wcale nie czu\'b3a si\'ea teraz tak \'9fle. Zawsze, kiedy zdarzy\'b3o jej si\'ea co\'9c\par niemi\'b3ego, stara\'b3a si\'ea to por\'f3wna\'e6 z czym\'9c, co spotka\'b3o j\'b9 wcze\'9cniej. Teraz\par przypomnia\'b3a sobie, jak zosta\'b3a zaatakowana przez pszczo\'b3y i dosz\'b3a do\par wniosku, \'bfe pobicie jej przez Bickleya nie by\'b3o najstraszniejsz\'b9 rzecz\'b9, kt\'f3r\'b9\par prze\'bfy\'b3a.\par Wtedy, jako dziecko, u\'bf\'b9dlona przez ca\'b3y r\'f3j pszcz\'f3\'b3, o ma\'b3o nie umar\'b3a.\par Tak przynajmniej opowiada\'b3 jej Adam. Ona sama pami\'eata\'b3a niewiele, opr\'f3cz\par strasznego b\'f3lu. Mimo to nie u\'bfala\'b3a si\'ea nad sob\'b9, cho\'e6 bracia nie mieliby jej\par wtedy tego za z\'b3e.\par - Mary Roses, zwolnij troch\'ea i poczekaj na nas! - krzykn\'b9\'b3 Douglas.\par Zrobi\'b3a, jak kaza\'b3, lecz kiedy dogoni\'b3 j\'b9 i ujrza\'b3a okruchy ciasta w k\'b9cikach\par jego ust, zachmurzy\'b3a si\'ea.\par - Czy ona mo\'bfe sama jecha\'e6? - spyta\'b3 Harrison.\par - Ona pr\'f3buje - odpowiedzia\'b3a Mary Roses.\tab\par - Mo\'bfe by\'9c si\'ea lepiej czu\'b3a, gdyby\'9c jecha\'b3a z\tab e mn\'b9? - wykrzycza\'b3 pytanie\par Cole.\par - W\'b9tpi\'ea. Pupa mnie strasznie boli. Chyba zapomnia\'b3e\'9c, co mi si\'ea przytrafi\'b3o.\par - A ty mi chcesz przypomnie\'e6, tak?\par Ju\'bf chcia\'b3a si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, ale powstrzyma\'b3a si\'ea w ostatniej chwili. Nie\par chcia\'b3a, by kt\'f3ry\'9c z braci zrozumia\'b3 jej gr\'ea. Nie by\'b3oby ca\'b3ej zabawy, gdyby\par domy\'9clili si\'ea, \'bfe g\'b3\'f3wnym powodem, dla kt\'f3rego narzeka\'b3a, by\'b3o zdenerwo-\par wanie braci.\par - Zosta\'b3am brutalnie skopana...\par - Naprawd\'ea nie ma co tego wspomina\'e6.\par Cole dogoni\'b3 j\'b9 i wzi\'b9\'b3 przed siebie na siod\'b3o.\par - Widzisz, teraz b\'eadziesz si\'ea czu\'b3a du\'bfo lepiej - rzek\'b3.\par Cole zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby nie spotka\'b3a jej \'bfadna przykro\'9c\'e6. Bracia\par i nawet Harrison tak\'bfe tak\'b9 przyj\'eali postaw\'ea. Mary Roses, \'bfeby zdenerwowa\'e6\par Cole'a, znowu zacz\'ea\'b3a narzeka\'e6. Tym razem znalaz\'b3 si\'ea w pu\'b3apce. Mog\'b3a\par j\'eacze\'e6, ile tylko chcia\'b3a, a on musia\'b3 jej wys\'b3ucha\'e6. Na og\'f3\'b3, kiedy tylko\par zaczyna\'b3a si\'ea u\'bfala\'e6, wszyscy wychodzili. Zauwa\'bfy\'b3a to ju\'bf par\'ea lat temu\par i w\'b3a\'9cnie dlatego wymy\'9cli\'b3a swoj\'b9 zabaw\'ea. Gdy chcia\'b3a by\'e6 sama, zaczyna\'b3a\par narzeka\'e6, a potem wygodnie siada\'b3a i obserwowa\'b3a braci, jak uciekaj\'b9 od niej,\par byle dalej. Jej gra zawsze odnosi\'b3a skutek.\par W tej chwili pragn\'ea\'b3a jak najszybciej wr\'f3ci\'e6 na swojego konia. Chcia\'b3a,\par by wszyscy zostawili j\'b9 w spokoju, by mog\'b3a spokojnie przeanalizowa\'e6 dziwne\par zachowanie Hamsona. Jego charakter nagle zmieni\'b3 si\'ea tak, jakby kto\'9c rzuci\'b3\par na niego czar. Co, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, sta\'b3o si\'ea z tym delikatnym m\'ea\'bfczyzn\'b9,\par kt\'f3rego tak lubi\'b3a? Postanowi\'b3a, \'bfe zanim spojrzy mu w oczy, wszystko\par uporz\'b9dkuje sobie w my\'9clach.\par Cole'owi szybko znudzi\'b3o si\'ea s\'b3uchanie jej skarg, jednak\'bfe nie chcia\'b3, by\par sama jecha\'b3a na koniu. Przekaza\'b3 j\'b9 Douglasowi, kt\'f3ry wytrzyma\'b3 nieca\'b3e pi\'ea\'e6\par minut. W ko\'f1cu trafi\'b3a do Travisa.\par \f1\'84Mam ju\f0\'bf trzech z g\'b3owy, zosta\'b3 tylko jeden" - pomy\'9cla\'b3a.\par - Mary Roses, g\'b3owa boli od twojego gadania - poskar\'bfy\'b3 si\'ea Travis. -\par Poczekaj, a\'bf zajedziemy do domu. Wtedy sobie wygodnie usi\'b9dziesz i napi-\par szesz d\'b3ugi list do mamy Roses. Opowiesz jej, jak strasznie si\'ea czujesz, dobrze?\par - Nie, nie mog\'ea tego zrobi\'e6 - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Mama wcale\par nie b\'eadzie chcia\'b3a tego czyta\'e6. Powiedzia\'b3a mi kiedy\'9c, \'bfe m\'b3odej damie nie\par przystoi narzeka\'e6, nawet je\'bfeli sprawia jej to przyjemno\'9c\'e6.\par Travis za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Skar\'bfy\'b3a\'9c si\'ea na nas w swoich listach, prawda?\par - By\'b3am wtedy bardzo ma\'b3a - broni\'b3a si\'ea Mary Roses. - Dzi\'eaki mamie\par przesta\'b3am to robi\'e6. M\'f3wi\'b3a, \'bfe nie jestem lojalna w stosunku do moich braci\par i \'bfe nigdy nie powinnam na nikogo skar\'bfy\'e6. Ale gdyby mnie teraz zobaczy\'b3a,\par to by mi na pewno bardzo wsp\'f3\'b3czu\'b3a. Przecie\'bf on mnie mocno uderzy\'b3 i...\par - Harrison, teraz twoja kolej! - krzykn\'b9\'b3 Travis.\par - Ju\'bf nie b\'ead\'ea narzeka\'e6 - szepn\'ea\'b3a.\par Travis nie uwierzy\'b3 jej. Przerzuci\'b3 j\'b9 na konia Hamsona i Mary Roses\par wyl\'b9dowa\'b3a na jego muskularnych udach.\par Harrison powiedzia\'b3, by opar\'b3a si\'ea o niego. Zrobi\'b3a to i zaraz odpr\'ea\'bfy\'b3a si\'ea\par troch\'ea. Patrzy\'b3a przed siebie, my\'9cl\'b9c o tym, jak delikatnie on j\'b9 obejmuje.\par Pogr\'b9\'bfy\'b3a si\'ea w my\'9clach. Nagle zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe wygl\'b9da okropnie, lecz\par dosz\'b3a do wniosku, \'bfe nie pora teraz martwi\'e6 si\'ea swym wygl\'b9dem. Wiedzia\'b3a, \'bfe\par nie potrafi logicznie my\'9cle\'e6 o Hamsonie. Ci\'b9gle si\'ea na niego gniewa\'b3a, chocia\'bf\par bardzo jej zaimponowa\'b3, gdy pogoni\'b3 Bickleya i jego kumpli. A ju\'bf dziesi\'ea\'e6 minut\par p\'f3\'9fniej nie by\'b3a w stanie znie\'9c\'e6 widoku flirtuj\'b9cej z nim Catherine.\par By\'b3a jeszcze oszo\'b3omiona wszystkimi wydarzeniami.\par Harrison nie m\'f3g\'b3 d\'b3u\'bfej znie\'9c\'e6 milczenia.\par Odgarn\'b9\'b3 jej w\'b3osy z czo\'b3a i przywar\'b3 do niej.\par - Czy cierpisz. Mary Roses?\par - Nie.\par - Potrzebna ci pomoc - stwierdzi\'b3. - Je\'bfeli chcesz, mog\'ea pojecha\'e6 do\par Hammond po lekarza.\par - Nie trzeba, czuj\'ea si\'ea dobrze, naprawd\'ea - zapewni\'b3a. Delikatnie u\'9ccisn\'b9\'b3\par Mary Roses.\par - Spr\'f3buj si\'ea odpr\'ea\'bfy\'e6.\par Kiedy par\'ea minut p\'f3\'9fniej wyszepta\'b3 jej imi\'ea z tym swoim irlandzkim\par akcentem, niemal zadr\'bfa\'b3a z podniecenia, jednak opanowa\'b3a si\'ea.\par To by\'b3 na pewno skutek tego uderzenia - przecie\'bf gniewa\'b3a si\'ea na niego.\par - Dlaczego nie chcesz na mnie spojrze\'e6? Czy przestraszy\'b3em ci\'ea? - spyta\'b3\par tkliwie. By\'b3 teraz mi\'b3y, delikatny i ujmuj\'b9cy. Mia\'b3a ochot\'ea go za to uderzy\'e6.\par Nie odpowiedzia\'b3a. Harrison westchn\'b9\'b3.\par - Zapomnij, \'bfe o to pyta\'b3em - powiedzia\'b3. - Chyba si\'ea pomyli\'b3em.\par Kilkana\'9ccie nast\'eapnych minut min\'ea\'b3o w ciszy, jednak poczucie winy\par w ko\'f1cu zmobilizowa\'b3o j\'b9 do powiedzenia mu prawdy\par - Niezupe\'b3nie si\'ea myli\'b3e\'9c. Nie ba\'b3am si\'ea ciebie, lecz tego, co si\'ea z tob\'b9\par sta\'b3o. M\'f3wi\'b3e\'9c, \'bfe potrafisz si\'ea obroni\'e6, a ja ci nie wierzy\'b3am. Nie lubi\'ea\par m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rzy si\'ea bij\'b9.\par - W takim razie chyba nie znosisz swoich braci.\par - Kocham moich braci, ale nie ciebie.\par Wiedzia\'b3, \'bfe go nie kocha, jednak nie chcia\'b3 us\'b3ysze\'e6 tego z jej ust.\par - Wci\'b9\'bf nie wiem, co si\'ea ze mn\'b9 wtedy sta\'b3o.\par - Czy kto\'9c rzuci\'b3 na ciebie czary? - spyta\'b3a z niepokojem.\par Harrison pr\'f3bowa\'b3 nie roze\'9cmia\'e6 si\'ea.\par - Nie s\'b9dz\'ea. Kiedy wzi\'b9\'b3em ci\'ea w ramiona, co\'9c si\'ea ze mn\'b9 sta\'b3o. Nie mog\'ea\par tego wyja\'9cni\'e6. By\'b3a\'9c bezw\'b3adna i zakrwawiona. Nie wiedzia\'b3em, czy oddy-\par chasz. Nie wiedzia\'b3em, czy jeszcze...\par Mary Roses by\'b3a zadziwiona tym, co m\'f3wi\'b3. Nie mog\'b3a powstrzyma\'e6 si\'ea\par od przerwania Hamsonowi.\par - Ty mnie podnios\'b3e\'9c? Dooley m\'f3wi\'b3, \'bfe tak by\'b3o, ale nie chcia\'b3am mu wierzy\'e6.\par - By\'b3a\'9c nieprzytomna, wi\'eac niczego nie pami\'eatasz - wyja\'9cni\'b3. - Musia\'b3em\par co\'9c zrobi\'e6, bo zosta\'b3aby\'9c stratowana przez konie. Wiem, \'bfe zjawi\'b3em si\'ea mo\'bfe\par troch\'ea za p\'f3\'9fno. Le\'bfa\'b3a\'9c na ziemi i, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, nawet nie stara\'b3a\'9c si\'ea\par chroni\'e6 g\'b3owy.\par Harrison wzdrygn\'b9\'b3 si\'ea na samo wspomnienie.\par Instynktownie przytuli\'b3 j\'b9 mocniej do siebie i Mary Roses zda\'b3a sobie\par spraw\'ea, \'bfe Harrison musia\'b3 si\'ea tym bardzo przej\'b9\'e6,\par - A co zrobi\'b3e\'9c, kiedy mnie podnios\'b3e\'9c?\par - Zanim ci\'ea podnios\'b3em, zobaczy\'b3em, \'bfe oddychasz. Powinienem by\'b3 ci\'ea\par wtedy troch\'ea uspokoi\'e6, ale tego nie zrobi\'b3em. Zostawi\'b3em ci\'ea tam, gdzie\par wiedzia\'b3em, \'bfe b\'eadziesz bezpieczna, i ruszy\'b3em za tym draniem.\par Teraz wcale go ju\'bf nie s\'b3ucha\'b3a. By\'b3a za bardzo rozmarzona. Czy\'bf nie\par m\'f3wi\'b3a mu, \'bfe s\'b9 do siebie podobni? A jak si\'ea wtedy z ni\'b9 o to sprzecza\'b3!\par Pami\'eata\'b3a nie tylko ka\'bfde jego s\'b3owo, ale tak\'bfe to, jak wtedy poblad\'b3.\par Zastanawia\'b3a si\'ea, czy by\'b3oby nietaktowne teraz mu o tym przypomnie\'e6.\par Mo\'bfe przyzna\'b3by jej racj\'ea.\par - Z tego wynika, \'bfe wcale nie zastanawia\'b3e\'9c si\'ea nad tym, co robisz.\par Dzia\'b3a\'b3e\'9c pod wp\'b3ywem chwili, prawda?\par Wiedzia\'b3 dok\'b3adnie, dok\'b9d zmierza zadaj\'b9c mu to pytanie. Wzruszy\'b3\par ramionami opanowuj\'b9c u\'9cmiech. \f1\'84Bo\f0\'bfe, jaka ona jest bystra" - pomy\'9cla\'b3.\par - Wcale nie m\'f3wi\'b3em...\par - A w\'b3a\'9cnie \'bfe m\'f3wi\'b3e\'9c. Twoja filozofia troch\'ea ci\'ea zawiod\'b3a. Pami\'eatasz, co\par m\'f3wi\'b3e\'9c? R\'f3b najpierw to, co dyktuje ci serce, a dopiero potem to, co ka\'bfe rozum.\par - Pomyli\'b3o ci si\'ea. To mia\'b3o by\'e6 odwrotnie.\par - Wiem - rzek\'b3a z u\'9cmiechem. - S\'b9dz\'ea, \'bfe po prostu zapomnia\'b3e\'9c. Czy\par zdajesz sobie spraw\'ea, jaki mi powiedzia\'b3e\'9c komplement?\par - Naprawd\'ea? A ty mnie obrazi\'b3a\'9c.\par Zacz\'ea\'b3a si\'ea \'9cmia\'e6. Najwyra\'9fniej w og\'f3le nie by\'b3a skruszona. Odg\'b3osy jej\par rado\'9cci dobieg\'b3y do Cole'a. Kiedy tylko ich dogoni\'b3, spostrzeg\'b3, jak blisko\par siebie Harrison trzyma\'b3 Mary Roses. Wygl\'b9da\'b3o to tak, jakby si\'ea do niej\par przytula\'b3.\par - Czy nie trzymasz mojej siostry za blisko siebie?\par - Nie wtr\'b9caj si\'ea, Cole - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Cole by\'b3 zdziwiony, \'bfe kto\'9c odezwa\'b3 si\'ea\par do niego takim tonem. Nie by\'b3 do tego przyzwyczajony. \'afaden z dotychcza-\par sowych go\'9cci R\'f3\'bfanego Wzg\'f3rza nie o\'9cmieli\'b3by si\'ea w ten spos\'f3b odpowie-\par dzie\'e6 kt\'f3remukolwiek z braci. Mary Roses nie zna\'b3a nikogo takiego jak\par Harrison.\par Cole postanowi\'b3 tego nie roztrz\'b9sa\'e6. Zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do siostry i u\'9cmiechn\'b9\'b3,\par co zdarza\'b3o mu si\'ea bardzo rzadko. Kiedy nadal si\'ea u\'9cmiecha\'b3, Mary Roses\par zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe co\'9c jest nie tak.\par - Dlaczego tak si\'ea do mnie u\'9cmiechasz? - spyta\'b3a podejrzliwie.\par Wcale nie zamierza\'b3 powiedzie\'e6 jej prawdy - Mary Roses i tak wygl\'b9da\'b3a\par \'bfa\'b3o\'9cnie. Na jej posklejanych krwi\'b9 w\'b3osach sm\'eatnie wygl\'b9da\'b3a niebiesko-bia\'b3a\par wst\'b9\'bfka. Skrzep\'b3a krew pokrywa\'b3a tak\'bfe jej czo\'b3o i szyj\'ea.\par \f1\'84Dostanie ataku serca, jak zobaczy si\f0\'ea w lustrze" - pomy\'9cla\'b3 Cole.\par - Cieszy mnie, \'bfe lepiej si\'ea czujesz - powiedzia\'b3 siostrze.\par Ci\'b9gle jecha\'b3 obok nich, co denerwowa\'b3o Mary Roses, gdy\'bf chcia\'b3a zosta\'e6\par sama z Hamsonem. Nie sko\'f1czy\'b3 jej jeszcze opowiada\'e6, co czu\'b3, i Mary Roses\par by\'b3a pewna, \'bfe nie b\'eadzie kontynuowa\'e6, dop\'f3ki Cole nie odjedzie. Chcia\'b3a,\par by brat zostawi\'b3 ich w spokoju, i wiedzia\'b3a, jak go do tego sk\'b3oni\'e6.\par - Wcale nie czuj\'ea si\'ea lepiej.\par - Jak to? Przecie\'bf przed chwil\'b9 si\'ea za\'9cmiewa\'b3a\'9c.\par - Ja majacz\'ea, bo strasznie cierpi\'ea. Czy ju\'bf zd\'b9\'bfy\'b3e\'9c zapomnie\'e6, co si\'ea\par wydarzy\'b3o? Rozsadza mi g\'b3ow\'ea, a moje biodro...\par Nie musia\'b3a m\'f3wi\'e6 nic wi\'eacej. Cole od razu znikn\'b9\'b3. Zd\'b9\'bfy\'b3a tylko\par zobaczy\'e6, \'bfe przejmuje prowadzenie od Travisa. Douglas natomiast jecha\'b3\par w sporej odleg\'b3o\'9cci za wszystkimi, by m\'f3c ich chroni\'e6 przed ewentualnymi\par niespodziankami.\par - Na czym to sko\'f1czyli\'9cmy?\par - \'afe bardzo si\'ea o ciebie niepokoj\'ea. Czy bardzo cierpisz? Potrzebny ci\par lekarz - nalega\'b3 znowu.\par Pog\'b3aska\'b3a go po d\'b3oni.\par - Naprawd\'ea, czuj\'ea si\'ea dobrze. Pami\'eatam, co m\'f3wi\'b3e\'9c...\par - Czy na pewno czujesz si\'ea dobrze? By\'b3a\'9c taka s\'b3aba, kiedy rozmawia\'b3a\'9c\par z Cole'em. Uwa\'bfam, \'bfe powinien jednak obejrze\'e6 ci\'ea lekarz.\par Zn\'f3w pog\'b3aska\'b3a jego d\'b3o\'f1.\par - Jeste\'9c bardzo mi\'b3y, \'bfe si\'ea tak o mnie niepokoisz, ale, wierz mi, czuj\'ea si\'ea\par dobrze. Nie mo\'bfesz nic na to poradzi\'e6, prawda?\par - Na co? \'afe jestem taki mi\'b3y?\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Nie. Na to, \'bfe si\'ea tak o mnie troszczysz.\par W\'b3a\'9cnie teraz nadesz\'b3a chwila, by powiedzie\'e6, co do niej czuje.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe si\'ea troszcz\'ea o ciebie. O twoich braci te\'bf. Przecie\'bf przy-\par garn\'eali\'9ccie mnie do swego domu i nakarmili\'9ccie. Dali\'9ccie mi \'b3\'f3\'bfko i...\par - Wystarczy ci\'ea przytuli\'e6 i nakarmi\'e6, a do ko\'f1ca \'bfycia b\'eadziesz zobowi\'b9-\par zany.\par - Co ty opowiadasz?\par - Niewa\'bfne.\par - Czy wreszcie na mnie spojrzysz?\par - Ju\'bf prawie jestem gotowa - rzek\'b3a. - Ale najpierw musisz mi co\'9c obieca\'e6.\par - Co takiego?\par - Nie daj na siebie rzuci\'e6 \'bfadnych czar\'f3w. B\'b9d\'9f taki, za jakiego ci\'ea\par uwa\'bfam, dobrze?\par - Nikt nie rzuci\'b3 na mnie \'bfadnego czaru. Mary Roses, i zanim zrobi\'ea, o co\par prosisz, chcia\'b3bym dowiedzie\'e6 si\'ea, za kogo ty mnie uwa\'bfasz.\par Uzna\'b3a, \'bfe mo\'bfe przysta\'e6 na taki uk\'b3ad, i zwr\'f3ci\'b3a ku niemu twarz, jednak\par bardzo szybko zacz\'ea\'b3a tego \'bfa\'b3owa\'e6. Harrison przez chwil\'ea wyda\'b3 si\'ea zdumio-\par ny, po czym u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea g\'b3upkowato dok\'b3adnie tak, jak zrobi\'b3 to Cole par\'ea\par minut wcze\'9cniej.\par Nim zd\'b9\'bfy\'b3a spyta\'e6, wyja\'9cni\'b3 sw\'b9 reakcj\'ea.\par - Troch\'ea przypominasz mi Ducha - rzek\'b3.\par - A czy to \'9fle? - wyszepta\'b3a.\par Zacz\'b9\'b3 poprawia\'e6 jej w\'b3osy.\par - Przecie\'bf wygl\'b9da\'b3am tak samo w mie\'9ccie, a jako\'9c wtedy si\'ea nie \'9cmia\'b3e\'9c.\par - By\'b3em wtedy zdenerwowany, a teraz jestem spokojny. Poza tym twoje\par w\'b3osy..\par - Czy co\'9c jest z nimi nie w porz\'b9dku?\par Odepchn\'ea\'b3a r\'eak\'ea Hamsona, by samej u\'b3o\'bfy\'e6 w\'b3osy.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe ich ko\'f1ce nie stercz\'b9 do g\'f3ry i \'bfe nie s\'b9 sklejone.\par O Bo\'bfe, czy ja naprawd\'ea wygl\'b9dam jak Duch?\par - Nie, on ma przedzia\'b3ek z boku, a ty nie.\par - Mary Roses, nigdy nie zgadniesz, kto na nas czeka! - krzykn\'b9\'b3 Cole. -\par Clive Harrington jest na naszym podw\'f3rku.\par Cole sta\'b3 w miejscu, sk\'b9d dobrze by\'b3o wida\'e6 ich dom. Mary Roses natych-\par miast zapomnia\'b3a o tym, jak wygl\'b9da, i kaza\'b3a Harrisonowi dogoni\'e6 brata.\par - Pewnie Clive jest chory - zawo\'b3a\'b3a.\par Cole zaprzeczy\'b3 ruchem g\'b3owy.\par - Chyba nie.\par Travis jako drugi dotar\'b3 do wzniesienia.\par - Co ten wo\'9fnica robi na naszym podw\'f3rku?\par Mary Roses by\'b3a pewna, \'bfe co\'9c musia\'b3o si\'ea wydarzy\'e6. Clive trzyma\'b3 si\'ea\par pewnych zasad. Nigdy nie wje\'bfd\'bfa\'b3 swoim pojazdem na teren cudzej posiad-\par \'b3o\'9cci. Na og\'f3\'b3 zostawia\'b3 pasa\'bfer\'f3w po drodze i sami musieli poradzi\'e6 sobie\par z dotarciem do domu. Go\'9ccie byli traktowani na tych samych zasadach. Clive\par nie przejmowa\'b3 si\'ea ani baga\'bfem, ani samymi przyjezdnymi. Zawsze m\'f3wi\'b3\par Mary Roses, \'bfe ma wa\'bfniejsze sprawy na g\'b3owie.\par Za ka\'bfdym razem dawa\'b3 jej do zrozumienia, \'bfe specjalnie dla niej mo\'bfe\par zmieni\'e6 swoje zasady, ale Mary Roses nie chcia\'b3a by\'e6 traktowana inaczej ni\'bf\par inni. Clive uwa\'bfa\'b3, \'bfe jest ona anio\'b3em zes\'b3anym z niebios, kt\'f3ry ma mu pom\'f3c\par post\'eapowa\'e6 zgodnie z zasadami.\par Kiedy wreszcie razem z Hamsonem dotar\'b3a do wzniesienia nad dolin\'b9,\par spostrzeg\'b3a Clive'a chodz\'b9cego tam i z powrotem.\par - Musia\'b3o si\'ea zdarzy\'e6 co\'9c strasznego - oznajmi\'b3a. - Zobaczcie, jaki jest\par wzburzony.\par - Gdzie jest Adam? - spyta\'b3 Travis.\par - Pewnie w domu - odezwa\'b3 si\'ea Douglas.\par - Chyba rzeczywi\'9ccie co\'9c si\'ea musia\'b3o sta\'e6.\par - Po co od razu spodziewa\'e6 si\'ea najgorszego? - powiedzia\'b3 Harrison. -\par Mo\'bfe w\'b3a\'9cnie sta\'b3o si\'ea co\'9c cudownego i wo\'9fnica z niecierpliwo\'9cci\'b9 czeka, by\par m\'f3c nam o tym powiedzie\'e6.\par Odwr\'f3ci\'b3a ku niemu niezadowolon\'b9 twarz, by zobaczy\'b3, jak bardzo zde-\par nerwowa\'b3y j\'b9 te bezsensowne przypuszczenia.\par - Mo\'bfe go okradli? - spekulowa\'b3 Travis.\par - W\'b9tpi\'ea - odpowiedzia\'b3 Cole. - Przecie\'bf wszyscy wiedz\'b9, \'bfe nigdy nie\par nosi ze sob\'b9 nic warto\'9cciowego.\par - Pospieszmy si\'ea - b\'b3aga\'b3a Mary Roses. - Musz\'ea pom\'f3c Clive'owi. Na\par pewno ma jakie\'9c k\'b3opoty.\par - A mo\'bfe Harrison ma racj\'ea? - zastanawia\'b3 si\'ea Cole. - Mo\'bfe Clive\par przyjecha\'b3 z jak\'b9\'9c dobr\'b9 wiadomo\'9cci\'b9?\par - Po tym, co przesz\'b3am dzi\'9c rano, to musi by\'e6 co\'9c niedobrego. Zas\'b3u\'bfy\'b3am\par na to.\par - Znowu zaczynasz?\par - Powiedzia\'b3am wiele niemi\'b3ych s\'b3\'f3w o Catherine - wyzna\'b3a bratu. -\par Wszystko, co m\'f3wi\'b3am na jej temat, jest prawd\'b9, ale nie powinnam by\'b3a tego\par m\'f3wi\'e6. Lecz mam jeden argument na swoj\'b9 obron\'ea: gdyby\'9c wiedzia\'b3, jakie\par m\'eaki przesz\'b3am przez ni\'b9 w dzieci\'f1stwie, kiedy by\'b3a moj\'b9 jedyn\'b9 kole\'bfank\'b9,\par to by\'9c natychmiast mi wybaczy\'b3. Ona by\'b3a gorsza od jadowitego w\'ea\'bfa.\par Travis u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do Harrisona.\par - Mary Roses ci\'b9gle ma \'bfal do Catherine za to, \'bfe obci\'ea\'b3a jej w\'b3osy.\par - Obci\'eacie w\'b3os\'f3w jest akurat najmniej wa\'bfne. Albo wszyscy jedziemy do\par domu, albo odsu\'f1cie si\'ea i dajcie nam przejecha\'e6.\par Bracia w ko\'f1cu ruszyli i po paru minutach wszyscy byli ju\'bf na farmie.\par Clive pospieszy\'b3, by pom\'f3c Mary Roses zej\'9c\'e6 z konia.\par - M\'f3j Bo\'bfe, co si\'ea panience sta\'b3o?\par - Bickley mnie uderzy\'b3.\par - Zabij\'ea go, zobaczy panienka, \'bfe go zabij\'ea! - uni\'f3s\'b3 si\'ea Clive.\par - Clive, nie oburzaj si\'ea tak. To szkodzi na trawienie. Bickley razem ze swoimi\par kompanami ju\'bf zosta\'b3 odwieziony do Hammond i tam zajmie si\'ea nimi szeryf.\par Bardzo mi mi\'b3o, \'bfe si\'ea o mnie troszczysz. Jeste\'9c takim dobrym przyjacielem.\par - Czy panienk\'ea bardzo boli? - Clive wcale nie mia\'b3 zamiaru zmienia\'e6\par tematu.\par - Nie, wszystko w porz\'b9dku, naprawd\'ea - zapewni\'b3a. - Jak tylko wreszcie\par umyj\'ea twarz i przebior\'ea si\'ea, nie b\'eadzie nic wida\'e6.\par - I niech si\'ea panienka jeszcze uczesze.\par Znowu spr\'f3bowa\'b3a przyczesa\'e6 swe zmierzwione w\'b3osy.\par - Co ci\'ea tu sprowadza? Czy co\'9c si\'ea sta\'b3o?\par - Owszem, sta\'b3o si\'ea, i nie wyobra\'bfa sobie panienka co - odpowiedzia\'b3. -\par Tak si\'ea ciesz\'ea, \'bfe nareszcie jeste\'9ccie w domu. A po co panienka jecha\'b3a do\par Blue Belle? Przecie\'bf dzi\'9c nie jest sobota. Czy\'bfby panienka o tym zapomnia\'b3a?\par - Nie zapomnia\'b3am, ale musia\'b3am kupi\'e6 par\'ea drobiazg\'f3w dla przyjaci\'f3\'b3ki.\par To by\'b3a szczeg\'f3lna okazja.\par - Jak szczeg\'f3lna okazja, to w porz\'b9dku - zgodzi\'b3 si\'ea. Szybko jednak wr\'f3ci\'b3\par do poprzedniego tematu. - Mimo \'bfe panienka wygl\'b9da jak po jakim\'9c strasznym\par wypadku, to i tak jest rado\'9cci\'b9 dla moich zm\'eaczonych \'bfyciem oczu. Panienka\par koniecznie musi mi pom\'f3c!\par Mary Roses rzuci\'b3a na braci szybkie spojrzenie, kt\'f3re mia\'b3o oznacza\'e6: \f1\'84A\par nie m\'f3wi\f0\'b3am, \'bfe on ma co\'9c strasznego do powiedzenia?" - po czym zwr\'f3ci\'b3a\par si\'ea do Clive'a.\par - Oczywi\'9ccie, pomog\'ea ci, tylko powiedz, co si\'ea sta\'b3o.\par - Musisz mi pom\'f3c wydosta\'e6 j\'b9 z dyli\'bfansu. Ona nie chce si\'ea ruszy\'e6\par i nawet krzyczy, jak Adam pr\'f3buje do niej podej\'9c\'e6. M\'f3wi, \'bfe nie pozwoli, by\par jaki\'9c parobek podawa\'b3 jej r\'eak\'ea, \'bfe to nie by\'b3oby w\'b3a\'9cciwe. W\'b3a\'9cnie tak si\'ea\par wyrazi\'b3a. Pr\'f3bowa\'b3em jej wyt\'b3umaczy\'e6, jak tu wszystko wygl\'b9da, ale nie mia\'b3a\par zamiaru mnie s\'b3ucha\'e6. Nie chce uwierzy\'e6, \'bfe Adam jest bratem panienki.\par Zreszt\'b9, to akurat rozumiem. Ona nie pochodzi st\'b9d, wi\'eac nie jest przyzwy-\par czajona do pewnych rzeczy. Adam w ko\'f1cu da\'b3 spok\'f3j i wr\'f3ci\'b3 do domu. Nie\par chcia\'b3 zgin\'b9\'e6, bo ona ca\'b3y czas grozi\'b3a, \'bfe go zabije, je\'bfeli on jeszcze raz\par zbli\'bfy si\'ea do dyli\'bfansu. Panienki brat zaprosi\'b3 mnie do \'9crodka i pocz\'eastowa\'b3\par ch\'b3odnym napojem, ale nie \'9cmia\'b3em skorzysta\'e6 z tej propozycji. Poza tym nie\par chcia\'b3em zostawi\'e6 jej tu samej, bo nie wiedzia\'b3em, co mo\'bfe jej przyj\'9c\'e6 do\par g\'b3owy. Pr\'f3bowa\'b3em na r\'f3\'bfne sposoby j\'b9 stamt\'b9d wyci\'b9gn\'b9\'e6, ale nic nie\par skutkowa\'b3o. Za\'bf\'b9da\'b3a odpowiedniego powitania i powiedzia\'b3a, \'bfe nie wyjdzie,\par dop\'f3ki nie otrzyma tego, co chce. Ju\'bf tam siedzi jakie\'9c dobre dwie godziny.\par Nigdy jeszcze nie widzia\'b3em kogo\'9c takiego.\par - Kto to jest? - spyta\'b3 Douglas. Pr\'f3bowa\'b3 zajrze\'e6 do \'9crodka, ale nic nie\par zobaczy\'b3 przez ciemne zas\'b3onki.\par - Panna Border - Clive wzdrygn\'b9\'b3 si\'ea wypowiadaj\'b9c to nazwisko.\par - Eleanor?! - Mary Roses by\'b3a wstrz\'b9\'9cni\'eata. Nie mog\'b3a w to uwierzy\'e6. Co,\par na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, Eleanor Border robi\'b3a na jej podw\'f3rku?\par Douglas odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i popatrzy\'b3 na siostr\'ea.\par - Czy to ta sama Eleanor?\par Nim Mary Roses zd\'b9\'bfy\'b3a odpowiedzie\'e6, Clive poci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea.\par - Niech panienka j\'b9 st\'b9d zabierze. Obiecuj\'ea, \'bfe zrobi\'ea wszystko, o co\par panienka poprosi. Je\'bfeli panienka zechce, to zaczn\'ea nawet b\'b3aga\'e6.\par Cole, jako jedyny z braci, by\'b3 tym rozbawiony. Jego oczy zab\'b3ys\'b3y.\par - Przecie\'bf ju\'bf b\'b3agasz - rzek\'b3 i zacz\'b9\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6.\par Wsp\'f3lokatorka siostry, o kt\'f3rej s\'b3ysza\'b3 tyle nieprawdopodobnych historii,\par dziewczyna, kt\'f3ra zamieni\'b3a wiele lat \'bfycia Mary Roses w koszmar, przyje\'bf-\par d\'bfa\'b3a teraz, by z\'b3o\'bfy\'e6 jej wizyt\'ea.\par - Co ona tu robi? - pragn\'b9\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea Travis, kt\'f3rego ta sytuacja\par rozw\'9ccieczy\'b3a.\par - Czy ty j\'b9 zaprosi\'b3a\'9c? - spyta\'b3 Douglas.\par - Tak jakby - odpowiedzia\'b3a cicho.\par - Co to znaczy \f1\'84tak jakby"? - Douglas stan\f0\'b9\'b3 przed siostr\'b9. - No, s\'b3ucham?\par - Owszem, zaprosi\'b3am j\'b9, ale by\'b3am pewna, \'bfe si\'ea tu nie zjawi. Ona nie\par lubi tych okolic. Uwa\'bfa, \'bfe mieszkaj\'b9 tu barbarzy\'f1cy i ludzie niecywilizowani.\par Douglas, przesta\'f1 si\'ea tak we mnie wpatrywa\'e6. Co si\'ea sta\'b3o, ju\'bf si\'ea nie odstanie.\par - Czy ona by\'b3a kiedy\'9c na zach\'f3d od St. Louis? - spyta\'b3 Travis.\par - Nie, ale ma o tej cz\'ea\'9cci Stan\'f3w z\'b3e zdanie - wyja\'9cni\'b3a Mary Roses.\par - Chcia\'b3bym, \'bfeby\'9c stwierdzi\'b3a, czy to jest ta sama Eleanor, o kt\'f3rej\par opowiada\'b3a\'9c nam przez te wszystkie lata - poprosi\'b3 Douglas.\par Chwyci\'b3 j\'b9 mocno za rami\'ea, by spe\'b3ni\'b3a jego pro\'9cb\'ea.\par - Dobrze wiesz, \'bfe to ta sama Eleanor - wyszepta\'b3a.\par Pr\'f3bowa\'b3a wyrwa\'e6 si\'ea z jego u\'9ccisku, bo chcia\'b3a zaj\'b9\'e6 si\'ea go\'9cciem.\par - Chyba ukr\'eac\'ea ci g\'b3ow\'ea - wysycza\'b3 Travis.\par - Przesta\'f1! Zachowujesz si\'ea jak dziecko! - krzykn\'ea\'b3a Mary Roses. - I m\'f3w\par troch\'ea ciszej, bo nie chc\'ea, by us\'b3ysza\'b3a, \'bfe o niej m\'f3wimy. Bardzo \'b3atwo j\'b9 zrani\'e6.\par Cole ponownie si\'ea za\'9cmia\'b3.\par - Clive, mo\'bfe zawieziesz j\'b9 z powrotem do Blue Belle? - zasugerowa\'b3\par Douglas. - Mo\'bfe tam przenocowa\'e6 w jednym z pokoi nad saloonem.\par - B\'b9d\'9f rozs\'b9dny. Tylko pijacy tam nocuj\'b9. Eleanor jest dystyngowan\'b9\par panienk\'b9 - zaprotestowa\'b3a Mary Roses.\par - Chyba nie rozumiecie, o co chodzi! - wykrzykn\'b9\'b3 Clive. - Musz\'ea si\'ea jej\par pozby\'e6, bo chc\'ea jeszcze przed zmrokiem dotrze\'e6 do Morton Junction, gdzie\par na mnie czekaj\'b9.\par - Wszystko w porz\'b9dku, zaraz ci pomo\'bfemy - ucisza\'b3a go Mary Roses.\par Clive wcale jej nie s\'b3ucha\'b3. Gniew narasta\'b3 w nim od dw\'f3ch godzin i teraz\par dosz\'b3o do wybuchu.\par - Je\'bfeli kto\'9c si\'ea dowie, \'bfe z\'b3ama\'b3em moje zasady i przywioz\'b3em j\'b9 wam\par do domu, nie b\'ead\'ea si\'ea m\'f3g\'b3 pokaza\'e6 w mie\'9ccie! - Clive zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do braci.\par - M\'f3wi\'ea wam, ch\'b3opaki, z niej jest niez\'b3y numer. Ja si\'ea jej nie b\'ead\'ea sprzeciwia\'b3,\par wystarczy, \'bfe zrobi\'b3a dziur\'ea w moim kapeluszu. Dzi\'eaki Bogu nie mia\'b3em go\par wtedy na g\'b3owie. Powiedzia\'b3a mi, \'bfe zabije mnie jak psa, je\'bfeli b\'ead\'ea si\'ea\par zachowywa\'e6 nie po jej my\'9cli. Nie wiem, czy ona rzeczywi\'9ccie jest taka\par dystyngowana, ale jedno jest pewne: panienka musi szybko co\'9c zrobi\'e6, bo ja\par chc\'ea si\'ea st\'b9d wydosta\'e6 \'bfywy.\par - Zaraz si\'ea ni\'b9 zajm\'ea - obieca\'b3a Mary Roses. - Douglas, pu\'9c\'e6 mnie\par wreszcie. Musimy by\'e6 go\'9ccinni, ju\'bf i tak byli\'9cmy nieuprzejmi, \'bfe kazali\'9cmy\par jej tyle czasu czeka\'e6.\par Hamson sta\'b3 obok MacHugha i patrzy\'b3. By\'b3 zdziwiony reakcj\'b9 wszystkich\par na niepo\'bf\'b9danego go\'9ccia. Sama Eleanor Border te\'bf go zainteresowa\'b3a.\par - Czy my\'9clisz, \'bfe j\'b9 tu wpuszcz\'ea po tym, jak si\'ea zachowa\'b3a wobec mego\par brata? - spyta\'b3 Douglas.\par - Ona nie zrozumia\'b3a.\par - Niby czego nie zrozumia\'b3a? - spyta\'b3 Travis. - S\'b3ysza\'b3a\'9c, co m\'f3wi\'b3 Clive.\par Powiedzia\'b3 jej, \'bfe Adam jest twoim bratem.\par - Najwyra\'9fniej mu nie uwierzy\'b3a - upiera\'b3a si\'ea Mary Roses.\par - Grozi\'b3a, \'bfe go zabije - wtr\'b9ci\'b3 Clive.\par Cole przesta\'b3 si\'ea u\'9cmiecha\'e6.\par - Co takiego? - Prawie krzykn\'b9\'b3.\par - Nigdy nie opowiada\'b3am nikomu o mojej rodzinie. Cole, uspok\'f3j si\'ea.\par Pami\'eatasz? Sam nalega\'b3e\'9c, \'bfebym nikomu nic o tym nie m\'f3wi\'b3a - \'9cciszy\'b3a\par g\'b3os i doda\'b3a: - Pewnie Eleanor my\'9cla\'b3a, \'bfe Clive chce si\'ea jej pozby\'e6.\par - Ale ja rzeczywi\'9ccie chcia\'b3em si\'ea jej pozby\'e6! - wrzasn\'b9\'b3 Clive.\par Mary Roses zamkn\'ea\'b3a oczy. Czu\'b3a b\'f3l, gdy Douglas i Clive ci\'b9gn\'eali j\'b9 za\par r\'eace z obu stron. Zdecydowanie to nie by\'b3 dla niej dobry dzie\'f1. Nie chcia\'b3a\par teraz traci\'e6 czasu na naprawianie czego\'9c, co i tak nie da si\'ea naprawi\'e6. Czy im\par si\'ea to podoba\'b3o, czy nie, byli skazani na Eleanor Border.\par - Ona przeprosi Adama - obieca\'b3a Mary Roses.\par - A jak tego nie zrobi, to co? - spyta\'b3 Travis.\par - To st\'b9d wyjedzie.\par - A co ja mam zrobi\'e6? Nazwa\'b3a mnie t\'eapym mu\'b3em i brudasem. M\'f3wi\'b3a\par o mnie jeszcze du\'bfo innych bzdur, ale nie zamierzam ich powtarza\'e6. By\'b3a\par w\'9cciek\'b3a jak osa. I za co mnie to wszystko spotka\'b3o? Za to, \'bfe pr\'f3bowa\'b3em\par j\'b9 zostawi\'e6 na drodze. Powiedzcie mi, czy to przest\'eapstwo? Wiecie, \'bfe mam\par swoje zwyczaje.\par - Tak, wiem. Obiecuj\'ea, \'bfe nikt nigdy si\'ea nie dowie, \'bfe j\'b9 odwioz\'b3e\'9c do\par samego domu. Nikt z nas nikomu nie powie, a Eleanor ciebie te\'bf przeprosi\par i kupi ci nowy kapelusz. Czy poczujesz si\'ea lepiej?\par Clive wygl\'b9da\'b3, jakby za chwil\'ea mia\'b3 si\'ea rozp\'b3aka\'e6 z wdzi\'eaczno\'9cci. Mary\par Roses poklepa\'b3a go po ramieniu.\par - Dobry z ciebie cz\'b3owiek. Sama wiem, jaka ona potrafi by\'e6. Mieszka\'b3am\par z ni\'b9 w jednym pokoju. Przykro mi, \'bfe mia\'b3e\'9c z ni\'b9 tyle zawracania g\'b3owy.\par Clive zbli\'bfy\'b3 si\'ea do Mary Roses.\par - A jaki by\'b3em sterroryzowany! Wcale nie wstydz\'ea si\'ea do tego przyzna\'e6.\par - Proponuj\'ea, \'bfeby\'9cmy podpalili ten dyli\'bfans, wtedy na pewno przestanie\par si\'ea oci\'b9ga\'e6 z wyj\'9cciem - rzek\'b3 Cole przewracaj\'b9c oczami. - A tobie, Clive,\par kupi\'ea nowy.\par Mary Roses ponownie przymkn\'ea\'b3a oczy. Zdecydowa\'b3a nie traci\'e6 wi\'eacej\par czasu na uspokajanie wszystkich. Wyrwa\'b3a si\'ea bratu i podbieg\'b3a do dyli\'bfansu.\par Clive wycofa\'b3 si\'ea na schodki prowadz\'b9ce na ganek.\par Mary Roses zapuka\'b3a do drzwiczek i pr\'f3bowa\'b3a je otworzy\'e6, lecz nie\par ust\'eapowa\'b3y.\par - Eleanor, ju\'bf wr\'f3ci\'b3am! Prosz\'ea, otw\'f3rz drzwi! - krzykn\'ea\'b3a. - To ja. Mary\par Roses!\par Us\'b3yszawszy zgrzyt zamka otworzy\'b3a drzwiczki i wesz\'b3a do \'9crodka, po\par czym natychmiast zamkn\'ea\'b3a je za sob\'b9.\par Mimo \'bfe okna by\'b3y zas\'b3oni\'eate, \'9cwiat\'b3o dostawa\'b3o si\'ea przez szpary do \'9crodka\par Kiedy Mary Roses spojrza\'b3a na Eleanor, zrobi\'b3o jej si\'ea przykro, \'bfe opowiada\'b3a\par na jej temat r\'f3\'bfne nieprzyjemne rzeczy. Eleanor wygl\'b9da\'b3a na przera\'bfon\'b9.\par Siedzia\'b3a skulona w rogu powozu i trz\'eas\'b3a si\'ea ze strachu, a \'b3zy jak groch\par p\'b3yn\'ea\'b3y jej po twarzy.\par Mary Roses usiad\'b3a naprzeciwko swej dawnej wsp\'f3\'b3lokatorki. Kiedy chcia\'b3a\par u\'9ccisn\'b9\'e6 jej r\'eak\'ea, zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe Eleanor trzyma w niej rewolwer, kt\'f3rego lufa\par skierowana jest na Mary Roses.\par Panna Claybome nie wpad\'b3a w panik\'ea, ale troch\'ea si\'ea zdenerwowa\'b3a\par Chocia\'bf Eleanor patrzy\'b3a prosto na ni\'b9. Mary Roses mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe jej nie\par widzi.\par - Od kiedy masz ten rewolwer? - spyta\'b3a.\par - Od tygodnia.\par - Czy wiesz, jak si\'ea nim pos\'b3ugiwa\'e6?\par - Jeszcze nie, ale naucz\'ea si\'ea.\par - Bro\'f1 jest niebezpieczna. Nie powinna\'9c nosi\'e6 przy sobie rewolweru.\par - Obci\'ea\'b3am w\'b3osy. Podoba ci si\'ea?\par Mary Roses wcale nie zdziwi\'b3o to pytanie. Dla Eleanor wygl\'b9d zewn\'eatrzny\par by\'b3 wa\'bfniejszy ni\'bf wszystko inne - jak si\'ea teraz okaza\'b3o, nawet ni\'bf strach.\par Tej biednej dziewczynie r\'eace dygota\'b3y z przera\'bfenia. W jej spojrzeniu by\'b3a\par rozpacz, niczym u samy z\'b3apanej w potrzask.\par Eleanor by\'b3a pi\'eakn\'b9 dziewczyn\'b9 o ciemnobr\'b9zowych w\'b3osach i jasnozielo-\par nych oczach. Wspania\'b3e loki, kt\'f3re do niedawna si\'eaga\'b3y jej do ramion, teraz\par ledwie zakrywa\'b3y uszy.\par - Tak, bardzo mi si\'ea podobasz. Wygl\'b9dasz \'9clicznie - wyszepta\'b3a. Chcia\'b3a\par j\'b9 uspokoi\'e6. Powoli skierowa\'b3a luf\'ea rewolweru w d\'f3\'b3 i ostro\'bfnie wyj\'ea\'b3a bro\'f1\par z r\'eaki Eleanor. Ta, mimo \'bfe si\'ea temu bacznie przygl\'b9da\'b3a, nie pr\'f3bowa\'b3a\par oponowa\'e6.\par - Nie musisz si\'ea ju\'bf niczego ba\'e6. Jeste\'9c bezpieczna. Wszystko b\'eadzie\par w porz\'b9dku.\par - Nieprawda! Nic ju\'bf nie b\'eadzie tak, jak by\'b3o. Wcale tu nie chcia\'b3am\par przyje\'bfd\'bfa\'e6. Dobrze wiesz, \'bfe nie znosz\'ea takich warunk\'f3w.\par - Je\'bfeli nie chcia\'b3a\'9c tu przyje\'bfd\'bfa\'e6, to dlaczego to zrobi\'b3a\'9c?\par - Bo nie mia\'b3am si\'ea gdzie podzia\'e6.\par W ko\'f1cu spojrza\'b3a na Mary Roses. Jej oczy nape\'b3ni\'b3y si\'ea \'b3zami.\par Ci\'b9gle by\'b3a wystraszona i \'9fle wygl\'b9da\'b3a. Mary Roses postanowi\'b3a dowie-\par dzie\'e6 si\'ea, co wywo\'b3a\'b3o ten l\'eak. Eleanor nigdy dotychczas nie dawa\'b3a si\'ea ponie\'9c\'e6\par uczuciom i by\'b3a raczej pow\'9cci\'b9gliwa. Wyj\'b9tkiem by\'b3y noce, w czasie kt\'f3rych\par Eleanor zawsze szlocha\'b3a.\par - Sama sobie zaprzeczasz, Eleanor - stwierdzi\'b3a. - Powiedz mi, co si\'ea\par sta\'b3o. Przecie\'bf po sko\'f1czeniu szko\'b3y mia\'b3a\'9c jecha\'e6 z ojcem do Europy.\par - Wszystko to by\'b3o k\'b3amstwem - odpowiedzia\'b3a. - Ojciec uciek\'b3. Nawet\par nie powiedzia\'b3 mi, \'bfe wyje\'bfd\'bfa. Po prostu znik\'b3.\par - Dlaczego?\par - A sk\'b9d ja mam wiedzie\'e6? W szkole zjawili si\'ea ludzie, kt\'f3rzy prowadzili\par dochodzenie. Dopiero gdy mnie przes\'b3uchiwali, dowiedzia\'b3am si\'ea, co on zrobi\'b3.\par Oczywi\'9ccie musia\'b3am opu\'9cci\'e6 szko\'b3\'ea. Dyrektorka by\'b3a w\'9cciek\'b3a. Okaza\'b3o si\'ea,\par \'bfe ojciec obieca\'b3 ofiarowa\'e6 pieni\'b9dze na budow\'ea nowego budynku.\par - Przecie\'bf nie mog\'b3a ci\'ea tak po prostu wyrzuci\'e6.\par - Ale mnie wyrzuci\'b3a. Ostatnia rata czesnego nie zosta\'b3a zap\'b3acona. Ci\par urz\'eadnicy, kt\'f3rzy prowadzili dochodzenie, powiedzieli mi, \'bfe pieni\'b9dze, kt\'f3-\par rymi ojciec p\'b3aci\'b3, wcale do niego nie nale\'bfa\'b3y. Przez te wszystkie lata okrada\'b3\par swoich klient\'f3w. Sam \'bfy\'b3 w dostatku. Ubiera\'b3 si\'ea modnie i elegancko. Mia\'b3\par chyba z pi\'ea\'e6dziesi\'b9t garnitur\'f3w i zawsze z nim by\'b3a jaka\'9c m\'b3oda kobieta.\par - No i co? No i co? - dopytywa\'b3a si\'ea Mary Roses.\par - Ojciec chcia\'b3 uchodzi\'e6 za m\'b3odszego, ni\'bf by\'b3, a moja obecno\'9c\'e6 u\'9cwia-\par damia\'b3a mu, jaki jest ju\'bf stary. No wi\'eac odes\'b3a\'b3 mnie do internatu i mia\'b3 spok\'f3j.\par - Sk\'b9d wiesz, \'bfe by\'b3a\'9c mu niepotrzebna i \'bfe ci\'ea nie chcia\'b3?\par - Wiem. Tyle razy mi to powtarza\'b3, \'bfe nie mog\'b3am ju\'bf tego s\'b3ucha\'e6. Nigdy\par mnie nie chcia\'b3. Z moj\'b9 mam\'b9 musia\'b3 si\'ea o\'bfeni\'e6, bo zasz\'b3a z nim w ci\'b9\'bf\'ea.\par Umar\'b3a w czasie porodu. Ale przynajmniej mia\'b3a na palcu upragnion\'b9 ob-\par r\'b9czk\'ea.\par Mary Roses przerazi\'b3o to, co us\'b3ysza\'b3a. Bardzo by\'b3o jej \'bfal kole\'bfanki, nie\par chcia\'b3a jednak okazywa\'e6 zbyt jawnie swego wsp\'f3\'b3czucia. Obawia\'b3a si\'ea, \'bfe\par Eleanor mo\'bfe poczu\'e6 si\'ea dotkni\'eata, bior\'b9c to za lito\'9c\'e6.\par Duma z pewno\'9cci\'b9 cz\'easto przeszkadza znale\'9f\'e6 sensowne wyj\'9ccie z sytu-\par acji.\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe p\'eadzili\'9ccie z ojcem ciekawe \'bfycie. Czy je\'9fdzi\'b3a\'9c na\par wakacje do tych r\'f3\'bfnych egzotycznych miejsc?...\par - Ja nigdy nie wyje\'bfd\'bfa\'b3am, zostawa\'b3am w domu z gospodyni\'b9.\par - Przecie\'bf tyle opowiada\'b3a\'9c mi o...\par - Czyta\'b3am o tych miejscach, to wszystko. Chcia\'b3am ci zaimponowa\'e6.\par - Po co?\par - Nie wiem. - Eleanor wzruszy\'b3a ramionami.\par - Czemu nie powiedzia\'b3a\'9c mi prawdy?\par - Musia\'b3am zachowa\'e6 pozory - wymamrota\'b3a. - Taka c\'f3rka, jaki ojciec.\par jak s\'b9dz\'ea. Gdybym ci powiedzia\'b3a, zacz\'ea\'b3aby\'9c si\'ea nade mn\'b9 litowa\'e6.\par - Co si\'ea sta\'b3o z twoim ojcem? Gdzie teraz jest?\par - Nie mam poj\'eacia. Nikt tego nie wie. W\'b3adze ci\'b9gle go szukaj\'b9. Powinnam\par si\'ea cieszy\'e6, \'bfe op\'b3aci\'b3 cz\'ea\'9c\'e6 mojego czesnego, ale tak nie jest. Zrobi\'b3 to za\par cudze pieni\'b9dze. Nie zostawi\'b3 mi wiadomo\'9cci, dok\'b9d pojecha\'b3. Policja mi nie\par wierzy\'b3a i aresztowa\'b3a mnie. Sp\'eadzi\'b3am w wi\'eazieniu dwie noce. To by\'b3o\par straszne. W ko\'f1cu musieli mnie wypu\'9cci\'e6. Zrobi\'b3 si\'ea z tego oczywi\'9ccie wielki\par skandal. Nawet w Chicago ludzie mnie nienawidz\'b9, bo wiedz\'b9, \'bfe jestem z nim\par spokrewniona. Wszyscy my\'9cl\'b9 chyba, \'bfe wiem, gdzie si\'ea ukrywa. Dom by\'b3\par obserwowany w dzie\'f1 i w nocy. Nie mog\'b3am tego wytrzyma\'e6, chowa\'b3am si\'ea\par za zas\'b3onami, wmawiaj\'b9c sobie, \'bfe nic si\'ea nie sta\'b3o.\par - Tak mi przykro - wyszepta\'b3a Mary Roses.\par Eleanor m\'f3wi\'b3a dalej, jakby nic nie us\'b3ysza\'b3a.\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe dom jest nasz\'b9 w\'b3asno\'9cci\'b9, ale tak nie by\'b3o. W\'b3a\'9ccicielka\par wyrzuci\'b3a mnie. Nie mia\'b3am gdzie si\'ea podzia\'e6, a ty m\'f3wi\'b3a\'9c, \'bfe mog\'ea do ciebie\par przyjecha\'e6, gdybym tylko potrzebowa\'b3a. Czy m\'f3wi\'b3a\'9c to szczerze?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak.\par - Nie ode\'9clesz mnie z powrotem?\par - Nie, nie ode\'9cl\'ea - obieca\'b3a. - Martwi\'b3a\'9c si\'ea, \'bfe nie pozwol\'ea ci zosta\'e6, bo\par w przesz\'b3o\'9cci nie zawsze mog\'b3y\'9cmy si\'ea dogada\'e6?\par - By\'b3a\'9c jedyn\'b9 osob\'b9 w ca\'b3ej szkole, kt\'f3ra przynajmniej od czasu do czasu\par zadawa\'b3a si\'ea ze mn\'b9. Wiem, \'bfe bywam trudna do zniesienia. Nienawidzi\'b3am\par ci\'ea, bo wiedzia\'b3am, \'bfe mi wsp\'f3\'b3czu\'b3a\'9c.\par - Nie wsp\'f3\'b3czu\'b3am ci. Masz zamiar wysi\'b9\'9c\'e6 wreszcie z dyli\'bfansu?\par - Tak.\par Eleanor si\'eagn\'ea\'b3a w stron\'ea klamki. Mary Roses schwyci\'b3a j\'b9 za r\'eak\'ea.\par - Zaczekaj chwil\'ea - poprosi\'b3a. - Chcia\'b3abym porozmawia\'e6 z tob\'b9 o moich\par braciach, zanim ich poznasz. Adam...\par - To ten Murzyn?\par - Tak.\par - Nie uwierzysz, co ten wo\'9fnica mi naopowiada\'b3. Twierdzi\'b3, \'bfe ten\par czarnuch jest twoim bratem. Uwierzy\'b3aby\'9c w tak nieprawdopodobne...\par - Adam jest moim bratem. Jako najstarszy jest te\'bf g\'b3ow\'b9 naszej rodziny.\par Eleanor otworzy\'b3a usta ze zdziwienia.\par - \'afartujesz.\par - M\'f3wi\'ea zupe\'b3nie powa\'bfnie. B\'eadziesz musia\'b3a go przeprosi\'e6, zanim wpu-\par \'9ccimy ci\'ea do domu.\par Eleanor ze zdumienia odebra\'b3o mow\'ea. Opar\'b3a si\'ea o poduszki i patrzy\'b3a na\par Mary Roses.\par - Jak, na Boga...\par - Niewa\'bfne jak - stwierdzi\'b3a Mary Roses. - Adam jest moim bratem,\par Kt\'f3rego kocham ca\'b3ym sercem.\par - Nie mo\'bfe by\'e6 twoim bratem.\par Mary Roses by\'b3a ju\'bf zm\'eaczona przekonywaniem kole\'bfanki.\par - Jest nim - powiedzia\'b3a stanowczo. - Adam i pozostali bracia wychowy-\par wali mnie od czasu, gdy by\'b3am bardzo ma\'b3a. Jeste\'9cmy rodzin\'b9, Eleanor,\par - rodzina jest najwa\'bfniejsz\'b9 rzecz\'b9 na \'9cwiecie.\par - Czy ludzie z okolicy akceptuj\'b9 was wszystkich?\par - Oczywi\'9ccie.\par - Czemu?\par Mary Roses g\'b3o\'9cno westchn\'ea\'b3a.\par - Mieszkamy tutaj od dawna, wi\'eac s\'b9dz\'ea, \'bfe wszyscy przyzwyczaili si\'ea do\par nas. No to co? Masz zamiar go przeprosi\'e6?\par Eleanor pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Nie chcia\'b3am go obrazi\'e6. Nie powiedzia\'b3am nic niemi\'b3ego, Mary Roses.\par My\'9cla\'b3am, \'bfe wo\'9fnica k\'b3amie. Przedtem pr\'f3bowa\'b3 mnie wyrzuci\'e6 na jakim\'9c\par pustkowiu. Mo\'bfesz to sobie wyobrazi\'e6?\par - Wo\'9fnica nazywa si\'ea Clive Harrington i jest uczciwym cz\'b3owiekiem. Jego\par te\'bf b\'eadziesz musia\'b3a przeprosi\'e6. Naprawd\'ea, nie powinna\'9c by\'b3a strzela\'e6 do\par niego.\par Eleanor wzruszy\'b3a ramionami. Nie wygl\'b9da\'b3a na zbyt skruszon\'b9.\par - Nie chcia\'b3am strzela\'e6, ale nie s\'b9dz\'ea, bym mia\'b3a ochot\'ea mu to powiedzie\'e6.\par M\'f3g\'b3by si\'ea zdenerwowa\'e6 wiedz\'b9c, \'bfe bro\'f1 sama wypali\'b3a.\par - On ju\'bf jest z\'b3y.\par - To by\'b3 przypadek - przekonywa\'b3a j\'b9 Eleanor. - Czemu mam przeprasza\'e6\par za co\'9c, czego nie chcia\'b3am zrobi\'e6?\par - Mog\'b3a\'9c go zabi\'e6.\par - Ale tak si\'ea nie sta\'b3o.\par - Narobi\'b3a\'9c mu k\'b3opot\'f3w - powiedzia\'b3a Mary Roses. - Urazi\'b3a\'9c te\'bf jego\par uczucia. Obieca\'b3am mu, \'bfe go przeprosisz. Da\'b3am te\'bf s\'b3owo, \'bfe kupisz mu\par nowy kapelusz. Przedziurawi\'b3a\'9c jedyny, kt\'f3ry posiada.\par - Nie mog\'ea mu kupi\'e6 kapelusza, bo nie mam tyle pieni\'eadzy.\par - Dam ci wi\'eac pieni\'b9dze - powiedzia\'b3a Mary Roses. - Tylko nie pozw\'f3l,\par by Clive si\'ea o tym dowiedzia\'b3. Udawaj, \'bfe kupujesz go za w\'b3asne pieni\'b9dze.\par - Czemu tak o niego dbasz?\par - Clive jest moim przyjacielem.\par - No tak, rozumiem - mrukn\'ea\'b3a Eleanor. - Widz\'ea, \'bfe b\'eadziesz upiera\'e6 si\'ea\par przy swoim. Przeprosz\'ea go i kupi\'ea nowy kapelusz. Nigdy nie powiedzia\'b3a\'9c mi\par o Adamie. Ba\'b3a\'9c si\'ea, \'bfe powiem innym?\par Mary Roses potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Czemu mia\'b3oby mnie obchodzi\'e6, czy komu\'9c powiesz?\par - Bo wszyscy odsun\'ealiby si\'ea od ciebie.\par Cierpliwo\'9c\'e6 Mary Roses ko\'f1czy\'b3a si\'ea. Jedyne, czego chcia\'b3a, to ciep\'b3ej\par k\'b9pieli i odrobiny wygody. Wiedzia\'b3a jednak, \'bfe na nic nie mo\'bfe liczy\'e6, dop\'f3ki\par nie nastawi odpowiednio swojego go\'9ccia.\par - Obie dobrze wiemy, czym s\'b9 uprzedzenia rasowe, Eleanor. Nie przej\'ea-\par \'b3abym si\'ea bardzo, gdyby odrzuci\'b3a mnie grupa ignoranckich panienek. Szczerze\par m\'f3wi\'b9c, moja rodzina nauczy\'b3a si\'ea nie traci\'e6 czasu dla ludzi, kt\'f3rzy nienawi-\par dz\'b9. Wszyscy moi bracia s\'b9 wspania\'b3ymi i dumnymi lud\'9fmi. Nie wstydz\'ea si\'ea\par mojej rodziny.\par - Wi\'eac czemu nic nie powiedzia\'b3a\'9c?\par - Rodzina to co\'9c prywatnego - wyt\'b3umaczy\'b3a Mary Roses, powtarzaj\'b9c\par s\'b3owa tyle razy m\'f3wione przez jej braci. - Nikogo nie powinno obchodzi\'e6,\par kim jeste\'9cmy i co robimy.\par - Teraz u\'9cwiadomi\'b3am sobie, \'bfe o innych braciach te\'bf mi nigdy nie\par opowiada\'b3a\'9c - powiedzia\'b3a Eleanor. - Wiedzia\'b3am tylko, \'bfe masz ich czterech.\par Czy wszyscy s\'b9... tacy jak Adam?\par - Tak - odpar\'b3a Mary Roses. - S\'b9 r\'f3wnie mili i dobroduszni, cho\'e6 Douglas\par i Cole bywaj\'b9 zbyt uparci.\par Eleanor nie by\'b3a w stanie si\'ea pozbiera\'e6. To, czego dowiedzia\'b3a si\'ea od Mary\par Roses, by\'b3o dla niej szokiem.\par - Mo\'bfemy ju\'bf wysi\'b9\'9c\'e6.\par - Za chwil\'ea - wyszepta\'b3a Eleanor. - Tutaj wszystko wygl\'b9da inaczej,\par prawda?\par - S\'b9 tu inne warunki ni\'bf w mie\'9ccie - wyt\'b3umaczy\'b3a Mary Roses. - Ale\par rodzina jest rodzin\'b9, niezale\'bfnie od tego, gdzie jest jej dom.\par - Na Boga, co chcesz przez to powiedzie\'e6?\par - Teraz, gdy wiem ju\'bf o twoim ojcu i \'bfyciu rodzinnym, widz\'ea, czemu nie\par mo\'bfesz niczego poj\'b9\'e6. Gdy ju\'bf si\'ea do nas przyzwyczaisz, to \'bfycie tutaj chyba\par ci si\'ea spodoba. Strasznie tu duszno, Eleanor. Wysi\'b9d\'9fmy ju\'bf.\par - Adam jest g\'b3ow\'b9 twojego domostwa i z tego powodu b\'ead\'ea go szanowa\'e6.\par Obiecuj\'ea ci to.\par Mary Roses potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Nie, b\'eadziesz go szanowa\'e6, bo powinna\'9c. Jego pozycja w rodzinie nie\par ma z tym nic wsp\'f3lnego. Obiecuj\'ea, \'bfe gdy go poznasz, b\'eadziesz go szanowa\'e6\par za to, kim, a nie czym jest.\par - M\'f3wi\'b9c szczerze, Mary Roses, robisz mi w g\'b3owie straszne zamieszanie.\par Adam jest jedyn\'b9 osob\'b9, kt\'f3ra mo\'bfe kaza\'e6 mi odjecha\'e6, prawda?\par Mary Roses uzna\'b3a, \'bfe nie dogada si\'ea z Eleanor.\par - Na Boga! - j\'eakn\'ea\'b3a. - Chc\'ea si\'ea wyk\'b9pa\'e6. Mog\'b3aby\'9c przesta\'e6 si\'ea ze mn\'b9\par k\'b3\'f3ci\'e6 i wysi\'b9\'9c\'e6?\par Eleanor zauwa\'bfy\'b3a w ko\'f1cu, jak koszmarnie Mary Roses wygl\'b9da\'b3a.\par - Co ci si\'ea sta\'b3o?\par - Ma\'b3a r\'f3\'bfnica zda\'f1 - odpar\'b3a Mary Roses.\par - Ale to nie twoi bracia...\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie. Mo\'bfesz mi wierzy\'e6, Eleanor, nie jeste\'9cmy barbarzy\'f1-\par cami. Wysiadam, zanim zemdlej\'ea.\par - Gor\'b9co tu, prawda?\par Mary Roses schwyci\'b3a klamk\'ea.\par - B\'eadziesz mi\'b3a dla wszystkich, dobrze? - Nie wymaga\'b3aby obietnicy,\par gdyby nie wiedzia\'b3a, do czego Eleanor jest zdolna. - Nawet nie pr\'f3buj swoich\par numer\'f3w przy moich braciach. Nie znios\'b9 tego.\par - Jakich numer\'f3w?\par - Wiesz dobrze, o czym m\'f3wi\'ea.\par - Daj mi przyk\'b3ad. '\par - Pogardliwe spojrzenia, kt\'f3re wszystkim rozdzielasz - powiedzia\'b3a Mary\par Roses. - Tak\'bfe te...\par - Ju\'bf wystarczy. B\'ead\'ea mi\'b3a - mam nadziej\'ea, \'bfe wiem, jak to si\'ea robi.\par Mary Roses te\'bf si\'ea nad tym zastanawia\'b3a. W ko\'f1cu otworzy\'b3a drzwi\par i spr\'f3bowa\'b3a wysi\'b9\'9c\'e6. Upa\'b3 os\'b3abi\'b3 j\'b9, wi\'eac kontakt ze \'9cwie\'bfym powietrzem\par by\'b3 r\'f3wnie od\'9cwie\'bfaj\'b9cy, co \'b3yk ch\'b3odnej wody po dniu pracy w ogrodzie.\par Drzwi uderzy\'b3y Hamsona, kt\'f3ry sta\'b3 blisko nich na wypadek, gdyby Mary\par Roses potrzebowa\'b3a pomocy. Poda\'b3 jej r\'eak\'ea i pom\'f3g\'b3 stan\'b9\'e6 na ziemi.\par Wygl\'b9da\'b3 na zmartwionego. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, by wiedzia\'b3, \'bfe wszystko\par w porz\'b9dku. W r\'eaku ci\'b9gle trzyma\'b3a rewolwer Eleanor, celuj\'b9c nim w ziemi\'ea.\par Harrison, zauwa\'bfywszy bro\'f1, natychmiast j\'b9 zabra\'b3 i rzuci\'b3 do Cole'a, kt\'f3ry\par w\'b3o\'bfy\'b3 j\'b9 sobie za pas.\par Eleanor chwil\'ea p\'f3\'9fniej wysiad\'b3a z dyli\'bfansu i stan\'ea\'b3a obok Mary Roses.\par Mru\'bf\'b9c oczy z powodu s\'b3o\'f1ca, skupi\'b3a sw\'f3j wzrok na przyjaci\'f3\'b3ce.\par Mary Roses najpierw przedstawi\'b3a Hamsona, gdy\'bf ten sta\'b3 najbli\'bfej. Potem\par kaza\'b3a podej\'9c\'e6 braciom i przedstawi\'b3a im nowego go\'9ccia.\par Clive sta\'b3 przy schodach z takim wyrazem twarzy, jakby chcia\'b3 powiesi\'e6\par Eleanor na stryczku na najbli\'bfszym drzewie.\par Eleanor i Mary Roses podesz\'b3y do wo\'9fnicy, kt\'f3rego Eleanor szeptem\par przeprosi\'b3a.\par Clive'owi to nie wystarczy\'b3o\par - Musisz powiedzie\'e6 to g\'b3o\'9cno i wyra\'9fnie, \'bfeby wszyscy us\'b3yszeli, i mu-\par sisz nazwa\'e6 mnie panem Harringtonem, \'bfeby by\'b3o naprawd\'ea z szacunkiem.\par Mary Roses uda\'b3o si\'ea nak\'b3oni\'e6 do tego Eleanor. Clive nadal si\'ea nie\par u\'9cmiecha\'b3, ale Mary Roses wiedzia\'b3a, \'bfe jest zadowolony z przeprosin Eleanor.\par gdy\'bf wyraz jego twarzy nie by\'b3 ju\'bf tak gro\'9fny.\par - Panno Mary, czy ona dotrzyma s\'b3owa w sprawie kapelusza?\par - Tak - obieca\'b3a Mary Roses.\par Clive pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Wr\'f3ci\'b3 do dyli\'bfansu, mrucz\'b9c ci\'b9gle pod nosem. Mary\par Roses wiedzia\'b3a, \'bfe udaje rozgniewanego z powodu obecno\'9cci innych m\'ea\'bf-\par czyzn. Nie m\'f3g\'b3 pokaza\'e6, \'bfe odczu\'b3 ulg\'ea, je\'9cli chcia\'b3 zachowa\'e6 reputacj\'ea\par niemi\'b3ego twardziela.\par Usiad\'b3 na ko\'9fle, schwyci\'b3 lejce w obie d\'b3onie, po czym zawo\'b3a\'b3 do Mary Roses:\par - Na pocz\'b9tku tygodnia czu\'b3em si\'ea nie najlepiej, ale teraz...\par Przerwa\'b3, by spojrze\'e6 na Eleanor.\par - Teraz ju\'bf sam nie wiem, jak si\'ea czuj\'ea. Jak d\'b3ugo ona tu zostanie?\par - Troch\'ea - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Ale dla ciebie zawsze znajdzie si\'ea\par miejsce, Clive. Dobrze to wiesz.\par - Ju\'bf si\'ea lepiej czuj\'ea - powiedzia\'b3. - Mo\'bfe uda mi si\'ea zwalczy\'e6 t\'ea\par chorob\'ea... cho\'e6 na chwil\'ea. Do widzenia, panno Mary.\par - O co wam chodzi\'b3o? - spyta\'b3a Eleanor.\par Mary Roses pomacha\'b3a przyjacielowi na po\'bfegnanie, zanim jej odpowie-\par dzia\'b3a.\par - M\'f3wi\'b3 mi, \'bfe nie rozchoruje si\'ea, dop\'f3ki ty nie odjedziesz. Mo\'bfe\par usi\'b9dziesz sobie na werandzie, a ja p\'f3jd\'ea porozmawia\'e6 z Adamem. To mo\'bfe\par chwil\'ea potrwa\'e6. B\'eadzie musia\'b3 ci\'ea przywita\'e6, zanim b\'eadziesz mog\'b3a postawi\'e6\par nog\'ea w naszym domu.\par - Co si\'ea stanie, je\'9cli nie b\'eadzie chcia\'b3 mnie przywita\'e6?\par Mary Roses nie rozwa\'bfa\'b3a takiej mo\'bfliwo\'9cci.\par - Adam jest lito\'9cciwy. B\'ead\'ea musia\'b3a powiedzie\'e6 mu, co ci si\'ea przydarzy\'b3o.\par Mam nadziej\'ea, \'bfe nie masz nic przeciwko temu.\par - Czy powie o tym wszystkim?\par - Nie - zapewni\'b3a Mary Roses.\par Eleanor zgodzi\'b3a si\'ea.\par - Czy musz\'ea tu siedzie\'e6 sama?\par Mary Roses rozejrza\'b3a si\'ea, szukaj\'b9c kogo\'9c, kto dotrzyma\'b3by Eleanor towa-\par rzystwa. Jedynym kandydatem sta\'b3 si\'ea Harrison, gdy\'bf najwolniej si\'ea oddala\'b3.\par Cole zd\'b9\'bfy\'b3 dotrze\'e6 do g\'b3\'f3wnej stajni, a Travis i Douglas deptali mu po\par pi\'eatach.\par Harrison nie mia\'b3 na to ochoty, ale by\'b3 wystarczaj\'b9co szarmancki, by si\'ea\par zgodzi\'e6.\par Zmusi\'b3 jednak Mary Roses, by go o to b\'b3aga\'b3a. By\'b3o to jej zdaniem bardzo\par niemi\'b3e z jego strony.\par Musia\'b3a te\'bf za nim goni\'e6.\par - M\'f3g\'b3by\'9c troch\'ea zwolni\'e6? - za\'bf\'b9da\'b3a, gdy go wreszcie dogoni\'b3a. - Czemu\par si\'ea tak krzywisz?\par - Martwi\'b3em si\'ea o ciebie - przyzna\'b3. - Nie powinna\'9c by\'b3a wchodzi\'e6 do\par \'9crodka. Ona mia\'b3a rewolwer, Mary Roses. Mog\'b3o ci si\'ea co\'9c sta\'e6. Strzela\'b3a ju\'bf\par do Clive'a - przypomnia\'b3 jej.\par - Eleanor nie zrani\'b3aby ani mnie, ani nikogo innego. Ona jest przestraszona,\par Hamsonie. Ostatnio zdarzy\'b3o jej si\'ea wiele przykrych rzeczy. B\'b9d\'9f dla niej mi\'b3y.\par Harrison wiedzia\'b3, \'bfe musi si\'ea zachowa\'e6 jak d\'bfentelmen. Zawo\'b3a\'b3 Douglasa,\par by zabra\'b3 MacHugha. Zaczeka\'b3, a\'bf ten przyjdzie, i dopiero wtedy poszed\'b3 za\par Mary Roses na werand\'ea.\par Mary Roses mog\'b3a wreszcie wej\'9c\'e6 do \'9crodka. Adam siedzia\'b3 za biurkiem\par w bibliotece. Pilnie studiowa\'b3 jedn\'b9 ze swoich ksi\'b9g rachunkowych, wi\'eac\par dopiero po chwili zauwa\'bfy\'b3 jej obecno\'9c\'e6.\par Czeka\'b3a cierpliwie, ca\'b3y czas powstrzymuj\'b9c \'b3zy zbieraj\'b9ce si\'ea w k\'b9cikach\par oczu.\par W ko\'f1cu nie by\'b3a w stanie si\'ea ju\'bf opanowa\'e6. Wiedzia\'b3a, \'bfe walczy z czym\'9c\par nieuniknionym. Odk\'b9d tylko pami\'eata\'b3a, jej zachowanie by\'b3o zawsze okropnie\par przewidywalne. Potrafi\'b3a zachowa\'e6 spok\'f3j i godno\'9c\'e6 do momentu, gdy wr\'f3ci\'b3a\par do domu i zobaczy\'b3a najstarszego brata.\par Wtedy co\'9c w niej p\'eak\'b3o.\par By\'b3o to r\'f3wnie przewidywalne, jak oberwanie chmury podczas maj\'f3wki.\par Wystarczy\'b3o, by Adam j\'b9 zauwa\'bfy\'b3.\par - Siostrzyczko, co ci si\'ea sta\'b3o?\par Mary Roses natychmiast wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem i rzuci\'b3a si\'ea w ramiona\par swojego du\'bfego brata.\par 13 lutego 1864\par Droga Mamo Roses!\par W\'b3a\'9cnie sko\'f1czyli\'9cmy ogl\'b9da\'e6 gazet\'ea sprzed miesi\'b9ca, na kt\'f3r\'b9, Travis\par wymieni\'b3 kilka sk\'f3r w pobli\'bfu Perry. D\'bfentelmen imieniem Benson przedruko-\par wa\'b3 w niej mow\'ea, kt\'f3r\'b9, Lincoln wyg\'b3osi\'b3 w Gettysburgu. Czytali\'9cmy ju\'bf\par o bitwie, kt\'f3ra odby\'b3a si\'ea w lipcu, wielu dzielnych ludzi straci\'b3o tam \'bfycie.\par \par Benson pisze, \'bfe prezydent wyg\'b3osi\'b3 swoj\'b9, mow\'ea w miejscu, gdzie na polu bitwy\par znajdzie si\'ea cmentarz. Adam p\'b3aka\'b3, gdy to czyta\'b3, a potem przepisa\'b3 co do\par s\'b3owa, by\'9cmy mogli Ci wys\'b3a\'e6.\par Cole s\'b9dzi, \'bfe pewnie ju\'bf to czyta\'b3a\'9c, Mamo, ale uwa\'bfamy, \'bfe jest to tak\par wa\'bfne, by przeczyta\'e6 przynajmniej dwa razy.\par Modlimy si\'ea za Ciebie i Lincolna,\par Douglas\par Mary Roses rzuci\'b3a si\'ea Adamowi w ramiona i rozp\'b3aka\'b3a si\'ea jak ma\'b3a\par dziewczynka. On obj\'b9\'b3 j\'b9 i klepa\'b3 po plecach, dop\'f3ki si\'ea nie uspokoi\'b3a. Zaj\'ea\'b3o\par jej to dobre kilka minut. Potem usiad\'b3a na skraju biurka i wyrzuci\'b3a z siebie\par wszystko, co jej ci\'b9\'bfy\'b3o na sercu. Opowiedzia\'b3a, co si\'ea jej przydarzy\'b3o\par w mie\'9ccie, nie pomijaj\'b9c \'bfadnego szczeg\'f3\'b3u. Szczeg\'f3lnie skrupulatnie opowie-\par dzia\'b3a histori\'ea z Camerine Morrison. Adam przygl\'b9da\'b3 si\'ea jej obra\'bfeniom,\par uspokajaj\'b9c siostr\'ea, m\'f3wi\'b9c co chwila swoim \'b3agodnym g\'b3osem: - Naprawd\'ea?\par - Ledwo si\'ea obejrza\'b3a, a zn\'f3w czu\'b3a si\'ea dobrze.\par Adam zabra\'b3 j\'b9 do kuchni i umy\'b3 twarz, by m\'f3c lepiej przyjrze\'e6 si\'ea ranom\par i ustali\'e6, czy szwy b\'ead\'b9 konieczne. Mary Roses wstrzyma\'b3a oddech czekaj\'b9c\par na werdykt, po czym u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, s\'b3ysz\'b9c decyzj\'ea brata. Szwy okaza\'b3y si\'ea\par niepotrzebne.\par By\'b3a gotowa zn\'f3w zaj\'b9\'e6 si\'ea zaplanowanymi na ten dzie\'f1 sprawami. Chcia\'b3a\par odda\'e6 Adamowi jego chustk\'ea, ale widz\'b9c, \'bfe jest ca\'b3a w krwi i \'b3zach, wrzuci\'b3a\par j\'b9 do kosza z bielizn\'b9 do prania.\par Starszy brat poradzi\'b3 jej, by posz\'b3a na g\'f3r\'ea i doprowadzi\'b3a si\'ea do porz\'b9dku.\par Sam wr\'f3ci\'b3 do biblioteki, by doko\'f1czy\'e6 czytanie.\par - Odpocznij po po\'b3udniu. Mary Roses. Mia\'b3a\'9c ju\'bf wystarczaj\'b9co du\'bfo\par emocji jak na jeden dzie\'f1.\par Pobieg\'b3a za nim. Nie mog\'b3a rozpieszcza\'e6 si\'ea k\'b9piel\'b9, gdy na werandzie\par siedzia\'b3a rozz\'b3oszczona Eleanor. Musia\'b3a j\'b9 ulokowa\'e6, a potem zawie\'9c\'e6 Corrie\par zapasy, kt\'f3re dla niej kupi\'b3a. Obieca\'b3a powr\'f3ci\'e6 tego samego dnia i nie chcia\'b3a\par z\'b3ama\'e6 danego s\'b3owa.\par - Wystarczaj\'b9co d\'b3ugo rozczula\'b3am si\'ea nad sob\'b9- powiedzia\'b3a bratu. Stoj\'b9c\par w drzwiach obserwowa\'b3a, jak Adam siada za biurkiem. Zauwa\'bfy\'b3a otwart\'b9\par ksi\'eag\'ea rachunkow\'b9, wiedzia\'b3a, \'bfe przeszkadza mu w pracy. Uzna\'b3a jednak, \'bfe\par brat b\'eadzie musia\'b3 wykaza\'e6 jeszcze odrobin\'ea cierpliwo\'9cci. Ksi\'b9\'bfki mog\'b3y\par poczeka\'e6, w przeciwie\'f1stwie do Eleanor.\par - Pami\'eataj przy\'b3o\'bfy\'e6 na te rany jakie\'9c lekarstwo.\par - Nie zapomn\'ea - powiedzia\'b3a. - Musimy porozmawia\'e6 o Eleanor. Czeka\par teraz na werandzie, gdy\'bf powiedzia\'b3am jej, \'bfe nie mo\'bfe wej\'9c\'e6, dop\'f3ki ty si\'ea\par nie zgodzisz. M\'f3g\'b3by\'9c porozmawia\'e6 z ni\'b9... na osobno\'9cci? Chcia\'b3aby opowie-\par dzie\'e6 ci, co si\'ea jej przydarzy\'b3o, zanim postanowisz, czy mo\'bfe zosta\'e6.\par Pro\'9cba ta zdziwi\'b3a Adama.\par - Pami\'eatasz, \'bfebym kiedykolwiek kogo\'9c odes\'b3a\'b3?\par - Nie, ale z Eleanor jest troch\'ea inaczej. Ona mo\'bfe wprowadzi\'e6 pewien\par chaos do naszej rodziny. Jeste\'9c got\'f3w z ni\'b9 wytrzyma\'e6?\par - A co z twoimi bra\'e6mi? Oni nie maj\'b9 prawa g\'b3osu?\par - Zrobi\'b9 to, co ty uwa\'bfasz za s\'b3uszne - broni\'b3a si\'ea Mary Roses. - Cole\par b\'eadzie wymy\'9cla\'b3 trudno\'9cci, ale znajdzie spos\'f3b, by unika\'e6 Eleanor, dop\'f3ki ona\par si\'ea nie uspokoi.\par - Jak d\'b3ugo mia\'b3aby u nas zosta\'e6? - Adam spojrza\'b3 niepewnie na Mary\par Roses.\par - Troch\'ea - odpowiedzia\'b3a nie patrz\'b9c na brata.\par - Naprawd\'ea? Mary Roses, jak d\'b3ugo trwa takie troch\'ea?\par Dziewczyna wzruszy\'b3a ramionami.\par - Sama chcia\'b3abym wiedzie\'e6 - wyszepta\'b3a. - Prosz\'ea ci\'ea, porozmawiaj\par z ni\'b9. Jest przestraszona i potrzebuje miejsca, gdzie mog\'b3aby si\'ea czu\'e6 bezpie-\par cznie.\par Adam westchn\'b9\'b3. Wsta\'b3 i obszed\'b3 biurko.\par - No dobrze - zgodzi\'b3 si\'ea. - P\'f3jd\'9f na g\'f3r\'ea, a ja zajm\'ea si\'ea Eleanor. Jak\par ma na nazwisko?\par - Border - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Czy nie powinnam by\'e6 tu na dole,\par gdy b\'eadziesz z ni\'b9 rozmawia\'e6?\par - Nie jest to konieczne. - Adam potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Mary Roses posz\'b3a po schodach na pi\'eatro. Adam niemal\'bfe doszed\'b3 do drzwi\par wej\'9cciowych, gdy go zawo\'b3a\'b3a.\par - Chc\'ea mie\'e6 pewno\'9c\'e6, \'bfe...\par - \'bfe co? - Adam odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i spojrza\'b3 na siostr\'ea.\par - \'afe ci\'ea przeprosi. Obrazi\'b3a ci\'ea i nie chc\'ea, by wchodzi\'b3a do mojego domu,\par zanim nie powie ci, \'bfe jest jej z tego powodu przykro.\par - Na Boga, id\'9f ju\'bf na g\'f3r\'ea. G\'b3owa zaczyna mnie bole\'e6 od tego wszyst-\par kiego. Dam sobie rad\'ea.\par Adam otworzy\'b3 drzwi. Eleanor siedzia\'b3a na wiklinowym krze\'9cle i rozma-\par wia\'b3a z Harrisonem, kt\'f3ry sta\'b3 oparty o s\'b3up werandy. S\'b3ucha\'b3 jej z r\'eakami\par skrzy\'bfowanymi na piersi, z wyrazem irytacji i znudzenia na twarzy.\par Adam zaczeka\'b3, a\'bf Eleanor przestanie narzeka\'e6 na upa\'b3.\par - Panno Border, czy zechce pani p\'f3j\'9c\'e6 ze mn\'b9 do biblioteki? Chcia\'b3bym\par z pani\'b9 porozmawia\'e6.\par Jej reakcja zadziwi\'b3a go. Nie podni\'f3s\'b3 nawet g\'b3osu, a ona zareagowa\'b3a tak,\par jakby na ni\'b9 krzycza\'b3. Zerwa\'b3a si\'ea na r\'f3wne nogi tak szybko, \'bfe wywr\'f3ci\'b3a\par krzes\'b3o, na kt\'f3rym siedzia\'b3a.\par Harrison pochyli\'b3 si\'ea i podni\'f3s\'b3 je.\par Eleanor ruszy\'b3a w stron\'ea Adama, ale zatrzyma\'b3a si\'ea nagle i zacisn\'ea\'b3a d\'b3onie\par w pi\'ea\'9cci.\par - Nie mog\'ea wej\'9c\'e6 do \'9crodka, panie Claybome.\par - Nie mo\'bfesz? Czemu to? - spyta\'b3 Adam.\par - Mary Roses powiedzia\'b3a, \'bfe musz\'ea najpierw pana przeprosi\'e6. Jest mi\par przykro, naprawd\'ea przykro, \'bfe pana urazi\'b3am. Nie wierzy\'b3am temu strasznemu\par wo\'9fnicy. My\'9cla\'b3am, \'bfe mnie ok\'b3amuje, by si\'ea mnie pozby\'e6. Na pewno nie\par chcia\'b3am zasugerowa\'e6, \'bfe poniewa\'bf jest pan... no, wie pan, \'bfe nie mog\'b3am...\par bo to wcale nie o to chodzi\'b3o. Nie wierzy\'b3am nawet, \'bfe ten cz\'b3owiek dowi\'f3z\'b3\par mnie do domu Mary Roses.\par Przerwa\'b3a w ko\'f1cu, by z\'b3apa\'e6 oddech. Adam w tym czasie nawet nie\par mrugn\'b9\'b3. Zrobi\'b3o to spore wra\'bfenie na Hamsonie, kt\'f3ry nie m\'f3g\'b3 powstrzyma\'e6\par u\'9cmiechu. Mia\'b3 ochot\'ea spyta\'e6 j\'b9, za kogo w\'b3a\'9cciwie uwa\'bfa\'b3a Adama, jedynie\par po to, by patrze\'e6, jak wije si\'ea z zak\'b3opotania. By\'b3 jednak d\'bfentelmenem, wi\'eac\par nie podda\'b3 si\'ea chwilowemu pragnieniu.\par Cole nie mia\'b3 takich zahamowa\'f1. Bycie d\'bfentelmenem najwyra\'9fniej nie\par by\'b3o jego ambicj\'b9. Doszed\'b3 do schod\'f3w prowadz\'b9cych na werand\'ea w momen-\par cie, gdy Eleanor zacz\'ea\'b3a si\'ea t\'b3umaczy\'e6.\par - Adam jest: \f1\'84no wie pan"? Co to takiego? - spyta\f0\'b3.\par Obr\'f3ci\'b3a si\'ea.\par - Przeprasza\'b3am, bo nie wierzy\'b3am, \'bfe Adam jest bratem Mary Roses.\par M\'f3wi\'b3a mi jedynie, \'bfe ma czterech starszych braci i mam\'ea mieszkaj\'b9c\'b9 gdzie\'9c\par na Po\'b3udniu, ale nigdy nie wdawa\'b3a si\'ea w szczeg\'f3\'b3y. Musz\'ea przyzna\'e6, \'bfe sama\par nigdy o to nie spyta\'b3am.\par Przerwa\'b3a, by przyjrze\'e6 si\'ea Cole'owi od st\'f3p do g\'b3owy.\par - Wasza siostra najwyra\'9fniej \'bfartowa\'b3a sobie ze mnie m\'f3wi\'b9c, \'bfe ty i dwaj\par pozostali bracia jeste\'9ccie dok\'b3adnie tacy jak Adam. Nie jeste\'9ccie, oczywi\'9ccie.\par Eleanor przesta\'b3a zaprz\'b9ta\'e6 swoje my\'9cli Cole'em i powr\'f3ci\'b3a do przerwanej\par rozmowy z Adamem.\par - Czy mog\'ea wej\'9c\'e6 do \'9crodka?\par - Prosz\'ea bardzo - powiedzia\'b3 Adam. - Ch\'eatnie ci\'ea u nas przyjmiemy.\par - Zaczekajcie chwil\'ea. Ci\'b9gle nie wiem...\par - Odpu\'9c\'e6 sobie, Cole - poradzi\'b3 mu Adam. Ton jego g\'b3osu nie dopuszcza\'b3\par sprzeciwu.\par Eleanor podesz\'b3a do drzwi. Pomacha\'b3a r\'eak\'b9 w stron\'ea Hamsona, gestem,\par kt\'f3ry kojarzy\'b3 mu si\'ea z angielsk\'b9 kr\'f3low\'b9.\par - We\'9f moje torby z tego piachu i zanie\'9c do pokoju - rozkaza\'b3a.\par Cole wyszczerzy\'b3 z\'eaby w u\'9cmiechu do Hamsona. Ten odwzajemni\'b3 si\'ea\par u\'9cmiechem, po czym odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Eleanor.\par - Przykro mi, panienko, ale nie mog\'ea tego zrobi\'e6 - oznajmi\'b3. - Nie mam\par wst\'eapu na drugie pi\'eatro. - Zszed\'b3 po schodkach. - Zdaje si\'ea, \'bfe pozostajesz\par ty - powiedzia\'b3 cicho, przechodz\'b9c obok Cole'a.\par - Pami\'eataj otrzepa\'e6 je przed wej\'9cciem do \'9crodka, Kyle - powiedzia\'b3a\par stanowczo.\par Harrison us\'b3ysza\'b3 przekle\'f1stwo i natychmiast uzna\'b3, \'bfe dzie\'f1 zaczyna si\'ea\par robi\'e6 mi\'b3y. Spostrzeg\'b3 wybiegaj\'b9cego ze stajni Douglasa. MacHugh bieg\'b3 tu\'bf\par za nim. Ogier mia\'b3 najwyra\'9fniej jeden z napad\'f3w z\'b3ego humoru i wy\'b3adowy-\par wa\'b3 swoj\'b9 z\'b3o\'9c\'e6 na jednym z braci. Tak jest, dzie\'f1 z ka\'bfd\'b9 chwil\'b9 stawa\'b3 si\'ea\par przyjemniejszy.\par - Adam, mam do ciebie bardzo wa\'bfn\'b9 spraw\'ea! - zawo\'b3a\'b3 Cole. Musia\'b3\par krzycze\'e6, tak g\'b3o\'9cno \'9cmia\'b3 si\'ea Harrison.\par Adam pozwoli\'b3 Eleanor przej\'9c\'e6, zanim odpowiedzia\'b3 Cole'owi.\par - Zaraz przyjd\'ea - obieca\'b3.\par - Co masz teraz do roboty?\par - Musz\'ea porozmawia\'e6 z pann\'b9 Border - odpowiedzia\'b3. - To zajmie mi\par jedynie chwil\'ea.\par Adam pomyli\'b3 si\'ea nieco w swojej ocenie. Rozmowa z Eleanor nie zaj\'ea\'b3a\par chwili - trwa\'b3a trzy d\'b3ugie godziny.\par Na pocz\'b9tku atmosfera by\'b3a dosy\'e6 napi\'eata, ale ju\'bf po godzinie Adam po\par raz drugi tego dnia mia\'b3 mokr\'b9 koszul\'ea. Eleanor okaza\'b3a si\'ea bardzo podobna\par do Mary Roses. Najpierw uparcie twierdzi\'b3a, \'bfe nigdy, przenigdy nie p\'b3acze, po\par czym zmoczy\'b3a go ca\'b3ego swymi \'b3zami.\par Cole zm\'eaczy\'b3 si\'ea czekaniem na koniec rozmowy. Musia\'b3 porozmawia\'e6\par z Adamem o Hamsonie. Zdenerwowa\'b3 si\'ea odkrywszy, \'bfe Harrison jest adwo-\par katem, i chcia\'b3 pozna\'e6 opini\'ea Adama przed zrobieniem z tego afery.\par Us\'b3ysza\'b3 zamieszanie w bibliotece, otworzy\'b3 drzwi, by zobaczy\'e6, co si\'ea tam\par dzieje, i oszo\'b3omiony zamar\'b3 niczym s\'b3up. Eleanor obejmowa\'b3a Adama w pa-\par sie, pr\'f3buj\'b9c jednocze\'9cnie m\'f3wi\'e6 i p\'b3aka\'e6. Cole nie m\'f3g\'b3 rozr\'f3\'bfni\'e6 s\'b3\'f3w,\par dziewczyna zdawa\'b3a si\'ea be\'b3kota\'e6 bez sensu. Adam zachowywa\'b3 si\'ea dosy\'e6\par zabawnie. Sta\'b3 na \'9crodku biblioteki z r\'eakami uniesionymi do g\'f3ry, jakby kto\'9c\par mu kaza\'b3 si\'eagn\'b9\'e6 nieba. Sytuacja by\'b3a dla niego chyba niewygodna, gdy\'bf\par wygl\'b9da\'b3 zupe\'b3nie bezradnie.\par Opu\'9cci\'b3 w ko\'f1cu jedn\'b9 r\'eak\'ea i poklepa\'b3 Eleanor po ramieniu. Zauwa\'bfy\'b3\par stoj\'b9cego w drzwiach Cole'a, spojrza\'b3 z dezaprobat\'b9 na jego u\'9cmiech i kiwn\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9, nakazuj\'b9c mu, by sobie poszed\'b3.\par Cole natychmiast zamkn\'b9\'b3 drzwi.\par Obaj bracia nie wspomnieli przy kolacji o incydencie. Eleanor postanowi\'b3a\par zosta\'e6 w swoim pokoju. Mary Roses zanios\'b3a jej jedzenie i dzbanek \'9cwie\'bfej\par herbaty. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe to uspokoi zdenerwowan\'b9 dziewczyn\'ea.\par Zjawi\'b3a si\'ea wi\'eac przy stole jako ostatnia.\par - Przepraszam za sp\'f3\'9fnienie - powiedzia\'b3a. - Eleanor nie zejdzie na d\'f3\'b3\par i nie zje z nami kolacji dzisiejszego wieczoru. Jest zupe\'b3nie wyczerpana.\par Usiad\'b3a na swoim miejscu obok Adama.\par - Zdecydowanie ciebie lubi - szepn\'ea\'b3a na ucho najstarszemu bratu. -\par Oczywi\'9ccie nie wie jeszcze, jak bardzo potrafisz by\'e6 uparty.\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe nie lubi Adama - wtr\'b9ci\'b3 Douglas. - Wydaje mi si\'ea, \'bfe mo\'bfe\par by\'e6 uprzedzona rasowo.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Te\'bf tak s\'b9dzi\'b3, dop\'f3ki nie zobaczy\'b3 Eleanor\par obejmuj\'b9cej Adama. Nie przytula\'b3aby si\'ea do osoby, kt\'f3rej nienawidzi.\par - Nieprawda, jest po prostu \'9fle wychowana - powiedzia\'b3 do ca\'b3ej rodziny.\par - Jeste\'9c pewien? - spyta\'b3 Douglas. - Je\'9cli nie jeste\'9c pewien, to nie chc\'ea\par jej tutaj widzie\'e6.\par - Tak, jestem.\par - Wygl\'b9dasz, jakby\'9c mia\'b3a muchy w nosie, Mary Roses. Co\'9c ci\'ea chyba\par bardzo m\'eaczy - zmartwi\'b3 si\'ea Travis.\par - Nie pozwoli\'b3em jej pojecha\'e6 w g\'f3ry do Corrie po po\'b3udniu - powiedzia\'b3\par Adam.\par - Nie jestem ju\'bf dzieckiem. Nie wiem czemu my\'9clisz, \'bfe...\par - Mamy w domu go\'9ccia - zauwa\'bfy\'b3 Adam. - \'a3askawie nie zapominaj\par o tym.\par Natychmiast zamkn\'ea\'b3a usta, po czym odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Harrisona.\par - Czy mogliby\'9cmy zacz\'b9\'e6 je\'9c\'e6? Umieram z g\'b3odu - poprosi\'b3 Douglas.\par Si\'eaga\'b3 ju\'bf po misk\'ea z ziemniakami, ale zatrzyma\'b3 si\'ea, gdy\'bf Adam kaza\'b3 mu\par chwil\'ea zaczeka\'e6.\par - Harrison? Czy umiesz przypadkiem m\'f3wi\'e6 po francusku?\par - Tak. Czemu pytasz?\par - Chcia\'b3bym, by\'9c nam w czym\'9c pom\'f3g\'b3.\par - Z ch\'eaci\'b9. - Harrison zgodzi\'b3 si\'ea, cho\'e6 nie mia\'b3 zielonego poj\'eacia, o co\par chodzi.\par Adam spojrza\'b3 na ca\'b3\'b9 rodzin\'ea.\par - Przez ostatnie tygodnie zaniedbali\'9cmy si\'ea. Zapominali\'9cmy odmawia\'e6\par modlitw\'ea dzi\'eakczynn\'b9 przed jedzeniem. Mary Roses, czy mog\'b3aby\'9c odm\'f3wi\'e6\par modlitw\'ea?\par Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9, po czym pochyli\'b3a j\'b9 i z\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace do modlitwy.\par - Au nom du Pere...\par Rodzina Claybome'\'f3w po raz kolejny zaskoczy\'b3a Harrisona. Przez ca\'b3y\par wiecz\'f3r ca\'b3a pi\'b9tka m\'f3wi\'b3a po francusku. Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe Mary Roses ma\par najbogatszy zas\'f3b s\'b3\'f3w, i uzna\'b3, \'bfe uczy\'b3a si\'ea francuskiego na pensji.\par Znajomo\'9c\'e6 francuskiego i \'b3aciny by\'b3a zapewne wymagana. Dobry akcent\par oraz \'b3atwo\'9c\'e6, z jak\'b9 przychodzi\'b3o jej m\'f3wienie, wskazywa\'b3y, \'bfe uczy si\'ea od\par dawna.\par Naj\'9cmieszniej s\'b3ucha\'b3o si\'ea Travisa, kt\'f3ry m\'f3wi\'b3 p\'b3ynnie, ale z fatalnym\par akcentem. Wymowa niekt\'f3rych s\'b3\'f3w przyprawi\'b3aby o zawa\'b3 serca niejednego\par Francuza.\par Harrison zna\'b3 modlitw\'ea, kt\'f3r\'b9 odm\'f3wi\'b3a Mary Roses, ale nie m\'f3g\'b3 jej sobie\par dok\'b3adnie przypomnie\'e6. Nie pami\'eata\'b3 nawet, gdzie i kiedy j\'b9 s\'b3ysza\'b3.\par - Czy mog\'ea o co\'9c zapyta\'e6?\par - Zn\'f3w? Harrison, co tym razem jest nie tak? - spyta\'b3 Cole.\par Harrison zignorowa\'b3 jego sarkazm.\par - Znam modlitw\'ea, kt\'f3r\'b9 odm\'f3wili\'9ccie, ale nie mog\'ea sobie przypomnie\'e6,\par gdzie j\'b9 s\'b3ysza\'b3em.\par - To katolicka modlitwa dzi\'eakczynna - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. -\par Odmawiamy j\'b9 przed jedzeniem.\par - \'8cwi\'eaty Bo\'bfe, jeste\'9ccie katolikami!\par Dopiero gdy wszyscy na niego spojrzeli, zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe powiedzia\'b3 to\par na g\'b3os. Wszyscy Claybome'owie wygl\'b9dali na zdziwionych i zatrwo\'bfonych.\par - Co masz przeciw katolikom?\par - Nic - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Po prostu si\'ea zdziwi\'b3em. Nie wiem czemu\par uzna\'b3em, \'bfe jeste\'9ccie... czym\'9c innym.\par - Jeste\'9cmy - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Jeste\'9ccie czym? - Harrison niewiele ju\'bf rozumia\'b3.\par - Czym\'9c innym. Nie zawsze jeste\'9cmy katolikami.\par Harrison usiad\'b3 wygodniej na swoim krze\'9cle. Ci\'b9gle jeszcze si\'ea nie uspokoi\'b3,\par Lord Elliott na pewno b\'eadzie przera\'bfony. Jego rodzina nie tylko nale\'bfa\'b3a do\par ko\'9ccio\'b3a anglika\'f1skiego, ale siedzia\'b3a w pierwszych jego \'b3awach.\par Dlaczego, na Boga, Harrison uzna\'b3, \'bfe Claybome'owie nale\'bf\'b9 do ko\'9ccio\'b3a\par anglika\'f1skiego?\par Jego pocz\'b9tkowa reakcja teraz go bawi\'b3a. Lord Elliott b\'eadzie przecie\'bf\par kocha\'b3 Mary Roses niezale\'bfnie od wyznania, cho\'e6 nie zaprzestanie jej nawraca\'e6.\par W ko\'f1cu dotar\'b3y do jego \'9cwiadomo\'9cci s\'b3owa Mary Roses. Claybome'owie\par tylko czasem byli katolikami i to by\'b3o dla Harrisona zupe\'b3nie niezrozumia\'b3e.\par - Zaczekajcie - powiedzia\'b3 nagle. - Nie mo\'bfecie by\'e6 katolikami od czasu\par do czasu. Dobrze wiem, bo m\'f3j najlepszy przyjaciel jest katolikiem.\par - Lecz mimo to nie lubisz... - zacz\'b9\'b3 m\'f3wi\'e6 Cole.\par - Nie mam nic przeciw katolikom - Harrison nie pozwoli\'b3 mu doko\'f1czy\'e6.\par - Zdziwi\'b3em si\'ea, gdy powiedzieli\'9ccie mi, \'bfe jeste\'9ccie katolikami, to wszystko.\par - Czemu nie mo\'bfemy by\'e6 katolikami tylko od czasu do czasu? - spyta\'b3\par Tra vis.\par - Jeste\'9cmy - Mary Roses upiera\'b3a si\'ea przy swoim.\par Harrison postanowi\'b3 kontynuowa\'e6 zabaw\'ea. Przy odrobinie cierpliwo\'9cci\par i logicznego my\'9clenia zmusi ich w ko\'f1cu, by zrozumieli, \'bfe nie mog\'b9 sobie\par z niego \'bfartowa\'e6.\par - Dobrze, za\'b3\'f3\'bfmy, \'bfe tylko czasem jeste\'9ccie katolikami. Mo\'bfecie mi\par powiedzie\'e6 kiedy?\par - W kwietniu, maju i czerwcu - odpowiedzia\'b3a.\par Harrison nawet nie mrugn\'b9\'b3 okiem.\par - A co z lipcem, sierpniem i wrze\'9cniem?\par - Wtedy jeste\'9cmy luteranami - powiedzia\'b3 Travis.\par - A przez nast\'eapne trzy miesi\'b9ce?\par - Wtedy przyjmujemy jeszcze inn\'b9 wiar\'ea. Jeste\'9cmy baptystami, przynaj-\par mniej pr\'f3bujemy przestrzega\'e6 ich zasad.\par Harrison mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6.\par - Mary Roses, czy sko\'f1czy\'b3a\'9c ju\'bf...\par Chcia\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea, czy przesta\'b3a ju\'bf stroi\'e6 z niego \'bfarty. Ona nie\par pozwoli\'b3a mu jednak doko\'f1czy\'e6 zdania.\par - Nie, jeszcze nie. Na jakim miesi\'b9cu sko\'f1czyli\'9cmy?\par - Stycze\'f1 - przypomnia\'b3 jej Cole.\par - W styczniu, lutym i marcu jeste\'9cmy wyznania moj\'bfeszowego.\par - W styczniu wyznania moj\'bfeszowego? - Harrison niemal\'bfe krzykn\'b9\'b3.\par - Co, na Boga, masz przeciwko \'bfydom? - spyta\'b3 Cole. - Jeste\'9c strasznie\par uprzedzony do r\'f3\'bfnych ludzi.\par Harrison zamkn\'b9\'b3 oczy i policzy\'b3 do dziesi\'eaciu, po czym ponownie spr\'f3-\par bowa\'b3 ogarn\'b9\'e6 chaos, jaki stworzyli w jego my\'9clach Claybome'owie.\par - Nie mam \'bfadnych uprzedze\'f1 - odpar\'b3. - Pr\'f3buj\'ea jedynie zrozumie\'e6.\par \'afadne z was nie mo\'bfe by\'e6 wiernym tylu religiom na raz. Wiara w jej \'9cwi\'eate\par zasady jedynie przez trzy miesi\'b9ce jest kpin\'b9 ubli\'bfaj\'b9c\'b9 ka\'bfdej z tych religii.\par Adam w ko\'f1cu zlitowa\'b3 si\'ea nad nim.\par - Staramy si\'ea dowiedzie\'e6 jak najwi\'eacej o r\'f3\'bfnych religiach. Uwa\'bfamy, \'bfe\par nale\'bfy rozumie\'e6 i szanowa\'e6 cudze wierzenia. Czy ty wierzysz w Boga?\par - Tak, wierz\'ea.\par - My te\'bf - zauwa\'bfy\'b3 Adam. - Nie nale\'bfymy jednak do zorganizowanego\par ko\'9ccio\'b3a.\par - Pewnie dlatego, \'bfe w Blue Belle nie ma \'bfadnego - wtr\'b9ci\'b3 Douglas. -\par Ludzie najpierw m\'f3wi\'b9 o budowie ko\'9ccio\'b3a, ale potem zaczynaj\'b9 si\'ea k\'b3\'f3ci\'e6,\par jakiego ma by\'e6 wyznania, i nic nie zostaje uzgodnione.\par - Wychowano ci\'ea pewnie w religii twego ojca, prawda? - spyta\'b3 Travis.\par - Rzeczywi\'9ccie tak by\'b3o - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Harrison.\par - Jako dziecko nie my\'9cla\'b3e\'9c nigdy o wst\'b9pieniu do innego ko\'9ccio\'b3a. \'afadne\par z nas nie mia\'b3o ojca, kt\'f3ry by nami pokierowa\'b3. Sami robimy wi\'eac, co mo\'bfemy,\par Harrisonie.\par - Samokszta\'b3cenie. - Nic nie m\'f3g\'b3 zarzuci\'e6 takiemu rozumowaniu.\par - Tak\'bfe zrozumienie - doda\'b3 Adam.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Jest wiele religii na \'9cwiecie. Czy zamierzacie nauczy\'e6 si\'ea czego\'9c o ka\'bfdej\par z nich?\par - Nawet gdy po\'9cwi\'eacimy nasze umys\'b3y, serca i dusze jednej wierze, to\par b\'eadziemy patrze\'e6 ze zrozumieniem na cudze przekonania. Wiedza daje wol-\par no\'9c\'e6, a wolno\'9c\'e6 zrozumienie.\par - W Hammond mieszka kilka rodzin \'bfydowskich. Odwiedzamy je tak\par cz\'easto, jak tylko si\'ea da. Niekt\'f3rzy mieszka\'f1cy nie lubi\'b9 ich. Wydaje si\'ea to\par nieprawdopodobne, ale nie lubi\'b9 tego, czego nie rozumiej\'b9. Niekt\'f3rzy si\'ea nawet\par z nich na\'9cmiewaj\'b9, ich ignorancja jest zawstydzaj\'b9ca. \'afadne z nas nie urodzi\'b3o\par si\'ea \'bfydem, wi\'eac nie mo\'bfemy sta\'e6 si\'ea praktykuj\'b9cymi \'bfydami. Wywnioskowa-\par li\'9cmy to z naszych rozm\'f3w z \'bfydowskimi rodzinami. Ich tradycje s\'b9 bogate\par i wiele dla nich znacz\'b9. Sami odkrywamy, \'bfe wiele zyskujemy dowiaduj\'b9c si\'ea\par o ich wierze. Nale\'bfy podziwia\'e6 ka\'bfdego, kto \'bfyje zgodnie ze swoimi wierze-\par niami, a nie na\'9cmiewa\'e6 si\'ea z niego. Czy nas rozumiesz?\par - Tak - odpar\'b3 Harrison. - Teraz powiedzcie mi, czemu rozmawiacie po\par francusku. Czy chcecie zrozumie\'e6, jak \'bfyj\'b9 ludzie we Francji?\par Harrison nawet z drugiego ko\'f1ca sto\'b3u zauwa\'bfy\'b3 b\'b3ysk w oku Adama.\par Przygotowa\'b3 si\'ea wi\'eac na kolejn\'b9 porcj\'ea zdumienia.\par - M\'f3wimy po francusku, bo jest dzi\'9c czwartek.\par - Tak? - Harrison z u\'9cmiechem stara\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea wi\'eacej.\par - We wtorki, czwartki i soboty zawsze m\'f3wimy po francusku. - Mary\par Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego.\par Zn\'f3w si\'ea zaczyna, pomy\'9cla\'b3 Harrison. Wiedzia\'b3 dobrze, w jakim kierunku\par zmierza ta rozmowa.\par - Czy ta rozmowa b\'eadzie podobna do rozmowy o Irlandczykach?\par - By\'e6 mo\'bfe - przyzna\'b3a.\par - Co on chcia\'b3 powiedzie\'e6 m\'f3wi\'b9c o Irlandczykach? - spyta\'b3 Travis.\par Mary Roses odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do brata, chc\'b9c mu wszystko wyt\'b3umaczy\'e6.\par - Harrison pragn\'b9\'b3, by\'9cmy wszyscy okazali si\'ea Irlandczykami. Nawet\par nie wiem, czemu tak mu na tym zale\'bfa\'b3o. Stara\'b3am si\'ea po prostu by\'e6\par uprzejma, jest przecie\'bf naszym go\'9cciem. Chcia\'b3am, by odczu\'b3, \'bfe jest tu mile\par widziany.\par - Wi\'eac dlatego powiedzia\'b3a\'9c mu, \'bfe jestem Irlandczykiem. - Travis pokiwa\'b3\par g\'b3ow\'b9.\par - Jeste\'9c Irlandczykiem, Travis.\par - Wiem, Cole. Zastanawia\'b3em si\'ea tylko, czemu jest to dla niego wa\'bfne.\par Dziwne z niego stworzenie, co?\par Cole przyzna\'b3 mu racj\'ea, po czym odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Harrisona.\par - Mo\'bfe chcia\'b3, by\'9cmy byli Irlandczykami, a mo\'bfe wr\'eacz przeciwnie. Na\par zdrowy rozum, pochodz\'b9c ze Szkocji powinien chcie\'e6, by\'9cmy byli Szkotami,\par a nie Irlandczykami. Harrison, co takiego masz przeciw Irlandczykom? Czy\par zrobili ci kiedy\'9c co\'9c z\'b3ego?\par Harrison mia\'b3 ochot\'ea uderzy\'e6 g\'b3ow\'b9 o \'9ccian\'ea. Nie m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6, w jaki\par spos\'f3b ich rozmowa zesz\'b3a na obron\'ea Irlandczyk\'f3w.\par Odetchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko i po raz kolejny spr\'f3bowa\'b3 by\'e6 rozs\'b9dny.\par - Nie obchodzi mnie, czy jeste\'9ccie Irlandczykami, czy nie - powiedzia\'b3.\par - Czemu nie? - Cole nie by\'b3 usatysfakcjonowany t\'b9 odpowiedzi\'b9.\par Harrison spojrza\'b3 ze z\'b3o\'9cci\'b9 na natr\'eatnego brata. Doszed\'b3 do wniosku, \'bfe\par prowadzenie normalnej rozmowy z kimkolwiek z Claybome'\'f3w jest dla niego\par po prostu zbyt trudne. By\'b3 ju\'bf got\'f3w podda\'e6 si\'ea.\par - Modl\'ea si\'ea do Boga, bym nigdy nie musia\'b3 w sali s\'b9dowej por\'f3wnywa\'e6\par waszych zezna\'f1 - powiedzia\'b3 z sarkazmem.\par - Zaczekaj, co jest z nami nie tak? - spyta\'b3 Douglas. - Byli\'9cmy bardzo\par go\'9ccinni, czy\'bf nie?\par - Ludzie, wasze my\'9clenie jest ca\'b3kowicie pozbawione logiki. To jest nie\par w porz\'b9dku - o\'9cwiadczy\'b3 Harrison. Nie zwa\'bfa\'b3 ju\'bf na to, czy ich obrazi\'b3.\par Wszystko mia\'b3o wszak\'bfe swoje granice.\par - Mo\'bfe jeste\'9cmy dla ciebie troszk\'ea zbyt logiczni - zastanawia\'b3 si\'ea Cole. -\par Rozwa\'bfy\'b3e\'9c tak\'b9 mo\'bfliwo\'9c\'e6?\par - Zastanawia\'b3em si\'ea po prostu, czemu przez trzy wieczory w tygodniu\par m\'f3wicie po francusku - odpar\'b3.\par - We wtorki, czwartki i soboty. - Cole przypomnia\'b3 mu \'bfe z\'b3o\'9cliwym\par u\'9cmiechem na twarzy.\par Jego zdenerwowanie bawi\'b3o wszystkich czterech braci. Harrison potrzebo-\par wa\'b3 chwili, by cokolwiek zrozumie\'e6, ale nie by\'b3 kompletnym idiot\'b9. Doszed\'b3\par do wniosku, \'bfe wystarczy ju\'bf zabawy\par Rozmy\'9clnie zmieni\'b3 wi\'eac temat.\par - Mary Roses, czy czujesz si\'ea dobrze?\par - Tak, dzi\'eakuj\'ea. - odpowiedzia\'b3a.\par - Nie\'9fle oberwa\'b3a dzisiaj rano - poinformowa\'b3 Harrison Adama.\par - Najwyra\'9fniej. - Adam si\'ea z nim zgodzi\'b3. Jego g\'b3os by\'b3 mi\'b3y i \'b3agodny.\par - Wygl\'b9da ju\'bf lepiej - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par S\'b3owo \f1\'84lepiej" nie pasowa\f0\'b3o do opinii Harrisona na ten temat. Uwa\'bfa\'b3, \'bfe\par mimo si\'f1c\'f3w by\'b3a r\'f3wnie pi\'eakna jak zwykle. Na czole w pobli\'bfu skroni mia\'b3a\par guza wielko\'9cci monety. Rany nie by\'b3o wida\'e6, gdy\'bf zas\'b3ania\'b3y j\'b9 loki. Mia\'b3a\par tak\'bfe spuchni\'eaty k\'b9cik ust. Pewnie j\'b9 boli, pomy\'9cla\'b3. Nie mia\'b3o to dla niego\par \'bfadnego znaczenia. Tak czy inaczej pragn\'b9\'b3 j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par - Cole, on zn\'f3w to robi.\par - Kto co robi?\par - Harrison gapi si\'ea na Mary Roses.\par - Przygl\'b9da\'b3em si\'ea jedynie jej obra\'bfeniom - broni\'b3 si\'ea Harrison. - Jeste\'9c\par bardzo dzielna, Mary Roses. Nale\'bfy ci si\'ea za to pochwa\'b3a.\par - Wcale nie jestem taka delikatna - odpar\'b3a. Spojrza\'b3a z\'b3owrogo na Adama,\par po czym doda\'b3a: - Moi bracia nie mog\'b9 przyj\'b9\'e6 tego do wiadomo\'9cci.\par - Nie zaczynaj z nami, Mary Roses - ostrzeg\'b3 j\'b9 Cole.\par - Nie zaczynaj czego? - Mary Roses sta\'b3a si\'ea nagle s\'b3odka i niewinna jak\par niemowl\'ea.\par - Wygl\'b9dasz delikatnie - zauwa\'bfy\'b3 Harrison.\par - Ale taka nie jestem, wi\'eac nie my\'9cl sobie, \'bfe mo\'bfesz mi rozkazywa\'e6.\par Mam ju\'bf dosy\'e6 takich bzdur.\par Gwa\'b3towny ton jej g\'b3osu zaskoczy\'b3 Harrisona. Mary Roses by\'b3a najwyra\'9fniej\par w z\'b3ym humorze. Nie by\'b3 pewien, co j\'b9 zdenerwowa\'b3o, ale mia\'b3 wystarczaj\'b9co\par du\'bfo oleju w g\'b3owie, by o nic nie pyta\'e6. Wygl\'b9da\'b3a tak, jakby zamierza\'b3a\par urwa\'e6 komu\'9c g\'b3ow\'ea. Uzna\'b3, \'bfe woli mie\'e6 swoj\'b9 na miejscu.\par - O nic jej nie pytaj - powiedzia\'b3 teatralnym szeptem Cole.\par - Nawet bym si\'ea nie wa\'bfy\'b3 - odpar\'b3 Harrison.\par - O czym chcia\'b3e\'9c ze mn\'b9 porozmawia\'e6? - spyta\'b3 Cole'a Adam.\par - O Harrisonie - odpowiedzia\'b3 Cole. - Chcia\'b3em porozmawia\'e6 o naszym\par go\'9cciu. Mia\'b3em dosy\'e6 czekania, a\'bf ty sko\'f1czysz rozmawia\'e6 z Eleanor, wi\'eac\par wr\'f3ci\'b3em do pracy W ka\'bfdym razie wiem ju\'bf, czemu Harrison zadaje tyle\par pyta\'f1. Po prostu nie mo\'bfe si\'ea powstrzyma\'e6. S\'b3ysza\'b3e\'9c, co m\'f3wi\'b3 o por\'f3wny-\par waniu naszych zezna\'f1, wi\'eac domy\'9cli\'b3e\'9c si\'ea ju\'bf pewnie...\par - Jest prawnikiem - wtr\'b9ci\'b3 Travis, nie pozwalaj\'b9c Cole'owi doko\'f1czy\'e6.\par Cole spojrza\'b3 gniewnie na brata, kt\'f3ry odebra\'b3 mu efektown\'b9 puent\'ea.\par Wkr\'f3tce zapomnia\'b3 o z\'b3o\'9cci i m\'f3wi\'b3 dalej.\par - M\'f3wi, \'bfe my\'9cla\'b3, \'bfe ju\'bf nam o tym powiedzia\'b3, ale wydaje mi si\'ea\par mo\'bfliwe, \'bfe specjalnie o tym nie wspomnia\'b3. Pewnie domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe nie\par m\'f3g\'b3by tu zosta\'e6, gdyby\'9cmy wiedzieli, jak zarabia na \'bfycie. Mamy przecie\'bf\par swoje zasady.\par Wie\'9c\'e6 ta zaszokowa\'b3a Douglasa, co zdziwi\'b3o Cole'a.\par - Nie s\'b3ucha\'b3e\'9c, co m\'f3wi\'b3 kilka minut temu? Jedynie prawnicy por\'f3wnuj\'b9\par zeznania - powiedzia\'b3 Cole.\par - Za bardzo nie uwa\'bfa\'b3em - przyzna\'b3 Douglas. - Czemu nam o tym nie\par powiedzia\'b3? Mia\'b3 ku temu wiele okazji.\par - Rozmawianie o go\'9cciu w jego obecno\'9cci jest bardzo niegrzeczne -\par wtr\'b9ci\'b3 Harrison.\par - Jest to chyba lepsze od rozmawiania za jego plecami, gdy sobie p\'f3jdzie\par - zauwa\'bfy\'b3 Cole.\par - W og\'f3le nie powinno si\'ea o nim rozmawia\'e6 - poinformowa\'b3 go Harrison.\par - Czemu nam nie powiedzia\'b3e\'9c? - Douglas by\'b3 nadal ciekawy.\par - My\'9cla\'b3, \'bfe o tym wspomnia\'b3 - powiedzia\'b3 Cole. - Wszyscy w mie\'9ccie\par o tym wiedz\'b9, nawet Dooley.\par - No, a my o tym nie wiedzieli\'9cmy, czy\'bf nie? - zauwa\'bfy\'b3 Douglas. - Jak\par Boga kocham, jestem tak wkurzony, \'bfe chcia\'b3bym go trzasn\'b9\'e6.\par - Ju\'bf to zrobi\'b3em - pochwali\'b3 si\'ea Cole.\par - On nie k\'b3amie - potwierdzi\'b3a Mary Roses. Jej spojrzenie by\'b3o zab\'f3jcze.\par - Zrobi\'b3 to na \'9crodku kuchni Momson\'f3w. Masz \'9cwietnie wychowanego brata,\par Adamie. Zgodzisz si\'ea ze mn\'b9, Harrisonie?\par Ca\'b3a rodzina spojrza\'b3a na niego, chc\'b9c wiedzie\'e6, po czyjej stronie si\'ea\par opowie. Harrison postanowi\'b3 by\'e6 zupe\'b3nie szczery.\par - By\'e6 mo\'bfe - przyzna\'b3. - Musz\'ea jednak zauwa\'bfy\'e6, \'bfe chcia\'b3em mu odda\'e6,\par ale spostrzeg\'b3em, \'bfe si\'ea temu przygl\'b9dasz.\par - Wiedzia\'b3e\'9c, \'bfe was obserwowa\'b3am? - spyta\'b3a.\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Mary Roses jeszcze bardziej zmarszczy\'b3a brwi.\par - Mimo to pozwoli\'b3e\'9c Catherine Morrison, by si\'ea do ciebie lepi\'b3a?\par - Nie lepi\'b3a si\'ea do mnie, prawda Cole?\par Harrison przed chwil\'b9 go obroni\'b3, wi\'eac Cole uzna\'b3, \'bfe musi si\'ea odwdzi\'ea-\par czy\'e6.\par - Wcale tego nie robi\'b3a. Zachowywa\'b3a si\'ea jedynie uprzejmie. Travis mo\'bfe\par to po\'9cwiadczy\'e6.\par - Troch\'ea zbyt uprzejmie jak dla mnie - powiedzia\'b3 Travis. - Ale wobec\par mnie te\'bf si\'ea tak zachowywa\'b3a, wi\'eac chyba nie by\'b3o w tym nic z\'b3ego.\par - Innymi s\'b3owy, lepi\'b3a si\'ea te\'bf do ciebie - stwierdzi\'b3a ze z\'b3o\'9cci\'b9 Mary Roses.\par Harrison patrzy\'b3 w\'b3a\'9cnie na Adama i ze zdziwieniem zauwa\'bfy\'b3, \'bfe naj-\par starszy brat u\'9cmiecha si\'ea. Stosunek Mary Roses do Catherine najwyra\'9fniej go\par bawi\'b3.\par - Czemu tak ci\'ea interesuje, co ona robi z Hamsonem? - spyta\'b3 Cole.\par - Tak si\'ea dziwnie sk\'b3ada, \'bfe moim zdaniem gospodyni powinna by\'e6 troch\'ea\par mniej go\'9ccinna.\par - Go\'9ccinna to ona rzeczywi\'9ccie by\'b3a - przyzna\'b3 Cole.\par - Gdyby\'9c tylko przesta\'b3a z uporem zachowywa\'e6 do niej uraz\'ea z dzieci\'f1-\par stwa, to zobaczy\'b3aby\'9c, jak\'b9 mi\'b3\'b9 sta\'b3a si\'ea dziewczyn\'b9. Jest s\'b3odka, niewinna\par i ma dobre serce.\par Adam zmieni\'b3 nagle temat rozmowy.\par - Mam do was wszystkich pytanie - oznajmi\'b3. Poczeka\'b3, a\'bf wszyscy\par zwr\'f3c\'b9 na niego uwag\'ea, po czym powiedzia\'b3: - Chcia\'b3bym wiedzie\'e6, gdzie\par byli\'9ccie, gdy Mary Roses pobito. Mo\'bfecie mi to wyt\'b3umaczy\'e6?\par Wszyscy czterej m\'ea\'bfczy\'9fni i kobieta zacz\'eali si\'ea jednocze\'9cnie t\'b3umaczy\'e6.\par Cole uzna\'b3, \'bfe za tym pytaniem kryje si\'ea zarzut, i tak si\'ea zdenerwowa\'b3, \'bfe\par zapomnia\'b3 m\'f3wi\'e6 po francusku, gdy wymienia\'b3 list\'ea powod\'f3w, dla kt\'f3rych nie\par m\'f3g\'b3 pilnowa\'e6 siostry.\par Mary Roses pr\'f3bowa\'b3a wyja\'9cni\'e6, \'bfe potrafi zupe\'b3nie dobrze sama o siebie\par zadba\'e6. Nikt jednak nie zwraca\'b3 na ni\'b9 uwagi.\par Zmiana, jaka zasz\'b3a w Adamie, zafascynowa\'b3a Hamsona. By\'b3 w\'9cciek\'b3y.\par Najstarszy z braci pierwszy raz w obecno\'9cci Szkota okaza\'b3 emocje. Jego wzrok\par mrozi\'b3 krew w \'bfy\'b3ach, r\'f3wnie jak ton jego g\'b3osu. Travis wymy\'9cla\'b3 na pocze-\par kaniu wyja\'9cnienia, s\'b3owa Cole'a by\'b3y ca\'b3kiem pozbawione sensu, a Douglas\par bezskutecznie im przerywa\'b3, by samemu si\'ea wyt\'b3umaczy\'e6.\par Bardzo dziwi\'b3o te\'bf Hamsona w\'b3asne zachowanie. Nie do\'9c\'e6, \'bfe uczestniczy\'b3\par w k\'b3\'f3tni, to jeszcze znalaz\'b3 si\'ea w samym jej \'9crodku. Za ka\'bfdym razem, gdy\par chcia\'b3 przekrzycze\'e6 reszt\'ea, by\'b3 r\'f3wnie g\'b3o\'9cny i natr\'eatny, jak Cole.\par Bawi\'b3 si\'ea jak rzadko. Wszystkie kolacje w Anglii by\'b3y bardzo powa\'bfne\par i nudne. Wszyscy porozumiewali si\'ea szeptem i nikt nikomu nie przerywa\'b3.\par Rozmawiano tylko o b\'b3ahostkach. Harrison dopiero teraz zrozumia\'b3, jak mo-\par notonne, jednostajne i jak bardzo wyregulowane by\'b3o jego \'bfycie.\par - Adamie, czy m\'f3g\'b3by\'9c mnie pos\'b3ucha\'e6? - za\'bf\'b9da\'b3a Mary Roses, niemal\'bfe\par krzycz\'b9c. Wali\'b3a pi\'ea\'9cci\'b9 w st\'f3\'b3, chc\'b9c zwr\'f3ci\'e6 na siebie uwag\'ea. - Chcia\'b3abym,\par by\'9c przyj\'b9\'b3 do wiadomo\'9cci, \'bfe jestem w pe\'b3ni dojrza\'b3\'b9 kobiet\'b9 i potrafi\'ea zadba\'e6\par o siebie. Czy nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo obra\'9fliwa jest dla mnie ta\par k\'b3\'f3tnia?\par Odpowied\'9f brata nie przypad\'b3a jej do gustu.\par - Mo\'bfesz ju\'bf odej\'9c\'e6 od sto\'b3u, siostro. Id\'9f mo\'bfe do saloniku i po\'e6wicz\par granie. Ju\'bf dawno nie s\'b3ysza\'b3em, jak grasz.\par Chcia\'b3a zaprotestowa\'e6, ale wyraz twarzy brata zmusi\'b3 j\'b9 do zmiany zdania.\par Najpierw Harrison, a za nim wszyscy bracia wstali, gdy wychodzi\'b3a\par z jadalni. Jak tylko znikn\'ea\'b3a za drzwiami, usiedli z powrotem i zn\'f3w zacz\'eali\par krzycze\'e6.\par Harrison ju\'bf nie pr\'f3bowa\'b3 zwr\'f3ci\'e6 na siebie uwagi Adama. Opar\'b3 si\'ea\par wygodnie o krzes\'b3o i obserwowa\'b3, jak si\'ea toczy bitwa.\par Cole wystarczaj\'b9co si\'ea uspokoi\'b3, by zn\'f3w m\'f3wi\'e6 po francusku. Przeklina\'b3\par wi\'eac w tym j\'eazyku, zna\'b3 chyba ka\'bfde barwne przekle\'f1stwo, jakie istnia\'b3o.\par - Jak Boga kocham, w pewnej chwili jeszcze tam by\'b3a, a potem ju\'bf jej\par nie by\'b3o. Wystarczy\'b3o odwr\'f3ci\'e6 si\'ea na chwil\'ea, by znikn\'ea\'b3a.\par Jego wyt\'b3umaczenie jako jedyne mia\'b3o sens. Travis ci\'b9gle wykr\'eaca\'b3 si\'ea,\par cho\'e6 nadal nie by\'b3o to wiarygodne. Douglas zarzuca\'b3 Cole'owi, \'bfe nie uwa\'bfa\'b3.\par Przypomnia\'b3 te\'bf wszystkim, \'bfe by\'b3 w stajni, wi\'eac nie mo\'bfna si\'ea by\'b3o spodzie-\par wa\'e6, \'bfe b\'eadzie pilnowa\'e6 Mary Roses. Nikt nie mo\'bfe by\'e6 w dw\'f3ch miejscach\par jednocze\'9cnie.\par - Wi\'eac czemu uwa\'bfasz, \'bfe ja mog\'b3em by\'e6 jednocze\'9cnie w sklepie i przed\par nim? - spyta\'b3 Cole.\par - Dobrze, ju\'bf dobrze! - krzycza\'b3 Travis. - Szed\'b3em, \'bfeby si\'ea zobaczy\'e6\par z Catherine. Powinienem by\'b3 zosta\'e6 w mie\'9ccie, ale my\'9cla\'b3em, \'bfe ty na ni\'b9\par uwa\'bfasz, Douglas.\par Adam spojrza\'b3 na Hamsona.\par - A co ty robi\'b3e\'9c?\par - Bior\'ea na siebie pe\'b3n\'b9 odpowiedzialno\'9c\'e6. - Nie pr\'f3bowa\'b3 si\'ea t\'b3umaczy\'e6.\par - Wda\'b3em si\'ea w dyskusj\'ea o p\'eadzeniu byd\'b3a i nie zauwa\'bfy\'b3em, \'bfe ona opu\'9cci\'b3a\par sklep.\par Adam pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Przyjrza\'b3 si\'ea dok\'b3adnie wszystkim, zanim zn\'f3w si\'ea\par odezwa\'b3.\par - To nie mo\'bfe si\'ea ju\'bf nigdy powt\'f3rzy\'e6. Mary Roses potrafi o siebie\par zadba\'e6 i dobrze wiem, \'bfe nie jeste\'9cmy jej stra\'bfnikami. Te\'bf zawini\'b3a, ponie-\par wa\'bf sama szuka\'b3a zwady. Wie, \'bfe nie powinna. W dodatku nie mia\'b3a nawet\par przy sobie broni - doda\'b3 potrz\'b9saj\'b9c g\'b3ow\'b9. - Nasza siostra pozwoli\'b3a z\'b3o\'9cci\par wzi\'b9\'e6 g\'f3r\'ea nad rozs\'b9dkiem. Poniewa\'bf jest ju\'bf w saloniku i nie mo\'bfe zapro-\par testowa\'e6, przypomn\'ea wam, \'bfe w rzeczywisto\'9cci jest delikatna. Mo\'bfe nie lubi\'e6\par swoich fizycznych ogranicze\'f1, ale dla nas to nie jest wa\'bfne. Mog\'b3a zosta\'e6\par zabita.\par - Rzeczywi\'9ccie, by\'b3o to mo\'bfliwe - zgodzi\'b3 si\'ea Cole. - Bickley jest niski.\par ale wa\'bfy od niej wi\'eacej i ma dwa razy wi\'eacej mi\'ea\'9cni.\par - Jego kumple byli wysocy - powiedzia\'b3 Douglas.\par - Kumple? Krzywdzili j\'b9 jeszcze inni m\'ea\'bfczy\'9fni?\par Wszyscy bracia skulili si\'ea s\'b3ysz\'b9c ryk, jaki wyda\'b3 z siebie w\'9cciek\'b3y Adam.\par Cole i Travis spojrzeli na Hamsona, prosz\'b9c wzrokiem o wsparcie. Douglas\par uparcie wpatrywa\'b3 si\'ea w sw\'f3j kubek z kaw\'b9.\par - Nikt inny jej nie uderzy\'b3 - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison. - Uda\'b3o mi si\'ea te\'bf\par przekona\'e6 Bickleya, by nie ucieka\'b3. Twoi bracia zrobiliby to samo, by\'b3em po\par prostu pierwszym, kt\'f3ry do niej dobieg\'b3.\par - Jak przekona\'b3e\'9c Bickleya? - spyta\'b3 Adam. Uspokoiwszy si\'ea troch\'ea m\'f3wi\'b3\par ju\'bf normalnym g\'b3osem.\par - Pi\'ea\'9cciami - przyzna\'b3 si\'ea Harrison. - Straci\'b3em kontrol\'ea nad sob\'b9, niczego\par jednak nie \'bfa\'b3uj\'ea. Mog\'b3em ich wszystkich zabi\'e6, ale tego nie zrobi\'b3em. Zabrano\par ich do Hammond, gdzie zajm\'b9 si\'ea nimi w\'b3adze.\par - Czemu my\'9clisz, \'bfe szeryf co\'9c zrobi? - spyta\'b3 Adam.\par - Uwa\'bfasz, \'bfe tak nie b\'eadzie? - odpowiedzia\'b3 pytaniem Harrison.\par - Ma\'b3o prawdopodobne. Mieszkamy w Blue Belle, a ludzie w Hammond\par zajmuj\'b9 si\'ea tylko w\'b3asnym bezpiecze\'f1stwem. B\'f3g jeden wie, ile roboty szeryf\par ma na miejscu. Mo\'bfliwe, \'bfe trza\'9cnie ich jedynie po \'b3apach i wypu\'9cci.\par - S\'b9dzisz, \'bfe wr\'f3c\'b9 wtedy do Blue Belle? - Harrison by\'b3 ciekawy.\par - W ko\'f1cu to zrobi\'b9 - odpar\'b3 Adam. - Szumowiny zawsze znosi do\par naszego miasta. Bickley nie b\'eadzie, jak s\'b9dz\'ea, szuka\'b3 tym razem Mary Roses\par Ty sta\'b3e\'9c si\'ea jego celem, Harrison. Lepiej b\'eadzie, je\'9cli wszyscy b\'eadziemy\par ostro\'bfni.\par Bracia byli skorzy przyzna\'e6 mu racj\'ea. Adam u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe oczy\'9ccili\'9cmy troch\'ea atmosfer\'ea. Hamsonie, jaki\'9c miesi\'b9c\par temu kupili\'9cmy trzysta sztuk byd\'b3a od w\'b3a\'9cciciela rancza w pobli\'bfu wodospa-\par du. Czy zostaniesz tutaj wystarczaj\'b9co d\'b3ugo, by pom\'f3c nam przegoni\'e6 je do\par R\'f3\'bfanego Wzg\'f3rza?\par Szkotowi nie dano jednak czasu na udzielenie odpowiedzi. Swoj\'b9 opini\'ea\par jako pierwszy wyrazi\'b3 Douglas.\par - Adam, on nie umie nawet zwi\'b9za\'e6 byczka. Prawda, Harrison?\par - Nie umiem, ale...\par - Niech zgadn\'ea - powiedzia\'b3 powoli Cole. - \f1\'84To nie mo\f0\'bfe by\'e6 zbyt\par trudne", tak? O ile pami\'eatam, m\'f3wi\'b3e\'9c to samo o oswajaniu koni.\par - By\'b3o to troch\'ea niedorzeczne - uzna\'b3 Harrison. - Jestem jednak pewien,\par \'bfe je\'9cli dacie mi lin\'ea i poka\'bfecie, jak jej u\'bfywa\'e6, naucz\'ea si\'ea tego w mig.\par - Strasznie si\'ea narzuca, cho\'e6 go potem przez to boli - zauwa\'bfy\'b3 Douglas,\par - Kiedy w ko\'f1cu zrozumiesz, \'bfe to nie jest robota dla ciebie? - spyta\'b3\par Cole.\par - Zaraz po tym, jak rozgniot\'ea ci twarz.\par Wszyscy za\'9cmiali si\'ea. Uwa\'bfali, \'bfe nie m\'f3wi tego na serio.\par - O tak, trudno ciebie nie lubi\'e6 - powiedzia\'b3 Cole.\par - A to czemu? - spyta\'b3 Harrison.\par - Jeste\'9c jedyn\'b9 osob\'b9, kt\'f3ra mu si\'ea stawia - wyt\'b3umaczy\'b3 Douglas.\par - Dlatego ci\'ea lubi. Mo\'bfe nie masz zbyt wiele rozumu, ale na pewno\par jeste\'9c odwa\'bfny. Cole nie jest przyzwyczajony, by kto\'9c mu bezczelnie odpo-\par wiada\'b3.\par Harrison wzruszy\'b3 ramionami.\par - Jak daleko st\'b9d jest ranczo, w kt\'f3rym kupili\'9ccie byd\'b3o?\par - Jakie\'9c dwa dni jazdy st\'b9d - odpowiedzia\'b3 Cole. - Mo\'bfesz zacz\'b9\'e6 \'e6wiczy\'e6\par z lin\'b9 pojutrze. Najpierw musisz sko\'f1czy\'e6 z mustangami. Pozosta\'b3 ci jeszcze\par ten uparty, pami\'eatasz?\par - Pami\'eatam - westchn\'b9\'b3 Harrison. - Ten plamisty. Nie jest jeszcze gotowy,\par by pos\'b3ucha\'e6 g\'b3osu rozs\'b9dku, ale powoli zbiera si\'ea do tego. Czuj\'ea, \'bfe zaczyna\par go to intrygowa\'e6. Jest bardzo podobny do ciebie, Cole. Naprawd\'ea uparty. Jutro\par b\'ead\'ea mia\'b3 z nim pewnie wi\'eacej szcz\'ea\'9ccia.\par - Sko\'f1czy\'b3by\'9c ju\'bf dawno, gdyby\'9c nie traci\'b3 tyle czasu na omawianie\par wszystkiego z ko\'f1mi. Nie rozumiej\'b9 ani s\'b3owa z tego, co im m\'f3wisz. Musisz\par to poj\'b9\'e6.\par - Przyzwyczajam ich do mojego g\'b3osu - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison. - S\'b9\par uparte, owszem, ale tak\'bfe przestraszone. Nie jestem jedyny, kt\'f3ry m\'f3wi do\par koni. Spytaj Douglasa.\par - Ma racj\'ea - przyzna\'b3 Douglas. - Te\'bf do nich m\'f3wi\'ea.\par - Douglas, czy m\'f3g\'b3by\'9c p\'f3j\'9c\'e6 przypomnie\'e6 Mary Roses, \'bfe sprz\'b9ta dzisiaj\par ze sto\'b3u? Harrison, mo\'bfesz to zrobi\'e6 jutro wieczorem.\par - Oczywi\'9ccie. Na czym to polega?\par - Nigdy nie sprz\'b9ta\'b3e\'9c po kolacji? - spyta\'b3 Cole,\par -Nie.\par - Nie\'9fle ci\'ea rozpieszczano, co? - Travis by\'b3 zdziwiony.\par - Chyba tak.\par Douglas wsta\'b3 od sto\'b3u i podszed\'b3 do drzwi. Zatrzyma\'b3 si\'ea na progu, po\par czym obr\'f3ci\'b3 si\'ea i szybko wr\'f3ci\'b3 do sto\'b3u.\par - Nie wchodz\'ea tam. Travis, ty po ni\'b9 id\'9f.\par Douglas usiad\'b3, jak tylko Travis wsta\'b3.\par - Gra Beethovena - ostrzeg\'b3 Douglas.\par - Kt\'f3r\'b9? - spyta\'b3 Travis.\par - Pi\'b9t\'b9.\par Najm\'b3odszy z braci usiad\'b3 z powrotem.\par - Wy\'9clijmy Harrisona.\par Wszyscy bracia za\'9cmiali si\'ea. Cole wyt\'b3umaczy\'b3 Harrisonowi, co ich tak\par rozbawi\'b3o.\par - Lepiej nie zbli\'bfa\'e6 si\'ea do Mary Roses, gdy gra Beethovena.\par - Dlaczego?\par - Ma wtedy bardzo kiepski humor - wyja\'9cni\'b3 Cole. - Uciekamy najszyb-\par ciej, jak si\'ea da, gdy tylko s\'b3yszymy Pi\'b9t\'b9. Jeste\'9c bezpieczny, je\'9cli to Mozart\par lub Chopin - doda\'b3. - Porz\'b9dnie wali dzisiaj w te klawisze, prawda, Adamie?\par Najstarszy brat u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i przyzna\'b3 mu racj\'ea.\par - Harrison, czy jeste\'9c ju\'bf gotowy p\'f3j\'9c\'e6 do biblioteki?\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, po czym wsta\'b3 i wyszed\'b3 za Adamem z pokoju.\par Dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni popadli w zwyczaj ko\'f1czenia wieczoru \'bfyw\'b9 dyskusj\'b9.\par Harrison codziennie oczekiwa\'b3 tych umys\'b3owych zapas\'f3w. Pierwsze kilka razy\par pozwoli\'b3 Adamowi wygra\'e6, przynajmniej uwa\'bfa\'b3, \'bfe to on umo\'bfliwi\'b3 mu\par zwyci\'eastwo. W ko\'f1cu jednak duch wsp\'f3\'b3zawodnictwa wzi\'b9\'b3 w nim g\'f3r\'ea\par i zmusi\'b3 Harrisona do kilku zwyci\'eastw.\par Dyskusje z Adamem nie by\'b3y \'b3atwe. Hamson uwielbia\'b3 je prawie tak samo,\par jak Adam.\par Usiad\'b3 w jednym ze sk\'f3rzanych foteli stoj\'b9cych przy kominku i podni\'f3s\'b3\par ze stolika notatnik. Przysun\'b9\'b3 ka\'b3amarz i pi\'f3ro, by \'b3atwiej mu by\'b3o si\'eagn\'b9\'e6.\par Adam nala\'b3 do dw\'f3ch szklanek brandy. Poda\'b3 drinka Harrisonowi, po czym\par usiad\'b3 naprzeciw go\'9ccia.\par - Jaki jest nasz dzisiejszy temat? - Harrison wyci\'b9gn\'b9\'b3 nogi opieraj\'b9c je\par na podn\'f3\'bfku.\par - Po d\'b3ugim namy\'9cle wybra\'b3em koniec inwazji na Kartagin\'ea. - Adam\par delektowa\'b3 si\'ea ka\'bfdym s\'b3owem.\par - Nie mo\'bfemy rozmawia\'e6 o ko\'f1cu, nie przyjrzawszy si\'ea pocz\'b9tkowi -\par odpar\'b3 Harrison.\par - S\'b3usznie - Adam trzasn\'b9\'b3 r\'eak\'b9 w kolano. - Musisz zda\'e6 sobie spraw\'ea,\par \'bfe Grecy byli dumnym i bardzo inteligentnym narodem.\par To pierwsze stwierdzenie okre\'9cli\'b3o jego stanowisko. Harrison ripostowa\'b3.\par - Tak samo, jak Spartanie, kt\'f3rzy tak\'bfe byli nie do pokonania w walce,\par wybitnie zdolni w ka\'bfdej dziedzinie, \'b3\'b9cznie z taktyk\'b9. Ich przewaga nie budzi\par \'bfadnych w\'b9tpliwo\'9cci.\par Tak zacz\'ea\'b3a si\'ea dyskusja. Obaj k\'b3\'f3cili si\'ea przez ponad godzin\'ea. Gdy Adam\par zasugerowa\'b3, by sko\'f1czy\'e6, Harrison podsumowa\'b3 argumenty ka\'bfdego z nich.\par Tego wieczoru dyskusja zako\'f1czy\'b3a si\'ea remisem.\par Adam pozosta\'b3 w bibliotece, chc\'b9c poczyta\'e6 przed snem. Harrison powie-\par dzia\'b3 mu dobranoc i uda\'b3 si\'ea w stron\'ea baraku.\par Mary Roses czeka\'b3a na niego na werandzie. Jej z\'b3ote w\'b3osy l\'9cni\'b3y w \'9cwietle\par ksi\'ea\'bfyca niczym latarnia.\par - Czemu nie jeste\'9c w \'b3\'f3\'bfku? Ju\'bf p\'f3\'9fno.\par - Musia\'b3am si\'ea przewietrzy\'e6 - odpar\'b3a. - Przejd\'ea si\'ea z tob\'b9,\par Harrison zaczeka\'b3 na ni\'b9 u st\'f3p schod\'f3w. Razem poszli przez podw\'f3rze.\par - B\'eadzie to chyba dla mnie bezsenna noc.\par - Beethoven nie pom\'f3g\'b3 ci pozby\'e6 si\'ea z\'b3o\'9cci?\par Zauwa\'bfy\'b3a rozbawienie w jego g\'b3osie i zareagowa\'b3a u\'9cmiechem.\par - Nie by\'b3am z\'b3a, jedynie sfrustrowana. Moi bracia przesadzaj\'b9 czasem\par z wtr\'b9caniem si\'ea w moje \'bfycie.\par - Uwa\'bfam, \'bfe za ma\'b3o to robi\'b9 - powiedzia\'b3 Harrison. - Mieszkacie\par w niebezpiecznej okolicy.\par - A ja jestem ma\'b3\'b9 i s\'b3ab\'b9 kobiet\'b9?\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie chc\'ea wdawa\'e6 si\'ea w dyskusj\'ea. W moim baraku nie ma fortepianu,\par wi\'eac to mnie by si\'ea oberwa\'b3o.\par - Wi\'eac uwa\'bfasz, \'bfe jestem niezdolna do...\par - Nie wyrazi\'b3em opinii w tej sprawie - zauwa\'bfy\'b3. - Jedna twoja cecha\par strasznie mnie denerwuje, Mary Roses. Wyci\'b9gasz wnioski nie poznawszy\par wszystkich fakt\'f3w.\par Jej d\'b3o\'f1 dotkn\'ea\'b3a jego r\'eaki.\par - Naprawd\'ea?\par - Tak.\par Zn\'f3w naumy\'9clnie otar\'b3a si\'ea o Hamsona, on tego jednak nie zauwa\'bfy\'b3.\par Uzna\'b3a, \'bfe musi by\'e6 t\'eapy lub nie\'9cmia\'b3y. Nie warto by\'b3o traci\'e6 czasu na\par subtelno\'9cci. Zrozumia\'b3a, \'bfe musi by\'e6 zuchwa\'b3a, je\'9cli chce, by zareagowa\'b3.\par Wniosek ten strasznie j\'b9 zbi\'b3 z tropu.\par Schwyci\'b3a r\'eak\'ea Hamsona, przysuwaj\'b9c si\'ea do niego. Musia\'b3by j\'b9 ode-\par pchn\'b9\'e6, a wiedzia\'b3a, \'bfe jest zbyt dobrze wychowany, by to zrobi\'e6. Musieli\par wi\'eac tak pozosta\'e6 niezale\'bfnie od tego, czy mu si\'ea to podoba\'b3o.\par Jej zachowanie zaskoczy\'b3o Hamsona. Jednak zamiast pu\'9cci\'e6 jej r\'eak\'ea,\par \'9ccisn\'b9\'b3 j\'b9 mocno.\par - Sp\'eadzasz strasznie du\'bfo czasu na rozmowach z Adamem - zauwa\'bfy\'b3a,\par staraj\'b9c si\'ea, by brzmia\'b3o to beztrosko. Czu\'b3a si\'ea niepewnie poruszaj\'b9c ten temat.\par a nie chcia\'b3a, by to zauwa\'bfy\'b3.\par - Naprawd\'ea tak s\'b9dzisz?\par -Tak.\par Nie doda\'b3 nic wi\'eacej. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe wyt\'b3umaczy, czemu to robi. On\par jednak milcza\'b3, wi\'eac postanowi\'b3a go przycisn\'b9\'e6.\par - Ciekawa jestem, czemu z nim co wiecz\'f3r rozmawiasz - zacz\'ea\'b3a od nowa.\par Jej g\'b3os by\'b3 napi\'eaty. Spojrza\'b3 na ni\'b9, by zobaczy\'e6, czy martwi si\'ea czym\'9c.\par czy te\'bf po prostu czego\'9c si\'ea boi.\par Jedyne, co widzia\'b3, to czubek jej g\'b3owy. Patrzy\'b3a na swoje stopy i nie\par chcia\'b3a na niego spojrze\'e6. Pozna\'b3 jednak po dr\'bfeniu r\'eaki, \'bfe jest czym\'9c\par przej\'eata.\par Nie m\'f3g\'b3 by\'e6 szczery, je\'9cli chcia\'b3 dowiedzie\'e6 si\'ea, co si\'ea sta\'b3o. Sk\'b3oni\'e6 Mary\par Roses do m\'f3wienia z sensem mo\'bfna by\'b3o jedynie okr\'ea\'bfn\'b9 drog\'b9.\par - Rozmowa z nim sprawia mi przyjemno\'9c\'e6.\par - Tak mi si\'ea zdawa\'b3o. O czym rozmawiacie?\par - O tym i owym.\par - A konkretniej?\par - Czemu tak bardzo chcesz wiedzie\'e6?\par - Jestem ciekawa.\par - Rozmawiamy o wielu r\'f3\'bfnych rzeczach.\par - Na przyk\'b3ad?\par - Na przyk\'b3ad o waszej wojnie domowej i dlaczego nikt nie nazywa\'b3 jej\par wojn\'b9, gdy trwa\'b3a. A ty s\'b9dzi\'b3a\'9c, \'bfe o czym rozmawiamy?\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe mo\'bfe zadajesz mu pytania. Jeste\'9c z natury bardzo ciekawy\par r\'f3\'bfnych rzeczy.\par - O co mia\'b3bym go pyta\'e6?\par - O jego pochodzenie.\par - Nie pyta\'b3em go o to.\par Dopiero gdy si\'ea do tego przyzna\'b3, u\'9cwiadomi\'b3 sobie, jakie pope\'b3ni\'b3 g\'b3u-\par pstwo. Nie zadaj\'b9c najstarszemu bratu \'bfadnych pyta\'f1, przepu\'9cci\'b3 \'9cwietn\'b9 okazj\'ea\par uzyskania informacji o Claybome'ach.\par W\'b3asne zachowanie zadziwi\'b3o go. Zapomnia\'b3 o najwa\'bfniejszej sprawie i to\par by\'b3o przera\'bfaj\'b9ce. Przyjecha\'b3 do Montany w poszukiwaniu prawdy, a teraz,\par gdy potrzebowa\'b3 tylko jednej istotnej informacji, by z\'b3o\'bfy\'e6 wszystkie fakty\par razem i znale\'9f\'e6 osob\'ea winn\'b9 porwania, da\'b3 za wygran\'b9.\par Rozumia\'b3 dobrze swoj\'b9 niech\'ea\'e6 - wiedzia\'b3, \'bfe prawda zniszczy rodzin\'ea\par Claybome'\'f3w. Samo my\'9clenie o b\'f3lu, jakiego by im przysporzy\'b3, by\'b3o dla\par Hamsona m\'eaczarni\'b9.\par Mary Roses teraz trzyma\'b3a go za r\'eak\'ea, okazuj\'b9c swoje uczucie, ale znie-\par nawidzi\'b3aby go wiedz\'b9c, w jakim celu zamieszka\'b3 z jej rodzin\'b9.\par Nie chcia\'b3, by go nienawidzi\'b3a; chcia\'b3 i potrzebowa\'b3 jej mi\'b3o\'9cci.\par Harrison przyspieszy\'b3 kroku. By\'b3 na siebie w\'9cciek\'b3y i pragn\'b9\'b3 przemy\'9cle\'e6\par kilka spraw, by doj\'9c\'e6 do jakich\'9c wniosk\'f3w. Zwi\'b9za\'b3 si\'ea emocjonalnie z rodzin\'b9\par Claybome'\'f3w, nie zauwa\'bfaj\'b9c nawet, kiedy to nast\'b9pi\'b3o. Lubi\'b3 ich wszystkich\par i martwi\'b3 si\'ea o nich, bo mu na nich zale\'bfa\'b3o. Niech to, lubi\'b3 nawet to, \'bfe nie\par przepada\'b3 za Cole'em.\par Tak, tego wieczoru mia\'b3 wiele do przemy\'9clenia.\par - Harrison, nie chcia\'b3am ci\'ea urazi\'e6 sugeruj\'b9c, \'bfe jeste\'9c w\'9ccibski - wyszep-\par ta\'b3a Mary Roses.\par - Nie pomy\'9cla\'b3em tego - odpowiedzia\'b3.\par - Nie jeste\'9c wi\'eac z\'b3y?\par - Nie, oczywi\'9ccie, \'bfe nie. - Zwolni\'b3 kroku, pr\'f3buj\'b9c si\'ea uspokoi\'e6.\par - Wi\'eac przesta\'f1 \'9cciska\'e6 tak moj\'b9 r\'eak\'ea.\par Natychmiast j\'b9 pu\'9cci\'b3.\par - Jest dzisiaj bardzo zimno. Powinna\'9c wr\'f3ci\'e6 do domu - powiedzia\'b3\par nagle.\par - Nie jest mi zimno - odpowiedzia\'b3a. U\'9cwiadomi\'b3a sobie wreszcie, \'bfe, by\'e6\par mo\'bfe, Harrison chce si\'ea jej pozby\'e6.\par \'afarliwie pragn\'ea\'b3a si\'ea myli\'e6.\par - Martwisz si\'ea czym\'9c?\par - Na przyk\'b3ad czym? - spyta\'b3.\par - \'afe zn\'f3w ci\'ea poca\'b3uj\'ea.\par Pomys\'b3 by\'b3 tak absurdalny, \'bfe nie m\'f3g\'b3 powstrzyma\'e6 si\'ea od \'9cmiechu.\par - To ja ci\'ea poca\'b3owa\'b3em - przypomnia\'b3.\par - Pomaga\'b3am ci.\par - Dobrze, oboje byli\'9cmy winni.\par - Winni - powt\'f3rzy\'b3a. - Ty naprawd\'ea jeste\'9c prawnikiem. Wola\'b3abym, \'bfeby\'9c\par nim nie by\'b3.\par - Wyja\'9cnij mi to.\par - Prawnicy nas dr\'eacz\'b9.\par - Dlaczego?\par Wzruszy\'b3a ramionami. Nie mia\'b3a zamiaru wi\'eacej t\'b3umaczy\'e6. Harrison nie\par da\'b3 jednak za wygran\'b9. Uzna\'b3, \'bfe najwy\'bfsza pora otrzyma\'e6 zadowalaj\'b9c\'b9\par odpowied\'9f.\par - Martwi\'b3a\'9c si\'ea, \'bfe b\'ead\'ea pyta\'e6 Adama o wasz\'b9 rodzin\'ea lub jego pochodzenie?\par Zatrzymali si\'ea i stan\'eali naprzeciwko siebie. Ksi\'ea\'bfyc roztacza\'b3 dooko\'b3a nich\par z\'b3ot\'b9 po\'9cwiat\'ea.\par - Nie chcia\'b3am, by\'9c go m\'eaczy\'b3. Adam nie lubi m\'f3wi\'e6 o niekt\'f3rych\par epizodach ze swojej m\'b3odo\'9cci. By\'b3 niewolnikiem. Wi\'eacej nie musisz chyba\par wiedzie\'e6.\par - O czym on lubi rozmawia\'e6? Czy czas, kt\'f3ry sp\'eadzi\'b3 w Nowym Jorku,\par tak\'bfe nie jest dobrym tematem?\par - Nie jest.\par - A podr\'f3\'bf do Montany? B\'eadzie chcia\'b3 ze mn\'b9 o tym m\'f3wi\'e6, czy te\'bf\par powinienem unika\'e6 tematu?\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe nie mia\'b3by nic przeciwko rozmowie na ten temat. Moi bracia\par s\'b9 dumni z tego, czego dokonali.\par Harrison nie m\'f3g\'b3 si\'ea ju\'bf powstrzyma\'e6. Schwyci\'b3 j\'b9 i przyci\'b9gn\'b9\'b3 bli\'bfej do\par siebie. Tym razem nie by\'b3a to fizyczna reakcja. Po prostu chcia\'b3 by\'e6 blisko\par niej tak d\'b3ugo, jak tylko si\'ea da.\par Rozumia\'b3a chyba, czego pragn\'b9\'b3, gdy\'bf obj\'ea\'b3a go w pasie i mocno \'9ccisn\'ea\'b3a.\par - By\'b3e\'9c bardzo samotny dorastaj\'b9c, prawda?\par - Je\'9cli by\'b3em, to tego nie zauwa\'bfa\'b3em - odpar\'b3. Pochyli\'b3 si\'ea, opieraj\'b9c\par brod\'ea na czubku jej g\'b3owy. Zamkn\'b9\'b3 oczy i skupi\'b3 si\'ea na przyjemno\'9cci, jak\'b9\par dawa\'b3a mu jej obecno\'9c\'e6.\par - A\'bf do teraz? - szepn\'ea\'b3a w ko\'b3nierzyk jego koszuli.\par - Tak, do teraz.\par Pr\'f3bowa\'b3a go pocieszy\'e6. Delikatno\'9c\'e6 i zrozumienie oszo\'b3omi\'b3y Hamsona.\par By\'b3o w niej tyle mi\'b3o\'9cci. Dzi\'eaki niej czu\'b3 si\'ea... bogatszy. \'afycie by\'b3o dotychczas\par bezsensowne, puste i straszliwie zimne. Mary Roses, s\'b3odka, kochaj\'b9ca Mary\par Roses. Co, na Boga, mia\'b3 z ni\'b9 zrobi\'e6?\par W ko\'f1cu zmusi\'b3 si\'ea, by j\'b9 pu\'9cci\'e6. Jeszcze trudniej by\'b3o nak\'b3oni\'e6 do tego\par Mary Roses. Musia\'b3 oderwa\'e6 od siebie jej r\'eace.\par - Nie b\'ead\'ea ci\'ea prosi\'b3a, by\'9c mnie poca\'b3owa\'b3, nie musisz si\'ea o to martwi\'e6.\par - Musisz wr\'f3ci\'e6 ju\'bf do domu, Mary Roses. Chod\'9f, odprowadz\'ea ci\'ea.\par - Przecie\'bf w\'b3a\'9cnie ja odprowadza\'b3am ci\'ea do twojego domu.\par - W takim razie dobranoc.\par - Dobranoc.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, chc\'b9c odej\'9c\'e6. Harrison obserwowa\'b3 z r\'eakami za\'b3o\'bfonymi za\par g\'b3ow\'ea, jak odchodzi. Nie przypuszcza\'b3, \'bfe nagle odwr\'f3ci si\'ea i rzuci w jego\par ramiona. Obj\'ea\'b3a go mocno za szyj\'ea, stan\'ea\'b3a na palcach, po czym odda\'b3a mu\par d\'b3ugi, a mimo to wci\'b9\'bf zbyt kr\'f3tki poca\'b3unek.\par Nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzyma\'e6. Obj\'b9\'b3 j\'b9 ramionami, po czym pokaza\'b3 jej, jak\par pragnie by\'e6 ca\'b3owany. Jego gor\'b9ce i otwarte usta niemal\'bfe j\'b9 po\'bfera\'b3y. J\'eazyk\par wsun\'b9\'b3 si\'ea do \'9crodka jej ust. Czu\'b3, \'bfe cokolwiek zrobi, ci\'b9gle b\'eadzie pragn\'b9\'b3\par wi\'eacej.\par Poca\'b3unek by\'b3 niesamowicie zmys\'b3owy. Harrison pragn\'b9\'b3, by chwila ta\par nigdy si\'ea nie sko\'f1czy\'b3a. Upaja\'b3 si\'ea chrapliwym d\'9fwi\'eakiem, jaki dobiega\'b3\par z gard\'b3a Mary Roses. Wszystko, co robi\'b3a, mia\'b3o dla niego magiczny czar.\par W chwili jednak, gdy zrozumia\'b3, \'bfe chcia\'b3by od niej o wiele, wiele wi\'eacej,\par natychmiast przesta\'b3.\par Spojrza\'b3a na niego, a jej oczy by\'b3y zamglone przez nami\'eatno\'9c\'e6. Wargi mia\'b3a\par p\'b9sowe i nabrzmia\'b3e od jego poca\'b3unk\'f3w. Marzy\'b3 o wzi\'eaciu jej ponownie\par w ramiona.\par - Dobranoc - powiedzia\'b3a gard\'b3owym szeptem.\par Nie ruszy\'b3a si\'ea jednak. Jej wahanie uradowa\'b3o Hamsona. Zrozumia\'b3, \'bfe to\par uczucie jest dla niej czym\'9c nowym, a poniewa\'bf nie mia\'b3a \'bfadnego do\'9cwiad-\par czenia, kt\'f3rym mog\'b3aby si\'ea kierowa\'e6, by\'b3a bezbronna, bo mu ufa\'b3a. Mary Roses\par by\'b3a siln\'b9 kobiet\'b9 i nie pozwoli\'b3aby si\'ea wykorzysta\'e6 \'bfadnemu m\'ea\'bfczy\'9fnie.\par By\'b3a niewinna i czysta, a mimo to wobec niego okaza\'b3a si\'ea bezsilna. Obowi\'b9z-\par kiem Harrisona by\'b3o wi\'eac pilnowa\'e6, by nic si\'ea jej nie sta\'b3o.\par Obserwowa\'b3 j\'b9, dop\'f3ki nie wesz\'b3a do domu. Nawet wtedy nie ruszy\'b3 si\'ea\par z miejsca. Co na Boga mia\'b3 zrobi\'e6? Mary Roses by\'b3a coraz bardziej w nim\par zakochana. M\'f3g\'b3 powstrzyma\'e6 to uczucie, zanim stanie si\'ea ono powa\'bfnym\par problemem, a jednak nic nie zrobi\'b3.\par Dlaczego nic nie zrobi\'b3? Harrison ukrywa\'b3 przed samym sob\'b9 prawd\'ea, cho\'e6\par ju\'bf od ponad tygodnia rzuca\'b3a si\'ea prosto w oczy. Dobrze wiedzia\'b3, czemu jej\par do siebie nie zniech\'eaca\'b3.\par On tak\'bfe si\'ea w niej zakocha\'b3.\par 2 sierpnia 1864\par Droga Mamo Roses!\par W gazecie z Hammond przeczytali\'9cmy, \'bfe stoczono kolejn\'b9, bitw\'ea niedaleko\par miejsca, gdzie Ty i pani Livonia mieszkacie. Wszyscy zacz\'eali\'9cmy si\'ea oczywi\'9ccie\par martwi\'e6. S\'b3yszeli\'9cmy straszne historie o zamieszkach spowodowanych brakiem\par \'bfywno\'9cci i lekarstw. Tydzie\'f1 p\'f3\'9fniej nadszed\'b3 Tw\'f3j list, piszesz w nim, \'bfe\par wszystko jest w porz\'b9dku. Dziwisz si\'ea pewnie naszej g\'b3upocie. Powtarzasz,\par by\'9cmy ufali Bogu i pozwolili Jemu martwi\'e6 si\'ea o Ciebie, ale czasem trudno\par jest przekaza\'e6 wszystko w Jego r\'eace. Pr\'f3bujemy, Mamo, a to si\'ea chyba liczy.\par Bardzo nam przykro, \'bfe kuracja nie poprawi\'b3a wzroku pani Livonii. Czy\par nie my\'9clisz, \'bfe wszystkie te razy, jakie otrzyma\'b3a od m\'ea\'bfa, mog\'b3y spowodowa\'e6\par uszkodzenie jej wzroku? Pami\'eatam j\'b9 ca\'b3\'b9 zakrwawion\'b9 i posiniaczon\'b9: Prosz\'ea,\par powiedz jej, \'bfe o niej my\'9climy i modlimy si\'ea, by zdj\'eato z niej jej krzy\'bf.\par Mam nadziej\'ea, \'bfe jej synowie zostawiaj\'b9, was w spokoju. Niedobrze si\'ea nam\par robi na my\'9cl o krzywdach, jakie wyrz\'b9dzili w\'b3asnej mamie. Dlaczego s\'b9 wobec\par niej tak okrutni? Cole ba\'b3 si\'ea, \'bfe b\'ead\'b9. n\'eaka\'e6 Ci\'ea tak, jak to robi\'b3 ich ojciec,\par ale kaza\'b3em mu mie\'e6 wi\'eacej wiary w Ciebie. Dop\'f3ki b\'eadziesz uwa\'bfa\'e6 i trzyma\'e6\par si\'ea blisko ich matki, nie o\'9cmiel\'b9 si\'ea nic zrobi\'e6. Modl\'ea si\'ea, bym mia\'b3 racj\'ea.\par W gazecie przedrukowano kolejn\'b9, doskona\'b3\'b9 mow\'ea Lincolna. Wyg\'b3osi\'b3 j\'b9,\par kilka lat temu, Mamo. Czy wiesz, \'bfe nazwa\'b3 nas Czarnymi, a nie niewolnikami?\par Czarny wydaje mi si\'ea bardziej godn\'b9 nazw\'b9 od innych, kt\'f3re s\'b3ysza\'b3em. Cole\par nie rozumie, czemu wszyscy nie mog\'b9 by\'e6 po prostu nazywani m\'ea\'bfczyznami\par lub kobietami. Nie widzi powodu, by dok\'b3adniej okre\'9cla\'e6 ludzi. Chcia\'b3bym, \'bfeby\par wszystko by\'b3o tak proste. Niestety, ludzie my\'9cl\'b9 sobie dziwne rzeczy o osobach,\par kt\'f3re si\'ea od nich r\'f3\'bfni\'b9. Dlaczego ludzie nienawidz\'b9 si\'ea z powodu innego\par koloru sk\'f3ry?\par Jednego wieczoru zacz\'eali\'9cmy dyskutowa\'e6 o r\'f3\'bfnicach mi\'eadzy rasami. Spy-\par ta\'b3em Travisa, czy ludzie, kt\'f3rzy napisali dla nas Deklaracj\'ea Niepodleg\'b3o\'9cci,\par zastanawiali si\'ea nad kolorami sk\'f3ry. Nasze prawo m\'f3wi, \'bfe wszyscy ludzie\par zostali stworzeni r\'f3wni. Powiedzia\'b3em braciom, \'bfe moim zdaniem Jefferson,\par pisz\'b9c zasady rz\'b9dzenia, nie my\'9cla\'b3 o Czarnych, ale Douglas powiedzia\'b3, \'bfe to\par niczego nie zmienia. R\'f3wny znaczy r\'f3wny, niezale\'bfnie od koloru sk\'f3ry.\par wyznania i tak dalej. W ko\'f1cu wszyscy zgodzili\'9cmy si\'ea co do jednej kwestii -\par wiele ludzi z Po\'b3udnia nigdy nie przeczyta\'b3o uwa\'bfnie Konstytucji.\par Mary Roses lubi pomaga\'e6 przy zmywaniu naczy\'f1. Bardzo uwa\'bfa na dwie\par fili\'bfanki z porcelany, kt\'f3re da\'b3 jej Travis. Obieca\'b3, \'bfe poka\'bfe jej, jak wygl\'b9da\par prawdziwy podwieczorek, gdy tylko wymieni sk\'f3ry na wi\'eacej takich fili\'bfanek.\par Obecnie poszukuje czajniczka. Znaj\'b9c Travisa, wiem, \'bfe w ko\'f1cu go znajdzie.\par nie wie on, oczywi\'9ccie, nic o prawdziwym podwieczorku, ale jest pewien, \'bfe\par pani Morrison ch\'eatnie mu wszystko wyt\'b3umaczy i wtedy b\'eadzie m\'f3g\'b3 nauczy\'e6\par swoj\'b9 siostr\'ea. Cole przysi\'eaga, \'bfe nie b\'eadzie mia\'b3 nic wsp\'f3lnego z podwieczor-\par kami, ale zmieni zdanie. Zawsze tak robi.\par Cole zacz\'b9\'b3 w ko\'f1cu pracowa\'e6 przy budowie naszego domu. W zesz\'b3ym\par roku ci\'b9gle co\'9c mu przeszkadza\'b3o. Najpierw musia\'b3 zrobi\'e6 stajni\'ea dla Douglasa,\par potem nie zd\'b9\'bfy\'b3 wykopa\'e6 piwnicy przed zim\'b9, a na wiosn\'ea musia\'b3 ci\'b9gle\par polowa\'e6 na jedzenie i konie na wymian\'ea. Sprzedali\'9cmy wszystkie mustangi,\par kt\'f3re z\'b3apa\'b3 - w okolicznych g\'f3rach jest ich pe\'b3no. Cole nie mo\'bfe pracowa\'e6\par przy budowie domu, gdy jego bracia \'b3api\'b9 konie. wie, \'bfe nasze dochody zale\'bf\'b9\par od tego, czy z\'b3apiemy i wytresujemy dzikie konie, zanim inni zaczn\'b9 to robi\'e6.\par Douglas zaczyna mie\'e6 dobr\'b9 reputacj\'ea w okolicach Blue Belle. Ludzie przy-\par je\'bfd\'bfaj\'b9 z daleka, by zasi\'eagn\'b9\'e6 opinii o chorej krowie lub gryma\'9cnej kurze.\par M\'f3j brat zawsze wie, co nale\'bfy zrobi\'e6.\par Ci\'ea\'bfko pracujemy nad oczyszczeniem naszej mowy z brzydkich wyraz\'f3w,\par gdy\'bf Mary Roses ca\'b3y czas teraz przeklina. Cole wpad\'b3 na pomys\'b3, by ka\'bfdego\par ranka pisa\'e6 na tablicy nowe s\'b3owo, kt\'f3rego ka\'bfdy musia\'b3by u\'bfywa\'e6 w ci\'b9gu\par dnia. Uwa\'bfa, \'bfe przyda\'b3oby nam si\'ea powi\'eakszenie zasobu s\'b3\'f3w, a oczywi\'9ccie\par nasza siostra te\'bf na tym skorzysta. Ona bowiem nie lubi by\'e6 wy\'b3\'b9czona\par z czegokolwiek, co my robimy.\par Za\'b3\'b9czam osobiste listy do Ciebie od ka\'bfdego z nas. Napisz\'ea zn\'f3w napra-\par wd\'ea szybko.\par Niech B\'f3g ma ci\'ea w swej opiece\par Adam\par W pi\'b9tek odby\'b3a si\'ea kolejna lekcja pokory. Harrison wsta\'b3 wczesnym\par rankiem, z zamiarem uspokojenia i oswojenia do po\'b3udnia ostatniego z przy-\par dzielonych mu koni.\par Przekroczy\'b3 termin o dobre kilka godzin, ale p\'f3\'9fnym popo\'b3udniem, po\par zdobyciu co najmniej dziesi\'eaciu nowych siniak\'f3w, zmusi\'b3 plamistego mustanga\par do pos\'b3usze\'f1stwa.\par Douglas by\'b3 pod wra\'bfeniem cierpliwo\'9cci i wytrzyma\'b3o\'9cci Hamsona. Zawo-\par \'b3a\'b3 Cole'a, by przyszed\'b3 i zobaczy\'b3, jaki kawa\'b3 dobrej roboty wykona\'b3 ich go\'9c\'e6.\par - Zobacz, jaki s\'b3odki i potulny jest teraz Plamka - zauwa\'bfy\'b3. - Harrison\par uspokoi\'b3 go na dobre.\par Douglas trzyma\'b3 si\'ea p\'b3otu. Wskaza\'b3 Harrisonowi, \'bfe ma podjecha\'e6 na\par Plamce bli\'bfej. Chcia\'b3 go pochwali\'e6.\par - Wykona\'b3e\'9c niez\'b3\'b9 robot\'ea - powiedzia\'b3 z uznaniem.\par - Osi\'b9gn\'b9\'b3em to dzi\'eaki cierpliwo\'9cci i zrozumieniu zwierz\'b9t - odpar\'b3 Har-\par rison. Chwal\'b9c si\'ea patrzy\'b3 na Cole'a. - Wiele by\'9c zyska\'b3, ucz\'b9c si\'ea jednego,\par jak i drugiego.\par - Cierpliwo\'9c\'e6 i zrozumienie? - zakpi\'b3 z niego Cole. - Do diab\'b3a, Harrison,\par gada\'b3e\'9c i gada\'b3e\'9c, a\'bf biedne zwierz\'ea gotowe by\'b3o zrobi\'e6 wszystko, by ci\'ea\par uciszy\'e6.\par Harrison nie da\'b3 si\'ea wci\'b9gn\'b9\'e6 w sprzeczk\'ea. Mia\'b3 wa\'bfniejsze sprawy na\par g\'b3owie od upartego, nigdy nie ust\'eapuj\'b9cego brata Mary Roses.\par Zsiad\'b3 z konia i zdj\'b9\'b3 siod\'b3o i koc. Plamka podszed\'b3 za nim do ogrodzenia.\par Harrison powiesi\'b3 uprz\'b9\'bf na p\'b3ocie, po czym schwyci\'b3 konia za uzd\'ea i zapro-\par wadzi\'b3 do najwi\'eakszego corralu, gdzie trzymano pozosta\'b3e mustangi.\par Wej\'9ccie z Plamk\'b9 do \'9crodka wybiegu okaza\'b3o si\'ea b\'b3\'eadem. Zdj\'eacie z konia\par uprz\'ea\'bfy zaj\'ea\'b3o mu du\'bfo, du\'bfo czasu, gdy\'bf wok\'f3\'b3 nich zebra\'b3y si\'ea pozosta\'b3e\par mustangi. Podgryza\'b3y si\'ea wzajemnie, chc\'b9c zwr\'f3ci\'e6 na siebie uwag\'ea Hamsona.\par Ka\'bfdy ko\'f1 chcia\'b3 by\'e6 zauwa\'bfony i Szkot nie m\'f3g\'b3 wyj\'9c\'e6, zanim nie poklepa\'b3\par i nie pochwali\'b3 ka\'bfdego z nich.\par Wyszed\'b3 z wybiegu okr\'ea\'bfn\'b9 drog\'b9, nie chc\'b9c wdawa\'e6 si\'ea w dyskusj\'ea\par z Cole'em. Zabra\'b3 po drodze siod\'b3o i koc, po czym poszed\'b3 do stajni.\par Douglas i Cole nadal obserwowali konie.\par - Widzia\'b3e\'9c to? - wyszepta\'b3 Douglas do brata.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Pewnie, \'bfe widzia\'b3em. - Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Konie by\'b3y tak urzeczone, \'bfe\par zbite w grupk\'ea kr\'b9\'bfy\'b3y po wybiegu za chodz\'b9cym na zewn\'b9trz Hamsonem.\par - Jeszcze nigdy nie widzia\'b3em, by zwierz\'eata tak reagowa\'b3y - powiedzia\'b3\par Douglas. - Musisz przyzna\'e6, \'bfe rozmawianie z ko\'f1mi kryje w sobie odrobin\'ea\par magii.\par Cole wzruszy\'b3 ramionami.\par - Przyznam to, ale nie przy Hamsonie. Ciekaw jestem, czy b\'eadzie pr\'f3bo-\par wa\'b3 nam\'f3wi\'e6 byki, by posz\'b3y za nim do naszego domu?\par - Pewnie tak - odpar\'b3 Douglas. - Widzia\'b3e\'9c Travisa? - spyta\'b3.\par - Chowa si\'ea w stajni.\par Douglas nie musia\'b3 pyta\'e6, czemu najm\'b3odszy z braci to robi, gdy\'bf przy-\par czyna jego zachowania siedzia\'b3a na werandzie.\par Eleanor Border kiwa\'b3a si\'ea w ulubionym fotelu Adama, z cennym, u\'bfywa-\par nym tylko przy specjalnych okazjach wachlarzem Mary Roses w r\'eaku.\par Bracia spojrzeli na nie chcianego go\'9ccia w momencie, gdy ich siostra\par wybieg\'b3a ze \'9crodka ze szklank\'b9 soku dla Eleanor.\par - Ta kobieta zupe\'b3nie wyko\'f1czy Mary Roses - stwierdzi\'b3 Cole.\par Douglas pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, przyznaj\'b9c mu racj\'ea.\par - My\'9clisz, \'bfe pozwoli kiedy\'9c naszej siostrze pojecha\'e6 do Comelii? - spyta\'b3.\par - Nie s\'b9dz\'ea - odpowiedzia\'b3 Cole. - Przynajmniej nie dzisiaj. Mary Roses\par pr\'f3buje bezskutecznie od samego rana, a dochodzi trzecia.\par - Sama sobie winna, \'bfe tak jej czas ucieka - zauwa\'bfy\'b3 Douglas. - Pozwala,\par by Eleanor ni\'b9 rz\'b9dzi\'b3a. Rano dwa razy nosi\'b3a jej jedzenie. Eleanor nie\par smakowa\'b3o \'9cniadanie, kt\'f3re zrobi\'b3 kucharz, wi\'eac nasza siostra przygotowa\'b3a\par jej inne.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nam nigdy nie pozwala sob\'b9 rz\'b9dzi\'e6 - powiedzia\'b3. - Nie powinna by\'b3a\par jej czegokolwiek przygotowywa\'e6. Eleanor nie zachowywa\'b3aby si\'ea jak kapry\'9cna\par ksi\'ea\'bfniczka, gdyby nie by\'b3a traktowana po kr\'f3lewsku.\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe powinni\'9cmy wieczorem porozmawia\'e6 o tym z Adamem -\par zaproponowa\'b3 Douglas. - Robi b\'b3\'b9d pozwalaj\'b9c Eleanor pozosta\'e6 u nas. Ty,\par Travis i ja mo\'bfemy po\'b3\'b9czy\'e6 si\'ea przeciw niemu. Wszyscy trzej zag\'b3osujemy\par za wyrzuceniem jej st\'b9d. Mary Roses i Adam b\'ead\'b9 oczywi\'9ccie g\'b3osowa\'e6 przeciw\par nam, ale to nic nie zmieni. Wi\'eakszo\'9c\'e6 decyduje.\par Sumienie Cole'a nie pozwala\'b3o mu si\'ea zgodzi\'e6. Nie m\'f3g\'b3 zapomnie\'e6\par zachowania Eleanor z poprzedniego dnia. Biedna dziewczyna wzbudzi\'b3a w nim\par lito\'9c\'e6, gdy p\'b3aka\'b3a oparta o Adama. Nie chcia\'b3 si\'ea do tego przyzna\'e6, ale na\par sam\'b9 my\'9cl o tym bola\'b3o go serce.\par - Nie wyci\'b9gajmy pochopnych wniosk\'f3w, Douglas. Uwa\'bfam, \'bfe powinni-\par \'9cmy zaczeka\'e6 kilka dni, zanim poddamy to pod g\'b3osowanie. Adam musia\'b3 mie\'e6\par pow\'f3d, je\'9cli pozwoli\'b3 jej zosta\'e6.\par - Czemu nam o nim nie powiedzia\'b3?\par - Pewnie nie jest jeszcze got\'f3w - odpar\'b3 Cole. - Mo\'bfe za dzie\'f1 lub dwa\par Eleanor przestanie tak narzeka\'e6. Poruszy\'b3a ju\'bf prawie ka\'bfdy mo\'bfliwy temat.\par - Zacznie od nowa - przewidywa\'b3 Douglas. - Chyba lubi s\'b3ucha\'e6 swojego\par j\'eaczenia.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i spojrza\'b3 na dziewczyn\'ea, o kt\'f3rej m\'f3wili. Musia\'b3\par przyzna\'e6, \'bfe by\'b3aby bardzo \'b3adna, gdyby tylko si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a.\par - To te rude w\'b3osy - powiedzia\'b3 bratu. - To przez nie jest taka kapry\'9cna.\par - Travis te\'bf jest rudy, a nie jest kapry\'9cny.\par - Chowa si\'ea przecie\'bf w stajni. Moim skromnym zdaniem to dosy\'e6 kapry\'9c-\par ne zachowanie.\par Harrison do\'b3\'b9czy\'b3 do dw\'f3ch braci.\par - Nie uwierzysz! Cole broni Eleanor - powiedzia\'b3 mu Douglas.\par - Zauwa\'bfy\'b3em tylko, \'bfe powinni\'9cmy da\'e6 jej troch\'ea czasu, zanim przeg\'b3o-\par sujemy, by j\'b9 st\'b9d wyrzuci\'e6 - broni\'b3 si\'ea Cole. - My\'9cl\'ea, \'bfe jest taka arogancka\par ze strachu.\par - Te\'bf mi si\'ea tak wydaje - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Harrison. - Sprawianie\par k\'b3opot\'f3w daje jej poczucie wi\'eakszej pewno\'9cci.\par Douglas potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Strasznie obaj rozmi\'eakli\'9ccie. Jad\'ea z Travisem do Hammond, by sprzeda\'e6\par kilka koni lub je wymieni\'e6. Chcecie si\'ea z nami zabra\'e6?\par - Zatrzymacie si\'ea u Pauliny? - spyta\'b3 Cole.\par - Kim jest Paulina? - Harrison by\'b3 ciekaw.\par - Prowadzi dom za miastem - powiedzia\'b3 Douglas. - Tu\'bf za Sneeze\par Junction.\par - Ona jest... - zacz\'b9\'b3 Harrison.\par - Przyjazna - doko\'f1czy\'b3 za niego Cole.\par Harrison nie przyj\'b9\'b3 zaproszenia. Cole, Travis i Douglas odjechali w stron\'ea\par skrzy\'bfowania. Bracia uznali, \'bfe siostra nie b\'eadzie chcia\'b3a o tak p\'f3\'9fnej porze\par jecha\'e6 w g\'f3ry, by zawie\'9f\'e6 produkty dla szalonej Corrie.\par Pomylili si\'ea - zadanie eskortowania Mary Roses spad\'b3o zatem na haiki\par Adama lub Hamsona.\par Adam zostawi\'b3 decyzj\'ea Harrisonowi. Zawo\'b3a\'b3 go do kuchni i wyja\'9cni\'b3 mu\par sytuacj\'ea.\par - Jeden z nas musi zosta\'e6 i dotrzyma\'e6 towarzystwa Eleanor. Drugi musi\par pojecha\'e6 z Mary Roses.\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe nigdy nie opuszczasz rancza - zdziwi\'b3 si\'ea Harrison.\par - Kto ci to powiedzia\'b3?\par - Ludzie w mie\'9ccie. Dooley i Duch wspominali o tym.\par - Unikam jedynie miasta. Moim domem s\'b9 g\'f3ry. Cz\'easto poluj\'ea z Cole'em,\par uwielbiam chodzi\'e6 na ryby - doda\'b3 kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9.\par - Wola\'b3bym pojecha\'e6 z Mary Roses - zdecydowa\'b3 Harrison.\par - Naprawd\'ea umiesz strzela\'e6 czy te\'bf troch\'ea koloryzowa\'b3e\'9c? Nie chc\'ea ci\'ea\par obrazi\'e6, ale musz\'ea wiedzie\'e6, czy w razie potrzeby b\'eadziesz w stanie obroni\'e6\par moj\'b9 siostr\'ea.\par - Umiem pos\'b3ugiwa\'e6 si\'ea broni\'b9 - zapewni\'b3 go Harrison. - Mog\'ea wzi\'b9\'e6\par dwa rewolwery, je\'9cli b\'eadziesz si\'ea przez to lepiej czu\'b3.\par - Przyczep sobie te\'bf do siod\'b3a strzelb\'ea - poradzi\'b3 Adam. - Od czasu, gdy\par tu mieszkamy, tylko raz mieli\'9cmy niemi\'b3e spotkanie z nied\'9fwiedziem, ale o tej\par porze roku \'b3atwo jest na nie trafi\'e6. Kr\'b9\'bf\'b9 po okolicy w poszukiwaniu jedzenia.\par - B\'ead\'ea uwa\'bfa\'b3.\par - Mary Roses potrafi oczywi\'9ccie o siebie zadba\'e6. Nie chc\'ea, by\'9c my\'9cla\'b3, \'bfe\par niczego jej nie nauczyli\'9cmy. Cole pokaza\'b3 jej, jak strzela\'e6, by zabija\'e6. Dzi\'eaki\par Bogu, nie mia\'b3a jeszcze okazji wykorzysta\'e6 swych umiej\'eatno\'9cci.\par - Powinni\'9cmy ju\'bf jecha\'e6 - Harrison przypomnia\'b3 sobie, \'bfe jest p\'f3\'9fno.\par - Zaczekaj jeszcze sekund\'ea - poprosi\'b3 Adam. - Nie chc\'ea owija\'e6 w bawe\'b3n\'ea,\par wi\'eac powiem wprost. Podobasz si\'ea Mary Roses, a widz\'b9c, jak na ni\'b9 patrzysz\par podczas kolacji, zak\'b3adam, \'bfe uczucie jest wzajemne. Oczekuj\'ea, \'bfe b\'eadziesz\par si\'ea zachowywa\'e6 jak d\'bfentelmen. Zdaj\'ea sobie spraw\'ea, \'bfe obra\'bfam ci\'ea, ale Mary\par Roses jest dla mnie wa\'bfniejsza od twoich uczu\'e6. Czy mo\'bfesz mi to obieca\'e6?\par Harrison nie czu\'b3 si\'ea obra\'bfony. Ka\'bfdy kochaj\'b9cy brat tak by si\'ea zachowa\'b3\par i Harrison niczego innego si\'ea po nim nie spodziewa\'b3.\par - Masz moje s\'b3owo. Obroni\'ea twoj\'b9 siostr\'ea albo zgin\'ea usi\'b3uj\'b9c jej broni\'e6,\par Adamie, a ju\'bf na pewno nie nara\'bf\'ea jej honoru.\par U\'9ccisn\'eali d\'b3onie, po czym Adam odprowadzi\'b3 Szkota do drzwi frontowych.\par - Wola\'b3bym, \'bfeby poczeka\'b3a z tym do jutra, ale dobrze wiesz, jaka bywa\par uparta.\par - Ju\'bf to zauwa\'bfy\'b3em.\par Adam u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Oczywi\'9ccie. Ciekaw jestem twojej opinii o Corrie. Mary Roses zauwa\'bfa\par tylko dobre cechy u ludzi. Uwa\'bfaj na ni\'b9, gdy b\'eadzie rozmawia\'e6 ze sw\'b9 now\'b9\par przyjaci\'f3\'b3k\'b9. Nie podoba mi si\'ea, \'bfe ta kobieta mierzy w ni\'b9 ca\'b3y czas ze\par strzelby.\par Eleanor podnios\'b3a si\'ea, gdy dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni wyszli na werand\'ea. Kiwn\'ea\'b3a\par g\'b3ow\'b9 w stron\'ea Harrisona, po czym zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Adama.\par - Pozwalasz jej pojecha\'e6? Chyba b\'eadzie pada\'e6. Zniszczy sobie ubranie,\par je\'9cli nadejdzie burza. Ucieszy\'b3abym si\'ea, gdyby\'9c kaza\'b3 jej zosta\'e6.\par - Gdzie jest teraz Mary Roses?\par - W stajni - odpowiedzia\'b3a Eleanor.\par - Mo\'bfe wejdziesz do domu? Mog\'b3aby\'9c porozmawia\'e6 ze mn\'b9, gdy b\'ead\'ea\par robi\'b3 kolacj\'ea.\par Propozycja Adama ucieszy\'b3a Eleanor. Skwapliwie kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i wesz\'b3a\par za Adamem do domu.\par Harrison i Mary Roses potrzebowali dw\'f3ch godzin, by dotrze\'e6 do odosob-\par nionej chaty na samym szczycie g\'f3rskiego pasma. Wspinali si\'ea powoli, gdy\'bf\par zniszczony szlak chwilami zupe\'b3nie zanika\'b3.\par Czas up\'b3yn\'b9\'b3 Harrisonowi zbyt szybko. Krajobraz napawa\'b3 go sta\'b3ym\par l\'eakiem. Zmienia\'b3 si\'ea za ka\'bfdym zakr\'eatem, wraz z barwami i zapachami,\par a pilnowanie Mary Roses wymaga\'b3o te\'bf pe\'b3nej koncentracji. Jego wzrok chcia\'b3\par zatrzyma\'e6 si\'ea przez chwil\'ea zar\'f3wno na wodospadzie hucz\'b9cym na prawo od\par wij\'b9cej si\'ea \'9ccie\'bfki, jak i na wzg\'f3rzach po lewej stronie, poro\'9cni\'eatych g\'eastym\par sosnowym lasem, poprzetykanym polankami. Dooko\'b3a by\'b3o pe\'b3no dzikiej\par zwierzyny, kt\'f3ra zesz\'b3a z wy\'bfszych partii g\'f3r, by zrzuci\'e6 zimowe futra\par i po\'bfywi\'e6 si\'ea jagodami i s\'b3odk\'b9 wiosenn\'b9 traw\'b9. Widzia\'b3 sarny i \'b3osie, koz\'b3y\par i wiewi\'f3rki. M\'b3ody jelonek, bardziej zaciekawiony ni\'bf przestraszony, pozwoli\'b3\par im przejecha\'e6 w odleg\'b3o\'9cci nieca\'b3ego metra. Harrison by\'b3 pewien, \'bfe dotkn\'b9\'b3by\par jego br\'b9zowego, wilgotnego nosa, gdyby tylko si\'eagn\'b9\'b3 r\'eak\'b9.\par Mary Roses ch\'eatnie opowiada\'b3a mu o tej zaczarowanej krainie. Nazywa\'b3a\par wszystkie dzikie kwiaty, kt\'f3rych nigdy przedtem nie widzia\'b3, wskaza\'b3a te\'bf kilka\par ro\'9clin o leczniczych w\'b3a\'9cciwo\'9cciach. Jechali obok siebie, gdy tylko szlak na\par to pozwala\'b3. Mary Roses zatrzyma\'b3a si\'ea kilka razy, by pokaza\'e6 mu wyj\'b9tkowo\par interesuj\'b9ce widoki lub zwierz\'eata.\par Im wy\'bfej si\'ea wspinali, tym wyra\'9fniej widzia\'b3 jej mi\'b3o\'9c\'e6 do tej ziemi.\par Wskaza\'b3a na kl\'eap\'ea karmi\'b9c\'b9 ma\'b3e w pobli\'bfu \'9fr\'f3d\'b3a i wyszepta\'b3a, \'bfe jej\par zdaniem to godne uwielbienia.\par Kolejny raz zatrzyma\'b3a si\'ea prawie u szczytu i wskaza\'b3a wzg\'f3rze poni\'bfej.\par - Brunatne nied\'9fwiedzie - szepn\'ea\'b3a. - Po lewej stronie strumienia. Widzisz\par je, Harrison? Jeden w\'b3a\'9cnie wchodzi do wody. Gdyby\'9cmy mieli wi\'eacej czasu,\par nalega\'b3abym, by\'9cmy popatrzyli, jak \'b3owi\'b9 ryby. Robi\'b9 to o wiele lepiej ni\'bf\par ludzie.\par - Sk\'b9d wiesz, \'bfe to nie s\'b9 grizzli?\par Nawet je\'9cli uzna\'b3a jego pytanie za g\'b3upie, nie da\'b3a tego po sobie pozna\'e6.\par - Grizzly ma wyra\'9fny garb tu\'bf za g\'b3ow\'b9 - wyt\'b3umaczy\'b3a. - Nie spotykamy\par ich zbyt cz\'easto i nie ma czego \'bfa\'b3owa\'e6. Spotkania z nimi bywaj\'b9 k\'b3opotliwe.\par - S\'b3ysza\'b3em, \'bfe niekt\'f3rzy mieszka\'f1cy g\'f3r poluj\'b9 na nied\'9fwiedzie grizzly.\par Mary Roses wznios\'b3a oczy do nieba.\par - Przeczyta\'b3e\'9c o tym w jakiej\'9c ksi\'b9\'bfce? To wszystko zmy\'9clone historie.\par Ludzie poluj\'b9cy na grizzly? Musieliby by\'e6 bardzo nierozs\'b9dni - stwierdzi\'b3a.\par Lekka zmarszczka, kt\'f3ra przeci\'ea\'b3a jej czo\'b3o, gdy udziela\'b3a powa\'bfnych\par wyja\'9cnie\'f1, oraz entuzjastyczny g\'b3os, gdy go poucza\'b3a, rozbawi\'b3y Harrisona.\par Nagle u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe Mary Roses budzi w nim r\'f3wnie wielk\'b9 cze\'9c\'e6,\par jak okoliczna przyroda.\par - Czemu si\'ea u\'9cmiechasz? Nie wierzysz mi? - spyta\'b3a.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe ci wierz\'ea. U\'9cmiecham si\'ea, bo dzi\'eaki tobie jestem\par szcz\'ea\'9cliwy.\par Jego komplement ucieszy\'b3 j\'b9 niezwykle.\par - Dzi\'eakuj\'ea - powiedzia\'b3a.\par - Mary Roses?\par -Tak?\par - Dlaczego szepczemy?\par Jej zdziwiony wyraz twarzy u\'9cwiadomi\'b3 mu, \'bfe Mary Roses tak\'bfe nie\par zdawa\'b3a sobie z tego sprawy. Zauwa\'bfywszy to, roze\'9cmia\'b3a si\'ea zachwycona.\par - Adam i ja zawsze szeptali\'9cmy, gdy tu byli\'9cmy. By\'b3am wtedy du\'bfo\par mniejsza i pozwala\'b3 mi robi\'e6 to, co chcia\'b3am.\par - Ale czemu chcia\'b3a\'9c szepta\'e6? - spyta\'b3.\par - B\'eadziesz si\'ea ze mnie \'9cmia\'b3.\par Zapewni\'b3 j\'b9, \'bfe tego nie zrobi. Potem musia\'b3 to jej obieca\'e6.\par - Szepta\'b3am, bo my\'9cla\'b3am, \'bfe jestem w ogr\'f3dku Boga.\par - Gdzie?\par - Nie mia\'b3e\'9c cz\'easto do czynienia z dzie\'e6mi, prawda?\par - Raczej nie. Naprawd\'ea my\'9cla\'b3a\'9c, \'bfe jeste\'9c...\par - W\'b3a\'9cnie tak - przerwa\'b3a mu. - Szeptanie wydawa\'b3o mi si\'ea odpowiednim\par sposobem okazania szacunku.\par - A teraz, gdy ju\'bf doros\'b3a\'9c? Co sobie my\'9clisz?\par Postanowi\'b3a by\'e6 zupe\'b3nie szczera.\par - Nadal uwa\'bfam, \'bfe jestem w Bo\'bfym ogr\'f3dku.\par Wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem, wi\'eac musia\'b3a zaczeka\'e6, a\'bf si\'ea uspokoi, nim zn\'f3w\par si\'ea odezwa\'b3a.\par - Lubi\'ea, gdy si\'ea \'9cmiejesz, nawet je\'9cli obieca\'b3e\'9c mi przedtem, \'bfe tego nie\par zrobisz. Gdy tylko si\'ea u\'9cmiechasz, co nie zdarza si\'ea zbyt cz\'easto, k\'b9ciki oczu\par marszcz\'b9 ci si\'ea w bardzo mi\'b3y spos\'f3b. Przejmujesz si\'ea chyba wszystkim\par zbytnio.\par - Tak s\'b9dzisz? - Opinia dziewczyny naprawd\'ea go zaskoczy\'b3a. Nie wyob-\par ra\'bfa\'b3 sobie, by kto\'9c m\'f3g\'b3 si\'ea zbytnio przejmowa\'e6. Poj\'eacie to by\'b3o mu obce.\par Cz\'b3owiek, kt\'f3ry si\'ea czym\'9c przejmuje, ma oczy ci\'b9gle otwarte, jest zawsze\par gotowy na ka\'bfd\'b9 ewentualno\'9c\'e6.\par - Och tak, naprawd\'ea za bardzo si\'ea przejmujesz.\par U\'9cmiechem z\'b3agodzi\'b3a swoj\'b9 krytyk\'ea. On natychmiast te\'bf si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3.\par Stali w miejscu i \'bfadne z nich nie chcia\'b3o si\'ea ruszy\'e6, czuj\'b9c, \'bfe zbli\'bfa si\'ea co\'9c\par wspania\'b3ego. Nowa blisko\'9c\'e6 wytworzy\'b3a si\'ea mi\'eadzy nimi w tej spokojnej\par chwili, kt\'f3rej zewn\'eatrzny \'9cwiat nie m\'f3g\'b3 naruszy\'e6. W tym momencie ona\par nale\'bfa\'b3a tylko do niego i nie musia\'b3 si\'ea z nikim ni\'b9 dzieli\'e6.\par W oddali rozleg\'b3 si\'ea huk grzmotu, ale Harrison zignorowa\'b3 to ostrze\'bfenie.\par Podobnie Mary Roses. Ca\'b3\'b9 uwag\'ea skupi\'b3a na nim, on r\'f3wnie ch\'eatnie patrzy\'b3\par na ni\'b9.\par Gdzie\'9c za nimi trzasn\'ea\'b3a z\'b3amana ga\'b3\'b9zka. Harrison by\'b3 szybki niczym\par b\'b3yskawica. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 strzelb\'ea, obr\'f3ci\'b3 si\'ea w siodle i z broni\'b9 gotow\'b9 do\par strza\'b3u czeka\'b3 na kolejny odg\'b3os. Wtedy przez szlak przebieg\'b3 zaj\'b9c i Harrison\par od\'b3o\'bfy\'b3 strzelb\'ea.\par Mary Roses obserwowa\'b3a go ze zdziwieniem. Nigdy nie widzia\'b3a, by kto\'9c\par reagowa\'b3 tak szybko - oczywi\'9ccie poza Cole'em, ale rodzina przecie\'bf si\'ea nie\par liczy\'b3a. Zacz\'ea\'b3a si\'ea zastanawia\'e6, gdzie i jak Harrison wyrobi\'b3 sobie taki refleks.\par Mo\'bfe by\'b3 to tylko instynkt?\par Zn\'f3w j\'b9 zaniepokoi\'b3. Mia\'b3 zdecydowanie wi\'eacej ni\'bf jedno oblicze i nie\par by\'b3a pewna, czy jej to odpowiada.\par - Teraz ty si\'ea czym\'9c martwisz. O co chodzi? - spyta\'b3.\par - Twoja reakcja przed sekund\'b9 by\'b3a dosy\'e6 dziwna. Jeste\'9c przyzwyczajony\par do czujno\'9cci, prawda?\par Nie odpowiedzia\'b3 na to pytanie. Mary Roses potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Masz skomplikowan\'b9 osobowo\'9c\'e6. Zachowujesz si\'ea w pewien spos\'f3b, po\par czym robisz co\'9c, co zmienia moj\'b9 opini\'ea o tobie. Wola\'b3abym, \'bfeby tak nie\par by\'b3o.\par - Niespodzianki bywaj\'b9 przecie\'bf mi\'b3e, nieprawda?\par - Czemu?\par - Bywaj\'b9 intryguj\'b9ce - odpar\'b3. - Zaskoczenie mo\'bfe czasami by\'e6...\par Nie pozwoli\'b3a mu doko\'f1czy\'e6.\par - Ju\'bf jestem zaintrygowana. Lubi\'ea ci\'ea takim w\'b3a\'9cnie, jaki jeste\'9c.\par - Lubisz mnie takim, jaki my\'9clisz, \'bfe jestem.\par - Oszalej\'ea przez ciebie, Harrisonie.\par - Ty tak\'bfe doprowadzasz mnie do szale\'f1stwa, Mary Roses - za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea od niego.\par - Nie b\'ead\'ea zaczyna\'e6 teraz dyskusji o twoich wadach. Nie mamy na to\par czasu. Zaczyna si\'ea robi\'e6 p\'f3\'9fno i je\'9cli si\'ea nie pospieszymy, to prawie wcale\par nie porozmawiam z moj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9. Prosz\'ea ci\'ea, przesta\'f1 marnowa\'e6 czas.\par Harrison nie chcia\'b3, by Mary Roses mia\'b3a ostatnie zdanie w dyskusji.\par - Jeszcze nigdy w \'bfyciu nie zmarnowa\'b3em czasu.\par Niegodne damy parskni\'eacie by\'b3o jedyn\'b9 replik\'b9.\par Nie by\'b3 zirytowany, przeciwnie, nie m\'f3g\'b3 powstrzyma\'e6 u\'9cmiechu. Od\par dawna nie czu\'b3 si\'ea tak dobrze. Spok\'f3j i zadowolenie zdawa\'b3y si\'ea promieniowa\'e6\par z okolicznych g\'f3r. Gdy dojrza\'b3 rado\'9c\'e6 w oczach Mary Roses, poczu\'b3, \'bfe m\'f3g\'b3by\par zrobi\'e6 wszystko, czego by tylko zechcia\'b3, niezale\'bfnie od przeszk\'f3d. Czu\'b3 si\'ea...\par pe\'b3nym cz\'b3owiekiem, gdy z ni\'b9 przebywa\'b3, a wszystko dzi\'eaki zaufaniu i akcep-\par tacji, jakie czyta\'b3 w jej oczach.\par Akceptacja. Czy ca\'b3e \'bfycie nie pr\'f3bowa\'b3 tego zdoby\'e6? Czy\'bf nie by-\par \'b3o prawd\'b9, \'bfe tak obsesyjnie poszukiwa\'b3 c\'f3rki lorda Elliotta, bo chcia\'b3, by\par ten zaakceptowa\'b3 go jako r\'f3wnego sobie? A mo\'bfe by\'b3a to zap\'b3ata za jego\par dobro\'e6?\par Harrison nie zna\'b3 odpowiedzi. Wiedzia\'b3, \'bfe jest wdzi\'eaczny Bilionowi za\par opiek\'ea nad ojcem. Lord Elliott by\'b3 jedynym cz\'b3owiekiem, kt\'f3ry nie odwr\'f3ci\'b3\par si\'ea do swego przyjaciela plecami, tak jak zrobi\'b3 to ca\'b3y London. Da\'b3 im\par pieni\'b9dze i op\'b3aci\'b3 podatki. Zadba\'b3, by najlepsza s\'b3u\'bfba by\'b3a do ich us\'b3ug, gdy\par okaza\'b3a si\'ea konieczna sta\'b3a opieka nad ojcem. Dzi\'eaki jego hojno\'9cci ani ojcu,\par ani jemu samemu nigdy niczego nie brakowa\'b3o. Elliott op\'b3aci\'b3 nawet kszta\'b3cenie\par Hamsona.\par Mia\'b3 ogromny d\'b3ug do sp\'b3acenia Elliottowi, a honor nakazywa\'b3 mu sp\'b3aca\'e6\par go ca\'b3e \'bfycie. Harrison nie uchyla\'b3 si\'ea od odpowiedzialno\'9cci. Na pewno nie\par m\'f3g\'b3 wymaga\'e6 niczego wi\'eacej... nawet szcz\'ea\'9ccia.\par Maiy Roses. Bo\'bfe, przez ni\'b9 my\'9cla\'b3 tyle o rzeczach, kt\'f3re nigdy si\'ea nie\par zdarz\'b9, Kocha\'b3 j\'b9 i tylko siebie m\'f3g\'b3 za to wini\'e6. Dobrze wiedzia\'b3, \'bfe nie\par powinien si\'ea by\'b3 anga\'bfowa\'e6, a w\'b3a\'9cnie to zrobi\'b3.\par Elliott mia\'b3 co do swojej c\'f3rki plany ju\'bf w miesi\'b9c po jej urodzeniu. Nie\par obejmowa\'b3y one wtedy Harrisona i wiedzia\'b3, \'bfe nie zmieni\'b9 si\'ea po ich powrocie\par do Anglii.\par Honor powstrzymywa\'b3 go przed poproszeniem jej o r\'eak\'ea. Nie by\'b3 wystar-\par czaj\'b9co godny i zabezpieczony finansowo, by da\'e6 jej swoje nazwisko.\par Nie chcia\'b3 my\'9cle\'e6 o przysz\'b3o\'9cci. Postanowi\'b3 cieszy\'e6 si\'ea czasem, kt\'f3ry\par sp\'eadza\'b3 z Mary Roses, by mie\'e6 co wspomina\'e6 w zimne noce, kt\'f3re go jeszcze\par w \'bfyciu czeka\'b3y.\par Ucieszy\'b3 si\'ea, gdy dojechali do chaty Corrie, gdy\'bf wtedy nie mia\'b3 ju\'bf okazji\par do zamartwiania si\'ea.\par Mary Roses nie pozwoli\'b3a mu zbli\'bfy\'e6 si\'ea do polany. Kaza\'b3a mu zosta\'e6 dobre\par kilkaset metr\'f3w w tyle, t\'b3umacz\'b9c, \'bfe nie chce denerwowa\'e6 Corrie, a jego\par osoba mog\'b3aby ju\'bf na pierwszy rzut oka ka\'bfdego zdenerwowa\'e6. Harrison\par natychmiast uzna\'b3 to za zarzut.\par - Co, twoim zdaniem, jest nie w porz\'b9dku z moim wygl\'b9dem?\par - Jeste\'9c nie ogolony, a twoje w\'b3osy powinny by\'e6 przyci\'eate ju\'bf dwa\par tygodnie temu.\par - I co z tego?\par - Widz\'ea, \'bfe musz\'ea powiedzie\'e6 to wprost - powiedzia\'b3a. - Wygl\'b9dasz\par gro\'9fnie i... parszywie. Mnie si\'ea to podoba, ale ona b\'eadzie innego zdania.\par Westchn\'b9\'b3 z niedowierzaniem, po czym roze\'9cmia\'b3 si\'ea. Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9,\par zaczyna\'b3 si\'ea zachowywa\'e6 tak, jak ona.\par - Przepraszam, je\'9cli trafi\'b3am w twoje czu\'b3e miejsce - powiedzia\'b3a.\par - Nie mam czu\'b3ych miejsc.\par - Tak, no c\'f3\'bf, jak tylko otworzysz usta i co\'9c powiesz, wszyscy od razu\par wiedz\'b9, jaki jeste\'9c subtelny i dobrze wychowany.\par - Subtelni i dobrze wychowani ludzie mog\'b9 okaza\'e6 si\'ea zab\'f3jcami, Mary\par Roses. Wykszta\'b3cenie nie zapewnia przyzwoito\'9cci.\par Wzruszy\'b3a ramionami. Nie chcia\'b3a traci\'e6 czasu na k\'b3\'f3tnie. Duszne powietrze\par oznacza\'b3o, \'bfe zbli\'bfa si\'ea burza, a by\'b3a gotowa przemokn\'b9\'e6 dopiero po mi\'b3ej\par wizycie u nowej przyjaci\'f3\'b3ki.\par Nie pozwoli\'b3a nawet Harrisonowi wnie\'9c\'e6 produkt\'f3w na polan\'ea. Sama trzy\par razy chodzi\'b3a tam i z powrotem, a\'bf wszystkie jej prezenty by\'b3y u\'b3o\'bfone w stert\'ea\par na samym \'9crodku polany\par Mary Roses by\'b3a bardzo przej\'eata, gdy\'bf Corrie pozwoli\'b3a jej podej\'9c\'e6 o wiele\par bli\'bfej werandy ni\'bf zesz\'b3ym razem. Uzna\'b3a to za du\'bfy krok naprz\'f3d w ich\par przyja\'9fni.\par Nie przeszkadza\'b3o jej, \'bfe ca\'b3y czas mia\'b3a w siebie wycelowan\'b9 strzelb\'ea.\par By\'b3a jedynie zadowolona, \'bfe Harrison stoi zbyt daleko, by to zauwa\'bfy\'e6. Na\par pewno zrobi\'b3by scen\'ea, gdyby wiedzia\'b3, \'bfe jest w niebezpiecze\'f1stwie.\par Jednak Harrison nie pozosta\'b3 tam, gdzie mu kaza\'b3a. Bezszelestnie przesun\'b9\'b3\par si\'ea do miejsca, w kt\'f3rym, ca\'b3kowicie zas\'b3oni\'eaty przez ro\'9clinno\'9c\'e6, widzia\'b3\par dok\'b3adnie, co si\'ea dzieje przed chat\'b9.\par Jego serce niemal\'bfe przesta\'b3o bi\'e6, gdy zobaczy\'b3 luf\'ea strzelby wystaj\'b9c\'b9\par z okna. By\'b3a wycelowana prosto w Mary Roses. Chcia\'b3 wyci\'b9gn\'b9\'e6 rewolwer\par i siizeli\'e6 w strzelb\'ea. Jedynie wielkim wysi\'b3kiem woli powstrzyma\'b3 si\'ea przed\par ingerencj\'b9. Ca\'b3y si\'ea spoci\'b3, ale po dziesi\'eaciu lub pi\'eatnastu minutach zrozumia\'b3,\par \'bfe strzelba jest tylko na pokaz. Nie mia\'b3 zamiaru, oczywi\'9ccie, spu\'9cci\'e6 z niej\par oczu, ale m\'f3g\'b3 zn\'f3w normalnie oddycha\'e6.\par Zachowanie Maiy Roses oraz monolog, kt\'f3rym zast\'eapowa\'b3a rozmow\'ea\par z milcz\'b9c\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9, by\'b3y dziwaczne, ale budzi\'b3y sympati\'ea.\par Nie m\'f3wi\'b3aby bez przerwy wiedz\'b9c, \'bfe Harrison wszystko s\'b3yszy, a on nie\par zamierza\'b3 dopu\'9cci\'e6, by si\'ea o tym dowiedzia\'b3a.\par U\'b3o\'bfywszy na stercie ostatni s\'b3oik, wyprostowa\'b3a si\'ea i otar\'b3a czo\'b3o r\'eaka-\par wem.\par Potem przeprosi\'b3a, \'bfe nie dotrzyma\'b3a s\'b3owa i nie odwiedzi\'b3a Corrie dzie\'f1\par wcze\'9cniej.\par - Zawsze dotrzymuj\'ea s\'b3owa, Corrie, chyba \'bfe co\'9c strasznego mnie po-\par wstrzyma. Zrozumiesz, dlaczego si\'ea sp\'f3\'9fni\'b3am, gdy opowiem ci o wszystkich\par przykrych rzeczach, kt\'f3re mi si\'ea przydarzy\'b3y - zapewni\'b3a kobiet\'ea. Potem\par dok\'b3adnie opisa\'b3a wszystko, co robi\'b3a. Harrison zauwa\'bfy\'b3, \'bfe nie powiedzia\'b3a\par nic o przyczynie, dla kt\'f3rej goni\'b3a Bickleya. Najwyra\'9fniej nie chcia\'b3a, by\par Corrie martwi\'b3a si\'ea, \'bfe jego banda powr\'f3ci, by j\'b9 spali\'e6. Mary Roses powie-\par dzia\'b3a jedynie, \'bfe r\'f3\'bfnili si\'ea opiniami i pr\'f3bowa\'b3a rozs\'b9dnie rozmawia\'e6 z tym\par cz\'b3owiekiem. I tak, od s\'b3owa do s\'b3owa, ledwo si\'ea obejrza\'b3a, a ju\'bf zosta\'b3a\par zaatakowana.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea s\'b3uchaj\'b9c jej wersji wydarze\'f1. Nie wspomnia\'b3a o b\'f3lu,\par jakiego dozna\'b3a, nie powiedzia\'b3a, \'bfe o ma\'b3y w\'b3os nie zosta\'b3a zabita. Nie, traci\'b3a\par czas na opisywanie, jak podarto jej pi\'eakn\'b9 sp\'f3dnic\'ea i jak strasznie wygl\'b9da\'b3y\par jej w\'b3osy.\par Nie by\'b3 to koniec opowie\'9cci o k\'b3opotach. D\'b3ugo opisywa\'b3a prze\'bfycie, jakim\par by\'b3o czekanie w salonie Catherine Morrison. Wtedy Harrison zrozumia\'b3, \'bfe\par Mary Roses uwa\'bfa go za swoj\'b9 w\'b3asno\'9c\'e6. Nie musia\'b3 zgadywa\'e6, gdy\'bf Mary\par Roses dok\'b3adnie opowiedzia\'b3a Corrie, \'bfe ma prawo go \f1\'84posiada\f0\'e6". Wymieni\'b3a\par nawet powody, dla kt\'f3rych do niej nale\'bfa\'b3.\par - Zabra\'b3am go do domu, zanim da\'b3 si\'ea zastrzeli\'e6. Chce mi si\'ea p\'b3aka\'e6 na\par my\'9cl o tym, co mog\'b3o si\'ea biedactwu przytrafi\'e6. Czy mo\'bfe co\'9c poradzi\'e6 na to,\par \'bfe jest dziwakiem i niezdara? Oczywi\'9ccie, \'bfe nie. Jest te\'bf strasznie naiwny,\par Corrie. Wjecha\'b3 do miasta z rewolwerem u pasa, nie wiedz\'b9c nawet, jak go\par u\'bfywa\'e6. Potrafisz sobie wyobrazi\'e6 tak\'b9 g\'b3upot\'ea? Przysi\'eagam ci, on potrzebuje\par opiekunki. Bo\'bfe zmi\'b3uj si\'ea, nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jest\par nieudolny. Nikt poza Cole'em nie ma serca, by mu o tym m\'f3wi\'e6. Harrison bi\'b3\par si\'ea wprawdzie z m\'ea\'bfczyznami, kt\'f3rzy podarli mi ubranie i zniszczyli fryzur\'ea,\par ale to byli mali, mizerni ludzie, wi\'eac uda\'b3o mu si\'ea kilka razy nie\'9fle im\par przy\'b3o\'bfy\'e6. Najpierw martwi\'b3am si\'ea widz\'b9c, \'bfe wda\'b3 si\'ea w b\'f3jk\'ea, ale potem\par zrozumia\'b3am, \'bfe dzi\'eaki z\'b3o\'9cci sta\'b3 si\'ea silniejszy, a poza tym mia\'b3 troch\'ea\par szcz\'ea\'9ccia. Zaskoczy\'b3 mnie, gdy tu jechali\'9cmy, ale przemy\'9clawszy to uzna\'b3am,\par \'bfe wcale nie powinnam si\'ea by\'b3a zdziwi\'e6. Widzisz, wyda\'b3o mu si\'ea, \'bfe co\'9c\par us\'b3ysza\'b3 i rach-ciach mia\'b3 ju\'bf w r\'eaku strzelb\'ea. Szybki to on jest, ale nie trafi\'b3by\par pewnie nawet w stodo\'b3\'ea. Szybko\'9c\'e6 nie jest wiele warta, gdy nie potrafi si\'ea\par w nic trafi\'e6, prawda?\par Przerwa\'b3a, by westchn\'b9\'e6 przeci\'b9gle. Harrison czu\'b3, \'bfe zaczyna si\'ea czerwie-\par ni\'e6. Mia\'b3 ochot\'ea wparadowa\'e6 na polan\'ea i wyprowadzi\'e6 t\'ea ma\'b3\'b9 kobietk\'ea\par z b\'b3\'eadu. Na Boga, nie by\'b3 a\'bf takim dziwakiem.\par Mary Roses nie sko\'f1czy\'b3a jeszcze drze\'e6 na strz\'eapy jego dumy.\par - Powinna\'9c by\'b3a zobaczy\'e6, jak uczy\'b3 si\'ea oswaja\'e6 konie Douglasa. To by\'b3\par naprawd\'ea smutny widok. Schowa\'b3am si\'ea w moim pokoju i obserwowa\'b3am go\par przez okno, bo by\'b3 ju\'bf i tak wystarczaj\'b9co upokorzony. Na szcz\'ea\'9ccie nie skr\'eaci\'b3\par sobie karku, Corrie, dzi\'eakujmy Bogu.\par Harrison zazgrzyta\'b3 z\'eabami i zacz\'b9\'b3 liczy\'e6 do dziesi\'eaciu. Ca\'b3y w \'9crodku\par gotowa\'b3 si\'ea.\par - Nie chc\'ea, by\'9c martwi\'b3a si\'ea Harrisonem - ci\'b9gn\'ea\'b3a dalej Mary Roses. -\par Opowiedzia\'b3am ci o nim, bo przyjecha\'b3 tu ze mn\'b9. Podobno ma mnie broni\'e6.\par Dlatego wzi\'ea\'b3am sw\'f3j rewolwer, Corrie, abym w razie czego ja mog\'b3a go\par obroni\'e6. W ka\'bfdym razie nie b\'eadzie ci\'ea dr\'eaczy\'b3. Jest dobrym i uczynnym\par cz\'b3owiekiem. Po mojej ostatniej wizycie znasz mnie chyba zreszt\'b9 wystarcza-\par j\'b9co dobrze, by wiedzie\'e6, \'bfe nie znios\'b3abym jego towarzystwa, gdyby by\'b3 cho\'e6\par troch\'ea niemi\'b3y. Czy opowiada\'b3am ci ju\'bf, jak Catherine Morrison rzuci\'b3a si\'ea na\par niego?\par Dosz\'b3a do wniosku, \'bfe jeszcze o tym nie opowiada\'b3a i zacz\'ea\'b3a d\'b3ug\'b9,\par ca\'b3kowicie przerysowan\'b9 opowie\'9c\'e6 o wszystkich z\'b3ych rzeczach, jakie w ci\'b9gu\par lat zrobi\'b3a jej ta m\'b3oda kobieta. Mary Roses nazbiera\'b3a si\'ea spora porcja uraz\'f3w\par wobec Catherine, kt\'f3re teraz po kolei wymienia\'b3a, wracaj\'b9c a\'bf do wczesnego\par dzieci\'f1stwa. Poniewa\'bf Corrie nie mog\'b3a lub nie chcia\'b3a kaza\'e6 jej przesta\'e6, sta\'b3a\par si\'ea spe\'b3nieniem wszystkich marze\'f1 Mary Roses. Uwi\'eaziony s\'b3uchacz, kt\'f3ry nie\par m\'f3g\'b3 od niej uciec.\par Harrison martwi\'b3 si\'ea na pocz\'b9tku, \'bfe Corrie zastrzeli Mary Roses, gdy\'bf jest\par tak szalona, jak wszyscy opowiadaj\'b9. Gdy jednostronna rozmowa dobieg\'b3a\par ko\'f1ca, zastanawia\'b3 si\'ea ju\'bf nad czym innym. Nie m\'f3g\'b3 mianowicie zrozumie\'e6,\par dlaczego Corrie nie strzeli\'b3a, by zapewni\'e6 sobie spok\'f3j.\par Mary Roses ca\'b3y czas wtr\'b9ca\'b3a co\'9c o Harrisonie. Nie\'9fle mu si\'ea oberwa\'b3o\par i przysi\'b9g\'b3 sobie, \'bfe udusi j\'b9, je\'9cli tylko jeszcze raz spr\'f3buje \f1\'84dzi\f0\'eakowa\'e6\par Bogu".\par W ko\'f1cu jej g\'b3os ucich\'b3. Obieca\'b3a przyjaci\'f3\'b3ce, \'bfe powr\'f3ci tak szybko, jak\par tylko si\'ea da, i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by odej\'9c\'e6. Potem przypomnia\'b3a sobie, \'bfe nie\par powiedzia\'b3a nic o najnowszym go\'9cciu i natychmiast zatrzyma\'b3a si\'ea.\par Corrie i Harrison wys\'b3uchali kolejnego przem\'f3wienia, tym razem o Ele-\par anor.\par - Lada moment powinna si\'ea uspokoi\'e6 - m\'f3wi\'b3a pewnym g\'b3osem Mary\par Roses. - Mo\'bfe si\'ea nawet okaza\'e6 dobr\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9, je\'9cli tylko przestanie ci\'b9gle\par si\'ea nad sob\'b9 litowa\'e6. Bo\'bfe, jak ten czas szybko p\'b3ynie. Pami\'eataj wnie\'9c\'e6 te\par produkty do \'9crodka, zanim spadnie deszcz. Wi\'eac do zobaczenia, Corrie. Niech\par B\'f3g ma ci\'ea w swojej opiece.\par Harrison nie ruszy\'b3 si\'ea, dop\'f3ki Mary Roses nie opu\'9cci\'b3a polany. Po minucie\par lufa strzelby schowa\'b3a si\'ea. Harrison wycofa\'b3 si\'ea, zatoczy\'b3 du\'bfe ko\'b3o wok\'f3\'b3\par Mary Roses i dotar\'b3 do miejsca, gdzie kaza\'b3a mu czeka\'e6, zanim ona tam dosz\'b3a.\par - Wizyta si\'ea uda\'b3a? - spyta\'b3.\par - O tak - odpowiedzia\'b3a. Mia\'b3a zachrypni\'eaty g\'b3os. - To dobra kobieta.\par Nie potrafi\'b3 sobie wyobrazi\'e6, sk\'b9d o tym wiedzia\'b3a.\par - Czy powiedzia\'b3a co\'9c do ciebie? - spyta\'b3.\par - Nie, ale nied\'b3ugo to zrobi - zapewni\'b3a Mary Roses. - Powinni\'9cmy jecha\'e6,\par jest ju\'bf p\'f3\'9fno.\par - Sk\'b9d wiesz, \'bfe nied\'b3ugo co\'9c powie? - spyta\'b3 ignoruj\'b9c jej rad\'ea.\par - Pozwoli\'b3a mi podej\'9c\'e6 o wiele bli\'bfej \'9crodka polany - wyt\'b3umaczy\'b3a. -\par Najwyra\'9fniej jeste\'9cmy ju\'bf przyjaci\'f3\'b3kami.\par - Bo do ciebie nie strzeli\'b3a?\par - Tak. - By\'b3a zadowolona, \'bfe zrozumia\'b3.\par Zdaniem Hamsona m\'f3wi\'b3a r\'f3wnie rozs\'b9dnie, jak rozz\'b3oszczony dwula-\par tek.\par - To, co m\'f3wisz, jest pozbawione sensu - powiedzia\'b3. - Zdajesz sobie\par z tego spraw\'ea?\par Mary Roses potrz\'b9sn\'ea\'b3a zdenerwowana g\'b3ow\'b9.\par - Doszukiwanie si\'ea w ludziach dobrych cech uwa\'bfasz za bezsensowne?\par Ka\'bfdy cz\'b3owiek przecie\'bf co\'9c czuje. \f1\'84\f0\'afaden cz\'b3owiek nie jest samoistn\'b9 wysp\'b9".\par Pami\'eatasz jeszcze cytat, do kt\'f3rego ty i Adam macie tak\'b9 s\'b3abo\'9c\'e6?\par - Tak, oczywi\'9ccie, ale...\par - Nie mo\'bfemy istnie\'e6 bez innych. Czy s\'b3owa: \f1\'84\f0\'9cmier\'e6 ka\'bfdego cz\'b3owieka\par umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzko\'9cci\'b9", znacz\'b9 dla ciebie\par to samo co dla mnie? Wszyscy jeste\'9cmy cz\'b3onkami jednej wielkiej rodziny.\par Corrie potrzebuje tego samego co inni. Teraz ju\'bf rozumiesz?\par - Punkt dla ciebie, panno Claybome.\par Na jej twarzy rozkwit\'b3 promienny u\'9cmiech.\par - To chyba pierwsza dyskusja z tob\'b9, kt\'f3r\'b9 uda\'b3o mi si\'ea wygra\'e6.\par - To nie by\'b3a dyskusja - odpar\'b3.\par - Tak to wygl\'b9da\'b3o. Naprawd\'ea, musimy ju\'bf jecha\'e6. - Ruszy\'b3a w stron\'ea\par konia, patrz\'b9c na niebo. - Teraz na pewno nie\'9fle przemokniemy. Lubisz si\'ea\par grzeba\'e6, co?\par Harrison posadzi\'b3 j\'b9 na siod\'b3o i poda\'b3 jej wodze. Zacz\'b9\'b3 si\'ea odwraca\'e6, po\par czym zmieni\'b3 zdanie. Si\'eagn\'b9\'b3 w jej stron\'ea i po\'b3o\'bfy\'b3 swoje d\'b3onie na jej r\'eakach.\par Spojrza\'b3a mu prosto w oczy, chc\'b9c odkry\'e6, czemu nagle zapragn\'b9\'b3 tu d\'b3u\'bfej\par pozosta\'e6. Jego u\'9cmiech przyci\'b9gn\'b9\'b3 ca\'b3\'b9 jej uwag\'ea. Bo\'bfe, jak lubi\'b3a, gdy by\'b3\par pogodny. Jego oczy sta\'b3y si\'ea r\'f3wnie ciep\'b3e i przyjazne, jak promienie s\'b3one-\par czne. Poczu\'b3a ciep\'b3o w g\'b3\'eabi cia\'b3a.\par - Masz bardzo dobre serce, Mary Roses. - S\'b3owa te by\'b3y dla Mary Roses\par pieszczot\'b9. Chcia\'b3a mu podzi\'eakowa\'e6, ale on zd\'b9\'bfy\'b3 wcze\'9cniej wszystko zepsu\'e6.\par - Staram si\'ea o tym pami\'eata\'e6, gdy doprowadzasz mnie do rozpaczy.\par Pu\'9cci\'b3 j\'b9 i podszed\'b3 do MacHugha. Jednym p\'b3ynnym ruchem usiad\'b3 w siod-\par le, z gracj\'b9, kt\'f3ra zrobi\'b3a wra\'bfenie na Mary Roses. Uzna\'b3a, \'bfe wielokrotne\par wsiadanie na konie, z kt\'f3rych co chwila spada\'b3, na co\'9c si\'ea jednak przyda\'b3o.\par - Co chcia\'b3e\'9c przez to powiedzie\'e6? - spyta\'b3a.\par - Chcia\'b3em powiedzie\'e6, \'bfe wiem, na czym polega twoja gra. To ty sp\'eadzi\'b3a\'9c\par o wiele za du\'bfo czasu na rozmowie z Corrie, a teraz twierdzisz, \'bfe zmokniemy\par przeze mnie. Grzebi\'ea si\'ea? Co\'9c mi si\'ea nie wydaje.\par - Jeste\'9c zbyt m\'b9dry jak dla mnie, Hamsonie. - Unios\'b3a wodze i ruszy\'b3a\par w stron\'ea domu. - Czy twierdzi\'b3am kiedy\'9c, \'bfe jestem doskona\'b3a?\par - Nie, nie twierdzi\'b3a\'9c tego. - Przyzna\'b3 jej racj\'ea \'9cmiej\'b9c si\'ea.\par - Ty te\'bf nie jeste\'9c doskona\'b3y. Niesamowicie lubisz dyskutowa\'e6, ale musisz\par sobie chyba zdawa\'e6 z tego spraw\'ea. Miewasz te\'bf napady z\'b3ego humoru, ale nie\par s\'b9dz\'ea, by\'9c m\'f3g\'b3 co\'9c na to poradzi\'e6.\par - Ci\'b9gle wyci\'b9gasz wnioski z niekompletnych informacji. Wiesz o tym?\par Poza tym nie mam napad\'f3w z\'b3ego humoru, kobieto.\par - Zazwyczaj jeste\'9c doskona\'b3ym d\'bfentelmenem, ale w mgnieniu oka potra-\par fisz sta\'e6 si\'ea oszala\'b3ym lunatykiem. - Jak inaczej mog\'b3a nazwa\'e6 jego przypad-\par \'b3o\'9c\'e6? Miewa\'b3 z\'b3y humor i nie mia\'b3a zamiaru o tym dyskutowa\'e6. Wola\'b3a\par om\'f3wi\'e6 z nim co\'9c r\'f3wnie wa\'bfnego.\par - Musisz zrozumie\'e6, \'bfe nieraz trzeba dzia\'b3a\'e6, zanim zdob\'eadzie si\'ea setki\par dokument\'f3w na poparcie tezy. Gdybym czeka\'b3a, a\'bf dowiem si\'ea ka\'bfdego\par szczeg\'f3\'b3u o tobie, zanim zaprosi\'b3am ci\'ea do siebie, to pewnie by\'9c ju\'bf nie \'bfy\'b3.\par Tak samo jak ja - doda\'b3a. - Umar\'b3abym ze staro\'9cci.\par - Innymi s\'b3owy skaczesz nie patrz\'b9c, czy\'bf nie tak?\par - Przynajmniej mam odwag\'ea skoczy\'e6.\par - Przez takie nastawienie umiera w tych okolicach wielu m\'b3odych ludzi.\par - Dzia\'b3anie jest cz\'easto skuteczniejsze od s\'b3\'f3w.\par - By\'e6 mo\'bfe jest tak w niecywilizowanym \'9cwiecie. Mary Roses, pami\'eataj,\par \'bfe wszyscy odpowiadamy za nasze czyny.\par - Nie mieszkamy na sali s\'b9dowej.\par - Powinni\'9cmy si\'ea zachowywa\'e6, jakby w\'b3a\'9cnie tak by\'b3o.\par - Pr\'eadzej umrzesz, ni\'bf si\'ea ze mn\'b9 zgodzisz, prawda?\par Roze\'9cmia\'b3a si\'ea po zadaniu pytania, na co Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - By\'e6 mo\'bfe - przyzna\'b3. - Lubi\'ea zwyci\'ea\'bfa\'e6.\par - \'afycie nie polega na zwyci\'ea\'bfaniu, lecz na przetrwaniu.\par - W mojej pracy prze\'bfycie i zwyci\'eastwo s\'b9 tym samym.\par Musia\'b3a d\'b3ugo zastanowi\'e6 si\'ea nad tym, co powiedzia\'b3, zanim udzieli\'b3a mu\par odpowiedzi. K\'b3\'f3cenie si\'ea z nim najwyra\'9fniej sprawia\'b3o jej przyjemno\'9c\'e6. On\par bawi\'b3 si\'ea r\'f3wnie dobrze. Uwa\'bfa\'b3, \'bfe jej pogl\'b9dy s\'b9 krzepi\'b9ce i niezwykle\par szczere, nawet gdy nie mia\'b3y najmniejszego sensu.\par Do cholery, nie mia\'b3 atak\'f3w z\'b3ego humoru.\par - Moim zdaniem powiniene\'9c znale\'9f\'e6 sobie jak\'b9\'9c inn\'b9 prac\'ea.\par Zignorowa\'b3 jej rad\'ea.\par - Dyskutuj\'b9c nie mo\'bfna zej\'9c\'e6 na zbyt osobisty poziom.\par - Czy w\'b3a\'9cnie to robimy?\par - Dyskutujemy?\par - Tak. Czy teraz dyskutujemy?\par - Tak mi si\'ea wydawa\'b3o. A ty my\'9cla\'b3a\'9c, \'bfe co robimy?\par - Schodzimy na osobisty poziom.\par Za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - O czym w\'b3a\'9cciwie dyskutowali\'9cmy?\par Nie mia\'b3 zielonego poj\'eacia. Nie mia\'b3 jednak zamiaru jej tego powiedzie\'e6.\par Postanowi\'b3 wymy\'9cli\'e6 co\'9c, co rozs\'b9dnie brzmia\'b3o, by m\'f3c si\'ea dalej z ni\'b9 k\'b3\'f3ci\'e6.\par - Dyskutujemy o r\'f3\'bfnicach w naszej filozofii \'bfyciowej.\par - My i nasze? M\'f3j Bo\'bfe, jak na m\'f3j gust s\'b3owa te w\'b3a\'9cnie oznaczaj\'b9\par zej\'9ccie na osobisty poziom.\par - Kolejny punkt dla ciebie, panno Claybome.\par Mary Roses kiwn\'ea\'b3a dystyngowanie g\'b3ow\'b9.\par - Mog\'ea opisa\'e6 r\'f3\'bfnice mi\'eadzy nami w dw\'f3ch s\'b3owach.\par - Te\'bf to potrafi\'ea - zapewni\'b3 j\'b9.\par - Damy maj\'b9 pierwsze\'f1stwo?\par - Oczywi\'9ccie.\par - Do\'9cwiadczenie i obserwacja. Ja do\'9cwiadczam \'bfycia. Ty je obserwujesz.\par Mog\'b3abym si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe chcia\'b3e\'9c w\'b3a\'9cnie to powiedzie\'e6.\par - Przegra\'b3aby\'9c zak\'b3ad - odpar\'b3. - Powiedzia\'b3bym: logiczne wobec nielogi-\par cznego, porz\'b9dek wobec chaosu, zdrowy rozs\'b9dek wobec szale\'f1stwa...\par - Prawnicy uwielbiaj\'b9 nawija\'e6, prawda?\par - Niekt\'f3rzy.\par - Zdajesz sobie spraw\'ea, \'bfe w\'b3a\'9cnie nazwa\'b3e\'9c mnie nielogiczn\'b9, szalon\'b9\par i chaotyczn\'b9?\par - A ty zdajesz sobie spraw\'ea, \'bfe powiedzia\'b3a\'9c, \'bfe tylko obserwuj\'ea \'bfycie^\par To nie jest prawda.\par - Zaczyna pada\'e6. Chyba powinni\'9cmy sko\'f1czy\'e6.\par Na niebie rozb\'b3ysn\'b9\'b3 piorun.\par - B\'eadzie chyba jeszcze gorzej - przewidzia\'b3 Harrison.\par - Pewnie tak. Znam jaskini\'ea jakie\'9c \'e6wier\'e6 mili st\'b9d. Musimy cofn\'b9\'e6 si\'ea\par odrobin\'ea, powinni\'9cmy si\'ea te\'bf pospieszy\'e6. Szlak ju\'bf nied\'b3ugo stanie si\'ea zbyt\par niebezpieczny dla MacHugha i Millie.\par Nie chcia\'b3 tu zostawa\'e6, ale robi\'b3o si\'ea ciemno i jazda dalej nie by\'b3a zbyt\par rozs\'b9dna. Mia\'b3 nadziej\'ea osi\'b9gn\'b9\'e6 szczyt nad ich domem przed nadej\'9cciem nocy.\par Szlak by\'b3 tam o wiele szerszy i bezpieczny dla koni, kt\'f3re mog\'b9 trafi\'e6 do\par stajni bez \'9cwiat\'b3a, kierowane instynktem i g\'b3odem.\par Sp\'eadzenie nocy z Mary Roses by\'b3o dla niego r\'f3wnie niebezpieczne, jak dla\par koni kroczenie po \'9cliskich kamieniach.\par Zachowa\'b3by si\'ea oczywi\'9ccie jak d\'bfentelmen, tak jak go wychowano. Obieca\'b3\par to Adamowi i musia\'b3 dotrzyma\'e6 danego s\'b3owa. Poza tym post\'b9pi\'b3by szlachetnie\par niezale\'bfnie od obietnicy. Nie mia\'b3 wyj\'9ccia, musia\'b3 przecierpie\'e6 niepotrzebny\par sprawdzian z pow\'9cci\'b9gliwo\'9cci. Zacisn\'b9\'b3 odruchowo z\'eaby, przeczuwaj\'b9c pe\'b3n\'b9\par cierpie\'f1 noc, kt\'f3ra go czeka\'b3a.\par - Harrison, pospiesz si\'ea - zawo\'b3a\'b3a Mary Roses. - Na razie tylko m\'bfy, ale\par lada moment b\'eadzie z tego niez\'b3e oberwanie chmury. Nie chc\'ea zmokn\'b9\'e6, je\'9cli\par mog\'ea tego unikn\'b9\'e6.\par Harrison uwa\'bfa\'b3, \'bfe przesadza. Chwil\'ea p\'f3\'9fniej, doszcz\'eatnie przemokni\'eaty\par i zmarzni\'eaty, musia\'b3 przyzna\'e6 jej racj\'ea.\par Jaskinia, kt\'f3r\'b9 znale\'9fli, by\'b3a w\'b3a\'9cciwie d\'b3ugim nawisem skalnym. Weszli\par do \'9crodka z dw\'f3ch powod\'f3w. Po pierwsze, nie by\'b3a zamieszkana, co bywa\'b3o\par problemem zwa\'bfaj\'b9c na nocne zwyczaje niekt\'f3rych zwierz\'b9t. Po drugie,\par jaskinia by\'b3a sucha. Powietrze by\'b3o r\'f3wnie wilgotne i przyjemne, jak padaj\'b9cy\par deszcz ze \'9cniegiem, ale na szcz\'ea\'9ccie nie by\'b3o przeci\'b9g\'f3w. Musieli si\'ea zadowoli\'e6\par tym, co mieli.\par MacHugh nie chcia\'b3 wej\'9c\'e6 za Millie w g\'b3\'b9b jaskini. Harrison zdj\'b9\'b3 z konia\par uprz\'b9\'bf i pozwoli\'b3 mu sta\'e6 w pobli\'bfu wyj\'9ccia. Ko\'f1 zmieni\'b3 zdanie i poszed\'b3 do\par ty\'b3u z chwil\'b9, gdy Mary Roses rozpali\'b3a ognisko z patyk\'f3w i ga\'b3\'b9zek zebranych\par przez Hamsona, kt\'f3ry sam przez dziesi\'ea\'e6 minut pr\'f3bowa\'b3 rozpali\'e6 wilgotne\par drewno. Okaza\'b3o si\'ea, \'bfe Mary Roses mia\'b3a wi\'eacej do\'9cwiadczenia i wiedzia\'b3a,\par jak pomi\'eadzy ustawione patyki upchn\'b9\'e6 suche li\'9ccie z pod\'b3o\'bfa jaskini.\par Harrison wytar\'b3 konie najlepiej, jak tylko m\'f3g\'b3, po czym nabra\'b3 wody do\par prowizorycznego wiadra, zrobionego z wodoodpornej p\'b3achty, kt\'f3r\'b9 przezornie\par zabra\'b3 ze sob\'b9. Najpierw da\'b3 wody Millie, a gdy zosta\'b3a napojona, pozwoli\'b3\par MacHughowi zaspokoi\'e6 pragnienie.\par Mary Roses osuszy\'b3a wilgotne koce i zrobi\'b3a z nich pos\'b3ania, jedno obok\par drugiego.\par Wola\'b3by mie\'e6 swoje po drugiej stronie ogniska, ale nie narzeka\'b3 wiedz\'b9c,\par \'bfe robi to z rozs\'b9dku. Musieli by\'e6 blisko siebie, by lepiej utrzyma\'e6 w nocy\par ciep\'b3o.\par Mary Roses zdj\'ea\'b3a buty, odsun\'ea\'b3a je od ognia, po czym wyci\'b9gn\'ea\'b3a wetkni\'eaty\par w kiesze\'f1 sp\'f3dnicy rewolwer, kt\'f3rego wcze\'9cniej nie zauwa\'bfy\'b3, i schowa\'b3a go\par pod pos\'b3anie.\par Harrison poszed\'b3 na drug\'b9 stron\'ea ogniska i stan\'b9\'b3, pr\'f3buj\'b9c si\'ea ogrza\'e6.\par - Cz\'easto biwakowa\'b3a\'9c poza domem? - spyta\'b3.\par -Nie.\par - Zachowujesz si\'ea tak, jakby\'9c nieraz ju\'bf to robi\'b3a.\par Ukl\'eak\'b3a i dorzuci\'b3a kilka ga\'b3\'b9zek do ognia.\par - Wol\'ea spa\'e6 we w\'b3asnym \'b3\'f3\'bfku, ale i w takich warunkach trzeba zrobi\'e6,\par co si\'ea da, by nie zmarzn\'b9\'e6. Mam racj\'ea?\par - Nie jeste\'9c bardzo wybredna.\par - Na Boga, mam nadziej\'ea, \'bfe w og\'f3le nie jestem wybredna. My\'9cla\'b3e\'9c, \'bfe\par jestem?\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Nie rozumia\'b3a \'9cwiata, z kt\'f3rego pochodzi\'b3, w kt\'f3rym\par wysoko urodzone kobiety mdla\'b3y wobec perspektywy cho\'e6by odrobin\'ea nieod-\par powiedniego zachowania. Sfery te by\'b3y tak delikatne, \'bfe reputacj\'ea m\'f3g\'b3\par zrujnowa\'e6 czyj\'9c najl\'bfejszy szept. Kr\'f3lowa Wiktoria wprawdzie propagowa\'b3a\par roztropno\'9c\'e6, trze\'9fwo\'9c\'e6 i ostro\'bfno\'9c\'e6, ale cho\'e6 ukazywa\'b3a si\'ea \'9cwiatu jako\par niezale\'bfna i inteligentna osoba, to angielskie kobiety, z kt\'f3rymi zadawa\'b3 si\'ea\par Harrison, bynajmniej nie pragn\'ea\'b3y kszta\'b3ci\'e6 si\'ea ani na\'9cladowa\'e6 swojej kr\'f3lo-\par wej.\par Harrison i jego najlepszy przyjaciel Nicholas obracali si\'ea w takim w\'b3a\'9cnie\par towarzystwie. Kobiety, z kt\'f3rymi przestawali, polega\'b3y na innych we wszyst-\par kich sprawach, nawet w rozrywkach. Je\'9cli kt\'f3ra\'9c z nich si\'ea nudzi\'b3a, to by\'b3a to\par na pewno czyja\'9c wina.\par Bo\'bfe, jakie nieciekawe i ograniczone by\'b3o jego dotychczasowe \'bfycie.\par Piekielnie nijakie, nie chcia\'b3 nawet o nim my\'9cle\'e6.\par Mary Roses Claybome by\'b3a dla niego jak powiew \'9cwie\'bfego powietrza. Nie\par wierzy\'b3, \'bfe potrafi sama o siebie zadba\'e6. Teraz, gdy zd\'b9\'bfy\'b3 si\'ea nad tym\par zastanowi\'e6, zrozumia\'b3, \'bfe \'9fle j\'b9 ocenia\'b3, opieraj\'b9c si\'ea na ograniczonej wiedzy\par o kobietach, kt\'f3re zna\'b3 w przesz\'b3o\'9cci.\par Udowodni\'b3a mu, \'bfe si\'ea myli\'b3. Jej trze\'9fwa ocena sytuacji zrobi\'b3a na nim\par wra\'bfenie. Zaczyna\'b3 s\'b9dzi\'e6, \'bfe ma o wiele wi\'eacej zdrowego rozs\'b9dku, ni\'bf si\'ea\par pocz\'b9tkowo spodziewa\'b3.\par Wtedy Mary Roses zdj\'ea\'b3a ubranie. Kolana o ma\'b3o nie ugi\'ea\'b3y si\'ea pod nim,\par gdy zobaczy\'b3, co robi. Jego opinia o niej natychmiast si\'ea zmieni\'b3a. Naiwna\par dziewczyna nie mia\'b3a za grosz zdrowego rozs\'b9dku.\par - Na Boga, co ty robisz?! - krzyk oburzenia odbi\'b3 si\'ea echem od \'9ccian\par jaskini.\par - Rozbieram si\'ea. Co w tym dziwnego?\par - W\'b3\'f3\'bf z powrotem bluzk\'ea!\par Zignorowa\'b3a jego polecenie. Zdj\'ea\'b3a ubranie i pochyli\'b3a si\'ea, by zdj\'b9\'e6\par skarpetki. Stan\'ea\'b3a na kocu, by nie ubrudzi\'e6 st\'f3p.\par Wyprostowa\'b3a si\'ea ponownie, trzymaj\'b9c mokre skarpetki i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea\par do niego.\par Ca\'b3y czas patrzy\'b3 na ni\'b9. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe patrzy na jej medalionik.\par - \'a3adny medalionik, prawda?\par - Co?\par - M\'f3j medalion. My\'9cla\'b3am, \'bfe to na niego patrzysz.\par - Owszem - sk\'b3ama\'b3. - Sk\'b9d go masz?\par - Moja matka mi go przys\'b3a\'b3a. To by\'b3 prezent z okazji szesnastych urodzin.\par Medalion nie otwiera si\'ea, ale to mi nie przeszkadza. Widzisz, \'bfe jest na nim\par wygrawerowana r\'f3\'bfa?\par Zrobi\'b3a krok w jego stron\'ea, by m\'f3g\'b3 si\'ea lepiej przyjrze\'e6. Uni\'f3s\'b3 r\'eak\'ea, by\par si\'ea zatrzyma\'b3a.\par - Widz\'ea, nawet z daleka.\par - Powiedzia\'b3a mi, \'bfe wybra\'b3a medalion w kszta\'b3cie serca, bo jej serce jest\par z moim splecione. Czy to nie s\'b3odkie? Pewnego dnia przeka\'bf\'ea go mojej c\'f3rce.\par - Jest bardzo \'b3adny - stwierdzi\'b3.\par Kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Gdy mam go na sobie, czuj\'ea si\'ea bli\'bfej niej, wi\'eac zawsze go nosz\'ea.\par Poklepa\'b3a medalionik, westchn\'ea\'b3a i zn\'f3w zaj\'ea\'b3a si\'ea rozgrzewaniem.\par Poda\'b3a Hamsonowi nad ogniskiem skarpety.\par - M\'f3g\'b3by\'9c je potrzyma\'e6? S\'b9 nieco wilgotne. Nie pozw\'f3l, by zwisa\'b3y zbyt\par blisko p\'b3omieni.\par Ch\'eatnie jej pom\'f3g\'b3, gdy\'bf maj\'b9c wolne r\'eace mog\'b3a w\'b3o\'bfy\'e6 z powrotem\par bluzk\'ea.\par - Nie st\'f3j tak blisko ognia. Travis mnie zabije, je\'9cli je zniszcz\'ea.\par - Chodzisz w skarpetach swoich braci?\par Nie wiedzia\'b3, czy si\'ea z tego \'9cmia\'e6, czy p\'b3aka\'e6. U\'9cmiecha\'b3a si\'ea do niego,\par rozwi\'b9zuj\'b9c wst\'b9\'bfk\'ea z ty\'b3u szyi. Pr\'f3bowa\'b3 patrze\'e6 na \'9ccian\'ea za jej plecami\par i nie my\'9cle\'e6 o czym\'9c koronkowym, ciasno oblepiaj\'b9cym jej cia\'b3o. Pe\'b3ne piersi\par zwraca\'b3y jego uwag\'ea przy ka\'bfdym poruszeniu. Poczu\'b3, \'bfe oblewa go zimny\par pot.\par - Tylko wtedy, gdy uda mi si\'ea je z\'b3apa\'e6 ze sznura od bielizny, a on tego\par nie zauwa\'bfy.\par O czym ona m\'f3wi\'b3a?\par - Co z\'b3apa\'e6? - spyta\'b3.\par - Jego skarpetki.\par - Czemu nie nosisz w\'b3asnych? Nie masz \'bfadnych?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe mam, ale wol\'ea nosi\'e6 skarpety braci. S\'b9 grubsze i nie\par obchodzi mnie, jak w nich wygl\'b9dam. Chodz\'ea w nich tylko wtedy, gdy nosz\'ea\par wysokie buty, wi\'eac nikt ich nigdy nie widzi. Poza tym lepiej grzej\'b9 nogi. Czy\par to nie najwa\'bfniejsze?\par M\'f3wi\'b3a rozs\'b9dnie, ale on nie chcia\'b3, by chodzi\'b3a w m\'easkich skarpetach,\par nawet swoich braci. Jedna my\'9cl prowadzi\'b3a oczywi\'9ccie do drugiej. Nie mia\'b3by\par nic przeciwko temu, gdyby chcia\'b3a nosi\'e6 jego skarpety. W\'b3a\'9cciwie to by mu\par si\'ea nawet podoba\'b3o.\par Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, to szale\'f1stwo. To wszystko by\'b3a jej wina. Rozprasza\'b3a jego\par uwag\'ea ka\'bfdym swoim ruchem.\par - W\'b3\'f3\'bf bluzk\'ea! - rozkaza\'b3.\par Zn\'f3w go zignorowa\'b3a. Rozpu\'9cci\'b3a w\'b3osy, by nie zlepia\'b3y si\'ea razem i szyb-\par ciej wysch\'b3y, upu\'9cci\'b3a na koc r\'f3\'bfow\'b9 wst\'b9\'bfk\'ea i dopiero wtedy zwr\'f3ci\'b3a na\par niego uwag\'ea.\par - Dlaczego mia\'b3abym w\'b3o\'bfy\'e6 bluzk\'ea? Dopiero co j\'b9 zdj\'ea\'b3am, jest mokra\par - przypomnia\'b3a mu. - Na Boga, przesta\'f1 tak na mnie patrze\'e6, jakby\'9c chcia\'b3\par mnie udusi\'e6. Staram si\'ea zachowywa\'e6 rozs\'b9dnie. Czy chcesz, bym si\'ea przezi\'ea-\par bi\'b3a i umar\'b3a? Lepiej przesta\'f1 si\'ea wstydzi\'e6 i zdejmij swoje ubranie. Dostaniesz\par gru\'9flicy i b\'ead\'ea musia\'b3a si\'ea tob\'b9 opiekowa\'e6. My\'9clisz, \'bfe bardzo mi na tym\par zale\'bfy? Wcale nie mam na to ochoty. Nic innego by\'9c nie robi\'b3, tylko narzeka\'b3.\par Przedstawiaj\'b9c swoje argumenty, opar\'b3a d\'b3onie na biodrach, a gdy sko\'f1czy-\par \'b3a, zacz\'ea\'b3a manipulowa\'e6 przy zapi\'eaciu paska.\par By\'b3 zbyt oszo\'b3omiony, by zrozumie\'e6, co robi. Usi\'b3owa\'b3 na ni\'b9 nie patrze\'e6\par i odwr\'f3ci\'b3 wzrok w stron\'ea ogniska zaraz po tym, jak jej sp\'f3dnica opad\'b3a na\par ziemi\'ea. Powinien by\'b3 dalej patrze\'e6 na \'9ccian\'ea, gdy\'bf odwr\'f3ciwszy si\'ea nie m\'f3g\'b3\par nie zauwa\'bfy\'e6 jej n\'f3g. By\'b3y niezwyk\'b3e. D\'b3ugie, zgrabne, doskona\'b3e.\par Ile jeszcze b\'eadzie musia\'b3 wycierpie\'e6 tej straszliwej nocy, nim nastanie \'9cwit?\par Harrison nie mia\'b3 poj\'eacia, ale uzna\'b3, \'bfe ju\'bf gorzej by\'e6 nie mo\'bfe. Jedyne, co\par mia\'b3, to t\'ea nadziej\'ea, wi\'eac desperacko si\'ea jej schwyci\'b3, niczym ton\'b9cy, kt\'f3ry\par chwyta si\'ea liny.\par Poszed\'b3 do swoich juk\'f3w, chc\'b9c sprawdzi\'e6, czy nie ma tam czego\'9c, co\par Mary Roses mog\'b3aby na siebie w\'b3o\'bfy\'e6. Szukaj\'b9c, przez ca\'b3y czas przeklina\'b3\par pod nosem sw\'f3j brak opanowania.\par Pr\'f3bowa\'b3 si\'ea roz\'b3o\'9cci\'e6, by nie my\'9cle\'e6 o niczym innym. O takich rzeczach\par jak jej nogi... jej zgrabna talia... jej delikatna sk\'f3ra...\par - Wstyd nie ma nic wsp\'f3lnego z tym, \'bfe si\'ea rozbierasz - powiedzia\'b3 przez\par z\'eaby, chc\'b9c wszystko wyja\'9cni\'e6.\par Rzuci\'b3 jej ciemn\'b9 flanelow\'b9 koszul\'ea i kaza\'b3 j\'b9 w\'b3o\'bfy\'e6.\par - Ty nie potrzebujesz tego, by si\'ea ogrza\'e6?\par - W\'b3\'f3\'bf to!\par Ton jego g\'b3osu nie pozwala\'b3 na sprzeciw, wi\'eac w\'b3o\'bfy\'b3a koszul\'ea. Musia\'b3a\par podwin\'b9\'e6 r\'eakawy, ale po zapi\'eaciu guzik\'f3w zn\'f3w by\'b3o jej ciep\'b3o. Koszula by\'b3a\par oczywi\'9ccie dla niej o wiele za du\'bfa, wi\'eac zas\'b3ania\'b3a znaczn\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 jej ud.\par - Dzi\'eakuj\'ea.\par Nie zwr\'f3ci\'b3 uwagi na podzi\'eakowanie. Usiad\'b3 naprzeciwko niej po drugiej\par stronie ogniska i spojrza\'b3 jej prosto w oczy.\par Mary Roses tak\'bfe usiad\'b3a, skrzy\'bfowane nogi przykry\'b3a kocem, po czym\par podnios\'b3a swoj\'b9 bluzk\'ea. Trzyma\'b3a j\'b9 blisko ognia dla wysuszenia.\par - Zauwa\'bfy\'b3am, \'bfe ca\'b3y czas patrzysz na mnie spod oka, m\'f3wisz te\'bf\par grubia\'f1skim tonem. Czy obrazi\'b3am ci\'ea jako\'9c?\par Spojrza\'b3 na ni\'b9 tak, \'bfe przesz\'b3y j\'b9 ciarki.\par - Nie jestem jednym z twoich braci.\par - Nie my\'9cla\'b3am, \'bfe jeste\'9c. - Uzna\'b3a, \'bfe to rozs\'b9dna odpowied\'9f.\par Harrison uzna\'b3, \'bfe jest t\'eapa jak but.\par - D\'b3u\'bfej ju\'bf tego nie wytrzymam.\par - Czego nie wytrzymasz? Na Boga, czy nigdy dot\'b9d nie musia\'b3e\'9c spa\'e6 na\par dworze? Nigdy wcze\'9cniej nie z\'b3apa\'b3a ci\'ea burza? Nic na to nie poradz\'ea, \'bfe tu\par jest niewygodnie.\par Rozpi\'b9\'b3 koszul\'ea, zdj\'b9\'b3 j\'b9 i zacz\'b9\'b3 suszy\'e6 nad ogniem.\par - Jest mi bardzo wygodnie.\par - Czy zdejmiesz te\'bf spodnie?\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, nie!\par - Nie musisz si\'ea od razu denerwowa\'e6. Czy s\'b9 mokre?\par - Nie na tyle, by je zdejmowa\'e6.\par - Nie mam ochoty pa\'9c\'e6 ofiar\'b9 twego z\'b3ego humoru.\par - Ty naprawd\'ea nic nie rozumiesz? Nie, nie wierz\'ea, nawet przez chwil\'ea nie\par chce mi si\'ea w to wierzy\'e6. Dobrze wiesz, \'bfe ci\'ea pragn\'ea, i \'9cwiadomie mnie\par kusisz. Przesta\'f1 natychmiast, to sko\'f1czy si\'ea m\'f3j z\'b3y humor.\par \'8cwiate\'b3ko w jej g\'b3owie rozb\'b3ys\'b3o dopiero po chwili, ale nawet wtedy nie\par zawstydzi\'b3a si\'ea w\'b3asnej g\'b3upoty.\par Pragn\'b9\'b3 jej, a ona mia\'b3a na sobie skarpety brata. Zaczerwieni\'b3a si\'ea ze\par wstydu. Bo\'bfe, by\'b3a ubrana jak dzikus. Mog\'b3a si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe Catherine\par Morrison nigdy nie nosi\'b3a skarpet swego ojca. \'afadna szanuj\'b9ca si\'ea panna,\par my\'9cl\'b9ca ju\'bf o ma\'b3\'bfe\'f1stwie, nie zrobi\'b3aby tego.\par - Mo\'bfesz mi to obieca\'e6? - zapyta\'b3.\par -Tak.\par Po zawarciu rozejmu nast\'b9pi\'b3a cisza. Mary Roses zaczeka\'b3a kilka minut, by\par Harrison uspokoi\'b3 si\'ea.\par - Zazwyczaj chodz\'ea w jedwabnych po\'f1czochach z koronk\'b9 u g\'f3ry -\par wyrzuci\'b3a z siebie Mary Roses.\par Nie m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6, dlaczego to powiedzia\'b3a. Nie by\'b3 to jednak koniec\par wypowiedzi na temat ubrania.\par - Bardzo rzadko nosz\'ea skarpety braci. Nie chcia\'b3abym, \'bfeby\'9c pomy\'9cla\'b3, \'bfe\par lubi\'ea chodzi\'e6 w m\'easkich ubraniach, bo tak nie jest.\par - Nigdy by mi to do g\'b3owy nie przysz\'b3o.\par - To dobrze, bo naprawd\'ea tak nie jest.\par - Ta koszula chyba nigdy nie wyschnie.\par Harrison obr\'f3ci\'b3 koszul\'ea na drug\'b9 stron\'ea i dopiero wtedy spojrza\'b3 na jej\par twarz. By\'b3a r\'f3wnie czerwona jak p\'b3omienie.\par - Dobrze si\'ea czujesz?\par - Tak, oczywi\'9ccie.\par - Odsu\'f1 si\'ea lepiej od ogniska. Twoja twarz wygl\'b9da tak, jakby si\'ea\par przypali\'b3a.\par Ten facet by\'b3 idiot\'b9 i dzi\'eakowa\'b3a za to Bogu. Odsun\'ea\'b3a si\'ea od ognia, maj\'b9c\par nadziej\'ea, \'bfe w ko\'f1cu jej rumieniec zniknie. Pr\'f3bowa\'b3a wynale\'9f\'e6 jaki\'9c b\'b3ahy\par temat rozmowy. Chcia\'b3a, \'bfeby zapomnia\'b3 o skarpetach.\par - B\'ead\'ea musia\'b3a przez tydzie\'f1 zmywa\'e6 naczynia.\par - Dlaczego?\par - Nie u\'bfy\'b3am s\'b3owa na ten dzie\'f1.\par - Jakiego s\'b3owa?\par - Tego, kt\'f3re jest wypisane na tablicy. Nawet nie wiem, jakie to s\'b3owo.\par Harrison zamkn\'b9\'b3 oczy i wyobrazi\'b3 sobie kuchni\'ea, po czym u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Niepowodzenie.\par - Jeste\'9c tego pewien?\par - Oczywi\'9ccie.\par - Sk\'b9d ty to...\par - Adam zaprosi\'b3 mnie do kuchni i wtedy zauwa\'bfy\'b3em to s\'b3owo. Nawiasem\par m\'f3wi\'b9c, nadal nie widzia\'b3em kucharza. Wydaje mi si\'ea, \'bfe on nie istnieje.\par - Nie wiem, o co chodzi.\par - To znaczy, \'bfe moim zdaniem ca\'b3\'b9 histori\'ea o nim zmy\'9clili\'9ccie.\par - To s\'b3owo, Harrison. Co znaczy niepowodzenie?\par - Nieszcz\'ea\'9ccie.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea rado\'9cnie.\par - U\'bfy\'b3am tego s\'b3owa.\par - Ale nie w obecno\'9cci braci - zauwa\'bfy\'b3.\par - Naprawd\'ea mamy kucharza. Zobaczysz go, gdy b\'eadzie got\'f3w si\'ea z tob\'b9\par spotka\'e6. Do tego czasu radz\'ea ci go omija\'e6, gdy\'bf bywa z\'b3o\'9cliwy. To dlatego.\par \'bfe mia\'b3 niepowodzenie w \'bfyciu.\par Harrison za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Nie powiod\'b3o mu si\'ea, prawda?\par - Jak najbardziej. Prosz\'ea ci\'ea, b\'b9d\'9f moim \'9cwiadkiem i po\'9cwiadcz moje\par s\'b3owa przy jutrzejszej kolacji.\par - Nie wiem, czy twoi bracia nie zabij\'b9 mnie do tego czasu.\par - Dlaczego?\par - Sp\'eadzamy razem noc. - Nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe musi jej przypomina\'e6\par o ich sytuacji. - Na miejscu twoich braci by\'b3bym wystarczaj\'b9co w\'9cciek\'b3y, by\par zabi\'e6.\par - Moi bracia ufaj\'b9 nam. Adam nigdy by mnie z tob\'b9 nie pu\'9cci\'b3, gdyby\par uwa\'bfa\'b3 ci\'ea za rozpustnika.\par - Rozpustnik by\'b3 chyba s\'b3owem dnia w zesz\'b3ym tygodniu?\par - We wtorek - sprecyzowa\'b3a. - Wcale nie jeste\'9c rozpustny.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Zosta\'b3a\'9c bardzo dobrze wychowana. - Powstrzyma\'b3 si\'ea przed dodaniem,\par \'bfe jej ojca bardzo ucieszy\'b3by wysi\'b3ek, jaki w\'b3o\'bfyli w to bracia.\par Roz\'b3o\'bfy\'b3 koszul\'ea na siodle, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe wyschnie do rana, po czym\par usiad\'b3 na swoim pos\'b3aniu. Opar\'b3szy plecy o kamienn\'b9 \'9ccian\'ea, zamkn\'b9\'b3 oczy.\par Kamie\'f1 nie by\'b3 zbyt wygodny, ale nie chcia\'b3o mu si\'ea ruszy\'e6.\par - Jeste\'9c g\'b3odny?\par - Nie, a ty?\par - Te\'bf nie.\par Mary Roses odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i spojrza\'b3a na niego.\par - Nie martw si\'ea, bracia nic sobie z\'b3ego nie pomy\'9cl\'b9. Tylko Cole mo\'bfe\par by\'e6 niezno\'9cny, ale b\'eadzie si\'ea musia\'b3 opanowa\'e6. Pewnie uderzy ci\'ea, to\par wszystko.\par - Nie uderzy mnie.\par - Nie?\par - Nie pozwol\'ea mu. Jeden raz wystarczy.\par - Mo\'bfe mie\'e6 inne zdanie w tej sprawie.\par - To nic nie zmienia. Nie pozwol\'ea si\'ea uderzy\'e6.\par Dziewczyna westchn\'ea\'b3a.\par - Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe ci\'b9gle jeste\'9c pewny siebie - stwierdzi\'b3a. - Widz\'ea, \'bfe\par tydzie\'f1, kt\'f3ry sp\'eadzi\'b3e\'9c na obijaniu po\'9cladk\'f3w, nie popsu\'b3 ci humoru.\par - Nie sp\'eadzi\'b3em tego tygodnia na obijaniu po\'9cladk\'f3w.\par - Skoro tak twierdzisz...\par - Mogliby\'9cmy porozmawia\'e6 o czym\'9c innym? - poprosi\'b3.\par - Oczywi\'9ccie - zgodzi\'b3a si\'ea. - Chc\'ea tylko powiedzie\'e6, \'bfe Cole'a jest mi\par naj\'b3atwiej ustawi\'e6 spo\'9cr\'f3d wszystkich braci. Jest naprawd\'ea bardzo mi\'b3ym\par cz\'b3owiekiem.\par - Nigdy nie powiedzia\'b3em, \'bfe jest niemi\'b3y - zaoponowa\'b3. - Owijasz go\par wok\'f3\'b3 ma\'b3ego palca, prawda?\par - To nie tak. Po prostu on nie lubi, gdy si\'ea martwi\'ea. Staje po mojej stronie,\par kiedy tylko mo\'bfe.\par Harrison uwa\'bfa\'b3 swoj\'b9 interpretacj\'ea za bli\'bfsz\'b9 prawdy.\par - Czy dorastanie bez matki i ojca by\'b3o trudne?\par - Mam matk\'ea - odpar\'b3a. - Mam\'ea Roses.\par - Dlaczego ona nie mieszka z tob\'b9 i z twymi bra\'e6mi?\par - Ona nie mo\'bfe... jeszcze nie. Przyjedzie do nas tak szybko, jak to tylko\par b\'eadzie mo\'bfliwe.\par - Czy wszyscy twoi bracia m\'f3wi\'b9 do niej mamo?\par - Tak. Czemu pytasz?\par - By\'b3em ciekawy. A co z twoim ojcem?\par - Nie mam nikogo takiego.\par - \'afa\'b3ujesz, \'bfe nie masz?\par - Jak mog\'ea \'bfa\'b3owa\'e6, skoro go nigdy nie mia\'b3am?\par Mary Roses uzna\'b3a, \'bfe bluzka jest ju\'bf wystarczaj\'b9co sucha. Z\'b3o\'bfywszy j\'b9,\par zaj\'ea\'b3a si\'ea swoj\'b9 sp\'f3dnic\'b9.\par Harrison obserwowa\'b3 ka\'bfdy jej ruch. By\'b3a wed\'b3ug niego pe\'b3na gracji,\par cudownie kobieca, a zarazem bardzo praktyczna. Wspania\'b3a kombinacja.\par - Jeste\'9c r\'f3wnie czysta, jak tw\'f3j raj.\par - Naprawd\'ea?\par - Mama Roses jest matk\'b9 Adama, prawda?\par - Moj\'b9 tak\'bfe.\par - Ale urodzi\'b3a jedynie Adama.\par - Tak. Sk\'b9d wiesz?\par - Prosta dedukcja. Mieszka na Po\'b3udniu. Nigdy jej nie widzia\'b3a\'9c, jak s\'b9dz\'ea.\par - To nie dedukcja. Zgadywa\'b3e\'9c - stwierdzi\'b3a. - Nie wiesz, sk\'b9d pochodz\'b9\par moi bracia. Przecie\'bf mogli mieszka\'e6 na Po\'b3udniu. Masz racj\'ea, nie widzia\'b3am\par nigdy mamy, ale dobrze j\'b9 znam. Pisze do mnie co tydzie\'f1, czasem nawet\par cz\'ea\'9cciej. Nigdy tego nie zaniedbuje od czasu, gdy zacz\'ea\'b3am do niej pisa\'e6.\par W czasie wojny, gdy by\'b3am za ma\'b3a, by czyta\'e6 lub pisa\'e6, kilka razy nie\par wys\'b3a\'b3a listu. Nie pami\'eatam tego, ale wiem, \'bfe bracia bardzo si\'ea tym martwili.\par Oczywi\'9ccie prze\'bfy\'b3a, tak jak i my. Przyjedzie do nas, gdy przyjdzie na to\par czas.\par - Ale jeszcze nie teraz?\par -Nie.\par Jej pospieszna odpowied\'9f przekona\'b3a go, by nie dr\'b9\'bfy\'e6 tematu.\par Kilka minut sp\'eadzili w przyjemnej ciszy. Ca\'b3y czas my\'9cla\'b3, jak \'b3adnie Mary\par Roses wygl\'b9da w jego koszuli.\par Ona w tym czasie my\'9cla\'b3a o tym, jak strasznie wygl\'b9da w skarpetach brata.\par - O czym my\'9clisz, Harrisonie?\par - O tym, jak \'b3adnie wygl\'b9dasz.\par Za\'9cmia\'b3a si\'ea.\par - Chyba sp\'eadzi\'b3e\'9c zbyt wiele czasu z dala od miasta, skoro uwa\'bfasz, \'bfe\par \'b3adnie wygl\'b9dam. Na Boga, siedz\'ea tu nie uczesana i w m\'easkiej koszuli.\par Siedzisz w mojej koszuli, poprawi\'b3 j\'b9 w my\'9clach. To w jego oczach\par wszystko zmienia\'b3o. Poczu\'b3 si\'ea bardzo zach\'b3anny, widz\'b9c j\'b9 w swojej ulu-\par bionej wytartej koszuli. Podnieca\'b3o go wszystko, co robi\'b3a. Chcia\'b3 j\'b9 chro-\par ni\'e6, pociesza\'e6, obejmowa\'e6, kocha\'e6. W g\'b3\'eabi serca oczekiwa\'b3 od niej tego\par samego.\par Pr\'f3bowa\'b3 przypomnie\'e6 sobie \'bfycie w Anglii. Nie m\'f3g\'b3 z przyjemno\'9cci\'b9\par wspomina\'e6 niczego z przesz\'b3o\'9cci. Nim przyjecha\'b3 do Montany, jego \'bfycie by\'b3o\par zimne i puste. Nie wiedzia\'b3 nawet, jak si\'ea czuje cz\'b3owiek, kt\'f3ry \'bfyje pe\'b3ni\'b9\par \'bfycia. Zawsze czu\'b3, jakby sta\'b3 z boku samego siebie i patrzy\'b3 z zewn\'b9trz.\par Obserwowa\'b3. Czy Mary Roses nie opisa\'b3a w\'b3a\'9cnie tak jego postawy? Zastana-\par wia\'b3 si\'ea, czy zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, jak trafne by\'b3o to okre\'9clenie.\par - A teraz o czym my\'9clisz? Wygl\'b9dasz na smutnego. Czy naprawd\'ea nic si\'ea\par nie sta\'b3o?\par -Nie.\par - Ja w\'b3a\'9cnie \'bfa\'b3owa\'b3am, \'bfe w\'b3o\'bfy\'b3am tak grub\'b9 sp\'f3dnic\'ea, gdy\'bf nie chce\par wyschn\'b9\'e6. Teraz ty musisz mi powiedzie\'e6, o czym my\'9cla\'b3e\'9c. Mam tylko\par nadziej\'ea, \'bfe o czym\'9c ciekawszym ni\'bf ja.\par - My\'9cla\'b3a\'9c o praktycznych rzeczach, ja nie. Wspomina\'b3em moje \'bfycie\par w Anglii.\par - Nie mia\'b3e\'9c na my\'9cli Szkocji?\par - Wszystko, co w \'bfyciu osi\'b9gn\'b9\'b3em, znajduje si\'ea w Anglii. Mieszkam\par w Londynie i rzadko mam czas, \'bfeby pojecha\'e6 w g\'f3ry Szkocji.\par - Z powodu pracy?\par -Tak.\par - Ale t\'easknisz za g\'f3rami?\par - T\'easkni\'ea za tym, co uosabiaj\'b9.\par - Co to takiego?\par - Wolno\'9c\'e6.\par Dopiero po chwili zda\'b3 sobie spraw\'ea, jakiego u\'bfy\'b3 s\'b3owa.\par - Obowi\'b9zki sta\'b3y si\'ea twoimi kajdanami, prawda?\par - Najwa\'bfniejsze to sp\'b3aci\'e6 swoje d\'b3ugi.\par - Jeste\'9c d\'b3u\'bfny swojemu pracodawcy? Dlatego nigdy nie mia\'b3e\'9c czasu, by\par zrealizowa\'e6 swoje marzenia?\par - Tak i nie - odpowiedzia\'b3 enigmatycznie. - Tak, jestem mu d\'b3u\'bfny. Ale\par nie jest to takie proste. Moje marzenia si\'ea zmieni\'b3y. Kiedy\'9c kocha\'b3em swoj\'b9\par prac\'ea, teraz ju\'bf nie. Masz mo\'bfe racj\'ea, Mary Roses, mo\'bfe w \'bfyciu nie chodzi\par tylko o zwyci\'eastwo.\par - Mi\'b3o s\'b3ysze\'e6, \'bfe to m\'f3wisz - powiedzia\'b3a. - Lubisz nasz raj, prawda?\par -Tak.\par - Jeste\'9c tu szcz\'ea\'9cliwy?\par -Tak.\par - Wi\'eac przesta\'f1 wszystko komplikowa\'e6. Zosta\'f1 tu i b\'b9d\'9f szcz\'ea\'9cliwy.\par Widzisz, jakie to proste?\par - To wcale nie jest proste.\par - Zadam ci tylko jeszcze jedno pytanie - obieca\'b3a. - Gdyby to by\'b3o proste,\par toby\'9c tu zosta\'b3?\par - Bez chwili namys\'b3u.\par Dopiero co obieca\'b3a nie zadawa\'e6 ju\'bf wi\'eacej pyta\'f1, ale nie mog\'b3a si\'ea\par powstrzyma\'e6 przed jeszcze jednym.\par - Postanowi\'b3e\'9c wi\'eac odjecha\'e6?\par Trzyma\'b3a swoj\'b9 sp\'f3dnic\'ea, modl\'b9c si\'ea, by powiedzia\'b3 s\'b3owa, kt\'f3re despe-\par racko chcia\'b3a us\'b3ysze\'e6.\par - Niczego jeszcze nie postanowi\'b3em. Nie robi\'ea unik\'f3w, jedynie jestem\par szczery. Nie mam wystarczaj\'b9co du\'bfo informacji, by wiedzie\'e6, kt\'f3r\'b9 drog\'b9\par powinienem p\'f3j\'9c\'e6.\par - Nie rozumiem.\par R\'eace zaczyna\'b3y jej dr\'eatwie\'e6 od trzymania w g\'f3rze sp\'f3dnicy, wi\'eac podda\'b3a\par si\'ea i od\'b3o\'bfy\'b3a wilgotne jeszcze ubranie na bok. Potem com\'ea\'b3a si\'ea, przykry\'b3a\par nogi i usiad\'b3a obok Harrisona, tak blisko, \'bfe jej prawe rami\'ea dotyka\'b3o jego\par r\'eaki.\par Patrzy\'b3a w ogie\'f1, zahipnotyzowana ta\'f1cem p\'b3omieni. Nie chcia\'b3a dopu\'9cci\'e6\par my\'9cli, \'bfe Harrison m\'f3g\'b3by wyjecha\'e6, w\'b3a\'9cnie teraz, gdy postanowi\'b3a si\'ea w nim\par zakocha\'e6. Pr\'f3bowa\'b3a wi\'eac my\'9cle\'e6 o czym\'9c innym.\par - Musisz by\'e6 g\'b3odny. Ch\'eatnie poszukam czego\'9c do jedzenia.\par - Gdzie? - spyta\'b3.\par - Tam. - Machn\'ea\'b3a r\'eak\'b9 w stron\'ea g\'f3r.\par - Nie jestem bardzo g\'b3odny. Je\'9cli ty jeste\'9c, to wyjd\'ea i poszukam czego\'9c\par do jedzenia.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, ale nie spojrza\'b3a na niego. W g\'b3osie Harrisona s\'b3ycha\'e6\par by\'b3o arogancj\'ea.\par - Nie mia\'b3e\'9c cz\'easto okazji, by nocowa\'e6 w takich warunkach, prawda?\par - Szczerze m\'f3wi\'b9c, robi\'b3em to cz\'easto podczas s\'b3u\'bfby - odpar\'b3.\par - Chodzi ci o wojsko?\par - Tak.\par - Opowiedz mi o Londynie. Jak si\'ea mieszka w takim mie\'9ccie?\par - Jest pi\'eakny. Architektura jest wspania\'b3a. Cole doceni\'b3by jako\'9c\'e6 materia\'b3\'f3w i wykonania. Chyba podoba\'b3oby ci si\'ea \'bfycie w Londynie - doda\'b3. - Po\par przyzwyczajeniu si\'ea do r\'f3\'bfnic.\par Nie potrafi\'b3a wyobrazi\'e6 sobie \'bfycia w mie\'9ccie. Raj by\'b3 tym, czego potrzebowa\'b3a i pragn\'ea\'b3a. Dlaczego Harrison nie chcia\'b3 tego zrozumie\'e6?\par - Czy w Szkocji lub Anglii musia\'b3e\'9c kiedy\'9c nocowa\'e6 w takich warunkach\par z kobiet\'b9?\par Harrison pr\'f3bowa\'b3 si\'ea roze\'9cmia\'e6.\par - By\'b3bym ju\'bf \'bfonaty, gdybym to zrobi\'b3.\par - Dlaczego?\par - Reputacja tej kobiety by\'b3aby zrujnowana. Ma\'b3\'bfe\'f1stwo by\'b3oby jedynym\par wyj\'9cciem z honorem.\par - A gdyby nic si\'ea nie zdarzy\'b3o? Gdyby by\'b3o r\'f3wnie niewinnie, jak dzisiaj?\par - Nie zrobi\'b3oby to \'bfadnej r\'f3\'bfnicy - odpowiedzia\'b3. - By\'b3aby i tak pot\'eapio-\par na.\par - A co z m\'ea\'bfczyzn\'b9? Co by si\'ea tobie sta\'b3o?\par - Niewiele - przyzna\'b3 po chwili zastanowienia. - Oczywi\'9ccie, nie zawsze.\par Gdyby pochodzi\'b3a ze znanej rodziny, lub jaki\'9c wp\'b3ywowy przyjaciel postano-\par wi\'b3by jej pom\'f3c, to mo\'bfliwe, \'bfe nie zosta\'b3aby odrzucona przez towarzystwo.\par Ma\'b3o prawdopodobne - doda\'b3 - ale mo\'bfliwe. Zanim zbyt surowo ocenisz\par Anglik\'f3w, chcia\'b3bym ci przypomnie\'e6, \'bfe w Nowym Jorku jest dok\'b3adnie tak\par samo.\par - To nie moje \'9crodowisko - stwierdzi\'b3a stanowczo. - W tych stronach nie\par mamy czasu na takie bzdury.\par Nag\'b3a my\'9cl bardzo j\'b9 rozbawi\'b3a.\par - Je\'9cli to, co m\'f3wisz, jest prawd\'b9, to b\'ead\'b9c w Anglii musia\'b3by\'9c si\'ea ze mn\'b9\par jutro o\'bfeni\'e6. Tam ludzie te\'bf maj\'b9 w\'b3asny raj, prawda?\par - Tak - zapewni\'b3 j\'b9. - S\'b9 tam r\'f3wnie pi\'eakne miejsca, nie tkni\'eate ludzk\'b9\par stop\'b9.\par - Szczerze m\'f3wisz?\par - Szczerze.\par - A co z moim pierwszym pytaniem? Musieliby\'9cmy wzi\'b9\'e6 \'9club?\par Obr\'f3ci\'b3a si\'ea w jego stron\'ea, on powoli zrobi\'b3 to samo. Zobaczy\'b3a b\'b3ysk\par w jego oczach oraz jeszcze co\'9c, czego nie potrafi\'b3a dok\'b3adnie opisa\'e6.\par - Chyba nie - odpowiedzia\'b3. - M\'f3j pracodawca jest bardzo wp\'b3ywowym\par cz\'b3owiekiem i na pewno by ci pom\'f3g\'b3.\par Mary Roses zrobi\'b3a bardzo skwaszon\'b9 min\'ea. Roze\'9cmia\'b3 si\'ea.\par Od opierania si\'ea o kamienn\'b9 \'9ccian\'ea zacz\'ea\'b3a j\'b9 bole\'e6 szyja. Podnios\'b3a si\'ea\par na kolana, obr\'f3ci\'b3a w stron\'ea Harrisona i usiad\'b3a na pi\'eatach. Bokiem uda\par dotyka\'b3a jego nogi.\par Harrison po raz kolejny pr\'f3bowa\'b3 nie my\'9cle\'e6 o jej blisko\'9cci i sk\'b9pym\par ubiorze. Pomaga\'b3o, gdy patrzy\'b3 na jej czo\'b3o - niewiele oczywi\'9ccie, ale by\'b3\par got\'f3w zadowoli\'e6 si\'ea tym, co mia\'b3.\par - Zaczekaj, czemu si\'ea tak krzywisz? Powiedz mi, prosz\'ea, o czym my\'9clisz.\par - O \'9cwi\'eato\'9cci.\par Nie zrozumia\'b3a, a on nie mia\'b3 zamiaru jej o\'9cwieci\'e6.\par - Jeste\'9c zagadkow\'b9 osob\'b9, Harrison. Najpierw si\'ea \'9cmiejesz, a za chwil\'ea\par krzywisz niczym nied\'9fwied\'9f.\par - Nied\'9fwiedzie si\'ea nie krzywi\'b9.\par - To by\'b3a metafora.\par - Kolejne s\'b3owo z waszej tablicy?\par Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Lubi\'ea to s\'b3owo. Brzmi... inteligentnie.\par - Mary Roses, czy chcesz mnie zmusi\'e6 do wyj\'9ccia i pozostania na dworze?\par - Dlaczego?\par - Zachowujesz si\'ea prowokuj\'b9co.\par - Naprawd\'ea? - Jego uwaga ucieszy\'b3a j\'b9.\par - To, co przed chwil\'b9 powiedzia\'b3em, nie jest komplementem. Kusisz mnie\par z premedytacj\'b9. Przesta\'f1.\par Nie potrafi\'b3a ukry\'e6 rozbawienia.\par - Teraz ty jeste\'9c pr\'f3\'bfna - mrukn\'b9\'b3 pod nosem.\par Nie mog\'b3a si\'ea nie zgodzi\'e6.\par - Kobieta lubi wiedzie\'e6, \'bfe jest atrakcyjna - wyt\'b3umaczy\'b3a. - Przestan\'ea\par z tob\'b9 flirtowa\'e6, gdy tylko zrozumiem, co z\'b3ego robi\'ea.\par - Mog\'b3aby\'9c zacz\'b9\'e6 od zdj\'eacia r\'eaki z mojego uda.\par Nie zdawa\'b3a sobie sprawy z tego, gdzie po\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3o\'f1. Natychmiast j\'b9\par stamt\'b9d zdj\'ea\'b3a.\par - Co dalej?\par - Przesta\'f1 tak na mnie patrzy\'e6.\par -Jak?\par - Jakby\'9c chcia\'b3a, bym ci\'ea poca\'b3owa\'b3.\par - Ale ja chc\'ea, \'bfeby\'9c mnie poca\'b3owa\'b3.\par - Nie dojdzie do tego, wi\'eac przesta\'f1 - nakaza\'b3 ponownie.\par Poprawi\'b3a koc przykrywaj\'b9cy jej nogi, po czym po\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace na kolanach.\par - Co by si\'ea sta\'b3o, gdyby nikt nas nie odkry\'b3?\par - Gdzie?\par - W Anglii, po razem sp\'eadzonej nocy?\par My\'9cla\'b3, \'bfe sko\'f1czyli ju\'bf ten temat. Najwyra\'9fniej ci\'b9gle fascynowa\'b3y j\'b9\par zwyczaje \'9crodowiska, w kt\'f3rym kiedy\'9c \'bfy\'b3.\par - Kto\'9c na pewno by to odkry\'b3. Plotki roznosz\'b9 si\'ea szybciej ni\'bf zaraza.\par Ka\'bfdy wie wszystko o \'bfyciu innych.\par - Wiesz, co bym wtedy zrobi\'b3a?\par -Nie.\par - Da\'b3abym im co\'9c, o czym mogliby rozmawia\'e6. Wszyscy musz\'b9 by\'e6\par strasznie znudzeni, je\'9cli tak si\'ea interesuj\'b9 cudzymi sprawami. By\'b3abym wi\'eac\par niedyskretna. Gdybym kocha\'b3a m\'ea\'bfczyzn\'ea, z kt\'f3rym sp\'eadzi\'b3am noc, gdybym\par wiedzia\'b3a, \'bfe chce si\'ea ze mn\'b9 o\'bfeni\'e6, a ja te\'bf bym tego pragn\'ea\'b3a, to wtedy...\par Harrison zakry\'b3 jej r\'eak\'b9 usta.\par - Nie, nie zrobi\'b3aby\'9c tego. Musia\'b3aby\'9c dba\'e6 o swoj\'b9 cze\'9c\'e6. Pozosta\'b3aby\'9c\par wierna sobie, takiej, jaka jeste\'9c.\par Odezwa\'b3a si\'ea dopiero po jakim\'9c czasie. Musia\'b3a przyzna\'e6 mu racj\'ea.\par - Rzeczywi\'9ccie - powiedzia\'b3a. - Jednak \'bfycie upad\'b3ej kobiety wydaje mi\par si\'ea do\'9c\'e6 fascynuj\'b9ce. Pewnie zawsze ubiera\'b3abym si\'ea na czerwono.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Pomy\'9cl o kosztach - poradzi\'b3.\par Spojrza\'b3a w niebo.\par - Zawsze prawnik - szepn\'ea\'b3a. - Dobrze. Pomy\'9clmy o kosztach. Powiesz\par mi wszystko na ten temat, prawda?\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Je\'9cli stracisz cz\'b9stk\'ea siebie, to w ko\'f1cu stracisz siebie ca\'b3\'b9 - zauwa\'bfy\'b3.\par - Masz racj\'ea, Harrison.\par On nie zda\'b3 sobie jednak sprawy, \'bfe Mary Roses si\'ea z nim zgadza.\par - Je\'9cli stracisz siebie, to stracisz wszystko.\par - Innymi s\'b3owy nie poca\'b3ujesz mnie.\par - Widz\'ea, \'bfe dobrze mnie zrozumia\'b3a\'9c.\par - Masz si\'f1ce na ca\'b3ej klatce piersiowej. I na szyi. Mog\'ea si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe\par z ty\'b3u jeste\'9c ca\'b3y czarno-niebieski.\par - Nie dam ci okazji, by to sprawdzi\'e6.\par Si\'eagn\'ea\'b3a r\'eak\'b9 i dotkn\'ea\'b3a st\'b3uczenia w pobli\'bfu jego lewego ramienia. Cie-\par p\'b3ymi czubkami palc\'f3w musn\'ea\'b3a jego sk\'f3r\'ea.\par Wiedzia\'b3, \'bfe Mary Roses nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. By\'b3a\par wyra\'9fnie zmartwiona jego poobijanym cia\'b3em.\par Gdy dotkn\'ea\'b3a siniaka w pobli\'bfu p\'eapka, schwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea.\par - Powiniene\'9c dba\'e6 o siebie - powiedzia\'b3a. - Uwa\'bfam, \'bfe nie powiniene\'9c\par jecha\'e6 z moimi bra\'e6mi po byd\'b3o, kt\'f3re kupili\'9cmy.\par - Dlaczego?\par - Bo skr\'eacisz sobie pewnie kark.\par - Widz\'ea, \'bfe masz do mnie du\'bfe zaufanie.\par - Wierz\'ea w ciebie.\par Delikatny szept poruszy\'b3 go do g\'b3\'eabi. Jej wiara w niego by\'b3a wzruszaj\'b9ca.\par Patrzyli sobie prosto w oczy przez zapieraj\'b9c\'b9 dech w piersiach chwil\'ea, po\par czym odwr\'f3cili si\'ea od siebie. \'afadne z nich nie by\'b3o gotowe podj\'b9\'e6 kolejnego\par kroku. Harrison wiedzia\'b3, \'bfe j\'b9 kocha, ale nie m\'f3g\'b3 tego wyzna\'e6, gdy\'bf by\'b3yby\par to puste s\'b3owa w obliczu przysz\'b3o\'9cci sp\'eadzonej oddzielnie. Najpierw musia\'b3by\par zadeklarowa\'e6 swoje zamiary lordowi Elliottowi i udowodni\'e6 mu, \'bfe ma\par wystarczaj\'b9c\'b9 niezale\'bfno\'9c\'e6 finansow\'b9, by zapewni\'e6 jego c\'f3rce takie \'bfycie,\par jakiego Elliott dla niej pragn\'b9\'b3.\par Mary Roses ba\'b3a si\'ea zakocha\'e6 w Harrisonie. Chcia\'b3a ochroni\'e6 swoje serce\par przed zranieniem. Szczerze i otwarcie m\'f3wi\'b3 o mo\'bfliwo\'9cci opuszczenia jej,\par a ona nie mia\'b3a prawa przeszkadza\'e6 mu w realizowaniu jego przeznaczenia\par i marze\'f1.\par Jestem strasznie praktyczna, uzna\'b3a z du\'bf\'b9 doz\'b9 obrzydzenia. Nie skorzysta\par z pierwszej lepszej okazji, dop\'f3ki nie b\'eadzie pewna wyniku. Desperacko\par pragn\'ea\'b3a si\'ea ochroni\'e6, ale ju\'bf teraz o ma\'b3o nie p\'b3aka\'b3a na my\'9cl o przysz\'b3o\'9cci\par bez Hamsona.\par - O czym tak my\'9clisz?\par Wysun\'ea\'b3a r\'eak\'ea z jego d\'b3oni, po czym odpowiedzia\'b3a.\par - Dzisiaj tutaj, jutro ju\'bf gdzie indziej. A ty o czym my\'9cla\'b3e\'9c?\par - O latach, kt\'f3rych potrzebuj\'ea, by by\'e6 r\'f3wnym pod wzgl\'eadem fortuny\par mojemu pracodawcy.\par W obu g\'b3osach brzmia\'b3o wielkie zniech\'eacenie.\par - Gdyby\'9cmy mieszkali w Londynie, to nie mia\'b3abym prawdopodobnie\par w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe potrafisz zatroszczy\'e6 si\'ea o siebie.\par - Prawdopodobnie? - Harrison uni\'f3s\'b3 brwi.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Uwielbia\'b3a, gdy m\'f3wi\'b3 tak gwa\'b3townym i zdenerwowa-\par nym tonem. Wiedzia\'b3a, \'bfe wymusi\'b3a to na nim, gdy on stara\'b3 si\'ea zej\'9c\'e6 na\par bezpieczniejsze, mniej osobiste tematy.\par - Nie, nie \f1\'84prawdopodobnie". - Mary Roses zmieni\f0\'b3a zdanie. - Jestem\par pewna, \'bfe potrafi\'b3by\'9c o siebie zadba\'e6.\par - Mam nadziej\'ea.\par - Nie my\'9cl\'ea o tobie \'9fle, przecie\'bf to niedorzeczne. Wierz\'ea w ciebie, Har-\par risonie. Rozmawiamy teraz o twoim do\'9cwiadczeniu.\par - Co jest nie w porz\'b9dku z moim do\'9cwiadczeniem \'bfyciowym?\par - Za grosz go nie masz.\par Poklepa\'b3a go po kolanie gestem przesadnej sympatii.\par - Nigdy przedtem nie pracowa\'b3e\'9c z byd\'b3em. W\'b9tpi\'ea nawet, czy umiesz\par u\'bfywa\'e6 lassa. Dlatego by\'b3oby to dla ciebie niebezpieczne. Czy zn\'f3w urazi\'b3am\par twoje uczucia?\par - Id\'9f ju\'bf spa\'e6.\par Postanowi\'b3a nie obra\'bfa\'e6 si\'ea na ten grubia\'f1ski rozkaz.\par - Jestem zm\'eaczona - przyzna\'b3a. - Bieganie w g\'f3r\'ea i w d\'f3\'b3 po tych\par schodach szybko si\'ea nudzi.\par - Czemu tak po nich biega\'b3a\'9c?\par - Musia\'b3am zrobi\'e6 sprawunki.\par - Dla Eleanor, prawda?\par Mary Roses nie odpowiedzia\'b3a. Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Wiedzia\'b3, jak\par m\'eacz\'b9ca by\'b3a ta wymagaj\'b9ca pannica. Widzia\'b3 Eleanor w akcji, gdy zabra\'b3a\par si\'ea do Travisa. Chcia\'b3a, by co\'9c jej przyni\'f3s\'b3, i po dziesi\'eaciu minutach nadska-\par kiwania najm\'b3odszy z braci uleg\'b3. Powiedzia\'b3 potem Harrisonowi, \'bfe zrobi\'b3by\par wszystko, by zamilk\'b3a.\par Mary Roses wyg\'b3adzi\'b3a koce i po\'b3o\'bfy\'b3a si\'ea na boku, trzymaj\'b9c plecy blisko\par uda Hamsona. Pod\'b3o\'bfywszy r\'eace pod g\'b3ow\'ea przymkn\'ea\'b3a oczy.\par - Jak d\'b3ugo pozwolisz, by Eleanor trzyma\'b3a ci\'ea na smyczy?\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, ledwo co przyjecha\'b3a. Ona nie trzyma mnie na smyczy.\par Staram si\'ea tylko, by czu\'b3a si\'ea dobrze.\par - Czy jest przynajmniej dla ciebie mi\'b3a, gdy nikogo nie ma w pobli\'bfu?\par Mary Roses d\'b3ugo si\'ea zastanawia\'b3a, zanim odrzek\'b3a:\par -Nie.\par - Wi\'eac czemu si\'ea z ni\'b9 zadajesz?\par Dziewczyna przewr\'f3ci\'b3a si\'ea na plecy i spojrza\'b3a na Hamsona. Spogl\'b9da\'b3\par na ni\'b9 z g\'f3ry z gro\'9fnym wyrazem twarzy. Dziwne rzeczy denerwowa\'b3y tego\par cz\'b3owieka.\par - Dlaczego ty zadajesz si\'ea z MacHughiem?\par - Dlaczego? Bo jest porz\'b9dnym, godnym zaufania koniem.\par - Taka jest te\'bf Eleanor. Porz\'b9dna i godna zaufania.\par - Nie mo\'bfesz by\'e6 tego pewna.\par - Ty te\'bf nie mog\'b3e\'9c mie\'e6 pewno\'9cci, \'bfe tw\'f3j ko\'f1 b\'eadzie porz\'b9dny i godny\par zaufania. Zaufa\'b3e\'9c instynktom, prawda?\par - Nie. Wystarczy\'b3o jedno spojrzenie na MacHugha, bym wiedzia\'b3, dlaczego\par sprawia k\'b3opoty. Jego blizny m\'f3wi\'b9 same za siebie.\par - Tak samo jest z jej bliznami - zauwa\'bfy\'b3a. - Eleanor nosi je w sobie,\par wi\'eac ludzie ich nie widz\'b9 i wyrz\'b9dzaj\'b9 jej jeszcze wi\'eaksz\'b9 krzywd\'ea. Cz\'easto\par bywa \'9fle rozumiana.\par Harrison osun\'b9\'b3 si\'ea w d\'f3\'b3, po\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea na plecach, w\'b3o\'bfy\'b3 r\'eace pod g\'b3ow\'ea\par i zacz\'b9\'b3 przygl\'b9da\'e6 si\'ea kamiennemu sklepieniu jaskini, my\'9cl\'b9c o Eleanor.\par - Travis zamierza doprowadzi\'e6 do wyrzucenia jej.\par - Nieprawda.\par - Nie mo\'bfe chowa\'e6 si\'ea w stajni a\'bf do czasu jej wyjazdu, Mary Roses.\par Douglas, jak zauwa\'bfy\'b3em, robi to samo. Zbyt wiele wymagasz od swoich braci.\par Powinni mie\'e6 takie same prawa jak ty.\par - Maj\'b9 dok\'b3adnie takie same prawa. - Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w jego stron\'ea i opar\'b3a\par g\'b3ow\'ea na \'b3okciu, tak aby by\'b3o jej wygodniej dyskutowa\'e6.\par - Moi bracia nie s\'b9 zbyt cierpliwi - zacz\'ea\'b3a. - Ale mimo to wiedz\'b9, \'bfe\par nie mog\'b9 jej wyrzuci\'e6. To nie by\'b3oby przyzwoite, a wszyscy moi bracia s\'b9\par szlachetnymi lud\'9fmi.\par - Istnieje \'b3atwy spos\'f3b zmuszenia Eleanor, by zachowywa\'b3a si\'ea porz\'b9dnie\par - powiedzia\'b3 Harrison. Przesta\'b3 patrze\'e6 na sklepienie i spojrza\'b3 w oczy Mary\par Roses, pozwalaj\'b9c si\'ea hipnotyzowa\'e6 ich intensywnym, osza\'b3amiaj\'b9cym kolo-\par rem.\par Mary Roses przysun\'ea\'b3a si\'ea w jego stron\'ea.\par - Jaki? - spyta\'b3a.\par - Gdy co\'9c nie skutkuje, to pr\'f3bujesz czego\'9c innego, prawda?\par - Prawda - zgodzi\'b3a si\'ea.\par - Czy Eleanor spodziewa si\'ea dostawa\'e6 codziennie \'9cniadanie do \'b3\'f3\'bfka?\par - Tak mi powiedzia\'b3a.\par - Co by si\'ea sta\'b3o, gdyby nikt nie zani\'f3s\'b3 na g\'f3r\'ea tacy?\par - By\'b3aby w\'9cciek\'b3a.\par - Oraz g\'b3odna - doda\'b3 Harrison. - Musia\'b3aby w ko\'f1cu zej\'9c\'e6 na d\'f3\'b3.\par - Nie chcia\'b3abym tam wtedy by\'e6. Jej z\'b3o\'9c\'e6 bywa k\'b3opotliwa.\par - Popisy.\par - Popisy?\par - Robi to na pokaz. Nie mo\'bfesz zwraca\'e6 uwagi na jej z\'b3o\'9c\'e6. Okre\'9cl swoje\par stanowisko, przedstaw zasady obowi\'b9zuj\'b9ce w twoim domu i...\par - Jakie zasady?\par - Kiedy jecie, a kiedy nie - powiedzia\'b3. - Tego rodzaju.\par - Rozumiem. A co potem?\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea diabelsko.\par - Uciekaj, jakby si\'ea pod tob\'b9 pali\'b3o. Mo\'bfesz schowa\'e6 si\'ea w stajni razem\par z bra\'e6mi.\par Za\'9cmia\'b3a si\'ea.\par - Wszyscy pokochaj\'b9 Eleanor, jak tylko j\'b9 zrozumiej\'b9.\par - Tak d\'b3ugo, jak tu jest, powinna mie\'e6 swoje obowi\'b9zki. Zak\'b3adam,\par oczywi\'9ccie, \'bfe Eleanor zamierza zosta\'e6 tu na d\'b3u\'bfej.\par Mary Roses usiad\'b3a i pochyli\'b3a si\'ea nad nim.\par - Powiem ci co\'9c, ale musisz obieca\'e6, \'bfe nie powiesz o tym Travisowi,\par Dogulasowi ani Cole'owi.\par - A co z Adamem?\par - On ju\'bf wie.\par Po\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3o\'f1 na jego piersi. Jego serce omal si\'ea nie przekr\'eaci\'b3o. Nie m\'f3g\'b3\par si\'ea powstrzyma\'e6 od dotkni\'eacia jej. D\'b3oni\'b9 przykry\'b3 jej delikatne palce.\par - O czym nie chcesz, by twoi bracia wiedzieli?\par - Eleanor nie opu\'9cci naszego domu.\par - Chcesz powiedzie\'e6, \'bfe nie nast\'b9pi to szybko?\par - Chc\'ea powiedzie\'e6, \'bfe nigdy.\par - M\'f3j Bo\'bfe!\par - Naprawd\'ea - szepn\'ea\'b3a. - Nie ma innego miejsca, dok\'b9d mog\'b3aby si\'ea uda\'e6.\par Czy teraz ju\'bf rozumiesz? Ona nie ma \'bfadnej rodziny. Jej ojciec uciek\'b3 od niej\par oraz przed policj\'b9. Uczyni\'b3 straszne rzeczy innym ludziom i sprawiedliwo\'9cci\par musia\'b3o w ko\'f1cu sta\'e6 si\'ea zado\'9c\'e6.\par - Jakie straszne rzeczy?\par - Zabra\'b3 im pieni\'b9dze. Udawa\'b3, \'bfe jest inwestorem, a nim nie by\'b3.\par - Zabra\'b3 ich oszcz\'eadno\'9cci?\par -Tak.\par - A co si\'ea sta\'b3o z jej matk\'b9?\par - Dawno temu umar\'b3a. Eleanor jest ich jedynym dzieckiem, biedactwo.\par - Nie ma \'bfadnych ciotek lub wuj\'f3w, do kt\'f3rych mog\'b3aby zwr\'f3ci\'e6 si\'ea\par o pomoc?\par - Nie - odpowiedzia\'b3a. - Ma przeciw sobie wi\'eakszo\'9c\'e6 mieszka\'f1c\'f3w\par rodzinnego miasta. Nie ma ani jednej przyjaci\'f3\'b3ki.\par - Nie dziwi mnie to zbytnio.\par - Oka\'bf cho\'e6 troch\'ea wsp\'f3\'b3czucia.\par - Czemu? Ty okazujesz go tyle, \'bfe starczy za nas oboje, kochanie.\par Mary Roses otworzy\'b3a szerzej oczy.\par - Powiedzia\'b3e\'9c do mnie kochanie.\par - Przepraszam.\par - Nie przepraszaj. To by\'b3o mi\'b3e. Powiedz to jeszcze raz.\par - Nie. Rozmawiali\'9cmy o Eleanor - przypomnia\'b3 jej.\par - Nie powinni\'9cmy o kimkolwiek rozmawia\'e6. To nieeleganckie.\par - Chcia\'b3em tylko, by\'9c wiedzia\'b3a, co o niej my\'9cli Travis. Jest got\'f3w\par zarz\'b9dzi\'e6 g\'b3osowanie i wyrzuci\'e6 twojego go\'9ccia z domu. Lepiej z nim poroz-\par mawiaj.\par Wyci\'b9gn\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 spod jego r\'eaki, po czym pog\'b3adzi\'b3a go po policzku.\par Szczecinka zarostu przyjemnie \'b3askota\'b3a j\'b9 w palce.\par Harrison nie przerwa\'b3 jej pieszczot, gdy\'bf zbyt mu si\'ea to podoba\'b3o. Uj\'b9\'b3\par d\'b3oni\'b9 jej kark i przeczesa\'b3 palcami jej jedwabne w\'b3osy.\par Potem nagle przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie i poca\'b3owa\'b3 d\'b3ugo i mocno. Przycisn\'b9\'b3\par jej brod\'ea, zmuszaj\'b9c do otworzenia ust. Uwodzi\'b3 j\'b9 bez ogr\'f3dek, ch\'ea\'e6\par ponownego poczucia smaku jej ust by\'b3a silniejsza od rozs\'b9dku. Uzna\'b3, \'bfe nic\par si\'ea nie stanie, je\'9cli poca\'b3uje j\'b9 na dobranoc. Wiedzia\'b3, \'bfe jest wystarczaj\'b9co\par do\'9cwiadczony, by w odpowiednim momencie przerwa\'e6.\par Mary Roses otworzy\'b3a usta, gdy tylko zrozumia\'b3a jego zamiary. Harrison\par wnikn\'b9\'b3 mi\'eadzy jej wargi j\'eazykiem, jakby chc\'b9c posi\'b9\'9c\'e6 j\'b9 w ca\'b3o\'9cci. Zdawa\'b3o\par mu si\'ea, \'bfe dziewczyna topnieje pod jego dotkni\'eaciem. Powstrzyma\'b3 jej\par cichutkie westchnienie, po czym poca\'b3owa\'b3 j\'b9 jeszcze nami\'eatniej.\par Obcowali \'bfe sob\'b9, stykaj\'b9c si\'ea ustami i j\'eazykami, dop\'f3ki nie poch\'b3on\'ea\'b3a jej\par nami\'eatno\'9c\'e6. Przeszed\'b3 j\'b9 dreszcz po\'bf\'b9dania, jakiego jeszcze nigdy w \'bfyciu nie\par czu\'b3a. W my\'9clach b\'b3aga\'b3a o wi\'eacej za ka\'bfdym razem, gdy jego j\'eazyk w\'9clizgiwa\'b3\par si\'ea i wychodzi\'b3 z jej ust. Paznokciami wbi\'b3a si\'ea g\'b3\'eaboko w jego \'b3opatki, a ca\'b3ym\par cia\'b3em tuli\'b3a si\'ea do Hamsona, m\'f3wi\'b9c mu bez s\'b3\'f3w, jak bardzo go pragnie.\par Harrison pragn\'b9\'b3 jeszcze wi\'eacej, gdy us\'b3ysza\'b3 cichy odg\'b3os dobiegaj\'b9cy\par z g\'b3\'eabi jej gard\'b3a.\par By\'b3 to tylko jeden poca\'b3unek, a mimo to oboje dr\'bfeli, gdy wreszcie si\'ea\par sko\'f1czy\'b3.\par Po\'b3o\'bfy\'b3 g\'b3ow\'ea mi\'eadzy jej szyj\'b9 i ramieniem, pr\'f3buj\'b9c odzyska\'e6 zdrowy\par rozs\'b9dek. Odetchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko, wdychaj\'b9c delikatne perfumy i jeszcze bardziej\par si\'ea odurzy\'b3. Bo\'bfe, by\'b3a doskona\'b3a. Wydawa\'b3a si\'ea wspania\'b3a, jakby stworzona\par dla ramion, kt\'f3rymi j\'b9 obejmowa\'b3.\par - Harrison, ci\'ea\'bfko mi si\'ea oddycha. Musisz si\'ea troszk\'ea przesun\'b9\'e6.\par Le\'bfa\'b3 na niej. Jak, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, do tego dosz\'b3o? Obejmowa\'b3 j\'b9 w talii\par ramionami, cho\'e6 nie pami\'eata\'b3, by je tam k\'b3ad\'b3. Chc\'b9c oswobodzi\'e6 r\'eace, musia\'b3\par razem z ni\'b9 przetoczy\'e6 si\'ea na bok.\par Trzyma\'b3 j\'b9 dalej w obj\'eaciach, cho\'e6 przera\'bfa\'b3 go brak kontroli nad w\'b3asnym\par cia\'b3em. Mia\'b3 kolano zaklinowane mi\'eadzy jej udami. Nie czu\'b3 przez spodnie jej\par sk\'f3ry, ale wiedzia\'b3, \'bfe ca\'b3e jej cia\'b3o jest delikatne niczym jedwab. Na my\'9cl\par o tym jego cz\'b3onek twardnia\'b3 jeszcze bardziej.\par Obejmowa\'b3a ramionami szyj\'ea Hamsona, a jej palce ci\'b9gle go g\'b3adzi\'b3y, nie\par pozwalaj\'b9c mu si\'ea skupi\'e6.\par Unios\'b3a si\'ea do g\'f3ry i poca\'b3owa\'b3a go w brod\'ea, po czym spr\'f3bowa\'b3a\par wydosta\'e6 si\'ea z jego obj\'ea\'e6. Nale\'bfa\'b3o to zrobi\'e6 w tej sytuacji. Nie mog\'b3a si\'ea\par jednak do tego zmusi\'e6, tak cudownie by\'b3o le\'bfe\'e6 w jego ramionach.\par Wetkn\'ea\'b3a g\'b3ow\'ea pod jego brod\'ea i zamkn\'ea\'b3a oczy.\par - Czy mogliby\'9cmy tak spa\'e6? B\'eadzie nam wtedy ciep\'b3o - zapewni\'b3a. -\par Chocia\'bf przez chwil\'ea?\par Poca\'b3owa\'b3 czubek jej g\'b3owy.\par - Tylko przez kr\'f3tk\'b9 chwil\'ea - zgodzi\'b3 si\'ea.\par Cofn\'ea\'b3a si\'ea odrobin\'ea; chcia\'b3a patrze\'e6 na niego m\'f3wi\'b9c mu dobranoc. Jej\par serce zacz\'ea\'b3o bi\'e6 szybciej, gdy zobaczy\'b3a czu\'b3o\'9c\'e6 w jego oczach.\par - Twoje oczy s\'b9 teraz ciemne niczym nocne niebo. Jeste\'9c bardzo przystoj-\par nym m\'ea\'bfczyzn\'b9.\par Harrison obj\'b9\'b3 d\'b3o\'f1mi jej twarz.\par - A ty jeste\'9c bardzo pi\'eakn\'b9 kobiet\'b9.\par Potar\'b3 kciukiem jej wargi, kt\'f3re nabra\'b3y koloru i nabrzmia\'b3y pod wp\'b3ywem\par jego poca\'b3unk\'f3w. Widz\'b9c jej zamglone nami\'eatno\'9cci\'b9 oczy nie m\'f3g\'b3 si\'ea\par powstrzyma\'e6 przed ponownym poca\'b3unkiem.\par - Jeste\'9c tak niesamowicie delikatna - wyszepta\'b3 tu\'bf przed zamkni\'eaciem jej\par warg swoimi ustami. Poca\'b3unek by\'b3 silny, zach\'b3anny i niezwykle podniecaj\'b9cy.\par Po\'bf\'b9danie rozpali\'b3o si\'ea w nich. R\'f3wnie szalona jak on, pragn\'ea\'b3a pozna\'e6 smak\par i kszta\'b3t jego ust.\par D\'b3onie Hamsona pie\'9cci\'b3y jej szyj\'ea, potem ramiona, po czym zsun\'ea\'b3y\par si\'ea i dotar\'b3y do uroczych po\'9cladk\'f3w. Mary Roses porusza\'b3a si\'ea w jego\par obj\'eaciach, ocieraj\'b9c si\'ea o jego cia\'b3o. Fala rozkoszy przep\'b3yn\'ea\'b3a przez jej cia\'b3o,\par gdy przycisn\'ea\'b3a \'b3ono do jego kolana. Przechyliwszy g\'b3ow\'ea ponow-\par nie j\'b9 poca\'b3owa\'b3, po czym zmieni\'b3 pozycj\'ea. Odsun\'b9\'b3 kolano i \'b3agod-\par nie sk\'b3oni\'b3 j\'b9, by rozsun\'ea\'b3a nogi. Przycisn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie w miejscu,\par gdzie styka\'b3y si\'ea jej uda, powstrzyma\'b3 ustami wydobywaj\'b9cy si\'ea z niej\par j\'eak, po czym sam wyda\'b3 z siebie pomruk rozkoszy. Jedyne czego pragn\'b9\'b3, to\par by j\'b9 zaspokoi\'e6.\par Nami\'eatno\'9c\'e6 przeskakiwa\'b3a niczym b\'b3yskawica mi\'eadzy ich cia\'b3ami. Harrison\par czu\'b3, \'bfe ci\'b9gle ma jej za ma\'b3o. Jego r\'eaka wnikn\'ea\'b3a pod flanelow\'b9 koszul\'ea,\par chc\'b9c pie\'9cci\'e6 j\'b9 w bardziej intymnych miejscach. Odsun\'b9\'b3 na bok delikatny\par materia\'b3 staniczka i \'9cmia\'b3o obj\'b9\'b3 jej pier\'9c. Jego kciuk pociera\'b3 sutek, dop\'f3ki\par ten nie sta\'b3 si\'ea tward\'b9 grudk\'b9, kt\'f3r\'b9 jego usta mog\'b3y poch\'b3on\'b9\'e6.\par Pieszczoty by\'b3y wspania\'b3e. J\'eacza\'b3a, a jej cia\'b3o wygi\'ea\'b3o si\'ea w \'b3uk, prosz\'b9c\par o wi\'eacej.\par Chcia\'b3a go obejmowa\'e6 przez ca\'b3\'b9 wieczno\'9c\'e6. Pragn\'ea\'b3a blisko\'9cci jego cia\'b3a,\par delikatno\'9cci, z jak\'b9 j\'b9 trzyma\'b3. Jej palce czu\'b3y si\'b3\'ea napi\'eatych mi\'ea\'9cni i chwali\'b3y\par pod niebiosa wiedz\'ea, \'bfe ka\'bfd\'b9 delikatn\'b9 pieszczot\'b9 sprawia\'b3a mu tyle przyje-\par mno\'9cci, ile on dawa\'b3 jej. Wiedzia\'b3a to s\'b3ysz\'b9c pozbawione sensu, s\'b3odkie, pe\'b3ne\par mi\'b3o\'9cci s\'b3owa, kt\'f3re szepta\'b3 jej do ucha.\par By\'b3a zniewolona jego blisko\'9cci\'b9. Wiedzia\'b3a, \'bfe jest wystarczaj\'b9co silny, by\par j\'b9 zgnie\'9c\'e6, ale pami\'eata\'b3a te\'bf, \'bfe by\'b3 got\'f3w odda\'e6 \'bfycie w jej obronie. Czu\'b3a\par s\'b3ony posmak jego sk\'f3ry, k\'b3ad\'b9c wilgotne poca\'b3unki na jego szyi, wch\'b3ania\'b3a\par jego m\'easki zapach, mieszaj\'b9cy si\'ea z jej w\'b3asnym. Ich serca bi\'b3y szale\'f1czo\par w cudownej harmonii.\par Jego pieszczoty sta\'b3y si\'ea bardziej zdecydowane, gdy\'bf zach\'eaca\'b3y go jej ciche\par szepty. Pragn\'b9\'b3 zbli\'bfy\'e6 si\'ea do \'9fr\'f3d\'b3a jej ciep\'b3a, dotkn\'b9\'e6 tego, co najbardziej pragn\'b9\'b3\par posi\'b9\'9c\'e6. Jego r\'eaka w\'9clizgn\'ea\'b3a si\'ea mi\'eadzy jej uda, a cia\'b3o przeszed\'b3 jeszcze jeden\par nieopanowany dreszcz po\'bf\'b9dania. Jej sk\'f3ra by\'b3a s\'b3odka i jedwabista - tak, jak si\'ea\par tego spodziewa\'b3. Jego palce wnikn\'ea\'b3y pod jej ubranie i wreszcie znalaz\'b3y. Przesta\'b3\par nad sob\'b9 panowa\'e6, gdy dotkn\'b9\'b3 i poczu\'b3 ciep\'b3\'b9 wilgo\'e6 mi\'eadzy jej nogami. Rozpala\'b3\par w niej ogie\'f1, zasilaj\'b9c go w\'b3asnym p\'b3omieniem. Jego palce pociera\'b3y ukryte\par miejsce. Wiedzia\'b3, \'bfe doprowadzi j\'b9 to do szale\'f1stwa. Niemal\'bfe wybuchn\'b9\'b3 czuj\'b9c,\par jak jej cia\'b3o wygina si\'ea, i s\'b3ysz\'b9c cichy krzyk ekstazy.\par Nie mia\'b3 zamiaru przesta\'e6. Zacz\'b9\'b3 rozpina\'e6 guziki spodni. Trz\'eas\'b9cymi si\'ea\par r\'eakami z trudem odpi\'b9\'b3 pierwszy z nich.\par Cho\'e6 twardy cz\'b3onek Hamsona naciska\'b3 na jej cia\'b3o, nie czu\'b3a si\'ea przestra-\par szona ani zak\'b3opotana. W g\'b3\'eabi serca wiedzia\'b3a, \'bfe przestanie jej dotyka\'e6, gdy\par tylko o to poprosi.\par Ca\'b3kowicie ufa\'b3a Harrisonowi. By\'b3 cz\'b3owiekiem honoru i zrobi\'b3by dla niej\par wszystko, o co go poprosi, pod warunkiem \'bfe nie przyniesie to ujmy jego honorowi.\par Na Boga, o co go teraz prosi\'b3a? Czy nie po\'9cwi\'eaca\'b3 swego honoru, by j\'b9\par zaspokoi\'e6?\par Ze wstydu zrobi\'b3o jej si\'ea niedobrze. Nie mog\'b3a ryzykowa\'e6.\par Nagle zamar\'b3a i zacisn\'ea\'b3a oczy, nie chc\'b9c si\'ea rozp\'b3aka\'e6.\par - Musimy ju\'bf przesta\'e6.\par Powiedzia\'b3a to przerywanym szeptem w pobli\'bfu jego szyi. Cho\'e6 us\'b3ysza\'b3\par jej s\'b3owa, potrzebowa\'b3 troch\'ea czasu, by na nie zareagowa\'e6.\par Potem wypu\'9cci\'b3 powietrze, zacisn\'b9\'b3 szcz\'eaki i z wielkim trudem odsun\'b9\'b3 si\'ea\par od niej. Czu\'b3 si\'ea, jakby umiera\'b3.\par Czu\'b3 fizyczny b\'f3l z powodu w\'b3asnej frustracji i g\'b3upoty. Doprowadza\'b3o go\par to do szale\'f1stwa. Co, na Boga, sobie my\'9cla\'b3? Straci\'b3 panowanie nad sob\'b9 i od\par jakiego\'9c ju\'bf czasu w og\'f3le nie my\'9cla\'b3. Jeszcze przy \'bfadnej kobiecie nie\par zachowywa\'b3 si\'ea tak, jak przy Mary Roses. By\'b3a na pewno inna, a tak\'bfe bardziej\par niebezpieczna.\par Mary Roses tak\'bfe mia\'b3a k\'b3opoty ze z\'b3apaniem oddechu. Poczu\'b3a si\'ea opusz-\par czona i samotna, gdy tylko Harrison odsun\'b9\'b3 si\'ea od niej. Z zimna i \'bfalu\par przeszed\'b3 j\'b9 dreszcz. Czu\'b3a si\'ea poni\'bfona swoim zawstydzaj\'b9cym zachowaniem.\par \'afaden m\'ea\'bfczyzna nie dotyka\'b3 jej jeszcze w tak intymnych miejscach. G\'b3aska\'b3\par jej piersi, jej brzuch, jej po\'9cladki, jej... O Bo\'bfe, chyba oszala\'b3a. Nie mog\'b3a\par powstrzyma\'e6 zbieraj\'b9cych si\'ea w oczach \'b3ez.\par Co by si\'ea sta\'b3o, gdyby nie kaza\'b3a mu przesta\'e6? Dobrze zna\'b3a odpowied\'9f.\par Poprosi\'b3by j\'b9 o r\'eak\'ea.\par Nie by\'b3a to przyjemna my\'9cl. Wr\'eacz przeciwnie, przera\'bfa\'b3a j\'b9. Zrobi\'b3by to,\par gdy\'bf jest prawym cz\'b3owiekiem. Jedynie B\'f3g m\'f3g\'b3 wiedzie\'e6, jak bardzo\par Harrison by\'b3 przyzwyczajony do ci\'ea\'bfaru odpowiedzialno\'9cci. Jego ramiona ju\'bf\par dawno powinny by\'b3y opa\'9c\'e6 od odpowiedzialno\'9cci, kt\'f3r\'b9, dobrze wiedzia\'b3a,\par nosi\'b3 na swoich barkach ju\'bf jako ma\'b3y ch\'b3opiec. Odpowiedzialno\'9c\'e6 pozbawi\'b3a\par go dzieci\'f1stwa.\par Niczego wi\'eacej nie chcia\'b3a mu ju\'bf zabiera\'e6. Zrobi\'b3o jej si\'ea niedobrze i\par o ma\'b3o nie zwymiotowa\'b3a ze wstydu. Zmuszanie m\'ea\'bfczyzny do ma\'b3\'bfe\'f1stwa\par z powodu w\'b3asnej \'bf\'b9dzy by\'b3o czym\'9c wi\'eacej ni\'bf powodem do wstydu. By\'b3o\par niewybaczalne.\par Usiad\'b3a ty\'b3em do Hamsona i patrz\'b9c na \'9ccian\'ea wyg\'b3adzi\'b3a koce. W\'b3osy\par opada\'b3y jej na twarz, wi\'eac niecierpliwie odsun\'ea\'b3a je do ty\'b3u. Dopiero wtedy\par zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe trz\'eas\'b9 si\'ea jej r\'eace.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe musi si\'ea odezwa\'e6, przeprosi\'e6 go jako\'9c i wyt\'b3umaczy\'e6 swoje\par zachowanie, ale nie mog\'b3a znale\'9f\'e6 odpowiednich s\'b3\'f3w.\par Harrisonowi nie by\'b3o wygodnie le\'bfe\'e6. Usiad\'b3 wi\'eac, opieraj\'b9c si\'ea plecami\par o kamienn\'b9 \'9ccian\'ea. Lodowaty kamie\'f1 ch\'b3odzi\'b3 jego ramiona.\par Nadal jej pragn\'b9\'b3. Czu\'b3 j\'b9 na swoich ustach i usi\'b3owa\'b3 nie my\'9cle\'e6, jak by\'b3o\par wspaniale, jaka by\'b3a s\'b3odka i gor\'b9ca, jak wilgotna i...\par - Cholera! - S\'b3owo zabrzmia\'b3o raczej jak warkni\'eacie.\par Mary Roses odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Hamsona. W jego oczach by\'b3 ch\'b3\'f3d, kt\'f3ry\par zawstydza\'b3 j\'b9 bardziej od w\'b3asnego poczucia winy.\par Patrzy\'b3 na ni\'b9 przez dobr\'b9 minut\'ea i u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe zn\'f3w budzi si\'ea\par w nim po\'bf\'b9danie. Nami\'eatno\'9c\'e6 nadal przes\'b3ania\'b3a mg\'b3\'b9 jej oczy, a jej wargi\par by\'b3y nabrzmia\'b3e od poca\'b3unk\'f3w. Podrapa\'b3 jej twarz zarostem. Zda\'b3 sobie\par spraw\'ea, \'bfe \'9clady zadrapa\'f1 te\'bf go podniecaj\'b9. Wiedzia\'b3, \'bfe poczu\'b3by sw\'f3j\par w\'b3asny zapach, gdyby tylko wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona. Gdyby wzi\'b9\'b3 j\'b9 zn\'f3w\par w ramiona, poczu\'b3by sw\'f3j w\'b3asny zapach.\par Do diab\'b3a, pozna\'b3 ka\'bfdy fragment jej cia\'b3a. Zacz\'b9\'b3 patrze\'e6 na sklepienie,\par pr\'f3buj\'b9c wypali\'e6 w nim wzrokiem dziur\'ea.\par - Zdajesz sobie spraw\'ea, do czego o ma\'b3o nie dosz\'b3o?\par Skuli\'b3a si\'ea, s\'b3ysz\'b9c z\'b3o\'9c\'e6 w jego g\'b3osie.\par - Tak - odpowiedzia\'b3a. - Dobrze to rozumiem. S\'b9dz\'ea, \'bfe nie powinni\'9cmy\par si\'ea ju\'bf wi\'eacej tak... anga\'bfowa\'e6... To zbyt niebezpieczne.\par - Jasne jak cholera, \'bfe niebezpieczne.\par - Przykro mi - wyszepta\'b3a.\par Nie mia\'b3 nic do powiedzenia na ten temat. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by na niego\par spojrze\'e6, i pasmo w\'b3os\'f3w zn\'f3w zakry\'b3o jej oko. Nerwowo odgarn\'ea\'b3a je do\par ty\'b3u.\par Jego w\'b3osy by\'b3y r\'f3wnie zmierzwione, jak jej w\'b3asne. Wygl\'b9da\'b3, jakby\par dopiero co si\'ea obudzi\'b3. By\'b3 jej zdaniem najprzystojniejszym m\'ea\'bfczyzn\'b9 na\par \'9cwiecie.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea od niego. Cisza zaczyna\'b3a j\'b9 denerwowa\'e6. Spojrza\'b3a na\par ognisko i zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe prawie wygas\'b3o, wi\'eac natychmiast dorzuci\'b3a\par do niego kilka ga\'b3\'b9zek.\par - D\'b3ugo b\'eadziesz si\'ea gniewa\'e6?\par - Id\'9f spa\'e6, Mary Roses, zanim zapomn\'ea o pilnowaniu twej czci.\par Natychmiast na niego spojrza\'b3a.\par - Czy dlatego przesta\'b3e\'9c?\par - Nie - odpar\'b3. - Przesta\'b3em, bo mnie o to poprosi\'b3a\'9c.\par Spojrza\'b3 na ni\'b9 ponownie i natychmiast troch\'ea si\'ea uspokoi\'b3. Widzia\'b3 \'b3zy\par w jej oczach i nagle u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe w og\'f3le nie my\'9cla\'b3 o jej uczuciach,\par tak by\'b3 zaj\'eaty sob\'b9. Bo\'bfe, by\'b3 niez\'b3ym chamem! Nigdy jeszcze nie odczu\'b3a\par takiej nami\'eatno\'9cci, \'9cwiadczy\'b3y o tym jej reakcje. Wypalaj\'b9ce j\'b9 od \'9crodka\par pragnienie musia\'b3o by\'e6 przera\'bfaj\'b9ce.\par - Co ma do tego moja cze\'9c\'e6, je\'9cli przesta\'b3e\'9c, bo ja ci\'ea o to poprosi\'b3am?\par Harrison westchn\'b9\'b3. Nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe musi to t\'b3umaczy\'e6.\par - Kochanie, by\'b3em cholernie blisko odebrania ci dziewictwa i czci. Kilka\par minut p\'f3\'9fniej bym to zrobi\'b3.\par Uspokoi\'b3y j\'b9 nie tyle jego s\'b3owa, ile spos\'f3b, w jaki je powiedzia\'b3. Jego\par g\'b3os by\'b3 \'b3agodniejszy, bardziej ludzki, niemal\'bfe kochaj\'b9cy. Instynktownie\par rozlu\'9fni\'b3a ramiona i przesta\'b3a kurczowo zaciska\'e6 d\'b3onie.\par - Wi\'eac dlatego si\'ea rozz\'b3o\'9cci\'b3e\'9c?\par -Tak.\par Odetchn\'ea\'b3a g\'b3\'eaboko.\par - O\'9cmielam si\'ea z tob\'b9 nie zgodzi\'e6.\par - Naprawd\'ea? - U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea s\'b3ysz\'b9c nag\'b3\'b9 z\'b3o\'9c\'e6 w jej g\'b3osie.\par Nie takiej reakcji spodziewa\'b3a si\'ea Mary Roses.\par - Czujesz si\'ea chyba zadowolony z siebie i traktujesz to wszystko jak\par przysta\'b3o na m\'ea\'bfczyzn\'ea, prawda?\par - Nie wydaje mi si\'ea.\par - Wi\'eac o\'9cwiec\'ea ci\'ea odrobink\'ea. Nie by\'b3e\'9c blisko odebrania mi czegokolwiek.\par Mog\'b3am odda\'e6 ci moje dziewictwo i cze\'9c\'e6, ale postanowi\'b3am tego nie robi\'e6.\par To ja poprosi\'b3am, by\'9c przesta\'b3. Ty by\'b3e\'9c zaj\'eaty rozpinaniem guzik\'f3w rozporka.\par Pami\'eatasz jeszcze?\par Gwa\'b3towno\'9c\'e6 jej g\'b3osu by\'b3a zaskakuj\'b9ca. Czu\'b3, \'bfe zn\'f3w wzbiera w nim\par z\'b3o\'9c\'e6, tylko dlatego \'bfe przypomnia\'b3a mu o braku panowania nad sob\'b9.\par - Powiedz mi, dlaczego przesta\'b3a\'9c.\par Mary Roses potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Jeste\'9c prawnikiem. Sam to wykombinuj.\par - Ba\'b3a\'9c si\'ea?\par -Nie.\par - Pos\'b3uchaj, wiem, \'bfe mnie pragn\'ea\'b3a\'9c. By\'b3a\'9c r\'f3wnie rozpalona, jak ja.\par Ci\'b9gle jeszcze czuj\'ea na plecach \'9clady, jakie zrobi\'b3a\'9c mi paznokciami. Mam\par nadziej\'ea, \'bfe pami\'eatasz jeszcze, gdzie znajdowa\'b3y si\'ea twoje r\'eace.\par Czu\'b3a, \'bfe p\'b9sowieje, przypominaj\'b9c sobie w\'b3asne zachowanie. Obserwowa-\par \'b3a, jak Harrison podci\'b9ga jedn\'b9 nog\'ea i obejmuje j\'b9 ramieniem. Podnieca\'b3 j\'b9\par ka\'bfdy jego ruch.\par Bo\'bfe, by\'b3a godna pogardy. Nie by\'b3a wiele lepsza od kr\'f3licy podczas rui.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe pami\'eatam, i nie jest mi przykro.\par - Mnie tak\'bfe nie.\par Emocja, z jak\'b9 to przyzna\'b3, rozgrza\'b3a j\'b9, ale spowodowa\'b3a te\'bf dreszcze.\par W\'b3asne reakcje wydawa\'b3y si\'ea jej pozbawione sensu. Uzna\'b3a, \'bfe to jego wina,\par gdy\'bf \'9cwiadomie doprowadza\'b3 j\'b9 do szale\'f1stwa.\par - Przesta\'f1 tak na mnie patrzy\'e6.\par -Jak?\par - Dobrze wiesz.\par On jednak nie wiedzia\'b3. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea wi\'eac w stron\'ea ogniska.\par - Ci\'b9gle nie powiedzia\'b3a\'9c, dlaczego kaza\'b3a\'9c mi przesta\'e6.\par - A ty si\'ea nie poddasz, dop\'f3ki tego nie zrobi\'ea?\par - Tak - przyzna\'b3 jej racj\'ea. - Je\'9cli nie ze strachu, to dlaczego? Podoba\'b3 ci\par si\'ea spos\'f3b, w jaki ci\'ea dotyka\'b3em. Nie udawaj, \'bfe tak nie by\'b3o. Pami\'eatani twoje\par reakcje. By\'b3a\'9c gor\'b9ca i wilgotna.\par Ich spojrzenia spotka\'b3y si\'ea. Zn\'f3w patrzy\'b3 na ni\'b9 tak, \'bfe wydawa\'b3o jej si\'ea,\par \'bfe zaraz si\'ea rozp\'b3ynie.\par - Przesta\'f1 tak m\'f3wi\'e6 - rozkaza\'b3a g\'b3osem, kt\'f3ry wyda\'b3 jej si\'ea strasznie\par s\'b3aby.\par - Powiedz mi, czemu przesta\'b3a\'9c - za\'bf\'b9da\'b3 ponownie. - Wtedy przestan\'ea\par ci to przypomina\'e6.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy. By\'b3a to jedyna metoda ucieczki od niego, jaka przysz\'b3a jej\par do g\'b3owy.\par - Jeste\'9c dosy\'e6 t\'eapy jak na prawnika. Nigdy nie przysz\'b3oby ci do g\'b3owy,\par \'bfe zrobi\'b3am to dla twojego honoru, a nie mojej czci?\par - Dla mojego honoru?\par Widzia\'b3a, \'bfe jej nie wierzy. Wmawia\'b3a sobie, \'bfe nic jej to nie obchodzi.\par Czy wszyscy m\'ea\'bfczy\'9fni s\'b9 r\'f3wnie aroganccy, jak Hamson i jej bracia? Mia\'b3a\par szczer\'b9 nadziej\'ea, \'bfe tak nie jest.\par - Tak, Hamson, dla twojego honoru - powt\'f3rzy\'b3a.\par - M\'f3wisz na serio? M\'f3j honor... - wyszepta\'b3 Hamson.\par C\'f3\'bf, do diab\'b3a, ci\'b9gle nie by\'b3 pewien, czy wierzy\'e6. Jednak dojrza\'b3 szczero\'9c\'e6\par w jej oczach, gdy ponownie je otworzy\'b3a. Poczu\'b3 si\'ea jak ra\'bfony piorunem.\par - Tw\'f3j honor - szepn\'ea\'b3a. Potem spojrza\'b3a na chwil\'ea w niebo i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea.\par By\'b3a najwyra\'9fniej zdegustowana jego zachowaniem. Nie mia\'b3 jednak czasu,\par by o tym my\'9cle\'e6. Ca\'b3y wysi\'b3ek skupia\'b3 na zrozumieniu, jak si\'ea czuje, wiedz\'b9c,\par \'bfe to ona go chroni\'b3a.\par - Jeste\'9c bardziej ode mnie opanowana.\par Przyznanie si\'ea do tego wiele go kosztowa\'b3o. Mary Roses pomy\'9cla\'b3a, \'bfe\par zabrzmia\'b3o to tak, jakby by\'b3o dla niego obra\'9fliwe.\par - Jakie to m\'easkie uwa\'bfa\'e6, \'bfe tylko m\'ea\'bfczyzna mo\'bfe my\'9cle\'e6 o tak szla-\par chetnych rzeczach, jak honor i godno\'9c\'e6. Mo\'bfesz w to wierzy\'e6 lub nie, ale\par kobiety te\'bf nieraz chroni\'b9 m\'ea\'bfczyzn. Nie jest to m\'f3j wymys\'b3. Takie s\'b9 fakty.\par Nie s\'b3ysza\'b3e\'9c nigdy o Joannie d'Arc? Odda\'b3a \'bfycie za honor Francji i sw\'f3j\par w\'b3asny.\par - Joanna d'Arc? - Ch\'eatnie za\'9cmia\'b3by si\'ea z tego por\'f3wnania, ale nie chcia\'b3\par zosta\'e6 zabity. - Nie wierz\'ea, by kiedykolwiek robi\'b3a to, co my w\'b3a\'9cnie robili\'9cmy.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie. By\'b3a przecie\'bf \'9cwi\'eat\'b9, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9. Ja taka nie\par jestem. Nie por\'f3wnywa\'b3am si\'ea z ni\'b9. Po prostu chcia\'b3am powiedzie\'e6, \'bfe nie\par m\'f3g\'b3by\'9c odzyska\'e6 wewn\'eatrznego spokoju po przebytym ze mn\'b9 intymnym\par stosunku.\par - To by\'b3 intymny stosunek. Pami\'eatasz, gdzie by\'b3y moje palce?\par - Och, id\'9f ju\'bf lepiej spa\'e6.\par Odsun\'ea\'b3a si\'ea na skraj koca, jak najdalej od Hamsona. Przykry\'b3a si\'ea,\par zamkn\'ea\'b3a oczy i pr\'f3bowa\'b3a zasn\'b9\'e6.\par Wiedzia\'b3, \'bfe powinien by\'b3 przesta\'e6 j\'b9 m\'eaczy\'e6, ale jej reakcje by\'b3y tak\par czaruj\'b9ce, \'bfe nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzyma\'e6. Gdy si\'ea wstydzi\'b3a, na jej twarzy\par pojawia\'b3 si\'ea najpi\'eakniejszy na \'9cwiecie rumieniec.\par By\'b3 wdzi\'eaczny, \'bfe si\'ea na niego zdenerwowa\'b3a. Chcia\'b3 wzbudzi\'e6 w niej z\'b3o\'9c\'e6\par i wiedzia\'b3, \'bfe uda mu si\'ea, je\'9cli b\'ead\'b9 kontynuowa\'e6 sprzeczk\'ea. Nie by\'b3 chamem.\par By\'b3o to szlachetne zachowanie, przynajmniej jego zdaniem. Rozz\'b3oszczona\par Mary Roses pozostanie z dala od niego. \'afadna kobieta nie b\'eadzie si\'ea ca\'b3owa\'e6\par z m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3rego ma ochot\'ea zabi\'e6. Wydawa\'b3o mu si\'ea to bardzo rozs\'b9dne.\par Do diab\'b3a, kogo pr\'f3bowa\'b3 oszuka\'e6? Tak naprawd\'ea stara\'b3 si\'ea siebie chroni\'e6.\par Mary Roses udowodni\'b3a ju\'bf, \'bfe jest bardziej od niego opanowana. Potrzebowa\'b3\par niewiele, by zapomnie\'e6 o swoich dobrych intencjach. Wystarczy\'b3o, by kiwn\'ea\'b3a\par palcem w jego stron\'ea, by po chwili zn\'f3w na niej le\'bfa\'b3. Zasmakowa\'b3 raju i nie\par musia\'b3 udawa\'e6, \'bfe nie by\'b3o to wspania\'b3e.\par Tej nocy spa\'b3 niewiele. Rewolwer trzyma\'b3 w r\'eace przy boku i pilnie s\'b3ucha\'b3\par ka\'bfdego d\'9fwi\'eaku. Przysn\'b9\'b3 na chwil\'ea mo\'bfe ze dwa razy. Za pierwszym razem\par obudzi\'b3 go \'b3agodny \'b3opot. Kto\'9c lub co\'9c by\'b3o z nimi w jaskini. Hamson zamar\'b3\par i uchyliwszy nieco powieki zobaczy\'b3 kobiet\'ea. Jego reakcja by\'b3a natych-\par miastowa - zacisn\'b9\'b3 r\'eak\'ea na kolbie rewolweru le\'bf\'b9cego pod kocem. Wiele go\par kosztowa\'b3o, by do niej nie strzeli\'e6, i dzi\'eakowa\'b3 Bogu, \'bfe na niego w tym\par momencie nie patrzy\'b3a. Sta\'b3a nad Mary Roses z pikowan\'b9 ko\'b3dra w d\'b3oniach\par i patrzy\'b3a na \'9cpi\'b9c\'b9 dziewczyn\'ea.\par Szalona Corrie. Gdy.j\'b9 zobaczy\'b3, zacz\'b9\'b3 si\'ea zastanawia\'e6, czy ca\'b3kiem nie\par postrada\'b3a zmys\'b3\'f3w. Twarz kobiety by\'b3a tak strasznie zniekszta\'b3cona, \'bfe chcia\'b3\par si\'ea od niej odwr\'f3ci\'e6. Nie zrobi\'b3 tego oczywi\'9ccie. W og\'f3le si\'ea nie poruszy\'b3. Po\par prostu czeka\'b3 na to, co Corrie zrobi.\par Napatrzywszy si\'ea wystarczaj\'b9co, szalona Corrie przykry\'b3a Mary Roses\par ko\'b3dr\'b9 i wysz\'b3a z jaskini. Nie wyda\'b3a przy tym \'bfadnego d\'9fwi\'eaku.\par Chcia\'b3 j\'b9 zawo\'b3a\'e6, przynajmniej podzi\'eakowa\'e6, ale tego nie zrobi\'b3. Gdyby\par chcia\'b3a by\'e6 zauwa\'bfona, toby ich obudzi\'b3a. Najwyra\'9fniej nie chcia\'b3a, a Harrison\par by\'b3 got\'f3w to uszanowa\'e6.\par Pocz\'b9tkowe obrzydzenie, jakie wzbudzi\'b3 w nim jej widok, napawa\'b3o go\par teraz wstydem. Zamkn\'b9\'b3 jednak oczy i ponownie odp\'b3yn\'b9\'b3 w sen. Mary Roses\par przysun\'ea\'b3a si\'ea ju\'bf bli\'bfej niego, ale czu\'b3 si\'ea bezpieczny wiedz\'b9c, \'bfe nie musi\par martwi\'e6 si\'ea pokus\'b9 i swoim przera\'bfaj\'b9cym brakiem opanowania.\par Gdy si\'ea obudzi\'b3, poczu\'b3, \'bfe jej twarz jest wci\'9cni\'eata w jego pachwin\'ea.\par Pomy\'9cla\'b3, \'bfe jest ju\'bf w niebie, ale gdy tylko troch\'ea si\'ea rozbudzi\'b3, zrozumia\'b3,\par \'bfe w rzeczywisto\'9cci poszed\'b3 prosto do czy\'9c\'e6ca. Mary Roses ju\'bf go nie uwodzi\'b3a.\par Spa\'b3a g\'b3\'eabokim snem, \'bfe stopami wetkni\'eatymi pod jego brod\'ea. Po prostu\par pr\'f3bowa\'b3a si\'ea ogrza\'e6.\par Powoli odsuwa\'b3 si\'ea tak, by jej nie obudzi\'e6. Gdy ju\'bf to zrobi\'b3, wsta\'b3 tak\par cicho, jak tylko potrafi\'b3, boso wyszed\'b3 z jaskini i stan\'b9\'b3 na deszczu.\par Ani troch\'ea mu to nie pomog\'b3o.\par 11 lipca 1865\par Droga Mamo Roses!\par Dzisiaj s\'b9, moje urodziny. Bardzo chcia\'b3bym, \'bfeby\'9c mog\'b3a je tutaj Ze mn\'b9,\par sp\'eadza\'e6.\par Teraz, gdy wojna si\'ea ju\'bf sko\'f1czy\'b3a, b\'eadziesz mog\'b3a przyjecha\'e6 do swojej\par rodziny. To b\'eadzie najlepszy prezent, jaki Tw\'f3j syn m\'f3g\'b3by dosta\'e6 na urodziny.\par Modlimy si\'ea co wiecz\'f3r za dusz\'ea Lincolna. Pr\'f3buje si\'ea^ nie denerwowa\'e6\par jego bezsensown\'b9, \'9cmierci\'b9, pocieszaj\'b9, mnie s\'b3owa jego ostatniego or\'eadzia\par inauguracyjnego. Ten fragment lubi\'ca najbardziej:\par \f1\'84Bez z\f0\'b3ej woli wobec kogokolwiek, nios\'b9c pomoc wszystkim potrzebuj\'b9cym,\par broni\'b9c sprawy, kt\'f3r\'b9, dzi\'eaki Bo\'bfemu objawieniu uwa\'bfamy za s\'b3uszn\'b9,\par doprowad\'9fmy do ko\'f1ca podj\'eate dzie\'b3o. Opatrzmy rany naszego narodu, otocz-\par my opiek\'b9 tych, kt\'f3rzy cierpi\'b9, na polu walki, oraz wdowy i sieroty po nich -\par uczy\'f1my wszystko, by osi\'b9gn\'b9\'e6 trwa\'b3y i sprawiedliwy pok\'f3j; pok\'f3j wewn\'eatrzny\par i pok\'f3j z wszystkimi narodami \'9cwiata". *\par Kocham Ci\'ea\par Travis\par Jaki\'9c skurwysyn strzeli\'b3 do nich, gdy wracali do domu, cho\'e6 Harrison\par mia\'b3 si\'ea na baczno\'9cci. Gdy tylko zobaczy\'b3 b\'b3ysk metalu mi\'eadzy sosnami,\par w miejscu gdzie zakr\'eaca\'b3 szlak, natychmiast zepchn\'b9\'b3 Mary Roses z konia,\par wyci\'b9gn\'b9\'b3 sw\'f3j sze\'9cciostrza\'b3owiec i wystrzeli\'b3, o sekund\'ea za p\'f3\'9fno.\par Pocisk napastnika trafi\'b3 go w prawy bok. Harrison nie zareagowa\'b3 na b\'f3l.\par Pochyliwszy si\'ea w stron\'ea siod\'b3a Mary Roses skupi\'b3 uwag\'ea na rozpo\'9ccieraj\'b9cym\par si\'ea przed nimi lesie. Gdyby wtedy znajdowa\'b3a si\'ea na swoim wierzchowcu, to\par pocisk, kt\'f3ry go trafi\'b3, na pewno by j\'b9 zabi\'b3.\par Gdy sobie to u\'9cwiadomi\'b3, przebra\'b3a si\'ea miarka.\par - Le\'bf na ziemi - rozkaza\'b3.\par Nie spojrza\'b3 nawet, na co upad\'b3a. Zmusi\'b3 MacHugha do pe\'b3nego galopu.\par Jedyne, na czym mu zale\'bfa\'b3o, to dorwa\'e6 skurwysyna i zabi\'e6 go go\'b3ymi r\'eakami.\par Dobrze si\'ea przyjrza\'b3 twarzy napastnika, ale ten zd\'b9\'bfy\'b3 uciec, zanim Harrison\par dojecha\'b3 do kolejnego zakr\'eatu. Harrison ruszy\'b3 po \'9cwie\'bfych \'9cladach i rozczarowa\'b3\par si\'ea widz\'b9c, \'bfe ko\'f1cz\'b9 si\'ea na kraw\'eadzi wysokiego, stromego zbocza nad rzek\'b9, do\par kt\'f3rej tch\'f3rz musia\'b3 skoczy\'e6. Harrison mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe przynajmniej si\'ea utopi\'b3.\par Zawr\'f3ci\'b3 i znalaz\'b3 Mary Roses siedz\'b9c\'b9 na kamieniu z rewolwerem w d\'b3oni.\par Zdawa\'b3a si\'ea nie poruszona tym, co zasz\'b3o.\par - Nic ci nie jest? - zapyta\'b3 Harrison opryskliwie i ze z\'b3o\'9cci\'b9.\par - Nie, dzi\'eakuj\'ea. - Jej g\'b3os by\'b3 nijaki niczym szklanka wody - Czy m\'f3g\'b3by\'9c\par przyprowadzi\'e6 Millie?\par Harrison kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i poszed\'b3 szuka\'e6 klaczy. Gdy powr\'f3ci\'b3, zasta\'b3 Mary\par Roses na \'9crodku drogi. Od\'b3o\'bfywszy bro\'f1 pr\'f3bowa\'b3a si\'ea uczesa\'e6.\par Poda\'b3 jej wodze, po czym zacz\'b9\'b3 zsiada\'e6, chc\'b9c jej pom\'f3c. Mary Roses by\'b3a\par jednak szybsza. Wsiad\'b3a na ko\'f1, u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do Hamsona i tr\'b9ci\'b3a Millie,\par zach\'eacaj\'b9c j\'b9 do p\'f3j\'9ccia st\'eapa.\par Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, zachowywa\'b3a si\'ea tak, jakby codziennie kto\'9c na ni\'b9 napada\'b3.\par - Na pewno nic ci nie jest? - spyta\'b3 ponownie.\par - M\'f3j ty\'b3ek b\'eadzie r\'f3wnie posiniaczony, jak tw\'f3j. Twardo wyl\'b9dowa\'b3am,\par wrzuci\'b3e\'9c mnie w krzaki. Nast\'eapnym razem wystarczy, je\'9cli ka\'bfesz mi si\'ea pochyli\'e6.\par Hamson pozwoli\'b3 jej jecha\'e6 przodem. Nie chcia\'b3, by zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe\par przygl\'b9da si\'ea swojej ranie. Czu\'b3 wilgo\'e6 pod koszul\'b9, a gdy spojrza\'b3 w d\'f3\'b3,\par zobaczy\'b3 rosn\'b9c\'b9 plam\'ea s\'b9cz\'b9cej si\'ea krwi.\par Nie czu\'b3 si\'ea jednak tak, jakby by\'b3 powa\'bfnie ranny. Krew nie tryska\'b3a, co\par uzna\'b3 za dobry znak. Dzi\'eakowa\'b3 Bogu, \'bfe pocisk przeszed\'b3 na wylot.\par Powoli wyj\'b9\'b3 z juk\'f3w sk\'f3rzan\'b9 kamizelk\'ea, po czym w\'b3o\'bfy\'b3 j\'b9 tak szybko,\par jak tylko m\'f3g\'b3. Wykrzywi\'b3 si\'ea z b\'f3lu, jaki spowodowa\'b3 ruch prawym ramie-\par niem. Potem z wysi\'b3kiem u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, gdy\'bf Mary Roses odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w jego\par stron\'ea. Ponagli\'b3 MacHugha, chc\'b9c jecha\'e6 obok niej.\par - Zimno ci? Mo\'bfesz otuli\'e6 si\'ea ko\'b3dr\'b9 Corrie - zaproponowa\'b3a.\par - Jest mi dobrze - odpar\'b3. - A tobie nie zimno?\par - Nie, moje ubranie zd\'b9\'bfy\'b3o wyschn\'b9\'e6. Jest pomi\'eate, ale ciep\'b3e. Z\'b3apa\'b3e\'9c\par tego kogo\'9c, kto chcia\'b3 nas zabi\'e6?\par - Nie. - Spojrza\'b3 na ni\'b9 nieprzyjemnym wzrokiem. Nie m\'f3g\'b3 nie zauwa\'bfy\'e6\par jej opanowania. - Zachowujesz si\'ea tak, jakby takie rzeczy zdarza\'b3y si\'ea co\par chwila. Czy tak tu jest?\par - Nie, oczywi\'9ccie, \'bfe nie.\par - Wi\'eac dlaczego jeste\'9c taka spokojna?\par Zaczeka\'b3a, a\'bf j\'b9 dogoni, zanim odpowiedzia\'b3a.\par - Bo ty nie jeste\'9c.\par - Jaki nie jestem?\par - Spokojny.\par Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe zachowuje si\'ea i m\'f3wi zupe\'b3nie spokojnie. Chyba\par jednak tak nie by\'b3o.\par - Twoje oczy przecz\'b9 temu, co m\'f3wisz.\par - Co jest nie w porz\'b9dku z moimi oczami?\par - Jest w nich ch\'b3\'f3d, z\'b3o\'9c\'e6... jeste\'9c w\'9cciek\'b3y, \'bfe nie dopad\'b3e\'9c tego m\'ea\'bfczy-\par zny, prawda?\par - Skoczy\'b3 ze ska\'b3y. Mam nadziej\'ea, \'bfe uton\'b9\'b3.\par - Pewnie tak si\'ea sta\'b3o.\par - Wi\'eac w og\'f3le si\'ea nie ba\'b3a\'9c?\par - Pewnie, \'bfe si\'ea ba\'b3am.\par - Gratuluj\'ea ci wi\'eac. Umiesz lepiej kry\'e6 swoje uczucia ni\'bf ja. Wydawa\'b3o\par mi si\'ea, \'bfe jestem w tym mistrzem.\par - Czy bycie mistrzem jest a\'bf tak wa\'bfne?\par - W sali s\'b9dowej tak.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea i poklepa\'b3a go po kolanie.\par - Jestem pewna, \'bfe radzisz sobie bardzo dobrze na sali s\'b9dowej.\par - Jeste\'9c naprawd\'ea inna od wszystkich, Mary Roses, jak Boga kocham.\par Nie wiedzia\'b3a, czy j\'b9 pochwali\'b3, czy obrazi\'b3. U\'9cmiecha\'b3 si\'ea, wi\'eac uzna\'b3a to\par za pochwa\'b3\'ea.\par - Mieszkaj\'b9c z Cole'em przyzwyczaili\'9cmy si\'ea do niespodzianek. Teraz jest\par to cz\'ea\'9cci\'b9 naszego \'bfycia.\par - Twoi bracia s\'b9 ju\'bf pewnie w domu.\par - Pewnie tak. Gdzie\'9c za p\'f3\'b3 godziny dojedziemy do rancza.\par - Jak my\'9clisz, czego on chcia\'b3?\par - Kto?\par - Tch\'f3rz, kt\'f3ry pr\'f3bowa\'b3 nas zabi\'e6.\par - Naszych koni lub pieni\'eadzy. By\'e6 mo\'bfe i tego, i tego.\par - Do diab\'b3a!\par - Przesta\'f1 si\'ea nim przejmowa\'e6. Ju\'bf go tu nie ma. Porozmawiajmy lepiej\par o czym\'9c innym. Ci\'b9gle my\'9cl\'ea o Corrie. Musia\'b3a sporo przej\'9c\'e6, by przynie\'9c\'e6\par nam t\'ea ko\'b3dr\'ea. Nie s\'b9dzisz, \'bfe wymamga\'b3o to sporej odwagi?\par - Chcia\'b3a j\'b9 da\'e6 tylko tobie - poprawi\'b3 j\'b9.\par - Nie mo\'bfesz by\'e6 tego pewien - odpar\'b3a.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Wiedzia\'b3 dobrze, \'bfe Corrie przykry\'b3a Mary Roses,\par ale nie przyzna\'b3 si\'ea, \'bfe widzia\'b3 kobiet\'ea. Corrie jak gdyby przynale\'bfa\'b3a do Mary\par Roses i chcia\'b3, by to ona pierwsza zobaczy\'b3a swoj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'ea... je\'9cli ta b\'eadzie\par kiedykolwiek gotowa si\'ea pokaza\'e6.\par - Hamson, nadal wygl\'b9dasz na rozz\'b3oszczonego.\par Nie m\'f3g\'b3 na to nic poradzi\'e6.\par - Do cholery, Mary Roses, mog\'b3a\'9c zosta\'e6 zabita. Mam prawo by\'e6 zdener-\par wowany. Je\'9cli cokolwiek by ci si\'ea sta\'b3o...\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w jego stron\'ea.\par -Tak?\par - Twoi bracia by mnie zabili - westchn\'b9\'b3.\par - Nie potrafisz si\'ea przyzna\'e6, \'bfe by ci mnie brakowa\'b3o?\par - Pewnie, \'bfe potrafi\'ea. To oczywiste, \'bfe bym za tob\'b9 t\'easkni\'b3.\par By\'b3a ogromnie z tego zadowolona. Ponownie zmieni\'b3a temat.\par - My\'9cla\'b3am o tym, co m\'f3wi\'b3e\'9c o Travisie i postanowi\'b3am z nim porozma-\par wia\'e6. Nie chc\'ea, by si\'ea za bardzo przejmowa\'b3 Eleanor. Z ni\'b9 te\'bf powa\'bfnie\par porozmawiam. Nie mo\'bfe tak komenderowa\'e6 moimi bra\'e6mi. Travis pos\'b3ucha\par si\'ea mnie, Eleanor pewnie nie. Mimo to spr\'f3buj\'ea. Zbli\'bfaj\'b9 si\'ea urodziny Travisa.\par B\'eadzie si\'ea zachowywa\'b3 najlepiej, jak potrafi, wi\'eac dam mu \'b3adny prezent.\par - Kiedy s\'b9 jego urodziny?\par - Jedenastego lipca - odpowiedzia\'b3a. - Prawie sko\'f1czy\'b3am robi\'e6 dla niego\par sweter. S\'b9dz\'ea, \'bfe spodoba mu si\'ea. Kolor pasuje do jego oczu, cho\'e6 oczywi\'9ccie\par nic go to nie obchodzi. Spodoba mu si\'ea, bo b\'eadzie mu w nim ciep\'b3o. Kiedy\par masz urodziny?\par - Siedemnastego lutego.\par Nie spyta\'b3 jej o to samo. Za\'b3o\'bfy\'b3, \'bfe nie zna prawdziwej daty i \'bfe jej bracia\par wymy\'9clili jaki\'9c dzie\'f1, \'bfeby mog\'b3a mie\'e6 swoje \'9cwi\'eato.\par Poza tym wiedzia\'b3 ju\'bf, \'bfe lady Victoria urodzi\'b3a si\'ea drugiego stycznia.\par - Drugiego stycznia.\par Mary Roses powiedzia\'b3a to chwil\'ea po tym, jak to pomy\'9cla\'b3. By\'b3 pewien, \'bfe\par si\'ea przes\'b3ysza\'b3, potem uzna\'b3, \'bfe sam powiedzia\'b3 t\'ea dat\'ea na g\'b3os.\par - Czy ty w\'b3a\'9cnie... Co powiedzia\'b3a\'9c?\par - Drugiego stycznia - powt\'f3rzy\'b3a. - Dzie\'f1 moich urodzin. Czy drugiego\par stycznia jest z\'b3\'b9 dat\'b9? Wydajesz si\'ea lekko oszo\'b3omiony.\par Nie by\'b3 w stanie odpowiedzie\'e6, gdy\'bf jego gard\'b3o odm\'f3wi\'b3o pos\'b3usze\'f1-\par stwa. Oszo\'b3omiony? \'a3adny eufemizm. Jego umys\'b3 desperacko poszukiwa\'b3\par jakiego\'9c wyt\'b3umaczenia. Jak, na Boga, mog\'b3a zna\'e6 prawdziw\'b9 dat\'ea swoich\par urodzin?\par - Adam ma urodziny dwudziestego listopada. Cole pi\'eatnastego kwietnia,\par cho\'e6, szczerze m\'f3wi\'b9c, nie jest pewien tej daty, bo nie ma \'bfadnego dowodu.\par Jego s\'b9siad pami\'eata\'b3 go i powiedzia\'b3 mu, \'bfe chyba wtedy si\'ea urodzi\'b3, wi\'eac\par postanowi\'b3 uzna\'e6 te dat\'ea. Urodziny Douglasa przypadaj\'b9 na ostatni dzie\'f1\par marca. Nie zapomnia\'b3am o nikim?\par Ponownie potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Sama wymy\'9cli\'b3a\'9c dat\'ea swoich urodzin czy masz jaki\'9c dow\'f3d na to, \'bfe\par urodzi\'b3a\'9c si\'ea drugiego stycznia?\par - Mam na to dow\'f3d - odpar\'b3a. - Razem ze mn\'b9 by\'b3y jakie\'9c dokumenty.\par Harrison pochyli\'b3 si\'ea do ty\'b3u, pozwalaj\'b9c jej s\'b3owom odbija\'e6 si\'ea echem\par w jego g\'b3owie.\par Razem z ni\'b9 by\'b3y dokumenty.\par Wszyscy na nich czekali. Eleanor chodzi\'b3a tam i z powrotem po werandzie,\par Adam sta\'b3 w drzwiach, Douglas i Travis siedzieli na balustradzie werandy,\par opieraj\'b9c si\'ea o s\'b3upy.\par Cole w\'b3a\'9cnie wychodzi\'b3 z g\'b3\'f3wnej stajni, gdy zawo\'b3a\'b3 go Douglas, wska-\par zuj\'b9c na nich.\par Harrison zauwa\'bfy\'b3, \'bfe Cole natychmiast si\'eagn\'b9\'b3 po bro\'f1. Z wyrazu jego\par twarzy mo\'bfna by\'b3o wywnioskowa\'e6, \'bfe powa\'bfnie zastanawia si\'ea nad jej\par u\'bfyciem.\par Harrison westchn\'b9\'b3. Mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 i nie chcia\'b3 traci\'e6 czasu na nonsensy.\par Czu\'b3 si\'ea piekielnie \'9fle, wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe jego bok si\'ea pali. Wiedzia\'b3 jednak,\par \'bfe ca\'b3y dzie\'f1 b\'eadzie niewiele lepszy, gdy\'bf postanowi\'b3 ju\'bf d\'b3u\'bfej nie czeka\'e6.\par Niech si\'ea dzieje, co chce, przysz\'b3o\'9c\'e6 Mary Roses b\'eadzie rozstrzygni\'eata, zanim\par on p\'f3jdzie spa\'e6. Mia\'b3 zamiar powiedzie\'e6 braciom prawd\'ea o ich siostrze. Musia\'b3\par oczywi\'9ccie zdoby\'e6 wcze\'9cniej potrzebne informacje. Je\'9cliby musia\'b3 zabi\'e6 w tym\par celu kilka os\'f3b, to, Bo\'bfe dopom\'f3\'bf, mia\'b3 zamiar to zrobi\'e6.\par Nie mia\'b3 zamiaru d\'b3u\'bfej zwleka\'e6. B\'eadzie \'bfonaty z sz\'f3stk\'b9 dzieci, je\'9cli\par szybko czego\'9c nie zrobi.\par - Harrison, nie martw si\'ea.\par - Przepraszam. My\'9cla\'b3em o zabiciu twoich braci.\par - Prosz\'ea ci\'ea, nie - szepn\'ea\'b3a. - Staraj si\'ea u\'9cmiecha\'e6.\par - Wygl\'b9daj\'b9 jak t\'b3um gotowy do samos\'b9du.\par Ponownie spojrza\'b3a na braci. Harrison mia\'b3 racj\'ea. Trzech z nich wygl\'b9da\'b3o\par tak, jakby chcieli powiesi\'e6 Hamsona na najbli\'bfszym drzewie. Eleanor zdawa\'b3a\par si\'ea ch\'eatna do przyniesienia powroza. Patrzy\'b3a na nich pe\'b3nym wstr\'eatu wzro-\par kiem, trzymaj\'b9c nerwowo r\'eace na biodrach.\par - Adam wydaje si\'ea cieszy\'e6 z naszego powrotu. Jestem pewna, \'bfe zachowa\par si\'ea rozs\'b9dnie. Musisz po prostu szybko si\'ea wyt\'b3umaczy\'e6, zanim Cole...\par - Kochanie, nie zrobili\'9cmy nic z\'b3ego.\par - Wi\'eac dlaczego czuj\'ea si\'ea tak, jakby\'9cmy co\'9c zrobili?\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, zdawszy sobie spraw\'ea, \'bfe te\'bf si\'ea tak czuje.\par - Ja zajm\'ea si\'ea Cole'em. Ty zadbaj o reszt\'ea.\par - Ty bierzesz na siebie Cole'a, a ja mam zaj\'b9\'e6 si\'ea reszt\'b9? Jak dla mnie,\par to jest sprawiedliwy uk\'b3ad - powiedzia\'b3a z przek\'b9sem.\par Patrzy\'b3a, jak jedzie w stron\'ea stajni. Millie chcia\'b3a pod\'b9\'bfy\'e6 za MacHughiem,\par ale Mary Roses zmusi\'b3a klacz do p\'f3j\'9ccia w stron\'ea domu.\par - Lepiej odepnij bro\'f1 - poradzi\'b3a Harrisonowi g\'b3o\'9cnym szeptem. - Cole\par zazwyczaj nie strzela do bezbronnych.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i pojecha\'b3 dalej. Zsun\'b9\'b3 si\'ea z MacHugha na\par nieca\'b3y metr przed Cole'em. Ogier sam wszed\'b3 do stajni. Harrison mia\'b3 zamiar\par zaj\'b9\'e6 si\'ea nim po za\'b3atwieniu sprawy z Cole'em.\par Cole p\'eadem zbli\'bfy\'b3 si\'ea do Hamsona.\par - Ty \'9cmierdz\'b9cy skurwysynu! Je\'9cli...\par Dopad\'b3 Hamsona nie doko\'f1czywszy swojej gro\'9fby i zamierza\'b3 go uderzy\'e6.\par Harrison tym razem by\'b3 gotowy. Schwyci\'b3 pi\'ea\'9c\'e6 Cole'a lew\'b9 d\'b3oni\'b9 i mocno\par j\'b9 zacisn\'b9\'b3. Powoli zacz\'b9\'b3 \'9cciska\'e6 coraz mocniej.\par - Je\'9cli co? - domaga\'b3 si\'ea odpowiedzi tonem zimnym niczym \'9crodek\par stycznia.\par Wyraz twarzy Cole'a zmieni\'b3 si\'ea w mgnieniu oka z rozz\'b3oszczonego na\par zadziwiony.\par - Je\'9cli... Cholera, jeste\'9c szybki. Pu\'9c\'e6 mnie. \'8cciskasz mi palec od spustu.\par - B\'eadziesz pr\'f3bowa\'b3 mnie uderzy\'e6?\par - Nie, my\'9cl\'ea ju\'bf teraz o zastrzeleniu ciebie. Potem zabij\'ea Mary Roses.\par - Pr\'eadzej ja ciebie zabij\'ea.\par - Do diab\'b3a!\par - Nic si\'ea nie sta\'b3o, Cole. Z\'b3apa\'b3a nas burza, to wszystko. Wejd\'9f ze mn\'b9\par do stajni. Zosta\'b3em postrzelony. Chc\'ea przyjrze\'e6 si\'ea ranie, nie pokazuj\'b9c jej\par Mary Roses.\par - Co ci si\'ea sta\'b3o? Pr\'f3bowa\'b3e\'9c co\'9c jej zrobi\'e6? Czy to ona ci\'ea postrzeli\'b3a?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie - odpar\'b3 kr\'f3tko Harrison. Zatrzyma\'b3 si\'ea obok lampy\par naftowej i zaczeka\'b3, a\'bf Cole j\'b9 zapali.\par - Gdzie ci\'ea trafi\'b3o?\par - W bok. Pocisk tylko mnie drasn\'b9\'b3, przeszed\'b3 na wylot.\par - Daj, niech si\'ea przyjrz\'ea.\par Cole zapomnia\'b3 o wszystkim innym. Odsun\'b9\'b3 na bok rami\'ea Hamsona\par i powoli podci\'b9gn\'b9\'b3 mu koszul\'ea. Potem przykucn\'b9\'b3, chc\'b9c lepiej przyjrze\'e6 si\'ea\par ranie.\par Osoba bardziej wra\'bfliwa zblad\'b3aby na ten widok.\par - To tylko dra\'9cni\'eacie, prawda?\par Cole wyprostowa\'b3 si\'ea. Zastanawia\'b3 si\'ea, czy Harrison zdaje sobie spraw\'ea,\par jak s\'b3abo brzmi jego g\'b3os.\par - Tylko dra\'9cni\'eacie - potwierdzi\'b3.\par Harrison zacz\'b9\'b3 wtyka\'e6 z powrotem koszul\'ea w spodnie.\par - Jaki\'9c tch\'f3rz pr\'f3bowa\'b3 napa\'9c\'e6 na nas w pobli\'bfu grzbietu. Goni\'b3em go,\par ale wskoczy\'b3 do rzeki.\par - Zd\'b9\'bfy\'b3e\'9c przyjrze\'e6 si\'ea jego twarzy?\par Harrison skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, po czym ruszy\'b3 w stron\'ea wyj\'9ccia.\par - Powinienem porozmawia\'e6 z Adamem, zanim rozsiod\'b3am konia.\par Cole podszed\'b3 do Hamsona i za\'b3o\'bfy\'b3 sobie na rami\'ea jego lew\'b9 r\'eak\'ea. Zmusi\'b3\par go, \'bfeby si\'ea na nim opar\'b3.\par Jego g\'b3os brzmia\'b3 \'b3agodnie.\par - On da ci co\'9c na twoj\'b9 ma\'b3\'b9 ran\'ea. Zachowa\'b3e\'9c si\'ea jak d\'bfentelmen, prawda?\par Ja na pewno bym tego nie zrobi\'b3 w towarzystwie \'b3adnej dziewczyny; Oczywi-\par \'9ccie, z moj\'b9 siostr\'b9 to co innego. Musia\'b3bym ci\'ea zabi\'e6, gdyby\'9c jej dotkn\'b9\'b3.\par - B\'ead\'ea pami\'eata\'b3, by ci\'ea poinformowa\'e6, je\'9cli to kiedy\'9c zrobi\'ea - odpar\'b3\par Harrison.\par Cole'a zdziwi\'b3o, \'bfe Harrison nie zauwa\'bfy\'b3, \'bfe jest podtrzymywany. Zmar-\par twi\'b3o go to, gdy\'bf Harrison nie by\'b3 zazwyczaj tak pokojowo nastawiony.\par - Zabieram ci\'ea do baraku. Adam przyjdzie ci z pomoc\'b9. To ma\'b3e dra\'9cni\'eacie\par jest troch\'ea wi\'eaksze, ni\'bf ci powiedzia\'b3em. Jest w\'b3a\'9cciwie niewielkie, ale wiesz,\par jeste\'9c mieszczuchem i w og\'f3le, c\'f3\'bf, kto\'9c powinien je opatrzy\'e6. Ja tymczasem\par p\'f3jd\'ea uratowa\'e6 Mary Roses. Teraz moja kolej - ty ju\'bf zaj\'b9\'b3e\'9c si\'ea jakim\'9c\par zawadiak\'b9.\par - Przed kim chcesz j\'b9 ratowa\'e6?\par - Przed moimi bra\'e6mi. Wiesz, czemu wszyscy byli tacy w\'9cciekli? Zabra\'b3e\'9c\par Mary Roses, a nas zostawi\'b3e\'9c z t\'b9 j\'eadz\'b9. Nie wiem, czy kiedykolwiek ci to\par wybacz\'ea. Strzeli\'b3a do Douglasa. M\'f3wi, \'bfe przez przypadek, ale on jej nie\par wierzy po tym, jak \f1\'84przypadkowo" strzeli\f0\'b3a do wo\'9fnicy. Nikt jej nie wierzy.\par Wyrzucimy j\'b9 st\'b9d, zanim kt\'f3rego\'9c z nas zastrzeli.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea s\'b3abo.\par - Wi\'eac nie martwi\'b3e\'9c si\'ea o cnot\'ea swojej siostry?\par Oczywi\'9ccie, \'bfe si\'ea martwi\'b3, ale nie mia\'b3 zamiaru si\'ea do tego przyznawa\'e6.\par Widzia\'b3, w jaki spos\'f3b Harrison patrzy na jego siostr\'ea. Mary Roses by\'b3a r\'f3wnie\par zaj\'eata patrzeniem na Hamsona.\par - Nie, o to si\'ea nie martwi\'b3em. Chcia\'b3em za to powiedzie\'e6, \'bfe je\'9cli\par odjedziesz z Mary Roses, a nas zostawisz ponownie z Eleanor, to wszyscy\par czterej b\'eadziemy po kolei pr\'f3bowali ci\'ea zabi\'e6. To w\'b3a\'9cnie chcia\'b3em powiedzie\'e6,\par ale postanowi\'b3em, \'bfe za pomoc\'b9 uderzenia szybciej ci to wyja\'9cni\'ea.\par Harrison zachwia\'b3 si\'ea, odzyska\'b3 r\'f3wnowag\'ea i szed\'b3 dalej. Cole uzna\'b3, \'bfe\par potkn\'b9\'b3 si\'ea o jaki\'9c kamie\'f1.\par - Cholera, chcesz chyba, \'bfebym ci\'ea ni\'f3s\'b3!\par Harrison nie odpowiedzia\'b3. Nie m\'f3g\'b3, gdy\'bf tymczasem zemdla\'b3.\par Mary Roses krzykn\'ea\'b3a, schwyci\'b3a sp\'f3dnic\'ea i pobieg\'b3a w ich stron\'ea. Reszta\par mieszka\'f1c\'f3w R\'f3\'bfanego Wzg\'f3rza pospieszy\'b3a za ni\'b9.\par - Co ty mu zrobi\'b3e\'9c? Na Boga, co mu zrobi\'b3e\'9c?\par - Nawet go nie dotkn\'b9\'b3em! - krzykn\'b9\'b3 Cole.\par Nie wierzy\'b3a.\par - Co si\'ea sta\'b3o Hamsonowi?\par Pochyli\'b3a si\'ea nad Szkotem, patrz\'b9c na jego twarz. Zobaczy\'b3a, jaki jest blady,\par i natychmiast wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem.\par Douglas dobieg\'b3 do nich jako drugi.\par - Zabi\'b3e\'9c go? - spyta\'b3.\par -Nie.\par Rana by\'b3a powa\'bfna, ale nie \'9cmiertelna, wi\'eac wed\'b3ug Cole'a wypada\'b3o si\'ea\par z Hamsona na\'9cmiewa\'e6.\par - Co si\'ea sta\'b3o? - spyta\'b3 Adam.\par U\'9cmiech Cole'a by\'b3 szata\'f1ski.\par - Zemdla\'b3.\par 15 stycznia 1866\par Droga Mamo Roses!\par Twoji synowie s\'b9, dla mnie niedobrzy. Adam karze mi siedzie\'e6 samemu przy\par stole, bo kopn\'ea\'b3am Travisa. Adam jest nieg\'bfecznym ch\'b3opcem. Powiec mu, \'afe\par nie m\'f3sz\'ea tam sama siedzie\'e6. Narysowa\'b3am dla ciebie obrazek.\par Mary Roses\par Nie mieli zamiaru pozwoli\'e6 mu o tym zapomnie\'e6. Traperzy najwyra\'9fniej\par nigdy nie mdleli i wszyscy bracia, \'b3\'b9cznie z Adamem, przypominali mu o tym\par z wielk\'b9 uciech\'b9. Raz za razem.\par Harrison jako\'9c to prze\'bfy\'b3, cho\'e6 tylko dlatego, \'bfe nie mia\'b3 innego wyboru.\par By\'b3 zbyt s\'b3aby, aby oponowa\'e6, a gdy odzyska\'b3 w ko\'f1cu si\'b3y, tr\'f3jka braci\par odjecha\'b3a. Adam pozosta\'b3 oczywi\'9ccie w domu, ale jego Harrison zostawi\'b3\par w spokoju. Najstarszy z braci musia\'b3 pilnowa\'e6 Eleanor. Zdaniem Hamsona\par by\'b3a to wystarczaj\'b9ca kara dla ka\'bfdego.\par Postanowiwszy powiedzie\'e6 braciom o c\'f3rce Elliotta, nie m\'f3g\'b3 si\'ea doczeka\'e6\par chwili, gdy to zrobi. Chcia\'b3 to zrobi\'e6, gdy wszyscy b\'ead\'b9 na ranczo, gdy\'bf\par uwa\'bfa\'b3, \'bfe tak wypada. Nie by\'b3oby w porz\'b9dku, gdyby kt\'f3ry\'9c z nich dowie-\par dzia\'b3 si\'ea o tym z drugiej r\'eaki. Nie, Harrison by\'b3 zdecydowany powiedzie\'e6\par wszystkim jednocze\'9cnie.\par Czekaj\'b9c sta\'b3 si\'ea ponury. Adam dwa razy pojecha\'b3 z Mary Roses w g\'f3ry,\par by mog\'b3a odwiedzi\'e6 kobiet\'ea, kt\'f3r\'b9 teraz nazywa\'b3a swoj\'b9 najlepsz\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9.\par Podczas ich nieobecno\'9cci zabawianie Eleanor spada\'b3o na Hamsona. Nie by\'b3o\par to trudne zaj\'eacie, ale dosy\'e6 og\'b3upiaj\'b9ce. Polega\'b3o na siedzeniu na werandzie\par i udawaniu, \'bfe s\'b3ucha si\'ea jej narzeka\'f1.\par Odzyskanie si\'b3 zaj\'ea\'b3o mu dobre dwa tygodnie. Gdy tylko poczu\'b3 si\'ea dobrze,\par przypad\'b3o mu zawiezienie Eleanor do Blue Belle.\par Cole wr\'f3ci\'b3 wreszcie z polowania. W drodze powrotnej, uda\'b3 si\'ea specjal-\par nie do Hammond po rzeczy, o kt\'f3rych kupno - gdyby tamt\'eady przeje\'bf-\par d\'bfa\'b3 - poprosi\'b3 go Harrison. Uzna\'b3 wi\'eac, \'bfe ma prawo \'bf\'b9da\'e6 czego\'9c w za-\par mian. Chcia\'b3, by Harrison pojecha\'b3 z nim do miasta. Douglas i Travis,\par kt\'f3rzy te\'bf polowali z Cole'em, teraz czekali na nich w mie\'9ccie. Do Blue\par Belle przyby\'b3o kilku obcych i Cole chcia\'b3, by Harrison si\'ea im przyjrza\'b3.\par Je\'9cli jeden z nich by\'b3 draniem, kt\'f3ry go postrzeli\'b3, to Cole by\'b3 got\'f3w si\'ea nim\par zaj\'b9\'e6.\par Harrison ch\'eatnie pojecha\'b3by wsz\'eadzie, je\'9cli oddala\'b3o go to od Eleanor.\par Siedzia\'b3 w\'b3a\'9cnie na werandzie z nog\'b9 za\'b3o\'bfon\'b9 na balustrad\'ea, gdy Cole\par zaproponowa\'b3 wsp\'f3lny wyjazd. Eleanor siedzia\'b3a obok Hamsona, wachluj\'b9c\par si\'ea gazet\'b9 sprzed tygodnia i narzekaj\'b9c na upa\'b3.\par Cole ignorowa\'b3 j\'b9 zupe\'b3nie. Poszed\'b3 do kuchni po co\'9c do jedzenia i wr\'f3ci\'b3\par po kilku minutach. Opar\'b3szy si\'ea o s\'b3up, opowiedzia\'b3 Hamsonowi o swoich\par planach. Eleanor przesta\'b3a narzeka\'e6 i zacz\'ea\'b3a s\'b3ucha\'e6.\par Te\'bf chcia\'b3a jecha\'e6.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe z wami pojad\'ea. Musz\'ea odkupi\'e6 czapk\'ea\par wo\'9fnicy.\par - Nie, nie mo\'bfesz z nami jecha\'e6. - G\'b3os Cole'a by\'b3 bardzo niemi\'b3y.\par Pierwszy raz od dw\'f3ch tygodni odezwa\'b3 si\'ea wprost do Eleanor.\par Nie zwr\'f3ci\'b3a uwagi na odmow\'ea. Wsta\'b3a, rzuci\'b3a gazet\'ea na ziemi\'ea i poma-\par szerowa\'b3a do domu.\par - Jeszcze zobaczymy - powiedzia\'b3a pod nosem.\par - Widzisz, jakie to proste. - Cole by\'b3 z siebie zadowolony. - Chyba jestem\par jedyny, kt\'f3ry potrafi si\'ea z ni\'b9 upora\'e6. Powiedzia\'b3em nie, wi\'eac sobie posz\'b3a.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Posz\'b3a po Adama. Zmusi go, by kaza\'b3 nam j\'b9 zabra\'e6.\par Cole roze\'9cmia\'b3 si\'ea z niedowierzaniem. Po minucie Mary Roses wybieg\'b3a na\par werand\'ea. Dostrzeg\'b3a le\'bf\'b9c\'b9 na ziemi gazet\'ea i szybko j\'b9 podnios\'b3a.\par - Czy mog\'ea pojecha\'e6 z wami i Eleanor do miasta? Musz\'ea za\'b3atwi\'e6 kilka\par spraw.\par Harrison i Cole jednocze\'9cnie odm\'f3wili.\par Stanowcza odmowa zdenerwowa\'b3a j\'b9. Przypomina\'b3a Hamsonowi roztarg-\par nionego anio\'b3a. Mia\'b3a na sobie ciemnoniebiesk\'b9 sukni\'ea, na kt\'f3r\'b9 w\'b3o\'bfy\'b3a\par blado\'bf\'f3\'b3ty fartuch. W\'b3osy mia\'b3a upi\'eate na czubku g\'b3owy, nie chcia\'b3y si\'ea jednak\par u\'b3o\'bfy\'e6 i kilka kosmyk\'f3w opad\'b3o wok\'f3\'b3 jej twarzy.\par Cole uzna\'b3, \'bfe wygl\'b9da na bardzo zm\'eaczon\'b9, wi\'eac jej to powiedzia\'b3.\par Nie zwr\'f3ci\'b3a uwagi na krytyk\'ea.\par - Prosz\'ea, pozw\'f3lcie mi z wami jecha\'e6. Nie b\'eadziecie musieli na mnie\par czeka\'e6. Przysi\'eagam, \'bfe nie.\par - Pilnowanie dw\'f3ch kobiet to zbyt wiele dla Cole'a i Hamsona. Powinna\'9c\par zosta\'e6 w domu, Mary Roses - powiedzia\'b3 stoj\'b9cy w drzwiach Adam.\par - Dwie kobiety? - spyta\'b3 brata Cole. Ju\'bf si\'ea skrzywi\'b3, widz\'b9c, dok\'b9d\par zmierza ta rozmowa.\par U\'9cmiech pojawi\'b3 si\'ea na twarzy Hamsona.\par - A nie m\'f3wi\'b3em?\par Maiy Roses nie da\'b3a za wygran\'b9. Uwa\'bfa\'b3a chyba, \'bfe ci\'b9gle ma szans\'ea jecha\'e6,\par gdy\'bf jednocze\'9cnie pr\'f3bowa\'b3a zdj\'b9\'e6 fartuch i poprawi\'e6 fryzur\'ea.\par Tego dnia bardzo \'b3adnie wygl\'b9da\'b3a. Harrison stara\'b3 si\'ea nie przygl\'b9da\'e6 si\'ea\par jej zbyt d\'b3ugo, gdy\'bf wiedzia\'b3, \'bfe Cole na pewno to zauwa\'bfy. Wracaj\'b9c do\par zdrowia, trzyma\'b3 si\'ea tak daleko od Mary Roses, jak tylko mo\'bfliwe, cho\'e6 nie\par by\'b3o to \'b3atwe. Ci\'b9gle kr\'eaci\'b3a si\'ea w pobli\'bfu i dogl\'b9da\'b3a, czy rana dobrze si\'ea\par goi. Jedyne, co m\'f3g\'b3 robi\'e6, to udawa\'e6, \'bfe \'9cpi, gdy tylko wchodzi\'b3a do baraku.\par Nie rozumia\'b3, czemu nie wydawa\'b3o jej si\'ea dziwne, \'bfe ca\'b3y czas \'9cpi, ale\par dzi\'eakowa\'b3 Bogu, \'bfe tak by\'b3o.\par - Adamie, nie mog\'ea pozwoli\'e6, by Eleanor sama wesz\'b3a do sklepu Morri-\par sona. Nigdy ju\'bf tam nas nie wpuszcz\'b9, je\'9cli wykr\'eaci jeden ze swoich numer\'f3w.\par Prosz\'ea, zastan\'f3w si\'ea. Nie b\'eadzie ze mn\'b9 \'bfadnych k\'b3opot\'f3w.\par Adam spojrza\'b3 na Cole'a. Ten wzruszy\'b3 ramionami.\par - W mie\'9ccie s\'b9 przyjezdni. Mog\'b9 by\'e6 k\'b3opoty z upilnowaniem dw\'f3ch\par kobiet. Co b\'eadzie, je\'9cli on zn\'f3w zemdleje? Ci\'b9gle nie najlepiej wygl\'b9da.\par - B\'eadziesz mia\'b3 okazj\'ea przejecha\'e6 si\'ea sam na sam z Eleanor - odwzajemni\'b3\par si\'ea Harrison.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, a Harrison zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Adama.\par - Mary Roses potrafi si\'ea o siebie zatroszczy\'e6, je\'9cli pomy\'9cli, zanim co\'9c\par zrobi.\par - Nie my\'9cla\'b3a goni\'b9c za Bickleyem, prawda? - spyta\'b3 Adam. Potrz\'b9sn\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9, przypominaj\'b9c sobie skutki jej pochopnego dzia\'b3ania. - Mamy szcz\'ea\'9c-\par cie, \'bfe to prze\'bfy\'b3a.\par - Tak, to prawda - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison. - Jest bardzo pi\'eakn\'b9 dziewczyn\'b9.\par M\'ea\'bfczy\'9fni maj\'b9 tendencj\'ea do robienia g\'b3upich rzeczy na widok \'b3adnej twarzy.\par Nie mo\'bfemy przewidzie\'e6, jak zareaguj\'b9 przyjezdni. Dlatego te\'bf Mary Roses\par i Eleanor powinny zosta\'e6 w domu - wywnioskowa\'b3.\par Mia\'b3 wra\'bfenie, \'bfe to rozs\'b9dne argumenty. Nie wygra\'b3 jednak, gdy\'bf Adam\par pozwoli\'b3 kobietom jecha\'e6.\par Mary Roses pobieg\'b3a przygotowa\'e6 si\'ea. Eleanor by\'b3a ju\'bf na g\'f3rze i w\'b3a\'9cnie\par si\'ea przebiera\'b3a. Harrison nie m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6, po co wk\'b3ada czyste ubranie -\par nie robi\'b3a nic, co mog\'b3oby ubrudzi\'e6 sukni\'ea, kt\'f3r\'b9 mia\'b3a na sobie.\par Adam zaczeka\'b3, a\'bf obie dziewczyny wesz\'b3y do domu, po czym wyszed\'b3\par na werand\'ea i usiad\'b3 obok Hamsona.\par - Nie wiem, czy kieruje mn\'b9 zdrowy rozs\'b9dek, czy te\'bf desperacja.\par Perspektywa kilku godzin ciszy i spokoju jest bardzo kusz\'b9ca.\par - Eleanor te\'bf doprowadza ci\'ea do rozpaczy? - spyta\'b3 Cole.\par Adam niech\'eatnie skin\'b9\} g\'b3ow\'b9.\par - Jest dla mnie mi\'b3a, wi\'eac nie powinnienem narzeka\'e6, ale...\par - Zrobi\'b3a w tym domu niez\'b3e zamieszanie - stwierdzi\'b3 Harrison.\par - Pewnie - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Adam.\par - Nie jest g\'b3upia, tylko z\'b3o\'9cliwa - powiedzia\'b3 Cole, po czym doda\'b3\par z u\'9cmiechem: - Lubi\'ea dosy\'e6 t\'ea cech\'ea u kobiet - przyzna\'b3.\par - Kt\'f3r\'b9? G\'b3upot\'ea czy z\'b3o\'9cliwo\'9c\'e6? - Harrison chcia\'b3 go rozdra\'bfni\'e6.\par - Z\'b3o\'9cliwo\'9c\'e6, oczywi\'9ccie. Eleanor nie ugryzie r\'eaki, kt\'f3ra pozwala jej tu\par zosta\'e6.\par - Chcia\'b3bym, by przesta\'b3a wreszcie sprawia\'e6 tyle k\'b3opot\'f3w. - Adam\par wygl\'b9da\'b3 na zm\'eaczonego i sko\'b3owanego ca\'b3\'b9 sytuacj\'b9.\par - B\'eadziesz musia\'b3 co\'9c z tym zrobi\'e6 - powiedzia\'b3 bratu Cole.\par - Na przyk\'b3ad?\par Harrison wsta\'b3.\par - Pozw\'f3lcie mi j\'b9 spra\'e6. Cole, b\'eadziesz musia\'b3 mi pom\'f3c.\par - Nie lubi\'ea bi\'e6 kobiet. Szczerze m\'f3wi\'b9c, nigdy tego nie robi\'b3em. Nie\par wydaje mi si\'ea to w porz\'b9dku.\par - Nie m\'f3wi\'b3em tego na serio. - Harrison zauwa\'bfy\'b3 u\'9cmiech na twarzy\par Cole'a i zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe \'bfartuje.\par - Mary Roses twierdzi, \'bfe Eleanor jest wystraszona - odezwa\'b3 si\'ea Adam.\par - Sp\'eadzi\'b3em sporo czasu z t\'b9 dziewczyn\'b9 i chyba musz\'ea si\'ea zgodzi\'e6 z moj\'b9\par siostr\'b9.\par - Dlatego oboje jeste\'9ccie wobec niej tak cierpliwi. Ale to na nic -\par powiedzia\'b3 Harrison.\par - Zdrad\'9f nam jeszcze jedn\'b9 tak\'b9 tajemnic\'ea, mieszczuchu.\par - Cole, przesta\'f1 go denerwowa\'e6, pr\'f3buje nam pom\'f3c. Harrison, czy masz\par opracowany jaki\'9c plan?\par - Tak. Taktyk\'ea \'b3agodnego terroru.\par Z g\'f3ry dobieg\'b3 krzyk rozw\'9ccieczonej Eleanor. Cole zamkn\'b9\'b3 oczy, Adam\par zacisn\'b9\'b3 z\'eaby.\par - Bo\'bfe, ma kobieta przenikliwy g\'b3os - powiedzia\'b3 pod nosem Cole. - Czy\par ona musi si\'ea na okr\'b9g\'b3o drze\'e6?\par Harrison uzna\'b3, \'bfe pytanie Cole'a nie wymaga odpowiedzi. Wyja\'9cni\'b3\par braciom sw\'f3j plan i czeka\'b3 na g\'b3osy protestu.\par Nie us\'b3ysza\'b3 \'bfadnych.\par - Wi\'eac to ja b\'ead\'ea naszym zbawc\'b9 - stwierdzi\'b3 Cole. - A co z Mary Roses?\par Ona na to nie p\'f3jdzie.\par - Zaczekamy, a\'bf b\'eadziemy wraca\'e6 z miasta. Travis i Douglas pojad\'b9\par przodem z Mary Roses... - powiedzia\'b3 Harrison.\par - Czemu ja nie mog\'ea jej za\'b3atwi\'e6? - spyta\'b3 Cole. - Mnie lepiej si\'ea udaje\par by\'e6 z\'b3o\'9cliwym.\par - Nie chc\'ea, \'bfeby ci\'ea znienawidzi\'b3a. ze mn\'b9 to co innego - wyt\'b3umaczy\'b3\par Harrison.\par - Wi\'eac b\'eadziesz musia\'b3 pojecha\'e6 z ni\'b9 wozem. P\'f3jd\'ea zaprz\'b9c konie -\par stwierdzi\'b3 Cole.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej zesz\'b3a na d\'f3\'b3 Mary Roses. Na Eleanor trzeba by\'b3o\par czeka\'e6 jeszcze p\'f3\'b3 godziny.\par Harrison z Mary Roses czekali na ni\'b9 w hallu wej\'9cciowym. Adam poszed\'b3\par do kuchni pom\'f3c przygotowa\'e6 obiad.\par Eleanor wreszcie raczy\'b3a si\'ea zjawi\'e6. By\'b3a ubrana w sukni\'ea Mary Roses.\par Harrison dobrze j\'b9 pami\'eata\'b3, gdy\'bf Mary Roses wyj\'b9tkowo \'b3adnie wygl\'b9da\'b3a\par w tym odcieniu b\'b3\'eakitu.\par Ubi\'f3r go\'9ccia zdziwi\'b3 lekko Mary Roses. Nic jednak nie powiedzia\'b3a, wi\'eac\par Harrison te\'bf postanowi\'b3 milcze\'e6 - przynajmniej na razie.\par Eleanor te\'bf wygl\'b9da\'b3a nie najgorzej w tej sukni. Gdyby tak go nie dra\'bfni\'b3o\par jej zachowanie, to musia\'b3by przyzna\'e6, \'bfe jest \'b3adn\'b9 dziewczyn\'b9. Mia\'b3a \'9cliczne\par w\'b3osy, kr\'f3tkie i mocno skr\'eacone. Nie by\'b3 pewien, czy ma \'b3adny u\'9cmiech, gdy\'bf\par nigdy go nie widzia\'b3. Jej wargi by\'b3y zawsze skrzywione z obrzydzeniem, jakby\par w\'b3a\'9cnie po\'b3kn\'ea\'b3a \'b3y\'bfk\'ea rycyny\par - Czy jeste\'9c ju\'bf gotowa, Eleanor? Cole czeka na dworze.\par - Czy w mie\'9ccie jest restauracja? S\'b9dz\'ea, \'bfe b\'ead\'ea chcia\'b3a si\'ea pokrzepi\'e6,\par zanim wr\'f3cimy, odrobink\'b9 herbaty z ciasteczkami. B\'ead\'ea potrzebowa\'b3a dodat-\par kowych funduszy, Mary Roses. B\'b9d\'9f taka dobra i daj mi troch\'ea pieni\'eadzy.\par - Jedyne miejsce, gdzie mo\'bfna co\'9c zje\'9c\'e6, to saloon, a tam nie mo\'bfemy\par wej\'9c\'e6.\par - Jakie to barbarzy\'f1skie! Dlaczego nie mo\'bfemy?\par - Bo nie wypada. Czy mo\'bfemy ju\'bf jecha\'e6?\par Harrison przytrzyma\'b3 drzwi. Eleanor wysz\'b3a pierwsza, po czym gwa\'b3townie\par si\'ea zatrzyma\'b3a. Mary Roses wpad\'b3a na ni\'b9.\par Eleanor, zauwa\'bfywszy stoj\'b9cy na drodze w\'f3z, zacz\'ea\'b3a potrz\'b9sa\'e6 z niezado-\par woleniem g\'b3ow\'b9. Cole szed\'b3 w\'b3a\'9cnie do sajni po pozosta\'b3e konie.\par Eleanor zawo\'b3a\'b3a do niego.\par - Ej, ty! Podprowad\'9f powozik. W\'f3z si\'ea nie nadaje.\par Cole zatrzyma\'b3 si\'ea, po czym powoli odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Eleanor. Mia\'b3\par w\'9cciek\'b3\'b9 min\'ea.\par - Nie s\'b3ysza\'b3e\'9c, ch\'b3opcze? Id\'9f po powozik.\par Harrison m\'f3g\'b3by przysi\'b9c, \'bfe oczy Cole'a dymi\'b3y. Po prostu spala\'b3 si\'ea ze\par z\'b3o\'9cci.\par - Eleanor, mo\'bfe jednak w\'f3z wystarczy? - spyta\'b3a Mary Roses. Pr\'f3bowa\'b3a\par zapobiec awanturze. - Strasznie denerwujesz mojego brata. Spr\'f3buj czasem\par by\'e6 bezkonfliktowa.\par Harrison sta\'b3 za dziewcz\'eatami z szerokim u\'9cmiechem na twarzy, jakby\par chcia\'b3 powiedzie\'e6: \f1\'84Czy\f0\'bf \'bfycie nie jest wspania\'b3e?" Cieszy\'b3 si\'ea, \'bfe Cole jest\par z\'b3y i w dodatku nie mo\'bfe nic na to poradzi\'e6.\par - Nie m\'f3wisz chyba tego na serio? - zdziwi\'b3a si\'ea Eleanor. - Spal\'ea sobie\par sk\'f3r\'ea jad\'b9c wozem. Chcesz, \'bfeby wyskoczy\'b3y mi piegi?\par - Ja mam piegi i jako\'9c nie narzekam - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Tak, moja droga, wiem.\par Mary Roses westchn\'ea\'b3a i zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Cole'a.\par - Prosz\'ea ci\'ea, zg\'f3d\'9f si\'ea! - zawo\'b3a\'b3a. - Pomog\'ea ci przy zaprz\'eaganiu koni.\par Cole powiedzia\'b3 co\'9c zbyt cicho, \'bfeby mogli us\'b3ysze\'e6. Harrison domy\'9cli\'b3\par si\'ea, \'bfe jest to wyj\'b9tkowo nieprzyzwoite przekle\'f1stwo.\par - Ja mu pomog\'ea - zaoferowa\'b3 si\'ea Harrison. - Niech panie zaczekaj\'b9 tutaj.\par Mary Roses? - zawo\'b3a\'b3 schodz\'b9c po schodach.\par - S\'b3ucham?\par - Mnie si\'ea twoje piegi podobaj\'b9.\par Harrison pojecha\'b3 oczywi\'9ccie z Eleanor. Gdy doje\'bfd\'bfali do Blue Belle,\par zaczyna\'b3 widzie\'e6 dobre strony upicia si\'ea.\par S\'b3owa krytyki dzwoni\'b3y mu w uszach. Ta pannica nigdy nie mia\'b3a dosy\'e6.\par Jecha\'b3 za szybko. Za bardzo zostawa\'b3 w tyle. Siedzia\'b3 zbyt blisko niej. Jego\par odpowiedzi by\'b3y niemi\'b3e. By\'b3 niegrzeczny, bo nie chcia\'b3 z ni\'b9 rozmawia\'e6.\par Travis i Douglas siedzieli w saloonie. Wybiegli na dw\'f3r, gdy tylko zauwa-\par \'bfyli nadje\'bfd\'bfaj\'b9cego Cole'a i Mary Roses. Douglas dosta\'b3 zadanie pilnowania\par siostry. Zgodzi\'b3 si\'ea, zanim zauwa\'bfy\'b3 nadje\'bfd\'bfaj\'b9cy powozik. Wtedy zrozumia\'b3,\par \'bfe ma te\'bf na karku Eleanor i zacz\'b9\'b3 narzeka\'e6.\par Nikt nie zwraca\'b3 na niego uwagi. Travis szybko wszed\'b3 z powrotem do\par \'9crodka. Chcia\'b3 obserwowa\'e6 trzech nieprzyjemnie wygl\'b9daj\'b9cych przyjezdnych,\par by zauwa\'bfy\'e6 ich reakcj\'ea na wej\'9ccie Hamsona.\par Mary Roses i Eleanor sz\'b3y jedna obok drugiej w d\'f3\'b3 ulicy. Douglas trzyma\'b3\par si\'ea z ty\'b3u.\par - Gdy wejdziemy do sklepu, zauwa\'bfysz pewnie m\'b3od\'b9 dziewczyn\'ea stoj\'b9c\'b9\par za lad\'b9. Nazywa si\'ea Catherine Morrison. Jej ojciec jest w\'b3a\'9ccicielem sklepu -\par powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Czy ona jest wa\'bfn\'b9 osob\'b9?\par - W jakim sensie?\par - Niewa\'bfne - odpar\'b3a Eleanor. - Dlaczego mi o niej m\'f3wisz, je\'9cli jest\par tylko zwyk\'b3\'b9 sprzedawczyni\'b9?\par - Interesuje si\'ea Hamsonem - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Jestem pewna, \'bfe mog\'b3aby si\'ea lepiej postara\'e6.\par - Co ci si\'ea nie podoba u Hamsona?\par - Tyle tego jest, \'bfe nie wiem od czego zacz\'b9\'e6 - powiedzia\'b3a Eleanor. -\par Zastan\'f3wmy si\'ea. Nie potrafi w\'b3\'b9czy\'e6 si\'ea nawet do najprostszej rozmowy.\par Mruczy pod nosem jedno s\'b3owo jako odpowied\'9f i ca\'b3y czas si\'ea krzywi. Czasem\par wydaje si\'ea te\'bf dosy\'e6 gro\'9fny. Na pewno to zauwa\'bfy\'b3a\'9c.\par - Zauwa\'bfy\'b3am, \'bfe jest wspania\'b3ym, dobrym, rozs\'b9dnym i serdecznym\par cz\'b3owiekiem - odpar\'b3a Mary Roses. - Nie chc\'ea, by Catherine z nim flirtowa\'b3a.\par - Wi\'eac?\par - Wi\'eac gdyby\'9c zobaczy\'b3a przypadkiem, \'bfe Catherine kr\'eaci si\'ea wok\'f3\'b3\par Hamsona, to mog\'b3aby\'9c... wiesz.\par - Przerwa\'e6 im?\par -Tak.\par - Czemu mia\'b3abym to zrobi\'e6?\par - \'afeby mi pom\'f3c! - krzykn\'ea\'b3a Mary Roses, wyra\'9fnie zdenerwowana. -\par Nie umrzesz, je\'9cli od czasu do czasu komu\'9c pomo\'bfesz. Cho\'e6 nie, niewa\'bfne.\par Zapomnij, \'bfe w og\'f3le m\'f3wi\'b3am o Catherine. Poza tym powinna\'9c by\'b3a mnie\par spyta\'e6, zanim w\'b3o\'bfy\'b3a\'9c moj\'b9 sukni\'ea.\par - Jest na mnie za ciasna.\par Eleanor nie przeprosi\'b3a, ale Mary Roses nie spodziewa\'b3a si\'ea tego. Dosz\'b3y\par do sklepu. Mary Roses otworzy\'b3a drzwi i pu\'9cci\'b3a Eleanor przodem.\par Douglas upewni\'b3 si\'ea, \'bfe w \'9crodku nie ma \'bfadnych niemi\'b3ych typ\'f3w, po\par czym wyszed\'b3, by zaczeka\'e6 na dworze. Chcia\'b3 zmusi\'e6 siostr\'ea do pilnowania\par Eleanor.\par Harrison zauwa\'bfy\'b3 cz\'b3owieka, kt\'f3ry go napad\'b3, zaraz po wej\'9cciu do saloonu.\par Skurwysyn natychmiast odwr\'f3ci\'b3 od niego wzrok. Harrison uda\'b3, \'bfe go nie\par pozna\'b3. Id\'b9c w stron\'ea kontuaru przyjrza\'b3 si\'ea pozosta\'b3ym dw\'f3m.\par Zam\'f3wi\'b3 jedn\'b9 whisky i wypi\'b3 j\'b9 jednym haustem. M\'f3g\'b3 przysi\'b9c, \'bfe g\'b3os\par Eleanor ci\'b9gle obija\'b3 mu si\'ea w g\'b3owie niczym m\'b3ot.\par Travis podszed\'b3 do Hamsona z lewej strony, a Cole stan\'b9\'b3 przy prawym\par boku Szkota. Opar\'b3szy si\'ea plecami o bar obserwowali nieznajomych.\par - No? - szepn\'b9\'b3 Cole. Obr\'f3ci\'b3 si\'ea cz\'ea\'9cciowo i spyta\'b3: - Czy jest tutaj?\par Harrison nie odpowiedzia\'b3. Travis spojrza\'b3 na niego i powiedzia\'b3:\par - Kilku facet\'f3w kr\'eaci si\'ea wok\'f3i domu Belle, im te\'bf powiniene\'9c si\'ea\par przyjrze\'e6. Nie maj\'b9 powodu, \'bfeby tutaj przebywa\'e6. Belle ju\'bf od p\'f3\'b3 roku jest\par w Hammond i wszyscy dobrze wiedz\'b9, \'bfe wr\'f3ci dopiero w lipcu. Zawsze\par wraca na moje urodziny i zostaje tutaj, dop\'f3ki nie zrobi si\'ea zimno. Jeste\'9c\par pewien, \'bfe pami\'eatasz, jak wygl\'b9da\'b3 facet, kt\'f3ry do ciebie strzela\'b3?\par - O czym tak szepczecie, ch\'b3opcy? Nie chc\'ea mie\'e6 tutaj \'bfadnej strzelaniny,\par Cole. Lepiej o tym pami\'eataj. - Billie zaczyna\'b3 si\'ea niepokoi\'e6.\par - W\'b3a\'9cnie chcia\'b3em powiedzie\'e6 Travisowi i Cole'owi, by nie wtykali nosa\par w nie swoje sprawy - powiedzia\'b3 Harrison do w\'b3a\'9cciciela saloonu.\par - Nie przypominam sobie, \'bfeby ktokolwiek kaza\'b3 Cole'owi Claybome'owi,\par by nie wtyka\'b3 w czyje\'9c sprawy nosa.\par - To nic obra\'9fliwego - powiedzia\'b3 Cole. - Harrison od jakiego\'9c czasu nie\par czuje si\'ea zbyt dobrze.\par Billie pokiwa\'b3 z sympati\'b9 g\'b3ow\'b9 i pochyli\'b3 si\'ea nad kontuarem.\par - S\'b3ysza\'b3em, \'bfe zdarza ci si\'ea zemdle\'e6. Czy zemdla\'b3e\'9c ostatnio, a ja o tym\par nie wiem?\par Harrison spojrza\'b3 \'bfe z\'b3o\'9cci\'b9 na Cole'a, kt\'f3ry stara\'b3 si\'ea przybra\'e6 niewinny\par wygl\'b9d. Niestety, nie uda\'b3o mu si\'ea.\par - Nie powiedzia\'b3em Billie'emu - upiera\'b3 si\'ea.\par - Wszystko wygada\'b3 Dooleyowi - z rado\'9cci\'b9 doda\'b3 Travis.\par - Wiesz, kim s\'b9 ci ludzie siedz\'b9cy w k\'b9cie obok okna? - spyta\'b3 Billie'ego\par Harrison.\par - Nie, czemu pytasz?\par - Zastanawiam si\'ea, kim s\'b9 - odpar\'b3 Harrison.\par - Kto\'9c powinien kaza\'e6 im si\'ea umy\'e6. Czuj\'ea ich smr\'f3d nawet st\'b9d. - Cole\par powiedzia\'b3 to wystarczaj\'b9co g\'b3o\'9cno, by ludzie w k\'b9cie us\'b3yszeli to.\par - Nie wtr\'b9caj si\'ea w moje sprawy, Cole - odpar\'b3 opryskliwie Harrison.\par - Chcia\'b3em si\'ea troch\'ea zabawi\'e6.\par - Chcesz p\'f3j\'9c\'e6 pod dom Belle czy nie? - spyta\'b3 Travis.\par - Powiedz mi najpierw, kim jest ta Belle.\par - Nie wiesz, \'bfe to nasza tutejsza kurwa? - wtr\'b9ci\'b3 Billie. Wydawa\'b3 si\'ea\par nies\'b3ychanie dumny z tego powodu. - Belle jest wyj\'b9tkowo mi\'b3\'b9 kobiet\'b9.\par Prawda, Travis?\par - Pewnie, \'bfe tak.\par Cole nie przys\'b3uchiwa\'b3 si\'ea ich rozmowie. Jeden z trzech m\'ea\'bfczyzn podni\'f3s\'b3\par si\'ea i wyszed\'b3 na zewn\'b9trz. Cole czeka\'b3, co zrobi\'b9 dwaj pozostali.\par - Oczywi\'9ccie, posun\'ea\'b3a si\'ea troch\'ea przez lata - m\'f3wi\'b3 dalej Billie. -\par Ale ci\'b9gle ma mi\'b3y i delikatny dotyk. S\'eadzia Bums zawsze wpada do niej,\par by si\'ea przywita\'e6 i wstawi\'e6 buty pod jej \'b3\'f3\'bfko, gdy tylko przeje\'bfd\'bfa przez\par miasto podczas swych polowa\'f1 na bandzior\'f3w. Wszyscy bardzo j\'b9 sobie\par cenimy. Pewnie ju\'bf to zauwa\'bfy\'b3e\'9c, skoro nasze miasto jest nazwane od jej\par imienia.\par - Nazwali\'9ccie miasto na cze\'9c\'e6 kurwy? - Harrison nie m\'f3g\'b3 w to uwierzy\'e6.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Co ci\'ea tak \'9cmieszy? - spyta\'b3 Billie.\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe nazwa pochodzi od jakiego\'9c kwiatu albo czego\'9c takiego -\par przyzna\'b3.\par Billie za\'9cmia\'b3 si\'ea pod nosem.\par - Czemu mieliby\'9cmy zrobi\'e6 co\'9c tak g\'b3upiego? Nie jeste\'9cmy mieszczucha-\par mi, Harrison. Nigdy nie nazwaliby\'9cmy miasta jak jakiego\'9c kwiatu. To w og\'f3le\par nie mia\'b3oby sensu. My\'9cl\'ea, \'bfe od ci\'b9g\'b3ych omdle\'f1 sta\'b3e\'9c si\'ea takim \'9cwirem jakDuch.\par - Zemdla\'b3em tylko raz - o\'9cwiadczy\'b3 Harrison.\par - Oczywi\'9ccie \'bfe tak - zgodzi\'b3 si\'ea z nim Billie. Jego \'b3askawy ton g\'b3osu\par wskazywa\'b3, \'bfe za grosz nie wierzy\'b3 Hamsonowi.\par Cole ci\'b9gle obserwowa\'b3 dw\'f3ch m\'ea\'bfczyzn wci\'9cni\'eatych za st\'f3\'b3 w k\'b9cie.\par Jeden z nich m\'f3wi\'b3 co\'9c do drugiego, kt\'f3ry tylko kiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. W ko\'f1cu\par kiwaj\'b9cy g\'b3ow\'b9 wsta\'b3 i wyszed\'b3 na zewn\'b9trz.\par - Travis, mo\'bfe by\'9c poszed\'b3 na dw\'f3r - proponowa\'b3 szeptem Cole. - Wyjd\'9f\par tylnymi drzwiami.\par - U Billie'ego nie ma tylnych drzwi - przypomnia\'b3 bratu Travis.\par - Wi\'eac je sobie zr\'f3b.\par - Kaza\'b3em wam si\'ea w to nie miesza\'e6 - powt\'f3rzy\'b3 Harrison.\par Cole wzruszy\'b3 ramionami. Travis ju\'bf si\'ea podni\'f3s\'b3 i szed\'b3 w stron\'ea zaplecza.\par Harrison po\'b3o\'bfy\'b3 na stole monet\'ea.\par - Dzi\'eaki, Billie, za drinka.\par Odwr\'f3ciwszy si\'ea w stron\'ea sali, podszed\'b3 do m\'ea\'bfczyzny, kt\'f3ry pr\'f3bowa\'b3 go\par zabi\'e6.\par Obcy przesta\'b3 przygl\'b9da\'e6 si\'ea swojemu kieliszkowi i spojrza\'b3 skrzywiony na\par Hamsona. Prawa jego r\'eaka powoli przesuwa\'b3a si\'ea w stron\'ea bioder.\par - Znam sk\'b9d\'9c twoj\'b9 twarz, skurwysynu.\par - O czym ty m\'f3wisz?\par Harrison wyt\'b3umaczy\'b3 mu u\'bfywaj\'b9c wszystkich plugawych s\'b3\'f3w, jakie mu\par tylko przychodzi\'b3y do g\'b3owy. Reakcja nast\'b9pi\'b3a dopiero po s\'b3owie tch\'f3rz - zbir\par najwyra\'9fniej poczu\'b3 si\'ea dotkni\'eaty.\par Zacz\'b9\'b3 si\'ea podnosi\'e6. G\'b3os Cole'a natychmiast go zatrzyma\'b3.\par - Harrison, rozmawiasz z najbardziej obrzydliwym bydlakiem, jakiego\par w \'bfyciu widzia\'b3em. Nawet przy barze czu\'e6 jego smr\'f3d. B\'ead\'ea musia\'b3 go zabi\'e6,\par je\'9cli zn\'f3w poruszy r\'eak\'b9.\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 matki, Cole, nie zaczynaj tu awantury - b\'b3aga\'b3 Billie.\par Wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe lada chwila mo\'bfe si\'ea rozp\'b3aka\'e6. - W\'b3a\'9cnie postawi\'b3em na\par \'9ccianie nowe lustro. Wyjd\'9fcie, prosz\'ea, na dw\'f3r. B\'b3agam was.\par - Cole, nie ruszaj si\'ea. To moja walka, nie twoja. Jak ci na imi\'ea, tch\'f3rzu?\par - Zabij\'ea ci\'ea. Nikt nie nazywa Szybkiego tch\'f3rzem. A nazywaj\'b9 mnie\par Szybki, bo jestem szybki niczym w\'b9\'bf.\par Wypowiedziawszy sw\'b9 pogr\'f3\'bfk\'ea Szybki wsta\'b3 i majestatycznym krokiem\par wyszed\'b3 na dw\'f3r. Mia\'b3 przy pasie dwa rewolwery. Harrison nosi\'b3 tylko jeden.\par Cole podszed\'b3 do drzwi, chc\'b9c wszystko obserwowa\'e6. Billie wyskoczy\'b3 zza\par baru i podbieg\'b3 do okna.\par - Nie uwa\'bfasz, \'bfe lepiej b\'eadzie, je\'9cli tam p\'f3jdziesz i pomo\'bfesz swojemu\par przyjacielowi? Wszyscy dobrze wiedz\'b9, \'bfe Harrison nie jest zdolny trafi\'e6 nawet\par w st\'f3g siana. Zabij\'b9 go, zobaczysz. Szkoda, \'bfe nie ma tu Dooleya. Poszed\'b3\par dzi\'9c na ryby. B\'eadzie \'bfa\'b3owa\'b3, \'bfe to przegapi\'b3.\par Cole by\'b3 zaj\'eaty obserwowaniem dach\'f3w budynk\'f3w. Pr\'f3bowa\'b3 zlokalizowa\'e6\par pozosta\'b3ych dw\'f3ch m\'ea\'bfczyzn. Znikn\'eali, ale na pewno ukryli si\'ea w pobli\'bfu.\par Ludzie, kt\'f3rzy raz na kogo\'9c napadli, zrobi\'b9 to ponownie, tak przynajmniej\par uwa\'bfa\'b3 Cole. Wszyscy trzej my\'9cleli zapewne podobnie. Tch\'f3rze zadawali si\'ea\par tylko z tch\'f3rzami.\par - Zaraz, zaraz, czemu Harrison stoi na \'9crodku drogi i rozmawia z Szyb-\par kim? - spyta\'b3 Billie.\par - Pewnie bawi si\'ea w prawnika - odpar\'b3 Cole.\par - Jego m\'eadrkowanie wyra\'9fnie doprowadza do sza\'b3u Szybkiego-Niczym-\par -W\'b9\'bf. Nawet st\'b9d to wida\'e6.\par Harrison chcia\'b3 przed postrzeleniem Szybkiego zmusi\'e6 go, by przyzna\'b3 si\'ea\par do winy. By\'b3 got\'f3w zachowa\'e6 si\'ea jak cz\'b3owiek cywilizowany i nie odbiera\'e6\par bandycie \'bfycia, je\'9cli ten zechcia\'b3by si\'ea ukorzy\'e6. Wtedy pozwoli\'b3by mu si\'ea\par odczo\'b3ga\'e6... po jakim\'9c czasie. Najpierw da\'b3by mu oczywi\'9ccie popali\'e6.\par - Tw\'f3j pocisk m\'f3g\'b3 zabi\'e6 Mary Roses Claybome - rykn\'b9\'b3.\par Szybki cofa\'b9\'b3 si\'ea o krok, widz\'b9c dzik\'b9 w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6 w oczach Harrisona.\par - Zabij\'ea ci\'ea - wyj\'b9ka\'b3 ponownie. - Tu i teraz, w obecno\'9cci \'9cwiadk\'f3w.\par B\'eadziemy mieli pojedynek.\par Harrison kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Sko\'f1czy\'b3 ju\'bf z gadaniem.\par - Wyja\'9cnij mi zasady.\par -Co?\par - Wyja\'9cnij mi zasady pojedynku.\par Szybki splun\'b9\'b3 w piach i zachichota\'b3 cicho.\par - Bardzo powoli ka\'bfdy z nas cofa si\'ea jakie\'9c dziesi\'ea\'e6 krok\'f3w.\par - Potrafisz policzy\'e6 do dziesi\'eaciu.\par - Zabicie ci\'ea sprawi mi niez\'b3\'b9 przyjemno\'9c\'e6 - szepn\'b9\'b3 mru\'bf\'b9c oczy Szybki,\par po czym dalej t\'b3umaczy\'b3: - Gdy jeden z nas si\'ea zatrzyma, to i drugi to robi.\par Potem strzelamy do siebie. B\'eadziesz martwy, zanim zd\'b9\'bfysz dotkn\'b9\'e6 swojego\par rewolweru. Nie na darmo zw\'b9 mnie Szybki-Niczym-W\'b9sz.\par Zachichota\'b3 ponownie, po czym zacz\'b9\'b3 si\'ea cofa\'e6. Harrison zrobi\'b3 to samo.\par Odwr\'f3cili si\'ea, b\'ead\'b9c nieca\'b3e pi\'ea\'e6 metr\'f3w od siebie.\par Szybki zacz\'b9\'b3 nagle energicznie potrz\'b9sa\'e6 g\'b3ow\'b9.\par - Nie strzelaj! -j\'eakn\'b9\'b3.\par - Czemu, do jasnej cholery? - krzykn\'b9\'b3 Harrison.\par - Nie b\'ead\'ea si\'ea pojedynkowa\'b3. Unosz\'ea r\'eace do g\'f3ry, spokojnie i powoli.\par Nie chc\'ea strzela\'e6.\par Harrison by\'b3 w\'9cciek\'b3y.\par - Czemu zmieni\'b3e\'9c zdanie?\par - Nie podoba mi si\'ea stosunek si\'b3.\par Harrison nadal mia\'b3 ochot\'ea go zastrzeli\'e6. Zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe zachowuje\par si\'ea jak dzikus, ale nic go to nie obchodzi\'b3o. Skurwysyn m\'f3g\'b3 zabi\'e6 Mary Roses,\par a \'bfycie bez niej wydawa\'b3o si\'ea Hamsonowi niemo\'bfliwe.\par Odetchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko i spr\'f3bowa\'b3 si\'ea uspokoi\'e6.\par - Dobrze, podnie\'9c r\'eace do g\'f3ry. Pozwol\'ea s\'eadziowi Bumsowi powiesi\'e6 ci\'ea.\par Szybki uni\'f3s\'b3 r\'eace. Harrison ruszy\'b3 w jego stron\'ea. Spojrzawszy przypad-\par kiem w stron\'ea chodnika zobaczy\'b3 Mary Roses wygl\'b9daj\'b9c\'b9 przez okno sklepu\par Momsona. Wydawa\'b3a si\'ea bardzo zdenerwowana.\par Nawet mu nie przeszkadza\'b3o, \'bfe wszystko widzia\'b3a. \'afa\'b3owa\'b3, \'bfe nie mia\'b3\par okazji wystrzeli\'e6 rewolweru z r\'eaki Szybkiego. Mo\'bfe wtedy uwierzy\'b3aby, \'bfe\par jest r\'f3wnie dobry, jak jej bracia.\par Musia\'b3 si\'ea zadowoli\'e6 tym, co osi\'b9gn\'b9\'b3. Zmierzenie si\'ea z Szybkim te\'bf chyba\par si\'ea liczy\'b3o.\par Zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe powinien st\'b9d ucieka\'e6 tak szybko, jak tylko si\'ea da.\par Zaczyna\'b3 my\'9cle\'e6 i zachowywa\'e6 si\'ea zupe\'b3nie jak Cole.\par Gdzie jest Cole? Harrison nie musia\'b3 si\'ea nawet odwraca\'e6. Cole sta\'b3 trzy\par metry za nim, odrobin\'ea na lewo. Nie by\'b3 sam. Obok niego stali Travis\par i Douglas.\par - Od jak dawna tam stoicie? - wrzasn\'b9\'b3 Harrison.\par - Wystarczaj\'b9co d\'b3ugo - odpowiedzia\'b3 Cole. - Na twoim miejscu nie\par odwraca\'b3bym si\'ea plecami do W\'ea\'bfa. Wygl\'b9da na to, \'bfe palce go \'9cwierzbi\'b9, by\par strzeli\'e6 ci w plecy.\par - M\'f3wi\'b3em wam...\par Hamson spostrzeg\'b3 m\'ea\'bfczyzn\'ea wychylaj\'b9cego si\'ea z okna pustego magazy-\par nu. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 rewolwer i strzeli\'b3 w momencie, gdy ten unosi\'b3 bro\'f1.\par Jeden strza\'b3 wystarczy\'b3. Rewolwer wylecia\'b3 z r\'eaki zbira, kt\'f3ry rykn\'b9\'b3\par z b\'f3lu.\par Szybki korzystaj\'b9c z zamieszania si\'eagn\'b9\'b3 po bro\'f1. Trzeci bandyta wybieg\'b3\par spomi\'eadzy dw\'f3ch budynk\'f3w i zacz\'b9\'b3 strzela\'e6.\par Cole postrzeli\'b3 m\'ea\'bfczyzn\'ea wybiegaj\'b9cego z uliczki, po czym odwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par w stron\'ea Szybkiego. By\'b3 zbyt wolny. Travis go uprzedzi\'b3. Schowa\'b3 bro\'f1\par z powrotem w olstra, zanim Cole zd\'b9\'bfy\'b3 ponownie naci\'b9gn\'b9\'e6 spust.\par - Szybko si\'ea z tym uporali\'9cmy - powiedzia\'b3 pod nosem Travis.\par Douglas stan\'b9\'b3 ty\'b3em do braci, aby m\'f3c ochrania\'e6 ich przed kolejnymi\par niespodziankami.\par Hamson pragn\'b9\'b3 zastrzeli\'e6 wszystkich trzech braci.\par By\'b3 ju\'bf wystarczaj\'b9co upokorzony, ale Cole postanowi\'b3 wykaza\'e6, jak g\'b3upie\par by\'b3o jego zachowanie.\par - Nie zastanowi\'b3e\'9c si\'ea, gdzie podziali si\'ea dwaj pozostali? Gdybym si\'ea nie\par wtr\'b9ci\'b3, to le\'bfa\'b3by\'9c z twarz\'b9 w piachu i kul\'b9 w plecach. Zacznij u\'bfywa\'e6 g\'b3owy,\par Hamson. Narwa\'f1cy nie \'bfyj\'b9 d\'b3ugo w tym mie\'9ccie.\par Hamson oddycha\'b3 g\'b3\'eaboko. Wiedzia\'b3, \'bfe Cole ma racj\'ea. W\'b3asna z\'b3o\'9c\'e6\par o ma\'b3y w\'b3os go nie zabi\'b3a.\par - Masz racj\'ea. Nie my\'9cla\'b3em.\par - My\'9cla\'b3e\'9c, dobrze wiem. My\'9cla\'b3e\'9c o tym, \'bfe Szybki m\'f3g\'b3 zabi\'e6 Mary\par Roses, prawda?\par Hamson pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Zaczyna\'b3 czu\'e6 si\'ea jak zupe\'b3ny idiota.\par - Pos\'b3uchaj, mieszczuchu. Tutaj obowi\'b9zuje tylko jedna zasada. Kto\'9c musi\par by\'e6 szybszy. Zawsze. B\'eadziesz \'bfy\'b3, dop\'f3ki b\'eadziesz o tym pami\'eata\'b3 i w to\par wierzy\'b3. - Cole d\'9fgn\'b9\'b3 Harrisona palcem w klatk\'ea piersiow\'b9. - Zrozumiane?\par Hamson przytakn\'b9\'b3. Cole zakl\'b9\'b3.\par - Nie zabili\'9cmy \'bfadnego z nich.\par - Szkoda, bardzo na to liczy\'b3em - przyzna\'b3 si\'ea Hamson. - S\'b9dz\'ea, \'bfe trzeba\par ich zabra\'e6 i zankn\'b9\'e6 w pustym magazynie.\par - Nic to nie pomo\'bfe. Uciekn\'b9 stamt\'b9d. Pozw\'f3l szeryfowi si\'ea tym zaj\'b9\'e6.\par - Przecie\'bf nie ma tutaj szeryfa.\par Cole wzruszy\'b3 ramionami.\par - W takim razie r\'f3b, co chcesz. By\'b3e\'9c tak w\'9cciek\'b3y, \'bfe nie wymusi\'b3e\'9c na\par Szybkim zeznania. Teraz na pewno tego nie zrobisz. Przygotuj si\'ea, nadchodzi\par Mary Roses. Jest chyba z\'b3a niczym szersze\'f1.\par Hamson nie chcia\'b3 na ni\'b9 patrze\'e6. Mary Roses podesz\'b3a do Douglasa.\par - M\'f3g\'b3by\'9c przyprowadzi\'e6 konie? Odje\'bfd\'bfamy. Zaraz.\par - Czemu jeste\'9c taka w\'9cciek\'b3a?\par - W\'b3a\'9cnie wystrzela\'b3e\'9c p\'f3\'b3 miasta.\par - Do nikogo nie strzela\'b3em. To oni. Hamson wszystko zacz\'b9\'b3.\par - Nie mam ochoty s\'b3ucha\'e6 twoich wym\'f3wek. Bra\'b3e\'9c w tym wszystkim\par udzia\'b3.\par - Czemu masz taki z\'b3y humor? Co\'9c jeszcze si\'ea sta\'b3o?\par - Eleanor w\'b3a\'9cnie nazwa\'b3a pani\'b9 Morrison t\'b3ust\'b9 krow\'b9. To si\'ea sta\'b3o.\par Chod\'9fmy.\par Cole odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, nie chc\'b9c, by Mary Roses zobaczy\'b3a u\'9cmiech na jego\par twarzy. Nazwanie pani Morrison t\'b3ust\'b9 krow\'b9 by\'b3o czym\'9c wyj\'b9tkowo z\'b3o\'9cli-\par wym. Musia\'b3 przyzna\'e6, \'bfe du\'bfo odwagi musia\'b3o kosztowa\'e6 Eleanor postawie-\par nie si\'ea kobiecie, kt\'f3ra wa\'bfy\'b3a cztery razy wi\'eacej ni\'bf ona. By\'b3o to te\'bf wyj\'b9tkowo\par g\'b3upie, ale nad tym nie mia\'b3 ochoty si\'ea zastanawia\'e6.\par Travisowi nie by\'b3o do \'9cmiechu. To, co Eleanor powiedzia\'b3a mamie Cathe-\par rine, wydawa\'b3o mu si\'ea okropne.\par - Przyznam, \'bfe jest poka\'9fn\'b9 kobiet\'b9, ale to nie pow\'f3d, by nazywa\'e6 j\'b9\par krow\'b9 - powiedzia\'b3 do siostry.\par - Mary Roses, chod\'9f tutaj! Potrzebuj\'ea wi\'eacej pieni\'eadzy. Zobaczy\'b3am co\'9c,\par co chcia\'b3abym sobie kupi\'e6! - krzykn\'ea\'b3a Eleanor z chodnika przed sklepem.\par Mary Roses zignorowa\'b3a j\'b9 - posz\'b3a z Douglasem po konie.\par Cole wyt\'b3umaczy\'b3 plan Harrisona Travisowi i kaza\'b3 mu powiedzie\'e6 o nim\par Douglasowi, gdy nie b\'eadzie w pobli\'bfu ich siostry.\par Hamson wsiad\'b3 do powozika. Zrezygnowa\'b3 z aresztowania rannych zbir\'f3w.\par Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe wykrwawi\'b9 si\'ea na \'9cmier\'e6.\par Trzej bracia odjechali wraz ze swoj\'b9 siostr\'b9 kilka minut p\'f3\'9fniej. Eleanor\par zda\'b3a sobie w ko\'f1cu spraw\'ea, \'bfe zosta\'b3a opuszczona, i pobieg\'b3a w stron\'ea\par powozika.\par Hamson nie pom\'f3g\'b3 jej wsi\'b9\'9c\'e6.\par - By\'b3e\'9c ju\'bf kiedy\'9c \'9cwiadkiem tak nieprzyjemnego zaj\'9ccia? - spyta\'b3a pod\par nosem Eleanor. - Jakim prawem Mary Roses pojecha\'b3a beze mnie? Jestem jej\par go\'9cciem, jeszcze to zapami\'eatacie.\par Hamson zacisn\'b9\'b3 z\'eaby i przez p\'f3\'b3 drogi nic nie powiedzia\'b3. Potem zatrzy-\par ma\'b3 powozik na skraju drogi.\par - Nie jeste\'9c go\'9cciem. Jeste\'9c obiektem mi\'b3osierdzia Mary Roses.\par Pr\'f3bowa\'b3a go spoliczkowa\'e6. Schwyci\'b3 jej r\'eak\'ea i po chwili pu\'9cci\'b3.\par - Przynajmniej by\'b3a\'9c kim\'9c takim.\par - Jak \'9cmiesz m\'f3wi\'e6 do mnie w taki spos\'f3b?\par - Eleanor, wysiadaj.\par Zacz\'ea\'b3a ci\'ea\'bfko oddycha\'e6. R\'eak\'b9 schwyci\'b3a si\'ea za gard\'b3o.\par - Co powiedzia\'b3e\'9c?\par - Dobrze s\'b3ysza\'b3a\'9c. Wysiadaj.\par -Nie.\par - W porz\'b9dku. Sam ci\'ea wyrzuc\'ea.\par - Nie mo\'bfesz m\'f3wi\'e6 tego powa\'bfnie.\par Harrison si\'eagn\'b9\'b3 po jej r\'eak\'ea. Wyda\'b3a z siebie krzyk, od kt\'f3rego mog\'b3y\par p\'eaka\'e6 kamienie.\par Potem wysiad\'b3a z powozu.\par - Postrada\'b3e\'9c zmys\'b3y. Gdy Mary Roses si\'ea o tym dowie...\par Nie pozwoli\'b3 jej doko\'f1czy\'e6 pogr\'f3\'bfki.\par - Nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby\'9c dotar\'b3a do rancza, wi\'eac nie musz\'ea si\'ea chyba tym\par przejmowa\'e6.\par - Nie mo\'bfesz mnie tak traktowa\'e6! - Wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem, zakrywaj\'b9c\par twarz r\'eakami.\par - Bracia Mary Roses mnie popr\'b9. Wykonuj\'ea za nich brudn\'b9 robot\'ea - sami\par mieli zamiar jutro wyrzuci\'e6 ci\'ea z rancza.\par Eleanor by\'b3a niesamowita. Przesta\'b3a p\'b3aka\'e6 jak na zawo\'b3anie.\par - Co chcesz przez to powiedzie\'e6?\par - Zmusz\'b9 ci\'ea do wyjazdu.\par - Mary Roses na to nie pozwoli.\par - G\'b3osowali wszyscy - powiedzia\'b3. Czu\'b3 si\'ea ca\'b3kiem nie\'9fle zak\'b3\'f3caj\'b9c\par jej dobre samopoczucie. Najwy\'bfsza pora, potrzebny by\'b3 jej jaki\'9c wstrz\'b9s.\par Zachowywa\'b3a si\'ea jak rozpieszczona kr\'f3lewna, kt\'f3rej wbi\'b3 si\'ea w pup\'ea kolec.\par M\'b3oda kobieta musia\'b3a si\'ea nauczy\'e6 ponosi\'e6 konsekwencje swojego zacho-\par wania.\par - Adam g\'b3osowa\'b3by za tym, \'bfebym zosta\'b3a - j\'eakn\'ea\'b3a.\par - Zrobi\'b3by to, gdyby tylko m\'f3g\'b3 - zgodzi\'b3 si\'ea z ni\'b9 Harrison. - Ale jest\par g\'b3ow\'b9 rodziny, wi\'eac zawsze wstrzymuje si\'ea od g\'b3osu. Cole, Travis i Douglas\par g\'b3osowali przeciw tobie. Te\'bf bym to zrobi\'b3, ale nie pozwolili mi g\'b3osowa\'e6,\par gdy\'bf nie jestem cz\'b3onkiem rodziny. W domu Claybome'\'f3w panuje demokracja,\par Eleanor. Dano ci wiele szans, kt\'f3re zmarnowa\'b3a\'9c. Mary Roses chcia\'b3a pom\'f3c\par ci si\'ea spakowa\'e6 wieczorem. Oszcz\'eadzi\'b3em jej tego wysi\'b3ku.\par - Nie odejd\'ea.\par - Je\'9cli jakim\'9c cudem dotrzesz do rancza, to jeden z braci zawiezie ci\'ea\par z powrotem do miasta i tam zostawi.\par Harrison nie okazywa\'b3 nawet odrobiny mi\'b3osierdzia. Zrobi\'b3o mu si\'ea troch\'ea\par g\'b3upio, gdy zda\'b3 sobie spraw\'ea, jak dobrze si\'ea przy tym bawi.\par Eleanor wpad\'b3a w histeri\'ea. Harrison schwyci\'b3 lejce i ruszy\'b3 w stron\'ea rancza.\par Do jego uszu ci\'b9gle dobiega\'b3y jej wrzaski. Zacz\'b9\'b3 gwizda\'e6, by zag\'b3uszy\'e6\par ten niemi\'b3y d\'9fwi\'eak. Nagle zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe zamiast cichn\'b9\'e6, krzyki staj\'b9\par si\'ea coraz g\'b3o\'9cniejsze. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i zobaczy\'b3, \'bfe Eleanor biegnie w jego stron\'ea.\par Potrafi\'b3a si\'ea rusza\'e6, gdy tego chcia\'b3a. Dziwne, rano nie mia\'b3a si\'b3y, by zej\'9c\'e6 na\par wsp\'f3lne \'9cniadanie, ale mog\'b3a biec pod g\'f3r\'ea r\'f3wnie szybko, jak k\'b3usuj\'b9ce konie.\par Krzycza\'b3a pod jego adresem malownicze wyzwiska. Harrison skupi\'b3 swoj\'b9\par uwag\'ea ponownie na drodze i pogoni\'b3 konie. Cole mia\'b3 wed\'b3ug planu czeka\'e6\par za nast\'eapnym zakr\'eatem. Pewnie ju\'bf teraz obserwowa\'b3 Eleanor, pilnuj\'b9c, by nie\par zrani\'b3a si\'ea lub nie wpad\'b3a w jakie\'9c tarapaty.\par Cole mia\'b3 si\'ea sta\'e6 wybawicielem Eleanor. Mia\'b3 zmusi\'e6 j\'b9 do obietnicy\par dobrego zachowania, po czym zabra\'e6 ze sob\'b9 do domu.\par Reszta drogi wyda\'b3a si\'ea Hamsonowi uroczo spokojna. My\'9cl\'b9c o sobie\par zapomnia\'b3 o Eleanor. Nie by\'b3 w stanie pogodzi\'e6 si\'ea z tym, \'bfe \'9cwiadomie\par sprowokowa\'b3 strzelanin\'ea. Nie zachowywa\'b3 si\'ea jak cz\'b3owiek cywilizowany. Bez\par w\'b9tpienia z ka\'bfdym dniem sp\'eadzonym na ranczo stawa\'b3 si\'ea bardziej barba-\par rzy\'f1ski.\par Jego my\'9cli wybieg\'b3y do konfrontacji, kt\'f3ra go czeka\'b3a. Teraz, gdy wszyscy\par bracia byli w domu, postanowi\'b3 z nimi porozmawia\'e6. Ba\'b3 si\'ea tego, wiedz\'b9c,\par \'bfe zwleka\'b3 tak\'bfe z powodu uczu\'e6, kt\'f3rymi darzy\'b3 czw\'f3rk\'ea braci. Byli dobrymi,\par uczciwymi lud\'9fmi. Cholera, mo\'bfe by\'b3oby lepiej, gdyby tacy nie byli.\par Harrison nie chcia\'b3 nawet my\'9cle\'e6, co zrobi Mary Roses, gdy dowie si\'ea, \'bfe\par od pocz\'b9tku dzia\'b3a\'b3 pod fa\'b3szywymi pozorami.\par Zacz\'b9\'b3 zje\'bfd\'bfa\'e6 ze wzg\'f3rza, spostrzeg\'b3 w oddali ranczo i poczu\'b3 si\'ea nagle\par tak, jakby wraca\'b3 do domu. Trzej bracia siedzieli na werandzie. Adam pracowa\'b3\par na wybiegu, uje\'bfd\'bfaj\'b9c czarnego konia, kt\'f3rego Harrison jeszcze nigdy nie\par widzia\'b3. Zwierz\'ea pr\'f3bowa\'b3o zrzuci\'e6 je\'9fd\'9fca. Adam nie mia\'b3 k\'b3opotu z utrzy-\par maniem si\'ea na koniu, co by\'b3o du\'bfym osi\'b9gni\'eaciem, bior\'b9c pod uwag\'ea, \'bfe je\'9fdzi\'b3\par bez siod\'b3a. Wygl\'b9da\'b3o to tak, jakby by\'b3 przyklejony do zwierz\'eacia. Ruchy\par Adama by\'b3y p\'b3ynne i pe\'b3ne gracji. Nie by\'b3o to jednak \'b3atwe zadanie. Adam\par je\'9fdzi\'b3 bez koszuli i Harrison widzia\'b3 pot b\'b3yszcz\'b9cy na jego ramionach.\par Harrison pomacha\'b3 do niego, mijaj\'b9c corral, i pojecha\'b3 w stron\'ea stajni.\par Travis zawo\'b3a\'b3 go, wskazuj\'b9c na butelk\'ea, kt\'f3r\'b9 trzyma\'b3 w r\'eace. Harrison skin\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9. Wjecha\'b3 powozikiem do stajni, wyprz\'b9g\'b3 konie i wypu\'9cci\'b3 je na\par pastwisko z ty\'b3u domu, by nieco och\'b3on\'ea\'b3y, po czym wprowadzi\'b3 MacHugha\par na pusty wybieg, by m\'f3g\'b3 sobie troch\'ea pobiega\'e6. Potem uda\'b3 si\'ea do domu.\par Z rado\'9cci\'b9 my\'9cla\'b3 o czym\'9c zimnym do picia.\par - Gdzie jest Mary Roses? - zawo\'b3a\'b3.\par - W \'9crodku! - odkrzykn\'b9\'b3 Douglas.\par Adam zsiad\'b3 z konia i otwiera\'b3 w\'b3a\'9cnie bram\'ea wybiegu, gdy Harrison\par przeszed\'b3 obok niego. Zatrzyma\'b3 si\'ea na chwil\'ea.\par - Dzisiaj po kolacji chcia\'b3bym porozmawia\'e6 z tob\'b9 i z reszt\'b9 braci.\par - W porz\'b9dku - zgodzi\'b3 si\'ea Adam. - O czym chcesz porozmawia\'e6?\par - P\'f3\'9fniej wam wyt\'b3umacz\'ea - wykr\'eaca\'b3 si\'ea Harrison. - Nie chc\'ea, by Mary\par Roses si\'ea temu przys\'b3uchiwa\'b3a.\par Adam kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Rozwin\'b9\'b3 koszul\'ea i w\'b3o\'bfy\'b3 j\'b9 na siebie, po czym\par zamy\'9clony poszed\'b3 z Harrisonem. O dziwo, nie zada\'b3 wi\'eacej pyta\'f1.\par - Gor\'b9co dzisiaj, prawda, Harrison? - zauwa\'bfy\'b3 Cole.\par - Pewnie, \'bfe tak - Dopiero wtedy zda\'b3 sobie spraw\'ea, do kogo m\'f3wi.\par - Co ty tu robisz? - krzykn\'b9\'b3.\par - Mieszkam tutaj - odpar\'b3 Cole.\par - Gdzie Eleanor? - spyta\'b3 Harrison.\par - Przecie\'bf jest z tob\'b9 - powiedzia\'b3 zza jego plec\'f3w Adam.\par - Cole mia\'b3 z ni\'b9 by\'e6 - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Co si\'ea sta\'b3o? Czy zabra\'b3e\'9c\par j\'b9 z powrotem do miasta i tam zostawi\'b3e\'9c?\par Zada\'b3 pytanie, cho\'e6 zna\'b3 odpowied\'9f. By\'b3o niemo\'bfliwe, by Cole zd\'b9\'bfy\'b3\par zawie\'9f\'e6 Eleanor do Blue Belle i powr\'f3ci\'e6 przed powrotem Hamsona.\par Chyba \'bfe pojecha\'b3 na skr\'f3ty.\par Hanison bardzo si\'ea zdenerwowa\'b3 t\'b9 mo\'bfliwo\'9cci\'b9.\par - Jest w domu, prawda?\par Douglas u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Cole przechyli\'b3 do ty\'b3u krzes\'b3o, za\'b3o\'bfy\'b3 nog\'ea na\par balustrad\'ea, poprawi\'b3 kapelusz i zankn\'b9\'b3 oczy.\par Harrison odw\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Adama. Najstarszy z braci zdawa\'b3 si\'ea\par przera\'bfony sytuacj\'b9.\par - Nie ma jej w domu - oznajmi\'b3 Adam, po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Cole'a:\par - Przysi\'eagam, \'bfe zedr\'ea ci sk\'f3r\'ea z ty\'b3ka, je\'9cli pozwoli\'b3e\'9c, by co\'9c si\'ea jej sta\'b3o.\par Nie mia\'b3e\'9c przypadkiem przywie\'9f\'e6 jej ze sob\'b9?\par - Mia\'b3em. - Cole nie otworzy\'b3 nawet oczu.\par Adam doszed\'b3 do schod\'f3w i zatrzyma\'b3 si\'ea. Harrison usiad\'b3 na g\'f3rnym\par stopniu. Postanowi\'b3 pozwoli\'e6 Adamowi zaj\'b9\'e6 si\'ea spraw\'b9. Jako starszy brat\par Cole'a mia\'b3 wi\'eaksze szans\'ea co\'9c z niego wyci\'b9gn\'b9\'e6.\par - Co si\'ea sta\'b3o? - spyta\'b3 Adam.\par - Nic jej nie jest - powiedzia\'b3 Cole.\par - Zdajesz sobie spraw\'ea, co jej grozi? Kompletnie ju\'bf oszala\'b3e\'9c? Na mi\'b3o\'9c\'e6\par bosk\'b9, po g\'f3rach kr\'b9\'bf\'b9 dzikie zwierz\'eata. O czym ty w og\'f3le my\'9cla\'b3e\'9c?\par - Nie skrzywdzi \'bfadnego zwierz\'eacia. Nie musisz si\'ea tak martwi\'e6, Adamie.\par - To wcale nie jest \'9cmieszne - odpar\'b3 Adam.\par Harrison chcia\'b3 si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, ale zmieni\'b3 zdanie, gdy Adam na niego\par spojrza\'b3. Wiedzia\'b3 jednak, \'bfe nic si\'ea nie mog\'b3o sta\'e6 Eleanor. Po chwili\par zastanowienia Harrison uzna\'b3, \'bfe Cole nie zostawi\'b3by jej na pastw\'ea losu. Adam\par te\'bf to na pewno zrozumie, jak tylko si\'ea uspokoi. Cole musia\'b3 si\'ea troch\'ea z nimi\par zabawi\'e6. Harrison zamierza\'b3 mu to umo\'bfliwi\'e6, a potem dowiedzie\'e6 si\'ea, gdzie\par ukry\'b3 Eleanor.\par - Zwierz\'eata nic jej nie zrobi\'b9 - zapewni\'b3 wszystkich Cole. - Uspok\'f3jcie\par si\'ea wreszcie. Musz\'ea teraz odpocz\'b9\'e6. Adam, czy Travis powiedzia\'b3 ci, \'bfe\par zauwa\'bfy\'b3 na Niskich Wzg\'f3rzach pi\'ea\'e6 zagubionych byczk\'f3w? Chc\'ea nied\'b3ugo\par po nie pojecha\'e6. Travis mo\'bfe wybra\'e6 si\'ea ze mn\'b9.\par - Ja te\'bf z wami pojad\'ea - zaofiarowa\'b3 si\'ea Harrison. Chcia\'b3 mie\'e6 jakie\'9c\par zaj\'eacie, by nie my\'9cle\'e6 o wieczornym spotkaniu.\par - Po co? Przecie\'bf nam nie pomo\'bfesz - powiedzia\'b3 Cole.\par - Mog\'ea si\'ea przyda\'e6 - argumentowa\'b3 Harrison. - Musisz mi tylko pokaza\'e6,\par co i jak mam robi\'e6.\par - Czy ja ju\'bf tego przypadkiem gdzie\'9c nie s\'b3ysza\'b3em? - powiedzia\'b3 z sar-\par kazmem Cole.\par - Co zrobili\'9ccie z Eleanor? - Adam ponownie za\'bf\'b9da\'b3 wyja\'9cnie\'f1. Wszed\'b3\par po schodach i usiad\'b3 tu\'bf obok Hamsona. Chyba jednak nie przejmowa\'b3 si\'ea\par zbytnio ich go\'9cciem. Uwag\'ea skupi\'b3 na MacHughu, kt\'f3ry skaka\'b3 weso\'b3o po\par wybiegu.\par - Harrison, czy m\'f3g\'b3bym si\'ea przejecha\'e6 na MacHughu? - spyta\'b3.\par - Mnie to nie przeszkadza, ale nie wiem, co on na to. Mo\'bfesz spr\'f3bowa\'e6,\par je\'9cli chcesz.\par - Cole, czy jeste\'9c ju\'bf gotowy udzieli\'e6 mi odpowiedzi? - spyta\'b3 Adam.\par Nadal obserwowa\'b3 MacHugha, czekaj\'b9c, a\'bf brat mu odpowie.\par - Dooley jej pilnuje. Spotka\'b3em go przy strumieniu i zap\'b3aci\'b3em dolara za\par pilnowanie jej do chwili, dop\'f3ki nie b\'ead\'ea mia\'b3 ochoty sam si\'ea tym zaj\'b9\'e6.\par - Jak s\'b9dzisz, kiedy b\'eadziesz mia\'b3 ochot\'ea po ni\'b9 wr\'f3ci\'e6? - spyta\'b3 z u\'9cmie-\par chem Harrison.\par - Za sekundk\'ea - obieca\'b3 Cole. - Ale si\'ea zrobi\'b3o spokojnie!\par Travis wyszed\'b3 na werand\'ea, nios\'b9c piwo dla wszystkich. Poda\'b3 po butelce\par Douglasowi i Harrisonowi.\par - Czy to nie Dooley zje\'bfd\'bfa \'bfe wzg\'f3rza? - zapyta\'b3 Douglas. Zmru\'bfy\'b3 oczy,\par staraj\'b9c si\'ea lepiej przyjrze\'e6, mimo ra\'bf\'b9cego s\'b3o\'f1ca. - Tak, to chyba Dooley.\par Adam pochyli\'b3 si\'ea do przodu.\par - Na Boga, to rzeczywi\'9ccie Dooley i w dodatku sam. Cole, je\'9cli co\'9c si\'ea\par sta\'b3o Eleanor, ty za to odpowiadasz.\par - Adam, chcesz piwa? - spyta\'b3 Travis.\par Na pewien czas odsuni\'eato na bok problem Eleanor. Adam wzi\'b9\'b3 butelk\'ea\par i poci\'b9gn\'b9\'b3 d\'b3ugi \'b3yk.\par - G\'b3adko wchodzi.\par Travis kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Wymieni\'b3em si\'ea na tuzin butelek. Nie\'9fle smakuje.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe Mary Roses nie postanowi wyj\'9c\'e6 na dw\'f3r. Na pewno\par zauwa\'bfy, \'bfe nie ma Eleanor - powiedzia\'b3 Douglas.\par - Nic jej nie powiemy, je\'9cli b\'eadzie pyta\'e6 - powiedzia\'b3 Travis. Opar\'b3 si\'ea\par o s\'b3up i ziewn\'b9\'b3 szeroko. - S\'b9dzi, \'bfe Eleanor jest w swoim pokoju. Pozw\'f3lmy\par jej tak my\'9cle\'e6.\par - Jeszcze przez d\'b3ugi czas nie b\'eadzie chyba chcia\'b3a rozmawia\'e6 z Eleanor\par - stwierdzi\'b3 Douglas.\par - Dlaczego? - chcia\'b3 wiedzie\'e6 Adam.\par - Ci\'b9gle jest na ni\'b9 w\'9cciek\'b3a - wyja\'9cni\'b3 Douglas. - Eleanor nazwa\'b3a pani\'b9\par Morrison t\'b3ust\'b9 krow\'b9.\par - Bo\'bfe drogi! Mam nadziej\'ea, \'bfe pani Morrison tego nie s\'b3ysza\'b3a -\par powiedzia\'b3 Adam. Dosta\'b3 dreszczy na sam\'b9 my\'9cl o tym.\par - Nie wiem, w jaki spos\'f3b mia\'b3aby nie us\'b3ysze\'e6 - powiedzia\'b3 Douglas. -\par Powiedzia\'b3a jej to prosto w twarz.\par Adam potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Chyba b\'eadziemy musieli je\'9fdzi\'e6 do Hammond po zakupy.\par - Eleanor przeprosi j\'b9 - przewidywa\'b3 Cole. - Mog\'ea si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe jest ju\'bf\par niemal gotowa przej\'9c\'e6 gwa\'b3town\'b9 zmian\'ea charakteru.\par - Co robi\'b3a, gdy od niej uciek\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Travis.\par - Rzuca\'b3a kamieniami i dar\'b3a si\'ea. Ma bardzo bogate s\'b3ownictwo.\par - Witaj, Dooley - zawo\'b3a\'b3 Douglas. - Chcesz piwa?\par - Jedno dobrze by mi zrobi\'b3o - odpar\'b3 Dooley. Zsiad\'b3 ze swojego wierz-\par chowca i podrepta\'b3 w stron\'ea schod\'f3w. Harrison nie zauwa\'bfy\'b3 wcze\'9cniej, jak\par bardzo pa\'b3\'b9kowate s\'b9 jego nogi. Dooley chodzi\'b3, jakby mi\'eadzy nogami trzyma\'b3\par beczk\'ea og\'f3rk\'f3w.\par Starzec usiad\'b3 na schodach mi\'eadzy Adamem i Harrisonem. Zdj\'b9\'b3 kapelusz,\par przetar\'b3 r\'eakawem spocone czo\'b3o, po czym powiedzia\'b3:\par - Strasznie ciep\'b3o, jak na zim\'ea.\par - Dooley, mamy teraz czerwiec - poinformowa\'b3 go Cole.\par Harrison czeka\'b3 cierpliwie, a\'bf jeden z braci zapyta o Eleanor. Nikt nie\par powiedzia\'b3 ani s\'b3owa. Wszyscy byli zaj\'eaci delektowaniem si\'ea bursztynowym\par napojem. Piwo by\'b3o w tych okolicach luksusem.\par Dooley ju\'bf cmoka\'b3 ustami w oczekiwaniu na przysmak, jaki go czeka\'b3.\par Harrison w ko\'f1cu z\'b3ama\'b3 si\'ea i zada\'b3 pytanie.\par - Dooley, czy nie mia\'b3e\'9c przypadkiem pilnowa\'e6 Eleanor?\par - Tak, pewnie, \'bfe mia\'b3em.\par - Wi\'eac czemu tego nie robisz?\par - Nie mog\'b3em ju\'bf wytrzyma\'e6. Robi\'b3a tyle ha\'b3asu, \'bfe zacz\'ea\'b3a mnie bole\'e6\par g\'b3owa. Ale wcale nie zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe jej pilnuj\'ea. Potrafi\'ea si\'ea bardzo dobrze\par ukry\'e6, gdy si\'ea troch\'ea postaram. Nie mog\'b3em si\'ea jednak schowa\'e6 przed jej\par krzykami, zatykanie uszu te\'bf niewiele da\'b3o. Wtedy zauwa\'bfy\'b3em Ducha. Da\'b3em\par mu ca\'b3e dwa dolary, \'bfeby posiedzia\'b3 troch\'ea i jej popilnowa\'b3.\par - Czy Duch pi\'b3 sw\'f3j bimber? - spyta\'b3 Cole.\par - Sko\'f1czy\'b3 mu si\'ea trzy dni temu. Powinien by\'e6 w miar\'ea trze\'9fwy - zapewni\'b3\par Dooley.\par - Ja po ni\'b9 nie jad\'ea - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Cole'a Harrison.\par - Nie prosi\'b3em ci\'ea o to.\par - Ja i tak b\'ead\'ea temu winny, prawda?\par - Pewnie, \'bfe tak - za\'9cmia\'b3 si\'ea Cole. - Je\'9cli Mary Roses zorientuje si\'ea,\par zanim wr\'f3c\'ea z Eleanor, b\'eadzie to twoja wina.\par - Niby dlaczego? - spyta\'b3 Harrison.\par - To by\'b3 tw\'f3j pomys\'b3.\par - Tego Mary Roses nie musi wiedzie\'e6 - zauwa\'bfy\'b3 stoj\'b9cy w drzwiach\par Travis.\par - Dzia\'b3a\'b3em w dobrej wierze - przekonywa\'b3 ich Harrison.\par - Na pewno wszystko odkryje - przewidywa\'b3 Douglas. - Za kilka dni\par zacznie si\'ea dziwi\'e6, je\'9cli Eleanor nadal nie b\'eadzie schodzi\'e6 na d\'f3\'b3. S\'b9dz\'ea, \'bfe\par Mary Roses b\'eadzie na ni\'b9 w\'9cciek\'b3a do pi\'b9tku. Potem zacznie zadawa\'e6 pytania.\par - Czy chcesz zostawi\'e6 Eleanor w g\'f3rach do pi\'b9tku? - spyta\'b3 Harrison\par Cole'a.\par - Nie s\'b9dz\'ea, by Duch wytrzyma\'b3 tak d\'b3ugo. B\'ead\'ea mu mo\'bfe musia\'b3 da\'e6\par jeszcze dolara, \'bfeby si\'ea nie zniech\'eaci\'b3. Po\'bfyczysz mi, Cole?\par - Pewnie, Dooley - przysta\'b3 Cole.\par - Trzymaj swoje piwo, Dooley! - Travis poda\'b3 mu butelk\'ea. - Hej, czy to\par nie Duch idzie drog\'b9?\par Harrison podni\'f3s\'b3 si\'ea. Przygotowa\'b3 si\'ea na to, \'bfe b\'eadzie musia\'b3 jecha\'e6 po\par Eleanor.\par Mary Roses pojawi\'b3a si\'ea w drzwiach.\par - Cze\'9c\'e6, Dooley! - zawo\'b3a\'b3a.\par - Witaj, panno Mary - odpowiedzia\'b3.\par Dziewczyna wesz\'b3a na werand\'ea i rozejrza\'b3a si\'ea dooko\'b3a.\par - Nie widzieli\'9ccie Eleanor? Musz\'ea z ni\'b9 porozmawia\'e6.\par Wszyscy spojrzeli na Hamsona, kt\'f3ry nie powiedzia\'b3 ani s\'b3owa. Usiad\'b3\par z powrotem i patrzy\'b3 w dal.\par Travis postanowi\'b3 sk\'b3ama\'e6 za niego.\par - Jest na g\'f3rze w swoim pokoju. Pozw\'f3l jej si\'ea troch\'ea tam pokisi\'e6.\par - Czemu mia\'b3aby to robi\'e6?\par Travis nie by\'b3 w stanie nic wymy\'9cli\'e6. Na szcz\'ea\'9ccie pom\'f3g\'b3 mu Douglas.\par - Na pewno wie, \'bfe jeste\'9c na ni\'b9 z\'b3a. Jest wstr\'eatna, ale nie g\'b3upia. Nazwa\'b3a\par pani\'b9 Momson t\'b3ust\'b9 krow\'b9 i wie, \'bfe gniewasz si\'ea na ni\'b9 z tego powodu.\par Hamson odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Mary Roses. Ta spojrza\'b3a na niego z niezadowo-\par leniem.\par - Adam, czy rozmawia\'b3e\'9c ju\'bf z Harrisonem? - spyta\'b3a.\par - Jeszcze nie.\par - Prosz\'ea, zajmij si\'ea tym. Im szybciej, tym lepiej.\par - O czym? - spyta\'b3 Hamson.\par Nie odpowiedzia\'b3a. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea na pi\'eacie i wesz\'b3a do \'9crodka, trzaskaj\'b9c\par drzwiami.\par Hamson spojrza\'b3 na Adama.\par - O co jej chodzi\'b3o?\par - Naskar\'bfy\'b3a na ciebie - powiedzia\'b3 Cole.\par -Co?\par - Powiedzia\'b3a Adamowi o strzelaninie.\par - Nie obra\'bfaj si\'ea, Hamson, ona tylko troszczy si\'ea o ciebie - powiedzia\'b3\par Douglas.\par Cole wsta\'b3, przeci\'b9gn\'b9\'b3 si\'ea, postawi\'b3 butelk\'ea po piwie na schodach i zszed\'b3\par po nich.\par - Chyba pojad\'ea ju\'bf po Eleanor. Duchu, czemu jej nie pilnujesz? - zawo\'b3a\'b3.\par Starzec doszed\'b3 do domu i potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie mog\'b3em ju\'bf tego wytrzyma\'e6. Za te pieni\'b9dze... Henry us\'b3ysza\'b3 jej\par wrzaski i przyszed\'b3 zobaczy\'e6, co si\'ea dzieje. Da\'b3em mu trzy dolary, \'bfeby tam\par chwil\'ea posiedzia\'b3. Nigdy wi\'eacej ju\'bf nie zrobi\'ea Dooleyowi przys\'b3ugi.\par Cole poszed\'b3 w stron\'ea stajni.\par - Hamson, czy rzuca\'b3e\'9c ju\'bf kiedy\'9c lassem? - zawo\'b3a\'b3 przez rami\'ea.\par - Pokazywa\'b3em mu, jak to robi\'e6! - krzykn\'b9\'b3 Douglas. - \'c6wiczy\'b3 te\'bf troch\'ea.\par - Pojedziemy \'b3apa\'e6 te byki, jak tylko wr\'f3c\'ea z Eleanor.\par Hamson wsta\'b3.\par - Douglas, nie musia\'b3e\'9c za mnie k\'b3ama\'e6.\par - Lepiej id\'9f teraz po\'e6wiczy\'e6, \'bfeby przesta\'b3o to by\'e6 k\'b3amstwem. Chod\'9f.\par Poka\'bf\'ea ci, jak si\'ea to robi.\par - Hamson, powiniene\'9c najpierw co\'9c zje\'9c\'e6 - zauwa\'bfy\'b3 Adam.\par Douglas uda\'b3 si\'ea po powrozy, a Hamson z Adamem poszli do kuchni.\par Zjedli razem przy kuchennym stole, rozmawiaj\'b9c o codziennych sprawach.\par Mary Roses wesz\'b3a do kuchni, ale zauwa\'bfywszy siedz\'b9cych przy stole m\'ea\'bfczyzn\par natychmiast odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i wysz\'b3a.\par - Czy nie powiniene\'9c porozmawia\'e6 ze mn\'b9 o strzelaninie? - spyta\'b3 Ham-\par son. - Rozumiem, \'bfe Mary Roses naskar\'bfy\'b3a na mnie.\par Patrzy\'b3 na drzwi, przez kt\'f3re wysz\'b3a, u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea.\par - Tak - oznajmi\'b3 Adam. - Moja siostra uwa\'bfa, \'bfe naumy\'9clnie sprowoko-\par wa\'b3e\'9c tego cz\'b3owieka do pojedynku.\par - Tak by\'b3o - przyzna\'b3 Harrison.\par Oczekiwa\'b3, \'bfe Adam zacznie jeden ze swoich wyk\'b3ad\'f3w. On jednak nic\par nie powiedzia\'b3. Po kilku minutach ciszy Harrison postanowi\'b3 go troch\'ea\par przycisn\'b9\'e6.\par -No?\par - Co, no?\par - Nie chcesz ze mn\'b9 o tym rozmawia\'e6?\par - Chyba ju\'bf to zrobi\'b3em.\par Hamson za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par Cole'owi by\'b3o w tym czasie zupe\'b3nie nie do \'9cmiechu. Eleanor wcale nie\par post\'eapowa\'b3a zgodnie z jego planem. W chwili gdy go zobaczy\'b3a, podnios\'b3a\par spory kamie\'f1 i rzuci\'b3a w niego.\par Cole inaczej wyobra\'bfa\'b3 sobie powitanie wybawiciela. Powinna doceni\'e6 jego\par czyn, zamiast by\'e6 w\'9cciek\'b3a.\par W ka\'bfdym razie by\'b3o na co patrze\'e6. Jej policzki p\'b3on\'ea\'b3y, a w roz\'bfarzonych\par oczach wida\'e6 by\'b3o w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6.\par - Niczego jeszcze nie zrozumia\'b3a\'9c? - spyta\'b3. - Przesta\'f1 we mnie rzuca\'e6,\par do cholery!\par Uchyli\'b3 si\'ea od kolejnego kamienia i podjecha\'b3 bli\'bfej. Eleanor sta\'b3a na\par \'9crodku drogi. Przesz\'b3a niez\'b3y kawa\'b3. Patrz\'b9c na jej nogi pomy\'9cla\'b3, \'bfe musz\'b9\par si\'ea jej robi\'e6 odciski.\par Zdawa\'b3a si\'ea nie zwraca\'e6 na to uwagi. Przesz\'b3a kulej\'b9c obok niego i ruszy\'b3a\par dalej w stron\'ea wzniesienia.\par - Dok\'b9d idziesz?\par - Na ranczo, \'bfeby spakowa\'e6 moje rzeczy. Zastrzel\'ea Hamsona za to, \'bfe\par mnie tu zostawi\'b3, a potem odejd\'ea st\'b9d. Dojd\'ea do miasta na piechot\'ea.\par - Mary Roses nie pozwoli ci zabi\'e6 Hamsona, bo jej na nim zale\'bfy.\par - Nic mnie to nie obchodzi.\par - Na pewno. Nie zale\'bfy ci na nikim opr\'f3cz samej siebie.\par M\'f3wi\'b3 tak, jakby mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i spojrza\'b3a mu w twarz,\par chc\'b9c wiedzie\'e6, czy chce j\'b9 tylko zdenerwowa\'e6, czy te\'bf naprawd\'ea my\'9cli tak,\par jak m\'f3wi.\par Zdawa\'b3 si\'ea wobec niej szczery.\par - To nieprawda. - Wyprostowa\'b3a si\'ea. - Mary Roses ma czterech braci,\par kt\'f3rzy o ni\'b9 dbaj\'b9. Ja nie mam nikogo. Musz\'ea sama si\'ea o siebie troszczy\'e6.\par - Jeste\'9c najbardziej egocentryczn\'b9 istot\'b9, jak\'b9 kiedykolwiek spotka\'b3em.\par Wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem, niewymuszone \'b3zy sp\'b3ywa\'b3y jej po policzkach.\par Wszystko j\'b9 bola\'b3o, a on z premedytacj\'b9 rani\'b3 jeszcze jej dum\'ea. Cho\'e6 by\'b3a to\par jedyna rzecz, kt\'f3ra jej pozosta\'b3a, to nie mia\'b3a ju\'bf si\'b3y d\'b3u\'bfej przy niej trwa\'e6.\par - Mia\'b3am trudne \'bfycie! - zawo\'b3a\'b3a.\par - Kt\'f3\'bf nie mia\'b3?\par - Harrison zostawi\'b3 mnie tu sam\'b9.\par - Nawet przez chwil\'ea nie by\'b3a\'9c sama.\par - Wiem. - Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w stron\'ea krzak\'f3w. - Mo\'bfesz ju\'bf sobie p\'f3j\'9c\'e6,\par Henry. Cole tu jest.\par - Dzi\'eakuj\'ea, panno Eleanor - odpowiedzia\'b3 Henry.\par Odetchn\'ea\'b3a g\'b3\'eaboko.\par - By\'b3o mi... bardzo mi\'b3o w twoim towarzystwie.\par - Mnie te\'bf, tylko niepotrzebnie panna krzycza\'b3a. Rozbola\'b3a mnie od tego\par g\'b3owa, panno Eleanor.\par - Przykro mi.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w kierunku rancza i ruszy\'b3a dalej. Cole jecha\'b3 obok niej.\par - To nie by\'b3o chyba a\'bf tak trudne?\par - Co takiego? - Obserwowa\'b3a drog\'ea, nie chc\'b9c nadepn\'b9\'e6 na nic ostrego.\par Jej stopy by\'b3y zgrzane i lepkie.\par Czu\'b3a si\'ea \'bfa\'b3o\'9cnie, a wiedzia\'b3a, \'bfe wygl\'b9da jeszcze gorzej. Spr\'f3bowa\'b3a\par rozczesa\'e6 palcami w\'b3osy, aby cho\'e6 troch\'ea u\'b3o\'bfy\'e6 loki. Nie obchodzi\'b3o jej, co\par Cole my\'9cli na temat jej wygl\'b9du. Nic a nic. Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe rozpi\'ea\'b3y si\'ea trzy\par g\'f3rne guziki sukni i natychmiast je zapi\'ea\'b3a.\par - By\'e6 uprzejm\'b9 nie by\'b3o trudne - powiedzia\'b3.\par - Wr\'eacz przeciwnie.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, gdy\'bf s\'b9dzi\'b3 dok\'b3adnie to samo.\par - Dlaczego sprawia ci to taki k\'b3opot?\par - I tak by\'9c nie zrozumia\'b3.\par - Spr\'f3buj.\par - Czuj\'ea si\'ea wtedy bezbronna.\par Niemal\'bfe skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, by przyzna\'e6 jej racj\'ea. Nie zdawa\'b3 sobie sprawy, \'bfe\par s\'b9 tak do siebie podobni.\par - Powinna\'9c traktowa\'e6 innych tak, jak sama chcesz by\'e6 przez nich trakto-\par wana - wyrecytowa\'b3 z pami\'eaci. Bo\'bfe, ile\'bf to razy Adam powtarza\'b3 mu t\'ea\par zasad\'ea!\par - Czemu mia\'b3abym to robi\'e6?\par Nie mia\'b3 zielonego poj\'eacia. Eleanor przedstawi\'b3a swoj\'b9 w\'b3asn\'b9 teori\'ea.\par - My\'9clisz, \'bfe b\'ead\'b9 wtedy dla mnie mili?\par - Niekt\'f3rzy.\par - A co zrobi\'e6 z tymi, kt\'f3rzy tacy nie b\'ead\'b9?\par - Wobec nich mo\'bfesz by\'e6 z\'b3o\'9cliwa.\par Wybuchn\'ea\'b3a \'9cmiechem. Zdziwi\'b3a si\'ea, \'bfe cokolwiek mo\'bfe j\'b9 rozweseli\'e6\par w tak ponurych okoliczno\'9cciach.\par M\'f3wi\'b3 rozs\'b9dnie, ale nie by\'b3a gotowa przyzna\'e6 mu racji. Ponownie\par spr\'f3bowa\'b3a wzbudzi\'e6 w nim lito\'9c\'e6.\par - Wszyscy mnie porzucaj\'b9 - powiedzia\'b3a. - Nawet m\'f3j ojciec ode mnie\par uciek\'b3. Zosta\'b3am porzucona.\par - No i co?\par - Przestraszy\'b3am si\'ea.\par - Kt\'f3\'bf by si\'ea od czasu do czasu nie przestraszy\'b3?\par Postanowi\'b3a jeszcze raz spr\'f3bowa\'e6.\par - Jestem zupe\'b3nie pozbawiona \'9crodk\'f3w do \'bfycia.\par - To kiepsko. Spr\'f3buj jako\'9c zarobi\'e6.\par - Jak? Nie potrafi\'ea nic robi\'e6. Mo\'bfe powinnam po prostu znale\'9f\'e6 sobie\par m\'ea\'bfczyzn\'ea i wyj\'9c\'e6 za niego.\par - \'afaden by ciebie nie chcia\'b3, nawet desperat, kt\'f3ry od lat nie widzia\'b3\par r\'f3wnie \'b3adnej kobiety jak ty.\par Zaskoczy\'b3a j\'b9 niespodziewana pochwa\'b3a. Czy Cole naprawd\'ea uwa\'bfa, \'bfe jest\par \'b3adna?\par - Mary Roses mnie nie lubi, jedynie si\'ea nade mn\'b9 lituje.\par - Wi\'eac traktujesz j\'b9 jak...\par - Nie potrzebuj\'ea jej lito\'9cci! - krzykn\'ea\'b3a.\par - Wi\'eac powiedz jej o swoich uczuciach, staraj si\'ea by\'e6 przy tym mi\'b3a.\par Mary Roses mog\'b3aby by\'e6 twoj\'b9 dobr\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9, gdyby\'9c jej do siebie nie\par zra\'bfa\'b3a.\par - Ju\'bf za p\'f3\'9fno. Wszystko popsu\'b3am. G\'b3osowali\'9ccie i musz\'ea was opu\'9cci\'e6.\par Harrison mi powiedzia\'b3. Naprawd\'ea my\'9clisz, \'bfe jestem \'b3adna?\par - Pewnie. Mog\'ea si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe \'9clicznie wygl\'b9dasz, gdy si\'ea u\'9cmiechasz.\par - Travis mnie nienawidzi. U\'9cmiechanie si\'ea nic tu nie zmieni.\par - Mog\'b3aby\'9c przesta\'e6 nazywa\'e6 go ch\'b3opcem.\par - Zapomnia\'b3am, jak mu na imi\'ea.\par - Nieprawda. Chcia\'b3a\'9c go zdenerwowa\'e6 i to ci si\'ea uda\'b3o. Najwy\'bfsza pora\par przesta\'e6.\par Kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Cole mia\'b3 dla niej jeszcze kilka rad.\par - Powiedz moje imi\'ea - rozkaza\'b3.\par - Cole.\par - W\'b3a\'9cnie tak. Nazywam si\'ea Cole, a nie \f1\'84ty tam" lub \'84ch\f0\'b3opcze".\par - Musz\'ea by\'e6 dla wszystkich mi\'b3a?\par Tylko Eleanor mog\'b3a zada\'e6 takie pytanie.\par -Tak.\par Dziewczyna zn\'f3w si\'ea za\'9cmia\'b3a.\par - \'afartowa\'b3am.\par - Nie myli\'b3em si\'ea.\par - W jakiej kwestii?\par - Wygl\'b9dasz naprawd\'ea \'9clicznie, gdy si\'ea u\'9cmiechasz.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea od niego.\par - Dzi\'eakuj\'ea. By\'b3am mi\'b3a dla Adama. Harrison powiedzia\'b3, \'bfe nie g\'b3osowa\'b3\par przeciw mnie. Nie m\'f3g\'b3 oczywi\'9ccie tego zrobi\'e6.\par - Dlaczego?\par - Bo jest g\'b3ow\'b9 rodziny. Musi si\'ea wstrzymywa\'e6 od g\'b3osu... prawda?\par - Zapomnia\'b3em o tym.\par - My\'9clisz, \'bfe Adam g\'b3osowa\'b3by za wyrzuceniem mnie?\par -Nie.\par - Te\'bf tak my\'9cla\'b3am. Jest bardzo dobrym cz\'b3owiekiem. Toleruje ka\'bfdego,\par nawet mnie.\par - Ja te\'bf jestem mi\'b3y.\par - Nieprawda, nie jeste\'9c.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea wiedz\'b9c, \'bfe Eleanor ma racj\'ea.\par - Zamierzasz i\'9c\'e6 na piechot\'ea a\'bf do rancza?\par - A mam jaki\'9c wyb\'f3r?\par Cole pochyli\'b3 si\'ea, obj\'b9\'b3 j\'b9 w pasie i podci\'b9gaj\'b9c do g\'f3ry posadzi\'b3 sobie na\par kolanach. By\'b3a lekka jak pi\'f3rko. By\'b3a te\'bf zgrzana i spocona, ale pachnia\'b3a tak,\par jakby w\'b3a\'9cnie wysz\'b3a z k\'b9pieli.\par By\'b3a zm\'eaczona d\'b3ugim marszem i kr\'eaci\'b3o jej si\'ea w g\'b3owie od rozrzedzo-\par nego g\'f3rskiego powietrza. By\'b3a wdzi\'eaczna, \'bfe Cole pozwoli\'b3 jej z nim jecha\'e6\par i wiedzia\'b3a, \'bfe powinna podzi\'eakowa\'e6. Pr\'f3bowa\'b3a dobra\'e6 odpowiednie s\'b3owa.\par By\'b3o to trudne, cho\'e6 nie powinno. Bo\'bfe, przez ostatnie kilka lat by\'b3a\par rzeczywi\'9ccie tyranem. Rozkazywa\'b3a wszystkim dooko\'b3a... nigdy nie okazuj\'b9c\par wdzi\'eaczno\'9cci.\par Przejechali kilka minut w zupe\'b3nej ciszy. Cole'owi bardzo to odpowiada\'b3o,\par w przeciwie\'f1stwie do Eleanor, kt\'f3ra wierci\'b3a si\'ea na jego kolanach. Jej po\'9cladki\par tak go gniot\'b3y, \'bfe zaciska\'b3 z\'eaby, by na ni\'b9 nie krzykn\'b9\'e6.\par W ko\'f1cu nie m\'f3g\'b3 ju\'bf tego wytrzyma\'e6.\par - Przesta\'f1 si\'ea tak kr\'eaci\'e6!\par - Wcale si\'ea nie kr\'eac\'ea. Dzi\'eakuj\'ea bardzo.\par No i uda\'b3o si\'ea to powiedzie\'e6. Natychmiast si\'ea rozlu\'9fni\'b3a. Nie by\'b3o to a\'bf\par tak trudne.\par Chyba \'bfe sobie z niej \'bfartowa\'b3. Natychmiast zesztywnia\'b3a, oczekuj\'b9c, co\par b\'eadzie dalej.\par - Czemu nazwa\'b3a\'9c pani\'b9 Morrison t\'b3ust\'b9 krow\'b9?\par - Pomaga\'b3am Mary Roses.\par -Jak?\par - Pani Morrison \'9cmia\'b3a mi powiedzie\'e6, \'bfe Harrison b\'eadzie zabiega\'e6\par o wzgl\'eady jej c\'f3rki. Poinformowa\'b3am j\'b9, \'bfe si\'ea myli. Nadal si\'ea ze mn\'b9 k\'b3\'f3ci\'b3a\par i w ko\'f1cu nie by\'b3am w stanie si\'ea powstrzyma\'e6.\par - Czy nie nauczy\'b3a\'9c si\'ea niczego po\'bfytecznego w szkole? - zmieni\'b3 nagle\par temat.\par - Mog\'b3abym uczy\'e6.\par - Wi\'eac czemu tego nie robisz?\par - Dzieci mnie nie lubi\'b9.\par Nie zdziwi\'b3o go to zbytnio.\par - A ty lubisz dzieci?\par - Nie wiem. Nigdy z \'bfadnym nie przebywa\'b3am.\par - Wi\'eac sk\'b9d wiesz, \'bfe ci\'ea nie lubi\'b9?\par - Bo nikt mnie nie lubi.\par Cole westchn\'b9\'b3.\par - Mog\'b3aby\'9c pom\'f3c nam w prowadzeniu rancza?\par - Co bym robi\'b3a?\par - Nie wiem. Wi\'b9zanie byd\'b3a i uje\'bfd\'bfanie koni nie udawa\'b3oby ci si\'ea chyba\par zbyt dobrze. Jeste\'9c delikatna.\par - Naprawd\'ea? - Pr\'f3bowa\'b3a si\'ea odwr\'f3ci\'e6, chc\'b9c na niego spojrze\'e6.\par Obj\'b9\'b3 j\'b9 mocniej, by nie mog\'b3a si\'ea odwr\'f3ci\'e6.\par - Mo\'bfe mog\'b3aby\'9c zmywa\'e6 naczynia, gotowa\'e6 lub szy\'e6?\par - Szycie! Potrafi\'ea to robi\'e6.\par - No widzisz.\par - Ale jest ju\'bf za p\'f3\'9fno. Wiesz przecie\'bf, \'bfe zosta\'b3am wyrzucona.\par - Porozmawiam z nimi, je\'9cli obiecasz \'bfy\'e6 z nami w zgodzie. Nam\'f3-\par wi\'ea ich, by wstrzymali si\'ea i przeg\'b3osowali to ponownie za kilka dni. Je\'9cli\par b\'eadzie im z tob\'b9 mi\'b3o, to zmieni\'b9 zdanie i nie wyrzuc\'b9 ci\'ea z R\'f3\'bfanego\par Wzg\'f3rza.\par - Czemu sta\'b3e\'9c si\'ea nagle taki dla mnie mi\'b3y?\par - Poniewa\'bf jeste\'9c naj\'b3adniejsz\'b9, najz\'b3o\'9cliwsz\'b9 i najs\'b3odsz\'b9 kobiet\'b9, jak\'b9\par w \'bfyciu spotka\'b3em.\par - Przecie\'bf nie mo\'bfna by\'e6 naraz z\'b3o\'9cliwym i s\'b3odkim.\par Wzruszy\'b3 ramionami.\par - Cole, czy g\'b3osowa\'b3e\'9c przeciw mnie? - spyta\'b3a.\par - Zapomnijmy o tym, co robi\'b3em w przesz\'b3o\'9cci.\par - Czy ta zasada mo\'bfe i mnie dotyczy\'e6?\par - Pewnie \'bfe tak. Zaczniemy wszystko od pocz\'b9tku.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by podzi\'eakowa\'e6 mu za dobre rady. Spojrzawszy mu w oczy\par natychmiast zapomnia\'b3a, co chcia\'b3a powiedzie\'e6.\par Cole nie m\'f3g\'b3 powstrzyma\'e6 si\'ea przed wpatrywaniem si\'ea w jej usta.\par Dzi\'eakowa\'b3 Bogu, \'bfe ko\'f1 wie, jak doj\'9c\'e6 do domu, gdy\'bf on sam by\'b3 zbyt zaj\'eaty,\par by nim kierowa\'e6.\par Wiedzia\'b3 wcze\'9cniej od niej, co si\'ea stanie.\par - Przepraszam - powiedzia\'b3 na zapas, wiedz\'b9c, na co chce sobie pozwoli\'e6.\par Co go napad\'b3o? Poza tym po co przeprasza\'b3?\par Ciep\'b3o i \'b3agodno\'9c\'e6 w spojrzeniu Cole'a zaskoczy\'b3y Eleanor. Nie zauwa\'bfy\'b3a\par jeszcze, by jaki\'9c m\'ea\'bfczyzna tak na ni\'b9 patrzy\'b3. Niemal\'bfe mog\'b3aby pomy\'9cle\'e6,\par \'bfe ma zamiar j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par W\'b3a\'9cnie wtedy to zrobi\'b3. Przycisn\'b9\'b3 jej usta swoimi i ca\'b3kowicie wzi\'b9\'b3\par j\'b9 w swoje posiadanie. Oczarowa\'b3 j\'b9 swoim ciep\'b3em i delikatno\'9cci\'b9. Nie by\'b3a\par pewna, czy powinna odwzajemni\'e6 ten poca\'b3unek. Po raz pierwszy kto\'9c\par j\'b9 ca\'b3owa\'b3, wi\'eac czu\'b3a si\'ea nie\'9cmia\'b3o i niepewnie z powodu braku do\'9cwiad-\par czenia.\par Jedyne, czego by\'b3a pewna, to \'bfe nie chce, by Cole przesta\'b3. Gdy zacz\'b9\'b3 si\'ea\par odsuwa\'e6, pochyli\'b3a si\'ea w jego stron\'ea i obj\'ea\'b3a go r\'eakami za szyj\'ea. Cole wyda\'b3\par pomruk, obj\'b9\'b3 j\'b9 mocniej i ponownie poca\'b3owa\'b3.\par Zatrzyma\'b3 si\'ea na chwil\'ea, by powiedzie\'e6 jej, \'bfeby otworzy\'b3a usta. Nie pyta\'b3a\par po co. Pozwoli\'b3a mu to zademonstrowa\'e6. Jej serce bi\'b3o tak mocno, jakby lada\par moment mia\'b3o wyskoczy\'e6 z piersi. Ich j\'eazyki ociera\'b3y si\'ea o siebie w igraszce,\par kt\'f3ra szalenie jej si\'ea podoba\'b3a.\par Uczy\'b3a si\'ea szybko. Z braku do\'9cwiadczenia nie mia\'b3a \'bfadnych zahamowa\'f1,\par a wrodzona ciekawo\'9c\'e6 dodawa\'b3a jej odwagi. Na\'9cladowa\'b3a ka\'bfdy jego ruch,\par chc\'b9c w r\'f3wnym stopniu go zaspokoi\'e6.\par Oboje byli roztrz\'easieni, gdy Cole wreszcie przesta\'b3. By\'b3 wystarczaj\'b9co\par rozs\'b9dny, by wiedzie\'e6, kiedy przesta\'e6, czego nie da\'b3o si\'ea powiedzie\'e6 o Eleanor.\par Przynajmniej tak uwa\'bfa\'b3 Cole. Nie przyci\'b9ga\'b3aby go ponownie do siebie, gdyby\par mia\'b3a cho\'e6 odrobin\'ea zdrowego rozs\'b9dku.\par Zmusi\'b3 j\'b9, by si\'ea odwr\'f3ci\'b3a, po czym pogoni\'b3 konia. Zacz\'ea\'b3o mu si\'ea\par spieszy\'e6, by dojecha\'e6 do domu... i znale\'9f\'e6 si\'ea z dala od niej.\par - Przyjemnie ci si\'ea mnie ca\'b3owa\'b3o?\par - Dlaczego kobiety chc\'b9 zawsze o tym rozmawia\'e6?\par Wzruszy\'b3a ramionami. Nie przeszkadza\'b3 jej jego ponury ton.\par - Nie wiem. Takie ju\'bf jeste\'9cmy. Jeste\'9c pierwszym m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3ry mnie\par poca\'b3owa\'b3. By\'b3am ciekawa, czy i tobie to si\'ea podoba\'b3o.\par Jego g\'b3os natychmiast zrobi\'b3 si\'ea sympatyczniejszy.\par - Nigdy si\'ea jeszcze nie ca\'b3owa\'b3a\'9c?\par Eleanor zauwa\'bfy\'b3a rozbawienie w jego g\'b3osie.\par - Nie powiedzia\'b3am ci tego po to, \'bfeby\'9c si\'ea teraz ze mnie \'9cmia\'b3.\par - Nie \'9cmiej\'ea si\'ea z ciebie. Nie\'9fle ci to sz\'b3o.\par - Dzi\'eakuj\'ea. Dlaczego przesta\'b3e\'9c?\par - Na Boga, czy naprawd\'ea musimy teraz rozmawia\'e6 o powodach, kt\'f3re\par nami kieruj\'b9?\par Kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9 stukn\'ea\'b3a go w szcz\'eak\'ea. Cole westchn\'b9\'b3.\par - Nie dra\'bfnij nied\'9fwiedzia, je\'9cli nie chcesz zosta\'e6 zjedzona.\par Nie by\'b3a zupe\'b3n\'b9 ignorantk\'b9. Sporo s\'b3ysza\'b3a o tym, co si\'ea dzieje w ma\'b3-\par \'bfe\'f1skim \'b3o\'bfu. Wiele zas\'b3yszanych historii brzmia\'b3o prawdopodobnie. Niekt\'f3re\par by\'b3y chyba zmy\'9clone, ale mimo wszystko wiedzia\'b3a wystarczaj\'b9co du\'bfo, by\par rozumie\'e6, o czym m\'f3wi Cole.\par Nie chcia\'b3 przesta\'e6.\par Eleanor u\'9cmiecha\'b3a si\'ea ca\'b3\'b9 powrotn\'b9 drog\'ea.\par - Adam i Hamson s\'b9 w wybiegu z tym paskudnym koniem.\par - Adam pr\'f3buje je\'9fdzi\'e6 na MacHughu - powiedzia\'b3 Cole. - Eleanor,\par powiedz im dzie\'f1 dobry.\par Adam odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, gdy go zawo\'b3a\'b3a, i odpowiedzia\'b3 z u\'9cmiechem na jej\par powitanie.\par - Zdaje si\'ea, \'bfe tw\'f3j plan mo\'bfe si\'ea nawet uda\'e6. Eleanor jest prawie weso\'b3a\par - powiedzia\'b3 do Hamsona Adam.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, bezczelnie z siebie zadowolony. \'afycie b\'eadzie si\'ea\par dobrze uk\'b3ada\'e6 w tej rodzinie, dop\'f3ki Eleanor b\'eadzie si\'ea odpowiednio zacho-\par wywa\'e6. Oczywi\'9ccie Mary Roses zabije go, je\'9cli si\'ea kiedy\'9c o tym dowie.\par Pomy\'9cli, \'bfe jest bezdusznym \'b3ajdakiem.\par Do diab\'b3a, czy to, co ona my\'9cli, robi jak\'b9\'9c r\'f3\'bfnic\'ea? Znienawidzi go i tak,\par gdy dowie si\'ea o jego prawdziwych zamiarach.\par Wi\'b9zanie byd\'b3a wydawa\'b3o si\'ea Harrisonowi dobrym sposobem, \'bfeby zapo-\par mnie\'e6 o wszystkim. Nie b\'eadzie mia\'b3 czasu, \'bfeby si\'ea przejmowa\'e6. Poczu\'b3 nagle,\par \'bfe chcia\'b3by ju\'bf wyjecha\'e6. Potrzebowa\'b3 ci\'ea\'bfkiej, m\'eacz\'b9cej pracy.\par Otrzyma\'b3 porz\'b9dn\'b9 lekcj\'ea pokory oraz spor\'b9 dawk\'ea b\'f3lu.\par Siada\'b3 do kolacji ca\'b3y obola\'b3y. Czu\'b3 si\'ea tak, jakby to jego chwytano na\par lasso i wyci\'b9gano z b\'b3ota. Lewa r\'eaka piek\'b3a go tak, jakby p\'b3on\'ea\'b3a.\par Mary Roses by\'b3a pe\'b3na wsp\'f3\'b3czucia. Zaraz po modlitwie zamieni\'b3a si\'ea\par miejscami z Eleanor, by m\'f3c siedzie\'e6 bli\'bfej Hamsona, kt\'f3remu musia\'b3a\par pokroi\'e6 mi\'easo.\par - Czy ma\'9c\'e6, kt\'f3r\'b9 ci da\'b3em, pomog\'b3a? - spyta\'b3 z drugiego ko\'f1ca sto\'b3u\par Adam.\par - Tak, dzi\'eakuj\'ea.\par - Dlaczego zdj\'b9\'b3e\'9c r\'eakawice? - spyta\'b3 Douglas.\par Travis przedstawi\'b3 swoj\'b9 opini\'ea, zanim Harrison zd\'b9\'bfy\'b3 odpowiedzie\'e6.\par - Mo\'bfe go sw\'eadzia\'b3o.\par Adam spojrza\'b3 na Cole'a i pogrozi\'b3 mu, widz\'b9c u\'9cmiech na twarzy\par brata.\par - Mia\'b3e\'9c na niego uwa\'bfa\'e6 - zauwa\'bfy\'b3.\par - To nie by\'b3a moja wina. Nawet najwi\'eakszy g\'b3upek pu\'9cci\'b3by t\'ea lin\'ea.\par Adama przesz\'b3y ciarki po plecach, gdy wyobrazi\'b3 sobie, jak to wygl\'b9da\'b3o.\par Jego niezdrow\'b9 ciekawo\'9c\'e6 mo\'bfna by\'b3o por\'f3wna\'e6 do przypadku cz\'b3owieka,\par kt\'f3ry przechodz\'b9c obok po\'bfaru zatrzymuje si\'ea, \'bfeby popatrze\'e6.\par - Daleko ci\'ea poci\'b9gn\'b9\'b3?\par Wystarczaj\'b9co daleko, pomy\'9cla\'b3 sobie Harrison.\par - To niewa\'bfne - powiedzia\'b3. - Cole ma racj\'ea, to nie jego wina. My\'9cla\'b3em,\par \'bfe wiem, co robi\'ea. Tak nie by\'b3o. Wiele si\'ea dzisiaj nauczy\'b3em.\par Mary Roses macha\'b3a widelcem przed twarz\'b9 Hamsona, kt\'f3ry straci\'b3 wreszcie\par cierpliwo\'9c\'e6. Wyrwa\'b3 sztuciec z jej r\'eaki i kaza\'b3, by mu nie przeszkadza\'b3a.\par Nie zdawa\'b3a si\'ea tym poruszona.\par - Nie zjad\'b3e\'9c ani k\'easa - powiedzia\'b3a.\par - Nie jestem inwalid\'b9. Potrafi\'ea je\'9c\'e6 sam.\par - Przesta\'f1 si\'ea o niego martwi\'e6 - powiedzia\'b3 Douglas. - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe\par przez t\'ea zdart\'b9 sk\'f3r\'ea nie ma ochoty je\'9c\'e6. Masz szcz\'ea\'9ccie, \'bfe to lewa r\'eaka.\par - Powiedz nam, czego takiego si\'ea nauczy\'b3e\'9c - poprosi\'b3 Adam.\par - Nie zdejmowa\'e6 r\'eakawic - odpowiedzia\'b3 z u\'9cmiechem Travis.\par - Puszcza\'e6 lin\'ea w odpowiednim momencie - za\'bfartowa\'b3 nast\'eapnie Cole.\par Mrugn\'b9\'b3 okiem do siedz\'b9cej naprzeciwko Eleanor, kt\'f3ra zarumieni\'b3a si\'ea.\par Adam zauwa\'bfy\'b3, co si\'ea dzieje, i wzn\'f3s\'b3 b\'b3agalnie oczy do g\'f3ry.\par - Nauczy\'b3em si\'ea, \'bfe zupe\'b3nie si\'ea do takiego \'bfycia nie nadaj\'ea - powiedzia\'b3\par Harrison.\par - Teraz jeste\'9c zadowolona? - Zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Mary Roses.\par Mia\'b3a wystarczaj\'b9co du\'bfo zdrowego rozs\'b9dku, by nie przyzna\'e6, \'bfe rzeczy-\par wi\'9ccie jest zadowolona. Harrison mia\'b3 ochot\'ea na sprzeczk\'ea, a ona nie mia\'b3a\par zamiaru w niej uczestniczy\'e6. Powiedzia\'b3aby mu, jak bardzo si\'ea cieszy, gdyby\par tylko by\'b3 w lepszym humorze. Nareszcie postanowi\'b3 zapomnie\'e6 o arogancji\par i zacz\'b9\'b3 si\'ea uczy\'e6, co stanowczo zwi\'eaksza\'b3o jego szans\'ea do\'bfycia p\'f3\'9fnej\par staro\'9cci. Czy j\'b9 to cieszy\'b3o? Pewnie, \'bfe tak.\par Rozmowa przy stole zesz\'b3a na mniej dra\'bfliwe tematy. Harrison interesowa\'b3\par si\'ea, czemu Claybome'owie inwestuj\'b9 w byd\'b3o. Travis z ch\'eaci\'b9 mu to wyt\'b3u-\par maczy\'b3.\par - Mieli\'9cmy ju\'bf kiedy\'9c stado, ale musieli\'9cmy je sprzeda\'e6, gdy\'bf przez dwa\par lata by\'b3a ostra zima i potrzebowali\'9cmy pieni\'eadzy. Teraz jeste\'9cmy w lepszej\par sytuacji. Mo\'bfna powiedzie\'e6, \'bfe zaczynamy od nowa. Sporo zarobili\'9cmy na\par wo\'b3owinie.\par - Mieli\'9cmy problemy po stracie byka, kt\'f3rego Douglas nie zdo\'b3a\'b3 wyle-\par czy\'e6. Ale zyski by\'b3y na tyle wystarczaj\'b9ce, by\'9cmy chcieli zacz\'b9\'e6 od nowa.\par - Zacz\'eali\'9cmy z dwiema sztukami, a w chwili sprzeda\'bfy mieli\'9cmy ju\'bf\par czterysta - doda\'b3 Adam. - Byczki pas\'b9 si\'ea luzem na wzg\'f3rzach. Travis narzeka,\par bo uwa\'bfa, \'bfe powinny by\'e6 ogrodzone. Nie mo\'bfemy jednak ogrodzi\'e6 wsp\'f3lnych\par grunt\'f3w. Wszyscy ranczeizy zje\'bfd\'bfaj\'b9 si\'ea na wiosn\'ea, by je schwyta\'e6. Przyje-\par cha\'b3e\'9c tu\'bf po ca\'b3ym zamieszaniu. Travis i Cole p\'eadzili byd\'b3o do Salt Lak\'ea.\par Wr\'f3cili na kr\'f3tko przed tym, nim ty si\'ea tu pojawi\'b3e\'9c.\par Harrison dobrze wiedzia\'b3, jak wiele cierpliwo\'9cci i wyrzecze\'f1 kosztowa\'b3o\par braci osi\'b9gni\'eacie tego, co mieli obecnie. Musieli by\'e6 bogatymi lud\'9fmi, cho\'e6\par \'bfaden z nich nie zdawa\'b3 sobie z tego sprawy. Wszyscy twierdzili, \'bfe dopiero\par zacz\'eali uk\'b3ada\'e6 swoje \'bfycie. Najbardziej przejmowa\'b3 si\'ea pieni\'eadzmi Travis.\par Cole mia\'b3 obsesj\'ea na punkcie bezpiecze\'f1stwa. Gdyby tylko by\'b3o to mo\'bfliwe,\par to zbudowa\'b3by dziesi\'eaciometrowy mur dooko\'b3a rancza, by zapewni\'e6 bezpie-\par cze\'f1stwo sobie i rodze\'f1stwu.\par Rozmawiali o ich sytuacji finansowej, dop\'f3ki Mary Roses i Eleanor nie\par odesz\'b3y od sto\'b3u.\par - Adam powiedzia\'b3, \'bfe chcesz z nami o czym\'9c porozmawia\'e6 - powiedzia\'b3\par Douglas. - O co chodzi?\par Mary Roses wyjrza\'b3a zza drzwi. S\'b3ysz\'b9c s\'b3owa brata natychmiast wr\'f3ci\'b3a\par do sto\'b3u.\par - Nasza siostra mia\'b3a nie wiedzie\'e6 o tej rozmowie - przypomnia\'b3 bratu Cole.\par - Zapomnia\'b3em - przyzna\'b3 si\'ea Douglas. - Przykro mi, Harrison.\par - Czemu mia\'b3abym nie wiedzie\'e6?\par Zaczyna\'b3a si\'ea martwi\'e6. Czy Harrison chcia\'b3 powiedzie\'e6 jej braciom, \'bfe\par postanowi\'b3 odjecha\'e6? Czy praca na ranczo okaza\'b3a si\'ea jednak dla niego zbyt\par ci\'ea\'bfka? Czy mia\'b3 zamiar si\'ea podda\'e6?\par Ogarnia\'b3a j\'b9 panika i z trudem uda\'b3o jej si\'ea uspokoi\'e6.\par Harrison nie poddawa\'b3 si\'ea tak \'b3atwo. Jedynym powodem wyjazdu mog\'b3a\par by\'e6 ch\'ea\'e6 dalszej podr\'f3\'bfy. Jednak je\'9cli o to chodzi\'b3o, dlaczego by\'b3a wykluczona\par z rozmowy?\par - O czym b\'eadziecie rozmawia\'e6? - Usiad\'b3a, czekaj\'b9c na jego odpowied\'9f.\par Harrison przykry\'b3 r\'eak\'b9 jej d\'b3o\'f1.\par - B\'eadziesz musia\'b3a by\'e6 cierpliwa.\par Kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, po czym spojrza\'b3a na niego, pr\'f3buj\'b9c wyczyta\'e6 co\'9c z jego\par twarzy. Harrison nie da\'b3 jednak niczego po sobie pozna\'e6.\par - Mary Roses, czy dzisiaj nie jest twoja kolej, by zmywa\'e6 naczynia? -\par spyta\'b3 Douglas.\par - Chyba tak - odpowiedzia\'b3a.\par Cole tr\'b9ci\'b3 Eleanor pod sto\'b3em w nog\'ea. Gdy spojrza\'b3a na niego, skin\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9 w stron\'ea siostry.\par Eleanor zrozumia\'b3a sugesti\'ea i natychmiast wsta\'b3a od sto\'b3u.\par - Czy mog\'b3abym ci pom\'f3c przy zmywaniu?\par Travis zgi\'b9\'b3 si\'ea wp\'f3\'b3. By\'b3 pewien, \'bfe si\'ea przes\'b3ysza\'b3. Eleanor by\'b3a gotowa\par komu\'9c pom\'f3c? To niemo\'bfliwe. Chcia\'b3 co\'9c powiedzie\'e6, ale zmieni\'b3 zdanie,\par widz\'b9c wyraz twarzy Cole'a.\par Adam czeka\'b3, a\'bf Mary Roses odpowie. Ta wydawa\'b3a si\'ea jednak niepewna,\par wi\'eac odpowiedzia\'b3 za ni\'b9.\par - Jestem pewien, \'bfe z ch\'eaci\'b9 przyjmie twoj\'b9 pomoc. To mi\'b3o z twojej\par strony, \'bfe jej toZaproponowa\'b3a\'9c.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej st\'f3\'b3 by\'b3 ju\'bf posprz\'b9tany. Mary Roses za ka\'bfdym razem\par oci\'b9ga\'b3a si\'ea z wyj\'9cciem z jadalni. Chcia\'b3a dowiedzie\'e6 si\'ea, o czym b\'ead\'b9\par dyskutowa\'e6, ale nikt nie da\'b3 jej \'bfadnych wskaz\'f3wek.\par Po ka\'bfdej wycieczce meldowa\'b3a o wszystkim Eleanor, kt\'f3ra sta\'b3a ko\'b3o\par miski i zmywa\'b3a talerze.\par Mary Roses wzi\'ea\'b3a \'9ccierk\'ea i zacz\'ea\'b3a wyciera\'e6 czyste naczynia.\par - Mary Roses, musz\'ea ci powiedzie\'e6 co\'9c bardzo wa\'bfnego.\par - Nie mo\'bfesz z tym zaczeka\'e6?\par -Nie.\par - No, dobrze. O co chodzi?\par - Mog\'b3aby\'9c nie mie\'e6 tak zniecierpliwionego g\'b3osu.\par - Przepraszam. Martwi\'ea si\'ea o Harrisona. Co chcia\'b3a\'9c mi powiedzie\'e6?\par - Chcia\'b3am przeprosi\'e6 ci\'ea za moje zachowanie. Wiem, \'bfe nie\'b3atwo ci by\'b3o\par ze mn\'b9 wytrzyma\'e6. Jeste\'9c jedyn\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9, jak\'b9 mam na ca\'b3ym \'9cwiecie.\par Prosz\'ea, przebacz mi.\par Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Rozmawia\'b3y\'9cmy ju\'bf o tym nieca\'b3\'b9 godzin\'ea temu. Nie zmieni\'b3am zdania\par od tej pory. Oczywi\'9ccie, \'bfe ci przebaczam.\par - Musia\'b3am to jeszcze raz powiedzie\'e6, bo chc\'ea, \'bfeby\'9c wiedzia\'b3a, \'bfe m\'f3wi\'ea\par to szczerze. Chc\'ea, \'bfeby\'9c mnie lubi\'b3a.\par - Ju\'bf ci\'ea lubi\'ea.\par - Czy zaoferowanie ci pomocy by\'b3o uprzejme z mojej strony?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak - zapewni\'b3a j\'b9 Mary Roses. - B\'ead\'ea bardzo szcz\'ea\'9cliwa,\par maj\'b9c tak\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'ea jak ty.\par Eleanor kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Tak, wydaje mi si\'ea, \'bfe tak b\'eadzie. Nie m\'f3wi\'ea tego arogancko, po\par prostu jestem szczera. Nienawidzi\'b3am ca\'b3ym sercem, prawda? Teraz, gdy\par ucz\'ea si\'ea docenia\'e6 przyja\'9f\'f1, b\'ead\'ea r\'f3wnie wierna. S\'b9dzisz, \'bfe to dobry\par pomys\'b3?\par -Tak.\par - To dobrze. Teraz powiedz mi, czemu martwisz si\'ea o Harrisona. Co on\par jeszcze takiego zrobi\'b3?\par - Co jeszcze takiego zrobi\'b3? O co ci chodzi?\par Eleanor pami\'eata\'b3a, \'bfe obieca\'b3a nie m\'f3wi\'e6 Mary Roses o tym, co jej zrobi\'b3\par Harrison, wi\'eac nie wspomnia\'b3a o tym, \'bfe zostawi\'b3 j\'b9 w g\'f3rach.\par - Rozz\'b3o\'9cci\'b3 mnie - powiedzia\'b3a. - Zawsze szuka zwady. Sp\'f3jrz tylko na\par jego siniaki. Zastanawia\'b3am si\'ea, co takiego zrobi\'b3 tym razem, \'bfe si\'ea o to tak\par martwisz.\par - Niepokoi mnie to, co zrobi. Wydaje mi si\'ea, \'bfe zbiera si\'ea do wyjazdu.\par W tym momencie m\'f3wi pewnie do widzenia moim braciom.\par - Czy chcesz przez to powiedzie\'e6, \'bfe b\'eadzie ci przykro, je\'9cli wyjedzie?\par Mary Roses mia\'b3a ochot\'ea krzycze\'e6.\par - Tak - wyszepta\'b3a.\par - Podoba ci si\'ea?\par - Tak.\par - Nie s\'b9dz\'ea, by rozmawia\'b3 z twoimi bra\'e6mi o wyje\'9fdzie. Nie zosta\'b3aby\'9c\par wyproszona, bo chcia\'b3by si\'ea te\'bf z tob\'b9 po\'bfegna\'e6.\par - Wi\'eac co...\par - Mo\'bfe, ale tylko mo\'bfe, pyta twoich braci o zgod\'ea na staranie si\'ea o twoj\'b9\par r\'eak\'ea. Rozwa\'bfa\'b3a\'9c tak\'b9 mo\'bfliwo\'9c\'e6?\par - My\'9clisz, \'bfe to mo\'bfliwe?\par - Wydaje mi si\'ea to dosy\'e6 prawdopodobne. Wiem, \'bfe Hamsonowi zale\'bfy\par na tobie. Adam powiedzia\'b3 mi, \'bfe naprawd\'ea zaj\'b9\'b3 si\'ea lud\'9fmi, kt\'f3rzy ci\'ea\par skrzywdzili w mie\'9ccie. Zauwa\'bfy\'b3am te\'bf, \'bfe cz\'easto si\'ea do ciebie u\'9cmiecha. Tak,\par wydaje mi si\'ea ca\'b3kiem prawdopodobne, \'bfe pyta ich o zgod\'ea. Zosta\'b3aby\'9c\par wy\'b3\'b9czona z takiej rozmowy. Nie mo\'bfe pyta\'e6 o to w twojej obecno\'9cci.\par To podnios\'b3o Mary Roses na duchu. Pragn\'ea\'b3a wierzy\'e6, \'bfe Eleanor nie myli\par si\'ea w swoich domys\'b3ach.\par - Na razie nie powinnam si\'ea zbytnio cieszy\'e6 - szepn\'ea\'b3a.\par Postanowi\'b3a podej\'9c\'e6 do drzwi i pods\'b3ucha\'e6 rozmow\'ea. W korytarzu wpad\'b3a\par na Adama.\par - A ty dok\'b9d si\'ea wybierasz? Tak szybko upora\'b3a\'9c si\'ea ze zmywaniem? -\par spyta\'b3.\par - Chcia\'b3am zdj\'b9\'e6 obrus ze sto\'b3u - sk\'b3ama\'b3a. - A ty dok\'b9d idziesz?\par - Jeste\'9cmy wszyscy zbyt zm\'eaczeni. Harrison postanowi\'b3 zaczeka\'e6 do jutra.\par Nie potrafi\'b3a ukry\'e6 swojego rozczarowania.\par - Wi\'eac b\'ead\'ea musia\'b3a pozosta\'e6 niepewna a\'bf do jutra - powiedzia\'b3a.\par - Nie warto si\'ea chyba tym przejmowa\'e6 - poradzi\'b3 jej brat. - Sko\'f1cz\par zmywa\'e6 i id\'9f spa\'e6. Wygl\'b9dasz na wyczerpan\'b9.\par Pos\'b3ucha\'b3a jego rady i posz\'b3a prosto do swojej sypialni, jak tylko sko\'f1czy\'b3a\par zmywa\'e6. By\'b3a pewna, \'bfe z powodu wszystkich zmartwie\'f1 nie b\'eadzie w stanie\par zasn\'b9\'e6. Mia\'b3a jednak za sob\'b9 d\'b3ugi i m\'eacz\'b9cy dzie\'f1, wi\'eac zasn\'ea\'b3a chwil\'ea po\par tym, jak jej g\'b3owa opad\'b3a na poduszk\'ea.\par Harrison sp\'eadzi\'b3 godzin\'ea, chodz\'b9c tam i z powrotem po swoim baraku. Nie\par my\'9cla\'b3 jednak o rozmowie z bra\'e6mi, kt\'f3ra go czeka\'b3a. Zastanawia\'b3 si\'ea nad\par zmianami, jakie wprowadzi do swojego \'bfycia z powodu Mary Roses. Jak Boga\par kocha\'b3, mia\'b3 ju\'bf dosy\'e6 opierania si\'ea sprawom, kt\'f3rych nie da\'b3o si\'ea unikn\'b9\'e6.\par Spojrza\'b3 na zegarek i widz\'b9c, \'bfe min\'ea\'b3a ju\'bf godzina, uda\'b3 si\'ea w stron\'ea\par domu. By\'b3 pierwszy, kt\'f3ry wszed\'b3 do jadalni.\par Travis przyszed\'b3 z pe\'b3n\'b9 butelk\'b9 brandy, kt\'f3r\'b9 postawi\'b3 na stole, po czym\par usiad\'b3. Cole szed\'b3 tu\'bf za nim. Wyj\'b9\'b3 z barku kieliszki, postawi\'b3 je obok butelki\par i tak\'bfe zaj\'b9\'b3 swoje miejsce. Adam przyszed\'b3 nast\'eapny. Douglas by\'b3 ostatni,\par wi\'eac to on zamkn\'b9\'b3 za sob\'b9 drzwi.\par - Zajrza\'b3em do Mary Roses. G\'b3\'eaboko \'9cpi. Nie obudzi si\'ea, je\'9cli nie b\'eadziemy\par podnosi\'e6 g\'b3osu.\par Ostatnia uwaga Douglasa by\'b3a skierowana do Cole'a. Wszyscy byli napi\'eaci,\par ale Cole wydawa\'b3 si\'ea gotowy do strzelaniny. Si\'eagn\'b9\'b3 po butelk\'ea, nala\'b3 sobie,\par po czym poda\'b3 flaszk\'ea Adamowi.\par Harrison by\'b3 jedyny, kt\'f3ry odm\'f3wi\'b3. Adam zaczeka\'b3, a\'bf wszyscy si\'ea\par usadowi\'b9 i umilkn\'b9.\par - Dobrze, mo\'bfe powiesz nam, po co tu naprawd\'ea przyjecha\'b3e\'9c.\par - Wiedzia\'b3e\'9c, \'bfe mam jaki\'9c inny cel ju\'bf od...\par - Oczywi\'9ccie.\par - Czemu nic nie powiedzia\'b3e\'9c, je\'9cli...\par - Uzna\'b3em, \'bfe sam nam o tym powiesz, gdy b\'eadziesz gotowy. Nie nale\'bfy\par nikogo pop\'eadza\'e6. Nie martwili\'9cmy si\'ea, dop\'f3ki mieli\'9cmy ci\'ea na oku. Wygl\'b9da\'b3o\par to tak, jakby\'9c pr\'f3bowa\'b3 co\'9c rozstrzygn\'b9\'e6. Mo\'bfe powiesz nam teraz, co ci\'ea tak\par niepokoi\'b3o.\par Harrison by\'b3 nieco zdziwiony.\par - Doceniam wasz\'b9 cierpliwo\'9c\'e6 - powiedzia\'b3. - rzeczywi\'9ccie co\'9c rozstrzy-\par ga\'b3em. Jestem wam wdzi\'eaczny, \'bfe dali\'9ccie mi na to czas.\par - Postawmy jedn\'b9 spraw\'ea jasno, Harrison - odezwa\'b3 si\'ea Cole. - Bardzo\par ci\'ea lubimy, ale nie pozwolimy ci go zabra\'e6. Zrozumia\'b3e\'9c? Zabijemy ci\'ea, je\'9cli\par b\'eadzie to konieczne.\par - Albo mo\'bfesz tu zosta\'e6 i do\'bfy\'e6 p\'f3\'9fnej staro\'9cci - doda\'b3 Travis.\par - Nie b\'ead\'ea pr\'f3bowa\'b3 porwa\'e6 Adama. To nie z jego powodu tu przyjecha\'b3em.\par - Zaczekaj. Sk\'b9d wiedzia\'b3e\'9c, \'bfe Cole m\'f3wi o Adamie? - spyta\'b3 Travis.\par Harrison nie traci\'b3 czasu na wyt\'b3umaczenie.\par - Wszyscy trzej chronili\'9ccie go od momentu, gdy dowiedzieli\'9ccie si\'ea, \'bfe\par jestem prawnikiem. Ka\'bfdy z was dawa\'b3 mi do zrozumienia, \'bfe to on jest s\'b3abym\par punktem rodziny. Mog\'b3o wam si\'ea wydawa\'e6, \'bfe robicie to dyskretnie, ale tak\par nie by\'b3o.\par - Czy by\'b3o to r\'f3wnie subtelne, jak twoje wybiegi, by czego\'9c si\'ea o nas\par dowiedzie\'e6?\par - Tak - przyzna\'b3 Harrison. - Mnie by\'b3o pewnie r\'f3wnie \'b3atwo przejrze\'e6 na\par wylot.\par - Wszyscy mieli\'9cmy w przesz\'b3o\'9cci k\'b3opoty - zauwa\'bfy\'b3 Cole. - Szczerze\par m\'f3wi\'b9c, mog\'b3e\'9c przyjecha\'e6, by wzbogaci\'e6 si\'ea kosztem ka\'bfdego z nas. Nie\par mamy jednak wyrzut\'f3w sumienia. Robili\'9cmy to, co by\'b3o konieczne, \'bfeby\par prze\'bfy\'e6. Nie spodziewamy si\'ea, by\'9c by\'b3 w stanie to zrozumie\'e6. Jeste\'9cmy tacy,\par jacy jeste\'9cmy.\par - Nie b\'eadziemy si\'ea przed nikim t\'b3umaczy\'e6 - powiedzia\'b3 cicho Adam.\par - Nikt wam nigdy nie pom\'f3g\'b3, prawda? - spyta\'b3 Harrison.\par - Cholerna prawda. O nic nie prosili\'9cmy i niczego by\'9cmy nie przyj\'eali.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Teraz ju\'bf rozumia\'b3. Powinien by\'b3 ju\'bf dawno zda\'e6\par sobie z tego spraw\'ea.\par - Chcia\'b3bym opowiedzie\'e6 wam pewn\'b9 histori\'ea. By\'b3oby mi mi\'b3o, gdyby\'9ccie\par zachowali cierpliwo\'9c\'e6 i wys\'b3uchali, co mam do powiedzenia.\par Zaczeka\'b3, a\'bf wszyscy si\'ea na to zgodzili, po czym usiad\'b3 wygodnie i zacz\'b9\'b3\par opowiada\'e6.\par - Cz\'b3owiek, dla kt\'f3rego obecnie pracuj\'ea, by\'b3 bliskim przyjacielem mojego\par ojca. Nie pami\'eatam, czy ju\'bf m\'f3wi\'b3em o tej znajomo\'9cci. Nazywa si\'ea lord\par William Elliott. Mia\'b3 \'bfon\'ea Agath\'ea, dobr\'b9 kobiet\'ea o kochaj\'b9cym sercu. Elliott\par nie m\'f3g\'b3 lepiej trafi\'e6. Kocha\'b3 j\'b9 r\'f3wnie gor\'b9co, jak ona jego. Byli bardzo\par szcz\'ea\'9cliwym ma\'b3\'bfe\'f1stwem.\par - Co \'b3\'b9czy nas z nimi? - spyta\'b3 Travis.\par - Daj mu doko\'f1czy\'e6 - powiedzia\'b3 Adam.\par - Elliott by\'b3 i ci\'b9gle jest wspania\'b3ym cz\'b3owiekiem. Szybko dorobi\'b3\par si\'ea fortuny. Zbudowa\'b3 kilka fabryk w Anglii, po czym postanowi\'b3 rozsze-\par rzy\'e6 dzia\'b3alno\'9c\'e6 na Ameryk\'ea. Przyjecha\'b3 wraz z \'bfon\'b9 do Nowego\par Jorku, by uczestniczy\'e6 w otwarciu fabryki na skraju miasta. Nie pozwo-\par li\'b3by, \'bfeby Agatha mu towarzyszy\'b3a, gdyby wiedzia\'b3, \'bfe nosi jego\par dziecko. Zdrowie jego \'bfony by\'b3o wa\'bfniejsze od wszelkich spraw finan-\par sowych. Wielkie otwarcie zosta\'b3o przesuni\'eate, gdy\'bf jeden z budynk\'f3w\par nie spe\'b3nia\'b3 wymog\'f3w Elliotta. Uzna\'b3, \'bfe istnieje w nim niebezpiecze\'f1-\par stwo po\'bfaru, wi\'eac nakaza\'b3 go przebudowa\'e6. Razem z \'bfon\'b9 zostali w Ame-\par ryce, by m\'f3g\'b3 osobi\'9ccie nadzorowa\'e6 pracownik\'f3w. Kilka miesi\'eacy p\'f3\'9fniej\par Agatha urodzi\'b3a dziecko. Dziewczynka otrzyma\'b3a po matce Elliotta imi\'ea\par Victoria.\par Harrison zatrzyma\'b3 si\'ea, by zebra\'e6 my\'9cli. Patrz\'b9c na braci pr\'f3bowa\'b3 odkry\'e6,\par czy kt\'f3ry\'9c ju\'bf zrozumia\'b3, dok\'b9d zmierza jego historia. W ich oczach widzia\'b3\par jedynie umiarkowane zaciekawienie.\par - Mieszkali ju\'bf prawie rok w Nowym Jorku, gdy zdarzy\'b3o si\'ea nieszcz\'ea\'9ccie.\par Fabryka by\'b3a ju\'bf gotowa. Zar\'f3wno Elliott, jak i jego \'bfona uczestniczyli\par w otwarciu. Agatha chcia\'b3a zabra\'e6 ze sob\'b9 dziecko, ale Elliott si\'ea na to nie\par zgodzi\'b3. Uwa\'bfa\'b3, \'bfe czteromiesi\'eaczna dziewczynka jest zbyt delikatna, by\par wynosi\'e6 j\'b9 na ch\'b3odne wiosenne powietrze. Zostawili wi\'eac Victori\'ea z nia\'f1k\'b9\par i reszt\'b9 s\'b3u\'bfby. Nie by\'b3o ich jedynie przez dwa dni, ale po powrocie do miasta\par przed swoim domem zastali policj\'ea. Nia\'f1ka znikn\'ea\'b3a wraz z dzieckiem. List\par domagaj\'b9cy si\'ea okupu przyszed\'b3 nast\'eapnego dnia. Osobisty sekretarz Elliotta,\par George MacPherson, schwyta\'b3 pos\'b3a\'f1ca, zanim ten zd\'b9\'bfy\'b3 uciec, i wci\'b9gn\'b9\'b3 do\par domu, chc\'b9c go przes\'b3ucha\'e6. Ch\'b3opak nie potrafi\'b3 poda\'e6 \'bfadnych istotnych\par informacji. Elliott szybko zebra\'b3 odpowiedni\'b9 sum\'ea i czeka\'b3 na dalsze instru-\par kcje. Nie dosta\'b3 ju\'bf jednak \'bfadnej wiadomo\'9cci. Wierzy\'b3 jednak, \'bfe jego c\'f3rka\par zostanie zwr\'f3cona ca\'b3a i zdrowa.\par - Co si\'ea z ni\'b9 sta\'b3o? - spyta\'b3 Travis.\par - Znikn\'ea\'b3a.\par Zapad\'b3a cisza. Harrison zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe trzyma w r\'eaku kieliszek brandy.\par Nie m\'f3g\'b3 sobie przypomnie\'e6, by po niego si\'eaga\'b3. Odstawi\'b3 go na st\'f3\'b3.\par - Lady Agatha nigdy nie przysz\'b3a do siebie po tych koszmarnych wyda-\par rzeniach. Rozchorowa\'b3a si\'ea powa\'bfnie, wi\'eac po sze\'9cciu miesi\'b9cach poszukiwa\'f1\par Elliott by\'b3 zmuszony wr\'f3ci\'e6 z ni\'b9 do Anglii. W Nowym Jorku pozosta\'b3\par MacPherson, kt\'f3ry koordynowa\'b3 poszukiwania. Pod\'b9\'bfano ka\'bfdym tropem, ale\par zar\'f3wno wynaj\'eaci przez Elliotta detektywi, jak i policja, zawsze utykali\par w \'9clepym zau\'b3ku. Wreszcie po p\'f3\'b3 roku odnaleziono nia\'f1k\'ea.\par - By\'b3a z ni\'b9 dziewczynka? - spyta\'b3 Cole.\par - Nie. W wynajmowanym przez ni\'b9 pokoju nie by\'b3o nic, co \'9cwiadczy\'b3oby\par o miejscu ukrycia Victorii. Uznano, \'bfe kobieta ukry\'b3a dziecko poza miastem,\par po czym sama z jakiego\'9c powodu wr\'f3ci\'b3a, B\'f3g jeden wie po co. By\'b3a martwa,\par gdy policja do niej dotar\'b3a. Zosta\'b3a uduszona. Elliott i jego \'bfona nie przerwali\par poszukiwa\'f1. Agatha nie odzyskiwa\'b3a jednak si\'b3 i po roku zmar\'b3a. Wed\'b3ug\par lekarzy powodem \'9cmierci by\'b3a gru\'9flica, ale Elliott wiedzia\'b3, \'bfe prawdziwa\par przyczyna by\'b3a inna. Powiedzia\'b3 mi, \'bfe przesta\'b3a \'bfy\'e6 w dniu, gdy ukradziono\par jej c\'f3reczk\'ea. Jej z\'b3amane serce j\'b9 zabi\'b3o.\par - Czy wini\'b3a m\'ea\'bfa, kt\'f3ry kaza\'b3 jej zostawi\'e6 dziecko w domu? - spyta\'b3\par Travis.\par - Nie, nie s\'b9dz\'ea. Elliott sam, oczywi\'9ccie, siebie wini\'b3.\par - Ile mia\'b3e\'9c wtedy lat?\par - By\'b3em ma\'b3ym ch\'b3opcem, mia\'b3em mo\'bfe dziesi\'ea\'e6 lat - odpowiedzia\'b3\par Harrison. - Elliott sprowadzi\'b3 mnie do swojego domu, gdy zmar\'b3 m\'f3j ojciec.\par Sta\'b3 si\'ea moim drugim ojcem, zadba\'b3 o dobr\'b9 edukacj\'ea dla mnie, a sam\par pr\'f3bowa\'b3 dalej ci\'b9gn\'b9\'e6 swoje \'bfycie.\par - Wszyscy w Anglii wiedzieli, co si\'ea sta\'b3o. Elliott by\'b3 licz\'b9c\'b9 si\'ea osob\'b9\par w parlamencie. Po powrocie do Anglii wycofa\'b3 si\'ea z \'bfycia politycznego,\par sprzeda\'b3 fabryki i nigdy nie zaprzesta\'b3 poszukiwa\'f1. Pami\'eatam, \'bfe za ka\'bfdym\par razem, gdy wraca\'b3em z uniwersytetu, opowiada\'b3 mi, \'bfe prawdopodobnie j\'b9\par widziano.\par - Widziano j\'b9?\par - Kogo\'9c, kto wygl\'b9da\'b3 tak, jak Viktoria mog\'b3aby obecnie wygl\'b9da\'e6 -\par wyt\'b3umaczy\'b3.\par - Zdaje si\'ea, \'bfe szuka\'b3 w ciemno, chwytaj\'b9c si\'ea wszystkiego - zauwa\'bfy\'b3\par Cole.\par - By\'b3 zdesperowany - powiedzia\'b3 Adam.\par - Tak - przyzna\'b3 mu racj\'ea Harrison. - Rzeczywi\'9ccie, by\'b3 zdesperowany.\par Podda\'b3 si\'ea dopiero kilka lat temu. Wtedy ja zaj\'b9\'b3em si\'ea poszukiwaniami.\par Znalezienie Viktorii sta\'b3o si\'ea moj\'b9 obsesj\'b9.\par - A teraz co\'9c si\'ea zmieni\'b3o? - spyta\'b3 Adam.\par Harrison wci\'b9gn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko powietrze.\par - Znalaz\'b3em j\'b9.\par 23 sierpnia 1866\par Droga Mamo Roses!\par Bawi\'b3am si\'ea rewolwerem Cole'a. Tylko si\'ea bawi\'b3am, a on i tak strasznie\par na mnie nakrzycza\'b3. Powiedzia\'b3, \'bfe dostane, lanie, wi\'eac bardzo si\'ea_ rozp\'b3aka\'b3am\par i on zmieni\'b3 zdanie. Rewolwery s\'b9 z\'b3e, Mamo. Adam tak powiedzia\'b3. Nie b\'ead\'ea\par si\'ea ju\'bf bawi\'e6 rewolwerami. Nigdy. Powiedz, prosz\'ea Cole'owi, by na mnie nie\par krzycza\'b3. Jestem grzeczna, dziewczynka Adam tak powiedzia\'b3.\par Kocham Ci\'ea!\par Twoja grzeczna c\'f3reczka Mary Roses\par Nie chcieli mu uwierzy\'e6. Cole za nic nie chcia\'b3 przyj\'b9\'e6 tego do\par wiadomo\'9cci. Mary Roses nie by\'b3a Victori\'b9. To niemo\'bfliwe. Adam zachowywa\'b3\par si\'ea bardziej rozs\'b9dnie. Zadawa\'b3 pytania, pr\'f3buj\'b9c znale\'9f\'e6 jak\'b9\'9c wewn\'eatrzn\'b9\par sprzeczno\'9c\'e6. Travis obala\'b3 ka\'bfde wyja\'9cnienie, jakie przedstawia\'b3 Harrison.\par Douglas pozosta\'b3 dziwnie cichy. Patrzy\'b3 na sw\'f3j kieliszek i co pewien czas\par potrz\'b9sa\'b3 g\'b3ow\'b9. Zdawa\'b3 si\'ea zbyt poruszony, by m\'f3wi\'e6.\par - Przypadek - powiedzia\'b3 Cole. Uderzy\'b3 r\'eak\'b9 w st\'f3\'b3, by podkre\'9cli\'e6 ten\par fakt.\par - Kiedy Victoria si\'ea urodzi\'b3a? - spyta\'b3 roztrz\'easiony Adam.\par Harrison odpowiada\'b3 na to pytanie ju\'bf trzy razy. Cierpliwie jeszcze raz\par poda\'b3 im dat\'ea.\par - Drugiego stycznia 1860.\par - Matko Boska - wyszepta\'b3 Adam.\par - Wiele os\'f3b urodzi\'b3o si\'ea drugiego stycznia - zauwa\'bfy\'b3 Travis.\par - B\'b9d\'9f rozs\'b9dny - poprosi\'b3 go Harrison.\par - Wyt\'b3umacz nam, jak doszed\'b3e\'9c do wniosku, \'bfe nasza Mary Roses jest\par dziewczyn\'b9, kt\'f3rej szukasz?\par - Travis, ju\'bf wam to t\'b3umaczy\'b3em.\par - Nic mnie to nie obchodzi. Wyt\'b3umacz jeszcze raz.\par - W porz\'b9dku - zgodzi\'b3 si\'ea. - Kobieta, kt\'f3ra widzia\'b3a Mary Roses\par w internacie, powiadomi\'b3a ludzi Elliotta. Przez przypadek mia\'b3em wtedy\par interesy do za\'b3atwienia w Chicago. Kobieta mieszka\'b3a w miasteczku oddalo-\par nym o kilka godzin kolej\'b9, wi\'eac pojecha\'b3em z ni\'b9 porozmawia\'e6.\par - Sk\'b9d dowiedzia\'b3e\'9c si\'ea o tej kobiecie? Czy Elliott ma ludzi pracuj\'b9cych\par dla niego w Ameryce? - spyta\'b3 Travis.\par - Owszem, ale to nie od nich si\'ea o tym dowiedzia\'b3em. Otrzyma\'b3em\par telegram z Londynu. Prosi\'b3em, \'bfeby mnie o wszystkim na bie\'bf\'b9co informowa-\par no. EUiott si\'ea podda\'b3.\par - Ale ty nie - zauwa\'bfy\'b3 Travis. Wytrwa\'b3o\'9c\'e6 Hamsona najwyra\'9fniej go\par zdenerwowa\'b3a.\par - Nie. Nie zrezygnowa\'b3em z poszukiwa\'f1, tak jak i inni pracownicy Elliot-\par ta. Poinformowali mnie, a ja wynaj\'b9\'b3em adwokata w St. Louis, by przes\'b3ucha\'b3\par Mary Roses.\par - Prawnicy trzymaj\'b9 si\'ea razem jak stado hien, prawda? - spyta\'b3 Cole.\par Harrison nie odpowiedzia\'b3 na zniewag\'ea.\par - Zaciekawi\'b3y mnie odkrycia tego adwokata.\par - Nic mu nie powiedzia\'b3a - stwierdzi\'b3 Cole. - Nigdy by tego nie zrobi\'b3a.\par - Zgadza si\'ea, nic mu nie powiedzia\'b3a. Zaintrygowa\'b3o mnie to, czego\par adwokat nie zdo\'b3a\'b3 si\'ea dowiedzie\'e6. Dyrektorka powiedzia\'b3a, \'bfe matka Mary\par Roses mieszka na Po\'b3udniu. Zastanawia\'b3em si\'ea oczywi\'9ccie nad tym, ale nie\par wyda\'b3o mi si\'ea to rzecz\'b9 godn\'b9 uwagi. Siostry natomiast chwal\'b9 si\'ea swoimi\par bra\'e6mi lub na nich narzekaj\'b9. Tymczasem Mary Roses nie chcia\'b3a powiedzie\'e6\par nawet s\'b3owa o \'bfadnym z was. Adwokat doni\'f3s\'b3 mi, \'bfe mia\'b3a si\'ea na baczno\'9cci,\par wydawa\'b3a si\'ea zdenerwowana i poruszona.\par - R\'f3wnie jak my nie ufa prawnikom - powiedzia\'b3 Travis.\par - Rozumiem to - odpar\'b3 Harrison. - Spos\'f3b, w jaki zareagowali\'9ccie, gdy\par dowiedzieli\'9ccie si\'ea, jak zarabiam na \'bfycie, wskazywa\'b3, \'bfe kt\'f3ry\'9c z was mo\'bfe\par mie\'e6 k\'b3opoty z prawem.\par - Powiedzieli\'9cmy Mary Roses, \'bfeby o nas nie m\'f3wi\'b3a. Nie chcieli\'9cmy, by\par ludzie interesowali si\'ea sprawami, kt\'f3re ich nie dotycz\'b9.\par - Jak ju\'bf powiedzia\'b3em, wiem to teraz. Wtedy jednak nie mog\'b3em tego\par wiedzie\'e6.\par - Czego nie wiedzia\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Cole.\par - Tego, \'bfe wszyscy z was z\'b3amali w przesz\'b3o\'9cci prawo. W ka\'bfdym razie\par ma\'b3om\'f3wno\'9c\'e6 waszej siostry wzbudzi\'b3a moj\'b9 ciekawo\'9c\'e6.\par - A wtedy? - Travis chcia\'b3 zna\'e6 dalszy ci\'b9g wydarze\'f1.\par Harrison zachowywa\'b3 cierpliwo\'9c\'e6, cho\'e6 zdawa\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe musi\par wszystko od nowa t\'b3umaczy\'e6. Uparcie doszukiwali si\'ea b\'b3\'ead\'f3w. Nie mia\'b3 prawa\par ich za to wini\'e6. Na ich miejscu zrobi\'b3by to samo.\par - W ci\'b9gu ostatnich lat mieli\'9cmy setki informacji o kobietach, kt\'f3re\par przypomina\'b3y matk\'ea Victorii, jej ciotk\'ea, kuzynk\'ea lub dalsz\'b9 krewn\'b9. Kobieta,\par kt\'f3ra widzia\'b3a Mary Roses, zapewnia\'b3a mnie o niezwyk\'b3ym podobie\'f1stwie, ale\par nie jecha\'b3bym a\'bf do Montany tylko z tego powodu. Przyjecha\'b3em z powodu\par raportu napisanego przez adwokata po rozmowie z wasz\'b9 siostr\'b9.\par Harrison si\'eagn\'b9\'b3 po kieliszek i napi\'b3 si\'ea. Nie mia\'b3 wcale ochoty na brandy,\par ale zasch\'b3o mu w gardle.\par - W bibliotece Elliotta wisi portret - kontynuowa\'b3.\par - Co? Nie m\'f3wi\'b3e\'9c nic o portrecie - powiedzia\'b3 Travis.\par Harrison chyba rzeczywi\'9ccie o tym zapomnia\'b3.\par - Zaraz po \'9clubie z Agath\'b9 Elliott kaza\'b3 znanemu arty\'9ccie namalowa\'e6\par podobizn\'ea jego \'bfony. Gdy zobaczy\'b3em Mary Roses w sklepie Morrison\'f3w, przez\par chwil\'ea my\'9cla\'b3em, \'bfe to lady Agatha zesz\'b3a z portretu i przysz\'b3a mnie powita\'e6.\par Podobie\'f1stwo waszej siostry do Agathyjest niesamowite. Znacie reszt\'ea historii.\par \'afaden z was nie u\'b3atwia\'b3 mi zadania.\par - Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe chocia\'bf jedn\'b9 rzecz dobrze zrobili\'9cmy - wtr\'b9ci\'b3 Cole.\par - Wszyscy udzielali\'9ccie mi dziwnych, bezsensownych odpowiedzi. Wasz\par op\'f3r tylko zwi\'eaksza\'b3 moj\'b9 ciekawo\'9c\'e6. Tak zachowuj\'b9 si\'ea jedynie ludzie, kt\'f3rzy\par maj\'b9 co\'9c do ukrycia. Wci\'b9\'bf m\'f3wili\'9ccie mi, \'bfe w tych okolicach nie nale\'bfy\par pyta\'e6 o zbyt wiele, ale sami zarzucali\'9ccie mnie setkami pyta\'f1. Nie ufali\'9ccie\par te\'bf nikomu zwi\'b9zanemu z s\'b9downictwem. Wierzcie lub nie, ale prawnicy\par bywaj\'b9 przydatni, i to bardzo. Nie jeste\'9cmy waszymi wrogami, a zachowywa-\par li\'9ccie si\'ea tak, jakby\'9cmy nimi byli. By\'b3o dla mnie oczywiste, \'bfe co\'9c ukrywacie.\par B\'b3\'eadnie uwa\'bfa\'b3em jednak, \'bfe nie chcieli\'9ccie, bym dowiedzia\'b3 si\'ea prawdy\par o porwaniu. Nie s\'b9dzi\'b3em, by\'9ccie to wy je zaplanowali, ale uwa\'bfa\'b3em, \'bfe\par chronicie osob\'ea, kt\'f3ra to zrobi\'b3a. Teraz, gdy zd\'b9\'bfy\'b3em ju\'bf was pozna\'e6, wiem,\par \'bfe przyjechali\'9ccie tu sami. Mogli\'9ccie polega\'e6 jedynie na sobie nawzajem.\par Harrison przerwa\'b3, chc\'b9c zebra\'e6 my\'9cli. Bracia cierpliwie czekali, \'bfeby\par m\'f3wi\'b3 dalej.\par - Postanowili\'9ccie sta\'e6 si\'ea rodzin\'b9. Potem wzi\'eali\'9ccie niemowl\'ea i pojechali-\par \'9ccie na zach\'f3d. Mary Roses to lady Victoria, prawda?\par Adam przymkn\'b9\'b3 oczy. Wydawa\'b3 si\'ea pora\'bfony t\'b9 wiadomo\'9cci\'b9.\par - Dobry Bo\'bfe, chyba rzeczywi\'9ccie ni\'b9 jest.\par Travis si\'eagn\'b9\'b3 po butelk\'ea. Harrison zauwa\'bfy\'b3, \'bfe trz\'eas\'b9 mu si\'ea r\'eace. Jego\par kieliszek by\'b3 ju\'bf pe\'b3ny, ale on tego nie zauwa\'bfa\'b3.\par Cole patrzy\'b3 na Hamsona zrozpaczony.\par Harrison zwr\'f3ci\'b3 spojrzenie w stron\'ea Adama.\par - W imieniu swoich braci, swojej siostry oraz swoim w\'b3asnym, daj mi\par dolara.\par Bracia nie zrozumieli tego \'bf\'b9dania. Adam nie wykona\'b3 \'bfadnego ruchu.\par Harrison powt\'f3rzy\'b3 \'bf\'b9danie, tym razem ostrzejszym tonem.\par Najstarszy brat si\'eagn\'b9\'b3 do kieszeni kamizelki, wyci\'b9gn\'b9\'b3 srebrnego dolara\par i rzuci\'b3 Harrisonowi, kt\'f3ry z\'b3apa\'b3 monet\'ea w powietrzu.\par - Po co to by\'b3o? - spyta\'b3 Travis.\par - To moje honorarium. Nie obchodzi mnie, czy lubicie prawnik\'f3w czy nie.\par Od dzisiaj reprezentuj\'ea wasze interesy. Czy wszyscy si\'ea zgadzacie?\par Dopiero gdy wszyscy wyra\'9fnie to potwierdzili, Harrison m\'f3wi\'b3 dalej.\par Zmieni\'b3 pozycj\'ea, przyjrza\'b3 si\'ea pozosta\'b3ym osobom siedz\'b9cym przy stole, po\par czym zapyta\'b3:\par - Kt\'f3ry z was chce rozpocz\'b9\'e6 wyja\'9cnienia?\par - My\'9clisz, \'bfe to my j\'b9 ukradli\'9cmy? - spyta\'b3 Cole.\par - Nie zrobili\'9cmy tego - powiedzia\'b3 Travis. - To robota kogo\'9c innego.\par Ktokolwiek to zrobi\'b3, musia\'b3 stch\'f3rzy\'e6.\par - Znale\'9fli\'9cmy j\'b9 - powiedzia\'b3 Cole.\par - Gdzie? - spyta\'b3 Harrison.\par - Na \'9cmietniku - odpar\'b3 Cole.\par - Gdzie? - Nie zamierza\'b3 powiedzie\'e6 tego tak g\'b3o\'9cno, ale w zdumieniu\par zareagowa\'b3 zbyt gwa\'b3townie.\par - Dobrze us\'b3ysza\'b3e\'9c. Znale\'9fli\'9cmy j\'b9 na stercie \'9cmieci w naszym zau\'b3ku.\par We czw\'f3rk\'ea stanowili\'9cmy band\'ea. Bo\'bfe, byli\'9cmy wtedy m\'b3odzi i g\'b3upi.\par - Byli\'9ccie dzie\'e6mi - odpar\'b3 Harrison. - Razem zawsze bezpieczniej.\par - Pewnie - zgodzi\'b3 si\'ea niech\'eatnie Cole, po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Adama: -\par Ty opowiadaj, jak to si\'ea zdarzy\'b3o.\par Adam skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Byli\'9cmy czym\'9c w rodzaju gangu. \'afaden z nas nie mia\'b3 gdzie mieszka\'e6.\par Ja dosta\'b3em si\'ea do Nowego Jorku z pomoc\'b9 podziemia, ale nie mia\'b3em zamiaru\par tam pozosta\'e6. Obieca\'b3em matce, \'bfe udam si\'ea na Zach\'f3d. Uwa\'bfa\'b3a, \'bfe tam b\'ead\'ea\par bezpieczny, dop\'f3ki wszystko si\'ea nie zmieni.\par - Co mia\'b3o si\'ea zmieni\'e6? - spyta\'b3 Harrison.\par - Matka informowa\'b3a nas na bie\'bf\'b9co o wszystkich wa\'bfnych wydarze-\par niach. Lincoln m\'f3wi\'b3 o zniesieniu niewolnictwa. To przekonanie narasta\'b3o na\par P\'f3\'b3nocy i mama wiedzia\'b3a, \'bfe zbli\'bfa si\'ea wojna. Mogli\'9cmy by\'e6 wolni, je\'9cli\par wszystko p\'f3jdzie pomy\'9clnie. Mia\'b3em nadziej\'ea i kurczowo si\'ea jej trzyma\'b3em.\par Mieszka\'b3em razem z bra\'e6mi w zau\'b3ku. Spali\'9cmy blisko siebie, grzej\'b9c si\'ea\par wzajemnie. By\'b3 ju\'bf maj, ale noce by\'b3y zimne tego roku, a my nie mieli\'9cmy\par koc\'f3w.\par - W 1860 roku?\par - Tak, w\'b3a\'9cnie w tym roku - powiedzia\'b3 Adam. - Po mie\'9ccie kr\'b9\'bfy\'b3y inne\par bandy bezdomnych dzieci, szukaj\'b9ce jedzenia i zwady. Zau\'b3ek by\'b3 naszym\par domem i byli\'9cmy gotowi go broni\'e6. W nocy na zmian\'ea pilnowali\'9cmy wej\'9ccia\par do niego. Tej nocy Douglas sta\'b3 na warcie. Travis i Cole spali g\'b3\'eaboko. Douglas\par gwizdn\'b9\'b3 i wskaza\'b3 na stert\'ea \'9cmieci, po czym gdzie\'9c pobieg\'b3. Co\'9c go zacieka-\par wi\'b3o i chcia\'b3 to zbada\'e6.\par - Us\'b3ysza\'b3em jaki\'9c d\'9fwi\'eak - kontynuowa\'b3 Adam. - Douglas powiedzia\'b3\par p\'f3\'9fniej, \'bfe my\'9cla\'b3, \'bfe w \'9crodku jest kot. Travis, o ile pami\'eatam, martwi\'b3 si\'ea,\par \'bfe to mo\'bfe by\'e6 w\'b9\'bf.\par - W \'9crodku czego? - spyta\'b3 Harrison.\par - Koszyka - wyja\'9cni\'b3 Adam. - W ka\'bfdym razie, ja te\'bf my\'9cla\'b3em, \'bfe to\par jakie\'9c zwierz\'ea. Podszed\'b3em, by si\'ea lepiej przyjrze\'e6, i wtedy zauwa\'bfy\'b3em szczury.\par - Dobry Bo\'bfe...\par - \'a3azi\'b3y po ca\'b3ym koszyku. Musia\'b3em zapali\'e6 pochodni\'ea, \'bfeby je odgoni\'e6.\par Jeden z nich pr\'f3bowa\'b3 przegry\'9f\'e6 wieko. Gdybym zaczeka\'b3 cho\'e6by minut\'ea, to\par dosta\'b3by si\'ea do niej.\par Hamsona przeszed\'b3 dreszcz, gdy wyobrazi\'b3 sobie, co by si\'ea wtedy przyda-\par rzy\'b3o Mary Roses.\par - Najwa\'bfniejsze, \'bfe w por\'ea j\'b9 uratowa\'b3em. My\'9cleli\'9cmy, \'bfe to ch\'b3opiec,\par wi\'eac nazwali\'9cmy j\'b9 Sidney.\par - Czy ona o wszystkim wie? - spyta\'b3 Harrison.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak, wie, \'bfe j\'b9 znale\'9fli\'9cmy. Nigdy niczego przed ni\'b9 nie\par ukrywali\'9cmy. O nas te\'bf wie wszystko.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Teraz rozumiem, czemu tak si\'ea zdenerwowa\'b3a, gdy Cole nazwa\'b3 j\'b9\par Sidney.\par - Tak - powiedzia\'b3 Cole. - Ma to jej przypomina\'e6, \'bfe nie jest wcale lepsza\par od innych. Cho\'e6 szczerze m\'f3wi\'b9c, jest lepsza. Ma szczere serce, jest szlache-\par tna i...\par G\'b3os Cole'a przeczy\'b3 surowemu wyrazowi jego twarzy.\par Adam chrz\'b9kn\'b9\'b3 i m\'f3wi\'b3 dalej:\par - Tej nocy przysi\'eagli\'9cmy sobie, \'bfe zrobimy dla niej wszystko, co w naszej\par mocy. Uznali\'9cmy, \'bfe nie prze\'bfy\'b3aby w miejskim sieroci\'f1cu. Travis jako jedyny\par z nas by\'b3 pewny, \'bfe nie jest poszukiwany. Wszyscy stali\'9cmy si\'ea Claybome'ami\par i wyruszyli\'9cmy na Zach\'f3d. Podr\'f3\'bf tutaj i pobudowanie domu zaj\'ea\'b3o nam\par bardzo du\'bfo czasu.\par - Ale uda\'b3o si\'ea - powiedzia\'b3 Cole. - My\'9cl\'b9c teraz o tym uwa\'bfam, \'bfe chyba\par pom\'f3g\'b3 nam ojciec Mary Roses.\par - Jak? - spyta\'b3 Harrison.\par - Douglas zabra\'b3 pieni\'b9dze kobiecie, kt\'f3ra wyrzuci\'b3a koszyk. By\'b3 niez\'b3ym\par kieszonkowcem. Pieni\'eadzy starczy\'b3o nam na d\'b3ugo. Ktokolwiek zabra\'b3 niemow-\par l\'ea, musia\'b3 te\'bf ukra\'9c\'e6 pieni\'b9dze.\par - Ile mieli\'9ccie wtedy lat?\par Travis odpowiedzia\'b3 na to pytanie.\par - Mia\'b3em dziewi\'ea\'e6, prawie dziesi\'ea\'e6, ale m\'f3wi\'b3em, \'bfe mam nieca\'b3e jede-\par na\'9ccie. Ba\'b3em si\'ea, \'bfe mnie nie zabior\'b9, bo by\'b3em zbyt m\'b3ody. Chcia\'b3em, by\par my\'9cleli, \'bfe potrafi\'ea poradzi\'e6 sobie w bijatyce. Douglas i ja dobrze wiedzieli-\par \'9cmy, jakie jest \'bfycie w sieroci\'f1cu, i nie chcieli\'9cmy tam wraca\'e6. Chyba by\'b3em\par wystarczaj\'b9co m\'b9dry, by wiedzie\'e6, \'bfe potrzebuj\'ea ochrony. Adam by\'b3 du\'bfy\par i wygl\'b9da\'b3 gro\'9fnie, wi\'eac chodzi\'b3em za nim dzie\'f1 i noc, a\'bf w ko\'f1cu pozwoli\'b3\par mi ze sob\'b9 zosta\'e6. Mia\'b3 wtedy trzyna\'9ccie lat. Douglas i Cole mieli po\par jedena\'9ccie.\par - Byli\'9ccie jeszcze dzie\'e6mi - zauwa\'bfy\'b3 Harrison. - Ale nawet bior\'b9c to pod\par uwag\'ea, czy nie przysz\'b3o wam do g\'b3owy, \'bfe mog\'b3a zosta\'e6 porwana?\par - Czemu mieliby\'9cmy tak pomy\'9cle\'e6? - spyta\'b3 Cole. - Uznali\'9cmy, \'bfe jej\par ojciec lub matka ju\'bf jej nie chcieli.\par - S\'b9dzili\'9ccie, \'bfe kto\'9c j\'b9 wyrzuci\'b3? Jak mogli\'9ccie w co\'9c takiego uwie-\par rzy\'e6?\par Cole i Douglas wymienili zdziwione spojrzenia, po czym spojrzeli na\par Hamsona.\par - Dlaczego nie? - spyta\'b3 Douglas. - Z nami tak zrobiono.\par Cole nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe Harrison jest tak niem\'b9dry.\par - W jaki spos\'f3b, twoim zdaniem, w tym mie\'9ccie znalaz\'b3o si\'ea tyle bezdo-\par mnych dzieciak\'f3w? - spyta\'b3 retorycznie. - Naprawd\'ea wierzysz, \'bfe wszystkie\par si\'ea zgubi\'b3y? W\'b3adze zna\'b3y prawd\'ea. Raz na pewien czas chwytano tyle\par bezdomnych dzieci, ile si\'ea da\'b3o, wsadzano do poci\'b9g\'f3w i wywo\'bfono. \'afadne\par z nich nie wiedzia\'b3o, dok\'b9d jedzie.\par Douglas westchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko.\par - Nikt ich nie chcia\'b3 - powiedzia\'b3. - Naszej tr\'f3jki te\'bf. Z Adamem by\'b3o\par inaczej. Jego matka wys\'b3a\'b3a go w \'9cwiat, by by\'b3 bezpieczny. Ona go nie\par porzuci\'b3a.\par - Nigdy si\'ea nie dowiem, co zrobi\'b3aby moja matka - zauwa\'bfy\'b3 Cole. W jego\par g\'b3osie nie by\'b3o ju\'bf nawet cienia emocji. - Podobno by\'b3a mi\'b3\'b9 kobiet\'b9. Umar\'b3a\par podczas porodu. Nazywa\'b3a si\'ea Mary, wi\'eac uzna\'b3em, \'bfe odwdzi\'eacz\'ea si\'ea jej\par nazywaj\'b9c tak nasz\'b9 Mary Roses. Adam pomy\'9cla\'b3 to samo o mamie Roses.\par Douglas uzna\'b3, \'bfe nale\'bfy oba imiona po\'b3\'b9czy\'e6 w jedno.\par - Cole, a co z twoim ojcem? Czy co\'9c o nim wiesz? - spyta\'b3 Harrison.\par - Mieszka\'b3em z nim troch\'ea. W ko\'f1cu uzna\'b3, \'bfe whisky i d\'bfin s\'b9 ode mnie\par ciekawsze. Pr\'f3bowa\'b3 mnie sprzeda\'e6. Us\'b3ysza\'b3em, jak targowa\'b3 cen\'ea dw\'f3ch\par butelek, i uciek\'b3em.\par Harrison by\'b3 zbyt og\'b3uszony, by co\'9c powiedzie\'e6. Nie potrafi\'b3 wyobrazi\'e6\par sobie tak ponurych historii. A potem zacz\'b9\'b3 dostrzega\'e6 ca\'b3\'b9 ich wspania\'b3o\'9c\'e6.\par Zobaczy\'b3 czterech braci w zupe\'b3nie innym \'9cwietle. Jego twarz wyra\'bfa\'b3a\par podziw i respekt.\par Dokonali niemo\'bfliwego, odnie\'9cli sukces, pokonuj\'b9c wszelkie trudno\'9cci.\par - Jeste\'9ccie wszyscy bardzo dzielnymi lud\'9fmi.\par Douglas nie m\'f3g\'b3 przyj\'b9\'e6 pochwa\'b3y Harrisona. Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, robimy po prostu tyle, ile mo\'bfemy. Byli\'9cmy wtedy przestraszonymi\par ch\'b3opcami, kt\'f3rzy chcieli, by Mary Roses mia\'b3a kogo\'9c, kto si\'ea ni\'b9 zaopiekuje.\par Nie bardzo wierzyli\'9cmy, \'bfe prze\'bfyje. Szczerze m\'f3wi\'b9c, nie my\'9cla\'b3em, \'bfe\par kt\'f3remukolwiek z nas si\'ea to uda. Jednak trzeba by\'b3o da\'e6 jej szans\'ea.\par - To nie mog\'b3o by\'e6 \'b3atwe.\par - Zmienianie jej pieluszek by\'b3o dosy\'e6 k\'b3opotliwe. - Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Sk\'b9d znacie dat\'ea jej urodzin? Mary Roses m\'f3wi\'b3a mi o jakich\'9c dokumen-\par tach. Co to za dokumenty?\par - W kopercie z pieni\'eadzmi by\'b3y dwie kartki - wyja\'9cni\'b3 Douglas. - Adam\par ma je w bibliotece. Na jednej z nich jest napisane wiele cyfr. Druga pochodzi\par z jakiej\'9c ksi\'b9\'bfki. Na g\'f3rze napisano dat\'ea urodzenia dziewczynki, jej wag\'ea\par i d\'b3ugo\'9c\'e6.\par - To strona z rodzinnej Biblii.\par - Naprawd\'ea?\par - Tak - potwierdzi\'b3 Harrison. - Dwie kartki zosta\'b3y z niej wydarte. Jedn\'b9\par zwr\'f3cono wraz z \'bf\'b9daniem okupu. By\'b3a dowodem na to, \'bfe naprawd\'ea maj\'b9\par Victori\'ea. Jej imi\'ea i nazwisko by\'b3y wypisane na dole strony.\par - Powiedzia\'b3em braciom o tych kartkach, ale bardziej interesowa\'b3y nas\par wtedy pieni\'b9dze. Adam by\'b3 jedyny, kt\'f3ry umia\'b3 czyta\'e6. Przyjrza\'b3 si\'ea kartkom\par i powiedzia\'b3 nam, co na nich jest napisane. Latami trzymali\'9cmy je w koszyku.\par Zachowali\'9cmy je jedynie po to, by Mary Roses mia\'b3a pami\'b9tk\'ea z dzieci\'f1stwa.\par - Kto nauczy\'b3 ci\'ea czyta\'e6? - spyta\'b3 Douglasa Harrison.\par - Adam nauczy\'b3 nas wszystkich.\par - Czy wiesz, kto udusi\'b3 nia\'f1k\'ea? - spyta\'b3 Cole.\par - Nie wiem - powiedzia\'b3 Harrison. - Elliott nigdy nie uwierzy\'b3, \'bfe dzia\'b3a\'b3a\par sama. Nie by\'b3a wystarczaj\'b9co sprytna, by zaplanowa\'e6 porwanie. By\'b3a te\'bf\par bardzo boja\'9fliwa. Musia\'b3a mie\'e6 wsp\'f3lnika.\par - Mo\'bfe i on ju\'bf nie \'bfyje - powiedzia\'b3 Douglas.\par - R\'f3wnie dobrze mog\'b3a to by\'e6 kobieta - zauwa\'bfy\'b3 Harrison.\par - To by\'b3 m\'ea\'bfczyzna.\par - Sk\'b9d wiesz?\par - Widzia\'b3em go.\par Harrison wypu\'9cci\'b3 z r\'eaki kieliszek, nie zauwa\'bfaj\'b9c tego.\par - Widzia\'b3e\'9c go? - spyta\'b3 dr\'bf\'b9cym g\'b3osem.\par Douglas kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Chyba nadesz\'b3a moja kolej, by wszystko wyt\'b3umaczy\'e6. M\'ea\'bfczyzna\par wysiad\'b3 z bogatej na pierwszy rzut oka karety, z herbem na drzwiach. Mia\'b3 na '\par sobie czarny p\'b3aszcz, taki, w jakim bogacze chodz\'b9 do opery. Mia\'b3 te\'bf\par kapelusz, naci\'b9gni\'eaty g\'b3\'eaboko na czo\'b3o. Sta\'b3 dok\'b3adnie pod uliczn\'b9 lamp\'b9\par i nawet odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w moim kierunku, ale mnie nie zauwa\'bfy\'b3. Pewnie wyda\'b3o\par mu si\'ea, \'bfe us\'b3ysza\'b3 jaki\'9c d\'9fwi\'eak. W ka\'bfdym razie dobrze si\'ea przyjrza\'b3em. Czy\par chcesz, bym ci go opisa\'b3?\par - Niby jak mia\'b3by\'9c go pami\'eata\'e6? Douglas, mia\'b3e\'9c wtedy dwana\'9ccie lat.\par Z biegiem czasu nasza pami\'ea\'e6 myli si\'ea i miesza. To by\'b3o bardzo dawno temu.\par - Opowiedz mu o tym, jak ci\'ea poci\'eali, Cole - zaproponowa\'b3 Douglas.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Mieli\'9cmy wtedy oko\'b3o pi\'eatnastu lat, prawda, Douglas? By\'b3em wtedy\par jeszcze dosy\'e6 g\'b3upi. Wpakowa\'b3em si\'ea, my\'9cl\'b9c, \'bfe uda mi si\'ea zwin\'b9\'e6 troch\'ea\par sk\'f3r zwierz\'eacych. Potrzebowali\'9cmy ich na zimowe kurtki. Umia\'b3em chodzi\'e6\par wtedy bardzo cicho, prawda, Douglas?\par - Nie ca\'b3kiem, Cole.\par - W obozie by\'b3o oko\'b3o dwudziestu odszczepie\'f1c\'f3w. Dokuczali dosy\'e6\par d\'b3ugo ludziom w okolicy, kradn\'b9c, morduj\'b9c i pal\'b9c osiedla. Wszyscy si\'ea ich\par bali. Ja tak\'bfe, ale potrzebowali\'9cmy sk\'f3r i doszed\'b3em do wniosku, \'bfe musz\'ea\par je zdoby\'e6, nie zwa\'bfaj\'b9c na strach. Wszyscy co do jednego ruszyli za mn\'b9.\par Jeden rozci\'b9\'b3 mi no\'bfem brzuch. Bola\'b3o jak ogie\'f1 piekielny, do dzisiaj\par pami\'eatam ten b\'f3l. Adam musia\'b3 mnie zszywa\'e6. Mary Roses p\'b3aka\'b3a, gdy si\'ea\par mn\'b9 zajmowa\'b3.\par - Pami\'eatasz, \'bfe trzyma\'b3a ci\'ea za r\'eak\'ea? - przypomnia\'b3 Travis.\par Cole ponownie si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Pami\'eata\'b3, i to dobrze.\par - My\'9cla\'b3a, \'bfe b\'eadzie mi lepiej. Mia\'b3a wtedy trzy, mo\'bfe cztery lata i by\'b3a\par tak s\'b3odka i sprytna, jak to tylko mo\'bfliwe.\par - Jak uda\'b3o ci si\'ea uciec Indianom? - spyta\'b3 Harrison.\par - Nie by\'b3a to tylko moja zas\'b3uga. By\'b3em zaj\'eaty biegiem i walk\'b9 o \'bfycie,\par wi\'eac nie spojrza\'b3em na tego, kt\'f3ry mnie zrani\'b3. Douglas to zrobi\'b3. Jecha\'b3\par w moj\'b9 stron\'ea, z na\'b3adowan\'b9 strzelb\'b9 w r\'eaku. Zobaczy\'b3 twarze tych dw\'f3ch,\par kt\'f3rzy mnie trzymali, oraz trzeciego, kt\'f3ry mnie zrani\'b3. Skurwysyn chcia\'b3\par poci\'b9\'e6 moje flaki na kawa\'b3ki. Douglas zacz\'b9\'b3 strzela\'e6 dos\'b3ownie w ostatniej\par chwili, i oni pobiegli po bro\'f1.\par Cole zastanowi\'b3 si\'ea chwil\'ea, po czym m\'f3wi\'b3 dalej. Historia zda\'b3a si\'ea\par Hamsonowi fascynuj\'b9ca, ale nie widzia\'b3 \'bfadnego zwi\'b9zku mi\'eadzy ni\'b9 a roz-\par mow\'b9 o porwaniu Mary Roses. Uzna\'b3, \'bfe p\'f3\'9fniej zrozumie.\par - Uda\'b3o nam si\'ea odjecha\'e6. Nasta\'b3a zima i musieli\'9cmy czeka\'e6, ale nie\par zapomnieli\'9cmy. Ruszyli\'9cmy za nimi, gdy tylko stopnia\'b3 \'9cnieg.\par - Zmusili\'9cmy ich, by si\'ea przyznali, \'bfe to oni zrobili.\par - W jaki spos\'f3b? M\'f3wili po angielsku?\par - Jeden zna\'b3 par\'ea s\'b3\'f3w. Nie by\'b3o to konieczne. Douglas nigdy, ale to nigdy,\par nie zapomina raz widzianej twarzy.\par - Byli dumni, \'bfe ci\'ea poci\'eali, prawda, Cole?\par - My\'9cleli, \'bfe ich przyjaciele nas dopadn\'b9.\par - Zadbali\'9cmy, by tego nie uczynili - powiedzia\'b3 Travis.\par Harrison nie spyta\'b3, co si\'ea sta\'b3o z Indianami, gdy\'bf sam dobrze wiedzia\'b3.\par - Plemi\'ea, kt\'f3re wyrzuci\'b3o ich ze swojego grona, dowiedzia\'b3o si\'ea o tym.\par Od tego czasu omijali nas z daleka - wyt\'b3umaczy\'b3 Cole. - Czy teraz chcesz\par us\'b3ysze\'e6 opis Douglasa?\par - Tak - powiedzia\'b3 kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9 Harrison.\par - Cz\'b3owiek, kt\'f3rego widzia\'b3em w Nowym Jorku, mia\'b3 jasne w\'b9sy. Nie\par widzia\'b3em koloru oczu. Mia\'b3 jaki\'9c metr osiemdziesi\'b9t wzrostu i by\'b3 bardzo\par chudy. Jego policzki by\'b3y zapadni\'eate. Nos troch\'ea zadarty, a usta bardzo w\'b9skie.\par Nosi\'b3 eleganckie czarne buty. Zapami\'eata\'b3em je, bo zastanawia\'b3em si\'ea wtedy,\par jak je ukra\'9c\'e6. By\'b3 ubrany w czarny str\'f3j wieczorowy. Kobieta nie chcia\'b3a wzi\'b9\'e6\par od niego koszyka. Ca\'b3y czas potrz\'b9sa\'b3a g\'b3ow\'b9. Sta\'b3em, niestety, zbyt daleko,\par by s\'b3ysze\'e6, co m\'f3wi\'b9. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 z kieszeni kopert\'ea, kt\'f3r\'b9 jej przekaza\'b3.\par Szybko j\'b9 schwyci\'b3a, po czym wzi\'ea\'b3a koszyk.\par - M\'ea\'bfczyzna wysiad\'b3 z karety wraz z koszykiem?\par -Tak.\par - Czy kobieta ju\'bf wtedy sta\'b3a na rogu, czekaj\'b9c na niego?\par - Tak.\par - A co z wo\'9fnic\'b9? Czy jemu te\'bf si\'ea przyjrza\'b3e\'9c?\par - Nie. Przygl\'b9da\'b3em si\'ea kopercie od momentu, gdy j\'b9 zauwa\'bfy\'b3em. Kobieta\par schowa\'b3a j\'b9 do kieszeni p\'b3aszcza. M\'ea\'bfczyzna wsiad\'b3 ponownie do karety\par i odjecha\'b3. Kobieta zaczeka\'b3a, a\'bf kareta odjedzie daleko, po czym zacz\'ea\'b3a si\'ea\par rozgl\'b9da\'e6, szukaj\'b9c miejsca, w kt\'f3rym mog\'b3aby zostawi\'e6 Mary Roses. Wybra\'b3a\par nasz zau\'b3ek. Wbieg\'b3a do niego, rzuci\'b3a koszyk i wybieg\'b3a. Zaczeka\'b3em, dop\'f3ki\par nie dotar\'b3a do rogu, gwizdn\'b9\'b3em do Adama, by zwr\'f3ci\'e6 jego uwag\'ea na koszyk,\par po czym poszed\'b3em za ni\'b9. Wyj\'b9\'b3em jej z kieszeni kopert\'ea w chwili, gdy\par wsiada\'b3a do poci\'b9gu.\par Harrison usiad\'b3 g\'b3\'eabiej na krze\'9cle. Jego oczy przepe\'b3nia\'b3a ch\'b3odna w\'9ccie-\par k\'b3o\'9c\'e6.\par Cole uwa\'bfnie go obserwowa\'b3.\par - Wiesz, kim by\'b3 ten m\'ea\'bfczyzna?\par Harrison skin\'b9\'b3 powoli g\'b3ow\'b9.\par - Chyba tak, ale musz\'ea si\'ea upewni\'e6.\par - Czy on jeszcze \'bfyje? - spyta\'b3 Douglas.\par - Tak... je\'9cli to rzeczywi\'9ccie on, to \'bfyje.\par - Ruszysz za swoim Indianinem, tak jak my to zrobili\'9cmy? - spyta\'b3 Cole.\par Harrison zrozumia\'b3, o co chodzi\'b3o Cole'owi. Chcia\'b3 wiedzie\'e6, jak daleko\par Harrison jest got\'f3w si\'ea posun\'b9\'e6, by si\'ea zem\'9cci\'e6. Czy zrobi to tak samo, jak\par kiedy\'9c uczynili bracia?\par - Tak. - Odpowied\'9f by\'b3a natychmiastowa.\par - Nie zapominaj, \'bfe jeste\'9c prawnikiem - przypomnia\'b3 Adam.\par - Nie zapomnia\'b3em o tym. Tak czy inaczej, sprawiedliwo\'9cci stanie si\'ea\par zado\'9c\'e6. Douglas, opisz mi jeszcze raz to wydarzenie, od samego pocz\'b9tku.\par Douglas z ch\'eaci\'b9 to zrobi\'b3. Harrison czeka\'b3, a\'bf sko\'f1czy, po czym zarzu-\par ci\'b3 go pytaniami. Przerwa\'b3, gdy Douglas powiedzia\'b3 ju\'bf wszystko, co wie-\par dzia\'b3.\par - No i co teraz? - spyta\'b3 Travis. - Kiedy zamierzasz jej to powiedzie\'e6?\par - Ja tego nie zrobi\'ea - stwierdzi\'b3 Harrison. - My\'9cl\'ea...\par Travis nie pozwoli\'b3 mu doko\'f1czy\'e6.\par - Czemu mamy ci wierzy\'e6? Ok\'b3amywa\'b3e\'9c nas od samego pocz\'b9tku. Wcale\par nie chcia\'b3e\'9c si\'ea nauczy\'e6 prowadzi\'e6 rancza, prawda?\par - Pewnie, \'bfe chcia\'b3em - odpar\'b3. - My\'9cla\'b3em, \'bfe kiedy\'9c powr\'f3c\'ea w g\'f3ry\par Szkocji, ale teraz wiem, \'bfe gdzie indziej osiedl\'ea si\'ea na ca\'b3e \'bfycie. B\'ead\'ea mia\'b3\par w ko\'f1cu swoje w\'b3asne ranczo, a w trudniejszych momentach b\'ead\'ea zarabia\'b3\par jako prawnik. Wszystkie moje plany \'bfyciowe si\'ea zmieni\'b3y - doda\'b3. - Gdy tu\par przyjecha\'b3em, nie by\'b3em nawet pewien, czy Mary Roses to Victoria. Zauwa\'bfa-\par \'b3em podobie\'f1stwo, ale to nie wystarcza\'b3o. Troch\'ea przypomina ciebie, Cole,\par macie oboje niebieskie oczy i blond w\'b3osy. Jest jednak o wiele od ciebie\par \'b3adniejsza. Im wi\'eacej odkrywa\'b3em, tym mniej rozumia\'b3em. Nie widzia\'b3em\par \'bfadnych powod\'f3w, dla kt\'f3rych mog\'b3aby by\'e6 wobec mnie tak pow\'9cci\'b9gliwa.\par Wszyscy wyja\'9cnili\'9ccie mi t\'ea zagadk\'ea. Jak ju\'bf m\'f3wi\'b3em, wasza reakcja na\par wie\'9c\'e6, \'bfe jestem prawnikiem, by\'b3a te\'bf do\'9c\'e6 zaskakuj\'b9ca. Pewnej nocy Mary\par Roses spyta\'b3a mnie, czemu wieczorami rozmawiam z Adamem. Wydawa\'b3a si\'ea\par zmartwiona. Gdy spyta\'b3a mnie, czy wypytuj\'ea Adama o jego przesz\'b3o\'9c\'e6, to\par uzna\'b3em, \'bfe nie chce, bym odkry\'b3 co\'9c, co Adam kiedy\'9c zrobi\'b3. Gdybym sp\'eadza\'b3\par wieczory z Travisem, Cole'em lub Douglasem, by\'b3aby r\'f3wnie zmartwiona,\par prawda?\par - Zapewne - odpar\'b3 Cole. - Powiedzieli\'9cmy jej o wszystkim, co zrobili-\par \'9cmy. Zna wszystkie nasze grzechy.\par - Ju\'bf mi o tym m\'f3wili\'9ccie - przypomnia\'b3 im Harrison. - Do\'9c\'e6 szybko\par zrozumia\'b3em, \'bfe zebrali\'9ccie si\'ea razem, by stworzy\'e6 rodzin\'ea. Nie mog\'b3em jednak\par uwierzy\'e6, \'bfe sami dotarli\'9ccie a\'bf do Montany. Nie mia\'b3em powod\'f3w, by wam\par ufa\'e6, tak samo jak wy nie mogli\'9ccie ufa\'e6 mnie. Zd\'b9\'bfy\'b3em pope\'b3ni\'e6 kilka\par b\'b3\'ead\'f3w. Dwa piekielnie mnie zaskoczy\'b3y.\par - Jakie to b\'b3\'eady? - spyta\'b3 Douglas.\par - Po pierwsze zwleka\'b3em. Mog\'b3em o wiele wcze\'9cniej zdoby\'e6 potrzebne\par mi informacje, ale powstrzymywa\'b3em si\'ea. Nie korzysta\'b3em z okazji, a to, jak\par ju\'bf wiecie, nie\'b3atwo mi przychodzi. Nigdy nie by\'b3em sk\'b3onny odk\'b3ada\'e6\par czegokolwiek...\par - Nie by\'b3e\'9c tutaj a\'bf tak d\'b3ugo, jedynie sze\'9c\'e6 lub siedem tygodni -\par przypomnia\'b3 mu Cole.\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe trwa\'b3o to o wiele d\'b3u\'bfej. Dopiero niedawno zda\'b3em\par sobie spraw\'ea z tego, jak bardzo zwleka\'b3em. Dorasta\'b3em praktycznie w samo-\par tno\'9cci i nie wiedzia\'b3em zbyt dobrze, jak wygl\'b9da prawdziwa rodzina. Ka\'bfde\par z was odda\'b3oby \'bfycie, by ochroni\'e6 reszt\'ea. Mi\'b3o\'9c\'e6 i lojalno\'9c\'e6 by\'b3y dla mnie\par pustymi poj\'eaciami. Kocha\'b3em ojca, by\'b3em lojalny wobec niego i wobec mojego\par rz\'b9du. Moja lojalno\'9c\'e6 obejmowa\'b3a tak\'bfe Elliotta. Istnieje mi\'eadzy nami wi\'ea\'9f,\par poniewa\'bf razem wiele przeszli\'9cmy, ale to nie to samo.\par - Nie to samo co? - Cole pr\'f3bowa\'b3 zrozumie\'e6 Hamsona.\par - Co wi\'ea\'9f mi\'eadzy bra\'e6mi i siostrami - wyt\'b3umaczy\'b3 Harrison. - Wci\'b9\'bf\par mnie zadziwiali\'9ccie. Obra\'bfacie si\'ea nawzajem. Jeste\'9ccie ha\'b3a\'9cliwi i wiele od\par siebie wymagacie. Ci\'b9gle si\'ea k\'b3\'f3cicie, popychacie si\'ea nawzajem, a ja, na Boga,\par bardzo wam tego zazdroszcz\'ea. Latami wyobra\'bfa\'b3em sobie lady Victori\'ea jako\par ofiar\'ea. B\'f3g musia\'b3 si\'ea jednak ni\'b9 opiekowa\'e6. Da\'b3 jej wasz\'b9 czw\'f3rk\'ea.\par Harrison przerwa\'b3, by odetchn\'b9\'e6 g\'b3\'eaboko.\par - Cole, za ka\'bfdym razem, gdy popycha\'b3e\'9c mnie tak, jak Travisa lub\par Douglasa, za ka\'bfdym razem gdy mi grozi\'b3e\'9c lub na\'9cmiewa\'b3e\'9c si\'ea ze mnie,\par czu\'b3em, \'bfe jestem cz\'ea\'9cci\'b9 tej rodziny.\par Szczero\'9c\'e6 Hamsona do g\'b3\'eabi poruszy\'b3a braci. Cole zrozumia\'b3 jednak\par o wiele lepiej ni\'bf reszta, o co Harrisonowi chodzi. Ci\'b9gle pami\'eata\'b3 samotno\'9c\'e6\par i pustk\'ea, kt\'f3rych do\'9cwiadczy\'b3, zanim Adam wzi\'b9\'b3 go pod swoje skrzyd\'b3a.\par - A tw\'f3j drugi wielki b\'b3\'b9d? - spyta\'b3 Adam. - Powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe zrobi\'b3e\'9c ich\par kilka, ale jedynie dwa naprawd\'ea ci\'ea zaskoczy\'b3y.\par Harrison przytakn\'b9\'b3. Dobrze pami\'eata\'b3, co powiedzia\'b3.\par - Zakocha\'b3em si\'ea w waszej siostrze.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Znienawidzi ci\'ea, bo j\'b9 oszukiwa\'b3e\'9c.\par - Przez jaki\'9c czas pewnie tak b\'eadzie - przyzna\'b3 mu racj\'ea Harrison. - To\par nie szkodzi. Chc\'ea, by\'9ccie tu i teraz dobrze zrozumieli, co zamierzam. B\'ead\'ea j\'b9\par mia\'b3.\par Si\'b3a, z jak\'b9 to powiedzia\'b3, przyci\'b9gn\'ea\'b3a ich uwag\'ea. Nie wiedzieli, jak\par rozumie\'e6 to gwa\'b3towne stwierdzenie.\par - Co przez to rozumiesz? - spyta\'b3 Cole.\par - Jestem cz\'b3owiekiem honoru - zacz\'b9\'b3 Harrison. - Przynajmniej tak o sobie\par my\'9cl\'ea.\par - Co z tego? - niecierpliwi\'b3 si\'ea Cole.\par - T\'b3umacz\'ea wam moje zamiary.\par - Co w\'b3a\'9cciwie chcesz nam powiedzie\'e6? - spyta\'b3 Travis.\par - Chroni\'b3em wasz\'b9 siostr\'ea, praktycznie trzymaj\'b9c si\'ea od niej z daleka.\par Nadal b\'ead\'ea j\'b9 chroni\'b3, ale zapewniam was, \'bfe od tej chwili nie mam zamiaru\par zostawi\'e6 jej samej. Wyt\'b3umaczy\'b3em sobie wszystkie powody, dla kt\'f3rych nie\par jestem jej godny i \'bfaden z nich ju\'bf mnie nie obchodzi. Nigdy nie b\'ead\'ea mia\'b3\par wystarczaj\'b9co du\'bfo pieni\'eadzy. Pewnego dnia i ty, Travis, to zrozumiesz. Elliott\par o\'bfeni\'b3by j\'b9 z kim\'9c o wiele bardziej godnym, wed\'b3ug poj\'ea\'e6 jego \'9crodowiska,\par ale nie wed\'b3ug moich. Nikt nie b\'eadzie jej kocha\'b3 tak jak ja. B\'eadzie nale\'bfe\'e6 do\par mnie.\par Cole'owi opad\'b3a szcz\'eaka. Harrison nigdy jeszcze nie m\'f3wi\'b3 tak porywczo.\par Douglas by\'b3 r\'f3wnie zaskoczony.\par - Czy chcesz przez to powiedzie\'e6, \'bfe uwiedziesz nasz\'b9 siostr\'ea?\par -Tak.\par - Chyba nie m\'f3wisz tego na serio... - zacz\'b9\'b3 Travis.\par - Bior\'ea serio wszystko, co przed chwil\'b9 powiedzia\'b3em. Ona b\'eadzie do mnie\par nale\'bfe\'e6. Na zawsze. B\'eadzie nosi\'e6 moje nazwisko i rodzi\'e6 mi dzieci.\par Travis potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie mog\'ea uwierzy\'e6, \'bfe masz odwag\'ea m\'f3wi\'e6 nam o tym, co zamierzasz\par zrobi\'e6.\par Douglas u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nie uwa\'bfasz, \'bfe Mary Roses powinna si\'ea wypowiedzie\'e6 w kwestii\par uwiedzenia? Dobrze wszyscy wiemy, \'bfe nie zmusi\'b3by\'9c jej.\par - Nie, nigdy nie zmusi\'b3bym jej do zrobienia czegokolwiek, na co nie\par mia\'b3aby ochoty. Ona mnie kocha, cho\'e6 do ko\'f1ca jeszcze tego nie zrozumia\'b3a.\par Ale i na to przyjdzie czas. Jest bardzo inteligentn\'b9 kobiet\'b9. Da mi zgod\'ea, zanim\par spe\'b3ni\'ea ten zwi\'b9zek, a zamierzam to zrobi\'e6.\par - To ty tak uwa\'bfasz - powiedzia\'b3 ostro Cole. - Adam, co o tym wszystkim\par my\'9clisz?\par - Ona go rzeczywi\'9ccie kocha - odpar\'b3 Adam. - Co do tego Harrison si\'ea\par nie myli.\par - Harrison, ty jeszcze nie... - Travis chcia\'b3 si\'ea spyta\'e6, czy Harrison uwi\'f3d\'b3\par ju\'bf Mary Roses, ale powstrzyma\'b3 si\'ea. Od spojrzenia, jakie rzuci\'b3 mu Harrison,\par dosta\'b3 g\'easiej sk\'f3rki.\par Cole za\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Do diab\'b3a, Travis, nie by\'b3by w takim z\'b3ym humorze, gdyby si\'ea z ni\'b9\par przespa\'b3.\par - M\'f3wisz o naszej siostrze. Zmusz\'ea ci\'ea, by\'9c o tym pami\'eata\'b3 - burkn\'b9\'b3 pod\par nosem Travis.\par - A co z lordem Elliottem? - spyta\'b3 Adam. - Powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe wyda\'b3by j\'b9\par za kogo\'9c bardziej odpowiedniego. Czy to znaczy, \'bfe nie powiesz mu o odna-\par lezieniu jego c\'f3rki?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe powiem - odpar\'b3 Harrison. - Ma prawo o tym wiedzie\'e6,\par Adamie. Nadejdzie wreszcie kres jego m\'eaki. Ten cz\'b3owiek cierpia\'b3 wystarcza-\par j\'b9co d\'b3ugo.\par Przez minut\'ea \'bfaden z nich si\'ea nie odezwa\'b3. Wszyscy bracia my\'9cleli o ojcu\par Mary Roses, pr\'f3buj\'b9c wyobrazi\'e6 sobie, jak si\'ea czu\'b3 straciwszy c\'f3rk\'ea.\par W ko\'f1cu Adam prze\'b3ama\'b3 milczenie.\par - Tak, wystarczaj\'b9co d\'b3ugo cierpia\'b3. Nie przesta\'b3bym szuka\'e6 swojej c\'f3rki.\par Jestem pewien, \'bfe by\'b3bym r\'f3wnie op\'eatany my\'9cl\'b9 odnalezienia jej, jak Elliott.\par Drogi Bo\'bfe, jakiego b\'f3lu musia\'b3 do\'9cwiadczy\'e6 on i jego \'bfona. Serce mnie boli,\par gdy o tym my\'9cl\'ea. Jego m\'eaka sta\'b3a si\'ea nasz\'b9 rado\'9cci\'b9 - doda\'b3 kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9.\par - Ciekaw jestem, czy to zrozumie.\par - Zmusz\'ea go, by zrozumia\'b3 - zapewni\'b3 najstarszego z braci Harrison. -\par Nie b\'eadzie was wini\'b3 i nie wy\'9cle nikogo za wami. Mary Roses ma w Anglii\par rodzin\'ea. Tyle ciotek, wuj\'f3w i kuzyn\'f3w, \'bfe trudno ich wszystkich zliczy\'e6.\par Wasza siostra ma tytu\'b3 i maj\'b9tek. Elliott nie przyjedzie tutaj, by j\'b9 zobaczy\'e6.\par Nie b\'eadzie musia\'b3, gdy\'bf ona pojedzie do niego.\par - Jak mo\'bfesz by\'e6 tego tak pewien? - spyta\'b3 Douglas. - Kilka minut temu\par stwierdzi\'b3e\'9c, \'bfe jej nic nie powiesz. Czy\'bfby\'9c zmieni\'b3 zdanie?\par - Nie, nic podobnego.\par - Wi\'eac co? - spyta\'b3 Cole.\par - Ja jej nie powiem, wy to zrobicie.\par Przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea nikt nic nie m\'f3wi\'b3. Harrison pomy\'9cla\'b3, \'bfe bracia s\'b9\par zaj\'eaci walk\'b9 z w\'b3asnym sumieniem. '\par W ko\'f1cu zrobi\'b9 to, co nale\'bfy. Wystarczaj\'b9co d\'b3ugo z nimi przebywa\'b3, by\par nie mie\'e6 w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe zachowaj\'b9 si\'ea honorowo.\par Adam podj\'b9\'b3 decyzj\'ea za ca\'b3\'b9 czw\'f3rk\'ea.\par - Dobrze, powiemy jej.\par - Nie b\'eadzie chcia\'b3a st\'b9d wyjecha\'e6 - argumentowa\'b3 Cole.\par - Nie musi od razu wyje\'bfd\'bfa\'e6 na zawsze - odpar\'b3 jego argument Adam.\par - Ma przecie\'bf obowi\'b9zki wzgl\'eadem ojca.\par - Ona na to tak nie spojrzy - powiedzia\'b3 Travis.\par - Znasz swoj\'b9 siostr\'ea r\'f3wnie dobrze, jak ja. Naprawd\'ea wierzysz, \'bfe pozwoli\par Elliottowi dalej cierpie\'e6?\par - Cholera jasna, nawet go nie zna - powiedzia\'b3 Douglas.\par - B\'eadzie musia\'b3a pojecha\'e6 i go pozna\'e6. B\'eadzie chcia\'b3a go uspokoi\'e6. Je\'9cli\par \'b3agodnie na ni\'b9 naci\'9cniemy, Mary Roses zrobi to, co nale\'bfy. By\'e6 mo\'bfe b\'eadzie\par zwleka\'e6, ale nie pozwolimy na to. Douglas, wiesz, \'bfe mam racj\'ea. R\'f3wnie\par mocno to mi si\'ea nie podoba, jak tobie.\par Harrison rozumia\'b3 ich rozterk\'ea.\par - Mo\'bfecie wini\'e6 tylko siebie - zauwa\'bfy\'b3. - Wychowali\'9ccie j\'b9 na szlachetn\'b9\par osob\'ea.\par - Kiedy wyje\'bfd\'bfasz? - spyta\'b3 Douglas.\par - Wkr\'f3tce - odpar\'b3 Harrison. - Zosta\'b3em tu i tak zbyt d\'b3ugo - doda\'b3. -\par Elliott spodziewa si\'ea, \'bfe przejm\'ea prowadzenie negocjacji nad fuzj\'b9, kt\'f3r\'b9\par zaplanowa\'b3.\par - Im szybciej odjedziesz, tym lepiej, je\'9cli o mnie chodzi - stwierdzi\'b3 Travis.\par - Uwa\'bfam, \'bfe nie musia\'b3e\'9c nam m\'f3wi\'e6 o Elliocie. Jest starym cz\'b3owiekiem,\par prawda? Zreszt\'b9 ju\'bf si\'ea podda\'b3. Czemu musia\'b3e\'9c prowadzi\'e6 te poszukiwania?\par - Bo uwa\'bfa\'b3em to za sw\'f3j obowi\'b9zek. Znaj\'b9c go zrozumia\'b3by\'9c mnie.\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe powiniene\'9c wyjecha\'e6, zanim powiemy Mary Roses - stwierdzi\'b3\par Adam.\par - Dlaczego?\par - Wszystkim b\'eadzie wtedy \'b3atwiej - odpar\'b3 najstarszy brat.\par - W jaki spos\'f3b? - spyta\'b3 Harrison.\par Adam nie odpowiedzia\'b3. Surowy wyraz jego twarzy przekona\'b3 Hamsona,\par \'bfe nie ma sensu si\'ea k\'b3\'f3ci\'e6.\par - Kiedy zamierzacie jej powiedzie\'e6? - zapyta\'b3.\par - Gdy b\'eadziemy gotowi. Najpierw musimy o wszystkim we czw\'f3rk\'ea\par porozmawia\'e6. Postanowimy, co i kiedy trzeba zrobi\'e6. Nie chc\'ea jednak, by\'9c ju\'bf\par wyje\'bfd\'bfa\'b3. Jestem pewien, \'bfe b\'ead\'ea mia\'b3 wi\'eacej pyta\'f1 wymagaj\'b9cych odpowie-\par dzi, zanim Mary Roses dowie si\'ea o czymkolwiek.\par Harrison odsun\'b9\'b3 krzes\'b3o i wsta\'b3.\par - Wiem, \'bfe by\'b3 to dla was cios. Ch\'eatnie bym tego unikn\'b9\'b3, gdyby to by\'b3o\par w mojej mocy. Cholera, Elliott nie zas\'b3u\'bfy\'b3 na przebywanie w takim czy\'9c\'e6cu.\par Wy mieli\'9ccie j\'b9 wystarczaj\'b9co d\'b3ugo. Obserwowali\'9ccie, jak dorasta. Jej ojciec\par nigdy nie zazna\'b3 rado\'9cci jej dzieci\'f1stwa. Pozw\'f3lcie mu chocia\'bf teraz j\'b9\par odzyska\'e6. Pragnie j\'b9 ujrze\'e6, dowiedzie\'e6 si\'ea, \'bfe wszystko jest w porz\'b9dku.\par - Wyt\'b3umaczy\'b3em ci ju\'bf, \'bfe Mary Roses sama b\'eadzie chcia\'b3a to zrobi\'e6 -\par odpar\'b3 Adam.\par - Nie odk\'b3adajcie tego - nalega\'b3 Harrison. - Dam wam tydzie\'f1, mo\'bfe dwa,\par je\'9cli tyle wytrzymam. Modl\'ea si\'ea, by\'9ccie postanowili powiedzie\'e6 jej nied\'b3ugo.\par S\'b9dz\'ea, \'bfe mylicie si\'ea chc\'b9c, bym wyjecha\'b3, zanim z ni\'b9 porozmawiacie, ale to\par wasza decyzja i ja j\'b9 uszanuj\'ea. Zaczekam czterna\'9ccie dni. Gdy do tego czasu\par nie uzyskacie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, to b\'eadzie za p\'f3\'9fno.\par Cole, nie wa\'bf si\'ea nawet ponownie o to pyta\'e6 - doda\'b3, zauwa\'bfywszy wyraz\par twarzy Cole'a. - Da\'b3em ci s\'b3owo. Nie powiem w tej chwili Mary Roses o jej\par ojcu, nie zrobi\'ea te\'bf tego za czterna\'9ccie dni. Po prostu wyjad\'ea. Wracam do\par Londynu. Powiem Elliottowi o wszystkim, jak tylko go zobacz\'ea.\par - Macie wiele spraw do przedyskutowania. Zostawi\'ea was samych. -\par Harrison skierowa\'b3 si\'ea ku drzwiom.\par - Zaczekaj chwil\'ea! - zawo\'b3a\'b3 Cole. - Czy masz zamiar uwie\'9c\'e6 nasz\'b9 siostr\'ea\par przed czy te\'bf po tym, jak powiemy jej o ojcu?\par - Powinienem zaczeka\'e6, ale tego nie zrobi\'ea.\par - Ty skurwy... - szepn\'b9\'b3 Cole.\par Harrison przeszkodzi\'b3 mu w doko\'f1czeniu przekle\'f1stwa.\par - Przedstawi\'b3em wam swoje zamiary i warunki. Radz\'ea wam je zaakcepto-\par wa\'e6.\par Wychodz\'b9c zamkn\'b9\'b3 za sob\'b9 drzwi.\par M\'b3odsi bracia spojrzeli na Adama.\par - Co teraz zrobimy? - spyta\'b3 Cole.\par - Nie musimy nic robi\'e6 - stwierdzi\'b3 Douglas. - S\'b3yszeli\'9ccie, co powiedzia\'b3\par Harrison. Elliott tu nie przyjedzie.\par - Powiedzia\'b3 te\'bf, \'bfe Elliott nie b\'eadzie musia\'b3 tu przyje\'bfd\'bfa\'e6 - zauwa\'bfy\'b3\par Travis. - Mary Roses pojedzie do niego.\par - Chcia\'b3bym go nienawidzi\'e6 - wyszepta\'b3 Cole, g\'b3osem ochryp\'b3ym ze\par smutku.\par - Jak mo\'bfesz chcie\'e6 nienawidzi\'e6 Elliotta? - spyta\'b3 Adam.\par - M\'f3wi\'b3em o Hamsonie - odpar\'b3 Cole. - Pr\'f3buje zniszczy\'e6 nasz\'b9 rodzin\'ea.\par - On tego nie pr\'f3buje, gdy\'bf ju\'bf to zrobi\'b3 - powiedzia\'b3 Travis.\par - Musimy zrobi\'e6 to, co nale\'bfy - wyszepta\'b3 Douglas. Cierpia\'b3 m\'f3wi\'b9c to.\par - Ona musi pojecha\'e6, by go zobaczy\'e6.\par Travis i Cole wymienili zmartwione spojrzenia. Z ca\'b3ej czw\'f3rki byli naj-\par s\'b3absi i najbardziej przera\'bfeni. Przysz\'b3o\'9c\'e6 wygl\'b9da\'b3a bardzo niepewnie, a ka\'bf-\par dy z nich my\'9cla\'b3, \'bfe b\'eadzie musia\'b3 samotnie stawi\'e6 jej czo\'b3o.\par Mary Roses by\'b3a powodem, dla kt\'f3rego po\'b3\'b9czyli si\'ea w rodzin\'ea. By\'b3a si\'b3\'b9,\par kt\'f3ra trzyma\'b3a ich razem. Gdyby wyjecha\'b3a, czy razem z ni\'b9 nie zniknie\par pow\'f3d, by nadal by\'e6 rodzin\'b9?\par Cole wiedzia\'b3, \'bfe ten dzie\'f1 nast\'b9pi wtedy, gdy Mary Roses wyjdzie za m\'b9\'bf\par i wyjedzie, ale uparcie nie dopuszcza\'b3 do siebie tej my\'9cli. Anglia by\'b3a jednak\par tak strasznie daleko, a my\'9cl, \'bfe ju\'bf nigdy nie zobaczy siostry, napawa\'b3a go\par przera\'bfeniem.\par - Nasza siostra jest ju\'bf doros\'b3a - powiedzia\'b3. - Wydaje si\'ea, \'bfe nast\'b9-\par pi\'b3o to nagle, z dnia na dzie\'f1. Wiedzia\'b3em, \'bfe pewnego dnia nas opu\'9cci, ale\par nie...\par Nie doko\'f1czy\'b3.\par - Czy pora ju\'bf, by\'9cmy st\'b9d ruszali dalej?\par - Za wcze\'9cnie jeszcze, by my\'9cle\'e6 o takich rzeczach - powiedzia\'b3 Douglas.\par - Cole, chcia\'b3e\'9c kupi\'e6 t\'ea dzia\'b3k\'ea w pobli\'bfu g\'f3r, kt\'f3ra przylega do naszej ziemi.\par Nie chcia\'b3e\'9c przypadkiem zbudowa\'e6 tam swojego domu?\par - Wiesz, \'bfe chcia\'b3em - powiedzia\'b3 Cole.\par - Nie rozumiem, dlaczego cokolwiek mia\'b3oby si\'ea zmieni\'e6. Travis tyle\par podr\'f3\'bfuje, \'bfe niecz\'easto bywa w domu. Nawet je\'9cli rodzina si\'ea rozpadnie, to\par ci\'b9gle mamy wsp\'f3lne sprawy.\par Adam pozwoli\'b3 braciom wypowiada\'e6 swoje l\'eaki. W ko\'f1cu mia\'b3 jednak\par dosy\'e6 ich rozczulania si\'ea nad sob\'b9 i postanowi\'b3 ich zmusi\'e6 do rozwa\'bfenia\par obecnej sytuacji.\par - Rozmowa o planach na przysz\'b3o\'9c\'e6 mo\'bfe zaczeka\'e6. Mary Roses jest teraz\par najwa\'bfniejsza. Nie b\'eadzie z tego wszystkiego zadowolona. Nie s\'b9dz\'ea jednak,\par by mia\'b3a czas si\'ea tym martwi\'e6. Oswoi si\'ea z my\'9cl\'b9, \'bfe ma ojca, w drodze do\par Anglii.\par - Chcesz przez to powiedzie\'e6, \'bfe powinna jak najszybciej wyjecha\'e6? -\par spyta\'b3 Travis.\par - Tak. - Adam kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Cole niech\'eatnie przyzna\'b3 mu racj\'ea.\par - Im pr\'eadzej wyjedzie, tym szybciej b\'eadzie tu z powrotem.\par - Je\'9cli w og\'f3le wr\'f3ci - powiedzia\'b3 Travis.\par Wszyscy zacz\'eali si\'ea ponownie martwi\'e6 t\'b9 mo\'bfliwo\'9cci\'b9, po czym Adam\par stwierdzi\'b3:\par - S\'b3yszeli\'9ccie, co powiedzia\'b3 Harrison. Elliott jest bardzo bogatym cz\'b3o-\par wiekiem. Mary Roses prowadzi\'b3a tutaj do\'9c\'e6 odosobnione \'bfycie.\par - Uczy\'b3a si\'ea w St. Louis - zaprotestowa\'b3 Cole. - Mia\'b3a okazj\'ea zobaczy\'e6\par troch\'ea \'9cwiata.\par - Internat sta\'b3 z dala od miasta. By\'b3a tam r\'f3wnie odosobniona - powiedzia\'b3\par Adam.\par - Czym si\'ea tak martwisz? - spyta\'b3 Cole. - My\'9clisz, \'bfe bogactwo przewr\'f3ci\par jej w g\'b3owie?\par - Nie - odpar\'b3 Adam. - Po prostu nie wiem, jak da sobie rad\'ea ze zmianami.\par Nie chc\'ea, by czu\'b3a si\'ea... bezbronna.\par - \'a3atwo nawi\'b9zuje przyja\'9fnie - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par - Nie chc\'ea, by ktokolwiek rani\'b3 jej uczucia, by my\'9cla\'b3a, \'bfe si\'ea do niczego\par nie nadaje - powiedzia\'b3 Adam.\par - Kto z ni\'b9 pojedzie? - zapyta\'b3 Travis.\par - Ca\'b3a nasza czw\'f3rka - odpar\'b3 Cole.\par - Zastan\'f3w si\'ea chwil\'ea - odezwa\'b3 si\'ea Douglas. - Nie mo\'bfemy wyjecha\'e6.\par Mamy tu swoje obowi\'b9zki.\par - Jeste\'9cmy jej przesz\'b3o\'9cci\'b9 - doda\'b3 Adam. - Stwierdzam to z przykro\'9cci\'b9,\par ale \'bfaden z nas nie mo\'bfe z .ni\'b9 pojecha\'e6.\par - Sugerujesz, \'bfe mamy j\'b9 pu\'9cci\'e6 sam\'b9? - spyta\'b3 Travis. Przerazi\'b3a go ta\par my\'9cl.\par - Harrison m\'f3g\'b3by j\'b9 zabra\'e6 - stwierdzi\'b3 Travis.\par Pomys\'b3 nie podoba\'b3 si\'ea pozosta\'b3ym braciom. Adam wpad\'b3 w ko\'f1cu na\par pomys\'b3, kt\'f3ry wyda\'b3 si\'ea im bardziej do przyj\'eacia.\par - Eleanor mog\'b3aby z ni\'b9 pojecha\'e6. Mog\'b3yby nawzajem na siebie uwa\'bfa\'e6.\par Rozumiej\'b9 si\'ea ju\'bf chyba nie\'9fle. Mary Roses potrafi my\'9cle\'e6 i wybra\'e6 to, co\par w\'b3a\'9cciwe. Nie mam co do tego \'bfadnych w\'b9tpliwo\'9cci.\par - Sama przyjecha\'b3a z St. Louis - powiedzia\'b3 Cole. - Wie, jak zachowywa\'e6\par si\'ea w obecno\'9cci nieznajomych. Upewni\'b3em si\'ea te\'bf, \'bfe potrafi u\'bfywa\'e6 rewol-\par weru. Adam ma racj\'ea. Da sobie rad\'ea.\par - Cohenowie jad\'b9 na Wsch\'f3d na jakie\'9c \'9cwi\'eato rodzinne. Musz\'ea pojecha\'e6\par do Hammond, by sprzeda\'e6 dwa konie. Wpadn\'ea do nich i dowiem si\'ea o szcze-\par g\'f3\'b3y. Mo\'bfe uda\'b3oby si\'ea wys\'b3a\'e6 Eleanor i Mary Roses z nimi.\par - By\'b3oby \'9cwietnie, gdyby to si\'ea uda\'b3o. Ufam Johnowi Cohenowi - powie-\par dzia\'b3 Cole.\par - Musimy zwr\'f3ci\'e6 pieni\'b9dze - o\'9cwiadczy\'b3 Douglas. Wszyscy spojrzeli na\par niego.\par - Jakie pieni\'b9dze? - spyta\'b3 Cole.\par - Pieni\'b9dze Elliotta - wyja\'9cni\'b3 Douglas. - Ktokolwiek porwa\'b3 Mary Roses,\par musia\'b3 te\'bf ukra\'9c\'e6 pieni\'b9dze. Wydali\'9cmy co do grosza pieni\'b9dze z koperty, wi\'eac\par teraz musimy je zwr\'f3ci\'e6. Adam, czy mamy wystarczaj\'b9co du\'bfo oszcz\'eadno\'9cci?\par - Tak - stwierdzi\'b3 najstarszy brat. - Zgadzam si\'ea z tob\'b9. Pieni\'b9dze zosta\'b3y\par prawdopodobnie skradzione Elliottowi i powinni\'9cmy je odda\'e6. Przez pewien\par czas b\'eadziemy musieli troch\'ea oszcz\'eadza\'e6. \'afa\'b3uj\'ea teraz, \'bfe kupili\'9cmy to byd\'b3o,\par ale ju\'bf za nie zap\'b3acili\'9cmy i nie mo\'bfemy si\'ea wycofa\'e6.\par Bracia rozmawiali o swoich w\'b9tpliwo\'9cciach do p\'f3\'9fna w nocy. Adam\par postanowi\'b3 w ko\'f1cu i\'9c\'e6 spa\'e6.\par - Powiemy jej o tym wsp\'f3lnie - stwierdzi\'b3.\par - Kiedy? - Cole wsta\'b3 i przeci\'b9gn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Pomy\'9climy o tym jutro - zaproponowa\'b3 Adam.\par Travis i Cole wygl\'b9dali tak, jakby w\'b3a\'9cnie odroczono im wyrok \'9cmierci\par przez powieszenie. Mieli co najmniej dwadzie\'9ccia cztery godziny, by udawa\'e6,\par \'bfe wszystko jest w porz\'b9dku.\par - Co zrobimy z Hamsonem? Czemu nie chcesz, by zosta\'b3 po powiadomie-\par niu Mary Roses? - spyta\'b3 Adama Douglas.\par - Musz\'ea wypyta\'e6 go o Elliotta - wyt\'b3umaczy\'b3 Adam. - Musz\'ea wiedzie\'e6,\par co czeka Mary Roses. Chc\'ea wiedzie\'e6 wszystko o Elliocie i o \'bfyciu, jakie\par prowadzi. Musz\'ea by\'e6 w stanie przygotowa\'e6 Mary Roses. Tylko Harrison mo\'bfe\par udzieli\'e6 mi potrzebnych informacji.\par - Musimy pami\'eata\'e6, by trzyma\'e6 go z dala od naszej siostry - nalega\'b3\par Travis.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Do cholery, m\'ea\'bfczyzna powinien z\'b3o\'bfy\'e6 obietnic\'ea, zanim zacznie stara\'e6\par si\'ea o r\'eak\'ea kobiety.\par \f1\bullet Adam opar\f0\'b3 si\'ea plecami o krzes\'b3o.\par - O ile dobrze rozumiem, Harrison w\'b3a\'9cnie to zrobi\'b3.\par 7 lutego 1867\par Droga Mamo Roses!\par Mamy dla ciebie niespodziank\'ea. Od\'b3o\'bfyli\'9cmy troch\'ea pieni\'eadzy, czekaj\'b9c na\par ten dzie\'f1. Wydaje nam si\'ea, \'bfe starczy ich, by Cole i Douglas przywie\'9fli ci\'ea\par tutaj. Wys\'b3uchaj mnie Mamo, zanim zaczniesz potrz\'b9sa\'e6 g\'b3ow\'b9 Przede wszyst-\par kim, je\'9cli martwisz si\'ea o koszty, to przesta\'f1 - wszystko wyliczyli\'9cmy. Jak tylko\par tu przyjedziesz, zobaczysz, \'bfe dobrze nam si\'ea wiedzie. Oczywi\'9ccie, teraz jest\par zima i moi bracia b\'ead\'b9 mogli wyjecha\'e6 dopiero po wiosennym sp\'eadzie byd\'b3a.\par Ja musz\'ea zajmowa\'e6 si\'ea naszym stadem. Zacz\'eali\'9cmy z dwiema krowami zaro-\par dowymi, a teraz mamy ich dziesi\'ea\'e6. Po nadchodz\'b9cych narodzinach b\'eadziemy\par mieli pi\'ea\'e6 kolejnych. Sp\'ead naszych kr\'f3w nie jest k\'b3opotem, ale s\'b9siad pomaga\par s\'b9siadowi, wi\'eac b\'eadziemy musieli pom\'f3c rodzime Pearlmanow. Maj\'b9, oko\'b3o\par osiemdziesi\'eaciu sztuk byd\'b3a. S\'b9dla nas wyj\'b9tkowo hojni. Nie chc\'b9 \'bfadnej op\'b3aty\par za korzystanie z ich byka. Obiecali\'9cmy kupi\'e6 sobie w\'b3asnego. Odwdzi\'eaczymy\par si\'ea im, gdy tylko to zrobimy.\par Martwisz si\'ea o Liyonie, prawda? Wiem, \'bfe jest niewidoma i polega na Tobie\par w ka\'bfdej najdrobniejszej sprawie, ale my te\'bf Ciebie potrzebujemy. Lwonia da\par sobie rad\'ea, je\'9cli nauczysz kogo\'9c innego wykonywa\'e6 Twoje obowi\'b9zki. Ma\par dw\'f3ch syn\'f3w, kt\'f3rzy si\'ea ni\'b9 opiekuj\'b9. Wiem, \'bfe maj\'b9 z\'b3y charakter, ale s\'b9 jej\par synami, wi\'eac s\'b9 za ni\'b9 odpowiedzialni. Liyonia wszystko zrozumie. Prosz\'ea, nie\par sprzeczaj si\'ea z nami. Czekali\'9cmy ju\'bf wystarczaj\'b9co d\'b3ugo, tak jak i ty. Nie\par zmienimy ju\'bf zdania. Je\'9cli nie dostaniemy wie\'9cci od Ciebie, to Cole i Douglas\par zapukaj\'b9 do Twoich drzwi oko\'b3o pierwszego czerwca.\par Ca\'b3uj\'ea,\par John Ouincy Adam Ciay borne\par Nawet na sekund\'ea nie spuszczali jej z oczu. Travis, Douglas i Cole\par musieli chyba ustali\'e6 rozk\'b3ad wart, gdy\'bf ka\'bfdy dok\'b3adnie wiedzia\'b3, kiedy ma\par pilnowa\'e6 Mary Roses lub \'9cledzi\'e6 Hamsona. Zachowanie braci by\'b3o skandali-\par czne. W dodatku Harrison by\'b3 zaj\'eaty od rana do wieczora i rzadko nawet\par widywa\'b3 ich siostr\'ea. On sam nie przywi\'b9zywa\'b3 wagi do ich zachowania i jak\par gdyby nigdy nic zajmowa\'b3 si\'ea swoimi obowi\'b9zkami.\par Zdaniem Adama jego bracia zachowywali si\'ea jak dzieci. Pr\'f3bowa\'b3 im\par wyt\'b3umaczy\'e6, \'bfe chroni\'b9 siostr\'ea przed m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3ry zaprzysi\'b9g\'b3 jej wier-\par no\'9c\'e6. Harrison obieca\'b3 w obecno\'9cci czterech \'9cwiadk\'f3w, \'bfe b\'eadzie j\'b9 kocha\'b3\par i chroni\'b3. U\'bfy\'b3 s\'b3\'f3w \f1\'84na zawsze", co Adam interpretowa\f0\'b3 jako: a\'bf do \'9cmierci.\par Wed\'b3ug niego deklaracja zosta\'b3a z\'b3o\'bfona.\par Travis powiedzia\'b3 mu, \'bfe oszala\'b3. Mary Roses nie z\'b3o\'bfy\'b3a \'bfadnego zobowi\'b9-\par zania.\par - Tylko dlatego, \'bfe nie dali\'9ccie jej do\'9c\'e6 czasu sam na sam z Hamsonem,\par by mog\'b3a to zrobi\'e6 - odpar\'b3 Adam. - W okolicy nie ma \'bfadnego kaznodziei.\par Czy macie zamiar jecha\'e6 po jakiego\'9c a\'bf do Salt Lak\'ea? Mama Roses wysz\'b3a za\par mojego ojca w obecno\'9cci swojej rodziny. Mojego ojca nawet tam nie by\'b3o.\par Dopiero po miesi\'b9cu z\'b3o\'bfy\'b3 swoje przyrzeczenie.\par - Czy mia\'b3 do plec\'f3w przytkni\'eaty rewolwer? - spyta\'b3 Travis.\par - Nie, nie mia\'b3. Sam pragn\'b9\'b3 przysi\'b9c jej wierno\'9c\'e6. Zostawcie Harrisona\par i Mary Roses w spokoju.\par Do Travisa przem\'f3wi\'b3oby mo\'bfe rozumowanie Adama, gdyby Mary Roses\par nie by\'b3a jego ma\'b3\'b9 siostrzyczk\'b9. By\'b3a ni\'b9 jednak, a to wszystko zmienia\'b3o. Nie\par obchodzi\'b3o go, kto, co i komu przyrzek\'b3. Po prostu nie m\'f3g\'b3 pogodzi\'e6 si\'ea\par z my\'9cl\'b9, \'bfe jego siostra mia\'b3aby obcowa\'e6 z jakim\'9c m\'ea\'bfczyzn\'b9. Na my\'9cl o tym\par dostawa\'b3 md\'b3o\'9cci.\par Mary Roses zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe co\'9c jest nie tak, ale nikt nie chcia\'b3 jej powiedzie\'e6,\par o co chodzi. Atmosfera na ranczo by\'b3a bardzo napi\'eata. Trzej spo\'9cr\'f3d jej braci\par zachowywali si\'ea do\'9c\'e6 dziwnie. Cieszy\'b3o j\'b9 ich towarzystwo, ale nie mog\'b3a\par zrozumie\'e6, czemu pragn\'eali wci\'b9\'bf z ni\'b9 przebywa\'e6.\par Nie pozwalali jej sp\'eadzi\'e6 ani chwili z Hamsonem. Spyta\'b3a Cole'a, czemu\par wszyscy s\'b9 tacy zdenerwowani. Mrukn\'b9\'b3 pod nosem co\'9c o k\'b3opotach finanso-\par wych. Powiedzia\'b3a mu na to, \'bfe powinien mie\'e6 wi\'eacej wiary w Boga i w siebie\par samego. Poradzili sobie w trudniejszych chwilach, wi\'eac i teraz dadz\'b9 sobie\par rad\'ea.\par Trudno jej by\'b3o zapomnie\'e6 o rozczarowaniu, jakiego dozna\'b3a po rozmowie\par Hamsona z jej bra\'e6mi. Okaza\'b3o si\'ea, \'bfe Eleanor myli\'b3a si\'ea s\'b9dz\'b9c, \'bfe poprosi\par o jej r\'eak\'ea. Travis powiedzia\'b3, \'bfe Harrison omawia\'b3 z nimi kwestie finansowe.\par Nie potrafi\'b3 poda\'e6 powodu, dla kt\'f3rego zosta\'b3a wykluczona z rozmowy.\par Uzna\'b3a, \'bfe Harrison jako jedyny mo\'bfe jej wyja\'9cni\'e6, czemu nie chcia\'b3, by w niej\par uczestniczy\'b3a. Sprawia\'b3 wra\'bfenie, jakby jej unika\'b3. Mruga\'b3 do niej, gdy tylko\par j\'b9 mija\'b3, ale przez ca\'b3y tydzie\'f1 nie powiedzia\'b3 do niej wi\'eacej ni\'bf dziesi\'ea\'e6 s\'b3\'f3w.\par Martwi\'b3o j\'b9 to i w ko\'f1cu postanowi\'b3a znale\'9f\'e6 spos\'f3b na rozmow\'ea w cztery\par oczy. Eleanor by\'b3a gotowa jej pom\'f3c. Gdy z\'b3agodzi\'b3a swoje nastawienie wobec\par rodziny i otworzy\'b3a przed ni\'b9 serce, sta\'b3a si\'ea dobr\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9.\par Mary Roses trzykrotnie w ci\'b9gu tego tygodnia odwiedzi\'b3a Corrie. Je\'9fdzi\'b3a\par tam cz\'ea\'9cciej, ni\'bf by\'b3o to konieczne, ale mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe bracia b\'ead\'b9 zbyt\par zaj\'eaci i Harrison z ni\'b9 pojedzie. Jak dot\'b9d jej plan si\'ea nie powi\'f3d\'b3. Nie mia\'b3a\par jednak zamiaru si\'ea podda\'e6.\par Za ka\'bfdym razem, po powrocie, mia\'b3a do przekazania rodzinie wspania\'b3e\par wiadomo\'9cci. Gdy przyjecha\'b3a do Corrie w poniedzia\'b3ek, odkry\'b3a, \'bfe na \'9crodku\par polany stoi fotel na biegunach. Jej zdaniem by\'b3o to bardzo mi\'b3e \'bfe strony\par Corrie, \'bfe dba\'b3a o jej wygod\'ea. W \'9crod\'ea fotel sta\'b3 przed oknem, tu\'bf przy\par schodach. Corrie z ka\'bfd\'b9 wizyt\'b9 pozwala\'b3a jej bardziej si\'ea zbli\'bfy\'e6. Mary Roses\par nie musia\'b3a ju\'bf wykrzykiwa\'e6 ka\'bfdego s\'b3owa.\par Najbardziej udana by\'b3a wizyta pi\'b9tkowa. Fotel sta\'b3 na werandzie, zaraz\par przed oknem, zwr\'f3cony w stron\'ea polany. Mary Roses przyzna\'b3a podczas kolacji,\par \'bfe czu\'b3a si\'ea troch\'ea niepewnie wchodz\'b9c po schodach. Z okna nie wystawa\'b3a\par jednak strzelba, wi\'eac pomy\'9cla\'b3a, \'bfe Corrie sprawdza, czy ma wystarczaj\'b9co\par du\'bfo odwagi, by siedzie\'e6 plecami do niej.\par Spok\'f3j Hamsona znikn\'b9\'b3 nagle, gdy tylko im to opowiedzia\'b3a. Jego serce\par niemal\'bfe przesta\'b3o bi\'e6. Zerwa\'b3 si\'ea na nogi i zacz\'b9\'b3 krzycze\'e6.\par - Czy\'9ccie kompletnie zwariowali? Travis, by\'b3e\'9c z ni\'b9, prawda? Jak mog\'b3e\'9c\par pozwoli\'e6 siostrze podej\'9c\'e6 tak blisko do...\par - Uspok\'f3j si\'ea - powiedzia\'b3 Travis. - Mia\'b3em strzelb\'ea w pogotowiu.\par W ka\'bfdej chwili mog\'b3em znale\'9f\'e6 si\'ea na werandzie.\par - Przez ten czas mog\'b3a ju\'bf by\'e6 martwa! - rykn\'b9\'b3 Harrison. Jego w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6\par zdawa\'b3a si\'ea nie mie\'e6 granic.\par Zanim Travis zda\'b3 sobie spraw\'ea, co si\'ea dzieje, Harrison schwyci\'b3 go jedn\'b9\par r\'eak\'b9 i uni\'f3s\'b3 z krzes\'b3a, kt\'f3re wywr\'f3ci\'b3o si\'ea do ty\'b3u. Cole spojrza\'b3 w d\'f3\'b3,\par zauwa\'bfy\'b3, \'bfe nogi Travisa nie dotykaj\'b9 ziemi, po czym ponownie przeni\'f3s\'b3\par wzrok na Hamsona.\par W oczach Cole'a wida\'e6 by\'b3o podziw dla si\'b3y Szkota. Travis nie by\'b3\par chudzielcem, a mimo to Harrison podni\'f3s\'b3 go bez wysi\'b3ku.\par - Hej, Harrison, to nie jest chyba odpowiednie zachowanie przy stole -\par wycedzi\'b3 przez z\'eaby Cole.\par Harrison zignorowa\'b3 go. Ca\'b3y czas patrzy\'b3 na Travisa.\par - Corrie mog\'b3a wbi\'e6 jej w plecy n\'f3\'bf, poder\'bfn\'b9\'e6 gard\'b3o lub zrobi\'e6 B\'f3g\par jeden wie co jeszcze. Czy pomy\'9cla\'b3e\'9c o tym, gdy trzyma\'b3e\'9c strzelb\'ea w pogo-\par towiu?\par - Pu\'9c\'e6 go! - rozkaza\'b3 Adam.\par Harrison zda\'b3 sobie w ko\'f1cu spraw\'ea z tego, co robi, i pu\'9cci\'b3 najm\'b3odszego\par z braci. Travis zachowywa\'b3 si\'ea spokojnie - by\'b3 zbyt zdziwiony nag\'b3\'b9 reakcj\'b9\par Hamsona, by si\'ea rozgniewa\'e6.\par Cole podni\'f3s\'b3 jego krzes\'b3o, zaczeka\'b3, a\'bf Travis zacz\'b9\'b3 siada\'e6, po czym\par spr\'f3bowa\'b3 wyci\'b9gn\'b9\'e6 krzes\'b3o spod niego. Travis zna\'b3 dobrze ten numer.\par Szturchn\'b9\'b3 Cole'a mocno ramieniem, po czym ponownie si\'ea usadowi\'b3.\par - Poniewa\'bf przej\'b9\'b3e\'9c si\'ea bezpiecze\'f1stwem Mary Roses, to nie uderz\'ea ci\'ea.\par Masz szcz\'ea\'9ccie, \'bfe moja koszula si\'ea nie podar\'b3a - powiedzia\'b3 pod nosem. -\par Wtedy na pewno by\'9c oberwa\'b3.\par - Ch\'eatnie bym ci j\'b9 zszy\'b3a, gdyby Harrison j\'b9 podar\'b3 - wtr\'b9ci\'b3a si\'ea Eleanor.\par - Prawda, \'bfe bym to zrobi\'b3a, Mary Roses?\par Odpowiadaj\'b9c Eleanor Mary Roses ca\'b3y czas przygl\'b9da\'b3a si\'ea Harrisonowi.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak.\par Harrison zn\'f3w zachowywa\'b3 si\'ea dziwnie. Mi\'b3y i dobry cz\'b3owiek, kt\'f3rego\par tak bardzo lubi\'b3a, zn\'f3w sta\'b3 si\'ea barbarzy\'f1c\'b9. U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe w ostatnich\par dniach zdarza\'b3o si\'ea to coraz cz\'ea\'9cciej. Powinna si\'ea ju\'bf przyzwyczai\'e6 do jego\par zmiennych nastroj\'f3w, ale tak nie by\'b3o. Przynajmniej jej nie przera\'bfa\'b3, pomy-\par \'9cla\'b3a. Jedynie zapiera\'b3 jej dech w piersiach.\par Dosz\'b3a do wniosku, \'bfe ani troch\'ea nie podoba si\'ea jej jego nieprzewidywalne\par zachowanie. Sta\'b3 si\'ea wyj\'b9tkowo agresywny i nie wiedzia\'b3a, co spowodowa\'b3o\par tak\'b9 zmian\'ea.\par Rozejrza\'b3a si\'ea wok\'f3\'b3 sto\'b3u, szukaj\'b9c osoby, kt\'f3r\'b9 mog\'b3aby obarczy\'e6\par win\'b9. Jej spojrzenie zatrzyma\'b3o si\'ea na Cole'u, kt\'f3ry widz\'b9c to mrugn\'b9\'b3 do\par niej.\par - Harrisonowi uda\'b3o si\'ea chyba przyci\'b9gn\'b9\'e6 twoj\'b9 uwag\'ea - powiedzia\'b3. -\par Wygl\'b9dasz na oszo\'b3omion\'b9.\par Zupe\'b3nie jej to nie roz\'9cmieszy\'b3o. Skrzywi\'b3a si\'ea z niesmakiem i wskaza\'b3a\par na brata palcem.\par - To wszystko twoja wina, Cole'u Claybome. Masz z\'b3y wp\'b3yw na Ham-\par sona od momentu, gdy si\'ea tu zjawi\'b3. Kiedy\'9c by\'b3 d\'bfentelmenem. Sp\'f3jrz na niego\par teraz. Je\'9cli go zepsu\'b3e\'9c, to nigdy ci tego nie daruj\'ea.\par - Mary Roses, nie pokazuj na nikogo palcem - pouczy\'b3 Adam. Nie czyni\'b3\par tej uwagi z pe\'b3nym przekonaniem. Stara\'b3 si\'ea nie roze\'9cmia\'e6, by nie rani\'e6 uczu\'e6\par siostry. Je\'9cli wierzy\'b3a, \'bfe Cole zepsu\'b3 charakter Hamsona, Adam nie mia\'b3\par zamiaru zmienia\'e6 jej opinii.\par Cole nie by\'b3 tak opanowany, a uczucia siostry te\'bf go a\'bf tak bardzo nie\par obchodzi\'b3y, wi\'eac wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Mary Roses, on jedynie udawa\'b3, \'bfe jest d\'bfentelmenem. Jest taki, jak\par wszyscy.\par - Mo\'bfe taki jak Adam, ale na pewno nie zachowuje si\'ea tak jak ty, Douglas\par czy Travis.\par - Co jest z nami nie tak? - zapyta\'b3 Douglas.\par Zignorowa\'b3a pytanie i zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Hamsona, kt\'f3ry ci\'b9gle sta\'b3 przy\par ko\'f1cu sto\'b3u.\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe powiniene\'9c trzyma\'e6 si\'ea z dala od Cole'a. Ma na ciebie z\'b3y\par wp\'b3yw. Ju\'bf zd\'b9\'bfy\'b3e\'9c nabra\'e6 z\'b3ych manier.\par - Na przyk\'b3ad? - spyta\'b3 Harrison.\par - Na przyk\'b3ad sta\'b3e\'9c si\'ea nieuprzejmy - odpar\'b3a.\par - Chod\'9f tu, Mary Roses.\par Westchn\'ea\'b3a, gdy\'bf wyczyta\'b3a z jego oczu, \'bfe sprzeczanie si\'ea jest bezcelowe.\par Od\'b3o\'bfy\'b3a serwetk\'ea, wsta\'b3a i podesz\'b3a do Hamsona.\par Po\'b3o\'bfy\'b3a r\'eak\'ea na jego ramieniu.\par - Nie nale\'bfa\'b3o tak unosi\'e6 Travisa z krzes\'b3a.\par - Tak - przyzna\'b3. - To nie by\'b3o w\'b3a\'9cciwe.\par Cieszy\'b3a si\'ea, \'bfe rozumia\'b3.\par - Wi\'eac jest ci przykro. - Uzna\'b3a, \'bfe u\'b3atwi przeprosiny..\par - Nie, wcale nie jest mi przykro.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, Harrison. Chcia\'b3abym, by\'9c przesta\'b3 mie\'e6 takie humory.\par S\'b9 bardzo denerwuj\'b9ce.\par - On przecie\'bf zachowuje si\'ea jak normalny cz\'b3owiek - powiedzia\'b3 Douglas.\par - Jak dla mnie jest to dosy\'e6 mi\'b3a odmiana.\par - Pomagam mu pozby\'e6 si\'ea miejskich przyzwyczaje\'f1 - doda\'b3 Cole. -\par Powinna\'9c mi za to podzi\'eakowa\'e6, siostro.\par - Je\'9cli chodzi o Corrie... - zacz\'b9\'b3 Harrison, pomijaj\'b9c rozmow\'ea o jego\par zachowaniu.\par Mary Roses \'9ccisn\'ea\'b3a jego r\'eak\'ea.\par - Chcia\'b3abym, by\'9c mnie pos\'b3ucha\'b3, Harrison. Dobrze ci to zrobi.\par - Nie\'9fle si\'ea zapowiada - szepn\'b9\'b3 Travis wystarczaj\'b9co g\'b3o\'9cno, by wszyscy\par us\'b3yszeli.\par - Zajmij si\'ea swoimi sprawami - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Mo\'bfesz udzieli\'e6 mi rad po tym, jak porozmawiamy o Corrie - nalega\'b3\par Harrison.\par - Wiem, czego chcesz - powiedzia\'b3a westchn\'b9wszy. - Chcesz, bym\par przeprosi\'b3a za wej\'9ccie po tamtych schodach, tak?\par - Chc\'ea, by\'9c zacz\'ea\'b3a u\'bfywa\'e6 rozumu, kt\'f3ry od Boga otrzyma\'b3a\'9c. Wi\'eacej\par tak nie ryzykuj.\par - B\'ead\'ea uwa\'bfa\'e6. - Nie chcia\'b3a si\'ea ju\'bf k\'b3\'f3ci\'e6.\par Harrison odpr\'ea\'bfy\'b3 si\'ea.\par - Dzi\'eakuj\'ea.\par Pochyli\'b3 si\'ea i poca\'b3owa\'b3 j\'b9. By\'b3 to mi\'b3y, pe\'b3en ciep\'b3a, niewymuszony\par poca\'b3unek, kt\'f3ry sko\'f1czy\'b3 si\'ea, zanim zd\'b9\'bfy\'b3a zareagowa\'e6.\par - Przesta\'f1 ca\'b3owa\'e6 nasz\'b9 siostr\'ea - w g\'b3osie Douglasa nie by\'b3o \'9cladu\par z\'b3o\'9cci.\par Harrison ponownie poca\'b3owa\'b3 Mary Roses. Potem obj\'b9\'b3 i przyci\'b9gn\'b9\'b3 do\par swojego boku. Rozmy\'9clnie okazywa\'b3 zaborczo\'9c\'e6.\par Zwr\'f3ci\'b3 si\'ea potem do Travisa.\par - Je\'9cli nie mog\'ea ufa\'e6, \'bfe j\'b9 obronisz...\par - Je\'9cli nie mo\'bfesz mi ufa\'e6? Przygarn\'b9\'b3 kocio\'b3...\par - Odpu\'9c\'e6 sobie, Travis - poradzi\'b3 Adam. - Harrison, usi\'b9d\'9f. Mary Roses,\par wr\'f3\'e6 na swoje miejsce.\par Posz\'b3a w stron\'ea krzes\'b3a nie wierz\'b9c, \'bfe to si\'ea wydarzy\'b3o. Co napad\'b3o\par Harrisona? Nigdy jeszcze tak otwarcie nie okazywa\'b3 swoich uczu\'e6 w obecno\'9cci\par jej braci.\par - Kto piek\'b3 te ciasteczka? - spyta\'b3 Travis.\par - Ja - odezwa\'b3a si\'ea Eleanor. - Czemu pytasz? Nie smakuj\'b9 ci?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe mi smakuj\'b9. S\'b9 bardzo dobre.\par - Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe ci smakuj\'b9. - U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea zadowolona. - Je\'9cli chcesz,\par to jutro te\'bf je zrobi\'ea. Mog\'b3abym nawet upiec ciasto. Jestem ca\'b3kiem przydatna,\par prawda. Mary Roses?\par - Pewnie, \'bfe jeste\'9c - odpar\'b3a.\par - Jeste\'9c naprawd\'ea pomocna - doda\'b3 Douglas.\par - Staram si\'ea - odpar\'b3a Eleanor.\par - Jakiej rady chcia\'b3a\'9c udzieli\'e6 Harrisonowi? - spyta\'b3 siostr\'ea Cole.\par - O co pyta\'b3e\'9c?... Rada? Tak, ju\'bf pami\'eatam.\par By\'b3a ci\'b9gle roztrz\'easiona poca\'b3unkiem Harrisona i stara\'b3a si\'ea wr\'f3ci\'e6 do\par r\'f3wnowagi.\par - Chcia\'b3am poradzi\'e6 Harrisonowi, by pos\'b3ucha\'b3 mojej rady.\par - Ale co to za rada, do cholery? - niecierpliwi\'b3 si\'ea Cole.\par - Uwa\'bfaj na to, co m\'f3wisz - odpar\'b3a Mary Roses. - Najpierw g\'b3ow\'b9,\par dopiero potem sercem. Trzeba pomy\'9cle\'e6, zanim co\'9c si\'ea zrobi.\par Cole zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Harrisona.\par - Gdzie\'9c to ju\'bf chyba s\'b3ysza\'b3em.\par Harrison sprawia\'b3 wra\'bfenie, jakby chcia\'b3 uderzy\'e6 g\'b3ow\'b9 o co\'9c twardego.\par - Pewnie m\'f3wi\'b3a to twoja siostra - odpar\'b3 beznami\'eatnie. - Mary Roses?\par - S\'b3ucham?\par - Doprowadzasz mnie do rozpaczy.\par Adam zacz\'b9\'b3 si\'ea \'9cmia\'e6.\par - Nie z\'b3o\'9c\'e6 si\'ea, siostro. Harrison nie chcia\'b3 ci\'ea obrazi\'e6. Zn\'f3w naszed\'b3 go\par z\'b3y nastr\'f3j.\par Eleanor poklepa\'b3a d\'b3o\'f1 Mary Roses.\par - Nadal jest niemi\'b3y, prawda?\par Mary Roses nie odpowiedzia\'b3a, pozwoli\'b3a braciom wy\'9cmia\'e6 si\'ea do ko\'f1ca,\par po czym zmieni\'b3a temat.\par - Chcecie us\'b3ysze\'e6 o dalszym ci\'b9gu mojej wizyty u Corrie? - spyta\'b3a.\par - S\'b9dz\'ea, \'bfe Harrison nie ma ju\'bf na to si\'b3y - powiedzia\'b3 Cole.\par - Dalej, siostro, opowiedz nam reszt\'ea historii - zach\'eaci\'b3 j\'b9 Adam.\par - Corrie dotkn\'ea\'b3a mnie. Opowiada\'b3am jej o wszystkich wydarzeniach,\par kiwaj\'b9c si\'ea tam i z powrotem na krze\'9cle, gdy nagle poczu\'b3am jej r\'eak\'ea na\par ramieniu. By\'b3a leciutka niczym skrzyd\'b3a motyla. Nawet poklepa\'b3a mnie i u-\par szczypn\'ea\'b3a, ale tylko raz.\par - Po co to zrobi\'b3a? - za\'9cmia\'b3 si\'ea Douglas.\par - Sk\'b9d Mary Roses mia\'b3aby wiedzie\'e6? - zauwa\'bfy\'b3 Travis. - Ta kobieta\par wci\'b9\'bf si\'ea do niej nie odzywa.\par - Och, wiem chyba, czemu mnie uszczypn\'ea\'b3a, ale nie chc\'ea zanudza\'e6 was\par szczeg\'f3\'b3ami. Eleanor, podaj, prosz\'ea, ciasteczka. Wygl\'b9daj\'b9 wspaniale.\par - Smakuj\'b9 r\'f3wnie dobrze. Travis tak powiedzia\'b3 - stwierdzi\'b3a Eleanor.\par Poda\'b3a Mary Roses talerz i poradzi\'b3a wzi\'b9\'e6 od razu dwa.\par - Nie zanudzisz nas - powiedzia\'b3 Cole. - Powiedz, czemu ci\'ea uszczypn\'ea\'b3a.\par - No dobrze - zgodzi\'b3a si\'ea wiedz\'b9c, \'bfe brat nie przestanie pyta\'e6, dop\'f3ki\par mu nie wyt\'b3umaczy. - Troch\'ea narzeka\'b3am i chyba mia\'b3a ju\'bf dosy\'e6 s\'b3uchania\par tego. Przesta\'b3am j\'eacze\'e6, gdy tylko mnie uszczypn\'ea\'b3a.\par - Powinni\'9cmy byli zacz\'b9\'e6 ci\'ea szczypa\'e6 wieki temu - za\'bfartowa\'b3 Adam. -\par Gdyby\'9cmy tylko wiedzieli, jakie to skuteczne.\par - Naprawd\'ea nie powinna\'9c narzeka\'e6 - pouczy\'b3a j\'b9 Eleanor. - Ludzie tego\par nie lubi\'b9.\par - Kiedy na to wpad\'b3a\'9c? - spyta\'b3a Mary Roses.\par - Musia\'b3a\'9c zauwa\'bfy\'e6, \'bfe ostatnio ju\'bf przesta\'b3am narzeka\'e6.\par - Oczywi\'9ccie, zauwa\'bfy\'b3am - zapewni\'b3a Mary Roses przyjaci\'f3\'b3k\'ea.\par - Zorientowa\'b3am si\'ea, jak m\'eacz\'b9ce jest moje zachowanie, gdy sz\'b3am do\par domu z miasta. Nie pami\'eatasz p\'eacherzy, jakie porobi\'b3y mi si\'ea na stopach? C\'f3\'bf,\par b\'ead\'b9c sama i w og\'f3le, mia\'b3am czas pomy\'9cle\'e6 o swoim nastawieniu do \'bfycia.\par - Mi\'b3o jest s\'b3ysze\'e6 tw\'f3j \'9cmiech. Teraz w og\'f3le mi\'b3o jest z tob\'b9 przebywa\'e6\par i tyle nam pomagasz, \'bfe zastanawiam si\'ea, jak dawali\'9cmy sobie bez ciebie rad\'ea.\par - Dzi\'eakuj\'ea ci, Adamie.\par - Kiedy to by\'b3a\'9c sama? - spyta\'b3a Mary Roses.\par Spojrzawszy przez przypadek na Cole'a zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe z trudem kryje\par u\'9cmiech.\par - Czy powiedzia\'b3am, \'bfe by\'b3am sama? Wi\'eac nie by\'b3am - wyrzuci\'b3a z siebie\par Eleanor. - Zapomnij, \'bfe o tym wspomnia\'b3am.\par Mary Roses za nic w \'9cwiecie by tego nie zrobi\'b3a. Co\'9c wydarzy\'b3o si\'ea\par w drodze powrotnej z Blue Belle i zamierza\'b3a si\'ea tego dowiedzie\'e6.\par - Eleanor, pomog\'b3aby\'9c mi posprz\'b9ta\'e6 ze sto\'b3u i przynie\'9c\'e6 kaw\'ea?\par - Oczywi\'9ccie - odpar\'b3a Eleanor. - Staram si\'ea by\'e6 pomocna. Mam nadziej\'ea,\par \'bfe o tym pami\'eatasz.\par Mary Roses zebra\'b3a cz\'ea\'9c\'e6 naczy\'f1 i posz\'b3a do kuchni. Eleanor przysz\'b3a\par chwil\'ea p\'f3\'9fniej z reszt\'b9 talerzy. Po\'b3o\'bfy\'b3a je z boku na kredensie, po czym\par obr\'f3ci\'b3a si\'ea, by wzi\'b9\'e6 dzbanek z kaw\'b9.\par Mary Roses nie pozwoli\'b3a jej wyj\'9c\'e6 z kuchni. Stan\'ea\'b3a w drzwiach, za\'b3o\'bfy\'b3a\par r\'eace i powiedzia\'b3a:\par - M\'f3w, Eleanor. Co si\'ea wydarzy\'b3o w drodze z miasta do domu? Co\'9c si\'ea\par na pewno wtedy sta\'b3o.\par - Nic, przysi\'eagam - protestowa\'b3a Eleanor. - Nawet przez chwil\'ea nie by\'b3am\par sama. M\'f3wi\'ea szczerze. Prosz\'ea ci\'ea, nie r\'f3b niczego pochopnie.\par - Czego na przyk\'b3ad?\par - Nie ka\'bf mi wyje\'bfd\'bfa\'e6. Prosz\'ea ci\'ea, nie g\'b3osuj przeciwko mnie.\par - O czym ty, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, m\'f3wisz?\par Eleanor powiedzia\'b3a jej o wszystkim.\par Mary Roses wpad\'b3a w furi\'ea. Harrison i Cole byli okrutni i bezduszni, je\'9cli\par potrafili tak nastraszy\'e6 Eleanor. Dobre dziesi\'ea\'e6 minut uspokaja\'b3a przyjaci\'f3\'b3k\'ea.\par W tym czasie jej gniew przygas\'b3 odrobin\'ea. Eleanor, zach\'eacona sympati\'b9\par i zrozumieniem przyjaci\'f3\'b3ki, ponownie opisa\'b3a swoje straszne prze\'bfycie, ubar-\par wiaj\'b9c po drodze r\'f3\'bfne szczeg\'f3\'b3y. Gdy sko\'f1czy\'b3a, Mary Roses by\'b3a ponownie\par w bojowym nastroju.\par Douglas dzi\'eakowa\'b3 Bogu, \'bfe siostra wysz\'b3a z jadalni, gdy\'bf chcia\'b3 bez\par przeszk\'f3d porozmawia\'e6 o Corrie.\par - Mia\'b3em czas zastanowi\'e6 si\'ea nad tym, co powiedzia\'b3 Harrison - oznajmi\'b3\par cicho, by Mary Roses nie us\'b3ysza\'b3a. - Szalona Corrie mog\'b3a zrani\'e6 Mary Roses.\par Travis, nie powiniene\'9c by\'b3 pozwoli\'e6 jej wej\'9c\'e6 na werand\'ea.\par - Nic jej nie grozi\'b3o. Corrie lubi Mary Roses, przecie\'bf zostawi\'b3a dla niej\par w jaskini ko\'b3dr\'ea.\par - Sk\'b9d wiesz, \'bfe ko\'b3dra nale\'bfa\'b3a do szalonej Corrie? - spyta\'b3 Douglas.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, Douglas, je\'9cli masz co\'9c do mnie, to powiedz to wprost,\par zamiast u\'bfywa\'e6 g\'b3upich argument\'f3w.\par - Ona jest szalona - wtr\'b9ci\'b3 si\'ea Cole.\par - Jak na to wpad\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Travis.\par - Normalni ludzie nie witaj\'b9 go\'9cci strzelb\'b9 wystaj\'b9c\'b9 z okna. Zgadzam si\'ea\par z Douglasem, ma racj\'ea...\par - Nie, to ja si\'ea pomyli\'b3em - oznajmi\'b3 Harrison.\par Wszyscy bracia spojrzeli na niego.\par - Zareagowa\'b3em zbyt gwa\'b3townie. - Westchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko. - B\'ead\'b9c na twoim\par miejscu nie pozwoli\'b3bym jej wej\'9c\'e6 na werand\'ea, ale nie powinienem by\'b3 tak\par wybuchn\'b9\'e6 podczas kolacji.\par - Wi\'eac czemu to zrobi\'b3e\'9c?\par - Jestem ostatnio troch\'ea zdenerwowany - powiedzia\'b3 wzruszaj\'b9c ramiona-\par mi.\par Adam opar\'b3 si\'ea o krzes\'b3o.\par - Wydaje mi si\'ea dziwne... - powiedzia\'b3 do pozosta\'b3ych sto\'b3ownik\'f3w.\par - Co ci si\'ea wydaje? - spyta\'b3 Cole.\par - Ch\'b3opaki, je\'9cli chcecie, to potraficie by\'e6 cicho, a mimo to Harrison\par wiedzia\'b3, \'bfe byli\'9ccie w baraku i przeszukiwali\'9ccie jego rzeczy. Pozwoli\'b3 wam\par my\'9cle\'e6, \'bfe \'9cpi.\par - Co z tego? - dopytywa\'b3 si\'ea Cole.\par - Wydaje mi si\'ea dziwne, \'bfe Corrie wesz\'b3a do jaskini, przykry\'b3a Mary Roses\par i wysz\'b3a, a Harrison w tym czasie spa\'b3 w najlepsze. O, tak - doda\'b3 z u\'9cmie-\par chem - bardzo mnie to ciekawi.\par - Widzia\'b3e\'9c j\'b9, prawda? - Cole zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Hamsona.\par - Tak, widzia\'b3em j\'b9.\par - Czemu nam o tym nie powiedzia\'b3e\'9c? - spyta\'b3 Travis.\par - Nie chcia\'b3em, by Mary Roses si\'ea o tym dowiedzia\'b3a. Ona wtedy spa\'b3a.\par Corrie nie by\'b3a tamtej nocy szalona. W jej oczach wida\'e6 by\'b3o ciep\'b3o i opie-\par ku\'f1czo\'9c\'e6, gdy sta\'b3a nad Mary Roses i przygl\'b9da\'b3a si\'ea jej. Nie wiem jednak, czy\par jej nastr\'f3j nie zmienia si\'ea r\'f3wnie cz\'easto jak wiatr i czy za chwil\'ea nie mog\'b3aby\par sta\'e6 si\'ea niebezpieczna. Widzia\'b3em j\'b9 tylko kilka minut i nie by\'b3bym got\'f3w\par ryzykowa\'e6 \'bfycia Mary Roses. Nadal uwa\'bfam, \'bfe wasza siostra powinna\par zachowa\'e6 ostro\'bfno\'9c\'e6.\par - Jak wygl\'b9da\'b3a? - spyta\'b3 Douglas.\par - Jakby kto\'9c rzuci\'b3 si\'ea na ni\'b9 z toporkiem.\par - Biedna kobieta. - Ciarki przesz\'b3y po plecach Travisa.\par - Dlaczego ona nie m\'f3wi? - spyta\'b3 Cole.\par - Nie jestem pewien, czy mo\'bfe.\par - Wi\'eac s\'b9dzisz, \'bfe jej gard\'b3o... - Travis nie by\'b3 w stanie doko\'f1czy\'e6. By\'b3\par wstrz\'b9\'9cni\'eaty obrazem, kt\'f3ry zarysowa\'b3 si\'ea w jego wyobra\'9fni.\par Cole by\'b3 chyba jedyny z braci, kt\'f3ry zdawa\'b3 si\'ea w og\'f3le tym nie poruszony.\par - Czemu nie powiedzia\'b3e\'9c Mary Roses, \'bfe widzia\'b3e\'9c Corrie?\par - Nie chcia\'b3em wtr\'b9ca\'e6 si\'ea w jej sprawy. Corrie nale\'bfy do niej, wi\'eac to\par ona powinna pierwsza j\'b9 zobaczy\'e6.\par - My\'9clisz, \'bfe Corrie kiedykolwiek si\'ea na to zgodzi?\par - W\'b9tpi\'ea, ale kto wie? - przyzna\'b3 Harrison.\par - Mary Roses pewnie zemdleje lub zacznie krzycze\'e6 - powiedzia\'b3 Travis.\par - Cholera, ja bym tak zrobi\'b3.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, twoja siostra w og\'f3le si\'ea tym nie przejmie.\par Adam pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Dobrze j\'b9 znasz, Harrison.\par - Zbiera si\'ea na bun\'ea - zauwa\'bfy\'b3 Douglas.\par - Czy s\'b3ysza\'b3e\'9c piorun? - spyta\'b3 Cole.\par - Cholera jasna. MacHugh nienawidzi piorun\'f3w.\par Bracia roze\'9cmiali si\'ea.\par - On nienawidzi wszystkiego - stwierdzi\'b3 Travis.\par - Na pewno lubi Adama - powiedzia\'b3 Douglas. - Co zrobi\'b3e\'9c, \'bfe po\par dzisiejszej przeja\'bfd\'bfce chodzi\'b3 za tob\'b9 jak piesek?\par - Pos\'b3ucha\'b3em rad Hamsona i pochwali\'b3em go. Lubi s\'b3ucha\'e6, jaki z niego\par dobry ko\'f1. Jeste\'9cmy bratnimi duszami, Douglas.\par - Czy zaopiekujesz si\'ea nim, gdy odjad\'ea? - spyta\'b3 Adama Harrison.\par - Nie zabierzesz go ze sob\'b9? - spyta\'b3 Douglas.\par - Nie wytrzyma\'b3by podr\'f3\'bfy przez ocean.\par - Niech zgadn\'ea - wtr\'b9ci\'b3 si\'ea Cole. - MacHugh nienawidzi wody?\par Harrison spowa\'bfnia\'b3.\par - Obiecaj mi co\'9c, Adamie. Niezale\'bfnie od tego, co by si\'ea sta\'b3o, nie\par sprzedawaj go. Je\'9cli nie uda mi si\'ea wr\'f3ci\'e6, ty go zachowasz.\par Adam zgodzi\'b3 si\'ea.\par - Czy my\'9clisz, \'bfe wr\'f3cisz?\par Zanim Harrison zd\'b9\'bfy\'b3 odpowiedzie\'e6, Travis zada\'b3 mu kolejne pytanie.\par - Ci\'b9gle zamierzasz wyjecha\'e6 w przysz\'b3ym tygodniu?\par - Nie - odpar\'b3 Harrison. - Postanowi\'b3em wyjecha\'e6 pojutrze.\par - Dlaczego zmieni\'b3e\'9c zdanie? - dopytywa\'b3 si\'ea Cole.\par - Mary Roses.\par Zdawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe taka odpowied\'9f wystarczy. Douglas domaga\'b3 si\'ea jednak\par szczeg\'f3\'b3\'f3w.\par - Chcesz zmusi\'e6 nas do wcze\'9cniejszego poinformowania jej? To nasza\par sprawa, nie twoja. Czemu nie mo\'bfesz d\'b3u\'bfej zaczeka\'e6?\par - My\'9cl\'ea, \'bfe powinien nied\'b3ugo wyjecha\'e6 - wtr\'b9ci\'b3 si\'ea Travis. - Zaczy-\par nam mie\'e6 dosy\'e6 ganiania za Mary Roses. B\'eadzie bezpieczniejsza, gdy on\par wyjedzie.\par - Pozw\'f3lcie mu powiedzie\'e6, dlaczego przesun\'b9\'b3 termin wyjazdu - nalega\'b3\par Douglas.\par Harrison postanowi\'b3 by\'e6 szczery.\par - To proste, panowie. Doszed\'b3em do kresu mojej wytrzyma\'b3o\'9cci. Nie mog\'ea\par by\'e6 z ni\'b9 w tym samym pokoju i nie...\par - Nie musisz wnika\'e6 w szczeg\'f3\'b3y - stwierdzi\'b3 pospiesznie Cole. - Rozu-\par miemy, o co ci chodzi.\par - To obrzydliwe - powiedzia\'b3 pod nosem Travis, gdy\'bf dotyczy\'b3o to jego\par siostry.\par - S\'b3yszycie? Znowu - powiedzia\'b3 Douglas\par - Znowu co? - spyta\'b3 Travis.\par - Piorun - wyja\'9cni\'b3 Douglas. - Odg\'b3os dobiega z kuchni.\par - O czym, do diab\'b3a, m\'f3wisz? - spyta\'b3 Cole.\par Douglas nie musia\'b3 niczego t\'b3umaczy\'e6. Mary Roses krzykn\'ea\'b3a, by Harrison\par przyszed\'b3 do kuchni. Eleanor r\'f3wnie g\'b3o\'9cno zawo\'b3a\'b3a Cole'a.\par Dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni spojrzeli na siebie.\par - Chyba dogada\'b3y si\'ea w pewnej kwestii - powiedzia\'b3 Cole.\par - Chyba? - spyta\'b3 ch\'b3odno Harrison.\par Cole nie mia\'b3 ochoty si\'ea ruszy\'e6. Harrison od\'b3o\'bfy\'b3 serwetk\'ea i z niepewnym\par wyrazem twarzy wsta\'b3.\par - Masz zamiar tam p\'f3j\'9c\'e6? - spyta\'b3 Travis.\par - Oczywi\'9ccie - odpar\'b3 Harrison.\par - Po co, u diab\'b3a?\par - By go z\'b3apa\'e6 - powiedzia\'b3 Harrison. - Wstawaj, Cole. Idziesz ze mn\'b9.\par - Cole rzuci\'b3 w Travisa serwetk\'b9 i poszed\'b3 za Harrisonem do kuchni. Mary\par Roses odezwa\'b3a si\'ea pierwsza.\par - Jak mog\'b3e\'9c by\'e6 tak okrutny? To by\'b3o paskudne i nieludzkie z twojej\par strony wyrzuci\'e6 j\'b9 w samym \'9crodku pustkowia. O czym wtedy my\'9cla\'b3e\'9c?\par Harrison nie mia\'b3 nawet czasu si\'ea broni\'e6. Eleanor z po\'9cpiechem przysun\'ea\'b3a\par si\'ea do Mary Roses i podobnie jak ona przyj\'ea\'b3a bojow\'b9 postaw\'ea, z r\'eakami\par skrzy\'bfowanymi na piersi.\par - Mam p\'eacherze na stopach, kt\'f3re, na Boga, krwawi\'b3y. Czy Cole bra\'b3\par w tym udzia\'b3? Na pewno to zrobi\'b3, prawda?\par Spojrza\'b3a z nienawi\'9cci\'b9 na brata Mary Roses:\par - Nigdy, ale to nigdy ci nie przebacz\'ea.\par - Wy dwaj zostawili\'9ccie j\'b9 sam\'b9. B\'f3g raczy wiedzie\'e6, co mog\'b3o si\'ea jej\par przydarzy\'e6. W g\'f3rach mieszkaj\'b9 dzikie zwierz\'eata. Zapomnieli\'9ccie o nich?\par Eleanor mog\'b3a... mia\'b3a\'9c sw\'f3j rewolwer? - spyta\'b3a przyjaci\'f3\'b3k\'ea.\par - Nie mia\'b3am. - Potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. - Gdybym mia\'b3a bro\'f1, to zastrzeli\'b3a-\par bym Harrisona.\par - Jakby\'9c si\'ea czu\'b3, gdyby co\'9c strasznego mi si\'ea przydarzy\'b3o? - spyta\'b3a Cole'a\par Eleanor.\par Cole podszed\'b3 do sto\'b3u kuchennego i opar\'b3 si\'ea o niego.\par - Nic ci si\'ea nie sta\'b3o. - M\'f3wi\'b3 g\'b3osem pe\'b3nym rozs\'b9dku i spokoju.\par - Nigdy nie by\'b3o \'bfadnego g\'b3osowania! - krzykn\'ea\'b3a Eleanor. - By\'b3am mi\'b3a,\par nie wiadomo po co. Zrobi\'b3am nawet ciasteczka, do cholery!\par Cole wzruszy\'b3 ramionami.\par - By\'b3y bardzo dobre - powiedzia\'b3. - Bycie mi\'b3ym nie zabija, wi\'eac nie\par udawaj, \'bfe to co\'9c strasznego.\par - Ca\'b3y czas kto\'9c jej pilnowa\'b3. - G\'b3os Harrisona by\'b3 r\'f3wnie rozs\'b9dny.\par - Kto taki? - spyta\'b3a Mary Roses.\par - Najpierw Dooley, potem zmieni\'b3 go Duch, a na samym ko\'f1cu Henry -\par wyja\'9cni\'b3 Cole.\par - Duch? Dobry Bo\'bfe, tylko nie Duch. Czy on wtedy pi\'b3?\par - Tak - odpar\'b3a Eleanor. - By\'b3 najwyra\'9fniej odurzony.\par - Jaki? - spyta\'b3 Cole.\par - Pijany - wyt\'b3umaczy\'b3a. - Nie m\'f3g\'b3by mi pom\'f3c, gdyby co\'9c si\'ea sta\'b3o.\par - Nie mo\'bfesz by\'e6 tego pewna - zauwa\'bfy\'b3 Cole.\par - Na Boga, my\'9cla\'b3, \'bfe jestem anio\'b3em.\par - Wi\'eac by\'b3 pijany. - Cole wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem. Bardziej zdyscyplinowany\par Harrison pozwoli\'b3 sobie jedynie na ma\'b3y u\'9cmiech.\par Eleanor pragn\'ea\'b3a, by Cole przyzna\'b3, \'bfe op\'b3akiwa\'b3by j\'b9, gdyby wtedy\par zgin\'ea\'b3a. Wiedzia\'b3a, \'bfe zachowuje si\'ea melodramatycznie, ale si\'ea tym nie\par przejmowa\'b3a. Przecie\'bf j\'b9 poca\'b3owa\'b3. Musia\'b3 co\'9c do niej czu\'e6. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe\par by\'b3oby cudownie, gdyby o tym powiedzia\'b3.\par - Co by\'9c zrobi\'b3, gdybym zgin\'ea\'b3a?\par - Nic takiego si\'ea nie sta\'b3o. Ale nie\'9fle wygl\'b9dasz, gdy zarumieni\'b9 ci si\'ea\par policzki.\par - Odpowiedz na pytanie - nalega\'b3a Eleanor.\par - Dobrze, odpowiem. Pewnie bym ci\'ea pochowa\'b3.\par - Pochowa\'b3by\'9c mnie.\par Nie wygl\'b9da\'b3a na zadowolon\'b9. Uzna\'b3, \'bfe nie takiej odpowiedzi od niego\par oczekiwa\'b3a.\par - Wybra\'b3bym naprawd\'ea \'b3adne miejsce.\par Harrison obj\'b9\'b3 ramieniem Mary Roses.\par - Zrobi\'b3bym dla ciebie to samo - obieca\'b3.\par Po jego oczach pozna\'b3a, \'bfe w g\'b3\'eabi serca \'9cmieje si\'ea.\par - Jak ty o mnie dbasz - szepn\'ea\'b3a.\par Eleanor przysun\'ea\'b3a si\'ea do Cole'a.\par - Co by\'9c potem zrobi\'b3?\par - Nie musisz tak podnosi\'e6 g\'b3osu. P\'eaka mi od tego g\'b3owa.\par - Przepraszam - dopiero po chwili zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe przeprasza. -\par Prosz\'ea, powiedz mi, co by\'9c zrobi\'b3 po pochowaniu mnie w \'b3adnym miejscu.\par Cole uda\'b3, \'bfe nad tym rozmy\'9cla.\par - C\'f3\'bf, musia\'b3bym wykopa\'e6 dla ciebie g\'b3\'eaboki gr\'f3b, by nie dobra\'b3y si\'ea do\par ciebie zwierz\'eata. A o tej porze roku jest dosy\'e6 gor\'b9co - powiedzia\'b3.\par - Tak - przyzna\'b3a mu racj\'ea. - Jest bardzo gor\'b9co.\par - Pewnie wr\'f3ci\'b3bym do domu i powiedzia\'b3 o wszystkim Mary Roses.\par By\'b3oby jej chyba dosy\'e6 smutno, prawda, Harrison?\par - Pewnie, \'bfe tak - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison.\par Zar\'f3wno Eleanor, jak i Mary Roses nie by\'b3y w stanie ju\'bf si\'ea gniewa\'e6.\par Chcia\'b3o im si\'ea \'9cmia\'e6, gdy s\'b3ysza\'b3y, jak Cole gada i gada, cedz\'b9c s\'b3owa jak\par rasowy kowboj.\par - Co by\'9c zrobi\'b3 dalej? - spyta\'b3a Eleanor.\par - Strzeli\'b3bym chyba sobie piwo.\par Obr\'f3ci\'b3a si\'ea na pi\'eacie i wysz\'b3a z kuchni. Wiedzia\'b3a, \'bfe zaraz si\'ea u\'9cmiechnie,\par a nie chcia\'b3a, by Cole to widzia\'b3.\par Dogoni\'b3 j\'b9 w korytarzu w momencie, gdy chcia\'b3a popchn\'b9\'e6 wahad\'b3owe\par drzwi do jadalni.\par Schwyci\'b3 j\'b9 w pasie i zmusi\'b3, by si\'ea odwr\'f3ci\'b3a.\par - Czego w\'b3a\'9cciwie spodziewa\'b3a\'9c si\'ea, \'bfe powiem?\par - Mia\'b3am nadziej\'ea, \'bfe przynajmniej przyznasz, \'bfe by\'b3oby ci smutno. Nie\par spodziewa\'b3abym si\'ea nigdy po takim m\'ea\'bfczy\'9fnie jak ty, by jakkolwiek okaza\'b3\par swoj\'b9 \'bfa\'b3ob\'ea.\par - Pewnie, \'bfe by\'b3bym w \'bfa\'b3obie.\par - Wcale nie jest ci przykro, \'bfe mnie ok\'b3ama\'b3e\'9c?\par -Nie.\par - Dlaczego?\par - Bo by\'b3a\'9c prawdziw\'b9 drzazg\'b9 w ty\'b3ku, Eleanor. Bardziej ci\'ea lubi\'ea tak\'b9,\par jaka jeste\'9c teraz. Jeste\'9c o wiele sympatyczniejsza, gdy nie wrzeszczysz ca\'b3y\par czas. Poza tym zdo\'b3a\'b3em ci\'ea poca\'b3owa\'e6, co nie by\'b3oby mo\'bfliwe, gdyby Harrison\par nie porzuci\'b3 ci\'ea w g\'f3rach. Tak na marginesie, to by\'b3 w ca\'b3o\'9cci jego plan.\par Chcesz, bym zn\'f3w ci\'ea poca\'b3owa\'b3?\par - Owszem.\par R\'eaka Cole'a przesun\'ea\'b3a si\'ea w stron\'ea jej szyi, po czym gwa\'b3townie przy-\par ci\'b9gn\'b9\'b3 Eleanor do siebie.\par - Pali si\'ea w tobie ogie\'f1, Ellie. Powodujesz, \'bfe m\'ea\'bfczyzna chce zbli\'bfy\'e6 si\'ea do\par ciep\'b3a, by\'e6 naprawd\'ea blisko. Przez ca\'b3y tydzie\'f1 pragn\'b9\'b3em ci\'ea ponownie poca\'b3owa\'e6.\par - Cole? - szepn\'ea\'b3a sennym g\'b3osem.\par -Tak?\par - Czy m\'f3g\'b3by\'9c si\'ea ju\'bf do tego zabra\'e6?\par \'8cmia\'b3 si\'ea, gdy ich usta si\'ea zetkn\'ea\'b3y. Jeden poca\'b3unek nie wystarczy\'b3 - Cole\par uzna\'b3, \'bfe pragnie wi\'eacej. Zupe\'b3nie przy tym zapomnia\'b3, \'bfe zostawi\'b3 w kuchni\par Mary Roses z m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3ry pragnie j\'b9 uwie\'9c\'e6.\par Jego siostra by\'b3a wdzi\'eaczna za chwil\'ea odosobnienia. Chcia\'b3a porozmawia\'e6\par z Harrisonem i dowiedzie\'e6 si\'ea, czemu jej unika. Co\'9c by\'b3o nie tak i nie chcia\'b3a\par si\'ea ju\'bf d\'b3u\'bfej tym martwi\'e6.\par Gdy Cole opu\'9cci\'b3 pok\'f3j, Harrison podszed\'b3 do tylnych drzwi i zacz\'b9\'b3\par patrze\'e6 w ciemno\'9c\'e6.\par Ch\'b3odny powiew wpada\'b3 przez siatkowe drzwi.\par - Na co tak patrzysz? - spyta\'b3a.\par - Na raj.\par Odwr\'f3ciwszy si\'ea odkry\'b3, \'bfe Mary Roses stoi tu\'bf obok. Nie m\'f3wi\'b9c ani\par s\'b3owa, wzi\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea, odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i wyszed\'b3 na dw\'f3r.\par Pos\'b3usznie posz\'b3a za nim. Spodziewa\'b3a si\'ea, \'bfe zatrzyma si\'ea na werandzie,\par ale on zszed\'b3 po schodach i poszed\'b3 dalej poprzez podw\'f3rze. Stawia\'b3 d\'b3ugie\par kroki, jakby dok\'b9d\'9c zmierza\'b3. Chcia\'b3 oddali\'e6 si\'ea od jej braci, by m\'f3c w spokoju\par porozmawia\'e6. Pu\'9cci\'b3 jej d\'b3o\'f1 w po\'b3owie podw\'f3rza i podszed\'b3 do corralu. Stan\'b9\'b3\par ze skrzy\'bfowanymi ramionami, plecami oparty o drewniany p\'b3ot.\par Sta\'b3a jakie\'9c trzy metry od niego. Chcia\'b3a podbiec, obj\'b9\'e6 ramionami i mocno\par si\'ea do niego przytuli\'e6. Nie ruszy\'b3a si\'ea jednak, czekaj\'b9c, by pokaza\'b3, \'bfe chce,\par by si\'ea zbli\'bfy\'b3a.\par Zdawa\'b3 si\'ea usatysfakcjonowany patrzeniem. Jego badawcze spojrzenie jej\par nie przeszkadza\'b3o. Oczy Hamsona przepe\'b3nia\'b3o ciep\'b3o. W spojrzeniu mia\'b3 tyle\par dobroci, \'bfe poczu\'b3a si\'ea, jakby ju\'bf j\'b9 g\'b3aska\'b3. Instynktownie zbli\'bfy\'b3a si\'ea do\par niego, ci\'b9gle patrz\'b9c mu w oczy. Nawet nie pr\'f3bowa\'b3a broni\'e6 si\'ea przed reakcj\'b9\par w\'b3asnego cia\'b3a. Czu\'b3a, \'bfe brakuje jej tchu, cho\'e6 nawet jej nie dotkn\'b9\'b3. Zrobi\'b3o\par jej si\'ea gor\'b9co i niecierpliwi\'b3a si\'ea z t\'easknoty.\par T\'easkni\'b3a za jego obj\'eaciem. Zastanawia\'b3a si\'ea, czy Harrison zdaje sobie\par spraw\'ea, jak bardzo zmieni\'b3 si\'ea od czasu przyjazdu do Montany. Pojawi\'b3o si\'ea\par w nim co\'9c dzikiego, szorstko\'9c\'e6, kt\'f3rej wcze\'9cniej nie zauwa\'bfy\'b3a. Zawsze by\'b3\par umi\'ea\'9cniony i wysoki, ale teraz nabra\'b3 cech herkulesowych. Opali\'b3 si\'ea na\par ciemniejszy br\'b9zowy kolor. Cho\'e6 by\'b3o to niemo\'bfliwe, jego oczy te\'bf zdawa\'b3y\par si\'ea ciemniejsze, a o wiele d\'b3u\'bfsze w\'b3osy si\'eaga\'b3y ju\'bf ramion. By\'b3y r\'f3wnie\par ciemne, jak kiedy\'9c, lecz w \'9cwietle ksi\'ea\'bfyca wydawa\'b3y si\'ea przeplecione z\'b3otymi\par pasmami.\par Im d\'b3u\'bfej na niego patrzy\'b3a, tym trudniej by\'b3o jej z\'b3apa\'e6 oddech.\par Harrison zauwa\'bfy\'b3 niewielk\'b9 zmian\'ea, jaka w niej zasz\'b3a. Jej oczy nabra\'b3y\par ciemnob\'b3\'eakitnej barwy, a na twarzy pojawi\'b3 si\'ea wyraz oszo\'b3omienia. Cholernie\par go podnieca\'b3a.\par Rozumia\'b3, co si\'ea z ni\'b9 dzieje. Jej oczy zawsze nabiera\'b3y tego koloru, gdy\par j\'b9 ca\'b3owa\'b3. Wtedy przyczyn\'b9 by\'b3a nami\'eatno\'9c\'e6, ale jaki by\'b3 pow\'f3d tym razem?\par S\'b9dzi\'b3, \'bfe wie, ale zamierza\'b3 us\'b3ysze\'e6 to od niej samej.\par - O czym my\'9clisz? - powiedzia\'b3 niskim g\'b3osem, z twardym szkockim\par akcentem.\par - My\'9cl\'ea o tym, \'bfe jeste\'9c pi\'eakny - szepn\'ea\'b3a. - Wiesz przecie\'bf, \'bfe jeste\'9c.\par Ju\'bf gdy pierwszy raz ci\'ea spotka\'b3am, uwa\'bfa\'b3am, \'bfe jeste\'9c przystojny, ale teraz\par brak mi tchu, gdy tylko na ciebie spojrz\'ea.\par Nie mog\'b3a uwierzy\'e6, \'bfe odwa\'bfy\'b3a si\'ea to powiedzie\'e6, bior\'b9c pod uwag\'ea, \'bfe\par ca\'b3y tydzie\'f1 jej unika\'b3.\par - Zastanawia\'b3am si\'ea te\'bf, czemu mnie unikasz. Czy ci si\'ea znudzi\'b3am?\par Pytanie zaskoczy\'b3o Harrisona. Nie m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6, jak co\'9c tak niemo\'bfli-\par wego mog\'b3o przyj\'9c\'e6 jej do g\'b3owy.\par - Nigdy mi si\'ea nie znudzisz. My\'9cl\'ea o tobie od momentu, gdy si\'ea budz\'ea,\par a\'bf do chwili, gdy zasypiam. Do diab\'b3a, jeste\'9c nawet w moich snach.\par - Naprawd\'ea? - westchn\'ea\'b3a.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe tak.\par Jego g\'b3os sta\'b3 si\'ea pieszczotliwy. Zrobi\'b3a krok w jego stron\'ea.\par - Mog\'ea si\'ea za\'b3o\'bfy\'e6, \'bfe my\'9climy o tym samym. - Na przyk\'b3ad o ca\'b3owaniu,\par obejmowaniu si\'ea i wyjawianiu sobie najg\'b3\'eabszych tajemnic i sn\'f3w, doda\'b3a\par w my\'9clach.\par \'8cmiech Harrisona by\'b3 pe\'b3en ironii.\par - W\'b9tpi\'ea. Chyba nie wiesz zbyt wiele o m\'ea\'bfczyznach.\par - Zdawa\'b3o mi si\'ea, \'bfe wiem. Mam czterech braci i najcz\'ea\'9cciej umiem\par przewidzie\'e6, co maj\'b9 na my\'9cli.\par - Tak s\'b9dzisz? Chcesz wi\'eac wiedzie\'e6, o czym teraz my\'9cl\'ea?\par Pokiwa\'b3a wolno g\'b3ow\'b9, po czym zrobi\'b3a krok w jego stron\'ea.\par - Owszem. Jestem bardzo ciekawa.\par - My\'9cl\'ea o tym, jaka b\'eadziesz gor\'b9ca, gdy b\'ead\'ea si\'ea z tob\'b9 kocha\'e6. Wyob-\par ra\'bfam sobie ciebie le\'bf\'b9c\'b9 na moim \'b3\'f3\'bfku. Widz\'ea twoj\'b9 jedwabist\'b9, z\'b3ot\'b9 sk\'f3r\'ea,\par twoje w\'b3osy dziko rozrzucone, twoje usta nabrzmia\'b3e i p\'b9sowe od moich\par poca\'b3unk\'f3w. Oczy b\'eadziesz mia\'b3a r\'f3wnie niebieskie, jak teraz. My\'9cl\'ea te\'bf\par o cichym odg\'b3osie dobiegaj\'b9cym z twojego gard\'b3a, kt\'f3ry doprowadza mnie do\par szale\'f1stwa. Co\'9c we mnie wtedy twardnieje i pragn\'ea znale\'9f\'e6 si\'ea w tobie. My\'9cl\'ea\par o tym, jak dzika i szalona b\'eadzie nasza mi\'b3o\'9c\'e6, jak b\'eadziesz paznokciami\par wbija\'e6 si\'ea w moje plecy, gdy b\'eadziemy z\'b3\'b9czeni, a ja b\'ead\'ea pulsowa\'b3 w tobie,\par i jak b\'eadziesz wilgotna i napi\'eata. Mniej wi\'eacej o tym my\'9cla\'b3em.\par Wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe nie mo\'bfe z\'b3apa\'e6 tchu. By\'b3a zdumiona, \'bfe jeszcze trzyma\par si\'ea na nogach. Czu\'b3a si\'ea s\'b3abo po wizjach erotycznych, kt\'f3re przed ni\'b9\par roztoczy\'b3.\par On jednak nie sko\'f1czy\'b3. Powoli rozpl\'f3t\'b3 r\'eace i powiedzia\'b3:\par - Nie b\'ead\'ea \'b3agodny, gdy\'bf nie b\'eadziesz chcia\'b3a, abym taki by\'b3. Zrozum,\par Mary Roses. Posi\'b9d\'ea ci\'ea wiele, bardzo wiele razy. Chcesz, \'bfebym m\'f3wi\'b3 dalej?\par Nie by\'b3a w stanie odpowiedzie\'e6. Czu\'b3a si\'ea tak, jakby j\'b9 podpali\'b3. Jej twarz\par p\'b3on\'ea\'b3a, nagle zapragn\'ea\'b3a wachlarza lub szklanki lodowatej wody\par Opu\'9cci\'b3a g\'b3ow\'ea, by nie widzia\'b3, jak si\'ea czerwieni. Pomy\'9cla\'b3by, \'bfe si\'ea\par zawstydzi\'b3a. Ona tymczasem ani troch\'ea si\'ea nie wstydzi\'b3a, co kompletnie j\'b9\par zaskoczy\'b3o.\par Harrison potrafi\'b3 m\'f3wi\'e6. By\'b3 bezceremonialny i otwarty wobec niej, wi\'eac\par i ona powinna by\'e6 szczera. Nie mia\'b3a zamiaru udawa\'e6, \'bfe nie podoba\'b3o jej si\'ea\par to, co powiedzia\'b3. Pomy\'9cla\'b3a sobie, \'bfe prawdziwa dama, b\'ead\'b9c na jej miejscu,\par odwr\'f3ci\'b3aby si\'ea i uciek\'b3a do domu. Mo\'bfe dlatego Harrison jej nie trzyma\'b3.\par Dawa\'b3 jej swobod\'ea wyboru, czy chce zachowywa\'e6 si\'ea, jak nale\'bfy, czy nie. To,\par co m\'f3wi\'b3, by\'b3o s\'b3owami kochanka. Nale\'bfa\'b3o je przyj\'b9\'e6, a nie wy\'9cmiewa\'e6 si\'ea\par z nich - wi\'eac w\'b3a\'9cnie to zrobi\'b3a.\par Spojrza\'b3a mu prosto w oczy i szepn\'ea\'b3a:\par - Mniej wi\'eacej o tym samym my\'9cla\'b3am.\par Wydawa\'b3 si\'ea zadowolony. Szybko zmniejszy\'b3a dziel\'b9cy ich dystans. Stan\'ea\'b3a\par mi\'eadzy jego stopami, obj\'ea\'b3a go w pasie i opar\'b3a si\'ea o niego.\par - W moich snach i my\'9clach mam jednak na sobie ubranie. Co mam na\par sobie w twoich? - spyta\'b3a.\par - Mnie.\par To jedno s\'b3owo wype\'b3ni\'b3o jej g\'b3ow\'ea r\'f3\'bfnorakimi erotycznymi wizjami.\par Zabrak\'b3o jej tchu, gdy my\'9cla\'b3a o nich dwojgu razem w \'b3\'f3\'bfku, bez skrawka\par ubrania.\par - Gdy m\'f3wisz takie rzeczy... robi mi si\'ea...\par - Gor\'b9co?\par - Tak - szepn\'ea\'b3a. - Gor\'b9co w ca\'b3ym ciele. Jestem bezwstydna m\'f3wi\'b9c\par o tym. Nie s\'b9dz\'ea, bym si\'ea tak zachowywa\'b3a, gdyby jaki\'9c inny m\'ea\'bfczyzna\par m\'f3wi\'b3 takie rzeczy.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe nie.\par - Przy tobie czuj\'ea si\'ea pi\'eakna - westchn\'ea\'b3a wzruszona.\par - Jeste\'9c pi\'eakna - powiedzia\'b3. - A nie bezwstydna. By\'b3a\'9c wobec mnie\par szczera, cho\'e6 nieprawd\'b9 by\'b3o to, co m\'f3wi\'b3a\'9c o my\'9clach i snach.\par - Sk\'b9d wiesz? - Bo\'bfe, jak uwielbia\'b3a szorstko\'9c\'e6 w jego g\'b3osie, kt\'f3ra\par budzi\'b3a dreszcze w jej ciele.\par - Nie masz do\'9cwiadczenia, na kt\'f3rym mog\'b3aby\'9c oprze\'e6 takie my\'9cli. Nawet\par nie wiesz, jak wspaniale b\'eadzie nam we dwoje.\par Odchyli\'b3a si\'ea, by spojrze\'e6 mu w oczy\par - A jakie\'bf to do\'9cwiadczenie ty mia\'b3e\'9c?\par - Wystarczaj\'b9ce.\par Nie mia\'b3 zamiaru rozwija\'e6 tego tematu, a ona postanowi\'b3a si\'ea nie dopyty-\par wa\'e6. Jego dawne wyczyny si\'ea nie liczy\'b3y, gdy\'bf tera\'9fniejszo\'9c\'e6 nale\'bfa\'b3a do niej.\par Poza tym na sam\'b9 my\'9cl o Harrisonie kochaj\'b9cym si\'ea z inn\'b9 kobiet\'b9 odczuwa\'b3a\par ostry b\'f3l zazdro\'9cci.\par - Boli mnie, gdy my\'9cl\'ea o tobie z inn\'b9 kobiet\'b9.\par - Nie mog\'ea zmieni\'e6 dla ciebie przesz\'b3o\'9cci. Nigdy nie kocha\'b3em kobiet,\par kt\'f3re mi si\'ea oddawa\'b3y, tak samo zreszt\'b9, jak one mnie. Byli\'9cmy ze sob\'b9, gdy\'bf\par pragn\'eali\'9cmy tego samego.\par - Czego?\par - Fizycznego spe\'b3nienia - odpowiedzia\'b3. - Nie jestem dumny z mojego\par zachowania. Wykorzystywanie innych, tak jak to robi\'b3em, by\'b3o z\'b3ym czynem.\par Musia\'b3em dorosn\'b9\'e6, \'bfeby to sobie u\'9cwiadomi\'e6.\par Kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, by wiedzia\'b3, \'bfe rozumie.\par - Cole, Travis i Douglas nie ca\'b3kiem jeszcze doro\'9cli.\par - Sk\'b9d wiesz?\par - Wiem, bo cz\'easto je\'bfd\'bf\'b9 do Hammond.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Wiesz o domu na skraju miasta?\par - Tym z kobietami? Pewnie, ju\'bf od dawna. Adam wszystko mi wyt\'b3uma-\par czy\'b3. Gdy powiedzia\'b3e\'9c mi ju\'bf, jak mo\'bfe by\'e6 z tob\'b9 w \'b3\'f3\'bfku, chyba zaczn\'ea\par mie\'e6 takie same my\'9cli i sny, jak ty. Nie powiem jednak o nich Adamowi.\par - Nie tyle jak mo\'bfe by\'e6, ale jak b\'eadzie. Mam zamiar ci\'ea mie\'e6, Mary Roses.\par - Naprawd\'ea?\par - Kocham ci\'ea, najdro\'bfsza.\par Ogarn\'ea\'b3a j\'b9 niezwyk\'b3a rado\'9c\'e6. Jej oczy nape\'b3ni\'b3y si\'ea \'b3zami. Jedyne, czego\par pragn\'ea\'b3a, to rzuci\'e6 si\'ea w jego ramiona i pozosta\'e6 w nich do ko\'f1ca \'bfycia. Nie\par zdawa\'b3a sobie dot\'b9d sprawy, jak bardzo pragn\'ea\'b3a us\'b3ysze\'e6 te s\'b3owa.\par Harrison nie pozwoli\'b3 si\'ea jej przytuli\'e6. Trzyma\'b3 j\'b9 za ramiona, kt\'f3re \'9ccisn\'b9\'b3\par lekko, chc\'b9c, by zwr\'f3ci\'b3a na niego uwag\'ea i pos\'b3ucha\'b3a tego, co chcia\'b3 jej\par wyja\'9cni\'e6.\par - Chc\'ea, by\'9c mnie uwa\'bfnie pos\'b3ucha\'b3a. Kocham ci\'ea i b\'ead\'ea ci\'ea kocha\'b3 do\par \'9cmierci. Chc\'ea sp\'eadzi\'e6 reszt\'ea mego \'bfycia opiekuj\'b9c si\'ea tob\'b9 i ciesz\'b9c si\'ea tob\'b9.\par Wierz\'ea w ciebie i wiem, \'bfe gdy tw\'f3j gniew minie, zrozumiesz, \'bfe zostali\'9cmy\par dla siebie stworzeni. Nie da si\'ea tego unikn\'b9\'e6. \'afaden inny m\'ea\'bfczyzna nie b\'eadzie\par ci\'ea tak bardzo kocha\'b3. Chc\'ea, by\'9c o tym pami\'eata\'b3a, gdy b\'eadziesz mnie niena-\par widzi\'e6. Nie zapomnij te\'bf, \'bfe nigdy, ale to nigdy nie chcia\'b3em ci\'ea zrani\'e6.\par - Nie rozumiem, o co ci chodzi. Nie mog\'b3abym ci\'ea nienawidzi\'e6.\par - Kochanie, b\'eadziesz mnie nienawidzi\'e6 - zapewni\'b3. - Szczerze chcia\'b3bym\par zapobiec zgryzocie, kt\'f3ra ci\'ea czeka, ale nie mog\'ea tego uczyni\'e6. Ta sprawa nie\par jest ju\'bf w moich r\'eakach.\par Mroczne przewidywania ani troch\'ea jej nie przerazi\'b3y. Kocha\'b3 j\'b9 i tylko to\par si\'ea dla niej liczy\'b3o.\par - M\'f3wisz mi, \'bfe wierzysz we mnie, po czym zaprzeczasz sobie twierdz\'b9c,\par \'bfe mog\'b3abym ci\'ea znienawidzi\'e6. Ufam ci o wiele bardziej ni\'bf ty mnie. Nic, co\par zrobi\'b3e\'9c lub zrobisz, nie sk\'b3oni mnie do znienawidzenia ciebie. Kocham ci\'ea\par bardziej, ni\'bf mi si\'ea to wydawa\'b3o mo\'bfliwe. Wraz z mi\'b3o\'9cci\'b9 mam do ciebie\par ca\'b3kowite zaufanie. Nie poddaj\'ea si\'ea \'b3atwo. Gdy przyjd\'ea do twego \'b3\'f3\'bfka, to\par zrobi\'ea to z mi\'b3o\'9cci\'b9 w sercu. Nie mam tak s\'b3abej woli, by kocha\'e6 ci\'ea w jednej\par chwili i nienawidzi\'e6 w nast\'eapnej. Nie obchodz\'b9 mnie zgryzoty, kt\'f3re mnie\par czekaj\'b9. Je\'9cli b\'eadziesz przy mnie, to wszystko znios\'ea.\par Mocno \'9ccisn\'b9\'b3 jej ramiona.\par - Dobrze si\'ea zastan\'f3w, zanim przysi\'eagniesz mi mi\'b3o\'9c\'e6. Zrozum i zapami\'ea-\par taj ka\'bfde s\'b3owo, kt\'f3re mi powiedzia\'b3a\'9c, a potem id\'9f porozmawia\'e6 z bra\'e6mi.\par Pos\'b3uchaj, co maj\'b9 do powiedzenia, zanim zn\'f3w wyznasz mi mi\'b3o\'9c\'e6.\par Potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Nie musz\'ea z nimi rozmawia\'e6, dobrze wiem, co moje serce czuje. Nic,\par co powiedz\'b9, nie zmieni moich uczu\'e6 do ciebie.\par Hamsona poruszy\'b3a wiara, jak\'b9 w nim Mary Roses pok\'b3ada\'b3a.\par - Kusisz mnie, bym zapomnia\'b3 o konsekwencjach. Po\'bf\'b9dam ci\'ea i wiem,\par \'bfe nie mog\'ea ju\'bf d\'b3u\'bfej czeka\'e6. Nigdy ci\'ea jednak nie zmusz\'ea. Oddasz mi si\'ea\par dobrowolnie. Nie \'9cmiej m\'f3wi\'e6, \'bfe mnie nie kochasz, gdy\'bf od tego momentu\par b\'eadziesz nale\'bfe\'e6 do mnie. Nie pozwol\'ea ci zmieni\'e6 zdania.\par Obj\'b9\'b3 d\'b3o\'f1mi jej twarz. Zgrubia\'b3a sk\'f3ra palc\'f3w, kt\'f3rymi jej dotyka\'b3,\par w cudowny spos\'f3b podkre\'9cla\'b3a r\'f3\'bfnice mi\'eadzy nimi. Mary Roses rozkwita\'b3a\par dzi\'eaki energii, kt\'f3r\'b9 promieniowa\'b3 Harrison, dzi\'eaki sile jego r\'b9k, twardo\'9cci\par jego cia\'b3a, sposobowi, w jaki nad ni\'b9 g\'f3rowa\'b3. Nie czu\'b3a si\'ea gorsza z powodu\par przewagi fizycznej, jak\'b9 mia\'b3 nad ni\'b9. Wychwala\'b3a pod niebiosa wszystkie\par niezwyk\'b3e r\'f3\'bfnice mi\'eadzy nimi. By\'b3a mu r\'f3wna w tym wszystkim, co by\'b3o\par dla nich najwa\'bfniejsze. R\'f3wna w umy\'9cle, r\'f3wna w sercu.\par - Kocham ci\'ea, Mary Roses.\par Czu\'b3o\'9c\'e6 w jego g\'b3osie \'9cwiadczy\'b3a o szczero\'9cci.\par Potar\'b3 kciukiem usta Mary Roses, kt\'f3ra odczu\'b3a pieszczot\'ea w ca\'b3ym ciele.\par - Masz wszystko, czego m\'f3g\'b3bym oczekiwa\'e6 od kobiety, a nawet wiele\par wi\'eacej. Przyci\'b9gn\'ea\'b3a mnie twoja dobro\'e6, si\'b3a ducha i czyste serce. Wr\'f3\'e6 teraz\par do domu, zanim zapomn\'ea o mojej obietnicy.\par Jego r\'eace opad\'b3y. Dobrze rozumia\'b3a, czego od niej oczekiwa\'b3. Stworzy\'b3 jej\par mo\'bfliwo\'9c\'e6 wycofania si\'ea, gdy\'bf chcia\'b3, by by\'b3a pewna. Z chwil\'b9 \'9clubowania\par mu wierno\'9cci nie b\'eadzie ju\'bf odwrotu.\par Rozumia\'b3a o wiele lepiej od Harrisona. By\'b3o za p\'f3\'9fno, gdy\'bf jej serce ju\'bf\par wybra\'b3o.\par - Kocham ci\'ea, Harrison.\par Harrison zamar\'b3. Powt\'f3rzy\'b3a te s\'b3owa.\par - Na Boga, Mary Roses, czy ty rozumiesz, \'bfe ja...\par - Kocham ci\'ea.\par Wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona. Obj\'b9\'b3 d\'b3o\'f1mi jej po\'9cladki, uni\'f3s\'b3 do g\'f3ry i przycisn\'b9\'b3\par do siebie.\par Owin\'ea\'b3a ramiona wok\'f3\'b3 jego szyi. Zacz\'ea\'b3a dr\'bfe\'e6 czuj\'b9c, jak otacza j\'b9 jego\par si\'b3a i ciep\'b3o. Kocha\'b3a jego zapach i dotyk jego cia\'b3a. Drogi Bo\'bfe, czu\'b3a, \'bfe\par zwariuje, je\'9cli Harrison jej zaraz nie poca\'b3uje.\par Czeka\'b3 do chwili, gdy pragnienie sta\'b3o si\'ea silniejsze, i wtedy pochyli\'b3 si\'ea\par i zacz\'b9\'b3 nami\'eatnie ca\'b3owa\'e6. Dotkn\'b9\'b3 j\'eazykiem jej warg, po czym wnikn\'b9\'b3\par g\'b3\'eabiej, by z\'b3\'b9czy\'e6 si\'ea z jej j\'eazykiem.\par Smak jej ust by\'b3 odurzaj\'b9cy. Harrison by\'b3 coraz bardziej zach\'b3anny,\par pochyla\'b3 si\'ea nad ni\'b9 raz za razem, a\'bf w ko\'f1cu w Mary Roses wybuchn\'ea\'b3o\par tak\'bfe pulsuj\'b9ce pragnienie. Istnia\'b3a tylko Mary Roses, nami\'eatno\'9c\'e6 jego \'bfycia,\par jego mi\'b3o\'9c\'e6 na wieki. Zanurzy\'b3 si\'ea w jej delikatne cia\'b3o i zda\'b3o mu si\'ea, \'bfe\par dotar\'b3 do nieba.\par Jego usta, zach\'eacane jej nami\'eatn\'b9 reakcj\'b9, coraz gwa\'b3towniej sk\'b3ada\'b3y\par wilgotne i gor\'b9ce poca\'b3unki.\par Zdawa\'b3o si\'ea, \'bfe Mary Roses nigdy nie b\'eadzie mia\'b3a dosy\'e6. Chcia\'b3a dotyka\'e6\par i g\'b3aska\'e6 ca\'b3e jego cia\'b3o. Tuli\'b3a udami jego pobudzony cz\'b3onek, instynktownie\par si\'ea o niego ocieraj\'b9c.\par Pokusa, by posun\'b9\'e6 si\'ea dalej, zaczyna\'b3a przys\'b3ania\'e6 wszelkie inne wzgl\'eady.\par Harrison zda\'b3 sobie nagle spraw\'ea ze swojego i jej zagro\'bfenia. Musia\'b3 przesta\'e6,\par je\'9cli nie chcia\'b3 na tym podw\'f3rzu odebra\'e6 jej dziewictwa. Bo\'bfe dopom\'f3\'bf, my\'9cl\par ta ani troch\'ea go nie odrzuca\'b3a.\par Gwa\'b3townie odsun\'b9\'b3 si\'ea od niej. Jego oddech by\'b3 chrapliwy i urywany.\par Ka\'bfd\'b9 cz\'b9stk\'b9 swego cia\'b3a pragn\'b9\'b3 spe\'b3nienia. Przeszy\'b3y go dreszcze, gdy\par spr\'f3bowa\'b3 opanowa\'e6 \'bf\'b9dz\'ea, kt\'f3ra wybucha\'b3a w jego ciele. Zaciskaj\'b9c szcz\'eaki\par spr\'f3bowa\'b3 odsun\'b9\'e6 si\'ea od niej.\par Poczu\'b3a si\'ea, jakby wyrwano jej kotwic\'ea. Si\'b3y opu\'9cci\'b3y j\'b9 i opad\'b3a na niego,\par wstrz\'b9sana dreszczami pragnienia.\par Chcia\'b3a, by ponownie j\'b9 obj\'b9\'b3 i trzyma\'b3 blisko siebie.\par - Wracaj do domu.\par Surowy ton rozkazu wyprowadzi\'b3 Mary Roses z mroku po\'bf\'b9dania.\par Pr\'f3bowa\'b3a zrozumie\'e6 jego intencje.\par - Do domu? Nie chc\'ea odchodzi\'e6. Prosz\'ea, poca\'b3uj mnie zn\'f3w. Kocham ci\'ea,\par Harrison. Chc\'ea, by\'9c mnie obj\'b9\'b3.\par - Wracaj do domu.\par Nie prosi\'b3, by posz\'b3a, lecz jej to nakazywa\'b3. Odetchn\'ea\'b3a g\'b3\'eaboko i powoli\par odsun\'ea\'b3a od niego ramiona.\par Nie rozumia\'b3a nag\'b3ej zmiany, jaka w nim zasz\'b3a. Czy\'bfby zachowa\'b3a si\'ea\par \'9fle?\par W obecnym stanie nie mog\'b3a niczego wymy\'9cli\'e6. Musia\'b3a zaczeka\'e6, a\'bf jej\par serce przestanie bi\'e6 tak szale\'f1czo i b\'eadzie w stanie z\'b3apa\'e6 oddech. Wtedy\par dopiero wszystko przemy\'9cli.\par Harrison nie b\'eadzie jednak musia\'b3 prosi\'e6 jej ponownie, by go zostawi\'b3a.\par Nawet w oszo\'b3omieniu dobrze rozumia\'b3a, co znaczy s\'b3owo \f1\'84nie".\par Odwr\'f3ci\f0\'b3a si\'ea i posz\'b3a w stron\'ea domu. Z\'b3o\'9c\'e6 i frustracja dopad\'b3y j\'b9 dopiero\par w po\'b3owie drogi.\par Czy\'bf nie by\'b3o cholernie aroganckie z jego strony tak gwa\'b3townie j\'b9\par odes\'b3a\'e6? Czy zabi\'b3oby go to, gdyby powiedzia\'b3 kobiecie, kt\'f3r\'b9 kocha, dlaczego\par tak nagle przesta\'b3 j\'b9 ca\'b3owa\'e6?\par Pomy\'9cla\'b3a sobie, \'bfe za ni\'b9 idzie.\par - Miewasz humory zupe\'b3nie jak tw\'f3j ko\'f1 - mrukn\'ea\'b3a wystarczaj\'b9co g\'b3o\'9cno,\par by us\'b3ysza\'b3.\par Nie odpowiedzia\'b3 na jej zaczepk\'ea. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, chc\'b9c powt\'f3rzy\'e6 znie-\par wag\'ea, i zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe nie m\'f3g\'b3 jej us\'b3ysze\'e6, gdy\'bf szed\'b3 w zupe\'b3nie\par przeciwnym kierunku.\par - Dok\'b9d idziesz? - zawo\'b3a\'b3a.\par - Id\'ea spa\'e6.\par By\'b3o ju\'bf p\'f3\'9fno, ale nie a\'bf tak bardzo.\par - Nie wr\'f3cisz jeszcze do domu?\par - Nie.\par - W takim razie dobranoc.\par Nic na to nie odpowiedzia\'b3. Zaczeka\'b3a jeszcze minut\'ea i w chwili, gdy\par doszed\'b3 do wej\'9ccia do baraku, straci\'b3a cierpliwo\'9c\'e6.\par - Dobranoc! - zawo\'b3a\'b3a. Dodaj\'b9c po cichu: - Do cholery.\par Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w ko\'f1cu i spojrza\'b3 na ni\'b9.\par - Mary Roses! - zawo\'b3a\'b3 g\'b3osem wystarczaj\'b9co silnym, by unie\'9c\'e6 j\'b9 do\par g\'f3ry.\par Rozbawi\'b3a j\'b9 ta \'9cmieszna, nieprawdopodobna my\'9cl.\par - S\'b3ucham?\par - Nie ka\'bf mi d\'b3ugo czeka\'e6.\par 4 maja 1867\par Kochana Mamo Roses\par Bardzo nas zasmuci\'b3! Tw\'f3j list. Chcieliby\'9cmy Ci zada\'e6 tysi\'b9ce pyta\'f1.\par Dlaczego nie powiedzia\'b3a\'9c nam wcze\'9cniej, co robi Livonia? Nie chcemy, \'bfeby\'9c\par martwi\'b3a si\'ea o wszystko sama. Jeste\'9cmy Twoj\'b9 rodzin\'b9 i nie powinna\'9c niczego\par przed nami ukrywa\'e6.\par Od jak dawna Livonia Ci\'ea szanta\'bfuje, \'bfeby zatrzyma\'e6 Ci\'ea przy sobie?\par Dobrze wiemy i rozumiemy, jak bardzo musi .si\'ea ba\'e6. To straszne by\'e6 niewido-\par mym, a to, \'bfe ma na g\'b3owie dw\'f3ch zapatrzonych w siebie syn\'f3w, kt\'f3rzy pr\'f3buj\'b9,\par wszystko sprzeda\'e6, musi by\'e6 r\'f3wnie przera\'bfaj\'b9ce, ale. Mamo Roses, nic nie\par mo\'bfe usprawiedliwi\'e6 tego, co robi Tobie.\par Naprawd\'ea my\'9clisz, \'bfe powie swoim synom, \'bfe Adam zabi\'b3 ich ojca, czy\par tylko chce Ci\'ea w ten spos\'f3b zastraszy\'e6? Czy\'bfby zapomnia\'b3a, \'bfe on tylko stara\'b3\par si\'b9 ochroni\'e6 Ciebie i j\'b9 przed gniewem Twojego pana? Pomiatasz, ile razy j\'b9\par bi\'b3? Livonia na pewno bardzo si\'ea nacierpia\'b3a, ale nawet jej najstraszniejsze\par prze\'bfycia nie s\'b9 w stanie zmniejszy\'e6 jej winy i sprawi\'e6, \'bfe \'b3atwiej jest nam to\par wszystko znie\'9c\'e6. Lincoln chcia\'b3, \'bfeby\'9c mog\'b3a cieszy\'e6 si\'ea wolno\'9cci\'b9 a tysi\'b9ce\par m\'b3odych ludzi odda\'b3o za to \'bfycie w walce.\par A teraz Mistress Livonia ponownie zrobi\'b3a z Ciebie niewolnic\'ea...\par Niech B\'f3g zachowa nas w Swej opiece,\par Tw\'f3j kochaj\'b9cy syn Douglas\par Cole i Eleanor od d\'b3u\'bfszego czasu stali w korytarzu ca\'b3uj\'b9c si\'ea, przytu-\par laj\'b9c i szepcz\'b9c czu\'b3e s\'b3\'f3wka. W ko\'f1cu przerwa\'b3 te mi\'b3e chwile, czuj\'b9c, \'bfe\par traci kontrol\'ea nad sob\'b9. By\'b3 przyzwyczajony do tego, \'bfe dostawa\'b3 to, czego\par chcia\'b3, ilekro\'e6 mia\'b3 na to ochot\'ea, lecz Eleanor nie by\'b3a taka jak inne kobiety,\par kt\'f3re ca\'b3owa\'b3 i uwodzi\'b3. Wiedzia\'b3, \'bfe zanim mu si\'ea odda, b\'eadzie musia\'b3\par zadeklarowa\'e6 powa\'bfne zamiary, a nie chcia\'b3, by sprawy zasz\'b3y a\'bf tak daleko.\par Id\'b9c za ni\'b9 do jadalni, postanowi\'b3, \'bfe ju\'bf nigdy nie poca\'b3uje Eleanor.\par Podsun\'b9\'b3 jej krzes\'b3o, po czym obszed\'b3 st\'f3\'b3, by zaj\'b9\'e6 miejsce naprzeciwko. Nie\par zdawa\'b3 sobie sprawy, \'bfe bracia uwa\'bfnie go obserwuj\'b9. By\'b3 ca\'b3kowicie poch\'b3o-\par ni\'eaty wyliczaniem w my\'9clach powod\'f3w, dla kt\'f3rych powinien trzyma\'e6 si\'ea jak\par najdalej od tej rumieni\'b9cej si\'ea dziewczyny po drugiej stronie sto\'b3u.\par - Czy ty przypadkiem o czym\'9c nie zapomnia\'b3e\'9c? - zapyta\'b3 brata Douglas.\par Travis musia\'b3 tr\'b9ci\'e6 Cole'a \'b3okciem, by uzyska\'e6 odpowied\'9f.\par - Na przyk\'b3ad o czym? - zareagowa\'b3 Cole.\par - O swojej siostrze. Jest wci\'b9\'bf w kuchni z Hamsonem.\par Cole chcia\'b3 wsta\'e6, lecz po chwili zmieni\'b3 zamiar.\par - Mary Roses nie jest ju\'bf dzieckiem. Potrafi zadba\'e6 o siebie. Je\'9cli Harrison\par chce zrezygnowa\'e6 ze swojej wolno\'9cci, to jego sprawa, nie moja.\par - M\'f3wisz o wolno\'9cci Hamsona? - zapyta\'b3 Douglas, usi\'b3uj\'b9c powstrzyma\'e6\par \'9cmiech. Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe m\'f3wi\'b9c o Harrisonie, Cole patrzy\'b3 na Eleanor.\par - Tak, o jego wolno\'9cci - mrukn\'b9\'b3 Cole. Jego zaci\'9cni\'eate szcz\'eaki wskazy-\par wa\'b3y, \'bfe absolutnie nie ma ochoty na kontynuowanie tej rozmowy.\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe Harrison ma na t\'ea spraw\'ea ca\'b3kiem inny pogl\'b9d - wtr\'b9ci\'b3\par Travis.\par Eleanor nie zauwa\'bfy\'b3a \'bfadnej zmiany w zachowaniu Cole'a. U\'9cmiechn\'ea\'b3a\par si\'ea do niego i powiedzia\'b3a:\par - Mary Roses jest bardzo zdolna. Tak uwa\'bfali wszyscy nauczyciele w naszej\par szkole. Pomog\'b3a mi zda\'e6 t\'ea okropn\'b9 matematyk\'ea. Bez jej pomocy na pewno\par nie da\'b3abym sobie rady.\par Travis jeszcze przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea uwa\'bfnie przygl\'b9da\'b3 si\'ea Cole'owi, po\par czym wsta\'b3 i poszed\'b3 do kuchni po Mary Roses. W tej chwili ani troch\'ea nie\par cieszy\'b3y go zdolno\'9cci siostry. Zna\'b3 Hamsona i dobrze orientowa\'b3 si\'ea w jego\par zamiarach. Cole m\'f3g\'b3 sobie popada\'e6 w marzycielskie nastroje, lecz on, Travis,\par by\'b3 od tego jak najdalszy.\par Zasta\'b3 siostr\'ea siedz\'b9c\'b9 przy stole kuchennym, wpatrzon\'b9 w przestrze\'f1.\par Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe jest lekko zarumieniona.\par - Co si\'ea z tob\'b9 dzieje?\par -Nic.\par - Co\'9c musia\'b3o si\'ea sta\'e6. Wygl\'b9dasz tak tylko wtedy, kiedy jeste\'9c chora albo\par z\'b3a. Zgad\'b3em?\par - Nie.\par - Gdzie jest Harrison?\par - Poszed\'b3 spa\'e6.\par Nie mia\'b3a zamiaru wtajemnicza\'e6 brata w szczeg\'f3\'b3y. Nie powiedzia\'b3a mu\par wi\'eac, \'bfe Harrison mia\'b3 nadziej\'ea, i\'bf ona wkr\'f3tce do niego przyjdzie.\par Nie ka\'bf mi czeka\'e6. Powiedzia\'b3 jej to przed zaledwie kilkoma minutami, po\par tym jak niemal j\'b9 odepchn\'b9\'b3.\par - Jeste\'9c z\'b3a?\par - Nie!\par - Nie musisz na mnie wrzeszcze\'e6. Powiedz, co ci\'ea gryzie. Mo\'bfe b\'ead\'ea m\'f3g\'b3\par ci pom\'f3c.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe Travis nie przestanie jej zam\'eacza\'e6, dop\'f3ki nie zaspokoi swojej\par ciekawo\'9cci. Musia\'b3a mu co\'9c powiedzie\'e6, nawet je\'9cli mia\'b3a to by\'e6 tylko cz\'ea\'9c\'e6\par prawdy.\par - Naprzykrza mi si\'ea pewien arogancki m\'ea\'bfczyzna. Mo\'bfesz co\'9c na to\par poradzi\'e6?\par Twarz Travisa rozja\'9cni\'b3 szeroki u\'9cmiech.\par - To Harrison ci\'ea rozz\'b3o\'9cci\'b3.\par - Daj spok\'f3j... Chc\'ea si\'ea nad czym\'9c zastanowi\'e6.\par Travis przeszed\'b3 przez kuchni\'ea, by si\'eagn\'b9\'e6 po dzbanek do kawy.\par - Czy on...\par Nie wiedzia\'b3, jak zr\'eacznie sformu\'b3owa\'e6 pytanie, kt\'f3re zamierza\'b3 zada\'e6.\par - Czy on co?\par Wzruszy\'b3 ramionami z udan\'b9 oboj\'eatno\'9cci\'b9.\par - Czy on zmusza ci\'ea do czego\'9c, czego nie chcesz?\par - Nigdy nie uda\'b3oby mu si\'ea zmusi\'e6 mnie do czego\'9c, czego nie chc\'ea.\par Travis pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Te\'bf tak s\'b9dzi\'b3em, ale chcia\'b3em us\'b3ysze\'e6 to od ciebie. Odpowiedz mi na\par jeszcze jedno pytanie, a zaraz sobie p\'f3jd\'ea i b\'eadziesz mog\'b3a sama martwi\'e6 si\'ea\par do woli.\par - Wcale si\'ea nie martwi\'ea.\par - Kochasz go?\par - Tak, kocham.\par - Jeste\'9c pewna?\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. \\\par - Tak. Jestem pewna. Mimo \'bfe jest gwa\'b3towny, despotyczny, arogancki\par i uparty.\par - A czego innego kobiety mog\'b9 si\'ea spodziewa\'e6 po m\'ea\'bfczyznach?\par - Jest r\'f3wnie\'bf \'b3agodny, subtelny i czu\'b3y.\par \'a3zy nabieg\'b3y jej do oczu. Travis spostrzeg\'b3 je natychmiast.\par - I zamierzasz p\'b3aka\'e6 z tego powodu, Mary Roses?\par - Nie, oczywi\'9ccie, \'bfe nie.\par W ko\'f1cu zrozumia\'b3a, jak cudowne i g\'b3\'eabokie jest jego zaanga\'bfowanie. B\'eadzie\par kocha\'b3 j\'b9 do ko\'f1ca \'bfycia. Powiedzia\'b3 jej to, wyjawi\'b3 swoje najg\'b3\'eabsze uczucia.\par Westchn\'ea\'b3a ci\'ea\'bfko. \'a3za stoczy\'b3a si\'ea po jej policzku.\par - Kocham Hamsona ju\'bf od dawna, Travis.\par Powiedzia\'b3a to rozmarzonym g\'b3osem. Travis dozna\'b3 dziwnego uczucia\par niesmaku.\par - Bo\'bfe mi\'b3osierny, zaczynasz zachowywa\'e6 si\'ea jak typowa baba. Wiedzia-\par \'b3em, czu\'b3em, co piszczy w trawie, ale mimo to nie by\'b3em przygotowany na\par co\'9c takiego. Przesta\'f1, Mary Roses.\par _ A c\'f3\'bf takiego w zachowaniu kobiet tak ci\'ea denerwuje?\par - To, \'bfe najpierw si\'ea z\'b3oszcz\'b9, a po chwili u\'9cmiechaj\'b9, \'bfe potrafi\'b9 si\'ea d\'b9sa\'e6\par i \'9cmia\'e6 jednocze\'9cnie, zupe\'b3nie jak ty teraz. Nigdy dot\'b9d taka nie by\'b3a\'9c,\par siostrzyczko. To mi si\'ea wcale nie podoba.\par Nie wiedzia\'b3a, czy powinna pr\'f3bowa\'e6 jako\'9c usprawiedliwi\'e6 swoj\'b9 hu\'9ctawk\'ea\par nastroj\'f3w. Przygl\'b9daj\'b9c si\'ea jej, Travis zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe Mary Roses nie\par jest ju\'bf ma\'b3\'b9 dziewczynk\'b9 z posiniaczonymi kolanami. Dojrza\'b3a, wydoro\'9cla\'b3a,\par sta\'b3a si\'ea pi\'eakn\'b9 kobiet\'b9.\par - Ale\'bf ty wyros\'b3a\'9c - wyszepta\'b3.\par Jego s\'b3owa zdawa\'b3y si\'ea do niej nie dociera\'e6. Mia\'b3a tak wiele spraw do\par przemy\'9clenia.\par - Chcesz wiedzie\'e6, kiedy si\'ea w nim zakocha\'b3am? Dok\'b3adnie pami\'eatam t\'ea\par chwil\'ea...\par Przerwa\'b3 jej zniecierpliwionym tonem.\par - Nie, nie chc\'ea tego wiedzie\'e6. M\'ea\'bfczy\'9fni nie interesuj\'b9 si\'ea takimi szcze-\par g\'f3\'b3ami. Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, jestem twoim bratem! Wol\'ea tego nie wiedzie\'e6.\par - Mi\'eadzy nami nie zasz\'b3o nic takiego, o czym nie mog\'b3abym ci powiedzie\'e6.\par - Chwa\'b3a Bogu. Nie chc\'ea o tym s\'b3ysze\'e6, kiedy to si\'ea stanie. Dobrze, Mary\par Roses?\par Kiedy to si\'ea stanie? Mocno opar\'b3a si\'ea plecami o krzes\'b3o i spojrza\'b3a na brata.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe jeste\'9c zbyt bezceremonialny - powiedzia\'b3a.\par - Nie. Po prostu zawsze m\'f3wi\'ea to, co my\'9cl\'ea.\par - To te\'bf - przyzna\'b3a. - Ale poza tym jeste\'9c tak samo bezczelny jak\par Harrison.\par Zby\'b3 t\'ea uwag\'ea milczeniem, poniewa\'bf wcale nie uwa\'bfa\'b3, \'bfeby bezczelno\'9c\'e6\par by\'b3a czym\'9c nagannym, chocia\'bf w g\'b3osie siostry wyczuwa\'b3 nutk\'ea pot\'eapienia.\par Uni\'f3s\'b3 dzbanek i skierowa\'b3 si\'ea do jadalni, lecz nagle zatrzyma\'b3 si\'ea i po-\par nownie spojrza\'b3 na siostr\'ea.\par - Gdyby on kiedykolwiek ci\'ea skrzywdzi\'b3, chc\'ea by\'e6 pierwszy, kt\'f3ry si\'ea\par o tym dowie. Obiecujesz, \'bfe w razie czego natychmiast przyjdziesz do mnie\par i mi powiesz?\par - Obiecuj\'ea.\par Kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 z wyra\'9fnym zadowoleniem.\par - Kocham ci\'ea, dzieciaku.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham. Lubisz Hamsona, prawda?\par - Trudno go nie lubi\'e6. Nie podoba mi si\'ea tylko to, po co tu przyjecha\'b3.\par Tobie te\'bf si\'ea to nie spodoba, kiedy ci o wszystkim opowiemy.\par - Prawda, mamy porozmawia\'e6 - szepn\'ea\'b3a.\par - Czy m\'f3wi\'b3 ci, \'bfe...\par Przerwa\'b3a mu gwa\'b3townie.\par - Powiedzia\'b3, \'bfe macie zamiar co\'9c mi powiedzie\'e6, ale nie m\'f3wi\'b3, o co\par chodzi. Mo\'bfesz teraz powiedzie\'e6.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Poczekaj do jutrzejszego wieczora. I nie martw si\'ea o to. Dobrze?\par - Travis, niezale\'bfnie od tego, co mi powiecie, i tak go nie znienawidz\'ea.\par Czy macie nadziej\'ea, \'bfe tak si\'ea stanie?\par Nie wyobra\'bfa\'b3 sobie, \'bfeby by\'b3a zdolna kogokolwiek nienawidzi\'e6. Jednak\'bfe\par by\'b3 pewien, \'bfe prze\'bfyje szok, \'bfe ca\'b3y jej \'9cwiat legnie w gruzach. Czu\'b3, \'bfe\par siostra niew\'b9tpliwie obwini o wszystko Hamsona. Tak samo zreszt\'b9 jak i on.\par - Nie, nie znienawidzisz go - odezwa\'b3 si\'ea po d\'b3u\'bfszej chwili. - Prosz\'ea,\par przynie\'9c nam kubki, Mary Roses.\par Wyda\'b3 to polecenie, by zmieni\'e6 temat. Chcia\'b3, \'bfeby jak najd\'b3u\'bfej pozosta\'b3a\par szcz\'ea\'9cliwa i beztroska.\par Postanowi\'b3 skierowa\'e6 jej my\'9cli w inn\'b9 stron\'ea i szybko opowiedzia\'b3 jej\par o Cole'u i Eleanor.\par - Zaczyna sobie zdawa\'e6 spraw\'ea, \'bfe nie mo\'bfe si\'ea z ni\'b9 zabawia\'e6 i bezkarnie\par zawraca\'e6 jej g\'b3owy. Ona powa\'bfnie my\'9cli o \'bfyciu, o ma\'b3\'bfe\'f1stwie. On nie.\par - To nieprawda. On nie jest taki, jak my\'9clisz - zaoponowa\'b3a. - Tylko \'bfe\par na razie nie zdaje sobie z tego sprawy. Ty zreszt\'b9 te\'bf, Travis. Kiedy poznasz\par odpowiedni\'b9 kobiet\'ea, zobaczysz, \'bfe nie b\'eadziesz si\'ea d\'b3ugo zastanawia\'b3 nad\par o\'bfenkiem. My\'9cl\'ea, \'bfe b\'eadziesz wspania\'b3ym m\'ea\'bfem i ojcem.\par - My\'9clisz, \'bfe zrezygnuj\'ea z wolno\'9cci? Oszala\'b3a\'9c?\par Roze\'9cmia\'b3a si\'ea. Na tak\'b9 w\'b3a\'9cnie reakcj\'ea czeka\'b3a.\par - M\'f3wisz jak Adam. Dlaczego m\'ea\'bfczy\'9fni my\'9cl\'b9, \'bfe ma\'b3\'bfe\'f1stwo oznacza\par koniec ich wolno\'9cci?\par - Bo tak jest - odpar\'b3.\par Ruszy\'b3 do drzwi, lecz go przywo\'b3a\'b3a.\par - Travis!\par -Tak?\par - To MacHugh...\par - O czym ty m\'f3wisz?\par - Wtedy zakocha\'b3am si\'ea w Harrisonie.\par Uni\'f3s\'b3 wzrok ku niebu.\par - Teraz rozumiem. Zakocha\'b3a\'9c si\'ea w jego koniu i musia\'b3a\'9c przyj\'b9\'e6 go\par z dobrodziejstwem inwentarza w postaci Hamsona.\par Wyszed\'b3 z kuchni, zanim Mary Roses mia\'b3a szans\'ea cokolwiek mu wyja\'9cni\'e6,\par ale nie \'bfa\'b3owa\'b3a tego. Cieszy\'b3a si\'ea, \'bfe zn\'f3w zosta\'b3a sama i mog\'b3a pogr\'b9\'bfy\'e6\par si\'ea w rozmy\'9claniach na temat wszystkich cudownych wyzna\'f1, kt\'f3re z\'b3o\'bfy\'b3 jej\par najdro\'bfszy cz\'b3owiek na \'9cwiecie. Pragn\'b9\'b3 sp\'eadzi\'e6 z ni\'b9 reszt\'ea \'bfycia. Czy\'bf mog\'b3o\par spotka\'e6 j\'b9 co\'9c wspanialszego?\par Jeszcze przez kilka minut pozosta\'b3a przy stole, dop\'f3ki nie us\'b3ysza\'b3a, \'bfe\par Travis j\'b9 wo\'b3a. Zanios\'b3a kubki do jadalni, postawi\'b3a na stole, po czym\par przeprosi\'b3a zgromadzonych i wysz\'b3a.\par Znalaz\'b3szy si\'ea w swoim pokoju, usiad\'b3a na brzegu \'b3\'f3\'bfka, by raz jeszcze\par wszystko przemy\'9cle\'e6. Stara\'b3a si\'ea nie my\'9cle\'e6 o tym, \'bfe Harrison na ni\'b9 czeka,\par lecz oczywi\'9ccie jej si\'ea to nie udawa\'b3o. Ilekro\'e6 spogl\'b9da\'b3a w okno i widzia\'b3a\par \'9cwiat\'b3o pal\'b9ce si\'ea w baraku, czu\'b3a gwa\'b3towne \'9cciskanie w \'bfo\'b3\'b9dku.\par Czeka\'b3 tam na ni\'b9. Sprawi\'b3, \'bfe zda\'b3a sobie spraw\'ea z potrzeb swego cia\'b3a,\par pozwoli\'b3 jej pozna\'e6 posmak nami\'eatno\'9cci i nie mog\'b3a udawa\'e6, \'bfe to nie mia\'b3o\par miejsca ani \'bfe nie pragnie dalszych dozna\'f1.\par Pragn\'ea\'b3a go, poniewa\'bf go kocha\'b3a. Mimo i\'bf wci\'b9\'bf by\'b3 niezno\'9cnie arogancki.\par Mary Roses wsta\'b3a i zacz\'ea\'b3a nerwowo przemierza\'e6 pok\'f3j, zastanawiaj\'b9c si\'ea nad\par specyficznym sposobem zaproszenia jej do siebie. Nie zada\'b3 sobie nawet trudu,\par by zapyta\'e6 j\'b9 o zdanie. Nie. Po prostu za\'b3o\'bfy\'b3, \'bfe jego zaproszenie zostanie\par przyj\'eate. Czy wszyscy m\'ea\'bfczy\'9fni s\'b9 tacy jak Harrison? Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. To\par niemo\'bfliwe. Nikt nie by\'b3 wobec niej tak zaborczy, nie zachowywa\'b3 si\'ea tak\par w\'b3adczo. Zuchwa\'b3y i uparty, mia\'b3 ustalone pogl\'b9dy, kt\'f3rych got\'f3w by\'b3 zaciekle\par broni\'e6, a zarazem potrafi\'b3 by\'e6 czu\'b3y, opieku\'f1czy, po prostu wspania\'b3y. Nie, na\par ca\'b3ym \'9cwiecie z pewno\'9cci\'b9 nie by\'b3o nikogo podobnego do Hamsona Stanforda\par MacDonalda. I w\'b3a\'9cnie dlatego tak go pokocha\'b3a.\par Nie poprosi\'b3 jeszcze, by go po\'9clubi\'b3a. Pr\'f3bowa\'b3a wyobrazi\'e6 sobie, jak\par przykl\'eakn\'b9wszy prosi j\'b9 o r\'eak\'ea. Na t\'ea my\'9cl omal si\'ea nie roze\'9cmia\'b3a. Nie b\'eadzie\par \'bfadnych o\'9cwiadczyn, \'bfadnego pytania, czy za niego wyjdzie. Po prostu oznajmi\par jej, \'bfe zamierza j\'b9 po\'9clubi\'e6. By\'b3 niezno\'9cnie pewny siebie, lecz, co dziwne,\par wcale jej to nie przeszkadza\'b3o.\par Poza wszystkim trzeba by\'b3o przyzna\'e6, \'bfe po prostu realnie ocenia\'b3 sytuacj\'ea.\par W tej chwili nie istnia\'b3a mo\'bfliwo\'9c\'e6 zorganizowania oficjalnej ceremonii za\'9clu-\par bin. W Blue Belle nie by\'b3o ko\'9ccio\'b3a, a w ca\'b3ej okolicy duchownych by\'b3o jak\par na lekarstwo. Co prawda \'9clubu m\'f3g\'b3by udzieli\'e6 s\'eadzia Bums, lecz zjawia\'b3 si\'ea\par w Blue Belle jedynie trzy-cztery razy do roku, przez pozosta\'b3e dni obs\'b3uguj\'b9c\par ca\'b3\'b9 armi\'ea skaza\'f1c\'f3w oczekuj\'b9cych na wyrok.\par Harrison wyzna\'b3 jej dzisiaj mi\'b3o\'9c\'e6 i wierno\'9c\'e6, bior\'b9c Boga na \'9cwiadka.\par A ona zrobi\'b3a to samo. Teraz wszystko mia\'b3o ulec zmianie.\par Nie zdawa\'b3a sobie sprawy, jak d\'b3ugo spaceruje po pokoju, rozmy\'9claj\'b9c nad\par przysz\'b3o\'9cci\'b9, lecz w domu by\'b3o ju\'bf ciemno i cicho, kiedy w ko\'f1cu na chwil\'ea\par przesta\'b3 j\'b9 dr\'eaczy\'e6 niepok\'f3j z powodu nowych prze\'bfy\'e6, kt\'f3rych mia\'b3a do\'9cwiad-\par czy\'e6. Wolno, starannie umy\'b3a si\'ea r\'f3\'bfanym myd\'b3em, po czym w\'b3o\'bfy\'b3a bia\'b3\'b9\par koszul\'ea nocn\'b9, na kt\'f3r\'b9 narzuci\'b3a r\'f3\'bfowy, ozdobiony koronk\'b9 szlafrok -\par gwiazdkowy prezent od Douglasa, po czym przetrz\'b9sn\'ea\'b3a szaf\'ea w poszukiwa-\par niu niepraktycznych, lecz niezwykle zgrabnych satynowych pantofelk\'f3w.\par By\'b3a wci\'b9\'bf niespokojna i w pewien spos\'f3b przera\'bfona tym, co si\'ea mia\'b3o\par sta\'e6, wiedzia\'b3a jednak, \'bfe zamartwianie si\'ea niczego nie zmieni. Fakt, i\'bf kocha\'b3a\par Hamsona, absolutnie nie budzi\'b3 jej niepokoju. Jednak\'bfe spe\'b3nienie tej mi\'b3o\'9cci\par - to by\'b3o ju\'bf zupe\'b3nie co\'9c innego. Wiedzia\'b3a, \'bfe m\'ea\'bfczy\'9fni to lubi\'b9. Nabra\'b3a\par tego przekonania obserwuj\'b9c braci udaj\'b9cych si\'ea raz na dwa tygodnie do\par Hammond i wracaj\'b9cych do domu z zapachem tanich perfum na ubraniu\par i g\'b3upawym u\'9cmieszkiem na ustach. Prawdopodobnie kobiety te\'bf to lubi\'b3y.\par Lecz nigdy z nikim nie rozmawia\'b3a na ten temat, wi\'eac nie mog\'b3a by\'e6 tego\par pewna. Jedynie przeczuwa\'b3a, \'bfe ma racj\'ea. Blue Belle z pewno\'9cci\'b9 by\'b3a\par do\'9cwiadczona, ale ona z kolei zawsze zachowywa\'b3a si\'ea wobec Mary Roses jak\par nazbyt troskliwa ciotka i nigdy nie rozmawia\'b3a z ni\'b9 o swojej profesji.\par Usiad\'b3a przed lustrem i przez d\'b3u\'bfszy czas niemal bezwiednie czesa\'b3a\par w\'b3osy, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe wykonywanie tej codziennej prostej czynno\'9cci\par pomo\'bfe jej cho\'e6 troch\'ea si\'ea uspokoi\'e6.\par W ko\'f1cu uzna\'b3a, \'bfe dalsza gra na zw\'b3ok\'ea nic ju\'bf nie da. Od\'b3o\'bfy\'b3a szczotk\'ea,\par zwi\'b9za\'b3a szlafrok w pasie i zesz\'b3a na d\'f3\'b3.\par Stan\'ea\'b3a przed jego drzwiami, trz\'eas\'b9c si\'ea jak galareta. Nie mia\'b3a poj\'eacia, jak\par d\'b3ugo tam sta\'b3a z d\'b3oni\'b9 zastyg\'b3\'b9 tu\'bf nad ga\'b3k\'b9 u drzwi, lecz musia\'b3o min\'b9\'e6\par co najmniej pi\'ea\'e6 minut, zanim zebra\'b3a si\'ea na odwag\'ea, by wej\'9c\'e6.\par Harrison opisa\'b3 jej kiedy\'9c, jak wygl\'b9da\'b3a i co czu\'b3a, kiedy wyobra\'bfa\'b3 j\'b9\par sobie w \'b3\'f3\'bfku, lecz z pewno\'9cci\'b9 pomin\'b9\'b3 wiele szczeg\'f3\'b3\'f3w. W jej g\'b3owie\par k\'b3\'eabi\'b3y si\'ea tysi\'b9ce pyta\'f1, lecz po namy\'9cle zdecydowa\'b3a, \'bfe zada mu tylko jedno.\par B\'eadzie musia\'b3 na nie odpowiedzie\'e6, zanim pozwoli mu si\'ea dotkn\'b9\'e6.\par G\'b3\'eaboko zaczerpn\'b9wszy tchu, otworzy\'b3a drzwi.\par Kiedy ju\'bf decydowa\'b3a si\'ea co\'9c zrobi\'e6, wk\'b3ada\'b3a w to ca\'b3\'b9 swoj\'b9 energi\'ea.\par Drzwi trzasn\'ea\'b3y o \'9ccian\'ea i odskakuj\'b9c gwa\'b3townie, omal jej nie uderzy\'b3y.\par Pchn\'ea\'b3a je ponownie, ju\'bf nie tak mocno.\par Dwana\'9ccie minut. Zastanawianie si\'ea, czy otworzy\'e6 te drzwi, zaj\'ea\'b3o jej\par dok\'b3adnie dwana\'9ccie minut. Harrison mia\'b3 ochot\'ea si\'ea roze\'9cmia\'e6, lecz nie\par zdradza\'b3 tego ani jeden mi\'easie\'f1 jego twarzy. Gdyby w tym momencie okaza\'b3\par rozbawienie, bez w\'b9tpienia obr\'f3ci\'b3aby si\'ea na pi\'eacie i uciek\'b3a. Kobieta jego\par \'bfycia sprawia\'b3a wra\'bfenie gotowej do ucieczki. S\'b3ysza\'b3, jak sta\'b3a pod drzwiami,\par mrucz\'b9c co\'9c do siebie pod nosem, a teraz od razu zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe nadal\par bije si\'ea z my\'9clami.\par Nie wyszed\'b3 jej na spotkanie. Chcia\'b3, by sama podj\'ea\'b3a decyzj\'ea. Spojrza\'b3 na\par zegarek, zapami\'eata\'b3 godzin\'ea, a potem dwa czy trzy razy zerka\'b3 jeszcze na\par tarcz\'ea, zanim Mary Roses omal nie wyrwa\'b3a drzwi z zawias\'f3w.\par Gdy tylko zobaczy\'b3, jak jest ubrana, zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe bracia nie powie-\par dzieli jej jeszcze niczego o ojcu. Gdyby by\'b3o inaczej, zapewne i tak by do\par niego przysz\'b3a, lecz mia\'b3aby na sobie dzienny str\'f3j. Zraniona, rozgoryczona\par i zmieszana z powodu jego nieszczero\'9cci, domaga\'b3aby si\'ea od niego odpowiedzi\par na wiele trudnych pyta\'f1. Przez pewien czas by\'b3aby pewna, \'bfe oszuka\'b3 j\'b9\par i zdradzi\'b3, i prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, na razie nie m\'f3g\'b3 zrobi\'e6 nic, by zmniejszy\'e6\par cierpienie, kt\'f3rego mia\'b3a do\'9cwiadczy\'e6. Jednak ufa\'b3 jej bezgranicznie i g\'b3\'eaboko\par wierzy\'b3, \'bfe w ko\'f1cu go zrozumie. By\'b3 zobowi\'b9zany j\'b9 chroni\'e6 i niezale\'bfnie\par od tego, czy jej si\'ea to spodoba czy nie, b\'eadzie jej potrzebny w Anglii.\par Doskonale zdawa\'b3 sobie spraw\'ea z tego, co j\'b9 tam czeka, poniewa\'bf dobrze zna\'b3\par rodzin\'ea Elliot\'f3w. Maj\'b9c najlepsze intencje, b\'ead\'b9 pr\'f3bowali pozbawi\'e6 j\'b9 tego,\par co stanowi\'b3o nieod\'b3\'b9czn\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 jej osobowo\'9cci, i uformowa\'e6 j\'b9 na sw\'f3j obraz\par i podobie\'f1stwo, uczyni\'e6 jedn\'b9 z nich. On, Harrison, nie m\'f3g\'b3 na to pozwoli\'e6.\par Chcia\'b3, \'bfeby Mary Roses wiedzia\'b3a, \'bfe kocha j\'b9 tak\'b9, jaka jest naprawd\'ea, a nie\par tak\'b9, jaka czyim\'9c zdaniem by\'e6 powinna.\par I z tego w\'b3a\'9cnie powodu uczyni\'b3 jej to wyznanie.\par Serce Mary Roses wali\'b3o w piersi jak oszala\'b3e, czu\'b3a mi\'eakko\'9c\'e6 w kolanach\par i rozpaczliwie stara\'b3a si\'ea zaczerpn\'b9\'e6 tchu.\par Widok Hamsona ani troch\'ea jej nie uspokoi\'b3. Siedzia\'b3 wygodnie oparty na\par \'b3\'f3\'bfku, rozprostowawszy swoje d\'b3ugie nogi.\par Nie przebra\'b3 si\'ea jeszcze w nocny str\'f3j. By\'b3 rozebrany do pasa i mia\'b3 bose\par stopy, lecz nie zdj\'b9\'b3 jeszcze spodni, cho\'e6 nie by\'b3y ju\'bf zapi\'eate. Ciemny tr\'f3jk\'b9t\par kr\'eaconych w\'b3os\'f3w pokrywaj\'b9cych jego tors si\'eaga\'b3 a\'bf po rozchylenie materia\'b3u.\par Na ten widok jej serce zacz\'ea\'b3o bi\'e6 w jeszcze bardziej niespokojnym rytmie.\par Nagle zda\'b3a sobie spraw\'ea, gdzie spogl\'b9da, i odwr\'f3ci\'b3a wzrok.\par Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe trzyma w d\'b3oniach ksi\'b9\'bfk\'ea, dopiero gdy j\'b9 zamkn\'b9\'b3. Jej oczy\par rozszerzy\'b3y si\'ea ze zdumienia. A wi\'eac czyta\'b3, czekaj\'b9c na ni\'b9. Nie wiedzia\'b3a,\par co o tym my\'9cle\'e6. Podczas gdy ona nie wiedzia\'b3a, gdzie si\'ea podzia\'e6, szala\'b3a\par z niepokoju i bi\'b3a si\'ea z my\'9clami, on po prostu spokojnie sobie czyta\'b3!\par Kiedy opu\'9cci\'b3o j\'b9 bezgraniczne zdumienie, mia\'b3a ochot\'ea go uderzy\'e6.\par Harrison nie ruszy\'b3 si\'ea z \'b3\'f3\'bfka. Widz\'b9c jej przera\'bfone spojrzenie, postano-\par wi\'b3 najpierw znale\'9f\'e6 jaki\'9c spos\'f3b uspokojenia jej, zanim j\'b9 powita.\par Obieca\'b3, \'bfe absolutnie nie b\'eadzie jej ponagla\'b3 ani do niczego zmusza\'b3.\par Gdyby na przyk\'b3ad nagle zmieni\'b3a zdanie i posz\'b3a do domu, wcale by jej nie\par zatrzymywa\'b3, cho\'e6 chyba umar\'b3by widz\'b9c, jak odchodzi. Wola\'b3by jednak\par umrze\'e6, ni\'bf nie uszanowa\'e6 jej wyboru.\par Pomy\'9cla\'b3, \'bfe by\'e6 mo\'bfe \'b3atwo by\'b3o mu zdoby\'e6 si\'ea na t\'ea szlachetno\'9c\'e6, gdy\'bf\par w g\'b3\'eabi duszy czu\'b3, \'bfe Mary Roses nie odejdzie. Wiedzia\'b3, \'bfe musia\'b3a uzbroi\'e6\par si\'ea w odwag\'ea, by do niego przyj\'9c\'e6, ale takiej w\'b3a\'9cnie \'9cmia\'b3ej postawy od niej\par oczekiwa\'b3.\par - Czyta\'b3e\'9c.\par To suche stwierdzenie faktu zabrzmia\'b3o jak oskar\'bfenie. Nie odezwa\'b3 si\'ea. Kiwn\'b9\'b3\par tylko g\'b3ow\'b9, nie przestaj\'b9c si\'ea jej przygl\'b9da\'e6, czekaj\'b9c na znak, \'bfe jest gotowa, by\par wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona. Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe jej l\'eak ust\'eapuje miejsca smutkowi.\par Nie potrafi\'b3 sobie wyt\'b3umaczy\'e6, jaki m\'f3g\'b3 by\'e6 tego pow\'f3d.\par - Chcesz zamkn\'b9\'e6 drzwi?\par -Nie.\par Powiedzia\'b3a to spokojnym, opanowanym g\'b3osem. Harrison od\'b3o\'bfy\'b3 ksi\'b9\'bf-\par k\'ea na stolik i wsta\'b3. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe Mary Roses oczekuje, by to on zamkn\'b9\'b3\par drzwi.\par Powstrzyma\'b3a go bezg\'b3o\'9cnie, ruchem r\'eaki daj\'b9c mu do zrozumienia, \'bfe\par woli, by pozosta\'b3 na \'b3\'f3\'bfku.\par - Najpierw chcia\'b3abym ci zada\'e6 jedno pytanie. Dlaczego nie masz na sobie\par stroju nocnego? To nie jest to pytanie - doda\'b3a szybko.\par Bo\'bfe, wysz\'b3a na idiotk\'ea! Wzruszy\'b3a ramionami.\par - Po prostu by\'b3am ciekawa, w co ubierasz si\'ea do snu.\par - W nic.\par Znowu poczu\'b3a mi\'eakko\'9c\'e6 w kolanach. Nie mog\'b3a powstrzyma\'e6 si\'ea od\par wyobra\'bfania sobie, jak Harrison prezentuje si\'ea nago.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe nie powiniene\'9c... tego m\'f3wi\'e6.\par - Wkr\'f3tce i tak sama si\'ea o tym przekonasz. Zostaniesz ze mn\'b9 na noc?\par Nie mog\'b3a wyj\'9c\'e6 z podziwu, jak jest spokojny i opanowany.\par - Jeszcze si\'ea nie zdecydowa\'b3am. - Uda\'b3o jej si\'ea wypowiedzie\'e6 to k\'b3amstwo\par nie mrugn\'b9wszy nawet okiem.\par Podj\'ea\'b3a t\'ea decyzj\'ea jeszcze w swojej sypialni, ale nie by\'b3a gotowa, by mu\par o tym powiedzie\'e6.\par Zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe powoduje ni\'b9 g\'b3upi up\'f3r, lecz wci\'b9\'bf nie mog\'b3a\par jeszcze pogodzi\'e6 si\'ea z my\'9cl\'b9, \'bfe tak po prostu sobie czyta\'b3, podczas gdy ona\par by\'b3a targana wewn\'eatrznymi rozterkami.\par Zreszt\'b9 to, w jaki spos\'f3b sp\'eadzili wiecz\'f3r, doskonale obrazowa\'b3o r\'f3\'bfnice\par pomi\'eadzy nimi. Ona szala\'b3a z niepokoju. On czyta\'b3 ksi\'b9\'bfk\'ea.\par - Jeste\'9c najbardziej stanowczym i przemy\'9clnym cz\'b3owiekiem, jakiego\par znam, a poza tym masz chyba wszystkie cechy, jakich wprost nie znosz\'ea\par u m\'ea\'bfczyzn i nigdy nie wyobra\'bfa\'b3abym sobie u partnera. Marzy\'b3am o tym,\par \'bfeby spotka\'e6 spokojnego, niezaradnego m\'ea\'bfczyzn\'ea, bo wydawa\'b3o mi si\'ea, \'bfe\par taki zawsze mnie b\'eadzie potrzebowa\'b3. Jak to si\'ea sta\'b3o, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, \'bfe\par zwi\'b9za\'b3am si\'ea z tob\'b9?\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, s\'b3ysz\'b9c szczere zdumienie w jej g\'b3osie.\par - Dlatego, \'bfe to w\'b3a\'9cnie ja potrzebuj\'ea ci\'ea bardziej ni\'bf wszyscy inni\par m\'ea\'bfczy\'9fni. I dlatego, \'bfe ty tak\'bfe mnie potrzebujesz, Mary Roses. By\'b3oby mi\par bardzo mi\'b3o us\'b3ysze\'e6 to od ciebie.\par - Tak, to prawda. Rzeczywi\'9ccie ci\'ea potrzebuj\'ea. Ale naprawd\'ea nie lubi\'ea\par m\'ea\'bfczyzn butnych i zadufanych w sobie, a zw\'b3aszcza nie znosz\'ea, by mi\par rozkazywano. Na twoim miejscu wzi\'ea\'b3abym sobie te s\'b3owa g\'b3\'eaboko do serca.\par - Najmilsza, jak d\'b3ugo w takim razie zamierzasz samodzielnie podejmowa\'e6\par decyzj\'ea? Nie mog\'ea si\'ea ju\'bf doczeka\'e6, kiedy ci\'ea przytul\'ea.\par Z\'b3agodnia\'b3a, wyczu\'b3a w jego g\'b3osie szczero\'9c\'e6 i gor\'b9ce pragnienie. Ponow-\par nie wsta\'b3, lecz i tym razem powstrzyma\'b3a go szybkim ruchem d\'b3oni.\par - Jeszcze nie, Harrison. Jeszcze nie zada\'b3am ci najwa\'bfniejszego pytania.\par Je\'9cli nie otrzymam na nie odpowiedzi, wychodz\'ea.\par Jej rozp\'b3omieniony wzrok m\'f3wi\'b3 mu, \'bfe nie musi si\'ea tego obawia\'e6.\par - Zaczyna mi by\'e6 zimno. Chcia\'b3bym us\'b3ysze\'e6 twoje pytanie.\par Post\'b9pi\'b3a krok w jego stron\'ea, poddaj\'b9c si\'ea mi\'b3emu uczuciu oczekiwania.\par Pragnienie poca\'b3owania go sprawi\'b3o, \'bfe dr\'bfa\'b3a na ca\'b3ym ciele.\par Bo\'bfe, jak bardzo go kocha\'b3a. Mia\'b3a go teraz przed sob\'b9; niesforny pukiel\par w\'b3os\'f3w zawadiacko opada\'b3 mu na czo\'b3o, a na wargach igra\'b3 szelmowski\par u\'9cmieszek. By\'b3 silny i w\'b3adczy, hardy i dumny, stateczny i godny zaufania;\par marzy\'b3a o tym, by sp\'eadzi\'e6 reszt\'ea \'bfycia u jego boku, nieustannie go podziwia-\par j\'b9c.\par Nie mog\'b3a ju\'bf czeka\'e6 d\'b3u\'bfej. Je\'9cli za chwil\'ea nie znajdzie si\'ea w jego\par ramionach, oszaleje.\par - Pami\'eatasz... kiedy\'9c m\'f3wi\'b3e\'9c mi o tym, \'bfe my\'9cla\'b3e\'9c o tym, \'bfe jestem\par z tob\'b9 w \'b3\'f3\'bfku... i \'bfe si\'ea kochamy?\par - Tak.\par - Czy wtedy si\'ea u\'9cmiecha\'b3am?\par Roze\'9cmia\'b3 si\'ea serdecznie, po czym gwa\'b3townie przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie,\par wzi\'b9\'b3 w ramiona i mocno przytuli\'b3. Oparty podbr\'f3dkiem o czubek jej g\'b3owy,\par czu\'b3ym, \'b3agodnym g\'b3osem zapewnia\'b3 j\'b9, \'bfe we wszystkich jego erotycznych\par marzeniach i snach na jej temat by\'b3a niezmiennie radosna, a nawet szcz\'ea\'9cliwa,\par zadowolona, zaspokojona, rozkosznie uleg\'b3a, pokorna, pos\'b3uszna, oczarowana\par jego czu\'b3o\'9cci\'b9 i sprawno\'9cci\'b9.\par - Nie wiedzia\'b3a\'9c, jak wyrazi\'e6 mi swoj\'b9 wdzi\'eaczno\'9c\'e6 - zako\'f1czy\'b3.\par Odchyli\'b3a si\'ea nieznacznie i spojrza\'b3a mu w oczy.\par - Dzi\'eakowa\'b3am ci za to, \'bfe si\'ea ze mn\'b9 kocha\'b3e\'9c?\par - C\'f3\'bf, to by\'b3 m\'f3j sen, kochanie, nie tw\'f3j.\par Ponownie wtuli\'b3a twarz w jego szyj\'ea, otoczy\'b3a go ramionami w pasie,\par z rozkosz\'b9 rozprostowuj\'b9c d\'b3onie na ciep\'b3ych plecach.\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, jeste\'9c niezno\'9cnie pewny siebie nawet w swoich snach.\par I co ja mam z tob\'b9 zrobi\'e6?\par Harrison bez trudu m\'f3g\'b3by przedstawi\'e6 jej kilka propozycji, lecz uzna\'b3, \'bfe\par jeszcze na to za wcze\'9cnie. Wszystkie wymaga\'b3y aktywno\'9cci jej warg, j\'eazyka\par i r\'b9k.\par - Twoje d\'b3onie s\'b9 zimne jak l\'f3d - powiedzia\'b3.\par - Chyba powiniene\'9c zamkn\'b9\'e6 drzwi. Za chwil\'ea tu zamarzn\'ea.\par Harrison wychyli\'b3 si\'ea, pchn\'b9\'b3 drzwi, kt\'f3re zamkn\'ea\'b3y si\'ea z lekkim trzaskiem,\par po czym chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea i poprowadzi\'b3 w stron\'ea \'b3\'f3\'bfka.\par Stali w bliskiej odleg\'b3o\'9cci, naprzeciwko siebie, przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea patrz\'b9c\par sobie w oczy, wstrzymuj\'b9c oddech, ciesz\'b9c si\'ea atmosfer\'b9 oczekiwania.\par W ciep\'b3ym \'9cwietle lampy, z w\'b3osami rozsypanymi na ramionach i w jas-\par nym, cienkim szlafroczku si\'eagaj\'b9cym st\'f3p przywodzi\'b3a na my\'9cl anielsk\'b9 posta\'e6.\par Im d\'b3u\'bfej spogl\'b9da\'b3 w jej niebieskie oczy, tym mocniej utwierdza\'b3 si\'ea\par w przekonaniu, \'bfe jest w niej doskona\'b3o\'9c\'e6 niebia\'f1skiej istoty.\par Poruszy\'b3a si\'ea pierwsza. Opu\'9cciwszy wzrok, zacz\'ea\'b3a powoli rozwi\'b9zywa\'e6\par pasek szlafroka, po czym zdj\'ea\'b3a wierzchnie okrycie. Jej d\'b3onie wyra\'9fnie dr\'bfa\'b3y.\par Poda\'b3a mu ubranie. Nie zdejmuj\'b9c z niej wzroku, rzuci\'b3 szlafrok za siebie.\par Gdy zacz\'ea\'b3a rozpina\'e6 koszul\'ea nocn\'b9, wyszepta\'b3 g\'b3osem przepe\'b3nionym\par po\'bf\'b9daniem:\par - Pozw\'f3l, \'bfe ja to zrobi\'ea.\par Opu\'9cci\'b3a ramiona; jej r\'eace zwis\'b3y bezw\'b3adnie wzd\'b3u\'bf tu\'b3owia. Kiedy\par delikatnie obwi\'f3d\'b3 palcami dekolt koszuli i dotkn\'b9\'b3 jedwabistej sk\'f3ry, poczu\'b3,\par \'bfe Mary Roses ca\'b3a dr\'bfy.\par Zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby absolutnie nie zale\'bfa\'b3o mu, by jak najszybciej\par stan\'ea\'b3a przed nim naga, nie chc\'b9c, by czu\'b3a si\'ea ponaglana, cho\'e6 to opanowanie\par kosztowa\'b3o go wiele wysi\'b3ku. Najch\'eatniej gwa\'b3townie zdar\'b3by z niej koszul\'ea,\par lecz okazanie zniecierpliwienia mog\'b3oby si\'ea okaza\'e6 niewybaczalnym b\'b3\'eadem.\par Pragn\'b9\'b3 przecie\'bf, by ta noc przynios\'b3a jej jak najcudowniejsze, jak najpi\'eakniej-\par sze prze\'bfycia.\par Powoli, niespiesznie rozpina\'b3 kolejne guziczki, delikatnie ca\'b3uj\'b9c fragmenty\par jej cia\'b3a wy\'b3aniaj\'b9ce si\'ea spod materia\'b3u, a kiedy upora\'b3 si\'ea ju\'bf z wszystkimi\par zapi\'eaciami, rozchyli\'b3 koszul\'ea.\par Widok, kt\'f3ry roztoczy\'b3 si\'ea przed jego oczami, dos\'b3ownie zapar\'b3 mu dech\par w piersiach. Mia\'b3a pi\'eakn\'b9 alabastrow\'b9 sk\'f3r\'ea, pe\'b3ne piersi z uroczymi r\'f3\'bfowymi\par sutkami, a doskonale proporcjonalne kobiece kr\'b9g\'b3o\'9cci przyprawia\'b3y o zawr\'f3t\par g\'b3owy.\par Obj\'b9\'b3 j\'b9 dr\'bf\'b9cymi ramionami, chc\'b9c jak najpr\'eadzej mocno przytuli\'e6 do\par siebie, lecz opanowawszy si\'ea ponownie, powoli zsun\'b9\'b3 z ramion koszul\'ea a\'bf po\par szczup\'b3\'b9 tali\'ea i przew\'eadrowa\'b3 d\'b3o\'f1mi wzd\'b3u\'bf ud. Dotyk jej sk\'f3ry, tak ch\'b3odnej,\par g\'b3adkiej i bez skazy sprawi\'b3, \'bfe zacz\'b9\'b3 dygota\'e6 z podniecenia jak w gor\'b9czce.\par Koszula z cichym szelestem sp\'b3yn\'ea\'b3a do jej st\'f3p. Cofn\'b9\'b3 si\'ea o krok i\par z upodobaniem obj\'b9\'b3 wzrokiem to doskonale pi\'eakne cia\'b3o.\par - Jeste\'9c pi\'eakniejsza, ni\'bf m\'f3g\'b3bym to sobie przedstawi\'e6 w najzuchwalszych\par marzeniach.\par Ta przepe\'b3niona szczerym podziwem uwaga sprawi\'b3a, \'bfe opu\'9cci\'b3o j\'b9\par zak\'b3opotanie. Jego zachwycony wzrok rozproszy\'b3 nie\'9cmia\'b3o\'9c\'e6. Uwa\'bfa\'b3, \'bfe jest\par pi\'eakna, i zapewnia\'b3 j\'b9 o tym swym rozp\'b3omienionym wzrokiem, ca\'b3\'b9 si\'b3\'b9 swej\par mi\'b3o\'9cci.\par Nie mog\'b3a ju\'bf d\'b3u\'bfej sta\'e6 nieruchomo. Zdj\'ea\'b3a pantofelki i wyci\'b9gn\'ea\'b3a ku\par niemu r\'eace.\par - Chcesz, \'bfebym teraz ja ci\'ea rozebra\'b3a?\par - Jeszcze nie - odpowiedzia\'b3. - Jeszcze poczekajmy. Je\'9cli teraz zdejm\'ea\par spodnie, to wszystko stanie si\'ea zbyt szybko. Nie chc\'ea, \'bfeby tak si\'ea sta\'b3o.\par Wszystko musi przebiega\'e6 tak, \'bfeby by\'b3o jak najlepiej dla ciebie.\par - To znaczy, \'bfe to niedobrze, je\'9cli to dzieje si\'ea zbyt szybko?\par Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - To, co robimy razem, nigdy nie b\'eadzie niew\'b3a\'9cciwe.\par Nie daj\'b9c jej czasu na zastanawianie si\'ea nad jego s\'b3owami, przycisn\'b9\'b3 j\'b9\par do siebie z ca\'b3ej si\'b3y. Opar\'b3a d\'b3onie o jego tors, jej palce zgin\'ea\'b3y w g\'b9szczu\par spr\'ea\'bfystych w\'b3os\'f3w, mile dra\'bfni\'b9cych sk\'f3r\'ea; czu\'b3a, \'bfe je\'9cli rozsunie ramiona,\par jej piersi do\'9cwiadcz\'b9 tego samego uczucia.\par Przytuli\'b3a si\'ea do niego, nim sam zdo\'b3a\'b3 rozchyli\'e6 jej ramiona. Wtuli\'b3 twarz\par w zag\'b3\'eabienie jej szyi, ch\'b3on\'b9c jej zapach, rozkoszuj\'b9c si\'ea dotykiem j\'eadrnych\par piersi.\par Gwa\'b3townie zaczerpn\'ea\'b3a tchu, co stanowi\'b3o dow\'f3d, \'bfe do\'9cwiadcza podo-\par bnych uczu\'e6.\par - M\'f3wi\'b3em ci, \'bfe to b\'eadzie przyjemne.\par Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe prze\'bfywa co\'9c znacznie intensywniejszego ni\'bf przyjemno\'9c\'e6,\par lecz nie znajdowa\'b3a s\'b3\'f3w, kt\'f3re by\'b3yby w stanie wyrazi\'e6 t\'ea istn\'b9 nawa\'b3nic\'ea\par wra\'bfe\'f1. S\'b3ysza\'b3a, \'bfe jego oddech sta\'b3 si\'ea urywany, chrapliwy, i dopiero po\par pewnym czasie zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe i ona oddycha nier\'f3wno, nieledwie\par z trudem. Z ka\'bfdym poruszeniem cia\'b3a dociera\'b3y do niej nowe, coraz silniejsze\par bod\'9fce, a\'bf w ko\'f1cu ogarn\'ea\'b3a j\'b9 gor\'b9ca fala przyjemno\'9cci. By\'b3o to nieopisanie\par cudowne uczucie.\par Obsypywa\'b3 jej szyj\'ea mokrymi poca\'b3unkami, muska\'b3 p\'b3atek ucha wargami\par i j\'eazykiem, szeptem sk\'b3adaj\'b9c \'bfarliwe obietnice rozkoszy i opisuj\'b9c, co b\'ead\'b9\par razem robili.\par Jego s\'b3owa dzia\'b3a\'b3y na ni\'b9 r\'f3wnie pobudzaj\'b9co jak dotyk. Mia\'b3a ochot\'ea\par pie\'9cci\'e6 ca\'b3e jego cia\'b3o. G\'b3aska\'b3a tors, ramiona i szyj\'ea, ciesz\'b9c si\'ea ka\'bfdym\par napi\'eaciem mi\'easni, ka\'bfdym westchnieniem, jakie wyzwala\'b3 jej dotyk. Niespo-\par kojnie ociera\'b3a si\'ea o niego, pr\'f3buj\'b9c znale\'9f\'e6 si\'ea jak najbli\'bfej \'9fr\'f3d\'b3a \'bfaru\par bij\'b9cego od jego cia\'b3a.\par Pochyla\'b3 si\'ea nad ni\'b9, otaczaj\'b9c j\'b9 ramieniem w pasie. Ca\'b3owa\'b3 j\'b9 coraz\par nami\'eatniej, coraz zach\'b3anniej, poniewa\'bf rosn\'b9ce podniecenie sprawia\'b3o, \'bfe tym\par usilniej stara\'b3 si\'ea sprawi\'e6 jej przyjemno\'9c\'e6. Wsun\'b9\'b3 j\'eazyk g\'b3\'eaboko w jej usta,\par by po chwili go wycofa\'e6 i zag\'b3\'eabi\'e6 ponownie, i znowu, i znowu, w szale\'f1-\par czym erotycznym rytmie. Przew\'eadrowa\'b3 d\'b3oni\'b9 w d\'f3\'b3 wzd\'b3u\'bf szyi, urocz\'b9\par \'9ccie\'bfk\'b9 pomi\'eadzy piersiami, a\'bf w ko\'f1cu, kiedy uzna\'b3, \'bfe nie jest w stanie\par zwleka\'e6 ju\'bf ani chwili d\'b3u\'bfej, w\'b3adczo zagarn\'b9\'b3 d\'b3oni\'b9 jej pier\'9c i zacz\'b9\'b3 j\'b9\par niecierpliwie ugniata\'e6, nieznacznie dra\'bfni\'b9c kciukiem twardy koniuszek. In-\par stynktownie wygi\'ea\'b3a cia\'b3o w \'b3uk, chc\'b9c okaza\'e6, jak\'b9 jej sprawi\'b3 przyjemno\'9c\'e6,\par a gdy ponownie po\'9cpieszy\'b3 z t\'b9 pieszczot\'b9, mocno zacisn\'ea\'b3a powieki, a z jej\par gard\'b3a wyrwa\'b3 si\'ea j\'eak rozkoszy.\par - Co ty ze mn\'b9 robisz? - szepn\'ea\'b3a.\par - To dopiero pocz\'b9tek.\par Nie mie\'9cci\'b3o jej si\'ea w g\'b3owie, \'bfe b\'eadzie w stanie wytrzyma\'e6 jeszcze intensyw-\par niejsze emocje. I tak czu\'b3a ju\'bf ogromne napi\'eacie, mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe gor\'b9ce fale\par raz po raz obejmuj\'b9 jej cia\'b3o, koncentruj\'b9c si\'ea nisko, gdzie\'9c w \'9crodku...\par Gwa\'b3townie nakry\'b3 jej usta swoimi i w\'b3o\'bfywszy r\'eak\'ea pomi\'eadzy jej uda,\par zacz\'b9\'b3 j\'b9 pie\'9cci\'e6 palcami. Jego j\'eazyk wci\'b9\'bf porusza\'b3 si\'ea rytmicznie, nios\'b9c\par obietnic\'ea maj\'b9cych nadej\'9c\'e6 prze\'bfy\'e6.\par Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe za chwil\'ea umrze z nadmiaru uczu\'e6, jakie wzbudza\'b3\par w niej jego dotyk. Zacz\'ea\'b3a porusza\'e6 biodrami, to wycofuj\'b9c si\'ea, to wychodz\'b9c\par na spotkanie jego d\'b3oni, a\'bf nagle doznania sta\'b3y si\'ea tak intensywne, \'bfe\par rozpaczliwie chwyci\'b3a go za r\'eak\'ea.\par Harrison trz\'b9s\'b3 si\'ea ju\'bf z podniecenia. Wilgotne ciep\'b3o na jego palcach\par sprawi\'b3o, \'bfe przestawa\'b3 si\'ea ju\'bf kontrolowa\'e6. Z\'b3o\'bfy\'b3 na jej ustach d\'b3ugi,\par \'bfar\'b3oczny poca\'b3unek, a kiedy w ko\'f1cu odchyli\'b3 g\'b3ow\'ea, zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe\par jej r\'eaka obejmuje jego d\'b3o\'f1 i \'bfe wszystkich si\'b3 stara si\'ea go oderwa\'e6 od \'bfaru,\par kt\'f3ry tak bardzo pragn\'b9\'b3 posi\'b9\'9c\'e6.\par Porwa\'b3 j\'b9 na r\'eace i, gwa\'b3townie odrzuciwszy koce, po\'b3o\'bfy\'b3 na \'b3\'f3\'bfku.\par Dopiero wtedy zdj\'b9\'b3 spodnie. Rozpaczliwie stara\'b3 si\'ea przekona\'e6 j\'b9, \'bfe nie straci\'b3\par jeszcze panowania nad sob\'b9, \'bfe wci\'b9\'bf got\'f3w jest okaza\'e6 jej cierpliwo\'9c\'e6.\par Jednak\'bfe przepe\'b3nia\'b3a go nagl\'b9ca potrzeba znalezienia si\'ea w niej jak najszyb-\par ciej, pragnienie, by ciasno obj\'ea\'b3a go sob\'b9, by \'9cciska\'b3a go, kocha\'b3a; wiedzia\'b3\par jednak, i\'bf najpierw musi by\'e6 pewien jej ch\'eaci wsp\'f3\'b3dzia\'b3ania. Najwyra\'9fniej\par zaczyna\'b3a mie\'e6 kolejne w\'b9tpliwo\'9cci. Dobrze wiedzia\'b3, co spowodowa\'b3o t\'ea\par zmian\'ea jej nastroju. Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe czyta w jej my\'9clach.\par Patrzy\'b3a w\'b3a\'9cnie na jego nabrzmia\'b3y cz\'b3onek.\par - Wszystko b\'eadzie dobrze, kochanie, obiecuj\'ea - powiedzia\'b3 chrapliwym\par g\'b3osem. - Przekonasz si\'ea, \'bfe doskonale do siebie pasujemy.\par Potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i najwyra\'9fniej zamierza\'b3a wsta\'e6. Jej niespokojny oddech\par dowodzi\'b3 prze\'bfywanych emocji, lecz strach zmusza\'b3 j\'b9 do odwrotu.\par Tym razem nie da\'b3 jej czasu na podsycanie l\'eaku. Przytrzyma\'b3 j\'b9 w \'b3\'f3\'bfku,\par k\'b3ad\'b9c si\'ea obok niej i przyciskaj\'b9c nogi udem, po czym chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eace,\par otoczy\'b3 nimi sw\'b9 szyj\'ea tak, by nie pr\'f3bowa\'b3a go odpycha\'e6, i pochyli\'b3 si\'ea, by\par z\'b3o\'bfy\'e6 poca\'b3unek na jej wargach.\par Nie od razu uda\'b3o mu si\'ea dotkn\'b9\'e6 jej ust. Wtuli\'b3a g\'b3ow\'ea w poduszk\'ea\par i dopiero koj\'b9ce zapewnienia, \'bfe wszystko b\'eadzie dobrze, zdo\'b3a\'b3y uspokoi\'e6 j\'b9\par na tyle, \'bfe zdecydowa\'b3a si\'ea na niego spojrze\'e6.\par Jej zamglone oczy powiedzia\'b3y mu, \'bfe ponowne obudzenie w niej nami\'eat-\par no\'9cci nie zajmie mu du\'bfo czasu.\par - Uwierz mi, kochanie, pozw\'f3l mi si\'ea poca\'b3owa\'e6. Jeden, jedyny raz. Je\'9cli\par nadal b\'eadziesz chcia\'b3a to przerwa\'e6, obiecuj\'ea ci, \'bfe nie b\'ead\'ea nalega\'b3.\par Nie doda\'b3, \'bfe mo\'bfe si\'ea to sta\'e6 dopiero, gdy ju\'bf naprawd\'ea b\'ead\'b9 razem. Je\'9cli\par wtedy zacznie z nim walczy\'e6, chc\'b9c, by przesta\'b3, z pewno\'9cci\'b9 to uczyni,\par cho\'e6by nie wiadomo jak wiele mia\'b3o go to kosztowa\'e6. Mia\'b3 wielk\'b9 nadziej\'ea,\par \'bfe nie b\'eadzie do tego zmuszony.\par Nie od razu przysta\'b3a na jego pro\'9cb\'ea. Gdyby nie to, \'bfe trawi\'b3 go ogie\'f1,\par niew\'b9tpliwie uzna\'b3by jej nieszcz\'ea\'9cliwy wyraz twarzy za wielce zabawny, lecz\par teraz, dr\'bf\'b9c z emocji, by\'b3 w stanie my\'9cle\'e6 jedynie o tym, by jak najpr\'eadzej\par si\'ea w niej znale\'9f\'e6.\par - Tylko jeden poca\'b3unek - wyszepta\'b3a.\par - Tylko jeden - zapewni\'b3 j\'b9 solennie. - Zobaczysz, kochanie, \'bfe ci si\'ea to\par spodoba. B\'f3g mi \'9cwiadkiem, \'bfe m\'f3wi\'ea prawd\'ea.\par Nie sprawia\'b3a wra\'bfenia przekonanej o prawdziwo\'9cci jego zapewnie\'f1. To\par go jednak wcale nie zniech\'eaci\'b3o.\par - Prosz\'ea, otw\'f3rz usta, najs\'b3odsza - poprosi\'b3 szeptem, kt\'f3ry zabrzmia\'b3 jak\par j\'eak, i poczu\'b3, \'bfe ju\'bf ca\'b3kowicie panuje nad sytuacj\'b9. Przytuli\'b3a go do siebie\par z ca\'b3ej si\'b3y, a kiedy zacz\'ea\'b3a nami\'eatnie odwzajemnia\'e6 gor\'b9ce poca\'b3unki, wie-\par dzia\'b3 ju\'bf, \'bfe jej l\'eak nale\'bfy do przesz\'b3o\'9cci.\par D\'b3ugo pie\'9cci\'b3 j\'b9 i obsypywa\'b3 poca\'b3unkami, dop\'f3ki ponownie nie zacz\'ea\'b3a\par porusza\'e6 si\'ea pod nim niecierpliwie, i nie zyska\'b3 pewno\'9cci, \'bfe oto zn\'f3w\par zaw\'b3adn\'ea\'b3a ni\'b9 nami\'eatno\'9c\'e6.\par Wsun\'b9\'b3 r\'eak\'ea pomi\'eadzy uda, by przygotowa\'e6 j\'b9 na przyj\'eacie go w siebie.\par Zadr\'bfa\'b3a; poczu\'b3 na palcach rozkoszn\'b9 wilgo\'e6. D\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea w\'eadrowa\'b3 po\par jej aksamitnych zakamarkach, po czym ostro\'bfnie dotkn\'b9\'b3 najbardziej wra\'bfli-\par wego miejsca.\par Nie potrafi\'b3a mu si\'ea oprze\'e6. Cho\'e6 nowe pieszczoty sprawi\'b3y, \'bfe zacz\'ea\'b3a wi\'e6\par si\'ea, nie potrafi\'b9c poradzi\'e6 sobie z nat\'b3okiem dozna\'f1, nie zaprzestawa\'b3 swych\par s\'b3odkich tortur. Wbi\'b3a paznokcie w jego plecy, z gard\'b3a wydoby\'b3 si\'ea odg\'b3os\par przypominaj\'b9cy skomlenie.\par Nie m\'f3g\'b3 ju\'bf czeka\'e6 ani chwili d\'b3u\'bfej. Wpi\'b3 si\'ea wargami w jej usta\par i zdecydowanym ruchem kolana rozchyli\'b3 uda, uni\'f3s\'b3 jej biodra i powoli zacz\'b9\'b3\par torowa\'e6 sobie do niej drog\'ea. Zatrzyma\'b3 si\'ea na chwil\'ea, czuj\'b9c nieznaczny op\'f3r,\par zamkn\'b9\'b3 oczy upojony poczuciem blisko\'9cci upragnionego celu, po czym wszed\'b3\par w ni\'b9 jednym mocnym pchni\'eaciem.\par Poczu\'b3 si\'ea jak w si\'f3dmym niebie.\par Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe zosta\'b3a rozdarta na dwie cz\'ea\'9cci, szarpn\'b9\'b3 ni\'b9 gwa\'b3towny,\par ostry b\'f3l. Krzykn\'ea\'b3a, staraj\'b9c si\'ea odsun\'b9\'e6, ale nie pozwoli\'b3 jej na to, celowo\par nie unosz\'b9c si\'ea na \'b3okciach, lecz pozwalaj\'b9c jej czu\'e6 ca\'b3y ci\'ea\'bfar jego cia\'b3a.\par - Nie ruszaj si\'ea, kochanie. Przytul si\'ea do mnie mocno. B\'f3l zaraz minie. Zaraz\par poczujesz si\'ea lepiej. Kocham ci\'ea, Mary Roses. O Bo\'bfe, kochanie, nie p\'b3acz.\par Jego g\'b3os by\'b3 przepe\'b3niony g\'b3\'eabokim smutkiem. \'8cwiadomo\'9c\'e6, jak bardzo\par cierpi wiedz\'b9c, \'bfe zada\'b3 jej b\'f3l, sprawi\'b3a, \'bfe \'b3atwiej znios\'b3a nieprzyjemne\par uczucie, tym bardziej \'bfe z ka\'bfd\'b9 chwil\'b9 b\'f3l coraz mniej dawa\'b3 zna\'e6 o sobie.\par Silna nami\'eatno\'9c\'e6 toczy\'b3a walk\'ea z b\'f3lem. Trudno by\'b3o doszuka\'e6 si\'ea sensu\par w tym wszystkim. Czy rzeczywi\'9ccie mo\'bfna polubi\'e6 co\'9c takiego?\par Nie zdawa\'b3 sobie sprawy, jakie katusze prze\'bfywa teraz Mary Roses. Bardzo\par si\'ea stara\'b3, by da\'e6 jej czas na przyzwyczajenie si\'ea do niego, lecz z coraz\par wi\'eakszym trudem przychodzi\'b3o mu opanowywanie przemo\'bfnej ch\'eaci porusze-\par nia si\'ea w niej. Konieczno\'9c\'e6 powstrzymywania si\'ea sprawia\'b3a mu wr\'eacz fizyczny\par b\'f3l. Czu\'b3, jak wspaniale ciasno obejmuje go sob\'b9, i wiedzia\'b3, \'bfe je\'9cli nie b\'eadzie\par m\'f3g\'b3 si\'ea poruszy\'e6, lada chwila b\'eadzie za p\'f3\'9fno i z pierwotnym okrzykiem\par ulgi i triumfu wleje w ni\'b9 swe nasienie.\par Skarci\'b3 si\'ea w my\'9clach za to, \'bfe przez chwil\'ea interesowa\'b3a go tylko w\'b3asna\par przyjemno\'9c\'e6. Mary Roses te\'bf musi zazna\'e6 cudownego uczucia spe\'b3nienia,\par cho\'e6by przysz\'b3o mu na to jeszcze d\'b3ugo czeka\'e6.\par Mocno zacisn\'b9\'b3 szcz\'eaki. Pot zrosi\'b3 mu czo\'b3o, serce \'b3omota\'b3o w klatce\par piersiowej, krew pulsowa\'b3a w skroniach. Wtuli\'b3 twarz w jej szyj\'ea i zacz\'b9\'b3\par delikatnie nagryza\'e6 koniuszek ucha.\par - Jak si\'ea czujesz, kochanie?\par By\'b3 szczerze zatroskany. Odczu\'b3a potrzeb\'ea pocieszenia go, zapewnienia, \'bfe\par wszystko w porz\'b9dku, \'bfe nie sta\'b3o si\'ea przecie\'bf nic z\'b3ego.\par - Ju\'bf wszystko dobrze - wyszepta\'b3a, staraj\'b9c si\'ea, by ton jej g\'b3osu nie\par zdradzi\'b3, \'bfe to nieprawda.\par Chc\'b9c ostatecznie go przekona\'e6, ponownie otoczy\'b3a go ramionami i zacz\'ea\'b3a\par g\'b3aska\'e6 po plecach i po\'9cladkach. Zadr\'bfa\'b3, wydaj\'b9c niski j\'eak. Nie przerwa\'b3a\par jednak tych \'b3agodnych pieszczot. Wyczuwa\'b3a towarzysz\'b9ce mu napi\'eacie i zda-\par wa\'b3a sobie spraw\'ea, ile wysi\'b3ku musi kosztowa\'e6 go opanowanie. Ta jego troska\par o ni\'b9 sprawi\'b3a, \'bfe w\'b3asny b\'f3l wyda\'b3 si\'ea jej nagle zupe\'b3nie bez znaczenia.\par - Nie chcia\'b3abym, \'bfeby\'9c prze\'bfy\'b3 rozczarowanie.\par Uni\'f3s\'b3 si\'ea na ramionach, by na ni\'b9 spojrze\'e6.\par - Nie jeste\'9c w stanie mnie rozczarowa\'e6. Nie jeste\'9c, bo ci\'ea kocham, wiesz?\par Uj\'ea\'b3a j\'b9 jego czu\'b3o\'9c\'e6.\par - Czuj\'ea si\'ea zupe\'b3nie dobrze. Naprawd\'ea b\'ead\'ea mog\'b3a ju\'bf to znie\'9c\'e6. Wytrzy-\par mam. Nie musisz ju\'bf d\'b3u\'bfej czeka\'e6.\par Zaskoczy\'b3 j\'b9 jego szeroki u\'9cmiech.\par - Wytrzymasz? - zapyta\'b3. - C\'f3\'bf, b\'ead\'ea si\'ea stara\'b3, \'bfeby\'9c jako\'9c to wytrzyma\'b3a.\par Przyci\'b9gn\'ea\'b3a go, by j\'b9 poca\'b3owa\'b3, a kiedy uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea, z rado\'9cci\'b9 powita\'b3\par \par jej ponownie rozp\'b3omieniony wzrok.\par Wiedzia\'b3, \'bfe min\'ea\'b3o bardzo niewiele czasu, odk\'b9d cudownie, g\'b3\'eaboko si\'ea\par w niej zanurzy\'b3, lecz nagl\'b9ca potrzeba spe\'b3nienia sprawi\'b3a, \'bfe czas ten wyda\'b3\par mu si\'ea wieczno\'9cci\'b9.\par Jego roznami\'eatnione spojrzenie pobudzi\'b3o u\'9cpione w niej na chwil\'ea emocje.\par - Powiedz mi, co mam robi\'e6. Chc\'ea, \'bfeby\'9c by\'b3 ze mnie zadowolony.\par - Zawsze jestem i b\'ead\'ea z ciebie zadowolony. Podnie\'9c nogi, kochanie...\par powoli, tak, \'bfebym m\'f3g\'b3... - westchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko, nie by\'b3 w stanie doko\'f1czy\'e6\par zdania. Uczucie, jakiego do\'9cwiadczy\'b3, kiedy si\'ea poruszy\'b3a, uniemo\'bfliwi\'b3o mu\par logiczne my\'9clenie i pozbawi\'b3o kontroli nad sob\'b9.\par Spodziewa\'b3a si\'ea nadej\'9ccia tego samego ostrego b\'f3lu, tymczasem czeka\'b3y\par j\'b9 zupe\'b3nie inne wra\'bfenia.\par Niezwyk\'b3o\'9c\'e6 tych dozna\'f1 pobudzi\'b3a jej ciekawo\'9c\'e6. Poruszy\'b3a si\'ea znowu,\par do\'9cwiadczaj\'b9c kolejnego niezmiernie mi\'b3ego uczucia. Mocno obj\'ea\'b3a Harrisona\par ramionami. Czu\'b3a si\'ea coraz lepiej.\par - To jest bardzo przyjemne, prawda? Prosz\'ea ci\'ea, tym razem powiedz mi\par prawd\'ea.\par M\'f3wi\'b3 jak cz\'b3owiek dr\'eaczony wielkim b\'f3lem.\par - Tak - wyszepta\'b3a. - Ale nie mam jeszcze ochoty dzi\'eakowa\'e6 ci za to wszystko.\par Bo\'bfe, jak bardzo j\'b9 kocha\'b3.\par Poprosi\'b3 j\'b9, \'bfeby oplot\'b3a go nogami, po czym nieznacznie zmieni\'b3 pozycj\'ea\par i zanurzy\'b3 si\'ea w niej jeszcze g\'b3\'eabiej.\par A potem ju\'bf d\'b3ugo nie byli w stanie odezwa\'e6 si\'ea do siebie. Wycofa\'b3 si\'ea\par i pogr\'b9\'bfy\'b3 znowu. Chcia\'b3 post\'eapowa\'e6 jak najwolniej i naj\'b3agodniej, by z pod-\par niecenia zapomnia\'b3a o ca\'b3ym \'9cwiecie, lecz by\'b3a tak niewiarygodnie ciasna\par i gor\'b9ca, i by\'b3o mu w niej tak wspaniale, \'bfe potrzeba przy\'9cpieszenia zdomi-\par nowa\'b3a wszystkie inne i nie by\'b3 ju\'bf d\'b3u\'bfej w stanie my\'9cle\'e6 o tym, by porusza\'e6\par si\'ea wolno i pie\'9cci\'e6 j\'b9 jak naj\'b3agodniej. W rzeczywisto\'9cci w og\'f3le nie by\'b3\par w stanie my\'9cle\'e6. M\'f3g\'b3 jedynie czu\'e6.\par Jej bez\'b3adnym szeptem wypowiadane pro\'9cby i zduszone j\'eaki by\'b3y dla\'f1\par dodatkow\'b9 podniet\'b9 do dzia\'b3ania. Ilekro\'e6 nieznacznie si\'ea z niej wynurza\'b3,\par unosi\'b3a biodra, jakby b\'b3agaj\'b9c go o powr\'f3t. Ona tak\'bfe przestawa\'b3a si\'ea ju\'bf\par kontrolowa\'e6, coraz mocniej wpijaj\'b9c palce w jego plecy. Coraz to gwa\'b3tow-\par niejsze pieszczoty i coraz g\'b3o\'9cniejsze okrzyki by\'b3y sygna\'b3em, \'bfe pragnie jeszcze\par mocniejszych wra\'bfe\'f1. Czu\'b3a podniecenie tak wielkie, \'bfe wydawa\'b3o jej si\'ea, i\'bf\par za chwil\'ea nie wytrzyma tego s\'b3odkiego b\'f3lu i umrze. Cho\'e6 nie wiedzia\'b3a, czego\par ma oczekiwa\'e6, by\'b3a pewna, \'bfe za wszelk\'b9 cen\'ea pragnie do\'9cwiadczy\'e6 tego\par w\'b3a\'9cnie teraz.\par Ogarn\'b9\'b3 ich sza\'b3 mi\'b3osnego uniesienia; czu\'b3a, \'bfe nie jest w stanie wytrzyma\'e6\par tej intensywno\'9cci prze\'bfy\'e6 ju\'bf ani sekundy d\'b3u\'bfej. I w\'b3a\'9cnie wtedy poczu\'b3a\par cudown\'b9 ulg\'ea, kt\'f3ra sp\'b3yn\'ea\'b3a na ni\'b9 jak b\'b3ogos\'b3awie\'f1stwo, i w uniesieniu kilka\par razy wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea, ogarni\'eata kolejnymi falami rozkoszy. Czu\'b3, \'bfe\par obejmuje go sob\'b9 coraz cia\'9cniej, a kiedy targn\'ea\'b3y ni\'b9 spazmy rozkoszy, nie\par zwleka\'b3 ju\'bf ani chwili i wla\'b3 w ni\'b9 swe nasienie z g\'b3o\'9cnym j\'eakiem pierwotnej\par satysfakcji.\par By\'b3o to niew\'b9tpliwie najwspanialsze spe\'b3nienie w jego \'bfyciu.\par A sta\'b3o si\'ea tak dlatego, \'bfe bardzo j\'b9 kocha\'b3.\par Opad\'b3 na ni\'b9 ca\'b3ym ci\'ea\'bfarem cia\'b3a. Ofiarowa\'b3 jej wszystkie swoje si\'b3y i musi\par up\'b3yn\'b9\'e6 d\'b3u\'bfsza chwila, nim odzyska dawny wigor. Mia\'b3 ochot\'ea zasn\'b9\'e6 w jej\par ramionach, a po przebudzeniu natychmiast ponownie zatraci\'e6 si\'ea w mi\'b3o\'9cci.\par D\'b3ugo nie mog\'b3a doj\'9c\'e6 do siebie. To, co przed chwil\'b9 prze\'bfy\'b3a, wywar\'b3o\par na niej zbyt wielkie wra\'bfenie. Mia\'b3a uczucie, \'bfe ich serca, umys\'b3y i dusze\par przenikn\'ea\'b3y si\'ea wzajemnie w tym cudownym momencie spe\'b3nienia, i \'bfe jest\par opromieniona blaskiem jego mi\'b3o\'9cci. Pierwsza noc z Hamsonem by\'b3a najcu-\par downiejszym, najwspanialszym do\'9cwiadczeniem w jej \'bfyciu.\par Postara\'b3 si\'ea, \'bfeby wszystko u\'b3o\'bfy\'b3o si\'ea jak najlepiej. Odk\'b9d odda\'b3a mu swe\par serce, ca\'b3y jej \'9cwiat uleg\'b3 zmianie, nic ju\'bf nie by\'b3o w nim takie samo.\par Zwyczajne dni zmienia\'b3y si\'ea dla niej we wspania\'b3e \'9cwi\'eata. Nie wyobra\'bfa\'b3a ju\'bf\par sobie \'bfycia bez niego. By\'b3 czu\'b3y, kochaj\'b9cy, \'b3agodny, a zarazem pe\'b3en nami\'eat-\par no\'9cci, zuchwa\'b3y i pewny siebie.\par Wydawa\'b3 si\'ea jej uciele\'9cnieniem wszelkich cn\'f3t. A my\'9cla\'b3a tak dlatego, \'bfe\par go kocha\'b3a.\par - Jak si\'ea czujesz, Mary Roses?\par Uni\'f3s\'b3 si\'ea na \'b3okciu, by zajrze\'e6 jej w oczy. By\'b3y wci\'b9\'bf lekko zamglone po\par prze\'bfyciu rozkoszy. Mia\'b3a nieznacznie opuchni\'eate wargi, a na policzkach\par widnia\'b3y otarcia od jego zarostu. Te \'9clady da\'b3y mu uczucie g\'b3\'eabokiej satys-\par fakcji. Dowodzi\'b3y, \'bfe nale\'bfa\'b3a do niego.\par - Zada\'b3em ci b\'f3l?\par Pytanie zabrzmia\'b3o szczerze, zaniepokoi\'b3 j\'b9 jednak pe\'b3en zadowolenia\par u\'9cmiech, kt\'f3ry pojawi\'b3 si\'ea na jego twarzy.\par - Tak, ale nie trwa\'b3 d\'b3ugo. Przecie\'bf krzykn\'ea\'b3am tylko raz.\par - Wtedy tylko raz - przyzna\'b3.\par - Czemu si\'ea u\'9cmiechasz? Nie przejmujesz si\'ea tym, \'bfe mnie bola\'b3o?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe si\'ea przejmuj\'ea. Kocham ci\'ea, Mary Roses. A \'9cmiej\'ea si\'ea\par z tego, jak teraz wygl\'b9dasz.\par M\'f3wi\'b3 niskim, intymnie \'9cciszonym g\'b3osem, kt\'f3ry zawsze j\'b9 podnieca\'b3.\par - A jak wygl\'b9dam? - zapyta\'b3a, wstrzymuj\'b9c oddech.\par - Tak jakbym wci\'b9\'bf jeszcze by\'b3 w tobie, kocha\'b3 si\'ea z tob\'b9 i dawa\'b3 ci\par przyjemno\'9c\'e6. Odczuwam teraz ogromn\'b9 satysfakcj\'ea posiadacza.\par Ona tymczasem czu\'b3a si\'ea cudownie bezpieczna, otoczona ciep\'b3em i mi\'b3o-\par \'9cci\'b9.\par - Zawsze lubi\'b3e\'9c rol\'ea pana i w\'b3adcy.\par - Teraz to zupe\'b3nie co innego, kochanie. Nie masz poj\'eacia, od jak dawna\par marzy\'b3em o tym, by znale\'9f\'e6 si\'ea z tob\'b9 w \'b3\'f3\'bfku.\par Pog\'b3adzi\'b3a go po policzku.\par - A co czujesz teraz, kiedy ju\'bf w nim jeste\'9c?\par U\'9cmiech znikn\'b9\'b3 z jego twarzy.\par - Czuj\'ea, \'bfe jeste\'9c moja.\par Nie potrafi\'b3aby temu szczerze zaprzeczy\'e6.\par - Tak, jestem twoja.\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9 z wyra\'9fnym zadowoleniem i pochyli\'b3 si\'ea, by j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par Przesuwa\'b3a stopami po jego nogach. Gdy ich j\'eazyki zwar\'b3y si\'ea w \'bfartobli-\par wym pojedynku, czu\'b3 na twarzy jej gor\'b9cy oddech.\par Wiedzia\'b3, \'bfe musz\'b9 poniecha\'e6 pieszczot, zanim rosn\'b9ce podniecenie nie\par ka\'bfe mu zapomnie\'e6 o jej delikatnym stanie. Musi doj\'9c\'e6 do siebie, nim\par ponownie b\'eadzie m\'f3g\'b3 j\'b9 posi\'b9\'9c\'e6.\par Po\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea na plecach, tul\'b9c j\'b9 do swego boku.\par - Musimy porozmawia\'e6, Mary Roses.\par Zaniepokoi\'b3 j\'b9 niezwykle powa\'bfny ton jego g\'b3osu. \'8cwiadomo\'9c\'e6 swej\par obecnej bezbronno\'9cci wzbudzi\'b3a w niej prze\'9cwiadczenie, \'bfe za chwil\'ea us\'b3yszy\par co\'9c, czego absolutnie nie chcia\'b3aby us\'b3ysze\'e6. Wydawa\'b3o jej si\'ea nawet, \'bfe dobrze\par wie, co to b\'eadzie.\par Przez kilka minut \'bfadne z nich nie odezwa\'b3o si\'ea ani s\'b3owem. Szklanym\par wzrokiem wpatrywa\'b3 si\'ea w sufit, zastanawiaj\'b9c si\'ea, w jaki spos\'f3b zacz\'b9\'e6\par rozmow\'ea na temat ich przysz\'b3o\'9cci.\par Tymczasem ona zadr\'eacza\'b3a si\'ea w\'b3asnymi my\'9clami.\par Wreszcie poczu\'b3a, \'bfe nie zniesie milczenia ju\'bf ani chwili d\'b3u\'bfej.\par - U\'b3atwi\'ea ci spraw\'ea, Hamsonie. Powiem to za ciebie. Chcesz...\par Przerwa\'b3 jej, mocno obejmuj\'b9c j\'b9 w pasie.\par - Nie masz najmniejszego poj\'eacia, co chc\'ea ci powiedzie\'e6. Nie potrafisz\par czyta\'e6 w my\'9clach, moja s\'b3odka.\par - W twoich rzeczywi\'9ccie nie - przyzna\'b3a. - Ale czasami potrafi\'ea wyci\'b9ga\'e6\par wnioski. Z powa\'bfnego tonu twojego g\'b3osu wywnioskowa\'b3am, \'bfe zamierzasz\par powiedzie\'e6 mi co\'9c wa\'bfnego. Z kolei twoje wahanie kaza\'b3o mi si\'ea domy\'9cli\'e6,\par \'bfe masz trudno\'9cci z dobraniem w\'b3a\'9cciwych s\'b3\'f3w. Czy jak na razie mam racj\'ea?\par - Tak - odpowiedzia\'b3. - Istotnie chc\'ea ci powiedzie\'e6 co\'9c wa\'bfnego i rzeczy-\par wi\'9ccie szuka\'b3em odpowiednich s\'b3\'f3w.\par - Bo jeste\'9c prawnikiem?\par - Nie, dlatego \'bfe chc\'ea, \'bfeby\'9c dobrze mnie zrozumia\'b3a. Chc\'ea ci\'ea na co\'9c\par przygotowa\'e6.\par Zacz\'ea\'b3a przeczesywa\'e6 palcami ow\'b3osienie jego torsu, nie zdaj\'b9c sobie\par sprawy, \'bfe budzi u\'9cpione licho. Odczu\'b3 nagle nieprzepart\'b9 potrzeb\'ea znalezienia\par si\'ea w niej ponownie.\par Jednak\'bfe najpierw musia\'b3 z ni\'b9 porozmawia\'e6. Chwyci\'b3 jej d\'b3o\'f1 i mocno\par \'9ccisn\'b9\'b3.\par Unios\'b3a g\'b3ow\'ea i z\'b3o\'bfy\'b3a poca\'b3unek na jego szyi.\par - Przesta\'f1 mnie prowokowa\'e6. - Powiedzia\'b3 to nieoczekiwanie zdecydowa-\par nym tonem.\par Nie zwracaj\'b9c uwagi na jego s\'b3owa, wolno, z rozmys\'b3em poca\'b3owa\'b3a go\par ponownie.\par - Wcale ci\'ea nie prowokuj\'ea ani nie kusz\'ea. Ja ci\'ea pocieszam, a to wielka\par r\'f3\'bfnica.\par - Mary Roses, le\'bfysz przy mnie naga, wi\'eac...\par - ... wodz\'ea ci\'ea na pokuszenie.\par - W\'b3a\'9cnie.\par Westchn\'b9wszy g\'b3\'eaboko, wtuli\'b3a policzek w zag\'b3\'eabienie jego ramienia.\par - Wiem, co teraz musisz prze\'bfywa\'e6. Masz wyrzuty sumienia. Rozumiem\par to, Hamsonie, i w\'b3a\'9cnie dlatego chcia\'b3am ci\'ea pocieszy\'e6. Nie musisz czu\'e6 si\'ea\par winny.\par Znieruchomia\'b3.\par - A z jakieg\'f3\'bf to, twoim zdaniem, powodu mia\'b3bym mie\'e6 wyrzuty sumie-\par nia?\par - Z powodu naszej... niemoralno\'9cci.\par - Czego?!!\par Ch\'b3odny, opanowany ton jego g\'b3osu maskowa\'b3 gniew. Nie wierzy\'b3 w\'b3asnym\par uszom. Powt\'f3rzy\'b3a to, co powiedzia\'b3a, by zyska\'b3 pewno\'9c\'e6, \'bfe si\'ea nie przes\'b3y-\par sza\'b3.\par - Naszej niemoralno\'9cci.\par Us\'b3ysza\'b3a, \'bfe wzi\'b9\'b3 g\'b3\'eaboki oddech. Taka reakcja mog\'b3a zwiastowa\'e6\par nadchodz\'b9c\'b9 burz\'ea. R\'f3wnie\'bf jego u\'9ccisk sta\'b3 si\'ea mocniejszy.\par A wi\'eac okaza\'b3o si\'ea, \'bfe wcale jeszcze nie dojrza\'b3a do tej decyzji.\par - Co te\'bf si\'ea dzieje w twojej g\'b3owie? Przecie\'bf nie odbiegasz inteligencj\'b9\par od innych. Ba, rzek\'b3bym, \'bfe si\'ea ni\'b9 wyr\'f3\'bfniasz. Wi\'eac co si\'ea sta\'b3o? Sk\'b9d ci\par przysz\'b3o do tej \'9clicznej g\'b3owy, \'bfe zrobili\'9cmy co\'9c nagannego moralnie? Prosz\'ea,\par odpowiedz na moje pytanie.\par Jednak\'bfe nie da\'b3 jej szansy na odezwanie si\'ea cho\'e6 s\'b3\'f3wkiem.\par - Przecie\'bf przysi\'eagli\'9cmy sobie mi\'b3o\'9c\'e6 i wierno\'9c\'e6. Nie wiesz, co to oznacza?\par Mary Roses by\'b3a szczerze zaskoczona jego gniewn\'b9 reakcj\'b9. Nie oznacza\'b3o\par to jednak, \'bfe si\'ea go ba\'b3a. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do swoich my\'9cli. Harrison rycza\'b3\par jak ranny zwierz, a mimo to czu\'b3a si\'ea przy nim r\'f3wnie bezpieczna jak\par dotychczas.\par Nie rozumia\'b3a jednak powod\'f3w takiej w\'b3a\'9cnie reakcji. Zachowywa\'b3 si\'ea tak,\par jakby dotkliwie go zrani\'b3a, wr\'eacz obrazi\'b3a. I to nie tylko jego, ale tak\'bfe jego\par matk\'ea. I jego psa, o ile takowego mia\'b3.\par Kiedy w ko\'f1cu da\'b3 jej szans\'ea powiedzenia czegokolwiek, w jej g\'b3osie\par s\'b3ycha\'e6 by\'b3o zak\'b3opotanie.\par - Nie powiedzia\'b3am, \'bfe to ja uwa\'bfam, \'bfe post\'eapujemy niemoralnie.\par My\'9cla\'b3am, \'bfe ty...\par Przerwa\'b3 jej ponownie.\par - Pos\'b3uchaj. Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe wci\'b9\'bf jeszcze nie rozumiesz...\par - Czego? O co ci chodzi?\par - O to, \'bfe najwyra\'9fniej nie dotar\'b3o jeszcze do ciebie, co oznaczaj\'b9 moje\par s\'b3owa, \'bfe nale\'bfysz do mnie. Nie chodzi\'b3o mi o to, \'bfe jeste\'9c moja na dzisiejsz\'b9\par noc. Mia\'b3em na my\'9cli to, \'bfe jeste\'9cmy ju\'bf nierozerwalnie zwi\'b9zani z sob\'b9, na\par zawsze.\par - Chcia\'b3abym, \'bfeby\'9c pomy\'9cla\'b3 o tym rozs\'b9dnie. Je\'bfeli...\par - To ja mam by\'e6 rozs\'b9dny?!!\par Po\'bfa\'b3owa\'b3a swoich s\'b3\'f3w. By\'b3a wdzi\'eaczna losowi, \'bfe nie widzi teraz jego\par twarzy, gdy\'bf wiedzia\'b3a a\'bf nazbyt dobrze, i\'bf wszystkie mi\'ea\'9cnie drgaj\'b9 mu pod\par sk\'f3r\'b9. Tak si\'ea dzia\'b3o, ilekro\'e6 mocno zaciska\'b3 szcz\'eaki, a robi\'b3 to zawsze, kiedy\par by\'b3 z\'b3y i w ka\'bfdej chwili m\'f3g\'b3 wybuchn\'b9\'e6 gniewem.\par - Wygl\'b9da na to, \'bfe nie mam szans powiedzenia czego\'9c, co ci\'ea uspokoi.\par Zacz\'b9\'b3 wyja\'9cnia\'e6, co s\'b9dzi o jej niefortunnej uwadze, lecz po chwili\par przerwa\'b3 sw\'f3j wyw\'f3d. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe je\'9cli b\'eadzie go kontynuowa\'b3, lada chwila\par wpadnie w furi\'ea. Niemoralno\'9c\'e6! Wci\'b9\'bf nie mie\'9cci\'b3o mu si\'ea w g\'b3owie, jak\par mog\'b3a u\'bfy\'e6 tego s\'b3owa na okre\'9clenie tego, co zdarzy\'b3o si\'ea mi\'eadzy nimi\par dzisiejszej nocy. Up\'b3ynie sporo czasu, zanim b\'eadzie w stanie przej\'9c\'e6 nad tym\par do porz\'b9dku dziennego.\par Jego milczenie stanowi\'b3o dla niej dow\'f3d, \'bfe zdecydowa\'b3 si\'ea pos\'b3ucha\'e6 g\'b3osu\par rozs\'b9dku.\par - Zrozum, przecie\'bf jestem zupe\'b3n\'b9 nowicjuszk\'b9 na tym polu. M\'f3g\'b3by\'9c\par okaza\'e6 mi nieco wi\'eacej cierpliwo\'9cci. Nie sta\'b3o si\'ea nic strasznego, wi\'eac prosz\'ea,\par przesta\'f1 dysze\'e6 ze z\'b3o\'9cci. Przecie\'bf po raz pierwszy by\'b3am z kim\'9c tak blisko.\par Nic nie poradz\'ea na to, \'bfe teraz czuj\'ea si\'ea taka... bezbronna.\par Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe jej wyznanie wyjedna u niego dla niej odrobin\'ea wsp\'f3\'b3-\par czucia i zrozumienia. Okaza\'b3o si\'ea jednak, \'bfe si\'ea myli\'b3a.\par - Jestem nieprzyjemnie zaskoczony, \'bfe mo\'bfesz cho\'e6by w najmniejszym\par stopniu czu\'e6 si\'ea bezbronna. Nie wspominaj\'b9c ju\'bf, \'bfe najzwyczajniej w \'9cwiecie\par to mnie obra\'bfa, droga pani.\par Zaczyna\'b3a traci\'e6 cierpliwo\'9c\'e6. Czepia\'b3 si\'ea ka\'bfdego jej s\'b3owa. Rzeczywi\'9ccie,\par dor\'f3wnywa\'b3 temperamentem swojemu koniowi. Chcia\'b3a mu to powiedzie\'e6, lecz\par w ostatniej chwili zmieni\'b3a zamiar. To por\'f3wnanie zapewne wywo\'b3a\'b3oby\par kolejny atak w\'9cciek\'b3o\'9cci.\par - Nigdy dot\'b9d nie okazywa\'b3e\'9c mi takich humor\'f3w.\par - Nigdy dot\'b9d nie kocha\'b3em si\'ea z tob\'b9.\par Zab\'eabni\'b3a palcami o jego tors.\par - Cole zawsze ma takie humory, kiedy czuje si\'ea winny.\par - Nie czuj\'ea si\'ea absolutnie niczemu winny. A ty?\par \'8ccisn\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1 tak mocno, \'bfe a\'bf zbiela\'b3y kostki. Powiedzia\'b3o jej to lepiej\par ni\'bf jego s\'b3owa, jakiej sobie \'bfyczy odpowiedzi.\par - Nie, ja te\'bf nie czuj\'ea si\'ea winna. Zadowolony?\par Nie odpowiedzia\'b3, lecz z faktu, \'bfe uwolni\'b3 jej d\'b3o\'f1 wywnioskowa\'b3a, \'bfe\par udzieli\'b3a mu w\'b3a\'9cciwej odpowiedzi.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy ju\'bf zako\'f1czy\'e6 t\'ea rozmow\'ea. Je\'9cli b\'eadziemy j\'b9 dalej\par prowadzi\'e6, gotowa zako\'f1czy\'e6 si\'ea gigantyczn\'b9 k\'b3\'f3tni\'b9, a wtedy b\'eadziesz musia\'b3\par mnie przeprosi\'e6. Naprawd\'ea chcesz traci\'e6 mn\'f3stwo czasu, pr\'f3buj\'b9c mnie\par przeb\'b3aga\'e6, zamiast zajmowa\'e6 si\'ea czym\'9c znacznie przyjemniejszym?\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea mimo irytacji.\par - A sk\'b9d ci przysz\'b3o do g\'b3owy, \'bfe w og\'f3le b\'b3aga\'b3bym ci\'ea o przebaczenie?\par - Poniewa\'bf potrafi\'ea czeka\'e6 d\'b3u\'bfej ni\'bf ty. Ty pierwszy by\'9c nie wytrzyma\'b3.\par - Rozumiem, \'bfe d\'b3ugo zachowujesz urazy. Twoi bracia ostrzegali mnie\par przed t\'b9 wad\'b9 twojego charakteru.\par - Czasami rzeczywi\'9ccie to mi si\'ea zdarza.\par Roze\'9cmia\'b3, si\'ea, tym razem szczerze rozbawiony.\par - Mary Roses, mam ochot\'ea wytarga\'e6 ci\'ea za uszy i ca\'b3owa\'e6 jednocze\'9cnie.\par Daj\'ea s\'b3owo, \'bfe kt\'f3rego\'9c dnia oszalej\'ea przez ciebie.\par Wsun\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 w g\'easte ow\'b3osienie jego torsu. Lubi\'b3a czu\'e6 te spr\'ea\'bfyste\par k\'eadziory owijaj\'b9ce si\'ea wok\'f3\'b3 jej palc\'f3w. Marzy\'b3a, by jeszcze raz j\'b9 poca\'b3owa\'b3.\par Ju\'bf samo my\'9clenie o tym wp\'b3ywa\'b3o na ni\'b9 niezwykle podniecaj\'b9co. Westchn\'ea\'b3a\par cichutko i otar\'b3a si\'ea o niego.\par Us\'b3ysza\'b3a niski j\'eak i dopiero wtedy zda\'b3a sobie spraw\'ea, czego dotkn\'ea\'b3a\par udem, lecz rozchodzi\'b3o si\'ea stamt\'b9d tak mi\'b3e ciep\'b3o, \'bfe nie cofn\'ea\'b3a nogi.\par Gdyby by\'b3o to dla niego przykre, na pewno by j\'b9 odsun\'b9\'b3. Tymczasem nie\par uczyni\'b3 tego, lecz po\'b3o\'bfy\'b3 r\'eak\'ea na jej kolanie i zacz\'b9\'b3 delikatnie pie\'9cci\'e6.\par - Harrison?\par -Tak?\par - Czy by\'b3o ci tak mi\'b3o jak we \'9cnie?\par - By\'b3o du\'bfo, du\'bfo milej. Moje sny i marzenia nie by\'b3y takie. Wtedy robi\'b3o\par mi si\'ea gor\'b9co. A dzisiejszej nocy p\'b3on\'b9\'b3em. Rozumiesz?\par - By\'b3e\'9c zadowolony?\par S\'b3ysz\'b9c rozbawienie w jej g\'b3osie, domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe ta ma\'b3a diablica co\'9c\par knuje. Zastyg\'b3 w oczekiwaniu. B\'f3g jeden wie, co te\'bf tym razem strzeli\'b3o jej\par do g\'b3owy.\par - Wi\'eacej ni\'bf zadowolony.\par - Teraz czuj\'ea, \'bfe naprawd\'ea sprawi\'b3o ci to przyjemno\'9c\'e6, ba, \'bfe jeste\'9c mi\par wdzi\'eaczny. Czy to prawda?\par Obwodzi\'b3a palcem brodawki jego piersi, co nie pozwala\'b3o mu si\'ea skupi\'e6\par na rozmowie.\par - Tak - odpowiedzia\'b3 ochryp\'b3ym g\'b3osem.\par - Domy\'9clam si\'ea, \'bfe da\'b3am ci troch\'ea rado\'9cci.\par - To za ma\'b3o powiedziane. By\'b3em po prostu szcz\'ea\'9cliwy.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. By\'b3 troch\'ea zaskoczony, \'bfe potrzebowa\'b3a a\'bf tylu zapew-\par nie\'f1. Przecie\'bf powinna by\'b3a domy\'9cli\'e6 si\'ea tych wszystkich odpowiedzi, wnio-\par skuj\'b9c z jego reakcji, gdy si\'ea kochali, powinna by\'b3a wiedzie\'e6, jak jest\par wspania\'b3a. By\'e6 mo\'bfe rzeczywi\'9ccie czu\'b3a si\'ea bezbronna, bezradna dlatego, \'bfe\par by\'b3o to dla niej nowe do\'9cwiadczenie.\par Bo\'bfe, czy\'bfby nareszcie wraca\'b3 jej rozs\'b9dek?\par - I nie wiesz wprost, jak mi dzi\'eakowa\'e6?\par Po tych wypowiedzianych szeptem s\'b3owach nareszcie zrozumia\'b3, \'bfe Mary\par Roses po prostu powtarza jego w\'b3asne s\'b3owa. Wybuchn\'b9\'b3 gromkim \'9cmiechem.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe ten fragment moich sn\'f3w nie bardzo przypad\'b3 ci\par do gustu, prawda, kochanie?\par By\'b3a tak zadowolona z siebie, \'bfe nie musia\'b3 czeka\'e6 na odpowied\'9f. Po chwili\par jednak co\'9c j\'b9 wyra\'9fnie zaniepokoi\'b3o.\par - Co mia\'b3e\'9c na my\'9cli m\'f3wi\'b9c, \'bfe za pierwszym razem krzycza\'b3am bardzo\par kr\'f3tko? Czy\'bfbym p\'f3\'9fniej krzycza\'b3a ponownie?\par - Tak. Tylko \'bfe wtedy trwa\'b3o to d\'b3u\'bfej.\par - Kiedy?\par - Kiedy \'9cwiat zawirowa\'b3 wok\'f3\'b3 ciebie.\par Na wspomnienie tej chwili obla\'b3a si\'ea szkar\'b3atnym rumie\'f1cem. Rzeczywi-\par \'9ccie, mia\'b3a takie wra\'bfenie. Nie pami\'eata\'b3a jednak, \'bfe krzycza\'b3a. Ca\'b3a jej uwaga\par by\'b3a wtedy skupiona na nowych, cudownych doznaniach.\par - Czy mo\'bfesz ju\'bf teraz wys\'b3ucha\'e6, co chcia\'b3em powiedzie\'e6?\par - Je\'bfeli masz zamiar powiedzie\'e6 mi, \'bfe ci\'ea znienawidz\'ea, to nie b\'ead\'ea ci\'ea\par s\'b3ucha\'e6.\par - Chc\'ea porozmawia\'e6 o naszej przysz\'b3o\'9cci.\par - Dobrze.\par - Najbli\'bfsze p\'f3\'b3 roku b\'eadzie dla ciebie nie\'b3atwym okresem.\par - Masz zamiar si\'ea o to postara\'e6?\par - Nie to mia\'b3em na my\'9cli.\par - Kocham ci\'ea, Harrison.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham. B\'ead\'ea musia\'b3 wr\'f3ci\'e6 do Anglii, kochanie. Chcia\'b3bym,\par \'bfeby\'9c do mnie przyjecha\'b3a.\par - Naprawd\'ea chcesz, \'bfebym by\'b3a tam z tob\'b9?\par - Tak.\par - Dlaczego musisz wraca\'e6?\par - Musz\'ea tam sko\'f1czy\'e6 co\'9c, co zacz\'b9\'b3em.\par - Czy zajmie ci to du\'bfo czasu?\par - To zale\'bfy od ciebie.\par Nie zrozumia\'b3a jego s\'b3\'f3w.\par - Chcesz zn\'f3w zobaczy\'e6 g\'f3ry szkockie? T\'easknisz?\par - Przede wszystkim chc\'ea by\'e6 z tob\'b9. To, gdzie b\'eadziemy mieszka\'e6,\par zupe\'b3nie nie ma dla mnie znaczenia.\par - Przecie\'bf mia\'b3o ogromne znaczenie.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Mia\'b3a racj\'ea. Wr\'eacz obsesyjnie my\'9cla\'b3 o powrocie do\par Szkocji. Lecz jego plany uleg\'b3y zmianie, oczywi\'9ccie za spraw\'b9 Mary Roses.\par Teraz do szcz\'ea\'9ccia wystarcza\'b3a mu ju\'bf sama jej obecno\'9c\'e6, w jej towarzystwie\par b\'eadzie czu\'b3 si\'ea szcz\'ea\'9cliwy w ka\'bfdym miejscu na \'9cwiecie.\par - Kiedy zamierzasz wyjecha\'e6?\par - Pomy\'9cla\'b3em, \'bfe najlepiej zrobi\'ea wyje\'bfd\'bfaj\'b9c pojutrze. Chcia\'b3bym, \'bfeby\'9c\par jak najszybciej do mnie do\'b3\'b9czy\'b3a.\par Poczu\'b3a oszo\'b3omienie. Zamierza\'b3 wprowadzi\'e6 w jej \'bfycie tak wiele zmian...\par Ma zostawi\'e6 braci? Anglia le\'bfy tak daleko, za oceanem. Bo\'bfe, dlaczego tak\par daleko?\par Czy zamieszkaj\'b9 w mie\'9ccie? Czy uda jej si\'ea przystosowa\'e6 do wielkomiej-\par skiego \'bfycia? Czu\'b3a, \'bfe zaczyna brakowa\'e6 jej tchu. T\'b3umy ludzi na ulicach\par mog\'b9 przyprawi\'e6 j\'b9 o ob\'b3\'ead. Czy wygl\'b9daj\'b9c przez okno b\'eadzie widzia\'b3a\par jedynie chodnik i domy? Ma opu\'9cci\'e6 ten raj na ziemi?\par Lecz jak mog\'b3aby pozwoli\'e6 na to, by Harrison d\'b3u\'bfszy czas przebywa\'b3 tak\par daleko bez niej? Nie wyobra\'bfa\'b3a sobie \'bfycia bez niego.\par Tysi\'b9ce pyta\'f1 cisn\'ea\'b3y si\'ea jej do g\'b3owy.\par - Wiem, \'bfe musisz mie\'e6 czas, by to wszystko sobie przemy\'9cle\'e6, kochanie.\par - Tak - odpowiedzia\'b3a. - Chcia\'b3abym... Harrison, czy kiedykolwiek my-\par \'9cla\'b3e\'9c o tym, \'bfe mogliby\'9cmy zamieszka\'e6 tutaj?\par - Tak, gdyby okoliczno\'9cci temu sprzyja\'b3y.\par - To znaczy, \'bfe to b\'eadzie w przysz\'b3o\'9cci mo\'bfliwe?\par - Trudno mi w tej chwili odpowiedzie\'e6 na to pytanie.\par - A gdybym do ciebie nie przyjecha\'b3a?\par - Wr\'f3ci\'b3bym tu po ciebie.\par - Nie chc\'ea teraz my\'9cle\'e6 o przysz\'b3o\'9cci. Jutro b\'eadzie czas na rozmow\'ea\par o wszystkich planach i decyzjach. Prosz\'ea, poca\'b3uj mnie. Chc\'ea, \'bfeby\'9cmy jesz-\par cze raz si\'ea kochali.\par Podpar\'b3 si\'ea \'b3okciem i spojrza\'b3 jej w oczy.\par - Chc\'ea znowu poczu\'e6 ci\'ea w sobie - szepn\'ea\'b3a.\par - Nie mo\'bfemy - odpowiedzia\'b3 jej cichym g\'b3osem. - Jeszcze na to za\par wcze\'9cnie. B\'eadzie bola\'b3o.\par Pochyli\'b3a si\'ea i poca\'b3owa\'b3a go w usta. Nie ba\'b3a si\'ea b\'f3lu. Pragn\'ea\'b3a, by zn\'f3w\par byli razem.\par - Prosz\'ea - wyszepta\'b3a, ca\'b3uj\'b9c go ponownie. - Tylko jeden poca\'b3unek.\par Pozw\'f3l mi na jeden, jedyny poca\'b3unek i je\'9cli po nim b\'eadziesz chcia\'b3, \'bfebym\par przesta\'b3a, obiecuj\'ea, \'bfe nie b\'ead\'ea nalega\'e6.\par - Nawet nie wiesz, jak ci\'ea kocham, kiedy zwracasz przeciwko mnie moje\par w\'b3asne s\'b3owa. - To powiedziawszy, otoczy\'b3 j\'b9 ramionami i obr\'f3ci\'b3 tak, \'bfe\par znalaz\'b3a si\'ea na nim. - Zamierzasz mnie ca\'b3owa\'e6, dop\'f3ki nie poczujesz mnie\par w sobie?\par - Tak...\par By\'b3y to ostatnie artyku\'b3owane d\'9fwi\'eaki, jakie wydali z siebie, nim ponownie\par byli w stanie przytomnie wypowiedzie\'e6 jakiekolwiek s\'b3owo.\par Zasn\'eali ciasno spleceni ramionami i nogami, w mi\'eakkim kokonie mi\'b3o\'9cci.\par 5 kwietnia 1868\par Kochana Mamo Roses!\par Wczoraj Adam bi\'b3 si\'ea z Indianami. To wszystko by\'b3o przeze mnie, bo\par Indianom spodoba\'b3y si\'ea moje pi\'eakne w\'b3osy. Wk\'b3adam par\'ea w\'b3os\'f3w do koperty,\par \'bfeby\'9c mog\'b3a zobaczy\'e6, jakie s\'b9 \'b3adne. Ale s\'b9 jasne, Mamo, i tak spodoba\'b3y si\'ea\par Indianom, \'bfe chcieli mnie oskalpowa\'e6. Potem jeden z nich powiedzia\'b3, \'bfe\par zabior\'b9 mnie razem z moimi w\'b3osami i wtedy Adam si\'ea w\'9cciek\'b3. Nie by\'b3o\par Cole a i Douglasa, a zanim Travis wyszed\'b3 z szopy, Adam sprawi\'b3 im niez\'b3e\par lanie. Tw\'f3j syn ma rozbity nos, a Indianie, na kt\'f3rych tak si\'ea zez\'b3o\'9cci\'b3, spali\par w naszym ogrodzie do czasu, kiedy ich nie pobi\'b3.\par Walka to nic dobrego, wiem to, Mamo. Nawet Adam tak powiedzia\'b3, ale\par teraz ma nadziej\'ea, \'bfe Indianie zostawi\'b9 moje w\'b3osy w spokoju.\par Ja te\'bf mam tak\'b9 nadziej\'ea.\par Twoja c\'f3rka\par Mary Roses^^\par Mary Roses wr\'f3ci\'b3a do swego pokoju tu\'bf przed \'9cwitem. By\'b3a nieco\par zdziwiona, \'bfe Harrison twardo spa\'b3, kiedy od niego wychodzi\'b3a. Zazwyczaj\par budzi\'b3o go najmniejsze poruszenie, lecz tym razem nic nie by\'b3o w stanie zm\'b9ci\'e6\par jego snu. Wsta\'b3a, ubra\'b3a si\'ea i wysz\'b3a z baraku, a on nawet nie drgn\'b9\'b3. Zapewne\par to ona odebra\'b3a mu si\'b3y. Ta my\'9cl napawa\'b3a j\'b9 teraz nie lada satysfakcj\'b9.\par Jednak\'bfe i ona sama nie by\'b3a w stanie od razu przyst\'b9pi\'e6 do porannych\par zaj\'ea\'e6. Zasn\'ea\'b3a kamiennym snem, ledwie przy\'b3o\'bfy\'b3a g\'b3ow\'ea do poduszki, i obu-\par dzi\'b3a si\'ea dopiero przed dziesi\'b9t\'b9.\par Z Hamsonem spotka\'b3a si\'ea dopiero przy kolacji. Travis powiedzia\'b3 jej, \'bfe\par Dooley wcze\'9cnie rano przywi\'f3z\'b3 telegram.\par Brat wychodzi\'b3 w\'b3a\'9cnie tylnymi drzwiami, kiedy powiedzia\'b3 jej o telegra-\par mie, wi\'eac musia\'b3a pobiec za nim, chc\'b9c dowiedzie\'e6 si\'ea czego\'9c wi\'eacej.\par - Do kogo by\'b3 ten telegram?\par - Oczywi\'9ccie do Hamsona. Gdyby by\'b3 adresowany do kogo\'9c z nas, le\'bfa\'b3by\par teraz na stole w kuchni.\par - Kto go nada\'b3?\par - Nie wiem.\par - Travis, prosz\'ea, zwolnij troch\'ea. Czy Hamson powiedzia\'b3 ci o tym tele-\par gramie? Czy znasz jego tre\'9c\'e6?\par Travis odwr\'f3ci\'b3 si\'ea.\par - Nie, nic mi nie m\'f3wi\'b3, a ja nie pyta\'b3em. Ale nie wygl\'b9da\'b3 na zachwy-\par conego tym, co przeczyta\'b3. Powiedzia\'b3bym nawet, \'bfe wyra\'9fnie spochmurnia\'b3.\par - O, Bo\'bfe, mam nadziej\'ea, \'bfe nikt nie umar\'b3.\par - Dlaczego my\'9clisz, \'bfe kto\'9c m\'f3g\'b3 umrze\'e6?\par - Telegramy przewa\'bfnie zawieraj\'b9 z\'b3e wiadomo\'9cci. Nawet dziecko o tym\par wie. Co Hamson zrobi\'b3 po tym, jak przeczyta\'b3 wiadomo\'9c\'e6?\par Travis wyda\'b3 przeci\'b9g\'b3e westchnienie.\par - W\'b3o\'bfy\'b3 depesz\'ea do kieszeni i poszed\'b3 do baraku si\'ea spakowa\'e6. Mia\'b3\par zamiar pojecha\'e6 do miasta kupi\'e6 kufer, ale Adam da\'b3 mu jeden ze swoich.\par Obieca\'b3em, \'bfe go wy\'9cl\'ea do Anglii.\par - Hamson wyje\'bfd\'bfa. Wiedzia\'b3am, \'bfe ma zamiar wyjecha\'e6 - powiedzia\'b3a.\par - Uprzedzi\'b3 mnie o tym.\par - Nie zamartwiaj si\'ea, dop\'f3ki z nim nie porozmawiasz.\par - Wcale si\'ea nie zamartwiam.\par - W takim razie pu\'9c\'e6 moj\'b9 r\'eak\'ea. Okropnie mnie szczypiesz.\par W og\'f3le nie zdawa\'b3a sobie sprawy, \'bfe mocno \'9cciska rami\'ea brata. Natych-\par miast uwolni\'b3a jego r\'eak\'ea.\par - Nie chc\'ea, \'bfeby wyjecha\'b3.\par Rysy twarzy Travisa z\'b3agodnia\'b3y.\par - Wiem, \'bfe nie chcesz. Mi\'b3o\'9c\'e6 to nie tylko szcz\'ea\'9cliwe chwile. Cz\'b3owiek\par staje si\'ea nadwra\'bfliwy, bezbronny.\par Trudno by\'b3o nie zgodzi\'e6 si\'ea z jego zdaniem. Mia\'b3 absolutn\'b9 racj\'ea.\par - Tak, to nie tylko radosne chwile. Kiedy Harrison wyje\'bfd\'bfa?\par - Nie wiem.\par - A gdzie on teraz jest?\par - Wyszed\'b3 z Adamem jak\'b9\'9c godzin\'ea temu. Nie powiedzia\'b3 mi do-\par k\'b9d. Wiem, \'bfe Adam chcia\'b3 z nim porozmawia\'e6 w cztery oczy. Mo\'bfe wybrali\par si\'ea na ryby. W zakolu rzeki a\'bf roi si\'ea od pstr\'b9g\'f3w. Nie tra\'e6 dnia na\par zamartwianie si\'ea, Mary Roses. Wieczorem Harrison na pewno wszystko nam\par wyja\'9cni.\par Wr\'f3ci\'b3a do domu. B\'eadzie jako\'9c musia\'b3a prze\'bfy\'e6 ten dzie\'f1. Niestety,\par zdecydowanie brakowa\'b3o jej cnoty cierpliwo\'9cci. Nienawidzi\'b3a czeka\'e6 na co-\par kolwiek, nawet na z\'b3e wiadomo\'9cci.\par Eleanor nie by\'b3a dzisiaj najlepsz\'b9 towarzyszk\'b9. Snu\'b3a si\'ea z k\'b9ta w k\'b9t po\par ca\'b3ym domu i nie mia\'b3a ochoty czymkolwiek si\'ea zaj\'b9\'e6. Mary Roses postanowi\'b3a\par wysprz\'b9ta\'e6 salon. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe przy pracy szybciej up\'b3ynie jej czas\par oczekiwania na wiecz\'f3r.\par Nie poprzesta\'b3a na wypolerowaniu salonu. Wzi\'ea\'b3a si\'ea potem do szorowania\par pod\'b3\'f3g, zmieni\'b3a po\'9cciel, umy\'b3a okna, a potem posz\'b3a popracowa\'e6 do ogrodu.\par P\'f3\'9fnym popo\'b3udniem czu\'b3a ju\'bf ogromne zm\'eaczenie. Uda\'b3a si\'ea do kuchni\par i zacz\'ea\'b3a przygotowywa\'e6 kolacj\'ea, lecz kucharz zamacha\'b3 no\'bfem rze\'9fniczym\par tu\'bf przed jej nosem i nakaza\'b3 zej\'9c\'e6 mu z drogi. Samuel, czyli Pomarszczona\par Twarz, jak nazywali go Douglas i Cole, mia\'b3 w \'bfy\'b3ach krew india\'f1sk\'b9\par i irlandzk\'b9. Adam twierdzi\'b3, \'bfe tej w\'b3a\'9cnie mieszance Samuel zawdzi\'eacza sw\'f3j\par specyficzny temperament - ognisty, jak przysta\'b3o na Irlandczyka, lecz z nie-\par zwyk\'b3ym odcieniem delikatno\'9cci.\par Mary Roses darzy\'b3a Samuela szacunkiem i podziwem, jednak\'bfe nigdy mu\par tego nie powiedzia\'b3a, poniewa\'bf wydawa\'b3 si\'ea nie znosi\'e6 komplement\'f3w.\par - Samuel, jeste\'9c ponury jak w dniu, w kt\'f3rym tu przyby\'b3e\'9c - odezwa\'b3a\par si\'ea.\par Spojrzenie jego ciemnobr\'b9zowych oczu zdradza\'b3o, \'bfe z zadowoleniem\par wys\'b3ucha\'b3 jej opinii. Ponownie pomacha\'b3 no\'bfem przed jej oczami, mrukn\'b9\'b3, \'bfe\par wsypie trucizn\'ea do jej kolacji, po czym jeszcze raz kaza\'b3 jej si\'ea wynosi\'e6\par z kuchni.\par Wybuchn\'ea\'b3a serdecznym \'9cmiechem. Samuel odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, lecz zd\'b9\'bfy\'b3a\par dostrzec cie\'f1 u\'9cmiechu na jego twarzy.\par Poniewa\'bf Adam nie zapisa\'b3 jeszcze nic na dany dzie\'f1, wzi\'ea\'b3a kred\'ea\par i podesz\'b3a do tablicy. Wielkimi drukowanymi literami napisa\'b3a: POCHLEBCA.\par - Samuel, sp\'f3jrz, napisa\'b3am twoje imi\'ea - za\'bfartowa\'b3a.\par Jeszcze kilka minut dr\'eaczy\'b3a nieszcz\'easnego kucharza, ca\'b3y czas m\'f3wi\'b9c co\'9c\par do niego; w ko\'f1cu zacz\'ea\'b3a nakrywa\'e6 do sto\'b3u. Wykonawszy t\'ea prost\'b9 czynno\'9c\'e6,\par posz\'b3a na pi\'eatro przebra\'e6 si\'ea i wzi\'b9\'e6 myd\'b3o i r\'eaczniki, po czym z niema\'b3ym\par trudem wyci\'b9gn\'ea\'b3a Eleanor nad rzek\'ea.\par Nie mog\'b3a si\'ea doczeka\'e6, kiedy zn\'f3w zobaczy Harrisona, jednak kiedy\par zasiedli do sto\'b3u, celowo unika\'b3a spogl\'b9dania w jego stron\'ea. Ba\'b3a si\'ea, \'bfe sp\'b3onie\par rumie\'f1cem na wspomnienie niedawno prze\'bfytych chwil. ilekro\'e6 przypomnia\'b3a\par sobie, jak si\'ea kochali, czerwieni\'b3a si\'ea i brakowa\'b3o jej tchu.\par Bracia natychmiast by to zauwa\'bfyli, dlatego te\'bf uporczywie wpatrywa\'b3a si\'ea\par w talerz. Absolutnie nie wstydzi\'b3a si\'ea tego, co zrobi\'b3a, ale nie mia\'b3a najmniejszej ochoty wdawa\'e6 si\'ea w dyskusje na ten temat.\par Oni zreszt\'b9 r\'f3wnie\'bf nie przejawiali ch\'eaci do poruszania tego problemu,\par cho\'e6 by\'b3a pewna, \'bfe co najmniej dwaj z nich s\'b3yszeli, jak wychodzi\'b3a noc\'b9\par z domu. Adam musia\'b3 s\'b3ysze\'e6, jak zst\'eapowa\'b3a ze schod\'f3w, a Cole niew\'b9tpliwie\par obudzi\'b3 si\'ea, gdy otwiera\'b3a drzwi sypialni. Jednak\'bfe nie wyg\'b3osili ani s\'b3owa\par komentarza na temat jej zachowania, a ona - zapewne z tego powodu - nie\par by\'b3a w stanie przem\'f3c si\'ea, by spojrze\'e6 im w oczy w czasie kolacji.\par Swoj\'b9 drog\'b9 wiedzia\'b3a przecie\'bf, \'bfe oni wiedz\'b9, wi\'eac dlaczego czu\'b3a si\'ea\par w pewien spos\'f3b winna? Dosz\'b3a do wniosku, \'bfe potrzebuje troch\'ea czasu na\par oswojenie si\'ea z now\'b9 sytuacj\'b9.\par S\'b9dzi\'b3a, \'bfe Harrison nie ma z tym \'bfadnych k\'b3opot\'f3w. Przecie\'bf wyra\'9fnie\par da\'b3 jej do zrozumienia, \'bfe nie sta\'b3o si\'ea nic, czego mogliby si\'ea w jakikolwiek\par spos\'f3b wstydzi\'e6. Najprawdopodobniej uwa\'bfa\'b3, \'bfe skoro wyznali sobie mi\'b3o\'9c\'e6\par i zobowi\'b9zali si\'ea do wierno\'9cci, powinni zacz\'b9\'e6 zachowywa\'e6 si\'ea jak ma\'b3\'bfe\'f1-\par stwo.\par A przecie\'bf nie byli ma\'b3\'bfe\'f1stwem, przynajmniej w \'9cwietle prawa, i dop\'f3ki\par ich zwi\'b9zek nie zostanie pob\'b3ogos\'b3awiony przez duchownego, zawsze towa-\par rzyszy\'e6 jej b\'eadzie strach, \'bfe rani uczucia swoich braci.\par Podczas kolacji niewiele rozmawiano. Wszyscy sprawiali wra\'bfenie pogr\'b9-\par \'bfonych w swoich my\'9clach i ta powszechna pow\'9cci\'b9gliwo\'9c\'e6 przyprawia\'b3a Mary\par Roses o jeszcze wi\'eaksz\'b9 nerwowo\'9c\'e6.\par Nawet Eleanor zachowywa\'b3a si\'ea jako\'9c dziwnie. Ma\'b3ymi \'b3yczkami popija\'b3a\par wod\'ea, lecz nie tkn\'ea\'b3a jedzenia. Nie przesuwa\'b3a go nawet po talerzu, jak zawsze\par czyni\'b3a to Mary Roses, kiedy chcia\'b3a oszuka\'e6 swoich braci i sprawi\'e6, by my\'9cleli,\par \'bfe je.\par Douglas pierwszy zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe Eleanor jest chora.\par - Nie czujesz si\'ea dzisiaj zbyt dobrze, prawda, Eleanor? - zapyta\'b3.\par - Jestem tylko troch\'ea zm\'eaczona. Nawet trudno mi powiedzie\'e6 dlaczego.\par Przecie\'bf nie robi\'b3am niczego, co mog\'b3oby mnie zm\'eaczy\'e6. Czy tu jest zimno?\par Douglas wymownie popatrzy\'b3 na Adama.\par - Ona ma gor\'b9czk\'ea. Sp\'f3jrz tylko, jakie ma rozpalone policzki.\par Mary Roses od\'b3o\'bfy\'b3a widelec i spojrza\'b3a na przyjaci\'f3\'b3k\'ea.\par - Jeste\'9c chora? - zapyta\'b3a cicho.\par Douglas wsta\'b3 i przeszed\'b3 na drug\'b9 stron\'ea sto\'b3u, by przy\'b3o\'bfy\'e6 d\'b3o\'f1 do czo\'b3a\par Eleanor.\par - Tak, na pewno ma gor\'b9czk\'ea. I to wysok\'b9. Chod\'9f, Eleanor, musisz\par po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka. - Pom\'f3g\'b3 jej wsta\'e6; z ulg\'b9 przyj\'ea\'b3a podane jej rami\'ea.\par Mary Roses by\'b3a przera\'bfona stanem przyjaci\'f3\'b3ki i swoim w\'b3asnym egoisty-\par cznym zachowaniem. Powinna by\'b3a zorientowa\'e6 si\'ea, \'bfe Eleanor jest chora;\par gdyby nie by\'b3a tak bardzo zaj\'eata sob\'b9, z pewno\'9cci\'b9 nie usz\'b3oby to jej uwagi.\par By\'b3a zupe\'b3nie bezmy\'9clna.\par - Och, Eleanor, tak mi przykro, \'bfe \'9fle si\'ea czujesz. Czemu mi wcze\'9cniej\par tego nie powiedzia\'b3a\'9c?\par - Nie chcia\'b3am si\'ea skar\'bfy\'e6.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie zachowuj si\'ea jak m\'eaczennica, Ellie. Od jak dawna \'9fle si\'ea czujesz?\par - Od rana - odpowiedzia\'b3a. - Po po\'b3udniu Mary Roses poprosi\'b3a mnie,\par \'bfeby\'9cmy posz\'b3y wyk\'b9pa\'e6 si\'ea w rzece. Woda by\'b3a strasznie zimna, ale te\'bf nie\par chcia\'b3am si\'ea skar\'bfy\'e6. Adam, to chyba dobrze, \'bfe wola\'b3am cierpie\'e6 w milczeniu?\par Adam zauwa\'bfy\'b3 w jej oczach \'b3zy i natychmiast poczu\'b3 si\'ea winny. Biedactwo\par najwyra\'9fniej wci\'b9\'bf ba\'b3a si\'ea odtr\'b9cenia.\par Delikatnie poklepa\'b3 j\'b9 po r\'eace.\par - Oczywi\'9ccie \'bfe powinna\'9c by\'b3a powiedzie\'e6 o tym, \'bfe co\'9c ci dolega -\par stwierdzi\'b3. - Nale\'bfysz teraz do naszej rodziny, Eleanor. Chcemy wiedzie\'e6,\par kiedy \'9fle si\'ea czujesz, \'bfeby\'9cmy mogli ci pom\'f3c.\par - Naprawd\'ea? - Sprawia\'b3a wra\'bfenie ca\'b3kowicie, lecz niezwykle mile zasko-\par czonej jego o\'9cwiadczeniem.\par Adam u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Tak, naprawd\'ea si\'ea o ciebie troszczymy - zapewni\'b3 j\'b9 solennie. - Douglas\par zaraz wszystko przygotuje. Id\'9f z nim na g\'f3r\'ea, a ja za chwil\'ea przynios\'ea ci\par herbat\'ea. Mary Roses te\'bf ci pomo\'bfe.\par Cole nie odezwa\'b3 si\'ea ju\'bf, dop\'f3ki Douglas i Mary Roses nie wyprowadzili\par Eleanor z jadalni.\par - No, teraz b\'eadziemy mieli za swoje.\par - Co masz na my\'9cli? - zapyta\'b3 Adam.\par - Widzia\'b3e\'9c, jak\'b9 mia\'b3a min\'ea, kiedy powiedzia\'b3e\'9c jej, \'bfe ma prawo\par narzeka\'e6? Odnios\'b3em wra\'bfenie, \'bfe te s\'b3owa co\'9c za bardzo jej si\'ea spodoba\'b3y.\par - Nie b\'b9d\'9f \'9cmieszny - skarci\'b3 go Adam. - Przecie\'bf jest chora. Sam widzisz,\par \'bfe jest chora.\par - Nie m\'f3wmy ju\'bf o tym narzekaniu - w\'b3\'b9czy\'b3 si\'ea do rozmowy Travis. -\par Moj\'b9 uwag\'ea zwr\'f3ci\'b3o co\'9c zupe\'b3nie innego. Adam, co mia\'b3e\'9c na my\'9cli m\'f3wi\'b9c,\par \'bfe ona nale\'bfy do naszej rodziny?\par - Po prostu chcia\'b3em, \'bfeby czu\'b3a si\'ea u nas naprawd\'ea jak w domu. Chyba\par nie ma w tym nic z\'b3ego?\par - A swoj\'b9 drog\'b9, kiedy ona wyje\'bfd\'bfa? - zapyta\'b3 Travis.\par Adam uda\'b3, \'bfe starannie usuwa o\'9c\'e6 \'bfe swojego pstr\'b9ga.\par - Hmm, my\'9cl\'ea, \'bfe to zale\'bfy wy\'b3\'b9cznie od niej.\par Travis i Cole wymienili spojrzenia. Po chwili Travis powiedzia\'b3:\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe ona w og\'f3le st\'b9d nie wyjedzie.\par Cole j\'eakn\'b9\'b3 przeci\'b9gle.\par - \'afa\'b3uj\'ea, \'bfe mnie o tym nie uprzedzi\'b3e\'9c, zanim j\'b9 poca\'b3owa\'b3em. Nie\par zabawia\'b3bym si\'ea z ni\'b9 wiedz\'b9c, \'bfe ma zamiar tu stercze\'e6. Psiako\'9c\'e6 - sykn\'b9\'b3\par gniewnie. - Teraz b\'ead\'ea musia\'b3 porozmawia\'e6 z ni\'b9 o moich zamiarach.\par Douglas wr\'f3ci\'b3 do jadalni akurat w chwili, gdy Cole wypowiada\'b3 ostatnie\par zdanie.\par - Chyba o braku zamiar\'f3w?\par Jego brat przytakn\'b9\'b3. Douglas pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Powiniene\'9c si\'ea wstydzi\'e6, \'bfe zawraca\'b3e\'9c g\'b3ow\'ea Eleanor. Adam, nie zano\'9c\par jej herbaty, dop\'f3ki nie przynios\'ea swojego specjalnego proszku. Wsypi\'ea ca\'b3\'b9\par \'b3y\'bfeczk\'ea do szklanki, a ty to zalejesz herbat\'b9. Naprawd\'ea niepotrzebnie powie-\par dzia\'b3e\'9c Eleanor, \'bfe ma pe\'b3ne prawo wyra\'bfa\'e6 swoje niezadowolenie. Teraz\par strasznie si\'ea o co\'9c w\'9ccieka. Mary Roses te\'bf jest jaka\'9c smutna. Obwinia si\'ea o to,\par \'bfe Eleanor zachorowa\'b3a, i b\'b3aga j\'b9, by wybaczy\'b3a jej egoistyczne zachowanie.\par Nasza siostra ostatnio zrobi\'b3a si\'ea bardzo uczuciowa, dra\'bfliwa - doda\'b3, posy\'b3aj\'b9c\par wymowne spojrzenie w stron\'ea Harrisona. - My\'9cl\'ea, \'bfe i j\'b9 \'b3apie jaka\'9c choroba.\par Nawet nie skubn\'ea\'b3a kolacji i ani razu nie popatrzy\'b3a na Harrisona. Zauwa\'bfy-\par \'b3em to.\par - Ja te\'bf zauwa\'bfy\'b3em - wtr\'b9ci\'b3 Cole.\par - Mo\'bfe powinni\'9cmy od\'b3o\'bfy\'e6 t\'ea rozmow\'ea do czasu, kiedy Mary Roses\par poczuje si\'ea lepiej - zaproponowa\'b3 Travis.\par - Nie - us\'b3yszeli nagle silny, stanowczy g\'b3os Harrisona.\par Adam kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 na znak, \'bfe popiera Harrisona.\par - Ci\'b9gle to odk\'b3adamy, bo si\'ea tego boimy - powiedzia\'b3, zwracaj\'b9c si\'ea do\par brata. - Ale nie mo\'bfemy zwleka\'e6 w niesko\'f1czono\'9c\'e6. To nas nie ominie.\par Musimy jej to powiedzie\'e6 jak najpr\'eadzej. Ca\'b3y dzie\'f1 wypytywa\'b3em Harrisona\par o rodzin\'ea Elliott\'f3w. Zapewni\'b3 mnie, \'bfe b\'eadzie si\'ea ni\'b9 opiekowa\'e6. Ale wydaje\par mi si\'ea, \'bfe nie powinna od razu z nim wyje\'bfd\'bfa\'e6. Chyba lepiej by\'b3oby, gdyby\par zosta\'b3a tutaj jeszcze przez jaki\'9c czas, poma\'b3u oswajaj\'b9c si\'ea z my\'9cl\'b9, \'bfe ma\par rodzin\'ea w Anglii.\par Harrison mia\'b3 ochot\'ea zaprotestowa\'e6, ale postanowi\'b3 nie wyra\'bfa\'e6 g\'b3o\'9cno\par swych w\'b9tpliwo\'9cci. Przeprosiwszy obu braci, wsta\'b3 od sto\'b3u i wyszed\'b3 na\par ganek.\par Wkr\'f3tce do\'b3\'b9czy\'b3 do niego Adam. Usiad\'b3 na krze\'9cle obok Harrisona\par i wyci\'b9gn\'b9\'b3 przed siebie d\'b3ugie nogi.\par - Odnios\'b3em wra\'bfenie, \'bfe nie podoba\'b3o ci si\'ea to, co zaproponowa\'b3em.\par - To prawda - przyzna\'b3 Harrison. - Pr\'f3bujesz odroczy\'e6 to, co i tak jest\par nieuniknione. W czasie podr\'f3\'bfy do Anglii b\'eadzie mia\'b3a wystarczaj\'b9co wiele\par dni na oswojenie si\'ea z my\'9cl\'b9 o nowej sytuacji.\par - Zaskakiwanie kogo\'9c tak\'b9 wiadomo\'9cci\'b9 i ponaglanie do decyzji absolutnie\par nie le\'bfy w mojej naturze. Ona potrzebuje... Mary Roses, od jak dawna tutaj\par stoisz?\par - Przysz\'b3am przed chwilk\'b9 - odpowiedzia\'b3a. - Mog\'ea si\'ea do was dosi\'b9\'9c\'e6?\par - Nie - odpowiedzia\'b3 Adam, nie pr\'f3buj\'b9c nawet os\'b3odzi\'e6 odmowy poda-\par niem powodu.\par - Niech zostanie - zaproponowa\'b3 Harrison. - Chcia\'b3bym z ni\'b9 porozmawia\'e6.\par Adam skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Mary Roses opar\'b3a si\'ea o balustrad\'ea, z\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace jak do\par modlitwy i popatrzy\'b3a na brata.\par - Mo\'bfe kt\'f3ry\'9c z was \'b3askawie raczy powiedzie\'e6 mi, o co chodzi? Dlaczego\par jeste\'9ccie tacy ponurzy?\par - Wcale nie jeste\'9cmy ponurzy - zaprotestowa\'b3 Adam.\par - Przecie\'bf widz\'ea. - Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe nie ma sensu si\'ea z nimi spiera\'e6.\par - Po prostu rozmawiali\'9cmy na powa\'bfne tematy, Mary Roses. Ale one ciebie\par nie dotyczy\'b3y.\par - Dotyczy\'b3y jak najbardziej. Adam, b\'b9d\'9f rozs\'b9dny - upomnia\'b3 go Harrison.\par - B\'ead\'ea rozs\'b9dny w odpowiednim czasie. A teraz musz\'ea zrobi\'e6 herbat\'ea dla\par Eleanor. Nie sied\'9f zbyt d\'b3ugo na dworze, Mary Roses.\par Odprowadzi\'b3a brata wzrokiem do drzwi.\par - C\'f3\'bf to za wiadomo\'9c\'e6, kt\'f3r\'b9 macie mnie zaskoczy\'e6, nie ponaglaj\'b9c do\par podj\'eacia decyzji?\par - Pods\'b3uchiwa\'b3a\'9c nas.\par Przytakn\'ea\'b3a.\par - Czy m\'f3g\'b3by\'9c mi to wyja\'9cni\'e6?\par - Jutro - obieca\'b3 Adam. - Jutro dowiesz si\'ea wszystkiego.\par Zaczeka\'b3a, a\'bf brat zniknie we wn\'eatrzu domu, i dopiero wtedy podesz\'b3a do\par Harrisona. Stan\'ea\'b3a pomi\'eadzy jego wyci\'b9gni\'eatymi nogami i trzymaj\'b9c r\'eace\par wzd\'b3u\'bf tu\'b3owia stara\'b3a si\'ea sprawia\'e6 wra\'bfenie spokojnej i opanowanej. Nie\par chcia\'b3a, by widzia\'b3, jak bardzo jest zdenerwowana, wr\'eacz przera\'bfona. Ju\'bf od\par rana z najwy\'bfszym trudem walczy\'b3a o zachowanie spokoju, lecz od chwili gdy\par Travis powiedzia\'b3 jej, \'bfe Harrison pakuje walizki, stale towarzyszy\'b3 jej l\'eak.\par Odezwa\'b3 si\'ea pierwszy.\par - Jeste\'9c na mnie z\'b3a?\par Uporczywie wpatrywa\'b3a si\'ea w jego brod\'ea, po d\'b3u\'bfszej chwili spojrza\'b3a mu\par w oczy.\par - Nie, nie jestem z\'b3a.\par - W czasie kolacji nawet na mnie nie spojrza\'b3a\'9c, nie odezwa\'b3a\'9c si\'ea do mnie\par ani s\'b3owem. My\'9cla\'b3em, \'bfe gniewasz si\'ea na mnie o...\par Nie pozwoli\'b3a mu doko\'f1czy\'e6 zdania.\par - Wyje\'bfd\'bfasz. Travis mi powiedzia\'b3.\par -Tak.\par Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe poda jej pow\'f3d tak nag\'b3ego wyjazdu, lecz nie podj\'b9\'b3\par tematu.\par Uprzedza\'b3 j\'b9 o swoim wyje\'9fdzie. Mimo i\'bf dobrze pami\'eata\'b3a, co jej\par powiedzia\'b3, ta \'9cwiadomo\'9c\'e6 nie przynosi\'b3a jej ulgi.\par Nie mog\'b3a oderwa\'e6 od niego wzroku. Blask ksi\'ea\'bfyca z\'b3agodzi\'b3 ponury\par wyraz jego twarzy. Marzy\'b3a o tym, by wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona i pocieszy\'b3. Czu\'b3a\par \'b3zy zbieraj\'b9ce si\'ea pod powiekami, lecz by\'b3a w tak smutnym nastroju, \'bfe nie\par mia\'b3a si\'b3, by wstydzi\'e6 si\'ea \'b3ez.\par - Pr\'f3bowa\'b3e\'9c mnie przygotowa\'e6... Powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe musisz wyjecha\'e6. Po\par prostu mia\'b3am nadziej\'ea, \'bfe to nie nast\'b9pi tak szybko. Czy tw\'f3j wyjazd ma\par jaki\'9c zwi\'b9zek z tym telegramem, kt\'f3ry przyszed\'b3 dzi\'9c rano?\par Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, telegram dotyczy\'b3 spraw finansowych. Mary Roses, prosz\'ea, podejd\'9f\par bli\'bfej.\par Nie czeka\'b3, a\'bf spe\'b3ni t\'ea \'b3agodnym, czu\'b3ym tonem wypowiedzian\'b9 pro\'9cb\'ea.\par Przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9, posadzi\'b3 sobie na kolanach i otoczy\'b3 ramionami.\par - Dobrze si\'ea czujesz? - zapyta\'b3 g\'b3osem zni\'bfonym do szeptu.\par Nie odpowiedzia\'b3a od razu. Jak mog\'b3a dobrze si\'ea czu\'e6 po tym, co us\'b3ysza\'b3a?\par Przecie\'bf wyje\'bfd\'bfa\'b3, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, wyje\'bfd\'bfa\'b3. Czy\'bf nie zdawa\'b3 sobie sprawy,\par \'bfe zabiera z sob\'b9 jej serce?\par - Zrani\'b3em ci\'ea dzisiaj w nocy.\par - Jestem troch\'ea obola\'b3a - odszepn\'ea\'b3a. - \'afa\'b3ujesz, \'bfe byli\'9cmy razem?\par Rozz\'b3o\'9cci\'b3o go to pytanie. Uni\'f3s\'b3 jej podbr\'f3dek i zmusi\'b3 do popatrzenia\par w oczy.\par - Kochanie, wyobra\'9f sobie, \'bfe w og\'f3le, ale to w og\'f3le nie jest mi przykro\par i absolutnie niczego nie \'bfa\'b3uj\'ea. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nadal pragn\'ea ci\'ea a\'bf do b\'f3lu.\par Jej oczy zaszkli\'b3y si\'ea \'b3zami.\par - I ja ci\'ea pragn\'ea - wyszepta\'b3a. - \'afa\'b3uj\'ea tylko, \'bfe nie potrafi\'ea tego l\'bfej\par traktowa\'e6. Oczywi\'9ccie, nie \'bfa\'b3uj\'ea tego, co si\'ea sta\'b3o. Po prostu nie lubi\'ea czu\'e6\par si\'ea taka... bezradna. - I opuszczona - doda\'b3a w duchu.\par - Dlaczego wydaje ci si\'ea, \'bfe jeste\'9c bezradna?\par - Zostaj\'ea sama... ty wyje\'bfd\'bfasz...\par - Przecie\'bf przyjedziesz do Anglii, Mary Roses. Nasza roz\'b3\'b9ka nie potrwa\par d\'b3ugo. Nie s\'b3ucha\'b3a\'9c tego, co do ciebie m\'f3wi\'b3em tej nocy? Nigdy nie\par pozwoli\'b3bym ci odej\'9c\'e6. Nale\'bfysz do mnie, jeste\'9c moja.\par Pochyli\'b3 si\'ea i zamkn\'b9\'b3 jej usta d\'b3ugim, gor\'b9cym poca\'b3unkiem. Zarzuciwszy\par mu r\'eace na szyj\'ea, odwzajemni\'b3a poca\'b3unek ca\'b3\'b9 si\'b3\'b9 swej mi\'b3o\'9cci i nami\'eatno\'9cci.\par Kiedy roz\'b3\'b9czyli si\'ea, z trudem \'b3apa\'b3a oddech. Wtuli\'b3a policzek w zag\'b3\'eabie-\par nie jego szyi i ws\'b3uchiwa\'b3a si\'ea w niespokojny rytm jego oddechu.\par - Kocham ci\'ea, Harrison.\par - Wiem, kochanie, wiem. - Pog\'b3adzi\'b3 j\'b9 po plecach, ciesz\'b9c si\'ea, \'bfe ma j\'b9\par tak blisko.\par - Mamy przed sob\'b9 ca\'b3\'b9 noc. Chcia\'b3abym, \'bfeby\'9cmy zn\'f3w si\'ea kochali.\par - B\'eadzie ci\'ea bola\'b3o.\par Mimo i\'bf poda\'b3 pow\'f3d, dla kt\'f3rego rozs\'b9dniej by\'b3oby odm\'f3wi\'e6 sobie\par rozkosznych chwil, wsta\'b3 i trzymaj\'b9c j\'b9 w ramionach, skierowa\'b3 si\'ea w stron\'ea\par baraku.\par Pr\'f3bowa\'b3a ca\'b3owa\'e6 go i r\'f3wnocze\'9cnie rozpina\'e6 mu koszul\'ea.\par Gdy dotarli do miejsca przeznaczenia, byli oboje zbyt podnieceni, by\par zatrzyma\'e6 si\'ea cho\'e6 na chwil\'ea.\par Po\'9cpiesznie, gor\'b9czkowo zacz\'eali si\'ea rozbiera\'e6. Jej r\'eace trz\'eas\'b3y si\'ea tak, \'bfe\par nie mog\'b3a poradzi\'e6 sobie z zapi\'eaciami sp\'f3dnicy. Harrison po\'9cpieszy\'b3 z pomoc\'b9,\par lecz po chwili wymamrota\'b3 pod nosem przekle\'f1stwo; jego du\'bfe d\'b3onie nie by\'b3y\par w stanie upora\'e6 si\'ea z miniaturowymi haftkami.\par W ko\'f1cu ich ubrania utworzy\'b3y na pod\'b3odze bez\'b3adn\'b9 stert\'ea. B\'b3yskawicznie\par znale\'9fli si\'ea w \'b3\'f3\'bfku. Podpar\'b3 si\'ea na \'b3okciach, by nie opa\'9c\'e6 na ni\'b9 ca\'b3ym\par ci\'ea\'bfarem cia\'b3a. Poczuwszy dotyk jej jedwabistej sk\'f3ry, wyda\'b3 przeci\'b9g\'b3y j\'eak\par rozkoszy.\par Mrowienie w dole brzucha zacz\'ea\'b3o stopniowo ogarnia\'e6 ca\'b3e jej cia\'b3o.\par Otoczy\'b3a jego twarz d\'b3o\'f1mi i przyci\'b9gn\'ea\'b3a na d\'b3ugi, nami\'eatny poca\'b3unek.\par Wznieca\'b3 w niej ogie\'f1. Praw\'b9 r\'eak\'b9 pow\'eadrowa\'b3 nisko, w d\'f3\'b3 jej brzucha.\par G\'b3\'eaboko zaczerpn\'ea\'b3a tchu w oczekiwaniu maj\'b9cych nadej\'9c\'e6 rozkosznych do-\par zna\'f1, lecz kiedy jego palce w\'9clizn\'ea\'b3y si\'ea w miejsce z\'b3\'b9czenia ud i rozpocz\'ea\'b3y\par szale\'f1czy taniec, poczu\'b3a mocny, k\'b3uj\'b9cy b\'f3l.\par Kurczowo chwyci\'b3a jego r\'eak\'ea, pr\'f3buj\'b9c go powstrzyma\'e6.\par - Boli bardziej, ni\'bf my\'9cla\'b3am. Nie r\'f3bmy tego, Harrison. Wcale nie chc\'ea\par przesta\'e6, ale...\par Poca\'b3unek uniemo\'bfliwi\'b3 jej wypowiedzenie dalszych s\'b3\'f3w. Tul\'b9c j\'b9 mocno,\par obsypywa\'b3 j\'b9 poca\'b3unkami i szepta\'b3 gor\'b9ce, przepe\'b3nione nami\'eatno\'9cci\'b9 wyzna-\par nia.\par Ju\'bf po chwili zapomnia\'b3a o strachu przed b\'f3lem i wprost nie mog\'b3a si\'ea\par doczeka\'e6 dalszych dozna\'f1.\par Dr\'bf\'b9c w t\'easknym oczekiwaniu na to cudowne uczucie pe\'b3ni, jakiego\par do\'9cwiadczy\'b3a ubieg\'b3ej nocy, zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe przeni\'f3s\'b3 usta na szyj\'ea i pie\'9cci\par j\'b9 delikatnymi uk\'b9szeniami. Czu\'b3a jego gor\'b9cy oddech, gdy \'9cciszonym g\'b3osem\par szepta\'b3 jej do ucha podniecaj\'b9ce obietnice rozkoszy i szczeg\'f3\'b3owo opisywa\'b3,\par co j\'b9 jeszcze czeka tej nocy.\par Stopniowo przesuwaj\'b9c si\'ea coraz ni\'bfej, zacz\'b9\'b3 ca\'b3owa\'e6 jej piersi, potem\par brzuch, a kiedy ponownie zmieni\'b3 pozycj\'ea, poczu\'b3a jego poca\'b3unki w samym\par ognisku p\'b3on\'b9cego w niej \'bfaru; gwa\'b3townie szarpn\'ea\'b3a si\'ea i pr\'f3bowa\'b3a go\par powstrzyma\'e6.\par Nic jednak nie by\'b3oby w stanie oderwa\'e6 go od rozkoszowania si\'ea jej\par smakiem i zapachem. D\'b3ugo b\'b3\'b9dzi\'b3 j\'eazykiem po jedwabistych zakamarkach\par jej cia\'b3a i dopiero zbadawszy je dok\'b3adnie, zag\'b3\'eabi\'b3 si\'ea w ciep\'b3ym, go\'9ccinnym\par wn\'eatrzu.\par Przywar\'b3a do niego i kwil\'b9c rozkosznie b\'b3aga\'b3a, by nie zaprzestawa\'b3 tych\par pieszczot. Z ca\'b3ej si\'b3y wpi\'b3a paznokcie w jego ramiona, a kiedy targn\'ea\'b3y ni\'b9\par pierwsze spazmy rozkoszy, wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea i zanios\'b3a si\'ea szlochem\par r\'f3wnie gwa\'b3townym i intensywnym jak prze\'bfywane uczucie cudownej pe\'b3ni.\par Czuj\'b9c, \'bfe omdlewa w jego ramionach, nie m\'f3g\'b3 ju\'bf czeka\'e6 d\'b3u\'bfej.\par Oszalej\'ea, je\'9cli natychmiast si\'ea w niej nie znajd\'ea, przemkn\'ea\'b3o mu przez g\'b3ow\'ea.\par Przesun\'b9\'b3 si\'ea tak, \'bfe znalaz\'b3 si\'ea w przykl\'eaku pomi\'eadzy jej rozchylonymi udami,\par uni\'f3s\'b3 jej biodra i g\'b3\'eaboko si\'ea w niej pogr\'b9\'bfy\'b3.\par B\'f3l zmiesza\'b3 si\'ea z uczuciem spe\'b3nienia. Ogromne napi\'eacie znikn\'ea\'b3o, jakby\par rozpad\'b3o si\'ea na tysi\'b9ce kawa\'b3k\'f3w. Podda\'b3a si\'ea czarowi chwili, bezpieczna\par i spokojna w ramionach ukochanego m\'ea\'bfczyzny.\par Po chwili i on osi\'b9gn\'b9\'b3 spe\'b3nienie. Z j\'eakiem rozkoszy wla\'b3 w ni\'b9 swe\par nasienie. Chcia\'b3, \'bfeby to trwa\'b3o d\'b3u\'bfej, by szczytowa\'b3a jeszcze raz, by ich\par doznania w tym samym momencie skupi\'b3y si\'ea w jedno, lecz zapomnia\'b3 o swo-\par ich zamiarach, gdy tylko si\'ea w niej znalaz\'b3 i otoczy\'b3y go cudowne, ciasne\par \'9cciany. Ca\'b3a dr\'bf\'b9ca, otacza\'b3a go tak \'9cci\'9cle, \'bfe natychmiast przesta\'b3 si\'ea kontro-\par lowa\'e6. Ilekro\'e6 wysuwa\'b3 si\'ea z niej, wygina\'b3a cia\'b3o w \'b3uk, ponaglaj\'b9c, oczekuj\'b9c\par coraz silniejszych dozna\'f1. Unios\'b3a kolana tak, \'bfe m\'f3g\'b3 wnikn\'b9\'e6 jeszcze g\'b3\'eabiej\par i naprawd\'ea nie by\'b3 w stanie czeka\'e6 ani chwili d\'b3u\'bfej.\par S\'b3ysza\'b3 sw\'f3j w\'b3asny g\'b3os nieustannie powtarzaj\'b9cy, \'bfe j\'b9 kocha, i niemal\par bezwiednie zarejestrowa\'b3, \'bfe szlocha\'b3a. Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe nie sprawi\'b3 jej b\'f3lu,\par i mimo \'bfe da\'b3 jej swoje nasienie, wci\'b9\'bf nie m\'f3g\'b3 zmusi\'e6 si\'ea do opuszczenia\par uroczego gniazdka, w kt\'f3rym si\'ea znajdowa\'b3.\par Pozosta\'b3 w tym lubym otoczeniu, wtulaj\'b9c g\'b3ow\'ea w zag\'b3\'eabienie jej ramienia.\par Powoli wraca\'b3 do rzeczywisto\'9cci. Zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe zachowa\'b3 si\'ea jak\par barbarzy\'f1ca i przepe\'b3ni\'b3o go poczucie winy. Czy znowu zada\'b3 jej b\'f3l?\par - Dobrze si\'ea czujesz? - wyszepta\'b3a.\par Nie od razu zrozumia\'b3 jej pytanie.\par - Harrison, b\'b3agam, zacznij oddycha\'e6. Martwi\'ea si\'ea o ciebie.\par Poruszy\'b3a si\'ea pod nim niespokojnie.\par - Bo\'bfe, zam\'eaczy\'b3am ci\'ea?\par Wybuchn\'b9\'b3 serdecznym \'9cmiechem. Jak to mo\'bfliwe, \'bfe wci\'b9\'bf mia\'b3a w sobie\par tyle energii? Po spe\'b3nieniu zapad\'b3 w b\'b3ogostan; nie by\'b3 w stanie si\'ea poruszy\'e6,\par z trudem zbiera\'b3 my\'9cli.\par - A jak ty si\'ea czujesz? Ba\'b3em si\'ea, \'bfe zadaj\'ea ci b\'f3l - powiedzia\'b3.\par Zadr\'bfa\'b3a, s\'b3ysz\'b9c znajom\'b9 chrapliwo\'9c\'e6 w jego g\'b3osie. O Bo\'bfe, pomy\'9cla\'b3a,\par nied\'b3ugo dojdzie do tego, \'bfe b\'ead\'ea podniecona, gdy us\'b3ysz\'ea, jak czyta na g\'b3os\par cho\'e6by fragment artyku\'b3u z gazety. Mia\'b3 pi\'eakny, zmys\'b3owy g\'b3os.\par - Jak widzisz, \'bfyj\'ea - wyszepta\'b3a. - Powiedz mi, \'bfe mnie kochasz.\par - Kocham ci\'ea.\par - To mi pomo\'bfe... je\'bfeli... i kiedy...\par Zmusi\'b3 si\'ea do poruszenia r\'eak\'b9, po czym obr\'f3ci\'b3 si\'ea na bok i wzi\'b9\'b3 j\'b9\par w ramiona.\par - Je\'bfeli co i kiedy co, kochanie?\par - Je\'bfeli jestem w ci\'b9\'bfy i kiedy wyjedziesz.\par Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe b\'eadzie si\'ea stara\'b3 j\'b9 uspokoi\'e6, lecz nie zrobi\'b3 tego.\par - Da\'b3by B\'f3g, \'bfeby\'9c by\'b3a. Chc\'ea mie\'e6 co najmniej dwana\'9ccioro dzieci.\par - Lito\'9cci! - j\'eakn\'ea\'b3a cicho.\par Przy\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 do jej brzucha. By\'b3 to gest posiadacza, kt\'f3ry jednak wywo\'b3a\'b3\par w niej przede wszystkim dreszcz po\'bf\'b9dania.\par - B\'eadziesz cudown\'b9 matk\'b9.\par - B\'ead\'ea gruba.\par - B\'ead\'ea ci\'ea uwielbia\'b3, gdy b\'eadziesz gruba.\par - Nie wyje\'bfd\'bfaj.\par - Musz\'ea wyjecha\'e6. Przecie\'bf zaraz do mnie przyjedziesz, najdro\'bfsza. Nasza\par roz\'b3\'b9ka nie potrwa d\'b3ugo.\par - A co b\'eadzie, je\'9cli co\'9c si\'ea stanie i nie b\'ead\'ea mog\'b3a do ciebie przyjecha\'e6?\par - M\'f3wi\'b3em ci ju\'bf, \'bfe w takim razie wr\'f3c\'ea tu do ciebie.\par - I co dalej?\par - Zabior\'ea ci\'ea do Anglii, cho\'e6bym mia\'b3 wlec ci\'ea tam si\'b3\'b9- obieca\'b3. - Dooley\par powiedzia\'b3 mi, \'bfe s\'eadzia Bums jest w drodze do Blue Belle. Odwozi Belle do\par domu. Podobno jest oczarowany jej wdzi\'eakami.\par - Oczarowany?\par - To s\'b3owa Dooleya, nie moje - wyja\'9cni\'b3 ziewaj\'b9c. - My\'9cl\'ea, \'bfe dobrze\par by\'b3oby zalegalizowa\'e6 nasz zwi\'b9zek jeszcze przed moim wyjazdem. Czy chcesz\par mnie jutro po\'9clubi\'e6, najdro\'bfsza?\par - Wola\'b3abym raczej zaczeka\'e6, a\'bf \'9clubu udzieli nam pastor, ksi\'b9dz albo\par rabin. Niespecjalnie u\'9cmiecha mi si\'ea sk\'b3adanie przysi\'eagi ma\'b3\'bfe\'f1skiej przed\par obliczem s\'eadziego, kt\'f3ry wysy\'b3a ludzi na szubienic\'ea.\par - Wola\'b3bym nie zwleka\'e6.\par - Boisz si\'ea, \'bfe mog\'ea si\'ea rozmy\'9cli\'e6, kiedy wyjedziesz?\par - Ju\'bf za p\'f3\'9fno na zmian\'ea zdania. Podj\'ea\'b3a\'9c ostateczn\'b9 decyzj\'ea, przest\'eapuj\'b9c\par wczoraj pr\'f3g mojego pokoju. Dlaczego wr\'f3ci\'b3a\'9c potem do siebie?\par - Pomy\'9cla\'b3am o moich braciach... - Przesuwa\'b3a palcem po jego klatce\par piersiowej. - Nie chcia\'b3am robi\'e6 im jeszcze wi\'eakszej przykro\'9cci.\par - Jeszcze wi\'eakszej przykro\'9cci?!\par Nie mia\'b3 zamiaru podnosi\'e6 g\'b3osu, lecz jej s\'b3owa sprawi\'b3y, \'bfe a\'bf zatrz\'b9s\'b3 si\'ea\par z w\'9cciek\'b3o\'9cci.\par - A wi\'eac tak to odbierasz?! Uwa\'bfasz, \'bfe sypiaj\'b9c ze mn\'b9 okrywasz si\'ea\par nies\'b3aw\'b9, co z kolei martwi twoich braci!\par Pr\'f3bowa\'b3a go uspokoi\'e6.\par - Prosz\'ea, Harrison, zechciej mnie zrozumie\'e6. Wiem, \'bfe nie mo\'bfemy si\'ea\par teraz pobra\'e6, ale fakt pozostaje faktem. Oficjalnie nie jeste\'9cmy ma\'b3\'bfe\'f1stwem\par i musz\'ea bra\'e6 pod uwag\'ea uczucia moich braci. Gdyby zastali nas w \'b3\'f3\'bfku,\par by\'b3oby im bardzo, bardzo przykro.\par Nie potrafi\'b3 jej zrozumie\'e6. Zanim zd\'b9\'bfy\'b3a jakkolwiek zareagowa\'e6, wysko-\par czy\'b3 z \'b3\'f3\'bfka i zacz\'b9\'b3 wk\'b3ada\'e6 spodnie.\par - Ubieraj si\'ea.\par Powiedzia\'b3 to zdecydowanym, nie znosz\'b9cym sprzeciwu tonem. Zignoro-\par wa\'b3a jednak to polecenie.\par - Wr\'f3\'e6 do \'b3\'f3\'bfka. Pozw\'f3l mi wyja\'9cni\'e6...\par - Ubierz si\'ea, Mary Roses, bo je\'9cli tego nie zrobisz, zanios\'ea ci\'ea do domu\par owini\'eat\'b9 w koc. Czy chcesz, \'bfeby twoi bracia zobaczyli ci\'ea...\par Nie musia\'b3 ko\'f1czy\'e6 zdania. Zerwa\'b3a si\'ea na nogi i zacz\'ea\'b3a po\'9cpiesznie\par wk\'b3ada\'e6 bielizn\'ea.\par Ubra\'b3 si\'ea pierwszy, pom\'f3g\'b3 jej w\'b3o\'bfy\'e6 bluzk\'ea, po czym poda\'b3 sp\'f3d-\par nic\'ea.\par - Czy mo\'bfesz mi wyja\'9cni\'e6, sk\'b9d ten po\'9cpiech? - zapyta\'b3a.\par To pytanie wyda\'b3o jej si\'ea zupe\'b3nie naturalne w tej sytuacji. Jednak\'bfe\par zareagowa\'b3 tak, jakby rzuci\'b3a mu jak\'b9\'9c obelg\'ea.\par - S\'b3owa \f1\'84przykro\f0\'9c\'e6" i \f1\'84nies\f0\'b3awa" zupe\'b3nie mi nie odpowiadaj\'b9- wydysza\'b3.\par - Mam zamiar porozmawia\'e6 z twoimi bra\'e6mi. Po\'9cpiesz si\'ea, do cholery.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by poszuka\'e6 pantofelk\'f3w. Gdy jej wzrok pad\'b3 na prze\'9ccie-\par rad\'b3o, wyda\'b3a zduszony okrzyk. Nawet z pewnego oddalenia wida\'e6 by\'b3o na\par nim \'9clady krwi.\par W mgnieniu oka obla\'b3a si\'ea purpur\'b9. Zapominaj\'b9c o pantofelkach, pobieg\'b3a\par do \'b3\'f3\'bfka, by zdj\'b9\'e6 prze\'9ccierad\'b3o.\par Przygl\'b9da\'b3 si\'ea jej z d\'b3o\'f1mi opartymi o biodra. Jego twarz zdradza\'b3a, \'bfe\par pos\'b9dza j\'b9 o utrat\'ea zmys\'b3\'f3w.\par - Przez ciebie krwawi\'b3am.\par - To zupe\'b3nie normalne.\par - Nie b\'b9d\'9f taki grubosk\'f3rny. Co by by\'b3o, gdyby niespodziewanie weszli\par tu moi bracia? Zastrzeliliby ci\'ea, zanim zd\'b9\'bfy\'b3by\'9c im cokolwiek wyja\'9cni\'e6.\par - Oni dobrze wiedzieli, jakie s\'b9 moje intencje i zamiary. Zostaw to\par cholerne prze\'9ccierad\'b3o, Mary Roses. Chcia\'b3bym porozmawia\'e6 z Adamem, zanim\par p\'f3jdzie spa\'e6.\par Zwin\'ea\'b3a prze\'9ccierad\'b3o i ponurym wzrokiem spojrza\'b3a na Hamsona.\par - Nie b\'eadziemy rozmawia\'e6 z Adamem. Id\'ea do domu sama. Je\'9cli mia\'b3e\'9c\par zamiar powiedzie\'e6 mojemu bratu o tym, co robili\'9cmy przed chwil\'b9, to radz\'ea\par ci natychmiast wybi\'e6 to sobie z g\'b3owy. Nie mam zamiaru by\'e6 upokarzana ani\par wprawiana w zak\'b3opotanie.\par Rzuci\'b3a prze\'9ccierad\'b3o na pod\'b3og\'ea, w\'b3o\'bfy\'b3a buty. Nie mog\'b3a uwierzy\'e6, \'bfe\par ten wiecz\'f3r ko\'f1czy si\'ea w taki w\'b3a\'9cnie spos\'f3b. Harrison by\'b3 dot\'b9d czu\'b3ym,\par troskliwym kochankiem, a w tej chwili zachowywa\'b3 si\'ea jak arogancki brutal.\par Nie mia\'b3a poj\'eacia, co go napad\'b3o, i nie zamierza\'b3a pr\'f3bowa\'e6 go u\'b3agodzi\'e6.\par Sama my\'9cl o tym, i\'bf Adam mia\'b3by si\'ea dowiedzie\'e6, \'bfe odda\'b3a si\'ea Hamsonowi,\par przyprawia\'b3a j\'b9 o gwa\'b3towne \'9cciskanie w \'bfo\'b3\'b9dku. Nikomu nie pozwoli tak si\'ea\par upokarza\'e6, nawet m\'ea\'bfczy\'9fnie, kt\'f3rego kocha.\par Mia\'b3a zamiar omin\'b9\'e6 go i wyj\'9c\'e6, lecz chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea, po czym poci\'b9gn\'b9\'b3\par za sob\'b9 przez podw\'f3rze, na schody i do domu.\par W korytarzu spotkali Cole'a. Brat obrzuci\'b3 Mary Roses uwa\'bfnym spojrzeniem.\par - Co ci si\'ea sta\'b3o? - zapyta\'b3.\par Patrzy\'b3 na jej w\'b3osy. Po\'9cpiesznie przyg\'b3adzi\'b3a je woln\'b9 r\'eak\'b9.\par - Nic! - odkrzykn\'ea\'b3a; Hamson nieomal wl\'f3k\'b3 j\'b9 za sob\'b9.\par Nie zada\'b3 sobie trudu, by zapuka\'e6 do drzwi biblioteki. Otworzy\'b3 je\par gwa\'b3townie i ju\'bf \'b3agodniejszym gestem wci\'b9gn\'b9\'b3 Mary Roses do \'9crodka, po\par czym stan\'b9\'b3 tu\'bf za ni\'b9, uniemo\'bfliwiaj\'b9c jej ucieczk\'ea.\par Na twarzy Adama odmalowa\'b3o si\'ea bezgraniczne zdumienie. Od\'b3o\'bfy\'b3 czytan\'b9\par ksi\'b9\'bfk\'ea i wsta\'b3.\par Hamson da\'b3 mu znak, by usiad\'b3. Szeroko rozszerzonymi \'bfe zdumienia\par oczami Adam patrzy\'b3, jak Mary Roses szturchni\'eaciem zostaje skierowana na\par drugi fotel.\par Gniewnie potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Twoje zachowanie wo\'b3a o pomst\'ea do nieba, Harrison - sykn\'ea\'b3a. - Jedno\par twoje s\'b3owo na wiadomy temat, a zobaczysz, \'bfe zrobi\'ea co\'9c strasznego.\par Uspokajaj\'b9cym gestem po\'b3o\'bfy\'b3 r\'eak\'ea na jej ramionach, nie odrywaj\'b9c\par wzroku od Adama.\par - Adamie, Mary Roses i ja chcemy si\'ea jak najszybciej pobra\'e6. Jutro s\'eadzia\par Bums b\'eadzie w Blue Belle. My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy pojecha\'e6 do miasteczka i...\par - Nie chc\'ea, \'bfeby \'9clubu udziela\'b3 nam s\'eadzia od wisielc\'f3w. To jest sprzeczne\par z moimi zasadami - przerwa\'b3? mu.\par - Harrison, chyba powiniene\'9c zamkn\'b9\'e6 drzwi - zaproponowa\'b3 Adam.\par - I mo\'bfe tak oboje raczyliby\'9ccie m\'f3wi\'e6 troch\'ea ciszej. Sk\'b9d ten nag\'b3y\par po\'9cpiech?\par - Hamson ma napad z\'b3ego humoru - oznajmi\'b3a Mary Roses. Siedzia\'b3a\par z za\'b3o\'bfonymi r\'eakami, ze wzrokiem utkwionym w \'9ccian\'ea gdzie\'9c nad ramieniem\par Adama. Jako\'9c nie mog\'b3a spojrze\'e6 mu prosto w oczy. - Nie zwracaj uwagi na\par to, co m\'f3wi. Po prostu jest z\'b3y, \'bfe musi wyjecha\'e6.\par Ponownie poczu\'b3a jego rami\'ea na swych barkach. Tym razem wydawa\'b3o si\'ea\par du\'bfo ci\'ea\'bfsze. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe Harrison daje w ten spos\'f3b do zrozumienia, \'bfeby\par zamilk\'b3a.\par Postanowi\'b3a zignorowa\'e6 jego sygna\'b3y.\par - Pok\'b3\'f3cili\'9cmy si\'ea troch\'ea. Powinni\'9cmy sami wszystko sobie wyja\'9cni\'e6, nie\par obarczaj\'b9c Adama naszymi problemami. Adamie, wybacz, \'bfe zawracali\'9cmy ci\par g\'b3ow\'ea.\par Jej misterny plan odwrotu ju\'bf po chwili leg\'b3 w gruzach, gdy\'bf Harrison nie\par mia\'b3 najmniejszego zamiaru wyj\'9c\'e6 z biblioteki.\par - Adamie, my\'9cla\'b3em, \'bfe Mary Roses wszystko zrozumia\'b3a, ale teraz widz\'ea,\par \'bfe tak nie jest. Wci\'b9\'bf jej si\'ea wydaje, \'bfe sypiaj\'b9c ze mn\'b9 sprawia przykro\'9c\'e6\par swoim braciom, a siebie okrywa nies\'b3aw\'b9. Poniewa\'bf tak si\'ea sprawy maj\'b9,\par uwa\'bfam, \'bfe powinni\'9cmy si\'ea bezzw\'b3ocznie pobra\'e6. Nie chc\'ea, \'bfeby czu\'b3a si\'ea\par niepewnie z powodu tego, co zasz\'b3o mi\'eadzy nami. Poda\'b3em ci powody, dla\par kt\'f3rych wola\'b3bym zaczeka\'e6 ze \'9clubem do czasu, kiedy wszystko jej wyja\'9cnisz,\par ale poniewa\'bf sta\'b3o si\'ea, co si\'ea sta\'b3o, nie chc\'ea ju\'bf czeka\'e6 na odpowiedniejsz\'b9,\par by\'e6 mo\'bfe, chwil\'ea. Kocham j\'b9, a ona kocha mnie.\par Adam pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9 na znak, \'bfe rozumie rozterki Hamsona, lecz ca\'b3y\par czas uwa\'bfnie przygl\'b9da\'b3 si\'ea siostrze. W tej chwili z pewno\'9cci\'b9 nie sprawia\'b3a\par wra\'bfenia zakochanej. Wprost przeciwnie, wygl\'b9da\'b3a raczej na osob\'ea, kt\'f3ra ma\par ochot\'ea zamordowa\'e6 swego przysz\'b3ego m\'ea\'bfa.\par - S\'eadzia Bums z rado\'9cci\'b9 jutro udzieli wam \'9clubu.\par - Adam, ja nie...\par - Czy czujesz si\'ea skr\'eapowana obecn\'b9 sytuacj\'b9, Mary Roses?\par Nie odezwa\'b3a si\'ea. Gdyby jej odpowied\'9f brzmia\'b3a: \f1\'84tak", oznacza\f0\'b3oby to\par zgod\'ea na po\'9clubienie Hamsona nazajutrz, gdyby za\'9c odpowiedzia\'b3a: \f1\'84nie",\par ok\f0\'b3ama\'b3aby swego brata.\par - Powiedzia\'b3a mi, \'bfe \'bfa\'b3uje, \'bfe nie potrafi wszystkiego traktowa\'e6 tak lekko\par jak ja - zauwa\'bfy\'b3 Harrison. - Nie domy\'9cla\'b3em si\'ea, o co jej mo\'bfe chodzi\'e6,\par i dopiero par\'ea minut temu zrozumia\'b3em, co mia\'b3a na my\'9cli. Czy mog\'ea jutro\par zaprosi\'e6 tu s\'eadziego?\par - My\'9cl\'ea, \'bfe by\'b3oby mi\'b3o, gdyby \'9club odby\'b3 si\'ea tutaj, na ranczo, i mam\par nadziej\'ea, \'bfe s\'eadzia si\'ea na to zgodzi. Nie zapomnij zaprosi\'e6 Blue Belle. Bardzo\par nam pomaga\'b3a, kiedy Mary Roses by\'b3a jeszcze dzieckiem. Na pewno chcia\'b3aby\par by\'e6 obecna na jej \'9clubie. S\'b9dz\'ea jednak, \'bfe nie musisz koniecznie napomyka\'e6\par o tym, \'bfe w\'b3a\'9cciwie stali\'9ccie si\'ea ju\'bf m\'ea\'bfem i \'bfon\'b9. Wystarczaj\'b9cym powodem\par szybkiego \'9clubu jest to, \'bfe musisz wyjecha\'e6.\par - Chcia\'b3bym, \'bfeby Mary Roses wyjecha\'b3a ze mn\'b9.\par - Decyzja nale\'bfy do niej. My\'9cl\'ea, \'bfe wszystko si\'ea wyja\'9cni po naszej\par rozmowie.\par - Mo\'bfe powinni\'9cmy wreszcie o tym porozmawia\'e6.\par Te s\'b3owa wypowiedzia\'b3 stoj\'b9cy w drzwiach Cole. Tu\'bf za nim sta\'b3 Travis.\par Mary Roses marzy\'b3a o tym, by pod\'b3oga rozst\'b9pi\'b3a si\'ea nagle pod nimi, by\par zapadli si\'ea pod ziemi\'ea. Je\'bfeli jej bracia s\'b3yszeli, \'bfe spa\'b3a z Hamsonem, chyba\par nie prze\'bfyje tego upokorzenia.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe najpierw uporajmy si\'ea z jednym problemem - zaproponowa\'b3\par Adam. - Jutro b\'eadziemy mieli \'9club i wesele. Nie \'b3apmy dw\'f3ch srok za ogon.\par Przyjdzie czas i na tamt\'b9 spraw\'ea. Zgoda?\par Cole i Travis kiwn\'eali g\'b3owami.\par - Tutaj \'b3atwo dostaje si\'ea rozwody - powiedzia\'b3 Cole, zwracaj\'b9c si\'ea do\par siostry. - Mo\'bfesz pociesza\'e6 si\'ea tym w czasie ceremonii.\par Hamsonowi wyra\'9fnie nie spodoba\'b3 si\'ea ten \'bfart.\par - To nie tak, Cole. \'8club bierze si\'ea na ca\'b3e \'bfycie. Zrozumia\'b3a\'9c, Mary Roses?\par Zdj\'ea\'b3a jego r\'eak\'ea ze swego ramienia i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea.\par - Czy to maj\'b9 by\'e6 twoje o\'9cwiadczyny? Czy mam t\'b3umaczy\'e6 to \f1\'84zrozumia-\par \f0\'b3a\'9c" jako \f1\'84Czy zgodzisz si\f0\'ea mnie po\'9clubi\'e6?" Przecie\'bf doskonale umiesz\par dobiera\'e6 s\'b3owa, Hamsonie MacDonald, i gdyby nie to, \'bfe tak ci\'ea kocham,\par zastrzeli\'b3abym ci\'ea bez dw\'f3ch zda\'f1! Dobranoc.\par Ostatnie s\'b3owo nale\'bfa\'b3o do niej. Nikt nie zatrzymywa\'b3 jej, kiedy wychodzi\'b3a\par z biblioteki. Znalaz\'b3szy si\'ea na korytarzu, pop\'eadzi\'b3a do swojego pokoju, gdzie\par rzuci\'b3a si\'ea na \'b3\'f3\'bfko i wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem. Pami\'eata\'b3a jednak, by uprzednio\par zamkn\'b9\'e6 drzwi.\par Mi\'b3o\'9c\'e6 do Harrisona zaczyna\'b3a \'b3\'b9czy\'e6 si\'ea z b\'f3lem. Niezale\'bfnie od tego,\par czy nosi\'b3a na sobie pi\'eatno ha\'f1by, czy te\'bf nie, nie mia\'b3a najmniejszego zamiaru\par pozwoli\'e6, by \'9clubu udzieli\'b3 jej s\'eadzia od wisielc\'f3w. O, nie, m\'f3j drogi panie,\par po prostu nie ma takiej mo\'bfliwo\'9cci, buntowa\'b3a si\'ea w duchu, u\'bfywaj\'b9c ulubio-\par nego nonsensownego powiedzonka Cole'a.\par Podj\'b9wszy t\'ea decyzj\'ea, poczu\'b3a si\'ea nieco lepiej. Postara si\'ea teraz zasn\'b9\'e6,\par ko\'b3ysana rozchodz\'b9cymi si\'ea w jej g\'b3owie jak echo s\'b3owami brata.\par M\'f3j drogi panie, po prostu nie ma takiej mo\'bfliwo\'9cci.\par 18 sierpnia 1869\par Droga Mamo Roses!\par Travis, Douglas, Cole i ja byli\'9cmy bardzo zadowoleni, \'bfe Tw\'f3j list do\par Adama by\'b3 bardzo surowy. Jeszcze nigdy nie s\'b3yszeli\'9cmy u Ciebie takiego tonu,\par ale Tw\'f3j najstarszy syn musia\'b3 si\'ea przekona\'e6, \'bfe nie \'bfyczysz sobie, \'bfeby dzia\'b3a\'b3\par w tej sprawie. Jego pomys\'b3, \'bfeby ujawni\'e6 r\'f3\'bfne nieznane szczeg\'f3\'b3y, tak \'bfeby\par Livonia nie mog\'b3a Ci\'ea ju\'bf szanta\'bfowa\'e6, \'bfeby\'9c z ni\'b9 zosta\'b3a, by\'b3 naprawd\'ea\par szalony, tak jak to zreszt\'b9 sama napisa\'b3a\'9c.\par Cole nadal my\'9cli, \'bfe jest jakie\'9c wyj\'9ccie z tej sytuacji, ale on zupe\'b3nie nie\par rozumie Twojego wsp\'f3\'b3czucia dla Livonii. Nie m\'f3g\'b3 zrozumie\'e6, jak to mo\'bfliwe,\par \'bfe jej nie nienawidzisz, ale Adam wyja\'9cni\'b3 mu, \'bfe Ty nie potrafisz nikogo\par nienawidzi\'e6. Dlaczego nie chcesz, \'bfeby kto\'9c z nas do Ciebie przyjecha\'b3?\par Synowie Livonii nic nam nie mog\'b9 zrobi\'e6, Mamo.\par Tak bardzo chcia\'b3abym m\'f3c Ci\'ea u\'9ccisn\'b9\'e6.\par Twoja c\'f3rka\par Mary Roses\par Na sw\'f3j \'9club przynios\'b3a pistolet. Jednak\'bfe s\'eadzia Bums absolutnie nie\par zezwala\'b3 na to, by kto\'9c spo\'9cr\'f3d obecnych na sali s\'b9dowej lub salce, w kt\'f3rej\par udziela\'b3 \'9club\'f3w, mia\'b3 przy sobie bro\'f1, i zdecydowanie nalega\'b3, by wyj\'ea\'b3a\par pistolet z kieszeni. Got\'f3w by\'b3 j\'b9 nawet przeszuka\'e6, gdyby nie zdecydowany\par sprzeciw Adama.\par Og\'f3lnie by\'b3 to jednak sympatyczny cz\'b3owiek. By\'b3 ca\'b3kiem m\'b3ody jak na\par s\'eadziego, przynajmniej tak uwa\'bfa\'b3a Mary Roses, poniewa\'bf nie sko\'f1czy\'b3 jeszcze\par pi\'ea\'e6dziesi\'eaciu lat, a funkcj\'ea prokuratora pe\'b3ni\'b3 od lat pi\'eatnastu.\par Mia\'b3 mi\'b3\'b9 powierzchowno\'9c\'e6. Wysoki, nieznacznie przygarbiony, oczarowa\'b3\par niejedn\'b9 niewiast\'ea spojrzeniem b\'b3yszcz\'b9cych oczu, a skazani twierdzili, \'bfe tak\par niesamowicie zielony kolor t\'eacz\'f3wek mo\'bfe mie\'e6 tylko sam szatan. S\'eadzia nie\par mia\'b3 jednak kopyt ani rog\'f3w. Jego g\'b3ow\'ea porasta\'b3y g\'easte, kasztanowate w\'b3osy.\par Po przodkach odziedziczy\'b3 irlandzki temperament i angielsk\'b9 praktyczno\'9c\'e6.\par Od razu przypadli sobie do gustu z Hamsonem. Dalecy krewni Bumsa\par mieszkali w pobli\'bfu Canterbury i mo\'bfe dlatego uzna\'b3, \'bfe z Hamsonem \'b3\'b9czy\par go co\'9c wi\'eacej ni\'bf sprawy zawodowe.\par Poza tym s\'eadziemu niezmiernie przypad\'b3 do gustu spos\'f3b potraktowania\par Belle przez pana m\'b3odego; Harrison przemawia\'b3 do niej z szacunkiem nale\'bf-\par nym m\'ea\'bfom stanu. I nie by\'b3a to tylko poza czy gra. Belle pomaga\'b3a w wy-\par chowywaniu Mary Roses i Harrison by\'b3 jej za to ogromnie wdzi\'eaczny, podobnie\par jak i reszta rodziny. Nie przeszkadza\'b3a mu profesja Belle, liczy\'b3o si\'ea dla\'f1\par jedynie jej wielkie serce. By\'b3o oczywiste, \'bfe starsza kobieta szczerze i serde-\par cznie kocha Mary Roses, a kiedy zosta\'b3a poproszona o pe\'b3nienie roli \'9cwiadka,\par wzruszy\'b3a si\'ea do \'b3ez.\par Belle by\'b3a ubrana na niebiesko. S\'eadzia Bums powiedzia\'b3 Hamsonowi, \'bfe\par odk\'b9d j\'b9 zna, nigdy nie widzia\'b3 jej w innym kolorze. Nawet jej koronkowa\par bielizna jest niebieska - szepn\'b9\'b3 Harrisonowi na ucho, gdy czekali na Mary\par Roses.\par Belle uda\'b3a si\'ea na pi\'eatro, by przyprowadzi\'e6 pann\'ea m\'b3od\'b9. Zaawansowany\par wiek i profesja nie zniekszta\'b3ci\'b3y rys\'f3w jej twarzy. By\'b3a wci\'b9\'bf urodziwa ze\par swoimi kasztanowatymi w\'b3osami poprzetykanymi siwizn\'b9 i serdecznym spoj-\par rzeniem piwnych oczu. A kiedy pojawi\'b3a si\'ea w saloniku w towarzystwie panny\par m\'b3odej, wygl\'b9da\'b3a du\'bfo pogodniej ni\'bf oblubienica.\par Mary Roses by\'b3a smutna, bardzo smutna. I bardzo pi\'eakna, pomy\'9cla\'b3 Harri-\par son.\par - Z przykro\'9cci\'b9 musz\'ea zawiadomi\'e6, \'bfe Eleanor nie we\'9fmie udzia\'b3u w ce-\par remonii - powiedzia\'b3 Adam. - Wci\'b9\'bf ma wysok\'b9 gor\'b9czk\'ea, chocia\'bf Douglas\par twierdzi, \'bfe stan jej zdrowia troch\'ea si\'ea poprawi\'b3.\par - Belle, czy mog\'b3aby\'9c zagra\'e6 na pianinie? - zapyta\'b3 s\'eadzia.\par - Nie, skarbie - odpowiedzia\'b3a.\par - Ja zagram - zaproponowa\'b3a Mary Roses.\par - Ty nie mo\'bfesz gra\'e6, dziecinko - zaprotestowa\'b3a Belle, \'9cmiej\'b9c si\'ea weso\'b3o.\par - Musisz z\'b3o\'bfy\'e6 przysi\'eag\'ea. John, ustaw\'bfe nas wreszcie wed\'b3ug swojego\par \'bfyczenia i przyst\'b9p do dzie\'b3a. Tu jest strasznie duszno. Ch\'b3opcy, ustawcie si\'ea\par rz\'eadem za wasz\'b9 siostr\'b9. Kt\'f3ry z was oddaje pann\'ea m\'b3od\'b9 panu m\'b3odemu?\par Belle wr\'eaczy\'b3a Mary Roses wi\'b9zank\'ea polnych kwiat\'f3w, po czym uj\'ea\'b3a jej\par d\'b3o\'f1 i po\'b3o\'bfy\'b3a na ramieniu Harrisona.\par - Wszyscy j\'b9 wydajemy za m\'b9\'bf - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea Adam do s\'eadziego.\par - C\'f3\'bf, wypada mi to uzna\'e6.\par - Chwileczk\'ea. S\'eadzio Bums, czy w tym tygodniu wys\'b3a\'b3 pan kogo\'9c na\par szubienic\'ea?\par - Nic mi o tym nie wiadomo, Mary Roses.\par Westchn\'ea\'b3a.\par - Pozostaje jeszcze inna kwestia. Harrison, przecie\'bf wcale si\'ea nie o\'9cwiad-\par czy\'b3e\'9c. Nie o\'9cwiadczy\'b3 si\'ea, s\'eadzio Bums. Oznajmi\'b3 mi tylko, \'bfe zamierza si\'ea\par ze mn\'b9 o\'bfeni\'e6. Nigdy nie poprosi\'b3 mnie o r\'eak\'ea. - W\'b3asny g\'b3os wyda\'b3 jej si\'ea\par nienaturalnie cienki i cichy. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe nikt tego nie zauwa\'bfy\'b3. Bukiet\par kwiat\'f3w trz\'b9s\'b3 si\'ea w jej r\'eakach. \'8ccisn\'ea\'b3a go mocniej, zmuszaj\'b9c si\'ea do\par opanowania.\par - Kochaniutki, musisz j\'b9 teraz \'b3adnie poprosi\'e6 - odezwa\'b3a si\'ea Belle.\par Harrison zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do narzeczonej.\par - Czy wyjdziesz za mnie, Mary Roses?\par - Nie.\par - Ona ma na my\'9cli \f1\'84tak" - powiedzia\f0\'b3 s\'eadziemu.\par - Sama musi wym\'f3wi\'e6 to s\'b3owo.\par Harrison ponownie spojrza\'b3 na Mary Roses.\par - Kochasz mnie?\par -Tak.\par - Czy chcesz sp\'eadzi\'e6 ze mn\'b9 reszt\'ea \'bfycia?\par A czy zapanujesz nad swoimi napadami z\'b3ego humoru, je\'9cli powiem, \'bfe\par tak?\par -Tak.\par - W takim razie i ja powiem \f1\'84tak". Chc\f0\'ea sp\'eadzi\'e6 z tob\'b9 reszt\'ea \'bfycia.\par - John, co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe ona si\'ea zgadza.\par S\'eadzia odchrz\'b9kn\'b9\'b3, otworzy\'b3 ksi\'eag\'ea i zacz\'b9\'b3 czyta\'e6.\par Nieca\'b3e pi\'ea\'e6 minut p\'f3\'9fniej Harrison i Mary Roses byli ju\'bf m\'ea\'bfem i \'bfon\'b9.\par Harrison sprawia\'b3 wra\'bfenie zadowolonego i odpr\'ea\'bfonego, Mary Roses wy-\par gl\'b9da\'b3a na oszo\'b3omion\'b9 i nieobecn\'b9. Delikatnie przytuli\'b3 j\'b9 do siebie i poca\'b3o-\par wa\'b3 w policzek. Przycisn\'b9wszy \'9clubn\'b9 wi\'b9zank\'ea do piersi, odwzajemni\'b3a\par poca\'b3unek.\par - Teraz ju\'bf mo\'bfesz wyjecha\'e6 - wyszepta\'b3a. - Nie b\'ead\'ea ju\'bf powodem\par zgorszenia dla moich braci.\par - To wcale nie jest zabawne - odszepn\'b9\'b3, ca\'b3uj\'b9c j\'b9 mocno w usta i k\'b3ad\'b9c\par r\'eak\'ea na jej ramieniu.\par Travis i Douglas mieli \'b3zy w oczach. Cole by\'b3 najwyra\'9fniej bardzo zado-\par wolony, co zaskoczy\'b3o Hamsona.\par - Cieszysz si\'ea, \'bfe siostra wysz\'b3a za m\'b9\'bf? - zapyta\'b3.\par - Je\'9cli jest w ci\'b9\'bfy, nie b\'eadzie ju\'bf pann\'b9 z dzieckiem. Niewykluczone, \'bfe\par b\'eadzie chcia\'b3a tutaj zosta\'e6, Harrisonie. Powiniene\'9c dobrze to przemy\'9cle\'e6\par w drodze do Anglii.\par - Przyjedzie do mnie.\par Cole zmarszczy\'b3 czo\'b3o. Harrison najwyra\'9fniej by\'b3 o tym \'9cwi\'eacie przekona-\par ny.\par Pozosta\'b3\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 popo\'b3udnia zaj\'ea\'b3y uroczysto\'9cci weso\'b3e, i Mary Roses nie\par mia\'b3a mo\'bfliwo\'9cci sp\'eadzenia ani chwili sam na sam z m\'ea\'bfem. Zanios\'b3a Eleanor\par kawa\'b3ek ciasta upieczonego przez Samuela, lecz Eleanor nie czu\'b3a si\'ea jeszcze\par na tyle dobrze, by m\'f3c delektowa\'e6 si\'ea tym specja\'b3em. Zap\'b3aka\'b3a z \'bfalu, \'bfe nie\par mog\'b3a uczestniczy\'e6 w ceremonii \'9clubnej, po czym prawie natychmiast zasn\'ea\'b3a.\par Mary Roses zostawi\'b3a weselne ciasto na komodzie i zesz\'b3a na d\'f3\'b3 podzi\'eakowa\'e6\par Belle i s\'eadziemu.\par Harrison czeka\'b3 na ni\'b9 na schodach. Otoczy\'b3 j\'b9 ramionami i mocno\par przytuli\'b3.\par - Obiecuj\'ea, \'bfe do\'b3o\'bf\'ea wszelkich stara\'f1, by jak najszybciej po\'b3\'b9czy\'b3 nas\par ksi\'b9dz. Czy z t\'b9 my\'9cl\'b9 b\'eadzie ci l\'bfej?\par - Tak, bardzo ci dzi\'eakuj\'ea.\par - Kocham ci\'ea.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham.\par - Rozumiem, \'bfe chcesz sp\'eadzi\'e6 ten wiecz\'f3r ze \'9cwie\'bfo po\'9clubion\'b9 ma\'b3\'bfon-\par k\'b9, Harrisonie, ale rad bym zasi\'eagn\'b9\'e6 twojej opinii jako prawnika w pewnej\par delikatnej kwestii. Czy m\'f3g\'b3by\'9c porozmawia\'e6 ze mn\'b9 chwil\'ea w bibliotece?\par Z t\'b9 pro\'9cb\'b9 zwr\'f3ci\'b3 si\'ea s\'eadzia Bums, stoj\'b9c u podn\'f3\'bfa schod\'f3w. Harrison,\par co oczywiste, nie m\'f3g\'b3 zlekcewa\'bfy\'e6 pro\'9cby, chocia\'bf prawd\'ea m\'f3wi\'b9c rozmowa\par na tematy zawodowe by\'b3a ostatni\'b9 rzecz\'b9, na kt\'f3r\'b9 mia\'b3 ochot\'ea. Marzy\'b3 o tym,\par by zn\'f3w ujrze\'e6 Mary Roses, jak j\'b9 Pan B\'f3g stworzy\'b3.\par B\'eadzie jednak musia\'b3 uzbroi\'e6 si\'ea w cierpliwo\'9c\'e6. Mrugn\'b9wszy okiem do\par \'bfony, uda\'b3 si\'ea za s\'eadzi\'b9 do biblioteki.\par S\'eadzia Bums pali\'b3 fajk\'ea. Sporo czasu zaj\'ea\'b3o mu jej rozpalenie, a gdy ju\'bf\par zaci\'b9gn\'b9\'b3 si\'ea dymem, rozsiad\'b3 si\'ea wygodnie w fotelu Adama i u\'9cmiechn\'b9\'b3 do\par Hamsona, wskazuj\'b9c mu fotel stoj\'b9cy nie opodal.\par - To chyba najdziwniejsza rodzina, jak\'b9 kiedykolwiek widzia\'b3em. Pomy-\par \'9cla\'b3em, \'bfe skoro zdecydowa\'b3e\'9c si\'ea sta\'e6 jej cz\'b3onkiem, musi to oznacza\'e6, \'bfe i ty\par jeste\'9c dziwnym cz\'b3owiekiem? Czy to prawda?\par - My\'9cl\'ea, \'bfe tak - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison. - Ale przede wszystkim zauwa\'bfy-\par \'b3em, \'bfe to dobrzy ludzie, s\'eadzio, i \'bfe tworz\'b9 prawdziw\'b9 rodzin\'ea. Bracia bardzo\par troszczyli si\'ea o siostr\'ea.\par - Nie zapominajmy o udziale poczciwej Belle w wychowaniu Mary Roses.\par Szy\'b3a dla niej ubrania. Nie za dobrze pami\'eatam Mary Roses jako dziewczynk\'ea,\par poniewa\'bf zazwyczaj odwiedza\'b3em Belle p\'f3\'9fnym wieczorem, kiedy dziecko\par spa\'b3o ju\'bf u siebie w domu. Pami\'eatam jednak t\'ea burz\'ea uroczych k\'eadzior\'f3w. Ma\par pi\'eakne w\'b3osy. Bardzo j\'b9 kochasz, prawda?\par -Tak.\par - Pojutrze musz\'ea by\'e6 w Hammond - powiedzia\'b3 s\'eadzia, zak\'b3adaj\'b9c nog\'ea\par na nog\'ea. - To sprawa z udzia\'b3em przysi\'eag\'b3ych, a wszyscy w miasteczku s\'b9\par przeciwko oskar\'bfonemu. Nie ma szans na to, \'bfe zostanie bezstronnie wys\'b3u-\par chany. Mam wra\'bfenie, \'bfe to jego wrogowie doprowadzili do postawienia go\par w stan oskar\'bfenia. Czy s\'b3ysza\'b3e\'9c kiedy\'9c o Bickleyu?\par - Nigdy nie zapomn\'ea sukinsyna - odpowiedzia\'b3 Harrison. Wyja\'9cni\'b3 s\'eadzie-\par mu, w jakich okoliczno\'9cciach si\'ea poznali.\par S\'eadzia nie sprawia\'b3 wra\'bfenia zaskoczonego wyznaniem Hamsona.\par - Chcia\'b3e\'9c go zabi\'e6 dlatego, \'bfe wyrz\'b9dzi\'b3 krzywd\'ea Mary Roses, ale nie\par zrobi\'b3e\'9c tego. Taka jest w\'b3a\'9cnie r\'f3\'bfnica mi\'eadzy cz\'b3owiekiem cywilizowanym\par a zwierz\'eaciem. Czy jeste\'9c ignorantem, czy wiesz, jak powinno dzia\'b3a\'e6 prawo?\par - Wiem, jak powinno dzia\'b3a\'e6 prawo.\par - \'afyczy\'b3bym sobie, \'bfeby\'9c mi to udowodni\'b3. Czy m\'f3g\'b3by\'9c przyjecha\'e6 jutro\par do Hammond i porozmawia\'e6 z George'em Maddenem? To w\'b3a\'9cnie cz\'b3owiek,\par kt\'f3rego chc\'b9 skaza\'e6.\par - O co jest oskar\'bfony?\par - O kradzie\'bf konia. \'afadna kradzie\'bf nie jest tu pob\'b3a\'bfliwie traktowana, ale\par kiedy kto\'9c ukradnie konia, ludzie uwa\'bfaj\'b9, \'bfe jedynie kara \'9cmierci jest\par wsp\'f3\'b3mierna do winy. Wiem, \'bfe nie b\'eadziesz mia\'b3 czasu na dok\'b3adne zaj\'eacie\par si\'ea t\'b9 spraw\'b9, ale jestem pewien, \'bfe po rozmowie z Maddenem domy\'9clisz si\'ea,\par kto naprawd\'ea ukrad\'b3 to nieszcz\'easne zwierz\'ea. Nie powiem ci ju\'bf ani s\'b3owa\par wi\'eacej, \'bfeby niczego ci nie sugerowa\'e6, ale ten cz\'b3owiek zas\'b3uguje, \'bfeby kto\'9c\par go wys\'b3ucha\'b3, a je\'9cli nie pojedziesz ze mn\'b9 do Hammond, nie b\'eadzie mia\'b3 na\par to szans. Nie zabieraj \'bfony, bo ca\'b3e miasto a\'bf nazbyt widocznie \'bfyje t\'b9 spraw\'b9.\par Cz\'b3onkowie stra\'bfy obywatelskiej podburzyli ju\'bf mieszka\'f1c\'f3w tak, \'bfe w po-\par wietrzu unosi si\'ea atmosfera linczu, a szeryf wy\'b3azi ze sk\'f3ry, \'bfeby utrzyma\'e6\par jaki taki porz\'b9dek. Nie mog\'ea odroczy\'e6 procesu, wi\'eac nawet nie pr\'f3buj mnie\par o to prosi\'e6. Gdybym postanowi\'b3 odroczy\'e6 spraw\'ea, szeryf chyba by mnie\par zastrzeli\'b3. On pracuje teraz dwadzie\'9ccia cztery godziny na dob\'ea, a miejscowe\par wi\'eazienie p\'eaka w szwach, tak jest wype\'b3nione lud\'9fmi, kt\'f3rzy wymagaj\'b9\par mojego zainteresowania.\par - Nazywaj\'b9 pana tutaj s\'eadzi\'b9 od wisielc\'f3w - zauwa\'bfy\'b3 Harrison.\par - Mi\'b3o mi to s\'b3ysze\'e6.\par Harrison roze\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Widz\'ea, \'bfe jest pan uczciwym cz\'b3owiekiem.\par - Tak mi si\'ea wydaje. Je\'9cli kto\'9c zas\'b3uguje na szubienic\'ea, nie waham si\'ea go\par tam wys\'b3a\'e6. Ale nie zawsze wszystko przebiega tak, jakbym sobie \'bfyczy\'b3,\par szczeg\'f3lnie kiedy w gr\'ea wchodzi proces z udzia\'b3em przysi\'eag\'b3ych. W sk\'b3ad\par \'b3awy przysi\'eag\'b3ych nazbyt cz\'easto wchodz\'b9 kompletni ignoranci.\par - Kiedy zamierza pan tam pojecha\'e6?\par Na twarzy s\'eadziego pojawi\'b3 si\'ea u\'9cmiech pe\'b3en satysfakcji.\par - Co by\'9c powiedzia\'b3 na po\'b3udnie? Tyle czasu zajmie mi zbieranie si\'b3, by\par wyj\'9c\'e6 z \'b3\'f3\'bfka Belle. Spotkajmy si\'ea jutro przed jej domem, o ile ci to\par odpowiada.\par - Dobrze - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison wstaj\'b9c. - A teraz prosz\'ea mi wybaczy\'e6,\par ale panna m\'b3oda czeka, by j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par S\'eadzia zatrzyma\'b3 go w drzwiach.\par - Czy m\'f3g\'b3by\'9c mi powiedzie\'e6, dlaczego ona przysz\'b3a na sw\'f3j \'9club\par z pistoletem? Umieram z ciekawo\'9cci.\par - Nie jestem tego pewny, ale domy\'9clam si\'ea, \'bfe chcia\'b3a w ten spos\'f3b da\'e6\par mi do zrozumienia, \'bfe zosta\'b3a zmuszona do czego\'9c, na co nie ma ochoty.\par My\'9cl\'ea, \'bfe mo\'bfna powiedzie\'e6, \'bfe chcia\'b3a wyr\'f3wna\'e6 rachunek. Zar\'f3wno jej\par bracia jak i ja byli\'9cmy przeciwko niej. Chcia\'b3a te\'bf, \'bfeby \'9clubu udzieli\'b3 nam\par ksi\'b9dz. Chcia\'b3a, \'bfeby ten zwi\'b9zek zosta\'b3 pob\'b3ogos\'b3awiony.\par - Ha, ch\'b3opcze, w takim razie natychmiast dawaj mi tutaj swoj\'b9 oblubie-\par nic\'ea! Z rado\'9cci\'b9 udziel\'ea jej b\'b3ogos\'b3awie\'f1stwa. Czy to ma jakie\'9c znaczenie, \'bfe\par nie jestem ksi\'eadzem?\par - Obawiam si\'ea, \'bfe ma, panie s\'eadzio.\par Wychodz\'b9c z biblioteki, s\'b3ysza\'b3 weso\'b3y rechot s\'eadziego.\par Mary Roses i Belle posz\'b3y na pi\'eatro zaj\'b9\'e6 si\'ea chor\'b9 Eleanor i nie poka-\par za\'b3y si\'ea na dole a\'bf do trzeciej. Harrison siedzia\'b3 na ganku, pij\'b9c piwo\par z bra\'e6mi. Kiedy do\'b3\'b9czy\'b3a do nich Mary Roses, powiedzia\'b3 jej o procesie\par w Hammond.\par S\'eadzia i Belle wyszli w godzin\'ea p\'f3\'9fniej, kiedy Mary Roses zacz\'ea\'b3a nakry-\par wa\'e6 do kolacji.\par Wszyscy czterej bracia wydawali si\'ea podziela\'e6 szcz\'ea\'9ccie siostry, co troch\'ea\par dziwi\'b3o Harrisona. Zaskoczy\'b3a go nag\'b3a zmiana w ich zachowaniu. Czu\'b3, \'bfe\par musi istnie\'e6 jaki\'9c pow\'f3d, dla kt\'f3rego ma\'b3\'bfe\'f1stwo siostry nagle wyda\'b3o im si\'ea\par korzystne, lecz nie potrafi\'b3 si\'ea go domy\'9cli\'e6.\par Cole siedzia\'b3 najbli\'bfej. Harrison zwr\'f3ci\'b3 si\'ea najpierw do niego.\par - Co teraz my\'9clicie, ju\'bf po \'9clubie?\par - To jest tak, jak powiedzia\'b3 Douglas - odpar\'b3 Cole, wolno cedz\'b9c s\'b3owa.\par - Nie ma sensu zamyka\'e6 stajni po tym, jak uciek\'b3 z niej ko\'f1. Ona ci\'ea kocha,\par a ty kochasz j\'b9.\par - I co z tego wynika?\par - To, \'bfe przywieziesz j\'b9 do domu, tu, gdzie jej miejsce.\par - Masz na my\'9cli to ranczo?\par - W ka\'bfdym razie przynajmniej tutejsze okolice. Jej dom jest w Montanie.\par Ta ziemia jest cz\'ea\'9cci\'b9 jej duszy. Nie mo\'bfesz jej st\'b9d zabra\'e6.\par - Wyb\'f3r miejsca, gdzie b\'eadziemy mieszka\'e6, nale\'bfy do niej - powiedzia\'b3\par Harrison. - Mo\'bfe zmieni\'e6 zdanie po tym, jak pozna Elliotta.\par Cole i Douglas wymienili spojrzenia, z kt\'f3rych Harrison nie potrafi\'b3 nicze-\par go wyczyta\'e6.\par - Co teraz my\'9clicie? - zapyta\'b3, zdecydowany po\'b3o\'bfy\'e6 kres domys\'b3om\par i dowiedzie\'e6 si\'ea, co knuj\'b9.\par - Przecie\'bf nie mo\'bfe jej zatrzyma\'e6 przy sobie si\'b3\'b9, prawda? - odpowiedzia\'b3\par cicho Cole, kieruj\'b9c swe s\'b3owa w przestrze\'f1.\par Harrison gwa\'b3townie wyprostowa\'b3 si\'ea w fotelu.\par - Co to ma znaczy\'e6, Cole?!\par Zamiast brata odezwa\'b3 si\'ea Douglas.\par - Elliott nie mo\'bfe jej ju\'bf wyda\'e6 za m\'b9\'bf za jakiego\'9c bogatego starego lorda,\par zmuszaj\'b9c j\'b9 tym samym do pozostania w Anglii do ko\'f1ca \'bfycia. Jest przecie\'bf\par twoj\'b9 \'bfon\'b9. W pewien spos\'f3b jeste\'9cmy ci wdzi\'eaczni za to zabezpieczenie.\par - Pozna\'b3e\'9c j\'b9 tutaj - przypomnia\'b3 mu Cole. - I czy to ci si\'ea podoba, czy\par nie, te\'bf jeste\'9c cz\'ea\'9cci\'b9 jej \'bfycia. Wiesz o nas wszystko, ale Elliott nie wie. Mary\par Roses b\'eadzie zdana wy\'b3\'b9cznie na twoj\'b9 si\'b3\'ea ducha i tw\'f3j honor, i mamy\par nadziej\'ea, \'bfe w ko\'f1cu przywieziesz j\'b9 do domu. Tak sobie w\'b3a\'9cnie my\'9climy.\par - Elliott nie jest waszym wrogiem. Gdyby\'9ccie znali go r\'f3wnie dobrze jak\par ja, wiedzieliby\'9ccie, \'bfe nigdy podst\'eapnie nie zatrzymywa\'b3by jej tam, gdzie nie\par chcia\'b3aby mieszka\'e6.\par - To ty tak uwa\'bfasz - odpar\'b3 Douglas. - A my chcemy uzyska\'e6 dla naszej\par siostry gwarancj\'ea bezpiecze\'f1stwa.\par - Wi\'eac pozwolili\'9ccie jej mnie po\'9clubi\'e6. Swoj\'b9 drog\'b9, waszemu rozumo-\par waniu troch\'ea brak logiki. Czy nie przysz\'b3o wam do g\'b3owy, \'bfe mog\'ea chcie\'e6\par zatrzyma\'e6 Mary Roses w Szkocji?\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Wiesz, jaki jest tw\'f3j problem, Hamsonie? Jeste\'9c zbyt szlachetny, by\par post\'eapowa\'e6 egoistycznie. Je\'bfeli ona b\'eadzie chcia\'b3a wr\'f3ci\'e6 do Montany, nie\par b\'eadziesz si\'ea temu sprzeciwia\'b3. Nie m\'f3g\'b3by\'9c \'bfy\'e6 ze \'9cwiadomo\'9cci\'b9, \'bfe uczyni\'b3e\'9c\par j\'b9 nieszcz\'ea\'9cliw\'b9. C\'f3\'bf, czeka ci\'ea nie\'b3atwe zadanie. Mi\'b3o\'9c\'e6 ma swoj\'b9 cen\'ea.\par Nie\'b3atwo b\'eadzie ci zadowoli\'e6 Mary Roses, ale b\'eadziesz si\'ea o to stara\'b3 ze\par wszystkich si\'b3.\par - Po prostu opiekuj si\'ea ni\'b9 - poleci\'b3 Douglas. - Nie zmuszaj nas do tego,\par \'bfeby\'9cmy musieli tam przyjecha\'e6 i zrobi\'e6 porz\'b9dek. Wiemy, \'bfe twoim zdaniem\par Elliott jest dobrym cz\'b3owiekiem, ale my go przecie\'bf nie znamy.\par Ich rozmow\'ea przerwa\'b3o nadej\'9ccie Mary Roses. Gdy tylko pojawi\'b3a si\'ea na\par ganku, Harrison wsta\'b3.\par By\'b3a ubrana inaczej ni\'bf w czasie ceremonii. Rano mia\'b3a na sobie sukni\'ea\par w delikatnym kolorze ko\'9cci s\'b3oniowej, potem przebra\'b3a si\'ea w r\'f3\'bfow\'b9 sukienk\'ea\par z bia\'b3ymi ozdobami. Upi\'ea\'b3a w\'b3osy w klasyczny w\'eaze\'b3 z ty\'b3u g\'b3owy. Patrz\'b9c\par na ten skromny str\'f3j i porz\'b9dne uczesanie, mia\'b3 wielk\'b9 ochot\'ea zedrze\'e6 z niej\par ubranie, wyj\'b9\'e6 szpilki z w\'b3os\'f3w i z\'b3\'b9czy\'e6 si\'ea z ni\'b9 w mi\'b3osnym u\'9ccisku.\par Tymczasem ona my\'9cla\'b3a o czym\'9c zupe\'b3nie innym. Trzyma\'b3a bia\'b3y fartuch\par i kiedy Harrison z upodobaniem obejmowa\'b3 wzrokiem jej zgrabn\'b9 sylwetk\'ea,\par szybko zawi\'b9za\'b3a fartuszek w pasie.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe Harrison ma ochot\'ea zwiedzi\'e6 wreszcie pierwsze\par pi\'eatro tego domu - powiedzia\'b3 Cole.\par - Nic podobnego! - wybuchn\'ea\'b3a Mary Roses. - Oczywi\'9ccie, je\'9cli naprawd\'ea\par ma takie \'bfyczenie, mo\'bfe to zrobi\'e6 w ka\'bfdej chwili, ale my\'9cla\'b3am, \'bfe by\'b3oby\par mi\'b3o sp\'eadzi\'e6 t\'ea noc w baraku. Czy masz co\'9c przeciwko temu, Hamsonie?\par - Nie, sk\'b9d\'bfe - odpowiedzia\'b3, zastanawiaj\'b9c si\'ea, czemu zaczerwieni\'b3a si\'ea\par tak gwa\'b3townie. Nie znajdowa\'b3 powodu, dla kt\'f3rego mia\'b3aby odczuwa\'e6 zak\'b3o-\par potanie, ale postanowi\'b3 zaczeka\'e6 z wyja\'9cnieniem tej sprawy.\par - Czemu wk\'b3adasz fartuch? - zapyta\'b3.\par - Mia\'b3am zamiar zaj\'b9\'e6 si\'ea kolacj\'b9.\par Wtedy zauwa\'bfy\'b3, \'bfe r\'eace jej dr\'bf\'b9. Bracia r\'f3wnie\'bf musieli to zauwa\'bfy\'e6.\par Douglas z zatroskaniem zmarszczy\'b3 czo\'b3o.\par - Dobrze si\'ea czujesz, Mary Roses? Chyba nie zarazi\'b3a\'9c si\'ea od Eleanor?\par - Nie, nie, czuj\'ea si\'ea doskonale.\par Harrison uzna\'b3, \'bfe powinien jednak zapyta\'e6 j\'b9 o pow\'f3d zdenerwowania.\par Uj\'b9wszy j\'b9 za r\'eak\'ea, poprowadzi\'b3 w drugi koniec werandy.\par - Co si\'ea sta\'b3o?\par - Nic - wyszepta\'b3a. - Po prostu jestem troch\'ea niespokojna.\par - Dlaczego?\par - Bo w\'b3a\'9cnie wysz\'b3am za m\'b9\'bf. - To wyznanie zabrzmia\'b3o jak \'bfa\'b3osna\par skarga.\par Harrison usi\'b3owa\'b3 wzi\'b9\'e6 j\'b9 w ramiona. Niespokojnie rozejrza\'b3a si\'ea dooko\'b3a,\par popatrzy\'b3a na braci i cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok.\par Najwyra\'9fniej obecno\'9c\'e6 braci wprawia\'b3a j\'b9 w zak\'b3opotanie. Harrison z naj-\par wy\'bfszym trudem odwo\'b3a\'b3 si\'ea do swojej cierpliwo\'9cci.\par - Ja te\'bf niedawno si\'ea o\'bfeni\'b3em.\par - Wiem - przyzna\'b3a potulnie. - To sta\'b3o si\'ea tak szybko, prawda?\par - Czemu nie chcesz, \'bfeby\'9cmy spali w twoim pokoju?\par Na jej twarzy odmalowa\'b3o si\'ea przera\'bfenie. Cicho, jak najciszej powiedzia\'b3a:\par - Oni b\'ead\'b9 wszystko s\'b3ysze\'e6, Hamsonie. Moi bracia s\'b3ysz\'b9 nawet najl\'bfej-\par szy d\'9fwi\'eak.\par Pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Nareszcie zrozumia\'b3.\par - Nale\'bfy nam si\'ea prawdziwy miesi\'b9c miodowy.\par Spojrza\'b3a na niego rozgoryczona.\par - Przecie\'bf jutro musisz jecha\'e6 do Hammond.\par Przytakn\'b9\'b3. Doskonale o tym pami\'eata\'b3.\par - Wiesz, co powinni\'9cmy zrobi\'e6?\par Zbli\'bfy\'b3 si\'ea do niej. Sta\'b3a nieruchomo, nieznacznie zadzieraj\'b9c g\'b3ow\'ea.\par -Co?\par - Powinni\'9cmy p\'f3j\'9c\'e6 i powiedzie\'e6 Conie.\par - O czym?\par - Jak to o czym? O tym, \'bfe wysz\'b3a\'9c za m\'b9\'bf - wyja\'9cni\'b3 cierpliwie. -\par A potem mo\'bfemy sp\'eadzi\'e6 noc w grocie. My\'9clisz, \'bfe uda si\'ea nam j\'b9 odnale\'9f\'e6?\par - Oczywi\'9ccie, znajd\'ea j\'b9 bez trudu. Hamsonie, naprawd\'ea chcesz dzisiaj spa\'e6\par na ska\'b3ach?\par - Chc\'ea, \'bfeby\'9cmy byli sami. Masz jaki\'9c lepszy pomys\'b3?\par Jej wyraz twarzy m\'f3wi\'b3 mu, \'bfe dojrzewa do podj\'eacia decyzji.\par - Cz\'easto my\'9cla\'b3em o tej grocie - wyszepta\'b3. - Chcia\'b3bym jeszcze raz tam\par si\'ea znale\'9f\'e6, ale tym razem, kiedy zaczniesz zdejmowa\'e6 z siebie ubranie, nie\par b\'ead\'ea ci\'ea powstrzymywa\'b3.\par Rumieniec na jej twarzy przybra\'b3 g\'b3\'eaboki odcie\'f1 purpury, szybko odwr\'f3ci\'b3a\par si\'ea, by zyska\'e6 pewno\'9c\'e6, \'bfe bracia nie s\'b3yszeli s\'b3\'f3w Harrisona.\par - Id\'9f po swoje rzeczy - szepn\'b9\'b3. - Powiem Adamowi, gdzie sp\'eadzimy noc.\par - Samuel na pewno ch\'eatnie przygotuje dla nas koszyk z jedzeniem. Niech\par Adam go o to poprosi, bo Samuel ukrywa si\'ea przed tob\'b9.\par Harrison wci\'b9\'bf nie wierzy\'b3, \'bfe maj\'b9 kucharza z prawdziwego zdarzenia,\par a Mary Roses z rado\'9cci\'b9 kontynuowa\'b3a zabaw\'ea w ciuciubabk\'ea.\par Wyszli z domu godzin\'ea p\'f3\'9fniej. Mary Roses upiera\'b3a si\'ea, \'bfeby zabra\'e6\par jeszcze jeden koszyk z prezentami dla Corrie, i Adam pozwoli\'b3 jej w ko\'f1cu\par po\'bfyczy\'e6 Corrie powie\'9c\'e6 Marka Twaina, pod warunkiem \'bfe odda j\'b9 natych-\par miast po przeczytaniu. Dopiero wtedy got\'f3w b\'eadzie po\'bfyczy\'e6 jej nast\'eapn\'b9\par cenn\'b9 pozycj\'ea.\par Mary Roses sp\'eadzi\'b3a z przyjaci\'f3\'b3k\'b9 prawie godzin\'ea i dotarli do groty dopiero\par tu\'bf przed zapadni\'eaciem zmierzchu. Przynie\'9cli grub\'b9 ko\'b3dr\'ea, kt\'f3ra pos\'b3u\'bfy\'b3a im\par za materac. Nie musieli okrywa\'e6 si\'ea kocami, gdy\'bf rozgrzewa\'b3o ich ciep\'b3o\par ciasno splecionych cia\'b3.\par By\'b3a to najpi\'eakniejsza, najbardziej romantyczna noc w ich \'bfyciu. W pobli\'bfu\par nie by\'b3o nikogo, mogli cieszy\'e6 si\'ea wra\'bfeniem, \'bfe s\'b9 na bezludnej wyspie,\par i nieskr\'eapowani robili wszystko, na co tylko mieli ochot\'ea. Harrison nauczy\'b3\par Mary Roses, jak mo\'bfe dostarcza\'e6 mu jeszcze wi\'eakszej rozkoszy, a jego nauki\par trafia\'b3y na podatmy grunt. Jedynie na pocz\'b9tku czu\'b3a lekkie skr\'eapowanie\par i niepewno\'9c\'e6, lecz ju\'bf po chwili, widz\'b9c, jakie wra\'bfenie robi na nim jej dotyk,\par sta\'b3a si\'ea \'9cmielsza i pewniejsza siebie.\par Gdy niebo rozja\'9cni\'b3o si\'ea pierwszym \'9cwiat\'b3em poranka, m\'b9\'bf i \'bfona byli tak\par wyczerpani, \'bfe zasn\'eali przytuleni i spali do \'f3smej, po czym kochali si\'ea raz\par jeszcze i niech\'eatnie ruszyli w drog\'ea powrotn\'b9 na ranczo.\par Harrison wkr\'f3tce poszed\'b3 do Blue Belle na spotkanie z s\'eadzi\'b9 Bumsem.\par Mary Roses poca\'b3owa\'b3a go na do widzenia, po czym posz\'b3a do swego pokoju,\par gdzie przespa\'b3a ca\'b3y ranek.\par Pozosta\'b3\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 dnia sp\'eadzi\'b3a w stanie bliskim euforii i chocia\'bf Eleanor\par utyskiwa\'b3a na wszystko dooko\'b3a, nie by\'b3a w stanie zm\'b9ci\'e6 rado\'9cci przyjaci\'f3\'b3ki.\par Cole pom\'f3g\'b3 Eleanor zej\'9c\'e6 na d\'f3\'b3 na kolacj\'ea. Eleanor nie mia\'b3a ju\'bf gor\'b9czki\par i chocia\'bf by\'b3a bardzo blada, wyra\'9fnie odzyskiwa\'b3a apetyt.\par Po kolacji Cole zani\'f3s\'b3 j\'b9 na g\'f3r\'ea i wyj\'b9tkowo d\'b3ugo zabawi\'b3 w jej pokoju.\par Powiedzia\'b3 Douglasowi, \'bfe musi z ni\'b9 porozmawia\'e6 o tym, \'bfe nie ma wobec\par niej powa\'bfnych zamiar\'f3w.\par Eleanor wyra\'9fnie nie spodoba\'b3o si\'ea to, co us\'b3ysza\'b3a. Zabola\'b3o j\'b9, \'bfe\par okazywa\'b3 jej zainteresowanie jedynie dlatego, \'bfe mia\'b3a wkr\'f3tce wyjecha\'e6,\par i zanim wyszed\'b3 z jej pokoju, zacz\'ea\'b3a ochryp\'b3ym g\'b3osem wykrzykiwa\'e6 pod\par jego adresem wszystkie obra\'9fliwe s\'b3owa, jakie zna\'b3a, o znajomo\'9c\'e6 kt\'f3rych\par nigdy by jej nie pos\'b9dza\'b3. Na ko\'f1cu rzuci\'b3a w niego porcelanowym wazonem,\par kt\'f3ry uderzy\'b3 go w rami\'ea, gdy ju\'bf by\'b3 w drzwiach.\par Mary Roses postanowi\'b3a da\'e6 Eleanor troch\'ea czasu na uspokojenie si\'ea i nie\par po\'9cpieszy\'b3a od razu na pi\'eatro, by j\'b9 pocieszy\'e6. Pomog\'b3a Douglasowi zmy\'e6\par naczynia. Przenikn\'ea\'b3o jej przez g\'b3ow\'ea, \'bfe to dziwne, i\'bf trzej bracia nadal siedz\'b9\par sobie spokojnie przy stole, lecz gdy zaprosili j\'b9 na rozmow\'ea, zrozumia\'b3a, \'bfe\par maj\'b9 co\'9c wa\'bfnego do powiedzenia.\par Adam wkr\'f3tce potwierdzi\'b3 to podejrzenie.\par Usiad\'b3a w fotelu Harrisona, zwr\'f3cona twarz\'b9 do najstarszego brata i z\'b3o\'bfy\'b3a\par d\'b3onie na kolanach. Na jej twarzy wci\'b9\'bf go\'9cci\'b3 u\'9cmiech; domy\'9cla\'b3a si\'ea, \'bfe\par chodzi o jakie\'9c sprawy finansowe. Bracia miewali podobnie pos\'eapne oblicza\par jedynie wtedy, gdy martwili si\'ea stanem finans\'f3w.\par Pierwszy odezwa\'b3 si\'ea Cole.\par - Harrison przyjecha\'b3 tu z dw\'f3ch powod\'f3w, Mary Roses. Pierwszym by\'b3o\par to, \'bfe chcia\'b3 pozna\'e6 \'bfycie na ranczo, poniewa\'bf, jak twierdzi, my\'9cli o porzu-\par ceniu praktyki adwokackiej i zaj\'eaciu si\'ea prac\'b9 na ranczo, w Szkocji, a mo\'bfe\par nawet gdzie\'9c tutaj, w okolicy.\par - Tak, m\'f3wi\'b3 mi o tym - zgodzi\'b3a si\'ea. - A jaki by\'b3 drugi pow\'f3d jego\par przyjazdu?\par - Szuka\'b3 kogo\'9c... - powiedzia\'b3 Douglas. - To by\'b3 ten drugi... i, jak\par przypuszczam, g\'b3\'f3wny pow\'f3d jego przyjazdu do Montany.\par D\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea czeka\'b3a, a\'bf brat poda ten pow\'f3d, nim zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe\par Douglas nie udzieli jej ju\'bf \'bfadnych dalszych informacji. Spojrza\'b3a wi\'eac\par pytaj\'b9co na Travisa.\par - Kogo szuka\'b3? - zapyta\'b3a.\par - Ciebie - wypali\'b3 Travis.\par Lecz i on najwyra\'9fniej nie chcia\'b3 albo nie by\'b3 w stanie zaspokoi\'e6 jej\par ciekawo\'9cci.\par Zadania tego podj\'b9\'b3 si\'ea w ko\'f1cu Adam. Odkaszln\'b9wszy, przyst\'b9pi\'b3 do\par opowiadania o dziewczynce imieniem Victoria.\par W czasie gdy Adam m\'f3wi\'b3, nie odezwa\'b3a si\'ea ani s\'b3owem. Jedynie kilka\par razy pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, daj\'b9c w ten spos\'f3b do zrozumienia, \'bfe to absolutnie\par niemo\'bfliwe, by to ona by\'b3a ow\'b9 lady Victori\'b9 z Anglii, lecz s\'b3ucha\'b3a go bardzo\par uwa\'bfnie, staraj\'b9c si\'ea nie uroni\'e6 ani jednego s\'b3owa.\par Opowiedzenie ca\'b3ej historii zaj\'ea\'b3o Adamowi dobre dwadzie\'9ccia minut,\par a kiedy sko\'f1czy\'b3, wszyscy bracia spogl\'b9dali na ni\'b9, w milczeniu oczekuj\'b9c jej\par reakcji.\par Cole przypuszcza\'b3, \'bfe siostra zareaguje gniewem, i by\'b3 zaskoczony, widz\'b9c,\par \'bfe jest zaledwie zaciekawiona.\par Douglas wykaza\'b3 si\'ea wi\'eaksz\'b9 przenikliwo\'9cci\'b9, uznaj\'b9c, \'bfe Mary Roses po\par prostu nie mo\'bfe uwierzy\'e6 w to, \'bfe naprawd\'ea jest c\'f3rk\'b9 Elliotta.\par - Nie wierzysz nam? - zapyta\'b3.\par - A wy wierzycie, \'bfe jestem Victori\'b9? - odwzajemni\'b3a pytanie.\par Wszyscy czterej bracia z powag\'b9 kiwn\'eali g\'b3owami.\par - Istniej\'b9 na to niezbite dowody - wyja\'9cni\'b3 Adam, ponownie przedstawiaj\'b9c\par jej fakty.\par - Jak si\'ea zapatrujesz na spotkanie z ojcem?\par - Ja nie mam ojca. Mam czterech braci.\par - Nie b\'b9d\'9f uparta, Mary Roses - powiedzia\'b3 Adam. - Przemy\'9cl sobie\par wszystko. Wiem, \'bfe zaskoczy\'b3o ci\'ea to, co us\'b3ysza\'b3a\'9c. To oczywiste. Ale\par pozostaje faktem, \'bfe masz rodzin\'ea w Anglii. Nie mo\'bfesz udawa\'e6, \'bfe oni nie\par istniej\'b9. Tw\'f3j ojciec szuka\'b3 ci\'ea po ca\'b3ym \'9cwiecie.\par - Nie masz ochoty si\'ea z nim spotka\'e6? - zapyta\'b3 Travis.\par Zwiesi\'b3a g\'b3ow\'ea i zapatrzy\'b3a si\'ea na swoje kolana. Mia\'b3a tyle spraw do\par przemy\'9clenia, \'bfe nie wiedzia\'b3a, od czego zacz\'b9\'e6.\par - Szczerze wsp\'f3\'b3czuj\'ea temu cz\'b3owiekowi. Nie potrafi\'ea sobie nawet wyob-\par razi\'e6, czym musia\'b3a by\'e6 dla niego i jego \'bfony strata male\'f1kiej c\'f3reczki.\par - To ty by\'b3a\'9c t\'b9 c\'f3reczk\'b9 - przypomnia\'b3 jej \'b3agodnie Douglas.\par - Wiem, \'bfe tak uwa\'bfacie - wyszepta\'b3a. - Ale przecie\'bf ja go nie znam,\par Douglas. \'afal mi go, ale w moim sercu nie ma dla niego mi\'b3o\'9cci. On nie jest\par cz\'b3onkiem mojej rodziny. To wy jeste\'9ccie moj\'b9 rodzin\'b9. Jest ju\'bf za p\'f3\'9fno, \'bfeby\par zaczyna\'e6 wszystko od nowa.\par - Nie jeste\'9c nawet ciekawa, jak on wygl\'b9da? - nie ust\'eapowa\'b3 Travis.\par Wzruszy\'b3a ramionami.\par - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie - przyzna\'b3a. - Ale nie rozumiem, dlaczego Harrison\par tak gorliwie zajmowa\'b3 si\'ea t\'b9 spraw\'b9. Czy on pracuje dla Elliotta?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Adam.\par Prawda zaczyna\'b3a poma\'b3u do niej dociera\'e6, powoduj\'b9c niezno\'9cne uczucie\par \'9cciskania w \'bfo\'b3\'b9dku.\par - Chcecie mi powiedzie\'e6, \'bfe przyjecha\'b3 do Montany z powodu przes\'b3ucha-\par nia u prawnika w St. Louis? \'afe to wszystko zacz\'ea\'b3o si\'ea od tego, \'bfe jaka\'9c\par kobieta uzna\'b3a, \'bfe jestem podobna do \'bfony Elliotta?\par -Tak.\par - W takim razie... o, Bo\'bfe, wszystko, co powiedzia\'b3 mi Harrison, by\'b3o\par k\'b3amstwem. Od samego pocz\'b9tku wiedzia\'b3, \'bfe przyby\'b3 tu g\'b3\'f3wnie z tego\par powodu. I nie wspomnia\'b3 o tym ani s\'b3\'f3wkiem. Ani jednym s\'b3\'f3wkiem. Je\'bfeli\par naprawd\'ea jestem Victori\'b9, jak usi\'b3ujecie mi wm\'f3wi\'e6, to dlaczego Harrison nie\par powiedzia\'b3 o tym mnie?\par S\'b3ysz\'b9c udr\'eaczony g\'b3os siostry, Cole wykrzywi\'b3 twarz w grymasie.\par - On po prostu bardzo d\'b3ugo nikomu z nas nie ufa\'b3.\par - Tak, to prawda, po prostu nikomu z nas nie ufa\'b3 - powt\'f3rzy\'b3a jak echo.\par Wydawa\'b3a si\'ea kurczy\'e6, wi\'eadn\'b9\'e6 na ich oczach. Strapienie, maluj\'b9ce si\'ea na\par jej twarzy, sprawia\'b3o im wr\'eacz fizyczny b\'f3l.\par - Mary Roses, pos\'b3uchaj - odezwa\'b3 si\'ea Adam. - Zosta\'b3a\'9c porwana. Harrison\par nie wiedzia\'b3, czy przypadkiem nie brali\'9cmy w tym udzia\'b3u. Byli\'9cmy wtedy\par ma\'b3ymi ch\'b3opcami, wi\'eac wykluczy\'b3 mo\'bfliwo\'9c\'e6, \'bfe to my zaplanowali\'9cmy\par porwanie, ale musia\'b3 milcze\'e6, dop\'f3ki nie dowiedzia\'b3 si\'ea, kto naprawd\'ea za tym\par sta\'b3. Musia\'b3 by\'e6 bardzo ostro\'bfny.\par - Zdradzi\'b3 mnie, oszuka\'b3. Jestem teraz jego \'bfon\'b9 i nadal to przede mn\'b9\par ukrywa?\par M\'b3odsi bracia popatrzyli na Adama w nadziei, \'bfe jako\'9c uda mu si\'ea uspokoi\'e6\par siostr\'ea.\par - B\'eadziecie musieli wyja\'9cni\'e6 to sobie z Hamsonem - poradzi\'b3 Adam. -\par Chcia\'b3bym jednak dowiedzie\'e6 si\'ea, jak zapatrujesz si\'ea na wyjazd do Anglii na\par spotkanie z ojcem. Harrison nied\'b3ugo b\'eadzie musia\'b3 wyjecha\'e6, a moim zda-\par niem powinna\'9c mie\'e6 nieco wi\'eacej czasu na oswojenie si\'ea z my\'9cl\'b9 o tym, \'bfe\par masz rodzin\'ea w Anglii, i w zwi\'b9zku z tym uwa\'bfam, \'bfe nie powinna\'9c jecha\'e6\par razem z nim. Pojedziesz tam nieco p\'f3\'9fniej, Eleanor mo\'bfe ci towarzyszy\'e6. Mary\par Roses, nie kr\'ea\'e6 g\'b3ow\'b9 przecz\'b9co. Musisz by\'e6 rozs\'b9dna. Jeste\'9c winna to spotkanie\par swojemu ojcu. Cierpia\'b3 przez ca\'b3e \'bfycie. Niech ci\'ea zobaczy i przekona si\'ea, \'bfe\par jeste\'9c ca\'b3a i zdrowa.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy da\'e6 jej troch\'ea czasu na przemy\'9clenie wszystkiego\par - zaproponowa\'b3 Travis. - Przecie\'bf prze\'bfy\'b3a szok.\par Cole widzia\'b3, jak szcz\'eaki siostry zaciskaj\'b9 si\'ea w bezsilnej w\'9cciek\'b3o\'9cci.\par Wiedzia\'b3, \'bfe najwi\'eakszy b\'f3l sprawi\'b3o jej zachowanie Hamsona. Zna\'b3a go\par i kocha\'b3a. Tymczasem jej ojciec by\'b3 dla niej jedynie abstrakcyjnym poj\'eaciem\par i musi up\'b3yn\'b9\'e6 sporo czasu, nim b\'eadzie w stanie zadecydowa\'e6, co ma zrobi\'e6\par w zaistnia\'b3ej sytuacji.\par - Nie zamartwiaj si\'ea, Mary Roses - powiedzia\'b3 Cole. - Masz du\'bfo czasu\par na podj\'eacie decyzji.\par Poczu\'b3a nagle tak ogromne zm\'eaczenie, \'bfe nie by\'b3a w stanie o czymkolwiek\par my\'9cle\'e6 logicznie. Rozbola\'b3 j\'b9 \'bfo\'b3\'b9dek i pragn\'ea\'b3a jedynie znale\'9f\'e6 si\'ea w swoim\par pokoju, rzuci\'e6 na \'b3\'f3\'bfko i udawa\'e6 przed sam\'b9 sob\'b9, \'bfe to, co przed chwil\'b9\par us\'b3ysza\'b3a, to nieprawda. Mia\'b3a ochot\'ea schowa\'e6 g\'b3ow\'ea w piasek jak stru\'9c.\par Niechby wszystko dooko\'b3a toczy\'b3o si\'ea swoim rytmem, bez jej udzia\'b3u.\par \'a3zy pop\'b3yn\'ea\'b3y ciurkiem po jej policzkach. Cole poda\'b3 chustk\'ea, nim zd\'b9\'bfy\'b3a\par go o to poprosi\'e6. B\'f3g jedyny wiedzia\'b3, ile ju\'bf razy p\'b3aka\'b3a w obecno\'9cci braci.\par Nigdy nie pr\'f3bowa\'b3a niczego przed nimi ukrywa\'e6 ani udawa\'e6, \'bfe jest kim\'9c\par innym ni\'bf w rzeczywisto\'9cci.\par Wsta\'b3a, mocno opar\'b3a si\'ea d\'b3o\'f1mi o st\'f3\'b3 i zapyta\'b3a:\par - Czy to wszystko znaczy, \'bfe mam jecha\'e6 do Londynu, by zosta\'e6\par cz\'b3onkiem rodziny sk\'b3adaj\'b9cej si\'ea z obcych mi ludzi? Czego ode mnie chcecie?\par Powiedzcie mi, jak powinnam si\'ea zachowa\'e6 w tej sytuacji, bo jestem pewna,\par \'bfe wiecie ju\'bf, czego ode mnie oczekujecie.\par - Porozmawiamy o tym jutro, a teraz najlepiej by\'b3oby, gdyby\'9c posz\'b3a spa\'e6\par i dobrze wypocz\'ea\'b3a - doradzi\'b3 Adam.\par - Harrison tak\'bfe nale\'bfy teraz do twojej rodziny. Wysz\'b3a\'9c za niego za m\'b9\'bf.\par Chyba nie powiesz nam, \'bfe go nienawidzisz? - dopytywa\'b3 si\'ea Douglas.\par Musia\'b3a chwil\'ea si\'ea zastanowi\'e6, zanim odpowiedzia\'b3a na to pytanie.\par - Nie, na pewno nie czuj\'ea do niego nienawi\'9cci. Jak bym mog\'b3a go\par znienawidzi\'e6? Ale wygl\'b9da na to, \'bfe go zupe\'b3nie nie znam. Bo\'bfe, Douglas,\par jak to mo\'bfliwe, \'bfe po\'9clubi\'b3am m\'ea\'bfczyzn\'ea, kt\'f3ry jest dla mnie zagadk\'b9? Nie\par wiem ju\'bf, jaki on jest naprawd\'ea. Czy ca\'b3y czas tylko udawa\'b3?\par - No c\'f3\'bf, Harrison na pewno mia\'b3 swoje ukryte motywy - stwierdzi\'b3\par Douglas - ale kiedy dobrze zastanowisz si\'ea nad sytuacj\'b9, na pewno zrozu-\par miesz...\par Przerwa\'b3a mu gwa\'b3townie.\par - Zrozumiem, \'bfe on nigdy mi nie ufa\'b3 i \'bfe ja nigdy ju\'bf nie b\'ead\'ea mog\'b3a\par mu zaufa\'e6. Oszuka\'b3 mnie. Udawa\'b3, \'bfe jest kim\'9c innym, ni\'bf by\'b3.\par W\'9cciek\'b3o\'9c\'e6 zacz\'ea\'b3a d\'b3awi\'e6 j\'b9 tak, \'bfe nie by\'b3a ju\'bf w stanie wypowiedzie\'e6\par ani s\'b3owa. Chwyciwszy chusteczk\'ea Cole'a, zacz\'ea\'b3a gwa\'b3townie ociera\'e6 z oczu\par \'b3zy.\par Czy\'bfby tylko udawa\'b3, \'bfe j\'b9 kocha? Bo\'bfe, czy i to wszystko by\'b3o jedynie\par mistyfikacj\'b9?\par , - Harrison na pewno nie udawa\'b3 przez ca\'b3y czas - upiera\'b3 si\'ea Cole. -\par Wszyscy widzieli, \'bfe jest autentycznie zakochany.\par - Nie popadaj w przesad\'ea, Mary Roses - doda\'b3 Travis.\par - Dlaczego wszyscy go bronicie? - zapyta\'b3a przez \'b3zy.\par - Po prostu mieli\'9cmy wi\'eacej czasu na zastanowienie si\'ea nad tym, dlaczego\par zdecydowa\'b3 si\'ea post\'eapowa\'e6 z najwi\'eaksz\'b9 ostro\'bfno\'9cci\'b9 - wyja\'9cni\'b3 Adam.\par Travis stara\'b3 si\'ea znale\'9f\'e6 jaki\'9c przyk\'b3ad, kt\'f3ry pom\'f3g\'b3by siostrze spojrze\'e6\par na ca\'b3\'b9 spraw\'ea z odpowiedniej perspektywy. Wymy\'9clenie czego\'9c sensownego\par zaj\'ea\'b3o mu kilka minut, lecz w ko\'f1cu, poczekawszy na przerw\'ea w rozmowie,\par powiedzia\'b3:\par - Pami\'eatasz te r\'f3\'bfne opowiadania, kt\'f3re ci czytali\'9cmy? Te o \'9credniowie-\par cznych rycerzach. Baronowie zabijali czasem pos\'b3a\'f1c\'f3w przynosz\'b9cych im z\'b3e\par wiadomo\'9cci. A Harrison jest kim\'9c w rodzaju pos\'b3a\'f1ca. Nie ponosi winy za to,\par co si\'ea zdarzy\'b3o. Nie wykrad\'b3 ci\'ea z ko\'b3yski ani nie wyni\'f3s\'b3 ci\'ea na \'9cmietnik.\par My\'9cl\'ea, \'bfe powinna\'9c wzi\'b9\'e6 to pod uwag\'ea.\par Por\'f3wnanie Travisa przypad\'b3o do gustu Cole'owi. Uczepi\'b3 si\'ea go z zapa\'b3em\par dziecka si\'eagaj\'b9cego po smako\'b3yki.\par - Gdyby\'9c \'bfy\'b3a w \'9credniowieczu, jak my\'9clisz, czy zabi\'b3aby\'9c pos\'b3a\'f1ca?\par Popatrzy\'b3a na brata z niedowierzaniem. Wydawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe zada\'b3 jej\par najg\'b3upsze pytanie na \'9cwiecie.\par - Nie, nie zabi\'b3abym pos\'b3a\'f1ca, ale jestem pewna, \'bfe r\'f3wnie\'bf bym z nim\par nie spa\'b3a.\par \'afaden z braci nie o\'9cmieli\'b3 si\'ea zwr\'f3ci\'e6 jej uwagi, \'bfe wyrazi\'b3a si\'ea ma\'b3o\par wytwornie. Rozumieli, co teraz prze\'bfywa. Je\'9cli u\'bfywanie niewyszukanego\par s\'b3ownictwa mia\'b3o sprawi\'e6 jej ulg\'ea, niech nawet przeklina sobie do woli,\par my\'9cleli. Prze\'bfy\'b3a przecie\'bf szok.\par - Wi\'eac co my\'9clisz o spotkaniu ze swoim ojcem? - zapyta\'b3 powt\'f3rnie\par Adam.\par - Powiedzieli\'9ccie, \'bfe mo\'bfemy o tym porozmawia\'e6 jutro - przypomnia\'b3a\par braciom. - Je\'9cli zdecyduj\'ea si\'ea jecha\'e6 do Anglii, czy pojedziecie tam ze mn\'b9?\par M\'b3odsi bracia czekali, a\'bf Adam wypowie si\'ea w tej kwestii. Adam odchyli\'b3\par si\'ea w fotelu i pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. Poczu\'b3 si\'ea nagle znu\'bfony jak osiemdziesi\'eacioletni\par m\'ea\'bfczyzna.\par - Nie mo\'bfemy z tob\'b9 jecha\'e6. Jeste\'9cmy cz\'ea\'9cci\'b9 twojej przesz\'b3o\'9cci.\par - Jeste\'9ccie moj\'b9 rodzin\'b9! - wykrzykn\'ea\'b3a.\par - Oczywi\'9ccie - po\'9cpieszy\'b3 z zapewnieniem Adam. - nic tego nie zmieni.\par - Wcale nie chcemy zmusza\'e6 ci\'ea do tego wyjazdu - powiedzia\'b3 Cole. -\par Kochamy ci\'ea, Mary Roses. Nigdy nie przysz\'b3oby nam do g\'b3owy pozby\'e6 si\'ea\par ciebie.\par - Wi\'eac dlaczego odnosz\'ea takie wra\'bfenie? Przecie\'bf widz\'ea, \'bfe macie nadzie-\par j\'ea, \'bfe wyjad\'ea do Anglii!\par - Musi up\'b3yn\'b9\'e6 sporo czasu, zanim oswoisz si\'ea z my\'9cl\'b9 o tym, \'bfe masz\par te\'bf inn\'b9 rodzin\'ea - powiedzia\'b3 Travis.\par Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9. Tak, na pewno b\'eadzie potrzebowa\'b3a na to du\'bfo czasu.\par Wsta\'b3a, przeprosi\'b3a braci i pobieg\'b3a na g\'f3r\'ea do sypialni. Tam przesiedzia\'b3a\par ponad godzin\'ea na \'b3\'f3\'bfku, usi\'b3uj\'b9c uporz\'b9dkowa\'e6 wszystkie nowe wiadomo\'9cci.\par Co pewien czas w jej my\'9clach pojawia\'b3 si\'ea Harrison. By\'b3a wdzi\'eaczna\par losowi, \'bfe nie ma go w domu i \'bfe nie musi z nim teraz rozmawia\'e6. Nie mia\'b3a\par poj\'eacia, co mog\'b3aby mu powiedzie\'e6.\par Uprzedza\'b3 j\'b9, \'bfe mo\'bfe go znienawidzi\'e6. Przypomnia\'b3a sobie s\'b3owa ostrze-\par \'bfenia i poczu\'b3a, \'bfe ogarnia j\'b9 w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6.\par Co powinna teraz zrobi\'e6, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9?\par W ko\'f1cu wsta\'b3a, w\'b3o\'bfy\'b3a szlafrok i pantofle i zesz\'b3a do biblioteki.\par Czeka\'b3 ju\'bf tam na ni\'b9 Adam. Mimo i\'bf w ich \'bfyciu zachodzi\'b3o coraz wi\'eacej\par zmian, pewne rzeczy nie podlega\'b3y prawom czasu.\par Jak na przyk\'b3ad ta, \'bfe m\'b3odsze siostry potrzebuj\'b9 pocieszenia w trudnych\par chwilach.\par Przecie\'bf po to ma si\'ea rodzin\'ea.\par Nast\'eapnego ranka wcale nie czu\'b3a si\'ea lepiej. Czu\'b3a si\'ea wr\'eacz du\'bfo gorzej.\par Rozdarta wewn\'eatrznym b\'f3lem, zwr\'f3ci\'b3a si\'ea o pomoc do Douglasa. To on\par zawsze koi\'b3 b\'f3l i leczy\'b3 rany, tak\'bfe te, kt\'f3rych nie by\'b3o wida\'e6.\par Douglas rozumia\'b3 jej potrzeb\'ea chwilowej ucieczki od otaczaj\'b9cej rzeczywi-\par sto\'9cci. Wcale nie uwa\'bfa\'b3, \'bfe niech\'ea\'e6 Mary Roses do spotkania z Hamsonem\par wynika z tch\'f3rzostwa, i zawi\'f3z\'b3 j\'b9 do Cohen\'f3w do Hammond. Eleanor\par nalega\'b3a, \'bfe chce towarzyszy\'e6 przyjaci\'f3\'b3ce, a poniewa\'bf zd\'b9\'bfy\'b3a ju\'bf wydobrze\'e6\par po chorobie, Douglas wyrazi\'b3 na to zgod\'ea.\par Zachowanie Eleanor zaskoczy\'b3o Douglasa. Sprawia\'b3a wra\'bfenie g\'b3\'eaboko\par przej\'eatej problemami Mary Roses. Douglas nie m\'f3g\'b3 uwierzy\'e6, \'bfe najwyra\'9fniej\par uzna\'b3a swoje sprawy za mniej w tej chwili istotne i stara\'b3a si\'ea wesprze\'e6 na\par duchu jego siostr\'ea. Trzymaj\'b9c j\'b9 za r\'eak\'ea, gor\'b9co zapewnia\'b3a, \'bfe na pewno\par wszystko b\'eadzie dobrze.\par Kiedy Harrison wr\'f3ci\'b3 na ranczo, chcia\'b3 si\'ea za wszelk\'b9 cen\'ea dowiedzie\'e6,\par dok\'b9d pojecha\'b3a Mary Roses. Adam, Cole i Travis z czystym sumieniem mogli\par powiedzie\'e6 mu, \'bfe nie wiedz\'b9. Douglas udzieli\'b3 mu jednak sk\'b9pych informacji,\par widz\'b9c, jak bardzo Harrison jest strapiony i zatroskany. Wyja\'9cni\'b3, \'bfe Mary\par Roses czu\'b3a potrzeb\'ea przemy\'9clenia wszystkiego w samotno\'9cci, i zapewni\'b3, \'bfe\par jest bezpieczna i pod dobr\'b9 opiek\'b9, po czym zaproponowa\'b3, by Harrison nie\par zmienia\'b3 z tego powodu swoich plan\'f3w i, tak jak zamierza\'b3, wr\'f3ci\'b3 do Anglii.\par Nie m\'f3g\'b3 jednak obieca\'e6, \'bfe Mary Roses na pewno tam przyjedzie. Harrison,\par co prawda, spodziewa\'b3 si\'ea takiej reakcji swojej \'bfony, lecz by\'b3 wstrz\'b9\'9cni\'eaty tym,\par jak bardzo cierpia\'b3a. Rozpaczliwie wmawia\'b3 sobie, \'bfe na pewno mimo wszystko\par si\'ea z tym pogodzi\'b3a, lecz jednocze\'9cnie zdawa\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe w tej sprawie\par nie rozumia\'b3a go wcale.\par By\'b3 jednak dziwnie pewien, \'bfe Mary Roses przyjedzie do Anglii. Poprosi\'b3,\par by Douglas da\'b3 mu zna\'e6, gdy tylko Mary Roses i Eleanor b\'ead\'b9 gotowe do\par wyruszenia w podr\'f3\'bf. A potem po\'bfegna\'b3 si\'ea ze wszystkimi, przypomnia\'b3\par Adamowi, by troszczy\'b3 si\'ea o MacHugha, i wyruszy\'b3 w d\'b3ug\'b9 podr\'f3\'bf do Anglii.\par Rozstanie z ukochan\'b9 by\'b3o najtrudniejsz\'b9 decyzj\'b9 w jego dotychczasowym\par \'bfyciu, a chocia\'bf wierzy\'b3, \'bfe roz\'b3\'b9ka nie potrwa d\'b3ugo, prze\'bfywa\'b3 istne katusze.\par Czu\'b3 si\'ea, jakby wydarto mu serce.\par Przyjedzie do niego. Powtarza\'b3 te s\'b3owa tak d\'b3ugo, a\'bf sta\'b3y si\'ea nieustannym\par refrenem w jego my\'9clach.\par Nie mia\'b3 co do tego najmniejszych w\'b9tpliwo\'9cci. Jego zaufanie do Mary\par Roses by\'b3o r\'f3wnie wielkie, jak jego mi\'b3o\'9c\'e6. Na pewno podejmie najw\'b3a\'9cciwsz\'b9\par decyzj\'ea. Jest przecie\'bf szlachetna, prawa i wielkoduszna.\par I kocha go.\par Nigdy, nigdy nie zawiedzie jego zaufania.\par Po wyje\'9fdzie Hamsona Mary Roses czu\'b3a zarazem ulg\'ea i \'bfal. Zdawa\'b3a\par sobie spraw\'ea, \'bfe znajduje si\'ea w bardzo dziwnym stanie ducha, lecz nie mog\'b3a\par nic na to poradzi\'e6; by\'b3a wci\'b9\'bf zbyt oszo\'b3omiona, by w pe\'b3ni kontrolowa\'e6 swoje\par reakcje.\par Przez ca\'b3y tydzie\'f1 konsekwentnie odmawia\'b3a zgody na rozmow\'ea o ojcu.\par Jednak\'bfe my\'9cla\'b3a o nim niemal bez przerwy i kiedy w ko\'f1cu przesta\'b3a u\'bfala\'e6\par si\'ea nad sob\'b9, zacz\'ea\'b3a odczuwa\'e6 wyrzuty sumienia z powodu w\'b3asnej oboj\'eat-\par no\'9cci.\par Nast\'eapny tydzie\'f1 zaj\'ea\'b3o jej doj\'9ccie do wniosku, \'bfe powinna pozna\'e6 ojca.\par Pojedzie do Anglii. Absolutnie nie mo\'bfe post\'b9pi\'e6 inaczej. Jednak\'bfe kiedy\par zakomunikowa\'b3a t\'ea decyzj\'ea braciom, nie omieszka\'b3a doda\'e6, \'bfe nie ma zamiaru\par zabawi\'e6 tam d\'b3ugo. Po prostu odwiedzi ojca, pozna swoich krewnych, a potem\par wr\'f3ci na ranczo, gdzie jest jej miejsce.\par Ani s\'b3\'f3wkiem nie wspomnia\'b3a, jakie s\'b9 jej plany zwi\'b9zane z Hamsonem,\par a bracia roztropnie nie zmuszali jej do podj\'eacia jakiejkolwiek decyzji, kt\'f3rej\par mog\'b3aby potem \'bfa\'b3owa\'e6.\par Mary Roses nalega\'b3a, \'bfe musi po\'bfegna\'e6 si\'ea z Corrie. Uprosi\'b3a Travisa, by\par jej towarzyszy\'b3, i wymusi\'b3a na nim obietnic\'ea, \'bfe a\'bf do jej powrotu raz\par w tygodniu b\'eadzie przynosi\'b3 Corrie zapas jedzenia. Chcia\'b3a jednak najpierw\par przedstawi\'e6 brata, by Corrie zobaczy\'b3a, jak Travis wygl\'b9da i nie pr\'f3bowa\'b3a\par potem strzela\'e6 do intruza.\par Poniewa\'bf by\'b3 akurat \'9crodek tygodnia, Corrie spodziewa\'b3a si\'ea wizyty. Mary\par Roses jeszcze na polanie wyda\'b3a powitalny okrzyk, po czym powolutku uda\'b3a\par si\'ea w stron\'ea domu. Na ganku sta\'b3 fotel bujany; z zadowoleniem przyj\'ea\'b3a fakt,\par \'bfe kiedy wst\'b9pi\'b3a na schody, strzelba widoczna w otwartym oknie zosta\'b3a\par wci\'b9gni\'eata w g\'b3\'b9b mieszkania.\par Postawiwszy koszyk z prowiantem na parapecie, usiad\'b3a w fotelu. Corrie\par dotkn\'ea\'b3a jej ramienia, k\'b3ad\'b9c jednocze\'9cnie na kolanach po\'bfyczon\'b9 ostatnio\par ksi\'b9\'bfk\'ea.\par Mary Roses wci\'b9\'bf nie by\'b3a pewna, czy Corrie umie czyta\'e6, lecz nie chcia\'b3a\par jej urazi\'e6 zadanym wprost pytaniem.\par Koszyk znikn\'b9\'b3 z okna. Mary Roses odczeka\'b3a chwil\'ea, po czym powiedzia\'b3a:\par - W koszyku jest ksi\'b9\'bfka, Corrie. Je\'9cli jej nie chcesz, po prostu wystaw\par j\'b9 za okno.\par Corrie poklepa\'b3a j\'b9 po ramieniu. Mary Roses dosz\'b3a do wniosku, \'bfe Corrie\par jednak umie czyta\'e6 i chce zatrzyma\'e6 ksi\'b9\'bfk\'ea.\par Dopiero po d\'b3u\'bfszej chwili zebra\'b3a si\'ea na odwag\'ea, by powiedzie\'e6 przyja-\par ci\'f3\'b3ce, \'bfe wyje\'bfd\'bfa do Anglii.\par - Chcesz wiedzie\'e6, jak to si\'ea sta\'b3o, \'bfe znalaz\'b3am si\'ea w Montanie? - zacz\'ea\'b3a\par ostro\'bfnie.\par Oczywi\'9ccie nie oczekiwa\'b3a odpowiedzi, przyst\'b9pi\'b3a wi\'eac do opowiadania\par o tym, jak bracia znale\'9fli j\'b9 w koszyku w Nowym Jorku. Pomin\'ea\'b3a milczeniem\par wiele nie maj\'b9cych wi\'eakszego znaczenia szczeg\'f3\'b3\'f3w, a kiedy zacz\'ea\'b3a m\'f3wi\'e6\par o swoim ojcu i o tym, \'bfe musi teraz jecha\'e6 do Anglii, by si\'ea z nim spotka\'e6,\par w jej oczach pojawi\'b3y si\'ea \'b3zy.\par Corrie delikatnie pog\'b3adzi\'b3a j\'b9 po ramieniu. Wkr\'f3tce Mary Roses podzieli\'b3a\par si\'ea z ni\'b9 wszystkimi swoimi l\'eakami i obawami.\par - Dlaczego czuj\'ea si\'ea winna, \'bfe mam w sercu jedynie lito\'9c\'e6 dla tego\par cz\'b3owieka? Wcale nie chc\'ea tam jecha\'e6 ani si\'ea z nim spotka\'e6, ale wiem, \'bfe\par musz\'ea to zrobi\'e6, Corrie. Okropna ze mnie egoistka, ale jestem teraz bardzo\par zadowolona z \'bfycia, jakie prowadz\'ea, i nie chc\'ea w nim niczego zmienia\'e6. Poza\par tym ju\'bf mam rodzin\'ea i nie chc\'ea \'bfadnej innej. Wiem, \'bfe nie powinnam tak\par my\'9cle\'e6, ale w g\'b3\'eabi duszy bardzo boj\'ea si\'ea tego, co mnie tam czeka. Co b\'eadzie,\par je\'9cli oka\'bfe si\'ea, \'bfe oni s\'b9 zupe\'b3nie inni ni\'bf ja? Je\'bfeli sprawi\'ea zaw\'f3d mojemu\par ojcu? Nie mam poj\'eacia, jak powinna si\'ea zachowywa\'e6 prawdziwa angielska\par dama. Podobno mam na imi\'ea Victoria. Ale przecie\'bf ja nie jestem \'bfadn\'b9 Victori\'b9,\par tylko Mary Roses. I jak teraz b\'eadzie wygl\'b9da\'e6 moje \'bfycie z Hamsonem? Jakim\par mo\'bfemy by\'e6 ma\'b3\'bfe\'f1stwem, nie maj\'b9c do siebie zaufania? Och, Corrie, tak\par bardzo chcia\'b3abym w og\'f3le st\'b9d nie wyje\'bfd\'bfa\'e6.\par Mary Roses zanios\'b3a si\'ea gwa\'b3townym szlochem i musia\'b3o up\'b3yn\'b9\'e6 par\'ea\par minut, nim zacz\'ea\'b3a ociera\'e6 \'b3zy z policzk\'f3w.\par Corrie chwyci\'b3a j\'b9 za r\'eak\'ea i przycisn\'ea\'b3a do swej piersi. Ten pocieszycielski\par gest spowodowa\'b3 ponowne nap\'b3yni\'eacie \'b3ez do oczu Mary Roses. Pomy\'9cla\'b3a\par o Corrie, o tym, jak b\'b3ahe s\'b9 jej w\'b3asne k\'b3opoty w por\'f3wnaniu z tym, co\par prze\'bfy\'b3a ta kobieta. Na oczach Corrie umierali jej m\'b9\'bf i syn. A jednak potrafi\'b3a\par znie\'9c\'e6 potworny b\'f3l i rozpacz.\par - Dodajesz mi si\'b3, Corrie - wyszepta\'b3a.\par Nie by\'b3o to czcze pochlebstwo, poniewa\'bf im d\'b3u\'bfej my\'9cla\'b3a o cierpieniach\par Corrie, z tym wi\'eakszym dystansem traktowa\'b3a swoje w\'b3asne zmartwienia.\par Wiedzia\'b3a ju\'bf, \'bfe zrobi to, co powinna zrobi\'e6 w tej sytuacji, i niezale\'bfnie od\par tego, jak u\'b3o\'bfy si\'ea jej dalsze \'bfycie, wszystko przetrwa, wytrzyma.\par - Jestem szcz\'ea\'9cliwa, \'bfe jeste\'9c moj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9, Corrie.\par Travis gwizdn\'b9\'b3 przeci\'b9gle. Przypomina\'b3 w ten spos\'f3b Mary Roses, \'bfe ju\'bf\par czas wraca\'e6.\par - Eleanor i ja pojutrze pojedziemy do Cohen\'f3w do Hammond - powie-\par dzia\'b3a. - Oni jad\'b9 do rodziny do Bostonu, a my pojedziemy z nimi. Pan Cohen\par dopilnuje, \'bfeby\'9cmy wsiad\'b3y na dobry statek do Anglii, i je\'9cli wszystko p\'f3jdzie\par dobrze, wr\'f3c\'ea do domu, zanim spadnie pierwszy \'9cnieg. - Podczas mojej\par nieobecno\'9cci Travis b\'eadzie ci przynosi\'b3 jedzenie. M\'f3wi\'b3am ci kiedy\'9c o moich\par braciach, pami\'eatasz? Nigdy nie podejdzie bli\'bfej ni\'bf na \'9crodek polany - doda\'b3a\par szybko czuj\'b9c, jak d\'b3o\'f1 przyjaci\'f3\'b3ki zaciska si\'ea na jej ramieniu. - Czy mog\'ea\par go teraz zawo\'b3a\'e6? Stanie przy drzewach, \'bfeby\'9c mog\'b3a go sobie dobrze obejrze\'e6.\par Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c si\'ea ba\'b3a, kiedy tu przyjdzie, a on obieca\'b3 mi, \'bfe zawsze\par najpierw krzyknie co\'9c do ciebie, tak \'bfeby\'9c mog\'b3a go obserwowa\'e6.\par Corrie w ko\'f1cu rozlu\'9fni\'b3a u\'9ccisk. Mary Roses przywo\'b3a\'b3a brata. Travis\par ukaza\'b3 si\'ea na skraju polany i pomacha\'b3 r\'eak\'b9. Firanka cz\'ea\'9cciowo zas\'b3ania\'b3a mu\par Corrie, lecz dostrzeg\'b3, \'bfe Mary Roses trzyma j\'b9 za r\'eak\'ea.\par - Nadchodzi burza, Mary Roses. Musimy natychmiast wraca\'e6! - zawo\'b3a\'b3.\par - Do zobaczenia, Corrie - doda\'b3, po czym znikn\'b9\'b3 w\'9cr\'f3d drzew.\par Mary Roses po\'bfegna\'b3a si\'ea z Corrie. Odwr\'f3ciwszy si\'ea, poca\'b3owa\'b3a j\'b9 w r\'eak\'ea\par i wsta\'b3a.\par - B\'ead\'ea za tob\'b9 t\'easkni\'e6 - powiedzia\'b3a cicho. - Niech B\'f3g i Travis maj\'b9\par ci\'ea w swojej opiece. Zaufaj im obu.\par Mary Roses, \'9cciskaj\'b9c ksi\'b9\'bfk\'ea, powoli zesz\'b3a ze schodk\'f3w. Szum coraz\par silniejszego wiatru i krzyk sp\'b3oszonego ptaka prawie zupe\'b3nie zag\'b3uszy\'b3y\par odg\'b3os cichego p\'b3aczu, dochodz\'b9cy z chaty.\par 2 stycznia 1870\par Kochana Mamo Roses!\par Dzisiaj sko\'f1czy\'b3am dziesi\'ea\'e6 lat. Pami\'eatasz, co Adam napisa\'b3 Ci w li\'9ccie,\par o tym, jak w moim koszyku znale\'9fli jakie\'9c papiery, a poniewa\'bf u g\'f3ry stronicy\par by\'b3o napisane, \'bfe dziecko p\'b3ci \'bfe\'f1skiej urodzi\'b3o si\'ea drugiego stycznia, a ja\par by\'b3am jedynym dzieckiem p\'b3ci \'bfe\'f1skiej w koszyku, pomy\'9cleli, \'bfe to o mnie.\par Jestem bardzo szcz\'ea\'9cliwa, \'bfe mam tak\'b9 wspania\'b3\'b9 rodzin\'ea. Travis upiek\'b3 na\par kolacj\'ea tort urodzinowy, a wszyscy moi bracia dali mi prezenty. Adam powie-\par dzia\'b3, \'bfe w przysz\'b3ym roku kupi\'b9 mi jaki\'9c prezent w sklepie. Czy to nie\par wspania\'b3e?\par Jak my\'9clisz, dlaczego moja mama i papa mnie wyrzucili? Zastanawiam si\'ea,\par co ja im takiego zrobi\'b3am.\par Twoja c\'f3rka\par Marv Roses\par Hamson przyjecha\'b3 do Londynu we wtorek po po\'b3udniu, ale na spotkanie\par ze swoim pracodawc\'b9 musia\'b3 zaczeka\'e6 a\'bf do nast\'eapnego wieczoru. Lord Elliott\par przebywa\'b3 w wiejskiej rezydencji, oddalonej o dwie godziny jazdy konnej od\par Londynu, i mia\'b3 powr\'f3ci\'e6 do miasta dopiero w \'9crod\'ea rano.\par Hamson przekaza\'b3 przez pos\'b3a\'f1ca wiadomo\'9c\'e6 o swoim przyje\'9fdzie. Popro-\par si\'b3 o prywatne spotkanie. Celowo zaznaczy\'b3, \'bfe to delikatna sprawa natury\par prawnej, by w rozmowie nie uczestniczy\'b3 osobisty sekretarz Elliotta, George\par MacPherson.\par Murphy, od niepami\'eatnych czas\'f3w majordomus Elliotta, otworzy\'b3 drzwi.\par Na widok Harrisona oczy wiernego s\'b3ugi rozb\'b3ys\'b3y rado\'9cci\'b9.\par - Mi\'b3o mi zn\'f3w pana powita\'e6, milordzie - odezwa\'b3 si\'ea Murphy.\par - Rad powracam w te progi - odpowiedzia\'b3 Hamson. - Jak sobie radzili-\par \'9ccie w czasie mojej nieobecno\'9cci?\par - Brakowa\'b3o nam sensacji zwi\'b9zanych z prowadzonymi przez pana spra-\par wami. Od pa\'f1skiego wyjazdu nie by\'b3o tu porz\'b9dnej b\'f3jki. Musz\'ea powiedzie\'e6,\par \'bfe bardzo martwi\'ea si\'ea o lorda Elliotta. W og\'f3le si\'ea nie oszcz\'eadza, a wie pan\par przecie\'bf, jak potrafi by\'e6 uparty i nieroztropny. Przepracowuje si\'ea, mimo i\'bf\par ci\'b9gle go napominam. Boj\'ea si\'ea, \'bfe je\'9cli nie zmieni trybu \'bfycia, jego serce\par odm\'f3wi pos\'b3usze\'f1stwa. Ale spotkanie z panem z pewno\'9cci\'b9 podniesie go na\par duchu. Wiem, \'bfe bardzo za panem t\'easkni\'b3, milordzie.\par - Czy jest na g\'f3rze?\par - Tak, milordzie, w bibliotece.\par - Sam?\par - Tak, i nie mo\'bfe si\'ea doczeka\'e6, kiedy pana zobaczy.\par Hamson zacz\'b9\'b3 wchodzi\'e6 po schodach, lecz po chwili si\'ea zatrzyma\'b3.\par - Murphy, lordowi na pewno dobrze zrobi odrobina brandy.\par - Czy to oznacza, \'bfe ma pan dla niego z\'b3e wiadomo\'9cci? - zapyta\'b3\par kamerdyner z wyrazem zatroskania na twarzy.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Wprost przeciwnie. Ale my\'9cl\'ea, \'bfe ch\'eatnie si\'ea napije. Czy w bibliotece\par jest butelka brandy?\par - Tak, milordzie, ale na wszelki wypadek przynios\'ea drug\'b9. Kto wie, mo\'bfe\par b\'ead\'b9 panowie mieli ochot\'ea razem si\'ea upi\'e6?\par Harrison roze\'9cmia\'b3 si\'ea. W ci\'b9gu wszystkich lat sp\'eadzonych z Elliottem ani\par razu nie zdarzy\'b3o mu si\'ea widzie\'e6 go cho\'e6by podchmielonym. Nie potrafi\'b3\par wyobrazi\'e6 go sobie pijanego. Elliott by\'b3 zbyt dobrze wychowany, by zrobi\'e6\par cokolwiek, co mog\'b3o pozbawi\'e6 go kontroli nad sob\'b9 czy przynie\'9c\'e6 uszczerbek\par godno\'9cci. Upicie si\'ea bez w\'b9tpienia prowadzi\'b3o i do jednego, i do drugiego.\par Biegiem pokona\'b3 reszt\'ea schod\'f3w, skr\'eaci\'b3 w korytarz i po chwili wszed\'b3 do\par biblioteki. Elliott sta\'b3 przed kominkiem. Zauwa\'bfywszy Hamsona, natychmiast\par wyszed\'b3 mu naprzeciw, szeroko rozk\'b3adaj\'b9c ramiona w powitalnym ge\'9ccie.\par - Nareszcie w domu - powiedzia\'b3 na powitanie. U\'9ccisn\'b9wszy Hamsona,\par z czu\'b3o\'9cci\'b9 poklepa\'b3 go po plecach. - Tw\'f3j widok to prawdziwa rado\'9c\'e6 dla\par moich zm\'eaczonych oczu - powiedzia\'b3 cicho. - Prosz\'ea, usi\'b9d\'9f i opowiedz mi\par o swoich przygodach w Ameryce. Chc\'ea dowiedzie\'e6 si\'ea o wszystkim, z naj-\par drobniejszymi szczeg\'f3\'b3ami.\par Hairison zaczeka\'b3, a\'bf Elliott usi\'b9dzie, i dopiero wtedy przysun\'b9\'b3 sobie fotel.\par Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe Elliott nie wygl\'b9da najlepiej, i ta \'9cwiadomo\'9c\'e6 przepe\'b3ni\'b3a go smut-\par kiem. Wiejskie powietrze najwyra\'9fniej niewiele pomog\'b3o starszemu panu, gdy\'bf\par mia\'b3 ziemist\'b9 cer\'ea i si\'f1ce pod oczami. Zgryzoty wycisn\'ea\'b3y na nim swoje pi\'eatno.\par Elliott nie o\'bfeni\'b3 si\'ea ponownie, lecz damy z towarzystwa nadal zabiega\'b3y o jego\par wzgl\'eady. By\'b3 nie tylko niewyobra\'bfalnie wr\'eacz bogaty, lecz i niezwykle przystojny.\par Mia\'b3 w\'b3osy przypr\'f3szone siwizn\'b9, szlachetne oblicze oraz nienaganne maniery\par i postaw\'ea godn\'b9 m\'ea\'bfa stanu, kt\'f3rym by\'b3 w rzeczywisto\'9cci. Elliott pochodzi\'b3 ze\par znamienitego, bogatego rodu i otrzyma\'b3 staranne wychowanie i wykszta\'b3cenie.\par Lecz znacznie wa\'bfniejsze by\'b3o to, \'bfe by\'b3 po prostu dobrym cz\'b3owiekiem. Podobnie\par jak jego c\'f3rka, pomy\'9cla\'b3 Harrison. Zapewne po nim odziedziczy\'b3a poczucie\par godno\'9cci; szlachetno\'9c\'e6 duszy zosta\'b3a wypiel\'eagnowana przez braci.\par Elliott mia\'b3 tak\'bfe niezwykle silny charakter. Kto\'9c s\'b3abszy niechybnie za\'b3ama\'b3by\par si\'ea pod ci\'ea\'bfarem straszliwych prze\'bfy\'e6, po tym, jak porwana zosta\'b3a jedyna c\'f3rka,\par lecz Elliott w samotno\'9cci zmaga\'b3 si\'ea ze swoim b\'f3lem, publicznie prezentuj\'b9c\par niezachwian\'b9 postaw\'ea. Wycofawszy si\'ea z aktywnego uczestnictwa w pracach\par rz\'b9du, nie zaprzesta\'b3 dzia\'b3alno\'9cci maj\'b9cej na celu doprowadzenie do nieodzownych\par zmian. Podobnie jak Harrison, by\'b3 \'bfarliwym obro\'f1c\'b9 praw tych, kt\'f3rych \'bfycie nie\par rozpieszcza\'b3o, i jak on by\'b3 g\'b3\'eaboko prze\'9cwiadczony, \'bfe wszyscy powinni by\'e6\par r\'f3wni wobec prawa. Szczerze popiera\'b3 Hamsona, gdy ten podejmowa\'b3 si\'ea\par prowadzenia trudnych spraw, obrony zwyk\'b3ych, szarych obywateli.\par - Widz\'ea, \'bfe pos\'b3u\'bfy\'b3 ci pobyt w Ameryce. Czy nienoszenie marynarki to\par jaka\'9c nowa moda?\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nie mieszcz\'ea si\'ea w \'bfadn\'b9 ze swoich marynarek. S\'b9 na mnie za szczup\'b3e\par w ramionach. B\'ead\'ea musia\'b3 wezwa\'e6 krawca, zanim zdecyduj\'ea si\'ea pokaza\'e6\par publicznie.\par - Rzeczywi\'9ccie, odnosz\'ea wra\'bfenie, \'bfe zm\'ea\'bfnia\'b3e\'9c - powiedzia\'b3 Elliott. - Ale\par zasz\'b3a w tobie jeszcze jaka\'9c inna zmiana. - D\'b3ugo przygl\'b9da\'b3 si\'ea Hamsonowi,\par wreszcie pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. - Bardzo si\'ea ciesz\'ea, \'bfe wr\'f3ci\'b3e\'9c - wyzna\'b3 \'9cciszonym\par g\'b3osem. - A teraz musisz mi co\'9c obieca\'e6. \'afadnych dochodze\'f1. Musisz mi to\par obieca\'e6, zanim przejdziemy do om\'f3wienia twoich spraw zawodowych.\par - Obiecuj\'ea - zapewni\'b3 Harrison.\par Elliott z zadowoleniem pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Rozsiad\'b3 si\'ea wygodnie w swoim\par fotelu, za\'b3o\'bfy\'b3 nog\'ea na nog\'ea i da\'b3 znak, \'bfe Harrison mo\'bfe zacz\'b9\'e6 sw\'b9 opowie\'9c\'e6.\par - Tylko opowiedz mi wszystko z najdrobniejszymi szczeg\'f3\'b3ami. Jakikol-\par wiek by to by\'b3 problem, we dw\'f3ch damy mu rad\'ea.\par - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie przychodz\'ea tu z problemem natury prawnej. Chcia-\par \'b3em tylko mie\'e6 pewno\'9c\'e6, \'bfe dane mi b\'eadzie rozmawia\'e6 z panem w cztery oczy.\par Nie chcia\'b3em, by pa\'f1ski sekretarz s\'b3ysza\'b3, co mam do powiedzenia.\par Elliott uni\'f3s\'b3 brwi ze zdumieniem.\par - Nie chcia\'b3e\'9c, \'bfeby towarzyszy\'b3 nam George? A dlaczeg\'f3\'bf to, je\'9cli wolno\par spyta\'e6? Przecie\'bf lubisz i cenisz MacPhersona. Pracuje dla mnie prawie tak\par samo d\'b3ugo jak ty. Powiedz mi, co ci\'ea trapi.\par - Pan Harrison ma dobre wiadomo\'9cci, milordzie.\par Te s\'b3owa wypowiedzia\'b3 stoj\'b9cy w drzwiach Murphy, kt\'f3ry po chwili wszed\'b3\par do biblioteki z butelk\'b9 brandy. Postawiwszy trunek na stole, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do\par chlebodawcy.\par - Milord powiedzia\'b3, \'bfe ch\'eatnie si\'ea pan napije us\'b3yszawszy, co ma do\par powiedzenia - wyja\'9cni\'b3. - Czy mog\'ea nala\'e6 obu panom?\par - Skoro Harrison uwa\'bfa, \'bfe to dobrze mi zrobi, prosz\'ea, nalej, Murphy.\par Harrison by\'b3 wdzi\'eaczny losowi, \'bfe Murphy nadszed\'b3 w\'b3a\'9cnie teraz. Nie\par wiedzia\'b3, od czego ma zacz\'b9\'e6 swoj\'b9 opowie\'9c\'e6. Wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe nie nale\'bfy\par od razu przekazywa\'e6 Elliotowi wszystkich najwa\'bfniejszych informacji. Szok,\par jakiego niew\'b9tpliwie dozna\'b3by lord, m\'f3g\'b3 spowodowa\'e6 atak serca, jak wi\'eac\par nale\'bfa\'b3o dawkowa\'e6 wie\'9cci, by oszcz\'eadzi\'e6 mu zbyt silnych wzrusze\'f1?\par Kiedy Murphy wyszed\'b3 z biblioteki, Elliott wypi\'b3 \'b3yk brandy i spojrza\'b3 na\par Hamsona.\par - O\'bfeni\'b3em si\'ea.\par Elliott omal nie upu\'9cci\'b3 kieliszka.\par - Co ty m\'f3wisz?\par - Wst\'b9pi\'b3em w zwi\'b9zek ma\'b3\'bfe\'f1ski.\par Bo\'bfe, dlaczego zacz\'b9\'b3 akurat od tego? Harrison by\'b3 niemal tak samo\par zaskoczony jak Elliott.\par - Wielkie nieba - powiedzia\'b3 cichym g\'b3osem Elliott. - Kiedy to si\'ea sta\'b3o?\par - Kilka tygodni temu - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie od tego\par chcia\'b3em zacz\'b9\'e6. Mam dla pana du\'bfo wa\'bfniejsze wiadomo\'9cci. Pojecha\'b3em do...\par Elliott przerwa\'b3 mu gwa\'b3townie.\par - Nie ma wiadomo\'9cci wa\'bfniejszej ni\'bf wiadomo\'9c\'e6 o twoim \'9clubie, m\'f3j\par synu. Jeszcze to do mnie nie dotar\'b3o. Czy nie myl\'ea si\'ea przypuszczaj\'b9c, \'bfe ta\par m\'b3oda dama jest Amerykank\'b9?\par - Tak, ale...\par - Jak ma na imi\'ea?\par - Mary Roses.\par - Mary Roses - powt\'f3rzy\'b3 Elliott - Czy twoja \'bfona czeka mo\'bfe na dole?\par Musz\'ea przyzna\'e6, \'bfe jestem rozczarowany, \'bfe nie by\'b3em w ko\'9cciele na twoim\par \'9clubie. Rad by\'b3bym sta\'e6 nie opodal, gdy wypowiada\'b3e\'9c s\'b3owa przysi\'eagi\par ma\'b3\'bfe\'f1skiej.\par - Nie wzi\'eali\'9cmy \'9clubu w ko\'9cciele.\par - Nie? W takim razie kto udzieli\'b3 wam \'9clubu?\par - S\'eadzia Bums, nazywany przez miejscowych s\'eadzi\'b9 od wisielc\'f3w.\par Elliott sprawia\'b3 wra\'bfenie cz\'b3owieka, kt\'f3ry nie rozumie, co si\'ea do niego\par m\'f3wi.\par Harrison westchn\'b9\'b3.\par - Domy\'9clam si\'ea, \'bfe to musi brzmie\'e6... dziwnie.\par - A wi\'eac \'9clubu udziela\'b3 wam jaki\'9c s\'eadzia, hm, od wisielc\'f3w.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Na pewno polubi\'b3by pan Bumsa. To szczery cz\'b3owiek o bardzo zdecy-\par dowanych pogl\'b9dach na temat tego, co dobre, a co z\'b3e. Jego poszanowanie dla\par prawa jest godne podziwu. Prowadzi\'b3em pewn\'b9 spraw\'ea u niego w s\'b9dzie\par i musia\'b3em wykaza\'e6 si\'ea wszystkimi umiej\'eatno\'9cciami. Jest ostry jak brzytwa.\par - Czy tw\'f3j klient wygra\'b3 spraw\'ea?\par -Tak.\par Elliott z uznaniem pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - To w\'b3a\'9cnie spodziewa\'b3em si\'ea od ciebie us\'b3ysze\'e6. Czy to by\'b3o wymuszone\par ma\'b3\'bfe\'f1stwo?\par - Tak. Zmusi\'b3em j\'b9, by za mnie wysz\'b3a. Naprawd\'ea pr\'f3bowa\'b3em oprze\'e6 si\'ea\par pokusie. Czu\'b3em, \'bfe nie mam prawa ubiega\'e6 si\'ea o jej wzgl\'eady, ale nie\par mog\'b3em...\par - To oczywiste, \'bfe mia\'b3e\'9c prawo ubiega\'e6 si\'ea o jej wzgl\'eady. Szcz\'ea\'9cliwa z niej\par os\'f3bka, \'bfe trafi\'b3a na ciebie. Pami\'eataj, kim by\'b3 tw\'f3j ojciec. Ka\'bfda kobieta by\'b3aby\par dumna mog\'b9c wyj\'9c\'e6 za ciebie. Czy chcesz mi powiedzie\'e6, \'bfe rodzina twojej\par oblubienicy uwa\'bfa, \'bfe nie jeste\'9c godzien jej r\'eaki? To absurd - burkn\'b9\'b3 pod nosem.\par - Nie, nie to mia\'b3em na my\'9cli. Ja...\par - Sk\'b9d pochodzi twoja \'bfona? Wci\'b9\'bf jeszcze nie mog\'ea och\'b3on\'b9\'e6 po tym, co\par us\'b3ysza\'b3em. Pami\'eatam, jak ci\'b9gle powtarza\'b3e\'9c, \'bfe nigdy si\'ea nie o\'bfenisz, a tymcza-\par sem pewnie nied\'b3ugo zobacz\'ea twoj\'b9 \'bfon\'ea. My\'9cla\'b3em, \'bfe zerwane zar\'eaczyny\par z Edwin\'b9 na dobre zniech\'eaci\'b3y ci\'ea do ma\'b3\'bfe\'f1stwa, ale ciesz\'ea si\'ea, \'bfe by\'b3em\par w b\'b3\'eadzie. Odpowiednia kobieta zawsze potrafi zmieni\'e6 przekonania m\'ea\'bfczyzny.\par - Mary Roses nie przyjecha\'b3a tu ze mn\'b9. Wci\'b9\'bf jest w Ameryce.\par - Nie przyjecha\'b3a tu z tob\'b9? A to dlaczego?\par - Zaistnia\'b3y pewne okoliczno\'9cci, kt\'f3re uniemo\'bfliwi\'b3y jej wyjazd.\par - Jakie\'bf to okoliczno\'9cci?\par - Jej rodzina.\par - A gdzie mieszka jej rodzina?\par - Mary Roses mieszka wraz z czterema bra\'e6mi na ranczo niedaleko Blue\par Belle, w Montanie.\par Elliott u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Rozbawi\'b3a go nazwa miejscowo\'9cci.\par - Czyta\'b3em wiele ksi\'b9\'bfek na temat r\'f3\'bfnych miasteczek na Zachodzie, ale\par musz\'ea przyzna\'e6, \'bfe nigdy nie s\'b3ysza\'b3em o mie\'9ccie zawdzi\'eaczaj\'b9cym swoj\'b9\par nazw\'ea kwiatowi.\par - W rzeczywisto\'9cci miasteczko zawdzi\'eacza swoj\'b9 nazw\'ea prostytutce, Belle.\par Elliott wybuchn\'b9\'b3 serdecznym \'9cmiechem.\par - Nie \'bfartujesz?\par - M\'f3wi\'ea jak najpowa\'bfniej. Belle by\'b3a druhn\'b9 Mary Roses.\par - Co\'9c podobnego... - Elliott stara\'b3 si\'ea zachowa\'e6 powag\'ea. - W takim razie\par dlaczego miasteczko nazywa si\'ea Blue Belle, a nie po prostu Belle?\par - Belle nie lubi swojego zawodu.\par Elliott nie potrafi\'b3 ukry\'e6 rozbawienia. \'8cmia\'b3 si\'ea a\'bf do \'b3ez. Wyci\'b9gn\'b9wszy\par z kieszeni chustk\'ea, zacz\'b9\'b3 ociera\'e6 mokre k\'b9ciki oczu, staraj\'b9c si\'ea powstrzyma\'e6\par paroksyzmy \'9cmiechu.\par - Ciekaw jestem, w co ty si\'ea wpl\'b9ta\'b3e\'9c, synu. To wszystko zupe\'b3nie mi do\par ciebie nie pasuje. Dostarczy\'b3e\'9c mi mn\'f3stwa spraw do przemy\'9clenia - doda\'b3. -\par Nie b\'ead\'ea m\'f3g\'b3 si\'ea doczeka\'e6, kiedy poznam twoj\'b9 \'bfon\'ea.\par - My\'9cli pan, \'bfe postrada\'b3em rozum?\par Elliott u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe si\'ea zmieni\'b3e\'9c - wyzna\'b3. - Od razu zauwa\'bfy\'b3em, \'bfe jeste\'9c jaki\'9c\par inny, ale nigdy nie przysz\'b3oby mi do g\'b3owy, \'bfe po\'9clubisz dziewczyn\'ea ze wsi.\par Mia\'b3em te\'bf nadziej\'ea, \'bfe je\'9cli si\'ea o\'bfenisz, na towarzyszk\'ea \'bfycia wybierzesz\par kobiet\'ea nieco... subtelniejsz\'b9.\par - Mary Roses jest bardzo subtelna - powiedzia\'b3 Harrison. - Trudno sobie\par wymarzy\'e6 lepsz\'b9 \'bfon\'ea.\par - Absolutnie nie twierdz\'ea, \'bfe czego\'9c jej brakuje, m\'f3j synu. Je\'9cli pami\'eatasz,\par i ja o\'bfeni\'b3em si\'ea z dziewczyn\'b9 ze wsi. Agatha pochodzi\'b3a z twojego ukocha-\par nego Pog\'f3rza Szkockiego. Zawsze mia\'b3em wra\'bfenie, \'bfe w\'b3a\'9cnie dlatego by\'b3a\par taka \'9cwie\'bfa i nie zepsuta, \'bfe wychowa\'b3a si\'ea na farmie. Oczywi\'9ccie, pochodzi\'b3a\par z dobrej rodziny - doda\'b3, kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9.\par - Pojecha\'b3em do Montany, by odnale\'9f\'e6 pa\'f1sk\'b9 c\'f3rk\'ea. Tym razem nie by\'b3\par to daremny trud.\par - Oczywi\'9ccie, oczywi\'9ccie. Domy\'9clam si\'ea, \'bfe to by\'b3 kolejny mylny trop,\par ale przynajmniej twoja wyprawa mia\'b3a szcz\'ea\'9cliwe zako\'f1czenie, poniewa\'bf\par po\'9clubi\'b3e\'9c Mary Roses. Swoj\'b9 drog\'b9, twoja \'bfona ma bardzo pi\'eakne imi\'ea.\par Kochasz j\'b9?\par - O, tak. Bardzo j\'b9 kocham. Pan te\'bf z pewno\'9cci\'b9 j\'b9 pokocha.\par - Nie w\'b9tpi\'ea.\par Hamson wychyli\'b3 si\'ea z fotela.\par - Jak ju\'bf m\'f3wi\'b3em, tym razem m\'f3j trud nie by\'b3 daremny. Musz\'ea panu\par wyzna\'e6 co\'9c bardzo wa\'bfnego.\par - Tak?\par - O\'bfeni\'b3em si\'ea z pa\'f1sk\'b9 c\'f3rk\'b9.\par Mary Roses i Eleanor przyp\'b3yn\'ea\'b3y do Anglii dwudziestego pierwszego\par lipca. By\'b3 to duszny, parny dzie\'f1, lada chwila m\'f3g\'b3 spa\'9c\'e6 deszcz.\par Miara cierpliwo\'9cci Hamsona, oczekuj\'b9cego, a\'bf jego \'bfonie minie gniew\par i zdecyduje si\'ea na podr\'f3\'bf do Anglii, przebra\'b3a si\'ea i w\'b3a\'9cnie postanowi\'b3 kupi\'e6\par bilet powrotny do Stan\'f3w, kiedy otrzyma\'b3 telegram od Johna Cohena, infor-\par muj\'b9cy o tym, \'bfe Mary Roses wyp\'b3yn\'ea\'b3a z Bostonu, i podaj\'b9cy dat\'ea jej\par spodziewanego przybycia do Anglii.\par Harrison zauwa\'bfy\'b3 burz\'ea z\'b3ocistych w\'b3os\'f3w okalaj\'b9cych jej twarz, gdy tylko\par pojawi\'b3a si\'ea na trapie parowca. Utorowawszy sobie drog\'ea przez t\'b3um, wzi\'b9\'b3\par \'bfon\'ea w ramiona. Poczu\'b3 ogromn\'b9 ulg\'ea, jakby spad\'b3 mu z piersi wielki ci\'ea\'bfar.\par Mary Roses nareszcie by\'b3a tam, gdzie by\'e6 powinna.\par Jego powitalne s\'b3owa nie by\'b3y jednak zbyt wyszukane.\par - Czemu tak p\'f3\'9fno?!\par Nie da\'b3 jej szansy na odpowied\'9f. Pochyliwszy si\'ea, zach\'b3annie wpi\'b3 si\'ea w jej usta.\par Nie potrafi\'b3a si\'ea oprze\'e6. Zarzuci\'b3a mu r\'eace na szyj\'ea i wspi\'b9wszy si\'ea na\par palce, odwzajemni\'b3a poca\'b3unek.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, Mary Roses, ludzie gapi\'b9 si\'ea na nas. Uspok\'f3j si\'ea...\par Budzimy powszechne zainteresowanie.\par Stoj\'b9ca za plecami Mary Roses Eleanor nie\'9cmia\'b3o wyszepta\'b3a s\'b3owa protestu.\par Lekko szturchn\'b9wszy przyjaci\'f3\'b3k\'ea, cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok. Je\'bfeli ci dwoje zamie-\par rzaj\'b9 dalej robi\'e6 z siebie widowisko, pozostanie jej udawanie, \'bfe nic jej z nimi\par nie \'b3\'b9czy. A swoj\'b9 drog\'b9, gdzie przyjaci\'f3\'b3ka podzia\'b3a poczucie przyzwoito\'9cci?\par Uzna\'b3a, \'bfe Harrison jest i tak beznadziejnym przypadkiem i szkoda czasu\par na podejmowanie pr\'f3b przem\'f3wienia mu do rozs\'b9dku. Widzia\'b3a, jakim wy-\par g\'b3odnia\'b3ym, roznami\'eatnionym spojrzeniem obj\'b9\'b3 Mary Roses. Jakakolwiek pr\'f3ba\par perswazji i tak z g\'f3ry skazana by\'b3a na niepowodzenie.\par Niespodziewanie Eleanor u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Harrison musia\'b3 bardzo t\'easkni\'e6\par za swoj\'b9 \'bfon\'b9. By\'e6 mo\'bfe kt\'f3rego\'9c pi\'eaknego dnia i ona, Eleanor, znajdzie\par m\'ea\'bfczyzn\'ea, kt\'f3ry obdarzy j\'b9 tak wielkim uczuciem.\par Harrison z ogromnym zadowoleniem stwierdzi\'b3, \'bfe powitalne czu\'b3o\'9cci\par wywar\'b3y na Mary Roses wra\'bfenie r\'f3wnie silne, jak na nim.\par - Strasznie si\'ea za tob\'b9 st\'easkni\'b3em - powiedzia\'b3 szeptem.\par - Ja te\'bf - odszepn\'ea\'b3a. - Ale musimy jak najszybciej odby\'e6 powa\'bfn\'b9\par rozmow\'ea. Pewne rzeczy musimy zmieni\'e6 i zacz\'b9\'e6 wszystko jeszcze raz.\par Chcia\'b3abym jak najszybciej przej\'9c\'e6 nad tym wszystkim do porz\'b9dku dziennego,\par ale to nie jest takie \'b3atwe.\par Hamson nie mia\'b3 jednak ochoty rozmawia\'e6 o tym w tej chwili.\par - Obiecuj\'ea ci, \'bfe porozmawiamy na temat twoich w\'b9tpliwo\'9cci, ale od\'b3\'f3\'bfmy\par to na p\'f3\'9fniej - powiedzia\'b3 i ponownie zamkn\'b9\'b3 jej usta poca\'b3unkiem.\par - O, Bo\'bfe.\par Te wymamrotane pod nosem s\'b3owa Eleanor zwr\'f3ci\'b3y uwag\'ea Hamsona. Nie\par by\'b3 jednak w stanie oderwa\'e6 si\'ea od \'bfony, i zako\'f1czywszy poca\'b3unek, tuli\'b3 j\'b9\par do siebie, witaj\'b9c si\'ea z naburmuszon\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9 Mary Roses.\par - Jak min\'ea\'b3a podr\'f3\'bf, Eleanor?\par - Dzi\'eakuj\'ea, nie by\'b3a najgorsza. Hamson, Mary Roses za chwil\'ea si\'ea udusi,\par je\'9cli nie przestaniesz przyciska\'e6 jej twarzy do marynarki. Pu\'9c\'e6 j\'b9, \'bfeby\'9cmy\par mogli normalnie i\'9c\'e6. Za chwil\'ea zacznie pada\'e6. Jeste\'9cmy zm\'eaczone podr\'f3\'bf\'b9\par i chcia\'b3yby\'9cmy znale\'9f\'e6 si\'ea w domu przed zapadni\'eaciem nocy. Czy pojedziemy\par bezpo\'9crednio do domu jej ojca?\par Mary Roses oderwa\'b3a si\'ea od Harrisona.\par - Wola\'b3abym raczej zaczeka\'e6 z tym spotkaniem do jutra. Czy ojciec\par spodziewa si\'ea ujrze\'e6 mnie jeszcze dzisiaj? Jest prawie ciemno i chcia\'b3abym\par mie\'e6 troch\'ea wi\'eacej czasu, \'bfeby si\'ea przygotowa\'e6.\par - Mia\'b3a\'9c na to dwa miesi\'b9ce, Mary Roses - zauwa\'bfy\'b3 Harrison.\par - Ale potrzebuj\'ea jeszcze jednej nocy - nalega\'b3a.\par - Tw\'f3j ojciec nie spodziewa si\'ea ujrze\'e6 ci\'ea wcze\'9cniej ni\'bf jutro, wi\'eac mo\'bfesz\par by\'e6 spokojna. Doskonale wiedzia\'b3, \'bfe b\'eadziesz zm\'eaczona po podr\'f3\'bfy. Przeno-\par cujecie dzisiaj u mnie.\par - Jestem zupe\'b3nie spokojna. Dlaczego wydawa\'b3o ci si\'ea inaczej?\par - Bo m\'f3wi\'b3a\'9c podniesionym g\'b3osem - odezwa\'b3a si\'ea Eleanor.\par - Chcia\'b3am po prostu, \'bfeby wszyscy us\'b3yszeli moje zdanie na ten temat.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe dysponujesz du\'bfym mieszkaniem, Harrisonie - powie-\par dzia\'b3a Eleanor. - Mary Roses m\'f3wi\'b3a, \'bfe b\'eadzie nalega\'e6, by otrzyma\'e6 osobny\par pok\'f3j. Wydaje mi si\'ea, \'bfe wci\'b9\'bf ma do ciebie \'bfal.\par - Eleanor, potrafi\'ea powiedzie\'e6 to sama - zwr\'f3ci\'b3a jej uwag\'ea Mary Roses\par i spojrza\'b3a na Harrisona. - Tak, mam do ciebie \'bfal i jak ju\'bf m\'f3wi\'b3am\par wcze\'9cniej, wiele rzeczy ulegnie zmianie. Musimy wszystko zacz\'b9\'e6 od nowa.\par Harrison pos\'b3a\'b3 \'bfonie wymowne spojrzenie i uj\'b9wszy jej rami\'ea, poprowa-\par dzi\'b3 w kierunku powoz\'f3w.\par - B\'eadziesz spa\'e6 ze mn\'b9, w moim \'b3\'f3\'bfku - odezwa\'b3 si\'ea cichym, lecz\par zdecydowanym g\'b3osem. - Czeka\'b3em dwa miesi\'b9ce. Nie mam zamiaru czeka\'e6\par ani dnia d\'b3u\'bfej.\par - Co b\'eadzie z naszymi baga\'bfami? - dopytywa\'b3a si\'ea Eleanor.\par - Ju\'bf si\'ea nimi zaj\'eato - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Przesta\'f1 kr\'eaci\'e6 g\'b3ow\'b9\par przecz\'b9co. Mary Roses. To na nic. B\'eadzie tak, jak powiedzia\'b3em.\par Nie mia\'b3a zamiaru sprzecza\'e6 si\'ea z nim na oczach ludzi. Postanowi\'b3a\par poczeka\'e6, a\'bf b\'ead\'b9 sami; wtedy powie mu, jakie podj\'ea\'b3a decyzje. Harrison jest\par inteligentny. Na pewno zrozumie, co prze\'bfy\'b3a.\par - To wcale nie by\'b3y dwa miesi\'b9ce - poprawi\'b3a Harrisona Eleanor. - Wasza\par roz\'b3\'b9ka trwa\'b3a jedynie pi\'ea\'e6 tygodni. Mary Roses chcia\'b3a nawet zaczeka\'e6\par z podr\'f3\'bf\'b9 do ko\'f1ca wrze\'9cnia, lecz Adam nie pozwoli\'b3 jej tak d\'b3ugo zwleka\'e6.\par Harrison zatrzyma\'b3 si\'ea gwa\'b3townie.\par - Chcia\'b3a\'9c czeka\'e6 a\'bf do ko\'f1ca wrze\'9cnia?\par - No i popatrz, co zrobi\'b3a\'9c, Eleanor. Zmartwi\'b3a\'9c Harrisona. Harrison, je\'bfeli\par si\'ea nie po\'9cpieszymy, za chwil\'ea b\'eadziemy wygl\'b9da\'e6 jak zmok\'b3e kury. Porozma-\par wiamy o wszystkim w domu.\par Przez d\'b3u\'bfszy czas \'bfadne z nich nie odezwa\'b3o si\'ea ani s\'b3owem. Deszcz zaskoczy\'b3\par ich na rogu ulicy i zanim znale\'9fli si\'ea w powozie, przemokli do suchej nitki.\par P\'f3\'b3 godziny p\'f3\'9fniej zajechali pod dom Harrisona. By\'b3 to imponuj\'b9cy\par pi\'eatrowy budynek o fasadzie z czerwonej ceg\'b3y.\par Drzwi otworzy\'b3 m\'b3ody m\'ea\'bfczyzna w czarnym surducie. Mia\'b3 na imi\'ea\par Edward, zosta\'b3 tu skierowany przez lorda EUiotta i pe\'b3ni\'b3 funkcj\'ea kamerdynera.\par Eleanor by\'b3a niezmiernie podniecona widz\'b9c, \'bfe b\'ead\'b9 mia\'b3y s\'b3u\'bfb\'ea. Pier-\par wsza wbieg\'b3a do westybulu. Edward u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do niej w powitalnym\par ge\'9ccie, lecz kiedy zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ze s\'b3owami powitania do Mary Roses, na jego\par twarzy odmalowa\'b3o si\'ea zaskoczenie.\par - Wygl\'b9da jak jej matka na portrecie - szepn\'b9\'b3 do Harrisona. - Milord\par Elliott uwierzy, jak tylko j\'b9 zobaczy. Wykapana lady Agatha.\par Mary Roses us\'b3ysza\'b3a, co m\'f3wi\'b3 Edward.\par - To lord Elliott nie wierzy, \'bfe jestem jego c\'f3rk\'b9?\par Edward by\'b3 wyra\'9fnie zak\'b3opotany.\par - Bardzo chcia\'b3by wierzy\'e6, milady, ale prze\'bfy\'b3 ju\'bf tyle rozczarowa\'f1, \'bfe\par boi si\'ea mie\'e6 nadziej\'ea, i\'bf pani jest naprawd\'ea jego Victori\'b9.\par Harrison zdj\'b9\'b3 mokr\'b9 marynark\'ea i poda\'b3 Edwardowi. Ochmistrz doskonale\par wyja\'9cni\'b3 Mary Roses, na czym polega\'b3y obawy lorda.\par - Musz\'ea wzi\'b9\'e6 gor\'b9c\'b9 k\'b9piel - zrz\'eadliwym tonem powiedzia\'b3a Eleanor. -\par Edwardzie, czy m\'f3g\'b3by\'9c zaprowadzi\'e6 mnie do mojego pokoju? Je\'9cli natych-\par miast si\'ea nie przebior\'ea, gotowam si\'ea przezi\'eabi\'e6.\par - Nie przezi\'eabisz si\'ea w lipcu - pr\'f3bowa\'b3a j\'b9 uspokoi\'e6 Mary Roses. - Jest\par na to za ciep\'b3o.\par - Nigdy nie s\'b3ysza\'b3a\'9c o przezi\'eabieniach latem? - odezwa\'b3a si\'ea cierpko\par Eleanor, a wst\'eapuj\'b9c na schody zacz\'ea\'b3a uskar\'bfa\'e6 si\'ea na r\'f3\'bfne dolegliwo\'9cci\par i b\'f3le. Mary Roses by\'b3a zadowolona ze zmiany tematu. Ilekro\'e6 spogl\'b9da\'b3a na\par Harrisona, do\'9cwiadcza\'b3a ko\'b3atania serca. Mia\'b3a ochot\'ea krzycze\'e6 na niego za to,\par \'bfe tak j\'b9 zrani\'b3, a jednocze\'9cnie ca\'b3owa\'e6, tak bardzo si\'ea za nim st\'easkni\'b3a.\par Edward po\'9cpieszy\'b3 na pi\'eatro zaj\'b9\'e6 si\'ea Eleanor. Harrison chwyci\'b3 Mary Roses\par za r\'eak\'ea i poprowadzi\'b3 do swej sypialni.\par By\'b3o to olbrzymie wn\'eatrze, utrzymane w ciep\'b3ych kolorach br\'b9zu i z\'b3ota.\par Barwy Montany jesieni\'b9, pomy\'9cla\'b3a.\par Nie spos\'f3b by\'b3o od razu nie zauwa\'bfy\'e6 \'b3o\'bfa. I\'9ccie kr\'f3lewskich rozmiar\'f3w,\par z czterema s\'b3upami podtrzymuj\'b9cymi baldachim. Wydawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe nigdy\par jeszcze nie widzia\'b3a czego\'9c tak wielkiego.\par Poczu\'b3a znajome \'9cciskanie w \'bfo\'b3\'b9dku. Nie umia\'b3a powstrzyma\'e6 si\'ea od my\'9cli\par o tym, \'bfe Harrison tu \'9cpi, a poniewa\'bf wiedzia\'b3a, \'bfe nic nie wk\'b3ada na noc,\par by\'b3y to bardzo nieprzyzwoite my\'9cli.\par Na jej policzkach pojawi\'b3y si\'ea szkar\'b3atne rumie\'f1ce. Czu\'b3a, \'bfe powinna\par natychmiast zacz\'b9\'e6 t\'ea rozmow\'ea z Hamsonem, teraz, p\'f3ki jeszcze ma si\'b3y, by si\'ea opanowa\'e6. Patrz\'b9c na \'b3\'f3\'bfko czu\'b3a mi\'eakko\'9c\'e6 w kolanach, a jej wola s\'b3ab\'b3a\par z ka\'bfd\'b9 chwil\'b9.\par - Harrison, musimy porozmawia\'e6. Zaraz.\par - Pana nie ma w pokoju, milady. Czy mam poleci\'e6 Caroline, by przygo-\par towa\'b3a k\'b9piel?\par Odwr\'f3ciwszy si\'ea gwa\'b3townie, ujrza\'b3a stoj\'b9cego w progu Edwarda.\par - Dok\'b9d poszed\'b3 pan Harrison?\par - Zszed\'b3 na d\'f3\'b3. Czy \'bfyczy sobie pani, bym go zawo\'b3a\'b3, milady?\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Dzi\'eakuj\'ea, ch\'eatnie za\'bfyj\'ea k\'b9pieli. Dlaczego nazywasz mnie \f1\'84milady"?\par - Poniewa\f0\'bf jest pani lady Aldon\'b9 i tak w\'b3a\'9cnie powinieniem si\'ea do pani\par zwraca\'e6.\par Nie mia\'b3a zamiaru si\'ea z nim spiera\'e6. Edward zapyta\'b3 j\'b9 r\'f3wnie\'bf, czy \'bfyczy\par sobie, by przyniesiono jej posi\'b3ek, wyja\'9cniaj\'b9c, \'bfe Eleanor zamierza zje\'9c\'e6 lekk\'b9\par kolacj\'ea u siebie w pokoju po k\'b9pieli.\par Mary Roses zrezygnowa\'b3a z posi\'b3ku. Odczuwa\'b3a zbyt wielki niepok\'f3j, by\par m\'f3c cho\'e6by my\'9cle\'e6 o jedzeniu.\par Przez nast\'eapn\'b9 godzin\'ea by\'b3a rozpieszczana przez garderobian\'b9. Z zak\'b3opota-\par niem przyjmowa\'b3a nabo\'bfny wr\'eacz szacunek i uleg\'b3o\'9c\'e6, z jak\'b9 traktowa\'b3a j\'b9 m\'b3oda\par s\'b3u\'bf\'b9ca. Czu\'b3a si\'ea jak pretendentka do tronu za ka\'bfdym razem, kiedy Caroline\par tytu\'b3owa\'b3a j\'b9 milady, a chocia\'bf okazywanie szczeg\'f3lnych wzgl\'ead\'f3w zapewne\par powinno jej schlebia\'e6, troskliwe zabiegi dziewczyny irytowa\'b3y j\'b9.\par Gor\'b9ca k\'b9piel nieco ukoi\'b3a jej nerwy, lepiej poczu\'b3a si\'ea tak\'bfe po wyj\'eaciu\par szpilek i rozpuszczeniu w\'b3os\'f3w. P\'b3awi\'b3a si\'ea w porcelanowej wannie, dop\'f3ki\par woda nie och\'b3odzi\'b3a si\'ea na tyle, \'bfe k\'b9piel przesta\'b3a by\'e6 przyjemno\'9cci\'b9, po czym\par w\'b3o\'bfy\'b3a szlafrok i przesz\'b3a do pokoju Hamsona.\par Caroline s\'b3abo m\'f3wi\'b3a po angielsku i by\'b3a zmuszona ucieka\'e6 si\'ea do\par gestykulacji, by da\'e6 zna\'e6 Mary Roses, \'bfe zamierza wyszczotkowa\'e6 jej w\'b3osy.\par Ciemnow\'b3osa Francuzka wydawa\'b3a si\'ea tak samo zdenerwowana jak Mary Roses,\par jej d\'b3onie dr\'bfa\'b3y, gdy z widocznym trudem i zak\'b3opotaniem usi\'b3owa\'b3a co\'9c\par wyja\'9cni\'e6.\par Francuski akcent natychniast zdradzi\'b3 jej pochodzenie, wi\'eac Mary Roses\par p\'b3ynn\'b9 francuszczyzn\'b9 wyja\'9cni\'b3a, \'bfe uczesze si\'ea sama. Caroline nie mia\'b3a\par jednak najmniejszego zamiaru pozwoli\'e6, by pani zrezygnowa\'b3a z jej us\'b3ug\par i by\'b3a pod tym wzgl\'eadem niezwykle zdecydowana.\par Jej usta nie zamyka\'b3y si\'ea, kiedy wskazawszy Mary Roses fotel zaj\'ea\'b3a si\'ea\par uk\'b3adaniem fryzury. Mary Roses siedzia\'b3a sztywno, kurczowo zaciskaj\'b9c po\'b3y\par szlafroka pod szyj\'b9.\par Ostatni raz by\'b3a przez kogo\'9c czesana jako ma\'b3a dziewczynka, kiedy\par przylepi\'b3y si\'ea jej do w\'b3os\'f3w ci\'b9gutki mi\'eatowe i Cole musia\'b3 wydoby\'e6 kleist\'b9\par substancj\'ea. Tego dnia Mary Roses nauczy\'b3a si\'ea kilku nowych przekle\'f1stw.\par P\'f3\'9fniej nikt ju\'bf nie czesa\'b3 jej w\'b3os\'f3w. Czu\'b3a si\'ea teraz niezwykle g\'b3upio,\par siedz\'b9c jak udzielna ksi\'ea\'bfna, podczas gdy obca kobieta wykonywa\'b3a za ni\'b9 t\'ea\par prost\'b9 codzienn\'b9 czynno\'9c\'e6.\par By\'b3a zwr\'f3cona twarz\'b9 w stron\'ea \'b3\'f3\'bfka. W pewnej chwili zauwa\'bfy\'b3a na nim\par jedn\'b9 ze swoich koszul nocnych. Ko\'b3dra zosta\'b3a ju\'bf odchylona, a na poduszce\par le\'bfa\'b3a pi\'eakna r\'f3\'bfa o d\'b3ugiej \'b3odydze.\par - Czemu na \'b3\'f3\'bfku le\'bfy r\'f3\'bfa? - zapyta\'b3a.\par - Pani m\'b9\'bf prosi\'b3, \'bfeby j\'b9 tu po\'b3o\'bfy\'e6, milady. Czy to nie urocze z jego strony?\par By\'b3 to rzeczywi\'9ccie niezwykle mi\'b3y, romantyczny gest, kt\'f3ry bezgranicznie\par zdumia\'b3 Mary Roses, jako \'bfe wydawa\'b3 jej si\'ea pozostawa\'e6 w sprzeczno\'9cci\par z osobowo\'9cci\'b9 m\'ea\'bfa. To do niego niepodobne, my\'9cla\'b3a. Przecie\'bf on absolutnie\par nie ma romantycznego usposobienia. Kiedy czego\'9c chce, zdobywa to si\'b3\'b9. Pod\par tym wzgl\'eadem bardzo przypomina\'b3 jej braci. Nie pasowa\'b3 do niego ten\par wytworny gest, lecz by\'e6 mo\'bfe rzeczywi\'9ccie nie zna\'b3a swego m\'ea\'bfa?\par - Czy wie pani, co pani m\'b9\'bf powiedzia\'b3 Edwardowi, kiedy poleci\'b3 przy-\par nie\'9c\'e6 tu r\'f3\'bf\'ea? \'bfe ona jest symbolem.\par - Symbolem czego?\par Caroline roze\'9cmia\'b3a si\'ea.\par - Jego mi\'b3o\'9cci - powiedzia\'b3a. - C\'f3\'bf innego mo\'bfe wyra\'bfa\'e6 kwiat, milady?\par Mary Roses wzruszy\'b3a ramionami i si\'eagn\'ea\'b3a po szczotk\'ea. Mia\'b3a ju\'bf stanow-\par czo do\'9c\'e6 wyr\'eaczania we wszystkim.\par Podzi\'eakowa\'b3a s\'b3u\'bf\'b9cej za pomoc i da\'b3a jej wolny wiecz\'f3r. Przed wyj\'9cciem\par z pokoju Caroline dygn\'ea\'b3a i nisko pochyli\'b3a g\'b3ow\'ea w ge\'9ccie wyra\'bfaj\'b9cym\par szacunek. Mary Roses by\'b3a wyra\'9fnie zak\'b3opotana.\par Podesz\'b3a do \'b3\'f3\'bfka, by wzi\'b9\'e6 koszul\'ea nocn\'b9, i wtedy us\'b3ysza\'b3a odg\'b3os\par otwieranych drzwi. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w chwili, gdy Harrison wchodzi\'b3 do pokoju.\par Jej m\'b9\'bf r\'f3wnie\'bf za\'bfy\'b3 k\'b9pieli, co zdradza\'b3y wilgotne w\'b3osy. Mia\'b3 bose\par stopy, a jedyn\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 garderoby stanowi\'b3y ciemne spodnie.\par Zastanowi\'b3a si\'ea, czy Harrison w og\'f3le kiedykolwiek mia\'b3 szlafrok. Uwiel-\par bia\'b3 przechadza\'e6 si\'ea po domu z obna\'bfonym torsem, co nie razi\'b3o nikogo\par w Montanie, lecz by\'b3o zdecydowanie niestosowne w Londynie. Dooko\'b3a a\'bf\par roi\'b3o si\'ea od s\'b3u\'bf\'b9cych i dziewek kuchennych, a Mary Roses nie \'bfyczy\'b3a sobie,\par by widywa\'b3y one go\'b3y tors jej m\'ea\'bfa.\par Mia\'b3a zamiar zwr\'f3ci\'e6 mu uwag\'ea na niew\'b3a\'9cciwy str\'f3j, lecz po chwili\par zmieni\'b3a zamiar. To nie by\'b3 najpilniejszy problem do om\'f3wienia, musia\'b3a\par poruszy\'e6 bardziej nagl\'b9ce sprawy.\par Harrison zamkn\'b9\'b3 drzwi na zasuwk\'ea i podszed\'b3 do \'bfony.\par Na jego twarzy malowa\'b3o si\'ea takie zdecydowanie, \'bfe mimo woli cofn\'ea\'b3a\par si\'ea o kilka krok\'f3w.\par - Musimy porozmawia\'e6 - zacz\'ea\'b3a, unosz\'b9c d\'b3o\'f1, by go powstrzyma\'e6. -\par M\'f3wi\'ea powa\'bfnie, Harrisonie. Zatrzymaj si\'ea tam, gdzie jeste\'9c.\par Zignorowa\'b3 jej s\'b3owa. Mary Roses wycofywa\'b3a si\'ea, dop\'f3ki \'b3\'f3\'bfko nie\par zagrodzi\'b3o jej drogi.\par - W porz\'b9dku - odezwa\'b3 si\'ea i zacz\'b9\'b3 rozwi\'b9zywa\'e6 pasek jej szlafroka. - M\'f3w.\par Usi\'b3owa\'b3a odepchn\'b9\'e6 jego r\'eace, to go jednak nie odstraszy\'b3o. Rozsup\'b3a\'b3\par w\'eaze\'b3 paska, zanim zd\'b9\'bfy\'b3a zaczerpn\'b9\'e6 tchu.\par - Naprawd\'ea, musz\'ea bardzo si\'ea stara\'e6, \'bfeby si\'ea na ciebie nie rozgniewa\'e6,\par Mary Roses.\par Jej oczy rozwar\'b3y si\'ea szeroko \'bfe zdumienia.\par - A o co niby mia\'b3by\'9c si\'ea na mnie gniewa\'e6?\par - Wrzesie\'f1 - prychn\'b9\'b3. - Czy naprawd\'ea mia\'b3a\'9c zamiar zwleka\'e6 z podr\'f3\'bf\'b9\par a\'bf do wrze\'9cnia?\par Nie da\'b3a si\'ea zepchn\'b9\'e6 do obrony.\par - Ok\'b3amywa\'b3e\'9c mnie; robi\'b3e\'9c to rozmy\'9clnie i celowo. Mo\'bfe by\'9c przesta\'b3\par bawi\'e6 si\'ea moim szlafrokiem?!\par - Przestan\'ea, jak go zdejmiesz.\par - \'a3udzisz si\'ea, \'bfe b\'ead\'ea spa\'e6 tutaj?\par - Nie s\'b9dz\'ea, by uda\'b3o ci si\'ea wyspa\'e6 tej nocy; w ka\'bfdym razie mam zamiar\par ci to uniemo\'bfliwi\'e6. Marz\'ea o tym, by kocha\'e6 si\'ea z tob\'b9 przez ca\'b3\'b9 noc. Bardzo\par ci\'ea pragn\'ea i doskonale wiem, \'bfe i ty mnie pragniesz.\par \'a3zy nap\'b3yn\'ea\'b3y jej do oczu.\par - Nie ufam ci.\par - To nieprawda.\par By\'b3a bliska rozpaczy. Uniemo\'bfliwia\'b3 jej przeprowadzenie rozmowy. Nie\par mia\'b3 ochoty my\'9cle\'e6 logicznie. Nie potrafi\'b3a przedstawi\'e6 racjonalnych argumen-\par t\'f3w m\'ea\'bfczy\'9fnie, kt\'f3ry w\'b3a\'9cnie zdejmowa\'b3 spodnie.\par - Mia\'b3am du\'bfo czasu na zastanowienie si\'ea nad nasz\'b9 sytuacj\'b9 - zacz\'ea\'b3a\par nie\'9cmia\'b3o. - Jeste\'9cmy ma\'b3\'bfe\'f1stwem, a skoro przysi\'eaga\'b3am ci mi\'b3o\'9c\'e6 i wier-\par no\'9c\'e6, nie mog\'ea ot, tak, po prostu si\'ea z tego wycofa\'e6. Musimy wszystko zacz\'b9\'e6 od nowa, Harrisonie.\par - A jak niby mamy to zrobi\'e6?\par - Musisz o mnie zabiega\'e6 i po pewnym czasie, mam nadziej\'ea, b\'ead\'ea\par w stanie ponownie ci zaufa\'e6. Teraz wydaje mi si\'ea, \'bfe w og\'f3le ci\'ea nie znam.\par M\'ea\'bfczyzna, kt\'f3rego kocha\'b3am, z\'b3ama\'b3 mi serce.\par Bo\'bfe, ale\'bf mia\'b3a talent do tworzenia dramat\'f3w. S\'b3ucha\'b3 uwa\'bfnie a\'bf do\par chwili, gdy wspomnia\'b3a, \'bfe ma o ni\'b9 zabiega\'e6. Do diab\'b3a, czasy zalot\'f3w mieli\par ju\'bf za sob\'b9.\par By\'b3 rozpalony a\'bf do b\'f3lu, kiedy wreszcie m\'f3g\'b3 odrzuci\'e6 spodnie i wyci\'b9g-\par n\'b9\'e6 ku niej ramiona.\par - Czy mam zapomnie\'e6 o tym, jak porusza\'b3em si\'ea w tobie? Przecie\'bf\par byli\'9cmy ze sob\'b9, chyba tego nie zapomnia\'b3a\'9c? Mia\'b3em ci\'ea w swoich ramionach,\par Mary Roses. Wykrzykiwa\'b3a\'9c moje imi\'ea i \'9cciska\'b3a\'9c mnie tak mocno, tak mocno...\par je\'9cli naprawd\'ea my\'9clisz, \'bfe jestem w stanie o tym zapomnie\'e6 i zaczn\'ea wszystko\par od nowa, to chyba postrada\'b3a\'9c rozum.\par Z trudem utrzymywa\'b3a si\'ea w pozycji pionowej, s\'b3uchaj\'b9c, jak wspomina\par ich mi\'b3o\'9c\'e6. Jego lekko schrypni\'eaty g\'b3os sprawi\'b3, \'bfe dr\'bfa\'b3a, marz\'b9c o tym, by\par zn\'f3w poczu\'e6 na sobie jego dotyk.\par - To co, twoim zdaniem, mamy zrobi\'e6?\par - Chod\'9f, poka\'bf\'ea ci.\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. Dobrze wiedzia\'b3a, co si\'ea stanie, je\'bfeli znajdzie si\'ea w jego\par ramionach. Chcia\'b3a najpierw wyja\'9cni\'e6 wszystkie dr\'eacz\'b9ce j\'b9 w\'b9tpliwo\'9cci.\par Uwa\'bfnie, z napi\'eaciem wpatrywa\'b3a si\'ea w jego twarz.\par - Najpierw odpowiedz na moje pytanie.\par Chwyci\'b3 j\'b9 za ramiona.\par - Nie, najpierw ty mi odpowiedz. Czy wci\'b9\'bf mnie kochasz?\par Spu\'9cci\'b3a wzrok. Nie chcia\'b3a go ok\'b3amywa\'e6, mimo i\'bf powiedzenie prawdy\par \'b3\'b9czy\'b3o si\'ea z utrat\'b9 przewagi.\par - Z\'b3ama\'b3e\'9c mi serce - powt\'f3rzy\'b3a.\par - Ostrzega\'b3em ci\'ea, pami\'eatasz?\par - Powiniene\'9c by\'b3 powiedzie\'e6 mi o moim ojcu.\par - Nie, to by\'b3 obowi\'b9zek twoich braci. To nie ja powinienem by\'b3 ci o tym\par powiedzie\'e6.\par - W takim razie dlaczego nie by\'b3e\'9c tam z nimi, kiedy to m\'f3wili? By\'b3oby\par mi du\'bfo \'b3atwiej to przyj\'b9\'e6.\par - By\'b3em w Hammond i broni\'b3em pewnego cz\'b3owieka w s\'b9dzie, kiedy twoi\par bracia zdecydowali si\'ea powiedzie\'e6 ci o tym, a kiedy wr\'f3ci\'b3em, ju\'bf ci\'ea nie by\'b3o.\par Do diab\'b3a, Mary Roses, nie powinna\'9c by\'b3a ode mnie ucieka\'e6. Jestem twoim\par m\'ea\'bfem.\par Zwa\'bfywszy fakt, \'bfe mia\'b3a ochot\'ea go zabi\'e6, ucieczka stanowi\'b3a jej zdaniem\par du\'bfo mniejsze wykroczenie przeciwko obowi\'b9zkom ma\'b3\'bfe\'f1skim.\par - By\'b3am potwornie w\'9cciek\'b3a.\par Wzruszy\'b3 ramionami. Nie tak\'b9 reakcj\'ea spodziewa\'b3a si\'ea w nim wywo\'b3a\'e6.\par - Gdzie wtedy by\'b3a\'9c? - zapyta\'b3.\par - Douglas zabra\'b3 mnie do Cohen\'f3w. Mieszka\'b3am u nich dwa tygodnie. Czy\par jest ci przykro, \'bfe mnie zrani\'b3e\'9c?\par Czeka\'b3a na s\'b3owa przeprosin. Co prawda nie wiedzia\'b3a, czy to pomo\'bfe\par u\'9cmierzy\'e6 b\'f3l serca, lecz przynajmniej mia\'b3a tak\'b9 nadziej\'ea.\par - Zrobi\'b3em wszystko, co do mnie nale\'bfa\'b3o, zwa\'bfywszy okoliczno\'9cci. Po\par jakim\'9c czasie to zrozumiesz.\par - Czy mnie kochasz?\par - Tak. Bardzo.\par Mocno przytuli\'b3 j\'b9 do siebie.\par - Czy mo\'bfemy ju\'bf troch\'ea si\'ea poprzytula\'e6?\par Pochyliwszy g\'b3ow\'ea, zacz\'b9\'b3 obsypywa\'e6 poca\'b3unkami jej czo\'b3o i nos, ca\'b3y\par czas powtarzaj\'b9c szeptem, \'bfe bardzo si\'ea za ni\'b9 st\'easkni\'b3.\par Odsun\'b9wszy si\'ea na chwil\'ea, zdar\'b3 z niej szlafrok, wzi\'b9\'b3 na r\'eace i zani\'f3s\'b3 na\par \'b3\'f3\'bfko.\par Znalaz\'b3szy si\'ea na niej, uni\'f3s\'b3 si\'ea na \'b3okciach, by spojrze\'e6 jej w oczy.\par Po jej policzkach p\'b3yn\'ea\'b3y \'b3zy.\par - Czy chcesz, \'bfebym sobie poszed\'b3, Mary Roses?\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, a on poczu\'b3 si\'ea tak, jakby spad\'b3 mu z piersi wielki ci\'ea\'bfar.\par A potem pochyli\'b3 si\'ea, by j\'b9 poca\'b3owa\'e6.\par Jego usta pozostawa\'b3y nieruchome, lecz j\'eazyk wnikn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko i bada\'b3\par ka\'bfdy zakamarek ciep\'b3ego wn\'eatrza. Nie wiedzia\'b3, czy bardziej podnieca go ta\par wyprawa w g\'b3\'b9b jej cia\'b3a, czy cudowny dotyk jedwabistej sk\'f3ry. G\'b3adzi\'b3a go\par po plecach i po ramionach, doprowadzaj\'b9c do dr\'bfenia.\par Chcia\'b3 posi\'b9\'9c\'e6 j\'b9 jak najpr\'eadzej, a jednocze\'9cnie pragn\'b9\'b3 cieszy\'e6 si\'ea ni\'b9 jak\par najd\'b3u\'bfej, chcia\'b3 da\'e6 jej jak najwi\'eacej przyjemno\'9cci, zanim nast\'b9pi spe\'b3nienie,\par lecz jej dotyk sprawi\'b3, \'bfe wkr\'f3tce przesta\'b3 si\'ea kontrolowa\'e6. By\'b3a cudownie\par uleg\'b3a i r\'f3wnie\'bf pragn\'ea\'b3a obdarzy\'e6 go jak najwspanialszymi dowodami swej\par mi\'b3o\'9cci. Bo\'bfe, jak j\'b9 kocha\'b3.\par Zacz\'b9\'b3 ca\'b3owa\'e6 jej piersi, delikatnie obwodz\'b9c sutki j\'eazykiem. Odpowiedzi\'b9\par by\'b3 szybki, zdyszany oddech, w kt\'f3rym us\'b3ysza\'b3 ponaglenie, a kiedy zacz\'b9\'b3\par gwa\'b3townie ssa\'e6 i szarpa\'e6 sutek z\'eabami, westchnienia przesz\'b3y w b\'b3agalne j\'eaki.\par Wygi\'ea\'b3a cia\'b3o w \'b3uk, niecierpliwie wodz\'b9c palcami n\'f3g po jego \'b3ydkach,\par staraj\'b9c si\'ea jeszcze mocniej z nim zespoli\'e6.\par Jego ruchy sta\'b3y si\'ea szybsze i bardziej niecierpliwe. Przew\'eadrowa\'b3 d\'b3oni\'b9\par wzd\'b3u\'bf brzucha ku ni\'bfej po\'b3o\'bfonym partiom cia\'b3a, a\'bf dotar\'b3 do miejsca, kt\'f3re\par stanowi\'b3o g\'b3\'f3wny przedmiot jego po\'bf\'b9dania. Poczuwszy ciep\'b3\'b9 wilgo\'e6 pomi\'ea-\par dzy jej udami, straci\'b3 panowanie nad sob\'b9 i szybko wsun\'b9\'b3 w ni\'b9 palce.\par Mary Roses wbi\'b3a paznokcie w jego plecy, domagaj\'b9c si\'ea, by zaprzesta\'b3\par tych mi\'b3osnych tortur i w pe\'b3ni si\'ea z ni\'b9 po\'b3\'b9czy\'b3.\par Nie by\'b3 w stanie porusza\'e6 si\'ea tak szybko, jak tego by sobie \'bfyczy\'b3a. Gdy\par obj\'ea\'b3a go palcami, z jego gard\'b3a wyrwa\'b3 si\'ea niski j\'eak rozkoszy.\par Nie m\'f3g\'b3 ju\'bf czeka\'e6 d\'b3u\'bfej. Chwyciwszy j\'b9 za r\'eace, po\'b3o\'bfy\'b3 je sobie na\par ramionach, a po chwili wszed\'b3 w ni\'b9 jednym pchni\'eaciem.\par Mocno zacisn\'b9\'b3 szcz\'eaki; rozkosz by\'b3a tak silna, \'bfe wprost trudna do\par zniesienia.\par - Bo\'bfe, jak mi dobrze - wyszepta\'b3. - Nie ruszaj si\'ea, jeszcze nie teraz...\par Pozw\'f3l mi... kochanie, przez ciebie mam ochot\'ea...\par Nie m\'f3g\'b3 doko\'f1czy\'e6 zdania. Pozbawi\'b3a go nawet umiej\'eatno\'9cci wys\'b3owienia\par si\'ea. Nie by\'b3 w stanie my\'9cle\'e6, czu\'b3 jedynie poruszaj\'b9ce si\'ea, napieraj\'b9ce na\'f1\par biodra. Unios\'b3a nogi tak, by m\'f3g\'b3 wnikn\'b9\'e6 w ni\'b9 g\'b3\'eabiej, otaczaj\'b9c jednocze\'9c-\par nie ramionami jego szyj\'ea. Ca\'b3\'b9 sob\'b9 wydawa\'b3a si\'ea b\'b3aga\'e6 o spe\'b3nienie, ka\'bfde\par pchni\'eacie powodowa\'b3o, i\'bf ogarnia\'b3a j\'b9 pot\'ea\'bfna fala rozkoszy. Jego powolne\par ruchy przyprawia\'b3y j\'b9 o spazmy, a\'bf w ko\'f1cu nie wiedzia\'b3a ju\'bf, gdzie si\'ea\par znajduje, czu\'b3a tylko, jak pogr\'b9\'bfa si\'ea w niej g\'b3\'eaboko, coraz g\'b3\'eabiej... Chwyci\'b3a\par go za w\'b3osy i zacz\'ea\'b3a drapa\'e6 szyj\'ea. J\'eaki, w kt\'f3rych pobrzmiewa\'b3a nagl\'b9ca\par pro\'9cba, przyprawi\'b3y go niemal o szale\'f1stwo. Jego pchni\'eacia sta\'b3y si\'ea mocniej-\par sze, g\'b3\'eabsze, a kiedy poczu\'b3 pierwsze skurcze jej orgazmu, kiedy wygi\'ea\'b3a si\'ea\par pod nim w \'b3uk i obj\'ea\'b3a go sob\'b9 tak mocno, \'bfe niemal odszed\'b3 od zmys\'b3\'f3w,\par r\'f3wnie\'bf jego emocje si\'eagn\'ea\'b3y zenitu. Wykrzykuj\'b9c jej imi\'ea, osi\'b9gn\'b9\'b3 spe\'b3nienie,\par kt\'f3re obj\'ea\'b3o go jak gor\'b9ca fala.\par Ca\'b3kowicie podda\'b3a si\'ea chwili, przywieraj\'b9c do m\'ea\'bfa, czuj\'b9c si\'ea bezpieczna\par w jego ramionach.\par Poma\'b3u wracali do rzeczywisto\'9cci. Harrison tuli\'b3 j\'b9 i pie\'9cci\'b3. Szepta\'b3 jej do\par ucha czu\'b3e, chaotyczne zdania, kt\'f3re mia\'b3y jednak dla niej g\'b3\'eaboki sens,\par poniewa\'bf dowodzi\'b3y, i\'bf rzeczywi\'9ccie bardzo za ni\'b9 t\'easkni\'b3.\par Zasn\'ea\'b3a w obj\'eaciach m\'ea\'bfa delikatnie nagryzaj\'b9cego p\'b3atek jej ucha, lecz\par ju\'bf po godzinie obudzi\'b3y j\'b9 nowe pieszczoty. Kochali si\'ea ponownie do p\'f3\'9fnych\par godzin nocnych, i jeszcze raz o \'9cwicie, kiedy s\'b3o\'f1ce rozpoczyna\'b3o sw\'b9 w\'ea-\par dr\'f3wk\'ea po niebie.\par Za ka\'bfdym razem oddawa\'b3a mu si\'ea z rozkosz\'b9, zdumiona tym, \'bfe czuje si\'ea\par tak cudownie bezpieczna w jego ramionach.\par Kocha\'b3a Harrisona z ca\'b3ego serca i duszy. Postara si\'ea by\'e6 wyrozumia\'b3\'b9\par \'bfon\'b9 i na pewno kt\'f3rego\'9c dnia wybaczy mu to, \'bfe j\'b9 oszuka\'b3, i ponownie\par b\'eadzie w stanie mu zaufa\'e6.\par Zasypiaj\'b9c, marzy\'b3a o tym, \'bfeby mog\'b3o si\'ea to sta\'e6 prawd\'b9.\par 24 lutego 1871\par Kochana Mamo!\par Dzisiaj dowiedzia\'b3am si\'ea, sk\'b9d si\'ea bior\'b9 dzieci. Adam dok\'b3adnie opowiedzia\'b3\par mi, co dzieje si\'ea mi\'eadzy m\'ea\'9fczyzn\'b9a kobiet\'b9, Powiedzia\'b3, \'bfe nie powinnam si\'ea\par przera\'bfa\'e6 i skuba\'e6 twarzy, ale nie potrafi\'ea nic poradzi\'e6 na to, \'bfe robi mi si\'ea\par niedobrze, kiedy pomy\'9cl\'ea, \'bfe jaki\'9c m\'ea\'bfczyzna pr\'f3bowa\'b3by si\'ea na mnie po\'b3o\'bfy\'e6.\par Travis i Douglas te\'bf uwa\'bfaj\'b9, \'bfe to jest okropnie g\'b3upio urz\'b9dzone. Nie\par powiedzieli mi tego, ale nie patrzyli na mnie, kiedy pr\'f3bowali mi wyja\'9cni\'e6, jak\par to si\'ea dzieje. Zrobili si\'ea te\'bf czerwoni na twarzach. Nie wydaje mi si\'ea, \'bfeby\par kiedykolwiek mieli ochot\'ea po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea na jakiej\'9c kobiecie. Nie wiem, co na ten\par temat my\'9cli Cole. W\'9cciek\'b3 si\'ea na mnie, kiedy poprosi\'b3am go, \'bfeby mi wszystko\par wyja\'9cni\'b3, i odes\'b3a\'b3 mnie do Adama.\par TW\'f3i syn powiedzia\'b3, \'bfe kiedy m\'ea\'bfczyzna i kobieta s\'b9 razem, to jest pi\'eakne\par i wspania\'b3e, ale my\'9cl\'ea, \'bfe on tylko tak \'bfartowa\'b3. A co Ty my\'9clisz o robieniu\par dzieci, Mamo? Urodzi\'b3a\'9c Adama, wi\'eac raz musia\'b3a\'9c mie\'e6 na sobie jego tat\'ea.\par Czy to by\'b3o okropne?\par Cole ko\'f1czy prac\'ea nad sufitem biblioteki w naszym wspania\'b3ym domu.\par Bardzo starannie wyka\'f1cza wyrze\'9fbione detale. Pracuje codziennie wieczorem\par i wiem, \'bfe chcia\'b3by pracowa\'e6 tak\'bfe w dzie\'f1, ale nie mo\'bfe tego robi\'e6, bo\par Douglas potrzebuje jego pomocy przy koniach.\par Znowu musia\'b3am da\'e6 pukiel moich w\'b3os\'f3w Indianom. S\'b9 teraz dla mnie\par bardzo mili i nie pr\'f3buj\'b9 wykra\'9c\'e6 mnie od Adama. Wci\'b9\'bf si\'ea go boj\'b9. Adam\par daje im jedzenie i stara si\'ea by\'e6 dla nich mi\'b3y, ale my\'9cl\'ea, \'bfe im nie ufa. Przecie\'bf\par dobrze pami\'eata, do czego omal nie dosz\'b3o, kiedy chcieli mnie porwa\'e6.\par Indianie uwa\'bfaj\'b9, \'bfe przynosz\'b9 im szcz\'ea\'9ccie. Czy to nie jest g\'b3upie. Mamo,\par sama powiedz.\par Dlaczego jeszcze nie znienawidzi\'b3a\'9c Livonii? Czasami my\'9cl\'ea, \'bfe powinna\'9c.\par Wiem, \'bfe ona boi si\'ea o siebie i liczy na Twoj\'b9 pomoc, ale pomy\'9cla\'b3am sobie,\par \'bfe gdyby\'9c by\'b3a dla niej niedobra, mo\'bfe pozwoli\'b3aby Ci odej\'9c\'e6.\par Bardzo za Tob\'b9 t\'easkni\'ea,\par Mary Roses\par Mary Roses denerwowa\'b3a si\'ea z powodu czekaj\'b9cego j\'b9 spotkania z ojcem.\par Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie rozumia\'b3a swojej reakcji. Przecie\'bf nie musia\'b3a si\'ea niczego\par obawia\'e6. By\'b3 dla niej nieznajomym i wystarczy, \'bfe b\'eadzie w stosunku do niego\par uprzejma, mi\'b3a i wsp\'f3\'b3czuj\'b9ca. Lord Elliott wiele si\'ea nacierpia\'b3 po stracie\par dziecka i zgodnie z tym, co sugerowali jej bracia, mia\'b3a moralny obowi\'b9zek\par go pocieszy\'e6.\par Harrison obudzi\'b3 j\'b9, przekazuj\'b9c wiadomo\'9c\'e6, \'bfe Elliott pragnie, by pojechali\par z nim do wiejskiej rezydencji i pozostali tam przez jaki\'9c czas.\par Wtedy naprawd\'ea zacz\'ea\'b3a si\'ea niepokoi\'e6. By\'e6 mo\'bfe jej l\'eak wynika\'b3 z faktu,\par \'bfe tak naprawd\'ea nic o nim nie wiedzia\'b3a. Harrison poinformowa\'b3 j\'b9 jedynie,\par \'bfe lord jest bardzo bogaty i niezwykle m\'b9dry, co absolutnie nie wystarcza\'b3o,\par by wytworzy\'e6 sobie w\'b3a\'9cciwy obraz cz\'b3owieka. Bogactwo niewiele dla niej\par znaczy\'b3o, a chocia\'bf wiadomo\'9c\'e6, \'bfe jej ojciec jest m\'b9dry, sprawi\'b3a jej przyje-\par mno\'9c\'e6, by\'b3o to zdecydowanie zbyt og\'f3lnikowe stwierdzenie. Nie wiedzia\'b3a,\par jakie jeszcze ma zalety i upodobania.\par W czasie jazdy do posiad\'b3o\'9cci zasypywa\'b3a Harrisona gradem pyta\'f1.\par - M\'f3wi\'b3e\'9c, \'bfe ci, kt\'f3rych na to sta\'e6, wyje\'bfd\'bfaj\'b9 latem z miasta, ale nie\par wyt\'b3umaczy\'b3e\'9c mi dlaczego.\par - W mie\'9ccie jest za gor\'b9co. Poza tym ruch w miastach zamiera i wydaje\par si\'ea, \'bfe wszystko jest nieczynne a\'bf do wrze\'9cnia.\par Z\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace na kolanach.\par - Nie rozumiem, dlaczego nie mogli\'9cmy poczeka\'e6 na Eleanor. Nie chcia\'b3e\'9c,\par \'bfeby z nami jecha\'b3a?\par - Kochanie, przecie\'bf ona chcia\'b3a przele\'bfe\'e6 ca\'b3y dzie\'f1 w \'b3\'f3\'bfku. Przyjedzie\par jutro z Edwardem i reszt\'b9 s\'b3u\'bfby.\par - Jak d\'b3ugo lord Elliott chcia\'b3by nas go\'9cci\'e6?\par - Tak d\'b3ugo, jak d\'b3ugo b\'eadziesz mia\'b3a na to ochot\'ea.\par Rozprostowa\'b3 d\'b3ugie nogi, pr\'f3buj\'b9c sprawi\'e6 wra\'bfenie odpr\'ea\'bfonego. Wie-\par dzia\'b3, \'bfe \'bfona jest zdenerwowana. Nerwowo splata\'b3a i rozplata\'b3a palce, cho\'e6\par najprawdopodobniej wcale o tym nie wiedzia\'b3a.\par Mia\'b3a te\'bf k\'b3opoty z podj\'eaciem decyzji o wyborze sukni, a takie zachowanie\par zupe\'b3nie do niej nie pasowa\'b3o. Zazwyczaj nie przejmowa\'b3a si\'ea nadmiernie\par swoim wygl\'b9dem, lecz tego ranka po\'9cwi\'eaci\'b3a wiele uwagi doborowi stroju, co\par zreszt\'b9 wcale nie dziwi\'b3o Harrisona.\par Nie chcia\'b3a sprawi\'e6 zawodu swemu ojcu.\par - Zobaczysz, \'bfe i on ci\'ea pokocha, najdro\'bfsza.\par Wzruszy\'b3a ramionami.\par - A czy ja go pokocham? - zapyta\'b3a.\par Hamson wydawa\'b3 si\'ea zaskoczony jej pytaniem. Wychyliwszy si\'ea do przodu,\par chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eace.\par - Tak, na pewno go pokochasz. Zobaczysz...\par - Nie doko\'f1czy\'b3 zdania, wi\'eac go ponagli\'b3a.\par - Co takiego zobacz\'ea?\par Westchn\'b9\'b3.\par - Mia\'b3em zamiar powiedzie\'e6 ci, \'bfe zobaczysz, \'bfe mo\'bfesz mi ufa\'e6, ale\par pomy\'9cla\'b3em, \'bfe to wci\'b9\'bf jest tw\'f3j czu\'b3y punkt.\par Spojrza\'b3a na swe d\'b3onie.\par - Nie chc\'ea teraz rozmawia\'e6 o zaufaniu. Z\'b3ama\'b3e\'9c mi serce, Harrison.\par - To ty tak uwa\'bfasz - odpar\'b3 ponuro.\par Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe spochmumia\'b3. Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Widz\'ea, \'bfe naprawd\'ea \'bfywisz do mnie uraz\'ea. A gdyby\'9c tylko ruszy\'b3a t\'b9\par swoj\'b9 rozs\'b9dn\'b9 g\'b3ow\'b9, zrozumia\'b3aby\'9c...\par - Zrozumia\'b3abym, \'bfe mog\'b3e\'9c mi co\'9c wyzna\'e6, ale wola\'b3e\'9c tego nie robi\'e6 -\par powiedzia\'b3a zduszonym szeptem, wysuwaj\'b9c d\'b3onie z jego r\'b9k. - Nie powin-\par nam by\'b3a wk\'b3ada\'e6 tej niebieskiej sukni. Wygl\'b9dam w niej blado.\par - Wygl\'b9dasz wspaniale.\par - Wcale nie chc\'ea wygl\'b9da\'e6 wspaniale.\par - Anglia jest pi\'eakna, prawda? - odezwa\'b3 si\'ea, chc\'b9c zmieni\'e6 temat.\par - Tak - przyzna\'b3a. - Jest pi\'eakna. Ale to nie jest m\'f3j dom.\par - Musi up\'b3yn\'b9\'e6 troch\'ea czasu, zanim przywykniesz do zmian, Mary\par Roses.\par - T\'easkni\'ea do moich braci.\par - A t\'easkni\'b3a\'9c do mnie, kiedy wyjecha\'b3em?\par Nie odpowiedzia\'b3a, rozsiad\'b3 si\'ea wi\'eac wygodniej i zacz\'b9\'b3 obserwowa\'e6\par przesuwaj\'b9ce si\'ea za oknem widoki. Miasto \'bfegna\'b3o ich d\'bfd\'bfyst\'b9 pogod\'b9, lecz\par teraz s\'b3o\'f1ce zaczyna\'b3o wychyla\'e6 si\'ea zza chmur i zapowiada\'b3 si\'ea wspania\'b3y\par dzie\'f1.\par - Przyjedziemy bardzo wcze\'9cnie - odezwa\'b3 si\'ea. - Tw\'f3j ojciec nie spodzie-\par wa\'b3 si\'ea ujrze\'e6 nas przed po\'b3udniem.\par - Czy to prawda, \'bfe tam wszyscy teraz \'9cpi\'b9, a potem siedz\'b9 do p\'f3\'9fna\par w nocy?\par Harrison przytakn\'b9\'b3.\par - Tak, to prawda. Jeste\'9c zm\'eaczona? Zabra\'b3em ci wi\'eaksz\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 nocy.\par Zaczerwieni\'b3a si\'ea gwa\'b3townie.\par - Nie, nie jestem.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - A ja jestem. Ale ciesz\'ea si\'ea, \'bfe twoje cia\'b3o mi przebaczy\'b3o.\par - To, co m\'f3wisz, nie ma sensu, Harrisonie.\par Sprawia\'b3a wra\'bfenie zmieszanej. Ta reakcja wiele mu m\'f3wi\'b3a.\par - Nie potrafisz nic poradzi\'e6 na to, \'bfe twoje cia\'b3o tak na mnie reaguje,\par prawda? Pami\'eatasz, jak...\par - Bra\'b3am w tym udzia\'b3 - wybuchn\'ea\'b3a. - Nie musisz mi przypomina\'e6, co\par zdarzy\'b3o si\'ea mi\'eadzy nami. Powiedz mi lepiej, jak lord Elliott zareagowa\'b3, kiedy\par dowiedzia\'b3 si\'ea o moim istnieniu. Naprawd\'ea chcia\'b3abym to wiedzie\'e6.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe celowo zmieniasz temat. A ja chcia\'b3bym si\'ea\par dowiedzie\'e6, jak czu\'b3a\'9c si\'ea w moich ramionach.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, czy m\'f3g\'b3by\'9c przesta\'e6 m\'f3wi\'e6 o kochaniu si\'ea i odpowie-\par dzie\'e6 na moje pytanie?\par - Nie chcia\'b3 mi wierzy\'e6.\par -Kto?\par Harrison roze\'9cmia\'b3 si\'ea. By\'b3a szczerze zaciekawiona i ta \'9cwiadomo\'9c\'e6 prze-\par pe\'b3nia\'b3a go zadowoleniem.\par - Tw\'f3j ojciec - wyja\'9cni\'b3.\par Westchn\'ea\'b3a g\'b3\'eaboko, po czym roz\'b3o\'bfy\'b3a wachlarz i zacz\'ea\'b3a si\'ea nim ch\'b3odzi\'e6.\par - Przekonywa\'b3em go wiele godzin - doda\'b3 Harrison. - On boi si\'ea w to\par uwierzy\'e6, Mary Roses. Mo\'bfe usiad\'b3aby\'9c mi na kolanach?\par - Nie mam ochoty siada\'e6 ci na kolanach.\par - Chcia\'b3bym ci\'ea poca\'b3owa\'e6.\par - Nie ma mowy. Jestem wystarczaj\'b9co oszo\'b3omiona.\par Harrison czu\'b3 jednak przemo\'bfn\'b9 potrzeb\'ea postawienia na swoim. Zanim\par zd\'b9\'bfy\'b3a cokolwiek pomy\'9cle\'e6, wychyli\'b3 si\'ea ku niej i porwa\'b3 j\'b9 na kolana. Dla bezpiecze\'f1stwa, tylko ze wzgl\'eadu na bezpiecze\'f1stwo, wmawia\'b3a sobie, oto-\par czy\'b3a ramieniem jego szyj\'ea, obdarzywszy go jednak pe\'b3nym pretensji spojrze-\par niem.\par - Nie lubi\'ea, kiedy masz tak starannie upi\'eate w\'b3osy.\par - A wiesz, czemu jestem zadowolona, \'bfe nie obci\'b9\'b3e\'9c w\'b3os\'f3w?\par - Dlaczego?\par Z upodobaniem pog\'b3adzi\'b3a mi\'eakkie pasma na jego szyi.\par - Bo jeste\'9c teraz podobny raczej do g\'f3rala ni\'bf do eleganckiego Anglika.\par Ca\'b3owa\'b3 jej szyj\'ea. Czu\'b3a ciarki w\'eadruj\'b9ce a\'bf po koniuszki palc\'f3w. Wes-\par tchn\'b9wszy cichutko, odchyli\'b3a g\'b3ow\'ea, by m\'f3g\'b3 bez przeszk\'f3d pie\'9cci\'e6 wargami\par czu\'b3e partie jej cia\'b3a.\par Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe Harrison pr\'f3buje j\'b9 roznami\'eatni\'e6, poniewa\'bf doskonale zdaje\par sobie spraw\'ea, jak bardzo jest zdenerwowana, i pragnie odwr\'f3ci\'e6 jej uwag\'ea,\par sprawi\'e6, by nie my\'9cla\'b3a o ojcu.\par I z pewno\'9cci\'b9 mu si\'ea to udawa\'b3o. Jego ciep\'b3y oddech wprawi\'b3 j\'b9 w stan\par radosnego oczekiwania i mog\'b3a ju\'bf my\'9cle\'e6 jedynie o tym, by jak najpr\'eadzej\par obdarzy\'b3 j\'b9 poca\'b3unkiem.\par Nie lubi\'b3a jednak, kiedy kto\'9c pr\'f3bowa\'b3 sterowa\'e6 jej zachowaniem i reakcja-\par mi; postanowi\'b3a powiedzie\'e6 to, gdy tylko przestan\'b9 si\'ea ca\'b3owa\'e6.\par - Jak ty to robisz, \'bfe zawsze tak cudownie pachniesz, kochanie?\par - Po prostu si\'ea k\'b9pi\'ea - odpowiedzia\'b3a.\par Roze\'9cmia\'b3 si\'ea, a potem delikatnie uj\'b9\'b3 jej podbr\'f3dek i zwr\'f3ci\'b3 jej twarz ku sobie.\par Jego ciep\'b3e, twarde wargi w\'b3adczo zagarn\'ea\'b3y jej usta. J\'eazyk pow\'eadrowa\'b3\par w ich g\'b3\'b9b, by poznawa\'e6 je i smakowa\'e6. Wkr\'f3tce Mary Roses zapomnia\'b3a\par o ca\'b3ym \'9cwiecie, przepe\'b3niona jedynie pragnieniem ch\'b3oni\'eacia i odwzajemnia-\par nia poca\'b3unk\'f3w.\par Nie by\'b3 jednak w stanie d\'b3ugo prowadzi\'e6 tej delikatnej gry mi\'b3osnej. Ju\'bf\par pierwszy poca\'b3unek sprawi\'b3, \'bfe poczu\'b3 ogromn\'b9 potrzeb\'ea znalezienia si\'ea w niej\par jak najpr\'eadzej.\par Gwa\'b3townie odsun\'b9\'b3 si\'ea od niej, po czym pochyli\'b3 si\'ea tak, \'bfe stykali si\'ea\par czo\'b3ami.\par - O Bo\'bfe, Mary Roses, nie potrafi\'ea ci\'ea poca\'b3owa\'e6, \'bfeby natychmiast nie\par my\'9cle\'e6 o tym, by zedrze\'e6 z ciebie ubranie i kocha\'e6 si\'ea z tob\'b9. Prosz\'ea,\par przesta\'f1my, kochanie. Nie prowokuj mnie.\par Mary Roses obsypywa\'b3a poca\'b3unkami jego szyj\'ea, a \'9cwiadomo\'9c\'e6, \'bfe jej\par pieszczoty wywo\'b3uj\'b9 tak silne emocje, wprawia\'b3a j\'b9 nieomal w dum\'ea. Oddy-\par cha\'b3 z wyra\'9fnym trudem i dr\'bfa\'b3 na ca\'b3ym ciele.\par Ponownie wyda\'b3a z siebie rozkoszne westchnienie. Otar\'b3szy si\'ea t\'easknie\par o niego, poca\'b3owa\'b3a go w brod\'ea. Poprosi\'b3, by by\'b3a grzeczna. Nie zwracaj\'b9c\par uwagi na jego s\'b3owa, zacz\'ea\'b3a delikatnie nagryza\'e6 jego doln\'b9 warg\'ea.\par St\'eakn\'b9\'b3 cicho i mocniej otoczy\'b3 j\'b9 r\'eak\'b9 w pasie. Nie by\'b3 ju\'bf w stanie d\'b3u\'bfej\par zachowywa\'e6 si\'ea jak d\'bfentelmen. Obdarzy\'b3 j\'b9 gor\'b9cym, nami\'eatnym poca\'b3un-\par kiem, a po chwili kolejnym i jeszcze nast\'eapnym. Wkr\'f3tce Mary Roses zupe\'b3nie\par zapomnia\'b3a, gdzie si\'ea znajduj\'b9, my\'9cl\'b9c jedynie o tym, by jak najpe\'b3niej zespoli\'e6\par si\'ea z m\'ea\'bfem, by czu\'e6 na sobie to cudowne ciep\'b3o rozchodz\'b9ce si\'ea od jego\par cia\'b3a; niespokojne ruchy sprawi\'b3y, \'bfe znikn\'ea\'b3y resztki jego opanowania.\par Odczuwa\'b3 tak nieprzepart\'b9 ch\'ea\'e6 kochania si\'ea z ni\'b9, \'bfe absolutnie nie\par deprymowa\'b3o go, i\'bf znajduj\'b9 si\'ea w poruszaj\'b9cym si\'ea poje\'9fdzie. Liczy\'b3o si\'ea\par tylko to, \'bfe jej pragn\'b9\'b3, a ona pragn\'ea\'b3a jego.\par Oprzytomnia\'b3a, czuj\'b9c jego r\'eak\'ea na udzie. Nie mia\'b3a poj\'eacia, jak uda\'b3o mu\par si\'ea zaw\'eadrowa\'e6 d\'b3oni\'b9 pod sp\'f3dnic\'ea.\par - Co my wyprawiamy, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9 - wyszepta\'b3a g\'b3osem dr\'bf\'b9cym\par z po\'bf\'b9dania. - Jeste\'9cmy przecie\'bf w powozie, Hamsonie. Co ty sobie my\'9clisz?\par - Jeste\'9cmy ma\'b3\'bfe\'f1stwem. Wszystko jest w jak najlepszym porz\'b9dku. Mo-\par \'bfemy si\'ea kocha\'e6, gdzie tylko mamy na to ochot\'ea.\par Zapewne rzeczywi\'9ccie nie widzia\'b3 w tym nic zdro\'bfnego. Mary Roses zdj\'ea\'b3a\par jego r\'eace ze swoich ramion i przesiad\'b3a si\'ea na przeciwleg\'b3e siedzenie. Dr\'bf\'b9cymi\par d\'b3o\'f1mi pr\'f3bowa\'b3a poprawi\'e6 uczesanie; zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe w\'b3osy sp\'b3ywaj\'b9\par jej a\'bf na ramiona.\par To Harrison by\'b3 odpowiedzialny za ten nie\'b3ad na jej g\'b3owie. Gniewnie\par marszcz\'b9c czo\'b3o, rozpaczliwie stara\'b3a si\'ea doprowadzi\'e6 swe uczesanie do jakiego\par takiego porz\'b9dku.\par - Wygl\'b9dasz wspaniale.\par Patrzy\'b3 na ni\'b9 wzrokiem, kt\'f3ry m\'f3wi\'b3 jej, \'bfe naprawd\'ea takie jest jego\par zdanie. Poniecha\'b3a wi\'eac pr\'f3b poprawienia swojego wygl\'b9du.\par - Po\'bf\'b9danie ci\'ea za\'9clepia - za\'bfartowa\'b3a.\par - Jeste\'9cmy na miejscu. Brama, kt\'f3r\'b9 w\'b3a\'9cnie min\'eali\'9cmy, stanowi wej\'9ccie\par na teren posiad\'b3o\'9cci twojego ojca. Teren ma ponad sto akr\'f3w.\par Gwa\'b3townie zaczerpn\'ea\'b3a tchu.\par - Czy ucieszy\'b3 si\'ea s\'b3ysz\'b9c, \'bfe o\'bfeni\'b3e\'9c si\'ea ze mn\'b9?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Ale by\'b3 jednocze\'9cnie rozczarowany, \'bfe\par nie m\'f3g\'b3 uczestniczy\'e6 w ceremonii. Nalega, \'bfeby\'9cmy wzi\'eali jeszcze jeden \'9club.\par Ze zdumienia szerzej otworzy\'b3a oczy.\par - Nie wydaje mi si\'ea to konieczne.\par - Powiedzia\'b3em ci jedynie, jakie jest jego zdanie w tej kwestii - u\'9cwiado-\par mi\'b3 jej Harrison. - B\'eadziesz mog\'b3a podyskutowa\'e6 z nim na ten temat, kiedy\par go ju\'bf poznasz. Kochanie, przesta\'f1 tak nerwowo splata\'e6 r\'eace. Wszystko b\'eadzie\par dobrze. Oprzyj si\'ea o mnie, je\'9cli boisz si\'ea, \'bfe zemdlejesz ze strachu.\par - Doskonale utrzymam si\'ea na w\'b3asnych nogach. Wcale nie boj\'ea si\'ea ojca.\par By\'b3o to k\'b3amstwo, kt\'f3rym najwyra\'9fniej pr\'f3bowa\'b3a doda\'e6 sobie odwagi.\par Harrison nie odezwa\'b3 si\'ea jednak na ten temat ani s\'b3owem. Skoro zale\'bfa\'b3o jej,\par by my\'9cla\'b3, \'bfe si\'ea nie boi, uda\'b3, \'bfe jej wierzy.\par - Czy b\'ead\'b9 tam r\'f3wnie\'bf inni moi krewni? O, Bo\'bfe, Harrisonie, ten dom\par jest po prostu olbrzymi! Ile tu jest sypialni?\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe dwana\'9ccie, ale nie jestem pewien. Krewni maj\'b9\par przyjecha\'e6 p\'f3\'9fnym popo\'b3udniem.\par - A kt\'f3ra jest teraz godzina?\par - Dochodzi jedenasta - odpowiedzia\'b3, spojrzawszy na kieszonkowy zega-\par rek.\par Pow\'f3z zakr\'eaci\'b3 i zacz\'b9\'b3 wspina\'e6 si\'ea na stromy podjazd przed ogromnym\par bia\'b3ym domem, kt\'f3ry zdaniem Mary Roses wygl\'b9da\'b3 jak pa\'b3ac. Dooko\'b3a\par roztacza\'b3y si\'ea barwne klomby, starannie przystrzy\'bfone trawniki i krzewy\par przyci\'eate tak, \'bfe tworzy\'b3y idealnie g\'b3adkie bry\'b3y geometryczne.\par Po obu stronach schod\'f3w z czerwonej ceg\'b3y, prowadz\'b9cych do drzwi\par wej\'9cciowych, znajdowa\'b3y si\'ea pot\'ea\'bfne kamienne lwy. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe transport\par tych wszystkich materia\'b3\'f3w budowlanych do Anglii musia\'b3 kosztowa\'e6 fortun\'ea,\par lecz po chwili zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe najprawdopodobniej wszystko zosta\'b3o\par wykonane gdzie\'9c niedaleko. To w Blue Belle wszystko trzeba by\'b3o sprowadza\'e6,\par przewozi\'e6 kolej\'b9, a potem wozami, ale dom jej ojca znajdowa\'b3 si\'ea niedaleko\par ogromnego miasta. Tutejsze \'bfycie na pewno bardzo si\'ea r\'f3\'bfni\'b3o od tego, kt\'f3re\par zna\'b3a, i nale\'bfa\'b3o o tym pami\'eata\'e6.\par Harrison pom\'f3g\'b3 jej wysi\'b9\'9c\'e6 z powozu. Weszli na schody. Drzwi wej\'9cciowe\par by\'b3y pomalowane na czarno, po\'9crodku znajdowa\'b3a si\'ea pod\'b3u\'bfna z\'b3ota ko\'b3atka.\par Po obu stronach drzwi sta\'b3y ogromne bia\'b3e donice, w kt\'f3rych ros\'b3y wiosenne\par kwiaty we wszystkich kolorach t\'eaczy. Grube ga\'b3\'eazie bluszczu ciasno oplata\'b3y\par brzegi donic.\par Mary Roses stan\'ea\'b3a tu\'bf obok Hamsona, kt\'f3ry zako\'b3ata\'b3 do d\'bfwi. Otworzy\'b3y\par si\'ea po up\'b3ywie nieca\'b3ych pi\'eaciu sekund i ukaza\'b3 si\'ea w nich barczysty m\'ea\'bfczy-\par zna o imieniu Russell. Sk\'b3oniwszy si\'ea nisko, po\'9cpiesznie cofn\'b9\'b3 si\'ea o kilka\par krok\'f3w, by mogli wej\'9c\'e6 do wn\'eatrza.\par Jego reakcja na widok Mary Roses by\'b3a dok\'b3adnie taka sama, jak reak-\par cja ochmistrza w domu Harrisona. Russell by\'b3 r\'f3wnie zaskoczony jak Ed-\par ward.\par - Tak, Russell, moja \'bfona rzeczywi\'9ccie jest bardzo podobna do lady Agathy\par - powiedzia\'b3 Harrison, zanim s\'b3u\'bf\'b9cy zdo\'b3a\'b3 och\'b3on\'b9\'e6 i wykrztusi\'e6 z siebie\par jakiekolwiek s\'b3owo.\par Twarz starszego cz\'b3owieka rozja\'9cni\'b3a si\'ea w u\'9cmiechu.\par - Oniemia\'b3em, kiedy j\'b9 zobaczy\'b3em, milordzie - wyzna\'b3 szeptem.\par Mary Roses nie w pe\'b3ni zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, o czym rozmawiali. Stoj\'b9c\par po\'9crodku przestronnego westybulu, rozgl\'b9da\'b3a si\'ea dooko\'b3a z niedowierzaniem,\par Wn\'eatrze tego domostwa robi\'b3o r\'f3wnie wielkie wra\'bfenie jak sam budynek.\par Posadzk\'ea tworzy\'b3y kwadraty bia\'b3ego i czarnego marmuru, a sam westybul by\'b3\par wi\'eakszy ni\'bf ca\'b3y jej dom w Ameryce. Przed sob\'b9 mia\'b3a ogromne rozga\'b3\'eaziaj\'b9ce\par si\'ea schody, a z sufitu znajduj\'b9cego si\'ea na wysoko\'9cci minimum trzech pi\'eater\par zwisa\'b3 wspania\'b3y kryszta\'b3owy \'bfyrandol. Znajdowa\'b3o si\'ea w nim ponad pi\'ea\'e6dzie-\par si\'b9t \'9cwiec i Mary Roses zastanawia\'b3a si\'ea, jak komu\'9c uda\'b3o si\'ea wej\'9c\'e6 tak wysoko,\par by je tam umie\'9cci\'e6.\par - Gdzie jest lord Elliott? - zapyta\'b3 Harrison. - Czy zszed\'b3 ju\'bf dzisiaj na\par d\'f3\'b3, czy te\'bf pracuje w bibliotece?\par - Nie wiem, gdzie mo\'bfe znajdowa\'e6 si\'ea w tej chwili, milordzie. Spodziewa\'b3\par si\'ea pa\'f1stwa dopiero p\'f3\'9fnym popo\'b3udniem. Proponuj\'ea, \'bfeby pa\'f1stwo udali si\'ea\par do biblioteki, a ja tymczasem p\'f3jd\'ea go poszuka\'e6.\par Harrison pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Jest zbyt pi\'eakny dzie\'f1, \'bfeby siedzie\'e6 w domu. Wyjdziemy tylnym\par wyj\'9cciem i poczekamy w ogrodzie.\par Poci\'b9gn\'b9\'b3 Mary Roses za sob\'b9. Przeszli przez kolejne gigantyczne pomie-\par szczenie, najprawdopodobniej salon, pomy\'9cla\'b3a. Znajdowa\'b3o si\'ea tam kilka sof\par ustawionych naprzeciwko siebie, ogromny kominek z marmurow\'b9 nadstaw\'b9,\par kilka foteli i krzese\'b3 oraz ma\'b3e drewniane stoliki ze szklanymi blatami.\par Meble obite by\'b3y brokatem w kolorze ko\'9cci s\'b3oniowej. Mary Roses a\'bf\par przystan\'ea\'b3a, zachwycona tym, co ujrza\'b3a. Nigdy dot\'b9d nie widzia\'b3a wn\'eatrza\par urz\'b9dzonego z takim przepychem.\par Harrison obserwowa\'b3 j\'b9 uwa\'bfnie.\par - O czym my\'9clisz? Sprawiasz wra\'bfenie zak\'b3opotanej.\par - To jest strasznie niepraktyczne - powiedzia\'b3a szeptem, by nie us\'b3ysza\'b3\par jej \'bfaden s\'b3u\'bf\'b9cy. - Przecie\'bf kurz wkr\'f3tce zniszczy te wspania\'b3e tkaniny. Kt\'f3\'bf\par to obija meble bia\'b3ym materia\'b3em?\par - A czy ci si\'ea to podoba?\par - Tak, oczywi\'9ccie, ale nie \'9cmia\'b3abym usi\'b9\'9c\'e6 na tych wspania\'b3ych krzes\'b3ach.\par Ba\'b3abym si\'ea, \'bfe je zabrudz\'ea.\par Harrison zn\'f3w poczu\'b3 ogromn\'b9 ochot\'ea, by wzi\'b9\'e6 j\'b9 w ramiona i uca\'b3owa\'e6.\par By\'b3a tak cudownie \'9cwie\'bfa, nie zepsuta.\par - Wyjdziemy? - Ponownie wzi\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea i poprowadzi\'b3 ku ogromnym\par przeszklonym drzwiom prowadz\'b9cym na rozleg\'b3y kamienny dziedziniec, oto-\par czony ceglanym murem wznosz\'b9cym si\'ea na wysoko\'9c\'e6 trzech st\'f3p. Za dzie-\par dzi\'f1cem rozci\'b9ga\'b3 si\'ea ogr\'f3d dor\'f3wnuj\'b9cy urod\'b9 ogrodom kr\'f3lewskim, kt\'f3re\par widywa\'b3a na obrazkach.\par Harrison otworzy\'b3 drzwi i wyszed\'b3 za ni\'b9 na dziedziniec.\par - Tw\'f3j ojciec lubi kwiaty - rzek\'b3. - Powiedzia\'b3 mi, \'bfe kiedy ma jaki\'9c\par problem do przemy\'9clenia, idzie do ogrodu i plewi chwasty. \'8cmia\'b3 si\'ea, \'bfe wiele\par razy wymy\'9cli\'b3, jak wygra\'e6 dan\'b9 spraw\'ea, b\'ead\'b9c na kolanach. Tw\'f3j ojciec otacza\par si\'ea bogactwami, lecz najbardziej ciesz\'b9 go rzeczy najprostsze.\par Mary Roses kiwn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, lecz nie odezwa\'b3a si\'ea. Harrison wskaza\'b3 jej kilka\par krzese\'b3 obitych \'bf\'f3\'b3tym materia\'b3em, proponuj\'b9c, by usiad\'b3a i odpocz\'ea\'b3a, a on\par tymczasem pomo\'bfe Russellowi znale\'9f\'e6 lorda Elliotta.\par - Powinni\'9cmy zanie\'9c\'e6 baga\'bf na g\'f3r\'ea i rozpakowa\'e6 si\'ea. Je\'9cli nie powiesz\'ea\par swoich sukien, b\'ead\'b9 pomi\'eate.\par - Tym wszystkim zajmie si\'ea s\'b3u\'bfba.\par Usiad\'b3a i z\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3onie na kolanach.\par - Racja - przyzna\'b3a.\par Zapomnia\'b3a o tym, \'bfe lord Elliott zatrudnia ca\'b3\'b9 armi\'ea s\'b3u\'bf\'b9cych. Harrison\par wymieni\'b3 kiedy\'9c co najmniej kilkana\'9ccie imion m\'ea\'bfczyzn i kobiet pracuj\'b9cych\par dla jej ojca. Nie potrafi\'b3a sobie wyobrazi\'e6, jak to b\'eadzie, kiedy wszystkie te\par osoby zechc\'b9 jej us\'b3ugiwa\'e6. By\'b3a przyzwyczajona do samodzieho\'9cci i mia\'b3a\par wra\'bfenie, \'bfe nie\'b3atwo b\'eadzie si\'ea jej przyzwyczai\'e6 do zmian pod tym\par wzgl\'eadem.\par Harrison poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w czo\'b3o i wszed\'b3 do wn\'eatrza domu. By\'b3a zbyt\par zdenerwowana, by m\'f3c spokojnie siedzie\'e6. Nie mia\'b3a poj\'eacia, co powinna\par powiedzie\'e6 ojcu, kiedy wreszcie go zobaczy, a znalezienie odpowiednich s\'b3\'f3w\par wydawa\'b3o jej si\'ea niezmiernie istotne. Nie chcia\'b3a, by poczu\'b3 si\'ea rozczarowany.\par Szuka\'b3 jej przecie\'bf przez ca\'b3e \'bfycie, i powiedzenie \f1\'84Ciesz\f0\'ea si\'ea, \'bfe mog\'ea ci\'ea\par pozna\'e6" - wydawa\'b3o jej si\'ea wysoce niestosowne.\par Postanowi\'b3a przej\'9c\'e6 kamienn\'b9 \'9ccie\'bfk\'b9, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe ma\'b3y spacer\par pozwoli jej zebra\'e6 my\'9cli i uspokoi szale\'f1czy rytm serca.\par Ju\'bf za pierwszym zakr\'eatem owion\'b9\'b3 j\'b9 zapach lata. Otacza\'b3y j\'b9 kwiaty, ca\'b3e\par mn\'f3stwo kwiat\'f3w. Mieszanka zapach\'f3w przypomnia\'b3a jej o ulubionej dolinie\par w Montanie i chocia\'bf trudno by\'b3oby jej wskaza\'e6 pow\'f3d, poczu\'b3a, \'bfe towarzy-sz\'b9ce jej od d\'b3u\'bfszego czasu napi\'eacie zaczyna j\'b9 poma\'b3u opuszcza\'e6. G\'b3\'eaboko\par zaczerpn\'ea\'b3a tchu, za\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace za szyj\'ea i z zaciekawieniem zapu\'9cci\'b3a si\'ea\par w g\'b3\'b9b ogrodu. Kilka razy przystawa\'b3a, pochylaj\'b9c si\'ea nad kwiatami, kt\'f3rych\par nigdy dot\'b9d nie widzia\'b3a. Szczeg\'f3lnie zafascynowa\'b3 j\'b9 jeden z nich. Mia\'b3\par czerwone i r\'f3\'bfowe p\'b3atki, a kszta\'b3tem przywodzi\'b3 na my\'9cl r\'f3\'bf\'ea, lecz kiedy\par pochyli\'b3a si\'ea, by go pow\'b9cha\'e6, poczu\'b3a zapach bzu.\par Samotna przechadzka po ogrodzie mia\'b3a na ni\'b9 koj\'b9cy wp\'b3yw. Cieszy\'b3o\par j\'b9, \'bfe lord Elliott lubi przebywa\'e6 na \'9cwie\'bfym powietrzu i najwyra\'9fniej kocha\par natur\'ea; pomy\'9cla\'b3a, \'bfe przynajmniej b\'ead\'b9 mieli jaki\'9c wsp\'f3lny temat do\par rozmowy. B\'eadzie mog\'b3a opowiedzie\'e6 mu o swoim ogrodzie w Ameryce, a on\par poda jej nazwy nie znanych kwiat\'f3w rosn\'b9cych w tym rajskim zak\'b9tku za\par domem.\par Wyprostowawszy si\'ea, ruszy\'b3a dalej \'9ccie\'bfk\'b9 i za kolejnym zakr\'eatem dostrzeg-\par \'b3a starszego m\'ea\'bfczyzn\'ea, kt\'f3ry przykl\'eakn\'b9wszy na jedno kolano, bacznie przygl\'b9da\'b3 si\'ea jakiemu\'9c kwiatowi. Cz\'b3owiek ten nie mia\'b3 na sobie uniformu\par ogrodnika; by\'b3 ubrany w ciemne spodnie i nieskazitelnie bia\'b3\'b9 koszul\'ea, kt\'f3rej\par r\'eakawy podwin\'b9\'b3 a\'bf za \'b3okcie. Mary Roses nie widzia\'b3a jego twarzy, gdy\'bf\par zas\'b3ania\'b3 j\'b9 s\'b3omkowy kapelusz z szerokim rondem, nasuni\'eaty g\'b3\'eaboko na czo\'b3o.\par Przemkn\'ea\'b3o jej przez g\'b3ow\'ea, \'bfe by\'e6 mo\'bfe \'f3w m\'ea\'bfczyzna jest jej ojcem,\par lecz oczywi\'9ccie nie by\'b3a tego pewna i nie wiedzia\'b3a, co pocz\'b9\'e6 w tej sytuacji.\par Ju\'bf, ju\'bf odwraca\'b3a si\'ea, zamierzaj\'b9c po\'9cpiesznie si\'ea wycofa\'e6, lecz jakby\par powodowana niewidzialn\'b9 si\'b3\'b9 skierowa\'b3a si\'ea w stron\'ea nieznajomego.\par S\'b3ysz\'b9c szelest sukni, Elliott pomy\'9cla\'b3, \'bfe to kt\'f3ra\'9c ze s\'b3u\'bf\'b9cych przysz\'b3a\par zapyta\'e6, czy nie mog\'b3aby w czym\'9c pom\'f3c. Podni\'f3s\'b3 wi\'eac wype\'b3niony ju\'bf\par kwiatami kosz, zamierzaj\'b9c poda\'e6 go s\'b3u\'bf\'b9cej.\par - Mo\'bfe moja c\'f3rka b\'eadzie chcia\'b3a mie\'e6 wi\'eacej kwiat\'f3w w swoim pokoju\par - wyja\'9cni\'b3.\par Wci\'b9\'bf nie podnosi\'b3 na ni\'b9 wzroku. Mary Roses si\'eagn\'ea\'b3a po kosz, powiesi\'b3a\par go za r\'b9czk\'ea na ramieniu i nie ruszy\'b3a si\'ea z miejsca, niezdolna wypowiedzie\'e6\par jakiegokolwiek s\'b3owa.\par Elliott zdawa\'b3 si\'ea nie zauwa\'bfy\'e6, \'bfe kwiaty nie zosta\'b3y natychmiast odnie-\par sione. Mary Roses cierpliwie czeka\'b3a, a\'bf na ni\'b9 spojrzy. Postanowi\'b3a, \'bfe\par rozpocznie rozmow\'ea od przedstawienia si\'ea, i modli\'b3a si\'ea w duchu, by jej g\'b3os\par nie zdradzi\'b3, jak bardzo jest zdenerwowana.\par - Zastanawiam si\'ea, czy moja Victoria lubi kwiaty - odezwa\'b3 si\'ea.\par G\'b3\'eaboko zaczerpn\'ea\'b3a tchu.\par - Bardzo lubi\'ea kwiaty, ojcze.\par Elliott znieruchomia\'b3 na chwil\'ea, kt\'f3ra wyda\'b3a jej si\'ea wieczno\'9cci\'b9, po czym\par powoli uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea.\par G\'b3os uwi\'b9z\'b3 mu w krtani i mia\'b3 wra\'bfenie, \'bfe jego serce za chwil\'ea eksplo-\par duje, rozrywaj\'b9c si\'ea na tysi\'b9ce kawa\'b3k\'f3w. Pierwsze spojrzenie naVi ctori\'ea\par okaza\'b3o si\'ea dla\'f1 prze\'bfyciem o trudnej wr\'eacz do zniesienia intensywno\'9cci.\par Promienie s\'b3o\'f1ca tworzy\'b3y \'9cwietlist\'b9 aureol\'ea wok\'f3\'b3 jej kszta\'b3tnej g\'b3owy i przez\par chwil\'ea wydawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe to ukochana Agatha przyby\'b3a z za\'9cwiat\'f3w, by\par znowu mogli by\'e6 razem.\par By\'b3a wykapan\'b9 matk\'b9. Victoria w ko\'f1cu wr\'f3ci\'b3a do domu. Elliott walczy\'b3\par o z\'b3apanie tchu, nie potrafi\'b3 opanowa\'e6 ogromnego wzruszenia. Pr\'f3buj\'b9c wsta\'e6\par zatoczy\'b3 si\'ea i gdyby nie pomocna d\'b3o\'f1 c\'f3rki, osun\'b9\'b3by si\'ea na ziemi\'ea.\par Kurczowo trzymaj\'b9c si\'ea jej ramienia niczym liny ratunkowej, wpatrywa\'b3\par si\'ea w ni\'b9 os\'b3upia\'b3ym wzrokiem.\par Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe obdarzy\'b3a go \'b3agodnym, koj\'b9cym u\'9cmiechem, kt\'f3ry tak\par bardzo przypomina\'b3 u\'9cmiech jej matki, a zaraz potem jej twarz zacz\'ea\'b3a\par zamazywa\'e6 mu si\'ea przed oczami i zda\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe patrzy na ni\'b9 przez\par zas\'b3on\'ea \'b3ez.\par Mary Roses pomog\'b3a mu wsta\'e6. Chcia\'b3a otoczy\'e6 go ramieniem w pasie, ale\par zrezygnowa\'b3a z tego, widz\'b9c, \'bfe i tak jest skr\'eapowany, \'bfe musia\'b3 skorzysta\'e6\par z jej pomocy.\par S\'b3omkowy kapelusz spad\'b3 na ziemi\'ea. Spojrza\'b3a na ojca i pomy\'9cla\'b3a, \'bfe\par mimo zaawansowanego wieku jest bardzo przystojnym m\'ea\'bfczyzn\'b9. W \'9cwietle\par s\'b3o\'f1ca jego w\'b3osy mieni\'b3y si\'ea srebrzy\'9ccie. Mia\'b3 wystaj\'b9ce ko\'9cci policzkowe\par i szlachetny, prosty nos. Gdy sta\'b3 tak przed ni\'b9, dumnie wyprostowany, niczym\par m\'b9\'bf stanu czy orator, przypomina\'b3 jej Adama; pomy\'9cla\'b3a, \'bfe gdyby mieli\par podobniejsz\'b9 karnacj\'ea, mogliby uchodzi\'e6 za krewnych. W \'bfy\'b3ach jej brata\par p\'b3yn\'ea\'b3a krew wielkich wodz\'f3w, dlatego przybiera\'b3 tak\'b9 dumn\'b9 postaw\'ea. Czy\par lord Elliott mia\'b3 r\'f3wnie znamienitych przodk\'f3w? B\'eadzie musia\'b3a go o to kiedy\'9c\par zapyta\'e6. W tej chwili takie pytanie by\'b3oby jednak zdecydowanie niew\'b3a\'9cciwe.\par Ojciec i c\'f3rka jeszcze d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea przypatrywali si\'ea sobie uwa\'bfnie.\par Elliott pr\'f3bowa\'b3 si\'ea opanowa\'e6 z widocznym wysi\'b3kiem. Wyj\'b9\'b3 z kieszeni\par chustk\'ea i starannie otar\'b3 ni\'b9 \'b3zy.\par A potem szybko kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, mocno u\'9ccisn\'b9\'b3 d\'b3o\'f1 c\'f3rki i ponownie\par pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Trzymaj\'b9c si\'ea za r\'eace, ruszyli w stron\'ea domu. Kiedy odezwa\'b3 si\'ea do niej,\par w jego g\'b3osie wci\'b9\'bf pobrzmiewa\'b3o wzruszenie.\par - Jestem bardzo szcz\'ea\'9cliwy, \'bfe wreszcie jeste\'9c ze mn\'b9 w domu.\par Sk\'b3oni\'b3a g\'b3ow\'ea na znak, \'bfe wszystko rozumie, i zacz\'ea\'b3a gor\'b9czkowo\par my\'9cle\'e6, co powinna teraz powiedzie\'e6.\par Chcia\'b3a by\'e6 wobec niego zupe\'b3nie szczera, lecz zarazem uprzejma, wi\'eac\par w ko\'f1cu postanowi\'b3a, \'bfe powie to, co dyktowa\'b3o jej serce.\par - Ojcze...\par - Jestem bardzo zadowolona, \'bfe mnie nie wyrzuci\'b3e\'9c.\par Jako pierwsza na rodzinne spotkanie z lady Victori\'b9 przyby\'b3a m\'b3odsza\par siostra lorda Elliotta, Lillian.\par Spo\'9cr\'f3d wszystkich cz\'b3onk\'f3w rodziny w\'b3a\'9cnie Lillian najtrudniej by\'b3o\par przekona\'e6, \'bfe naprawd\'ea znalaz\'b3a si\'ea zaginiona c\'f3rka brata. Przez wszystkie\par lata Lillian dzieli\'b3a b\'f3l i cierpienia lorda Elliotta, widzia\'b3a, jak spotkania\par z kolejnymi domniemanymi c\'f3rkami powoduj\'b9 coraz wi\'eaksze rozgoryczenie\par i przyprawiaj\'b9 brata o coraz dotkliwsze udr\'eaki, i ogromnie obawia\'b3a si\'ea, \'bfe\par i tym razem prze\'bfyje jeszcze jedno bolesne rozczarowanie.\par Tym razem, co prawda, istnia\'b3y niezbite dowody, lecz mimo to Lillian\par wstrzymywa\'b3a si\'ea z wydaniem jakiejkolwiek opinii. Postanowi\'b3a sama zadecy-\par dowa\'e6, czy Mary Roses Claybome naprawd\'ea jest Victori\'b9, czy te\'bf jedynie\par sprytn\'b9 oszustk\'b9, licz\'b9c\'b9 na szybkie wzbogacenie si\'ea.\par - Williamie, dlaczego siedzisz na s\'b3o\'f1cu? - zapyta\'b3a, wpad\'b3szy jak burza\par na dziedziniec. - Je\'9cli nie b\'eadziesz o siebie bardziej dba\'b3, czekaj\'b9 ci\'ea k\'b3opoty\par ze zdrowiem.\par Harrison, lord Elliott i Mary Roses wstali na widok zbli\'bfaj\'b9cej si\'ea do nich\par Lillian. Ciotka od razu skierowa\'b3a wzrok na Mary Roses.\par - Istotnie, jest bardzo podobna do Agathy - przyzna\'b3a. - Tak, tak,\par zauwa\'bfam ca\'b3kiem spore podobie\'f1stwo.\par Elliott oficjalnie przedstawi\'b3 c\'f3rk\'ea siostrze. Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par Nie wiedzia\'b3a, czy powinna sk\'b3oni\'e6 g\'b3ow\'ea, dygn\'b9\'e6 czy mo\'bfe u\'9ccisn\'b9\'e6 d\'b3o\'f1\par Lillian, i liczy\'b3a na to, \'bfe mo\'bfe z zachowania ciotki uda jej si\'ea wywnioskowa\'e6,\par jaki gest powinna uczyni\'e6.\par Lillian nie by\'b3a podobna do brata. Si\'eaga\'b3a mu zaledwie do ramienia. By\'b3a\par chud\'b9 kobiet\'b9 o haczykowatym nosie i ciemnobr\'b9zowych w\'b3osach. Mia\'b3a\par jednak tak samo wystaj\'b9ce ko\'9cci policzkowe. Bez w\'b9tpienia wygl\'b9da\'b3aby\par znacznie atrakcyjniej, gdyby nosi\'b3a stroje w nieco \'bfywszych kolorach. Tym-\par czasem mia\'b3a na sobie sukni\'ea w smutnym odcieniu szaro\'9cci, kt\'f3ra uwydatnia\'b3a\par blado\'9c\'e6 jej twarzy. Wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe musia\'b3aby z ca\'b3ej si\'b3y przyszczypywa\'e6\par swe policzki, by zago\'9cci\'b3 na nich najl\'bfejszy cho\'e6by rumieniec.\par Nie powinna te\'bf obnosi\'e6 si\'ea z wiecznie kwa\'9cn\'b9 min\'b9. W tej chwili\par uporczywie wpatrywa\'b3a si\'ea w Mary Roses.\par - Jak si\'ea nazywasz, moje dziecko? - zapyta\'b3a. Czekaj\'b9c na odpowied\'9f,\par z\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace jak do modlitwy.\par - Nazywam si\'ea Mary Roses Claybome.\par - Nie twierdzi, \'bfe nazywa si\'ea lady Victoria - rzuci\'b3a Lillian do brata. -\par Zastanawiam si\'ea dlaczego.\par Mary Roses natychmiast po\'9cpieszy\'b3a z wyja\'9cnieniem.\par - Odk\'b9d pami\'eatam, zawsze m\'f3wiono na mnie Mary Roses, prosz\'ea pani.\par Imi\'ea Victoria nic dla mnie nie znaczy.\par Bezpo\'9crednio\'9c\'e6 i szczero\'9c\'e6 m\'b3odej kobiety ogromnie zaskoczy\'b3a Lillian.\par Gniewne zmarszczki na jej twarzy pog\'b3\'eabi\'b3y si\'ea.\par - Jeste\'9c bardzo podobna do zmar\'b3ej \'bfony mojego brata, ale wcale nie jestem\par w pe\'b3ni przekonana, czy naprawd\'ea jeste\'9c jego c\'f3rk\'b9. Jak chcesz mnie o tym\par przekona\'e6, moje dziecko?\par Mary Roses postanowi\'b3a pozwoli\'e6 sobie na ca\'b3kowit\'b9 szczero\'9c\'e6, nawet\par kosztem uprzejmo\'9cci.\par - Wcale nie chc\'ea pani o tym przekonywa\'e6. Chcia\'b3abym natomiast, \'bfeby\par przesta\'b3a mnie pani nazywa\'e6 dzieckiem, bo przecie\'bf nim ju\'bf nie jestem.\par - O, Bo\'bfe, Williamie, ona jest bezczelna.\par Mary Roses nie wiedzia\'b3a, co pocz\'b9\'e6 w tej sytuacji. Z pomoc\'b9 przyszed\'b3 jej\par ojciec.\par - To nie bezczelno\'9c\'e6, ale szczero\'9c\'e6.\par Lillian pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Jakie s\'b9 twoje plany? - zapyta\'b3a.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, Lillian! Moja c\'f3rka dopiero co tu przyjecha\'b3a. Nie czas\par jeszcze rozmawia\'e6 o planach. Prosz\'ea, usi\'b9d\'9f i przesta\'f1 zadr\'eacza\'e6 j\'b9 pytaniami.\par - Chc\'ea tylko jak najszybciej dotrze\'e6 do korzeni tego wszystkiego.\par - Korzeni... czego, prosz\'ea pani? - zapyta\'b3a Mary Roses.\par Lillian post\'b9pi\'b3a krok w jej stron\'ea.\par - Pragn\'ea jak najszybciej si\'ea dowiedzie\'e6, czy naprawd\'ea jeste\'9c lady Victoria.\par Pozw\'f3l mi zada\'e6 jej par\'ea pyta\'f1, Williamie, a obiecuj\'ea ci, \'bfe potem b\'ead\'ea\par siedzia\'b3a cicho, niezale\'bfnie od tego, co zrobisz. Czy jeste\'9c lady Victoria? -\par zagrzmia\'b3a.\par - Tak mi wszyscy m\'f3wi\'b9 - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - ze wzgl\'eadu na\par mojego ojca bardzo chcia\'b3abym, \'bfeby to by\'b3o prawda. Chcia\'b3abym, \'bfeby\par wreszcie znalaz\'b3 spok\'f3j; wiem, \'bfe szuka\'b3 mnie bardzo, bardzo d\'b3ugo.\par - A ze wzgl\'eadu na siebie?\par Mary Roses nie od razu zrozumia\'b3a pytanie ciotki. Spojrza\'b3a na Hamsona,\par po czym przenios\'b3a wzrok na Lillian.\par - Chcia\'b3abym sp\'eadzi\'e6 kilka tygodni razem z moim ojcem, a potem wr\'f3ci\'e6\par do domu.\par - Jeszcze za wcze\'9cnie na robienie plan\'f3w - przerwa\'b3 jej ojciec, \'b3agodnym\par gestem poklepuj\'b9c jej d\'b3o\'f1. - Mo\'bfe si\'ea okaza\'e6, \'bfe b\'eadziesz chcia\'b3a zosta\'e6 tu\par ze mn\'b9.\par Nie chcia\'b3a, by \'bfywi\'b3 p\'b3onne nadzieje.\par - Mam czterech braci. Musz\'ea do nich wr\'f3ci\'e6, ojcze.\par - Porozmawiamy o tym p\'f3\'9fniej - zadecydowa\'b3. - Najpierw musisz nas\par wszystkich pozna\'e6. Lillian jest najtrudniejszym cz\'b3onkiem naszej rodziny. Ale,\par jak widzisz, zamilk\'b3a. Musz\'ea przyzna\'e6, \'bfe dot\'b9d wydawa\'b3o mi si\'ea niemo\'bfliwe,\par by komu\'9c uda\'b3o si\'ea wywrze\'e6 na mojej siostrze tak wielkie wra\'bfenie, by a\'bf\par zaniem\'f3wi\'b3a, ale najwyra\'9fniej ci si\'ea to uda\'b3o.\par Jego s\'b3owa wprawi\'b3y Mary Roses w wielkie zak\'b3opotanie.\par - Nie by\'b3o to moim zamiarem, prosz\'ea pani.\par - Harrisonie, czy ona zupe\'b3nie nie zdaje sobie sprawy z pozycji swojego\par ojca? - zapyta\'b3a Lillian.\par - Rzeczywi\'9ccie, nie zdaje sobie sprawy - odpowiedzia\'b3. - Ona ma inne\par kryteria warto\'9cci ni\'bf m\'b3ode kobiety w Anglii.\par - Proponuj\'ea, \'bfeby\'9cmy przeszli do salonu - odezwa\'b3 si\'ea lord Elliott. - Moja\par siostra musi troch\'ea och\'b3on\'b9\'e6.\par - Id\'9f do salonu z Harrisonem. Ja chcia\'b3abym jeszcze porozmawia\'e6 na\par osobno\'9cci z moj\'b9 bratanic\'b9.\par - Nie pozwol\'ea, by\'9c zadr\'eaczy\'b3a moj\'b9 c\'f3rk\'ea, Lillian.\par - Ciocia wcale mnie nie zadr\'eacza, ojcze.\par Harrison r\'f3wnie\'bf wola\'b3by nie zostawia\'e6 \'bfony sam na sam z Lillian. Dobrze\par wiedzia\'b3, jak przykra potrafi by\'e6 siostra Elliotta. Nie chcia\'b3, by Mary Roses\par zosta\'b3a zraniona, i gdyby tylko mia\'b3 na to czas, wzi\'b9\'b3by j\'b9 na stron\'ea i wyja\'9cni\'b3,\par \'bfe nie taki diabe\'b3 straszny, jak go maluj\'b9, \'bfe Lillian ma dobre serce, tylko\par bardzo si\'ea stara, by przypadkiem nikt tego nie zauwa\'bfy\'b3.\par - Moja c\'f3rka i ja nie widzieli\'9cmy si\'ea a\'bf nazbyt d\'b3ugo. Wybacz, Lillian,\par ale nalegam, \'bfeby\'9cmy wszyscy razem udali si\'ea do salonu.\par - Zaraz tam przyjdziemy, ojcze - powiedzia\'b3a Mary Roses. - Ja te\'bf\par chcia\'b3abym zamieni\'e6 na osobno\'9cci s\'b3\'f3wko z moj\'b9 cioci\'b9.\par Nie czekaj\'b9c, a\'bf m\'ea\'bfczy\'9fni wyra\'bf\'b9 na to zgod\'ea, usiad\'b3a i zaproponowa\'b3a,\par \'bfeby Lillian zrobi\'b3a to samo.\par Nie odezwa\'b3y si\'ea do siebie ani s\'b3owem, dop\'f3ki nie zosta\'b3y same.\par - Czy mam zacz\'b9\'e6, czy ciocia woli to zrobi\'e6?\par - Ja zaczn\'ea - powiedzia\'b3a gderliwym tonem ciotka. - Istniej\'b9 pewne\par przywileje wynikaj\'b9ce z wieku - doda\'b3a z pob\'b3a\'bfliwym u\'9cmiechem. - Chcia-\par \'b3abym wierzy\'e6, \'bfe masz jak najlepsze intencje, moja droga, ale nie bardzo\par mog\'ea. Co prawda s\'b3ysza\'b3am, \'bfe tw\'f3j m\'b9\'bf przedstawi\'b3 rozmaite dowody na to,\par \'bfe w istocie jeste\'9c nasz\'b9 Victori\'b9, niemniej wci\'b9\'bf mam na ten temat wiele\par w\'b9tpliwo\'9cci. Natomiast absolutnie nie mam w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe mog\'b3aby\'9c \'bfyczy\'e6\par sobie zosta\'e6 spadkobierczyni\'b9 mojego brata.\par - Czy w takim razie mo\'bfe mi ciocia powiedzie\'e6, dlaczego mia\'b3abym chcie\'e6\par by\'e6 Victori\'b9?\par - No c\'f3\'bf... \'b3\'b9cz\'b9 si\'ea z tym pozycja, maj\'b9tek...\par By\'b3a wci\'b9\'bf tak zaskoczona pytaniem, \'bfe formu\'b3owanie my\'9cli przychodzi\'b3o\par jej z niema\'b3ym trudem.\par - Mog\'ea r\'f3wnie dobrze wymieni\'e6 wiele powod\'f3w, dla kt\'f3rych wcale nie\par chcia\'b3abym by\'e6 cioci bratanic\'b9. Bycie kim\'9c innym ni\'bf dot\'b9d ogromnie kom-\par plikuje moje \'bfycie. Mam rodzin\'ea w Montanie. Czy to naprawd\'ea takie egoisty-\par czne z mojej strony, \'bfe bardzo t\'easkni\'ea za domem?\par - Czy wychowa\'b3a\'9c si\'ea w bogatej rodzinie?\par - Tak, a przynajmniej tak uwa\'bfam. Mam wszystko, co mi potrzebne do\par szcz\'ea\'9ccia.\par - Czy cz\'b3onkowie twojej rodziny s\'b9 r\'f3wnie bogaci, jak tw\'f3j ojciec?\par - Nie jestem tego pewna - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - M\'f3wimy o innym\par \'bfyciu i o innych bogactwach - pr\'f3bowa\'b3a wyja\'9cni\'e6. - Dlaczego nie chce ciocia,\par \'bfebym by\'b3a Victori\'b9?\par Lillian dobr\'b9 chwil\'ea wpatrywa\'b3a si\'ea w Mary Roses, po czym wyszepta\'b3a:\par - Masz oczy babki.\par - Babki?\par Lillian skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, i nieoczekiwanie ciep\'b3y u\'9cmiech rozja\'9cni\'b3 jej twarz.\par - Nigdy nie s\'b3ysza\'b3am, \'bfeby Agatha wyrazi\'b3a si\'ea o kim\'9c nieuprzejmie, a ju\'bf\par na pewno nie zdarzy\'b3o si\'ea jej powiedzie\'e6 z\'b3ego s\'b3\'f3wka na swoj\'b9 w\'b3asn\'b9 matk\'ea.\par Twoja babka by\'b3a okropnym starym nietoperzem, ale mia\'b3a pi\'eakne niebieskie\par oczy. Agatha prawdopodobnie przewraca si\'ea w grobie, s\'b3ysz\'b9c, \'bfe \'9fle m\'f3wi\'ea\par o jej matce, ale nie powiedzia\'b3am ani s\'b3owa nieprawdy. Naprawd\'ea by\'b3o trudno\par z ni\'b9 wytrzyma\'e6.\par Mary Roses wybuchn\'ea\'b3a \'9cmiechem. Lillian wydawa\'b3a si\'ea ogromnie zasad-\par nicza, lecz niekt\'f3re jej wypowiedzi dalekie by\'b3y od nienaganno\'9cci.\par - Nie chc\'ea kolejny raz prze\'bfywa\'e6 rozczarowania razem z moim bratem,\par nie chc\'ea, by zn\'f3w cierpia\'b3.\par - Postaram si\'ea niczym go nie zrani\'e6 - obieca\'b3a Mary Roses. - Chcia\'b3am\par jedynie go pozna\'e6, a potem wr\'f3ci\'e6 do domu. Oczywi\'9ccie, b\'ead\'ea do niego pisa\'e6\par listy i mam nadziej\'ea, \'bfe pewnego dnia przyjedzie mnie odwiedzi\'e6. Chcia\'b3abym,\par \'bfeby pozna\'b3 moich braci.\par Lillian nie wiedzia\'b3a, jak sobie to wszystko t\'b3umaczy\'e6.\par - Czy nie zdajesz sobie sprawy, co tw\'f3j ojciec mo\'bfe ci ofiarowa\'e6?\par - Ale\'bf wiem doskonale. Mo\'bfe mnie obdarzy\'e6 ojcowsk\'b9 mi\'b3o\'9cci\'b9. B\'ead\'ea\par dba\'e6 o jego uczucia. I postaram si\'ea kocha\'e6 go tak, jak c\'f3rka powinna kocha\'e6\par ojca. Nie mam \'bfadnych do\'9cwiadcze\'f1 w tym wzgl\'eadzie, ale b\'ead\'ea si\'ea bardzo\par stara\'e6.\par - Moja droga, jeste\'9c kobiet\'b9 zam\'ea\'bfn\'b9, a w zwi\'b9zku z tym pozostajesz pod\par opiek\'b9 m\'ea\'bfa i przy nim jest twoje miejsce. Harrison mieszka w Anglii. Chyba\par zdajesz sobie spraw\'ea, \'bfe powinna\'9c z nim tu zosta\'e6.\par Zupe\'b3nie nie zdawa\'b3a sobie z tego sprawy. Nie mia\'b3a jednak zamiaru dzieli\'e6\par si\'ea swoimi pogl\'b9dami z Lillian.\par - Czy ciocia jest zam\'ea\'bfna?\par - By\'b3am. Nieod\'bfa\'b3owany Kenneth zmar\'b3 przed pi\'eacioma laty. B\'f3g nie\par obdarzy\'b3 nas potomstwem.\par - Serdecznie cioci wsp\'f3\'b3czuj\'ea - powiedzia\'b3a Mary Roses.\par - Staram si\'ea by\'e6 ca\'b3y czas zaj\'eata. Organizuj\'ea akcje dobroczynne, no\par i oczywi\'9ccie po\'9cwi\'eacam wiele czasu i troski rodzinie. Robert ma siedmioro\par dzieci, kt\'f3re nieustannie popadaj\'b9 w jakie\'9c tarapaty. Barbara jest przemi\'b3\'b9\par kobiet\'b9, ale zupe\'b3nie nie daje sobie rady ze swoj\'b9 czeredk\'b9. Maj\'b9 sze\'9c\'e6 c\'f3rek\par i jednego syna - doda\'b3a. - Najdalej za dwie godziny b\'eadziesz mia\'b3a okazj\'ea\par ich pozna\'e6.\par - Kim s\'b9 Robert i Barbara?\par - To tw\'f3j stryj i stryjenka. William, tw\'f3j ojciec, jest najstarszy z rodze\'f1-\par stwa, potem ja, nast\'eapnie Daniel, a najm\'b3odszy jest Robert. Barbara to jego\par \'bfona. Czy masz jak\'b9\'9c przyzwoit\'b9 sukni\'ea, moja droga?\par Mary Roses popatrzy\'b3a na swoje ubranie. Nie zauwa\'bfy\'b3a na nim \'bfadnych\par plam ani zagniece\'f1.\par - Czy co\'9c jest nie w porz\'b9dku z moj\'b9 sukni\'b9?\par - Jest okropnie niemodna.\par - Wyda\'b3am kup\'ea pieni\'eadzy na ten materia\'b3 - zaprotestowa\'b3a nie\'9cmia\'b3o.\par Lillian westchn\'ea\'b3a g\'b3o\'9cno i przy\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3o\'f1 do szyi.\par - Nie wolno ci tak m\'f3wi\'e6, Victorio. Tylko prostacy m\'f3wi\'b9 tak, jak ty si\'ea\par przed chwil\'b9 wyrazi\'b3a\'9c. Musimy bezzw\'b3ocznie przyst\'b9pi\'e6 do pracy nad popra-\par w\'b9 twoich manier. Mamy wiele do zrobienia, zanim zostaniesz przedstawiona\par w towarzystwie. Nie mo\'bfesz zapomina\'e6, kim jest tw\'f3j ojciec.\par Nie w pe\'b3ni zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, o czym m\'f3wi ciotka, lecz z zatroska-\par nego wyrazu jej twarzy wywnioskowa\'b3a, \'bfe musi to by\'e6 co\'9c wa\'bfnego.\par - Nie zapominam, kim jest m\'f3j ojciec - odpowiedzia\'b3a. - Dlaczego ciocia\par ponownie nie wysz\'b3a za m\'b9\'bf? Przecie\'bf jest ciocia bardzo pi\'eakn\'b9 kobiet\'b9. Gdyby\par ciocia mieszka\'b3a w Montanie, co najmniej dziesi\'eaciu m\'ea\'bfczyzn stara\'b3oby si\'ea\par o cioci r\'eak\'ea, jeszcze zanim drogi zmar\'b3y spocz\'b9\'b3by w ziemi.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, moje dziecko, zachowujesz si\'ea impertynencko.\par - Nie jestem impertynencka - odpar\'b3a atak Mary Roses. - Po prostu jestem\par szczera.\par Lillian dotkni\'eaciem r\'eaki upewni\'b3a si\'ea, \'bfe z jej nienagannie upi\'eatego koka\par nie wystaje ani jedno pasemko w\'b3os\'f3w, po czym wsta\'b3a.\par - Musisz nauczy\'e6 si\'ea zachowywa\'e6 swoje opinie dla siebie, Victorio, inaczej\par ludzie b\'ead\'b9 zaszokowani twoimi wypowiedziami.\par Mary Roses nagle zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe Lillian zaakceptowa\'b3a j\'b9 jako c\'f3lk\'ea\par brata.\par - Ciocia nie mo\'bfe tak szybko zmienia\'e6 swoich opinii - zauwa\'bfy\'b3a.\par - Trudno negowa\'e6 fakty, niemniej jednak wci\'b9\'bf zamierzam polega\'e6 wy\'b3\'b9-\par cznie na swoim w\'b3asnym os\'b9dzie. Staram si\'ea jednak wyja\'9cnia\'e6 w\'b9tpliwo\'9cci na\par twoj\'b9 korzy\'9c\'e6, moja droga.\par - Dlaczego?\par - Nieuprzejmie jest zadawa\'e6 tyle pyta\'f1, Victorio. Prosz\'ea, chod\'9fmy ju\'bf.\par Tw\'f3j ojciec i tw\'f3j m\'b9\'bf ju\'bf wystarczaj\'b9co d\'b3ugo na ciebie czekaj\'b9.\par - Chcia\'b3abym najpierw prosi\'e6 cioci\'ea o wy\'9cwiadczenie mi pewnej grzeczno\'9cci.\par Lillian spojrza\'b3a na bratanic\'ea.\par - Mianowicie?\par - Prosz\'ea, \'bfeby ciocia nazywa\'b3a mnie Mary Roses.\par - Ale przecie\'bf nie jeste\'9c ju\'bf Mary Roses. Jeste\'9c Victori\'b9. Musisz przyzwy-\par czai\'e6 si\'ea do tego imienia.\par Chwyciwszy rami\'ea Mary Roses, poci\'b9gn\'ea\'b3a j\'b9 w stron\'ea domu.\par - S\'b3ysza\'b3am, \'bfe jutro ma tu przyjecha\'e6 twoja przyjaci\'f3\'b3ka. Jak ma na imi\'ea?\par - Eleanor - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - My\'9cl\'ea, \'bfe ona spodoba si\'ea cioci.\par Ma du\'bfo lepsze maniery ni\'bf ja.\par - Zobaczymy - uci\'ea\'b3a Lillian.\par Mary Roses wesz\'b3a za ciotk\'b9 do salonu. Ani Harrison, ani jej ojciec tego\par nie zauwa\'bfyli, zawzi\'eacie nad czym\'9c dyskutuj\'b9c.\par - Ale\'bf oni chc\'b9, \'bfeby zatrzyma\'b3 pan te pieni\'b9dze, a ja s\'b9dz\'ea, \'bfe powinien\par pan je przyj\'b9\'e6 - m\'f3wi\'b3 Harrison.\par Sta\'b3 przy kominku, odwr\'f3cony ty\'b3em do \'bfony. Mary Roses podesz\'b3a do\par m\'ea\'bfa i stan\'ea\'b3a u jego boku.\par - Absolutnie ich nie przyjm\'ea - powt\'f3rzy\'b3 ju\'bf po raz trzeci lord Elliott. -\par Prosz\'ea, ode\'9clij je, Hamsonie.\par Harrison potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Mary Roses otar\'b3a si\'ea o niego ramieniem;\par natychmiast chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea.\par - Czy m\'f3wisz o tych pieni\'b9dzach, kt\'f3re przekazali moi bracia? - zapyta\'b3a.\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Harrison. - Tw\'f3j ojciec nie chce ich przyj\'b9\'e6.\par Lord Elliott siedzia\'b3 w fotelu obok kominka. Mary Roses zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do\par ojca.\par - Przyjmuj\'b9c te pieni\'b9dze sprawisz przyjemno\'9c\'e6 moim braciom, tato.\par Wyraz twarzy Elliotta zdradza\'b3, \'bfe nie zamierza ust\'eapowa\'e6 w tej sprawie.\par Zacz\'b9\'b3 co\'9c wyja\'9cnia\'e6 Mary Roses, po czym zmieni\'b3 zdanie i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par o pomoc do siostry.\par Lillian natychmiast post\'b9pi\'b3a kilka krok\'f3w w jego stron\'ea.\par - Nie powinna\'9c bra\'e6 udzia\'b3u w tej rozmowie, Victorio. Niech m\'ea\'bfczy\'9fni\par rozstrzygn\'b9 ten problem mi\'eadzy sob\'b9. Chod\'9fmy na g\'f3r\'ea i przejrzyjmy twoj\'b9\par garderob\'ea. Mo\'bfe uda si\'ea znale\'9f\'e6 co\'9c odpowiedniejszego na dzisiejszy wiecz\'f3r.\par Mary Roses us\'b3ysza\'b3a g\'b3\'eabokie westchnienie Harrisona i poczu\'b3a mocniejszy\par u\'9ccisk jego d\'b3oni.\par - Id\'9f, kochanie. P\'f3\'9fniej wr\'f3cimy jeszcze do tej rozmowy.\par Zosta\'b3a elegancko odprawiona. B\'ead\'b9c u siebie w domu, z pewno\'9cci\'b9 po-\par wiedzia\'b3aby wiele gorzkich s\'b3\'f3w na temat \f1\'84m\f0\'easkich rozm\'f3w", lecz teraz\par znajdowa\'b3a si\'ea w zupe\'b3nie innej sytuacji. By\'b3a w Anglii, gdzie panowa\'b3y nieco\par inne zwyczaje i obowi\'b9zywa\'b3y inne regu\'b3y zachowa\'f1. Nagle poczu\'b3a si\'ea bardzo\par niepewnie. Obieca\'b3a jednak braciom, \'bfe b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3a nawi\'b9za\'e6 jak\par najlepsze stosunki z cz\'b3onkami swojej angielskiej rodziny, wi\'eac pos\'b3usznie\par powlok\'b3a si\'ea za ciotk\'b9. W drzwiach zatrzyma\'b3a si\'ea na chwil\'ea, by spojrze\'e6 na\par Harrisona z gniewnym grymasem na twarzy, daj\'b9c mu tym samym do zrozu-\par mienia, co s\'b9dzi o takim wy\'b3\'b9czaniu jej z towarzystwa, lecz nie okaza\'b3 ani\par odrobiny wsp\'f3\'b3czucia. Szelmowsko zmru\'bfy\'b3 oko, co tym bardziej j\'b9 rozdra\'bf-\par ni\'b3o, wyda\'b3a wi\'eac pe\'b3ne rezygnacji westchnienie i zacz\'ea\'b3a wst\'eapowa\'e6 na\par schody. P\'f3\'9fniej b\'eadzie mia\'b3a czas, by powiedzie\'e6 Hamsonowi, jak si\'ea czu\'b3a\par w tej sytuacji.\par Nast\'eapn\'b9 godzin\'ea sp\'eadzi\'b3a spieraj\'b9c si\'ea z Lillian na temat garderoby. Starsza\par dama najwyra\'9fniej by\'b3a ow\'b3adni\'eata obsesj\'b9 na temat ubra\'f1. Jej zachowanie\par ogromnie dziwi\'b3o Mary Roses. Nie mog\'b3a zrozumie\'e6, dlaczego Lillian nie\par znajdowa\'b3a nic godnego uwagi, skoro pokaza\'b3a jej osiem swoich najlepszych\par kreacji. Lillian przyjrza\'b3a im si\'ea uwa\'bfnie, po czym zdecydowanie potrz\'b9sn\'ea\'b3a\par g\'b3ow\'b9 i wynios\'b3ym tonem poinformowa\'b3a Mary Roses, \'bfe s\'b9 absolutnie nieod-\par powiednie.\par Mary Roses stara\'b3a si\'ea nie bra\'e6 tego wszystkiego zbyt mocno do serca.\par Powtarza\'b3a sobie w my\'9clach, \'bfe tutaj wszystko jest inaczej. A jednak by\'b3o jej\par przykro, \'bfe za szczeg\'f3lnie niegustowne uznane zosta\'b3y dwie suknie, kt\'f3rych\par materia\'b3 i kr\'f3j w\'b3asnor\'eacznie wybiera\'b3a, jak jej si\'ea wydawa\'b3o, ze szczeg\'f3ln\'b9\par staranno\'9cci\'b9.\par Sko\'f1czy\'b3o si\'ea tym, \'bfe zosta\'b3a w niebieskiej sukni, kt\'f3r\'b9 mia\'b3a na sobie.\par Lillian zesz\'b3a na d\'f3\'b3, by wys\'b3a\'e6 pos\'b3a\'f1ca do krawca.\par Przed wyj\'9cciem z pokoju przystan\'ea\'b3a w drzwiach.\par - Jutro czekaj\'b9 ci\'ea badania lekarskie, kt\'f3re zaplanowa\'b3 m\'f3j brat, a p\'f3\'9fniej\par p\'f3jdziemy wybra\'e6 odpowiedni materia\'b3 i zaczniemy kompletowa\'e6 twoj\'b9 gar-\par derob\'ea.\par - Nie potrzebuj\'ea \'bfadnego lekarza - zaprotestowa\'b3a Mary Roses. - Prosz\'ea\par mi wierzy\'e6, czuj\'ea si\'ea doskonale.\par - Prosz\'ea ci\'ea, Victorio, nie r\'f3b k\'b3opot\'f3w swoim zachowaniem. To wszystko\par dla twojego dobra. Zadbam o to, by wyznaczono nam przy stole miejsca obok\par siebie, tak \'bfebym mog\'b3a udzieli\'e6 ci paru wskaz\'f3wek na temat zachowania przy\par stole. Teraz masz godzink\'ea na odpoczynek, a potem zejd\'9f na d\'f3\'b3. Do tego\par czasu powinien ju\'bf tu przyby\'e6 Robert z rodzin\'b9.\par - Ciociu Lillian, m\'f3wi\'b3a\'9c, \'bfe jest jeszcze jeden brat, Daniel. Czy on te\'bf\par przyjedzie?\par - Daniel i jego \'bfona bawi\'b9 na po\'b3udniu Francji i wr\'f3c\'b9 nie wcze\'9cniej ni\'bf\par za tydzie\'f1 lub dwa. Dopiero wtedy b\'eadziesz mog\'b3a ich pozna\'e6. Jego \'bfona ma\par na imi\'ea Johanna. Maj\'b9 troje dzieci, trzech syn\'f3w. A teraz zdrzemnij si\'ea troch\'ea,\par Victorio. Przy\'9cl\'ea ci do pomocy Anne-Marie.\par Mary Roses nie zapyta\'b3a, dlaczego s\'b3u\'bf\'b9ca ma pomaga\'e6 jej odpoczywa\'e6.\par Zapewne Lillian kolejny raz powiedzia\'b3aby jej, \'bfe jest impertynencka. Nie\par pyta\'b3a r\'f3wnie\'bf, dlaczego powinna si\'ea zdrzemn\'b9\'e6, chocia\'bf nie mia\'b3a poj\'eacia,\par po co mia\'b3aby spa\'e6 w ci\'b9gu dnia. Wcale nie odczuwa\'b3a zm\'eaczenia, chocia\'bf\par kr\'eaci\'b3o jej si\'ea w g\'b3owie od nadmiaru wra\'bfe\'f1. By\'b3o tyle imion do zapami\'eatania\par i tyle regu\'b3, kt\'f3rych musia\'b3a przestrzega\'e6.\par Jak te\'bf uda jej si\'ea spe\'b3ni\'e6 oczekiwania wszystkich cz\'b3onk\'f3w tutejszej\par rodziny? Mary Roses nigdy nie uchyla\'b3a si\'ea od podj\'eacia wyzwania i absolutnie\par nie zamierza\'b3a czyni\'e6 tego teraz. Postanowi\'b3a, \'bfe uczyni wszystko, co tylko\par w jej mocy, by zadowoli\'e6 krewnych.\par Anne-Marie przysz\'b3a pom\'f3c jej zdj\'b9\'e6 sukni\'ea i odchyli\'b3a po\'9cciel na \'b3\'f3\'bfku.\par Mary Roses zrozumia\'b3a, \'bfe zdaniem rodziny rzeczywi\'9ccie powinna wypocz\'b9\'e6,\par kiedy m\'b3oda s\'b3u\'bf\'b9ca zaci\'b9gn\'ea\'b3a zas\'b3ony na oknach.\par W przestronnym pokoju dominowa\'b3y odcienie starego z\'b3ota, kt\'f3re wyda\'b3y\par jej si\'ea koj\'b9ce. Po\'b3o\'bfy\'b3a si\'ea na \'b3\'f3\'bfku, maj\'b9c na sobie jedynie koszul\'ea nocn\'b9,\par i pod\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace pod g\'b3ow\'ea. Wpatruj\'b9c si\'ea w sufit, stara\'b3a si\'ea uporz\'b9dkowa\'e6\par my\'9cli.\par Pomy\'9cla\'b3a o ojcu i o tym, jakim by\'b3 cz\'b3owiekiem. Podoba\'b3 jej si\'ea jego\par u\'9cmiech. Lubi\'b3a te\'bf ton jego g\'b3osu. By\'b3 \'b3agodny, mi\'eakki, a jednak kry\'b3a si\'ea\par w nim stanowczo\'9c\'e6. W li\'9ccie do braci napisze, \'bfe lord Elliott to bardzo\par sympatyczny cz\'b3owiek.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej nadszed\'b3 Harrison.\par - Tw\'f3j ojciec jest okropnie uparty - powiedzia\'b3. - Uwa\'bfa, \'bfe pieni\'b9dze,\par kt\'f3re przys\'b3ali twoi bracia, powinny do nich wr\'f3ci\'e6. Uzna\'b3, \'bfe to ma by\'e6\par zap\'b3ata za jego zgod\'ea na to, \'bfeby\'9c dalej z nimi mieszka\'b3a. Oczywi\'9ccie on tego\par wszystkiego nie rozumie.\par Mary Roses przewr\'f3ci\'b3a si\'ea na bok, by spojrze\'e6 na m\'ea\'bfa.\par - By\'b3 wyra\'9fnie niezadowolony, kiedy wspomnia\'b3am braci. Domy\'9cli\'b3am si\'ea\par tego ze sposobu, w jaki na mnie patrzy\'b3. Wydawa\'b3 si\'ea... rozczarowany.\par - Musisz mu da\'e6 troch\'ea czasu na przyzwyczajenie si\'ea do my\'9cli, \'bfe masz\par te\'bf inn\'b9 rodzin\'ea - zasugerowa\'b3 Harrison.\par - Czy wiesz, \'bfe jutro ma mnie bada\'e6 lekarz?\par Harrison zdj\'b9\'b3 marynark\'ea, rzuci\'b3 j\'b9 na krzes\'b3o, po czym usiad\'b3 na skraju\par \'b3\'f3\'bfka i schyli\'b3 si\'ea, by zdj\'b9\'e6 buty i skarpetki.\par - Tw\'f3j ojciec wspomina\'b3 mi o tym.\par - Dlaczego musz\'ea przej\'9c\'e6 te badania? Czuj\'ea si\'ea ca\'b3kiem dobrze.\par - Lekarze zapewni\'b9 ojca, \'bfe wszystko w porz\'b9dku, a on bardzo potrzebuje\par takiego zapewnienia. Przecie\'bf to nic z\'b3ego. Ale je\'9cli naprawd\'ea tego nie chcesz,\par przekonam go, \'bfe to nie ma sensu.\par Po d\'b3u\'bfszym zastanowieniu pomy\'9cla\'b3a, \'bfe pragnie uspokoi\'e6 ojca. Dosz\'b3a\par do wniosku, \'bfe m\'b9\'bf ma racj\'ea. Przecie\'bf nie stanie jej si\'ea \'bfadna krzywda.\par - To strata czasu i pieni\'eadzy - stwierdzi\'b3a w ostatnim przejawie nie\'9cmia-\par \'b3ego protestu. - Ale zastosuj\'ea si\'ea do jego \'bfyczenia. Nie zapyta\'b3e\'9c mnie jeszcze,\par co my\'9cl\'ea o moim ojcu. Nie jeste\'9c ciekaw?\par Spojrza\'b3 na ni\'b9 z u\'9cmiechem.\par - Nie zapyta\'b3em, bo ju\'bf wiem, co o nim my\'9clisz. Oczywi\'9ccie, jeste\'9c bardzo\par ciekawa, jakim jest cz\'b3owiekiem. Wywnioskowa\'b3em to widz\'b9c, jak na niego\par patrzysz, kiedy ma wzrok skierowany w inn\'b9 stron\'ea. Zd\'b9\'bfy\'b3a\'9c go ju\'bf polubi\'e6,\par a my\'9cl\'ea, \'bfe chcia\'b3aby\'9c go pokocha\'e6.\par Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Harrison potwierdzi\'b3, \'bfe jest przenikliwym obserwatorem.\par - Jestem jego c\'f3rk\'b9. Powinnam go kocha\'e6.\par - To prawda.\par - Czy mog\'ea mu ufa\'e6?\par Zaskoczy\'b3o go to pytanie.\par - Tak - odpowiedzia\'b3. - Mo\'bfesz mu ufa\'e6. A ju\'bf z pewno\'9cci\'b9 mo\'bfesz ufa\'e6\par mnie.\par Nie chcia\'b3a o tym rozmawia\'e6. Pr\'f3bowa\'b3a zmieni\'e6 temat, lecz Harrison nie\par pozwoli\'b3 na to.\par - Rozumiem, \'bfe twoim zdaniem nie powinienem od ciebie wymaga\'e6,\par \'bfeby\'9c mi ufa\'b3a. Prawdopodobnie by\'b3em zbyt zuchwa\'b3y.\par - Prawdopodobnie?\par - A wi\'eac jeszcze do tego nie dosz\'b3a\'9c?\par - Do czego?\par - \'afe mi\'b3o\'9c\'e6 zawsze \'b3\'b9czy si\'ea z zaufaniem. Nie mog\'b3aby\'9c mnie kocha\'e6,\par gdyby\'9c mi nie ufa\'b3a. A przecie\'bf mnie kochasz, nieprawda\'bf?\par Nie odpowiedzia\'b3a. Temat zaufania by\'b3 dla niej zbyt dra\'bfliwy, by go teraz\par porusza\'e6. Harrison zrani\'b3 j\'b9, rozmy\'9clnie j\'b9 oszukuj\'b9c. Potrafi\'b3a zrozumie\'e6,\par dlaczego nie poda\'b3 prawdziwego powodu swojego przybycia na ranczo... na\par pocz\'b9tku. Tak, rozumia\'b3a pobudki, kt\'f3re nim kierowa\'b3y, ale po tym, jak wyznali\par sobie mi\'b3o\'9c\'e6, nie powinien ju\'bf mie\'e6 przed ni\'b9 \'bfadnych tajemnic. T\'b3umaczy\'b3,\par \'bfe obowi\'b9zek powiadomienia jej o ojcu nale\'bfa\'b3 do braci. To r\'f3wnie\'bf rozumia\'b3a.\par A jednak oszuka\'b3 j\'b9, a chocia\'bf ba\'b3a si\'ea o tym my\'9cle\'e6, wcale nie by\'b3a pewna,\par czy kiedy\'9c nie oszuka jej znowu.\par Musz\'b9 cierpliwie odbudowa\'e6 wzajemne zaufanie, cegie\'b3ka po cegie\'b3ce,\par a Harrison b\'eadzie musia\'b3 uzbroi\'e6 si\'ea w cierpliwo\'9c\'e6 i poczeka\'e6, a\'bf opu\'9cci j\'b9\par l\'eak.\par - Nie dojrza\'b3am jeszcze do tego, \'bfeby z tob\'b9 o tym dyskutowa\'e6 - powie-\par dzia\'b3a. - B\'eadziesz musia\'b3 da\'e6 mi troch\'ea czasu na och\'b3oni\'eacie po tym wszystkim,\par czy ci si\'ea to podoba, czy nie. Tak, kocham ci\'ea - doda\'b3a, widz\'b9c, \'bfe gniewnie\par marszczy brwi. - A kiedy b\'eadziesz czeka\'b3, mo\'bfe zrozumiesz, \'bfe mnie te\'bf\par mo\'bfna zaufa\'e6.\par - Zaczynasz mnie denerwowa\'e6, Mary Roses.\par - Ale kochasz mnie, prawda?\par - Tak, kocham.\par Nie by\'b3 zadowolony z rozmowy, wcale jej to jednak nie zaskoczy\'b3o.\par Harrison lubi\'b3 mie\'e6 wszystko pouk\'b3adane jak w pude\'b3eczkach, a konieczno\'9c\'e6\par czekania na cokolwiek by\'b3a przeciwna jego naturze. Skoro wszystko logicznie\par wyja\'9cni\'b3, oczekiwa\'b3 od niej r\'f3wnie logicznych my\'9cli i zachowa\'f1.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe nie pomyl\'b9 mi si\'ea te wszystkie imiona.\par Celowo zmieni\'b3a temat. Harrison zacz\'b9\'b3 zdejmowa\'e6 spodnie.\par - Pomog\'ea ci. Ale powinni\'9cmy porozmawia\'e6 o George'u MacPhersonie. To\par osobisty sekretarz twojego ojca. Nie b\'eadzie obecny na dzisiejszym przyj\'eaciu;\par nie wr\'f3ci\'b3 jeszcze z wakacji. Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c powiedzia\'b3a mu, \'bfe Douglas\par widzia\'b3 na rogu ulicy kobiet\'ea i m\'ea\'bfczyzn\'ea, nios\'b9cych koszyk. Zachowuj si\'ea\par tak, jakby\'9c nie mia\'b3a najmniejszego poj\'eacia o tym, co zdarzy\'b3o si\'ea tamtego\par dnia.\par - Czy to on mnie zabra\'b3?\par - Tak mi si\'ea wydaje, ale wci\'b9\'bf nie mam dowod\'f3w. D\'b3ugo \'9cl\'eacza\'b3em nad\par r\'f3\'bfnymi starymi ksi\'eagami rachunkowymi. MacPherson nie by\'b3by w stanie\par zap\'b3aci\'e6 tysi\'eacy dolar\'f3w swojej wsp\'f3lniczce, wi\'eac musia\'b3 wzi\'b9\'e6 te pieni\'b9dze\par z kt\'f3rego\'9c z kont Elliotta. Na razie nie znalaz\'b3em \'bfadnych sprzeczno\'9cci, ale\par czuj\'ea, \'bfe to tylko kwestia czasu.\par - Czy MacPherson nie by\'b3 podejrzany w \'9cledztwie?\par - By\'b3. Ale wydaje mi si\'ea, \'bfe nie przestudiowano wtedy tych ksi\'b9g tak\par starannie, jakby nale\'bfa\'b3o.\par - Czy mog\'b3abym ci w czym\'9c pom\'f3c?\par Zacz\'b9\'b3 ju\'bf zaprzecza\'e6, lecz po chwili zmieni\'b3 zdanie. Mary Roses by\'b3a teraz\par jego \'bfon\'b9, a chocia\'bf zazwyczaj pracowa\'b3 samotnie, doszed\'b3 do wniosku, \'bfe\par chce, aby pomog\'b3a mu w tej sprawie. Wsp\'f3lna praca powinna by\'e6 dla nich\par nowym, wa\'bfnym do\'9cwiadczeniem.\par -Tak.\par - Uwa\'bfasz, \'bfe wystarczy, by Douglas przyjecha\'b3 do Anglii i rozpozna\'b3\par MacPhersona jako sprawc\'ea?\par - Pewne szczeg\'f3\'b3y po latach zacieraj\'b9 nam si\'ea w pami\'eaci, zmienia si\'ea te\'bf\par wygl\'b9d cz\'b3owieka - odpar\'b3 Harrison. - Obrona natychmiast podwa\'bfy wiary-\par godno\'9c\'e6 zezna\'f1 Douglasa. Musimy mie\'e6 niezbite dowody.\par - Czy powiedzia\'b3e\'9c o MacPhersonie mojemu ojcu?\par - Jeszcze nie - odpowiedzia\'b3 Harison. - S\'b9dz\'ea, \'bfe nie potrafi\'b3by pracowa\'e6\par z tym cz\'b3owiekiem. Oczywi\'9ccie, zamierzam wyjawi\'e6 mu wszystko, kiedy\par uzyskam potrzebne dowody. Czy chcesz, \'bfebym od razu mu o tym powiedzia\'b3?\par - A zrobi\'b3by\'9c to, gdybym sobie tego \'bfyczy\'b3a?\par -Tak.\par Ucieszy\'b3o j\'b9, \'bfe Harrison got\'f3w by\'b3 zastosowa\'e6 si\'ea do jej rady. Po chwili\par zastanowienia dosz\'b3a do wniosku, \'bfe rozs\'b9dek nakazuje wstrzyma\'e6 si\'ea z po-\par wiadomieniem ojca o prawdopodobnym udziale MacPhersona w przest\'eapstwie.\par - Trudno by\'b3oby mu siedzie\'e6 z za\'b3o\'bfonymi r\'eakami w tej sytuacji i\par MacPherson m\'f3g\'b3by nabra\'e6 podejrze\'f1 i zrobi\'e6 co\'9c, co pokrzy\'bfowa\'b3oby nasze\par plany. My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy wstrzyma\'e6 si\'ea z powiadamianiem o tym ojca.\par On to zrozumie.\par - Tak jak ty zrozumia\'b3a\'9c, dlaczego zwleka\'b3em z powiedzeniem ci, jaki jest\par prawdziwy cel mojego przyjazdu do Montany?\par - To co innego - upiera\'b3a si\'ea. - Nie znam dobrze ojca, ale trudno mi go\par sobie wyobrazi\'e6 z twarz\'b9 pokerzysty.\par Harrison uni\'f3s\'b3 brwi w zdumieniu.\par - Z twarz\'b9 pokerzysty?\par - On nie potrafi by\'e6 skrytym. Dobry pokerzysta nigdy nie zdradza innym\par swoich uczu\'e6. Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe ty wygra\'b3by\'9c wiele gier hazardowych. Bardzo\par rzadko mo\'bfna si\'ea zorientowa\'e6, co naprawd\'ea my\'9clisz. Czy tutaj wszyscy\par odpoczywaj\'b9 po po\'b3udniu?\par Ta nag\'b3a zmiana tematu nie zbi\'b3a go z tropu. Zaczyna\'b3 si\'ea przyzwyczaja\'e6\par do sposobu my\'9clenia i reagowania swojej \'bfony.\par - Wi\'eakszo\'9c\'e6 kobiet odpoczywa.\par - A m\'ea\'bfczy\'9fni?\par Harrison zdj\'b9\'b3 pozosta\'b3e cz\'ea\'9cci ubrania i dopiero potem udzieli\'b3 odpowiedzi.\par - Niekt\'f3rzy m\'ea\'bfczy\'9fni odpoczywaj\'b9, aleja nie mam takiego zamiaru. Zbyt\par ci\'ea pragn\'ea. Czy sko\'f1czyli\'9cmy ju\'bf nasz\'b9 rozmow\'ea, kochanie?\par Obr\'f3ci\'b3a si\'ea na plecy; natychmiast znalaz\'b3 si\'ea na niej. Otoczy\'b3a ramionami\par jego szyj\'ea i delikatnie muskaj\'b9c j\'b9 palcami, zajrza\'b3a mu w oczy.\par - Czy podobaj\'b9 ci si\'ea moje sukienki?\par - Ale\'bf sk\'b9d. Nie cierpi\'ea ich. Uwielbiam twoj\'b9 nago\'9c\'e6.\par Nie uzyska\'b3a wi\'eac tak potrzebnego jej zapewnienia, \'bfe ma \'b3adne stroje.\par Postanowi\'b3a nie zamartwia\'e6 si\'ea ju\'bf takimi b\'b3ahostkami jak garderoba. Czeka\'b3o\par j\'b9 teraz co\'9c o wiele wa\'bfniejszego. Za chwil\'ea mia\'b3a kocha\'e6 si\'ea z m\'ea\'bfem i by\'b3a\par zdecydowana doprowadzi\'e6 go do szale\'f1stwa.\par - Jak d\'b3ugo mo\'bfemy jeszcze nie wychodzi\'e6 z pokoju i odpoczywa\'e6?\par Udzieli\'b3 jej przerywanej odpowiedzi, zaj\'eaty obsypywaniem poca\'b3unkami jej\par szyi.\par - Par\'ea godzin. Czemu o to pytasz?\par - To powinno wystarczy\'e6. Prosz\'ea, zejd\'9f ze mnie.\par Gwa\'b3townie uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea.\par - Chyba nie chcesz, \'bfebym...\par - Ale\'bf w\'b3a\'9cnie o tym marz\'ea - odpowiedzia\'b3a zdyszanym g\'b3osem.\par - Czy mam jakiekolwiek szans\'ea dowiedzie\'e6 si\'ea, co masz na my\'9cli?\par - Chcesz, \'bfebym ci to wyja\'9cni\'b3a, czy raczej mam ci to zademonstrowa\'e6?\par Natychmiast po\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea na plecach.\par - Wol\'ea, \'bfeby\'9c mi to zademonstrowa\'b3a.\par By\'b3a zarumieniona jak dziewica, lecz zachowywa\'b3a si\'ea jak wytrawna\par kusicielka. Harrison spl\'f3t\'b3 d\'b3onie za g\'b3ow\'b9 i zastyg\'b3 w pe\'b3nym podniecenia\par oczekiwaniu.\par Mary Roses ukl\'eak\'b3a. Spojrzenie na rozp\'b3omienion\'b9 twarz Harrisona pomog\'b3o\par jej pokona\'e6 pocz\'b9tkow\'b9 nie\'9cmia\'b3o\'9c\'e6. Powoli odwi\'b9za\'b3a satynow\'b9 kokard\'ea\par \'b3\'b9cz\'b9c\'b9 brzegi koszuli na wysoko\'9cci piersi i mocnym poci\'b9gni\'eaciem w d\'f3\'b3\par napr\'ea\'bfy\'b3a wst\'b9\'bfki.\par Rozbiera\'b3a si\'ea niespiesznie, z zadowoleniem zauwa\'bfaj\'b9c, \'bfe oddech Harri-\par sona staje si\'ea nier\'f3wny, chrapliwy.\par Zdj\'b9wszy koszul\'ea, pochyli\'b3a si\'ea tak, \'bfe piersiami dotkn\'ea\'b3a torsu Harrisona.\par Jej w\'b3osy rozsypa\'b3y si\'ea na ramionach.\par - Masz \'b3askotki? - zapyta\'b3a szeptem, wodz\'b9c palcami po jego p\'b3askim,\par twardym brzuchu.\par Gwa\'b3townie zaczerpn\'b9\'b3 tchu.\par -Nie.\par Pochyli\'b3a si\'ea jeszcze bardziej, a kiedy spodziewa\'b3 si\'ea, \'bfe b\'eadzie chcia\'b3a\par przekona\'e6 si\'ea, czy m\'f3wi\'b3 prawd\'ea, pieszcz\'b9c jego brzuch poca\'b3unkami, poca-\par \'b3owa\'b3a go w cz\'b3onek.\par Oszala\'b3y z podniecenia, omal nie wyskoczy\'b3 z \'b3\'f3\'bfka. Mocno zacisn\'b9\'b3\par szcz\'eaki i zamkn\'b9\'b3 oczy. Pie\'9cci\'b3a go palcami i ustami, i by\'b3 pewny, \'bfe nie\par wytrzyma tego d\'b3ugo. Kiedy obj\'ea\'b3a go ustami i zacz\'ea\'b3a ssa\'e6, krzykn\'b9\'b3 prze-\par ci\'b9gle i odepchn\'b9\'b3 j\'b9 gwa\'b3townie.\par Nie obszed\'b3 si\'ea z ni\'b9 zbyt \'b3agodnie. By\'b3 ju\'bf bardzo bliski osi\'b9gni\'eacia\par spe\'b3nienia, lecz za wszelk\'b9 cen\'ea chcia\'b3 j\'b9 zadowoli\'e6. Szybkim, mocnym ruchem\par rozwar\'b3 jej uda i zmusi\'b3, by na nim usiad\'b3a.\par - We\'9f mnie w siebie - poprosi\'b3 g\'b3osem cierpi\'b9cego.\par Potrz\'b9sn\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Jeszcze nie teraz - wyszepta\'b3a. Pochyliwszy si\'ea nad nim, opar\'b3a d\'b3o\'f1\par o jego rami\'ea. A potem zacz\'ea\'b3a zadr\'eacza\'e6 go ca\'b3ymi seriami s\'b3odkich poca\'b3un-\par k\'f3w. Koniuszkiem j\'eazyka wielokrotnie przebiega\'b3a wzd\'b3u\'bf jego warg. Harrison\par przycisn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, pragn\'b9c, by pog\'b3\'eabi\'b3a poca\'b3unek, a wtedy jej j\'eazyk\par w\'9clizn\'b9\'b3 si\'ea do \'9crodka, dra\'bfni\'b9c podniebienie.\par Harrison nie by\'b3 ju\'bf w stanie d\'b3u\'bfej pozostawa\'e6 bierny. Obj\'b9wszy d\'b3o\'f1mi\par jej piersi, zacz\'b9\'b3 je niecierpliwie ugniata\'e6. Poruszy\'b3a si\'ea niespokojnie, daj\'b9c do\par zrozumienia, jak wielk\'b9 przyjemno\'9c\'e6 sprawia jej jego dotyk.\par Przew\'eadrowa\'b3 palcami w d\'f3\'b3 jej brzucha i pomi\'eadzy uda, gdzie rozpocz\'b9\'b3\par delikatne pieszczoty palcami. Kiedy poczu\'b3 na d\'b3oniach ciep\'b3\'b9 wilgo\'e6, przeni\'f3s\'b3\par r\'eace na biodra, uni\'f3s\'b3 j\'b9 i delikatnie z pocz\'b9tku dra\'bfni\'b9c nabrzmia\'b3ym cz\'b3on-\par kiem powoli si\'ea w niej zag\'b3\'eabi\'b3.\par Nie wiedzia\'b3a, co powinna teraz zrobi\'e6, lecz rozgor\'b9czkowana, bezwiednie\par zacz\'ea\'b3a wykonywa\'e6 koliste ruchy biodrami.\par J\'eakn\'b9\'b3 dono\'9cnie i mocniej \'9ccisn\'b9\'b3 jej biodra. W\'b3a\'9cnie taka zach\'eata by\'b3a jej\par potrzebna. Skupiona na tym, by da\'e6 mu jak najwi\'eacej przyjemno\'9cci, czerpa\'b3a\par z tego aktu coraz wi\'eacej w\'b3asnej satysfakcji. Uje\'bfd\'bfa\'b3a go zapami\'eatale, wie-\par dziona jedynie instynktem; z pewno\'9cci\'b9 brakowa\'b3o jej wprawy, lecz Harriso-\par nowi wcale to nie przeszkadza\'b3o.\par Panowa\'b3a nad sytuacj\'b9, dop\'f3ki nie zacz\'b9\'b3 przy\'9cpiesza\'e6 jej orgazmu piesz-\par czotami, a kiedy poczu\'b3, \'bfe nie jest w stanie opanowywa\'e6 si\'ea ani chwili d\'b3u\'bfej,\par wykona\'b3 mocne pchni\'eacie i wla\'b3 w ni\'b9 swe nasienie, czuj\'b9c, jak otaczaj\'b9ce go\par jedwabiste \'9ccianki obejmuj\'b9 go coraz mocniej. Wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea, czuj\'b9c,\par \'bfe ogarnia j\'b9 gor\'b9ca fala rozkoszy.\par Po chwili opad\'b3a na niego, opieraj\'b9c policzek o jego tors. Uderzenia jego\par serca, mocne i szybkie jak jej w\'b3asne, rozbrzmiewa\'b3y echem w jej uszach.\par Up\'b3yn\'ea\'b3a d\'b3u\'bfsza chwila, nim och\'b3on\'eali. Trzymaj\'b9c j\'b9 w ramionach, nie\par mog\'b9c powstrzyma\'e6 si\'ea, by jej nie g\'b3adzi\'e6, powoli odzyskiwa\'b3 si\'b3y i panowanie\par nad sob\'b9.\par Kiedy w ko\'f1cu by\'b3 ju\'bf w stanie zebra\'e6 my\'9cli, zapyta\'b3 \'bfartobliwie:\par - Co ty zrobi\'b3a\'9c?\par Poczu\'b3a zak\'b3opotanie.\par - Nie podoba\'b3o ci si\'ea?\par S\'b3ysz\'b9c szczere zaniepokojenie w jej g\'b3osie, wybuchn\'b9\'b3 serdecznym \'9cmie-\par chem. Sama my\'9cl o tym, jak obejmowa\'b3a go ustami, sprawi\'b3a, \'bfe znowu poczu\'b3\par ochot\'ea, by si\'ea z ni\'b9 kocha\'e6. Do\'9cwiadcza\'b3 ju\'bf nawet pierwszych symptom\'f3w\par podniecenia.\par Owin\'b9\'b3 jej w\'b3osy dooko\'b3a d\'b3oni, zmusi\'b3 do podniesienia g\'b3owy i popatrzenia\par na niego, po czym obdarzy\'b3 j\'b9 ciep\'b3ym u\'9cmiechem.\par - Bardzo mi si\'ea podoba\'b3o. Nie czu\'b3a\'9c tego?\par Odwzajemni\'b3a radosny u\'9cmiech.\par - Tak my\'9cla\'b3am. Lubi\'ea tw\'f3j smak.\par J\'eakn\'b9\'b3 ochryple i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, by z\'b3o\'bfy\'e6 d\'b3ugi, nami\'eatny\par poca\'b3unek na jej wargach. Lecz wci\'b9\'bf by\'b3o mu ma\'b3o, poca\'b3owa\'b3 j\'b9 wi\'eac\par ponownie, a potem jeszcze i jeszcze raz, i wkr\'f3tce oboje byli tak podnieceni,\par \'bfe znowu zacz\'eali si\'ea kocha\'e6, cho\'e6 tym razem wolniej. Harrison pragn\'b9\'b3, by\par do\'9cwiadczy\'b3a podobnie rozkosznych meczami, jakie przed chwil\'b9 by\'b3y jego\par udzia\'b3em, i nie pozwoli\'b3 jej panowa\'e6 nad sytuacj\'b9. Po nied\'b3ugim czasie oboje\par byli tyle\'bf zm\'eaczeni, co szcz\'ea\'9cliwi.\par Kiedy w ko\'f1cu nadesz\'b3a pora, by przygotowa\'e6 si\'ea do uroczystej kolacji,\par Mary Roses nie potrafi\'b3a opanowa\'e6 ziewania. Nie bez uczucia satysfakcji\par zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe i Harrison ledwo trzyma si\'ea na nogach.\par Anne-Marie nalega\'b3a, by upi\'b9\'e6 w\'b3osy Mary Roses w lu\'9fny w\'eaze\'b3 z ty\'b3u\par g\'b3owy. Mary Roses podda\'b3a si\'ea, gdy s\'b3u\'bf\'b9ca wyja\'9cni\'b3a, \'bfe takie jest \'bfyczenie\par lady Lillian.\par Harrison zapewni\'b3 j\'b9, \'bfe wygl\'b9da wspaniale. Po trzech godzinach ogl\'eadzin\par i niezliczonych pyta\'f1 ze strony \'bfyczliwych krewnych nie by\'b3a ju\'bf jednak tego\par taka pewna. Niemal wszyscy wydawali si\'ea mie\'e6 w\'b3asne zdanie na temat jej\par zachowania i sposobu prowadzenia rozmowy. Ten wiecz\'f3r by\'b3 dla niej pra-\par wdziwym koszmarem, jako \'bfe absolutnie nie by\'b3a przyzwyczajona do znajdo-\par wania si\'ea w centrum uwagi, lecz u\'9cmiecha\'b3a si\'ea do wszystkich i stara\'b3a si\'ea\par traktowa\'e6 to niezwyk\'b3e zainteresowanie z du\'bf\'b9 doz\'b9 wyrozumia\'b3o\'9cci.\par Ciotka Barbara okaza\'b3a si\'ea osob\'b9, z kt\'f3rej zdaniem liczyli si\'ea wszyscy\par cz\'b3onkowie rodziny. By\'b3a to wysoka, dorodna kobieta. Od razu zaakceptowa\'b3a\par Mary Roses jako swoj\'b9 bratanic\'ea. Przytuliwszy j\'b9 do siebie tak, \'bfe g\'b3owa Mary\par Roses niemal zgin\'ea\'b3a w\'9cr\'f3d pot\'ea\'bfnych piersi, poklepa\'b3a j\'b9 po plecach gestem,\par kt\'f3rym pociesza si\'ea ma\'b3e dzieci.\par - Moje biedactwo - powtarza\'b3a. - Ju\'bf wszystko dobrze. Jeste\'9c w domu,\par w\'9cr\'f3d swoich. Wszystko b\'eadzie dobrze. Wszyscy ci\'ea kochamy i zaopiekujemy\par si\'ea tob\'b9.\par Ciotka Barbara nie chcia\'b3a wypu\'9cci\'e6 jej z obj\'ea\'e6. Z pomoc\'b9 po\'9cpieszy\'b3 stryj\par Robert.\par - Zadusisz j\'b9, Barbaro - powiedzia\'b3 tu\'bf przed tym, jak otoczy\'b3 Mary Roses\par ramionami i przycisn\'b9\'b3 do siebie, pozbawiaj\'b9c j\'b9 tchu.\par Spojrzawszy na Harrisona, zauwa\'bfy\'b3a rozbawienie na jego twarzy. Sta\'b3 obok\par jej ojca i obserwowa\'b3, jak krewni ci\'b9gn\'b9 j\'b9 w trzech r\'f3\'bfnych kierunkach.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego, lecz ju\'bf po chwili ponownie by\'b3a zmuszona\par skupi\'e6 uwag\'ea na niezwykle wylewnie witaj\'b9cych j\'b9 stryju i stryjence. Entu-\par zjazm, z jakim j\'b9 witali, by\'b3 nieledwie upokarzaj\'b9cy, a kilka lu\'9fno rzuconych\par przez nich uwag wprawi\'b3o j\'b9 wr\'eacz w stan os\'b3upienia. Ciotka Barbara naj-\par wyra\'9fniej uwa\'bfa\'b3a, \'bfe minione lata by\'b3y dla Mary Roses pasmem udr\'eak, nie\par ko\'f1cz\'b9cym si\'ea koszmarem. Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, nie by\'b3a to przecie\'bf prawda, lecz\par jeszcze przed ko\'f1cem wieczoru zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe krewni uwa\'bfaj\'b9 j\'b9 za ofiar\'ea\par losu.\par Stara\'b3a si\'ea ich usprawiedliwi\'e6. Przecie\'bf nie wiedzieli, jak wspania\'b3e i bogate\par by\'b3o jej \'bfycie z bra\'e6mi.\par Zosta\'b3a przedstawiona swoim kuzynkom, kt\'f3re uzna\'b3a za urocze stworzenia.\par Najstarsza mia\'b3a czterna\'9ccie lat i przygotowywa\'b3a si\'ea do debiutu w towarzy-\par stwie. Pi\'ea\'e6 m\'b3odszych si\'f3str o bardzo podobnych buziach r\'f3\'bfni\'b3o si\'ea od siebie\par jedynie wzrostem. Najm\'b3odszy z rodze\'f1stwa siedmioletni kuzyn mia\'b3 na imi\'ea\par Robert, podobnie jak ojciec. Wyra\'9fnie nie \'bfyczy\'b3 sobie, by zawracano mu\par g\'b3ow\'ea poznawaniem kuzynki, i nie opuszcza\'b3 Harrisona ani na krok, wpatruj\'b9c\par si\'ea w niego z zachwytem.\par Dzieciom nie pozwolono usi\'b9\'9c\'e6 przy stole razem z doros\'b3ymi; kiedy\par nadszed\'b3 czas kolacji, zosta\'b3y zaprowadzone na g\'f3r\'ea.\par Mary Roses pomy\'9cla\'b3a, \'bfe to bardzo dziwny zwyczaj, ale nie powiedzia\'b3a\par na ten temat ani s\'b3owa, poniewa\'bf ciotka Lillian zd\'b9\'bfy\'b3a ju\'bf j\'b9 ostrzec, by\par bardzo uwa\'bfa\'b3a na to, co m\'f3wi.\par Przydzielono jej miejsce pomi\'eadzy ciotk\'b9 Barbar\'b9 a ciotk\'b9 Lillian. Harison\par zaj\'b9\'b3 miejsce na drugim ko\'f1cu sto\'b3u.\par Jak wkr\'f3tce si\'ea zorientowa\'b3a, spo\'bfywanie posi\'b3k\'f3w by\'b3o tu celebrowane\par niezmiernie uroczy\'9ccie. Nikt nie odzywa\'b3 si\'ea g\'b3osem dono\'9cniejszym od szeptu,\par kiedy s\'b3u\'bf\'b9cy podawali jedzenie na srebrnych p\'f3\'b3miskach.\par Mary Roses pope\'b3ni\'b3a pierwszy nietakt jeszcze nim przyst\'b9piono do jedzenia.\par Zapyta\'b3a ciotk\'ea, czy zostanie odm\'f3wiona modlitwa przed jedzeniem. Jej ojciec\par us\'b3ysza\'b3 to pytanie i natychmiast zaproponowa\'b3, by to ona wypowiedzia\'b3a\par s\'b3owa modlitwy.\par Spe\'b3ni\'b3a jego pro\'9cb\'ea, lecz nie dane by\'b3o jej doko\'f1czy\'e6. I tak nikt by jej\par nie s\'b3ysza\'b3, gdy\'bf ciotka Lillian ju\'bf po pierwszych s\'b3owach rozjazgota\'b3a si\'ea\par niczym atakuj\'b9cy Indianie.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, Williamie, ona zosta\'b3a wychowana na katoliczk\'ea! I co\par my teraz zrobimy?\par - Biedactwo - wtr\'b9ci\'b3a natychmiast Barbara. - Moje biedactwo!\par - Nie jestem katoliczk\'b9- powiedzia\'b3a Mary Roses. - Nie dokona\'b3am jeszcze\par wyboru religii.\par - Jeszcze si\'ea nie zdecydowa\'b3a\'9c? Victorio, rodzina Elliott\'f3w od pokole\'f1\par nale\'bfy do ko\'9ccio\'b3a anglika\'f1skiego. A ty nale\'bfysz do naszej rodziny - natar\'b3a\par na ni\'b9 Lillian.\par - A czy nie mog\'ea nale\'bfe\'e6 do rodziny Elliott\'f3w, b\'ead\'b9c katoliczk\'b9? Albo\par wyznawczyni\'b9 judaizmu, albo...\par Przerwa\'b3a, s\'b3ysz\'b9c gniewne mkni\'eacie Lillian. Musia\'b3a bardzo zdenerwowa\'e6\par ciotk\'ea, gdy\'bf ta przewr\'f3ci\'b3a szklank\'ea z wod\'b9.\par - Nie chcia\'b3am zrobi\'e6 nikomu przykro\'9cci - t\'b3umaczy\'b3a si\'ea Mary Roses. -\par Moi bracia i ja postanowili\'9cmy pozna\'e6 r\'f3\'bfne religie, zanim zdecydujemy si\'ea,\par kt\'f3r\'b9 z nich przyj\'b9\'e6.\par - Oto, ile nas czeka pracy, Lillian - westchn\'ea\'b3a Barbara.\par Lillian pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - W dodatku nie wiadomo, od czego zacz\'b9\'e6. Musimy tyle w niej zmieni\'e6.\par - To powiedziawszy, zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do bratanicy. - Gdyby twoja biedna matka\par albo babka s\'b3ysza\'b3y to, co powiedzia\'b3a\'9c na temat mo\'bfliwo\'9cci przyj\'eacia innych\par religii, chybaby umar\'b3y z przera\'bfenia.\par - Przecie\'bf obie ju\'bf nie \'bfyj\'b9 - ofukn\'b9\'b3 j\'b9 Elliott. - Uwa\'bfam za god-\par ne podziwu, \'bfe Victoria pragnie pozna\'e6 inne religie. Sam to robi\'ea. Jes-\par tem jednak pewien, \'bfe w ko\'f1cu zdecyduje si\'ea wst\'b9pi\'e6 do ko\'9ccio\'b3a anglika\'f1-\par skiego.\par Mary Roses nie zamierza\'b3a si\'ea z nim spiera\'e6. Wcale nie by\'b3a przekonana,\par \'bfe dokona takiego w\'b3a\'9cnie wyboru, ale nie chcia\'b3a, by wywi\'b9za\'b3a si\'ea d\'b3uga\par dyskusja na ten temat.\par Wypowied\'9f Elliotta zdenerwowa\'b3a jednak Harrisona.\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe powinni\'9cmy jej pozostawi\'e6 mo\'bfliwo\'9c\'e6 dokonania\par wyboru.\par Elliott wzruszy\'b3 ramionami. By\'b3 zdecydowany zmieni\'e6 temat na mniej\par dra\'bfliwy. Lillian mia\'b3a wypieki na policzkach. Jak na jeden wiecz\'f3r prze\'bfy\'b3a\par ju\'bf wystarczaj\'b9co wiele niespodzianek.\par - Victorio, czy wiesz, \'bfe otrzyma\'b3a\'9c imi\'ea swojej babki?\par Jej oczy rozwar\'b3y si\'ea szeroko ze zdumienia. Pochyliwszy si\'ea ku ciotce\par Lillian, wyszepta\'b3a:\par - Dano mi imi\'ea tego starego nietoperza?\par Lord Elliott us\'b3ysza\'b3 s\'b3owa c\'f3rki i z trudem powstrzyma\'b3 si\'ea od \'9cmiechu.\par Lillian wyda\'b3a cichy okrzyk i ponownie przy\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3o\'f1 do szyi. Mary Roses\par zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe powiedzia\'b3a co\'9c niew\'b3a\'9cciwego, i zacz\'ea\'b3a gor\'b9czkowo\par my\'9cle\'e6, jak zmaza\'e6 swoj\'b9 win\'ea.\par Jej ojciec, najwyra\'9fniej zamierzaj\'b9c jak najszybciej za\'bfegna\'e6 ewentualny\par konflikt, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do niej \'bfartobliwym tonem:\par - Nie, Victorio, nie starego nietoperza, tylko drugiej babki.\par A potem u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i zaproponowa\'b3, by wszyscy przyst\'b9pili do jedze-\par nia.\par Kolacja up\'b3yn\'ea\'b3a w pe\'b3nym napi\'eacia milczeniu. Zasiadaj\'b9c do sto\'b3u, Mary\par Roses by\'b3a g\'b3odna, lecz teraz, zdenerwowana, nie by\'b3a w stanie prze\'b3kn\'b9\'e6\par nawet k\'easa. Przesuwa\'b3a jedzenie po talerzu, udaj\'b9c, \'bfe jest w doskona\'b3ym\par humorze.\par Zupe\'b3nie nie odczuwa\'b3a potrzeby takiego celebrowania posi\'b3ku. By\'b3a przy-\par zwyczajona do kolacji, w czasie kt\'f3rych panowa\'b3 gwar i rozgardiasz. By\'b3a to\par jedyna okazja, kiedy wszyscy bracia zasiadali razem przy stole i jeden przez\par drugiego chwalili si\'ea tym, co uda\'b3o im si\'ea zrobi\'e6 w ci\'b9gu dnia. Przekomarzali\par si\'ea i dra\'bfnili nawzajem, i zawsze znajdowali jaki\'9c pow\'f3d do wybuchni\'eacia\par serdecznym \'9cmiechem.\par Teraz czu\'b3a si\'ea jak na stypie. Mia\'b3a ochot\'ea natychmiast p\'f3j\'9c\'e6 na g\'f3r\'ea\par i po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka. Nie o\'9cmieli\'b3a si\'ea jednak przeprosi\'e6 towarzystwa\par i pokornie stosowa\'b3a si\'ea do rad ciotki Lillian w czasie d\'b3ugiego, trwaj\'b9cego\par dla niej ca\'b3\'b9 wieczno\'9c\'e6 posi\'b3ku.\par Ojciec wzni\'f3s\'b3 uroczysty toast z okazji jej powrotu do domu i ma\'b3\'bfe\'f1stwa\par z Harrisonem. Barbara wyst\'b9pi\'b3a z propozycj\'b9, by po\'b3\'b9czenie si\'ea rodziny\par u\'9cwietni\'b3o wystawne przyj\'eacie wydane pod koniec wrze\'9cnia. Lilian z entuzja-\par zmem podchwyci\'b3a ten pomys\'b3.\par \'8cciszonymi g\'b3osami zacz\'eato planowa\'e6 to wydarzenie towarzyskie. Mary\par Roses omal nie zasn\'ea\'b3a przy stole.\par Lecz jeszcze przez godzin\'ea nie dane jej by\'b3o po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka i kiedy\par w ko\'f1cu dotar\'b3a do sypialni, s\'b3ania\'b3a si\'ea na nogach ze zm\'eaczenia.\par Czeka\'b3a ju\'bf na ni\'b9 Anne-Marie. I r\'f3\'bfa. Ten pi\'eakny kwiat o d\'b3ugiej \'b3odydze\par zn\'f3w le\'bfa\'b3 na poduszce. Widz\'b9c r\'f3\'bf\'ea, u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par By\'b3a ju\'bf pogr\'b9\'bfona w g\'b3\'eabokim \'9cnie, kiedy przyszed\'b3 Harrison. Pochyli\'b3\par si\'ea, by poca\'b3owa\'e6 j\'b9 na dobranoc, i z zadowoleniem stwierdzi\'b3, \'bfe Mary Roses\par zasn\'ea\'b3a, trzymaj\'b9c w r\'eaku r\'f3\'bf\'ea. Od\'b3o\'bfy\'b3 kwiat, i wszed\'b3 do \'b3\'f3\'bfka, by po chwili\par znale\'9f\'e6 si\'ea w obj\'eaciach \'bfony.\par Mia\'b3a za sob\'b9 ci\'ea\'bfki wiecz\'f3r. Widzia\'b3, jak by\'b3a zmieszana, zak\'b3opotana\par i przera\'bfona powszechnym zainteresowaniem.\par Nawet nie skubn\'ea\'b3a kolacji. Oczywi\'9ccie, zdawa\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe powodem\par utraty apetytu by\'b3a ci\'b9g\'b3a krytyka, jakiej j\'b9 poddawano. On tak\'bfe z trudem\par zmusza\'b3 si\'ea do jedzenia.\par Mary Roses i tak zachowywa\'b3a si\'ea doskonale i znosi\'b3a to wszystko du\'bfo\par lepiej ni\'bf on. On a\'bf trz\'b9s\'b3 si\'ea z oburzenia s\'b3ysz\'b9c nieprzemy\'9clane uwagi jej\par krewnych, lecz ona znosi\'b3a je z wdzi\'eakiem i niezwyk\'b3\'b9 cierpliwo\'9cci\'b9.\par Nie od razu zasn\'b9\'b3, niepokoj\'b9c si\'ea o \'bfon\'ea. Tak, ten dzie\'f1 by\'b3 dla niej bardzo\par trudny.\par A nast\'eapne mia\'b3y by\'e6 przecie\'bf jeszcze trudniejsze.\par pa\'9fdziernik 1872\par Kochana Mamo Roses!\par Prosz\'ea, przesta\'f1 mnie ponagla\'e6, \'bfebym znalaz\'b3 sobie narzeczon\'b9, Przecie\'bf\par dobrze wiesz, \'bfe moja sytuacja nie pozwala mi na razie my\'9cle\'e6 o ma\'b3\'bfe\'f1stwie.\par W ka\'bfdej chwili mog\'ea trafi\'e6 do wi\'eazienia lub zawisn\'b9\'e6 na ga\'b3\'eazi, a nie chc\'ea\par czyni\'e6 mojej \'bfony wdow\'b9, nie mam te\'bf prawa zmusza\'e6 jej do prowadzenia\par \'bfycia, jakie sam jestem zmuszony prowadzi\'e6.\par Poza tym jest mi bardzo dobrze tak, jak jest. Jestem niezale\'bfny i nie musz\'ea\par nikomu si\'ea t\'b3umaczy\'e6. Nie mam ochoty, \'bfeby jaka\'9c kobieta suszy\'b3a mi g\'b3ow\'ea.\par Tw\'f3j list na temat miesi\'b9czki przyszed\'b3 akurat w sam\'b9 por\'ea. Mary Roses\par mia\'b3a silne b\'f3le i przez dwa dni nie wychodzi\'b3a ze swojego pokoju. Wci\'b9\'bf nie\par chce rozmawia\'e6 o tym, \'bfe sta\'b3a si\'ea kobiet\'b9, ale wiem, \'bfe Tw\'f3j list, w kt\'f3rym\par wyja\'9cni\'b3a\'9c, jak to wszystko wygl\'b9da, bardzo jej pom\'f3g\'b3. Ona wci\'b9\'bf uwa\'bfa, \'bfe\par to okropne by\'e6 kobiet\'b9, ale oboje dobrze wiemy, \'bfe nied\'b3ugo zmieni zdanie.\par Przyjdzie taki dzie\'f1, \'bfe przestanie bi\'e6 ch\'b3opak\'f3w.\par Ona wci\'b9\'bf nie zdaje sobie sprawy z tego, \'bfe jest bardzo pi\'eakna. Na pewno\par nie grozi jej zarozumialstwo. Maj\'b9c czterech starszych braci, kt\'f3rzy ci\'b9gle jej\par dokuczaj\'b9, nie ma szans na zadzieranie nosa i pr\'f3\'bfno\'9c\'e6. Mimo to kiedy idzie\par przez miasteczko, nie ma m\'ea\'bfczyzny, kt\'f3ry by si\'ea za ni\'b9 nie obejrza\'b3. Musisz\par j\'b9 zobaczy\'e6, Mamo. Owszem, jest z ni\'b9 troch\'ea k\'b3opotu. Jest bystra i zgrabna,\par a te jej niebieskie oczy z\'b3ami\'b9 niejedno serce.\par Bo\'bfe, jaki jestem niezadowolony z tego, \'bfe ona dorasta.\par Przesy\'b3am Ci moc serdeczno\'9cci,\par Adam\par Nast\'eapnego dnia Mary Roses by\'b3a ostukiwana, opukiwana, k\'b3uta i szczy-\par pana. Doktor Thomas Wells i doktor Harold Kendleton przybyli o jedenastej\par i sp\'eadzili z ni\'b9 ponad dwie godziny. Samo badanie trwa\'b3o bardzo kr\'f3tko,\par a reszt\'ea czasu zaj\'ea\'b3o dociekliwe dopytywanie si\'ea o jej przesz\'b3o\'9c\'e6.\par Z zadowoleniem odpowiada\'b3a na pytania, poniewa\'bf lubi\'b3a m\'f3wi\'e6 o swojej\par rodzinie i o \'bfyciu w Montanie. By\'b3a dumna \'bfe swoich braci i chcia\'b3a, \'bfeby\par wszyscy dowiedzieli si\'ea, jacy s\'b9 wspaniali.\par Zaledwie lekarze wyszli z pokoju, pojawi\'b3 si\'ea krawiec i jego trzy pomoc-\par nice, by przyst\'b9pi\'e6 do pracy nad jej now\'b9 garderob\'b9.\par Lekarze spotkali si\'ea z lordem Elliottem, by przekaza\'e6 mu swe opinie. Ojciec\par Mary Roses pozwoli\'b3 uczestniczy\'e6 w tej rozmowie swoim siostrom z m\'ea\'bfami,\par a po pewnym czasie mia\'b3 do nich do\'b3\'b9czy\'e6 Harrison.\par Doktor Wells byt t\'eagim m\'ea\'bfczyzn\'b9 o g\'eastych siwych bokobrodach. Pociera\'b3\par je nieustannie, wydaj\'b9c orzeczenie lekarskie. Harrisonowi nie przypad\'b3 do gustu\par afektowany, mentorski ton jego wypowiedzi, uzna\'b3 r\'f3wnie\'bf, \'bfe wyg\'b3aszane\par z du\'bf\'b9 pewno\'9cci\'b9 siebie opinie by\'b3y pozbawione podstaw.\par Spotkanie odby\'b3o si\'ea w bibliotece na pi\'eatrze. Harrison wszed\'b3, gdy Wells\par wyja\'9cnia\'b3, jak wa\'bfne jest okazanie Victorii pomocy, by proces przystosowy-\par wania si\'ea do nowego \'bfycia przebiega\'b3 mo\'bfliwie jak naj\'b3agodniej. Harrison\par zamkn\'b9\'b3 drzwi i opar\'b3 si\'ea o nie, krzy\'bfuj\'b9c r\'eace na piersiach.\par - Nie wolno dopuszcza\'e6, by \'bfy\'b3a przesz\'b3o\'9cci\'b9 - grzmia\'b3 Wells. - Oboje\par z tu obecnym doktorem Kendletonem zwr\'f3cili\'9cmy uwag\'ea, jak bardzo lojalna\par pozostaje wzgl\'eadem tych m\'ea\'bfczyzn, z kt\'f3rymi przysz\'b3o jej mieszka\'e6. Ba,\par uzna\'b3a ich nawet za prawdziwych braci - doda\'b3 po chwili. - Mimo nacisk\'f3w\par z naszej strony, nie chcia\'b3a przyzna\'e6, \'bfe w rzeczywisto\'9cci oni wcale nie s\'b9\par z ni\'b9 spokrewnieni.\par Doktor Kendleton pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9 na potwierdzenie s\'b3\'f3w kolegi i przyjrza\'b3\par si\'ea zgromadzonym znad grubych okular\'f3w.\par - Uwa\'bfam, \'bfe nie nale\'bfy pozwala\'e6 jej na opowiadanie o tym, co prze\'bfy\'b3a.\par Nale\'bfy jej pom\'f3c jak najszybciej o tym zapomnie\'e6. Kiedy to ju\'bf si\'ea stanie,\par z \'b3atwo\'9cci\'b9 przystosuje si\'ea do tutejszych warunk\'f3w. Pa\'f1ska c\'f3rka jest bardzo\par inteligentna, lordzie Elliott. Wkr\'f3tce powinna uzna\'e6 ten dom za sw\'f3j i odnale\'9f\'e6\par si\'ea w nim bez najmniejszych k\'b3opot\'f3w, a kiedy przestanie odczuwa\'e6 t\'ea osob-\par liw\'b9 lojalno\'9c\'e6 wobec tamtych m\'ea\'bfczyzn, okres przystosowawczy b\'eadzie mo\'bfna\par uzna\'e6 za zako\'f1czony.\par S\'b3uchaj\'b9c tych porad, Harrison do\'9cwiadcza\'b3 gwa\'b3townego uczucia buntu.\par Nie zgadza\'b3 si\'ea z ani jednym zdaniem. Widzia\'b3 natomiast, \'bfe Elliott darzy ich\par bezgranicznym zaufaniem. Rozpaczliwie poszukuj\'b9c wskaz\'f3wek, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par do niew\'b3a\'9cciwych ludzi.\par Nie m\'f3g\'b3 ju\'bf d\'b3u\'bfej milcze\'e6.\par - Sir, dlaczego nie mia\'b3by pan porozmawia\'e6 o swoich w\'b9tpliwo\'9cciach\par z c\'f3rk\'b9? Je\'bfeli uwa\'bfa pan, \'bfe mo\'bfe mie\'e6 k\'b3opoty z przystosowaniem si\'ea do\par tutejszego \'bfycia, prosz\'ea j\'b9 zapyta\'e6, jak m\'f3g\'b3by pan jej pom\'f3c.\par - W\'b3a\'9cnie mi poradzono, \'bfeby abolutnie nie przypomina\'e6 jej o przesz\'b3o\'9cci,\par Harrisonie. Wszyscy chcemy jej pom\'f3c w adaptacji do tutejszych warunk\'f3w.\par Przecie\'bf s\'b3ysza\'b3e\'9c, co powiedzia\'b3a wczoraj wieczorem... \'bfe pob\'eadzie tu tylko\par przez jaki\'9c czas, a potem wr\'f3ci do Ameryki. Ona rzeczywi\'9ccie jest niezwykle\par lojalna wobec tych czterech m\'ea\'bfczyzn. - Nast\'eapne zdanie wypowiedzia\'b3\par wyra\'9fnie pod adresem doktora Wellsa. - Mia\'b3 pan absolutn\'b9 racj\'ea, doktorze.\par - Nie da si\'ea odwr\'f3ci\'e6 tego, co przesz\'b3a pa\'f1ska c\'f3rka - zawyrokowa\'b3 doktor\par Kendleton. - Ale wystarczy troch\'ea pracy i cierpliwo\'9cci, a jej przysz\'b3o\'9c\'e6\par zarysuje si\'ea w jasnych barwach.\par Harrison z najwy\'bfszym trudem opanowywa\'b3 gniew.\par - Dlaczego wszyscy pa\'f1stwo uwa\'bfaj\'b9, \'bfe Mary Roses ma za sob\'b9 jakie\'9c\par okropne prze\'bfycia? Przecie\'bf przez te wszystkie lata nie by\'b3a wi\'ea\'9fniem. Mia\'b3a\par szcz\'ea\'9cliwe \'bfycie. Otrzymywa\'b3a wszystko, co by\'b3o jej potrzebne, i na pewno\par by\'b3a otaczana mi\'b3o\'9cci\'b9. Pope\'b3ni pan wielki b\'b3\'b9d nie pozwalaj\'b9c jej m\'f3wi\'e6\par o braciach. Oni s\'b9 cz\'b3onkami jej rodziny. To oczywiste, \'bfe chce by\'e6 wobec\par nich lojalna.\par - Musimy zastosowa\'e6 si\'ea do rad specjalist\'f3w - upiera\'b3 si\'ea lord Elliott. -\par Oni wiedz\'b9 lepiej ni\'bf ty czy ja, jak pom\'f3c Victorii.\par Harrison nie wiedzia\'b3, jakie jeszcze argumenty m\'f3g\'b3by wysun\'b9\'e6 w tej\par sprawie. By\'b3 niemile zaskoczony postaw\'b9 lorda. Brak pewno\'9cci siebie zupe\'b3nie\par nie pasowa\'b3 do Eliotta. Zna\'b3 go jako zdyscyplinowanego, obowi\'b9zkowego i\par z pewno\'9cci\'b9 niezwykle rozs\'b9dnego cz\'b3owieka. Gdyby tylko zechcia\'b3 przemy-\par \'9cle\'e6 ca\'b3\'b9 spraw\'ea, bez w\'b9tpienia doszed\'b3by do wniosku, \'bfe powinien przyj\'b9\'e6\par Mary Roses tak\'b9, jaka jest.\par Gdyby byli sami, zapyta\'b3by Elliotta, czego tak bardzo si\'ea obawia.\par Lord musia\'b3 odgadn\'b9\'e6 my\'9cli Harrisona, poniewa\'bf niespodziewanie powie-\par dzia\'b3:\par - Nie martw si\'ea, nie utrac\'ea jej, synu. Zrobi\'ea wszystko, by by\'b3a szcz\'ea\'9cliwa.\par - Wszyscy pragniemy tylko jej dobra - wtr\'b9ci\'b3a Lillian.\par Harrison westchn\'b9\'b3 g\'b3\'eaboko.\par - Chcia\'b3bym, \'bfeby pa\'f1stwo zrozumieli, jak wspania\'b3\'b9 m\'b3od\'b9 kobiet\'b9 jest\par moja \'bfona. Ona wcale nie musi si\'ea zmienia\'e6. Nikt nie jest w stanie wymaza\'e6\par jej przesz\'b3o\'9cci, a gdyby opowiedzia\'b3a pa\'f1stwu o swoim dzieci\'f1stwie, zrozu-\par mieliby pa\'f1stwo, jakim b\'b3\'eadem by\'b3oby zmuszanie jej do udawania, \'bfe nie ma\par \'bfadnych wspomnie\'f1 z tego okresu.\par - Ale\'bf my wcale nie chcemy jej zmienia\'e6 - powiedzia\'b3a Barbara. -\par Pragniemy jedynie zapewni\'e6 jej lepsze wykszta\'b3cenie i poszerzy\'e6 horyzonty.\par Doktor Kendleton ponownie zabra\'b3 g\'b3os, przedstawiaj\'b9c kolejne propozycje\par \f1\'84prowadzenia" Victorii.\par Hamson nie by\f0\'b3 ju\'bf w stanie s\'b3ucha\'e6 tych bredni. Bez s\'b3owa wyszed\'b3\par z biblioteki. Mia\'b3 ogromn\'b9 ochot\'ea spakowa\'e6 baga\'bfe i zabra\'e6 \'bfon\'ea z powrotem\par do Montany. Na sam\'b9 my\'9cl o tym, \'bfe kto\'9c mo\'bfe pr\'f3bowa\'e6 zmieni\'e6 tak\'b9\par doskona\'b3o\'9c\'e6, cierp\'b3a mu sk\'f3ra.\par Postanowi\'b3 porozmawia\'e6 z Elliottem za par\'ea dni. Da mu najpierw czas na\par przyzwyczajenie si\'ea do obecno\'9cci c\'f3rki, a potem przypomni o czym\'9c, o czym\par najwyra\'9fniej zapomnia\'b3. \'afe mi\'b3o\'9c\'e6 ojcowska nie powinna stawia\'e6 \'bfadnych\par warunk\'f3w. Mary Roses wcale nie musi si\'ea zmienia\'e6. Potrzebowa\'b3a jedynie\par mi\'b3o\'9cci i przekonania, \'bfe jest akceptowana taka, jaka jest naprawd\'ea. Hamson\par g\'b3\'eaboko wierzy\'b3 w to, \'bfe Elliott wkr\'f3tce oprzytomnieje i odzyska rozs\'b9dek.\par Zajrza\'b3 do sypialni, by si\'ea przekona\'e6, \'bfe wszystko w porz\'b9dku. Mary Roses\par sta\'b3a na sto\'b3eczku z uniesionymi ramionami, a dwie kobiety bra\'b3y jej miar\'ea.\par Wpatrywa\'b3a si\'ea w sufit, najwyra\'9fniej znudzona ca\'b3ym zamieszaniem wok\'f3\'b3 jej\par osoby.\par Gwizdn\'b9\'b3 cicho. Przechodz\'b9ca akurat ko\'b3o niego Lillian nie kry\'b3a swego\par oburzenia.\par - M\'f3j drogi, nie gwi\'bfd\'bfe si\'ea, \'bfeby zwr\'f3ci\'e6 na siebie uwag\'ea. Gdzie si\'ea\par podzia\'b3y twoje dobre maniery?\par - Harrison ma wspania\'b3e maniery! - krzykn\'ea\'b3a Mary Roses. - Czy mog\'ea\par ju\'bf zej\'9c\'e6 z tego sto\'b3ka? Chcia\'b3abym zamieni\'e6 s\'b3\'f3wko z m\'ea\'bfem.\par - Nie, moja droga - osadzi\'b3a j\'b9 Lillian. - P\'f3\'9fniej porozmawiasz z Harri-\par sonem. Mamy jeszcze du\'bfo pracy.\par - Kochanie, jad\'ea do Londynu po pewne dokumenty. Wr\'f3c\'ea wieczorem.\par Mia\'b3a ogromn\'b9 ochot\'ea jecha\'e6 do Londynu razem z nim, ale ciotka Lillian\par zdecydowanie si\'ea temu sprzeciwi\'b3a.\par - Chcia\'b3abym poca\'b3owa\'e6 Harrisona na do widzenia - powiedzia\'b3a.\par - Nie - uci\'ea\'b3a Lillian.\par Harrison zignorowa\'b3 ciotk\'ea. Podszed\'b3 do \'bfony, nieznacznie uni\'f3s\'b3 jej\par podbr\'f3dek d\'b3oni\'b9 i obdarzy\'b3 j\'b9 d\'b3ugim, gor\'b9cym poca\'b3unkiem. Ku zgorszeniu\par ciotki Mary Roses zarzuci\'b3a mu r\'eace na ramiona, z rozkosz\'b9 odwzajemniaj\'b9c\par poca\'b3unek.\par Kilka minut potem Harrison jecha\'b3 do Londynu, gdzie sp\'eadzi\'b3 wi\'eakszo\'9c\'e6\par popo\'b3udnia w archiwum swej londy\'f1skiej kancelarii. Na jego biurku pi\'eatrzy\'b3y\par si\'ea stosy papier\'f3w; wiedzia\'b3, \'bfe oznaczaj\'b9 one kolejny miesi\'b9c pracy. Gdy\par przegl\'b9da\'b3 pud\'b3a \'bfe starymi ksi\'eagami rachunkowymi i korespondencj\'ea, jego\par asystent zapoznawa\'b3 si\'ea z przygotowan\'b9 przez Harrisona list\'b9 polece\'f1 dotycz\'b9-\par cych najpilniejszych spraw s\'b3u\'bfbowych.\par Harrison wr\'f3ci\'b3 do rezydencji Elliotta dopiero po zachodzie s\'b3o\'f1ca. W do-\par mu roi\'b3o si\'ea od krewnych i najbli\'bfszych przyjaci\'f3\'b3.\par \'afona przywita\'b3a go z wyra\'9fn\'b9 ulg\'b9. Siedzia\'b3a na sofie pomi\'eadzy ojcem\par a swoj\'b9 przyjaci\'f3\'b3k\'b9 Eleanor, lecz natychmiast zerwa\'b3a si\'ea z miejsca, gdy tylko\par pojawi\'b3 si\'ea w drzwiach.\par Okazywanie uczu\'e6 w obecno\'9cci os\'f3b postronnych zdecydowanie nie nale-\par \'bfa\'b3o do dobrego tonu, lecz ani Harrison, kt\'f3ry doskonale o tym wiedzia\'b3, ani\par Mary Roses, kt\'f3ra nie mia\'b3a o tym poj\'eacia, nie dbali o zachowanie pozor\'f3w.\par Klucz\'b9c w\'9cr\'f3d cz\'b3onk\'f3w rodziny i przyjaci\'f3\'b3, odnale\'9fli si\'ea w t\'b3umie i padli\par sobie w ramiona.\par - Strasznie si\'ea za tob\'b9 st\'easkni\'b3am - powiedzia\'b3a szeptem.\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w czo\'b3o.\par - Jak ci min\'ea\'b3o popo\'b3udnie, kochanie?\par - By\'b3o okropne - odpowiedzia\'b3a. - Lillian piorunuje nas wzrokiem.\par Ciekawa jestem, co znowu zrobi\'b3am nie tak.\par - Nie powinni\'9cmy dopuszcza\'e6 do tego, by ktokolwiek widzia\'b3, \'bfe lubimy\par si\'ea przytula\'e6 - wyja\'9cni\'b3.\par - Czy to taka bezwzgl\'eadna regu\'b3a?\par Wzruszy\'b3 raminami. Roz\'b3\'b9czyli si\'ea na chwil\'ea, lecz zaraz otoczy\'b3 j\'b9 ramieniem.\par Lord Elliott przygl\'b9da\'b3 mu si\'ea, zaskoczony. Harrison domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe\par w nied\'b3ugim czasie znowu us\'b3yszy uwagi na temat tego, jak bardzo si\'ea zmieni\'b3.\par Skierowali si\'ea w stron\'ea Elliotta. Obserwuj\'b9ca ich Lillian gniewnie marsz-\par czy\'b3a brwi.\par - Nie poznaj\'ea ci\'ea, Hamsonie. Nigdy dot\'b9d nie lubi\'b3e\'9c robi\'e6 z siebie\par widowiska. Natychmiast zdejmij r\'eak\'ea z ramienia \'bfony.\par - Daj mu spok\'f3j, Lillian. Nie jest ju\'bf ma\'b3ym ch\'b3opcem, kt\'f3rego nale\'bfy\par ci\'b9gle poucza\'e6. Podejd\'9f do nas, synu. Eleanor w\'b3a\'9cnie m\'f3wi\'b3a nam, jak bardzo\par podoba jej si\'ea w Anglii.\par Mary Roses i Hamson usiedli na kozetce, tu\'bf obok ojca i przyjaci\'f3\'b3ki.\par Lillian siedzia\'b3a w fotelu stoj\'b9cego w pobli\'bfu sof.\par - Jestem zachwycona pobytem w Anglii - potwierdzi\'b3a entuzjastycznie\par Eleanor. - Mam w\'b3asn\'b9 garderobian\'b9 i wszyscy s\'b9 dla mnie tacy uprzejmi.\par - Ona uwielbia by\'e6 rozpieszczana - szepn\'ea\'b3a Mary Roses do Hamsona.\par - Victorio, damy nie przekazuj\'b9 szeptem poufnych informacji w obecno\'9cci\par innych os\'f3b - zagrzmia\'b3a ciotka Lillian.\par - Przepraszam, ciociu.\par Lecz ciotka natychmiast zg\'b3osi\'b3a kolejne zastrze\'bfenia co do zachowania\par Mary Roses.\par - Przesta\'f1 si\'ea garbi\'e6, kochanie. Powinna\'9c siedzie\'e6 dumnie wyprostowana.\par Pami\'eataj, \'bfe nosisz nazwisko Elliott.\par - Ona nazywa si\'ea MacDonald - poprawi\'b3 Hamson.\par - Ale nale\'bfy do rodziny Elliott\'f3w - upiera\'b3a si\'ea Lillian.\par Mary Roses usiad\'b3a tak, jak poleci\'b3a jej ciotka; by\'b3a to bardzo niewygodna\par pozycja. Lillian przywodzi\'b3a jej na my\'9cl genera\'b3a. Trzyma\'b3a si\'ea idealnie prosto\par i uwielbia\'b3a wydawa\'e6 rozkazy tonem nie znosz\'b9cym sprzeciwu. Siedzia\'b3a\par z r\'eakami z\'b3o\'bfonymi p\'b3asko na kolanach. Mary Roses przybra\'b3a tak\'b9 sam\'b9\par pozycj\'ea, co spotka\'b3o si\'ea z aprobuj\'b9cym skinieniem g\'b3owy i u\'9cmiechem krew-\par nej.\par \par - Trudno jest si\'ea zorientowa\'e6, jakiego zachowania oczekuje si\'ea tutaj od\par damy - wtr\'b9ci\'b3a Eleanor. - Obowi\'b9zuj\'b9 tu inne zasady ni\'bf w Ameryce. Lady\par Barbara powiedzia\'b3a mi na przyk\'b3ad, \'bfe prawdziwa dama nigdy nie mru\'bfy\par oczu. S\'b3ysza\'b3a\'9c o tym, Mary Roses?\par -Nie.\par - Ona ma na imi\'ea Victoria. Prosz\'ea tak si\'ea do niej zwraca\'e6 - pouczy\'b3a j\'b9\par Lillian. - S\'b9dz\'ea, \'bfe wsz\'eadzie obowi\'b9zuj\'b9 te same zasady dobrego wychowania\par - kontynuowa\'b3a. - Dama zawsze pozostaje dam\'b9, niezale\'bfnie od tego, gdzie\par si\'ea znajduje. Jane Car\'b3yle twierdzi, \'bfe dam\'b9 mo\'bfna nazwa\'e6 osob\'ea, kt\'f3ra przez\par siedem lat nie przekroczy\'b3a progu swojej kuchni, i trudno mi nie przyzna\'e6 jej\par racji.\par Mary Roses omal nie unios\'b3a r\'b9k w ge\'9ccie protestu. Nigdy jeszcze nie\par s\'b3ysza\'b3a czego\'9c tak nonsensownego. Zauwa\'bfy\'b3a r\'f3wnie\'bf, \'bfe Eleanor bardzo\par posmutnia\'b3a, us\'b3yszawszy opini\'ea Lillian. Najwyra\'9fniej wzi\'ea\'b3a sobie jej s\'b3owa\par g\'b3\'eaboko do serca. Eleanor rozwin\'ea\'b3a wachlarz i pomacha\'b3a nim w kierunku\par Mary Roses.\par - By\'b3am kiedy\'9c dam\'b9 i wci\'b9\'bf bym ni\'b9 by\'b3a, gdyby Mary Roses... to\par znaczy... gdyby Victoria nie zmusi\'b3a mnie do wej\'9ccia do swojej kuchni.\par Musia\'b3am nawet gotowa\'e6, lady Lillian. Czy teraz musz\'ea czeka\'e6 siedem lat,\par \'bfeby znowu m\'f3c zosta\'e6 uznana za dam\'ea?\par Lillian sprawia\'b3a wra\'bfenie wstrz\'b9\'9cni\'eatej wyznaniem Eleanor.\par - Musia\'b3a\'9c gotowa\'e6?\par Mary Roses spojrza\'b3a na ojca. Wydawa\'b3 si\'ea zaskoczony, \'bfe rozmowa\par przybra\'b3a taki obr\'f3t.\par Postanowi\'b3a zmieni\'e6 temat.\par - Marz\'ea o tym, \'bfeby zobaczy\'e6 dom Hamsona - powiedzia\'b3a. - Strasznie\par si\'ea chwali\'b3, \'bfe na Pog\'f3rzu Szkockim jest r\'f3wnie \'b3adnie, jak w mojej dolince\par w Montanie, i chcia\'b3abym si\'ea przekona\'e6, czy to...\par Urwa\'b3a widz\'b9c, \'bfe ojciec gwa\'b3townie zmieni\'b3 si\'ea na twarzy. Wydawa\'b3 si\'ea\par zagniewany. Co tym razem powiedzia\'b3a nie tak?\par - Czy zasmuci\'b3am ci\'ea, tato?\par - Ale\'bf sk\'b9d\'bfe - odpar\'b3. - My\'9cla\'b3em o czym\'9c zupe\'b3nie innym - wyja\'9cni\'b3.\par - Pog\'f3rze Szkockie jest bardzo pi\'eakne. Hamson m\'f3wi\'b3 prawd\'ea.\par - Chcia\'b3abym zobaczy\'e6 jego strony, zanim wr\'f3c\'ea do Montany. Czy starczy\par nam na to czasu?\par To pytanie skierowa\'b3a do m\'ea\'bfa. Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Na pewno znajdziemy na to czas.\par - Po c\'f3\'bf teraz m\'f3wi\'e6 o wyje\'9fdzie? - wtr\'b9ci\'b3a Lillian. - Przecie\'bf dopiero\par tu przyjecha\'b3a\'9c. Victorio, jeste\'9c teraz u siebie w domu.\par - Przesta\'f1 j\'b9 zadr\'eacza\'e6, Lillian. Moja c\'f3rka potrzebuje troch\'ea czasu... na\par adaptacj\'ea.\par Elliott pos\'b3a\'b3 siostrze karc\'b9ce spojrzenie. Natychmiast zamilk\'b3a.\par Mary Roses czu\'b3a napi\'eat\'b9 atmosfer\'ea, nie mia\'b3a jednak poj\'eacia, co by\'b3o tego\par powodem. Zar\'f3wno ojciec, jak i ciotka wydawali si\'ea czym\'9c szczerze zatro-\par skani.\par Mary Roses poczu\'b3a potrzeb\'ea usprawiedliwienia si\'ea. Lecz najpierw musia\'b3a\par si\'ea zastanowi\'e6, w czym zawini\'b3a. Wiedzia\'b3a, \'bfe to ona ponosi odpowiedzialno\'9c\'e6\par za nag\'b3e milczenie i zafrasowane oblicza krewnych.\par Mia\'b3a ochot\'ea westchn\'b9\'e6 g\'b3\'eaboko, lecz powstrzyma\'b3a si\'ea w ostatniej chwili.\par Nie chcia\'b3a te\'bf wys\'b3uchiwa\'e6 kolejnych krytycznych uwag ciotki, wi\'eac po\par namy\'9cle nie odezwa\'b3a si\'ea ani s\'b3owem.\par Niespodziewanie Harrison chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea. Dopiero wtedy zda\'b3a sobie\par spraw\'ea, \'bfe jej d\'b3onie bezwiednie zacisn\'ea\'b3y si\'ea w pi\'ea\'9cci. Jego dotyk da\'b3 tak\par potrzebne ukojenie.\par Trzymaj\'b9c go za r\'eak\'ea, przysun\'ea\'b3a si\'ea do niego nieznacznie. Rozmowa zesz\'b3a\par na temat mody. Mary Roses mia\'b3a wielka ochot\'ea dowiedzie\'e6 si\'ea czego\'9c o pracy\par ojca. Harrison powiedzia\'b3 jej, \'bfe lord Elliott zasiada\'b3 niegdy\'9c w parlamencie,\par ale zrezygnowa\'b3 z tego po \'9cmierci \'bfony. Wci\'b9\'bf jednak prowadzi\'b3 aktywn\'b9\par dzia\'b3alno\'9c\'e6 polityczn\'b9, cho\'e6 ju\'bf nie na tak eksponowanych stanowiskach, i by\'b3\par inicjatorem wielu istotnych posuni\'ea\'e6 w rz\'b9dzie. Mary Roses by\'b3a bardzo\par ciekawa, co to za posuni\'eacia.\par Ba\'b3a si\'ea jednak pope\'b3nienia kolejnej gaiy, wi\'eac cierpliwie s\'b3ucha\'b3a ubolewa\'f1\par ciotki nad tym, \'bfe treny wychodz\'b9 ju\'bf z mody. Lillian nie podoba\'b3y si\'ea kr\'f3tkie\par dopasowane \'bfakiety, stanowi\'b9ce ostatni krzyk mody, poniewa\'bf nazbyt \'9cmia\'b3o\par podkre\'9cla\'b3y lini\'ea kobiecych bioder. Mo\'bfe by\'b3y dobre dla m\'b3odych kobiet\par o szczup\'b3ej talii, lecz absolutnie nie nadawa\'b3y si\'ea dla starszych, dostojniejszych\par niewiast.\par Do dyskusji przy\'b3\'b9czyli si\'ea Barbara i jej m\'b9\'bf Robert. Kolacja mia\'b3a by\'e6\par podana za godzin\'ea, co oznacza\'b3o sze\'9c\'e6dziesi\'b9t minut wys\'b3uchiwania rewelacji\par ze \'9cwiata kobiecej mody. Czy nie nudzi\'b3o to m\'ea\'bfczyzn? Mary Roses spojrza\'b3a\par na Harrisona, chc\'b9c znale\'9f\'e6 odpowied\'9f na swoje w\'b9tpliwo\'9cci. Trudno jej by\'b3o\par cokolwiek wyczyta\'e6 z wyrazu jego twarzy, zorientowa\'b3a si\'ea jednak, \'bfe\par spogl\'b9da przed siebie gdzie\'9c ponad ramieniem ciotki Lillian. Dosz\'b3a do\par wniosku, \'bfe m\'b9\'bf my\'9cli o czym\'9c zupe\'b3nie innym, jedynie udaj\'b9c, \'bfe przys\'b3u-\par chuje si\'ea rozmowie.\par Postanowi\'b3a p\'f3j\'9c\'e6 za jego przyk\'b3adem, lecz pope\'b3ni\'b3a tym samym wielki\par b\'b3\'b9d, gdy\'bf jej my\'9cli natychmiast pow\'eadrowa\'b3y ku rodzinie za oceanem. Zacz\'ea\'b3a\par si\'ea zastanawia\'e6, co teraz mog\'b9 robi\'e6 bracia, i natychmiast ogarn\'ea\'b3a j\'b9 ogromna,\par dojmuj\'b9ca t\'easknota za ukochan\'b9 dolin\'b9.\par - A ty, Victorio? - zapyta\'b3a Eleanor.\par Ostry g\'b3os przyjaci\'f3\'b3ki przywr\'f3ci\'b3 j\'b9 do rzeczywisto\'9cci.\par - Czy ja... co?\par - Czy umiesz gra\'e6 w tenisa? - wyja\'9cni\'b3a Eleanor. - Nie s\'b3ucha\'b3a\'9c?\par Nie s\'b3ucha\'b3a.\par - Nie umiem.\par - B\'eadziemy musieli ci\'ea tego nauczy\'e6, moja droga - powiedzia\'b3 wuj Robert.\par - To teraz bardzo modne.\par - Moja \'bfona pi\'eaknie gra na fortepianie - poinformowa\'b3 zebranych Harri-\par son. W jego g\'b3osie pobrzmiewa\'b3a duma.\par Mocno \'9ccisn\'ea\'b3a jego d\'b3o\'f1.\par - Nie gram na fortepianie - wypali\'b3a.\par Uni\'f3s\'b3 brwi w zdumieniu i zbli\'bfy\'b3 twarz do jej twarzy.\par - Nie grasz?\par - Nie gram na fortepianie w Anglii - wyja\'9cni\'b3a. Ponownie mocno \'9ccisn\'ea\'b3a\par go za r\'eak\'ea w b\'b3agalnym ge\'9ccie, by j\'b9 wspar\'b3.\par Harrison nie potrafi\'b3 zrozumie\'e6, co jej si\'ea sta\'b3o. Widzia\'b3, \'bfe jest przygn\'ea-\par biona, ale nie mia\'b3 poj\'eacia dlaczego. Powinna by\'e6 przecie\'bf dumna ze swoich\par umiej\'eatno\'9cci i cieszy\'e6 si\'ea, \'bfe mo\'bfe je zaprezentowa\'e6. Postanowi\'b3, \'bfe nie b\'eadzie\par nalega\'b3, dop\'f3ki nie zorientuje si\'ea, o co chodzi.\par - W porz\'b9dku - zgodzi\'b3 si\'ea. - Nie grasz na fortepianie w Anglii.\par Rozlu\'9fni\'b3a u\'9ccisk. Wiedzia\'b3a, \'bfe kiedy zostan\'b9 sami, b\'eadzie musia\'b3a\par wyja\'9cni\'e6 mu powody swojego zachowania, lecz wcale nie by\'b3a pewna, czy\par potrafi wyt\'b3umaczy\'e6 mu wszystko tak, by to zrozumia\'b3.\par Tymczasem po prostu pami\'eata\'b3a, jak zasiada\'b3a wraz z Adamem do forte-\par pianu i razem grali na cztery r\'eace. \'8cmiali si\'ea, kiedy kt\'f3re\'9c z nich si\'ea pomyli\'b3o,\par a czasami dla \'bfartu przy\'9cpiesza\'b3a tempo, by sko\'f1czy\'e6 utw\'f3r szybciej ni\'bf Adam.\par By\'b3y to wspania\'b3e chwile, a ona za wszelk\'b9 cen\'ea stara\'b3a si\'ea ocali\'e6 mi\'b3e\par wspomnienia. Gdyby angielscy krewni zacz\'eali wy\'9cmiewa\'e6 jej spos\'f3b gry,\par uzna\'b3aby, \'bfe tym samym \'9cmiej\'b9 si\'ea z jej brata. Nie chcia\'b3a do tego dopu\'9cci\'e6.\par Jak dot\'b9d, ciotce Lillian nic si\'ea w niej nie podoba\'b3o. Mary Roses stara\'b3a si\'ea\par cierpliwie znosi\'e6 s\'b3owa przygany, poniewa\'bf chcia\'b3a, by ciocia i ojciec byli\par zadowoleni. Je\'9cli nie us\'b3ysz\'b9, jak gra na fortepianie, nie b\'ead\'b9 mogli wyg\'b3osi\'e6\par krytycznych uwag na ten temat.\par Po up\'b3ywie nieca\'b3ego tygodnia jej zachowanie zmieni\'b3o si\'ea radykalnie. Tu\'bf\par po przyje\'9fdzie marzy\'b3a o tym, by opowiedzie\'e6 ojcu wszystko o swoich\par braciach. Teraz chcia\'b3a, by jej krewni wiedzieli o nich jak najmniej. Pr\'f3bowa\'b3a\par w ten spos\'f3b ochroni\'e6 ich przed ironicznymi komentarzami, kt\'f3rych nieustan-\par nie sama wys\'b3uchiwa\'b3a.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe to wszystko nie ma sensu. Jej bracia i tak nigdy by si\'ea nie\par dowiedzieli, co m\'f3wiono na ich temat. Ale nie o to jej chodzi\'b3o. By\'b3aby\par zdruzgotana, s\'b3ysz\'b9c jakiekolwiek z\'b3o\'9cliwe uwagi pod adresem braci, kt\'f3rych\par tak bardzo kocha\'b3a.\par Nagle poczu\'b3a ogromn\'b9 ochot\'ea, by pobiec na g\'f3r\'ea i napisa\'e6 d\'b3ugi list do\par braci. Zarazem dobrze zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe nie mo\'bfe teraz wyj\'9c\'e6 z salonu.\par Musia\'b3a poczeka\'e6 a\'bf do ko\'f1ca kolacji.\par Nie zd\'b9\'bfy\'b3a jeszcze przywykn\'b9\'e6 do zmian w porz\'b9dku dnia. By\'b3a przy-\par zwyczajona do wstawania o \'9cwicie i k\'b3adzenia si\'ea do \'b3\'f3\'bfka ko\'b3o dziewi\'b9tej\par albo dziesi\'b9tej wieczorem.\par Tymczasem w Anglii chyba nikt nie jada\'b3 kolacji wcze\'9cniej ni\'bf o tej\par w\'b3a\'9cnie porze. By\'b3o ju\'bf wp\'f3\'b3 do dziesi\'b9tej, kiedy s\'b3u\'bf\'b9cy da\'b3 dzwonkiem\par zna\'e6, \'bfe kolacja jest gotowa. Mary Roses omal nie zasn\'ea\'b3a przy stole.\par Oczywi\'9ccie, ciotka Lillian mia\'b3a tysi\'b9ce zastrze\'bfe\'f1 co do jej manier. Tr\'b9ca\'b3a\par j\'b9 \'b3okciem tyle razy, \'bfe Mary Roses by\'b3a pewna, i\'bf znajdzie na swym ciele\par mn\'f3stwo si\'f1c\'f3w.\par M\'ea\'bfczy\'9fni pozostali potem w jadalni, by wypi\'e6 kaw\'ea, a kobiety uda\'b3y si\'ea\par do salonu na herbat\'ea. Mary Roses odczuwa\'b3a tak\'b9 senno\'9c\'e6, \'bfe nie by\'b3a w stanie\par w pe\'b3ni kontrolowa\'e6 swojego zachowania. Kiedy ciotka Lilian wsta\'b3a, zrobi\'b3a\par to samo i podnios\'b3a tac\'ea, by zanie\'9c\'e6 j\'b9 do kuchni. Dopiero si\'eagaj\'b9c po talerz\par ciotki Barbary zda\'b3a sobie spraw\'ea z tego, co robi.\par Lillian znieruchomia\'b3a z przera\'bfenia. Mary Roses poczu\'b3a ogromne zak\'b3o-\par potanie. Szybko odstawi\'b3a tac\'ea, wyprostowa\'b3a si\'ea i powoli wr\'f3ci\'b3a na miejsce.\par Jej twarz pa\'b3a\'b3a. Eleanor po\'9cpieszy\'b3a ze s\'b3owami pocieszenia. Uj\'ea\'b3a Mary\par Roses pod rami\'ea i powiedzia\'b3a szeptem:\par - Nie przejmuj si\'ea. Doskonale sobie radzisz, naprawd\'ea. No, u\'9cmiechnij si\'ea,\par Mary Roses... to znaczy Victorio. Wszyscy na ciebie patrz\'b9. Czy\'bf twoja ciocia\par Lillian nie jest wspania\'b3a? - Prowadz\'b9c Mary Roses, wyg\'b3asza\'b3a hymny\par pochwalne na cze\'9c\'e6 jej krewnej. - Ona to wszystko robi dla twojego dobra,\par Victorio. Wkr\'f3tce si\'ea o tym przekonasz.\par - Dlaczego uwa\'bfasz, \'bfe ona jest taka wspania\'b3a? - zapyta\'b3a Mary Roses.\par Eleanor nie kry\'b3a swego entuzjazmu.\par - Twoja zacna ciotka zadecydowa\'b3a, \'bfe ja te\'bf powinnam mie\'e6 now\'b9\par garderob\'ea. Powiedzia\'b3a, \'bfe nie wypada, \'bfebym pokazywa\'b3a si\'ea w twoim\par towarzystwie w \'b3achmanach. Jutro maj\'b9 mi wzi\'b9\'e6 miar\'ea.\par Wychodz\'b9c z jadalni Mary Roses popatrzy\'b3a na m\'ea\'bfa. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, chc\'b9c\par jej da\'e6 do zrozumienia, \'bfe wszystko jest w jak najlepszym porz\'b9dku, lecz kiedy\par s\'b3u\'bf\'b9cy zamkn\'b9\'b3 drzwi do jadalni, natychmiast spochmumia\'b3.\par Lord Elliott uprzedzi\'b3 jego komentarz.\par - Przesta\'f1 tak na mnie patrze\'e6, Harrisonie. Wiem, \'bfe nie podoba ci si\'ea, i\'bf\par moje siostry ci\'b9gle pouczaj\'b9 Victori\'ea, ale zrozum, \'bfe one chc\'b9 jej pom\'f3c.\par Wkr\'f3tce sam si\'ea przekonasz, \'bfe maj\'b9 racj\'ea. Przecie\'bf chyba nie chcia\'b3by\'9c, \'bfeby\par twoja \'bfona by\'b3a zak\'b3opotana, kiedy zostanie przedstawiona w towarzystwie?\par Nie daj\'b9c Hamsonowi czasu na odpowied\'9f, kontynuowa\'b3:\par - Prosi\'b3em ci\'ea o pomoc i wsp\'f3\'b3prac\'ea; teraz o nie wr\'eacz b\'b3agam.\par Rozmow\'ea przerwa\'b3 brat Elliotta Robert, kt\'f3ry wszed\'b3 w\'b3a\'9cnie do jadal-\par ni. Ju\'bf trzeci raz wraca\'b3 z pokoju na pi\'eatrze, gdzie pr\'f3bowa\'b3 u\'b3o\'bfy\'e6 syna do\par snu.\par - Ch\'b3opiec jest trudny - wyja\'9cni\'b3, zajmuj\'b9c miejsce przy stole. - O czym\par mowa? - zapyta\'b3.\par - Lord Elliott poprosi\'b3 mnie o wsp\'f3\'b3prac\'ea - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par - Tak - potwierdzi\'b3 Elliott. Utkwi\'b3 wzrok w obrus i bezwiednie zacz\'b9\'b3\par wyg\'b3adza\'e6 jakie\'9c nie istniej\'b9ce za\'b3amanie materia\'b3u. - Mam zamiar na to\par nalega\'e6 - obwie\'9cci\'b3 po d\'b3u\'bfszej chwili. - Chodzi o dobro mojej c\'f3rki i w tym\par wypadku, jak mi si\'ea wydaje, cel w pewien spos\'f3b u\'9cwi\'eaca \'9crodki. Spisa\'b3e\'9c si\'ea\par doskonale, m\'f3j synu. Odnalaz\'b3e\'9c Victori\'ea i sprawi\'b3e\'9c, \'bfe powr\'f3ci\'b3a do domu.\par A teraz prosz\'ea, pozw\'f3l mi by\'e6 jej ojcem. Pozostaw mi os\'b9d, co jest dla niej\par najlepsze. Pragn\'ea wprowadzi\'e6 j\'b9 w nowe \'bfycie. Prosz\'ea, nie walcz z rodzin\'b9.\par Wszyscy potrzebujemy teraz twojej pomocy. Victoria bardzo liczy si\'ea z twoim\par zdaniem i gdyby\'9c r\'f3wnie\'bf pom\'f3g\'b3 jej zapomnie\'e6 o przesz\'b3o\'9cci, z pewno\'9cci\'b9\par b\'b3yskawicznie przystosowa\'b3aby si\'ea do nowych warunk\'f3w. Na razie nie chce\par przyj\'b9\'e6 do wiadomo\'9cci, kim jest naprawd\'ea. Czy kiedy jeste\'9ccie sami, nazywasz\par j\'b9 Mary Roses?\par -Tak.\par - Ona ma na imi\'ea Victoria - pouczy\'b3 go Robert. - Powinna si\'ea przyzwy-\par czaja\'e6 do swego imienia.\par - Nie jest ju\'bf dzieckiem - upiera\'b3 si\'ea Harrison. - Dobrze wie, kim jest.\par - S\'b3ysza\'b3e\'9c, co dzisiaj powiedzia\'b3a? - zapyta\'b3 Robert. - Ma nadziej\'ea, \'bfe\par wr\'f3ci do Ameryki.\par Elliott skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Moja c\'f3rka jeszcze nie zd\'b9\'bfy\'b3a si\'ea tu rozgo\'9cci\'e6, a ju\'bf my\'9cli o powrocie\par do Stan\'f3w. Nie mam zamiaru powt\'f3rnie jej utraci\'e6. Prosz\'ea, pom\'f3\'bf mi.\par Harrison by\'b3 g\'b3\'eaboko poruszony \'bfarliwo\'9cci\'b9 pr\'f3\'9cb Elliotta. Korci\'b3o go, by\par odm\'f3wi\'e6, lecz zak\'b3adaj\'b9c, \'bfe Elliotowi naprawd\'ea le\'bfy na sercu dobro c\'f3rki,\par ich wsp\'f3\'b3praca rzeczywi\'9ccie mog\'b3a pom\'f3c Mary Roses. Z drugiej strony ba\'b3\par si\'ea wyrazi\'e6 zgod\'ea, poniewa\'bf nie m\'f3g\'b3 oprze\'e6 si\'ea wra\'bfeniu, \'bfe krewni za\par wszelk\'b9 cen\'ea chc\'b9 zmieni\'e6 Mary Roses.\par - Uczyni\'ea wszystko, co w mojej mocy, by moja \'bfona by\'b3a szcz\'ea\'9cliwa -\par obieca\'b3 w ko\'f1cu. - Ale chcia\'b3bym jeszcze raz zach\'eaci\'e6 pana do porozmawiania\par z ni\'b9 o jej braciach. Ona naprawd\'ea tego potrzebuje. Z pewno\'9cci\'b9 rozumie pan,\par co ona teraz musi prze\'bfywa\'e6.\par Elliott jednak wcale tego nie rozumia\'b3.\par - Dlaczego ci\'b9gle pow\'b9tpiewasz w s\'b3uszno\'9c\'e6 opinii lekarzy? Przecie\'bf\par zawsze by\'b3e\'9c bardzo rozs\'b9dny. Kendleton i Wells nie s\'b9 nowicjuszami w swoim\par fachu. A obaj zgodnie stwierdzili, \'bfe musimy pom\'f3c w rozwoju Victorii. Nie\par mam zamiaru s\'b3ucha\'e6 ju\'bf twoich zastrze\'bfe\'f1 i by\'b3bym bardzo zadowolony,\par gdyby\'9c r\'f3wnie\'bf postara\'b3 si\'ea zach\'eaci\'e6 moj\'b9 c\'f3rk\'ea do oswajania si\'ea z my\'9cl\'b9\par o u\'b3o\'bfeniu sobie \'bfycia tutaj.\par Harrison poczu\'b3 si\'ea z\'b3apany w pu\'b3apk\'ea. Instynktownie czu\'b3, \'bfe Elliott\par wybra\'b3 z\'b3\'b9 drog\'ea, lecz jak m\'f3g\'b3 podwa\'bfa\'e6 opinie ekspert\'f3w? A swoj\'b9 drog\'b9,\par czy aby nie mylili si\'ea w swojej diagnozie?\par W ko\'f1cu doszed\'b3 do wniosku, \'bfe Mary Roses podoba mu si\'ea taka, jaka jest.\par Nie chcia\'b3, \'bfeby si\'ea zmieni\'b3a, i to pragnienie doprowadza\'b3o go do konfliktu\par z jej ojcem. Do diab\'b3a, to wszystko by\'b3o okropnie skomplikowane, a c\'f3\'bf\par dopiero musia\'b3a prze\'bfywa\'e6 Mary Roses?\par Znalaz\'b3a si\'ea w zawieszeniu pomi\'eadzy dwoma \'9cwiatami i czy\'bf on, jako m\'b9\'bf,\par nie powinien pom\'f3c jej w jak naj\'b3agodniejszym przej\'9cciu z jednego \'9cwiata do\par drugiego?\par M\'ea\'bfczy\'9fni zacz\'eali dyskutowa\'e6 na inne tematy i jeszcze do\'9c\'e6 d\'b3ugo pozo-\par stawali we w\'b3asnym gronie. Mary Roses nie mog\'b3a si\'ea powstrzyma\'e6 od\par ziewania, wprawiaj\'b9c ciotk\'ea Lillian w niema\'b3e zak\'b3opotanie. W ko\'f1cu, tu\'bf\par przed p\'f3\'b3noc\'b9, pozwolono jej p\'f3j\'9c\'e6 na g\'f3r\'ea.\par Nie mia\'b3a ochoty k\'b3a\'9c\'e6 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka, nie zwierzywszy wydarze\'f1 minionego\par dnia mamie Roses i braciom, wi\'eac gdy tylko garderobiana pomog\'b3a jej si\'ea\par przebra\'e6, usiad\'b3a przy stylowym biurku i napisa\'b3a dwa d\'b3ugie listy. Do jednego\par z nich do\'b3\'b9czy\'b3a kartk\'ea z wiadomo\'9cciami dla Corrie.\par Na poduszce le\'bfa\'b3a kolejna r\'f3\'bfa o niewiarygodnie d\'b3ugiej \'b3odydze. Ten gest\par m\'ea\'bfa sprawi\'b3 jej przyjemno\'9c\'e6, mimo i\'bf nie rozumia\'b3a jego przyczyny. Nie\par zapyta\'b3a go dot\'b9d, dlaczego nagle zrobi\'b3 si\'ea taki romantyczny, poniewa\'bf\par wiedzia\'b3a, \'bfe us\'b3yszy, i\'bf zawsze by\'b3 dla niej troskliwy i czu\'b3y.\par Za poczynaniami m\'ea\'bfa zawsze kry\'b3 si\'ea jaki\'9c pow\'f3d. Wkr\'f3tce sama si\'ea\par domy\'9cli, o co tym razem mu chodzi; musia\'b3a przyzna\'e6, \'bfe lubi\'b3a te dotycz\'b9ce\par go zagadki. Co takiego powiedzia\'b3a s\'b3u\'bf\'b9ca? Aha, przypomnia\'b3a sobie. \'afe\par Harrison, zamawiaj\'b9c kwiaty, powiedzia\'b3, \'bfe chce jej przypomnie\'e6 o czym\'9c\par bardzo wa\'bfnym. Mary Roses wyda\'b3a z siebie przeci\'b9g\'b3e ziewni\'eacie, z pewno-\par \'9cci\'b9 nie przystoj\'b9ce damie, i wsun\'ea\'b3a si\'ea do \'b3\'f3\'bfka. Zasn\'ea\'b3a chwil\'ea p\'f3\'9fniej,\par mocno \'9cciskaj\'b9c dwa bezcenne podarunki. W jednej r\'eace mia\'b3a medalion, kt\'f3ry\par da\'b3a jej mama Roses, w drugiej - r\'f3\'bf\'ea.\par Harrison przyszed\'b3 do sypialni godzin\'ea p\'f3\'9fniej. Po\'b3o\'bfy\'b3 medalion i r\'f3\'bf\'ea na\par stoliku przy \'b3\'f3\'bfku, a potem otoczy\'b3 \'bfon\'ea ramionami i zasn\'b9\'b3 z ni\'b9 w obj\'eaciach.\par Po paru godzinach snu chcia\'b3 si\'ea z ni\'b9 kocha\'e6, lecz Mary Roses musia\'b3a by\'e6\par \'9cmiertelnie zm\'eaczona, poniewa\'bf nie m\'f3g\'b3 si\'ea jej dobudzi\'e6. W ko\'f1cu da\'b3 za\par wygran\'b9 i ponownie zapad\'b3 w sen. Obudzi\'b3a go poca\'b3unkiem o \'9cwicie i da\'b3a\par to, czego tak t\'easknie oczekiwa\'b3, i du\'bfo, du\'bfo wi\'eacej. By\'b3 tak zm\'eaczony, \'bfe\par jeszcze raz zasn\'b9\'b3.\par Mary Roses wsta\'b3a cichutko, by nie obudzi\'e6 Harrisona. Umy\'b3a si\'ea, ubra\'b3a\par i zesz\'b3a na d\'f3\'b3, by zje\'9c\'e6 \'9cniadanie.\par S\'b3u\'bfba nie by\'b3a przyzwyczajona do widoku mieszka\'f1c\'f3w pa\'b3acu o \'9cwicie\par i pojawienie si\'ea lady Victorii w kuchni wywo\'b3a\'b3o niema\'b3e poruszenie. Edward\par szybko zaprowadzi\'b3 j\'b9 do jadami, podsun\'b9\'b3 jej krzes\'b3o i poprosi\'b3, by zechcia\'b3a\par usi\'b9\'9c\'e6.\par Odrzuci\'b3a propozycj\'ea zjedzenia znienawidzonych cynaderek z jajkiem i bu-\par \'b3eczkami i poprosi\'b3a o tosty i herbat\'ea. Szybko zjad\'b3a \'9cniadanie, po czym\par zapyta\'b3a ochmistrza, czy mog\'b3aby p\'f3j\'9c\'e6 do biblioteki ojca.\par Uzna\'b3 to za doskona\'b3y pomys\'b3.\par - Czy widzia\'b3a ju\'bf pani portret matki, lady Victorio? Pani ojciec poleci\'b3\par go tu wczoraj przywie\'9f\'e6 z londy\'f1skiej rezydencji. Ten obraz wp\'b3ywa na niego\par koj\'b9co. Czy mam wskaza\'e6 pani drog\'ea?\par - O kt\'f3rej m\'f3j ojciec wstaje? - zapyta\'b3a szeptem, by nikogo nie obudzi\'e6.\par - Zazwyczaj tak wcze\'9cnie jak ja, milady. To tutaj - oznajmi\'b3; doszli do\par drzwi biblioteki. Otworzywszy je przed ni\'b9, sk\'b3oni\'b3 si\'ea nisko.\par - Czy b\'ead\'ea pani jeszcze potrzebny?\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, podzi\'eakowa\'b3a mu za pomoc i wesz\'b3a do wn\'eatrza. W bib-\par liotece panowa\'b3 p\'f3\'b3mrok. Skierowa\'b3a si\'ea w stron\'ea okien; otoczy\'b3 j\'b9 zapach\par starych ksi\'b9\'bfek i \'9cwie\'bfej sk\'f3ry. Odsun\'b9wszy ci\'ea\'bfkie zas\'b3ony, podesz\'b3a do\par kominka.\par Portret matki by\'b3 bardzo pi\'eakny. Wpatrywa\'b3a si\'ea we\'f1 jak urzeczona,\par zastanawiaj\'b9c si\'ea, jak\'b9 osob\'b9 by\'b3a matka.\par - M\'f3j Bo\'bfe, Victorio! Co tu robisz o tej porze?\par W drzwiach biblioteki sta\'b3 ojciec. Wydawa\'b3 si\'ea zaskoczony tym porannym\par spotkaniem. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego. Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe ma rozczochrane w\'b3osy.\par Niew\'b9tpliwie wsta\'b3 z \'b3\'f3\'bfka dopiero przed chwil\'b9. Nie by\'b3 jeszcze ubrany tak,\par by m\'f3c pokaza\'e6 si\'ea w towarzystwie; mia\'b3 na sobie d\'b3ugi czarny szlafrok\par i br\'b9zowe sk\'f3rzane pantofle.\par - Jestem przyzwyczajona do rannego wstawania, ojcze. Czy nie masz nic\par przeciwko temu, \'bfe wtargn\'ea\'b3am na teren twojej \'9cwi\'b9tyni?\par - Nie, nie, oczywi\'9ccie \'bfe nie. - Szybkim krokiem podszed\'b3 do biurka\par i usiad\'b3, po czym zacz\'b9\'b3 nerwowo przerzuca\'e6 pliki papier\'f3w.\par Najwyra\'9fniej by\'b3 speszony, b\'ead\'b9c z ni\'b9 sam na sam. Mary Roses nie\par wiedzia\'b3a, jak ma rozumie\'e6 tak\'b9 jego reakcj\'ea. Chcia\'b3a, by si\'ea odpr\'ea\'bfy\'b3,\par uspokoi\'b3, lecz nie mia\'b3a poj\'eacia, jak mo\'bfe mu pom\'f3c.\par Spojrza\'b3a na portret.\par - Jaka by\'b3a mama?\par Elliott przesta\'b3 grzeba\'e6 w papierach, rysy jego twarzy z\'b3agodnia\'b3y, opad\'b3\par na oparcie krzes\'b3a.\par - By\'b3a niezwyk\'b3\'b9 kobiet\'b9. Chcesz wiedzie\'e6, jak si\'ea poznali\'9cmy?\par - Tak, bardzo.\par Usiad\'b3a w fotelu i z\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3onie na kolanach. Przez nast\'eapn\'b9 godzin\'ea\par s\'b3ucha\'b3a opowie\'9cci ojca o matce. Mary Roses by\'b3a bardzo ciekawa wszelkich\par szczeg\'f3\'b3\'f3w, chcia\'b3a dowiedzie\'e6 si\'ea o matce jak najwi\'eacej, lecz kiedy ojciec\par sko\'f1czy\'b3 m\'f3wi\'e6, wci\'b9\'bf jeszcze nie czu\'b3a wi\'eazi z Agath\'b9. Ponownie spojrza\'b3a\par na portret.\par - \'afa\'b3uj\'ea, \'bfe jej nie zna\'b3am. Zrobi\'b3e\'9c z niej \'9cwi\'eat\'b9, ojcze. A przecie\'bf musia\'b3a\par mie\'e6 jakie\'9c wady. Prosz\'ea, opowiedz mi o nich.\par Lord Elliott wyjawi\'b3, \'bfe matka by\'b3a niezwykle uparta, przytaczaj\'b9c wiele\par przyk\'b3ad\'f3w.\par Mary Roses co pewien czas przerywa\'b3a mu, by zada\'e6 jakie\'9c pytanie,\par i nast\'eapna godzina up\'b3yn\'ea\'b3a im na bardzo mi\'b3ej rozmowie; mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe\par ojciec przesta\'b3 si\'ea denerwowa\'e6 i poczu\'b3 si\'ea swobodniej w jej obecno\'9cci. Matka,\par kt\'f3rej nie dane by\'b3o jej pozna\'e6, po\'b3\'b9czy\'b3a ich w jaki\'9c przedziwny spos\'f3b.\par Pocz\'b9wszy od tego ranka, codziennie o \'9cwicie zjawia\'b3a si\'ea w bibliotece,\par gdzie czyta\'b3a ksi\'b9\'bfki a\'bf do nadej\'9ccia ojca. Razem jedli \'9cniadanie, przynoszone\par na srebrnych tacach przez s\'b3u\'bf\'b9cych, i sp\'eadzali ze sob\'b9 wi\'eakszo\'9c\'e6 przedpo\'b3ud-\par nia. Mary Roses nigdy nie opowiada\'b3a o swojej przesz\'b3o\'9cci, poniewa\'bf ciotki\par wiele razy napomina\'b3y j\'b9, by tego nie robi\'b3a, gdy\'bf jej ojciec jest bardzo\par zazdrosny o jej braci, wi\'eac zach\'eaca\'b3a go, by jak najwi\'eacej opowiada\'b3 o swojej\par rodzinie. Ich spotkania z czasem zacz\'ea\'b3y przypomina\'e6 lekcje historii, lecz nadal\par sprawia\'b3y jej wielk\'b9 przyjemno\'9c\'e6.\par Poma\'b3u zaczyna\'b3a czu\'e6 si\'ea w jego towarzystwie coraz swobodniej, a po\par kilku tygodniach codziennych rozm\'f3w, kiedy zdo\'b3a\'b3a ju\'bf go dobrze pozna\'e6,\par dosz\'b3a do wniosku, \'bfe bardzo go lubi. Kt\'f3rego\'9c ranka, kiedy nadszed\'b3 czas\par rozstania, i mia\'b3a uda\'e6 si\'ea do ciotki Lillian, by dowiedzie\'e6 si\'ea, co zaplanowano\par dla niej na \'f3w dzie\'f1, zaskoczy\'b3a Elliotta ca\'b3uj\'b9c go w policzek przed wyj\'9cciem\par z pokoju.\par Elliott by\'b3 zachwycony tak spontanicznie okazanym mu dowodem uczucia.\par Niezgrabnie poklepa\'b3 j\'b9 po ramieniu i ochryp\'b3ym g\'b3osem powiedzia\'b3, \'bfeby nie\par kaza\'b3a ciotce na siebie czeka\'e6.\par Tego wieczoru poinformowa\'b3 swoje siostry, \'bfe adaptacja Victorii przebiega\par doskonale.\par Tymczasem rzecz mia\'b3a si\'ea zupe\'b3nie inaczej. Mary Roses stawa\'b3a si\'ea\par doskona\'b3\'b9 aktork\'b9 i nikt, nawet Hanison, nie orientowa\'b3 si\'ea, jak jest przygn\'ea-\par biona. T\'easkni\'b3a za bra\'e6mi tak bardzo, \'bfe ka\'bfdego wieczoru p\'b3aka\'b3a przed snem,\par mocno \'9cciskaj\'b9c w d\'b3oni medalion.\par Najcz\'ea\'9cciej nie by\'b3o w takich chwilach Hamsona, kt\'f3ry m\'f3g\'b3by j\'b9 pocie-\par szy\'e6. Mia\'b3 tak du\'bfo pracy, zleconej mu przez Elliotta, \'bfe by\'b3 zmuszony sp\'eadza\'e6\par ca\'b3e dnie i noce w mie\'9ccie. Widywali si\'ea tylko w weekendy, lecz wtedy\par wiejska rezydencja p\'eaka\'b3a w szwach od krewnych i przyjaci\'f3\'b3 i bardzo rzadko\par mieli okazj\'ea by\'e6 sami.\par Harrison wr\'eacz obsesyjnie pragn\'b9\'b3 udowodni\'e6 win\'ea George'owi MacPher-\par sonowi. Ilekro\'e6 mia\'b3 woln\'b9 godzin\'ea, przynosi\'b3 do sypialni ksi\'eagi przywiezione\par z Londynu i \'9cl\'eacza\'b3 nad nimi, pr\'f3buj\'b9c znale\'9f\'e6 ukryte nie\'9ccis\'b3o\'9cci. Douglas\par ukrad\'b3 nia\'f1ce pieni\'b9dze, kt\'f3re otrzyma\'b3a od MacPheisona. Jak, do pioruna,\par m\'f3g\'b3 wej\'9c\'e6 w ich posiadanie - mrucza\'b3 Harrison pod nosem. Do szale\'f1stwa\par doprowadza\'b3o go to, \'bfe nie potrafi tego dociec.\par Mary Roses nie mia\'b3a jeszcze okazji spotka\'e6 sekretarza ojca. Powiedziano,\par \'bfe MacPherson wyjecha\'b3 na wakacje tu\'bf przed jej przyjazdem do Anglii. Potem\par zadepeszowa\'b3, prosz\'b9c o przed\'b3u\'bfenie urlopu, i jak dot\'b9d nie wr\'f3ci\'b3 do pracy.\par Kiedy\'9c powiedzia\'b3a Harrisonowi, \'bfe ma nadziej\'ea nigdy go nie spotka\'e6,\par poniewa\'bf zamierza powr\'f3ci\'e6 do Montany, zanim spadnie pierwszy \'9cnieg, a nic\par nie wskazywa\'b3o na to, by MacPherson zamierza\'b3 przyjecha\'e6 do Anglii w naj-\par bli\'bfszym czasie. Harrison nie zaakceptowa\'b3 tego pomys\'b3u, ale te\'bf mu si\'ea nie\par sprzeciwi\'b3.\par Jej przygn\'eabienie pog\'b3\'eabia\'b3o si\'ea z up\'b3ywem czasu. Napisa\'b3a kilkana\'9ccie\par list\'f3w do braci, lecz nie otrzyma\'b3a od nich \'bfadnej odpowiedzi. Nie chcia\'b3a\par obarcza\'e6 Hamsona swoim niepokojem, l\'eakiem, \'bfe sta\'b3o si\'ea co\'9c z\'b3ego, a bracia\par ukrywaj\'b9 przed ni\'b9 z\'b3e wiadomo\'9cci, tak wi\'eac samotnie boryka\'b3a si\'ea ze swoim\par zmartwieniem.\par Nie mia\'b3a te\'bf \'bfadnych wiadomo\'9cci od mamy, a wiedzia\'b3a, \'bfe Cole poda\'b3\par jej nowy adres w li\'9ccie. Mo\'bfe przytrafi\'b3o si\'ea co\'9c z\'b3ego? A je\'9cli mama jej\par potrzebuje?\par Niepok\'f3j o rodzin\'ea doprowadzi\'b3 j\'b9 do stanu wyczerpania nerwowego.\par Z dnia na dzie\'f1 pogarsza\'b3y si\'ea jej stosunki z ciotk\'b9 Lillian. Oczkiem w g\'b3owie\par Lillian sta\'b3a si\'ea Eleanor i ciotka dokonywa\'b3a nieustannych por\'f3wna\'f1 obu\par m\'b3odych dam. Eleanor pokornie poddawa\'b3a si\'ea zaleceniom ciotki, w przeci-\par wie\'f1stwie do Mary Roses. Eleanor z wdzi\'eaczno\'9cci\'b9 przyjmowa\'b3a nowe suknie\par i docenia\'b3a znaczenie eleganckiego wygl\'b9du w ka\'bfdej sytuacji. Mary Roses\par powinna uczy\'e6 si\'ea od swej przyjaci\'f3\'b3ki. Nikt nigdy nie widzia\'b3 Eleanor\par z cho\'e6by cieniem zagniecenia na sukni ani cho\'e6 z jednym w\'b3oskiem wymy-\par kaj\'b9cym si\'ea ze starannie u\'b3o\'bfonej fryzury. Nigdy, absolutnie nigdy, nigdzie nie\par bieg\'b3a. C\'f3\'bf, kiedy rozpocznie si\'ea sezon towarzyski, Eleanor niew\'b9tpliwie\par b\'eadzie do\'f1 przygotowana, lecz jak wypadnie c\'f3rka lorda Elliotta? Co poczn\'b9,\par je\'9cli przyniesie im wstyd?\par Mary Roses nie rozumia\'b3a przewra\'bfliwienia ciotki na punkcie tak drugo-\par rz\'eadnych spraw. Zachowanie os\'f3b nale\'bf\'b9cych do towarzyskiej elity Londynu\par \'9cmieszy\'b3o j\'b9 i zdumiewa\'b3o. Odnosi\'b3a wra\'bfenie, \'bfe kobietom wi\'eakszo\'9c\'e6 dnia\par up\'b3ywa na zmienianiu kreacji. Ona sama rano musia\'b3a wk\'b3ada\'e6 str\'f3j do konnej\par jazdy, a potem a\'bf trzykrotnie zmienia\'e6 suknie. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe ci\'b9gle p\'eadzi\par na g\'f3r\'ea, by si\'ea przebiera\'e6.\par Kobietom nie wolno by\'b3o rozmawia\'e6 z m\'ea\'bfczyznami na tematy polityczne.\par Okazywanie inteligencji nie nale\'bfa\'b3o do dobrego tonu. Czy chcia\'b3aby\'9c wprawi\'e6\par Hamsona w zak\'b3opotanie, zachowuj\'b9c si\'ea jak r\'f3wna jemu? Z pewno\'9cci\'b9 nie,\par zawyrokowa\'b3a ciotka. Mary Roses musia\'b3a nauczy\'e6 si\'ea prowadzi\'e6 rozkoszne\par konwersacje na temat domu i rodziny. Mia\'b3a si\'ea nieustannie u\'9cmiecha\'e6 do\par wszystkich, a je\'9cli chcia\'b3aby wy\'b3adowa\'e6 na kim\'9c sw\'f3j gniew lub surowo kogo\'9c\par skrytykowa\'e6, doskonale nadawa\'b3a si\'ea do tego s\'b3u\'bfba. Nie dopatrywano si\'ea\par niczego zdro\'bfnego w obarczaniu s\'b3u\'bf\'b9cych urojonymi winami.\par Mary Roses nie powiedzia\'b3a ciotce, co s\'b9dzi o jej pogl\'b9dach. Wiedzia\'b3a, \'bfe\par przysparza swojej rodzinie powod\'f3w do zmartwie\'f1. Bardzo chcia\'b3a, by ciotki\par i ojciec byli z niej zadowoleni, i ka\'bfdego ranka obiecywa\'b3a sobie, \'bfe b\'eadzie\par si\'ea bardzo stara\'b3a spe\'b3ni\'e6 ich oczekiwania. Ciotka Barbara zasugerowa\'b3a, by\par Mary Roses my\'9cla\'b3a o sobie jako o czystym p\'b3\'f3tnie, na kt\'f3rym rodzina\par namaluje arcydzie\'b3o.\par Sierpie\'f1 i wi\'eaksza cz\'ea\'9c\'e6 wrze\'9cnia up\'b3yn\'ea\'b3y na przygotowaniach jej do\par towarzyskiego debiutu w sezonie. Mary Roses pozna\'b3a hierarchi\'ea wa\'bfno\'9cci\par wszystkich utytu\'b3owanych d\'bfentelmen\'f3w i dam, dowiedzia\'b3a si\'ea, kto si\'ea kim\par interesuje, kogo powinna unika\'e6, a komu okazywa\'e6 szczeg\'f3lne wzgl\'eady, i tak\par dalej, i tak dalej, dop\'f3ki jej pami\'ea\'e6 nie wype\'b3ni\'b3a si\'ea wszystkimi tymi\par szczeg\'f3\'b3ami bez znaczenia, o kt\'f3rych pod \'bfadnym pozorem nie wolno by\'b3o\par zapomnie\'e6.\par Popo\'b3udnia sp\'eadza\'b3a w oran\'bferii, gdzie wraz z kuzynkami pobiera\'b3a nauki\par szyde\'b3kowania i innych r\'f3wnie przydatnych umiej\'eatno\'9cci.\par Lord Elliott wprost zasypywa\'b3 Harrisona zleceniami. Wysy\'b3a\'b3 go to w jeden,\par to w drugi koniec Anglii w sprawach s\'b3u\'bfbowych, a w tych rzadkich chwilach,\par kiedy m\'b9\'bf bywa\'b3 w domu, Mary Roses nieustannie porusza\'b3a temat powrotu do\par Montany. Harrison radzi\'b3 jej wstrzyma\'e6 si\'ea jeszcze jaki\'9c czas z podj\'eaciem tej\par decyzji.\par Poza tym tak ostentacyjnie wychwala\'b3 j\'b9 pod niebiosa, \'bfe zacz\'ea\'b3a si\'ea\par zastanawia\'e6, czy aby nie zaczyna mu si\'ea podoba\'e6 to, co tu z ni\'b9 robiono.\par Jej ostatni wybuch gwa\'b3townego protestu zdarzy\'b3 si\'ea w przeddzie\'f1 pierw-\par szego balu. Zasta\'b3a w sypialni ciotk\'ea Lillian, dokonuj\'b9c\'b9 przegl\'b9du garderoby.\par - Co ciocia robi?\par - Anne-Marie powiedzia\'b3a, \'bfe wci\'b9\'bf nosisz te krynoliny, Victorio. One\par zupe\'b3nie ju\'bf wysz\'b3y z mody. Nie pami\'eatasz? Teraz modne s\'b9 w\'ea\'bfsze sp\'f3dnice.\par Powinna\'9c wyrzuci\'e6 te starocie.\par Ta propozycja oburzy\'b3a Mary Roses. Wyrzucanie ubra\'f1 w idealnym stanie\par wyda\'b3o jej si\'ea grzechem i wyrazi\'b3a gwa\'b3towny sprzeciw.\par Mi\'eadzy kobietami wywi\'b9za\'b3o si\'ea co\'9c na kszta\'b3t gry w przeci\'b9ganie liny.\par Halka, kt\'f3r\'b9 ciotka zamierza\'b3a zabra\'e6, a Mary Roses zachowa\'e6, zosta\'b3a rozdarta\par na dwie cz\'ea\'9cci. Podczas gwa\'b3townej szamotaniny na pod\'b3og\'ea wypad\'b3y kawa\'b3ki\par grubego \'9crutu.\par - A c\'f3\'bf to takiego, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9? - zainteresowa\'b3a si\'ea ciotka.\par - To \'9crut, ciociu Lillian. Moja przyjaci\'f3\'b3ka Blue Belle poradzi\'b3a mi, \'bfebym\par wszy\'b3a go w dolny r\'b9bek sp\'f3dnicy, \'bfeby j\'b9 obci\'b9\'bfy\'e6. Na Zachodzie wiatr wieje\par czasem tak mocno, \'bfe mo\'bfe zadrze\'e6 sp\'f3dnic\'ea a\'bf na g\'b3ow\'ea.\par Lillian by\'b3a tak wstrz\'b9\'9cni\'eata wyja\'9cnieniem Mary Roses, \'bfe a\'bf musia\'b3a usi\'b9\'9c\'e6,\par by si\'ea uspokoi\'e6. Poprosi\'b3a Anne-Marie o przyniesienie soli trze\'9fwi\'b9cych, a po\par d\'b3u\'bfszej chwili usiad\'b3a obok Mary Roses i zaproponowa\'b3a, by odby\'b3y powa\'bfn\'b9,\par serdeczn\'b9 rozmow\'ea.\par Mary Roses czu\'b3a, co si\'ea \'9cwi\'eaci. Ciotka po raz setny zamierza\'b3a uzmys\'b3owi\'e6\par jej, \'bfe zar\'f3wno ona, jak i pozostali cz\'b3onkowie rodziny maj\'b9 jak najszlachet-\par niejsze intencje. Z pewno\'9cci\'b9 nie omieszka\'b3aby te\'bf zaznaczy\'e6, \'bfeby nigdy\par nikomu nie wspomnia\'b3a o zaszywaniu \'9crutu w sp\'f3dnicy.\par P\'f3\'9fnym popo\'b3udniem tego dnia ca\'b3a rodzina uda\'b3a si\'ea do londy\'f1skiej\par rezydencji, a nast\'eapnego wieczoru Mary Roses zosta\'b3a przedstawiona przyja-\par cio\'b3om i znajomym ojca podczas balu wydanego z okazji jej zam\'b9\'bfp\'f3j\'9ccia.\par Mia\'b3a na sobie pi\'eakn\'b9 sukni\'ea w kolorze ko\'9cci s\'b3oniowej i doskonale\par komponuj\'b9ce si\'ea z ni\'b9 r\'eakawiczki. Jej w\'b3osy zosta\'b3y upi\'eate w lu\'9fny w\'eaze\'b3,\par podtrzymywany szafirowymi spinkami. Suknia mia\'b3a niepokoj\'b9co du\'bfy de-\par kolt, zgodnie z wymogami najnowszej mody, i garderobiana musia\'b3a wiele\par razy zapewnia\'e6 Mary Roses, \'bfe jej biust na pewno nie wynknie si\'ea spod\par stanika.\par - Wygl\'b9da pani jak lady Victoria - wyszepta\'b3a z podziwem, sko\'f1czywszy\par upina\'e6 niesforne k\'eadziory swej pani.\par Harrison omal nie sp\'f3\'9fni\'b3 si\'ea na przyj\'eacie wydane tak\'bfe i na jego cze\'9c\'e6,\par Wr\'f3ci\'b3 do Londynu zaledwie przed dwoma godzinami. Sprawia\'b3 wra\'bfenie\par zm\'eaczonego. Sta\'b3 obok ojca w westybulu i obserwowa\'b3 zst\'eapuj\'b9c\'b9 ze schod\'f3w\par \'bfon\'ea. Elliott by\'b3 wyra\'9fnie oczarowany urod\'b9 c\'f3rki. Chwyciwszy Harrisona za\par rami\'ea, powiedzia\'b3 cicho:\par - Kiedy patrz\'ea na Victori\'ea, widz\'ea moj\'b9 Agath\'ea.\par Mary Roses widzia\'b3a, \'bfe ojciec jest bardzo szcz\'ea\'9cliwy. Stan\'b9wszy u podn\'f3\'bfa\par schod\'f3w, wykona\'b3a perfekcyjny dyg. Stoj\'b9cy nieco dalej ciotki i wujowie nie\par odrywali od niej oczu. W oczach ciotki Lillian rozb\'b3ys\'b3y \'b3zy wzruszenia.\par - Wspaniale wygl\'b9dasz, Victorio - pochwali\'b3a. - Doskonale.\par Jedynie Harrison nie podziela\'b3 og\'f3lnego zachwytu. Wola\'b3by, \'bfeby \'bfona\par wr\'f3ci\'b3a na g\'f3r\'ea i w\'b3o\'bfy\'b3a sukni\'ea nie ods\'b3aniaj\'b9c\'b9 tak jej wdzi\'eak\'f3w.\par - Przezi\'eabi si\'ea - pr\'f3bowa\'b3 zaprotestowa\'e6.\par - Nonsens - osadzi\'b3a go Lillian. - W\'b3o\'bfy sw\'f3j nowy \'bfakiet i wszystko\par b\'eadzie dobrze.\par Eleanor kaza\'b3a na siebie czeka\'e6 jeszcze kwadrans. W ko\'f1cu zesz\'b3a na d\'f3\'b3\par w jasnozielonej sukni. Odszukawszy wzrokiem Lillian, spojrza\'b3a na ni\'b9 pyta-\par j\'b9co, a gdy ciotka Mary Roses z aprobat\'b9 skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea,\par Eleanor natychmiast si\'ea rozpromieni\'b3a.\par Harrison pomaga\'b3 w\'b3a\'9cnie Mary Roses w\'b3o\'bfy\'e6 okolony futerkiem \'bfakiet,\par kiedy ciotka Lillian zauwa\'bfy\'b3a jej z\'b3oty \'b3a\'f1cuszek.\par - Gdzie twoje szafiry? - zapyta\'b3a.\par - W pokoju - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Chcia\'b3am w\'b3o\'bfy\'e6 sw\'f3j ulubiony\par medalion, a Anne-Marie powiedzia\'b3a mi, \'bfe nie mog\'ea mie\'e6 na sobie obu rzeczy.\par - Nie mo\'bfesz wyst\'b9pi\'e6 w tym medalionie. \'a3a\'f1cuszek ca\'b3kiem ju\'bf straci\'b3\par po\'b3ysk. Natychmiast to zdejmij. Edwardzie, przynie\'9c szafiry.\par - Ale ona chce mie\'e6 na sobie ten medalion. On ma szczeg\'f3lne znaczenie\par dla niej i dla mnie - rzek\'b3 Harrison.\par Ojciec postanowi\'b3 stan\'b9\'e6 w obronie c\'f3rki i mog\'b3oby si\'ea wydawa\'e6, \'bfe dw\'f3m\par m\'ea\'bfczyznom uda si\'ea przekona\'e6 jedn\'b9 kobiet\'ea. Tak si\'ea jednak nie sta\'b3o. Jak\par zwykle ciotka Lillian okaza\'b3a si\'ea trudnym przeciwnikiem. Sp\'f3r ci\'b9gn\'b9\'b3by si\'ea\par wi\'eac d\'b3ugo, gdyby Mary Roses wspania\'b3omy\'9clnie nie postanowi\'b3a si\'ea podda\'e6.\par Poprosi\'b3a ochmistrza, by zani\'f3s\'b3 medalion do jej pokoju i po\'b3o\'bfy\'b3 na biurku,\par dodaj\'b9c, aby obchodzi\'b3 si\'ea z nim bardzo ostro\'bfnie.\par Ciotka Lillian rozchmurzy\'b3a si\'ea, gdy na szyi Mary Roses pojawi\'b3 si\'ea\par naszyjnik z szafir\'f3w.\par - Czy czasami udaje ci si\'ea z ni\'b9 wygra\'e6? - zapyta\'b3 Harrison, gdy ruszyli\par do wyj\'9ccia.\par - Nie, ale to nie ma znaczenia - odpowiedzia\'b3a. - Cioci le\'bfy na sercu\par jedynie moje dobro.\par Harrison nie by\'b3 wcale pewien, czy to jedyny motyw post\'eapowania ciotki\par Lillian, ale poniewa\'bf Mary Roses wydawa\'b3a si\'ea nie przejmowa\'e6 ci\'b9g\'b3ym\par napominaniem, postanowi\'b3 nie robi\'e6 problemu z tego, \'bfe ciotce uda\'b3o si\'ea\par nak\'b3oni\'e6 j\'b9 do zmiany bi\'bfuterii.\par Mary Roses odczuwa\'b3a radosne podniecenie. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe jest ksi\'ea\'bf-\par niczk\'b9 z bajki. Chcia\'b3a, by ojciec by\'b3 z niej dumny, i wielokrotnie powtarza\'b3a\par sobie w duchu, \'bfe nie zrobi nic, co mog\'b3oby wprawi\'e6 w zak\'b3opotanie jej\par krewnych.\par Bal odbywa\'b3 si\'ea w Montrose Mansion. Mary Roses, stoj\'b9c pomi\'eadzy m\'ea\'bfem\par i ojcem, zosta\'b3a przedstawiona licznemu gronu \'bfyczliwych jej os\'f3b. Mia\'b3a\par przyjemno\'9c\'e6 pozna\'e6 ksi\'eacia i ksi\'ea\'bfn\'ea Tremint, kt\'f3rych uzna\'b3a za bardzo\par sympatycznych ludzi. Ksi\'b9\'bf\'ea by\'b3 ju\'bf w podesz\'b3ym wieku i nazywa\'b3 j\'b9 lady\par Agath\'b9, z niedowierzaniem powtarzaj\'b9c szeptem, \'bfe sta\'b3 si\'ea cud.\par Nikt nie wyprowadza\'b3 staruszka z b\'b3\'eadu. Spojrza\'b3a na Harrisona, chc\'b9c si\'ea\par przekona\'e6, co my\'9cli o tej pomy\'b3ce, lecz m\'b9\'bf jedynie mrugn\'b9\'b3 do niej weso\'b3o.\par Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe nie pope\'b3ni\'b3a zbyt wielu b\'b3\'ead\'f3w. Ojciec i ciotka\par wydawali si\'ea bardzo zadowoleni. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c jednak, zaspokajanie niena-\par syconej ludzkiej ciekawo\'9cci przychodzi\'b3o Mary Roses z niema\'b3ym trudem.\par Baron z faworytami si\'eagaj\'b9cymi niemal ust poprosi\'b3 j\'b9 do ta\'f1ca, a kiedy\par zawirowali na parkiecie, zapyta\'b3, czy kiedykolwiek widzia\'b3a dzikich Indian,\par o kt\'f3rych czyta\'b3 w ksi\'b9\'bfkach. Nie daj\'b9c jej czasu na odpowied\'9f, doda\'b3, \'bfe ma\par nadziej\'ea, i\'bf nigdy ich nie spotka\'b3a, zwa\'bfywszy fakt, \'bfe zosta\'b3a wychowana\par w bogobojnej rodzinie w St. Louis.\par Mary Roses nie prostowa\'b3a tej pomy\'b3ki. Kiedy taniec si\'ea sko\'f1czy\'b3, uda\'b3a si\'ea\par na poszukiwanie m\'ea\'bfa. Sta\'b3 nie opodal drzwi prowadz\'b9cych na balkon. By\'b3\par pogr\'b9\'bfony w rozmowie z jakim\'9c nie znanym jej m\'ea\'bfczyzn\'b9. Temat rozmowy\par najwyra\'9fniej budzi\'b3 gwa\'b3towne emocje Harrisona; zauwa\'bfy\'b3a jego lodowaty\par wzrok i mocno zaci\'9cni\'eate szcz\'eaki. Zatrzyma\'b3a j\'b9 lady Lillian.\par - W\'b3a\'9cnie przybyli tw\'f3j stryj Daniel i stryjenka Johanna. Chod\'9f si\'ea z nimi\par przywita\'e6, kochanie.\par - Ju\'bf id\'ea - odpowiedzia\'b3a. - Ciociu Lillian, czy to ciocia powiedzia\'b3a\par baronowi, z kt\'f3rym przed chwil\'b9 ta\'f1czy\'b3am, \'bfe mieszka\'b3am w St. Louis?\par Ciotka nie odpowiedzia\'b3a od razu. Trzymaj\'b9c Mary Roses za rami\'ea, popro-\par wadzi\'b3a j\'b9 obok ta\'f1cz\'b9cych par. Mary Roses by\'b3a jednak zbyt zaintrygowana\par t\'b9 spraw\'b9, by nie powr\'f3ci\'e6 do niej po chwili. By\'b3a prawie pewna, \'bfe ciotka\par jest odpowiedzialna za to k\'b3amstwo, i zmusi\'b3a j\'b9 do wyt\'b3umaczenia si\'ea.\par - To nie by\'b3o k\'b3amstwo, moja droga, tylko niewinna konfabulacja. Teraz\par wszystkim \'b3atwiej b\'eadzie ci\'ea zaakceptowa\'e6. St. Louis to cywilizowane miasto\par i nie ma tam zbyt wielu nieokrzesanych ludzi. S\'b3ysza\'b3am to od osoby godnej\par zaufania. Nie chcia\'b3am, \'bfeby robiono sobie \'bfarty na tw\'f3j temat, Victorio. Ale\par po dzisiejszym wieczorze nikt nie o\'9cmieli si\'ea tego uczyni\'e6. Jeste\'9c prawdziw\'b9\par kr\'f3low\'b9 tego balu. Jestem z ciebie bardzo dumna. Wszyscy jeste\'9cmy dumni.\par Twoja matka na pewno te\'bf u\'9cmiecha si\'ea z dum\'b9, patrz\'b9c na ciebie z nieba.\par A oto Daniel. Nie uwa\'bfasz, \'bfe w og\'f3le nie jest podobny do twojego ojca?\par Mary Roses niewiele zrozumia\'b3a z pokr\'eatnej wypowiedzi ciotki. Wcale si\'ea\par nie wstydzi\'b3a miejsca, w kt\'f3rym dorasta\'b3a, lecz Lillian najwyra\'9fniej uwa\'bfa\'b3a,\par \'bfe jest inaczej. Ciotka nie wiedzia\'b3a, jak wspania\'b3e \'bfycie p\'eadzi\'b3a tam Mary\par Roses. Sk\'b9d zreszt\'b9 mog\'b3aby o tym wiedzie\'e6? Przecie\'bf nigdy nie pozwalano\par Mary Roses o tym m\'f3wi\'e6.\par Brat ojca sprawia\'b3 wra\'bfenie szczerze ucieszonego mo\'bfliwo\'9cci\'b9 poznania\par bratanicy. Stoj\'b9ca obok niego \'bfona, wyraziwszy swe zaskoczenie i podobnie\par jak wszyscy opini\'ea, \'bfe Mary Roses to wykapana matka, serdecznie u\'9cciska\'b3a\par sw\'b9 krewn\'b9 i wyrazi\'b3a zadowolenie, \'bfe tak urocza osoba pojawi\'b3a si\'ea w rodzi-\par nie.\par Mary Roses od razu polubi\'b3a Daniela, lecz postanowi\'b3a wstrzyma\'e6 si\'ea\par z wydaniem opinii na temat lady Johanny. Je\'9cli Johanna do\'b3\'b9czy do grona\par innych i zacznie j\'b9 strofowa\'e6, Mary Roses na pewno nie obdarzy jej sympati\'b9.\par Jak zwykle, kiedy by\'b3a zdenerwowana, si\'eagn\'ea\'b3a do medalionu. By\'b3 dla niej\par ogniwem \'b3\'b9cz\'b9cym j\'b9 z rodzin\'b9 i nios\'b9cym ukojenie. Prze\'bfy\'b3a chwile grozy,\par dotkn\'b9wszy naszyjnika z szafir\'f3w, lecz po chwili g\'b3\'eaboko zaczerpn\'ea\'b3a tchu,\par skarci\'b3a si\'ea w my\'9clach za brak rozs\'b9dku i postanowi\'b3a z uwag\'b9 s\'b3ucha\'e6\par opowie\'9cci wuja Daniela o wyczerpuj\'b9cym urlopie.\par Nie mog\'b3a si\'ea powstrzyma\'e6, by co pewien czas nie zerka\'e6 na Harrisona.\par W ko\'f1cu nadesz\'b3a chwila, \'bfe mog\'b3a przeprosi\'e6 krewnych i p\'f3j\'9c\'e6 do m\'ea\'bfa.\par Chcia\'b3a mu powiedzie\'e6, by si\'ea rozchmurzy\'b3, lecz nie mog\'b3a przecie\'bf tego zrobi\'e6\par w obecno\'9cci nieznajomego rozm\'f3wcy.\par Podszed\'b3 do niej przyjaciel Harrisona, Nicholas. Przedstawi\'b3 si\'ea, sk\'b3oni\'b3\par nisko i u\'9cmiechn\'b9\'b3 do niej weso\'b3o. By\'b3 bardzo przystojny, ciemnow\'b3osy\par i ciemnooki. Niemal\'bfe tak wysoki jak Harrison, niezwykle szczup\'b3y i pe\'b3en\par uroku.\par - Prosz\'ea przyj\'b9\'e6 moje serdeczne gratulacje, lady Victorio. \'afycz\'ea pani\par i Hamsonowi du\'bfo szcz\'ea\'9ccia na nowej drodze \'bfycia.\par - Dzi\'eakuj\'ea - odpowiedzia\'b3a.\par - Mo\'bfe p\'f3jdziemy wyrwa\'e6 pani m\'ea\'bfa \'bfe szpon\'f3w najwi\'eakszego plotkarza\par w Londynie?\par Id\'b9c obok niego po\'b3o\'bfy\'b3a mu r\'eak\'ea na ramieniu.\par - Jak on ma na nazwisko?\par - Nudziarz - odpowiedzia\'b3 Nicholas.\par Mary Roses roze\'9cmia\'b3a si\'ea. Jej rozbawienie przyci\'b9gn\'ea\'b3o uwag\'ea wielu go\'9cci.\par Natychmiast pow\'9cci\'b9gn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Ale\'bf on wcale nie zanudza Harrisona.\par - Nie - zgodzi\'b3 si\'ea Nicholas. - Pani m\'b9\'bf z wielkim wysi\'b3kiem opanowuje\par emocje.\par Chwil\'ea p\'f3\'9fniej Mary Roses mia\'b3a okazj\'ea pozna\'e6 Sidneya Madisona. Od razu\par by\'b3a pewna, \'bfe go nie polubi, poniewa\'bf by\'b3 okropnym plotkarzem, a jego\par zachowanie potwierdza\'b3o tylko jej opini\'ea. Adam nazwa\'b3by go fircykiem, a poza\par tym Sidney Madison nie zagrza\'b3by d\'b3ugo miejsca w Blue Belle. Cechowa\'b3a go\par zniewie\'9ccia\'b3o\'9c\'e6; mia\'b3 zbyt d\'b3ugie, starannie wypiel\'eagnowane paznokcie, kt\'f3re\par wyda\'b3y jej si\'ea odra\'bfaj\'b9ce, i afektowany spos\'f3b m\'f3wienia.\par Wsun\'ea\'b3a r\'eak\'ea pod rami\'ea Harrisona i stoj\'b9c obok niego s\'b3ucha\'b3a opowiadania\par Madisona o wra\'bfeniach z Nowego Jorku. Nicholas sta\'b3 z drugiej strony, z r\'ea-\par kami splecionymi z ty\'b3u. W jego oczach nie dostrzeg\'b3a ju\'bf weso\'b3ych iskierek.\par Nicholas przybra\'b3 r\'f3wnie ponury wyraz twarzy jak Harrison, kt\'f3ry mocno\par \'9cciska\'b3 kieliszek w prawej r\'eace, podczas gdy lew\'b9 bezwiednie zacisn\'b9\'b3 w pi\'ea\'9c\'e6.\par Jak do tej pory wiecz\'f3r przebiega\'b3 wspaniale i chcia\'b3a, \'bfeby r\'f3wnie\'bf dla\par m\'ea\'bfa i ojca pozosta\'b3 jak najmilszym wspomnieniem. W ko\'f1cu Harison by\'b3\par honorowym go\'9cciem; nie powinien ju\'bf d\'b3u\'bfej pozostawa\'e6 w towarzystwie\par natr\'eatnego gadu\'b3y.\par Postanowi\'b3a ich rozdzieli\'e6.\par - Czy mog\'b3abym zamieni\'e6 z tob\'b9 s\'b3\'f3wko na osobno\'9cci? - zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do\par m\'ea\'bfa.\par - Chyba zabra\'b3em pani m\'ea\'bfowi zbyt wiele czasu - odezwa\'b3 si\'ea Madison\par i ponownie zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Harrisona: - Jeszcze raz serdecznie ci gratuluj\'ea. To\par by\'b3o bardzo sprytne posuni\'eacie z twojej strony, \'bfeby o\'bfeni\'e6 si\'ea z Mctori\'b9\par jeszcze w Ameryce, zanim zda\'b3a sobie spraw\'ea... Naprawd\'ea, sprytnie to wymy-\par \'9cli\'b3e\'9c. Moje najwy\'bfsze uznanie.\par Harrison czu\'b3, \'bfe ten \'b3owca sensacji umy\'9clnie go podpuszcza. Policzy\'b3\par w my\'9clach do dziesi\'eaciu, postanawiaj\'b9c nie odezwa\'e6 si\'ea ani s\'b3owem.\par Nicholas post\'b9pi\'b3 o krok.\par - Zanim zd\'b9\'bfy\'b3a zda\'e6 sobie spraw\'ea z czego, Madison?\par - Ile jest warta, oczywi\'9ccie. - Wypowiedziawszy te obra\'9fliwe s\'b3owa,\par u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea bezczelnie.\par Mary Roses us\'b3ysza\'b3a, jak Nicholas gwa\'b3townie zaczerpn\'b9\'b3 tchu na chwil\'ea\par przed tym, jak Harrison wpad\'b3 w sza\'b3. Mimo \'bfe sta\'b3 ze wzrokiem utkwionym\par w przestrze\'f1, zauwa\'bfy\'b3a zimny b\'b3ysk w jego oczach. Nagle przypomnia\'b3 jej\par si\'ea Cole. Jej brat zawsze mia\'b3 taki wzrok, kiedy zamierza\'b3...\par O Bo\'bfe.\par - Nie - wyszepta\'b3a zbiela\'b3ymi wargami.\par By\'b3o ju\'bf za p\'f3\'9fno. Gdyby nie to, \'bfe tak bacznie obserwowa\'b3a m\'ea\'bfa, nie\par zauwa\'bfy\'b3aby nawet momentu ataku na Anglika. Pi\'ea\'9c\'e6 Harrisona z szybko\'9cci\'b9\par b\'b3yskawicy wyl\'b9dowa\'b3a na twarzy Madisona, kt\'f3ry uderzy\'b3 w drzwi, przy\'b3o\'bfy\'b3\par d\'b3onie do nosa i wyda\'b3 z siebie przeci\'b9g\'b3y krzyk.\par Harrison nawet nie mrugn\'b9\'b3. Zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby nie wydarzy\'b3o si\'ea\par nic niezwyk\'b3ego. Nie zada\'b3 sobie nawet trudu, by sprawdzi\'e6, czy aby nie\par wyrz\'b9dzi\'b3 Madisonowi krzywdy.\par Nicholas sta\'b3 oszo\'b3omiony, z szeroko otwartymi ustami. Przyjaciel Harriso-\par na wyszepta\'b3:\par - Co ty zrobi\'b3e\'9c?\par - To.\par Po czym jeszcze raz uderzy\'b3 Madisona. Anglik zachwia\'b3 si\'ea pod\par jego ciosem. Mary Roses by\'b3a przera\'bfona. Harrison spojrza\'b3 na ni\'b9 z u\'9cmie-\par chem.\par - Zata\'f1czymy, kochanie?\par Id\'b9c na parkiet, s\'b3yszeli za sob\'b9 radosny rechot Nicholasa.\par - Mia\'b3am okazj\'ea by\'e6 \'9cwiadkiem jednego z twoich s\'b3ynnych napad\'f3w sza\'b3u.\par Wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona i zacz\'b9\'b3 porusza\'e6 si\'ea w takt muzyki.\par - To ju\'bf przesz\'b3o\'9c\'e6. Jak si\'ea czujesz? Tak dawno ju\'bf nie mieli\'9cmy okazji\par porozmawia\'e6.\par - Czuj\'ea si\'ea \'9cwietnie. Czy m\'f3j ojciec widzia\'b3, co zrobi\'b3e\'9c?\par - S\'b9dz\'b9c po wyrazie jego twarzy, chyba tak. Poza tym upu\'9cci\'b3 kieliszek.\par - O, Bo\'bfe - wyszepta\'b3a. - Je\'9cli zepsu\'b3e\'9c wiecz\'f3r ojcu i jego siostrom,\par prze\'bfyjemy istne piek\'b3o.\par Przytuli\'b3 j\'b9 mocno.\par - Ten wiecz\'f3r, kochanie, nale\'bfy do ciebie, a nie do twoich krewnych. Czy\par wprawi\'b3em ci\'ea w zak\'b3opotanie?\par Nie od razu odpowiedzia\'b3a, musia\'b3a si\'ea najpierw zastanowi\'e6.\par - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie. Ale nie b\'b9d\'9f z siebie taki dumny. Oka\'bf cho\'e6\par odrobin\'ea skruchy. Ojciec zmierza w nasz\'b9 stron\'ea.\par Elliott nie pozwoli\'b3 im si\'ea wycofa\'e6.\par - Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, co ty najlepszego zrobi\'b3e\'9c, synu?\par Mary Roses chwyci\'b3a m\'ea\'bfa za r\'eak\'ea.\par - Nie pytaj go o to, ojcze, bo got\'f3w ci to zademonstrowa\'e6. Mia\'b3 jeden ze\par swoich napad\'f3w sza\'b3u. My\'9cl\'ea, \'bfe dobrze mu zrobi kr\'f3tki spacer na \'9cwie\'bfym\par powietrzu.\par Chcia\'b3a, by zostali sami, by m\'f3c poprosi\'e6 go, \'bfeby uwa\'bfa\'b3 na swoje\par zachowanie i nie zapomina\'b3, \'bfe s\'b9 nie na Zachodzie, lecz w Londynie.\par Nie by\'b3o jej jednak dane znale\'9f\'e6 si\'ea sam na sam z m\'ea\'bfem a\'bf do powrotu\par do londy\'f1skiej rezydencji ojca.\par Anne-Marie pomog\'b3a jej przygotowa\'e6 si\'ea do snu i Mary Roses w\'b3a\'9cnie\par k\'b3ad\'b3a si\'ea do \'b3\'f3\'bfka, kiedy wszed\'b3 Harrison.\par Natychmiast usiad\'b3a, sztywno wyprostowana.\par - Czy z\'b3ama\'b3e\'9c nos temu nieszcz\'ea\'9cnikowi?\par - Prawdopodobnie tak.\par - I nie jest ci przykro z tego powodu?\par - Nie. Obrazi\'b3 mnie. Jak mia\'b3em zareagowa\'e6?\par - Powiniene\'9c by\'b3 najpierw pomy\'9cle\'e6 - pouczy\'b3a go.\par Wzruszy\'b3 ramionami, nie maj\'b9c ochoty na rozmow\'ea o tym wydarze-\par niu.\par - Pojutrze musz\'ea jecha\'e6 do Niemiec.\par - Po co?\par - W sprawach s\'b3u\'bfbowych twojego ojca. Musz\'ea mu pom\'f3c. Wiem, \'bfe to\par dla ciebie trudne. Wola\'b3bym tu zosta\'e6 i pomaga\'e6...\par - Mog\'ea jecha\'e6 z tob\'b9?\par - Nie, kochanie, tw\'f3j ojciec nie chce traci\'e6 ci\'ea z oczu. Zaplanowa\'b3 ju\'bf dla\par ciebie zaj\'eacia na najbli\'bfsze cztery miesi\'b9ce. Chce si\'ea tob\'b9 nacieszy\'e6 i pochwa-\par li\'e6. Staram si\'ea mu to u\'b3atwi\'e6 i robi\'ea wszystko, co w mojej mocy, by nie musia\'b3\par martwi\'e6 si\'ea o sprawy zawodowe. Mamy par\'ea wa\'bfnych spraw do za\'b3atwienia.\par Postaraj si\'ea to zrozumie\'e6.\par - To dlatego mieszkamy tutaj, a nie w twoim domu?\par - Tw\'f3j ojciec nie chce, \'bfeby\'9c by\'b3a skazana na samotno\'9c\'e6, kiedy bawi\'ea\par poza domem.\par Nie potrafi\'b3 poda\'e6 jej dok\'b3adnej daty swojego powrotu. Stara\'b3a si\'ea nie\par okaza\'e6 mu, jak bardzo b\'eadzie t\'easkni\'e6. Jako jego \'bfona rozumia\'b3a, \'bfe jej\par obowi\'b9zkiem jest wspiera\'e6 go i dodawa\'e6 mu otuchy.\par - Rozumiem to - zapewni\'b3a.\par Harrison usiad\'b3 na skraju \'b3\'f3\'bfka i wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona.\par - Chcia\'b3abym...\par - Co by\'9c chcia\'b3a?\par Przytuli\'b3a si\'ea do niego.\par - \'afeby\'9cmy mieli wi\'eacej czasu dla siebie. Kiedy zobacz\'ea twoje Pog\'f3rze\par Szkockie?\par - Nied\'b3ugo - obieca\'b3. - Postaraj si\'ea okaza\'e6 ojcu cierpliwo\'9c\'e6. Nie zd\'b9\'bfy\'b3\par jeszcze och\'b3on\'b9\'e6 po emocjach zwi\'b9zanych z twoim odnalezieniem. Potrzebuje\par czasu, \'bfeby oswoi\'e6 si\'ea z now\'b9 sytuacj\'b9 i pozna\'e6 ci\'ea.\par Mary Roses nie zamierza\'b3a spiera\'e6 si\'ea z Harrisonem. Postanowi\'b3a zapomnie\'e6\par o w\'b3asnych pragnieniach. Jej ojciec cierpia\'b3 tak wiele lat, \'bfe powinna teraz da\'e6\par mu jak najwi\'eacej rado\'9cci. Adam powiedzia\'b3 jej, \'bfe ma obowi\'b9zek pocieszy\'e6\par ojca. Z pewno\'9cci\'b9 wytrzyma jeszcze par\'ea miesi\'eacy i jako\'9c zwalczy swoj\'b9\par t\'easknot\'ea za domem.\par Wygl\'b9da\'b3o na to, \'bfe nie zawita do Montany wcze\'9cniej ni\'bf wiosn\'b9. Wkr\'f3tce\par \'9cnieg pokryje prze\'b3\'eacze, kt\'f3re stan\'b9 si\'ea niedost\'eapne. Przypomnia\'b3a sobie, \'bfe\par jest tward\'b9 kobiet\'b9. Zniesie jeszcze kilka miesi\'eacy samotno\'9cci dla dobra ojca.\par I Hamsona.\par - Powiedzia\'b3e\'9c mi kiedy\'9c, \'bfe podoba ci si\'ea \'bfycie w Montanie, \'bfe by\'b3by\'9c\par tam szcz\'ea\'9cliwy. Czy wtedy... tak tylko powiedzia\'b3e\'9c, \'bfeby zrobi\'e6 mi przyje-\par mno\'9c\'e6?\par W rzeczywisto\'9cci pyta\'b3a go, czy wtedy k\'b3ama\'b3, czy m\'f3wi\'b3 prawd\'ea.\par Z trudem pow\'9cci\'b9gn\'b9\'b3 gniew. Win\'ea za t\'ea niepewno\'9c\'e6 \'bfony ponosi\'b3 jedynie\par on sam.\par - Pos\'b3uchaj mnie uwa\'bfnie. To, co si\'ea wtedy zdarzy\'b3o, nale\'bfy ju\'bf do\par przesz\'b3o\'9cci. Wiem, \'bfe nie powinienem by\'b3 wtedy a\'bf tak nalega\'e6, \'bfeby\'9c mi\par ufa\'b3a, ale raz jeszcze obiecuj\'ea, \'bfe ju\'bf nigdy, przenigdy ci\'ea nie ok\'b3ami\'ea.\par Wierzysz mi?\par - Tak.\par Rozlu\'9fni\'b3 u\'9ccisk i powoli zacz\'b9\'b3 g\'b3adzi\'e6 j\'b9 po plecach.\par - Postaraj si\'ea przyzwyczai\'e6 do swoich krewnych i nie my\'9cl nawet o pr\'f3bie\par dokonania teraz kolejnej zmiany w swoim \'bfyciu. Przecie\'bf dopiero co tu\par przyjecha\'b3a\'9c.\par Stara\'b3 si\'ea dowodzi\'e6 swoich racji jak najlogiczniej i jak najrozs\'b9dniej. Jak\par mog\'b3a go przekona\'e6? Jej dom by\'b3 tam, gdzie byli jej bracia. Czu\'b3a si\'ea\par wyizolowana w\'9cr\'f3d swoich tutejszych krewnych i nieustannie dr\'eaczy\'b3o j\'b9\par poczucie winy z powodu niespe\'b3niania czyich\'9c oczekiwa\'f1. Oczywi\'9ccie, zda-\par wa\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe wszyscy maj\'b9 na wzgl\'eadzie jedynie jej dobro; za ka\'bfdym\par razem, gdy ogarnia\'b3a j\'b9 t\'easknota, powtarza\'b3a to sobie w my\'9clach.\par Harrison by\'b3 bardzo zm\'eaczony, znalaz\'b3 jednak w sobie do\'9c\'e6 si\'b3, by kocha\'e6\par si\'ea z \'bfon\'b9. Zasn\'eali mocno obj\'eaci.\par By\'b3a kochana i rozpieszczana. I przera\'bfona.\par 28 kwietnia 1873\par Kochana Mamo!\par Musz\'ea przesiedzie\'e6 ca\'b3e popo\'b3udnie w domu za to, \'bfe uderzy\'b3am Petera\par Jenlansa w brzuch. Pami\'eatasz, jak Ci pisa\'b3am, \'bfe on ca\'b3y czas mi si\'ea\par naprzykrza. Wyobra\'9f sobie, \'bfe dzisiaj \'9cmia\'b3 mnie poca\'b3owa\'e6. By\'b3am taka\par zniesmaczona, \'bfe splun\'ea\'b3am i starannie wytar\'b3am usta. Wiem, \'bfe to nie by\'b3o\par eleganckie, ale przecie\'bf chyba lepiej splun\'b9\'e6, ni\'bf zwymiotowa\'e6, prawda?\par S\'b3ysza\'b3am, jak moi bracia rozmawiali, \'bfe dobrze by\'b3oby mnie pos\'b3a\'e6 do\par szko\'b3y z internatem. Czy mog\'b3aby\'9c do Nich napisa\'e6 i poprosi\'e6, \'bfeby pozwolili\par mi zosta\'e6 w domu? Wcale nie musz\'ea by\'e6 bardzo wykszta\'b3cona. Naprawd\'ea tak\par my\'9cl\'ea. Poma\'b3u staj\'ea si\'ea mi\'b3\'b9 m\'b3od\'b9 os\'f3bk\'b9 To Ty mnie tak nazwa\'b3a\'9c.\par pami\'eatasz?\par Kocham Ci\'ea,\par Mary Roses\par P.S. Rosn\'b9 mi piersi. Jest z nimi wiele k\'b3opotu, Mamo, i wcale nie jestem\par zadowolona, \'bfe jestem dziewczyn\'b9\par George MacPherson przywodzi\'b3 Mary Roses na my\'9cl \'b3asic\'ea. By\'b3 wysokim,\par szczup\'b3ym m\'ea\'bfczyzn\'b9 o d\'b3ugim, spiczastym nosie i ma\'b3ych oczkach. Czu\'b3a si\'ea\par troch\'ea winna, przyr\'f3wnuj\'b9c go do zwierz\'b9tka, poniewa\'bf MacPherson by\'b3 dla\par niej niezwykle wprost mi\'b3y i ch\'eatnie s\'b3u\'bfy\'b3 jej wszelk\'b9 pomoc\'b9. Wydawa\'b3 si\'ea\par zachwycony, \'bfe j\'b9 pozna\'b3, i mog\'b3aby przysi\'b9c, \'bfe kiedy zobaczy\'b3 j\'b9 po raz\par pierwszy, mia\'b3 w oczach \'b3zy.\par Douglas zapewne nazwa\'b3by MacPhersona elegantem, i to bez najmniejsze-\par go odcienia ironii w g\'b3osie.\par Osobisty sekretarz ojca ubrany by\'b3 jak spod ig\'b3y w br\'b9zowy garnitur,\par z kamizelki kt\'f3rego zwisa\'b3 z\'b3oty \'b3a\'f1cuszek zegarka, i br\'b9zowe buty, wypole-\par rowane do takiego po\'b3ysku, \'bfe mia\'b3a wra\'bfenie, i\'bf spojrzawszy w d\'f3\'b3 zobaczy\par w nich swoje odbicie. W jednej r\'eace trzyma\'b3 teczk\'ea pe\'b3n\'b9 papier\'f3w, na drugiej\par zaczepi\'b3 czarny parasol.\par Elliott przedstawi\'b3 jej go, po czym zaproponowa\'b3, by towarzyszy\'b3a im, kiedy\par b\'ead\'b9 przegl\'b9da\'e6 wyci\'b9gi z kont.\par - Pani ojciec jest bardzo hojnym cz\'b3owiekiem, lady Victorio. To s\'b9 dowody\par przelania pieni\'eadzy z jego kont na rzecz angielskich instytucji charytatywnych.\par Przekazujemy je raz na miesi\'b9c.\par Mary Roses pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9, po czym postanowi\'b3a porozmawia\'e6 z nim na\par temat przesz\'b3o\'9cci.\par - Panie MacPherson, powiedzia\'b3 pan, \'bfe jest pan szcz\'ea\'9cliwy, \'bfe m\'f3g\'b3 mnie\par pozna\'e6, ale przecie\'bf ju\'bf si\'ea kiedy\'9c spotkali\'9cmy, nieprawda\'bf? By\'b3am wtedy\par ma\'b3ym dzieckiem.\par - Prosz\'ea zwraca\'e6 si\'ea do mnie po imieniu. George - zach\'eaca\'b3. Usiad\'b3 na\par sofie tak, by patrze\'e6 prosto w twarz Mary Roses, wyg\'b3adzi\'b3 marynark\'ea, a\'bf\par znikn\'ea\'b3y z niej najmniejsze cho\'e6by za\'b3amania, po czym powiedzia\'b3:\par - Tak, rzeczywi\'9ccie ju\'bf si\'ea spotkali\'9cmy. By\'b3a pani uroczym dzieckiem,\par - By\'b3am \'b3ysa.\par MacPherson u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Tak, by\'b3a pani \'b3ysa.\par - Ojcze, czy nie sprawi ci przykro\'9cci rozmowa o tym, co zdarzy\'b3o si\'ea tego\par wieczoru, kiedy zosta\'b3am porwana? Jestem tego bardzo ciekawa.\par - Co chcesz wiedzie\'e6? - zapyta\'b3 Elliott, wyra\'9fnie pochmurniej\'b9c.\par Spojrza\'b3a na MacPhersona.\par - Powiedziano mi, \'bfe to nia\'f1ka wynios\'b3a mnie z pokoiku dziecinnego.\par MacPherson przytakn\'b9\'b3.\par - Pani rodzice udali si\'ea wtedy na uroczysto\'9c\'e6 otwarcia nowej fabryki. Mieli\par wr\'f3ci\'e6 dopiero nast\'eapnego dnia. Wci\'b9\'bf nie wiemy, jak Lydii uda\'b3o si\'ea to zrobi\'e6.\par W domu a\'bf roi\'b3o si\'ea od s\'b3u\'bfby. Przypuszczamy, \'bfe wysz\'b3a tylnymi drzwiami.\par - To ta piastunka mia\'b3a na imi\'ea Lydia?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 ojciec. - Powierzy\'b3em George'owi przeprowadzenie\par \'9cledztwa. Twoja matka zachorowa\'b3a i postanowi\'b3em wraca\'e6 do Anglii, by zaj\'b9\'b3\par si\'ea ni\'b9 jej osobisty lekarz, kt\'f3rego darzy\'b3a bezgranicznym zaufaniem.\par - Oficjalne \'9cledztwo umorzono po sze\'9cciu miesi\'b9cach intensywnych po-\par szukiwa\'f1, ale pani ojciec naj\'b9\'b3 w\'f3wczas prywatn\'b9 ekip\'ea dochodzeniow\'b9. Ja\par jedynie koordynowa\'b3em ich dzia\'b3ania.\par - Jak d\'b3ugo prowadzi\'b3a \'9cledztwo ta twoja ekipa, ojcze?\par - Zaniecha\'b3a dzia\'b3a\'f1 jakie\'9c cztery-pi\'ea\'e6 lat temu. W ko\'f1cu postanowi\'b3em\par w pokorze przyj\'b9\'e6 wol\'ea Boga i stara\'b3em si\'ea pogodzi\'e6 z faktem, \'bfe bezpowrot-\par nie ci\'ea utraci\'b3em. Jednak Harrison nie pozwoli\'b3 mi si\'ea podda\'e6. Wzi\'b9\'b3 spraw\'ea\par w swoje r\'eace. Sprawdza\'b3 ka\'bfdy, cho\'e6by najmniejszy \'9clad.\par Uj\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1 i otoczy\'b3 r\'eakami.\par - To prawdziwy cud, \'bfe ci\'ea odzyska\'b3em.\par - Pani ojciec m\'f3wi\'b3 mi, \'bfe zosta\'b3a pani znaleziona w zau\'b3ku przez jakich\'9c\par rzezimieszk\'f3w - wtr\'b9ci\'b3 MacPherson.\par Poczu\'b3a si\'ea g\'b3\'eaboko dotkni\'eata jego doborem s\'b3\'f3w.\par - Oni nie byli \'bfadnymi rzezimieszkami. Znale\'9fli mnie czterej serdeczni\par ch\'b3opcy, kt\'f3rzy pozostawieni samym sobie robili, co w ich mocy, by przetrwa\'e6.\par To nie rzezimieszki - powt\'f3rzy\'b3a, dobitnie akcentuj\'b9c s\'b3owa.\par - Masz racj\'ea - przyzna\'b3 ojciec i poklepa\'b3 j\'b9 po r\'eace. - Ale nie b\'eadziemy\par teraz o nich rozmawia\'e6. Najwa\'bfniejsze, \'bfe do nas wr\'f3ci\'b3a\'9c, \'bfe jeste\'9c w domu.\par Tylko to si\'ea liczy.\par Mary Roses nie chcia\'b3a jednak zmienia\'e6 tematu rozmowy. Zwr\'f3ciwszy si\'ea\par do MacPhersona, zapyta\'b3a:\par - Czy nia\'f1ka zaplanowa\'b3a sobie to wszystko?\par George spojrza\'b3 na chlebodawc\'ea. Ju\'bf wcze\'9cniej bowiem zauwa\'bfy\'b3, \'bfe ta\par rozmowa wiele kosztuje lorda Elliotta. Najwyra\'9fniej mia\'b3 ju\'bf ochot\'ea j\'b9 zako\'f1czy\'e6.\par - Sir, czy nie ma pan nic przeciwko temu, \'bfe udziel\'ea odpowiedzi?\par - Prosz\'ea odpowiedzie\'e6. Victoria jest ciekawa szczeg\'f3\'b3\'f3w. To zupe\'b3nie\par naturalne.\par - Na pocz\'b9tku zak\'b3adali\'9cmy, \'bfe musia\'b3a mie\'e6 wsp\'f3lnika b\'b9d\'9f wsp\'f3lnik\'f3w,\par lecz w miar\'ea up\'b3ywu czasu zyskiwali\'9cmy pewno\'9c\'e6, \'bfe dzia\'b3a\'b3a w pojedynk\'ea.\par \'afa\'b3uj\'ea, \'bfe nie mog\'ea poda\'e6 pani wi\'eacej szczeg\'f3\'b3\'f3w, lady Yictorio, ale mimo\par tylu lat \'9cledztwa, nie uda\'b3o nam si\'ea zbyt wiele ustali\'e6. Wygl\'b9da na to, \'bfe pewne\par fakty pozostan\'b9 tajemnic\'b9. Gdyby Lydia \'bfy\'b3a, by\'e6 mo\'bfe uda\'b3oby si\'ea j\'b9 w ko\'f1cu\par nak\'b3oni\'e6 do wyjawienia prawdy.\par - Mia\'b3a znakomite referencje - wtr\'b9ci\'b3 ojciec. Pos\'eapny wyraz jego twarzy\par dowodzi\'b3, jak bardzo prze\'bfy\'b3 zdrad\'ea Lydii.\par - Teraz wiemy ju\'bf, \'bfe pani\'b9 porzuci\'b3a, milady. Musia\'b3a przerazi\'e6 si\'ea tego,\par co zrobi\'b3a. Nie mia\'b3a pieni\'eadzy, by m\'f3c utrzyma\'e6 si\'ea bez pracy. Policja znalaz\'b3a\par j\'b9 w jednej z kamienic. Zosta\'b3a uduszona. Przypuszcza si\'ea, \'bfe wr\'f3ciwszy do\par domu, zasta\'b3a w nim w\'b3amywaczy.\par Elliott podni\'f3s\'b3 si\'ea gwa\'b3townie.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe wystarczy ju\'bf tych rozm\'f3w o przesz\'b3o\'9cci. George, jutro\par wszystko podpisz\'ea.\par Mary Roses widzia\'b3a, jak silne wra\'bfenie wywar\'b3a na ojcu ta rozmowa.\par - Czy nie wybra\'b3by\'9c si\'ea na przeja\'bfd\'bfk\'ea konn\'b9, ojcze? - zapyta\'b3a, staraj\'b9c\par si\'ea oderwa\'e6 go od nieweso\'b3ych wspomnie\'f1.\par Uzna\'b3 to za znakomity pomys\'b3. Mary Roses posz\'b3a do swego pokoju, by\par w\'b3o\'bfy\'e6 str\'f3j do konnej jazdy. Zasta\'b3a tam Harrisona, pochylonego nad biurkiem\par i wertuj\'b9cego stare ksi\'eagi.\par - Pozna\'b3am MacPhersona - powiedzia\'b3a mu, gdy tylko zamkn\'ea\'b3a za sob\'b9\par drzwi. - Czy naprawd\'ea jeste\'9c pewien, \'bfe macza\'b3 palce w porwaniu? Wydaje\par si\'ea tak \'b3agodny i boja\'9fliwy, \'bfe trudno sobie wyobrazi\'e6, \'bfe m\'f3g\'b3by si\'ea zdoby\'e6\par na tak zuchwa\'b3y czyn.\par Potar\'b3 zdr\'eatwia\'b3y kark, rozrusza\'b3 ramiona i wsta\'b3.\par - Do diab\'b3a, wci\'b9\'bf jeszcze nie mog\'ea by\'e6 tego pewny. Douglas powiedzia\'b3,\par \'bfe m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3rego widzia\'b3, mia\'b3 na sobie wieczorowy str\'f3j, a MacPherson\par wybiera\'b3 si\'ea wtedy z przyjaci\'f3\'b3mi do teatru.\par - Wszyscy wieczorem wk\'b3adaj\'b9 eleganckie stroje.\par - Nie dotyczy to s\'b3u\'bfby.\par Westchn\'ea\'b3a.\par - Szukasz jakiej\'9c nie\'9ccis\'b3o\'9cci w\'9cr\'f3d sum przelanych na potrzeby instytucji\par charytatywnych? Niczego jeszcze nie znalaz\'b3e\'9c?\par - W ksi\'eagach figuruje kilkana\'9ccie instytucji, o kt\'f3rych nigdy dot\'b9d nie\par s\'b3ysza\'b3em - odpowiedzia\'b3. - Musz\'ea si\'ea upewni\'e6, czy one rzeczywi\'9ccie istniej\'b9.\par - A je\'9cli si\'ea oka\'bfe, \'bfe tak?\par - Zaczn\'ea szuka\'e6 gdzie indziej.\par - Dlaczego to jest dla ciebie takie wa\'bfne?\par - Pytasz powa\'bfnie?\par - To sta\'b3o si\'ea twoj\'b9 obsesj\'b9, Hamsonie. Wszystko zdarzy\'b3o si\'ea wiele lat\par temu i skoro policja nie by\'b3a w stanie znale\'9f\'e6 powi\'b9za\'f1 pomi\'eadzy MacPher-\par sonem a nia\'f1k\'b9, to sk\'b9d twoje przekonanie, \'bfe tobie si\'ea to uda?\par - Nikt opr\'f3cz mnie nie rozmawia\'b3 z Douglasem - odpowiedzia\'b3. - Z opisu,\par kt\'f3ry poda\'b3 tw\'f3j brat, wynika, \'bfe tamten m\'ea\'bfczyzna i MacPherson to mo\'bfe\par by\'e6 jedna i ta sama osoba.\par - Taki opis mo\'bfe pasowa\'e6 do tysi\'b9ca m\'ea\'bfczyzn. Sp\'f3jrz w lustro, Harrison.\par Jeste\'9c potwornie zm\'eaczony i wymizerowany. Nie mo\'bfesz d\'b3u\'bfej tak si\'ea zam\'ea-\par cza\'e6. Ka\'bfd\'b9 woln\'b9 chwil\'ea po\'9cwi\'eacasz na grzebanie w starych papierzyskach.\par Czemu to jest dla ciebie takie wa\'bfne?\par Nie wiedzia\'b3, jak jej to wyt\'b3umaczy\'e6.\par - Musz\'ea zako\'f1czy\'e6 t\'ea spraw\'ea - burkn\'b9\'b3 gniewnie.\par Postanowi\'b3a nie przejmowa\'e6 si\'ea niegrzeczn\'b9 odpowiedzi\'b9. Przyczyn\'b9 jego\par zachowania z pewno\'9cci\'b9 by\'b3o przem\'eaczenie.\par - Musisz jutro wyjecha\'e6? - zapyta\'b3a.\par - Tak.\par - Dok\'b9d wychodzisz? - zapyta\'b3a, widz\'b9c, \'bfe si\'eaga po marynark\'ea.\par - Jad\'ea do swojej kancelarii, kochanie. Przesta\'f1 si\'ea o mnie zamartwia\'e6.\par - Chcia\'b3abym z tob\'b9 porozmawia\'e6 na temat naszej przysz\'b3o\'9cci. B\'eadziesz\par mia\'b3 chwil\'ea czasu dzi\'9c wieczorem?\par - Postaram si\'ea - obieca\'b3. - A teraz, prosz\'ea ci\'ea, nie martw si\'ea o mnie.\par Reagowa\'b3 wzburzeniem i zniecierpliwieniem, ilekro\'e6 zadawa\'b3a mu pytania\par na temat tamtego dnia, zupe\'b3nie tak samo jak jej ojciec.\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 na do widzenia i wyszed\'b3 z pokoju, dr\'eaczony rozmaitymi w\'b9tpli-\par wo\'9cciami. Je\'9cli wyja\'9cnienie tej sprawy rzeczywi\'9ccie sta\'b3o si\'ea dla\'f1 obsesj\'b9, to jedynie\par dlatego, \'bfe czu\'b3, i\'bf ma do sp\'b3acenia d\'b3ug wdzi\'eaczno\'9cci wobec Elliotta. Wiedzia\'b3,\par \'bfe nie spocznie, dop\'f3ki nie zyska pewno\'9cci, \'bfe MacPherson by\'b3 - lub nie -\par g\'b3\'f3wnym sprawc\'b9 przest\'eapstwa. Musia\'b3 przynajmniej stara\'e6 si\'ea rozwi\'b9za\'e6 t\'ea\par zagadk\'ea, wdzi\'eaczny za serdeczno\'9c\'e6 okazan\'b9 jego ojcu przez Elliotta.\par M\'eaczy\'b3o go poczucie nie sp\'b3aconego d\'b3ugu.\par Nast\'eapnego ranka Mary Roses by\'b3a przed domem, kiedy przyniesiono\par poczt\'ea. By\'b3a tak ciekawa, czy nie ma jakich\'9c list\'f3w od braci, \'bfe niemal wyrwa\'b3a\par plik korespondencji z r\'b9k ochmistrza.\par Zauwa\'bfywszy pismo Adama na jednej z kopert, wydala okrzyk rado\'9cci,\par po czym pu\'9cci\'b3a si\'ea p\'eadem na g\'f3r\'ea, by przeczyta\'e6 go w samotno\'9cci. Wiedzia-\par \'b3a, \'bfe na pewno uroni przy tym niejedn\'b9 \'b3z\'ea, i nie chcia\'b3a, by ktokolwiek to\par widzia\'b3.\par Adam niepokoi\'b3 si\'ea, czemu do nich nie pisze. Rozumia\'b3, \'bfe jest zaj\'eata, ale\par dziwi\'b3o go, \'bfe nie liczy si\'ea z ich uczuciami wiedz\'b9c, \'bfe si\'ea o ni\'b9 niepokoj\'b9.\par Czy naprawd\'ea nie mo\'bfe znale\'9f\'e6 cho\'e6 chwili czasu, \'bfeby do nich napisa\'e6?\par By\'b3a przera\'bfona i przygn\'eabiona. Czu\'b3a, \'bfe jej bracia szalej\'b9 z niepokoju\par o ni\'b9. Dlaczego nie otrzymali ani jednego jej listu?\par Czy\'bfby by\'b3y przechwytywane, zatrzymywane w domu? Nie, to niemo\'bfliwe.\par Jej krewni nie mogli by\'e6 a\'bf tak okrutni i zrobi\'b3aby im ogromn\'b9 przykro\'9c\'e6\par daj\'b9c publiczny wyraz swoim podejrzeniom.\par Natychmiast napisa\'b3a do braci, zaklei\'b3a kopert\'ea i w\'b3o\'bfy\'b3a list do kieszeni\par p\'b3aszcza. Po chwili do pokoju wesz\'b3a Anne-Marie.\par - Dok\'b9d pani idzie, milady? Prosz\'ea nie zapomina\'e6 o swoich lekcjach.\par Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Ciocia chyba mi wybaczy, je\'9cli opuszcz\'ea jedne zaj\'eacia z zarz\'b9dzania\par gospodarstwem. Popro\'9c Eleanor, \'bfeby do mnie przysz\'b3a.\par - Panienka pomaga pani cioci pisa\'e6 zaproszenia. Czy mam oderwa\'e6 j\'b9 od\par tego zaj\'eacia?\par - Nie - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. I tak narazi\'b3a si\'ea ju\'bf na gniew ciotki\par opuszczeniem lekcji. Pozbawienie ciotki towarzystwa Eleanor, jej rado\'9cci\par i dumy, niechybnie przyprawi\'b3oby j\'b9 o tym wi\'eaksz\'b9 w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6. Eleanor by\'b3a\par nieocenion\'b9 pomocnic\'b9. Mary Roses by\'b3a zadowolona, \'bfe tak bardzo przypad\'b3y\par sobie do gustu, poniewa\'bf ilekro\'e6 ciotka zaj\'eata by\'b3a wydawaniem rozporz\'b9dze\'f1\par Eleanor, Mary Roses mog\'b3a cieszy\'e6 si\'ea wolno\'9cci\'b9.\par - Chcia\'b3abym troch\'ea pospacerowa\'e6. Czy nie zechcia\'b3aby\'9c mi towarzyszy\'e6?\par Garderobiana ch\'eatnie si\'ea zgodzi\'b3a i posz\'b3a po p\'b3aszcz. Mary Roses mia\'b3a\par ukryty pow\'f3d, zapraszaj\'b9c Anne-Marie na przechadzk\'ea. Chcia\'b3a bowiem\par wys\'b3a\'e6 do braci telegram, zawiadamiaj\'b9cy ich, \'bfe wszystko w porz\'b9dku,\par i mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe s\'b3u\'bf\'b9ca wska\'bfe jej najbli\'bfszy urz\'b9d pocztowy.\par Chcia\'b3a te\'bf prosi\'e6 j\'b9 o jeszcze jedn\'b9 przys\'b3ug\'ea.\par - Masz wychodne w \'9crody, prawda?\par - Tak, milady - odpowiedzia\'b3a Anne-Marie. - wolne przedpo\'b3udnia w co\par drug\'b9 sobot\'ea.\par - Czy mog\'b3aby\'9c wtedy wysy\'b3a\'e6 moj\'b9 korespondencj\'ea? B\'ead\'ea ci bardzo\par zobowi\'b9zana.\par Garderobiana wydawa\'b3a si\'ea zaskoczona pro\'9cb\'b9 Mary Roses, lecz nie spiera\'b3a\par si\'ea ze swoj\'b9 pani\'b9. Zgodzi\'b3a si\'ea zrobi\'e6 to i nie wspomina\'e6 o tym nikomu ani\par s\'b3\'f3wkiem.\par - Prosz\'ea, nie m\'f3w te\'bf nikomu o telegramie.\par - Czy jest jaki\'9c pow\'f3d, dla kt\'f3rego nie ufa pani s\'b3u\'bfbie, milady?\par - Nie. Po prostu nie chc\'ea, \'bfeby moje listy... gin\'ea\'b3y. M\'f3j ojciec denerwuje\par si\'ea, kiedy wspominam rodzin\'ea w Montanie. Widok moich list\'f3w na stoliku\par w hallu m\'f3g\'b3by go zmartwi\'e6.\par - Pani ciotki r\'f3wnie\'bf mog\'b3yby nie by\'e6 zadowolone - doda\'b3a ze zrozumie-\par niem Anne-Marie.\par Po wys\'b3aniu telegramu Mary Roses poczu\'b3a si\'ea du\'bfo, du\'bfo lepiej. Przez\par reszt\'ea dnia u\'9cmiecha\'b3a si\'ea do siebie na wspomnienie listu Adama.\par Podczas zimowych miesi\'eacy jej dni up\'b3ywa\'b3y wed\'b3ug podobnego schematu.\par Zawsze kr\'eaci\'b3a si\'ea po westybulu, kiedy przynoszono poczt\'ea, chc\'b9c mie\'e6\par pewno\'9c\'e6, \'bfe jej listy nie zostan\'b9 przekazane komu\'9c innemu, i dwa razy\par w tygodniu dawa\'b3a Anne-Marie swoj\'b9 korespondencj\'ea do braci.\par Natomiast zmieni\'b3a si\'ea pora zaczynania dnia. Nie by\'b3a ju\'bf w stanie\par przeta\'f1czy\'e6 p\'f3\'b3 nocy, a potem wstawa\'e6 o \'9cwicie.\par Zasz\'b3y w niej tak\'bfe inne zmiany. Sta\'b3a si\'ea bardzo nerwowa, co wprawdzie\par skrywa\'b3a pod mask\'b9 spokoju, lecz podskakiwa\'b3a przy najl\'bfejszym niespodzie-\par wanym d\'9fwi\'eaku, i nigdy spontanicznie nie wyg\'b3asza\'b3a swoich opinii, starannie\par wa\'bf\'b9c ka\'bfde s\'b3owo.\par Krewni byli zachwyceni. Absolutnie nie zauwa\'bfali, jak bardzo jest spi\'eata.\par Byli przekonani, \'bfe coraz lepiej czuje si\'ea w swoim otoczeniu jako lady ^Vctoria.\par Wci\'b9\'bf by\'b3a sensacj\'b9 towarzyskich przyj\'ea\'e6 i bal\'f3w. Stale powi\'eaksza\'b3o si\'ea\par grono jej znajomych, a kiedy\'9c otrzyma\'b3a trzy zaproszenia na przyj\'eacia odby-\par waj\'b9ce si\'ea w tym samym dniu. Nieustannie gdzie\'9c wychodzi\'b3a, przychodzi\'b3a\par i przebiera\'b3a przed kolejnym wyj\'9cciem. Bywa\'b3y dni, \'bfe nie mia\'b3a nawet czasu\par o czymkolwiek spokojnie pomy\'9cle\'e6. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, te dni lubi\'b3a najbardziej,\par poniewa\'bf nie mia\'b3a wtedy czasu zastanawia\'e6 si\'ea nad swoj\'b9 sytuacj\'b9.\par P\'b3awi\'b3a si\'ea w luksusie i sk\'b3ama\'b3aby twierdz\'b9c, \'bfe jej to nie cieszy\'b3o. Poma\'b3u\par zaczyna\'b3a nawet cieplej my\'9cle\'e6 o ciotce Lillian. Dosz\'b3a do wniosku, \'bfe ta\par zasadnicza kobieta daje si\'ea lubi\'e6, oczywi\'9ccie z wyj\'b9tkiem dni, w kt\'f3rych\par tyranizowa\'b3a otoczenie i bezustannie strofowa\'b3a. Mia\'b3a nawet swoiste poczucie\par humoru. Cz\'easto opowiada\'b3a bratanicy o r\'f3\'bfnych psotach, kt\'f3rych dopuszcza\'b3a\par si\'ea jako dziecko, a niekt\'f3re z tych opowiada\'f1 szczerze bawi\'b3y Mary Roses.\par Sama niewiele m\'f3wi\'b3a o swoim dzieci\'f1stwie, czuj\'b9c, \'bfe z\'b3ama\'b3aby tym\par samym nie pisan\'b9 zasad\'ea nieopowiadania krewnym o swojej przesz\'b3o\'9cci.\par Ciotka pokocha\'b3a j\'b9 szczerze. Otoczona te\'bf by\'b3a mi\'b3o\'9cci\'b9 krewnych,\par szczeg\'f3lnie ojca. Stara\'b3a si\'ea pami\'eata\'e6 o tym, kiedy odczuwa\'b3a niezno\'9cn\'b9\par wewn\'eatrzn\'b9 pustk\'ea i wydawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe nie wytrzyma ju\'bf ani minuty d\'b3u\'bfej.\par Tak, wszyscy j\'b9 kochali. A zarazem nikt jej naprawd\'ea nie zna\'b3 ani nie\par rozumia\'b3.\par Harrison r\'f3wnie\'bf niewiele jej pomaga\'b3. W czasie tych rzadkich chwil, kiedy\par by\'b3 w domu, zapewnia\'b3 j\'b9, \'bfe post\'eapuje s\'b3usznie i \'bfe wszystko b\'eadzie dobrze.\par Bo\'bfe, jak bardzo chcia\'b3a spokojnie porozmawia\'e6 z nim o wszystkim. Ojciec\par zmusza\'b3 go do przeskakiwania z miasta do miasta jak pch\'b3a przeskakuje z psa\par na psa. Kiedy nie nocowa\'b3 w domu i nie tuli\'b3 jej w swych ramionach,\par zasypiaj\'b9c kurczowo \'9cciska\'b3a w d\'b3oni medalion. To male\'f1kie ogniwo \'b3\'b9cz\'b9ce\par j\'b9 z mam\'b9 i bra\'e6mi dzia\'b3a\'b3o na ni\'b9 koj\'b9co niczym ulubiona zabawka na\par dziecko.\par W takich chwilach cz\'easto ca\'b3\'b9 win\'ea za swoje przygn\'eabienie zrzuca\'b3a na\par Harrisona. Bo przecie\'bf nikt inny tylko on doprowadzi\'b3 do tej zmiany w jej\par \'bfyciu. Przyjecha\'b3 do Montany i tam j\'b9 znalaz\'b3, niech to wszyscy diabli...\par Lecz prawda wygl\'b9da\'b3a tak, \'bfe i ona znalaz\'b3a jego. Nie wyobra\'bfa\'b3a sobie\par bez niego \'bfycia i bardzo, och, jak bardzo t\'easkni\'b3a do cz\'b3owieka, w kt\'f3rym si\'ea\par zakocha\'b3a. Jej m\'b9\'bf tak\'bfe prze\'bfywa\'b3 nie\'b3atwe chwile. Widzia\'b3a to w jego\par oczach, w sposobie, w jaki na ni\'b9 patrzy\'b3. Dobra \'bfona powinna by\'e6 bardziej\par wyrozumia\'b3a, powtarza\'b3a sobie ci\'b9gle w duchu. Harrison prosi\'b3, by uzbroi\'b3a si\'ea\par w cierpliwo\'9c\'e6, by dobrze pozna\'b3a swoich krewnych, i niezmiennie podawa\'b3 jej\par ten sam pow\'f3d obecnej sytuacji. Musi doprowadzi\'e6 do ko\'f1ca spraw\'ea udzia\'b3u\par MacPhersona w porwaniu. Nie wdawa\'b3 si\'ea w szczeg\'f3\'b3owe wyja\'9cnienia. Nigdy\par nie by\'b3o na nie czasu.\par W poniedzia\'b3ek dosta\'b3a list od mamy, a list Travisa dor\'eaczono jej nast\'ea-\par pnego dnia. Bracia szykowali si\'ea do wiosennego sp\'eadu byd\'b3a, poniewa\'bf tego\par roku \'9cnieg stopnia\'b3 wyj\'b9tkowo wcze\'9cnie. W postscriptum doda\'b3, \'bfe Corrie\par czuje si\'ea dobrze, a przynajmniej tak mu si\'ea wydaje. Kosz z jedzeniem, kt\'f3ry\par zostawia\'b3 na polanie, by\'b3 regularnie opr\'f3\'bfniany i pozostawiany w um\'f3wionym\par miejscu. Jednak\'bfe Corrie nadal nie pozwala\'b3a mu zbli\'bfy\'e6 si\'ea do swojej chaty\par i czu\'b3 si\'ea jak idiota, wykrzykuj\'b9c w lesie s\'b3owa list\'f3w Mary Roses.\par Podczas gdy bracia szykowali si\'ea do corocznego sp\'eadu byd\'b3a, krewni\par przygotowywali si\'ea do wyjazdu do wiejskiej rezydencji ojca na reszt\'ea wiosny\par i lato. Ciotka Lillian i Eleanor r\'f3wnie\'bf zosta\'b3y tam zaproszone. Mary Roses nie\par mia\'b3a poj\'eacia, kiedy Harrison b\'eadzie m\'f3g\'b3 do nich do\'b3\'b9czy\'e6.\par By\'b3a coraz bardziej przera\'bfona tym, co si\'ea z ni\'b9 dzieje. Przypomina\'b3a sobie,\par co Harrison m\'f3wi\'b3, kiedy sp\'eadzali noc w grocie w pobli\'bfu chaty Corrie.\par Rozmawiali wtedy na temat honoru i prawo\'9cci. Doskonale pami\'eata\'b3a jego\par s\'b3owa. Je\'bfeli zaczniesz po trochu rezygnowa\'e6 z siebie, z czasem zupe\'b3nie\par rozmienisz si\'ea na drobne. A kiedy zrezygnujesz z siebie, czy aby nie stracisz\par wszystkiego?\par Te s\'b3owa rozbrzmiewa\'b3y teraz echem w jej g\'b3owie.\par Nie mog\'b3a przecie\'bf udawa\'e6 w niesko\'f1czono\'9c\'e6. A poza tym wstrz\'b9sn\'ea\'b3y ni\'b9\par dwa wydarzenia.\par Pierwsze zaskoczy\'b3o j\'b9 znienacka. Nerwowo przemierza\'b3a westybul, cze-\par kaj\'b9c na dor\'eaczenie poczty, kiedy zauwa\'bfy\'b3a szybko zst\'eapuj\'b9c\'b9 ze schod\'f3w\par Eleanor.\par - Mam wspania\'b3e wie\'9cci, Victorio - niemal krzykn\'ea\'b3a. - Lady Lillian\par zaproponowa\'b3a mi posad\'ea swojej sekretarki. Ona mnie lubi, bardzo mnie lubi\par i uwa\'bfa, \'bfe doskonale wykorzysta moje zdolno\'9cci organizacyjne. Och, ona\par prowadzi tak aktywne \'bfycie. I potrzebuJe kogo\'9c do pomocy na d\'b3u\'bfszy czas.\par Czy wiesz, co jeszcze mi powiedzia\'b3a? \'afe pomo\'bfe mi znale\'9f\'e6 m\'ea\'bfa. A twoja\par ciocia Lillian, je\'bfeli co\'9c postanowi, to zrobi to z pewno\'9cci\'b9. Powiedzia\'b3a mi,\par \'bfe jestem jej droga, jak w\'b3asna c\'f3rka. Tak w\'b3a\'9cnie powiedzia\'b3a. Czy\'bf to nie\par cudowne?\par Mary Roses nie by\'b3a zaskoczona tym, co us\'b3ysza\'b3a. Z ca\'b3ego serca \'bfyczy\'b3a\par przyjaci\'f3\'b3ce szcz\'ea\'9ccia. Eleanor mia\'b3a bardzo trudne \'bfycie. Nie zna\'b3a swojej\par matki, a ciotka Lillian nie mia\'b3a dzieci. By\'b3y dwiema samotnymi kobietami,\par kt\'f3re mog\'b3y sobie nawzajem pom\'f3c.\par - To rzeczywi\'9ccie wspania\'b3e wiadomo\'9cci - powiedzia\'b3a. - Czy to znaczy,\par \'bfe nigdy ju\'bf nie wr\'f3cisz... do Ameryki? - Omal nie zapyta\'b3a, czy Eleanor nie\par ma zamiaru wraca\'e6 do Montany, ale szybko ugryz\'b3a si\'ea w j\'eazyk.\par - W Ameryce nikt na mnie nie czeka, Victorio.\par - A Cole? Czy ju\'bf zupe\'b3nie o nim zapomnia\'b3a\'9c?\par Eleanor uj\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 przyjaci\'f3\'b3ki i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Nigdy go nie zapomn\'ea. Jak mog\'b3abym zapomnie\'e6? Dzi\'eaki niemu prze-\par \'bfy\'b3am pierwszy poca\'b3unek. Ale on nie o\'bfeni\'b3by si\'ea ze mn\'b9, i jestem szcz\'ea\'9cliwa,\par \'bfe dowiedzia\'b3am si\'ea o tym, zanim zd\'b9\'bfy\'b3am straci\'e6 dla niego g\'b3ow\'ea. Poza tym\par rzeczywi\'9ccie jeste\'9cmy zupe\'b3nie inni. O wiele bardziej nadaj\'ea si\'ea do tutejszego\par stylu \'bfycia. I ty tak\'bfe, Victorio - doda\'b3a.\par Mary Roses zignorowa\'b3a t\'ea uwag\'ea przyjaci\'f3\'b3ki.\par - B\'ead\'ea za tob\'b9 t\'easkni\'e6.\par Eleanor unios\'b3a brwi w zdumieniu.\par - T\'easkni\'e6? Przecie\'bf nigdzie nie wyje\'bfd\'bfasz, a mam nadziej\'ea, \'bfe na zawsze\par pozostaniemy serdecznymi przyjaci\'f3\'b3kami. Przecie\'bf wiesz, \'bfe twoi przyjaciele\par akceptuj\'b9 mnie dzi\'eaki twojej pozycji. Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, jeste\'9c lady Victori\'b9.\par Sp\'f3jrz w lustro. Jeste\'9c nieodrodn\'b9 c\'f3rk\'b9 swego ojca. Nikt by si\'ea nie domy\'9cli\'b3,\par \'bfe wychowa\'b3a\'9c si\'ea gdzie\'9c indziej. Jestem z ciebie taka dumna. A jaka dumna\par jest z ciebie twoja ciocia! Ona ci\'ea bardzo kocha. Naprawd\'ea. Musz\'ea ju\'bf i\'9c\'e6.\par Jest tyle rzeczy do zrobienia przed wyjazdem.\par Mary Roses odprowadzi\'b3a wzrokiem wchodz\'b9c\'b9 na schody przyjaci\'f3\'b3k\'ea.\par W westybulu pojawi\'b3 si\'ea Edward. By\'b3a wdzi\'eaczna losowi, \'bfe to w\'b3a\'9cnie\par m\'b3odszy ochmistrz pe\'b3ni s\'b3u\'bfb\'ea w tym dniu. Russell, najstarszy sta\'bfem s\'b3u\'bf\'b9cy\par Elliotta, pracowa\'b3 dla jej ojca o wiele d\'b3u\'bfej i wiedzia\'b3a, \'bfe nie by\'b3oby \'b3atwo\par uzyska\'e6 od niego jakiekolwiek informacje.\par - Edwardzie, czy mog\'ea z tob\'b9 chwil\'ea porozmawia\'e6? I niech ta rozmowa\par zostanie mi\'eadzy nami - doda\'b3a, by ochmistrz wiedzia\'b3, \'bfe ona sama nie\par zamierza nikogo o tym powiadomi\'e6. - Chcia\'b3abym ci\'ea o co\'9c zapyta\'e6. Czy\par ciocia Lillian zatrzymywa\'b3a listy przychodz\'b9ce do mnie z Ameryki?\par Edward wyra\'9fnie poblad\'b3.\par - Nie, lady Victorio.\par Nie pozostawa\'b3o jej nic innego, jak tylko przyj\'b9\'e6 do wiadomo\'9cci, \'bfe to\par prawda. Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9 i zacz\'ea\'b3a wst\'eapowa\'e6 na schody. Zatrzyma\'b3a si\'ea jednak,\par kiedy Edward doda\'b3:\par - Wszyscy maj\'b9 na wzgl\'eadzie jedynie pani dobro, milady, a ju\'bf szczeg\'f3lnie\par lord Elliott.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea powoli.\par - To m\'f3j ojciec przejmowa\'b3 moj\'b9 korespondencj\'ea, nieprawda\'bf?\par Nie odpowiedzia\'b3, wbi\'b3 wzrok w posadzk\'ea. Jego milczenie wystarczy\'b3o jej\par za odpowied\'9f.\par - A my\'9cla\'b3am, \'bfe to ciocia... - wyszepta\'b3a i g\'b3osem, kt\'f3ry zabrzmia\'b3 obco\par nawet w jej uszach, doda\'b3a: - Nie wiem dlaczego, ale wydawa\'b3o mi si\'ea, \'bfe\par m\'f3j ojciec nigdy nie zrobi\'b3by czego\'9c takiego... Od jak dawna to robi?\par - Od pocz\'b9tku - odpowiedzia\'b3 cicho.\par - A co sta\'b3o si\'ea z tymi listami, kt\'f3re zostawia\'b3am do wys\'b3ania na stoliku\par w hallu? Czy tak\'bfe je zabiera\'b3?\par Edward zajrza\'b3 do salonu, by upewni\'e6 si\'ea, \'bfe nikt ich nie pods\'b3uchuje.\par - Tak, ale sama ju\'bf pani to odgad\'b3a, prawda? Nie jestem chyba nielojalny,\par potwierdzaj\'b9c jedynie pani podejrzenia?\par - Nie, z pewno\'9cci\'b9 nie jeste\'9c nielojalny.\par - Pani ojciec jedynie zastosowa\'b3 si\'ea do rad lekarzy, milady. By\'b3 bardzo\par zadowolony, kiedy przesta\'b3a pani pisa\'e6 do tych ludzi. S\'b3ysza\'b3em, jak m\'f3wi\'b3\par do swojego szwagra, \'bfe rady lekarzy okaza\'b3y si\'ea s\'b3uszne i \'bfe nareszcie\par zapomina pani o swojej przesz\'b3o\'9cci.\par - To lekarze mu tak doradzili?\par - Tak s\'b9dz\'ea, lady Victorio.\par S\'b3u\'bf\'b9cy najwyra\'9fniej byli lepiej zorientowani w sprawach rodziny ni\'bf ona.\par B\'eadzie musia\'b3a w przysz\'b3o\'9cci wypyta\'e6 Edwarda o wiele spraw. Tylko on mo\'bfe\par powiedzie\'e6 jej prawd\'ea.\par By\'b3a zbyt zbita z tropu, by kontynuowa\'e6 rozmow\'ea. Podzi\'eakowa\'b3a Edwar-\par dowi i uda\'b3a si\'ea do swego pokoju.\par Ojciec wierzy\'b3, \'bfe mo\'bfe zapomnie\'e6 o przesz\'b3o\'9cci - i o braciach. Oczywi-\par \'9ccie, ani niczego nie zapomnia\'b3a, ani nie przesta\'b3a pisa\'e6 do braci. Odk\'b9d\par przeczyta\'b3a list Adama, pe\'b3en wym\'f3wek, \'bfe nie odezwa\'b3a si\'ea do nich ani\par s\'b3owem, by\'b3a pewna, \'bfe kto\'9c musi przechwytywa\'e6 jej korespondencj\'ea. Dzi\'eaki\par Bogu za pomoc Anne-Marie. Poczciwa garderobiana w tajemnicy wysy\'b3a\'b3a\par listy.\par By\'b3a tak wzburzona, \'bfe logiczne my\'9clenie przychodzi\'b3o jej z niema\'b3ym\par trudem. Zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe musi opanowa\'e6 gniew, zanim zdecyduje si\'ea\par na rozmow\'ea z ojcem, by dowiedzie\'e6 si\'ea, dlaczego post\'b9pi\'b3 wobec niej tak\par okrutnie. Jednak\'bfe po godzinie nerwowego przemierzania pokoju postanowi\'b3a\par w og\'f3le z nim o tym nie rozmawia\'e6. Na pewno us\'b3ysza\'b3aby, \'bfe robi\'b3 to\par wszystko dla jej dobra, a B\'f3g jej \'9cwiadkiem, \'bfe gdyby jeszcze raz us\'b3ysza\'b3a\par te s\'b3owa, zacz\'ea\'b3aby krzycze\'e6 wniebog\'b3osy i chyba nigdy by nie przesta\'b3a.\par Jej gniew nie mija\'b3. Wym\'f3wi\'b3a si\'ea od p\'f3j\'9ccia z rodzin\'b9 do teatru, t\'b3umacz\'b9c,\par \'bfe nie czuje si\'ea najlepiej.\par Nawet ciep\'b3a k\'b9piel nie ukoi\'b3a jej nerw\'f3w. W\'b3o\'bfywszy koszul\'ea nocn\'b9\par i szlafrok, si\'eagn\'ea\'b3a po medalion. Trzyma\'b3a ten sw\'f3j skarb w bogato zdobionej\par orientalnymi motywami kasecie, kt\'f3ra zawsze sta\'b3a na toaletce. Chcia\'b3a w\'b3o\'bfy\'e6\par go przed po\'b3o\'bfeniem si\'ea do \'b3\'f3\'bfka. Prawdopodobnie gdy wypocznie, popatrzy\par na wszystko z innej perspektywy i zyska si\'b3y, by wykaza\'e6 si\'ea tolerancj\'b9.\par Kasetka by\'b3a pusta. Mary Roses nie nabra\'b3a jednak jeszcze \'bfadnych podejrze\'f1.\par Metodycznie przeszuka\'b3a ka\'bfd\'b9 pi\'ead\'9f pokoju. Pami\'eata\'b3a, \'bfe zdejmowa\'b3a medalion\par rano, zaraz po wstaniu z \'b3\'f3\'bfka. Tak, by\'b3a pewna, \'bfe tak w\'b3a\'9cnie zrobi\'b3a. I zawsze\par wtedy wk\'b3ada\'b3a go do kasetki, by le\'bfa\'b3 tam bezpiecznie w ci\'b9gu dnia.\par Medalion znikn\'b9\'b3. Po godzinie gor\'b9czkowych rozmy\'9cla\'f1 zn\'f3w podj\'ea\'b3a\par poszukiwania. Harrison wr\'f3ci\'b3 do domu i zasta\'b3 j\'b9 na kolanach, zagl\'b9daj\'b9c\'b9\par pod \'b3\'f3\'bfko. Opad\'b3 na najbli\'bfej stoj\'b9ce krzes\'b3o, rozprostowa\'b3 nogi i pomy\'9cla\'b3,\par \'bfe je\'9cli za chwil\'ea nie p\'f3jdzie spa\'e6, got\'f3w zemdle\'e6.\par Wci\'b9\'bf pozostawa\'b3 pod wra\'bfeniem odnalezionych danych, kt\'f3re ostatecznie\par potwierdzi\'b3y win\'ea MacPhersona. Z\'bfyma\'b3 si\'ea z gniewu; teraz, kiedy wszystko\par zaczyna\'b3o si\'ea uk\'b3ada\'e6 w sp\'f3jn\'b9 ca\'b3o\'9c\'e6, towarzysz\'b9ce mu od wielu miesi\'eacy\par napi\'eacie grozi\'b3o wybuchem nie kontrolowanych emocji. Miota\'b3 si\'ea jak\par nied\'9fwied\'9f w klatce. Z pewno\'9cci\'b9 brak snu dawa\'b3 o sobie zna\'e6; w ci\'b9gu\par ostatniego tygodnia sypia\'b3 po trzy godziny na dob\'ea.\par MacPherson stale by\'b3 obecny w jego my\'9clach. Za ka\'bfdym razem, kiedy\par stawa\'b3 mu przed oczami ten \'b3ajdak, kt\'f3ry przez tyle lat spokojnie pracowa\'b3\par u boku Elliotta, wzbiera\'b3a w nim g\'b3ucha w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6. Elliott darzy\'b3 MacPher-\par sona ca\'b3kowitym zaufaniem, a sekretarz ze spokojem przygl\'b9da\'b3 si\'ea cierpie-\par niom pracodawcy, kt\'f3rych by\'b3 przyczyn\'b9. Ten sukinsyn wiedzia\'b3...\par Harrison z najwy\'bfszym trudem zmusi\'b3 si\'ea do opanowania. By\'b3 jednak zbyt\par wzburzony, by od razu po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea do \'b3\'f3\'bfka, i postanowi\'b3 opowiedzie\'e6 \'bfonie\par o swoim odkryciu.\par Wydawa\'b3a si\'ea go nie zauwa\'bfa\'e6.\par - Znalaz\'b3em to, kochanie! - wykrzykn\'b9\'b3.\par Gwa\'b3townie wyprostowuj\'b9c si\'ea, uderzy\'b3a si\'ea w g\'b3ow\'ea.\par - Gdzie? Szuka\'b3am go wsz\'eadzie. Och, dzi\'eaki Bogu. My\'9cla\'b3am, \'bfe go\par zgubi\'b3am.\par S\'b3ysz\'b9c jej zmieniony g\'b3os, Harrison spojrza\'b3 na jej twarz. P\'b3yn\'ea\'b3y po niej \'b3zy.\par - Chyba nie m\'f3wimy o tym samym. Chcia\'b3em ci powiedzie\'e6, \'bfe znalaz\'b3em\par wreszcie te dowody, kt\'f3rych tak d\'b3ugo szuka\'b3em. Co zgubi\'b3a\'9c?\par - M\'f3j medalion - zaszlocha\'b3a. - Znikn\'b9\'b3.\par - Znajdziemy go. Zaraz pomog\'ea ci szuka\'e6, tylko troch\'ea dojd\'ea do siebie. -\par Z\'b3o\'bfywszy t\'ea obietnic\'ea, dono\'9cnie ziewn\'b9\'b3.\par - A je\'9cli zosta\'b3 wyrzucony?\par Zamkn\'b9\'b3 oczy i zacz\'b9\'b3 nerwowo pociera\'e6 podbr\'f3dek.\par - Jestem pewien, \'bfe to niemo\'bfliwe. Prosz\'ea, poca\'b3uj mnie.\par Niemile zaskoczy\'b3 j\'b9 nonszalancki ton, jakim si\'ea do niej zwraca\'b3.\par - Przecie\'bf wiesz, jakie znaczenie ma dla mnie ten medalion. My\'9cl\'ea, \'bfe to\par oni go zabrali. Nigdy im tego nie wybacz\'ea! Nigdy!\par Krzycza\'b3a. Hamson wyprostowa\'b3 si\'ea na krze\'9cle i spojrza\'b3 spochmurnia\'b3ym\par nagle wzrokiem. Stara\'b3 si\'ea, by znu\'bfenie nie pozbawi\'b3o go opanowania.\par - Najpierw musimy si\'ea wyspa\'e6...\par - Musimy znale\'9f\'e6 medalion, zanim p\'f3jdziemy spa\'e6.\par Postanowi\'b3 przekona\'e6 j\'b9, by spojrza\'b3a na t\'ea spraw\'ea z pewnego dystansu.\par Medalion by\'b3 dla niej bardzo cenny, to oczywiste, lecz przecie\'bf w ko\'f1cu go\par znajd\'b9.\par - Prosz\'ea, uspok\'f3j si\'ea. Nikt nie zabra\'b3 twojego medalionu. Po prostu gdzie\'9c\par go po\'b3o\'bfy\'b3a\'9c i zapomnia\'b3a\'9c gdzie. To wszystko.\par - Sk\'b9d mo\'bfesz wiedzie\'e6, czy kto\'9c go zabra\'b3, czy nie? Bywasz tu tak rzadko,\par \'bfe nawet nie wiesz, co si\'ea tu dzieje.\par - By\'b3em zaj\'eaty - powiedzia\'b3 podniesionym tonem. - Chcia\'b3em ci powie-\par dzie\'e6... - Urwa\'b3, zanim zd\'b9\'bfy\'b3 poinformowa\'e6 j\'b9 o MacPhersonie. Uzna\'b3, \'bfe to\par nie najlepsza pora na takie rewelacje. By\'b3a zbyt roztrz\'easiona, by dotar\'b3y do\par niej jego s\'b3owa.\par Musia\'b3 jednak czym\'9c wype\'b3ni\'e6 milczenie.\par - Mog\'b3aby\'9c by\'e6 troch\'ea bardziej wyrozumia\'b3a - powiedzia\'b3.\par Niezgrabnie podnios\'b3a si\'ea z pod\'b3ogi. By\'b3a tak w\'9cciek\'b3a, \'bfe jej d\'b3onie same\par zacisn\'ea\'b3y si\'ea w pi\'ea\'9cci. Co\'9c w niej p\'eak\'b3o i nie potrafi\'b3a ju\'bf d\'b3u\'bfej biernie znosi\'e6\par tej sytuacji. W ko\'f1cu p\'b3aci\'b3a cen\'ea za miesi\'b9ce udawania kogo\'9c, kim nie by\'b3a.\par - Wyrozumia\'b3a? Chcesz, \'bfebym rozumia\'b3a ich podst\'eapn\'b9 gr\'ea? Jak d\'b3ugo\par mam to wszystko cierpliwie znosi\'e6, Harrisonie? Ca\'b3\'b9 wieczno\'9c\'e6? Kiedy nie\par pracujesz dniami i nocami nad tym, co koniecznie musisz sko\'f1czy\'e6, obsesyjnie\par szukasz dowod\'f3w winy MacPhersona. Od paru miesi\'eacy babrzesz si\'ea w tym\par do znudzenia. Och, najmocniej przepraszam. U\'bfy\'b3am okre\'9clenia, kt\'f3re moi\par drodzy krewni uznaliby za nie przystaj\'b9ce damie.\par - O czym ty m\'f3wisz? Co nie przystoi damie?\par Nie odpowiedzia\'b3a. I tak by jej nie zrozumia\'b3. Nikt tutaj jej nie rozumia\'b3.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do niego plecami i patrzy\'b3a w ciemne niebo za oknem.\par - Przecie\'bf oni wszyscy bardzo ci\'ea kochaj\'b9 - zapewni\'b3 j\'b9 \'b3agodniejszym\par ju\'bf tonem.\par Obr\'f3ci\'b3a si\'ea na pi\'eacie.\par - Nie. Oni kochaj\'b9 kobiet\'ea, kt\'f3r\'b9 tworz\'b9. Czy wiesz, co powiedzia\'b3a mi ciotka\par Barbara? \'afe powinnam my\'9cle\'e6 o sobie jak o kawa\'b3ku czystego p\'b3\'f3tna i pozwoli\'e6\par im wyczarowa\'e6 na nim arcydzie\'b3o. Oni wcale mnie nie kochaj\'b9. Jak mogliby mnie\par kocha\'e6? Przecie\'bf w og\'f3le mnie nie znaj\'b9 Rozkoszuj\'b9 si\'ea tym, \'bfe maj\'b9 z powrotem\par swoj\'b9 Victori\'ea i pr\'f3buj\'b9 stworzy\'e6 pozory, \'bfe sp\'eadzi\'b3am tutaj ca\'b3e \'bfycie. A ty,\par Harrisonie? Czy kochasz mnie, czy ich arcydzie\'b3o?\par To niemal wykrzyczane pytanie sprawi\'b3o, \'bfe gwa\'b3townie zerwa\'b3 si\'ea na nogi.\par Je\'9cli nawet zamierza\'b3a si\'ea z nim pok\'b3\'f3ci\'e6, musi natychmiast j\'b9 uspokoi\'e6.\par - Kocham ciebie - powiedzia\'b3.\par To wyznanie nie zako\'f1czy\'b3o jednak gniewnej wymiany zda\'f1; wprost\par przeciwnie, przybra\'b3a na sile. Mary Roses by\'b3a tak przera\'bfona i oszo\'b3omiona\par tym, co si\'ea dzieje, a Harrison tak zm\'eaczony, \'bfe nie trafia\'b3y do nich \'bfadne\par argumenty. Stanowili mieszank\'ea wybuchow\'b9.\par Co mia\'b3a na my\'9cli, m\'f3wi\'b9c o tym p\'b3\'f3tnie? Kiedy poprosi\'b3 j\'b9 o wyja\'9cnienie,\par ponownie wpad\'b3a w gniew. Powiedzieli bardzo wiele niemi\'b3ych rzeczy, chocia\'bf\par na szcz\'ea\'9ccie nic takiego, czego nie mogliby sobie wybaczy\'e6, a kiedy Mary\par Roses poczu\'b3a, \'bfe za chwil\'ea wybuchnie p\'b3aczem, wskaza\'b3a Hamsonowi drzwi\par i kaza\'b3a mu si\'ea wynosi\'e6.\par Spe\'b3ni\'b3 jej polecenie. Mary Roses po\'b3o\'bfy\'b3a si\'ea do \'b3\'f3\'bfka i zanios\'b3a si\'ea\par szlochem. Obudzi\'b3y j\'b9 gor\'b9ce przeprosiny m\'ea\'bfa.\par - Male\'f1ka, przepraszam. Przepraszam - powtarza\'b3 wielokrotnie.\par By\'b3a w stanie wszystko mu wybaczy\'e6. Kocha\'b3a go i gotowa by\'b3a zrobi\'e6\par wszystko, by go chroni\'e6 i ratowa\'e6 ich ma\'b3\'bfe\'f1stwo.\par Kochali si\'ea, rozpaczliwie szukaj\'b9c u siebie pocieszenia, a kiedy zasypiali,\par us\'b3ysza\'b3, jak wyszepta\'b3a:\par - Kocham ci\'ea.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham, Victorio.\par Bo\'bfe, dla niego te\'bf by\'b3a victori\'b9.\par Dwa dni p\'f3\'9fniej wyjecha\'b3a do Ameryki.\par 14 sierpnia 1874\par Kochana Mamo Roses!\par Musz\'ea sp\'eadzi\'e6 reszt\'ea popo\'b3udnia w swoim pokoju za to, \'bfe dzisiaj nie\par zachowa\'b3am si\'ea jak dama. Uderzy\'b3am Tommy'ego Bonnersmitha w nos i potem\par d\'b3ugo lecia\'b3a mu krew. Zas\'b3u\'bfy\'b3 sobie na to. Cole zabra\'b3 mnie dzisiaj do Blue\par Belle i ledwie wysz\'b3am ze sklepu, Tommy chwyci\'b3 mnie i przycisn\'b9\} swoje mokre\par wargi do moich ust.\par Nie powiedzia\'b3am Cole 'owi, co Tommy mi zrobi\'b3. Kiedy wyszed\'b3 ze sklepu,\par zobaczy\'b3 Tommy'ego, jak siedzi na ziemi, trzymaj\'b9c si\'ea za nos i p\'b3acz\'b9c jak\par dziecko. M\'f3j brat zastrzeli\'b3by To\'f1my'ego, gdyby wiedzia\'b3, co si\'ea naprawd\'ea\par sta\'b3o, ale nie chcia\'b3am, by jeszcze do kogo\'9c strzela\'b3. Zaczyna cieszy\'e6 si\'ea z\'b3\'b9,\par s\'b3aw\'b9:\par Wcale, ale to wcale nie \'bfa\'b3uj\'ea tego, co zrobi\'b3am. Adam i Cole zawsze mi\par powtarzaj\'b9, \'bfe nigdy nie powinnam pozwala\'e6, by jaki\'9c m\'ea\'bfczyzna pozwala\'b3\par sobie na poufa\'b3o\'9c\'e6 w stosunku do mnie. A Tommy w\'b3a\'9cnie to zrobi\'b3, prawda?\par Czy jeste\'9c niezadowolona z tego, co zrobi\'b3am?\par Twoja kochaj\'b9ca c\'f3rka\par Mary Roses\par Harrison wr\'f3ci\'b3 do domu lorda Elliotta, kiedy statek, kt\'f3rym Mary Roses\par p\'b3yn\'ea\'b3a do Ameryki, by\'b3 ju\'bf na morzu. Lecz Harrison nic nie wiedzia\'b3\par o wyje\'9fdzie \'bfony. Nikt zreszt\'b9 o tym nie wiedzia\'b3.\par Skierowa\'b3 si\'ea do oran\'bferii, gdzie Elliott i MacPherson dyskutowali o inte-\par resach.\par - Gdzie jest moja \'bfona?\par Elliott spojrza\'b3 na Hamsona i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Posz\'b3a na zakupy ze swoj\'b9 garderobian\'b9 - odpowiedzia\'b3.\par - Czy m\'f3g\'b3by pan na chwil\'ea zostawi\'e6 nas samych, MacPherson? - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par Harrison do sekretarza. Spl\'f3t\'b3 d\'b3onie za plecami, staraj\'b9c si\'ea zachowa\'e6 spok\'f3j. Mia\'b3\par ochot\'ea chwyci\'e6 MacPhersona za kark i wys\'b3a\'e6 go do wszystkich diab\'b3\'f3w za to,\par co zrobi\'b3, i musia\'b3 bardzo si\'ea stara\'e6, by nie podda\'e6 si\'ea temu impulsowi.\par - Popro\'9c, \'bfeby przyniesiono nam herbat\'ea, a ja tymczasem porozmawiam\par z moim zi\'eaciem.\par MacPherson sk\'b3oni\'b3 si\'ea i wyszed\'b3. Harrison zamkn\'b9\'b3 drzwi.\par - Nie s\'b9dz\'ea, by ktokolwiek m\'f3g\'b3 s\'b3ysze\'e6 nasz\'b9 rozmow\'ea, Hamsonie.\par Wszyscy wyszli ju\'bf z domu, a s\'b3u\'bfba jest zaj\'eata pakowaniem baga\'bfy. Czuj\'ea,\par \'bfe sta\'b3o si\'ea co\'9c wa\'bfnego. Widz\'ea to po twoich oczach.\par - Mamy towarzystwo, sir. W hallu czekaj\'b9 ludzie, kt\'f3rzy za chwil\'ea are-\par sztuj\'b9 MacPhersona. Mam nadziej\'ea, \'bfe zmusz\'b9 go do przyznania si\'ea do\par wszystkiego. Zgromadzi\'b3em wystarczaj\'b9ce dowody, by skaza\'e6 go za malwer-\par sacje i tak czy owak \'b3ajdak sko\'f1czy w wi\'eazieniu. To on zaplanowa\'b3 porwanie.\par Elliott upu\'9cci\'b3 trzymane w r\'eaku dokumenty. Nie wierzy\'b3 w\'b3asnym uszom.\par - George... George zabra\'b3 mi Victori\'ea? Nie, to niemo\'bfliwe. Przecie\'bf\par przeprowadzono \'9cledztwo, by\'b3 przes\'b3uchiwany, i nie dowiedziono jego udzia\'b3u\par w znikni\'eaciu mojej c\'f3rki. Dlaczego uwa\'bfasz, \'bfe...\par - Douglas widzia\'b3, jak wysiad\'b3 z powozu i wr\'eaczy\'b3 koszyk jakiej\'9c kobiecie.\par - Douglas? Kto to jest?\par Harrison by\'b3 zaskoczony tym pytaniem. Bo\'bfe, Elliott nawet nie zna\'b3 imion\par braci Mary Roses.\par - To jeden z m\'ea\'bfczyzn, kt\'f3rzy j\'b9 wychowali - odpowiedzia\'b3. - Douglas\par jest jednym z jej braci. By\'b3oby dobrze, gdyby pogodzi\'b3 si\'ea pan z ich istnieniem,\par zanim b\'eadzie za p\'f3\'9fno.\par Elliott by\'b3 tak zaskoczony tym, co Harrison powiedzia\'b3 mu na temat\par MacPhersona, \'bfe nie m\'f3g\'b3 skupi\'e6 uwagi na innej kwestii. Nie zauwa\'bfy\'b3 nawet,\par jak zdenerwowany jest jego zi\'ea\'e6.\par - Dopu\'9cci\'b3 si\'ea malwersacji?\par - Przekazywa\'b3 pan darowizny dla nie istniej\'b9cego sieroci\'f1ca. Ten sieroci-\par niec istnia\'b3 oczywi\'9ccie w czasie, kiedy Victoria zosta\'b3a porwana, lecz zosta\'b3\par zamkni\'eaty kilka lat p\'f3\'9fniej. Jestem pewien, \'bfe te pieni\'b9dze zasila\'b3y kiesze\'f1\par MacPhersona.\par - Ale defraudacja i kidnaping to dwie r\'f3\'bfne...\par - Za wszystkim sta\'b3 MacPherson, sir. Nie ma co do tego \'bfadnych w\'b9tpli-\par wo\'9cci.\par Elliott zgi\'b9\'b3 si\'ea jakby pod wp\'b3ywem nag\'b3ego b\'f3lu. S\'b3owa prawdy wywar\'b3y\par na nim takie wra\'bfenie, \'bfe zrobi\'b3o mu si\'ea s\'b3abo. Czyni\'b3 rozpaczliwe wysi\'b3ki,\par by zmusi\'e6 si\'ea do opanowania.\par - Poczekaj, synu, poczekaj chwil\'ea - wybe\'b3kota\'b3.\par Harrison usiad\'b3 obok Elliotta i po\'b3o\'bfy\'b3 mu d\'b3o\'f1 na ramieniu. Nie odezwa\'b3\par si\'ea ani s\'b3owem, cierpliwie czekaj\'b9c, a\'bf starszy pan dojdzie do siebie.\par Po pewnym czasie Elliott och\'b3on\'b9\'b3 na tyle, \'bfe poprosi\'b3 o dok\'b3adne zapo-\par znanie go z faktami.\par - Prosz\'ea, zacznij od samego pocz\'b9tku i nie przerywaj, dop\'f3ki nie powiesz\par mi wszystkiego.\par - Wiemy, \'bfe MacPherson pobra\'b3 du\'bf\'b9 sum\'ea pieni\'eadzy z jednego z pa\'f1-\par skich kont na dzie\'f1 przed porwaniem. Nast\'eapnego dnia p\'f3\'9fnym wieczorem\par zabra\'b3 Victori\'ea i da\'b3 j\'b9 nia\'f1ce. Przypuszczam, \'bfe ukradzione pieni\'b9dze by\'b3y\par przeznaczone dla nia\'f1ki - na utrzymanie dla niej i dla dziecka, w czasie gdy\par MacPherson wymusza\'b3by na panu coraz wi\'eakszy okup. Kartki wyrwane\par z Biblii mia\'b3y prawdopodobnie zosta\'e6 wys\'b3ane do pana jako dow\'f3d, \'bfe ma\par pa\'f1sk\'b9 c\'f3rk\'ea.\par - Ale co si\'ea sta\'b3o? Nigdy nie otrzymali\'9cmy \'bf\'b9dania okupu... tylko t\'ea\par wiadomo\'9c\'e6...\par - Sprawy przybra\'b3y z\'b3y obr\'f3t dla MacPhersona - powiedzia\'b3 Harrison. -\par Douglas powiedzia\'b3 mi, \'bfe kobieta nie chcia\'b3a wzi\'b9\'e6 koszyka. Widzia\'b3, jak\par potrz\'b9sa\'b3a g\'b3ow\'b9, lecz zmieni\'b3a zdanie, kiedy wyj\'b9\'b3 kopert\'ea pe\'b3n\'b9 pieni\'eadzy\par i pomacha\'b3 ni\'b9 przed jej oczami.\par - I co by\'b3o potem?\par - Nia\'f1ka najwyra\'9fniej poczu\'b3a wyrzuty sumienia i kiedy MacPherson\par odjecha\'b3, wesz\'b3a w najbli\'bfszy zau\'b3ek i zostawi\'b3a Victori\'ea na \'9cmietniku, a potem\par uciek\'b3a.\par - Czy mo\'bfesz to wszystko udowodni\'e6, Hamsonie?\par - Mog\'ea udowodni\'e6, \'bfe zdefraudowa\'b3 pieni\'b9dze, sir. To wystarczy, by go\par unieszkodliwi\'e6 do ko\'f1ca \'bfycia. Douglas twierdzi, \'bfe nawet dzisiaj by go rozpozna\'b3.\par Nie jestem tego taki pewny, ale s\'b9dz\'ea, \'bfe policja zmusi MacPhersona do m\'f3wienia.\par - Czy gdyby piastunka nie mia\'b3a wyrzut\'f3w sumienia, dane by mi by\'b3o\par odzyska\'e6 moj\'b9 c\'f3rk\'ea? Nie... nie, oczywi\'9ccie, \'bfe nie. Pewnie by j\'b9 zabi\'b3,\par prawda?\par - Najprawdopodobniej - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison.\par Elliott trz\'b9s\'b3 si\'ea z oburzenia.\par - I przez te wszystkie lata ten potw\'f3r siadywa\'b3 obok mnie, zachowuj\'b9c\par taki spok\'f3j, jakby nic si\'ea...\par G\'b3os uwi\'b9z\'b3 mu w gardle. Harrison \'bfe zrozumieniem pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Sir, to by\'b3o niezwykle sprytne posuni\'eacie z jego strony. Musia\'b3 wpa\'9c\'e6\par w panik\'ea, kiedy piastunka z dzieckiem znikn\'ea\'b3y. Nie robi\'b3 jednak \'bfadnych\par nerwowych ruch\'f3w. Nie ruszy\'b3 si\'ea z miejsca. Kontrolowa\'b3 przebieg \'9cledztwa,\par pozostaj\'b9c w samym centrum wydarze\'f1. Przecie\'bf dop\'f3ki pracowa\'b3 dla pana,\par m\'f3g\'b3 bez trudu przegl\'b9da\'e6 wszystkie dokumenty, zanim jeszcze pan zd\'b9\'bfy\'b3 si\'ea\par z nimi zapozna\'e6.\par Niespodziewanie Elliott zerwa\'b3 si\'ea na nogi i ruszy\'b3 do drzwi.\par - Ju\'bf ja poka\'bf\'ea...\par Harrison powstrzyma\'b3 go, chwyciwszy za rami\'ea.\par - Nigdzie pan nie p\'f3jdzie. MacPherson zosta\'b3 ju\'bf aresztowany. Wiem, co\par pan ma ochot\'ea zrobi\'e6, i ma pan pe\'b3ne prawo, ale nie mo\'bfe pan go zabi\'e6.\par Podprowadzi\'b3 Elliotta do kozetki i pom\'f3g\'b3 mu usi\'b9\'9c\'e6. Sam usiad\'b3 obok\par i nie ruszy\'b3 si\'ea z miejsca, dop\'f3ki nie zyska\'b3 pewno\'9cci, \'bfe te\'9c\'e6 uspokoi\'b3 si\'ea na\par tyle, \'bfe nie grozi mu pope\'b3nienie czego\'9c, czego by potem \'bfa\'b3owa\'b3. Harrison\par chcia\'b3 r\'f3wnie\'bf porozmawia\'e6 z nim o swoich planach na przysz\'b3o\'9c\'e6, lecz uzna\'b3,\par \'bfe nie jest to najodpowiedniejsza pora na obarczanie lorda dodatkowymi\par problemami. Postanowi\'b3 zaczeka\'e6 ze z\'b3o\'bfeniem rezygnacji.\par Poszed\'b3 do sypialni, by w samotno\'9cci zastanowi\'e6 si\'ea, co powiedzie\'e6 \'bfonie.\par Chcia\'b3 jak najstaranniej dobra\'e6 s\'b3owa, by zrozumia\'b3a, \'bfe ma jak najlepsze\par intencje, a je\'9cli b\'eadzie trzeba, got\'f3w by\'b3 pa\'9c\'e6 na kolana i b\'b3aga\'e6 j\'b9 o przeba-\par czenie, \'bfe mimowolnie sprawi\'b3 jej tyle b\'f3lu.\par Elliott nie zna\'b3 nawet imion jej braci. Wci\'b9\'bf jeszcze nie by\'b3 w stanie\par opanowa\'e6 wzburzenia po tym, co us\'b3ysza\'b3. W imi\'ea ojcowskiej mi\'b3o\'9cci stara\'b3\par si\'ea wymaza\'e6 przesz\'b3o\'9c\'e6 Mary Roses, by m\'f3c dowolnie j\'b9 kszta\'b3towa\'e6 wed\'b3ug\par swoich upodoba\'f1. Co te\'bf musia\'b3a prze\'bfywa\'e6 Mary Roses i jak wytrzyma\'b3a te\par niezno\'9cne pr\'f3by ulepszania?\par Na biurku le\'bfa\'b3a wiadomo\'9c\'e6 dla niego. Ogarni\'eaty z\'b3ym przeczuciem, nie\par od razu zdecydowa\'b3 si\'ea j\'b9 przeczyta\'e6.\par A potem a\'bf trzykrotnie przebiega\'b3 wzrokiem linijki pisma; psychiczne\par udr\'eaki, jakich nie do\'9cwiadczy\'b3 nigdy dot\'b9d, uczyni\'b3y go niezdolnym do\par jakiejkolwiek reakcji. Pochyli\'b3 g\'b3ow\'ea, poddaj\'b9c si\'ea wewn\'eatrznemu b\'f3lowi,\par kt\'f3ry przyjmowa\'b3 z pokor\'b9, \'9cwiadom tego, \'bfe za wszystko mo\'bfe obwinia\'e6\par jedynie samego siebie i \'bfe jest ju\'bf za p\'f3\'9fno.\par Utraci\'b3 j\'b9.\par Nie mia\'b3 poj\'eacia, jak d\'b3ugo sta\'b3 nieruchomo, \'9cciskaj\'b9c w r\'eaku list od \'bfony,\par lecz kiedy w ko\'f1cu si\'ea poruszy\'b3, pok\'f3j pogr\'b9\'bfony by\'b3 w ciemno\'9cci. Edward\par puka\'b3 do drzwi, prosz\'b9c, by zszed\'b3 na d\'f3\'b3, gdy\'bf lord Elliott pragnie z nim\par porozmawia\'e6.\par Nie zareagowa\'b3, lecz po chwili doszed\'b3 do wniosku, \'bfe ma wiele do\par powiedzenia te\'9cciowi. Nie mia\'b3 zamiaru d\'b3u\'bfej oszcz\'eadza\'e6 Elliotta i t\'b3umaczy\'e6\par go brakiem zrozumienia sytuacji. Czu\'b3, \'bfe musi porozmawia\'e6 z nim o c\'f3rce.\par Elliott sta\'b3 przy kominku, spogl\'b9daj\'b9c na trzyman\'b9 w r\'eaku kartk\'ea papieru.\par - Czy\'bfby moja \'bfona tak\'bfe i do pana napisa\'b3a list po\'bfegnalny?\par Elliott powoli pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie rozumiem - wyszepta\'b3. - Przecie\'bf mia\'b3a wszystko. Dlaczego nie\par by\'b3a szcz\'ea\'9cliwa? Czy wiedzia\'b3e\'9c, \'bfe chce wyjecha\'e6? Harrisonie, ja nic nie\par rozumiem. Napisa\'b3a... chwileczk\'ea, zaraz ci to przeczytam... ostatnia linijka...\par tak, to tutaj. \f1\'84Ojcze, wiedz, \f0\'bfe ci\'ea kocham, i my\'9cl\'ea, \'bfe gdyby\'9c mnie zna\'b3, te\'bf\par by\'9c mnie pokocha\'b3".\par Elliott uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea.\par - Przecie\'bf j\'b9 kocham.\par - Tak, kocha j\'b9 pan, ale od pierwszej chwili usi\'b3owa\'b3 j\'b9 pan zmieni\'e6. Nie\par zdawa\'b3 pan sobie sprawy z tego, co traci. Proponuj\'ea, by pan usiad\'b3, a ja\par postaram si\'ea przybli\'bfy\'e6 panu posta\'e6 pa\'f1skiej c\'f3rki. My\'9cl\'ea, \'bfe zaczn\'ea od Corrie.\par Od szalonej Corrie. Domy\'9clam si\'ea, \'bfe nigdy pan o niej dot\'b9d nie s\'b3ysza\'b3. Jak\par m\'f3g\'b3by pan s\'b3ysze\'e6? Przecie\'bf nie chcia\'b3 pan tego s\'b3ucha\'e6. Ale teraz dowie si\'ea\par pan wszystkiego. Jestem zdecydowany wszystko panu wyja\'9cni\'e6.\par Elliott podszed\'b3 do sofy i usiad\'b3. Nie by\'b3 w stanie przesta\'e6 my\'9cle\'e6 o po-\par \'bfegnalnym li\'9ccie c\'f3rki, kt\'f3ry wci\'b9\'bf \'9cciska\'b3 w r\'eaku.\par Harrison opowiedzia\'b3 mu o przyja\'9fni dw\'f3ch kobiet. Elliott zblad\'b3, us\'b3ysza-\par wszy, jak wygl\'b9da pustelnica. W chwil\'ea p\'f3\'9fniej jego oczy zasz\'b3y \'b3zami, kiedy\par us\'b3ysza\'b3, jak Corrie wystawi\'b3a r\'eak\'ea przez okno, by pog\'b3adzi\'e6 c\'f3rk\'ea po ramieniu.\par - Ujmuje mnie jej wsp\'f3\'b3czucie dla biednych i nieszcz\'ea\'9cliwych - doda\'b3\par Harrison. - Zreszt\'b9 my\'9cl\'ea, \'bfe w\'b3a\'9cnie ta jej cecha sprawi\'b3a, \'bfe tak d\'b3ugo\par wytrzyma\'b3a tu z nami. Bo\'bfe, ile\'bf to razy ja sam m\'f3wi\'b3em, by okaza\'b3a\par wyrozumia\'b3o\'9c\'e6, by da\'b3a wszystkim czas na przyzwyczajenie si\'ea do niej\par i zaakceptowanie. Ale nikt nie chcia\'b3 jej zaakceptowa\'e6 tak\'b9, jaka by\'b3a napra-\par wd\'ea. Nie mo\'bfe pan zaprzeczy\'e6. Tak w\'b3a\'9cnie by\'b3o. Ci \f1\'84m\f0\'ea\'bfczy\'9fni" to jej\par rodzina. Pa\'f1ska c\'f3rka umie gra\'e6 na fortepianie i biegle w\'b3ada francuskim.\par Powinien by\'e6 pan z niej dumny.\par By\'b3a ju\'bf zbyt p\'f3\'9fna pora na przedstawienie w\'b3asnych plan\'f3w, wi\'eac Harrison\par d\'b3ugo jeszcze opowiada\'b3 Elliottowi to, co wiedzia\'b3 o \'bfyciu Mary Roses w Ame-\par ryce.\par Rozmawiali w cztery oczy. Co prawda Lillian pr\'f3bowa\'b3a do nich do\'b3\'b9czy\'e6,\par lecz brat ostrym tonem nakaza\'b3 jej pozostawienie ich samych.\par - Mi\'b3o\'9c\'e6 ojcowska nie powinna stawia\'e6 \'bfadnych warunk\'f3w - wyszepta\'b3\par Elliott. - Ale ja...\par Nie by\'b3 w stanie m\'f3wi\'e6 dalej. Rozp\'b3aka\'b3 si\'ea, skrywaj\'b9c twarz w d\'b3oniach.\par Harrison poda\'b3 mu chustk\'ea.\par - Ka\'bfdego ranka siadywa\'b3a tu ze mn\'b9, s\'b3uchaj\'b9c moich opowiada\'f1 o ro-\par dzinie. Nigdy nie m\'f3wi\'b3a mi o swoich przyjacio\'b3ach.\par - Nie pozwala\'b3 jej pan na to.\par Eliott pochyli\'b3 g\'b3ow\'ea.\par - To prawda, nie pozwala\'b3em. Bo\'bfe, co ja zrobi\'b3em, co ja zrobi\'b3em...\par Harrison by\'b3 tak wyczerpany psychicznie i fizycznie, \'bfe nie potrafi\'b3 nawet\par okaza\'e6 Elliottowi wsp\'f3\'b3czucia, kt\'f3rego niew\'b9tpliwie potrzebowa\'b3.\par - Wyje\'bfd\'bfam.\par - Co takiego?\par - Wyje\'bfd\'bfam, sir. Sko\'f1czy\'b3em wszystkie prace, kt\'f3re mi pan zleci\'b3. Robi\'b3\par to pan celowo, prawda? Chcia\'b3 pan, \'bfeby c\'f3rka mog\'b3a po\'9cwi\'eaci\'e6 panu wi\'eacej\par czasu, wi\'eac wysy\'b3a\'b3 mnie pan w r\'f3\'bfne strony kraju. Ale nie obwiniam pana\par za to. By\'b3em tak opanowany ch\'eaci\'b9 sp\'b3acenia d\'b3ugu wdzi\'eaczno\'9cci wobec pana,\par \'bfe dopu\'9cci\'b3em do tego, co si\'ea sta\'b3o. To dlatego tak poch\'b3on\'ea\'b3a mnie sprawa\par MacPhersona. Ale to ju\'bf przesz\'b3o\'9c\'e6 - powiedzia\'b3 cicho. - Prosz\'ea wybaczy\'e6,\par ale zamierzam teraz uda\'e6 si\'ea na g\'f3r\'ea i spakowa\'e6 rzeczy.\par - Dok\'b9d wyje\'bfd\'bfasz?\par Harrison odpowiedzia\'b3 mu stoj\'b9c ju\'bf w drzwiach.\par - Do domu.\par Adam Claybome mia\'b3 by\'e6 s\'b9dzony za morderstwo. Harrison dowiedzia\'b3\par si\'ea o tym w stajni. Zamierza\'b3 wynaj\'b9\'e6 w\'f3z zaprz\'ea\'bfony w dwa konie, by\par przewie\'9f\'e6 swoje baga\'bfe do Blue Belle, lecz kiedy starszy m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3ry\par zarz\'b9dza\'b3 stajniami, powiedzia\'b3 mu, co si\'ea sta\'b3o, Harrison natychmiast zmieni\'b3\par plany.\par - Tak, b\'eadziemy mieli egzekucj\'ea. Jacy\'9c dwaj \'9cmiesznie ubrani faceci\par z Po\'b3udnia przyjechali tu ze swoim prawnikiem. S\'b3ysza\'b3em, \'bfe chc\'b9, aby s\'eadzia\par Bums wyda\'b3 im Adama, \'bfeby proces m\'f3g\'b3 odby\'e6 si\'ea tam, sk\'b9d przyjechali,\par ale ludzie m\'f3wi\'b9, \'bfe s\'eadzia si\'ea na to nie zgodzi. Sam b\'eadzie chcia\'b3 go os\'b9dzi\'e6,\par bo inaczej nie mia\'b3by tu \'bfycia za to, \'bfe odebra\'b3 ludziom takie widowisko. To\par dlatego jest tu dzisiaj tak pusto, a zobaczy pan, \'bfe jutro to ju\'bf zupe\'b3nie\par wszystko b\'eadzie zamkni\'eate. Ludzie w Blue Belle b\'ead\'b9 mieli wielkie \'9cwi\'eato.\par Niekt\'f3rzy urz\'b9dz\'b9 sobie piknik, inni b\'ead\'b9 wiwatowa\'e6, obserwuj\'b9c, jak sobie\par dynda na szubienicy. Co\'9c mi si\'ea widzi, \'bfe kobiety na pewno b\'ead\'b9 p\'b3aka\'e6. Tak\par czy owak, ta\'f1ce zaczn\'b9 si\'ea dopiero wieczorem, o zachodzie s\'b3o\'f1ca. To b\'eadzie\par wielka zabawa, radz\'ea panu nie przegapi\'e6 okazji.\par Harrison dowiedzia\'b3 si\'ea wszystkiego, czego chcia\'b3. Bezzw\'b3ocznie wynaj\'b9\'b3\par konia, wr\'eaczy\'b3 staruszkowi dwadzie\'9ccia dolar\'f3w i poprosi\'b3, by znalaz\'b3 kogo\'9c\par do przewozu baga\'bfy.\par W\'b3a\'9cnie ko\'f1czy\'b3 siod\'b3a\'e6 karego konia, kiedy staruszek powiedzia\'b3:\par - Wnosz\'ea z pa\'f1skiego po\'9cpiechu, \'bfe nie chce pan straci\'e6 okazji. Ale ma\par pan jeszcze sporo czasu - po\'9cpieszy\'b3 z zapewnieniem. - Ja wyjad\'ea dopiero za\par par\'ea godzin. Sam zawioz\'ea pa\'f1skie rzeczy. Ch\'eatnie zarobi\'ea te dwadzie\'9ccia\par dolar\'f3w.\par - Adam Claybome jest niewinny. - To powiedziawszy, Harrison dosiad\'b3\par konia.\par - To nie ma znaczenia. On jest czarny, a oskar\'bfaj\'b9 go dwaj biali. Clay-\par bome^ i tak czeka stryczek.\par Staruszek odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, by stwierdzi\'e6, \'bfe nikt nie s\'b3ysza\'b3 jego s\'b3\'f3w. Harrison\par odjecha\'b3.\par P\'eadzi\'b3 do Blue Belle na z\'b3amanie karku, przera\'bfony tym, co mog\'b3o si\'ea tam\par ju\'bf wydarzy\'e6. Musia\'b3 zd\'b9\'bfy\'e6 dojecha\'e6, zanim sytuacja w miasteczku zupe\'b3nie\par wymknie si\'ea spod kontroli. Nigdy dot\'b9d nie widzia\'b3 t\'b3umu dopuszczaj\'b9cego\par si\'ea linczu, lecz naczyta\'b3 si\'ea na ten temat wystarczaj\'b9co wiele, by czu\'e6 teraz\par zimne ciarki w\'eadruj\'b9ce wzd\'b3u\'bf kr\'eagos\'b3upa. Nie mia\'b3 poj\'eacia, jak ratowa\'e6\par Adama, lecz nie traci\'b3 nadziei, \'bfe z Bo\'bf\'b9 pomoc\'b9 uda mu si\'ea wymy\'9cli\'e6 co\'9c\par zgodnego, a cho\'e6by i niezgodnego z prawem.\par Wola\'b3 nie my\'9cle\'e6 w tym momencie o Mary Roses i o tym, co musi prze\'bfywa\'e6.\par Skoncentrowa\'b3 my\'9cli wok\'f3\'b3 osoby Adama. Wiedzia\'b3, \'bfe Adam mia\'b3 za sob\'b9jakie\'9c\par mroczne prze\'bfycia, lecz brat Mary Roses nigdy nie powiedzia\'b3 mu jakie.\par Morderstwo? Nie potrafi\'b3 sobie wyobrazi\'e6 tego \'b3agodnego cz\'b3owieka zabi-\par jaj\'b9cego kogo\'9c bez uzasadniaj\'b9cego taki czyn powodu.\par Chocia\'bf Harrison nie by\'b3 szczeg\'f3lnie religijny, \'bfarliwie modli\'b3 si\'ea teraz do\par Boga o pomoc. Ba\'b3 si\'ea. Potwornie si\'ea ba\'b3.\par Oby nie by\'b3o za p\'f3\'9fno. Panie Bo\'bfe, spraw, \'bfeby nie by\'b3o za p\'f3\'9fno.\par Przes\'b3uchanie odbywa\'b3o si\'ea w pustym pomieszczeniu sklepowym znajdu-\par j\'b9cym si\'ea naprzeciwko sklepu Morrisona. W pomieszczeniu nie by\'b3o gdzie\par wetkn\'b9\'e6 szpilki. Mary Roses siedzia\'b3a przy stole obok brata. Po drugiej stronie\par siedzia\'b3 Travis. Douglas i Cole stali na zewn\'b9trz. Nie pozwolono im wej\'9c\'e6,\par poniewa\'bf s\'eadzia Bums obawia\'b3 si\'ea, \'bfe na sali mo\'bfe doj\'9c\'e6 do zamieszek.\par Oskar\'bfyciele Adama zasiedli na przeciwleg\'b3ym ko\'f1cu sto\'b3u. By\'b3o ich trzech\par - adwokat i dwaj \'b3ajdacy, kt\'f3rzy mianowali si\'ea synami Livonii. Mary Roses\par nie mog\'b3a na nich patrze\'e6.\par S\'eadzia Bums co chwila wali\'b3 m\'b3otkiem w st\'f3\'b3 i podniesionym g\'b3osem prosi\'b3\par o cisz\'ea, gro\'bf\'b9c wyproszeniem zgromadzonych z sali. Mary Roses by\'b3a tak\par oszo\'b3omiona, \'bfe nie dociera\'b3y do niej s\'b3owa s\'eadziego.\par Wszyscy z wyj\'b9tkiem mieszka\'f1c\'f3w Blue Belle obr\'f3cili si\'ea przeciwko jej\par bratu. Wszyscy co do jednego. Wystarczy\'b3o pstrykn\'b9\'e6 palcami, by z u\'9cmie-\par chaj\'b9cych si\'ea znajomych przeobrazili si\'ea w gniewnych s\'eadzi\'f3w. To dzi\'eaki\par Adamowi znale\'9fli si\'ea na sali, lecz jego uprzejmo\'9c\'e6 nie mia\'b3a teraz dla nich\par najmniejszego znaczenia. By\'b3 czarny, a jego oskar\'bfyciele byli biali i tylko to\par si\'ea teraz liczy\'b3o. Nie potrzebowali ju\'bf \'bfadnych innych argument\'f3w, by dokona\'e6\par oceny wydarze\'f1. Adam by\'b3 winny, bez wzgl\'eadu na okoliczno\'9cci. Gdyby tylko\par mogli wywlec go z sali i ukrzy\'bfowa\'e6, zrobiliby to z ochot\'b9. Mary Roses nie\par mia\'b3a co do tego najmniejszych w\'b9tpliwo\'9cci.\par Nie wiedzia\'b3a, jak si\'ea temu przeciwstawi\'e6. Adam zachowywa\'b3 stoicki spok\'f3j\par i godno\'9c\'e6. Mimo i\'bf dobrze zdawa\'b3 sobie spraw\'ea, co mo\'bfe go czeka\'e6, jego\par twarz wyra\'bfa\'b3a jedynie \'b3agodne zaciekawienie. Delikatnie pog\'b3adzi\'b3a jego d\'b3o\'f1.\par Jak mog\'b3aby mu pom\'f3c? Jak ktokolwiek m\'f3g\'b3 to zrobi\'e6?\par S\'eadzia ponownie uderzy\'b3 m\'b3otkiem w st\'f3\'b3. Mia\'b3 zamiar oddali\'e6 wniosek,\par by proces odby\'b3 si\'ea na Po\'b3udniu.\par - Przejrza\'b3em dokumenty; wydaj\'b9 si\'ea wiarygodne.\par Prawnik, kt\'f3rego przywie\'9fli synowie Livonii, zerwa\'b3 si\'ea na nogi. Nazywa\'b3\par si\'ea Floyd Manning i, przedstawiwszy si\'ea s\'eadziemu, nie omieszka\'b3 doda\'e6, \'bfe\par pochodzi z rodziny, kt\'f3ra od ponad stu lat mieszka w Po\'b3udniowej Karolinie.\par Zapewne jego zdaniem przydawa\'b3o mu to splendoru.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe s\'b9 wiarygodne - powiedzia\'b3. - Czy w takim razie\par mo\'bfemy zabra\'e6 Claybome'a? Nie pozostaje wysokiemu s\'b9dowi nic innego, jak\par tylko post\'b9pi\'e6 zgodnie z prawem.\par T\'b3um na sali zawy\'b3 przeci\'b9gle. Kojoty domaga\'b3y si\'ea \'bferu.\par - Nie pozw\'f3l go zabra\'e6, s\'eadzio! - krzykn\'b9\'b3 kto\'9c z ty\'b3u sali. - To nie fair.\par Moja rodzina czeka na zewn\'b9trz. Obieca\'b3em im...\par - Prosz\'ea si\'ea natychmiast uspokoi\'e6! - wykrzykn\'b9\'b3 s\'eadzia w stron\'ea niezado-\par wolonego widza. - Zanim usi\'b3owa\'b3 pan wym\'f3c na mnie decyzj\'ea, Floydzie\par Manning, chcia\'b3em powiedzie\'e6, \'bfe mam pewien problem z tym oto dokumen-\par tem. Prawo jest prawem, lecz sugerowanie, \'bfe nie mam innego wyj\'9ccia, jest\par wielkim zuchwalstwem z pa\'f1skiej strony. Postawmy spraw\'ea jasno. Tutaj ja\par decyduj\'ea, co jest zgodne z prawem. Moje decyzje maj\'b9 moc obowi\'b9zuj\'b9c\'b9\par i stwierdzam, \'bfe Adam Claybome nie b\'eadzie panom wydany. Chcecie, by\par zawisn\'b9\'b3 na szubienicy, ale b\'eadziecie musieli zaczeka\'e6, a\'bf uznam, czy jest\par winny, czy nie.\par - Ale\'bf Wysoki S\'b9dzie, w Po\'b3udniowej Karolinie... - zacz\'b9\'b3 Manning.\par - Nie jeste\'9cmy w Po\'b3udniowej Karolinie - rozleg\'b3 si\'ea g\'b3os z ty\'b3u sali. -\par Prosz\'ea go zaraz os\'b9dzi\'e6, panie s\'eadzio. Jest ju\'bf prawie po\'b3udnie.\par S\'eadzia wygl\'b9da\'b3 tak, jakby mia\'b3 zamiar kogo\'9c zastrzeli\'e6. Jako \'bfe by\'b3 jedyn\'b9\par uzbrojon\'b9 osob\'b9 na sali, uzna\'b3, \'bfe mo\'bfe zagrozi\'e6 u\'bfyciem broni, je\'9cli publicz-\par no\'9c\'e6 si\'ea nie uspokoi.\par Powi\'f3d\'b3szy wzrokiem po t\'b3umie zgromadzonych, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do prawnika\par o stuletnim rodowodzie.\par - Pragn\'b9\'b3bym zwr\'f3ci\'e6 pana uwag\'ea, \'bfe jeste\'9cmy terytorium, a nie stanem,\par i, jak ju\'bf m\'f3wi\'b3em, moje decyzje maj\'b9 tu moc obowi\'b9zuj\'b9c\'b9.\par Mary Roses opu\'9cci\'b3a g\'b3ow\'ea. Rozpaczliwie walczy\'b3a ze \'b3zami cisn\'b9cymi si\'ea\par do oczu. By\'b3a tak zdenerwowana, \'bfe jej ramiona pokry\'b3y si\'ea g\'easi\'b9 sk\'f3rk\'b9. Czy\par ten koszmar nigdy si\'ea nie sko\'f1czy? Jej bracia mieli nadziej\'ea, \'bfe Bums wyda\par Adama przybyszom z Po\'b3udnia, i zamierzali odbi\'e6 go i ukry\'e6 w g\'f3rach,\par dop\'f3ki nie znajd\'b9 wyj\'9ccia z sytuacji.\par Podekscytowany t\'b3um oczekiwa\'b3 teraz, \'bfe s\'eadzia natychmiast przyst\'b9pi do\par przeprowadzenia procesu. Bums lada chwila m\'f3g\'b3 przesta\'e6 panowa\'e6 nad\par sytuacj\'b9. Zdecydowa\'b3 si\'ea wi\'eac si\'eagn\'b9\'e6 po rewolwer i mia\'b3 zamiar kilkakrotnie\par wystrzeli\'e6 w sufit, by przyci\'b9gn\'b9\'e6 uwag\'ea zgromadzonych.\par Nie musia\'b3 jednak uciec si\'ea do tak drastycznego posuni\'eacia. Zaledwie\par odbezpieczy\'b3 bro\'f1, przez t\'b3um przeszed\'b3 dziwny szmer. Bums uni\'f3s\'b3 wzrok\par i zauwa\'bfy\'b3 Harrisona, toruj\'b9cego sobie drog\'ea po\'9cr\'f3d rozw\'9ccieczonych m\'ea\'bf-\par czyzn.\par Mary Roses zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe na sali zapanowa\'b3a cisza, i mocniej\par zacisn\'ea\'b3a d\'b3onie. Co mog\'b3o si\'ea wydarzy\'e6? Czy\'bfby prowadzono Douglasa\par i Cole'a? Ba\'b3a si\'ea podnie\'9c\'e6 wzrok.\par Hamson przeszed\'b3 tu\'bf obok niej. Nie spojrzawszy nawet na jej braci,\par podszed\'b3 do sto\'b3u, za kt\'f3rym siedzia\'b3 s\'eadzia Bums.\par - Mam spraw\'ea do Wysokiego S\'b9du.\par Drgn\'ea\'b3a, podnios\'b3a g\'b3ow\'ea i zamruga\'b3a powiekami, nie wierz\'b9c w\'b3asnym\par oczom. Zamkn\'ea\'b3a oczy, lecz po ich otwarciu Hamson nie znikn\'b9\'b3. Hamson?\par Harrison jest w Blue Belle? Nic nie rozumiej\'b9c, z trudem zaczerpn\'ea\'b3a tchu.\par - Prosz\'ea powiedzie\'e6, co to za sprawa - poleci\'b3 s\'eadzia.\par - Nazywam si\'ea Hamson Stanford MacDonald...\par Bums nie pozwoli\'b3 mu doko\'f1czy\'e6.\par - Po co podajesz mi swoje nazwisko? Przecie\'bf doskonale je znam.\par - Chc\'ea, \'bfeby zosta\'b3o wniesione do protoko\'b3u, Wysoki S\'b9dzie.\par - O jakim protokole m\'f3wisz? Nie sporz\'b9dzamy tu \'bfadnych protoko\'b3\'f3w.\par Jeste\'9cmy jedynie terytorium i nie prowadzimy tak szczeg\'f3\'b3owej dokumentacji,\par jak w s\'b9dach stanowych. Prosz\'ea powiedzie\'e6, o co chodzi - powt\'f3rzy\'b3.\par - Reprezentuj\'ea Adama Claybome'a.\par Oczy s\'eadziego rozb\'b3ys\'b3y zaciekawieniem. Odchyliwszy si\'ea na krze\'9cle, potar\'b3\par d\'b3oni\'b9 brod\'ea.\par - Reprezentujesz oskar\'bfonego?\par - Tak, Wysoki S\'b9dzie.\par - W takim razie usi\'b9d\'9f, poniewa\'bf mam zamiar s\'b9dzi\'e6 go za morderstwo.\par - Czy w obr\'eabie terytorium oskar\'bfony ma prawo do uczciwego procesu?\par - zapyta\'b3 Hamson.\par S\'eadzia zna\'b3 Harrisona na tyle dobrze, \'bfe wiedzia\'b3, i\'bf to pytanie nie mia\'b3o\par na celu obrazy s\'b9du.\par - Oczywi\'9ccie.\par - W takim razie musz\'ea mie\'e6 czas na naradzenie si\'ea z moim klientem.\par - Jak d\'b3ugo to potrwa?\par - Miesi\'b9c.\par Przez sal\'ea przeszed\'b3 gniewny pomruk niezadowolenia. S\'eadzia spokojnie\par uni\'f3s\'b3 rewolwer i wypali\'b3 w powietrze.\par - Nie mog\'ea tak d\'b3ugo czeka\'e6, Harrisonie.\par - Wysoki S\'b9dzie, musz\'ea mie\'e6 czas na przygotowanie si\'ea do obrony.\par - Gdzie mamy go trzyma\'e6, zanim zdecydujesz si\'ea, jak\'b9 przyjmiesz lini\'ea\par obrony?\par - Proponuj\'ea, by zosta\'b3 zwolniony za moim por\'eaczeniem.\par - On ucieknie, panie s\'eadzio. Czarnuch ucieknie. Sam si\'ea pan s\'eadzia\par przekona.\par S\'eadzia Bums wychyli\'b3 si\'ea zza sto\'b3u, by spojrze\'e6 na m\'ea\'bfczyzn\'ea, kt\'f3ry\par wypowiedzia\'b3 te s\'b3owa.\par - Czy to ty, Bickley, o\'9cmielasz mi si\'ea przeszkadza\'e6? Jak mi B\'f3g mi\'b3y,\par je\'9cli natychmiast si\'ea nie zamkniesz, wpakuj\'ea ci kul\'ea w ty\'b3ek. Daj\'ea ci dwa\par tygodnie, Harrisonie. Czy m\'f3g\'b3by\'9c z\'b3o\'bfy\'e6 kaucj\'ea na wypadek, gdyby Adam\par da\'b3 nog\'ea?\par - Dam wszystko, co posiadam.\par - Wystarczy sto dolar\'f3w. Reszt\'ea dasz za dwa tygodnie, chyba \'bfe on\par ucieknie.\par - Tak jest, Wysoki S\'b9dzie.\par S\'eadzia uderzy\'b3 m\'b3otkiem w st\'f3\'b3.\par - Adam Claybome pozostanie w areszcie domowym do czasu rozprawy.\par Ci, kt\'f3rym si\'ea to nie podoba, niech czuwaj\'b9, by nie wy\'9cciubi\'b3 nosa poza granice\par posiad\'b3o\'9cci Claybome'\'f3w. S\'b3yszycie wszyscy, co m\'f3wi\'ea? Bickley, je\'9cli nie\par masz nic lepszego do roboty, mo\'bfesz wle\'9f\'e6 na drzewo i stamt\'b9d obserwowa\'e6\par teren. Zrozumiano? Og\'b3aszam, \'bfe je\'9cli ktokolwiek postawi stop\'ea na terytorium\par Claybome'\'f3w, maj\'b9 prawo u\'bfy\'e6 broni. Rozprawa odb\'eadzie si\'ea za dwa tygodnie.\par Odraczam posiedzenie s\'b9du.\par S\'eadzia po raz ostatni uderzy\'b3 m\'b3otkiem w st\'f3\'b3.\par - Czeka ci\'ea nie\'b3atwe zadanie, Harrisonie - powiedzia\'b3 cicho. - Mam pe\'b3n\'b9\par teczk\'ea dowod\'f3w przeciwko Adamowi. Mo\'bfesz si\'ea z nimi zapoznawa\'e6, a ja\par wyjad\'ea na ryby. Papiery zostawi\'ea u Belle. Przynie\'9c tam te sto dolar\'f3w.\par Do Hamsona podszed\'b3 Floyd Manning.\par - Obro\'f1ca czarnuch\'f3w - zasycza\'b3.\par S\'eadzia us\'b3ysza\'b3 go.\par - Nie ma pan tu ju\'bf nic do roboty, Manning. Mo\'bfe pan jecha\'e6 do domu.\par Sam wyst\'b9pi\'ea w roli prokuratora. To b\'eadzie rozprawa z udzia\'b3em przysi\'eag\'b3ych\par i ja sam dokonam wyboru dwunastu s\'eadzi\'f3w.\par Krzaczaste brwi Manninga zbieg\'b3y si\'ea w jedn\'b9 gniewn\'b9 lini\'ea.\par - Ten ch\'b3opak nie zas\'b3uguje na uczciwy proces. Oni wszyscy powinni by\'e6\par st\'b9d wywleczeni i powieszeni.\par Jego twarz pokry\'b3a si\'ea szkar\'b3atnymi plamami. By\'b3 w\'9cciek\'b3y, \'bfe rozprawa\par przebieg\'b3a nie po jego my\'9cli.\par S\'eadzia Bums popatrzy\'b3 na Hamsona.\par - Kogo on chcia\'b3by powiesi\'e6? Ca\'b3e miasteczko czy tylko Claybome'\'f3w?\par Manning z rozkosz\'b9 udzieli\'b3 mu odpowiedzi.\par - Oczywi\'9ccie, mia\'b3em na my\'9cli Claybome'\'f3w, a szczeg\'f3lnie t\'ea bia\'b3\'b9\par dziewczyn\'ea mieszkaj\'b9c\'b9 pod jednym dachem z czarnuchem. To dziwka.\par - Czy chcia\'b3by\'9c co\'9c powiedzie\'e6 na ten temat? - zapyta\'b3 s\'eadzia.\par Harrison policzy\'b3 do dziesi\'eaciu i dopiero wtedy zdecydowa\'b3 si\'ea na odpo-\par wied\'9f. Jednak\'bfe zw\'b3oka nie spowodowa\'b3a zmiany decyzji.\par - Jak\'b9 grzywn\'ea wymierza si\'ea tu za napa\'9c\'e6 z zamiarem pobicia. Wysoki\par S\'b9dzie?\par W oczach Burnsa zamigota\'b3y weso\'b3e iskierki.\par - Pi\'ea\'e6 dolar\'f3w, zwa\'bfywszy na szczeg\'f3lne okoliczno\'9cci.\par Harrison wyj\'b9\'b3 z kieszeni pi\'ea\'e6 dolar\'f3w i po\'b3o\'bfy\'b3 je na stole.\par To, co zdarzy\'b3o si\'ea zaraz potem, tak zaskoczy\'b3o prawnika z Po\'b3udnia, \'bfe\par nie mia\'b3 czasu na jak\'b9kolwiek reakcj\'ea. Harrison mocno uderzy\'b3 go pi\'ea\'9cci\'b9\par w twarz.\par Po tym ciosie Manning straci\'b3 przytomno\'9c\'e6 i bezw\'b3adnie osun\'b9\'b3 si\'ea na\par pod\'b3og\'ea. S\'eadzia wychyli\'b3 si\'ea zza sto\'b3u, by mie\'e6 lepszy widok na le\'bf\'b9cego, po\par czym popatrzy\'b3 na Hamsona.\par Z trudem powstrzymywa\'b3 si\'ea od \'9cmiechu.\par - No c\'f3\'bf, to by\'b3o dzia\'b3anie z premedytacj\'b9, Harrisonie.\par Harrison wr\'eaczy\'b3 mu pieni\'b9dze i podszed\'b3 do \'bfony i jej braci.\par Powi\'f3d\'b3 wzrokiem po twarzach zebranych. M\'ea\'bfczy\'9fni niespiesznie opusz-\par czali sal\'ea i Harison mia\'b3 du\'bfo czasu, by im si\'ea przyjrze\'e6. Nie zauwa\'bfy\'b3 nikogo\par znajomego.\par Travis chcia\'b3 wsta\'e6, lecz Harrison kaza\'b3 mu zosta\'e6 na miejscu.\par - Mary Roses, prosz\'ea, wsta\'f1 i podejd\'9f do mnie. Sprawiasz wra\'bfenie\par zaskoczonej, \'bfe mnie tu widzisz.\par Nie waha\'b3a si\'ea ani chwili. Szybko wsta\'b3a i podesz\'b3a do niego. Pochyliwszy\par si\'ea, poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w czo\'b3o, po czym mocno przytuli\'b3.\par - Witaj, Harrisonie - powiedzia\'b3 cicho Adam.\par - Kiedy to si\'ea sta\'b3o? - zapyta\'b3.\par - Obudzili mnie wczoraj - odpowiedzia\'b3 Adam. - I oto tu jestem. Przyje-\par cha\'b3e\'9c w sam\'b9 por\'ea. Za godzin\'ea mog\'b3o ju\'bf by\'e6 za p\'f3\'9fno. Mo\'bfe wstrzymaliby\par si\'ea do jutra z egzekucj\'b9, ale gdyby zapad\'b3 wyrok, nikt nie m\'f3g\'b3by ju\'bf nic\par zrobi\'e6 w tej sprawie.\par Ostatni widzowie opuszczali pomieszczenia sklepowe. W sali pojawili si\'ea\par Douglas i Cole.\par - Zamknijcie drzwi! - krzykn\'b9\'b3 Harrison.\par - Wyjd\'9fmy st\'b9d jak najszybciej - mrukn\'b9\'b3 Cole. Poda\'b3 Travisowi rewolwer,\par przeciskaj\'b9c si\'ea obok wychodz\'b9cych. - Adam, w porz\'b9dku?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 jego brat.\par Harrison wypu\'9cci\'b3 Mary Roses z obj\'ea\'e6. Nie odsun\'ea\'b3a si\'ea jednak od niego.\par Trz\'eas\'b3a si\'ea teraz na ca\'b3ym ciele. Mia\'b3a za sob\'b9 bardzo ci\'ea\'bfki dzie\'f1, a nast\'eapne\par nie zapowiada\'b3y si\'ea lepsze.\par Pragn\'b9\'b3 jej tak wiele powiedzie\'e6, lecz z pewno\'9cci\'b9 nie by\'b3o teraz po temu\par ani czasu, ani miejsca. Doprowadzenie Adama na ranczo wymaga\'b3o od nich\par wszystkich pe\'b3nej koncentracji.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy uciec st\'b9d jak najszybciej - zaproponowa\'b3 Cole.\par - Je\'9cli spr\'f3bujemy to zrobi\'e6, wystrzelaj\'b9 nas jak kaczki - zaoponowa\'b3\par Travis.\par - Travis ma racj\'ea - powiedzia\'b3 Douglas. - Nie mo\'bfemy teraz ucieka\'e6.\par - Je\'9cli mam gdzie\'9c i\'9c\'e6, to tylko do domu - obwie\'9cci\'b3 Adam. Odsun\'b9wszy\par krzes\'b3o, wsta\'b3. - Harrisonie, nie wiem, czy powinienem ci dzi\'eakowa\'e6, czy ci\'ea\par uderzy\'e6. Da\'b3e\'9c mi dwa tygodnie na my\'9clenie o p\'eatli zaciskaj\'b9cej si\'ea na mojej\par szyi.\par - Widz\'ea, \'bfe nie darzysz zbyt wielkim zaufaniem swojego obro\'f1cy -\par zauwa\'bfy\'b3 ch\'b3odno Harrison.\par - Mam do ciebie wielkie zaufanie. Ale jest problem z reszt\'b9 \'9cwiata. Jeste\'9c\par szlachetnym cz\'b3owiekiem, Harrisonie, a to rzadka cecha w dzisiejszych cza-\par sach. Powiedzia\'b3em Mary Roses, \'bfe wr\'f3cisz. Nie chcia\'b3a mi wierzy\'e6. Ale teraz\par ju\'bf chyba uwierzy\'b3a.\par Harrison zesztywnia\'b3. Naprawd\'ea my\'9cla\'b3a, \'bfe zostanie w Anglii i b\'eadzie\par zajmowa\'b3 si\'ea swoimi sprawami, jakby nic si\'ea nie sta\'b3o? Czy\'bf nie rozumia\'b3a,\par \'bfe zabra\'b3a z sob\'b9 jego serce?\par - Harrison, idziesz z nami do domu, czy najpierw wst\'b9pisz do Belle\par zapozna\'e6 si\'ea z aktami sprawy? - zapyta\'b3 Travis.\par - Do domu - odpowiedzia\'b3. - Chc\'ea najpierw porozmawia\'e6 z Adamem.\par Przed sklepem czeka\'b3a na nich spora grupka mieszka\'f1c\'f3w Blue Belle,\par kt\'f3rzy serdecznie pozdrawiali Adama, dodaj\'b9c mu otuchy. \'8cwiadomo\'9c\'e6, \'bfe\par mieszka\'f1cy miasteczka nie zwr\'f3cili si\'ea przeciwko niemu, stanowi\'b3a du\'bfe\par pocieszenie.\par Hamsonowi przypad\'b3o zadanie ochrony ty\'b3\'f3w podczas powrotu do domu.\par Szed\'b3 w sporej odleg\'b3o\'9cci za Mary Roses i jej bra\'e6mi, a kiedy schodzili\par z ostatniego pag\'f3rka, zatrzyma\'b3 si\'ea i poczeka\'b3, dop\'f3ki nie znale\'9fli si\'ea poza\par zasi\'eagiem strza\'b3u.\par Gdy wszed\'b3 do domu, Mary Roses i bracia siedzieli przy stole w jadalni\par i \'9cciszonymi, pe\'b3nymi niepokoju g\'b3osami rozmawiali na temat dwutygodnio-\par wego odroczenia rozprawy.\par Mary Roses my\'9cla\'b3a o Harrisonie. Spotkanie sprawi\'b3o, \'bfe odczuwa\'b3a teraz\par niezwykle siln\'b9 t\'easknot\'ea. Dlaczego wr\'f3ci\'b3? Nie by\'b3a przecie\'bf kobiet\'b9, jak\'b9\par chcieliby widzie\'e6 londy\'f1scy krewni. Czy\'bfby tego nie rozumia\'b3? Bo\'bfe, co teraz\par ma zrobi\'e6? By\'b3a tak przygn\'eabiona od chwili, kiedy go opu\'9cci\'b3a... a\'bf do dzisiaj.\par Czu\'b3a si\'ea tak, jakby wszystko w niej umar\'b3o, a kiedy dzisiaj spokojnym\par krokiem wszed\'b3 do sali, by po\'9cr\'f3d og\'f3lnego szale\'f1stwa zaprezentowa\'e6 g\'b3os\par rozs\'b9dku, natychmiast od\'bfy\'b3a.\par Us\'b3ysza\'b3a, jak Harrison wchodzi do domu i idzie na g\'f3r\'ea. Skrzypn\'ea\'b3y\par otwierane i zamykane drzwi. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe szuka jej pokoju; czy\'bfby oznacza\'b3o\par to, \'bfe zamierza tu zosta\'e6?\par W ko\'f1cu zszed\'b3 na d\'f3\'b3.\par - Adamie, chcia\'b3bym porozmawia\'e6 z tob\'b9 w cztery oczy w bibliotece.\par Nawet na ni\'b9 nie spojrza\'b3.\par - Moi bracia i siostra wiedz\'b9 o wszystkim - powiedzia\'b3 Adam.\par - W cztery oczy - powt\'f3rzy\'b3 Harrison.\par Nie niepokojeni przez nikogo, sp\'eadzili ponad dwie godziny. Harrison\par nalega\'b3, by Adam opowiedzia\'b3 mu wszystko, co pami\'eata\'b3, na temat rozk\'b3adu\par dnia w czasach, kiedy pracowa\'b3 na plantacji, i na temat ludzi, kt\'f3rzy byli jego\par w\'b3a\'9ccicielami.\par - Pani Livonia wysz\'b3a za m\'b9\'bf za Waltera Adderleya. Mieli dw\'f3ch syn\'f3w.\par Obu widzia\'b3e\'9c dzisiaj w s\'b9dzie. Reginald jest o kilka lat m\'b3odszy ode mnie.\par Lionel jest starszy. To wykapany ojciec. Walter by\'b3 pijakiem. Zaczyna\'b3 pi\'e6\par w po\'b3udnie, a wieczorem trzeba go by\'b3o nie\'9c\'e6 do \'b3\'f3\'bfka. Kiedy wypi\'b3, robi\'b3 si\'ea\par okropnie pod\'b3y, co znaczy\'b3o, \'bfe by\'b3 taki przez wi\'eakszo\'9c\'e6 czasu. Prowokowa\'b3\par wtedy k\'b3\'f3tnie ze swoj\'b9 \'bfon\'b9. Co\'9c si\'ea musia\'b3o wydarzy\'e6 mi\'eadzy nimi, bo kiedy\par by\'b3 pijany, nie m\'f3g\'b3 wprost znie\'9c\'e6 jej widoku.\par -Bi\'b3 j\'b9?\par - O tak, cz\'easto puszcza\'b3 pi\'ea\'9cci w ruch. Nie by\'b3a dla niego godnym\par przeciwnikiem. Mia\'b3 ponad sze\'9c\'e6 st\'f3p wzrostu, a ona by\'b3a bardzo drobna. Bi\'b3\par te\'bf moj\'b9 mam\'ea. By\'b3a towarzyszk\'b9 Livonii, wi\'eac te\'bf obrywa\'b3a za swoje.\par P\'f3\'9fnym popo\'b3udniem w pi\'b9tek, gdzie\'9c tak w porze kolacji, przechodzi\'b3em ko\'b3o\par domu po drodze z plantacji, kiedy us\'b3ysza\'b3em krzyk pani Livonii. Adderley bi\'b3\par je obie. Wpad\'b3em pomi\'eadzy Livoni\'ea a mojego w\'b3a\'9cciciela, poniewa\'bf kiedy\par wszed\'b3em do pokoju, ok\'b3ada\'b3 j\'b9 pi\'ea\'9cciami. Pami\'eatam, \'bfe przysz\'b3o mi do g\'b3owy,\par \'bfe je\'9cli \'9cci\'b9gn\'ea na siebie jego gniew, da spok\'f3j mamie i Livonii. Mama mia\'b3a\par zakrwawiony nos i opuchlizn\'ea ko\'b3o oka. Livonia wygl\'b9da\'b3a znacznie gorzej.\par Pr\'f3bowa\'b3a podnie\'9c\'e6 si\'ea z pod\'b3ogi i prawie ju\'bf jej si\'ea to uda\'b3o, kiedy ponownie\par j\'b9 uderzy\'b3. Upad\'b3a. B\'b3aga\'b3a go, by przesta\'b3, a on zacz\'b9\'b3 j\'b9 wtedy kopa\'e6. Prosi\'b3a\par go o zmi\'b3owanie i modli\'b3a si\'ea. B\'b3aga\'b3a, \'bfebym jej pom\'f3g\'b3... wi\'eac to zrobi\'b3em.\par Adam przerwa\'b3 i g\'b3\'eaboko zaczerpn\'b9\'b3 tchu.\par - Z\'b3apa\'b3em go w pasie i odci\'b9gn\'b9\'b3em, a mama podbieg\'b3a wtedy do Livonii\par i pomog\'b3a jej wsta\'e6.\par - Adderley wpad\'b3 w sza\'b3. Rycza\'b3, \'bfe zabije Livoni\'ea, wyrwa\'b3 mi si\'ea i zn\'f3w\par do niej dopad\'b3. I wtedy go uderzy\'b3em. Zatoczy\'b3 si\'ea do ty\'b3u na jakie\'9c dziesi\'ea\'e6\par st\'f3p, a potem natar\'b3 na mnie. Zachwia\'b3 si\'ea i trzasn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 o kraw\'ead\'9f komin-\par ka. Pomy\'9cla\'b3em, \'bfe nie \'bfyje, jeszcze zanim zwali\'b3 si\'ea na pod\'b3og\'ea.\par - Gdzie go uderzy\'b3e\'9c?\par - W brod\'ea.\par - A nie z ty\'b3u? Powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w stron\'ea Livonii...\par - Tak, ale by\'b3em szybszy ni\'bf on. Stan\'b9\'b3em przed pani\'b9 Livoni\'b9 i uderzy\'b3em\par go, kiedy pr\'f3bowa\'b3 j\'b9 kopn\'b9\'e6.\par - I co si\'ea potem sta\'b3o?\par - Pani Livonia da\'b3a mi pieni\'b9dze i kaza\'b3a ucieka\'e6. Ona i mama mia\'b3y\par powiedzie\'e6 w\'b3adzom, \'bfe zosta\'b3em sprzedany. Kiedy przyby\'b3y w\'b3adze, Livonia\par powiedzia\'b3a im, \'bfe to by\'b3 wypadek. \'afadna z kobiet nie wspomnia\'b3a o mnie\par ani s\'b3owem. Nie mog\'b3em zrobi\'e6 Adderieyowi \'bfadnej krzywdy moim ciosem.\par Mia\'b3em trzyna\'9ccie lat i nie wiedzia\'b3em, jak si\'ea walczy. Nikt nie poda\'b3\par w w\'b9tpliwo\'9c\'e6 s\'b3\'f3w Livonii. Opowiedzia\'b3a wszystkim, jak jej m\'b9\'bf za-\par toczy\'b3 si\'ea po pijanemu i uderzy\'b3 o kraw\'ead\'9f kominka. Uznano, \'bfe to by\'b3\par wypadek.\par - Czy kto\'9c inny widzia\'b3, co si\'ea sta\'b3o?\par -Nie.\par - To dlaczego jej synowie ci\'ea niepokoj\'b9? Jakie mog\'b9 mie\'e6 dowody?\par - Listy, kt\'f3re pisa\'b3em do mamy. Ona przechowywa\'b3a wszystkie listy.\par Synowie Adderleya musieli je znale\'9f\'e6. W kilku listach pisa\'b3em o tych wyda-\par rzeniach i o tym, \'bfe si\'ea o ni\'b9 niepokoj\'ea.\par Harrison westchn\'b9\'b3.\par - Nie pope\'b3ni\'b3e\'9c \'bfadnego przest\'eapstwa, Adamie.\par - By\'b3em niewolnikiem i odwa\'bfy\'b3em si\'ea podnie\'9c\'e6 r\'eak\'ea na mojego pana.\par Uderzy\'b3em go. Jego synowie uwa\'bfaj\'b9, \'bfe to wystarczaj\'b9cy pow\'f3d, by skazano\par mnie na \'9cmier\'e6.\par - My\'9clisz, \'bfe synowie Adderleya zmusili matk\'ea do opowiedzenia o wszyst-\par kim, co zasz\'b3o?\par - Na pewno. Lionel zaczyna post\'eapowa\'e6 podobnie jak jego ojciec. Mama\par pisze, \'bfe bardzo boi si\'ea o pani\'b9 Livoni\'ea. Ale to wszystko nie ma znaczenia,\par prawda? Je\'bfeli dwaj biali m\'ea\'bfczy\'9fni oskar\'bf\'b9 mnie o morderstwo, to obaj\par dobrze wiemy, \'bfe zostan\'ea skazany.\par - Nie poddamy si\'ea bez walki - obieca\'b3 mu Harrison. - Chcia\'b3bym ci\'ea o co\'9c\par jeszcze zapyta\'e6. Czy chcesz zosta\'e6 i stawi\'e6 temu czo\'b3o, czy wola\'b3by\'9c uciec?\par - A pozwoli\'b3by\'9c mi uciec, nawet gdybym chcia\'b3? Po\'b3o\'bfy\'b3e\'9c na szal\'ea\par wszystko, \'bfeby przekona\'e6 s\'eadziego, \'bfe nie uciekn\'ea.\par - Nie zastawi\'b3em swego najwi\'eakszego skarbu - odpowiedzia\'b3. - Wci\'b9\'bf\par mam Mary Roses, je\'bfeli pozwoli mi tu zosta\'e6.\par - Co mi radzisz?\par - Adamie, jeste\'9c moim bratem od dnia, w kt\'f3rym o\'bfeni\'b3em si\'ea z twoj\'b9\par siostr\'b9. Nie chc\'ea, \'bfeby sta\'b3o ci si\'ea co\'9c z\'b3ego. Ale jako tw\'f3j obro\'f1ca radzi\'b3bym\par ci zosta\'e6 i walczy\'e6.\par - A wi\'eac brat radzi mi ucieczk\'ea, a prawnik wola\'b3by, \'bfebym zosta\'b3 i walczy\'b3,\par - Co\'9c w tym rodzaju - zgodzi\'b3 si\'ea Harrison. Zauwa\'bfy\'b3 oprawiony w ramki\par fragment utworu, kt\'f3ry Adam przepisa\'b3 i powiesi\'b3 na \'9ccianie. Teraz rozumia\'b3\par ju\'bf, dlaczego Adam tak lubi\'b3 te s\'b3owa.\par - Musisz mi co\'9c obieca\'e6, Adamie.\par -Tak?\par - Kiedy b\'eadzie ju\'bf po wszystkim i kiedy wygramy, zdejmiesz ze \'9cciany\par ten cytat.\par Adam wsta\'b3 i rozprostowa\'b3 ramiona.\par - Przez ca\'b3e dotychczasowe \'bfycie by\'b3em zmuszony ukrywa\'e6 si\'ea i czeka\'e6.\par Nie mam zamiaru tak d\'b3u\'bfej \'bfy\'e6. Zawsze wiedzia\'b3em, \'bfe ten dzie\'f1 nadejdzie,\par a teraz, kiedy w ko\'f1cu nadszed\'b3, chc\'ea zosta\'e6 i stawi\'e6 mu czo\'b3o. \f1\'84Komu bije\par dzwon - doda\f0\'b3 szeptem. - Bije on tobie."\par - Ale\'bf to ponure.\par - Bo te\'bf wcale mi nie do \'9cmiechu. Mam dzisiaj prawo by\'e6 ponury. Czy\par ju\'bf sko\'f1czyli\'9cmy?\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Dopiero zaczynamy. B\'eadziemy musieli ustali\'e6, co masz m\'f3wi\'e6 w s\'b9dzie,\par a o czym, moim zdaniem, m\'f3wi\'e6 nie powiniene\'9c. Usi\'b9d\'9f. Mamy przed sob\'b9\par ca\'b3y wiecz\'f3r.\par Harrison zacz\'b9\'b3 robi\'e6 notatki. Cole przyni\'f3s\'b3 ser, herbatniki i piwo. Ponie-\par wa\'bf nie poproszono go o wyj\'9ccie z biblioteki, opar\'b3 si\'ea o biurko i s\'b3ucha\'b3, jak\par Harrison zadaje bratu kolejne pytania.\par Travis i Douglas do\'b3\'b9czyli do nich po godzinie, lecz Mary Roses zosta\'b3a\par w kuchni. Pomy\'9cla\'b3a, \'bfe Adam b\'eadzie czu\'b3 si\'ea swobodniej, nie martwi\'b9c si\'ea\par o jej reakcj\'ea na drastyczne szczeg\'f3\'b3y.\par Nie mog\'b3a prze\'b3kn\'b9\'e6 ani k\'easa, by\'b3a zbyt zdenerwowana, i po kilku godzi-\par nach siedzenia przy stole i rozmy\'9clania o Adamie wsta\'b3a i posz\'b3a do swego\par pokoju.\par Jej my\'9cli zacz\'ea\'b3y kr\'b9\'bfy\'e6 wok\'f3\'b3 Harrisona. Co zamierza\'b3 zrobi\'e6? Nazwa\'b3 j\'b9\par Victori\'b9. Kogo w takim razie kocha\'b3? Czy nie rozumia\'b3, \'bfe zwracaj\'b9c si\'ea do\par niej w ten spos\'f3b z\'b3ama\'b3 jej serce? Czy nie m\'f3g\'b3 jej kocha\'e6 tak\'b9, jaka by\'b3a\par naprawd\'ea?\par Na poduszce le\'bfa\'b3 pi\'eakny kwiat. Nie by\'b3a to r\'f3\'bfa, lecz wspania\'b3a purpurowa\par wierzb\'f3wka.\par Zrozumia\'b3a, co pragn\'b9\'b3 jej przypomnie\'e6, poczynaj\'b9c od pierwszej nocy\par w Anglii, kiedy poprosi\'b3 o po\'b3o\'bfenie czerwonej r\'f3\'bfy na poduszce. Wiedzia\'b3,\par jak b\'eadzie wygl\'b9da\'b3o jej \'bfycie w Anglii, jak ci\'ea\'bfko b\'eadzie si\'ea jej dostosowa\'e6\par do wymaga\'f1 rodziny, wi\'eac gdy wszyscy dooko\'b3a starali si\'ea w niej wszystko\par zmieni\'e6, Hamson m\'f3wi\'b3 bez s\'b3\'f3w, \'bfe kocha j\'b9 tak\'b9, jaka jest. \'afe akceptuje j\'b9\par ze wszystkimi zaletami i wadami.\par By\'b3a jego r\'f3\'bf\'b9.\par Zadziwi\'b3 j\'b9 i zawstydzi\'b3 zarazem. Jak mog\'b3a w\'b9tpi\'e6 w prawdziwo\'9c\'e6 jego\par uczu\'e6? Czy kiedykolwiek wybaczy jej ten brak zaufania?\par Usiad\'b3a na brzegu \'b3\'f3\'bfka i delikatnie tul\'b9c kwiat zwiesi\'b3a g\'b3ow\'ea i zap\'b3a-\par ka\'b3a.\par - Kwiat powinien dawa\'e6 rado\'9c\'e6, nie smutek.\par W drzwiach sta\'b3 Harrison. Serce podskoczy\'b3o jej w piersi tak gwa\'b3-\par townie, jakby wykonywa\'b3o salto. By\'b3 tak zaniepokojony, zm\'eaczony i... bez-\par bronny.\par - Kochasz mnie.\par -Tak.\par - Dzi\'eakuj\'ea - wyszepta\'b3a.\par - Za to, \'bfe ci\'ea kocham?\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Za to, \'bfe cierpliwie przetrwa\'b3e\'9c okres moich w\'b9tpliwo\'9cci. Tak bardzo ci\'ea\par kocham, a tak bardzo si\'ea ba\'b3am. Zaczekaj - doda\'b3a, widz\'b9c, \'bfe zmierza w jej\par stron\'ea. - Najpierw chc\'ea prosi\'e6 ci\'ea o przebaczenie.\par Ze zdumieniem stwierdzi\'b3a, \'bfe si\'ea u\'9cmiecha. Nie powinna si\'ea u\'9cmiecha\'e6\par w takim momencie. Powinna zachowa\'e6 powag\'ea, by uwierzy\'b3 w jej zapewnie-\par nia, \'bfe odt\'b9d zawsze ju\'bf b\'eadzie mu ufa\'e6.\par - Masz cierpliwo\'9c\'e6 Hioba - zacz\'ea\'b3a. - Przez ca\'b3y ten czas czeka\'b3e\'9c, a\'bf\par zrozumiem, prawda?\par - Nie, ty zawsze to wiedzia\'b3a\'9c. Ja ci tylko o tym przypomina\'b3em.\par - Nazwa\'b3e\'9c mnie Victori\'b9.\par - Naprawd\'ea? - Wydawa\'b3 si\'ea szczerze zdumiony.\par - Z\'b3ama\'b3e\'9c mi serce.\par Hamson zamkn\'b9\'b3 drzwi i podszed\'b3 do niej.\par - Kocham ci\'ea, Mary Roses MacDonald. Niewa\'bfne, pod jakim imieniem.\par Mo\'bfesz je sobie zmienia\'e6 co tydzie\'f1 i wcale mi to nie b\'eadzie przeszkadza\'b3o.\par I tak na zawsze pozostaniesz moj\'b9 R\'f3\'bf\'b9.\par Nie mia\'b3a ju\'bf ochoty d\'b3u\'bfej tuli\'e6 kwiatu. Chcia\'b3a mie\'e6 w ramionach m\'ea\'bfa,\par Po\'b3o\'bfy\'b3a kwiat na stoliku i wsta\'b3a.\par - Kocham ci\'ea - powiedzia\'b3a. - Przepraszam, \'bfe nie mia\'b3am do ciebie\par zaufania. Czy kiedykolwiek b\'eadziesz w stanie mi to wybaczy\'e6?\par - Powinienem by\'e6 przy tobie. Wiedzia\'b3em, co ci\'ea czeka w Anglii, i powi-\par nienem by\'b3 ju\'bf dawno temu zrezygnowa\'e6 z pracy dla twojego ojca. Nie\par powinienem by\'b3 za wszelk\'b9 cen\'ea d\'b9\'bfy\'e6 do uporania si\'ea najpierw \'bfe sprawami\par zawodowymi. Czy b\'eadziesz w stanie kiedykolwiek mi to wybaczy\'e6?\par - Zrezygnowa\'b3e\'9c z pracy? - zapyta\'b3a szeptem.\par - Mam nadziej\'ea, \'bfe po powrocie nie narobi\'b3a\'9c jakich\'9c g\'b3upstw i nie\par przyszed\'b3 ci do g\'b3owy \'bfaden szalony pomys\'b3.\par - Jaki szalony pomys\'b3?\par - Na przyk\'b3ad wyst\'b9pienie o rozw\'f3d, kt\'f3ry podobno bardzo \'b3atwo jest tu\par dosta\'e6.\par - Nie odpowiem ci na to pytanie, dop\'f3ki mnie nie poca\'b3ujesz. Och,\par Harrisonie, nawet dzisiaj pami\'eata\'b3e\'9c, \'bfe kiedy\'9c my\'9cla\'b3am, \'bfe wierzb\'f3wki to\par r\'f3\'bfe. Prosz\'ea, poca\'b3uj mnie.\par - Je\'9cli dosta\'b3a\'9c rozw\'f3d, ostrzegam, \'bfe ponownie si\'ea z tob\'b9 o\'bfeni\'ea. Musisz\par na zawsze by\'e6 moja.\par Po tych s\'b3owach wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona i nakry\'b3 jej usta nami\'eatnym, czu\'b3ym\par poca\'b3unkiem. A wtedy opu\'9cci\'b3 go niepok\'f3j, jaki odczuwa\'b3 w czasie roz\'b3\'b9ki,\par i ponownie poczu\'b3 si\'ea szcz\'ea\'9cliwy.\par Obsypywa\'b3a gor\'b9cymi poca\'b3unkami jego twarz.\par - Czemu tak d\'b3ugo zwleka\'b3e\'9c z przyjazdem do mnie?\par - Kochanie, gdyby\'9c obejrza\'b3a si\'ea za siebie na statku, na pewno zobaczy-\par \'b3aby\'9c, jak macham do ciebie - za\'bfartowa\'b3. - Przyjecha\'b3em najszybciej, jak\par tylko mog\'b3em. Musz\'ea ci\'ea jeszcze raz poca\'b3owa\'e6.\par A\'bf dr\'bfeli z ch\'eaci ponownego odnalezienia si\'ea w mi\'b3o\'9cci. Mary Roses opar\'b3a\par g\'b3ow\'ea o jego tors. Uwielbia\'b3a s\'b3ucha\'e6 mocnych, miarowych uderze\'f1 jego serca,\par zreszt\'b9 kocha\'b3a w nim wszystko, kocha\'b3a go nawet wtedy, gdy doprowadza\'b3\par j\'b9 do szale\'f1stwa swoim uporem i zuchwa\'b3o\'9cci\'b9.\par Zastanawia\'b3a si\'ea, czy on zdaje sobie spraw\'ea z tego, jaki jest wspania\'b3y.\par - Tutaj wcale nie jest \'b3atwo o rozw\'f3d. Naczyta\'b3e\'9c si\'ea zbyt wielu tanich\par powie\'9cci, Harrisonie. Nie, nie rozwiod\'b3am si\'ea z tob\'b9. Na zawsze, pami\'eatasz?\par Opar\'b3 brod\'ea o czubek jej g\'b3owy. Bo\'bfe, jaki by\'b3 szcz\'ea\'9cliwy. Czu\'b3 si\'ea zn\'f3w\par pe\'b3nowarto\'9cciowym cz\'b3owiekiem, a to wszystko za przyczyn\'b9 jej niezwyk\'b3ej\par mi\'b3o\'9cci.\par - Czy wr\'f3cimy do Anglii? Gotowa jestem pojecha\'e6 z tob\'b9 cho\'e6by na\par koniec \'9cwiata. Dop\'f3ki b\'eadziemy razem, b\'ead\'ea szcz\'ea\'9cliwa.\par By\'b3 zachwycony i g\'b3\'eaboko wzruszony jej wyznaniem. By\'b3a gotowa zrezyg-\par nowa\'e6 dla niego ze swego raju i uczyni\'b3aby to ch\'eatnie, poniewa\'bf go kocha\'b3a.\par - Nie, nie wracamy do Anglii. Zamieszkamy tutaj. Kupi\'ea kawa\'b3ek ziemi\par w pobli\'bfu waszego domu i postawi\'ea na nim dom.\par Rozp\'b3aka\'b3a si\'ea. Oczywi\'9ccie natychmiast po\'9cpieszy\'b3a z zapewnieniem, \'bfe to\par \'b3zy rado\'9cci. A potem cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok i powiedzia\'b3a, \'bfe nie odezwie si\'ea do\par niego ani s\'b3owem, dop\'f3ki nie zdejmie z niej ubrania.\par By\'b3 zachwycony, \'bfe jest gotowa tak ch\'eatnie go przyj\'b9\'e6. Ustanowi\'b3 chyba\par rekord \'9cwiata w zdejmowaniu ubrania, dziwi\'b9c si\'ea, \'bfe niczego przy tym nie\par rozdar\'b3. Kt\'f3re\'9c z nich odchyli\'b3o koce i po chwili znale\'9fli si\'ea w \'b3\'f3\'bfku.\par Nakrywszy j\'b9 sob\'b9 ca\'b3owa\'b3 j\'b9 delikatnie, dop\'f3ki nie poczu\'b3, \'bfe jej usta\par rozchylaj\'b9 si\'ea. Koniuszki ich j\'eazyk\'f3w spotka\'b3y si\'ea na chwil\'ea, by zaraz zacz\'b9\'e6\par penetrowa\'e6 ciep\'b3e wn\'eatrze. Chcia\'b3 rozkoszowa\'e6 si\'ea ni\'b9 jak najd\'b3u\'bfej i powta-\par rza\'b3 sobie w duchu, \'bfe nie wolno mu d\'b9\'bfy\'e6 do jak najszybszego zaspokojenia\par swej ogromnej t\'easknoty, lecz ona sama mu to uniemo\'bfliwi\'b3a. Pie\'9cci\'b3a jego\par cia\'b3o, a kiedy dotkn\'ea\'b3a cz\'b3onka, zapomnia\'b3 o swoich postanowieniach.\par Chwyciwszy jej d\'b3ugie k\'eadziory, owin\'b9\'b3 je wok\'f3\'b3 d\'b3oni i zmieni\'b3 pozycj\'ea.\par Zanurzy\'b3 j\'eazyk g\'b3\'eaboko w jej ustach, jednocze\'9cnie zag\'b3\'eabiaj\'b9c si\'ea w niej\par jednym mocnym pchni\'eaciem. Czuj\'b9c otaczaj\'b9ce go ciasne \'9ccianki, zamkn\'b9\'b3\par oczy w uniesieniu.\par Podci\'b9gn\'ea\'b3a kolana, by jak najpe\'b3niej si\'ea z nim zespoli\'e6, cichutko kwil\'b9c\par z rozkoszy. Intensywno\'9c\'e6 dozna\'f1 sprawi\'b3a jednak, \'bfe wkr\'f3tce utraci\'b3a kontrol\'ea\par nad sob\'b9. Czuj\'b9c, jak rozkosz ogarnia j\'b9 kolejnymi gor\'b9cymi falami, bezwied-\par nie robi\'b3a wszystko, by znale\'9f\'e6 zaspokojenie.\par Okaza\'b3 wi\'eacej opanowania ni\'bf ona i dopiero gdy poczu\'b3 spazmy jej\par rozkoszy, przy\'9cpieszy\'b3 i tak ju\'bf szybki rytm pchni\'ea\'e6 i osi\'b9gn\'b9\'b3 spe\'b3nienie.\par By\'b3a to rozkosz doskona\'b3a.\par Nie mia\'b3 si\'b3, by po\'b3o\'bfy\'e6 si\'ea obok niej na \'b3\'f3\'bfku, wi\'eac pozosta\'b3a mu nadzieja,\par \'bfe nie mia\'bfd\'bfy jej swym cia\'b3em, a gdy jego umys\'b3 by\'b3 ju\'bf w stanie nak\'b3oni\'e6\par cia\'b3o do wsp\'f3\'b3pracy, zyska\'b3 tak potrzebn\'b9 mu pewno\'9c\'e6.\par Tym razem nie p\'b3aka\'b3a. \'8cmia\'b3a si\'ea rado\'9cnie. Ten \'9cmiech okaza\'b3 si\'ea\par zara\'9fliwy.\par W ko\'f1cu uni\'f3s\'b3 si\'ea na \'b3okciu, by zajrze\'e6 w jej b\'b3yszcz\'b9ce oczy.\par - By\'b3o mi\'b3o, prawda?\par Pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - By\'b3o cudownie.\par - Zachowywa\'b3em si\'ea jak parz\'b9ce si\'ea zwierz\'ea.\par Wybuchn\'ea\'b3a perlistym \'9cmiechem.\par - Ja te\'bf. Ale te wspomnienia zaczynaj\'b9 mi si\'ea poma\'b3u zaciera\'e6. Czy\par m\'f3g\'b3by\'9c mi to przypomnie\'e6?\par - Wyko\'f1czysz mnie, Mary Roses.\par Omal jej si\'ea to nie uda\'b3o. Harrison zasn\'b9\'b3 godzin\'ea p\'f3\'9fniej, przekonany, \'bfe\par umiera jako szcz\'ea\'9cliwy cz\'b3owiek.\par 2 stycznia 1876\par Kochana Mamo!\par Dzisiaj ko\'f1cz\'ea szesna\'9ccie lat i nareszcie b\'ead\'ea mog\'b3a nosi\'e6 m\'f3j pi\'eakny\par medalion. Tak d\'b3ugo czeka\'b3am na t\'ea chwil\'ea. Jeszcze raz dzi\'eakuj\'ea Ci, Mamo,\par za ten pi\'eakny prezent. Zawsze b\'eadzie moim najcenniejszym skarbem. Jestem\par taka szcz\'ea\'9cliwa, \'bfe mam Ciebie. Adam m\'f3wi, \'bfe B\'f3g ma nas wszystkich w Swej\par opiece od dnia, w kt\'f3rym Bracia znale\'9fli mnie w tym \'9cmietniku. I On ma racj\'ea,\par Mamo. B\'f3g da\'b3 mi czterech kochaj\'b9cych Braci, kt\'f3rzy si\'ea, mn\'b9 opiekuj\'b9, i dbaj\'b9\par o mnie, i da\'b3 mi Ciebie.\par Uda\'b3o mi si\'ea ju\'bf zebra\'e6 po\'b3ow\'ea pieni\'eadzy, kt\'f3re b\'ead\'b9 mi potrzebne na\par podr\'f3\'bf do Karoliny. Je\'9cli wszystko p\'f3jdzie dobrze, w przysz\'b3ym roku b\'ead\'ea\par mog\'b3a do Ciebie przyjecha\'e6. To jest moje wielkie marzenie, Mamo. Prosz\'ea,\par pozw\'f3l ni przyjecha\'e6. Tak bardzo chcia\'b3abym ci\'ea u\'9ccisn\'b9\'e6.\par Twoja c\'f3rka\par Mary Roses\par Maiy Roses obudzi\'b3a Harrisona oko\'b3o pierwszej w nocy, wstaj\'b9c z \'b3\'f3\'bfka.\par - Dok\'b9d idziesz? - zapyta\'b3 rozespanym g\'b3osem.\par - Na d\'f3\'b3. Umieram z g\'b3odu. Nie chcia\'b3am ci\'ea budzi\'e6. \'9cpij.\par Harrison stwierdzi\'b3, \'bfe on tak\'bfe jest g\'b3odny. W\'b3o\'bfy\'b3 spodnie, uderzaj\'b9c si\'ea\par przy tym w palec, i skaka\'b3 po pokoju na jednej nodze, mamrocz\'b9c co\'9c gniewnie\par pod nosem.\par - \'c6\'9c\'9c... - powiedzia\'b3a cicho rozbawiona. - Nie chc\'ea niepokoi\'e6 braci.\par By\'b3o ju\'bf za p\'f3\'9fno. Harrison narobi\'b3 tyle zamieszania, narzekaj\'b9c na bol\'b9c\'b9\par stop\'ea, \'bfe obudzi\'b3 ca\'b3y dom.\par Cole pierwszy dosiad\'b3 si\'ea do nich przy stole. Mary Roses, siedz\'b9c na\par kolanach Harrisona, kroi\'b3a ser.\par Zobaczywszy brata, natychmiast usiad\'b3a na s\'b9siednim krze\'9cle.\par - Nie mog\'b3em spa\'e6 - wyja\'9cni\'b3. Usiad\'b3szy naprzeciwko Harrisona, spojrza\'b3\par na niego powa\'bfnym wzrokiem. - My\'9clisz, \'bfe to ci si\'ea uda?\par - Obawiam si\'ea, \'bfe nie jestem w stanie ci tego zagwarantowa\'e6, Cole.\par - W takim razie pom\'f3\'bf mi nam\'f3wi\'e6 Adama do ucieczki.\par - Nie mog\'ea tego zrobi\'e6. Musi podj\'b9\'e6 samodzieln\'b9 decyzj\'ea. Powiniene\'9c go\par w tym wspiera\'e6. On na pewno stara\'b3by ci si\'ea pom\'f3c w taki w\'b3a\'9cnie spos\'f3b.\par Cole potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Adam na pewno nie potrafi\'b3by biernie przygl\'b9da\'e6 si\'ea, jak umieram.\par M\'f3wi\'ea wam tu i teraz, \'bfe je\'bfeli on ma by\'e6 skazany, to natychmiast go st\'b9d\par zabieram.\par Mary Roses b\'b3yskawicznie straci\'b3a apetyt, czuj\'b9c, jak jej \'bfo\'b3\'b9dek kurczy si\'ea\par ze strachu.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe powinni\'9cmy zaufa\'e6 Harrisonowi, Cole. Mo\'bfesz mi wierzy\'e6,\par \'bfe zrobi wszystko, by ocali\'e6 Adama.\par Harrison nakry\'b3 jej d\'b3o\'f1 swoj\'b9.\par - Nie jestem cudotw\'f3rc\'b9, ale bardzo dzi\'eakuj\'ea ci za zaufanie.\par - Do diab\'b3a z zaufaniem - mrukn\'b9\'b3 Cole.\par Douglas, kt\'f3ry w\'b3a\'9cnie wchodzi\'b3 do kuchni, us\'b3ysza\'b3 uwag\'ea brata. Mia\'b3 na\par sobie spodnie i flanelow\'b9 koszul\'ea z d\'b3ugimi r\'eakawami, zapi\'eat\'b9 w po\'9cpiechu\par na niew\'b3a\'9cciwe guziki. Widz\'b9c to, Mary Roses u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea z rozrzewnie-\par niem.\par - Masz ju\'bf jaki\'9c plan? - zapyta\'b3 Harrisona.\par - Rano mam zamiar wys\'b3a\'e6 telegram do znajomego prawnika w St. Louis.\par Pracuje dla du\'bfej firmy. By\'e6 mo\'bfe b\'eadzie zna\'b3 jakiego\'9c prawnika z Po\'b3udnio-\par wej Karoliny. Musz\'ea znale\'9f\'e6 tam prawnika, cho\'e6bym mia\'b3 sam tam pojecha\'e6.\par - W jakim celu chcesz wynaj\'b9\'e6 tego prawnika?\par - Musz\'ea uzyska\'e6 z\'b3o\'bfone pod przysi\'eag\'b9 zeznanie Livonii i Roses. Mamy\par ma\'b3o czasu, ale dam sobie rad\'ea.\par - Jakie znaczenie mog\'b9 mie\'e6 ich zeznania? - zapyta\'b3 Douglas.\par - Potwierdz\'b9 to, o czym m\'f3wi\'b3 mi Adam. W tej chwili dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni\par wyst\'eapuj\'b9 przeciwko jednemu. Mam zamiar wyr\'f3wna\'e6 te proporcje. W Bogu\par nadzieja, \'bfe Livonia zechce nam pom\'f3c, bo mo\'bfe by\'e6 za bardzo wystraszona.\par Bracia przytakn\'eali.\par - Adam si\'ea na to nie zgodzi. Dobrze wie, co sta\'b3oby si\'ea z t\'b9 biedn\'b9 kobiet\'b9\par po powrocie syn\'f3w do domu. S\'b9dz\'ea, \'bfe nie pozwoli ci si\'ea stara\'e6 o to zeznanie.\par Harrison nie spiera\'b3 si\'ea. Uzna\'b3, \'bfe nale\'bfy zrobi\'e6 wszystko, by Adam mia\'b3\par uczciwy proces.\par - Proponuj\'ea, \'bfeby\'9cmy zmienili temat rozmowy. Mary Roses robi si\'ea coraz\par smutniejsza.\par - To nieprawda.\par - Przecie\'bf nic nie jesz.\par Wzruszy\'b3a ramionami.\par - A o czym chcia\'b3by\'9c porozmawia\'e6?\par Odpowiedzi udzieli\'b3 wchodz\'b9cy do kuchni Travis.\par - Co si\'ea sta\'b3o po jej wyje\'9fdzie z Londynu? Czy rozp\'eata\'b3o si\'ea piek\'b3o? Czy\par ciotka nazwa\'b3a j\'b9 niewdzi\'eacznic\'b9? Mary Roses m\'f3wi\'b3a, \'bfe na pewno tak b\'eadzie.\par Mary Roses w zamy\'9cleniu wpatrywa\'b3a si\'ea w talerz.\par - Zrobi\'b3am wielk\'b9 przykro\'9c\'e6 ojcu, prawda?\par Harrison nie zamierza\'b3 k\'b3ama\'e6.\par -Tak.\par - Mia\'b3am nadziej\'ea, \'bfe mo\'bfe mnie zrozumie - wyszepta\'b3a.\par - Kochanie, mia\'b3 na to mn\'f3stwo czasu i nawet nie da\'b3 ci szansy. My\'9cl\'ea,\par \'bfe u\'9cwiadomi\'b3em mu to wystarczaj\'b9co wyra\'9fnie. Kiedy ko\'f1czy\'b3em swoj\'b9\par tyrad\'ea, wydawa\'b3o mi si\'ea, \'bfe nareszcie zaczyna co\'9c rozumie\'e6, ale nie jestem\par tego pewny. Nie mia\'b3em zamiaru czeka\'e6, by si\'ea o tym przekona\'e6.\par - Dlaczego oni jej tam nie lubili? - zapyta\'b3 Cole.\par - Chcieli mie\'e6 swoj\'b9 Victori\'ea. Nie potrafili przyj\'b9\'e6 do wiadomo\'9cci, \'bfe\par przez te wszystkie lata Mary Roses nie by\'b3a ofiar\'b9. W ich mniemaniu by\'b3a\par nieszcz\'ea\'9cliwa, poniewa\'bf nie by\'b3a otoczona luksusem. Nikt nie zada\'b3 sobie\par trudu, by j\'b9 naprawd\'ea pozna\'e6. Byli zbyt zaj\'eaci kszta\'b3towaniem jej wed\'b3ug\par swoich wymaga\'f1. To by\'b3o szale\'f1stwo. Wyobrazili sobie, jaka powinna by\'e6 ich\par Victoria, i pr\'f3bowali j\'b9 zmieni\'e6.\par - Mia\'b3am by\'e6 ich arcydzie\'b3em - doda\'b3a Mary Roses.\par - Czemu nie uderzy\'b3a\'9c swojej ciotki, kiedy kaza\'b3a ci my\'9cle\'e6 o sobie jako\par o czystym p\'b3\'f3tnie? - zapyta\'b3 Harrison.\par Roze\'9cmia\'b3a si\'ea na sam\'b9 my\'9cl o czym\'9c tak absurdalnym.\par - To ciotka Barbara wyst\'b9pi\'b3a z tak\'b9 propozycj\'b9. Nie mog\'b3am si\'ea jej\par przeciwstawi\'e6. Mia\'b3a jak najlepsze intencje i moje dobro na wzgl\'eadzie.\par - Czy zamierzasz zabra\'e6 j\'b9 do Anglii i spr\'f3bowa\'e6 jeszcze raz, Hamson?\par - zapyta\'b3 Douglas.\par -Nie.\par Bracia u\'9cmiechn\'eali si\'ea.\par Nie pytali o szczeg\'f3\'b3owe plany na przysz\'b3o\'9c\'e6.\par Rozmawiali jeszcze ponad godzin\'ea. W ko\'f1cu powr\'f3ci\'b3 temat Adama, lecz\par do tego czasu Mary Roses zd\'b9\'bfy\'b3a ju\'bf si\'ea posili\'e6.\par - Co mo\'bfemy zrobi\'e6, \'bfeby mu pom\'f3c?\par - Bardzo wiele - powiedzia\'b3 Harrison. - Stopniowo b\'ead\'ea was wprowadza\'b3\par w szczeg\'f3\'b3y. Kiedy znajdziemy si\'ea na sali s\'b9dowej, nie chc\'ea, by Mary Roses\par siedzia\'b3a obok Adama. Cole usi\'b9dzie po jego prawej stronie, a ja - po lewej.\par Mary Roses usi\'b9dzie pomi\'eadzy Travisem i Douglasem w pierwszym rz\'eadzie.\par Je\'9cli zostanie og\'b3oszona przerwa, usi\'b9dziecie ponownie na tych samych miej-\par scach.\par - Dlaczego nie mog\'ea siedzie\'e6 ko\'b3o Adama? - zapyta\'b3a.\par - Chc\'ea, \'bfeby\'9c trzyma\'b3a si\'ea jak najdalej od niego.\par Ta zuchwa\'b3a odpowied\'9f wprawi\'b3a wszystkich w zdumienie, za kt\'f3rym\par jednak\'bfe nie kry\'b3 si\'ea gniew, lecz jedynie ciekawo\'9c\'e6.\par - Je\'9cli wykonasz jakikolwiek pocieszycielski gest, wszyscy zobacz\'b9, \'bfe\par bia\'b3a kobieta dotyka czarnego m\'ea\'bfczyzny Ludzie dobrze znaj\'b9 wasz\'b9 rodzin\'ea\par i zd\'b9\'bfyli ju\'bf zaakceptowa\'e6 Adama. Ale nie nale\'bfy wystawia\'e6 ich na zbyt ci\'ea\'bfk\'b9\par pr\'f3b\'ea, Mary Roses. Bro\'f1 Bo\'bfe, nie chc\'ea, \'bfeby zapomniano, \'bfe jest twoim\par bratem, ale walczymy nie tylko przeciw oskar\'bfeniu o morderstwo. To by\'b3oby\par ca\'b3kiem proste, ale walczymy r\'f3wnie\'bf z uprzedzeniami rasowymi. Nie chc\'ea\par s\'b3ysze\'e6 \'bfadnych sprzeciw\'f3w w tej sprawie - doda\'b3, widz\'b9c, \'bfe Mary Roses\par zamierza si\'ea z nim spiera\'e6. - Wszyscy macie okazywa\'e6 mu poparcie jako\par rodzina, ale nie jako poszczeg\'f3lni ludzie.\par - Dlaczego chcesz, \'bfeby to Cole siedzia\'b3 ko\'b3o Adama, a nie Travis albo\par Ja? ,\par - W celu onie\'9cmielenia publiczno\'9cci. Cole ma co\'9c takiego w spojrzeniu,\par \'bfe ludzie trac\'b9 pewno\'9c\'e6 siebie.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - To prawda.\par - Tak. \'a3awa przysi\'eag\'b3ych b\'eadzie s\'b3ucha\'b3a stron, a Cole b\'eadzie patrzy\'b3 na\par wszystkich dwunastu s\'eadzi\'f3w po kolei, by zyskali pewno\'9c\'e6, \'bfe zapami\'eata ka\'bfd\'b9\par ich reakcj\'ea.\par - Czy to nie obr\'f3ci si\'ea przeciwko nam? - zapyta\'b3 Douglas.\par - W innych warunkach mog\'b3oby si\'ea tak sta\'e6, ale nie tutaj. Mary Roses\par powiedzia\'b3a mi kiedy\'9c, \'bfe tutejsi ludzie zaj\'eaci s\'b9 bardziej tym, by prze\'bfy\'e6, ni\'bf\par martwieniem si\'ea o innych. Chc\'ea, \'bfeby przysi\'eagli pomy\'9cleli o tym, czy warto\par nara\'bfa\'e6 si\'ea na gniew Cole'a, je\'9cli uprzedzenia rasowe mia\'b3yby wp\'b3yn\'b9\'e6 na ich\par decyzj\'ea.\par - Walczysz wszystkimi metodami - powiedzia\'b3 Cole. - To mi si\'ea po-\par doba.\par - Chcia\'b3bym wam przypomnie\'e6, \'bfe m\'f3wi\'b9c to wszystko licz\'ea na wasz\'b9\par dyskrecj\'ea. Zrozumiano?\par Mary Roses ziewn\'ea\'b3a. Harrison natychmiast zaprowadzi\'b3 j\'b9 do pokoju.\par - Mam dla ciebie niespodziank\'ea. Usi\'b9d\'9f i zamknij oczy.\par Spe\'b3ni\'b3a jego pro\'9cb\'ea. Otworzywszy oczy na chwil\'ea, zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe Hamson\par wyci\'b9ga ubrania z torby podr\'f3\'bfnej.\par - Czy aby na pewno masz zamkni\'eate oczy? - zapyta\'b3.\par Mocno zacisn\'ea\'b3a powieki. Odgarn\'b9\'b3 jej w\'b3osy, a potem poczu\'b3a co\'9c zimnego\par na szyi.\par Wiedzia\'b3a, co to za niespodzianka, jeszcze nim otworzy\'b3a oczy.\par - Medalion mamy! - wykrzykn\'ea\'b3a. - Gdzie go...\par Nie by\'b3a w stanie doko\'f1czy\'e6 zdania, rozp\'b3aka\'b3a si\'ea.\par - Le\'bfa\'b3 pomi\'eadzy materacem a oparciem \'b3\'f3\'bfka.\par Rzuci\'b3a mu si\'ea w ramiona i dzi\'eakowa\'b3a, obsypuj\'b9c jego twarz poca\'b3unka-\par mi. Natychmiast jej zapragn\'b9\'b3. Opadli na \'b3\'f3\'bfko i kochali si\'ea burzliwie\par i nami\'eatnie.\par Wiedzia\'b3, \'bfe te wspania\'b3e emocje b\'ead\'b9 musia\'b3y wystarczy\'e6 im na d\'b3u\'bfszy\par czas.\par Nadci\'b9ga\'b3a burza.\par W nast\'eapnym tygodniu Mary Roses rzadko widywa\'b3a Harrisona. Wi\'eakszo\'9c\'e6\par czasu sp\'eadza\'b3 w domu Belle, zapoznaj\'b9c si\'ea z aktami sprawy i przegl\'b9daj\'b9c listy,\par kt\'f3re Mary Roses i jej bracia pisali do mamy Roses, a kt\'f3re pad\'b3y \'b3upem syn\'f3w\par Adderleya. Wieczorami przesiadywa\'b3 w bibliotece, czytaj\'b9c listy mamy Roses do\par rodziny. Zape\'b3nia\'b3 notatkami kolejne stronice, a kiedy nie pracowa\'b3, siadywa\'b3 na\par ganku, by wszystko przemy\'9cle\'e6 i jak najstaranniej zaplanowa\'e6.\par Nie musia\'b3a go pyta\'e6, jakie czyni post\'eapy. Jego zaci\'eaty, ponury wyraz\par twarzy wystarcza\'b3 jej za odpowied\'9f. Czu\'b3a si\'ea bezu\'bfyteczna i bezsilna. Ka\'bf-\par dego ranka pyta\'b3a, czy mo\'bfe mu w czym\'9c pom\'f3c, lecz mia\'b3 dla niej zawsze\par t\'ea sam\'b9 odpowied\'9f - je\'9cli b\'eadzie potrzeba, natychmiast jej o tym powie.\par W miar\'ea zbli\'bfania si\'ea terminu rozprawy, stawa\'b3 si\'ea coraz bardziej zaj\'eaty.\par Nie czu\'b3a si\'ea jednak lekcewa\'bfona nawet wtedy, gdy zasypia\'b3 nie ca\'b3uj\'b9c jej na\par dobranoc. Wiedzia\'b3a, \'bfe poch\'b3oni\'eaty jest my\'9clami o rozprawie, i tylko tego od\par niego oczekiwa\'b3a.\par W niedziel\'ea ca\'b3\'b9 rodzin\'b9 zasiedli do kolacji. Obiecywa\'b3a sobie, \'bfe nieza-\par le\'bfnie od wszystkiego uczyni, co w jej mocy, by posi\'b3ek up\'b3yn\'b9\'b3 w dobrej\par atmosferze, i gdy tylko kto\'9c napomyka\'b3 o procesie, szybko zmienia\'b3a temat.\par Pozostali cz\'b3onkowie rodziny podj\'eali t\'ea gr\'ea i po pewnym czasie Travis by\'b3\par nawet w stanie zareagowa\'e6 \'9cmiechem na jej \'bfartobliw\'b9 uwag\'ea.\par - Cole, nie zapyta\'b3e\'9c mnie o Eleanor. Nie jeste\'9c ciekaw, co si\'ea z ni\'b9 dzieje?\par Wzruszy\'b3 ramionami.\par - Jest szcz\'ea\'9cliwa?\par - Tak - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Pracuje dla mojej cioci Lillian.\par - Dla genera\'b3a? No, no, jest dzielniejsza, ni\'bf my\'9cla\'b3em. Zuch dziewczyna.\par Hamson u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nazwa\'b3a\'9c ciotk\'ea genera\'b3em?\par - Bo tak si\'ea zachowuje - wyja\'9cni\'b3a Mary Roses. - Corrie przekaza\'b3a mi\par wczoraj wiadomo\'9c\'e6. Chcecie, \'bfebym wam przeczyta\'b3a?\par - Nie! - zakrzykn\'eali ch\'f3rem bracia, po czym wybuchn\'eali \'9cmiechem.\par Nie zra\'bfona tym Mary Roses zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Harrisona:\par - W takim razie przeczytam tobie.\par - Kochanie, czyta\'b3em to ju\'bf trzy razy. Corrie chce, \'bfeby\'9c przynios\'b3a jej\par nast\'eapn\'b9 ksi\'b9\'bfk\'ea.\par - I co dalej?\par - Jest szcz\'ea\'9cliwa, \'bfe jeste\'9c ju\'bf w domu. Jeste\'9c urocza, kiedy si\'ea tak\par rumienisz.\par - Wcale si\'ea nie rumieni\'ea. Nic mnie nie obchodzi, \'bfe moi bracia si\'ea \'9cmiej\'b9.\par Oni nie potrafi\'b9 zachowa\'e6 si\'ea przy stole jak ludzie cywilizowani. Nie zwracaj\par na nich uwagi.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe brakowa\'b3o mi tego niecywilizowanego zachowania w Anglii.\par - O, Bo\'bfe. Czy\'bfbym po\'9clubi\'b3a kogo\'9c podobnego do moich braci?\par - Mam tak\'b9 nadziej\'ea. By\'b3by to najwi\'eakszy komplement, jakim mo\'bfesz\par mnie obdarzy\'e6.\par - M\'f3wi\'b3em ci, \'bfe on nas lubi - powiedzia\'b3 Cole, skr\'eapowany sw\'b9 reakcj\'b9\par na pochwa\'b3\'ea Harrisona.\par - Kto\'9c zbli\'bfa si\'ea do naszego domu - powiedzia\'b3 Douglas. - Ma na sobie\par garnitur i jedzie powozem.\par Hamson wsta\'b3.\par - To Alfred Mitchell - powiedzia\'b3. - Prawnik, kt\'f3remu zleci\'b3em par\'ea spraw.\par Zaczekajcie tutaj - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do braci, widz\'b9c \'bfe podnosz\'b9 si\'ea z miejsc. Chc\'ea\par z nim porozmawia\'e6 bez \'9cwiadk\'f3w. Poznacie go p\'f3\'9fniej.\par Wyszed\'b3 z pokoju, zanim jeszcze Adam zd\'b9\'bfy\'b3 go zapyta\'e6, jakie zadania\par zleci\'b3 Mitchellowi w zwi\'b9zku ze spraw\'b9. Zada\'b3 to pytanie Cole'owi.\par - Hamson chcia\'b3 uzyska\'e6 informacje na temat syn\'f3w Livonii. Zadepeszo-\par wa\'b3 do prawnika w St. Louis, prosz\'b9c o polecenie zaufanej osoby w Po\'b3udnio-\par wej Karolinie, i wyb\'f3r pad\'b3 na Mitchella. Facet musia\'b3 jecha\'e6 tutaj ca\'b3y dzie\'f1\par i ca\'b3\'b9 noc. Nie wyobra\'bfam sobie, jak m\'f3g\'b3 pojawi\'e6 si\'ea tu tak szybko.\par - Mo\'bfe pods\'b3uchamy ich rozmow\'ea? - zaproponowa\'b3 Travis.\par - W \'bfadnym razie - obwie\'9cci\'b3 Adam. - Hamson musi mie\'e6 mo\'bfliwo\'9c\'e6\par porozmawiania z nim w cztery oczy.\par Po chwili skrzypn\'ea\'b3y drzwi; Hamson wr\'f3ci\'b3 do pokoju.\par Sprawia\'b3 wra\'bfenie oszo\'b3omionego.\par Pow\'f3d jego zdumienia sta\'b3 tu\'bf za nim.\par Mary Roses zerwa\'b3a si\'ea na nogi.\par - Ojcze?!\par Jej bracia tak\'bfe wstali, w milczeniu wpatruj\'b9c si\'ea w lorda Elliotta.\par Hamson obserwowa\'b3 \'bfon\'ea. Poblad\'b3a na twarzy tak, \'bfe mia\'b3 wra\'bfenie, i\'bf\par za chwil\'ea zemdleje.\par W kilku susach znalaz\'b3 si\'ea przy niej i poda\'b3 jej rami\'ea.\par Elliott sta\'b3 na progu, przygl\'b9daj\'b9c si\'ea cz\'b3onkom rodziny. Wci\'b9\'bf nie wiedzia\'b3,\par co powiedzie\'e6. Niepokoi\'b3o go to przez ca\'b3\'b9 podr\'f3\'bf. Jak mia\'b3 powiedzie\'e6 jej\par braciom, \'bfe uznaje ich za cz\'b3onk\'f3w rodziny, i ma nadziej\'ea, \'bfe i oni go\par zaakceptuj\'b9?\par Harrison zauwa\'bfy\'b3 w jego wzroku niepok\'f3j i postanowi\'b3 po\'9cpieszy\'e6 mu\par z pomoc\'b9. Pochyliwszy si\'ea, szepn\'b9\'b3 \'bfonie do ucha:\par - Tw\'f3j ojciec jest bardzo zdenerwowany.\par Wiedzia\'b3, \'bfe nie musi niczego dodawa\'e6. Mary Roses natychmiast podbieg\'b3a\par do ojca i wspi\'b9wszy si\'ea na palce poca\'b3owa\'b3a go w policzek.\par - Tak si\'ea ciesz\'ea, \'bfe ci\'ea znowu widz\'ea, tatusiu.\par Wyrwany z odr\'eatwienia, chwyci\'b3 jej d\'b3onie.\par - Czy kiedykolwiek przebaczysz mi, c\'f3reczko? Z ca\'b3ego serca przepra-\par szam ci\'ea za b\'f3l, kt\'f3ry ci zada\'b3em.\par \'a3zy nap\'b3yn\'ea\'b3y jej do oczu. Ojciec m\'f3wi\'b3 z takim przej\'eaciem, \'bfe by\'b3a pewna,\par i\'bf przemawia s\'b3owami p\'b3yn\'b9cymi prosto z serca.\par - Och, ojcze, tak bardzo ci\'ea kocham. Ju\'bf ci przebaczy\'b3am. Kocham\par Harrisona i ca\'b3y czas mu co\'9c przebaczam. A on tak\'bfe musi mi co\'9c ci\'b9gle\par przebacza\'e6. Po to w\'b3a\'9cnie ma si\'ea rodzin\'ea. Wybacz, \'bfe ci\'ea zrani\'b3am wyje\'bfd\'bfa-\par j\'b9c.\par - Nie, nie, dzi\'eaki temu nareszcie przejrza\'b3em. Post\'b9pi\'b3a\'9c s\'b3usznie.\par Bracia byli \'9cwiadkami jego przeprosin, lecz \'bfaden z nich nie okaza\'b3\par jakichkolwiek emocji. Harrison pomy\'9cla\'b3, \'bfe ich twarze przywodz\'b9 na my\'9cl\par kamienne rze\'9fby.\par - Ojcze, tutaj m\'f3wi\'b9 na mnie Mary Roses.\par - Rozumiem.\par - Rozumiesz... Wi\'eac nie masz nic przeciwko temu? - Rzuci\'b3a mu si\'ea\par w ramiona i mocno u\'9cciska\'b3a.\par - Kiedy przyjedziesz do mnie w odwiedziny do Anglii, mog\'ea si\'ea pomyli\'e6\par i par\'ea razy nazw\'ea ci\'ea ^ictori\'b9. Nie b\'eadziesz mia\'b3a mi tego za z\'b3e?\par - Nie, nie, absolutnie, jakbym mog\'b3a...\par Elliott delikatnie poklepa\'b3 j\'b9 po ramieniu, u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea \'b3agodnie. Jego\par niepok\'f3j znikn\'b9\'b3, ulotni\'b3 si\'ea. Zrobi\'b3 to, co powinien by\'b3 zrobi\'e6 ju\'bf dawno.\par Mary Roses w ko\'f1cu przypomnia\'b3a sobie o etykiecie. Cofn\'b9wszy si\'ea o krok,\par obdarzy\'b3a ojca promiennym u\'9cmiechem.\par - Ojcze, pozw\'f3l, \'bfe przedstawi\'ea ci moich braci - powiedzia\'b3a g\'b3osem,\par w kt\'f3rym pobrzmiewa\'b3a duma.\par Elliott uwa\'bfnie przyjrza\'b3 si\'ea ca\'b3ej czw\'f3rce. Harrison stan\'b9\'b3 obok. Elliot\par domy\'9cli\'b3 si\'ea, dlaczego zi\'ea\'e6 to zrobi\'b3. Pragn\'b9\'b3 w ten spos\'f3b da\'e6 mu do\par zrozumienia, jaka hierarchia istnieje w sercu Mary Roses. Najwa\'bfniejsze miej-\par sce w jej sercu zajmowa\'b3 m\'b9\'bf, potem bracia, a potem ojciec. Nie mia\'b3 nic\par przeciwko takiemu stanowi rzeczy, poniewa\'bf wiedzia\'b3, \'bfe mia\'b3a wystarczaj\'b9co\par wiele uczu\'e6 dla nich wszystkich.\par W ko\'f1cu nadszed\'b3 czas, by uzna\'b3 ich za cz\'b3onk\'f3w rodziny. Nie \'9cpieszy\'b3\par si\'ea. Spogl\'b9daj\'b9c na krzepkich m\'b3odzie\'f1c\'f3w, poczu\'b3 si\'ea nagle jak w obliczu\par gigant\'f3w. Onie\'9cmielali go, budz\'b9c zarazem jego niek\'b3amany podziw, wr\'eacz\par zachwyt.\par Byli jak odpowied\'9f Boga na jego modlitwy. Przez te wszystkie lata cierpie\'f1\par i zgn\'eabienia, w czasie najczarniejszych nocnych godzin, kiedy poczucie osa-\par motnienia wydawa\'b3o si\'ea wprost po\'bfera\'e6 jego dusz\'ea, modli\'b3 si\'ea o cud.\par A B\'f3g wynagrodzi\'b3 go poczw\'f3rnie.\par Czu\'b3, \'bfe B\'f3g naprawd\'ea go pob\'b3ogos\'b3awi\'b3. Mia\'b3 wspania\'b3\'b9 c\'f3rk\'ea, szlachet-\par nego zi\'eacia, a teraz...\par - Wygl\'b9da na to, \'bfe mam czterech syn\'f3w.\par 28 listopada 1877\par Kochana Mamo Roses!\par Pisze^ ten list, \'bfeby ci\'ea poprosi\'e6, \'bfeby\'9c si\'ea nie martwi\'b3a. Uwa\'bfamy, \'bfe\par niepotrzebnie tak nas namawiasz, \'bfeby\'9cmy znale\'9fli sobie \'bfony. Wiemy, \'bfe\par s\'b9dzisz, \'bfe Adam powinien o\'bfeni\'e6 si\'ea pierwszy, poniewa\'bf jest najstarszy, ale\par On nie ma zamiaru tego zrobi\'e6, bo nie czuje potrzeby zmian w swoim \'bfyciu.\par My zreszt\'b9, te\'bf, wi\'eac prosimy, porzu\'e6 swoje my\'9cli o wnukach.\par Przypuszczamy, \'bfe kt\'f3rego\'9c dnia Mary Roses wyjdzie za m\'b9\'bf. Teraz, kiedy\par jest w szkole, nie musimy ju\'bf by\'e6 tacy czujni. Tutejsi m\'ea\'bfczy\'9fni bez przerwy\par staraj\'b9 si\'ea wzbudzi\'e6 Jej zainteresowanie. Wszystkim podoba si\'ea Jej urocza\par buzia. Bardzo za Ni\'b9, t\'easknimy, o wiele bardziej, ni\'bf my\'9cleli\'9cmy. Absolutnie nie\par musisz si\'ea o ni\'b9. martwi\'e6. Nauczy\'b3em J\'b9, co ma robi\'e6, gdyby jaki\'9c m\'ea\'bfczyzna\par z St. Louis J\'b9 zaczepia\'b3. Zabra\'b3a ze sob\'b9 pistolet i dwa pude\'b3ka naboi. To\par powinno wystarczy\'e6.\par Mam nadziej\'ea, \'bfe nie pogniewasz si\'ea na mnie za moj\'b9 \'9cmia\'b3o\'9c\'e6 i szczero\'9c\'e6.\par Wszyscy bardzo ci\'ea kochamy i bardzo chcieliby\'9cmy, \'bfeby\'9c mog\'b3a tu przyjecha\'e6\par i z nami zamieszka\'e6.\par Cole\par Pan B\'f3g z pewno\'9cci\'b9 ma poczucie humoru. Elliott doszed\'b3 do tego\par wniosku przez ponad godzin\'ea obserwuj\'b9c zachowanie braci. Anio\'b3owie str\'f3\'bfe\par Mary Roses byli serdeczni i weseli, rozprawiali o czym\'9c z przej\'eaciem, czasami\par wszak\'bfe prezentuj\'b9c zaskakuj\'b9c\'b9 pow\'9cci\'b9gliwo\'9c\'e6 s\'b9d\'f3w, lecz przede wszyst-\par kim byli ha\'b3a\'9cliwi. Bardzo ha\'b3a\'9cliwi. Elliott czu\'b3 si\'ea jak w samym centrum\par wiecuj\'b9cego t\'b3umu.\par I by\'b3o to dla\'f1 wspania\'b3e prze\'bfycie.\par Po jego s\'b3owach podeszli do niego, kolejno \'9cciskaj\'b9c mu d\'b3o\'f1. Nie byli\par przekonani co do tego, \'bfe maj\'b9 w nim cz\'b3onka rodziny, lecz Elliott wcale nie\par czu\'b3 si\'ea tym ura\'bfony ani zniech\'eacony Z czasem sami stwierdz\'b9, \'bfe nie maj\'b9\par wielkiego wyboru w tym wzgl\'eadzie. B\'f3g po\'b3\'b9czy\'b3 ich ze sob\'b9 i odt\'b9d b\'ead\'b9\par ju\'bf razem.\par Najpierw przywita\'b3 si\'ea z Adamem.\par - Czy to ty najbardziej lubisz si\'ea o wszystko wyk\'b3\'f3ca\'e6? - zapyta\'b3 \'9cciskaj\'b9c\par jego d\'b3o\'f1.\par Adam natychmiast popatrzy\'b3 na Hamsona.\par - Powiedzia\'b3e\'9c panu...\par - M\'f3wi\'b3em tylko, \'bfe uwielbiasz dyskusje - wyja\'9cni\'b3.\par Elliott potwierdzi\'b3 jego s\'b3owa kiwni\'eaciem g\'b3owy.\par - To to samo - stwierdzi\'b3. - Ja te\'bf lubi\'ea si\'ea k\'b3\'f3ci\'e6, synu. W dodatku\par przekonasz si\'ea, \'bfe zawsze wygrywam.\par Oczy Adama rozb\'b3ys\'b3y o\'bfywieniem.\par - Naprawd\'ea?\par - Mylisz si\'ea co do motyw\'f3w kieruj\'b9cych Grekami. B\'ead\'ea musia\'b3 ci to\par uzmys\'b3owi\'e6.\par - Z ch\'eaci\'b9 przyjmuj\'ea wyzwanie na pojedynek - odpowiedzia\'b3 Adam.\par Nast\'eapnie Elliott pozna\'b3 Travisa.\par - A ty b\'eadziesz doskona\'b3ym prawnikiem - obwie\'9cci\'b3.\par -Ja?\par - Tak, ty. Harrison uwa\'bfa, \'bfe masz wrodzon\'b9 zdolno\'9c\'e6 odnajdywania drogi\par przez grz\'eazawisko.\par Travis u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Akurat wczoraj o tym rozmawiali\'9cmy, sir. M\'f3wi\'b3em, \'bfe zawsze mia\'b3em\par ochot\'ea powystrzela\'e6 wszystkich prawnik\'f3w; bynajmniej nie zamierzam zosta\'e6\par jednym z nich.\par Nast\'eapny by\'b3 Douglas.\par - A co Harrison naopowiada\'b3 panu o mnie?\par - \'afe potrafisz wyczynia\'e6 cuda z ko\'f1mi. M\'f3g\'b3by\'9c zbi\'e6 w Anglii niez\'b3\'b9\par fortunk\'ea, zajmuj\'b9c si\'ea ko\'f1mi czystej krwi. Zwierz\'eata ci ufaj\'b9, a to mi m\'f3wi,\par \'bfe potrafisz wczu\'e6 si\'ea w po\'b3o\'bfenie innych. Zastanawia\'b3em si\'ea, sk\'b9d to si\'ea\par wzi\'ea\'b3o u mojej c\'f3rki. Teraz ju\'bf wiem.\par Cole cierpliwie czeka\'b3 na swoj\'b9 kolej. Postanowi\'b3, \'bfe nie da si\'ea tak \'b3atwo\par omota\'e6 jak bracia. Elliott zrani\'b3 Mary Roses. Musi za to zap\'b3aci\'e6, zanim b\'eadzie\par m\'f3g\'b3 cieszy\'e6 si\'ea ich go\'9ccinno\'9cci\'b9.\par - A gdzie jest ten najpodlejszy? - zapyta\'b3 Elliott.\par - Tutaj, sir - odpowiedzia\'b3, zanim zda\'b3 sobie z tego spraw\'ea, a po chwili\par jego twarz rozja\'9cni\'b3a si\'ea w u\'9cmiechu. - To Harrison powiedzia\'b3 panu, \'bfe jestem\par pod\'b3y?\par - Wyra\'bfa\'b3 si\'ea o tobie z wielkim podziwem i uznaniem - zapewni\'b3 Elliott.\par - Wiele o tobie s\'b3ysza\'b3em. Niekt\'f3re opinie pochodz\'b9 z ust m\'b3odej damy\par o imieniu Eleanor. Obawia\'b3a si\'ea, \'bfe mnie zastrzelisz, i radzi\'b3a post\'eapowa\'e6\par z tob\'b9 niezwykle ostro\'bfnie. - A co do Eleanor - ci\'b9gn\'b9\'b3 - to zastanawia\'b3em\par si\'ea...\par Cole uni\'f3s\'b3 brwi.\par - Nad czym, sir?\par - Czy b\'eadziecie mieli co\'9c przeciwko temu, \'bfeby j\'b9 przyj\'b9\'e6 z powrotem?\par Bracia jednocze\'9cnie wykrzykn\'eali gromkie: \f1\'84nie". Elliott roze\f0\'9cmia\'b3 si\'ea,\par podobnie zreszt\'b9 jak Cole.\par - Sir, na pewno jest pan do niej bardzo przywi\'b9zany - powiedzia\'b3 po\par d\'b3u\'bfszej chwili.\par - Ona jest tam szcz\'ea\'9cliwa - stwierdzi\'b3a Mary Roses. - Ojcze, musisz by\'e6\par g\'b3odny Zjedli\'9cmy ju\'bf kolacj\'ea, ale b\'eadziemy ci towarzyszy\'e6 przy stole. Prosz\'ea,\par usi\'b9d\'9f. Na pewno jeste\'9c zm\'eaczony podr\'f3\'bf\'b9.\par Nie czekaj\'b9c na jego zgod\'ea, pomkn\'ea\'b3a do kuchni, ca\'b3y czas si\'ea u\'9cmiechaj\'b9c.\par Mia\'b3a ochot\'ea pa\'9c\'e6 na kolana i dzi\'eakowa\'e6 Bogu za to, \'bfe zmi\'b3owa\'b3 si\'ea nad jej\par biednym ojcem.\par W korytarzu Harrison obj\'b9\'b3 j\'b9 i przytuli\'b3, ca\'b3uj\'b9c w ucho.\par - Tak si\'ea ciesz\'ea, \'bfe znowu jeste\'9c szcz\'ea\'9cliwa - wyszepta\'b3. - Odwr\'f3\'e6 si\'ea,\par prosz\'ea, niech no i ja zaznam troch\'ea tego szcz\'ea\'9ccia. Musz\'ea ci\'ea poca\'b3owa\'e6.\par Zarzuciwszy m\'ea\'bfowi r\'eace na szyj\'ea, z rado\'9cci\'b9 podda\'b3a usta poca\'b3unkowi,\par kt\'f3ry zaraz odwzajemni\'b3a. Jeden poca\'b3unek okaza\'b3 si\'ea niewystarczaj\'b9cy, a po\par chwili zdali sobie spraw\'ea, \'bfe je\'9cli natychmiast nie zaprzestan\'b9 wymiany\par czu\'b3o\'9cci, nie b\'ead\'b9 si\'ea mogli ju\'bf powstrzyma\'e6.\par Zarumieniona, oszo\'b3omiona, cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok. Tak\'b9 w\'b3a\'9cnie lubi\'b3 j\'b9\par najbardziej.\par - To ty sprawi\'b3e\'9c, \'bfe ojciec wszystko zrozumia\'b3, prawda? Dzi\'eakuj\'ea ci,\par Hamsonie.\par - Nie, zrozumia\'b3 to, kiedy wyjecha\'b3a\'9c. Zrezygnowa\'b3a\'9c ze wszystkiego, co\par ci\'ea tam otacza\'b3o, a kiedy zorientowa\'b3 si\'ea, co naprawd\'ea ma dla ciebie znaczenie,\par zacz\'b9\'b3 rozumie\'e6. Kochanie, ja r\'f3wnie\'bf jestem bardzo szcz\'ea\'9cliwy, \'bfe tu przy-\par jecha\'b3. Szuka\'b3em kogo\'9c takiego.\par - Dla Adama?\par Hamson pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Elliott dopilnuje, \'bfebym niczego nie przeoczy\'b3.\par - Pozw\'f3l mu najpierw zje\'9c\'e6 kolacj\'ea. Obawiam si\'ea, \'bfe... jak mu wszystko\par opowiesz, nie b\'eadzie mu dopisywa\'b3 apetyt.\par Hamson by\'b3 pewien, \'bfe bracia nic nie powiedz\'b9 Elliottowi. Wr\'f3ci\'b3 do\par jadalni i usiad\'b3 obok Cole'a. Adam siedzia\'b3 tu\'bf obok ojca Mary Roses,\par rozmawiaj\'b9c z nim o tym, w kt\'f3rym pokoju b\'eadzie spa\'b3.\par Cole u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Hamson domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe za chwil\'ea us\'b3yszy jak\'b9\'9c\par wa\'bfn\'b9 wiadomo\'9c\'e6. Mia\'b3 te\'bf przeczucie, \'bfe nie b\'eadzie to dobra wiadomo\'9c\'e6,\par poniewa\'bf Cole u\'9cmiecha\'b3 si\'ea jedynie wtedy, gdy przekazywa\'b3 niepomy\'9clne\par wiadomo\'9cci\par - To ju\'bf postanowione, Hamson. Lord Elliott b\'eadzie spa\'b3 w pokoju Mary\par Roses. Mo\'bfecie sobie spa\'e6 w baraku. B\'eadziecie czuli si\'ea tam swobodniej.\par - Kiedy wyszli\'9ccie z pokoju - powiedzia\'b3 Travis - urz\'b9dzili\'9cmy g\'b3osowa-\par nie.\par Hamson nie mia\'b3 ochoty spa\'e6 na prowizorycznym \'b3\'f3\'bfku w baraku. Pr\'f3bo-\par wa\'b3 zaprotestowa\'e6, lecz urwa\'b3, widz\'b9c stoj\'b9c\'b9 w drzwiach Mary Roses. Nie\par sprawia\'b3a wra\'bfenia szcz\'ea\'9cliwej.\par - Cole, Samuel znowu wymachuje w moj\'b9 stron\'ea no\'bfem rze\'9fnickim. Nie\par pozwala mi poda\'e6 ojcu kolacji. Prosz\'ea, zr\'f3b co\'9c, na lito\'9c\'e6 bosk\'b9.\par - Ja z tym zrobi\'ea porz\'b9dek - mrukn\'b9\'b3 gniewnie Hamson, wstaj\'b9c, lecz\par Cole zdecydowanym gestem nakaza\'b3 mu usi\'b9\'9c\'e6.\par - Hamson, je\'9cli tam wejdziesz, got\'f3w ci\'ea okaleczy\'e6. Jeszcze nie zd\'b9\'bfy\'b3\par ci\'ea polubi\'e6. Ja to za\'b3atwi\'ea.\par Elliott siedzia\'b3 jak os\'b3upia\'b3y.\par - Kto\'9c jest w kuchni... z no\'bfem... i grozi nim mojej c\'f3rce?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Cole, ruszaj\'b9c do drzwi. Po drodze zatrzyma\'b3 si\'ea,\par wyj\'b9\'b3 rewolwer i dopiero wtedy wyszed\'b3 z jadalni.\par - Samuel, wystawiasz moj\'b9 cierpliwo\'9c\'e6 na zbyt ci\'ea\'bfk\'b9 pr\'f3b\'ea! - rykn\'b9\'b3.\par - Dobry Bo\'bfe! - Elliottowi zabrak\'b3o s\'b3\'f3w.\par Hamson rozlu\'9fni\'b3 si\'ea. Odwr\'f3ciwszy si\'ea w stron\'ea Elliotta, u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea\par do niego. Na twarzy lorda malowa\'b3o si\'ea przera\'bfenie.\par - W dodatku oni p\'b3ac\'b9 mu pensj\'ea. Przyzna pan, \'bfe to si\'ea nie mie\'9cci\par w g\'b3owie.\par Elliott przytakn\'b9\'b3. Harrison wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, na\par ranczo nie mo\'bfna si\'ea by\'b3o nudzi\'e6. Adam pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 z min\'b9 niewini\'b9tka.\par Domy\'9cla\'b3 si\'ea, \'bfe obcym naprawd\'ea trudno zrozumie\'e6, jak mieszka\'f1cy tego domu\par wytrzymuj\'b9 z Samuelem.\par - Samuel jest naszym kucharzem - wyja\'9cni\'b3.\par Mary Roses czeka\'b3a, przytupuj\'b9c w pod\'b3og\'ea. W ko\'f1cu Cole zawo\'b3a\'b3, \'bfe\par mo\'bfe ju\'bf wej\'9c\'e6. Z westchnieniem ulgi uda\'b3a si\'ea do kuchni.\par Pi\'ea\'e6 minut p\'f3\'9fniej poda\'b3a ojcu sut\'b9 kolacj\'ea. Harrison i bracia popijali kaw\'ea,\par czekaj\'b9c, a\'bf sko\'f1czy posi\'b3ek. Mary Roses si\'eagn\'ea\'b3a po pusty talerz i skierowa\'b3a\par si\'ea do kuchni.\par - To mo\'bfe chwil\'ea potrwa\'e6. Musz\'ea pogodzi\'e6 si\'ea z Samuelem. Na pewno\par zmusi mnie, \'bfebym go b\'b3aga\'b3a o przebaczenie.\par - Masz zamiar powiedzie\'e6 o tym lordowi? - zapyta\'b3 Cole Hamsona.\par - Tak. Sir, mamy ostatnio ci\'ea\'bfkie dni. W przysz\'b3y pi\'b9tek...\par Przerwa\'b3 mu Adam.\par - B\'ead\'ea s\'b9dzony za morderstwo.\par Elliott zamruga\'b3 powiekami, lecz by\'b3a to jego jedyna widoczna reakcja na\par t\'ea wiadomo\'9c\'e6.\par - Pope\'b3ni\'b3e\'9c morderstwo?\par - Tak, sir.\par - Cholera, niech to b\'eadzie ostatni raz, kiedy przyznajesz si\'ea do tego! -\par wypali\'b3 Harrison.\par - Nie przeklinaj, synu.\par - Przepraszam.\par - Czy istniej\'b9 okoliczno\'9cci \'b3agodz\'b9ce?\par Adam skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i dok\'b3adnie opisa\'b3 przebieg wydarze\'f1. Elliott s\'b3ucha\'b3\par go w skupieniu, nie przerywaj\'b9c ani razu.\par - Harrisonie, czy jeste\'9c przygotowany do obrony?\par - Jeszcze nie ca\'b3kiem, sir, ale ca\'b3y czas si\'ea przygotowuj\'ea. Czeka mnie\par jeszcze sporo pracy.\par Elliott przewierci\'b3 go wzrokiem.\par - Czy masz ju\'bf szczeg\'f3\'b3owy plan dzia\'b3ania?\par -Tak.\par - Czy linia obrony przypad\'b3aby mi do gustu?\par Harrison odpowiedzia\'b3, patrz\'b9c prosto w oczy lorda.\par - Nie, sir, na pewno by jej pan nie zaaprobowa\'b3.\par Elliott pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Potrzebny mi b\'eadzie papier, pi\'f3ro i atrament. Musimy zacz\'b9\'e6 od nowa,\par Adamie. Harrisonie, chcia\'b3bym zobaczy\'e6 twoje notatki.\par - Prosz\'ea nam powiedzie\'e6, co pan naprawd\'ea o tym s\'b9dzi - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea Cole\par do Elliotta. - Czy uwa\'bfa pan...\par Elliott uderzy\'b3 d\'b3oni\'b9 w st\'f3\'b3.\par - Nie dopuszcz\'ea, \'bfeby to si\'ea sta\'b3o. Oto, co my\'9cl\'ea.\par Opar\'b3szy si\'ea wygodniej, czeka\'b3, a\'bf Harrison przyniesie przybory pi\'9cmienne\par i notatki.\par Nikt nie odezwa\'b3 si\'ea ani s\'b3owem. Wiedzieli, \'bfe Elliott zastanawia si\'ea, jak\par pom\'f3c Adamowi, i nie chcieli mu przeszkadza\'e6. Mary Roses wesz\'b3a do pokoju\par i usiad\'b3a przy stole.\par Milczenie przed\'b3u\'bfa\'b3o si\'ea. Wszyscy trwali w pe\'b3nym napi\'eacia oczekiwaniu.\par Bracia i siostra, przysiad\'b3szy na brzegu krzese\'b3, radzi by jak najszybciej pozna\'e6\par opini\'ea Elliotta. Czuli, \'bfe us\'b3ysz\'b9 co\'9c niezmiernie wa\'bfnego, cho\'e6 trudno by\'b3oby\par im powiedzie\'e6, na czym opierali swoje przekonanie. Po prostu wiedzieli.\par Kiedy Elliott odezwa\'b3 si\'ea w ko\'f1cu, zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Adama. Jego g\'b3os by\'b3\par \'b3agodny jak szept, lecz przyprawia\'b3 o dreszcz.\par - On jest naprawd\'ea najlepszy. Niemal wsp\'f3\'b3czuj\'ea twoim oskar\'bfycielom.\par Nie b\'eadzie mia\'b3 dla nich ani odrobiny lito\'9cci, ani na sali s\'b9dowej, ani poza\par ni\'b9, po tym, co wyrz\'b9dzili jego rodzinie. Tak, jestem bliski tego, \'bfeby im\par wsp\'f3\'b3czu\'e6.\par Ramiona Mary Roses pokry\'b3y si\'ea g\'easi\'b9 sk\'f3rk\'b9.\par - To ty go wyszkoli\'b3e\'9c, ojcze - zauwa\'bfy\'b3a.\par - Ja nauczy\'b3em go jedynie teorii. A on ma jedyny w swoim rodzaju spos\'f3b\par prowadzenia spraw. Jest b\'b3yskotliwy i bezlitosny zarazem. Na sali s\'b9dowej\par budzi si\'ea w nim lew. Mia\'b3em sposobno\'9c\'e6 widzie\'e6 go w tej roli i musz\'ea\par przyzna\'e6, \'bfe kilka razy autentycznie si\'ea go ba\'b3em. Nigdy nie chcia\'b3bym\par wyst\'eapowa\'e6 przeciwko niemu. Sami widzicie, m\'f3wi\'ea to ledwie zapoznawszy\par si\'ea z jego planami, ale kiedy sko\'f1czy, twoi oskar\'bfyciele mog\'b9 nie wyjecha\'e6\par \'bfywi z tego miasta.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej wr\'f3ci\'b3 Hamson, przynosz\'b9c przybory do pisania\par i notatki. Od razu jego uwag\'ea zwr\'f3ci\'b3a g\'b3\'eaboka cisza panuj\'b9ca w jadalni.\par Wszyscy wpatrywali si\'ea w jego twarz; domy\'9cli\'b3 si\'ea, \'bfe musia\'b3o si\'ea sta\'e6 co\'9c\par wa\'bfnego. Czeka\'b3, a\'bf kto\'9c powie mu, co si\'ea wydarzy\'b3o.\par Nikt nie odezwa\'b3 si\'ea ani s\'b3owem. A po chwili zauwa\'bfy\'b3 co\'9c jeszcze.\par Zobaczy\'b3 to w oczach Adama.\par Nadziej\'ea.\par W nast\'eapnym tygodniu Mary Roses prawie nie widywa\'b3a Harrisona.\par W poniedzia\'b3ek pojecha\'b3 do miasteczka wraz z Douglasem i wr\'f3cili ju\'bf po\par zmierzchu. Douglas przyprowadzi\'b3 pi\'ea\'e6 koni, lecz ani m\'b9\'bf, ani brat nie\par wyja\'9cnili, dlaczego je wynaj\'eali.\par We wtorek Travis towarzyszy\'b3 Hamsonowi w wyprawie do Blue Belle.\par Wr\'f3cili z ponurymi minami. Tej nocy kocha\'b3a si\'ea z Hamsonem; by\'b3 bardziej\par nienasycony ni\'bf zazwyczaj. Wyczynia\'b3 z ni\'b9 rzeczy, kt\'f3re nie wydawa\'b3y jej\par si\'ea mo\'bfliwe, i prze\'bfy\'b3a trzy orgazmy, zanim osi\'b9gn\'b9\'b3 spe\'b3nienie.\par W \'9crod\'ea ca\'b3y dzie\'f1 przegl\'b9da\'b3 notatki. Nast\'eapnego ranka Dooley przyjecha\'b3\par na ranczo, by przekaza\'e6 wiadomo\'9c\'e6, \'bfe s\'eadziemu Bumsowi znudzi\'b3o si\'ea ju\'bf\par \'b3owienie ryb i znowu mo\'bfna go zasta\'e6 u Belle. Elliott chcia\'b3 jak najszybciej\par zapozna\'e6 si\'ea z aktami sprawy, lecz Harrison zabra\'b3 go do miasteczka dopiero\par oko\'b3o jedenastej, wcze\'9cniej bowiem zajmowa\'b3 si\'ea chor\'b9 \'bfon\'b9.\par Mary Roses wymiotowa\'b3a od dziesi\'b9tej. Prosi\'b3a, by j\'b9 zostawi\'b3 i zaj\'b9\'b3 si\'ea\par swoimi sprawami, zapewnia\'b3a go, \'bfe czuje si\'ea dobrze, lecz po chwili zn\'f3w\par zebra\'b3o si\'ea jej na wymioty i Harrison nie m\'f3g\'b3 zostawi\'e6 jej w takiej sytuacji.\par Godzin\'ea p\'f3\'9fniej czu\'b3a si\'ea ju\'bf znacznie lepiej. Wiedzia\'b3a, \'bfe musi przedsta-\par wia\'e6 sob\'b9 op\'b3akany widok. Le\'bfa\'b3a na \'b3\'f3\'bfku z rozwichrzonymi w\'b3osami,\par a Hamson przysiad\'b3 obok niej, ocieraj\'b9c wilgotnym r\'eacznikiem jej czo\'b3o.\par - To moja wina, kochanie. Wym\'eaczy\'b3em ci\'ea w nocy, a teraz...\par - Nie wym\'eaczy\'b3e\'9c mnie... to znaczy tak, wym\'eaczy\'b3e\'9c, ale by\'b3o to bardzo\par mi\'b3e zm\'eaczenie i bardzo mi si\'ea podoba\'b3o. Ju\'bf od kilku dni odczuwa\'b3am\par md\'b3o\'9cci. To nie twoja wina. To wszystko przez ten proces. Ca\'b3y czas niepokoj\'ea\par si\'ea o Adama.\par Douglas przyszed\'b3 do baraku, by dowiedzie\'e6 si\'ea o samopoczucie siostry.\par - Gdzie si\'ea, do diab\'b3a, podziewa\'b3e\'9c? - natar\'b3 na niego Harrison. - Biedna,\par m\'eaczy si\'ea ju\'bf tak od godziny. Zr\'f3b co\'9c, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9!\par Douglas by\'b3 nieprzyjemnie zaskoczony tonem, jakim zwraca\'b3 si\'ea do niego\par Harrison.\par - Musia\'b3a ci\'ea nie\'9fle przestraszy\'e6. Ona bardzo rzadko choruje. Zajm\'ea si\'ea\par ni\'b9. My\'9cl\'ea, \'bfe czuje si\'ea ju\'bf lepiej, nawet nie jest ju\'bf taka blada. Dooley\par odje\'bfd\'bfa. Chcesz z nim porozmawia\'e6?\par - Twoja siostra musi mi obieca\'e6, \'bfe kiedy po po\'b3udniu wr\'f3c\'ea do domu,\par zastan\'ea j\'b9 w \'b3\'f3\'bfku. Obiecaj mi to, Mary Roses, albo si\'ea st\'b9d nie rusz\'ea.\par Wyda\'b3a ci\'ea\'bfkie westchnienie.\par - Dobrze. Zostan\'ea w \'b3\'f3\'bfku.\par Odgarn\'ea\'b3a w\'b3osy, by m\'f3g\'b3 j\'b9 poca\'b3owa\'e6, lecz pozwoli\'b3a, by po chwili zn\'f3w\par zas\'b3oni\'b3y jej twarz.\par Douglas zaczeka\'b3, a\'bf Harrison wyjdzie, po czym postanowi\'b3 poruszy\'e6\par delikatny temat.\par - Czy domy\'9clasz si\'ea, dlaczego odczuwasz te nudno\'9cci? - zapyta\'b3.\par - Jestem chora. Dlatego.\par Przysiad\'b3 na kraw\'eadzi \'b3\'f3\'bfka.\par - Co to za choroba? Zjad\'b3a\'9c co\'9c, co ci zaszkodzi\'b3o?\par - Nie. Po prostu martwi\'ea si\'ea tym procesem.\par - A mo\'bfe jeste\'9c w ci\'b9\'bfy?\par Zaskoczy\'b3o j\'b9 to pytanie i musia\'b3a si\'ea d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea zastanowi\'e6.\par - Kiedy mia\'b3a\'9c ostatni\'b9 miesi\'b9czk\'ea?\par Zaczerwieni\'b3a si\'ea gwa\'b3townie.\par - Wprawiasz mnie w zak\'b3opotanie. Na lito\'9c\'e6 bosk\'b9, jeste\'9c moim bratem!\par Nie powiniene\'9c mi zadawa\'e6 takich osobistych pyta\'f1.\par - Kiedy?\par - Dwa... nie, trzy miesi\'b9ce temu. - Mary Roses unios\'b3a g\'b3ow\'ea. - My\'9clisz,\par \'bfe...\par Nie by\'b3a w stanie doko\'f1czy\'e6. Dziecko. Mo\'bfliwe, \'bfe b\'eadzie mia\'b3a dziecko.\par Nagle przepe\'b3ni\'b3a j\'b9 ogromna rado\'9c\'e6.\par - Co\'9c mi si\'ea wydaje, \'bfe zostan\'ea wujkiem - powiedzia\'b3 Douglas. Poklepa\'b3\par j\'b9 po ramieniu i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nie mo\'bfemy o tym powiedzie\'e6 Hamsonowi. Zreszt\'b9 nie m\'f3w nikomu,\par dop\'f3ki nie zyskam pewno\'9cci. M\'f3j m\'b9\'bf ma teraz wystarczaj\'b9co wiele spraw\par na g\'b3owie. B\'eadzie szcz\'ea\'9cliwy, us\'b3yszawszy t\'ea wiadomo\'9c\'e6, ale to mo\'bfe rozpro-\par szy\'e6 jego uwag\'ea. Nie mo\'bfemy teraz ryzykowa\'e6.\par Douglas przyzna\'b3 jej racj\'ea. Harrison zawi\'f3z\'b3 ojca Mary Roses do Belle, by\par zapozna\'b3 si\'ea z aktami sprawy, po czym uda\'b3 si\'ea do miasteczka. Sp\'eadzi\'b3 tam\par reszt\'ea dnia i pojawi\'b3 si\'ea w domu dopiero w porze kolacji.\par Pierwsze kroki skierowa\'b3 do baraku, by upewni\'e6 si\'ea, czy Mary Roses\par pos\'b3ucha\'b3a go i jest tam, gdzie j\'b9 zostawi\'b3. Wystarczy\'b3o mu jedno spojrzenie,\par by zorientowa\'e6 si\'ea, \'bfe wstawa\'b3a z \'b3\'f3\'bfka.\par Nie chcia\'b3a si\'ea do tego przyzna\'e6.\par - Czy odpoczywa\'b3a\'9c ca\'b3y dzie\'f1, kochanie?\par -Tak.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Le\'bfa\'b3a\'9c w \'b3\'f3\'bfku?\par Odwzajemni\'b3a u\'9cmiech.\par - Powiniene\'9c by\'e6 ze mnie zadowolony - odpowiedzia\'b3a, co uzna\'b3 za\par absolutnie niew\'b3a\'9cciw\'b9 odpowied\'9f. - Przyznaj, nie spodziewa\'b3e\'9c si\'ea, \'bfe zasta-\par niesz mnie w \'b3\'f3\'bfku. Zauwa\'bfy\'b3am, \'bfe by\'b3e\'9c zaskoczony. Jak min\'b9\'b3 dzie\'f1?\par Postanowi\'b3 zmusi\'e6 j\'b9 do zdecydowanego k\'b3amstwa. Do tej pory uda\'b3o jej\par si\'ea unikn\'b9\'e6 udzielenia jednoznacznej odpowiedzi. Sprawia\'b3a przy tym wra\'bfenie\par niezmiernie z siebie zadowolonej, ba, dumnej.\par - Czy le\'bfa\'b3a\'9c ca\'b3y dzie\'f1 w \'b3\'f3\'bfku?\par Nie spu\'9cci\'b3a z tonu.\par - Dlaczego znowu mnie o to pytasz? Czy\'bfby\'9c mi nie wierzy\'b3, Hamsonie?\par Chyba powiniene\'9c darzy\'e6 mnie zaufaniem.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Jego urocza \'bfona ca\'b3kowicie lekcewa\'bfy\'b3a sobie jego rady.\par Nie wiedzia\'b3, co pocz\'b9\'e6 w tej sytuacji. G\'b3\'eaboko westchn\'b9\'b3. Nie by\'b3o na ni\'b9\par sposobu; by\'b3a uparta i samowolna. Je\'bfeli nie przywi\'b9\'bfe jej do \'b3\'f3\'bfka, b\'eadzie\par robi\'e6 to, co uzna za stosowne.\par - Obiecaj mi, \'bfe je\'9cli b\'eadziesz si\'ea \'9fle czu\'b3a, po\'b3o\'bfysz si\'ea. Dobrze?\par Usiad\'b3a.\par - Dlaczego mi nie wierzysz?\par Nie odpowiedzia\'b3.\par - Id\'ea do domu. Nie by\'b3oby chyba z\'b3ym pomys\'b3em na\'b3o\'bfenie czego\'9c na\par twarz, zanim do mnie do\'b3\'b9czysz, kochanie.\par Wiedzia\'b3, \'bfe natychmiast zapyta go, dlaczego ma to zrobi\'e6, i nie m\'f3g\'b3 si\'ea\par doczeka\'e6, kiedy udzieli jej odpowiedzi. Licz\'b9c w my\'9clach do dziesi\'eaciu, ruszy\'b3\par do drzwi.\par - Zaczekaj! - zawo\'b3a\'b3a. - O co ci chodzi z moj\'b9 twarz\'b9?\par - Jest za bardzo opalona.\par Nie odczuwa\'b3a skruchy w najmniejszym cho\'e6by stopniu, lecz przynajmniej\par da\'b3 jej tym do my\'9clenia. Zaczeka\'b3a, a\'bf zamknie drzwi, po czym wybuchn\'ea\'b3a\par radosnym \'9cmiechem.\par I jak tu si\'ea dziwi\'e6, \'bfe tak bardzo j\'b9 kocha\'b3?\par Ko\'f1czyli ju\'bf kolacj\'ea, kiedy Alfred Mitehell zje\'bfd\'bfa\'b3 w\'b3a\'9cnie \'bfe wzg\'f3rza,\par kieruj\'b9c si\'ea w stron\'ea ich domu.\par - Kto\'9c tu jedzie. Prosz\'ea spojrze\'e6, sir. Czy to kt\'f3ry\'9c z pa\'f1skich krewnych?\par Elliott spojrza\'b3 w okno.\par - Nie widz\'ea dok\'b3adnie z tej odleg\'b3o\'9cci, ale nie wydaje mi si\'ea, \'bfebym zna\'b3\par tego cz\'b3owieka.\par - W takim razie musi to by\'e6 Alfred Mitehell. Hamsonie, chcesz, \'bfeby\'9cmy\par tu poczekali, kiedy b\'eadziesz z nim rozmawia\'b3?\par -Tak.\par - Zaproponuj mu jak\'b9\'9c przek\'b9sk\'ea! - zawo\'b3a\'b3a Mary Roses.\par Nie by\'b3a pewna, czy Harrison j\'b9 s\'b3ysza\'b3, poniewa\'bf zd\'b9\'bfy\'b3 ju\'bf wyj\'9c\'e6 z domu.\par Nie czeka\'b3 na go\'9ccia na ganku, lecz szed\'b3 w jego stron\'ea. Obaj m\'ea\'bfczy\'9fni\par spotkali si\'ea w po\'b3owie drogi przez \'b3\'b9k\'ea.\par Zsiadaj\'b9c z konia, Mitehell g\'b3o\'9cno j\'eakn\'b9\'b3. U\'9ccisn\'b9wszy d\'b3onie, przedstawili\par si\'ea sobie nawzajem.\par - Sprawia pan wra\'bfenie wyczerpanego - zauwa\'bfy\'b3 Harrison.\par Mitehell kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Musia\'b3 j\'b9 zadziera\'e6, by spojrze\'e6 na Harrisona,\par poniewa\'bf by\'b3 znacznie ni\'bfszy, wygl\'b9da\'b3o te\'bf na to, \'bfe jest m\'b3odszy.\par - To prawda, jestem skonany - przyzna\'b3, powoli wymawiaj\'b9c s\'b3owa\par w spos\'f3b charakterystyczny dla ludzi z Po\'b3udnia. - Zdoby\'b3em to, o co pan\par prosi\'b3, ale mam te\'bf straszne wiadomo\'9cci. Czy mo\'bfemy rozmawia\'e6 spaceruj\'b9c?\par Chcia\'b3bym rozprostowa\'e6 ko\'9cci i pozby\'e6 si\'ea potwornego b\'f3lu w plecach, zanim\par wr\'f3c\'ea na nocleg.\par - Prosz\'ea zatrzyma\'e6 si\'ea u nas.\par - Obawiam si\'ea, \'bfe to zosta\'b3oby zauwa\'bfone i mog\'b3oby sta\'e6 si\'ea powodem\par nieprzychylnych komentarzy. Poza tym domy\'9clono by si\'ea, co planujemy.\par Prosz\'ea mi wybaczy\'e6, ale chyba b\'eadzie lepiej, je\'bfeli zatrzymam si\'ea gdzie\par indziej.\par - Jutro powinien pan z\'b3o\'bfy\'e6 zeznania - przypomnia\'b3 mu Harrison.\par - Tak, doskonale pami\'eatam. Nie mog\'ea si\'ea ju\'bf doczeka\'e6, kiedy powiem\par wszystkim, co si\'ea sta\'b3o.\par Harrison i Alfred skierowali si\'ea w stron\'ea wzg\'f3rz. Mary Roses odprowadza\'b3a\par ich wzrokiem zza szyby.\par Harrison d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea szed\'b3 spokojnie z za\'b3o\'bfonymi do ty\'b3u r\'eakoma, po\par czym nagle zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Mitchella.\par - Niczego st\'b9d nie us\'b3yszysz - powiedzia\'b3 cicho Douglas, stoj\'b9cy za Mary\par Roses.\par Podskoczy\'b3a gwa\'b3townie.\par - Hamsonowi najwyra\'9fniej nie podoba si\'ea to, co m\'f3wi Mitehell. Popatrz,\par jacy s\'b9 usztywnieni. Nie wydaje mi si\'ea, \'bfeby Mitehell przywi\'f3z\'b3 dobre\par wiadomo\'9cci.\par - Jedyn\'b9 z\'b3\'b9 wiadomo\'9cci\'b9 by\'b3oby nieprzywiezienie przez Mitchella doku-\par ment\'f3w, o kt\'f3re prosi\'b3 Harrison, a popatrz, Harrison trzyma jakie\'9c papiery.\par Mo\'bfe Mitchellowi nie uda\'b3o si\'ea uzyska\'e6 podpisu Livonii na dokumentach?\par Harrison i Mitehell rozmawiali jeszcze ponad dwadzie\'9ccia minut. Mary\par Roses domy\'9cli\'b3a si\'ea, \'bfe ich rozmowa jest zako\'f1czona, kiedy skierowali si\'ea\par w stron\'ea domu. Wysz\'b3a na ganek i czeka\'b3a.\par Alfred u\'9ccisn\'b9\'b3 d\'b3o\'f1 Harrisona i dosiad\'b3 konia. Mary Roses omal nie\par zawo\'b3a\'b3a, by zatrzyma\'b3 si\'ea u nich na noc, lecz gdy zobaczy\'b3a twarz Harrisona,\par s\'b3owa zamar\'b3y jej na ustach. M\'b9\'bf by\'b3 czym\'9c przygn\'eabiony, potwornie przy-\par gn\'eabiony.\par W pewnej chwili zatrzyma\'b3 si\'ea i popatrzy\'b3 na ni\'b9.\par Chcia\'b3, \'bfeby do niego przysz\'b3a. Nie zwlekaj\'b9c, pobieg\'b3a w jego stron\'ea.\par Nie odezwawszy si\'ea ani s\'b3owem, chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea i zawr\'f3ci\'b3.\par Przeszli przez \'b3\'b9k\'ea; dopiero wtedy si\'ea zatrzyma\'b3.\par - Jutro mam zamiar sk\'b3ana\'e6.\par Spojrza\'b3a na niego rozszerzonymi ze zdumienia oczami.\par - Masz zamiar sk\'b3ama\'e6 w s\'b9dzie?\par Nie odpowiedzia\'b3.\par - Nie b\'ead\'ea k\'b3ama\'b3, dop\'f3ki nie udzielisz mi na to pozwolenia.\par Nie wiedzia\'b3a, co powiedzie\'e6. Znowu ruszyli przed siebie ze zwieszonymi\par g\'b3owami my\'9cl\'b9c o nadchodz\'b9cym dniu.\par Po kilku minutach Mary Roses zrozumia\'b3a.\par - Nigdy nie k\'b3ama\'b3by\'9c w s\'b9dzie. Tak, nigdy by\'9c tego nie zrobi\'b3. To\par nieetyczne... a poza tym w ten spos\'f3b ok\'b3ama\'b3by\'9c r\'f3wnie\'bf moich braci,\par Mia\'b3by\'9c ochot\'ea ok\'b3ama\'e6 i mnie, ale...\par - Obieca\'b3em, \'bfe ju\'bf nigdy tego nie zrobi\'ea. I nie z\'b3ama\'b3bym danego ci\par s\'b3owa...\par - Chyba \'bfe na to pozwol\'ea.\par -Tak.\par - W porz\'b9dku.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego.\par - Ufam ci. R\'f3b, co uwa\'bfasz za stosowne. Nie czas teraz martwi\'e6 si\'ea\par o mnie.\par By\'b3 wzruszony jej wyznaniem. Zankn\'b9\'b3 oczy i powoli skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Dzi\'eakuj\'ea.\par - Za to, \'bfe ci ufam?\par - I za to, \'bfe mnie kochasz... i \'bfe jeste\'9c taka, jaka jeste\'9c.\par - Poca\'b3uj mnie, a b\'ead\'ea wiedzia\'b3a, \'bfe m\'f3wisz prawd\'ea.\par Spe\'b3ni\'b3 jej pro\'9cb\'ea.\par W milczeniu wracali do domu.\par - Mam ochot\'ea na przeja\'bfd\'bfk\'ea konn\'b9. Pojedziesz ze mn\'b9?\par - Musisz wszystko dok\'b3adnie przemy\'9cle\'e6. Chyba potrzebna jest ci chwila\par samotno\'9cci.\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 jeszcze raz i poszed\'b3 do stajni. Mary Roses opar\'b3a si\'ea o balu-\par strad\'ea na ganku.\par Po chwili m\'b9\'bf wyszed\'b3 ze stajni, prowadz\'b9c MacHugha. Ogier nie by\'b3\par osiod\'b3any, nie mia\'b3 nawet kantara, ale spokojnie towarzyszy\'b3 Hamsonowi, gdy\par szli przez \'b3\'b9k\'ea.\par Nagle Harrison chwyci\'b3 konia za grzyw\'ea i po chwili siedzia\'b3 ju\'bf na ko\'f1skim\par grzbiecie. MacHugh pogalopowa\'b3 na najbli\'bfsze wzg\'f3rze.\par - Je\'9fdzi jak Indianin - powiedzia\'b3 Travis. - Dok\'b9d si\'ea wybiera?\par - Zamierza wszystko przemy\'9cle\'e6.\par - Ojciec chcia\'b3by, \'bfeby\'9c zagra\'b3a na fortepianie. Jak si\'ea czujesz?\par - \'8cwietnie - odpowiedzia\'b3a, chocia\'bf niezupe\'b3nie by\'b3o to prawda.\par Gra na fortepianie pozwoli mi zapomnie\'e6 o zmartwieniach - pomy\'9cla\'b3a.\par Wesz\'b3a do domu i zasiad\'b3a przy instrumencie.\par Ojciec sta\'b3 nie opodal, przygl\'b9daj\'b9c si\'ea jej w radosnym oczekiwaniu.\par - Co masz zamiar nam zagra\'e6, c\'f3reczko?\par Bracia widzieli wyraz jej twarzy, kiedy sz\'b3a do salonu, i doskonale prze-\par czuwali, co zagra.\par - Sonat\'ea - powiedzieli ch\'f3rem.\par Wzi\'ea\'b3a mocny akord.\par \\Vsta\'b3 s\'b3oneczny pi\'b9tkowy poranek. Mary Roses by\'b3a rozczarowana pa-\par trz\'b9c na nie zm\'b9cony b\'b3\'eakit nieba. Bardziej odpowiada\'b3aby jej pochmurna\par pogoda, a najlepszym rozwi\'b9zaniem wydawa\'b3a si\'ea pot\'ea\'bfna burza z piorunami;\par wtedy zapewne cz\'ea\'9c\'e6 ciekawskich pozosta\'b3aby w domach.\par Pojecha\'b3a do miasteczka wraz z ojcem w zakrytym powozie. \'afadne z nich\par nie mia\'b3o ochoty na rozmow\'ea. Droga up\'b3yn\'ea\'b3a jej na modlitwach i zamartwia-\par niu si\'ea o Adama i Harrisona. Spe\'b3nia\'b3y si\'ea najkoszmarmiejsze sny jej brata,\par a ona nie by\'b3a w stanie si\'ea temu przeciwstawi\'e6.\par Wszystko zale\'bfa\'b3o od Harrisona. Niech B\'f3g ma go w swej opiece. Wczo-\par rajszego wieczoru by\'b3 bardzo przygn\'eabiony i ca\'b3\'b9 noc trzyma\'b3 j\'b9 w ramionach.\par Pr\'f3bowa\'b3a z nim porozmawia\'e6, kiedy si\'ea ubierali, lecz uci\'b9\'b3 t\'ea rozmow\'ea,\par zanim zd\'b9\'bfy\'b3a cokolwiek powiedzie\'e6. Chcia\'b3a zapewni\'e6 go o swojej mi\'b3o\'9cci,\par o tym, \'bfe darzy go bezgranicznym zaufaniem i \'bfe niezale\'bfnie od tego, co si\'ea\par wydarzy, nie przestanie go kocha\'e6 i ufa\'e6 mu. Harrison jednak nie chcia\'b3\par s\'b3ucha\'e6. By\'b3 nieobecny my\'9clami i na wszystko reagowa\'b3 zniecierpliwieniem.\par By\'b3a przera\'bfona jego stanem, ale kiedy wychodzili, popatrzy\'b3 jej w oczy\par i przedstawi\'b3 najdziwniejsze, a zarazem najokrutniejsze \'bf\'b9danie, jakie kiedy-\par kolwiek zdarzy\'b3o jej si\'ea s\'b3ysze\'e6.\par Powiedzia\'b3, \'bfe b\'eadzie zmuszony j\'b9 zakneblowa\'e6, je\'bfeli powie albo zrobi\par co\'9c, co mog\'b3oby go wprawi\'e6 w dobry nastr\'f3j. A je\'9cli us\'b3yszy od niej, \'bfe go\par kocha, zamknie j\'b9 w szafie i b\'eadzie tam musia\'b3a sp\'eadzi\'e6 ca\'b3y dzie\'f1.\par - Innymi s\'b3owy, nie chcesz, by rozpraszano twoj\'b9 uwag\'ea.\par Przytakn\'b9\'b3.\par Godzin\'ea p\'f3\'9fniej wyjechali do Blue Belle. Harrison jecha\'b3 na czele, Travis\par zamyka\'b3 kawalkad\'ea, trzymaj\'b9c w r\'eaku strzelb\'ea.\par Harrison zatrzyma\'b3 si\'ea na obrze\'bfach miasteczka.\par - Mary Roses? Czy dobrze si\'ea czujesz? Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c wymiotowa\'b3a\par w s\'b9dzie.\par - To si\'ea nie zdarzy - zapewni\'b3a go solennie.\par - Adam, gdzie\'9c wyczyta\'b3em, \'bfe niewolnikom nie wolno by\'b3o patrze\'e6\par panom prosto w oczy, dop\'f3ki nie uzyskali na to ich wyra\'9fnego pozwolenia.\par Czy to prawda?\par - Tak. By\'b3o to uwa\'bfane za zuchwalstwo... bezczelno\'9c\'e6. Dlaczego o to\par pytasz?\par - Poniewa\'bf zapomnia\'b3em zapyta\'e6 ci\'ea o to wieczorem - sarkn\'b9\'b3. - Kiedy\par ju\'bf zasi\'b9dziecie za sto\'b3em w s\'b9dzie, chc\'ea, \'bfeby\'9ccie patrzyli na syn\'f3w Livonii.\par Patrzcie na nich z \'b3agodnym wyrazem twarzy, ale tak, \'bfeby wiedzieli, \'bfe na\par nich patrzycie. Obserwujcie ich uwa\'bfnie, kiedy b\'ead\'b9 sk\'b3ada\'e6 zeznania. Patrz\par im prosto w oczy, Adamie. Kiedy pochyl\'ea g\'b3ow\'ea, niech na waszych obliczach\par odmaluje si\'ea pogarda.\par - B\'ead\'b9 w\'9cciekli - ostrzeg\'b3 go Adam.\par Harrison kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Mam nadziej\'ea. Czy wszyscy pami\'eatacie, co wam powiedzia\'b3em?\par Zaczeka\'b3 na potwierdzenie, po czym udzieli\'b3 im ostatniej rady.\par - B\'ead\'b9c w s\'b9dzie nie wierzcie w nic, co zostanie tam powiedziane.\par - Nawet je\'9cli b\'ead\'b9 to twoje s\'b3owa? - zapyta\'b3a Mary Roses.\par Powt\'f3rzy\'b3 pro\'9cb\'ea. Nie chcia\'b3 m\'f3wi\'e6 im, \'bfe b\'eadzie k\'b3ama\'b3, poniewa\'bf nie\par mia\'b3 takiego zamiaru. Nie chcia\'b3, by uwierzyli w prawdziwo\'9c\'e6 z\'b3ych wiado-\par mo\'9cci, dop\'f3ki s\'eadzia Bums nie poprosi, by przysi\'eagli udali si\'ea na narad\'ea.\par - Niezale\'bfnie od tego, co powiem albo zrobi\'ea, nie dajcie po sobie pozna\'e6,\par \'bfe jeste\'9ccie zaskoczeni albo oburzeni. S\'b3yszysz, co m\'f3wi\'ea, Cole?\par -Tak.\par - Wi\'eac do dzie\'b3a.\par Harrison zjecha\'b3 ze wzg\'f3rza na rozleg\'b3\'b9 r\'f3wnin\'ea, przez kt\'f3r\'b9 prowadzi\'b3a\par droga do miasteczka. Jechali bardzo powoli, poniewa\'bf w miasteczku zgroma-\par dzi\'b3 si\'ea ju\'bf wielki t\'b3um, czekaj\'b9cy, a\'bf s\'eadzia Bums otworzy drzwi do\par pomieszczenia sklepowego, pe\'b3ni\'b9cego rol\'ea sali s\'b9dowej.\par Niekt\'f3rzy wznosili okrzyki poparcia dla Adama; inni starali si\'ea ich zag\'b3u-\par szy\'e6, miotaj\'b9c wulgarne przekle\'f1stwa. Mary Roses stara\'b3a si\'ea udawa\'e6, \'bfe nic\par do niej nie dociera, lecz prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, przekracza\'b3o to jej mo\'bfliwo\'9cci.\par T\'b3um rozst\'b9pi\'b3 si\'ea na tyle, \'bfe mogli przej\'9c\'e6. Uczepiona ramienia ojca Mary\par Roses zosta\'b3a przeze\'f1 wprowadzona do sali.\par S\'eadzia Bums siedzia\'b3 ju\'bf za sto\'b3em w odleg\'b3ym ko\'f1cu pomieszczenia,\par zwr\'f3cony twarz\'b9 do drzwi. Da\'b3 znak, by podeszli. Na sal\'ea przyniesiono\par najprzer\'f3\'bfniejsze krzes\'b3a i sto\'b3ki z wszystkich okolicznych dom\'f3w i ustawiono\par je w regularnych rz\'eadach, zostawiaj\'b9c szerokie przej\'9ccie \'9crodkiem.\par Oko\'b3o pi\'eatnastu st\'f3p od sto\'b3u s\'eadziowskiego ustawiono dwa rz\'eady, po sze\'9c\'e6\par krzese\'b3 w ka\'bfdym, dla przysi\'eag\'b3ych.\par - Mo\'bfecie zaj\'b9\'e6 miejsca. Hej, William - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do ojca Mary Roses.\par - Nie widz\'ea ci\'ea zza tych dr\'b9gali. Mamy s\'b9dny dzie\'f1.\par - To prawda, Wysoki S\'b9dzie.\par - Harrisonie, je\'9cli chodzi o twoj\'b9 wczorajsz\'b9 propozycj\'ea, kt\'f3r\'b9 sprytnie\par chcia\'b3e\'9c przeforsowa\'e6 jako m\'f3j w\'b3asny pomys\'b3, to przysta\'b3em na ni\'b9, poniewa\'bf\par wydaje mi si\'ea rozs\'b9dna. Nie chc\'ea tu \'bfadnych obcych. B\'ead\'b9 mnie tylko\par rozprasza\'e6, czyni\'b9c zgie\'b3k, i w ko\'f1cu b\'ead\'ea musia\'b3 zacz\'b9\'e6 strzela\'e6. Nie mog\'ea\par dopu\'9cci\'e6, by w s\'b9dzie panowa\'b3 ba\'b3agan. Cole, podaj mi strzelb\'ea. Zaopiekuj\'ea\par si\'ea ni\'b9 nale\'bfycie. Wy, ch\'b3opcy, zr\'f3bcie to samo. Mary Roses? Masz jaki\'9c\par pistolet?\par - Nie, Wysoki S\'b9dzie.\par - A wi\'eac w porz\'b9dku.\par S\'eadzia zaczeka\'b3, a\'bf strzelby Claybome'\'f3w zosta\'b3y z\'b3o\'bfone na stole.\par - Harrisonie, Morrison obieca\'b3 mi pom\'f3c oddzieli\'e6 tych, co mieszkaj\'b9\par w Blue Belle i okolicach, od tych, kt\'f3rzy mieszkaj\'b9 dalej ni\'bf dziesi\'ea\'e6 mil od\par miasta. Obcy nie maj\'b9 tu prawa wst\'eapu, a zw\'b3aszcza ci ze stra\'bfy obywatelskiej\par w Hammond. Za chwil\'ea do nich wyjd\'ea. Ale najpierw chcia\'b3bym was zapyta\'e6,\par czy macie jakie\'9c zastrze\'bfenia co do sk\'b3adu przysi\'eag\'b3ych. Macie co\'9c przeciwko\par temu, \'bfeby w\'9cr\'f3d s\'eadzi\'f3w znalaz\'b3y si\'ea ze dwie kobiety? Je\'bfeli si\'ea upr\'ea, b\'eadzie\par to mo\'bfliwe.\par Harrison u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Nie wnosz\'ea \'bfadnych zastrze\'bfe\'f1, Wysoki S\'b9dzie. Zadowoli mnie ka\'bfda\par pa\'f1ska decyzja.\par - To bardzo zobowi\'b9zuj\'b9ce. Czy macie jakie\'9c pytania?\par - Nie, Wysoki S\'b9dzie. Sporz\'b9dzi\'b3em w\'b3asn\'b9 list\'ea os\'f3b mieszkaj\'b9cych\par w Blue Belle i okolicach. Pozwoli\'b3em sobie postawi\'e6 znak przy tych, kt\'f3rzy\par pochodz\'b9 z Po\'b3udnia.\par S\'eadzia u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea szeroko.\par - A czy na twojej li\'9ccie nie ma \'bfadnych podstawionych os\'f3b?\par - Przepraszam, nie rozumiem, Wysoki S\'b9dzie.\par - Niewa\'bfne. To nie ma zwi\'b9zku ze spraw\'b9. Znam ci\'ea i s\'b3ysza\'b3em, jak\par przemawia\'b3e\'9c w s\'b9dzie w Hammond. Nie zni\'bfy\'b3by\'9c si\'ea do tego, \'bfeby kogo\'9c\par przekupi\'e6. Z rado\'9cci\'b9 skorzystam potem z twojej listy. To mi w znacznym\par stopniu u\'b3atwi prac\'ea. Mam zamiar wyznaczy\'e6 Johna Morrisona na przewodni-\par cz\'b9cego \'b3awy przysi\'eag\'b3ych. Czy macie co\'9c przeciwko temu?\par Harrison uda\'b3, \'bfe si\'ea zastanawia. Nie chcia\'b3, by s\'eadzia Bums wiedzia\'b3, jak\par bardzo mu to odpowiada. Adam pomaga\'b3 Momsonowi, kiedy zawali\'b3 si\'ea dach\par jego sklepu. Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe Morrison o tym pami\'eata.\par - Nie, Wysoki S\'b9dzie. Nie mam zastrze\'bfe\'f1. Morrison jest uczciwym\par cz\'b3owiekiem.\par - Skoro wszyscy s\'b9 ju\'bf gotowi, poprosz\'ea publiczno\'9c\'e6.\par - Wysoki S\'b9dzie, czy kto\'9c m\'f3g\'b3by stan\'b9\'e6 przy drzwiach i nie wpuszcza\'e6\par obcych?\par - Ja to zrobi\'ea - odpowiedzia\'b3 s\'eadzia.\par - Spodziewam si\'ea otrzyma\'e6 wa\'bfny telegram. Je\'9cli nadejdzie...\par - Dopilnuj\'ea, aby\'9c go otrzyma\'b3. Rozumiem, \'bfe ten telegram bardzo ci\par pomo\'bfe.\par - Tak, ale nie jest niezb\'eadny do przedstawienia sprawy.\par Bums wsta\'b3.\par - Ci faceci z Po\'b3udnia wejd\'b9 tu na samym ko\'f1cu. Poniewa\'bf zamierzaj\'b9\par \'9cwiadczy\'e6 przeciwko Adamowi, posadz\'ea ich po przeciwnej stronie pozwanego.\par Ustawi\'b3em krzes\'b3a pod takim k\'b9tem, \'bfeby \'b3awa przysi\'eag\'b3ych i publiczno\'9c\'e6\par mogli dobrze ich widzie\'e6.\par Harrison zaczeka\'b3, a\'bf s\'eadzia ruszy w stron\'ea drzwi, po czym usiad\'b3 obok\par Adama i szeptem powiedzia\'b3 mu co\'9c do ucha.\par Mary Roses nie s\'b3ysza\'b3a s\'b3\'f3w m\'ea\'bfa, lecz widzia\'b3a reakcj\'ea brata. Adam by\'b3\par zdumiony. Po chwili u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Po raz pierwszy od kilku tygodni okaza\'b3\par odrobin\'ea rado\'9cci. Nie mog\'b3a odgadn\'b9\'e6, co takiego Harrison m\'f3g\'b3 mu powie-\par dzie\'e6.\par Jej m\'b9\'bf wygodniej rozsiad\'b3 si\'ea na krze\'9cle. Nie patrz\'b9c na ni\'b9, zapyta\'b3 raz\par jeszcze, czy dobrze si\'ea czuje.\par - Tak - odpowiedzia\'b3a.\par Harrison poleci\'b3 im, by zachowywali spok\'f3j w czasie rozprawy, wi\'eac kiedy\par na sal\'ea wszed\'b3 pierwszy m\'ea\'bfczyzna, kieruj\'b9c si\'ea w stron\'ea krzese\'b3 przeznaczo-\par nych dla \'b3awy przysi\'eag\'b3ych, zamilkli.\par W\'9cr\'f3d s\'eadzi\'f3w nie by\'b3o \'bfadnej kobiety. Mary Roses rozpozna\'b3a wi\'eakszo\'9c\'e6\par m\'ea\'bfczyzn, lecz nie potrafi\'b3a przypomnie\'e6 sobie niekt\'f3rych nazwisk. \'afaden\par z dwunastki nie u\'9cmiecha\'b3 si\'ea. Siedzieli z powa\'bfnymi minami, kt\'f3re wydawa\'b3y\par si\'ea Mary Roses jak najbardziej odpowiednie, zwa\'bfywszy wag\'ea sprawy, z jak\'b9\par mieli si\'ea zapozna\'e6.\par Jako ostatni weszli na sal\'ea Lionel i Reginald Adderleyowie. Ich kroki\par wydawa\'b3y si\'ea rozlega\'e6 zwielokrotnionym echem, gdy szli na swoje miejsca.\par Obaj mieli jasne w\'b3osy. Reginald by\'b3 o kilka lat starszy od brata. Jego\par kr\'f3tko przyci\'eata broda poprzetykana by\'b3a siwizn\'b9. Mia\'b3 orzechowe oczy,\par w kt\'f3rych wi\'eacej by\'b3o jednak barwy \'bf\'f3\'b3tej ni\'bf zielonej. Przywodzi\'b3 na my\'9cl\par jaszczurk\'ea.\par Jego brat wygl\'b9da\'b3 r\'f3wnie niesympatycznie. Mia\'b3 br\'b9zowe oczy, a sk\'f3r\'ea\par tak samo niezdrowo bia\'b3\'b9 i ciastowat\'b9 jak brat, co stanowi\'b3o dow\'f3d, \'bfe obaj\par nigdy w \'bfyciu nie przepracowali ani jednego dnia na \'9cwie\'bfym powietrzu.\par Obowi\'b9zek strze\'bfenia drzwi przypad\'b3 Dooleyowi; potem mia\'b3 go zmieni\'e6\par Billie.\par Harrison nie wstawa\'b3, dop\'f3ki Bums nie zbli\'bfy\'b3 si\'ea do sto\'b3u; wtedy\par natychmiast zerwa\'b3 si\'ea z miejsca; to samo uczyni\'b3 Adam.\par Nikt inny nie poszed\'b3 za ich przyk\'b3adem. S\'eadzia wydawa\'b3 si\'ea zadowolony,\par \'bfe Harrison i Adam okazali mu szacunek.\par - Wysoki S\'b9d pozwoli?\par Bums domy\'9cli\'b3 si\'ea, do czego zmierza Harrison, i natychmiast da\'b3 znak, \'bfe\par si\'ea zgadza.\par - Poczekaj, a\'bf znikn\'ea na zapleczu - powiedzia\'b3 szeptem. - Chc\'ea, \'bfeby od\par pocz\'b9tku wszystko by\'b3o, jak nale\'bfy.\par Adam zamierza\'b3 usi\'b9\'9c\'e6. Harrison go powstrzyma\'b3.\par - St\'f3j - szepn\'b9\'b3.\par Harrison zaczeka\'b3, a\'bf s\'eadzia p\'f3jdzie na zaplecze, po czym dono\'9cnym\par g\'b3osem zawo\'b3a\'b3:\par - Prosz\'ea wsta\'e6, s\'b9d idzie. Rozprawie przewodniczy s\'eadzia John Bums.\par Obecni na sali natychmiast unie\'9cli si\'ea z krzese\'b3. S\'eadzia wyjrza\'b3 zza framugi,\par by upewni\'e6 si\'ea, \'bfe wszyscy stoj\'b9, i dopiero wtedy majestatycznie wkroczy\'b3 do\par sali, zadowolony i dumny jak paw. Najwyra\'9fniej uwielbia\'b3 ten ceremonia\'b3,\par a rzadko mia\'b3 okazj\'ea nim si\'ea cieszy\'e6.\par Niespiesznie podszed\'b3 do sto\'b3u i zaj\'b9\'b3 miejsce.\par - Usi\'b9d\'9fcie. Nie mam zamiaru niczego powtarza\'e6, wi\'eac s\'b3uchajcie uwa\'bf-\par nie. Nie b\'ead\'ea tolerowa\'b3 \'bfadnych krzyk\'f3w i ha\'b3as\'f3w w czasie rozprawy. To jest\par od tej pory szczeg\'f3lne miejsce, poniewa\'bf ja tu zasiad\'b3em. Najpierw zamierzam\par zapozna\'e6 \'b3aw\'ea przysi\'eag\'b3ych z dowodami przeciwko Adamowi Claybome'owi.\par Nast\'eapnie wezw\'ea dw\'f3ch \'9cwiadk\'f3w.\par S\'eadzia przerwa\'b3, by napi\'e6 si\'ea wody.\par - John Ouincy Adam Claybome zosta\'b3 oskar\'bfony o zamordowanie Waltera\par Adderleya. Adderley by\'b3 w\'b3a\'9ccicielem Adama w czasach niewolnictwa. Syno-\par wie Adderleya przywie\'9fli listy, kt\'f3re cz\'b3onkowie rodziny Claybome'\'f3w pisali\par do matki Adama, Roses. Obecnie Roses nadal mieszka na Po\'b3udniu, na tej samej\par plantacji, wraz z \'bfon\'b9 Adderleya, Livoni\'b9. Opiekuje si\'ea ni\'b9, poniewa\'bf Livonia\par jest niewidoma. W sze\'9cciu lub siedmiu listach wspomniana jest \'9cmier\'e6 Ad-\par derleya. Nie znalaz\'b3em tam jednak niczego, co mo\'bfna by uzna\'e6 za dow\'f3d\par przyznania si\'ea do winy. Adam nie pisa\'b3, \'bfe zabi\'b3 Adderleya, niemniej jednak\par przyznaje, \'bfe by\'b3 \'9cwiadkiem jego \'9cmierci, przyznaje tak\'bfe, \'bfe uciek\'b3. Mam\par zamiar zapyta\'e6 go o to, kiedy b\'eadzie sk\'b3ada\'b3 zeznania. Czy oskar\'bfony got\'f3w\par jest zeznawa\'e6? - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Hamsona.\par - Tak, Wysoki S\'b9dzie.\par - To dobrze. A teraz moja ostatnia pro\'9cba do przysi\'eag\'b3ych. Chcia\'b3bym,\par \'bfeby zapad\'b3 tu dzisiaj sprawiedliwy wyrok. Je\'bfeli kt\'f3ry\'9c z was ju\'bf teraz jest\par przekonany o winie Adama, niech podniesie sw\'f3j ty\'b3ek i wynosi si\'ea st\'b9d.\par Ka\'bfdy cz\'b3owiek jest niewinny, dop\'f3ki nie udowodni mu si\'ea winy, i nikomu\par nie pozwol\'ea wyci\'b9ga\'e6 pochopnych wniosk\'f3w.\par - Czy obrona chcia\'b3aby powiedzie\'e6 co\'9c przysi\'eag\'b3ym?\par - Tak, Wysoki S\'b9dzie - odpowiedzia\'b3 Harrison.\par Wsta\'b3, zwracaj\'b9c si\'ea twarz\'b9 w stron\'ea dwunastu m\'ea\'bfczyzn.\par - M\'f3j klient zosta\'b3 oskar\'bfony o dokonanie czynu, kt\'f3rego nie pope\'b3ni\'b3.\par Je\'9cli wys\'b3uchacie, panowie, wszystkich zezna\'f1, nie w\'b9tpi\'ea, \'bfe Adam Claybome\par wyjdzie z tej sali jako cz\'b3owiek uwolniony od zarzut\'f3w. Otw\'f3rzcie wasze serca\par i umys\'b3y, pozb\'b9d\'9fcie si\'ea wszelkich uprzedze\'f1 co do koloru jego sk\'f3ry i do-\par pilnujcie, by mia\'b3 uczciwy proces. Abraham Lincoln g\'b3\'eaboko wierzy\'b3, \'bfe\par wszyscy ludzie s\'b9 r\'f3wni, i tak te\'bf uwa\'bfa\'b3y setki czy tysi\'b9ce dzielnych m\'b3odych\par ludzi, kt\'f3rzy oddali \'bfycie, by zosta\'b3o zniesione niewolnictwo. Uszanujcie\par i miejcie wzgl\'b9d na ofiar\'ea tych odwa\'bfnych m\'ea\'bfczyzn. Pami\'eatajcie, jak i\par w jakiej sprawie oddali \'bfycie. \'afycie Adama Claybome'a jest w waszych,\par panowie, r\'eakach, a ja udowodni\'ea wam ponad wszelk\'b9 w\'b9tpliwo\'9c\'e6, \'bfe jest\par niewinny\par Harrison odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i wolno podszed\'b3 do sto\'b3u. Mary Roses pomy\'9cla\'b3a, \'bfe\par zako\'f1czy\'b3 ju\'bf swoje wyst\'b9pienie. Z trudem powstrzyma\'b3a pe\'b3en zadowolenia\par u\'9cmiech. By\'b3a dumna z m\'ea\'bfa. Du\'bfe wra\'bfenie wywar\'b3a na niej tre\'9c\'e6 wyst\'b9pie-\par nia; by\'b3o w tej mowie co\'9c, co czyni\'b3o j\'b9 niezwykle sugestywn\'b9. W jego\par g\'b3\'eabokim, no\'9cnym g\'b3osie z charakterystycznym akcentem mieszka\'f1c\'f3w Pog\'f3-\par rza Szkockiego pobrzmiewa\'b3 ledwie dos\'b3yszalny akcent, charakterystyczny dla\par mieszka\'f1c\'f3w Zachodu. Chocia\'bf zapewne nikt nie zauwa\'bfy\'b3 tej ma\'b3ej zmiany\par w sposobie m\'f3wienia, wiedzia\'b3a, dlaczego Harrison stara si\'ea imitowa\'e6 lokalny\par akcent Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe przysi\'eagli uznaj\'b9 go za jednego z nich.\par - Zamierzam przybli\'bfy\'e6 pa\'f1stwu posta\'e6 Johna Ouincy Adama Claybome'a.\par Najpierw chcia\'b3bym powiedzie\'e6, dlaczego matka wybra\'b3a dla niego takie imi\'ea.\par John Ouincy Adams by\'b3 sz\'f3stym prezydentem Stan\'f3w Zjednoczonych. Ale to\par nie dlatego zyska\'b3 taki szacunek matki Adama. Kiedy\'9c us\'b3ysza\'b3a opowie\'9c\'e6\par o prezydencie Adamsie, a potem dowiedzia\'b3a si\'ea, \'bfe by\'b3a to najczystsza\par prawda. Kiedy dobieg\'b3a ko\'f1ca kadencja tego znakomitego prezydenta, wr\'f3ci\'b3\par do domu w przekonaniu, \'bfe odt\'b9d b\'eadzie prowadzi\'b3 mi\'b3e, spokojne \'bfycie,\par i takie te\'bf wi\'f3d\'b3, dop\'f3ki nie us\'b3ysza\'b3 o haniebnych wydarzeniach w naszym\par kraju. W 1835 roku hiszpa\'f1scy piraci porwali pi\'ea\'e6dziesi\'eaciu dw\'f3ch Afrykan\'f3w\par i sprzedali ich dw\'f3m Kuba\'f1czykom, kt\'f3rzy mieli zamiar odsprzedania porwa-\par nych w\'b3a\'9ccicielom plantacji trzciny cukrowej. Afrykanie zbuntowali si\'ea prze-\par ciwko niewoli; zabili jednego z cz\'b3onk\'f3w za\'b3ogi. Kiedy statek dop\'b3yn\'b9\'b3 do\par Long Island, Kuba\'f1czycy wtr\'b9cili ich do wi\'eazienia, oskar\'bfaj\'b9c o bunt i mor-\par derstwo.\par - Jak pa\'f1stwo my\'9cl\'b9, dlaczego to wydarzenie tak bardzo zaniepokoi\'b3o\par prezydenta Adamsa? Przecie\'bf niewolnictwo by\'b3o wtedy najzupe\'b3niej legalne,\par prawda?\par Kilku przysi\'eag\'b3ych przytakn\'ea\'b3o.\par Zachodni akcent w g\'b3osie Hamsona stawa\'b3 si\'ea coraz lepiej s\'b3yszalny\par - Ja r\'f3wnie\'bf by\'b3em zdziwiony i postanowi\'b3em si\'ea dowiedzie\'e6, dlaczego\par prezydent uzna\'b3 te dzia\'b3ania za bezprawne. W 1835 handel niewolnikami\par z innymi pa\'f1stwami by\'b3 ju\'bf u nas zabroniony. Wiele innych pa\'f1stw tak\'bfe\par zabrania\'b3o takiego handlu. A wi\'eac tak stanowi\'b3o prawo. Murzyn urodzony\par w Ameryce w 1835 roku by\'b3 niewolnikiem, ale nie wolno by\'b3o przywozi\'e6 tu\par niewolnik\'f3w z innych pa\'f1stw.\par - Sytuacja Afrykan\'f3w nie dawa\'b3a spokoju prezydentowi Adamsowi. Uwa-\par \'bfa\'b3, \'bfe wszyscy zobowi\'b9zani s\'b9 przestrzega\'e6 z takim trudem ustalonych praw,\par i nie ukrywa\'b3 swoich pogl\'b9d\'f3w na ten temat. Przyjaciele doradzali mu, by\par trzyma\'b3 si\'ea z dala od tej sprawy, poniewa\'bf stawanie w obronie Murzyna nie\par by\'b3o dobrze widziane. Ale te rady jedynie przyprawia\'b3y Adamsa o jeszcze\par wi\'eaksze rozdra\'bfnienie. Wiecie pa\'f1stwo, co powiedzia\'b3?\par S\'eadziowie pokr\'eacili g\'b3owami.\par - Powiedzia\'b3: \f1\'84Chcia\f0\'b3bym zawsze m\'f3c \'9cmia\'b3o spogl\'b9da\'e6 ludziom w oczy,\par nie uchyla\'e6 si\'ea od \'bfadnych obowi\'b9zk\'f3w, przeciwstawia\'e6 si\'ea wszelkim pr\'f3bom\par narzucania pogl\'b9d\'f3w i wykazywa\'e6 si\'ea niez\'b3omn\'b9 postaw\'b9 tam, gdzie nieskr\'ea-\par powane wyra\'bfanie my\'9cli poci\'b9ga za sob\'b9 obmow\'ea i okrywa nies\'b3aw\'b9". M\'f3wi\'b9c\par to mia\'b3 na my\'9cli, \'bfe prawo jest prawem i \'bfe got\'f3w jest uczyni\'e6 wszystko, by\par broni\'e6 honoru swego kraju. Prawo musi by\'e6 przestrzegane. Je\'9cli cho\'e6by jeden\par cz\'b3owiek je zlekcewa\'bfy, a nikt nawet nie kiwnie palcem w tej sprawie, coraz\par wi\'eaksza liczba obywateli b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3a nagi\'b9\'e6 prawo do swoich potrzeb.\par I wkr\'f3tce wszystkie prawa, przekazane nam przez naszych ojc\'f3w w Konsty-\par tucji, b\'ead\'b9 ignorowane... tak\'bfe wasze.\par Harrison zrobi\'b3 wymown\'b9 pauz\'ea i powi\'f3d\'b3 wzrokiem po twarzach zgroma-\par dzonych.\par - Adams mia\'b3 ju\'bf wtedy siedemdziesi\'b9t cztery lata, lecz wiek i nie\par najlepszy stan zdrowia nie powstrzyma\'b3y go od p\'f3j\'9ccia do gmachu S\'b9du\par Najwy\'bfszego i wyg\'b3oszenia swojej opinii. Stan\'b9\'b3 w obronie Murzyn\'f3w i w re-\par zultacie zostali oni odes\'b3ani do swych kraj\'f3w. Prawo jest prawem. Adams\par zawsze o tym pami\'eata\'b3. A ja chcia\'b3bym, \'bfeby tak\'bfe wszyscy pa\'f1stwo wzi\'eali\par to sobie do serca. Matka Adama Claybome'a szczerze podziwia\'b3a t\'ea inicjatyw\'ea\par prezydenta Adamsa i dlatego da\'b3a synowi jego imi\'ea.\par - M\'f3j klient urodzi\'b3 si\'ea jako niewolnik. \'d3wczesne prawo stanowi\'b3o, \'bfe by\'b3\par nim od chwili narodzin. Mieszka\'b3 i pracowa\'b3 na plantacji Adderleya. Walter\par Adderley nie szanowa\'b3 swoich niewolnik\'f3w. Nie szanowa\'b3 te\'bf swojej \'bfony,\par Livonii. Potrafi\'ea udowodni\'e6 prawdziwo\'9c\'e6 moich s\'b3\'f3w. Dysponuj\'ea dokumentami\par z uwierzytelnionymi podpisami bia\'b3ych obywateli z Po\'b3udnia, kt\'f3rzy widzieli\par okrutnie pobit\'b9 Livoni\'ea. Jej m\'b9\'bf pi\'b3, a kiedy by\'b3 pijany, budzi\'b3y si\'ea w nim\par najgorsze instynkty. By\'b3 pot\'ea\'bfnie zbudowanym m\'ea\'bfczyzn\'b9, mia\'b3 ponad sze\'9c\'e6\par st\'f3p wzrostu. Jego \'bfona to bardzo drobna kobieta, ma najwy\'bfej pi\'ea\'e6 st\'f3p. Nie\par mia\'b3a \'bfadnych szans, \'bfeby broni\'e6 si\'ea przed ukochanym... - Harrison dobitnie\par wypowiedzia\'b3 to s\'b3owo, jakby w przekonaniu, \'bfe pope\'b3nia blu\'9fnierstwo -\par m\'ea\'bfem. Jak uda\'b3o mi si\'ea ustali\'e6, Walter Adderley bi\'b3 j\'b9 bardzo cz\'easto.\par Szczeg\'f3lnie upodoba\'b3 sobie bicie po g\'b3owie. Straci\'b3a wzrok i wszyscy lekarze\par zgodni s\'b9 co do tego, \'bfe spowodowa\'b3y to ciosy, kt\'f3rych nie sk\'b9pi\'b3 jej\par ukochany... - ponownie podkre\'9cli\'b3 to s\'b3owo - m\'b9\'bf. Czy kt\'f3ry\'9c z pan\'f3w\par obecnych na sali uwa\'bfa, \'bfe ma prawo bi\'e6 sw\'b9 matk\'ea lub \'bfon\'ea?\par Harrison dobrze zdawa\'b3 sobie spraw\'ea, \'bfe nie powinien zadawa\'e6 pyta\'f1, wi\'eac\par nie chc\'b9c narazi\'e6 si\'ea na reprymend\'ea ze strony s\'eadziego, szybko doda\'b3;\par - Nie, panowie, trudno wam w og\'f3le sobie co\'9c takiego wyobrazi\'e6, nie-\par prawda\'bf?\par Wszyscy przysi\'eagli kiwn\'eali g\'b3owami. Harrison czu\'b3, \'bfe zyska\'b3 ich przychyl-\par no\'9c\'e6. Mia\'b3 zamiar utrzyma\'e6 j\'b9 a\'bf do ko\'f1ca.\par - Adam Claybome tak\'bfe reagowa\'b3 na to wzburzeniem. Livonia nie by\'b3a\par zreszt\'b9 jedyn\'b9 kobiet\'b9, kt\'f3ra otrzymywa\'b3a regularne lanie od jego pana.\par R\'f3wnie\'bf matka Adama pada\'b3a ofiar\'b9 z\'b3o\'9cci Adderleya. Stara\'b3a si\'ea broni\'e6 swojej\par pani; pewnego razu Adderley z\'b3ama\'b3 jej nos za to, \'bfe \f1\'84si\f0\'ea wtr\'b9ca\'b3a".\par - Adam mia\'b3 trzyna\'9ccie lat, kiedy kt\'f3rego\'9c dnia us\'b3ysza\'b3 okropne krzyki\par dochodz\'b9ce z domu. Livonia wzywa\'b3a pomocy. Adam wbieg\'b3 do \'9crodka, chc\'b9c\par zobaczy\'e6, co si\'ea dzieje. Jego pani le\'bfa\'b3a na pod\'b3odze, a ukochany m\'b9\'bf kopa\'b3\par j\'b9 zapami\'eatale. Oczywi\'9ccie Adam sam opowie o tym wszystkim. Wiedzia\'b3, \'bfe\par Adderley jest pijany, poniewa\'bf czu\'e6 by\'b3o od niego od\'f3r whisky, wi\'eac obj\'b9\'b3 go\par w pasie i odci\'b9gn\'b9\'b3 od \'bfony. Adam nie by\'b3 wyro\'9cni\'eaty ponad sw\'f3j wiek, wi\'eac\par Adderley z \'b3atwo\'9cci\'b9 strz\'b9sn\'b9\'b3 go z siebie i ponownie natar\'b3 na Livoni\'ea, Adam\par za\'9c zn\'f3w pr\'f3bowa\'b3 go odci\'b9gn\'b9\'e6. Wtedy Adderley zatoczy\'b3 si\'ea i uderzy\'b3 g\'b3ow\'b9\par w nadstaw\'ea kominka. Adam nie zabi\'b3 Adderleya. To nie ulega w\'b9tpliwo\'9cci.\par Waltera Adderleya zniszczy\'b3y pija\'f1stwo i pod\'b3y charakter. A czemu Adam\par uciek\'b3? Uciek\'b3 dlatego, \'bfe prosi\'b3a go o to jego pani. Wiedzia\'b3a, co si\'ea stanie,\par je\'bfeli synowie dowiedz\'b9 si\'ea o wszystkim. Pami\'eatajcie pa\'f1stwo, \'bfe Adam by\'b3\par niewolnikiem, a niewolnikom nie wolno by\'b3o nawet dotkn\'b9\'e6 swych pan\'f3w.\par Synowie Adderleya zabiliby go za to, \'bfe pr\'f3bowa\'b3 ocali\'e6 \'bfycie ich matki.\par Harrison odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i ruszy\'b3 na swoje miejsce, lecz niespodziewanie\par zatrzyma\'b3 si\'ea i doda\'b3 zdecydowanym g\'b3osem, w kt\'f3rym pobrzmiewa\'b3 gniew.\par - Je\'bfeli jakikolwiek cz\'b3owiek zas\'b3ugiwa\'b3 na to, \'bfeby go zabi\'e6, to tym\par cz\'b3owiekiem z pewno\'9cci\'b9 by\'b3 Walter Adderley. Ka\'bfdy m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3ry bije\par kobiet\'ea, zas\'b3uguje na \'9cmier\'e6. Jednak\'bfe Adam go nie zabi\'b3. Zgromadzone przeze\par mnie dowody niezbicie \'9cwiadcz\'b9 o jego niewinno\'9cci. Musz\'ea jednak pa\'f1stwu\par powiedzie\'e6, \'bfe gdybym znalaz\'b3 si\'ea na miejscu Adama, gdyby kto\'9c, nawet m\'f3j\par w\'b3asny ojciec, podni\'f3s\'b3 r\'eak\'ea na moj\'b9 matk\'ea, w\'b9tpi\'ea, czy by\'b3bym w stanie si\'ea\par opanowa\'e6. Bardzo mo\'bfliwe, \'bfe bym go zabi\'b3. Tak przynajmniej mi si\'ea wydaje.\par John Morrison i dwaj inni m\'ea\'bfczy\'9fni ze zrozumieniem pokiwali g\'b3owami.\par Wszyscy s\'eadziowie pami\'eatali swoje matki. W wi\'eakszo\'9cci przypadk\'f3w\par my\'9cleli o nich jak o \'9cwi\'eatych. \'afaden z nich nie zachowa\'b3 ani odrobiny sympatii\par dla Waltera Adderleya.\par Dobry pocz\'b9tek zosta\'b3 zrobiony. Harrison pragn\'b9\'b3 wzbudzi\'e6 nienawi\'9c\'e6\par przysi\'eag\'b3ych w stosunku do Adderleya, by potem przenie\'9c\'e6 t\'ea nienawi\'9c\'e6 na\par syn\'f3w.\par Wci\'b9\'bf jednak pozostawa\'b3o faktem, \'bfe czarny m\'ea\'bfczyzna mia\'b3 za przeciw-\par nik\'f3w dw\'f3ch bia\'b3ych. Szala nie przechyli\'b3a si\'ea jeszcze na stron\'ea Adama,\par a Harrison zamierza\'b3 doprowadzi\'e6 do tego za wszelk\'b9 cen\'ea. Ludzie niezdolni\par do g\'b3\'eabszej refleksji zazwyczaj nie cierpi\'b9 wszelkiej odmienno\'9cci i obawia\'b3\par si\'ea, \'bfe nawet \'bfywi\'b9c co\'9c w rodzaju wsp\'f3\'b3czucia dla Adama, przysi\'eagli mog\'b9\par skaza\'e6 go na \'9cmier\'e6.\par Chyba \'bfe znajdzie si\'ea kto\'9c, kogo znienawidz\'b9 jeszcze bardziej. Nast\'eapnym\par jego zadaniem by\'b3o wi\'eac wzbudzenie w nich sympatii dla Adama. Uroczystym\par tonem powiedzia\'b3:\par - Nie zabior\'ea ju\'bf pa\'f1stwu wiele czasu. My\'9cl\'ea jednak, \'bfe powinni pa\'f1stwo\par pozna\'e6 Adama Johna Claybome'a. Domy\'9clam si\'ea, \'bfe jeste\'9ccie pa\'f1stwo ciekawi\par wiadomo\'9cci na temat ca\'b3ej rodziny Claybome'\'f3w. Rzeczywi\'9ccie, m\'f3wi\'b9 o so-\par bie bardzo niewiele. Ceni\'b9 sobie prywatno\'9c\'e6, podobnie jak wi\'eakszo\'9c\'e6 z was,\par uwa\'bfam jednak, \'bfe powinni\'9ccie us\'b3ysze\'e6, jak dosz\'b3o do tego, \'bfe stali si\'ea\par rodzin\'b9.\par - Po \'9cmierci Waltera Adderleya Adam pojecha\'b3 do Nowego Jorku. Sypia\'b3\par tam w zau\'b3kach wraz z trzema innymi ch\'b3opcami. Douglas, Travis i Cole byli\par m\'b3odsi, wi\'eac przypad\'b3a mu rola ich opiekuna. Wydaje mi si\'ea, \'bfe na w\'b9t\'b3ych\par barkach trzynastoletniego ch\'b3opca spocz\'ea\'b3a bardzo du\'bfa odpowiedzialno\'9c\'e6.\par Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, uratowa\'b3 ich od \'9cmierci g\'b3odowej i postanowi\'b3, \'bfe b\'eadzie si\'ea\par nimi opiekowa\'b3, dop\'f3ki nie zostanie z\'b3apany i zabrany na Po\'b3udnie. Ba\'b3 si\'ea,\par bardzo si\'ea ba\'b3, i to wcale nie dlatego, \'bfe Walter Adderley nie \'bfy\'b3. To by\'b3\par wypadek, a nie umy\'9clne dzia\'b3anie Adama. Adam ba\'b3 si\'ea, poniewa\'bf dotkn\'b9\'b3\par swego pana, obejmuj\'b9c go w pasie. Wiedzia\'b3, \'bfe takie zuchwalstwo jest karane\par \'9cmierci\'b9. Tak, pr\'f3ba ratowania matki Adderley\'f3w nazywana tam by\'b3a zuchwal-\par stwem.\par Harrison pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Kt\'f3rej\'9c nocy ch\'b3opcy znale\'9fli kosz porzucony na \'9cmietniku. Dooko\'b3a\par roi\'b3o si\'ea od szczur\'f3w, lecz Adamowi uda\'b3o si\'ea zabra\'e6 koszyk. W \'9crodku\par znajdowa\'b3a si\'ea Mary Roses. Ona tak\'bfe, podobnie jak Travis, Douglas czy Cole,\par zosta\'b3a wyrzucona. Na ulicach wa\'b3\'easa\'b3y si\'ea ca\'b3e chmary dzieci, kt\'f3rych rodzice\par nie chcieli si\'ea nimi d\'b3u\'bfej zajmowa\'e6. Niekt\'f3re wsadzano do poci\'b9g\'f3w i wy-\par sy\'b3ano na Zach\'f3d. Inne umiera\'b3y z g\'b3odu. Mary Roses mia\'b3a wtedy zaledwie\par cztery miesi\'b9ce. Ch\'b3opcy nie chcieli odda\'e6 jej do sieroci\'f1ca, wiedzieli, jakie\par panuj\'b9 tam warunki, i byli pewni, \'bfe nie po\'bfy\'b3aby tam d\'b3ugo. Postanowili\par ocali\'e6 jej \'bfycie. Wtedy w\'b3a\'9cnie zdecydowali, \'bfe przybior\'b9 nazwisko Claybome\par i wyjad\'b9 na Zach\'f3d, kt\'f3rego mieszka\'f1cy s\'b3yn\'b9 z przestrzegania praw moral-\par nych i odwiecznych warto\'9cci. Po wielu tarapatach uda\'b3o im si\'ea dojecha\'e6 do\par Blue Belle. Jedynie Adam umia\'b3 czyta\'e6 - nauczy\'b3a go tego matka - wi\'eac\par nauczy\'b3 czyta\'e6 swoich braci. Chcieli te\'bf zapewni\'e6 edukacj\'ea siostrze, marz\'b9c\par o tym, by mia\'b3a lepszy start \'bfyciowy ni\'bf oni. Bardzo pomog\'b3a im te\'bf Belle,\par kt\'f3ra szy\'b3a ubranka i uczy\'b3a dziewczynk\'ea, jak ma si\'ea zachowywa\'e6. Wkr\'f3tce\par przyby\'b3o tu osadnik\'f3w i Mary Roses zyskiwa\'b3a coraz wi\'eacej przyjaci\'f3\'b3 do\par zabawy. Mia\'b3a te\'bf rodzin\'ea, tak\'b9, jaka naturalnym prawem potrzebna jest\par ka\'bfdemu cz\'b3owiekowi. Ch\'b3opcy oszcz\'eadzali i rezygnowali z niejednego, by\par Mary Roses mog\'b3a pobiera\'e6 lekcje gry na fortepianie. Kiedy by\'b3a w odpowied-\par nim wieku, wys\'b3ali j\'b9 do szko\'b3y z internatem w St. Louis. Nie by\'b3o im wtedy\par \'b3atwo, o, nie. Mieli jednak \'bfyczliwych s\'b9siad\'f3w, a z kolei kiedy s\'b9siedzi\par znale\'9fli si\'ea w k\'b3opocie, Claybome'owie natychmiast \'9cpieszyli z pomoc\'b9.\par - Mary Roses wie wszystko o tym, jak zosta\'b3a znaleziona. Bardzo si\'ea\par denerwuje, kiedy kt\'f3ry\'9c z braci nazwie j\'b9 imieniem Sidney. To by\'b3o pierwsze\par imi\'ea, jakie nadali jej ch\'b3opcy, nie wiedz\'b9c jeszcze, \'bfe to dziewczynka. By\'b3a\par \'b3ysa, a ch\'b3opcy, wtedy jeszcze mali, doszli do wniosku, \'bfe ona te\'bf musi by\'e6\par ch\'b3opcem.\par Przysi\'eagli u\'9cmiechali si\'ea. Harrison uzna\'b3, \'bfe powiedzia\'b3 ju\'bf wystarczaj\'b9co\par wiele.\par - Teraz wi\'eac ju\'bf wiecie, jak zostali rodzin\'b9. To nie Mary Roses, tak jak\par przypuszczali bracia, by\'b3a \'b3\'b9cz\'b9cym ich ogniwem. By\'b3 nim Adam. To on dba\'b3\par o to, by piel\'eagnowali rodzinne wi\'eazi. Adam jest uczciwy, opieku\'f1czy i ma\par rzadko spotykane poczucie honoru. Gdyby kogo\'9c zabi\'b3, sam by si\'ea do tego\par przyzna\'b3. We\'9fcie to pod uwag\'ea, panowie. S\'b9dzicie uczciwego cz\'b3owieka.\par Pos\'b3uchajcie teraz, co on ma do powiedzenia. Dzi\'eakuj\'ea.\par Sala owacyjnie przyj\'ea\'b3a wyst\'b9pienie Harrisona. Nawet s\'eadzia Bums bi\'b3 mu\par brawo.\par Skin\'b9wszy g\'b3ow\'b9 do Harrisona, wypi\'b3 kolejny \'b3yk wody, po czym wezwa\'b3\par Johna Ouincy Adama Clayborne'a.\par Adam podszed\'b3 do krzes\'b3a na ko\'f1cu sto\'b3u s\'eadziowskiego i usiad\'b3, wypro-\par stowany sztywno jak genera\'b3.\par - Czy zabi\'b3 pan Waltera Adderleya? - zapyta\'b3 s\'eadzia.\par -Nie.\par - Prosz\'ea mi opowiedzie\'e6, co wydarzy\'b3o si\'ea tamtego dnia.\par Adam zrelacjonowa\'b3 przebieg wydarze\'f1. M\'f3wi\'b3 bardzo cicho. Mimo i\'bf na\par sali panowa\'b3a cisza jak w pustym ko\'9cciele, ludzie z tylnych rz\'ead\'f3w musieli\par wyt\'ea\'bfa\'e6 s\'b3uch, nie chc\'b9c uroni\'e6 ani s\'b3owa.\par Adam nie opowiedzia\'b3 o tym, jak uderzy\'b3 Adderleya w brod\'ea. Ten cios nie\par m\'f3g\'b3 spowodowa\'e6 \'9cmierci jego pana. Pot\'ea\'bfny m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3rego stara\'b3 si\'ea\par odci\'b9gn\'b9\'e6 od Livonii, nawet si\'ea nie skrzywi\'b3 po tym uderzeniu. Harrison\par zabroni\'b3 Adamowi wspomina\'e6 o tym w s\'b9dzie.\par - Chcia\'b3bym teraz zada\'e6 ostatnie ju\'bf pytanie. Dlaczego pa\'f1ska mama nie\par wr\'f3ci\'b3a tutaj i nie zamieszka\'b3a z wami po zako\'f1czeniu wojny i zniesieniu\par niewolnictwa?\par - Pani Livonia by\'b3a ju\'bf wtedy prawie zupe\'b3nie niewidoma i uzale\'bfniona\par od pomocy mojej mamy. Gdyby pan s\'eadzia zna\'b3 moj\'b9 mam\'ea, zrozumia\'b3by,\par dlaczego nie potrafi\'b3a opu\'9cci\'e6 tej bezradnej kobiety. Zosta\'b3a tam, \'bfeby si\'ea ni\'b9\par opiekowa\'e6.\par - Livonia Adderiey ma przecie\'bf dw\'f3ch obecnych tu syn\'f3w. Czy pomagali\par matce?\par -Nie.\par - Dzi\'eakuj\'ea. Mo\'bfe pan odej\'9c\'e6.\par S\'eadzia zaczeka\'b3, a\'bf Adam zajmie miejsce, po czym wezwa\'b3 nast\'eapnego\par \'9cwiadka.\par - \'8cwiadek Lionel Adderiey, kolej na pana. Prosz\'ea usi\'b9\'9c\'e6. Zadam panu par\'ea\par pyta\'f1, a potem przes\'b3ucha pana Harrison MacDonald. Co to za poruszenie przy\par drzwiach, Dooley?\par - To miss Blue Belle, panie s\'eadzio. M\'f3wi, \'bfe pozwoli\'b3 jej pan wej\'9c\'e6.\par - Wpu\'9c\'e6 j\'b9 - zgodzi\'b3 si\'ea Bums. - Niech usi\'b9dzie obok Travisa.\par Spojrzenia wszystkich pow\'eadrowa\'b3y ku id\'b9cej \'9crodkiem sali Blue Belle.\par Obdarzywszy s\'eadziego czaruj\'b9cym u\'9cmiechem, usiad\'b3a na wskazanym miej-\par scu.\par - Dzi\'eakuj\'ea, s\'eadzio - zawo\'b3a\'b3a.\par - Mi\'b3o ci\'ea widzie\'e6, Blue Belle. \'8clicznie wygl\'b9dasz w tej niebieskiej\par sukience.\par - Kochany panie s\'eadzio, dobrze pan wie, \'bfe zawsze jestem ubrana na\par niebiesko. Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe sprawia to panu przyjemno\'9c\'e6.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Lionela. Zar\'f3wno Bums, jak\par i Harrison zauwa\'bfyli wyraz niesmaku maluj\'b9cy si\'ea na twarzy Lionela. Lionel\par przygl\'b9da\'b3 si\'ea Blue Belle z u\'9cmieszkiem pe\'b3nym politowania.\par S\'eadzia zareagowa\'b3 na to gwa\'b3townym wyprostowaniem si\'ea na krze\'9cle\par i wyd\'eaciem warg.\par - Prosz\'ea mi powiedzie\'e6, co pan wie na ten temat, panie Adderley. Prosz\'ea\par si\'ea streszcza\'e6.\par - M\'f3j brat i ja znale\'9fli\'9cmy listy czarnucha do matki. Kiedy je przeczyta-\par li\'9cmy, wiedzieli\'9cmy ju\'bf, \'bfe Adam zabi\'b3 naszego ojca.\par - Chwileczk\'ea. Czyta\'b3em te listy i wcale nie doszed\'b3em do takiego wniosku.\par - Czarny przyznaje si\'ea do tego, \'bfe uciek\'b3. Poza tym przyzna\'b3 si\'ea, \'bfe dotyka\'b3\par mojego ojca. Musia\'b3 wiedzie\'e6, jaka kara grozi za dotkni\'eacie bia\'b3ego cz\'b3owieka,\par a jednak to zrobi\'b3. Powinien zawisn\'b9\'e6 na szubienicy za morderstwo i za\par zuchwalstwo, i przyjecha\'b3em tutaj, by tego dopatrzy\'e6. Przyznaj\'ea, \'bfe nie napisa\'b3\par wprost, \'bfe zabi\'b3 mego ojca. M\'f3j brat i ja musieli\'9cmy poprosi\'e6 matk\'ea, \'bfeby\par opowiedzia\'b3a nam, jak naprawd\'ea by\'b3o. Przed\'b3o\'bfyli\'9cmy opis wydarze\'f1, kt\'f3ry\par sporz\'b9dzili\'9cmy zaraz po tym, jak powiedzia\'b3a nam prawd\'ea, a potem dali\'9cmy\par jej pi\'f3ro i podpisa\'b3a zeznanie. Powiedzia\'b3a, \'bfe to czarny zabi\'b3 mojego ojca.\par Oto dow\'f3d, kt\'f3rego pan poszukuje.\par - To rzeczywi\'9ccie obci\'b9\'bfaj\'b9ce o\'9cwiadczenie - przyzna\'b3 s\'eadzia. - Czy byli\par jacy\'9c \'9cwiadkowie wyznania pa\'f1skiej matki?\par - Tak, by\'b3 przy tym obecny m\'f3j brat, Reginald... i matka czarnucha. Ale\par ona oczywi\'9ccie si\'ea nie liczy. My, ludzie z Po\'b3udnia, nigdy nie ufamy temu, co\par m\'f3wi\'b9 czarni.\par Harrison doszed\'b3 do wniosku, \'bfe Lionel wprost zieje nienawi\'9cci\'b9. Spojrza\'b3\par na przysi\'eag\'b3ych, ciekaw ich reakcji. Sprawiali wra\'bfenie zaniepokojonych, gdy\'bf\par kr\'eacili si\'ea nerwowo na krzes\'b3ach, lecz w ich oczach nie dostrzeg\'b3 nienawi\'9cci\par do Lionela Adderleya. Jeszcze nie.\par Nadchodzi\'b3 czas dzia\'b3ania.\par - Kolej na pytania obrony.\par Wychyli\'b3 si\'ea w stron\'ea Adama.\par - Nie wierz ani jednemu mojemu s\'b3owu. Kiedy kiwn\'ea g\'b3ow\'b9, wiedz, \'bfe\par m\'f3wi\'ea nieprawd\'ea. Powiedz to swoim braciom i siostrze, ale zr\'f3b to tak, \'bfeby\par nikt ci\'ea nie s\'b3ysza\'b3.\par Harrison specjalnie g\'b3o\'9cno odsun\'b9\'b3 krzes\'b3o, \'bfeby nikt nie pods\'b3ucha\'b3, co\par Adam m\'f3wi do cz\'b3onk\'f3w rodziny\par Podszed\'b3 najpierw do sto\'b3u s\'eadziowskiego.\par - C\'f3\'bf, mo\'bfe jest to o\'9cwiadczenie obci\'b9\'bfaj\'b9ce, a mo\'bfe i nie. B\'eadziemy\par musieli si\'ea tego dowiedzie\'e6, nieprawda\'bf?\par - Oczywi\'9ccie.\par Harrison zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Lionela. Wpatrywa\'b3 si\'ea w niego d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea, by\par przysi\'eagli mogli zobaczy\'e6 odraz\'ea maluj\'b9c\'b9 si\'ea na jego twarzy.\par Zacz\'b9\'b3 przes\'b3uchanie spokojnym, wr\'eacz s\'b3odkim tonem.\par - Cz\'easto z zadowoleniem my\'9cl\'ea, \'bfe jestem podobny do ojca. Czy pan te\'bf\par jest taki jak ojciec?\par - Mam nadziej\'ea. Jestem dumny ze swego ojca.\par - Czy podziwia\'b3 go pan?\par - Tak. Wszyscy podziwiali mojego ojca.\par - Co sta\'b3o si\'ea po jego \'9cmierci? Czy co\'9c si\'ea zmieni\'b3o na plantacji?\par - Wybuch\'b3a wojna.\par - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe pan my\'9cli, i\'bf ojciec nie dopu\'9cci\'b3by do takiej sytuacji. To\par bardzo prawdopodobne, zwa\'bfywszy, \'bfe jest pan z niego dumny i uwa\'bfa za\par sw\'f3j wz\'f3r.\par - Nikt tego nie wie, to chyba oczywiste - wycedzi\'b3 ironicznie Lionel. -\par Ale by\'e6 mo\'bfe nie dopu\'9cci\'b3by do tego, co si\'ea sta\'b3o. A ju\'bf nasze obecne \'bfycie\par na pewno wygl\'b9da\'b3oby inaczej. Stracili\'9cmy wszystko, a tatu\'9c nigdy by do tego\par nie dopu\'9cci\'b3.\par - Ile mia\'b3 pan lat, kiedy umar\'b3 ojciec?\par - Siedemna\'9ccie.\par - A m\'b3odszy brat?\par - Dwana\'9ccie.\par - Siedemna\'9ccie lat to wystarczaj\'b9co du\'bfo, by stan\'b9\'e6 do walki. Zaci\'b9gn\'b9\'b3\par si\'ea pan do wojska?\par - Nie, ale od s\'b3u\'bfby w armii Konfederacji powstrzyma\'b3a mnie jedynie\par fizyczna dolegliwo\'9c\'e6.\par - Jaka dolegliwo\'9c\'e6?\par - Czy musz\'ea odpowiada\'e6 na to pytanie, panie s\'eadzio?\par - Tak.\par - Choroba st\'f3p - warkn\'b9\'b3. - Mam p\'b3askostopie. Nie mog\'ea pokonywa\'e6\par pieszo d\'b3ugich dystans\'f3w.\par - P\'b3askostopie sprawi\'b3o, \'bfe nie m\'f3g\'b3 pan s\'b3u\'bfy\'e6 w armii Konfederacji?\par -Tak.\par Harrison w to nie wierzy\'b3 i by\'b3 pewien, \'bfe nikt spo\'9cr\'f3d obecnych w s\'b9dzie\par r\'f3wnie\'bf nie daje temu wiary.\par - Czy pa\'f1ski ojciec kiedykolwiek pana uderzy\'b3?\par - Nie, nigdy.\par Ponownie k\'b3ama\'b3. Harrison podszed\'b3 do sto\'b3u, uni\'f3s\'b3 Bibli\'ea i pokaza\'b3 j\'b9\par Lionelowi.\par S\'eadzia nie zada\'b3 sobie trudu zaprzysi\'ea\'bfenia \'9cwiadk\'f3w. Harrison postanowi\'b3\par naprawi\'e6 ten b\'b3\'b9d.\par - Kiedy obwie\'9cci\'b3em, \'bfe s\'b9d idzie i na sali pojawi\'b3 si\'ea czcigodny s\'eadzia\par John Bums, nie robi\'b3em tego tylko po to, by okazano mu szacunek, na kt\'f3ry\par z pewno\'9cci\'b9 zas\'b3uguje. By\'b3 to zarazem sygna\'b3 dla wszystkich obecnych, \'bfe od\par tej pory maj\'b9 m\'f3wi\'e6 prawd\'ea i tylko prawd\'ea. Nie zamierzam d\'b3u\'bfej przymyka\'e6\par oczu na krzywoprzysi\'eastwo. Zajmuje pan cenny czas cz\'b3onk\'f3w \'b3awy przysi\'ea-\par g\'b3ych i s\'eadziego. Jeszcze raz pytam pana, czy ojciec kiedykolwiek pana\par uderzy\'b3?\par Lionel wzruszy\'b3 ramionami.\par - Ot, czasem da\'b3 mi klapsa. Nic takiego, co robi\'b3...\par Harrison pozwoli\'b3 sobie doko\'f1czy\'e6:\par - Nic takiego, co robi\'b3 pa\'f1skiej matce?\par - Ona go prowokowa\'b3a! - wykrzykn\'b9\'b3 Lionel. - \'afona powinna by\'e6\par pos\'b3uszna. Matka dobrze o tym wiedzia\'b3a. Ale prowokowa\'b3a k\'b3\'f3tnie i r\'eakoczy-\par ny. Wiedzia\'b3a przecie\'bf, \'bfe jest porywczy.\par - Czy niekt\'f3re z tych k\'b3\'f3tni dotyczy\'b3y pan\'f3w?\par - By\'e6 mo\'bfe. Trudno mi powiedzie\'e6.\par - Trudno panu powiedzie\'e6? Mam potwierdzone w\'b3asnor\'eacznym podpisem\par zeznanie jednego z pa\'f1skich s\'b9siad\'f3w, kt\'f3ry pewnego dnia wszed\'b3 do pa\'f1stwa\par domu i zobaczy\'b3, jak pan i pa\'f1ski brat chowaj\'b9 si\'ea za mamin\'b9 sp\'f3dnic\'b9,\par a ojciec bije matk\'ea. Pozwala\'b3a mu na to, by ochroni\'e6 syn\'f3w.\par - By\'b3em wtedy bardzo m\'b3ody.\par - Mia\'b3 pan szesna\'9ccie lat i by\'b3 prawie doros\'b3y. By\'b3 pan nawet wy\'bfszy od\par matki.\par - W pa\'f1skich ustach brzmi to gorzej, ni\'bf by\'b3o naprawd\'ea.\par Lionel zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do s\'eadziego.\par - Chyba nie chodzi tu o pi\'eatnowanie zachowania mojego ojca. Przecie\'bf\par oskar\'bfonym jest ten czarnuch. Prosz\'ea zwr\'f3ci\'e6 uwag\'ea jego obro\'f1cy.\par S\'eadzia u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Harrisonie MacDonald - powiedzia\'b3 po chwili. - Mam nadziej\'ea, \'bfe\par pa\'f1skie pytania prowadz\'b9 do jakiego\'9c celu.\par Lionel by\'b3 potwornie zdenerwowany. Harrison postanowi\'b3 da\'e6 mu chwil\'ea\par odpoczynku przed zadaniem ostatecznego ciosu.\par - Zgadzam si\'ea z panem. To nie zachowanie pa\'f1skiego ojca podlega dzi\'9c\par oskar\'bfeniu. Czy jest pan uczciwym cz\'b3owiekiem?\par - Ka\'bfdy d\'bfentelmen z Po\'b3udnia jest uczciwym cz\'b3owiekiem.\par - Czy pa\'f1ska matka nie zosta\'b3a aby zmuszona do z\'b3o\'bfenia swego zeznania?\par Czy nie zmusi\'b3 jej pan si\'b3\'b9 do podpisania dokumentu?\par - Z ca\'b3ym przekonaniem m\'f3wi\'ea, \'bfe nie. Matka chcia\'b3a nam opowiedzie\'e6\par o wszystkim, ale bardzo d\'b3ugo zachowywa\'b3a swe wiadomo\'9cci dla siebie, bo\par bardzo si\'ea ba\'b3a.\par - Czego?\par - Tej Murzynki, kt\'f3ra si\'ea ni\'b9 opiekuje. Matka wiedzia\'b3a, \'bfe je\'9cli powie\par nam prawd\'ea, ta czarna baba j\'b9 zabije.\par - Prosz\'ea przysi\'eag\'b3ych, aby nie brali pod uwag\'ea tego o\'9cwiadczenia. \'8cwiadek\par nie mo\'bfe by\'e6 pewien tego, co m\'f3wi - odezwa\'b3 si\'ea s\'eadzia.\par - Skoro Roses jest tak pod\'b3a, jak usi\'b3uje j\'b9 pan przedstawi\'e6, to dlaczego\par nie zabi\'b3a pa\'f1skiej matki znacznie wcze\'9cniej i nie uciek\'b3a?\par - Bo jest na to za g\'b3upia; tylko dlatego. Wiele razy mia\'b3a po temu okazj\'ea,\par ale by\'b3a zbyt t\'eapa, by si\'ea zorientowa\'e6.\par - Czy opiekowa\'b3 si\'ea pan matk\'b9 po \'9cmierci ojca?\par - Trudno by\'b3o mi patrze\'e6 na to, jak stopniowo traci wzrok. M\'f3j brat i ja\par mieszkamy w g\'b3\'f3wnej rezydencji, a matka i ta Murzynka zamieszka\'b3y w cha-\par cie na skraju posiad\'b3o\'9cci.\par - Czy przej\'b9\'b3 pan obowi\'b9zki ojca?\par - Pr\'f3bowa\'b3em.\par Harrison pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9, podszed\'b3 do przysi\'eag\'b3ych i popatrzy\'b3 na nich\par wymownie.\par - Oto jaka jest moja wersja tych wydarze\'f1. Pan Adderley oznajmi\'b3, \'bfe\par zeznania matki nie by\'b3y wymuszone, i spodziewa si\'ea, \'bfe wszyscy tu obecni\par mu uwierz\'b9. Jest przecie\'bf bia\'b3y i powinni\'9cmy wierzy\'e6 jemu, a nie czarnemu\par Adamowi Claybome'owi. Ale postanowi\'b3em dociec tego, czy pan Adderley\par m\'f3wi prawd\'ea. Je\'bfeli k\'b3amie w jednej sprawie, jest wielce prawdopodobne, \'bfe\par nie powie nam prawdy w innej. Tak w\'b3a\'9cnie to widz\'ea. Panie Adderley, co pan\par s\'b9dzi o naszym miasteczku?\par - Jest ca\'b3kiem przyjemne.\par - Czy tutejsi mieszka\'f1cy budz\'b9 pana sympati\'ea?\par - Tak, s\'b9 bardzo uprzejmi.\par - Czy sp\'eadzi\'b3 pan tu wiele czasu?\par - M\'f3j brat i ja musieli\'9cmy si\'ea tu zatrzyma\'e6. Chcieli\'9cmy pojecha\'e6 w g\'f3ry,\par ale nie uda\'b3o nam si\'ea wynaj\'b9\'e6 koni, a przyjechali\'9cmy tu dyli\'bfansem.\par - Czy byli panowie w sklepie Morrisona?\par - Tak.\par - A w saloonie?\par -Te\'bf.\par - Wi\'eac mieli panowie okazj\'ea pozna\'e6 wiele mi\'b3ych os\'f3b, nieprawda\'bf?\par - Tak.\par - A czy spotkali panowie kogo\'9c, kto nie zrobi\'b3 na panach najlepszego\par wra\'bfenia?\par Lionel uda\'b3, \'bfe g\'b3\'eaboko si\'ea zastanawia.\par - Nie. Wszyscy byli bardzo sympatyczni.\par - A Blue Belle? Czy ona te\'bf przypad\'b3a panu do gustu?\par Lionel najwyra\'9fniej zorientowa\'b3 si\'ea, do czego zmierza Hamson. Pos\'b3awszy\par wymowne spojrzenie s\'eadziemu, zamilk\'b3.\par - Prosz\'ea odpowiedzie\'e6 na to pytanie, panie Adderley - poleci\'b3 s\'eadzia.\par - Tak. Wyda\'b3a mi si\'ea r\'f3wnie sympatyczna, jak pozostali mieszka\'f1cy.\par Ton g\'b3osu Hamsona uleg\'b3 gwa\'b3townej zmianie. Nie skrywa\'b3 ju\'bf pogardy\par i gniewu.\par - Ma pan osobliwe pogl\'b9dy na to, co jest, a co nie jest mi\'b3e. Ale przede\par wszystkim pan k\'b3amie. Serdecznie nienawidzi pan nas wszystkich.\par - To nieprawda.\par - Wi\'eac jaki jest pana stosunek do Belle? - nie ust\'eapowa\'b3 Hamson.\par - Ju\'bf powiedzia\'b3em. Uwa\'bfam, \'bfe jest sympatyczna.\par - On k\'b3amie, panie s\'eadzio - wykrzykn\'ea\'b3a Belle. - Nazwa\'b3 mnie wstr\'eatn\'b9\par tani\'b9 dziwk\'b9. Powiedzia\'b3 to w obecno\'9cci Billie'ego.\par - Przecie\'bf jest dziwk\'b9 - broni\'b3 si\'ea Lionel.\par Hamson u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Dzi\'eakuj\'ea, Blue Belle - powiedzia\'b3. - Dzi\'eakuj\'ea, \'bfe pomog\'b3a pani nam to\par wyja\'9cni\'e6.\par - Mamy kolejny problem, panie s\'eadzio. Wygl\'b9da na to, \'bfe to, co my\par uwa\'bfamy za mi\'b3e, a to, co uwa\'bfaj\'b9 obecni tu przybysze z Po\'b3udnia, to dwie\par r\'f3\'bfne rzeczy. Panie Adderley, czy s\'b3owo \f1\'84mi\f0\'b3y" oznacza u was to samo, co\par \f1\'84wstr\f0\'eatny"?\par Lionel nie odpowiedzia\'b3. Hamson nie ust\'eapowa\'b3.\par - A jakie jest pa\'f1skie zdanie na temat innych kobiet w miasteczku? Na\par przyk\'b3ad Mary Roses?\par - To dziwka. Mieszka pod jednym dachem z Murzynem.\par Hamson nie straci\'b3 panowania nad sob\'b9. Oczywi\'9ccie, mia\'b3 wielk\'b9 ochot\'ea\par uderzy\'e6 drania za obraz\'ea \'bfony, ale wa\'bfniejsze by\'b3o to, by go zniszczy\'e6.\par - Czemu maj\'b9 s\'b3u\'bfy\'e6 te wszystkie pytania? Dlaczego pyta pan \'9cwiadka\par o mieszka\'f1c\'f3w miasteczka? - zapyta\'b3 s\'eadzia.\par - Badam osobowo\'9c\'e6 \'9cwiadka - odpowiedzia\'b3 Hamson. - Skoro twierdzi,\par \'bfe m\'f3wi prawd\'ea, musz\'ea si\'ea przekona\'e6, czy mog\'ea mu wierzy\'e6.\par S\'eadzia wyrazi\'b3 zgod\'ea na zadawanie dalszych pyta\'f1.\par - A Catherine Morrison? Co takiego powiedzia\'b3 pan na jej temat w obe-\par cno\'9cci Dooleya, Henry'ego i Ghosta?\par - Nie pami\'eatam.\par - Ale ja pami\'eatam. Poprosi\'b3em r\'f3wnie\'bf Henry'ego, \'bfeby opisa\'b3 sytuacj\'ea\par i potwierdzi\'b3 prawdziwo\'9c\'e6 zezna\'f1 w\'b3asnor\'eacznym podpisem. Mog\'ea zaraz go\par powo\'b3a\'e6 na \'9cwiadka, by nam wszystko opowiedzia\'b3.\par Hamson podszed\'b3 do sto\'b3u i si\'eagn\'b9wszy po le\'bf\'b9c\'b9 na wierzchu kartk\'ea\par papieru wr\'eaczy\'b3 j\'b9 s\'eadziemu.\par - Lionel Adderley nazwa\'b3 Catherine dziwk\'b9, kt\'f3ra na pewno spa\'b3a ze\par wszystkimi m\'ea\'bfczyznami w Blue Belle. Sugerowa\'b3 Henry'emu, \'bfeby zacz\'ea\'b3a\par prowadzi\'e6 interes z Belle. Brzydko wyra\'bfa\'b3 si\'ea r\'f3wnie\'bf o jej matce. Nie chc\'ea\par przytacza\'e6 jego s\'b3\'f3w, gdy\'bf by\'b3y zbyt obrzydliwe. Je\'9cli Wysoki S\'b9d uzna za\par stosowne, prosz\'ea o przeczytanie ich przysi\'eag\'b3ym.\par S\'eadzia post\'b9pi\'b3 zgodnie z sugesti\'b9 Hamsona, kt\'f3ry celowo nie spogl\'b9da\'b3\par tam, gdzie sta\'b3 John Morrison. Wzi\'b9wszy ze sto\'b3u cztery inne o\'9cwiadczenia,\par poczeka\'b3, a\'bf s\'eadzia sko\'f1czy czyta\'e6 zeznanie Henry'ego, po czym wr\'eaczy\'b3 mu\par dokumenty.\par Nast\'eapnie powr\'f3ci\'b3 do przes\'b3uchiwania Lionela.\par - Wszyscy dobrze rozumiemy, co to wszystko znaczy, panie Adderley. To\par znaczy, \'bfe g\'b3\'eaboko pan nami pogardza. Nie jeste\'9cmy tak cywilizowani i praw-\par dopodobnie nie mamy tego obycia, kt\'f3re jest wymagane na Po\'b3udniu, wi\'eac\par jeste\'9cmy w pa\'f1skich oczach n\'eadznym robactwem. Ostatni tydzie\'f1 up\'b3yn\'b9\'b3\par panom na wy\'9cmiewaniu i szydzeniu z nas wszystkich. S\'b3ysza\'b3a to po\'b3owa\par mieszka\'f1c\'f3w miasteczka.\par Lionel gwa\'b3townie wyprostowa\'b3 si\'ea i spojrza\'b3 na Hamsona. Tym razem\par jego oczy ca\'b3kiem ju\'bf wyra\'9fnie pa\'b3a\'b3y nienawi\'9cci\'b9.\par - A je\'9cli nawet tak my\'9cl\'ea, jakie to ma znaczenie? Miniony tydzie\'f1\par sp\'eadzili\'9cmy w straszliwych warunkach, byle tylko by\'e6 \'9cwiadkami przyk\'b3adnego\par ukarania zbrodni. Tak, to prawda, m\'f3j brat i ja uwa\'bfamy, \'bfe jeste\'9ccie prosta-\par kami. Ale to, co sobie my\'9climy, niczego tu nie zmienia. Moja matka podpisa\'b3a\par zeznanie, w kt\'f3rym o\'9cwiadcza, \'bfe czarny jest winny. Tylko to ma znaczenie.\par - Ale przecie\'bf przed chwil\'b9 zaprzeczy\'b3 pan sobie.\par - Po prostu pr\'f3bowa\'b3em by\'e6 taktowny.\par - Po co te starania? Przecie\'bf przez ca\'b3y tydzie\'f1 by\'b3 pan niezmiernie\par \f1\'84taktowny". Czy zmusi\f0\'b3 pan matk\'ea do podpisania o\'9cwiadczenia? - Hamson\par zada\'b3 to pytanie podniesionym g\'b3osem.\par - Nie, i nie jest pan w stanie niczego innego mi udowodni\'e6.\par - Wysoki S\'b9dzie, kiedy sko\'f1cz\'ea, prosz\'ea o aresztowanie tego cz\'b3owieka za\par krzywoprzysi\'eastwo. Jeszcze nie zako\'f1czy\'b3em przes\'b3uchiwania pana Lionela Adde-\par rleya, ale chcia\'b3bym poprosi\'e6 go ponownie po wys\'b3uchaniu zezna\'f1 innego \'9cwiadka.\par S\'eadzia uwa\'bfnie przygl\'b9da\'b3 si\'ea Lionelowi.\par - W porz\'b9dku. Prosz\'ea wsta\'e6, panie Adderley, ale prosz\'ea nie opuszcza\'e6 sali\par s\'b9dowej.\par Hamson wezwa\'b3 Alfreda Mitchella i poprosi\'b3 o zaprzysi\'ea\'bfenie \'9cwiadka.\par Mitehell po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na Biblii.\par S\'eadzia zapyta\'b3:\par - Czy zobowi\'b9zuje si\'ea pan m\'f3wi\'e6 prawd\'ea?\par -Tak.\par - Nie s\'b9dz\'ea, aby Biblia by\'b3a tu niezb\'eadna. W czasie posiedzenia s\'b9du\par wszyscy zobowi\'b9zani s\'b9 do m\'f3wienia prawdy.\par - Prosz\'ea si\'ea przedstawi\'e6 i powiedzie\'e6, dlaczego pan si\'ea tu dzisiaj znalaz\'b3\par - zacz\'b9\'b3 Hamson.\par - Nazywam si\'ea Alfred Mitehell. Jestem adwokatem w sp\'f3\'b3ce prawniczej\par Mitehell, Mitehell i Mitehell. Pozostali dwaj Mitchellowie to moi bracia -\par wyja\'9cni\'b3.\par - Otrzyma\'b3em depesz\'ea od pana Hamsona MacDonalda. Pan MacDonald\par prosi\'b3 mnie o zdobycie pewnych informacji. Poniewa\'bf zleci\'b3 mi wa\'bfne zadanie,\par a w dodatku chcia\'b3, \'bfebym przyjecha\'b3 tu przed up\'b3ywem dw\'f3ch tygodni,\par poprosi\'b3em o pomoc moich braci i wszyscy trzej przyst\'b9pili\'9cmy do pracy.\par Zdoby\'b3em wszystkie informacje dla pana MacDonalda... i, niestety, jeszcze\par wi\'eacej. Wczoraj przekaza\'b3em panu MacDonaldowi podpisane i uwierzytelnione\par dokumenty.\par Nast\'eapnie Mitehell zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do przysi\'eag\'b3ych. By\'b3 jeszcze m\'b3ody, ale\par umia\'b3 ju\'bf pozyskiwa\'e6 ludzk\'b9 sympati\'ea i robi\'b3 doskona\'b3e wra\'bfenie.\par - Musz\'ea powiedzie\'e6, \'bfe bardzo podoba mi si\'ea Blue Belle. Co prawda, nie\par mia\'b3em okazji dok\'b3adnie pozna\'e6 miasta, ale przypomina mi miasteczko po\'b3o-\par \'bfone nie opodal miejscowo\'9cci, w kt\'f3rej si\'ea wychowa\'b3em. W g\'b3\'eabi duszy wci\'b9\'bf\par jestem ch\'b3opcem z farmy i lubi\'ea mie\'e6 brud pod paznokciami, bo u\'9cwiadamia\par mi, \'bfe uczciwie i rzetelnie przepracowa\'b3em dzie\'f1.\par Hamson nie u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, cho\'e6 mia\'b3 na to wielk\'b9 ochot\'ea. Wyznanie\par Mitchella zrobi\'b3o du\'bfe wra\'bfenie na przysi\'eag\'b3ych. Morrison a\'bf pokra\'9cnia\'b3\par z zadowolenia.\par - Prosz\'ea opowiedzie\'e6 o Livonii Adderley - poprosi\'b3 Hamson.\par U\'9cmiech w jednej chwili znikn\'b9\'b3 z twarzy Mitchella.\par - Nie zasta\'b3em jej w chacie. S\'b9siad powiedzia\'b3 mi, \'bfe jest w pobliskim\par szpitalu, wi\'eac poszed\'b3em tam, by zada\'e6 jej par\'ea pyta\'f1. Przez ca\'b3y czas\par towarzyszy\'b3 mi lekarz, a Livonia opowiedzia\'b3a, co si\'ea sta\'b3o. Spisa\'b3em zeznanie,\par kt\'f3re nast\'eapnie jej przeczyta\'b3em, a pani Adderley je podpisa\'b3a.\par Hamson przerwa\'b3 odpytywanie \'9cwiadka i podszed\'b3 do sto\'b3u, by wr\'eaczy\'e6\par s\'eadziemu wzmiankowany dokument.\par Bums przeczyta\'b3 zeznanie przysi\'eag\'b3ym.\par - John Ouincy Adams nie jest odpowiedzialny za \'9cmier\'e6 mojego m\'ea\'bfa.\par Walter Adderley potkn\'b9\'b3 si\'ea i uderzy\'b3 g\'b3ow\'b9 w nadstaw\'ea kominka. Uderzenie\par to spowodowa\'b3o natychmiastow\'b9 \'9cmier\'e6.\par - Prosz\'ea przeczyta\'e6 wszystko, panie s\'eadzio - poprosi\'b3 Hamson.\par Bums popatrzy\'b3 na Cole'a i Adama i dopiero po chwili zgodzi\'b3 si\'ea spe\'b3ni\'e6\par pro\'9cb\'ea Hamsona.\par - Jest pan tego pewien?\par -Tak.\par - W takim razie czytam. Pani Adderley m\'f3wi: \f1\'84Nie obwiniam moich\par syn\'f3w za ich zachowanie i nie zamierzam wnie\f0\'9c\'e6 oskar\'bfenia przeciwko nim.\par Roses te\'bf z\'b3o\'bfy\'b3a mi tak\'b9 obietnic\'ea, a moja oddana przyjaci\'f3\'b3ka nigdy jeszcze\par nie z\'b3ama\'b3a danego s\'b3owa. Kocham moich syn\'f3w. Przera\'bfaj\'b9 mnie jedynie,\par kiedy opanowuje ich gniew. Na pewno nie chcieli zrobi\'e6 mi krzywdy, ale\par odm\'f3wi\'b3am podpisania dokumentu, a oni postanowili mnie do tego zmusi\'e6.\par Nie chcieli pogodzi\'e6 si\'ea z faktami, a ja nie by\'b3am ju\'bf w stanie znie\'9c\'e6\par kolejnych uderze\'f1, poniewa\'bf jestem s\'b3ab\'b9 kobiet\'b9, jak zawsze twierdzi\'b3\par Walter, wi\'eac zgodzi\'b3am si\'ea z\'b3o\'bfy\'e6 sw\'f3j podpis. Niech B\'f3g wybaczy mi moje\par k\'b3amstwo.\par Przez t\'b3um przeszed\'b3 szmer. S\'eadzia Bums by\'b3 wyra\'9fnie wzburzony, podo-\par bnie jak wszyscy obecni na sali. Hamson zmusi\'b3 si\'ea do opanowania. Mia\'b3\par zamiar ujawni\'e6 dalsze szczeg\'f3\'b3y.\par - Czy opr\'f3cz lekarza kto\'9c jeszcze towarzyszy\'b3 panu w sali szpitalnej?\par - Tak - odpowiedzia\'b3 Mitehell. - By\'b3a tam mama Roses. Tak pani Adderley\par nazywa pani\'b9 Claybome, kt\'f3ra poprosi\'b3a mnie, \'bfebym j\'b9 te\'bf tak nazywa\'b3.\par - Gdzie spotka\'b3 pan pani\'b9 Claybome? W sali, w kt\'f3rej le\'bfa\'b3a pani Ad-\par derley, czy przed szpitalem?\par - Siedzia\'b3a obok \'b3\'f3\'bfka chorej. Trzyma\'b3a Livoni\'ea za r\'eak\'ea, by doda\'e6 jej\par otuchy.\par Harrison g\'b3\'eaboko zaczerpn\'b9\'b3 tchu. Musia\'b3 teraz zada\'e6 pytanie, kt\'f3rego\par wola\'b3by nie zadawa\'e6.\par Jak wygl\'b9da\'b3a mama Roses?\par Mitchell pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - By\'b3a prawie w tak ci\'ea\'bfkim stanie, jak Livonia. Mia\'b3a opuchni\'eat\'b9 twarz,\par podbite oczy i okropnie posiniaczone ramiona i nogi. Powinna le\'bfe\'e6 w \'b3\'f3\'bfku,\par ale nie chcia\'b3a odchodzi\'e6 od \'b3o\'bfa Livonii. Ilekro\'e6 pani Adderley budzi\'b3a si\'ea,\par natychmiast przyzywa\'b3a Roses, a s\'b3ysz\'b9c jej g\'b3os, u\'9cmiecha\'b3a si\'ea i ponownie\par zapada\'b3a w sen.\par - Czy mama Roses r\'f3wnie\'bf podpisa\'b3a o\'9cwiadczenie, \'bfe Adam jest niewinny?\par -Tak.\par Harrison poda\'b3 dokument s\'eadziemu.\par - Czy Livonia wyzdrowieje?\par - Lekarze nie daj\'b9 zbyt wielkich nadziei. Zosta\'b3a dotkliwie pobita. Jej s\'b3abe\par cia\'b3o mo\'bfe ju\'bf nie odzyska\'e6 si\'b3.\par - A mama Roses?\par - Lekarze troskliwie si\'ea ni\'b9 opiekuj\'b9. Pozwolono jej ca\'b3\'b9 noc czuwa\'e6 przy\par chorej, mimo \'bfe jest to wbrew regulaminowi szpitala, a po dw\'f3ch dniach,\par kiedy piel\'eagniarki zauwa\'bfy\'b3y, jak troszczy si\'ea o pani\'b9 Livoni\'ea, ustawi\'b3y\par w pokoju sk\'b3adane \'b3\'f3\'bfko, by nie musia\'b3a ju\'bf spa\'e6 na krze\'9cle. Trzeba czasu,\par by dosz\'b3a do siebie, ale lekarze s\'b9 dobrej my\'9cli.\par Harrison zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Adama. Najstarszy brat Mary Roses sprawia\'b3\par wra\'bfenie oszala\'b3ego z b\'f3lu. Mocno wpar\'b3 si\'ea d\'b3o\'f1mi w blat sto\'b3u, got\'f3w lada\par chwila zerwa\'e6 si\'ea na nogi.\par Harrison zaczeka\'b3, a\'bf Adam na niego spojrzy, a wtedy powoli pokiwa\'b3\par g\'b3ow\'b9. Brat Mary Roses natychmiast si\'ea uspokoi\'b3, pami\'eataj\'b9c, \'bfe ten gest\par Hamsona oznacza k\'b3amstwo.\par Cole bezwiednie wyci\'b9gn\'b9\'b3 r\'eak\'ea w poszukiwaniu broni, a uzmys\'b3owiwszy\par sobie, \'bfe ta le\'bfy na stole, zacz\'b9\'b3 my\'9cle\'e6 o tym, jak by po ni\'b9 si\'eagn\'b9\'e6 i przeszy\'e6\par kul\'b9 serce Lionela. Zauwa\'bfy\'b3 jednak gest Hamsona i szybko pow\'9cci\'b9gn\'b9\'b3\par gniew.\par Kiwanie g\'b3ow\'b9 oznacza\'b3o, \'bfe Harrison m\'f3wi nieprawd\'ea. Cole a\'bf trzykrot-\par nie musia\'b3 powtarza\'e6 w my\'9clach s\'b3owa Adama, nim zacz\'b9\'b3 normalnie oddy-\par cha\'e6.\par - Prosz\'ea powiedzie\'e6, kto tak bestialsko pobi\'b3 Livoni\'ea?\par - Lionel Adderley\par Na sali da\'b3y si\'ea s\'b3ysze\'e6 gniewne pomruki. Ignoruj\'b9c te odg\'b3osy, Harrison\par zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Lionela.\par - Jaki ojciec, taki syn.\par Powr\'f3ci\'b3 do zadawania pyta\'f1 Mitehellowi.\par - Sk\'b9d pan wie, \'bfe to by\'b3 Lionel?\par - Mama Roses i Livonia powiedzia\'b3y mi, \'bfe to Lionel je pobi\'b3. Lekarz\par zobaczy\'b3 go nast\'eapnego dnia po po\'b3udniu. Lionel wszed\'b3 do sali, kiedy akurat\par by\'b3 tam doktor. Mam r\'f3wnie\'bf jego zeznanie, opatrzone podpisem. Lekarz\par zezna\'b3, \'bfe kiedy Lionel pochyli\'b3 si\'ea, by uca\'b3owa\'e6 matk\'ea, zobaczy\'b3 zadrapania\par i si\'f1ce na jego r\'eakach. Zapyta\'b3 wtedy Lionela bez ogr\'f3dek, czy to on tak\par dotkliwie pobi\'b3 matk\'ea, i us\'b3ysza\'b3, \'bfeby nie w\'9cciubia\'b3 nosa w cudze sprawy.\par Potem nigdy ju\'bf nie pojawi\'b3 si\'ea w szpitalu. Przypuszczam, \'bfe kilka dni p\'f3\'9fniej\par naj\'b9\'b3 adwokata i wraz z bratem wyjecha\'b3 do Montany.\par - Dzi\'eakuj\'ea, panie Mitchell. To wszystko. - Zwracaj\'b9c si\'ea do przysi\'eag\'b3ych,\par doda\'b3: - Alfred Mitchell jest \'bfywym dowodem na to, \'bfe na Po\'b3udniu nie brak\par uczciwych ludzi.\par - Wzywam pana Lionela Adderleya.\par Lionel by\'b3 czerwony jak burak; mia\'b3 ponur\'b9, zaci\'eat\'b9 twarz.\par - Panie Adderley, ok\'b3ama\'b3 pan mnie, s\'eadziego Bumsa i obecnych tu\par przysi\'eag\'b3ych, i to ok\'b3ama\'b3 pan niejeden raz. Zada\'b3em panu jednoznacznie\par sformu\'b3owane pytanie, czy zmusi\'b3 pan matk\'ea do podpisania tego dokumentu.\par Dwa razy odpowiedzia\'b3 pan, \'bfe nie.\par - Do niczego jej nie zmusza\'b3em. Chcia\'b3em jedynie pom\'f3c, by u\'9cwiadomi\'b3a\par sobie, \'bfe powinna powiedzie\'e6 prawd\'ea.\par - \'a3ami\'b9c jej niemal wszystkie ko\'9cci? - zagrzmia\'b3 Harrison. - To mia\'b3a\par by\'e6 pa\'f1ska pomoc? - Harrison z niesmakiem pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. - Nie mam\par wi\'eacej pyta\'f1.\par Wracaj\'b9c na miejsce, Lionel toczy\'b3 bezmy\'9clnym wzrokiem po twarzach\par przysi\'eag\'b3ych. Harrison wezwa\'b3 na \'9cwiadka Reginalda. Nie zamierza\'b3 oszcz\'eadza\'e6\par m\'b3odszego Adderleya. By\'b3 wobec niego wymagaj\'b9cy, ostry, wr\'eacz gro\'9fny.\par Zbli\'bfywszy twarz do twarzy Reginalda, zdecydowanymi pytaniami wydoby\'b3\par z niego potrzebne informacje i nie omieszka\'b3 powiedzie\'e6 mu, co o nim my\'9cli,\par po czym odes\'b3a\'b3 go na miejsce.\par Nadszed\'b3 czas na rekapitulacj\'ea. Stan\'b9\'b3 przed przysi\'eag\'b3ymi, w takiej odle-\par g\'b3o\'9cci, by sze\'9cciu siedz\'b9cych w pierwszym rz\'eadzie nie musia\'b3o wychyla\'e6 si\'ea,\par by go dobrze widzie\'e6.\par - Dowody s\'b9 niepodwa\'bfalne. Dwaj \'9cwiadkowie uwolnili Adama Claybor-\par ne'a od zarzutu morderstwa. Lionel i Reginald Adderleyowie przybyli do\par naszego miasteczka i oskar\'bfyli Adama, twierdz\'b9c, \'bfe jest morderc\'b9. Jako\par przybysze z innego regionu uwa\'bfaj\'b9, \'bfe wszystko wiedz\'b9 lepiej ni\'bf pro\'9cci\par ma\'b3omiasteczkowi ludzie tacy jak my. Adam nie jest obcy. Jest jednym z nas.\par Jest naszym przyjacielem i s\'b9siadem. Gdy kto\'9c potrzebuje pomocy, zawsze\par mo\'bfe na niego liczy\'e6. Jest lojalny. Jest dobrym cz\'b3owiekiem. Wszyscy o tym\par wiemy. Na pewno by\'b3 r\'f3wnie mocno oburzony jak wy s\'b3ysz\'b9c, \'bfe urocza\par Catherine Morrison zosta\'b3a nazwana dziwk\'b9 i \'bfe obra\'bfona zosta\'b3a jej matka.\par Ci wielkopa\'f1scy przybysze u\'bfyli w stosunku do nich wulgarnych, wstr\'eatnych\par s\'b3\'f3w. W dodatku m\'f3wili nieprawd\'ea. Czy mamy nadstawi\'e6 drugi policzek\par i uda\'e6, \'bfe nie \'bfywimy do nich pretensji? W tej sali znajduj\'b9 si\'ea przest\'eapcy.\par Przyjrzyjcie si\'ea im uwa\'bfnie, panowie. To Lionel i Reginald Adderleyowie.\par Pomy\'9clcie o tym, co zrobili swojej matce, a potem pomy\'9clcie o waszych\par matkach. Wszyscy modlimy si\'ea o zdrowie Livonii, lecz prawd\'ea m\'f3wi\'b9c w\'b9tpi\'ea,\par czy prze\'bfyje. Pani Adderley nie wniesie oskar\'bfenia, ale je\'9cli umrze, lekarze\par zamierzaj\'b9 powiadomi\'e6 w\'b3adze i oskar\'bfy\'e6 jej syn\'f3w o morderstwo. Prosz\'ea,\par aby\'9ccie wydali s\'b3uszny wyrok. Niech zwyci\'ea\'bfy sprawiedliwo\'9c\'e6. Dzi\'eakuj\'ea.\par S\'eadzia Bums zastanawia\'b3 si\'ea, co powiedzie\'e6 przysi\'eag\'b3ym. Nie chcia\'b3, \'bfeby\par zgromadzeni opu\'9ccili sal\'ea, poniewa\'bf znowu by\'b3by zmuszony dokonywa\'e6\par selekcji os\'f3b, kt\'f3re mog\'b9 wej\'9c\'e6. Poleci\'b3 wi\'eac \'b3awie przysi\'eag\'b3ych uda\'e6 si\'ea na\par narad\'ea na zaplecze.\par - Prosz\'ea zabra\'e6 ze sob\'b9 krzes\'b3a - doda\'b3. - Zaczekamy tu tak d\'b3ugo, jak\par b\'eadzie trzeba. Nie wypuszcz\'ea nikogo z sali.\par Harrison nie patrzy\'b3 na przysi\'eag\'b3ych przechodz\'b9cych na zaplecze. W sali\par panowa\'b3a cisza; nawet widzowie zamilkli. Harrison mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe wszyscy\par rozwa\'bfaj\'b9 w duchu jego s\'b3owa.\par Nienawi\'9c\'e6. W tej sprawie si\'b3\'b9 sprawcz\'b9 by\'b3a nienawi\'9c\'e6. Na my\'9cl o tym\par ogarnia\'b3o go przera\'bfenie. Dla cz\'b3owieka ogarni\'eatego nienawi\'9cci\'b9 dowody nie\par maj\'b9 decyduj\'b9cego znaczenia. Got\'f3w jest uczepi\'e6 si\'ea najdrobniejszego wycinka\par prawdy, by pogr\'b9\'bfy\'e6 przeciwnika. Znika wtedy rozs\'b9dek, znika ludzkie\par wsp\'f3\'b3czucie i zrozumienie. Nienawi\'9c\'e6 niszczy je, z\'bfera jak nowotw\'f3r.\par Mia\'b3 pewne w\'b9tpliwo\'9cci, czy wolno mu uciec si\'ea do zastosowanych\par chwyt\'f3w, a mimo to postanowi\'b3 z nich skorzysta\'e6. Wiedzia\'b3, \'bfe okoliczni\par ludzie musieli kogo\'9c nienawidzi\'e6, wi\'eac umiej\'eatnie podsyca\'b3 ogie\'f1, a\'bf buchn\'b9\'b3\par wielkim p\'b3omieniem. A potem ochroni\'b3 Adama przed tymi p\'b3omieniami. Wy-\par stawi\'b3 przysi\'eag\'b3ym inn\'b9 ofiar\'ea, kogo\'9c, kogo znienawidzili jeszcze bardziej.\par Usiad\'b3 przy stole i popatrzy\'b3 na \'bfon\'ea. Musia\'b3 na ni\'b9 spojrze\'e6, upewni\'e6 si\'ea,\par \'bfe jest przy nim. Potrzebowa\'b3 jej wsparcia, pocieszenia, tymczasem by\'b3 tak\par przera\'bfony i niepewny, \'bfe z trudem dobiera\'b3 s\'b3owa.\par Mia\'b3a \'b3zy w oczach.\par - Dobrze si\'ea czujesz? - wyszepta\'b3.\par - Mog\'ea ci teraz co\'9c powiedzie\'e6?\par Jej serdeczno\'9c\'e6 gor\'b9c\'b9 fal\'b9 obla\'b3a mu serce.\par -Tak.\par - Kocham ci\'ea.\par - Ja te\'bf ci\'ea kocham. Prosz\'ea, we\'9f moj\'b9 chustk\'ea.\par Odwr\'f3ciwszy si\'ea, napotka\'b3 wzrok Adama.\par - Kiedy pokiwa\'b3e\'9c g\'b3ow\'b9, to znaczy\'b3o, \'bfe...\par - Tak, to w\'b3a\'9cnie to znaczy\'b3o.\par Do sali wszed\'b3 John Morrison, prosz\'b9c s\'eadziego na zaplecze. Bums\par natychmiast zerwa\'b3 si\'ea na nogi i podszed\'b3 do drzwi. Tam przystan\'b9\'b3, chwil\'ea\par pos\'b3ucha\'b3, co m\'f3wi\'b9 przysi\'eagli, skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 w kierunku Hamsona i po\'9cpie-\par sznie do\'b3\'b9czy\'b3 do dwunastu m\'ea\'bfczyzn na zapleczu.\par Harrison i Adam wstali.\par - Prosz\'ea wsta\'e6, s\'b9d idzie - obwie\'9cci\'b3 Harrison.\par S\'eadzia wprowadzi\'b3 przysi\'eag\'b3ych do sali. M\'ea\'bfczy\'9fni zostawili krzes\'b3a w ma-\par gazynie, lecz stan\'eali w tym samym szyku, co poprzednio.\par - Czy \'b3awa przysi\'eag\'b3ych wyda\'b3a ju\'bf werdykt, Johnie Morrison?\par - Tak, Wysoki S\'b9dzie.\par - Czy uznali\'9ccie Johna Ouincy Adama Claybome'a winnym morderstwa?\par Morrison, patrz\'b9c w kierunku Adama, og\'b3osi\'b3 uroczy\'9ccie:\par - Uznali\'9cmy, \'bfe jest niewinny.\par T\'b3um dos\'b3ownie oszala\'b3. Ludzie skakali, krzyczeli i bili brawo.\par S\'eadzia zastuka\'b3 m\'b3otkiem w st\'f3\'b3.\par - W porz\'b9dku, to wszystko. Jeste\'9cmy szcz\'ea\'9cliwi, \'bfe sprawiedliwo\'9cci sta\'b3o\par si\'ea zado\'9c\'e6. Lionelu i Reginaldzie Adderley, szybko wyno\'9ccie si\'ea z miasta. Nie\par my\'9clcie sobie, \'bfe ci, kt\'f3rzy o\'9cmielaj\'b9 si\'ea nazywa\'e6 dziwk\'b9 kobiet\'ea, kt\'f3rej imi\'ea\par nosi to miasto, po\'bfyj\'b9 tu d\'b3ugo. Sam ch\'eatnie wpakowa\'b3bym par\'ea kul w te\par wasze przebrzyd\'b3e g\'eaby. Harrisonie, podejd\'9f bli\'bfej. Zamykam posiedzenie s\'b9du\par - og\'b3osi\'b3, po raz ostatni uderzaj\'b9c m\'b3otkiem w st\'f3\'b3.\par Harrison natychmiast znalaz\'b3 si\'ea przy s\'eadzim. Bums rozprostowywa\'b3 ra-\par miona.\par - Powiedz mi, jaki telegram spodziewa\'b3e\'9c si\'ea otrzyma\'e6. Jakie wi\'b9za\'b3e\'9c\par z nim nadzieje?\par - \'afadnych, panie s\'eadzio, ale brat Mitchella mia\'b3 mnie zawiadomi\'e6 o \'9cmier-\par ci Livonii. Bardzo mi \'bfal tej kobiety. Jej \'bfycie by\'b3o jednym wielkim pasmem\par udr\'eak. Mo\'bfe odnajdzie pok\'f3j na tamtym \'9cwiecie. Je\'bfeli jakakolwiek kobieta\par zas\'b3uguje na to, by p\'f3j\'9c\'e6 do nieba, to z pewno\'9cci\'b9 jest ni\'b9 Livonia - doda\'b3 po\par chwili.\par - W takim razie jeszcze \'bfyje.\par - Ga\'9cnie w oczach. Nie ma szans. Krwotoki wewn\'eatrzne.\par - Chcia\'b3e\'9c, \'bfeby wiedzieli, \'bfe grozi im oskar\'bfenie o morderstwo.\par - Tak, Wysoki S\'b9dzie, tego w\'b3a\'9cnie chcia\'b3em.\par - Pierwsi wyskoczyli z sali. Niech no u\'9ccisn\'ea ci prawic\'ea, synu. Spisa\'b3e\'9c\par si\'ea doskonale.\par Podaj\'b9c d\'b3o\'f1 s\'eadziemu, Harrison poczu\'b3, \'bfe Mary Roses otacza go ramio-\par nami i \'9cciska z ca\'b3ej si\'b3y.\par Natychmiast nasun\'ea\'b3o to pewne skojarzenia Bumsowi.\par - Belle, s\'b3odka Belle, podejd\'9f tutaj i poka\'bf, jak bardzo si\'ea cieszysz, \'bfe\par mnie widzisz.\par Chc\'b9c si\'ea odwr\'f3ci\'e6, Harrison musia\'b3 rozple\'9c\'e6 otaczaj\'b9ce go ramiona.\par Po twarzy Mary Roses p\'b3yn\'ea\'b3y \'b3zy rado\'9cci\par - Jestem z ciebie taka dumna, Hamsonie.\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w usta.\par - Musisz koniecznie powt\'f3rzy\'e6 mi to dzisiaj w \'b3\'f3\'bfku, kochanie. Ale\par najpierw odwieziemy Adama do domu. Bickley wci\'b9\'bf czai si\'ea przed sklepem.\par - Niech Cole go zastrzeli - powiedzia\'b3a.\par Harrison roze\'9cmia\'b3 si\'ea.\par Wychodz\'b9ca z sali Belle zatrzyma\'b3a si\'ea w drzwiach, by go poca\'b3owa\'e6.\par - Musz\'ea biec do domu i przygotowa\'e6 wszystko dla s\'eadziego - wyja\'9cni\'b3a.\par - Jutro odwiedz\'ea was na ranczo, \'bfeby razem z wami uczci\'e6 wygran\'b9.\par - Czekamy na ciebie, Belle. Przyprowad\'9f te\'bf s\'eadziego - zawo\'b3a\'b3a Mary\par Roses.\par Nie odst\'eapowa\'b3a m\'ea\'bfa ani na krok. Jej bracia stali w gronie przyjaci\'f3\'b3.\par Adam sprawia\'b3 wra\'bfenie oszo\'b3omionego. Harrison w\'b9tpi\'b3, czy w pe\'b3ni zdaje\par sobie spraw\'ea, co oznaczaj\'b9 dla niego s\'b3owa Johna Morrisona.\par Wyszli na dw\'f3r. Ulica by\'b3a prawie pusta. Gdy stoj\'b9cy na zewn\'b9trz us\'b3yszeli,\par \'bfe nie b\'eadzie egzekucji, rozczarowani udali si\'ea do dom\'f3w.\par Na \'9crodku drogi sta\'b3 Bickley w towarzystwie pi\'eaciu cz\'b3onk\'f3w stra\'bfy\par obywatelskiej. Harrison zauwa\'bfy\'b3, \'bfe s\'b9 uzbrojeni; natychmiast zas\'b3oni\'b3 sob\'b9\par Mary Roses i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do jej ojca;\par - Prosz\'ea wsi\'b9\'9c\'e6 do powozu. Cole b\'eadzie pana os\'b3ania\'b3. Prosz\'ea zabra\'e6 ze\par sob\'b9 Mary Roses.\par Podesz\'b3a do ojca, nie spuszczaj\'b9c jednak wzroku z Bickleya. Nie patrzy\'b3\par teraz na Adama. Jego z\'b3o\'9c\'e6 wydawa\'b3a si\'ea skupia\'e6 na Hamsonie.\par Bickley uni\'f3s\'b3 strzelb\'ea. Mary Roses nie waha\'b3a si\'ea ani chwili, natychmiast\par os\'b3aniaj\'b9c m\'ea\'bfa swym cia\'b3em.\par Harrison krzykn\'b9\'b3:\par - Nieee!!!\par Wszyscy w tym samym momencie chwycili za bro\'f1. S\'eadzia by\'b3 najszybszy,\par poniewa\'bf ju\'bf od pewnego czasu trzyma\'b3 odbezpieczony rewolwer. Domy\'9cla\'b3\par si\'ea, co mo\'bfe przyj\'9c\'e6 do g\'b3owy Bickleyowi, wi\'eac czeka\'b3 na swoj\'b9 szans\'ea.\par Kula trafi\'b3a w sam \'9crodek czo\'b3a Bickleya, kt\'f3ry zatoczy\'b3 si\'ea i osun\'b9\'b3 na\par ziemi\'ea.\par - Kt\'f3ry\'9c z was jeszcze chce pow\'b9cha\'e6 tej broni? - rykn\'b9\'b3 s\'eadzia.\par Kompani Bickleya potrz\'b9sn\'eali g\'b3owami i podnie\'9cli r\'eace.\par - W takim razie natychmiast mi si\'ea st\'b9d wyno\'9ccie! - rozkaza\'b3. - I zabie-\par rzcie z sob\'b9 to \'9ccierwo. Precz! Ju\'bf was tu nie ma!\par Harrison trz\'b9s\'b3 si\'ea na ca\'b3ym ciele, mocno tul\'b9c \'bfon\'ea.\par - O ma\'b3y w\'b3os ci\'ea nie zabi\'b3. Co ty zrobi\'b3a\'9c, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9?!\par - Nie chcia\'b3am, \'bfeby ci\'ea zastrzeli\'b3.\par - Gdyby co\'9c ci si\'ea sta\'b3o... o, Bo\'bfe, Mary Roses, nie m\'f3g\'b3bym bez ciebie...\par jak mog\'b3a\'9c...\par Cole roze\'9cmia\'b3 si\'ea.\par - Zr\'f3b jej awantur\'ea w domu, Hamsonie. Chyba wiesz, dlaczego Bickley\par chcia\'b3 ci\'ea zabi\'e6?\par - Domy\'9clam si\'ea, \'bfe nienawidzi prawnik\'f3w tak samo jak wszyscy. Harrison,\par czy naprawd\'ea jeste\'9c pewien, \'bfe musz\'ea zosta\'e6 adwokatem? - zapyta\'b3 Travis.\par Harrison jednak nie potrafi\'b3 si\'ea odpr\'ea\'bfy\'e6. Poprosi\'b3, by Cole przyprowadzi\'b3\par jego konia, i wsiad\'b3 do powozu z Mary Roses i jej ojcem.\par Travis, Douglas i Cole jechali p\'f3\'b3kolem; Adam w \'9crodku. Nie ufali kom-\par panom Bickleya i nie zamierzali dopu\'9cci\'e6 do tego, by kt\'f3ry\'9c z nich zabi\'b3\par Adama lub Harrisona.\par Harrison mocno zacisn\'b9\'b3 szcz\'eaki. Mary Roses wiedzia\'b3a, \'bfe stara si\'ea doj\'9c\'e6\par do siebie po tej pr\'f3bie zamachu. Postanowi\'b3a odwr\'f3ci\'e6 jego uwag\'ea od tamtego\par wydarzenia, poruszaj\'b9c temat rozprawy.\par - Ojcze, czy\'bf Harrison nie by\'b3 cudowny?\par - By\'b3 wspania\'b3y. Jestem zadowolony, \'bfe nie by\'b3 zmuszony dzia\'b3a\'e6 brutal-\par nie. Wszystko u\'b3o\'bfy\'b3o si\'ea po jego my\'9cli.\par - Uwa\'bfasz, \'bfe nie by\'b3 brutalny?\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe nie. By\'b3 bardzo mi\'b3y.\par - Hamsonie, jak ci si\'ea uda\'b3o nam\'f3wi\'e6 Mitchella do z\'b3o\'bfenia fa\'b3szywych\par zezna\'f1?\par - Wcale go nie namawia\'b3em.\par - To w takim razie...\par - On m\'f3wi\'b3 prawd\'ea... to, co uwa\'bfa\'b3 za prawd\'ea - doda\'b3 celowo, by\par wprowadzi\'e6 j\'b9 w b\'b3\'b9d.\par - To by\'b3o cz\'ea\'9cci\'b9 twojego planu?\par - Tak.\par Przytuli\'b3a si\'ea do niego.\par - Przesta\'f1 tak ze mn\'b9 rozmawia\'e6. Wiem, \'bfe jeste\'9c na mnie z\'b3y. Ale\par obowi\'b9zkiem \'bfony jest chronienie m\'ea\'bfa. Nie mo\'bfesz temu zaprzeczy\'e6.\par Posadzi\'b3 j\'b9 sobie na kolanach; wtuli\'b3a twarz w zag\'b3\'eabienie jego ramie-\par nia.\par - Jestem z ciebie dumny, synu - powiedzia\'b3 Elliott.\par - To nie by\'b3a trudna sprawa, sir. Adam by\'b3 niewinny.\par - Ale nie tylko o to chodzi\'b3o w tej rozprawie, nieprawda\'bf?\par - Nie. Trzeba by\'b3o pokona\'e6 uprzedzenia, nienawi\'9c\'e6.\par Elliott skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i zapad\'b3a mi\'eadzy nimi cisza; ko\'f1 wolno pi\'b9\'b3 si\'ea pod\par g\'f3r\'ea. Elliott nie m\'f3g\'b3 si\'ea doczeka\'e6, kiedy zostanie sam na sam z Hamsonem\par i b\'eadzie m\'f3g\'b3 zada\'e6 mu pytanie o szczeg\'f3\'b3y jego planu. Wiedzia\'b3, jakim torem\par sz\'b3o rozumowanie Hamsona, ale jednocze\'9cnie by\'b3 g\'b3\'eaboko prze\'9cwiadczony, \'bfe\par Harrison nigdy, przenigdy nie k\'b3ama\'b3by w s\'b9dzie. Nie pozwoli\'b3by r\'f3wnie\'bf na\par to, by ktokolwiek robi\'b3 to w jego imieniu. Jak wi\'eac uda\'b3o mu si\'ea to wszystko\par pogodzi\'e6?\par Co prawda Harrison nie k\'b3ama\'b3 w s\'b9dzie, ale ok\'b3ama\'b3 Mary Roses i jej braci.\par Elliott oczywi\'9ccie rozumia\'b3, dlaczego zi\'ea\'e6 to zrobi\'b3. Przecie\'bf nie byliby tak\par spokojni i opanowani, gdyby wiedzieli, co synowie Livonii zrobili ich mamie\par Roses.\par Elliott nie spodziewa\'b3 si\'ea, by Harrison zdecydowa\'b3 si\'ea powiedzie\'e6\par im prawd\'ea, postanowi\'b3 jednak wieczorem poprosi\'e6 go o wyja\'9cnienie w\'b9tpli-\par wo\'9cci.\par - Nied\'b3ugo musz\'ea wraca\'e6 do Anglii - powiedzia\'b3.\par - Nie mo\'bfesz jeszcze wyjecha\'e6. Chcia\'b3abym pokaza\'e6 ci mn\'f3stwo rzeczy.\par Musisz pozna\'e6 Corrie i musisz zobaczy\'e6 moje g\'f3ry. Je\'9cli zostaniesz, poka\'bf\'ea\par ci, gdzie s\'b9 pochowane duchy.\par Elliott by\'b3 szcz\'ea\'9cliwy, \'bfe go zatrzymuje. Oczy mu zwilgotnia\'b3y; powoli\par skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i dr\'bf\'b9cym g\'b3osem powiedzia\'b3:\par - Dobrze, c\'f3reczko. Zostan\'ea jeszcze par\'ea tygodni. Ale obiecaj mi, \'bfe ty\par i Hamson w przysz\'b3ym roku przyjedziecie latem do Anglii na wakacje. Je\'9cli\par obiecacie mi to teraz, przed\'b3u\'bf\'ea sw\'f3j pobyt o kolejny tydzie\'f1.\par - Ale\'bf to ty musisz tu przyjecha\'e6 w lecie przysz\'b3ego roku. Ja wtedy nie\par b\'ead\'ea mog\'b3a wyjecha\'e6 - powiedzia\'b3a.\par - Kochanie, mo\'bfemy tam pojecha\'e6 na miesi\'b9c i wr\'f3ci\'e6. Bardzo chcia\'b3bym\par pokaza\'e6 ci Szkocj\'ea - nalega\'b3 Harrison.\par - Nie mog\'ea niczego obieca\'e6, dop\'f3ki nie porozmawiam z Hamsonem,\par ojcze. Prosz\'ea, poczekaj do jutra.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 na znak, \'bfe si\'ea zgadza.\par - Nie mog\'ea si\'ea doczeka\'e6, kiedy opowiesz mi o tym cmentarzysku duch\'f3w.\par Prosz\'ea, zaspok\'f3j moj\'b9 ciekawo\'9c\'e6. Kogo tam pochowa\'b3a\'9c?\par - Potwory spod mojego \'b3\'f3\'bfka - odpowiedzia\'b3a Mary Roses. - Kiedy mia\'b3am\par pi\'ea\'e6 albo sze\'9c\'e6 lat, nie spa\'b3am w swoim \'b3\'f3\'bfku. Zawsze w\'9clizgiwa\'b3am si\'ea do\par \'b3\'f3\'bfka kt\'f3rego\'9c z braci. Zawsze sypia\'b3am tak, kiedy by\'b3am ma\'b3a, i bracia starali\par si\'ea mnie od tego odzwyczai\'e6.\par - Douglas zawiesi\'b3 kotar\'ea, kt\'f3ra oddziela\'b3a moje \'b3\'f3\'bfko od reszty pomiesz-\par czenia. Wtedy wci\'b9\'bf jeszcze mieszkali\'9cmy w baraku. W ka\'bfdym razie wyda-\par wa\'b3o mi si\'ea, \'bfe s\'b3ysz\'ea r\'f3\'bfne potwory pod moim \'b3\'f3\'bfkiem. Wszyscy bracia\par opr\'f3cz Cole'a przekonywali mnie, \'bfe tylko mi si\'ea tak wydaje.\par - Jednak\'bfe Cole zastosowa\'b3 inn\'b9 taktyk\'ea. Ukl\'b9k\'b3, zajrza\'b3 pod \'b3\'f3\'bfko, po\par czym gwizdn\'b9\'b3 przeci\'b9gle. \f1\'84Co\f0\'9c podobnego! Rzeczywi\'9ccie, tam jest potw\'f3r.\par Mary Roses, mocno, ale to bardzo mocno zaci\'9cnij powieki, a ja go stamt\'b9d\par wyp\'b3osz\'ea. Jest strasznie brzydki i nie powinna\'9c go ogl\'b9da\'e6."\par Hamson i Elliott u\'9cmiechali si\'ea.\par - Cole wyj\'b9\'b3 strzelb\'ea i krzykn\'b9\'b3, \'bfeby Douglas otworzy\'b3 drzwi. Wybieg\'b3\par tak szybko, \'bfe nie zd\'b9\'bfy\'b3am go zobaczy\'e6. A potem us\'b3ysza\'b3am strza\'b3.\par - Zabi\'b3 go dla ciebie.\par - Oczywi\'9ccie - odpowiedzia\'b3a. - Obieca\'b3 mi, \'bfe ten zabity potw\'f3r b\'eadzie\par le\'bfa\'b3 przed domem przez ca\'b3\'b9 noc, \'bfeby wszystkie potwory dowiedzia\'b3y si\'ea,\par co Claybome'owie z nimi zrobi\'b9, a rano go pogrzebie. By\'b3am wtedy bardzo\par ma\'b3a i oczywi\'9ccie mu uwierzy\'b3am. Kaza\'b3am mu raz w tygodniu strzela\'e6 do\par potwor\'f3w i wydawa\'b3o mi si\'ea wtedy, \'bfe jestem bezpieczna. Cole stawia\'b3 przed\par domem puste pud\'b3o i m\'f3wi\'b3 mi, \'bfebym nie zagl\'b9da\'b3a do \'9crodka, bo moje\par k\'eadziorki przestrasz\'b9 si\'ea tego, co tam zobacz\'b9.\par Roze\'9cmia\'b3a si\'ea na to wspomnienie.\par - By\'b3am bardzo dumna z moich w\'b3os\'f3w. Wola\'b3am nie ryzykowa\'e6. Szli\'9cmy\par potem przez \'b3\'b9k\'ea na wzg\'f3rze i wyprawiali\'9cmy potworowi pogrzeb. Nie mod-\par lili\'9cmy si\'ea, bo nie chcieli\'9cmy, \'bfeby poszed\'b3 do nieba.\par Hamson wyobrazi\'b3 sobie ma\'b3\'b9 dziewczynk\'ea, kurczowo \'9cciskaj\'b9c\'b9 d\'b3o\'f1\par strzelca.\par - By\'b3a otoczona mi\'b3o\'9cci\'b9 - powiedzia\'b3 szeptem.\par - Tak - zgodzi\'b3 si\'ea Elliott. - Wieczorem musisz opowiedzie\'e6 mi jeszcze\par jak\'b9\'9c historyjk\'ea. Wiele dowiedzia\'b3em si\'ea o tobie z list\'f3w. Twoja matka nigdy\par nie \'bfywi\'b3a do nikogo urazy. Sk\'b9d u ciebie ta cecha?\par - My\'9cl\'ea, \'bfe po Cole'u - odpowiedzia\'b3a.\par - I po Douglasie, i po Travisie - doda\'b3 Hamson.\par - Nie by\'b3am idealnym dzieckiem, ojcze. Ci\'b9gle na co\'9c narzeka\'b3am i skar-\par \'bfy\'b3am na moich braci w listach do mamy Roses, kiedy zrobili co\'9c nie po mojej\par my\'9cli.\par - Czy b\'ead\'ea musia\'b3 zabija\'e6 potwory dla moich dzieci?\par - Oczywi\'9ccie. To obowi\'b9zek ojca. Je\'9cli b\'eadziemy mieli ch\'b3opca, nazw\'ea go\par Hamson Stanford MacDonald.\par - Czwarty - doda\'b3.\par - Czwarty - zgodzi\'b3a si\'ea.\par - A je\'9cli b\'eadziemy mieli dziewczynk\'ea?\par - My\'9cl\'ea, \'bfe dam jej imiona dw\'f3ch kobiet, kt\'f3re tak bardzo mnie kocha\'b3y.\par Agatha Roses. \'a3adnie brzmi, prawda?\par Elliott by\'b3 zbyt wzruszony, by potwierdzi\'e6 to s\'b3owami, wi\'eac kiwn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9,\par by da\'e6 jej do zrozumienia, jak pi\'eakne jego zdaniem jest to imi\'ea i jak\par doskonale brzmi.\par Wszyscy troje my\'9cleli teraz o tym, jak wa\'bfne jest zachowywanie i piel\'eag-\par nowanie tradycji.\par Kilka minut p\'f3\'9fniej dojechali do domu. Bracia nie pozwolili, by Hamson\par i Mary Roses od razu znikn\'eali w baraku. Chcieli najpierw us\'b3ysze\'e6 odpowiedzi\par na kilka nurtuj\'b9cych ich pyta\'f1 i nie zamierzali si\'ea poddawa\'e6. Hamson usiad\'b3\par na ganku, posadzi\'b3 sobie \'bfon\'ea na kolanach i zastyg\'b3 w oczekiwaniu na pierwsze\par pytanie.\par Zada\'b3 je Travis.\par - Jak uda\'b3o ci si\'ea nam\'f3wi\'e6 Mitchella do zeznania nieprawdy?\par - Daj\'ea wam tydzie\'f1 na odgadni\'eacie tej zagadki. Potem powiem.\par Nast\'eapne pytanie zosta\'b3o zadane przez Douglasa.\par - Teraz ju\'bf chyba rozumiem, dlaczego prosi\'b3e\'9c mnie o wynaj\'eacie tych\par wszystkich koni i przyprowadzenie ich tutaj. Chcia\'b3e\'9c, \'bfeby Lionel i Reginald\par nie mogli ruszy\'e6 si\'ea z miasteczka.\par -Tak.\par - Wiedzia\'b3e\'9c, \'bfe b\'ead\'b9 w\'9cciekli z tego powodu. Jak na to wpad\'b3e\'9c? - zapyta\'b3\par Cole.\par - Adam opowiedzia\'b3 mi, jak wygl\'b9da\'b3o ich \'bfycie na Po\'b3udniu, zanim\par wybuch\'b3a wojna. Bracia byli przyzwyczajeni do p\'b3awienia si\'ea w luksusie.\par Chcia\'b3em, \'bfeby byli w\'9cciekli i zacz\'eali narzeka\'e6 na z\'b3e warunki, na wszystko\par i wszystkich.\par - I co jeszcze zrobi\'b3e\'9c? - zapyta\'b3 Douglas.\par - Rozmawia\'b3em z Billiem, Henrym i Dooleyem. Okaza\'b3o si\'ea, \'bfe Adam ma\par tu lojalnych przyjaci\'f3\'b3.\par Adam u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Wiem o tym.\par - Billie podawa\'b3 im posi\'b3ki i pilnowa\'b3, by by\'b3y jak najokropniejsze. Henry\par dostarcza\'b3 Billie'emu piwa warzonego przez Ghosta, by zawsze podawa\'b3 je do\par posi\'b3k\'f3w, a Dooley mia\'b3 zapami\'eatywa\'e6, co m\'f3wili o ludziach z miasteczka,\par a potem przekazywa\'e6 te informacje mnie.\par - A ty m\'f3wi\'b3e\'9c potem ludziom, jak si\'ea o nich wyra\'bfali Adderleyowie\par i podtyka\'b3e\'9c dokumenty do podpisu?\par - Nie, to Dooley sprytnie ich ju\'bf podjudzi\'b3. Ja tylko wyra\'bfa\'b3em im swoje\par wsp\'f3\'b3czucie i wtr\'b9ca\'b3em mimochodem, \'bfe mo\'bfna by wnie\'9c\'e6 skarg\'ea przeciwko\par Adderleyom.\par - Oskar\'bfy\'e6 ich o znies\'b3awienie?\par - Co\'9c w tym rodzaju - odpowiedzia\'b3 Hamson.\par Elliott wsta\'b3.\par - Id\'ea zdj\'b9\'e6 z siebie to miastowe ubranie. Nie potrafi\'ea zgadn\'b9\'e6, co wymy-\par \'9cli\'b3e\'9c, Harrisonie. Podejrzewam, \'bfe za tydzie\'f1 b\'eadziesz musia\'b3 wyja\'9cni\'e6 nasze\par w\'b9tpliwo\'9cci co do zezna\'f1 Alfreda Mitchella. Znam ci\'ea, synu, i wiem, \'bfe nie\par pos\'b3u\'bfy\'b3by\'9c si\'ea oszustwem.\par - Prosz\'ea o tydzie\'f1 cierpliwo\'9cci. Adamie, jak si\'ea czujesz jako wolny\par cz\'b3owiek? Ta sprawa dr\'eaczy\'b3a ci\'ea przez tyle lat.\par - Wspaniale - powiedzia\'b3 cicho. - Chyba jeszcze nie zd\'b9\'bfy\'b3em w to\par uwierzy\'e6. Zaraz p\'f3jd\'ea do biblioteki i zdejm\'ea ze \'9cciany ten cytat. Powiedz mi,\par Harrisonie. Dlaczego te s\'b3owa mia\'b3y dla ciebie tak wielkie znaczenie? Nauczy-\par \'b3e\'9c si\'ea ich na pami\'ea\'e6.\par - Co wiecz\'f3r czyta\'b3em ten fragment mojemu ojcu. Lubi\'b3 go. M\'f3wi\'b3, \'bfe te\par s\'b3owa go uspokajaj\'b9.\par Adam ze zrozumieniem pokiwa\'b3 g\'b3ow\'b9. Hamsona ogarn\'ea\'b3o nagle ogromne\par zm\'eaczenie, r\'f3wnie\'bf Mary Roses sprawia\'b3a wra\'bfenie wyczerpanej. Powiedzia-\par wszy wszystkim \f1\'84dobranoc", zaprowadzi\f0\'b3 \'bfon\'ea do ich tymczasowego domu.\par Marzy\'b3 o tym, by przywr\'f3ci\'b3a mu si\'b3y, podnios\'b3a na duchu tak, by by\'b3 zdolny\par zabija\'e6 potwory.\par Sta\'b3 w drzwiach baraku patrz\'b9c, jak Mary Roses zdejmuje ubranie.\par Przyst\'eapowa\'b3a ju\'bf do zdejmowania bielizny, kiedy poprosi\'b3 j\'b9, by usiad\'b3a na\par \'b3\'f3\'bfku.\par Ukl\'b9k\'b3 przed ni\'b9 i nakry\'b3 jej d\'b3onie swoimi.\par - Mama Roses naprawd\'ea przychodzi do siebie. Mitchell nie k\'b3ama\'b3.\par - Wiem. Nigdy by\'9c go o to nie poprosi\'b3. Naprawd\'ea wszystko b\'eadzie\par w porz\'b9dku?\par - Tak. Ok\'b3ama\'b3em twoich braci, bo nie chcia\'b3em, by us\'b3yszeli prawd\'ea,\par kiedy siedzieli tak blisko cz\'b3owieka, kt\'f3ry skrzywdzi\'b3 ich matk\'ea. Mog\'b3em sobie\par wyobrazi\'e6, co by si\'ea wtedy dzia\'b3o.\par - Co stanie si\'ea z Livoni\'b9, kiedy jej synowie wr\'f3c\'b9 do domu?\par - Kochanie, Livonia umiera. Jeden z braci Mitchella przy\'9cle nam telegram,\par kiedy to si\'ea stanie. Alfred wynaj\'b9\'b3 cz\'b3owieka, kt\'f3ry pilnuje jej dniem i noc\'b9.\par Pilnuje tak\'bfe waszej mamy, ale nie wydaje mi si\'ea, by Lionelowi i Reginaldowi\par spieszno by\'b3o w rodzinne strony. Boj\'b9 si\'ea, \'bfe zostan\'b9 postawieni w stan\par oskar\'bfenia.\par - Dlaczego nie wyja\'9cni\'b3e\'9c tego moim braciom na ganku?\par - A jak my\'9clisz, co zrobi\'b3by Cole, poznawszy prawd\'ea?\par - Ruszy\'b3by za nimi w po\'9ccig.\par Harrison skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Daj\'ea synom Livonii tydzie\'f1 na znikni\'eacie. Inaczej musia\'b3bym broni\'e6\par Cole'a w sprawie o dwa morderstwa.\par Wysun\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 spod jego r\'eaki i delikatnie pog\'b3adzi\'b3a go po policzku,\par - Cole na pewno zrobi\'b3by co\'9c g\'b3upiego. Przynajmniej tak mi si\'ea wydaje.\par \'a3agodzi\'b3e\'9c reakcje moich braci. Post\'b9pi\'b3e\'9c s\'b3usznie.\par - Dzi\'eakuj\'ea ci za to, \'bfe mi ufasz.\par - Nie musisz mi dzi\'eakowa\'e6. Wierz\'ea w ciebie. Jeszcze tego nie czujesz?\par Jeste\'9c teraz cz\'b3onkiem mojej rodziny K\'b3\'f3cimy si\'ea, sprzeczamy, a potem\par ca\'b3ujemy si\'ea i przepraszamy, prawimy sobie nawzajem kazania, jednocze\'9cnie\par dodaj\'b9c sobie otuchy; robimy wszystkie wspania\'b3e rzeczy, kt\'f3re mo\'bfe zapewni\'e6\par tylko rodzina. Mi\'b3o\'9c\'e6 dodaje nam si\'b3.\par - Po to w\'b3a\'9cnie ma si\'ea rodzin\'ea.\par Kochane Dzieci!\par Livonia jest ju\'bf uwolniona od ziemskich trosk. W ubieg\'b3ym tygodniu odby\'b3\par si\'ea pogrzeb. W czasie nabo\'bfe\'f1stwa sta\'b3am przed ko\'9ccio\'b3em, a potem odprowa-\par dzi\'b3am J\'b9, na cmentarz. Zosta\'b3am tam z Ni\'b9jeszcze d\'b3ugo po tym, jak wszyscy\par ju\'bf odeszli, i J\'b9 po\'bfegna\'b3am. B\'eadzie mi Jej bardzo brakowa\'b3o.\par Znalaz\'b3am towarzyszk\'ea podr\'f3\'bfy i w ko\'f1cu wracam do domu. W Kansas\par jest miasteczko, gdzie mieszka wielu Murzyn\'f3w, kt\'f3rzy wyjechali z Po\'b3udnia\par i osiedlili si\'ea tutaj. Zatrzymam si\'ea tam na par\'ea dni i odwiedz\'ea starych\par przyjaci\'f3\'b3, a potem udam si\'ea w dalsz\'b9 podr\'f3\'bf.\par Niech B\'f3g ma Was w Swojej opiece, dop\'f3ki do Was nie przyjad\'ea.\par Wasza mama\par Roses\par Adamie, przywioz\'ea Ci narzeczon\'b9.\par \par W\'9cr\'f3d kwiat\'f3w wielbi\'ea ponad wszystko r\'f3\'bf\'ea,\par Co jest niewiasty znakiem doskona\'b3ym,\par Bo w czu\'b3ym flircie z wiatrem od zachodu\par Rozchyla skromnie p\'b3atki, barwi\'b9c s\'b3o\'f1ce\par Cnotliwym pasem! Lecz gdy gbur i raptus\par Z p\'f3\'b3nocy natrze, wtedy, niczym cnota,\par Swe wdzi\'eaki kryje, zn\'f3w si\'ea p\'b9kiem staj\'b9c,\par A jemu tylko ciemi\'ea pozostawia\par Szlachetna pi\'eakno\'9c\'e6...\par W\'9cr\'f3d kwiat\'f3w wielbi\'ea ponad wszystko r\'f3\'bf\'ea.\par \par }