JULIE GARWOOD\par \par NIMFA\par \par Prze\'b3o\'bfy\'b3\par Wojciech Usakiewicz\par \par Tytu\'b3 orygina\'b3u\par GENTLE WARRIOR\par \par Geny 'emu z \f1\bullet wyrazami mi\f0\'b3o\'9cci\par za wsparcie i zach\'eat\'ea,\par a przede wszystkim za to,\par \'bfe nigdy nie zw\'b9tpi\'b3.\par \par \par Szlachetni rycerze przychodz\'b9 na \'9cwiat by walczy\'e6, a wojna uszlachet-\par nia wszystkich, kt\'f3rzy przyjmuj\'b9 w niej udzia\'b3 bez l\'eaku i tch\'f3rzostwa.\par Jean Froissart, francuski kronikarz\par \par \par \par Prolog\par \par Anglia, 1086\par Rycerz w milczeniu gotowa\'b3 si\'ea do bitwy. Usiad\'b3 okra-\par kiem na drewnianym sto\'b3ku, wyci\'b9gn\'b9\'b3 przed siebie d\'b3ugie,\par umi\'ea\'9cnione nogi i poleci\'b3 s\'b3udze poda\'e6 chausses, nogawice\par ze stalowej siatki. Potem wsta\'b3 i pozwoli\'b3 drugiemu s\'b3udze\par na\'b3o\'bfy\'e6 ci\'ea\'bfk\'b9 kolczug\'ea na pikowan\'b9 p\'b3\'f3cienn\'b9 koszul\'ea,\par zwan\'b9 gambison. Wreszcie uni\'f3s\'b3 spalone s\'b3o\'f1cem ramio-\par na, by do pochwy, zwisaj\'b9cej u pasa na rapciach, wsuni\'eato\par mu miecz, \'b3askawie darowany przez samego Wilhelma.\par Nie my\'9cla\'b3 jednak o zbroi ani o tym, co dzieje si\'ea\par woko\'b3o, lecz o zbli\'bfaj\'b9cej si\'ea bitwie. Metodycznie anali-\par zowa\'b3 strategi\'ea, kt\'f3ra mia\'b3a mu przynie\'9c\'e6 zwyci\'eastwo.\par Jego skupienie zak\'b3\'f3ci\'b3 grzmot. Marszcz\'b9c czo\'b3o, wojow-\par nik odchyli\'b3 po\'b3\'ea namiotu i uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea ku niebu. Wbi\'b3\par wzrok w k\'b3\'eaby ci\'ea\'bfkich chmur, machinalnie odrzucaj\'b9c\par przy tym w\'b3osy z ko\'b3nierza.\par Dwaj s\'b3udzy za jego plecami nadal wype\'b3niali swoje\par obowi\'b9zki. Jeden wzi\'b9\'b3 do r\'eaki nat\'b3uszczon\'b9 szmat\'ea\par i ostatni raz j\'b9\'b3 polerowa\'e6 nieskaziteln\'b9 tarcz\'ea wojownika.\par Drugi wszed\'b3 na sto\'b3ek i czeka\'b3 na pana, trzymaj\'b9c he\'b3m\par z otwart\'b9 przy\'b3bic\'b9. Sta\'b3 tam kilka d\'b3ugich chwil, p\'f3ki\par rycerz, kt\'f3ry odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i spostrzeg\'b3 podawany mu he\'b3m,\par nie pokr\'eaci\'b3 przecz\'b9co g\'b3ow\'b9. Wola\'b3 narazi\'e6 si\'ea na ci\'eacie,\par lecz zachowa\'e6 swobod\'ea ruch\'f3w. S\'b3uga zareagowa\'b3 na\par odmow\'ea ponurym grymasem, rozwa\'bfnie jednak postano-\par wi\'b3 nie zabiera\'e6 g\'b3osu, zauwa\'bfy\'b3 bowiem gniewn\'b9 min\'ea\par pana.\par Skoro tylko dope\'b3niono ceremonia\'b3u ubierania, rycerz\par wyszed\'b3 wielkimi krokami z namiotu i dosiad\'b3 \'9cwietnego\par wierzchowca. Nie ogl\'b9daj\'b9c si\'ea za siebie, wyjecha\'b3 z obo-\par zowiska.\par Przed bitw\'b9 szuka\'b3 samotno\'9cci, pogalopowa\'b3 wi\'eac do\par pobliskiego lasu, nie zwracaj\'b9c uwagi na nisko zwieszone\par ga\'b3\'eazie, kt\'f3re do krwi smaga\'b3y i jego, i wierzchowca.\par Dotar\'b3szy na wierzcho\'b3ek niewielkiego wzg\'f3rza, po-\par w\'9cci\'b9gn\'b9\'b3 parskaj\'b9ce zwierz\'ea i skupi\'b3 uwag\'ea na posiad\'b3o-\par \'9cci poni\'bfej.\par Zn\'f3w ogarn\'ea\'b3a go wielka z\'b3o\'9c\'e6 na my\'9cl o zdrajcach\par kryj\'b9cych si\'ea w warownym zamku. Opanowa\'b3 jednak to\par uczucie. Zem\'9cci si\'ea, gdy posiad\'b3o\'9c\'e6 z powrotem znajdzie\par si\'ea w jego r\'eakach. Dopiero wtedy przestanie powstrzymy-\par wa\'e6 z\'b3o\'9c\'e6. Dopiero wtedy.\par Rycerz przyjrza\'b3 si\'ea dok\'b3adnie umocnieniom w dole, jak\par zawsze zachwycony prostot\'b9 rysunku. Grube, postrz\'eapio-\par ne, wysokie na prawie sze\'9c\'e6 metr\'f3w mury zdawa\'b3y si\'ea\par wznosi\'e6 do nieba. Stanowi\'b3y szczeln\'b9 zas\'b3on\'ea dla licznych\par budowli, postawionych w ich obr\'eabie. Od trzech stron\par opasywa\'b3a je rzeka. Rycerz by\'b3 z tego powodu bardzo\par zadowolony, gdy\'bf dost\'eap od strony wody by\'b3 prawie\par niemo\'bfliwy. Zamek zbudowano z kamienia, gdzieniegdzie\par upstrzonego darni\'b9, a po obu jego stronach grupowa\'b3y si\'ea\par ma\'b3e chaty, wszystkie zwr\'f3cone wyj\'9cciem ku dziedzi\'f1co-\par wi. Wojownik przysi\'b9g\'b3 sobie, \'bfe gdy odzyska t\'ea posiad-\par \'b3o\'9c\'e6, uczyni z niej niezdobyt\'b9 twierdz\'ea. Historia nie mog\'b3a\par si\'ea powt\'f3rzy\'e6!\par \'a3a\'f1cuchy burzowych chmur pr\'f3bowa\'b3y pojma\'e6 wscho-\par dz\'b9ce s\'b3o\'f1ce, ich szare smugi ci\'b9gn\'ea\'b3y si\'ea przez ca\'b3e niebo.\par Temu z\'b3owieszczemu widokowi towarzyszy\'b3y odg\'b3osy\par wiatru. Gwa\'b3towne skowyty, przechodz\'b9ce w cichsze, bar-\par dziej \'9cwiszcz\'b9ce zawodzenie, sp\'b3oszy\'b3y czarnego wierz-\par chowca, kt\'f3ry zacz\'b9\'b3 stawa\'e6 d\'eaba. Wojownik szybko\par jednak uspokoi\'b3 zwierz\'ea, \'9cci\'9cni\'eaciem bok\'f3w przywo\'b3uj\'b9c\par je do porz\'b9dku.\par Znowu spojrza\'b3 w niebo i zobaczy\'b3, \'bfe tumany chmur\par nadp\'b3yn\'ea\'b3y dok\'b3adnie nad jego g\'b3ow\'ea. Mia\'b3 wra\'bfenie, \'bfe\par znowu zbli\'bfa si\'ea noc, cho\'e6 jeszcze nie nasta\'b3 \'9cwit.\par - Ale pogoda - mrukn\'b9\'b3. - Nie chce poprawi\'e6 mi\par humoru. - Zastanawia\'b3 si\'ea, czy nale\'bfy potraktowa\'e6 to jako\par z\'b3y omen. Nie potrafi\'b3 ca\'b3kiem wyzby\'e6 si\'ea przes\'b9d\'f3w, cho\'e6\par surowo odnosi\'b3 si\'ea do tych, kt\'f3rzy popadali w ich w\'b3adz\'ea\par bez reszty, czyni\'b9c z wyszukiwania znak\'f3w i przepowia-\par dania nadchodz\'b9cych zdarze\'f1 przedbitewny rytua\'b3.\par Ostatni raz zamy\'9cli\'b3 si\'ea nad ewentualnymi wadami\par bitewnego planu, kt\'f3re mog\'b3yby odebra\'e6 mu zwyci\'eastwo.\par Nie znalaz\'b3 \'bfadnej, a mimo to nie czu\'b3 pe\'b3nego zadowole-\par nia. Zirytowany \'9cci\'b9gn\'b9\'b3 wodze i zawr\'f3ci\'b3 wierzchowca,\par chc\'b9c dotrze\'e6 do obozowiska, nim na ziemi\'ea zst\'b9pi nie-\par przenikniony mrok. Wtedy w\'b3a\'9cnie niebo rozb\'b3ys\'b3o srebrn\'b9\par b\'b3yskawic\'b9, a on zobaczy\'b3 kobiet\'ea.\par By\'b3a nieco wy\'bfej, na s\'b9siednim wzg\'f3rzu. Wygl\'b9da\'b3a\par tak, jakby patrzy\'b3a wprost na niego. Zorientowa\'b3 si\'ea\par jednak, \'bfe to tylko pozory, gdy\'bf jej wzrok biegnie znacznie\par dalej, ku zamkowi w dolinie.\par Siedzia\'b3a wyprostowana na srokaczu, w towarzystwie\par dw\'f3ch olbrzymich bestii, nieco przypominaj\'b9cych psy.\par Rycerz nie wiedzia\'b3 jednak, jakiej mog\'b3yby by\'e6 rasy, gdy\'bf\par sylwetk\'ea mia\'b3y bardziej wilcz\'b9 ni\'bf psi\'b9. Zacz\'b9\'b3 chciwie\par ch\'b3on\'b9\'e6 ten widok. Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe kobieta jest drobnej\par budowy i ma d\'b3ugie, jasne w\'b3osy, swobodnie spadaj\'b9ce na\par ramiona. Nawet z oddali widzia\'b3 wyra\'9fne zaokr\'b9glenia\par piersi, odciskaj\'b9ce si\'ea na bia\'b3ej tkaninie sukni przy ka\'bfdym\par podmuchu wiatru.\par Nie bardzo rozumia\'b3, sk\'b9d ta zjawa, w ka\'bfdym razie tak\par pi\'eaknej kobiety nigdy dot\'b9d nie widzia\'b3. \'8cwiat\'b3o b\'b3yska-\par wicy szybko zgas\'b3o, lecz w par\'ea sekund potem uderzy\'b3\par jeszcze pot\'ea\'bfniejszy piorun. Wojownik, dot\'b9d zdziwiony,\par teraz wpad\'b3 w absolutne os\'b3upienie. Dojrza\'b3 soko\'b3a ko\'b3u-\par j\'b9cego coraz ni\'bfej ku dziewczynie. Zdawa\'b3a si\'ea w og\'f3le\par nie l\'eaka\'e6 kr\'b9\'bf\'b9cego jej nad g\'b3ow\'b9 drapie\'bfcy, nawet unios\'b3a\par rami\'ea, jakby wita\'b3a przyjaciela.\par Rycerz przymkn\'b9\'b3 oczy, a gdy zn\'f3w je otworzy\'b3, nikogo\par ju\'bf nie dostrzeg\'b3. Drgn\'b9\'b3 zaskoczony, spi\'b9\'b3 wierzchowca\par i pop\'eadzi\'b3 na s\'b9siednie wzg\'f3rze. Wprawnie i szybko omi-\par ja\'b3 staj\'b9ce mu na drodze drzewa, lecz gdy dotar\'b3 do celu,\par po dziewczynie nie by\'b3o \'9cladu.\par Wkr\'f3tce przerwa\'b3 poszukiwania. Rozum m\'f3wi\'b3 mu, \'bfe\par naprawd\'ea widzia\'b3 dziewczyn\'ea, serce jednak podsuwa\'b3o\par my\'9cl, \'bfe by\'b3a to tylko wizja, omen. Wr\'f3ci\'b3 galopem do\par obozowiska w znacznie lepszym nastroju. Ujrza\'b3 tam swo-\par ich ludzi na koniach, w bitewnej gotowo\'9cci. Z aprobat\'b9\par skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, po czym gestem nakaza\'b3 poda\'e6 sobie w\'b3\'f3cz-\par ni\'ea oraz tarcz\'ea z herbem.\par Dwaj s\'b3udzy po\'9cpieszyli ku niemu, d\'9fwigaj\'b9c mi\'eadzy\par sob\'b9 tarcz\'ea w kszta\'b3cie rombu. Dzielili jej ci\'ea\'bfar na\par dw\'f3ch. Wnet stan\'eali u boku pana, czekaj\'b9c, a\'bf odbierze\par sw\'b9 os\'b3on\'ea. Ku ich konsternacji rycerz si\'ea zawaha\'b3, jego\par wzrok przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea zatrzyma\'b3 si\'ea na tarczy,\par a k\'b9ciki ust unios\'b3y w nik\'b3ym u\'9cmiechu. To, co sta\'b3o si\'ea\par potem, zdumia\'b3o nie tylko giermk\'f3w, lecz r\'f3wnie\'bf pozo-\par sta\'b3ych zbrojnych. Rycerz wychyli\'b3 si\'ea z siod\'b3a i palcem\par wskazuj\'b9cym wolno obwi\'f3d\'b3 zarys umieszczonego na\par tarczy soko\'b3a, a zrobiwszy to, odchyli\'b3 g\'b3ow\'ea i wybuchn\'b9\'b3\par gromkim \'9cmiechem. Dopiero wtedy bez wysi\'b3ku podni\'f3s\'b3\par tarcz\'ea lew\'b9 r\'eak\'b9 i wzi\'b9\'b3 w\'b3\'f3czni\'ea do prawej. Unosz\'b9c or\'ea\'bf\par wysoko w powietrze, wyda\'b3 okrzyk wzywaj\'b9cy do bitwy.\par D\'b3ugie, chude palce \'9cwiat\'b3a przyst\'b9pi\'b3y do rytualnego\par rozp\'eadzania mroku. Nie zagro\'bfone przez skupiska bladych,\par bezsilnych chmur mia\'b3y wkr\'f3tce przynie\'9c\'e6 \'9cwiatu kolejny\par \'9cwit. Elizabeth opar\'b3a si\'ea o pop\'eakan\'b9 framug\'ea drzwi do\par chaty i sta\'b3a tak przez kilka d\'b3ugich minut, przygl\'b9daj\'b9c si\'ea\par wst\'eapuj\'b9cemu nad horyzont s\'b3o\'f1cu. Wreszcie wyprostowa-\par \'b3a si\'ea i wysz\'b3a na zewn\'b9trz.\par Pot\'ea\'bfny sok\'f3\'b3, kr\'b9\'bf\'b9cy wysoko nad czubkami drzew,\par dostrzeg\'b3 wy\'b3aniaj\'b9c\'b9 si\'ea z chaty smuk\'b3\'b9 posta\'e6 i zacz\'b9\'b3\par opada\'e6 z nieba na du\'bfy, zachlapany b\'b3otem g\'b3az w pobli\'bfu\par dziewczyny. Swe przybycie anonsowa\'b3 przeci\'b9g\'b3ym,\par zgrzytliwym krzykiem i trzepotem szarobr\'b9zowych skrzy-\par de\'b3.\par - Jeste\'9c, m\'f3j dumny ptaku - powita\'b3a go Elizabeth. -\par Wcze\'9cnie dzi\'9c przylecia\'b3e\'9c. Czy tak\'bfe nie mog\'b3e\'9c spa\'e6? -\par spyta\'b3a cicho. Z czu\'b3ym u\'9cmiechem przyjrza\'b3a si\'ea ulubie\'f1-\par cowi, a potem powoli wyci\'b9gn\'ea\'b3a przed siebie rami\'ea. -\par No, chod\'9f - nakaza\'b3a \'b3agodnie.\par Sok\'f3\'b3 kilka razy przekrzywi\'b3 g\'b3ow\'ea na boki, ani na\par chwil\'ea nie odrywaj\'b9c od dziewczyny przenikliwego wzro-\par ku. Z gard\'b3a doby\'b3 mu si\'ea gulgotliwy d\'9fwi\'eak. Oczy ptaka\par mia\'b3y kolor nagietk\'f3w, a chocia\'bf by\'b3 w nich wyraz dra-\par pie\'bfnej dziko\'9cci, Elizabeth nie czu\'b3a l\'eaku. Odwzajemni\'b3a\par spojrzenie soko\'b3a z niezachwian\'b9 ufno\'9cci\'b9 i powt\'f3rnie go\par przyzwa\'b3a. W u\'b3amku sekundy wyl\'b9dowa\'b3 na jej nagim\par ramieniu, ale ani jego ci\'ea\'bfar, ani dotyk nie poruszy\'b3y\par dziewczyny. Szpony ptaka by\'b3y ostre jak brzytwa, mimo\par to nie nosi\'b3a r\'eakawicy. G\'b3adka, nieskazitelna sk\'f3ra na jej\par ramieniu dowodzi\'b3a, jak delikatnie obchodzi si\'ea ptak ze\par sw\'b9 pani\'b9.\par - I co ja mam z tob\'b9 zrobi\'e6? - spyta\'b3a Elizabeth.\par Popatrzy\'b3a na ulubie\'f1ca roze\'9cmianymi b\'b3\'eakitnymi oczami.\par - Rozleniwisz si\'ea, nabierzesz t\'b3uszczu, przyjacielu. Da\'b3am\par ci wolno\'9c\'e6, a ty nie chcesz z niej skorzysta\'e6. Och, m\'f3j\par wierny ptaku, gdyby m\'ea\'bfczy\'9fni byli tacy jak ty... -\par weso\'b3o\'9c\'e6 znik\'b3a z jej oczu.\par T\'eatent zbli\'bfaj\'b9cego si\'ea konia zaskoczy\'b3 Elizabeth.\par - Le\'e6 - powiedzia\'b3a do soko\'b3a i ptak natychmiast\par wystrzeli\'b3 w niebo. Lekko dr\'bf\'b9cym g\'b3osem Elizabeth\par przywo\'b3a\'b3a do siebie dwa wilczarze i biegiem rzuci\'b3a si\'ea\par szuka\'e6 bezpiecze\'f1stwa w pobliskim lesie. Gdy przywar\'b3a\par do pnia najbli\'bfszego drzewa, oba psy by\'b3y ju\'bf u jej boku.\par Gestem nakaza\'b3a im warowa\'e6. Serce bi\'b3o jej jak szalone.\par Czeka\'b3a, co si\'ea stanie, w milczeniu przeklinaj\'b9c swoj\'b9\par g\'b3upot\'ea, zostawi\'b3a bowiem sztylet w chacie.\par Po okolicy w\'b3\'f3czyli si\'ea maruderzy, ca\'b3e bandy obwie-\par si\'f3w. Dlatego ka\'bfdy, kto opu\'9cci\'b3 schronienie w czterech\par \'9ccianach, \'b3atwo m\'f3g\'b3 sta\'e6 si\'ea ofiar\'b9 tych brutalnych,\par zdeprawowanych typ\'f3w.\par - Milady - g\'b3os wiernego s\'b3ugi dotar\'b3 do Elizabeth\par przez gruby pok\'b3ad trwogi. Natychmiast poczu\'b3a ulg\'ea.\par Spu\'9cci\'b3a g\'b3ow\'ea i zwiesi\'b3a ramiona, \'b3api\'b9c dech. - Milady.\par Tu Joseph. Czy jeste\'9c tu, pani?\par S\'b3ysz\'b9c coraz wi\'eaksze zaniepokojenie w jego g\'b3osie,\par Elizabeth zdecydowa\'b3a si\'ea opu\'9cci\'e6 kryj\'f3wk\'ea. Bezszelest-\par nie okr\'b9\'bfy\'b3a pie\'f1 i zaszed\'b3szy Josepha od ty\'b3u, dotkn\'ea\'b3a\par dr\'bf\'b9c\'b9 r\'eak\'b9 jego przygarbionych plec\'f3w. Stary cz\'b3owiek\par drgn\'b9\'b3, wydaj\'b9c okrzyk zaskoczenia. Omal jej przy tym nie\par przewr\'f3ci\'b3.\par - Ale\'bf mnie przerazi\'b3a\'9c, pani - powiedzia\'b3 z \'b3agodnym\par wyrzutem. Na widok sp\'b3oszonej miny Elizabeth zmusi\'b3 si\'ea\par jednak do u\'9cmiechu, ods\'b3aniaj\'b9c dwa rz\'eady mocno prze-\par rzedzonych z\'eab\'f3w. - Twoja twarz jest tak pi\'eakna, \'bfe\par zawsze, nawet je\'9cli znaczy j\'b9 grymas, daje mi odczu\'e6, jak\par bardzo jestem niegodny.\par - A ty mi zawsze pochlebiasz, Joseph - odpar\'b3a Eli-\par zabeth. S\'b3ug\'ea zn\'f3w oczarowa\'b3a melodia jej lekko schry-\par pni\'eatego g\'b3osu. Patrzy\'b3, jak pani odwraca si\'ea i dochodzi\par do drzwi chaty. Troch\'ea si\'ea dziwi\'b3, \'bfe jej uroda niezmiennie\par go pora\'bfa. Przecie\'bf wychowywa\'b3 Elizabeth od dzieci\'f1-\par stwa.\par - Chod\'9f Joseph, napijesz si\'ea ze mn\'b9 czego\'9c zimnego.\par Wyjawisz mi, co ci\'ea sprowadza - powiedzia\'b3a Elizabeth.\par I nagle godno\'9c\'e6 j\'b9 opu\'9cci\'b3a. L\'eak zamgli\'b3 jej oczy. - Chyba\par nie omyli\'b3am si\'ea w rachubie? To nie jest tw\'f3j dzie\'f1\par przynoszenia mi strawy, prawda? A mo\'bfe ju\'bf ca\'b3kiem\par straci\'b3am poczucie czasu?\par Joseph zauwa\'bfy\'b3 nut\'ea rozpaczy w jej g\'b3osie. Mia\'b3 wiel-\par k\'b9 ochot\'ea wzi\'b9\'e6 j\'b9 w ramiona i pocieszy\'e6. U\'9cwiadomi\'b3\par sobie jednak, \'bfe to zupe\'b3nie niemo\'bfliwe, \'bfe on, uni\'bfony\par s\'b3uga, stoi przed swoj\'b9 pani\'b9.\par - Min\'b9\'b3 prawie miesi\'b9c, odk\'b9d moja rodzina...\par - Nie m\'f3w o tym, pani. I nie obawiaj si\'ea - uspokoi\'b3 j\'b9\par Joseph. - Umys\'b3 ci\'ea nie oszukuje, by\'b3em tu ledwie dwa\par dni temu. Dzi\'9c przynosz\'ea wa\'bfn\'b9 nowin\'ea i mam pewien\par plan, kt\'f3ry chcia\'b3bym podda\'e6 ci, pani, pod rozwag\'ea.\par - Je\'9cli znowu zamierzasz proponowa\'e6 mi podr\'f3\'bf do\par dziadka, to tracisz czas, Joseph. Dam t\'ea sam\'b9 odpowied\'9f.\par Nigdy! Zostan\'ea tu, blisko domu, dop\'f3ki nie sprowadz\'ea\par zemsty na morderc\'f3w mojej rodziny. Tak \'9clubowa\'b3am! -\par Sta\'b3a patrz\'b9c na niego gniewnie, wyzywaj\'b9co wysuni\'eaty\par podbr\'f3dek podkre\'9cla\'b3 jej zdecydowanie. Joseph u\'9cwiado-\par mi\'b3 sobie, \'bfe chc\'b9c unikn\'b9\'e6 przenikaj\'b9cego go do g\'b3\'eabi\par spojrzenia, musi spu\'9cci\'e6 wzrok a\'bf do jej st\'f3p.\par - I co ty na to? - spyta\'b3a Elizabeth, zak\'b3adaj\'b9c ramiona\par na piersi. Gdy s\'b3uga zwleka\'b3 z odpowiedzi\'b9, westchn\'ea\'b3a\par i odezwa\'b3a si\'ea nieco ciszej i \'b3agodniej: - Musisz si\'ea\par zadowoli\'e6 tym, \'bfe odes\'b3a\'b3am w bezpieczne miejsce ma\'b3e-\par go Thomasa.\par Pad\'b3a jednak odpowied\'9f zupe\'b3nie nie po jej my\'9cli.\par Elizabeth spostrzeg\'b3a, \'bfe ramiona starego cz\'b3owieka sku-\par li\'b3y si\'ea jeszcze bardziej ni\'bf zwykle. Joseph potar\'b3 \'b3ysin\'ea,\par odkaszln\'b9\'b3 i powiedzia\'b3:\par - \'8fli ludzie odeszli.\par - Odeszli? Co masz na my\'9cli? Jak to odeszli? - Ka\'bfde\par pytanie by\'b3o g\'b3o\'9cniejsze od nast\'eapnego. Elizabeth nie\par zdawa\'b3a sobie sprawy, \'bfe chwyci\'b3a wiernego s\'b3ug\'ea za szat\'ea\par i zacz\'ea\'b3a nim energicznie potrz\'b9sa\'e6.\par Joseph uni\'f3s\'b3 d\'b3onie i ostro\'bfnie wyswobodzi\'b3 si\'ea\par z chwytu.\par - Milady, uspok\'f3j si\'ea, prosz\'ea. Wejd\'9fmy do izby -\par zaproponowa\'b3. - Tam powiem wszystko, co wiem.\par Elizabeth wyrazi\'b3a zgod\'ea skinieniem g\'b3owy i po\'9cpieszy-\par \'b3a do chaty. Stara\'b3a si\'ea opanowa\'e6, jak przysta\'b3o osobie jej\par urodzenia, ale nie mog\'b3a zmusi\'e6 do pos\'b3usze\'f1stwa buntu-\par j\'b9cego si\'ea umys\'b3u. N\'eaka\'b3y j\'b9 wi\'eac liczne pytania i zam\'eat\par uczu\'e6.\par Umeblowanie jedynej izby w chacie by\'b3o bardzo sk\'b9pe.\par Elizabeth usiad\'b3a wyprostowana na brzegu jednego\par z dw\'f3ch sto\'b3k\'f3w, splot\'b3a d\'b3onie na podo\'b3ku i czeka\'b3a, a\'bf\par Jospeh rozpali ogie\'f1. By\'b3a wprawdzie p\'f3\'9fna wiosna, ale\par w chacie panowa\'b3y ch\'b3\'f3d i wilgo\'e6. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe\par min\'ea\'b3a wieczno\'9c\'e6, zanim s\'b3uga usiad\'b3 naprzeciwko.\par - To sta\'b3o si\'ea nied\'b3ugo po tym, jak tu ostatni raz by\'b3em,\par milady. W dzie\'f1 burzy - u\'9cci\'9cli\'b3. - Dotar\'b3em do drugiego\par z kolei wzniesienia, licz\'b9c od zamku, kiedy zobaczy\'b3em\par ich pierwszy raz. Podnie\'9cli chmur\'ea kurzu na tej kr\'eatej\par drodze w dolinie. By\'b3y ich ze dwie setki, nie wi\'eacej, ale\par wygl\'b9dali bardzo walecznie. Czu\'b3em, jak si\'ea pode mn\'b9\par trz\'easie ziemia, taki to by\'b3 widok. W\'f3dz jecha\'b3 do\'9c\'e6 daleko\par z przodu, przed swymi lud\'9fmi. On jeden nie os\'b3oni\'b3 g\'b3owy\par he\'b3mem. Kiedy grzmot si\'ea przetoczy\'b3, a konni wpadli\par w zamkowe bramy, zrozumia\'b3em, \'bfe nie dbaj\'b9 o zaskocze-\par nie. Podjecha\'b3em bli\'bfej. By\'b3em tak ciekaw, \'bfe zapomnia-\par \'b3em o przezorno\'9cci. Zanim jednak zd\'b9\'bfy\'b3em znale\'9f\'e6 le-\par psze miejsce do patrzenia, w\'f3dz ustawi\'b3 swych ludzi\par w p\'f3\'b3kole. Os\'b3oni\'eaci \'9ccian\'b9 tarcz parli naprz\'f3d. O, to by\'b3\par naprawd\'ea wspania\'b3y widok. Patrzy\'b3em, jak w\'f3dz ich\par prowadzi, co za olbrzym. G\'b3ow\'ea da\'b3bym, \'bfe tak wielki\par miecz ledwie unios\'b3oby dw\'f3ch ludzi mniejszej si\'b3y. A on\par wywija\'b3 nim niezliczon\'b9 ilo\'9c\'e6 razy i za ka\'bfdym razem\par k\'b3ad\'b3 jednego przeciwnika. Wtedy w\'b3a\'9cnie nadesz\'b3a bu-\par rza...\par - Czy to byli ludzie lorda Geoffreya? - Ledwie zdo\'b3a\'b3a\par wyszepta\'e6 to pytanie, ale Jospeh je us\'b3ysza\'b3.\par - O tak, pani, lorda Geoffreya. Ty wiedzia\'b3a\'9c, \'bfe on\par przy\'9cle zbrojnych.\par - Naturalnie, Joseph - westchn\'ea\'b3a. - M\'f3j ojciec by\'b3\par wasalem Geoffreya, wi\'eac senior musia\'b3 odzyska\'e6 to, co\par do niego nale\'bfy. Ale przecie\'bf nie pchn\'eali\'9cmy do niego\par umy\'9clnego. Sk\'b9d si\'ea tak szybko dowiedzia\'b3?\par - Nie wiem - wyzna\'b3 Joseph.\par - Belwain! - Wykrzykn\'ea\'b3a to imi\'ea z rozpacz\'b9. Po-\par tem zerwa\'b3a si\'ea ze sto\'b3ka i zacz\'ea\'b3a nerwowo chodzi\'e6 po\par izbie.\par - Tw\'f3j stryj, pani? - spyta\'b3 Joseph. - Czemu mia\'b3by...\par - To oczywiste - przerwa\'b3a mu Elizabeth. - Oboje\par wiemy, \'bfe to stryj odpowiada za wymordowanie mojej\par rodziny. Czy\'bfby osobi\'9ccie uda\'b3 si\'ea do Geoffreya?! Bo\'bfe,\par zdradzi\'b3 swoich w\'b3asnych ludzi, by zyska\'e6 przychylno\'9c\'e6\par milorda. Jakich k\'b3amstw musia\'b3 mu naopowiada\'e6.\par Joseph pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Zawsze wiedzia\'b3em, \'bfe jest z\'b3ym cz\'b3owiekiem, ale\par nie s\'b9dzi\'b3em, \'bfe posunie si\'ea a\'bf tak daleko.\par - Jeste\'9cmy zgubieni, Joseph - odrzek\'b3a Elizabeth zbo-\par la\'b3ym szeptem. - Lord Geoffrey wys\'b3ucha k\'b3amstw moje-\par go stryja. Thomasa i mnie wydadz\'b9 w r\'eace Belwaina.\par Wtedy Belwain zamorduje Thomasa, bo tylko w przypad-\par ku \'9cmierci mojego m\'b3odszego brata staje si\'ea panem nasze-\par go domostwa.\par - Mo\'bfe lord Geoffrey przejrzy plan Belwaina - podsu-\par n\'b9\'b3 z nadziej\'b9 Joseph.\par - Nigdy nie spotka\'b3am lorda Geoffreya osobi\'9ccie -\par powiedzia\'b3a Elizabeth - ale o ile wiem, ma bardzo poryw-\par cze usposobienie i bywa wyj\'b9tkowo trudnym cz\'b3owie-\par kiem. Nie, nie s\'b9dz\'ea, by chcia\'b3 wys\'b3ucha\'e6 prawdy.\par - Milady -j\'eakn\'b9\'b3 b\'b3agalnie Joseph. - Mo\'bfe...\par - Pos\'b3uchaj, Joseph. Gdyby chodzi\'b3o tylko o mnie,\par uda\'b3abym si\'ea do lorda Geoffreya i b\'b3aga\'b3a, by wys\'b3ucha\'b3\par moich s\'b3\'f3w, bo zdrad\'ea Belwaina trzeba g\'b3osi\'e6 ka\'bfdemu,\par kto zechce wys\'b3ucha\'e6. Ale musz\'ea chroni\'e6 Thomasa. Bel-\par wain s\'b9dzi, \'bfe oboje zgin\'eali\'9cmy.\par Elizabeth nerwowo przechadza\'b3a si\'ea przed paleniskiem.\par - Powzi\'ea\'b3am decyzj\'ea, Joseph. Jutro wyje\'bfd\'bfamy do\par Londynu, szuka\'e6 schronienia w domu mojego dziadka.\par - A Belwain? - spyta\'b3 Joseph z wahaniem w g\'b3osie.\par Przygotowa\'b3 si\'ea na budz\'b9c\'b9 w nim l\'eak, lecz nieuniknion\'b9\par odpowied\'9f. Dobrze zna\'b3 swoj\'b9 pani\'b9. Nie pozwoli, by\par Belwainowi usz\'b3y p\'b3azem jego niegodne czyny.\par - Belwaina zabij\'ea.\par W ciszy, kt\'f3ra zapad\'b3a po stwierdzeniu Elizabeth, za-\par skwiercza\'b3o polano, potem rozleg\'b3 si\'ea g\'b3o\'9cny trzask. Stary\par s\'b3uga poczu\'b3 zimny dreszcz. Nie w\'b9tpi\'b3, \'bfe milady nie\par rzuca s\'b3\'f3w na wiatr. Ale przecie\'bf nie przekaza\'b3 jej jeszcze\par wszystkich nowin. Opar\'b3szy wi\'eac pomarszczone d\'b3onie na\par dr\'bf\'b9cych kolanach, przeszed\'b3 do dalszej cz\'ea\'9cci swojego\par zadania.\par - Ludzie Geoffreya maj\'b9 Thomasa.\par Elizabeth w jednej chwili znieruchomia\'b3a.\par - Jak to mo\'bfliwe? Thomas jest teraz u dziadka. Sam\par widzia\'b3e\'9c, jak odje\'bfd\'bfa\'b3 z Rolandem. Musisz si\'ea myli\'e6.\par - Nie, milady. Na w\'b3asne oczy widzia\'b3em go w zamku.\par Spa\'b3 przy ogniu, to by\'b3 na pewno on. Wypyta\'b3em kogo si\'ea\par da\'b3o i wiem, \'bfe uwa\'bfaj\'b9 go tam za niemow\'ea. - Widz\'b9c, \'bfe\par pani zamierza mu przerwa\'e6, Joseph powstrzyma\'b3 j\'b9 unie-\par sieniem d\'b3oni i podj\'b9\'b3 opowie\'9c\'e6. - Sk\'b9d si\'ea tam wzi\'b9\'b3, tego\par nie wiem. Ludzie Geoffreya nic mi nie powiedz\'b9. Jedno\par jest pewne: nie znaj\'b9 imienia ch\'b3opca, ale bardzo o niego\par dbaj\'b9. Podobno le\'bfy tam umieraj\'b9cy wojownik, kt\'f3ry\par ma\'b3ego ocali\'b3.\par - M\'f3wisz zagadkami, Joseph. Jaki umieraj\'b9cy wojow-\par nik? - W poczuciu bezradno\'9cci Elizabeth odrzuci\'b3a na rami\'ea\par zb\'b3\'b9kany z\'b3oty lok, kt\'f3ry przes\'b3oni\'b3 jej oczy. Natomiast\par Joseph przeci\'b9gle westchn\'b9\'b3 i podrapa\'b3 si\'ea po g\'eastej brodzie.\par - Podczas bitwy ich wodza ci\'eato w g\'b3ow\'ea. M\'f3wi\'b9, \'bfe\par to on jest umieraj\'b9cy.\par - Dlaczego podj\'b9\'b3e\'9c takie ryzyko i poszed\'b3e\'9c do zamku,\par Joseph?\par - Stajenny Maynard przes\'b3a\'b3 mi wiadomo\'9c\'e6, \'bfe jest tam\par Thomas. Musia\'b3em sprawdzi\'e6 - wyja\'9cni\'b3 s\'b3uga. - A kiedy\par us\'b3ysza\'b3em, \'bfe w\'f3dz ludzi Geoffreya jest umieraj\'b9cy,\par odszuka\'b3em jego zast\'eapc\'ea. Wpad\'b3em na pewien pomys\'b3 i...\par - Joseph znowu odchrz\'b9kn\'b9\'b3. - No, powiedzia\'b3em im, \'bfe\par znam jedn\'b9 kobiet\'ea bieg\'b3\'b9 w sztuce uzdrawiania. Obieca-\par \'b3em przyprowadzi\'e6 j\'b9 do ich pana pod warunkiem, \'bfe je\'9cli\par pan wyzdrowieje, uzdrowicielka b\'eadzie mog\'b3a bez prze-\par szk\'f3d si\'ea oddali\'e6... Wasal lorda nie chcia\'b3 si\'ea zgodzi\'e6,\par powtarza\'b3, \'bfe nie musi dawa\'e6 \'bfadnych przyrzecze\'f1, ale nie\par poszed\'b3em na ust\'eapstwa, wi\'eac w ko\'f1cu przysta\'b3 na moje\par warunki.\par Elizabeth w napi\'eaciu wys\'b3ucha\'b3a planu Josepha, w ko\'f1-\par cu ze z\'b3o\'9cci\'b9 powiedzia\'b3a:\par - A je\'9cli on nie wyzdrowieje, Joseph? Co wtedy?\par - Nie potrafi\'b3em wymy\'9cli\'e6 nic innego, \'bfeby\'9c mog\'b3a by\'e6\par blisko Thomasa, pani. Mo\'bfe na zamku znajdziesz spos\'f3b,\par \'bfeby go uwolni\'e6. Prosz\'ea nie robi\'e6 takiej z\'b3ej miny -\par b\'b3agalnie doda\'b3 s\'b3uga. - Twoja matka, pani, piel\'eagnowa\'b3a\par chorych. Wiele razy widzia\'b3em, \'bfe jej pomagasz. Na\par pewno czego\'9c si\'ea od niej nauczy\'b3a\'9c.\par Elizabeth rozwa\'bfy\'b3a s\'b3owa Josepha. Czu\'b3a w sobie roz-\par darcie. Waha\'b3a si\'ea, jak post\'b9pi\'e6. Ale zapewnienie bezpie-\par cze\'f1stwa Thomasowi by\'b3o absolutnie najwa\'bfniejsze. Je\'9cli\par ludzie lorda Geoffreya rozpoznaj \'b9 ch\'b3opca, zaprowadz\'b9 go\par do wodza. Zgodnie z prawem, Thomas jest nast\'eapc\'b9 zabi-\par tego pana zamku, do czasu uzyskania pe\'b3noletno\'9cci zosta\'b3-\par by jednak oddany pod kuratel\'ea stryja. A Belwain, jako jego\par opiekun, postara\'b3by si\'ea usun\'b9\'e6 jedyn\'b9 przeszkod\'ea na dro-\par dze do osi\'b9gni\'eacia wymarzonej pozycji. Prawo jest pra-\par wem. Nie, zaiste nie mia\'b3a wyboru.\par - Plan jest dobry, Joseph. Niech B\'f3g ma nas w swej\par opiece, by ich w\'f3dz odzyska\'b3 si\'b3y. A je\'9cli nie odzyska,\par b\'eadziemy wiedzie\'e6, \'bfe zrobili\'9cmy wszystko, co w naszej\par mocy.\par Elizabeth prze\'bfegna\'b3a si\'ea uroczy\'9ccie, Joseph poszed\'b3 za\par jej przyk\'b3adem.\par - Niech B\'f3g ma nas w swej opiece - powt\'f3rzy\'b3 mod-\par litewnym tonem. - Niech B\'f3g ma nas w swej opiece.\par - Przygotuj\'ea si\'ea do podr\'f3\'bfy, a ty tymczasem osiod\'b3aj\par mi klacz - powiedzia\'b3a Elizabeth. U\'9cmiech z\'b3agodzi\'b3\par stanowczo\'9c\'e6 rozkazu. Joseph natychmiast wyszed\'b3 na\par dw\'f3r, zamykaj\'b9c za sob\'b9 drzwi. Okr\'b9\'bfy\'b3 chat\'ea i szyb-\par ko sprawi\'b3 si\'ea z wierzchowcem pani. Wr\'f3ciwszy po kil-\par ku minutach do izby stwierdzi\'b3, \'bfe Elizabeth przebra\'b3a\par si\'ea w niebiesk\'b9 sukni\'ea, prost\'b9 w kroju, cho\'e6 z dobrego\par materia\'b3u. Tkanina by\'b3a dok\'b3adnie dobrana do odcienia jej\par oczu.\par Wzi\'b9\'b3 od pani wi\'b9zk\'ea zi\'f3\'b3 i pom\'f3g\'b3 jej dosi\'b9\'9c\'e6 konia.\par Teraz \'bfa\'b3owa\'b3, \'bfe nie pomy\'9cla\'b3 d\'b3u\'bfej. Jego troska nie\par usz\'b3a uwagi Elizabeth, kt\'f3ra pochyli\'b3a si\'ea i poklepa\'b3a\par starego cz\'b3owieka po pomarszczonej d\'b3oni.\par - Nie martw si\'ea, Joseph. Najwy\'bfszy czas co\'9c zrobi\'e6.\par Wszystko b\'eadzie dobrze.\par Jakby chc\'b9c si\'ea upewni\'e6, \'bfe pani si\'ea nie myli, Joseph\par powt\'f3rnie wykona\'b3 znak krzy\'bfa. Potem dosiad\'b3 wa\'b3acha,\par po\'bfyczonego od \'a3ysego Hermana, pomocnika stajennego,\par i pierwszy ruszy\'b3 przez las, maj\'b9c na podor\'eadziu sztylet,\par w razie gdyby na drodze czyha\'b3o niebezpiecze\'f1stwo.\par Po nieca\'b3ej godzinie Elizabeth i Joseph osi\'b9gn\'eali nad-\par wer\'ea\'bfone w bitwie bramy zamku, do kt\'f3rych prowadzi\'b3a\par kr\'eata droga. Dw\'f3ch krzepkich wartownik\'f3w odsun\'ea\'b3o si\'ea\par na bok, by umo\'bfliwi\'e6 im przejazd. Starali si\'ea trzyma\'e6\par z dala od wilczarzy Elizabeth, kt\'f3re bieg\'b3y po obu stronach\par jej klaczy. Na ich twarzach malowa\'b3o si\'ea zaskoczenie, nie\par okazali go jednak ani s\'b3owem. Tylko wymienili mi\'eadzy\par sob\'b9 znacz\'b9ce spojrzenia, rado\'9cnie szczerz\'b9c z\'eaby i mar-\par szcz\'b9c brwi, gdy niezwyk\'b3a grupka bezpiecznie znalaz\'b3a\par si\'ea na zamku.\par Joseph pierwszy dotar\'b3 do wewn\'eatrznego muru, zsun\'b9\'b3\par si\'ea z konia i szybko po\'9cpieszy\'b3 pani na pomoc. Gdy\par zsiada\'b3a, czu\'b3 dr\'bfenie jej d\'b3oni. Wiedzia\'b3, \'bfe to z l\'eaku.\par Z dum\'b9 spojrza\'b3 jej w oczy, gdy\'bf na zewn\'b9trz wida\'e6 by\'b3o\par po niej tylko spok\'f3j i opanowanie.\par - Tw\'f3j ojciec by\'b3by dumny, pani - szepn\'b9\'b3, stawiaj\'b9c\par j\'b9 na ziemi. O tak, milady ma dzielno\'9c\'e6 po ojcu. Joseph\par dobrze to wiedzia\'b3 i \'bfa\'b3owa\'b3, \'bfe ma\'b3y Thomas nie mo\'bfe\par teraz zobaczy\'e6 siostry. W gruncie rzeczy bowiem to on,\par Joseph, ba\'b3 si\'ea tego, co mia\'b3o nast\'b9pi\'e6, a milady dodawa\'b3a\par mu otuchy.\par Pocz\'b9tkowo w murach zamku wyra\'9fnie by\'b3o s\'b3ycha\'e6\par pracuj\'b9cych ludzi, wnet jednak zapad\'b3a z\'b3owroga, przej-\par muj\'b9ca dreszczem cisza. Morze obcych twarzy wpatrywa-\par \'b3o si\'ea w skupieniu w Elizabeth, kt\'f3ra przez chwil\'ea sta\'b3a\par przy klaczy, a potem z wysoko uniesion\'b9 g\'b3ow\'b9 wesz\'b3a\par w ci\'bfb\'ea gapi\'f3w.\par Czy Joseph nie m\'f3wi\'b3 przypadkiem, \'bfe zbrojnych jest\par najwy\'bfej dwustu? - dziwi\'b3a si\'ea. Uzna\'b3a, \'bfe musia\'b3 b\'b3\'eadnie\par oceni\'e6 si\'b3y, bo ludzi by\'b3o przynajmniej dwakro\'e6 tyle.\par I wszyscy co do jednego wytrzeszczali na ni\'b9 oczy. Ich\par grubia\'f1skie zachowanie nie zastraszy\'b3o Elizabeth. Duma\par prostowa\'b3a jej ramiona, budzi\'b3a w niej niemal kr\'f3lewsk\'b9\par godno\'9c\'e6. Wiatr zerwa\'b3 jej z g\'b3owy kaptur i swobodnie\par rozsypa\'b3 po ramionach g\'east\'b9 mas\'ea roz\'9cwietlonych s\'b3o\'f1cem\par lok\'f3w.\par Elizabeth wesz\'b3a niespiesznie do wielkiej sali, przysta-\par j\'b9c tylko na chwil\'ea, by zdj\'b9\'e6 okrycie i poda\'e6 je id\'b9cemu\par krok w krok za ni\'b9 Josephowi. Zauwa\'bfy\'b3a, jak kurczowo\par s\'b3uga \'9cciska wi\'b9zk\'ea leczniczych zi\'f3\'b3, kt\'f3r\'b9 mu da\'b3a. A\'bf\par nabrzmia\'b3y mu \'bfy\'b3y d\'b3oni. Pos\'b3a\'b3a Josephowi przelotny\par u\'9cmiech, usi\'b3uj\'b9c cho\'e6 troch\'ea z\'b3agodzi\'e6 jego niepok\'f3j.\par Pozornie oboj\'eatna na aprobuj\'b9ce spojrzenia m\'ea\'bfczyzn,\par Elizabeth kroczy\'b3a w towarzystwie wilczarzy ku kominko-\par wi w g\'b3\'eabi wielkiej sali. Obecni milczeli, gdy ogrzewa\'b3a\par sobie d\'b3onie przy hucz\'b9cym ogniu. Tak naprawd\'ea nie by\'b3o\par jej zimno, ale potrzebowa\'b3a czasu, by przygotowa\'e6 si\'ea na\par konfrontacj\'ea z obecnymi w zamku lud\'9fmi. Gdy nie mog\'b3a\par ju\'bf d\'b3u\'bfej odwleka\'e6 tej chwili, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i przesun\'ea\'b3a\par wzrokiem po gapiach. Psy siad\'b3y u obu jej bok\'f3w.\par Wolno rozgl\'b9da\'b3a si\'ea dooko\'b3a. Wra\'bfenie domu ulecia\'b3o.\par Na wilgotnych kamiennych \'9ccianach wisia\'b3y strz\'eapy sztan-\par daru i tkanin, przypomnienie \'9cmierci, kt\'f3ra z\'b3o\'bfy\'b3a wizyt\'ea\par w Montwright. W pami\'eaci Elizabeth nie pozosta\'b3 najdrob-\par niejszy okruch \'9cmiechu, kt\'f3ry kiedy\'9c odbija\'b3 si\'ea echem\par w tych \'9ccianach, tylko krzyki trwogi. Teraz pomieszczenie\par by\'b3o jak nagie. Nawet nie bardzo mog\'b3a sobie wyobrazi\'e6\par matk\'ea, siedz\'b9c\'b9 obok ojca przy d\'b3ugim d\'eabowym stole...\par za to raz po raz powraca\'b3 obraz miecza, spadaj\'b9cego\par z wysoko\'9cci na szyj\'ea matki...\par W rozmy\'9claniach przeszkodzi\'b3 jej odg\'b3os kaszlu. Kto\'9c\par przerwa\'b3 napi\'eat\'b9 cisz\'ea. Elizabeth zdo\'b3a\'b3a odwr\'f3ci\'e6 wzrok\par od zniszczonego sztandaru i skupi\'b3a si\'ea na ludziach. Szyb-\par ki w ruchach, rudow\'b3osy m\'b3odzieniec z u\'9cmieszkiem na\par ustach zerwa\'b3 si\'ea od sto\'b3u i stan\'b9\'b3 tu\'bf przed ni\'b9, zas\'b3aniaj\'b9c\par pozosta\'b3ych m\'ea\'bfczyzn. Uzna\'b3a go za giermka, bo by\'b3 zbyt\par dojrza\'b3y na pazia, lecz za m\'b3ody, by ju\'bf go pasowano na\par rycerza. G\'b3upkowat\'b9 min\'b9 omal nie sk\'b3oni\'b3 jej do u\'9cmie-\par chu.\par Giermek spojrza\'b3 w b\'b3\'eakitne oczy Elizabeth i powie-\par dzia\'b3 g\'b3o\'9cno:\par - Pi\'eakna jeste\'9c. Jak si\'ea zajmiesz naszym panem? -\par Kiedy nie odpowiedzia\'b3a na t\'ea aluzyjn\'b9 zaczepk\'ea, bo\par nawet nie wiedzia\'b3a, co mog\'b3aby odpowiedzie\'e6, rudy\par giermek zawo\'b3a\'b3 do innego m\'ea\'bfczyzny: - Ona ma na\par g\'b3owie promienie s\'b3o\'f1ca. Musz\'b9 by\'e6 w dotyku jak najde-\par likatniejszy jedwab. - Potem uni\'f3s\'b3 d\'b3o\'f1 do jej lok\'f3w, ale\par znieruchomia\'b3 w p\'f3\'b3 gestu, s\'b3ysz\'b9c g\'b3os Elizabeth, cichy,\par lecz ostry jak n\'f3\'bf.\par - Znudzi\'b3o ci si\'ea \'bfycie?\par Giermek przesta\'b3 si\'ea u\'9cmiecha\'e6, jego uwagi nie usz\'b3o\par bowiem ostrzegawcze warczenie. Spojrza\'b3 na jednego psa,\par potem na drugiego i stwierdzi\'b3, \'bfe sier\'9c\'e6 na karku maj\'b9\par zje\'bfon\'b9, a z\'eaby im b\'b3yszcz\'b9, obna\'bfone do ataku. Gdy\par z powrotem zwr\'f3ci\'b3 wzrok ku Elizabeth, twarz mia\'b3 nieco\par poblad\'b3\'b9, a poza tym przyby\'b3 na niej gniewny grymas.\par - Nie zrobi\'b3bym ci krzywdy, jeste\'9c przecie\'bf pod\par skrzyd\'b3ami Soko\'b3a - szepn\'b9\'b3. - Nie musisz si\'ea mnie\par obawia\'e6.\par - Wobec tego i ty nie obawiaj si\'ea mnie - odszepn\'ea\'b3a\par cicho Elizabeth, tak by nikt inny tego nie us\'b3ysza\'b3. U\'9cmie-\par chn\'ea\'b3a si\'ea i gniew giermka natychmiast ulecia\'b3. Wiedzia\'b3,\par \'bfe do \'bfadnego z jego towarzyszy nie dolecia\'b3a tre\'9c\'e6 tej\par wymiany zda\'f1. Kobieta uratowa\'b3a jego dum\'ea i za to by\'b3\par jej wdzi\'eaczny. Zn\'f3w si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Elizabeth da\'b3a znak\par psom, kt\'f3re natychmiast nabra\'b3y bardziej przyjaznych\par manier i zacz\'ea\'b3y uderza\'e6 ogonami w pokryt\'b9 sitowiem\par posadzk\'ea.\par - Gdzie jest wasz w\'f3dz? - spyta\'b3a.\par - P\'f3jd\'9f za mn\'b9, zaprowadz\'ea ci\'ea do niego - zapropono-\par wa\'b3 giermek, teraz ca\'b3kiem ochoczo.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i ruszy\'b3a za m\'b3odym cz\'b3owie-\par kiem. Joseph czeka\'b3 u podn\'f3\'bfa schod\'f3w, wi\'eac z u\'9cmie-\par chem wzi\'ea\'b3a od niego wi\'b9zk\'ea zi\'f3\'b3. Potem szybko zacz\'ea\'b3a\par pokonywa\'e6 kr\'eate schody. By\'b3o to dla niej trudne, zmusi\'b3a\par si\'ea jednak, by nie my\'9cle\'e6 o dawnych dniach, kiedy biega\'b3a\par tu z siostrami i ma\'b3ym braciszkiem. Czas na \'b3zy przyjdzie\par p\'f3\'9fniej, pomy\'9cla\'b3a. Teraz od niej tylko zale\'bfa\'b3a przysz\'b3o\'9c\'e6\par Thomasa.\par Na pierwszym pode\'9ccie pojawi\'b3 si\'ea inny m\'ea\'bfczyzna,\par starszy od giermka. Twarz mia\'b3 wykrzywion\'b9 gro\'9fnym\par grymasem, Elizabeth przygotowa\'b3a si\'ea wi\'eac na kolejne\par starcie.\par - Jeste\'9c kobiet\'b9! Je\'9cli to jaka\'9c sztuczka...\par - To nie jest sztuczka - odpar\'b3a Elizabeth. - Znam\par r\'f3\'bfne \'9crodki, kt\'f3re mog\'b9 pom\'f3c waszemu wodzowi. Ocal\'ea\par go, je\'9cli tylko b\'eadzie to w mojej mocy.\par - Czemu chcesz przyj\'9c\'e6 mu z pomoc\'b9? - spyta\'b3 z na-\par ciskiem.\par - Nic nie b\'ead\'ea t\'b3umaczy\'e6 - odpar\'b3a Elizabeth. By\'b3a\par zirytowana i znu\'bfona, pilnowa\'b3a si\'ea jednak, by nie ujawni\'e6\par tych uczu\'e6. - Chcecie mojej pomocy czy nie?\par M\'ea\'bfczyzna jeszcze przez chwil\'ea patrzy\'b3 na ni\'b9 wrogo.\par Dla Elizabeth by\'b3o oczywiste, \'bfe podejrzliwie odnosi si\'ea\par do jej motyw\'f3w, nie mia\'b3a jednak zamiaru uspokaja\'e6 jego\par l\'eak\'f3w. Uporczywie milcza\'b3a, wytrzymuj\'b9c nieprzyjazne\par spojrzenie.\par - Zostaw tu psy i chod\'9f ze mn\'b9. - M\'ea\'bfczyzna wyda\'b3\par to polecenie przez zaci\'9cni\'eate z\'eaby.\par - Nie - sprzeciwi\'b3a si\'ea Elizabeth. - Psy p\'f3jd\'b9 ze mn\'b9.\par Nikogo nie skrzywdz\'b9, chyba \'bfe kto\'9c b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3\par skrzywdzi\'e6 mnie.\par Ku jej zdziwieniu m\'ea\'bfczyzna nie pr\'f3bowa\'b3 si\'ea spiera\'e6,\par chocia\'bf d\'b3oni\'b9 przeczesa\'b3 szpakowate w\'b3osy w ge\'9ccie,\par kt\'f3ry niew\'b9tpliwie wyra\'bfa\'b3 silne rozdra\'bfnienie.\par Nie powi\'f3d\'b3 jej do trzech par drzwi prowadz\'b9cych do\par du\'bfych sypialni po lewej stronie, lecz skr\'eaci\'b3 w prawo\par i wzi\'b9wszy ze \'9cciany p\'b3on\'b9ce \'b3uczywo ruszy\'b3 d\'b3ugim\par korytarzem, by w ko\'f1cu stan\'b9\'e6 przed jej w\'b3asn\'b9 sypialni\'b9.\par Przy drzwiach sta\'b3o dw\'f3ch wartownik\'f3w. Obaj spojrzeli\par na Elizabeth z wielkim zdziwieniem.\par Elizabeth przekroczy\'b3a pr\'f3g za rycerzem, cho\'e6 nieco\par dr\'bfa\'b3y pod ni\'b9 nogi. Omiot\'b3a komnat\'ea spojrzeniem i prze-\par \'bfy\'b3a wielkie zdziwienie, gdy\'bf pomieszczenie znajdowa\'b3o\par si\'ea w dok\'b3adnie takim stanie, w jakim je zostawi\'b3a. Ta\par sypialnia by\'b3a mniejsza od pozosta\'b3ych, ale szczeg\'f3lnie\par przypad\'b3a jej do gustu zar\'f3wno ze wzgl\'eadu na oddalenie\par od reszty, jak i zapieraj\'b9cy dech w piersiach widok na las,\par kt\'f3ry roztacza\'b3 si\'ea z ma\'b3ego okienka.\par Wi\'eaksz\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 \'9cciany w g\'b3\'eabi komnaty zajmowa\'b3 komi-\par nek. Sta\'b3y przy nim dwa drewniane krzes\'b3a z fioletowo-\par niebieskimi poduchami, kt\'f3re uszy\'b3a dla niej jej siostra\par Margaret.\par Przenios\'b3a wzrok na sztandar wisz\'b9cy nad kominkiem.\par Niebieskie t\'b3o pasowa\'b3o do poduszek, natomiast blado\'bf\'f3\'b3te\par nici uk\'b3ada\'b3y si\'ea w rysunek dw\'f3ch wilczarzy Elizabeth.\par Jedynym akcentem w innym kolorze by\'b3 ciemnowi\'9cniowy\par zarys soko\'b3a, umieszczony w g\'f3rnej cz\'ea\'9cci tkaniny. Eliza-\par beth poczu\'b3a uk\'b3ucie w sercu, kiedy pomy\'9cla\'b3a, ile razy\par siedzia\'b3y razem z matk\'b9, pracuj\'b9c nad tym sztandarem.\par Nie! - us\'b3ysza\'b3a sw\'f3j g\'b3os rozs\'b9dku. Nie czas na to.\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, co nie usz\'b3o uwagi rycerza. On r\'f3wnie\'bf\par przyjrza\'b3 si\'ea sztandarowi, po czym przeni\'f3s\'b3 wzrok z po-\par wrotem na jej twarz. Odnalaz\'b3 tam cierpienie, kt\'f3re Eliza-\par beth skrz\'eatnie stara\'b3a si\'ea ukry\'e6. Ciekawo\'9c\'e6 zago\'9cci\'b3a\par w jego oczach. Dziewczyna ca\'b3kowicie go jednak zigno-\par rowa\'b3a. Spogl\'b9da\'b3a na \'b3o\'bfe. \'af\'f3\'b3to-niebieskie draperie po\par obu stronach by\'b3y odsuni\'eate i przytrzymane sznurem, wi\'eac\par mog\'b3a dok\'b3adnie przyjrze\'e6 si\'ea wodzowi. Rzuca\'b3a si\'ea\par w oczy jego ros\'b3o\'9c\'e6. By\'b3 chyba jeszcze wy\'bfszy ni\'bf jej\par dziadek.\par W\'b3osy mia\'b3 kruczoczarne. Od strony wezg\'b3owia prawie\par opiera\'b3 si\'ea o draperie, podczas gdy jego stopom niewiele\par brakowa\'b3o, by zwisn\'b9\'e6 z \'b3o\'bfa. Mimo swego stanu m\'ea\'bfczy-\par zna wzbudzi\'b3 w niej przera\'bfenie. Stan\'ea\'b3a jak wryta i za-\par cz\'ea\'b3a studiowa\'e6 jego surowe rysy. Musia\'b3a przyzna\'e6, \'bfe\par by\'b3 przystojny... przystojny i niew\'b9tpliwie twardy.\par Wojownik zacz\'b9\'b3 si\'ea rzuca\'e6, poj\'eakuj\'b9c do\'9c\'e6 s\'b3abym,\par aczkolwiek d\'9fwi\'eacznym g\'b3osem. Wyrwa\'b3 j\'b9 tym z oszo\'b3o-\par mienia i sk\'b3oni\'b3 do dzia\'b3ania. Szybko po\'b3o\'bfy\'b3a mu d\'b3o\'f1 na\par wilgotnym, \'9cniadym czole, odsuwaj\'b9c przy tym do ty\'b3u\par zwil\'bfone potem w\'b3osy. Jej mlecznobia\'b3a d\'b3o\'f1 stanowi\'b3a\par wyra\'9fny kontrast dla opalonej, zniszczonej wiatrem i s\'b3o\'f1-\par cem sk\'f3ry. Dotkni\'eacie uspokoi\'b3o rycerza.\par - Ma gor\'b9czk\'ea - stwierdzi\'b3a Elizabeth. - Jak d\'b3ugo jest\par w takim stanie? - Jednocze\'9cnie dostrzeg\'b3a opuchlizn\'ea nad\par praw\'b9 skroni\'b9 i ostro\'bfnie zacz\'ea\'b3a ogl\'eadziny. Rycerz, kt\'f3ry\par z ni\'b9 przyszed\'b3, bacznie j\'b9 obserwowa\'b3, stoj\'b9c w nogach\par \'b3o\'bfa. Twarz wykrzywia\'b3 mu gniewny grymas.\par - Widzia\'b3em, jak go uderzono. Upad\'b3 na ziemi\'ea i od tej\par pory tak le\'bfy.\par Elizabeth w skupieniu zmarszczy\'b3a brwi. Nie bardzo\par wiedzia\'b3a, co dalej robi\'e6.\par - Nie widz\'ea w tym sensu - zaoponowa\'b3a. - Od samego\par uderzenia nie mia\'b3by gor\'b9czki. - Wyprostowa\'b3a si\'ea i z de-\par terminacj\'b9 w g\'b3osie powiedzia\'b3a: - Pom\'f3\'bf mi go rozebra\'e6,\par panie.\par Nie da\'b3a m\'ea\'bfczy\'9fnie czasu na sp\'f3r o sensowno\'9c\'e6 takiej\par decyzji, natychmiast zacz\'ea\'b3a bowiem rozwi\'b9zywa\'e6 sznu-\par rowanie na plecach rycerza. Tamten po chwili przyszed\'b3\par jej z pomoc\'b9, \'9cci\'b9gaj\'b9c \'9cpi\'b9cemu wodzowi nogawice ze\par stalowej siatki.\par Mimo usilnych pr\'f3b Elizabeth nie by\'b3a w stanie \'9cci\'b9g-\par n\'b9\'e6 z szerokich ramion grubej p\'b3\'f3ciennej koszuli, nasi\'b9k-\par ni\'eatej potem. W ko\'f1cu musia\'b3a uzna\'e6 sw\'b9 pora\'bfk\'ea. Ma-\par chinalnie si\'eagn\'ea\'b3a po sztylet, zamierzaj\'b9c rozci\'b9\'e6 tkanin\'ea\par i zwil\'bfon\'b9 szmat\'b9 wyci\'b9gn\'b9\'e6 gor\'b9czk\'ea z piersi rycerza.\par Stra\'bfnik zobaczy\'b3 b\'b3ysk metalu i nie rozumiej\'b9c\par w czym rzecz, wybi\'b3 jej sztylet z d\'b3oni. Psy zacz\'ea\'b3y\par warcze\'e6, Elizabeth szybko je uciszy\'b3a i zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do\par m\'ea\'bfczyzny. W jej g\'b3osie nie by\'b3o ani \'9cladu gniewu.\par - Wprawdzie nie masz powodu, by mi ufa\'e6, panie, ale\par nie masz tak\'bfe powodu, by si\'ea mnie l\'eaka\'e6. Chcia\'b3am tylko\par rozci\'b9\'e6 mu odzienie.\par - Po co? - burkn\'b9\'b3 m\'ea\'bfczyzna.\par Elizabeth zignorowa\'b3a pytanie i schyli\'b3a si\'ea po sztylet.\par Nadci\'ea\'b3a koszul\'ea przy karku i dalej rozerwa\'b3a j\'b9 d\'b3o\'f1mi.\par Nie patrz\'b9c na rozw\'9ccieczonego m\'ea\'bfczyzn\'ea, kaza\'b3a przy-\par nie\'9c\'e6 zimnej wody, \'bfeby sp\'b3uka\'e6 pot i wyci\'b9gn\'b9\'e6 gor\'b9cz-\par k\'ea.\par Podczas gdy m\'ea\'bfczyzna przekazywa\'b3 polecenie war-\par townikom za drzwiami, zbada\'b3a ramiona i szyj\'ea pacjenta,\par szukaj\'b9c ewentualnych ran. Zmusi\'b3a si\'ea, by spojrze\'e6 ni\'bfej\par i poczu\'b3a, jak jej policzki oblewaj\'b9 si\'ea czerwieni\'b9. \'8cwia-\par domo\'9c\'e6 tego, \'bfe zarumieni\'b3a si\'ea na widok nago\'9cci, bardzo\par j\'b9 zirytowa\'b3a, chocia\'bf nigdy przedtem nie widzia\'b3a nagie-\par go m\'ea\'bfczyzny. Wprawdzie zgodnie z powszechnie panu-\par j\'b9cym zwyczajem c\'f3rki pana domu towarzyszy\'b3y go\'9cciom\par podczas k\'b9pieli, jej ojciec jednak przejawia\'b3 zbyt wielk\'b9\par nieufno\'9c\'e6 wobec swoich przyjaci\'f3\'b3 i zarz\'b9dzi\'b3, by towa-\par rzystwa w k\'b9pieli dotrzymywa\'b3a go\'9cciom s\'b3u\'bfba.\par Ciekawo\'9c\'e6 okaza\'b3a si\'ea silniejsza ni\'bf zak\'b3opotanie i Eli-\par zabeth omiot\'b3a szybkim spojrzeniem doln\'b9 po\'b3ow\'ea cia\'b3a.\par By\'b3a nieco zaskoczona, nie ujrzawszy gro\'9fnego or\'ea\'bfa,\par o kt\'f3rym s\'b3ysza\'b3a, \'bfe maj\'b9 go wszyscy m\'ea\'bfczy\'9fni. Zasta-\par nawia\'b3a si\'ea nawet, czy s\'b3u\'bf\'b9ce, kt\'f3re pods\'b3ucha\'b3a, nie\par przesadza\'b3y. A mo\'bfe nie wszyscy m\'ea\'bfczy\'9fni s\'b9jednakowo\par zbudowani? Mo\'bfe temu czego\'9c brak?\par Skupi\'b3a si\'ea na swojej misji. Wzi\'ea\'b3a czyste p\'b3\'f3tno i po-\par dar\'b3a je na d\'b3ugie pasy. Kiedy przyniesiono wod\'ea, zacz\'ea\'b3a\par obmywa\'e6 twarz wodza.\par Wyda\'b3 jej si\'ea tak nieruchomy, jakby by\'b3 u wr\'f3t \'9cmierci,\par tym bardziej \'bfe oddech mia\'b3 urywany i bardzo p\'b3ytki. Pod\par lewym okiem zaczyna\'b3a mu si\'ea jaskrawa, czerwona szra-\par ma, p\'f3\'b3ksi\'ea\'bfycem biegn\'b9ca za ucho, gdzie jej dalszy ci\'b9g\par skrywa\'b3y czarne, lekko kr\'eacone w\'b3osy. Wilgotn\'b9 szmat\'b9\par Elizabeth przesun\'ea\'b3a po nier\'f3wnej bli\'9fnie z my\'9cl\'b9, \'bfe ta\par skaza bynajmniej nic wojownikowi nie ujmuje. Obmy\'b3a\par mu szyj\'ea i pier\'9c, odnajduj\'b9c nast\'eapne blizny.\par - Jak dla mnie, ma stanowczo za du\'bfo szram - wyrazi\'b3a\par g\'b3o\'9cno sw\'b9 my\'9cl. Przesta\'b3a obmywa\'e6 cia\'b3o i si\'eagn\'ea\'b3a do\par pasa wodza. - Pom\'f3\'bf mi go obr\'f3ci\'e6, panie - nakaza\'b3a\par m\'ea\'bfczy\'9fnie.\par Cierpliwo\'9c\'e6 wyra\'9fnie mu si\'ea ko\'f1czy\'b3a. Rozczarowanie\par jej prac\'b9 wyrazi\'b3 dzikim rykiem:\par - Na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9, kobieto! On potrzebuje leczenia, nie\par k\'b9pieli.\par - Musz\'ea si\'ea przekona\'e6, czy opr\'f3cz rany na g\'b3owie nie\par ma jeszcze innej - odpowiedzia\'b3a Elizabeth, wcale nie\par ciszej. - Nawet nie zadali\'9ccie sobie trudu, \'bfeby zdj\'b9\'e6 mu\par bitewny str\'f3j.\par W odpowiedzi m\'ea\'bfczyzna za\'b3o\'bfy\'b3 r\'eace na piersi\par i gniewnie wykrzywi\'b3 twarz. Elizabeth uzna\'b3a, \'bfe nie ma\par co liczy\'e6 na jego pomoc. Obdarzywszy go spojrzeniem,\par kt\'f3re w zamierzeniu mia\'b3o by\'e6 mia\'bfd\'bf\'b9ce, zwr\'f3ci\'b3a si\'ea\par z powrotem ku wodzowi. Si\'eagn\'ea\'b3a w poprzek \'b3o\'bfa i obu-\par r\'b9cz chwyci\'b3a za przeciwleg\'b3e rami\'ea wojownika. Ci\'b9gn\'ea\'b3a\par z ca\'b3ej si\'b3y, ale bez najmniejszego skutku. Nie ust\'eapowa\'b3a,\par z wysi\'b3ku przygryza\'b3a warg\'ea. Ju\'bf jej si\'ea wyda\'b3o, \'bfe zaczy-\par na robi\'e6 drobne post\'eapy, gdy niespodziewanie rami\'ea wo-\par dza wr\'f3ci\'b3o do pocz\'b9tkowej pozycji. Elizabeth pozwoli\'b3a\par si\'ea poci\'b9gn\'b9\'e6 i wyl\'b9dowa\'b3a na szerokiej m\'easkiej piersi.\par Gor\'b9czkowo usi\'b3owa\'b3a si\'ea wyswobodzi\'e6, ale jej r\'eace\par znalaz\'b3y si\'ea w mocnym u\'9ccisku. Wygl\'b9da\'b3o na to, \'bfe nawet\par przez sen wojownik nie przejawia ch\'eaci wsp\'f3\'b3pracy.\par Wasal przygl\'b9da\'b3 si\'ea przez chwil\'ea beznadziejnym usi\'b3o-\par waniom Elizabeth, chc\'b9cej odzyska\'e6 wolno\'9c\'e6, po czym\par rykn\'b9\'b3:\par - Z drogi, kobieto!\par Uwolni\'b3 jej r\'eak\'ea i bezceremonialnie postawi\'b3 j\'b9 na\par ziemi. Jednym pewnym ruchem przetoczy\'b3 opornego dot\'b9d\par pacjenta na brzuch. Jego irytacja zamieni\'b3a si\'ea w trwog\'ea,\par gdy ujrza\'b3 zakrwawion\'b9 koszul\'ea, przyklejon\'b9 do plec\'f3w\par pana. Wstrz\'b9\'9cni\'eaty cofn\'b9\'b3 si\'ea o krok.\par Elizabeth odetchn\'ea\'b3a z ulg\'b9. Z tym umia\'b3a sobie pora-\par dzi\'e6. Usiad\'b3a na kraw\'eadzi \'b3o\'bfa i delikatnie zacz\'ea\'b3a oddzie-\par la\'e6 brzegi materia\'b3u od ropiej\'b9cej rany. Gdy wasal zoba-\par czy\'b3 d\'b3ugo\'9c\'e6 uko\'9cnego ci\'eacia przez plecy, chwyci\'b3 si\'ea za\par g\'b3ow\'ea. Nie zwa\'bfaj\'b9c na \'b3zy, cisn\'b9ce mu si\'ea do oczu,\par wyszepta\'b3 strwo\'bfony:\par - Nie przysz\'b3o mi do g\'b3owy, \'bfeby sprawdzi\'e6...\par - Nie czy\'f1 sobie wyrzut\'f3w, panie - pocieszy\'b3a go\par Elizabeth. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego wsp\'f3\'b3czuj\'b9co i pod-\par j\'ea\'b3a: - Teraz rozumiem, sk\'b9d si\'ea wzi\'ea\'b3a gor\'b9czka. Potrzeba\par du\'bfo wi\'eacej wody, ale tym razem musi by\'e6 gor\'b9ca, prawie\par war.\par M\'ea\'bfczyzna skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i szybko opu\'9cci\'b3 komnat\'ea. Za\par jaki\'9c czas postawiono na pod\'b3odze paruj\'b9cy kocio\'b3. Eliza-\par beth czu\'b3a l\'eak przed tym, co musia\'b3a zrobi\'e6. Wielokrotnie\par przygl\'b9da\'b3a si\'ea matce, kt\'f3ra post\'eapowa\'b3a tak z rannymi.\par Powtarzaj\'b9c s\'b3owa modlitwy o opiek\'ea i przewodnictwo\par bo\'bfe, zanurzy\'b3a w kotle czysty pasek p\'b3\'f3tna. Skrzywi\'b3a si\'ea\par bole\'9cnie, gdy\'bf gor\'b9ca woda dotkliwie oparzy\'b3a jej d\'b3onie.\par Mimo to wy\'bf\'ea\'b3a szmat\'ea z nadmiaru wody. By\'b3a gotowa,\par lecz jeszcze si\'ea waha\'b3a.\par - Obawiam si\'ea, \'bfe musisz go przytrzyma\'e6, panie -\par szepn\'ea\'b3a. - To b\'eadzie bardzo bolesne.\par M\'ea\'bfczyzna skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 na znak, \'bfe rozumie, i po\'b3o\'bfy\'b3\par r\'eace na ramionach wodza.\par - Musz\'ea wyci\'b9gn\'b9\'e6 z niego trucizn\'ea, bo inaczej nie\par prze\'bfyje - powiedzia\'b3a Elizabeth, wci\'b9\'bf si\'ea wahaj\'b9c. Nie\par bardzo wiedzia\'b3a, czy chce przekona\'e6 wasala, czy siebie\par sam\'b9, \'bfe bolesny zabieg jest konieczny.\par - Mhm - potwierdzi\'b3 m\'ea\'bfczyzna. Gdyby Elizabeth\par s\'b3ucha\'b3a bardziej uwa\'bfnie, us\'b3ysza\'b3aby w jego g\'b3osie zro-\par zumienie, by\'b3a jednak za bardzo przej\'eata cierpieniem,\par kt\'f3re musi zada\'e6.\par Zaczerpn\'ea\'b3a g\'b3\'eaboki oddech i przy\'b3o\'bfy\'b3a paruj\'b9c\'b9 szma-\par t\'ea do otwartej rany. W\'f3dz zareagowa\'b3 b\'b3yskawicznie\par i gwa\'b3townie. Pr\'f3bowa\'b3 strz\'b9sn\'b9\'e6 parz\'b9c\'b9 szmat\'ea z ple-\par c\'f3w raptownym skr\'eatem cia\'b3a, wasal jednak\'bfe trzyma\'b3 go\par mocno i nie pozwoli\'b3 przerwa\'e6 tortury. Elizabeth czu\'b3a, \'bfe\par krzyk, dobywaj\'b9cy si\'ea z rannego, rozdziera j\'b9 na dwoje.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy, nie mog\'b9c tego znie\'9c\'e6.\par Drzwi sypialni gwa\'b3townie otwarto, do \'9crodka wpadli\par dwaj wartownicy z obna\'bfonymi mieczami. Na ich twa-\par rzach l\'eak miesza\'b3 si\'ea z niezrozumieniem. Wasal pokr\'eaci\'b3\par g\'b3ow\'b9 i kaza\'b3 im schowa\'e6 bro\'f1.\par - To trzeba zrobi\'e6. - S\'b3owa Elizabeth uspokoi\'b3y war-\par townik\'f3w, wr\'f3cili wi\'eac na posterunek przed drzwiami.\par - On nigdy by nie krzykn\'b9\'b3, gdyby by\'b3 przytomny -\par powiedzia\'b3 m\'ea\'bfczyzna do Elizabeth. - Nie wie, co robi -\par wyja\'9cni\'b3.\par - Czy s\'b9dzisz, panie, \'bfe kto\'9c, kto wyrazi\'b3 swe cierpie-\par nie, jest przez to mniej m\'ea\'bfczyzn\'b9? - spyta\'b3a Elizabeth,\par k\'b3ad\'b9c na ran\'ea drug\'b9 szmat\'ea.\par - On nie zna strachu - odpar\'b3 wasal.\par - Teraz w\'b3ada nim gor\'b9czka.\par Widz\'b9c, jak wasal jej przytakuje, mia\'b3a ochot\'ea si\'ea\par u\'9cmiechn\'b9\'e6. Zwr\'f3ci\'b3a si\'ea z powrotem ku pacjentowi\par i zdj\'ea\'b3a z rany oba kawa\'b3ki p\'b3\'f3tna, zabarwione na czerwo-\par no i \'bf\'f3\'b3to. Powtarza\'b3a t\'ea operacj\'ea bez ko\'f1ca, p\'f3ki z g\'b3\'eabo-\par kiej rany nie p\'b3yn\'ea\'b3a ju\'bf tylko \'9cwie\'bfa, jaskrawoczerwona\par krew. Kiedy ko\'f1czy\'b3a, d\'b3onie mia\'b3a czerwone, jakby by\'b3y\par cz\'ea\'9cci\'b9 rany. Pokrywa\'b3y je p\'eacherze. Zatar\'b3a r\'eace, chc\'b9c\par nieco z\'b3agodzi\'e6 pieczenie, a potem si\'eagn\'ea\'b3a po wi\'b9zk\'ea\par zi\'f3\'b3. Bardziej do siebie ni\'bf do wasala powiedzia\'b3a:\par - Nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby by\'b3a potrzeba przypalenia rany gor\'b9-\par cym \'bfelazem. Krwawi czysto i nie nadmiernie.\par W\'f3dz by\'b3 nieprzytomny, co sprawi\'b3o Elizabeth pewn\'b9\par ulg\'ea, wiedzia\'b3a bowiem, \'bfe \'9crodek, kt\'f3ry musi po\'b3o\'bfy\'e6 na\par ran\'ea, nie b\'eadzie koj\'b9cy. Obficie posmarowa\'b3a plecy pa-\par cjenta ma\'9cci\'b9 o przykrym zapachu, a potem je obanda\'bfo-\par wa\'b3a. Po zako\'f1czeniu tej czynno\'9cci wasal obr\'f3ci\'b3 swego\par pana, a ona wla\'b3a rannemu do ust napar z sza\'b3wii, \'9clazu\par i korzenia wilczej jagody.\par Nic wi\'eacej nie mo\'bfna by\'b3o zrobi\'e6. Elizabeth, obola\'b3a od\par wysi\'b3ku mi\'ea\'9cni, wsta\'b3a i podesz\'b3a do okna. Unios\'b3a kawa\'b3\par futra chroni\'b9cy przed wiatrem i z zaskoczeniem stwierdzi-\par \'b3a, \'bfe zapad\'b3 mrok. Opar\'b3a si\'ea ze znu\'bfeniem o kamienn\'b9\par \'9ccian\'ea i wystawi\'b3a na orze\'9fwiaj\'b9cy pr\'b9d powietrza. Wre-\par szcie odwr\'f3ci\'b3a si\'ea z powrotem do wasala. Pierwszy raz\par zauwa\'bfy\'b3a jego zapadni\'eate policzki i podkr\'b9\'bfone oczy.\par - Id\'9f troch\'ea odpocz\'b9\'e6, panie. B\'ead\'ea dogl\'b9da\'e6 waszego\par wodza.\par - Nie - odpar\'b3. - B\'eadzie mi wolno spa\'e6 dopiero wtedy,\par gdy Sok\'f3\'b3 odzyska si\'b3y. Nie wcze\'9cniej. - Do\'b3o\'bfy\'b3 polano\par do ognia.\par - Jak ci na imi\'ea? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Roger.\par - Rogerze, dlaczego nazywasz swego wodza Soko\'b3em?\par Wasal spojrza\'b3 na ni\'b9 od kominka i szorstko odrzek\'b3:\par - Tym imieniem zw\'b9 go wszyscy, kt\'f3rzy walcz\'b9 z nim\par rami\'ea przy ramieniu w bitwach. Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie.\par Elizabeth pomy\'9cla\'b3a, \'bfe niewiele widzi sensu w tej\par niejasnej odpowiedzi, nie chcia\'b3a jednak pog\'b3\'eabia\'e6 zdener-\par wowania m\'ea\'bfczyzny dalszym wypytywaniem. Postanowi-\par \'b3a przej\'9c\'e6 od razu do sedna sprawy.\par - Powiadaj\'b9, \'bfe jest tu na zamku ch\'b3opiec niemowa,\par kt\'f3remu Sok\'f3\'b3 ocali\'b3 \'bfycie. Czy to prawda?\par - Mhm. - Twarz wasala zn\'f3w nabra\'b3a wyrazu podej-\par rzliwo\'9cci. Elizabeth przypomnia\'b3a sobie natychmiast, \'bfe\par musi post\'eapowa\'e6 bardzo delikatnie.\par - Je\'9cli to ten ch\'b3opiec, o kt\'f3rym my\'9cl\'ea, to znam jego\par rodzin\'ea i odchodz\'b9c, chcia\'b3abym zabra\'e6 go z sob\'b9.\par M\'ea\'bfczyzna spojrza\'b3 na ni\'b9 w zadumie. Nie odpowiada\'b3,\par wi\'eac Elizabeth czu\'b3a si\'ea, jakby postawiono j\'b9 na roz\'bfarzo-\par nych w\'eaglach. Zmusi\'b3a si\'ea jednak do zachowania spokoju.\par - Co ty na to, panie?\par - Zobacz\'ea, czy b\'ead\'ea m\'f3g\'b3 co\'9c zrobi\'e6, ale decyzja\par nale\'bfy wy\'b3\'b9cznie do barona.\par - Przecie\'bf baron Geoffrey nigdy tu nie bywa! Min\'b9\'b3by\par dobry miesi\'b9c, nim umy\'9clny wr\'f3ci\'b3by z wiadomo\'9cci\'b9, \'bfe\par mog\'ea wzi\'b9\'e6 ch\'b3opca. A baron na pewno pragn\'b9\'b3by po\'b3\'b9-\par czenia dziecka z rodzicami. Czy nie mo\'bfesz, panie, wyst\'b9-\par pi\'e6 w jego imieniu? Montwrightjest ma\'b3\'b9, nic nie znacz\'b9-\par c\'b9 posiad\'b3o\'9cci\'b9 w por\'f3wnaniu z innymi. - Elizabeth omal\par nie doda\'b3a, \'bfe s\'b3ysza\'b3a, jak nieraz powtarza\'b3 to ojciec.\par Sama te\'bf wiedzia\'b3a, \'bfe to prawda, bo baron nigdy nie\par z\'b3o\'bfy\'b3 wizyty w ich domu. Nie, lord Thomas musia\'b3\par osobi\'9ccie je\'9fdzi\'e6 do siedziby barona, ilekro\'e6 mia\'b3 do niego\par spraw\'ea.\par Wasala zaskoczy\'b3 jej wybuch.\par - Miesi\'b9c? Musisz, pani, poczeka\'e6 tylko, a\'bf ust\'b9pi\par gor\'b9czka. B\'eadziesz go mog\'b3a sama zapyta\'e6 - przekonywa\'b3.\par - Musz\'ea te\'bf powiedzie\'e6, \'bfe jeste\'9c w b\'b3\'eadzie, pani. Dla\par barona nie ma ma\'b3ych, nic nie znacz\'b9cych posiad\'b3o\'9cci.\par Jako senior chroni wszystkich, kt\'f3rzy sk\'b3adaj\'b9c mu ho\'b3d,\par zwracaj\'b9 si\'ea do niego o opiek\'ea, od najbardziej dostojnych\par po tych, kt\'f3rzy stoj\'b9 najni\'bfej.\par - Czy chcesz mi powiedzie\'e6, panie, \'bfe Sok\'f3\'b3 mo\'bfe\par wyst\'b9pi\'e6 w imieniu barona? - spyta\'b3a Elizabeth z nadziej\'b9\par w g\'b3osie. - W takim przypadku na pewno wyda pozwole-\par nie - doda\'b3a natychmiast. - Przecie\'bf jest teraz w mojej\par pieczy, wi\'eac nic innego mu nie pozostanie. - U\'9cmiechn\'ea\'b3a\par si\'ea z ulg\'b9 i zatar\'b3a r\'eace.\par - Czy wiesz, komu opatrzy\'b3a\'9c ran\'ea? - spyta\'b3 Roger\par i u\'9cmiech zamajaczy\'b3 mu w k\'b9cikach ust.\par Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o i bez s\'b3owa czeka\'b3a.\par - Sok\'f3\'b3 to lord Geoffrey, pan Montwright. - Roger\par usiad\'b3 na jednym z krzese\'b3, a na drugim opar\'b3 stopy.\par Przygl\'b9da\'b3 si\'ea, jakie wra\'bfenie wywar\'b3 t\'b9 informacj\'b9.\par - To jest baron Geoffrey? - spyta\'b3a Elizabeth z niedo-\par wierzaniem.\par - Mhm - potwierdzi\'b3 Roger. Skrzy\'bfowa\'b3 nogi\par i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. - Czemu tak si\'ea dziwisz? - spyta\'b3\par wynio\'9cle. - Jest powszechnie znany.\par - To prawda. My\'9cla\'b3am jednak, \'bfe baron jest stary...\par starszy ni\'bf... - Wykona\'b3a gest w stron\'ea \'9cpi\'b9cego wojowni-\par ka i przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea mu si\'ea przygl\'b9da\'b3a. W g\'b3owie\par mia\'b3a zam\'eat. Jej ojciec nigdy nie wspomnia\'b3, \'bfe jego pan\par ma tak niewiele lat. Elizabeth po prostu milcz\'b9co przyj\'ea\'b3a,\par \'bfe jest starym cz\'b3owiekiem, podobnie jak pomniejsi baro-\par nowie, kt\'f3rych mia\'b3a okazj\'ea spotka\'e6. Zn\'f3w opar\'b3a si\'ea\par o kamienn\'b9 \'9ccian\'ea i spojrza\'b3a na Rogera. Wydawa\'b3 si\'ea\par rozbawiony jej ignorancj\'b9.\par - Jest najm\'b3odszym i najpot\'ea\'bfniejszym z wasali Wil-\par helma - odpar\'b3 Roger. Z jego s\'b3\'f3w bi\'b3a duma.\par - Je\'9cli lord odzyska si\'b3y, to b\'eadzie mia\'b3 wobec mnie\par zobowi\'b9zanie, prawda? - spyta\'b3a Elizabeth. Szybko odm\'f3-\par wi\'b3a modlitw\'ea, by okaza\'b3o si\'ea to prawd\'b9. Je\'9cli Geoffrey\par jest cz\'b3owiekiem honoru, wtedy zapewne jej wys\'b3ucha.\par B\'eadzie mog\'b3a go przekona\'e6 o nieprawo\'9cci stryja. Musi go\par przekona\'e6! Je\'9cli lord odzyska si\'b3y...\par Zadum\'ea przerwa\'b3o jej g\'b3o\'9cne pukanie. Roger gestem\par zatrzyma\'b3 j\'b9 na miejscu i podszed\'b3 do drzwi. Szeptem\par zamieni\'b3 kilka zda\'f1 z wartownikami, po czym zwr\'f3ci\'b3 si\'ea\par do Elizabeth.\par - Tw\'f3j s\'b3uga chce z tob\'b9 m\'f3wi\'e6.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i posz\'b3a za wartownikiem na\par koniec korytarza, gdzie czeka\'b3 na ni\'b9 Joseph. Z wyrazu\par jego twarzy wyczyta\'b3a, \'bfe jest bardzo zaniepokojony.\par - Joseph, czy wiesz, \'bfe opatrzy\'b3am rany samego baro-\par na?\par - Tak - odrzek\'b3 s\'b3uga. Odczeka\'b3, a\'bf wartownik si\'ea\par oddali i z powrotem zajmie miejsce na posterunku, po\par czym spyta\'b3: - Ozdrowieje?\par - Jest nadzieja. Musimy si\'ea o to modli\'e6. To jedyna\par szansa dla Thomasa.\par Grymas na twarzy Josepha sta\'b3 si\'ea jeszcze bardziej\par pos\'eapny. Elizabeth pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - To dobra wiadomo\'9c\'e6, Joseph. Nie rozumiesz, \'bfe lord\par b\'eadzie mia\'b3 u mnie d\'b3ug wdzi\'eaczno\'9cci, nawet je\'9cli jestem\par kobiet\'b9? B\'eadzie mnie musia\'b3 wys\'b3ucha\'e6...\par - Ale ten, kt\'f3ry teraz dowodzi - powiedzia\'b3 Joseph,\par wskazuj\'b9c w stron\'ea sypialni - ten jego wasal...\par - Ma na imi\'ea Roger - powiadomi\'b3a s\'b3ug\'ea Elizabeth.\par - Pos\'b3a\'b3 po Belwaina.\par - A to co znowu? - spyta\'b3a gniewnie Elizabeth. - Po\par co? - spyta\'b3a znacznie ciszej. - Sk\'b9d wiesz?\par - \'a3ysy Herman pods\'b3ucha\'b3 jego rozkaz. Umy\'9clny wy-\par jecha\'b3 przed godzin\'b9. To prawda - zapewni\'b3, gdy Elizabeth\par zacz\'ea\'b3a kr\'eaci\'e6 g\'b3ow\'b9. - Belwain b\'eadzie tu za tydzie\'f1 albo\par odrobin\'ea wi\'eacej.\par - Bo\'bfe - westchn\'ea\'b3a Elizabeth. - Nie mo\'bfe tu dotrze\'e6,\par p\'f3ki nie porozmawiam z Geoffreyem. - W przyp\'b3ywie\par paniki chwyci\'b3a s\'b3ug\'ea za r\'eakaw i szarpn\'ea\'b3a. - Musimy\par ukry\'e6 Thomasa. Musi st\'b9d znikn\'b9\'e6, p\'f3ki nie b\'ead\'ea pewna\par Geoffreya. Belwain nie mo\'bfe si\'ea dowiedzie\'e6, \'bfe ma\'b3y \'bfyje.\par - To jest nie do zrobienia, milady. Belwain dowie si\'ea\par o ma\'b3ym, gdy tylko stanie w tych progach. Zbyt wiele\par os\'f3b widzia\'b3o pani powr\'f3t. Dowie si\'ea na pewno. Ten\par Roger te\'bf na pewno wkr\'f3tce pozna prawd\'ea, to tylko\par kwestia czasu.\par - Musz\'ea pomy\'9cle\'e6 - szepn\'ea\'b3a Elizabeth. U\'9cwiadomi\'b3a\par sobie, \'bfe ci\'b9gnie s\'b3ug\'ea za tunik\'ea, wi\'eac szybko opu\'9cci\'b3a\par r\'eak\'ea. - Porozmawiaj z Hermanem. On jest lojalny i zacho-\par wa milczenie. No i jest wolnym cz\'b3owiekiem. Musicie we\par dw\'f3ch zabra\'e6 gdzie\'9c Thomasa i ukry\'e6. Jest wiele dobrych\par miejsc. Mo\'bfesz to zrobi\'e6?\par - Tak - odrzek\'b3 Joseph, prostuj\'b9c ramiona. - Nie\par zawiod\'ea ci\'ea, pani. Znajd\'ea takie miejsce.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Ufa\'b3a swemu wiernemu s\'b3u-\par dze. Nie zawiedzie jej.\par - Tylko na kr\'f3tko. P\'f3ki Geoffrey si\'ea nie zbudzi.\par - A co z tob\'b9, pani? Je\'9cli lord si\'ea nie zbudzi, je\'9cli duchy\par snu nadal b\'ead\'b9 go trzyma\'e6 w swej w\'b3adzy, a Belwain\par zd\'b9\'bfy tu dojecha\'e6... i je\'9cli lord umrze...\par - B\'ead\'ea musia\'b3a opu\'9cci\'e6 zamek - powiedzia\'b3a Elizabeth\par bardziej do siebie ni\'bf do Josepha. - Nie mo\'bfe mnie tu by\'e6\par w chwili przyjazdu Belwaina. Je\'9cli lord wkr\'f3tce si\'ea prze-\par budzi, mo\'bfe zd\'b9\'bf\'ea z nim porozmawia\'e6, zanim Belwain\par utka paj\'eaczyn\'ea k\'b3amstw. - Z niepokojem ci\'b9gn\'ea\'b3a: - Je\'9cli\par tak si\'ea nie stanie, a lord umrze, wtedy musisz sprowadzi\'e6\par Thomasa do mnie. Jako\'9c przedostaniemy si\'ea do ojca mojej\par matki. On b\'eadzie wiedzia\'b3, co dalej robi\'e6.\par - Czy wr\'f3cisz nad wodospad, pani? - spyta\'b3 Joseph\par z l\'eakiem w g\'b3osie. Nie m\'f3g\'b3by tam jej towarzyszy\'e6, skoro\par powierzono mu zadanie ukrycia Thomasa. Dlatego bardzo\par si\'ea o ni\'b9 martwi\'b3.\par - Tutaj nie zostan\'ea - szepn\'ea\'b3a ochryple. - Belwain\par zbezcze\'9cci\'b3 te mury. Nie b\'ead\'ea spokojnie czeka\'e6 i przygl\'b9-\par da\'e6 si\'ea, jak tu wraca. Stanowczo nie.\par - Uspok\'f3j si\'ea, milady. Lord z pewno\'9cci\'b9 si\'ea przebudzi,\par zanim Belwain nadjedzie, a ty b\'eadziesz musia\'b3a szuka\'e6\par kryj\'f3wki. Wys\'b3ucha ci\'ea, pani - doda\'b3 koj\'b9co, jakby m\'f3wi\'b3\par do skrzywdzonego dziecka.\par Odczeka\'b3, a\'bf Elizabeth wyr\'f3wna oddech. Zmiana, jaka\par niezmiennie w niej zachodzi\'b3a na d\'9fwi\'eak imienia stryja,\par przera\'bfa\'b3a wiernego s\'b3ug\'ea. Wiedzia\'b3, \'bfe pani by\'b3a \'9cwiad-\par kiem rzezi w zamku, rozumia\'b3 jej trwog\'ea i m\'eak\'ea. Podobnie\par jak ona uwa\'bfa\'b3, \'bfe za tymi wydarzeniami sta\'b3 Belwain.\par Chcia\'b3 jednak, \'bfeby mog\'b3a to komu\'9c powiedzie\'e6, podzieli\'e6\par si\'ea z kim\'9c b\'f3lem... Elizabeth bardzo r\'f3\'bfni\'b3a si\'ea od swoich\par si\'f3str, Margaret i Catherine. Mo\'bfe dlatego, \'bfe po\'b3owa krwi\par w jej \'bfy\'b3ach by\'b3a saska.\par Kiedy Thomas, jej ojciec, przyby\'b3 do Montwright\par z dwiema ma\'b3ymi c\'f3rkami, by\'b3 zamkni\'eatym w sobie, nie-\par szcz\'ea\'9cliwym cz\'b3owiekiem. Jednak\'bfe po sze\'9cciu miesi\'b9-\par cach wszystko si\'ea zmieni\'b3o. Pozna\'b3 pi\'eakn\'b9 jasnow\'b3os\'b9\par kobiet\'ea saskiego rodu. O\'bfeni\'b3 si\'ea z ni\'b9. Jego Saksonka by\'b3a\par diablic\'b9, to nie ulega\'b3o w\'b9tpliwo\'9cci, ale Thomas umia\'b3\par sobie z ni\'b9 poradzi\'e6. Wkr\'f3tce zacz\'eali znajdowa\'e6 wsp\'f3lny\par j\'eazyk. W rok p\'f3\'9fniej urodzi\'b3a si\'ea Elizabeth. Thomas uzna\'b3,\par \'bfe nie jest mu pisany syn, i ca\'b3\'b9 sw\'b9 mi\'b3o\'9c\'e6 przela\'b3 na\par b\'b3\'eakitnook\'b9 dziewczynk\'ea. \'a3\'b9czy\'b3a ich bardzo szczeg\'f3lna\par wi\'ea\'9f, kt\'f3ra przetrwa\'b3a nawet narodziny ma\'b3ego Thomasa\par w dziesi\'ea\'e6 lat p\'f3\'9fniej.\par Elizabeth nie odziedziczy\'b3a wprawdzie po ojcu m\'easkich\par cech, ale podobnie jak on zachowywa\'b3a si\'ea z rezerw\'b9,\par ukrywa\'b3a uczucia. Catherine i Margaret nosi\'b3y serce na\par d\'b3oni, wszystko po sobie pokazywa\'b3y, czego nie mo\'bfna\par by\'b3o powiedzie\'e6 o Elizabeth. Zdaniem Josepha, to ona\par stanowi\'b3a ogniwo spajaj\'b9ce rodzin\'ea. Wyr\'f3\'bfnia\'b3a si\'ea bo-\par wiem niezwyk\'b3\'b9 lojalno\'9cci\'b9, a rodzina znaczy\'b3a dla niej\par wi\'eacej ni\'bf cokolwiek innego. To ona \'b3agodzi\'b3a k\'b3\'f3tnie\par i ona wywo\'b3ywa\'b3a zwady. Napawa\'b3a dum\'b9 ojca, gdy\par je\'9fdzi\'b3a z nim na polowania, i dostarcza\'b3a rozczarowa\'f1\par matce, gdy siada\'b3a z ni\'b9 do szycia. Tak, do niedawna by\'b3a\par to szcz\'ea\'9cliwa, kochaj\'b9ca si\'ea rodzina...\par - Czy wspomnia\'b3em ci, pani, \'bfe Herman pchn\'b9\'b3 trzech\par ludzi do posiad\'b3o\'9cci stryja? Mo\'bfe uda im si\'ea zebra\'e6\par potrzebne dowody, je\'9cli pogaw\'eadz\'b9 ze s\'b3u\'bfb\'b9 Belwaina...\par - Herman jest porz\'b9dnym cz\'b3owiekiem - przerwa\'b3a mu\par Elizabeth. Napi\'eacie znik\'b3o z jej g\'b3osu, wi\'eac Joseph ode-\par tchn\'b9\'b3 z ulg\'b9. - Nie s\'b9dz\'ea jednak, by s\'b3u\'bf\'b9cy Belwaina\par mieli powiedzie\'e6 prawd\'ea. Za bardzo boj\'b9 si\'ea pana. Po-\par wiedz Hermanowi, \'bfe dzi\'eakuj\'ea mu za jego starania -\par szepn\'ea\'b3a.\par - On r\'f3wnie\'bf darzy\'b3 tw\'b9 rodzin\'ea wielk\'b9 mi\'b3o\'9cci\'b9, pani.\par Thomas go wyzwoli\'b3. Ty by\'b3a\'9c wtedy ma\'b3ym dzieckiem\par i pewnie tego nie pami\'eatasz, ale Herman nie zapomni\par o d\'b3ugu wdzi\'eaczno\'9cci wobec Montwright\'f3w.\par - Tak - przyzna\'b3a Elizabeth. - S\'b3ysza\'b3am t\'ea histori\'ea. -\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea i doda\'b3a: - Nigdy nie mog\'b3am zrozumie\'e6,\par dlaczego wszyscy m\'f3wi\'b9 o Hermanie \f1\'84\f0\'b3ysy", skoro ma\par mn\'f3stwo w\'b3os\'f3w na g\'b3owie. Ile razy pyta\'b3am o to ojca,\par popada\'b3 w dziwne zak\'b3opotanie.\par Joseph zaczerwieni\'b3 si\'ea przekonany, \'bfe jego pani nadal\par nie zna \'9fr\'f3d\'b3a tego przezwiska. Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe nie\par b\'eadzie jej musia\'b3 wyja\'9cnia\'e6 g\'b3upiego m\'easkiego \'bfartu. Nie\par chcia\'b3 obrazi\'e6 delikatnych uszu pani prawdziwym wyt\'b3u-\par maczeniem.\par Pogodne wspomnienie zwi\'b9zane z ojcem pomog\'b3o Eli-\par zabeth si\'ea opanowa\'e6.\par - Poradzimy sobie, Joseph - szepn\'ea\'b3a. - Teraz musz\'ea\par wr\'f3ci\'e6 do barona. M\'f3dl si\'ea. M\'f3dl si\'ea o ozdrowienie\par Geoffreya. M\'f3dl si\'ea, \'bfeby mnie wys\'b3ucha\'b3 i \'bfeby mi\par uwierzy\'b3.\par Poklepa\'b3a s\'b3ug\'ea po przygarbionym ramieniu i wolnym\par krokiem wr\'f3ci\'b3a do sypialni. Zn\'f3w \'bfo\'b3\'b9dek podchodzi\'b3 jej\par do gard\'b3a i musia\'b3a si\'b3\'b9 woli powstrzymywa\'e6 wymioty.\par My\'9cl o powrocie Belwaina do Montwright by\'b3a przyt\'b3a-\par czaj\'b9ca. Gdyby nie bezpiecze\'f1stwo ma\'b3ego brata, Eliza-\par beth powita\'b3aby t\'ea nowin\'ea z rado\'9cci\'b9. Zaplanowa\'b3aby\par zasadzk\'ea i wysz\'b3a Belwainowi na spotkanie z gotowym do\par ciosu sztyletem, ukrytym w fa\'b3dach szaty.\par Musia\'b3a jednak poczeka\'e6 na w\'b3a\'9cciw\'b9 chwil\'ea. Przyjdzie\par czas na zemst\'ea. \'8cwiadomo\'9c\'e6 misji nie pozwala\'b3a jej\par zbacza\'e6 z obranej drogi, dodawa\'b3a pewno\'9cci. Trzyma\'b3a j\'b9\par przy zdrowych zmys\'b3ach w ca\'b3kiem niezdrowej sytuacji.\par Elizabeth wiedzia\'b3a, \'bfe musi si\'ea zem\'9cci\'e6 i wype\'b3ni\'e6 obo-\par wi\'b9zek wobec m\'b3odszego brata. Dopiero gdy zapewni\par bratu bezpiecze\'f1stwo, zagwarantuje ziemi\'ea, kt\'f3ra mu si\'ea\par nale\'bfy i spowoduje, \'bfe Belwain zap\'b3aci \'bfyciem za swe\par \'9cmiertelne grzechy, b\'eadzie jej wolno podda\'e6 si\'ea rozpaczy.\par Dopiero wtedy.\par Gdy otworzy\'b3a drzwi sypialni, ujrza\'b3a swoje dwa psy,\par waruj\'b9ce po bokach \'b3o\'bfa lorda. Z ich czujnej postawy\par pozna\'b3a, \'bfe poczu\'b3y sympati\'ea do wojownika. Z powrotem\par usiad\'b3a na drewnianym sto\'b3ku przy \'b3o\'bfu i raz jeszcze\par zwil\'bfy\'b3a czo\'b3o barona.\par Przez kolejne dwa dni i dwie noce Elizabeth nieustannie\par czuwa\'b3a przy Geoffreyu. Niezliczon\'b9 ilo\'9c\'e6 razy zmienia\'b3a\par mu opatrunek, niezmiennie odmawiaj\'b9c dwana\'9ccie ojcze-\par nasz\'f3w przy ok\'b3adaniu goj\'b9cej si\'ea rany kawa\'b3kami dyni\par i sza\'b3wi\'b9, tak jak nauczy\'b3a j\'b9 matka.\par Jad\'b3a posi\'b3ki w sypialni i odchodzi\'b3a od pacjenta tylko\par wtedy, gdy by\'b3o to absolutnie konieczne. Raz przy takiej\par okazji musia\'b3a zej\'9c\'e6 na d\'f3\'b3. Dostrzeg\'b3a wtedy w wielkiej\par sali Thomasa. Podni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea i spojrza\'b3 na ni\'b9. W tej\par jednej kr\'f3tkiej chwili Elizabeth poj\'ea\'b3a, \'bfe ch\'b3opiec jej nie\par poznaje. Nie pozwoli\'b3a sobie jednak na utrat\'ea opanowania.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe przyjdzie czas, gdy b\'eadzie mo\'bfna zaj\'b9\'e6 si\'ea\par ch\'b3opcem i mu pom\'f3c. Mo\'bfe nawet dobrze, \'bfe zawodzi go\par pami\'ea\'e6. Przecie\'bf on te\'bf widzia\'b3, jak mordowano jego\par rodzin\'ea. Je\'9cli B\'f3g naprawd\'ea jest mi\'b3osierny, to niechby\par malec nigdy nie przypomnia\'b3 sobie tych strasznych wyda-\par rze\'f1.\par Elizabeth przenios\'b3a wzrok na Josepha, stoj\'b9cego obok\par Thomasa. S\'b3uga spojrza\'b3 znacz\'b9co na ch\'b3opca, a potem\par skin\'b9\'b3 jej g\'b3ow\'b9. Odpowiedzia\'b3a takim samym skinieniem.\par Maj\'b9c pewno\'9c\'e6, \'bfe Joseph zrobi, co do niego nale\'bfy,\par posz\'b3a swoj\'b9 drog\'b9.\par Postanowi\'b3a poczeka\'e6 jeszcze tylko jeden dzie\'f1 i opu-\par \'9cci\'e6 zamek. A tej nocy, gdy ludzie barona b\'ead\'b9 pogr\'b9\'bfeni\par we \'9cnie, Joseph wyprowadzi Thomasa za mury. Gdyby\par tylko baron zechcia\'b3 dostosowa\'e6 si\'ea do jej pragnie\'f1!\par Gdyby po prostu zbudzi\'b3 si\'ea i jej wys\'b3ucha\'b3! Z t\'b9 my\'9cl\'b9\par wr\'f3ci\'b3a do pacjenta.\par Roger przej\'b9\'b3 opiek\'ea nad psami. Dba\'b3 teraz o ich kar-\par mienie i codzienne wyprowadzanie, \'bfeby pobiega\'b3y.\par I szczerze nienawidzi\'b3 tego obowi\'b9zku, je\'9cli mo\'bfna by\'b3o\par s\'b9dzi\'e6 po zrz\'eadzeniu, jakie mu towarzyszy\'b3o. Rogerowi\par nie podoba\'b3o si\'ea przede wszystkim dziwaczne zachowanie\par ps\'f3w, gdy zbli\'bfa\'b3 si\'ea do swego pana.\par - Warcz\'b9, jakbym to ja chcia\'b3 skrzywdzi\'e6 jego lordo-\par wsk\'b9 mo\'9c\'e6 - mrucza\'b3 z niech\'eaci\'b9.\par - Chroni\'b9 go - powiedzia\'b3a Elizabeth z u\'9cmiechem.\par R\'f3wnie\'bf j\'b9 dziwi\'b3a lojalno\'9c\'e6 ps\'f3w wobec wodza. Nie\par potrafi\'b3a tego wyja\'9cni\'e6.\par W drugim dniu Roger zostawi\'b3 j\'b9 kilkakrotnie sam na\par sam z baronem. Elizabeth uzna\'b3a wi\'eac, \'bfe w ko\'f1cu zysku-\par je jego zaufanie.\par W po\'b3owie drugiej nocy Elizabeth nie wiadomo kt\'f3ry\par raz wzi\'ea\'b3a wilgotn\'b9 szmat\'ea i przemy\'b3a czo\'b3o \'9cpi\'b9cemu\par wojownikowi. Jego sen wydawa\'b3 si\'ea g\'b3\'eaboki i niczym nie\par zak\'b3\'f3cony, oddech si\'ea wyr\'f3wna\'b3 i nie by\'b3 ju\'bf taki p\'b3ytki.\par Elizabeth z zadowoleniem odnotowa\'b3a te zmiany, wci\'b9\'bf\par jednak widzia\'b3a objawy gor\'b9czki.\par - Co za cz\'b3owiek musi by\'e6 z ciebie, skoro tak wielu\par ludzi okazuje ci lojalno\'9c\'e6? - szepn\'ea\'b3a. Spu\'9cci\'b3a powieki,\par bo bezruch i cisza wp\'b3ywa\'b3y na ni\'b9 koj\'b9co, ale gdy je\par zn\'f3w podnios\'b3a, stwierdzi\'b3a wstrz\'b9\'9cni\'eata, \'bfe wojownik\par z uwag\'b9 wpatruje si\'ea w ni\'b9 br\'b9zowymi oczami. Odrucho-\par wo si\'eagn\'ea\'b3a mu do czo\'b3a. W\'f3dz znienacka pochwyci\'b3 jej\par r\'eak\'ea i powoli, bez wysi\'b3ku przyci\'b9gn\'b9\'b3 dziewczyn\'ea do\par siebie. Kiedy jej piersi opar\'b3y si\'ea mocno o jego obna\'bfon\'b9\par klatk\'ea piersiow\'b9, a ich wargi znalaz\'b3y si\'ea o milimetry od\par siebie, m\'ea\'bfczyzna si\'ea odezwa\'b3:\par - Dobrze mnie chro\'f1, nimfo.\par Elizabeth u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea na te s\'b3owa, pewna, \'bfe zosta\'b3y\par wypowiedziane w malignie. Nadal patrzyli sobie w oczy.\par Trwa\'b3o to wieczno\'9c\'e6. Wreszcie ranny si\'eagn\'b9\'b3 drug\'b9 r\'eak\'b9\par do jej karku. Lekko pocisn\'b9\'b3 i ich wargi si\'ea zetkn\'ea\'b3y. Usta\par mia\'b3 ciep\'b3e, a uczucie wcale nie by\'b3o nieprzyjemne, tak\par w ka\'bfdym razie uzna\'b3a Elizabeth. Ten skromny poca\'b3unek\par sko\'f1czy\'b3 si\'ea r\'f3wnie szybko jak zacz\'b9\'b3 i oboje dalej mie-\par rzyli si\'ea wzrokiem.\par Elizabeth nie mog\'b3a oderwa\'e6 spojrzenia od Geoffreya.\par Jego oczy, ciemne niemal tak jak w\'b3osy, zdawa\'b3y si\'ea j\'b9\par hipnotyzowa\'e6 si\'b3\'b9 wyrazu. W pewnej chwili nabra\'b3a \'9cmia-\par \'b3o\'9cci, zupe\'b3nie jak dziecko, kt\'f3re wie, \'bfe przewinienie\par ujdzie mu na sucho. Z niewinnej ciekawo\'9cci ostro\'bfnie\par pod\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3onie pod g\'b3ow\'ea barona, zag\'b3\'eabi\'b3a palce w jego\par w\'b3osach i zacz\'ea\'b3a delikatnie masowa\'e6 mu kark. Nieprze-\par rwanie spogl\'b9dali na siebie. Gdyby Elizabeth wykaza\'b3a\par w tej chwili wi\'eacej bystro\'9cci, zauwa\'bfy\'b3aby, \'bfe gor\'b9czka\par znik\'b3a z oczu Geoffreya.\par Podj\'ea\'b3a decyzj\'ea. Tym razem to ona przyci\'b9gn\'ea\'b3a jego\par g\'b3ow\'ea i dotkn\'ea\'b3a ust w czu\'b3ej, s\'b3odkiej pieszczocie. Nie\par wiedzia\'b3a w\'b3a\'9cciwie, jak to si\'ea robi, gdy\'bf sztuka mi\'b3o\'9cci\par by\'b3a jej ca\'b3kiem obca. Pr\'f3bowa\'b3a nowo\'9cci jak berbe\'e6\par chwiejnie robi\'b9cy pierwsze kroki. Dotkni\'eacie jego warg\par wywo\'b3a\'b3o u niej mrowienie, rozchodz\'b9ce si\'ea po ca\'b3ym\par ciele. To doznanie sprawi\'b3o jej wyra\'9fn\'b9 przyjemno\'9c\'e6.\par Zaspokoiwszy ciekawo\'9c\'e6, chcia\'b3a oderwa\'e6 usta, ale lord\par nie by\'b3 ju\'bf biernym uczestnikiem pieszczot. Zacie\'9cni\'b3\par ramiona i przeszed\'b3 do natarcia. Gwa\'b3townie wsun\'b9\'b3 j\'eazyk\par w jej rozchylone usta, przygniataj\'b9c wra\'bfliwe wargi do\par z\'eab\'f3w. Cia\'b3o Elizabeth natychmiast zareagowa\'b3o na t\'ea\par zmys\'b3ow\'b9 ofensyw\'ea. Ich j\'eazyki zetkn\'ea\'b3y si\'ea w pojedynku,\par takim samym, jakich wiele odbyto od niepami\'eatnych\par czas\'f3w. Dziewczyna prze\'bfy\'b3a chwil\'ea zadziwienia. Uczu-\par cia, jakich nigdy nie zazna\'b3a, domaga\'b3y si\'ea uznania i na-\par zwy, roznieca\'b3y nie zaspokojone pragnienie. Bardziej za-\par niepokojona swoj\'b9 nieskr\'eapowan\'b9 reakcj\'b9 ni\'bf agresj\'b9\par rycerza, wyszarpn\'ea\'b3a si\'ea z szybko s\'b3abn\'b9cego u\'9ccisku.\par Stara\'b3a si\'ea odzyska\'e6 w\'b3adz\'ea nad dr\'bf\'b9cym cia\'b3em. Potar\'b3a\par palcami nabrzmia\'b3e wargi i zacz\'ea\'b3a rozgl\'b9da\'e6 si\'ea na boki,\par byle tylko unikn\'b9\'e6 jego wzroku. Wiedzia\'b3a, \'bfe czerwieni\'b9\par policzk\'f3w zdradzi\'b3a zmieszanie.\par W ko\'f1cu przymusi\'b3a si\'ea, by zn\'f3w spojrze\'e6 mu w twarz\par i odetchn\'ea\'b3a z ulg\'b9. Wojownik zapada\'b3 w sen. Po chwili\par oczy mu si\'ea zamkn\'ea\'b3y. Za\'9cmia\'b3a si\'ea pod nosem.\par - Pali ci\'ea gor\'b9czka, m\'f3j panie. Nic z tego nie b\'eadziesz\par pami\'eata\'b3.\par Ku jej konsternacji rycerz zmys\'b3owo si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3.\par Sz\'f3stego dnia lord si\'ea przebudzi\'b3. Narkotyczna mg\'b3a\par zasnuwaj\'b9ca mu oczy zacz\'ea\'b3a z wolna ust\'eapowa\'e6.\par W pierwszej chwili ogarn\'ea\'b3o go zmieszanie, czu\'b3 si\'ea ca\'b3-\par kiem zdezorientowany. Otworzy\'b3 oczy, atakowane ostrym\par s\'b3onecznym \'9cwiat\'b3em i zacz\'b9\'b3 si\'ea wpatrywa\'e6 w widoczny\par dla niego wycinek przestrzeni. Usi\'b3owa\'b3 sobie przypo-\par mnie\'e6, gdzie si\'ea znajduje. Miejsce wydawa\'b3o si\'ea znajome,\par a przecie\'bf dziwne i nowe. Zmarszczy\'b3 czo\'b3o, przed oczami\par pojawi\'b3y mu si\'ea strz\'eapki obraz\'f3w z bitwy, przeszkadzaj\'b9ce\par w skupieniu my\'9cli na tym, co sta\'b3o si\'ea p\'f3\'9fniej.\par Zawiedziony niemoc\'b9 rycerz przewr\'f3ci\'b3 si\'ea z boku na\par plecy i natychmiast wyda\'b3 st\'b3umione przekle\'f1stwo. Porazi\'b3o\par go rozdzieraj\'b9ce pieczenie mi\'eadzy \'b3opatkami, ca\'b3kiem podo-\par bne do tego, kt\'f3re towarzyszy\'b3o ci\'eaciu miecza wroga,\par spr\'f3bowa\'b3 wi\'eac g\'b3\'eabokim oddechem z\'b3agodzi\'e6 pulsuj\'b9cy\par b\'f3l. Jedyn\'b9 zewn\'eatrzn\'b9 oznak\'b9 tych zmaga\'f1 by\'b3 jednak\'bfe\par ledwo zauwa\'bfalny b\'b3ysk cierpienia w oczach. B\'f3l by\'b3 nieod-\par \'b3\'b9czn\'b9 cz\'ea\'9cci\'b9 \'bfycia barona. Poddanie si\'ea jego w\'b3adzy\par oznacza\'b3o s\'b3abo\'9c\'e6. W\'b3adza lorda Geoffreya opiera\'b3a si\'ea na\par niezwyci\'ea\'bfonej sile woli, natomiast s\'b3abo\'9c\'e6, jej znienawidzo-\par ne przeciwie\'f1stwo, okazywali wy\'b3\'b9cznie mali ludzie.\par - Witaj z powrotem w\'9cr\'f3d \'bfywych, milordzie - rozleg\'b3\par si\'ea szorstki g\'b3os jego wiernego wasala Rogera. Baron\par poczu\'b3 si\'ea pewniej. Teraz dostanie kilka odpowiedzi.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Jego uwag\'ea zwr\'f3ci\'b3 zm\'eaczony wygl\'b9d\par wasala. Roger niew\'b9tpliwie czuwa\'b3 przy \'b3o\'bfu bole\'9cci.\par Geoffrey z zadowoleniem odnotowa\'b3 ten akt lojalno\'9cci.\par - Jaki mamy dzisiaj dzie\'f1? - spyta\'b3 sennym g\'b3osem.\par - Sz\'f3sty, odk\'b9d powalono ci\'ea w bitwie, panie - odpar\'b3\par Roger.\par Lord zmarszczy\'b3 czo\'b3o i raz jeszcze potoczy\'b3 wzrokiem\par po komnacie, gromadz\'b9c w my\'9clach pytania. Widok sztan-\par daru nad kominkiem zatrzyma\'b3 jego spojrzenie i wywo\'b3a\'b3\par zdziwienie. Przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea Geoffrey przygl\'b9da\'b3 si\'ea\par rysunkowi. Nagle wspomnienie \f1\'84wizji" odsun\f0\'ea\'b3o na bok\par wszystkie inne my\'9cli. Ta kobieta \'bfy\'b3a, by\'b3a rzeczywista,\par a sceny z kilku minionych dni w tej komnacie pojawi\'b3y\par mu si\'ea przed oczami z wielk\'b9 wyrazisto\'9cci\'b9.\par - Gdzie ona jest?\par - Pami\'eatasz, panie? - W g\'b3osie Rogera brzmia\'b3o zdzi-\par wienie.\par - Tak - cicho odrzek\'b3 Geoffrey. - Przyprowad\'9f j\'b9 do\par mnie. - Gwa\'b3towna odmiana tonu, kt\'f3ry sta\'b3 si\'ea bardzo\par szorstki, zaniepokoi\'b3a Rogera.\par - Odesz\'b3a.\par W\'9cciek\'b3y ryk lorda Geoffreya, s\'b3yszalny a\'bf na dziedzi\'f1-\par cu, zar\'f3wno wzbudzi\'b3 przera\'bfenie, jak i doda\'b3 ludziom\par otuchy. Pan niechybnie by\'b3 z czego\'9c bardzo niezadowolo-\par ny, ale te\'bf bez w\'b9tpienia mia\'b3 si\'ea lepiej. Roger przyj\'b9\'b3\par wybuch z wy\'e6wiczon\'b9 swobod\'b9, dobrze wiedz\'b9c, \'bfe\par gniewny potok s\'b3\'f3w wkr\'f3tce si\'ea zatrzyma i wtedy nadarzy\par si\'ea okazja do wyja\'9cnienia. Lord Geoffrey zdradza\'b3 du\'bf\'b9\par gwa\'b3towno\'9c\'e6, szybko wpada\'b3 w z\'b3o\'9c\'e6, ale by\'b3 szlachetnym\par cz\'b3owiekiem. Wystarczy\'b3o poczeka\'e6, a\'bf gniew si\'ea wypali\par i wtedy mo\'bfna by\'b3o przedstawi\'e6 swoje racje, cho\'e6 Roger\par wiedzia\'b3, \'bfe potrzeba do tego niema\'b3ej odwagi. Wreszcie\par jednak pad\'b3 oczekiwany rozkaz.\par - Od pocz\'b9tku, Roger. Opowiadaj.\par Wasal relacjonowa\'b3 wydarzenia szybko, bez niepotrzeb-\par nych przerw. Zatrzyma\'b3 si\'ea, by z\'b3apa\'e6 tchu, dopiero gdy\par dobieg\'b3 ko\'f1ca, bo chocia\'bf s\'b3u\'bfy\'b3 swemu panu ju\'bf prawie\par pi\'ea\'e6 lat, lord Geoffrey wci\'b9\'bf potrafi\'b3 za\'e6mi\'e6 jego zdolno\'9c\'e6\par jasnego my\'9clenia, gdy znajdowa\'b3 si\'ea w gniewnym usposo-\par bieniu, tak jak na przyk\'b3ad teraz.\par - Panie, ch\'eatnie wszed\'b3bym w uk\'b3ady z diab\'b3em i spe\'b3-\par ni\'b3 jego \'bf\'b9dania, byle tylko ocali\'e6 ci \'bfycie - powiedzia\'b3\par uroczy\'9ccie. Geoffrey istotnie nie m\'f3g\'b3 znale\'9f\'e6 najmniej-\par szej niedoskona\'b3o\'9cci w przyja\'9fni Rogera. Jego oddanie\par by\'b3o absolutne. - Pr\'f3bowa\'b3em dowiedzie\'e6 si\'ea, gdzie ona\par mieszka. Wygl\'b9da jednak na to, \'bfe nie zna jej nikt z ludzi,\par kt\'f3rych wypytywa\'b3em.\par - Czy powiedzieli ci prawd\'ea?\par - Nie s\'b9dz\'ea. My\'9cl\'ea, \'bfe pr\'f3buj\'b9 j\'b9 chroni\'e6, ale nie\par rozumiem dlaczego.\par - A ten ch\'b3opiec, o kt\'f3rego ona pyta\'b3a... przypro-\par wad\'9f go do mnie - nakaza\'b3 Geoffrey. Z trudem opanowy-\par wa\'b3 panik\'ea. Dziewczyna odesz\'b3a! Poza mury, bez ochro-\par ny...\par Roger szybko podszed\'b3 do drzwi i wyda\'b3 rozkaz war-\par townikowi. Potem wr\'f3ci\'b3 i usiad\'b3 na krze\'9cle przed komin-\par kiem.\par - Ch\'b3opiec omal nie uciek\'b3 - zacz\'b9\'b3, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9. -\par Jeden z wartownik\'f3w zatrzyma\'b3 s\'b3u\'bf\'b9cego tej dziewczyny,\par jak wykrada\'b3 si\'ea z ma\'b3ym poza mury. Pr\'f3bowa\'b3em wypy-\par ta\'e6 s\'b3u\'bf\'b9cego, ale nic mi nie chcia\'b3 powiedzie\'e6. Pomy\'9cla-\par \'b3em wi\'eac, \'bfe z wyja\'9cnianiem tego wszystkiego poczekam\par na ciebie, panie.\par - Ch\'b3opiec powie mi wszystko, co chc\'ea wiedzie\'e6 -\par o\'9cwiadczy\'b3 Geoffrey.\par - On nadal nie m\'f3wi ani s\'b3owa, milordzie. Jak...\par - Nie sprzeciwiaj mi si\'ea - przerwa\'b3 ostro Geoffrey. -\par Musz\'ea si\'ea upewni\'e6.\par W kilka minut p\'f3\'9fniej ch\'b3opiec stan\'b9\'b3 przed baronem.\par Nie okazywa\'b3 l\'eaku, na przenikliwe spojrzenie lorda odpo-\par wiada\'b3 szerokim u\'9cmiechem. Geoffreya rozbawi\'b3o m\'eastwo\par malca, bo doro\'9cli m\'ea\'bfczy\'9fni dos\'b3ownie trz\'ea\'9cli si\'ea jak osiki,\par gdy zwr\'f3ci\'b3 na nich uwag\'ea. Tymczasem ten p\'eadrak ubrany\par w ch\'b3opsk\'b9 sukman\'ea i niew\'b9tpliwie potrzebuj\'b9cy k\'b9pieli\par zachowywa\'b3 si\'ea tak, jakby mia\'b3 zacz\'b9\'e6 chichota\'e6.\par W ka\'bfdym razie na pewno si\'ea nie ba\'b3. O wiele w\'b3a\'9cci-\par wiej by\'b3oby nazwa\'e6 go rozemocjonowanym, \'bfe oto pan,\par kt\'f3ry uratowa\'b3 mu \'bfycie, wojownik, kt\'f3ry rozbi\'b3 band\'ea\par zbir\'f3w, czyhaj\'b9cych na jego opiekun\'f3w przy opustosza-\par \'b3ej drodze do Londynu, wreszcie si\'ea obudzi\'b3. Wspomnie-\par nia ch\'b3opca zaczyna\'b3y si\'ea od lorda Geoffreya i chocia\'bf\par lord nie m\'f3g\'b3 zdawa\'e6 sobie z tego sprawy, to uj\'ea\'b3y go\par niewinny podziw i zaufanie, jakie dostrzeg\'b3 w oczach\par ma\'b3ego.\par - Teraz ju\'bf nie umrzesz, prawda? - spyta\'b3 ch\'b3opiec.\par Roger i Geoffrey drgn\'eali zaskoczeni, \'bfe dziecko m\'f3wi.\par Zanim jednak kt\'f3rykolwiek z nich zd\'b9\'bfy\'b3 co\'9c na ten temat\par wspomnie\'e6, ch\'b3opiec zn\'f3w si\'ea odezwa\'b3. - Wszyscy s\'b3ysze-\par li, panie, jak krzyczysz i u\'9cmiechali si\'ea.\par Dziecko powiedzia\'b3o to z tak\'b9 ulg\'b9 i ufno\'9cci\'b9, \'bfe lord\par mimo woli sam si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3.\par - Powiedz mi, jak masz na imi\'ea - poleci\'b3 szorstko.\par Dziecko otworzy\'b3o usta, zmarszczy\'b3o czo\'b3o i wzruszy\'b3o\par ramionami. W jego g\'b3osie da\'b3o si\'ea s\'b3ysze\'e6 zdziwienie:\par - Nie wiem.\par - A czy wiesz, sk\'b9d pochodzisz albo jak si\'ea tu znala-\par z\'b3e\'9c? - wypytywa\'b3 dalej Roger.\par Ch\'b3opiec wytrzeszczy\'b3 na niego oczy.\par - On mnie uratowa\'b3 - powiedzia\'b3, wskazuj\'b9c na Geof-\par freya. - Tak si\'ea tutaj znalaz\'b3em. Teraz b\'ead\'ea rycerzem. -\par Dumnie wyprostowa\'b3 ramiona. Sam to wszystko wymy\'9cli\'b3.\par Lord Geoffrey wymieni\'b3 spojrzenia z Rogerem i zwr\'f3-\par ci\'b3 si\'ea z powrotem do ma\'b3ego.\par - Czyj jeste\'9c? - spyta\'b3, chocia\'bf zna\'b3 ju\'bf odpowied\'9f.\par - Tw\'f3j, panie? - Dziecko nie wydawa\'b3o si\'ea ju\'bf takie\par pewne siebie. Czekaj\'b9c na odpowied\'9f, nerwowo splot\'b3o\par d\'b3onie.\par Nie usz\'b3o to uwagi lorda. Wprawdzie rzadko miewa\'b3 do\par czynienia z tak m\'b3odymi lud\'9fmi, ale odezwa\'b3 si\'ea w nim\par instynkt str\'f3\'bfa i opiekuna.\par - No, dobrze - powiedzia\'b3, z\'bfymaj\'b9c si\'ea w duchu na\par szorstko\'9c\'e6 swego g\'b3osu. - Teraz odejd\'9f. Porozmawiamy\par jeszcze p\'f3\'9fniej.\par Dziecku jakby ul\'bfy\'b3o. Pobieg\'b3o do drzwi, a lord przy-\par gl\'b9da\'b3 mu si\'ea \'bfa\'b3uj\'b9c, \'bfe widzi na jego twarzy powag\'ea,\par a nie u\'9cmiech. Z\'b3apawszy si\'ea na tej my\'9cli, poczu\'b3 silne\par zdziwienie. Uzna\'b3, \'bfe gor\'b9czka musia\'b3a os\'b3abi\'e6 nie tylko\par jego cia\'b3o, ale i ducha.\par - Milordzie? - odezwa\'b3 si\'ea ch\'b3opiec od progu. Geo-\par ffi-ey nie widzia\'b3 jego twarzy, gdy\'bf ma\'b3y sta\'b3 ty\'b3em do\par niego.\par - S\'b3ucham - odpowiedzia\'b3 ze zniecierpliwieniem.\par - Czy jeste\'9c moim ojcem? - Obr\'f3ci\'b3 si\'ea i wtedy Geof-\par frey wyra\'9fnie zauwa\'bfy\'b3 na jego twarzy zmieszanie i cier-\par pienie.\par - Nie.\par Ch\'b3opcu stan\'ea\'b3y \'b3zy w oczach. Lord spojrza\'b3 na Rogera,\par jakby chcia\'b3 spyta\'e6: \f1\'84I co teraz?". Roger odchrz\f0\'b9kn\'b9\'b3\par i b\'b9kn\'b9\'b3 do ch\'b3opca:\par - To nie jest tw\'f3j ojciec, ch\'b3opcze. To jest tw\'f3j pan.\par Ojciec by\'b3 jego wasalem.\par - Czy m\'f3j ojciec nie \'bfyje?\par - Tak - odrzek\'b3 Geoffrey. - A ty jeste\'9c teraz pod moj\'b9\par opiek\'b9.\par - I wyucz\'ea si\'ea na rycerza? - spyta\'b3 ch\'b3opiec, marszcz\'b9c\par czo\'b3o.\par - Tak.\par - Nie jeste\'9c moim ojcem, ale jeste\'9c moim panem -\par stwierdzi\'b3 ch\'b3opiec bardzo rzeczowym tonem. - To prawie\par to samo - oznajmi\'b3, wyzywaj\'b9co spogl\'b9daj\'b9c na lorda. -\par Czy\'bf nie?\par - Tak - odburkn\'b9\'b3 Geoffrey.\par Ani on, ani Roger nie odezwali si\'ea ju\'bf ani s\'b3owem, p\'f3ki\par za dzieckiem nie zamkn\'ea\'b3y si\'ea drzwi. Us\'b3yszeli jeszcze,\par jak ma\'b3y przechwala si\'ea przed wartownikami. Roger\par u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea pierwszy.\par - Oj, Thomas musia\'b3 mie\'e6 z nim pe\'b3ne r\'eace roboty -\par zachichota\'b3. - A je\'9cli mnie pami\'ea\'e6 nie myli, nie by\'b3 zbyt\par m\'b3odym cz\'b3owiekiem, gdy ch\'b3opak przyszed\'b3 na \'9cwiat.\par - Jak mog\'b3em o tym zapomnie\'e6? - zdziwi\'b3 si\'ea w\'f3dz. -\par Przecie\'bf Thomas mia\'b3 kilkoro dzieci, opr\'f3cz tego jednego\par same dziewcz\'eata, kt\'f3re doros\'b3y, zanim jeszcze \'bfona da\'b3a\par mu syna. By\'b3 z niego taki dumny, \'bfe m\'f3wiono o tym a\'bf\par w Londynie - doda\'b3.\par - A dziewczyna? - spyta\'b3 Roger.\par - Jest jego siostr\'b9. Wystarczy spojrze\'e6 ch\'b3opcu w oczy.\par S\'b9 jak kopia jej oczu. - Geoffrey przerzuci\'b3 nogi przez\par kraw\'ead\'9f \'b3o\'bfa i wsta\'b3. - Ona ukrywa si\'ea przede mn\'b9, Roger,\par a ja dowiem si\'ea dlaczego.\par - Zapewniono nas, \'bfe ca\'b3\'b9 rodzin\'ea zabito - powiedzia\'b3\par Roger. - A ma\'b3y by\'b3 ubrany w ch\'b3opsk\'b9...\par - Na pewno po to, \'bfeby nic mu nie grozi\'b3o. Przecie\'bf\par jest dziedzicem Montwright...\par - Mo\'bfe m\'f3g\'b3by ci co\'9c wyja\'9cni\'e6, panie, s\'b3uga, kt\'f3ry\par usi\'b3owa\'b3 wyprowadzi\'e6 ch\'b3opca - podsun\'b9\'b3 Roger.\par - Tak. S\'b3uga na pewno wie, gdzie ukrywa si\'ea jego\par pani - zgodzi\'b3 si\'ea Geoffrey. - powie mi, dlaczego ona si\'ea\par boi.\par - Boi? - Roger parskn\'b9\'b3 \'9cmiechem. - W\'b9tpi\'ea, czy ona\par boi si\'ea czegokolwiek albo kogokolwiek. Panie, ona nas tu\par wszystkich porozstawia\'b3a po k\'b9tach. Horace opowiada\par z zachwytem ka\'bfdemu, kto tylko chce s\'b3ucha\'e6, jak to\par z\'b3otow\'b3osa wesz\'b3a do wielkiej sali i oczarowa\'b3a wszyst-\par kich, kt\'f3rzy tam byli. Wszystkich poza mn\'b9 - doda\'b3\par szybko.\par - Ty nie pozwoli\'b3e\'9c si\'ea oczarowa\'e6? - spyta\'b3 badawczo\par w\'f3dz, unosz\'b9c brew.\par - Ja czu\'b3em si\'ea upokorzony - przyzna\'b3 Roger z nie-\par winnym u\'9cmiechem. - Za stary jestem, \'bfeby mnie oczaro-\par wa\'e6.\par Geoffrey zachichota\'b3 i podszed\'b3szy do okna, wyjrza\'b3 na\par zewn\'b9trz. Zacz\'b9\'b3 obserwowa\'e6 las.\par - Gdy pierwszy raz j\'b9 zobaczy\'b3em - m\'f3wi\'b3 tymczasem\par Roger - ogarn\'b9\'b3 mnie gniew. Nie my\'9cla\'b3em, \'bfe taka\par \'b3ody\'bfka b\'eadzie umia\'b3a ci\'ea piel\'eagnowa\'e6, s\'b9dzi\'b3em, \'bfe\par umierasz. Ale ona wiedzia\'b3a, po co przysz\'b3a. Bardzo\par intrygowa\'b3a mnie tym, \'bfe nic a nic si\'ea nie boi. Wydawa\'b3a\par si\'ea pe\'b3na sprzeczno\'9cci - przyzna\'b3. - Ale zauwa\'bfy\'b3em jej\par s\'b3abo\'9c\'e6, gdy spyta\'b3a o ch\'b3opca. Wtedy by\'b3em za bardzo\par zm\'eaczony, \'bfeby skojarzy\'e6 co trzeba. Teraz widz\'ea zwi\'b9zek.\par - Dlaczego odesz\'b3a, skoro wie, \'bfe jej dom sta\'b3 si\'ea\par znowu bezpieczny? Dlaczego ryzykuje pobyt w ukryciu,\par skoro mog\'b3aby mie\'e6 schronienie tutaj... - Geoffrey odwr\'f3-\par ci\'b3 si\'ea od okna i doda\'b3: - Znajd\'ea j\'b9, na pewno.\par - A kiedy ju\'bf j\'b9 znajdziesz, panie? - spyta\'b3 Roger.\par - Wezm\'ea j\'b9 dla siebie - odrzek\'b3 twardo, zdecydowanie.\par - O tak, b\'eadzie moja.\par \'8club zosta\'b3 z\'b3o\'bfony.\par Konieczne naprawy w Montwright wykonano b\'b3yska-\par wicznie. Roger dwoi\'b3 si\'ea i troi\'b3, a wszyscy ludzie z wiel-\par kim zaanga\'bfowaniem pracowali przy wzmocnieniu mu-\par r\'f3w. Lord Geoffrey, ubrany w czer\'f1, zgodnie ze stanem\par swego ducha, niecierpliwie czeka\'b3 w wielkiej sali na\par przywiedzenie s\'b3ugi.\par Z\'b3o\'9c\'e6, rozczarowanie i troska sprawi\'b3y, \'bfe by\'b3 wyj\'b9tko-\par wo dra\'bfliwy. Obsesyjnie wraca\'b3a do niego my\'9cl, \'bfe musi\par odnale\'9f\'e6 dziewczyn\'ea, zanim kto\'9c j\'b9 skrzywdzi. Nie potra-\par fi\'b3 wyja\'9cni\'e6 dlaczego. Wiedzia\'b3 tylko, \'bfe widok tej nimfy\par le\'9cnej na kr\'f3tko przed odbiciem zamku Montwright stano-\par wi\'b3 znak, omen, kt\'f3ry nagle sta\'b3 si\'ea rzeczywisto\'9cci\'b9. Bo\par przecie\'bf potem dziewczyna siedzia\'b3a przy nim i opatrywa-\par \'b3a mu rany... a mo\'bfe nie? Te rozmy\'9clania tr\'b9ci\'b3y zabobo-\par nem, mimo to nie m\'f3g\'b3 nad nimi zapanowa\'e6. Pierwszy raz\par w ci\'b9gu dwudziestu siedmiu lat \'bfycia znalaz\'b3 si\'ea we\par w\'b3adzy uczu\'e6. Zmrozi\'b3o go. W jego \'bfyciu nie by\'b3o dla nich\par miejsca. Uczucia szkodz\'b9 rozs\'b9dkowi. Dot\'b9d jego zacho-\par waniem niezmiennie rz\'b9dzi\'b3y dyscyplina i zimna logika,\par pomagaj\'b9ce mu utrzyma\'e6 w\'b3adz\'ea. Postanowi\'b3, \'bfe przywr\'f3-\par ci stary porz\'b9dek, gdy tylko odnajdzie dziewczyn\'ea. Odnaj-\par dzie i uczyni j\'b9 swoj\'b9.\par - Jest s\'b3uga, milordzie - powiedzia\'b3 Roger od drzwi.\par Pchn\'b9\'b3 dr\'bf\'b9cego Josepha na pod\'b3og\'ea przed baronem. Lord\par Geoffrey odwr\'f3ci\'b3 si\'ea od kominka i surowo spojrza\'b3 na\par starego.\par - Jak ci na imi\'ea?\par - Joseph, panie. Oddany s\'b3uga Thomasa - doda\'b3.\par Ukl\'b9k\'b3 przed Geoffreyem ze sk\'b3onion\'b9 g\'b3ow\'b9, okazuj\'b9c\par w ten spos\'f3b szacunek.\par - W dziwny spos\'f3b dowodzisz swojego oddania Tho-\par masowi - powiedzia\'b3 gro\'9fnie Geoffrey. - Pr\'f3ba wydosta-\par nia za mury dziedzica maj\'b9tku mog\'b3a \'b3atwo kosztowa\'e6 ci\'ea\par \'bfycie.\par - Nie zamierza\'b3em zrobi\'e6 mu krzywdy, panie - szepn\'b9\'b3\par Joseph. - Chcia\'b3em go ochroni\'e6.\par - Przede mn\'b9? - Krzyk Geoffreya odebra\'b3 s\'b3u\'bf\'b9cemu\par resztki odwagi. Mimo to pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, panie - odpar\'b3 w ko\'f1cu, gdy uda\'b3o mu si\'ea\par wydoby\'e6 g\'b3os. - Chcieli\'9cmy tylko ukry\'e6 Thomasa\par w bezpiecznym miejscu, p\'f3ki wasza \'b3askawo\'9c\'e6 nie ozdro-\par wieje.\par - Czyli uwa\'bfasz, \'bfe tu nie jest bezpieczny, tak? - spyta\'b3\par Geoffrey.\par - Podobno pos\'b3ano po Belwaina, stryja ma\'b3ego Thoma-\par sa. Moja pani s\'b9dzi, \'bfe to Belwain kaza\'b3 wymordowa\'e6 jej\par rodzin\'ea. Nie chcia\'b3a, \'bfeby ch\'b3opiec by\'b3 tutaj w chwili jego\par przyjazdu.\par - Czy dlatego odesz\'b3a? - spyta\'b3 Geoffrey, w zamy\'9cle-\par niu pocieraj\'b9c podbr\'f3dek.\par - Tak, panie. - Joseph skuli\'b3 ramiona i zaryzykowa\'b3\par spojrzenie na srogiego pana.\par - A ty wiernie mi s\'b3u\'bfysz?\par - Tak, panie - odrzek\'b3 Joseph, k\'b3ad\'b9c d\'b3o\'f1 na piersi.\par - Wsta\'f1 i dowied\'9f swojej wierno\'9cci - za\'bf\'b9da\'b3 surowo.\par Joseph niezw\'b3ocznie podni\'f3s\'b3 si\'ea z kl\'eaczek i z lekko\par pochylon\'b9 g\'b3ow\'b9 czeka\'b3 na nast\'eapny rozkaz. Nie musia\'b3\par czeka\'e6 d\'b3ugo.\par - Powiedz mi, gdzie ukrywa si\'ea twoja pani.\par - W pobli\'bfu wodospadu, panie. Mniej wi\'eacej godzin\'ea\par jazdy st\'b9d - odrzek\'b3 Joseph. - Wr\'f3ci zaraz, gdy si\'ea dowie,\par \'bfe wasza \'b3askawo\'9c\'e6 si\'ea obudzi\'b3. Chce rozmawia\'e6 z wasz\'b9\par \'b3askawo\'9cci\'b9.\par - Jak brzmi jej imi\'ea? - spyta\'b3 Geoffrey nieco \'b3agodniej,\par widz\'b9c, \'bfe s\'b3uga jest skory do pomocy.\par - Nazywa si\'ea Elizabeth, jest najm\'b3odsz\'b9 c\'f3rk\'b9 Thoma-\par sa - wyja\'9cni\'b3 Joseph. Poczu\'b3 b\'f3l w d\'b3oniach i dopiero\par wtedy spostrzeg\'b3, jak kurczowo je zaciska. Wzi\'b9\'b3 g\'b3\'eaboki,\par lecz niezbyt pewny oddech. Stara\'b3 si\'ea uspokoi\'e6.\par - Czy by\'b3a w zamku podczas napa\'9cci?\par - Tak, panie. - Joseph zadr\'bfa\'b3 na to wspomnienie. -\par Zabito wszystkich z wyj\'b9tkiem lady Elizabeth i jej ma\'b3ego\par brata. Uda\'b3o mi si\'ea pom\'f3c im w ucieczce, ale matk\'ea na ich\par oczach...\par - Wiem - przerwa\'b3 mu Geoffrey. - Zdano mi spraw\'ea\par z liczenia zabitych... s\'b3ysza\'b3em, jak to by\'b3o. - Zacisn\'b9\'b3 usta\par na wspomnienie relacji Rogera o okaleczonych cia\'b3ach. -\par Wi\'eac m\'f3wisz, \'bfe oni to widzieli.\par - I Elizabeth, i ch\'b3opiec. Ma\'b3y przez to straci\'b3 mow\'ea.\par Wygl\'b9da te\'bf, \'bfe niczego nie pami\'eata.\par - Czy wiesz, kto si\'ea kryje za t\'b9 napa\'9cci\'b9? - spyta\'b3\par Geoffrey s\'b3ug\'ea.\par - Nie pozna\'b3em nikogo, bo cz\'ea\'9c\'e6 nosi\'b3a czarne kaptury.\par Ale moja pani uwa\'bfa, \'bfe to sprawka Belwaina. Przypro-\par wadz\'ea j\'b9 tutaj za pozwoleniem waszej \'b3askawo\'9cci.\par - Nie - odpar\'b3 Geoffrey. - Sam po ni\'b9 pojad\'ea.\par Przerwa\'b3 im g\'b3os Rogera:\par - Milordzie? Przyjecha\'b3 ksi\'b9dz.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Z piersi doby\'b3o mu si\'ea wes-\par tchnienie ulgi. Chocia\'bf martwe cia\'b3a pogrzebano, nie by\'b3y\par dot\'b9d pob\'b3ogos\'b3awione.\par - Dopilnuj, Roger, by zrobi\'b3, co do niego nale\'bfy. Ma tu\par zosta\'e6 a\'bf do mojego powrotu.\par - Czy mog\'ea pokaza\'e6 waszej \'b3askawo\'9cci drog\'ea do wo-\par dospadu? - spyta\'b3 l\'eakliwie Joseph, na powr\'f3t przyci\'b9gaj\'b9c\par uwag\'ea lorda.\par - Nie - odpar\'b3 Geoffrey. - Pojad\'ea sam. Jej ojciec by\'b3\par wiernym wasalem. To m\'f3j obowi\'b9zek. Milczeniem wy-\par \'9cwiadczy\'b3e\'9c swojej pani marn\'b9 przys\'b3ug\'ea, ale nie b\'ead\'ea ci\'ea\par obwinia\'b3, bo s\'b3ysza\'b3em o jej sk\'b3onno\'9cci do uporu. A oca-\par li\'b3e\'9c jej \'bfycie i tego ci nie zapomn\'ea! W ka\'bfdym razie\par odpowiedzialno\'9c\'e6 za bezpiecze\'f1stwo twojej pani spoczy-\par wa teraz na mnie. Ty zrobi\'b3e\'9c, co do ciebie nale\'bfa\'b3o.\par Joseph czu\'b3 si\'ea tak, jakby zdj\'eato mu z ramion wielki\par ci\'ea\'bfar. Przyjrza\'b3 si\'ea, jak lord Geoffrey opuszcza wielk\'b9\par sal\'ea i pomy\'9cla\'b3, \'bfe jego pani naprawd\'ea znajdzie si\'ea pod\par dobr\'b9 opiek\'b9. Na Josephie baron zrobi\'b3 wra\'bfenie cz\'b3owie-\par ka ze stali. Jego si\'b3a powinna jak tarcza os\'b3ania\'e6 Elizabeth\par przed wszystkimi, kt\'f3rzy chcieliby wyrz\'b9dzi\'e6 jej krzywd\'ea.\par S\'b3ug\'ea niepokoi\'b3o tylko jedno: kto b\'eadzie chroni\'b3 lady\par Elizabeth przed lordem Geoffreyem?\par Podczas gdy Geoffrey pod\'b9\'bfa\'b3 przez las, rozgl\'b9daj\'b9c si\'ea\par za wodospadem, na niebie nie by\'b3o ani jednej chmurki.\par Jecha\'b3 ostrym tempem mniej wi\'eacej godzin\'ea, gdy nagle\par po\'9cr\'f3d soczystej zieleni us\'b3ysza\'b3 szum p\'b3yn\'b9cej wody.\par Szybko zsiad\'b3 z konia i przywi\'b9za\'b3 go do najbli\'bfszego\par drzewa, a sam j\'b9\'b3 pieszo przedziera\'e6 si\'ea przez g\'eastwin\'ea.\par Krople pryskaj\'b9ce z koryta strumienia, ogrzane popo\'b3u-\par dniowym s\'b3o\'f1cem, tworzy\'b3y mgie\'b3k\'ea, kt\'f3ra osiad\'b3a mu na\par butach.\par Z opisu Josepha wiedzia\'b3, \'bfe chata jest dobrze ukryta\par w k\'eapie drzew tu\'bf za rozlewiskiem, kt\'f3re powsta\'b3o u pod-\par n\'f3\'bfa wodospadu. W\'b3a\'9cnie szed\'b3 w tamtym kierunku, gdy\par powstrzyma\'b3y go plusk i kaszlni\'eacie. Machinalnie wyci\'b9g-\par n\'b9\'b3 miecz i odwr\'f3ci\'b3 si\'ea, czekaj\'b9c na nast\'eapny odg\'b3os,\par kt\'f3ry da\'b3by mu przewag\'ea nad nieprzyjacielem. Zamiast\par tego spostrzeg\'b3 z\'b3oty b\'b3ysk mi\'eadzy ga\'b3\'eaziami. Zbli\'bfy\'b3 si\'ea\par nieco w tamt\'b9 stron\'ea, \'bfeby lepiej zobaczy\'e6, co to. Widok\par zapar\'b3 mu dech w piersiach. Z piany wy\'b3oni\'b3a si\'ea z\'b3oto-\par w\'b3osa zjawa. Patrzy\'b3 zafascynowany, jak dziewczyna prze-\par suwa si\'ea ku p\'b3yci\'9fnie przy brzegu jeziorka i tam przystaje.\par Wspar\'b3szy si\'ea na rozstawionych nogach, wyrzuci\'b3a ramio-\par na do g\'f3ry i leniwie si\'ea przeci\'b9gn\'ea\'b3a. Promienie s\'b3o\'f1ca,\par prze\'9cwiecaj\'b9ce przez baldachim li\'9cci, oblewa\'b3y jego nimf\'ea\par z\'b3otem.\par Wdzi\'eacznym ruchem Elizabeth odgarn\'ea\'b3a w\'b3osy z czo-\par \'b3a. Westchn\'ea\'b3a, upojona urokiem chwili. S\'b3o\'f1ce grza\'b3o jej\par ramiona, a czysta, zimna woda oblewa\'b3a nogi. Odsun\'ea\'b3a\par od siebie wszystkie gn\'eabi\'b9ce my\'9cli, wszystkie troski. Nie\par mia\'b3a najmniejszych w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe jej wierny s\'b3uga\par poruszy niebo i ziemi\'ea, byle tylko bezpiecznie ukry\'e6\par Thomasa przed oczami Belwaina a\'bf do czasu, gdy lord\par Geoffrey b\'eadzie m\'f3g\'b3 jej wys\'b3ucha\'e6. Ale czekanie stawa\'b3o\par si\'ea nie do zniesienia. A mo\'bfe nast\'b9pi\'b3 nawr\'f3t gor\'b9czki\par i wojownik umar\'b3? Mo\'bfe Belwain przyjecha\'b3 do Mont-\par wright i wyt\'b3umaczy\'b3, \'bfe nie ma nic wsp\'f3lnego z mordem.\par Przesta\'f1, powiedzia\'b3a sobie. Nie pozostaje nic innego jak\par czekanie, wi\'eac czekaj i m\'f3dl si\'ea. Oto los kobiety, pomy-\par \'9cla\'b3a jeszcze.\par Nabra\'b3a wody w z\'b3o\'bfone d\'b3onie i obla\'b3a sobie kark.\par Geoffrey by\'b3 wystarczaj\'b9co blisko, by dostrzec dreszcz\par ch\'b3odu. Widzia\'b3 krople sp\'b3ywaj\'b9ce mi\'eadzy pe\'b3nymi pier-\par siami do talii tak w\'b9skiej, \'bfe m\'f3g\'b3by j\'b9 obj\'b9\'e6 jedn\'b9 r\'eak\'b9\par i gin\'b9ce w jasnym tr\'f3jk\'b9cie poskr\'eacanego ow\'b3osienia\par u zbiegu ud. Sutki stwardnia\'b3y jej od zimnej wody, ale to\par Geoffrey zadr\'bfa\'b3 z tego powodu. Ka\'bfdy ruch dziewczyny\par pot\'eagowa\'b3 wra\'bfenie niewinnej zmys\'b3owo\'9cci. Geoffrey mu-\par sia\'b3 w\'b3o\'bfy\'e6 wiele wysi\'b3ku, by utrzyma\'e6 uczucia na wodzy,\par st\'b3umi\'e6 pierwotny instynkt, po\'bf\'b9danie, kt\'f3re wybuch\'b3o\par w nim z wielk\'b9 si\'b3\'b9.\par P\'b3ynny ruch bioder, z jakim wysz\'b3a z wody po le\'bf\'b9c\'b9\par na brzegu szat\'ea, jeszcze wzm\'f3g\'b3 jego pragnienie. Wzi\'b9\'b3\par g\'b3\'eaboki oddech, by si\'ea opanowa\'e6. Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe\par jest baronem, lennikiem samego Wilhelma! Postanowi\'b3\par tymczasem si\'ea powstrzyma\'e6, cho\'e6 wiedzia\'b3, \'bfe oszaleje,\par je\'9cli wkr\'f3tce nie skosztuje jej smaku. Tak, b\'eadzie j\'b9 mia\'b3,\par to nie ulega\'b3o w\'b9tpliwo\'9cci. Nale\'bfa\'b3a do niego. Takie by\'b3o\par prawo. Pan bierze to, czego chce.\par Nagle u jej boku pojawi\'b3y si\'ea psy, kt\'f3re Geoffrey pami\'eata\'b3\par z zamku. Strzeg\'b3y swej pani podczas ubierania. Bestie by\'b3y\par olbrzymie, a ze sposobu, w jaki tr\'b9ca\'b3y nosami dziewczyn\'ea,\par kt\'f3ra tymczasem odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i wesz\'b3a mi\'eadzy drzewa,\par Geoffrey wiedzia\'b3, \'bfe b\'ead\'b9 dobrze trzyma\'e6 wart\'ea.\par Zamierza\'b3 w\'b3a\'9cnie schowa\'e6 miecz i ruszy\'e6 za Elizabeth\par do chaty, gdy w ciszy rozleg\'b3 si\'ea przenikliwy kobiecy pisk.\par Geoffrey pu\'9cci\'b3 si\'ea biegiem. S\'b3ysza\'b3 w\'9cciek\'b3e warczenie\par ps\'f3w i krzyki m\'ea\'bfczyzn... przynajmniej trzech, je\'9cli s\'b9dzi\'e6\par po g\'b3osach. Wpad\'b3 na polan\'ea przed chat\'b9. W jednej chwili\par ogarn\'b9\'b3 wzrokiem scen\'ea wydarze\'f1. M\'ea\'bfczyzn rzeczywi-\par \'9ccie by\'b3o trzech. Dwaj walczyli z psami, podczas gdy\par trzeci na wp\'f3\'b3 ni\'f3s\'b3, na wp\'f3\'b3 ci\'b9gn\'b9\'b3 opieraj\'b9c\'b9 si\'ea\par dziewczyn\'ea do chaty. Widok tego \'b3otra trzymaj\'b9cego\par pi\'eakn\'b9 kobiet\'ea, jego kobiet\'ea, przy\'9cpieszy\'b3 przeistoczenie\par barona. Z prawego, szlachetnego pana zamieni\'b3 si\'ea w za-\par ciek\'b3ego wojownika, maj\'b9cego jeden tylko cel: zabi\'e6! Nie\par b\'eadzie pos\'b3uchania, r\'f3wnych szans ani zrozumienia. Wro-\par gowie targn\'eali si\'ea na jego w\'b3asno\'9c\'e6, a to, czy mieli tego\par \'9cwiadomo\'9c\'e6, nie by\'b3o wa\'bfne. Za sw\'b9 chu\'e6 i g\'b3upot\'ea\par musieli zap\'b3aci\'e6 \'bfyciem.\par Gniewny ryk Geoffreya obezw\'b3adni\'b3 trzeciego napastni-\par ka. Trwoga okaza\'b3a si\'ea zdecydowanie silniejsza od chuci.\par M\'ea\'bfczyzna pu\'9cci\'b3 Elizabeth i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ku przybyszowi,\par by podj\'b9\'e6 wyzwanie. Wyraz szale\'f1stwa na twarzy Geof-\par freya odebra\'b3 jednak \'b3otrowi ch\'ea\'e6 do walki. Szybko\par rozejrza\'b3 si\'ea w poszukiwaniu drogi ucieczki. T\'b9 zw\'b3ok\'b9\par podpisa\'b3 na siebie wyrok \'9cmierci. Ostrze miecza barona\par \'9cwisn\'ea\'b3o w powietrzu i rozp\'b3ata\'b3o rami\'ea m\'ea\'bfczyzny, tn\'b9c\par ko\'9c\'e6 i mi\'ea\'9cnie jak owcz\'b9 we\'b3n\'ea. Si\'b3a uderzenia by\'b3a tak\par wielka, \'bfe stal si\'eagn\'ea\'b3a serca. Jednym kr\'f3tkim ruchem\par nadgarstka Geoffrey doko\'f1czy\'b3 dzie\'b3a, wyci\'b9gn\'b9\'b3 miecz\par z rany i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ku dw\'f3m pozosta\'b3ym m\'ea\'bfczyznom,\par kt\'f3rych mia\'b3 dot\'b9d za plecami.\par - Zawo\'b3aj psy - nakaza\'b3 przez rami\'ea.\par Elizabeth, podnosz\'b9ca si\'ea z ziemi, us\'b3ucha\'b3a go bez\par wahania.\par Geoffrey pozwoli\'b3 obu m\'ea\'bfczyznom chwiejnie stan\'b9\'e6\par na nogach i podnie\'9c\'e6 or\'ea\'bf. Dopiero wtedy zacz\'b9\'b3 si\'ea do\par nich zbli\'bfa\'e6. W pewnej chwili przystan\'b9\'b3 w rozkroku\par i z mieczem gotowym do uderzenia zastyg\'b3 w oczekiwa-\par niu. Przeciwnicy zacz\'eali go okr\'b9\'bfa\'e6 na nisko ugi\'eatych\par nogach. Baron u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea lekcewa\'bf\'b9co, widz\'b9c ich\par wysi\'b3ki. Zanim kt\'f3rykolwiek z nich zdo\'b3a\'b3 wyda\'e6 g\'b3os,\par zabi\'b3 ich dwoma szybkimi ruchami miecza.\par Os\'b3upia\'b3a Elizabeth, kompletnie nie rozumiej\'b9ca, w jaki\par spos\'f3b lord si\'ea zjawi\'b3, by stan\'b9\'e6 w jej obronie, patrzy\'b3a na\par to niezdolna do wykonania cho\'e6by kroku. Gdy Geoffrey\par zako\'f1czy\'b3 porachunki z wrogami i skupi\'b3 na niej uwag\'ea,\par poczu\'b3a, \'bfe uginaj\'b9 si\'ea pod ni\'b9 kolana. Bi\'b3a od niego czysta\par si\'b3a.\par - Podejd\'9f do mnie. - Surowo\'9c\'e6 w jego g\'b3osie by\'b3a\par zaskakuj\'b9ca. Elizabeth ogarn\'ea\'b3a nowa trwoga i dziewczy-\par na nie mog\'b3a poj\'b9\'e6, co si\'ea z ni\'b9 dzieje. Czy\'bf nie powinna\par odczuwa\'e6 ulgi? Ten cz\'b3owiek uratowa\'b3 jej \'bfycie, zabi\'b3\par trzech wrog\'f3w. Mo\'bfe sp\'b3oszy\'b3a j\'b9 jego postura, o wiele\par pot\'ea\'bfniejsza ni\'bf zapami\'eatana? A mo\'bfe przerazi\'b3o j\'b9, jak\par swobodnie i bez wysi\'b3ku Geoffrey przynosi \'9cmier\'e6... zim-\par no i bezwzgl\'eadnie. By\'b3a ca\'b3kiem zdezorientowana, wie-\par dzia\'b3a tylko, \'bfe niebezpiecze\'f1stwo nie min\'ea\'b3o, wisi w po-\par wietrzu, nasycone zapachem potu i \'9cmierci. Z napi\'eaciem\par wpatrywali si\'ea w siebie. Elizabeth sta\'b3a sztywno wyprosto-\par wana, wytrzymuj\'b9c nap\'f3r emanuj\'b9cej z niego m\'easkiej si\'b3y.\par Geoffrey sta\'b3 w pozie zwyci\'eazcy, na szeroko rozstawio-\par nych nogach, wsparty pod biodra, ale najbardziej wyrazista\par by\'b3a jego twarz.\par Elizabeth podesz\'b3a kilka krok\'f3w, zatrzyma\'b3a si\'ea tu\'bf\par przed nim i czeka\'b3a. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie mia\'b3a poj\'eacia na\par co. Geoffrey si\'ea rozlu\'9fni\'b3. Widzia\'b3a, jak ulatuje z niego\par napi\'eacie. Wzi\'b9\'b3 g\'b3\'eaboki oddech, a w oczach zago\'9cci\'b3o mu\par nieco ciep\'b3a. Przesta\'b3a si\'ea l\'eaka\'e6.\par - W\'b3a\'9cnie zabi\'b3em dla ciebie, pani, trzech ludzi -\par powiedzia\'b3 wyzywaj\'b9co.\par Przyjrza\'b3a si\'ea, jak czy\'9cci miecz i chowa go do pochwy.\par Dopiero wtedy odpowiedzia\'b3a cicho:\par - Ocali\'b3e\'9c mi \'bfycie, panie. Mam u ciebie d\'b3ug.\par - To prawda.\par - Ale ja te\'bf ocali\'b3am ci \'bfycie - doda\'b3a. - Bo to ja\par opatrywa\'b3am ci rany.\par - Pami\'eatam - potwierdzi\'b3 Geoffrey.\par - Przeto r\'f3wnie\'bf ty, panie, masz u mnie d\'b3ug, czy\'bf nie?\par - Ja jestem twoim panem. - Zastanawia\'b3 si\'ea, do czego\par zmierza ten wyw\'f3d. Jaki jest plan tej kobiety? - Ty\par nale\'bfysz do mnie.\par Elizabeth nie odpowiedzia\'b3a, czeka\'b3a na nast\'eapne s\'b3owa\par Geoffreya. Min\'ea\'b3a d\'b3uga chwila, lord skrzywi\'b3 si\'ea z nie-\par zadowoleniem. Wrogie zachowanie nie by\'b3o w interesie\par dziewczyny, przecie\'bf trzyma\'b3 jej los w swych r\'eakach.\par W gruncie rzeczy nale\'bfa\'b3a do niego. Czy jednak tylko tego\par chcia\'b3? Przyznania, \'bfe jest jej panem?\par - Nale\'bfysz do mnie - powt\'f3rzy\'b3.\par Elizabethju\'bfJu\'bf mia\'b3a si\'ea z tym zgodzi\'e6, gdy Geoffrey\par z szybko\'9cci\'b9 b\'b3yskawicy chwyci\'b3 j\'b9 za w\'b3osy na karku.\par - To ja decyduj\'ea o twojej przysz\'b3o\'9cci - stwierdzi\'b3.\par Zmarszczy\'b3a czo\'b3o. By\'b3a bardzo zawiedziona. Lord mia\'b3\par by\'e6 jej d\'b3u\'bfnikiem. Powinien by\'e6 jej wdzi\'eaczny. A tym-\par czasem domaga\'b3 si\'ea od niej uznania swojej pozycji.\par Geoffrey nadal nie by\'b3 zadowolony. Zacz\'b9\'b3 skr\'eaca\'e6 jej\par w\'b3osy, p\'f3ki nie krzykn\'ea\'b3a z b\'f3lu. Nie pu\'9cci\'b3 jednak, lecz\par przysun\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, tak \'bfe jej piersi zetkn\'ea\'b3y si\'ea\par z okrywaj\'b9c\'b9 go kolczug\'b9. Elizabeth spu\'9cci\'b3a powieki. Nie\par chcia\'b3a spojrze\'e6 mu w oczy. Zacisn\'ea\'b3a z\'eaby, \'bfeby znowu\par nie krzykn\'b9\'e6. W \'9crodku ca\'b3a si\'ea trz\'eas\'b3a, przysi\'eag\'b3a sobie\par jednak, \'bfe tego nie oka\'bfe.\par Geoffrey spojrza\'b3 jej w twarz i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea widz\'b9c,\par jak pr\'f3buje ukry\'e6 strach. W oczach mia\'b3a iskierki buntu.\par Nie usz\'b3o to jego uwagi i wzbudzi\'b3o zadowolenie. Uzna\'b3,\par \'bfe tej dziewczyny nie mo\'bfna \'b3atwo zastraszy\'e6. Musia\'b3a\par by\'e6 odwa\'bfna i pe\'b3na wigoru, skoro mieszka\'b3a poza zamko-\par wymi murami, maj\'b9c do obrony tylko dwa psy. By\'b3o\par nies\'b3ychane, \'bfeby szlachetnie urodzona kobieta zachowy-\par wa\'b3a si\'ea w ten spos\'f3b. Do tego, Geoffrey to wiedzia\'b3, by\'b3a\par uparta i mia\'b3a w naturze rys szale\'f1stwa. Postanowi\'b3 po-\par skromi\'e6 troch\'ea jej szale\'f1stwo, nie \'b3ami\'b9c ducha. A poskra-\par mianie nale\'bfa\'b3o zacz\'b9\'e6 natychmiast.\par Pochyli\'b3 si\'ea i z\'b3\'b9czy\'b3 z ni\'b9 usta w poca\'b3unku, kt\'f3ry mia\'b3\par sta\'e6 si\'ea znakiem podboju. Zmusi\'e6 j\'b9 do uleg\'b3o\'9cci.\par W pierwszej chwili Elizabeth si\'ea wzdrygn\'ea\'b3a, zlekcewa\'bfy\'b3\par jednak jej pr\'f3by oswobodzenia si\'ea i mocniejszym skr\'eace-\par niem kosmyka w\'b3os\'f3w zmusi\'b3 j\'b9 do otwarcia ust. Zanim\par zd\'b9\'bfy\'b3a wyrazi\'e6 sprzeciw, natar\'b3 j\'eazykiem. Nie by\'b3o to\par delikatne, gdy\'bf Geoffrey niewiele wiedzia\'b3 o zalotach do\par istot p\'b3ci s\'b3abej. W ka\'bfdym razie przynajmniej postara\'b3 si\'ea\par jej nie zadusi\'e6. Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe dziewczyna jest\par szlachetnego rodu. Zamierza\'b3 oszo\'b3omi\'e6 j\'b9 si\'b3\'b9 swego\par po\'bf\'b9dania, okaza\'b3o si\'ea jednak, \'bfe zamiar obraca si\'ea prze-\par ciwko niemu. To on szybko traci\'b3 panowanie nad sob\'b9.\par Dziewczyna smakowa\'b3a \'9cwie\'bfo i s\'b3odko, a gdy wreszcie\par zdoby\'b3a si\'ea na odpowied\'9f, gdy jej j\'eazyk l\'eakliwie dotkn\'b9\'b3\par jego j\'eazyka, Geoffreya zala\'b3a fala gor\'b9ca.\par Skutek, jaki ta napa\'9c\'e6 wywar\'b3a na je\'f1cu, by\'b3 r\'f3wnie\par zadziwiaj\'b9cy. Czy stawia\'b3a op\'f3r? Elizabeth s\'b9dzi\'b3a \'bfe tak,\par kiedy jednak poca\'b3unek dobieg\'b3 ko\'f1ca, stwierdzi\'b3a, \'bfe\par obejmuje Geoffreya za szyj\'ea. Czy to on po\'b3o\'bfy\'b3 tam jej\par r\'eace? Nie, musia\'b3a przyzna\'e6 w duchu, \'bfe zrobi\'b3a to sama.\par Tu\'bf przy twarzy mia\'b3a jego kolczug\'ea. Odezwa\'b3 si\'ea w niej\par wstyd, uzna\'b3a jednak, \'bfe bez powodu. Przecie\'bf to nie ona\par wymusi\'b3a poca\'b3unek, po prostu podda\'b3a si\'ea olbrzymiej sile\par wojownika.\par Poczu\'b3a, jak d\'b3o\'f1 Geoffreya przyciska j\'b9 mocniej do\par piersi i dopiero wtedy u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe jego ramiona\par oplot\'b3y j\'b9 w talii. Pachnia\'b3 sk\'f3r\'b9 i potem. Dosz\'b3a do\par wniosku, \'bfe bycie przy nim wcale nie jest nieprzyjemne.\par - Zrobi\'b3a\'9c post\'eapy w ca\'b3owaniu - powiedzia\'b3 Geoffrey\par gdzie\'9c na wysoko\'9cci jej czo\'b3a. Ogarnia\'b3o go g\'b3\'eabokie\par zadowolenie, jakiego dot\'b9d nie zna\'b3. Czu\'b3, \'bfe dziewczyna\par powinna by\'e6 przy nim, \'bfe jest to s\'b3uszne. Wci\'b9gn\'b9\'b3\par nozdrzami zapach dzikich kwiat\'f3w unosz\'b9cy si\'ea wok\'f3\'b3 jej\par w\'b3os\'f3w i omal nie westchn\'b9\'b3, takie to by\'b3o przyjemne.\par Wiedzia\'b3, \'bfe powinien j\'b9 pu\'9cci\'e6 i przyj\'b9\'e6 postaw\'ea\par gro\'9fnego seniora, \'bfeby od samego pocz\'b9tku jasno poj\'ea\'b3a\par istot\'ea ich stosunk\'f3w. Przecie\'bf to on by\'b3 panem, a ona\par poddan\'b9. Jako\'9c jednak nie m\'f3g\'b3 oderwa\'e6 od niej r\'b9k ani\par zgasi\'e6 u\'9cmiechu. Musia\'b3 si\'ea strzec, \'bfeby nie pokaza\'e6 jej,\par jak\'b9 ma nad nim w\'b3adz\'ea. Gdyby zdradzi\'b3 si\'ea z t\'b9 s\'b3abo\'9cci\'b9,\par najprawdopodobniej oznacza\'b3oby to jego upadek. Z daw-\par niej szych do\'9cwiadcze\'f1 wiedzia\'b3, \'bfe je\'9cli m\'ea\'bfczyzna na to\par pozwoli, przedstawicielki p\'b3ci pi\'eaknej potrafi\'b9 zr\'eacznie\par nim manipulowa\'e6, nawet gdy jest bardzo silny fizycznie.\par Nie, zdecydowa\'b3. Nie b\'eadzie skaka\'b3 na skinienie palcem\par \'bfadnej kobiety. To on ma w\'b3adz\'ea, a ona musi okaza\'e6\par wdzi\'eaczno\'9c\'e6, \'bfe pozwala jej by\'e6 poddan\'b9.\par - By\'b3am po prostu ciekawa - stwierdzi\'b3a Elizabeth,\par nawi\'b9zuj\'b9c do poca\'b3unku, kt\'f3ry skrad\'b3a, gdy opatrywa\'b3a\par mu ran\'ea. - Nie ca\'b3owa\'b3am si\'ea wiele - doda\'b3a odpychaj\'b9c\par go, by wyzwoli\'e6 si\'ea z u\'9ccisku.\par - Nie mam w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe jeste\'9c czysta - stwierdzi\'b3\par Geoffrey i Elizabeth zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe zn\'f3w w jego g\'b3osie\par pojawi\'b3a si\'ea arogancja. U\'9cmiech jednak robi\'b3 przyjemne\par wra\'bfenie, odwzajemni\'b3a si\'ea wi\'eac tym samym. Tego m\'ea\'bf-\par czyzny musia\'b3a si\'ea strzec. Mia\'b3 w sobie co\'9c bardzo dla niej\par poci\'b9gaj\'b9cego. Ale jak na jej upodobania zachowywa\'b3 si\'ea\par zbyt zaborczo, zbyt polega\'b3 na sile. By\'b3 jak kamienne mury\par jej twierdzy, niez\'b3omny. Nie sko\'f1czy\'b3oby si\'ea dla niej\par dobrze, gdyby zada\'b3a si\'ea z takim m\'ea\'bfczyzn\'b9. Nie, nie\par mog\'b3a dopu\'9cci\'e6, by poci\'b9g, jaki czu\'b3a, doczeka\'b3 si\'ea na-\par st\'eapstw. Nie chcia\'b3a, by si\'b3a Geoffreya poch\'b3on\'ea\'b3a j\'b9 bez\par reszty. Ba\'b3a si\'ea, \'bfe zostanie z niej jedynie cielesna pow\'b3o-\par ka, kt\'f3r\'b9 wojownik odrzuci w chwili, gdy zainteresuje si\'ea\par kim\'9c innym. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea ty\'b3em do Geoffreya i spr\'f3bo-\par wa\'b3a wr\'f3ci\'e6 my\'9clami do rozmowy. Czysta... powiedzia\'b3,\par \'bfe jest czysta.\par - Sk\'b9d wiesz, panie, \'bfe jestem czysta? - us\'b3ysza\'b3a sw\'f3j\par g\'b3os. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea z powrotem do Geoffreya i czeka\'b3a na\par odpowied\'9f. Mo\'bfe powiedzia\'b3 co\'9c takiego, chc\'b9c z\'b3agodzi\'e6\par jej wyrzuty sumienia, oddali\'e6 wra\'bfenie, \'bfe m\'f3g\'b3 j\'b9 uzna\'e6\par za rozpustnic\'ea. To przypuszczenie wzbudzi\'b3o w niej iryta-\par cj\'ea. Zamiast ulgi, \'bfe nie zosta\'b3a wzi\'eata za dziewk\'ea, kt\'f3ra\par w\'b3\'f3czy si\'ea za zbrojnymi, poczu\'b3a dziwn\'b9 uraz\'ea. Czy\'bfby\par jej poca\'b3unki by\'b3y takie nieporadne?\par - To oczywiste, Elizabeth - odpar\'b3 lord. - Aczkolwiek\par fakt, \'bfe wykorzysta\'b3a\'9c os\'b3abienie m\'ea\'bfczyzny, wiele mi\par m\'f3wi o twoim charakterze. - Musia\'b3 j\'b9 sprawdza\'e6, bo\par oczy mu si\'ea \'9cmia\'b3y. Zdziwi\'b3a si\'ea, nie s\'b9dzi\'b3a bowiem, by\par Geoffrey by\'b3 skory do \'9cmiechu. Odwzajemni\'b3a u\'9cmiech.\par Widzia\'b3a, \'bfe poca\'b3unek bardzo poprawi\'b3 mu nastr\'f3j.\par Postanowi\'b3a wykorzysta\'e6 odpowiedni\'b9 chwil\'ea.\par - Czy ju\'bf dobrze si\'ea czujesz, panie?\par - Mhm - odmmkn\'b9\'b3.\par - Nazwa\'b3e\'9c mnie po imieniu, panie. Jak si\'ea dowiedzia-\par \'b3e\'9c...\par - Ta cz\'ea\'9c\'e6 zagadki by\'b3a \'b3atwa - przerwa\'b3 jej Geoffrey.\par - Ale chcia\'b3bym dosta\'e6 inne odpowiedzi. Kiedy wr\'f3cimy\par do zamku...\par - Chcia\'b3abym... Je\'9cli takie jest twoje \'bfyczenie, panie,\par chcia\'b3abym porozmawia\'e6 z tob\'b9 przed powrotem do Mont-\par wright.\par Geoffrey zmarszczy\'b3 czo\'b3o, a potem wyrazi\'b3 zgod\'ea ski-\par nieniem g\'b3owy. Podszed\'b3 do g\'b3azu oblepionego b\'b3otem\par i opar\'b3 si\'ea o jego kraw\'ead\'9f, wyci\'b9gaj\'b9c przed sob\'b9 d\'b3ugie\par nogi. Zaj\'eaty obserwacj\'b9 Elizabeth, nie\'9cwiadomie zacz\'b9\'b3\par g\'b3aska\'e6 psy, kt\'f3re u\'b3o\'bfy\'b3y si\'ea u jego bok\'f3w.\par - Najpierw powiedz mi, dlaczego nie zosta\'b3a\'9c na za-\par mku? Dlaczego tu wr\'f3ci\'b3a\'9c?\par - Nie mog\'b3am zosta\'e6, skoro ma przyjecha\'e6 Belwain.\par Nie mog\'b3am. - Elizabeth opanowa\'b3a dr\'bfenie g\'b3osu i stan\'ea-\par \'b3a mi\'eadzy stopami Geoffreya. - To d\'b3uga historia, panie.\par Czy zechcesz mnie wys\'b3ucha\'e6?\par - Tak - odrzek\'b3 Geoffrey. Bardzo chcia\'b3 si\'ea dowiedzie\'e6,\par co zasz\'b3o w Montwright.\par - Moi rodzice, moje siostry, m\'b9\'bf jednej z si\'f3str...\par wszyscy nie \'bfyj\'b9 - szepn\'ea\'b3a. - A Belwain, m\'b3odszy brat\par mojego ojca... to jego sprawka. Musi go spotka\'e6 kara.\par - M\'f3w od pocz\'b9tku, Elizabeth - \'b3agodnie zach\'eaci\'b3 j\'b9\par Geoffrey. - Powiedz mi, co widzia\'b3a\'9c i s\'b3ysza\'b3a\'9c.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i zaczerpn\'ea\'b3a tchu.\par - Nie widzia\'b3am, jak nadci\'b9gn\'eali. Je\'9fdzi\'b3am konno\par z ma\'b3ym Thomasem. Rodzina zebra\'b3a si\'ea tego dnia, \'bfeby\par uczci\'e6 urodziny mojego brata. Taka by\'b3a tradycja - wyja\'9c-\par ni\'b3a.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. Nagle u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe\par dziewczyna wcale go nie widzi, nie zauwa\'bfy\'b3a jego\par zach\'eaty do opowiadania. Musia\'b3a mie\'e6 przed oczami tamte\par wspomnienia. Wiedzia\'b3, \'bfe us\'b3yszy za chwil\'ea bardzo okrut-\par n\'b9 histori\'ea. Mia\'b3 ochot\'ea wzi\'b9\'e6 Elizabeth w ramiona, przy-\par tuli\'e6 j\'b9 i pocieszy\'e6, przeczuwa\'b3 jednak, \'bfe nie przyj\'ea\'b3aby\par jego wsp\'f3\'b3czucia. Sta\'b3a wyprostowana i raz jeszcze prze-\par \'bfywa\'b3a tamten koszmar, a jemu pozosta\'b3o tylko s\'b3ucha\'e6.\par - Moja najstarsza siostra, Catherine, i jej m\'b9\'bf, Bernard,\par przyjechali ze swego maj\'b9tku w pobli\'bfu Granbury, ale\par m\'b9\'bf drugiej siostry, Rupert, nie m\'f3g\'b3 przyjecha\'e6, bo\par cierpia\'b3 na w\'b9trob\'ea. Pu\'9cci\'b3 sam\'b9Margaret... Bo\'bfe! Gdyby\par nie by\'b3 taki zgodny... Margaret wci\'b9\'bf by jeszcze \'bfy\'b3a. -\par Elizabeth wzi\'ea\'b3a g\'b3\'eaboki oddech i wyra\'9fnie si\'ea uspokoi\'b3a.\par Reszt\'ea zrelacjonowa\'b3a bezbarwnym, wyzutym z emocji\par tonem. - Thomas i ja weszli\'9cmy od ty\'b3u, bo chcieli\'9cmy si\'ea\par przebra\'e6, zanim zobaczy nas matka. Oboje byli\'9cmy ub\'b3o-\par ceni. S\'b9 w zamku schody prowadz\'b9ce na drugi podest,\par niewidoczne z wielkiej sali. Drzwi zas\'b3ania tkanina. Gdy\par do nich podesz\'b3am, us\'b3ysza\'b3am krzyki. Wiedzia\'b3am, \'bfe co\'9c\par si\'ea sta\'b3o. Kaza\'b3am Thomasowi zosta\'e6 na schodach, a sama\par uchyli\'b3am drzwi. Nikt mnie nie widzia\'b3, aleja ze swojego\par miejsca widzia\'b3am wszystko. Zobaczy\'b3am cia\'b3a, martwe,\par okaleczone cia\'b3a, rozci\'b9gni\'eate na posadzce jak po\'9ccinane\par \'b3odygi sitowia. Ci, kt\'f3rzy mordowali, byli ubrani jak\par wie\'9cniacy, ale w\'b3adali mieczami jak wy\'e6wiczeni wojow-\par nicy. Niekt\'f3rzy nosili czarne kaptury, zas\'b3aniaj\'b9ce twarze.\par Usi\'b3owa\'b3am wypatrzy\'e6 dow\'f3dc\'ea, kiedy zauwa\'bfy\'b3am Mar-\par garet. Uderzy\'b3a jednego z m\'ea\'bfczyzn sztyletem w rami\'ea,\par a potem rzuci\'b3a si\'ea do matki. Zraniony m\'ea\'bfczyzna skoczy\'b3\par za ni\'b9 i zada\'b3 jej cios no\'bfem w plecy. Margaret upad\'b3a.\par Wtedy w\'b3a\'9cnie poczu\'b3am, \'bfe Thomas kuli si\'ea przy mnie.\par Obr\'f3ci\'b3am si\'ea, chc\'b9c zas\'b3oni\'e6 mu oczy i zabra\'e6 go stamt\'b9d\par w bezpieczne miejsce. Jeden z napastnik\'f3w, kt\'f3rego g\'b3os\par wyda\'b3 mi si\'ea znajomy, rozkaza\'b3 innym odszuka\'e6 ch\'b3opca.\par \f1\'84Znajd\f0\'9fcie go, bo inaczej nic tu po nas" - krzykn\'b9\'b3.\par Zrozumia\'b3am, \'bfe chc\'b9 zabi\'e6 Thomasa. Musia\'b3am go rato-\par wa\'e6. By\'b3 wszak pe\'b3noprawnym dziedzicem... Nie mog\'b3am\par pom\'f3c matce, okaza\'b3o si\'ea jednak, \'bfe nie mog\'ea si\'ea te\'bf\par ruszy\'e6. Nogi wros\'b3y mi w ziemi\'ea. Patrzy\'b3am i patrzy\'b3am.\par Szarpali na niej odzienie. Wyrwa\'b3a si\'ea i paznokciami\par rozora\'b3a jednemu z m\'ea\'bfczyzn twarz. Krzykn\'b9\'b3 z b\'f3lu,\par a wtedy ten, kt\'f3ry zabi\'b3 Margaret... podszed\'b3 do mojej\par matki z toporem w d\'b3oni. Zamachn\'b9\'b3 si\'ea i opu\'9cci\'b3 ostrze\par na jej kark. Odr\'b9ba\'b3 g\'b3ow\'ea od reszty cia\'b3a!\par Nigdy jeszcze o tym nie opowiada\'b3a. Pragn\'ea\'b3a zapa\'9c\'e6\par si\'ea pod ziemi\'ea i umrze\'e6. Cierpia\'b3a tak strasznie, s\'b3ysza\'b3a\par tak g\'b3o\'9cne krzyki umieraj\'b9cych, \'bfe odruchowo zas\'b3oni\'b3a\par sobie uszy.\par Geoffrey nie powiedzia\'b3 ani s\'b3owa. Delikatnie odsun\'b9\'b3\par jej d\'b3onie od twarzy i zatrzyma\'b3 w u\'9ccisku. Pom\'f3g\'b3 tym\par Elizabeth odzyska\'e6 panowanie. Spojrza\'b3a na niego, napra-\par wd\'ea na niego i dostrzeg\'b3a w jego oczach wsp\'f3\'b3czucie.\par - Z tego, co by\'b3o p\'f3\'9fniej, niewiele pami\'eatam. Sprowa-\par dzi\'b3am Thomasa po schodach i schowali\'9cmy si\'ea na dole,\par p\'f3ki Joseph nas nie znalaz\'b3 i nie zabra\'b3 poza mury.\par Pchn\'eali\'9cmy pos\'b3a\'f1c\'f3w do krewnych Bernarda i do Ruper-\par ta.\par Geoffrey przyci\'b9gn\'b9\'b3 Elizabeth do siebie i otoczy\'b3 sil-\par nymi ramionami. Chcia\'b3 zatrze\'e6 wspomnienie tych po-\par tworno\'9cci, ale wiedzia\'b3, \'bfe to niemo\'bfliwe.\par - Czy pozna\'b3a\'9c kt\'f3rego\'9c z m\'ea\'bfczyzn? - spyta\'b3.\par - Nie, ale m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3rego Margaret zrani\'b3a sztyle-\par tem... jego g\'b3os wyda\'b3 mi si\'ea znajomy. - Nagle co\'9c jej si\'ea\par przypomnia\'b3o. - Mia\'b3 krew na odzieniu.\par - Co z innymi lud\'9fmi? Czy znasz kt\'f3rego\'9c z nich?\par - Nie - odpar\'b3a Elizabeth, kul\'b9c ramiona.\par - Tw\'f3j s\'b3uga powiedzia\'b3 mi, \'bfe wys\'b3a\'b3a\'9c brata do\par Londynu. Po co? - spyta\'b3 po pewnym czasie.\par - Nie wiedzia\'b3am, co innego mog\'b3abym zrobi\'e6 - od-\par rzek\'b3a. - W my\'9cl prawa Belwain powinien przej\'b9\'e6 opiek\'ea\par nad ch\'b3opcem, a my\'9cla\'b3am, \'bfe ty, panie, jeste\'9c stary\par i niedo\'b3\'ea\'bfny. Poza tym nie mam dowodu, \'bfe za tym\par uczynkiem kryje si\'ea Belwain. Ojciec mojej matki mieszka\par w Londynie. Chcia\'b3am, \'bfeby brat bezpiecznie u niego\par pomieszka\'b3, p\'f3ki nie znajd\'ea dowodu... albo sama nie zabij\'ea\par Belwaina.\par - Podaj mi powody, dla kt\'f3rych uwa\'bfasz, \'bfe to Belwain\par jest odpowiedzialny za mord.\par - On jeden m\'f3g\'b3 na nim skorzysta\'e6 - zacz\'ea\'b3a Elizabeth.\par - Jest m\'b3odszym bratem mojego ojca i od dawna mia\'b3\par ochot\'ea na Montwright. Ojciec da\'b3 mu cz\'ea\'9c\'e6 w\'b3asnej ziemi,\par ale go tym nie zadowoli\'b3. Poza tym matka powiedzia\'b3a mi\par kiedy\'9c, \'bfe Belwain by\'b3 bardzo szcz\'ea\'9cliwym cz\'b3owiekiem,\par dop\'f3ki nie urodzi\'b3 si\'ea Thomas. Potem jego stosunki\par z moim ojcem gwa\'b3townie si\'ea zmieni\'b3y. Nie wiem, czy tak\par rzeczywi\'9ccie by\'b3o, bo nie mia\'b3am jeszcze do\'9c\'e6 lat, \'bfeby\par zwr\'f3ci\'e6 na to uwag\'ea. Wiem za to, \'bfe podczas ostatniej\par wizyty w Montwright stryj bardzo pok\'b3\'f3ci\'b3 si\'ea z ojcem\par i zapowiedzia\'b3, \'bfe jego noga wi\'eacej tam nie postanie.\par Grozi\'b3 ojcu, pami\'eatam, \'bfe przerazi\'b3y mnie jego s\'b3owa, ale\par ojciec si\'ea nie przej\'b9\'b3. S\'b3ysza\'b3am, powiedzia\'b3 potem do\par matki, \'bfe jak Belwain ostygnie, to zadowolenie mu wr\'f3ci.\par - Elizabeth wyswobodzi\'b3a d\'b3onie z chwytu Geoffreya\par i doda\'b3a: - Gdyby\'9cmy wszyscy zgin\'eali, Belwain odziedzi-\par czy\'b3by Montwright, czy tak?\par - Tak - przyzna\'b3 Geoffrey. - Ale nie zgin\'eali\'9ccie wszys-\par cy.\par - To samo prawo ustanawia Belwaina opiekunem Tho-\par masa, czy tak?\par - Tak - potwierdzi\'b3 Geoffrey.\par - A je\'9cli ty, panie, oddasz mojego brata w r\'eace Bel-\par waina, to on go zabije - przepowiedzia\'b3a. - I mnie tak\'bfe\par - doda\'b3a natychmiast, jakby dopiero teraz przysz\'b3o jej to\par do g\'b3owy.\par - Ty nie znajdziesz si\'ea pod jego opiek\'b9 - stwierdzi\'b3\par Geoffrey.\par - Czyli wierzysz mi, panie? - spyta\'b3a Elizabeth z na-\par dziej\'b9 w g\'b3osie. - Zabijesz Belwaina?\par - Wierz\'ea, \'bfe twoim zdaniem Belwain jest odpowie-\par dzialny za zbrodni\'ea - odpar\'b3 wymijaj\'b9co. - I \'bfe odni\'f3s\'b3by\par najwi\'eaksz\'b9 korzy\'9c\'e6. Ale zanim go wyzw\'ea, potrzebuj\'ea\par dowodu.\par - Dowodu! Nie ma dowodu! - Elizabeth prawie to\par wykrzycza\'b3a. Odepchn\'ea\'b3a si\'ea od Geoffreya i doda\'b3a: -\par Belwain nie mo\'bfe uj\'9c\'e6 sprawiedliwo\'9cci. Musi zap\'b3aci\'e6 za\par to, co zrobi\'b3. Zabij\'ea go.\par - Je\'9cli Belwain rzeczywi\'9ccie jest odpowiedzialny, to ja\par go zabij\'ea - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Kiedy przyb\'eadzie do\par Montwright, przes\'b3ucham go.\par - I my\'9clisz, panie, \'bfe on wyzna swoje winy? - spyta\'b3a\par Elizabeth z rozpacz\'b9. - Sk\'b3amie.\par - K\'b3amstwa mog\'b9 wci\'b9gn\'b9\'e6 w pu\'b3apk\'ea - zripostowa\'b3\par Geoffrey. - Dowiem si\'ea, kto stoi za tym uczynkiem\par i wyznacz\'ea kar\'ea dla sprawcy. To nale\'bfy do moich obowi\'b9z-\par k\'f3w.\par - Czy dasz mi, panie, s\'b3owo, \'bfe Belwain nie zostanie\par opiekunem Thomasa?\par - Je\'9cli Belwain jest niewinny, a twoje zarzuty si\'ea nie\par potwierdz\'b9, to nie b\'ead\'ea m\'f3g\'b3 z\'b3ama\'e6 prawa - stwierdzi\'b3\par Geoffrey. - Thomas zostanie oddany pod jego opiek\'ea.\par Naturalnie je\'9cli Belwain rzeczywi\'9ccie jest niewinny.\par Elizabeth cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok i pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Jeste\'9c, panie, seniorem nad ziemi\'b9 Montwright, a po-\par niewa\'bf m\'f3j ojciec nie \'bfyje, Thomas jest twoim wasalem.\par Chroni\'e6 go jest twoim obowi\'b9zkiem!\par - Nie ucz mnie moich obowi\'b9zk\'f3w - burkn\'b9\'b3 Geoffrey.\par Wsta\'b3 i machinalnie po\'b3o\'bfy\'b3 r\'eace na biodrach. - Znam je\par wystarczaj\'b9co dobrze. Dop\'f3ki nie poznam prawdy w tej\par sprawie, tw\'f3j brat pozostanie u mnie. - \'a3agodniejszym\par g\'b3osem doda\'b3: - Wierz mi, Elizabeth, \'bfe nie pozwol\'ea\par zrobi\'e6 ch\'b3opcu krzywdy.\par Chcia\'b3a mu wierzy\'e6. Wprawdzie nie powiedzia\'b3, \'bfe\par natychmiast oskar\'bfy stryja, ale przynajmniej obieca\'b3 tym-\par czasem zapewni\'e6 ch\'b3opcu bezpiecze\'f1stwo. Musia\'b3a si\'ea\par tym zadowoli\'e6. W ka\'bfdym razie Geoffrey wys\'b3ucha\'b3 jej\par i nie odrzuci\'b3 z g\'f3ry oskar\'bfe\'f1. W razie gdyby potem uzna\'b3\par Belwaina za niewinnego, postanowi\'b3a wzi\'b9\'e6 sprawy\par w swoje r\'eace.\par - Chod\'9f, Elizabeth. Robi si\'ea p\'f3\'9fno. Porozmawiamy\par o tym wszystkim po powrocie do zamku.\par - Nie musz\'ea by\'e6 obecna przy tym, jak b\'eadziesz prze-\par s\'b3uchiwa\'b3 Belwaina - sprzeciwi\'b3a si\'ea. - A nie mam ochoty\par patrze\'e6 na jego wstr\'eatn\'b9 twarz. Nie - ci\'b9gn\'ea\'b3a, ignoruj\'b9c\par z\'b3o\'9c\'e6, widoczn\'b9 na twarzy Geoffreya. - Zostan\'ea tutaj,\par dop\'f3ki Belwain...\par Zdanie przerwa\'b3 jej dziki ryk. W jednej chwili lord\par poderwa\'b3 j\'b9 z ziemi i chwyci\'b3 w ramiona. Psy zacz\'ea\'b3y\par warcze\'e6, ale wojownik nie zwr\'f3ci\'b3 na nie uwagi. Odwr\'f3ci\'b3\par si\'ea i skierowa\'b3 z powrotem ku wodospadowi.\par Bo\'bfe, ale\'bf ona jest uparta! - pomy\'9cla\'b3 z irytacj\'b9. Mia\'b3\par wra\'bfenie, \'bfe dziewczyna nie obawia si\'ea ani troch\'ea swego\par pana. Bawi\'b3o go to, ale zarazem bardzo z\'b3o\'9cci\'b3o. Nie by\'b3\par przyzwyczajony do takiej zuchwa\'b3o\'9cci. A mimo to nie\par chcia\'b3, by Elizabeth zachowywa\'b3a si\'ea w jego obecno\'9cci\par tch\'f3rzliwie. Owszem, zbija\'b3a go z tropu, ale jednocze\'9cnie\par budzi\'b3a zachwyt. Nale\'bfa\'b3o jednak co\'9c zrobi\'e6 z jej swarii-\par wo\'9cci\'b9. Musia\'b3a nauczy\'e6 si\'ea, gdzie jest jej miejsce, jaki\par los przypad\'b3 jej w udziale. Nie m\'f3g\'b3by przedstawi\'e6 Eliza-\par beth Wilhelmowi, p\'f3ki dziewczyna nie nauczy si\'ea w od-\par powiedniej chwili gry\'9f\'e6 w j\'eazyk. Wprawdzie zdanie Wil-\par helma nie ci\'b9\'bfy\'b3o nad \'bfyciem Geoffreya jak niepodwa\'bfal-\par ny wyrok, baron nie chcia\'b3 jednak, by kr\'f3l uzna\'b3 jego \'bfon\'ea\par za zwyk\'b3\'b9 sekutnic\'ea. \'afon\'ea! No tak, powiedzia\'b3 sobie. Ona\par b\'eadzie moj\'b9 \'bfon\'b9. Nie mia\'b3 innego sposobu, by zatrzyma\'e6\par j\'b9 przy sobie. Gdyby wzi\'b9\'b3 j\'b9 za kochank\'ea, powa\'bfnie\par obrazi\'b3by tym niedawno zmar\'b3ego wasala, kt\'f3ry by\'b3 jej\par ojcem. Thomas by\'b3 te\'bf lojalnym i uczciwym cz\'b3owiekiem,\par Geoffrey nie m\'f3g\'b3 wi\'eac zha\'f1bi\'e6 jego pami\'eaci odebraniem\par czci c\'f3rce po to, by po pewnym czasie j\'b9 odepchn\'b9\'e6.\par Robi\'ea to dla Thomasa, pomy\'9cla\'b3 i na tej my\'9cli si\'ea z\'b3apa\'b3.\par Nie s\'b9dzi\'b3, by chcia\'b3 si\'ea \'bfeni\'e6 z mi\'b3o\'9cci, bo nie s\'b9dzi\'b3, by\par m\'f3g\'b3 kocha\'e6 jak\'b9kolwiek kobiet\'ea. Zdrada w przesz\'b3o\'9cci\par uodporni\'b3a jego serce na tak\'b9 s\'b3abo\'9c\'e6. Ale z Elizabeth\par po\'b3\'b9czy\'b3 ich los, Geoffrey wiedzia\'b3 to od chwili, gdy\par zobaczy\'b3 j\'b9 na wzg\'f3rzu przed bitw\'b9 o Montwright. Nie\par rozumia\'b3, dlaczego chce mie\'e6 t\'ea dziewczyn\'ea przy sobie,\par dlaczego zacz\'ea\'b3a tak wiele dla niego znaczy\'e6 w tak kr\'f3t-\par kim czasie, postanowi\'b3 jednak i\'9c\'e6 za g\'b3osem sk\'b3onno\'9cci.\par Mo\'bfe po prostu uleg\'b3 przes\'b9dowi i chcia\'b3 j\'b9 mie\'e6 jako\par talizman? Niewiele go to obchodzi\'b3o. Poza tym by\'b3 ju\'bf\par najwy\'bfszy czas. Omal nie powiedzia\'b3 tego g\'b3o\'9cno: czas\par pocz\'b9\'e6 syn\'f3w.\par - Postaw mnie na ziemi, panie - za\'bf\'b9da\'b3a Elizabeth.\par Zobaczy\'b3a, jak szrama na jego policzku staje si\'ea intensyw-\par nie czerwona, uzna\'b3a wi\'eac, \'bfe przekroczy\'b3a swoje upraw-\par nienia. - Prosz\'ea ci\'ea, panie - poprawi\'b3a si\'ea cicho. - Musz\'ea\par wzi\'b9\'e6 konia i moje rzeczy.\par - Tw\'f3j s\'b3uga mo\'bfe jutro si\'ea tym zaj\'b9\'e6.\par Co za uparty i nieugi\'eaty cz\'b3owiek, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth.\par Ze zdziwieniem u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe ju\'bf nie jest zatro-\par skana. W tej chwili ca\'b3kiem zadowala\'b3o j\'b9 poczucie, \'bfe\par lord Geoffrey naprawi wszelkie z\'b3o, jakie uczyniono jej\par rodzinie.\par Przerwali milczenie dopiero, gdy zbli\'bfali si\'ea ju\'bf do\par zamku. Elizabeth siedzia\'b3a przed lordem na jego pot\'ea\'bfnym\par wierzchowcu, podczas szalonego galopu przez las nie\par mia\'b3a wi\'eac innego wyj\'9ccia, jak oprze\'e6 si\'ea o je\'9fd\'9fca.\par - Czy ju\'bf wiesz, panie, co ze mn\'b9 zrobisz? Dok\'b9d mnie\par po\'9clesz? - spyta\'b3a z my\'9cl\'b9, \'bfe chcia\'b3aby zosta\'e6 przy\par bracie.\par - Mhm - mrukn\'b9\'b3 Geoffrey. Usi\'b3owa\'b3 skupi\'e6 si\'ea na ich\par bezpiecze\'f1stwie, zachowa\'e6 czujno\'9c\'e6, ale blisko\'9c\'e6 Eliza-\par beth bardzo go rozprasza\'b3a. Od chwili, gdy wzi\'b9\'b3 j\'b9 na\par r\'eace, odczuwa\'b3 zadowolenie i spok\'f3j. Zupe\'b3nie jakby z\'b3a-\par pa\'b3 drugi oddech, a ona by\'b3a \'9cwie\'bfym powietrzem, nie-\par zb\'eadnym mu do \'bfycia. Obj\'b9\'b3 j\'b9 mocniej, zadowolony, \'bfe\par nie s\'b3yszy sprzeciwu. Czubek jej g\'b3owy mie\'9cci\'b3 si\'ea akurat\par pod jego podbr\'f3dkiem, wojownik z najwy\'bfszym trudem\par powstrzymywa\'b3 si\'ea wi\'eac przed ocieraniem policzka o d\'b3u-\par gie z\'b3ociste w\'b3osy.\par Elizabeth czeka\'b3a dostatecznie d\'b3ugo na nast\'eapne s\'b3owa\par lorda, kt\'f3ry jednak nie zdradza\'b3 ch\'eaci otwarcia ust.\par - Kiedy by\'b3am niemowl\'eaciem, m\'f3j ojciec podpisa\'b3\par kontrakt ma\'b3\'bfe\'f1ski - powiedzia\'b3a w ko\'f1cu. - Ale Hugh,\par m\'ea\'bfczyzna, kt\'f3rego \'bfon\'b9 mia\'b3am zosta\'e6, zmar\'b3 dwa lata\par temu. Nie wiem, czy ojciec uzgodni\'b3 nast\'eapny kontrakt. -\par Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe Geoffrey jej odpowie, bo ojciec musia\'b3\par uda\'e6 si\'ea do niego po pozwolenie, je\'9cli chcia\'b3, by ma\'b3\'bfe\'f1ski\par kontrakt by\'b3 wa\'bfny. Tak stanowi\'b3o prawo.\par - Nie b\'eadzie \'bfadnego ma\'b3\'bfe\'f1skiego kontraktu - stwier-\par dzi\'b3 zdecydowanie Geoffrey.\par - Nie wyjd\'ea za m\'b9\'bf? - spyta\'b3a zaskoczona.\par - Owszem, wyjdziesz za m\'b9\'bf - powiedzia\'b3. - Za mnie.\par Gdyby nie u\'9ccisk Geoffreya, Elizabeth niechybnie spad-\par \'b3aby z konia. A tak tylko odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, by spojrze\'e6 mu\par w oczy i wyr\'b9ba\'b3a pierwsze, co jej przysz\'b3o do g\'b3owy\par w ca\'b3kowitym zam\'eacie.\par - Dlaczego?\par Lord nie odpowiedzia\'b3, a z jego zaci\'9cni\'eatych ust Eliza-\par beth wywnioskowa\'b3a, \'bfe nie zamierza powiedzie\'e6 jej\par wi\'eacej. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea wi\'eac z powrotem i zapatrzy\'b3a przed\par siebie. Objechali zakr\'eat strumienia i ujrzeli Montwright.\par Elizabeth poczu\'b3a, jak \'bfo\'b3\'b9dek podchodzi jej do gard\'b3a.\par U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe nie jest w stanie pu\'9cci\'e6 ramion\par Geoffreya, na kt\'f3rych kurczowo zacisn\'ea\'b3a d\'b3onie. W mu-\par rach m\'f3g\'b3 czeka\'e6 Belwain ze swoimi lud\'9fmi.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy i odm\'f3wi\'b3a kr\'f3tk\'b9 modlitw\'ea. Ogarnia\'b3a\par j\'b9 rozpacz, \'bfe nic ju\'bf nie b\'eadzie tak, jak by\'b3o. Jej rodzice\par i siostry nie \'bfyj\'b9, wi\'eac teraz na niej jednej spoczywa\par obowi\'b9zek zapewnienia bezpiecze\'f1stwa Thomasowi. Nie\par mia\'b3a si\'ea do kogo zwr\'f3ci\'e6, nie mia\'b3a nikogo, kto wstawi\'b3by\par si\'ea za ni\'b9 opr\'f3cz tego upartego lorda z cia\'b3em naznaczo-\par nym \'9cladami licznych bitew. Czy Geoffrey b\'eadzie do\'9c\'e6\par sprytny i silny, by zapewni\'e6 im bezpiecze\'f1stwo?\par 3\par \'8club mia\'b3 si\'ea odby\'e6 jeszcze dzisiaj! Elizabeth nie mog\'b3a\par zrozumie\'e6 przyczyny takiego po\'9cpiechu, ale nie by\'b3a w sta-\par nie przerwa\'e6 przygotowa\'f1. Lord podj\'b9\'b3 decyzj\'ea. A gdy\par domaga\'b3a si\'ea wyja\'9cnie\'f1, kompletnie j\'b9 ignorowa\'b3. Zupe\'b3nie\par jakby \'9cciga\'b3 si\'ea z czasem i dlatego koniecznie chcia\'b3 wzi\'b9\'e6\par \'9club przed zapadni\'eaciem nocy. Elizabeth nie widzia\'b3a\par w tym najmniejszego sensu.\par Geoffrey zdj\'b9\'b3 j\'b9 z wierzchowca i zani\'f3s\'b3 do zamku,\par prawie jak pakunek. Wszed\'b3 z ni\'b9 po kr\'eatych schodach do\par jej sypialni i dopiero tam mog\'b3a z\'b3apa\'e6 dech.\par - Chc\'ea zobaczy\'e6 brata - za\'bf\'b9da\'b3a stanowczo, ale wo-\par jownik przecz\'b9co pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. Bo\'bfe, ale\'bf on by\'b3\par uparty!\par - Po \'9clubie - powiedzia\'b3 w ko\'f1cu, zwaliwszy j\'b9 na \'b3o\'bfe\par - Ka\'bf\'ea przygotowa\'e6 dla ciebie k\'b9piel - powiedzia\'b3 jeszcze\par i z tymi s\'b3owami wyszed\'b3.\par Pierwszy raz od czasu odnalezienia Elizabeth lord\par zauwa\'bfy\'b3, \'bfe odebra\'b3o jej mow\'ea. Wprawi\'b3o go to w g\'b3\'eabo-\par kie zadowolenie. Widok zmieszania na jej twarzy, gdy\par oznajmia\'b3, \'bfe \'9club odb\'eadzie si\'ea jeszcze tego dnia, wart by\'b3\par zapami\'eatania i wspominania przez wiele, wiele nocy. Do-\par brze, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey. Postaram si\'ea, \'bfeby cz\'ea\'9cciej by\'b3a\par taka zmieszana.\par Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, sam nie rozumia\'b3 swojego po\'9cpiechu.\par Wiedzia\'b3 tylko, \'bfe nie wytrzyma ani jednej nocy d\'b3u\'bfej,\par nie maj\'b9c tej dziewczyny obok siebie. A poniewa\'bf przyby\'b3\par ksi\'b9dz, maj\'b9cy zatroszczy\'e6 si\'ea o b\'b3ogos\'b3awie\'f1stwo dla\par pogrzebanych, Geoffrey nie widzia\'b3 potrzeby czekania.\par Nie b\'eadzie tradycyjnego \'9clubu ze sk\'b3adaniem przysi\'eagi\par na stopniach kaplicy zamkowej, gdy\'bf kaplica zosta\'b3a spa-\par lona i zr\'f3wnana z ziemi\'b9. Uroczysto\'9c\'e6 odb\'eadzie si\'ea\par w wielkiej sali, ale naturalnie ma\'b3\'bfe\'f1stwo b\'eadzie mimo to\par wa\'bfne. A gdy dziewczyna b\'eadzie jego, z imienia i cia\'b3a,\par wtedy uda mu si\'ea odzyska\'e6 spok\'f3j. Dopiero wtedy b\'eadzie\par m\'f3g\'b3 zaj\'b9\'e6 si\'ea sprawami, kt\'f3rymi powinien zajmowa\'e6 si\'ea\par baron.\par Elizabeth, nadal g\'b3owi\'b9ca si\'ea nad przyczynami po\'9cpie-\par chu, uzna\'b3a w ko\'f1cu, \'bfe lordowi chodzi o zapewnienie jej\par ochrony i uczczenie pami\'eaci ojca.\par - On my\'9cli, \'bfe zawi\'f3d\'b3 ojca - powiedzia\'b3a do siebie.\par Bo przecie\'bf jej ojciec \'9clubowa\'b3 wierno\'9c\'e6 Geoffreyowi\par w zamian za ochron\'ea. Takie to by\'b3y czasy. Nale\'bfa\'b3o\par wszak\'bfe pami\'eata\'e6, \'bfe ochrona w\'b3asnego domostwa stano-\par wi\'b3a obowi\'b9zek Thomasa, a nie Geoffreya.\par Elizabeth nerwowo przechadza\'b3a si\'ea po komnacie. Za-\par nim dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni wnie\'9cli do jej pokoju obszern\'b9\par drewnian\'b9 kad\'9f, by\'b3a ju\'bf w bardzo z\'b3ym nastroju.\par M\'ea\'bfczy\'9fni wracali potem wielokrotnie z wiadrami paruj\'b9-\par cej wody, w ko\'f1cu wype\'b3nili kad\'9f prawie po brzegi.\par Podczas ca\'b3ej tej pracy nikt nie odezwa\'b3 si\'ea ani s\'b3owem.\par Elizabeth mierzy\'b3a m\'ea\'bfczyzn z\'b3ym spojrzeniem, a oni\par rado\'9cnie szczerzyli z\'eaby.\par Ciep\'b3a k\'b9piel wygl\'b9da\'b3a po lodowatym wodospadzie\par bardzo zach\'eacaj\'b9co. Elizabeth odnalaz\'b3a kawa\'b3ki myd\'b3a\par z olejkiem r\'f3\'bfanym, kt\'f3re matka da\'b3a jej na ostatnie\par urodziny. Wci\'b9\'bf jeszcze le\'bfa\'b3y na spodzie skrzyni, owini\'ea-\par te pasem bia\'b3ego p\'b3\'f3tna. Elizabeth szybko zdj\'ea\'b3a z siebie\par szat\'ea i wesz\'b3a do kadzi. Zacz\'ea\'b3a szorowa\'e6 g\'b3ow\'ea, wy\'b3ado-\par wuj\'b9c na niej sw\'b9 z\'b3o\'9c\'e6. W ko\'f1cu sk\'f3ra na g\'b3owie zg\'b3osi\'b3a\par sprzeciw ostrym pieczeniem. Pocz\'b9tkowo Elizabeth my-\par \'9cla\'b3a, \'bfe k\'b9piel j\'b9 uspokoi i pomo\'bfe uporz\'b9dkowa\'e6 my\'9cli,\par odpr\'ea\'bfenie jednak nie nadchodzi\'b3o. Belwain jeszcze nie\par przyby\'b3, a Elizabeth z\'b3apa\'b3a si\'ea w pewnej chwili na mod-\par litwie o straszne nieszcz\'ea\'9ccie, kt\'f3re mia\'b3oby spa\'9c\'e6 na\par niego po drodze do Montwright. Nie, stwierdzi\'b3a, to jest\par grzeszna modlitwa, a co wa\'bfniejsze r\'f3wnie\'bf bardzo nieod-\par powiednia \'9cmier\'e6 dla Belwaina. Zemsta musi by\'e6 zemst\'b9.\par Na kominku p\'b3on\'b9\'b3 ogie\'f1. Elizabeth, owini\'eata kap\'b9\par z \'b3o\'bfa, ukl\'eak\'b3a w jego cieple i zacz\'ea\'b3a suszy\'e6 w\'b3osy.\par Zajmowa\'b3o j\'b9 ostatnio zbyt wiele spraw, zbyt wiele obo-\par wi\'b9zk\'f3w, tote\'bf czu\'b3a si\'ea bardzo wyczerpana.\par Lord Geoffrey zasta\'b3 j\'b9 w takiej w\'b3a\'9cnie chwili os\'b3abie-\par nia mechanizm\'f3w obronnych. Opar\'b3 si\'ea o drzwi i z czu\'b3o-\par \'9cci\'b9 w oczach zacz\'b9\'b3 si\'ea jej przygl\'b9da\'e6. Elizabeth s\'b3ysza\'b3a\par otwieranie drzwi, ale nie przyj\'ea\'b3a do wiadomo\'9cci wtarg-\par ni\'eacia przysz\'b3ego m\'ea\'bfa. Dok\'b3adniej os\'b3oni\'b3a cia\'b3o kap\'b9\par i nadal suszy\'b3a w\'b3osy. Gdyby si\'ea odwr\'f3ci\'b3a, zauwa\'bfy\'b3aby\par w spojrzeniu Geoffreya \'b3agodno\'9c\'e6, a na twarzy u\'9cmiech,\par wywo\'b3any jej zmaganiami z okryciem. My\'9cla\'b3 w tym\par czasie, \'bfe dziewczyna jest wyj\'b9tkowo urocz\'b9 i czaruj\'b9c\'b9\par nimf\'b9. Odblask ognia pada\'b3 na jej nagie ramiona i spowija\'b3\par j\'b9 z\'b3oto, sztywno\'9c\'e6 ruch\'f3w zdradza\'b3a jednak Geoffreyo-\par wi, \'bfe Elizabeth jest rozstrojona. Jej lekko wyzywaj\'b9ce\par spojrzenie rozgrzewa\'b3o go tak samo jak uroda. Mia\'b3\par wra\'bfenie, \'bfe rozgniewana mo\'bfe mocno zale\'9f\'e6 za sk\'f3r\'ea\par s\'b3abszemu m\'ea\'bfczy\'9fnie.\par W ko\'f1cu Elizabeth nie mog\'b3a ju\'bf d\'b3u\'bfej znie\'9c\'e6 milcze-\par nia.\par - B\'eadziesz tak sta\'b3 ca\'b3\'b9 noc, panie? - spyta\'b3a. Odwr\'f3-\par ci\'b3a si\'ea do niego i Geoffrey zobaczy\'b3, \'bfe jej twarz nabra\'b3a\par kolor\'f3w od ognia, a oczy s\'b9 l\'9cni\'b9co b\'b3\'eakitne.\par - Nie palisz si\'ea do tego ma\'b3\'bfe\'f1stwa? - Powiedzia\'b3 to\par cicho, odnios\'b3a wra\'bfenie, \'bfe kpi\'b9co.\par Lwica, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey, prawdziwa lwica od grzywy\par z\'b3ocistych w\'b3os\'f3w po drapie\'bfny i czujny wyraz oczu. Si\'b3\'b9\par woli powstrzyma\'b3 ch\'ea\'e6, by j\'b9 pochwyci\'e6, dotkn\'b9\'e6.\par - Nie mam zdania na ten temat - sk\'b3ama\'b3a. Wsta\'b3a\par uznawszy, \'bfe kl\'eaczenie w jego obecno\'9cci mo\'bfe podsun\'b9\'e6\par mu my\'9cl o jej uleg\'b3o\'9cci. Postanowi\'b3a nie zachowywa\'e6 si\'ea\par tch\'f3rzliwie, wszystko jedno, czy Geoffrey b\'eadzie jej\par panem, czy nie.\par Geoffrey skinieniem g\'b3owy przyj\'b9\'b3 do wiadomo\'9cci jej\par s\'b3owa, po czym podszed\'b3 do okna. Uni\'f3s\'b3 ci\'ea\'bfki kawa\'b3ek\par futra, chroni\'b9cy komnat\'ea przed wiatrem, i wyjrza\'b3 na\par zewn\'b9trz. Elizabeth mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe w ten spos\'f3b\par dosta\'b3a odpraw\'ea. Zastanawia\'b3a si\'ea, co ma teraz zrobi\'e6.\par - Nie musisz si\'ea ze mn\'b9 \'bfeni\'e6, panie. Twoja opieka\par b\'eadzie dla mnie wystarczaj\'b9ca - powiedzia\'b3a z naciskiem.\par - A ty mo\'bfesz si\'ea o\'bfeni\'e6 z kim chcesz... mo\'bfesz nawet\par o\'bfeni\'e6 si\'ea z mi\'b3o\'9cci.\par Zachowa\'b3 si\'ea tak, jakby nie us\'b3ysza\'b3 ani s\'b3owa. Mimo\par to Elizabeth czeka\'b3a na reakcj\'ea.\par - Z mi\'b3o\'9cci \'bfeni\'b9 si\'ea g\'b3upcy. Nie jestem g\'b3upcem. -\par Nawet nie zada\'b3 sobie trudu, \'bfeby si\'ea do niej odwr\'f3ci\'e6,\par powiedzia\'b3 to wygl\'b9daj\'b9c przez okno. Co dziwne, jego\par g\'b3os by\'b3 ca\'b3kiem bezbarwny, cho\'e6 dono\'9cny.\par G\'b3upiec, powt\'f3rzy\'b3a w my\'9clach. Geoffrey uwa\'bfa\'b3 mi-\par \'b3o\'9c\'e6 za spraw\'ea g\'b3upc\'f3w. Nie wyrazi\'b3a sprzeciwu. Potrafi\'b3a\par zdoby\'e6 si\'ea na realizm, tak samo jak on. Zreszt\'b9 mia\'b3 racj\'ea.\par Nie s\'b3ysza\'b3o si\'ea o ma\'b3\'bfe\'f1stwach z mi\'b3o\'9cci. Nie by\'b3o to\par praktyczne. A jednak \'bfarzy\'b3a si\'ea w niej romantyczna iskra,\par kt\'f3ra podsyca\'b3a nadziej\'ea, \'bfe Geoffrey j\'b9 pokocha, a ona\par jego. Ech, co za g\'b3upota. Czy nie wystarcza, \'bfe Geoffrey\par j\'b9 poci\'b9ga? \'afe interesuje j\'b9 fizycznie? Nie, stwierdzi\'b3a.\par Pi\'eakno fizyczne nie powinnno mie\'e6 znaczenia w trwa\'b3ym\par zwi\'b9zku. Nauczy\'b3a j\'b9 tego matka. Dla udanego ma\'b3\'bfe\'f1-\par stwa wa\'bfne jest to, co kryje si\'ea pod powierzchni\'b9. Zreszt\'b9\par Elizabeth odrobin\'ea ba\'b3a si\'eaGeoffreya, a to by\'b3o ca\'b3kiem\par niew\'b3a\'9cciwe. Nie cierpia\'b3a czego\'9c si\'ea ba\'e6. Wcze\'9cniej\par dostrzeg\'b3a w jego naturze rys uporu, znacznie silniejszy\par ni\'bf u niej. Ich ma\'b3\'bfe\'f1stwo bez w\'b9tpienia b\'eadzie wi\'eac\par burzliwe, a po ostatnich ci\'ea\'bfkich przej\'9cciach wydawa\'b3o jej\par si\'ea to tak samo zach\'eacaj\'b9ce jak chory z\'b9b.\par Lord Geoffrey wiedzia\'b3 o niej bardzo niewiele. W isto-\par cie nie mia\'b3 poj\'eacia, kogo bierze za \'bfon\'ea. Co pomy\'9cli,\par kiedy si\'ea dowie, \'bfe jego kobieta o wiele lepiej radzi sobie\par z polowaniem i odzieraniem kr\'f3lika ze sk\'f3ry ni\'bf z szy-\par ciem i sprz\'b9taniem? Ile to razy, gdy pope\'b3ni\'b3a jaki\'9c wy-\par bryk, ojciec utyskiwa\'b3 na sask\'b9 domieszk\'ea w jej krwi? Ile\par razy zarzuca\'b3 dziadkowi, Sasowi od wielu pokole\'f1, \'bfe\par podsuwa wnuczce dziwaczne pomys\'b3y? To w\'b3a\'9cnie dzia-\par dek, przy okazji corocznych wizyt w Montwright podaro-\par wa\'b3 Elizabeth soko\'b3a, a potem wilczarze. A wszystko po\par to, by zirytowa\'e6 zi\'eacia. Ci dwaj bez przerwy si\'ea prowoko-\par wali. A Elizabeth na tym korzysta\'b3a. Dziadek che\'b3pi\'b3 si\'ea,\par \'bfe wnuczka jest pe\'b3noprawn\'b9 dziedziczk\'b9 cech wiking\'f3w,\par czego dowodzi\'b3 powo\'b3uj\'b9c si\'ea na jej blond w\'b3osy, niebie-\par skie oczy i dumn\'b9 postaw\'ea.\par Ale ojca mo\'bfna by\'b3o wini\'e6 za jej buntowniczego ducha\par w r\'f3wnym stopniu jak dziadka. Czy\'bf przez te wszystkie\par lata nie traktowa\'b3 jej jak syna?\par Zastanowi\'b3o j\'b9, jak dziadek znalaz\'b3by wsp\'f3lny j\'eazyk\par z Geoffreyem, gdyby przysz\'b3o im si\'ea spotka\'e6. Czy olbrzy-\par mi Sas toczy\'b3by z baronem podobne pojedynki, jak z jej\par ojcem? My\'9cl o chaosie, jaki m\'f3g\'b3by przez to zapanowa\'e6,\par wywo\'b3a\'b3a u\'9cmiech na twarzy Elizabeth. Akurat w tej\par chwili Geoffrey odwr\'f3ci\'b3 si\'ea od okna. Zmarszczywszy\par czo\'b3o, zacz\'b9\'b3 si\'ea domy\'9cla\'e6, sk\'b9d wzi\'b9\'b3 si\'ea ten u\'9cmiech.\par Elizabeth wytrzyma\'b3a jego spojrzenie. Zn\'f3w czeka\'b3a, co\par si\'ea stanie. Wkr\'f3tce zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe r\'f3wnie\'bf Geoffrey wzi\'b9\'b3\par k\'b9piel, bo w\'b3osy mia\'b3 wilgotne, a przy ko\'b3nierzu lekko\par zakr\'eacone. Przebra\'b3 si\'ea te\'bf w czarn\'b9 jak noc tunik\'ea ze\par z\'b3otym krzy\'bfem wyszytym na prawej piersi. Tkanina\par obciska\'b3a si\'ea na jego ciele. Elizabeth pomy\'9cla\'b3a, \'bfe ilekro\'e6\par widzi barona, tylekro\'e6 wydaje jej si\'ea pot\'ea\'bfniej zbudowany.\par Nie mog\'b3a d\'b3u\'bfej znie\'9c\'e6 jego po\'bf\'b9dliwego spojrzenia.\par Obawia\'b3a si\'ea, \'bfe Geoffrey wkr\'f3tce dostrze\'bfe u niej l\'eak,\par kt\'f3ry usilnie stara\'b3a si\'ea ukry\'e6.\par - Ksi\'b9dz czeka - oznajmi\'b3 niespodzianie zaskakuj\'b9co\par \'b3agodnym tonem.\par - Nie rozmy\'9cli\'b3e\'9c si\'ea, panie? - spyta\'b3a, nie mog\'b9c\par jednak zdoby\'e6 si\'ea na wi\'eacej ni\'bf szept.\par - Nie rozmy\'9cli\'b3em. Bierzemy \'9club - stwierdzi\'b3 Geof-\par frey. - Ubierz si\'ea. Jak b\'eadziesz gotowa, wartownicy\par zaprowadz\'b9 ci\'ea na miejsce. Nie ka\'bf mi czeka\'e6 - ostrzeg\'b3\par i wyszed\'b3 z komnaty, zatrzaskuj\'b9c za sob\'b9 drzwi z tak\'b9\par si\'b3\'b9, \'bfe przesun\'ea\'b3y si\'ea polana na kominku.\par Elizabeth skwapliwie zacz\'ea\'b3a wype\'b3nia\'e6 polecenia\par Geoffreya. Chcia\'b3a jak najszybciej mie\'e6 ten \'9club z g\'b3owy.\par Ubra\'b3a si\'ea w prost\'b9 bia\'b3\'b9 sukni\'ea, kt\'f3rej jedyn\'b9 ozdob\'b9 by\'b3\par z\'b3oty \'b3a\'f1cuch wok\'f3\'b3 talii. W\'b3osy mia\'b3a jeszcze wilgotne,\par wi\'eac trudno jej by\'b3o zaprowadzi\'e6 w nich \'b3ad, wreszcie\par jednak zdo\'b3a\'b3a zaczesa\'e6 je do ty\'b3u i \'9cci\'b9gn\'b9\'e6 cienk\'b9\par wst\'b9\'bfk\'b9. Gdy otwiera\'b3a drzwi na korytarz, r\'eaka jej dr\'bfa\'b3a.\par Ruszy\'b3a za wartownikami ku swemu przeznaczeniu.\par Geoffrey sta\'b3 u podn\'f3\'bfa schod\'f3w. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 do niej\par rami\'ea. Elizabeth wzi\'ea\'b3a go za r\'eak\'ea i przeszli razem do\par wielkiej sali. Zaskoczy\'b3o j\'b9, \'bfe wszyscy obecni tam ludzie\par kl\'eaczeli, chyl\'b9c g\'b3owy. Widok tylu os\'f3b, przej\'eatych sza-\par cunkiem, robi\'b3 du\'bfe wra\'bfenie.\par B\'b3ogos\'b3awie\'f1stwo kap\'b3ana zwr\'f3ci\'b3o jej my\'9cli ku przy-\par rzeczeniu, kt\'f3re zaraz mieli z\'b3o\'bfy\'e6. Mia\'b3a odda\'e6 si\'ea cia\'b3em\par i dusz\'b9 w opiek\'ea m\'ea\'bfczyzny, kl\'eacz\'b9cego obok niej.\par Wszystko toczy\'b3o si\'ea nies\'b3ychanie szybko. Elizabeth nawet\par nie pami\'eata\'b3a chwili, w kt\'f3rej ukl\'eak\'b3a. Sk\'b9d wzi\'ea\'b3a si\'ea tam\par jej d\'b3o\'f1? A obr\'b9czka na d\'b3oni?\par - Kocha\'e6, szanowa\'e6 i otacza\'e6 opiek\'b9... - Monotonny\par g\'b3os ksi\'eadza nalega\'b3 spokojnie, lecz stanowczo.\par Nie wiem, czy go kocham, my\'9cla\'b3a Elizabeth, nawet\par gdy ju\'bf powtarza\'b3a za duchownym:\par - Ja, Elizabeth Catherine Montwright, bior\'ea ciebie... -\par Dobywa\'b3a z siebie jedynie szept, ale ksi\'b9dz wydawa\'b3 si\'ea\par zadowolony, tylko nieco pochyla\'b3 si\'ea do przodu, gdy\par z dobrodusznym u\'9cmiechem na zniszczonej wiatrem twa-\par rzy s\'b3ucha\'b3 jej odpowiedzi.\par - Ja, Geoffrey William Berkley... - G\'b3os lorda, biegn\'b9-\par cy przez liczne tytu\'b3y, by\'b3 mocny i wyra\'9fny.\par A potem uroczysto\'9c\'e6 si\'ea sko\'f1czy\'b3a i Geoffrey pom\'f3g\'b3\par jej wsta\'e6. Poca\'b3owa\'b3 j\'b9, a potem obr\'f3ci\'b3 ku swoim lu-\par dziom. Us\'b3ysza\'b3a jego westchnienie na chwil\'ea przedtem,\par jak w komnacie rozleg\'b3y si\'ea wiwaty. Gwar i krzyki stawa-\par \'b3y si\'ea coraz g\'b3o\'9cniejsze. Elizabeth dostrzeg\'b3a brata, stoj\'b9-\par cego w pobli\'bfu dru\'bfby oblubie\'f1ca. Instynktownie ruszy\'b3a\par w jego kierunku, ale powstrzyma\'b3o j\'b9 rami\'ea m\'ea\'bfa.\par - Poczekaj - nakaza\'b3.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 Rogerowi, kt\'f3ry przygotowa\'b3 woln\'b9 dro-\par g\'ea. Potem przywi\'f3d\'b3 ch\'b3opca do nowo\'bfe\'f1c\'f3w. Thomas\par wytrzeszcza\'b3 oczy, jakby istnia\'b3 dla niego tylko Geoffrey.\par Dla wszystkich by\'b3o widoczne, jakim uwielbieniem go\par darzy.\par - Wydaje mi si\'ea, \'bfe on ci\'ea nie pami\'eata - powiedzia\'b3\par Geoffrey do Elizabeth. - Ale to si\'ea zmieni - doda\'b3, gdy\par spostrzeg\'b3 jej zatroskanie. - M\'f3wi\'e6 zacz\'b9\'b3 na dobre. Buzia\par mu si\'ea teraz nie zamyka.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Potem ukl\'eak-\par \'b3a przy bracie, tak \'bfe ich oczy znalaz\'b3y si\'ea na jednym\par poziomie. Ma\'b3y zignorowa\'b3 j\'b9 jednak, gdy cicho wypowie-\par dzia\'b3a jego imi\'ea.\par - Thomas, jestem twoj\'b9 siostr\'b9 - spr\'f3bowa\'b3a drugi raz.\par Malec w ko\'f1cu si\'ea do niej odwr\'f3ci\'b3, ale tylko dlatego, \'bfe\par Roger szturchn\'b9\'b3 go w kark.\par - B\'ead\'ea rycerzem - powiedzia\'b3 che\'b3pliwie. Nagle przy-\par pomnia\'b3 sobie o manierach, wi\'eac ukl\'b9k\'b3 i sk\'b3oni\'b3 g\'b3ow\'ea. -\par B\'ead\'ea strzeg\'b3 ci\'ea, pani, od dzi\'9c po ostatnie dni. - Zerkn\'b9\'b3\par na lorda sprawdzaj\'b9c, czy go zadowoli\'b3.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i pom\'f3g\'b3 Elizabeth wsta\'e6. Od-\par wr\'f3ci\'b3a si\'ea, chc\'b9c wzi\'b9\'e6 braciszka za r\'eak\'ea, ale ch\'b3opiec by\'b3\par ju\'bf w po\'b3owie sali. Oddala\'b3 si\'ea szybko za Rogerem.\par Elizabeth zwr\'f3ci\'b3a si\'ea wi\'eac z powrotem do m\'ea\'bfa i po-\par zwoli\'b3a zaprowadzi\'e6 do sto\'b3u, gdzie przygotowano wesel-\par n\'b9 uczt\'ea.\par - Gdzie s\'b9 Thor i Garth? - spyta\'b3a, zaj\'b9wszy miejsce.\par - Kto? - spyta\'b3 Geoffrey.\par - Moje psy - odrzek\'b3a. - Thor i Garth. Tak nazwa\'b3 je\par m\'f3j dziadek - doda\'b3a z u\'9cmieszkiem. - Przysz\'b3o mi do\par g\'b3owy, \'bfe mo\'bfe Thomas je pami\'eata.\par - Psy s\'b9 zamkni\'eate na dole - odpar\'b3 Geoffrey. - Tw\'f3j\par brat si\'ea ich boi.\par - To niemo\'bfliwe! - wykrzykn\'ea\'b3a Elizabeth. Mia\'b3a sta-\par nowczo do\'9c\'e6 zaskocze\'f1 jak na jeden dzie\'f1. - Przecie\'bf\par wychowywa\'b3y si\'ea przy nim od szczeniaka.\par - Ja nie k\'b3ami\'ea. - G\'b3os Geoffreya, p\'b3yn\'b9cy z miejsca\par obok niej, brzmia\'b3 spokojnie, lecz stanowczo. Elizabeth\par przyjrza\'b3a mu si\'ea dok\'b3adnie, ale z jego miny nie potrafi\'b3a\par niczego wyczyta\'e6. Mia\'b3a wra\'bfenie, jakby w\'b3o\'bfy\'b3 mask\'ea,\par \'bfeby dobrze ukry\'e6 uczucia. Uzna\'b3a, \'bfe by\'e6 mo\'bfe czym\'9c go\par obrazi\'b3a.\par - Wierz\'ea ci, panie - powiedzia\'b3a. - Wcale nie chcia\'b3am\par powiedzie\'e6, \'bfe k\'b3amiesz. Po prostu bardzo si\'ea zdziwi\'b3am.\par Wyja\'9cnienie zadowoli\'b3o m\'ea\'bfa. Obdarzy\'b3 j\'b9 u\'9cmiechem,\par przy kt\'f3rym ods\'b3oni\'b3 du\'bfe, bia\'b3e z\'eaby. Jego u\'9cmiech by\'b3\par niemal ch\'b3opi\'eacy, ale blizna na policzku nie pozwala\'b3a\par wzi\'b9\'e6 go za niewinnego m\'b3odzie\'f1ca. No i spos\'f3b, w jaki\par na mnie patrzy, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth, nerwowo przesuwa-\par j\'b9c si\'ea na sto\'b3ku. W jego oczach kry\'b3a si\'ea zmys\'b3owa\par obietnica.\par - Ch\'b3opiec chowa si\'ea za plecami Rogera, gdy tylko psy\par znajduj\'b9 si\'ea w pobli\'bfu. Zwierz\'eata na pewno pami\'eataj\'b9\par twojego brata - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Bez przerwy\par pr\'f3buj\'b9 tr\'b9ci\'e6 go nosem, chc\'b9 si\'ea z nim bawi\'e6. Ale\par przysz\'b3y dziedzic Montwright narobi\'b3 takiego wrzasku, \'bfe\par Roger nie m\'f3g\'b3 tego znie\'9c\'e6. Je\'9cli si\'b3a ramienia Thomasa\par dor\'f3wna sile p\'b3uc, to b\'eadzie wielkim wojownikiem, gdy\par doro\'9cnie.\par Elizabeth czu\'b3a, \'bfe teraz ona ma ch\'ea\'e6 narobi\'e6 wrzasku.\par \'a3zy zacz\'ea\'b3y cisn\'b9\'e6 si\'ea jej do oczu. Zacisn\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 w pi\'ea\'9c\'e6\par i dopiero wtedy zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe Geoffrey j\'b9 trzyma. Szybko\par rozlu\'9fni\'b3a u\'9ccisk, \'bfeby nie pos\'b9dzi\'b3 jej o nadmierne ulega-\par nie uczuciom.\par - On nigdy nie ba\'b3 si\'ea nikogo ani niczego - powiedzia-\par \'b3a. - Ojciec mia\'b3 nawet obawy, \'bfe Thomas nigdy nie\par nabierze rozs\'b9dku - wyja\'9cni\'b3a ze smutkiem.\par Geoffrey wydawa\'b3 si\'ea nie poruszony jej zatroskaniem.\par - Wiele ostatnio widzia\'b3, wi\'eac si\'ea zmieni\'b3. - Poda\'b3 jej\par kubek pe\'b3en s\'b3odkiego czerwonego wina, po czym doda\'b3:\par - Z czasem tw\'f3j brat zn\'f3w stanie si\'ea sob\'b9. Tak ju\'bf jest na\par \'9cwiecie.\par A czy ja stan\'ea si\'ea zn\'f3w sob\'b9? - zastanawia\'b3a si\'ea\par Elizabeth. Czy z czasem wspomnienie krzyku matki prze-\par stanie tyle dla mnie znaczy\'e6? Czy z czasem ten mord\par b\'eadzie mi si\'ea wydawa\'b3 mniejszym barbarzy\'f1stwem? Je\'9cli\par zabli\'9fnianie si\'ea ran duszy \'b3\'b9czy si\'ea z zapomnieniem, to\par mo\'bfe jej rany pozostan\'b9 rozdrapane, b\'ead\'b9 krwawi\'e6 bez\par ko\'f1ca? Nie mog\'ea si\'ea wyrzec nienawi\'9cci, pomy\'9cla\'b3a. Naj-\par pierw Belwain musi zgin\'b9\'e6.\par - Gratulacje, milady. - Cichy, dobrze znajomy g\'b3os\par zaskoczy\'b3 Elizabeth. Raptownie podnios\'b3a g\'b3ow\'ea i spojrza-\par \'b3a prosto w oczy najstarszej s\'b3u\'bf\'b9cej matki.\par - Sara! - wykrzykn\'ea\'b3a rozpromieniona. - My\'9cla\'b3am, \'bfe\par nie \'bfyjesz. - Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a si\'ea z u\'9cmiechem do\par m\'ea\'bfa. - Panie, chc\'ea ci przedstawi\'e6 najwierniejsz\'b9 s\'b3u\'bf\'b9c\'b9\par mojej matki, Sar\'ea. - Zn\'f3w spojrza\'b3a na siwow\'b3os\'b9 kobiet\'ea.\par - A to jest senior mego ojca, baron Geoffrey William\par Berkley.\par - Nie, Elizabeth - zaprotestowa\'b3 szeptem m\'b9\'bf. - Ju\'bf\par nie senior twojego ojca, tylko tw\'f3j m\'b9\'bf.\par Elizabeth zarumieni\'b3a si\'ea lekko i skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 w odpo-\par wiedzi na ten \'b3agodny wyrzut. Postanowi\'b3a natychmiast\par poprawi\'e6 sw\'f3j b\'b3\'b9d.\par - M\'f3j m\'b9\'bf, Saro... - zacz\'ea\'b3a, ale jej uwag\'ea rozproszy\'b3\par nagle widok wielu znajomych os\'f3b ze s\'b3u\'bfby, wnosz\'b9cych\par do sali misy z jedzeniem. - Gdzie... Jak...\par - Pani jest tutaj znowu, wi\'eac wszyscy wr\'f3cili - powie-\par dzia\'b3a Sara, splataj\'b9c d\'b3onie na piersi. Patrzy\'b3a na Eliza-\par beth, ale wyczu\'b3a marsow\'b9 min\'ea barona, wi\'eac szybko si\'ea\par poprawi\'b3a: - Kiedy rozesz\'b3a si\'ea wie\'9c\'e6, \'bfe pani m\'b9\'bf\par wyp\'eadzi\'b3 z naszego domu tych, kt\'f3rzy go zbezcze\'9ccili,\par wszyscy wr\'f3cili\'9cmy.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 z aprobat\'b9. S\'b3u\'bf\'b9ca u\'9cmiechn\'ea\'b3a\par si\'ea, wyci\'b9gn\'ea\'b3a d\'b3o\'f1, jakby chcia\'b3a poklepa\'e6 Elizabeth, ale\par zatrzyma\'b3a si\'ea w p\'f3\'b3 gestu. Elizabeth dostrzeg\'b3a jednak ten\par ruch i w odpowiedzi poklepa\'b3a s\'b3u\'bf\'b9c\'b9.\par - Dzi\'eakuj\'ea ci, Saro. B\'ead\'ea dzi\'eakowa\'e6 Bogu, \'bfe nic ci si\'ea\par nie sta\'b3o.\par Gdy s\'b3u\'bf\'b9ca oddali\'b3a si\'ea do swych obowi\'b9zk\'f3w, Eliza-\par beth zwr\'f3ci\'b3a si\'ea zn\'f3w do m\'ea\'bfa. Mia\'b3a \'b3zy w oczach.\par Geoffreya zadziwia\'b3o jej opanowanie. By\'b3a w niej kru-\par cho\'9c\'e6, ale i si\'b3a. Elizabeth nie przypomina\'b3a innych zna-\par nych mu kobiet, ale to wiedzia\'b3 od samego pocz\'b9tku.\par Promieniowa\'b3a od niej godno\'9c\'e6. By\'b3a zapalczywa, o tym\par Geoffrey r\'f3wnie\'bf dobrze wiedzia\'b3, potrafi\'b3a jednak po-\par wstrzyma\'e6 \'b3zy. Bardzo chcia\'b3, by zn\'f3w si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a.\par - A czy ty wydajesz \'bfa\'b3osne j\'eaki r\'f3wnie g\'b3o\'9cno jak tw\'f3j\par brat? - spyta\'b3.\par Elizabeth nie potrafi\'b3a odgadn\'b9\'e6, czy Geoffrey \'bfartuje,\par czy nie.\par - Nigdy nie wydaj\'ea \'bfa\'b3osnych j\'eak\'f3w - odpar\'b3a, kr\'eac\'b9c\par g\'b3ow\'b9. Zaraz jednak pomy\'9cla\'b3a, \'bfe zabrzmia\'b3o to bardzo\par che\'b3pliwie.\par M\'b9\'bf u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea z zachwytem.\par - A czy r\'f3wnie\'bf nigdy nie u\'9cmiechasz si\'ea do m\'ea\'bfa? -\par spyta\'b3 szeptem, prosto do ucha.\par Zdawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe Geoffrey delikatnie g\'b3aszcze j\'b9\par swym ciep\'b3ym oddechem. A\'bf musia\'b3a si\'ea odsun\'b9\'e6.\par - Na razie trudno powiedzie\'e6 - spr\'f3bowa\'b3a za\'bfartowa\'e6,\par chocia\'bf wyda\'b3o jej si\'ea, \'bfe mo\'bfe z siebie wydoby\'e6 jedynie\par chrapliwy szept. - Jestem m\'ea\'bfatk\'b9 dopiero od kilku minut,\par panie. - Z przewrotnym b\'b3yskiem w oczach pochwyci\'b3a\par jego spojrzenie. Geoffreyowi odebra\'b3o mow\'ea, gdy zoba-\par czy\'b3, jak intensywny jest b\'b3\'eakit jej oczu. Elizabeth wyda-\par wa\'b3a mu si\'ea coraz pi\'eakniejsza i coraz bardziej podniecaj\'b9-\par ca, cho\'e6 nie rozumia\'b3, jak to mo\'bfliwe.\par - Czy jeste\'9c zadowolona z ma\'b3\'bfe\'f1stwa? - spyta\'b3, gdy\par odzyska\'b3 g\'b3os.\par - B\'eadzie nam bardzo trudno zgodzi\'e6 si\'ea ze sob\'b9, panie\par - odpar\'b3a ze \'9cmierteln\'b9 powag\'b9. Nie odwracaj\'b9c wzroku\par ani na chwil\'ea, doda\'b3a: - Nie znam dobrze mojego m\'ea\'bfa,\par a opowiadaj\'b9 o nim straszne historie.\par Geoffreya dos\'b3ownie zatka\'b3o. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe \'bfona z nim\par si\'ea droczy, wskazywa\'b3y na to diabelskie ogniki w oczach,\par ale min\'ea mia\'b3a oboj\'eatn\'b9, a g\'b3os ca\'b3kiem powa\'bfny. Zapo-\par mnia\'b3 j\'eazyka w g\'eabie. Nikt nigdy nie odzywa\'b3 si\'ea do niego\par w taki spos\'f3b.\par - To ja jestem twoim m\'ea\'bfem - przypomnia\'b3 jej w ko\'f1-\par cu, gro\'9fnie marszcz\'b9c czo\'b3o. - Jakie historie o mnie\par s\'b3ysza\'b3a\'9c?\par - Och, by\'b3o ich tak wiele, \'bfe trudno zliczy\'e6 - odpar\'b3a\par Elizabeth, z trudem powstrzymuj\'b9c si\'ea od \'9cmiechu.\par - Chc\'ea us\'b3ysze\'e6 wszystkie! - Jego g\'b3os nabiera\'b3 si\'b3y,\par w miar\'ea jak nasila\'b3 si\'ea tak\'bfe gniew. Swego gwa\'b3townego\par rozkazu po\'bfa\'b3owa\'b3 jednak ju\'bf w chwili, gdy go wyda\'b3.\par Nie chcia\'b3 przerazi\'e6 oblubienicy w noc po\'9clubn\'b9, ale wy-\par ra\'9fnie to w\'b3a\'9cnie zrobi\'b3. Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a bowiem\par g\'b3ow\'ea, chowaj\'b9c przed nim twarz. Geoffrey chcia\'b3 j\'b9\par pocieszy\'e6, cho\'e6by nawet mia\'b3o to wypa\'9c\'e6 niezbyt zgrab-\par nie. Problem polega\'b3 na tym, \'bfe nie wiedzia\'b3, jak si\'ea zabra\'e6\par do rzeczy.\par Trzasn\'b9\'b3 kielichem o st\'f3\'b3, by ukry\'e6 niepewno\'9c\'e6, i \'b3api\'b9c\par czubkiem palca podbr\'f3dek Elizabeth obr\'f3ci\'b3 jej twarz ku\par sobie. Zamierza\'b3 zwyczajnie si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6, \'bfeby wie-\par dzia\'b3a, \'bfe nie wypad\'b3a z \'b3ask. Zupe\'b3nie nie by\'b3 przygoto-\par wany na u\'9cmiech, jakim odpowiedzia\'b3a mu oblubienica\par i jej perlisty \'9cmiech chwil\'ea p\'f3\'9fniej.\par - \'afartowa\'b3am, m\'ea\'bfu. Prosz\'ea, nie r\'f3b takiej z\'b3ej miny.\par Nie chcia\'b3am ci\'ea rozz\'b3o\'9cci\'e6 - powiedzia\'b3a, usi\'b3uj\'b9c zapa-\par nowa\'e6 nad u\'9cmiechem.\par - Nie jeste\'9c przestraszona? - Zada\'b3 tak absurdalne\par pytanie, \'bfe a\'bf pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9, gdy sobie to u\'9cwiadomi\'b3.\par - Nie lubisz, kiedy si\'ea z ciebie \'bfartuje? - odpowiedzia-\par \'b3a pytaniem na pytanie.\par - Nie wiem, czy lubi\'ea, czy nie - odpar\'b3 Geoffrey, bez\par powodzenia pr\'f3buj\'b9c nada\'e6 g\'b3osowi surowe brzmienie. Jej\par u\'9cmiech by\'b3 jak s\'b3o\'f1ce, rozja\'9cniaj\'b9ce o\'9cwietlon\'b9 \'9cwiecami\par wilgotn\'b9 komnat\'ea. - Chyba \'bfe to ja \'bfartuj\'ea - przyzna\'b3,\par pokazuj\'b9c z\'eaby w u\'9cmiechu.\par Elizabeth zn\'f3w si\'ea roze\'9cmia\'b3a i powiedzia\'b3a:\par - Wi\'eac to ma\'b3\'bfe\'f1stwo...\par - Toast! - Komenda pad\'b3a z ust Rogera, g\'b3o\'9cno i do-\par no\'9cnie. Elizabeth podnios\'b3a wzrok i zobaczy\'b3a, jak wasal\par unosi kielich wysoko nad g\'b3ow\'ea. Na jednym z ramion\par rycerza siedzia\'b3 w do\'9c\'e6 ryzykownej pozie Thomas. Przy-\par trzymywa\'b3 si\'ea w\'b3os\'f3w Rogera i chichota\'b3.\par Geoffreya zirytowa\'b3 ten wtr\'eat. Swobodna pogaw\'eadka\par z \'bfon\'b9 sprawia\'b3a mu du\'bfo przyjemno\'9cci. Ciekawie by\'b3o\par odgadywa\'e6, co zaraz od niej us\'b3yszy. Skupi\'b3 uwag\'ea na\par biesiadnikach, wpierw jednak szepn\'b9\'b3:\par - P\'f3\'9fniej, \'bfono, opowiesz mi te straszne historie o mo-\par im charakterze.\par Wpatruj\'b9c si\'ea w Rogera z Thomasem na ramieniu, Eli-\par zabeth odpar\'b3a cicho:\par - Mo\'bfe tak, panie. Mo\'bfe.\par Z ka\'bfdym \'b3ykiem mi\'b3o rozgrzewaj\'b9cego wina mia\'b3a\par coraz wi\'eaksze poczucie s\'b3uszno\'9cci tego, co si\'ea dzieje.\par Ciep\'b3o ogarnia\'b3o j\'b9 ze wszech stron.\par - Gdzie znalaz\'b3e\'9c to wino, panie? - spyta\'b3a. - Nie\par jeste\'9cmy tu przyzwyczajeni do trunk\'f3w tak dobrej jako\'9cci.\par - Nawet gdy \'9cwi\'eatujecie? - spyta\'b3 Geoffrey z zaskocze-\par niem.\par - Przy ka\'bfdej okazji mamy zwyczaj pi\'e6 piwo - wyja\'9c-\par ni\'b3a Elizabeth. - Ze wsp\'f3lnych dzban\'f3w.\par - Tw\'f3j ojciec by\'b3 bogatym cz\'b3owiekiem - stwierdzi\'b3\par Geoffrey.\par - Owszem, ale oszcz\'eadnym. - Elizabeth roze\'9cmia\'b3a si\'ea\par i pochyli\'b3a ku m\'ea\'bfowi, k\'b3ad\'b9c mu r\'eak\'ea na d\'b3oni. - Dziadek\par zawsze docina\'b3 ojcu z tego powodu, nazywa\'b3 go sk\'b9pirad-\par \'b3em - wyzna\'b3a konfidencjonalnym szeptem.\par - Lubisz swojego dziadka, prawda? - spyta\'b3 Geoffrey,\par rozbawiony jej zachowaniem.\par - Tak, jeste\'9cmy do siebie podobni. - Upi\'b3a jeszcze \'b3yk\par wina i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa znad kraw\'eadzi pucharu.\par - Wystarczy - zdecydowa\'b3 Geoffrey, odbieraj\'b9c jej\par naczynie. - Chc\'ea, \'bfeby\'9c wiedzia\'b3a, co si\'ea dzieje w noc\par po\'9clubn\'b9.\par Niedelikatne przypomnienie o tym, co ma nast\'b9pi\'e6,\par z miejsca j\'b9 ostudzi\'b3o. Przesta\'b3a si\'ea u\'9cmiecha\'e6 i wbi\'b3a\par wzrok w mis\'ea. Zjad\'b3a tylko troch\'ea przepi\'f3rki w cie\'9ccie,\par ale nie ruszy\'b3a ani \'b3ab\'eadzia, ani ciasta z jagodami, przygo-\par towanych specjalnie na weseln\'b9 uczt\'ea.\par Patrzy\'b3a, jak na stole pojawia si\'ea coraz wi\'eacej smako\'b3y-\par k\'f3w. Rozleg\'b3y si\'ea g\'b3o\'9cne ochy i achy na powitanie pawia,\par po upieczeniu ponownie okrytego sk\'f3r\'b9 i pi\'f3rami. Posta-\par wiono to danie dok\'b3adnie przed ni\'b9. Geoffrey wytar\'b3 r\'eace\par wilgotnym r\'eacznikiem, podanym mu przez giermka, a po-\par tem na\'b3o\'bfy\'b3 jej pawia. O jej potrzeby dba\'b3 te\'bf pa\'9f.\par Nowo\'bfe\'f1com towarzyszy\'b3 przy stole ksi\'b9dz z kilkoma\par panami. Ma\'b3emu Thomasowi nie pozwolono tu usi\'b9\'9c\'e6 ze\par wzgl\'eadu na jego wiek i pozycj\'ea, ale ilekro\'e6 Elizabeth na\par niego spojrza\'b3a, mia\'b3 policzki wypchane jak chomik.\par Manierami nie przewy\'bfsza\'b3 jej ps\'f3w, wkr\'f3tce jednak mia\'b3\par zosta\'e6 paziem. Elizabeth wiedzia\'b3a, \'bfe wtedy brat nauczy\par si\'ea wszystkiego, co trzeba.\par Kilku m\'ea\'bfczyzn zaintonowa\'b3o powszechnie znan\'b9\par i do\'9c\'e6 pikantn\'b9 ballad\'ea. Na ten sygna\'b3 rudow\'b3osy giermek,\par nieco odurzony ju\'bf napitkami, zacz\'b9\'b3 \'9cpiewa\'e6 g\'b3\'eabokim\par barytonem. W sali zapad\'b3a cisza, wszyscy zamienili si\'ea\par w s\'b3uch.\par Ballada opowiada\'b3a o bohaterskim Rolandzie, jego\par wiernym mieczu zwanym Joyosa, i o tym, jak \'f3w \'9cmia\'b3ek\par powi\'f3d\'b3 swe oddzia\'b3y do zwyci\'eastwa. Zgodnie z tre\'9cci\'b9\par pie\'9cni, Roland jecha\'b3 przed nieprzyjacielsk\'b9 armi\'b9, \'9cpie-\par waj\'b9c czystym g\'b3osem i podrzucaj\'b9c w g\'f3r\'ea miecz niczym\par \'bfongler. Pierwszy zgin\'b9\'b3, nie stawiaj\'b9c oporu, za to prze-\par szed\'b3 do legendy.\par Zdaniem Elizabeth, Roland by\'b3 doprawdy g\'b3upi. Uzna\'b3a\par wi\'eac, \'bfe jej naturze brakuje romantyzmu. \'8cmier\'e6 jest\par \'9cmierci\'b9, wszystko jedno czy cz\'b3owiek potem przechodzi\par do legendy. Ciekawi\'b3o j\'b9, czy Geoffrey podzieli\'b3by jej\par opini\'ea.\par - Ju\'bf czas - oznajmi\'b3 Geoffrey, gdy pie\'9c\'f1 dobieg\'b3a\par ko\'f1ca i umilk\'b3y okrzyki ku chwale Rolanda. Wzi\'b9\'b3 Eliza-\par beth pod rami\'ea, skin\'b9\'b3 na s\'b3u\'bf\'b9c\'b9 i wsta\'b3. - Id\'9f teraz.\par Wkr\'f3tce do ciebie przyjd\'ea.\par Elizabeth chcia\'b3a odej\'9c\'e6, to prawda, ale ku wrotom\par prowadz\'b9cym na dw\'f3r, a nie do sypialni. Omal si\'ea nie\par u\'9cmiechn\'ea\'b3a, gdy uprzytomni\'b3a sobie, jak dziecinne by\'b3y\par my\'9cli o ucieczce. Omal.\par Unios\'b3a r\'b9bek sukni i pod\'b9\'bfy\'b3a za Sar\'b9, uwa\'bfaj\'b9c, by\par nie wyj\'9c\'e6 ze \'9cwietlnego kr\'eagu, kt\'f3ry rysowa\'b3o zapalone\par \'b3uczywo, niesione przez s\'b3u\'bf\'b9c\'b9. Na kr\'eatych schodach\par prowadz\'b9cych na g\'f3r\'ea przystan\'ea\'b3a tylko raz. Stwierdzi\'b3a,\par \'bfe m\'b9\'bf znajduje si\'ea dok\'b3adnie po\'9crodku grupki obserwu-\par j\'b9cych j\'b9 m\'ea\'bfczyzn. Nie zwraca\'b3 uwagi na rozm\'f3wki\par swych ludzi, wpatruj\'b9c si\'ea w ni\'b9 ze skupieniem. Serce\par zabi\'b3o jej mocniej od tej zmys\'b3owej pieszczoty, kt\'f3r\'b9\par zdawa\'b3y si\'ea obiecywa\'e6 ciemne oczy m\'ea\'bfa.\par - Milady? - dotar\'b3 do niej nagl\'b9cy g\'b3os Sary. Jednak\par si\'b3a bij\'b9ca prosto z oczu Geoffreya nie pozwala\'b3a jej si\'ea\par ruszy\'e6 z miejsca.\par - Tak - szepn\'ea\'b3a w ko\'f1cu. - Ju\'bf id\'ea - doda\'b3a, ale\par dopiero gdy s\'b3u\'bf\'b9ca poci\'b9gn\'ea\'b3a j\'b9 za r\'eakaw, Elizabeth\par odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do niej.\par Sara gaw\'eadzi\'b3a bez przerwy. Opowiada\'b3a naj\'9cwie\'bfsze\par plotki ze wsi, p\'f3ki w kominku nie zap\'b3on\'b9\'b3 ogie\'f1, a Eli-\par zabeth nie stan\'ea\'b3a naga. W\'b3osy nadal mia\'b3a zwi\'b9zane, ale\par kilka kosmyk\'f3w wysun\'ea\'b3o si\'ea spod wst\'b9\'bfki i spiralnie\par opada\'b3o po bokach twarzy. Elizabeth odgarn\'ea\'b3a jeden,\par kt\'f3ry j\'b9 \'b3askota\'b3 i na\'b3o\'bfy\'b3a szat\'ea na noc, podsuni\'eat\'b9 jej\par przez Sar\'ea.\par Pomoc starej s\'b3u\'bf\'b9cej bardzo j\'b9 uspokoi\'b3a. Mia\'b3a tego dnia\par stanowczo za wiele wra\'bfe\'f1. Czu\'b3a si\'ea wyczerpana i napi\'eata.\par - Dr\'bf\'b9 pani r\'eace - zauwa\'bfy\'b3a Sara. - To z rado\'9cci czy\par z l\'eaku?\par - Ani jedno, ani drugie - odpar\'b3a Elizabeth. - Bardzo\par si\'ea zm\'eaczy\'b3am. To by\'b3 trudny dzie\'f1.\par - Czy matka kiedy\'9c rozmawia\'b3a z pani\'b9 o obowi\'b9zkach\par \'bfony? - spyta\'b3a Sara bezceremonialnie, wywo\'b3uj\'b9c tym \'bfar\par na policzkach dziewczyny.\par - Nie - odpar\'b3a, uciekaj\'b9c spojrzeniem przed s\'b3u\'bf\'b9c\'b9.\par - Ale pods\'b3ucha\'b3am rozmowy moich si\'f3str. Poza tym\par kobieta nie musi nic robi\'e6, prawda? - W jej g\'b3osie po-\par brzmiewa\'b3a panika, b\'ead\'b9ca echem dr\'eacz\'b9cego j\'b9 zam\'eatu.\par S\'b3u\'bf\'b9ca skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Kiedy m\'ea\'bfczyzna robi si\'ea podniecony, chce, \'bfeby\par kobieta odpowiedzia\'b3a tym samym - stwierdzi\'b3a konkret-\par nie. - Obawiam si\'ea, \'bfe bardzo go pani rozgniewa, je\'9cli...\par - Nie dbam o to, czy go rozgniewam - odpar\'b3a Eliza-\par beth, prostuj\'b9c ramiona. - Mam tylko nadziej\'ea, \'bfe to\par p\'f3jdzie szybko.\par - S\'b9 sposoby, kt\'f3re mog\'b9 to przy\'9cpieszy\'e6 - powiedzia-\par \'b3a s\'b3u\'bf\'b9ca. Odchyli\'b3a le\'bf\'b9c\'b9 na \'b3o\'bfu po\'9cciel i zwr\'f3ci\'b3a si\'ea\par z powrotem do Elizabeth. - Ale to wymaga odwagi...\par i \'9cmia\'b3o\'9cci, milady.\par Konwersacja stawa\'b3a si\'ea interesuj\'b9ca. Sara nie by\'b3a ani\par troch\'ea zak\'b3opotana delikatnym tematem. Sta\'b3a spokojnie\par i m\'f3wi\'b3a o tym tak samo jak o nadziewaniu przepi\'f3rki.\par Elizabeth przypomnia\'b3a sobie, \'bfe s\'b3u\'bf\'b9ca jest od niej co\par najmniej trzy razy starsza i pewnie dlatego potrafi zdoby\'e6\par si\'ea na tak\'b9 beztrosk\'ea.\par - Co musz\'ea zrobi\'e6? - spyta\'b3a, zdecydowana na wszyst-\par ko, byle tylko do\'bfy\'e6 \'9cwitu i mie\'e6 spraw\'ea z g\'b3owy.\par - Skusi\'e6 go - oznajmi\'b3a Sara i pokiwa\'b3a g\'b3ow\'b9 na\par widok zaintrygowanej miny Elizabeth. - On bardzo chce\par ci\'ea mie\'e6 w \'b3o\'bfu, pani. Widzia\'b3am to w jego oczach. Ka\'bfdy\par m\'ea\'bfczyzna panuje nad sob\'b9 tylko do pewnego stopnia.\par Musi pani...\par Drzwi sypialni nagle si\'ea otworzy\'b3y i ukaza\'b3 si\'ea w nich\par Geoffrey. Elizabeth sta\'b3a przed kominkiem, nie zdaj\'b9c\par sobie sprawy, \'bfe blask ognia rysuje kontur jej smuk\'b3ego\par cia\'b3a pod cienk\'b9 szat\'b9. Spojrzawszy m\'ea\'bfowi w oczy po-\par czu\'b3a, jak serce podchodzi jej do gard\'b3a. On tymczasem\par zmierzy\'b3 j\'b9 wzrokiem od g\'f3ry do do\'b3u, a\'bf po palce st\'f3p\par wystaj\'b9ce spod szaty. Wytrzyma\'b3a spojrzenie modl\'b9c si\'ea,\par by jak najszybciej ust\'b9pi\'b3o dr\'bfenie, kt\'f3re j\'b9 ow\'b3adn\'ea\'b3o.\par Sara wysz\'b3a z pokoju i Elizabeth zosta\'b3a sam na sam\par z wpatruj\'b9cym si\'ea w ni\'b9 m\'ea\'bfem. Gdy nie mog\'b3a d\'b3u\'bfej\par znie\'9c\'e6 jego gro\'9fnego spojrzenia, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea plecami\par udaj\'b9c, \'bfe ogrzewa d\'b3onie przy kominku. \'afa\'b3owa\'b3a, \'bfe nie\par uda\'b3o jej si\'ea doko\'f1czy\'e6 rozmowy z Sar\'b9. Skusi\'e6 go?\par Udawa\'e6 rozpustn\'b9 dziewk\'ea? Nie, stwierdzi\'b3a. Tylko nie to.\par I dlaczego kusz\'b9c go, mia\'b3aby przy\'9cpieszy\'e6 spraw\'ea?\par Nagle u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe musi wygl\'b9da\'e6 tak, jakby\par chowa\'b3a si\'ea przed m\'ea\'bfem, wi\'eac powoli odwr\'f3ci\'b3a si\'ea.\par Siedzia\'b3 na kraw\'eadzi \'b3o\'bfa, zdejmuj\'b9c buty. Potem wbi\'b3\par w ni\'b9 przenikliwy wzrok.\par Niechby si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth. Jest taki\par powa\'bfny i skupiony. Czu\'b3a si\'ea tak, jakby Geoffrey pr\'f3bo-\par wa\'b3 zajrze\'e6 do jej wn\'eatrza, pozna\'e6 jej my\'9cli i uczucia,\par a przede wszystkim odnale\'9f\'e6 i pojma\'e6 jej dusz\'ea. Wydawa-\par \'b3o jej si\'ea, \'bfe jest do tego zdolny. Omal nie zrobi\'b3a znaku\par krzy\'bfa, na szcz\'ea\'9ccie w por\'ea si\'ea powstrzyma\'b3a.\par Geoffrey wsta\'b3 bez s\'b3owa i zacz\'b9\'b3 zdejmowa\'e6 z siebie\par reszt\'ea odzienia. Ze zdumieniem stwierdzi\'b3, \'bfe zwyk\'b3e\par klamry sprawiaj \'b9 mu k\'b3opoty. Gdyby nie by\'b3 tym, kim by\'b3,\par pomy\'9cla\'b3by, \'bfe dr\'bf\'b9 mu r\'eace. Nadal patrzy\'b3 na \'bfon\'ea, chc\'b9c\par by okaza\'b3a cho\'e6 troch\'ea starannie ukrywanego l\'eaku. Wie-\par dzia\'b3, \'bfe ta sztywna postawa ma w\'b3a\'9cnie ukry\'e6 l\'eak. Ale nie\par odczu\'b3 niezadowolenia, gdy te oczekiwania spe\'b3z\'b3y na\par niczym. To by\'b3a jego \'bfona, jego w\'b3asno\'9c\'e6. Dobrze j\'b9\par wybra\'b3.\par Elizabeth przypatrywa\'b3a si\'ea, jak m\'b9\'bf m\'eaczy si\'ea z zapi\'ea-\par ciami. Chcia\'b3a poradzi\'e6 mu, \'bfeby patrzy\'b3 na to, co robi,\par zamiast gapi\'e6 si\'ea nieustannie na ni\'b9, ale uzna\'b3a, \'bfe nie\par zrozumia\'b3by \'bfartu. Wolno podesz\'b3a wi\'eac do niego i rozpi\'ea-\par \'b3a trzy klamry. Geoffrey wci\'b9gn\'b9\'b3 czysty, r\'f3\'bfany aromat.\par - Powinnam ci zmieni\'e6 opatrunek, panie - powiedzia\'b3a,\par cofaj\'b9c si\'ea o krok. - Natrze\'e6 ran\'ea sza\'b3wi\'b9.\par - Ju\'bf to zrobiono - odpar\'b3 chrapliwie Geoffrey, jedno-\par cze\'9cnie zdejmuj\'b9c reszt\'ea odzienia. Elizabeth przypomina\'b3a\par sobie usilnie, \'bfe ju\'bf widzia\'b3a jego nago\'9c\'e6, ale wtedy le\'bfa\'b3\par nieprzytomny w gor\'b9czce. Po\'bf\'b9danie znacznie zmieni\'b3o\par jego wygl\'b9d. To przeistoczenie by\'b3o przera\'bfaj\'b9ce.\par - Nie b\'f3j si\'ea. - Ciche, rozkazuj\'b9ce s\'b3owa wprawi\'b3y j\'b9\par w zmieszanie. Geoffrey po\'b3o\'bfy\'b3 jej r\'eace na ramionach. Nie\par przyci\'b9gn\'b9\'b3 jej do siebie. Zadowoli\'b3 si\'ea leniw\'b9 obserwacj\'b9\par oczu, nosa, a szczeg\'f3lnie ust.\par - Nie boj\'ea si\'ea - odpar\'b3a Elizabeth wyra\'9fnie i g\'b3o\'9cno. -\par Widzia\'b3am ci\'ea, panie, bez odzienia. - Geoffrey spojrza\'b3 na\par ni\'b9 zdziwiony, wi\'eac wyja\'9cni\'b3a: - Kiedy ci\'ea opatrywa\'b3am,\par trzeba by\'b3o...\par - Pami\'eatam - odrzek\'b3, rozbawiony rumie\'f1cem, jaki\par pojawi\'b3 si\'ea na twarzy \'bfony po tym wyznaniu. Zacz\'b9\'b3\par delikatnie masowa\'e6 jej ramiona, uciska\'e6 napi\'eate mi\'ea\'9cnie.\par Wiedzia\'b3, \'bfe to on wywo\'b3a\'b3 ich napi\'eacie. - Ja te\'bf ci\'ea\par widzia\'b3em bez odzienia.\par Tak j\'b9 tym zaskoczy\'b3, \'bfe nie u\'9cwiadomi\'b3a sobie, co robi,\par gdy po\'b3o\'bfy\'b3 jej r\'eace na talii i chwyci\'b3 za pasek \'9cci\'b9gaj\'b9cy\par szat\'ea.\par - Kiedy? - spyta\'b3a, marszcz\'b9c czo\'b3o.\par - Przy wodospadzie - odrzek\'b3 Geoffrey. - K\'b9pa\'b3a\'9c si\'ea.\par - A ty mi si\'ea przygl\'b9da\'b3e\'9c, panie? - spyta\'b3a zak\'b3opotana\par i do\'9c\'e6 oburzona.\par - Ju\'bf wtedy wiedzia\'b3em, \'bfe wezm\'ea ci\'ea za \'bfon\'ea, wi\'eac\par mia\'b3em do tego prawo.\par Elizabeth odepchn\'ea\'b3a jego r\'eace i cofn\'ea\'b3a si\'ea o nast\'eapny\par krok. Za sob\'b9 mia\'b3a ram\'ea \'b3o\'bfa, wiedzia\'b3a wi\'eac, \'bfe dalej nie\par ma dla niej ucieczki.\par - Kiedy, panie, zdecydowa\'b3e\'9c, \'bfe we\'9fmiesz mnie za\par \'bfon\'ea? - spyta\'b3a szeptem.\par Geoffrey nie odpowiedzia\'b3, tylko sta\'b3 i czeka\'b3. Nie\par u\'b3atwia\'b3 jej bynajmniej tej chwili. Niepewno\'9c\'e6 tego, co\par mia\'b3o za chwil\'ea nast\'b9pi\'e6, by\'b3a dla Elizabeth okropna.\par Musz\'ea mie\'e6 to jak najszybciej za sob\'b9, pomy\'9cla\'b3a. Powoli\par rozwi\'b9za\'b3a pasek. Zanim odwaga j\'b9 opu\'9cci\'b3a, zsun\'ea\'b3a szat\'ea\par z ramion i pozwoli\'b3a jej opa\'9c\'e6 na ziemi\'ea.\par - Czy wci\'b9\'bf jeszcze mnie chcesz? - spyta\'b3a schrypni\'ea-\par tym i, mia\'b3a nadziej\'ea, kusz\'b9cym g\'b3osem.\par Z zaskoczonej miny m\'ea\'bfa wywnioskowa\'b3a, \'bfe kuszenie\par nie jest chyba takie znowu trudne. Spogl\'b9da\'b3 na ni\'b9\par z takim \'bfarem, \'bfe wr\'eacz czu\'b3a jego gor\'b9co, zupe\'b3nie jakby\par ju\'bf j\'b9 obejmowa\'b3. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe doznaje ca\'b3kiem\par przyjemnej pieszczoty.\par - Tak, \'bfono, chc\'ea ci\'ea - odrzek\'b3 Geoffrey hipnotyzuj\'b9-\par cym tonem. - Chod\'9f do mnie. Pozw\'f3l, \'bfe uczyni\'ea ci\'ea\par moj\'b9.\par W swej naiwno\'9cci Elizabeth s\'b9dzi\'b3a, \'bfe nie potrzeba\par wiele, by sk\'b3oni\'e6 Geoffreya do po\'9cpiechu. Spodziewa\'b3a\par si\'ea, \'bfe wkr\'f3tce rzuci j\'b9 na \'b3o\'bfe i we\'9fmie. Spodziewa\'b3a si\'ea\par b\'f3lu, lecz tak\'bfe szybkiego zako\'f1czenia.\par Tymczasem z wielk\'b9 si\'b3\'b9 odezwa\'b3a si\'ea w niej ca\'b3kiem\par inna potrzeba. Chcia\'b3a, by Geoffr-ey j\'b9 przytuli\'b3, pog\'b3aska\'b3\par i pocieszy\'b3. A\'bf jej si\'ea od tego zakr\'eaci\'b3o w g\'b3owie. W ka\'bf-\par dym razie sama zrobi\'b3a pierwszy krok. Podesz\'b3a do niego,\par zatrzyma\'b3a si\'ea tu\'bf przed nim i zsun\'ea\'b3a podrzymuj\'b9c\'b9\par w\'b3osy wst\'b9\'bfk\'ea. D\'b3ugie loki natychmiast rozsypa\'b3y si\'ea,\par okrywaj\'b9c ramiona i kark. M\'b9\'bf ani drgn\'b9\'b3. Nie wygl\'b9da\'b3\par na dziko podnieconego ani przenikni\'eatego \'bf\'b9dz\'b9, poj\'ea\'b3a\par wi\'eac, \'bfe b\'eadzie musia\'b3a znacznie udoskonali\'e6 sztuk\'ea\par kuszenia, je\'9cli chce go doprowadzi\'e6 do utraty panowania\par nad sob\'b9.\par Stan\'ea\'b3a na palcach i obj\'b9wszy go za szyj\'ea, zacz\'ea\'b3a si\'ea\par przysuwa\'e6, p\'f3ki nie dotkn\'ea\'b3a piersiami ciep\'b3ych spl\'b9ta-\par nych w\'b3os\'f3w na jego torsie. Zn\'f3w prze\'bfy\'b3a co\'9c zaskakuj\'b9-\par cego. Zrobi\'b3a wielkie oczy. Geoffrey u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, jakby\par ten atak sprawi\'b3 mu przyjemno\'9c\'e6.\par Uni\'f3s\'b3 j\'b9 i delikatnie po\'b3o\'bfy\'b3. Zanim zd\'b9\'bfy\'b3a si\'ea prze-\par sun\'b9\'e6, by zrobi\'e6 mu miejsce, przykry\'b3 j\'b9 muskularnym\par cia\'b3em. Opar\'b3 si\'ea na \'b3okciach, by nie zgnie\'9c\'e6 jej swym\par ci\'ea\'bfarem i przygl\'b9da\'b3 si\'ea, jak \'bfona reaguje na tak intymne\par zetkni\'eacie.\par Elizabeth zamkn\'ea\'b3a oczy. Targa\'b3y ni\'b9 sprzeczne uczu-\par cia, budzi\'b3y si\'ea zmys\'b3y. Geoffrey mia\'b3 sk\'f3r\'ea jak gor\'b9ca\par stal, jego m\'easko\'9c\'e6, jego zapach osza\'b3amia\'b3y j\'b9. Zadr\'bfa-\par \'b3a i bohatersko chcia\'b3a roz\'b3o\'bfy\'e6 nogi. W g\'b3\'eabi duszy prze-\par czuwa\'b3a, \'bfe si\'b3a Geoffreya rozerwie j\'b9 na kawa\'b3ki. Nie\par b\'ead\'ea krzycze\'e6, powtarza\'b3a sobie w my\'9cli mocno zacis-\par kaj\'b9c powieki, jakby mog\'b3o to zmniejszy\'e6 nieunikniony\par b\'f3l.\par - Jestem gotowa - szepn\'ea\'b3a niepewnie.\par Geoffrey poczu\'b3, jak Elizabeth wygina w g\'f3r\'ea biodra\par i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Ale ja jeszcze nie - odszepn\'b9\'b3 i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea\par jeszcze rado\'9cniej, widz\'b9c jak szeroko otwiera oczy, pe\'b3ne\par rozpaczy i kompletnej dezorientacji. Spojrza\'b3 na ni\'b9 z czu-\par \'b3ym rozbawieniem. Elizabeth wcale nie wyda\'b3o si\'ea to\par \'9cmieszne, mia\'b3a ochot\'ea krzycze\'e6. Zamiast tego wyszepta\'b3a\par b\'b3agalnie:\par - Zr\'f3b to, m\'ea\'bfu, i niech b\'eadzie z tym koniec. - Zn\'f3w\par spr\'f3bowa\'b3a rozchyli\'e6 nogi, ale Geoffrey przytrzyma\'b3 je\par kolanami. Elizabeth popatrzy\'b3a mu w oczy. Mimowolnie\par zwil\'bfy\'b3a wargi koniuszkiem j\'eazyka, usi\'b3uj\'b9c zmusi\'e6 swe\par cia\'b3o, by si\'ea rozlu\'9fni\'b3o.\par Wtedy Geoffrey wolno pochyli\'b3 si\'ea i poca\'b3owa\'b3 j\'b9\par nami\'eatnie, wprowadzaj\'b9c w jej uczuciach gigantyczny\par zam\'eat. Otworzy\'b3a usta, poddaj\'b9c si\'ea temu mi\'b3osnemu\par natarciu i westchnieniem powita\'b3a jego j\'eazyk. Przyci\'b9gn\'ea-\par \'b3a m\'ea\'bfa bli\'bfej. Przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea delektowa\'b3 si\'ea s\'b3ody-\par cz\'b9 jej ust. Czerpa\'b3 rozkosz i zarazem j\'b9 dawa\'b3, tote\'bf\par Elizabeth chcia\'b3a, by upajaj\'b9ce poca\'b3unki trwa\'b3y bez\par ko\'f1ca. Kiedy wreszcie oderwa\'b3 usta od jej warg, by pie\'9cci\'e6\par szyj\'ea, pr\'f3bowa\'b3a sk\'b3oni\'e6 go do powrotu na poprzednie\par miejsce. Geoffrey jedn\'b9 r\'eak\'b9 unieruchomi\'b3 jej d\'b3onie, nie\par poczu\'b3a si\'ea jednak jak wi\'eazie\'f1, bo jednocze\'9cnie delikatnie\par g\'b3aska\'b3 j\'b9 kciukiem. Te mu\'9cni\'eacia wyzwala\'b3y w niej dre-\par szczyki, kt\'f3re dociera\'b3y a\'bf do st\'f3p. Geoffr-ey wyci\'b9gn\'b9\'b3 si\'ea\par na boku, ale jedn\'b9 nog\'b9 nadal j\'b9 przytrzymywa\'b3. Przez ca\'b3y\par czas z wolna przesuwa\'b3 usta ku jej nabrzmiewaj\'b9cym\par piersiom. Doznanie by\'b3o tak intensywne, \'bfe gdy wargi\par Geoffreya dotar\'b3y wreszcie do celu, Elizabeth nie mog\'b3a\par powstrzyma\'e6 j\'eaku. Igraszki j\'eazyka, obiegaj\'b9cego i muska-\par j\'b9cego sutk\'ea, sprawi\'b3y, \'bfe sutka stwardnia\'b3a. Metodyczna\par precyzja ruch\'f3w Geoffreya popycha\'b3a Elizabeth prosto\par w oko cyklonu. Wreszcie Geoffrey wessa\'b3 rozkwitaj\'b9cy\par p\'b9czek, wyzwalaj\'b9c u Elizabeth rozkoszne dr\'bfenie.\par Zupe\'b3nie nie\'9cwiadomie poruszy\'b3a biodrami, unosz\'b9c si\'ea\par i opadaj\'b9c w instynktownie odnalezionym erotycznym\par rytmie. Jej wn\'eatrze zalewa\'b3o coraz wi\'eaksze gor\'b9co, czu\'b3a,\par \'bfe nie mo\'bfe pozosta\'e6 bierna. Uwolni\'b3a d\'b3onie i zacz\'ea\'b3a\par dotyka\'e6 m\'ea\'bfa. Musku\'b3y mia\'b3 imponuj\'b9ce, ow\'b3osienie torsu\par ciep\'b3e i szorstkie. Elizabeth zachwyci\'b3a si\'ea r\'f3\'bfnic\'b9 mi\'eadzy\par ich cia\'b3ami. Zapragn\'ea\'b3a pozna\'e6 reszt\'ea. Zsun\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 ni\'bfej,\par nagle jednak znieruchomia\'b3a, bo Geoffrey raptownie\par wci\'b9gn\'b9\'b3 powietrze do p\'b3uc. Zawaha\'b3a si\'ea wi\'eac na mo-\par ment, zaraz jednak kontynuowa\'b3a badawcz\'b9 ekspedycj\'ea.\par Gdy dotar\'b3a do osi jego po\'bf\'b9dania, d\'b3o\'f1 Geoffreya j\'b9\par powstrzyma\'b3a.\par - Nie, \'bfono - powiedzia\'b3 szorstko. - Nie mam tyle\par cierpliwo\'9cci.\par - Czy jest w tym co\'9c z\'b3ego? - spyta\'b3a Elizabeth,\par przera\'bfona, \'bfe by\'e6 mo\'bfe robi co\'9c okropnego. Szarpn\'ea\'b3a\par d\'b3oni\'b9 do ty\'b3u, ale Geoffrey j\'b9 przytrzyma\'b3.\par - Nie - odpar\'b3, g\'b3aszcz\'b9c j\'b9 drug\'b9 r\'eak\'b9 po policzku. -\par Nie ma nic z\'b3ego w tym, co dzieje si\'ea mi\'eadzy m\'ea\'bfem\par i \'bfon\'b9. - Po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na jej szyi i spojrza\'b3 g\'b3\'eaboko\par w oczy.\par - To dlaczego...\par W doko\'f1czeniu pytania przeszkodzi\'b3y jej usta Geof-\par freya. Jego ruchy sta\'b3y si\'ea nagle bardziej energiczne.\par Kolanem rozsun\'b9\'b3 jej nogi, a d\'b3o\'f1 wsun\'b9\'b3 w ow\'b3osienie\par u zbiegu ud, chroni\'b9ce j\'b9dro jej pragnienia. Elizabeth\par pr\'f3bowa\'b3a odepchn\'b9\'e6 t\'ea d\'b3o\'f1, ale Geoffrey zignorowa\'b3 jej\par wysi\'b3ek. Z ka\'bfdym dotkni\'eaciem, ka\'bfdym mu\'9cni\'eaciem jej\par aksamitnej mi\'eakko\'9cci czu\'b3a, jak traci nad sob\'b9 panowanie.\par Przywar\'b3a do m\'ea\'bfa, ca\'b3uj\'b9c go po szyi, ramieniu, ocieraj\'b9c\par j\'eazyk o jego gor\'b9c\'b9 sk\'f3r\'ea, kosztuj\'b9c s\'b3onej warstewki\par potu. G\'b3\'eaboko wdycha\'b3a fascynuj\'b9cy zapach pi\'bfma, za-\par pach swego m\'ea\'bfa.\par Doznania, kt\'f3re teraz j\'b9 ogarnia\'b3y, by\'b3y dla niej zbyt\par brutalne, zbyt nowe. Przerazi\'b3a j\'b9 si\'b3a, kt\'f3rej ulega\'b3a.\par Jeszcze raz spr\'f3bowa\'b3a odepchn\'b9\'e6 d\'b3o\'f1 Geoffreya. On\par jednak unieruchomi\'b3 j\'b9 na \'b3o\'bfu.\par - Jeste\'9c pi\'eakna, Elizabeth. Chc\'ea ci\'ea pozna\'e6 ca\'b3\'b9. -\par Zabrzmia\'b3o to jak chrapliwy j\'eak tu\'bf przy jej ciele. G\'b3owa\par Geoffreya znajdowa\'b3a si\'ea ju\'bf na wysoko\'9cci jej talii. Ciep\'b3y,\par wilgotny j\'eazyk zacz\'b9\'b3 okr\'b9\'bfa\'e6 jej p\'eapek. Elizabeth j\'eakn\'ea\'b3a\par i odruchowo zaczerpn\'ea\'b3a tchu. Chcia\'b3a zaprotestowa\'e6, ale\par nie mog\'b3a wydoby\'e6 g\'b3osu, by powiedzie\'e6 \'bfe \f1\'84nie", \f0\'bfe to,\par co robi, jest z\'b3e, \'bfe mu nie wolno... Usta Geoffreya zsu-\par wa\'b3y si\'ea po jej brzuchu coraz ni\'bfej i wszystkie s\'b3owa,\par wszystkie my\'9cli Elizabeth p\'eak\'b3y na p\'f3\'b3. Nogi same rozsu-\par n\'ea\'b3y si\'ea na boki. Gdy poczu\'b3a j\'eazyk Geoffreya w swym\par najbardziej intymnym miejscu, wybuch\'b3a w niej rozkosz\par tak nieziemska, \'bfe ba\'b3a si\'ea, czy j\'b9 prze\'bfyje. Wilgotna\par pieszczota j\'eazyka i chropowate dotkni\'eacia nie ogolonych\par policzk\'f3w, przesuwaj\'b9cych si\'ea podczas poca\'b3unk\'f3w po\par wewn\'eatrznej stronie jej ud, doprowadzi\'b3y j\'b9 na skraj\par przepa\'9cci. J\'eacz\'b9c b\'b3aga\'b3a Geoffreya, by sko\'f1czy\'b3 t\'ea czu\'b3\'b9\par tortur\'ea, cho\'e6 jednocze\'9cnie trzyma\'b3a go przy sobie, chcia\'b3a,\par by by\'b3 jak najbli\'bfej.\par - Tak wspaniale smakujesz - us\'b3ysza\'b3a jego ochryp\'b3y\par szept.\par - Prosz\'ea ci\'ea, Geoffrey - j\'eakn\'ea\'b3a bliska szale\'f1stwa,\par wypychaj\'b9c ku niemu biodra. - Prosz\'ea ci\'ea. - Nie wiedzia\'b3a,\par o co prosi, chcia\'b3a tylko, by ta rozkoszna m\'eaka si\'ea sko\'f1-\par czy\'b3a.\par - Spokojnie, kochanie - szepn\'b9\'b3, ale Elizabeth nie by\'b3a\par ju\'bf w stanie zrozumie\'e6 tych s\'b3\'f3w. Jego g\'b3os brzmia\'b3\par koj\'b9co, dotkni\'eacia parzy\'b3y. Jeszcze gwa\'b3towniej poruszy\'b3a\par biodrami i wbi\'b3a mu paznokcie w sk\'f3r\'ea na g\'b3owie.\par Nieopanowane ruchy Elizabeth podnieci\'b3y Geoffreya do\par nieprzytomno\'9cci. Straci\'b3 kontrol\'ea nad tym, co robi. Chci-\par wie dopad\'b3 jej ust i wtargn\'b9\'b3 w nie j\'eazykiem. Elizabeth\par odwzajemnia\'b3a poca\'b3unki z desperackim po\'9cpiechem.\par U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe to ona staje si\'ea agresorem. Geoffrey\par pozwala\'b3 jej na to jeszcze przez chwil\'ea, p\'f3ki jej paznokcie,\par wbijaj\'b9ce mu si\'ea w plecy, nie zacz\'ea\'b3y go bole\'9cnie przyna-\par gla\'e6.\par - Pragn\'ea ci\'ea tak, jak nigdy nie pragn\'b9\'b3em \'bfadnej\par kobiety - wyszepta\'b3.\par Ukl\'b9k\'b3 mi\'eadzy jej nogami i podtrzyma\'b3 biodra. Eliza-\par beth wyci\'b9gn\'ea\'b3a ku niemu r\'eace, usi\'b3uj\'b9c z powrotem\par \'9cci\'b9gn\'b9\'e6 go na siebie. Zauwa\'bfy\'b3a chwil\'ea wahania i wtedy\par w\'b3a\'9cnie instynktownie rzuci\'b3a biodrami, wychodz\'b9c mu na\par spotkanie. Geoffrey znalaz\'b3 si\'ea w jej wn\'eatrzu. Szarpi\'b9cy\par b\'f3l rozerwa\'b3 mg\'b3\'ea zmys\'b3owego oszo\'b3omienia, Elizabeth\par krzykn\'ea\'b3a. Chcia\'b3a si\'ea wycofa\'e6, ale Geoffrey trzyma\'b3 j\'b9\par mocno przy sobie. Dopiero gdy by\'b3 ju\'bf g\'b3\'eaboko, znieru-\par chomia\'b3, by mog\'b3a si\'ea do niego przyzwyczai\'e6. Zacz\'b9\'b3 koi\'e6\par jej szloch czu\'b3ymi s\'b3owami, obiecuj\'b9c raz po raz, \'bfe ju\'bf\par nie b\'eadzie bola\'b3o.\par - Sko\'f1czyli\'9cmy? - zdo\'b3a\'b3a spyta\'e6. G\'b3os jej dr\'bfa\'b3.\par - Dopiero zacz\'eali\'9cmy - odpar\'b3 tak, jakby w\'b3a\'9cnie\par przebieg\'b3 wielki dystans. Elizabeth wiedzia\'b3a, \'bfe w tej\par chwili Geoffrey panuje nad sob\'b9 tylko dla niej. Okaza\'b3 jej\par mn\'f3stwo wzgl\'ead\'f3w, bardzo chcia\'b3a wi\'eac go zadowoli\'e6.\par S\'b3ysza\'b3a jego ci\'ea\'bfki oddech przy policzku. Zacz\'ea\'b3a go\par nami\'eatnie ca\'b3owa\'e6.\par Geoffrey odwzajemni\'b3 poca\'b3unek, ujmuj\'b9c jej twarz\par w ko\'b3ysk\'ea z d\'b3oni. Zacz\'b9\'b3 si\'ea wolno porusza\'e6. Elizabeth\par zapomnia\'b3a o b\'f3lu.\par Oplot\'b3a nogami jego biodra. Us\'b3ysza\'b3a, jak prosi, by go\par obj\'ea\'b3a, mocniej zacisn\'ea\'b3a wi\'eac ramiona na jego szyi.\par A potem nie s\'b3ysza\'b3a ju\'bf nic wi\'eacej. Ow\'b3adn\'ea\'b3a ni\'b9 bez-\par graniczna rozkosz. Z \'b3omoc\'b9cym sercem p\'eadzi\'b3a prosto\par w oko cyklonu, a m\'b9\'bf j\'b9 tam prowadzi\'b3, zach\'eaca\'b3 do\par dalszej drogi.\par - Teraz, Elizabeth - szepn\'b9\'b3 nagle. - Chod\'9f ze mn\'b9. -\par I dotar\'b3a tam razem z nim. Czu\'b3a, jak oddziela si\'ea dusza\par od cia\'b3a. Z ka\'bfdym pchni\'eaciem m\'ea\'bfa przeszywa\'b3a j\'b9\par b\'b3yskawica rozkoszy. By\'b3o to przera\'bfaj\'b9co wspania\'b3e.\par Wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea i us\'b3ysza\'b3a, jak m\'b9\'bf wykrzykuje jej\par imi\'ea.\par Min\'ea\'b3o sporo czasu, nim w pe\'b3ni wr\'f3ci\'b3a do rzeczywi-\par sto\'9cci. Znalaz\'b3a si\'ea w bezpiecznym cieple okrywaj\'b9cego j\'b9\par m\'ea\'bfowskiego cia\'b3a. Otworzy\'b3a oczy i stwierdzi\'b3a, \'bfe\par Geoffrey si\'ea do niej u\'9cmiecha.\par - Nie mia\'b3am poj\'eacia... - wyszepta\'b3a. Nie potrafi\'b3a\par wyrazi\'e6 s\'b3owami zachwytu i zdumienia tym, co w\'b3a\'9cnie\par sta\'b3o si\'ea ich udzia\'b3em, ale Geoffrey wiedzia\'b3 to z wyrazu\par jej twarzy. Czule odsun\'b9\'b3 jej ze skroni kosmyk w\'b3os\'f3w\par i poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w to miejsce. Poczu\'b3a wilgo\'e6 na jego\par policzkach i u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe musia\'b3a p\'b3aka\'e6.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea znowu, tym razem zadowolonym u\'9cmie-\par chem pewnego siebie m\'ea\'bfczyzny. Elizabeth tak w ka\'bfdym\par razie uzna\'b3a, zastanawiaj\'b9c si\'ea, kto kogo w\'b3a\'9cciwie skusi\'b3.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Geoffrey przewr\'f3ci\'b3 si\'ea\par na plecy z g\'b3o\'9cnym westchnieniem ukontentowania. Eliza-\par beth natychmiast poczu\'b3a, \'bfe owiewa j\'b9 zimny pr\'b9d\par powietrza. Pragn\'ea\'b3a teraz pospa\'e6. Pospa\'e6 i przytuli\'e6 si\'ea do\par m\'ea\'bfa. Naci\'b9gn\'ea\'b3a na nich okrycie i przysun\'ea\'b3a do Geof-\par freya. Tr\'b9ca\'b3a go tak d\'b3ugo, a\'bf wreszcie obr\'f3ci\'b3 si\'ea na bok\par i otoczy\'b3 j\'b9 ramionami.\par Ju\'bf mia\'b3a zasn\'b9\'e6, gdy us\'b3ysza\'b3a g\'b3os m\'ea\'bfa:\par - Jeste\'9c moja. - By\'b3o to ch\'b3odne stwierdzenie faktu.\par - Tak, m\'ea\'bfu, jestem twoja - przyzna\'b3a w ciemno\'9cci. -\par A ty jeste\'9c m\'f3j. - Jej ton wskazywa\'b3, \'bfe sprawdza, czy\par o\'9cmieli si\'ea zaprzeczy\'e6. Czeka\'b3a przez chwil\'ea, kt\'f3ra jej\par niecierpliwej naturze wydawa\'b3a si\'ea wieczno\'9cci\'b9. Geoffrey\par nie odpowiedzia\'b3, a r\'f3wny, g\'b3\'eaboki oddech wskazywa\'b3, \'bfe\par zapad\'b3 w sen. Zacz\'b9\'b3 chrapa\'e6, wi\'eac jej irytacja powa\'bfnie\par si\'ea nasili\'b3a.\par Elizabeth zdecydowa\'b3a si\'ea nie poddawa\'e6. Dosta\'b3 od niej\par \'bf\'b9dany ho\'b3d, wi\'eac teraz ona oczekiwa\'b3a od niego tego\par samego. Przysun\'ea\'b3a go tak blisko siebie, jak tylko mog\'b3a\par i prawie wrzasn\'ea\'b3a mu do ucha:\par - A ty jeste\'9c m\'f3j, Geoffrey!\par Nie odpowiedzia\'b3 i tym razem, ale lekko j\'b9 u\'9ccisn\'b9\'b3\par i nikle si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Dla Elizabeth by\'b3o to r\'f3wnoznacz-\par ne z uznaniem jej roszczenia. Poczu\'b3a si\'ea usatysfakcjo-\par nowana. Ho\'b3d jest ho\'b3dem. M\'b9\'bf i \'bfona spali obok siebie,\par oboje zadowoleni.\par 4\par Elizabeth zbudzi\'b3y odg\'b3osy pracy na dziedzi\'f1cu w dole.\par Zanim oprzytomnia\'b3a, zdawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe s\'b3yszy g\'b3os ojca\par wykrzykuj\'b9cego rozkazy. Wyobrazi\'b3a sobie, jak przechadza\par si\'ea wyprostowany w\'9cr\'f3d \'e6wicz\'b9cych wojownik\'f3w, z r\'eaka-\par mi splecionymi na plecach. Bez w\'b9tpienia jego duma, ma\'b3y\par Thomas, post\'eapowa\'b3 o dwa kroki za nim, r\'f3wnie\'bf z r\'eakami\par splecionymi na plecach. Malec zwyk\'b3 \'9clepo na\'9cladowa\'e6\par ka\'bfdy ruch ojca.\par G\'b3o\'9cny okrzyk Rogera zaniepokoi\'b3 Elizabeth. Otworzy-\par \'b3a oczy i g\'b3\'eaboko zaczerpn\'ea\'b3a tchu. Nic ju\'bf nie b\'eadzie tak,\par jak by\'b3o, przypomnia\'b3a sobie. Co si\'ea sta\'b3o, to si\'ea nie\par odstanie.\par A jednak w porannym o\'9cwietleniu przysz\'b3o\'9c\'e6 nie wygl\'b9-\par da\'b3a tak czarno i nieprzyja\'9fnie. A\'bf do poprzedniego dnia\par Elizabeth nie zastanawia\'b3a si\'ea nad przysz\'b3o\'9cci\'b9 i nieszcze-\par g\'f3lnie o ni\'b9 dba\'b3a. My\'9cla\'b3a tylko o Belwainie i planowa-\par nej zem\'9ccie. Teraz wygl\'b9da\'b3o na to, \'bfe czeka na ni\'b9\par i jedno, i drugie: przysz\'b3o\'9c\'e6 i sprawiedliwo\'9c\'e6.\par Przetoczy\'b3a si\'ea na miejsce, w kt\'f3rym spa\'b3 jej m\'b9\'bf.\par P\'b3\'f3tno ju\'bf wystyg\'b3o, zorientowa\'b3a si\'ea wi\'eac, \'bfe Geoffrey\par wsta\'b3 do\'9c\'e6 dawno.\par Cieszy\'b3a si\'ea z samotno\'9cci. Wydarzenia bieg\'b3y tak szyb-\par ko, \'bfe nie mia\'b3a czasu obj\'b9\'e6 ich my\'9clami. Mia\'b3a nadziej\'ea,\par \'bfe teraz uda jej si\'ea troch\'ea u\'b3adzi\'e6 uczucia. Przeci\'b9gn\'ea\'b3a si\'ea\par i stwierdzi\'b3a, \'bfe jest bardzo obola\'b3a, przez m\'ea\'bfa. M\'ea\'bfa!\par By\'b3a m\'ea\'bfatk\'b9, a baron Geoffrey by\'b3 jej! Przy dziennym\par \'9cwietle Elizabeth bardzo si\'ea zaczerwieni\'b3a na my\'9cl o wy-\par darzeniach, kt\'f3re przeci\'b9gn\'ea\'b3y si\'ea d\'b3ugo w noc. Ile\'bf sprze-\par czno\'9cci by\'b3o w tym m\'ea\'bfczy\'9fnie. Okaza\'b3 si\'ea czu\'b3ym i de-\par likatnym kochankiem, wra\'bfliwym na jej pragnienia i po-\par trzeby, kt\'f3rych istnienia nawet wcze\'9cniej nie podejrzewa-\par \'b3a. Elizabeth nigdy by nie zgad\'b3a, \'bfe pod pancerzem si\'b3y\par jej m\'b9\'bf ukrywa tak wiele wra\'bfliwo\'9cci. Czu\'b3o\'9cci i delikat-\par no\'9cci... jej czu\'b3y wojownik. No tak, to by\'b3a sprzeczno\'9c\'e6.\par Zastanawia\'b3a si\'ea, jakie inne niespodzianki jeszcze j\'b9 cze-\par kaj\'b9.\par By\'e6 mo\'bfe ma\'b3\'bfe\'f1stwo z Geoffreyem oka\'bfe si\'ea wygod-\par ne, pomy\'9cla\'b3a. Wed\'b3ug kryteri\'f3w rodowych, by\'b3 to znako-\par mity krok. Jej rodzice byliby zadowoleni. Co wa\'bfniejsze,\par zabezpieczy\'b3a teraz przysz\'b3o\'9c\'e6 brata. Naprawd\'ea wierzy\'b3a,\par \'bfe Geoffrey b\'eadzie chroni\'b3 ma\'b3ego Thomasa.\par - Nie jeste\'9cmy ju\'bf sami, braciszku - szepn\'ea\'b3a. Nadzie-\par ja, jeszcze m\'b3oda i krucha, \'b3agodzi\'b3a jej trosk\'ea.\par Elizabeth odsun\'ea\'b3a nog\'b9 po\'9cciel, wysun\'ea\'b3a si\'ea z \'b3o\'bfa\par i ukl\'eak\'b3a na zimnej, kamiennej posadzce. Maj\'b9c nawyk\par szybkiego odmawiania porannych modlitw, zawsze na g\'b3os\par i po \'b3acinie, sprawi\'b3a si\'ea z tym obrz\'b9dkiem w kilka minut.\par Doda\'b3a \f1\'84Ojcze nasz" w intencji dusz rodziny i zako\f0\'f1czy\'b3a\par tym samym \'9clubem, kt\'f3ry sk\'b3ada\'b3a codziennie rano od\par czasu masakry. Przysi\'eag\'b3a, \'bfe dopilnuje ukarania Belwai-\par na, a w razie potrzeby odda za to \'bfycie. Fakt, \'bfe modli si\'ea\par o zemst\'ea, co pozostawa\'b3o w jaskrawej sprzeczno\'9cci\par z chrze\'9ccija\'f1sk\'b9 nauk\'b9, nie odstrasza\'b3 Elizabeth. W tej\par materii postanowi\'b3a trzyma\'e6 si\'ea przekona\'f1 dziadka. Oko\par za oko. Najstarsze prawo we\'9fmie g\'f3r\'ea.\par Modlitwa dobieg\'b3a ko\'f1ca. Elizabeth szybko si\'ea ubra\'b3a.\par Chcia\'b3a wygl\'b9da\'e6 jak naj\'b3adniej w chwili, gdy spotka\par m\'ea\'bfa. Troch\'ea j\'b9 to zaskoczy\'b3o, bo w przesz\'b3o\'9cci nie\par przywi\'b9zywa\'b3a wi\'eakszej wagi do wygl\'b9du i nie po\'9cwi\'eaca\'b3a\par mu rano nic ponad przelotne spojrzenie. Poniewa\'bf wiele\par lat temu obiecano j\'b9 Hughowi, nie mia\'b3a potrzeby strojenia\par si\'ea dla przeciwnej p\'b3ci, Hugha bowiem za ka\'bfd\'b9 wizyt\'b9\par w Montwright bardziej interesowa\'b3y nowe konie i cena ich\par zakupu. Nigdy nie czyni\'b3 uwag na temat jej wygl\'b9du.\par Ojciec nazywa\'b3 Hugha oszcz\'eadnym, co wed\'b3ug jego wy-\par \'9crubowanych kryteri\'f3w by\'b3o sporym komplementem. Eli-\par zabeth my\'9cla\'b3a wi\'eac o swej przysz\'b3o\'9cci z m\'ea\'bfem jak\par o czym\'9c \'b3atwym do przewidzenia. No i nudnym.\par Zawarto\'9c\'e6 skrzyni nie dawa\'b3a jej wielu mo\'bfliwo\'9cci\par wyboru. Dawno, dawno temu dziadek Elizabeth stwierdzi\'b3,\par \'bfe nadmiar stroj\'f3w niepotrzebnie zwraca uwag\'ea cz\'b3owieka\par na jego wygl\'b9d, co graniczy z pr\'f3\'bfno\'9cci\'b9. A pr\'f3\'bfno\'9c\'e6 jest\par grzechem.\par Wybra\'b3a be\'bfow\'b9 sukni\'ea z niebieskimi obszyciami. Suk-\par nia by\'b3a pod szyj\'ea, raczej obcis\'b3a i mia\'b3a d\'b3ugie, swobod-\par nie sp\'b3ywaj\'b9ce r\'eakawy. Elizabeth obwi\'b9za\'b3a si\'ea w talii\par niebieskim sznurem i wsun\'ea\'b3a sztylet do wisz\'b9cej u paska\par sk\'f3rzanej pochwy.\par Przez nast\'eapne dziesi\'ea\'e6 minut szuka\'b3a pary be\'bfowych,\par sk\'f3rzanych trzewik\'f3w, schowanych za zas\'b3on\'b9 u wezg\'b3o-\par wia \'b3o\'bfa. Gdy wreszcie znalaz\'b3a oba i wsun\'ea\'b3a je na nogi,\par zaj\'ea\'b3a si\'ea w\'b3osami. Dobrze je wyszczotkowa\'b3a i zwi\'b9za\'b3a\par na karku wst\'b9\'bfk\'b9.\par By\'b3a gotowa. Na koniec wyszczypa\'b3a policzki, \'bfeby\par wywo\'b3a\'e6 rumie\'f1ce i \'bfa\'b3uj\'b9c, \'bfe nie mo\'bfe znale\'9f\'e6 luster-\par ka, w kt\'f3rym mog\'b3aby dojrze\'e6 wynik tych wszystkich\par zabieg\'f3w, wyprostowa\'b3a si\'ea i ruszy\'b3a na poszukiwanie\par m\'ea\'bfa.\par W wielkiej sali zasta\'b3a Sar\'ea i zobaczy\'b3a wielki niepo-\par rz\'b9dek. Zamkowi trzeba przywr\'f3ci\'e6 dawn\'b9 \'9cwietno\'9c\'e6,\par postanowi\'b3a Elizabeth. Dla uczczenia pami\'eaci matki. Zre-\par zygnowa\'b3a wi\'eac tymczasem z poszukiwa\'f1 m\'ea\'bfa i zorgani-\par zowa\'b3a s\'b3u\'bfb\'ea do generalnych porz\'b9dk\'f3w, stawiaj\'b9c Sar\'ea\par na czele operacji.\par - Te maty powyrzucajcie - powiedzia\'b3a, wskazuj\'b9c\par zniszczone sitowie na pod\'b3odze. - Po\'b3\'f3\'bfcie nowe. Warto\par by\'b3oby rozpyli\'e6 troch\'ea olejku rozmarynowego, \'bfeby roz-\par p\'eadzi\'e6 ten st\'each\'b3y zaduch. Co ty na to, Saro?\par - Tak, tak. Dam\'ea Winslow przyniesie nam \'9cwie\'bfych\par polnych kwiat\'f3w, tak samo jak przynosi\'b3a pani matce. Ani\par si\'ea nie spostrze\'bfe i zamek b\'eadzie jak nowy.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Obr\'f3ci\'b3a wzrok ku postrz\'eapio-\par nemu sztandarowi, ostatkiem si\'b3 wisz\'b9cemu na \'9ccianie\par w g\'b3\'eabi.\par - Niech kto\'9c usunie t\'ea tkanin\'ea - poleci\'b3a Sarze szeptem.\par - Nie chc\'ea na ni\'b9 patrze\'e6, nie chc\'ea, \'bfeby mi przypomina\'b3a,\par co si\'ea tutaj sta\'b3o. I tak nie zapomn\'ea.\par S\'b3u\'bf\'b9ca impulsywnie chwyci\'b3a d\'b3o\'f1 Elizabeth i u\'9ccisn\'ea-\par \'b3a.\par - Dopilnuj\'ea tego, milady. Nikt z nas nie zapomni.\par - Dzi\'eakuj\'ea, Saro. - Elizabeth spojrza\'b3a ostatni raz na\par sztandar i obr\'f3ci\'b3a si\'ea do wyj\'9ccia.\par S\'b3u\'bf\'b9ca otar\'b3a ko\'f1cem r\'eakawa \'b3zy cisn\'b9ce jej si\'ea do\par oczu na widok nowej pani. Och, gdyby tylko sama mia\'b3a\par si\'b3\'ea, \'bfeby troch\'ea ul\'bfy\'e6 tym m\'b3odym ramionom, obarczo-\par nym takim ci\'ea\'bfarem!\par - To niesprawiedliwe - mrukn\'ea\'b3a do siebie.\par - S\'b3ucham? - Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a si\'ea od progu i u\'9cmie-\par chn\'ea\'b3a. Nie s\'b3ysza\'b3am, co powiedzia\'b3a\'9c.\par - Zastanawia\'b3am si\'ea, czy pan baron zamierza wkr\'f3tce\par wyjecha\'e6 - powiedzia\'b3a Sara bez wahania. Wiedzia\'b3a, \'bfe\par to nie jej sprawa, ale nie mia\'b3a ochoty znowu rozmawia\'e6\par o napadzie.\par Elizabeth zaskoczy\'b3o to pytanie. Dot\'b9d w og\'f3le nie\par rozwa\'bfa\'b3a mo\'bfliwo\'9cci opuszczenia Montwright. Jej dom\par by\'b3 tutaj. A jednak wyjazd, i to rych\'b3y, nale\'bfa\'b3o uzna\'e6 za\par bardziej ni\'bf prawdopodobny. Geoffrey mia\'b3 wiele posiad-\par \'b3o\'9cci znacznie bardziej dostatnich ni\'bf Montwright, mia\'b3 te\'bf\par w\'b3asn\'b9 domen\'ea.\par - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, nie wiem - odpowiedzia\'b3a s\'b3u\'bf\'b9cej.\par - Gdzie jest m\'f3j m\'b9\'bf, Saro? Czy widzia\'b3a\'9c go gdzie\'9c\par w pobli\'bfu? Musz\'ea z nim o tym porozmawia\'e6.\par - Jeszcze go nie widzia\'b3am dzi\'9c rano - odpar\'b3a s\'b3u\'bf\'b9ca.\par - Pewnie jest na dziedzi\'f1cu albo u stra\'bfnik\'f3w. Mog\'ea\par wys\'b3a\'e6 Hammonda, \'bfeby sprawdzi\'b3 - doda\'b3a, bo Elizabeth\par mog\'b3a wprawdzie swobodnie porusza\'e6 si\'ea po posiad\'b3o\'9cci,\par mia\'b3a jednak jak wszystkie kobiety surowy zakaz wcho-\par dzenia do kwater stra\'bfy, usytuowanych pod wielk\'b9 sal\'b9.\par - Znajd\'ea go - powiedzia\'b3a Elizabeth.\par \'a3atwiej by\'b3o powiedzie\'e6, ni\'bf zrobi\'e6. Obesz\'b3a dooko\'b3a\par dziedziniec, nie przeszkadzaj\'b9c jednak pracuj\'b9cym tam\par m\'ea\'bfczyznom wypytywaniem o m\'ea\'bfa. Przystan\'b9wszy, za-\par cz\'ea\'b3a si\'ea przygl\'b9da\'e6, jak kilku rycerzy mocuje si\'ea z wielk\'b9\par beczk\'b9 piasku. Zastanowi\'b3o j\'b9, w jakim celu to robi\'b9.\par Rudow\'b3osy giermek imieniem Gerald ochoczo przyst\'b9pi\'b3\par do wyja\'9cnie\'f1.\par - Beczki z piaskiem stan\'b9 za krenelami, milady.\par - Po co?\par - Widzi pani, milady, t\'ea beczk\'ea, co ju\'bf stoi na miejscu,\par o tam? - spyta\'b3 Gerald, wskazuj\'b9c na zach\'f3d. Omal nie\par og\'b3uszy\'b3 jej tym pytaniem.\par - No, widz\'ea.\par - A widzi pani, \'bfe beczka stoi na kamieniach?\par - Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, rozbawiona g\'b3o\'9cno wyra\'bfa-\par nym entuzjazmem giermka.\par - W tych kamiennych kr\'eagach b\'ead\'b9 paleniska do pod-\par grzewania piasku.\par - Ale po co? - dziwi\'b3a si\'ea Elizabeth.\par - \'afeby piasek by\'b3 gor\'b9cy - powt\'f3rzy\'b3 z naciskiem\par Gerald nieco innymi s\'b3owami. - Prawie p\'b3ynny.\par - A kiedy ju\'bf b\'eadzie prawie p\'b3ynny? - docieka\'b3a\par Elizabeth.\par - Wtedy metalowe tarcze b\'ead\'b9 spycha\'e6 go z mur\'f3w na\par g\'b3owy tych, kt\'f3rzy pr\'f3bowaliby nie proszeni dosta\'e6 si\'ea do\par \'9crodka... w razie gdyby kto\'9c jeszcze pr\'f3bowa\'b3.\par Giermek wydawa\'b3 si\'ea nieco rozczarowany, \'bfe Elizabeth\par nie podziela jego entuzjazmu.\par - Nigdy nie s\'b3ysza\'b3am o czym\'9c takim, to znaczy o ta-\par kiej broni - powiedzia\'b3a. - Czy to jest skuteczne?\par - O tak, milady. Piasek okropnie parzy. Je\'9cli dobrze\par trafi, to mo\'bfe o\'9clepi\'e6...\par - Dobrze, wystarczy - po\'9cpiesznie przerwa\'b3a mu Eliza-\par beth. Obraz, jaki przed ni\'b9 roztacza\'b3 Gerald, by\'b3 wyra\'9fnie\par przykry, a mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe to dopiero pocz\'b9tek. -\par Przekona\'b3e\'9c mnie - doda\'b3a.\par Giermek skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i wyszczerzy\'b3 z\'eaby w u\'9cmiechu.\par Elizabeth podzi\'eakowa\'b3a mu za wyja\'9cnienie my\'9cl\'b9c, \'bfe jest\par podobny do jej soko\'b3a. Tak samo si\'ea puszy, gdy powiedzie\'e6\par mu co\'9c mi\'b3ego.\par Kontynuowa\'b3a poszukiwania m\'ea\'bfa, ale nie znalaz\'b3a go\par w \'bfadnej z chat, ustawionych w niewielkie p\'f3\'b3kola na\par obrze\'bfu dziedzi\'f1ca. Z zadowoleniem stwierdzi\'b3a, \'bfe kon-\par strukcj\'ea wszystkich chat wzmocniono pachn\'b9c\'b9 s\'b3om\'b9\par i trzcinow\'b9 plecionk\'b9. Chaty stanowi\'b3y nieodzowne zaple-\par cze zamku. Wprawdzie wygl\'b9da\'b3y nader skromnie, ale\par dawa\'b3y dach nad g\'b3ow\'b9 wykwalifikowanym rzemie\'9clni-\par kom, kt\'f3rzy dbali o potrzeby mieszka\'f1c\'f3w zamku.\par W pierwszej z chat mieszka\'b3 rymarz, w drugiej piekarz,\par maj\'b9cy piec, w nast\'eapnej sokolnik ze swymi ptakami,\par klatkami i \'bferdziami dla soko\'b3\'f3w. W innej grupie chat\par mieszkali cie\'9cla i wytw\'f3rca \'9cwiec. Ostatnia i zdaniem ojca\par najwa\'bfniejsza chata by\'b3a najwi\'eaksza, sta\'b3a oddzielona od\par pozosta\'b3ych przy zamkowym murze, blisko stodo\'b3y. Kowal\par mia\'b3 w niej swoje zapasy \'bfelaza i stali. Tam wytwarzano\par uzbrojenie.\par Poza wewn\'eatrznym murem zajmowano si\'ea ubojem\par zwierz\'b9t i produkcj\'b9 piwa ze sfermentowanego miodu.\par Planowano ustawi\'e6 tam r\'f3wnie\'bf t\'b3oczni\'ea do winogron, ale\par przed \'9cmierci\'b9 sir Thomasa nie uda\'b3o si\'ea urzeczywistni\'e6\par tego planu.\par Elizabeth zacz\'ea\'b3a si\'ea zastanawia\'e6, kiedy ostatnio p\'b3aco-\par no rzemie\'9clnikom. Czy teraz ten obowi\'b9zek nale\'bfa\'b3 do\par niej? W przesz\'b3o\'9cci ojciec p\'b3aci\'b3 wolnym ludziom pracu-\par j\'b9cym dla zamku pieni\'eadzmi i \'bfywno\'9cci\'b9. Odbierano\par z tych pieni\'eadzy podatek za ochron\'ea i miejsce do miesz-\par kania, a tak\'bfe za zu\'bfyte \'9cwiece, starannie rejestrowane\par przez Dam\'ea Winslow. \'afona wytw\'f3rcy \'9cwiec nie umia\'b3a\par pisa\'e6, ale jej metoda zapisu by\'b3a r\'f3wnie skuteczna. U\'bfy-\par wa\'b3a ona ma\'b3ych kamyk\'f3w. Po wydaniu \'9cwiecy, kobieta\par wrzuca\'b3a kamyk do naczynia danego rzemie\'9clnika. Kiedy\par przychodzi\'b3 dzie\'f1 wyp\'b3aty, naczy\'f1ka stawiano przed oj-\par cem Elizabeth, a on liczy\'b3 kamyki. Kto podejmie teraz to\par zadanie? - zastanawia\'b3a si\'ea. O to te\'bf musia\'b3a zapyta\'e6\par m\'ea\'bfa. Ale nigdzie nie mog\'b3a go znale\'9f\'e6. Zasz\'b3a do stodo\'b3y\par i w jednym z boks\'f3w znalaz\'b3a swoj\'b9 klacz. Zapami\'eata\'b3a,\par \'bfeby podzi\'eakowa\'e6 Josephowi za przyprowadzenie zwie-\par rz\'eacia. Stwierdzi\'b3a te\'bf, \'bfe nie ma wielkiego ogiera Geof-\par freya. Chwyci\'b3 j\'b9 l\'eak na my\'9cl, \'bfe m\'b9\'bf wyjecha\'b3 za mury,\par tam bowiem czyha\'b3o niebezpiecze\'f1stwo. U\'9cwiadomiwszy\par sobie jednak jej absurdalno\'9c\'e6, wybuchn\'ea\'b3a \'9cmiechem.\par Czy\'bfby sama tygodniami nie mieszka\'b3a w lesie, maj\'b9c do\par towarzystwa jedynie dwa psy? A przecie\'bf jej m\'b9\'bf umia\'b3\par si\'ea o siebie zatroszczy\'e6.\par Przysz\'b3o jej do g\'b3owy, \'bfe Geoffrey wybra\'b3 si\'ea na inspekcj\'ea\par zewn\'eatrznego muru, \'bfeby sprawdzi\'e6, jakie zniszczenia do-\par tkn\'ea\'b3y chaty wie\'9cniak\'f3w mieszkaj\'b9cych na ko\'f1cu kr\'eatej\par drogi w dolinie. Ruszy\'b3a wi\'eac w tamt\'b9 stron\'ea. Dotar\'b3a do\par bramy, ale tam przej\'9ccie zastawili jej dwaj stra\'bfnicy.\par - Otw\'f3rzcie wrota - poprosi\'b3a.\par - Nie mo\'bfemy, milady - powiedzia\'b3 jeden z m\'ea\'bfczyzn.\par - Nie mo\'bfecie? - Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o i zmie-\par rzy\'b3a kolejno obu stra\'bfnik\'f3w badawczym spojrzeniem.\par - Takie mamy rozkazy - wyja\'9cni\'b3 drugi. - Od Soko\'b3a.\par - Jaki rozkaz wyda\'b3 m\'f3j m\'b9\'bf? - spyta\'b3a. Zachowywa\'b3a\par przy tym uprzejmy, neutralny ton.\par - Poleci\'b3, \'bfeby\'9c ty, milady, pozostawa\'b3a w granicach\par zamkowych mur\'f3w - odrzek\'b3 z wahaniem stra\'bfnik. Nie\par podoba\'b3 mu si\'ea mars na czole pani, mia\'b3 jednak nadziej\'ea,\par \'bfe nie b\'eadzie naciskany. Nie chcia\'b3 denerwowa\'e6 milady,\par cho\'e6 by\'b3 zdecydowany wype\'b3ni\'e6 rozkaz Soko\'b3a bez wzgl\'ea-\par du na nast\'eapstwa.\par - Czyli jestem... - Elizabeth zamierza\'b3a stwierdzi\'e6, \'bfe\par jest wi\'ea\'9fniem we w\'b3asnym domu, ale na szcz\'ea\'9ccie w por\'ea\par ugryz\'b3a si\'ea w j\'eazyk. Porozmawia o tym z m\'ea\'bfem. Nie\par wypada\'b3o jej robi\'e6 \'bfadnych uwag w obecno\'9cci wartowni-\par k\'f3w, wszystko jedno - pozytywnych czy negatywnych.\par \'afo\'b3nierze wype\'b3niali tylko sw\'f3j obowi\'b9zek wobec pana. -\par Rozumiem, macie rozkaz, wi\'eac musicie si\'ea do niego\par stosowa\'e6 - powiedzia\'b3a z u\'9cmiechem.\par Zawr\'f3ci\'b3a. Id\'b9c usi\'b3owa\'b3a si\'ea domy\'9cli\'e6 przyczyny takie-\par go rozkazu. Czy dotyczy\'b3 on wszystkich, czy tylko jej?\par Czy\'bfby m\'b9\'bf niepokoi\'b3 si\'ea, \'bfe b\'eadzie chcia\'b3a opu\'9cci\'e6\par Montwright? Wr\'f3ci\'e6 do lasu? Do niedawna Elizabeth\par mog\'b3aby zrozumie\'e6 jego niepewno\'9c\'e6. Ale ostatniego wie-\par czoru z\'b3o\'bfy\'b3a mu przyrzeczenie. Przyzna\'b3a, \'bfe do niego\par nale\'bfy. Jest jego \'bfon\'b9. Czy\'bfby Geoffrey nie wiedzia\'b3, \'bfe\par to przyrzeczenie ma dla niej warto\'9c\'e6 uroczystego \'9clubowa-\par nia? Kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9 uzna\'b3a, \'bfe nie. Na zaufanie trzeba\par zapracowa\'e6. By\'b3a pewna, \'bfe zaufanie m\'ea\'bfa z czasem\par zdob\'eadzie.\par A ona? Na ile ona ufa\'b3a m\'ea\'bfowi? Czy w og\'f3le mu\par ufa\'b3a? Zdawa\'b3o jej si\'ea, \'bfe tak, by\'b3 przecie\'bf porz\'b9dnym\par cz\'b3owiekiem. Ojca traktowa\'b3 dobrze. A ojciec ceni\'b3 go\par za prawo\'9c\'e6. To du\'bfa pochwa\'b3a z ust cz\'b3owieka, kt\'f3ry\par r\'f3wnie oszcz\'eadnie udziela\'b3 pochwa\'b3, jak wydawa\'b3 pieni\'b9-\par dze.\par Elizabeth przyzna\'b3a w duchu, \'bfe zna m\'ea\'bfa do\'9c\'e6 s\'b3abo.\par Nie wiedzia\'b3a, jak post\'eapuje z kobietami ani jak b\'eadzie\par traktowa\'b3 \'bfon\'ea.\par Jej uwag\'ea zwr\'f3ci\'b3a plama na niebie. Podnios\'b3a g\'b3ow\'ea\par i dojrza\'b3a kr\'b9\'bf\'b9cego soko\'b3a. Bez zastanowienia wyci\'b9gn\'ea-\par \'b3a rami\'ea i zastyg\'b3a w oczekiwaniu. By\'b3a tak skupiona na\par obserwacji ulubie\'f1ca, \'bfe nie zauwa\'bfy\'b3a, jaka cisza zapad\'b3a\par w grupce przygl\'b9daj\'b9cych si\'ea temu ludzi, nie zwr\'f3ci\'b3a te\'bf\par uwagi na ich zaskoczone, pe\'b3ne niedowierzania miny.\par Sok\'f3\'b3 wyl\'b9dowa\'b3 na jej ramieniu i powita\'b3 j\'b9 g\'b3o\'9cnym,\par bulgotliwym okrzykiem. Elizabeth zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe ptak ma\par zaokr\'b9glon\'b9 lini\'ea, bez w\'b9tpienia niedawno najad\'b3 si\'ea do\par syta. Szeptem pochwali\'b3a jego \'b3owcze umiej\'eatno\'9cci. Sok\'f3\'b3\par zaskrzecza\'b3 jeszcze g\'b3o\'9cniej i nagle zaniepokoi\'b3 si\'ea, zacz\'b9\'b3\par bi\'e6 skrzyd\'b3ami.\par - Te\'bf go s\'b3ysz\'ea - szepn\'ea\'b3a, gdy\'bf dolecia\'b3 do niej\par zbli\'bfaj\'b9cy si\'ea t\'eatent kopyt. Jej g\'b3os uspokoi\'b3 ptaka, wi\'eac\par z\'b3o\'bfy\'b3 skrzyd\'b3a. Elizabeth podnios\'b3a g\'b3ow\'ea i zobaczy\'b3a\par swego m\'ea\'bfa, przygl\'b9daj\'b9cego jej si\'ea z wysoko\'9cci wierz-\par chowca. U bok\'f3w ogiera przystan\'ea\'b3y jej psy, zdyszane\par ostrym biegiem. Elizabeth wiedzia\'b3a, jak bardzo nerwowy\par staje si\'ea sok\'f3\'b3 w obecno\'9cci ps\'f3w, zlitowa\'b3a si\'ea wi\'eac nad\par ulubie\'f1cem i poleci\'b3a mu: - Le\'e6! - Ptak natychmiast wzbi\'b3\par si\'ea w powietrze.\par Elizabeth chwyci\'b3a za r\'b9bek sukni i biegiem pu\'9cci\'b3a si\'ea\par ku m\'ea\'bfowi. Zamierza\'b3a go poprosi\'e6, by po\'9cwi\'eaci\'b3 jej kilka\par minut. Biegn\'b9c, wpatrywa\'b3a si\'ea w w\'b9sk\'b9 lini\'ea jego ust.\par Przypomnia\'b3a sobie, jak si\'ea kochali i pr\'f3bowa\'b3a odgadn\'b9\'e6,\par co wtedy my\'9cla\'b3. Czu\'b3a na sobie spojrzenia m\'ea\'bfczyzn.\par Musia\'b3a rozejrze\'e6 si\'ea po twarzach gapi\'f3w, by u\'9cwiadomi\'e6\par sobie, \'bfe przyzywaj\'b9c soko\'b3a urz\'b9dzi\'b3a im widowisko.\par Nadmiar uwagi wprawi\'b3 j\'b9 w zak\'b3opotanie. Skupi\'b3a wi\'eac\par wzrok na twarzy m\'ea\'bfa i dalej zbli\'bfa\'b3a si\'ea do niego\par wolnym, dostojnym krokiem.\par Okrzyki w grupce wojownik\'f3w zaskoczy\'b3y j\'b9. Obr\'f3ci\'b3a\par si\'ea niepewna, o co to ca\'b3e zamieszanie. Ludzie nadal\par wytrzeszczali na ni\'b9. oczy. I g\'b3o\'9cno krzyczeli. Czy\'bfby\par oszaleli? Spojrza\'b3a pytaj\'b9co na m\'ea\'bfa, ale jego twarz by\'b3a\par jak maska.\par Dopiero Roger po\'9cpieszy\'b3 z wyja\'9cnieniem. Stan\'b9\'b3 za ni\'b9\par i po\'b3o\'bfy\'b3 jej r\'eak\'ea na ramieniu. Dostrzeg\'b3 gniewny wzrok\par wodza, wi\'eac szybko j\'b9 cofn\'b9\'b3.\par - Oni wiwatuj\'b9 na cze\'9c\'e6 Soko\'b3a... twojego m\'ea\'bfa, pani\par - rzek\'b3. - pozdrawiaj\'b9 pani\'b9 soko\'b3a. Jeste\'9c godna, milady.\par - Ale\'bf oni nie wiedz\'b9 w czym rzecz. Wychowywa\'b3am\par tego soko\'b3a od ma\'b3ego - powiedzia\'b3a.\par - To nie ma znaczenia - przerwa\'b3 jej Roger z u\'9cmie-\par chem. - Sok\'f3\'b3 jest wolny, a jednak wraca. To dlatego,\par milady, \'bfe jeste\'9c godna.\par To dlatego, \'bfe s\'b9 g\'b3upimi, przes\'b9dnymi lud\'9fmi, pomy-\par \'9cla\'b3a Elizabeth. I czego niby jestem godna? Pewnie bycia\par \'bfon\'b9 barona Geoffreya. K\'b9tem oka dostrzeg\'b3a, jak m\'b9\'bf\par zsiada z konia i zmierza w jej kierunku. No, w ko\'f1cu\par mnie zauwa\'bfy\'b3, stwierdzi\'b3a z irytacj\'b9. St\'b3umi\'b3a jednak\par z\'b3o\'9c\'e6 i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do Geoffreya z u\'9cmiechem na ustach.\par Na pewno mia\'b3 du\'bfo spraw na g\'b3owie, nie nale\'bfa\'b3o wi\'eac\par dodatkowo go obci\'b9\'bfa\'e6 sprawami dotycz\'b9cymi jej i jej\par brata. Irytacja by\'b3a nie na miejscu. Elizabeth przyzna\'b3a\par zreszt\'b9 w duchu, \'bfe ta reakcja by\'b3a dziecinna. A przecie\'bf\par nie by\'b3a ju\'bf dzieckiem, tylko kobiet\'b9, \'bfon\'b9. Odezwa\'b3a si\'ea\par pierwsza:\par - Dzie\'f1 dobry, milordzie. - Dygn\'ea\'b3a i ruszy\'b3a mu na\par spotkanie. Ju\'bf zamierza\'b3a wspi\'b9\'e6 si\'ea na palce i poca\'b3owa\'e6\par go w policzek, jak zawsze robi\'b3a jej matka na powitanie\par ojca, ale powstrzyma\'b3o j\'b9 gniewne zmarszczenie brwi.\par Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe m\'b9\'bf odgad\'b3 jej zamiar i chce unikn\'b9\'e6\par zetkni\'eacia z \'bfon\'b9.\par Elizabeth poczu\'b3a \'bfar na policzkach. Zosta\'b3a odrzucona.\par Dyskretnie, ale jednak. Ponadto czu\'b3a si\'ea niezr\'eacznie.\par Z zak\'b3opotaniem oderwa\'b3a wzrok od Geoffreya i zwr\'f3ci\'b3a\par uwag\'ea na psy. Instynktownie klepn\'ea\'b3a si\'ea po boku, zazwy-\par czaj bowiem w ten spos\'f3b przyzywa\'b3a je do siebie. Psy\par jednak j\'b9 zignorowa\'b3y i dalej towarzyszy\'b3y m\'ea\'bfowi, tr\'b9ca-\par j\'b9c go nosami. Ich nag\'b3e przeniesienie lojalno\'9cci dope\'b3ni\'b3o\par czary goryczy. Elizabeth mia\'b3a ochot\'ea g\'b3o\'9cno krzycze\'e6.\par Tylko co by o tym pomy\'9cla\'b3 jej m\'b9\'bf? Zrobi\'e6 tak\'b9 scen\'ea\par na oczach wszystkich rycerzy...? Mia\'b3a w\'b9tpliwo\'9cci, czy\par Geoffrey prze\'bfy\'b3by co\'9c podobnego. Naturalnie ona za nic\par by takiej sceny nie wywo\'b3a\'b3a, mia\'b3a na to zdecydowanie\par za wiele dumy i godno\'9cci. Ale zabawnie by\'b3o pu\'9cci\'e6\par wodze wyobra\'9fni. Pomog\'b3o jej to poradzi\'e6 sobie z upoko-\par rzeniem.\par Geoffrey rozmawia\'b3 z Rogerem. Elizabeth zebra\'b3a ca\'b3\'b9\par sw\'b9 cierpliwo\'9c\'e6 czekaj\'b9c, a\'bf m\'b9\'bf sko\'f1czy wydawa\'e6 pole-\par cenia. Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe im d\'b3u\'bfej Geoffrey m\'f3wi, tym\par bardziej koso patrzy Roger. Co powodowa\'b3o tak\'b9 zmian\'ea\par nastroju? Podsun\'ea\'b3a si\'ea nieco, \'bfeby cokolwiek us\'b3ysze\'e6\par z ich rozmowy.\par - Ilu z nim jedzie? - spyta\'b3 Roger.\par - Riles twierdzi, \'bfe najwy\'bfej pi\'ea\'e6dziesi\'eaciu - odrzek\'b3\par Geoffrey.\par Obaj wygl\'b9dali na bardzo zaaferowanych. Nagle Geof-\par frey spojrza\'b3 na ni\'b9 i w tej samej chwili poj\'ea\'b3a, w czym\par rzecz. Zreszt\'b9 us\'b3ysza\'b3a w oddali grzmot kopyt p\'eadz\'b9cych\par koni. Nadje\'bfd\'bfa\'b3 Belwain!\par Krew odp\'b3yn\'ea\'b3a jej z twarzy. Instynktownie si\'eagn\'ea\'b3a\par d\'b3oni\'b9 do talii, gdzie znajdowa\'b3 si\'ea sztylet. Wyci\'b9gn\'ea\'b3a go\par z pochwy i uj\'ea\'b3a tak pewnie, \'bfe wyda\'b3 jej si\'ea naturalnym\par przed\'b3u\'bfeniem r\'eaki. Rozejrza\'b3a si\'ea z dzikim pop\'b3ochem\par w oczach. Musz\'ea znale\'9f\'e6 Thomasa, pomy\'9cla\'b3a. Musz\'ea go\par ukry\'e6. Gdzie on jest?\par Geoffrey przygl\'b9da\'b3 si\'ea przeistoczeniu \'bfony z ci\'ea\'bfkim\par sercem. Bardzo chcia\'b3 wzi\'b9\'e6 j\'b9 w ramiona i pocieszy\'e6. Ale\par nie m\'f3g\'b3. Wiedzia\'b3 zreszt\'b9, \'bfe tego dnia czekaj\'b9 j\'b9 jeszcze\par bardzo ci\'ea\'bfkie chwile.\par Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a si\'ea w przypadkowo wybranym kie-\par runku. Poch\'b3ania\'b3a j\'b9 jedna, jedyna my\'9cl: znale\'9f\'e6 brata.\par Znale\'9f\'e6 i zapewni\'e6 mu ochron\'ea. Jakby zapomnia\'b3a o trzy-\par manym w d\'b3oni sztylecie i o obecno\'9cci m\'ea\'bfa.\par Geoffrey po\'b3o\'bfy\'b3 jej d\'b3onie na ramionach i \'b3agodnie ni\'b9\par potrz\'b9sn\'b9\'b3.\par - Nie r\'f3b tego - powiedzia\'b3 cicho.\par Elizabeth cofn\'ea\'b3a si\'ea, uwalniaj\'b9c ramiona. Usi\'b3owa\'b3a\par obej\'9c\'e6 m\'ea\'bfa, ale zast\'b9pi\'b3 jej drog\'ea.\par - Musz\'ea znale\'9f\'e6 Thomasa - wyja\'9cni\'b3a zdecydowanie.\par - Nie powstrzymuj mnie.\par - Id\'9f do sypialni i poczekaj - nakaza\'b3. Zacz\'ea\'b3a kr\'eaci\'e6\par g\'b3ow\'b9, ale Geoffrey nie zwr\'f3ci\'b3 na to uwagi. - Przy\'9cl\'ea\par brata do ciebie.\par - Czy teraz? Przy\'9clesz go do mnie teraz? Zanim Bel-\par wain go zobaczy? - spyta\'b3a.\par Rozpacz w jej g\'b3osie rani\'b3a Geoffreya jak roz\'bfarzony\par piasek z beczek ustawionych na murach. Nie m\'f3g\'b3 znie\'9c\'e6\par bezbrze\'bfnego smutku i trwogi Elizabeth.\par - Roger - poleci\'b3, nie odrywaj\'b9c spojrzenia od \'bfony. -\par Ch\'b3opiec jest w chacie garbarza. Zaprowad\'9f go do komna-\par ty Elizabeth.\par - Tak, panie - odrzek\'b3 Roger. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i szybko\par oddali\'b3 we wskazanym kierunku.\par Elizabeth patrzy\'b3a za nim, p\'f3ki nie poczu\'b3a, \'bfe Geoffrey\par wzi\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea. By\'b3o tak, jakby stan\'ea\'b3a nagle obok siebie.\par Przygl\'b9da\'b3a si\'ea, jak m\'b9\'bf odgina jej palce, jeden po drugim,\par i wyjmuje z d\'b3oni sztylet. Dopiero gdy zabra\'b3 bro\'f1, zare-\par agowa\'b3a:\par - Musz\'ea mie\'e6 sztylet...\par - Nie b\'eadzie ci potrzebny. Zostaniesz w naszej komna-\par cie. - Przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, jedn\'b9 r\'eak\'b9 przytuli\'b3,\par a drugi\'b9 wzi\'b9\'b3 j\'b9 pod brod\'ea. - Chc\'ea, \'bfeby\'9c da\'b3a mi na to\par s\'b3owo, Elizabeth.\par - A b\'eadziesz wierzy\'b3 w moje s\'b3owo? - spyta\'b3a. Dr\'bfa\'b3a\par i wiedzia\'b3a, \'bfe m\'b9\'bf to wyczuwa.\par - Nie ma powodu, by w nie w\'b9tpi\'e6 - odpar\'b3, zagl\'b9daj\'b9c\par jej g\'b3\'eaboko w oczy.\par - Nie wiem, czy mog\'ea ci je da\'e6 - powiedzia\'b3a. -\par Najpierw musisz mi powiedzie\'e6, co zrobisz z Belwainem.\par \'afyczenie nie zagniewa\'b3o Geoffreya, dobrze bowiem\par rozumia\'b3 jej niepewno\'9c\'e6.\par - Nie musz\'ea ci si\'ea t\'b3umaczy\'e6 z tego co robi\'ea, \'bfono.\par Zapami\'eataj to sobie. - Z\'b3agodzi\'b3 ton i doko\'f1czy\'b3. - Zaufaj\par mi.\par - A je\'9cli nie? - spyta\'b3a.\par - Wtedy postawi\'ea przed drzwiami wart\'ea i zamkn\'ea ci\'ea\par w komnacie - odrzek\'b3. - P\'f3ki nie porozmawiam z twoim\par stryjem i nie us\'b3ysz\'ea, jak sprawa si\'ea przedstawia jego\par zdaniem.\par - Nie us\'b3yszysz nic poza k\'b3amstwami - powiedzia\'b3a\par Elizabeth.\par - Do\'9c\'e6! Daj mi s\'b3owo!\par - Dobrze, m\'ea\'bfu. Masz moje s\'b3owo. Poczekam, a\'bf\par porozmawiasz z Belwainem. - Czu\'b3, \'bfe si\'ea rozlu\'9fni\'b3a,\par cho\'e6 nadal patrzy\'b3a wyzywaj\'b9co. - Pos\'b3uchaj mnie jednak\par dobrze, m\'ea\'bfu. Zaufam ci w tej sprawie. Ale je\'9cli nie\par zajmiesz si\'ea Belwainem, ja to zrobi\'ea.\par - Elizabeth! - Geoffrey podni\'f3s\'b3 g\'b3os. Mia\'b3 ochot\'ea ni\'b9\par potrz\'b9sn\'b9\'e6, \'bfeby zrozumia\'b3a jego motywy. - Nie odgra\'bfaj\par si\'ea. Tw\'f3j stryj zostanie uczciwie wys\'b3uchany. Takie jest\par prawo Wilhelma, kt\'f3remu podlegam. Przed wydaniem\par s\'b9du wys\'b3ucha\'e6 wszystkich stron bior\'b9cych udzia\'b3 w spra-\par wie. A ty bezwarunkowo uznasz moj\'b9 decyzj\'ea.\par Elizabeth nie mog\'b3a ju\'bf nic odpowiedzie\'e6. W g\'b3\'eabi\par duszy wiedzia\'b3a, \'bfe nie b\'eadzie mog\'b3a pogodzi\'e6 si\'ea z \'bfadn\'b9\par inn\'b9 decyzj\'b9 ni\'bf orzeczeniem pe\'b3nej winy stryja. Nie\par wyrazi\'b3a jednak tego na g\'b3os, zdawa\'b3o jej si\'ea bowiem, \'bfe\par Geoffrey wyda os\'b9d po jej my\'9cli. Wierzy jej przecie\'bf,\par powiedzia\'b3 tak, gdy rozmawiali przy wodospadzie, a ona\par opowiedzia\'b3a mu o wszystkim, co si\'ea sta\'b3o.\par - P\'f3jd\'ea teraz do mojej komnaty - mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe\par zako\'f1czy tym rozmow\'ea.\par Geoffrey postanowi\'b3 jej nie naciska\'e6. Zbli\'bfaj\'b9cy si\'ea\par ludzie Belwaina mieli do zamkowych bram niewiele minut\par jazdy. Nie chcia\'b3 jednak ko\'f1czy\'e6 rozmowy tak szorstko.\par - Obieca\'b3em chroni\'e6 ciebie i twojego brata. Pami\'eataj\par o tym.\par - Dobrze, m\'ea\'bfu - odpar\'b3a Elizabeth. - Z oboj\'eatn\'b9 min\'b9\par ruszy\'b3a do drzwi. Kiedy stan\'ea\'b3a na najwy\'bfszym stopniu\par schod\'f3w, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa. Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe jej si\'ea\par przygl\'b9da, wi\'eac skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. - Ufam ci, panie - powie-\par dzia\'b3a. A po cichu doda\'b3a: - Nie zawied\'9f mojego zaufania.\par 5\par Gdy tylko Elizabeth znalaz\'b3a si\'ea bezpieczna w zamko-\par wych murach, Geoffrey zaj\'b9\'b3 si\'ea wydawaniem rozkaz\'f3w\par swoim ludziom.\par - Harold, podwoi\'e6 obsad\'ea mur\'f3w - poleci\'b3 jednemu\par z rycerzy. Innemu oznajmi\'b3: - Dzi\'9c wolno wam wpu\'9cci\'e6\par tylko Belwaina. - Na chwil\'ea przerwa\'b3, bo jego uwag\'ea\par zaprz\'b9tn\'b9\'b3 Roger. Ni\'f3s\'b3 do zamku ma\'b3ego Thomasa, tak\par jak niesie si\'ea worek ziarna, pod pach\'b9. Patrz\'b9c na nich,\par Geoffrey podj\'b9\'b3 wydawanie rozkaz\'f3w: - Kiedy Belwain\par przyb\'eadzie, przy\'9clijcie go prosto do mnie. B\'ead\'ea czeka\'b3 na\par niego w zamku.\par Skierowa\'b3 si\'ea do wielkiej sali, po drodze do\'b3\'b9czy\'b3\par jednak do niego giermek Gerald. Geoffrey ignorowa\'b3 go\par a\'bf do ci\'ea\'bfkich zamkowych wr\'f3t. Roger, kt\'f3ry tymczasem\par odstawi\'b3 Thomasa do komnaty Elizabeth, wychodzi\'b3 w\'b3a\'9c-\par nie na zewn\'b9trz. Omal nie zderzy\'b3 si\'ea przy tym z gorliwym\par giermkiem, kt\'f3ry rzuci\'b3 si\'ea do wr\'f3t, by otworzy\'e6 je przed\par panem.\par - Zosta\'f1 na zewn\'b9trz z reszt\'b9 ludzi - przykaza\'b3 Geof-\par frey giermkowi.\par - Chc\'ea by\'e6 blisko ciebie, panie - zaoponowa\'b3 giermek.\par Na jego piegowatej twarzy malowa\'b3a si\'ea troska.\par - W jakim celu? - spyta\'b3 Geoffrey.\par - B\'ead\'ea pilnowa\'b3 twoich plec\'f3w, panie - odpar\'b3 gier-\par mek.\par - Ten obowi\'b9zek spoczywa na mnie - burkn\'b9\'b3 Roger,\par mia\'bfd\'bf\'b9c m\'b3odzie\'f1ca wzrokiem.\par Reprymenda odnios\'b3a po\'bf\'b9dany skutek. Zdawa\'b3o si\'ea, \'bfe\par giermek nagle maleje.\par - Czy\'bfby\'9ccie obaj s\'b9dzili, \'bfe musz\'ea chroni\'e6 plecy? -\par spyta\'b3 Geoffrey.\par - Tak m\'f3wi\'b9, panie - po\'9cpieszy\'b3 z odpowiedzi\'b9 Ge-\par raid, zanim Roger zd\'b9\'bfy\'b3 otworzy\'e6 usta.\par - Wobec tego zajmie si\'ea tym Roger - zdecydowa\'b3\par Geoffrey. - Ty, Geraldzie, b\'eadziesz pilnowa\'b3 mur\'f3w.\par Twoim zadaniem jest obserwowa\'e6 i s\'b3ucha\'e6. I uczy\'e6 si\'ea.\par Rozczarowanie giermka by\'b3o widoczne, ale Geoffrey\par nie by\'b3 w nastroju do ust\'eapstw. Za du\'bfo spraw pi\'eatrzy\'b3o\par mu si\'ea na g\'b3owie. - Dok\'b3adnie wype\'b3niaj moje rozkazy,\par Geraldzie. Je\'9cli chcesz zosta\'e6 pasowany na rycerza, nie\par b\'eadziesz mia\'b3 drugiej okazji. Zrozumia\'b3e\'9c?\par Giermek po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na sercu i sk\'b3oni\'b3 g\'b3ow\'ea.\par - Tak, milordzie. B\'ead\'ea wype\'b3nia\'b3 twoje rozkazy. -\par Podni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea, poczeka\'b3 na skinienie pana i szybko\par odszed\'b3.\par - Ten musi si\'ea nauczy\'e6 trzyma\'e6 j\'eazyk na wodzy -\par powiedzia\'b3 Roger do Geoffreya, gdy rami\'ea przy ramieniu\par weszli do wielkiej sali.\par - Tak. I maskowa\'e6 uczucia. Ale jeszcze jest m\'b3ody.\par Sko\'f1czy\'b3 dopiero pi\'eatna\'9ccie lat, je\'9cli mnie pami\'ea\'e6 nie\par myli. Mamy czas, \'bfeby go w\'b3a\'9cciwie u\'b3o\'bfy\'e6. - Geoffrey\par u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do Rogera i doda\'b3: - Na polu bitwy radzi\par sobie znakomicie. Zawsze podaje mi tak\'b9 bro\'f1, jakiej\par akurat potrzebuj\'ea. Nie boi si\'ea, \'bfe go zrani\'b9.\par - Taka jest jego powinno\'9c\'e6 - obruszy\'b3 si\'ea Roger.\par - To prawda, ale dobrze si\'ea z niej wywi\'b9zuje, nie\par s\'b9dzisz?\par - Owszem, panie. I jest lojalny - przyzna\'b3 Roger.\par - Przydziel\'ea go tobie, Roger - postanowi\'b3 Geoffrey. -\par Od ciebie wiele si\'ea nauczy.\par - Nie wi\'eacej ni\'bf od ciebie, panie - zaoponowa\'b3 Roger.\par Usiad\'b3 na \'b3awie i opar\'b3 \'b3okcie o drewniany st\'f3\'b3. Lniany\par obrus po uczcie zdj\'eato, na powierzchni sto\'b3u wida\'e6 wi\'eac\par by\'b3o zarysowania i szpary. - Poza tym ten ch\'b3opak dopro-\par wadza mnie do rozpaczy nadgorliwo\'9cci\'b9. Jestem za stary,\par \'bfeby traci\'e6 resztki cierpliwo\'9cci, kt\'f3re mi jeszcze zosta\'b3y.\par Geoffrey zachichota\'b3.\par - Ech, Roger, nie jeste\'9c wiele starszy ode mnie. Poszu-\par kaj lepszej wym\'f3wki.\par - Je\'9cli tak rozka\'bfesz, panie, b\'ead\'ea osobi\'9ccie dogl\'b9da\'b3\par \'e6wicze\'f1 tego m\'b3okosa - ust\'b9pi\'b3 Roger.\par - Nie rozka\'bf\'ea ci, przyjacielu. Wyb\'f3r nale\'bfy do ciebie.\par Pomy\'9cl nad tym i powiadom mnie p\'f3\'9fniej o swojej decy-\par zji.\par - Czy s\'b9dzisz, panie, \'bfe Belwain jest odpowiedzialny\par za zbrodni\'ea w zamku?\par Geoffrey przesta\'b3 si\'ea u\'9cmiecha\'e6. Opar\'b3 si\'ea o kraw\'ead\'9f\par sto\'b3u i w zamy\'9cleniu potar\'b3 brod\'ea.\par - Nie wiem - powiedzia\'b3 po chwili. - Moja \'bfona\par \'9cwi\'eacie wierzy w jego win\'ea.\par - Tak samo jak kilkoro s\'b3u\'bf\'b9cych, z kt\'f3rymi rozmawia-\par \'b3em - powiedzia\'b3 Roger. - Wszyscy pami\'eataj \'b9 k\'b3\'f3tni\'ea braci\par i gro\'9fby, jakie Belwain wykrzykiwa\'b3.\par - To nie wystarczy do skazania cz\'b3owieka - odpar\'b3\par Geoffrey. - G\'b3upi ludzie m\'f3wi\'b9 w gniewie r\'f3\'bfne rzeczy,\par kt\'f3rych potem \'bfa\'b3uj\'b9. Z\'b3o\'9c\'e6 wcale nie dowodzi czyjej\'9c\par winy. Zanim cokolwiek postanowi\'ea, pos\'b3ucham, co Bel-\par wain ma do powiedzenia.\par - Zdaje mi si\'ea, \'bfe on jeden m\'f3g\'b3 skorzysta\'e6 na \'9cmierci\par brata.\par - Nie on jeden - sprzeciwi\'b3 si\'ea spokojnie Geoffrey. -\par Jest jeszcze kto\'9c inny.\par Zmarszczone czo\'b3o pana powstrzyma\'b3o Rogera przed\par dalszymi pytaniami. Musia\'b3 zadowoli\'e6 si\'ea czekaniem. Sam\par zobaczy, co si\'ea stanie. Nie w\'b9tpi\'b3, \'bfe lord rozwik\'b3a t\'ea\par zagadk\'ea od pocz\'b9tku do ko\'f1ca i znajdzie winowajc\'ea. Za\par d\'b3ugo s\'b3u\'bfy\'b3 Geoffreyowi, by nie rozumie\'e6 jego sposobu\par my\'9clenia. Sok\'f3\'b3 by\'b3 rozwa\'bfny, kierowa\'b3 si\'ea logik\'b9. Nie\par wydawa\'b3 pochopnych s\'b9d\'f3w. Wierzy\'b3 w uczciwo\'9c\'e6 i rzad-\par ko opiera\'b3 decyzje na nie sprawdzonych pog\'b3oskach.\par Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, Roger by\'b3 dumny, \'bfe ma takiego uczci-\par wego i rozwa\'bfnego pana.\par Czy \'bfona zdob\'eadzie wp\'b3yw na rozumowanie jego lor-\par dowskiej mo\'9cci? Rogera bardzo to zastanawia\'b3o. Elizabeth\par niew\'b9tpliwie uj\'ea\'b3a Geoffreya. Roger wiedzia\'b3 o tym i usil-\par nie stara\'b3 si\'ea zachowywa\'e6 oboj\'eatnie, gdy znajdowa\'b3a si\'ea\par w pobli\'bfu. Ale i jego uj\'ea\'b3a. Nie, mimo to Roger by\'b3\par pewien, \'bfe nawet wobec rodziny \'bfony Geoffrey b\'eadzie\par post\'eapowa\'b3 tak samo jak zwykle. Nie zabije nikogo bez\par powodu.\par Drzwi otwarto, wi\'eac Geoffrey z Rogerem odwr\'f3cili si\'ea\par w tamt\'b9 stron\'ea. Weszli dwaj wartownicy, prowadz\'b9c obce-\par go cz\'b3owieka. Geoffrey gestem odprawi\'b3 wartownik\'f3w,\par kt\'f3rzy natychmiast znikli. Belwain, niski m\'ea\'bfczyzna, ele-\par gancko ubrany w pawi\'b9 ziele\'f1 i \'bf\'f3\'b3\'e6, cho\'e6 nadmiernie\par ot\'b3uszczony, stan\'b9\'b3 z wahaniem przy wej\'9cciu.\par - Jestem Belwain Montwright - oznajmi\'b3 w ko\'f1cu\par j\'eakliwym, nosowym g\'b3osem. Czekaj\'b9c na reakcj\'ea, przy\'b3o-\par \'bfy\'b3 do nosa bia\'b3\'b9, koronkow\'b9 chustk\'ea.\par Geoffrey wpatrywa\'b3 si\'ea w tego cz\'b3owieczka przez pe\'b3n\'b9\par minut\'ea.\par - Jestem twoim baronem - oznajmi\'b3 w ko\'f1cu stanow-\par czo i g\'b3o\'9cno. - Mo\'bfesz wej\'9c\'e6.\par Opar\'b3szy si\'ea ponownie o drewniany st\'f3\'b3, Geoffrey pa-\par trzy\'b3, jak stryj jego \'bfony szybko wchodzi do sali. Porusza\'b3\par si\'ea tak, jakby musia\'b3 pokonywa\'e6 op\'f3r liny, trzymaj\'b9cej go\par w kostkach za nogi. Geoffrey uzna\'b3, \'bfe g\'b3os Belwaina jest\par r\'f3wnie agresywny jak jego ruchy. Belwain m\'f3wi\'b3 piskli-\par wie, z chropawym przyd\'9fwi\'eakiem.\par W niczym nie przypomina Thomasa, pomy\'9cla\'b3 Geof-\par frey. Pami\'eata\'b3, \'bfe Thomas by\'b3 wysokim, pe\'b3nym wigoru\par cz\'b3owiekiem. M\'b3odszy brat, kl\'eacz\'b9cy teraz przed nim,\par wygl\'b9da\'b3 jak stara kobieta w m\'easkim przebraniu.\par - Sk\'b3adam ci, panie, ho\'b3d - powiedzia\'b3 Belwain z r\'eak\'b9\par na sercu.\par - Nie sk\'b3adaj mi ho\'b3du, bo go nie przyjm\'ea, dop\'f3ki si\'ea\par nie dowiem, czego chcesz. Wsta\'f1! - Szorstko wypowie-\par dziany rozkaz odni\'f3s\'b3 zamierzony skutek. Belwain wyra\'9f-\par nie si\'ea zl\'b9k\'b3. Geoffrey wyczyta\'b3 to z wype\'b3nionych trwog\'b9\par oczu. Kiedy Belwain stan\'b9\'b3 przed nim, Geoffrey powie-\par dzia\'b3: - Wielu wini ci\'ea za to, co sta\'b3o si\'ea w tym zamku.\par Powiedz mi teraz, co ci wiadomo w tej sprawie.\par Stryj kilka razy g\'b3o\'9cno chwyci\'b3 powietrze ustami, wre-\par szcie odpowiedzia\'b3:\par - O napa\'9cci nic mi nie wiadomo, milordzie. Us\'b3ysza-\par \'b3em o niej dopiero po fakcie. B\'f3g mi \'9cwiadkiem, \'bfe nie\par mam z tym nic wsp\'f3lnego. Nic. Thomas by\'b3 moim bratem.\par Darzy\'b3em go mi\'b3o\'9cci\'b9.\par - Masz dziwny spos\'f3b okazywania \'bfa\'b3oby po bracie -\par powiedzia\'b3 Geoffrey. Poniewa\'bf Belwain zdawa\'b3 si\'ea nie\par rozumie\'e6, wyja\'9cni\'b3: - Stosowny jest czarny ubi\'f3r, a ty go\par nie nosisz.\par - W\'b3o\'bfy\'b3em najlepszy str\'f3j, jaki mam, dla uczczenia\par pami\'eaci brata - odpar\'b3 Belwain. - On lubi\'b3 kolorowe szaty.\par - M\'f3wi\'b9c, skuba\'b3 jednocze\'9cnie r\'eakaw tuniki.\par Geoffrey poczu\'b3 niesmak, ca\'b3kiem jakby \'bf\'f3\'b3\'e6 podesz\'b3a\par mu do gard\'b3a. Sta\'b3 przed nim mi\'eaczak, a nie m\'ea\'bfczyzna.\par Mimo \'bfe by\'b3o to trudne, zachowa\'b3 beznami\'eatny wyraz\par twarzy. Wsta\'b3 od sto\'b3u i podszed\'b3 do kominka, chc\'b9c\par tymczasem lepiej nad sob\'b9 zapanowa\'e6. Zwr\'f3ci\'b3 si\'ea z po-\par wrotem do Belwaina i powiedzia\'b3:\par - Ostatnim razem, kiedy widzia\'b3e\'9c brata, pok\'b3\'f3cili\'9ccie\par si\'ea, jak s\'b3ysza\'b3em. - Jego g\'b3os brzmia\'b3 teraz ca\'b3kiem\par uprzejmie, jakby Geoffrey wita\'b3 starego przyjaciela.\par Belwain nie odpowiedzia\'b3 natychmiast. W\'eadrowa\'b3\par wzrokiem mi\'eadzy lordem i rycerzem siedz\'b9cym przy sto-\par le, jak szczur zap\'eadzony do rogu. Widocznie rozwa\'bfa\'b3 lini\'ea\par obrony.\par - To prawda, panie - odrzek\'b3 w ko\'f1cu. - Do ko\'f1ca\par mych dni b\'ead\'ea ni\'f3s\'b3 brzemi\'ea tych ostrych s\'b3\'f3w, kt\'f3re\par powiedzia\'b3em bratu. Rozstali\'9cmy si\'ea w gniewie. W tym\par uznaj\'ea swoj\'b9 win\'ea.\par - O co by\'b3a ta k\'b3\'f3tnia? - naciska\'b3 Geoffrey, ca\'b3kowicie\par oboj\'eatny na \'b3zawe wyznanie Belwaina. Nic nie by\'b3o mu\par w tej chwili bardziej obce ni\'bf wsp\'f3\'b3czucie.\par Belwain przyjrza\'b3 si\'ea lordowi, zobaczy\'b3, \'bfe nie porusza-\par j\'b9 go patetyczne przemowy, podj\'b9\'b3 wi\'eac znacznie mniej\par dramatycznie:\par - M\'f3j brat obieca\'b3 mi dodatkowy kawa\'b3ek ziemi pod\par zasiew. Ka\'bfdego roku odk\'b3ada\'b3 jednak t\'ea darowizn\'ea na\par p\'f3\'9fniej, zawsze znajduj\'b9c jakie\'9c b\'b3ahe t\'b3umaczenie. M\'f3j\par brat by\'b3 dobrym cz\'b3owiekiem, ale szczodro\'9cci\'b9 B\'f3g go nie\par obdarzy\'b3. Ostatnim razem, gdy go widzia\'b3em, by\'b3em\par pewien, \'bfe wreszcie dostan\'ea t\'ea ziemi\'ea. By\'b3em pewien!\par Sko\'f1czy\'b3y mu si\'ea wym\'f3wki - powiedzia\'b3 Belwain. -\par Tymczasem on znowu pokaza\'b3 mi marchewk\'ea i w ostatniej\par chwili cofn\'b9\'b3 r\'eak\'ea.\par W czasie tej przemowy twarz Belwaina zrobi\'b3a si\'ea\par krwistoczerwona. Jego g\'b3os sta\'b3 si\'ea nieco mniej j\'eakliwy.\par - Straci\'b3em cierpliwo\'9c\'e6. Do\'9c\'e6 mia\'b3em jego sztuczek.\par Powiedzia\'b3em mu to wyra\'9fnie i zacz\'eali\'9cmy na siebie\par krzycze\'e6. I wtedy, panie, on mi zagrozi\'b3. Naprawd\'ea, tak\par w\'b3a\'9cnie zrobi\'b3! Zagrozi\'b3 swemu jedynemu bratu. Musia\'b3em\par wyjecha\'e6. Thomas mia\'b3 porywczy charakter i wielu wro-\par g\'f3w, panie - doda\'b3. - Wielu wrog\'f3w.\par - S\'b9dzisz wi\'eac, \'bfe Thomasa i jego rodzin\'ea zabi\'b3 jeden\par z tych ..wielu wrog\'f3w"?\par - Tak s\'b9dz\'ea - potwierdzi\'b3 skwapliwie Belwain. - Po-\par wiem to jeszcze raz, panie: nie mam z tym nic wsp\'f3lnego.\par I mog\'ea dowie\'9c\'e6, \'bfe nie by\'b3o mnie wtedy w pobli\'bfu. S\'b9\par ludzie, kt\'f3rzy to potwierdz\'b9, je\'9cli pozwolisz mi ich tu\par przyprowadzi\'e6.\par - Na pewno masz przyjaci\'f3\'b3, kt\'f3rzy potwierdz\'b9, \'bfe\par by\'b3e\'9c u nich w czasie, gdy zamordowano twojego brata\par z rodzin\'b9. Ani troch\'ea w to nie w\'b9tpi\'ea - powiedzia\'b3 Geof-\par frey \'b3agodnie, ale spojrzeniem przeszy\'b3 go na wskro\'9c.\par - Tak - powiedzia\'b3 Belwain, prostuj\'b9c si\'ea. - Jestem\par niewinny i mog\'ea tego dowie\'9c\'e6.\par - Nie powiedzia\'b3em, \'bfe jeste\'9c winny - odpar\'b3 Geoffrey.\par Usi\'b3owa\'b3 nie zdradzi\'e6 g\'b3osem \'bfadnego ze swych uczu\'e6, nie\par chcia\'b3 bowiem, by Belwain je pozna\'b3. Mia\'b3 nadziej\'ea u\'9cpi\'e6\par jego czujno\'9c\'e6 i wywo\'b3a\'e6 z\'b3udne poczucie bezpiecze\'f1stwa,\par by \'b3atwiej by\'b3o go z\'b3apa\'e6 w pu\'b3apk\'ea. - Dopiero zacz\'b9\'b3em\par bada\'e6 t\'ea spraw\'ea, sam rozumiesz.\par - Tak, panie. Ale jestem pewny, \'bfe na koniec b\'ead\'ea\par wolnym cz\'b3owiekiem. By\'e6 mo\'bfe nowym panem Mont-\par wright, hm? - Belwain powstrzyma\'b3 siew ostatniej chwili.\par Omal nie zatar\'b3 r\'b9k. Sz\'b3o mu \'b3atwiej, ni\'bf si\'ea spodziewa\'b3.\par Senior, cho\'e6 gro\'9fny z wygl\'b9du, rozumowa\'b3 w bardzo\par prosty spos\'f3b.\par - Dziedzicem Montwright jest syn Thomasa - odpar\'b3\par Geoffrey.\par - To prawda, panie - Belwain po\'9cpieszy\'b3 skorygowa\'e6\par w\'b3asn\'b9 niezr\'eaczno\'9c\'e6. - Ale jestem jego jedynym stryjem.\par Za\'b3o\'bfy\'b3em wi\'eac, \'bfe gdy uwolni\'ea si\'ea od oskar\'bfenia o ten\par potworny czyn, b\'ead\'ea... to znaczy, ty, panie, zechcesz odda\'e6\par ch\'b3opca pod moj\'b9 opiek\'ea. Takie jest prawo - podkre\'9cli\'b3.\par - Siostra ch\'b3opca ci nie ufa, Belwain. Uwa\'bfa, \'bfe jeste\'9c\par winny. - Geoffrey przygl\'b9da\'b3 si\'ea reakcji Belwaina i czu\'b3,\par jak wszystko w nim zaczyna si\'ea gotowa\'e6. Belwain skwi-\par towa\'b3 zarzut parskni\'eaciem.\par - Co ona wie! Zmieni \'9cpiewk\'ea, kiedy zostan\'ea opieku-\par nem. Za du\'bfo mia\'b3a dot\'b9d swobody. - Jego g\'b3os by\'b3\par przesycony pogard\'b9. Niewiele brakowa\'b3o, by by\'b3a to\par ostatnia sekunda \'bfycia Belwaina, bo Geoffrey zapanowa\'b3\par nad sob\'b9 dos\'b3ownie w ostatniej chwili. Belwainjest g\'b3upim\par cz\'b3owiekiem, pomy\'9cla\'b3. G\'b3upim i mi\'eakkim. Niebezpieczne\par po\'b3\'b9czenie.\par - M\'f3wisz o mojej \'bfonie, Belwain.\par Tym stwierdzeniem osi\'b9gn\'b9\'b3 po\'bf\'b9dany skutek. Belwain\par zblad\'b3 i omal nie pad\'b3 na kolana.\par - O twojej \'bfonie, panie?! B\'b3agam o wybaczenie, milor-\par dzie. Nie zamierza\'b3em... to znaczy...\par - Do\'9c\'e6 - warkn\'b9\'b3 Geoffrey. - Wr\'f3\'e6 do swoich ludzi\par i poczekaj, a\'bf po\'9cl\'ea po ciebie znowu.\par - Nie ma dla mnie miejsca na zamku? - spyta\'b3 Belwain\par tym samym j\'eakliwym tonem, kt\'f3rym m\'f3wi\'b3 na pocz\'b9tku.\par - Id\'9f st\'b9d! - rykn\'b9\'b3 Geoffrey. - I ciesz si\'ea, \'bfe dot\'b9d\par \'bfyjesz, Belwain. Jeszcze nie wykluczy\'b3em twojej winy\par w tej sprawie.\par Belwain otworzy\'b3 usta, chc\'b9c zaprotestowa\'e6, ale po\par namy\'9cle nie powiedzia\'b3 nic. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i po\'9cpiesznie\par opu\'9cci\'b3 komnat\'ea.\par - Bo\'bfe! Czy to naprawd\'ea jest brat Thomasa? - spyta\'b3\par Roger, gdy drzwi si\'ea zamkn\'ea\'b3y. Prawie trz\'b9s\'b3 si\'ea z obrzy-\par dzenia.\par - Boi si\'ea, ale mimo to jest bezczelny - stwierdzi\'b3\par Geoffrey.\par - I co. Sokole? Czy to on pope\'b3ni\'b3 i zaplanowa\'b3 t\'ea\par zbrodni\'ea?\par - A jak s\'b9dzisz, Roger?\par - Winny.\par - Na podstawie?\par - Na podstawie... niech\'eaci, jak\'b9 we mnie budzi -\par przyzna\'b3 Roger po chwili. - I niczego wi\'eacej. Chcia\'b3bym,\par \'bfeby okaza\'b3 si\'ea winny.\par - To nie wystarczy.\par - Czy uwa\'bfasz, \'bfe nie jest winny, milordzie?\par - Tego nie powiedzia\'b3em. Za wcze\'9cnie na taki wniosek.\par Belwain jest g\'b3upcem. Zastanawia\'b3 si\'ea, czy nie sk\'b3ama\'e6\par w sprawie k\'b3\'f3tni z bratem, uzna\'b3 jednak, \'bfe nie nale\'bfy.\par Widzia\'b3em niezdecydowanie w jego oczach. Mi\'eaczak\par z niego. My\'9cl\'ea, \'bfe jest za mi\'eakki, by zaplanowa\'e6 tak\par zuchwa\'b3y czyn. Wygl\'b9da na to, \'bfe by\'b3 wykonawc\'b9, a nie\par przyw\'f3dc\'b9.\par - No, tak. Nie my\'9cla\'b3em o tym w ten spos\'f3b - przyzna\'b3\par Roger.\par - Nie wydaje mi si\'ea ca\'b3kiem niewinny, ale nie on to\par zaplanowa\'b3. Tego jestem pewien. Nie. - Geoffrey pokr\'eaci\'b3\par g\'b3ow\'b9. - Za tym stoi kto\'9c inny.\par - Co teraz zrobisz, panie?\par - Znajd\'ea winnego - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Pos\'b3u\'bf\'ea si\'ea\par w tym celu Belwainem.\par - Nie rozumiem.\par - Mam plan, tylko musz\'ea go jeszcze przemy\'9cle\'e6 -\par powiedzia\'b3 Geoffrey. - Mo\'bfe uczyni\'ea z Belwaina zaufane-\par go cz\'b3owieka. Nask\'b3adam mu pustych obietnic. Dam do\par zrozumienia, \'bfe zostanie opiekunem ch\'b3opca. Wtedy zoba-\par czymy.\par - Jak wpad\'b3e\'9c na ten pomys\'b3, panie?\par - Ktokolwiek to uknu\'b3, chcia\'b3 mojej ziemi. Zaatakowa\'b3\par Montwright, a przez to zaatakowa\'b3 mnie. Ty wnioskujesz\par uwa\'bfaj\'b9c, \'bfe winowajc\'ea interesuje tylko Montwright. Ja\par nie ograniczam my\'9clenia do jednego kierunku, Roger.\par Musz\'ea rozwa\'bfy\'e6 wszystkie mo\'bfliwo\'9cci.\par - Czasem najprostsze rozwi\'b9zanie jest tak\'bfe najw\'b3a\'9cci-\par wsze - powiedzia\'b3 Roger.\par - Pami\'eataj, Roger. Nic nie jest takie, jak si\'ea zdaje.\par Dobrowolnie si\'ea oszukujesz wierz\'b9c w to, w co naj\'b3atwiej\par wierzy\'e6.\par - To cenna lekcja, panie.\par - Wcze\'9cnie j\'b9 przerobi\'b3em - przyzna\'b3 Geoffrey. -\par Chod\'9f - powiedzia\'b3 nagle - mamy dzi\'9c du\'bfo do zrobienia.\par Niech s\'b3udzy wystawi\'b9 st\'f3\'b3 na dw\'f3r. Rozpatrz\'ea sprawy\par wolnych ludzi z Montwright i zap\'b3ac\'ea im za prac\'ea.\par - Dopilnuj\'ea tego - powiedzia\'b3 Roger wstaj\'b9c. W po-\par \'9cpiechu przewr\'f3ci\'b3 \'b3aw\'ea, ale nie zada\'b3 sobie trudu, \'bfeby\par ustawi\'e6 j\'b9 z powrotem. Jego pan by\'b3 ju\'bf na progu i czeka\'b3.\par - Roger, ma\'b3ego Thomasa oddaj\'ea zn\'f3w pod twoj\'b9\par opiek\'ea. P\'f3jd\'ea na g\'f3r\'ea porozmawia\'e6 z \'bfon\'b9, a ch\'b3opca\par przy\'9cl\'ea do ciebie. Poczekaj tutaj.\par Roger skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, zastanawiaj\'b9c si\'ea, co jego lordo-\par wska mo\'9c\'e6 powie \'bfonie. Wiedzia\'b3, \'bfe lady Elizabeth\par oczekuje natychmiastowej \'9cmierci stryja. Jak zareaguje na\par decyzj\'ea m\'ea\'bfa, by poczeka\'e6 z wyrokiem? Sok\'f3\'b3 ma zdaje\par si\'ea wielkie oczekiwania wobec kogo\'9c, kto jest tylko\par kobiet\'b9, pomy\'9cla\'b3. Jego w\'b3asne kontakty z lady Elizabeth\par wskazywa\'b3y jednak, \'bfe ona wcale nie jest zwyk\'b3\'b9 kobiet\'b9.\par - Milordzie? - odezwa\'b3 si\'ea nagle Roger.\par Geoffrey odwr\'f3ci\'b3 si\'ea na schodach i pytaj\'b9co uni\'f3s\'b3 brew.\par - Co z lady Elizabeth? Czy chcesz, panie, \'bfebym\par otoczy\'b3 j\'b9 dzi\'9c opiek\'b9?\par - Nie, to nale\'bfy do mnie - odpar\'b3 Geoffrey. - Wpraw-\par dzie kobieta nie powinna zajmowa\'e6 miejsca u mojego\par boku, ale dzi\'9c tak b\'eadzie. Przez ca\'b3y pobyt Belwaina i jego\par ludzi w Montwright musz\'ea wiedzie\'e6, gdzie ona jest. Nie-\par ustannie.\par - Chcesz ochroni\'e6 j\'b9 przed Belwainem, panie - powie-\par dzia\'b3 Roger, kiwaj\'b9c g\'b3ow\'b9.\par - I Belwaina przed ni\'b9 - doda\'b3 Geoffrey z lekkim\par u\'9cmiechem. - Pewnie b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3a go zabi\'e6. I co\'9c mi\par si\'ea zdaje, \'bfe mog\'b3aby si\'ea okaza\'e6 do tego zdolna.\par Roger jeszcze raz skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, starannie pow\'9cci\'b9gaj\'b9c\par u\'9cmiech.\par Do\'9c\'e6 d\'b3ugo trwa\'b3o, nim Elizabeth zdo\'b3a\'b3a si\'ea opanowa\'e6\par i pozbiera\'e6. W tym czasie na zmian\'ea przytrzymywa\'b3a\par wyrywaj\'b9cego si\'ea malca i czule go przytula\'b3a, usi\'b3uj\'b9c mu\par wyt\'b3umaczy\'e6, co si\'ea jej przydarzy\'b3o. Ma\'b3y Thomas niczego\par nie pami\'eata\'b3. Nawet gry w warcaby, kt\'f3r\'b9 z upodobaniem\par zajmowali si\'ea w przesz\'b3o\'9cci. Elizabeth pomy\'9cla\'b3a, \'bfe to\par nawet lepiej, bo nie mia\'b3a g\'b3owy do gier.\par Gdy Geoffrey otworzy\'b3 drzwi sypialni, zasta\'b3 Elizabeth\par przy oknie. Sta\'b3a tam, trzymaj\'b9c brata za r\'eak\'ea. Malec\par wydawa\'b3 si\'ea oszo\'b3omiony.\par - Id\'9f do Rogera, ch\'b3opcze. Czeka na ciebie przy\par schodach. - Rozkaz Geoffreya wyra\'9fnie ul\'bfy\'b3 Thomasowi.\par Wyrwa\'b3 si\'ea z u\'9ccisku Elizabeth i pobieg\'b3 do drzwi. Zatrzy-\par ma\'b3a go r\'eaka Geoffreya. - Pos\'b3uchaj mnie, Thomas. Nie\par wolno ci oddala\'e6 si\'ea od Rogera. Rozumiesz mnie? - spyta\'b3\par stanowczo.\par Ch\'b3opiec wyczu\'b3 powag\'ea tego rozkazu.\par - Nie b\'ead\'ea si\'ea oddala\'b3 - zapewni\'b3, marszcz\'b9c czo\'b3o.\par Widz\'b9c skinienie g\'b3owy Geoffreya, ch\'b3opiec w po\'9cpie-\par chu opu\'9cci\'b3 komnat\'ea. Geoffrey wolno zamkn\'b9\'b3 za nim\par drzwi, zbieraj\'b9c tymczasem my\'9cli i rozwa\'bfaj\'b9c, ile z tego,\par co wie, ma powiedzie\'e6 \'bfonie. Odwr\'f3ciwszy si\'ea do Eliza-\par beth, prze\'bfy\'b3 zaskoczenie, sta\'b3a bowiem o centymetry od\par niego. Z pozoru wydawa\'b3a si\'ea odpr\'ea\'bfona, ale z jej oczu\par natychmiast pozna\'b3 prawd\'ea. Wyra\'bfa\'b3y cierpienie i trwog\'ea.\par Niezgrabnie po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3onie na ramionach \'bfony. Nie by\'b3\par przyzwyczajony do pocieszania. Cichym g\'b3osem powie-\par dzia\'b3:\par - Daj mi s\'b3owo, Elizabeth, \'bfe wys\'b3uchasz tego, co mam\par ci do powiedzenia. Wys\'b3uchasz i podporz\'b9dkujesz si\'ea\par mojej decyzji.\par Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o. Domaga\'b3 si\'ea od niej nie-\par mo\'bfliwo\'9cci.\par - Nie mog\'ea da\'e6 ci s\'b3owa, milordzie! Nie mog\'ea! Nie\par wymagaj tego ode mnie. - Chcia\'b3a zapanowa\'e6 nad dr\'bfe-\par niem g\'b3osu, ale bez powodzenia.\par - A czy mnie wys\'b3uchasz?\par - Uzna\'b3e\'9c, \'bfe Belwain jest niewinny. - Geoffrey czu\'b3,\par jak ramiona \'bfony kul\'b9 si\'ea pod jego d\'b3o\'f1mi.\par - Tego nie powiedzia\'b3em.\par - Czy wobec tego jest twoim zdaniem winny?\par - Tego te\'bf nie powiedzia\'b3em - burkn\'b9\'b3, czuj\'b9c rosn\'b9c\'b9\par irytacj\'ea.\par - Ale...\par - Przesta\'f1! Prosi\'b3em, \'bfeby\'9c mnie wys\'b3ucha\'b3a - zacz\'b9\'b3\par od pocz\'b9tku. - I nie \'bfycz\'ea sobie przerywania, p\'f3ki nie\par sko\'f1cz\'ea. Czy tyle mo\'bfesz dla mnie zrobi\'e6, \'bfono?\par Elizabeth widzia\'b3a, \'bfe zirytowa\'b3a m\'ea\'bfa i nie\'b3atwo mu\par wykrzesa\'e6 z siebie niezb\'eadn\'b9 cierpliwo\'9c\'e6. Poza tym nie\par rozumia\'b3a jego zachowania.\par - Nie b\'ead\'ea ci przerywa\'e6, m\'ea\'bfu. - Trudno, obieca\'b3a,\par musi dotrzyma\'e6 obietnicy.\par - Zacznijmy od tego, \'bfe nie musz\'ea ci m\'f3wi\'e6 wszyst-\par kiego - powiedzia\'b3 Geoffrey \'b3agodniej\'b9c. - Czy to rozu-\par miesz?\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, niecierpliwie oczekuj\'b9c dalsze-\par go ci\'b9gu.\par - Jeste\'9c moj\'b9 \'bfon\'b9. Nie musz\'ea ci m\'f3wi\'e6 niczego.\par I w przysz\'b3o\'9cci najprawdopodobniej nie b\'ead\'ea. Nie jest\par twoj\'b9 rzecz\'b9 to, co my\'9cl\'ea i robi\'ea. Czy to r\'f3wnie\'bf rozu-\par miesz?\par Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, Elizabeth nie rozumia\'b3a. Jej ojciec\par dzieli\'b3 z matk\'b9 wszystkie swoje rado\'9cci i zmartwienia. Tak\par jak powinno by\'e6. Czemu jej m\'b9\'bf tego nie rozumie?\par Czy\'bfby jego i jej rodzice tak bardzo si\'ea r\'f3\'bfnili? Postano-\par wi\'b3a spyta\'e6 go o to p\'f3\'9fniej, a tymczasem si\'ea nie sprzeci-\par wia\'e6. Kiwn\'ea\'b3a twierdz\'b9co g\'b3ow\'b9 i splot\'b3a d\'b3onie.\par Geoffrey pu\'9cci\'b3 jej ramiona i odwr\'f3ci\'b3 si\'ea w bok. Pod-\par szed\'b3 do dw\'f3ch krzese\'b3, poprawi\'b3 miecz u pasa i usiad\'b3.\par Opar\'b3szy stopy na kraw\'eadzi \'b3o\'bfa, znowu spojrza\'b3 na \'bfon\'ea.\par - Tw\'f3j stryj w niczym nie przypomina ojca - zacz\'b9\'b3. -\par A\'bf trudno mi uwierzy\'e6, \'bfe byli rodzonymi bra\'e6mi. - Urwa\'b3\par i spojrza\'b3 gdzie\'9c za plecy Elizabeth. - Takie rozwi\'b9zanie\par jest za proste - powiedzia\'b3 po chwili bardziej do siebie ni\'bf\par do zdezorientowanej \'bfony. - Elizabeth bardzo chcia\'b3a mu\par przerwa\'e6 i prosi\'e6 o wyja\'9cnienie ostatnich s\'b3\'f3w, ale milcza-\par \'b3a zgodnie z dan\'b9 obietnic\'b9. - Nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby to Belwain\par kry\'b3 si\'ea za t\'b9 masakr\'b9. - No, powiedzia\'b3, co mia\'b3 powie-\par dzie\'e6. Bacznie teraz obserwowa\'b3 reakcj\'ea \'bfony.\par Elizabeth spojrza\'b3a mu w oczy i czeka\'b3a, co nast\'b9pi.\par Wyczuwa\'b3a, \'bfe m\'b9\'bf poddaje j\'b9 pr\'f3bie, ale nie rozumia\'b3a\par jego pobudek. Czy\'bfby nie wiedzia\'b3, na jak\'b9 m\'eak\'ea j\'b9\par nara\'bfa?\par Opanowanie \'bfony spodoba\'b3o si\'ea rycerzowi.\par - Powiedz mi, Elizabeth, czy uwa\'bfasz, \'bfe tw\'f3j stryj jest\par inteligentny. Na ile znasz jego charakter?\par Elizabeth przeczuwa\'b3a, \'bfe odpowied\'9f ma du\'bfe znacze-\par nie, chocia\'bf nadal nie rozumia\'b3a zachowania m\'ea\'bfa.\par - Moim zdaniem jest egoist\'b9, zainteresowanym wy\'b3\'b9-\par cznie w\'b3asnymi przyjemno\'9cciami.\par - Na jakiej podstawie tak s\'b9dzisz? - spyta\'b3 Geoffrey.\par - Nie zdarzy\'b3o si\'ea, \'bfeby podczas wizyty po\'9cwi\'eaci\'b3 cho\'e6\par troch\'ea czasu mojemu rodze\'f1stwu albo mnie. Rodzina go\par nie interesowa\'b3a. Gdy tylko ojciec przychodzi\'b3 do domu,\par Belwain zaczyna\'b3 go n\'eaka\'e6 swoimi zachciankami i potrze-\par bami. Zawsze chcia\'b3 wi\'eacej i wi\'eacej, ale nigdy nic nie\par dawa\'b3. - Podesz\'b3a do \'b3o\'bfa i usiad\'b3a, po czym podj\'ea\'b3a\par w\'b9tek: - W Belwainie nigdy nie by\'b3o mi\'b3o\'9cci, w\'b3a\'9cnie\par dlatego uwa\'bfam, \'bfe by\'b3by w pe\'b3ni zdolny do pope\'b3nienia\par takiej zbrodni. Ponadto lojalno\'9c\'e6 by\'b3a mu ca\'b3kiem obca.\par Nie mog\'ea da\'e6 w tej chwili \'bfadnego przyk\'b3adu, ale jestem\par o tym g\'b3\'eaboko prze\'9cwiadczona. A dla mnie nie ma nic\par gorszego ni\'bf brak lojalno\'9cci. Co za\'9c do inteligencji, to nie\par s\'b9dz\'ea, \'bfeby Belwain przeci\'b9\'bfa\'b3 umys\'b3. Inaczej od dawna\par wiedzia\'b3by, jak nale\'bfy post\'eapowa\'e6 z moim ojcem. Zmie-\par ni\'b3by podej\'9ccie i \'b3atwiej by\'b3oby mu osi\'b9gn\'b9\'e6 to, czego\par chcia\'b3.\par - Czy zgodzisz si\'ea, \'bfe Belwain jest mi\'eakkim cz\'b3owie-\par kiem?\par - Owszem - potwierdzi\'b3a Elizabeth. - Ale w dodatku\par jeszcze z\'b3ym.\par - Nie powiem \f1\'84nie" - stwierdzi\f0\'b3 Geoffrey. - Jego\par zachowanie bardzo mi si\'ea nie podoba.\par - Pods\'b3ucha\'b3am kiedy\'9c, jak matka powiedzia\'b3a ojcu, \'bfe\par Belwain cierpi na kr\'f3lewsk\'b9, chorob\'ea.\par - Kr\'f3lewsk\'b9 chorob\'ea? - Geoffrey nigdy nie s\'b3ysza\'b3\par tego wyra\'bfenia.\par Elizabeth sp\'b9sowia\'b3a na policzkach, ale dzielnie odpo-\par wiedzia\'b3a m\'ea\'bfowi na pytanie.\par - No, jak si\'ea woli m\'ea\'bfczyzn ni\'bf kobiety...\par Geoffrey jednym skokiem zerwa\'b3 si\'ea z krzes\'b3a.\par - Wilhelm obci\'b9\'b3by ci j\'eazyk, gdyby us\'b3ysza\'b3 to\par blu\'9fnierstwo - rykn\'b9\'b3.\par - A wi\'eac to nieprawda? - spyta\'b3a Elizabeth, jawnie nic\par sobie nie robi\'b9c z gniewu m\'ea\'bfa.\par - Nieprawda - burkn\'b9\'b3 Geoffrey. - Nigdy wi\'eacej nie\par powtarzaj tych s\'b3\'f3w, \'bfono. S\'b9 r\'f3wnoznaczne ze zdrad\'b9\par stanu.\par - Dobrze, m\'ea\'bfu - zgodzi\'b3a si\'ea Elizabeth. - Ciesz\'ea si\'ea,\par \'bfe to nie jest prawda.\par - Wilhelm jest \'bfonaty - uci\'b9\'b3 Geoffrey. - Zreszt\'b9 nie\par wypada rozmawia\'e6...\par - Ale czy nie mo\'bfna by\'e6 \'bfonatym, a mimo to wole\'e6\par towarzystwo m\'ea\'bfczyzn?\par - Powiedzia\'b3em, przesta\'f1! - Bo\'bfe, ona potrafi dopro-\par wadzi\'e6 cz\'b3owieka do bia\'b3ej gor\'b9czki! \'afeby m\'f3wi\'e6 na taki\par temat jak o codziennych domowych sprawach. Bardzo to\par Geoffreya z\'b3o\'9cci\'b3o, ale jednocze\'9cnie bawi\'b3o. Elizabeth\par mia\'b3a przed sob\'b9 wiele nauki.\par - Dobrze, m\'ea\'bfu. - W g\'b3osie Elizabeth da\'b3a si\'ea s\'b3ysze\'e6\par skrucha, Geoffrey zastanawia\'b3 si\'ea jednak, na ile jest ona\par szczera. - Bardzo przepraszam. Odwiod\'b3am ci\'ea od tematu.\par - Hmmm. - Geoffrey d\'9fwi\'eacznie odchrz\'b9kn\'b9\'b3. Z po-\par wrotem usiad\'b3 i pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9, chc\'b9c odzyska\'e6 jasno\'9c\'e6\par my\'9cli.\par - Powiem ci, \'bfono, do jakich wniosk\'f3w tymczasem\par doszed\'b3em. Tw\'f3j stryj jest mi\'eakkim cz\'b3owiekiem. Mi\'eak-\par kim i g\'b3upim.\par - Czy mog\'ea zada\'e6 ci pytanie, m\'ea\'bfu? - spyta\'b3a potulnie\par Elizabeth.\par - Mo\'bfesz.\par - Zabijesz go, czy ja musz\'ea to zrobi\'e6? - To spokojnie\par wypowiedziane pytanie wstrz\'b9sn\'ea\'b3o Geoffreyem.\par - Tymczasem \'bfadne z nas. Belwain jest nam potrzebny,\par Elizabeth. A teraz zechciej nie zadawa\'e6 wi\'eacej pyta\'f1, p\'f3ki\par nie sko\'f1cz\'ea.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i zas\'eapi\'b3a si\'ea.\par - Nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby Belwain wymy\'9cli\'b3 t\'ea zbrodnicz\'b9\par napa\'9c\'e6. Wyczuwam, \'bfe bra\'b3 w niej udzia\'b3. Ale tylko jako\par wykonawca, bo jest za g\'b3upi, \'bfeby uknu\'e6 wielk\'b9 zbrodni\'ea.\par Elizabeth wiedzia\'b3a, \'bfe to prawda. Trudno by\'b3o jej si\'ea\par zdoby\'e6 na przyznanie m\'ea\'bfowi racji. Ale od samego po-\par cz\'b9tku, mimo i\'bf skupi\'b3a ca\'b3\'b9 sw\'b9 nienawi\'9c\'e6 na Belwainie,\par mia\'b3a niepokoj\'b9ce przeczucia, \'bfe nie on jeden stoi za tym\par czynem. Winien, owszem! Ale czy przy wsp\'f3\'b3udziale in-\par nych os\'f3b? Tej mo\'bfliwo\'9cci dot\'b9d nie pr\'f3bowa\'b3a rozwa\'bfa\'e6.\par - Belwain b\'eadzie przyn\'eat\'b9, \'bfono, Mam nadziej\'ea, \'bfe\par zaprowadzi nas do tego, kto pozostaje w cieniu. Wymy\'9cli-\par \'b3em plan - doda\'b3 - a ty daj mi s\'b3owo, \'bfe mi pomo\'bfesz.\par - Ale kto jeszcze mia\'b3by zyska\'e6 na tej zbrodni, m\'ea\'bfu?\par - spyta\'b3a Elizabeth, kt\'f3ra nie potrafi\'b3a zachowa\'e6 milczenia\par ani chwili d\'b3u\'bfej.\par - Jest jeszcze kto\'9c - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Ale nie\par powiem ci na razie jego imienia, bo mog\'ea si\'ea myli\'e6.\par Musisz mi w tym zaufa\'e6, Elizabeth.\par Nie odpowiedzia\'b3a, tylko nadal wpatrywa\'b3a si\'ea w m\'ea\'bfa\par i czeka\'b3a.\par - Teraz najtrudniejsza pro\'9cba - powiedzia\'b3. - B\'eadziesz\par musia\'b3a wykaza\'e6 si\'ea odwag\'b9.\par - W czym? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Widzia\'b3a\'9c, co si\'ea sta\'b3o, i pami\'eatasz, jak wygl\'b9dali ci,\par kt\'f3rzy nie nosili masek - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Dzi\'9c\par wieczorem ludzie Belwaina wjad\'b9 do zamku.\par Elizabeth wytrzeszczy\'b3a oczy. Geoffrey spokojnie kon-\par tynuowa\'b3:\par - Nie martw si\'ea, mamy du\'bf\'b9 przewag\'ea liczebn\'b9. Nie\par b\'eadzie \'bfadnego niebezpiecze\'f1stwa. Podczas obiadu usi\'b9-\par dziesz ko\'b3o mnie. Przy okazji musisz si\'ea przyjrze\'e6, czy\par kt\'f3ry\'9c z obecnych tam m\'ea\'bfczyzn nie bra\'b3 udzia\'b3u w napa-\par \'9cci.\par - Czy Belwain b\'eadzie siedzia\'b3 razem z nami? - spyta\'b3a\par Elizabeth.\par - Tak - potwierdzi\'b3 Geoffrey. - Chc\'ea, \'bfeby pomy\'9cla\'b3,\par \'bfe w moich oczach jest niewinny. Gdy poczuje si\'ea bezpie-\par cznie, na pewno si\'ea zdradzi.\par - Prosisz o wiele... - szepn\'ea\'b3a Elizabeth. - Nie wiem,\par czy...\par - Czy zadowoli\'b3aby ci\'ea \'9cmier\'e6 Belwaina, gdyby\'9c wie-\par dzia\'b3a, \'bfe jest jeszcze inny cz\'b3owiek, winny przynajmniej\par w tym samym stopniu?\par Elizabeth d\'b3ugo milcza\'b3a, zanim zdoby\'b3a si\'ea na odpo-\par wied\'9f.\par - Nie zadowoli\'b3aby. Chc\'ea zna\'e6 ca\'b3\'b9 prawd\'ea.\par - Czy jeste\'9c w stanie zrobi\'e6 to, o co prosz\'ea?\par - Tak - odpar\'b3a Elizabeth, cho\'e6 w g\'b3\'eabi serca wcale nie\par by\'b3a tego pewna. - A czy nie mogliby\'9cmy pojecha\'e6 do ich\par obozowiska pod murami, zamiast wpuszcza\'e6 ich do \'9crod-\par ka?\par - Nie - o\'9cwiadczy\'b3 Geoffrey. - Tutaj jeste\'9c bezpiecz-\par niejsza.\par Elizabeth wyprostowa\'b3a ramiona i wsta\'b3a.\par Dzi\'9c wieczorem b\'eadzie wiele do zrobienia. Wydam\par polecenia kucharce - powiedzia\'b3a. R\'eace jej dr\'bfa\'b3y. Tyle\par musia\'b3a przemy\'9cle\'e6. W g\'b3owie mia\'b3a istny galimatias.\par - Chod\'9f tu, Elizabeth - nakaza\'b3 Geoffrey, cho\'e6 ton\par g\'b3osu by\'b3 \'b3agodny.\par Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i szybko stan\'ea\'b3a u jego boku. Zanim\par zd\'b9\'bfy\'b3a zrobi\'e6 cokolwiek innego, Geoffrey poci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9\par sobie na kolana i nami\'eatnie poca\'b3owa\'b3. Oddech mia\'b3\par ciep\'b3y, pachn\'b9cy mi\'eat\'b9. Elizabeth zacz\'ea\'b3a mu odpowiada\'e6,\par ale wtedy Geoffrey sko\'f1czy\'b3 poca\'b3unek.\par - Nie skrzywdzi\'b3em ci\'ea w nocy? - spyta\'b3 cicho, u\'9cmie-\par chaj\'b9c si\'ea na widok rumie\'f1ca, kt\'f3ry wywo\'b3a\'b3o to pytanie.\par - Nie tak bardzo - odpar\'b3a Elizabeth, wbijaj\'b9c wzrok\par w jego podbr\'f3dek. Us\'b3ysza\'b3a chichot, wi\'eac z powrotem\par podnios\'b3a wzrok. - A czy ja ci\'ea nie skrzywdzi\'b3am, panie?\par - spyta\'b3a z powag\'b9 w g\'b3osie.\par - Nie tak bardzo - odpar\'b3 Geoffrey, gdy przem\'f3g\'b3\par zaskoczenie. Podoba\'b3o mu si\'ea takie przekomarzanie. Po-\par doba\'b3y mu si\'ea diabelskie ogniki w jej oczach. Bo\'bfe,\par pragn\'b9\'b3, by uda\'b3o mu si\'ea jak najszybciej wyja\'9cni\'e6 t\'ea ponur\'b9\par histori\'ea. Chcia\'b3 widzie\'e6 Elizabeth radosn\'b9, z u\'9cmiechem\par na ustach. Zsun\'b9\'b3 j\'b9 z kolan i wsta\'b3.\par - Nie czas na mi\'b3o\'9c\'e6, \'bfono - powiedzia\'b3. - Jest dzie\'f1\par - wyja\'9cni\'b3.\par - Mo\'bfemy okazywa\'e6 uczucia tylko wieczorem, praw-\par da? - Elizabeth potraktowa\'b3a to jak kolejn\'b9 kpink\'ea, ale\par okaza\'b3o si\'ea, \'bfe m\'b9\'bf skwapliwie przytakuje. - M\'f3wisz\par powa\'bfnie? - spyta\'b3a, powstrzymuj\'b9c \'9cmiech.\par - Naturalnie, \'bfe m\'f3wi\'ea powa\'bfnie! Nie kpij ze mnie,\par Elizabeth - powiedzia\'b3 stanowczo. - Nie wypada okazy-\par wa\'e6 uczu\'e6 w obecno\'9cci moich ludzi. Dobrze to sobie\par zapami\'eataj - zaleci\'b3. - Znaj swoje miejsce, kobieto. -\par W jego g\'b3osie nie by\'b3o z\'b3o\'9cci, Elizabeth mia\'b3a wra\'bfenie,\par \'bfe jest to raczej pouczenie starszej i bardziej do\'9cwiadczo-\par nej osoby, jak zachowywa\'e6 si\'ea na dworze. Postawa Geof-\par freya roze\'9fli\'b3a j\'b9 nie na \'bfarty.\par - A gdzie jest moje miejsce, m\'ea\'bfu? - spyta\'b3a nie kryj\'b9c\par z\'b3o\'9cci. Czekaj\'b9c na odpowied\'9f, wzi\'ea\'b3a si\'ea pod boki.\par Geoffr-ey podszed\'b3 do drzwi, otworzy\'b3 je, po czym\par znowu odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony.\par - Pyta\'b3am, m\'ea\'bfu, gdzie jest moje miejsce. Gdzie stoj\'ea?\par Geoffrey u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe jest zmieszany zachowa-\par niem Elizabeth. Wyra\'9fnie by\'b3a w\'9cciek\'b3a, zachowywa\'b3a si\'ea\par jak jego ogier, gdy kleszcz wlezie mu pod siod\'b3o.\par - Gdzie stoisz? - powt\'f3rzy\'b3, marszcz\'b9c czo\'b3o. - Co\par takiego masz na my\'9cli?\par - W\'b3a\'9cnie gdzie stoj\'ea - Elizabeth prawie to wykrzycza-\par \'b3a. - Obok ciebie czy za tob\'b9, m\'ea\'bfu? Odpowiedz.\par - No, naturalnie za mn\'b9. Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie. -\par Z miny \'bfony Geoffrey wywnioskowa\'b3, \'bfe jego odpowied\'9f\par nie by\'b3a zadowalaj\'b9ca. Zatrzasn\'b9\'b3 wi\'eac za sob\'b9 drzwi,\par zanim zd\'b9\'bfy\'b3a cokolwiek odpowiedzie\'e6. Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Och, tak, jego \'9cwie\'bfo po\'9clubion\'b9 \'bfon\'ea czeka\'b3o wiele nauki.\par Bardzo wiele!\par Mylisz si\'ea, m\'f3j m\'ea\'bfu, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth, gdy prze-\par brzmia\'b3o trza\'9cniecie drzwiami. Nie b\'ead\'ea trzyma\'e6 si\'ea za\par twoimi plecami, postanowi\'b3a. B\'ead\'ea w tym ma\'b3\'bfe\'f1stwie\par sta\'e6 przy tobie, tak jak moja matka przy ojcu. No, jej\par \'9cwie\'bfo po\'9clubionego m\'ea\'bfa czeka\'b3o wiele nauki. Bardzo\par wiele.\par 6\par Guyton, majordom ca\'b3ego dworu, zgin\'b9\'b3 podczas napa-\par \'9cci, podobnie jak Angus, rz\'b9dca pa\'f1skiej ziemi. Los wielu\par innych ludzi by\'b3 nieznany. Nale\'bfa\'b3o na ich miejsce jak\par najszybciej przyj\'b9\'e6 nowych, Elizabeth dobrze o tym wie-\par dzia\'b3a, wyczuwa\'b3a bowiem atmosfer\'ea bez\'b3adu i chaosu.\par Chocia\'bf m\'b9\'bf przej\'b9\'b3 odpowiedzialno\'9c\'e6 za wszystkie\par bie\'bf\'b9ce sprawy, Elizabeth poczytywa\'b3a sobie za obowi\'b9-\par zek w miar\'ea mo\'bfliwo\'9cci mu pom\'f3c. Jej matka wsp\'f3\'b3rz\'b9-\par dzi\'b3a z ojcem i cz\'easto powtarza\'b3a, \'bfe los przeznaczy\'b3 j\'b9 do\par pomocy w d\'9fwiganiu ci\'ea\'bfar\'f3w w\'b3adzy. Elizabeth nie\par mog\'b3a jej nie dor\'f3wna\'e6.\par Postanowi\'b3a zacz\'b9\'e6 od spe\'b3nienia obietnicy danej m\'ea\'bfo-\par wi. Odnalaz\'b3a Sar\'ea i postawi\'b3a j\'b9 na czele s\'b3u\'bfby zajmuj\'b9-\par cej si\'ea przygotowaniem obiadu. By\'b3a pewna, \'bfe Sarze\par mo\'bfna zaufa\'e6, gdy\'bf stara s\'b3u\'bf\'b9ca na pewno przeka\'bfe\par polecenia pani dalej. Gdy wi\'eac Sara powt\'f3rzy\'b3a przed ni\'b9\par punkt po punkcie wszystkie instrukcje, Elizabeth zdoby\'b3a\par pewno\'9c\'e6, \'bfe wszystko p\'f3jdzie zgodnie z planem.\par - Potrawy maj\'b9 w oczach Belwaina wygl\'b9da\'e6 skrom-\par nie, Saro. Podacie dostatek dziczych ud\'9fc\'f3w, ba\'bfancich\par i go\'b3\'eabich pasztet\'f3w, ale \'bfadnych specja\'b3\'f3w, takich jak\par pieczone pawie czy \'b3ab\'eadzie. Drobiu te\'bf nie b\'eadzie. Ma\par by\'e6 za to wielka obfito\'9c\'e6 s\'b3odyczy na deser. Nie zapomnij-\par cie o go\'9fdzikach i imbirze.\par - B\'eadziemy potrzebowa\'e6 mn\'f3stwo piwa, milady, bo po\par zjedzeniu tylu s\'b3odko\'9cci i korzeni m\'ea\'bfczyzn zacznie dr\'ea-\par czy\'e6 okrutne pragnienie.\par - O to chodzi, Saro. Powiedz s\'b3u\'bfbie, \'bfe nikt nie mo\'bfe\par siedzie\'e6 z pustym kubkiem. Piwo zam\'b9ci im w g\'b3owach\par i rozwi\'b9\'bfe j\'eazyki.\par Sara ochoczo skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Rozumiem, milady. Powiem pani, \'bfe odetchn\'ea\'b3am.\par Najpierw nie rozumia\'b3am, jak tego... tego cz\'b3owieka mo\'bf-\par na dopu\'9cci\'e6 do sto\'b3u pani ojca. My\'9cla\'b3am, \'bfe pani popiera\par \'9cwi\'eatokradztwo - doda\'b3a szeptem.\par - S\'b9 po temu powody. - Elizabeth uprzytomni\'b3a sobie,\par \'bfe pociesza star\'b9 s\'b3u\'bf\'b9c\'b9. - Ufajcie mi, Saro. - Sk\'b9d ja\par znam te s\'b3owa, pomy\'9cla\'b3a. \'a3atwo prosi\'e6 o zaufanie, ale\par o wiele trudniej nim obdarzy\'e6.\par Poklepa\'b3a star\'b9 kobiet\'ea po ramieniu i wysz\'b3a z zamku.\par Jej celem by\'b3 dziedziniec, gdzie Geoffrey sprawowa\'b3 s\'b9d.\par Wszystkich poddanych jej ojca, kt\'f3rzy mieli tak\'bfe prawa\par do kawa\'b3ka swojej ziemi i tych, kt\'f3rzy \'bfadnej w\'b3asno\'9cci\par nie mieli, lecz wiernie s\'b3u\'bfyli panu, powiadomiono, \'bfe\par baron b\'eadzie rozpatrywa\'b3 ich spory i ferowa\'b3 wyroki.\par Elizabeth bardzo chcia\'b3a pozna\'e6 metod\'ea, wed\'b3ug kt\'f3rej\par m\'b9\'bf przes\'b3uchuje. Ciekawi\'b3o j\'b9, jak podejmuje decyzje.\par Gdy schodzi\'b3a po schodach na dziedziniec, m\'b9\'bf siedzia\'b3\par ty\'b3em do niej. W niewielkiej odleg\'b3o\'9cci od zamkowych\par wr\'f3t umieszczono d\'b3ugi drewniany st\'f3\'b3. Geoffrey siedzia\'b3\par na tym samym krze\'9cle z wysokim oparciem, kt\'f3rego\par u\'bfywa\'b3 w tej sytuacji jej ojciec. Za nim sta\'b3 Roger, niemal\par odruchowo trzymaj\'b9cy d\'b3o\'f1 na r\'eakoje\'9cci miecza u boku,\par Dooko\'b3a zgromadzi\'b3 si\'ea t\'b3umek m\'ea\'bfczyzn. Stan\'eali przed\par sto\'b3em, rozdzieliwszy si\'ea na dwie grupy, mi\'eadzy kt\'f3rymi\par by\'b3o przej\'9ccie. W \'9crodku ze sk\'b3onion\'b9 g\'b3ow\'b9 sta\'b3 cz\'b3o-\par wiek, w kt\'f3rym Elizabeth rozpozna\'b3a rymarza.\par Giermek wykona\'b3 gest w stron\'ea Elizabeth i wskaza\'b3 jej\par sto\'b3ek obok siebie. Elizabeth podesz\'b3a do m\'b3odzie\'f1ca.\par - Masz siedzie\'e6 tutaj, pani - poinformowa\'b3 j\'b9 szeptem.\par - Rozkaz m\'ea\'bfa? - spyta\'b3a Elizabeth r\'f3wnie\'bf szeptem,\par \'bfeby nie przeszkadza\'e6 w s\'b9dzeniu. Giermek skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9,\par zadowolony, \'bfe pani to rozumie.\par Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i zapatrzy\'b3a w kark Geoffreya.\par Bardzo chcia\'b3a, \'bfeby zerkn\'b9\'b3 na ni\'b9 przez rami\'ea. Wi\'eac\par tak\'bfe siedz\'ea za tob\'b9, m\'ea\'bfu? Stoj\'ea za tob\'b9, siedz\'ea za tob\'b9,\par czy w ten spos\'f3b zawsze my\'9clisz? - pyta\'b3a sam\'b9 siebie.\par Bo ja my\'9cl\'ea, \'bfe nie, baronie. Musisz si\'ea wiele nauczy\'e6,\par m\'f3j ty \'9cwie\'bfo po\'9clubiony m\'ea\'bfu. A nauki zaczn\'b9 si\'ea od\par zaraz.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea pod nosem, bardziej do siebie ni\'bf do\par szczerz\'b9cego z\'eaby giermka, po czym unios\'b3a drewniany\par sto\'b3ek. Giermkowi nie pozosta\'b3o nic innego jak wytrzesz-\par czy\'e6 oczy na pani\'b9, przenosz\'b9c\'b9 sto\'b3ek do sto\'b3u. Tak\'bfe\par Roger bacznie j\'b9 obserwowa\'b3. Zdaj\'b9c sobie z tego spraw\'ea,\par Elizabeth podnios\'b3a wzrok, by sprawdzi\'e6, jak\'b9 min\'ea ma\par wasal Geoffreya. Dyskretnie pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 w jej stron\'ea.\par To, co zamierza\'b3a zrobi\'e6, by\'b3o wszak nie do przyj\'eacia.\par Elizabeth tylko si\'ea jednak u\'9cmiechn\'ea\'b3a i skinieniem po-\par twierdzi\'b3a, \'bfe zrozumia\'b3a znak. Roger, kt\'f3ry do tej pory\par marszczy\'b3 czo\'b3o, nagle przybra\'b3 zoboj\'eatnia\'b3y, niemal znu-\par dzony wyraz twarzy. Nowa pani nie da\'b3a si\'ea jednak\par oszuka\'e6, widz\'b9c w jego oczach iskry rozbawienia.\par Mimo wszystko wierzy\'b3a, \'bfe Geoffrey nie zrobi jej\par sceny, aczkolwiek w istocie nie wiedzia\'b3a nawet, czy jako\par m\'b9\'bf nie b\'eadzie chcia\'b3 bi\'e6 \'bfony. Owszem, s\'b3ysza\'b3a o jego\par porywczo\'9cci, ale jeszcze nie do\'9cwiadczy\'b3a jej na w\'b3asnej\par sk\'f3rze. W ka\'bfdym razie na zmian\'ea decyzji by\'b3o ju\'bf za\par p\'f3\'9fno. Zaczerpn\'b9wszy tchu dla uspokojenia, postawi\'b3a\par sto\'b3ek przy miejscu m\'ea\'bfa. Wyg\'b3adzi\'b3a prz\'f3d sukienki,\par usiad\'b3a i skromnie splot\'b3a d\'b3onie na podo\'b3ku. Chocia\'bf\par bardzo chcia\'b3a zerkn\'b9\'e6 na min\'ea Geoffreya, nie zrobi\'b3a\par tego. Patrzy\'b3a skupionym wzrokiem przed siebie i czeka\'b3a,\par co b\'eadzie dalej.\par Geoffrey dostrzeg\'b3 energiczn\'b9 akcj\'ea Elizabeth, b\'ead\'b9c\par w po\'b3owie zdania. Zak\'b3\'f3ci\'b3o mu to dyscyplin\'ea my\'9cli, za-\par cz\'b9\'b3 bowiem k\'b9tem oka przygl\'b9da\'e6 si\'ea zuchwa\'b3ym poczy-\par naniom \'bfony. Z wra\'bfenia na chwil\'ea odebra\'b3o mu mow\'ea.\par Elizabeth wyczu\'b3a jego gniew, kt\'f3ry owion\'b9\'b3 j\'b9 niczym\par gor\'b9cy wiatr. Przygotowa\'b3a si\'ea duchowo na wybuch.\par Czy\'bfby tak bardzo si\'ea omyli\'b3a? S\'b9dzi\'b3a dot\'b9d, \'bfe przed\par swoimi lud\'9fmi Geoffrey b\'eadzie nad sob\'b9 panowa\'b3.\par Wszystko jedno, powiedzia\'b3a sobie w duchu. Co ma by\'e6,\par to b\'eadzie. Ale gdyby wpad\'b3 w gniew i kaza\'b3 jej i\'9c\'e6 do\par zamku, to wiedzia\'b3a, \'bfe wr\'f3ci i zn\'f3w usi\'b9dzie u jego boku.\par Musia\'b3by j\'b9 zaku\'e6 w \'b3a\'f1cuchy, \'bfeby utrzyma\'e6 za sob\'b9.\par Geoffrey zignorowa\'b3 jej blisko\'9c\'e6. Nie chcia\'b3 wywo\'b3a\'e6\par zamieszania ani pokaza\'e6 widzom, \'bfe \'bfona si\'ea go nie boi,\par a co wi\'eacej jest niepos\'b3uszna. Potem, pomy\'9cla\'b3 marszcz\'b9c\par brwi. Potem j\'b9 ukarz\'ea.\par Elizabeth czu\'b3a, \'bfe niebezpiecze\'f1stwo tymczasem si\'ea\par oddali\'b3o. Na ciele pokrytym g\'easi\'b9 sk\'f3rk\'b9 czu\'b3a ch\'b3\'f3d\par wiatru. To dziwne, nie zauwa\'bfy\'b3a dot\'b9d, jaka sta\'b3a si\'ea\par nerwowa. Prawie l\'eakliwa! No, prawie.\par Trudno by\'b3o si\'ea w tej sytuacji nie u\'9cmiechn\'b9\'e6, ale\par Elizabeth robi\'b3a co mog\'b3a. \'c6wiczenie \'9cwie\'bfo po\'9clubionego\par m\'ea\'bfa nie sprawia\'b3o jej k\'b3opot\'f3w. Wcale a wcale.\par Musisz si\'ea wiele nauczy\'e6, Elizabeth, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey\par z irytacj\'b9. Uzna\'b3, \'bfe gdy tylko \'bfona pozna jego zasady\par i spos\'f3b my\'9clenia, nie b\'eadzie z tym k\'b3opot\'f3w. Wcale\par a wcale.\par Odchrz\'b9kn\'b9\'b3 i spr\'f3bowa\'b3 sobie przypomnie\'e6, co m\'f3wi\'b3,\par zanim mu przerwano.\par - Przy czym to ja by\'b3em? - mrukn\'b9\'b3 przez rami\'ea do\par Rogera.\par Wasal pochyli\'b3 si\'ea do ucha pana i szepn\'b9\'b3 mu kilka s\'b3\'f3w.\par Pan skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Oskar\'bfenie przeciwko tobie jest powa\'bfne. Czy wia-\par domo ci, \'bfe nie wolno polowa\'e6 w pa\'f1skim lesie?\par - Wiadomo, panie - odpar\'b3 rymarz. - Przez wiele lat\par dobrze pracowa\'b3em dla Thomasa Montwrighta.\par Kilku ludzi z t\'b3umu skinieniami g\'b3owy potwierdzi\'b3o\par jego s\'b3owa. Elizabeth zna\'b3a cz\'b3owieka stoj\'b9cego przed jej\par m\'ea\'bfem. Zastanawia\'b3a si\'ea, o co go oskar\'bfono. Przypo-\par mnia\'b3a sobie, \'bfe ma dobroduszn\'b9 natur\'ea i nazywa si\'ea\par Mendel. Nie mog\'b3a sobie wyobrazi\'e6 Mendla pope\'b3niaj\'b9ce-\par go jakikolwiek wyst\'eapek, drobny czy powa\'bfny. Zwalczy\'b3a\par jednak pokus\'ea, by spyta\'e6 m\'ea\'bfa, kto i z jakiego powo-\par du wni\'f3s\'b3 oskar\'bfenie. Postanowi\'b3a poczeka\'e6. Nie u\'9cmie-\par cha\'b3a jej si\'ea perspektywa uduszenia w obecno\'9cci tylu\par \'9cwiadk\'f3w.\par - Oskar\'bfono ci\'ea o polowanie w pa\'f1skim lesie - ukon-\par kretni\'b3 Geoffrey. - Rozumiem, \'bfe lord Thomas, niech\par odpoczywa w pokoju, pozwala\'b3 zabija\'e6 niekt\'f3re zwierz\'eata,\par ale na jelenie wolno by\'b3o polowa\'e6 wy\'b3\'b9cznie jemu. A jed-\par nak widziano ci\'ea, jak ci\'b9gniesz martwe zwierz\'ea.\par - Nie zaprzeczam - odrzek\'b3 Mendel. - Zabi\'b3em tego\par jelenia, ale mia\'b3em wa\'bfny pow\'f3d.\par Elizabeth omal nie skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 dla dodania mu\par otuchy, ale w por\'ea si\'ea powstrzyma\'b3a. Bardzo trudno by\'b3o\par pozosta\'e6 bezstronnym \'9cwiadkiem podczas przes\'b3uchania.\par Dopiero wtedy u\'9cwiadomi\'b3a sobie, jaka odpowiedzialno\'9c\'e6\par spoczywa na barkach m\'ea\'bfa. Wymiar sprawiedliwo\'9cci sta-\par nowi\'b3 powa\'bfne obci\'b9\'bfenie.\par - Wyt\'b3umacz - za\'bf\'b9da\'b3 Geoffrey.\par - Jele\'f1 by\'b3 ranny i cierpia\'b3 - odpar\'b3 Mendel. - Mia\'b3\par z\'b3aman\'b9 praw\'b9 przedni\'b9 nog\'ea. Nie wiem, jak to si\'ea sta\'b3o,\par w ka\'bfdym razie dobi\'b3em to zwierz\'ea, \'bfeby oszcz\'eadzi\'e6 mu\par b\'f3lu. W\'b3a\'9cnie ci\'b9gn\'b9\'b3em je do domu, gdy zatrzymali mnie\par stra\'bfnicy. Taka jest prawda - powiedzia\'b3 Mendel.\par - Czy jest kto\'9c, kto mo\'bfe potwierdzi\'e6 dobr\'b9 s\'b3aw\'ea tego\par cz\'b3owieka?\par - Tak, panie - rozleg\'b3 si\'ea g\'b3os. T\'b3um si\'ea rozst\'b9pi\'b3, na\par \'9crodek wyszed\'b3 stajenny Maynard.\par - Przedstaw \'9cwiadectwo.\par - Znam Mendla od wielu lat, panie. Zawsze uwa\'bfa\'b3em,\par \'bfe to uczciwy i prawdom\'f3wny cz\'b3owiek.\par - Roger? Czy obejrza\'b3e\'9c zwierz\'ea tak, jak ci poleci\'b3em?\par - spyta\'b3 Geoffrey.\par - Tak, milordzie. Ko\'9c\'e6 by\'b3a z\'b3amana - powiedzia\'b3.\par - Powiedz mi jeszcze, Mendel, co robi\'b3e\'9c w lesie.\par Mo\'bfe przypadkiem \'b3owi\'b3e\'9c kr\'f3liki, co? - spyta\'b3 \'b3agodnie.\par - Nie, milordzie. Zap\'b3aci\'b3em p\'f3\'b3tora pensa za przywilej\par utrzymywania w lesie dw\'f3ch \'9cwi\'f1. Sprawdza\'b3em, co si\'ea\par z nimi dzieje.\par - Mhm - mrukn\'b9\'b3 Geoffrey. D\'b3ugo wpatrywa\'b3 si\'ea\par w stoj\'b9cego przed nim cz\'b3owieka. Ludzie w t\'b3umie prze-\par st\'eapowali z nogi na nog\'ea. - Uznaj\'ea ci\'ea za niewinnego,\par Mendel.\par Oczekiwania t\'b3umu zosta\'b3y spe\'b3nione. Ludzie zacz\'eali\par wiwatowa\'e6, a Elizabeth u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea z zadowoleniem.\par Przez nast\'eapne dwie godziny odczuwa\'b3a du\'bf\'b9 przyje-\par mno\'9c\'e6, siedz\'b9c przy m\'ea\'bfu. Ludzie przychodzili jeden po\par drugim, by wyla\'e6 przed panem swe \'bfale. Zanim s\'b9d\par dobieg\'b3 ko\'f1ca, Elizabeth dowiedzia\'b3a si\'ea co nieco o spo-\par sobie rozumowania m\'ea\'bfa. Pyta\'b3 zawsze konkretnie i na\par temat. Gdy jednak dwaj ludzie r\'f3\'bfnili si\'ea w zeznaniach,\par szybko odkrywa\'b3 prawd\'ea. Obejrzawszy Geoffreya w roli\par s\'eadziego, Elizabeth nabra\'b3a nieco wi\'eacej pewno\'9cci, \'bfe uda\par mu si\'ea znale\'9f\'e6 i ukara\'e6 sprawc\'f3w \'9cmierci jej rodziny.\par T\'b3um zacz\'b9\'b3 rzedn\'b9\'e6, Elizabeth uzna\'b3a wi\'eac, \'bfe b\'eadzie\par rozs\'b9dnie wycofa\'e6 si\'ea pod byle jakim pretekstem, zanim\par m\'b9\'bf skupi na niej uwag\'ea. Nie mia\'b3a zamiaru przesadza\'e6.\par Pierwsza lekcja na temat jej miejsca dobieg\'b3a ko\'f1ca.\par Na swoje nieszcz\'ea\'9ccie, okaza\'b3a si\'ea nie do\'9c\'e6 szybka. M\'b9\'bf\par natychmiast po\'b3o\'bfy\'b3 jej na ramieniu d\'b3o\'f1, ci\'ea\'bfk\'b9 jak trzy\par kamienie do katapulty.\par - Pozwoli\'b3em ci dzi\'9c na to zuchwa\'b3e zachowanie dlate-\par go, \'bfe Belwain i jego ludzie s\'b9 w pobli\'bfu. - \'8ccisn\'b9\'b3 j\'b9 za\par rami\'ea i doda\'b3: - Zrobi\'b3em wyj\'b9tek, \'bfono. Rozumiesz?\par - S\'b3ysza\'b3am, m\'ea\'bfu, chocia\'bf nie wiem, dlaczego okazu-\par jesz niezadowolenie. Moja matka zawsze siedzia\'b3a przy\par ojcu. Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie - stwierdzi\'b3a, posy\'b3aj\'b9c mu\par niewinne spojrzenie.\par - Wcale tak nie jest - odpar\'b3 Geoffrey. Jego g\'b3os sta\'b3 si\'ea\par wy\'bfszy ni\'bf zwykle, a blizna na policzku pobiela\'b3a i ostro\par odcina\'b3a si\'ea teraz od opalenizny. By\'b3 to nieomylny znak, tego\par Elizabeth ju\'bf si\'ea nauczy\'b3a, \'9cwiadcz\'b9cy o jego niek\'b3amanej\par z\'b3o\'9cci. Geoffrey \'9ccisn\'b9\'b3 j\'b9 za rami\'ea jeszcze mocniej.\par - Nie? - spyta\'b3a Elizabeth, robi\'b9c najbardziej niewinn\'b9\par min\'ea, na jak\'b9 j\'b9 by\'b3o sta\'e6. Czule po\'b3o\'bfy\'b3a swoj\'b9 d\'b3o\'f1 na\par jego d\'b3oni. - Mam do na\'9cladowania tylko przyk\'b3ad rodzi-\par c\'f3w, panie.\par Geoffrey pu\'9cci\'b3 jej rami\'ea i uwolni\'b3 r\'eak\'ea.\par - Niestosowne jest, \'bfono, publiczne dotykanie mnie\par w taki spos\'f3b. - Westchn\'b9\'b3, bo nie us\'b3ysza\'b3 potwierdzenia.\par Z jej twarzy wyczyta\'b3 zreszt\'b9, \'bfe jest przeciwnego zdania.\par Zdawa\'b3a si\'ea raczej zdumiona jego stwierdzeniem. - Nie\par czas teraz na dyskusje, Elizabeth - powiedzia\'b3 wi\'eac. - Dzi\'9c\par wieczorem poucz\'ea ci\'ea, jakie s\'b9 twoje obowi\'b9zki i gdzie\par jest twoje miejsce.\par - Ch\'eatnie wezm\'ea u ciebie t\'ea lekcj\'ea, m\'ea\'bfu - odpar\'b3a\par Elizabeth, usi\'b3uj\'b9c skry\'e6 irytacj\'ea. Ja te\'bf ci\'ea poucz\'ea dzi\'9c\par wieczorem, pomy\'9cla\'b3a.\par Geoffrey zmierzy\'b3 j\'b9 spojrzeniem, dostrzeg\'b3 gniew i to\par go zaskoczy\'b3o. Czy\'bfby nie zdawa\'b3a sobie sprawy, ile\par cierpliwo\'9cci okazuje jej m\'b9\'bf? Pewnie nie, pomy\'9cla\'b3 z po-\par czuciem g\'b3\'eabokiego zawodu. Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe ostat-\par nio wiele przesz\'b3a i jest na kraw\'eadzi za\'b3amania. Z tego\par wzgl\'eadu postanowi\'b3 nadal zachowywa\'e6 cierpliwo\'9c\'e6.\par Sk\'b9d on bierze te swoje pogl\'b9dy? - zastanawia\'b3a si\'ea\par Elizabeth. Nie dotyka\'e6 si\'ea publicznie? Nie okazywa\'e6\par czu\'b3o\'9cci, chyba \'bfe wieczorem w intymnej atmosferze\par sypialni? To \'9cmieszne, pomy\'9cla\'b3a lekcewa\'bf\'b9co. Nie ma nic\par z\'b3ego w tym, \'bfe m\'b9\'bf wita \'bfon\'ea poca\'b3unkiem ani w tym,\par \'bfe \'bfona czule ca\'b3uje go w policzek podczas ich pierwszego\par spotkania w ci\'b9gu dnia. Kto go wychowa\'b3? Czy przypad-\par kiem nie stado wilk\'f3w? Wiedzia\'b3a od Rogera, \'bfe rodzice\par Geofrreya ju\'bf nie \'bfyj\'b9, ciekawi\'b3o j\'b9 jednak, jak odnosili\par si\'ea do siebie, gdy Geoffrey by\'b3 jeszcze ch\'b3opcem. Czy\par kiedykolwiek okazywali sobie uczucia? Mo\'bfe nie \'b3\'b9czy\'b3a\par ich mi\'b3o\'9c\'e6? Ale przecie\'bf jej i Geofrreya te\'bf nie \'b3\'b9czy\par mi\'b3o\'9c\'e6, jeszcze nie. Na to jest chyba za wcze\'9cnie. Czy\par jednak dotykanie si\'ea i okazywanie sobie wzgl\'ead\'f3w nie\par stanowi niezb\'eadnego pierwszego kroku ku trwa\'b3ej i pra-\par wdziwej mi\'b3o\'9cci? Och, co za m\'eatlik! Elizabeth czu\'b3a, \'bfe\par kr\'eaci jej si\'ea w g\'b3owie na my\'9cl o tych wszystkich regu\'b3ach,\par o kt\'f3rych wspomina\'b3 jej m\'b9\'bf. Czy\'bfbym tak si\'ea myli\'b3a\par w zapatrywaniach? - zastanawia\'b3a si\'ea. Czy \'9fle jest t\'easkni\'e6\par za chwilami wsp\'f3lnego \'9cmiechu i wsp\'f3lnymi tajemnica-\par mi, za przelotnym u\'9cciskiem, wyra\'bfaj\'b9cym szczeg\'f3lne\par wzgl\'eady dla wsp\'f3\'b3ma\'b3\'bfonka? Ogarn\'b9\'b3 j\'b9 smutek i poczu-\par cie osamotnienia. Bez s\'b3owa wsta\'b3a i odesz\'b3a. Powoli\par wr\'f3ci\'b3a do wielkiej sali. Sara natychmiast j\'b9 tam znalaz\'b3a,\par wi\'eac wdzi\'eaczna za to starej s\'b3u\'bf\'b9cej, Elizabeth od\'b3o\'bfy\'b3a na\par bok trosk\'ea o m\'ea\'bfa i jego zachowanie. Mia\'b3a prac\'ea do\par wykonania.\par W godzin\'ea p\'f3\'9fniej nie bardzo wiedzia\'b3a, jak si\'ea nazywa.\par Wygl\'b9da\'b3o na to, \'bfe nikt nie podejmie \'bfadnej decyzji, je\'9cli\par nie us\'b3yszy polecenia od niej osobi\'9ccie. Czasem musia\'b3a\par powtarza\'e6 kilka razy, zanim s\'b3u\'bfba zrozumia\'b3a, o co jej\par chodzi. Wi\'eakszo\'9c\'e6 nie zna\'b3a zadowalaj\'b9co swoich obo-\par wi\'b9zk\'f3w, ale Elizabeth zachowywa\'b3a cierpliwo\'9c\'e6, bo sta-\par rali si\'ea jak umieli.\par - Je\'9cli Gerty st\'b3ucze jeszcze jeden kubek, nie starczy\par nam naczy\'f1, Saro - mrukn\'ea\'b3a Elizabeth, s\'b3ysz\'b9c trzeci\par g\'b3o\'9cny trzask z rz\'eadu.\par Sara by\'e6 mo\'bfe co\'9c by odpowiedzia\'b3a, gdyby mo\'bfna j\'b9\par by\'b3o us\'b3ysze\'e6 w przera\'9fliwym wrzasku, kt\'f3ry rozleg\'b3 si\'ea\par na zewn\'b9trz. Elizabeth pozna\'b3a g\'b3os brata i wiedzia\'b3a, \'bfe\par co\'9c bardzo go przestraszy\'b3o. W\'b3a\'9cnie mia\'b3a sprawdzi\'e6, co\par si\'ea sta\'b3o, gdy drzwi gwa\'b3townie si\'ea otworzy\'b3y i ch\'b3opiec\par wpad\'b3 do wielkiej sali. Tu\'bf za nim pojawi\'b3 si\'ea Roger,\par usi\'b3uj\'b9cy z\'b3apa\'e6 wilczarze, kt\'f3re nosami tr\'b9ca\'b3y malca\par w \'b3opatki i w ten spos\'f3b popycha\'b3y do przodu.\par - Psy my\'9cl\'b9, \'bfe si\'ea z nimi bawisz, Thomas - zawo\'b3a\'b3a\par Elizabeth, staraj\'b9c si\'ea go przekrzycze\'e6. Chwyci\'b3a Thora,\par wi\'eakszego z dw\'f3ch, za sier\'9c\'e6 na karku, tymczasem Roger\par rzuci\'b3 si\'ea ku Garthowi, ale fatalnie chybi\'b3 i z g\'b3o\'9cnym\par \'b3oskotem run\'b9\'b3 na ziemi\'ea. Elizabeth r\'f3wnie\'bf omal nie\par upad\'b3a, bo braciszek z wielkim impetem grzmotn\'b9\'b3 j\'b9 od\par ty\'b3u w nogi, kryj\'b9c si\'ea za sp\'f3dnic\'b9. - Przesta\'f1 wrzeszcze\'e6\par - krzykn\'ea\'b3a Elizabeth na ch\'b3opca. - Bo jak nie, to zaraz\par naprawd\'ea b\'eadziesz mia\'b3 pow\'f3d!\par - \'8cwi\'eate s\'b3owa - mrukn\'b9\'b3 Roger, usi\'b3uj\'b9c wsta\'e6. By\'b3o\par to trudne zadanie, gdy\'bf Garth w przyp\'b3ywie czu\'b3o\'9cci k\'b3ad\'b3\par mu przednie \'b3apy na piersi, by dok\'b3adniej wyliza\'e6 rozz\'b3o-\par szczon\'b9 twarz.\par - Co tu si\'ea dzieje? - Elizabeth i Roger jak na komend\'ea\par podnie\'9cli g\'b3owy i ujrzeli w drzwiach Geofrreya. Nawet\par Thomas zerkn\'b9\'b3 na lorda zza sp\'f3dnicy. Elizabeth, widz\'b9c\par m\'ea\'bfa stoj\'b9cego w rozkroku, z r\'eakami wspartymi na bio-\par drach uzna\'b3a, \'bfe jest solidnie poirytowany. Sama zreszt\'b9\par r\'f3wnie\'bf by\'b3a poirytowana. Wraz z kolejnym \'b3oskotem\par poczu\'b3a, \'bfe ma ochot\'ea zgrzyta\'e6 z\'eabami.\par - Chod\'9f tu, Thomas - nakaza\'b3 Geoffrey. Jego g\'b3os\par brzmia\'b3 szorstko, Elizabeth natychmiast zapragn\'ea\'b3a wi\'eac\par os\'b3oni\'e6 ma\'b3ego brata przed gniewem m\'ea\'bfa. Nie s\'b9dzi\'b3a, by\par Geoffrey mia\'b3 go skrzywdzi\'e6, ale martwi\'b3a si\'ea, \'bfe ostrymi\par s\'b3owami bardzo go zdenerwuje.\par Jednym pewnym ruchem Geoffrey \'9cci\'b9gn\'b9\'b3 psa z Ro-\par gera.\par - Siad! - poleci\'b3 zwierz\'eaciu, kt\'f3re na szcz\'ea\'9ccie us\'b3u-\par cha\'b3o. - Czekam, ch\'b3opcze - powiedzia\'b3 Geoffrey do\par Thomasa, zak\'b3adaj\'b9c r\'eace na piersi.\par Czy nie m\'f3g\'b3by u\'bfywa\'e6 troch\'ea delikatniejszego tonu,\par gdy zwraca si\'ea do ma\'b3ego dziecka? - pomy\'9cla\'b3a Elizabeth.\par Spojrza\'b3a na m\'ea\'bfa z dezaprobat\'b9, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe\par zauwa\'bfy to i z\'b3agodnieje.\par Thomas stwierdzi\'b3, \'bfe oba psy si\'ea uspokoi\'b3y, wi\'eac\par podszed\'b3 do Geoffreya, omijaj\'b9c szerokim \'b3ukiem siostr\'ea,\par kt\'f3ra trzyma\'b3a Thora.\par - Czy to ciebie s\'b3ysza\'b3em z mur\'f3w? Czy to ty dar\'b3e\'9c\par si\'ea jak niemowlak? - spyta\'b3 Geoffrey.\par Wzmianka o niemowlaku poskutkowa\'b3a. Thomas prze-\par sta\'b3 p\'b3aka\'e6 i r\'eakawem otar\'b3 \'b3zy.\par - Nie lubi\'ea tych ps\'f3w - wyb\'b9ka\'b3. - Chc\'b9 mi odgry\'9f\'e6\par r\'eace.\par Elizabeth nie by\'b3a w stanie d\'b3u\'bfej zachowa\'e6 milczenia.\par - To nonsens, Thomas - burkn\'ea\'b3a. - Widzisz, jak\par machaj\'b9 ogonami? Robi\'b9 tak tylko wtedy, kiedy s\'b9 zado-\par wolone.\par - Jeszcze przez pewien czas ka\'bf\'ea trzyma\'e6 psy na\par \'b3a\'f1cuchu - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Ale od dzisiaj, Thomas,\par twoim obowi\'b9zkiem b\'eadzie nosi\'e6 im jedzenie i pilnowa\'e6,\par czy maj\'b9 do\'9c\'e6 wody. Je\'9cli us\'b3ysz\'ea, \'bfe nie wywi\'b9zujesz si\'ea\par z tego obowi\'b9zku, zostaniesz ukarany. Rozumiesz?\par - B\'ead\'ea je karmi\'b3, panie - odrzek\'b3 Thomas. - nie b\'ead\'ea\par si\'ea ba\'b3. Przywi\'b9zane psy mnie nie ugryz\'b9.\par Geoffrey westchn\'b9\'b3 i skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie, nie ugryz\'b9. A jak zaczniesz przynosi\'e6 im jedze-\par nie, naucz\'b9 si\'ea na tobie polega\'e6.\par - Prosz\'ea pani - zawo\'b3a\'b3a Sara zza plec\'f3w Elizabeth. -\par Wypadek! Rozla\'b3o si\'ea piwo z nowej beczki.\par Elizabeth zamkn\'ea\'b3a oczy z poczuciem beznadziejno\'9cci.\par - Dopilnuj, \'bfeby sprz\'b9tni\'eato wszystko do czysta -\par powiedzia\'b3a tylko.\par - Przywi\'b9\'bf\'ea psy - wtr\'b9ci\'b3 Roger. - Chod\'9f ze mn\'b9,\par ch\'b3opcze. - Wo\'b3anie, \'bfe kto\'9c nadje\'bfd\'bfa, zmieni\'b3o jego\par plany. Popatrzy\'b3 tylko na Geoffreya, a potem chwyci\'b3\par Thomasa i zarzuci\'b3 go sobie na rami\'ea.\par - Mamy towarzystwo - oznajmi\'b3 Geoffrey, zerkaj\'b9c na\par \'bfon\'ea. - Tw\'f3j dziadek. - Ta spokojnie przekazana nowina\par w jednej chwili rozproszy\'b3a zm\'eaczenie Elizabeth. Omal\par nie u\'9cciska\'b3a m\'ea\'bfa z rado\'9cci.\par - Naprawd\'ea jest tutaj? - spyta\'b3a bez tchu, odruchowo\par przyg\'b3adzaj\'b9c w\'b3osy.\par Geoffrey przygl\'b9da\'b3 si\'ea podnieceniu \'bfony z zal\'b9\'bfkiem\par u\'9cmiechu na ustach. Cieszy\'b3 si\'ea, \'bfe nowina sprawi\'b3a jej\par tak\'b9 rado\'9c\'e6. Uzna\'b3, \'bfe lubi, jak Elizabeth si\'ea u\'9cmiecha.\par Nied\'b3ugo \'bfona zrozumie, jak jej si\'ea uda\'b3o i b\'eadzie si\'ea tak\par u\'9cmiecha\'e6 do mnie, pomy\'9cla\'b3. Nie mia\'b3o to oczywi\'9ccie\par zasadniczego znaczenia, ale pomog\'b3oby im u\'b3o\'bfy\'e6 sobie\par ma\'b3\'bfe\'f1stwo. Naturalnie Elizabeth nale\'bfa\'b3a do niego,\par szcz\'ea\'9cliwa czy nie, bo tak ju\'bf jest na \'9cwiecie.\par - Jeste\'9c zadowolona? - spyta\'b3 mimo woli.\par - Bardzo zadowolona, milordzie - odrzek\'b3a Elizabeth,\par klaszcz\'b9c w d\'b3onie. Chcia\'b3a przebiec obok niego, \'bfeby\par powita\'e6 dziadka, ale r\'eaka Geoffreya j\'b9 powstrzyma\'b3a.\par - Powitamy go razem - oznajmi\'b3.\par Elizabeth uzna\'b3a, \'bfe tak wypada, wi\'eac skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 na\par znak zgody. Geoffrey pu\'9cci\'b3 jej rami\'ea i przeszed\'b3 razem\par z ni\'b9 do szczytu schod\'f3w prowadz\'b9cych na dziedziniec.\par Na rozkaz Geoffreya otwarto bram\'ea i na dziedziniec\par galopem wpad\'b3 dziadek Elizabeth, dosiadaj\'b9cy bia\'b3ego\par wierzchowca, kt\'f3rego Elizabeth jeszcze nigdy nie widzia-\par \'b3a. Jak zawsze by\'b3 ubrany na szaro, a na ramionach\par i kostkach st\'f3p odzienie mia\'b3 przybrane futrem jakiego\'9c\par dzikiego zwierz\'eacia. Futrzane nakrycie przys\'b3ania\'b3o te\'bf\par wi\'eaksz\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 jego w\'b3os\'f3w w odcieniu siwoblond, a \'bfe\par by\'b3o przekrzywione na bakier, prawie zakrywa\'b3o jedno\par oko. Je\'9cli nawet Geoffreya zaskoczy\'b3a postura zsiadaj\'b9ce-\par go z konia m\'ea\'bfczyzny, nic nie da\'b3 po sobie pozna\'e6.\par Elizabeth zerkn\'ea\'b3a na niego z u\'9cmiechem.\par Jej dziadek by\'b3 niezwykle wysokim m\'ea\'bfczyzn\'b9. Poru-\par sza\'b3 si\'ea spr\'ea\'bfy\'9ccie, m\'f3g\'b3 tym zaimponowa\'e6 podobnie jak\par budow\'b9 cia\'b3a. Klepn\'b9\'b3 konia, oddaj\'b9c go pod opiek\'ea\par s\'b3u\'bfby, po czym ruszy\'b3 w stron\'ea Elizabeth.\par - Przyjecha\'b3em natychmiast, gdy dotar\'b3a do mnie twoja\par wiadomo\'9c\'e6 - zacz\'b9\'b3 g\'b3o\'9cno. - To ty, panie, jeste\'9c tu\par baronem? - spyta\'b3.\par - Jestem - potwierdzi\'b3 Geoffrey.\par Olbrzym skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, mierz\'b9c wzrokiem m\'ea\'bfczyzn\'ea\par stoj\'b9cego obok jego wnuczki. Gdy dok\'b3adnie go otakso-\par wa\'b3, raz jeszcze skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i przeni\'f3s\'b3 uwag\'ea na Eliza-\par beth.\par - Nie przywitasz dziadka? - spyta\'b3 cicho.\par Przyjrzawszy jej si\'ea dok\'b3adniej, dostrzeg\'b3 zm\'eaczenie\par w oczach i bruzdy na twarzy, wyci\'9cni\'eate przez trosk\'ea.\par Elizabeth nie potrzebowa\'b3a dalszych s\'b3\'f3w zach\'eaty. Nawet\par nie spojrza\'b3a na m\'ea\'bfa. Zbieg\'b3a ze schod\'f3w i rzuci\'b3a si\'ea\par dziadkowi w obj\'eacia.\par - Dzi\'eaki Bogu, \'bfe przyjecha\'b3e\'9c - szepn\'ea\'b3a mu do ucha,\par gdy uni\'f3s\'b3 j\'b9 w powietrze.\par - Porozmawiamy p\'f3\'9fniej, dziecko - odszepn\'b9\'b3 dzia-\par dek. A g\'b3o\'9cniej powiedzia\'b3: - Dobrze si\'ea czujesz, m\'f3j ma\'b3y\par wikingu? - Tak j\'b9 zawsze pieszczotliwie nazywa\'b3.\par - Ju\'bf nie jestem ma\'b3ym wikingiem, dziadku, tylko\par pani\'b9 baronow\'b9. Odstaw mnie na ziemi\'ea, to przedstawi\'ea\par ci\'ea mojemu m\'ea\'bfowi - powiedzia\'b3a. Zerkn\'ea\'b3a na Geoffreya\par i zauwa\'bfy\'b3a marsa na czole, wi\'eac szybko doda\'b3a na jego\par u\'bfytek: - M\'b9\'bf zawsze okazuje mi mn\'f3stwo cierpliwo\'9cci,\par gdy moje zachowanie staje si\'ea niestosowne.\par Cz\'b3owiek trzymaj\'b9cy Elizabeth w obj\'eaciach by\'b3 jej\par dziadkiem, Geoffrey o tym wiedzia\'b3, ale i tak nie m\'f3g\'b3\par pow\'9cci\'b9gn\'b9\'e6 irytacji, \'bfe jego \'bfony dotyka inny m\'ea\'bfczyzna.\par Dziadek odstawi\'b3 wnuczk\'ea na ziemi\'ea, jeszcze raz serdecz-\par nie j\'b9 u\'9cciska\'b3 i odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Geoffreya. Patrz\'b9c na\par niego, spyta\'b3:\par - Wnuczko, czy ma\'b3\'bfe\'f1stwo by\'b3o wymuszone? - W je-\par go g\'b3osie zabrzmia\'b3 cie\'f1 gro\'9fby, Geoffrey zachowa\'b3 jednak\par zimn\'b9 krew. R\'f3wnie\'bf zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ku \'bfonie i czeka\'b3 na jej\par s\'b3owa. To one mia\'b3y zdecydowa\'e6 o tym, co zrobi.\par - Nie, dziadku. - Odpowiadaj\'b9c, z powag\'b9 wpatrywa\'b3a\par si\'ea w m\'ea\'bfa. - Jestem bardzo zadowolona.\par Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe Geoffrey jakby troch\'ea si\'ea odpr\'ea\'bfy\'b3,\par mimo \'bfe wci\'b9\'bf jeszcze si\'ea nie u\'9cmiechn\'b9\'b3. Elizabeth\par przypomnia\'b3a sobie jednak, \'bfe m\'b9\'bf w og\'f3le rzadko si\'ea\par u\'9cmiecha. Sprowadzenie pogody na jego twarz by\'b3o r\'f3w-\par nie \'b3atwe jak przywo\'b3anie s\'b3o\'f1ca w czasie ulewy. Kr\'f3tko\par m\'f3wi\'b9c, zadanie przerasta\'b3o jej mo\'bfliwo\'9cci. Rozmy\'9clania\par przerwa\'b3 jej dziadek:\par - To po co ten po\'9cpiech, pytam. Ch\'eatnie przyjecha\'b3bym\par na \'9club.\par - By\'b3o takie zamieszanie, \'bfe m\'f3j m\'b9\'bf uzna\'b3 za stosow-\par ne po\'9cpieszy\'e6 si\'ea ze \'9clubem. Zreszt\'b9 nie wypada\'b3oby\par urz\'b9dza\'e6 tu hucznych obchod\'f3w po tym, co si\'ea sta\'b3o,\par dziadku.\par - Oto jeszcze jeden pow\'f3d do zw\'b3oki - stwierdzi\'b3\par dziadek. Wci\'b9\'bf jeszcze nie oderwa\'b3 spojrzenia od wyso-\par kiego wojownika. Elizabeth zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe przyjazny ton\par jego g\'b3osu zmieni\'b3 si\'ea. Prowokuje, pomy\'9cla\'b3a przygl\'b9daj\'b9c\par si\'ea, jak dziadek krzy\'bfuje r\'eace na piersi i dalej przeszywa\par Geoffreya wzrokiem. O co mu chodzi? - pyta\'b3a si\'ea w du-\par chu, coraz bardziej zaniepokojona.\par - To ja podj\'b9\'b3em t\'ea decyzj\'ea - odpar\'b3 Geoffrey. Przybra\'b3\par podobny ton jak dziadek, tote\'bf Elizabeth mia\'b3a wra\'bfenie,\par \'bfe widzi teraz przed sob\'b9 dw\'f3ch wrog\'f3w. - Nie wa\'bf si\'ea,\par panie, jej kwestionowa\'e6.\par Geoffrey wiedzia\'b3, \'bfe ten olbrzymi przybysz poddaje go\par pr\'f3bie, chocia\'bf nie rozumia\'b3 dlaczego. Ale bez wzgl\'eadu na\par jego motywy nadszed\'b3 czas, by pokaza\'e6, kto tu rz\'b9dzi.\par - Nie kl\'eakasz przede mn\'b9 - powiedzia\'b3. - Zapomnia\'b3e\'9c\par z\'b3o\'bfy\'e6 mi ho\'b3d, chocia\'bf wiesz, \'bfe jestem tutaj baronem. -\par Po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na r\'eakoje\'9cci miecza, milcz\'b9co daj\'b9c do zrozu-\par mienia, \'bfe sposobi si\'ea do walki, gdyby okaza\'b3a si\'ea konieczna.\par - Jestem wyrzutkiem - odpar\'b3 dziadek. - Czy m\'f3j ho\'b3d,\par panie, b\'eadzie dla ciebie honorowy? Wi\'b9\'bf\'b9cy?\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Tak.\par Dziadek zamy\'9cli\'b3 si\'ea nad nast\'eapnym posuni\'eaciem. Przy\par okazji twarz mu si\'ea nieco rozja\'9cni\'b3a.\par - Czy znasz dobrze wszystkie fakty, panie? Jestem Sasem\par z ojca i matki, kiedy\'9c by\'b3em szlachcicem. Czy nadal doma-\par gasz si\'ea ho\'b3du? Nie mam ziemi, kt\'f3r\'b9 trzeba chroni\'e6.\par - Lojalno\'9c\'e6 albo \'bfycie. Decyzja nale\'bfy do ciebie.\par Elizabeth nie mog\'b3a poj\'b9\'e6, co dzieje si\'ea mi\'eadzy tymi\par dwoma m\'ea\'bfczyznami. Z l\'eakiem przygl\'b9da\'b3a si\'ea szermierce\par na s\'b3owa. \'afycie? Czy Geoffrey naprawd\'ea domaga si\'ea\par lojalno\'9cci lub \'bfycia dziadka? Mia\'b3a ochot\'ea krzykn\'b9\'e6: Nie!\par Nie domagaj si\'ea tego! Dziadek jest swoim w\'b3asnym\par panem, lojalnym tylko wobec rodziny. Rodziny! No tak,\par u\'9cwiadomi\'b3a sobie. To w\'b3a\'9cnie jest klucz do tej przera\'bfa-\par j\'b9cej gry, kt\'f3ra si\'ea na jej oczach odbywa. Czy domagaj\'b9c\par si\'ea ho\'b3du Geoffrey domaga si\'ea jednocze\'9cnie akceptacji?\par A je\'9cli tak, to dlaczego?\par Geoffrey widzia\'b3 niepok\'f3j \'bfony, liczy\'b3 jednak, \'bfe obej-\par dzie si\'ea bez jej interwencji. Zaufanie i lojalno\'9c\'e6 jej dziadka\par by\'b3y mu niezb\'eadne, a chocia\'bf nie wy\'b3uszczy\'b3 powod\'f3w\par tego przed Elizabeth, oczekiwa\'b3, \'bfe zachowa milczenie.\par - Id\'9f do swojego m\'ea\'bfa - us\'b3ysza\'b3 polecenie wydane\par \'bfonie przez dziadka przyciszonem g\'b3osem.\par Elizabeth czu\'b3a si\'ea rozdarta. Potrzebowa\'b3a czasu, \'bfeby\par wyt\'b3umaczy\'e6 dziadka przed m\'ea\'bfem i m\'ea\'bfa przed dziad-\par kiem, ale czasu nie by\'b3o. Wesz\'b3a na stopie\'f1 schod\'f3w, by\par stan\'b9\'e6 przy m\'ea\'bfu.\par Zapad\'b3a cisza. Dwaj m\'ea\'bfczy\'9fni mierzyli si\'ea wzrokiem.\par Dla Elizabeth by\'b3a to wyj\'b9tkowo trudna chwila. Nie\par wiedzia\'b3a, co pocznie, je\'9cli dziadek nie ugnie si\'ea przed\par wol\'b9 m\'ea\'bfa, nie wiedzia\'b3a te\'bf, czy m\'b9\'bf naprawd\'ea spe\'b3ni\'b3by\par gro\'9fb\'ea pojedynku...\par Gra dobieg\'b3a ko\'f1ca. Dziadek z pe\'b3n\'b9 swobod\'b9 zsun\'b9\'b3\par nakrycie g\'b3owy i ukl\'b9k\'b3 przed Geoffreyem na jedno kolano.\par Po\'b3o\'bfy\'b3 praw\'b9 r\'eak\'ea na sercu i wyra\'9fnie, g\'b3o\'9cno powiedzia\'b3:\par - Ja, Elslow Kent Hampton, ofiarowuj\'ea ci, panie, lojal-\par no\'9c\'e6 i \'9clubuj\'ea, \'bfe nigdy nie dopuszcz\'ea si\'ea zdrady.\par To by\'b3a dla Elizabeth poruszaj\'b9ca chwila. Nigdy nie\par widzia\'b3a dziadka tak powa\'bfnego. S\'b3owo by\'b3o jego gwaran-\par cj\'b9, wszystkim, co mia\'b3 do zaoferowania. By\'b3o jego\par honorem i dusz\'b9. Zastanawia\'b3a si\'ea, czy m\'b9\'bf rozumie, jak\par to jest z jej dziadkiem. Nie, niemo\'bfliwe, przecie\'bf ledwie\par go zna\'b3. Nie m\'f3g\'b3 mie\'e6 poj\'eacia, \'bfe jej dziadek jest tak\par samo przesadnie lojalny jak ona.\par - Wsta\'f1 - powiedzia\'b3 Geoffrey do Elslowa. Szorstko\'9c\'e6\par ca\'b3kiem znik\'b3a z jego g\'b3osu. Elizabeth widzia\'b3a jego zado-\par wolenie. M\'b9\'bf zszed\'b3 ze schod\'f3w i po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na ramie-\par niu nowego krewnego. - Skoro ofiarowa\'b3e\'9c mi sw\'b9 lojal-\par no\'9c\'e6, to mam z tob\'b9 wiele do om\'f3wienia, jeszcze przed\par wieczorem.\par Nie spodziewa\'b3 si\'ea jednak pot\'ea\'bfnego grzmotni\'eacia w ra-\par mi\'ea ani g\'b3o\'9cnego ryku \'9cmiechu, od kt\'f3rego a\'bf zadzwoni\'b3o\par mu w uszach.\par - S\'b3u\'bf\'ea moim czasem, milordzie, bo czas jest wszyst-\par kim, co mam do ofiarowania. I ja mam wiele spraw...\par o wiele chcia\'b3bym ci\'ea prosi\'e6.\par - Niech tak b\'eadzie - odrzek\'b3 Geoffrey.\par - Czy stan\'b9\'b3by\'9c do walki o m\'f3j ho\'b3d, panie? - spyta\'b3\par dziadek z chichotem.\par - Owszem, i zdoby\'b3bym go - powiedzia\'b3 Geoffrey\par z u\'9cmiechem na twarzy.\par - Nie b\'b9d\'9f, panie, za pewny siebie. Jeszcze troch\'ea si\'b3y\par w starych ko\'9cciach mi zosta\'b3o. Wnosz\'ea, \'bfe mia\'b3bym prze-\par wag\'ea rozwagi, jak\'b9 daje wiek. - Z b\'b3yskiem w oku czeka\'b3\par na reakcj\'ea Geoffreya.\par Lord wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Nic z tego - odpar\'b3. - Ja mam si\'b3\'ea w m\'b3odszych\par ko\'9cciach, \'9cci\'b9\'b3bym ci\'ea z n\'f3g jednym szybkim ruchem.\par - Ha! Chyba nigdy nie dowiemy si\'ea tego na pewno, co?\par - Dziadek obj\'b9\'b3 Geoffreya ramieniem, zupe\'b3nie jakby byli\par przyj aci\'f3\'b3mi z dzieci\'f1stwa i zmieni\'b3 temat, nim Geoffrey\par zd\'b9\'bfy\'b3 odpowiedzie\'e6. - M\'eaczy mnie okrutne pragnienie.\par Napi\'b3bym si\'ea czego\'9c zimnego, baronie. Wypijmy toast za\par twoje ma\'b3\'bfe\'f1stwo, panie.\par Geoffrey roze\'9cmia\'b3 si\'ea i obaj m\'ea\'bfczy\'9fni pokonawszy\par schody znikli za drzwiami. Dziadek powiedzia\'b3 co\'9c po\par cichu, a potem do uszu Elizabeth dobieg\'b3 dudni\'b9cy \'9cmiech\par m\'ea\'bfa. Geoffrey si\'ea \'9cmia\'b3! Elizabeth spojrza\'b3a w niebo\par i ujrza\'b3a s\'b3o\'f1ce. To zadziwiaj\'b9ce, pomy\'9cla\'b3a. W polu wi-\par dzenia nie by\'b3o ani jednej deszczowej chmury.\par Zbli\'bfa\'b3a si\'ea pora obiadu, a Geoffrey wci\'b9\'bf by\'b3 poch\'b3o-\par ni\'eaty rozmow\'b9 z Elslowem. Siedzieli przy d\'b3ugim stole\par naprzeciwko siebie, maj\'b9c mi\'eadzy sob\'b9 kubki piwa. Dwu-\par krotnie Elizabeth pr\'f3bowa\'b3a si\'ea do nich przy\'b3\'b9czy\'e6, lecz\par m\'ea\'bfczy\'9fni przerywali wtedy rozmow\'ea i zaczynali si\'ea w ni\'b9\par bez s\'b3owa wpatrywa\'e6. Bardzo wyra\'9fnie dawali do zrozu-\par mienia, \'bfe nie \'bfycz\'b9 sobie jej obecno\'9cci.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe rozmowa dotyczy Belwaina i \f1\'84tego dru-\par giego", o kt\'f3rym Geoffrey jej wspomnia\f0\'b3. Uzna\'b3a wi\'eac, \'bfe\par m\'ea\'bfczy\'9fni planuj\'b9, co dalej robi\'e6. Bo\'bfe, daj mi si\'b3y, bym\par zdo\'b3a\'b3a przetrwa\'e6 t\'ea gr\'ea, bym mog\'b3a spojrze\'e6 na Belwaina\par nie zatapiaj\'b9c mu w sercu sztyletu, pomy\'9cla\'b3a.\par Ogarnia\'b3 j\'b9 coraz silniejszy niepok\'f3j. W poszukiwaniu\par samotno\'9cci wybra\'b3a si\'ea na spacer, a chocia\'bf nie mog\'b3a si\'ea\par zdoby\'e6 na odwiedzenie grob\'f3w, posz\'b3a w tamt\'b9 stron\'ea.\par S\'b3o\'f1ce zachodzi\'b3o, zalewaj\'b9c horyzont pomara\'f1czowym\par \'9cwiat\'b3em. W oddali, na niewielkim kopcu widnia\'b3y drew-\par niane krzy\'bfe, znacz\'b9ce \'9cwie\'bfo wzruszon\'b9 ziemi\'ea, w kt\'f3rej\par pochowano jej rodzin\'ea.\par - Elizabeth? - G\'b3os j\'b9 zaskoczy\'b3. Obr\'f3ci\'b3a si\'ea, a tym-\par czasem zbli\'bfy\'b3 si\'ea do niej dziadek.\par - W\'b3a\'9cnie w tej chwili \'bfa\'b3owa\'b3am, \'bfe nie ma ci\'ea przy\par mnie - powiedzia\'b3a z u\'9cmiechem. - Dziadku, tak si\'ea\par ciesz\'ea, \'bfe przyjecha\'b3e\'9c. Chwyci\'b3a jego d\'b3o\'f1 i zamkn\'ea\'b3a\par w mocnym u\'9ccisku.\par - Sz\'b3a\'9c na groby? - spyta\'b3.\par - Nie - wyzna\'b3a. - Jeszcze nie mog\'ea powiedzie\'e6 do\par widzenia.\par - Op\'b3akujesz rodzic\'f3w i siostry? - spyta\'b3 cicho.\par - Nie. Mo\'bfe gdy b\'eadzie po wszystkim, gdy Belwain\par poniesie kar\'ea...\par - Nie czekaj - poradzi\'b3 dziadek. - P\'b3acz teraz, zanim\par to wszystko zapadnie w ciebie zbyt g\'b3\'eaboko. Bo wtedy\par zacznie z\'bfera\'e6 ci dusz\'ea i zrobi z ciebie zgorzknia\'b3\'b9 kobie-\par t\'ea. Twoja matka nie chcia\'b3aby, \'bfeby tak si\'ea sta\'b3o.\par Elizabeth zamy\'9cli\'b3a si\'ea nad rad\'b9, a potem powiedzia\'b3a:\par - Spr\'f3buj\'ea, je\'9cli ci\'ea tym zadowol\'ea, dziadku.\par - Zawsze mnie zadowalasz, wnuczko. Czy\'bfby\'9c tego nie\par wiedzia\'b3a?\par Elizabeth u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Powiedzia\'b3 prawd\'ea. Dawa\'b3\par jej mi\'b3o\'9c\'e6 bez ogranicze\'f1, bez regu\'b3. A co najwa\'bfniejsze,\par przyjmowa\'b3 j\'b9 tak\'b9, jaka by\'b3a.\par - Masz teraz nowe \'bfycie, Elizabeth. Czy naprawd\'ea\par jeste\'9c zadowolona z Geoffreya? - spyta\'b3.\par - Jest za wcze\'9cnie, by o tym m\'f3wi\'e6. - Elizabeth\par pu\'9cci\'b3a jego d\'b3o\'f1 i oboje ruszyli na spacer, rami\'ea przy\par ramieniu. - Jako \'bfona b\'ead\'ea pr\'f3bowa\'b3a bra\'e6 przyk\'b3ad\par z matki, ale widz\'ea, \'bfe to trudne zadanie. Geoffrey zupe\'b3nie\par nie przypomina ojca. Jest taki twardy... jak stal. I ukrywa\par uczucia. Nigdy nie jestem pewna, co naprawd\'ea my\'9cli. Nie\par s\'b9dz\'ea, \'bfeby by\'b3 ze mnie zadowolony, ale w\'b3a\'9cciwie trudno\par mi powiedzie\'e6, bo na to te\'bf jeszcze za wcze\'9cnie.\par - Dlaczego przypuszczasz, \'bfe m\'f3g\'b3by by\'e6 niezadowo-\par lony? - spyta\'b3 dziadek. - Jeste\'9c m\'ea\'bfatk\'b9 dopiero jeden\par dzie\'f1 - przypomnia\'b3 jej z u\'9cmiechem.\par - Prawie dwa, dziadku, ale masz racj\'ea. Jest za wcze\'9cnie\par na wydanie takiego s\'b9du. Tyle \'bfe on ma zasady... - Elizabeth\par urwa\'b3a, zbieraj\'b9c my\'9cli. Zastanawia\'b3a si\'ea, czy rozmowa\par z dziadkiem o m\'ea\'bfu nie jest przejawem nielojalno\'9cci.\par - Zasady? - powt\'f3rzy\'b3 dziadek, przynaglaj\'b9c j\'b9 do\par podj\'eacia decyzji.\par - Tak - odrzek\'b3a. - Zasady dotycz\'b9ce tego, jak powinnam\par si\'ea zachowywa\'e6, co powinnam robi\'e6. Wydaje mi si\'ea, \'bfe jego\par zdaniem jestem \'9fle przygotowana do roli \'bfony. Zreszt\'b9\par prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, ma racj\'ea. To tylko co\'9c takiego jak przebra-\par nie, nie wiem, jak d\'b3ugo b\'ead\'ea mog\'b3a w nim chodzi\'e6.\par - Nie rozumiem - powiedzia\'b3 dziadek.\par - Odk\'b9d spotka\'b3am Geoffreya, ani razu nie zachowa-\par \'b3am si\'ea gwa\'b3townie, staram si\'ea post\'eapowa\'e6 z wielk\'b9 poko-\par r\'b9. - Zobaczy\'b3a, \'bfe dziadkowi zbiera si\'ea na \'9cmiech, wi\'eac\par skarci\'b3a go zmarszczeniem czo\'b3a. - Przez ostatnie dwa dni\par by\'b3am potuln\'b9, pos\'b3uszn\'b9 \'bfon\'b9.\par - To musi by\'e6 straszne napi\'eacie - zachichota\'b3 dziadek.\par Zaraz spowa\'bfnia\'b3, ale wci\'b9\'bf mia\'b3 weso\'b3e b\'b3yski w oczach,\par gdy powiedzia\'b3: - Rozumiem tw\'f3j problem. Chcesz by\'e6\par uleg\'b3a, ale uwa\'bfasz, \'bfe to nie le\'bfy w twoim charakterze.\par - W\'b3a\'9cnie. - Elizabeth ucieszy\'b3a si\'ea, \'bfe dziadek j\'b9\par rozumie. - To naprawd\'ea jest bardzo trudne. Musz\'ea zacho-\par wywa\'e6 swoje my\'9cli dla siebie.\par - Czy mam rozumie\'e6, \'bfe chcia\'b3aby\'9c by\'e6 tutaj panem?\par - za\'bfartowa\'b3 dziadek.\par - Nie, naturalnie nie! - Zaskoczy\'b3 j\'b9. - Prosz\'ea, nie kpij\par sobie ze mnie. M\'f3wi\'ea ca\'b3kiem powa\'bfnie.\par - Czego wobec tego chcesz?\par Elizabeth przystan\'ea\'b3a i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do dziadka.\par - By\'e6 dobr\'b9 \'bfon\'b9, pomaga\'e6 m\'ea\'bfowi w rz\'b9dzeniu, sta\'e6\par u jego boku.\par - I nie s\'b9dzisz, \'bfeby tak mia\'b3o si\'ea sta\'e6?\par - Nie - odrzek\'b3a Elizabeth, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9 dla zaakcen-\par towania swych przekona\'f1. - Obawiam si\'ea, \'bfe Geoffrey\par chcia\'b3by, \'bfebym siedzia\'b3a w czterech zamkowych \'9ccianach\par i nie wypowiada\'b3a si\'ea na \'bfaden temat. Kiedy odkryje, \'bfe\par nie mam talentu do ig\'b3y ani do prac domowych, bez\par w\'b9tpienia wpadnie w desperacj\'ea. \'afa\'b3uj\'ea teraz, \'bfe nie\par sp\'eadza\'b3am wi\'eacej czasu z matk\'b9. Dla Geoffreya nie b\'eadzie\par wa\'bfne, \'bfe mog\'ea dor\'f3wna\'e6 na polowaniu najlepszym\par spo\'9cr\'f3d jego ludzi. Co gorsza, boj\'ea si\'ea, \'bfe je\'9cli zobaczy\par mnie tak\'b9, jaka jestem naprawd\'ea...\par - A dlaczego si\'ea z tob\'b9 o\'bfeni\'b3, jak s\'b9dzisz?\par - Ze wzgl\'eadu na ojca. Zawi\'f3d\'b3 go, bo nie pom\'f3g\'b3 mu\par w potrzebie - stwierdzi\'b3a Elizabeth. Wniosek by\'b3 tak\par oczywisty, \'bfe nie rozumia\'b3a, jak dziadek m\'f3g\'b3 jeszcze sam\par na to nie wpa\'9c\'e6.\par - My\'9clisz, \'bfe on si\'ea \'bfeni za ka\'bfdym razem, kiedy jest\par w takiej sytuacji?\par - No, nie, ale pierwszy raz wezwano go do...\par - Elizabeth, b\'b3\'eadnym rozumowaniem dochodzisz do\par b\'b3\'eadnych wniosk\'f3w. Tw\'f3j m\'b9\'bf nie jest odpowiedzialny za\par to, co si\'ea tutaj sta\'b3o. Utrzymanie bezpiecze\'f1stwa w murach\par zamku nale\'bfa\'b3o do twojego ojca. Zastawiono na niego\par pu\'b3apk\'ea i Geoffrey w \'bfaden spos\'f3b nie m\'f3g\'b3 zapobiec\par tragedii. - Dziadek zdawa\'b3 si\'ea nieco rozdra\'bfniony, a iryta-\par cja Elizabeth r\'f3wnie\'bf ros\'b3a.\par - No, wi\'eac dlaczego twoim zdaniem Geoffrey si\'ea ze\par mn\'b9 o\'bfeni\'b3? - spyta\'b3a.\par - Nie wydaje mi si\'ea, \'bfeby Geoffrey robi\'b3 cokolwiek, na\par co nie ma ochoty. Po prostu chcia\'b3 ci\'ea za \'bfon\'ea.\par - Poniewa\'bf czu\'b3 si\'ea odpowiedzialny - upiera\'b3a si\'ea\par Elizabeth. - Uwa\'bfa\'b3, \'bfe to jego obowi\'b9zek. - Westchn\'ea\'b3a.\par - Popchn\'ea\'b3o go do tego poczucie honoru. To jest bardzo\par honorowy cz\'b3owiek.\par - Zgadzam si\'ea, \'bfe ci\'ea jeszcze nie ca\'b3kiem pozna\'b3, ale\par przypuszczam, \'bfe kiedy zdejmiesz mask\'ea i staniesz si\'ea\par sob\'b9, b\'eadzie bardzo zadowolony. Nie pr\'f3buj na\'9cladowa\'e6\par matki. Z czasem nauczysz si\'ea obowi\'b9zk\'f3w dobrej \'bfony,\par a Geoffrey nauczy si\'ea, jak by\'e6 dobrym m\'ea\'bfem.\par - Lubisz go? - spyta\'b3a Elizabeth. Przywi\'b9zywa\'b3a du\'bf\'b9\par wag\'ea do tej odpowiedzi, bo bardzo wysoko ceni\'b3a zdanie\par dziadka. By\'b3 przenikliwym s\'eadzi\'b9 charakter\'f3w, kt\'f3rego\par nie\'b3atwo zwie\'9c\'e6. Elizabeth mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe s\'b9d o Geof-\par freyu b\'eadzie pochlebny, nawet przed sob\'b9 przyznawa\'b3a, \'bfe\par chce, by dziadek wyrazi\'b3 podziw dla Geoffreya. Nie\par potrafi\'b3a jednak poj\'b9\'e6, dlaczego.\par - Owszem, lubi\'ea. Wygl\'b9da na uczciwego cz\'b3owieka.\par O ile wiem, jest o wiele m\'b3odszy od pozosta\'b3ych baron\'f3w\par zajmuj\'b9cych jego pozycj\'ea. Sam kr\'f3l go bardzo powa\'bfa.\par Elizabeth nap\'eacznia\'b3a z dumy, zupe\'b3nie jakby te komple-\par menty przeznaczono dla niej. Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i powiedzia\'b3a:\par - Roger wspomina\'b3, \'bfe Geoffrey uratowa\'b3 kr\'f3lowi \'bfycie.\par - By\'b3bym sk\'b3onny mu wierzy\'e6 - stwierdzi\'b3 dziadek. -\par Geoffrey ma, zdaje si\'ea, wiele zalet, wnuczko.\par - Ale ma te\'bf wady - os\'b3abi\'b3a pochwa\'b3\'ea. Nie chcia\'b3a,\par \'bfeby dziadek nabra\'b3 przesadnie dobrego zdania i postawi\'b3\par jej m\'ea\'bfa na piedestale. B\'b9d\'9f co b\'b9d\'9f, Geoffrey by\'b3 tylko\par cz\'b3owiekiem. A piedesta\'b3y murszej\'b9. - Jest bardzo uparty.\par - A ty nie?\par - Nie! Jestem wyj\'b9tkowo zgodn\'b9 osob\'b9.\par - Wi\'eac nie b\'eadziesz mia\'b3a k\'b3opot\'f3w z dostosowaniem\par si\'ea do zasad pana barona, prawda? - doci\'b9\'b3 jej dziadek.\par - Tego nie powiedzia\'b3am. - Elizabeth roze\'9cmia\'b3a si\'ea\par s\'b3ysz\'b9c, jak przekr\'eacono jej s\'b3owa. - Mo\'bfe b\'eadzie \'b3atwiej,\par je\'9cli w og\'f3le zignoruj\'ea te zasady. Co ty na to?\par - Jego nie da si\'ea tak \'b3atwo prowadzi\'e6 - ostrzeg\'b3. - Ale\par s\'b9dz\'ea, \'bfe potyczki b\'ead\'b9 wam sprawia\'e6 przyjemno\'9c\'e6.\par - Widzia\'b3e\'9c ju\'bf wnuka? - spyta\'b3a nagle.\par - Owszem, przyprowadzono go do mnie. Nie pozna\'b3\par mnie. Czu\'b3em, \'bfe mam ochot\'ea rozp\'b3aka\'e6 si\'ea jak kobieta.\par Elizabeth nie mog\'b3a sobie wyobrazi\'e6 p\'b3acz\'b9cego dziad-\par ka. Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Ty te\'bf masz zwyczaj ukrywa\'e6 smutki. Przez tyle lat\par tylko raz widzia\'b3am u ciebie \'b3zy. Przechytrzy\'b3e\'9c wtedy\par ojca i \'9cmia\'b3e\'9c si\'ea tak, \'bfe \'b3zy ci ciek\'b3y po policzkach.\par - B\'eadzie mi ich wszystkich bardzo brakowa\'b3o - powie-\par dzia\'b3 cicho.\par - Nawet mojego ojca? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Szczeg\'f3lnie twojego ojca. Bardzo t\'easkni\'ea do naszej\par szermierki na s\'b3owa, do wzajemnych przytyk\'f3w. Godny\par by\'b3 z niego przeciwnik, a do tego dobry m\'b9\'bf. Moja c\'f3rka\par by\'b3a z nim szcz\'ea\'9cliwa.\par - To prawda - przyzna\'b3a Elizabeth, czuj\'b9c ogarniaj\'b9cy\par j\'b9 smutek.\par - Zrobi\'b3o mi si\'ea ci\'ea\'bfko na sercu, kiedy stwierdzi\'b3em,\par \'bfe Thomas ich nie pami\'eata. Bardzo ci\'ea\'bfko.\par - Wiesz, dziadku, on to wszystko widzia\'b3 na w\'b3asne\par oczy. Nie zni\'f3s\'b3 tego - wyja\'9cni\'b3a. - Geoffrey uwa\'bfa, \'bfe\par z czasem Thomas przypomni sobie r\'f3\'bfne rzeczy, umys\'b3\par przestanie go chroni\'e6 przed krwawymi obrazami.\par - Znajdziemy winnych - mrukn\'b9\'b3 dziadek. - Zgin\'b9 co\par do jednego.\par - Czy Geoffrey podzieli\'b3 si\'ea z tob\'b9 swoimi podejrze-\par niami? Moim zdaniem winien jest Belwain, ale on s\'b9dzi,\par \'bfe stryj by\'b3 tylko wykonawc\'b9. Wspomnia\'b3 o kim\'9c, kto\par m\'f3g\'b3by odnie\'9c\'e6 tak\'b9 sam\'b9 korzy\'9c\'e6.\par - Owszem, rozmawiali\'9cmy. Geoffrey uwa\'bfa, \'bfe nie\par wolno nam wykluczy\'e6 \'bfadnej mo\'bfliwo\'9cci.\par - A co ty s\'b9dzisz, dziadku?\par - Jestem starym cz\'b3owiekiem i potrzebuj\'ea czasu, \'bfeby\par to przemy\'9cle\'e6.\par - Pami\'eatasz o wieku tylko wtedy, gdy jest to dla ciebie\par wygodne - odpar\'b3a Elizabeth.\par - Dobrze mnie znasz - przyzna\'b3 dziadek. - A powiedz\par mi co\'9c takiego: czy pami\'eatasz histori\'ea o Herewardzie?\par - Tylko tyle, \'bfe gdy trwa\'b3a walka o w\'b3adz\'ea nad Angli\'b9,\par Hereward walczy\'b3 najd\'b3u\'bfej.\par - To by\'b3 pot\'ea\'bfny saski szlachcic, kt\'f3ry najd\'b3u\'bfej sta-\par wia\'b3 op\'f3r Normanom. Walczy\'b3 z nimi na mokrad\'b3ach pod\par Ely.\par - S\'b3ysza\'b3am po\'9cwi\'eacone mu ballady - szepn\'ea\'b3a Eliza-\par beth. - Ale nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby nasz kr\'f3l by\'b3 zadowolony,\par gdyby je us\'b3ysza\'b3. Pie\'9cni s\'b3awi\'b9 jego wroga. Dlaczego\par o tym wspominasz? - spyta\'b3a, marszcz\'b9c brwi. - Co\par wsp\'f3lnego ma Hereward z Montwright? Czy jest jaki\'9c\par zwi\'b9zek?\par - Mo\'bfe - powiedzia\'b3 dziadek. - Hereward od dawna\par nie \'bfyje, ale s\'b9 jeszcze wierni mu ludzie. Ostatnio przy\'b3\'b9-\par czy\'b3o si\'ea do nich sporo innych, kt\'f3rzy chc\'b9 odsuni\'eacia\par Wilhelma od w\'b3adzy i powrotu starego porz\'b9dku. Geoffrey\par wie o istnieniu tych ludzi, musi wi\'eac bra\'e6 pod uwag\'ea, \'bfe\par na Montwright napadni\'eato, by wywo\'b3a\'e6 zam\'eat w kraju.\par Elizabeth wytrzeszczy\'b3a oczy. Przez chwil\'ea rozwa\'bfa\'b3a\par s\'b3owa dziadka.\par - Sk\'b9d wiesz o tej grupie buntownik\'f3w? - spyta\'b3a\par w ko\'f1cu.\par - Proponowano mi, \'bfebym si\'ea do nich przy\'b3\'b9czy\'b3 -\par wyzna\'b3. Spojrza\'b3 badawczo na Elizabeth, sprawdzaj\'b9c jej\par reakcj\'ea. By\'b3a przera\'bfona.\par - M\'f3wisz o zdradzie stanu - wyszepta\'b3a. - Przecie\'bf nie\par wa\'bfy\'b3by\'9c si\'ea...\par Dziadek u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i powiedzia\'b3:\par - Nie. To nie by\'b3oby honorowe, skoro ju\'bf uzna\'b3em\par Wilhelma.\par - Czy powiedzia\'b3e\'9c Geoffreyowi, \'bfe...\par - Nie, dziecko. Nie wspomina\'b3em, \'bfe jeden z przyw\'f3d-\par c\'f3w tej grupy ze mn\'b9 rozmawia\'b3. Ale powiedzia\'b3em mu,\par \'bfe buntownicy stanowi\'b9 zagro\'bfenie, \'bfe trzeba zachowa\'e6\par ostro\'bfno\'9c\'e6. Jestem mi\'eadzy m\'b3otem a kowad\'b3em, Eliza-\par beth. Niekt\'f3rzy przyw\'f3dcy tamtych s\'b9 starymi lud\'9fmi,\par kt\'f3rzy utracili swoje pozycje. \'afyj\'b9 wi\'eac nienawi\'9cci\'b9\par i wspomnieniem tego, z czego musieli zrezygnowa\'e6. Nie\par czuj\'ea si\'ea zobowi\'b9zany do lojalno\'9cci wobec nich, ale\par r\'f3wnie\'bf nie zamierzam na nich donosi\'e6.\par Elizabeth zn\'f3w uj\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 dziadka i u\'9ccisn\'ea\'b3a j\'b9.\par - Dlaczego ci buntownicy dalej walcz\'b9, dziadku? Wil-\par helm jest kr\'f3lem ju\'bf tyle lat. Czy nie mog\'b9 go uzna\'e6?\par - Przez ten czas by\'b3o wiele powsta\'f1, najwi\'eacej w ci\'b9gu\par dw\'f3ch pierwszych lat rz\'b9d\'f3w Wilhelma, ale \'bfadne nie\par osi\'b9gn\'ea\'b3o takich rozmiar\'f3w jak bunt, kt\'f3ry wkr\'f3tce wy-\par buchnie. Moim zdaniem powodem jest chciwo\'9c\'e6. Ci ludzie\par wcale nie chc\'b9, \'bfeby inni lepiej \'bfyli, my\'9cl\'b9 tylko o sobie.\par Daj\'b9 pochopne i g\'b3upie obietnice wszystkim, u kt\'f3rych\par znajduj\'b9 pos\'b3uch. Twierdz\'b9 nawet, \'bfe po detronizacji\par Wilhelma znios\'b9 podatek od ziemi.\par - Czy\'bfby w czasach przed Wilhelmem nie by\'b3o podat-\par k\'f3w? - spyta\'b3a Elizabeth. - Mo\'bfe inaczej si\'ea to nazywa\'b3o,\par ale...\par - To jest bez znaczenia, dziecko. Wa\'bfne, \'bfe ci wszyscy\par ludzie s\'b9 g\'b3upcami. Buntuj\'b9 si\'ea, ale maj \'b9 samob\'f3jcze cele.\par - Boj\'ea si\'ea o ciebie, dziadku. Czy b\'ead\'b9 kary za nieprzy-\par st\'b9pienie do ich bandy? - Elizabeth spostrzeg\'b3a, \'bfe wykr\'ea-\par ca sobie d\'b3onie.\par - Nie wiem - odszepn\'b9\'b3 dziadek. - Mo\'bfe nie jest\par przypadkiem, \'bfe moj\'b9 jedyn\'b9 c\'f3rk\'ea i wi\'eakszo\'9c\'e6 jej rodziny\par zamordowano w kilka dni po tym, jak odm\'f3wi\'b3em im\par poparcia. Naprawd\'ea nie wiem. Ale B\'f3g mi \'9cwiadkiem, \'bfe\par dowiem si\'ea prawdy.\par Us\'b3yszeli za sob\'b9 kroki na \'9ccie\'bfce. Odwr\'f3cili si\'ea jak na\par komend\'ea.\par - Nadchodzi Roger - powiedzia\'b3a Elizabeth. - Czy\par rozmawia\'b3e\'9c ju\'bf z wasalem mojego m\'ea\'bfa? Zwykle towa-\par rzyszy Geoffreyowi.\par - Ju\'bf go pozna\'b3em - odrzek\'b3 dziadek. Nie powiedzia\'b3\par ani s\'b3owa wi\'eacej, p\'f3ki Roger nie stan\'b9\'b3 przy nich.\par - Pan baron chce z tob\'b9 m\'f3wi\'e6, milady.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i ruszy\'b3a \'9ccie\'bfk\'b9. Elslow nie\par pod\'b9\'bfy\'b3 za ni\'b9, wi\'eac odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i przystan\'ea\'b3a.\par - Dziadku? - zawo\'b3a\'b3a.\par - Id\'9f sama, Elizabeth. Ja najpierw odwiedz\'ea groby.\par Powiem do widzenia c\'f3rce.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 rozumiej\'b9c, \'bfe dziadek potrze-\par buje kilku chwil samotno\'9cci. Gestem przyzwa\'b3a Rogera\par i razem wr\'f3cili do zamkowej wielkiej sali.\par - Czy to prawda, \'bfe m\'f3j m\'b9\'bf uratowa\'b3 kr\'f3lowi \'bfycie?\par - spyta\'b3a.\par - Prawda. A by\'b3 wtedy tylko ch\'b3opcem - odrzek\'b3 Ro-\par ger.\par - Opowiedz mi o tym, panie.\par - W winie, kt\'f3re Geoffrey ni\'f3s\'b3 Wilhelmowi, by\'b3a\par trucizna - zacz\'b9\'b3 Roger. - Geoffrey wiedzia\'b3 o tym, bo\par z\'b3apa\'b3 jednego ze szlachcic\'f3w na gor\'b9cym uczynku. Pod-\par chodz\'b9c do sto\'b3u potkn\'b9\'b3 si\'ea i rozla\'b3 trunek. Wilhelma\par rozgniewa\'b3a niezr\'eaczno\'9c\'e6 ch\'b3opaka i chcia\'b3 go ukara\'e6, ale\par w\'b3a\'9cnie wtedy pies zacz\'b9\'b3 zlizywa\'e6 wino. Po paru sekun-\par dach zwierz\'ea dosta\'b3o skurcz\'f3w i zdech\'b3o. Dla Wilhelma\par by\'b3o oczywiste, \'bfe zatru\'b3 si\'ea winem. Kaza\'b3 wszystkim\par z wyj\'b9tkiem Geoffreya opu\'9cci\'e6 wielk\'b9 sal\'ea, a potem prze-\par s\'b3ucha\'b3 ch\'b3opca. Intryg\'ea odkryto, winnego ukarano.\par - Dlaczego nie zacz\'b9\'b3 po prostu krzycze\'e6, co widzi? -\par spyta\'b3a Elizabeth.\par - Nie s\'b3u\'bfy\'b3 jeszcze d\'b3ugo na dworze Wilhelma, by\'b3\par tylko paziem, zd\'b9\'bfy\'b3 si\'ea ju\'bf jednak nauczy\'e6, \'bfe nie nale\'bfy\par m\'f3wi\'e6 bez pytania. To by\'b3a zasada, kt\'f3rej by nie z\'b3ama\'b3.\par - O tak, m\'f3j m\'b9\'bf zdaje si\'ea przywi\'b9zywa\'e6 wielk\'b9 wag\'ea\par do zasad - powiedzia\'b3a Elizabeth, w duchu rozbawiona.\par - Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie. - Roger po\'bfyczy\'b3 sobie od\par pana jego ulubione zdanie. - Bez zasad panowa\'b3by chaos.\par - Ale sztywne trzymanie si\'ea zasad sprawia, \'bfe wszyst-\par ko staje si\'ea \'b3atwo przewidywalne - zaoponowa\'b3a Eliza-\par beth. - Niespodzianki mile czasem urozmaicaj\'b9 codzienne\par \'bfycie, nie s\'b9dzisz, panie?\par Roger spojrza\'b3 na sw\'b9 pani\'b9 i pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Niespodzianki oznaczaj\'b9, \'bfe kto\'9c nie jest dobrze\par przygotowany. Geoffrey jest zawsze przygotowany.\par - Czyli nic nie mo\'bfe go zaskoczy\'e6? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Nic.\par - M\'f3wisz tak, panie, jakby wszystko, co robi m\'f3j m\'b9\'bf,\par mo\'bfna by\'b3o \'b3atwo przewidzie\'e6.\par - To jest komplement.\par Elizabeth nie s\'b9dzi\'b3a, by opisanie zachowania m\'ea\'bfa\par s\'b3owami \f1\'84przewidywalne" i \'84sztywne" by\f0\'b3o komplemen-\par tem. Sztywno\'9c\'e6 w\'b3a\'9cciwie nie dopuszcza spontaniczno\'9cci.\par Nie, to stanowczo nie by\'b3 komplement. W gruncie rzeczy\par brzmia\'b3o to wr\'eacz nieciekawie.\par - A czy wszyscy trzymaj\'b9 si\'ea jego zasad? - wypytywa-\par \'b3a dalej Rogera.\par Rycerza jakby zaskoczy\'b3o jej pytanie.\par - Oczywi\'9ccie - odpowiedzia\'b3. - On nie zgodzi\'b3by si\'ea\par na nic innego. My te\'bf nie! On jest naszym panem,\par wodzem.\par - Nie marszcz czo\'b3a, panie. Wcale nie krytykuj\'ea m\'ea\'bfa\par ani nie podaj\'ea w w\'b9tpliwo\'9c\'e6 twojej lojalno\'9cci. Chc\'ea tylko\par jak najwi\'eacej si\'ea o m\'ea\'bfu dowiedzie\'e6.\par Wyja\'9cnienie ug\'b3aska\'b3o rycerza, kt\'f3ry spojrza\'b3 na ni\'b9\par \'b3agodniejszym okiem. Elizabeth postanowi\'b3a zmieni\'e6 temat:\par - Chc\'ea ci, panie, podzi\'eakowa\'e6 za opiek\'ea nad moim\par bratem. Wiem, \'bfe robisz to na rozkaz mojego m\'ea\'bfa, ale\par musi by\'e6 ci trudno, a...\par Roger kaszln\'b9\'b3, wi\'eac Elizabeth domy\'9cli\'b3a si\'ea, \'bfe wpra-\par wi\'b3a go w zak\'b3opotanie.\par - Spe\'b3niam sw\'f3j obowi\'b9zek - b\'b9kn\'b9\'b3. - Odda\'b3bym\par \'bfycie za tego ch\'b3opca.\par Elizabeth u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Z pewno\'9cci\'b9 powiedzia\'b3\par prawd\'ea.\par - Mniej si\'ea martwi\'ea wiedz\'b9c, \'bfe jest przy tobie, panie\par - przyzna\'b3a. - Dzi\'9c wieczorem...\par - B\'eadzie dobrze strze\'bfony - wpad\'b3 jej w s\'b3owo Roger.\par - Nie b\'f3j si\'ea o niego, pani.\par - Z tob\'b9 na stra\'bfy niczego si\'ea nie boj\'ea. Dzi\'eakuj\'ea.\par Mia\'b3 powiedzie\'e6, \'bfe robi tylko to, co ka\'bfe mu jego\par lordowska mo\'9c\'e6, ale u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe by\'b3oby to k\'b3am-\par stwo. Ch\'b3opca chroni\'b3by bez wzgl\'eadu na rozkazy. Czy\'bf jego\par nowa pani nie pomog\'b3a mu, gdy nadesz\'b3a dla niego godzina\par potrzeby? Gdy jego lordowska mo\'9c\'e6 le\'bfa\'b3 u wr\'f3t \'9cmierci,\par a on nie wiedzia\'b3 co robi\'e6. Teraz mia\'b3 okazj\'ea si\'ea odwdzi\'ea-\par czy\'e6, \'b3agodz\'b9c jej l\'eak. Nie m\'f3g\'b3by odm\'f3wi\'e6 i wcale by nie\par chcia\'b3. Elizabeth zdoby\'b3a jego lojalno\'9c\'e6.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, daj\'b9c znak, \'bfe us\'b3ysza\'b3. Elizabeth dosz\'b3a\par do wniosku, \'bfe komplementy go kr\'eapuj\'b9. Nie u\'9cmiechn\'ea\'b3a\par si\'ea wi\'eac i nie zrobi\'b3a \'bfadnej \'bfartobliwej uwagi, lecz po\par prostu jeszcze raz zmieni\'b3a temat.\par - Obawiam si\'ea, \'bfe w komnacie moich rodzic\'f3w roz-\par mno\'bfy\'b3y si\'ea szczury. - Westchn\'ea\'b3a i doda\'b3a. - Trzeba j\'b9\par przygotowa\'e6 na przyj\'eacie dziadka, bo jestem pewna, \'bfe nie\par spodoba\'b3oby mu si\'ea takie towarzystwo. - Przesta\'b3a mle\'e6\par j\'eazykiem, gdy okaza\'b3o si\'ea, \'bfe jedyn\'b9 odpowiedzi\'b9, jak\'b9\par mo\'bfna wydoby\'e6 z Rogera, jest niewyra\'9fne chrz\'b9kni\'eacie.\par Uzna\'b3a, \'bfe przyziemne kwestie gospodarstwa domowego\par zupe\'b3nie go nie interesuj\'b9.\par Doszli do drzwi. Roger odprowadzi\'b3 j\'b9 do wielkiej sali,\par gdzie czeka\'b3 Geoffrey. W pomieszczeniu znajdowa\'b3o si\'ea\par r\'f3wnie\'bf kilku jego ludzi, wszyscy z wyrazem powagi na\par twarzach. W powietrzu wisia\'b3o napi\'eacie, niew\'b9tpliwie\par wi\'eac dyskutowano o wa\'bfnych sprawach.\par Posta\'b3a chwil\'ea, lecz wkr\'f3tce mia\'b3a do\'9c\'e6 czekania. Wie-\par dzia\'b3a, \'bfe m\'b9\'bf dostrzeg\'b3 j\'b9 k\'b9tem oka, s\'b3uchaj\'b9c jednocze\'9c-\par nie, co ma do powiedzenia jeden z rycerzy. Wprawdzie\par zamieni\'b3a si\'ea w s\'b3uch, chc\'b9c r\'f3wnie\'bf si\'ea tego dowiedzie\'e6,\par ale sta\'b3a za daleko, a g\'b3os brzmia\'b3 zbyt cicho.\par Gdy Geoffrey skin\'b9\'b3 swemu wasalowi, Elizabeth potra-\par ktowa\'b3a to jako sygna\'b3 do odej\'9ccia i ruszy\'b3a w poprzek\par sali. M\'b9\'bf zacz\'b9\'b3 si\'ea jej przygl\'b9da\'e6, jak zwykle starannie\par maskuj\'b9c uczucia. Czy potrafi\'b3 wyczyta\'e6 z jej oczu roz-\par pacz? Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe nie. Nagle przy\'9cpieszy\'b3a kroku,\par puszczaj\'b9c si\'ea niemal biegiem. Rzuci\'b3a mu si\'ea w ramiona.\par Geoffrey zareagowa\'b3 instynktownie, obj\'b9\'b3 j\'b9 r\'eakami w ta-\par lii, \'bfeby nie upad\'b3a. Na twarzy odmalowa\'b3o mu si\'ea\par zaskoczenie. Dojrza\'b3a to i prze\'bfy\'b3a chwil\'ea zadowolenia.\par Moje zachowanie nie jest \'b3atwo przewidywalne, mia\'b3a\par ochot\'ea wykrzykn\'b9\'e6. Nie tak \'b3atwo mnie u\'b3o\'bfy\'e6, m\'ea\'bfu.\par To jeszcze nie by\'b3 koniec. Zanim Geoffrey zdo\'b3a\'b3 si\'ea\par opanowa\'e6, przybra\'e6 mask\'ea i odsun\'b9\'e6 j\'b9 od siebie, obj\'ea\'b3a\par go za szyj\'ea, po czym uni\'f3s\'b3szy si\'ea na palcach, poca\'b3owa\'b3a\par w policzek.\par - Dobry wiecz\'f3r, milordzie - szepn\'ea\'b3a. Pu\'9cci\'b3a go,\par s\'b3ysz\'b9c, jak zaczerpn\'b9\'b3 tchu. Nadal jednak si\'ea u\'9cmiecha\'b3a.\par Cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok i mimo i\'bf nie mia\'b3a praktyki w sztuce\par pos\'b3usze\'f1stwa, przyj\'ea\'b3a postaw\'ea, kt\'f3ra w jej zamierze-\par niach wyra\'bfa\'b3a uleg\'b3o\'9c\'e6. - Czy chcia\'b3e\'9c ze mn\'b9 m\'f3wi\'e6? -\par spyta\'b3a.\par Ten za\'9cpiew w g\'b3osie, ogniki w oczach... Geoffrey czu\'b3\par si\'ea, jakby komnat\'ea rozja\'9cni\'b3o s\'b3o\'f1ce. Zdumia\'b3o go, ile\par rado\'9cci wnios\'b3a Elizabeth. Rozejrza\'b3 si\'ea dooko\'b3a i stwier-\par dzi\'b3, \'bfe jego ludzie przygl\'b9daj\'b9 si\'ea temu z u\'9cmiechami na\par twarzach.\par Naturalnie nie m\'f3g\'b3, nie powinien si\'ea zgodzi\'e6 na te\par przejawy niezale\'bfno\'9cci, na ignorowanie jego wyra\'9fnego\par rozkazu, by publicznie zachowywa\'e6 si\'ea z najdalej posuni\'ea-\par t\'b9 pow\'9cci\'b9gliwo\'9cci\'b9. \'afona jawnie rzuca\'b3a mu wyzwanie!\par W\'b3a\'9cnie tak. Chcia\'b3a go zirytowa\'e6... tylko w jakim celu?\par Na czym polega\'b3a jej gra?\par Wywnioskowa\'b3, \'bfe Elizabeth oczekuje od niego reakcji.\par Ju\'bf mia\'b3 j\'b9 skarci\'e6, wytaczaj\'b9c jako or\'ea\'bf gro\'9fby, kt\'f3re\par m\'f3g\'b3by spe\'b3ni\'e6 p\'f3\'9fniej, zrezygnowa\'b3 jednak w ostatniej\par chwili, widz\'b9c wyzywaj\'b9cy b\'b3ysk w jej oczach. Zrozu-\par mia\'b3, \'bfe w\'b3a\'9cnie o to jej chodzi.\par Znowu przyj\'b9\'b3 wi\'eac absolutnie nieprzenikniony wyraz\par twarzy, czym ca\'b3kowicie zmyli\'b3 \'bfon\'ea, kt\'f3r\'b9 w chwil\'ea\par p\'f3\'9fniej bez s\'b3owa przyci\'b9gn\'b9\'b3 do siebie. Reakcja Elizabeth\par sprawi\'b3a mu przyjemno\'9c\'e6, nagrodzi\'b3 j\'b9 wi\'eac przelotnym\par u\'9cmiechem, zanim z\'b3\'b9czy\'b3 si\'ea z ni\'b9 w poca\'b3unku. Nie by\'b3\par to delikatny poca\'b3unek, o nie. Geoflrey otworzy\'b3 usta,\par zmuszaj\'b9c j\'b9 do tego samego. Poczu\'b3a si\'ea przyt\'b3oczona\par i bardzo zak\'b3opotana, tym bardziej \'bfe m\'b9\'bf przytrzyma\'b3 j\'b9\par za biodra w bardzo \'9cmia\'b3y spos\'f3b. Pr\'f3bowa\'b3a si\'ea wyrwa\'e6,\par ale nie mog\'b3a, bo by\'b3 za silny.\par Jak on \'9cmie? - pyta\'b3a si\'ea w my\'9clach. Usi\'b3owa\'b3a ode-\par pchn\'b9\'e6 j\'eazykiem jego natarczywy j\'eazyk. Jak on \'9cmie tak\par brutalnie j\'b9 traktowa\'e6?\par W\'9cciek\'b3o\'9c\'e6 op\'f3\'9fni\'b3a jej odzew, wkr\'f3tce jednak gniew\par os\'b3ab\'b3 i wtedy Elizabeth uleg\'b3a \'bfarowi wspomnie\'f1 ostat-\par niej nocy. Mimowolnie zacz\'ea\'b3a odpowiada\'e6 Geoffreyowi.\par By\'b3o to dla niej jeszcze bardziej upokarzaj\'b9ce ni\'bf ten\par brutalny publiczny poca\'b3unek.\par Geoffrey spostrzeg\'b3, \'bfe op\'f3r s\'b3abnie i rozlu\'9fni\'b3 u\'9ccisk.\par Nadal bra\'b3 swoje, przerwa\'b3 jednak, gdy okaza\'b3o si\'ea, \'bfe robi\par to na nim zbyt du\'bfe wra\'bfenie. Smak Elizabeth go osza\'b3a-\par mia\'b3. Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 wi\'eac jeszcze w czo\'b3o i g\'b3o\'9cno za\'9cmia\'b3\par si\'ea, widz\'b9c jej nieprzytomny wyraz twarzy.\par - Zapominasz si\'ea - szepn\'ea\'b3a w\'9cciekle, odpychaj\'b9c jego\par r\'eace, wci\'b9\'bf zaci\'9cni\'eate na jej biodrach.\par - Nigdy si\'ea nie zapominam - odpar\'b3 Geoffrey szczerz\'b9c\par z\'eaby. - Swoim u\'9cciskiem pokaza\'b3a\'9c, \'bfe pragniesz by\'e6\par traktowana jak...\par Elizabeth nie pozwoli\'b3a Geoffreyowi doko\'f1czy\'e6.\par Z wielk\'b9 si\'b3\'b9 nast\'b9pi\'b3a mu na nog\'ea, wydaj\'b9c w\'9cciek\'b3e\par sapni\'eacie.\par - ...jak dziewka? - wpad\'b3a mu w s\'b3owo. - Chcia\'b3e\'9c\par powiedzie\'e6 \f1\'84dziewka"? Grubo si\f0\'ea mylisz, baronie. Szuka-\par \'b3am czu\'b3o\'9cci, a ty pokaza\'b3e\'9c brutaln\'b9 si\'b3\'ea. - Nadal si\'ea\par u\'9cmiecha\'b3, wi\'eac nie wytrzyma\'b3a i wybuchn\'ea\'b3a: - Dobrze,\par m\'f3j panie! Przyj\'ea\'b3am t\'ea nauk\'ea. W przysz\'b3o\'9cci nie b\'eadzie\par okazywania uczu\'e6. \'afadnych! B\'ead\'ea wobec ciebie zimna\par i oboj\'eatna, bo tego, zdaje si\'ea, wymagasz.\par Elizabeth wpad\'b3a w zachwyt nad taktycznym unikiem,\par kt\'f3rym chcia\'b3a zako\'f1czy\'e6 starcie, natychmiast jednak\par stwierdzi\'b3a, \'bfe Geoffrey nie zamierza odda\'e6 pola.\par - S\'b3ysza\'b3em o twoim porywczym charakterze, milady\par - powiedzia\'b3 \'b3agodnym, koj\'b9cym tonem, stanowi\'b9cym\par ca\'b3kowite zaprzeczenie w\'9cciek\'b3o\'9cci, jak\'b9 powinny by\'b3y\par wywo\'b3a\'e6 jej s\'b3owa. - Mo\'bfe potem znajdziemy czas, \'bfeby\par porozmawia\'e6 o twoich wrzaskach niegodnych pani za-\par mku. Masz szcz\'ea\'9ccie, \'bfe tw\'f3j m\'b9\'bf jest \'b3agodnego usposo-\par bienia.\par S\'b3ucha\'b3a jego przemowy z otwartymi ustami. Nie umia-\par \'b3a wymy\'9cli\'e6 \'bfadnej ci\'eatej odpowiedzi na t\'ea niem\'b9dr\'b9\par analiz\'ea jej charakteru.\par Zanim oprzytomnia\'b3a, Geoffreya ju\'bf nie by\'b3o. Wyszed\'b3\par z komnaty, s\'b3ysza\'b3a jeszcze tylko echo g\'b3o\'9cnego \'9cmiechu.\par Zrozpaczona pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. \'a3adna mi przewidywalno\'9c\'e6,\par pomy\'9cla\'b3a. A to ci dopiero!\par 7\par Sko\'f1czywszy pomaga\'e6 w czyszczeniu komnaty rodzi-\par c\'f3w i przeganianiu szczur\'f3w, Elizabeth posz\'b3a do sypialni.\par Osiad\'b3o na niej wi\'eacej kurzu ni\'bf trafi\'b3o do wiadra. Umy\'b3a\par si\'ea i przebra\'b3a w bladozielon\'b9 sukienk\'ea z kaftanem o ton\par ciemniejszym, koli\'9ccie ozdobionym u g\'f3ry srebrnymi ni\'e6-\par mi. Sara pomog\'b3a jej u\'b3o\'bfy\'e6 w\'b3osy i przytrzyma\'e6 je na\par czubku g\'b3owy niewielk\'b9 koron\'b9. Zdaniem s\'b3u\'bf\'b9cej, pani\par wygl\'b9da\'b3a prze\'9clicznie, mimo \'bfe pojedyncze loki ucieka\'b3y\par spod ozdoby.\par Elizabeth poczeka\'b3a, a\'bf Sara opu\'9cci komnat\'ea, po czym\par obwi\'b9za\'b3a sobie udo wst\'b9\'bfk\'b9 i przymocowa\'b3a tam zapaso-\par wy sztylet. Potem lu\'9fno zapi\'ea\'b3a na biodrach pasuj\'b9cy do\par kaftana srebrny \'b3a\'f1cuch, i wsun\'ea\'b3a do pochwy sztylet\par widoczny dla wszystkich. By\'b3o to narz\'eadzie do krojenia\par mi\'easa, jedyny powszechnie u\'bfywany sztuciec. Ka\'bfdy\par przychodzi\'b3 do jadalni ze swoim, ostrze u boku nie zwra-\par ca\'b3o wi\'eac niczyjej uwagi. Ale mog\'ea te\'bf w razie potrzeby\par u\'bfy\'e6 sztyletu do zabicia Belwaina, pomy\'9cla\'b3a.\par Gdy otworzy\'b3a drzwi, zobaczy\'b3a w korytarzu Thomasa\par z pierwszym giermkiem Geoffreya, Geraldem. Za nimi\par stali trzej stra\'bfnicy, wszyscy z wyci\'b9gni\'eatymi mieczami.\par - Za pozwoleniem, pani, mamy czuwa\'e6 u ciebie w po-\par koju, p\'f3ki go\'9ccie nie odjad\'b9 - oznajmi\'b3 giermek. - Ja\par dotrzymam towarzystwa twojemu bratu, pani, a oni -\par wskaza\'b3 stra\'bfnik\'f3w skinieniem g\'b3owy - b\'ead\'b9 pe\'b3ni\'e6 wart\'ea\par przy drzwiach.\par Elizabeth cofn\'ea\'b3a si\'ea o krok i przepu\'9cci\'b3a dw\'f3ch m\'ea\'bf-\par czyzn. Pog\'b3aska\'b3a Thomasa po g\'b3owie i powiedzia\'b3a do\par Geralda:\par - W skrzyni przy kominku s\'b9 szachy i warcaby.\par - Dobrze sobie radz\'ea i z jednym, i z drugim - pochwa-\par li\'b3 si\'ea giermek.\par - Ja nie umiem w to gra\'e6 - powiedzia\'b3 jej brat.\par - Umiesz, umiesz - odpar\'b3a Elizabeth. - Po prostu\par zapomnia\'b3e\'9c. Z czasem sobie przypomnisz.\par Zamkn\'ea\'b3a za sob\'b9 drzwi i wolno przesz\'b3a na podest\par schod\'f3w. Z odg\'b3os\'f3w, jakie dochodzi\'b3y z do\'b3u, wynika\'b3o,\par \'bfe Belwainijego ludzie przybyli. Zawaha\'b3a si\'ea na najwy\'bf-\par szym stopniu, czuj\'b9c, \'bfe odwaga j\'b9 opuszcza. Uczciwie\par przyznawa\'b3a przed sob\'b9, \'bfe nie wie, czy zdo\'b3a przesiedzie\'e6\par ten wiecz\'f3r nie pr\'f3buj\'b9c zabi\'e6 stryja. Dotkn\'ea\'b3a sztyletu\par u boku, poklepa\'b3a go, jakby by\'b3 \'bfywym stworzeniem,\par i szepn\'ea\'b3a:\par - Nasz czas jeszcze przyjdzie.\par - Do kogo m\'f3wisz? - zainteresowa\'b3 si\'ea dziadek, kt\'f3ry\par stan\'b9\'b3 za jej plecami.\par Elizabeth obr\'f3ci\'b3a si\'ea i spr\'f3bowa\'b3a u\'b3o\'bfy\'e6 usta do\par u\'9cmiechu. Poczu\'b3a ulg\'ea, wiedz\'b9c, \'bfe dziadek pomo\'bfe jej\par przetrwa\'e6 ten wiecz\'f3r.\par - Do sztyletu - odrzek\'b3a. - Pocieszam moj\'b9 bro\'f1. Czy\par nie s\'b9dzisz, \'bfe zwariowa\'b3am?\par - Nie - odpar\'b3, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9. - Czy tw\'f3j sztylet ma\par imi\'ea?\par - \'afarty sobie ze mnie stroisz - powiedzia\'b3a, u\'9cmiecha-\par j\'b9c si\'ea teraz bardziej naturalnie.\par - Wcale nie. Nadawanie imienia mieczowi lub sztyle-\par towi jest bardzo cz\'easte.\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe tylko w\'9cr\'f3d kr\'f3l\'f3w.\par - W\'9cr\'f3d nich te\'bf, dziecko. Czy pami\'eatasz opowie\'9cci\par o pot\'ea\'bfnym kr\'f3lu Karolu Wielkim? - Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. -\par O jego mi\'b3o\'9cci do miecza, zwanego Joyeuse, kr\'b9\'bf\'b9 pie\'9cni.\par Naprawd\'ea.\par - Roland nazwa\'b3 sw\'f3j miecz Durindana i te\'bf s\'b9 o nim\par pie\'9cni - podj\'ea\'b3a w\'b9tek.\par - Nie jeste\'9c wi\'eac taka znowu g\'b3upia, rozmawiaj\'b9c ze\par swoim sztyletem - powiedzia\'b3 dziadek. - Za\'b3o\'bf\'ea si\'ea, \'bfe\par tw\'f3j m\'b9\'bf te\'bf rozmawia ze swoim mieczem.\par Elizabeth mocno w to pow\'b9tpiewa\'b3a, powiedzia\'b3a jed-\par nak:\par - Wiem, \'bfe darzy sw\'b9 bro\'f1 wielkim upodobaniem, ale\par nie s\'b9dz\'ea, by z ni\'b9 rozmawia\'b3. - Zacz\'ea\'b3a chichota\'e6 z tej\par dziwacznej rozmowy. - Rycerze s\'b9 bardzo przes\'b9dni.\par Nazywaj\'b9 bro\'f1...\par - Och, to jest bardzo powa\'bfna sprawa. Albo ty zabijasz,\par albo ciebie zabijaj\'b9. Rycerze wiedz\'b9, \'bfe bez or\'ea\'bfa s\'b9\par bezsilni. Dlatego tak\'b9 czci\'b9 otaczaj\'b9 sw\'f3j ekwipunek.\par Ka\'bfda jego cz\'ea\'9c\'e6 ma dla nich znaczenie.\par - \'afartujesz sobie ze mnie. Nie wierz\'ea ci.\par - Masz braki w wykszta\'b3ceniu, wnuczko - odpar\'b3 dzia-\par dek. Wzi\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea i ruszy\'b3 po schodach na d\'f3\'b3. - We\'9fmy\par rycersk\'b9 w\'b3\'f3czni\'ea - powiedzia\'b3. - To jest bardzo przydatna\par bro\'f1, nie s\'b9dzisz?\par - Owszem.\par - Prostota w\'b3\'f3czni symbolizuje szczero\'9c\'e6 my\'9cli jej\par posiadacza, a \'bfelazny grot oznacza si\'b3\'ea.\par - Wi\'eac zakrzywiona w\'b3\'f3cznia by\'b3aby na nic - powie-\par dzia\'b3a Elizabeth, u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea ze swojej absurdalnej\par uwagi.\par - Naturalnie - przyzna\'b3 dziadek. - By\'b3aby te\'bf wyj\'b9tko-\par wo nieskuteczna.\par - A co z reszt\'b9 ekwipunku?\par - Henn \'9cwiadczy o skromno\'9cci, a ostrogi o pilno\'9cci.\par - M\'f3j m\'b9\'bf nie zawsze nosi he\'b3m. Czy to znaczy, \'bfe nie\par jest skromny? - spyta\'b3a weso\'b3o.\par - Nie podpuszczaj mnie, kiedy pr\'f3buj\'ea ci\'ea czego\'9c\par nauczy\'e6.\par Dotarli do podn\'f3\'bfa schod\'f3w i ruszyli do wielkiej sali.\par Elslow czu\'b3, \'bfe wnuczka coraz bardziej kurczowo trzyma\par go za rami\'ea. Wiedzia\'b3, \'bfe jej napi\'eacie ro\'9cnie. Nadal jednak\par prowadzi\'b3 rozmow\'ea w lekkim tonie:\par - Tarcza jest dla rycerza prawie tak samo wa\'bfna\par jak miecz, cho\'e6 naturalnie tarczy nie wk\'b3ada si\'ea do\par grobu.\par - A o czym przypomina rycerzowi tarcza?\par - \'afe u\'bfywaj\'b9c jej chroni swe cia\'b3o, przeto mo\'bfe u\'bfy\'e6\par swego cia\'b3a w obronie pana. Na przyk\'b3ad panem twojego\par m\'ea\'bfa jest kr\'f3l Wilhelm.\par - Co z \'b3ukiem i strza\'b3ami, kt\'f3re mi zrobi\'b3e\'9c? Czy te\'bf\par co\'9c znacz\'b9?\par - Wiesz, \'bfe zwykli piechurzy nie u\'bfywaj\'b9 \'b3uk\'f3w -\par powiedzia\'b3 dziadek z lekk\'b9 irytacj\'b9. - Te s\'b9 do u\'bfytku\par rycerzy.\par - Ojciec uwa\'bfa\'b3, \'bfe moja nowa bro\'f1...\par - Jest nieskuteczna?\par - Nazwa\'b3 j\'b9 g\'b3upi\'b9 i bezu\'bfyteczn\'b9.\par - Do\'9c\'e6! Ranisz mnie, przecie\'bf dobrze wiesz, \'bfe sam\par wystruga\'b3em ci strza\'b3y. - Nagle wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem\par i doda\'b3 szeptem: - Jak s\'b9dzisz, dlaczego da\'b3em ci taki\par dziwaczny prezent?\par - Naturalnie po to, \'bfeby rozdra\'bfni\'e6 mojego ojca -\par odrzek\'b3a z u\'9cmiechem. Spojrza\'b3a w l\'9cni\'b9ce oczy dziadka.\par Ledwie zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe stoj\'b9 po\'9crodku wielkiej sali, otocze-\par ni przez ludzi Geoffreya i Belwaina.\par - Przyznaj\'ea. - Dziadek zachichota\'b3.\par - Dlatego podarowa\'b3e\'9c mi tak\'bfe psy. Kiedy zacz\'ea\'b3am\par si\'ea nimi opiekowa\'e6, by\'b3y malutkie, ale przecie\'bf wiedzia\'b3e\'9c,\par co z nich wyro\'9cnie, nie mam racji?\par - Istotnie. Chocia\'bf nie podzieli\'b3em si\'ea t\'b9 wiedz\'b9 z two-\par im ojcem.\par - Dziwi mnie, \'bfe nie wyzwa\'b3 ci\'ea na pojedynek -\par stwierdzi\'b3 Geoffrey, zwracaj\'b9c uwag\'ea dziadka na siebie.\par Stan\'b9\'b3 u boku Elizabeth z powitalnym u\'9cmiechem na twa-\par rzy.\par - To by\'b3a taka nasza gra - wyja\'9cni\'b3 dziadek. Uj\'b9\'b3 d\'b3o\'f1\par Elizabeth, spoczywaj\'b9c\'b9 na jego ramieniu i prze\'b3o\'bfy\'b3 na\par rami\'ea Geoffreya. - Thomas nie tylko cieszy\'b3 si\'ea na moje\par wizyty, ale wr\'eacz si\'ea ich domaga\'b3. - Elizabeth zrobi\'b3a\par zaskoczon\'b9 min\'ea, a dziadek skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. - To prawda.\par Bywa\'b3o, \'bfe posy\'b3a\'b3 po mnie. My\'9clisz, \'bfe zjawia\'b3em si\'ea\par tylko wtedy, kiedy przysz\'b3a mi na to ochota? - Dziadek\par pu\'9cci\'b3 do niej oko i odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Geoffreya. - Sprowa-\par dzi\'b3em j\'b9 na d\'f3\'b3, panie. Tobie zostawiam obowi\'b9zek\par odebrania jej sztyletu.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i przyci\'b9gn\'b9\'b3 Elizabeth do swego\par boku.\par - Czy dzi\'9c wieczorem nie masz ochoty mnie powita\'e6?\par - spyta\'b3 cicho.\par - Nie mam - odpar\'b3a Elizabeth. - A sztylet zatrzy-\par mam.\par - Tylko je\'9cli na to pozwol\'ea - powiedzia\'b3 \'b3agodnym\par tonem Geoffrey. - Nie lubi\'ea u ciebie w\'b3os\'f3w zebranych na\par czubku g\'b3owy, tak jak teraz. No\'9c je rozpuszczone, gdy\par jeste\'9cmy razem.\par Elizabeth machinalnie si\'eagn\'ea\'b3a d\'b3oni\'b9 do czubka g\'b3owy.\par Nagle u\'9cwiadomi\'b3a sobie, do czego w\'b3a\'9cciwie m\'b9\'bf zmie-\par rza.\par - Jeste\'9c tak samo niezno\'9cny jak m\'f3j dziadek, milor-\par dzie. Mieszasz mi w g\'b3owie drobiazgami, gdy s\'b9 powa\'bf-\par niejsze sprawy do om\'f3wienia. Czy naprawd\'ea nie podoba\par ci si\'ea ta fryzura? - Nie mog\'b3a nie zapyta\'e6, ale zaraz po-\par tem omal nie ugryz\'b3a si\'ea w j\'eazyk, roze\'9flona w\'b3asn\'b9 g\'b3u-\par pot\'b9.\par - Naprawd\'ea - potwierdzi\'b3 Geoffrey. - Tw\'f3j str\'f3j te\'bf mi\par si\'ea nie bardzo podoba - doda\'b3. Ujrza\'b3, jak \'bfona odchyla\par cia\'b3o do ty\'b3u, chc\'b9c gwa\'b3townie zaprotestowa\'e6 i si\'b3\'b9 woli\par pow\'9cci\'b9gn\'b9\'b3 u\'9cmiech. - Jutro zajmiemy si\'ea nowymi suk-\par niami i kaftanami.\par - Czy cokolwiek we mnie ci si\'ea podoba? - spyta\'b3a\par Elizabeth. Okaza\'b3a przy tym irytacj\'ea, raptownym ruchem\par zabieraj\'b9c d\'b3o\'f1 z jego ramienia.\par - To mo\'bfliwe - odrzek\'b3. - Musz\'ea si\'ea zastanowi\'e6.\par Powiem ci p\'f3\'9fniej.\par Jego strategia przynosi\'b3a owoce. Skierowa\'b3 my\'9cli \'bfony\par na inne tory, mia\'b3 wi\'eac nadziej\'ea, \'bfe gdy Elizabeth stanie\par twarz\'b9 w twarz z Belwainem, nie b\'eadzie mia\'b3a czasu, by\par wpa\'9c\'e6 w gniew. Teraz przypomina\'b3a niewielkie ognisko,\par a p\'f3ki dziadek od czasu do czasu polewa\'b3 je wod\'b9, nie\par grozi\'b3o jej, \'bfe strzeli wysokim p\'b3omieniem, ogarni\'eata\par po\'bfarem uczu\'e6 nie do opanowania.\par Elizabeth rozejrza\'b3a si\'ea po komnacie i zobaczy\'b3a, \'bfe\par ludzie Geoffreya zachowuj\'b9 si\'ea przyja\'9fnie wobec przyby-\par sz\'f3w. Wszyscy wysoko unosili kubki piwa, panowa\'b3a\par coraz swobodniejsza atmosfera.\par - Gdzie on jest? - spyta\'b3a bez najmniejszego za\'b3amania\par g\'b3osu.\par - Na zewn\'b9trz - odpowiedzia\'b3 Geoffrey. - Ogl\'b9da to,\par co tu naprawili\'9cmy i zmienili\'9cmy.\par - Mo\'bfe by\'b3oby lepiej, \'bfebym wysz\'b3a go powita\'e6 -\par zaproponowa\'b3a oboj\'eatnie.\par - Moim zdaniem nie - odpar\'b3 stanowczo Geoffrey.\par Widz\'b9c jej pytaj\'b9ce spojrzenie, doda\'b3: - Da\'b3a\'9c mi s\'b3owo,\par \'bfe nie b\'eadziesz pr\'f3bowa\'b3a go skrzywdzi\'e6 i wiem, \'bfe s\'b3owa\par dotrzymasz.\par - Wi\'eac dlaczego...\par - Chod\'9f ze mn\'b9 do sto\'b3u - uci\'b9\'b3. - Dzi\'9c wieczorem\par masz si\'ea nie oddala\'e6 ode mnie.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i jeszcze raz wzi\'ea\'b3a Geoffreya\par za rami\'ea. St\'b3oczeni ludzie rozsuwali si\'ea, robi\'b9c im przej-\par \'9ccie do sto\'b3u. Ma\'b3\'bfonkowie usiedli. Geoffrey pochyli\'b3 si\'ea\par do Elizabeth i powiedzia\'b3:\par - Rozejrzyj si\'ea, \'bfono. Czy poznajesz kt\'f3rego\'9c z tych\par ludzi?\par - Jeszcze nie - odrzek\'b3a, zwr\'f3cona twarz\'b9 do Geof-\par freya, maj\'b9c jego twarz o centymetry od siebie. Blisko\par m\'ea\'bfa czu\'b3a si\'ea ca\'b3kiem bezpieczna, zdoby\'b3a si\'ea wi\'eac na\par odwag\'ea, by omie\'9c\'e6 wielk\'b9 sal\'ea wzrokiem i przyjrze\'e6 si\'ea\par wszystkim ludziom Belwaina. - Bardzo wielu nosi\'b3o\par kaptury - przypomnia\'b3a szeptem.\par Geoffrey uj\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1 i otoczy\'b3 ramieniem tali\'ea, domy-\par \'9cli\'b3a si\'ea wi\'eac, \'bfe do sali wszed\'b3 Belwain. Czu\'b3a, \'bfe d\'b3o\'f1\par m\'ea\'bfa spoczywa na r\'eakoje\'9cci jej sztyletu.\par Wyprostowa\'b3a ramiona i delikatnie zsun\'ea\'b3a rami\'ea m\'ea\'bfa\par z talii.\par - Czy zaufasz mi w tej sprawie tak, jak ja ufam tobie?\par - spyta\'b3a. Geoffrey spojrza\'b3 na ni\'b9 i skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Odwr\'f3ciwszy si\'ea, Elizabeth dojrza\'b3a stryja, id\'b9cego\par w ich stron\'ea. Towarzyszy\'b3 mu Roger, nie ukrywaj\'b9cy\par bynajmniej swej niech\'eaci.\par Przygl\'b9da\'b3a si\'ea stryjowi ch\'b3odnym wzrokiem bez naj-\par mniejszego mrugni\'eacia. Belwain by\'b3 ubrany jak kogut,\par w jaskraw\'b9 czerwie\'f1, tylko po\'9crodku p\'eakatego brzucha\par mia\'b3 brunatn\'b9 plam\'ea. Elizabeth pomy\'9cla\'b3a, \'bfe r\'f3wnie\'bf\par chodem wuj przypomina koguta.\par Belwain spojrza\'b3 na ni\'b9 i wyra\'9fnie poczu\'b3 si\'ea nieswojo.\par Zmyli\'b3 krok i przeni\'f3s\'b3 spojrzenie na Geoffreya.\par - Dobry wiecz\'f3r, baronie - powiedzia\'b3, gdy dotar\'b3 do\par sto\'b3u. Musia\'b3 teraz zwr\'f3ci\'e6 si\'ea do bratanicy i zauwa\'bfy\'e6 jej\par obecno\'9c\'e6, cho\'e6 l\'eaka\'b3 si\'ea tego zadania. - Dobrze wygl\'b9-\par dasz, Elizabeth.\par W milczeniu przeszywa\'b3a go wzrokiem. Belwain od-\par chrz\'b9kn\'b9\'b3 i usiad\'b3 naprzeciwko pary gospodarzy.\par - Serdecznie ci wsp\'f3\'b3czuj\'ea, Elizabeth, z powodu stra-\par ty. \'a3\'b9cz\'ea si\'ea z tob\'b9 w g\'b3\'eabokim smutku - doda\'b3 natych-\par miast.\par Postawiono przed nim wielki kubek piwa. Belwain\par chwyci\'b3 naczynie, omal nie przewracaj\'b9c go z po\'9cpiechu\par i zdenerwowania. Wypi\'b3 zawarto\'9c\'e6 dwoma pot\'ea\'bfnymi\par haustami i otar\'b3 usta r\'eakawem, by cho\'e6 troch\'ea zamasko-\par wa\'e6 g\'b3o\'9cne bekni\'eacie.\par - Gdzie jest ch\'b3opiec? - spyta\'b3.\par - Nie zobaczysz go - odrzek\'b3a twardo Elizabeth.\par - O tej porze ju\'bf \'9cpi - wyja\'9cni\'b3 Geoffrey niemal\par przyjaznym tonem.\par Nie dam rady, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth, wpatruj\'b9c si\'ea\par w m\'ea\'bfczyzn\'ea spokojnie siedz\'b9cego naprzeciwko. Nie mo-\par g\'ea je\'9c\'e6 w towarzystwie tej nikczemnej kreatury. Spojrza\'b3a\par na m\'ea\'bfa, chc\'b9c zyska\'e6 u niego zrozumienie, i zacz\'ea\'b3a\par wstawa\'e6 od sto\'b3u. Geoffrey jej jednak nie pozwoli\'b3.\par Przytrzyma\'b3 j\'b9 za rami\'ea, zmuszaj\'b9c do pozostania na\par miejscu. Natomiast Belwainowi wyda\'b3o si\'ea, \'bfe lord w ma-\par \'b3o zr\'eaczny spos\'f3b pr\'f3buje okaza\'e6 \'bfonie uczucie. W\'eadro-\par wa\'b3 spojrzeniem mi\'eadzy Elizabeth a Geoffreyem, a w g\'b3o-\par wie kot\'b3owa\'b3y mu si\'ea najr\'f3\'bfniejsze my\'9cli. Dzi\'eaki ci. Bo\'bfe,\par \'bfe nie zdradzi\'b3em baronowi prawdziwych uczu\'e6, jakie\par mam dla Elizabeth, pomy\'9cla\'b3 z dr\'bfeniem. Z niewiadome-\par go powodu baron znalaz\'b3 upodobanie w tej dziewce\par i prawdopodobnie wpad\'b3by we w\'9cciek\'b3o\'9c\'e6, gdyby pozna\'b3\par jego uczucia.\par Belwain spojrza\'b3 na Elizabeth i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do niej.\par Szkoda, \'bfe nie zgin\'ea\'b3a razem z innymi, pomy\'9cla\'b3. Takie\par niepos\'b3uszne, bezczelne dziecko, na kt\'f3rym nigdy nie\par robi\'b3y wra\'bfenia jego pr\'f3by zaskarbienia sobie \'b3ask. Mia\'b3\par wra\'bfenie, \'bfe dziewczyna potrafi przenikn\'b9\'e6 go na wskro\'9c,\par wyczuwa nienawi\'9c\'e6. To prawda, nie znosi\'b3 jej, nienawi-\par dzi\'b3... nie tylko jej, wszystkich. Oni wszyscy pr\'f3bowali\par pozbawi\'e6 go jego w\'b3asno\'9cci. A kiedy wreszcie zdoby\'b3\par Montwright, t\'ea dziewk\'ea mia\'b3 mu zabra\'e6 baron. Znowu\par pech. Liczy\'b3, \'bfe b\'eadzie m\'f3g\'b3 si\'ea na niej odegra\'e6, w ko\'f1cu\par wyr\'f3wna\'e6 rachunki. Postara\'b3by si\'ea, \'bfeby ten wyraz ch\'b3od-\par nej pogardy raz na zawsze znik\'b3 z jej twarzy, a potem\par wyda\'b3by j\'b9 za m\'b9\'bf za kt\'f3rego\'9c ze swoich przyjaci\'f3\'b3. Ich\par sadystyczne upodobania wzgl\'eadem kobiet stanowi\'b3yby dla\par niej lekcj\'ea, po kt\'f3rej szlag by j\'b9 trafi\'b3. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea na\par to wyobra\'bfenie, omal g\'b3o\'9cno nie zachichota\'b3. Na szcz\'ea\'9ccie\par z\'b3apa\'b3 si\'ea na tym w por\'ea, wi\'eac tylko odkaszln\'b9\'b3.\par - Czy rozwa\'bfy\'b3e\'9c, panie, moje s\'b3uszne \'bf\'b9danie? -\par spyta\'b3 Geoffreya, uwa\'bfaj\'b9c, by po\'b3o\'bfy\'e6 nacisk na s\'b3owie\par \f1\'84s\f0\'b3uszne".\par Jakie \'bf\'b9danie? - zastanawia\'b3a si\'ea Elizabeth. Zwr\'f3ci\'b3a si\'ea\par ku m\'ea\'bfowi, czekaj\'b9c na odpowied\'9f.\par - Dzi\'9c wieczorem nie jest odpowiedni czas na rozmo-\par wy o prawie i twoim \'bf\'b9daniu - odpar\'b3 Geoffrey. Gestem\par pokaza\'b3 s\'b3u\'bfbie pusty kubek Belwaina.\par Belwain by\'b3 za m\'b9dry, by dalej naciska\'e6. Zgodnie skin\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9. M\'f3g\'b3 poczeka\'e6. Nie w\'b9tpi\'b3, \'bfe odniesie zwyci\'ea-\par stwo. Prawo by\'b3o po jego stronie.\par Znowu spojrza\'b3 na Elizabeth, szybko jednak musia\'b3\par odwr\'f3ci\'e6 g\'b3ow\'ea. Ona wie, pomy\'9cla\'b3. Wie, ale nic nie mo\'bfe\par zrobi\'e6. Zmru\'bfy\'b3 oczy, ramiona zatrz\'eas\'b3y mu si\'ea od t\'b3umio-\par nego \'9cmiechu. Poczu\'b3, jak twardnieje od tych my\'9cli,\par wsun\'b9\'b3 wi\'eac d\'b3o\'f1 pod st\'f3\'b3 i u\'b3o\'bfy\'b3 j\'b9 sobie mi\'eadzy\par nogami. Ona nic nie mo\'bfe mi zrobi\'e6, powt\'f3rzy\'b3 w my-\par \'9clach, g\'b3aszcz\'b9c si\'ea z zadowoleniem. Nic. Nie masz dowo-\par du, ladacznico.\par Och, gdyby m\'f3g\'b3 jej wszystko wyjawi\'e6! Tak, powie-\par dzia\'b3by, pomog\'b3em sporz\'b9dzi\'e6 plany i nie tylko. To ja\par zrobi\'b3em szkic umocnie\'f1 i wskaza\'b3em ich s\'b3abe strony.\par \'afa\'b3uj\'ea tylko, \'bfe nie mog\'b3em tu by\'e6 w czasie, gdy ich\par wszystkich zabito. Ale i tak z wielk\'b9 przyjemno\'9cci\'b9 wy-\par s\'b3ucha\'b3em relacji... Tak\'b9 mia\'b3em przyjemno\'9c\'e6, \'bfe wystar-\par czy\'b3o mi nasienia dla trzech ludzi po kolei. Tak, to by\'b3\par najpi\'eakniejszy dzie\'f1 mojego \'bfycia.\par Zerkn\'b9\'b3 ukradkiem na barona i u\'9cmiech mu stopnia\'b3. Ta\par dziewka go omota\'b3a! Zawr\'f3ci\'b3a mu w g\'b3owie k\'b3amliwymi\par opowie\'9cciami. To dlatego baron patrzy na mnie z tak\'b9\par niech\'eaci\'b9, przemkn\'ea\'b3o mu przez g\'b3ow\'ea.\par Mniejsza o to, pocieszy\'b3 si\'ea. Prawo jest prawem, baro-\par nie. Ty te\'bf nic nie mo\'bfesz zrobi\'e6, jeste\'9c na to zbyt\par honorowy. Omal nie prychn\'b9\'b3 z pogard\'b9. Tak, baronie,\par musia\'b3by\'9c mie\'e6 dow\'f3d, \'bfeby mnie wyzwa\'e6 albo odm\'f3wi\'e6\par mi prawa.\par Elizabeth stwierdzi\'b3a, \'bfe nie mo\'bfe patrze\'e6 na Belwai-\par na ani chwili d\'b3u\'bfej. Spu\'9cci\'b3a wzrok i do ko\'f1ca posi\'b3ku\par nie odezwa\'b3a si\'ea ju\'bf ani s\'b3owem. Nawet nie tkn\'ea\'b3a jedze-\par nia. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe jest zatrute obecno\'9cci\'b9 Belwaina\par przy stole. Zwr\'f3ci\'b3a jednak uwag\'ea, \'bfe stryj zajada si\'ea,\par jakby by\'b3a to jego ostatnia uczta na tym \'9cwiecie. Mog\'b3a-\par by by\'e6, pomy\'9cla\'b3a, \'bfeby z\'b3agodzi\'e6 sw\'b9 m\'eak\'ea. Mo\'bfe Geo-\par ffrey zmieni zdanie, uzna, \'bfe Belwain jest jedynym cz\'b3o-\par wiekiem kryj\'b9cym si\'ea za t\'b9 zbrodni\'b9... Wiedzia\'b3a jednak,\par \'bfe si\'ea oszukuje, \'bfe Belwain by\'b3 tylko pionkiem. Jej m\'b9\'bf\par rozumowa\'b3 s\'b3usznie. Belwain jest g\'b3upi, za g\'b3upi...\par Bogiem a prawd\'b9, czekanie sta\'b3o si\'ea jednak nie do znie-\par sienia.\par Gdy sko\'f1czono posi\'b3ek i zebrano jad\'b3o ze sto\'b3u, Bel-\par wain zacz\'b9\'b3 chodzi\'e6 po sali. Z ka\'bfdym kubkiem napitku\par stawa\'b3 si\'ea coraz bardziej pewny siebie. Elizabeth zamkn\'ea\'b3a\par oczy, \'bfeby go nie widzie\'e6. \'afa\'b3owa\'b3a, \'bfe nie mo\'bfe te\'bf\par zatka\'e6 uszu. Gwar, kt\'f3ry powsta\'b3 od nadmiaru napitk\'f3w,\par by\'b3 nie do wytrzymania.\par I wtedy us\'b3ysza\'b3a. Rozleg\'b3 si\'ea \'9cmiech. Brzmieniem\par bardziej przypomina\'b3 niezwyk\'b3y, piskliwy krzyk. Pami\'eata-\par \'b3a ten sam \'9cmiech z dnia tragedii. Raptownie podnios\'b3a\par powieki, usi\'b3uj\'b9c dostrzec, kto tak si\'ea \'9cmieje. Zbyt wielu\par m\'ea\'bfczyzn zas\'b3ania\'b3o jej jednak widok. Postanowi\'b3a odszu-\par ka\'e6 tego cz\'b3owieka. Wsta\'b3a, potr\'b9caj\'b9c m\'ea\'bfa. Wzrokiem\par zacz\'ea\'b3a przeczesywa\'e6 wielk\'b9 sal\'ea.\par D\'9fwi\'eak rozleg\'b3 si\'ea ponownie. Znalaz\'b3a \'9fr\'f3d\'b3o. M\'ea\'bfczy-\par zna sta\'b3 pod \'b3ukiem i za\'9cmiewa\'b3 si\'ea wraz z grup\'b9 kompa-\par n\'f3w. Zanotowa\'b3a w pami\'eaci jego twarz i usiad\'b3a. Pozornie\par spokojna, zwr\'f3ci\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa.\par - Przy drzwiach - powiedzia\'b3a. - Tam jest jeden z nich.\par Gdy Elizabeth zerwa\'b3a si\'ea na r\'f3wne nogi, Geoffrey\par natychmiast skupi\'b3 na niej uwag\'ea. Zobaczy\'b3, jak poblad\'b3a\par i st\'ea\'bfa\'b3a. Mia\'b3 ochot\'ea wyci\'b9gn\'b9\'e6 miecz i j\'b9 zas\'b3oni\'e6, ale\par nie m\'f3g\'b3 tego zrobi\'e6. Musieli przecie\'bf znale\'9f\'e6 dow\'f3d.\par Nadal wi\'eac siedzia\'b3 ze znu\'bfonym wyrazem twarzy, na\par wypadek gdyby Belwain lub kt\'f3ry\'9c z jego ludzi zaintere-\par sowali si\'ea dziwnym zachowaniem jego \'bfony.\par Wyra\'9fnie mu ul\'bfy\'b3o, gdy \'bfona pozna\'b3a jednego z na-\par pastnik\'f3w. Nie spyta\'b3 jej, czy jest pewna, bo wiedzia\'b3, \'bfe\par tak.\par - Czy\'bf nie powiedzia\'b3em, \'bfe tw\'f3j stryj jest g\'b3upcem?\par Elizabeth nie odpowiedzia\'b3a. Wzrok mia\'b3a wbity w wo-\par jownika.\par - Tylko g\'b3upiec m\'f3g\'b3 wr\'f3ci\'e6 z tymi samymi lud\'9fmi -\par mrukn\'b9\'b3.\par - By\'b3 zakapturzony - powiedzia\'b3a Elizabeth, odwraca-\par j\'b9c si\'ea do m\'ea\'bfa. - Ale \'9cmia\'b3 si\'ea w ten sam spos\'f3b, bardzo\par niezwykle... Zapami\'eata\'b3am to. Co teraz zrobisz?\par - Zajm\'ea si\'ea tym - odpar\'b3. Jego g\'b3os brzmia\'b3 gro\'9fnie,\par ale odpowied\'9f nic nie wyja\'9cni\'b3a.\par - Nie odpowiedzia\'b3e\'9c mi - nastawa\'b3a Elizabeth.\par Wszystko przes\'b3oni\'b3a mg\'b3a \'b3ez, zrozumia\'b3a wi\'eac, \'bfe osi\'b9g-\par n\'ea\'b3a kres wytrzyma\'b3o\'9cci. Musia\'b3a wierzchem d\'b3oni otrze\'e6\par oczy.\par Geoffrey musn\'b9\'b3 jej policzek i z\'b3apa\'b3 jedn\'b9 z \'b3ez.\par - Nie pokazuj mu, \'bfe p\'b3aczesz. - szepn\'b9\'b3. - Zrobisz mu\par przyjemno\'9c\'e6, wi\'eac si\'ea u\'9cmiechnie. A wtedy b\'ead\'ea musia\'b3\par go zabi\'e6 i koniec z naszymi planami znalezienia prawdzi-\par wego winowajcy.\par Elizabeth uj\'ea\'b3y te czu\'b3e s\'b3owa. Spojrza\'b3a m\'ea\'bfowi\par w oczy i dostrzeg\'b3a zupe\'b3nie innego cz\'b3owieka, zazwyczaj\par dobrze ukrytego za szorstk\'b9 powierzchowno\'9cci\'b9.\par Ju\'bf mia\'b3a powiedzie\'e6: \f1\'84Zrobi\f0\'b3by\'9c to dla mnie?", ale\par ugryz\'b3a si\'ea w j\'eazyk, bo wiedzia\'b3a, \'bfe zrobi\'b3by. Zamiast\par tego szepn\'ea\'b3a wi\'eac:\par - Zapominasz si\'ea, panie. Powiedzia\'b3am ci, \'bfe nigdy nie\par p\'b3acz\'ea.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea do niego, a Geoffreyowi wyda\'b3o si\'ea, \'bfe\par dosta\'b3 najpi\'eakniejszy dar w \'bfyciu. Z trudem si\'ea powstrzy-\par ma\'b3, by jej nie dotkn\'b9\'e6. U\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe ostatnio\par zdarza mu si\'ea publicznie jej dotyka\'e6, g\'b3aska\'e6 j\'b9, a nawet\par ca\'b3owa\'e6. Wiedzia\'b3, \'bfe nie powinien tego robi\'e6, ale kiedy\par Elizabeth znajdowa\'b3a si\'ea w pobli\'bfu, przestawa\'b3 o tym\par my\'9cle\'e6. Je\'9cli nie b\'ead\'ea si\'ea pilnowa\'b3, nied\'b3ugo b\'eadzie mnie\par prowadzi\'e6 za sob\'b9 jak szczeniaka, pomy\'9cla\'b3. Strac\'ea po-\par s\'b3uch u ludzi. Odchrz\'b9kn\'b9\'b3 i powiedzia\'b3:\par - Ty te\'bf si\'ea zapominasz, \'bfono. Powiedzia\'b3em ci, \'bfeby\'9c\par mi zaufa\'b3a.\par - Ufam ci. I szanuj\'ea twoje decyzje. Gdyby nie to,\par Belwain ju\'bf by nie \'bfy\'b3.\par Geoffrey si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3. Jej wiara we w\'b3asne si\'b3y\par sprawia\'b3a mu du\'bf\'b9 przyjemno\'9c\'e6. Wsta\'b3 i uj\'b9\'b3 \'bfon\'ea za\par \'b3okie\'e6.\par - Wykaza\'b3a\'9c dzi\'9c wieczorem spor\'b9 odwag\'ea, Elizabeth,\par cho\'e6 naturalnie niczego innego si\'ea po tobie nie spodziewa-\par \'b3em. Ale i tak chc\'ea ci powiedzie\'e6, \'bfe jestem z ciebie\par zadowolony.\par - Czy\'bfby\'9c wi\'eac znalaz\'b3 we mnie co\'9c, co ci\'ea zadowala,\par panie? - spyta\'b3a Elizabeth, dostosowuj\'b9c si\'ea do l\'bfejszego\par tonu rozmowy.\par Kiedy przyzna\'b3, \'bfe tak jest w istocie, powiedzia\'b3a:\par - Mo\'bfe wi\'eac, skoro jeste\'9c ze mnie zadowolony, po-\par wiesz mi, co zamierzasz zrobi\'e6 z...\par - Powiem ci nied\'b3ugo - przerwa\'b3 jej Geoffrey. - Musz\'ea\par najpierw poczyni\'e6 odpowiednie przygotowania. Tymcza-\par sem chyba ju\'bf czas, by\'9c uda\'b3a si\'ea na spoczynek. Pie\'9cni\par staj\'b9 si\'ea rubaszne, a twoja obecno\'9c\'e6 peszy m\'ea\'bfczyzn.\par - Peszy! Te\'bf co\'9c. My\'9clisz, \'bfe...\par - Piwo rozwi\'b9za\'b3o im j\'eazyki - przerwa\'b3 jej cichym\par g\'b3osem Geoffrey. - Gdy st\'b9d p\'f3jdziesz, rozmowy stan\'b9 si\'ea\par swobodniejsze, ludzie mniej si\'ea b\'ead\'b9 pilnowa\'e6.\par Musia\'b3a przyzna\'e6 Geoffreyowi racj\'ea.\par - Poczekam na ciebie w sypialni, nawet gdyby mia\'b3o\par to trwa\'e6 do p\'f3\'9fna. Czy powiesz mi wtedy, jakie masz\par plany?\par - Zobaczymy - odpar\'b3 wymijaj\'b9co. Odprowadzi\'b3 j\'b9 do\par komnaty. Przy drzwiach nie pr\'f3bowa\'b3a go poca\'b3owa\'e6\par i Geoffrey poczu\'b3 zaw\'f3d. Zaczyna\'b3 si\'ea przyzwyczaja\'e6 do\par jej niestosownych zachowa\'f1, wi\'eac prze\'bfy\'b3 przykre zasko-\par czenie. Nie by\'b3o jednak czasu, by si\'ea nad tym zastanawia\'e6.\par Mia\'b3 mn\'f3stwo do zrobienia, zanim zapadnie noc.\par Elizabeth znalaz\'b3a ma\'b3ego Thomasa smacznie \'9cpi\'b9cego\par po\'9crodku \'b3o\'bfa.\par - Krzyczy przez sen - powiadomi\'b3 j\'b9 giermek Gerald.\par - Dzi\'eakuj\'ea ci za pomoc dzi\'9c wieczorem, Geraldzie -\par powiedzia\'b3a. - Wcale si\'ea nie martwi\'b3am, bo wiedzia\'b3am,\par \'bfe to ty czuwasz nad moim bratem.\par Giermek a\'bf pokra\'9cnia\'b3 z zadowolenia. Ofiarowa\'b3 si\'ea, \'bfe\par we\'9fmie ch\'b3opca na noc do siebie, ale Elizabeth odpar\'b3a,\par \'bfe jej dziadek lub Roger wezm\'b9 ma\'b3ego do swojej komna-\par ty.\par Gdy zosta\'b3a sama, spostrzeg\'b3a, \'bfe dr\'bf\'b9 jej d\'b3onie.\par Zsun\'ea\'b3a z n\'f3g buty i usiad\'b3a na \'b3\'f3\'bfku, \'bfeby rozpu\'9cci\'e6\par w\'b3osy. Zastanawia\'b3a si\'ea, gdzie znik\'b3 dziadek. Mia\'b3a zapy-\par ta\'e6 Geoffreya, czy jest jaki\'9c wa\'bfny pow\'f3d jego nieobecno-\par \'9cci podczas uczty, ale nie mia\'b3a okazji. Mo\'bfe i lepiej, \'bfe\par wyjecha\'b3, pomy\'9cla\'b3a. Pewnie sam wpad\'b3 na ten pomys\'b3.\par Nie mog\'b3a sobie wyobrazi\'e6 dziadka zachowuj\'b9cego spok\'f3j\par w obecno\'9cci stryja Belwaina.\par Geoffrey wr\'f3ci\'b3 do komnaty dopiero nad ranem. Znalaz\'b3\par \'bfon\'ea we \'9cnie, ca\'b3kiem ubran\'b9, le\'bf\'b9c\'b9 na kapie. Wtula\'b3 si\'ea\par w ni\'b9 z boku ma\'b3y Thomas. Geoffrey spostrzeg\'b3, \'bfe \'bfona\par ma bose stopy i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea. Bez trzewik\'f3w wydawa\'b3a\par si\'ea bardziej bezbronna. Wzi\'b9\'b3 na r\'eace ch\'b3opca i zani\'f3s\'b3 go\par do drzwi, gdzie ju\'bf czeka\'b3 Roger.\par - Zabierz go do dziadka i pozw\'f3l mu tam pospa\'e6 -\par poleci\'b3 cicho.\par Potem zamkn\'b9\'b3 drzwi i zn\'f3w odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony. We\par \'9cnie wygl\'b9da\'b3a bardzo spokojnie i niewinnie. A\'bf trudno\par mu by\'b3o si\'ea rozebra\'e6. Wola\'b3 si\'ea jej przygl\'b9da\'e6. Z tego\par wszystkiego upu\'9cci\'b3 miecz na kamienn\'b9 pod\'b3og\'ea. D\'9fwi\'eak\par by\'b3 tak g\'b3o\'9cny, \'bfe powinien podnie\'9c\'e6 umar\'b3ych z grob\'f3w,\par ale jego \'bfona tylko przewr\'f3ci\'b3a si\'ea na brzuch.\par Zdj\'b9\'b3 z siebie odzienie i wzi\'b9\'b3 si\'ea do rozbierania Eliza-\par beth. Klamerka na plecach sukni stanowi\'b3a powa\'bfne wy-\par zwanie dla ma\'b3o zr\'eacznych palc\'f3w, ale wytrwale pr\'f3bo-\par wa\'b3, p\'f3ki nie uda\'b3o mu si\'ea jej otworzy\'e6. Przerwa\'b3 na chwil\'ea\par swoje zaj\'eacie, by dotkn\'b9\'e6 nieskazitelnie g\'b3adkiej sk\'f3ry\par Elizabeth. Zauwa\'bfy\'b3, \'bfe w miejscach, gdzie jej dotkn\'b9\'b3,\par pojawia si\'ea g\'easia sk\'f3rka, naj wyra\'9fniej sza u podstawy\par kr\'eagos\'b3upa. Elizabeth zacz\'ea\'b3a dr\'bfe\'e6, wi\'eac Geoffrey po\'9cpie-\par sznie doko\'f1czy\'b3 rozbierania. Zdj\'b9\'b3 jej bielizn\'ea i musia\'b3\par znowu zrobi\'e6 chwil\'ea przerwy. Na widok no\'bfa przytwier-\par dzonego do uda rado\'9cnie wyszczerzy\'b3 z\'eaby. Pokr\'eaci\'b3\par g\'b3ow\'b9, podziwiaj\'b9c jej przezorno\'9c\'e6. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe \'bfona\par po\'9cwi\'eaca wiele uwagi samoobronie. Zastanowi\'b3o go, czy\par Elizabeth kiedykolwiek wpad\'b3o do g\'b3owy, \'bfe ten n\'f3\'bf \'b3atwo\par mo\'bfna jej odebra\'e6 i niezw\'b3ocznie u\'bfy\'e6 go przeciwko niej.\par Pewnie nie, uzna\'b3. Cieszy\'b3o go, \'bfe \'bfona wierzy we w\'b3asne\par si\'b3y, cho\'e6 utrudnia\'b3o mu to zadanie. Czy\'bfby kobiety nie\par mia\'b3y naturalnej sk\'b3onno\'9cci do omdle\'f1 podczas bitwy\par i przylepiania si\'ea z wdzi\'eaczno\'9cci\'b9 do swego opiekuna?\par Czy\'bfby nie by\'b3o niezbitym faktem to, \'bfe kobieta jest s\'b3aba\par i znajduje si\'b3\'ea w swoim rycerzu? Elizabeth, o dziwo, nie\par zdoby\'b3a tej podstawowej wiadomo\'9cci o swej naturze. Nikt\par jej tego nie nauczy\'b3, nie powiedzia\'b3, \'bfe jest s\'b3aba i potrze-\par buje nieustannego przewodnictwa. To dziwne, ale jej\par niewiedza sprawi\'b3a lordowi przyjemno\'9c\'e6. Wystarczy\'b3o mu\par wiedzie\'e6, \'bfe \'bfona go potrzebuje... nawet gdyby nie mia\'b3o\par to by\'e6 prawd\'b9!\par Po rozmowie z dziadkiem Geoffrey poj\'b9\'b3, kto ukszta\'b3-\par towa\'b3 radykalne pogl\'b9dy Elizabeth na w\'b3asne mo\'bfliwo\'9cci.\par Oj, Elslow niew\'b9tpliwie mia\'b3 charakter. Objawia\'b3 go\par zar\'f3wno strojami, jak i sposobem bycia. Ale by\'b3 te\'bf\par lojalny i mia\'b3 wiele zalet r\'f3wnowa\'bf\'b9cych wady. Dobrze,\par \'bfe nie s\'b9dz\'ea ludzi po wygl\'b9dzie, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey.\par Ziewn\'b9\'b3 po raz trzeci. \'afona na szcz\'ea\'9ccie spa\'b3a i nie\par chcia\'b3 jej budzi\'e6. Prawdopodobnie za\'bf\'b9da\'b3aby odpowiedzi\par na pytania, kt\'f3re wymaga\'b3yby d\'b3ugich wyja\'9cnie\'f1. Nie mia\'b3\par na to si\'b3y. W normalnych okoliczno\'9cciach w og\'f3le nie\par rozmawia\'b3by z \'bfon\'b9 o takich sprawach, ale w tej sytuacji\par Elizabeth mia\'b3a prawo wiedzie\'e6. Przecie\'bf na po\'b3udniowym\par kra\'f1cu zamkowego dziedzi\'f1ca znajdowa\'b3y si\'ea groby jej\par rodziny.\par Elizabeth znowu zadr\'bfa\'b3a. Geoffrey uni\'f3s\'b3 j\'b9 i od-\par chyliwszy kap\'ea, umie\'9cci\'b3 w po\'9ccieli. Trudno by\'b3o mu\par zapanowa\'e6 nad pragnieniami, kt\'f3re wybuch\'b3y w nim\par natychmiast, gdy tylko dotkn\'b9\'b3 jej cia\'b3a. Wyt\'b3umaczy\'b3\par sobie jednak, \'bfe Elizabeth potrzebuje snu, mimo \'bfe w tej\par samej chwili przesuwa\'b3 palcami po jej udzie. Z wes-\par tchnieniem rezygnacji si\'eagn\'b9\'b3 po upuszczony miecz.\par Opar\'b3 go po drugiej stronie \'b3o\'bfa, po czym po\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea\par obok \'bfony.\par Sw\'eadzia\'b3y go plecy w miejscu, gdzie goi\'b3a si\'ea rana,\par wi\'eac musia\'b3 si\'ea kilka razy przeci\'b9gn\'b9\'e6, \'bfeby w\'b3a\'9cciwie\par u\'b3o\'bfy\'e6 cia\'b3o. Ju\'bf mia\'b3 obj\'b9\'e6 \'bfon\'ea, gdy okaza\'b3o si\'ea, \'bfe\par Elizabeth urzeczywistnia ten sam pomys\'b3 znacznie szyb-\par ciej. Obr\'f3ci\'b3a si\'ea i wtuli\'b3a w niego, przerzucaj\'b9c nog\'ea nad\par jego udami. Zrobi\'b3a to tak szybko, \'bfe nie zd\'b9\'bfy\'b3 zrobi\'e6\par uniku ani si\'ea os\'b3oni\'e6. W rezultacie rozleg\'b3 si\'ea g\'b3o\'9cny j\'eak,\par dowodz\'b9cy, \'bfe trafienie by\'b3o precyzyjne. Elizabeth usi\'b3o-\par wa\'b3a powstrzyma\'e6 chichot, ale przerasta\'b3o to jej mo\'bfliwo-\par \'9cci.\par - Nie \'9cpisz, \'bfono?\par S\'b3ysz\'b9c zaskoczenie w jego g\'b3osie, roze\'9cmia\'b3a si\'ea jesz-\par cze g\'b3o\'9cniej.\par - Jak mog\'b3abym? - spyta\'b3a.\par - Od jak dawna? - zainteresowa\'b3 si\'ea, przewracaj\'b9c j\'b9\par na plecy, \'bfeby m\'f3c spojrze\'e6 jej w twarz.\par - Od chwili, gdy otworzy\'b3e\'9c drzwi, panie - wyzna\'b3a.\par Pokaza\'b3a z\'eaby w u\'9cmiechu i chcia\'b3a wtoczy\'e6 si\'ea z powro-\par tem w ramiona Geoffreya, on jednak przygni\'f3t\'b3 j\'b9 do\par materaca z wyrazem ci\'ea\'bfkiej irytacji.\par - Mimo to pozwoli\'b3a\'9c si\'ea rozebra\'e6, chocia\'bf to ty\par powinna\'9c rozebra\'e6 mnie? - spyta\'b3 szorstko.\par - Czy to kolejna zasada, m\'ea\'bfu?\par - Owszem. A ty j\'b9 z\'b3ama\'b3a\'9c. - Prowokowa\'b3 Elizabeth\par spojrzeniem i dotykiem, wolno ocieraj\'b9c si\'ea torsem o jej\par piersi.\par - A co z kar\'b9, m\'ea\'bfu? - szepn\'ea\'b3a Elizabeth, cho\'e6\par utrzymanie lekkiego tonu sprawi\'b3o jej trudno\'9c\'e6. Od jego\par blisko\'9cci czu\'b3a w ca\'b3ym ciele ciep\'b3o. U\'9cwiadomi\'b3a sobie,\par \'bfe chce go poca\'b3owa\'e6.\par Geoffrey odnalaz\'b3 w jej oczach po\'bf\'b9danie. U\'9cmiechn\'b9\'b3\par si\'ea.\par - Pozwol\'ea ci wybra\'e6 kar\'ea, \'bfono - oznajmi\'b3 zduszonym\par g\'b3osem.\par - B\'ead\'ea musia\'b3a ci\'ea poca\'b3owa\'e6, panie - powiedzia\'b3a\par Elizabeth z kpi\'b9cym westchnieniem.\par - I to ma by\'e6 kara? - spyta\'b3 Geoffrey, unosz\'b9c brew.\par G\'b3os brzmia\'b3 mu gard\'b3owo, ale w oczach ta\'f1czy\'b3y z\'b3ociste\par ogniki.\par Elizabeth nie odpowiedzia\'b3a. Wpatrywa\'b3a si\'ea bez s\'b3owa\par w m\'ea\'bfa i tym spojrzeniem obudzi\'b3a w nim nami\'eatno\'9c\'e6.\par Spokojnie, powiedzia\'b3 sobie. Nie przesadzaj, dla jej dobra.\par G\'b3\'eaboko zaczerpn\'b9\'b3 tchu i przetoczy\'b3 si\'ea na plecy.\par - Wobec tego poca\'b3uj mnie, Elizabeth. Ale najpierw\par musisz powiedzie\'e6 do mnie: \f1\'84Geoffrey".\par - Dlaczego? - zdziwi\f0\'b3a si\'ea. Opar\'b3szy si\'ea na \'b3okciu,\par zacz\'ea\'b3a bacznie mu si\'ea przygl\'b9da\'e6.\par - Lubi\'ea, jak to m\'f3wisz, a nie s\'b3ysz\'ea tego wystarczaj\'b9co\par cz\'easto.\par - Jak sobie \'bfyczysz, Geoffrey - szepn\'ea\'b3a mu do ucha.\par Odsun\'ea\'b3a si\'ea, ujrza\'b3a u\'9cmiech na jego twarzy, wi\'eac zrobi\'b3o\par jej si\'ea przyjemnie. - A teraz ci\'ea poca\'b3uj\'ea - zapowiedzia\'b3a.\par - Czy mam na to pozwolenie, Geoffrey?\par - Masz - odrzek\'b3 Geoffrey.\par - Wi\'eac chod\'9f tu, m\'ea\'bfu - powiedzia\'b3a Elizabeth.\par Geoffrey ani drgn\'b9\'b3. Elizabeth zacz\'ea\'b3a b\'eabni\'e6 mu pal-\par cami na piersi, ale i tym nie wywo\'b3a\'b3a dostatecznej reakcji.\par - Jestem za bardzo zm\'eaczony - stwierdzi\'b3. - Ty b\'ea-\par dziesz musia\'b3a przyj\'9c\'e6 do mnie.\par - Za bardzo zm\'eaczony, \'bfeby si\'ea odwr\'f3ci\'e6? - spyta\'b3a,\par udaj\'b9c irytacj\'ea.\par - Tak, to prawda - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Poza tym to\par ty musisz przychodzi\'e6 do mnie. Zawsze, Elizabeth. - Jego\par g\'b3os nabra\'b3 wielkiej mocy, a Elizabeth zacz\'ea\'b3a si\'ea zastana-\par wia\'e6, co w\'b3a\'9cciwie m\'b9\'bf pr\'f3buje jej powiedzie\'e6.\par Usiad\'b3a na \'b3o\'bfu i odgarn\'ea\'b3a w\'b3osy na ramiona. Geoffrey\par musia\'b3 si\'ea bardzo postara\'e6, \'bfeby jej nie dotkn\'b9\'e6. Chcia\'b3,\par \'bfeby to ona mia\'b3a inicjatyw\'ea, cho\'e6 nie potrafi\'b3 tego\par wyt\'b3umaczy\'e6. Po prostu chcia\'b3, \'bfeby to ona bra\'b3a od niego.\par Wsun\'b9\'b3 sobie r\'eace za g\'b3ow\'ea i czeka\'b3.\par Elizabeth podnieci\'b3a si\'ea wyobra\'bfeniem, \'bfe za chwil\'ea go\par dotknie. Przestrzeg\'b3a si\'ea jednak w my\'9cli przed zbytni\'b9\par zapalczywo\'9cci\'b9. Gdyby Geoffrey domy\'9cli\'b3 si\'ea, jakie wra-\par \'bfenie na niej robi, mia\'b3by przeciwko niej jeszcze jedn\'b9\par bro\'f1. Nie, to niedopuszczalne, uzna\'b3a. Zanim oka\'bfe mu\par swe uczucia, musi sprawi\'e6, by by\'b3 rozbudzony nie mniej\par ni\'bf ona. A mo\'bfe i bardziej, pomy\'9cla\'b3a nagle, odnajduj\'b9c\par nowy zapas pewno\'9cci siebie.\par Opar\'b3a si\'ea na r\'eakach po obu stronach jego klatki\par piersiowej i wolno si\'ea ku niemu pochyli\'b3a. Gdy brakowa\'b3o\par jej milimetr\'f3w do ust, zrobi\'b3a unik i poca\'b3owa\'b3a go w pod-\par br\'f3dek. Geoffrey mia\'b3 ju\'bf spory zarost, wi\'eac poczu\'b3a na\par wargach \'b3askotanie sztywnej szczeciny. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea\par pod nosem i poca\'b3owa\'b3a go znowu, tym razem w ow\'b3osio-\par ny tors, jednocze\'9cnie g\'b3aszcz\'b9c go piersiami. Geoffrey nie\par powiedzia\'b3 ani s\'b3owa, ale zacz\'b9\'b3 szybciej oddycha\'e6, Eliza-\par beth wiedzia\'b3a wi\'eac, \'bfe nie pozostaje oboj\'eatny na jej pr\'f3by.\par Zsun\'ea\'b3a usta po jego ciele ni\'bfej, do sutek ukrytych pod\par grub\'b9 mat\'b9 ow\'b3osienia i j\'eazykiem otoczy\'b3a po kolei ka\'bfd\'b9\par z nich. M\'b9\'bf drgn\'b9\'b3, nadal jednak zachowywa\'b3 milczenie.\par Elizabeth wybuchn\'ea\'b3a cichym, gard\'b3owym \'9cmiechem.\par Czu\'b3a si\'ea jak uwodzicielka i nimfa, pewna absolutnej\par w\'b3adzy nad m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3ry odpowiada na jej pieszczoty.\par By\'b3o to wspania\'b3e uczucie.\par D\'b3onie Geoffreya dotkn\'ea\'b3y jej policzk\'f3w.\par - Wci\'b9\'bf czekam na m\'f3j poca\'b3unek - powiedzia\'b3\par d\'9fwi\'eacznym, niskim g\'b3osem.\par - Tutaj? - spyta\'b3a niewinnie, wskazuj\'b9c jego wargi. -\par Czy tutaj? - zaproponowa\'b3a, dotykaj\'b9c czubka nosa. -\par A mo\'bfe tutaj? - szepn\'ea\'b3a, si\'eagaj\'b9c poni\'bfej pasa.\par Spojrzenie Geoffreya zdradzi\'b3o Elizabeth, \'bfe nie wy-\par trwa ju\'bf d\'b3ugo w bezczynno\'9cci. Ka\'bfdym dotkni\'eaciem\par coraz bardziej os\'b3abia\'b3a jego panowanie nad sob\'b9. Geof-\par frey przejrza\'b3 t\'ea gr\'ea i by\'b3 zaskoczony, \'bfe nie widzi u \'bfony\par \'bfadnego skr\'eapowania. Ch\'eatnie poczeka\'b3by i sprawdzi\'b3, jak\par daleko Elizabeth jest w stanie si\'ea posun\'b9\'e6, ale cia\'b3o mia\'b3o\par swoje wymagania, \'bf\'b9dza odzywa\'b3a si\'ea w nim coraz bar-\par dziej natr\'eatnie.\par - Poca\'b3uj\'bfe mnie - powiedzia\'b3, pieszczot\'b9 \'b3agodz\'b9c\par szorstko\'9c\'e6 w g\'b3osie.\par - Jak sobie \'bfyczysz, Geoffrey - odszepn\'ea\'b3a. Ju\'bf si\'ea nie\par u\'9cmiecha\'b3a. Poca\'b3unek oznacza\'b3 dla nich obojga koniec\par gry. Uj\'ea\'b3a jego twarz w d\'b3onie i otworzy\'b3a usta, wpuszcza-\par j\'b9c do \'9crodka j\'eazyk. \'afar nami\'eatno\'9cci strzeli\'b3 nag\'b3ym\par p\'b3omieniem i Elizabeth straci\'b3a wp\'b3yw na to, co si\'ea dzieje.\par Nie mog\'b3a si\'ea nasyci\'e6 m\'ea\'bfem. Ci\'b9gn\'ea\'b3a go za w\'b3osy, by\par jak najd\'b3u\'bfej pozosta\'b3 jej wi\'ea\'9fniem.\par Wkr\'f3tce Geoffrey przewr\'f3ci\'b3 j\'b9 na plecy i okry\'b3 swym\par cia\'b3em, nie przerywaj\'b9c poca\'b3unk\'f3w. Jej smak, zmiesza-\par ny ze smakiem piwa, wzbudzi\'b3 w nim olbrzymie pragnie-\par nie. Chcia\'b3 wi\'eacej i wi\'eacej. G\'b3aska\'b3 j\'b9, dotyka\'b3 coraz\par bardziej gor\'b9czkowo, a gdy w\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 mi\'eadzy jej uda\par i poczu\'b3 wilgo\'e6, poj\'b9\'b3, \'bfe jest podniecona nie mniej od\par niego.\par \'afadne nie mog\'b3o ju\'bf d\'b3u\'bfej czeka\'e6. Elizabeth rozchyli\'b3a\par uda i wypchn\'ea\'b3a do g\'f3ry biodra, spragniona obecno\'9cci\par m\'ea\'bfa w sobie. Geoffrey oddycha\'b3 tak ci\'ea\'bfko, \'bfe nie by\'b3\par zdolny wydoby\'e6 z siebie ani s\'b3owa, nie potrafi\'b3 jej po-\par wiedzie\'e6, jak\'b9 rozkosz mu daje, zdoby\'b3 si\'ea tylko na j\'eak.\par Wbi\'b3 si\'ea w ni\'b9 g\'b3\'eaboko i us\'b3ysza\'b3 okrzyk. Paznokcie wpi\'b3y\par mu si\'ea w ramiona, Elizabeth pr\'f3bowa\'b3a wypchn\'b9\'e6 go\par z siebie.\par - Krzywdzisz mnie, Geoffrey - szlocha\'b3a mu do ucha,\par nie ustaj\'b9c w oporze. Natychmiast znieruchomia\'b3. Uni\'f3s\'b3\par si\'ea na \'b3okciach i zobaczy\'b3 \'b3zy, \'9cciekaj\'b9ce jej po policz-\par kach.\par - Pst - pocieszy\'b3 j\'b9. - To nie potrwa d\'b3ugo, Elizabeth.\par B\'f3l przejdzie. - Pochyli\'b3 si\'ea, by j\'b9 poca\'b3owa\'e6, ale odwr\'f3-\par ci\'b3a twarz.\par - Jestem za bardzo obola\'b3a, musisz przesta\'e6 - szepn\'ea\'b3a.\par P\'b3aka\'b3a teraz z b\'f3lu, lecz i z pragnienia, kt\'f3re p\'b3on\'ea\'b3o\par w jej wn\'eatrzu. - Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c przesta\'b3, Geoffrey.\par Nie by\'b3 w stanie si\'ea powstrzyma\'e6, chcia\'b3 jej to powie-\par dzie\'e6, ale wiedzia\'b3, \'bfe by nie zrozumia\'b3a. Za ma\'b3o zna\'b3a\par m\'ea\'bfczyzn. Westchn\'b9\'b3, przetoczy\'b3 si\'ea z ni\'b9 na bok, usi\'b3uj\'b9c\par zachowa\'e6 cierpliwo\'9c\'e6. Trzyma\'b3 j\'b9 mocno za biodra i tkwi\'b3\par w niej, przez ca\'b3y czas szepcz\'b9c czu\'b3e s\'b3owa. Podsun\'b9\'b3 jej\par nog\'ea do g\'f3ry i po\'b3o\'bfy\'b3 sobie na biodrze.\par - Teraz b\'eadzie lepiej - powiedzia\'b3. Szloch usta\'b3, wi\'eac\par przekona\'b3 si\'ea, \'bfe mia\'b3 racj\'ea. Zaraz te\'bf pokona\'b3 op\'f3r\par Elizabeth d\'b3ugim, nami\'eatnym poca\'b3unkiem i na nowo\par roznieci\'b3 w niej pasj\'ea. Po chwili \'bfona zacz\'ea\'b3a reagowa\'e6 na\par jego pieszczoty. Ju\'bf go nie odpycha\'b3a, znowu zacz\'ea\'b3a\par g\'b3aska\'e6. B\'f3l znik\'b3, a mo\'bfe zosta\'b3 zapomniany wraz z no-\par wym przyp\'b3ywem pragnienia.\par - Lepiej? - spyta\'b3 z my\'9cl\'b9, \'bfe nie wytrzyma w niej\par du\'bfo d\'b3u\'bfej bez ruchu.\par Elizabeth wyj\'eacza\'b3a co\'9c w odpowiedzi i zacz\'ea\'b3a miaro-\par wo porusza\'e6 biodrami. Wi\'eacej zach\'eat Geoffrey nie potrze-\par bowa\'b3. Dopad\'b3 jej ust, g\'b3usz\'b9c dobywaj\'b9ce si\'ea z nich j\'eaki\par i przyci\'b9gn\'b9\'b3 biodra \'bfony do siebie. Zamierza\'b3 porusza\'e6\par si\'ea powoli, ale nie m\'f3g\'b3. Wchodzi\'b3 w ni\'b9 raz po raz, coraz\par g\'b3\'eabiej i g\'b3\'eabiej. Zn\'f3w us\'b3ysza\'b3 krzyk i pomy\'9cla\'b3, \'bfe\par sprawi\'b3 jej b\'f3l, ale nie m\'f3g\'b3 ju\'bf przesta\'e6. W\'b3a\'9cnie w tej\par chwili pot\'ea\'bfna eksplozja cisn\'ea\'b3a go w d\'f3\'b3 ze szczytu, na\par kt\'f3ry si\'ea wspi\'b9\'b3. Poczu\'b3 dr\'bfenie jej cia\'b3a i dopiero wtedy\par zauwa\'bfy\'b3, \'bfe zn\'f3w przewr\'f3ci\'b3 j\'b9 na plecy, a ona kurczowo\par obejmuje go nogami. Gdy odzyska\'b3 r\'f3wny oddech, a Eli-\par zabeth rozlu\'9fni\'b3a si\'ea pod nim, spyta\'b3:\par - Dobrze si\'ea czujesz?\par Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 przy jego ramieniu. To wystarczy\'b3o mu,\par by si\'ea odpr\'ea\'bfy\'e6. Przetoczy\'b3 si\'ea na bok i przytuli\'b3 \'bfon\'ea,\par spogl\'b9daj\'b9c jej w oczy. Wci\'b9\'bf jeszcze by\'b3y zasnute mg\'b3\'b9\par nami\'eatno\'9cci, co nasun\'ea\'b3o mu my\'9cl, \'bfe nie dozna\'b3a spe\'b3nie-\par nia.\par - Nie da\'b3em ci zaspokojenia? - spyta\'b3 z trosk\'b9 w g\'b3o-\par sie.\par Elizabeth przytuli\'b3a si\'ea do niego mocniej i u\'b3o\'bfy\'b3a mu\par g\'b3ow\'ea na ramieniu.\par - Jest mi cudownie, Geoffrey - szepn\'ea\'b3a. G\'b3os mia\'b3a\par rozmarzony i senny. Martwi si\'ea, \'bfe mnie nie zadowoli\'b3,\par pomy\'9cla\'b3a nagle i poczu\'b3a ogarniaj\'b9ce j\'b9 ciep\'b3o. Nied\'b3ugo\par sobie uprzytomni, jaka sta\'b3am si\'ea dla niego wa\'bfna. A kt\'f3-\par rego\'9c dnia... kt\'f3rego\'9c dnia powie to na g\'b3os. - A czy ja\par da\'b3am ci zaspokojenie? - spyta\'b3a, cho\'e6 zna\'b3a odpowied\'9f.\par S\'b3ysza\'b3a przecie\'bf, jak Geoffrey wykrzykuje jej imi\'ea, i czu-\par \'b3a, jak osi\'b9ga rozkosz na chwil\'ea przed ni\'b9. Och, tak,\par pami\'eata\'b3a, \'bfe i ona wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea.\par Zanim Geoffrey jej odpowiedzia\'b3, ju\'bf smacznie spa\'b3a.\par Za\'9cmia\'b3 si\'ea wi\'eac pod nosem i zamkn\'b9\'b3 oczy. Ile\'bf rado\'9cci\par i spe\'b3nienia by\'b3o w tej komnacie. Nie tylko w tej komna-\par cie, lecz wsz\'eadzie tam, gdzie Elizabeth by\'b3a u jego boku.\par Przyzna\'b3 to przed sob\'b9 bez unik\'f3w i z u\'9cmiechem na\par ustach zapad\'b3 w sen.\par 8\par Gdy nast\'eapnego ranka Elizabeth otworzy\'b3a oczy, kot\'b3o-\par wa\'b3y jej si\'ea w g\'b3owie tysi\'b9ce pyta\'f1. Geoffrey wci\'b9\'bf jeszcze\par spa\'b3, ramieniem przygarniaj\'b9c j\'b9 do siebie.\par Postanowi\'b3a, \'bfe pozwoli mu jeszcze pospa\'e6, wi\'eac zada\'b3a\par sobie wiele trudu, by nie zbudzi\'e6 go podczas wstawania.\par Jej ubranie le\'bfa\'b3o rozrzucone w nie\'b3adzie na pod\'b3odze.\par Na\'b3o\'bfy\'b3a koszul\'ea i sukni\'ea, a potem wzi\'ea\'b3a si\'ea do sprz\'b9ta-\par nia. Musz\'ea powiedzie\'e6 Geoffreyowi, \'bfe chrapie, pomy\'9cla\'b3a\par i nieznacznie si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a. Wiedzia\'b3a, \'bfe m\'ea\'bfowi si\'ea to\par nie spodoba i tym wi\'eaksz\'b9 poczu\'b3a przyjemno\'9c\'e6. Ale\'bf\par lubi\'b3a si\'ea z nim dra\'bfni\'e6! Pewnie za du\'bfo odziedziczy\'b3a po\par dziadku, kt\'f3ry celowa\'b3 w tej grze. Geoffrey zreszt\'b9 cz\'easto\par si\'ea podk\'b3ada\'b3, by\'b3 bowiem \'9cmiertelnie powa\'bfny i przez\par wi\'eaksz\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 dnia straszy\'b3 gniewn\'b9 min\'b9. Ju\'bf sam jego\par charakter prowokuje do kpinek, uzna\'b3a Elizabeth bez\par najmniejszych wyrzut\'f3w sumienia z tego powodu.\par Podesz\'b3a do okna i unios\'b3a futrzan\'b9 zas\'b3on\'ea. Zobaczy\'b3a,\par \'bfe dzie\'f1 zapowiada si\'ea naprawd\'ea wspaniale, o ile mo\'bfna\par by\'b3o s\'b9dzi\'e6 po cieple w powietrzu i jaskrawym s\'b3o\'f1cu.\par Mia\'b3a wra\'bfenie letniego upa\'b3u. Lekki wiaterek muska\'b3 jej\par twarz.\par Wspaniale, pomy\'9cla\'b3a jeszcze raz, wkr\'f3tce bowiem\par Geoffrey mia\'b3 udzieli\'e6 jej kilku odpowiedzi. Spojrza\'b3a ku\par skrajowi lasu, gdzie obozowa\'b3 stryj Belwain ze swymi\par lud\'9fmi. Dzi\'9c spotka go sprawiedliwo\'9c\'e6, pomy\'9cla\'b3a, rozgl\'b9-\par daj\'b9c si\'ea dooko\'b3a. Co\'9c by\'b3o nie tak, jak powinno, cho\'e6 nie\par umia\'b3a powiedzie\'e6 co. Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. Nagle zrozumia\'b3a.\par \'afo\'b3nierze odeszli! Niemo\'bfliwe, pr\'f3bowa\'b3a si\'ea przekona\'e6.\par Zerwa\'b3a futro ze \'9cciany i wychyli\'b3a g\'b3ow\'ea na zewn\'b9trz,\par \'bfeby lepiej widzie\'e6. Nic to jednak nie zmieni\'b3o. Po\par Belwainie i jego ludziach nie zosta\'b3o ani \'9cladu. Musieli\par uciec w nocy.\par Rozw\'9ccieczona odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa. Bo\'bfe, wpadnie\par w sza\'b3, pomy\'9cla\'b3a. Dlaczego nikt ich nie ostrzeg\'b3, \'bfe\par Belwain zwija obozowisko? Dlaczego nie powiadomiono\par jej m\'ea\'bfa?\par - Geoffrey! Nie ma ich! - wykrzykn\'ea\'b3a nowin\'ea. -\par Wszyscy odeszli!\par Reakcja m\'ea\'bfa bardzo jej si\'ea nie spodoba\'b3a. Otworzy\'b3\par jedno oko, spojrza\'b3 gniewnie i przetoczy\'b3 si\'ea na bok,\par pokazuj\'b9c jej plecy. Nie rozumie, pomy\'9cla\'b3a. Doskoczy\'b3a\par do \'b3o\'bfa, ukl\'eak\'b3a przy kraw\'eadzi, uderzy\'b3a m\'ea\'bfa w rami\'ea\par i powt\'f3rzy\'b3a:\par - Nie ma ich, Geoffrey! Zbud\'9f si\'ea, rusz g\'b3ow\'b9. Musisz\par zaraz wsta\'e6. Musisz co\'9c zrobi\'e6.\par Geoffrey warkn\'b9\'b3 jak roze\'9flony drapie\'bfnik i przetoczy\'b3\par si\'ea na plecy.\par - Przesta\'f1 wrzeszcze\'e6 - sykn\'b9\'b3.\par - Nie s\'b3uchasz mnie. Belwain odjecha\'b3. Uciek\'b3 - jesz-\par cze raz powiedzia\'b3a Elizabeth, nie zni\'bfaj\'b9c bynajmniej\par g\'b3osu. - Musisz si\'ea ubra\'e6. Musimy za nim jecha\'e6. Musi-\par my...\par - Wiem, \'bfe odjecha\'b3 - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Widz\'b9c\par jej zdumienie, westchn\'b9\'b3 i wsta\'b3 z \'b3o\'bfa. - Odes\'b3a\'b3em go do\par domu.\par Nie wierzy\'b3a w\'b3asnym uszom. Pozwoli\'b3 Belwainowi\par odjecha\'e6?\par - A cz\'b3owiek, kt\'f3rego ci pokaza\'b3am wczoraj wieczo-\par rem? - spyta\'b3a zrozpaczona. - Jemu te\'bf pozwoli\'b3e\'9c odje-\par cha\'e6?\par - Tak - odpar\'b3 Geoffrey ziewaj\'b9c. Podszed\'b3 do stoj\'b9cej\par na skrzyni miski i zacz\'b9\'b3 ochlapywa\'e6 twarz zimn\'b9 wod\'b9.\par Elizabeth wbi\'b3a w niego wzrok. Stara\'b3a si\'ea zachowa\'e6\par spok\'f3j. Geoffrey musia\'b3 mie\'e6 wa\'bfny pow\'f3d, \'bfeby tak\par post\'b9pi\'e6. Wci\'b9\'bf jeszcze panowa\'b3a nad sob\'b9, cho\'e6 z\'b3o\'9c\'e6\par omal jej nie rozsadzi\'b3a.\par - Mo\'bfe mi wyt\'b3umaczysz, dlaczego na to pozwoli\'b3e\'9c?\par - za\'bf\'b9da\'b3a w ko\'f1cu. Nadal kl\'eacza\'b3a przy \'b3o\'bfu, ale g\'b3ow\'ea\par spu\'9cci\'b3a na materac. Nie mia\'b3a si\'b3y d\'b3u\'bfej ukrywa\'e6 rozpa-\par czy. Tylko d\'b3ugie, z\'b3ociste kosmyki zas\'b3ania\'b3y jej twarz\par przed spojrzeniem m\'ea\'bfa.\par Geoffrey us\'b3ysza\'b3 nut\'ea gro\'9fby w jej g\'b3osie, a poniewa\'bf\par rano humor nigdy mu nie dopisywa\'b3, krzykn\'b9\'b3 w odpowie-\par dzi:\par - Zawsze stajesz okoniem, kobieto! Wiem, \'bfe to dla\par ciebie wa\'bfna sprawa, dlatego wyja\'9cni\'ea ci, jakie mam\par dalsze plany. - Podszed\'b3 z powrotem do \'b3o\'bfa i uj\'b9\'b3 j\'b9 pod\par brod\'ea. - Ale najpierw si\'ea uspok\'f3j i pozw\'f3l mi przejrze\'e6\par na oczy. Zrozumia\'b3a\'9c, \'bfono?\par Elizabeth s\'b3ucha\'b3a tej przemowy, wyg\'b3aszanej przez\par zaci\'9cni\'eate z\'eaby, ograniczaj\'b9c si\'ea do rytmicznego przytaki-\par wania. Za bardzo by\'b3a roze\'9flona, by cokolwiek odpowie-\par dzie\'e6. Czu\'b3y wojownik znowu zamieni\'b3 si\'ea w dzik\'b9 besti\'ea,\par pomy\'9cla\'b3a. Niech wi\'eac tak b\'eadzie, je\'9cli wyja\'9cnienia mnie\par nie zadowol\'b9, odpowiem mu gniewem na gniew, krzykiem\par na krzyk. Do\'9c\'e6 mia\'b3a \'9clepego pos\'b3usze\'f1stwa i zaufania,\par kt\'f3rych Geoffrey tak beztrosko si\'ea domaga\'b3. Ka\'bfe mi ufa\'e6,\par ale wcale nie daje do tego podstaw. Koniec z tym! Nie\par b\'ead\'ea d\'b3u\'bfej ulega\'e6 jego woli, zdecydowa\'b3a.\par - Obdarzy\'b3am ci\'ea zaufaniem, m\'ea\'bfu, i chc\'ea si\'ea teraz\par dowiedzie\'e6, czy nie pope\'b3ni\'b3am omy\'b3ki. - Hardo\'9cci\'b9\par i ch\'b3odem w g\'b3osie dor\'f3wna\'b3a Geoffreyowi.\par Baron zignorowa\'b3 jednak ten wybuch i dalej spokojnie\par si\'ea ubiera\'b3. Wiedzia\'b3a, \'bfe s\'b3ysza\'b3 jej s\'b3owa, musia\'b3by by\'e6\par martwy, \'bfeby nie s\'b3ysze\'e6, ale twarz mia\'b3 odwr\'f3con\'b9, wi\'eac\par nie dostrzeg\'b3a jego reakcji. Niedoczekanie! Zaraz wymusi\par na nim uwag\'ea. Wsta\'b3a z \'b3\'f3\'bfka i stan\'ea\'b3a przed drzwiami,\par blokuj\'b9c wyj\'9ccie na korytarz. Za\'b3o\'bfy\'b3a r\'eace na piersi.\par Niech zobaczy moje wyzwanie, pozna, co oznacza bunt,\par pomy\'9cla\'b3a. Dostan\'ea odpowiedzi, kt\'f3re mi si\'ea nale\'bf\'b9!\par Umocowawszy miecz u pasa, Geoffrey podszed\'b3 do\par \'bfony i spojrza\'b3 na ni\'b9 z wielkim skupieniem. Nie kry\'b3\par swych uczu\'e6 pod mask\'b9 oboj\'eatno\'9cci, chcia\'b3 bowiem, by\par widzia\'b3a, jak go rozw\'9ccieczy\'b3a. Niczym sok\'f3\'b3, od kt\'f3rego\par wzi\'b9\'b3 swoje przezwisko, wykona\'b3 b\'b3yskawiczny ruch\par i chwyci\'b3 j\'b9 za ramiona, zanim zd\'b9\'bfy\'b3a si\'ea zorientowa\'e6\par w sytuacji. Podni\'f3s\'b3 j\'b9 do g\'f3ry, tak \'bfe spojrza\'b3a mu\par w oczy z odleg\'b3o\'9cci zaledwie kilku centymetr\'f3w.\par - Nigdy - ostrzeg\'b3 chrapliwym szeptem, od kt\'f3rego\par przeszed\'b3 jej mr\'f3z po ko\'9cciach - nigdy niczego ode mnie\par nie \'bf\'b9daj. - Potrz\'b9sn\'b9\'b3 ni\'b9, czu\'b3a, jak dr\'bf\'b9 mu r\'eace. Ba\'b3a\par si\'ea, \'bfe Geoffrey zaraz wybuchnie. Spostrzeg\'b3a, \'bfe zamiast\par cz\'easto widocznych z\'b3ocistych ognik\'f3w ma teraz w oczach\par lodowe ig\'b3y. Zlekcewa\'bfy\'b3a jednak \'9crodki ostro\'bfno\'9cci.\par Otworzy\'b3a usta, by zg\'b3osi\'e6 sprzeciw, powiedzie\'e6 mu, \'bfe\par ma prawo pozna\'e6 jego zamiary. Geoffrey jej nie pozwoli\'b3,\par zn\'f3w ni\'b9 potrz\'b9sn\'b9\'b3. - Nie m\'f3w do mnie, chyba \'bfe chcesz\par przeprosi\'e6.\par Natychmiast zamkn\'ea\'b3a usta. Zdecydowa\'b3a, \'bfe z jej stro-\par ny nie b\'eadzie \'bfadnych przeprosin, to Geoffrey powinien j\'b9\par przeprosi\'e6.\par - Niech tak b\'eadzie - mrukn\'b9\'b3. Po jej minie i z\'b3o\'9cci\par w oczach widzia\'b3, \'bfe nie wyegzekwuje przeprosin. Nigdy\par dot\'b9d nie podni\'f3s\'b3 r\'eaki na kobiet\'ea, nawet w gniewie, ale\par jak B\'f3g mi\'b3y, bezczelno\'9c\'e6 jego w\'b3asnej \'bfony sprawia\'b3a, \'bfe\par pomys\'b3 wydawa\'b3 mu si\'ea znacznie mniej niegodny ni\'bf\par zwykle. Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9, zbulwersowany tymi my\'9clami.\par - Jeste\'9c uparta jak mu\'b3 - burkn\'b9\'b3.\par Odstawi\'b3 j\'b9 na pod\'b3og\'ea tak, by nie zastawia\'b3a mu drogi\par do drzwi, obrzuci\'b3 morderczym spojrzeniem i ju\'bf go nie\par by\'b3o.\par - Niech tak b\'eadzie - mrukn\'b9\'b3 jeszcze raz, schodz\'b9c ze\par schod\'f3w. Uparta dziewka! Potrafi\'b3a doprowadzi\'e6 go do\par sza\'b3u jak \'bfadna inna. Przysi\'b9g\'b3 sobie, \'bfe ka\'bfe jej zap\'b3aci\'e6\par za ten up\'f3r i niepos\'b3usze\'f1stwo. Elizabeth poczeka ca\'b3y\par dzie\'f1, zanim zn\'f3w us\'b3yszy od niego s\'b3owo. Spodziewa\'b3\par si\'ea, \'bfe do wieczora b\'eadzie po przeprosinach.\par Zatrzasn\'b9\'b3 za sob\'b9 drzwi i za\'bf\'b9da\'b3 konia. Uzna\'b3, \'bfe\par galop po lesie oczy\'9cci mu umys\'b3 z niepotrzebnych my\'9cli\par i ugasi z\'b3o\'9c\'e6. Inaczej m\'f3g\'b3by tylko wr\'f3ci\'e6 do sypialni\par i udusi\'e6 \'bfon\'ea. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do tej zabawnej my\'9cli.\par Wiedzia\'b3 dobrze, \'bfe za nic nie zrobi\'b3by Elizabeth krzywdy.\par Czu\'b3 zreszt\'b9, jak w promieniach s\'b3o\'f1ca gniew powoli\par z niego paruje. Och, \'bfono, pomy\'9cla\'b3, zwalniaj\'b9c nieco\par kroku w drodze do stajni. - Musisz si\'ea jeszcze du\'bfo\par nauczy\'e6 o pokorze.\par Gdy tylko drzwi za Geoffreyem si\'ea zatrzasn\'ea\'b3y, Eliza-\par beth zacz\'ea\'b3a si\'ea ubiera\'e6. Pomrukiwa\'b3a przy tym gro\'9fnie\par i przeklina\'b3a: po \'b3acinie, na wypadek gdyby kto\'9c pods\'b3u-\par chiwa\'b3. Granatowy kaftan pasowa\'b3 do jej nastroju, mia\'b3\par ponury kr\'f3j i wz\'f3r. Elizabeth by\'b3a tak w\'9cciek\'b3a, \'bfe nie\par bardzo wiedzia\'b3a, co ze sob\'b9 zrobi\'e6. Musia\'b3a zaczerpn\'b9\'e6\par \'9cwie\'bfego powietrza, poczu\'e6, \'bfe s\'b3o\'f1ce grzeje jej twarz,\par a wiatr rozwiewa w\'b3osy, do\'9cwiadczy\'e6 swobody, kt\'f3r\'b9\par dawa\'b3a jej tylko szybka jazda na ulubionej klaczy. Dosz\'b3a\par zatem do wniosku, \'bfe konna przeja\'bfd\'bfka uspokoi j\'b9\par i przywr\'f3ci zdolno\'9c\'e6 trze\'9fwego rozumowania.\par Troch\'ea zaczesa\'b3a w\'b3osy i uda\'b3a si\'ea do stajni. Przystan\'ea\'b3a\par po drodze tylko raz, \'bfeby wzi\'b9\'e6 \'b3uk i strza\'b3y. \'a3uk przewie-\par si\'b3a przez rami\'ea, strza\'b3y wsadzi\'b3a do ko\'b3czanu, specjalnie\par wykonanego dla niej przez dziadka i umocowa\'b3a go na\par plecach za pomoc\'b9 cienkiej, plecionej linki.\par Gdy Elizabeth nadesz\'b3a, Geoffrey w\'b3a\'9cnie opuszcza\'b3\par stajni\'ea. Zignorowa\'b3 to spotkanie, cho\'e6 by\'b3 niezmiernie\par zadowolony, \'bfe \'bfona przysz\'b3a za nim. Ju\'bf mnie szuka\par z przeprosinami, pomy\'9cla\'b3 g\'b3\'eaboko usatysfakcjonowany.\par Przejecha\'b3 obok bez s\'b3owa, co bardzo jej odpowiada\'b3o.\par Obdarzy\'b3a go jedynie przelotnym i do tego bardzo z\'b3ym\par spojrzeniem, po czym za\'bf\'b9da\'b3a osiod\'b3ania klaczy.\par Geoffreya ju\'bf nie by\'b3o. Stajenny b\'b3\'eadnie za\'b3o\'bfy\'b3, \'bfe\par baron udzieli\'b3 na to swego pozwolenia i spiesznie wype\'b3ni\'b3\par \'bfyczenie pani. Jego lordowska mo\'9c\'e6 bez w\'b9tpienia czeka\'b3\par na ni\'b9 na dziedzi\'f1cu.\par Wkr\'f3tce Elizabeth wypad\'b3a galopem za zamkow\'b9 bra-\par m\'ea, kt\'f3r\'b9 zamkni\'eato za ni\'b9 z hukiem. Postanowi\'b3a nie\par jecha\'e6 daleko. P\'eadzi\'b3a kr\'eat\'b9 drog\'b9, ale nawet w gniewie\par wiedzia\'b3a, \'bfe g\'b3upio jest niepotrzebnie ryzykowa\'e6. Zdecy-\par dowa\'b3a, \'bfe ograniczy si\'ea do niewielkiej rundki po okolicy\par i przez ca\'b3y czas b\'eadzie mie\'e6 mury w zasi\'eagu wzroku.\par Rabusie wyj\'eaci spod prawa nie zapuszczali si\'ea tak blisko\par zamku.\par Geoffrey pow\'9cci\'b9gn\'b9\'b3 konia s\'b3ysz\'b9c, \'bfe zbli\'bfa si\'ea do niego\par je\'9fdziec. Zawr\'f3ci\'b3. Widok \'bfony, galopuj\'b9cej na z\'b3amanie\par karku po kr\'eatej drodze, omal nie wysadzi\'b3 go z siod\'b3a.\par Ogarni\'eaty furi\'b9 wyda\'b3 dziki ryk, zaraz jednak przypomnia\'b3\par sobie, \'bfe powinien ignorowa\'e6 Elizabeth. A\'bf pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9,\par nad swoim zachowaniem. Spi\'b9\'b3 konia ostrogami i ruszy\'b3 ku\par \'bfonie, maj\'b9c nadziej\'ea dogna\'e6 j\'b9 przed wjazdem na w\'b9sk\'b9\par dr\'f3\'bfk\'ea, na kt\'f3rej mie\'9cci\'b3 si\'ea tylko jeden ko\'f1.\par Elizabeth dostrzeg\'b3a nadje\'bfd\'bfaj\'b9cego m\'ea\'bfa i przygoto-\par wa\'b3a si\'ea na nast\'eapne starcie. Zatrzymawszy klacz, pocze-\par ka\'b3a na niego ci\'ea\'bfko oddychaj\'b9c.\par - Znowu rzucasz mi wyzwanie, \'bfono - krzykn\'b9\'b3 Geof-\par frey, gdy tylko znalaz\'b3 si\'ea w zasi\'eagu g\'b3osu.\par - Wcale nie - odkrzykn\'ea\'b3a. - Nigdy nie...\par - Cisza! - Tego ryku nie mog\'b3a zlekcewa\'bfy\'e6. Przytak-\par n\'ea\'b3a ruchem g\'b3owy i nagle u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe si\'ea boi.\par Wola\'b3abym teraz rabusi\'f3w ni\'bf m\'ea\'bfa, pomy\'9cla\'b3a nieco\par zdesperowana. Ciekawe, czy mnie uderzy? Gdy znalaz\'b3 si\'ea\par obok niej, jego wzrok wyra\'9fnie \'9cwiadczy\'b3 o takiej mo\'bfli-\par wo\'9cci. Nie s\'b9dzi\'b3a jednak, by naprawd\'ea mia\'b3o do tego\par doj\'9c\'e6. Wprawdzie bicie \'bfon w celu przem\'f3wienia im do\par rozumu by\'b3o codzienn\'b9 praktyk\'b9, ale Geoffrey nie by\'b3\par codziennym m\'ea\'bfem.\par - Nie uderzysz mnie. - To spokojne stwierdzenie by\'b3o\par dla Geoffreya jak policzek. Omal nie wrzasn\'b9\'b3 na ni\'b9\par jeszcze g\'b3o\'9cniej ni\'bf przed chwil\'b9. Zamiast tego zaczerpn\'b9\'b3\par tchu i wyrwa\'b3 jej wodze z d\'b3oni.\par - Nie uderz\'ea - przyzna\'b3 cicho. - Jestem rozs\'b9dnym\par cz\'b3owiekiem, Elizabeth, a rozs\'b9dni ludzie nie bij\'b9 \'bfon.\par Mog\'b9 mie\'e6 ochot\'ea, ale tego nie robi\'b9. - Poczeka\'b3, a\'bf\par dotrze do niej sens tych s\'b3\'f3w, potem za\'9c za\'bf\'b9da\'b3: - A teraz\par powiedz temu rozs\'b9dnemu cz\'b3owiekowi, dlaczego je\'9fdzisz\par bez opieki. Czy s\'b9dzi\'b3a\'9c, \'bfe mnie dogonisz?\par Nie odwa\'bfy\'b3a si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'e6. Dziwne, bo mia\'b3a na to\par ochot\'ea, a zda\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe jej gniew si\'ea ulotni\'b3.\par Zobaczy\'b3a, z jakim trudem Geoffrey stara si\'ea opanowa\'e6\par i uzna\'b3a, \'bfe w\'b3a\'9cciwym tonem b\'eadzie skrucha.\par - Gdybym ci powiedzia\'b3a prawd\'ea, zapewne wywo\'b3a\'b3a-\par bym tw\'f3j gniew - powiedzia\'b3a, spuszczaj\'b9c oczy.\par - To niemo\'bfliwe - odpar\'b3. - Nie mog\'ea wpa\'9c\'e6 w jeszcze\par wi\'eakszy gniew. A ty zawsze masz mi m\'f3wi\'e6 prawd\'ea,\par Elizabeth.\par - No, dobrze - westchn\'ea\'b3a. - Nie pr\'f3bowa\'b3am ci\'ea\par dogoni\'e6, Geoffrey. Czu\'b3am, \'bfe musz\'ea wybra\'e6 si\'ea na\par przeja\'bfd\'bfk\'ea, \'bfeby znale\'9f\'e6 troch\'ea spokoju od zmartwie\'f1\par i ci\'ea\'bfar\'f3w - wyzna\'b3a w przyp\'b3ywie szczero\'9cci. - Nie lubi\'ea\par si\'ea na ciebie wydziera\'e6... i nie lubi\'ea, jak ty wydzierasz si\'ea\par na mnie. To jest wyj\'b9tkowo niebezpieczne dla ma\'b3\'bfonk\'f3w\par tu\'bf po \'9clubie.\par Zaskoczy\'b3a go powag\'b9, z jak\'b9 m\'f3wi\'b3a. Natychmiast\par ostyg\'b3 z resztek gniewu.\par - Najlepiej zamilkn\'b9\'e6, gdy cisn\'b9 si\'ea na j\'eazyk ostre\par s\'b3owa. Tego nauczy\'b3a mnie matka. Inaczej ma\'b3\'bfe\'f1stwo\par staje si\'ea wyj\'b9tkowo przykre. M\'f3wi si\'ea rzeczy, kt\'f3rych\par potem si\'ea \'bfa\'b3uje, ale w\'b3a\'9cnie potem jest ju\'bf za p\'f3\'9fno.\par Uraza pozostaje. - Nagrodzi\'b3a go nik\'b3ym u\'9cmiechem\par i doda\'b3a: - Naturalnie twoje s\'b3owa by mnie nie urazi\'b3y, bo\par nie \'b3\'b9czy nas g\'b3\'eaboka mi\'b3o\'9c\'e6, jaka by\'b3a udzia\'b3em moich\par rodzic\'f3w. Ale gdyby mia\'b3o si\'ea tak sta\'e6, to znaczy... Oj, co\'9c\par si\'ea pl\'b9cz\'ea w wyja\'9cnieniach. - Zaj\'ea\'b3a si\'ea odgarnianiem\par w\'b3os\'f3w na ramiona, zmieszana, \'bfe zdradzi\'b3a si\'ea ze swymi\par my\'9clami. By\'b3o jeszcze za wcze\'9cnie, by m\'f3wi\'e6 mu takie\par rzeczy.\par - Czy chcia\'b3aby\'9c, \'bfeby \'b3\'b9czy\'b3a nas mi\'b3o\'9c\'e6? - Wydawa\'b3\par si\'ea rozbawiony tym pytaniem. Elizabeth mia\'b3a wra\'bfenie,\par \'bfe oczy a\'bf b\'b3yszcz\'b9 mu od arogancji.\par - Nie to mia\'b3am na my\'9cli - wyb\'b9ka\'b3a. - Chcia\'b3am tylko\par znale\'9f\'e6 z tob\'b9 p\'b3aszczyzn\'ea porozumienia, i to nie jako\par twoja s\'b3u\'bf\'b9ca, Geoffrey. Jestem twoj\'b9 \'bfon\'b9 i powinnam\par sta\'e6 obok ciebie... a nie p\'eata\'e6 si\'ea gdzie\'9c z ty\'b3u. Uwa\'bfam,\par \'bfe twoje pogl\'b9dy na ma\'b3\'bfe\'f1stwo s\'b9 bardzo niezwyk\'b3e.\par - Ja mniemam to samo o twoich pogl\'b9dach, \'bfono.\par S\'b9 istotnie bardzo niezwyk\'b3e - broni\'b3 si\'ea. - A ponie-\par wa\'bf bardzo trudno si\'ea z tob\'b9 dogada\'e6, trac\'ea cierpliwo\'9c\'e6.\par Czy my\'9clisz, \'bfe to si\'ea zmieni, gdy zamieszkasz w moim\par domu?\par Elizabeth wzruszy\'b3a ramionami.\par - Wygl\'b9da na to, \'bfe to ty masz k\'b3opoty, milordzie.\par W\'b3a\'9cnie przed chwil\'b9 powiedzia\'b3e\'9c, \'bfe brakuje ci cierpli-\par wo\'9cci. - U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, rozbawiona logik\'b9 swego wy-\par wodu i jego min\'b9. - Ch\'eatnie pomog\'ea ci upora\'e6 si\'ea z tym\par problemem - zaofiarowa\'b3a si\'ea. - Naturalnie za twoim\par pozwoleniem.\par - To nie ja mam problem - odpar\'b3 z u\'9cmiechem Geof-\par frey. - Chcesz, \'bfebym znowu zacz\'b9\'b3 krzycze\'e6, tak? Do\par czego zmierzasz?\par Elizabeth nie odpowiedzia\'b3a. Wzruszy\'b3a ramionami\par i odwr\'f3ci\'b3a oczy.\par - Uwa\'bfaj, k\'b9sasz lwa, wi\'eac nara\'bfasz si\'ea na po\'b3kni\'eacie\par - powiedzia\'b3, tr\'b9c podbr\'f3dek.\par - Czy to ty jeste\'9c lwem, panie? - spyta\'b3a Elizabeth, ju\'bf\par maj\'b9c w g\'b3owie nast\'eapn\'b9 pu\'b3apk\'ea.\par - Jestem - potwierdzi\'b3 Geoffrey, zastanawiaj\'b9c si\'ea nad\par przyczyn\'b9 b\'b3ysku w jej oczach.\par - Wobec tego ja jestem lwic\'b9, prawda? - pyta\'b3a da-\par lej.\par - Nie zastanawia\'b3em si\'ea nad tym, ale na to wychodzi.\par Tak, jeste\'9c moj\'b9 lwic\'b9 - zachichota\'b3.\par - To ciekawe - zauwa\'bfy\'b3a Elizabeth. - A czy wiesz, \'bfe\par to lwica poluje i przynosi m\'ea\'bfowi po\'bfywienie?\par - Tylko dlatego, \'bfe m\'b9\'bf na to pozwala - stwierdzi\'b3\par Geoffrey z przekonaniem.\par - A czy ty pozwolisz na to tylko jeden raz, dzisiaj? -\par spyta\'b3a.\par Geoffrey zmarszczy\'b3 czo\'b3o.\par - O co mnie prosisz?\par - \'afeby\'9c pojecha\'b3 ze mn\'b9 do lasu. Zapoluj\'ea dla ciebie\par i zapewni\'ea ci posi\'b3ek, a potem wr\'f3cimy do naszych obo-\par wi\'b9zk\'f3w. - Mo\'bfe gdy b\'eadziemy sami i nic nie b\'eadzie ci\'ea\par rozprasza\'e6, powiesz mi, jakie masz plany w zwi\'b9zku\par z Belwainem, pomy\'9cla\'b3a.\par Geoffrey odrzuci\'b3 g\'b3ow\'ea do ty\'b3u i wybuchn\'b9\'b3 gromkim\par \'9cmiechem. Zaniepokoi\'b3 tym konia, kt\'f3ry stan\'b9\'b3 d\'eaba.\par - My\'9clisz, \'bfe jeste\'9c taka zdolna? - Elizabeth odpowie-\par dzia\'b3a twierdz\'b9cym skinieniem g\'b3owy, wi\'eac Geoffrey roze-\par \'9cmia\'b3 si\'ea jeszcze g\'b3o\'9cniej.\par Mia\'b3 wiele pracy, musia\'b3 wyda\'e6 mn\'f3stwo rozkaz\'f3w.\par Dobrze o tym pami\'eata\'b3, rozwa\'bfaj\'b9c przyjemno\'9c\'e6, jak\'b9\par zaproponowa\'b3a mu \'bfona. Trudno, okazja jest zbyt dobra,\par by j\'b9 straci\'e6, uzna\'b3. Poka\'bfe jej, \'bfe jako kobieta nie jest\par w stanie przekroczy\'e6 pewnych granic.\par - Prowad\'9f, lwico - poleci\'b3, odrzucaj\'b9c jej wodze. -\par Tw\'f3j lew jest g\'b3odny.\par Elizabeth roze\'9cmia\'b3a si\'ea zachwycona, czu\'b3a si\'ea prawie\par jak dziecko przyst\'eapuj\'b9ce do nowej gry. Potem pozostan\'b9\par do rozwi\'b9zania te same problemy co przedtem, ale gra daje\par chwil\'ea wytchnienia. Postanowi\'b3a po\'9cwi\'eaci\'e6 ten jeden dzie\'f1\par na odpoczynek od ci\'ea\'bfar\'f3w \'bfycia. Przy okazji za\'9c mog\'b3a\par dowie\'9c\'e6 tego czy owego swemu aroganckiemu m\'ea\'bfowi.\par Spi\'ea\'b3a konia, podniecona tym, co si\'ea nied\'b3ugo zdarzy.\par Geoffrey trzyma\'b3 si\'ea tu\'bf za ni\'b9, pozwalaj\'b9c jej dyktowa\'e6\par tempo. Wjechali w las, z\'b3ociste w\'b3osy Elizabeth powiewa-\par \'b3y jak chor\'b9giew. Us\'b3ysza\'b3 jej \'9cmiech i stwierdzi\'b3, \'bfe sam\par r\'f3wnie\'bf si\'ea \'9cmieje. Pomy\'9cla\'b3, \'bfe entuzjazm \'bfony jest\par zara\'9fliwy. Czu\'b3 lekko\'9c\'e6 ducha, o jak\'b9 nigdy si\'ea nie podej-\par rzewa\'b3.\par Elizabeth w ko\'f1cu zm\'eaczy\'b3a si\'ea gonitw\'b9 i pow\'9cci\'b9gn\'ea\'b3a\par klacz. Zeskoczy\'b3a z siod\'b3a, zanim m\'b9\'bf zdo\'b3a\'b3 do niej\par podjecha\'e6. Sama chwyci\'b3a go za r\'eak\'ea i poprowadzi\'b3a do\par grubego drzewa. Tam kaza\'b3a mu usi\'b9\'9c\'e6 i odpocz\'b9\'e6, gdy\par tymczasem ona wyruszy na poszukiwanie jedzenia. Na to\par nie m\'f3g\'b3 pozwoli\'e6.\par - Nie b\'ead\'ea si\'ea wtr\'b9ca\'b3 do twojego polowania - powie-\par dzia\'b3 - ale musz\'ea zosta\'e6 przy tobie. Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie\par - doda\'b3, gdy zauwa\'bfy\'b3 budz\'b9cy si\'ea w niej protest.\par - Wi\'eac b\'b9d\'9f cicho, bo inaczej nie dostaniesz obiadu -\par ostrzeg\'b3a.\par Geoffrey przyjrza\'b3 si\'ea, jak Elizabeth wyci\'b9ga strza\'b3\'ea\par i nak\'b3ada j\'b9 na ci\'eaciw\'ea malutkiego \'b3uku. Nie m\'f3g\'b3 si\'ea\par powstrzyma\'e6, zn\'f3w wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Chcesz strzela\'e6 z takiej... takiej zabawki na polowa-\par niu? - spyta\'b3.\par - Owszem - uci\'ea\'b3a Elizabeth.\par - No, wyg\'b3odniej\'ea dzisiaj, ju\'bf to widz\'ea - przepowie-\par dzia\'b3 Geoffrey, chocia\'bf nie mia\'b3 nic przeciwko temu.\par Elizabeth zignorowa\'b3a przytyk. Odesz\'b3a kawa\'b3ek od\par koni i stan\'ea\'b3a w oczekiwaniu, nieruchoma jak pobliskie\par drzewo. Strza\'b3a by\'b3a gotowa... Gdyby tylko kr\'f3lik okaza\'b3\par si\'ea ch\'eatny do wsp\'f3\'b3pracy!\par Co za skupienie, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey, patrz\'b9c na \'bfon\'ea.\par Sta\'b3 kilka krok\'f3w za ni\'b9 z d\'b3oni\'b9 na r\'eakoje\'9cci miecza,\par nas\'b3uchuj\'b9c le\'9cnych odg\'b3os\'f3w. Kiedy Elizabeth sko\'f1czy\par z tymi g\'b3upimi ambicjami? - zapytywa\'b3 si\'ea raz po raz.\par Kiedy uzna, \'bfe ma niedobr\'b9 bro\'f1 i poprosi go o pomoc?\par Ech, trzeba jeszcze troch\'ea poczeka\'e6, pomy\'9cla\'b3. To stwo-\par rzenie jest wyj\'b9tkowo uparte. Westchn\'b9\'b3 i przest\'b9pi\'b3 z nogi\par na nog\'ea, zdecydowany przetrzyma\'e6 \'bfon\'ea. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea\par i spojrza\'b3a na niego gniewnie, wi\'eac przesta\'b3 ha\'b3asowa\'e6.\par Nie uszed\'b3 jej uwagi arogancki u\'9cmieszek na jego\par ustach. \'afa\'b3owa\'b3a, \'bfe nie mo\'bfe zdoby\'e6 si\'ea na podobny. Ale\'bf\par on jest pewny siebie i swoich wyj\'b9tkowych zdolno\'9cci.\par Czeka, a\'bf mi si\'ea nie powiedzie, \'bfeby m\'f3c sobie na mnie\par u\'bfy\'e6, pomy\'9cla\'b3a. Tymczasem wymy\'9cla g\'b3upie \'bfarciki.\par Przysi\'eag\'b3a sobie, \'bfe b\'eadzie sta\'e6 w tym miejscu, cho\'e6by\par mia\'b3o to trwa\'e6 dzie\'f1 i noc. Nie dopuszcza\'b3a my\'9cli o nie-\par powodzeniu. Jak inaczej zachowa\'b3aby sw\'b9 dum\'ea?\par Jej modlitwy o \'b3up zosta\'b3y wreszcie wys\'b3uchane. T\'b3usty,\par lecz bardzo zwinny kr\'f3lik wypad\'b3 na polank\'ea. Elizabeth\par wycelowa\'b3a. Strza\'b3a \'9cwisn\'ea\'b3a w powietrzu. Gdyby Geof-\par frey w tej chwili mrugn\'b9\'b3, straci\'b3by widok trafienia. Kr\'f3lik\par zatoczy\'b3 si\'ea i znieruchomia\'b3, przygwo\'bfd\'bfony strza\'b3\'b9 do\par ziemi.\par Geoffrey otworzy\'b3 usta, zanim pomy\'9cla\'b3, czy chce\par cokolwiek powiedzie\'e6. Nie chcia\'b3, dos\'b3ownie odebra\'b3o mu\par mow\'ea.\par Och, jak bardzo Elizabeth pragn\'ea\'b3a spojrze\'e6 przez rami\'ea\par i zobaczy\'e6 reakcj\'ea m\'ea\'bfa. Naturalnie nie zrobi\'b3a tego,\par chcia\'b3a bowiem odnie\'9c\'e6 si\'ea do swej niezawodnej celno\'9cci\par z lekcewa\'bf\'b9cym dystansem, a Geoffrey z pewno\'9cci\'b9 od-\par kry\'b3by w jej oczach wyraz che\'b3pliwej rado\'9cci ze zwyci\'ea-\par stwa. Wyci\'b9gn\'ea\'b3a z ko\'b3czanu drug\'b9 strza\'b3\'ea i zn\'f3w naci\'b9g-\par n\'ea\'b3a ci\'eaciw\'ea, maskuj\'b9c u\'9cmiech na tyle, na ile by\'b3o to\par mo\'bfliwe.\par Po d\'b3u\'bfszej chwili zacz\'ea\'b3o j\'b9 bole\'e6 rami\'ea, zmieni\'b3a wi\'eac\par strategi\'ea. Bardzo, bardzo wolno zacz\'ea\'b3a si\'ea przesuwa\'e6\par w stron\'ea g\'b9szczu z nadziej \'b9 wyp\'b3oszenia zdobyczy z krza-\par k\'f3w. Metoda okaza\'b3a si\'ea skuteczna, nast\'eapna strza\'b3a r\'f3w-\par nie\'bf znalaz\'b3a swego kr\'f3lika.\par Elizabeth zebra\'b3a obie zdobycze, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa\par i u\'9cmiechn\'ea\'b3a.\par - Mam szcz\'ea\'9ccie. Kr\'f3liki nie wiedz\'b9, \'bfe u\'bfywam\par zabawki, panie. Nie s\'b9dzisz?\par Geoffrey si\'ea roze\'9cmia\'b3.\par - To s\'b9 wyj\'b9tkowo g\'b3upie zwierz\'eata, \'bfono, ale mimo\par wszystko musz\'ea powiedzie\'e6, \'bfe zrobi\'b3a\'9c to wprawnie.\par Elizabeth sk\'b3oni\'b3a si\'ea dworsko i stwierdzi\'b3a:\par - Dzi\'eakuj\'ea za komplement, Geoffrey. Zdaje mi si\'ea, \'bfe\par to pierwszy, jaki us\'b3ysza\'b3am. Masz moj\'b9 wdzi\'eaczno\'9c\'e6 za\par te mi\'b3e s\'b3owa. - W jej oczach zab\'b3ys\'b3y weso\'b3e iskierki.\par Mia\'b3a ochot\'ea g\'b3o\'9cno si\'ea roze\'9cmia\'e6, dla samej przyjemno\'9cci\par \'9cmiechu.\par - Wola\'b3bym, \'bfeby\'9c mnie poca\'b3owa\'b3a - powiedzia\'b3\par Geoffrey i dopiero wtedy u\'9cwiadomi\'b3 sobie, jak bardzo ma\par ochot\'ea jej dotkn\'b9\'e6.\par \par Elizabeth omal nie spyta\'b3a go, czy nie zapomnia\'b3, \'bfe jest\par dzie\'f1. Przecie\'bf sam oznajmi\'b3 jej, \'bfe takie poca\'b3unki s\'b9\par mo\'bfliwe tylko w intymnej atmosferze ich sypialni. \'a3ama\'b3\par jedn\'b9 ze swych zasad i to sprawi\'b3o jej znaczn\'b9 przyje-\par mno\'9c\'e6.\par - No, to ci\'ea poca\'b3uj\'ea, m\'ea\'bfu - odrzek\'b3a. Od\'b3o\'bfy\'b3a\par martwe kr\'f3liki i podesz\'b3a do niego, poruszaj\'b9c biodrami\par w spos\'f3b, mia\'b3a nadziej\'ea, bardzo prowokuj\'b9cy. Po\'b3o\'bfy\'b3a\par mu r\'eace na ramionach i skupi\'b3a si\'ea na czekaj\'b9cym j\'b9\par zadaniu. Czubkiem j\'eazyka zwil\'bfy\'b3a doln\'b9 warg\'ea, po czym\par podnios\'b3a g\'b3ow\'ea. Ich usta spotka\'b3y si\'ea w d\'b3ugim, nami\'eat-\par nym poca\'b3unku, kt\'f3ry pozostawi\'b3 obojgu uczucie nieza-\par spokoj enia. Wymienili nast\'eapny poca\'b3unek. I nagle prze-\par sta\'b3a to by\'e6 zabawa, Geoffrey zapragn\'b9\'b3 wi\'eacej. Obj\'b9\'b3 \'bfon\'ea\par i przyci\'b9gn\'b9\'b3 do siebie. Elizabeth zareagowa\'b3a na to z nie-\par pohamowanym entuzjazmem. Przylgn\'ea\'b3a do niego, po-\par ch\'b3oni\'eata zmys\'b3owym pojedynkiem, toczonym przez ich\par j\'eazyki. Geoffrey j\'b9 odwr\'f3ci\'b3 i opar\'b3 o pie\'f1 drzewa, nie\par przerywaj\'b9c poca\'b3unku. G\'b3askanie piersi przez tkanin\'ea\par sukni nie zaspokoi\'b3o jego apetyt\'f3w, a ruch bioder dziew-\par czyny, uwodzicielsko si\'ea o niego ocieraj\'b9cej, nie przy-\par ni\'f3s\'b3 mu ulgi. Wyda\'b3 cichy pomruk, a Elizabeth w odpo-\par wiedzi j\'eakn\'ea\'b3a. Potrzeba dotkni\'eacia jej g\'b3adkiego cia\'b3a\par za\'e6mi\'b3a wszystkie inne my\'9cli Geoffreya. Uni\'f3s\'b3 r\'b9bek\par sukni, zaczepi\'b3 go o pasek w talii i zacz\'b9\'b3 j\'b9 g\'b3aska\'e6.\par Z wielkim zadowoleniem wyczu\'b3 dr\'bf\'b9c\'b9 odpowied\'9f. Prze-\par rwa\'b3 poca\'b3unek i ci\'ea\'bfko oddychaj\'b9c, szepn\'b9\'b3 Elizabeth do\par ucha:\par - To jest g\'b3upota, \'bfono. Dajmy temu spok\'f3j. Tu nie jest\par bezpiecznie. - Jego schrypni\'eaty g\'b3os brzmia\'b3, jakby docho-\par dzi\'b3 z oddali.\par Elizabeth poca\'b3owa\'b3a go w policzek, j\'eazykiem przebie-\par gaj\'b9c wzd\'b3u\'bf blizny.\par - Bezpiecznie - szepn\'ea\'b3a. - Zawsze jest bezpiecznie,\par gdy masz mnie obok siebie. - Odnalaz\'b3a jego usta i chci-\par wie go poca\'b3owa\'b3a. - Geoffrey, prosz\'ea ci\'ea - j\'eakn\'ea\'b3a, gdy\par chcia\'b3 si\'ea od niej oderwa\'e6.\par - S\'b9 inne sposoby ul\'bfenia twojej m\'eace - szepn\'b9\'b3\par gard\'b3owo. Wycisn\'b9\'b3 na jej ustach nami\'eatny poca\'b3unek,\par obiecuj\'b9cy spe\'b3nienie i wsun\'b9\'b3 d\'b3o\'f1 pod koszul\'ea. Kiedy\par dotkn\'b9\'b3 najczulszego miejsca i zacz\'b9\'b3 je g\'b3aska\'e6, wyda\'b3a\par okrzyk rozkoszy. Geoffrey zacz\'b9\'b3 wolno wsuwa\'e6 j\'eazyk do\par jej ust i z powrotem go wysuwa\'e6, jednocze\'9cnie za\'9c palca-\par mi na\'9cladowa\'b3 ten ruch du\'bfo ni\'bfej. Elizabeth zacz\'ea\'b3a\par porusza\'e6 biodrami w coraz szybszym rytmie, wtuli\'b3a mu\par g\'b3ow\'ea w do\'b3ek u nasady szyi. Dreszcze pragnienia przeni-\par ka\'b3y ca\'b3e jej cia\'b3o. Spe\'b3nienie przysz\'b3o tak nagle, wstrz\'b9s-\par n\'ea\'b3o ni\'b9 z tak\'b9 gwa\'b3towno\'9cci\'b9, \'bfe Elizabeth bezsilnie\par wtuli\'b3a si\'ea w m\'ea\'bfa.\par Geoffrey s\'b9dzi\'b3 najpierw, \'bfe zdo\'b3a wytrzyma\'e6 cudown\'b9\par m\'eak\'ea dawania rozkoszy Elizabeth, wkr\'f3tce jednak zrozu-\par mia\'b3, \'bfe nie mo\'bfe na tym poprzesta\'e6. Tuli\'b3 j\'b9 do siebie,\par p\'f3ki nie przesta\'b3a dr\'bfe\'e6, potem odsun\'b9\'b3 si\'ea na krok i zacz\'b9\'b3\par si\'ea rozbiera\'e6, zach\'eacaj\'b9c j\'b9 wzrokiem do p\'f3j\'9ccia w jego\par \'9clady.\par By\'b3a szybsza. Stan\'ea\'b3a przed nim dumna, cho\'e6 nieco\par zawstydzona. Odzienie le\'bfa\'b3o u jej st\'f3p.\par Przygl\'b9da\'b3 si\'ea jej do\'9c\'e6 d\'b3ugo, a w jego nami\'eatnym\par spojrzeniu kry\'b3a si\'ea rozkoszna obietnica. Elizabeth czu\'b3a,\par jak piersi nabrzmiewaj\'b9 jej pragnieniem, sutki podnosz\'b9\par si\'ea, wyczekuj\'b9c na dotyk Geoffreya.\par Zaskoczy\'b3o j\'b9 opanowanie m\'ea\'bfa. Zdj\'b9\'b3 z siebie tunik\'ea,\par starannie z\'b3o\'bfy\'b3 na ziemi i dopiero wtedy zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ku\par niej. Elizabeth zachwyci\'b3y linie jego cia\'b3a. Wydawa\'b3o jej\par si\'ea, \'bfe b\'f3g wiking\'f3w, o kt\'f3rym opowiada\'b3 jej dziadek,\par musia\'b3 by\'e6 w\'b3a\'9cnie tak wspaniale zbudowany. I on nale\'bfy\par do mnie, pomy\'9cla\'b3a z zachwytem. Tak samo jak ja nale\'bf\'ea\par do niego.\par Geoffrey wyci\'b9gn\'b9\'b3 do niej ramiona i Elizabeth pad\'b3a\par mu w obj\'eacia. Cieszy\'b3o go, \'bfe mo\'bfe trzyma\'e6 j\'b9 przy sobie.\par Pog\'b3aska\'b3 j\'b9 po plecach i z westchnieniem rozkoszy\par wci\'b9gn\'b9\'b3 w nozdrza mi\'b3y zapach. Potem ukl\'b9k\'b3, poci\'b9gn\'b9\'b3\par j\'b9 na ziemi\'ea i u\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea obok. Wolno, niemal ospale\par obrysowa\'b3 opuszk\'b9 palca jedn\'b9, a nast\'eapnie drug\'b9 sutk\'ea.\par Elizabeth przysun\'ea\'b3a go do siebie i poca\'b3owa\'b3a w usta.\par Chcia\'b3a, \'bfeby straci\'b3 panowanie nad sob\'b9.\par - B\'f3g mi \'9cwiadkiem, Elizabeth, \'bfe krew mi wrze, tak\par ci\'ea pragn\'ea - szepn\'b9\'b3 Geoffrey.\par - Ze mn\'b9 jest to samo - przyzna\'b3a Elizabeth i obla\'b3a\par si\'ea rumie\'f1cem. - Obawiam si\'ea, \'bfe uznasz mnie za rozpu-\par stnic\'ea - doda\'b3a. Rozchyli\'b3a nogi i spr\'f3bowa\'b3a go poci\'b9g-\par n\'b9\'e6 na siebie, ale Geoffrey pozosta\'b3 w poprzedniej pozycji.\par - Jeszcze nie - szepn\'b9\'b3, w\'eadruj\'b9c ustami ku jej pier-\par siom. Zacz\'b9\'b3 pie\'9cci\'e6 j\'eazykiem najpierw jedn\'b9, potem\par drug\'b9, coraz bardziej zbli\'bfaj\'b9c si\'ea do sutek, lecz jeszcze\par ich nie dotykaj\'b9c. Doprowadza\'b3 j\'b9 do ob\'b3\'eadu t\'b9 rozkoszn\'b9\par tortur\'b9, a\'bf w ko\'f1cu Elizabeth u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe ci\'b9g-\par nie go za w\'b3osy, \'bfeby przesta\'b3. Us\'b3ysza\'b3a jego cichy \'9cmiech\par i wreszcie usta Geoffreya znalaz\'b3y si\'ea tam, gdzie pragn\'ea\'b3a,\par wargi zamkn\'ea\'b3y si\'ea na brodawce piersi, a j\'eazyk zacz\'b9\'b3 j\'b9\par g\'b3aska\'e6.\par Elizabeth j\'eakn\'ea\'b3a z rozkoszy. Upaja\'b3a si\'ea niezwyk\'b3ym\par odczuciem, ogarniaj\'b9cym ca\'b3e jej cia\'b3o. Ko\'f1czyny mia\'b3a\par cudownie ci\'ea\'bfkie. Geoffrey pochyli\'b3 si\'ea i spojrza\'b3 jej\par w oczy, a potem zerwa\'b3 narzucone sobie wi\'eazy i poprowa-\par dzi\'b3 j\'b9 nieznan\'b9 drog\'b9 w nowym dla niej \'9cwiecie zmys\'b3o-\par wych uciech.\par Zachwyca\'b3 go jej smak. Okry\'b3 delikatnymi poca\'b3unkami\par jej brzuch, okr\'b9\'bfaj\'b9c p\'eapek, a potem przesun\'b9\'b3 si\'ea ni\'bfej.\par Poczu\'b3 gor\'b9co i wilgo\'e6, ukryte w tr\'f3jk\'b9cie blond ow\'b3osie-\par nia i zacz\'b9\'b3 poznawa\'e6 j\'eazykiem jej najbardziej intymne\par miejsce.\par Pierwsze dotkni\'eacie zaszokowa\'b3o Elizabeth, nie wie-\par dzia\'b3a dot\'b9d, \'bfe m\'ea\'bfczyzna i kobieta mog\'b9 tak si\'ea pie\'9cci\'e6.\par Otworzy\'b3a usta, by zaprotestowa\'e6, lecz s\'b3owa uwi\'eaz\'b3y jej\par w gardle. Rozkosz, jak\'b9 da\'b3 jej m\'b9\'bf, poch\'b3on\'ea\'b3a j\'b9 ca\'b3ko-\par wicie. Chwyci\'b3a go za ramiona, szukaj\'b9c uj\'9ccia dla napi\'ea-\par cia, kt\'f3re stawa\'b3o si\'ea nie do wytrzymania.\par - Geoffrey! - Stanowczo\'9c\'e6 tego \'bf\'b9dania os\'b3abi\'b3o nieco\par westchnienie zachwytu, kt\'f3re nast\'b9pi\'b3o zaraz potem.\par Geoffrey wiedzia\'b3, czego chce Elizabeth, czego potrze-\par buje do spe\'b3nienia, czeka\'b3 jednak, zatrzymuj\'b9c j\'b9 przed\par samym szczytem, p\'f3ki nie nabra\'b3 pewno\'9cci, \'bfe straci\'b3a\par resztki panowania nad sob\'b9. Wreszcie uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea, spoj-\par rza\'b3 jej w roznami\'eatnione oczy i na chwil\'ea wsun\'b9\'b3 palce\par w g\'b3\'b9b cudownego \'bfaru. Elizabeth wypr\'ea\'bfy\'b3a cia\'b3o.\par Wstrz\'b9sn\'b9\'b3 ni\'b9 gigantyczny dreszcz i znalaz\'b3a si\'ea po\'9crodku\par morza barw, wybuchaj\'b9cego wci\'b9\'bf nowymi odcieniami.\par Stopniowo wszystko zacz\'ea\'b3o zlewa\'e6 si\'ea w jedno, blakn\'b9\'e6\par i cichn\'b9\'e6. Otworzy\'b3a oczy i zobaczy\'b3a bezczelnie zadowo-\par lonego z siebie m\'ea\'bfa.\par - My\'9clisz, \'bfe jestem okropna? - spyta\'b3a zak\'b3opotana.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe jeste\'9c pi\'eakna - odrzek\'b3 Geoffrey. G\'b3os mu\par zadr\'bfa\'b3 i Elizabeth poczu\'b3a wdzi\'eaczno\'9c\'e6, \'bfe tak potrafi\'b3\par nad sob\'b9 zapanowa\'e6.\par Teraz kolej na niego, postanowi\'b3a. Nie bardzo wiedzia-\par \'b3a, co ma robi\'e6, ale nie przestaj\'b9c patrze\'e6 mu w rozpalone\par nami\'eatno\'9cci\'b9 oczy, spyta\'b3a:\par - A czy \'bfona mo\'bfe dotyka\'e6 m\'ea\'bfa w ten sam spos\'f3b?\par - Mo\'bfe - chrapliwie powiedzia\'b3 Geoffrey.\par - O tak? - Uj\'ea\'b3a go za r\'eak\'ea i dotkn\'b9wszy jednego\par z palc\'f3w czubkiem j\'eazyka, zacz\'ea\'b3a powoli wsysa\'e6 go do\par ust. Potem trzymaj\'b9c go mi\'eadzy wargami, rysowa\'b3a na nim\par wzory j\'eazykiem.\par Geoffrey straci\'b3 w\'b3adz\'ea nad tym, co robi. Z okrzykiem\par rozkoszy nakry\'b3 Elizabeth cia\'b3em i znalaz\'b3 si\'ea w niej.\par Ustami t\'b3umi\'b3 j\'eaki rozkoszy, wnikaj\'b9c coraz g\'b3\'eabiej do jej\par cia\'b3a i duszy.\par Elizabeth oplot\'b3a go nogami i raz jeszcze wyruszy\'b3a\par w podr\'f3\'bf do spe\'b3nienia. By\'b3 teraz wojownikiem walcz\'b9-\par cym o zwyci\'eastwo, lecz Elizabeth dokonywa\'b3a tego intym-\par nego podboju razem z nim.\par - M\'f3j czu\'b3y wojownik - szepn\'ea\'b3a, gdy burza ucich\'b3a\par i zn\'f3w poczuli ciep\'b3o promieni s\'b3o\'f1ca.\par Geoffrey us\'b3ysza\'b3 jej g\'b3os i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea.\par - Mylisz si\'ea, \'bfono. To raczej ty jeste\'9c moim czu\'b3ym\par wojownikiem, ze sztyletem u boku i drugim, ukrytym pod\par sp\'f3dnic\'b9. O tak, gdyby\'9c mog\'b3a, na pewno by\'b3aby\'9c wojow-\par nikiem, ale postawi\'b3a\'9c sobie zadanie nie do spe\'b3nienia, bo\par nigdy nie pozb\'eadziesz si\'ea czu\'b3o\'9cci.\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w czo\'b3o widz\'b9c, jak poruszy\'b3y j\'b9 te s\'b3owa.\par W oczach mia\'b3a \'b3zy, a twarz jej promienia\'b3a. Coraz \'b3atwiej\par by\'b3o mu opowiada\'e6 jej o tym, co jest w nim, w \'9crodku.\par Przyzna\'b3 w duchu, \'bfe wcale mu si\'ea nie wydaje, by te\par zwierzenia brzmia\'b3y g\'b3upio.\par - Lew robi si\'ea g\'b3odny - zarycza\'b3 nagle Geoffrey\par i z g\'b3o\'9cnym kla\'9cni\'eaciem klepn\'b9\'b3 j\'b9 po po\'9cladku.\par - Lew zawsze jest g\'b3odny - za\'9cmia\'b3a si\'ea Elizabeth,\par rozcieraj\'b9c biodro. Wsta\'b3a razem z nim, cho\'e6 kiedy si\'ea\par ubierali, musia\'b3a si\'ea do niego dwa razy przytuli\'e6.\par - Och, trudno ci utrzyma\'e6 r\'eace z dala ode mnie -\par powiedzia\'b3 Geoffrey z wielk\'b9 zarozumia\'b3o\'9cci\'b9 w g\'b3osie. -\par Nie udawaj takiej z\'b3o\'9cci - zachichota\'b3, gdy zmrozi\'b3a go\par spojrzeniem. - Chyba b\'ead\'ea musia\'b3 si\'ea przyzwyczai\'e6 do tej\par twojej przylepnej natury - westchn\'b9\'b3.\par - Czy to takie straszne, m\'ea\'bfu? - spyta\'b3a. Podnios\'b3a\par z ziemi kr\'f3liki i zacz\'ea\'b3a si\'ea rozgl\'b9da\'e6 za miejscem na\par ognisko.\par - Nie, tylko nieznane, to wszystko - odrzek\'b3 Geoffrey.\par - Oprawi\'ea twoj\'b9 zdobycz, a ty nazbieraj chrustu - poleci\'b3.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i rzuci\'b3a mu kr\'f3liki.\par - Dlaczego nieznane? - spyta\'b3a. Zawin\'ea\'b3a sukienk\'ea\par i zacz\'ea\'b3a zbiera\'e6 w ni\'b9 po\'b3amane ga\'b3\'eazie.\par - Co takiego? - spyta\'b3 Geoffrey. Podni\'f3s\'b3 wzrok, sie-\par dz\'b9c w kucki, z ma\'b3ym my\'9cliwskim no\'bfem w d\'b3oni.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, bo Elizabeth wci\'b9\'bf by\'b3a bosa i wygl\'b9da\'b3a\par przez to jak czaruj\'b9ca le\'9cna nimfa.\par - Okazywanie uczu\'e6, Geoffrey... Czy twoi rodzice\par nigdy tego nie robili?\par Zaskoczy\'b3o go to pytanie, uwag\'ea rozproszy\'b3 mu jednak\par intryguj\'b9cy zarys n\'f3g Elizabeth na wysoko\'9cci kostki.\par - W\'b3\'f3\'bf trzewiki, bo sobie poranisz stopy.\par - Najpierw odpowiedz mi na pytanie. - Spostrzeg\'b3a, \'bfe\par Geoffrey nie odrywa wzroku od jej n\'f3g i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par - Lubi\'ea chodzi\'e6 boso.\par - Wcze\'9cnie umarli, wi\'eac niewiele pami\'eatam - powiedzia\'b3\par Geoffrey. - Teraz w\'b3\'f3\'bf trzewiki, bo zrobi\'ea to za ciebie.\par Elizabeth pu\'9cci\'b3a r\'b9bek sukienki i chrust spad\'b3 na ziemi\'ea\par u st\'f3p Geoffreya. Jeden trzewik zobaczy\'b3a u podstawy\par drzewa, drugiego jednak nie mog\'b3a nigdzie dostrzec.\par - Kto ci\'ea wobec tego wychowa\'b3? - spyta\'b3a, kl\'eakaj\'b9c,\par by zanurkowa\'e6 pod ciernisty krzak. Wychyla\'b3 si\'ea stamt\'b9d\par czubek jej czarnego trzewika, musia\'b3a wi\'eac rozp\'b3aszczy\'e6\par si\'ea na ziemi i centymetr po centymetrze przybli\'bfa\'e6 si\'ea do\par zdobyczy, innego sposobu nie by\'b3o. Pozycja nie dodawa\'b3a\par jej godno\'9cci, ale by\'b3a konieczna. Geoffrey z zainteresowa-\par niem obserwowa\'b3 t\'ea scen\'ea.\par - \'8cpieszy\'b3o ci si\'ea tylko do zdj\'eacia odzienia - zachi-\par chota\'b3 z\'b3o\'9cliwie. - Zawsze ci si\'ea \'9cpieszy - powiedzia\'b3\par z b\'b3yskiem w oku. Elizabeth nie mog\'b3a nie przyzna\'e6 mu\par racji.\par - Nienawidz\'ea czeka\'e6 na cokolwiek - powiedzia\'b3a\par szczerze. Usiad\'b3a na ziemi i wytrz\'b9sn\'ea\'b3a wszystkie ewen-\par tualne niespodzianki, po czym wzu\'b3a trzewiki. -\par A szczeg\'f3lnie nie lubi\'ea, kiedy ci\'b9gle zmienia si\'ea temat.\par Odpowiedz mi, prosz\'ea.\par - Na jakie pytanie?\par - Kto ci\'ea wychowa\'b3? - Nie potrafi\'b3a ukry\'e6 rozdra\'bfnie-\par nia.\par - Kr\'f3l we w\'b3asnej osobie - powiedzia\'b3 Geoffrey. -\par Rzu\'e6 mi sztylet. M\'f3j jest za du\'bfy do tej roboty. - Nadal\par siedzia\'b3 w kucki po\'9crodku polany. Przygl\'b9da\'b3 si\'ea kszta\'b3to-\par wi strza\'b3, kt\'f3re przed chwil\'b9 wyj\'b9\'b3 z cia\'b3 kr\'f3lik\'f3w. - Czy\par to zrobi\'b3 tw\'f3j dziadek? - spyta\'b3, gdy ich spojrzenia si\'ea\par spotka\'b3y.\par Elizabeth wsta\'b3a i zacz\'ea\'b3a otrzepywa\'e6 sukienk\'ea.\par - Sama zrobi\'b3am - oznajmi\'b3a che\'b3pliwie. - Dziadek\par tylko pokaza\'b3 mi spos\'f3b. S\'b9 bardzo skuteczne, nie s\'b9-\par dzisz?\par - Owszem, ale dla rycerza za ma\'b3e.\par Elizabeth poda\'b3a Geofrreyowi sztylet i ukl\'eak\'b3a przy\par nim. Zacz\'b9\'b3 ustawia\'e6 ga\'b3\'eazie w stos.\par - Ile lat mia\'b3e\'9c, gdy znalaz\'b3e\'9c si\'ea na dworze? - spyta\'b3a.\par - Czy zosta\'b3e\'9c kr\'f3lewskim paziem?\par - Jednym z wielu. Mia\'b3em sze\'9c\'e6, mo\'bfe siedem lat.\par - Sze\'9c\'e6! Przecie\'bf to za ma\'b3o! Trzeba mie\'e6 przynaj-\par mniej osiem lat, \'bfeby zosta\'e6 paziem, prawda? - Usiad\'b3a\par na pi\'eatach i zmarszczy\'b3a czo\'b3o.\par - Zwykle tak jest - przyzna\'b3 Geoffrey. - Chocia\'bf\par niekt\'f3rzy id\'b9 na dw\'f3r maj\'b9c siedem lat. Mnie nie pozosta\'b3\par nikt z wyj\'b9tkiem kr\'f3la, kt\'f3ry by\'b3 przyjacielem mojego\par ojca.\par - Opowiedz mi o swoich rodzicach. Pami\'eatasz, jak\par wygl\'b9dali?\par - Nie - odpar\'b3 szorstko. Wydawa\'b3 si\'ea poirytowany jej\par pytaniem. Elizabeth zastanawia\'b3a si\'ea, dlaczego. - A teraz\par sko\'f1cz z pogaw\'eadkami i zajmij si\'ea przygotowaniem je-\par dzenia - zarz\'b9dzi\'b3.\par Podczas przyrz\'b9dzania i jedzenia posi\'b3ku nie zamienili\par ju\'bf ani s\'b3owa. Geoffrey zjad\'b3 wi\'eaksz\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 obu kr\'f3lik\'f3w.\par Elizabeth zadowoli\'b3a si\'ea skubni\'eaciem jednego udka. Geof-\par frey wyj\'b9\'b3 z torby przy siodle buk\'b3ak z owczej sk\'f3ry\par i podsun\'b9\'b3 go \'bfonie. Poci\'b9gn\'ea\'b3a du\'bfy \'b3yk s\'b9dz\'b9c, \'bfe jest\par tam woda. Na chwil\'ea ca\'b3kiem zapar\'b3o jej dech. Geoffrey\par chwyci\'b3 j\'b9 za ramiona i zacz\'b9\'b3 klepa\'e6 po plecach tak\par mocno, \'bfe nie wiedzia\'b3a co gorsze: zgin\'b9\'e6 od ud\'b3awienia\par czy od pobicia.\par - Zawsze ci si\'ea \'9cpieszy - burkn\'b9\'b3 Geoffrey, gdy wresz-\par cie przesta\'b3a si\'ea krztusi\'e6 i mog\'b3a us\'b3ysze\'e6 jego s\'b3owa. - To\par zadziwiaj\'b9ce, \'bfe tak d\'b3ugo si\'ea uchowa\'b3a\'9c. - Potrz\'b9sn\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9, a potem postanowi\'b3 wstrz\'b9sn\'b9\'e6 r\'f3wnie\'bf \'bfon\'b9.\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe to woda - broni\'b3a si\'ea Elizabeth. --\par I chcia\'b3o mi si\'ea pi\'e6. A po twojej pomocy zosta\'b3y mi chyba\par si\'f1ce na ca\'b3ych plecach.\par - Twarz masz ci\'b9gle czerwon\'b9 - powiedzia\'b3 Geoffrey,\par ignoruj\'b9c sarkazm. Przecie\'bf tylko klepn\'b9\'b3 j\'b9 par\'ea razy\par mi\'eadzy \'b3opatkami. U\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe jego \'bfona ma\par sk\'b3onno\'9c\'e6 do przesady. Takiej wady nie m\'f3g\'b3 tolerowa\'e6. -\par Chod\'9f tu i usi\'b9d\'9f - powiedzia\'b3, ci\'b9gn\'b9c j\'b9 w obj\'eacia.\par Uni\'f3s\'b3 j\'b9 wysoko w powietrze i uda\'b3, \'bfe puszcza na\par ziemi\'ea. Jej jednak wcale nie by\'b3o do \'9cmiechu. Spojrza\'b3a\par na niego jeszcze bardziej roze\'9flona i mocniej go \'9ccisn\'ea\'b3a.\par Geoffrey usiad\'b3 oparty o pie\'f1 drzewa. Elizabeth westchn\'ea-\par \'b3a i opar\'b3a mu g\'b3ow\'ea na ramieniu. Przez d\'b3ugi czas oboje\par milczeli, ka\'bfde zatopione w swoich my\'9clach.\par Przyszed\'b3 czas, \'bfeby wspomnie\'e6 o Belwainie, uzna\'b3a\par Elizabeth. Geoffrey jest w dobrym humorze, wi\'eac mo\'bfe\par podzieli si\'ea ze mn\'b9 swymi zamierzeniami.\par - Tw\'f3j brat p\'f3jdzie na kr\'f3lewski dw\'f3r, zostanie paziem\par - odezwa\'b3 si\'ea niespodziewanie Geoffrey. - Jeszcze nie\par zdecydowa\'b3em, kiedy. Mo\'bfe jesieni\'b9?\par Tak bardzo j\'b9 tym zaskoczy\'b3, \'bfe odpowiedzia\'b3a, zanim\par zd\'b9\'bfy\'b3a pomy\'9cle\'e6.\par - Nie zrobisz tego! On jest jeszcze ma\'b3ym dzieckiem.\par A ja s\'b3ysza\'b3am o kr\'f3lu straszne historie. - Natychmiast\par zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe jej s\'b3owa bardzo nie spodoba\'b3y si\'ea\par m\'ea\'bfowi. Geoffrey zesztywnia\'b3. Mocniej zacisn\'b9\'b3 wok\'f3\'b3\par niej ramiona.\par Zanim zd\'b9\'bfy\'b3 cokolwiek powiedzie\'e6, Elizabeth posta-\par nowi\'b3a wyja\'9cni\'e6 sytuacj\'ea.\par - Wiem, \'bfe nie ja decyduj\'ea, ale nie mog\'ea uwierzy\'e6, \'bfe\par post\'b9pi\'b3by\'9c tak okrutnie. Chyba si\'ea ze mn\'b9 dra\'bfnisz? -\par W jej g\'b3osie pobrzmiewa\'b3a szczera nadzieja. Podnios\'b3a\par g\'b3ow\'ea i spojrza\'b3a na Geoffreya, przesuwaj\'b9c palcem po\par bru\'9fdzie na jego zmarszczonym czole. - Jestem teraz jego\par opiekunk\'b9, czuj\'ea si\'ea za niego odpowiedzialna, a poniewa\'bf\par jest du\'bfo m\'b3odszy ode mnie...\par - Elizabeth - westchn\'b9\'b3 Geoffrey. - To ja jestem\par opiekunem ch\'b3opca, a w przysz\'b3o\'9cci tak\'bfe jego panem.\par A teraz wyja\'9cnij mi, co za bzdury opowiadasz o kr\'f3lu.\par Powinna\'9c by\'e6 dumna, \'bfe tw\'f3j brat znajdzie si\'ea na jego\par dworze. Czy nie rozumiesz, jakie to wyr\'f3\'bfnienie? - Zdj\'b9\'b3\par jej d\'b3o\'f1 z czo\'b3a i przy\'b3o\'bfy\'b3 do piersi. Dotyk Elizabeth go\par podnieca\'b3, on za\'9c potrzebowa\'b3 w tej chwili jasno\'9cci umy-\par s\'b3u. Do dyskusji z wymown\'b9 \'bfon\'b9 by\'b3o to konieczne.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, rozmy\'9claj\'b9c jednocze\'9cnie nad\par sposobem, w jaki mog\'b3aby wyja\'9cni\'e6 Geoffreyowi swoje\par stanowisko.\par - Co za historie s\'b3ysza\'b3a\'9c o Wilhelmie? - spyta\'b3 z lek-\par kim zainteresowaniem. Zn\'f3w przygarn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie\par i widz\'b9c g\'easi\'b9 sk\'f3rk\'ea, zacz\'b9\'b3 rozciera\'e6 jej ramiona.\par - Podobno jest bardzo porywczy i niczego nie przeba-\par cza - powiedzia\'b3a Elizabeth. - Nie chc\'ea, \'bfeby m\'f3j brat\par zamieszka\'b3 w tak trudnych warunkach. Za du\'bfo ju\'bf prze-\par szed\'b3.\par - S\'b9 tacy, co m\'f3wi\'b9 o mnie, \'bfe jestem porywczy, a ty\par jako\'9c si\'ea mnie nie boisz. - Zachichota\'b3, w duchu by\'b3\par bowiem zadowolony, \'bfe \'bfona nie tch\'f3rzy.\par - Ale ci ludzie nie znaj\'b9 ci\'ea tak jak ja - wyb\'b9ka\'b3a\par Elizabeth. - A ty kierujesz si\'ea rozs\'b9dkiem. Sam to powie-\par dzia\'b3e\'9c. Tymczasem kr\'f3l Wilhelm...\par - No? - zach\'eaci\'b3 j\'b9 Geoffrey, gdy urwa\'b3a w p\'f3\'b3 zdania.\par - Co kr\'f3l Wilhelm?\par - Czy s\'b3ysza\'b3e\'9c kiedy\'9c o mie\'9ccie Alencon? - spyta\'b3a\par szeptem. Zamkn\'ea\'b3a oczy i czeka\'b3a na odpowied\'9f.\par - Ach, Alencon. Ale to by\'b3o dawno temu, za czas\'f3w\par m\'b3odo\'9cci Wilhelma. Chcia\'b3 wtedy zdoby\'e6 nale\'bfny mu tytu\'b3\par - wyja\'9cni\'b3 Geoffrey.\par - Wi\'eac to prawda? Rzeczywi\'9ccie wpad\'b3 w sza\'b3, gdy\par jaki\'9c g\'b3upiec nazwa\'b3 go b\'eakartem, i rzeczywi\'9ccie obci\'b9\'b3\par r\'eace i nogi sze\'9c\'e6dziesi\'eaciu ludziom?\par - Nie - powiedzia\'b3 Geoffrey i Elizabeth odczu\'b3a przy-\par p\'b3yw ulgi. - Tych ludzi by\'b3o tylko trzydziestu dw\'f3ch, nie\par sze\'9c\'e6dziesi\'eaciu.\par - Co?! Wi\'eac jednak zrobi\'b3 co\'9c tak potwornego? - By\'b3a\par tak przera\'bfona, \'bfe omal nie spad\'b3a mu z kolan. Wstrz\'b9s-\par n\'ea\'b3o ni\'b9 i to, \'bfe historia istotnie jest prawdziwa, i oboj\'eatny\par ton, jakim m\'b9\'bf j\'b9 potwierdzi\'b3. Zachowa\'b3 si\'ea tak, jakby\par rozmawiali o kr\'f3likach czy kurcz\'eatach, a nie o ludziach.\par - To by\'b3o dawno temu - stwierdzi\'b3 Geoffrey, wzruszaj\'b9c\par ramionami. - Teraz Wilhelm lepiej panuje nad gniewem.\par - Bogu niech b\'ead\'b9 dzi\'eaki - mrukn\'ea\'b3a Elizabeth. - I ty\par wys\'b3a\'b3by\'9c Thomasa pod jego opiek\'ea?\par - Nie martw si\'ea. Poczekamy, a\'bf ch\'b3opiec b\'eadzie starszy\par i wtedy postanowi\'ea, co nale\'bfy z nim zrobi\'e6. Ile on ma lat?\par - Cztery - instynktownie paln\'ea\'b3a Elizabeth. Mia\'b3a na-\par dziej\'ea, \'bfe m\'b9\'bf jej uwierzy, bo brat by\'b3 ma\'b3o wyro\'9cni\'eaty.\par - Wygl\'b9da raczej na siedem - oznajmi\'b3 Geoffrey. - Nie\par k\'b3am przede mn\'b9. Nigdy.\par - Nie sk\'b3ama\'b3am, tylko przesadzi\'b3am - odpar\'b3a Eliza-\par beth. Opar\'b3a si\'ea o m\'ea\'bfa, wsuwaj\'b9c mu g\'b3ow\'ea pod podbr\'f3-\par dek. Nagle co\'9c przysz\'b3o jej do g\'b3owy. - M\'f3g\'b3by mieszka\'e6\par z nami. Tak wiele by\'9c go nauczy\'b3, Geoffrey. - Mia\'b3a\par nadziej\'ea, \'bfe po\'b3echce pr\'f3\'bfno\'9c\'e6 m\'ea\'bfa. - Dla niego by\'b3oby\par wielkim honorem zosta\'e6 twoim paziem. Jeste\'9c przecie\'bf...\par - Do\'9c\'e6 - warkn\'b9\'b3 Geoffrey. - Twoje pochlebstwo ma\par okre\'9clony cel, \'bfono. Nie jestem taki g\'b3upi, \'bfebym nie\par potrafi\'b3 przejrze\'e6 twoich zamiar\'f3w. Obieca\'b3em, \'bfe pocze-\par kam z decyzj\'b9. Tymczasem musisz si\'ea tym zadowoli\'e6.\par - Jak sobie \'bfyczysz, m\'ea\'bfu - odpowiedzia\'b3a potulnie\par Elizabeth. Nie widzia\'b3 jej twarzy, wi\'eac umkn\'b9\'b3 jego uwagi\par u\'9cmiech zwyci\'eazcy. \'a3atwo sobie z nim poradzi\'e6, pomy\'9cla-\par \'b3a. Naprawd\'ea jest rozs\'b9dnym cz\'b3owiekiem. - A teraz mo\'bfe\par b\'eadziesz mia\'b3 ochot\'ea porozmawia\'e6 ze mn\'b9 o Belwainie -\par podsun\'ea\'b3a cicho.\par - Nie chc\'ea psu\'e6 nam mi\'b3ego poranka - westchn\'b9\'b3\par Geoffrey.\par - Obieca\'b3e\'9c mi opowiedzie\'e6 o swych planach, a ja ci\par zaufa\'b3am. Nie pr\'f3bowa\'b3am zabi\'e6 stryja. Dotrzyma\'b3am\par s\'b3owa - przypomnia\'b3a m\'ea\'bfowi.\par - Ale jeste\'9c taka pos\'b3uszna i czu\'b3a... Zrozum, jak ci\par powiem, to si\'ea rozz\'b3o\'9ccisz. Masz prawo wiedzie\'e6...\par - Grasz na zw\'b3ok\'ea, Geoffrey - stwierdzi\'b3a Elizabeth.\par Odchyli\'b3a si\'ea i uj\'ea\'b3a jego twarz w d\'b3onie. - Dalej b\'ead\'ea\par czu\'b3a, bo dla ciebie nie mog\'ea by\'e6 inna. I zawsze b\'ead\'ea ci\par ufa\'e6 - szepn\'ea\'b3a. Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9. Tak by\'b3o, naprawd\'ea ufa\'b3a\par m\'ea\'bfowi. By\'b3 prawym cz\'b3owiekiem.\par Geoffrey odczyta\'b3 t\'ea my\'9cl z jej oczu i mrukn\'b9\'b3 co\'9c pod\par nosem. Pu\'9cci\'b3 \'bfon\'ea z nadziej\'b9, \'bfe przestanie do niego\par dop\'b3ywa\'e6 coraz silniejsze gor\'b9co.\par - Mia\'b3em trzy mo\'bfliwo\'9cci - powiedzia\'b3. - Pierwsza\par by\'b3a oczywi\'9ccie najprostsza i prawdopodobnie zadowala-\par j\'b9ca dla ciebie. Zabi\'b3bym Belwaina i na tym poprzesta\'b3.\par Ale... - Podni\'f3s\'b3 g\'b3os widz\'b9c, \'bfe Elizabeth chce mu\par przerwa\'e6. - ...Wtedy nie dowiedzia\'b3bym si\'ea, czy Belwain\par dzia\'b3a\'b3 sam. Oboje zgodzili\'9cmy si\'ea, \'bfe nie staje mu\par inteligencji na tak zr\'eaczne zaplanowanie ataku. St\'b9d wie-\par my, \'bfe jeszcze przynajmniej jedna osoba ponosi za to\par odpowiedzialno\'9c\'e6. Dlatego pierwsz\'b9 mo\'bfliwo\'9c\'e6 wyklu-\par czy\'b3em.\par - Czemu po prostu nie wydoby\'b3e\'9c od Belwaina zezna\'f1\par si\'b3\'b9? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Czy powiedzia\'b3aby\'9c cokolwiek, gdyby\'9c wiedzia\'b3a, \'bfe\par wyznanie winy r\'f3wna si\'ea wyrokowi \'9cmierci? - spyta\'b3\par Geoffrey. Nie czeka\'b3 na odpowied\'9f, lecz cierpliwie konty-\par nuowa\'b3: - Belwain wie, jak\'b9 s\'b3aw\'b9 si\'ea ciesz\'ea. Nie, nie\par przyzna\'b3by si\'ea za nic, nawet na m\'eakach.\par - A druga mo\'bfliwo\'9c\'e6? - spyta\'b3a Elizabeth, marszcz\'b9c\par czo\'b3o.\par - Przedstawi\'e6 spraw\'ea Wilhelmowi. Wezwa\'e6 Belwaina\par do wyja\'9cnienia sprawy na kr\'f3lewskim dworze.\par Zanim wda\'b3 si\'ea w wyja\'9cnienia, Elizabeth ju\'bf przecz\'b9co\par kr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. Pohamowa\'b3 j\'b9 ruchem r\'eaki i m\'f3wi\'b3 dalej:\par - Nie wybra\'b3em tej mo\'bfliwo\'9cci z dw\'f3ch powod\'f3w. Po\par pierwsze, nie chc\'ea obci\'b9\'bfa\'e6 seniora moimi drobnymi\par k\'b3opotami. Dochodzenie \'b3adu z wasalami jest moim obo-\par wi\'b9zkiem. Ostatnio Wilhelm ma i tak za du\'bfo spraw na\par g\'b3owie. Usi\'b3uje utrzyma\'e6 pok\'f3j w kr\'f3lestwie i spok\'f3j na\par dworze. Nie jest to dla niego dobry okres. - stwierdzi\'b3. -\par Po drugie, zawsze istnieje mo\'bfliwo\'9c\'e6, \'bfe Belwain z przy-\par jaci\'f3\'b3mi, przywo\'b3anymi na \'9cwiadk\'f3w, zdo\'b3aliby przekona\'e6\par kr\'f3la, \'bfe nie mieli nic wsp\'f3lnego z wymordowaniem\par twojej rodziny. Wtedy Thomas zosta\'b3by oddany pod opiek\'ea\par Belwaina. Nie chc\'ea podejmowa\'e6 takiego ryzyka.\par - Przecie\'bf kr\'f3l by ci\'ea wys\'b3ucha\'b3 - zaoponowa\'b3a Eliza-\par beth. - Aczkolwiek jestem pe\'b3na podziwu dla twojej\par decyzji, \'bfeby nie przedstawia\'e6 sprawy kr\'f3lowi - doda\'b3a\par skwapliwie na wypadek, gdyby zd\'b9\'bfy\'b3a go zirytowa\'e6.\par Udziela\'b3 jej wyj\'b9tkowo du\'bfo informacji, wi\'eac nie chcia\'b3a\par mu przerywa\'e6. - Belwain zas\'b3uguje na \'9cmier\'e6, ale nie\par z r\'b9k kr\'f3la - wyrwa\'b3o jej si\'ea ca\'b3kiem wbrew woli.\par - Elizabeth. - Geoffrey westchn\'b9\'b3 ze znu\'bfeniem. -\par Op\'eata\'b3a ci\'ea jedna my\'9cl, ale nie wiesz, o czym m\'f3wisz.\par Kr\'f3l teraz nie zabija, ju\'bf z tego zrezygnowa\'b3.\par - Przyznaj\'ea, \'bfe nie rozumiem - odpar\'b3a, marszcz\'b9c\par brwi. - Je\'9cli kr\'f3l nie zabija, to co robi, je\'9cli uzna kogo\'9c za\par winnego straszliwej zbrodni? - spyta\'b3a z niezbit\'b9 logik\'b9.\par - Wilhelm ju\'bf nie ma przekonania do takich drastycz-\par nych \'9crodk\'f3w. Od czasu hrabiego Waltheof nie skaza\'b3\par nikogo na \'9cmier\'e6.\par - C\'f3\'bf wi\'eac robi? - spyta\'b3a Elizabeth. - Klepie wino-\par wajc\'f3w po plecach i puszcza wolno, \'bfeby mogli dalej\par szkodzi\'e6?\par - No, nie - odpar\'b3 Geoffrey. - Stosuje \'9crodki, kt\'f3re\par moim zdaniem wcale nie s\'b9 mniej surowe od \'9cmierci.\par Zazwyczaj ka\'bfe obci\'b9\'e6 winnemu cz\'b3onki albo wyk\'b3u\'e6\par oczy. Czasem ukarany cz\'b3owiek umiera, czasem nie, ale\par przypuszczam, \'bfe wtedy chcia\'b3by umrze\'e6.\par Elizabeth zadr\'bfa\'b3a. Sprowadzi\'b3a rozmow\'ea z powrotem\par na interesuj\'b9cy j\'b9 temat.\par - A trzecia mo\'bfliwo\'9c\'e6?\par - Poczeka\'e6. Postanowi\'b3em tymczasem nie robi\'e6 nic. -\par Uj\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eace, spodziewaj\'b9c si\'ea gwa\'b3townej reakcji.\par Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o, ale na tym poprzesta\'b3a.\par Z pewno\'9cci\'b9 Geoffrey co\'9c jeszcze mi wyja\'9cni, pomy\'9cla\'b3a.\par Geoffrey z zaskoczeniem stwierdzi\'b3, \'bfe wybuch nie\par nast\'b9pi\'b3. Poczu\'b3 nawet pewn\'b9 ulg\'ea z tego powodu. Nie\par mia\'b3 ochoty si\'ea z ni\'b9 k\'b3\'f3ci\'e6. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i poca\'b3owa\'b3\par j\'b9 w czo\'b3o.\par - Widz\'ea, \'bfe uczysz si\'ea cierpliwo\'9cci, \'bfono. Podoba mi\par si\'ea to - pochwali\'b3 j\'b9. - Teraz wi\'eac powiem ci, jak wygl\'b9da\par reszta mojego planu.\par Elizabeth trwa\'b3a w ponurym wyczekiwaniu, ale skin\'ea\'b3a\par g\'b3ow\'b9, przynaglaj\'b9c go skupionym spojrzeniem. Chcia\'b3a\par zrozumie\'e6 zamiary m\'ea\'bfa i udzieli\'e6 im poparcia. Zazna\'b3aby\par wtedy spokoju, a jednocze\'9cnie by\'b3aby pewna zemsty. Oka-\par za\'b3o si\'ea, \'bfe wcale nie tak trudno przekaza\'e6 ci\'ea\'bfar odpo-\par wiedzialno\'9cci za egzekucj\'ea kary.\par - Pami\'eatasz cz\'b3owieka, kt\'f3rego pokaza\'b3a\'9c mi ubieg\'b3ego\par wieczoru? - zacz\'b9\'b3 i nie czekaj\'b9c na odpowied\'9f, m\'f3wi\'b3\par dalej: - Jemu te\'bf pozwoli\'b3em odjecha\'e6. Jeden z ludzi,\par kt\'f3ry ods\'b3u\'bfy\'b3 u mnie swoje czterdzie\'9cci dni, przy\'b3\'b9czy\'b3\par si\'ea do Belwaina. Ma rozpowiada\'e6, \'bfe sko\'f1czy\'b3 s\'b3u\'bfb\'ea\par i potrzebuje pieni\'eadzy. B\'eadzie mia\'b3 na wszystko oczy\par i uszy otwarte, a potem z\'b3o\'bfy mi meldunek.\par - Dlaczego nie zmusi\'b3e\'9c tamtego do wyznania prawdy?\par - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Chcesz powiedzie\'e6, \'bfe mog\'b3em go wzi\'b9\'e6 na tortury,\par mi\'b3a \'bfonko? - spyta\'b3 z u\'9cmiechem.\par - Nie pod\'9cmiewaj si\'ea ze mnie, Geoffrey. Normalnie nie\par jestem taka m\'9cciwa. Ale nie by\'b3o ci\'ea tutaj, nie widzia\'b3e\'9c\par tych ludzi i tego, co zrobili. Wcale nie chcia\'b3am, \'bfeby\'9c\par torturowa\'b3 tego cz\'b3owieka, tylko \'bfeby\'9c sk\'b3oni\'b3 go...\par - Masz racj\'ea. Nie ma si\'ea z czego \'9cmia\'e6. - Obj\'b9\'b3 j\'b9\par zn\'f3w i przytuli\'b3. Nigdy jeszcze nie by\'b3 tak blisko przepro-\par sin, uzna\'b3 wi\'eac, \'bfe \'bfona powinna by\'e6 zadowolona. Nic\par wi\'eacej nie m\'f3g\'b3 jej zaofiarowa\'e6.\par - Przyjmuj\'ea przeprosiny - powiedzia\'b3a Elizabeth.\par Wci\'b9\'bf mia\'b3a wyraz powagi na twarzy. Geoffrey chcia\'b3\par powiedzie\'e6, \'bfe wcale nie przeprosi\'b3, ale zrezygnowa\'b3.\par Pomy\'9cla\'b3 z niejakim podziwem, \'bfe \'bfona na pewno zdo\'b3a-\par \'b3aby jako\'9c przekr\'eaci\'e6 jego s\'b3owa.\par Patrzy\'b3a prosto na niego. Geoffrey wyczyta\'b3 w jej\par oczach poparcie. Zaufa\'b3a mi, bez dyskusji i prawie bez\par sprzeciw\'f3w, pomy\'9cla\'b3. Bo\'bfe, dopom\'f3\'bf, bym jej nie za-\par wi\'f3d\'b3. W bardzo kr\'f3tkim czasie Elizabeth przewr\'f3ci\'b3a\par ca\'b3y jego \'9cwiat do g\'f3ry nogami, musia\'b3 wi\'eac przyj\'b9\'e6\par odpowiedzialno\'9c\'e6, kt\'f3r\'b9 \'bfona w zaufaniu z\'b3o\'bfy\'b3a na jego\par barki. Nie chcia\'b3 roztrz\'b9sa\'e6 swoich pobudek. Dobrze\par wiedzia\'b3, \'bfe sko\'f1czy\'b3oby si\'ea to przyznaniem do uczu\'e6\par i emocji, kt\'f3re od dawna uwa\'bfa\'b3 za martwe.\par - Jakie wobec tego masz plany co do Belwaina? -\par spyta\'b3a.\par - Powiedzia\'b3em ci ju\'bf - odpar\'b3. - Zamierzam pocze-\par ka\'e6.\par - Geoffrey, usi\'b3uj\'ea ci\'ea zrozumie\'e6 - burkn\'ea\'b3a zirytowana\par Elizabeth. - Ale wyci\'b9ganie od ciebie wyja\'9cnie\'f1, kt\'f3re by\par mnie zadowoli\'b3y, jest r\'f3wnie bolesne jak wyrywanie z\'eaba,\par s\'b3owo ci daj\'ea.\par Geoffrey mia\'b3 wra\'bfenie, \'bfe powiedzia\'b3 ju\'bf do\'9c\'e6. Co do\par Belwaina, to zamierza\'b3 go tymczasem zostawi\'e6 w spokoju.\par Elizabeth nie musia\'b3a wiedzie\'e6, \'bfe trzeba teraz zastawi\'e6\par pu\'b3apk\'ea na tego drugiego. Kiedy potrzask si\'ea zamknie,\par wyjdzie na jaw tak\'bfe udzia\'b3 Belwaina. Ale na m\'f3wienie\par o tym \'bfonie by\'b3o za wcze\'9cnie. Musia\'b3a poczeka\'e6.\par - Oka\'bf jeszcze troch\'ea cierpliwo\'9cci - pr\'f3bowa\'b3 j\'b9 ug\'b3a-\par ska\'e6. - Dow\'f3d b\'eadzie...\par - Co b\'eadzie z dowodem? - spyta\'b3a Elizabeth, wyszar-\par puj\'b9c si\'ea z jego obj\'ea\'e6. - Zakwitnie ci przed nosem jak\par wiosenny kwiatek? - Wsta\'b3a i odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do niego\par plecami. - Bez szukania dow\'f3d mo\'bfe si\'ea znale\'9f\'e6 po wielu,\par wielu latach. Pok\'b3adasz wszystkie nadzieje w jednym\par cz\'b3owieku, kt\'f3rego wys\'b3a\'b3e\'9c z lud\'9fmi Belwaina. A to nie\par wystarcza. Przysi\'eag\'b3am - podnios\'b3a g\'b3os do krzyku - tak\par jest, z\'b3o\'bfy\'b3am \'9club, \'bfe pomszcz\'ea moj\'b9 rodzin\'ea, wi\'eac\par doprowadz\'ea zemst\'ea do ko\'f1ca.\par - Nic takiego nie zrobisz - zapowiedzia\'b3 stanowczo\par Geoffrey. Zerwa\'b3 si\'ea z ziemi i chwyci\'b3 j\'b9 za ramiona. -\par Dasz mi na to s\'b3owo. Zostaw t\'ea spraw\'ea mnie. - Znowu\par krzycza\'b3, w jednej chwili tego uroczego ranka doprowa-\par dzony do furii. Tego nie zni\'f3s\'b3by \'bfaden m\'ea\'bfczyzna,\par pomy\'9cla\'b3. Elizabeth musi wiedzie\'e6, gdzie jest jej miejsce\par w tej sprawie.\par - Nie odst\'b9pi\'ea od zemsty. - Jej sprzeciw by\'b3 jak suche\par polano, rzucone mi\'eadzy iskry gniewu. Mog\'b3o si\'ea to sko\'f1-\par czy\'e6 tylko wybuchem.\par - Odst\'b9pisz! - rykn\'b9\'b3. - Nie dostaniesz je\'9c\'e6 ani pi\'e6,\par p\'f3ki si\'ea z tym nie pogodzisz. - Stan\'ea\'b3a twarz\'b9 do niego,\par wspieraj\'b9c na biodrach d\'b3onie zaci\'9cni\'eate w pi\'ea\'9cci. Jej\par postawa bardzo si\'ea Geoffreyowi spodoba\'b3a. Elizabeth\par ledwie si\'eaga\'b3a mu do ramion, ale zdawa\'b3o si\'ea, \'bfe morder-\par czym spojrzeniem mo\'bfe go zmusi\'e6 do ust\'b9pienia. Szarpn\'b9\'b3\par j\'b9, poderwa\'b3 z ziemi i prawie wrzuci\'b3 na siod\'b3o klaczy.\par Elizabeth z pewnym trudem odzyska\'b3a r\'f3wnowag\'ea.\par Gdy jej si\'ea to wreszcie uda\'b3o, patrzy\'b3a prosto przed siebie.\par - Wobec tego szybko b\'eadziesz wdowcem, panie -\par zagrzmia\'b3a z przekonaniem. - Pr\'eadzej umr\'ea z g\'b3odu, ni\'bf\par z\'b3o\'bf\'ea ci obietnic\'ea, kt\'f3rej nie mog\'ea dotrzyma\'e6. Mam honor\par i jak daj\'ea s\'b3owo, to daj\'ea.\par - Chcesz powiedzie\'e6, \'bfe ja nie mam honoru?! - Od ryku\par Geoffreya prawie trz\'eas\'b3a si\'ea ziemia. Klacz Elizabeth a\'bf\par stan\'ea\'b3a d\'eaba ze strachu.\par Zaraz ochrypnie, je\'9cli nie przestanie si\'ea na mnie wydzie-\par ra\'e6, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth. Ani troch\'ea si\'ea nie ba\'b3a. A niech\par straci g\'b3os, b\'eadzie mia\'b3 kar\'ea, a jej biedne uszy troch\'ea\par spokoju.\par - M\'ea\'bfczyzn\'ea za takie s\'b3owa wyzwa\'b3bym na pojedynek.\par - Wi\'eac wyzwij mnie - odpali\'b3a Elizabeth.\par - Do\'9c\'e6 tego! Nie odzywaj si\'ea do mnie! I nigdy wi\'eacej\par nie podno\'9c na mnie g\'b3osu!\par Nie r\'f3b tego, nie r\'f3b tamtego... ci\'b9gle mi rozkazuje,\par mam ju\'bf tego szczerze do\'9c\'e6, pomy\'9cla\'b3a. On zupe\'b3nie nie\par rozumie moich uczu\'e6. Niemo\'bfliwe, \'bfeby widzia\'b3, jak\par cierpi\'ea, inaczej przecie\'bf nie kaza\'b3by mi czeka\'e6.\par Geoffrey klepn\'b9\'b3 jej klacz po zadzie, a potem ruszy\'b3 za\par ni\'b9. Podczas powrotu do zamku Elizabeth ani razu nie\par obejrza\'b3a si\'ea za siebie. Musi by\'e6 co\'9c, co mog\'ea zrobi\'e6,\par my\'9cla\'b3a. Pr\'f3bowa\'b3a u\'b3o\'bfy\'e6 jaki\'9c plan. Znale\'9f\'e6 w my\'9clach\par co\'9c pomocnego... kogo\'9c, do kogo mog\'b3aby si\'ea zwr\'f3ci\'e6.\par 9\par Wszyscy pr\'f3buj\'b9 si\'ea wtr\'b9ca\'e6, nawet s\'b3u\'bfba, pomy\'9cla\'b3\par Geoffrey. Powinien by\'e6 w\'9cciek\'b3y, \'bfe tak lekcewa\'bf\'b9 jego\par rozkazy, ale u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe wcale nie jest.\par Min\'ea\'b3y dwa ponure tygodnie. Geoffrey by\'b3 ju\'bf got\'f3w\par og\'b3osi\'e6 rozejm, tak, przyznawa\'b3 to bez wstydu, by\'b3 nawet\par got\'f3w uzna\'e6 sw\'b9 pora\'bfk\'ea. Da\'b3by to wszystko za jeden\par ma\'b3y u\'9cmiech \'bfony. Uprzytomni\'b3 sobie, \'bfe ostatnio my\'9cli\par w\'b3a\'9cciwie wy\'b3\'b9cznie o niej.\par W wielkiej sali kilku s\'b3u\'bf\'b9cych pilnie sprz\'b9ta\'b3o, a dwaj\par jego wierni rycerze siedzieli przy stole, popijaj\'b9c z poje-\par mnych kubk\'f3w. Podszed\'b3 do nich, zaj\'b9\'b3 miejsce przy komin-\par ku na krze\'9cle, kt\'f3rego zwykle u\'bfywa\'b3, gdy gra\'b3 rol\'ea s\'eadziego,\par i czeka\'b3. Zbudowa\'b3o go to, co zacz\'ea\'b3o si\'ea dzia\'e6, siedzia\'b3 wi\'eac\par z oboj\'eatnym wyrazem twarzy, p\'f3ki wszyscy ludzie nie\par uciekli z wielkiej sali, przypomniawszy sobie o r\'f3\'bfnych\par sprawach. Ot, nawet rycerze mnie porzucaj\'b9, pomy\'9cla\'b3.\par Mimo to si\'ea u\'9cmiecha\'b3. Zna\'b3 przyczyn\'ea tej masowej ucieczki.\par Ludzie si\'ea go bali. By\'b3a to prawda, wcale nie taka zn\'f3w\par przykra. Powszechnie znano go z tego, \'bfe od czasu do czasu\par wy\'b3adowuje na kim\'9c sw\'f3j gniew... Ale kt\'f3ry m\'ea\'bfczyzna,\par doprowadzony do ostateczno\'9cci, powstrzyma\'b3by si\'ea przed\par czym\'9c takim? - pyta\'b3 si\'ea Geoffrey.\par Mniejsza o to, powiedzia\'b3 sobie. Przywyk\'b3 do samotno-\par \'9cci. Taki ju\'bf by\'b3: kiedy\'9c dziecko wychowane w\'9cr\'f3d zahar-\par towanych w bojach rycerzy, teraz pan w\'b3asnych czyn\'f3w,\par naturalnie je\'9cli nie bra\'e6 pod uwag\'ea Wilhelma, jego seniora.\par Nawet jednak w pustej i milcz\'b9cej wielkiej sali nie by\'b3\par teraz sam. Nieprzerwanie towarzyszy\'b3a mu Elizabeth.\par Nawiedza mnie jak zjawa, pomy\'9cla\'b3 z niech\'eaci\'b9.\par Nie m\'f3g\'b3 poj\'b9\'e6, w jaki spos\'f3b Elizabeth tak nim ow\'b3ad-\par n\'ea\'b3a. Jako ma\'b3y ch\'b3opiec nauczy\'b3 si\'ea pokonywa\'e6 g\'b3\'f3d\par i pragnienie. Jako giermek \'e6wiczy\'b3 si\'ea w znoszeniu\par ostrych zimowych nocy, wprawdzie do\'9c\'e6 kr\'f3tko, lecz\par wystarczy\'b3o, by nauczy\'e6 cia\'b3o dyscypliny. Jak\'b9 dyscyplin\'b9\par mia\'b3 jednak uodporni\'e6 si\'ea na Elizabeth? Jakie \'e6wiczenia\par musia\'b3by stosowa\'e6, \'bfeby to osi\'b9gn\'b9\'e6?\par Opar\'b3 czo\'b3o na zgi\'eatym ramieniu i zamkn\'b9\'b3 oczy. By\'b3\par zm\'eaczony batali\'b9 z \'bfon\'b9, cho\'e6 od czasu k\'b3\'f3tni w lesie nie\par zamienili z sob\'b9 wielu s\'b3\'f3w. Rozmawiali tylko w nocy,\par gdy spotyka\'b3y si\'ea ich cia\'b3a. Przypomnia\'b3 sobie pierwsz\'b9\par noc po k\'b3\'f3tni, uczucie pychy i lekkiego skr\'eapowania. Nie\par wzi\'b9\'b3 jej przemoc\'b9, tego nigdy by nie zrobi\'b3, ale delikatny\par te\'bf nie by\'b3, o nie.\par Gdy w ko\'f1cu znalaz\'b3 si\'ea w sypialni, widok \'bfony na-\par tychmiast go rozpali\'b3. Przedtem pozwoli\'b3 sobie chyba na\par jeden kubek piwa za du\'bfo, niemniej jednak my\'9cla\'b3 ci\'b9gle\par jasno. Elizabeth s\'b9dzi\'b3a, \'bfe si\'ea upi\'b3, wi\'eac nie wyprowadzi\'b3\par jej z b\'b3\'eadu. Sta\'b3a po\'9crodku komnaty, lecz gdy tylko wy-\par czyta\'b3a zamiary z jego oczu, zacz\'ea\'b3a si\'ea wolno cofa\'e6, p\'f3ki\par \'b3o\'bfe jej nie zatrzyma\'b3o.\par - Czyhasz na mnie jak pantera - szepn\'ea\'b3a. - To mi si\'ea\par nie podoba.\par - Rano by\'b3em lwem, a teraz jestem panter\'b9? - zdziwi\'b3\par si\'ea Geoffrey, zdejmuj\'b9c z siebie odzienie. - Masz dziwne\par upodobanie do zwierz\'b9t, \'bfono. - Nie odrywa\'b3 wzroku od\par jej ust, bo prawd\'ea m\'f3wi\'b9c fascynowa\'b3y go lekko wyd\'eate\par wargi, przypominaj\'b9ce mu magi\'ea jej dotyku.\par Elizabeth obliza\'b3a warg\'ea czubkiem j\'eazyka. By\'b3a zdener-\par wowana. Dok\'b3adniej otuli\'b3a si\'ea szat\'b9, trzymaj\'b9c j\'b9 za po\'b3y\par niczym tarcz\'ea chroni\'b9c\'b9 przed jego spojrzeniem.\par - Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c mnie dotyka\'b3. - Pr\'f3bowa\'b3a powie-\par dzie\'e6 to z przekonaniem, wiedzia\'b3a jednak, \'bfe kiepsko jej\par wysz\'b3o. T\'easknota za jego dotykiem przyprawia\'b3a j\'b9 o mro-\par wienie we wszystkich porach sk\'f3ry, ale przecie\'bf chyba nie\par m\'f3g\'b3 o tym wiedzie\'e6. A mo\'bfe?\par - Nie dbam o to, czego chcesz - burkn\'b9\'b3. Stan\'b9\'b3\par o centymetry od niej, kompletnie nagi, d\'b3onie wspar\'b3 na\par biodrach. - Rozbierz si\'ea, \'bfono, bo inaczej zedr\'ea z ciebie\par t\'ea szat\'ea. Pragn\'ea ci\'ea.\par Elizabeth rozwa\'bfy\'b3a odmow\'ea, ale popatrzywszy mu\par w oczy zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe na nic by si\'ea nie zda\'b3a. Wszak\par by\'b3a jego \'bfon\'b9. Przypomnia\'b3a to sobie, poddaj\'b9c si\'ea\par \'bf\'b9daniu Geoffreya. Spe\'b3nia\'b3a sw\'f3j obowi\'b9zek. Tak, obo-\par wi\'b9zek, powt\'f3rzy\'b3a w my\'9clach. Ale przyjemno\'9cci b\'eadziesz\par mia\'b3 z tego ma\'b3o, obiecuj\'ea ci.\par Odczeka\'b3a, a\'bf szata opadnie na pod\'b3og\'ea i stan\'ea\'b3a\par w identycznej pozie jak Geoffrey. Wyzywaj\'b9co przekrzy-\par wi\'b3a g\'b3ow\'ea.\par - Jeste\'9c aroganckim, nierozumnym brutalem, ale jeste\'9c\par te\'bf moim m\'ea\'bfem, wi\'eac ci nie odm\'f3wi\'ea. Ostrzegam ci\'ea\par jednak, Geoffrey, dzi\'9c w nocy ma\'b3\'b9 b\'eadziesz mia\'b3 przyje-\par mno\'9c\'e6. W og\'f3le nie b\'ead\'ea reagowa\'e6 na tw\'f3j dotyk. Zrozu-\par mia\'b3e\'9c? - spyta\'b3a.\par Geoffrey zaskoczy\'b3 j\'b9 sw\'b9^ reakcj\'b9. Odrzuci\'b3 g\'b3ow\'ea do\par ty\'b3u i wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem. \'8cmia\'b3 si\'ea, a\'bf oczy zasz\'b3y mu\par \'b3zami. Jest pijany, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth z niesmakiem. Jak\par mog\'b3a da\'e6 mu nauczk\'ea, skoro by\'b3 zbyt oszo\'b3omiony\par alkoholem, by to zauwa\'bfy\'e6?\par - Oj, chyba tak, \'bfono. Chyba b\'ead\'ea mia\'b3 ma\'b3\'b9 przyje-\par mno\'9c\'e6. Chocia\'bf jak si\'ea na nas popatrzy, gdy ci\'ea dotykam,\par to trudno u\'bfy\'e6 s\'b3owa \f1\'84ma\f0\'b3a". - Nie da\'b3 jej czasu na\par odpowied\'9f, bo przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie i zn\'f3w si\'ea roze-\par \'9cmia\'b3, s\'b3ysz\'b9c jej g\'b3o\'9cny wdech. - Wi\'eac m\'f3wisz, \'bfe nie\par b\'eadziesz reagowa\'e6? - spyta\'b3 prowokuj\'b9co.\par - Nie b\'ead\'ea - odszepn\'ea\'b3a niepewnie Elizabeth, czuj\'b9c\par wargi m\'ea\'bfa na szyi. Musia\'b3a chwyci\'e6 go za ramiona, \'bfeby\par usta\'e6 na nogach, nagle bowiem ugi\'ea\'b3y si\'ea pod ni\'b9 kolana.\par J\'eazyk Geoffreya, dra\'bfni\'b9cy wra\'bfliwe miejsce u nasady jej\par szyi, sprawi\'b3, \'bfe zacz\'ea\'b3a cicho poj\'eakiwa\'e6. Sta\'b3a jeszcze\par przez chwil\'ea sztywno wyprostowana w obj\'eaciach Geof-\par freya, p\'f3ki nie przesun\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1mi po plecach i nie zacz\'b9\'b3\par g\'b3aska\'e6 po\'9cladk\'f3w. Gdy ju\'bf ca\'b3kiem odebra\'b3 jej si\'b3y,\par niespodzianie przycisn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie, by poczu\'b3a stward-\par nia\'b3\'b9 m\'easko\'9c\'e6.\par - B\'eadziesz mnie b\'b3aga\'e6, \'bfebym ci\'ea wzi\'b9\'b3 - szepn\'b9\'b3,\par przymierzaj\'b9c si\'ea do poca\'b3unku. Wtopi\'b3 si\'ea w jej wargi\par i wnikn\'b9\'b3 j\'eazykiem w g\'b3\'b9b ust. Elizabeth instynktownie\par zacz\'ea\'b3a wsysa\'e6 ten natarczywy j\'eazyk i w nagrod\'ea us\'b3ysza-\par \'b3a st\'b3umiony j\'eak Geoffreya.\par M\'b9\'bf chwyci\'b3 j\'b9 na r\'eace i zani\'f3s\'b3 do \'b3o\'bfa, tam po\'b3o\'bfy\'b3\par na brzuchu i przygni\'f3t\'b3 swym cia\'b3em. Zanim uni\'f3s\'b3 si\'ea\par i zacz\'b9\'b3 w\'eadrowa\'e6 poca\'b3unkami w d\'f3\'b3 jej plec\'f3w, mia\'b3a\par wra\'bfenie, \'bfe si\'ea udusi. Gdy jednak powoli dociera\'b3 do\par krzy\'bfa, mog\'b3a ju\'bf tylko kurczowo \'9cciska\'e6 nakrycie i j\'ea-\par kiem wyra\'bfa\'e6 potrzeb\'ea. Geoffrey wsun\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1 mi\'eadzy\par nogi, rozniecaj\'b9c \'bfywy ogie\'f1.\par - Powiedz, \'bfe mnie chcesz - za\'bf\'b9da\'b3. Nieustannie\par porusza\'b3 palcami. Elizabeth powiedzia\'b3aby wszystko,\par byle tylko przerwa\'e6 t\'ea rozkoszn\'b9 m\'eak\'ea, na kt\'f3r\'b9 j\'b9\par skaza\'b3.\par - Tak, Geoffrey - westch\'ea\'b3a, czuj\'b9c zag\'b3\'eabiaj\'b9ce si\'ea\par w niej palce. - Chc\'ea ci\'ea - j\'eakn\'ea\'b3a. Usi\'b3owa\'b3a przetoczy\'e6\par si\'ea na plecy, \'bfeby obj\'b9\'e6 go i poch\'b3on\'b9\'e6, ale Geoffrey na to\par nie pozwoli\'b3. Ukl\'b9k\'b3 mi\'eadzy jej nogami i chwyci\'b3 j\'b9 za\par biodra.\par - Powt\'f3rz - za\'bf\'b9da\'b3 stanowczo.\par - Chc\'ea ci\'ea - wykrzykn\'ea\'b3a Elizabeth. - Prosz\'ea, Geoffrey\par - Nie zwraca\'b3a najmniejszej uwagi na to, \'bfe istotnie go\par b\'b3aga.\par Geoffrey wyda\'b3 przeci\'b9g\'b3y pomruk zadowolenia i szyb-\par kim ruchem zag\'b3\'eabi\'b3 si\'ea w ni\'b9 ca\'b3\'b9 d\'b3ugo\'9cci\'b9 cz\'b3onka.\par Elizabeth zacz\'ea\'b3a szlocha\'e6 z rozkoszy. Z zamkni\'eatymi\par oczami odda\'b3a si\'ea narastaj\'b9cej przyjemno\'9cci. Ju\'bf czu\'b3a, \'bfe\par zbli\'bfa si\'ea do szczytu, gdy Geoffrey wysun\'b9\'b3 si\'ea z niej,\par przewr\'f3ci\'b3 j\'b9 na plecy i mocno obj\'b9\'b3. Chciwie j\'b9 poca\'b3o-\par wa\'b3 i opad\'b3 na ni\'b9. Elizabeth, spleciona z nim w poca\'b3un-\par ku, wyda\'b3a j\'eak, znowu czuj\'b9c go w sobie. Mocno wpar\'b3szy\par si\'ea plecami w materac, wypchn\'ea\'b3a biodra do g\'f3ry i pocz\'b9t-\par kowo powoli, potem coraz szybciej i szybciej zacz\'ea\'b3a nimi\par porusza\'e6, a\'bf wreszcie w szczytowym momencie, gdy jej\par zmys\'b3ami szarpn\'ea\'b3a pot\'ea\'bfna eksplozja, w\'9cr\'f3d szlochu\par wykrzykn\'ea\'b3a imi\'ea m\'ea\'bfa. Odpowiedzia\'b3 na to wezwanie\par silnym pchni\'eaciem, kt\'f3re przeszy\'b3o jej dusz\'ea. Dr\'bf\'b9c\par w u\'9ccisku, oboje wolno opadli w dolin\'ea ulgi. Przez ca\'b3y\par czas wpatrywali si\'ea w siebie jak zakl\'eaci. W oczach Geof-\par freya nie by\'b3o \'9cladu triumfu, a w oczach Elizabeth uznania\par kl\'easki. Nie, dwie pary oczu l\'9cni\'b3y niek\'b3amanym zachwy-\par tem.\par Elizabeth wolno zamkn\'ea\'b3a oczy i opad\'b3a na pier\'9c Geof-\par freya, unosz\'b9c\'b9 si\'ea i opadaj\'b9c\'b9 w rytmie urywanego odde-\par chu. Przesz\'b3o jej przez g\'b3ow\'ea, \'bfe czas oprzytomnie\'e6, ale\par wszystko dooko\'b3a nadal j\'b9 upaja\'b3o. Zmys\'b3y rejestrowa\'b3y\par niezliczone podniety. Cia\'b3o mia\'b3a przes\'b9czone zapachem\par ich mi\'b3osnego z\'b3\'b9czenia, tote\'bf nie by\'b3a w stanie zdoby\'e6 si\'ea\par na nic wi\'eacej jak westchnienie rezygnacji. Nawet \'9cwieca,\par otaczaj\'b9ca z\'b3ocistym kr\'eagiem ich cia\'b3a, promieniowa\'b3a\par erotyzmem.\par Och, Geoffrey, nie che\'b3p si\'ea i nie \'9cmiej si\'ea ze mnie,\par b\'b3aga\'b3a w my\'9clach. U\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe g\'b3aszcze go po\par w\'b3osach na piersi, wi\'eac przesta\'b3a.\par - Ka\'bfdy raz jest jak pierwszy - szepn\'ea\'b3a, lecz natych-\par miast tego po\'bfa\'b3owa\'b3a. Geoffrey oddycha\'b3 w coraz wol-\par niejszym rytmie, mog\'b3a wi\'eac liczy\'e6 na to, \'bfe zaraz za\'9cnie.\par \'afeby tylko nie przypomnia\'b3 o rzuconym jej wyzwaniu\par i swym bezdyskusyjnym zwyci\'eastwie.\par - Nie, kochanie, za ka\'bfdym razem jest lepiej - powie-\par dzia\'b3 ochryple. Zacz\'b9\'b3 delikatnie g\'b3aska\'e6 j\'b9 po udzie. -\par Popatrz na mnie, Elizabeth. Chc\'ea wiedzie\'e6, czy ci\'ea nie\par skrzywdzi\'b3em.\par Podpar\'b3a g\'b3ow\'ea r\'eakami i spojrza\'b3a mu w oczy. Z trudem\par zwalczy\'b3a ch\'ea\'e6 poca\'b3owania m\'ea\'bfa.\par - Nie skrzywdzi\'b3e\'9c mnie - powiedzia\'b3a cicho.\par Odsun\'b9\'b3 na bok jej w\'b3osy i uj\'b9\'b3 twarz z tak\'b9 czu\'b3o\'9cci\'b9,\par \'bfe do oczu Elizabeth nap\'b3yn\'ea\'b3y \'b3zy. Pochyli\'b3 si\'ea i delikat-\par nie poca\'b3owa\'b3 rozchylone wargi.\par - To, co mamy... to, co jest mi\'eadzy nami... By\'b3oby\par blu\'9fnierstwem, gdyby kt\'f3re\'9c z nas pr\'f3bowa\'b3o uczyni\'e6\par z tego or\'ea\'bf. Nigdy nie pr\'f3buj odmawia\'e6 mi tego, co moje\par - powiedzia\'b3. W jego g\'b3osie nie by\'b3o ju\'bf gniewu, tylko\par sama czu\'b3o\'9c\'e6. - A ja nigdy nie b\'ead\'ea odmawia\'b3 ci tego, co\par nale\'bfy do ciebie.\par z2\par - Geoffrey... - szepn\'ea\'b3a Elizabeth. - Jak mo\'bfna...\par - Walka mi\'eadzy nami ko\'f1czy si\'ea na progu sypialni,\par \'bfono.\par - I wybucha na nowo co dzie\'f1 o \'9cwicie? - spyta\'b3a. Nie\par umia\'b3a powiedzie\'e6 tego bez smutku w g\'b3osie.\par - Je\'9cli taka twoja wola - potwierdzi\'b3 Geoffrey.\par Elizabeth nie znalaz\'b3a odpowiedzi. Zamkn\'ea\'b3a oczy\par i przytuli\'b3a mu policzek do piersi. S\'b3owa m\'ea\'bfa zam\'b9ci\'b3y\par jej w g\'b3owie. Mo\'bfe rano, pomy\'9cla\'b3a ziewaj\'b9c, mo\'bfe rano\par uda mi si\'ea doj\'9c\'e6 z tym wszystkim do \'b3adu.\par Geoffrey by\'b3 absolutnie pewien, \'bfe po upomnieniu\par potulna \'bfona nie b\'eadzie ju\'bf pr\'f3bowa\'b3a odmawia\'e6 mu jego\par praw i przeprosi go z samego rana. Potulna, ha! G\'b3o\'9cno\par parskn\'b9\'b3. Z pewno\'9cci\'b9 nie by\'b3o to s\'b3owo pasuj\'b9ce do\par Elizabeth, kt\'f3ra mia\'b3a czelno\'9c\'e6 ignorowa\'e6 jego \'bf\'b9danie.\par Potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, przypomniawszy sobie, z jak\'b9 dumn\'b9\par min\'b9 podesz\'b3a do okna i wskaza\'b3a palcem wschodz\'b9ce\par s\'b3o\'f1ce. Ech, doprowadza\'b3a go do furii! Pocz\'b9tkowo nie\par zwraca\'b3 na ni\'b9 uwagi. Zamkn\'b9\'b3 j\'b9 w sypialni i nie pozwoli\'b3\par podawa\'e6 jej jedzenia ani picia. Zabroni\'b3 te\'bf wszelkich\par odwiedzin. Wszyscy sprawiali wtedy wra\'bfenie gotowych\par do podporz\'b9dkowania si\'ea jego \'bfyczeniom. Prawdopodobnie\par wi\'eakszo\'9c\'e6 przypuszcza\'b3a, \'bfe do wieczora ma\'b3\'bfe\'f1ska k\'b3\'f3tnia\par p\'f3jdzie w zapomnienie.\par Ale naturalnie nic takiego si\'ea nie sta\'b3o. I ju\'bf nast\'eapnego\par dnia zacz\'eato si\'ea wtr\'b9ca\'e6, pocz\'b9tkowo delikatnie, potem tak\par obcesowo, \'bfe g\'b3upi by zrozumia\'b3. Geoffrey stwierdzi\'b3\par niespodziewanie, \'bfe kto\'9c otworzy\'b3 drzwi sypialni z klucza.\par Kto\'9c w tajemniczy spos\'f3b dostarcza\'b3 posi\'b3ki na tacy, cho\'e6\par nikt si\'ea do tego nie przyzna\'b3. Ale Elizabeth i tak nie bra\'b3a\par niczego do ust. Trzeciego dnia Geoffrey sam zacz\'b9\'b3 j\'b9 do\par tego zach\'eaca\'e6. A przed ko\'f1cem czwartego wyra\'9fnie jej\par nakaza\'b3.\par - Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c pad\'b3a mi u st\'f3p martwa - powiedzia\'b3.\par A gdy pytaj\'b9co unios\'b3a brew, b\'b9kn\'b9\'b3 co\'9c o jej dziadku\par i bracie i o tym, \'bfe nie chce ich martwi\'e6.\par Wtedy obmy\'9cli\'b3 nowy plan przywo\'b3ania jej do porz\'b9d-\par ku. By\'b3 przekonany, \'bfe si\'ea powiedzie. Z innymi kobietami\par pewnie tak by by\'b3o. Ale nie z Elizabeth! Sztuki pi\'eaknych\par materia\'b3\'f3w pozosta\'b3y nie zauwa\'bfone, a szwaczka musia\'b3a\par zwraca\'e6 si\'ea do niego, by nakaza\'b3 \'bfonie przymierzy\'e6 nowe\par suknie. Naturalnie zrobi\'b3 to, w\'9cciek\'b3y bardziej na siebie ni\'bf\par na ni\'b9. Rozpoznaj przeciwnika! Ta regu\'b3a cz\'easto d\'9fwi\'eacza-\par \'b3a mu w uszach. Geoffrey przyznawa\'b3, \'bfe nie zna Elizabeth\par tak, jak m\'f3g\'b3by zna\'e6, a przede wszystkim nie chce by\'e6 jej\par przeciwnikiem.\par - Za pozwoleniem, Geoffrey, chcia\'b3bym zamieni\'e6 z to-\par b\'b9 kilka s\'b3\'f3w. - Czyj\'9c g\'b3os przywr\'f3ci\'b3 go do rzeczywisto-\par \'9cci. Podni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea i zobaczy\'b3 dziadka Elizabeth. Elslow\par sta\'b3 z nim twarz\'b9 w twarz.\par - Skradasz si\'ea jak my\'9cliwy - pochwali\'b3 go Geoffrey. -\par Nie us\'b3ysza\'b3em, jak podchodzisz.\par - Zamy\'9cli\'b3e\'9c si\'ea? - spyta\'b3 Elslow, u\'9cmiechaj\'b9c si\'ea\par znacz\'b9co.\par - Owszem.\par - Bez w\'b9tpienia nad moj\'b9 wnuczk\'b9. - Elslow stwierdzi\'b3\par to jak fakt, a gdy Geoffrey chcia\'b3 zaprotestowa\'e6, machn\'b9\'b3\par r\'eak\'b9. - Starczy ju\'bf tego. Post\'eapujesz w tej sprawie jak\par dziecko.\par Geoffrey by\'b3 tak zaskoczony uwag\'b9 nowego przyjaciela,\par \'bfe tylko pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Wiele ryzykujesz takimi nieodpowiedzialnymi s\'b3owa-\par mi, Elslow - odpowiedzia\'b3 z irytacj\'b9.\par Ukryta gro\'9fba nie zrobi\'b3a wra\'bfenia na Elslowie.\par - Bzdura, Geoffrey. Niczego nie ryzykuj\'ea. To ty ryzy-\par kujesz wszystko. - Wzi\'b9\'b3 sobie sto\'b3ek, Geoffrey zwr\'f3ci\'b3\par uwag\'ea, \'bfe bez pozwolenia, i usiad\'b3 twarz\'b9 do swego pana.\par Du\'bfo czasu po\'9cwi\'eaci\'b3 na w\'b3a\'9cciwe u\'b3o\'bfenie d\'b3ugich n\'f3g\par i dopiero gdy si\'ea nale\'bfycie usadowi\'b3, spojrza\'b3 ponownie na\par barona. - Ona ma ten up\'f3r po mieczu, rozumiesz chyba -\par powiedzia\'b3 z u\'9cmiechem.\par Geoffrey sam si\'ea zdziwi\'b3, \'bfe wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - Oj, ma - przyzna\'b3. - Ale nie mog\'ea spe\'b3ni\'e6 jej\par zachcianki, Elslow. Jeszcze nie teraz. A ona z tego powo-\par du mi nie ufa.\par - Ona my\'9cli, \'bfe to ci\'ea nie obchodzi - stwierdzi\'b3 Elslow.\par Pierwszy raz w ci\'b9gu tych dw\'f3ch tygodni Geoffrey podj\'b9\'b3\par rozmow\'ea o \'bfonie. Elslow by\'b3 bardzo zadowolony. Wyczu-\par wa\'b3, \'bfe zi\'ea\'e6 chce ju\'bf zawrze\'e6 pok\'f3j.\par - Jak mo\'bfe tak my\'9cle\'e6! Kt\'f3rego\'9c wieczoru nawet\par powiedzia\'b3em do niej: \f1\'84kochanie". To prawda, \f0\'bfe w ogniu\par nami\'eatno\'9cci, ale czu\'b3e s\'b3owo pozostaje czu\'b3ym s\'b3owem.\par Ona jest moj\'b9 jedyn\'b9 kobiet\'b9...\par Elslow usilnie stara\'b3 si\'ea nie roze\'9cmia\'e6.\par - Porozmawiaj z ni\'b9. Mo\'bfesz pozwoli\'e6 sobie na wi\'ea-\par cej czu\'b3ych s\'b3\'f3w. Wyja\'9cnij swoje post\'eapowanie - zach\'ea-\par ci\'b3.\par - Tego nie zrobi\'ea. - W spokojnie wyra\'bfonym sprzeci-\par wie nie by\'b3o gniewu. - Ona musi nauczy\'e6 si\'ea cierpliwo\'9cci.\par Tak ju\'bf jest na \'9cwiecie.\par - A ty odziedziczy\'b3e\'9c up\'f3r po mieczu czy po k\'b9dzieli?\par - spyta\'b3 Elslow z szerokim u\'9cmiechem.\par Geoffrey wyda\'b3 si\'ea zaskoczony tym pytaniem.\par - Ani jedno, ani drugie - odpar\'b3. - Nie pami\'eatam\par rodzic\'f3w.\par - To wyja\'9cnia twoje niezrozumienie dla jej uczu\'e6 -\par stwierdzi\'b3 Elslow. - Powiem ci, Geoffrey, co\'9c, czego\par nauczy\'b3y mnie lata: nie znosimy u innych tego, co znajdu-\par jemy u siebie.\par Geoffrey wsta\'b3 i omal nie run\'b9\'b3 jak d\'b3ugi, natkn\'b9wszy\par si\'ea na nogi Elslowa.\par - Chod\'9fmy si\'ea przej\'9c\'e6, wyja\'9cnisz mi t\'ea zagadk\'ea.\par Elslow potakuj\'b9co skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i ruszy\'b3 za Geoffreyem\par na dw\'f3r. Nie odezwa\'b3 si\'ea, dop\'f3ki nie opu\'9ccili dziedzi\'f1ca,\par kieruj\'b9c si\'ea ku po\'b3udniowemu kra\'f1cowi mur\'f3w.\par - Oboje jeste\'9ccie uparci, to nie ulega w\'b9tpliwo\'9cci -\par powiedzia\'b3. Dostosowa\'b3 d\'b3ugo\'9c\'e6 kroku do Geoffreya i tak\par samo jak on spl\'f3t\'b3 r\'eace na plecach. Weszli na \'b3agodny stok.\par - Ale ty jeste\'9c starszy cia\'b3em i duchem, wi\'eac to ty\par powiniene\'9c z\'b3o\'bfy\'e6 bro\'f1. Wyt\'b3umacz jej, czego od niej\par oczekujesz, ale bez nacisku, delikatnie, bo inaczej j\'b9\par stracisz.\par - A czy kiedykolwiek j\'b9 mia\'b3em? - Geoffrey nie\par rozumia\'b3, jak mog\'b3o mu si\'ea wyrwa\'e6 takie pytanie.\par - O tak, synu - potwierdzi\'b3 Elslow. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea pod\par nosem. Nie wiedz\'b9, \'bfe si\'ea kochaj\'b9 i st\'b9d ca\'b3y k\'b3opot,\par pomy\'9cla\'b3. Ka\'bfde strze\'bfe si\'ea przed tym drugim. - Od chwili\par przysi\'eagi ma\'b3\'bfe\'f1skiej sta\'b3a si\'ea twoja.\par Geoffrey pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 i przy\'9cpieszy\'b3 kroku.\par - Mylisz si\'ea - mrukn\'b9\'b3 niech\'eatnie. - Elslow nie odpo-\par wiedzia\'b3, wi\'eac Geoffrey odezwa\'b3 si\'ea znowu: - Ona bez\par przerwy m\'f3wi o wielkiej mi\'b3o\'9cci mi\'eadzy jej rodzicami. Ja\par nigdy nie widzia\'b3em takiej mi\'b3o\'9cci, nawet mi\'eadzy Wilhel-\par mem i Matyld\'b9, Panie \'9cwie\'e6 nad jej dusz\'b9. - Przez d\'b3u\'bfsz\'b9\par chwil\'ea przygl\'b9da\'b3 si\'ea Elslowowi. - Czasem wydaje mi si\'ea,\par \'bfe Elizabeth to zmy\'9cli\'b3a. Dwoje ludzi nie mo\'bfe pozwoli\'e6\par sobie na tak\'b9 blisko\'9c\'e6, tak si\'ea przed sob\'b9 odkry\'e6. To\par g\'b3upota.\par - Jej rodzice nie mieli wyboru - oznajmi\'b3 Elslow. - Ale\par nie doszli do tego w ci\'b9gu jednej nocy, jak by\'e6 mo\'bfe\par zasugerowa\'b3a ci Elizabeth. Tw\'f3j kr\'f3l wyda\'b3 moj\'b9 c\'f3rk\'ea za\par m\'b9\'bf za Thomasa, \'bfeby zyska\'e6 Montwright. Jestem \'9cwiad-\par kiem, \'bfe na pocz\'b9tku nowo\'bfe\'f1cy walczyli ze sob\'b9 jak lew\par i tygrys razem wzi\'eate. - Roze\'9cmia\'b3 si\'ea. - Ona nawet\par zabra\'b3a mu jego dwie c\'f3rki!\par - Opowiedz mi o tym - poprosi\'b3 Geoffrey. Z szerokim\par u\'9cmiechem s\'b3ucha\'b3 opowie\'9cci Elslowa zastanawiaj\'b9c si\'ea,\par czy Elizabeth zna te szczeg\'f3\'b3y z \'bfycia rodzic\'f3w.\par - Thomas mia\'b3 dwie wybiedzone c\'f3rki - zacz\'b9\'b3 Elslow.\par - Wygl\'b9da\'b3y jak sieroty, cho\'e6 nosi\'b3y pi\'eakne stroje. Mia\'b3y\par tyle smutku w oczach, \'bfe wzbudza\'b3y wsp\'f3\'b3czucie ludzi\par o najbardziej zatwardzia\'b3ych sercach. Matka dziewczynek\par umar\'b3a, gdy by\'b3y jeszcze prawie niemowl\'eatami. Wtedy\par zabrano je z miejsca, kt\'f3re dobrze zna\'b3y i przeniesiono do\par zimnego domu w Montwright. Mojej c\'f3rce wystarczy\'b3\par miesi\'b9c na doprowadzenie spraw do porz\'b9dku. Gdy uciek-\par \'b3a z ma\'b3ymi, przyjecha\'b3a do mnie, do Londynu. Zmiana,\par jak\'b9 zauwa\'bfy\'b3em w dziewczynkach, by\'b3a zdumiewaj\'b9ca.\par Moja c\'f3rka otoczy\'b3a je mi\'b3o\'9cci\'b9, dzieci pod jej opiek\'b9\par rozkwit\'b3y.\par - A co zrobi\'b3 Thomas? - spyta\'b3 Geoffrey.\par - Naturalnie przyjecha\'b3 za ni\'b9 - odpar\'b3 Elslow. -\par I powiedzia\'b3, \'bfe nie sprawi jej lania, bo jest z dziewczyn-\par kami. Taki znalaz\'b3 pretekst. A kocha\'b3 j\'b9 od samego pocz\'b9t-\par ku, tylko by\'b3 zbyt uparty, \'bfeby si\'ea do tego przyzna\'e6.\par Geoffrey zatrzyma\'b3 si\'ea w p\'f3\'b3 kroku i zwr\'f3ci\'b3 do Elslo-\par wa.\par - Nie rozumiem, czemu go nie znienawidzi\'b3e\'9c. Zabra\'b3\par twoj\'b9 w\'b3asno\'9c\'e6, a ciebie odsun\'b9\'b3 na bok.\par - Pocz\'b9tkowo by\'b3em mu niech\'eatny, przyznaj\'ea. Ale\par potem zobaczy\'b3em c\'f3rk\'ea z jego dwiema ma\'b3ymi dziew-\par czynkami. Sta\'b3a si\'ea ich ulubienic\'b9. Przyjrza\'b3em si\'ea te\'bf, jak\par patrzy na to Thomas i zauwa\'bfy\'b3em w jego oczach trosk\'ea.\par Zapowiedzia\'b3em mu wcze\'9cniej, \'bfe go zabij\'ea, je\'9cli skrzyw-\par dzi moj\'b9 c\'f3rk\'ea, a on - zamiast wpa\'9c\'e6 w gniew z powodu\par tej gro\'9fby - przyzna\'b3, \'bfe tak powinienem post\'b9pi\'e6. Przy-\par si\'b9g\'b3, \'bfe b\'eadzie j\'b9 szanowa\'b3 i chroni\'b3. Dotrzyma\'b3 s\'b3owa a\'bf\par do \'9cmierci.\par Geoffrey usi\'b3owa\'b3 sobie wyobrazi\'e6 Thomasa, ale wspo-\par mnienie twarzy by\'b3o mgliste.\par - To by\'b3 pokorny cz\'b3owiek, o ile sobie przypominam,\par a do tego cichy.\par - By\'b3 zadowolony.\par - Tak jak ja do tej pory - powiedzia\'b3 Geoffrey. -\par Dop\'f3ki w moim \'bfyciu nie pojawi\'b3a si\'ea twoja wnuczka.\par Sko\'f1cz\'ea z tym ba\'b3aganem, Elslow i doprowadz\'ea wszystko\par do normalnego stanu.\par Elslow wiedzia\'b3, \'bfe wi\'eacej s\'b3\'f3w nie trzeba. Skin\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9 i odszed\'b3. Da\'b3 Geoffreyowi czas na przemy\'9clenie\par rozmowy. Mia\'b3 zamiar w razie potrzeby wr\'f3ci\'e6 do tematu.\par Rola mediatora by\'b3a dla niego nowo\'9cci\'b9, nic dziwnego, \'bfe\par czu\'b3 si\'ea do\'9c\'e6 wyczerpany. Przy\'9cpieszy\'b3 kroku, marz\'b9c\par o pucharze ch\'b3odnego piwa. Mo\'bfe wyzw\'ea Rogera do\par nast\'eapnej partii szach\'f3w, pomy\'9cla\'b3 z u\'9cmiechem.\par Geoffrey pozosta\'b3 tam, gdzie sta\'b3, rozmy\'9claj\'b9c nad\par s\'b3owami Elslowa. Wkr\'f3tce wyprostowa\'b3 ramiona i odszed\'b3\par w przeciwnym kierunku, znowu spl\'f3t\'b3szy d\'b3onie na ple-\par cach. Maszerowa\'b3 wzd\'b3u\'bf mur\'f3w.\par Ma\'b3y Thomas wykrzykn\'b9\'b3 do niego s\'b3owa pozdrowie-\par nia, wi\'eac Geoffrey przystan\'b9\'b3. Patrzy\'b3, jak ch\'b3opiec biegnie\par w jego stron\'ea z ma\'b3\'b9 w\'b3\'f3czni\'b9 w d\'b3oni. Poprzedniego\par wieczoru Elslow zrobi\'b3 mu grot.\par - Co porabiasz? - spyta\'b3, maj\'b9c nadziej\'ea, \'bfe jego g\'b3os\par brzmi przyja\'9fnie.\par - B\'ead\'ea si\'ea uczy\'b3 pos\'b3ugiwa\'e6 w\'b3\'f3czni\'b9 - odkrzykn\'ea\'b3o\par dziecko.\par - A kto ci\'ea b\'eadzie uczy\'b3? - spyta\'b3 Geoffrey z u\'9cmie-\par chem.\par - Gerald - powiedzia\'b3 Thomas, wskazuj\'b9c giermka,\par kt\'f3ry w\'b3a\'9cnie nadchodzi\'b3, prowadz\'b9c za sob\'b9 konia. -\par Widzisz, panie, co zrobi\'b3?\par Geoffrey spojrza\'b3 we wskazanym przez ch\'b3opca kie-\par runku. Sta\'b3 tam wbity w ziemi\'ea p\'f3\'b3torametrowy s\'b3up. Na\par g\'f3rze umieszczono poprzeczn\'b9 desk\'ea. Na jednym jej\par ko\'f1cu zwisa\'b3a s\'b3omiana posta\'e6 rycerza, na drugim worek\par z piachem. W \'e6wiczeniu chodzi\'b3o o uderzenie s\'b3omianego\par rycerza w\'b3\'f3czni\'b9. Trzeba by\'b3o jednak zrobi\'e6 to szybko\par i zr\'eacznie, bo inaczej uderzenie worka mog\'b3o wysadzi\'e6\par je\'9fd\'9fca z siod\'b3a. W taki spos\'f3b \'e6wiczyli na og\'f3\'b3 starsi\par giermkowie. Dla ma\'b3ego ch\'b3opca by\'b3o to zbyt niebezpie-\par czne.\par - Dzisiaj - powiedzia\'b3 Geoffrey - b\'eadziesz si\'ea tylko\par przygl\'b9da\'b3. Jutro mo\'bfe Gerald pozwoli ci usi\'b9\'9c\'e6 przed\par sob\'b9, gdy b\'eadzie pr\'f3bowa\'b3. To jest bardzo trudne.\par Gerald wskoczy\'b3 na konia i zademonstrowa\'b3 \'e6wiczenie\par Thomasowi. Ch\'b3opiec by\'b3 pod wra\'bfeniem. A\'bf upu\'9cci\'b3\par swoj\'b9 w\'b3\'f3czni\'ea i zacz\'b9\'b3 klaska\'e6 w d\'b3onie.\par - Jeszcze raz - zawo\'b3a\'b3, podbiegaj\'b9c bli\'bfej giermka. -\par Jeszcze raz.\par Gerald, widz\'b9c skupion\'b9 na sobie uwag\'ea pana, ochoczo\par spe\'b3ni\'b3 \'bfyczenie. Bardzo chcia\'b3 pokaza\'e6 jego lordowskiej\par mo\'9cci, jaki jest zwinny i szybki. Zar\'f3ci\'b3 konia i pop\'eadzi\'b3\par w stron\'ea celu, wykonuj\'b9c w\'b3\'f3czni\'b9 zamach jak toporem.\par Mierzy\'b3 w okolice s\'b3omianej piersi, ale poniesiony entu-\par zjazmem wyszarpn\'b9\'b3 tylko wieche\'e6 s\'b3omy spod he\'b3mu,\par przez co bezg\'b3owy przeciwnik spad\'b3 na ziemi\'ea, a g\'b3owa\par nadal dynda\'b3a na sznurku.\par Gerald prze\'bfy\'b3 \'9cmiertelne upokorzenie. \'afeby tak niezr\'ea-\par cznie wypa\'9c\'e6 przed samym baronem! Zacz\'b9\'b3 wykrzykiwa\'e6\par s\'b3owa usprawiedliwienia, \'bfe tak fatalnie chybi\'b3, gdy nagle\par zatrzyma\'b3 wzrok na twarzy dziecka. Zamar\'b3 z wytrzesz-\par czonymi oczami. A Thomas wyda\'b3 przera\'9fliwy krzyk,\par niczym pot\'eapiona dusza znienacka uwolniona z piek\'b3a.\par D\'9fwi\'eak by\'b3 tak przeszywaj\'b9cy, \'bfe Gerald musia\'b3 zatka\'e6\par uszy, \'bfeby cho\'e6 troch\'ea odgrodzi\'e6 si\'ea od m\'eaki ch\'b3opca.\par Pierwszy zareagowa\'b3 Geoffrey. Skoczy\'b3 do dziecka\par i obr\'f3ci\'b3 je ku sobie. W jego twarzy ujrza\'b3 przera\'bfenie.\par Ch\'b3opiec krzycza\'b3 i krzycza\'b3, a Geoffrey nie m\'f3g\'b3 zrobi\'e6\par nic innego, jak tylko trzyma\'e6 go przy sobie i przytula\'e6.\par Wiedzia\'b3, \'bfe niewielka z tego pociecha, bo dzieciak naj-\par wyra\'9fniej nie zdawa\'b3 sobie sprawy z tego, kto go trzyma.\par Nadbieg\'b3 Roger, a za nim Elslow. Geoffrey pokaza\'b3 im,\par \'bfe wszystko jest w porz\'b9dku, a potem wzi\'b9\'b3 ch\'b3opca na\par r\'eace. Krzyki troch\'ea przycich\'b3y, Thomas uderzy\'b3 w szloch.\par Wkr\'f3tce zabrak\'b3o mu si\'b3. Kurczowo uczepiony Geoffreya,\par po\'b3o\'bfy\'b3 mu g\'b3ow\'ea na ramieniu i \'bfa\'b3o\'9cnie pochlipywa\'b3:\par - Mama, moja mama.\par - Tu jeste\'9c bezpieczny, Thomas. Ca\'b3kiem bezpieczny -\par powtarza\'b3 rytmicznie Geoffrey, klepi\'b9c ch\'b3opca po ple-\par cach. Tymi s\'b3owami uspokoi\'b3 ma\'b3ego i szarpi\'b9cy za serce\par p\'b3acz wreszcie usta\'b3.\par Roger i Elslow usun\'eali si\'ea z drogi. Geoffrey przeni\'f3s\'b3\par dziecko obok nich, zamierzaj\'b9c powierzy\'e6 je opiece siostry.\par Nagle ich oczom ukaza\'b3a si\'ea Elizabeth. Bieg\'b3a ku nim\par z wyrazem twarzy, kt\'f3ry zaniepokoi\'b3 Geoffreya nie mniej\par ni\'bf prze\'bfycia dziecka. Gdy zauwa\'bfy\'b3a m\'ea\'bfa wychodz\'b9ce-\par go jej naprzeciw, przystan\'ea\'b3a, nadal jednak wydawa\'b3a si\'ea\par przera\'bfona. Prawdopodobnie s\'b9dzi\'b3a, \'bfe ch\'b3opcu co\'9c si\'ea\par sta\'b3o. Geoffrey pokr\'eaci\'b3 wi\'eac g\'b3ow\'b9, a gdy stan\'b9\'b3 ko\'b3o niej,\par szepn\'b9\'b3:\par - Przypomina sobie.\par Zrozumia\'b3a. \'a3zy nap\'b3yn\'ea\'b3y jej do oczu. Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9,\par i wyci\'b9gn\'ea\'b3a dr\'bf\'b9c\'b9 d\'b3o\'f1 ku bratu. Geoffrey uj\'b9\'b3 t\'ea d\'b3o\'f1\par i przyci\'b9gn\'b9\'b3 Elizabeth do siebie. Otoczy\'b3 j\'b9 ramieniem\par i we troje ruszyli dalej.\par Elizabeth wspar\'b3a si\'ea na m\'ea\'bfu. Ju\'bf si\'ea nie ba\'b3a, \'bfe brat\par jest ci\'ea\'bfko ranny. Rami\'ea Geoffreya uspokaja\'b3o j\'b9 i dawa\'b3o\par poczucie bezpiecze\'f1stwa. By\'b3a to chwila rozejmu. Zjedno-\par czyli si\'ea na ten moment, by wsp\'f3lnie ofiarowa\'e6 pociesze-\par nie dziecku. Bez s\'b3owa doszli do domu.\par Thomas, nie wychylaj si\'ea - upomnia\'b3a ch\'b3opca Eliza-\par beth. - Spadniesz z dw\'f3ch pi\'eater i rozbijesz sobie g\'b3ow\'ea.\par - Malec zignorowa\'b3 zakaz i nadal wytyka\'b3 znaczn\'b9 cz\'ea\'9c\'e6\par cia\'b3a przez okno sypialni. Od czasu do czasu opluwa\'b3\par niczego nie spodziewaj\'b9ce si\'ea ofiary, a w przerwach chi-\par chota\'b3 tak, jak potrafi chichota\'e6 bezgranicznie czym\'9c za-\par chwycony siedmiolatek.\par Geoffrey otworzy\'b3 drzwi komnaty akurat na czas, by\par us\'b3ysze\'e6, jak Elizabeth m\'f3wi do ch\'b3opca:\par - Je\'9cli natychmiast stamt\'b9d nie zejdziesz, to poskar\'bf\'ea\par milordowi i milord b\'eadzie bardzo si\'ea gniewa\'b3. A jak go\par poprosz\'ea, to sprawi ci solidne lanie.\par Gro\'9fba poskutkowa\'b3a, bo ch\'b3opiec zeskoczy\'b3 na posa-\par dzk\'ea, przy okazji przewracaj\'b9c sto\'b3ek, kt\'f3rym przedtem\par pos\'b3u\'bfy\'b3 si\'ea jak drabin\'b9.\par - Mo\'bfe milord ci\'ea nie pos\'b3ucha - powiedzia\'b3 Thomas,\par zn\'f3w chichocz\'b9c. Czasami lubi\'b3 wyprowadza\'e6 siostr\'ea\par z r\'f3wnowagi, szczeg\'f3lnie gdy znudzi\'b3y go zakazy i ogra-\par niczenia.\par - Pos\'b3ucha. - Zapewnienie podzia\'b3a\'b3o z piorunuj\'b9c\'b9\par si\'b3\'b9. Thomas raptownie si\'ea odwr\'f3ci\'b3, wytrzeszczy\'b3 oczy na\par Geoffreya i spurpurowia\'b3.\par Geoffrey spojrza\'b3 na niego z gro\'9fnie zmarszczonym\par czo\'b3em, a potem zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony. Nie zdradzaj\'b9c\par wyrazem twarzy swych sympatii w tym sporze, spyta\'b3\par powa\'bfnie:\par - To co, \'bfono, mam sprawi\'e6 mu ci\'eagi czy nie?\par Elizabeth wiedzia\'b3a, \'bfe Geoffrey \'bfartuje. Zawczasu\par dostrzeg\'b3a z\'b3ociste ogniki w jego oczach. Omal si\'ea nie\par roze\'9cmia\'b3a, ale uprzytomni\'b3a sobie, \'bfe braciszek patrzy na\par ni\'b9 w wielkim skupieniu.\par - Musz\'ea to przemy\'9cle\'e6, m\'ea\'bfu - powiedzia\'b3a, udaj\'b9c, \'bfe\par naprawd\'ea nad tym duma. - Od wczoraj ten oto m\'f3j\par niezno\'9cny braciszek narobi\'b3 mn\'f3stwo rwetesu. Nala\'b3 Ge-\par rardowi miodu do he\'b3mu...\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe go to rozbawi - przerwa\'b3 jej wyra\'9fnie\par zak\'b3opotany Thomas. Nie lubi\'b3, gdy wytykano mu grzeszki\par i przewiny w obecno\'9cci nowego pana.\par - Geraldowi nie wyda\'b3o si\'ea to ani troch\'ea zabawne -\par stwierdzi\'b3a Elizabeth, zachowuj\'b9c mask\'ea powagi i stanow-\par czo\'9cci. - Dzisiaj Roger zabroni\'b3 mu wychodzi\'e6 z naszego\par pokoju, bo pr\'f3bowa\'b3 uje\'bfd\'bfa\'e6 psy. A teraz... - doko\'f1czy\'b3a\par - ...jest niepos\'b3uszny i do tego pluje na twoich stra\'bfnik\'f3w,\par panie. Co s\'b9dzisz o takim zachowaniu?\par Geoffrey pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 i zmierzy\'b3 wzrokiem ch\'b3opca,\par stoj\'b9cego przed nim z pochylon\'b9 g\'b3ow\'b9. Min\'ea\'b3o zaledwie\par pi\'ea\'e6 dni, odk\'b9d malec odzyska\'b3 pami\'ea\'e6 i w tym kr\'f3tkim\par czasie nast\'b9pi\'b3a u niego ca\'b3kowita przemiana. Thomas\par szala\'b3 jak dziki, nie bacz\'b9c na niebezpiecze\'f1stwa, a przy-\par najmniej dwa razy dziennie kto\'9c ratowa\'b3 go od niechybnej\par \'9cmierci.\par - Co powiesz na swoj\'b9 obron\'ea? - spyta\'b3 ch\'b3opca.\par Chcia\'b3o mu si\'ea \'9cmia\'e6, ale nie odwa\'bfy\'b3 si\'ea tego okaza\'e6.\par Dziecko powinno wiedzie\'e6, \'bfe s\'b9 granice, kt\'f3rych nie\par wolno mu przekroczy\'e6, je\'9cli kiedykolwiek chce zosta\'e6\par rycerzem. Poza tym, my\'9cla\'b3 Geoffrey, gdybym si\'ea cho\'e6by\par u\'9cmiechn\'b9\'b3, to sam zebra\'b3bym ci\'eagi od \'bfony.\par Thomas przykl\'b9k\'b3 przed nim na jedno kolano, z r\'eak\'b9 na\par sercu. Zerkn\'b9\'b3 na pana, \'bfeby sprawdzi\'e6, czy ten dramaty-\par czny gest zrobi\'b3 dobre wra\'bfenie. Stwierdzi\'b3 jednak, \'bfe\par olbrzym nadal ma gniewn\'b9 min\'ea. Zamkn\'b9wszy oczy,\par powiedzia\'b3 wi\'eac:\par - Bardzo przepraszam i obiecuj\'ea tego wi\'eacej nie robi\'e6.\par - W jego g\'b3osie pobrzmiewa\'b3a szczera nadzieja.\par - Jeste\'9c bardzo niezdyscyplinowany. Zastanawiam si\'ea,\par jak chcesz kiedy\'9c zosta\'e6 rycerzem - o\'9cwiadczy\'b3 Geofrrey.\par - Wsta\'f1 teraz i chod\'9f za mn\'b9. Znajd\'ea ci zaj\'eacie, \'bfeby\'9c nie\par m\'f3g\'b3 dalej psoci\'e6.\par - M\'ea\'bfu, czy mog\'ea zamieni\'e6 z tob\'b9 kilka s\'b3\'f3w? - To\par cicho zadane pytanie podzia\'b3a\'b3o na niego jak najczulsza\par pieszczota.\par - Poczekaj na mnie na dole przy schodach - nakaza\'b3\par ch\'b3opcu. Gdy tylko drzwi za malcem si\'ea zamkn\'ea\'b3y, wybu-\par chn\'b9\'b3 \'9cmiechem.\par - To naprawd\'ea nie jest \'9cmieszne - stwierdzi\'b3a po-\par irytowana Elizabeth. - Ojciec pozwala\'b3 mu dokazywa\'e6\par jak \'9frebi\'eaciu. I teraz Thomas nie ma poj\'eacia o manie-\par rach.\par - Nie jest tak \'9fle - odpar\'b3 Geoffrey. - Powoli nauczy\par si\'ea, co i kiedy ma robi\'e6.\par - Sara powiedzia\'b3a mi, m\'ea\'bfu, \'bfe kaza\'b3e\'9c zacz\'b9\'e6 pako-\par wanie - zmieni\'b3a temat Elizabeth. - Co...\par - Chcia\'b3em ci o tym powiedzie\'e6 dzi\'9c wieczorem, gdy\par zostaniemy sami - odrzek\'b3. Wci\'b9\'bf jeszcze by\'b3 bardzo\par ostro\'bfny w rozmowach z niedawno po\'9clubion\'b9 \'bfon\'b9, bo\par bardzo cieszy\'b3o go zawieszenie broni i za nic nie chcia\'b3 go\par zerwa\'e6. - Wyruszymy do mojego zamku za dwa tygodnie.\par Najpierw musz\'ea za\'b3atwi\'e6 spraw\'ea poza Montwright. -\par \'8cwiadomie zatai\'b3 przed \'bfon\'b9, dok\'b9d si\'ea wybiera i po co. -\par To nie potrwa d\'b3ugo. Chc\'ea, \'bfeby\'9c przed moim powrotem\par przygotowa\'b3a si\'ea do wyjazdu.\par - A Thomas? - spyta\'b3a Elizabeth, l\'eakaj\'b9c si\'ea odpowie-\par dzi. Splot\'b3a d\'b3onie na plecach, \'bfeby m\'b9\'bf nie dostrzeg\'b3 ich\par dr\'bfenia.\par - Zostanie tutaj z dziadkiem, kt\'f3ry tymczasem b\'eadzie\par jego opiekunem - wyja\'9cni\'b3 Geofrrey. - Nie chc\'ea na razie\par zabiera\'e6 go z otoczenia, kt\'f3re dobrze zna. Do\'9c\'e6 mia\'b3\par ostatnio zmian. - U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, widz\'b9c zaskoczenie\par \'bfony. - Czy\'bfby\'9c uwa\'bfa\'b3a mnie za potwora, kt\'f3ry nie liczy\par si\'ea z uczuciami ch\'b3opca?\par - Wcale nie - szepn\'ea\'b3a Elizabeth, odwzajemniaj\'b9c\par u\'9cmiech. - My\'9cl\'ea, \'bfe post\'eapujesz bardzo rozs\'b9dnie.\par - Od nast\'eapnego lata Thomas zamieszka u nas. Tym-\par czasem powinienem zd\'b9\'bfy\'e6 poprzybija\'e6 do pod\'b3ogi ca\'b3y\par m\'f3j maj\'b9tek, \'bfeby go nie zniszczy\'b3.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea jeszcze szerzej. Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 na znak\par zgody i powiedzia\'b3a:\par - Czyli nie wy\'9clesz mojego brata do kr\'f3la? Zmieni\'b3e\'9c\par zdanie?\par - Zmieni\'b3em - przyzna\'b3 Geoffrey. Musia\'b3 te\'bf przyzna\'e6,\par \'bfe przyjemnie by\'b3o j\'b9 trzyma\'e6 przy sobie. Pog\'b3aska\'b3\par Elizabeth po g\'b3owie i doda\'b3: - Ostatnio, jak widz\'ea, zmie-\par ni\'b3em pogl\'b9dy w wielu sprawach.\par - Na przyk\'b3ad? - zainteresowa\'b3a si\'ea Elizabeth, nie\par przestaj\'b9c si\'ea do niego u\'9cmiecha\'e6.\par Ju\'bf, ju\'bf mia\'b3 odpowiedzie\'e6, ale \'bfona wspi\'ea\'b3a si\'ea na\par palce i poca\'b3owa\'b3a go, zanim zd\'b9\'bfy\'b3 cokolwiek powie-\par dzie\'e6. Odpowiedzia\'b3 podobnym mu\'9cni\'eaciem warg, potem\par jeszcze jednym i jeszcze.\par - Na przyk\'b3ad w sprawie okazywania mi uczu\'e6 -\par powiedzia\'b3 w ko\'f1cu. - Przyzwyczai\'b3em si\'ea do twojej\par bezwstydnej wylewno\'9cci, naturalnie maj\'b9c na wzgl\'eadzie,\par \'bfe jest to silniejsze od ciebie.\par Elizabeth roze\'9cmia\'b3a si\'ea, oczy jej zab\'b3ys\'b3y. Geofrrey\par zna\'b3 t\'ea min\'ea, spodziewa\'b3 si\'ea wi\'eac \'bfartu albo chytrze\par zastawionej pu\'b3apki. O tak, pomy\'9cla\'b3. Zaczynam j\'b9 dobrze\par zna\'e6.\par - My\'9clisz, \'bfe nie mo\'bfna ci si\'ea oprze\'e6?\par - Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, wcale tak nie my\'9cla\'b3em, p\'f3ki nie\par zjawi\'b3a\'9c si\'ea w moim \'bfyciu - odpar\'b3. - Blizna odstrasza\par wiele os\'f3b - powiedzia\'b3, gdy zacz\'ea\'b3a go delikatnie ca\'b3o-\par wa\'e6 wzd\'b3u\'bf tej pozosta\'b3o\'9cci z dawnych czas\'f3w. - Ale ty...\par - \'afona dotar\'b3a ustami do p\'b3atka jego ucha, a on ca\'b3kiem\par zgubi\'b3 w\'b9tek. Nie m\'f3g\'b3 sobie przypomnie\'e6, na czym\par sko\'f1czy\'b3. Ciep\'b3y oddech Elizabeth budzi\'b3 w nim pragnie-\par nie. - Sko\'f1cz z tymi figielkami, \'bfono - za\'bf\'b9da\'b3. - Jest\par dzie\'f1, musz\'ea dopilnowa\'e6 wielu spraw. - Usi\'b3owa\'b3 okaza\'e6\par stanowczo\'9c\'e6, ale wiedzia\'b3, \'bfe nic z tego nie wysz\'b3o.\par Elizabeth odsun\'ea\'b3a si\'ea troch\'ea i obdarzy\'b3a go przeci\'b9-\par g\'b3ym, uwodzicielskim spojrzeniem.\par - O tak, m\'ea\'bfu - szepn\'ea\'b3a. - Wiele jest do zrobienia.\par Geoffrey zn\'f3w chwyci\'b3 j\'b9 w ramiona i chciwie poca\'b3o-\par wa\'b3.\par - Jeste\'9c niezdyscyplinowana, \'bfono - westchn\'b9\'b3.\par Elizabeth zacz\'ea\'b3a to jako gr\'ea. Chcia\'b3a mu pokaza\'e6, \'bfe\par i jej wdzi\'eakom nie mo\'bfna si\'ea oprze\'e6. Wkr\'f3tce jednak\par zapomnia\'b3a o obranym celu. Cudowne poca\'b3unki Geof-\par freya i podniecaj\'b9ce obietnice szeptane do ucha po\'b3o\'bfy\'b3y\par kres grze.\par Potem nie pami\'eata\'b3a, kto kogo rozebra\'b3 ani w jaki\par spos\'f3b. Pami\'eata\'b3a tylko uczt\'ea zmys\'b3\'f3w, jak\'b9 mieli, gdy\par zetkn\'ea\'b3y si\'ea ich cia\'b3a.\par - Jak gor\'b9co, Geoffrey - us\'b3ysza\'b3 jej g\'b3os tu\'bf przy\par swych wargach. - Z tob\'b9 czuj\'ea si\'ea...\par Przeszkodzi\'b3 jej wsuni\'eaciem j\'eazyka do ust. Elizabeth\par ca\'b3a podda\'b3a si\'ea pragnieniu. Wbi\'b3a paznokcie w ramiona\par m\'ea\'bfa, kt\'f3ry opar\'b3 j\'b9 plecami o \'9ccian\'ea i zag\'b3\'eabi\'b3 si\'ea w niej\par mocnym pchni\'eaciem. Trzyma\'b3 j\'b9 przy swych biodrach,\par skupiaj\'b9c si\'ea na zwolnieniu rytmu. Chcia\'b3, \'bfeby Elizabeth\par znalaz\'b3a spe\'b3nienie pierwsza, przed nim, ale jej gwa\'b3towne\par ruchy kaza\'b3y mu zapomnie\'e6 o tej my\'9cli. Wchodzi\'b3 w ni\'b9\par raz po raz, podniecony nie mniej ni\'bf ona. Prawie nie\par s\'b3ysza\'b3 gard\'b3owych okrzyk\'f3w Elizabeth przy swym ramie-\par \par niu.\par - Kocham ci\'ea, Geoffrey. - Te s\'b3owa wyrwa\'b3y jej si\'ea\par w chwili zaspokojenia. Nie mog\'b3a ich zatrzyma\'e6, tak jak\par nie mog\'b3a zapanowa\'e6 nad szarpi\'b9cymi jej cia\'b3o skurczami\par rozkoszy. - Bardzo, bardzo... - zacz\'ea\'b3a szepta\'e6 jak litani\'ea,\par gdy poczu\'b3a, \'bfe m\'b9\'bf r\'f3wnie\'bf ca\'b3y dr\'bfy.\par Po\'b3o\'bfy\'b3a mu g\'b3ow\'ea na ramieniu i czubkiem j\'eazyka\par narysowa\'b3a k\'f3\'b3eczko, sprawdzaj\'b9c smak s\'b3onych kropli\par potu, kt\'f3re pojawi\'b3y si\'ea tam za jej spraw\'b9. Wci\'b9gn\'ea\'b3a\par w nozdrza wyra\'9fny, zmys\'b3owy zapach Geoffreya. M\'b9\'bf\par trzyma\'b3 j\'b9 tak blisko siebie, \'bfe a\'bf mia\'b3a k\'b3opoty z oddy-\par chaniem, nie pr\'f3bowa\'b3a si\'ea jednak sprzeciwia\'e6. Nie mia\'b3a\par nic przeciwko temu. Zamkn\'ea\'b3a oczy, rozkosznie odpr\'ea\'bfona\par i rozlu\'9fni\'b3a u\'9ccisk d\'b3oni.\par Geoffrey oddycha\'b3 teraz wolniej, nadal jednak trzyma\'b3\par j\'b9 tu\'bf przy sobie, nie chc\'b9c straci\'e6 tej pi\'eaknej chwili.\par - Upajasz mnie - szepn\'b9\'b3 gard\'b3owym g\'b3osem.\par - A ty mnie - odrzek\'b3a. W jej g\'b3osie by\'b3o s\'b3ycha\'e6\par ospa\'b3\'b9 swobod\'ea, lekko\'9c\'e6. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea wiedz\'b9c, \'bfe ten\par u\'9cmiech si\'eaga tak\'bfe duszy.\par Geoffrey wyprostowa\'b3 ramiona i pozwoli\'b3, by Elizabeth\par osun\'ea\'b3a si\'ea na pod\'b3og\'ea. Z uwag\'b9 wpatrywa\'b3 si\'ea w jej oczy.\par Odnios\'b3a wra\'bfenie, jakby czego\'9c w nich szuka\'b3. Wargi\par mia\'b3a nabrzmia\'b3e od poca\'b3unk\'f3w, oczy szeroko rozwarte,\par pe\'b3ne niewinnej wiary. Geoffrey pomy\'9cla\'b3, \'bfe ma przed\par sob\'b9 najbardziej czaruj\'b9c\'b9 kobiet\'ea na \'9cwiecie.\par - Czy\'bfbym nie dawa\'b3a ci zadowolenia? - spyta\'b3a zmie-\par szana. Nie rozumia\'b3a, dlaczego patrzy na ni\'b9 z takim\par skupieniem.\par Geoffrey uj\'b9\'b3 jej twarz w d\'b3onie i odrzek\'b3:\par - Powiedzia\'b3a\'9c, \'bfe mnie kochasz, Elizabeth. Czy to\par by\'b3a tylko chwila nami\'eatno\'9cci, czy naprawd\'ea tak jest? -\par Zmarszczy\'b3 czo\'b3o, niepewnie czekaj\'b9c na odpowied\'9f.\par - Kocham ci\'ea. - Raz jeszcze nieco wstydliwie wyzna\'b3a\par t\'ea prawd\'ea. Chcia\'b3a, \'bfeby j\'b9 pu\'9cci\'b3, mog\'b3aby si\'ea wtedy\par ukry\'e6 przed jego przenikliwym wzrokiem. Otwiera\'b3a si\'ea\par przed nim, objawia\'b3a s\'b3abo\'9c\'e6, kt\'f3r\'b9 normalnie starannie\par ukrywa\'b3a. - Nie wiedzia\'b3am tego, p\'f3ki ci nie powiedzia-\par \'b3am - szepn\'ea\'b3a.\par Geoffrey u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea czule. Kciukiem pog\'b3aska\'b3 j\'b9\par po policzku, a potem pochyli\'b3 si\'ea i musn\'b9\'b3 wargi.\par - Bardzo mnie zadowalasz, \'bfono - szepn\'b9\'b3. - Ja si\'ea nie\par znam na mi\'b3o\'9cci tak jak ty. Po wielu latach pracy nad sob\'b9\par nie jestem podatny na takie uczucia. - Pu\'9cci\'b3 j\'b9 i zacz\'b9\'b3\par zbiera\'e6 odzienie. Elizabeth sta\'b3a nieruchomo z nadziej\'b9, \'bfe\par jeszcze co\'9c powie.\par Geoffrey wiedzia\'b3 o jej oczekiwaniach. Poczu\'b3 irytacj\'ea,\par \'bfe \'bfona chce wi\'eacej. Ubra\'b3 si\'ea nie zwracaj\'b9c na ni\'b9 uwagi\par i dopiero potem zn\'f3w si\'ea do niej odwr\'f3ci\'b3.\par - Bardzo jestem zadowolony, \'bfe mnie kochasz, \'bfono -\par powiedzia\'b3. - Mo\'bfe gdy b\'ead\'ea starym cz\'b3owiekiem, po-\par wiem ci to samo. - Arogancja w jego g\'b3osie oszo\'b3omi\'b3a\par Elizabeth. Stan\'ea\'b3a z za\'b3o\'bfonymi r\'eakami, gotowa do podj\'ea-\par cia walki. I wtedy u\'9cwiadomi\'b3a sobie nagle, \'bfe jest naga,\par wi\'eac chwyci\'b3a szat\'ea le\'bf\'b9c\'b9 w nogach \'b3o\'bfa. Kiedy ju\'bf si\'ea\par ni\'b9 okry\'b3a i zawi\'b9za\'b3a pasek, odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do m\'ea\'bfa\par i powiedzia\'b3a:\par - Nie prosi\'b3am ci\'ea o mi\'b3o\'9c\'e6, Geoffrey. B\'f3g mi \'9cwiad-\par kiem, \'bfe nie wiem, dlaczego ci\'ea kocham.\par - Nie rozumiesz, \'bfono - \'b3agodzi\'b3. - W \'bfyciu wojowni-\par ka nie ma miejsca na mi\'b3o\'9c\'e6. Tylko g\'b3upi m\'ea\'bfczy\'9fni\par pozwalaj\'b9 si\'ea wie\'9c\'e6 temu uczuciu. Na stare lata, gdy b\'ead\'ea\par ju\'bf mia\'b3 wielu syn\'f3w, b\'ead\'ea m\'f3g\'b3 sobie pozwoli\'e6 na...\par - G\'b3upot\'ea? - spyta\'b3a Elizabeth. Z\'b3o\'9c\'e6 jej nagle min\'ea\'b3a,\par bardziej mia\'b3a ochot\'ea si\'ea roze\'9cmia\'e6. Biedny Geoffrey,\par pomy\'9cla\'b3a. Tyle si\'ea jeszcze musi nauczy\'e6! B\'eadziesz mnie\par kocha\'b3, m\'ea\'bfu, bo inaczej ci\'ea udusz\'ea.\par - Nie wa\'bf si\'ea ze mnie \'9cmia\'e6, kiedy opowiadam\par ci o swoich uczuciach. - Geoffrey potrz\'b9sn\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9,\par zdziwiony \'b3atwo\'9cci\'b9, z jak\'b9 Elizabeth potrafi go rozdra\'bf-\par ni\'e6.\par - Wcale si\'ea nie \'9cmia\'b3am - wyja\'9cni\'b3a staraj\'b9c si\'ea, by\par zabrzmia\'b3o to pokornie. - Tylko si\'ea u\'9cmiecha\'b3am.\par - Nie poprawiaj mnie - burkn\'b9\'b3 Geoffrey.\par Rozleg\'b3o si\'ea g\'b3o\'9cne pukanie do drzwi. Geoffrey by\'b3\par bardzo zadowolony, \'bfe przerwano im t\'ea rozmow\'ea.\par - Co jest? - krzykn\'b9\'b3 g\'b3o\'9cniej ni\'bf pocz\'b9tkowo zamie-\par rza\'b3.\par - Wr\'f3cili obaj kurierzy, milordzie - zawo\'b3a\'b3 przez\par drzwi stra\'bfnik.\par Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o zastanawiaj\'b9c si\'ea, sk\'b9d\par przybyli kurierzy, widz\'b9c jednak kwa\'9cn\'b9 min\'ea m\'ea\'bfa,\par postanowi\'b3a nie pyta\'e6. S\'b9 \'b3atwiejsze i bardziej dyskretne\par sposoby nabycia wiedzy, pomy\'9cla\'b3a.\par - Geoffrey? - zawo\'b3a\'b3a, gdy m\'b9\'bf ruszy\'b3 ku drzwiom.\par - Co tam? - odburkn\'b9\'b3. Nastr\'f3j gwa\'b3townie mu si\'ea\par pogorszy\'b3, a wszystko przez to, \'bfe Elizabeth usi\'b3owa\'b3a go\par zmusi\'e6 do powiedzenia czego\'9c, do czego jeszcze nie by\'b3\par gotowy. Nawet nie wiedzia\'b3, czy w og\'f3le nosi te s\'b3owa\par w sobie. Mo\'bfe nie? Przyznawa\'b3 jednak w duchu, \'bfe ta\par mo\'bfliwo\'9c\'e6 przera\'bfa go bardziej ni\'bf s\'b3abo\'9c\'e6, jak\'b9 chce na\par nim wymusi\'e6 \'bfona. Nigdy przedtem nie zna\'b3 czego\'9c\par takiego jak przera\'bfenie. W ka\'bfdym razie wiedzia\'b3, \'bfe im\par szybciej si\'ea oddali, tym szybciej b\'eadzie m\'f3g\'b3 po\'9cwi\'eaci\'e6 si\'ea\par rozmy\'9claniom o zawi\'b3o\'9cciach uczu\'e6. Nie podoba\'b3 mu si\'ea\par chaos, w jaki chcia\'b3a go str\'b9ci\'e6 Elizabeth, nie zgadza\'b3 si\'ea\par na niego. - Temat jest zako\'f1czony, \'bfono, p\'f3ki sam do\par niego nie wr\'f3c\'ea. - Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea znowu i znalaz\'b3 za\par drzwiami, nim Elizabeth zd\'b9\'bfy\'b3a cho\'e6by drgn\'b9\'e6.\par - Geoffrey! - krzykn\'ea\'b3a pe\'b3n\'b9 piersi\'b9 i zakry\'b3a usta\par d\'b3o\'f1mi, \'bfeby nie dos\'b3ysza\'b3 jej \'9cmiechu.\par M\'b9\'bf ukaza\'b3 si\'ea w drzwiach z marsow\'b9 min\'b9 i d\'b3o\'f1mi\par wspartymi na biodrach.\par - Co jest? - zagrzmia\'b3 g\'b3osem, kt\'f3ry powali\'b3by doro-\par s\'b3ego m\'ea\'bfczyzn\'ea.\par Elizabeth wcale si\'ea nie przestraszy\'b3a. Pragn\'b9\'b3 zetrze\'e6 jej\par ten u\'9cmieszek z twarzy i pokaza\'e6, jak nale\'bfy okazywa\'e6\par mu boja\'9f\'f1...\par - Zapomnia\'b3e\'9c wzu\'e6 buty, milordzie.\par Elizabeth za\'9cmiewa\'b3a si\'ea przez ca\'b3y czas ubierania.\par Kilka kr\'f3tkich przerw wykorzysta\'b3a na otarcie \'b3ez z policz-\par k\'f3w. O tak, kocham go, pomy\'9cla\'b3a, gdy si\'ea wreszcie\par uspokoi\'b3a. Z nowo nabyt\'b9 \'9cwiadomo\'9cci\'b9 czu\'b3a si\'ea lekko\par i swobodnie. Wspomina\'b3a min\'ea Geoffreya, kt\'f3ry stwierdzi\'b3\par nagle, \'bfe jest bosy i dosta\'b3a kolejnego ataku \'9cmiechu.\par Potem przypomnia\'b3a sobie o kurierach i postanowi\'b3a\par dowiedzie\'e6 si\'ea, z czym i sk\'b9d przybyli. Szybko zaczesa\'b3a\par w\'b3osy do ty\'b3u i wyg\'b3adzi\'b3a brzeg nowej lawendowej su-\par kienki. Po\'9cpiesznie zesz\'b3a po schodach, ale u wej\'9ccia do\par wielkiej sali przystan\'ea\'b3a, s\'b3ysz\'b9c gniewny g\'b3os m\'ea\'bfa:\par - Lekcewa\'bfy sobie moje wezwanie, tak?\par Przysun\'ea\'b3a si\'ea do \'9cciany, \'bfeby m\'b9\'bf jej nie zauwa\'bfy\'b3\par i nie zni\'bfy\'b3 g\'b3osu, poniewa\'bf bardzo ciekawi\'b3a j\'b9 ta rozmo-\par wa. Kto zlekcewa\'bfy\'b3 wezwanie barona i dlaczego? Zacie-\par kawienie sprawi\'b3o, \'bfe nie czu\'b3a najmniejszych wyrzut\'f3w\par sumienia z powodu pods\'b3uchiwania. Zreszt\'b9 Geoffrey jak\par zwykle rycza\'b3 tak pot\'ea\'bfnym g\'b3osem, \'bfe obudzi\'b3by umar\'b3e-\par go-\par - Nie m\'f3wi\'b3em z nim osobi\'9ccie, milordzie - meldowa\'b3\par kurier. - Jeden z jego ludzi powiedzia\'b3 mi, \'bfe pan zamkn\'b9\'b3\par si\'ea w komnacie i szaleje z \'bfalu po stracie \'bfony. Powiedzia\'b3\par te\'bf, \'bfe pan nie przyjmuje po\'bfywienia i usi\'b3uje zag\'b3odzi\'e6\par si\'ea na \'9cmier\'e6.\par Geoffrey opar\'b3 si\'ea o kominek i w zamy\'9cleniu potar\'b3\par podbr\'f3dek. Podni\'f3s\'b3 jednak g\'b3ow\'ea w odpowiedniej chwili,\par by dostrzec lawendowy b\'b3ysk przy drzwiach. Odczeka\'b3\par chwil\'ea, a poniewa\'bf tkanina znieruchomia\'b3a, poj\'b9\'b3, co \'bfona\par tam robi. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i postanowi\'b3 zirytowa\'e6 j\'b9 tak\par samo, jak ona zirytowa\'b3a go pods\'b3uchiwaniem. Zaczyna\'b3\par lubi\'e6 te gry.\par - Szaleje z \'bfalu? - spyta\'b3 niedowierzaj\'b9co. - \'afaden\par m\'ea\'bfczyzna nie szaleje z \'bfalu po stracie \'bfony. \'afaden\par m\'ea\'bfczyzna! \'afon\'ea \'b3atwo zast\'b9pi\'e6. O, ko\'f1 to co\'9c zupe\'b3nie\par innego - doda\'b3 g\'b3o\'9cno.\par Elizabeth zareagowa\'b3a w\'9cciek\'b3ym prychni\'eaciem. Teraz\par ona stan\'ea\'b3a w drzwiach z marsow\'b9 min\'b9 i pi\'ea\'9cciami\par wspartymi na biodrach.\par - Ko\'f1?! - krzykn\'ea\'b3a przez ca\'b3\'b9 sal\'ea. - Wy\'bfej cenisz\par konia ode mnie? O\'9cmielasz si\'ea twierdzi\'e6, \'bfe... \'bfe...\par - O, Elizabeth, czy\'bfby\'9c przypadkiem co\'9c pods\'b3ucha\'b3a?\par - spyta\'b3. By\'b3 szczerze rozbawiony jej zak\'b3opotaniem,\par chocia\'bf w jego g\'b3osie s\'b3ycha\'e6 by\'b3o przede wszystkim\par kpin\'ea. Zaraz jednak u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea szeroko i Elizabeth\par zorientowa\'b3a si\'ea, \'bfe wpad\'b3a w zasadzk\'ea.\par - Czy\'bfby\'9c przenika\'b3 wzrokiem \'9cciany, m\'ea\'bfu? - spyta\'b3a\par rozdra\'bfniona. Wesz\'b3a do sali i stan\'ea\'b3a przy nim, czekaj\'b9c\par na odpowied\'9f.\par - Dobrze by ci zrobi\'b3o, gdyby\'9c tak my\'9cla\'b3a - odpar\'b3.\par Mrugn\'b9\'b3 do niej przed samym nosem kuriera i Elizabeth\par zarumieni\'b3a si\'ea, uj\'eata t\'b9 drobn\'b9 oznak\'b9 czu\'b3o\'9cci.\par - Bardzo przepraszam, \'bfe ci przerwa\'b3am - powiedzia\'b3a\par z u\'9cmiechem.\par - I? - z naciskiem zapyta\'b3 m\'b9\'bf, unosz\'b9c brew.\par - I \'bfe pods\'b3uchiwa\'b3am - wyb\'b9ka\'b3a. - Chocia\'bf prawdo-\par podobnie jeszcze b\'ead\'ea to robi\'e6.\par - To jest haniebne - o\'9cwiadczy\'b3 Geoffrey.\par - Istotnie jest, ale nie mam innego sposobu, \'bfeby si\'ea\par czegokolwiek dowiedzie\'e6 - odpar\'b3a rezolutnie. - Sk\'b9d\par przyby\'b3 ten kurier? I czy drugi ju\'bf odszed\'b3?\par - Drugi ju\'bf odszed\'b3 - potwierdzi\'b3 Geoffrey z zadowo-\par leniem. Elizabeth nie wiedzia\'b3a, \'bfe kurier przywi\'f3z\'b3 wie\'9cci\par od Belwaina. - A teraz s\'b3ucha\'b3em meldunku o twoim\par \f1\'84oszala\f0\'b3ym" szwagrze Rupercie. - Nie potrafi\'b3 ukry\'e6\par irytacji.\par - Rupert! - szepn\'ea\'b3a bole\'9cnie. Biedny Rupert. Poczu\'b3a\par wstyd i wyrzuty sumienia. Od czasu tragedii nie po\'9cwi\'eaci-\par \'b3a m\'ea\'bfowi siostry ani jednej my\'9cli. Za bardzo zaprz\'b9ta\'b3o\par j\'b9 w\'b3asne cierpienie, by zastanawia\'e6 si\'ea nad m\'eak\'b9, jak\'b9\par musia\'b3 odczuwa\'e6 Rupert. Bo\'bfe! Jak czu\'b3aby si\'ea straciwszy\par Geoffreya? Przecie\'bf Rupert w\'b3a\'9cnie straci\'b3 ukochan\'b9 oso-\par b\'ea, swoj\'b9 \'bfon\'ea! Elizabeth sk\'b3oni\'b3a g\'b3ow\'ea i w my\'9clach\par odm\'f3wi\'b3a kr\'f3tk\'b9 modlitw\'ea, wstrz\'b9\'9cni\'eata w\'b3asn\'b9 bezmy\'9cl-\par no\'9cci\'b9.\par - ...To wszystko, panie. - Ostatnie s\'b3owa kuriera wytr\'b9-\par ci\'b3y j\'b9 z zadumy.\par - Dobrze si\'ea spisa\'b3e\'9c - pochwali\'b3 go Geoffrey. - Id\'9f\par teraz co\'9c zje\'9c\'e6 i wypi\'e6.\par Kurier przykl\'eakn\'b9\'b3 przed baronem i opu\'9cci\'b3 pok\'f3j.\par Geoffrey natychmiast odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony i powie-\par dzia\'b3:\par - Elizabeth, co wiesz o tym Rupercie?\par - Bardzo mi wstyd, Geoffrey. Ju\'bf dawno powinnam\par by\'b3a jecha\'e6 do niego i ofiarowa\'e6 mu s\'b3owa pocieszenia.\par By\'b3 przecie\'bf m\'ea\'bfem mojej siostry, a wiem, \'bfe Margaret\par dobrze z nim \'bfy\'b3a. Widzia\'b3am to, gdy nas odwiedzali.\par Moja matka twierdzi\'b3a, \'bfe si\'ea dobrali.\par - Ale co powiesz o samym Rupercie? - spyta\'b3 Geof-\par frey. - Czy naprawd\'ea m\'f3g\'b3 \f1\'84oszale\f0\'e6 z \'bfalu"? Czy jest\par takim s\'b3abym cz\'b3owiekiem, \'bfe nie mo\'bfe opu\'9cci\'e6 komnaty,\par by przyjecha\'e6 na gr\'f3b \'bfony? - W g\'b3osie Geoffreya brzmia-\par \'b3a pogarda.\par Elizabeth pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, zasmucona jego pytaniami\par i tonem, jakim je zadawa\'b3.\par - Nie rozumiesz - szepn\'ea\'b3a. A ja teraz wreszcie wiem,\par na czym polega k\'b3opot z twoj\'b9 natur\'b9, pomy\'9cla\'b3a. Nie\par kochasz mnie, bo inaczej by\'9c rozumia\'b3. Poczu\'b3a wielki\par ci\'ea\'bfar w sercu i szybko odwr\'f3ci\'b3a twarz od m\'ea\'bfa, \'bfeby nie\par zauwa\'bfy\'b3 smutku w jej oczach.\par Geoffrey b\'b3\'eadnie zrozumia\'b3 rejterad\'ea \'bfony, s\'b9dz\'b9c, \'bfe\par rozmowa o krewnych rozdrapa\'b3a ran\'ea, kt\'f3r\'b9 Elizabeth\par bardzo stara\'b3a si\'ea zaleczy\'e6. Po\'b3o\'bfy\'b3 jej d\'b3o\'f1 na ramieniu\par i z powrotem odwr\'f3ci\'b3 ku sobie.\par - Opowiedz mi jeszcze raz, co si\'ea tutaj sta\'b3o. Wiem, \'bfe\par to dla ciebie bolesne i bardzo mi przykro z tego powodu,\par ale musz\'ea us\'b3ysze\'e6 wszystko jeszcze raz. Chc\'ea si\'ea upewni\'e6\par - powiedzia\'b3.\par Elizabeth zaintrygowa\'b3y ostatnie s\'b3owa, cho\'e6 wola\'b3aby,\par \'bfeby Geoffrey nie wyst\'eapowa\'b3 z tak\'b9 pro\'9cb\'b9.\par - Czy moje opowiadanie pomo\'bfe ci co\'9c zrozumie\'e6? -\par spyta\'b3a. Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9. - Wi\'eac ci opowiem. -\par Wzi\'ea\'b3a oddech dla uspokojenia nerw\'f3w, zamkn\'ea\'b3a oczy\par i powt\'f3rzy\'b3a ca\'b3\'b9 histori\'ea. Geoffrey ani razu jej nie prze-\par rwa\'b3 i by\'b3a mu za to wdzi\'eaczna, bo chcia\'b3a jak najszybciej\par sko\'f1czy\'e6. Kiedy umilk\'b3a, spojrza\'b3a mu w oczy, pr\'f3buj\'b9c\par odgadn\'b9\'e6 jego my\'9cli.\par ~ Co\'9c opu\'9cci\'b3a\'9c - stwierdzi\'b3, w zadumie tr\'b9c podbr\'f3dek.\par - Co takiego? - Zmarszczy\'b3a czo\'b3o.\par - Za pierwszym razem powiedzia\'b3a\'9c, \'bfe jeden z zakap-\par turzonych m\'ea\'bfczyzn zosta\'b3 ranny... uderzony sztyletem,\par je\'9cli dobrze pami\'eatam.\par - Tak, rzeczywi\'9ccie o tym zapomnia\'b3am - przyzna\'b3a. -\par Margaret go d\'9fgn\'ea\'b3a. A co, czy to wa\'bfne?\par - Mo\'bfliwe. Gdzie go ugodzi\'b3a? - spyta\'b3 oboj\'eatnie, cho\'e6\par spogl\'b9da\'b3 na ni\'b9 z wielk\'b9 uwag\'b9.\par Elizabeth skupi\'b3a si\'ea jeszcze raz na wyobra\'bfeniu tej\par sceny. Stara\'b3a si\'ea zachowa\'e6 dystans. Oczami duszy ujrza\'b3a\par Margaret, jak odwraca si\'ea, unosi sztylet i...\par - Troch\'ea poni\'bfej ramienia, prawego. Widzia\'b3am krew\par przesi\'b9kaj\'b9c\'b9 przez ubranie. - Jeszcze raz spojrza\'b3a na\par Geoffreya, ale nic nie wyczyta\'b3a z jego wzroku. - Co\par o tym my\'9clisz?\par - Nie teraz - zrobi\'b3 unik. - Ale kiedy wr\'f3c\'ea z podr\'f3\'bfy,\par dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania.\par - Zawsze chcesz, \'bfebym czeka\'b3a - powiedzia\'b3a Eliza-\par beth, nie mog\'b9c zapanowa\'e6 nad z\'b3o\'9cci\'b9.\par - Przecie\'bf mi ufasz - przypomnia\'b3 jej Geoffrey. Omal\par nie doda\'b3, \'bfe r\'f3wnie\'bf wyzna\'b3a mu mi\'b3o\'9c\'e6, uzna\'b3 jednak,\par \'bfe nie nale\'bfy wraca\'e6 do tego tematu. - Z\'b3o\'bfy\'b3a\'9c przyrze-\par czenie.\par Ale rodzicom i siostrom te\'bf z\'b3o\'bfy\'b3am przyrzeczenie,\par pomy\'9cla\'b3a Elizabeth. Czy\'bf nie by\'b3o ono wa\'bfniejsze ni\'bf\par z\'b3o\'bfone m\'ea\'bfowi? Westchn\'ea\'b3a znu\'bfona. Gdyby tylko Geof-\par frey potrafi\'b3 zrozumie\'e6 jej sytuacj\'ea...\par - Z\'b3o\'bfy\'b3am te\'bf inne przyrzeczenie - szepn\'ea\'b3a. Odwr\'f3-\par ci\'b3a si\'ea, zanim m\'b9\'bf zd\'b9\'bfy\'b3 jej odpowiedzie\'e6 i wybieg\'b3a\par z sali. Mia\'b3a wiele do przemy\'9clenia, potrzebowa\'b3a samo-\par tno\'9cci. Wr\'f3ci\'b3a do sypialni i usiad\'b3a na \'b3o\'bfu. Czy\'bfby\par zemsta sta\'b3a si\'ea moj\'b9 obsesj\'b9? - pyta\'b3a si\'ea. Czy to \'9fle,\par pragn\'b9\'e6 sprawiedliwo\'9cci, by dusze najbli\'bfszych znalaz\'b3y si\'ea\par w niebie?\par Ku swemu zdumieniu, wybuchn\'ea\'b3a szlochem. Ani chwi-\par li d\'b3u\'bfej nie potrafi\'b3a pohamowa\'e6 nagromadzonych \'b3ez.\par Wtuli\'b3a twarz w po\'9cciel i do utraty si\'b3 p\'b3aka\'b3a nad utracon\'b9\par rodzin\'b9. Nie zawiod\'ea was, szepta\'b3a do rodzic\'f3w i si\'f3str.\par Znajd\'ea spos\'f3b na wymierzenie sprawiedliwo\'9cci, \'bfeby\'9ccie\par mogli odpoczywa\'e6 w pokoju. Ledwie powzi\'ea\'b3a to posta-\par nowienie, o\'9cwieci\'b3a j\'b9 nag\'b3a my\'9cl. Rupert! Pojedzie do\par niego i wyci\'b9gnie go z \'bfa\'b3oby wiadomo\'9cci\'b9 o zdradzie\par stryja. Sk\'b3oni do opuszczenia komnaty. Przeka\'bfe mu swoje\par pos\'b3annictwo. Zemst\'ea. Wiedzia\'b3a, \'bfe gdy tego dokona,\par b\'eadzie wolna.\par Zemsta trzyma\'b3a j\'b9 przy zdrowych zmys\'b3ach, gdy gro-\par zi\'b3o jej szale\'f1stwo, uzna\'b3a zatem, \'bfe z Rupertem b\'eadzie\par tak samo. Znajdzie sobie cel. Rupert mo\'bfe zaprzysi\'b9c\par zemst\'ea i jest do\'9c\'e6 silny, by wyzwa\'e6 Belwaina, a ponadto,\par pomy\'9cla\'b3a Elizabeth, nie b\'eadzie przesadnie przejmowa\'b3 si\'ea\par prawem.\par Wytar\'b3a oczy i zeskoczy\'b3a z \'b3o\'bfa. Mia\'b3a wiele do zro-\par bienia i to zanim sko\'f1czy si\'ea dzie\'f1. Musia\'b3a przekona\'e6\par Hammonda, by jej towarzyszy\'b3 i poleci\'e6 mu znalezienie\par drugiego ochotnika. Hammond si\'ea zgodzi, pomy\'9cla\'b3a z de-\par terminacj\'b9. Zawsze mog\'b3a zagrozi\'e6, \'bfe inaczej pojedzie\par sama. A poza tym Hammond nie zdradzi mnie przed\par Geoffreyem, uzna\'b3a. Jest lojalny przede wszystkim wobec\par mnie.\par Postanowi\'b3a wyruszy\'e6 z samego rana, gdy tylko Geof-\par frey i jego ludzie opuszcz\'b9 Montwright. Do zamku Ruper-\par ta nie by\'b3o daleko, zw\'b3aszcza skr\'f3tem, kt\'f3ry kiedy\'9c znalaz\'b3\par jej ojciec. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe pami\'eata drog\'ea. Przy odrobi-\par nie szcz\'ea\'9ccia mia\'b3a szans\'ea wr\'f3ci\'e6 przed Geoffreyem. Nie\par liczy\'b3a wprawdzie na to, \'bfe pozostali w zamku ludzie nie\par zauwa\'bf\'b9 jej nieobecno\'9cci, ale wiedzia\'b3a, \'bfe gdy znajdzie\par si\'ea za bram\'b9, nikt jej ju\'bf nie zawr\'f3ci.\par 10\par ^^\par Elizabeth moczy\'b3a si\'ea od d\'b3u\'bfszego czasu w drewnianej\par kadzi, z kt\'f3rej unosi\'b3a si\'ea para i aromat olejku r\'f3\'bfanego.\par Geoffrey pierwszy umy\'b3 si\'ea i przebra\'b3. Wymownym gestem\par pokaza\'b3a mu, \'bfeby zszed\'b3 na obiad.\par - Nied\'b3ugo do ciebie przyjd\'ea - obieca\'b3a.\par - Mo\'bfe to ja powinienem przyj\'9c\'e6 do ciebie - za\'bfarto-\par wa\'b3 Geoffrey, przystaj\'b9c ko\'b3o drzwi.\par - Nie mo\'bfesz - odpar\'b3a ze \'9cmiechem. - Czekaj\'b9 na\par ciebie twoi ludzie i m\'f3j dziadek. Je\'9cli si\'ea sp\'f3\'9fnisz, domy-\par \'9cl\'b9 si\'ea, \'bfe... m\'f3j dziadek na pewno zgadnie...\par Geoffrey odrzuci\'b3 g\'b3ow\'ea do ty\'b3u i wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem,\par rozweselony jej skr\'eapowaniem. Mokra szmata trafi\'b3a go\par w czo\'b3o, by\'b3 wi\'eac zmuszony wyci\'b9gn\'b9\'e6 \'bfon\'ea z k\'b9pieli\par i wymieni\'e6 z ni\'b9 d\'b3ugi poca\'b3unek.\par - Nied\'b3ugo si\'ea zobaczymy - powiedzia\'b3 chrapliwie,\par zawieraj\'b9c w tych s\'b3owach wspania\'b3\'b9 obietnic\'ea.\par - Tak - odszepn\'ea\'b3a Elizabeth. - Nied\'b3ugo. Ale teraz\par musisz si\'ea przebra\'e6, m\'ea\'bfu, bo jednak wzi\'eali\'9cmy wsp\'f3ln\'b9\par k\'b9piel. - Roze\'9cmia\'b3a si\'ea i zn\'f3w usiad\'b3a w wodzie. Jedn\'b9\par r\'eak\'b9 zas\'b3oni\'b3a piersi, a drug\'b9 niby przypadkiem na niego\par chlapn\'ea\'b3a.\par C\'f3\'bf to za wspania\'b3y m\'ea\'bfczyzna, pomy\'9cla\'b3a, uwodziciel-\par sko przygl\'b9daj\'b9c si\'ea m\'ea\'bfowi. Ubrany by\'b3 w czer\'f1, je\'9cli nie\par liczy\'e6 z\'b3otego god\'b3a, znaku jego dostoje\'f1stwa. Woda nie\par zostawi\'b3a \'9clad\'f3w na czarnym materiale. Elizabeth by\'b3a\par zadowolona, \'bfe m\'b9\'bf odzia\'b3 si\'ea na ten wiecz\'f3r w\'b3a\'9cnie\par w czer\'f1, kt\'f3ra doskonale pasowa\'b3a do zaplanowanej nie-\par spodzianki. Prze\'bfy\'b3a nawet z tego powodu szczeg\'f3ln\'b9\par przyjemno\'9c\'e6. Wcze\'9cniej starannie roz\'b3o\'bfy\'b3a na \'b3o\'bfu jego\par czarne braies i koszul\'ea oraz bia\'b3y kaftan, a Geoffrey,\par chocia\'bf zdziwi\'b3 si\'ea, \'bfe \'bfona wybra\'b3a mu str\'f3j, w\'b3o\'bfy\'b3\par wszystko bez sprzeciw\'f3w.\par Ale\'bf ona jest pe\'b3na sprzeczno\'9cci, my\'9cla\'b3 patrz\'b9c na\par \'bfon\'ea. Wstydliwie chowa piersi jak dziewica, a jednocze\'9c-\par nie wpatruje si\'ea we mnie tak po\'bf\'b9dliwie, jak ja w ni\'b9.\par - Widz\'ea w tobie \'bf\'b9dz\'ea, \'bfono - stwierdzi\'b3 wyj\'b9tkowo\par bezczelnie. Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 z udan\'b9 rozpacz\'b9 i zawr\'f3ci\'b3 do\par drzwi. - Zawsze mnie op\'f3\'9fniasz - zauwa\'bfy\'b3 na odchod-\par nym.\par Przez drzwi us\'b3ysza\'b3a jeszcze jego \'9cmiech i u\'9cmiechn\'ea-\par \'b3a si\'ea na wyobra\'bfenie nadchodz\'b9cego wieczoru.\par - Dzi\'9c, m\'f3j drogi m\'ea\'bfu, ty op\'f3\'9fnisz m\'f3j sen. Ju\'bf ja si\'ea\par o to postaram.\par Szybko wysuszy\'b3a cia\'b3o i wyci\'b9gn\'ea\'b3a ze skrzyni czarn\'b9\par chainse do kostek. By\'b3 to jeden z jej nowych nabytk\'f3w.\par Szwaczka pracuj\'b9ca nad nim bardzo protestowa\'b3a, zwykle\par bowiem chainse noszono w ja\'9cniejszym kolorze, dla kon-\par trastu z kaftanem, Elizabeth jednak si\'ea upar\'b3a. Postanowi\'b3a\par tego wieczoru dor\'f3wna\'e6 m\'ea\'bfowi i w stroju, i w nami\'eatno-\par \'9cci. Z westchnieniem naci\'b9gn\'ea\'b3a sukni\'ea przez g\'b3ow\'ea. Po-\par czeka\'b3a, a\'bf tkanina opadnie i u\'b3o\'bfy si\'ea na ciele. Postano-\par wi\'b3a nie wk\'b3ada\'e6 koszuli, chocia\'bf ten rozpustny pomys\'b3\par przyprawi\'b3 j\'b9 o rumieniec. Mam dla ciebie w zanadrzu\par wspania\'b3e niespodzianki, m\'ea\'bfu, pomy\'9cla\'b3a. Nawet po\par na\'b3o\'bfeniu na chainse czarnego kaftana str\'f3j wyra\'9fnie\par podkre\'9cla\'b3 zarysy jej cia\'b3a. Wyszczotkowa\'b3a w\'b3osy, ale\par zrezygnowa\'b3a z warkocza. Nast\'eapnie wyci\'b9gn\'ea\'b3a ze skrzy-\par ni du\'bfy kawa\'b3ek tkaniny, kt\'f3ry dot\'b9d trzyma\'b3a w ukryciu.\par Projekt zrobi\'b3a osobi\'9ccie, chocia\'bf do wykonania by\'b3a\par potrzebna zr\'eaczna szwaczka. Wynik zadowoli\'b3 Elizabeth\par w najwy\'bfszym stopniu. Na z\'b3otym pasie materia\'b3u wyhaf-\par towano kontrastowymi czarnymi ni\'e6mi god\'b3o jej m\'ea\'bfa.\par Wspaniale to wygl\'b9da, pomy\'9cla\'b3a z dum\'b9.\par Prze\'b3o\'bfy\'b3a pas materia\'b3u przez rami\'ea i u\'b3o\'bfy\'b3a go sko\'9c-\par nie na piersi, opuszczaj\'b9c ku biodru. Potem wyci\'b9gn\'ea\'b3a\par spod \'b3\'f3\'bfka i wzu\'b3a p\'b3\'f3cienne czarne trzewiki. By\'b3a goto-\par wa.\par Otworzy\'b3a drzwi w chwili, gdy giermek Gerald zbiera\'b3\par si\'ea do pukania. D\'b3o\'f1 zawis\'b3a mu w powietrzu. Zastyg\'b3\par i wytrzeszczy\'b3 oczy na sw\'b9 pani\'b9.\par - Jeste\'9c pi\'eakna, milady - wykrztusi\'b3. - Nosisz znak\par Soko\'b3a.\par - Pasuje, prawda? - spyta\'b3a Elizabeth z u\'9cmiechem.\par - O, tak - wyb\'b9ka\'b3 mocno zak\'b3opotany Gerald. - Nic\par innego nie mia\'b3em na my\'9cli, milady.\par - Wiem, wiem - uspokoi\'b3a go. - Czy czego\'9c chcia\'b3e\'9c?\par - zmieni\'b3a temat.\par - Tak - przyzna\'b3 Gerald, ale nie powiedzia\'b3 nic wi\'ea-\par cej. Sta\'b3 przed ni\'b9, szczerz\'b9c z\'eaby od ucha do ucha,\par a Elizabeth mia\'b3a ochot\'ea roze\'9cmia\'e6 si\'ea z jego g\'b3upiej\par miny. Oczywi\'9ccie nie zrobi\'b3a tego, nie chc\'b9c urazi\'e6 uczu\'e6\par ch\'b3opaka.\par - A w jakiej sprawie do mnie przyszed\'b3e\'9c? - pr\'f3bowa\'b3a\par mu pom\'f3c. Stan\'ea\'b3a w swobodnej pozie, daj\'b9c do zrozu-\par mienia, \'bfe mo\'bfe spokojnie poczeka\'e6, zanim giermek\par zbierze my\'9cli.\par - W sprawie twojego m\'ea\'bfa, milady. Oczekuje ciebie\par i zaczyna si\'ea niecierpliwi\'e6 - przypomnia\'b3 sobie Gerald.\par - Wobec tego ju\'bf id\'ea - odrzek\'b3a Elizabeth.\par Obesz\'b3a giermka i ruszy\'b3a korytarzem.\par - Ciep\'b3y mamy wiecz\'f3r - powiedzia\'b3a, chc\'b9c doda\'e6\par ch\'b3opakowi \'9cmia\'b3o\'9cci. - Czuj\'ea zapach \'9cwie\'bfych kwiat\'f3w\par w powietrzu. Ludzie b\'ead\'b9 si\'ea cieszy\'e6 z \'b3adnej pogody, nie\par s\'b9dzisz?\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do giermka spodziewaj\'b9c si\'ea odpowiedzi\par i zobaczy\'b3a, \'bfe jest w ko\'f1cu korytarza ca\'b3kiem sama.\par Gerald nadal sta\'b3 przy drzwiach sypialni, gapi\'b9c si\'ea za ni\'b9\par z wyrazem twarzy, kt\'f3ry mog\'b3a nazwa\'e6 jedynie g\'b3upkowa-\par tym. Dusz\'b9c si\'ea ze \'9cmiechu, zawo\'b3a\'b3a giermka i poczeka\'b3a,\par a\'bf j\'b9 dogoni.\par - Odprowad\'9f mnie do wielkiej sali, Geraldzie. Tw\'f3j\par pan czeka, \'bfeby\'9c mu us\'b3u\'bfy\'b3.\par Gerald skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i wczepi\'b3 si\'ea w rami\'ea Elizabeth, by\par niezr\'eacznie pom\'f3c jej w zej\'9cciu ze schod\'f3w. Mam nadzie-\par j\'ea, pomy\'9cla\'b3a, \'bfe na m\'ea\'bfu zrobi\'ea takie samo piorunuj\'b9ce\par wra\'bfenie jak na tym ch\'b3opaku, kt\'f3remu a\'bf r\'eaka dr\'bfy, gdy\par mnie prowadzi.\par U wej\'9ccia do wielkiej sali stan\'ea\'b3a z r\'eakami opuszczony-\par mi wzd\'b3u\'bf cia\'b3a i czeka\'b3a, a\'bf m\'b9\'bf zwr\'f3ci na ni\'b9 uwag\'ea.\par Rozmowy i \'9cmiechy stopniowo cich\'b3y, zauwa\'bfa\'b3o j\'b9 bo-\par wiem coraz wi\'eacej ludzi. Gdy wreszcie przysz\'b3a kolej na\par Geoffreya, dooko\'b3a zapad\'b3a ju\'bf zupe\'b3na cisza. Nadal sta\'b3a\par nieruchomo. Patrzy\'b3a na m\'ea\'bfa z zach\'eacaj\'b9cym u\'9cmiechem\par i czeka\'b3a, a\'bf do niej podejdzie.\par Nie zawiod\'b3a si\'ea w oczekiwaniach. Geoffreyowi na jej\par widok dos\'b3ownie odebra\'b3o mow\'ea, podobnie zreszt\'b9 jak\par i jego ludziom. Id\'b9c na spotkanie nie by\'b3 pewien, czy nie\par ugn\'b9 si\'ea pod nim kolana. God\'b3o by\'b3o wyra\'9fnie wida\'e6 ze\par wszystkich miejsc w sali i Geoffrey p\'eacznia\'b3 z dumy, \'bfe\par \'bfona si\'ea przyozdobi\'b3a jego barwami. Oznajmi\'b3a ca\'b3emu\par \'9cwiatu, do kogo nale\'bfy. Przystan\'b9\'b3 tu\'bf przed ni\'b9.\par - Z ka\'bfd\'b9 chwil\'b9 jeste\'9c coraz pi\'eakniejsza - wyszepta\'b3.\par - Dzi\'eakuj\'ea, Geoffrey - Po\'b3o\'bfy\'b3a mu r\'eak\'ea na ramieniu\par i razem z nim podesz\'b3a do sto\'b3u.\par \'afo\'b3nierze stopniowo si\'ea o\'bfywiali, wracali do przerwa-\par nych rozm\'f3w, mimo to Elizabeth czu\'b3a na sobie ich\par spojrzenia. Sprawia\'b3o jej to wyra\'9fn\'b9 przyjemno\'9c\'e6.\par Dziadek zaj\'b9\'b3 miejsce naprzeciwko niej i barona.\par - \'8clicznie wygl\'b9dasz, wnuczko - pochwali\'b3. - Nie\par s\'b9dzisz, Geoffrey?\par - Nie zastanawia\'b3em si\'ea nad tym - odpar\'b3 spokojnie\par Geoffrey i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea od ucha do ucha, bo \'bfona wbi\'b3a\par mu pod sto\'b3em czubek trzewika w nog\'ea. - Ale teraz, kiedy\par to m\'f3wisz, widz\'ea, \'bfe mo\'bfesz mie\'e6 racj\'ea. Wcale tak \'9fle nie\par wygl\'b9da.\par Elslow za\'9cmia\'b3 si\'ea tubalnie do wt\'f3ru Geoffreyowi,\par natomiast Elizabeth ze z\'b3o\'9cci\'b9 wznios\'b3a oczy ku niebu.\par Gdy go pozna\'b3a, do rozpaczy doprowadza\'b3 j\'b9 brak poczu-\par cia humoru m\'ea\'bfa, no i doczeka\'b3a si\'ea franta nie gorszego\par ni\'bf dziadek.\par Na stole pojawi\'b3o si\'ea szlachetne czerwone wino. Eliza-\par beth wznios\'b3a puchar ku dziadkowi i m\'ea\'bfowi. W pewnej\par chwili stwierdzi\'b3a, \'bfe chichocze z najg\'b3upszych \'bfart\'f3w.\par By\'b3a pijana oczekiwaniem na godziny, kt\'f3re sp\'eadzi sam\par na sam z m\'ea\'bfem. Zsun\'ea\'b3a z nogi trzewik i zacz\'ea\'b3a ociera\'e6\par palce stopy o umi\'ea\'9cnion\'b9 nog\'ea Geoffreya. Zachwyci\'b3a j\'b9\par reakcja m\'ea\'bfa. Stara\'b3 si\'ea ukry\'e6 wra\'bfenie, jakie na nim\par zrobi\'b3a, rozmawia\'b3 bowiem w\'b3a\'9cnie z Elslowem. Udaje, \'bfe\par go to nie rusza, pomy\'9cla\'b3a, znowu wydaj\'b9c z siebie chi-\par chot.\par - Przesta\'f1 - szepn\'b9\'b3 do niej Geoffrey, gdy wy\'bfej\par podsun\'ea\'b3a bos\'b9 stop\'ea. - Bo inaczej ka\'bf\'ea ci za to zap\'b3aci\'e6.\par - Zdob\'ead\'ea pieni\'b9dze - szepn\'ea\'b3a zmys\'b3owo Elizabeth. -\par Musisz tylko powiedzie\'e6, ile.\par - A kto ci da te pieni\'b9dze? - spyta\'b3 Geoffrey g\'b3osem,\par od kt\'f3rego przebieg\'b3y j\'b9 podniecaj\'b9ce ciarki.\par Odsun\'ea\'b3a si\'ea, przes\'b3a\'b3a mu uwodzicielskie spojrzenie\par i powiedzia\'b3a:\par - M\'f3j m\'b9\'bf. Mam dla niego du\'bfo na wymian\'ea. -\par Figlarnie mrugn\'ea\'b3a i wyd\'ea\'b3a wargi.\par Geoffl-ey odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Elizabeth, zwracaj\'b9c po-\par wszechn\'b9 uwag\'ea g\'b3o\'9cnym \'9cmiechem.\par - Zdaje si\'ea, \'bfe pr\'f3bujesz mnie uwie\'9c\'e6, \'bfono - powie-\par dzia\'b3.\par - No wiesz, Geoffrey - odpar\'b3a, przybieraj\'b9c poz\'ea\par niewini\'b9tka. Oboj\'eatnym ruchem po\'b3o\'bfy\'b3a mu d\'b3o\'f1 na\par kolanie. - Mnie si\'ea nie zdaje. Ja to wiem na pewno.\par Reszty obiadu Geoffrey nie pami\'eata\'b3. Wiedzia\'b3 tylko, \'bfe\par najad\'b3 si\'ea do syta w rekordowym czasie, nieustannie prze-\par rywaj\'b9c posi\'b3ek, by zabra\'e6 z kolana d\'b3o\'f1 \'bfony. Elizabeth\par prze\'b3kn\'ea\'b3a zaledwie par\'ea k\'eas\'f3w, nie zd\'b9\'bfy\'b3a wi\'eacej, bo\par Geoffrey odci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 od sto\'b3u i obj\'b9\'b3. \'afegnany gromkimi\par wiwatami wojownik\'f3w i radosnym rykiem Elslowa wy-\par ni\'f3s\'b3 j\'b9 z wielkiej sali. Spod sukni wystawa\'b3a jedna nie\par obuta stopa. Nie zwa\'bfaj\'b9c na protesty Elizabeth, Geoffrey\par ni\'f3s\'b3 j\'b9 dalej.\par Co ja mam z t\'b9 \'bfon\'b9, my\'9cla\'b3 w drodze do sypialni. Rano\par mi si\'ea stawia, potem przez ca\'b3y dzie\'f1 mnie ignoruje,\par a teraz bawi si\'ea w uwodzicielk\'ea. Uzna\'b3, \'bfe te przemiany\par musz\'b9 mie\'e6 swoje powody, ale dociekania w tej sprawie\par postanowi\'b3 od\'b3o\'bfy\'e6 na p\'f3\'9fniej.\par Zamkn\'b9wszy drzwi sypialni, opar\'b3 si\'ea o nie plecami,\par wci\'b9\'bf trzymaj\'b9c na r\'eakach \'bfon\'ea, kt\'f3ra czubkiem palca\par skierowa\'b3a jego spojrzenie na siebie i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea.\par Zawar\'b3a w nim mn\'f3stwo czu\'b3o\'9cci i mi\'b3o\'9cci. Wolnym ru-\par chem j\'eazyka obliza\'b3a wargi, najpierw swoje, a potem\par Geoffreya. Z oczu m\'ea\'bfa wyczyta\'b3a, \'bfe podoba mu si\'ea ta\par agresja. Zaprosi\'b3a go wi\'eac do d\'b3ugiego, nami\'eatnego poca-\par \'b3unku. Oderwa\'b3a usta dopiero wtedy, gdy ogarn\'b9\'b3 j\'b9 l\'eak,\par \'bfe ca\'b3kiem wpadnie w niewol\'ea pragnienia. Jeszcze raz si\'ea\par do niego u\'9cmiechn\'ea\'b3a i zacz\'ea\'b3a rozsznurowywa\'e6 mu kaf-\par tan przy szyi, do\'9c\'e6 cz\'easto przerywaj\'b9c prac\'ea na poca\'b3unki\par i inne pieszczoty.\par Geoffrey nie powiedzia\'b3 ani s\'b3owa. Nieruchomo przy-\par gl\'b9da\'b3 si\'ea, jak \'bfona go rozbiera. Podnieca\'b3a go ta gra,\par w kt\'f3rej \'bfona by\'b3a uwodzicielk\'b9, a on uwodzonym. Zasta-\par nawia\'b3 si\'ea, jak daleko posunie si\'ea Elizabeth, nim zda si\'ea\par na \'b3ask\'ea jego do\'9cwiadczenia. Na razie sta\'b3 przed ni\'b9 nagi\par i przygl\'b9da\'b3 si\'ea rumie\'f1cowi okrywaj\'b9cemu jej policzki.\par Sko\'f1czywszy z rozbieraniem Geoffreya, Elizabeth\par wsta\'b3a i starannie zdj\'ea\'b3a swoj\'b9 szarf\'ea z god\'b3em. Czu\'b3a\par pewne skr\'eapowanie wiedz\'b9c, \'bfe m\'b9\'bf \'9cledzi ka\'bfdy jej ruch.\par Nie zawaha\'b3a si\'ea jednak, p\'f3ki po kaftanie nie przyszed\'b3\par czas na sukni\'ea, pod kt\'f3r\'b9 niczego ju\'bf nie mia\'b3a. Przez\par d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea nerwowo spogl\'b9da\'b3a na Geoffreya z na-\par dziej\'b9, \'bfe m\'b9\'bf nie uzna tego za naganne. Wreszcie powoli\par zacz\'ea\'b3a zdejmowa\'e6 sukni\'ea przez biodra, piersi, g\'b3ow\'ea.\par Upu\'9cci\'b3a j\'b9 na pod\'b3og\'ea.\par Geoffrey by\'b3 tak oszo\'b3omiony nago\'9cci\'b9 Elizabeth, \'bfe\par wytrzeszczy\'b3 oczy i nadal sta\'b3 jak pos\'b9g. Pierwszy raz, gdy\par zobaczy\'b3 j\'b9 w lesie, zdawa\'b3o mu si\'ea, \'bfe widzi bogini\'ea,\par dumn\'b9, pi\'eakn\'b9, z\'b3ocist\'b9. Teraz mia\'b3 podobne wra\'bfenie.\par Wreszcie wyci\'b9gn\'b9\'b3 do niej r\'eak\'ea, ale nie doko\'f1czy\'b3\par gestu, bo Elizabeth przecz\'b9co pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9. Nie u\'9cmie-\par cha\'b3a si\'ea teraz, nie u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea nawet, gdy zerkn\'ea\'b3a\par w d\'f3\'b3 i zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe wci\'b9\'bf ma na nodze jeden trzewik.\par Energicznie go strzepn\'ea\'b3a i zn\'f3w spojrza\'b3a na m\'ea\'bfa. Wi-\par dzia\'b3 w jej oczach nie mniejsz\'b9 nami\'eatno\'9c\'e6 ni\'bf sam w tej\par chwili odczuwa\'b3.\par - Czerwienisz si\'ea, Elizabeth - powiedzia\'b3 g\'b3osem, kt\'f3-\par ry wyda\'b3 mu si\'ea ochryp\'b3y. - A przecie\'bf dotyka\'b3em ci\'ea\par i ca\'b3owa\'b3em wsz\'eadzie. Czy wkr\'f3tce przezwyci\'ea\'bfysz t\'ea\par wstydliwo\'9c\'e6?\par - Postaram si\'ea, milordzie - obieca\'b3a. Podesz\'b3a do \'b3o\'bfa\par i odchyli\'b3a po\'9cciel. - Chod\'9f, Geoffrey. Dzi\'9c moja kolej na\par odkrywanie twoich sekret\'f3w. Ty ju\'bf moje pozna\'b3e\'9c. Teraz\par b\'ead\'ea ci\'ea wsz\'eadzie ca\'b3owa\'e6, a jutro sprawdz\'ea, czy nie\par rumienisz si\'ea od wspomnienia.\par Absurdalno\'9c\'e6 tego przypuszczenia wywo\'b3a\'b3a na jego\par twarzy szeroki u\'9cmiech. Ale jednocze\'9cnie s\'b3owa Elizabeth\par bardzo go podnieci\'b3y i zaintrygowa\'b3y, bo przecie\'bf sam\par przekaza\'b3 jej wszystko, co wiedzia\'b3a o sztuce mi\'b3o\'9cci.\par Zmru\'bfy\'b3 oczy, podszed\'b3 do \'bfony, lekko poca\'b3owa\'b3 j\'b9\par w usta i wypr\'ea\'bfy\'b3 si\'ea na \'b3o\'bfu, po czym poci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 na\par siebie. Postanowi\'b3, \'bfe pozwoli jej prowadzi\'e6 t\'ea gr\'ea, p\'f3ki\par b\'eadzie umia\'b3 nad sob\'b9 zapanowa\'e6. Dopuszcza\'b3 te\'bf my\'9cl,\par \'bfe Elizabeth zatrzymaj\'b9 wrodzone zahamowania. Wtedy\par przej\'b9\'b3by inicjatyw\'ea i da\'b3 jej rozkosz, na kt\'f3r\'b9 czeka. By\'b3a\par to ostatnia sp\'f3jna my\'9cl Geoffreya.\par Elizabeth rozpocz\'ea\'b3a sw\'f3j czu\'b3y atak od szyi. Poznawa-\par \'b3a go i smakowa\'b3a wargami oraz j\'eazykiem, powoli przesu-\par waj\'b9c si\'ea w d\'f3\'b3. Pragn\'ea\'b3a naznaczy\'e6 poca\'b3unkiem ka\'bfdy\par skrawek m\'ea\'bfowskiego cia\'b3a. Postanowi\'b3a, \'bfe b\'eadzie si\'ea\par nim tej nocy zachwyca\'e6 tak, jak on si\'ea ni\'b9 zachwyca\'b3 przez\par poprzednie noce. Tak bardzo go podnieci i tak zaspokoi,\par \'bfe z pewno\'9cci\'b9 wybaczy jej to, co b\'eadzie musia\'b3a zrobi\'e6\par rano. Ale dzi\'9c w nocy, pomy\'9cla\'b3a, dzi\'9c w nocy, Geoffrey,\par b\'eadziesz mnie kocha\'b3, kocha\'b3 i jeszcze raz kocha\'b3. To\par zrekompensuje ci gniew, kt\'f3rym wybuchniesz, gdy do-\par wiesz si\'ea o moim niepos\'b3usze\'f1stwie.\par Dotar\'b3szy do bioder, wyczu\'b3a raptowny wdech Geof-\par freya. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Wiedzia\'b3a, \'bfe teraz ma go w nie-\par woli. Uzna\'b3a, \'bfe bardzo podoba jej si\'ea rola osoby prowa-\par dz\'b9cej gr\'ea, bo ca\'b3a inicjatywa nale\'bfa\'b3a teraz do niej, a nie\par do m\'ea\'bfa.\par Dwa razy Geoffrey usi\'b3owa\'b3 przyci\'b9gn\'b9\'e6 j\'b9 do siebie,\par by poca\'b3unkami doprowadzi\'e6 j\'b9 do oszo\'b3omienia, ale\par dzielnie odpar\'b3a te pr\'f3by. Odnalaz\'b3a jego m\'easko\'9c\'e6 i za-\par mkn\'ea\'b3a na niej d\'b3o\'f1. Geoffrey j\'eakn\'b9\'b3. Poczu\'b3 j\'eazyk Eliza-\par beth, rozniecaj\'b9cy jego pulsuj\'b9cy \'bfar, a zaraz potem zabor-\par cze, wsysaj\'b9ce go wargi. My\'9cli mu zawirowa\'b3y i stopi\'b3y\par si\'ea w co\'9c bezkszta\'b3tnego. Wyda\'b3 z siebie pomruk rozkoszy\par i chwyci\'b3 \'bfon\'ea za nogi. Obr\'f3ci\'b3 j\'b9 i zacz\'b9\'b3 odwzajemnia\'e6\par jej si\'ea t\'b9 sam\'b9 rozkosz\'b9, kt\'f3rej doznawa\'b3. Elizabeth j\'eakn\'ea\'b3a\par i zacz\'ea\'b3a si\'ea nad nim porusza\'e6. Geoffrey poj\'b9\'b3, \'bfe nie\par potrafi d\'b3u\'bfej odmawia\'e6 sobie spe\'b3nienia. Pokaza\'b3 \'bfonie,\par jak ma zmieni\'e6 pozycj\'ea. Ukl\'eak\'b3a nad nim okrakiem\par i wtedy Geoffrey wype\'b3ni\'b3 j\'b9 tak silnym pchni\'eaciem, \'bfe a\'bf\par krzykn\'ea\'b3a. Znieruchomia\'b3 na chwil\'ea, zaniepokojony, czy\par nie sprawi\'b3 jej b\'f3lu, ale biodra \'bfony nie pozwoli\'b3y mu na\par spoczynek.\par - Nie przerywaj -j\'eakn\'ea\'b3a. - Nie przerywaj.\par Doprowadzi\'b3a go tym prawie do utraty zmys\'b3\'f3w. Wcho-\par dzi\'b3 w ni\'b9 znowu i znowu, zapominaj\'b9c o ca\'b3ym \'9cwiecie.\par Istnieli teraz tylko oni, on i Elizabeth, coraz bli\'bfej wielkie-\par go spe\'b3nienia. A gdy \'bfona wygi\'ea\'b3a cia\'b3o w \'b3uk i wykrzyk-\par n\'ea\'b3a jego imi\'ea, Geoffrey wykona\'b3 ostatnie pchni\'eacie i ra-\par zem poddali si\'ea gigantycznej fali rozkoszy.\par - Kocham ci\'ea, Geoffrey, kocham nad \'bfycie, kocham -\par j\'eakn\'ea\'b3a Elizabeth i opad\'b3a na niego bezsilnie. Zd\'b9\'bfy\'b3\par jeszcze zobaczy\'e6 \'b3zy p\'b3yn\'b9ce jej po policzkach. Bezg\'b3o\'9cny\par p\'b3acz nie trwa\'b3 jednak d\'b3ugo, wkr\'f3tce bowiem Elizabeth\par zrozumia\'b3a, \'bfe nie opanuje szlochu, kt\'f3ry wyrywa si\'ea z jej\par wn\'eatrza. Geoffrey przytula\'b3 j\'b9 i szepta\'b3 koj\'b9ce s\'b3owa, ale\par ona ich nie s\'b3ysza\'b3a.\par - M\'f3wisz mi, \'bfe mnie kochasz, a potem p\'b3aczesz? -\par spyta\'b3, gdy odrobin\'ea si\'ea uspokoi\'b3a. - Czy nasza mi\'b3o\'9c\'e6 nie\par daje ci zadowolenia? Nie by\'b3a\'9c...\par - Nie - przerwa\'b3a mu. - To by\'b3o cudowne. I ty te\'bf by\'b3e\'9c\par cudowny, taki delikatny i... - powracaj\'b9cy szloch przerwa\'b3\par litani\'ea zalet. Geoffrey ze zdumieniem pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - I dlaczego p\'b3aczesz? - spyta\'b3.\par - P\'b3acz\'ea, bo jestem szcz\'ea\'9cliwa - wyja\'9cni\'b3a Elizabeth\par mi\'eadzy kolejnymi szlochni\'eaciami.\par Geoffrey przetoczy\'b3 si\'ea nad Elizabeth, uj\'b9\'b3 jej twarz\par w d\'b3onie, spojrza\'b3 w oczy i cicho powiedzia\'b3:\par - Jeste\'9c pe\'b3na sprzeczno\'9cci. Zajmie mi lata, nim ci\'ea\par w pe\'b3ni zrozumiem, ale z tego ca\'b3ego zam\'eatu b\'eadziemy\par mieli wiele rado\'9cci i rozkoszy. Co o tym my\'9clisz? -\par Poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w usta, a potem odchyli\'b3 g\'b3ow\'ea czekaj\'b9c na\par odpowied\'9f.\par - My\'9cl\'ea, \'bfe wtedy b\'ead\'ea ju\'bf od dawna uduszona, chyba\par \'bfe zaraz ze mnie zejdziesz, m\'ea\'bfu i pozwolisz mi odetchn\'b9\'e6\par - odpar\'b3a z niepewnym u\'9cmiechem.\par Geoffrey natychmiast opar\'b3 cia\'b3o na \'b3okciach, ale nie\par pozwoli\'b3 jej si\'ea spod siebie wywin\'b9\'e6. Nadal spogl\'b9da\'b3 na\par ni\'b9 z wielk\'b9 powag\'b9.\par - Chc\'ea wiedzie\'e6, dlaczego p\'b3aczesz, gdy znajdujemy\par zaspokojenie.\par - Bo niczego nie wiem - wyzna\'b3a Elizabeth.\par - Nie wiesz, czy mnie kochasz? - Ta my\'9cl bardzo go\par zaniepokoi\'b3a.\par - Nie, Geoffrey - odrzek\'b3a. - Tego, co powiedzia\'b3am,\par nie cofn\'ea. Kocham ci\'ea i b\'ead\'ea kocha\'e6.\par - To dobrze - szepn\'b9\'b3. Przetoczy\'b3 si\'ea na plecy, puszcza-\par j\'b9c \'bfon\'ea, kt\'f3ra u\'b3o\'bfy\'b3a si\'ea u jego boku.\par - Geoffrey? - spyta\'b3a g\'b3osem pe\'b3nym wahania.\par - Mhm. - Geoffrey si\'eagn\'b9\'b3 do \'9cwiecy na stoliku przy\par \'b3o\'bfu i zdusi\'b3 p\'b3omie\'f1. W komnacie zapad\'b3a ciemno\'9c\'e6. -\par Chcesz si\'ea znowu na mnie rzuci\'e6?\par Elizabeth nie widzia\'b3a jego twarzy, ale wyczuwa\'b3a\par rozbawienie w g\'b3osie. Podobaj\'b9 mu si\'ea takie przekomarza-\par nia, pomy\'9cla\'b3a. Mo\'bfe nawet sprowokowa\'b3aby go do no-\par wych mi\'b3osnych uniesie\'f1, gdyby nie nurtuj\'b9ca j\'b9 my\'9cl.\par - M\'ea\'bfu, gdyby przyszed\'b3 do ciebie wasal i poprosi\'b3\par o pomoc albo gdyby\'9c obieca\'b3, \'bfe co\'9c mu dasz, a potem\par przyszed\'b3 nast\'eapny wasal i chcia\'b3, \'bfeby\'9c obieca\'b3 mu to\par samo, to co by\'9c zrobi\'b3? - Pytanie nie by\'b3o zbyt jasne, ale\par oddawa\'b3o stan jej my\'9cli. Jak Geoffrey m\'f3g\'b3 jej pom\'f3c\par w podejmowaniu decyzji, skoro nawet nie mog\'b3a mu\par wyja\'9cni\'e6, w czym rzecz?\par - Nie mo\'bfna dawa\'e6 drugiemu tego, co obiecano pierw-\par szemu - odpowiedzia\'b3 rzeczowo. - Takie jest prawo.\par - Zawsze prawo - burkn\'ea\'b3a.\par - Bez prawa byliby\'9cmy zwierz\'eatami - sprzeciwi\'b3 si\'ea\par Geoffrey i ziewn\'b9\'b3. - Dlaczego zaprz\'b9tasz sobie g\'b3ow\'ea\par problemami wasali?\par - To wszystko jest takie trudne do zrozumienia, te\par przysi\'eagi, ho\'b3dy, \'9cluby - szepn\'ea\'b3a.\par - To dlatego, \'bfe jeste\'9c kobiet\'b9 - odpar\'b3. Usi\'b3owa\'b3\par zachowa\'e6 neutralny ton g\'b3osu, \'bfeby si\'ea nie zorientowa\'b3a,\par \'bfe j\'b9 podpuszcza.\par - Czy to znaczy, \'bfe kobieta nie jest w stanie tego\par zrozumie\'e6? - spyta\'b3a. A\'bf zesztywnia\'b3a ze z\'b3o\'9cci.\par - W\'b3a\'9cnie tak - potwierdzi\'b3 Geoffrey, oczekuj\'b9c wybu-\par chu. Poniewa\'bf jednak Elizabeth nadal le\'bfa\'b3a obok niego\par jak ko\'b3ek, wyszczerzy\'b3 z\'eaby i powiedzia\'b3 w ciemno\'9c\'e6: -\par Co innego ko\'f1...\par Dotar\'b3o do niej, \'bfe pozwoli\'b3a si\'ea nabra\'e6.\par - Ci\'b9gle mnie ba\'b3amucisz, m\'ea\'bfu - westchn\'ea\'b3a.\par Geoffrey zbi\'b3 j\'b9 z panta\'b3yku gromkim \'9cmiechem.\par - Ja ci\'ea ba\'b3amuc\'ea? Jest dok\'b3adnie odwrotnie i dobrze\par o tym wiesz. - Parskn\'b9\'b3 pod nosem i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do\par siebie. Do\'9c\'e6 rozm\'f3w, \'bfono. Jestem zm\'eaczony. Zamknij\par oczy i \'9cpij.\par - To m\'ea\'bfczyzn\'ea tak \'b3atwo m\'eacz\'b9 rozkosze mi\'b3o\'9cci?\par Taki jest s\'b3aby, \'bfe zaraz potem musi si\'ea wyspa\'e6? Co innego\par kobieta...\par Geoffrey zatrzyma\'b3 potok jej s\'b3\'f3w poca\'b3unkiem, po\par czym u\'b3o\'bfy\'b3 g\'b3ow\'ea tu\'bf obok g\'b3owy Elizabeth.\par - Przyjemnych sn\'f3w - szepn\'ea\'b3a, zamykaj\'b9c oczy.\par - W\'b3a\'9cnie przesta\'b3em \'9cni\'e6 - odszepn\'b9\'b3 Geoffrey gdzie\'9c\par w okolicach czubka jej g\'b3owy. To by\'b3 naprawd\'ea przyjemny\par sen, pomy\'9cla\'b3 z u\'9cmiechem, zasypiaj\'b9c.\par Geoffrey wyjecha\'b3 z zamku o brzasku, bardzo uwa\'bfa-\par j\'b9c, by nie zbudzi\'e6 \'bfony. Delikatnie poca\'b3owa\'b3 j\'b9 w czo\'b3o\par i na tym musia\'b3 poprzesta\'e6, nie chcia\'b3 bowiem nara\'bfa\'e6 si\'ea\par na liczne pytania o cel podr\'f3\'bfy.\par Czeka\'b3 na niego Roger z pi\'ea\'e6dziesi\'eacioma lud\'9fmi.\par Geoffrey po\'9cwi\'eaci\'b3 jeszcze kilka minut na om\'f3wienie\par plan\'f3w z Elslowem, po czym ruszy\'b3 na czele orszaku ku\par bramie. Mia\'b3 teraz zaci\'eat\'b9 twarz wojownika szykuj\'b9cego\par si\'ea do bitwy.\par Elizabeth obserwowa\'b3a odjazd m\'ea\'bfa z okna sypialni.\par Gdy tylko znik\'b3 z pola widzenia, zacz\'ea\'b3a si\'ea ubiera\'e6.\par Hammond z towarzyszem, krzepkim wie\'9cniakiem imie-\par niem Tobias, czekali ju\'bf z ko\'f1mi poza murami, wi\'eac\par musia\'b3a si\'ea po\'9cpieszy\'e6 i odnale\'9f\'e6 ich, zanim wszyscy\par wstan\'b9 do codziennych zaj\'ea\'e6. Ubra\'b3a si\'ea w granatow\'b9\par sukienk\'ea, w\'b3osy zwi\'b9za\'b3a w kok. Potem okry\'b3a si\'ea d\'b3ug\'b9\par peleryn\'b9, chocia\'bf na dworze by\'b3o ciep\'b3o i mog\'b3aby si\'ea bez\par niej obej\'9c\'e6. Przyda\'b3 si\'ea jednak kaptur, pod kt\'f3rym ukry\'b3a\par zwracaj\'b9ce uwag\'ea jasne w\'b3osy. Na wypadek niebezpie-\par cze\'f1stwa po drodze zabra\'b3a z sob\'b9 sztylet, \'b3uk i strza\'b3y.\par Zesz\'b3a na d\'f3\'b3 ukrytymi schodami, tymi samymi co\par w dniu masakry i otworzy\'b3a boczne drzwi. Potem prze-\par mierzy\'b3a opustosza\'b3y dziedziniec i przesz\'b3a przez stajni\'ea.\par Na jej ty\'b3ach przy murze sta\'b3a drabina, ustawiona przez\par Hammonda poprzedniego wieczoru. Elizabeth bez wi\'ea-\par kszego wysi\'b3ku wspi\'ea\'b3a si\'ea na mur i zesz\'b3a po drugiej\par drabinie, kt\'f3r\'b9 Hammond przytrzymywa\'b3, by si\'ea nie prze-\par wr\'f3ci\'b3a.\par Razem ze s\'b3ug\'b9 dotar\'b3a do ukrytych mi\'eadzy drzewami\par koni. Wszyscy bez s\'b3owa wskoczyli na siod\'b3a i wjechali\par w las.\par Elizabeth prowadzi\'b3a, skupiaj\'b9c si\'ea na wyszukaniu skr\'f3-\par tu, kt\'f3rym mieli jecha\'e6. Przez ca\'b3y czas stara\'b3a si\'ea nie\par my\'9cle\'e6 o niczym innym. Ale pod\'9cwiadomo\'9c\'e6 nie da\'b3a jej\par odpocz\'b9\'e6, wi\'eac pod koniec ca\'b3odziennej jazdy bez przy-\par stank\'f3w na popas czu\'b3a si\'ea wyczerpana i fizycznie, i du-\par chowo.\par Rozbili ob\'f3z dobre dwie godziny przed zapadni\'eaciem\par zmroku w g\'easto zadrzewionym miejscu, le\'bf\'b9cym oko\'b3o\par godziny jazdy od posiad\'b3o\'9cci Ruperta. Tobias zaj\'b9\'b3 si\'ea\par ko\'f1mi, Hammond tymczasem otworzy\'b3 torb\'ea przy siodle\par i zacz\'b9\'b3 rozdziela\'e6 prowiant.\par Elizabeth zjad\'b3a niewiele, zaledwie skibk\'ea czerstwego\par chleba i nie odezwa\'b3a si\'ea w czasie posi\'b3ku ani s\'b3owem. Nie\par odwa\'bfyli si\'ea rozpali\'e6 ogniska, wi\'eac pozosta\'b3o jej skuli\'e6 si\'ea\par pod peleryn\'b9 i oprze\'e6 o pie\'f1 drzewa.\par - Milady - odezwa\'b3 si\'ea Hammond. - Jeste\'9cmy blisko\par celu. Mo\'bfe jak pani odpocznie, b\'eadziemy mogli ruszy\'e6\par dalej, \'bfeby przed noc\'b9 dojecha\'e6 do zamku.\par Elizabeth ograniczy\'b3a si\'ea do zaprzeczenia ruchem g\'b3o-\par wy. Utwierdzi\'b3a Hammonda w przekonaniu, \'bfe jest zbyt\par zm\'eaczona do dalszej jazdy. S\'b3uga nie ponowi\'b3 ju\'bf pytania,\par tylko oznajmi\'b3, \'bfe pierwszy b\'eadzie trzyma\'b3 wart\'ea. Eliza-\par beth przytakn\'ea\'b3a, daj\'b9c znak, \'bfe s\'b3ysza\'b3a i zamkn\'ea\'b3a oczy.\par Prze\'bfywa\'b3a okrutne m\'eaki, bo cho\'e6 bardzo si\'ea stara\'b3a, nie\par potrafi\'b3a odp\'eadzi\'e6 od siebie wyrzut\'f3w sumienia i poczucia\par winy.\par Usi\'b3owa\'b3a si\'ea przekona\'e6, \'bfe w jej uczynku nie ma nic\par z\'b3ego. W ko\'f1cu jednak musia\'b3a przyzna\'e6, \'bfe jest. Co\'9c\par bardzo z\'b3ego! Do\'9c\'e6 naoszukiwa\'b3am sam\'b9 siebie! - pomy-\par \'9cla\'b3a z rozpacz\'b9. Ostatniej nocy w g\'b3\'eabi serca ju\'bf wiedzia-\par \'b3am... to dlatego tak chcia\'b3am uwie\'9c\'e6 m\'ea\'bfa, da\'e6 mu\par zadowolenie. Wiedzia\'b3am, \'bfe wkr\'f3tce zawiod\'ea jego zaufa-\par nie. Ale nie mog\'ea tego zrobi\'e6! Nie mog\'ea! Wybacz mi,\par ojcze, ale musisz poczeka\'e6 tak samo jak ja. Nie wolno mi\par wyst\'eapowa\'e6 przeciwko m\'ea\'bfowi. Obdarzy\'b3am go zaufa-\par niem i on ci\'ea pom\'9cci. A ja musz\'ea si\'ea zadowoli\'e6 tym, \'bfe\par Geoffrey dotrzyma obietnicy, cho\'e6by mia\'b3o to trwa\'e6 dwa-\par dzie\'9ccia lat.\par - Hammond! - Jej szept zaskoczy\'b3 s\'b3ug\'ea. Szybko\par podszed\'b3 do niej i przykl\'eakn\'b9\'b3 z wyrazem zatroskania na\par twarzy.\par - Czy co\'9c pani s\'b3ysza\'b3a, milady? - spyta\'b3 nerwowym\par szeptem. Zerkn\'b9\'b3 przez rami\'ea w g\'b9szcz, trzymaj\'b9c miecz\par w gotowo\'9cci. - Chyba s\'b3uch mnie ju\'bf zawodzi - przyzna\'b3\par po chwili. - S\'b3aby ze mnie str\'f3\'bf, milady.\par - Nie, Hammond - powiedzia\'b3a. - Nie obawiaj si\'ea.\par Niczego nie s\'b3ysza\'b3am. - Poklepa\'b3a go po ramieniu.\par Hammond zwr\'f3ci\'b3 ku niej pytaj\'b9ce spojrzenie. U\'9cmiech-\par n\'ea\'b3a si\'ea, chc\'b9c mu doda\'e6 otuchy. - Czy s\'b9dzisz, \'bfe\par mogliby\'9cmy zawr\'f3ci\'e6 w stron\'ea domu i przed noc\'b9 poko-\par na\'e6 jeszcze kawa\'b3ek drogi?\par Hammond przysiad\'b3 na pi\'eatach, otworzy\'b3 usta i z po-\par wrotem je zamkn\'b9\'b3.\par - Nie rozumiem - wyzna\'b3 w ko\'f1cu. - Czy chce pani\par wr\'f3ci\'e6 do Montwright, milady? - W jego g\'b3osie zabrzmia-\par \'b3a nuta nadziei. S\'b3ysz\'b9c j\'b9, Elizabeth pochyli\'b3a g\'b3ow\'ea.\par Nadszed\'b3 j\'b9 nowy atak zawstydzenia. Postawi\'b3a Hammonda\par i Tobiasa w przykrej sytuacji wobec nowego pana, lorda\par Geoffreya. W og\'f3le nie wzi\'ea\'b3a ich pod uwag\'ea, my\'9cl\'b9c\par o skutkach swojego niepos\'b3usze\'f1stwa. Za\'9clepi\'b3a j\'b9 g\'b3upia\par \'bf\'b9dza zemsty.\par - Pos\'b3uchaj, Hammond. Zamierza\'b3am jecha\'e6 do Ruper-\par ta, ale to by\'b3 z\'b3y pomys\'b3, dopiero teraz to sobie u\'9cwiado-\par mi\'b3am. Okaza\'b3abym nielojalno\'9c\'e6 m\'ea\'bfowi, gdybym powie-\par rzy\'b3a swe troski szwagrowi. Przepraszam, \'bfe swoj\'b9 g\'b3upot\'b9\par narazi\'b3am ciebie i Tobiasa na niebezpiecze\'f1stwo i b\'b3agam,\par \'bfeby\'9ccie mi wybaczyli.\par Zanim Hammond zd\'b9\'bfy\'b3 odpowiedzie\'e6, Elizabeth od-\par rzuci\'b3a peleryn\'ea i wsta\'b3a.\par - Chod\'9fcie, spr\'f3bujemy jeszcze troch\'ea przejecha\'e6, p\'f3ki\par jest jasno.\par Hammond zamkn\'b9\'b3 oczy. Odczu\'b3 wielk\'b9 ulg\'ea. Milady\par wreszcie posz\'b3a po rozum do g\'b3owy. By\'b3 pewien, \'bfe jego\par modlitwy zosta\'b3y wys\'b3uchane, w akcie dzi\'eakczynienia wy-\par kona\'b3 wi\'eac znak krzy\'bfa. Natychmiast potem zaj\'b9\'b3 si\'ea siod\'b3a-\par niem wierzchowc\'f3w, zaczynaj\'b9c od klaczy Elizabeth.\par Wszyscy troje jechali ostro przez las, p\'f3ki nie zacz\'ea\'b3y\par blakn\'b9\'e6 ostatnie \'9cwiat\'b3a. Postanowili jednak przed\'b3o\'bfy\'e6\par po\'9cpiech nad ostro\'bfno\'9c\'e6, wi\'eac nie przerwali jazdy. Eliza-\par beth pierwsza dostrzeg\'b3a w oddali jeziora. Pow\'9cci\'b9gn\'ea\'b3a\par konia i zawo\'b3a\'b3a do Hammonda:\par - Powinni\'9cmy chyba stan\'b9\'e6 tam na noc.\par Hammond ju\'bf mia\'b3 przytakn\'b9\'e6 i powiedzie\'e6, \'bfe na\par pewno znajd\'b9 tam kilka dobrych kryj\'f3wek, ale przeszko-\par dzi\'b3o mu coraz g\'b3o\'9cniejsze dudnienie na trakcie.\par Elizabeth r\'f3wnie\'bf us\'b3ysza\'b3a konie. Krew odp\'b3yn\'ea\'b3a jej\par z twarzy. Ca\'b3kiem zmyli\'b3a klacz, jednocze\'9cnie \'9cciskaj\'b9c jej\par boki i \'9cci\'b9gaj\'b9c wodze. Podenerwowane zwierz\'ea zacz\'ea\'b3o\par stawa\'e6 d\'eaba. Czas ucieka\'b3, a ko\'f1 nie chcia\'b3 si\'ea uspokoi\'e6.\par - Jed\'9fcie nad jezioro - krzykn\'ea\'b3a do Hammonda i To-\par biasa. - Zaraz pojad\'ea za wami.\par Tobiasowi nie trzeba by\'b3o tego dwa razy powtarza\'e6,\par pu\'9cci\'b3 konia pe\'b3nym galopem. Hammond jednak pokr\'eaci\'b3\par g\'b3ow\'b9. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 miecz i czeka\'b3, a\'bf Elizabeth opanuje\par klacz. By\'b3o za p\'f3\'9fno na ucieczk\'ea, spodziewa\'b3 si\'ea wi\'eac, \'bfe\par przyjdzie mu zgin\'b9\'e6 w obronie pani.\par Grzmot nadci\'b9gn\'b9\'b3. Zza zakr\'eatu wypadli konni. Ich\par w\'f3dz omal nie staranowa\'b3 Elizabeth. Kaptur spad\'b3 jej\par z g\'b3owy, bo klacz zn\'f3w stan\'ea\'b3a d\'eaba. Zmagaj\'b9c si\'ea ze\par zwierz\'eaciem spojrza\'b3a na cz\'b3owieka, kt\'f3ry zatrzyma\'b3 si\'ea\par tu\'bf przed ni\'b9. Geoffrey! Bo\'bfe Wszechmog\'b9cy, jej w\'b3asny\par m\'b9\'bf! Z wra\'bfenia omal nie spad\'b3a na ziemi\'ea. U\'9cmiechn\'ea\'b3a\par si\'ea z ulg\'b9.\par Natomiast Geoffrey nie wierzy\'b3 w\'b3asnym oczom. Za-\par mruga\'b3, ale zjawa nie znikn\'ea\'b3a. Jego w\'b3asna \'bfona! Tutaj,\par po\'9crodku lasu, z jednym, jedynym starym cz\'b3owiekiem dla\par ochrony. Nie by\'b3 pewien, czy nie zwariowa\'b3.\par - Elizabeth? - spyta\'b3, zaskoczony dziwnym brzmie-\par niem swego g\'b3osu.\par - Dobry wiecz\'f3r, milordzie - odpowiedzia\'b3a cicho.\par - Elizabeth! - Tym razem by\'b3 to niemal zwierz\'eacy ryk.\par Klacz znowu wpad\'b3a w pop\'b3och. Z pomoc\'b9 przyszed\'b3\par Roger i Elizabeth by\'b3a mu za to bardzo wdzi\'eaczna, Geof-\par frey bowiem dos\'b3ownie skamienia\'b3, je\'9cli nie liczy\'e6 pulso-\par wania drobnego mi\'ea\'9cnia w policzku.\par Elizabeth b\'b3ogos\'b3awi\'b3a los, \'bfe nie s\'b9 z Geoffreyem sam\par na sam, m\'b9\'bf spogl\'b9da\'b3 bowiem na ni\'b9 jeszcze gro\'9fniej ni\'bf\par morderczo. Poczu\'b3a si\'ea bardzo niepewnie, wi\'eac by ukry\'e6\par zdenerwowanie odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do wasala i usi\'b3owa\'b3a spra-\par wi\'e6 wra\'bfenie, \'bfe wszystko jest w porz\'b9dku.\par - Dobry wiecz\'f3r, Roger. \'a3adn\'b9 mieli\'9cmy dzi\'9c pogod\'ea,\par nie s\'b9dzisz?\par Roger ca\'b3kiem zg\'b3upia\'b3. Otworzy\'b3 usta, ale do g\'b3owy nie\par przychodzi\'b3y mu \'bfadne rozs\'b9dne s\'b3owa. W ko\'f1cu wi\'eac\par ca\'b3kiem mimo woli u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea od ucha do ucha.\par Elizabeth r\'f3wnie\'bf si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a i odgarn\'ea\'b3a w\'b3osy\par z twarzy. Bardzo uwa\'bfa\'b3a, by nie napotka\'e6 spojrzenia\par m\'ea\'bfa, zacz\'ea\'b3a wi\'eac obdarza\'e6 u\'9cmiechem ludzi Geoffreya,\par stoj\'b9cych wzd\'b3u\'bf drogi. Zachowuj\'ea si\'ea jak prostaczka,\par pomy\'9cla\'b3a.\par - Przepraszam, \'bfe wstrzyma\'b3am ci\'ea w drodze, m\'ea\'bfu -\par powiedzia\'b3a mniej wi\'eacej w jego stron\'ea. - Ju\'bf ci nie\par przeszkadzamy, jedziemy dalej. Niech B\'f3g opiekuje si\'ea\par tob\'b9 w podr\'f3\'bfy i jak najszybciej doprowadzi was do celu.\par Wiedzia\'b3a, \'bfe to na nic, ale co mia\'b3a robi\'e6? Chwyci\'b3a\par wodze i spi\'ea\'b3a klacz ostrogami, maj\'b9c nadziej\'ea jedynie na\par odci\'b9gni\'eacie Geoffreya od ludzi. Chcia\'b3a zgin\'b9\'e6 bez \'9cwiad-\par k\'f3w.\par Nie uda\'b3o jej si\'ea jednak wprowadzi\'e6 klaczy w galop, bo\par zanim zdo\'b3a\'b3a wymin\'b9\'e6 m\'ea\'bfa, Geoffrey chwyci\'b3 za wodze\par i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 z koniem do siebie, jakby \'b3owi\'b3 ryb\'ea.\par Teraz mnie zabije, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth nieco histerycznie.\par I to za nic! Nad ich g\'b3owami rozleg\'b3 si\'ea przenikliwy krzyk\par soko\'b3a. Elizabeth odruchowo podnios\'b3a g\'b3ow\'ea.\par - Roger - us\'b3ysza\'b3a g\'b3os m\'ea\'bfa. - Lepiej strze\'bf jej przed\par soko\'b3em.\par Elizabeth spojrza\'b3a na niego i zmarszczy\'b3a czo\'b3o.\par - M\'f3j sok\'f3\'b3 nie zrobi mi krzywdy - powiedzia\'b3a\par i jeszcze raz spojrza\'b3a w niebo. Zn\'f3w zmarszczy\'b3a czo\'b3o,\par zauwa\'bfy\'b3a bowiem, jak niespokojnie ko\'b3uje jej ulubieniec.\par - Zaraz sprawi ci lanie. - Geoffrey m\'f3wi\'b3 cicho, ale nie\par ulega\'b3o w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe jest w\'9cciek\'b3y. I nagle Elizabeth\par poj\'ea\'b3a, w czym rzecz. Spojrza\'b3a przestraszonymi oczami\par na m\'ea\'bfa. To o sobie m\'f3wi\'b3, pos\'b3uguj\'b9c si\'ea imieniem, kt\'f3re\par nadali mu towarzysze.\par - Geoffrey, chcia\'b3abym wyja\'9cni\'e6... - b\'b9kn\'ea\'b3a.\par - Ju\'bf to widz\'ea - burkn\'b9\'b3, zbieraj\'b9c wszystkie si\'b3y, by\par ze z\'b3o\'9cci nie skr\'eaci\'e6 \'bfonie karku. Ba\'b3 si\'ea jej dotkn\'b9\'e6,\par musia\'b3 najpierw och\'b3on\'b9\'e6, sta\'e6 si\'ea na powr\'f3t panem\par swoich czyn\'f3w.\par Kolejny krzyk z nieba skierowa\'b3 uwag\'ea Elizabeth na\par ptaka. Przygl\'b9da\'b3a si\'ea zataczanym przez niego kr\'eagom\par i powiedzia\'b3a, jakby do siebie:\par - Geoffrey, co\'9c jest nie w porz\'b9dku. Inaczej by usiad\'b3.\par - Jazda! - zakomenderowa\'b3 Geoffrey. B\'b3yskawicznie\par przesadzi\'b3 Elizabeth na swoje siod\'b3o, a wodze jej klaczy\par cisn\'b9\'b3 Rogerowi. Ogier Geoffreya pop\'eadzi\'b3 przez las na\par z\'b3amanie karku, a Elizabeth trzyma\'b3a si\'ea ze wszystkich si\'b3.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy i wtuli\'b3a twarz w pier\'9c m\'ea\'bfa, \'bfeby unikn\'b9\'e6\par zadrapa\'f1 ga\'b3\'eaziami, cho\'e6 nie by\'b3o to potrzebne. M\'b9\'bf jej\par pilnowa\'b3, tarcz\'b9 os\'b3aniaj\'b9c przed zranieniem. Nad jezio-\par rem Geoffrey zarz\'b9dzi\'b3 post\'f3j.\par - James, we\'9f dw\'f3ch ludzi i wr\'f3\'e6cie na drog\'ea. Ukryj-\par cie si\'ea w pobli\'bfu. Dajcie zna\'e6, jak kto\'9c b\'eadzie przeje\'bf-\par d\'bfa\'b3.\par Geoffrey przyjrza\'b3 si\'ea, jak trzej zwiadowcy znikaj\'b9\par mi\'eadzy drzewami, a potem zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony. Wci\'b9\'bf\par kurczowo go trzyma\'b3a, chwyci\'b3 j\'b9 wi\'eac za w\'b3osy i mocno\par szarpn\'b9\'b3 do ty\'b3u, \'bfeby spojrze\'e6 jej w oczy. Ich twarze\par dzieli\'b3y zaledwie milimetry. Widzia\'b3, jak Elizabeth przy-\par gryza warg\'ea, wiedzia\'b3 przeto, \'bfe sprawia jej b\'f3l, ale by\'b3 to\par drobiazg w por\'f3wnaniu z tym, co sam prze\'bfy\'b3 przed\par chwil\'b9.\par - Kiedy sprowadz\'ea ci\'ea do mojego zamku, zamkn\'ea ci\'ea\par w komnacie i wyrzuc\'ea klucz - zapowiedzia\'b3 cicho. Z jego\par miny Elizabeth wnioskowa\'b3a, \'bfe istotnie tak si\'ea stanie.\par - Nie b\'ead\'ea si\'ea skar\'bfy\'e6 - szepn\'ea\'b3a w odpowiedzi. -\par Cokolwiek postanowisz, zas\'b3u\'bfy\'b3am sobie na to, wi\'eac nie\par b\'ead\'ea si\'ea skar\'bfy\'e6, cho\'e6 chcia\'b3abym, \'bfeby\'9c pozwoli\'b3 mi\par wyja\'9cni\'e6 - zako\'f1czy\'b3a.\par Pokorna reakcja na gro\'9fb\'ea nie zrobi\'b3a na Geoffreyu\par najmniejszego wra\'bfenia. Wci\'b9\'bf jeszcze by\'b3 niezmiernie\par w\'9cciek\'b3y.\par - Sk\'b9d si\'ea tu wzi\'ea\'b3a\'9c, na mi\'b3o\'9c\'e6 bosk\'b9? - spyta\'b3.\par - Jecha\'b3am spotka\'e6 si\'ea z Rupertem - wyzna\'b3a. Nagrod\'b9\par za ca\'b3kowit\'b9 szczero\'9c\'e6 by\'b3o kolejne szarpni\'eacie za w\'b3osy.\par Omal nie krzykn\'ea\'b3a z b\'f3lu.\par - Wobec tego masz szcz\'ea\'9ccie, \'bfe zd\'b9\'bfy\'b3em ci\'ea zatrzy-\par ma\'e6 - odrzek\'b3 szorstko Geoffrey. Ujrza\'b3 \'b3zy w jej oczach,\par wi\'eac troch\'ea rozlu\'9fni\'b3 chwyt, cho\'e6 furia nie os\'b3ab\'b3a w nim\par ani odrobin\'ea.\par - Ale ju\'bf wraca\'b3am do domu - powiedzia\'b3a Elizabeth.\par - Widzia\'b3a\'9c si\'ea z Rupertem? - Geoffrey us\'b3ysza\'b3 niedo-\par wierzanie we w\'b3asnym g\'b3osie i zorientowa\'b3 si\'ea, \'bfe zn\'f3w\par ci\'b9gnie \'bfon\'ea za w\'b3osy.\par - Nie - odpar\'b3a. - Geoffrey, to boli! Pu\'9c\'e6, zaraz ci\par wyja\'9cni\'ea - prosi\'b3a.\par Pu\'9cci\'b3 wi\'eac w\'b3osy, ale natychmiast zacisn\'b9\'b3 jej d\'b3onie\par na ramionach.\par - Czekam - powiedzia\'b3. Cho\'e6 na twarzy mia\'b3 mask\'ea\par oboj\'eatno\'9cci, Elizabeth wci\'b9\'bf czu\'b3a, \'bfe si\'ea w nim wszystko\par gotuje.\par - To prawda, wybra\'b3am si\'ea do Ruperta, ale nie mog\'b3am\par tego zrobi\'e6. Nie mog\'b3am tam zajecha\'e6. To by\'b3oby nielo-\par jalne wobec ciebie. Zawr\'f3ci\'b3am wi\'eac w stron\'ea domu\par i w\'b3a\'9cnie wtedy mnie spotka\'b3e\'9c.\par - To by\'b3oby niepos\'b3usze\'f1stwo, nie nielojalno\'9c\'e6 - po-\par prawi\'b3 j\'b9 Geoffrey. Pu\'9cci\'b3 jej ramiona i wtedy u\'9cwiadomi\'b3\par sobie, \'bfe dr\'bf\'b9 mu d\'b3onie. Wiedzia\'b3, \'bfe gdyby wpad\'b3a\par w sie\'e6 Ruperta, ju\'bf by si\'ea z niej nie wydosta\'b3a. Mia\'b3 za co\par dzi\'eakowa\'e6 Bogu do ko\'f1ca \'bfycia.\par - Nie, Geoffrey. By\'b3am te\'bf nielojalna - wyzna\'b3a Eliza-\par beth um\'eaczonym szeptem.\par - Bo\'bfe, cierpliwo\'9cci! - burkn\'b9\'b3. - Zawsze mi si\'ea\par sprzeciwiasz. - Pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 i czeka\'b3, co zrobi \'bfona.\par - Jecha\'b3am do Ruperta nie tylko po to, by ofiarowa\'e6\par mu pocieszenie w potrzebie - podj\'ea\'b3a. - Nie, mia\'b3am\par egoistyczne i grzeszne motywy. Zniecierpliwi\'b3o mnie cze-\par kanie, a\'bf co\'9c zrobisz, wi\'eac postanowi\'b3am z\'b3o\'bfy\'e6 moje\par sprawy w r\'eace Ruperta. Chcia\'b3am powiedzie\'e6 mu o Bel-\par wainie, bo my\'9cla\'b3am, \'bfe w rozpaczy nie b\'eadzie przejmo-\par wa\'b3 si\'ea prawem. S\'b9dzi\'b3am, \'bfe pojedzie do Belwaina\par i zmusi go do wyznania prawdy.\par \'a3zy pop\'b3yn\'ea\'b3y jej po policzkach, Elizabeth otar\'b3a je nie-\par cierpliwym gestem. Widzia\'b3a, \'bfe wyznaniem zn\'f3w dopro-\par wadzi\'b3a m\'ea\'bfa do absolutnej furii. Zachowywa\'b3 si\'ea tak,\par jakby w\'b3a\'9cnie dosta\'b3 cios poni\'bfej pasa, chlipa\'b3a wi\'eac tym\par rzewniej, \'bfe to ona spowodowa\'b3a jego gniew i cierpienie.\par - M\'ea\'bfu, zawini\'b3am niepos\'b3usze\'f1stwem, nielojalno\'9cci\'b9\par i brakiem cierpliwo\'9cci. Przyznaj\'ea si\'ea do wszystkiego, zgo-\par dz\'ea si\'ea \'9cci\'b9\'e6 w\'b3osy i przez rok nosi\'e6 ch\'b3opsk\'b9 sukman\'ea,\par je\'9cli tak\'b9 kar\'ea mi wyznaczysz. Pos\'b3uchaj jednak, Geoffrey.\par Ju\'bf wczoraj wieczorem wiedzia\'b3am, \'bfe nie zdo\'b3am urze-\par czywistni\'e6 mojego planu. Przecie\'bf zaufa\'b3am ci. Gdybym\par pojecha\'b3a do Ruperta, by\'b3oby tak, jakbym powiedzia\'b3a, \'bfe\par ci nie ufam. Och, Geoffrey, taki zam\'eat mnie ogarn\'b9\'b3.\par Przecie\'bf \'9clubowa\'b3am, \'bfe pomszcz\'ea \'9cmier\'e6 rodziny... a po-\par tem z\'b3o\'bfy\'b3am \'9cluby przed tob\'b9... i nie wiem, kt\'f3re s\'b9\par pierwsze. Ale nie mog\'ea ju\'bf szuka\'e6 zemsty. \'8cmier\'e6 Belwai-\par na nie wr\'f3ci mi taty. To ci\'b9g\'b3e my\'9clenie o zem\'9ccie\par naprawd\'ea nie le\'bfy w mojej naturze. - Otar\'b3a policzki\par r\'b9bkiem peleryny. Bardzo chcia\'b3a, \'bfeby m\'b9\'bf co\'9c powie-\par dzia\'b3. Niechby nawet rykn\'b9\'b3 jak lew. Wszystko, byle tylko\par pokaza\'b3, \'bfe nie zniszczy\'b3a uczucia, kt\'f3re mo\'bfe dla niej\par \'bfywi\'b3. - Nawet je\'9cli zrezygnujesz z szukania dowodu na\par zdrad\'ea mojego stryja, niech tak b\'eadzie.\par Geoffrey potrzebowa\'b3 d\'b3ugiej chwili, \'bfeby troch\'ea och\'b3o-\par n\'b9\'e6. Omal nie zacz\'b9\'b3 si\'ea trz\'b9\'9c\'e6 z przera\'bfenia, gdy u\'9cwia-\par domi\'b3 sobie, jak niewiele brakowa\'b3o, by straci\'b3 j\'b9 na\par zawsze. Takie niebezpiecze\'f1stwo! A ona nie mia\'b3a o nim\par zielonego poj\'eacia. Przyzna\'b3 w duchu, \'bfe to chyba jego\par wina. Tak, to jemu nale\'bfa\'b3o czyni\'e6 wyrzuty. Gdyby nie by\'b3\par taki zaci\'eaty, gdyby nie upar\'b3 si\'ea pokaza\'e6 \'bfonie, gdzie jest\par jej miejsce, nie dosz\'b3oby do tej sytuacji. Ale przecie\'bf\par Elizabeth wyzna\'b3a przed chwil\'b9, \'bfe by\'b3a w drodze do\par innego m\'ea\'bfczyzny, \'bfeby wyst\'b9pi\'b3 w jej sprawie. Jak \'9cmia-\par \'b3a? - zadawa\'b3 sobie pytanie. Jak \'9cmia\'b3a, skoro obdarzy\'b3 j\'b9\par zaufaniem i wzi\'b9\'b3 pod opiek\'ea. O tak, to by\'b3a nielojalno\'9c\'e6,\par w my\'9cli i uczynku. B\'eadzie musia\'b3 rozwi\'b9za\'e6 ten problem,\par ale najpierw musi to sobie dok\'b3adnie przemy\'9cle\'e6. Nieroz-\par s\'b9dnie jest wydawa\'e6 pochopne s\'b9dy i nieprzemy\'9clane\par decyzje, bo czasem okazuje si\'ea, \'bfe nie mo\'bfna ich cofn\'b9\'e6.\par Tak, potrzeba mu czasu... musi poby\'e6 z dala od \'bfony, \'bfeby\par da\'e6 sobie rad\'ea z tym wszystkim.\par - Elizabeth. To Rupert kryje si\'ea za wszystkim, co\par zasz\'b3o.\par Nie zrozumia\'b3a jego s\'b3\'f3w. W ka\'bfdym razie nie natych-\par miast. Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9, usi\'b3uj\'b9c zaprzeczy\'e6. Nie, przecie\'bf\par Rupert by\'b3 m\'ea\'bfem Margaret! On nie zrobi\'b3by... nie m\'f3g\'b3-\par by...\par - Czeka w ukryciu, a\'bf zagoi mu si\'ea rana - powiedzia\'b3\par Geoffrey, przygl\'b9daj\'b9c si\'ea burzy uczu\'e6 widocznej na\par twarzy \'bfony. Elizabeth tymczasem zatka\'b3o. Porazi\'b3a j\'b9\par ohyda tej sytuacji.\par Geoffrey zsiad\'b3 z konia i postawi\'b3 \'bfon\'ea na ziemi.\par - To prawda. Wjecha\'b3aby\'9c prosto w paszcz\'ea wilka\par i nawet by\'9c o tym nie wiedzia\'b3a, p\'f3ki nie by\'b3oby za p\'f3\'9fno.\par - Jak to odkry\'b3e\'9c? - wyj\'b9ka\'b3a w ko\'f1cu Elizabeth.\par - Podejrzewa\'b3em Ruperta od chwili, gdy opowiedzia\'b3a\'9c\par mi, co si\'ea sta\'b3o. Ta nag\'b3a choroba, kt\'f3ra przeszkodzi\'b3a mu\par w przyje\'9fdzie z \'bfon\'b9 do Montwright, zasia\'b3a we mnie\par ziarno w\'b9tpliwo\'9cci. Potem Elslow wyjawi\'b3 mi, \'bfe Rupert\par jest jednym z przyw\'f3dc\'f3w buntu przeciwko Wilhelmowi.\par Rupert zreszt\'b9 nie zdaje sobie sprawy, \'bfe Elslow wie\par o jego zdradzie. Ostateczny dow\'f3d przywi\'f3z\'b3 mi kurier.\par Jednemu ze s\'b3abo wy\'e6wiczonych s\'b3u\'bf\'b9cych Ruperta wy-\par rwa\'b3o si\'ea, \'bfe rana milorda \'9fle si\'ea goi. Je\'9cli zestawi\'e6 to\par z odmow\'b9 przyjazdu do Montwright na moje wezwanie...\par Tak, Elizabeth, to on kryje si\'ea za wszystkim. Da\'b3bym za\par to g\'b3ow\'ea.\par - Bo\'bfe, zabi\'b3 Margaret! - wyszepta\'b3a. - A ty jecha\'b3e\'9c\par wymierzy\'e6 mu sprawiedliwo\'9c\'e6, prawda? Chcia\'b3e\'9c sko\'f1-\par czy\'e6 z tym koszmarem i z moim cierpieniem. Geoffrey,\par ja...\par - Owszem, jecha\'b3em go wyzwa\'e6 - powiedzia\'b3 Geoffrey\par stanowczo. - Ale nie po to, \'bfeby sko\'f1czy\'e6 z twoim\par cierpieniem, \'bfono. Za wysoko si\'ea stawiasz, je\'9cli s\'b9dzisz,\par \'bfe jeste\'9c dla mnie najwa\'bfniejsza. Rupert napad\'b3 na posiad-\par \'b3o\'9c\'e6 nale\'bf\'b9c\'b9 do mnie, a tw\'f3j ojciec by\'b3 moim lojalnym\par wasalem. Mam wprawdzie inne lenna opr\'f3cz Montwright,\par ale mam te\'bf zwyczaj strzec wszystkiego, co posiadam. No\par i jestem lojalny wobec tego, kto powierzy\'b3 te ziemie\par w moje r\'eace. Twoje koszmary i cierpienia, Elizabeth, s\'b9\par tylko twoje. My\'9cl\'b9c tylko o sobie, ma\'b3o widzisz. W\'b3a\'9cnie\par tak, za\'9clepia ci\'ea egoizm i g\'b3upota, a to jest wyj\'b9tkowo\par niebezpieczne po\'b3\'b9czenie.\par Wiedzia\'b3, \'bfe j\'b9 rani tymi s\'b3owami, ale by\'b3 zbyt w\'9cciek\'b3y,\par by si\'ea powstrzyma\'e6. Przed chwil\'b9 wyzna\'b3a sw\'b9 nielojal-\par no\'9c\'e6. W dodatku przez w\'b3asn\'b9 g\'b3upot\'ea nadstawi\'b3a karku...\par ten szaleniec zabi\'b3by j\'b9 z prawdziw\'b9 rozkosz\'b9.\par - A jak wysoko powinnam si\'ea stawia\'e6, Geoffrey? -\par Cicho zadane pytanie kompletnie go zaskoczy\'b3o. Chcia\'b3 j\'b9\par roze\'9fli\'e6, a tymczasem odpowiedzia\'b3a mu spokojem. Mu-\par sia\'b3 przyzna\'e6 si\'ea do rozczarowania. Mia\'b3 ochot\'ea na ostre\par starcie. Przygl\'b9da\'b3 si\'ea \'bfonie przez moment, wystarczaj\'b9co\par d\'b3ugo, by zauwa\'bfy\'e6 wyprostowane ramiona i wysoko\par uniesion\'b9 g\'b3ow\'ea. Postawa wyra\'bfa\'b3a dum\'ea, ale nie by\'b3o\par w niej arogancji ani zacietrzewienia. Geoffrey spojrza\'b3\par Elizabeth w oczy i znalaz\'b3 w nich tylko wyraz kl\'easki...\par kl\'easki i smutku.\par - Nie pytaj mnie o to w tej chwili - odburkn\'b9\'b3. - Mog\'ea\par odpowiedzie\'e6 ci co\'9c, czego b\'ead\'ea potem \'bfa\'b3owa\'b3. Umiesz\par mnie wyprowadzi\'e6 z r\'f3wnowagi jak nikt inny. - Spl\'f3t\'b3\par r\'eace na plecach, nieco uspokojony potulno\'9cci\'b9 \'bfony. -\par Chyba rozumiesz, \'bfe tym razem posun\'ea\'b3a\'9c si\'ea stanowczo\par za daleko?\par Elizabeth zignorowa\'b3a t\'ea prowokacj\'ea. Nie znios\'b3aby\par wi\'eacej szorstkich s\'b3\'f3w.\par - Dlaczego Rupert? - zmieni\'b3a temat. - Czy on te\'bf chce\par zdoby\'e6 Montwright?\par - Nie s\'b9dz\'ea - odrzek\'b3 Geoffrey. - Nie. On chce\par wywo\'b3a\'e6 zamieszanie w kraju.\par - Margaret by\'b3a taka urocza, tyle w niej by\'b3o mi\'b3o\'9cci -\par powiedzia\'b3a Elizabeth, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9. - A on j\'b9 zabi\'b3.\par Rozmow\'ea przerwa\'b3 im krzyk Rogera:\par - Ludzie wracaj\'b9. Sokole.\par Geoffrey i Elizabeth odwr\'f3cili si\'ea jednocze\'9cnie. \'afo\'b3-\par nierz imieniem James zeskoczy\'b3 z konia i podbieg\'b3 do\par wodza.\par - S\'b9 na drodze, trzech na jednego. Jad\'b9 od wschodu.\par - Rupert? - spyta\'b3a m\'ea\'bfa Elizabeth. Chwyci\'b3y j\'b9 dre-\par szcze, kt\'f3rych nie mog\'b3a opanowa\'e6.\par Geoffrey nie odpowiedzia\'b3. Wzi\'b9\'b3 Elizabeth na r\'eace,\par usadowi\'b3 w siodle klaczy i zawo\'b3a\'b3 Rogera.\par - Zapewnij jej bezpiecze\'f1stwo. - Wyci\'b9gn\'b9\'b3 miecz\par z pochwy, odwr\'f3ci\'b3 si\'ea od \'bfony i zacz\'b9\'b3 rozsy\'b3a\'e6 ludzi na\par pozycje.\par S\'b3o\'f1ce wolno zachodzi\'b3o, rzucaj\'b9c na jezioro \'b3agodne\par pomara\'f1czowe \'9cwiat\'b3o. Za p\'f3\'b3 godziny w lesie powinno\par by\'e6 zupe\'b3nie ciemno. Roger odprowadzi\'b3 klacz Elizabeth\par z dala od wody i wybra\'b3 dla niej miejsce mi\'eadzy dwoma\par wysokimi drzewami. Teraz on skin\'b9\'b3 na Jamesa i dw\'f3ch\par pozosta\'b3ych zwiadowc\'f3w. Elizabeth znalaz\'b3a si\'ea po\'9crodku\par grupki konnych.\par - Nie wolno wam odst\'b9pi\'e6 od pani ani na krok -\par rozkaza\'b3. Wszyscy natychmiast pos\'b3usznie skin\'eali g\'b3owa-\par mi. - Wiem, \'bfe tego nie zrobicie - poprawi\'b3 si\'ea Roger, gdy\par u\'9cwiadomi\'b3 sobie, \'bfe rozkaz by\'b3 obra\'9fliwy. \'afo\'b3nierze, tak\par samo jak on, oddaliby \'bfycie, byle tylko milady nie sta\'b3a\par si\'ea krzywda.\par - Niech B\'f3g ma was w swej opiece - szepn\'ea\'b3a Eliza-\par beth Rogerowi. Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i ruszy\'b3 w stron\'ea Geoffreya.\par Chro\'f1 mojego m\'ea\'bfa, doda\'b3a w my\'9cli.\par Buntownik\'f3w by\'b3o s\'b3ycha\'e6 z du\'bfej odleg\'b3o\'9cci. Gnali\par przez le\'9cny g\'b9szcz. Jad\'b9 ku wodzie, uzupe\'b3ni\'e6 zapasy\par w buk\'b3akach, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth. Myli\'b3a si\'ea jednak.\par Przez chwil\'ea rozbrzmiewa\'b3 tylko t\'eatent ostro pop\'eadza-\par nych koni, wnet jednak wybuch\'b3a bitewna wrzawa. Nie-\par przyjaciele wypadli na polan\'ea z wyci\'b9gni\'eatym or\'ea\'bfem,\par gotowi do walki. Geoffrey i jego ludzie nie zdo\'b3ali za-\par skoczy\'e6 przeciwnik\'f3w, a by\'b3o ich przecie\'bf znacznie\par mniej.\par Gdy rozleg\'b3y si\'ea wezwania do bitwy, Elizabeth przesta\'b3a\par cokolwiek widzie\'e6, bo wszystko zas\'b3oni\'b3y jej tarcze. S\'b3u-\par cha\'b3a tylko krzyk\'f3w i szcz\'eaku \'bfelaza. Zaraz te\'bf zacz\'ea\'b3a si\'ea\par niepokoi\'e6, \'bfe Geoffrey mo\'bfe by\'e6 ranny albo nawet zabity,\par zas\'b3oni\'b3a wi\'eac uszy r\'eakami. Poczu\'b3a, \'bfe d\'b3u\'bfej tak nie\par wytrzyma. Poprosi\'b3a Jamesa, \'bfeby opu\'9cci\'b3 tarcz\'ea, bo chce\par zobaczy\'e6, czy m\'b9\'bf jest bezpieczny. Drzewa i zapadaj\'b9cy\par zmierzch skutecznie ich ukrywa\'b3y, wi\'eac m\'ea\'bfczyzna spe\'b3ni\'b3\par jej pro\'9cb\'ea.\par - Oni was potrzebuj\'b9 - stwierdzi\'b3a, zobaczywszy dys-\par proporcj\'ea si\'b3. - Jed\'9fcie im pom\'f3c - nakaza\'b3a. - Mnie\par wystarczy jeden do ochrony.\par Jamesowi ta zach\'eata w zupe\'b3no\'9cci wystarczy\'b3a. Pali\'b3 si\'ea\par do bitwy, przyzna\'b3 wi\'eac skwapliwie, \'bfe milady ma racj\'ea.\par Skin\'b9\'b3 na jednego z towarzyszy i z wyci\'b9gni\'eatym or\'ea\'bfem\par pop\'eadzili w d\'f3\'b3 zboczem, wydaj\'b9c wojenne okrzyki.\par Elizabeth obserwowa\'b3a pojedynek m\'ea\'bfa z jakim\'9c bun-\par townikiem. Wstrzyma\'b3a dech, gdy sztych tamtego o mili-\par metry chybi\'b3 brzucha Geoffreya, lecz zaraz g\'b3o\'9cno wypu-\par \'9cci\'b3a powietrze, bo m\'b9\'bf pot\'ea\'bfnym ciosem po\'b3o\'bfy\'b3 przeciw-\par nika. Zbli\'bfa\'b3o si\'ea do niego dw\'f3ch nast\'eapnych, jeden\par z w\'b3\'f3czni\'b9, drugi z toporem. Geoffrey nie zabawia\'b3 si\'ea\par z nimi d\'b3ugo. Zabi\'b3 obu.\par Przenios\'b3a wzrok na Rogera, kt\'f3ry \'9cciera\'b3 si\'ea z dwoma\par przeciwnikami na brzegu jeziora. W\'b3a\'9cnie w tej chwili do\par walcz\'b9cych do\'b3\'b9czy\'b3 jeszcze jeden buntownik. Roger wy-\par ra\'9fnie przegrywa\'b3 t\'ea walk\'ea, a nie mia\'b3 gdzie si\'ea wycofa\'e6.\par Broni\'b3 si\'ea na tle zachodz\'b9cego s\'b3o\'f1ca, stanowi\'b3 wi\'eac \'b3atwy\par cel dla nieprzyjaciela. Nieca\'b3y metr za sob\'b9 mia\'b3 ju\'bf tylko\par wod\'ea. Elizabeth zacz\'ea\'b3a si\'ea gor\'b9czkowo rozgl\'b9da\'e6, czy\par kto\'9c przyjdzie mu na pomoc. Wtedy przypomnia\'b3a sobie\par o \'b3uku i strza\'b3ach.\par - Odsu\'f1 si\'ea - krzykn\'ea\'b3a do swojego stra\'bfnika. Na\'b3o\'bfy\'b3a\par strza\'b3\'ea na ci\'eaciw\'ea, wycelowa\'b3a, przez u\'b3amek sekundy\par jeszcze zwleka\'b3a modl\'b9c si\'ea, by buntownik sta\'b3 spokojnie,\par a B\'f3g wybaczy\'b3 jej ten uczynek, zaraz jednak wypu\'9cci\'b3a\par strza\'b3\'ea, kt\'f3ra z g\'b3uchym \'9cwistem trafi\'b3a w ty\'b3 g\'b3owy bun-\par townika. B\'b3agaj\'b9c Boga o przebaczenie i zanosz\'b9c do\'f1\par dzi\'eakczynienie za celno\'9c\'e6, przygotowa\'b3a \'b3uk do nast\'eapnej\par pr\'f3by. Tym razem strza\'b3a przebi\'b3a szyj\'ea wojownika, kt\'f3ry\par upad\'b3 na kolana, wydaj\'b9c przera\'9fliwy przed\'9cmiertny\par krzyk. Elizabeth wmawia\'b3a sobie, \'bfe wcale nie \'bfa\'b3uje\par swego czynu, bo gdyby si\'ea nie wmiesza\'b3a, ten cz\'b3owiek\par zabi\'b3by Rogera. \'afo\'b3\'b9dek wyra\'9fnie jednak zadawa\'b3 k\'b3am\par temu t\'b3umaczeniu, podszed\'b3 jej bowiem do samego gard\'b3a.\par Roger spojrza\'b3 na kl\'eacz\'b9cego przeciwnika, a gdy ten upad\'b3\par na twarz, dostrzeg\'b3 tkwi\'b9c\'b9 w karku strza\'b3\'ea. Tej chwili\par zaciekawienia omal nie przyp\'b3aci\'b3 \'bfyciem. Trzeci napastnik,\par korzystaj\'b9c z nieuwagi Rogera, rzuci\'b3 si\'ea w jego stron\'ea.\par Roger zdo\'b3a\'b3 tylko zablokowa\'e6 cios w\'b3\'f3czni\'b9. Bro\'f1\par wylecia\'b3a wysoko w powietrze. Roger unikn\'b9\'b3 zranienia,\par ale straci\'b3 r\'f3wnowag\'ea i run\'b9\'b3 do jeziora. Buntownik na-\par tychmiast si\'ea odwr\'f3ci\'b3 i odbieg\'b3 w poszukiwaniu nast\'ea-\par pnego przeciwnika.\par - Utonie! - wrzasn\'b9\'b3 stra\'bfnik Elizabeth. - Zbroja\par wci\'b9gnie go pod wod\'ea.\par - Nie utonie! - odkrzykn\'ea\'b3a. Zerkn\'ea\'b3a na Geoffreya.\par On wiedzia\'b3by, co robi\'e6. Ale akurat nie m\'f3g\'b3 nic zrobi\'e6,\par bo broni\'b3 si\'ea przed kilkoma lud\'9fmi, usi\'b3uj\'b9cymi go oto-\par czy\'e6.\par - Masz lin\'ea? - krzykn\'ea\'b3a Elizabeth do swego opiekuna.\par Skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, wi\'eac powiedzia\'b3a: - Skocz do wody i ob-\par wi\'b9z Rogera. We dw\'f3jk\'ea jako\'9c go wyci\'b9gniemy.\par - Ja te\'bf mam zbroj\'ea - zwr\'f3ci\'b3 jej uwag\'ea. - Nie dam rady.\par - Wobec tego ja skocz\'ea do wody - postanowi\'b3a. -\par Szybko. Podjed\'9f do brzegu i trzymaj za koniec liny. Kiedy\par poczujesz szarpni\'eacie, wyci\'b9gaj Rogera na powierzchni\'ea.\par Bez sprzeciw\'f3w! - krzykn\'ea\'b3a widz\'b9c, \'bfe jej opiekun\par otwiera usta. - M\'f3j m\'b9\'bf tak by sobie \'bfyczy\'b3.\par Nie da\'b3a stra\'bfnikowi czasu na zastanowienie, spi\'ea\'b3a\par klacz i pop\'eadzi\'b3a na brzeg. Tam zsun\'ea\'b3a si\'ea z wierzchow-\par ca, rzuci\'b3a m\'ea\'bfczy\'9fnie koniec liny, wzi\'ea\'b3a g\'b3\'eaboki oddech\par i z okrzykiem: \f1\'84Trzymaj mocno!" da\f0\'b3a nurka. Do dna by\'b3o\par dalej ni\'bf si\'ea spodziewa\'b3a, Rogera znalaz\'b3a jednak prawie\par natychmiast. Poruszy\'b3a jego ramieniem, ale nie zareago-\par wa\'b3. Modl\'b9c si\'ea, by nie by\'b3o za p\'f3\'9fno, by wasal wci\'b9\'bf\par jeszcze mia\'b3 zapas powietrza, zaci\'b9gn\'ea\'b3a p\'eatl\'ea wok\'f3\'b3\par kolczugi. Praca by\'b3a ci\'ea\'bfka, bo gruba warstwa mu\'b3u na\par dnie bardzo utrudnia\'b3a przeci\'b9gni\'eacie liny. Elizabeth czu\'b3a\par rw\'b9cy b\'f3l w p\'b3ucach, nie poddawa\'b3a si\'ea jednak. Gdy\par wreszcie zadzierzgn\'ea\'b3a w\'eaze\'b3, szarpn\'ea\'b3a lin\'ea i poci\'b9gn\'ea\'b3a\par Rogera za ramiona. Poczu\'b3a, \'bfe nie wytrzyma ci\'9cnienia ani\par chwili d\'b3u\'bfej, odbi\'b3a si\'ea wi\'eac od dna i skierowa\'b3a ku\par powierzchni.\par Na dany sygna\'b3 \'bfo\'b3nierz zacz\'b9\'b3 cofa\'e6 konia, tote\'bf po\par kilku sekundach bezw\'b3adne cia\'b3o Rogera znalaz\'b3o si\'ea na\par brzegu. Roger by\'b3 zgi\'eaty w p\'f3\'b3, ciasno zaci\'9cni\'eata p\'eatla\par sprawia\'b3a, \'bfe wylewa\'b3y si\'ea z niego wielkie ilo\'9cci wody.\par Zanim odci\'b9gni\'eato go w bezpieczne miejsce, ju\'bf krztusi\'b3\par si\'ea i plu\'b3 samodzielnie.\par Elizabeth go nie s\'b3ysza\'b3a. Usi\'b3owa\'b3a wydosta\'e6 si\'ea z wo-\par dy, ale p\'b3aka\'b3a tak strasznie, \'bfe nie mia\'b3a si\'b3y si\'ea przytrzy-\par ma\'e6. Sp\'f3\'9fni\'b3a si\'ea. Roger nie \'bfyje!\par Geoffrey w\'b3a\'9cnie pokona\'b3 przeciwnika i by\'b3 w drodze\par do nast\'eapnego, gdy spostrzeg\'b3, \'bfe Elizabeth zbiera si\'ea do\par skoku do wody. Wyda\'b3 nieludzki ryk i pop\'eadzi\'b3 na brzeg.\par Jego ludzie os\'b3aniali go od ty\'b3u. Co najmniej kilka razy\par uratowali mu \'bfycie, gdy\'bf buntownicy przestali dla niego\par istnie\'e6. Walka dobieg\'b3a ko\'f1ca, pozostali przy \'bfyciu prze-\par ciwnicy biegiem wycofywali si\'ea w bezpieczne miejsce.\par Geoffrey sta\'b3 na brzegu, szarpi\'b9c kolczug\'ea. Zamierza\'b3\par zanurkowa\'e6, by odnale\'9f\'e6 Elizabeth, gdy \'bfona sama wynu-\par rzy\'b3a si\'ea mo\'bfe dwa metry od niego. Poczu\'b3 ulg\'ea, jakiej\par jeszcze nigdy nie prze\'bfy\'b3. Nogi si\'ea pod nim ugi\'ea\'b3y. Ukl\'b9k\'b3,\par sk\'b3oni\'b3 g\'b3ow\'ea i zacz\'b9\'b3 odmawia\'e6 dzi\'eakczynn\'b9 modlitw\'ea.\par Szloch Elizabeth przywr\'f3ci\'b3 mu si\'b3y i zn\'f3w rozbudzi\'b3\par w nim gniew. Dzi\'eaki Bogu, \'bfona \'bfyje, teraz b\'eadzie m\'f3g\'b3\par j\'b9 zabi\'e6 osobi\'9ccie. Zerwa\'b3 si\'ea na r\'f3wne nogi z przera\'bfaj\'b9-\par cym rykiem:\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe uton\'ea\'b3a\'9c! - I zacz\'b9\'b3 wyci\'b9ga\'e6 j\'b9 z wo-\par dy. - My\'9cla\'b3em, \'bfe uton\'ea\'b3a\'9c - powt\'f3rzy\'b3. Krzycz\'b9c,\par gwa\'b3townie ni\'b9 potrz\'b9sn\'b9\'b3. Nagle przesta\'b3 i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9\par do siebie. Elizabeth us\'b3ysza\'b3a cierpienie w jego g\'b3osie,\par wi\'eac zap\'b3aka\'b3a jeszcze \'bfa\'b3o\'9cniej.\par - Nie, Geoffrey. Gorzej! - wyszlocha\'b3a. - To Roger\par uton\'b9\'b3.\par M\'b9\'bf zdawa\'b3 si\'ea nie rozumie\'e6. Zn\'f3w zacz\'b9\'b3 ni\'b9 potrz\'b9sa\'e6\par i grzmie\'e6 pe\'b3n\'b9 piersi\'b9. Ta tyrada kompletnie j\'b9 przyt\'b3oczy\'b3a.\par Nagle dotar\'b3y do niej odg\'b3osy krztuszenia si\'ea i parskania.\par - Nie uton\'b9\'b3! Geoffrey, on \'bfyje! Nie b\'b9d\'9f ju\'bf z\'b3y.\par - Ty g\'b3upia kobieto - warkn\'b9\'b3 Geoffrey. Przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9\par do piersi i powiedzia\'b3 co\'9c, czego nie us\'b3ysza\'b3a, a potem\par raptownie odsun\'b9\'b3 od siebie i zn\'f3w zacz\'b9\'b3 ni\'b9 potrz\'b9sa\'e6.\par Zupe\'b3nie jakby nie m\'f3g\'b3 si\'ea zdecydowa\'e6, co ma robi\'e6.\par Elizabeth podda\'b3a si\'ea nast\'eapnemu atakowi szlochu, nie\par dbaj\'b9c o obecno\'9c\'e6 ludzi Geoffreya, stoj\'b9cych p\'f3\'b3kolem za\par wodzem. Bez powodzenia usi\'b3owa\'b3a odgarn\'b9\'e6 z twarzy\par mas\'ea mokrych w\'b3os\'f3w.\par - Wszystko ci wyja\'9cni\'ea - wy szlocha\'b3a, cho\'e6 pragn\'ea\'b3a\par jedynie znale\'9f\'e6 miejsce, gdzie mog\'b3aby usi\'b9\'9c\'e6 i si\'ea uspo-\par koi\'e6.\par - Nic nie b\'eadziesz wyja\'9cnia\'e6 - rykn\'b9\'b3 Geoffrey, zn\'f3w\par chwytaj\'b9c j\'b9 za ramiona. Raz jeszcze przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do\par siebie i powiedzia\'b3 ju\'bf ciszej: - Przesta\'f1 p\'b3aka\'e6, Elizabeth.\par Ju\'bf po wszystkim.\par Poczu\'b3 skinienie jej g\'b3owy i stwierdzi\'b3, \'bfe musi g\'b3\'eaboko\par zaczerpn\'b9\'e6 tchu, by opanowa\'e6 dr\'bfenie. Bo\'bfe, przy Eliza-\par beth z dnia na dzie\'f1 niewie\'9cciej\'ea, pomy\'9cla\'b3, a na jego\par twarzy pojawi\'b3 si\'ea u\'9cmiech niedowierzania. Dostrzeg\'b3\par Rogera, przemoczonego, ale ca\'b3kiem rze\'9ckiego. Przywo\'b3a\'b3\par go gestem.\par - To ta moja g\'b3upia, niepos\'b3uszna \'bfona uratowa\'b3a ci\par \'bfycie, Roger. Co ty na to?\par - Mam dla niej g\'b3\'eabok\'b9 wdzi\'eaczno\'9c\'e6 - odrzek\'b3 Roger.\par - Chocia\'bf musz\'ea wyrazi\'e6 sprzeciw, milordzie. Ona nie jest\par g\'b3upia.\par Geoffrey omal si\'ea nie roze\'9cmia\'b3.\par Roger wskaza\'b3 na napastnik\'f3w, rozci\'b9gni\'eatych na ziemi\par przy brzegu jeziora i powiedzia\'b3:\par - Czy poznajesz te strza\'b3y, milordzie?\par - S\'b9 moje - przyzna\'b3a Elizabeth, uwalniaj\'b9c si\'ea z obj\'ea\'e6\par m\'ea\'bfa. - I nie wa\'bf si\'ea wi\'eacej na mnie krzycze\'e6, Geoffrey!\par W uszach mi dzwoni od twoich krzyk\'f3w. By\'b3o was za\par ma\'b3o, wi\'eac zrobi\'b3am, co nale\'bfa\'b3o zrobi\'e6.\par - To ja mia\'b3em zapewni\'e6 ci ochron\'ea, \'bfono, a nie\par odwrotnie - odpar\'b3 Geoffrey, wyra\'9fnie zirytowany. -\par Narazi\'b3a\'9c \'bfycie.\par - To moje \'bfycie i ja je nara\'bfam - zaoponowa\'b3a Eliza-\par beth. Wspar\'b3a si\'ea pod boki, wreszcie odrzuci\'b3a w\'b3osy\par z twarzy i przes\'b3a\'b3a m\'ea\'bfowi d\'b3ugie, przeszywaj\'b9ce spoj-\par rzenie. - My\'9clisz, \'bfe nale\'bfy do ciebie? - spyta\'b3a prowoku-\par j\'b9co. Zabrzmia\'b3oby to bardzo wynio\'9cle, gdyby nie solidne\par kichni\'eacie na koniec, kt\'f3rego nie by\'b3a w stanie powstrzy-\par ma\'e6.\par - Nale\'bfy - rykn\'b9\'b3 Geoffrey. Podobnie jak \'bfona\par wspar\'b3 si\'ea pod boki w bardzo gro\'9fnej pozie. Elizabeth\par poczu\'b3a nagle wielk\'b9 s\'b3abo\'9c\'e6. Nie mog\'b3a si\'ea k\'b3\'f3ci\'e6\par z m\'ea\'bfem w obecno\'9cci tych wszystkich ludzi. Wpraw-\par dzie sprawiali wra\'bfenie zaj\'eatych opatrywaniem ran\par i grzebaniem zabitych, ale bez w\'b9tpienia dobrze s\'b3yszeli\par krzyki swego wodza i milady. Elizabeth uprzytomni\'b3a\par sobie, \'bfe jej matka nigdy nie podnios\'b3aby g\'b3osu na ojca.\par By\'b3oby to co\'9c nieprzystojnego, niegodnego. Ale natural-\par nie matka nigdy w \'bfyciu nie wpakowa\'b3aby si\'ea w tak\'b9\par sytuacj\'ea!\par Zmieszana Elizabeth opu\'9cci\'b3a r\'eace wzd\'b3u\'bf cia\'b3a, z po-\par czuciem ca\'b3kowitej kl\'easki.\par - Zachowujesz si\'ea wyj\'b9tkowo nierozs\'b9dnie - powie-\par dzia\'b3a. Odwr\'f3ci\'b3a g\'b3ow\'ea, \'bfeby nie widzie\'e6 jego morder-\par czego spojrzenia i ruszy\'b3a w stron\'ea drzew. - Nie w\'b9tpi\'ea,\par \'bfe najch\'eatniej zaku\'b3by\'9c mnie w \'b3a\'f1cuchy i poci\'b9gn\'b9\'b3 ko\'f1-\par mi - mrukn\'ea\'b3a na odchodnym.\par Zatrzyma\'b3o j\'b9 szarpni\'eacie za rami\'ea. Zanim zd\'b9\'bfy\'b3a\par odetchn\'b9\'e6, znalaz\'b3a si\'ea w ramionach m\'ea\'bfa.\par - Nie wa\'bf si\'ea odchodzi\'e6, kiedy do ciebie m\'f3wi\'ea! -\par sykn\'b9\'b3 jadowicie Geoffrey. Kiedy jednak zobaczy\'b3, \'bfe do\par oczu Elizabeth zn\'f3w nap\'b3ywaj\'b9 \'b3zy, z\'b3agodzi\'b3 stalowy\par u\'9ccisk. - Ten pomys\'b3 z \'b3a\'f1cuchami nie jest z\'b3y - stwier-\par dzi\'b3, ci\'b9gn\'b9c j\'b9 w odosobnione miejsce mi\'eadzy drzewami.\par - Mo\'bfe wtedy zosta\'b3aby\'9c na miejscu, kt\'f3re ci wyznaczy-\par \'b3em.\par Elizabeth by\'b3a dostatecznie m\'b9dra, by wiedzie\'e6, \'bfe nie\par powinna si\'ea odzywa\'e6, ale nie mog\'b3a si\'ea powstrzyma\'e6. Raz\par jeszcze spr\'f3bowa\'b3a obrony:\par - Geoffrey, pos\'b3uchaj, gdybym si\'ea tylko przygl\'b9da\'b3a,\par tw\'f3j lojalny wasal, a m\'f3j przyjaciel Roger by\'b3by ju\'bf\par martwy. Czy nie widzisz nic dobrego w moich uczynkach?\par - spyta\'b3a zawiedziona. - Bardzo mi przykro, je\'9cli post\'b9pi-\par \'b3am nieprzystojnie, zabijaj\'b9c tych ludzi z \'b3uku. Nigdy\par przedtem nikogo nie zabi\'b3am i wiem, \'bfe b\'ead\'ea si\'ea za to\par sma\'bfy\'e6 w czy\'9c\'e6cu co najmniej sto lat, ale nawet je\'9cli ci\par si\'ea to nie podoba, wiedz, \'bfe drugi raz zrobi\'b3abym to samo.\par - Kt\'f3ry\'9c ju\'bf raz wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem. Nienawidzi\'b3a tej\par s\'b3abo\'9cci. Wszystko przez to, \'bfe Geoffrey doprowadza\'b3 j\'b9\par do furii. A poza tym by\'b3a \'9cmiertelnie zm\'eaczona. Mi\'eadzy\par drzewami by\'b3o ju\'bf ca\'b3kiem ciemno i nagle potkn\'ea\'b3a si\'ea\par o kamie\'f1. Geoffrey chwyci\'b3 j\'b9 w por\'ea i uni\'f3s\'b3 w ramio-\par nach. Schowa\'b3a mu twarz w do\'b3ku przy szyi, staraj\'b9c si\'ea\par przesta\'e6 p\'b3aka\'e6.\par - I co ja mam z tob\'b9 zrobi\'e6? - spyta\'b3 Geoffrey nad\par czubkiem jej g\'b3owy. - Popatrz na mnie - nakaza\'b3. Pocze-\par ka\'b3, a\'bf \'bfona us\'b3ucha i m\'f3wi\'b3 dalej: - Przez jeden ma\'b3y\par dzie\'f1 okaza\'b3a\'9c mi niepos\'b3usze\'f1stwo B\'f3g wie ile razy, a do\par tego wyzna\'b3a\'9c nielojalno\'9c\'e6. - Postawi\'b3 j\'b9 na ziemi twarz\'b9\par do siebie. - M\'ea\'bfczyzn\'ea zabi\'b3bym za po\'b3ow\'ea tego wszyst-\par kiego.\par - Nie jestem m\'ea\'bfczyzn\'b9, jestem twoj\'b9 \'bfon\'b9 - przypo-\par mnia\'b3a mu Elizabeth, str\'b9caj\'b9c jego d\'b3onie z ramion.\par - Ty cz\'ea\'9cciej o tym zapominasz ni\'bf ja - zriposto-\par wa\'b3. Odwr\'f3ci\'b3 si\'ea i zawo\'b3a\'b3 do giermka: - Zostajemy tutaj\par na noc. Zajmij si\'ea moim namiotem. - Spojrzawszy na\par Elizabeth zauwa\'bfy\'b3, \'bfe dr\'bfy. Przypisa\'b3 to ch\'b3odowi wie-\par czoru. - Wygl\'b9dasz jak zmoczony szczeniak, a suknia\par opina si\'ea na tobie wyj\'b9tkowo niestosownie. We\'9f peleryn\'ea\par i okryj si\'ea. - G\'b3os Geoffreya by\'b3 ch\'b3odny, tak samo jak\par jego ubranie. Elizabeth stwierdzi\'b3a, \'bfe ju\'bf jej si\'ea nie chce\par p\'b3aka\'e6. Prawd\'ea m\'f3wi\'b9c, mia\'b3a ochot\'ea znowu na niego\par wrzasn\'b9\'e6.\par Popatrzy\'b3a za m\'ea\'bfem, kt\'f3ry szed\'b3 w stron\'ea swych ludzi,\par wydaj\'b9c kr\'f3tkie, szczekliwe rozkazy. Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - No tak - mrukn\'ea\'b3a pod nosem i raz jeszcze solidnie\par kichn\'ea\'b3a. - S\'b3owo daj\'ea, \'bfe to jest najbardziej pozbawiony\par rozs\'b9dku, zimny i uparty mu\'b3, jaki kiedykolwiek chodzi\'b3\par po ziemi. - Zacz\'ea\'b3a spacerowa\'e6 od drzewa do drzewa. -\par A ja my\'9cla\'b3am, \'bfe mnie pochwali za to, co zrobi\'b3am. Te\'bf\par co\'9c! On nie ma dla mnie w sercu ani lito\'9cci, ani zrozumie-\par nia, ani mi\'b3o\'9cci! - Skrzypni\'eacia przesi\'b9kni\'eatych wod\'b9\par trzewik\'f3w akcentowa\'b3y kolejne braki m\'ea\'bfa.\par - Milady? - G\'b3os Rogera przerwa\'b3 jej wyrzekania, co\par zreszt\'b9 przyj\'ea\'b3a z zadowoleniem. Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i zobaczy-\par \'b3a w jego wyci\'b9gni\'eatych r\'eakach peleryn\'ea. - Chyba przyda\par ci si\'ea to po p\'b3ywaniu - powiedzia\'b3 \'b3agodnie.\par Przyj\'ea\'b3a odzienie i otuli\'b3a nim ramiona, upajaj\'b9c si\'ea\par ciep\'b3em.\par - Dzi\'eakuj\'ea ci, Roger, za troskliwo\'9c\'e6. A czy ty dobrze\par si\'ea czujesz po p\'b3ywaniu? - spyta\'b3a, usi\'b3uj\'b9c zachowa\'e6\par lekki ton rozmowy. Wasal m\'ea\'bfa nie musi wiedzie\'e6, w jak\par \'bfa\'b3osnym stanie jest jego pani.\par - Dobrze. Prosz\'ea pozwoli\'e6, milady... Gerald ustawi\'b3\par namiot Soko\'b3a. Przynios\'ea co\'9c do jedzenia i pomog\'ea ci si\'ea\par tam rozgo\'9cci\'e6. Po takim dniu jeste\'9c pewnie ledwo \'bfywa.\par - Rzeczywi\'9ccie, czuj\'ea si\'ea nieco zm\'eaczona - przyzna\'b3a\par cicho.\par Razem z rycerzem wr\'f3ci\'b3a do obozowiska. Roger wy-\par dawa\'b3 si\'ea czym\'9c poruszony. Zanim zbli\'bfyli si\'ea do grupy\par ludzi Geoffreya, kilka razy przystawa\'b3, odwraca\'b3 si\'ea do\par niej i dopiero wtedy rusza\'b3 dalej. Elizabeth wiedzia\'b3a, sk\'b9d\par wzi\'b9\'b3 si\'ea jego niepok\'f3j, w ko\'f1cu wi\'eac po\'b3o\'bfy\'b3a mu r\'eak\'ea\par na ramieniu i powiedzia\'b3a:\par - Jeste\'9c zadowolony, \'bfe pomog\'b3am ci si\'ea wydosta\'e6\par z wody, prawda? - Nie czeka\'b3a na odpowied\'9f. - Ale\par wola\'b3by\'9c, \'bfebym przy tym nie przeciwstawia\'b3a si\'ea rozka-\par zom m\'ea\'bfa. Tak sobie my\'9clisz, prawda? I dlatego jeste\'9c taki\par markotny.\par Roger skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Ciesz\'ea si\'ea, \'bfe \'bfyj\'ea, a to ty mnie ocali\'b3a\'9c, milady.\par Jestem twoim dozgonnym d\'b3u\'bfnikiem - doda\'b3 \'bfarliwie.\par Elizabeth nie bardzo wiedzia\'b3a, jak zareagowa\'e6. Gdyby\par przyzna\'b3a, \'bfe ocali\'b3a mu \'bfycie i nale\'bfy jej si\'ea wdzi\'eaczno\'9c\'e6,\par sprzeniewierzy\'b3aby si\'ea cnocie pokory. Z drugiej strony,\par gdyby zacz\'ea\'b3a si\'ea wymawia\'e6, by\'b3aby wobec niego nieucz-\par ciwa... albo wobec siebie. Co gorsza, gdyby zbagatelizo-\par wa\'b3a ten uczynek i potraktowa\'b3a ca\'b3e wydarzenie, jakby\par nic si\'ea nie sta\'b3o, to czy\'bf nie da\'b3aby w ten spos\'f3b wasalowi\par do zrozumienia, jak ma\'b3o dla niej znaczy jego \'bfycie? Do\par diab\'b3a z pokor\'b9, pomy\'9cla\'b3a.\par - Zrobi\'b3abym to jeszcze raz, bez wzgl\'eadu na gniew\par m\'ea\'bfa. Zrozum prosz\'ea, Roger, m\'f3j m\'b9\'bf nie z\'b3o\'9cci si\'ea\par dlatego, \'bfe \'bfyjesz, tylko zagniewa\'b3o go moje nieprzystojne\par zachowanie. Musisz wzi\'b9\'e6 pod uwag\'ea, \'bfe on nie jest\par przyzwyczajony do posiadania \'bfony... i jest...\par - Nie k\'b3opocz si\'ea, pani, t\'b3umaczeniem m\'ea\'bfa przede\par mn\'b9 - powiedzia\'b3 z u\'9cmiechem Roger. - On ju\'bf o tym ze\par mn\'b9 rozmawia\'b3. W pe\'b3ni docenia, \'bfe zdo\'b3a\'b3a mnie pani\par uratowa\'e6, milady.\par - On sam ci to powiedzia\'b3? - Zaskoczenie w jej g\'b3osie\par by\'b3o olbrzymie. Dlaczego wi\'eac Geoffrey tak si\'ea zachowu-\par je? - zastanawia\'b3a si\'ea. Nie odwa\'bfy\'b3a si\'ea jednak spyta\'e6\par Rogera. Nie do niego nale\'bfa\'b3o wyja\'9cnianie jej post\'eapowa-\par nia m\'ea\'bfa.\par Roger uj\'b9\'b3 Elizabeth za rami\'ea i pochyli\'b3 ku niej g\'b3ow\'ea.\par - Ludzie rozpalaj\'b9 ogniska, milady. Sta\'f1 przy ogniu\par i rozgrzej si\'ea. Dr\'bfysz z zimna.\par - Odwa\'bfaj\'b9 si\'ea rozpali\'e6 ogie\'f1? - spyta\'b3a, podchodz\'b9c\par za wasalem do grupy wojownik\'f3w. - Czy ludzie Ruper-\par ta...?\par - Nie niepok\'f3j si\'ea, milady - poradzi\'b3 Roger. - Tw\'f3j\par m\'b9\'bf wie, co robi. Trzeba mu tylko zaufa\'e6.\par ~ Tak, naturalnie - powiedzia\'b3a natychmiast Elizabeth,\par zak\'b3opotana, \'bfe zada\'b3a rycerzowi takie pytanie.\par Gdy wraz z Rogerem przysun\'ea\'b3a si\'ea do ogniska, zoba-\par czy\'b3a, \'bfe dooko\'b3a rozsiad\'b3o si\'ea dziesi\'eaciu, mo\'bfe dwunastu\par ludzi. Zauwa\'bfy\'b3a te\'bf, \'bfe ka\'bfdy, na kt\'f3rego spojrza\'b3a,\par u\'9cmiecha si\'ea, a potem spuszcza g\'b3ow\'ea, jakby na znak\par szacunku... albo zmieszania. Poczu\'b3a si\'ea bardzo niezr\'eacz-\par nie. Zachowanie tych ludzi nieco j\'b9 razi\'b3o. Oto po dniu\par pe\'b3nym komplikacji mia\'b3a jeszcze jedn\'b9 zagadk\'ea.\par - Ludzie jakby si\'ea kr\'eapowali moj\'b9 obecno\'9cci\'b9 - sze-\par pn\'ea\'b3a do Rogera i cichutko westchn\'ea\'b3a.\par - S\'b9 tob\'b9 zachwyceni, milady - odszepn\'b9\'b3 Roger, lekko\par \'9cciskaj\'b9c jej rami\'ea.\par - Zachwyceni?\par - Twoja odwaga g\'b3\'eaboko ich poruszy\'b3a. - U\'9cmiechn\'b9\'b3\par si\'ea, widz\'b9c zaskoczenie w jej oczach. - Nigdy nie znali\par kogo\'9c takiego jak ty, milady. Nie jeste\'9c podobna do innych\par kobiet.\par - Czy to jest pochwa\'b3a? - spyta\'b3a Elizabeth, odwzaje-\par mniaj\'b9c u\'9cmiech.\par - O, tak, milady - potwierdzi\'b3 Roger. - Nadajesz si\'ea na\par \'bfon\'ea dla ich wodza.\par Ich w\'f3dz jest innego zdania, pomy\'9cla\'b3a Elizabeth.\par Rozejrza\'b3a si\'ea dooko\'b3a w poszukiwaniu m\'ea\'bfa, ale delikat-\par ne poci\'b9gni\'eacie za rami\'ea kaza\'b3o jej zn\'f3w zwr\'f3ci\'e6 uwag\'ea\par na Rogera. Z jego spojrzenia wyczyta\'b3a, \'bfe jeszcze nie\par sko\'f1czy\'b3 z wyrazami wdzi\'eaczno\'9cci.\par - Bardzo mi przykro, milady, \'bfe z mojego powodu\par narazi\'b3a\'9c si\'ea na niebezpiecze\'f1stwo, ale skoro wszystko\par dobrze si\'ea sko\'f1czy\'b3o, to musz\'ea powiedzie\'e6, \'bfe jestem\par z tego r\'f3wnie\'bf zadowolony. Ka\'bfdego ranka b\'ead\'ea dzi\'eako-\par wa\'b3 Bogu, \'bfe odwa\'bfy\'b3a\'9c si\'ea zrobi\'e6 to, co zrobi\'b3a\'9c. -\par Zachichota\'b3 widz\'b9c na policzkach Elizabeth rumieniec\par i doda\'b3 \'bfartem: - B\'ead\'ea si\'ea nawet modli\'b3 za dusze twoich\par rodzic\'f3w, kt\'f3rzy byli na tyle przewiduj\'b9cy, \'bfe w odpo-\par wiednim czasie nauczyli ci\'ea, pani, p\'b3ywa\'e6. Dzi\'9c ich\par starania przynios\'b3y mi korzy\'9c\'e6. - T\'ea ostatni\'b9 uwag\'ea\par wypowiedzia\'b3 z bardzo szerokim u\'9cmiechem.\par Do Elizabeth kocim ruchem podsun\'b9\'b3 si\'ea od ty\'b3u Geof-\par frey. Zd\'b9\'bfy\'b3 jeszcze us\'b3ysze\'e6 ostatnie s\'b3owa Rogera\par i gniew troch\'ea go opu\'9cci\'b3. Ju\'bf mia\'b3 obj\'b9\'e6 \'bfon\'ea i zaprowa-\par dzi\'e6 j\'b9 do namiotu, kiedy zabrzmia\'b3a jej odpowied\'9f.\par - Obawiam si\'ea, \'bfe te modlitwy bardzo zmiesza\'b3yby\par moich rodzic\'f3w, bo Bogiem a prawd\'b9, do dzi\'9c nie umiem\par p\'b3ywa\'e6. Chocia\'bf nie wydaje mi si\'ea to zbyt trudne. Wystar-\par czy pami\'eata\'e6 o zatrzymaniu oddechu i...\par Ryk w\'9cciek\'b3o\'9cci Geoffreya poderwa\'b3 Elizabeth z ziemi\par na dobre trzydzie\'9cci centymetr\'f3w. Chwyci\'b3a si\'ea za serce\par i wykonawszy nag\'b3y obr\'f3t, pad\'b3a w obj\'eacia m\'ea\'bfa.\par - Geoffrey! O co ci chodzi?! - By\'b3a tak wstrz\'b9\'9cni\'eata\par jego krzykiem, \'bfe ledwie mog\'b3a wydoby\'e6 z siebie g\'b3os.\par - Nic wi\'eacej nie m\'f3w - prychn\'b9\'b3 Geoftrey. - Nie... -\par Ogarni\'eaty now\'b9 fal\'b9 gniewu, obawia\'b3 si\'ea, \'bfe ca\'b3kiem straci\par panowanie. Mia\'b3 nadziej\'ea, \'bfe w namiocie, gdy nikogo nie\par b\'eadzie dooko\'b3a, zdo\'b3a uspokoi\'e6 si\'ea dostatecznie, by j\'b9\par zwyczajnie udusi\'e6. Elizabeth zosta\'b3a wi\'eac na wp\'f3\'b3 zaci\'b9g-\par ni\'eata, na wp\'f3\'b3 zawleczona do namiotu. Geoffrey cisn\'b9\'b3 j\'b9\par na koce jak worek pszenicy.\par - Co ja znowu zrobi\'b3am? - spyta\'b3a Elizabeth, rozciera-\par j\'b9c ramiona w miejscach, gdzie jeszcze przed chwil\'b9\par trzyma\'b3y j\'b9 palce Geoffreya. - B\'ead\'ea ca\'b3a posiniaczona, i to\par za twoj\'b9 spraw\'b9, a nie za spraw\'b9 wrog\'f3w. Chyba nie\par zdajesz sobie sprawy z w\'b3asnej si\'b3y.\par Geoffrey nie odpowiedzia\'b3 od razu. Najpierw zapali\'b3\par dwie \'9cwiece i usiad\'b3 po turecku przed \'bfon\'b9. Gdy Elizabeth\par ujrza\'b3a jego twarz, po\'bfa\'b3owa\'b3a, \'bfe nie ma odwagi zdmu-\par chn\'b9\'e6 \'9cwiec. By\'b3 bezgranicznie w\'9cciek\'b3y, o czym \'9cwiad-\par czy\'b3o pulsuj\'b9ce \'9cci\'eagno na szyi. Odsun\'ea\'b3a si\'ea wi\'eac odro-\par bin\'ea i czuj\'b9c za plecami \'9ccian\'ea namiotu, przygotowa\'b3a si\'ea\par na pot\'ea\'bfne ryki.\par - Odpowiesz mi na pytania zwyk\'b3ym \f1\'84tak" lub \'84nie",\par Elizabeth - zacz\f0\'b9\'b3 Geoffrey. Zaskoczy\'b3 j\'b9 spokojnym,\par prawie czu\'b3ym tonem g\'b3osu, w kt\'f3rym mo\'bfna te\'bf by\'b3o\par zauwa\'bfy\'e6 pewne dr\'bfenie. C\'f3\'bf to znowu za gra? - zasta-\par nawia\'b3a si\'ea. O ile dobrze widzia\'b3a, by\'b3 przecie\'bf bliski\par wielkiego wybuchu.\par - Geoffrey, chc\'ea...\par - Zwyk\'b3ym \f1\'84tak" lub \'84nie" - powt\'f3rzy\f0\'b3, cedz\'b9c ka\'bfde\par s\'b3owo.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i czeka\'b3a. Patrzy\'b3a, jak m\'b9\'bf\par bierze kilka dr\'bf\'b9cych oddech\'f3w i k\'b3adzie swe wielkie\par d\'b3onie na kolanach. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe r\'f3wnie\'bf r\'eace mu\par dr\'bfa\'b3y, zanim da\'b3 im oparcie, szybko jednak przesta\'b3a\par o tym my\'9cle\'e6 i z powrotem spojrza\'b3a mu w oczy.\par - Si\'b3\'b9 rzeczy pods\'b3ucha\'b3em twoj\'b9 rozmow\'ea z Rogerem\par - ci\'b9gn\'b9\'b3 Geoffrey z t\'b9 sam\'b9 oszuka\'f1cz\'b9 \'b3agodno\'9cci\'b9. -\par Ale mo\'bfe jednak si\'ea przes\'b3ysza\'b3em. Jestem rozs\'b9dnym\par cz\'b3owiekiem. Mimo to przysi\'b9g\'b3bym na miecz Wilhelma,\par \'bfe s\'b3ysza\'b3am, jak m\'f3wisz Rogerowi, \'bfe nie umiesz p\'b3ywa\'e6.\par - G\'b3os nabiera\'b3 mocy. Elizabeth otworzy\'b3a usta, chc\'b9c\par powiedzie\'e6 co\'9c, co zapobiegnie nast\'eapnej g\'b3o\'9cnej k\'b3\'f3tni,\par ale Geoffrey zas\'b3oni\'b3 jej usta r\'eak\'b9. - Tylko odpowiedz!\par Czy umiesz p\'b3ywa\'e6?\par Poniewa\'bf nadal trzyma\'b3 jej d\'b3o\'f1 na ustach, wi\'eac mog\'b3a\par jedynie pokr\'eaci\'e6 g\'b3ow\'b9. Ten w\'b9t\'b3y gest wywo\'b3a\'b3 u m\'ea\'bfa\par nast\'eapny przyp\'b3yw furii.\par - Wskoczy\'b3a\'9c do wody wiedz\'b9c, \'bfe nie umiesz p\'b3ywa\'e6?\par - spyta\'b3 z niedowierzaniem.\par - Trzyma\'b3am si\'ea liny i...\par - Po prostu \f1\'84tak" lub \'84nie", pami\f0\'eataj - zagrzmia\'b3 tak,\par \'bfe a\'bf zatrz\'b9s\'b3 si\'ea namiot.\par Ja nic nie robi\'ea po prostu, mia\'b3a ochot\'ea powiedzie\'e6.\par Uzna\'b3a jednak, \'bfe z Geoffreyem trudno rozs\'b9dnie rozma-\par wia\'e6. Skoro nie chce us\'b3ysze\'e6 ca\'b3ej prawdy, niech si\'ea\par z\'b3o\'9cci.\par - Tak - powiedzia\'b3a, sk\'b3adaj\'b9c d\'b3onie na podo\'b3ku.\par G\'b3o\'9cny kaszel przed namiotem odwr\'f3ci\'b3 uwag\'ea Geof-\par freya od Elizabeth.\par - Wej\'9c\'e6 - zagrzmia\'b3 g\'b3o\'9cniej, ni\'bf zamierza\'b3.\par Roger uni\'f3s\'b3 jedn\'b9 r\'eak\'b9 klap\'ea wej\'9cciow\'b9. W drugiej\par trzyma\'b3 drewnian\'b9 tac\'ea. Bez s\'b3owa postawi\'b3 j\'b9 na ziemi\par mi\'eadzy ma\'b3\'bfonkami i wycofa\'b3 si\'ea na dw\'f3r.\par Taca by\'b3a zape\'b3niona plastrami \'9cwie\'bfej pieczeni, skiba-\par mi twardego chleba i le\'9cnymi owocami, ale ani \'bfona, ani\par m\'b9\'bf nie wyci\'b9gn\'eali d\'b3oni w stron\'ea jedzenia. Roger pojawi\'b3\par si\'ea ponownie, nios\'b9c kubek i sk\'f3rzany buk\'b3ak, wype\'b3nio-\par ny, jak s\'b9dzi\'b3a Elizabeth, winem lub wod\'b9. Elizabeth\par podnios\'b3a wzrok na rycerza i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, ale Roger\par patrzy\'b3 w inn\'b9 stron\'ea, wi\'eac nie zauwa\'bfy\'b3.\par - Dzi\'eakuj\'ea, Roger - powiedzia\'b3a, gdy wasal odwr\'f3ci\'b3\par si\'ea do wyj\'9ccia. Nie odpowiedzia\'b3 wprawdzie ani s\'b3owem,\par ale zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe nieznacznie skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Nie dzi\'eakuje si\'ea wasalowi za spe\'b3nianie obowi\'b9zku -\par pouczy\'b3 j\'b9 Geoffrey. Wzi\'b9\'b3 du\'bf\'b9 pajd\'ea chleba, prze\'b3ama\'b3\par i poda\'b3 jej po\'b3ow\'ea.\par - Dlaczego? - spyta\'b3a, bior\'b9c do r\'eaki chleb. - Prze-\par cie\'bf wy\'9cwiadczy\'b3 nam uprzejmo\'9c\'e6. Wypada mu podzi\'eako-\par wa\'e6.\par - Wcale nie. On spe\'b3nia sw\'f3j obowi\'b9zek, \'bfono. Ka\'bfdy\par ma swoje obowi\'b9zki i zobowi\'b9zania... tak ju\'bf jest na\par \'9cwiecie - stwierdzi\'b3 z naciskiem. - Dzi\'eakuj\'b9c, dajesz mu\par do zrozumienia, \'bfe zdarza mu si\'ea nie wype\'b3nia\'e6 obowi\'b9z-\par k\'f3w zadowalaj\'b9co. Inaczej musia\'b3aby\'9c dzi\'eakowa\'e6 za ka\'bf-\par dym razem, gdy wasal \'9cwiadczy ci jak\'b9\'9c us\'b3ug\'ea.\par - To dlatego nigdy nie s\'b3ysza\'b3am, \'bfeby\'9c powiedzia\'b3\par \f1\'84dzi\f0\'eakuj\'ea" albo pochwali\'b3 swoich ludzi... nie m\'f3wi\'b9c\par o mnie! - Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o i ulegaj\'b9c nieod-\par partej pokusie, doda\'b3a: - Che\'b3pisz si\'ea, \'bfe jeste\'9c rozs\'b9dnym\par cz\'b3owiekiem, a przed chwil\'b9 powiedzia\'b3e\'9c moim zdaniem\par ca\'b3kowit\'b9 bzdur\'ea. Je\'9cli kto\'9c jest komu\'9c wdzi\'eaczny i o tym\par m\'f3wi, to wcale nie oznacza, \'bfe jest s\'b3aby. - Na wszelki\par wypadek popar\'b3a rozumowanie autorytetem Ko\'9ccio\'b3a, cy-\par tuj\'b9c z pami\'eaci: - B\'b3ogos\'b3awieni s\'b3abi, albowiem oni\par posi\'b9d\'b9 ziemi\'ea.\par - Cisi! - rykn\'b9\'b3 Geoffrey. - To cisi posi\'b9d\'b9 ziemi\'ea,\par \'bfono. A ja nie jestem ani s\'b3aby, ani cichy i wcale nie mam\par ochoty posi\'b9\'9c\'e6 ziemi.\par - Wcale nie chcia\'b3am tego powiedzie\'e6 - zaprotesto-\par wa\'b3a Elizabeth. - Stwierdzi\'b3am tylko, \'bfe...\par - Do\'9c\'e6! Nie g\'b3o\'9c mi tu nauk o tym, o czym nie masz\par poj\'eacia. B\'f3g \'9cwiadkiem, \'bfe straci\'b3em do ciebie cierpli-\par wo\'9c\'e6. Odk\'b9d ci\'ea spotka\'b3em, wodzisz mnie za nos. Nie\par pozwol\'ea na to! W moim \'bfyciu rz\'b9dzi dyscyplina. Dyscy-\par plina! Wiem, \'bfe to s\'b3owo jest obce twej naturze, ale\par przysi\'eagam, \'bfe ju\'bf nied\'b3ugo. Nieodpowiedzialne kaprysy,\par nie zaplanowane czyny, to wszystko mo\'bfe si\'ea sko\'f1czy\'e6\par \'9cmierci\'b9. Gdybym przypadkiem ci\'ea dzi\'9c nie spotka\'b3, praw-\par dopodobnie by\'b3aby\'9c teraz w r\'eakach Ruperta. Czy zastana-\par wia\'b3a\'9c si\'ea nad tym? - spyta\'b3. Zanim jednak zd\'b9\'bfy\'b3a\par odpowiedzie\'e6, zada\'b3 jej nast\'eapne pytanie: - A gdzie by\'b3a-\par by\'9c teraz, gdyby cz\'b3owiek, kt\'f3ry trzyma\'b3 lin\'ea, nagle pad\'b3\par w boju?\par - Chcesz, \'bfebym ci powiedzia\'b3a, \'bfe post\'b9pi\'b3am wyj\'b9t-\par kowo g\'b3upio? - spyta\'b3a cicho Elizabeth.\par - Nie chc\'ea, \'bfeby\'9c m\'f3wi\'b3a to, co dobrze wiem -\par oznajmi\'b3. - Pos\'b3uchaj, \'bfono. Pomoc Rogerowi by\'b3a...\par aktem odwagi z twojej strony. Ale decyzja, by okaza\'e6 mi\par nielojalno\'9c\'e6... - Geoffrey pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9: -jest niewyba-\par czalna.\par Jego g\'b3os brzmia\'b3 oboj\'eatnie i Elizabeth poczu\'b3a si\'ea,\par jakby w\'b3a\'9cnie zapad\'b3 wyrok na jej przysz\'b3o\'9c\'e6. Zn\'f3w jej\par my\'9cli ogarn\'b9\'b3 ca\'b3kowity zam\'eat. Je\'9cli jej post\'eapek by\'b3\par niewybaczalny, to jak mia\'b3o wygl\'b9da\'e6 jej \'bfycie z Geoffre-\par yem?\par - Owszem, wyzna\'b3am ci, \'bfe jecha\'b3am do Ruperta, ale\par przecie\'bf zmieni\'b3am zdanie w\'b3a\'9cnie dlatego, \'bfe nie chcia-\par \'b3am by\'e6 wobec ciebie nielojalna - powiedzia\'b3a. - Czy to\par jest dla ciebie niewybaczalne?\par - Tak - potwierdzi\'b3 Geoffrey. - Okaza\'b3a\'9c nielojalno\'9c\'e6\par w chwili opuszczenia Montwright.\par - Mo\'bfe i masz racj\'ea, ale nie pojmowa\'b3am tego, p\'f3ki\par nie opu\'9cci\'b3am zamkowych bram. A potem zawr\'f3ci\'b3am\par i ju\'bf jecha\'b3am do domu, i wtedy mnie znalaz\'b3e\'9c.\par - Dla mnie to niewielka r\'f3\'bfnica, kiedy poj\'ea\'b3a\'9c swoj\'b9\par nielojalno\'9c\'e6 - odburkn\'b9\'b3.\par - I nie mo\'bfesz znale\'9f\'e6 w sercu ch\'eaci przebaczenia? -\par spyta\'b3a. \'afa\'b3owa\'b3a, \'bfe go urazi\'b3a, a na pewno tak by\'b3o, cho\'e6\par Geoffrey nigdy by si\'ea do tego nie przyzna\'b3. Ale jednocze\'9c-\par nie trawi\'b3a j\'b9 z\'b3o\'9c\'e6, \'bfe m\'b9\'bf tak sztywno my\'9cli.\par - Nie wiem - przyzna\'b3 Geoffrey. - Nigdy przedtem to\par si\'ea nie zdarzy\'b3o. Niewielu ludzi odwa\'bfy\'b3o si\'ea na nielojal-\par no\'9c\'e6 wobec nie, a ci kt\'f3rzy spr\'f3bowali, le\'bf\'b9 w grobie.\par \'afo\'b3nierzowi, kt\'f3ry dopu\'9cci\'b3 si\'ea nielojalno\'9cci, nigdy nie\par pozwoli\'b3em zosta\'e6 w moim otoczeniu.\par - Jak wobec tego b\'eadzie nam si\'ea dalej uk\'b3ada\'e6? -\par spyta\'b3a, usi\'b3uj\'b9c zachowa\'e6 r\'f3wnie oboj\'eatny ton jak Geof-\par frey.\par - Przesz\'b3o\'9cci nie mo\'bfna zmieni\'e6 - odpar\'b3. - Masz si\'ea\par nauczy\'e6 obowi\'b9zk\'f3w \'bfony, ale nie b\'ead\'ea ci t\'b3umaczy\'b3, jakie\par to obowi\'b9zki. W ka\'bfdym razie na pocz\'b9tek, o tak, na\par pocz\'b9tek twoim obowi\'b9zkiem jest da\'e6 mi syna.\par - Czy nie przysz\'b3o ci do g\'b3owy, \'bfe mog\'b3abym sk\'b3ama\'e6\par i powiedzie\'e6, \'bfe pojecha\'b3am do Ruperta ofiarowa\'e6 mu\par s\'b3owa pocieszenia? - spyta\'b3a wyzywaj\'b9co Elizabeth.\par - Przejrza\'b3bym twoje k\'b3amstwo - odrzek\'b3 Geoffrey,\par wykrzywiaj\'b9c twarz.\par - Szczero\'9cci\'b9 przynios\'b3am zgub\'ea naszemu ma\'b3\'bfe\'f1stwu.\par Czy tak ju\'bf jest na \'9cwiecie?\par - Nie wiem. Musz\'ea to przemy\'9cle\'e6. Nie mam zwyczaju\par robi\'e6 niczego w po\'9cpiechu tak jak ty.\par - Wobec tego we\'9f te\'bf pod uwag\'ea to, co ci teraz powiem\par - Elizabeth przesta\'b3a wreszcie ukrywa\'e6 z\'b3o\'9c\'e6. - Twier-\par dzisz, \'bfe nie mo\'bfesz mi przebaczy\'e6. Teraz ja m\'f3wi\'ea, \'bfe\par nie mog\'ea przebaczy\'e6 tobie. Da\'b3am ci mi\'b3o\'9c\'e6 wiedz\'b9c, \'bfe\par jej nie odwzajemniasz. Okazywa\'b3am ci zrozumienie, cho-\par cia\'bf ty nie okazywa\'b3e\'9c mi go ani troch\'ea. Przyznaj\'ea, \'bfe\par zachwia\'b3am si\'ea w zaufaniu do ciebie, ale tylko z powodu\par innej przysi\'eagi, kt\'f3r\'b9 z\'b3o\'bfy\'b3am wcze\'9cniej, przysi\'eagi, kt\'f3ra\par by\'b3a g\'b3upia, bo mia\'b3a za cel zemst\'ea. Ofiarowa\'b3am ci moje\par cia\'b3o i moj\'b9 przysz\'b3o\'9c\'e6, uczciwo\'9c\'e6 i serce, a ty m\'f3wisz\par o obowi\'b9zku i dyscyplinie. B\'ead\'ea teraz chowa\'e6 mi\'b3o\'9c\'e6 do\par ciebie w sercu, a nie dzieli\'e6 si\'ea z tob\'b9 jej rado\'9cci\'b9. Nie\par wiem, czy potrafi\'ea tak pow\'9cci\'b9gn\'b9\'e6 uczucia, ale B\'f3g mi\par \'9cwiadkiem, \'bfe spr\'f3buj\'ea. Jeste\'9c cz\'b3owiekiem, kt\'f3rego wy-\par j\'b9tkowo trudno kocha\'e6 i b\'ead\'ea sobie to codziennie powta-\par rza\'e6 dla przypomnienia. A je\'9cli kiedy\'9c postanowisz jednak\par mi wybaczy\'e6 - powiedzia\'b3a z pogard\'b9 w g\'b3osie - to mo\'bfe\par i ja zdecyduj\'ea si\'ea wybaczy\'e6 tobie lekcewa\'bfenie wszyst-\par kiego, co ci ofiarowa\'b3am.\par - Niech tak b\'eadzie - odpar\'b3 Geoffrey, r\'f3wnie z\'b3y jak\par ona. - Dawaj mi tylko to, czego sobie \'bfycz\'ea, a b\'eadzie nam\par si\'ea uk\'b3ada\'e6 ca\'b3kiem dobrze. Mi\'b3o\'9c\'e6 i czu\'b3o\'9c\'e6 zachowaj dla\par naszych dzieci. Ja jej nie potrzebuj\'ea.\par Elizabeth uzna\'b3a, \'bfe niebiosa maj\'b9 j\'b9 w swej opiece, bo\par Geoffrey wyszed\'b3 z namiotu, zanim wybuchn\'ea\'b3a p\'b3aczem.\par Nie chcia\'b3a, \'bfeby zobaczy\'b3, jak g\'b3\'eaboko j\'b9 urazi\'b3, jak\par bardzo z\'b3ama\'b3 jej ducha i odebra\'b3 wszelkie ch\'eaci. \'a3zy\par by\'b3yby dla niego \'9cwiadectwem jeszcze jednej s\'b3abo\'9cci,\par jeszcze jednej skazy na charakterze. Przed poznaniem\par Geoffreya nie mia\'b3a poj\'eacia, ile u\'b3omno\'9cci wkrad\'b3o si\'ea do\par jej osoby. Zawsze uczono j\'b9 wyszukiwa\'e6 w ludziach to co\par dobre, godzi\'e6 si\'ea z ich niedoskona\'b3o\'9cciami. Geoffreya\par najwyra\'9fniej uczono czego\'9c wr\'eacz przeciwnego. Znale\'9f\'e6\par skaz\'ea i atakowa\'e6... czy tak w\'b3a\'9cnie my\'9cli Geoffrey? -\par zastanawia\'b3a si\'ea. By\'b3a jednak zbyt wyczerpana fizycznie\par i uczuciowo, \'bfeby to teraz rozwa\'bfa\'e6. Zdj\'ea\'b3a mokre ubranie\par i rozwiesi\'b3a na linie w namiocie. Stara\'b3a si\'ea odp\'eadzi\'e6 od\par siebie dr\'eacz\'b9ce my\'9cli. Owini\'eata derk\'b9, skuli\'b3a si\'ea na\par s\'b3omianym sienniku i w g\'b3\'eabokim roz\'bfaleniu usn\'ea\'b3a.\par 11\par Wszystko by\'b3o gotowe. Atak na zamek Ruperta mia\'b3 si\'ea\par rozpocz\'b9\'e6 o \'9cwicie. Geoffrey przydzieli\'b3 dwudziestu ludzi\par do ochrony Elizabeth. Nie by\'b3o bowiem czasu, by odwie\'9f\'e6\par j\'b9 przed walk\'b9 do Montwright.\par Buntownicy jako\'9c si\'ea dowiedzieli o zamiarach Geof-\par freya, czego dowodzi\'b3a potyczka nad jeziorem, by\'b3 wi\'eac\par najwy\'bfszy czas na zako\'f1czenie sprawy. Rupert nie by\'b3\par g\'b3upcem. Zw\'b3oka pozwoli\'b3aby mu zebra\'e6 poka\'9fn\'b9 armi\'ea\par r\'f3\'bfnych niezadowolonych ludzi.\par Geoffrey szed\'b3 powoli wzd\'b3u\'bf brzegu jeziora, obmy\'9cla-\par j\'b9c przy \'9cwietle ksi\'ea\'bfyca plan ataku. Przez chwil\'ea rozwa-\par \'bfa\'b3, czy r\'f3wny mu si\'b3\'b9 i maj\'b9tkiem senior Ruperta nie\par ostrzeg\'b3 swego wasala przed niebezpiecze\'f1stwem. Zaraz\par jednak pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. Niemo\'bfliwe, zna\'b3 przecie\'bf Owena\par z Davies, co prawda nie najlepiej, ale wystarczaj\'b9co, by\par by\'e6 pewnym jego s\'b3owa. Geoffrey zawczasu wys\'b3a\'b3 do\par Davies kuriera, kt\'f3ry wyja\'9cni\'b3 nie tylko jego zamierzenia,\par lecz tak\'bfe co wa\'bfniejsze ich przyczyny. Owen odpowie-\par dzia\'b3 natychmiast przez swojego kuriera, \'bfe nie zamierza\par poprze\'e6 zbuntowanego wasala. Zaoferowa\'b3 te\'bf pomoc.\par Nie, pomy\'9cla\'b3 jeszcze raz Geoffrey. Owen sam stan\'b9\'b3by\par przeciwko Rupertowi, gdyby on, Geoffrey, z tego zre-\par zygnowa\'b3. Pan zamku Davies r\'f3wnie\'bf wysoko ceni\'b3 lojal-\par \par no\'9c\'e6.\par Przepowiedziawszy sobie plan bitwy, Geoffrey zwr\'f3ci\'b3\par my\'9cli ku \'bfonie. Skrzywi\'b3 si\'ea gniewnie w ciemno\'9cci, kiedy\par przypomnia\'b3y mu si\'ea ostre s\'b3owa, kt\'f3re zamienili. Wie-\par dzia\'b3, \'bfe zrani\'b3 \'bfon\'ea obelgami i oskar\'bfeniami. Nie chcia\'b3\par jej rani\'e6, przyznawa\'b3 w skryto\'9cci ducha, uzna\'b3 jednak, \'bfe\par jest to jedyny s\'b3uszny spos\'f3b post\'eapowania z Elizabeth.\par Bo\'bfe, jego \'bfona nieustannie na co\'9c si\'ea nara\'bfa\'b3a, nie\par po\'9cwi\'eacaj\'b9c nawet przelotnej my\'9cli swojemu bezpiecze\'f1-\par stwu. I jeszcze chcia\'b3a mu co\'9c wyja\'9cnia\'e6.\par - Ech! - mrukn\'b9\'b3 pod nosem. - \'a3adne mi wyja\'9cnienia.\par - Skoczy\'b3a do wody, nie maj\'b9c zielonego poj\'eacia, jak si\'ea\par z niej wydostanie. Odda\'b3a \'bfycie w r\'eace jednego cz\'b3owie-\par ka, trzymaj\'b9cego koniec liny. W og\'f3le nie przysz\'b3o jej do\par g\'b3owy, \'bfe ten cz\'b3owiek mo\'bfe zgin\'b9\'e6. Mimo to mia\'b3a\par gotow\'b9 mow\'ea na jego u\'bfytek i wyg\'b3osi\'b3aby j\'b9, gdyby\par zechcia\'b3 pos\'b3ucha\'e6. Na domiar z\'b3ego chcia\'b3a te\'bf wyja\'9cni\'e6,\par sk\'b9d wzi\'ea\'b3a si\'ea bez ochrony w \'9crodku lasu. Tak, w tym\par rzecz, uzna\'b3 Geoffrey, przy\'9cpieszaj\'b9c kroku. Dlatego nie\par mog\'ea wyzby\'e6 si\'ea gniewu. Ona mnie zlekcewa\'bfy\'b3a. Mnie,\par moj\'b9 pozycj\'ea, moj\'b9 w\'b3adz\'ea. Znienacka pojecha\'b3a sobie\par gdzie\'9c samopas. Jego mo\'bfliwo\'9cci, si\'b3a, umiej\'eatno\'9cci nie\par zrobi\'b3y na niej najmniejszego wra\'bfenia. By\'b3a tak pewna\par siebie, \'bfe postanowi\'b3a sama zrealizowa\'e6 swe plany. Geof-\par frey potkn\'b9\'b3 si\'ea o ga\'b3\'b9\'9f, przystan\'b9\'b3 i wtedy nagle sobie\par u\'9cwiadomi\'b3, \'bfe Elizabeth po prostu go nie potrzebuje.\par Ten zaskakuj\'b9cy cios wprawi\'b3 go w oszo\'b3omienie. No\par nie, przecie\'bf ona mnie potrzebuje, mrukn\'b9\'b3 pod nosem.\par Jest delikatna, niedo\'9cwiadczona, nie umie oszukiwa\'e6, kr\'f3t-\par ko m\'f3wi\'b9c, zdana na w\'b3asne si\'b3y nie prze\'bfy\'b3aby ani\par jednego dnia. Ale przez d\'b3u\'bfszy czas mieszka\'b3a sama\par w lesie, przypomnia\'b3 sobie. Dopiero potem skorzysta\'b3a\par z jego pomocy. Na Boga, teraz te\'bf mnie potrzebuje,\par pomy\'9cla\'b3. Tylko nie zdaje sobie z tego sprawy... jeszcze\par nie. Tfu, ale\'bf brakuje jej wychowania! Czy ona nigdy si\'ea\par nie nauczy, jak jest na tym \'9cwiecie?\par Rozczarowania minionego dnia i panuj\'b9cy w umy\'9cle\par chaos mocno go znu\'bfy\'b3y. Szed\'b3 dalej nad brzegiem jeziora,\par skupiwszy si\'ea z kolei na postawie \'bfony. Pragn\'b9\'b3 j\'b9 zrozu-\par mie\'e6. Czy Elizabeth nie obawia si\'ea \'bfadnych niebezpie-\par cze\'f1stw? Czy nie zdaje sobie sprawy, jakim piek\'b3em s\'b9 dla\par niego te jej szale\'f1cze pomys\'b3y? Czy nie obchodzi jej, ile\par dla niego znaczy? W tym momencie Geoffrey u\'9cwiadomi\'b3\par sobie prawd\'ea. Nie. Na pewno nie, bo i sk\'b9d Elizabeth\par mia\'b3aby wiedzie\'e6, ile dla niego znaczy? Postara\'b3 si\'ea\par przecie\'bf, by t\'ea prawd\'ea ukry\'e6, g\'b3upio ukry\'e6, nawet przed\par sob\'b9. Do diab\'b3a! Kocha\'b3 j\'b9, z ca\'b3ego serca i ca\'b3ej duszy.\par Nigdy nie przypuszcza\'b3, \'bfe jest zdolny do takiego uczucia.\par Pocz\'b9tkowo to odkrycie wcale go nie zachwyci\'b3o, zacz\'b9\'b3\par si\'ea zastanawia\'e6 nad jego konsekwencjami. Wkr\'f3tce jednak\par szeroko si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3.\par Przypomnia\'b3 sobie, \'bfe wyzwa\'b3 \'bfon\'ea od g\'b3upich. C\'f3\'bf, to\par on by\'b3 g\'b3upi, a nie ona. Oskar\'bfy\'b3 j\'b9 o zaprzedanie si\'ea\par zem\'9ccie, o egoizm i w\'b9skie my\'9clenie. W og\'f3le nie przyj\'b9\'b3\par do wiadomo\'9cci zapewnie\'f1, \'bfe zemsta przesta\'b3a mie\'e6 dla\par niej znaczenie. Teraz przyzna\'b3 jednak, \'bfe sam nie jest\par wolny od najwi\'eakszej wady, jak\'b9 wypomnia\'b3 \'bfonie. No\par tak, obdarza j\'b9 w\'b3asnymi wadami. Gdy jeszcze by\'b3 gierm-\par kiem Wilhelma, kr\'f3l wspomnia\'b3 mu kiedy\'9c, \'bfe przeciwni-\par kowi najcz\'ea\'9cciej przypisuje si\'ea w\'b3asne wady. Nie wzi\'b9\'b3\par sobie tej nauki do serca, nie s\'b9dzi\'b3 bowiem, \'bfe ma ona\par zastosowanie tak\'bfe poza polem bitwy. Dopiero teraz\par zrozumia\'b3, jak bardzo si\'ea myli\'b3. To jemu chodzi tylko\par o jedno: pragnie utrzyma\'e6 \'bfon\'ea na dystans, nie chce by\'e6\par dla niej czu\'b3y i opieku\'f1czy. I to on wyzwa\'b3 j\'b9 od g\'b3upich!\par Jak ona to zrobi\'b3a? - zamy\'9cli\'b3 si\'ea. W jaki spos\'f3b tak\par nim ow\'b3adn\'ea\'b3a? Urod\'b9? Owszem, by\'b3a \'b3adna, nawet z ka\'bf-\par dym dniem coraz \'b3adniejsza, ale przecie\'bf widywa\'b3 ju\'bf\par wi\'eaksze pi\'eakno\'9cci. Nie, ta mi\'b3o\'9c\'e6 nie by\'b3a taka p\'b3ytka.\par To inteligencja, odwaga, wigor i lojalno\'9c\'e6 Elizabeth pod-\par bi\'b3y jego serce. \'afona stara\'b3a mu si\'ea we wszystkim dor\'f3w-\par na\'e6.\par Podni\'f3s\'b3 z ziemi kamie\'f1 i cisn\'b9\'b3 go do jeziora. Przyjrza\'b3\par si\'ea, jak po wodzie rozchodz\'b9 si\'ea koliste zmarszczki.\par Przysz\'b3o mu do g\'b3owy, \'bfe Elizabeth przypomina ten\par w\'b3a\'9cnie kamie\'f1. To, co robi, m\'b9ci w niejednym ludzkim\par \'bfyciu, tak jak kamie\'f1 zam\'b9ci\'b3 nieruchom\'b9 powierzchni\'ea\par jeziora. Teraz sta\'b3a si\'ea o\'9crodkiem jego \'bfycia, a ignoruj\'b9c\par ten fakt pope\'b3nia\'b3 najzwyklejsz\'b9 g\'b3upot\'ea.\par Wyraz b\'f3lu i opuszczenia, kt\'f3ry ujrza\'b3 w oczach Eliza-\par beth, dr\'eaczy\'b3 go przez ca\'b3\'b9 powrotn\'b9 drog\'ea do obozowiska.\par Nie chcia\'b3 s\'b3ucha\'e6 jej wyja\'9cnie\'f1, skwapliwie potwierdzi\'b3,\par \'bfe by\'b3a nielojalna. Zrobi\'b3 to w chwili gniewu. Teraz\par przyznawa\'b3 jednak, \'bfe wybra\'b3 naj\'b3atwiejsze rozwi\'b9zanie.\par Nie znalaz\'b3 w sobie ani przebaczenia, ani wyrozumia\'b3o\'9cci.\par W gruncie rzeczy obszed\'b3 si\'ea z ni\'b9 nieuczciwie, bo tak\par naprawd\'ea Elizabeth nie pope\'b3ni\'b3a najmniejszej nielojalno-\par \'9cci. Wiedz\'b9c, jak\'b9 wag\'ea \'bfona przywi\'b9zuje do lojalno\'9cci,\par nie wyprowadzi\'b3 jej z b\'b3\'eadu, niech si\'ea wstydzi. Mia\'b3\par nadziej\'ea, \'bfe wtedy rozwa\'bfy swoje post\'eapowanie i stanie\par si\'ea potuln\'b9 \'bfon\'b9. Potuln\'b9 i uleg\'b3\'b9. Zachichota\'b3, u\'9cwiada-\par miaj\'b9c sobie nagle, \'bfe Elizabeth pr\'eadzej zrobi si\'ea paskudna\par i garbata ni\'bf uleg\'b3a. Zreszt\'b9 w g\'b3\'eabi serca bardzo si\'ea z tego\par cieszy\'b3.\par O pos\'b3usze\'f1stwo b\'ead\'b9 si\'ea niew\'b9tpliwie spiera\'e6 i spiera\'e6\par bez ko\'f1ca. Geoffrey wyobra\'bfa\'b3 sobie teraz te utarczki\par z niejak\'b9 przyjemno\'9cci\'b9. Roze\'9cmia\'b3 si\'ea grzmi\'b9co, a\'bf echo\par ponios\'b3o jego g\'b3os na drug\'b9 stron\'ea jeziora. Tak, Elizabeth\par nauczy\'b3a go te\'bf, jak si\'ea \'9cmia\'e6. Obawia\'b3 si\'ea, \'bfe wkr\'f3tce\par przyjdzie kolej na nauk\'ea skakania przez p\'b3on\'b9c\'b9 obr\'eacz.\par Widzia\'b3 tak\'b9 sztuczk\'ea na jarmarku, z tresowanym\par nied\'9fwiedziem. Dotar\'b3o wreszcie do niego, \'bfe Elizabeth\par pragnie go zmieni\'e6 na lepsze, tak samo jak on j\'b9. Ja\par pr\'f3buj\'ea si\'b3y, ona \'b3agodno\'9cci i oboje na tym wygrywamy,\par bo w naszej mi\'b3o\'9cci jest jedno i drugie. O tak, westchn\'b9\'b3\par Geoffrey. Pasujemy do siebie. Przy\'9cpieszy\'b3 kroku, by jak\par najszybciej znale\'9f\'e6 si\'ea z \'bfon\'b9.\par Co teraz robi\'e6? - zastanawia\'b3 si\'ea. Nied\'b3ugo wyzna jej\par mi\'b3o\'9c\'e6. Gdy zamieszkaj\'b9 w jego domu, gdy Elizabeth\par b\'eadzie ju\'bf bezpieczna w jego murach, wtedy b\'eadzie m\'f3g\'b3\par naprawi\'e6 z\'b3o, kt\'f3re dzisiaj wyrz\'b9dzi\'b3. Wtedy jej powie.\par Tymczasem postanowi\'b3 nadal kry\'e6 si\'ea za mask\'b9 oboj\'eatno-\par \'9cci. Mo\'bfe da jej w ten spos\'f3b zas\'b3u\'bfon\'b9 nauczk\'ea. Mo\'bfe\par niezadowolenie, jakie okazuje, zmusi j\'b9 w przysz\'b3o\'9cci do\par wi\'eakszej przezorno\'9cci. Dr\'eaczy\'b3a go co prawda w\'b9tpliwo\'9c\'e6,\par czy wybra\'b3 najlepsz\'b9 lini\'ea post\'eapowania, ale nie potrafi\'b3\par wymy\'9cli\'e6 nic innego. To dziwne, ale zawsze zdawa\'b3o mu\par si\'ea, \'bfe mi\'b3o\'9c\'e6 jest jak kajdany, os\'b3abia ofiar\'ea, na kt\'f3r\'b9\par na\'b3o\'bfono jej p\'eata. Na szcz\'ea\'9ccie zm\'b9drza\'b3. Rozwa\'bfywszy\par wszystko, znalaz\'b3 now\'b9 si\'b3\'ea i poczucie wolno\'9cci. W nie-\par zwykle kr\'f3tkim czasie Elizabeth zaj\'ea\'b3a w jego \'bfyciu\par miejsce miecza i tarczy. Sta\'b3a si\'ea jego si\'b3\'b9. Teraz czu\'b3 si\'ea\par niezwyci\'ea\'bfony.\par Gdy doszed\'b3 do namiotu, \'bfona smacznie spa\'b3a. Przypa-\par trywa\'b3 jej si\'ea d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea, podziwiaj\'b9c zarys n\'f3g,\par a potem szybko si\'ea rozebra\'b3. Ciche czkni\'eacia, rozlegaj\'b9ce\par si\'ea od czasu do czasu, zdradza\'b3y, \'bfe po jego wyj\'9cciu\par Elizabeth p\'b3aka\'b3a. Nie umia\'b3 radzi\'e6 sobie z \'b3zami, tote\'bf by\'b3\par zadowolony, \'bfe oszcz\'eadzi\'b3a mu tego przykrego do\'9cwiad-\par czenia. To, \'bfe sam te \'b3zy wywo\'b3a\'b3, nie mia\'b3o znaczenia.\par Przyrzek\'b3 sobie, \'bfe wkr\'f3tce ul\'bfy jej cierpieniu. Tymcza-\par sem u\'b3o\'bfy\'b3 si\'ea przy niej na s\'b3omie.\par Wyczu\'b3a jego obecno\'9c\'e6, bo natychmiast wtoczy\'b3a si\'ea\par w jego obj\'eacia. By\'b3a zapl\'b9tana w derk\'ea, wi\'eac Geoffrey\par wyswobodzi\'b3 j\'b9 uznaj\'b9c, \'bfe jego cia\'b3o b\'eadzie lepszym\par okryciem i da wi\'eacej ciep\'b3a. Us\'b3ysza\'b3 westchnienie Eliza-\par beth przy swojej piersi i u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea w mroku.\par - We \'9cnie mnie potrzebujesz, \'bfono - szepn\'b9\'b3. A potem\par i on westchn\'b9\'b3 z zadowoleniem.\par Bitwa rozstrzygn\'ea\'b3a si\'ea szybko. Rupert pad\'b3 z r\'eaki\par Rogera. Geoffrey troch\'ea \'bfa\'b3owa\'b3, \'bfe to nie on zabi\'b3 zdrajc\'ea.\par Kaza\'b3 rozebra\'e6 zw\'b3oki i znalaz\'b3 cz\'ea\'9cciowo wygojon\'b9 ran\'ea\par na ramieniu.\par Elizabeth przespa\'b3a wyjazd Geoffreya i jego ludzi\par z obozowiska. Zanim si\'ea zbudzi\'b3a i ubra\'b3a, ju\'bf wracali.\par Roger powiedzia\'b3 jej o \'9cmierci szwagra. Przyj\'ea\'b3a nowi-\par n\'ea z nieprzeniknion\'b9 min\'b9. Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, \'bfe zrozumia\'b3a\par i zacz\'ea\'b3a si\'ea przygotowywa\'e6 do powrotu. Ani razu nie\par spojrza\'b3a przy tym w stron\'ea m\'ea\'bfa, chocia\'bf wiedzia\'b3a, \'bfe\par nic mu si\'ea nie sta\'b3o. Tylko s\'b3ucha\'b3a jego tubalnych rozka-\par z\'f3w.\par Podczas siod\'b3ania klaczy przez giermka nadal ignoro-\par wa\'b3a Geoffreya. Gdy Gerald upora\'b3 si\'ea z uprz\'ea\'bf\'b9, pom\'f3g\'b3\par jej dosi\'b9\'9c\'e6 klaczy, wi\'eac mu podzi\'eakowa\'b3a. By\'b3y to jej\par pierwsze s\'b3owa tego dnia. Poczeka\'b3a, a\'bf Geoffrey do niej\par podjedzie, ale nie zd\'b9\'bfy\'b3a chwyci\'e6 za wodze, bo przesadzi\'b3\par j\'b9 na swojego ogiera z tak\'b9 lekko\'9cci\'b9, jakby zrywa\'b3 le\'9cne\par owoce.\par - Jedziesz ze mn\'b9- stwierdzi\'b3 arogancko. Potem uni\'f3s\'b3\par tarcz\'ea, \'bfeby zas\'b3oni\'e6 j\'b9 przed ga\'b3\'eaziami i ruszyli galopem\par przez las.\par Elizabeth usi\'b3owa\'b3a trzyma\'e6 si\'ea prosto, \'bfeby jak naj-\par mniej go dotyka\'e6 podczas jazdy, ale po dziesi\'eaciu minu-\par tach plecy odm\'f3wi\'b3y jej pos\'b3usze\'f1stwa. Zmo\'bfona niewy-\par god\'b9, opar\'b3a si\'ea o m\'ea\'bfa, udaj\'b9c, \'bfe nie s\'b3yszy jego chicho-\par tu. A\'bf do Montwright nie zamienili ani s\'b3owa. Elizabeth\par nawet by\'b3a z tego zadowolona, po\'9cwi\'eaci\'b3a bowiem te\par godziny na rozmy\'9clania o swojej sytuacji. Musia\'b3a podj\'b9\'e6\par jakie\'9c decyzje. Im wi\'eacej jednak duma\'b3a o wydarzeniach\par poprzedniego wieczora, tym mniej z nich rozumia\'b3a.\par Musia\'b3a przyzna\'e6, \'bfe narobi\'b3a zamieszania, ale przecie\'bf\par jej serce nie k\'b3ama\'b3o. Odk\'b9d porzuci\'b3a pragnienie zemsty,\par przesta\'b3a te\'bf kierowa\'e6 si\'ea ch\'eaci\'b9 osi\'b9gni\'eacia jakichkolwiek\par korzy\'9cci. Ech, Geoffrey, strasznie z ciebie uparty i zatwar-\par dzia\'b3y cz\'b3owiek, pomy\'9cla\'b3a. Dobrze, dam ci to, czego\par chcesz. B\'ead\'ea tak\'b9 \'bfon\'b9, jakiej podobno sobie \'bfyczysz.\par Do wykonania tego postanowienia potrzebna by\'b3a dys-\par cyplina, Elizabeth by\'b3a jednak gotowa podj\'b9\'e6 wyzwanie.\par Sko\'f1czy z na\'9cladowaniem matki i ze staraniami, by ma\'b3-\par \'bfe\'f1stwo by\'b3o czym\'9c, co naprawd\'ea \'b3\'b9czy. Nauczy si\'ea\par zachowywa\'e6 potulnie i w niczym nie oponowa\'e6, bo\par w opinii Geoffreya s\'b9 to, zdaje si\'ea, dwa wa\'bfne obowi\'b9zki\par \'bfony. Nauczy si\'ea nawet szy\'e6, Bo\'bfe dopom\'f3\'bf, by starczy\'b3o\par jej cierpliwo\'9cci. B\'eadzie mu dawa\'b3a wszystko, czego od\par niej wymaga, ale ani odrobiny wi\'eacej. Geoffrey nie potrze-\par buje mi\'b3o\'9cci ani rado\'9cci, by \'bfy\'e6 pe\'b3ni\'b9 \'bfycia. Przez pewien\par czas by\'b3a bardzo zadowolona ze swego przekornego po-\par stanowienia. W pewnej chwili u\'9cwiadomi\'b3a sobie jednak,\par \'bfe jest niezwykle g\'b3upie. Co w og\'f3le mog\'b3a zrobi\'e6, by m\'b9\'bf\par zrozumia\'b3, jakie szcz\'ea\'9ccie traci? Odebra\'e6 mu to, do czego\par ju\'bf zd\'b9\'bfy\'b3 si\'ea przyzwyczai\'e6 i nabra\'e6 upodobania, odpo-\par wiedzia\'b3a sobie. Po\'b3o\'bfy\'e6 kres temu, co by\'b3o przedtem,\par rado\'9cci i okazywaniu uczu\'e6. Wkr\'f3tce Geoffreyowi zacznie\par brakowa\'e6 okazji do wsp\'f3lnego \'9cmiechu i zabawy. No,\par chyba zacznie... Elizabeth rozwa\'bfy\'b3a dok\'b3adnie wszystkie\par konsekwencje. Niech tam, co zreszt\'b9 mia\'b3a do stracenia?\par Przecie\'bf on i tak nigdy jej nie kocha\'b3, czy\'bf nie?\par Dyscyplina i obowi\'b9zek! Ulubione has\'b3o Geoffreya,\par pomy\'9cla\'b3a krzywi\'b9c usta. Chcia\'b3by, \'bfebym s\'b3ucha\'b3a go jak\par piesek i chciwie wyczekiwa\'b3a na \'b3ask\'ea mi\'b3ego s\'b3owa albo\par zdawkowej pochwa\'b3y. Dobrze, m\'ea\'bfu, b\'eadziesz mia\'b3 dys-\par cyplin\'ea i obowi\'b9zek. Jeszcze po\'bfa\'b3ujesz dnia, gdy posta-\par wi\'b3e\'9c te wymagania. Potrafi\'ea by\'e6 tak samo niez\'b3omna jak\par ty. Ju\'bf czas, \'bfeby\'9c dosta\'b3 nauczk\'ea. Najwy\'bfszy czas!\par Nie by\'b3a tak g\'b3upia, by s\'b9dzi\'e6, \'bfe Geoffrey szybko jej\par przebaczy, z czasem jednak na pewno zacznie mi\'eakn\'b9\'e6.\par Do tego czasu b\'eadzie stara\'b3a si\'ea wy\'b3\'b9cznie spe\'b3nia\'e6 jego\par \'bfyczenia. Poczeka, a\'bf zauwa\'bfy w\'b3asne b\'b3\'eady. Nadmiar\par dyscypliny i obowi\'b9zkowo\'9cci powinien go zm\'eaczy\'e6.\par Wr\'f3ci\'b3a my\'9clami do tera\'9fniejszo\'9cci dopiero wtedy, gdy\par otworzy\'b3y si\'ea przed nimi bramy Montwright. Natychmiast\par dostrzeg\'b3a Elslowa, stoj\'b9cego z d\'b3o\'f1mi na biodrach,\par a obok Thomasa. Na twarzy dziadka zobaczy\'b3a ulg\'ea,\par a tak\'bfe z\'b3o\'9c\'e6, kt\'f3rej si\'ea spodziewa\'b3a. Wyje\'bfd\'bfaj\'b9c powin-\par na by\'b3a zostawi\'e6 mu wiadomo\'9c\'e6, \'bfeby si\'ea nie martwi\'b3.\par Naturalnie gdyby to zrobi\'b3a, Elslow pojecha\'b3by za ni\'b9,\par usprawiedliwi\'b3a si\'ea w duchu.\par Geoffrey zeskoczy\'b3 z konia i pom\'f3g\'b3 jej zsi\'b9\'9c\'e6.\par - Niepotrzebnie przysporzy\'b3a\'9c troski dziadkowi - po-\par wiedzia\'b3. - Id\'9f go przeprosi\'e6.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i podesz\'b3a do Elslowa. Gdy\par znalaz\'b3a si\'ea o krok przed nim, przystan\'ea\'b3a, spojrza\'b3a mu\par w oczy i powiedzia\'b3a:\par - Przepraszam ci\'ea, dziadku, za zmartwienie, jakie mia-\par \'b3e\'9c z mojego powodu. Wybacz mi, prosz\'ea. - Spu\'9cci\'b3a oczy\par i czeka\'b3a na odpowied\'9f.\par Elslow dozna\'b3 wielkiej ulgi, widz\'b9c wnuczk\'ea zdrow\'b9\par i ca\'b3\'b9 w obj\'eaciach Geoffreya. Ale ogarnia\'b3y go sprzeczne\par uczucia, jak rodzica po odnalezieniu dziecka, kt\'f3re zgubi\'b3o\par si\'ea gdzie\'9c podczas jarmarku. Mia\'b3 ochot\'ea mocno j\'b9 u\'9cci-\par ska\'e6, lecz zarazem sprawi\'e6 jej porz\'b9dne lanie.\par - K\'b9pa\'b3a\'9c si\'ea w b\'b3ocie? - spyta\'b3, chc\'b9c zyska\'e6 na czasie.\par Elizabeth otar\'b3a d\'b3oni\'b9 kaftan i dopiero potem ponownie\par spojrza\'b3a w oczy dziadkowi, kt\'f3ry natychmiast zauwa\'bfy\'b3\par jej smutek. Zrozumia\'b3, \'bfe wnuczka wcale nie wr\'f3ci\'b3a bez\par szwanku. W jej wn\'eatrzu kry\'b3a si\'ea jaka\'9c uraza, g\'b3\'eaboko,\par akurat tam, gdzie mog\'b3a narobi\'e6 najwi\'eacej szkody. Elslow\par wiedzia\'b3, \'bfe wkr\'f3tce si\'ea dowie, kto sprawi\'b3 Elizabeth tyle\par b\'f3lu.\par - A teraz chod\'9f u\'9cciska\'e6 starego cz\'b3owieka - powie-\par dzia\'b3 czule do wnuczki. - Wyja\'9cnienia mog\'b9 poczeka\'e6.\par Elizabeth rzuci\'b3a si\'ea dziadkowi w ramiona.\par - Czy mi wybaczysz, dziadku? - spyta\'b3a, mocno si\'ea do\par niego przytulaj\'b9c.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe ci wybaczam - odrzek\'b3 Elslow, g\'b3asz-\par cz\'b9c j\'b9 po g\'b3owie. - Id\'9f teraz do siebie zmieni\'e6 ubranie na\par czyste. A potem musisz zajrze\'e6 do tych upartych psich\par bestii. Odk\'b9d znikn\'ea\'b3a\'9c, nie tkn\'ea\'b3y jad\'b3a ani wody. Gdy-\par bym nie wiedzia\'b3, \'bfe to psy, s\'b9dzi\'b3bym, \'bfe martwi\'b9 si\'ea\par o ciebie tak samo jak ja.\par Elizabeth westchn\'ea\'b3a i odesz\'b3a w stron\'ea zamku. Thomas\par chwyci\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea, wi\'eac zatrzyma\'b3a si\'ea i u\'9cmiechn\'ea\'b3a do\par braciszka. Wi\'eacej zach\'eat malec nie potrzebowa\'b3. Natych-\par miast zacz\'b9\'b3 wko\'b3o papla\'e6 o tym, co zrobi\'b3 dziadek, kiedy\par zauwa\'bfy\'b3, \'bfe jej nie ma. Elizabeth nie reagowa\'b3a, p\'f3ki\par Thomas nie spyta\'b3, czy Geoffrey j\'b9zbi\'b3.\par - Co\'9c ty!? Sk\'b9d ci to przysz\'b3o do g\'b3owy? - spyta\'b3a,\par ci\'b9gn\'b9c go za sob\'b9.\par - Bo dziadek powiedzia\'b3, \'bfe powinien - wyja\'9cni\'b3\par z oczywistym rozczarowaniem.\par Elslow za\'b3o\'bfy\'b3 ramiona na piersi i obserwowa\'b3, jak\par wnuczka znika za zamkowymi wrotami. Zaraz potem\par odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Geoffreya i da\'b3 upust rozpieraj\'b9cej go\par z\'b3o\'9cci:\par - Co\'9c ty jej zrobi\'b3?\par - Ja? Co ja jej zrobi\'b3em? - Zdumienie Geoffreya nieco\par podkopa\'b3o przekonanie Elslowa, \'bfe to on zada\'b3 Elizabeth\par taki b\'f3l. - Powiniene\'9c raczej zapyta\'e6, co ona mi zrobi\'b3a!\par Powiem ci, Elslow, \'bfe jak tak dalej b\'eadzie, to p\'f3jd\'ea do\par piachu, zanim jeszcze urodzi mi si\'ea pierworodny.\par - Opowiedz mi, co si\'ea sta\'b3o - za\'bf\'b9da\'b3 Elslow. - Widz\'ea\par kl\'eask\'ea w jej oczach i to mnie martwi. Elizabeth nie ma\par zwyczaju \'b3atwo si\'ea poddawa\'e6. Sk\'b9d to si\'ea u niej wzi\'ea\'b3o?\par - Sama sobie winna - burkn\'b9\'b3 Geoffrey, zirytowany\par przepytywaniem. - Najpierw pojecha\'b3a jak szalona do\par Ruperta, nie maj\'b9c poj\'eacia o niebezpiecze\'f1stwie...\par - To niemo\'bfliwe! - zaprotestowa\'b3 Elslow. - Przecie\'bf...\par - Wiem, wiem. - Geoffrey nie pozwoli\'b3 mu doj\'9c\'e6 do\par g\'b3osu. - Nie mia\'b3a zielonego poj\'eacia, \'bfe to Rupert jest\par winny tej zbrodni. A potem wskoczy\'b3a do jeziora ratowa\'e6\par mojego wasala. I mia\'b3a czelno\'9c\'e6 przyzna\'e6 si\'ea po fakcie, \'bfe\par nie umie p\'b3ywa\'e6. Powiedz mi, Elslow, czy mia\'b3by\'9c do\par mnie pretensje, gdybym sprawi\'b3 jej lanie?\par Elslow, id\'b9cy rami\'ea w rami\'ea z Geoffreyem, skwapliwie\par zaprzeczy\'b3:\par - Ani troch\'ea. Mo\'bfe nawet bym ci pom\'f3g\'b3.\par Spojrzeli na siebie i wybuchn\'eali \'9cmiechem.\par - Tak naprawd\'ea to \'bfaden z nas nie podni\'f3s\'b3by na ni\'b9\par r\'eaki - powiedzia\'b3 Elslow.\par - Musisz dowiedzie\'e6 si\'ea jeszcze o czym\'9c - powiedzia\'b3\par Geoffrey powa\'bfniej\'b9c. - By\'b3em dla niej bardzo szorstki,\par nawet zarzuci\'b3em jej nielojalno\'9c\'e6 i zamierzam traktowa\'e6\par j\'b9 surowo, p\'f3ki nie nauczy si\'ea troch\'ea roztropno\'9cci. Roztro-\par pno\'9cci i dyscypliny. Chyba tylko w ten spos\'f3b mam szan-\par s\'ea zachowa\'e6 j\'b9 przy \'bfyciu. A nie \'bfycz\'ea sobie udziela\'e6 nauk\par nast\'eapnej \'bfonie - zako\'f1czy\'b3.\par - Czy rzeczywi\'9ccie to zrobi\'b3a? - spyta\'b3 Elslow.\par - Co takiego?\par - Uratowa\'b3a wasala?\par - Owszem.\par - Ani przez chwil\'ea w to nie w\'b9tpi\'b3em - o\'9cwiadczy\'b3\par Elslow z b\'b3yskiem w oczach.\par - Nie rozumiesz w czym rzecz, cz\'b3owieku - burkn\'b9\'b3\par rozdra\'bfniony Geoffrey.\par - Nie wykaza\'b3a roztropno\'9cci i dyscypliny?\par - Co takiego? - spyta\'b3 podejrzliwie Geoffrey.\par - Uratowa\'b3a wasala, nie wykazuj\'b9c roztropno\'9cci i dys-\par cypliny?\par - Elslow, nie dra\'bfnij si\'ea ze mn\'b9! Przecie\'bf my\'9cl\'ea o bez-\par piecze\'f1stwie twojej wnuczki! Ona musi nauczy\'e6 si\'ea\par ostro\'bfno\'9cci.\par - R\'f3b, co uwa\'bfasz za najlepsze.\par - Dobrze. W ka\'bfdym razie obiecuj\'ea prowadzi\'e6 j\'b9 deli-\par katnie - przyrzek\'b3 Geoffrey. - Nie jest \'b3atwo zmieni\'e6\par czyje\'9c wieloletnie przyzwyczajenia, nie \'b3ami\'b9c jednocze\'9c-\par nie jego ducha. Elizabeth lubi zrywa\'e6 w\'eadzid\'b3o i stawa\'e6\par d\'eaba. To si\'ea musi zmieni\'e6.\par - Zaraz, zaraz, rozmawiamy o mojej wnuczce czy\par o koniu? - spyta\'b3 z ironi\'b9 Elslow.\par - B\'ead\'ea wi\'eac robi\'b3 to, co uwa\'bfam za najlepsze -\par powiedzia\'b3 Geoffrey, ignoruj\'b9c przytyk. - Nie chc\'ea jej\par straci\'e6.\par Elslow by\'b3 do\'9c\'e6 bystry, by zrozumie\'e6, \'bfe Geoffrey\par osi\'b9gn\'b9\'b3 szczyt wylewno\'9cci. Skin\'b9\'b3 wi\'eac g\'b3ow\'b9 i szybko\par zmieni\'b3 temat. Zacz\'b9\'b3 dopytywa\'e6 si\'ea o szczeg\'f3\'b3y bitwy,\par w kt\'f3rej zgin\'b9\'b3 Rupert.\par Na ten temat Geoffrey udziela\'b3 wyja\'9cnie\'f1 du\'bfo ch\'eatniej.\par Opisa\'b3 dok\'b3adnie zastosowan\'b9 taktyk\'ea i jej skutek.\par - Skoro Rupert nie \'bfyje, to jak dowiedziesz wsp\'f3\'b3-\par udzia\'b3u Belwaina? - spyta\'b3 Elslow.\par - Nie rozwa\'bfy\'b3em jeszcze wszystkich mo\'bfliwo\'9cci.\par W ka\'bfdym razie nie przejmuj si\'ea tym. Znajd\'ea na niego\par spos\'f3b. Najpierw chc\'ea jednak zabra\'e6 Elizabeth na nowe\par miejsce.\par - Kiedy wyje\'bfd\'bfacie? - spyta\'b3 Elslow.\par - My\'9cla\'b3em o jutrze, ale uzna\'b3em, \'bfe Elizabeth musi\par odpocz\'b9\'e6. A ja musz\'ea jecha\'e6 do Owena, z\'b3o\'bfy\'e6 mu spra-\par wozdanie. By\'b3oby niestosowne, gdybym wys\'b3a\'b3 w tym\par celu kuriera. Dlatego wyjedziemy za dziesi\'ea\'e6, no, najwy-\par \'bfej dwana\'9ccie dni.\par - Nadal chcesz, \'bfebym zaopiekowa\'b3 si\'ea Thomasem? -\par spyta\'b3 Elslow.\par - Tak. Ch\'b3opcu lepiej b\'eadzie z tob\'b9. Nied\'b3ugo po niego\par przy\'9clemy. A teraz chod\'9f si\'ea ze mn\'b9 napi\'e6. Wzniesiemy\par toast za zwyci\'eastwo.\par - Ch\'eatnie p\'f3jd\'ea, ale do\'b3\'b9czam sw\'f3j toast, Geoffrey. Za\par twoj\'b9 przysz\'b3o\'9c\'e6. Niech b\'eadzie taka, jakiej pragniesz.\par 12\par Geoffrey nie traci\'b3 czasu, wnet wyruszy\'b3 do Owena\par z Davies, osobi\'9ccie z\'b3o\'bfy\'e6 mu sprawozdanie z wyprawy\par przeciwko Rupertowi. Pan\'f3w r\'f3wnych rang\'b9, do kt\'f3rych\par nale\'bfa\'b3 Owen, Geoffrey zwyk\'b3 bowiem traktowa\'e6 tak, jak\par chcia\'b3, by traktowali jego. Nie wypada\'b3o ograniczy\'e6 si\'ea do\par wys\'b3ania kuriera, a Geoffrey zawsze sumiennie wype\'b3nia\'b3\par obowi\'b9zki.\par Przez dwa dni, kt\'f3re sp\'eadzi\'b3 w Montwright, niewiele\par widywa\'b3 si\'ea z Elizabeth i niewiele zda\'f1 z ni\'b9 zamieni\'b3.\par Przed wyjazdem nie pr\'f3bowa\'b3 odwie\'9c\'e6 jej od przekonania,\par \'bfe wci\'b9\'bf jest na ni\'b9 w\'9cciek\'b3y. Wprawdzie widok jej\par zatroskania i niezwyk\'b3ej cicho\'9cci sprawia\'b3 mu b\'f3l, ale\par przypomina\'b3 sobie raz po raz, \'bfe to dla jej dobra. Je\'9cli ta\par lekcja mia\'b3aby nauczy\'e6 Elizabeth ostro\'bfno\'9cci, to warto\par by\'b3o nawet pocierpie\'e6. Ale mimo \'bfe ukrywa\'b3 przed ni\'b9 swe\par uczucia, nie m\'f3g\'b3 si\'ea powstrzyma\'e6, by na do widzenia nie\par przytuli\'e6 jej i nie po\'bfegna\'e6 d\'b3ugim, nami\'eatnym poca\'b3un-\par kiem.\par Elslow przygl\'b9da\'b3 si\'ea temu po\'bfegnaniu z dyskretnym\par rozbawieniem. Zawsze ceni\'b3 inteligencj\'ea Elizabeth, dziwi\'b3\par si\'ea wi\'eac, \'bfe nie potrafi przejrze\'e6 m\'ea\'bfa. Czy\'bfby nie\par dostrzega\'b3a mi\'b3o\'9cci, kt\'f3ra promieniowa\'b3a z oczu Geof-\par freya? Dla ka\'bfdego, kto mia\'b3 cho\'e6 odrobin\'ea oleju w g\'b3o-\par wie, by\'b3o oczywiste, \'bfe jest to cz\'b3owiek absolutnie zauro-\par czony sw\'b9 ma\'b3\'bfonk\'b9!\par Elslow pomy\'9cla\'b3, \'bfe w przesz\'b3o\'9cci Elizabeth zawsze\par przejawia\'b3a jego cechy, by\'b3a pokrewn\'b9 dusz\'b9, ostatnio\par jednak zachowywa\'b3a si\'ea raczej jak zbity pies ni\'bf dzika\par kotka, kt\'f3r\'b9 wychowywa\'b3. Postanowi\'b3 si\'ea wtr\'b9ci\'e6. Wie-\par dzia\'b3 wprawdzie, \'bfe to nie jego sprawa, ale ma\'b3o si\'ea tym\par przejmowa\'b3. Chcia\'b3, by dziecko jego c\'f3rki by\'b3o szcz\'ea\'9cli-\par we, bo i on chcia\'b3 by\'e6 szcz\'ea\'9cliwy. No tak, u\'9cwiadomi\'b3\par sobie, w pewnym sensie moje pobudki s\'b9 bardzo egoisty-\par czne.\par Odczeka\'b3 spokojnie a\'bf do obiadu, podanego w opusto-\par sza\'b3ej wielkiej sali. Geoffrey zabra\'b3 z sob\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 ludzi,\par z nowym przyjacielem Elslowa Rogerem w\'b3\'b9cznie. Cisza,\par jaka zapanowa\'b3a po wielkim rozgardiaszu, by\'b3a wr\'eacz\par niepokoj\'b9ca.\par - Wyzywam ci\'ea do partii szach\'f3w, Elizabeth - powie-\par dzia\'b3 po posi\'b3ku.\par - Obawiam si\'ea, \'bfe nie b\'ead\'ea mia\'b3a serca do gry -\par odpar\'b3a i wyda\'b3a zm\'eaczone westchnienie. Geoffreya nie\par by\'b3o w pobli\'bfu, mog\'b3a wi\'eac spokojnie zaton\'b9\'e6 w melan-\par cholii. Tak przynajmniej uzna\'b3 Elslow, przy okazji zysku-\par j\'b9c przekonanie, \'bfe stan przygn\'eabienia ca\'b3kiem wnuczce\par odpowiada.\par - Nie chc\'ea twojego serca - odpar\'b3 Elslow, rozstawiaj\'b9c\par pionki na drewnianej szachownicy. - Masz rusza\'e6 g\'b3ow\'b9.\par Bo g\'b3ow\'b9 zawsze warto rusza\'e6, wnuczko.\par - Zupe\'b3nie jakbym s\'b3ysza\'b3a m\'ea\'bfa - odpar\'b3a. - Czego\par chcesz? - zapyta\'b3a po chwili bardzo podejrzliwie. Przesu-\par n\'ea\'b3a piona, zaczynaj\'b9c gr\'ea.\par - Pozwoli\'b3a\'9c sercu, \'bfeby tob\'b9 rz\'b9dzi\'b3o, to wszystko -\par oznajmi\'b3 zdecydowanie Elslow. Chcia\'b3 j\'b9 zirytowa\'e6,\par a z wyrazu twarzy Elizabeth wywnioskowa\'b3, \'bfe znakomi-\par cie mu si\'ea uda\'b3o.\par - Wcale nie!\par Elslow r\'f3wnie\'bf przesun\'b9\'b3 piona, chichotem kwituj\'b9c jej\par sprzeciw.\par - Elizabeth, nie pr\'f3buj wykiwa\'e6 starego cz\'b3owieka.\par Odk\'b9d m\'b9\'bf wyjecha\'b3, jeste\'9c w \'bfa\'b3obie. Nawet trudno\par z tob\'b9 porozmawia\'e6, bo chodzisz w k\'f3\'b3ko, rysuj\'b9c nosem\par po ziemi. Mi\'b3o\'9c\'e6 naprawd\'ea nie musi by\'e6 taka \'bfa\'b3osna.\par - \'afa\'b3osna! Ja jestem \'bfa\'b3osna?\par - Nie powtarzaj jak papuga, dziecko. Ale naprawd\'ea\par zachowujesz si\'ea tak samo jak niedawno twoje psy. -\par Rado\'9cnie wyszczerzy\'b3 z\'eaby, widz\'b9c gniewny grymas na\par twarzy wnuczki. Ju\'bf rozumia\'b3, dlaczego Geoffrey tak lubi\par si\'ea z ni\'b9 dra\'bfni\'e6. Elizabeth bardzo \'b3atwo pozwala\'b3a si\'ea\par sprowokowa\'e6.\par - Co w\'b3a\'9cciwie chcesz mi powiedzie\'e6? - spyta\'b3a sta-\par nowczo. Energicznie przesun\'ea\'b3a skoczka, a gdy Elslow go\par zbi\'b3, zacz\'ea\'b3a nerwowo b\'eabni\'e6 palcami po stole. Wiedzia\'b3a,\par \'bfe je\'9cli nie skoncentruje si\'ea na ruchach dziadka, bardzo\par szybko przyjdzie jej przegra\'e6. - Wydu\'9c to z siebie i ko-\par niec, bo inaczej nigdy nie skupi\'ea si\'ea na grze. Dawniej\par zawsze z tob\'b9 wygrywa\'b3am - przypomnia\'b3a. - I teraz te\'bf\par wygram.\par - Phi - parskn\'b9\'b3 Elslow. - Obawiam si\'ea, \'bfe nic z tego.\par Nie masz dzi\'9c serca do gry.\par - Co ma do tego moje serce? - burkn\'ea\'b3a widz\'b9c, \'bfe\par dziadek zbija jej kolejnego piona.\par - Czy powiedzia\'b3a\'9c m\'ea\'bfowi, \'bfe go kochasz? - spyta\'b3\par znienacka, niczym sok\'f3\'b3 spadaj\'b9cy na zdobycz.\par - Nie mam ochoty rozmawia\'e6 o moim m\'ea\'bfu - odpar\'b3a\par gniewnie Elizabeth wpatruj\'b9c si\'ea w szachownic\'ea, by po-\par kaza\'e6, \'bfe uwa\'bfa temat za wyczerpany.\par Elslow nie m\'f3g\'b3 si\'ea na to zgodzi\'e6. Znienacka r\'b9bn\'b9\'b3\par pi\'ea\'9cci\'b9 w st\'f3\'b3 z wyra\'9fn\'b9 szkod\'b9 dla nerw\'f3w wnuczki\par i ustawienia pionk\'f3w na szachownicy.\par - Masz s\'b3ucha\'e6, kiedy do ciebie m\'f3wi\'ea - stwierdzi\'b3\par stanowczo. - Jestem od ciebie starszy i powinna\'9c o tym\par pami\'eata\'e6. Chc\'ea porozmawia\'e6 o twoim m\'ea\'bfu, a ty dogo-\par dzisz mojemu \'bfyczeniu.\par - No wi\'eac dobrze - zgodzi\'b3a si\'ea Elizabeth, sp\'b3oszona\par nag\'b3ym wybuchem dziadka. - Nie wiem, jak doszed\'b3e\'9c do\par wniosku, \'bfe kocham Geoffreya, ale... - doda\'b3a widz\'b9c, \'bfe\par Elslow zamierza si\'ea wtr\'b9ci\'e6 - ...to prawda. Rzeczywi\'9ccie\par go kocham.\par - A czy podzieli\'b3a\'9c si\'ea z m\'ea\'bfem t\'b9 wiadomo\'9cci\'b9?\par - Owszem, powiedzia\'b3am mu, \'bfe go kocham. - Eliza-\par beth poprawi\'b3a ustawienie pionk\'f3w na szachownicy. -\par Tw\'f3j ruch, dziadku - przynagli\'b3a.\par - Jak b\'ead\'ea got\'f3w - odpar\'b3. G\'b3os mia\'b3 ju\'bf spokojniejszy,\par Elizabeth spojrza\'b3a mu w oczy, chc\'b9c odkry\'e6, do czego\par dziadek zmierza. - Czy Geoffrey przyj\'b9\'b3 twoje wyznanie\par z zadowoleniem?\par Pytanie trafi\'b3o w czu\'b3e miejsce.\par - Wcale nie! - zaprzeczy\'b3a gwa\'b3townie z bardzo wy-\par mown\'b9 min\'b9. - Jego nic nie obchodzi mi\'b3o\'9c\'e6 ani czu\'b3o\'9c\'e6.\par Sam mi to powiedzia\'b3 - podkre\'9cli\'b3a, widz\'b9c niedowierza-\par nie dziadka. - Mam zostawi\'e6 mi\'b3o\'9c\'e6 i czu\'b3o\'9c\'e6 dla naszych\par dzieci. Mi\'b3o\'9c\'e6 os\'b3abia ducha i zasady - wyja\'9cni\'b3a. -\par Powiem ci, dziadku, \'bfe m\'f3j m\'b9\'bf jest jak kamie\'f1. -\par Pomy\'9cla\'b3a chwil\'ea i doda\'b3a. - Chyba \'bfe ogarnie go z\'b3o\'9c\'e6.\par - O w\'b3a\'9cnie! - zakrzykn\'b9\'b3 rado\'9cnie Elslow. - Tu jest,\par zdaje si\'ea, pies pogrzebany.\par ;- Nie rozumiem - odpar\'b3a Elizabeth, marszcz\'b9c brwi.\par - \'8cmiejesz si\'ea z mojej biedy i m\'f3wisz zagadkami. Geof-\par frey bez przerwy si\'ea w\'9ccieka, a ja naprawd\'ea mam ju\'bf tego\par do\'9c\'e6. Jest niewzruszony, pozbawiony rozs\'b9dku i nieczu\'b3y.\par Powiem ci, dziadku, co zamierzam. Spr\'f3buj\'ea jako\'9c sko\'f1-\par czy\'e6 z t\'b9 mi\'b3o\'9cci\'b9. W\'b3a\'9cnie tak! To jest kompletnie bez-\par u\'bfyteczny wysi\'b3ek. Jestem jak rycerz otoczony przez\par ca\'b3\'b9 armi\'ea nieprzyjaciela. Wiem, kiedy kl\'easka jest nieunik-\par niona.\par - Bzdura, dziecko. Zapomnij o roz\'bfaleniu. Powiem\par ci co\'9c w sekrecie. Tw\'f3j m\'b9\'bf ci\'ea kocha. - Elslow wybu-\par chn\'b9\'b3 soczystym \'9cmiechem, Elizabeth zareagowa\'b3a bo-\par wiem z\'b3o\'9cci\'b9 i niedowierzaniem. - Dowiod\'ea ci tego\par jeszcze w trakcie tej partii - obieca\'b3 - ale musisz mi\par w tym pom\'f3c. - Odczeka\'b3, a\'bf Elizabeth skinie g\'b3ow\'b9,\par po czym przybra\'b3 niezwykle rzeczowy ton: - Powiedz\par mi wi\'eac, co si\'ea sta\'b3o, kiedy uratowa\'b3a\'9c wasala Geoffreya\par przed utoni\'eaciem. Chc\'ea us\'b3ysze\'e6 wszystko, bez \'bfadnych\par opuszcze\'f1.\par Elizabeth dobrze wiedzia\'b3a, \'bfe kiedy dziadek wpada\par w taki nastr\'f3j, nie warto mu si\'ea sprzeciwia\'e6. Ton jego\par g\'b3osu i zaci\'eaty wyraz twarzy dowodzi\'b3y, \'bfe w\'b3a\'9cnie teraz\par najlepiej b\'eadzie pos\'b3usznie zastosowa\'e6 si\'ea do jego \'bfycze\'f1.\par Inaczej grozi\'b3o jej siedzenie przy stole w wielkiej sali do\par p\'f3\'9fnej nocy. Tak szybko, jak tylko potrafi\'b3a, wyrecytowa\'b3a\par wi\'eac sprawozdanie ze zdarzenia, w\'b3\'b9czaj\'b9c do niego\par informacj\'ea o dw\'f3ch nieprzyjacio\'b3ach zabitych jej strza\'b3a-\par mi. Zauwa\'bfy\'b3a, \'bfe ten szczeg\'f3\'b3 wywo\'b3a\'b3 na twarzy dziadka\par szeroki u\'9cmiech. Sko\'f1czy\'b3a opisem bardzo nieoczekiwa-\par nej reakcji m\'ea\'bfa:\par - My\'9cla\'b3am, \'bfe ucieszy si\'ea z mojej pomocy, a tymcza-\par sem wcale nie.\par - Powiedz mi, co zrobi\'b3 - nalega\'b3 Elslow. Teraz on\par b\'eabni\'b3 palcami po stole. Najwyra\'9fniej by\'b3 bardzo zniecier-\par pliwiony wynurzeniami wnuczki.\par - Nie wiem, o co ci chodzi - opiera\'b3a si\'ea Elizabeth. -\par By\'b3 bardzo z\'b3y i naturalnie wrzeszcza\'b3, zawsze na mnie\par wrzeszczy. I nie pozwoli\'b3 mi si\'ea wyt\'b3umaczy\'e6.\par - Nie odpowiedzia\'b3a\'9c mi na pytanie, dziecko - \'b3agodnie\par zgani\'b3 j\'b9 dziadek. Widzia\'b3, \'bfe ta rozmowa bardzo j\'b9\par denerwuje, by\'b3 jednak przekonany, \'bfe musi doprowadzi\'e6\par spraw\'ea do ko\'f1ca. Starannie dobra\'b3 nast\'eapne s\'b3owa: - Czy\par wyci\'b9gn\'b9\'b3 ci\'ea z wody za w\'b3osy? Czy rzuci\'b3 ci\'ea na ziemi\'ea\par i kopn\'b9\'b3?\par Elizabeth g\'b3o\'9cno sapn\'ea\'b3a, s\'b3ysz\'b9c tak irytuj\'b9ce pytania.\par - On za nic nie zrobi\'b3by mi krzywdy. Przecie\'bf to wiesz,\par dziadku. Wiesz, \'bfe Geoffrey jest honorowy i...\par U\'9cmieszek Elslowa przerwa\'b3 jej tyrad\'ea.\par - Wyobra\'9f sobie wszystko co zasz\'b3o i opowiedz mi ze\par szczeg\'f3\'b3ami. Od chwili, gdy by\'b3a\'9c w wodzie.\par - Nalegasz? - spyta\'b3a niech\'eatnie Elizabeth.\par - Stanowczo!\par - No, wi\'eac dobrze. Wyci\'b9gn\'b9\'b3 mnie z wody, ale nie za\par w\'b3osy - powiedzia\'b3a, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9. - Przynajmniej tak mi\par si\'ea zdaje, \'bfe mnie wyci\'b9gn\'b9\'b3. A potem zacz\'b9\'b3 mn\'b9 trz\'b9\'9c\'e6\par w obecno\'9cci wszystkich swoich ludzi. My\'9cla\'b3am, \'bfe po-\par wylatuj\'b9 mi z\'eaby, tak mnie szarpa\'b3. To by\'b3o bardzo\par upokarzaj\'b9ce, tak przed wszystkimi... - powiedzia\'b3a, ogar-\par ni\'eata now\'b9 fal\'b9 rozdra\'bfnienia.\par - M\'f3w dalej - zach\'eaci\'b3 Elslow.\par - A potem... - Elizabeth szeroko rozwar\'b3a oczy, zdu-\par miona wspomnieniem. Twarz mia\'b3a ci\'b9gle ponuro wykrzy-\par wion\'b9, ale w oczach zab\'b3ys\'b3a jej iskra nadziei.\par Elslow, kt\'f3ry by\'b3 tego \'9cwiadkiem, westchn\'b9\'b3. Wnuczka\par zaczyna\'b3a odzyskiwa\'e6 rozum.\par - Co potem? - spyta\'b3, usi\'b3uj\'b9c si\'ea nie roze\'9cmia\'e6.\par - No, przyci\'b9gn\'b9\'b3 mnie do siebie i obj\'b9\'b3. To prawda.\par P\'b3aka\'b3am, wi\'eac nie s\'b3ysza\'b3am, co m\'f3wi. - Chwyci\'b3a\par Elslowa za r\'eak\'ea i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. - Potraktowa\'b3 mnie jak\par szmacian\'b9 lalk\'ea, dziadku. Najpierw mn\'b9 potrz\'b9sa\'b3, potem\par przytuli\'b3, a potem znowu potrz\'b9sa\'b3 i tak w k\'f3\'b3ko. Jakby si\'ea\par nie m\'f3g\'b3 zdecydowa\'e6, czego chce.\par - W\'b3a\'9cnie tak opowiedzia\'b3 mi to Roger - potwierdzi\'b3\par Elslow szczerz\'b9c z\'eaby w u\'9cmiechu. - A ja przed chwil\'b9\par s\'b3ysza\'b3em, jak nazywasz go niewzruszonym, pozbawio-\par nym rozs\'b9dku i nieczu\'b3ym.\par - Owszem - przyzna\'b3a Elizabeth. - Chcia\'b3am by\'e6\par uczciwa - wyja\'9cni\'b3a.\par - Wobec wszystkich z wyj\'b9tkiem siebie samej - uzu-\par pe\'b3ni\'b3 Elslow. - Nie b\'ead\'ea ci\'ea dalej przepytywa\'b3. Rusz\par g\'b3ow\'b9. Sama znajd\'9f rozwi\'b9zanie swoich problem\'f3w.\par - Zdrad\'9f mi, co o tym my\'9clisz - powiedzia\'b3a b\'b3agalnie.\par - Moje my\'9cli nie maj\'b9 tu znaczenia - sprzeciwi\'b3 si\'ea\par Elslow. Zmi\'eak\'b3 jednak nieco, widz\'b9c jej rozczarowanie. -\par No, dobrze. Dla mnie sprawa jest ca\'b3kiem prosta. Ten\par cz\'b3owiek ci\'ea kocha, nawet je\'9cli nie wie, czy tego chce.\par - Je\'9cli masz racj\'ea, to wci\'b9\'bf pozostaje jeden k\'b3opot -\par powiedzia\'b3a Elizabeth.\par - Hm?\par - On o tym nie wie... jeszcze nie.\par - Wobec tego musisz mu to u\'9cwiadomi\'e6 - odpar\'b3\par Elslow z b\'b3yskiem w oczach.\par Podj\'eali parti\'ea szach\'f3w, ale Elizabeth nie mog\'b3a si\'ea\par skupi\'e6. Rozmy\'9cla\'b3a, jak post\'b9pi\'e6 z m\'ea\'bfem i to poch\'b3on\'ea\'b3o\par ca\'b3\'b9 jej uwag\'ea.\par - Dziadku? - odezwa\'b3a si\'ea w pewnej chwili. - Geoffrey\par s\'b9dzi, \'bfe by\'b3am wobec niego nielojalna. Nie wiem, co\par zrobi\'e6, \'bfeby zmieni\'b3 zdanie.\par - Geoffrey z czasem zmi\'eaknie. Mia\'b3a\'9c czyste motywy,\par dziecko, a on na pewno wkr\'f3tce to pojmie - odrzek\'b3\par dziadek, studiuj\'b9c sytuacj\'ea na szachownicy.\par - Zawsze uczy\'b3e\'9c mnie, \'bfe przed dokonaniem zmiany\par trzeba mie\'e6 plan - powiedzia\'b3a po chwili. - Zastanawia\'b3am\par si\'ea, czy...\par - Nie m\'f3w mi o swoich zamiarach - zaprotestowa\'b3\par Elslow. - Chc\'ea pozosta\'e6 nie skalany twoimi szachrajstwa-\par mi.\par - Szachrajstwa! Obra\'bfasz mnie, dziadku. B\'ead\'ea pakto-\par wa\'e6 z m\'ea\'bfem honorowo. Zawsze - doda\'b3a z naciskiem. -\par Je\'9cli Geoffrey naprawd\'ea mnie kocha, to m\'f3j plan jest\par ca\'b3kiem honorowy.\par - Szach-mat!\par - S\'b3ucham?\par - Koniec partii, Elizabeth. Wygra\'b3em.\par - Nie, dziadku - odpar\'b3a z u\'9cmiechem. - To ja wygra-\par \'b3am.\par - Co ty m\'f3wisz? Mam twojego hetmana, a kr\'f3l nie\par mo\'bfe wykona\'e6 ruchu. Wygra\'b3em parti\'ea.\par - To prawda - przyzna\'b3a Elizabeth. - Parti\'ea wygra\'b3e\'9c.\par Ale ja wygra\'b3am w \'bfyciu.\par Podczas nieobecno\'9cci Geoffreya w Montwright Eliza-\par beth przygotowa\'b3a swoje rzeczy do przeprowadzki. By\'b3o to\par bardzo wyczerpuj\'b9ce zadanie. Codziennie po przebudzeniu\par czu\'b3a md\'b3o\'9cci. Jad\'b3a coraz mniej, chc\'b9c w ten spos\'f3b\par usun\'b9\'e6 trucizn\'ea, kt\'f3ra w jaki\'9c zadziwiaj\'b9cy spos\'f3b trafi\'b3a\par do \'bfo\'b3\'b9dka. W ci\'b9gu dnia kilkakrotnie odpoczywa\'b3a, \'bfeby\par jak najszybciej odzyska\'e6 si\'b3y.\par Nie odwa\'bfy\'b3a si\'ea w\'b3o\'bfy\'e6 na szyj\'ea wianuszka czosnku,\par ukrywa\'b3a bowiem chorob\'ea przed dziadkiem. Nie chcia\'b3a\par go martwi\'e6, sama jednak nie mog\'b3a uwolni\'e6 si\'ea od troski.\par Choroba by\'b3a zaiste dziwaczna, bo po porannej batalii\par z \'bfo\'b3\'b9dkiem nast\'eapowa\'b3 okres ca\'b3kiem normalnego samo-\par poczucia. A\'bf do wieczora, gdy md\'b3o\'9cci wraca\'b3y.\par Elizabeth przypisa\'b3a te k\'b3opoty nieobecno\'9cci Geoffreya.\par Uzna\'b3a, \'bfe mi\'b3o\'9c\'e6 wprowadza zam\'eat zar\'f3wno w jej duszy,\par jak i w ciele. Ale gdy Geoffrey wr\'f3ci\'b3 do Montwright\par w kilka dni p\'f3\'9fniej, jej stan wcale si\'ea nie poprawi\'b3. M\'b9\'bf\par by\'b3 jednak zbyt zaj\'eaty przygotowaniami do wyjazdu, by\par po\'9cwi\'eaci\'e6 \'bfonie wiele uwagi. Ten brak zainteresowania\par jednocze\'9cnie ucieszy\'b3 j\'b9 i rozczarowa\'b3. Wkr\'f3tce sta\'b3o si\'ea\par jasne, \'bfe Geoffrey jej unika, poj\'b9\'b3by to nawet kiep.\par Przychodzi\'b3 do sypialni, gdy ju\'bf spa\'b3a, a wstawa\'b3 o \'9cwicie,\par zanim zd\'b9\'bfy\'b3a otworzy\'e6 oczy.\par Elizabeth zachowywa\'b3a pozorny spok\'f3j, cho\'e6 \'bfo\'b3\'b9dek\par nadal z ni\'b9 wojowa\'b3. Czerpa\'b3a jednak si\'b3\'ea z u\'9cmiech\'f3w\par i znacz\'b9cych mrugni\'ea\'e6 dziadka. Ka\'bfdy taki znak przypo-\par mina\'b3 jej rozmow\'ea przy partii szach\'f3w... przypomina\'b3, \'bfe\par m\'b9\'bf j\'b9 naprawd\'ea kocha.\par Bo\'bfe, ale\'bf on by\'b3 uparty! Wci\'b9\'bf jeszcze by\'b3 tak za-\par pami\'eatany w gniewie, \'bfe prawie na ni\'b9 nie patrzy\'b3, gdy\par robili co\'9c w tym samym pomieszczeniu. Serce bola\'b3o j\'b9\par prawie tak samo jak brzuch, gdy pozwala\'b3a sobie pomy-\par \'9cle\'e6, jak bardzo t\'easkni do jego poca\'b3unk\'f3w, obj\'ea\'e6, piesz-\par czot.\par Rankiem w dniu wyjazdu Elizabeth prze\'bfywa\'b3a trudne\par chwile. Jak na wczesne lato by\'b3o wyj\'b9tkowo gor\'b9co, a ona\par wpad\'b3a w g\'b3\'eabok\'b9 melancholi\'ea, \'bfegnaj\'b9c dobrze znane\par otoczenie. Wiedzia\'b3a, \'bfe m\'b9\'bf nie by\'b3by zadowolony, gdyby\par nadmiernie da\'b3a si\'ea ponie\'9c\'e6 uczuciom, stale wi\'eac sobie\par o tym przypomina\'b3a, \'9cciskaj\'b9c i \'b3askocz\'b9c Thomasa.\par A potem podesz\'b3a do dziadka.\par - B\'eadzie mi ciebie brakowa\'e6 - szepn\'ea\'b3a.\par - Czy pami\'eata\'b3a\'9c o zapakowaniu sztandaru? - spyta\'b3\par dziadek. - Ma\'b3a pami\'b9tka z przesz\'b3o\'9cci pomo\'bfe ci stawi\'e6\par czo\'b3o niepewnej przysz\'b3o\'9cci.\par - Oczywi\'9ccie, \'bfe pami\'eata\'b3am - odrzek\'b3a. - Kocham\par ci\'ea, dziadku. Niech B\'f3g ma w swej opiece ciebie i Tho-\par masa.\par Dziadek mocno j\'b9 u\'9cciska\'b3 i podsadzi\'b3 na klacz.\par - Wiele przesz\'b3a\'9c w ostatnich miesi\'b9cach, dziecko -\par powiedzia\'b3 cicho. Uj\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1 i u\'9ccisn\'b9\'b3. - Ale jeste\'9c\par twarda. B\'f3g chce, \'bfeby\'9c by\'b3a z m\'ea\'bfem i wype\'b3nia\'b3a swoje\par przeznaczenie. Jedno z drugim splata si\'ea jak winoro\'9cle na\par zamkowych \'9ccianach. Nie b\'f3j si\'ea, Elizabeth. I pami\'eataj:\par ufaj sercu, ale kieruj si\'ea tym, co radzi g\'b3owa.\par U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea s\'b3ysz\'b9c to nie\'b3atwe zalecenie i powie-\par dzia\'b3a:\par - B\'ead\'ea si\'ea stara\'e6.\par Geoffrey obserwowa\'b3 po\'bfegnanie wnuczki z dziadkiem\par z zamkowych schod\'f3w. By\'b3 dumny z \'bfony, widz\'b9c jej\par opanowanie. Wydawa\'b3a si\'ea taka pogodna i pe\'b3na godno\'9cci.\par I\'9ccie kr\'f3lewska poza, pomy\'9cla\'b3. A przecie\'bf wiedzia\'b3, jak\par trudne jest dla niej to rozstanie. Opuszcza\'b3a wszystko, co\par dobrze zna\'b3a, by odjecha\'e6 z m\'ea\'bfem, m\'ea\'bfczyzn\'b9, kt\'f3rego\par uwa\'bfa\'b3a za niezdolnego do \'bfadnych uczu\'e6 opr\'f3cz z\'b3o\'9cci.\par Spodoba\'b3o mu si\'ea czu\'b3e po\'bfegnanie Elslowa z Eliza-\par beth. Zirytowa\'b3o go tylko, \'bfe jest zaledwie obserwatorem,\par a nie uczestnikiem. Nie wiedzia\'b3 jednak, jak si\'ea w\'b3\'b9czy\'e6\par do po\'bfegnalnego ceremonia\'b3u, sta\'b3 wi\'eac w oddali i przy-\par gl\'b9da\'b3 si\'ea z zadum\'b9.\par O jego wzgl\'eady zacz\'b9\'b3 zabiega\'e6 Thomas. Skoczy\'b3 mu\par na nog\'ea z ca\'b3\'b9 dzieci\'eac\'b9 si\'b3\'b9, na jak\'b9 m\'f3g\'b3 si\'ea zdoby\'e6, ale\par dla Geoffreya by\'b3o to zwyk\'b3e dotkni\'eacie. Bez wysi\'b3ku\par uni\'f3s\'b3 malca wysoko i opu\'9cci\'b3 tak, \'bfe mogli sobie spojrze\'e6\par prosto w oczy.\par - B\'b9d\'9f grzeczny i s\'b3uchaj dziadka! - g\'b3os Geoffreya\par brzmia\'b3 szorstko, ale ch\'b3opiec wcale si\'ea nie przestraszy\'b3.\par U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea szeroko i skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par Geoffrey uda\'b3, \'bfe puszcza go na ziemi\'ea, wywo\'b3uj\'b9c tym\par pisk uciechy. Zamiast tego odstawi\'b3 go z wielk\'b9 ostro\'bfno-\par \'9cci\'b9 i zdawa\'b3 si\'ea nie zwraca\'e6 uwagi, \'bfe ma\'b3y owin\'b9\'b3 mu\par si\'ea wok\'f3\'b3 nogi. By\'b3 bardzo zadowolony, \'bfe Thomas tak\par szczerze i otwarcie okazuje uczucia, pog\'b3aska\'b3 go wi\'eac po\par g\'b3owie. Tymczasem podszed\'b3 do nich Elslow.\par - B\'ead\'ea si\'ea dobrze opiekowa\'b3 Thomasem - powiedzia\'b3.\par - A ja b\'ead\'ea si\'ea opiekowa\'b3 twoj\'b9 Elizabeth - zapewni\'b3\par uroczy\'9ccie Geoffrey.\par - I obaj b\'eadziemy mieli krzy\'bf pa\'f1ski - za\'9cmia\'b3 si\'ea\par Elslow.\par Geoffrey u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea, a potem zerkn\'b9\'b3 na Elizabeth.\par Dostrzeg\'b3 u niej skrywany niepok\'f3j.\par - Musz\'ea si\'ea po\'9cpieszy\'e6, bo mi \'bfona zmieni zdanie\par i odm\'f3wi wyjazdu - powiedzia\'b3 do Elslowa. Ruszy\'b3\par w stron\'ea konia, zatrzyma\'b3 si\'ea jednak i odwr\'f3ci\'b3 jeszcze\par na chwil\'ea do starszego m\'ea\'bfczyzny: - P\'f3ki Belwain pozo-\par staje na wolno\'9cci, wci\'b9\'bf jeszcze zagra\'bfa wam niebezpie-\par cze\'f1stwo. Uwa\'bfajcie. - Tyle troski i uczucia potrafi\'b3\par uzewn\'eatrzni\'e6.\par Elslow jednak\'bfe nie mia\'b3 takich zahamowa\'f1. Solidnie\par \'b3upn\'b9\'b3 Geoffreya w plecy i otoczy\'b3 go ramieniem.\par - B\'eadzie ci brakowa\'e6 staruszka, synu - zapowiedzia\'b3\par \'9cmiertelnie powa\'bfnemu wojownikowi.\par Geoffrey zachichota\'b3 i odpar\'b3, kr\'eac\'b9c g\'b3ow\'b9:\par - Nigdy nie spotka\'b3em tylu ludzi, kt\'f3rzy si\'ea mnie nie\par boj\'b9. Tajemnicza sprawa.\par - To dlatego, \'bfe jeste\'9cmy rodzin\'b9 - wyja\'9cni\'b3 Elslow.\par - No tak - przyzna\'b3 Geoffrey, dosiadaj\'b9c ogiera. -\par Rodzin\'b9. - Obdarzy\'b3 Elizabeth d\'b3ugim spojrzeniem, a po-\par tem zwr\'f3ci\'b3 si\'ea ku zamkowym bramom. Obok siebie mia\'b3\par Rogera. We dw\'f3ch, z wilczarzami Elizabeth po bokach,\par wyprowadzili ca\'b3y orszak z Montwright. Po\'b3ow\'ea swoich\par ludzi Geoffrey zostawi\'b3 do pomocy Elslowowi. Nie czu\'b3\par jednak niepokoju. Z zapa\'b3em wyczekiwa\'b3 podr\'f3\'bfy.\par Elizabeth wola\'b3a zerka\'e6 za siebie, usi\'b3uj\'b9c zapami\'eata\'e6\par mury domostwa. Bardzo ba\'b3a si\'ea przysz\'b3o\'9cci. Czu\'b3a w ser-\par cu rozpaczliw\'b9 samotno\'9c\'e6.\par Z\'b3e samopoczucie fizyczne szybko oderwa\'b3o jej my\'9cli\par od samotno\'9cci. Co godzin\'ea albo i cz\'ea\'9cciej mia\'b3a wra\'bfenie,\par \'bfe jej p\'eacherz i \'bfo\'b3\'b9dek domagaj\'b9 si\'ea ulgi. Robienie tak\par cz\'eastych postoj\'f3w by\'b3o niewygodne i kr\'eapuj\'b9ce. \'afa\'b3owa-\par \'b3a, \'bfe nie wzi\'ea\'b3a z sob\'b9 \'bfadnej s\'b3u\'bf\'b9cej. Druga kobieta\par zmniejszy\'b3aby jej zak\'b3opotanie, mo\'bfe te\'bf by\'b3oby si\'ea z kim\par podzieli\'e6 niepokojem.\par Zanim s\'b3o\'f1ce stan\'ea\'b3o w zenicie, Elizabeth by\'b3a rozpalo-\par na i wyczerpana. Zamkn\'ea\'b3a oczy, by przez chwil\'ea odpo-\par cz\'b9\'e6, i omal nie spad\'b3a z siod\'b3a. Na szcz\'ea\'9ccie Geoffrey\par czuwa\'b3 i z\'b3apa\'b3 j\'b9 we w\'b3a\'9cciwej chwili. P\'b3ynnym ruchem\par przesadzi\'b3 j\'b9 na swego ogiera. Westchn\'ea\'b3a na znak zgody\par i szybko zasn\'ea\'b3a z g\'b3ow\'b9 przytulon\'b9 do jego torsu i obej-\par muj\'b9cym go w pasie ramieniem.\par Geoffrey trzyma\'b3 \'bfon\'ea i upaja\'b3 si\'ea jej delikatno\'9cci\'b9.\par Potar\'b3szy podbr\'f3dkiem czubek jej g\'b3owy pomy\'9cla\'b3, \'bfe\par pachnie zio\'b3ami. I jab\'b3kami, kt\'f3re wsp\'f3lnie jedli na sk\'b9-\par py lunch. Us\'b3ysza\'b3 westchnienie \'bfony i sam cicho wes-\par tchn\'b9\'b3.\par Elizabeth przespa\'b3a ca\'b3e popo\'b3udnie. Na godzin\'ea przed\par zachodem s\'b3o\'f1ca Geoffrey zarz\'b9dzi\'b3 w ko\'f1cu post\'f3j. Gdy\par postawi\'b3 \'bfon\'ea na ziemi, ugi\'ea\'b3y si\'ea pod ni\'b9 kolana. Musia\'b3a\par z\'b3apa\'e6 Geoffreya za rami\'ea i mocno trzyma\'e6, p\'f3ki zawr\'f3t\par g\'b3owy nie ust\'b9pi\'b3.\par - Jeste\'9c chora? - Geoffrey zada\'b3 to pytanie, jakby mia\'b3\par do niej pretensje, wi\'eac Elizabeth natychmiast si\'ea wypro-\par stowa\'b3a.\par - Nie jestem! - odpar\'b3a. - Po prostu ma\'b3a niedyspozy-\par cja. Przejdzie mi.\par Chcia\'b3a odwr\'f3ci\'e6 wzrok, ale Geoffrey po\'b3o\'bfy\'b3 jej r\'eace\par na ramionach i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie. By\'b3 to pierwszy\par objaw czu\'b3o\'9cci od tak dawna, \'bfe Elizabeth poczu\'b3a si\'ea\par skr\'eapowana.\par - Czy to jest tw\'f3j czas w miesi\'b9cu? - spyta\'b3 cichym\par szeptem.\par Wstydliwo\'9c\'e6 znik\'b3a wraz z intymnym pytaniem. Eliza-\par beth g\'b3o\'9cno nabra\'b3a powietrza i w\'9cciekle pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9.\par - Nie wolno rozmawia\'e6 o takich sprawach - powie-\par dzia\'b3a, ca\'b3a czerwona. - To nieprzystojne.\par Usi\'b3owa\'b3a wyswobodzi\'e6 si\'ea z jego obj\'ea\'e6, ale Geoffrey\par jej nie pu\'9cci\'b3.\par - A je\'9cli m\'b9\'bf i \'bfona nie rozmawiaj\'b9 o... takich spra-\par wach, to sk\'b9d mam wiedzie\'e6, kiedy nie wolno mi ci\'ea\par dotkn\'b9\'e6? - spyta\'b3 logicznie.\par - Och, nie wiem - odszepn\'ea\'b3a Elizabeth i wbi\'b3a wzrok\par w ziemi\'ea. Nagle przysz\'b3o jej co\'9c do g\'b3owy. - Czy to\par dlatego ty nie... no, my nie... - b\'b9ka\'b3a, nie mog\'b9c wyrazi\'e6\par my\'9cli s\'b3owami. Z nadziej\'b9 czeka\'b3a, \'bfe Geoffrey doko\'f1czy\par zdanie za ni\'b9, ale on nadal milcza\'b3. - Czy dlatego mnie nie\par dotykasz? - spyta\'b3a w ko\'f1cu.\par Geoffrey us\'b3ysza\'b3 to pytanie, mimo \'bfe szept by\'b3 cichy\par jak powiew wiatru.\par - Nie - odpar\'b3. \'a3agodno\'9cci\'b9 g\'b3osu g\'b3\'eaboko j\'b9 zmiesza\'b3.\par - Czy to znaczy, \'bfe jeszcze jeste\'9c na mnie z\'b3y? -\par dopytywa\'b3a si\'ea dalej. - Czy to jest przyczyna? - modli\'b3a\par si\'ea, \'bfeby tak by\'b3o, \'bfeby to gniew powstrzymywa\'b3 Geof-\par freya przed dotykaniem jej w \'b3o\'bfu. Nie wiedzia\'b3a, jak\par mog\'b3aby sobie poradzi\'e6 z jak\'b9kolwiek inn\'b9 przyczyn\'b9.\par Gdyby na przyk\'b3ad przesta\'b3a by\'e6 dla niego poci\'b9gaj\'b9ca...\par Geoffrey przygl\'b9da\'b3 si\'ea walce uczu\'e6 maluj\'b9cej si\'ea na\par twarzy \'bfony i bardzo pragn\'b9\'b3 wzi\'b9\'e6 j\'b9 w ramiona tak jak\par nale\'bfy, poca\'b3unkami rozproszy\'e6 wszystkie w\'b9tpliwo\'9cci\par i smutki. Ledwie m\'f3g\'b3 ukry\'e6 przed ni\'b9 po\'bf\'b9danie. Posta-\par nowienie, by poczeka\'e6 z wyznaniem mi\'b3o\'9cci, a\'bf Elizabeth\par wprowadzi si\'ea do jego domu, wydawa\'b3o mu si\'ea teraz\par bardzo nierozs\'b9dne. A on przecie\'bf zawsze kieruje si\'ea\par rozs\'b9dkiem. Szeroko u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea na t\'ea my\'9cl.\par Elizabeth zmiesza\'b3a si\'ea jeszcze bardziej. O czym my\'9cli\par Geoffrey, \'bfe tak si\'ea u\'9cmiecha? Czy kiedykolwiek uda jej\par si\'ea go zrozumie\'e6?\par - Chod\'9f, Elizabeth. Rozbijamy obozowisko nad czy-\par stym strumieniem. Od\'9cwie\'bf si\'ea troch\'ea, a ja w tym czasie\par dopatrz\'ea moich obowi\'b9zk\'f3w.\par - Czy mog\'ea wzi\'b9\'e6 k\'b9piel? - spyta\'b3a z nadziej\'b9. Ubranie\par j\'b9 pali\'b3o, by\'b3a pokryta warstw\'b9 py\'b3u i kurzu. Unios\'b3a\par ci\'ea\'bfk\'b9 mas\'ea w\'b3os\'f3w, pozwalaj\'b9c ch\'b3odnemu wiatrowi, by\par owion\'b9\'b3 jej kark.\par - Najpierw co\'9c zjedz - zarz\'b9dzi\'b3 Geoffrey. - Potem\par znajd\'ea dla ciebie spokojne miejsce do k\'b9pieli. Trudno mu\par by\'b3o nie pochwyci\'e6 jej w ramiona, gdy tak sta\'b3a, unosz\'b9c\par w\'b3osy nad g\'b3ow\'b9. Tkanina sukni obciska\'b3a jej si\'ea na\par piersiach.\par - Z przyjemno\'9cci\'b9 - powiedzia\'b3a. Odesz\'b3a do strumie-\par nia, \'bfeby nie przeszkadza\'e6 m\'ea\'bfowi w obowi\'b9zkach.\par Dla mnie to te\'bf b\'eadzie przyjemno\'9c\'e6, pomy\'9cla\'b3 Geoffrey.\par Dzi\'9c wieczorem, kochana, dam ci moje serce. Na zawsze.\par - Milordzie? - g\'b3os Geralda przerwa\'b3 mu rozmy\'9clania.\par Geoffrey odwr\'f3ci\'b3 si\'ea do giermka z niech\'eatnym pomru-\par kiem. - Czy \'bfyczysz sobie mie\'e6 namiot po\'9crodku obozo-\par wiska? - pad\'b3o pytanie.\par - Nie dzisiejszej nocy - odpar\'b3. Rozejrza\'b3 si\'ea dooko\'b3a\par i wskaza\'b3 miejsce mi\'eadzy drzewami. - Postaw go tam,\par ty\'b3em do drzew, z dala od reszty - postanowi\'b3. - po\'9cpiesz\par si\'ea, Geraldzie. Chc\'ea, \'bfeby obiad i pos\'b3anie by\'b3y gotowe\par tak szybko, jak to tylko mo\'bfliwe.\par Gerald sk\'b3oni\'b3 g\'b3ow\'ea trzymaj\'b9c r\'eak\'ea na sercu i szybko\par odszed\'b3 do zaj\'ea\'e6.\par Geoffreyowi wydawa\'b3o si\'ea, \'bfe up\'b3yn\'ea\'b3a wieczno\'9c\'e6, nim\par roz\'b3o\'bfono przed nim suszone mi\'easo, chleb i owoce. Zapro-\par wadzi\'b3 Elizabeth do namiotu, usadzi\'b3 obok siebie i prawie\par si\'b3\'b9 nakarmi\'b3.\par - Chyba rz\'b9dzi tob\'b9 wielki po\'9cpiech, milordzie -\par stwierdzi\'b3a. - Czy chcesz dzi\'9c wieczorem wcze\'9cnie spo-\par cz\'b9\'e6? Mog\'ea prze\'b3o\'bfy\'e6 k\'b9piel na kiedy indziej, je\'9cli tak\par b\'eadzie wygodniej.\par - Nie! - odpar\'b3 szorstko Geoffrey. - Doko\'f1cz jedzenia,\par a potem we\'9f derk\'ea i wszystko, czego b\'eadziesz potrzebo-\par wa\'e6. Musimy zd\'b9\'bfy\'e6 przed zachodem s\'b3o\'f1ca.\par Elizabeth szybko znalaz\'b3a myd\'b3o oraz derk\'ea i posz\'b3a za\par Geoffreyem. Wydawa\'b3 si\'ea rozdra\'bfniony i zniecierpliwiony\par jej zachowaniem, ale mimo wysi\'b3k\'f3w nie potrafi\'b3a odgad-\par n\'b9\'e6 przyczyny. Prawie podbiega\'b3a, \'bfeby dotrzyma\'e6 m\'ea\'bfo-\par wi kroku, postanowi\'b3a jednak nie dopytywa\'e6 si\'ea o powody\par takiego po\'9cpiechu.\par Gdy b\'eadzie chcia\'b3 zdradzi\'e6 swe my\'9cli, to na pewno\par zdradzi. Tyle zd\'b9\'bfy\'b3a si\'ea ju\'bf nauczy\'e6 w ci\'b9gu nied\'b3ugiego\par ma\'b3\'bfe\'f1stwa. Pozostawa\'b3a jej tylko cierpliwo\'9c\'e6.\par Przeszli kawa\'b3ek wzd\'b3u\'bf brzegu, do zakr\'eatu. Strumie\'f1\par robi\'b3 si\'ea tam g\'b3\'eabszy. Aby dosta\'e6 si\'ea do miejsca wybranego\par przez Geoffreya, trzeba by\'b3o przedrze\'e6 si\'ea pod kilkoma\par zwisaj\'b9cymi ga\'b3\'eaziami, ale Elizabeth szybko zapomnia\'b3a\par o tej niedogodno\'9cci, gdy wyprostowa\'b3a si\'ea i zobaczy\'b3a,\par w jak pi\'eaknym zak\'b9tku si\'ea znalaz\'b3a. Dooko\'b3a sta\'b3y na\par warcie olbrzymie drzewa. Ich ga\'b3\'eazie tworzy\'b3y baldachim,\par przez kt\'f3ry przenika\'b3y tylko w\'b9skie pasma s\'b3onecznego\par \'9cwiat\'b3a. Odcienie czerwieni i z\'b3ota k\'b3ad\'b9ce si\'ea na traw\'ea\par i li\'9ccie sprawia\'b3y niesamowite wra\'bfenie.\par - Geoffrey, jak tu pi\'eaknie! To zaczarowane miejsce -\par szepn\'ea\'b3a.\par - Nie zaczarowane, tylko nasze - poprawi\'b3 j\'b9 Geoffrey\par z u\'9cmiechem. - Przed obiadem poszed\'b3em wzd\'b3u\'bf stru-\par mienia z psami i specjalnie je dla nas wyszuka\'b3em.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i usiad\'b3a na brzegu, \'bfeby zdj\'b9\'e6\par trzewiki. Potem spojrza\'b3a na m\'ea\'bfa. Znieruchomia\'b3a, gdy\par zobaczy\'b3a, \'bfe on r\'f3wnie\'bf zdejmuje obuwie i zaczyna\par pozbywa\'e6 si\'ea reszty ubrania.\par Sp\'b3on\'ea\'b3a rumie\'f1cem i poczu\'b3a si\'ea z tego powodu bar-\par dzo g\'b3upio. Nie potrafi\'b3a jednak oderwa\'e6 oczu od Geof-\par freya, oczarowana si\'b3\'b9 i muskulatur\'b9, kt\'f3r\'b9 w tak natural-\par ny spos\'f3b prezentowa\'b3.\par - W s\'b3onecznym \'9cwietle wygl\'b9dasz jak b\'f3g - szepn\'ea\'b3a.\par Jego sk\'f3ra l\'9cni\'b3a z\'b3ocistym blaskiem.\par Geoffrey pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9. Czupryna czarnych w\'b3os\'f3w\par opad\'b3a mu na czo\'b3o.\par - Przez takie g\'b3upie gadanie trafisz do czy\'9c\'e6ca -\par przestrzeg\'b3.\par - Nie zamierza\'b3am blu\'9fni\'e6.\par Geoffrey u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do niej.\par - Czy mam by\'e6 twoj\'b9 s\'b3u\'bf\'b9c\'b9 i dopilnowa\'e6, \'bfeby\'9c si\'ea\par rozebra\'b3a? - spyta\'b3 ochryple. Zamierza\'b3 powiedzie\'e6 to\par \'bfartem, ale bij\'b9ce od niego pragnienie i nami\'eatno\'9c\'e6 ca\'b3-\par kiem zmieni\'b3y sens s\'b3\'f3w.\par Elizabeth poczu\'b3a ciep\'b3o, rozlewaj\'b9ce si\'ea w jej wn\'eatrzu.\par Nawet nie odwzajemni\'b3a u\'9cmiechu, po prostu sta\'b3a i wpa-\par trywa\'b3a si\'ea w Geoffreya. Wolnym ruchem wyci\'b9gn\'ea\'b3a\par r\'eak\'ea, a m\'b9\'bf pom\'f3g\'b3 jej wsta\'e6. Bez s\'b3owa zacz\'b9\'b3 zdejmo-\par wa\'e6 z niej odzienie. Najpierw rozpi\'b9\'b3 otaczaj\'b9cy jej biodra\par sk\'f3rzany pas i zdj\'b9\'b3 przez g\'b3ow\'ea kaftan. Nast\'eapnie zsun\'b9\'b3\par z niej sukni\'ea i wreszcie koszul\'ea w kolorze ko\'9cci s\'b3oniowej.\par Bardzo uwa\'bfa\'b3, by nie dotkn\'b9\'e6 jej piersi, cho\'e6 palce nieraz\par muska\'b3y ich zbocza.\par Przez d\'b3ug\'b9 chwil\'ea w milczeniu stali twarz\'b9 w twarz.\par Upajali si\'ea coraz silniejszym pragnieniem. Gdy Elizabeth\par nie mog\'b3a ju\'bf znie\'9c\'e6 oddalenia, ostro\'bfnie zbli\'bfy\'b3a si\'ea\par o krok ku m\'ea\'bfowi.\par - Geoffrey? - wym\'f3wi\'b3a jego imi\'ea niemal b\'b3agalnie,\par a on dobrze wiedzia\'b3, o co go prosi.\par - Przyjdzie na to czas, Elizabeth - szepn\'b9\'b3. Odwr\'f3ci\'b3\par si\'ea i wszed\'b3 do strumienia. Zatrzyma\'b3 si\'ea dopiero w miej-\par scu, gdzie przezroczysta woda si\'eaga\'b3a mu do piersi.\par Elizabeth wzi\'ea\'b3a myd\'b3o do r\'eaki i szybko ruszy\'b3a za\par Geofrreyem. G\'b3o\'9cno odetchn\'ea\'b3a, poczuwszy ch\'b3\'f3d wody.\par - Za zimno - zawo\'b3a\'b3a, cofaj\'b9c si\'ea o krok. Woda\par zakrywa\'b3a jej biodra. Elizabeth z\'b3o\'bfy\'b3a d\'b3onie, nabra\'b3a\par wody i obla\'b3a sobie ramiona. Dr\'bf\'b9c namydli\'b3a cia\'b3o, \'bfeby\par jak najszybciej mie\'e6 k\'b9piel za sob\'b9. Wstydliwie odwr\'f3ci\'b3a\par si\'ea plecami do Geoffreya i zacz\'ea\'b3a si\'ea szorowa\'e6.\par - Przyjd\'9f do m\'ea\'bfa, Elizabeth.\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea, zobaczy\'b3a, ile metr\'f3w ich dzieli i zmar-\par szczy\'b3a czo\'b3o.\par - Zimno mi, Geoffrey - powt\'f3rzy\'b3a. Przygryz\'b3a doln\'b9\par warg\'ea. Mia\'b3a nadziej\'ea, \'bfe to m\'b9\'bf przyjdzie do niej.\par - Czekam, \'bfono. - Jego g\'b3os brzmia\'b3 weso\'b3o, wi\'eac\par mimo woli si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a. - Masz obowi\'b9zek przyj\'9c\'e6 do\par mnie - przypomnia\'b3 jej, udaj\'b9c surowo\'9c\'e6.\par - Zawsze wype\'b3niam moje obowi\'b9zki - odkrzykn\'ea\'b3a.\par Wzi\'ea\'b3a g\'b3\'eaboki oddech i ruszy\'b3a w stron\'ea Geoffreya. Woda\par zakry\'b3a jej piersi, potem ramiona. W ko\'f1cu Elizabeth\par przystan\'ea\'b3a, mocno napieraj\'b9c na dno, \'bfeby stawi\'e6 op\'f3r\par pr\'b9dowi. - Tutaj ju\'bf musisz do mnie przyj\'9c\'e6. - Dzieli\'b3y\par ich jeszcze jakie\'9c dwa metry. Chcia\'b3a mu powiedzie\'e6, \'bfe\par po nast\'eapnym kroku mo\'bfe znale\'9f\'e6 si\'ea ca\'b3a pod wod\'b9,\par i przypomnie\'e6, \'bfe nie umie p\'b3ywa\'e6, na wypadek gdyby\par Geoffrey o tym zapomnia\'b3.\par Powstrzyma\'b3o j\'b9 spojrzenie Geoffreya. W jednej chwili\par straci\'b3a zdolno\'9c\'e6 logicznego my\'9clenia. Nie by\'b3a w stanie\par wydoby\'e6 g\'b3osu, u\'9cmiech znik\'b3 z jej twarzy. Sta\'b3a jak\par zahipnotyzowana, patrz\'b9c mu w oczy, tyle by\'b3o w nich\par \'bfaru i nami\'eatno\'9cci. Wo\'b3a\'b3 j\'b9, nie odzywaj\'b9c si\'ea ani s\'b3o-\par wem. Odbiera\'b3a jego rozkaz wszystkimi zmys\'b3ami i nie\par waha\'b3a si\'ea odpowiedzie\'e6.\par Oboje r\'f3wnocze\'9cnie zrobili po jednym kroku ku sobie.\par Geoffrey obj\'b9\'b3 j\'b9 w talii, przyci\'b9gn\'b9\'b3 do siebie i opl\'f3t\'b3\par nogami, \'bfeby poczu\'b3a jak jej po\'bf\'b9da.\par - Mia\'b3em zamiar dok\'b3adnie wymy\'e6 ci\'ea myd\'b3em, \'bfeby\par nacieszy\'e6 si\'ea dotykiem twojej sk\'f3ry, a potem k\'b9pa\'e6 ci\'ea\par w morzu czu\'b3ych s\'b3\'f3w, do kt\'f3rych t\'easkni\'b9 wszystkie\par szlachetnie urodzone kobiety. - G\'b3os mia\'b3 gard\'b3owy,\par rytm zda\'f1 by\'b3 urywany. - Nigdy nie pragn\'b9\'b3em nikogo tak,\par jak pragn\'ea ciebie, Elizabeth. Mia\'b3em zamiar zaleca\'e6 si\'ea\par dzi\'9c do ciebie przez ca\'b3y wiecz\'f3r, by\'e6 czu\'b3ym konkuren-\par tem.\par Na t\'ea zapowied\'9f Elizabeth wytrzeszczy\'b3a oczy.\par - Nadszed\'b3 czas, ale widz\'ea, \'bfe nie potrafi\'ea znale\'9f\'e6\par zalotnych s\'b3\'f3w. Przyznaj\'ea te\'bf, \'bfe brak mi dyscypliny\par i cierpliwo\'9cci do tego zadania. Gdybym zabra\'b3 ci myd\'b3o\par i pr\'f3bowa\'b3 ci\'ea wymy\'e6, wnet zapomnia\'b3bym o k\'b9pieli.\par Wzi\'b9\'b3bym ci\'ea tu i teraz.\par U\'9cmiech zamajaczy\'b3 w k\'b9cikach ust Elizabeth.\par - Nazywasz zaloty zadaniem, milordzie? - spyta\'b3a\par cicho.\par W Geoffreyu by\'b3o tyle powagi i determinacji, \'bfe poczu-\par \'b3a jednocze\'9cnie rozbawienie i rozczarowanie.\par - Wiesz, Geoffrey, ja te\'bf nie mam du\'bfo cierpliwo\'9cci do\par zalot\'f3w. Us\'b3ysza\'b3abym twoje uczucia, nawet gdyby\'9c wcale\par nie wyra\'bfa\'b3 ich kwieci\'9ccie, a i tak by\'b3abym bardzo szcz\'ea-\par \'9cliwa.\par Geoffrey spojrza\'b3 na ni\'b9 zaskoczony, a po chwili\par zmarszczy\'b3 czo\'b3o.\par - Co wiesz o zalotach? - spyta\'b3.\par - Bardzo niewiele - przyzna\'b3a, przesuwaj\'b9c mu palec\par po \'bfebrach. - Wydaje mi si\'ea po prostu, \'bfe m\'f3wienia sobie\par mi\'b3ych rzeczy nie powinno si\'ea uwa\'bfa\'e6 za zadanie. -\par Poci\'b9gn\'ea\'b3a go za w\'b3osek rosn\'b9cy na piersi, \'bfeby doda\'e6\par znaczenia swym s\'b3owom. Geoffrey zacz\'b9\'b3 g\'b3aska\'e6 j\'b9 po\par plecach.\par - To tak jak z nauk\'b9 unik\'f3w przed mieczem - stwier-\par dzi\'b3.\par - Nie rozumiem - powiedzia\'b3a zdziwiona. Odchyli\'b3a\par g\'b3ow\'ea, chc\'b9c sprawdzi\'e6, czy Geoffrey nie \'bfartuje.\par - No, te zaloty. To wymaga praktyki - wyja\'9cni\'b3.\par Wybuchn\'ea\'b3a \'9cmiechem, nie zwracaj\'b9c uwagi na gro\'9fn\'b9\par min\'ea m\'ea\'bfa.\par - Nie ma takiej potrzeby, milordzie. Zaloty s\'b9 dla tych,\par kt\'f3rzy jeszcze nie wyznali sobie mi\'b3o\'9cci. Ja ju\'bf ci powie-\par dzia\'b3am, co do ciebie czuj\'ea.\par - Ale ja jeszcze nie powiedzia\'b3em tego tobie, Elizabeth\par - Geoffrey sprawia\'b3 wra\'bfenie bardzo zniecierpliwionego.\par - Wiem, co pragniesz us\'b3ysze\'e6, i chcia\'b3bym mie\'e6 to za\par sob\'b9 - mrukn\'b9\'b3.\par - S\'b3ucham z wielk\'b9 uwag\'b9 - zapewni\'b3a go. Rozpiera\'b3a\par j\'b9 rado\'9c\'e6. Mia\'b3a ochot\'ea jednocze\'9cnie \'9cmia\'e6 si\'ea i p\'b3aka\'e6.\par Geoffrey j\'b9 kocha, tak jak twierdzi\'b3 dziadek.\par - B\'b9d\'9f powa\'bfna - za\'bf\'b9da\'b3, szczypi\'b9c j\'b9 w po\'9cladek.\par Skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9 i otar\'b3a si\'ea policzkiem o jego tors. - Do tej\par pory s\'b9dzi\'b3em, \'bfe gdy b\'ead\'ea starszy i zdejm\'ea z siebie du\'bf\'b9\par cz\'ea\'9c\'e6 obecnych obowi\'b9zk\'f3w, znajd\'ea wi\'eacej czasu, \'bfeby\par powiedzie\'e6 ci, jak wiele dla mnie znaczysz - zacz\'b9\'b3.\par Straci\'b3 jednak w\'b9tek, bo Elizabeth poca\'b3owa\'b3a go delikat-\par nie w klatk\'ea piersiow\'b9 raz, potem drugi i trzeci... J\'eazykiem\par obwodzi\'b3a wra\'bfliwe sutki i delikatnie je g\'b3aska\'b3a. - Eliza-\par beth! - Geoffrey g\'b3o\'9cno zaczerpn\'b9\'b3 tchu.\par - Kocham ci\'ea, m\'ea\'bfu.\par Ten szept podzia\'b3a\'b3 na niego jak afrodyzjak, podnieci\'b3\par zmys\'b3y i otworzy\'b3 serce.\par - I ja ci\'ea kocham.\par Geoffrey wsun\'b9\'b3 d\'b3onie we w\'b3osy \'bfony i odchyli\'b3 jej\par g\'b3ow\'ea. Wolno zbli\'bfy\'b3 si\'ea do jej ust, pragn\'b9c przypiecz\'eato-\par wa\'e6 sw\'b9 uroczyst\'b9 deklaracj\'ea poca\'b3unkiem. Elizabeth\par rozchyli\'b3a wargi i czeka\'b3a, maj\'b9c w oczach \'b3zy rado\'9cci\par i zachwytu. Geoffrey zacz\'b9\'b3 obrysowywa\'e6 jej usta j\'eazy-\par kiem, odpowiedzia\'b3a mu pomrukiem zadowolonego kocia-\par ka. Wsun\'b9\'b3 j\'eazyk g\'b3\'eabiej i pie\'9cci\'b3 wra\'bfliwe, ciep\'b3e wn\'eatrze\par ust Elizabeth. D\'b3onie tymczasem wysun\'ea\'b3y si\'ea z jej w\'b3o-\par s\'f3w i przew\'eadrowa\'b3y na po\'9cladki.\par - Jak pi\'eaknie - szepn\'b9\'b3, przenosz\'b9c usta na szyj\'ea.\par Uni\'f3s\'b3 j\'b9 nieco do g\'f3ry, by podziwia\'e6 piersi, a ona oplot\'b3a\par go nogami. Mocno przywar\'b3a do niego i j\'eakn\'ea\'b3a z rozko-\par sz\'b9, czuj\'b9c dotyk warg Geoffreya wok\'f3\'b3 sutki. Cieszy\'b3 si\'ea\par t\'b9 pieszczot\'b9 przez d\'b3u\'bfsz\'b9 chwil\'ea, p\'f3ki Elizabeth nie\par poci\'b9gn\'ea\'b3a go za w\'b3osy.\par - Nie chc\'ea czeka\'e6 - szepn\'ea\'b3a b\'b3agalnie. - Tak d\'b3ugo nie\par by\'b3e\'9c we mnie. Geoffrey, prosz\'ea.\par Uni\'f3s\'b3 g\'b3ow\'ea i spojrza\'b3 na ni\'b9 oczami wype\'b3nionymi\par nami\'eatno\'9cci\'b9.\par - Rozkoszne tortury mi zadajesz - j\'eakn\'b9\'b3, kryj\'b9c twarz\par w jej puszystych w\'b3osach. W odpowiedzi Elizabeth obj\'ea\'b3a\par go najmocniej, jak potrafi\'b3a. Unosz\'b9c j\'b9 za biodra, Geof-\par frey wyszed\'b3 powoli na brzeg. Tam odczeka\'b3, a\'bf Elizabeth\par rozprostuje nogi, a potem po\'b3o\'bfy\'b3 na ziemi derk\'ea. Chcia\'b3\par zawo\'b3a\'e6 \'bfon\'ea, ona jednak ju\'bf tam le\'bfa\'b3a i wyci\'b9ga\'b3a do\par niego ramiona. Natychmiast opad\'b3 na ni\'b9, pragn\'b9c poczu\'e6\par pod sob\'b9 jej cia\'b3o.\par - Zimno ci - szepn\'b9\'b3 jej do ucha. - Ale ja ci\'ea rozgrzej\'ea.\par - Nie jest mi zimno - odszepn\'ea\'b3a. Skubn\'ea\'b3a wargami\par p\'b3atek jego ucha, a potem przesun\'ea\'b3a po nim czubkiem\par j\'eazyka.\par Geoffrey zacz\'b9\'b3 powoli ociera\'e6 si\'ea o ni\'b9 stwardnia\'b3\'b9\par m\'easko\'9cci\'b9, po czym przesun\'b9\'b3 si\'ea ni\'bfej. Ustami pie\'9cci\'b3\par brzuch, a d\'b3oni\'b9 g\'b3aska\'b3 z\'b3ocisty tr\'f3jk\'b9t, strzeg\'b9cy najgo-\par r\'eatszego miejsca w jej ciele. Odnalaz\'b3 to miejsce palcami\par i zacz\'b9\'b3 je dra\'bfni\'e6 coraz bardziej gwa\'b3townie. Elizabeth\par poruszy\'b3a biodrami. Mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe zaraz rozerwie j\'b9\par na tysi\'b9ce kawa\'b3k\'f3w. Wyj\'eacza\'b3a zaproszenie dla Geof-\par freya.\par - Spr\'f3buj\'ea twego smaku - szepn\'b9\'b3 ochryple i zast\'b9pi\'b3\par palec wargami i j\'eazykiem. Elizabeth wbi\'b3a palce w mokr\'b9\par ziemi\'ea. Mog\'b3a my\'9cle\'e6 tylko o spalaj\'b9cej j\'b9 potrzebie.\par Zadr\'bfa\'b3a.\par - Geoffrey! - wykrzykn\'ea\'b3a z rozkosz\'b9 a zarazem l\'eakiem.\par W odpowiedzi zacz\'b9\'b3 przemawia\'e6 do niej czu\'b3ymi,\par koj\'b9cymi s\'b3owami. Uj\'b9\'b3 w d\'b3onie jej g\'b3ow\'ea i lekko uni\'f3s\'b3,\par by mog\'b3a na niego spojrze\'e6. Mia\'b3a \'b3zy na twarzy, wi\'eac je\par otar\'b3, a potem delikatnie poca\'b3owa\'b3 obie powieki.\par - Nie l\'eakaj si\'ea tego, co si\'ea z tob\'b9 dzieje, gdy jeste\'9c przy\par mnie.\par - Gdy mnie dotykasz, ca\'b3kiem trac\'ea zmys\'b3y - szepn\'ea\'b3a.\par Ujrza\'b3a wyraz m\'easkiej satysfakcji w oczach Geoffreya.\par Wyra\'9fnie ucieszy\'b3a go tym wyznaniem. - W takich chwi-\par lach moje cia\'b3o przestaje by\'e6 moje. To wra\'bfenie ogarnia\par mnie tak szybko i jest takie silne, \'bfe a\'bf mnie przera\'bfa. -\par Obwiod\'b3a palcem zarys jego ust.\par - To samo ze mn\'b9 - powiedzia\'b3 Geoffrey. Poruszy\'b3 si\'ea\par niespokojnie, daj\'b9c jej odczu\'e6 swe po\'bf\'b9danie. - Pragn\'ea\par twojej mi\'eakko\'9cci, Elizabeth i twojego ciep\'b3a. Ale ty jeste\'9c\par dla mnie \'9fr\'f3d\'b3em si\'b3y. Twoja mi\'b3o\'9c\'e6 daje mi poczucie, \'bfe\par jestem niezwyci\'ea\'bfony. Otw\'f3rz si\'ea przede mn\'b9, kochanie.\par Chc\'ea p\'b3on\'b9\'e6 w twoim ogniu. - Wycisn\'b9\'b3 na jej ustach\par nami\'eatny poca\'b3unek. Gdy j\'b9 wreszcie wype\'b3ni\'b3, oboje\par poddali si\'ea spopielaj\'b9cej mocy tego ognia. Oczyszczeni\par i przeistoczeni, w jednej chwili doznali rozkoszy spe\'b3nie-\par nia. I by\'b3a w tym ich wsp\'f3lna rado\'9c\'e6. I by\'b3a mi\'b3o\'9c\'e6.\par Geoffrey opar\'b3 g\'b3ow\'ea na ramieniu Elizabeth i westchn\'b9\'b3\par z zadowoleniem. Odpowiedzia\'b3a podobnym westchnie-\par niem, mocno go obejmuj\'b9c. Geoffrey opar\'b3 si\'ea na \'b3okciach,\par pieszczotliwie skubn\'b9\'b3 wargami jej ucho i zacz\'b9\'b3 szepta\'e6\par komplementy i obietnice, kt\'f3re przyprawi\'b3y j\'b9 o jaskrawy\par rumieniec.\par - Kiedy zrozumia\'b3e\'9c, \'bfe mnie kochasz? - spyta\'b3a Eli-\par zabeth, przesuwaj\'b9c mu palcem po podbr\'f3dku. - Czy\par wtedy, jak my\'9cla\'b3e\'9c, \'bfe uton\'ea\'b3am?\par Geoffrey zachichota\'b3 i pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Wtedy by\'b3em za bardzo w\'9cciek\'b3y, \'bfeby my\'9cle\'e6 o mi-\par \'b3o\'9cci. - Przetoczy\'b3 si\'ea na plecy i pozwoli\'b3, by \'bfona u\'b3o\'bfy\'b3a\par mu ramiona na piersi i wspar\'b3a na nich g\'b3ow\'ea. - Wojow-\par nicy nie pami\'eataj \'b9 takich rzeczy. To bez znaczenia, kiedy\par zrozumia\'b3em, \'bfe ci\'ea kocham - prowokowa\'b3.\par Elizabeth u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea. Fascynowa\'b3y j\'b9 z\'b3ociste\par ogniki, pojawiaj\'b9ce si\'ea czasem w jego oczach. Jak mog\'b3a\par kiedykolwiek my\'9cle\'e6, \'bfe jest zimny i niewzruszony?\par - Kiedy zrozumia\'b3a\'9c, \'bfe mnie kochasz? - spyta\'b3 znie-\par nacka. Czekaj\'b9c na odpowied\'9f, zacz\'b9\'b3 delikatnie pie\'9cci\'e6\par jej po\'9cladki.\par - Nie pami\'eatam - odpar\'b3a. Zn\'f3w spogl\'b9da\'b3a na nie-\par go bardzo filuternie, Geoffrey wiedzia\'b3 wi\'eac, \'bfe zaraz\par nast\'b9pi ostra riposta. - \'afony wojownik\'f3w nie pami\'eataj\'b9\par takich rzeczy - zachichota\'b3a. - Poza tym to bez znaczenia,\par kiedy.\par Geoffrey u\'9ccisn\'b9\'b3 j\'b9 czule.\par - Ci\'b9gle si\'ea ze mn\'b9 dra\'bfnisz, \'bfono. Musz\'ea si\'ea przyzwy-\par czai\'e6, \'bfe b\'eadziesz taka p\'b3ocha do ko\'f1ca moich dni, bo\par kocham ci\'ea ca\'b3ym sercem.\par - Ju\'bf my\'9cla\'b3am, \'bfe nigdy mi tego nie powiesz -\par szepn\'ea\'b3a. Wyci\'b9gn\'ea\'b3a szyj\'ea i delikatnie go poca\'b3owa\'b3a.\par - Mia\'b3em zupe\'b3nie niew\'b3a\'9cciwe wyobra\'bfenie o mi\'b3o\'9cci\par - t\'b3umaczy\'b3 potem Geoffrey. - My\'9cla\'b3em, \'bfe mnie os\'b3abi.\par Teraz rozumiem, jak g\'b3\'eaboko si\'ea myli\'b3em. Da\'b3a\'9c mi\par poczucie nowego celu. Cz\'ea\'9c\'e6 mnie ma ochot\'ea zamkn\'b9\'e6 ci\'ea\par w naszej sypialni i nie dzieli\'e6 z nikim innym.\par - Zawsze b\'ead\'ea do ciebie nale\'bfe\'e6, Geoffrey - odrzek\'b3a\par Elizabeth.\par - Wiem - powiedzia\'b3. - ufam w twoj\'b9 lojalno\'9c\'e6. Czy\par mo\'bfesz uwierzy\'e6, \'bfe trudno mi dzieli\'e6 si\'ea tob\'b9 nawet\par z twoim dziadkiem i bratem? Zawsze pogardza\'b3em m\'ea\'bf-\par czyznami, kt\'f3rzy poddaj\'b9 si\'ea zazdro\'9cci, a teraz widz\'ea, \'bfe\par je\'9cli nie b\'ead\'ea uwa\'bfa\'b3, mn\'b9 r\'f3wnie\'bf zaw\'b3adnie.\par Elizabeth popatrzy\'b3a na niego zaskoczona, a Geoffrey\par zn\'f3w rado\'9cnie wyszczerzy\'b3 z\'eaby.\par - Ja nie dorasta\'b3em w rodzinie tak jak ty - wyja\'9cni\'b3. -\par Dlatego zawsze uwa\'bfa\'b3em, \'bfe najpierw ja, a potem inni.\par - S\'b9 bardzo r\'f3\'bfne rodzaje mi\'b3o\'9cci - powiedzia\'b3a cicho\par Elizabeth. Wiedzia\'b3a na pewno, \'bfe o tej chwili b\'eadzie\par my\'9cle\'e6 z zachwytem do ko\'f1ca \'bfycia. - Mi\'b3o\'9c\'e6, kt\'f3r\'b9 mam\par dla dziadka i Thomasa, jest zupe\'b3nie inna ni\'bf ta, kt\'f3r\'b9\par \'bfywi\'ea do ciebie. My\'9cl\'ea zreszt\'b9, \'bfe z czasem pokochasz ich\par tak samo jak ja i w ten sam spos\'f3b. To, co czuj\'ea do nich,\par wcale nie umniejsza mojego uczucia do ciebie.\par Geoffrey przewr\'f3ci\'b3 j\'b9 na ziemi\'ea i zacz\'b9\'b3 ca\'b3owa\'e6.\par Elizabeth przywar\'b3a do niego i z entuzjazmem odwzaje-\par mnia\'b3a poca\'b3unki. Wreszcie zabrak\'b3o im tchu i Geoffrey\par z \'bfalem oderwa\'b3 usta od jej warg.\par - Szybko si\'ea teraz ubierz, \'bfebym m\'f3g\'b3 zanie\'9c\'e6 ci\'ea do\par namiotu i rozebra\'e6 jeszcze raz. - Solidnie klepn\'b9\'b3 j\'b9\par w po\'9cladek i zachichota\'b3, gdy wybuchn\'ea\'b3a udawanym\par oburzeniem.\par Przez d\'b3u\'bfszy czas milczeli. Dopiero gdy ju\'bf szli\par z powrotem do obozowiska, odezwa\'b3a si\'ea Elizabeth.\par - Naprawd\'ea jeste\'9c zazdrosny o moj\'b9 rodzin\'ea? - spyta\'b3a.\par - Przejdzie mi - odpar\'b3, \'9cciskaj\'b9c j\'b9 za r\'eak\'ea. - Rycerz\par \'9clubuje lojalno\'9c\'e6 i sk\'b3ada ho\'b3d tylko jednemu panu, tak jak\par ja Wilhelmowi, mojemu kr\'f3lowi - powiedzia\'b3. - Ty\par odda\'b3a\'9c si\'ea w moje r\'eace - ci\'b9gn\'b9\'b3. - Nie oczekuj\'ea od\par ciebie, \'bfe z powodu mi\'b3o\'9cci do mnie przestaniesz kocha\'e6\par swoj\'b9 rodzin\'ea. Ale chc\'ea wiedzie\'e6, \'bfe w twoim sercu\par jestem pierwszy i wa\'bfniejszy ni\'bf ktokolwiek inny, tak jak\par ty jeste\'9c najwa\'bfniejsza dla mnie.\par Elizabeth ukry\'b3a u\'9cmiech. Rozumia\'b3a, \'bfe mi\'b3o\'9c\'e6 jest dla\par jej m\'ea\'bfa czym\'9c zupe\'b3nie nowym, pr\'f3buje wi\'eac poradzi\'e6\par sobie z ni\'b9 tak samo jak ze wszystkim innym. Chce\par uporz\'b9dkowa\'e6 i umie\'9cci\'e6 w odpowiednim miejscu. K\'b3o-\par pot polega\'b3 na tym, \'bfe z logiki usi\'b3owa\'b3 uczyni\'e6 narz\'eadzie\par do rozbioru uczu\'e6.\par - Nigdy si\'ea nie zdarzy, \'bfe b\'ead\'ea musia\'b3a wybiera\'e6\par mi\'eadzy tob\'b9 i... - chcia\'b3a powiedzie\'e6 \f1\'84rodzin\f0\'b9", ale szybko\par zmieni\'b3a zamiar i doko\'f1czy\'b3a: - ...krewnymi. Jeste\'9c teraz\par moj \'b9 rodzin\'b9, Geoffrey, a ja twoj\'b9. A Elslow i Thomas s\'b9\par naszymi krewnymi. Wszyscy do siebie nale\'bfymy, ale\par inaczej ni\'bf wasale i ich seniorzy.\par - Masz racj\'ea, Elizabeth. Nigdy nie b\'eadziesz zmuszona\par wybiera\'e6 - powiedzia\'b3 Geoffrey. - Nie dopuszcz\'ea do tego.\par I nigdy nie b\'ead\'ea od ciebie wymaga\'b3 takiej pr\'f3by lojalno\'9cci.\par Kocham ci\'ea i to wszystko, co ma znaczenie.\par - Czy zostawi\'b3e\'9c Elslowa z Thomasem w Montwright\par dlatego, \'bfe wci\'b9\'bf by\'b3e\'9c niepewny mojej lojalno\'9cci?\par - Chcia\'b3em przez pewien czas mie\'e6 ci\'ea tylko dla siebie\par - wyzna\'b3.\par Elizabeth wspar\'b3a si\'ea na m\'ea\'bfu i przez chwil\'ea rozwa\'bfa\'b3a\par jego s\'b3owa. Tego wieczoru podzieli\'b3 si\'ea z ni\'b9 swymi\par najg\'b3\'eabszymi sekretami. Przeszed\'b3 d\'b3ug\'b9 drog\'ea, ucz\'b9c si\'ea\par okazywa\'e6 uczucia i zdradza\'e6 przed ni\'b9 swe my\'9cli. By\'b3a\par z tego bardzo zadowolona. Wiedzia\'b3a jednak, \'bfe cz\'ea\'9c\'e6 tej\par drogi wci\'b9\'bf jeszcze jest przed nim. Geoffrey nadal by\'b3\par niepewny siebie i nie mia\'b3 poczucia bezpiecze\'f1stwa (cho\'e6\par tego nigdy nie powiedzia\'b3aby przy nim g\'b3o\'9cno). To te\'bf si\'ea\par wkr\'f3tce zmieni i wtedy sko\'f1czy si\'ea m\'f3wienie o pr\'f3bach\par i wyborach, pomy\'9cla\'b3a. Nikt nigdy nie powinien nikogo\par nara\'bfa\'e6 na takie okropie\'f1stwa. Nikt nikogo.\par Tej nocy Elizabeth mia\'b3a sen. Zacz\'b9\'b3 si\'ea bardzo przy-\par jemnie. By\'b3a ubrana w biel, jej suknia jakby unosi\'b3a si\'ea\par lekko wok\'f3\'b3 kostek. Sz\'b3a przez dziedziniec wspania\'b3ego\par pa\'b3acu, a nad ziemi\'b9 sta\'b3a mgie\'b3ka. Z u\'9cmiechem otworzy\'b3a\par drzwi i wesz\'b3a do wielkiej sali. Wtedy sen zamieni\'b3 si\'ea\par nagle w koszmar. Kto\'9c j\'b9 wo\'b3a\'b3, ale nie wiedzia\'b3a kto. Puls\par jej gwa\'b3townie przy\'9cpieszy\'b3, w wo\'b3aniu by\'b3o bowiem mn\'f3-\par stwo cierpienia i rozpaczy. Gor\'b9czkowo szuka\'b3a \'9fr\'f3d\'b3a\par g\'b3osu, przepycha\'b3a si\'ea przez t\'b3um \'9cmiej\'b9cych si\'ea m\'ea\'bfczyzn,\par kt\'f3rzy zdawali si\'ea w og\'f3le nie zauwa\'bfa\'e6 jej obecno\'9cci. Gdy\par dotar\'b3a na sam \'9crodek sali, przystan\'ea\'b3a. Krzyk wype\'b3ni\'b3 jej\par p\'b3uca. Przed ni\'b9 sta\'b3 Geoffrey z r\'eakami i nogami skutymi\par ci\'ea\'bfkimi \'b3a\'f1cuchami. Nie widzia\'b3 jej, patrzy\'b3 w inn\'b9 stron\'ea.\par Elizabeth odwr\'f3ci\'b3a si\'ea i zobaczy\'b3a dziadka, tak\'bfe sp\'eatane-\par go \'bfelazem.\par G\'b3os rozleg\'b3 si\'ea znowu, teraz jednak nie wyra\'bfa\'b3 cier-\par pienia, lecz triumf. Nale\'bfa\'b3 do Belwaina. Mg\'b3a u jej st\'f3p\par zabarwi\'b3a si\'ea czerwieni\'b9. W tym \'9cnie Elizabeth zdawa\'b3a\par sobie spraw\'ea, \'bfe jest to symbol krwi, kt\'f3ra wkr\'f3tce ma\par zosta\'e6 przelana.\par Belwain wyci\'b9gn\'b9\'b3 d\'b3o\'f1 w jej kierunku.\par - Wybieraj. Jeden z nich umrze - powiedzia\'b3. - A je\'9cli\par nie wybierzesz, zabij\'ea obu. - Roze\'9cmia\'b3 si\'ea diabolicznie,\par rechotem szarpa\'b3 jej dusz\'ea.\par Pokr\'eaci\'b3a g\'b3ow\'b9 na znak odmowy. Wtedy Belwain\par wyci\'b9gn\'b9\'b3 Geoffreyowi miecz zza pasa i uni\'f3s\'b3 or\'ea\'bf wy-\par soko w powietrze...\par Jej krzyki zbudzi\'b3y Geoffreya. Chwyci\'b3 za miecz i u\'9cwia-\par domi\'b3 sobie, \'bfe Elizabeth le\'bfy tu\'bf obok niego. R\'eace mu\par dr\'bfa\'b3y, gdy bra\'b3 \'bfon\'ea w obj\'eacia i zaczyna\'b3 delikatnie ko\'b3ysa\'e6.\par - Otw\'f3rz oczy, Elizabeth. To tylko z\'b3y sen - szepta\'b3. -\par Jestem tutaj.\par Raptownie si\'ea szarpn\'ea\'b3a i podnios\'b3a powieki. Kurczowo\par \'9ccisn\'ea\'b3a m\'ea\'bfa za ramiona i chc\'b9c troch\'ea si\'ea uspokoi\'e6\par zacz\'ea\'b3a chwyta\'e6 ustami wielkie hausty powietrza.\par - To by\'b3o potworne - wyszepta\'b3a.\par - Nie m\'f3w o tym - pociesza\'b3 j\'b9 Geoffrey. Czule\par odgarn\'b9\'b3 jej w\'b3osy z czo\'b3a i poca\'b3owa\'b3 w policzek. -\par Mia\'b3a\'9c z\'b3y sen, to wszystko. Za szybko wczoraj jechali\'9cmy\par i za bardzo si\'ea zm\'eaczy\'b3a\'9c. Przytul si\'ea do mnie i zamknij\par oczy. Wszystko jest dobrze.\par - Boj\'ea si\'ea - powiedzia\'b3a. - Je\'9cli zasn\'ea, znowu b\'ead\'ea\par mia\'b3a ten koszmar.\par - Nie b\'eadziesz - szepn\'b9\'b3. Zmieni\'b3 pozycj\'ea tak, \'bfe\par znalaz\'b3a si\'ea pod nim. Ci\'ea\'bfar cia\'b3a opar\'b3 na ramionach. -\par B\'eadziesz \'9cni\'b3a, \'bfe si\'ea ze mn\'b9 kochasz - obieca\'b3. Z tymi\par s\'b3owami pochyli\'b3 si\'ea i poca\'b3owa\'b3 j\'b9.\par Potem szepta\'b3 mi\'b3osne s\'b3owa aksamitnym g\'b3osem i ko-\par j\'b9co g\'b3aska\'b3 \'bfon\'ea, p\'f3ki wszystkie my\'9cli Elizabeth nie\par zacz\'ea\'b3y kr\'b9\'bfy\'e6 wok\'f3\'b3 niego i jego pieszczot. Koszmar\par odp\'b3yn\'b9\'b3 w zapomnienie.\par 13\par Elizabeth przyzwyczai\'b3a si\'ea do nowego otoczenia bez\par wi\'eakszych k\'b3opot\'f3w, cho\'e6 pocz\'b9tkowo widok posiad\'b3o\'9cci\par Geoffreya j\'b9 przyt\'b3oczy\'b3. Przy tych olbrzymich budowlach,\par otoczonych kamiennym murem, Montwright wydawa\'b3o si\'ea\par zabawk\'b9.\par Z zamkowych mur\'f3w wia\'b3o jednak ch\'b3odem i surowo-\par \'9cci\'b9. Elizabeth wyda\'b3o si\'ea to bardzo nieprzyjemne. Szybko\par postara\'b3a si\'ea wi\'eac zaznaczy\'e6 sw\'b9 obecno\'9c\'e6 i w samym\par zamku, i na wewn\'eatrznym dziedzi\'f1cu. Geoffrey pozwoli\'b3\par jej robi\'e6, co chcia\'b3a, chocia\'bf zg\'b3osi\'b3 ostry sprzeciw, gdy\par zasta\'b3 \'bfon\'ea, jak kl\'eacz\'b9c na ziemi przesadza\'b3a polne kwiaty\par w kolorze t\'eaczy, chc\'b9c, by ros\'b3y wzd\'b3u\'bf mur\'f3w. Na kpiny\par i wyrzuty Elizabeth znalaz\'b3a jednak ci\'eate odpowiedzi,\par kt\'f3re ca\'b3kiem zachwia\'b3y w m\'ea\'bfu pewno\'9c\'e6, czy racja jest\par rzeczywi\'9ccie po jego stronie.\par S\'b3u\'bfba, pocz\'b9tkowo odnosz\'b9ca si\'ea do nowej pani podej-\par rzliwie i ch\'b3odno, wkr\'f3tce uleg\'b3a czarowi delikatnego\par u\'9cmiechu i \'b3agodnego g\'b3osu. Wszyscy zacz\'eali z niecierpli-\par wo\'9cci\'b9 wyczekiwa\'e6 nowych polece\'f1, odmieniaj\'b9cych ota-\par czaj\'b9cy ich \'9cwiat. Na sto\'b3ach pojawi\'b3y si\'ea kwiaty, \'9cwie\'bfo\par wymyte \'9cciany ozdobiono barwnymi sztandarami z Mont-\par wright. Mieszka\'f1cy zamku Berkley byli zachwyceni. Ich\par twierdza sta\'b3a si\'ea domem.\par W ko\'f1cu lipca Elizabeth wiedzia\'b3a ju\'bf na pewno, \'bfe\par b\'eadzie mia\'b3a dziecko. Uradowana t\'b9 wiadomo\'9cci\'b9 przez\par kilka dni zastanawia\'b3a si\'ea, jak powie o tym Geoffreyowi.\par W samotno\'9cci pr\'f3bowa\'b3a r\'f3\'bfnych sposob\'f3w. S\'b9dzi\'b3a, \'bfe\par m\'b9\'bf b\'eadzie bardzo zadowolony i najpewniej zachowa si\'ea\par bardzo wynio\'9cle. To by jej odpowiada\'b3o.\par W porze obiadu Elizabeth usiad\'b3a do sto\'b3u, czekaj\'b9c na\par Geoffreya. Postanowi\'b3a podzieli\'e6 si\'ea z nim nowin\'b9 tego\par wieczoru, gdy znajd\'b9 si\'ea sami w sypialni. Ledwie mog\'b3a\par ukry\'e6 podniecenie, w pewnej chwili zorientowa\'b3a si\'ea na-\par wet, \'bfe w g\'b3os si\'ea \'9cmieje. S\'b3u\'bf\'b9cy, kt\'f3rzy podawali do\par sto\'b3u, patrzyli na ni\'b9 dziwnie. Uzna\'b3a wi\'eac, \'bfe wyja\'9cni im\par wszystko nast\'eapnego dnia, gdy Geoffrey b\'eadzie ju\'bf wie-\par dzia\'b3. Wtedy i inni zrozumiej\'b9.\par \'afo\'b3nierze zacz\'eali jeden po drugim wchodzi\'e6 do wielkiej\par sali. Elizabeth wyprostowa\'b3a si\'ea, wypatruj\'b9c Geoffreya.\par Jej uwag\'ea zwr\'f3ci\'b3 jednak Gerald. Giermek biegiem wpad\'b3\par do sali, wymin\'b9\'b3 dw\'f3ch postawnych stra\'bfnik\'f3w i sta-\par n\'b9wszy przed ni\'b9, prawie wykrzycza\'b3:\par - Przybyli kurierzy kr\'f3la Wilhelma. Chc\'b9 jak najszyb-\par ciej rozmawia\'e6 z milordem.\par Elizabeth zmarszczy\'b3a czo\'b3o i poleci\'b3a:\par - Wprowad\'9f ich, Geraldzie. Powiem Rogerowi, a on\par znajdzie Geoffreya.\par Roger w\'b3a\'9cnie si\'ea zbli\'bfa\'b3, wi\'eac powita\'b3a go informacj\'b9\par o kurierach.\par - Po co przyjechali? - spyta\'b3a, nie kryj\'b9c zaniepokoje-\par nia.\par - Nie ma w tym nic niezwyk\'b3ego - odrzek\'b3 Roger. - O,\par jest tw\'f3j m\'b9\'bf, pani. On ci wyja\'9cni pow\'f3d ich przybycia.\par - Nie przywitasz mnie? - spyta\'b3 Geoffrey, gdy stan\'b9\'b3\par u boku \'bfony. Natychmiast si\'ea u\'9cmiechn\'ea\'b3a i czule poca\'b3o-\par wa\'b3a go w policzek.\par - Co\'9c mi si\'ea zdaje, jakbym pami\'eata\'b3a, \'bfe okazywanie\par uczu\'e6 jest niedozwolone - szepn\'ea\'b3a.\par Geoffrey wybuchn\'b9\'b3 \'9cmiechem i wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona.\par - To by\'b3o przedtem, zanim zrozumia\'b3em, jak wa\'bfne\par jest dla mnie, \'bfe mog\'ea ci\'ea dotyka\'e6 - odpowiedzia\'b3 we-\par so\'b3o.\par - Jestem wyj\'b9tkowo niezdyscyplinowana - stwierdzi\'b3a\par Elizabeth z szerokim u\'9cmiechem.\par - Milordzie - przerwa\'b3 mu Roger. - Przybyli kurierzy\par Wilhelma. Czekaj\'b9 w korytarzu.\par Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9, najwyra\'9fniej nie poruszony t\'b9\par informacj\'b9.\par - My\'9cla\'b3em, \'bfe kr\'f3l jest jeszcze w Rouen - powiedzia\'b3.\par - Widocznie ju\'bf wr\'f3ci\'b3 - zauwa\'bfy\'b3 Roger.\par Geoffrey zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do \'bfony:\par - Zacznij posi\'b3ek beze mnie, \'bfeby ludzie mogli wzi\'b9\'e6\par si\'ea do jedzenia. Roger i ja sprawdzimy, jakie nowiny\par przysy\'b3a nam kr\'f3l.\par Elizabeth mia\'b3a ochot\'ea wys\'b3ucha\'e6 kurier\'f3w, ale nie\par wypada\'b3o jej o to prosi\'e6. Musia\'b3a poczeka\'e6, a\'bf m\'b9\'bf\par powt\'f3rzy wiadomo\'9cci specjalnie dla niej. M\'f3wi\'b3 jej coraz\par wi\'eacej, nie mia\'b3a wi\'eac w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe us\'b3yszy tak\'bfe\par o najnowszych rozkazach kr\'f3la.\par Do sieni wszed\'b3 ojciec Hargrave, duchowny z pobliskie-\par go Northcastle, sk\'b3adaj\'b9cy wizyt\'ea w Berkley. Poda\'b3 Eliza-\par beth rami\'ea w\'b3a\'9cnie w chwili, gdy Geoffrey wychodzi\'b3.\par Elizabeth odda\'b3a si\'ea wi\'eac roli gospodyni, po\'9cwi\'eacaj\'b9c ca\'b3\'b9\par uwag\'ea ksi\'eadzu.\par Zaj\'ea\'b3a przy nim miejsce przy stole i sk\'b3oni\'b3a g\'b3ow\'ea\par w czasie, gdy ksi\'b9dz udziela\'b3 b\'b3ogos\'b3awie\'f1stwa. Stara\'b3a si\'ea\par skoncentrowa\'e6 na modlitwie, ale jej my\'9cli bieg\'b3y do\par kurier\'f3w. Elizabeth snu\'b3a najr\'f3\'bfniejsze domys\'b3y, nie umia-\par \'b3a jednak znale\'9f\'e6 powodu, dla kt\'f3rego Wilhelm mia\'b3by\par przys\'b3a\'e6 umy\'9clnych. Geoffrey ju\'bf odpracowa\'b3 wymagan\'b9\par liczb\'ea dni u swego pana. S\'b9dy Wilhelm odbywa\'b3 jedynie\par trzy razy w roku i podczas wszystkich sesji Geoffrey by\'b3\par obecny.\par Mo\'bfe chodzi o ksi\'eag\'ea katastraln\'b9, pomy\'9cla\'b3a. Wilhelm\par kaza\'b3 bowiem spisa\'e6 wszystkie ziemie znajduj\'b9ce si\'ea\par w jego w\'b3adaniu oraz lennik\'f3w zarz\'b9dzaj\'b9cych tymi zie-\par miami. Poniewa\'bf w ksi\'eadze odnotowano r\'f3wnie\'bf maj\'b9tek\par lennik\'f3w, od liczby hodowanych zwierz\'b9t po dobytek\par w \'bfywej monecie, wi\'eac poddani odnosili si\'ea do dokumentu\par bardzo niech\'eatnie, nazywaj\'b9c go Ksi\'eag\'b9 S\'b9du Ostateczne-\par go. Ich rozumowanie by\'b3o proste i, w ocenie Elizabeth,\par prawdopodobnie s\'b3uszne. Gdy kr\'f3l pozna warto\'9c\'e6 wszyst-\par kich swoich wasali, podniesie podatki. A wzrost podatk\'f3w\par by\'b3 problemem jak \'9cwiat \'9cwiatem, bo jeszcze ojciec\par Elizabeth nieraz narzeka\'b3 na nierzetelno\'9c\'e6 systemu.\par Geoffrey i Roger wr\'f3cili do wielkiej sali akurat w chwi-\par li, gdy wnoszono jedzenie. Z wyrazu ich twarzy Elizabeth\par poj\'ea\'b3a, \'bfe nowiny nie by\'b3y radosne.\par - Czy chodzi o Ksi\'eag\'ea S\'b9du Ostatecznego? - szeptem\par spyta\'b3a Geoffreya, gdy usiad\'b3 u szczytu sto\'b3u.\par Wzi\'b9\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea, ale nie odpowiedzia\'b3. U\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea\par wi\'eac przez st\'f3\'b3 do Rogera, kt\'f3ry zawsze siedzia\'b3 po\par prawicy jej m\'ea\'bfa, podczas gdy ona zajmowa\'b3a miejsce po\par lewicy.\par Jeden z giermk\'f3w zacz\'b9\'b3 podawa\'e6 mi\'easo i Geoffrey\par zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do niego z jakim\'9c poleceniem. Elizabeth sko-\par rzysta\'b3a z zamieszania i pochyli\'b3a si\'ea do Rogera.\par - Czy chodzi o Ksi\'eag\'ea S\'b9du Ostatecznego? - spyta\'b3a\par z nadziej\'b9 na szybk\'b9 odpowied\'9f.\par Geoffrey u\'9ccisn\'b9\'b3 jej d\'b3o\'f1. Roger wygl\'b9da\'b3 tak, jakby\par mia\'b3 zamiar odpowiedzie\'e6, ale Geoffrey wykona\'b3 niezna-\par czny ruch g\'b3ow\'b9. Elizabeth zauwa\'bfy\'b3a to k\'b9tem oka.\par Westchn\'ea\'b3a zawiedziona.\par - Nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby kr\'f3lowi podoba\'b3o si\'ea nazywanie jego\par spisu S\'b9dem Ostatecznym - powiedzia\'b3 Geoffrey.\par Ksi\'b9dz odchrz\'b9kn\'b9\'b3 i zacz\'b9\'b3 opowiada\'e6 swoj\'b9 ulubion\'b9\par historyjk\'ea, kt\'f3r\'b9 Geoffrey, Roger i Elizabeth s\'b3yszeli ju\'bf\par co najmniej pi\'ea\'e6 razy. Z grzeczno\'9cci jednak spokojnie jej\par wys\'b3uchali. A \'bfe nagrodzili opowiadaj\'b9cego \'9cmiechem,\par ksi\'b9dz si\'ea rozochoci\'b3. Zacz\'b9\'b3 nast\'eapn\'b9 facecj\'ea, a potem\par jeszcze nast\'eapn\'b9.\par Po posi\'b3ku Geoffrey poleci\'b3 Rogerowi:\par - Id\'9f zaj\'b9\'e6 si\'ea przygotowaniami do jutra. - Potem\par zaproponowa\'b3 \'bfonie p\'f3j\'9ccie na spoczynek. Elizabeth szyb-\par ko wyrazi\'b3a zgod\'ea.\par - Musz\'ea z tob\'b9 o czym\'9c porozmawia\'e6 - powiedzia\'b3a\par z nieznacznym u\'9cmiechem.\par - Ja te\'bf musz\'ea z tob\'b9 porozmawia\'e6 - odrzek\'b3 Geoffrey.\par Jego g\'b3os nie wyra\'bfa\'b3 \'bfadnych uczu\'e6, tote\'bf Elizabeth\par poczu\'b3a zaniepokojenie. Kiedy m\'b9\'bf zaczyna\'b3 ukrywa\'e6\par uczucia, tak jak teraz, zwykle mia\'b3 po temu wa\'bfny pow\'f3d.\par Wzi\'ea\'b3a go wi\'eac za r\'eak\'ea i bez s\'b3owa skierowa\'b3a si\'ea do\par sypialni.\par Gdy zamkn\'eali za sob\'b9 drzwi i zostali sami w komnacie,\par nie odezwa\'b3a si\'ea natychmiast. Dobrze ju\'bf pozna\'b3a m\'ea\'bfa\par i wiedzia\'b3a, \'bfe nim Geoffrey otworzy usta, musi dobrze\par rozwa\'bfy\'e6, co ma do powiedzenia. Z jego marsowej miny\par odgad\'b3a, \'bfe wa\'bfy s\'b3owa.\par Rozebrali si\'ea nawzajem w milczeniu. Ich ma\'b3\'bfe\'f1ski\par rytua\'b3 nakazywa\'b3, by Elizabeth wzi\'ea\'b3a teraz miecz Geof-\par freya i umie\'9cci\'b3a go przy \'b3o\'bfu, blisko wezg\'b3owia, po\par stronie m\'ea\'bfa. Dope\'b3niwszy tego obowi\'b9zku, po\'b3o\'bfy\'b3a si\'ea\par w oczekiwaniu. Geoffrey nie zdmuchn\'b9\'b3 \'9cwiec, lecz przy-\par szed\'b3 do niej, wzi\'b9\'b3 j\'b9 w ramiona i delikatnie poca\'b3owa\'b3.\par - Powiedzie\'e6 ci najpierw moj\'b9 nowin\'ea? - spyta\'b3a.\par - Wol\'ea powiedzie\'e6 moj\'b9 i mie\'e6 to z g\'b3owy - odpar\'b3.\par S\'b3ysz\'b9c surowe brzmienie jego g\'b3osu, Elizabeth poczu\'b3a\par \'9cciskanie w \'bfo\'b3\'b9dku. Geoffrey j\'b9 przytuli\'b3. Nie widzia\'b3\par w tej chwili jej oczu ani twarzy i prawd\'ea m\'f3wi\'b9c nie\par chcia\'b3 widzie\'e6. Wiedzia\'b3 bowiem, \'bfe te s\'b3owa sprawi\'b9 jej\par b\'f3l.\par - Nie\'b3atwo jest mi to powiedzie\'e6, Elizabeth - zacz\'b9\'b3,\par g\'b3aszcz\'b9c j\'b9 po w\'b3osach.\par Odsun\'ea\'b3a si\'ea nieco, zmuszaj\'b9c Geoffreya, by spojrza\'b3 jej\par w oczy.\par - Wi\'eac powiedz mi szybko - zaproponowa\'b3a, coraz\par bardziej przera\'bfona.\par - Wezwanie od Wilhelma dotyczy Montwright - po-\par wiedzia\'b3. Zobaczy\'b3 zmieszanie na jej twarzy i po\'9cpieszy\'b3\par z wyja\'9cnieniem: - Twojego dziadka oskar\'bfono o zdrad\'ea\par stanu.\par - Nie! - Zabrzmia\'b3o to jak skowyt zranionego zwierz\'ea-\par cia.\par - To nie wszystko - ci\'b9gn\'b9\'b3 Geoffrey. G\'b3os mia\'b3 cichy\par i stanowczy, Elizabeth si\'b3\'b9 woli opanowa\'b3a si\'ea wi\'eac i s\'b3u-\par cha\'b3a dalej: - Belwain wyst\'b9pi\'b3 do Wilhelma o przyznanie\par opieki nad Thomasem. Wszyscy ju\'bf s\'b9 w Londynie i ja te\'bf\par zosta\'b3em tam wezwany. Jad\'ea jutro z rana.\par - Musz\'ea jecha\'e6 z tob\'b9 - powiedzia\'b3a. - Oboje musimy\par jecha\'e6. Prosz\'ea - b\'b3aga\'b3a - nie mo\'bfesz mnie zostawi\'e6,\par Geoffrey.\par - Dobrze, pojedziesz ze mn\'b9. To twoja rodzina, wi\'eac\par tak powinno by\'e6 - stwierdzi\'b3.\par Elizabeth zacz\'ea\'b3a p\'b3aka\'e6.\par - Nasza rodzina - poprawi\'b3a go przez \'b3zy. - Co teraz\par b\'eadzie? - spyta\'b3a. - Co kr\'f3l zrobi?\par Geoffrey wyczu\'b3 jej dr\'bfenie i zn\'f3w mocno j\'b9 przytuli\'b3.\par - Wys\'b3ucha wszystkich stron i wtedy podejmie decy-\par zj\'ea. Nie martw si\'ea. Wilhelm jest prawym kr\'f3lem. Miej do\par niego zaufanie.\par - Nie mog\'ea! - Wtuli\'b3a g\'b3ow\'ea w rami\'ea m\'ea\'bfa i dalej\par p\'b3aka\'b3a.\par Geoffrey trzyma\'b3 j\'b9 i pociesza\'b3, p\'f3ki nie zabrak\'b3o jej\par \'b3ez.\par - Czy mi ufasz? - spyta\'b3, gdy ucich\'b3a.\par - Wiesz, \'bfe tak.\par - Wiec je\'9cli ci powiem, \'bfe wszystko b\'eadzie dobrze, to\par mi uwierzysz - stwierdzi\'b3.\par - Je\'9cli tak powiesz, to uwierz\'ea - potwierdzi\'b3a.\par - Wobec tego daj\'ea s\'b3owo, \'bfe nie pozwol\'ea skrzywdzi\'e6\par twojej rodziny.\par - Ale co z tob\'b9? - spyta\'b3a. - Czy mo\'bfesz mi obieca\'e6,\par \'bfe tobie te\'bf nie stanie si\'ea krzywda?\par Zaskoczy\'b3o go to pytanie, bo jemu \'bfadne niebezpiecze\'f1-\par stwo nie grozi\'b3o.\par - Obiecuj\'ea - zapewni\'b3. - A teraz spr\'f3buj zasn\'b9\'e6. Mamy\par jutro przed sob\'b9 ca\'b3y dzie\'f1 ci\'ea\'bfkiej jazdy. I przez dwa\par nast\'eapne dni tak\'bfe.\par Elizabeth naturalnie nie zapomnia\'b3a o nowinie, jak\'b9\par mia\'b3a dla Geoffreya. W obronnym ge\'9ccie po\'b3o\'bfy\'b3a sobie\par d\'b3o\'f1 na brzuchu. Gdyby mu teraz powiedzia\'b3a, nie pozwo-\par li\'b3by jej jecha\'e6 na dw\'f3r Wilhelma. Musia\'b3a poczeka\'e6 do\par czasu, a\'bf rozwi\'b9\'bfe si\'ea problem z Belwainem. Wtedy\par podzieli si\'ea z Geoffreyem sw\'b9 rado\'9cci\'b9. Tymczasem b\'ea-\par dzie chroni\'e6 ich dziecko, tak samo jak Geoffrey chroni j\'b9,\par swoj\'b9 \'bfon\'ea.\par Zamkn\'ea\'b3a oczy i spr\'f3bowa\'b3a odgoni\'e6 niepokoj\'b9ce my-\par \'9cli. Potrzebowa\'b3a odpoczynku, by nazajutrz sprosta\'e6 wy-\par zwaniu. W nocy znowu nawiedzi\'b3 j\'b9 koszmar. Gdy zbudzi-\par \'b3a si\'ea z krzykiem, Geoffrey zacz\'b9\'b3 j\'b9 pociesza\'e6 i koi\'e6.\par Poprosi\'b3, \'bfeby opowiedzia\'b3a mu sen, ale nie by\'b3a w stanie.\par Przytuli\'b3a si\'ea do niego i zacz\'ea\'b3a si\'ea modli\'e6. Modli\'b3a si\'ea,\par \'bfeby koszmar nie okaza\'b3 si\'ea z\'b3\'b9 wr\'f3\'bfb\'b9.\par Podr\'f3\'bf do Londynu zaj\'ea\'b3a trzy d\'b3ugie dni. Gdy wjechali\par na ziemi\'ea Wilhelma, Elizabeth by\'b3a tak wyczerpana, \'bfe\par prawie nie mia\'b3a si\'b3y rozejrze\'e6 si\'ea dooko\'b3a. Chcia\'b3a tylko\par zobaczy\'e6 Elslowa i ma\'b3ego Thomasa, ale Geoffrey jej nie\par pozwoli\'b3.\par - We\'9f k\'b9piel i odpocznij. Zobaczysz ich rano - obieca\'b3.\par - I poznasz twojego kr\'f3la.\par Nie mia\'b3a ochoty na spotkanie z kr\'f3lem, przyznaj\'b9c\par w duchu, \'bfe si\'ea go boi. Chocia\'bf zdawa\'b3a sobie spraw\'ea, \'bfe\par wiele opowie\'9cci o Wilhelmie jest zapewne przesadzonych,\par to sercem wierzy\'b3a we wszystkie.\par Dano im przestronn\'b9 komnat\'ea z widokiem na dziedzi-\par niec. \'a3o\'bfe by\'b3o jeszcze dwa razy wi\'eaksze ni\'bf w Berkley.\par Gdy tylko Elizabeth wyk\'b9pa\'b3a si\'ea i przebra\'b3a, skuli\'b3a si\'ea\par po\'9crodku tego \'b3o\'bfa w oczekiwaniu na powr\'f3t Geoffreya.\par Nie by\'b3o go, bo poszed\'b3 przywita\'e6 si\'ea z kr\'f3lem i spraw-\par dzi\'e6, jak przedstawia si\'ea sprawa .Elslowa.\par Zbudzi\'b3a si\'ea dopiero rano. Mgli\'9ccie przypomnia\'b3a sobie,\par jak w nocy Geoffrey j\'b9 rozbiera\'b3 i ogrzewa\'b3. Teraz jednak\par znowu go nie by\'b3o. W pobli\'bfu \'b3o\'bfa sta\'b3a taca z jedzeniem,\par ale Elizabeth nie tkn\'ea\'b3a ani k\'easa. Za bardzo buntowa\'b3 jej\par si\'ea \'bfo\'b3\'b9dek. Starannie si\'ea ubra\'b3a wiedz\'b9c, \'bfe nie uniknie\par spotkania z Wilhelmem. Musia\'b3a wygl\'b9da\'e6 jak najlepiej,\par \'bfeby Geoffrey m\'f3g\'b3 by\'e6 dumny z \'bfony.\par Sko\'f1czywszy toalet\'ea, stan\'ea\'b3a przy oknie i zacz\'ea\'b3a si\'ea\par przygl\'b9da\'e6 ludziom na dziedzi\'f1cu. Z ka\'bfd\'b9 sekund\'b9 sta-\par wa\'b3a si\'ea coraz bardziej spi\'eata, \'bfarliwie modli\'b3a si\'ea, by\par Geoffrey sko\'f1czy\'b3 ze swymi obowi\'b9zkami i wreszcie po\par ni\'b9 przyszed\'b3. Zamiast Geoffreya przyszed\'b3 jednak Roger.\par - Gdzie jest Geoffrey? - spyta\'b3a dr\'bf\'b9cym g\'b3osem.\par Wierny wasal uj\'b9\'b3 j\'b9 pod rami\'ea i poprowadzi\'b3 do drzwi\par komnaty. Elizabeth zobaczy\'b3a, \'bfe dw\'f3ch ludzi Geoffreya\par sta\'b3o przez ca\'b3y czas na warcie i prze\'bfy\'b3a ma\'b3e zaskocze-\par nie.\par - Tw\'f3j m\'b9\'bf, pani, jest u kr\'f3la - odrzek\'b3 Roger. - Jest\par tam r\'f3wnie\'bf tw\'f3j dziadek. - Dostrzeg\'b3 niepok\'f3j milady,\par nie mia\'b3 jednak sposobu, by j\'b9 pocieszy\'e6. By\'b3 tak samo\par zatroskany jak ona, tyle \'bfe znacznie lepiej umia\'b3 ukrywa\'e6\par uczucia. Nie wiedzia\'b3, co zamierza Geoffrey. - Kr\'f3l\par za\'bf\'b9da\'b3 twojej obecno\'9cci, pani - oznajmi\'b3.\par Szli korytarzem, ale po ostatnich s\'b3owach Rogera Eliza-\par beth gwa\'b3townie si\'ea zatrzyma\'b3a.\par - To by\'b3 jego g\'b3os - wyszepta\'b3a. - Nie mog\'ea tam i\'9c\'e6,\par Roger! Sen si\'ea sprawdza. Nie mog\'ea!\par Roger nie mia\'b3 poj\'eacia, o czym m\'f3wi Elizabeth, nie\par bardzo wi\'eac wiedzia\'b3, co robi\'e6.\par - Tw\'f3j m\'b9\'bf, pani, chce ci\'ea mie\'e6 u swego boku -\par powiedzia\'b3 w ko\'f1cu, instynktownie czuj\'b9c, \'bfe Elizabeth\par nie przeciwstawi si\'ea woli Geoffreya.\par Przypuszczenie si\'ea potwierdzi\'b3o. Elizabeth wyprostowa-\par \'b3a ramiona i przesta\'b3a spogl\'b9da\'e6 jak zaszczute zwierz\'ea.\par - Wobec tego musz\'ea i\'9c\'e6 - powiedzia\'b3a.\par Ruszy\'b3a z Rogerem przez labirynt wilgotnych, s\'b3abo\par o\'9cwietlonych korytarzy. Weszli do obszernej komnaty,\par szczelnie wype\'b3nionej lud\'9fmi. Wszyscy byli ubrani w naj-\par lepsze stroje, \'9cwiadcz\'b9ce o pozycji w\'b3a\'9ccicieli. Elizabeth\par przypuszcza\'b3a, \'bfe ma przed sob\'b9 wy\'b3\'b9cznie utytu\'b3owanych\par poddanych, kt\'f3rzy czekaj\'b9 na audiencj\'ea u kr\'f3la.\par Ludzie rozst\'b9pili si\'ea przed nimi. Elizabeth ujrza\'b3a ma-\par sywne podw\'f3jne drzwi, podobne do tych, jakie widzia\'b3a\par we \'9cnie. Ogarn\'ea\'b3a j\'b9 tak silna trwoga, jak jeszcze nigdy.\par Zapatrzona w drzwi, nie zwraca\'b3a uwagi na szeptane\par komentarze i aprobuj\'b9ce spojrzenia t\'b3umu. Sz\'b3a naprz\'f3d.\par Wej\'9ccia pilnowa\'b3o trzech wartownik\'f3w. Jeden z nich\par pozdrowi\'b3 Rogera skinieniem g\'b3owy i gestem zaprosi\'b3 ich\par do \'9crodka. Drzwi otworzy\'b3y si\'ea, wydaj\'b9c przy tym skrzyp\par protestu. Roger odsun\'b9\'b3 si\'ea na bok, przepuszczaj\'b9c Eliza-\par beth.\par - Czy wejdziesz za mn\'b9? - spyta\'b3a cicho. Zaskoczy\'b3a\par go tym pytaniem. Dla niewtajemniczonego obserwatora\par wygl\'b9da\'b3a jak wcielenie pogody i pewno\'9cci siebie. Roger\par nie w\'b9tpi\'b3, \'bfe on jeden potrafi wyczyta\'e6 nerwowo\'9c\'e6 z oczu\par pani i l\'eak z jej g\'b3osu. - Chcia\'b3abym, \'bfeby\'9c by\'b3 blisko na\par wypadek, gdyby m\'b9\'bf potrzebowa\'b3 twojej pomocy - wyja\'9c-\par ni\'b3a Elizabeth.\par Roger u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea mimo woli.\par - B\'ead\'ea sta\'b3 w drzwiach - odrzek\'b3. Nie doda\'b3, \'bfe musi\par pilnowa\'e6 plec\'f3w swoich pa\'f1stwa. Troska o bezpiecze\'f1-\par stwo milorda i milady nale\'bfa\'b3a do jego obowi\'b9zk\'f3w, nie\par by\'b3o wi\'eac o czym m\'f3wi\'e6.\par Elizabeth wkroczy\'b3a do komnaty. I wtedy urzeczywist-\par ni\'b3 si\'ea jej koszmar. Dok\'b3adnie przed ni\'b9, na poz\'b3acanym\par tronie, trzy stopnie nad poziomem pod\'b3ogi siedzia\'b3 kr\'f3l\par Wilhelm. U podn\'f3\'bfa schodk\'f3w po lewej stronie sta\'b3\par Geoffrey. Twarz\'b9 do niego, o jakie\'9c dwa metry dalej sta\'b3\par w rozkroku Elslow. Ani jeden, ani drugi nie by\'b3 jednak\par skuty.\par W komnacie by\'b3o te\'bf kilka innych os\'f3b, ale Elizabeth\par nie traci\'b3a czasu na sprawdzanie, czy kogo\'9c zna. U\'9cmiech-\par n\'ea\'b3a si\'ea do Geoffreya i Elslowa i dalej zmierza\'b3a ku\par kr\'f3lowi. Przed pierwszym stopniem przykl\'eak\'b3a i sk\'b3oni\'b3a\par g\'b3ow\'ea.\par - Panie, przedstawiam ci moj\'b9 \'bfon\'ea, Elizabeth. - G\'b3os\par Geoffreya brzmia\'b3 czysto i dono\'9cnie. Elizabeth us\'b3ysza\'b3a\par w nim tak\'bfe nut\'ea dumy.\par - Wsta\'f1 i pozw\'f3l, \'bfe ci si\'ea przyjrz\'ea - burkn\'b9\'b3 Wilhelm.\par G\'b3os mia\'b3 r\'f3wnie pot\'ea\'bfny jak cia\'b3o. Elizabeth po\'9cpiesznie\par spe\'b3ni\'b3a jego \'bfyczenie. Wreszcie spojrza\'b3a mu w twarz i ze\par zdziwieniem stwierdzi\'b3a, \'bfe kr\'f3l si\'ea do niej u\'9cmiecha.\par By\'b3 naprawd\'ea olbrzymem, r\'f3wnie grubym jak wysokim,\par z przenikliwymi, bystrymi oczami. Elizabeth jako\'9c nie\par ugi\'ea\'b3a si\'ea pod jego aprobuj\'b9cym spojrzeniem. Z nadludz-\par kim wysi\'b3kiem zmusi\'b3a si\'ea, by patrze\'e6 mu prosto w twarz.\par - Wygl\'b9da na to, \'bfe dobrze wybra\'b3e\'9c, synu - skomple-\par mentowa\'b3 Wilhelm Geoffreya, cho\'e6 nadal przygl\'b9da\'b3 si\'ea\par Elizabeth.\par - Ciesz\'ea si\'ea, panie - odrzek\'b3 Geoffrey.\par - A teraz przejd\'9fmy do sprawy. Wprowad\'9fcie oskar\'bfy-\par ciela - zarz\'b9dzi\'b3 mocnym g\'b3osem. Przeni\'f3s\'b3 spojrzenie\par z Geoffreya na Elslowa, potem znowu na Elizabeth. -\par Podczas gdy b\'ead\'ea rozstrzyga\'b3 t\'ea spraw\'ea, zosta\'f1, dziecko,\par ze swoj\'b9 rodzin\'b9.\par Elizabeth skin\'ea\'b3a g\'b3ow\'b9, szybko przykl\'eak\'b3a, zerkn\'ea\'b3a na\par dziadka i u\'9cmiechn\'ea\'b3a si\'ea, po czym podesz\'b3a do Geof-\par freya. Stan\'b9wszy u jego boku tak blisko, \'bfe bli\'bfej ju\'bf nie\par mog\'b3a, zn\'f3w spojrza\'b3a na kr\'f3la. Przez ca\'b3y czas dotyka\'b3a\par ramienia m\'ea\'bfa.\par Z niezrozumia\'b3ego dla niej powodu kr\'f3l parskn\'b9\'b3 \'9cmie-\par chem i kilka razy skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 z zadowoleniem.\par - Zapewni\'b3e\'9c sobie jej lojalno\'9c\'e6, Geoffrey - pochwali\'b3.\par - Na zawsze - odrzek\'b3 wasal. U\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea do \'bfony,\par \'bfeby wiedzia\'b3a, jak bardzo jest z niej zadowolony. Eliza-\par beth mia\'b3a wra\'bfenie, \'bfe straci\'b3a wa\'bfn\'b9 cz\'ea\'9c\'e6 rozmowy, ale\par nie wa\'bfy\'b3a si\'ea w tej chwili wypytywa\'e6 Geoffreya. P\'f3\'9fniej\par jej wyja\'9cni, dlaczego kr\'f3l wydawa\'b3 si\'ea taki zadowolony.\par Geoffrey sprawia\'b3 bowiem wra\'bfenie, jakby \'9cwietnie wie-\par dzia\'b3, co Wilhelm ma na my\'9cli.\par Jej uwag\'ea odwr\'f3ci\'b3o skrzypni\'eacie drzwi. Spojrza\'b3a\par w tamt\'b9 stron\'ea i ujrza\'b3a Belwaina. Stryj by\'b3 bardzo pewny\par siebie i mia\'b3 zwyci\'easki wyraz twarzy. Elizabeth mocno\par \'9ccisn\'ea\'b3a rami\'ea Geoffreya i wstrzyma\'b3a dech. U\'9cwiadomi\'b3a\par sobie jednak, co robi, wi\'eac natychmiast rozlu\'9fni\'b3a chwyt.\par Geoffrey wyczu\'b3 jej zaniepokojenie. Spokojnie po\'b3o\'bfy\'b3\par jej d\'b3o\'f1 na ramieniu i przyci\'b9gn\'b9\'b3 j\'b9 do siebie. Chcia\'b3\par udzieli\'e6 \'bfonie troch\'ea swojej si\'b3y i odwagi.\par Belwain niezgrabnie przykl\'b9k\'b3 przed kr\'f3lem, ale nie\par sk\'b3oni\'b3 g\'b3owy. Wilhelm wyda\'b3 niezadowolone mrukni\'eacie,\par a potem powiedzia\'b3:\par - Twoje oskar\'bfenie przeciwko temu oto Elslowowijest\par powa\'bfne. Oskar\'bfasz go o zdrad\'ea stanu, ale nie dajesz\par \'bfadnych dowod\'f3w winy. Chc\'ea teraz pozna\'e6 twoje argu-\par menty.\par Belwain wsta\'b3 i wycelowa\'b3 palcem w Elslowa.\par - Jest Sasem, a wszyscy Sasi s\'b9 zdrajcami. Zawsze\par chcia\'b3 odzyska\'e6 Montwright i podst\'eapnie przekona\'b3 twoje-\par go wasala Geoffreya, \'bfe jest wobec ciebie lojalny, panie.\par Za jego post\'eapowaniem kryje si\'ea fa\'b3sz. Wiem, \'bfe Elslow\par przy\'b3\'b9czy\'b3 si\'ea do grupy buntownik\'f3w, kt\'f3rzy nie uznaj\'b9\par twojej w\'b3adzy.\par - Czy masz dow\'f3d na to oskar\'bfenie? - spyta\'b3 stanow-\par czo Wilhelm, pochylaj\'b9c si\'ea do przodu.\par - Nie mog\'ea da\'e6 dowodu, bo ten, kt\'f3ry m\'f3g\'b3by za\'9cwiad-\par czy\'e6, jest martwy.\par - Kim by\'b3 cz\'b3owiek, o kt\'f3rym mowa? - spyta\'b3 Wil-\par helm.\par - Nazywa\'b3 si\'ea Rupert i by\'b3 szwagrem \'bfony Geoffreya,\par Elizabeth. By\'b3 Normanem.\par - Ach tak! - Wilhelm spojrza\'b3 na Geoffreya i skin\'b9\'b3\par g\'b3ow\'b9. - S\'b3ysza\'b3em histori\'ea Ruperta. Mo\'bfe i by\'b3 Norma-\par nem, ale nielojalnym. Jeste\'9c g\'b3upcem, Belwainie, \'bfe powo-\par \'b3ujesz si\'ea na tego cz\'b3owieka i czynisz z tego dow\'f3d. - Kr\'f3l\par zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Elslowa i spyta\'b3: - Czy nale\'bfysz do bun-\par townik\'f3w?\par Elslow pokr\'eaci\'b3 g\'b3ow\'b9 i powiedzia\'b3 wyra\'9fnie:\par - Nie nale\'bf\'ea, panie.\par Wilhelm zn\'f3w co\'9c mrukn\'b9\'b3 i zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Geoffreya.\par - Czy mu wierzysz? - spyta\'b3 nieco ciszej.\par - Wierz\'ea - Geoffrey skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Poniewa\'bf nie ma dowodu, zadowol\'ea si\'ea opini\'b9 moje-\par go wasala. Oddalam oskar\'bfenie o zdrad\'ea stanu. Nie po-\par zwol\'ea na pojedynek w obronie prawdy, zadowala mnie\par wyja\'9cnienie wiernego wasala.\par - Ale co z Montwright? - spyta\'b3 j\'eakliwie Belwain. - Ta\par posiad\'b3o\'9c\'e6 nale\'bfy do mnie. Zgodnie z prawem, powinie-\par nem by\'e6 opiekunem ch\'b3opca, p\'f3ki nie osi\'b9gnie pe\'b3nolet-\par no\'9cci. Ale on... - wskaza\'b3 Geoffreya - postawi\'b3 na moim\par miejscu tego Sasa. Prawo jest za mn\'b9.\par Wilhelm przeni\'f3s\'b3 ci\'ea\'bfar cia\'b3a na oparcie tronu\par i zmarszczy\'b3 czo\'b3o. Zapanowa\'b3a cisza, kr\'f3l rozwa\'bfa\'b3 pro-\par blem. Elizabeth spojrza\'b3a tymczasem w stron\'ea dziadka.\par Jego z\'b3o\'9c\'e6 i niech\'ea\'e6 do Belwaina by\'b3y widoczne. Wyra\'9fnie\par mia\'b3 ochot\'ea dosta\'e6 tego cz\'b3owieczka w swoje r\'eace. Sta\'b3\par sztywno, z d\'b3o\'f1mi zaci\'9cni\'eatymi w pi\'ea\'9cci. Spostrzeg\'b3szy to,\par Elizabeth u\'9cwiadomi\'b3a sobie, \'bfe stoi dok\'b3adnie w tej samej\par pozie.\par - Decyzja jest trudna - powiedzia\'b3 w ko\'f1cu Wilhelm.\par - Geoffrey, powiedzia\'b3e\'9c mi, \'bfe nie ufasz Belwainowi,\par wi\'eac postanowi\'b3e\'9c zatrzyma\'e6 ch\'b3opca przy sobie, p\'f3ki nie\par osi\'b9gnie pe\'b3noletno\'9cci. Masz do tego prawo - oznajmi\'b3\par przytakuj\'b9c. - Pozostaje kwestia osadzenia Sasa w Mont-\par wright. Jestem cz\'b3owiekiem honoru i sam wiesz, \'bfe da\'b3em\par kilka posiad\'b3o\'9cci Sasom. Tym razem jednak nie jest mi\par \'b3atwo zdecydowa\'e6 - przyzna\'b3. - Nie znam tego Sasa.\par M\'f3g\'b3by\'9c przedstawi\'e6 swoje argumenty w tej sprawie,\par Geoffrey, ale jeste\'9c dla mnie jak syn, wi\'eac argumentowa\'b3-\par by\'9c po norma\'f1sku. A ty - zwr\'f3ci\'b3 si\'ea do Elslowa -\par m\'f3g\'b3by\'9c wyst\'b9pi\'e6 jako dziadek ch\'b3opca, ale przez ciebie\par przemawia\'b3oby serce Sasa. Szkoda, \'bfe nie mog\'ea poradzi\'e6\par si\'ea nikogo, kto nie jest ani Normanem, ani Sasem.\par - Mo\'bfesz, panie - odezwa\'b3a si\'ea g\'b3o\'9cno Elizabeth.\par Odst\'b9pi\'b3a od m\'ea\'bfa i stan\'ea\'b3a przed kr\'f3lem. Wilhelm spoj-\par rza\'b3 na ni\'b9 i da\'b3 znak, by m\'f3wi\'b3a dalej. - Ja nie jestem\par w pe\'b3ni ani z Sas\'f3w, ani z Norman\'f3w. Jestem i tym,\par i tym. M\'f3j ojciec by\'b3 Normanem z dziada pradziada,\par a matka by\'b3a z Sas\'f3w. W moich \'bfy\'b3ach jest wi\'eac po\'b3owa\par krwi norma\'f1skiej i po\'b3owa saskiej. - Elizabeth u\'9cmiech-\par n\'ea\'b3a si\'ea i doda\'b3a: - Chocia\'bf m\'f3j ojciec cz\'easto wyzywa\'b3\par mnie od Sas\'f3w, gdy by\'b3am niepos\'b3uszna, a matka twier-\par dzi\'b3a, \'bfe jestem typow\'b9 Normank\'b9, gdy robi\'b3am co\'9c nie po\par jej my\'9cli.\par Zdziwienie kr\'f3la ust\'b9pi\'b3o miejsca u\'9cmiechowi.\par - Wobec tego przedstaw mi obie strony tej sprawy, a ja\par podejm\'ea decyzj\'ea - powiedzia\'b3. - Co m\'f3wi twoja saska\par po\'b3owa?\par - Powiem ci panie to, co mi powiedzia\'b3a matka -\par zacz\'ea\'b3a Elizabeth. Splot\'b3a d\'b3onie i podj\'ea\'b3a w\'b9tek: - Z two-\par jego rozkazu i woli mojego ojca, m\'f3j ojciec poj\'b9\'b3 moj\'b9\par matk\'ea za \'bfon\'ea i otrzyma\'b3 Montwright jako lenno. Dziadek\par wyjecha\'b3 z Montwright do Londynu. Wkr\'f3tce po \'9clubie\par rodzic\'f3w moja matka uciek\'b3a od ojca. Schroni\'b3a si\'ea wtedy\par u dziadka. Dziadek wys\'b3ucha\'b3 opowie\'9cci o jej nieszcz\'ea-\par \'9cciach i szybko zawi\'f3z\'b3 j\'b9 z powrotem do Montwright.\par Powiedzia\'b3 matce, \'bfe nale\'bfy teraz do mojego ojca i musi\par by\'e6 wobec niego lojalna. Mi\'eadzy dziadkiem i ojcem\par zapanowa\'b3 rozejm. Saska ga\'b3\'b9\'9f mojej rodziny bardzo\par wysoko ceni sobie lojalno\'9c\'e6. Elslow ukl\'b9k\'b3 przed tob\'b9,\par panie, w dniu koronacji i z\'b3o\'bfy\'b3 ci ho\'b3d. Wiem, \'bfe pr\'eadzej\par by umar\'b3 ni\'bf z\'b3ama\'b3 t\'ea przysi\'eag\'ea.\par - A teraz opisz t\'ea spraw\'ea po norma\'f1sku - poleci\'b3\par Wilhelm. Wydawa\'b3 si\'ea rozbawiony opowie\'9cci\'b9 Elizabeth,\par u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea dodaj\'b9c jej otuchy.\par - M\'f3j ojciec by\'b3 lojalny wobec swego pana, lorda\par Geoffreya. Gdy zgin\'b9\'b3, lord Geoffrey zaj\'b9\'b3 si\'ea jego spra-\par wami. O\'bfeni\'b3 si\'ea ze mn\'b9 i postara\'b3, by krzywda zosta\'b3a\par wynagrodzona. Winowajc\'b9 okaza\'b3 si\'ea m\'f3j szwagier. Geof-\par frey go zabi\'b3. M\'f3j m\'b9\'bf my\'9cli bardzo metodycznie, podo-\par bnie jak kiedy\'9c m\'f3j ojciec, tote\'bf zanim wyr\'f3wna\'b3 rachunki\par z Rupertem, po\'9cwi\'eaci\'b3 du\'bfo czasu na odkrycie sprawcy\par zbrodni. Ja odziedziczy\'b3am porywcz\'b9 natur\'ea po saskiej\par matce - wyzna\'b3a - ale m\'b9\'bf przekona\'b3 mnie, \'bfe powinnam\par by\'e6 cierpliwa. Obieca\'b3, \'bfe sprawiedliwo\'9cci stanie si\'ea\par zado\'9c\'e6 i rzeczywi\'9ccie tak si\'ea sta\'b3o. Je\'9cli mnie spytasz,\par panie, wobec kogo jestem lojalna, to powiem ci, \'bfe wobec\par m\'ea\'bfa i wobec ciebie, mojego kr\'f3la.\par - A gdybym kaza\'b3 ci wybiera\'e6 mi\'eadzy tym co saskie\par i tym co norma\'f1skie? - spyta\'b3 kr\'f3l.\par Elizabeth nie us\'b3ysza\'b3a \'bfartobliwej nuty w jego g\'b3osie,\par wi\'eac zmarszczy\'b3a czo\'b3o.\par - Wybra\'b3abym m\'ea\'bfa - odpowiedzia\'b3a natychmiast. -\par Wybra\'b3abym m\'ea\'bfa, bo w duszy wiedzia\'b3abym, \'bfe b\'eadzie\par chroni\'b3 Elslowa tak samo, jak chroni mnie. M\'f3j dziadek,\par m\'f3j brat i ja nale\'bfymy teraz do Geoffreya, tak jak my\par wszyscy nale\'bfymy do ciebie, panie. M\'f3j m\'b9\'bf nie skrzyw-\par dzi swojej rodziny.\par Wilhelm skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9.\par - Gdyby wszyscy moi poddani byli tacy lojalni jak ty,\par to \'b3atwiej by\'b3oby mi panowa\'e6 - pochwali\'b3 Elizabeth.\par Spojrza\'b3 na Belwaina i powiedzia\'b3: - Nie b\'ead\'ea post\'eapowa\'e6\par wbrew woli mojego wasala, Belwain. Oddalam twoje\par \'bf\'b9danie.\par Belwain nie potrafi\'b3 powstrzyma\'e6 si\'ea od w\'9cciek\'b3ego\par sapni\'eacia. Twarz nabieg\'b3a mu krwi\'b9. Patrzy\'b3 na Elizabeth\par oczami pe\'b3nymi nienawi\'9cci. Kr\'f3l zlekcewa\'bfy\'b3 jego re-\par akcj\'ea. Skupi\'b3 uwag\'ea na Elslowie.\par - Nie przypominam sobie twojego ho\'b3du, ale w dniu\par koronacji by\'b3o wiele zamieszania.\par Elslow si\'ea u\'9cmiechn\'b9\'b3.\par - By\'b3em tam i widzia\'b3em wzburzenie - przyzna\'b3.\par - Kl\'eaknij przede mn\'b9, Sasie i odn\'f3w sw\'f3j ho\'b3d.\par Z r\'eak\'b9 na sercu Elslow spe\'b3ni\'b3 \'bf\'b9danie. Powt\'f3rzy\'b3 \'9club\par lojalno\'9cci, maj\'b9c za \'9cwiadk\'f3w Elizabeth i Geoffreya.\par Kr\'f3l wydawa\'b3 si\'ea zadowolony.\par - Teraz odejd\'9f - rozkaza\'b3. - Geoffrey, porozmawiam\par z tob\'b9 podczas obiadu. Zajmiesz miejsce u mojego boku.\par - Jak sobie \'bfyczysz, panie - odrzek\'b3 Geoffrey. Sk\'b3oni\'b3\par si\'ea przed kr\'f3lem i uj\'b9\'b3 rami\'ea Elizabeth.\par Ma\'b3\'bfonkowie nie zamienili ani s\'b3owa, p\'f3ki nie znale\'9fli\par si\'ea przed drzwiami swej komnaty. Tymczasem opu\'9ccili ich\par Roger i Elslow, kt\'f3rzy poszli napi\'e6 si\'ea czego\'9c zimnego\par i rozegra\'e6 parti\'ea szach\'f3w.\par - Czy masz jeszcze jakie\'9c w\'b9tpliwo\'9cci, \'bfe jestem z cie-\par bie bardzo dumny? - spyta\'b3 Geoffrey. - Wykaza\'b3a\'9c si\'ea\par wielk\'b9 odwag\'b9, Elizabeth.\par - Nauczy\'b3am si\'ea od ciebie - odpar\'b3a. Weszli do komna-\par ty i stan\'eali twarz\'b9 w twarz. Elizabeth u\'9cwiadomi\'b3a sobie,\par \'bfe nadszed\'b3 koniec strapie\'f1. \'8cwiat zawirowa\'b3 jej przed\par oczami.\par - Widzisz, jaki prawy i szlachetny jest nasz kr\'f3l? -\par spyta\'b3 Geoffrey. - Nie by\'b3o si\'ea czego ba\'e6, prawda?\par - Ba\'e6? Ja si\'ea niczego nie ba\'b3am!\par S\'b3ysz\'b9c to oczywiste k\'b3amstwo, Geoffrey wybuchn\'b9\'b3\par \'9cmiechem i wyci\'b9gn\'b9\'b3 do niej r\'eace. Zrobi\'b3 to akurat\par w por\'ea, \'bfeby z\'b3apa\'e6 Elizabeth, zanim upadnie. Jego silna\par i odwa\'bfna \'bfona zemdla\'b3a mu w ramionach.\par Czy jeste\'9c pewna?\par - Jestem ca\'b3kiem pewna. - Elizabeth przytula\'b3a si\'ea do\par Geoffreya w \'b3o\'bfu. By\'b3 p\'f3\'9fny wiecz\'f3r. W\'b3a\'9cnie sko\'f1czyli\par si\'ea kocha\'e6 i Geoffrey ju\'bf, ju\'bf mia\'b3 zasn\'b9\'e6, gdy Elizabeth\par powiedzia\'b3a mu o dziecku. - Cieszysz si\'ea?\par - Bardzo. - Geoffrey po\'b3o\'bfy\'b3 d\'b3o\'f1 na brzuchu \'bfony\par i zn\'f3w j\'b9 poca\'b3owa\'b3. - Jestem najszcz\'ea\'9cliwszym cz\'b3owie-\par kiem na \'9cwiecie - powiedzia\'b3. - Nied\'b3ugo przyjdzie na\par \'9cwiat wojownik, kt\'f3rego b\'ead\'ea m\'f3g\'b3 \'e6wiczy\'e6. B\'eadzie\par zdrowy, silny i podobny do ojca.\par - Jeste\'9c wyj\'b9tkowo skromny - doci\'ea\'b3a mu Elizabeth.\par - Jad\'b9c do domu, nie b\'eadziemy si\'ea spieszy\'e6 - powie-\par dzia\'b3 Geoffrey. - Musisz na siebie uwa\'bfa\'e6, \'bfono. I nie\par martw si\'ea ju\'bf Belwainem - doda\'b3.\par - Nie b\'ead\'ea - obieca\'b3a. - Wiem, \'bfe zajmiesz si\'ea nim\par w odpowiednim czasie. Belwain i tak cierpi, bo straci\'b3 to,\par na czym najbardziej mu zale\'bfa\'b3o. Montwright i Thomas s\'b9\par poza jego zasi\'eagiem.\par - B\'ead\'ea si\'ea zamartwia\'b3 przez ca\'b3y ten czas, gdy nosisz\par dziecko. Gdyby co\'9c ci si\'ea sta\'b3o...\par - Nie przejmuj si\'ea - pocieszy\'b3a go Elizabeth. - Wszystko\par b\'eadzie dobrze. Gdy przyjdzie co do czego, wezm\'ea przyk\'b3ad\par z ciebie. B\'ead\'ea silna, odwa\'bfna i spe\'b3ni\'ea sw\'f3j obowi\'b9zek.\par Urodz\'ea dziecko z godno\'9cci\'b9, bez s\'b3owa protestu.\par W czasie d\'b3ugich godzin porodu krzycza\'b3a jak obdzie-\par rana ze sk\'f3ry. Geoffrey trzyma\'b3 j\'b9 za r\'eak\'ea i wt\'f3rowa\'b3 jej\par jeszcze g\'b3o\'9cniej. W ko\'f1cu kobieta odbieraj\'b9ca dziecko\par zdegustowana wyrzuci\'b3a go z komnaty. Elslow przygl\'b9da\'b3\par si\'ea temu wszystkiemu i na stronie powiedzia\'b3 Rogerowi, \'bfe\par by\'b3 to bez w\'b9tpienia najg\'b3o\'9cniejszy por\'f3d w historii \'9cwiata.\par Wreszcie Elizabeth da\'b3a Geoffreyowi jego wojownika.\par Geoffrey by\'b3 zachwycony i niesko\'f1czenie wdzi\'eaczny. Wo-\par jownik by\'b3 wcieleniem doskona\'b3o\'9cci. Nazwali go Mary, na\par cze\'9c\'e6 matki Elizabeth.\par \par }