Andrzej Piskulak Świętokrzyski człowiek epoki literackiej - pamięci... Książka wyróżniona w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Stefana Żeromskiego w Kielcach 19. 12. 2003 r. Organizatorem konkursu był kielecki oddział Związku Literatów Polskich Tomik ten dedykuję pamięci Stanisława Mijasa publicysty kieleckiego Spis wierszy Część I 1. Nieokiełznana myśl 2. To słowo pierwsze 3. Świętokrzyski człowiek epoki literackiej Część II 4. Pamięci anonimowych tzw. pogańskich autorów pieśni - W załomach poezjoborzy 5. Pamięci anonimowych autorów i mnichów świętokrzyskich - Na szlaku strof świętokrzyskich 6. Pamięci Wincentego zwanego kadłubkiem z Karwowa albo z Kargowa - Kadłubek - Atlas 7. Miara Patriotyzmu 8. Pamięci Jana Długosza - kustosza wiślickiego - Wiślickie wrota do literatury 9. Pamięci Mikołaja Reja z Nagłowic - Niepoczciwy żywot poety poczciwego 10. Pamięci Jana Kochanowskiego z Czarnolasu - Co tam u poety 11. Los lipy 12. Pamięci Waspazjana Kochowskiego z Dąbrowy nad Dobruchną - Odszedł aby powrócić 13. Testament poety 14. Pamięci Jana Chryzostoma Paska - Mazura pomieszkującego w Olszówce - Ballada o zwierzęciu rozumnym 15. Sarmata 16. Pamięci Stanisława Trembeckiego z Jastrzębników Poeta niemarnotrawny 17. Pamięci księdza Stanisława (Hieronima) Konarskiego z Żarczyc - Człowiek epoki konarskiej 18. Pamięci Hugona Kołłątaja pobierającego nauki w Pińczowie Niezależny pośmiertnie... 19. Pamięci Stanisława Staszica inżyniera ziemi kieleckiej Rzeczpospolite wierszy 20. Pamięci księdza Piotra Ściegiennego z Bilczy Za garść morgów... 21. Łza narzutowa 22. Pamięci Walerego Przyborowskiego z Domaszowic pod Kielcami - Twarda kontemplacja 23. Ku pokrzepieniu 24. Pamięci Henryka Sienkiewicza pomieszkującego w Oblęgorku - Gdzież znaleźć słowa tak silne... 25. Pamięci Bolesława Prusa (Aleksandra Głowackiego) uczącego się w Kielcach - Farewell... 26. *** (w dniu urodzin znalazłem sobie lalkę) 27. Pamięci Stefana Żeromskiego ze Strawczyna - W uszach moich trwa... 28. Pamięci Sergiusza Piaseckiego odsiadującego karę więzienia na Świętym Krzyżu Który pokochał... 29. Ballada o przemycaniu słowa 30. Wieczne pióro 31. Pamięci Adolfa Dygasińskiego z Niegosławic nad Nidą - Ponidzie z duszą i ciałem 32. Jak zając Skalbmierz 33. Gwar gwarny 34. Pamięci Stanisława Piętaka z Wielowsi - Rozpacz inteligenta chłopskiego 35. Sen o poemacie na miarę... 36. Przekształcanie świata 37. Dusza Kunefała 38. Pamięci Stanisława Czernika z Zachciana k. Opatowa - Autentyzm aż nieautentyczny 39. *** (To treść ma pierwszeństwo nad formą) 40. Powrót do chaty 41. Pamięci Stanisława Młodożeńca z Dobrocic - M..ł..o..d..o..ż..e..n..i..e..c 42. Sandomierszczyzna 43. Zachłyśnięty 44. Patrzcie go wrócił 45. Tylko nie Dobrocice 46. Pamięci Brunona Jasieńskiego (Wiktora Brunona Zysmana) z Klimontowa k. Sędziszowa - FUTUROJASIEŃSKI 47. Wszystko jest futuro 48. Słowo o Brunonie Jasieńskim 49. *** (To właśnie świętokrzyska ziemia) 50. Pamięci Jana Marii Gisgesa z Niska - Ale taki już... 51. Po Gisgesie echo... 52. Pamięci księdza Władysława Siarkowskiego z Imielna k. Stopnicy - Cichy sługa Boży 53. Pamięci Józefa Mortona z Chrobrza - Tak mówią... 54. Pamięci Adolfa Sowińskiego z Kielc - W poszukiwaniu Łysogór 55. Pamięci Witolda Gombrowicza z Małoszyc - Pomnik pisarza 56. Kochany Witoldo 57. Transatlantyk Witulin 58. Trans - Gombrowicz 59. Pamięci Gustawa Herlinga - Grudzińskiego z Kielc - Zerwana z łańcucha historia 60. Ale to jednak Suchedniów 61. Ostatnie pożegnanie 62. Pamięci Mariana Sołtysiaka "Barabasza" z Gnojna Barabasz rozgrzeszony 63. Wiersze wybranieckie 64. Pomiędzy 65. Pamięci Mariana Przeździka ze Staniewa k. Jędrzejowa Bóg w spękanych dłoniach 66. Pamięci Józefa Ozgi - Michalskiego z Bielin - Sowizdrzał literacki 67. W worku ojcowizny... 68. Spotkanie 69. Pamięci Wiesława Jażdżyńskiego z Kielc Wśród wszechobecnej przeszłości 70. W cieniu Żeromskiego 71. Pamięci Waldemara Leona Babinicza mieszkającego w Rożnicy - Zachowana świadomość małomiasteczkowa 72. Animator 73. Pamięci Michała Basy z Tarczka K. Bodzentyna - Świadomy wybór 74. Partyzant - poeta 75. Ja to my 76. Pamięci Jana Gajzlera z Suchedniowa - Maria poezji 77. *** (Trzeba być dziecięco) 78. Na podbój... 79. Pamięci Świętosława Krawczyńskiego z Kielc Uniwersalny znak ludzkiego losu 80. Pamięci Jana Kubickiego z Raszkowa k. Jędrzejowa - Nie zagojona Kielecczyzna 81. Ziemia przesiąknięta poezją 82. Pamięci Zbigniewa Nosala z Kielc Oddał Atmosferę tamtego czasu 83. *** (Nie dawał odpowiedzi) 84. *** (Tropił) 85. Pamięci Ewy Dąbrowskiej - Orzelskiej z Kielc *** (Życie to nie kolejka leśna w Zagnańsku) 86. *** (Jak poznać tajemnicę przemijania?) 87. *** (Nie szukałam prawdy o człowieku) 88. *** (Zatrzymać czas) 89. Pamięci Feliksa Raka z Borowca w gminie Krasocin *** (Przetrwał Sachsenhausen i Dachau) 90. Ojczyzna krasocińskich wiatraków 91. Pamięci Haliny Snopkiewicz z Zawiercia (uczennicy ze Skarżyska Kamiennej - Słonecznik pisarski 92. *** (Ba! Ale jak trudno jest) 93. Pamięci Marcina Gajka z Kielc W poszukiwaniu siebie 94. Pamięci Elżbiety Wrzoskiewicz z Kielc - *** (Życzyła innym) 95. Pamięci Wincentego Burka z Sandomierza Wieś 96. Pamięci Krystyny Salaburskiej z Kielc Nadal młodzi... 97. Pamięci Tadeusza Papiera z Buska Zdroju Morga literacka 98. Pamięci Katarzyny Zaborowskiej z Wilkowa Kaśka spod Łysicy 99. Pamięci Agnieszki Barłóg z Sielca k. Wiślicy Barłogówka 100. Pamięci Sylwestra Banasia z Czarnej k. Końskich Pomiędzy... 99. Pamięci Bolesława Garbosia kieleckiego sędziego mieszkającego w Sandomierzu - Termometr poezji 100. Pamięci Wojtka Bellona z Buska Zdroju Na Ponidziu poezja belloni się nam... Część III. 101. W intencji zmarłych 102. Kolebka literatury na biegunach KONIEC ROZDZIAŁU 8 CZEŚĆ PIERWSZA NIEOKIEŁZNANA MYŚL Jaka była ta pierwsza wypowiedziana myśl Wyrażone słowo Ta pieśń łysogórska duszy Zanim zrodził się Język Posiadający Części mowy Części zdania Siedem przypadków Dwie liczby Trzy rodzaje Osiem samogłosek Liczne grupy spółgłoskowe Akcent na przedostatniej sylabie Jak była pierwsza myśl Nie okiełznana w karby języka Nie steoretyzowana gramatyką Gdy słowo działo się W duszy TO SŁOWO PIERWSZE Gdzież słowo Które było wpierw Niż człowiek To słowo - duch Zamieszkałe w polodowcowych Załomach górskich Co rusz Co wiek Zawsze Bóg wie kiedy Rodzi się w tej kolebce świętokrzyskiej Szpadlem wiersza Rozgrzebuję łysogórską przeszłość Poszukuję śladów odwiecznych i prawiecznych Ale jakże obecnych Tu I wtedy i teraz i jutro ŚWIĘTOKRZYSKI CZŁOWIEK EPOKI LITERACKIEJ W kolebce łysogórskiej Narodził się i wyniańczył Świętokrzyski człowiek epoki literackiej - Wypadkowa dziejów Dla człowieka epoki środkowego paleolitu Rajem była jaskinia Tu wśród nacieków Mieniących się nieistniejącym już światłem Zostawił swój neandertalski ślad Dekadentem swojego czasu był Człowiek epoki paleolitu - Myśliwy Nie miał jeszcze świadomości dziejowej Człowiek epoki mezolitu choć trwałe ślady pozostawił To dopiero człowiek młodszej epoki kamienia Zwany także człowiekiem epoki neolitu - wraz z Obrobionym krzemieniem pasiastym i narzędziem kościanym Pozostawił pierwsze rysunki na ścianie - W Krzemionkach Opatowskich Pod sam koniec neolitu Pojawił się człowiek kultury amfor kulistych Po nim przybył wojowniczy Człowiek kultury ceramiki sznurowej Z niego zrodził się Człowiek epoki brązu Pozostawił po sobie znaleziska ceramiczne koło Wiślicy i Musiał ustąpić Człowiekowi kultury łużyckiej To był protoplasta Człowieka kultury prasłowiańskiej Mówi się - To pierwszy człowiek kultury kieleckiej Choć swej nazwy nawet nie przeczuwał W epoce żelaza Na zawsze Wyparty przez Człowieka kultury celtyckiej Człowiek epoki żelaza na stałe Zadomowił się na stokach łysogórskich I rozpoczął produkcję metalurgiczną Ceniony nawet przez Człowieka kultury rzymskiej Jego żelazo odcisnęło się piętnem klęski cesarstwa I wtedy pojawił się pierwszy Człowiek epoki łysogórskiej - tajemniczy Człowiek kultury pogańskiej Potrafił nazywać i śpiewać A jego pieśń w ciemnych zakamarkach duszy Do dziś się pieśni W kolebce łysogórskiej Narodził się i wyniańczył Świętokrzyski człowiek epoki literackiej - Wypadkowa dziejów... KONIEC ROZDZIAŁU 12 CZĘŚĆ DRUGA Pamięci anonimowych tzw. pogańskich autorów pieśni łysogórskich W ZAŁOMACH POEZJOBORZY Tylko tu W polodowcowych górach wierszy I dolinach poezji Mieszka w załomach poezjoborzy Odwieczny duch Pieśń prawieczna kryje się W zaułkach skalnych Wraz z wiatrem przemierza knieje podświadomości Pogańska pieśń Ożywiana W podaniach i legendach Tylko tu sobótki Mogły się pomieszać z psalmami I nie wiadomo Która jest która Która z której wynika Która od której ważniejsza Prawieczna pieśń tułacze się W przydrożnych kapliczkach Zgłoska po zgłosce Słowo po słowie Fraza za frazą Wolnymi jak wiatr wersami Łysogórska pieśń zwiewna i nieodgadniona Kryje się zalotnie w zaułkach skalnych wyobraźni Za wiekowymi jodłami Wśród prawiecznych dębin Podbita przez zwarty Legion - Szyk łacińskiej wersyfikacji Słowami W karnym szyku zwrotek Tylko z ust do ust Tylko z pokolenia na pokolenie Atrybut cudowności I anielskości Pozostał na zawsze Pogański duch nawrócony na anioła Jeszcze tajemniczy się w resztkach kamiennego wału W nieistniejących pogańskich świątyniach Pieśń łysogórska pobrzmiewa swoją Świętą i nabożną nutą I Tętni jak moje serce Pamięci anonimowych autorów i mnichów świętokrzyskich NA SZLAKU STROF ŚWIĘTOKRZYSKICH Przedzieramy się literackimi szlakami łysogórskimi Które zacierają się w pamięci Szeleszczą pod palcami pożółkłe Liście stronic Opadłe z drzewa genealogicznego Człowieka epoki łysogórskiej Rozścielają wędrowcom drogę Dywanem opracowań Ta pieśń łysogórska to prawieczna puszcza jodłowa Porównań i tęsknot mieszkańców tej ziemi I Wyniańczeni w tej kolebce literatury Umarli twórcy słowa Nadal grzmią do sumień Anonimowe kazania świętokrzyskie I niepokoją swoim pochodzeniem No i ten Lament świętokrzyski Żale Matki Boskiej pod krzyżem - Anonimowa sekwencja Dramatu pasyjnego W średniowieczu Cierpiącej Marii pod Krzyżem Zapisana przez zakonnika - Andrzeja ze Słupi Kilka wieków po ukrzyżowaniu Boga Matka żali się do ukrzyżowanego Syna Pełna goryczy wyrzutów pod adresem archanioła Gabriela Nieregularna budowa Liryczny monolog duszy współcierpiącej z ukrzyżowanym Udręczenie do granic ludzkiej wytrzymałości Nieuporządkowanie wypowiedzi Potęguje wrażenie rozpaczy Bólu i bezsilności I to operowanie kontrastami Tkliwych zdrobnień i drastycznych obrazów męki Takie współczesne Takie dzisiejsze... Pamięci Wincentego zwanego KADŁUBKIEM z Karwowa albo Kargowa KADŁUBEK-ATLAS Na piechotę Boso wrócił z Krakowa w świętokrzyskie Boso z fotela biskupiego na zwykłego zakonnika Boso awansował na dziejopisa Ukryty w jędrzejowskich murach klasztornych Pisał kronikę tego Co leżało mu na sercu Tylko on mógł pojąć i zrozumieć Związek miłosierdzia ze sprawiedliwością Sprawiedliwość bowiem bez miłosierdzia To okrucieństwo A miłosierdzie bez sprawiedliwości To głupota - uzasadniał To czytelnik ma odkrywać jego Tajemnice kunsztu słowa -Tylko rozgryziony imbir smakuje - mawiał A nic nie zachodzi Na co spojrzymy mimochodem Musiał znać łacińskich Sześć tysięcy słów Nie licząc imion własnych By wyrazić sprawy polskie Wincenty Kadłubek tajemniczy Jak miejsce jego urodzenia Jak data jego narodzin Kadłubek - Cóż to za słowo To po prostu przydomek Przezwisko Może to sprawka Długosza? Trwają spory Ale czy to ważne - Wincenty to pierwszy wykształcony Z tytułem magistra Polak Na pisarzu Na kruchym jak trzcina piórze Na barkach karzełka Brzemię dziejopisania włożone Atlasa MIARA PATRIOTYZMU By pojąć miarę patriotyzmu Trzeba być chyba świętym Podjąć się dzieła z miłości do ojczyzny Taki czyn nie może być szaleństwem A męstwo - zuchwałością Nie widział przyjemności w posiadaniu złota Lecz w rozkazywaniu tym Którzy właśnie go posiadają I większą hańbą jest dać się Przekupić Niż ulec w walce Pojąć miarę patriotyzmu Może tylko umysł wytworny Który odkrywa tajemnice kunsztu słowa Umysł większy od ciała Pamięci Jana Długosza z Brzeźnicy - kustosza wiślickiego WIŚLICKIE WROTA DO LITERATURY Z gotyckiego domu Ufundowanego w Wiślicy Wyrusza pielgrzymka Na pątniczy szlak literacki Śladami miejsc narodzin Pierwszych dziejów W porządku chronologicznym O życiu dziejopisa wiadomo tyle - Student Przed śmiercią Nominowany na arcybiskupa Z woli protektora Odbywał liczne podróże dyplomatyczne Był w Ziemi Świętej Dyplomata - Udanie pertraktował z Krzyżakami Wychowawca synów królewskich Dzieje Polski tworzył Ćwierć wieku Powiązał fakty w łańcuch przyczyn i skutków Stworzył syntezę zdarzeń i kolei losów Określił prawa Rządzące przeszłością W konflikcie Bolesława Śmiałego ze Stanisławem ze Szczepanowa Opowiedział się Po stronie króla Tak rodziła się Prawda kroniki Prawda osobista kronikarza Prawda moja? Pamięci Mikołaja Reja z Nagłowic NIEPOCZCIWY ŻYWOT POETY POCZCIWEGO Pierwszy kategorycznie oznajmił - Mowa polska nie jest psim językiem Pogardzanym żargonem Lecz zdolną wyrazić Nawet wyrafinowaną myśl Cycerona i Seneki Bogatą w wyraziste słowa I różnorodne określenia Samouk Sam wykształcił w sobie Zdolności literackie i muzyczne Dla jednych - Prostak Warchoł Moczymorda Żarłok monstrualny Odszczepieniec religijny Dla drugich - Dobry gospodarz Umiejący pilnować swoich interesów Budowniczy miasteczek i wiosek Ewangelista zakładający nowe zbory i szkoły Żywiołowy wszechstronny talent Choć pisał po polsku To pod wieloma utworami Nie chciał się podpisać Twierdził że Nieuczony ze zwyczaju i natury A tylko ta polskość Snadnie Przychodzi Pamięci Jana Kochanowskiego z Czarnolasu CO TAM U POETY Ludzie z Sycyny Z Policznej i Gródka A nawet z Jasieńca Nie pytają już od wieków - A sieją tam już w Czarnolesie? - A wypędzone bydło w pole? - A cielęta odsadzone od krów? - A co tam Pan Czarnoleski o urodzajach trzyma? Poeci z Kielc Z Krakowa A nawet z Warszawy Nie pytają już - Czy treny już posiane na żyzną czarnoleską wrażliwość? - Czy psalmy zasadzone już w czułych czarnoleskich sumieniach? - Czy fraszki beztrosko przyfruwają do rozbujanej czarnoleskiej wyobraźni? - Co pan Czarnoleski hoduje i uprawia na polu czarnoleskiej poezji? - Po śmierci taki Kochanowski jak każdy z nas - Oznajmił zwoleński proboszcz i Dla lepszego powietrza w kościele Kazał wynieść trumnę z prochami poety Z podziemi kościółka na kościelny cmentarz I tak jest do dziś... LOS LIPY W miejscu gdzie rosła lipa Rozkrzewiły się domysły Lipa runęła porażona piorunem I zwalona przez burzę Lipa spróchniała I ze starości się rozpadła Lipę kazał ściąć ekonom - Zasłaniała widok na zabudowania dworskie Pozostał tylko po niej gość Pragnący usiąść pod jej liściem Pamięci Waspazjana Kochowskiego z Dąbrowy nad Dobruchną ODSZEDŁ ABY POWRÓCIĆ U stóp Świętego Krzyża wojował słowem Tu zapamiętał na wieki swoje dzieciństwo Tu w podłysickim Gaju pozostawił swoją duszę I choć stąd musiał odejść Ale by powrócić jako poeta Bo majątkiem jego właśnie wyobraźnia Ubrana w świętokrzyski krajobraz Nie lubił przepychu i chełpliwości Wolał ustąpić niż wchodzić w drogę W poezji Szukał świętokrzyskiej liryki Szukał widoku z Łysej Góry Golgoty umęczonego historią narodu Świętego Krzyża na własnych barkach TESTAMENT POETY Swój majątek przeznaczył Na dom schronienia dla starców Zobowiązał ich na nabożeństwach bywać Kościelne posługi odprawiać Kościół zamiatać Cmentarz zawierać Za kapłanem do chorego chodzić Przed wielką mszą "Bogurodzico..." Po mszy "O Maryjo" śpiewać W każdy piątek po trzy pacierze Za dusze w czyśćcu odmawiać Człowiekowi nad grobem tylko ufał I dlatego w testamencie Przepisał własną wiarę Bo religijny był na wskroś Bo nabożny aż do dewocji Był wypadkową statystycznego szlachcica Wierzył w szczególną opiekę boską nad krajem Był poetą jedynym w swoim rodzaju I w testamencie zapisał nam Psalmodię... Pamięci Jana Chryzostoma Paska - Mazura pomieszkującego w Olszówce BALLADA O ZWIERZĘCIU ROZUMNYM Pluszcze się w odmętach świętokrzyskich Ni człowiek Ni pies Ni wydra Ochędożne zwierzę Co nigdy źle nie uczyniło w pościeli Za potrzebą chodziło do jednego miejsca Do swojej skorupki tam Stróż z niego taki w nocy Że uchowaj Na widok obcego wrzasku wielkiego robiło Nie tylko pijanego obudziło Ale umarłego wskrzeszało Lubiło łowić dla pana ryby W stawie lub w rzece lepsza niż sieci Ot tak z niego wędka Niewątpliwa atrakcja Olszówki Często jak wyżeł myśliwski polowało Zgubiła go sława Na dworze królewskim Bezmyślny dragon po prostu zabił Bo beztrosko wałęsało się po ogrodzie I tyle Kroniki milczą na temat zabójcy W każdym razie Zwierzę przerosło swego pana I wyprzedziło swoją epokę O całe wieki SARMATA Rodem z Mazowsza Wychowanek jezuitów Służył pod Czarnieckim. Gdy porzucił wojsko Ożenił się i zamieszkał W świętokrzyskiej Olszówce Burzliwy temperament i awanturnicze usposobienie Z sądów nie wychodził Oskarżony nawet O pogwałcenie spokoju publicznego I skazany na banicję Ale odważny żołnierz Pełny temperamentu i fantazji Zawadiaka Chciwy łupów Nieco przesadzał i koloryzował Liczne dowody swego męstwa i odwagi Żołnierz - samochwała Ukrywał wady Podkreślał znaczenie własnej obecności W ważnych wydarzeniach historycznych Gloryfikował wojsko polskie Wyolbrzymiał sukcesy Milczał równocześnie na temat klęsk Po ślubie z majętną wdową Sprytny Obrotny i energiczny gospodarz Urodzony gawędziarz Bardzo towarzyski Skłonny do wypitki i wybitki Nie ujawnił Całej prawdy o sobie Milczał na temat awantur i procesów Ale świetny kompan Wzorowy patriota i dobry żołnierz Typowy Sarmata Pełny przesądów Uprzedzeń Ze skłonnością do alkoholu O ciasnych horyzontach myślowych Maskowanych pozorami obycia i erudycji Z uderzającą powierzchownością Niezwykle pewny siebie Skłonny do samochwalstwa Religijnie zbyt ceremonialnie Bez głębi i szczerości przeżyć Ot taki sobie Sarmata Jakich wielu Takim nie pamiętają go już w Olszówce literatury Rozgrzeszyła go wydra Pamięci Stanisława Trembeckigo z Jastrzębników POETA NIEMARNOTRAWNY Roztrwonił zapisany przez ojca majątek Nałogowo oddawał się hazardowi i hulankom Tonął w długach Wierszami spłacał zobowiązania finansowe Wiele utworów przypisano innym poetom (Tylko na króla mógł liczyć Że spłaci długi) Mistrz : Ponadczasowej Zofiówki Utworów okolicznościowych Politycznych ód i Wierszy libertyńskich Utworów salonowych Anakreontyków Listów poetyckich Poetyckich komplementów Epigramatów i nagrobków Chociaż marnotrawił pieniądze To nie stać go było Na roztrwonienie Choćby jednego słowa Pamięci księdza Stanisława (Hieronima) Konarskiego z Żarczyc CZŁOWIEK EPOKI KONARSKIEJ W kraju pomieszanych języków i pojęć W którym rządziła niebywałego stopnia mierność Gdzie panowała nadętość Przeplatana łaciną Komiczność Nienaturalność i przesada Czołganie się i pochlebne kadzidła Szyderstwa i wynaturzenia Spaczenie dobrego smaku Obmowa Nawet religia sprowadzona do czczego formalizmu Historia - do wybiórczego kronikarstwa Poezja - rymokletorstwa Jakby w czasach saskich literaci po pijanemu pisali Ile dobrych posiadał cech w sobie By pokonać całe to zło Zdrowego rozsądku Silnej woli Dążenie do pożytecznego I trzeźwości w myślach i postępkach Jasności i poprawności w wyrażaniu Oględności i przezorności Cech oczekiwanych jak zbawienia By wyprzedzić swoją myślą O kilka wieków epokę Którego jeszcze dziś trudno doścignąć Pamięci Hugona Kołłataja pobierającego nauki w Pinćzowie NIEZALEŻNY POŚMIERTNIE... Prześladowany i Skazany na cierpienie Bez sądu Pochowany w trumnie z nieheblowanych desek Ale z sercem podarowanym Wiśniowej - Koło Staszowa Którą trudno znaleźć nawet na mapie Taki jest los twórcy Praw i przestróg dla kraju Który połączył Teraźniejszość z przyszłością Niezależnego od epoki historycznej Pamięci Stanisława Staszica inżyniera ziemi kieleckiej RZECZYPOSPOLITE WIERSZY Dzieje świata pisane wierszem - Nie nowy to pomysł Ale Staszic? On? Mistrz traktatów naukowych Niedościgniony w zwięzłej prozie Czysta myśl inżynierska Obdarzony wizjonerską wyobraźnią Obdarzony umiejętnością tworzenia Napięcia dramatycznego i emocjonalnego Prawie kaznodzieja Zupełnie nawet nie posądzany o to że Posiada słuch poetycki Tak! Właśnie Staszic! Zmierzył się z materią poezji Jego analityczny umysł zapragnął wiersza By móc pojąć pierwiastek życia Prawo natury Od powstania Aż do Prawdziwych rzeczypospolitych Historia świata od zarania Nigdy Nie była prozą To poezja w czystej Boskiej postaci Próbując zrozumieć poezję dziejów świata Wiedział - Tylko wyrafinowany umysł politechniczny Potrafi Znaleźć szansę dla narodu Pozbawionego państwa Pamięci księdza Piotra Ściegiennego z Bilczy ZA GARŚĆ MORGÓW... Jego myśl powstańcza krążyła potajemnie Jak czerwona książeczka Od ust do ust Od chaty do chaty Od sumienia do sumienia Jego słowa miały moc Aż słuchających ogarniał zapał do granic Z gołą pięścią... Jak każdy kto chciał zmieniać historię Musiał mieć swojego Judasza Najbliższego sercu zdrajcę Który za garść morgów... Ot taki Janic co dostał ziemię za nic... - Śpiewają jeszcze dziś Spod szubienicy kieleckiej uszedł cało Wywieziony na Sybir By odpokutować za grzech samowolnego zmieniania sumień I historii Aż do utraty nadziei Że jego pobyt nie poszedł na marne Oj mamy Ściegiennego Da księdza poczciwego - Rozbrzmiewa w losach świętokrzyskich ŁZA NARZUTOWA W miejscu gdzie stała szubienica Pamiątkowy kamień narzutowy To tu mężnie wytrzymał karę śmierci Duszpasterz patriotyzmu Przewodnik ludu powstańczego To tu mężnie wytrzymał zamianę śmierci Na katorgę I kaźń współpowstańców To tu mężnie wytrzymał tortury swoich braci I śmierć jednego z nich I biegi przez rózgi współtowarzyszy W miejscu gdzie stała szubienica To tu właśnie historia uroniła swą Łzę narzutową Pamięci Walerego Przyborowskiego z Domaszowic pod Kielcami TWARDA KONTEMPLACJA Pod Langiewiczem przeszedł Twardą szkołę charakteru I wychowanie obywatelskie Z szablą w ręku kontemplował Wzdłuż i wszerz świętokrzyski krajobraz Pióra nie wypuścił aż do śmierci KU POKRZEPIENIU Pisał i spisywał Pod bukiem starym Chrobrego trąbkę myśliwską pamiętającym Z widokiem na iglicę świętokrzyską Szumiały mu kory sine Zapach modrzewiowy upajał A cień orła na błękicie przypominał o zmienności życia ludzkiego Motyw powstańczy Miał obudzić ducha narodowego Dzieci wychowanych w niewoli Nie znających wolności Obudzić ze stagnacji Sam był bohaterem I jego bohater dokonywał Z dziecinną łatwością Niemożliwych czynów Których potem Chciał dokonać Rozpalony do granic lektury Czytelnik Pamięci Henryka Sienkiewicza pomieszkującego w Oblęgorku GDZIEŻ ZNALEŹĆ SŁOWA TAK SILNE.... Choć skazałeś się Na pośmiertne Szukanie słów tak silnych Jak wdzięczność Za dary i ziemie Otrzymane Za życia W moim sercu Jesteś Jak niewzruszony pomnik w oblęgorskim parku Z wykutą w granicie życzliwością Bardziej wolisz być dłużnikiem Niż wierzycielem Patrzę ci w oczy i pytam Ja Janko Muzykant poezji Który nagle zapragnął prawdziwych wizji A nie wystruganych zwidów w przydrożnej duszy z patyka - Pan Bóg mi da w niebie prawdziwe skrzypki- Pyta umierający grajek Cóż takiego widzi ufny muzykant W obliczu śmierci Dlaczego twarz poważnieje bardzo Mrocznieje i się stęża Boże bądź miłościw mnie... poecie Pamięci Bolesława Prusa (Aleksandra Głowackiego) uczącego się i pomieszkującego w Kielcach FAREWELL... Farewell, miss Iza farewell - W tym pożegnaniu Pomieszał się ból z wolnością Nieuświadomiona radość z Nagłego i niespodziewanego Odzyskania siebie I znowu należenia do siebie Cud niezrozumiały Ale akceptowany całym sobą Do tej pory Kobiety podglądane przez okulary poezji Ale co dalej? Przecież pragnienie nieprzytomne - Być Człowiekiem Pragnienie - Kochać - Tak! Kocham - Szept wyzwala cierpienie jeszcze nie nazwane Dręczy zmęczona myśl Zbolałe uczucie Zdruzgotana wola W niwecz posłane całe istnienie I ta żądza śmierci I ten jej głód - Boże bądź miłościw - Przybiegły na skraj ust słowa Z głębi duszy Wszystko człowieka bowiem zawiedzie Ale nie Bóg Co teraz Gdy rak toczy duszę? Może podróż dookoła świata Może w Paryżu pomóc uczonemu fantaście Może zginąć pod ruinami w Zasławiu Wolą Prusa jest byśmy tego nie znali ... A jednak to Horacy miał rację Nie wszystko jest we mnie śmiertelne... Non omnis moriar... *** w dniu urodzin znalazłem sobie lalkę była jakaś inna niż zawsze jednak radość przebijała z twarzy jej stronic przyszedł wokulski z życzeniami urodzinowymi więc poczęstowałem go sportami i zapytałem o zdrowie izabeli uśmiechnął się i coś tam mruknął po angielsku potem wypił mi wódkę i w milczeniu prześmialiśmy się całą noc Pamięci Stefana Żeromskiego ze Strawczyna W USZACH MOICH TRWA... Żeromski wiedział... Forma pieśni jest ważniejsza Niż treść Słowa Są Tylko dodatkiem Pretekstem Dla wyśpiewania melodii Żeromski wiedział... Sylaby bez znaczenia Powtarzane ku uciesze duszy Potrafi wyśpiewać pastuszek Melodyjka dźwięków Wystarczy sama dla siebie Dla duszy Niepotrzebne znaczenie słowa Ważniejsza intencja Oj,- da moja-da dana Oj, da- da-da, da- da- da!... Żeromski wiedział... Tylko dziecko cierpiące Śpiewa samemu sobie Piosenkę ulgi i pocieszenia Na własną melodię Własnymi słowami Nieistniejącymi w języku Żeromski wiedział... Dziecko szczęśliwe zakwita wśród szumu drzew i zapachu kwiatów I śpiewa własną pieśń radosną Z najcudaczniejszych wyrazów Które zrozumiałe są tylko dla niego Dźwięk po dźwięku powtarzany To naturalny śpiew Ot taka pierwotna harmonia naśladowcza Onomatopeja nieświadoma Znacznie wcześniejsza niż rytm i rym ... Żeromski wiedział... On mistrz treści... W uszach moich trwa szum twój, lesie dzieciństwa i młodości - choć tyle już lat... Pamięci Sergiusza Piaseckiego odsiadującego karę więzienia na Świętym Krzyżu KTÓRY POKOCHAŁ ... Zimna Nie zachodzi nigdy Jego konstelacja Wielka Niedźwiedzica - kochanka Zawrócił sobie głowę nią Tuli i pieści Te szczęśliwe gwiazdy Palcami dotyka - Dlaczego tak dziwnie się dobrały?... Może się lubią - jak czasem ludzie - i Razem wędrują po niebie? Może ze sobą rozmawiają...? - Tyle pytań Tyle wątpliwości nie rozwianych Odpowiedź zna tylko serce Ono jednak milczy - O! Mrugają do siebie?... Lepiej im się Przygląda Taak! To nie złudzenie Kształt łabędzia I tylko ostry szept kompana - Kieruj się tak Aby gwiazdy były po Prawej stronie!... Jak nie pójdziesz Zawsze wyjdziesz za granicę Rozumiesz: Po prawej ręce! Nie lubi natrętnego pouczania Rozumie Długo patrzy Są piękne Lśnią cudownie Mienią się Wiele niezwykłych odcieni Kocha tę zimną konstelację Bardziej niż kobietę I ona... Nie opuści go Ani... Ani na złe Ani na jeszcze gorsze O dobrym nie ma mowy W jego życiu Tylko może być jeszcze gorzej Wbrew relacjom dziennikarskim Nie ona zdradziła Tego przemytnika marzeń To konstelacja opatrzności Dumna jak łabędź Jest wszak jego kochanką Owszem! Zdradziła Ale to była zwykła kurwa... Kochanka kompana To ona ich sprzedała... Ale i tak by kiedyś wpadł Policja i kajdanki. Sąd polowy Trzeba aż pięciu artykułów na śmierć Jednomyślność sędziów - Rozstrzelać! Ułaskawienie Jedynie przeczuwa O jego życie Upomina się Wierna nocna konstelacja Jakże tak Na śmierć Gdy jeszcze nie pora Gdy jeszcze nie czas Dźwignął i poniósł Swój krzyż prawosławny Więzienny krzyż Święty Krzyż.... BALLADA O PRZEMYCANIU SŁOWA Jego przeznaczeniem - przemycanie słów Jego przeznaczeniem - kontrabanda marzeń Jego przeznaczeniem - szmugiel wspomnień W okno puka świętokrzyska noc Gwiezdna kochanka Na północnym zachodzie lśni wspaniale Otulona pieszczotliwie w Śnieżno białe obłoki W głowie Ostatnia noc na pograniczu... Tu przemytnik Piasecki dźwiga na barkach Święty Krzyż Własny krzyż By odkupić beztroskie marnotrawienie Talentu Teraz Pisze Pisać musi To po prostu potrzeba Nieodzowna i niezwalczona Przeraża czasem nawał rzeczy Rozsadza umysł A zdrowy rozsądek każe Pisać powoli Cierpliwie i planowo Kształcić styl Poznawać język Jak trudno? Bez potrzebnych książek, W więziennych warunkach Powinien był Ślęczeć miesiącami Latami A trzeba zaraz... A trzeba już... Aby mieć spokój Przykro bardzo O! Jak przykro Szata językowa Jest taka licha Po roku pracy Rozumie to dobrze. Jedyny przewodnik i nauczyciel Wiadomości literackie Otrzymał gratis Chłonie z nich Uczy się języka Boi się nawet podziękować Bo sam nic nie daje Marzy W przyszłości Ale odwdzięczy się W bezchmurny dzień Oko nawykłe do ciemnicy więziennej Może dojrzeć z tej góry upodlenia I cierpienia Nawet Tatry A wyrwana dusza Z przeżartego gruźlicą ciała Dojrzała zapewne Londyn... Ha! To tylko wstęp do istoty literackiej... Wzruszonemu Wańkowiczowi Aż szumi Popiołami w głowie Gdy wertuje kartka po kartce tego człowieka Pukającego prosto z trumny Gdy wertuje te dni i noce Zapisane krwią pomieszaną z gruźliczą śliną i popiołem To przecież uwięziony duch pisarski Pisać powoli Nie potrafi Temat zawsze pali, Więzień szuka wodzy Ufff! Ścieśniony w dwudziestu Na dwóch metrach kwadratowych Nie może wyhamować Cokolwiek zbędnego Szkodliwego rozpędu A w zakratowane okno puka gwiezdna kochanka Zazdrośnie strzeże Odgania precz autocenzurę Wspomnień z pogranicza Życia i śmierci Jego przeznaczeniem - przemycanie słów Jego przeznaczeniem - kontrabanda marzeń Jego przeznaczeniem - szmugiel wspomnień WIECZNE PIÓRO Wyniszczona ziemista twarz Z tej maski trudno Wyczytać wiek W głębokich Wpadłych oczodołach Jarzą oczy - To ten człowiek puka co rok do świata z głębi trumny?... Wańkowiczowi z wrażenia brakuje słów i myśli nawet Nie brakuje ich Sergiuszowi Mówi tylko o pisaniu Jak młody poeta Gdy już napisał Ale jeszcze nie opublikował Nie skarży się Pyta Gorączkowo pyta Jak należy pisać? W jednej chwili wchłania poetykę Pyta W minutę chce pojąć wieloletnie studia Pokora i szacunek Dla słowa Dla nich... Uwięzionych w swojej wolności Mówi - Piszę Trylogię z życia Na więziennej ławie Wieczne pióro i flaszka atramentu Patrzy za zachwytem Wypełnia przezroczysty rezerwuar Jak świeżą krwią żyłę Przejęty Próbuje pisać Przelewa na papier Wspomnienia Miłość zaklętą w słowa Tylko wielki Melchior się dziwi: - Jak z tego prostego wręczenia narzędzia pracy robi się niepojęty obrządek... Pamięci Adolfa Dygasińskiego z Niegosławic nad Nidą PONIDZIE Z DUSZĄ I CIAŁEM Pojął i wyraził jednocześnie Nidę rwącą do Wisły Wstęgą przepasującą jego życie - Ponidzie Miłość urodzonego na Ponidziu Ten zagon pnidziański ma swoje ciało i duszę W jego bruzdach rodziła się przez wieki Mądrość kąkoli i bławatków Biegających po lasach i łąkach niezapominajek Obrazy z młodości snują się w wyobraźni Jak Nida - rodząca się w powijakach taśma filmowa JAK ZAJĄC SKALBMIERZ Ojciec Tak to właśnie ojciec Dał mu leśne wychowanie Ojca takiego nie spotkał nigdzie U żadnego swojego rówieśnika Ojca - ekonoma kilkuset złotych i kilkunastu korcy zboża Ojca z natury najpoczciwszego na świecie Z sercem jak kotlina W której przycupnął jak zając Skalbmierz GWAR GWARY I po co było to święte oburzenie Konopnickiej Że wprowadził gwarę do literatury Nie mogła pojąć Że to jest właśnie Biblia Szaroszpatacka mowy poprawnej Że to jest właśnie Statut Wiślicki poprawnego wysławiania się Tylko Żeromski Gdy otworzył Beldonka I kraj daleki miał przed oczami Szum jego mowy i gwar jego życia W ruchu życie polskie w swojej duszy Doświadczył Pamięci Stanisława Piętaka z Wielowsi ROZPACZ INTELIGENTA CHŁOPSKIEGO Zaciążyło na nim Ojciec - pisarz samorodny Stryj - rokujący nadzieje poeta I ten spokrewniony Ferdynad Kuraś - twórca ludowy z przełomu wieków Ich niepokój ogarnął I jego I te ich straceńcze idee - Rozpacz inteligenta chłopskiego Zagubionego w swoim czasie Odrzucił jedynie społecznikostwo i myśl rewolucyjną Bo ostrzegali go przed tym jak Przed bestią apokaliptyczną Ogarnięty zarazą poetyczności Z wyostrzonym poetyckim wzrokiem I z retorycznym pytaniem Czy można połączyć żywiołowy liryzm Z epicką perspektywą świata? SEN O POEMACIE NA MIARĘ... Poemat na miarę Fausta Poemat na miarę Boskiej Komedii Utwory poetyckie układają mu się w jakąś posępność Ostatecznych spraw I wiją się jak dym Jak obłok mętny Z tych wszystkich marzeń O poemacie na miarę... To tu miały się zetknąć Fantastyczność z realistycznością Dzień z nocą Polska z resztą świata Wielowieś z Polską Mogło to być w pierwszej osobie Może bohater byłby pełniejszy Niż on - jego Ja Zarówno w sensie zła Jak i dobra Może? Forma różnorodna Suma dotychczasowych form Ale z określonym na nowo Punktem wyjścia dla poezji Motyw konstrukcyjny - Przejście przez różnorodne kręgi ludzkie Ale nie dantejskie Tylko jego - piętakowskie Poszedł swoją dogną na oślep Aż burzyło się od słów uczuciowych I prozaizmów I rozterek i niepohamowanych wylewów Czy to choroba poezji - zapytał pod sam koniec życia Samego siebie Gdy trzeba było wyzwolić konieczność Kontrolowania spontanicznych uczuć i doznań Troskę o zwroty Skondensowany Tok wypowiedzi I świeżą metaforę Ale to już nie sen o poemacie na miarę... PRZEKSZTAŁACANIE ŚWIATA Jednak pisanie z myślą o druku Męczy Drażni To wędzidło Jest za ostre I za oschłe Tworzyć Nie oglądając się na klauzule I względy Poecie chodzi jedynie O wypowiedź pełną Kontrolowaną prawdę uczucia I prawdę wyobraźni jedynie Nie zmieniając Treści psychicznych Tak właśnie przekształcić losy świata Na modłę swoją... DUSZA KUNEFAŁA O co tak naprawdę chodziło Jasiowi Kunefałowi Zrodzonemu z drzewa genealogicznego Wielowsi Chodziło tylko o atmosferę rodu piętakowskiego O krajobraz który go otaczał I o Duszę Duszę jego domku A nie o jakieś tam drobne sprawy codzienne I nieciekawe Pamięci Stanisława Czernika z Zachcina k. Opatowa AUTENTYZM AŻ NIEAUTENTYCZNY Wspinał się drabiną gwiazd Aż na sam szczyt Wymyślonego chłopskiego autentyzmu I Okolicznych mu poetów Stale studiował poetycko Swój i opatowski rodowód Jego aż nadto autentyczny autentyzm rodził Wobec zastanej poezji - protest Nie było miejsca Na wyłomy Na odstępstwa Poeta - uduchowiony artysta Ba! Poeta - kapłan sztuki Więcej! Poeta wyrażający prawdę i piękno I dobro jeszcze To takie nieautentyczne... *** To treść ma pierwszeństwo nad formą To treść organizuje sobie własną formę To nie forma dobiera sobie treści Tylko liczą się przeżycia Tylko - doświadczenia Tylko - wiedza twórcy Trzeba odrzucić sztywne założenia formalne Dzieciństwo i pochodzenie chłopskie - To jest autentyzm POWRÓT DO CHATY Człowiek funkcjonuje w środowisku Własna struktura Jest dla niego punktem wyjścia Dlatego liczy się dom rodzinny A ludowość Nie jest Tylko ozdobnikiem Tylko stylizacją Jest Tylko głęboko tkwiącą potrzebą Powrotu do chaty opatowskiej Pamięci Stanisława Młodożeńca z Dobrocic M...Ł...O..D...O..Ż...E....N...I....E...C Po latach futuroniebecności Pogodzony Z samym sobą Z historią Pojął - Rodzinne Dobrocice To nie Kreski - futureski Futuro - gamy Futuro - pejzaże To po prostu Dobrocice Miejsce narodzin SANDOMIERSZCZYZNA Zrozumiał że jest wrysowany na trwałe W wyobraźnię lat dziecinnych Sandomierszczyznę Z jej charakterystycznym układem Napięć przestrzennych I tę wewnętrzną przestrzeń Doliny ukrytej wśród wzgórz i Leśnych parowów Nad leniwie wijącą się rzeczką Wraz ze zwiniętymi we śnie łąkami Dobrocickiej topografii Obrysowanej grubą kreską płaskowyżu Ale też zewnętrznej przestrzeni Miejsc otwartych Rozwidnionych odległością Perspektywami rozległymi Dalej niż wieże Sandomierza Widoków panoramy co oczy porywa W europejską dal.... ZACHŁYŚNIĘTY W duszy poety Spotykała się przeszłość z przyszłością Powolność i przyspieszenie myśli Dwa przeżycia Dwa kierunki ruchu psychicznego Ze stworzoną sytuacją wyboru Dzisiejszym dniem się zachłysnął On radośnik Rozśmieszał ulic zbiegi I zaułki Słowa - Zasób wzruszeń Tok obrazowania Materia i struktura wizji To wszystko należy do sandomierskiego kraju dzieciństwa Tak samo Jak i do Wzbudzającego niepokój świata rosyjskiej młodości PATRZCIE GO WRÓCIŁ O to ten! Zrodzony z chłopskich Dobrocic I matki Moskwy Patrzcie go wrócił Cóż to za nazwisko - pośmiewisko To futurozwisko - M...ł....o...d.. o...ż.....e....n.....i.....e....c Witano go gdy Wracał Do Polski do Dobrocic Do siebie TYLKO NIE DOBROCICE Nie słyszy głosów dobiegających z literackich zewsząd Jego wielki świat futurystycznych uniesień Właśnie ustępuje W nim miejsca Właśnie pochwale prowincji I tym się różnił od Jasieńskiego Składnię i rytm wiersza można sfuturuźnić Tylko nie życia Tylko nie Sandomierza Tylko nie Dobrocic Pamięci Brunona Jasieńskiego (Wiktora Brunona Zysmana) z Klimontowa k. Sędziszowa FUTUROJASIEŃSKI Rozumiał syntezę Słowa muzyki i tańca Wiedział - Są słowa Których Nie można mówić Ani krzyczeć Słowa Trzeba tańczyć Trzeba śpiewać Trzeba nimi malować - Kochał rytm i melodyjność słów Dlatego nigdy nie dokonał futurystycznej weryfikacji Systemu wersyfikacyjnego Wszystko bowiem To futuropoezja Futuropoezja to Nie tylko futorowiersz Nie tylko futuroskładnia To przede wszystkim futurotemat To futoroortografia i futuromoralność - To kacapizm - ripostował Żeromski Ale nie beztalencie - zastrzegał się WSZYSTKO JEST FUTURO Futurowiersz to To bezładne notatki prasowe Radiowe komunikaty Wiadomości o strajkach i nędzy proletariatu Futuropoezja to Futuroburużuazja Futuropaństwo Futuroreligia Futurosztuka Ten mistrz futurometafory nie rozumiał Nie dostrzegał futuroideologii sowieckiej Gdy jego futurosłowa służyły dziełu budowy zrębów Socjalistycznych i komunistycznych - futuroustroju Tej futuromiłości nawet mu pozazdroszczono Osądzono i rozstrzelano tego samego dnia To uczynili Towarzysze partyjni - "(...) Młodzi niebieskoocy w zielonych czapkach podobni z daleka do maszerującego trawnika" Po śmierci zrehabilichwstał Jasieński odfuturyzmowany SŁOWO O BRUNONIE JASIEŃSKIM - Gdyby Jakuba Szeli nie było w historii To i tak trzeba by było go kiedyś wymyślić - Twierdził Gdyby Jasieńskiego nie było w Literaturze To i tak Trzeba byłoby go kiedyś Wymyślić... Jako obrońcę Aż do śmierci Sprawy komunistycznej - Samobójczej utopii Która żywiła się śmiercią Ich wrogów Ich zwolenników Nie rozumiał - Polityka z poezją w parze To but w butonierce A tym co w to nie wierzą echo powie: -Adieu! *** To właśnie świętokrzyska ziemia Zrodziła Nerona poezji Który chciał spalić Paryż - A okazał się tylko Majakowskim rewolucji ideologicznej Pamięci Jana Marii Gisgesa z Niska ALE TAKI JUŻ ... Wlazła w krew ta ziemia Kielecka i sandomierska Wszczepili się w pamięć ludzie Nie dały spać trudne i bolesne dzieje Młodość bowiem to świętokrzyskie Dlatego tak często wraca - pytając - Ach jacy ci puszczacy sandomierscy? Odnalazł własne przywiązanie do ziemi Jest człowiekiem lasu Jest jednym z tamtych drzew Jest obywatelem wolnego powietrza Jest sołtysem swobody Urzeczywistnionych marzeń i fantazji - Stary zabawny romantyk... kochał poetów A może im zazdrościł? Ale taki już pozostał... PO GISGESIE ECHO... I tylko czasami I tylko po człowieku dzwoni dzwon Dzwonią słowa od wielkiego dzwonu Po Iwaszkiewiczu - Człowieku kompromisu Zwolenniku ugody Zapobiegającym narastającym konfliktom Małym Politycznych pisarzy wielkich On miał instynkt historyka Przeczuwał po prostu wielkość kolegów Taak... Ten Gisges Zdecydowanie lepszy w prozie Niż w poezji - tak mówią Gdy po pisarzu dzwoni echo... Pamięci księdza Władysława Siarkowskiego z Imielna k. Stopnicy CICHY SŁUGA BOŻY Jeszcze dziś Duchowny Przemierza samotnie Łysogóry Jego czarna sutanna łopocze na wietrze Ludzie wierzą - Nadal poszukuje prehistorii języka świętokrzyskiego Wygrzebuje z gwary podłysickiej Zapomniane słowa Czyste gołoborza mowy - Pieśni z samej głębi duszy Do dziś kwitną jeszcze drzewka owocowe Posadzone pod jego nadzorem w żyznej roli obyczajów i zwyczajów Do dziś szumią jodły Zalesione pod jego kierunkiem na zboczach łysogórskich wyobrażeń Przechadza się wśród nich Dogląda gospodarskim okiem On samotny Krzewiciel wiedzy Antropolog Etnograf Publicysta Ludoznawca Tylko z woli Bożej Cichy Sługa Boży Pamięci Józefa Mortona z Chrobrza TAK MÓWIĄ... Obok Dygasińskiego jest drugim Piewcą Ponidzia - tak mówią Stale swoim słowem towarzyszył dziejom wsi - Ludowa kultura Ludowy sposób myślenia Ludowe widzenie Ponidzie dostarczało krajobrazu Ponidzie dostarczało przestrzeni Ponidzie dostarczało motywów Ponidzie otoczył troską i miłością Obok Dygasińskiego jest drugim Piewcą Ponidzia - tak mówią Pamięci Adolfa Sowińskiego z Kielc W POSZUKIWANIU ŁYSOGÓR To on był dla świata domem Wśród splątanej i skomplikowanej psychiki Wśród zaciemniających obraz metafor Z poczuciem winy Poszukiwał legendy Łysogór W dziuplach strzelb powstańczych W lesie wikłającym się z otchłanią Ale to właśnie w Cisowie Łatwiej o miłość Niż o uśmiech Tu góry posiwiały ze starości I anioły zrównały się z ludźmi Których Nie można nazwać Których Można jedynie porównać... Pamięci Witolda Gombrowicza z Małoszyc POMNIK PISARZA Czas rzeźbi Pomnik Gombrowiczowi Dłutem wiatru obstukuje Zniszczone na cmentarzach nagrobki Jego rodziców Bezpański czas Rzeźbi Tylko ruinę Bez ratunku Znikąd KOCHANY WITOLDO Witoldo kochany stary prześmiewca W Buenos Aires w kawiarence na uboczu W swej tawernianej duszy fajkę ćmił W szachy zawzięcie grał Może i by wrócił gdyby w kraju godnie przywitali Ale 200 franków bulić co to to nie... TRANSATLANTYK WITULIN Transatlantyk wpłynął niepostrzeżenie Na fali powodziowej Do Witulina Odbyło się to tak nagle Nie zdążono krzyknąć - Jaśnie Panicz wrócił Jaśnie panicz literatury Mewy opracowań polonistycznych Obsiadły maszt Szeleszcząc i jednocześnie obłapiając Skrzydłami stronic Wszystko odbyło się jak Pamiętnego lata Gdy omal nie utopił się W głębokim rozlewisku Poniżej fabryki papieru Wtedy go uratowano Pozostał tylko kamienny obelisk Który bezimiennie spadł komuś z serca Teraz tonie w nurtach zniszczeń jego Transatlantyk papieru I tylko przekrzywiony komin góruje To już nie ironia literacka To historia kpi i drwi sobie W żywe oczy Z niego Z Gombrowiczów i Kotkowskich Daje okrutnie świadectwo Na nic wielkie nazwisko - Gombrowicz Gdy nikt nie woła Jaśnie panicz wrócił Wszystko jak U Gombrowicza Właśnie TRANS - GOMBROWICZ Niespodziewanie przycumował W oceanie sadzawki małoszyckiej Transatlantyk - łódeczka Zamarł nagle ślad na falach pamięci Kiedy to podczas wakacyjnych wypraw Wyruszał w bezkresny świat swojej głębi Jaśnie panicz literatury Teraz wrócił Wita go jedynie żabi rechot małoszyckiego morza Trans-Gombrowicz pruje fale pagórków Oceanu ziemi świętokrzyskiej Przybija do portów dziecięcych lat Żegluje po wodach losu Cóż to za dziwaczny okręt - Nieistniejący modrzewiowy dwór w Małoszycach Zakupiony i urządzony przed wojną przez ojca Krzyczy swoim niegdysiejszym istnieniem I ten nieistniejący zegar Tykający gdzieś w swoim nieistnieniu Odmierza czas Aż ten wrak świata dziecięcych marzeń Zerwie się z kotwicy krzyży cmentarnych nagrobków rodzinnych I popłynie znowu w świat Pamięci Gustawa Herlinga-Grudzińskiego z Kielc ZERWANA Z ŁAŃCUCHA HISTORIA Po dzieciństwie w Skrzelczycach Zachowała się tylko stodoła Długo ujadał Na mój widok Pies uwiązany Pilnujący wspomnień Jakby chciał się zerwać z łańcucha Dla mnie potajemnie wychowanym W Innym Świecie Właśnie zerwała się Z łańcucha historia literatury ALE TO JEDNAK SUCHEDNIÓW Nie Skrzelczyce Nawet nie Kielce Ale to jednak Suchedniów śnił się więźniowi radzieckiego łagru Z gniazda rodzinnego pozostała grobla Obok nieistniejącego stawu I nieistniejącego domu Jedynie młyn pozostał I mieli słowa Słowa i Tylko słowa I straszy nadal OSTANIE PRAGNIENIE Jeszcze tylko Zobaczyć z dala Rodzinny dom kielecki Opuszczony Na zawsze Wejść choćby na mgnienie chwili Do bramy Spojrzeć w okna na drugim piętrze Popatrzyć Spuścić głowę Zamyślić się... Czy z tych okien Widać jeszcze Silnicę - Pomyślał - Widać - usłyszał Świadek twierdzi - Coś się Gustawowi przypomniało... Pamięci Mariana Sołtysiaka "Barabasza" z Gnojna BARABASZ ROZGRZESZONY Barabasz Czyste sumienie Piłata Poncjusza Że to nie on Skazał Jezusa Barabasz- Sołtysiak Grzech śmiertelny Oprawców I wołający o pomstę do nieba Dla sędziów Barabasz-Sołtysiak Świętokrzyski zwycięzca Odkupujący krwią i cierpieniem Łysogórską ziemię której nawet mu odmówiono dla pochówku Barabasz - Sołtysiak Świętokrzyski więzień Za polskość inną niż sowiecka Barabasz Rozgrzeszony Przez historię I poetę WIERSZE WYBRANIECKIE Nie umarły I Nie wyemigrowały Wybranieckie słowa Nie zdołano ich zakatować w kazamatach Te wybranieckie słowa - Dzielni chłopcy Barabasza Wybrańcy ze świętokrzyskich zagród Bronią swej ojcowizny - polszczyzny Słowa - odgłosy koszonego żyta Słowa chrzęszczące mnącą się słomą Słowa szeleszczące koszeniem Szszach... Żniwa wieś pozwały Szszach.... Historia oprawców pozywa Szszach.... POMIĘDZY Pomiędzy wolnością a miłością Uwięziony Wybrał miłość Do syna Do żony Do swoich chłopców Do ziemi świętokrzyskiej Do ziemi polskiej Za cenę cierpienia Torturami wymyślonymi przez człowieka Torturami Prosto z dna piekieł Odkupił swoją wieczność Pamięci Mariana Przeździka ze Staniewa k. Jędrzejowa BÓG W SPĘKANYCH DŁONIACH Radostową górę czytał jak tajemniczą księgę baśni Trawy szeleszczały kartami Rozumiał mowę ich szmerów Dla niego w listowiu ciężarna cisza Trawami poezję pisała Odrzucał koszmar plugawych ewangelii "Mein Kampf" Pojął krzyk krematoriów Kochał matki na wypalonym zagonie Gdy w pól szepcie modlitewnym Całowały pszenicznego Boga w spękanych dłoniach I znak krzyża czyniły Na polach zlanych potem Na polach ukrzyżowanych Pamięci Józefa Ozgi - Michalskiego z Bielin SOWIZDRZAŁ LITERACKI To wujenka i dziadek Ich baśnie Ich język ważniejszy od Ich świata Dali prawo Wstępowania swobodnemu i takiemu sowizdrzalskiemu W zaklętą krainę poezji To ich baśnie Połączyły dzień z nocą Nie przypominały życia codziennego Były również snem na jawie Nocnym strachem Przeczuciami kryjącymi się lękliwie W zakątkach duszy człowieka Poety zrośniętego z ziemią świętokrzyską Rozumiejącego aż do bólu miłosnego Złożony wyobrażeniowy świat realnie istniejący W WORKU OJCOWIZNY... Zrekonstruować ojcowiznę w worku wieku Odnaleźć pełny obraz świata w jego klęsce Odnaleźć pełny obraz świata w jego triumfie To być poetą odpowiadającym na wyzwanie epoki Tylko taki może dać świadectwo Porachunku z grozą minionego czasu Tylko taki może dać wizję przyszłości SPOTKANIE A toś się kajś zapodział w tym chmurnym obłoku, Przepodeś haw - we mgłach zapumnienio - Poznajesz? Słyszę na korytarzu Nie... czekam na gest przypomnienia To przecież Ozga nasz świętokrzyski z Bielin Chwila Przedłużająca się cisza Przecież to ten sowizdrzał Co oberka świętokrzyskiego Tak wodził Po bezkresach wyobraźni Ten sam Ale nie taki sam Podtrzymywany pod ramiona Mój Boże to do mnie W moim kierunku zmierza Uśmiechnięty Wzruszenie ściska gardło W przyjacielskim uścisku Poklepujemy się po plecach - Aż w duszy zagrało... A toś się odnalozł w tym chmurnym obłoku Odnalozłeś haw - w mgłach zapomnienio - Pamięci Wiesława Jażdżyńskiego z Kielc WŚRÓD WSZECHOBECNEJ PRZESZŁOŚCI - Wyrosłem na ziemi Gdzie wszechobecna przeszłość Splątała się z dniami Które dopiero szły - mawiał Wśród zabytkowych kościołów Renesansowego pałacu biskupiego Zamków i klasztorów Wśród starych ariańskich osad Zawsze stał na skrzyżowaniach dawno zapomnianych dróg On ostatni co tak Świętokrzyskiego poloneza wodził Akademik tragiczny On z przyłataną legendą Dawny profesor Partyzant Rozkochany w rodzinnej ziemi Ot taki Smętek świętokrzyski Z szansą na intelektualistę Z piórem w dłoni W zmaganiu się ze słowem Stający się Jednocześnie prawdą i zmyśleniem W CIENIU ŻEROMSKIEGO Trudno było uciec od życiorysu Chciał pokazać jedną z tysięcy dróg Zbuntowanego człowieka Dojrzewającego w cieniu Żeromskiego Nie mógł zapomnieć o Kielecczyźnie - Jesteśmy zawsze znad jakiejś rzeki - mawiał Imiona matki i ojca zawsze przypominają Że trzeba snuć dalej ich wątki I prząść cierpliwie nić przeszłości Ale... By nie pękła... Pamięci Waldemara Leona Babinicza mieszkającego Rożnicy ZACHOWANA ŚWIADOMOŚĆ MAŁOMIASTECZKOWA Zawsze sytuował swoich bohaterów fikcyjnych W trudnych warunkach W dramatycznych sytuacjach Zderzał tradycję z nowoczesnością Na prowincji W konfliktach dynamicznych Aktywnie społecznych Z zachowaniem świadomości wiejskiej i małomiasteczkowej Bohater Taki bezinteresowny Taki spontaniczny Taki nieufny wobec ojca I koniecznie Z poczuciem humoru I koniecznie Taki młody ANIMATOR Imponowali mu animatorzy Kochał zakładanie Kółek teatralnych Kółek plastycznych Kółek literackich Zespołów muzycznych Równocześnie Pomniejszał Nie dostrzegał Prawdziwych konfliktów I sprzeczności Wiejskich Jak długo można żyć W atmosferze ciepła Pogody ducha i przychylności ludziom Optymistycznie Widzieć w swoich bohaterach tylko dobro I zawsze być dla nich dobry To takie nie kieleckie Przykładnie Nieludzkie Rozgrzesza jednak Umiłowanie Żeromskiego Pamięci Michała Basy z Tarczka k. Bodzentyna ŚWIADOMY WYBÓR Rozumiał zastygłą śmierć Na ścianie krwi Poeta narodził się w nim Z zemsty po zamordowanym bracie Wierny świadomemu wyborowi Nie zasklepiał się w swoim gospodarstwie literackim Na przeżywaniu uroku Świętokrzyskiego świata On świadomy poeta Zrodzony ze śmierci Wyrósł z chłopskiego pochodzenia Rodziny i sąsiedztwa PARTYZANT - POETA Wśród bicia pistoletów Myśl jak pocisk Celnie trafia Wcześniej pojął zastygłą krew Na rozbryzganej ścianie śmierci W którego trafiła salwa pomsty za brata Wśród rozstrzelanych myśli Nie zapomniał o matce Opuszczonej samej Matce żołnierza Szkaplerz matki Był mu pancerzem Samotność matki Odpłacił i odrobił W polu słów Swojego poetyckiego gospodarstwa JA TO MY Tylko poeta wyrośnięty Z własnej roli Wie - Ja to my Własną indywidualność Potrafi połączyć Ze świadomością otaczającego świata To jakby z tęczy wyrwać duszę On widział kto Żywi i broni Przyrósł do swej roli Do siewu Do orania I wciąż się modlił Wciąż za życiem uganiał Aż jego poezja wzrosła Po za swoje granice Jego granice Pamięci Jana Gajzlera z Suchedniowa MARIA POEZJI Żona bohaterką wierszy Żona pozująca w wierszach Do poetyckich portretów Żona zdobyczą wierszy Żona więźniem wierszy Żona ofiarą wierszy - Na takie porównania stać tylko Krzysztofa Kąkolewskiego (Także z Suchedniowa) Dla mnie - Maria miarą wiersza A może Miara Marią poezji? Odpowiedź zna tylko serce Wraz z jej śmiercią Musiała umrzeć także poezja Bo Maria to rozkochana żona Która gniewając się przebacza Która oddalając się wraca Która umierając nie zmartwychwstała *** Trzeba być dziecięco Bezgranicznie szczęśliwym By poszerzonym spojrzeniem Utkwić wzrok w odwiecznym Świętokrzyskim borze i dosłyszeć Jego niepojęte szumy przeszłości Zobaczyć i usłyszeć nieistniejącą świątynię prawiecznych bogów Pojąć dramat kamiennego pielgrzyma uwięzionego w swojej legendzie NA PODBÓJ... Rozumiał drzewa Kłaniały mu się strzeliste i pradawne jodły Witały dęby - strażnicy puszczy Sosny były drogowskazami Buki - starcami Brzozy srebrnopienne - królewnami - To białokore kochanki słońca i błękitu - mawiał Jak mogły go nie kochać modrzewie i klony Cisy i olchy Graby i przyziemny bez dziki A nawet leśne maliny Piękno to nie tylko irysy i róże czy bzy Również kwitnące wrzosy i mlecze Kaczeńce i polne dzwonnice Był zbyt nieśmiały Z mnóstwem w sobie pokory Skupiony pisał Dopalał się w nim żar poezji Myśl wędrowała w świat długimi wersami Podbijała wyobraźnię karnymi strofami Pamięci Świętosława Krawczyńskigo z Kielc UNIWERSALNY ZNAK LUDZKIEGO LOSU Zbierał do swojego raptularza tradycję Przekazywaną z ust do ust Przekazywaną z pokolenia na pokolenie Ulotną legendę Ale z własną interpretacją Taki przykładowo Pielgrzym u stóp Świętego Krzyża Toż to Piastowy zabytek Kultury słowiańskiej Element świętokrzyskiego krajobrazu Ale przede wszystkim uniwersalny znak ludzkiego losu - Twierdził Wsłuchał się w głos gawędziarzy Kolekcjonerów Uczonych i artystów Stworzył dokumentację ludzkich pasji Zainteresowań i wysiłków Aby utrwalić dziedzictwo Narodowe Regionalne Jego Moje... Pamięci Jana Kubickiego z Raszkowa k. Jędrzejowa NIE ZAGOJONA KIELECCZYZNA Biografia przeniknęła się z regionem Ze światem który zobaczył po raz pierwszy Na zawsze pozostawionym w świadomości Z Ponidzia zakreślonymi horyzontami wyobraźni Później jakby już niezmiennej Podjął poetyckie zobowiązania wobec natury Podjął poetyckie zobowiązanie wobec ziemi Uznał to za inspirację życia i twórczości Spersonifikował przyrodę Samym sobą Aż do bólu Aż do blizny w sercu Ziemi jedynej serdecznej Kielecczyzny Która nie mogła go wyżywić Z której musiał odejść na przełaj Dźwigając na plecach ciężar Rodzimej przestrzeni ZIEMIA PRZESIĄKNIĘTA POEZJĄ Kielecczyzna przesiąknięta poezją - Krwią z krwi Z imienia i nazwiska I z miejscowości Rozumiał Kubicki z Raszkowa Czernika Z małego niewidocznego prawie na mapie Zochcina Który popłynął rzeką Łukawą w swój Zaświat Młodożeńca okopanego w futurolessach sandomierskich Który podawał słowa jak pszenne słowa Brunona Jasieńskiego z Klimontowa Który w gniewnej pieśni wskrzesił Szelę Pochylił się nad zmarłym w tyfusowej gorączce W palestyńskiej pustynnej ziemi Wojciechem Skuzą z Łubnic Który chciał zmienić ciszę w śpiew Tylko Kubicki mógł usłyszeć Słowików zatrzęsienie w Czarnolesie Widział jak na nutach polnych z Przysuchy Wyruszył Oskar Kolberg Na poszukiwanie umierającej pieśni łysogórskiej Nie mógł zapomnieć O Staszicu myślącym o staropolszczyźnie Po inżyniersku Nawet Dygasińskiego umierającego w dalekim mieście Nasłuchującego nadziei głosów słowików z Ponidzia Widział Stanisława Toporowskiego Parkiem chodzącego zasępionego Przekuwającego na sztylety słowa W żałobie jodły śpiewem tuliły pamięć po Czachowskim W krwawiącej Łośnie niezapominajki zakwitły po Langiewiczu Który nie zdążył z pomocą poległym powstańcom Żeromski w miłości tej ziemi Przepadł Aż został jej cieniem I te bielejące wieże Wincentego Kadłubka Od Nagłowic prosty gościniec Dębowy las Mikołaja Reja Zdumiony nie może znaleźć Odpowiedzi Jak to się stało? Miasto Jędrzejów Zapomina o doktorze Ignacym Kwarcie Przemierzył świętokrzyski świat Szkicując słowem sylwetki Tych których spotkał Tych którzy zaważyli na Jego wyobraźni i życiu.... To już nie tylko jego prywatna blizna Ta kielecczyzna To jeszcze nie zabliźniona Moja Świętokrzyszczyzna Pamięci Zbigniewa Nosala z Kielc ODDAŁ ATMOSFERĘ TAMTEGO CZASU - Kielecczyzna? Ja jej nie odkryłem - Mawiał czasami Odkrywał reporterskim okiem Kompleksy aglomeracji regionalnej Jej codziennych i niecodziennych bohaterów O wielkich nazwiskach I bez nazwisk Oddawał atmosferę tamtego czasu - Ja tam nie byłem! Jestem dziennikarzem Nie historykiem - bronił się czasami Ale i tak wiedział Nikt mu nie może zarzucić Ze słów budował pomnik - oskarżenie Pomnik dla tych Którzy zginęli Bo byli Polakami Miał do tego prawo Wiedział o tym Bo wojna rozgrywa się nie tylko w lasach W opłotkach wsi I w miasteczkach Ale także W umysłach Zdumionych i zaskoczonych sytuacją Jego człowiek Żył w czasie nadziei I wątpliwości Błędów i pomyłek Przewidujących i zaślepionych Strzelających i zabijanych Roztropnych i zabłąkanych *** Nie dawał odpowiedzi Stawiał jedynie pytania Mnożył wątpliwości i rozterki Odpowiedź pozostawiał czytelnikowi Kochał go Szanował go I wierzył w jego mądrość On swoją robotę wykonał jak prawdziwy fachman Rzetelnie jak tylko Mógł *** Tropił I wydobywał tajemnice Z pozornie szarych Codziennych zdarzeń Ciągle jednak gotowy Na wielki temat By go zauważyć i przedstawić By zadziwić Wstrząsnąć Uświadomić niezwykłości W zwykłym świecie Zawsze chciał być pisarzem Nagle przychodziła jednak myśl Że Nie jest w stanie nic Lepszego napisać Niż co Wymyśli życie Pamięci Ewy Dąbrowskiej - Orzelskiej z Kielc *** Życie to nie kolejka leśna w Zagnańsku Choć wiła się w gąszczu puszczy świętokrzyskiej Nie stwarzała jednak możliwości wnikania W gąszcz Bądź co bądź Skomplikowanego życia Nie można znaleźć swojego miejsca Gdy "Każdy ma swój los taki a nie inny" *** Jak poznać tajemnicę przemijania? Wyostrzoną do bólu Przez osamotnienie Wytrzymać Samotność duchową Samotność metafizyczną To dopiero wyzwanie Zwłaszcza gdy samotnie jest się W tłumie Za ścianą świata Na progu zatrzaśniętych drzwi Nikt nie słyszy niemego krzyku duszy Krzyku o wyzwolenie Krzyku o zrozumienie Krzyku o współistnienie Choćby to była tylko wspólnota spraw *** Nie szukała prawdy o człowieku Ona jest Gdy potrafi się ją Potwierdzić własnym życiem Ale tu potrzebna wyostrzona do granic subtelności wrażliwość Przewrażliwionej subtelności *** Zatrzymać czas Przemienić świat Ale według praw serca Własnego serca A serce takie kieleckie Zawikłane Istny labirynt świateł i ciemności A życie to tylko ból I niczym więcej? Bo do życia potrzebne są Balowe stroje Aby wiedzieć co zrobić na tej samotnej zagnańskiej stacji Czy szarzy Bezbarwni Mamy się przyglądać się tańczącym Pamięci Feliksa Raka z Borowca w gminie Krasocin *** Przetrwał Sachseunhausen i Dachau Bo wierzył w poezję Wiersze wyzwoliły w nim nieludzkie odporności Życiową zaradność Krasocińskiego Świętokrzyskiego Chłopa Z dziada pradziada W dodatku poetę OJCZYZNA KRASOCIŃSKICH WIATRAKÓW Poezja to pamięć o ojcowiźnie Na krasocińskiej ziemi Gdzie jeden po drugim Wyrastają z ziemi wiatraki Mielące słowa na bochny chleba Jego powszedniego Wiersza Ojcowizna to ojczyzna Czarnoleskich lip Nagłowickich dębów Gór żeromskich - Mawiał Gdy nie pisał wierszy Pamięci Haliny Snopkiewicz z Zawiercia (uczennicy ze Skarżyska Kamiennej) SŁONECZNIK PISARSKI Zawsze chciała być pisarką Uchwycić wojenne dzieciństwo Swoje skarżyskie liceum Ale była mistrzynią fikcji Wyparła się nawet opisywanych przeżyć - To naprawdę nie moje pamiętniki - tłumaczyła się Owszem pewne zdarzenia miały istotnie miejsce Oczywiście niektórzy bohaterowie mają cechy przyjaciół i znajomych - Oczywiście opisuję czasem fakty Które przeżyłam Oczywiście potrzebne to wszystko Aby mógł rozkwitnąć ten pisarski słonecznik *** Ba! Ale jak trudno jest Napisać Początek i koniec To chyba najtrudniejsze Tych pierwszych zdań kilka I te ostatnie strony By od razu zainteresować Żeby samemu Mieć satysfakcję Pamięci Marcina Gajka z Kielc W POSZUKIWANIU SIEBIE Szukał racji swojego istnienia Szukając Zaczynał od siebie Taka postawa pozwala zachować Własną twarz - sądził Ciągle ktoś w nim Wypatrywał przeszłość Próbował w ukrytych posunięciach Obszarem dłoni zatrzymać Pulsujący w skroniach czas Wariant nowej partii A kiedy roszady czarnych i białych Pogmatwały obraz dnia Przyjmował zgodę Na remis Pamięci Elżbiety Wrzoskiewicz z Kielc *** Życzyła innym Zachowania buntu poetyckiego Na długie życie literackie Sama Wyciskała gorycz z siebie Nie chciała myśleć o innych Tak samo Jak Nie chciała myśleć o sobie Wycierpiała siebie Prosiła W rozdarciu O spokój O przebaczenie Ciągle sprawdzała swoje istnienie Jakby nie dowierzała Że żyje Ja nie wierzyłem Że nie żyje Pamięci Wincentego Burka z Sandomierza WIEŚ Nie odkrywał wsi jako krainy nieznanej Jego bohater Nie mieszkał w jakiejś Krainie egzotycznych obyczajów W folklorystycznym skansenie - Relikcie epoki kamiennej Jego bohater Żyje na wsi - Zbiorowości ludzkiej Która musi każdego z osobna widzieć Która musi o każdym z osobna wiedzieć Która musi każdemu z osobna współczuć Która musi każdego z osobna osądzać Wieś nie opuszcza człowieka w troskach Wieś nie zostawia człowieka w radościach Wieś jest opinią społeczną Wieś jest sumieniem Wieś jest najwyższą instancją moralną Te zasady rozumiał Jako poczucie gromadzkie Ale Tylko artykułował Marzenia Lęki i bunty Pamięci Krystyny Salaburskiej z Kielc NADAL MŁODZI... Skoncentrowana Wokół dorastania i dojrzewania Młodzieńczej miłości Potrafiła zestawić ze sobą Winę i karę Chodziła śladami upadków człowieka Nie pokazała sposobów naprawiania człowieka Nie moralizowała Nie napominała Jak rasowy pisarz Osąd zostawiła mnie Powołała do życia Krzysztofa Piotra Monikę Annę Pawła i Agnieszkę Wielu młodych Którzy nadal są młodzi Jak 50 i 30 lat temu Którzy pragnęli miłości Wyjaśniali Co się dzieje Ze mną Gdy zobaczyłem w kinie pierwszy pocałunek Poczułem zapach kobiecych perfum Gdy zapatrzyłem się w gwiazdy bezmyślne Odpowiadali na moje nagłe pytania.... Pamięci Tadeusza Papiera z Buska Zdroju MORGA LITERACKA Jego krajobraz duszy To młodzieńcze Busko Obecne na mapie literackich miejscowości Życie Koniecznie W ogaconej na zimę chacie Krytej strzechą słomianą To tu Tętni życie rodziny Wre ciężka praca wsi Boleje się nad troskami Rozstrzyga kłopoty Raduje się i smuci W cieple pieca z wiszącym okapem Rodzina To u niej dostrzegał Prawa rozwoju historii Wsi Regionu Kraju Nie silił się Na kreślenie Panoram wielkich społeczności Dziejów zbiorowości Dla niego jednostką podstawową jakości życia była Morga ziemi Morga literacka? Pamięci Katarzyny Zaborowskiej z Wilkowa KAŚKA SPOD ŁYSICY Czytała poprawnie Nigdy nie nauczyła się pisać Rytm jej poezji Wyznaczały niezmienne prawa natury Najpierw należało w duszy dokonać Niezbędnych pielęgnacji - Przyorywek Zaorywek i bronowania Potem zasiania myśli Z której wzejdzie słowo I dojrzeje Wiersz Aż w zimowe wieczory W chałupie darły pierze słowa Na jasiek pieśni pod głowę Razem z kuzynką Marią Cedro - Biskupową Wandą Pomianowską - upamiętniającą Pieśni duszy niepiśmiennej Górowała im do wtóru Łysica - symbol Łysica- źródło natchnienia Łysica - twórczy zachwyt Łysica - uwielbienie i zachwyt Łysica - Świadek życia Łysica - strażnik pokoju Łysica - wielka tajemnica Jeszcze dziś wiatr niesie pieśń - Jezdem Łysica Jom jest polsko góra Jo stoję na straży.... Świętokrzyskiej duszy Pamięci Agnieszki Barłóg z Sielca k. Wiślicy BARŁOGÓWKA W swych przyjacielskich Upamiętnieniach literackich Nałożyła na siebie Połączyła w jedno Fikcję z autentyzmem Własne cierpienie z Cierpieniem przyjaciół Wspomnienia z wrażliwością daleko wybiegającą niż codzienne doznania Poszukiwała Hartu ducha I społecznikowskiej pasji - Własnego świata idei - Walkowej Pani Agaty zagubionej na przystanku życia Szarej myszki Uraczała przyjaciół Miksturą wzruszeniowych opowieści Sączonych Słowo po słowie Ale to właśnie Cierpka mieszanina ziół Zapamiętana Została jako Barłogówka Pamięci Sylwestra Banasia z Czarnej k. Końskich POMIĘDZY... Białym dymem Zaciążył mu socrealizm Zaciążyła literatura produkcyjna W końcu rozpoczął Poszukiwania siebie Nad czarną wodą W płóciennym domu Wśród harcerzy Zmagających się z żywiołem Odnalazł się W kontraście Pomiędzy chłopem z zapadłej wsi A inteligentem zmierzającym mu na pomoc... Pamięci Bolesława Garbosia kieleckiego sędziego mieszkającego w Sandomierzu TERMOMETR POEZJI Wrośnięty w lessową glebę poezji sandomierskiej Wpisany w zabytkowa architekturę przeszłości Jednocześnie rozsądzający sprawy kieleckie On termometr Mierzący temperaturę napięcia poetyckiego Jak ten Sandomierz Co to zyskał miano Termometra Rzeczpospolitej Właśnie u niego taka metafora Jak wrażliwość Czytelnika Starał się zrozumieć Czas i śmierć W swej wizji Związać Początek z końcem Z Apokalipsą iść pod ramię W Sandomierzu Który w wierszu Wypadł z rytmu dziejów Rozumiał - Poezja powinna dziać się w języku W niepohamowanym wybuchu semantycznym Jako sędzia wiedział Że podsądnego skazuje Nieumiejętność poprawnego sformułowania linii obrony Pamięci Wojtka Bellona z Buska Zdroju NA PONIDZIU POEZJA BELLONI SIĘ NAM... Bellonada wiosenna bellonada leniwa Wymknęła się bukowinom i Beskidom Wymknęła się górskim krajobrazom duszy Na Ponidziu poezja trwa Ponidzie bellońskie Ponidzie bellońskie Rozpięte na gryfie gitary wędrownej Na strunach Nida w łąkach roztańczona Na Ponidziu poezja trwa Pieśń się pieśni - chleb się chlebie Rozwędrowały się na pięciolinii słowa Szukał szukania domu - gitarą i piórem Na Ponidziu poezja trwa I nieważne co śpiewa - o górach czy Dylana Zawsze chodzi o to by śpiewać razem Zawsze chodzi o to by być razem Na Ponidziu poezja trwa Myśl niełatwo dźwiękiem wyrazić Lecz kto wyrazi słowem milczenie Nucę sobie tę myśl dla siebie pod nosem Na Ponidziu poezja belloni się nam... KONIEC ROZDZIAŁU 88 CZĘŚĆ TRZECIA W INTECJI ZMARŁYCH Boże Udziel Literatom Zmarłym Odpuszczenia wszystkich... Słów KOLEBKA LITERATURY NA BIEGUNACH Ta kolebka literatury polskiej Wylegująca się w słońcu Widoczna z kosmosu na 51 równoleżniku Od krańca wschodu Zawichostu do krańca zachodu Secemina Od krańca północnego Gowarczowa do krańca południowego Bejsc To w niej narodziło się I wyniańczyło słowo polskie Choć nie było na początku To na pewno będzie na końcu To tylko tu Pomieszały się ze sobą Sobótki z psalmami i pasjami Dzieje te pojąć może poeta Ta kolebka kolebie się Na biegunach historycznych Od pradziejów do dzisiaj Na biegunach geograficznych Od krańców sandomierskich do krańców radomskich Wypełniona po brzegi Łysogórami Na biegunach religijnych Na biegunach językowych Na biegunach krajobrazowych Na biegunach legendy i rzeczywistości Ta kolebka literatury To mój koń na biegunach Wystrugany gdzieś na świętokrzyskich bazarach słów Z sękatych wspomnień Przemierza wieki Wiecznie nieznanej krainy Kłusem zdań i strof Galopem szeleszczących stronic życia A ja wraz nim Bujam się w miejscu KONIEC KSIĄŻKI