Salvatore RA Atak klonw STAR WARS lata Michael Reaves Darth Maul - owca z mroku - 32 Terry Brooks Cz I. Mroczne widmo - - 32 Greg Bear Planeta ycia -29 R.A. Salvatore Cz II. Atak klonw -21,5 A.C. Crispin Rajska puapka -10...0 A.C. Crispin Gambit Hunw -10...0 A.C. Crispin wit Rebelii -10...0 L. Neil Smith Lando Carlissian i Myloharfa Sharw -4 L. Neil Smith Lando Carlissian i Ogniowicher Oseona -3 L. Neil Smith Lando Carlfssian i Gwiazdogrota Thon Boka -3 Brian Daley Przygody Hana Solo -2 George Lucas Nowa nadzieja 0 Kevin Andersen Opowieci z kantyny Mos Eisley 0...3 Peter Schweighofer (red.) Opowieci z Imperium 0...3 Peter Schweighofer, Craig Carey (red.) Opowieci z Nowej Republiki 0...3 Alan Dean Foster Spotkanie na Mimban 1 Donald F. Glut Imperium kontratakuje 3 Kevin Andersen Opowieci owcw nagrd 3 Steve Perry Cienie Imperium 3, 5 K.W. Jeter Mandaloriaska zbroja 4 K.W. Jeter Spisek Xizora 4 K.W. Jeter Polowanie na owc 4 James Kahan Powrt Jedi 4 Kathy Tyers Pakt na Bakurze 4 Michael Stackpole X-wingi. Eskadra otrw 6,5...7 Dave Wolverton lub ksiniczki Lei 8 Timothy Zahn Dziedzic Imperium 9 Timothy Zahn Ciemna Strona Mocy 9 Timothy Zahn Ostatni rozkaz 9 Kevin J. Anderson W poszukiwaniu Jedi 11 Kevin J. Anderson Licze Ciemnej Strony 11 Kevin J. Anderson Wadcy Mocy 11 Michael Stackpole Ja, Jedi 11 Barbara Hambly Dzieci Jedi 12 Kevin J. Anderson Miecz Ciemnoci 12 Barbara Hambly Planeta zmierzchu 13 Vonda N. Mclntyre Krysztaowa Gwiazda 14 Michael P. Kube-McDowell Przed burz 16 Michael P. Kube-McDowell Tarcza kamstw 16 Michael P. Kube-McDowell Prba tyrana 17 Kristine Kathryn Rusch Nowa Rebelia 17 Roger MacBride Allen Zasadzka na Korelii 18 Roger MacBride Allen Napa na Selonif 18 Roger MacBride Allen Zwycistwo na Centerpoint 18 Timothy Zahn Widmo przeszoci 19 Timothy Zahn Wizja przyszoci 19 Kevin J. Anderson, R. Moesta Spadkobiercy Mocy 23 Kevin J. Andersen, R. Moesta Akademia Ciemnej Strony 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Zagubieni 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Miecze wietlne 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Najciemniejszy rycerz 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Oblenie Akademii Jedi 23 NOWA ERA JEDI R.A. Salvatore Wektor pierwszy 25 Michael Stackpole Mroczny przypyw I: Szturm 25 Michael Stackpole Mroczny przypyw II: Inwazja 25 James Luceno Agenci chaosu I: Prba bohatera 25 James Luceno Agenci chaosu II: Zmierzch Jedi 25 Troy Denning Gwiazda po gwiedzie 25 Kathy Tyers Punkt rwnowagi 26 Greg Keyes Ostrze zwycistwa I: Podbj 26 Greg Keyes Ostrze zwycistwa II: Odrodzenie 26 ALBUMY, ENCYKLOPEDIE, PRZEWODNIKI Jonathan Bresman Gwiezdne Wojny: Cz I. Mroczne widmo - album Lauren Bouzereau, Jody Duncan Gwiezdne Wojny: Cz I. Mroczne widmo - jak powstawa film Pod redakcj Deborah Cali Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje - album Pod redakcj Carol Titelman Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja - album Lawrence Kasdan, George Lucas Gwiezdne Wojny: Powrt Jedi - album Bill Slavicsek Gwiezdne Wojny - przewodnik encyklopedyczny Bill Smith Ilustrowany przewodnik po broniach i technice Gwiezdnych Wojen Praca zbiorowa Ilustrowany przewodnik po chronologii Gwiezdnych Wojen Daniel Wallace Ilustrowany przewodnik po planetach i ksiycach Gwiezdnych Wojen Andy Mangels Ilustrowany przewodnik po postaciach Gwiezdnych Wojen Praca zbiorowa Ilustrowany przewodnik po robotach i androidach Gwiezdnych Wojen Bill Smith Ilustrowany przewodnik po statkach, okrtach i pojazdach Gwiezdnych Wojen Kevin J. Anderson Ilustrowany wszechwiat Gwiezdnych Wojen Ann Margaret Lewis Ilustrowany przewodnik po rasach obcych istot wszechwiata Gwiezdnych Wojen W przygotowaniu: Mark Cotta Vaz Gwiezdne Wojny: Cze II. Atak klonw - album R.A. SALYATORE STAR WARS CZ II ATAK KLONW (PRZEKAD MACIEJ SZAMASKI) SCAN-DAL DAWNO, DAWNO TEMU, W ODLEGEJ GALAKTYCE... 44 lata przed Now nadziej UCZE JEDI 33 lata przed Now nadziej Maska kamstw Darth Maul: owca z mroku 32 lata przed Now nadziej Gwiezdne Wojny Cz I Mroczne widmo 29 lat przed Now nadziej Planeta ycia Nadcigajca burza 22 lata przed Now nadziej Gwiezdne Wojny Cz II. Atak klonw 20 lat przed Now nadziej Gwiezdne Wojny Cz III 10-8 lat przed Now nadziej TRYLOGIA HANA SOLO Rajska puapka Gambit Huttw wit Rebelii 5-2 lata przed Now nadziej PRZYGODY LANDA CALRISSIANA Lando Calrissian i Myloharfa Sharw Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona Lando Calrissian i Gwiazdogrota Thon Boka PRZYGODY HANA SOLO Han Solo na Kracu Gwiazd Zemsta Hana Solo Ha Solo i utracona fortuna Rok O Gwiezdne Wojny, Cz IV. Nowa nadzieja Gwiezdne Wojny Cz IV. Nowa nadzieja 0-3 lata po Nowej nadziei Opowie z kantyny Mos Eisley Spotkanie na Mimban 3 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Cz V. Imperium kontratakuje Opowieci owcw nagrd 3,5 roku po Nowej nadziei Cienie Imperium 4 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Cz VI. Powrt Jedi Pakt na Bakurze Opowieci z paacu Hutta Jabby WOJNY OWCW NAGRD Mandaloriaska zbroja Spisek Xizora Polowanie na owc 6,5-7,5 roku po Nowej nadziei X-WINGI Eskadra otrw Ryzyko Wedge'a Puapka z Krytos Wojna o Bact Eskadra Widm elazna Pi Dowdca Solo 8 lat po Nowej nadziei lub ksiniczki Leii 9 lat po Nowej nadziei X-WINGI: Zemsta Isard TRYLOGIA THRAWNA Dziedzic Imperium Ciemna Strona Mocy Ostatni rozkaz 11 lat po Nowej nadziei Ja, Jedi TRYLOGIA AKADEMIA JEDI W poszukiwaniu Jedi Ucze Ciemnej Strony Wadcy Mocy 12-13 lat po Nowej nadziei Dzieci Jedi Miecz Ciemnoci Planeta zmierzchu X-WINGI: Gwiezdne myliwce z Adumara 14 lat po Nowej nadziei Krysztaowa Gwiazda 16-17 lat po Nowej nadziei Trylogia KRYZYS CZARNEJ FLOTY Przed burz Tarcza kamstw Prba tyrana 17 lat po Nowej nadziei Nowa Rebelia 18 lat po Nowej nadziei TRYLOGIA KORELIASKA Zasadzka na Korelii Napa na Selonii Zwycistwo na Centerpoint 19 lat po Nowej nadziei Duologia RKA THRAWNA Widmo przeszoci Wizja przyszoci 22 lata po Nowej nadziei NAJMODSI RYCERZE JEDI Zota kula wiat Lyric Obietnice Wyprawa Anakina Forteca Vadera Ostrze Kenobiego 23-24 lata po Nowej nadziei MODZI RYCERZE JEDI Spadkobiercy Mocy Akademia Ciemnej Strony Zagubieni Miecze wietlne Najciemniejszy rycerz Oblenie Akademii Jedi Okruchy Alderaana Sojusz Rnorodnoci Mania wielkoci Nagroda Jedi Zaraza Imperatora Powrotna Ord Mantell Tarapaty w Miecie w Chmurach Kryzys w Crystal Reef 25-30 lat po Nowej nadziei NOWA ERA JEDI Wektor pierwszy Mroczny przypyw I: Szturm Mroczny przypyw II: Inwazja Agenci chaosu I: Prba bohatera Agenci chaosu II: Poraka Jedi Punkt rwnowagi Ostrze zwycistwa I: Podbj Ostrze zwycistwa II: Odrodzenie Gwiazda po gwiedzie PRELUDIUM Jego umys chon rozgrywajc si scen - tak cich, tak spokojn, tak... normaln. Takiego ycia zawsze pragn: w otoczeniu rodziny i przyjaci, cho spord wszystkich postaci pojawiajcych si w wizji rozpoznawa tylko ukochan matk. Tak miao by: ciepo i mio, miech i spokj. O tym marzy i o to si modli. Przyjazne spojrzenia. Uprzejma rozmowa - cho nie sysza sw. Serdeczne gesty. Ale przede wszystkim umiech matki, szczliwej i nareszcie wolnej. Kiedy na ni patrzy, wiedzia wszystko - take to, jak bardzo bya z niego dumna i jak pene radoci stao si jej nowe ycie. Stana przed nim, promieniejc, i wycigna do, by pogadzi jego policzek. Z kad chwil umiechaa si coraz peniej, coraz radoniej... Zbyt radonie. Przez moment wydawao mu si, e ten przesadny grymas to przejaw nieskoczonej matczynej mioci, ale umiech nie przestawa "rosn". Twarz kobiety rozcigna si i wykrzywia karykaturalnie. Poruszaa si teraz jak w zwolnionym tempie. Ci, ktrzy jej towarzyszyli, rwnie zachowywali si tak, jakby ich koczyny stay si nagle niezwykle cikie. Nie, nie cikie, pomyla, czujc, e otaczajce go rodzinne ciepo zmienia si nagle w nieznony ar. Matka i jej przyjaciele stawali si coraz sztywniejsi, nieruchomi, jakby z kad chwil uciekao z nich ycie. Spoglda na karykatur umiechu, na wykrzywion twarz, i widzia kryjcy si pod ni bl, niekoczce si cierpienie. Chcia krzycze, pyta, co ma robi, jak moe pomc. Twarz matki wykrzywia si jeszcze bardziej, a z oczu popyna krew. Skra staa si niemal przezroczysta, jak szko. Szko! Bya ze szka! wiato poyskiwao na gadkich powierzchniach, a krew pyna po nich wartkimi strumieniami. Oczy matki spoglday teraz z rezygnacj i poczuciem winy, jakby wiedziaa, e zawioda syna. Ten widok rani jego serce. Prbowa jej dotkn, jako j ratowa. Na szkle pojawiy si rysy. Pknicia staway si coraz dusze; sysza zowieszcze trzaski. Krzycza raz po raz, desperacko wycigajc rce. Pomyla o Mocy i nada swojej woli ca jej potg, ca energi, jak zdoa z niej zaczerpn. Lecz szko rozpryso si na kawaki. Padawan pragn powrci na stoeczn planet tak szybko, jak byo to moliwe. Potrzebowa wsparcia, ale nie takiego, jakie mg mu zaoferowa Obi-Wan. Musia raz jeszcze porozmawia z Kanclerzem Palpatine'em, raz jeszcze usysze z jego ust sowa pociechy. Przez ostatnich dziesi lat Palpatin'e ywo interesowa si losem Padawana, dbajc o to, by chopiec zawsze mg si z nim spotka, gdy tylko powraca z Obi- Wanem na Coruscant. Teraz, kiedy wci mia w pamici ponur wizj ze snu, Padawan czerpa z tej yczliwoci wielk pociech. Kanclerz, mdry przywdca Republiki, obieca mu, e jego sia bdzie wkrtce tak wielka, i stanie si najpotniejszym z Jedi. By moe w tych wanie sowach krya si odpowied. Moe najpotniejszy z Jedi, najpotniejszy z potnych, potrafiby wzmocni kruche szko. - Ansion - zawoa znowu gos z kabiny. - Anakinie, Chode wreszcie! Padawan Jedi poderwa si gwatownie i usiad na koi, szeroko otwierajc oczy. Oddycha pytko i z trudem, na jego czole perliy si krople potu. Sen. To tylko sen - powtarza w mylach, prbujc znowu zasn. To tylko sen. A jeli nie? Przecie mia dar przewidywana przyszoci. - Ansion! - odezwa si z przedniej czci statku znajomy gos mistrza. Chopak wiedzia, e pora otrzsn si ze snu i skupi na teraniejszoci, na najnowszym zadaniu, ktre mia wypeni u boku mistrza. Ale atwiej byo to powiedzie, ni zrobi. A to, dlatego, e znowu zobaczy matk. Jej ciao sztywniao, krystalizowao si, a potem eksplodowao, rozpadajc si na milion kawakw. Spojrza przed siebie, oczami wyobrani widzc mistrza za sterami statku. Zastanawia si, czy powinien powiedzie mu o wszystkim, czy Jedi w ogle byby w stanie mu pomc. Odrzuci t myl rwnie szybko, jak przywoa. Jego mistrz, Obi-Wan Kenobi, nie mg mu pomc. By zbyt mocno zaangaowany w inne sprawy - w szkolenie ucznia i drugorzdne zadania, jak choby rozwizanie sporu granicznego, wymagajce tak dalekiej podry z Coruscant. ROZDZIA 1 Shmi Skywalker Lars staa na krawdzi wau z piasku wyznaczajcego granic farmy wilgoci. Ugit nog opara o jego szczyt, a rk pooya na kolanie. Bya kobiet w rednim wieku, o ciemnych, lekko siwiejcych wosach i zniszczonej, zmczonej twarzy. Wpatrywaa si w rozgwiedone niebo nad Tatooine. W mroku chodnej nocy linii widnokrgu nie znaczyy adne ostre ksztaty. Wida byo jedynie zarysy gadkich wydm, zaokrglonych podmuchami wiatru, tak charakterystycznych dla planety niekoczcych si, piaszczystych poaci. Gdzie w oddali rozlego si jkliwe zawodzenie jakiego zwierzcia, ktre dziwnie wspgrao z tym, co dziao si w sercu Shmi. To bya szczeglna noc. Anakin, jej najdroszy may Annie, skoczy tej nocy dwadziecia lat. Shmi obchodzia jego urodziny, co roku, cho nie widziaa syna od dziesiciu lat. Jak bardzo musia si zmieni! Na pewno jest wysoki, silny i mdry nauk Jedi! Shmi, ktra cae ycie spdzia na niewielkim skrawku piaszczystej burej Tatooine, nie potrafia nawet wyobrazi sobie, jakie cuda jej chopiec mg znale gdzie tam, pord gwiazd i planet tak bardzo odmiennych od tej, tam, gdzie barwy natury byy ywe, a obfito wd wypeniaa cae doliny. Tskny umiech rozjani jej cigle jeszcze pikn twarz, kiedy wspominaa dawno minione dni, gdy oboje byli niewolnikami tego ajdaka, Watta. Annie, zawsze psotny i rozmarzony, niezaleny i odwany, czsto doprowadza toydariaskiego handlarza zomu do pasji. ycie niewolnikw bywao cikie, lecz Shmi pamitaa i dobre chwile. Jadali skromnie i nie mieli prawie nic, a jedynymi rzeczami, ktrych Watto im nie skpi, byy wieczne utyskiwania i niekoczce si rozkazy - lecz przynajmniej by przy niej Annie. - Powinna ju wraca- odezwa si za jej plecami cichy gos. Shmi umiechna si jeszcze szerzej, odwracajc siew stron pasierba, Owena Larsa, ktry zblia si do niej wolnym krokiem. Rwienik Anakina by krpy i dobrze zbudowany; mia ciemne szczeciniaste wosy i szerok twarz, na ktrej maloway si wycznie te uczucia, ktre wypeniay jego serce. Kiedy stan przy niej, Shmi zmierzwia jego krtkie wosy, on za obj j i pocaowa w policzek. - Znowu ani jednego statku, mamo? - spyta pogodnie. Dobrze wiedzia, dlaczego tu przysza; dlaczego tak czsto wychodzia noc na cich pustyni. Nie przestajc si umiecha, Shmi pogadzia chopaka po policzku. Kochaa go jak syna, a on by dla niej dobry i rozumia, jak wielk pustk w jej sercu pozostawio rozstanie z Anakinem. Bez zazdroci czy uprzedze Owen akceptowa bl Shmi i stara si by dla niej oparciem. - Ani jednego - odpowiedziaa, spogldajc znowu na usiane gwiazdami niebo. - Anakin musi by zajty. Pewnie zbawia galaktyk, ciga przemytnikw albo innych bandytw. Ma obowizki. - W takim razie od dzi bd spa jeszcze spokojniej - odrzek Owen, szczerzc zby w umiechu. Shmi artowaa, ale wiedziaa, e w tym, co mwi o Anakinie, jest ziarno prawdy. Jej syn by wyjtkowo utalentowanym dzieckiem - niezwykym nawet jak na Jedi. Zawsze wyrnia si spord innych chopcw w jego wieku. Nie w sensie fizycznym - Shmi zapamitaa go jako umiechnitego malca o ciekawych oczach i jasnych wosach. Rzecz w rym, e Annie umia robi wiele rzeczy, i to robi bardzo dobrze. Cho by jeszcze dzieckiem, bra udzia w zawodach cigaczy i pokonywa najlepszych pilotw z caej Tatooine. Jako pierwszy czowiek w historii wygra powany wycig, a przecie mia wtedy zaledwie dziewi lat! Lecia cigaczem, ktry zbudowa wasnorcznie z czci "poyczonych" ze zomowiska Watta, wspominaa z rozrzewnieniem Shmi. Ale taki wanie by Anakin: niepodobny do innych dzieci, niepodobny nawet do wikszoci dorosych. Umia instynktownie przewidywa przyszo, jakby dostroi si do otaczajcego go wiata tak doskonale, e kady rozwj wydarze wydawa mu si logiczn konsekwencj teraniejszoci. Potrafi te przeczuwa kopoty - na przykad z wasnym cigaczem - na dugo przedtem, nim dochodzio do katastrof. Powiedzia kiedy matce, e wyczuwa obecno przeszkd na trasie wycigu, zanim je zobaczy. To by niezwyky dar. Dlatego wanie Jedi, ktry zjawi si na Tatooine, odkry nadzwyczajn natur chopca i wyzwoli go z rk Watta, by wzi pod opiek i podda szkoleniu. - Musiaam pozwoli mu odej - powiedziaa cicho Shmi. - Nie mogam go zatrzyma, bo to oznaczaoby dla niego ycie w niewoli. - Wiem - rzek krtko Owen. - Nie mogabym tego zrobi nawet, gdybymy nie byli niewolnikami - dodaa po chwili kobieta, spogldajc niepewnie na Owena, jakby zdumiay j wasne sowa. - Annie mia zbyt wiele do zaoferowania galaktyce, bym moga uwizi go na Tatooine. Jego miejsce jest tam, wrd gwiazd. Niech ratuje choby i cae planety. Urodzi si, eby zosta Jedi, eby dawa z siebie jak najwicej. - I dlatego ju sypiam tak spokojnie - powtrzy Owen. Shmi spojrzaa na niego z ukosa i zobaczya, e chopak umiecha si jeszcze szerzej ni zwykle. - Namiewasz si ze mnie! - zawoaa, klepic go po plecach. Owen tylko wzruszy ramionami. Shmi spowaniaa. - Annie chcia z nimi lecie - dorzucia po chwili, podejmujc wtek, ktry czsto pojawia si w jej rozmowach z pasierbem i do ktrego powracaa w mylach kadej nocy przez ostatnich dziesi lat. - marzy o podry do gwiazd; chcia odwiedzi wszystkie planety galaktyki i dokona wielkich rzeczy... Urodzi si jako niewolnik, ale nie po to, by by niewolnikiem. Nie, nie mj Annie. Nie on. Owen cisn lekko jej rami. - Susznie postpia. Na jego miejscu bybym ci wdziczny. Rozumiabym, e zrobia to, co byo dla mnie najlepsze. Nie ma wikszej mioci, mamo. Shmi musna doni jego policzek, umiechajc si smutno. - Chodmy ju - powiedzia Owen, biorc j za rk. - Tu nie jest bezpiecznie. Kobieta skina gow i nie opieraa si, gdy chopak zacz prowadzi j w stron domu. Nagle jednak zatrzymaa si i spojrzaa ze strachem w oczy Owena. - Tam jest jeszcze mniej bezpiecznie - powiedziaa zaamujcym si gosem, spogldajc na bezkresne nocne niebo. - A jeli co mu si stanie? Jeli ju nie yje? - Lepiej zgin, gonic za marzeniami, ni y bez nadziei - odpar chopak bez przekonania. Shmi spojrzaa na niego i umiechna si lekko. Owen, podobnie jak jego ojciec, by pragmatyczny a do blu. Rozumiaa wic, e to, co usyszaa, powiedzia wycznie przez wzgld na jej rozterki. Doceniaa ten gest. Nie opieraa si wicej, gdy chopak prowadzi j do skromnego domu swojego ojca, a jej ma, Cliegga Larsa. Z kadym ostronie stawianym krokiem przekonywaa sam siebie, e przed laty postpia susznie. Byli niewolnikami; nie mieli adnej szansy na odzyskanie swobody prcz tej, ktra pojawia si wraz z ofert Jedi. Jak moga zatrzyma Anakina na Tatooine, kiedy rycerze Je di proponowali mu spenienie marze? Wtedy, rzecz jasna, Shmi nie miaa pojcia o tym, e pewnego piknego dnia w miecie Mos Espa pojawi si Cliegg Lars, farmer wilgoci, ktry zakocha si w niej, wykupi od Watta, zwrci wolno i poprosi, by zostaa jego on. Czy pozwoliaby Anakinowi odej, gdyby wiedziaa, e tak szybko nastpi w jej yciu wielka zmiana na lepsze? Czy byaby szczliwsza, gdyby syn pozosta u jej boku? Shmi umiechna si do wasnych myli. Nie, nie byoby lepiej. I tak chciaaby, eby Annie odszed; nawet gdyby potrafia przewidzie zmiany. Miejsce Anakina byo tam, daleko. Wiedziaa o tym. Shmi pokrcia gow, przytoczona ciarem rozwaa o krtych ciekach wasnego ycia i losie Anakina. Nawet teraz, po latach, nie bya pewna, czy to, co si wydarzyo, nie byo najlepszym wyjciem dla nich obojga. Mimo wszystko, gboka rana w sercu jako nie chciaa si zablini. ROZDZIA 2 - Pomog ci - zaproponowaa uprzejmie Bem, stajc obok Shmi, ktra wanie szykowaa ciep kolacj. Cliegg i Owen wyszli, by zabezpieczy farm przed nadchodzc noc i rwnie nieuchronn burz piaskow. Shmi podaa jej n, umiechajc si ciepo namyl o tym, e moda kobieta ju wkrtce stanie si czonkiem rodziny. Owen nie wspomnia dotd ani sowem o lubie z Beru, ale Shmi umiaa wyczyta wiele ze spojrze, ktre wymieniali zakochani. Maestwo byo tylko kwesti czasu, i to niezbyt dugiego, o ile znaa pasierba. Owen nie nalea do mionikw przygd; by raczej solidny i stay jak ziemia, po ktrej twardo stpa, lecz jednoczenie dobrze wiedzia, czego chce i potrafi dy do raz wyznaczonego celu ze zdumiewajcym uporem. Beru bya do niego podobna. Kochaa Owena rwnie mocno, jak on j. Ta dziewczyna bdzie dobr on dla farmera wilgoci, pomylaa Shmi, obserwujc jej zrczn krztanin. Wybranka Owena nigdy nie uchylaa si od pracy, a przy tym bya zdolna i cierpliwa. Nie oczekuje cudw i niewiele trzeba, by j uszczliwi, mylaa Shmi. I to wanie jest najwaniejsze. ycie na pustyni byo prostot i monotonne. Niespodzianek zdarzao si niewiele, a jeli ju, to nie naleay one do przyjemnych; w okolicy pojawiali si Jedcy Tusken albo zbliaa si wyjtkowo silna burza piaskowa, lub inny, rwnie niebezpieczny fenomen meteorologiczny. Jedyn rozrywk rodziny Larsw byo spdzanie czasu we wasnym gronie. Cliegg nie zna innego ycia, bo tak wanie wygldaa egzystencja kilku pokole Larsw. Owen nie rni si od ojca, Beru za, cho wychowana w Mos Eisley, pasowaa do nich jak ula. Shmi wiedziaa, e Owen w kocu polubi t dziewczyn i cieszya si na myl o tym szczliwym dniu. Mczyni wrcili do domu, a wraz z nimi C-3PO, android protokolarny, ktrego Anakin zbudowa w czasach, gdy mg do woli buszowa po zomowisku na tyach sklepu Watta. - Prosz, jeszcze dwa korzenie tanga, pani Shmi - odezwa si wysoki android, podajc kobiecie wieo zebrane, pomaraczowo-zielone warzywa. - Przynisbym wicej, ale powiedziano mi w mao uprzejmych sowach, e mam si pospieszy. Shmi spojrzaa znaczco na Cliegga, ktry umiechn si krzywo i wzruszy ramionami. - Mogem go tam zostawi; przeczyciby si piachem - powiedzia. - Cho, oczywicie, co wiksze bryy niesione wiatrem zapewne przetrciyby mu par obwodw. - Za pozwoleniem, panie Cliegg - zaprotestowa C-3PO - chciaem tylko zauway, e... - Wiemy, co chciae zauway, Threepio - wesza mu w sowo Shmi, kadc do na metalowym ramieniu w gecie pocieszenia. Szybko jednak cofna rk, nagle zdajc sobie spraw z niedorzecznoci takich gestw wobec chodzcej pltaniny kabli. Cho przecie C- 3PO by dla niej czym znacznie waniejszym ni elastwo i kable, z ktrych si skada. Zbudowa go Anakin... No, prawie zbudowa. Kiedy chopiec odchodzi z rycerzami Jedi, android by w peni sprawny, lecz pozbawiony powoki. Shmi pozostawia go w tym stanie na dugo, wyobraajc sobie, e jej syn wrci kiedy, by dokoczy dziea. Dopiero kiedy zwizaa si z Clieggiem, osobicie "ubraa" C-3PO w niezbyt eleganckie blachy. By to dla niej wzruszajcy moment - koczc budow androida, przyznaa sama przed sob, e, podobnie jak Anakin, znalaza wreszcie swoje miejsce w yciu. Android protokolarny bywa niekiedy irytujcy, lecz dla Shmi Skywalker Lars by przede wszystkim pamitk po synu. - Cho, oczywicie, gdyby Ludzie Piasku pojawili si w okolicy, na pewno zaopiekowaliby si nim z ochot - cign Cliegg, najwyraniej znajdujc upodobanie w dranieniu nieszczsnego automatu. - powiedz no, Threepio, chyba nie boisz si Tuskenw, co? - W moim oprogramowaniu nie ma procedur generujcych ten rodzaj strachu - odpar android. Jego sowa zabrzmiayby znacznie bardziej wiarygodnie, gdyby wypowiadajc je, nie trzs si tak bardzo i mwi mniej piskliwym tonem. - Dosy tego - ucia Shmi, spogldajc na Cliegga. - Biedny Threepio - dodaa agodniej, raz jeszcze klepic androida po ramieniu. - id ju. Mam dzi wystarczajc pomoc w kuchni - zapewnia, machajc mu rk na poegnanie. - Jeste dla niego okropny - zauwaya, stajc przy mu i dobrodusznie uderzajc pici w jego szerokie barki. - Skoro nie pozwalasz mi kpi z niego, bd musia wzi na celownik kogo innego - odpar Cliegg z udawan zoci, po czym mruc oczy, rozejrza si po kuchni, by wreszcie zatrzyma wzrok na Beru. - Cliegg... - rzucia ostrzegawczo Shmi. - No co? - obruszy si mczyzna. - Jeeli dziewczyna zamierza tu kiedy zamieszka, musi umie si broni! - Tato! - zawoa Owen. - Och, dajcie spokj staremu Clieggowi - wtrcia Beru, celowo akcentujc sowo "staremu". - jak byabym on farmera, gdybym nie potrafia dooy mu w bitwie na sowa? - Oho! Wyzwanie! - zahucza Cliegg. - Dla mnie niezbyt wielkie - odrzeka drwico Beru i ju po chwili pojedynek dobrotliwych inwektyw - w ktrym od czasu do czasu take i Owen zabiera gos - rozpocz si na dobre. Shmi nie suchaa zbyt uwanie, koncentrujc si na obserwowaniu Beru. Tak, moda kobieta zdecydowanie pasowaa do twardego ycia na farmie wilgoci. Miaa odpowiedni temperament. Bya stateczna, ale i skora do zabawy, gdy pozwalay na to okolicznoci. Burkliwy Cliegg potrafi przegada najlepszych, lecz Beru naleaa do elity pyskaczy. Shmi wrcia do kuchennych zaj, umiechajc si szeroko za kadym razem, gdy dziewczyna atakowaa Larsa szczeglnie zoliw ripost. Zajta prac, nie zauwaya nadlatujcego pocisku. Krzykna, gdy nieco przejrzae warzywo uderzyo j prosto w policzek. A to, rzecz jasna, wzbudzio w pozostaej trjce ch do jeszcze dzikszego miechu. Shmi odwrcia si wolno, by poszuka winowajcy. Wyraz zakopotania na twarzy Beru, a take fakt, e siedziaa nieco dalej, w jednej linii z Clieggiem, wskazyway jednoznacznie na to, e to ona rzucia warzywo - mierzya zapewne w mczyzn, ale minimalnie chybia. - Ta dziewczyna zawsze wie, kiedy naley przesta - rzek Cliegg Lars i zanim przebrzmiaa ostatnia nuta tej sarkastycznej wypowiedzi, rykn tubalnym miechem. Umilk jednak, gdy Shmi trafia go w pier kawakiem soczystego owocu, ktry rozprysn si efektownie. Wojna owocowo-warzywna rozgorzaa na nowo, cho, oczywicie, wicej miotano grb ni mikkich, cho brudzcych pociskw. Kiedy zabawa dobiega koca, Shmi zabraa si do sprztania, z symboliczn pomoc pozostaych domownikw. - Lepiej idcie ju i zajmijcie si czym, z daleka od ojca, ktry wiecznie szuka guza - zwrcia si do Owena i Beru. - Cliegg zacz, wic Cliegg posprzta. No, idcie ju. Zawoam was na kolacj. Cliegg zamia si cicho. - A jeli rzucisz we mnie jeszcze raz, bdziesz godny - dodaa gronie, wymachujc yk w stron ma. - samotny! - O nie! Tylko nie to! - zawoa Cliegg, unoszc rce w gecie kapitulacji. Shmi pogonia Owena i Beru ostatnim machniciem yki, zauwaajc przy okazji, e odchodz uradowani. - Bdzie z niej dobra ona - powiedziaa cicho. Cliegg stan obok ony, obj j w pasie i mocno przytuli. - My, Larsowie, zawsze zakochujemy si w najlepszych kobietach. Shmi spojrzaa na niego i odwzajemnia ciepy, szczery umiech. Tak wanie miao by: dobra, uczciwa praca, poczucie prawdziwego spenienia i odrobina wolnego czasu na zabaw. O takim yciu Shmi zawsze marzya. Byo idealnie. Prawie. W oczach kobiety pojawia si tsknota. - Znowu mylisz o swoim chopaku - bardziej stwierdzi ni spyta Cliegg Lars. W spojrzeniu Shmi bya teraz mieszanka radoci i smutku; jakby na bkitnym niebie w soneczny dzie pojawia si jedna ciemna chmura. - Tak, ale nie przejmuj si. Tym razem wiem, e jest bezpieczny i e dokonuje wielkich rzeczy. - Ale aujesz, e nie ma go z nami, kiedy tak dobrze si bawimy. Shmi znowu odpowiedziaa umiechem. - auj, i to nie tylko dzi, ale i za kadym razem. Szkoda, e nie ma go z nami od pocztku, kiedy spotkalimy si po raz pierwszy. - To ju pi lat - zauway Cliegg. - Kochaby ci tak jak ja, a z Owenem... - urwaa w p zdania. - Sdzisz, e Anakin zaprzyjaniby si z Owenem? Ba! Jasne, e tak! - Przecie nawet nie znasz mojego Annie'ego - upomniaa go agodnie Shmi. - Byliby najlepszymi przyjacimi - stwierdzi z przekonaniem Cliegg, przytulajc j jeszcze mocniej. - Jak mogoby by inaczej, skoro mieliby tak matk? Shmi z wdzicznoci przyja komplement i odwrciwszy si, gorco ucaowaa ma. Mylami bya ju jednak przy Owenie i jego kwitncym romansie ze liczn Beru. Jake kochaa ich oboje! Jednak wspomnienie o pasierbie wywoao w Shmi lekki niepokj. Czsto zastanawiaa si, czy obecno Owena nie bya jednym z powodw, dla ktrych tak ochoczo przystaa na propozycj maestwa z Clieggiem. Znowu spojrzaa na ma, czule gadzc jego mocne ramiona. Kochaa go gboko, bya szczliwa, e nie jest ju niewolnic. Ale czy to przypadkiem nie obecno Owena wpyna na jej decyzj? To pytanie zadawaa sobie przez wszystkie lata po lubie. Czy Owen by odpowiedzi na potrzeb, ktra palia jej serce? Na potrzeb zapenienia otchani, ktr wytworzyo w jej matczynym sercu odejcie Anakina? Chopcy zdecydowanie rnili si temperamentem; Owen by rzetelny i rozwany, gotw w odpowiednim czasie przej farm z rk Cliegga - dokadnie tak, jak przejmoway j kolejne pokolenia rodziny Larsw. By bardzo przejty na sam myl o tym, e zostanie prawowitym spadkobierc tego skrawka ziemi. Godzi si bez wahania na ycie w trudnych warunkach w zamian za dum i poczucie dobrze spenionego obowizku wynikajce z prostego faktu waciwego prowadzenia farmy. Tymczasem Annie... Shmi omal nie rozemiaa si na gos, prbujc wyobrazi sobie swego ywioowego syna, z gow pen marze o dalekich wyprawach, na miejscu statecznego Owena. Nie miaa wtpliwoci, e Anakin daby Clieggowi w ko rwnie skutecznie, jak robi to, pracujc dla Watta. Wiedziaa te, e niespokojny duch chopca nie daby si okiezna poczuciem odpowiedzialnoci za tradycj wielu pokole. Gd przygody, pragnienie zwyciania w wycigach czy marzenia o podry do gwiazd nie ustpiyby pod adn presj, za to z pewnoci doprowadzaoby Cliegga do szau. Tym razem Shmi nie wytrzymaa i zachichotaa cicho, wyobraajc sobie Cliegga z purpurow twarz, oburzonego kolejnym wybrykiem Anakina. Lars przytuli j jeszcze mocniej, a Shmi utona w jego ramionach, majc pewno, e tu jest jej miejsce i pocieszajc si nadziej, e i Anakin jest tam, gdzie by powinien. Nie miaa na sobie jednej z ozdobnych szat, ktre nosia przez ostatnie dziesi lat. Jej wosw nie uoono tym razem w wymylne sploty, przetykane niezliczonymi byskotkami. I moe wanie dziki prostocie stroju i fryzury uroda Padm Amidali janiaa jeszcze silniejszym blaskiem. Kobieta, ktra siedziaa obok niej na awce-hutawce, musiaa nalee do rodziny. Bya starsza, po matczynemu stateczna, ubrana z prostot, cho nie tak pikna ni Amidala. Jej twarz rozwietla wewntrzny blask. - Skoczya ju te swoje spotkania z krlow Jamilli? - spytaa Sola. Ton gosu jednoznacznie wskazywa na to, i nie przywizywaa zbyt duej wagi do rozmw z wadczyni. Padm spojrzaa na ni z ukosa, po czym przeniosa wzrok na may szaas, wok ktrego biegay Ryoo i Pooja, crki Soli, z pasj oddajce si zabawie w berka. - Byam tylko na jednym spotkaniu - wyjania Padm. - Krlowa chciaa mi przekaza pewne informacje. - Na temat ustawy o militaryzacji - stwierdzia Sola. Padm nie musiaa potwierdza tego, co byo oczywiste. Rozpatrywana w Senacie ustawa o militaryzacji bya najwaniejszym aktem prawnym spord tych, ktre omawiano w ostatnich latach. Jej przyjcie mogo oznacza dla Republiki wstrzs znacznie potniejszy ni ponure wydarzenia sprzed dekady, kiedy Padm bya krlow, a Federacja Handlowa usiowaa opanowa Naboo. - Republika trzsie si w posadach, ale nie ma powodu do obaw; senator Amidala zrobi z tym porzdek - dodaa po chwili Sola. Padm popatrzya na ni ze zdziwieniem, zaskoczona dwiczcym w jej gosie sarkazmem. - Przecie tym si wanie zajmujesz, prawda? - spytaa niewinnie siostra. - Prbuj to robi. - Tylko to prbujesz robi. - Co chcesz przez to powiedzie? - spytaa Padm, spogldajc na Sol ze zdumieniem. - Jestem senatorem, prawda? - Senatorem i by krlow, z szansami na wiele innych stanowisk - uzupenia siostra. Po chwili spojrzaa na dziewczynki i poprosia, by nie biegay tak szybko. - Mwisz tak, jakby byo w tym co zego - zauwaya Padm. Sola spojrzaa jej w oczy. - To wspaniaa rzecz - powiedziaa szczerze. - O ile robisz to wszystko z waciwych pobudek. - O co ci waciwie chodzi? Sola wzruszya ramionami, jakby sama nie bya do koca pewna. - Moim zdaniem wmwia sobie, e jeste niezbdna Republice. e bez ciebie wszystko si zawali. - Siostro! - To prawda - nie ustpowaa Sola. - Cigle tylko dajesz, dajesz, dajesz i dajesz. Czy nigdy nie masz ochoty uszczkn troch dla siebie? Umiech na ustach Padm upewni Sol, e trafia w czuy punkt. - Troch czego? Kobieta spojrzaa na Ryoo i Pooj. - Spjrz na nie. Kiedy patrzysz na moje dzieci, widz iskry w twoich oczach. Wiem, jak bardzo je kochasz. - Jasne, e kocham! - A nie chciaaby mie wasnych? - spytaa Sola. - Wasnej rodziny? Padm Zesztywniaa, wpatrujc si w siostr szeroko otwartymi oczami. - Ja... - urwaa. - Pracuj teraz nad czym, w co gboko wierz. Nad czym bardzo wanym - dodaa popiesznie. - A kiedy ju bdzie po wszystkim, kiedy ustawa o militaryzacji odejdzie w przeszo, znajdziesz sobie co, w co bdziesz wierzy rwnie gboko, co rwnie wanego. Co, co dotyczy Republiki znacznie bardziej ni ciebie. - Jak moesz tak mwi? - Mog, bo to prawda i dobrze o tym wiesz. Kiedy zaczniesz wreszcie robi co dla siebie? - Przecie robi. - Wiesz, co mam na myli. Padm zamiaa si cicho i potrzsna gow, odwracajc si w stron Ryoo i Pooji. - Czy o wartoci czowieka decyduje to, czy ma potomstwo? - spytaa. - Oczywicie, e nie - zgodzia si Sola. - Nie o to mi chodzi. Mwi o czym powaniejszym, siostrzyczko. Powicasz cay swj czas problemom innych - rozwizywaniu konfliktw midzyplanetarnych czy pilnowaniu, by jedna z gildii handlowych traktowaa uczciwie system, z ktrym robi interesy. Twoja energia suy wycznie innym ludziom, tylko ich ycie staje si lepsze. - I co w tym zego? - A co z twoim yciem? - spytaa Sola z powag. - Co z Padm Amidala? Czy kiedykolwiek zastanawiaa si nad tym, co zrobisz ze swoim yciem? Wiem, e suba publiczna daje ci wiele satysfakcji, ale co z twoimi uczuciami? Co z mioci, siostrzyczko? I wreszcie - co z dziemi? Czy naprawd nigdy nie zastanawiasz si, jak by to byo, gdyby ustatkowaa si nieco i zaja czym, co sprawi, e twoje ycie bdzie peniejsze? W pierwszym odruchu Padm chciaa odpowiedzie, e jej ycie jest wystarczajco pene, ale te sowa jako nie przeszy jej przez gardo. Wydaway jej si puste, gdy obserwowaa siostrzenice harcujce w ogrodzie - tym razem wok jej wiernego robota astromechanicznego, R2-D2. Po raz pierwszy od wielu dni myli Padm kryy swobodnie, z dala od obowizkw, a przede wszystkim z dala od arcywanego gosowania w senacie, ktre miao si odby ju za niecay miesic. Sowa "ustawa o militaryzacji" jako nie potrafiy przebi si przez tekst zaimprowizowanej piosenki o R2-D2, ktr pieway wanie rozbawione dziewczynki. - Za blisko - stwierdzi pospnie Cliegg, nie patrzc na Owena. Wybrali si na obchd granic farmy, by sprawdzi systemy bezpieczestwa. Ich rozmow przerwa nagle ryk banthy - jednego z wielkich kudatych bydlt czsto dosiadanych przez Tuskenw. Larsowie wiedzieli, e dzikie zwierz nie zapucio si samo na to pustkowie - wok samotnej farmy wilgoci trudno byo znale choby skrawek pastwiska. Gos banthy oznacza, e wrogowie s blisko. - Ciekawe, co ich tak pcha w stron farm - mrukn Owen. - Dawno nie dalimy im nauczki - odrzek ponuro Cliegg. - Pozwalamy tym bestiom y na wolnoci, wic zapominaj, co im wolno, a czego nie - doda, spogldajc hardo na syna, ktry sceptycznie krci gow. - Od czasu do czasu trzeba skrzykn ludzi i nauczy Tuskenw dobrych manier. Kiedy urzdzi si polowanie i zabije paru z nich, reszta dobrze zapamita, gdzie s granice, ktrych nie wolno im przekracza. S jak dzikie zwierzta - potrzebuj bata! Owen milcza. - Za dugo to trwao - dorzuci po chwili Cliegg. - Widzisz? Nie pamitasz nawet, kiedy po raz ostatni dalimy Tuskenom wycisk. I w tym wanie cay problem. Bantha zaryczaa ponownie. Cliegg mrukn co gniewnie w stron, z ktrej dobieg dwik, po czym machn rk i ruszy w kierunku domu. - Przez jaki czas miej oko na Beru - poleci. - oboje trzymajcie si w perymetrze, najlepiej z blasterem przy boku. Owen skin gow i posusznie pody za ojcem. Nim dotarli do drzwi, bantha odezwaa si raz jeszcze. Tym razem jakby bliej. - Co si dzieje? - spytaa Shmi, gdy tylko Cliegg przekroczy prg kuchni. Mczyzna zatrzyma si i umiechn si uspokajajco. - To tylko piasek - odpar. - Zasypao czujniki; do ju mam tego cigego odkopywania! - doda, umiechajc si coraz szerzej, a potem ruszy w stron azienki. - Cliegg... - zawoaa podejrzliwie Shmi, zatrzymujc go w p drogi. Beru zajrzaa do izby w chwili, gdy w drzwiach stan Owen. - Co si dzieje? - spytaa, niewiadomie powtarzajc sowa Shmi. - Nic, zupenie nic - odpowiedzia, lecz kiedy prbowa wymkn si z kuchni, Beru stana przed nim i pooya mu rce na ramionach, zmuszajc, by spojrza jej prosto w oczy. Miaa zbyt powan min, by mg j zlekceway. - Zanosi si na burz piaskow - skama Cliegg. - Gdzie daleko; do nas pewnie nie dotrze. - Ale wiatr zdy ju zasypa czujniki wok farmy? - spytaa z niedowierzaniem Shmi. Owen popatrzy na ni z uznaniem i usysza, e Cliegg chrzka, jakby nagle zascho mu w gardle. Zauway ktem oka nieznaczne skinienie gowy ojca i szybko odwrci si w stron Shmi. - To tylko pierwsze podmuchy. Moim zdaniem burza nie bdzie zbyt gwatowna. - I co, zamierzacie tak sta i ga? - spytaa ostro Beru. - Co tam widziae, Cliegg? - zawtrowaa jej Shmi. - Nic - odpar z przekonaniem. - A co syszae? - indagowaa matka Anakina, ktra w lot przejrzaa gierki ma. - Ryk banthy, nic wicej - przyzna przyparty do muru Cliegg. - I uznae, e to Tuskenowie - dopowiedziaa Shmi. - Jak daleko? - Kto to moe wiedzie, w rodku nocy, przy zmiennym wietrze? Moliwe, e wiele kilometrw std. - Albo? Cliegg kilkoma krokami przemierzy kuchni i stan przed on. - Czego ty ode mnie chcesz, kobieto? - spyta, biorc j w ramiona. - Syszaem banth. Nie wiem, czy siedzia na niej Tusken. - S i inne lady Jedcw - wyzna Owen. - Dorrowie znaleli poodoo banthy na jednym z czujnikw. .- Moliwe, e wygodniae bydlta krc si po okolicy w poszukiwaniu poywienia - powiedzia Cliegg. - Albo, e Tuskenowie zebrali si na odwag i stoj ju u granic form, a nawet zaczynaj sprawdza nasze zabezpieczenia - odparowaa Shmi. W tym momencie, jakby na potwierdzenie jej sw, zawya syrena, sygnalizujc ruch w zasigu zewntrznych czujnikw. Owen i Cliegg chwycili karabiny blasterowe i wybiegli z domu. Shmi i Beru popdziy za nimi. - Zostacie tutaj! - rozkaza kobietom Cliegg. - Ale najpierw idcie po bro! - Mczyzna rozejrza si i gestem wskaza synowi kryjwk, z ktrej Owen mia go osania. A potem, pochylony, z karabinem w doni wybieg na podwrze i kluczc, zacz bada najblisze otoczenie domu. Postanowi, e jeli tylko zobaczy w mroku co, co przypomina bdzie ksztatem Tuskena lub banth, najpierw strzeli, a potem sprawdzi, co to jest. Jednak do strzelaniny nie doszo. Cliegg i Owen wyszli na powierzchni i zbadali cay system zabezpiecze, po raz drugi kontrolujc wszystkie alarmy, lecz nie znaleli ani ladu wroga. Mimo to przez reszt nocy caa czwrka czuwaa na zmian, trzymajc bro w zasigu rki. Rankiem przy wschodniej granicy Owen znalaz przyczyn nocnego alarmu: lad odcinity na skrawku nieco twardszego gruntu. Nie byo to zaokrglone wgbienie po masywnej apie banthy, ale pytszy i smuklejszy trop, ktry moga pozostawi stopa owinita mikkim materiaem-stopa Tuskena. - Trzeba pogada z Dorrami i reszt rodzin - rzek Cliegg, gdy chopak pokaza mu lad. - Zbierzemy si i przepdzimy bydo na otwart pustyni. - Banthy? - Banthy te - warkn zowieszczo Cliegg i splun zamaszycie na such ziemi. Owen dawno nie widzia w jego oczach takiej wciekoci i determinacji. Senator Padm Amidala czua si nieswojo we wasnym biurze mieszczcym si w gmachu nalecym do kompleksu budynkw otaczajcych paac krlowej Jamillii. Jej biurko jak zwykle gino pod stert holodyskw i innych potrzebnych do pracy drobiazgw. Ponad nimi za wida byo obraz z holoprojektora, w symboliczny sposb wyraajcy liczb przewidywanych gosw w zbliajcej si nieuchronnie debacie na Coruscant; na jednej szalce wagi sta onierz, na drugiej spoczywaa flaga oznaczajca rozejm. Wydawao si, e strony pozostaj w idealnej rwnowadze. Padm wiedziaa, e gosowanie nad stworzeniem regularnych si zbrojnych Republiki nie bdzie atwe, senat bowiem podzieli si na dwa silnie stronnictwa. Z odraz mylaa o kolegach, ktrzy decyzj w tak istotnej sprawie uzaleniali od osobistych korzyci - od potencjalnych kontraktw na dostawy dla armii w ojczystych systemach po bezporednie korzyci przyjmowane od separatystw - a nie od tego, co wydawao im si najlepsze dla Republiki. W gbi serca Padm bya przekonana, e powinna ze wszystkich si przeciwstawia si pomysowi stworzenia armii. Tolerancja bya filarem Republiki, gigantycznej sieci dziesitek tysicy systemw gwiezdnych zamieszkanych przez jeszcze wiksz liczb inteligentnych ras i gatunkw, z ktrych kady patrzy na kwesti militaryzacji z wasnej perspektywy. Jedynym wsplnym dla nich elementem bya wanie wzajemna tolerancja. Powoanie si zbrojnych mogo rozbudzi niepokj, a moe i strach w mieszkacach systemw lecych z dala od wielkiej planety - miasta, Coruscant. Uwag Padm przycign nagy ruch za oknem. Spojrzaa na rozlegy dziedziniec i zobaczya grup buntownikw, ku ktrym biegli ju funkcjonariusze si bezpieczestwa Naboo. Po chwili rozlego si natarczywe stukanie do drzwi. Padm odwrcia si w sam por, by ujrze rozsuwajce si skrzyda i stojcego za nimi kapitana Panak, ktry sprystym krokiem wszed do biura. - Sprawdzam, czy wszystko w porzdku, pani senator - odezwa si mczyzna, ktry by szefem jej osobistej ochrony w czasach, gdy bya krlow. Wysoki i ciemnoskry, o stalowym spojrzeniu i atletycznej sylwetce podkrelonej krojem brzowego skrzanego kaftana, bkitnej koszuli i obcisych spodni, Panaka jak zawsze wyda si Padm ostoj bezpieczestwa. Cho by ju po czterdziestce, wci wyglda tak, jakby potrafi pokona w walce kadego mczyzn na Naboo. - Czy nie powinien pan pilnowa raczej krlowej Jamillii? - spytaa Padm. Panaka skin gow. - Zapewniam, e jest doskonale chroniona. - Przed... - podpowiedziaa Padm, ruchem podbrdka wskazujc na okno i toczc si za nim bijatyk. - Kopaczami przyprawy - dokoczy Panaka. - Bez obawy, senatorze, chodzi im o kontrakty. I tak miaem z pani porozmawia w sprawie zabezpieczenia podry na Coruscant. - Mamy na to jeszcze kilka tygodni. Panaka wyjrza przez okno. - Dziki czemu pozostaje nam wicej czasu na przygotowania. Padm dobrze wiedziaa, e nie naley wdawa si w spory z upartym oficerem. Poniewa miaa podrowa statkiem nalecym do floty Naboo, obowizkiem Panaki byo interesowanie si wzgldami bezpieczestwa. Padm cieszya si, e Panaka tak si o ni troszczy, cho nigdy otwarcie by si do tego nie przyznaa. Skrzywia si, syszc dobiegajce z dziedzica krzyki i odgosy walki. Kolejny problem. Zawsze pojawia si kolejny problem. Padm mylaa nieraz, e stwarzanie problemw, kiedy sprawy s ju na najlepszej drodze, ley gboko w ludzkiej naturze. Teraz do tych niewesoych myli doczyo jeszcze wspomnienie sw Soli i niewinnych twarzyczek Ryoo i Pooji. Tak bardzo kochaa te beztroskie istoty... - Pani senator? - odezwa si Panaka, przerywajc rozwaania Padm. - Tak? - Musimy porozmawia o zabezpieczeniu podry. Otrzsna si z zamylenia i skina gow; skoro kapitan Panaka twierdzi, e trzeba podyskutowa o bezpieczestwie, Padm Amidala nie zamierzaa si sprzeciwia. By to kolejny wieczr, ktrego spokj zakcay basowe porykiwania banth. Nikt z czworga domownikw nie mia ju wtpliwoci, e Tuskenowie s blisko, na terenie farmy, i by moe nawet obserwuj wiata zabudowa. - Ludzie Piasku to dzikie bestie, a my ju dawno powinnimy zmusi wadze w MOS Eisley, eby wytpiy ich jak szkodniki, ktrymi s. I tych mierdzcych Jaww te! Shmi westchna z rezygnacj i pooya do na ramieniu ma. - Jawowie nieraz nam pomagali - przypomniaa agodnie. - W takim razie Jaww nie! - zagrzmia Cliegg. Widzc strach w oczach Shmi, ktra a podskoczya na dwik jego gosu, natychmiast si uspokoi. - Przepraszam. Jaww nie. Ale Tuskenw tak. Zabijaj i kradn, gdy tylko maj sposobno. Nie ma w nich nic dobrego! - Jeli tylko zbli si do domu, wrc na pustyni zdziesitkowani - zapowiedzia Owen. Cliegg popar go stanowczym skinieniem gowy. Prbowali w spokoju dokoczy kolacj, ale za kadym razem, gdy odzywa si nie tak daleki gos banthy, odruchowo rzucali sztuce i sigali po bro. - Suchajcie - odezwaa si nagle Shmi. Cisza zapanowaa nie tylko w domu Larsw, ale i na zewntrz; banthy umilky. - Moe tylko tdy przejedali? - zasugerowaa Shmi, kiedy przestali nasuchiwa odgosw z farmy. - Moe wrcili do siebie, na pustyni? - Rano polecimy do Dorrw - powiedzia Cliegg, odwracajc si w stron Owena. - Skrzykniemy wszystkich farmerw, a moe nawet wylemy kogo do MOS Eisley. Tak na wszelki wypadek - doda, spogldajc na on. - Rano - zgodzi si Owen. Nastpnego dnia o wicie Owen i Cliegg wyruszyli z domu, nie jedzc nawet niadania. Shmi wysza jeszcze wczeniej, by jak zwykle pozbiera grzyby rosnce wok skraplaczy. Zamierzali min si z ni w drodze do farmy Dorrw, lecz znaleli tylko jej lady otoczone odciskami wielu stp owinitych w szmaty. Tuskenowie! Cliegg Lars, najtwardszy czowiek w okolicy, pad na kolana i zapaka. - Odbijemy j, tato - odezwa si Owen silnym i zdecydowanym gosem. Cliegg unis gow i spojrza na syna, ktry w tej chwili nie by ju chopakiem lecz mczyzn, ponurym i penym determinacji. - Ona yje, a my nie moemy tak jej zostawi - doda Owen z dziwnym, niemal nadnaturalnym spokojem. Cliegg otar zy, spoglda przez chwil na syna, a potem z powag skin gow. - Przeka wiadomo ssiednim farmom. ROZDZIA 3 - Tam s! - krzykn Sholh Dorr, wskazujc daleki punkt i ani na moment nie zwalniajc biegu rozpdzonego migacza. Pozostaych dwudziestu dziewiciu farmerw natychmiast dostrzego cel: chmur pyu wzniecon przez kolumn banth. Z piersi rozjuszonych osadnikw wyrwa si bojowy okrzyk. Chcieli si zemci za zuchway atak i wierzyli, e uda im si uwolni Shmi Skywalker z rak Jedcw Tusken. O ile jeszcze ya. Przy akompaniamencie ryku silnikw i bitewnych zawoa szybko zbliali si do grupy jucznych zwierzt, z niecierpliwoci oczekujc bitwy. Cliegg porusza miarowo gow, pomrukujc cicho, jakby chcia zachci maszyn do jeszcze wikszego wysiku. Z leccym tu za nim Owenem zblia si do kolumny z lewej strony tak, by trafi w jej rodek. Stary Lars najwyraniej mia ochot znale si w centrum wydarze i jak najszybciej zacisn silne donie na gardle pierwszego Tuskena. Banthy byy ju doskonale widoczne, podobnie jak ich okutani w szmaty jedcy. Gdzie z boku rozleg si kolejny bojowy okrzyk. I szybko zmieni si w ryk trwogi. Farmerzy tworzcy szpic miniaturowej armii ochotnikw stracili gowy. Dosownie bowiem w poprzek pustynnej rwniny, dokadnie na wysokoci szyi pilota migacza, rozcignito bardzo cienki i mocny drut. Cliegg take krzykn z przeraenia na widok mierci kilku wiernych przyjaci i panicznych skokw na ziemi z rozpdzonych maszyn w wykonaniu tych, ktrzy pozostali w tyle. Lars podskoczy i ustawi nog na siodeku pojazdu, a potem odbi si po raz drugi i wzbi wysoko w powietrze. Poczu ukucie blu i uamek sekundy pniej ju wirowa bezwadnie w powietrzu. Z niewielkim polizgiem wyldowa twardo na kamienistej ziemi. Odgosy zaartej bitwy, ktra rozgorzaa wok niego, byy stumione, a obrazy mgliste. Widzia buty walczcych farmerw i sysza woanie Owena, ale mia wraenie, e wszystko to dzieje si gdzie daleko. Ujrza zawinit w szmaty i skry stop Tuskena, i jego wystrzpion szat koloru piasku. Z wciekoci, ktra na moment wyrwaa go z oszoomienia, zapa za nogi biegncego wroga. Zadar gow i unis rami, by zablokowa cios ostro zakoczonej paki Tuskena. Furia pomoga mu zapanowa nad blem. Jeszcze mocniej oplt rce wok ud stworzenia i z ca moc pocign je ku ziemi. Wpeznwszy na wijce si ciao, zacisn donie na gardle dzikusa. Zewszd dobiegay okrzyki blu - farmerw i Ludzi Piasku - ale Cliegg prawie ich nie sysza. Coraz mocniej ciska krta barbarzycy, a potem unis jego gow i z ogromn si uderzy ni o ziemi, a potem jeszcze raz i znowu. Szarpa ciaem jeszcze dugo po tym, jak dzikus przesta stawia opr. - Tato! Krzyk syna wyrwa go bojowego szau. Porzuci zwoki Tuskena i rozejrza si. Owen goymi rkami walczy z rosym Jedcem. Cliegg odwrci si i zacz wstawa. Upad jednak, w niewytumaczalny sposb tracc rwnowag. Zaskoczony, spojrza w d, spodziewajc si, e to ktry z nieprzyjaci prbuje go osaczy. I wtedy dopiero przekona si, e zawiodo go wasne ciao; gdy skaka ze migacza, straci nog. Krew rozlewaa si szeroko po suchym gruncie, tryskajc coraz wolniej z makabrycznego kikuta. Cliegg przez moment spoglda na to wszystko szeroko otwartymi oczami, po czym instynktownie zacisn donie na tym, co pozostao z jego koczyny. A potem krzycza, rozpaczliwie wzywajc Owena i Shmi. Min go rozpdzony migacz, ale farmer uciekajcy z miejsca masakry nawet nie zwolni. Cliegg chcia krzykn jeszcze raz, ale ze cinitego garda nie wydosta si aden dwik. Mczyzna zda sobie spraw, e przegra i e wszystko jest stracone. I wtedy tu obok niego wyhamowa ostro inny migacz. Cliegg chwyci si go odruchowo, a maszyna - nim jeszcze zdoa podcign si wyej - uszya gwatownie, cignc go za sob. - Trzymaj si, tato! - krzykn Owen, przyspieszajc. Trzyma si. Z tym samym uporem, ktry kaza mu trwa mimo trudw ycia na farmie wilgoci, z ponur determinacj kolonizatora niegocinnych ziem Tatooine, Cliegg Lars trzyma si pdzcej maszyny. Trzyma si, by uciec przed gonicymi go Tuskenami. A take po to, aby podtrzyma choby cie nadziei na ocalenie Shmi. Po dugiej chwili Owen zatrzyma pojazd za piaszczystym pagrkiem i zeskoczy na ziemi, by zaj si ran ojca. Obwiza kikut najlepiej jak potrafi i przerzuci traccego przytomno Cliegga przez tyln ram migacza, po czym skoczy na siodeko i pomkn w dal, najszybciej jak pozwalaa na to konstrukcja maszyny. Wiedzia, e musi jak najprdzej dowie ojca do domu. Rana wymagaa sterylizacji i fachowego opatrunku. Teraz dopiero mody Lars uwiadomi sobie, e odlatujc z miejsca bitwy, widzia przed sob tylko dwie umykajce maszyny, natomiast za sob ani przez chwil nie sysza charakterystycznego buczenia silnikw. Nie podda si rozpaczy. Odsun od siebie myli o straconych przyjacioach, o niedoli ojca i porwanej Shmi. Z t sam determinacj, ktra trzymaa przy yciu Cliegga, gna na zamanie karku w stron domu. - To nie jest dobra wiadomo - stwierdzi kapitan Panaka, podsumowujc raport, ktry pooy wanie przed senator Padm Amidala. - Od pocztku spodziewalimy si, e hrabia Dooku i jego separatyci bd si zaleca do Federacji Handlowej i gildii - odpara Padm, starajc si nadrabia min. Panaka odwiedzi j w towarzystwie kapitana Typho, swojego bratanka, wanie po to, by donie o sojuszu Neimoidian i ich Federacji Handlowej z ruchem separatystycznym, ktrego ostatnie posunicia zagraay jednoci Republiki. - Wicekrl Gunray jest oportunist - cigna. - Zrobi wszystko, na czym mog zyska jego finanse. Jest lojalny wycznie wobec wasnych pienidzy. A hrabia Dooku musia mu zaproponowa atrakcyjny ukad handlowy - moe pozwolenie na produkcj dbr bez adnych ogranicze dotyczcych warunkw pracy czy wymogw ochrony rodowiska. Wicekrl Gunray zdoa zmieni ju niejedn planet w martw bry zawieszon w kosmicznej pustce. Niewykluczone te, e hrabia Dooku oferuje Federacji Handlowej absolutn kontrol nad ktrym z lukratywnych rynkw, bez udziau konkurencji. - Bardziej martwi mnie wpyw tych wydarze na pani, pani senator - zauway Panaka. Padm odpowiedziaa mu zdziwionym spojrzeniem. - Separatyci dowiedli ju, e nie stroni od przemocy - wyjani mczyzna. - W caej Republice mno si prby zabjstw na tle politycznym. - Ale czy tym razem hrabia Dooku i jego stronnicy nie uznaj senator Amidali za swego stronnika? - wtrci kapitan Typho. Panaka i Padm spojrzeli na milczcego dotd oficera z niemym zdumieniem. - Nie jestem przyjacielem nikogo, kto usiuje zniszczy Republik, kapitanie - powiedziaa stanowczo Padm, tonem niepozostawiajcym nawet nadziei na dyskusj, cho i tak nikt nie omieliby si z ni spiera. W cigu tych kilku lat pracy senatorskiej Amidala niejednokrotnie dowioda, e naley do najbardziej lojalnych i najzagorzalszych zwolennikw Republiki, a take, e jest legislatorem z determinacj reformujcym system wadzy, lecz czynicym to w ramach obowizujcej konstytucji. Wierzya niezachwianie, e prawdziwe pikno istniejcego ukadu rzdw kryje si w jego deniu do samodoskonalenia. - Zgoda, pani senator - przyzna Typho, kaniajc si lekko. By nieco niszy od wuja, ale potnie zbudowany. Minie ramion pryy si pod bkitnymi rkawami munduru, a uminiona klatka piersiowa pod poami brzowej skrzanej tuniki. Lewe oko kapitana zakrywaa przepaska z czarnej skry - smutna pamitka z wojny rozptanej dziesi lat temu przez t sam Federacj Handlow. Typho by wwczas nastolatkiem, ale wyrnia si w walce, napeniajc dum serce Panaki. - Oczywicie, nie zamierzaem pani obrazi, ale w sporze na temat powoania si zbrojnych Republiki opowiada si pani twardo po stronie negocjacji, a nie uywania siy. Czy separatyci nie popieraj takiej wanie postawy? Padm zapanowaa ju nad gniewem i po krtkim zastanowieniu w duchu przyznaa kapitanowi racj. - Z naszych informacji wynika, e hrabia Dooku dogada si z Nute'em Gunrayem - powtrzy dobitnie Panaka. - dlatego trzeba wzmocni ochron pani senator Amidali. - Prosz nie mwi o mnie tak, jakby mnie tu nie byo - odezwaa si Padm, lecz oficer nawet nie mrugn, syszc t agodn nagan. - Z punktu widzenia ochrony osobistej pani tu nie ma, pani senator - odpar beznamitnie. - A przynajmniej nie ma pani gosu. Mj bratanek odpowiada przede mn, a jego zada i obowizkw nie wolno lekceway. Prosz go sucha i uwaa na siebie. To powiedziawszy, Panaka ukoni si i odmaszerowa, za Padm postanowia odpuci sobie cit ripost. Mczyzna mia racj i dobrze si stao, e jej o tym przypomnia. Spojrzaa na kapitana Typho. - Bdziemy czujni, pani senator - zapewni kapitan. - Obowizki wzywaj mnie na Coruscant - przypomniaa Padm. - Wiem i bd tam pani chroni - odpar Typho, nim dokadnie tak samo jak Panaka skoni gow i odszed Padm Amidala obserwowaa przez chwil jego szerokie plecy, a potem westchna gboko, wspominajc sowa Soli. Zastanawiaa si, czy kiedykolwiek znajdzie czas na to, by pj za jej rad, tak kuszc w tym nieatwym momencie. I nagle zdaa sobie spraw, e nie widziaa ani siostry, ani jej dzieci, ani swoich rodzicw od prawie dwch tygodni; od owego popoudnia spdzonego w ogrodzie z Ryoo i Pooj. Czas zdawa si przemyka chykiem obok niej. Owen wzi gboki wdech, ale wytrzyma oskarycielskie spojrzenie ojca. - Tato, musimy by realistami. Miny dwa tygodnie, odkd j za-brali... - odpar pospnie, nie koczc zdania. Cliegg Lars, od lat majcy do czynienia z Tuskenami, wietnie wiedzia, jaki los j spotka. Jego szerokie ramiona zapady si nage, a dziki wzrok zagodnia i skierowa si ku ziemi. - Nie ma jej - szepn. - Naprawd nie ma. Stojca za nim Beru Whitesun zacza paka. Owen ze wszystkich si stara si powstrzyma zy. Wiedzia, e teraz musi by ska, oparciem dla zaamanego Cliegga i zrozpaczonej Beru. - To nie jest wystarczajco szybkie, by dogoni Tuskenw! - zawoa Cliegg Lars, gdy syn i przysza synowa pomagali mu usi na fotelu repulsorowym przygotowanym przez Owena. - Tuskenowie ju dawno odeszli, tato - odpowiedzia cicho Owen Lars, uspokajajcym gestem kadc do na masywnym barku Cliegga. - Skoro nie chcesz mechanicznej protezy, bdzie ci musia wystarczy ten fotel. - Bd pewny, e nie pozwol ci zrobi ze mnie probota - odparowa Cliegg. - Nie potrzebuj niczego poza tym gratem. Zbierzemy wicej ludzi - cign desperacko Cliegg, mimowolnie masujc kikut prawej nogi ucitej w poowie uda. - Pole do MOS Eisley i zobacz, na jakie wsparcie moemy liczy. Wylij Beru do innych gospodarstw. - Ju nie mog nam pomc - wyzna uczciwie Owen. Zbliy si do fotela i pochyli, spogldajc w oczy ojca. Min lata, zanim okoliczne farmy zalecz rany po tej bitwie. Atak zniszczy wiele rodzin, a wyprawa ratunkowa jeszcze wicej. - Jak moesz tak mwi, kiedy twoja matka jest w ich rkach?! - rykn Cliegg Lars, cho w gbi serca wiedzia, e syn ma racj. ROZDZIA 4 Cztery statki kosmiczne mijay wielkie gmachy Coruscant, zawiym kursem kluczc pomidzy sztucznymi bursztynowymi stalagmitami gigantycznych konstrukcji rozrastajcych si z roku na rok skuteczniej ni na jakiejkolwiek innej planecie galaktyki - tak skutecznie, e ostatnie naturalne formacje terenu ju dawno zniky pod nimi bez ladu. wiato soneczne odbijao si w taflach okien i lnicych chromem kadubach statkw, z ktrych najwikszy przypomina ksztatem bumerang. W jednej trzeciej dugoci jego agodnie zakrzywionych skrzyde znajdoway si potne silniki. Rwnolegym kursem mkny myliwce gwiezdne z Naboo, o smukych jednostkach napdowych umocowanych na kocach skrzyde i kadubach z charakterystycznie wyduonymi ogonami. Na czele formacji lecia myliwiec, zwinnie omijajc strzeliste iglice budynkw i wytyczajc tras drugiej jednostce, statkowi krlewskiemu z Naboo. Za luksusowym jachtem trzymay si za pozostae dwie maszyny, nieustannie strzegce jego bezpieczestwa, zdolne przechwyci kady potencjalnie grony obiekt. Prowadzcy grup myliwiec wyranie unika najbardziej zatoczonych szlakw komunikacyjnych planety - miasta, gdzie wrg mg ukry si pord tysicy zwyczajnych pojazdw. Wiele osb wiedziao bowiem, e senator Padm Amidala z Naboo powraca do senatu, by zagosowa przeciwko utworzeniu armii, ktra miaa wspomc obarczonych zbyt licznymi zadaniami rycerzy Jedi w rozprawie z coraz bardziej agresywnym ruchem separatystw. Istniao wiele frakcji, ktrym zaleao na odmiennym wyniku gosowania. Amidala jeszcze jako wadczyni Naboo zyskaa wrogw dysponujcych potnymi rodkami i paajcych do niej tak wielk nienawici, e nie mona byo wykluczy, i bd usiowali j zabi. Pilotujcy pierwszy myliwiec kapral Dolphe, jeden z bohaterw wojny z Federacj Handlow, odetchn z ulg na widok pustej i cichej platformy bezpiecznego ldowiska. Dolphe, twardy onierz darzcy mod senator wielkim szacunkiem, min konstrukcj z lewej strony i wykona nawrt przez prawe skrzydo, okrajc poczony z platform gmach apartamentw senackich. Zatrzyma myliwiec w powietrzu, podczas gdy dwa pozostae przysiady na jednym kracu ldowiska, a chwil potem wielki jacht mikko spocz na drugim. Dolphe jeszcze raz okry gmach, po czym - nie widzc w pobliu adnego obcego statku - zawiesi maszyn po przeciwnej stronie krlewskiej jednostki. Nie wyldowa jednak; chcia by gotw do natychmiastowego zwrotu i ruszenia do walki, gdyby tylko na horyzoncie pojawi si wrg. Tymczasem na drugim kracu platformy piloci myliwcw odsunli owiewki i sprawnie wyskoczyli z kabin. Jeden z nich, kapitan Typho - niedawno mianowany przez swego wuja szefem ochrony senator Amidali - zdj hem i potrzsn gow, jedn rk przeczesujc krtkie kdzierzawe wosy, a drug poprawiajc czarn przepask na lewym oku. - Udao si - rzek Typho do pilota, ktry wanie zeskoczy ze skrzyda maszyny i stan obok niego. - Chyba nie miaem racji. Przelot okaza si bezpieczny. - Zawsze istnieje niebezpieczestwo, kapitanie - odpowiedzia kobiecy gos. - Czasem tylko mamy szczcie i udaje nam si go unikn. Oficer chcia co doda, ale zamkn usta, spogldajc w stron metalicznie poyskujcego statku, z ktrego wanie opuszczaa si rampa. Plan przewidywa jak najszybsze przeprowadzenie podrnych z odkrytej platformy ldowiska do nieco bezpieczniejszego transportera. W grnej czci rampy pojawili si dwaj stranicy z Naboo, z karabinami blasterowymi. Typho z powag skin gow, zadowolony, e jego ludzie niczego nie pozostawiaj przypadkowi, e rozumiej powag sytuacji i odpowiedzialno za losy pani senator. Zaraz potem z wntrza statku wyonia si Amidala. Krya z godnoci ubrana w czerwono-bia szat senatorsk, z zaplecionymi kunsztownie wosami przykrytymi czarnym nakryciem gowy. Amidala zachwycaa Typho niezalenie od tego, czy ubrana bya w prost domow sukni, czy w ceremonialne szaty. Z podziwem patrzy na agodne rysy jej twarzy i due brzowe oczy, w ktrych odbijaa si inteligencja i dobro, niewinno i odrobina kokieterii, konsekwencja i odwaga. Kapitan odszuka wzrokiem Dolphe'a. Z satysfakcj skin gow, doceniajc dobr robot podwadnego, ktry szed wanie w jego stron. I wtedy kapitan poczu nagle, e ley twarz na twardej nawierzchni ldowiska, rzucony podmuchem potwornej eksplozji, olepiony na moment jaskrawym byskiem. Kiedy z wysikiem unis gow, zobaczy rozcignitego na ziemi kaprala Dolphe'a. W tej strasznej chwili wydawao mu si, e wydarzenia rozgrywaj si w zwolnionym tempie. Krzykn "Nieeee!", po czym podnis si na kolana i spojrza w stron statku. Kawaki poncego metalu wystrzeliy w niebo nad Coruscant niczym fajerwerki. To, co pozostao z jachtu, palio si jaskrawym pomieniem, a koo miejsca, w ktrym znajdowaa si rampa, leao na pycie ldowiska siedem nieruchomych postaci - jedna odziana w czarno- bia szat, ktr Typho tak dobrze zna. Oszoomiony eksplozj kapitan zachwia si, prbujc wsta. By weteranem, widzia niejedn bitw i niejedn nag mier. To dlatego, patrzc na rozrzucone na ldowisku ciaa, na pikne szaty Amidali i sposb, w jaki ukaday si na nieruchomym ciele, wiedzia. Jej rany byy miertelne. Nawet jeli jeszcze ya, koniec by bliski. - Zmienie wsprzdne! - zawoa Obi-Wan Kenobi do padawana. Jego jasne wosy sigay teraz do ramion, a wci jeszcze mod twarz okalaa zaniedbana broda. Jasnobeowy strj podrny Jedi, luny i wygodny, lea na nim doskonale. Obi-Wan by ju dojrzaym rycerzem, nie zostao w nim wiele z modzieczej impulsywnoci, ktra cechowaa go, gdy by padawanem szkolcym si pod okiem Qui-Gon Jinna. Towarzyszcy mu modzieniec by jego przeciwiestwem. Anakina Skywalkera rozpieraa energia. Szczupy i wysoki, ubrany by podobnie jak Obi-Wan, lecz strj wyglda na troszk za ciasny; jak gdyby ukryte pod nim minie bez przerwy byy napite, gotowe do dziaania. Mia krtko przycite jasne wosy, a z tyu cienki warkoczyk, symbol statusu padawana Jedi. W jego niebieskich oczach raz po raz pojawiay si byski, jakby uchodzi nimi nadmiar yciowej energii. - Chciaem tylko wyduy troch lot w nadprzestrzeni - wyjani padawan - wyskoczymy bliej planety. Obi-Wan westchn z rezygnacj, usiad za konsolet, spogldajc na wprowadzone przez ucznia koordynaty. Teraz nawet Jedi nie mg ich zmieni, poniewa od chwili, gdy statek skoczy w nadprzestrze, nawet najmniejsza poprawka wsprzdnych nie bya moliwa. - Nie moemy wej do realnej przestrzeni za blisko Coruscant. Tamtejsze szlaki s zbyt zatoczone, eby ryzykowa taki manewr. Przecie ju ci to tumaczyem. - Ale... - Anakinie - przerwa mu ostro, jakby karci niesfornego kota pe-rootu, i zacisnwszy zby, spojrza surowo na padawana. - Tak, mistrzu - odrzek Anakin, potulnie spuszczajc wzrok. Obi-Wan przyglda mu si przez moment. - Wiem, e si niecierpliwisz - powiedzia wyrozumiale. - Stanowczo zbyt wiele czasu spdzilimy z dala od domu. Anakin nie podnis gowy, lecz Obi-Wan dostrzeg, e kciki jego ust unosz si w lekkim umiechu. - Nie rb tego wicej - doda Jedi, po czym odwrci si i opuci mostek wahadowca. Anakin opad na fotel pilota i podpar doni podbrdek, przygldajc si uwanie instrumentom pokadowym. Polecenie mistrza byo zupenie jasne i precyzyjne, postanowi wic, e bdzie posuszny. Mimo to, biorc pod uwag cel podry i to, kogo mieli tam spotka, uzna, e warto byo wysucha reprymendy - nawet, jeli zmiana wsprzdnych skrcia drog do Coruscant tylko o kilka godzin. Istotnie, zaleao mu na popiechu, cho nie z tej przyczyny, o ktrej wspomnia Obi-Wan. To nie witynia Jedi bya magnesem przycigajcym modego padawana, ale plotka, ktr wyowi z chaosu midzygwiezdnej komunikacji: podobno pani senator, znana kiedy jako krlowa Naboo, miaa wkrtce wystpi w senacie. Padm Amidala. Te imiona wci rozbrzmieway w sercu Anakina Skywalkera. Nie widzia jej od dziesiciu lat, od czasw, kiedy wraz z Obi-Wanem i Qui-Gonem pomaga jej przeciwstawi si inwazji Federacji Handlowej na Naboo. Mia wtedy tylko dziesi lat, lecz od chwili, gdy po raz pierwszy ujrza Padm, by pewien, e kiedy wanie j polubi. Niewane, e bya o kilka lat starsza. Niewane, e kiedy si poznali, by maym chopcem. Niewane, e Jedi nie mieli prawa zakada rodzin. Anakin po prostu wiedzia. Obraz piknej Padm Amidali pozosta w nim na zawsze, towarzyszy mu w kadym sennym marzeniu od chwili, gdy przed dziesicioma laty wraz z Obi-Wanem opuci Naboo. Wci czu zapach jej wosw, pamita spojrzenie jej cudownych, orzechowych oczu i sysza jej melodyjny gos. Nie zastanawiajc si nad tym, co robi, pooy donie na klawiaturze komputera nawigacyjnego. Czy nie daoby si znale mniej uczszczanej trasy na Coruscant, by unikn toku i szybciej wrci do domu? Syreny pojazdw i systemw alarmowych wyy nieprzerwanie, zaguszajc krzyki zaszokowanych gapiw i jki rannych. Pierwsza w stron rannych i zabitych pobiega kobieta pilot, z przeciwnej strony pdzi ju oszoomiony Dolphe. Kobieta przyklka obok postaci w biao-czamej szacie. Kiedy zdja hem, brzowe loki rozsypay si na jej ramiona. - Pani senator! - krzykn Typho, bo tak naprawd to Padm Amidala klczaa przy bezwadnym ciele jej dublerki. - Chodmy, niebezpieczestwo jeszcze nie mino! Lecz Padm zbya jego nawoywania gniewnym machniciem rki, pochylajc si nad rann przyjacik. - Cord - szepna amicym si gosem. Cord bya jedn z jej ulubionych dworek; suya jej i Naboo od wielu lat. Padm delikatnie obja kobiet i uniosa j lekko. Cord otworzya oczy, tak podobne do oczu byej krlowej. - Wybacz, pani... - jkna cicho, z trudem apic oddech. - Nie jestem... pewna... czy... - urwaa i spojrzaa z blem na Padm. - Zawiodam ci. - Nie! - zaprzeczya gwatownie Padm. Nie, to nie tak! Cord wpatrywaa si w ni niewidzcymi oczami. Moe ju mnie nie widzi? - pomylaa Padm. Moe patrzy ju na dalekie miejsce, ktrego nie znamy, a ktre jest jej przeznaczeniem? Nagle ciao umierajcej kobiety rozlunio si, jakby uleciaa z niego dusza. - Cord - krzykna Amidala, tulc zwoki przyjaciki i koyszc si miarowo. - Pani, nie jeste jeszcze bezpieczna! - powtrzy Typho, prbujc mwi gosem penym wspczucia, i jednoczenie da do zrozumienia, e czas nagli. Padnie uniosa gow i odetchna gboko. Spogldajc na twarz wiernej Cord, przypominaa sobie spdzone wsplnie chwile. - Nie powinnam bya tu wraca - powiedziaa, stajc obok rozgldajcego si czujnie kapitana. Po jej policzkach spyway zy. Kapitan popatrzy w jej smutne oczy. - To gosowanie jest niezwykle wane - przypomnia stanowczo. By czowiekiem, ktry ponad wszystko stawia obowizek. Pod tym wzgldem nie rni si od swojego wuja. - Spenia pani swj obowizek, pani senator, a Cord swj. Teraz chodmy. Chwyci rami Padm, by pocign j za sob, lecz ona wylizna si z ucisku i stana nieruchomo, wpatrujc si w ciao nieyjcej przyjaciki. - Pani senator Amidalo! Prosz! Padm spojrzaa na niego przez rami. - Chce pani umniejszy znaczenie mierci Cord, stojc tu i naraajc si na niebezpieczestwo? - spyta bez ogrdek Typho. - Czym bdzie jej ofiara, jeeli... - Do, kapitanie - przerwaa kobieta. Typho gestem nakaza Dolphemu, by osania tyy, a sam wzi za rk wstrznit Padm. Robot astromechaniczny R2-D2, stojcy przy myliwcu, zapiszcza nerwowo i ruszy za nimi. ROZDZIA 5 Gmach senatu nie nalea do najwyszych budynkw w miecie. Kopulasty i do niski, nie siga chmur i nie ton w bursztynowym blasku popoudniowego soca jak inne, bardziej strzeliste konstrukcje. A jednak otaczajce go drapacze chmur, w tym take kompleks mieszczcy senatorskie apartamenty, nie umniejszay jego dostojestwa. Bkitnawa kopua senatu bya mi niespodziank i wytchnieniem dla oczu - dzieem sztuki wrd budowli prostych i uytecznych. Wntrze gmachu byo rwnie imponujce, jak jego brya. Gigantyczn rotund wypeniay niekoczce si rzdy latajcych l senatorw Republiki, reprezentujcych wikszo zamieszkanych wiatw galaktyki. Wiele ruchomych platform wiecio pustkami, poniewa w cigu ostatnich kilku lat kilka tysicy systemw zadeklarowao secesj i przyczyo si do separatystycznego ruchu hrabiego Dooku. Zdaniem ich wadz Republika rozrosa si do takich rozmiarw, e zatracia zdolno do efektywnego dziaania - by to zarzut, ktremu nawet najwierniejsi stronnicy dotychczasowego systemu rzdw nie mogli odmwi racji. A jednak tego dnia, kiedy miay si rozstrzygn losy najwaniejszej ustawy, sala rozbrzmiewaa tysicami podnieconych gosw wyraajcych najrniejsze emocje delegatw od gniewu, przez al, po determinacj. Porodku audytorium, na jedynej nieruchomej platformie w caym budynku, sta Wielki Kanclerz Palpatin'e i przysuchiwa si zgiekowi z wyrazem gbokiej troski na twarzy. By mczyzn w rednim wieku, o siwiejcych wosach i twarzy pokrytej gst sieci zmarszczek. Jego kadencja dobiega koca kilka lat wczeniej, lecz seria powanych kryzysw wstrzsajcych Republik sprawia, e utrzyma si na stanowisku wbrew przepisom obowizujcego prawa. Z daleka sylwetka przywdcy sprawiaa wraenie wiotkiej, z bliska jednak nikt nie mg wtpi, e ma przed sob czowieka o silnej osobowoci. - Boj si, Wielki Kanclerzu - zauway Uv Gizen, asystent Palpatine'a - Wielu syszao o demonstracjach i przemocy w pobliu gmachu senatu. Separatyci... Palpatin'e unis do, by uciszy nerwowego wsppracownika. - S trudnym partnerem do rozmw - dokoczy. - Wyglda na to, e hrabia Dooku obudzi w nich mordercze instynkty. Albo te - doda po chwili zastanowienia - ich frustracja ronie mimo wysikw tego szacownego byego Jedi. Tak czy inaczej, nie moemy ich lekceway. Uv Gizen chcia jeszcze co powiedzie, lecz Palpatin'e przyoy palec do zacinitych ust, by go uciszy, po czym skin gow w stron gwnej mwnicy, z ktrej jego majordomus, Mas Amedda, prbowa dyscyplinowa senatorw. - Cisza! Prosz o cisz! - woa Mas Amedda. Podniecenie nadao jego niebieskawej skrze bardziej jaskrawy odcie. Grube macki, ktre wyrastay z tylnej czci gowy i zawinite pod konierzem otaczay okrg twarz niczym kaptur, drgny niespokojnie. Brzowe rogi na ich kocach zadynday bezwadnie na wysokoci piersi Ameddy. Kiedy wodzi wzrokiem po sali, drugi, wikszy komplet rogw sterczcych na prawie p metra nad jego gow, obraca si niczym anteny zbierajce informacje o tumie. Mas Amedda by wan postaci w senacie, lecz nie by w stanie uciszy rozgorczkowanych senatorw. - Szanowni senatorowie, prosz! - krzykn jeszcze raz. - Mamy do omwienia wiele spraw, ale przede wszystkim musimy rozstrzygn kwesti powoania si zbrojnych dla ochrony Republiki! Dlatego dzi bdziemy si zajmowali tylko t jedn spraw! Inne musz poczeka. Z kilku l rozlegy si okrzyki oburzenia, a rozmowy prowadzone w paru innych stay si gwatowniejsze. Lecz kiedy na podwyszenie wstpi Wielki Kanclerz Palpatin'e i spojrza gronie na zgromadzonych, w olbrzymiej sali zapada cisza. Palpatin'e opar donie o krawd mwnicy, pochyli si i spuci gow. Ta nietypowa dla niego postawa jeszcze bardziej podniosa temperatur na sali. Zrobio si jeszcze ciszej, o ile w ogle byo to moliwe. - Szanowni zebrani - rozpocz wolno i z namysem Palpatin'e. Jego gos dra, jakby za chwil mia umilkn na wieki. Delegaci zaczli szepta midzy sob, nieczsto bowiem zdarzao im si widywa Wielkiego Kanclerza Palpatine'a w takim stanie. - Wybaczcie - poprosi cicho Palpatin'e i umilk, lecz po chwili wyprostowa si, odetchn gboko i przemwi mocniejszym gosem: - senatorowie! Wanie otrzymaem tragiczn i zatrwaajc wiadomo. Pani senator Amidala z systemu Naboo... zostaa zamordowana! Jest to cios dla nas wszystkich, ale dla mnie ta tragedia ma wymiar osobisty. Zanim zostaem Kanclerzem, suyem Amidali - wwczas jeszcze krlowej Naboo - jako senator. Bya wspania przywdczyni; walczya o sprawiedliwo nie tylko na forum tego szacownego zgromadzenia, ale take na ojczystej planecie. Lud kocha j tak bardzo, e dano jej moliwo pozostania krlow do koca ycia! - Palpatin'e westchn ciko i umiechn si gorzko. Ale senator Amidala pragna powici si subie publicznej, caym sercem bowiem wierzya w demokracj. Jej mier jest dla nas wielk strat. Bdziemy opakiwa senator Amidal jako niestrudzonego obroc wolnoci. - wielki Kanclerz pochyli gow, przymkn oczy i jeszcze raz westchn. - A take jako wspaniaego przyjaciela. Zebrani zastygli w penym szacunku milczeniu. Wielu senatorw w zadumie kiwao gowami, w peni zgadzajc si ze sowami Palpatine'a. Lecz w tak krytycznym momencie w historii Republiki, w tak wanym dniu, ze wieci nie mogy przesoni innych spraw. Kanclerz obserwowa wic bez wikszego zdziwienia, jak Ask Aak, senator oportunist z Malastare, manewruje lo, by dotrze na rodek audytorium. Gowa delegata obracaa si z wolna, a kade z trojga oczu sterczcych na misistych, podobnych do palcw szypukach, pracowao niezalenie, podobnie jak poziome uszy. - Ilu jeszcze senatorw musi zgin, nim skoczy si ta fala przemocy? - zagrzmia Malastarianin - Musimy stawi czoo tym rebeliantom ju teraz, a do tego potrzebna nam armia! To miae wystpienie wywoao burz okrzykw aprobaty i niezadowolenia. Kilka platform ruszyo jednoczenie ku rodkowi sali. Jedna z nich, na ktrej staa niebieskowosa istota o twarzy, wyhamowaa gwatownie tu obok loy Ask Aaka. - Dlaczego Jedi nie potrafili zapobiec tej zbrodni? - krzykn Darsana, ambasador z Glee Anselm. - Jak wida, nie jestemy ju bezpieczni pod ochron rycerzy Jedi! Obok loy Darsany zatrzymaa si kolejna. - Republika potrzebuje protektora! - zgodzi si senator Twi'lek, Orn Free Taa. Jego tuste podgardle i dugie bkitne gowoogony lek-ku trzsy si jak galareta. - to natychmiast! Zanim dojdzie do wojny! - Czy musz przypomina senatorowi z Malastare, e trwaj negocjacje z separatystami? - wtrci Wielki Kanclerz Palpatin'e. - Naszym celem jest pokj, nie wojna. - I mwi pan to teraz, gdy paska przyjacika zostaa zamordowana na zlecenie tych samych ludzi, z ktrymi tak bardzo pragnie pan negocjowa? - spyta Ask Aak z niedowierzaniem. Senatorowie kcili si coraz goniej i atmosfera bya tak gorca, e wielu z nich zaczo wymachiwa piciami lub bardziej egzotycznymi koczynami. Palpatin'e, wykazujc nadzwyczajne opanowanie, bez sowa wpatrywa si w troje oczu Ask Aaka. - Czy nie usyszelimy przed chwil, e zalicza pan Amidal do swoich przyjaci? - wrzasn Malastarianin. Palpatin'e nie odpowiedzia. Spoglda na oponenta z niezmconym spokojem. Wreszcie na mwnic wszed Mas Amedda, rozumiejc, e jego zwierzchnik nie moe uczestniczy w tej ktni, jeeli jego gos ma by w tej debacie gosem chodnego rozsdku. - Cisza! - zawoa kilkakrotnie Mas Amedda. - Senatorowie, prosz! Ale wymachiwanie piciami i dzikie wrzaski nie ustay. I wtedy w sali Senatu pojawia si niepostrzeenie jeszcze jedna loa, z czterema osobami na pokadzie. Bya wrd nich senator Padm Amidala, ktra z niesmakiem krcia gow, ubolewajc nad upadkiem parlamentarnych obyczajw. - Oto dlaczego hrabia Dooku zdoa przekona do secesji tak wiele systemw - zwrcia si do Dorme, towarzyszcej jej dworki. Stay blisko siebie, za plecami Jar Jar Binksa i kapitana Typha, ktry pilotowa platform. - Nie brakuje takich, ktrzy wierz, e Republika jest zbyt wielka - przytakna Dorme. Platforma przyhamowaa nieco i zacza wolno sun ku centralnej czci rotundy, jednak senatorowie z najbliszych rzdw oraz ci, ktrzy zgromadzili si wok loy kanclerskiej, byli zbyt zajci ktni, by zauway jej niespodziewane pojawienie si. Tylko Palpatin'e, wci stojcy na mwnicy, dostrzeg Amidal. Przez moment na jego twarzy malowa si wyraz bezbrzenego zdumienia, lecz Kanclerz szybko otrzsn si z szoku i powita przyby szerokim umiechem. - Szanowni senatorowie - odezwaa si gono Amidala. Brzmienie znajomego gosu uciszyo wielu delegatw i przykuo ich uwag. - zgadzam si z Wielkim Kanclerzem. Za wszelk cen naley unika wojny! Gwar gosw zacz cichn, a kiedy umilk zupenie, zerwaa si burza oklaskw i okrzykw radoci. - Z ogromnym zaskoczeniem i rwnie wielk radoci witamy Padm Amidal, pani senator z Naboo - owiadczy Palpatin'e. Amidala odczekaa, a brawa i wiwaty ucichy, po czym zacza mwi wolno i z naciskiem: - Niespena godzin temu dokonano zamachu na moje ycie. Czonkini mojej ochrony osobistej i szecioro innych ludzi zgino okrutn i bezsensown mierci. To ja byam celem ataku i jestem przekonana, e kryje si za nim co znacznie powaniejszego: prba wpynicia na wynik gosowania w sprawie, ktr mamy dzi rozstrzygn. Przewodziam tym, ktrzy sprzeciwiali si stworzeniu armii, ale jest kto, kto nie cofnie si przed niczym, byle tylko doprowadzi do jej powoania. Kiedy zaskakujce sowa Padm dotary do rzdw, z ktrych jeszcze przed chwil pozdrawiano j gonym aplauzem, niektrzy z senatorw zaczli krci gowami, inni za okazywa niezadowolenie nieprzychylnymi okrzykami. Czyby Amidala oskaraa o prb zabjstwa ktrego z czonkw senatu? Padm wiedziaa doskonale, e jej sowa przez wielu delegatw musiay zosta odebrane jako zniewaga, cho nie zamierzaa nikogo obraa. Wszystko wskazywao na to, e na zgadzeniu niepokornego senatora najbardziej zyskaoby grono zwolennikw stworzenia republikaskiej armii. Jednak niezrozumiae, uporczywe, podwiadome przeczucie kazao Amidali szuka winowajcw wrd tych, ktrym przynajmniej na pozr nie zaleao na jej uciszeniu. Przypomniaa sobie midzy innymi meldunek Panaki o przymierzu zawartym przez Federacj Handlow z separatystami. Gboko odetchna, szykujc si na agresywn reakcj suchaczy, i spokojnie podja przerwany wtek. - Ostrzegam was: jeeli przeforsujecie plan powoania armii, dojdzie do konfliktu zbrojnego. Dowiadczyam potwornoci wojny na wasnej skrze i nie chciaabym dowiadcza ich ponownie. Okrzyki poparcia zaczy przewaa nad wyciem niezadowolonych. - A ja twierdz, e to szalestwo! - zawoa Orn Free Taa. - Skadam wniosek o odroczenie gosowania! - Sugestia Twi'leka wywoaa jeszcze wiksz wrzaw. Amidala spojrzaa na niego, rozumiejc doskonale, dlaczego pragnie odoy gosowanie na pniej. Tego dnia o wyniku mogo przesdzi samo pojawienie si na sali cudem ocalonej pani senator z Naboo. - Ocknijcie si, senatorowie! Musicie si ockn! - zawoaa, przekrzykujc Twi'leka. - Jeeli rozprawimy si z separatystami przemoc, moemy by pewni, e odpowiedz nam tym samym! Wiele istot straci ycie, a wszystkie utrac wolno. To posunicie moe zniszczy fundamenty naszej wielkiej Republiki! Bagam was, nie poddawajcie si strachowi, ktry popycha was ku tak katastrofalnej w skutkach decyzji. Odrzucie projekt, ktry nie gwarantuje bezpieczestwa, ale oznacza jedynie wypowiedzenie wojny! Czy ktokolwiek na tej sali pragnie rozlewu krwi? Nie wierz, e tak jest! Ask Aak, Orn Free Taa i Darsana, stojcy na platformach unoszcych si wok mwnicy, wymienili nerwowe spojrzenia. Okrzyki aprobaty i sprzeciwu niosy si gromkim echem po caej sali. Fakt, i Amidala, ktra tego dnia cudem unikna mierci, opowiadaa si przeciwko stworzeniu armii, a wic i przeciwko zbrojnemu ukaraniu sprawcw zamachu, dodawa siy jej argumentom. Moda kobieta z Naboo zyskaa teraz w oczach wielu senatorw, cho przecie ju jako krlowa walczca z Federacj Handlow zaskarbia sobie wielki i powszechny szacunek. Ask Aak skin gow w stron Twi'leka. O gos poprosi Orn Free Taa. - Zgodnie z regulaminem, senat najpierw musi rozpatrzy mj wniosek o odroczenie gosowania - oznajmi. - Tak stanowi prawo! Amidala patrzya na Twi'leka, nie kryjc frustracji i zoci. Spojrzaa te bagalnie na Palpatine'a, lecz Wielki Kanclerz, mimo wspczucia, ktre emanowao z jego zatroskanej twarzy, mg jedynie wzruszy ramionami. Wszed na mwnic i unis rce, proszc o cisz. - W zwizku z pn por i niezwyk wag sprawy, ktr rozwaamy, odraczam posiedzenie senatu do jutra. Sznury pojazdw suny wolno po spowitym mgiek smogu niebie nad Coruscant. Soce stao ju nad horyzontem, zalewajc miasto ciepym bursztynowym blaskiem, lecz mimo to w wielu oknach wieowcw paliy si wiata. Potne wiee budynku Wadz Wykonawczych wznosiy si wyej ni pozostae, jakby chciay sign gwiazd. Byo w tym co symbolicznego, w przestronnych wntrzach gmachu nawet o tak wczesnej porze rozgryway si bowiem wydarzenia z udziaem postaci, ktre bilionom zwykych obywateli Republiki musiay wydawa si podobne bogom. Wielki Kanclerz Palpatin'e siedzia za biurkiem w przestronnym i gustownie urzdzonym gabinecie, spogldajc na siedzcych naprzeciw czterech Mistrzw Jedi. Przy drzwiach stali dwaj gwardzici w hemach z wizjerami i obszernych czerwonych pelerynach. - Obawiam si tego gosowania - przyzna Palpatin'e. - Jest nieuniknione - odpar Mace Windu, wysoki i muskularny mczyzna o ysej gowie i przenikliwych oczach, siedzcy obok jeszcze rolejszego Mistrza Ki-Adi- Mundi. - Niewykluczone, e rozbije pozosta cz Republiki - doda Palpatin'e. - Jeszcze nigdy nie byo tak gbokich podziaw midzy senatorami. - Niewiele spraw dorwnuje wag kwestii stworzenia armii dla Republiki - zauway Mistrz Jedi Plo Koon. Wysoki Kel-Dorianin o pomarszczonej i pofadowanej skrze gowy przypominajcej po bokach zwinite warkoczyki maej dziewczynki - mia ciemne oczy i nosi czarn mask zakrywajc doln cz twarzy. - Senatorowie s niespokojni. Uwaaj, e to najwaniejsze gosowanie w ich yciu. - Tak czy inaczej, do naprawienia jest wiele - podsumowa Yoda, najbardziej niepozorny ze wszystkich Mistrzw, a jednoczenie najpotniejszy w galaktyce. Powieki wolno zakryy jego wielkie oczy i uniosy si ponownie, uszy za obrciy si nieznacznie, wskazujc tym, ktrzy znali Mistrza, e pogrony jest w gbokiej zadumie i powica omawianym kwestiom ca uwag. - Wiele spraw przed nami ukrytych jest - doda. - Nie wiem, jak dugo jeszcze mog odkada to gosowanie, przyjaciele - powiedzia Palpatin'e. - Obawiam si, e dalsza zwoka grozi rozpadem Republiki. Do separatystw przycza si coraz wicej systemw. Mace Windu skin gow, rozumiejc dylemat Kanclerza. - A z drugiej strony, jeli dojdzie do rozstrzygnicia i przegrani postanowi si odczy... - Nie pozwol, eby istniejca od tysicy lat Republika rozpada si na dwoje! - oznajmi z moc Palpatin'e, uderzajc pici w blat wielkiego biurka. - Moje negocjacje nie mog skoczy si fiaskiem! - Jeli jednak tak si stanie, nie wystarczy Jedi do ochrony Republiki. Jestemy stranikami pokoju, nie onierzami - stwierdzi spokojnie Mace Windu. Palpatin'e oddycha gboko, prbujc zapanowa nad emocjami i raz jeszcze rozway wszystkie okolicznoci. - Mistrzu Yodo - odezwa si wreszcie i umilk, czekajc, a Jedi o zielonkawej skrze popatrzy w jego stron. - Naprawd uwaasz, e dojdzie do wojny? Yoda ponownie zamkn oczy. - Czego gorszego ni wojna obawiam si - odpar. - Znacznie gorszego. - Ale czego? - dry zaniepokojony Palpatin'e. - Mistrzu Yodo, co przeczuwasz? - zawtrowa mu Mace Windu. - Przyszoci zobaczy nie sposb - odrzek Yoda, nie unoszc powiek. - Ciemna strona wszystko spowija. Jednego tylko pewien jestem... - Oczy Yody otworzyy si gwatownie i przenikliwy wzrok przeszy niespokojne oblicze Palpatine'a. - Obowizek swj Jedi speni. Wielki Kanclerz spojrza na niego ze zdziwieniem, lecz nim zdy i odpowiedzie, na biurku pojawi si hologram, podobizna Dar Waca, l jednego z jego asystentw. - Komitet lojalistw wanie przyby, panie - odezwa si po huttasku DarWac. - Wpu ich. Hologram znikn, a Palpatin'e i czterej Jedi wstali, by zgodnie z obyczajem powita szacownych goci. Czonkowie komitetu weszli w dwch grupach: senator Padm Amidala kroczya w towarzystwie kapitana Typha, Jar Jar Binksa, dworki Dorme i majordomusa Masa Ameddy, o kilka krokw za nimi pojawili si dwaj inni senatorowie - Bail Organa z Alderaanu oraz Horox Ryyder. Zebrani wymienili zwyczajowe formuki powitalne, a Yoda czubkiem laski trci lekko zaskoczon Padm. - Silna Moc jest w tobie, pani - rzek Mistrz Jedi. - A tragedia na ldowisku straszliwa. Raduje si moje serce, e yw ci widz. - Dzikuj, Mistrzu Yodo - odpowiedziaa. Czy wiecie ju, kto stoi za tym atakiem? To pytanie sprawio, e wszystkie oczy skieroway si na Amidal i Yod. Mace Windu odchrzkn cicho i stan przed Padm. - Pani senator, nie mamy jeszcze dowodw, ale z naszych informacji wynika, e zamach mg by dzieem niezadowolonych kopaczy przyprawy z ksiycw Naboo. Pani senator spojrzaa pytajco na kapitana Typha, ktry pokrci gow, nie majc nic do dodania. Oboje widzieli, jak bardzo sfrustrowani byli kopacze na Naboo, lecz ich demonstracje wydaway si by niczym w porwnaniu z tragedi, ktra wydarzya si na ldowisku w stolicy. Padm przeniosa nieustpliwe spojrzenie na Mistrza Windu, zastanawiajc si, czy to odpowiednia chwila na ujawnienie wasnych podejrze. Wiedziaa, e wzbudziaby kontrowersje, e jej rozumowanie przeczyo logice, a jednak... - Nie twierdz, e to nieprawda - powiedziaa z wahaniem. - Ale moim zdaniem za atak odpowiada hrabia Dooku. Te sowa zaskoczyy wszystkich zebranych, a czterej Mistrzowie Jedi wymienili spojrzenia pene niedowierzania i niezadowolenia. - Wiesz przecie, pani - rzek Mace dwicznym gosem - e hrabia Dooku by Jedi. Nie mgby zabi kogo z zimn krwi. To nie ley w jego charakterze. - Jest politycznym idealist - doda Ki-Adi-Mundi - nie morderc. - Dziki stokowatej gowie cereaski Jedi przewysza wzrostem wszystkich zebranych. Fady na policzkach nadaway zamylonej twarzy Mistrza wyraz agodnoci. Yoda postuka lask o posadzk, zwracajc na siebie uwag wszystkich goci Kanclerza. Ten drobny gest rozadowa nieco narastajce napicie. - W tych mrocznych czasach nic nie jest takie, jak si nam wydaje - rzek. - Zaprzeczy jednak nie sposb, pani senator, e w miertelnym niebezpieczestwie jeste. Wielki Kanclerz Palpatin'e westchn dramatycznie i stan przy wielkim oknie, podziwiajc wit nad Coruscant. - Mistrzu Jedi - odezwa si po chwili - czy mog zaproponowa, aby senator Amidala znalaza si pod wasz opiek? - Uwaa pan, e to rozsdne posunicie akurat teraz, gdy czasy s tak niepewne, a siy Jedi tak rozproszone? - spyta senator Bail Organa, skubic schludnie przystrzyon czarn brdk. - Tysice systemw przeszo ju na stron separatystw, a wiele innych zrobi to ju wkrtce. Jedi s nasz jedyn... - Panie Kanclerzu - przerwaa mu Padm - jeeli mog zauway, nie uwaam, eby... - Sytuacja bya a tak powana - dokoczy za ni Palpatin'e. - Ale ja tak uwaam, pani senator. - Panie Kanclerzu, prosz! - zawoaa. - Nie potrzebuj wicej stranikw! Palpatin'e spojrza na ni wzrokiem nadopiekuczego ojca - gdyby ktokolwiek inny omieli si patrze na ni w ten sposb, Amidala uznaaby to spojrzenie za protekcjonalne. - Rozumiem doskonale, e dodatkowa ochrona moe ci drani, pani - zacz i umilk na moment, a potem rozpromieni si, jakby przyszo mu do gowy logiczne, kompromisowe rozwizanie. - Ale moe towarzyszy ci kto, kogo znasz, stary przyjaciel. - Umiechajc si chytrze, Palpatin'e spojrza na Mace'a Windu i Yod. - Moe mistrz Kenobi? zasugerowa, kiwajc nieznacznie gow. Umiechn si jeszcze szerzej, kiedy Mace Windu odpowiedzia mu podobnym gestem. - Moe - przytakn Jedi. - Wanie wrci z Ansion, gdzie pomaga zaegna spr graniczny. - Na pewno go pamitasz, moja pani - rzek Palpatin'e, umiechajc si z zadowoleniem, jakby sprawa bya ju zaatwiona. - Strzeg ci podczas blokady Naboo. - To nie jest konieczne, panie Kanclerzu - odpara zdecydowanie Padm, lecz mczyzna nadal umiecha si pogodnie, jakby wiedzia doskonale, jak obali argumenty upartej pani senator. - Prosz wic zrobi to dla mnie. Bd spal spokojniej. Najedlimy si dzisiaj strachu i nie mog znie myli, e moga pani zgin. Amidala westchna z rezygnacj i skina gow, a wtedy czterej Jedi wstali i ruszyli do wyjcia. - Obi-Wan zgosi si do ciebie natychmiast, pani - oznajmi na odchodnym Mace Windu. Mijajc Padm, Yoda skin na ni i szepn tak cicho, by nikt inny nie usysza jego sw. - Zbyt mao o siebie si martwisz, pani senator, a za bardzo o polityk. O niebezpieczestwie pamitaj, Padm. Pomoc nasz przyjmij. Mistrzowie opucili gabinet, a Padm Amidala jeszcze przez dug chwil wpatrywaa si w zamknite drzwi i strzegcych ich gwardzistw. Za jej plecami za, z gbi przestronnego biura Kanclerz Palpatin'e z uwag obserwowa ca scen. - Martwi mnie to, Mistrzu, e syszymy o hrabim Dooku w takich okolicznociach - rzek Mace, idc obok Yody korytarzem wiodcym do sali posiedze Rady. - Szczeglnie, e ostre sowa padaj z ust senator Amidali. Brak zaufania do Jedi, czy nawet byego Jedi, w tak trudnych czasach moe oznacza katastrof. - Zaprzeczy udziaowi Dooku w ruchu separatystw nie moemy - przypomnia Yoda. - Ani temu, e dziaa w imi swoich ideaw - odparowa Mace. - by kiedy naszym przyjacielem i nie moemy o tym zapomina. Dlatego syszc, jak jest zniesawiany, jak nazywa si go zabjc... - Tego nie powiedziano - poprawi Yoda. - Lecz ciemno nas spowija, a w ciemnoci nic nie jest tym, czym si wydaje. - Ale dlaczego hrabia Dooku miaby nastawa na ycie senator Amidali, skoro to wanie ona jest najwikszym przeciwnikiem stworzenia armii. Czy separatyci nie powinni wrcz yczy jej powodzenia? Przecie Amidala jest - cho moe niewiadomie - sprzymierzecem w ich sprawie. A moe mamy uwierzy, e pragn wojny z Republik? Yoda wspar si ciko na lasce, jakby nagle ogarno go znuenie, i powoli zamkn oczy. - Wicej si dzieje, ni dostrzec umiemy - rzek cicho. - Zachmurzona jest Moc. I to martwi mnie. Mace nic nie odpowiedzia. Hrabia Dooku nalea kiedy do najwybitniejszych Mistrzw Jedi. By szanowanym czonkiem Rady i adeptem starszych - bardziej gbokich, jak powiedzieliby niektrzy znawcy - odmian filozofii Jedi i stylw walki, a wrd nich trudnej techniki posugiwania si mieczem wietlnym. Dla caego Zakonu Jedi i dla samego Mace'a Windu odejcie Dooku byo wielkim ciosem, a jego przyczyny podobne do tych, ktrymi teraz tumaczyli swoje czyny separatyci. Hrabia uwaa, e Republika staa si zbyt rozlega i ociaa w dziaaniu, by odpowiada na potrzeby jednostek, nawet jeli tymi jednostkami byy cae systemy. Jedno nie ulegao wtpliwoci: niepokj Mace'a Windu o Dooku, podobnie jak niepokj Amidali i Palpatine'a, zwizany z poczynaniami separatystw, rs z kad chwil, poniewa wielu argumentom przeciwnikw Republiki trudno byo odmwi racji. ROZDZIA 6 wiata Coruscant gasy z wolna, zastpowane niemiaym blaskiem nielicznych gwiazd, ktrych jasno przebijaa si z trudem przez powiat otaczajc ttnice yciem miasto. Na tle nocnego nieba zwyke drapacze chmur przypominay teraz skalne monolity, a charakterystyczne konstrukcje gigantycznych wie grujcych nad miastem wyglday jak pomniki wzniesione przez szaleca. Byy dowodem buty, nic nieznaczcej wobec majestatycznej pustki kosmosu, pozostajcej poza zasigiem zwykych miertelnikw. Nawet wicher, ktry bezlitonie smaga najwysze pitra smukych gmachw, jcza aonie, jakby zwiastowa ponury, a nieuchronny los wielkiego miasta i wielkiej cywilizacji. Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker mknli turbowind na najwysze poziomy gmachu apartamentw senackich. Mistrz Jedi zastanawia si wanie nad kwestiami tak gbokimi i uniwersalnymi jak fenomen nastpstwa dnia i nocy, podczas gdy mody padawan myla o czym zupenie innym. Oto ponownie mia spotka Padm, kobiet, ktra zawadna jego sercem, gdy mia dziewi lat i od tamtej pory panowaa, w nim niepodzielnie. - Jeste niespokojny, Anakinie - zauway Obi-Wan. - Ale skd - zaprzeczy chopak nieprzekonujco. - Nie widziaem ci tak zdenerwowanego od czasu, kiedy wpadlimy do gniazda gundarkw. - Ty wpade do niego, mistrzu, a ja ci uratowaem. Nie pamitasz? - Wydawao si, e dyskretny manewr Obi-Wana odnis podany skutek: ucze i nauczyciel wybuchnli miechem, jednak kiedy umilkli, Anakin nadal by spity. - Pocisz si - powiedzia Obi-Wan. - Oddychaj gboko. Odpr si. - Nie widziaem jej od dziesiciu lat. - Odpr si, Anakinie - powtrzy mistrz. - Ona ju nie jest krlow. Drzwi rozsuny si z cichym wistem i Obi-Wan wyszed z windy. - To nie dlatego jestem taki zdenerwowany - mrukn pod nosem Anakin. Kiedy znaleli si na korytarzu, drzwi naprzeciwko otworzyy si i stan w nich Gunganin w eleganckiej, czerwono - czarnej szacie. Przez krtk chwil przygldali si sobie uwanie, po czym gungaski dyplomata - zapominajc o etykiecie - zacz podskakiwa w miejscu jak mae dziecko. - Obi! Obi! Obi! - wrzeszcza jak optany Jar Jar Binks, potrzsajc wywieszonym jzykiem i obwisymi uszami. - Moja tak si cieszy, e wasza widzie! Hurra! Obi-Wan umiechn si grzecznie, cho zdaniem Anakina wyglda na zakopotanego. Unosi agodnie rce, prbujc uspokoi podekscytowanego jegomocia. - Ja take ciesz si z tego spotkania, Jar Jar. Binks podskakiwa jak oszalay jeszcze przez chwil, nim - z wielkim trudem - zdoa si opanowa. - A to, moja si domyla, pewnie by twoja ucze - odezwa si w kocu, ochonwszy troch. Spokj nie trwa jednak dugo, poniewa kiedy przyjrza si bliej modemu padawanowi, wrzasn: - Nieeeee! Annie!? Nieeeee! May Annie?! - Jar Jar chwyci padawana za barki, odsun na odlego dugich ramion i zmierzy wzrokiem od stp do gw. - Nieeeee! Jeste taka wielgachny! Jijijiji! Annie! Moja nie wierzy! Tym razem to Anakin umiechn si z zakopotaniem, jednak z czystej uprzejmoci nie stawia oporu, kiedy rozradowany Gunganin porwa go w ramiona i ucisn z caych si, nie przestajc przy tym podskakiwa. - Cze, Jar Jar - zdoa wydusi padawan, szarpany energicznie przez Binksa, ktry uparcie skaka i w kko powtarza jego imi, na przemian z dziwacznym, jijiji". Zapewne mgby robi tak w nieskoczono, gdyby Obi-Wan nie chwyci go mocno za rami i osadzi w miejscu. - Przyszlimy porozmawia z pani senator Amidala. Moesz nas do niej zaprowadzi? Jar Jar przesta skaka i spojrza na Kenobiego, nadajc swemu kaczemu dziobowi wyraz wzgldnej powagi. - Czeka na wasza. Annie! Moja nie uwierzy! - Gunganin potrzsn gow, a potem chwyci do Anakina i pocign go za sob. Apartament urzdzono z wielkim smakiem: mikko obite krzesa i otoman ustawi ono krgiem porodku, ciany za ozdobiono gustownymi dzieami sztuki. Przy otomanie stali Dorme i kapitan Typho. Mczyzna mia na sobie zwyky, bkitny mundur z brzow, skrzan tunik na wierzchu, czarne rkawiczki oraz sztywn czapk z daszkiem z czarnej skry. Strj Dorme by jedn z tych eleganckich, cho nierzucajcych si w oczy sukien, ktre zwykle nosiy dworki z Naboo. Anakin nawet nie spojrza na tych dwoje - ca uwag skupi na trzeciej osobie znajdujcej si w pokoju: na Padm. Jeeli kiedykolwiek mia wtpliwoci, czy dziewczyna naprawd bya tak pikna, jak j zapamita, to teraz rozwiay si one bez ladu. Zachwycony wzrok padawana bdzi po drobnej, ksztatnej sylwetce i gstych, ciemnych wosach zwizanych z tyu. Marzy o tym, by zanurzy w nich twarz. Wpatrywa si w oczy Padm i chcia robi to przez ca wieczno. Spoglda na jej usta i chcia... Anakin zamkn na moment oczy i odetchn gboko. Poczu zapach, ktry trwa w jego pamici przez lata jako zapach Padm. Musia przywoa ca si woli, by kroczy z godnoci i szacunkiem za Obi- Wanem, zamiast jednym susem przemkn pokj i zamkn t mod kobiet w szalonym ucisku. - Nasza ju jestem! Patrze! - pisn Jar Jar. Nie bya to prezentacja, o jakiej marzy Obi-Wan, ale te nie spodziewa si wicej po zwariowanym Gunganinie - Te Jedi ju przyszy. - To wielka rado znowu ci widzie, pani - rzek Obi-Wan, sta- j przed pikn senator Amidala. Kryjc si za plecami mistrza, Anakin wpatrywa si w Padm, ledzc jej kady ruch. Spojrzaa na niego tylko raz i nie sprawiaa wrae-ni, e go poznaje. Padm chwycia do Obi. - Mino stanowczo zbyt wiele lat, mistrzu Kenobi... Tak si ciesz, e nasze cieki znowu si skrzyoway. Ale jednoczenie musz ci powiedzie, e, moim zdaniem, wasza obecno tutaj nie jest konieczna. - Ja za jestem pewien, e czonkowie Rady Jedi mieli swoje po- wody, by nas wezwa - odpar Obi-Wan. Padm popatrzya na niego z rezygnacj, lecz lekki grymas ustpi miejsca ciekawoci, kiedy nieco uwaniej przyjrzaa si modemu padawanowi, czekajcemu cierpliwie w cieniu nauczyciela. Zrobia krok w prawo, by stan na wprost Anakina. - Annie? - spytaa, z niedowierzaniem unoszc brwi. Umiech na ustach i bysk w jej oczach wiadczyy o tym, e nie oczekiwaa odpowiedzi - Annie - powtrzya. - Czy to moliwe? Wielkie nieba, jak ty wyrose! - zawoaa, wodzc wzrokiem po smukym ciele padawana i odchylajc gow, by spojrze mu w oczy. Anakin teraz dopiero zda sobie spraw, o ile jest od niej wyszy. Anakin by oszoomiony. Umiech Padm by teraz jeszcze cieplejszy - nie byo wtpliwoci, e uradowao j to spotkanie - lecz chopak nawet tego nie zauway - Ty te - wyksztusi. - To znaczy... chciaem powiedzie, e jeste pikniejsza ni dawniej - doda, po czym odchrzkn i wyprostowa si nieco. - znacznie nisza - zaartowa, daremnie prbujc sprawia wraenie, e panuje nad sytuacj. - To znaczy... jak na senatora. Anakin zauway, e Obi-Wan spoglda na niego z dezaprobat, ale Padm tylko potrzsna gow i rozemiaa si, rozadowujc napicie, - Och, Annie, dla mnie zawsze pozostaniesz tym maym chopcem, ktrego poznaam na Tatooine - powiedziaa. Padawan spuci wzrok z zakopotaniem spotgowanym znaczcymi spojrzeniami mistrza i kapitana Typha. Nawet miecz wietlny nie podciby mu skrzyde rw-nie skutecznie, jak ta jedna uwaga. - Nawet nie zauwaysz naszej obecnoci, pani zapewni Padm Obi-Wan. - Jestem niezmiernie wdziczny, e przyszlicie nam z pomoc, mistrzu Kenobi - odezwa si kapitan Typho. - Sytuacja jest bardziej niebezpieczna, ni pani senator jest skonna przyzna. - Nie potrzebuj liczniejszej ochrony - odpara Padm, spogldajc najpierw na oficera z Naboo, a potem na wysannika Rady. - Potrzebuj odpowiedzi. Chc wiedzie, kto prbuje mnie zabi. Wierz, e odpowied na to pytanie wie si ze sprawami najwyszej wagi dla senatu. Co si kryje za tym atakiem... - kobieta urwaa, widzc zmarszczone brwi Obi-Wana. - Jestemy tu po to, by ci chroni, pani senator, nie po to, by, wszczyna ledztwo - stwierdzi spokojnie, lecz nim przebrzmiay jego sowa, Anakin zdy im zaprzeczy. - Dowiemy si, kto prbuje ci zabi, Padm - owiadczy z naciskiem padawan. - Obiecuj ci to. Skywalker zrozumia swj bd, gdy tylko zamkn usta i spojrza na gniewn min Obi-Wana. Przygotowywa w mylach odpowied dla Padm i nie zauway, e mistrz wyjania ju istot misji zleconej im przez Rad. Spuci wzrok i nerwowo przygryz warg. - Nie przekroczymy granic naszego mandatu, mj mody padawanie! - rzek ostro Obi- Wan. - Oczywicie, chodzio mi tylko o lepsz ochron pani senator, mistrzu - powiedzia cicho Anakin. To wyjanienie brzmiao gupio nawet dla samego padawana. - Nie bdziemy kolejny raz przerabiali tego wiczenia - cign Obi-Wan. - Zacznij mnie wreszcie sucha, Anakinie. Skywalker nie mg uwierzy, e Obi-Wan upomina go nawet w obecnoci Padm. - Dlaczego? - spyta, desperacko prbujc zmieni tok dyskusji, by zachowa cho troch godnoci. - Co?! - wykrzykn Obi-Wan. Padawan wiedzia, e posun si za daleko. Nigdy nie widzia na twarzy nauczyciela takiego oburzenia. - Dlaczego dostalimy zadanie ochrony pani senator, jeli nie po to, by wytropi zabjc? - zapyta, prbujc zaagodzi sytuacj. - ochrona to zadanie dla miejscowych funkcjonariuszy suby bezpieczestwa, nie dla Jedi. Moim zdaniem, mistrzu, to oznacza, e ledztwo mieci si w ramach naszego mandatu. - Wykonamy rozkazy Rady - odparowa Obi-Wan. - A ty nauczysz si, gdzie jest twoje miejsce. - Moe dziki samej waszej obecnoci tajemnica zamachu zostanie odkryta - zasugerowaa Padm dyplomatycznie. Umiechaa si przy tym do Anakina i Obi- Wana, zachcajc ich do bardziej uprzejmej rozmowy. - A teraz, wybaczcie; udam si na spoczynek dodaa, widzc, e mczyni opanowali si nieco. Wszyscy pokonili si, kiedy Padm i Dorme opuszczay salon. Obi-Wan raz jeszcze popatrzy surowo na Anakina, a ten odwzajemni niechtne spojrzenie. - A ja si ciesz, e tu jestecie - wyzna kapitan Typho, podchodzc do goci. - Nie wiem jeszcze, o co w tym wszystkim chodzi, ale jestem pewien, e Padm Amidali nie zaszkodzi dodatkowa ochrona. Zdaje si, e wasi przyjaciele w Radzie Jedi podejrzewaj spisek kopaczy, ale ja jestem innego zdania. - Czego udao si wam dowiedzie? - spyta Anakin, nie zwaajc na ostrzegawcze spojrzenie Obi-Wana. - Bdziemy lepiej przygotowani do pilnowania pani senator, jeli dowiemy si z czym lub z kim mamy do czynienia - wyjani mistrzowi, wiedzc, e Kenobi uzna to rozumowanie za logiczne. - Wiemy niewiele - przyzna Typho. - Pani senator Amidala przewodzi frakcji sprzeciwiajcej si stworzeniu armii dla Republiki. Z determinacj dy do rozprawy z separatystami drog negocjacji, a nie si. Teraz jednak, po na szczcie nieudanym zamachu, jej przeciwnicy w senacie maj w rce jeszcze mocniejsze argumenty. - A skoro logika kae nam sdzi, e separatyci raczej nie chcieliby, eby Republika miaa siy zbrojne... - doda z namysem Obi-Wan. - Wracamy do punktu wyjcia - podsumowa Typho. - zawsze, kiedy dochodzi do podobnych incydentw, oczy wszystkich kieruj si na hrabiego Dooku i jego poplecznikw. Albo te na ktr z lojalnych wobec niego grup - doda szybko oficer, widzc zmarszczone czoo Kenobiego. - Separatyci s zamieszani w wiele zamachw w caej Republice. Nie stroni od przemocy. Dlaczego jednak mieliby wzi na cel pani senator Amidal - tego nie wie nikt. - A my nie jestemy tu po to, eby zgadywa, lecz po to, eby broni - podsumowa Obi-Wan. Ton jego wypowiedzi wskazywa jednoznacznie, e dyskusj na ten temat uwaa za zakoczon. Typho skin gow. - Rozstawi swoich ludzi na kadym pitrze, a sam bd na dole, w orodku dowodzenia. Kapitan wyszed, a Obi-Wan natychmiast zacz myszkowa po salonie i przylegajcych pomieszczeniach, prbujc wczu si w klimat tego miejsca. Anakin zrobi to samo, lecz zaprzesta poszukiwa, gdy natkn si na Jar Jar Binksa. - Moja pka z radoci, e znowu twoja widzie, Annie. - Za to ona nawet mnie nie poznaa - mrukn Anakin, spogldajc na drzwi, za ktrymi znikna Padm. - Mylaem o niej kadego dnia, odkd si rozstalimy, a ona zupenie o mnie zapomniaa. - Dlaczego twoja to mwi? - zdziwi si Jar Jar. - Widziae j - odpar enigmatycznie Anakin. - By szczliwa - zapewni go Gunganin. - Taka szczliwa moja nie widzie ona od dugi czas. A czas teraz zy, Annie. Mnstwo zy. Padawan potrzsn gow i ju mia powiedzie co jeszcze o swoich zranionych uczuciach, gdy spostrzeg zbliajcego si Obi-Wana. Przezornie wstrzyma si od komentarza. Bystry mistrz zdy jednak usysze cz rozmowy. - Znowu si skupiasz na negatywnej stronie spraw - upomnia Anakina. - Uwaaj na swoje myli. Ucieszya si ze spotkania i niech to ci wystarczy. A teraz sprawdmy systemy bezpieczestwa. Mamy sporo roboty. - Tak, mistrzu - skoni si Anakin. Pokorne sowa modego padawana niewiele miay wsplnego z tym, co dziao si w jego duszy. Padm szczotkowaa wosy, wpatrujc si w lustro niewidzcym wzrokiem. Mylami wci wracaa do spotkania z Anakinem; widziaa jego twarz i spojrzenia, ktre jej posya. Syszaa te jego sowa: "jeste pikniejsza ni dawniej" - i cho bya to prawda, Padm nie przywyka do suchania takich komplementw. Od dziecka zajmowaa si polityk, piastujc coraz wysze, bardziej eksponowane stanowiska. Wikszo mczyzn, z ktrymi miaa do czynienia, bardziej interesowaa si tym, co moe zyska dziki tej znajomoci, ni podziwianiem urody czy okazywaniem Amidali bardziej osobistych uczu. Dawniej, jako krlowa Naboo, i teraz, jako senator, Padm doskonale zdawaa sobie spraw z tego, e jest dla nich atrakcyjna, lecz nie jako kobieta, ale jako kto, kto ma wadz. Nie moga zapomnie intensywnego spojrzenia Anakina. Ale co to mogo oznacza? Widziaa go bardzo dokadnie; szczup i mocn sylwetk, twarz, ktrej wyrazisto zawsze podziwiaa, a take oczy, byszczce, figlarne i przewrotne, pene... Pragnienia? Ta myl zaskoczya Padm. Opucia ramiona i przygldaa si swojemu odbiciu, zastanawiajc si, czy jest pikna. Po dugiej chwili pokrcia gow, wmawiajc sobie, e to szalestwo. Anakin by padawanem Jedi, a Jedi powicali ycie subie Zakonowi i to przede wszystkim podziwiaa w nich Padm Amidala. Wic jak Anakin mg patrze na ni w taki sposb? Widocznie zwioda j wyobrania. A moe fantazjowaa? miejc si z samej siebie, Padm uniosa szczotk, ale zanim dotkna wosw, znowu zastyga w bezruchu. Miaa na sobie bia jedwabna koszul nocn, a w tym pokoju take znajdoway si kamery systemu bezpieczestwa. Zwykle nawet o nich nie mylaa, traktujc je jako konieczno. Podobnie jak gwardzici, towarzyszyy jej na kadym kroku. Nauczya si wic wykonywa nawet najbardziej intymne czynnoci pod ich czujnym okiem. Teraz jednak miaa wiadomo, e moe przez soczewki kamer obserwuje j mody Jedi. ROZDZIA 7 owca nagrd ubrany w szary, zniszczony i osmalony strzaami z blasterw - lecz wci niezawodny - pancerz, sta na gzymsie, ponad sto piter nad poziomem ulic Coruscant. Hem owcy take by szary, ozdobiony niebieskim pasem biegncym wzdu wizjera i w d, a do podbrdka. Wska pka - jeli wzi pod uwag silny wiatr i du wysoko - sprawiaa wraenie do niebezpiecznego miejsca, lecz osobnikowi tak zwinnemu i wytrenowanemu jak Jango, utrzymanie si na niej nie sprawiao najmniejszych trudnoci. Dokadnie o umwionej porze w pobliu gzymsu zatrzyma si niewielki migacz. Wsplniczka Jango, Zam Weseli, skina gow i przeskoczya na wsk pk przed ekranem mienicym si barwami reklam. Doln cz jej twarzy zakrywa dugi czerwony welon, lecz nie by to przejaw hodowania najnowszej modzie. Podobnie jak wszystkie elementy, ktre skaday si na jej ekwipunek - od blastera, przez zbroj, a po kolekcj ukrytej broni - welon Zam mia praktyczne zastosowanie: ukrywa cechy waciwe przedstawicielom rasy Clawdite. A tacy, z oczywistych powodw, nie cieszyli si powszechnym zaufaniem. - Wiesz ju, e si nie udao? - spyta Jango. - Kazae mi zabi tych ze statku z Naboo - odrzeka Zam. - Zaatakowaam statek, ale uyli sobowtra. Wszyscy, ktrzy byli na pokadzie, zginli. Jango spojrza na ni z krzywym umieszkiem. - Tym razem musimy sprbowa czego subtelniejszego. Mj klient si niecierpliwi. Nie moemy sobie pozwoli na drugi bd. - To powiedziawszy, owca wrczy wsplniczce przezroczysty, trzydziesto-centymetrowy cylinder, w ktrym wiy si dwa podobne do krocionogw stworzenia. - Kouhuny - wyjani. - bardzo jadowite. Zam Wesel podniosa tub nieco wyej, by z bliska przyjrze si maym mordercom. Jej oczy byszczay podnieceniem, koci policzkowe uniosy si ku grze, gdy szczki rozsuny si szeroko pod oson welonu. Zam spojrzaa na Jango i skina gow. Pewien, e zrozumiaa polecenie, Jango ruszy w stron migacza. Zanim do niego wsiad, zatrzyma si na moment i spojrza na zabj-czyni. - Tym razem adnych bdw - przypomnia. Clawdite zasalutowaa, przykadajc cylinder z jadowitymi kouhunami do czoa. - I zrb ze sob porzdek - dorzuci Jango na odchodnym. Zam Weseli skierowaa si ku swemu pojazdowi, woln rk zdejmujc welon. Gdy podnosia lekki materia, jej twarz zacza si zmienia: usta zwziy si, a oczy zagbiy w ksztatnych oczodoach, po fadach na czole nie pozosta za nawet lad. Zanim wsuna welon do kieszeni, bya ju zgrabn, atrakcyjn kobiet o ciemnych, zmysowych oczach. Nawet strj lea na niej bez zarzutu. Siedzcy w migaczu Jango skin gow z aprobat i odlecia. Musia przyzna, e jako Clawdite, odmieniec, Zam Weseli miaa przewag nad innymi specjalistami w swoim fachu. Wielka witynia Jedi wznosia si porodku rozlegej rwniny. W przeciwiestwie do wikszoci budowli na Coruscant - prostych i praktycznych - bya prawdziwym dzieem sztuki, ozdobionym kolumnadami i przycigajcym wzrok mikkimi, agodnymi liniami detali. Nie brakowao wok niej piknych reliefw i rzeb ustawionych tak, by wiato wydobywao z nich zagadkowe pcienie. Wntrze wityni zaprojektowano z myl o skupieniu i medytacji; korytarze miay zachca do wdrwek i poszukiwa, a niezliczone komnaty - do zadawania pyta i znajdowania odpowiedzi. Sztuka bowiem bya integraln czci ycia Jedi, tak jak szkolenie w technikach walki. Wielu rycerzy uwaao j za cznik z tajemnicami Mocy, tote rzeby i portrety zdobice ciany sal byy czym wicej, ni tylko podobiznami - byy artystyczn interpretacj tego, co reprezentowali sob wielcy Jedi. Czyst form przedstawiay to, co dawni i teraniejsi Mistrzowie ubierali w sowa. Mace Windu i Yoda kroczyli wolno jednym z korytarzy o wypolerowanej posadzce i bogato ozdobionych cianach. Lampy rzucay sab powiat, za to w oddali wida byo rzsicie owietlon sal. - Dlaczego nie przewidzielimy tego ataku na pani senator? - zastanawia si Mace, krcc gow. - Gdybymy byli czujni, domylilibymy si, e co takiego nastpi. - Zakcenie w polu Mocy przyszo nam zasania - odpar zmczony Yoda. Mace dobrze zna przyczyn jego znuenia. - Przepowiednia si sprawdza. Ciemna strona ronie w si. - I tylko ci, ktrzy do niej si zwrcili, przyszo przewidzie mog- uzupeni Yoda. - Tylko dotykajc ciemnej strony, przejrze moemy. Mace przez dug chwil zastanawia si nad sowami Mistrza. Podr ku krawdzi ciemnej strony bya cik prb, jednak jeszcze bardziej zatrwaajce byo to, e Yoda sdzi, i zakcenie w polu Mocy, ktre wyczuwali ju wszyscy Jedi, miao rdo w rosncej potdze ciemnej strony. - Mino dziesi lat, a Sithowie wci si nie ujawniaj - zauway Mace, wymawiajc na gos imi najwikszych wrogw, o ktrych Jedi woleli nawet nie myle. Niejeden raz rycerze Jedi byli przekonani, e udao im si wytpi Sithw, e nie pozosta po nich nawet zgniy fetor. Take i teraz z chci zanegowaliby istnienie tajemniczych adeptw ciemnej strony. Niestety, nie mogli. Nikt nie wtpi, e ten, kto przed dziesicioma laty zabi na Naboo Qui-Gon Jinna, by Lordem Sithw. - Sdzisz, e to Sithowie s rdem zakcenia Mocy? - upewni si Mace. - S - odpar zrezygnowany Yoda. - ego pewien jestem. Mwi o przepowiedni, zgodnie z ktr Ciemna Strona pewnego dnia osignie wielk potg, a jednoczenie narodzi si ten, kto przywrci rwnowag Mocy w galaktyce. Ten wybraniec trafi ju do szeregw rycerzy Jedi. - Uwaasz, e ucze Obi-Wana bdzie w stanie przywrci rwnowag Mocy? - spyta Mace. Yoda zatrzyma si i wolno unis gow, by spojrze na ciemnoskrego Mistrza. Mieszane uczucia, ktre maloway si na pomarszczonej twarzy przypomniay Mace'owi, e tak naprawd nikt nie wie do koca, co miao oznacza owo "przywrcenie rwnowagi". - Pod warunkiem, e za swoim przeznaczeniem poday - odrzek Yoda. Odpowied zawieraa w sobie rwnie wielk doz niepewnoci, jak samo pytanie. Obaj Mistrzowie rozumieli jednak, e tam, gdzie - w sensie emocjonalnym, nie fizycznym - przynajmniej niektrzy Jedi bd musieli dotrze w poszukiwaniu prawdy, czeka ich bdzie prba, ktra zweryfikuje granice wraliwoci i moliwoci kadego z nich. Yoda i Mace Windu ruszyli dalej, a kady z nich zastanawia si na zowieszczymi sowami, ktre wypowiedzia Yoda: "Tylko dotykajc ciemnej strony, przejrze moemy". ROZDZIA 8 Sygna u wejcia nie zaskoczy Padm; przeczuwaa, e gdy tylko nadarzy si okazja, Anakin przyjdzie z ni porozmawia. Zatrzymaa si jednak w poowie drogi do drzwi i po krtkim namyle wrcia po ubranie, doszedszy do wniosku, e koszula nocna jest zbyt odwanym strojem. Padm Amidala bya zdziwiona swoj reakcj nigdy nie bya szczeglnie wstydliwa. Jednak, otworzya drzwi dopiero wtedy, gdy si ubraa. Stana twarz w twarz z Anakinem Skywalkerem. - Witaj - powiedzia padawan, z trudem apic oddech. - Wszystko w porzdku? Anakin zajkn si, nim odpowiedzia. - O, tak... - bkn wreszcie. - Tak... mj mistrz zjecha na niszy poziom, eby sprawdzi zabezpieczenia u kapitana Typha. Jest cicho i spokojnie. - Wygldasz na zawiedzionego. Anakin rozemia si z zakopotaniem. - Nie podoba ci si to zajcie - przypomniaa Padm. - Nie chciabym teraz by w adnym innym miejscu galaktyki - zapewni padawan. Tym razem to Padm zachichotaa z zaenowaniem. - Ale ten... bezwad... - podsuna. Anakin przytakn ruchem gowy. - Powinnimy szuka zabjcy bardziej zdecydowanie - powiedzia z naciskiem. - Siedzc i czekajc, a prosimy si o katastrof. - Mistrz Kenobi jest innego zdania. Mistrz Kenobi jest zbyt posuszny - stwierdzi Anakin. - Nawet nie prbuje robi tego, o co nie poprosi go Rada Jedi. Padm spojrzaa z ukosa na porywczego padawana. Czy dyscyplina nie bya podstawow cech, ktr wpajano rycerzom Jedi? Czy nie powinni przestrzega zalece Kodeksu i regu Zakonu? - Mistrz Kenobi nie jest podobny do swojego nauczyciela - doda Anakin. - Mistrz Qui-Gon rozumia, e trzeba myle samodzielnie i wykazywa inicjatyw; inaczej nie zabraby mnie z Tatooine. - A ty jeste do niego podobny? - odgada Padm. - Wypeniam swoje obowizki, ale domagam si swobody, eby wykona zadanie do koca. - Domagasz si? Anakin umiechn si i wzruszy ramionami. - Powiedzmy, e prosz. - A kiedy nie dostajesz tego, czego pragniesz? - indagowaa Padm z domylnym umiechem, cho w gbi serca liczya na powan odpowied. - Robi wszystko, eby rozwiza problem, ktry przede mn staje. - Anakin nie zamierza zbyt wiele o sobie opowiada. - I dlatego siedzenie w ssiednim pokoju i pilnowanie mnie wydaje ci si mao interesujce. - Moglibymy robi znacznie ciekawsze rzeczy - odrzek Anakin. Jego sowa zabrzmiay na tyle dwuznacznie, e zaintrygowana Padm cianiej otulia si szat. - Jeeli zapiemy zabjc, moe uda si dotrze do zleceniodawcy - wyjani, pospiesznie kierujc rozmow na mniej osobiste tory. - tedy ty bdziesz bezpieczniejsza, a nasze zadanie - znacznie atwiejsze Padm prbowaa rozszyfrowa intencje Anakina. Zaskakiwa j kadym sowem - by przecie padawanem Jedi - cho z drugiej strony, kiedy patrzya w ogie, ktry pali si w jego bkitnych oczach, przestawaa si dziwi temu, co mwi. Widziaa w jego oczach zapowied kopotw i burz emocji. Widziaa take obietnic wytropienia tego, kto czyha na jej ycie. Obi-Wan Kenobi z wahaniem wyszed z turbowindy, uwanie rozgldajc si na wszystkie strony. Zauway dwch gwardzistw w penej gotowoci i z zadowoleniem skin gow w ich stron. Kade pitro gmachu byo strzeone w podobny sposb, tu za, w ssiedztwie apartamentu Amidali, kordon ochronny by wyjtkowo szczelny. Kapitan Typho dosta do dyspozycji wielu onierzy i rozmieci ich w rozsdny sposb, tworzc - zdaniem Obi-Wana - najlepszy system obrony, jaki mona byo stworzy. Mistrz Jedi cieszy si z tego, bo starania oficera z Naboo ogromnie uatwiay mu zadanie. Lecz Obi-Wan Kenobi nie by spokojny. Kapitan Typho zda mu szczegow relacj z ataku na statek senatorski z Naboo. Biorc pod uwag to, jak liczne rodki ostronoci powzito w zwizku z przybyciem Amidali - zgoszono kilka faszywych tras podejcia do ldowiska, zaangaowano wiele myliwcw zdalnej ochrony, zarwno republikaskich, jak i z Naboo, a trzy maszyny bez przerwy towarzyszyy jachtowi - zabjcw, ktrzy dokonali tak trudnego ataku nie wolno byo lekceway. Nie ulegao wtpliwoci, i byli wietnie przygotowani i mieli wysoko postawionych protektorw. Najprawdopodobniej byli te uparci. Jednak zamach na senator Amidal przebywajc w tym budynku wymagaby zaangaowania caej armii. Obi-Wan raz jeszcze skin gow w stron gwardzistw, obszed cae pitro i wrci do turbowindy. Padm odetchna gboko. Anakin przed chwil opuci jej pokj, lecz wci miaa przed oczami jego twarz. W wyobrani widziaa ju swoj siostr, Sol, i syszaa jej nieustanne drwiny. Senator Amidala otrzsna si z niedorzecznych myli o Soli i Anakinie. Machna rk w stron R2-D2 stojcego cierpliwie pod cian. - Wycz - polecia. May robot odpowiedzia trwoliwym "ooooo". - miao, Artoo. Nic si nie stanie. Pilnuj nas. R2-D2 znw pisn niespokojnie, ale posusznie wycign manipulator w stron panelu systemu bezpieczestwa. Padm jeszcze raz spojrzaa na drzwi, przypominajc sobie zarys smukej postaci Anakina, modego Jedi, jej obrocy. Widziaa jego niebieskie oczy tak wyranie, jakby sta jeszcze przed ni. Oczy pene pasji, obserwujce j z wiksz uwag ni jakakolwiek kamera. Anakin sta w salonie apartamentu Padm, chonc otaczajc go cisz sprzyjajc nawizaniu mentalnej cznoci z subtelnym krlestwem Mocy. Padawan wyczuwa wok siebie wszystkie formy ycia, l dokadnie tak, jakby rejestrowa ich obecno picioma fizycznymi zmysami. Mia zamknite oczy, lecz mimo to widzia wszystko, co dziao si l w najbliszym otoczeniu i czu kade zakcenie w polu Mocy. Powieki Anakina uniosy si nagle, wzrok byskawicznie omit cae pomieszczenie, a rka omal nie wyszarpna z zatrzasku rkojeci wietlnego miecza. Zatrzymaa si jednak w p drogi, kiedy drzwi rozsuny si cicho i do salonu wszed mistrz Kenobi. Obi-Wan rozejrza si ciekawie, nim zatrzyma wzrok na Anakinie. - Kapitan Typho ma na dole wystarczajco siln grup stranikw -| powiedzia. Nie przeniknie si aden zabjca. Zauwaye co? Cicho tu jak w grobowcu - odpar Anakin. - Nie podoba mi si | to czekanie, a co si jej stanie. Obi-Wan pokrci z rezygnacj gow, rozmylajc o tym, do czego zdolny jest jego ucze. Wyj zza pasa skaner i spojrza na ekran. Anakin nie mia kopotw z odczytaniem uczu malujcych si na jego twarzy - od zaciekawienia, przez zdziwienie, a po trosk. Wiedzia, e mistrz widzi na wywietlaczu cz sypialni Padm; drzwi wejciowe oraz stojcego pod cian Artoo. Mistrz Jedi spojrza pytajco na Anakina. - Padm... pani senator Amidala zasonia obiektyw kamery -| wyjani padawan. - Chyba nie chciaa, ebym j podglda. Twarz Obi-Wana staa. - Co ona sobie wyobraa? Jej bezpieczestwo jest najwaniejsze, a ona naraa... - Zaprogramowaa Artoo, eby zawiadomi nas, jeli pojawi si jaki intruz - powiedzia Anakin, starajc si uspokoi Obi-Wana. - Intruz nie jest moim najwikszym zmartwieniem - odparowa Obi-Wan. - W kadym razie nie tylko on. Istnieje wiele sposobw, w jakie mona zabi pani senator. - Wiem, ale przecie chcemy te schwyta zabjc - odpar Anakin z naciskiem, eby nie powiedzie: uporem. - Prawda, mistrzu? - Uywasz jej w charakterze przynty? - spyta z niedowierzaniem Obi-Wan, wlepiajc w ucznia zdumione spojrzenie. - To by jej pomys - zaprotestowa Anakin, lecz ton, jakim to powiedzia, zdradza, i plan bardzo mu si podoba. - Bez obaw. Nic si jej nie stanie. Wyczuwam wszystko, co dzieje si w ssiednim pokoju, Zaufaj mi. - To zbyt ryzykowne - odrzek z wyrzutem Obi-Wan. - Poza tym, twoje zmysy nie s jeszcze wystarczajco wyostrzone, mj mody uczniu. - A twoje s? Obi-Wan umiechn si chytrze. - Moliwe... Anakin take si umiechn, skin gow i znowu zamkn oczy, zanurzajc si. w wiecie Mocy i kierujc uwag ku picej Padm. aowa, e nie moe spojrze na ni naprawd, zobaczy agodnego falowania piersi, usysze cichego oddechu, poczu zapachu wosw, gadkoci skry i sodyczy jej ust. Na razie jednak musia zadowoli si wyczuwaniem jej energii yciowej w polu Mocy. Zalaa go fala ciepa. Padm nia o Anakinie. Ujrzaa scen zajadej walki, dokadnie takiej, jak spodziewaa si zobaczy w senacie: wrzaski, wymachiwanie piciami, groby i gono wyraane sprzeciwy. Obserwujc to wszystko, czua jedynie znuenie. Lecz Anakin by przy niej. Sen zmieni si w koszmar, kiedy jej ladem pody niewidoczny zabjca, raz po raz posyajcy w stron ofiary byskawice blasterowych strzaw. Padm czua, e jej stopy staj si cikie, jakby grzzy w gbokim, gstym mule. Anakin min j w biegu, wymachujc mieczem wietlnym i odbijajc strzay. Padm poruszya si niespokojnie i jkna cicho. Osoba wybawiciela niepokoia j rwnie mocno, jak obecno zabjcy. Nie obudzia si jednak, a jedynie uniosa lekko gow i na moment otworzya oczy, po czym znowu zatopia twarz w mikkiej poduszce. Nie dostrzega wic maego, krgego robota sondujcego unoszcego si za przesonitym aluzjami oknem. Nie widziaa take manipulatorw, ktre wysuny si z korpusu robota i przykleiy do szyby, ani iskier, gdy automat wyczy system alarmowy apartamentu. Nie moga te zauway wikszego ramienia, ktre wycio otwr w okiennej tafli, ani usysze cichego chrzstu towarzyszcego usuwaniu okrgego fragmentu szyby. W korpusie R2-D2, stojcego przy drzwiach sypialni, zapaliy si lampki kontrolne. Robot gwizdn cicho, obracajc kopuk i skanujc wntrze pokoju. Niczego jednak nie wykry i wyczy si po paru sekundach. Z metalowego korpusu robota sondujcego wysuna si w kierunku wycitego otworu niewielka tuba. Do sypialni Padm wpezy dwa kohuny - biaawe, wijce si stworzenia o niezliczonych czarnych odnach i gronie wygldajcych szczypcach. Jednak to nie szczypce byy ich najsilniejsz broni; prawdziwe niebezpieczestwo stanowiy ociekajce jadem da na przeciwlegych kocach ich cia. miercionone istoty przecisny si przez aluzje i ruszyy w stron picej Amidali. - Wygldasz na zmczonego - odezwa si Obi-Wan do Anakina ssiednim pokoju. Stojcy nieruchomo padawan otworzy oczy, budzc si z medytacyjnego transu. Mina krtka chwila, nim dotary do niego sowa mistrza. Wzruszy lekko ramionami, ale nie zaprzeczy. - Ostatnio nie sypiam najlepiej. Dla Obi-Wana nie bya to adna nowina. - Z powodu matki? - spyta. - Sam nie wiem, dlaczego wci mi si ni - odrzek Anakin. - kiedy widziaem j ostatnio, byem bardzo may. Twoja mio do niej bya i jest gboka - oceni Obi-Wan. - nie widz w tym powodu do rozpaczy. - Ale to co wicej ni tylko... - zacz chopak, ale urwa w p zdania, westchn ciko i pokrci gow. - Czy to sny, czy moe wizje? Obrazy tego, co byo, czy przepowiednie tego, co bdzie? - A moe jednak tylko sny? - dopowiedzia Obi-Wan, umiechajc si agodnie. - Nie kady sen jest przeczuciem, wizj czy innym mistycznym dowiadczeniem. Niektre s po prostu... snami. Nawet Jedi miewaj sny, mody padawanie. Anakin nie wyglda na usatysfakcjonowanego t odpowiedzi. Raz jeszcze potrzsn gow. - A sny z czasem mijaj - dokoczy mistrz. - Wolabym, eby nia mi si Padm - odpar Anakin, umiechajc si szelmowsko. - Sama jej obecno jest... odurzajca. Obi-Wan zmarszczy gronie brwi. - Uwaaj na swoje myli, Anakinie - upomnia go stanowczo. - one ci zdradzaj. Pamitaj, e czy ci wi z Zakonem Jedi - wi, ktr nieatwo zerwa - a stanowisko Jedi w sprawie takich zwizkw jest jasne i niezmienne: s zakazane. - Kenobi parskn lekcewaco, spogldajc w stron drzwi do sypialni Padm. - poza tym nie zapominaj, e ona jest politykiem, a im nie wolno ufa. - Nie jest taka jak inni w senacie, mistrzu - zaprotestowa z zapaem Anakin. Obi-Wan spojrza na niego przenikliwie. - Z mojego dowiadczenia wynika jednoznacznie, e senatorowie skupiaj si tylko na jednym rodzaju dziaalnoci: na zadowalaniu sponsorw swoich kampanii wyborczych. I zawsze s skonni zapomina o urokach demokracji, eby zdoby dodatkowe fundusze. - Mistrzu, nie rb mi kolejnego wykadu - wtrci bagalnie Anakin, wzdychajc gboko. Nie pierwszy raz mistrz dzieli si z nim swoimi pogldami. -- A przynajmniej nie o ekonomii ani polityce. - Obi-Wan zdecydowanie nie nalea do mionikw ycia politycznego Republiki. Kenobi mimo wszystko chcia doda co jeszcze, lecz Anakin znowu wpad mu w sowo. - Prosz, mistrzu powiedzia z naciskiem. - Zreszt to tylko uoglnienia. Wiem, e Padm... - Senator Amidala - poprawi Obi-Wan. - ...nie jest taka - dokoczy padawan. - Kanclerz chyba take nie jest skorumpowany. - Palpatin'e jest politykiem. Zauwayem, e bardzo sprytnie po-trafi gra na namitnociach i uprzedzeniach niektrych senatorw. - Moim zdaniem, to dobry czowiek - odpar Anakin. - Mj instynkt podpowiada mi pozytywne... Padawan urwa, a w oczach pojawio si zdumienie. - Ja te to poczuem - szepn Obi-Wan i obaj Jedi pucili si biegiem w stron sypialni. Kouhuny pezy wolno ku odsonitej szyi picej Padm, z oywieniem szczkajc szczypcami. - Wee ooooo! - zawy R2-D2, nagle wyczuwajc niebezpieczestwo, po czym skierowa reflektor wprost na posanie, idealnie owietlajc cel dla Obi-Wana i Anakina, ktrzy wanie wpadli do pokoju. Padm ockna si i z przeraeniem spojrzaa na dwie wijce si istoty, ktre z sykiem unosiy si tu przed jej twarz. Trwao to tylko chwil, gdy dwa precyzyjne cicia miecza wietlnego, wyprowadzone przez Anakina tu nad mikk pociel, przepoowiy ich smuke ciaa. - Robot sondujcy! - krzykn Obi-Wan i rzuci si w stron okna, l za ktrym unosi si w powietrzu robot zabjca, w popiechu chowajcy liczne chwytaki i manipulatory. Jedi skoczy wprost na aluzje i rozbijajc na kawaki tafl szyby, porwa je ze sob. Sign po Moc, by wyduy lot i pochwyci korpus wycofujcego si robota. Automat zacz spada, lecz jego ukad napdowy szybko skompensowa zmian masy i ustabilizowa lot. Maszyna zawisa wraz z nieproszonym gociem na wysokoci stu piter nad ziemi. A potem odpyna w dal, unoszc Obi-Wana ze sob. - Anakinie? - zawoaa cicho Padm. Intensywne spojrzenie jego bkitnych oczu sprawio, e bezwiednie podcigna kodr pod sam brod. - Zosta tu! - rozkaza Anakin. - Artoo, pilnuj jej! - doda i popdzi do drzwi. Omal nie zderzy si w nich z kapitanem Typhem, dwoma gwardzistami i Dorme'em, ktrzy nadbiegali z przeciwka. - Zajmijcie si ni! - zawoa i, nie wdajc si w szczegowe wy- janienia, biegiem min ochron, zmierzajc do turbowindy. Robot sondujcy, ktry nie by pozbawiony mechanizmw obronnych, raz po raz otacza pancerz byskawicami wyadowa elektrycznych bolenie ksajcych rce Obi-Wana. Rycerz Jedi zacisn zby. Nie mia wyboru. Wiedzia, e nie powinien patrze w d, zrobi to jednak i daleko, daleko w dole zobaczy ttnice yciem ulice miasta. Kolejne mocne wyadowanie omal nie posao go w d, ku ludzkiemu mrowisku. Jedi sign bez zastanowienia do przewodu zasilajcego i wyrwa go mocnym szarpniciem. Niebieskawe uki elektryczne znikny. Wraz z nimi jednak zniko zasilanie ukadu napdowego, ktry utrzymywa robota w powietrzu. Spadali jak kamienie, a wiata mijanych piter tworzyy wok nich rozmazane smugi. - Niedobrze, niedobrze! - powtarza Obi-Wan, gorczkowo prbujc wetkn zcze mocy na miejsce. Udao mu si i wiata robota sondujcego ponownie zapony zowieszczym blaskiem. Automat podj przerwany lot, lecz nie prbowa ju pozby si wroga, rac go prdem, za to nieustannie stara si strzsn z siebie upartego czowieka. Anakin nie mia zamiaru czeka na turbowind. Wyj miecz i jednym celnym ciciem otworzy drzwi. Kabiny nie byo. Padawan nie zastanawia si nawet, czy pojechaa w d, czy te na gr: po prostu skoczy do szybu i zapa si jednej z pionowych szyn. Zaparszy si o ni stop, zacz zjeda spiralnym ruchem, jednoczenie prbujc przypomnie sobie rozkad budynku, a szczeglnie to, gdzie znajduj si garae. Nagle szsty zmys - a moe raczej zakcenie Mocy - ostrzeg go o zbliajcym si niebezpieczestwie. - Rany! - wrzasn Anakin, spogldajc w d, na kabin turbowindy mknc wprost na niego. Przylgn do metalowej prowadnicy i skierowa otwart do ku rozpdzonej windzie. Posa potn dawk Mocy, lecz nie po to, by zatrzyma kabin, ale po to, by odepchn si od niej i polecie w gr szybu. Unis si wystarczajco szybko, by zmieni pozycj i w miar mikko wyldowa na dachu turbowindy. Znowu sign po miecz i wbi wietlist kling w zamek wazu. Nie zwaajc na paniczne krzyki pasaerw, unis klap, wyczy bro i chwyciwszy si krawdzi otworu, z efektownym przewrotem wskoczy do rodka. - Poziom garay? - rzuci pytajco w stron pary oszoomionych senatorw, Sullustanina i czowieka. - Czterdzieci siedem! - odpowiedzia natychmiast wyszy. - Za pno - doda niepozorny Sullustanin, wskazujc na byskawicznie zmieniajce si wskazania wywietlacza. - Nastpny jest na szedziesitym ktrym... - zacz senator, ale Anakin nie sucha. Hukn pici w klawisz hamulca, a kiedy winda nie stana, ponownie skorzysta z Mocy, sigajc bezporednio do mechanizmw spowalniajcych bieg kabiny i naciskajc na nie z caej siy. Winda stana, jakby uderzya w niewidzialn barier, a wszyscy trzej pasaerowie unieli si w powietrze. Ldowanie Sullustanina byo raczej twarde. Anakin zacz tuc pici w drzwi i krzycze, by kto je otworzy. Opanowa si, czujc na ramieniu czyj do. To wyszy z dwch senatorw uniesionym w gr palcem nakazywa niecierpliwemu Jedi zaczeka. Pasaer wcisn wyranie oznaczony klawisz na panelu sterujcym i drzwi turbowindy rozsuny si posusznie. Anakin wzruszy ramionami i umiechn si z zakopotaniem, po czym pad na podog i wsun si w szczelin pod stropem oddzielajcym dwa poziomy korytarza. Bieg jak szalony, najpierw w lewo, potem w prawo, nim dostrzeg balkon przylegajcy do hangaru maszyn. Popdzi w jego stron, przeskoczy przez balustrad i wyldowa pord rwno zaparkowanych migaczy. Jeden z nich, ty, o smukym dziobie, by otwarty. Padawan wskoczy do rodka, uruchomi silnik i z ogromn prdkoci wystartowa z platformy, kierujc maszyn ku strumieniom pojazdw przepywajcym po niebie w rnych kierunkach. Nabierajc wysokoci, zastanawia si gorczkowo nad tym, dokd waciwie powinien lecie. Po ktrej stronie budynku si znajduje? Gdzie jest okno, przez ktre wyskoczy Obi-Wan? Jaki kurs obra umykajcy robot? Rozwaywszy wszystkie moliwoci, ucze Jedi doszed do wniosku, e tylko dwie rzeczy mog naprowadzi go na lad nauczyciela: gupie szczcie albo... Padawan zagbi si w Moc, poszukujc w niej sygnau, ktry mg-by zidentyfikowa jako emanacj umysu swojego mistrza. Zam Weseli opara si o burt migacza, niecierpliwie bbnic palcami w rkawicach o dach starego pojazdu. Miaa na gowie za duy purpurowy hem, z wskim, prostoktnym otworem, przez ktry wida byo jej oczy. Metal zasania domniemane pikno jej twarzy, za to doskonale dopasowany kombinezon podkrela kad krgo kobiecego ciaa. Zam zazwyczaj nie zastanawiaa si nad swoim wygldem; zreszt akurat w tej misji nie miao znaczenia to, czy wyrnia si z tumu, ale to, e potrafi wtopi si we i znikn. Zdarzay si jednak i takie zadania, w ktrych jej pozornie kobiecy wdzik okazywa si bardzo pomocny: zbliaa si wtedy do celu, wykorzystujc oczywist sabo mczyzn. Ale tym razem wdzik nie mg jej pomc i Zam dobrze o tym wiedziaa. Zlecono jej zamordowanie senator, doskonale strzeonej przez bezgranicznie oddan gwardi, ktrej czonkowie byli gotowi broni jej jak wasnego dziecka. Zam zastanawiaa si nawet, czym ta moda kobieta cigna na swoj gow gniew jej zleceniodawcw. Jednak jako zawodowy zabjca, Zam nie pozwalaa sobie na zbyt gbokie analizowanie takich kwestii. To nie naleao do jej obowizkw. Nie zamierzaa by stranikiem niczyjej moralnoci; nie chciaa rozstrzyga o tym, czy staje si narzdziem sprawiedliwoci, czy zbrodni. Bya narzdziem, dziaaa jak maszyna. Bya wykonawc woli swoich pracodawcw i niczym wicej. Skoro wic Jango zleci jej zabicie Amidali, zamierzaa to zrobi, a potem wrci po zapat i zaj si nowymi zadaniami. Jej plan by prosty i logiczny. Zam dugo nie moga uwierzy, e adunek wybuchowy, ktry podoya na ldowisku, nie speni swego zadania. Wzia sobie t lekcj do serca - zrozumiaa, e nieatwo bdzie obnay i wykorzysta saboci senator Amidali. Kobieta odmieniec rbna pici w dach migacza. Nie cierpiaa tych rzadkich na szczcie sytuacji, kiedy bya zmuszona korzysta z pomocy robotw: bezduszne maszyny pozbawiay j przyjemnoci osobistego wykonania zlecenia. Teraz jednak w otoczeniu Amidali pojawili si Jedi, a Zam Weseli, ktra znaa ich tylko z plotek, jako nie miaa ochoty wdawa si w walk z ktrym z tych fanatykw. Spojrzawszy na czasomierz wbudowany w desk rozdzielcz migacza, ponuro skina gow. O tej porze zadanie powinno ju by wykonane. Jadowite kouhuny zostay dostarczone na miejsce, a najmniejsze zadrapanie pokrytym trucizn dem ktrego z nich oznaczao szybk mier ofiary. Zam wyprostowaa si nagle, tknita niemiym przeczuciem. Najpierw usyszaa krzyk - zaskoczenia lub blu - a kiedy rozejrzaa si dokoa, jej ukryte za wizjerem hemu oczy rozszerzyy si ze zdumienia. Wpatrywaa si przez chwil w robota zabjc, ktrego osobicie programowaa, a ktry teraz kluczy midzy strzelistymi budynkami z mczyzn w szatach Jedi uczepionym jego korpusu. Szybko zapanowaa nad strachem i umiechna si szeroko, widzc, jak automat prbuje si broni. Rozpdzony robot sondujcy uderzy w cian drapacza chmur, nieomal strcajc upartego Jedi. Kiedy zorientowa si, e to nie wystarczyo, zanurkowa midzy sznury pojazdw i ustawi si za jednym ze migaczy, tu pod otworem wydechowym. Jedi wi si i szarpa na wszystkie strony, jakim cudem unikajc strumienia gorcych gazw. Robot zmieni taktyk: skrci, prbujc przelecie tu nad dachem jednego z budynkw. Zam podziwiaa to widowisko szeroko otwartymi oczami. Bya pod wraeniem umiejtnoci rycerza Jedi, ktry nie da si zmiady o krawd gmachu, ale w ostatniej chwili podcign si wyej i pocz biec po dachu za suncym szybko robotem. By naprawd dobry! Dla pewnej siebie owczyni nagrd byo bardzo interesujce widowisko, ale musiaa dziaa. Pochylia si i wyja z kabiny migacza dugi karabin blasterowy. Wycelowawszy spokojnie, posaa w powietrze seri byskawic, ktre przemkny obok robota i walczcego o ycie Jedi. Zam uniosa gow znad celownika, zszokowana faktem, i przeciwnik zdoa jakim cudem unikn strzaw lub - jak podejrzewaa - odbi je, uywajc mocy Jedi. - Sprbuj zablokowa co takiego - mrukna owczyni, unoszc karabin po raz drugi. Wymierzya w pier mczyzny, lecz po namyle uniosa nieco luf i nacisna spust. Robot sondujcy eksplodowa. Jedi run w d i znikn z celownika. Zam westchna cicho i wzruszya ramionami przekonana, e warto byo powici automat dla takiego widowiska. A take dla zwycistwa, pomylaa z nadziej. Jeeli pani senator Amidala ley teraz martwa, to cena robota bya zaiste nic nieznaczc kwot; honorarium, ktre obiecano owczyni za wykonanie zlecenia, przekraczao jej najmielsze marzenia. Kobieta odmieniec wsuna karabin do kabiny migacza, sama za pochylia si nisko i wlizgna na fotel pilota, by czym prdzej znale si na ruchliwych szlakach komunikacyjnych Coruscant. Obi-Wan spada i krzycza. Dziesi piter. Dwadziecia. Tym razem w repertuarze sztuczek rycerza Jedi nie byo ani jednej, ktra byaby przydatna w takiej sytuacji. Mistrz rozglda si bezradnie, lecz nie dostrzeg w pobliu niczego, czego mgby si zapa; adnego tarasu czy choby solidnego gzymsu. Tylko piset piter dzielcych go od ziemi. Prbowa zapanowa nad strachem, zatopi si w Mocy i z godnoci przyj nieuchronny koniec. I wtedy wanie tu obok niego pojawi si migacz, a tu nad jego burt - zuchwale umiechnita twarz niepokornego padawana. Obi-Wan Kenobi nie przypomina sobie, by kiedykolwiek tak si ucieszy na widok jakiejkolwiek istoty. - Autostopowicze zwykle ustawiaj si na platformach - poinformowa go Anakin, manewrujc pojazdem tak, by Obi-Wan mg chwyci si karoserii. - Cho, oczywicie, nowatorskie posunicia przycigaj uwag pilotw. Obi-Wan by zbyt zajty wpezaniem na fotel pasaera, by odci si uczniowi. Wreszcie udao mu si usi obok Anakina. - Omal ci nie straciem - zauway padawan. - artujesz. Co zajo ci tyle czasu? Anakin przybra niedba poz, opierajc lewe rami na krawdzi drzwi otwartego migacza. - Wiesz, mistrzu - odezwa si beztrosko - jako nie mogem znale odpowiedniej maszyny. Potrzebowaem takiej z otwart kabin, a przy tym dostatecznie szybkiej, by dopdzi twj niezwyky pojazd. Poza tym musiaem dobra odpowiedni kolor... Tam! wykrzykn nagle Obi-Wan, wskazujc rk na migacz z zamknit kabin, przy ktrym chwil wczeniej widzia tajemniczego zabjc z karabinem. Stara maszyna suna nieco wyej i Anakin musia mocno pocign za ster i drek, by ruszy w pocig. Niemal natychmiast z okna uciekajcego pojazdu wysuna si rka z pistoletem blasterowym, ktrego lufa kilkakrotnie wyplua ogie. - Gdyby powica tyle samo czasu na wiczenia z mieczem, ile spdzasz na ostrzeniu dowcipu, dorwnaby Mistrzowi Yodzie w sztuce fechtunku, mody padawanie! - rzuci zgryliwie Obi-Wan miotany na wszystkie strony w rytmie unikw, ktre prbowa wykonywa Anakin. - Zdawao mi si, e ju mu dorwnaem. - Tylko w mylach, mj bardzo mody padawanie - odparowa Kenobi. Zaraz potem krzykn i pochyli si odruchowo, gdy migacz przeci zatoczon tras, omal nie zderzajc si z kilkoma pojazdami. - Uwaaj! Zwolnij troch! Przecie wiesz, e nie lubi, kiedy tak robisz! - Przepraszam, mistrzu, zapomniaem, e nie przepadasz za lataniem! - odkrzykn Anakin. Ostatnie sowo wypowiedzia znacznie wyszym tonem, gdy dokadnie w tym momencie prowadzona jego rk maszyna zanurkowaa gwatownie, unikajc ostrzau upartego owcy nagrd. - Nie mam nic przeciwko lataniu - wyksztusi Obi-Wan. - Ale to, co teraz robisz, to nie lot, tylko samobjstwo! - odek podszed mu do garda, kiedy padawan cign stery w prawo i pchn w d, przyspieszajc lot maszyny, by po chwili przemkn przez kolejny szlak powietrzny i szarpniciem sterw w lewo i do siebie wrci na poprzedni kurs - tylko po to, eby znowu znale si w polu ostrzau. Nagle uciekajcy pojazd skrci gwatownie, a obaj Jedi jak na komend wybauszyli oczy i wrzasnli dziko, widzc pdzcy wprost na nich pocig powietrzny. Obi-Wan znowu poczu gorycz w ustach, lecz i tym razem Anakin zdoa unikn zderzenia. Kenobi zerkn na padawana i stwierdzi, e modzieniec stara si sprawia wraenie spokojnego, wrcz rozlunionego. - Mistrzu, przecie wiesz, e umiaem lata, zanim nauczyem si chodzi - odezwa si Skywalker, umiechajc si chytrze. Jestem w tym naprawd dobry. - Zwolnij troch - poleci mu w odpowiedzi Obi-Wan, gosem sugerujcym jednoznacznie, e znamienity rycerz Jedi za chwil zwymiotuje. Anakin zignorowa rozkaz. Przyspieszy nawet, kontynuujc pocig za zabjc suncym teraz w stron rzeki powietrznych ciarwek. migacz kluczy dokoa, mijajc wielkie maszyny i manewrujc wok olbrzymich budowli, a przy tym uparcie trzymajc si na ogonie uciekajcego pojazdu. W kocu padawan zadar dzib maszyny, kierujc j w gr wzdu ciany smukego gmachu. - Nie zgubi mnie - owiadczy dumnie. - Jest coraz bardziej zdesperowany. - To wietnie - odpar drwico Obi-Wan. - Zaczekaj... - doda po chwili, gdy migacz znalaz si na wprost tunelu. - Nie wlatuj tam! Lecz Anakin wanie to zrobi, tylko po to, by niemal natychmiast zawrci, umykajc przed olbrzymim pocigiem. Okrzyk trwogi w wykonaniu Obi-Wana nie ustpowa moc dwikowi ostrzegawczej syreny rozpdzonego kolosa. - Przecie wiesz, e nie cierpi, kiedy to robisz! - Przepraszam, mistrzu - odpowiedzia bez przekonania padawan. - nie martw si. Go zabije si lada chwila. - Wic pozwl mu zgin samotnie! - warkn rozsierdzony Kenobi. Przez moment obserwowali, jak migacz zabjcy wciska si midzy sznury pojazdw, a potem wcza w jeden z nich, mknc pod prd. Anakin bez zastanowienia skierowa maszyn jego ladem. Oba migacze kluczyy wciekle, przy czym z pojazdu zabjcy raz po raz paday blasterowe strzay. Nagle pojazd przyspieszy, wystrzeli wiec ku grze i wywin ptl. Zam Weseli znalaza si tu za plecami dwch Jedi. - wietny ruch - pogratulowa Anakin. - Ale ja te mam co dla ciebie - doda, z caych si naciskajc hamulec i odwracajc cig silnikw. Nieprzyjacielska maszyna sprawnie powtrzya ten manewr i w okamgnieniu zawisa burta w burt z tym migaczem. Zamaskowany zabjca wymierzy w Obi-Wana. - Co ty wyprawiasz?! - krzykn Kenobi. - Zaraz mnie zabije! - Racja - zgodzi si Anakin, gorczkowo manipulujc sterami. - o nie by dobry pomys. - Mio, e zauwaye - mrukn skulony w fotelu Mistrz Jedi. Zaraz potem jego ciao podskoczyo bezwadnie, gdy pojazd opad gwatownie i skrci tak, by znale si tu pod "brzuchem" drugiej maszyny. - Teraz nie bdzie do nas strzela - oznajmi z dum padawan. Jego rado nie trwaa jednak dugo: przeciwnik natychmiast zrozumia now taktyk Jedi i skrci gwatownie, wyskakujc ze strumienia pojazdw w kierunku najbliszego budynku. Mkn pod takim ktem, by przelecie tu nad krawdzi dachu. Obi-Wan chcia wykrzykn imi Anakina, ale wyksztusi tylko: "Ananananana". Ich pojazd z zadartym dziobem przemkn nad budynkiem... i znalaz si pod kadubem ogromnego statku, wolno obniajcego puap lotu. - Lduje! - wrzasn Obi-Wan. - Na nas! - doda zdesperowany, widzc, e Anakin nie reaguje dostatecznie szybko. Padawan szarpn sterami, kierujc maszyn w bok, cinajc wieczcy budynek maszt i zrywajc flag. - Zdejmij to - odezwa si spokojnie chopak, ruchem gowy wskazujc na strzpy sukna, ktre przyczepiy si do obudowy wlotw powietrza. - Co? - Zdejmij flag! Prdzej; tracimy moc! Mruczc pod nosem, Obi-Wan wypez z kabiny i niezgrabnie wsun si na przedni mask pojazdu. Wycign rk i zdar poszarpany materia, a wtedy migacz skoczy naprzd, nieomal strcajc go na ziemi. - Nie rb tak! - rykn Kenobi. - Nie cierpi tego! - Przepraszam, mistrzu. - Leci w stron elektrowni. Uwaaj. Nie le za blisko zcz mocy, to niebezpieczne. Anakin min jedno ze zcz. W tym samym momencie potne wyadowanie elektryczne przecio powietrze tu obok migacza. - Zwolnij! - zakomenderowa Obi-Wan. - Zwolnij! Nie le tam! Ale Anakin ju to zrobi, szarpic sterami to w prawo, to w lewo. - Co ty wyprawiasz?! - Przepraszam, mistrzu! Dokoa pojawiao si coraz wicej wyadowa. Pojazd kluczy w szaleczym tacu, nim wreszcie bezpiecznie min rzdy przekanikw. - No, to byo dobre - przyzna Obi-Wan. - To byo szalestwo - odpar drcym gosem Anakin. Mistrz Jedi spojrza na niego z ukosa. Widzc bladozielonkaw twarz ucznia, jkn cicho i ukry twarz w doniach. - Teraz go mamy! - krzykn triumfalnie Anakin. migacz zabjcy znika wanie w wskim przewicie midzy dwoma gmachami. Anakin pomkn za nim, lecz tu za zakrtem przekona si, e leci wprost na pojazd zaparkowany w poprzek przewitu, a z jego kabiny wychyla si posta z karabinem blasterowym. - A niech to - jkn. - Stj! - zawoa Obi-Wan i w tej samej chwili obaj pochylili si nisko pod jaskrawymi smugami laserowych strzaw. - Nie, uda si nam przelecie! - odkrzykn Anakin, otwierajc szerzej przepustnic. migacz Jedi przemkn tu pod maszyn Zam i skrci gwatownie w stron nieduego otworu w cianie budynku. W rodku znajdowaa si pltanina rur. Pojazd przechyli si i nawrci w penym pdzie, mijajc o wos potny dwig i zahaczajc ogonem o kilka wspornikw. z uszkodzonej konstrukcji buchna wielka kula poncego gazu, ktra omal nie strawia tego migacza. Pojazd zacz wirowa, z impetem uderzy o ssiedni budowl i wreszcie znieruchomia. Anakin skrzywi si, spodziewajc si ostrej reprymendy, ale kiedy po chwili odway si spojrze na Obi-Wana, stwierdzi, e Mistrz Jedi siedzi nieruchomo, patrzc przed siebie szeroko otwartymi oczami i monotonnym gosem powtarza: - Zwariowaem, zwariowaem, zwariowaem... - Przecie si udao - zauway niemiao Anakin. - Nie, nie udao si! - rykn Obi-Wan. - Jestemy unieruchomieni, a ty omal nas nie zabie! Anakin spuci gow, spojrza na swoje donie i niespokojnie poruszy palcami. Zdaje si, e jeszcze yjemy - powiedzia, szczerzc zby w umiechu, w nadziei, e uda mu si rozbroi rozwcieczonego mistrza. Ale Obi-Wan wci wyglda tak, jakby za chwil mia eksplodowa. - To bya czysta gupota! - zagrzmia. Anakin gorczkowo prbowa uruchomi napd migacza. - Ale mogo si uda - zaprotestowa. Umiechn si pewniej, gdy silnik z rykiem obudzi si do ycia. - Nie, nie mogo! A w dodatku zgubilimy go! Nim przebrzmiay sowa Obi-Wana, z nieba sypna si seria byskawic. Jedi zadarli gowy i ujrzeli znikajcy za szczytem budynku migacz zabjcy. - Nie zgubilimy - odpar z umiechem Anakin, ruszajc z miejsca tak energicznie, e przyspieszenie wgnioto ich w mikkie fotele. Obi-Wan wychyli si na zewntrz, by ugasi mae pomienie, ktre pezay po obudowie maszyny. Znowu cigali zabjc, przecinajc starannie wytyczone szlaki powietrzne i raz po raz unikajc zderzenia z innymi pojazdami. Wreszcie nieprzyjaciel nabra wysokoci i uskoczy w lewo, midzy dwa gmachy. Anakin zareagowa natychmiast, kierujc pojazd w prawo i nieco wyej. - Co robisz? - spyta zaskoczony Obi-Wan. - Nie widziae, dokd polecia? - To jest skrt. Mam nadziej. - Jak to "masz nadziej"? Jaki "skrt"? Przecie tamten skrci w przeciwn stron! Znowu go zgubie! - Mistrzu, jeli pozwolimy, eby ten pocig potrwa duej, ten ajdak w kocu si rozbije. - Anakin prbowa zachowa spokj. - Jeli mam by szczery, wolabym raczej zapa go i dowiedzie si, dla kogo pracuj e. - Ach tak - wycedzi Obi-Wan, gosem wprost ociekajcym sarkazmem. - dlatego polecielimy w z stron. Anakin wznis maszyn jeszcze wyej, zawrci i zawiesi j nieruchomo w powietrzu, mniej wicej pidziesit piter nad poziomem ulic. - Zgubie go i tyle - orzek Obi-Wan. - Strasznie mi przykro, mistrzu - odpowiedzia Anakin nieszczerze, jakby zaleao mu tylko na tym, by wreszcie uci narzekania mistrza. Jedi spojrza na niego twardo, gotw upomnie go surowo, ale nie odezwa si, poniewa zauway, e skoncentrowany modzieniec liczy co, bezgonie poruszajc ustami. - Przepraszam na chwil rzek padawan. A potem wsta i na oczach wstrznitego Obi-Wana po prostu wysiad ze migacza. Kenobi wychyli si za burt w chwili, gdy Anakin ldowa pi piter niej, na dachu znajomo wygldajcego pojazdu. - Nie znosz, kiedy robi co takiego - mrukn z niedowierzaniem Obi-Wan, krcc gow. Zam Weseli prowadzia maszyn w pobliu cian budynkw, unikajc zatoczonych tras. Chocia nie bya pewna, czy robot zabjca wykona swoje zadanie, humor i tak jej dopisywa: przed chwil udao jej si przechytrzy dwch rycerzy Jedi. Nagle jej migacz zatrzs si od potnego uderzenia. W pierwszej chwili sdzia, e to strza z blastera, ale wskazania przyrzdw zdradziy natur "pocisku". Wiedziaa, kto mg wyldowa na dachu pojazdu. Zam zamkna przepustnic, a potem otworzya j do maksimum. migacz szarpn gwatownie do przodu, a nage przyspieszenie omal nie strcio Anakina. O mao nie zjecha na ogon pojazdu, ale mocno trzyma si pancerza i - ku wciekoci Zam - zacz pezn w kierunku kabiny. owczyni parskna drwico, a potem hukna obcasem w hamulec, tak, e padawan przelecia nad kabin. Zdoa jednak chwyci si przedniego zawieszenia i nie zamierza go puszcza. Zam znowu przyspieszya i signa po pistolet blasterowy, by posa w stron Anakina seri mierciononych byskawic. Mierzya jednak pod zym ktem - nie trafia ani razu, a padawan wytrwale pez w stron kabiny, nie zwaajc na coraz bardziej gwatowne manewry pojazdu. Zam zdekoncentrowaa si na moment i jej twarz na uamek sekundy powrcia do zwykej formy, waciwej samicom Clawdite. owczyni nagrd zakla cicho i skierowaa migacz ku zatoczonym szlakom, mylc intensywnie, w jaki sposb pozby si upartego Jedi. Znowu wprowadzia maszyn w seri najdzikszych manewrw, jakie przyszy jej do gowy, pomau dochodzc do wniosku, e najlepiej bdzie zbliy si do ktrego z wikszych pojazdw i po prostu uwdzi natrta w chmurze gazw z otworw wydechowych. I wanie kiedy miaa wcieli w ycie swj plan, rozpalone, bkitne ostrze energetyczne przebio dach migacza i wbio si w fotel tu obok niej. Spojrzawszy w gr, przekonaa si, e nieustpliwy Jedi zaczyna wycina dziur w poszyciu. Oddaa w jego stron kilka strzaw i wreszcie z ulg zauwaya, e wytrcia miecz z doni napastnika, cho, niestety, nie bya pewna, czy w lad za broni pody take jej waciciel. Obi-Wan dojrza wreszcie umykajcy migacz Zam oraz Anakina prbujcego utrzyma si na dachu w momencie gdy z doni tamtego wypada miecz wietlny. Mistrz pokrci gow i skierowa ty pojazd kursem przechwytujcym ku widocznej w dole ulicy. Kiedy Anakin wcisn rk przez otwr w dachu, Zam natychmiast wymierzya w jego stron z pistoletu. Padawan nawet nie prbowa jej chwyci; po prostu otworzy pi, a wtedy, nim owczyni zdya wypali, niewidzialna sia wyrwaa jej bro i wcisna j w do Jedi. - Nie! - krzykna zdumiona Zam i obrcia si na fotelu pilota, puszczajc przyrzdy sterownicze, by oburcz pochwyci pistolet. Walka o bro w coraz mniej stabilnym migaczu trwaa do chwili, w ktrej przypadkowy strza przebi podog i rozerwa przewody ukadu sterowniczego. Teraz sterowanie koziokujcym pojazdem byo ju niemoliwe. Zam szybko rzucia si do przyrzdw kontrolnych, ale jej wysiki byy daremne. migacz wszed w lot nurkowy i spiralnym kursem ponis krzyczcych z przeraenia pasaerw w stron kanionu ulicy. Wreszcie, w ostatniej chwili, Zam dokonaa niemoliwego: udao jej si zapanowa nad pojazdem na tyle, by zmieni czoowe zderzenie z dziurawym chodnikiem w podej dzielnicy Coruscant w dugi polizg, ktry skrzesa iskry z metalowego brzucha migacza. Wrak zatrzyma si gwatownie na krawniku, Anakin za szerokim ukiem polecia w powietrze i przekoziokowa po brudnym trotuarze. Kiedy si zatrzyma, zobaczy zabjczyni wyskakujc ze migacza i znikajc w gbi ulicy. Zerwa si na rwne nogi i pogna za ni. Bryzgi bota z kauy, w ktr wdepn, ocuciy go nieco i uwiadomi sobie, gdzie si znalaz; trafi do podziemi Coruscant, na brudne i cuchnce ulice. Zwolni - owczyni nagrd i tak znikna mu z oczu - rozejrza si ciekawie, dostrzegajc w pmroku sylwetki podejrzanych indywiduw, w wikszoci nalecych do obcych ras. Padawan skrzywi si z niesmakiem i niedowierzaniem, widzc siedzcych tu i wdzie ebrakw. Szybko jednak otrzsn si z zaskoczenia, przypominajc sobie, dlaczego znalaz si w tym dziwnym miejscu, a take o Padm i grocym jej niebezpieczestwie. To pobudzio go do dziaania, puci si wic biegiem po zdewastowanym chodniku i po chwili znowu zobaczy sylwetk zabjczym, ktra wanie prbowaa wmiesza si w tum odraajcych osobnikw. Anakin zacz rozpycha si w gstej cibie, ale nie by w stanie nady za uciekajc. Mia jednak szczcie; jeszcze raz udao mu si wypatrzy hem owczyni nagrd, dokadnie w chwili, gdy znikaa w drzwiach budynku. Padawan dotar do miejsca, w ktrym straci j z oczu i zadar gow, by przyjrze si neonowi zapraszajcemu do jaskini hazardu. Niezniechcony, skierowa si w stron drzwi wejciowych, lecz w p drogi zatrzyma go znajomy gos mistrza. ty migacz ldowa wanie po przeciwnej stronie ulicy. - Anakinie! - powtrzy Obi-Wan, idc w kierunku ucznia. Mia w rce jego miecz. - Wesza do tego klubu, mistrzu! Kenobi unis rk w uspokajajcym gecie, nie zauwaajc nawet, e mwic o umykajcym zabjcy, padawan uy eskiej formy. - Cierpliwoci - rzek. - Uyj Mocy, Anakinie. Pomyl. - Przepraszam, mistrzu. - Wszed tam po to, eby si ukry; nie po to, eby ucieka. - Tak, mistrzu. Obi-Wan skin mieczem w stron modzieca. - Nastpnym razem postaraj si go nie zgubi. - Przepraszam, mistrzu. Kiedy Anakin wycign rk po swoj bro, Obi-Wan spojrza surowo w oczy padawana i schowa miecz za siebie. - Miecz wietlny jest najcenniejszym przedmiotem, jaki posiada rycerz Jedi. - Tak, mistrzu. - Anakin ponownie sign po bro, a Obi-Wan i tym razem mu jej nie odda. Nie spuszcza wzroku z twarzy ucznia. - Jedi musi mie go przy sobie w kadej sytuacji. - Wiem, mistrzu - odpar Anakin lekko rozdraniony. - Ta bro jest twoim yciem. - Syszaem ju to. - Wzrok Obi-Wana zagodnia. Mistrz poda padawanowi miecz, a ten bez sowa przypi bro do pasa. - Ale niczego si nie nauczye, Anakinie - odrzek po chwili Jedi, odwracajc si wolno. - Staram si, mistrzu. Obi-Wan wyczu w jego gosie szczero i moe odrobin alu, ktre przypomniay mu o tym, w jak skomplikowanych okolicznociach may Anakin doczy do Zakonu. Skywalker by na to zdecydowanie za duy - mia prawie dziesi lat - lecz mimo to Mistrz Qui-Gon wzi go na swego ucznia, nie zwaajc na sprzeciw Rady. Mistrz Yoda od pocztku przeczuwa, e Anakin Skywalker moe by grony; chopiec dysponowa najwikszym potencjaem Mocy, jaki kiedykolwiek odkryto u ywej istoty. Z drugiej jednak strony, nauk w Zakonie Jedi naleao podejmowa znacznie wczeniej. Moc bya nazbyt potnym narzdziem - a moe wanie nie bya narzdziem, i na tym polega cay problem. Tylko nierozwany Jedi mg traktowa Moc jako narzdzie, jako rodek do realizacji wasnych celw. Dla prawdziwego rycerza bya partnerem zmierzajcym podobnym kursem, ciek do rzeczywistej harmonii i penego zrozumienia. Kiedy Qui-Gon zgin z rk Lorda Sithw, Rada Jedi zrewidowaa swoj decyzj co do modego Anakina, powierzajc go opiece Obi-Wana, ktry dziki temu mg bez przeszkd speni obietnic dan konajcemu mistrzowi. Prawd jednak byo i to, e przywdcy Zakonu uczynili to niechtnie. Yoda sprawia przy tym wraenie zrezygnowanego, jakby wydarzenia potoczyy si ku rozwizaniu nieuniknionemu, a niepodanemu czy choby zadowalajcemu. Nie cichy te szeptane pogldy, jakoby Anakin by Wybracem - tym, ktry przywrci rwnowag Mocy. Obi-Wan nie by pewien, co to moe oznacza, ale myla o tej sprawie z odrobin lku. Spojrza na Anakina, ktry sta przy nim cierpliwie, jak ucze z pokor przyjmujcy sowa mistrza. Zachowanie modzieca podnioso Kenobiego na duchu. Tak, ten zuchway i uparty padawan zdecydowanie da si lubi. Obi-Wan ukry umiech tylko dlatego, e nie chcia, by Anakin poczu si zbyt atwo rozgrzeszony za brak rozsdku i zgubienie miecza. Zakaszla lekko, starajc si ukry chichot. Przecie nie tak dawno on sam wyskoczy przez okno dobrych sto piter ponad ulicami Coruscant. Mistrz Jedi pierwszy wszed do szulerni. W zadymionym wntrzu kbi si spory tum ludzi i obcych popijajcych drinki najrozmaitszych kolorw i przez fajki o wymylnych ksztatach wdychajcych opary egzotycznych rolin. Pod szatami wielu goci wida byo wypuko sugerujc ukryt bro. Rozejrzawszy si dokoa, Jedi pojli, e w tym lokalu kady moe by ich wrogiem. - Dlaczego mam przeczucie, e ty mnie kiedy wykoczysz? - mrukn Obi-Wan, wracajc do przerwanej rozmowy. - Nie mw tak, mistrzu - zaoponowa Anakin z powag, ktra zaskoczya Kenobiego. - Jeste dla mnie jak ojciec. Kocham ci i nigdy nie sprawibym ci blu. - Wic dlaczego mnie nie suchasz? - Bd sucha - odrzek gorliwie Anakin. - Poprawi si. Obiecuj. Obi-Wan skin gow i raz jeszcze rozejrza si po sali. - Widzisz go gdzie? - To "ona", mistrzu. - W takim razie bd ostrony - odpar Kenobi, parskajc cichym miechem. - Poza tym to chyba odmieniec - doda Anakin. Obi-Wan skin gow w stron tumu mionikw hazardu. - Id, znajd j - poleci, po czym ruszy w przeciwn stron. - Dokd to, mistrzu? - Id si napi - pada krtka odpowied. Anakin zamruga ze zdziwienia, obserwujc nauczyciela, ktry zacz przepycha si w stron baru. Chcia ruszy za nim, by zada jeszcze kilka pyta, ale przypomnia sobie bur, ktr otrzyma przed paro-la minutami oraz obietnic poprawy i posuszestwa. Odwrci si i wszed w tum, prbujc nie zwraca uwagi na podejrzliwe lub otwarcie wrogie spojrzenia goci szulerni. Stanwszy przy barze, Obi-Wan ktem oka obserwowa przez chwil swojego ucznia. Potem da znak barmanowi i z uwag przyglda si, pak ten stawia przed nim pust szklank i nalewa do niej bursztynowy - Kupisz pan dziak igieek mierci? - odezwa si z boku czyj gardowy gos. Obi-Wan nie odwrci si nawet, by spojrze na typa z czarn czupryn, z ktrej sterczay dwie antenki podobne do skrconych rogw. - Nikt nie ma lepszych igieek mierci ni Elan Sleazebaggano - doda handlarz, umiechajc si zowieszczo. - Nie chcesz mi sprzeda igieek mierci - odpar chodno Jedi, wykonujc dyskretny ruch palcami i wzmacniajc sowa potg Mocy. - Nie chc ci sprzeda igieek mierci - powtrzy posusznie Elan Sleazebaggano. - Chcesz pj do domu i zastanowi si nad swoim yciem. - Chc pj do domu i zastanowi si nad swoim yciem - zgodzi si potulnie Elan, po czym odwrci si i odszed. Obi-Wan wychyli drinka i gestem poprosi barmana o dolewk. Tymczasem Anakin kontynuowa poszukiwania. Wydawao mu si, e co jest nie w porzdku, ale czy mg oczekiwa czego innego, przekraczajc prg takiego lokalu? A jednak uczucie niepokoju nie ustpowao; czajce si gdzie zo przybierao na sile i unosio niczym mga nad gowami goci. Padawan nie widzia pistoletu wysuwanego z kabury i kierowanego w stron plecw niczego niespodziewajcego si Obi-Wana. Nie widzia, ale czu... Odwrci si w sam por, by zobaczy, jak mistrz obraca si pynnie i zapala miecz wietlny. W oczach Anakina akcja rozgrywaa si jak w zwolnionym tempie, cho w rzeczywistoci Obi-Wan porusza si ze miercionon prdkoci i precyzj. wietliste bkitne ostrze - identyczne jak to, ktrym posugiwa si padawan - zakrelio w powietrzu pionow ptl, a zaraz potem drug, nieco bliej ciaa przeciwnika. Niedosza zabjczym - teraz dopiero, kiedy zdja hem, Jedi mogli upewni si, e bya kobiet- krzykna z blu, a jej rka, wci jeszcze zacinita na kolbie pistoletu, wyldowaa na posadzce, gadko ucita powyej okcia. W sali zapanowa chaos. Anakin ruszy w stron mistrza, przeciskajc si midzy emanujcymi niespokojn energi bywalcami lokalu. - Spokj! - zawoa dononym, wspartym przez Moc gosem, unoszc rce. - To sprawa oficjalna. Wracajcie do swoich trunkw. Powoli, bardzo powoli, gocie si uspokajali. Tu i wdzie podejmowano przerwane rozmowy. Obi-Wan skin na ucznia, by z jego pomoc wynie rann na ulic. Uoyli j ostronie na chodniku. Zam Weseli ockna si, gdy tylko Obi-Wan zacz opatrywa kikut jej ramienia. Warkna wciekle i skrzywia si z blu, spogldajc nienawistnie na dwch Jedi - Czy wiesz, kogo prbowaa zabi? - spyta Obi-Wan. - Pani senator z Naboo - odrzeka obojtnie owczyni nagrd. - Kto ci wynaj? Clawdite spojrzaa na nich chodno. - To byo zwyczajne zlecenie. - Mw! - ponagli j Anakin, lecz Zam nawet nie mrugna. - Ona i tak wkrtce zginie - dorzucia. - Nie jestem ostatnia. Za tak cen, jak oferuj za jej gow, owcy nagrd bd si ustawia w kolejce. Bdcie pewni, e nastpny nie powtrzy moich bdw - dokoczya, pojkujc z blu, cho z pewnoci naleaa do najtwardszych. - Ran musi obejrze medyk - odezwa si z trosk Obi-Wan, spogldajc na Anakina. Jeli padawan w ogle przejmowa si stanem owczyni, to nie da tego po sobie pozna. Zbliy si do niej z wciekym grymasem na twarzy. - Kto ci wynaj? - powtrzy jeszcze kilkakrotnie, za kadym razem wspierajc swoje pytanie dawk Mocy tak potn, e zaskakujc nawet dla samego mistrza. - Gadaj i to szybko! Zam nadal wpatrywaa si w niego intensywnie, a w kocu zacza mwi: - To by owca nagrd, zwany... Gdzie wysoko rozlego si ciche "puff'. Kobieta drgna spazmatycznie i skonaa. Jej ludzkie rysy wykrzywiy si groteskowo, zmieniajc si wolno w toporn twarz osobnika rasy Clawdite. Anakin i Obi-Wan z trudem oderwali wzrok od tej przemiany. Za-Idarli gowy i dostrzegli na nocnym niebie sylwetk czowieka z plecakiem rakietowym wzbijajcego si w niebo nad Coruscant. Kenobi spojrza jeszcze raz na martw istot i wycign z jej szyi niewielki przedmiot. - Zatruta strzaka. Anakin westchn i odwrci wzrok. Zawiedli; pozwolili niedoszej zabjczym zgin. Jednego by teraz absolutnie pewny: senator Padm Amidala bya ' miertelnym niebezpieczestwie. ROZDZIA 9 Anakin sta w milczeniu w sali Rady Jedi, otoczony krgiem Mistrzw Zakonu. Towarzyszcy mu Obi-Wan by jego mistrzem, ale nie jednym z tych Mistrzw. Podobnie jak wikszo z dziesiciu tysicy Jedi, Kenobi by rycerzem, podczas gdy czonkowie Rady byli prawdziwymi Mistrzami, najlepszymi z najlepszych, najwaniejszymi postaciami Zakonu. Anakin nigdy nie czu si dobrze w ich obecnoci. Wiedzia, e ponad poowa z nich miaa powane wtpliwoci, czy powinien zosta przyjty do Zakonu po ukoczeniu dziesiciu lat. Wiedzia rwnie o tym, e cho opinia Yody sprawia, i pozwolono mu uczy si pod kierunkiem Obi-Wana, kilku Mistrzw wci nie byo przekonanych o susznoci tej decyzji. - Wytropi tego owc nagrd musisz, Obi-Wanie - rzek Mistrz Yoda, gdy pozostali przekazywali sobie z rk do rk zatrut strzak. - I co najwaniejsze, dowiedzie si, dla kogo pracuje - doda Mace Windu. - A co z senator Amidala? spyta Kenobi. - Wci potrzebuje naszej ochrony. Anakin wypry si, przeczuwajc to, co miao zaraz nastpi. - Tym twj padawan si zajmie - powiedzia Yoda, patrzc na Anakina. Serce padawana roso, kiedy sucha sw Mistrza - nie tylko z powodu zaufania, jakie mu okazano, ale take dlatego, e bardzo podobao mu si zadanie. Wiedzia, e wykona je z prawdziw przyjemnoci. - Anakinie, bdziesz towarzyszy pani senator w drodze na jej ojczyst planet, Naboo dorzuci Mace. - Tam bdzie bezpieczna. Nie uywajcie zarejestrowanych rodkw transportu. Podrujcie jako uchodcy. Skywalker skin gow, ale od razu wiedzia, e wypenienie polecenia bdzie niezwykle trudne. - Senator Amidala jest przywdczyni opozycji wobec ustawy o militaryzacji i nie zechce opuci stolicy. - Pki zabjcy nie schwytamy, z nasz opini liczy si musi - odpar Yoda. Anakin znowu skin gow. - Ja po prostu wiem, Mistrzu, jak bardzo zaley jej na udziale w tym gosowaniu - odrzek. - Bardziej interesuje j ustawa, ni... - Anakinie - przerwa mu Mace - udaj si do senatu i popro Kanclerza Palpatine'a, eby z ni porozmawia. - Jego ton wiadczy dobitnie o tym, e temat zosta wyczerpany. Anakin chcia jeszcze co doda, lecz Obi-Wan wzi go pod rami i szybko wyprowadzi z sali. - Chciaem tylko wyjani, jak bardzo zaley Padm na tym gosowaniu - powiedzia chopak, kiedy znaleli si w holu. Wystarczajco jasno opisae nam uczucia Amidali - odpar Obi-Wan. - I dlatego Mistrz Windu kaza ci poprosi Kanclerza o interwencj. - Ucze i nauczyciel ruszyli korytarzem. Anakin ugryz si w jzyk, by nie skwitowa sw mistrza cit ripost. - Rada Jedi rozumie, Anakinie - kontynuowa Kenobi. - Tak, mistrzu. Musisz jej ufa. - Tak, mistrzu. - Anakin odpowiada automatyczne, poniewa myla ju o zupenie innych sprawach. Padawan wiedzia, e nieatwo bdzie przekona Padm, by opucia planet przed gosowaniem, ale nie miao to dla niego wikszego znaczenia. Najwaniejsze byo to, e znajdzie si blisko niej i bdzie jej strzeg. Anakin nie by zdenerwowany, przebywajc w gabinecie Kanclerza Palpatine'a. Zdawa sobie spraw z ogromu wadzy, ktr ten czowiek skupia w swoich rkach i szanowa sprawowany przeze urzd, ale czu si tu swojsko, jakby odwiedza dobrego przyjaciela. Wiedzia, e Palpatin'e darzy go sympati i traktowa Wielkiego Kanclerza jak drugiego mentora. Oczywicie, nie by mu tak bliski jak Obi-Wan, ale zawsze mg liczy na jego dobre rady. Co wicej, zawsze czu si w jego gabinecie mile widzianym gociem. - Porozmawiam z ni zgodzi si Palpatin'e, gdy Anakin przedstawi mu swoj prob. - Pani senator Amidala nie sprzeciwi si mojemu poleceniu. Znam j wystarczajco dobrze, eby mie co do tego pewno. - Dzikuj, Ekscelencjo. - Tak wic, mj mody padawanie, nareszcie powierzono ci prawdziwe zadanie - rzek Kanclerz, umiechajc si szeroko i ciepo, niczym ojciec gawdzcy z synem. - Twoja cierpliwo zostaa nagrodzona. - Wiksza w tym zasuga twoich rad, panie, ni mojej cierpliwoci - odrzek Anakin. - Wtpi, czy wytrzymabym tak dugo, gdyby nie zapewnienia waszej Ekscelencji, e moi Mistrzowie Jedi obserwuj mnie uwanie i e wkrtce powierz mi naprawd wane zadanie. Palpatin'e skin gow. - Nie potrzebujesz moich rad, Anakinie - odezwa si po chwili. - Z czasem nauczysz si ufa wasnym uczuciom, a wtedy staniesz si niepokonany. Powtarzaem to ju wielokrotnie i powtrz jeszcze raz: jeste najbardziej uzdolnionym Jedi, jakiego spotkaem. - Dzikuj, Ekscelencjo - odpar spokojnie Anakin, cho z trudem panowa nad dreniem caego ciaa. Suchanie tak pochlebnych opinii z ust tych, ktrzy nie do koca go rozumieli - na przykad z ust matki - nie byo tym samym, czym suchanie sw Palpatine'a, Wielkiego Kanclerza Republiki. By on wybitn osobistoci, by moe najznamienitsz w caej galaktyce, a jednoczenie w aden sposb nie podlega rozkazom Yody czy Mace'a Windu. Anakin dobrze wiedzia, e czowiek pokroju Palpatine'a nie prawiby takich komplementw, gdyby w nie nie wierzy. - Przeczuwam, e staniesz si najwikszym spord wszystkich Jedi, Anakinie - cign Palpatin'e. - Potniejszym nawet ni Mistrz Yoda. Anakin mia nadziej, e nie zemdleje z wraenia. Nie mg uwierzy w to, co sysza, a jednoczenie jaka czstka jego duszy gorco pragna ufa sowom Palpatine'a. Mia w sobie si, potg przekraczajc ograniczenia, ktre prbowali narzuca jemu i sobie rycerze Jedi. Padawan wiedzia, e Obi-Wan Kenobi po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy i to byo rdem najwikszej frustracji w jego stosunkach z mistrzem. Anakin czu, e smycz, na ktrej prowadzi go Obi-Wan, bya stanowczo za krtka. Nie mia pojcia, jak odpowiedzie na pochlebne sowa Palpatine'a, wic sta porodku przestronnego gabinetu i umiecha si lekko. Kanclerz sta przy oknie i spoglda na niekoczcy si strumie pojazdw przemykajcych wysoko nad Coruscant. Po dugiej chwili Anakin zebra si na odwag i podszed do wielkiego biurka, by stan obok Wysokiego Kanclerza i wraz z nim w milczeniu podziwia panoram stolicy. - Niepokoj si o mojego padawana - rzek Obi-Wan Kenobi, idc obok Yody i Mace'a Windu dugim korytarzem wityni Jedi. - nie jest jeszcze gotw do samodzielnych zada. - Rada pewna jest swojej decyzji, Obi-Wanie - odpar Yoda. - Chopak jest wyjtkowo uzdolniony - doda Mace. - Ale wiele jeszcze musi si nauczy, Mistrzu - nie ustpowa Kenobi. - ego umiejtnoci uczyniy go... nieco aroganckim. - Tak, tak - zgodzi si Yoda - to cecha powszechna coraz bardziej wrd Jedi. Zbyt pewni siebie si staj. Nawet ci starsi, bardziej dowiadczeni. Obi-Wan rozwaa sowa Mistrza, wolno kiwajc gow. Z pewnoci byo w nich wiele prawdy. Niepokj, ktry ogarniay z wolna zamieszkane wiaty galaktyki, sprawia, e i w Zakonie wyczuwao si atmosfer napicia, zwaszcza, e tak wielu rycerzy dziaao samotnie, z dala od Coruscant. Czy arogancja nie bya gwnym powodem, dla ktrego hrabia Dooku podj decyzj o odejciu z Zakonu i zerwaniu wizw z Republik? - Pamitaj, Obi-Wanie - upomnia go Mace - jeeli przepowiednia jest prawdziwa, twj ucze jest jedyn istot, ktra moe przywrci Mocy rwnowag. Czy Obi-Wan mg o tym zapomnie? Mistrz Qui-Gon jako pierwszy dostrzeg w chopcu potencja i jako pierwszy przewidzia, e to wanie Anakin wypeni przepowiedni. Jednak ani on, ani aden inny Jedi, nie potrafi sprecyzowa, co waciwie oznacza ma owo "przywrcenie rwnowagi Mocy". - O ile pody waciw ciek - rzek zauway Obi-Wan. - Teraz swoj misj zaj si musisz - przypomnia Yoda, odrywajc Obi-Wana od niepokojcych rozwaa, jakby potrafi czyta w jego mylach. - Gdy tajemnica zabjcy odkryta zostanie, by moe i inne zagadki rozwizane bd. - Tak, Mistrzu - odrzek Obi-Wan, unoszc na wysoko oczu ma, miercionon strzak, ktr wydoby z ciaa martwej Clawdite. Shmi Skywalker Lars delikatnie uniosa brudnozotawy napiernik androida, by umocowa go na miejscu. Umiechna si do C-3PO, i cho jego twarz nie moga wykrzywi si tak, jak ludzka, wiedziaa, e i on, na swj dziwny roboci sposb, jest zadowolony. Tak czsto skary si przecie na piach skrzypicy w jego kablach i cierajcy silikonow izolacj. Gdy tak si dziao, jego metalowym ciaem targay elektrowstrzsy miniaturowych zwar. To dlatego Shmi koczya teraz dzieo, ktre zapocztkowa Anakin, budujc protokolarnego androida. - Teraz? - spytaa na gos, z trudem otwierajc pokryte zakrzep krwi usta. Nie, nie teraz, pomylaa. Zamontowaa te blachy ju dawno temu- mino tyle dni... moe tygodni... a moe miesicy? Zrobia to, kiedy Cliegg zabra j na swoj farm wilgoci. Tak, wanie wtedy: w garau znalaza czci androida protokolarnego, upchnite pod stoem. Pamitaa wszystko doskonale, lecz nie miaa pojcia, kiedy to si dziao. A teraz... teraz bya... Nie moga otworzy oczu i si rozejrze; nie miaa siy, a zastyga krew skleia powieki tak mocno, e najmniejszy ich ruch sprawia bl. To dziwne, e jedynym miejscem, w ktrym naprawd czua bl, byy wanie powieki. Przecie wydawao jej si, e zostaa ranna. Wydawao si... Shmi usyszaa za sob jaki dwik. Czyby szuranie stp? A potem mamrotanie. Tak, oni bez przerwy mamrotali. Powrcia myl do C-3PO, biednego C-3PO, ktry tak bardzo potrzebowa blaszanego pancerza na swoje skpo okablowane ramiona. Delikatnie uniosa fragment... Usyszaa przenikliwy trzask - a raczej wydawao jej si, e by przenikliwy, bo dobiega jakby z oddali - a zaraz potem poczua na plecach lekkie municie. Nie czua uderze bata; w tym miejscu na jej ciele nie byo ju sprawnych zakocze nerwowych. ROZDZIA 10 Anakin Skywalker sta z Jar Jar Binksem przy drzwiach oddzielajcych sypialni Padm od pokoju, w ktrym poprzedniej nocy wraz z Obi-Wanem trzyma stra. Spogldajc na wybite okno, czowiek i Gunganin obserwowali najeony wysokociowcami horyzont. Tymczasem Padm i Dorme krciy si po sypialni, przygotowujc si do wyjazdu. Z gwatownych ruchw poirytowanej pani senator nietrudno byo wyczyta, e lepiej trzyma si od niej z daleka. Przychylajc si do proby modego Jedi, Kanclerz Palpatin'e rozkaza Padm wrci na Naboo. Usuchaa polecenia, ale wida byo, e nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw. Wzdychajc gboko, Padm wyprostowaa si wreszcie i potara obolae od schylania si plecy. Westchnwszy jeszcze raz, zwrcia si do Jar Jara: - Wyjedam na dugi urlop - powiedziaa tak powanie, jakby chciaa wykrzesa z beztroskiego Gunganina odrobin rozsdku. - Bdziesz zastpowa mnie w senacie. Wiem, e mog na ciebie liczy, przedstawicielu Binks. - Moja zaszczycona... - bkn Jar Jar i urwa. Stan przy tym na baczno; tylko jego gowa i dugie uszy koysay si groteskowo. atwo jest ubra Gunganina w strj dygnitarza; znacznie trudniej zmieni jego natur. - Sucham? - spytaa surowo Padm, nie kryjc rozdranienia. Powierzaa Jar Jarowi wane zadanie i nie bya zachwycona, e Gunganin akurat w takiej chwili zachowuje si tak niepowanie. Wyranie zakopotany Jar Jar odchrzkn cicho i wypray si jeszcze mocniej. - Moja by zaszczycona, e mie na sobie taki ciar. Moja przyjmowa go z wielgachna pokora i... - Jar Jar, nie chc ci duej zatrzymywa - przerwaa mu Padm. - pewnoci masz mnstwo pracy. - Oczywicie, pani. - Ukoniwszy si przesadnie gboko, jakby chcia ukry fakt, e rumieni si niczym darelliaski ognisty krab, Gunganin odwrci si szybko i wyszed, posyajc Anakinowi szeroki umiech. Padawan odprowadzi Gunganina wzrokiem, lecz gdy Padm odezwaa si, uczucie ulgi i spokoju, ktre go przepeniao, pryso w jednej chwili. - Nie podoba mi si ten pomys z ukrywaniem si - stwierdzia z naciskiem. - Nie martw si. Teraz, kiedy Rada zarzdzia dochodzenie, mistrz Obi-Wan bardzo szybko si dowie, kto wynaj tego owc nagrd. Od tego wanie trzeba byo zacz. Zawsze lepiej dziaa ofensywnie przeciwko zagroeniu; szuka jego rde, a nie reagowa na skutki. - Anakin zamierza wspomnie o tym, e od pocztku proponowa wszczcie ledztwa, e od pierwszej chwili mia racj, tylko Rada nie nadaa za jego tokiem mylenia. Spostrzeg jednak byski w oczach Padm i umilk, pozwalajc jej mwi. - A kiedy twj mistrz bdzie szuka owcy, ja mam si ukrywa? - Tak, to najmdrzejsze posunicie. Padm westchna. - Nie po to pracowaam rok nad zablokowaniem ustawy o militaryzacji, eby odlatywa std, kiedy bd si wayy jej losy! - Czasami musimy si wyrzec dumy i robi to, czego wymagaj od nas inni - odpar spokojnie Anakin. W jego ustach sowa te nie brzmiay zbyt przekonujco. Zreszt gdy tylko je wypowiedzia, zrozumia, e naleao inaczej sformuowa zdanie. - Dumy! - wykrzykna Padm. - Annie, jeste mody i nie znasz si na polityce. Zachowaj podobne opinie na inn okazj. - Przepraszam, pani, staraem si tylko... - Nie, Annie! - Prosz, nie nazywaj mnie tak. - Jak? - Annie. Nie nazywaj mnie Annie. - Przecie zawsze tak ciebie nazywaem. To twoje imi, prawda? - Mam na imi Anakin - odpar spokojnie mody Jedi, spoglda-; twardo na Padm. - Kiedy mwisz "Annie", czuj si, jakbym wci by maym chopcem. A nie jestem. Padm milczaa przez chwil. Zmierzya padawana od stp do gw skina gow. W jej gosie take pojawia si nuta szacunku. - Przepraszam, Anakinie. Nie sposb zaprzeczy, e... dorose. Anakin wyczu w tych sowach co w rodzaju uznania, sugesti, e przyja do wiadomoci, i sta si mczyzn; moe nawet przystojnym. Fakt ten, w poczeniu z umiechem, ktry posaa mu Padm, zbi go z tropu i zawstydzi. Padawan dostrzeg na pce ma kulist ozdob i sign po ni, uywajc Mocy. Przedmiot zawis nad jego palcami, skutecznie odwracajc uwag Padm. Mimo to wola odchrzkn, nim si odezwa, bojc si, e cinite gardo odmwi mu posuszestwa. - Mistrz Obi-Wan jako tego nie dostrzega. Krytykuje kady mj ruch, jakbym wci by dzieckiem. Nie sucha mnie, kiedy nalegaem, ebymy poszukali zleceniodawcy zamachw... - Nauczyciele ju tacy s: zawsze widz w nas wicej saboci, ni bymy chcieli - zgodzia si Padm. - Ale dziki temu si rozwijamy. Anakin znowu sign Moc do ozdobnej kulki i unis j nieco wyej, sprawiajc, e zacza si obraca. - Nie zrozum mnie le - odezwa si po chwili. - Obi-Wan jest wietnym mentorem, rwnie mdrym jak Mistrz Yoda i rwnie potnym jak Mistrz Windu. Jestem mu wdziczny, e wzi mnie na swojego ucznia, ale... - urwa, szukajc odpowiednich sw - ale cho jestem jego padawanem, w pewien sposb - ba, na wiele sposobw - po prostu go wyprzedzam. Jestem ju gotw do prb. Wiem, e tak jest! On to wie, ale uwaa, e jestem zbyt nieprzewidywalny. Inni Jedi w moim wieku przeszli ju prby, i to z powodzeniem. Zdaj sobie spraw, e pno zaczem, ale on po prostu nie pozwala mi robi postpw. Padm spogldaa na Anakina z rosncym zaciekawieniem. - To musi by dla ciebie frustrujce - odezwaa si w kocu. - Gorzej! - zawoa Anakin, wyczuwajc w jej gosie nut wspczucia. - Cigle mnie krytykuje! Nigdy nie sucha! Po prostu nic nie rozumie! To niesprawiedliwe! Mwiby tak w nieskoczono, ale Padm zacza si mia. Jej wesoo pohamowaa go rwnie skutecznie, jak uczyniby to siarczysty policzek. - Wybacz - wydusia, nie przestajc chichota - ale mwie dokadnie tak jak may chopiec, ktrego kiedy znaam. - Ja si wcale nie skar! To nie tak! Tym razem rozemiaa si take Dorme stojca w odlegym kcie sypialni. - Nie powiedziaam tego, eby ci zrani - wyjania Padm. Anakin wzi gboki wdech i wolno wypuci powietrze, rozluniajc spite ramiona. - Wiem. Wyglda przy tym tak aonie, e Padm podesza do niego i delikatnie pogadzia go po policzku. - Anakinie... Po raz pierwszy, odkd spotkali si po latach Padm, popatrzya naprawd gboko w bkitne oczy modego padawana. Ich spojrzenia spotkay si i signy dalej, a do serc. Czar prysn po chwili, gdy Padm powiedziaa zmieszana: - Prosz, nie staraj si zbyt szybko dorosn. - Ju dorosem - odparowa Anakin. - Sama to powiedziaa. - Chcia, by ostatnie sowa zabrzmiay sugestywnie. Znowu spojrza w brzowe oczy Padm; tym razem jeszcze bardziej intensywnie i namitnie. - Prosz, nie patrz na mnie w taki sposb - wyszeptaa, odwracajc si szybko. - Dlaczego? - Dlatego e wiem, o czym mylisz. - O, wic take masz w sobie si Jedi? - zamia si Anakin, sta-rajc rozadowa napicie. Padm zerkna w bok, na Dorme, ktra przygldaa im si, nie kryjc zainteresowania, ale i troski. Amidala doskonale rozumiaa niepokj dziewczyny; rozmowa z Anakinem potoczya si w zupenie nieoczekiwanym kierunku. Po chwili spojrzaa prosto w oczy padawana. - I dlatego, e wprawiasz mnie w zakopotanie - dodaa, nie pozostawiajc miejsca na dyskusj. Anakin odwrci wzrok. - Przepraszam, pani - odezwa si z wymuszon obojtnoci, cofajc si o krok, by moga wrci do przerwanego pakowania. Znowu by tylko ochroniarzem. Ale Padm wiedziaa, e jest kim wicej. Gdzie na zalanym wod i smaganym wichrem globie, w najdalszym zaktku Odlegych Rubiey, ojciec i syn siedzieli na pce z poyskujcego czarnego metalu. Wpatrywali si uwanie w nieliczne spokojne miejsca na wodzie utworzone przez prdy, ktre opyway gigantyczne podpory konstrukcji sterczce ze wzburzonego oceanu. Ulewa zelaa nieco - a byo to zjawisko do rzadkie w tym krlestwie wilgoci - spokojniejsze miejsca na morzu byy dobrze widoczne i na nich wanie koncentrowa si wzrok polujcych. To tam w kadej chwili mogy si pojawi smuke, mniej wicej metrowej dugoci, ciemne sylwetki falorybw. Ojciec i syn znajdowali si na najniszym konierzu jednej z kolumn, na ktrych wznosio si miasto Tipoca, najwiksze na caej planecie Kamino, pene smukych budowli, ktrym nadano opywowe ksztaty, aby byy mniej podatne na porywy wiatru. Zaprojektowali je, a przynajmniej zmodernizowali, najlepsi architekci galaktyki, ktrzy rozumieli, i doskonaym sposobem zmagania si z ywioami szalejcymi na tym wiecie jest unikanie walki. Niemal w kadej wnce w cianach gmachw umieszczono wysokie, transpastalowe okna. Ojciec chopca, Jango, czsto zastanawia si, dlaczego Kaminoanie - wysokie, szczupe, blade istoty o wielkich oczach w ksztacie migdaw, wyduonych gowach i dugich szyjach - potrzebowali tak wielu okien. Na co chcieli patrze na tej planecie burz, rozszalaych oceanw i nieustajcych deszczw? A jednak nawet na Kamino zdarzay si spokojniejsze chwile. Wszystko jest wzgldne, myla Jango. I dlatego, gdy stwierdzi, e deszcz sabnie, postanowi wyj z synem na wiee powietrze. Jango klepn chopca w rami, ruchem gowy wskazujc na jedn z plam wzgldnie spokojnej wody. Dziesiciolatek z zapaem unis bro atlatl z odrzutem jonowym i starannie wycelowa. Chopiec nie uywa celownika laserowego, ktry automatycznie kompensowa zaamanie wiata na powierzchni wody, poniewa jego ojciec chcia si przekona, jakie poczyni postpy w nauce polowania. Dokadnie tak jak uczy go ojciec, malec wolno wypuci powietrze z puc, znieruchomia i skoncentrowa si na celu. Gdy ryba ustawia si bokiem, cisn w jej stron zabjczy atlatl. Metr od wycignitej rki chopca tylna cz pocisku rozjarzya si na moment nagym byskiem mocy. Ostrze przyspieszyo gwatownie, przecio wod i trafio zwierz w bok, przewiercajc si na wylot kolczastym grotem. Chopiec krzykn radonie i natychmiast przekrci uchwyt broni, blokujc prawie niewidoczn, ale bardzo wytrzyma link. Ryba walczya, lecz syn owcy wolno i metodycznie przekrca rkoje, przycigajc zdobycz coraz bliej. - Dobra robota - pochwali go Jango. Ale gdyby trafi o centymetr bliej w stron gowy, przebiby najwaniejszy misie znajdujcy si tu pod skrzelami i unieruchomiby ryb. Chopiec skin gow, niezraony tym, e jego ojciec i nauczyciel nawet w udanych akcjach zawsze dopatrywa si bdw. Wiedzia, e czowiek, ktrego kocha najmocniej ze wszystkich, robi to tylko po to, by podsyca w nim denie do perfekcji. A w penej niebezpieczestw galaktyce tylko perfekcja gwarantowaa przetrwanie. Za to, e ojciec w trosce o jego przyszo nie waha si krytykowa go na kadym kroku, chopiec kocha go jeszcze bardziej. Nagle Jango zastyg, wyczuwajc w pobliu jaki ruch, a moe tylko pojedynczy stuk kroku lub nowy zapach - sygna, ktry dla wprawnego owcy nagrd oznacza, e kto si zblia. Na Kamino nie byo gronych nieprzyjaci, jeli nie liczy dalekich, otwartych przestrzeni oceanu, gdzie od czasu do czasu pojawiay si olbrzymie stworzenia o dugich mackach. Jednak nad powierzchni wody ycie waciwie nie istniao - jedynym wyjtkiem byli, oczywicie, sami Kaminoanie, wic Jango nie by zaskoczony, gdy ujrza Taun We, osob, ktra zwykle bya porednikiem w jego kontaktach z gospodarzami. - Witaj, mistrzu Jango - odezwaa si wysoka i smuka istota, unoszc chude rami w gecie pokoju i przyjani. Jango skin gow, ale nie umiechn si na powitanie. Dlaczego Taun We opucia krge gmachy miasta, z ktrych Kaminoanie prawie nigdy nie wychodzili? I dlaczego przeszkadzaa owcy, kiedy spdza czas ze swym synem? - Ostatnio rzadko bywasz w naszym sektorze - zauwaya Taun We. - Mam ciekawsze zajcia. - Z dzieckiem? Jango spojrza na chopca, ktry wypatrywa wanie kolejnego faloryba. A raczej, jak zauway owca, stara si, by tak to wygldao. To spostrzeenie sprawio, e Jango z aprobat skin gow. Dobrze nauczy swego syna sztuki kamuflau i podstpu - stwarzania pozorw, ktre doskonale ukryway prawdziwe dziaania, takie jak dyskretne podsuchiwanie rozmowy i zapamitywanie kadego sowa Taun We. - Zblia si dziesita rocznica - wyjania Kaminoanka. Jango spojrza na ni spode ba. - Sdzisz, e nie pamitam o urodzinach Boby? Jeeli delikatna Taun We bya uraona ostr wypowiedzi owcy, w aden sposb tego nie okazaa. - Jestemy gotowi. Znowu moemy zaczyna. Jango popatrzy na Bob, jedno z tysicy swoich dzieci, ale jedyne, ktre byo doskonaym klonem, wiern replik bez najmniejszej ingerencji genetycznej, ktra czyniaby go bardziej posusznym. Chopiec by te jedynym egzemplarzem, ktrego nie poddano procesowi przyspieszonego wzrostu. Klony, ktre poczto rwnoczenie z nim, byy teraz zdrowymi, w peni dojrzaymi onierzami. Jango uwaa, e polityka przyspieszania wzrostu jest bdem - czy dowiadczenie nie byo rwnie wanym czynnikiem ksztatujcym wojownika, jak geny? - ale nie dzieli si tymi przemyleniami z Kaminoanami. Wynajto go, by sta si rdem materiau genetycznego. Kwestionowanie poczyna pracodawcy nie wchodzio w zakres jego obowizkw. Taun We przekrzywia nieznacznie gow, wolno mrugajc powiekami. Jango domyla si, e jest to przejaw zaciekawienia i omal nie zachichota. Kaminoanie byli do siebie bardzo podobni; znacznie bardziej ni ludzie, zwaszcza ci pochodzcy z innych planet. By moe ich koncepcja jednoci czy te podobiestwa w ramach jednego gatunku bya czci procesu reprodukcyjnego, w ktrym teraz dokonywano licznych manipulacji genetycznych, jeli nie otwartego klonowania. Tak czy inaczej, jako spoeczestwo mieszkacy Kamino byli niemal jednym umysem i jednym ciaem. To dlatego Taun We bya zdumiona - tak jak w tej chwili - ilekro miaa do czynienia z czowiekiem, ktry tak maym szacunkiem darzy innych przedstawicieli swojego gatunku, nawet, jeli byy to klony. To wanie Kaminoanie stworzyli armi dla Republiki. A przecie gdyby nie rnice i wynikajce z nich konflikty nie byoby wojen. Te sprawy niewiele obchodziy Janga. By owc nagrd, samotnikiem, odludkiem - a raczej byby, gdyby w jego yciu nie pojawi si Boba. Jango mia gdzie polityk, wojny i armi klonw stworzonych na jego podobiestwo. Jeli wszystkie miay zosta wycite w pie, to niech i tak bdzie. Nie czu si zwizany z adnym z nich. Rozmylajc o tym, spojrza na syna. Z adnym, z wyjtkiem Boby, rzecz jasna. Wszystko inne byo tylko zleceniem, atwym do wykonania i dobrze patnym. Jango nie mg marzy o lepszych zarobkach, lecz znacznie waniejsze byo to, i tylko Kaminoanie mogli da mu nie syna, ale stuprocentowo wiern kopi jego samego. Boba mia zapewni ojcu przyjemno ujrzenia tego, kim Jango mgby si sta, gdyby dorasta pod okiem kochajcego, troskliwego ojca; nauczyciela, ktry przez konstruktywn krytyk popychaby go ku doskonaoci. W zasadzie nie byo w galaktyce owcw nagrd lepszych ni Jango, lecz on nie wtpi, e Boba, stworzony i szkolony do osigania doskonaoci, przecignie nawet jego i stanie si jednym z najwybitniejszych wojownikw, jacy kiedykolwiek yli. Najwiksz nagrod w swojej karierze Jango Fett odbiera wanie teraz: dzielc spokojne chwile z synem, swym modszym wcieleniem. A byy to jedne z niewielu spokojnych chwil w burzliwym yciu owcy skazanego ju w dziecistwie na samodzielne przetrwanie w Odlegych Rubieach. Kada kolejna prba czynia go silniejszym, bliszym doskonaoci; ksztacia w nim umiejtnoci, ktre teraz mg przekazywa Bobie. Nikt nie byby dla chopca lepszym nauczycielem ni ojciec. Kiedy Jango Fett chcia kogo dopa, ten kto mg uwaa si za zapanego. Kiedy Jango Fett chcia kogo umierci, ten kto by ju trupem. Lecz tak naprawd Jango nie "chcia". Interesy nie miay nic wsplnego z osobistymi pragnieniami owcy. Polowanie i zabijanie byy tylko czci jego pracy, a do najcenniejszych lekcji, ktrych ycie mu nie szczdzio, naleaa ta, ktra nauczya go, jak by bezwzgldnym. Absolutnie bezwzgldnym. I to bya jego najstraszniejsza bro. Spojrza na Taun We, a potem umiechn si do syna. Tak, z pewnoci by pozbawiony uczu, ale nie wtedy, kiedy spdza czas z Boba. Czu mio i dum, ale ze wszystkich si stawa si tego nie okazywa. Bo cho szczerze kocha syna - a moe wanie dlatego, e go kocha - pragn ksztaci w nim od najmodszych lat cech, ktr uwaa za najcenniejsz: chd graniczcy z brakiem jakichkolwiek ludzkich uczu. - Wznowimy proces, gdy tylko bdziesz gotowy - powiedziaa Taun We, przerywajc rozmylania Jango. - Nie macie do materiau, eby obej si beze mnie? - Skoro i tak tu jeste, chcielibymy, eby wzi udzia w procesie - odrzeka Taun We. - Najlepiej jest korzysta z pierwotnego dawcy. Jango przewrci oczami na myl o igach i sondach, ale skin gow w gecie przyzwolenia. Biorc pod uwag wynagrodzenie, praca naprawd nie bya cika. - Daj zna, kiedy bdziesz gotowy. - Taun We ukonia si i odesza. Gdybycie mieli czeka, a bd gotowy, czekalibycie ca wieczno, pomyla Jango Fett. W milczeniu obserwowa chopca, ktry kolejny raz szykowa do strzau. A to dlatego, e mam ju to, na czym mi zaleao, doda w duchu owca, nie spuszczajc z oka Boby, ktry bystrymi oczami wypatrywa kolejnego faloryba. W przemysowym sektorze Coruscant znajdoway si najwiksze porty towarowe caej galaktyki. Nieustannie ldoway w nich niezgrabne transportowce, a na ich spotkanie wylatyway masywne dwigi gotowe odebra miliony ton adunkw niezbdnych do utrzymani a przy yciu planety-miasta, ktra z racji przeludnienia ju dawno nie bya samowystarczalna. Wydajno sub przeadunkowych bya zdumiewajca, lecz mimo to zawsze byo tu toczno, i czsto doki byy zablokowane przez nadmiern liczb frachtowcw i latajcych maszyn portowych. Byo tu take miejsce dla pasaerw - biedoty Coruscant szukajcej taniej okazji do opuszczenia planety na pokadzie frachtowcw. Tysice tysicy ludzi prboway uciec ze stoecznego wiata, na ktrym tempo ycia graniczyo z szalestwem. Anakin i Padm, ubrani w proste brzowe tuniki i bryczesy - typowy strj uchodcw - starali si nie wyrnia z tumu. Szli rami w rami do wyjcia z wahadowca, ktry zblia si do doku i pomostu prowadzcego na pokad jednego z olbrzymich transportowcw. Kapitan Typho, Dorme i Obi-Wan czekali na nich przy drzwiach. - Szczliwej podry, pani - rzek kapitan ze szczer trosk. Wida byo, e nie jest zachwycony tym, i traci z oczu swoj podopieczn. Poda Anakinowi dwie niewielkie torby podrne i z otuch skin gow modemu Jedi. - Dzikuj, kapitanie - odpowiedziaa Padm, nie kryjc wzruszenia. - Prosz uwaa na Dorme. Teraz wam bdzie zagraao niebezpieczestwo. - Przy mnie bdzie bezpieczny - wtrcia szybko Dorme. Padm umiechna si, wdziczna za t prb poprawienia jej nastroju, a potem ucisna wiern towarzyszk. Obja j jeszcze mocniej, czujc, e dziewczyna cicho szlocha. - Nie spotka was nic zego - szepna wprost do ucha Dorme. - Nie chodzi o mnie, pani. Martwi si o ciebie. Co bdzie, jeli oni zorientuj si, e opucia stolic? Padm odsuna dwork na odlego ramion i umiechna si lekko, spogldajc z ukosa na Anakina. - Wtedy mj Jedi opiekun bdzie musia pokaza, ile jest wart. Dorme zamiaa si nerwowo, otara zy i skina gow. Stojc z boku, Anakin umiechn si w duchu, cho na zewntrz stara si emanowa wycznie pewnoci siebie. Komplementy Padm sprawiay mu jednak ogromn przyjemno. Obi-Wan zepsu padawanowi bogi nastrj, odcigajc go na stron. - Zostacie na Naboo - rozkaza mistrz. - Nie rzucajcie si w oczy. Pamitaj: nie rb absolutnie niczego bez porozumienia ze mn albo z Rad. - Tak, mistrzu - odrzek posusznie Anakin, cho gotowa si w rodku i mia ochot rzuci si na Obi-Wana. Nie robi absolutnie nic bez porozumienia? Bez pytania o zgod? Czy nie zasuy na wicej zaufania? Czy nie udowodni, e jest zaradnym, godnym zaufania padawanem? - Postaram si jak najszybciej dotrze do sedna tego spisku, pani - wrci si Obi-Wan do Padm. Gniew Anakina sign szczytu; przecie wanie to sugerowa mistrzowi, gdy tylko zlecono im ochron senator Amidali! - Jestem pewien, e wkrtce bdziecie mogli wrci - doda Obi-Wan. - Bd niewymownie wdziczna za szybkie rozwizanie tej sprawy, mistrzu Jedi. Myl o tym, e Padm miaaby by wdziczna Kenobiemu, nie podobaa si Anakinowi. Nie chcia, by w jej oczach rola mistrza bya istotniejsza ni jego wasna. - Pora i - powiedzia padawan, postpujc krok naprzd. - Wiem - odrzeka Padm, ktra nie bya uradowana ani wizj opuszczenia Coruscant, ani koniecznoci naraania na niebezpieczestwo kolejnej wiernej dworki. Cigle miaa w pamici obraz umierajcej Cord. Padm i Dorme uciskay si po raz ostatni. Anakin wzi bagae i odwrci si, by zej na pyt ldowiska, gdzie czeka ju R2-D2. - Niech Moc bdzie z tob - rzek Obi-Wan. - Niech Moc bdzie z tob. - odpowiedzia Anakin szczerze; naprawd chcia, by Obi- Wan odnalaz inicjatora zamachw, choby po to, by galaktyka znowu staa si dla Padm bezpiecznym miejscem. Mia jednak nadziej, e nie nastpi to zbyt szybko. Misja, ktr mu powierzono, pozwolia mu by blisko kobiety, ktr kocha; nie chcia otrzyma nowego zadania i rozstawa si z ni na duej. - Nagle zaczam si ba - wyznaa Padm, kiedy szli w stron olbrzymiego frachtowca, ktry mia ich zabra na Naboo. Za nimi toczy si R2-D2, pogwizdujc radonie. - To moje pierwsze samodzielne zadanie, wic... ja te si boj. - Anakin odwrci si, by spojrze na Padm i posa jej szeroki, zawadiacki umiech. - Ale nie martw si, na szczcie jest z nami Artoo! Poczucie humoru byo im w tej chwili bardzo potrzebne. Z okien wahadowca, ktry mia za chwil powrci w bardziej eleganckie rejony stolicy, trzy pary oczu z trosk obserwoway Anakina, Padm i R2-D2, ktrzy wolno znikali w tumie. - Mam nadziej, e nie przyjdzie mu do gowy aden gupi pomys - mrukn Obi- Wan. Fakt, e mistrz Jedi tak otwarcie wyraa swoje obawy wzgldem wasnego ucznia by dla kapitana Typha dowodem zaufania. - Bardziej martwi si o jej pomysy ni o jego - odpar oficer, z powag krcc gow. - Padm Amidala nie ma zwyczaju sucha rozkazw. - Dobrana z nich para - zauwaya Dorme. Mczyni bez sowa spojrzeli na dziewczyn. Typho znowu pokrci gow. Padm Amidala istotnie bya uparta, silna i niezalena. Wolaa ufa wasnej ocenie sytuacji ni sugestiom innych, nawet bardziej dowiadczonych ludzi. Nie bya jednak bardziej uparta od Anakina. Dla Obi-Wana nie bya to pocieszajca myl. ROZDZIA 11 Wielka witynia Jedi bya miejscem kontemplacji i cikiego treningu, ale take bankiem informacji. Rycerze Jedi byli bowiem nie tylko stranikami pokoju, ale i wiedzy. W zwieczonym wysokim sklepieniem, gwnym korytarzu wityni stay przezroczyste komory, zwane pokojami analiz, pene robotw najrozmaitszych ksztatw i rozmiarw, gotowych suy pomoc w niezliczonych dziedzinach. Wdrujc przestronnymi salami wityni, Obi-Wan Kenobi rozmyla o swoim uczniu i Padm. Zastanawia si, czy mdrym posuniciem byo powierzenie Anakinowi opieki nad senator Amidala. Zapa, z jakim padawan podj si tego zadania, wczy sygna ostrzegawczy w gowie Obi-Wana - lecz mimo to mistrz nie sprzeciwi si decyzji Rady. Nie zrobi tego przede wszystkim dlatego, e mia na gowie bardziej naglce sprawy. Mia nadziej, e tu, w skarbnicy wszelakiej wiedzy, zdoa odkry rdo kopotw Amidali. Wikszo kabin bya - jak zwykle - zajta. Nigdy nie brakowao tu uczniw i mistrzw szukajcych informacji. Wreszcie jednak Obi-Wan znalaz woln komor z robotem analitycznym SP-4, czyli dokadnie takim, jakiego potrzebowa. Usiad przed konsolet, a robot natychmiast wysun tac na prbki. - Prosz umieci na tacy przedmiot, ktry ma zosta poddany analizie - powiedzia SP-4 metalicznym gosem. Kenobi ju trzyma w doni zatrut strzak, ktra zabia owczyni nagrd. Gdy tylko tacka wsuna si na miejsce, ekran przed Obi-Wanem rozjarzy si szybko przesuwajcymi si diagramami i kolumnami danych. - To zatruta strzaka - wyjani Jedi. - Musz wiedzie, gdzie i przez kogo zostaa zrobiona. - Chwileczk, prosz. - Przez ekran przetoczya si kolejna fala rysunkw i jeszcze dusze kolumny liczb. Wreszcie obraz zatrzyma si na schemacie podobnej broni, ale dopasowanie nie byo zadowalajce i maszyna ponownie zacza przeglda banki pamici. Obrazy przez dusz chwil zmieniay si jak w kalejdoskopie, lecz nie znalaz si taki, ktry do zudzenia przypominaby strzak przyniesion przez Obi-Wana. Ekran zgas, a tacka wysuna si ponownie. - Jak wida na ekranie, badana bro nie istnieje w adnej ze znanych kultur - wyjani SP-4. - Oznaczenia nie zostay zidentyfikowane. Zapewne jest to przedmiot wykonany rcznie przez wojownika nie-zwizanego z adn zbadan cywilizacj. Prosz odsun si od tacy na prbki. - Sucham? Moe sprbowaby jeszcze raz? - spyta zirytowany Kenobi. - Mistrzu Jedi, nasze bazy danych s bardzo szczegowe. Obejmuj informacje z osiemdziesiciu procent galaktyki. Jeeli nie potrafi ustali, skd pochodzi ten przedmiot, to gwarantuj, e nie potrafi tego nikt. Obi-Wan podnis strzak, spojrza na robota i westchn z rezygnacj, nie do koca przekonany o susznoci jego opinii. - Dziki za pomoc - rzuci, zastanawiajc si, czy oprogramowanie automatw typu SP-4 pozwala im zrozumie sarkazm. - Moe i nie umiesz mi pomc, ale znam kogo, kto j zidentyfikuje. - Rachunek prawdopodobiestwa nie sugeruje istnienia takiej moliwoci... - zacz SP-4, po czym wygosi dug i monotonn mow pochwaln na temat obszernoci swoich baz danych i niezrwnanych moliwoci programw wyszukujcych. Obi-Wan jednak ju dawno zostawi za sob pokj analiz i przemierzywszy dugimi krokami przestronny korytarz, wyszed ze wityni. Opuci jej mury, nie zwierzajc si nikomu ze swoich planw; potrzebowa skupienia i koncentracji, a jeszcze bardziej szybkich odpowiedzi. Instynkt podpowiada mu, e ma do czynienia ze spraw, w ktrej nie chodzi jedynie o bezpieczestwo Amidali. Wyczuwa co powanego, ale szczegw mg si jedynie domyla. Czy chodzio o postaw Anakina? Moe o spisek przeciwko Republice? A moe po prostu si zdenerwowa, bo SP-4, na ktrym zwykle mona byo polega, tym razem w ogle nie umia mu pomc? Potrzebowa odpowiedzi, a konwencjonalne metody ich pozyskania zawiody. Ale Obi-Wan Kenobi pod wieloma wzgldami nie by "konwencjonalnym" rycerzem Jedi. Cho zwykle peen rezerwy - szczeglnie w kontaktach z padawanem - w gbi duszy mia wiele wsplnego ze swoim byym mistrzem, niepokornym Qui-Gon Jinnem. Obi-Wan wiedzia, jak zdoby odpowied. Skierowa migacz do handlowej czci dzielnicy Coco, lecej daleko od zauka, w ktrym wraz z Anakinem dopad niedosz zabj-czyni Amidali. Dotarszy na miejsce, zaparkowa pojazd i wyszed na ulic. Zatrzyma si przed niewielkim budynkiem o matowych oknach i cianach pomalowanych jaskraw metaliczn farb. Nazw lokalu zapisano na szyldzie egzotycznym pismem, lecz cho Obi-Wan nie umia jej odczyta, wiedzia doskonale, e stoi przed Jadodajni u Dexa. Umiechn si lekko. Nie widzia si z Dexem od bardzo, bardzo dawna. Zbyt dugo to trwao, pomyla, wchodzc do rodka. Wntrze lokalu byo do typowe dla niszych poziomw miasta: pod cianami znajdoway si loe, za porodku ustawiono mae okrge stoliki z wysokimi stokami. By tam take kontuar, czciowo otoczony stokami, zajtymi przez istoty rozmaitych ras. Obi- Wan wiedzia, e ma przed sob twardych zawodnikw: pilotw frachtowcw i pracownikw portu. W galaktyce z jej wszechobecn technik, niewiele byo istot zarabiajcych na ycie prac mini. Jedi podszed do maego stolika i przysiad na stoku, przypatrujc si robotowi kelnerce, ktry przeciera blat szmat. - Czego sobie yczy - spyta automat. - Szukam Dextera. Robot wyda z siebie mao sympatyczny odgos. Obi-Wan tylko si umiechn. - Chciabym z nim porozmawia. - Chce czego od niego? - Dex nie ma kopotw - zapewni robota Jedi. - To sprawa osobista. Robot wpatrywa si w niego przez krtk chwil, po czym pokrci gow i wrci za kontuar. - Skarbie, kto do ciebie - zawoa, otwarszy klap okienka, przez ktre wydawano posiki. - Wyglda na Jedi. W otworze ukazaa si wielka gowa spowita kbami szarawej pary. Szeroki umiech - na ustach, w ktrych zmieciaby si caa gowa Kenobiego - odsoni wielkie zby gospodarza, szczerze uradowanego na widok gocia. - Obi-Wan! - Witaj, Dex - odpowiedzia Jedi, po czym wsta i podszed do lady. - Siadaj, stary! Zaraz do ciebie przyjd! Obi-Wan rozejrza si dookoa. Robot kelnerka krci si po sali, obsugujc pozostaych klientw. Jedi postanowi zaj miejsce w loy tu obok kontuaru. - Napijesz si ardees? - spyta automat znacznie przyjaniejszym tonem. - Tak, dzikuj. Robot musia przycisn si do kontuaru, by przepuci idcego nieco sztywno niesawnego Dextera Jettstera. By to osobnik imponujcej postury; pozbawiona karku gra misa, przy ktrej najwiksi twardziele odwiedzajcy ten lokal wygldali cherlawo. Spod koszuli gospodarza wystawa tusty kadun, a na ysej gowie olbrzyma perliy si krople potu. I cho najlepsze lata mia ju za sob, a jego ruchy nie byy tak pynne jak dawniej - gwnie za spraw starych ran i kontuzji - Dexter Jettster z pewnoci nie by istot, z ktr ktokolwiek miaby ochot walczy - zwaszcza e kade z jego czworga ramion zakoczone byo pici, ktra jednym ciosem moga zmieni twarz w mokr plam. Obi-Wan zauway, e wielu goci spogldao na Jettstera z respektem. - Witaj, stary druhu! - Cze, Dex. Dawno si nie widzielimy. Dexter z wysikiem wcisn si na siedzenie naprzeciwko Obi-Wana. Robot kelnerka zdy wrci i postawi przed starymi przyjacimi kubki z parujcym ardees. - Powiedz, przyjacielu, co mog dla ciebie zrobi? - spyta Dex i Kenobi wiedzia, e nie s to sowa rzucone na wiatr. Jedi nie zawsze aprobowa wybryki Jettstera - szczeglnie przekrty zwizane z dziaaniem jadodajni oraz liczne bijatyki - ale jednoczenie mia wiadomo, e nigdzie nie znajdzie bardziej lojalnego przyjaciela. Dex potrafi zabija wrogw, ale by te gotowy powici ycie za kogo, na kim mu zaleao. Tak stanowi niepisany kodeks gwiezdnych wczgw, ktrego zasady przemawiay do wyobrani Kenobiego. Przebywanie wrd ludzi takich jak Dex sprawiao mu znacznie wiksz przyjemno ni obcowanie z elit rzdzcych. - Moesz mi powiedzie, co to jest? - Obi-Wan pooy na stole niepozorn strzak. Zauway, e Dex gwatownie odstawi kubek i szeroko otworzy oczy na widok tajemniczego przedmiotu. - Prosz, prosz - mrukn cicho, jakby nagle zabrako mu powietrza. Delikatnie, niemal z nabon czci unis strzak. - nie widziaem takiej, odkd wyniosem si z Subterrel, spoza Odlegych Rubiey. - Nie wiesz, skd pochodzi? Dexter pooy strzak przed Obi-Wanem. - Kloniarze robi takie rzeczy. A nazywaj je saberdartami z planety Kamino. - Saberdartami z planety Kamino? - powtrzy Kenobi. - Ciekawe, dlaczego nie mamy czego takiego w archiwum analiz. Dex trci strzak pulchnym palcem. - Mona j zidentyfikowa tylko po tych naciciach z boku - wyjani. - Te wasze roboty analityczne zwracaj uwag tylko na czytelne symbole. Sdziem, e wy, Jedi, umiecie dostrzega rnic midzy wiedz a mdroci. - No c, Dex, gdyby roboty potrafiy myle, ju by nas tu nie byo, prawda? - odpar ze miechem Obi-Wan. Sekund pniej Dexter zawtrowa mu tubalnym gosem. Rycerz Jedi spowania po chwili, przypominajc sobie o misji, ktr mu powierzono. - Kamino... Nie znam tej planety. Naley do Republiki? - Nie, znajduje si poza Odlegymi Rubieami. Powiedziabym, e dobrych dwanacie parsekw "na poudnie" od Labiryntu Rishi. Nawet te twoje roboty z archiwum nie powinny mie problemu z jej znalezieniem. Kaminoanie raczej nie opuszczaj swojej planety. S kloniarzami. I to doskonaymi. Obi-Wan znowu podnis strzak i oparszy okie o blat, wolno obraca j w palcach. - Kloniarzami? - powtrzy. - S przyjanie nastawieni? - To zaley. - Od czego? - spyta Jedi, spogldajc na Dexa ponad czubkiem strzaki. - Od tego, jak dobre masz maniery i jak gruby portfel - odpowiedzia Dex z szerokim umiechem. Obi-Wan nie by zaskoczony. Z uwag przyglda si strzace. ROZDZIA 12 Senator Padm Amidala, bya krlowa Naboo, nie przywyka do podrowania w takich warunkach. Wszyscy uchodcy podrowali jedn klas: najgorsz. Frachtowiec bowiem, zgodnie ze sw nazw, przeznaczony by do przewoenia w swych wielkich adowniach towarw, a nie ywych istot. Owietlenie byo fatalne, a zapachy jeszcze gorsze, cho trudno byo ustali, czy ich rdem jest sam statek, czy te wielorasowy tum emigrantw. Jednak dla Padm podr ta bya mimo wszystko przyjemna. Moda kobieta wiedziaa, e powinna by teraz na Coruscant i walczy ze zwolennikami ustawy o militaryzacji, ale jakim cudem wanie tu, na pokadzie frachtowca, czua si naprawd wolna i spokojna. Wolna od odpowiedzialnoci. Wolna od protokou. Cho przez chwil moga by po prostu Padm, a nie senator Amidala. Jeli nie liczy wczesnego dziecistwa, niewiele byo w jej yciu momentw podobnej swobody. Z perspektywy lat wydawao jej si, e cae dotychczasowe ycie powicia subie publicznej; dziaaa wycznie dla wyszego, wsplnego dobra, nie zwaajc na wasne potrzeby i nie majc czasu by tylko Padm. Nie aowaa, e tak wygldao jej ycie. Bya dumna ze swoich osigni, co wicej, daway jej one gbokie poczucie przynalenoci do czego znacznie wikszego ni wiat prywatnych potrzeb. A jednak nie moga zaprzeczy, e chwile, kiedy na jej barkach nie spoczywaa wielka odpowiedzialno, miay swoje uroki. Spojrzaa na niespokojnie picego Anakina. Patrzya na niego nie na padawana Jedi, swojego obroc, ale jak na modego mczyzn. Przystojnego modego mczyzn, ktry wielokrotnie wyznawa jej mio. Z pewnoci niebezpiecznego modego mczyzn, przyszego Jedi, mylcego o rzeczach, o ktrych myle nie powinien. Mczyzn, ktry z uporem poda za gosem serca. A wszystko to dla niej... Padm nie moga zaprzeczy: byo w tym co pocigajcego. Oboje kroczyli podobn ciek suby publicznej - ona jako senator, on jako padawan Jedi. Jednak chopak otwarcie buntowa si przeciwko reguom rzdzcym jego yciem, a przynajmniej przeciwko mistrzowi, ktry te reguy ustala. Padm nigdy si nie buntowaa. Ale czy nie miaa na to ochoty? Czy Padm Amidala nie chciaa by tylko Padm? Przynajmniej raz na jaki czas? Umiechna si i odwrcia plecami do Anakina, wypatrujc w mrocznym wntrzu adowni drugiego towarzysza podry. Wreszcie zauwaya R2-D2 stojcego w kolejce ywych istot rozmaitych gatunkw. Tu przed nim obsuga kuchni napeniaa wanie czyj misk porcj mtnej papki. Prawie kady, kto odchodzi od kontuaru, wydawa z siebie cichy jk zawodu. Padm przygldaa si z rozbawieniem, jak jeden z serwujcych zaczyna krzycze, wymachujc rk w stron R2. - adnych robotw w kolejce po arcie! - wrzasn kuchcik. - Jazda std! R2 ruszy z miejsca, lecz zatrzyma si nagle i szybko wysun ze swego pkatego korpusu grub rur, ktra zawisa nad lad i wcigna solidn porcj papki, by w specjalnym pojemniku zawie j swojej pani. - adnych robotw! - powtrzy serwujcy. R2 wcign jeszcze troch papki, a potem wysun chwytak w stron tacy z chlebem. Chwyciwszy kromk, gwizdn wesoo, zawrci i odjecha, nie zwaajc na przeklestwa i wymachiwanie piciami. Kluczc midzy picymi emigrantami, dotar do umiechnitej Padm. - Nie, nie! - zawoa kto tu obok. - Mamo, nie! Padm odwrcia si i przekonaa, e to jej towarzysz, spocony i drcy, krzyczy przez sen. - Anakinie? - powiedziaa, potrzsajc nim lekko. - Nie, mamo! - krzykn, odsuwajc si w kt posania. Gwatownie porusza nogami, jakby przed czym ucieka. - Anakinie - powtrzya Padm nieco goniej i mocniej trcia rami padawana. Bkitne oczy otworzyy si nagle i szybko omioty pomieszczenie, zanim zatrzymay si na twarzy Padm. - O co chodzi? - nio ci si co strasznego. Anakin bez sowa wpatrywa si w Padm, a na jego twarzy pojawi si najpierw wyraz zaciekawienia, a potem troski. Amidala wzia od R2-D2 misk papki i kawaek chleba. - Jeste godny? Skywalker usiad, przeczesa doni wosy i pokrci gow. - Niedawno weszlimy w nadprzestrze - poinformowaa go Padm. - Jak dugo spaem? - Do dugo - odpowiedziaa z umiechem. Anakin wygadzi poy tuniki, wyprostowa si i rozejrza, prbujc strzsn z siebie resztki snu. - Nie mog si doczeka, kiedy znowu zobacz Naboo - westchn. Gdy popatrzy na szaraw papk, zrzeda mu mina. A kiedy schyli si i j powcha - zmarszczy nos. - Naboo - powtrzy, spogldajc na Padm. - Mylaem o niej kadego dnia, odkd odlecielimy. To najpikniejsze miejsce, jakie widziaem. Wpatrywa si w Padm tak przenikliwie, e speszona odwrcia wzrok. - Moliwe, e nie bdzie taka, jkaj zapamitae. Wspomnienia czasem s pikniejsze ni rzeczywisto. - Tak... - zgodzi si Anakin. Kiedy podniosa gow i spojrzaa na niego, nadal mierzy j wzrokiem, tote nietrudno byo jej zgadn o czym mwi. - Ale czasem rzeczywisto przewysza wspomnienia. - Pewnie nieatwo ci jest by w Zakonie Jedi - odezwaa si po chwili Padm, zmieniajc temat. - Nie moesz odwiedza wszystkich miejsc, ktre chciaby zobaczy. Nie moesz robi tego, na co masz ochot. - Ani przebywa z ludmi, ktrych kocham? - dorzuci Anakin, zauwaajc, dokd zmierza ta rozmowa. - A czy wolno ci kocha? - spytaa Padm bez ogrdek. - Sdziam, e dla Jedi mio jest zabroniona. - Zakazane s zwizki - zacz Anakin tonem tak beznamitnym, jakby cytowa nudne reguki. - nakazane jest posiadanie. Wspczucie, ktre zdefiniowabym jako bezwarunkow mio, jest osi w yciu kadego Jedi. Tak wic mona powiedzie, e jestemy wrcz zachcali do mioci. - Tak bardzo si zmienie... - stwierdzia Padm, czujc, e w tym, co mwi jest co niestosownego, jakby ukryta zachta. - Za to ty ani troch. Jeste dokadnie taka sama, jak pamitam ci ze swoich snw. Dlatego podejrzewam, e Naboo take si nie zmienia. - Nie zmienia - przytakna nieprzytomnie. Byli zdecydowanie zbyt blisko siebie; co do tego nie miaa wtpliwoci. Wiedziaa te, e oboje stpaj po niebezpiecznym gruncie. On by przecie padawanem Jedi, a Jedi nie mog... Padm wyprostowaa si i odchrzkna. - daje si, e przed chwil nia ci si matka - zauwaya, odsuwajc si troch od Anakina. - Mam racj? Chopak spochmurnia i spuci wzrok, wolno kiwajc gow. - Opuciem Tatooine tak dawno temu. Moje wspomnienia o matce blakn - wyzna, wbijajc w Padm udrczony wzrok. - Nie chc ich straci. Nie chc zapomnie jej twarzy. - Wiem - zacza i ju miaa unie rk, by pogadzi policzek padawana, ale powstrzymaa si i pozwolia mu mwi. - Cigle widz j w snach. Bardzo realistycznych, przeraajcych snach. Martwi si o ni. - Rozczarowaby mnie, gdyby byo inaczej - odpowiedziaa Padm gosem penym ciepa i wspczucia. - Opucie j w tak smutnych okolicznociach. - Anakin skrzywi si, jakby uraziy go te sowa. - Ale dobrze si stao, e to zrobie- przypomniaa, spogldajc w jego smutne oczy. - Postpie tak, jak sobie tego yczya. Uznaa, e tak bdzie lepiej dla ciebie. Szansa, ktr da ci Qui-Gon, obudzia w niej nadziej. Przecie tego wanie rodzice pragn dla swego dziecka: wiedzie, e bdzie miao szans na lepsze ycie. - Ale sny... - Myl, e nie pozbdziesz si tak atwo poczucia winy - przerwaa mu Padm. Anakin pokrci gow, czujc, e Amidala nie rozumie jego intencji. Ona jednak bya innego zdania. - o zupenie naturalne, e chciaby zabra matk z Tatooine, moe mie j przy sobie, albo na Naboo, Coruscant czy w jakimkolwiek miejscu, ktre uwaasz za bardziej bezpieczne i pikniejsze. Uwierz mi, Anakinie - dodaa mikko, kadc do na jego ramieniu. - Dobrze zrobie, opuszczajc Tatooine. Dobrze dla siebie, ale i - co waniejsze - dobrze dla twojej matki. Port kosmiczny w Theed pod wieloma wzgldami przypomina ten z Coruscant, peen frachtowcw i wahadowcw spywajcych z nieba wyznaczonymi szlakami. Jednake w przeciwiestwie do planety - miasta, w stolicy Naboo nie byo imponujcych wysokociowcw z twardego metalu i poyskujcej transpastali. Tutejsze budynki konstruowano z kamienia i innych klasycznych materiaw, dachy miay agodne zaokrglone ksztaty, a ciany delikatne kolory. Po cianach domw piy si rozmaite odmiany rolin nadajce miastu niepowtarzalny charakter. Anakin i Padm szli przez znajomo wygldajcy plac, na ktrym dziesi lat temu rozpocza si bitwa z robotami bojowymi Federacji Handlowej. R2-D2 jecha za nimi, gwidc weso melodi, jakby udzielia mu si spokojna atmosfera Theed. Padm spogldaa ukradkiem na Anakina, z zadowoleniem obserwujc, jak padawan odpra si i umiecha coraz szerzej. - Gdybym tu dorasta, chyba nigdy bym std nie wyjecha - owiadczy Anakin. Padm rozemiaa si cicho. - Bardzo wtpi. Naprawd. Kiedy zaczem szkolenie, byem bardzo samotny i tskniem za domem. Tylko myli o tym miecie i o mamie sprawiay mi rado. Padm spojrzaa na niego ze zdziwieniem. Pierwszy pobyt na Naboo powinien kojarzy si modemu Jedi z udziaem w walce na mier i ycie! Czyby jego obsesja na punkcie kobiety, ktr pokocha i planety, z ktrej pochodzia, bya a tak gboka, e ze wspomnienia wyblaky w arze uczu? - Problem polega na tym - cign Skywalker - e im wicej mylaem o mamie, tym gorzej si czuem. Humor poprawia mi si za to, gdy przypomniaem sobie Naboo i paac. O tym, jak paac byszczy w promieniach soca, o tym, jak pachn kwiaty... - I sycha cichy szum dalekich wodospadw dodaa Padm. - kiedy pierwszy raz przyjechaam do stolicy, byam bardzo maa. Nigdy przedtem nie widziaam wodospadu. Te, ktre tu zobaczyam, wydaway mi si cudowne. Nie spodziewaam si wtedy, e pewnego dnia zamieszkam w paacu. - Powiedz, czy ju jako maa dziewczynka marzya o wadzy i polityce? Pytanie byo tak niedorzeczne, e Padm gono si rozemiaa. - O, nie. To bya ostatnia rzecz, o ktrej mylaam. - Czua, e ogarnia j nostalgia, e ma ochot wspomina dawno minione dni, nim wojna odebraa jej niewinno, a oszustwa i puapki polityki zmieniy jej ycie. Nie moga uwierzy, e tak atwo otwiera swoje serce przed modym padawanem. - Marzyam o pracy w Ruchu Pomocy Uchodcom. Nie przypuszczaam, e kiedy stan do wyborw. Ale im lepiej poznawaam histori, tym bardziej uwiadamiaam sobie, ile dobrego mog zdziaa politycy. Dlatego, kiedy miaam osiem lat, doczyam do Modych Legislatorw, co tu, na Naboo, jest rwnoznaczne z oficjalnym owiadczeniem, e rozpoczyna si sub publiczn. Potem zostaam Doradc Senackim i wykonywaam swoje obowizki z takim zapaem, e zanim si obejrzaam, wybrano mnie na krlow. - Padm spojrzaa na Anakina i wzruszya ramionami, starajc si, by jej sowa brzmiay w miar skromnie. Midzy innymi dziki wynikom w nauce - wyjania. - Ale podejrzewam, e wyniesiono mnie do tej godnoci przede wszystkim przez wzgld na moje przekonanie, e reformy s moliwe. Ludzie zapalili si do moich planw tak bardzo, e w kampanii wyborczej prawie nie poruszano kwestii mojego wieku. Nie byam najmodsz krlow w historii Naboo, ale teraz, spogldajc z perspektywy czasu, wydaje mi si, e chyba byam zbyt moda. - Umilka i spojrzaa w oczy Anakina. - Nie wiem, czy byam gotowa. - Ludzie, ktrym suya, uznali, e dobrze si spisaa - przypomnia padawan. - Podobno chcieli zmieni konstytucj, eby moga pozosta na tronie. - Populizm to nie demokracja, Annie. Populizm daje ludziom to, czego chc, a nie to, czego potrzebuj. Szczerze mwic, poczuam ulg, kiedy zakoczya si druga kadencja. - Padm zachichotaa. - Moi rodzice te! Bali si o mnie podczas blokady i od tamtej pory czekali tylko, kiedy si to wszystko skoczy. Zreszt i ja mylaam ju o zaoeniu rodziny... Padm odwrcia si, czujc, e si rumieni. Jak moga tak si przed nim otworzy? Raz jeszcze popatrzya na Anakina i dotaro do niej, e czuje si przy nim tak swobodnie, jakby znali si i przyjanili od urodzenia. - Moja siostra ma cudowne dzieci... - powiedziaa, spuszczajc wzrok; jak zawsze, kiedy staraa si ukry wasne pragnienia. - Ale kiedy krlowa poprosia mnie, ebym zostaa senatorem, nie mogam jej odmwi - wyjania. - To prawda - zgodzi si Anakin. - Moim zdaniem, jeste potrzebna Republice. Ciesz si, e wybraa sub. Przeczuwam, e za naszego pokolenia wydarz si rzeczy, ktre gboko odmienia galaktyk. - Czyby przepowiednia Jedi? - zaartowaa Padm. - Nie, tylko przeczucie - wyjani ze miechem. - Po prostu wy-daje mi si, e system si zestarza i co musi si zmieni... - Ja te tak uwaam - przytakna szczerze Padm. Zatrzymali si na moment przed wielkimi wrotami paacu, by nacieszy oczy wspaniaym widokiem. W przeciwiestwie do wikszoci budynkw na Coruscant, projektowanych przede wszystkim z myl o funkcjonalnoci, ten gmach mia wicej wsplnego ze wityni Jedi. Jego twrca docenia znaczenie estetyki i wiedzia, e forma musi wspgra z przeznaczeniem. Goci powitay umiechnite twarze. Sio Bibble, wielki przyjaciel i zaufany doradca z czasw, kiedy Padm bya krlow, sta przy tronie obok krlowej Jamillii, dokadnie tak, jak niegdy stawa przy krlowej Amidali. Nie postarza si zbytnio przez ostatnie lata; jego starannie utrzymane biae wosy i broda nadal nadaway mu dystyngowany wygld, a w oczach pali si w intensywny blask, ktry Padm tak uwielbiaa. Siedzca obok niego Jamilli wygldaa imponujco, jak przystao na krlow. Misterna fryzura pasowaa doskonale do bogato wyszywanych szat - jake podobnych do tych, ktre nosia Padm. Moda pani senator pomylaa z uznaniem, e Jamilli wyglda w nich nadzwyczaj dostojnie. W sali tronowej nie brakowao te sztabu doradcw i grupy dworek oraz stray. Padm stwierdzia w duchu, e to jedna ze zych stron bycia krlow: nie ma ani odrobiny prywatnoci. Krlowa Jamilli wstaa z godnoci- gwnie z powodu fantazyjnej fryzury - i zbliya si do Padm, by wzi j za rk. - Martwilimy si o ciebie. Ciesz si, e znowu jeste z nami, Padm - powiedziaa gbokim gosem o poudniowo-wschodnim akcencie, ktry sprawia, e spgoski brzmiay wyjtkowo mocno. - Dzikuj, Wasza Wysoko. auj tylko, e nie mog suy ci lepiej, pozostajc na Coruscant i biorc udzia w gosowaniu. - Wielki Kanclerz Palpatin'e wszystko nam wyjani - wtrci Sio Bibble. - Powrt do domu by jedynym rozsdnym wyjciem. Padm z rezygnacj skina gow. Zbyt ciko pracowaa nad zjednoczeniem opozycji przeciwko ustawie o militaryzacji, by teraz w peni cieszy si powrotem na Naboo. - Ile systemw przyczyo si do hrabiego Dooku i jego separatystw? - spytaa krlowa Jamilli, ktra nie lubia traci czasu na bahe rozmowy. - Tysice - odrzeka Padm. - Kadego dnia opuszcza Republik coraz wicej. Jestem pewna, e jeli senat przegosuje utworzenie armii, czeka nas wojna domowa. Sio Bibble uderzy pici w otwart do. - To nie do pomylenia! - warkn. - Od czasu utworzenia Republiki nie byo jeszcze wojny na tak skal. - Czy widzisz jaki sposb na sprowadzenie separatystw na ono Republiki drog negocjacji? spytaa spokojnie Jamillia. - Nie, jeli bd si czuli zagroeni. - Padm zdumiaa si pewnoci, z jak wypowiedziaa te sowa. Poznaa niuanse swej pracy na tyle dobrze, e moga bezgranicznie ufa instynktowi. Wiedziaa jednak i o tym, e wkrtce bdzie musiaa przywoa na pomoc wszystkie swoje talenty. - Separatyci nie maj armii, ale jeeli ich sprowokujemy, z pewnoci bd si broni. Nie majc ani czasu, ani pienidzy na stworzenie si zbrojnych, mog szuka wsparcia Gildii albo Federacji Handlowej. - Armie handlarzy! - parskna krlowa, nie kryjc rozdranienia i niesmaku. Tu, w Theed, wszyscy wiedzieli, jak grone mog by takie grupy. To wanie Federacja Handlowa swego czasu omal nie rzucia Naboo na kolana. I dokonaaby tego, gdyby nie bohaterska postawa Amidali, dwch Jedi, maego Anakina i garstki krlewskich pilotw. Jednak i to nie wystarczyoby do pokonania armii robotw bojowych, gdyby nie niespodziewany sojusz zawarty przez krlow Amidal z dzielnymi Gunganami - Dlaczego senat nie robi nic, eby ich powstrzyma? - Obawiam si, e mimo stara Kanclerza nadal mamy wielu urzdnikw, sdziw, a nawet senatorw opacanych przez Gildi - przyznaa Padm. - Wic to prawda, e Gildia nawizaa z separatystami bliski kontakt, tak, jak si tego spodziewalimy - stwierdzia Jamilli. Sio Bibble ponownie uderzy doni w do, zwracajc na siebie uwag zebranych. - Niesychane! - zawoa. - To skandal, e po tylu przesuchaniach i czterech procesach przed Sdem Najwyszym Nute Gunray wci jest wicekrlem Federacji Handlowej. Czy ci czciciele pienidza naprawd wszystkim rzdz? - Pamitaj, radco, e sdy doprowadziy do redukcji armii Federacji - uspokoia go krlowa. - To suszne posunicie. Padm skrzywia si lekko. - Niestety, Wasza Wysoko, kr pogoski, i armia Federacji Handlowej nie zostaa zredukowana zgodnie z nakazem sdu. Anakin Skywalker odchrzkn cicho i postpi krok naprzd. - Rycerzom Jedi nie zezwolono na ledztwo w tej sprawie - wyjani. - Powiedziano nam, e byoby ono zbyt niebezpieczne dla caej gospodarki. Krlowa Jamilli spojrzaa na niego i skina gow, potem za przeniosa wzrok na Padm. Wyprostowaa si i zadara podbrdek, przyjmujc prawdziwie krlewsk postaw. - Musimy zachowa wiar w Republik - owiadczya. - Demokracja przestanie istnie, kiedy tylko nabierzemy przekonania, e jej sprawne funkcjonowanie jest niemoliwe. - Mdlmy si, eby ten dzie nigdy nie nadszed - odpowiedziaa cicho Padm. - Teraz jednak musimy zadba o twoje bezpieczestwo - przypomniaa Jamilli, po czym spojrzeniem daa znak Sio Bibble'owi. Na jego sygna wszyscy doradcy, dworki i asystenci skonili si i w popiechu opucili sal tronow. Sio Bibble stan za przed Anakinem i czeka, a zamkn si drzwi za ostatnim z wychodzcych. - Co proponujesz, mistrzu Jedi? - Anakin jeszcze nie jest Jedi, radco - wtrcia Padm. - Jest padawanem. Moim zdaniem, powinnimy... - Hej, chwileczk! - przerwa jej Anakin, mruc oczy i marszczc brwi, wyranie niezadowolony z tej lekcewacej uwagi. - Przepraszam! - odparowaa, nie ustpujc przed gronym spojrzeniem padawana. Moim zdaniem, powinnimy pozosta w Krainie Jezior. Mona si tam dobrze ukry. - To ja przepraszam! wczy si jeszcze bardziej zirytowany Anakin. Jestem odpowiedzialny za twoje bezpieczestwo, pani. Padm przymierzaa si do ostrej reprymendy, ale zauwaya wymian podejrzliwych spojrze midzy Sio Bibble'em a krlow Jamilli. Dotaro do niej, e nie powinna publicznie sprzecza si z Anakinem, bo moe to wzbudzi podejrzenia, i co midzy nimi jest. Opanowaa si wic i przemwia znacznie agodniejszym tonem. - Annie, moje ycie jest w niebezpieczestwie, a tu jest mj dom. Znam ten wiat lepiej ni ty; to dlatego tu jestemy. Bdzie lepiej, jeli wykorzystasz moj wiedz. Przepraszam, pani skoni si Anakin. - Padm ma racj - rzek wyranie rozbawiony Sio Bibble, biorc padawana pod rami. - Kraina Jezior to najdalsza cz Naboo. Nie ma tam wielu ludzi, za to bdziecie mie dobry widok na puste rwniny. To naprawd doskonay wybr. Tam atwiej ci bdzie chroni pani senator. - wietnie - podsumowaa Jamilli. - Zatem ustalone. Padm widziaa po minie Anakina, e nie jest specjalnie zachwycony, ale moga jedynie odpowiedzie mu lekkim wzruszeniem ramion. - Padm - cigna krlowa Jamilli - wczoraj przyjam na audiencji twojego ojca. Opowiedziaam mu, co si stao. Ma nadziej, e przed wyjazdem odwiedzisz matk. Twoja rodzina bardzo si o ciebie martwi. Padm pomylaa z blem, e ycie rodzinne i suba publiczna to dwa wiaty, ktre trudno pogodzi. To dlatego ju dawno dokonaa wyboru; wiedziaa, e wystpujc w podwjnej roli - ony lub nawet matki oraz pani senator - nie przysuy si najlepiej ani rodzinie, ani Republice. Nigdy nie martwia si o wasne bezpieczestwo; teraz jednak uwiadomia sobie, e dokonywane przez ni wybory mog mie wpyw na ycie innych ludzi, i to tych najbliszych jej sercu. Nie umiechaa si, kiedy wraz z Anakinem, Sio Bibble'em i krlow Jamill opuszczaa sal tronow, zmierzajc w stron gwnej klatki schodowej paacu. ROZDZIA 13 Najwikszym pomieszczeniem w wielkiej wityni Jedi na Coruscant bya sala Archiwum. Podwietlane panele komputerowe cigny si dugimi rzdami, gdzieniegdzie ustawiono te popiersia sawnych Jedi rzebione w biaym kamieniu przez najlepszych artystw stolicy. Obi-Wan zatrzyma si przed jednym z nich, przygldajc mu si i dotykajc palcami, jakby pragn wejrze w dusz modela i pozna jego uczucia. Tego dnia w Archiwum nie byo zbyt wielu interesantw - rzadko kiedy bywao ich wicej ni kilku jednoczenie - tote Jedi oczekiwa, e Madame Jocasta Nu, Archiwistka Jedi, wkrtce przybdzie na umwione spotkanie. Sta cierpliwie, z uwag studiujc mocne rysy kamiennej twarzy - wysokie koci policzkowe, starann fryzur oraz due przenikliwe oczy. Obi-Wan nie zna zbyt dobrze tego czowieka legendy, hrabiego Dooku, ale spotka go raz i wiedzia, e podobiestwo zostao uchwycone wymienicie. W osobie hrabiego wyczuwao si t sam intensywno, niemal namacaln aur siy, ktra czsto otaczaa mistrza Qui-Gona, zwaszcza wtedy, gdy mia do spenienia szczeglnie wan misj. Qui-Gon sprzeciwia si Radzie Jedi wtedy, kiedy uwaa to za stosowne - postpi tak na przykad przed dziesiciu laty w sprawie Anakina, wstawiajc si za nim na dugo przed tym, nim Rada docenia niezwyky talent chopca: gigantyczny potencja Mocy sugerujcy, i mody Skywalker moe by Wybracem, o ktrym wspominaa stara przepowiednia. Tak, Obi-Wan pamita upr Qui-Gona, ale jednoczenie wiedzia, e hrabia Dooku jest zupenie inny, e nigdy nie rezygnuje, e obsesyjnie dry sprawy, na ktrych mu zaley. Jego oczy byy jak niegasnce pomienie. Dooku siga czasem po ekstremalne i niebezpieczne rodki. Odszed z Zakonu Jedi, wyrzek si powoania i odwrci plecami do towarzyszy. Trudno byo odgadn, co zmusio go do tego kroku, lecz przecie musia zdawa sobie spraw z faktu, e w rodzinie Jedi atwiej byoby mu stawi im czoo. - Prosie o pomoc? odezwa si stanowczy gos za plecami Obi-Wana, wyrywajc go z zadumy. Kenobi odwrci si i zobaczy Madame Jocast Nu chowajc splecione donie w fadach lunej szaty Jedi. Wygldaa na istot delikatn i wiekow. Wielu modych, mniej dowiadczonych Jedi prbowao podporzdkowa sobie t niepozorn kobiet, zmusi j do wykonania zada, ktre sprowadziy ich do Archiwum - tylko po to, by w niezbyt przyjemnych okolicznociach pozna prawdziw natur Madame Jocasty Nu. Pod pooran zmarszczkami skr kry si bowiem duch peen temperamentu, siy i determinacji. Jocasta Nu bya Archiwist Zakonu od bardzo wielu lat. Nawet najszacowniejszy z Mistrzw odwiedzajcych wielk sal musia podporzdkowa si rozkazom tej kobiety, jeli nie chcia narazi si na jej gniew. - Tak, tak, prosiem odezwa si w kocu Obi-Wan, zdajc sobie spraw z tego, e Jocasta Nu wpatruje si w niego uwanie, oczekujc odpowiedzi. Stara kobieta umiechna si i podesza bliej do popiersia hrabiego Dooku. - Niezwyka twarz, prawda? - zauwaya. Jej cichy gos uspokoi nieco Kenobiego. - By jednym z najbardziej byskotliwych Jedi, jakich miaam zaszczyt pozna. - Nie potrafi zrozumie, dlaczego odszed - odrzek Obi-Wan, take spogldajc na imponujc rzeb. - W caej historii tylko dwudziestu Jedi opucio Zakon. - Stracona Dwudziestka - przytakna Jocasta Nu, wzdychajc ciko. - Ale odejcie hrabiego Dooku to najwiesza i najbardziej bolesna sprawa. Nikt nie lubi o tym mwi. Zakon ponis wielk strat. - Co si stao? - C, mona powiedzie, e nie zawsze zgadza si z decyzjami Rady - odpara wadczyni Archiwum. - Podobnie jak twj dawny mistrz, Qui-Gon. Mimo i Obi-Wan myla wanie o tym samym, stanowcze sowa Jocasty Nu zaskoczyy go, poniewa rzucay na posta Qui-Gona zupenie nowe wiato; czyniy z niego jawnego buntownika. Kenobi wiedzia, oczywicie, e jego mistrz bywa czasem nieposuszny - na przykad wtedy, gdy broni przed Rad Anakina - ale nigdy nie myla o nim jak o rebeliancie. Wszystko wskazywao na to, e Jocasta Nu, na co dzie trzymajca rk na pulsie ycia wityni Jedi, bya innego zdania. - Naprawd? - powiedzia Obi-Wan, oczekujc przede wszystkim informacji o Dooku, ale w duchu majc nadziej take na opowie o swoim dawnym, ukochanym mistrzu. - O, tak. Mieli ze sob wiele wsplnego. Obaj byli indywidualistami. I idealistami. - Jocasta Nu nie przestawaa wpatrywa si intensywnie w popiersie hrabiego. Obi- Wan mia wraenie, e nagle znalaza si bardzo, bardzo daleko od sali Archiwum. - zawsze stara si zosta jeszcze potniejszym Jedi. Chcia by najlepszy. W starym stylu walki na miecze wietlne nie mia sobie rwnych. Jego wiedza o Mocy bya... niebywaa. A wreszcie odszed... chyba dlatego, e straci wiar w Republik. Uwaa, e polityk rzdzi korupcja... Jocasta Nu umilka na moment, by spojrze spod oka na Obi-Wana. Wyraz jej twarzy zdradza, e zgadzaa si z pogldami hrabiego bardziej ni inni Jedi. - By te przekonany, e Jedi zdradzaj samych siebie, suc politykom - dokoczya. Obi-Wan zmruy oczy, analizujc jej sowa. Wiedzia, e wielu rycerzy - nie wyczajc Qui-Gona i jego samego - od czasu do czasu wyraao podobne opinie. - Zawsze wiele oczekiwa po wadcach Republiki - cigna Jocasta Nu. - Pewnego dnia znikn bez wieci na dziewi czy dziesi lat i pojawi si dopiero niedawno jako przywdca ruchu separatystycznego. - Bardzo ciekawe - przyzna Obi-Wan. - chocia nadal nie jestem pewien, czy dobrze to rozumiem. - Nikt z nas nie jest pewien - odpara Jocasta Nu. Jej powaga rozpyna si w serdecznym umiechu. - Ale domylam si, e nie wezwae mnie po to, eby usysze wykad z historii. Masz jaki problem, mistrzu Kenobi? - Tak. Staram si odnale system planetarny zwany Kamino. Niestety, nie ma go na adnych mapach, ktre znalazem w Archiwum. - Kamino? - Jocasta Nu rozejrzaa si, jakby chciaa odnale tajemnicz planet tu i teraz. - Nie znam takiego systemu. Pozwl, e sprawdz. Przeszli kilka krokw i stanli przed terminalem komputerowym, w ktrym Obi-Wan prowadzi poszukiwania. Kobieta pochylia si i wprowadzia kilka komend. - Jeste pewien, e wpisae prawidowe wsprzdne? - Wedug moich informacji, system powinien znajdowa si gdzie w tym kwadrancie - przytakn Obi-Wan. - "Na poudnie" od Labiryntu Rishi. Po kilku kolejnych stukniciach w klawiatur zmarszczki na czole Jocasty Nu tylko si pogbiy. - A co z dokadnymi wsprzdnymi? - Mam tylko kwadrant - odrzek Obi-Wan. Jocasta Nu spojrzaa na niego z ukosa. - Nie masz wsprzdnych? Brzmi to tak, jakby zasiga informacji u ulicznego sprzedawcy, starego grnika albo handlarza furbogami. - Prawd mwic, u wszystkich trzech - przyzna z umiechem Obi-Wan. - Jeste pewien, e system istnieje? - Cakowicie. Jocasta Nu w zamyleniu potara doni podbrdek. - Uyj czytnika grawitacyjnego - powiedziaa, bardziej do siebie ni do Obi- Wana. Po wprowadzeniu kilku rozkazw holograficzna mapa wycinka galaktyki zacza si obraca, a para Jedi ledzia jej ruchy z uwag. - Widz tu pewne zaburzenia grawitacyjne - zauwaya Archiwistka. - Moe planeta, ktrej szukasz, zostaa zniszczona? - Czy taki fakt nie byby odnotowany? - Powinien by, chyba e zdarzy si bardzo niedawno - odpara Jocasta Nu, lecz mwic, krcia gow w taki sposb, jakby te sowa nie przekonyway nawet jej samej. Przykro mi, ale wszystko wskazuje na to, e system, ktrego szukasz, nie istnieje. - To niemoliwe. Moe dane Archiwum s niekompletne? - Dane s kompletne i doskonale zabezpieczone, mj mody Jedi - powiedziaa z naciskiem kobieta. - Jednej rzeczy moesz by absolutnie pewny: jeli jakiej rzeczy nie ma w naszych bazach danych, to znaczy, e ona nie istnieje. Przez chwil patrzyli sobie w oczy. Obi-Wan wiedzia, e Jocasta Nu si nie myli. Znowu spojrza na map zbity z tropu faktem. By przekonany, e w galaktyce nie byo bardziej wiarygodnego rda informacji ni Dex-ter Jettster i Jocasta Nu. A jednak to, co mwili byo ze sob sprzeczne. Dex by rwnie pewny pochodzenia saberdartu, jak Archiwistka nieistnienia planety Kamino. Obi-Wan Kenobi wiedzia, e odnalezienie niedoszego zabjcy Amidali nie bdzie atwe, a myl ta zmartwia go z wielu powodw. Uzyskawszy zgod Jocasty Nu, Jedi wcisn kilka klawiszy, by przeadowa informacje z Archiwum do maego hologlobu. ciskajc w doni nonik danych, opuci sal, posyajc ostatnie spojrzenie imponujcej podobinie hrabiego Dooku. Jeszcze tego samego dnia, z dala od komputerw Archiwum i robotw analitycznych, Obi-Wan Kenobi postanowi poszuka odpowiedzi w medytacji. Znalaz may przytulny pokj niedaleko wielkiego balkonu wityni; jeden z wielu, ktre wybudowano z myl o potrzebnych rycerzom Jedi chwilach cichej refleksji. Usiad ze skrzyowanymi nogami na mikkiej macie, obok strumyka tryskajcego ze ciany i pyncego po wygadzonych kamieniach z kojcym szmerem - cicha, prosta i pikna pie wody bya waciwym tem do rozmyla. Na cianie wisiao malowido przedstawiajce plamy czerwieni, ciemnego szkaratu i czerni - swobodn interpretacj stygncego jeziora lawy. Obraz zachca do otoczenia si jego barwami, do zanurzenia w ciepe kolory przy wtrze szmeru strumyka i porzucenia na moment cielesnej formy bytu. Zapadszy w trans, Obi-Wan Kenobi szuka odpowiedzi. Najpierw skoncentrowa si na zagadce Kamino, spodziewajc si, e sowa Dex-tera oka si prawdziwe. Ale jeli tak, to dlaczego w Archiwum nie byo nawet wzmianki o tej planecie? W medytacje Obi-Wana wdar si nowy obraz - Anakina i Padm na Naboo. Mistrz Jedi zamar, obawiajc si, e za chwil dozna widzenia, w ktrym na padawana i pikn pani senator czyha bdzie niebezpieczestwo. Wkrtce jednak zrozumia, e zagroenia nie ma: para w spokoju oddawaa si zabawie. Ulga Obi-Wana trwaa tylko do momentu, kiedy zda sobie spraw, i scena rozgrywajca si na jego oczach moe doprowadzi do najwikszego ze wszystkich moliwych niebezpieczestw. Po chwili jednak oddali od siebie czarne myli, nie wiedzc, czy s one projekcj rzeczywistoci, czy przepowiedni przyszoci. Skupi si na sprawie planety Kamino, na pytaniu o tosamo tego, kto tak bardzo pragn mierci Amidali. Wiedzia, e im prdzej upora si z t zagadk, tym prdzej bdzie mg powrci do Anakina i wskaza mu waciw drog. Mistrz Jedi poszybowa myl do popiersia hrabiego Dooku, gorczkowo szukajc odpowiedzi, lecz z jakiego powodu wizerunek Anakina wci miesza si z podobizn renegata... Zmartwiony i jeszcze bardziej zdezorientowany ni poprzednio, Obi-Wan Kenobi opuci pokj medytacji, potrzsajc gow i rozmylajc nad zawioci powierzonej mu sprawy. Cierpliwo zmienia si we frustracj i rycerz Jedi postanowi szuka pomocy u mdrzejszych i bardziej dowiadczonych od siebie. Krtki spacer zaprowadzi go na przestronn werand, gdzie zatrzyma si, by rozadowa napicie, przygldajc si niewinnej scenie. Mistrz Yoda prowadzi zajcia z dwudziestoma modymi rekrutami Jedi - dziemi w wieku od czterech do piciu lat, ktre za pomoc maych mieczy wietlnych toczyy wanie pojedynki z latajcymi robotami szkoleniowymi. Obi-Wan przypomnia sobie wasny trening. Nie mg dostrzec oczu malcw ukrytych pod maskami hemw, ale wyobraa sobie, jakie emocje maluj si na buziach dzieci. Zapewne pojawiao si na nich na przemian wielkie skupienie i niepohamowana rado, gdy may miecz kolejny raz skutecznie zablokowa nieszkodliw byskawic wystrzelon przez automat. Zachwyt trwa zazwyczaj krtko, poniewa prowadzi do dekoncentracji, a w konsekwencji do kary w postaci celnego strzau. Kenobi pamita i to, e niosce niewielk energi byskawice nie byy zbyt bolesne, za to mocno raniy dum. Nie byo nic gorszego, ni udany kontratak robota; zwaszcza gdy strza dosiga tylnej czci ciaa rekruta: wtedy trafiony zawodnik zaczyna podskakiwa w pociesznym tacu, co potgowao tylko jego zakopotanie. Obi-Wan doskonale pamita, jak wszyscy trenujcy przygldali si nieszczsnemu "tancerzowi". Szkolenie Jedi bywao niekiedy upokarzajce. Byo take ekscytujce, bowiem po porakach przychodziy sukcesy, a kady z nich umacnia pewno siebie i pozwala uczniowi lepiej pozna nieustannie zmieniajce si pikno, ktrym bya Moc. Tak rodzia si potga, ktrej posiadanie rnio rycerzy Jedi od pozostaych mieszkacw galaktyki. Widok Yody szkolcego malcw, ktry wyglda teraz dokadnie tak samo jak przed wierwieczem, kiedy to naucza Obi-Wana, napeni serce modego mistrza ciepymi uczuciami. - Nie mylcie. Odczuwajcie - poucza Yoda. - Jednoci bdcie z Moc. Obi-Wan umiechn si, bezgonie wypowiadajc wraz z Mistrzem nastpne sowa: - To pomoe wam. Ile razy sysza te zdania! Wci umiecha si szeroko, kiedy Yoda odwrci si w jego stron. - Dosy, modziey! - zakomenderowa wielki Mistrz Jedi. -| Gocia mamy. Powitajcie go. Dwadziecia maych mieczy wietlnych wyczyo si z sykiem i uczniowie stanli na baczno, przyciskajc do boku zdjte z gw hemy. - Mistrz Obi-Wan Kenobi - powiedzia Yoda z powag, starajc si, by dzieci nie poczuy si lekcewaone. - Witaj, mistrzu Obi-Wanie! - zawoali chrem rekruci. - Przepraszam, e przeszkadzam, Mistrzu - rzek Kenobi, kania- j si lekko. - W czym pomc ci mog? Obi-Wan przez moment rozwaa odpowied na to proste pytanie. Owszem, przyszed tu, szukajc pomocy u Yody, ale teraz, widzc, e odrywa Mistrza od pracy, zacz zastanawia si, czy cierpliwo nie opucia go zbyt szybko. Czy mia prawo oczekiwa, e Yoda pomoe mu w wypenianiu tej misji? Kenobi szybko pozby si wtpliwoci. Obaj byli rycerzami Jedi, wic spoczywaa na nich wsplna odpowiedzialno. Mimo to nie oczekiwa od Mistrza konkretnych odpowiedzi, cho z drugiej strony... Yoda zawsze mia w zanadrzu jakie niespodzianki i za kadym razem jego pomoc przekraczaa oczekiwania zainteresowanych. - Szukam planety, ktr opisa mi stary przyjaciel - wyjani rycerz, dobrze wiedzc, e Yoda chonie z uwag kade jego sowo. - Ufam mu bezgranicznie, ale w naszym Archiwum nie ma adnej wzmianki na temat tego systemu - dokoczy, pokazujc Yodzie hologlob. - Ciekawa zagadka - odrzek Yoda. - Planet mistrz Obi-Wan zgubi. Nieadnie... Nieadnie. Ciekawa zagadka. Zbierzcie si, modzi przyjaciele, wok czytnika map. Oczycie umysy. Sprbujemy znale niesforn planet mistrza Obi-Wana. Przeszli do salki ssiadujcej z werand. Porodku niej staa wska kolumna zakoczona pytkim zagbieniem. Obi-Wan unis hologlob i uoy go w zagbieniu. W tej samej chwili zamkny si aluzje i pokj pogry si w mroku, w powietrzu za ukazaa si trjwymiarowa mapa gwiazd. Obi-Wan odczeka chwil, nim wyjawi mistrzowi szczegy sprawy, by malcy zdyli ochon po pierwszych emocjach. Z rozbawieniem patrzy, jak niektrzy prbowali dotkn wirujcych w powietrzu gwiazd. Kiedy gwar dziecicych gosw ucich, Kenobi stan porodku wywietlanego obrazu. - Powinna by mniej wicej tu - wyjani. - W tym rejonie siy | grawitacyjne cigaj ssiednie ciaa niebieskie wanie do tego punk-tu. Powinna tu by gwiazda, ale jej nie ma. - Bardzo interesujce - rzek Yoda. - Cie grawitacyjny pozosta, a gwiazda i wszystkie jej planety znikny. Jak to moliwe? miao, modziey. Jaka jest pierwsza rzecz, ktr w umysach swoich widzicie? Odpowied? Myl? Kto powie? Obi-Wan w milczeniu spoglda na dzieci. Jedno z nich podnioso rk. Obi-Wan mia ochot rozemia si na myl o tym, e taki malec mgby rozwiza zagadk, ktra okazaa si zbyt trudna dla trojga wyszkolonych Jedi, w tym dla Yody i Madame Jocasty Nu, ale spostrzeg, e Mistrz zachowuje pene skupienie i powag. Yoda skin gow, a dziecko natychmiast pospieszyo z odpowiedzi. - Pewnie kto wymaza dane w Archiwum. - Racja! - zgodziy si pozostae maluchy. - Tak wanie byo! Kto wymaza! - Gdyby planeta bya zniszczona, nie byoby grawitacji - doda ktry z uczniw. Oszoomiony Obi-Wan wpatrywa si tpo w grupk podnieconych rekrutw, za Yoda chichota cicho. - Zaprawd cudowny jest umys dziecka - rzek Mistrz. - Niezamiecony. Prawda: kto wymaza dane. To powiedziawszy, Yoda ruszy w stron drzwi, a Kenobi pody za nim, uywajc Mocy do wycignicia hologlobu z wntrza czytnika. Gwiezdna mapa zgasa. - Le do rodka pola grawitacyjnego, a planet odnajdziesz - poradzi Yoda. - Mistrzu, kto mg usun informacje z Archiwum? Przecie to niemoliwe. - Niebezpieczna i niepokojca to zagadka - odrzek Yoda, marszczc czoo. - Tylko Jedi mg tego dokona. Ale ktry i dlaczego - po-wiedzie trudno. Medytowa nad tym bd. Niech Moc bdzie z tob. Obi-Wan mia jeszcze tysic pyta, ale Jedi zrozumia, e Mistrz wanie go poegna. Obaj mieli przed sob wiele zagadek do rozwizania, ale teraz, przynajmniej przed Kenobim, otworzya si w miar prosta cieka. Rycerz z szacunkiem pokoni si Yodzie, ktry zdy ju wznowi zajcia z dziemi i nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Wkrtce potem Obi-Wan, by ju na ldowisku, obok gotowego do lotu myliwca - smukej, podobnej do strzay maszyny z wskimi skrzydami typu delta i kabin umieszczon w tylnej czci kaduba. Mace Windu, wysoki i potnie zbudowany Mistrz, sta obok i z waciwym sobie spokojem przyglda si ostatnim przygotowaniom do wyprawy. Jego posta emanowaa si i spokojem. Mace Windu sam swoj obecnoci dodawa blinim otuchy, dawa im nadziej na pomylny obrt spraw. - Bd czujny - zwrci si do Obi-Wana, przechylajc lekko gow. - Zakcenie w polu Mocy jest coraz silniejsze. Kenobi przytakn bez sowa, cho jego zmartwienia miay w tym momencie zdecydowanie bardziej konkretny i przyziemny charakter ni obawy Mistrza. - Niepokoj si o mojego padawana. Nie jest gotowy do samodzielnej suby - odezwa si po chwili. Mace skin gow, jakby przypomina Obi-Wanowi, e ta kwestia zostaa ju omwiona. - Ma wyjtkowe zdolnoci - powiedzia. - Rada wierzy w trafno swojej decyzji, Obi- Wanie. Nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczce twojego ucznia, ale nie mona zaprzeczy, e chopak ma talent. Pod twoj opiek poczyni ogromne postpy. Obi-Wan rozway dokadnie sowa Mistrza i znowu skin gow, wiedzc, e stpa po niebezpiecznym gruncie. Gdyby okaza niepokj co do temperamentu Anakina, mgby zaszkodzi Zakonowi i galaktyce. Z drugiej strony powinien wiedzie, dlaczego Jedi mimo wszystko zdecydowali si na ksztacenie modego Skywalkera. - Jeeli przepowiednia jest prawdziwa, Anakin przywrci rwnowag Mocy - dokoczy Mace. - Musi si jeszcze wiele nauczy. Szybkie postpy uczyniy go... - Obi-Wan zawaha si, szukajc w miar delikatnego okrelenia -... aroganckim. Teraz dopiero rozumiem i uznaj to, co ty i Yoda wiedzielicie od pocztku: chopak by zbyt duy, by rozpoczyna szkolenie i... Zmarszczki, ktre przeciy czoo Maca Windu, zasygnalizoway Kenobiemu, e moe posuwa si zbyt daleko. - Jest w tym co jeszcze - zauway Mace. Obi-Wan wzi gboki, uspokajajcy oddech. Mistrzu, Anakin i ja nie powinnimy otrzyma tego zadania. Obawiam si, e mj ucze nie bdzie w stanie obroni pani senator Amidali. - Dlaczego? - Bo jest... jest z ni emocjonalnie zwizany. To trwa ju od dziecistwa. A teraz jest zagubiony, brakuje mu koncentracji. Mwic te sowa, Obi-Wan skierowa si do myliwca. Wdrapa si do kabiny i usiad w fotelu pilota. - Mwie ju o tym stwierdzi Mace. A twoje zastrzeenia zostay dokadnie rozwaone i nie zmieniy decyzji Rady. Obi-Wanie, musisz wierzy, e Anakin pjdzie waciw ciek. Mistrz mia racj; jeeli Anakin ma sta si kiedy wielkim przywdc, o ktrym wspominaa przepowiednia, musi przej prby charakteru. Obi-Wan wiedzia, e jedna z tych prb rozgrywa si wanie teraz, na odlegej planecie, z udziaem modej kobiety, ktr pokocha padawan. Kenobi mia tylko nadziej, e Anakin w por zda sobie spraw, e to, co przeywa, jest wanie wielk prb charakteru. Tylko wtedy zdoa wyj z niej zwycisko. - Czy Mistrz Yoda wejrza ju w przyszo na tyle, by stwierdzi, czy czeka nas wojna? - spyta, by zmieni temat, cho przeczuwa, e te sprawy cz si ze sob nierozerwalnie. Gdyby odnalaz zabjc, a Republika zawara pokj z separatystami, mgby skoncentrowa si na szkoleniu Anakina i zapewni zdezorientowanemu padawanowi solidne wsparcie. - Sondowanie ciemnej strony to niebezpieczny proces - odpar Mace. - Nie wiem, nawet kiedy Yoda zamierza zacz, ale gdy to zrobi, by moe pozostanie w odosobnieniu przez wiele dni. Obi-Wan w milczeniu skin gow, a Mistrz Windu poegna go umiechem i gestem uniesionej doni. - Niech Moc bdzie z tob. - Arfour, wprowad kurs do piercienia napdu nadwietlnego - poleci Obi-Wan robotowi astronawigacyjnemu, jednostce R4-P wmontowanej na stae w lewe skrzydo smukego myliwca. Pora zacz dziaa, pomyla. ROZDZIA 14 Prostota tej sceny bya urzekajca: dzieci bawiy si beztrosko, a doroli wygrzewali si w promieniach soca lub gawdzili z ssiadami ponad schludnie przycitymi ywopotami. Bya to scena najzupeniej normalna dla mieszkacw Naboo, ale w niczym nie przypominaa tego, czego dowiadczy w swoim yciu Anakin Skywalker. Na Tatooine domy rozrzucone byy na wielkich poaciach pustyni, w miastach za, takich jak Mos Eisley, zabudowa bya ciasna i chaotyczna, a jej mieszkacy stanowili barwn mieszanin ras. Na Coruscant w ogle nie byo ju takich ulic, jak na ojczystej planecie Padm: zamiast ywopotw i drzew sadzonych w rwnych rzdach, jak okiem sign cigny si kanciaste, permabetonowe powierzchnie starych budynkw i szarzejcych fundamentw wielkich drapaczy chmur. Ani na Tatooine, ani na Coruscant dzieci nie biegay beztrosko po podwrkach. Dla Anakina bya to wic scena prosta i pikna zarazem. Padawan znowu ubrany by w szat Jedi, Padm miaa na sobie zwyczajn niebiesk sukienk, ktra doskonale podkrelaa jej urod. Anakin zerka na ni co chwila, jakby pragn, by jej obraz wry si w jego pami na zawsze. Skywalker umiechn si, wspominajc stroje, ktre Amidala nosia jako krlowa Naboo - obszerne, piknie wyszywane suknie zdobione klejnotami oraz imponujce nakrycia gowy i wymylne fryzury. Doszed do wniosku, e bardziej podoba mu si w prostej sukience. Owszem, krlewskie szaty byy pikne, ale odwracay uwag od urody Padm. Wymylne nakrycia gowy zakryway jej jedwabiste ciemne wosy, a makija chowa przed wiatem jej pikn cer. Cikie suknie ukryway doskonao jej ksztatw. - To mj dom! - zawoaa Padm, brutalnie wyrywajc Anakina z przyjemnego rozmarzenia. Pody wzrokiem za jej gestem i ujrza skromny, cho gustowny budynek, otoczony - jak wszystkie domy na Naboo -- klombami kwiatw, koloniami pnczy i ywopotami. Padm pobiega w stron drzwi, a Anakin przystan, by przyjrze si domowi i okolicy, w ktrej dorastaa Amidala. Podczas podry z Coruscant usysza mnstwo opowieci o jej dziecistwie, a teraz przypomnia je sobie, prbujc wpasowa je w obraz okolicy, w ktrej si rozegray. - O co chodzi? - spytaa Padm, zauwaajc, e Anakin zosta w tyle. - Tylko mi nie mw, e jeste niemiay! - Nie, tylko... - zacz padawan, ale zaguszy go gony pisk dwch dziewczynek, ktre nadbiegay od strony podwrza. - Ciocia Padm! Ciocia Padm! Anakin nie widzia jeszcze u swej podopiecznej tak radosnego umiechu. Padm pochylia si i rozpostara ramiona, by zapa rozpdzone dzieci. Modsza siostrzenica Padm, nieco nisza od siostry, miaa krtkie, jasne, krcone wosy, a starsza podobn fryzur do uczesania swojej piknej cioci. - Ryoo! Pooja! - zawoaa Padm, ciskajc je mocno. - Tak si ciesz, e was widz! - Ucaowaa mae rozemiane twarzyczki, po czym wzia dziewczynki za rce i poprowadzia w stron stojcego na uboczu padawana. - To jest Anakin. Anakinie, oto Ryoo i Pooja. Dziewczynki wyszeptay niemiae "dzie dobry", a na ich buziach pojawiy si dorodne rumiece. Anakin umiechn si tylko, cho w gruncie rzeczy czu si rwnie niezrcznie jak dziewczynki. Sekund pniej Ryoo i Pooja zapomniay o niemiaoci: dostrzegy maego robota, ktry toczy si dzielnie, wreszcie doganiajc swoj pani. - Artoo! - wykrzykny siostry i pospieszyy na spotkanie z robotem. Odbywszy taniec radoci wok R2-D2, zaczy przytula si do jego lnicej kopuki. Automat wyglda na rwnie uradowanego; Anakin nie sysza jeszcze, by zwyky robot astromechaniczny wygwizdywa tak szczliw melodi. Padawana wzruszya ta niewinna scena. Nie oglda takich w dziecistwie. Cho i wtedy zdarzay si wyjtkowe chwile. Od czasu do czasu Shmi udawao si rozbudzi iskr radoci, ktra na moment rozwietlaa ponure ycie niewolnikw na Tatooine. Na tym zasypanym piaskiem, brudnym, gorcym i podle pachncym wiecie, Anakin i jego matka zdoali wygospodarowa kilka chwil prawdziwie niewinnego pikna. Tutaj jednak, na Naboo, takie chwile byy rzecz normaln, a nie wartym zapamitania wyjtkiem. Anakin spojrza na Padm, lecz ona ju odwrcia si w stron domu, skd nadchodzia bardzo do niej podobna kobieta. Podobna, ale nie do koca. Bya nieco starsza, odrobin mocniej zbudowana i troch bardziej... dowiadczona, pomyla Anakin, nie znajdujc lepszego okrelenia. Nie uwaa, e to co zego. Wyobraa sobie, spogldajc, jak czule obejmuje Padm, e tak mogaby wyglda pikna pani senator za kilka lat - kiedy si ustatkuje, nacieszy yciem rodzinnym. Biorc pod uwag uderzajce podobiestwo dwch kobiet, padawan nie by zaskoczony, kiedy starsza zostaa mu przedstawiona jako Sola, siostra Padm. - Mama i tato bd zachwyceni - stwierdzia Sola. - Ostatnie tygodnie byy do cikie. Padm zmarszczya brwi. Wiedziaa, e wiadomo o zamachach na jej ycie prdzej czy pniej dotrze do rodzicw. Niepokoia si tym przez ca drog. Za trosk o dobro innych Anakin kocha Padm jeszcze bardziej. Nie baa si niczego, dobrze znosia to, e w kadej chwili kto mg j zabi i tylko jedna sprawa - prcz roszad na arenie politycznej, ktre mogy osabi jej stanowisko w senacie - nie dawaa jej spokoju: bezpieczestwo tych, ktrych kochaa. Kto pozostawi matk niewolnic na Tatooine, potrafi doceni t trosk. - Mama szykuje obiad - wyjania Sola, widzc zmieszanie Padm i szybko zmieniajc temat. - Jak zwykle zjawiasz si w sam por. - kobieta ruszya w stron domu. Padm zaczekaa na Anakina, a potem wzia go za rk i obdarzywszy zachcajcym umiechem, poprowadzia do domu. R2-D2 potoczy si za nimi, nie prbujc nawet odpdza rozanielonych Ryoo i Pooji. Wntrze domu byo rwnie proste i pene ycia oraz agodnych barw, jak jego otoczenie. Nie byo ostrych wiate, popiskujcych konsolet czy mrugajcych ekranw komputerw. Wygodne meble miay opywowe mikkie ksztaty. Ustawiono je na kamiennej posadzce lub na grubych, mikkich dywanach. Dom rodzicw Padm nie przypomina gmachw, ktre Anakin widzia na Coruscant, ani nor, ktre tak dobrze pozna na Tatooine. Widok tego miejsca tylko utwierdzi modego padawana w przekonaniu, z ktrym nie tak dawno zdradzi si przed Padm: gdyby urodzi si na Naboo, nigdy nie opuciby tej planety. Padm przedstawia Anakina ojcu, Ruwee, mczynie o szerokich ramionach, krtkich ciemnych wosach i rysach twarzy znamionujcych prostolinijno, si i wraliwo. Gdy Anakin zobaczy matk Padm, zrozumia po kim jego ukochana odziedziczya niewinny szczery umiech, ktry mg rozbroi hord dnych krwi Gamorrean. W twarzy Jobal odnalaz ten sam spokj i dobro. Wkrtce potem Anakin, Padm i Ruwee siedzieli ju przy stole w jadalni, z przyjemnoci nasuchujc odgosw z kuchni - brzku kamionkowych talerzy i kubkw oraz uparcie powtarzanego przez Sol refrenu: "Mamo, za duo". Za kadym razem, gdy paday te sowa, Ruwee i Padm umiechali si domylnie. - Nie wydaje mi si, eby nic nie jedli od startu z Coruscant - rzucia przez rami zirytowana Sola, wychodzc z kuchni. - Wystarczy dla caego miasteczka? - spytaa konspiracyjnie Padm, gdy jej starsza siostra postawia naczynie na stole. - Przecie znasz mam - umiechna si Sola - Jeszcze nikt nie wyszed z tego domu godny. - No, jednemu si udao - poprawia j Padm. - Ale mama dogonia go i zacigna z powrotem. - eby go nakarmi czy ugotowa? - spyta bystry padawan. Pozostaa trjka wpatrywaa si w niego przez moment, po czym wszyscy wybuchnli serdecznym miechem. Wci chichotali, kiedy Jobal wesza do jadalni, niosc jeszcze wiksz, rwnie pen mis. Tym razem miech by znacznie goniejszy. Dopiero gdy Jobal spojrzaa surowo na rodzin, zrobio si cicho. - Przyszli w porze obiadu - powiedziaa. - Wiem, co to oznacza - dodaa, stawiajc talerz przed modym Jedi i kadc rk na jego ramieniu. - Mam nadziej, e jeste godny, Anakinie. - Troch - odrzek, unoszc gow i umiechajc si ciepo. Spojrzenie pene wdzicznoci nie umkno uwagi Padm, ktra mrugna porozumiewawczo w stron Anakina. - Stara si by uprzejmy, mamo - powiedziaa. - Umieramy z godu. Jobal umiechna si szeroko i spojrzaa z wyszoci na Sol i Ruwee, ktrzy znowu rozemiali si w gos. Wszystko to wydawao si Anakinowi tak ciepe i pene mioci i takie... dokadnie takie... tak wanie chcia y, cho moe nie do koca sobie to uwiadamia. Byby naprawd szczliwy, gdyby nie to, e brakowao mu Shmi. Na wspomnienie matki Anakin spochmurnia na moment, szybko l jednak odsun od siebie te myli i spojrza ukradkiem na zebranych. | Na szczcie nikt nie zauway tej przelotnej zmiany nastroju. - Skoro umieracie z godu, to trafilicie w odpowiednie miejsce we waciwym czasie - powiedzia Ruwee, po czym spojrza na Anakina. - Jedz miao, synu! Jobal i Sola zakrty przekazywa misy z jedzeniem z rk do rk. Anakin naoy sobie kilka rnych potraw - nie zna adnej z nich, ale zapachy podpowiaday mu, e nie bdzie zawiedziony. Jad w milczeniu, nieuwanie suchajc rozmw toczcych si przy stole. Znowu mylao Shmi; o tym, jak bardzo chcia j tutaj sprowadzi, jako woln kobiet wiodc ycie, na jakie zasugiwaa. Jego uwag przykua naga powaga w gosie Jobal gawdzcej z Padm. - Kochanie, ciesz si, e jeste bezpieczna. Martwilimy si. Anakin unis gow i dostrzeg niezadowolenie w oczach Padm. Ruwee, chcc rozadowa napicie, nim wzronie do niebezpiecznego poziomu, pooy do na ramieniu ony. - Kochanie... - zacz cicho. - Wiem, wiem! - przerwaa mu Jobal. - Ale musiaam to powiedzie. Powiedziaam wic i ju. Sola odchrzkna lekko. - Moim zdaniem, to niesamowity dzie - powiedziaa. Wszyscy spojrzeli na ni z uwag. Czy wiesz, Anakinie, e jeste pierwszym chopakiem mojej siostry, ktrego przyprowadzia do domu? - Sola! - wykrzykna Padm, przewracaj oczami. - On nie jest moim chopakiem! To Jedi, ktrego senat przydzieli mi jako ochroniarza. - Ochroniarza? - powtrzya zaniepokojona Jobal. - Och, Padm, nikt nam nie powiedzia, e sprawa jest tak powana! Westchnienie Padm zlao si z jkiem zniecierpliwienia. - Bo nie jest, mamo odpara. Naprawd. A Anakin jest moim przyjacielem; znamy si od at. Pamitacie tego chopca, ktry towarzyszy Jedi podczas blokady planety? Jej najblisi odpowiedzieli chralnym "ach" i pokiwali gowami. Padm umiechna si do Anakina. - Teraz jest dorosy - powiedziaa, jakby chciaa da mu znak, e wczeniej nie miaa racji, lekcewac znaczenie jego misji i jego pozycj. Anakin zerkn na Sol i widzc, e kobieta przyglda mu si uwanie, poruszy si niespokojnie na krzele. - Skarbie, kiedy ty si wreszcie ustatkujesz? - podja wtek Jobal. - Nie masz jeszcze do takiego ycia? Bo ja tak! - Mamo, nie grozi mi nic zego - odpara z naciskiem Padm, kadc do na rku Anakina. - Czy to prawda? - spyta Ruwee, spogldajc na Anakina. Padawan odwzajemni twarde spojrzenie, dostrzegajc w oczach ojca szczer trosk o ycie crki. Ruwee z pewnoci zasugiwa na to, by zna prawd. - Nie. Przykro mi to mwi, ale grozi jej niebezpieczestwo. Ledwie wypowiedzia te sowa, a ju poczu na doni silny ucisk Padm. - Ale niezbyt wielkie - dodaa szybko pani senator, posyajc mu spojrzenie w rodzaju "zapacisz mi za to pniej". - Prawda, Anakinie? - sykna przez zacinite zby, umiechajc si z trudem. - Senat uzna za stosowne na pewien czas uwolni Padm od obowizkw i odda pod opiek Jedi - rzek Anakin obojtnie, starajc si nie reagowa na bl w doni, w ktr coraz mocniej wbijay si paznokcie Padm. - Mj mistrz, Obi-Wan, zajmuje si w tej chwili t spraw. Sdz, e wkrtce bdzie po wszystkim. Odetchn z ulg, kiedy moda kobieta rozlunia uchwyt. Ruwee i Jobal odpryli si wyranie. Anakin wiedzia, e dobrze postpi, ale ze zdziwieniem zauway, e Sola wci wpatruje si w niego, a z jej ust ani na chwil nie znika zagadkowy umiech. Wygldaa tak, jakby zostaa dopuszczona do wielkiego sekretu. Spojrza na ni pytajco, ale siostra Padm umiechna si tylko jeszcze szerzej. - Czasem auj, e nie podrowaem wicej - przyzna Ruwee, gdy z Anakinem wybrali si na poobiedni spacer. - Cho musz przyzna, e jestem tu zupenie szczliwy. - Padm mwia, e wykadasz na uniwersytecie. - Tak. A przedtem byem budowniczym - odpar Ruwee, kiwajc gow. - We wczesnej modoci pracowaem te w Ruchu Pomocy Uchodcom. Anakin popatrzy na niego z ciekawoci, cho nie by zaskoczony. - Zdaje si, e wszyscy tu jestecie zainteresowani sub publiczn - zauway. - Naboo jest hojna - wyjani Ruwee. - Mam na myli sam planet. Daje nam wszystko, czego potrzebujemy; ba, daje wszystko, co nam si zamarzy. ywnoci nie brakuje, klimat jest agodny, a okolice... - Pikne - uzupeni Anakin. i - W rzeczy samej - przytakn Ruwee. - Jestemy szczciarzami i dobrze o tym wiemy. Nie wolno nam zbyt lekko traktowa bogactwa, ktre mamy; musimy dzieli si nim i nie pomoc innym. Mwimy zwykle, e liczymy na przyja tych, ktrzy maj mniej szczcia, i e nie uwaamy si za prawowitych dziedzicw tego, co mamy, lecz raczej za obdarowanych bardziej szczodrze, ni na to zasugujemy. I dlatego dzielimy si tym, co mamy i pracujemy dla innych, a przez to stajemy si lepsi, bardziej spenieni ni ci, ktrzy po prostu bezczynnie ciesz si swoim szczciem. Anakin zastanawia si przez chwil nad tymi sowami. - Myl, e podobnie jest z Jedi - powiedzia. - Dane nam s wielkie dary i ciko pracujemy nad tym, eby dobrzeje wykorzysta. A wtedy uywamy naszej potgi, eby pomc galaktyce sta si cho troch lepszym miejscem. - I eby uczyni ycie tych, ktrych kochamy, cho troch bezpieczniejszym? Anakin umiechn si i skin gow, odczytujc podtekst ukryty w sowach Ruwee. Poczu satysfakcj, gdy w oczach mczyzny dostrzeg szacunek i wdziczno. Rozumia doskonale, skd bierze si uczucie, ktrym Padm darzya sw rodzin, mio, ktr wyczuwa, ilekro w pobliu znalaza si jedna z bliskich jej osb. Wiedzia, e gdyby nie zosta zaakceptowany przez Ruwee, Jobal lub Sol, ucierpiaaby na tym jego znajomo z pikn pani senator. Cieszy si wiec, e przyby na Naboo nie tylko jako towarzysz Padm, ale take jako jej obroca. Tymczasem Sola i Jobal sprztay po obiedzie. Padm zauwaya w ruchach matki pewne napicie i pomylaa, e ostatnie wypadki - nieudane prby zabjstwa i przepychanki w senacie wok ustawy, ktra moga doprowadzi do wojny, musiay by dla niej cik prb. Spojrzaa na Sol, jakby szukaa wsparcia, sposobu na rozlunienie atmosfery, ale w jej oczach znalaza tylko ciekawo, ktra wyprowadzia j z rwnowagi jeszcze bardziej ni grobowy nastrj matki. - Dlaczego nie powiedziaa nam o nim? - spytaa Sola, umiechajc si chytrze. - A o czym tu mwi? - odrzeka Padm z najsolidniejsz doz obojtnoci, na jak byo j sta. - To zwyky modzik. - Modzik? - powtrzya ze miechem Sola. - Nie zauwaya, jak na ciebie patrzy? - Sola! Przesta! - To jasne, e co do ciebie czuje - cigna starsza siostra. - twierdzisz, moja maa siostrzyczko, e nic nie zauwaya? - Nie jestem twoj ma siostrzyczk - odparowaa Padm. - Anakin jest moim przyjacielem. Nasze stosunki s cile profesjonalne. Sola tylko si umiechna. - Mamo, ka jej przesta! - zawoaa zakopotana i zirytowana Padm. Teraz siostra rozemiaa si na gos. - Waciwie to moliwe, e nie zauwaya, jak na ciebie patrzy. Pewnie boisz si zauway. - Skocz z tym wreszcie! Jobal stana midzy nimi, spogldajc surowo na Sol. - Twoja siostra po prostu si martwi, kochanie - zwrcia si do Padm. - Mamo, jeste niemoliwa - powiedziaa, wzdychajc z rezygnacj. - To, co robi jest wane. - Zrobia ju swoje, Padm - odrzeka Jobal. - Najwyszy czas, eby zaja si wasnym yciem. Tak wiele tracisz! Padm pochylia gow i przymkna oczy, prbujc przyj rady pynce z dobroci serca. Przez moment aowaa, e wrcia do domu, e kolejny raz musi wysuchiwa tych samych wywodw i nalega. Ale tylko przez moment. Po namyle przyznaa, e cieszy si, i s w galaktyce ludzie, ktrzy j kochaj i ktrym tak bardzo na niej zaley. Umiechna si pojednawczo do matki, Jobal za skina gow i lekko poklepaa j po ramieniu. Padm odwrcia si w stron Soli i znowu ujrzaa na jej wargach domylny umiech. Co takiego zobaczya Sola? - Powiedz mi szczerze, synu, jak powana jest ta sprawa? - spyta otwarcie Ruwee, kiedy stanli przed drzwiami domu. - Jak wielkie niebezpieczestwo zagraa mojej crce? Anakin nie waha si ani chwili; od czasu rozmowy przy stole by przekonany, e ojciec Padm zasuguje z jego strony wycznie na uczciwo. - Doszo do dwch zamachw na jej ycie. Niewykluczone, e nastpi kolejne. Ale nie kamaem i nie prbowaem bagatelizowa zagroenia - mj mistrz naprawd jest na tropie zabjcw. Jestem pewien, e dowie si, kim s i zajmie si nimi. To nie potrwa dugo. - Nie chciabym, eby stao si jej co zego - rzek Ruwee z trosk. - Ja te nie - zapewni go Anakin. Padm wpatrywaa si w oczy starszej siostry, a wreszcie Sola ustpia. - Co? - spytaa, odwracajc wzrok. Zostay same. Jobal doczya do Ruwee, siedzcego z modym padawanem Jedi w salonie. - Dlaczego wygadujesz takie rzeczy o mnie i o Anakinie? - Bo sprawa jest oczywista - odpara Sola. - Nie wypieraj si. Padm westchna i przysiada na ku. - Zdawao mi si, e rycerzom Jedi nie wolno myle o takich sprawach - zauwaya. - Nie wolno. - Ale Anakin myli. - Sowa Soli sprawiy, e Padm uniosa gow i spojrzaa jej prosto w oczy. Przecie wiesz, e mam racj. Padm bezradnie potrzsna gow, a Sola rozemiaa si cicho. - Masz w sobie wicej z Jedi ni on stwierdzia. - A nie powinna. - Co chcesz przez to powiedzie? - Padm nie wiedziaa, czy ma si obrazi, nie wyczua jeszcze bowiem, do czego zmierza jej siostra. - Jeste tak sptana swoim poczuciem obowizku, e w ogle nie zwracasz uwagi na wasne pragnienia - wyjania Sola. - Nawet na uczucia do Anakina. - Skd moesz wiedzie, co do niego czuj? - Ty pewnie te nie wiesz - odpara Sola. - A to dlatego, e nie pozwalasz sobie nawet o tym myle. Bycie senatorem i bycie czyj dziewczyn to nie s sprawy, ktre si wzajemnie wykluczaj. - Moja praca jest wana! - A kto mwi, e nie? - spytaa Sola, unoszc rce w pojednawczym gecie. - To zabawne, Padm, e zachowujesz si tak, jakby skadaa luby wstrzemiliwoci, podczas gdy Anakin postpuje tak, jakby nie wizay go adne reguy, a przecie jest inaczej! - Wycigasz pochopne wnioski - stwierdzia Padm. - Widuj si z Anakinem zaledwie od kilku dni, a od naszego poprzedniego spotkania mino dziesi lat! Sola wzruszya ramionami. Chytry umieszek ustpi miejsca wyrazowi autentycznej troski. Kobieta przysiada na ku obok siostry i obja j. - Nie znam adnych szczegw waszej znajomoci i masz racj, nie wiem, co czujesz. Wiem za to, co czuje on. I ty take znasz prawd, Padm nie zaprzeczya. Siedziaa w milczeniu, wpatrzona w podog. - To ci przeraa - zauwaya Sola. Zaskoczona Padm spojrzaa na ni szeroko otwartymi oczami. - Czego si boisz, siostrzyczko? Uczu Anakina i obowizkw, z ktrych nie bdzie mg zrezygnowa? A moe tego, co sama czujesz? Sola uniosa podbrdek Padm, by mogy spojrze sobie w oczy. - Nie wiem, co czujesz - przyznaa. - Ale sdz, e to dla ciebie co nowego. Co przeraajcego i cudownego zarazem. Padm milczaa. Wiedziaa, e zaprzeczanie nie byoby uczciwe. - Trudno strawi wszystkich naraz - powiedziaa do Anakina nieco pniej, kiedy znaleli si sami w jej pokoju. Ledwie zdya rozpakowa bagae, a ju zaja si ponownym upychaniem ubra w torbie podrnej. Tym razem jednak byty to inne stroje, mniej oficjalne ni te, ktre musiaa nosi jako pani senator Naboo. - A przecie twoja matka tak dobrze gotuje - odpar Anakin. Padm przez moment spogldaa na niego ze zdziwieniem, nim dotaro do niej, e artuje i e doskonale zrozumia, o co jej chodzio. - To wielkie szczcie, e masz tak cudown rodzin - odezwa si Anakin bardziej powanym tonem. - Nie sdzisz, e mogaby odda siostrze troch ubra? - doda, umiechajc si zoliwie. Padm take si umiechna, lecz kiedy przyjrzaa si baaganowi, ktry zrobia, musiaa przyzna mu racj. - Nie martw si. To nie potrwa dugo. - Po prostu chciabym dotrze na miejsce przed zmrokiem. Gdziekolwiek jest to twoje "miejsce". - Anakin rozglda si po pokoju, zaskoczony liczb i rozmiarami szaf penych strojw. - Wci mieszkasz z rodzicami - stwierdzi, krcc gow. - nie spodziewaem si tego. - Tak czsto podruj, e nie miaam nawet czasu rozejrze si za wasnym domem i wcale nie jestem pewna, czy tego chc - odpara Padm. - Oficjalne rezydencje s takie zimne. Tutaj jest inaczej. Dobrze si tu czuj. To mj prawdziwy dom. - Ja nigdy nie miaem prawdziwego domu - rzek Anakin, bardziej do siebie ni do Padm. - Dom by zawsze tam, gdzie przebywaa moja mama - doda, czerpic otuch ze wspczujcego smutnego umiechu Padm. Moda kobieta powrcia do przerwanego pakowania. - Kraina Jezior jest przepikna... - zacza, lecz urwaa, widzc Anakina, ktry z rozbawieniem wpatrywa si w nieduy hologram. - To ty? - spyta, wskazujc na ma, moe siedmio- lub omioletni dziewczynk, otoczon dziesitkami niewielkich, umiechnitych, zielonych stworze, i trzymajc jedno z nich na rkach. Padm rozemiaa si, zakopotana. - Polecielimy z Ruchem Pomocy na Shadda-Bi-Boran. Soce tego systemu zapadao si w sobie; zamieszkana planeta zaczynaa umiera. Pomagaam w przesiedlaniu dzieci. - Podesza do Anakina, by jedn rk oprze na jego ramieniu, a drug wskaza posta na hologramie. - widzisz tego malca, ktrego mam na rkach? Mia na imi N'a-kee- tula, co znaczy "uroczy". By taki ywotny... jak wszystkie te dzieciaki. - By? - Nie potrafiy si zaadaptowa - wyjania smutno. - Nie umiay y poza ojczysta planet. Anakin skrzywi si lekko i czym prdzej sign po inny hologram, przedstawiajcy Padm o kilka lat starsz, ubran w oficjalne szaty i stojc midzy dwoma starszymi, podobnie ubranymi legislatorami. Spojrza raz jeszcze na pierwszy portret, po czym powrci wzrokiem do drugiego bo zauway, e Padm ma na nim znacznie powaniejsz min, - To by mj pierwszy dzie wrd Modych Legislatorw - wyjania. - Widzisz rnic? - spytaa, jakby czytaa w jego mylach. Anakin jeszcze przez moment wpatrywa si w hologram, a potem unis gow i rozemia si, widzc na twarzy Padm t sam gron min. Ona zawtrowaa mu miechem, cisna lekko jego rami i wrcia do pakowania. Padawan ustawi dwa hologramy obok siebie i wpatrywa si w nie przez duszy czas. To byy dwa oblicza kobiety, ktr kocha. ROZDZIA 15 Wodny migacz mkn nad powierzchni jeziora, pozostawiajc na wodzie ledwie widoczny lad. Od czasu do czasu dzib przecina grzbiet wyszej fali, a wtedy w powietrze wzbijaa si mgieka chodnych kropli. Anakin i Padm rozkoszowali si pdem powietrza i wodnym pyem zraszajcym ich czoa, obserwujc otoczenie spod pprzymknitych powiek. Gste ciemne wosy dziewczyny faloway, szarpane wiatrem. Sternik pojazdu, Paddy Accu, wybucha miechem, potrzsajc siwiejc czupryn za kadym razem, gdy bryzgi wody wzbijay si w powietrze, l - Nad wod zawsze lepiej si leci! - zawoa basem, przekrzykujc szum wiatru i wycie silnika. Podoba si? Padm bya zachwycona. Mczyzna pochyli si i pocign do siebie dwigni akceleratora. - Ale pierwszorzdna zabawa zacznie si dopiero wtedy, kiedy posadz maszyn na powierzchni - wyjani. - Co pani na to, pani senator? Padm i Anakin spojrzeli na niego ciekawie, nie do koca rozumiejc jego intencje. - Mielimy lecie na wysp - zauway padawan z nut niepokoju w gosie. - Spokojna gowa, dowioz was, gdzie trzeba! - odpar Paddy Accu i miejc si tubalnie, pchn inny drek. migacz z hukiem opad na wod. - Paddy? - spytaa niepewnie Padm. Sternik rozemia si jeszcze goniej. - Tylko mi nie mw, e zapomniaa! - zahucza. Kiedy gwatownie pchn manetk, pojazd wystrzeli do przodu; rym razem jednak nie by to gadki lot, ale wyboista jazda po marszczcej si od wiatru po- wierzchni jeziora. - O, tak! - odkrzykna Padm. - Pamitam! Anakin zastanawia si, czy mczyzna nie planuje jakiego podstpu. Po chwili zaskoczenia i niepewnych spojrze, kierowanych na przemian w stron Padm i Paddy'ego, odpry si jednak i zacz rozkoszowa niezwyk jazd. Py wodny zalewa ich teraz nieprzerwanie, wzbijany smukym dziobem migacza. - Cudownie! - zawoaa Padm. W pewnym momencie Paddy wychyli pojazd tak mocno, e Anakin i Padm byli pewni, i czeka ich kpiel. Padawan omal nie sign po Moc, by przywrci migaczowi rwnowag, ale powstrzyma si w por, nie chcc traci zabawy. A pojazd si nie przewrci. Paddy by doskonaym pilotem i wie dzia, jak wykorzysta maszyn do granic moliwoci, nie ryzykujc przy tym utraty ycia. Mino sporo czasu, nim zwolni bieg maszyny i wprowadzi j wolno do przystani na wyspie. Padm chwycia go za rk i pochylia si, by ucaowa w policzek. - Dzikujemy! Anakin ze zdziwieniem zauway, e spalone socem policzki Paddy'ego zarumieniy si nieco. - To byo... zabawne - przyzna padawan. - Gdyby nie byo, nie miaoby sensu, prawda? - odpar mczyzna i znowu rozemia si tubalnie. Kiedy Paddy rzuca cum, Anakin przeskoczy na pomost i poda rk Padm. - Zanios wasze bagae - zaoferowa Pady. Padm spojrzaa na niego z wdzicznoci. - Idcie, podziwiajcie widoki. Nie tracie czasu na takie drobiazgi. - Traci czas? - powtrzya cicho Padm, nieco tsknym gosem. Para modych ludzi wspia si na gr drewnianymi schodami wiodcymi pord kwietnikw i pnczy. Weszli na taras z widokiem na pikny ogrd i poyskujc w wieczornym socu tafl jeziora, za ktr pitrzyy si bkitno-purpurowe grzbiety gr. Padm opara skrzyowane ramiona o balustrad, zapatrzona w cudown panoram. - Wida odbicie gr na wodzie - zauway Anakin z zachwytem. - Tak... - odpowiedziaa zamylona. Padawan patrzy na ni tak dugo, a odwzajemnia spojrzenie. - Dla ciebie moe to oczywiste - powiedzia - ale tam, gdzie si wychowaem, nie byo jezior. Dlatego widok takiej iloci wody zawsze... - Anakin urwa i potrzsn gow, wyranie przytoczony wspaniaym widokiem. - Zdumiewacie? - I zachwyca - doda z ciepym umiechem. Padm odwrcia si w stron jeziora. - Trudno jest niezmiennie ceni pewne rzeczy przez dugi czas-przyznaa. - A jednak po tylu latach wci widz urod tych gr odbijajcych si w wodzie. Mogabym wpatrywa si w ten obraz codziennie, od rana do wieczora. Anakin opar o balustrad tu przy Padm. Zamkn oczy, rozkoszujc si jej zapachem i ciepem jej skry. - Kiedy byam w trzeciej klasie, przyjedalimy tu na wakacje - powiedziaa, wskazujc rk na ssiedni skrawek ldu. - Widzisz t wysp? Pywalimy do niej codziennie. Uwielbiam wod. - Ja te. Pewnie dlatego, e wychowaem si na pustynnej planecie. - Anakin wpatrywa si uparcie w Padm, cieszc oczy jej urod. Wiedzia, e czuje jego spojrzenie i celowo nie spuszcza wzroku z dalekiego horyzontu. - Kadlimy si na piasku i czekalimy, a soce nas osuszy... i staralimy si odgadn nazwy piewajcych ptakw. - Nie lubi piasku. Jest szorstki i dranicy. Wszdzie si wciska. - Padm popatrzya na Anakina. - Nie to, co ten - cign padawan. - Ale na Tatooine tak wanie jest. A tu wszystko jest mikkie i gadkie. - Wypowiadajc ostatnie sowa, bezwiednie pogadzi rami Padm. Kiedy dotaro do niego, co robi, chcia cofn rk, lecz cho Padm wygldaa na niepewn i lekko przestraszon, nie odsuna rki. - Kiedy na tej wyspie mieszka pewien staruszek - powiedziaa. Jej ciemnobrzowe oczy zdaway si spoglda w odleg przeszo. - Robi z piasku szko. Jego dzbanki i naszyjniki byy... magiczne. Anakin przysun si jeszcze bliej i wpatrywa si w jej profil, a odwrcia gow i spojrzaa mu w oczy. - Tutaj wszystko jest magiczne - powiedzia cicho. - Kiedy patrzyo si w szko, byo wida wod - jak marszczy si i porusza. Wygldao to bardzo realistycznie, cho przecie takie nie byo. - Czasem to, w co wierzymy, staje si rzeczywistoci. - Anakin mia wraenie, e Padm chciaaby odwrci wzrok, a jednak tego nie robia. Magnetyczna sia poczya ich spojrzenia; coraz gbiej zapadali si w siebie. - Kiedy zdawao mi si, e jeli bd bardzo dugo wpatrywa si w szko, caa si zatrac - powiedziaa ledwie syszalnym szeptem. - Myl, e tak wanie jest... - Mwic te sowa, Anakin pochyli si i musn ustami jej wargi. Przez moment nie opieraa si; przymkna oczy i delektowaa si agodn pieszczot. Anakin zbliy si i szukajc prawdziwego, gbokiego pocaunku, wolno wodzi ustami po wargach Padm. Czu, e mgby to robi przez dugie godziny, przez ca wieczno... Lecz Padm cofna si nagle, jakby ockna si ze snu. - Nie, nie powinnimy... - Przepraszam - odrzek Anakin. - Kiedy jestem blisko ciebie, trac rozsdek. A jednak znowu wpatrywa si w jej pikn twarz, zatracajc si w niej niczym w szklanej kuli. Niezwyky moment min. Padm znowu opieraa si o balustrad, spogldajc na gadk tafl jeziora. Gdy tylko gwiazdy przestay by rozmazanymi smugami, w ktre zmieniao je hamowanie z prdkoci nadwietlnej, Obi-Wan Kenobi ujrza "zagubion" planet - dokadnie tam, gdzie jej obecno wykazyway anomalie grawitacyjne. - Oto i ona, Arfour. Dokadnie tam, gdzie powinna by - zwrci si do robota astromechanicznego zespolonego z lewym skrzydem myliwca. Odpowiedzia mu twierdzcy gwizd. - Zaginiona planeta Kamino. Wic jednak kto zmieni dane w Archiwum. R4 zapiszcza ciekawie. - Nie mam pojcia, kto - odpar Obi-Wan. - Moliwe, e tutaj znajdziemy odpowied. Poleci robotowi odczy piercie napdu nadwietlnego - obrcz otaczajc rodkow cz gwiezdnego myliwca, do ktrej po obu stronach przymocowano potne silniki pozwalajce na podr w nadprzestrzeni. Dopiero wtedy skierowa Delt 7 ku planecie, na bieco odczytujc dane napywajce ze skanerw maszyny. Wkrtce zauway, e Kamino to wodna planeta - spod grubej warstwy chmur spowijajcej wiksz cz planety nie wystawa ani jeden skrawek staego ldu. Jedi raz jeszcze sprawdzi odczyty czujnikw, szukajc przede wszystkim innych statkw poruszajcych si w okolicy. Nie wiedzia, czego ma si spodziewa. Wreszcie komputer pokadowy odebra zapytanie o dane identyfikacyjne myliwca. Kenobi natychmiast wczy transponder, ktry automatycznie nada niezbdne informacje. Poczu ulg, gdy po chwili nadesza druga transmisja z planety Kamino - tym razem zawierajca wsprzdne miejsca, ktre nazwano Tipoca City. - Schodzimy, Arfour. Czas znale odpowiedzi na par pyta. Robot pisn posusznie i przekaza wsprzdne do komputera nawigacyjnego. Myliwiec skrci ostrzej ku powierzchni planety, wdar si w atmosfer i pomkn nad zalan deszczem, spienion powierzchni oceanu. Lot poniej puapu burzowych chmur by jeszcze mniej przyjemny ni wejcie w atmosfer, ale maszyna posusznie trzymaa wyznaczony kurs i wkrtce oczom Obi-Wana ukazao si miasto Tipoca. Tworzyy je poyskujce w strugach ddu kopuy i mikko zakrzywione ciany wznoszce si na olbrzymich kolumnach sterczcych wprost z morskiej kipieli. Kenobi szybko wypatrzy waciwe ldowisko, ale postanowi najpierw przelecie nad miastem i okry je, by przyjrze si lepiej tej imponujcej konstrukcji. A byo to zarwno dzieo sztuki, jak i wybitne dokonanie inynieryjne - cao kojarzya si Obi- Wanowi z gmachem senatu i wityni Jedi na Coruscant. Eleganckie krzywizny cian i wypukoci dachw wydobyto z pmroku burzy umiejtnym owietleniem. - Jest na co popatrze, Arfour - przyzna ze smutkiem Jedi. Odwiedzi w yciu setki planet, ale widok tak niezwykego i piknego miejsca jak Tipoca przypomnia mu jedynie, e istniej tysice takich, ktrych jeszcze nie widzia zbyt wiele, by mg je pozna jeden czowiek, choby cae ycie powici podrom. Wreszcie Obi-Wan posadzi maszyn na permabetonowej pycie ldowiska. Nacign na gow kaptur, a potem otworzy owiewk i wyszed na zewntrz. Zmagajc si z wichrem i ulewnym deszczem, pospieszy w stron pobliskiej wiey. Drzwi rozsuny si przed nim, odsaniajc rzsicie owietlone biae pomieszczenie. Kenobi wszed do rodka. - Jak dobrze, e do nas przyleciae, mistrzu Jedi - odezwa si melodyjny gos. Obi-Wan zsun z gowy kaptur. Strci krople wody z wosw i przecierajc doni twarz, odwrci si w stron gosu. Zamar, zaskoczony widokiem Kaminoanki. - Jestem Taun We - przedstawia si istota. Bya wysza od Obi-Wana, blada i niewiarygodnie smuka. Lecz mimo zwiewnoci ciaa, nie byo w nim nic nierzeczywistego. Owszem, byo szczupe, lecz pene mocnej yciowej energii. Oczy Taun We, wielkie i ciemne, ksztatem przypominajce migday, podobne byy do czystych niewinnych oczu dziecka przygldajcego si wiatu z niegasnc ciekawoci. Jej nos tworzyy dwie pionowe szczeliny, poczone poziom, przecinajc wzgrek ponad grn warg. - Premier czeka. Te sowa wyrway Obi-Wana z rozmyla nad dziwn urod niezwykej istoty. - Czeka na mnie? - spyta, nie potrafic ukry niedowierzania. Jake, na galaktyk, te istoty mogy spodziewa si jego wizyty? - Naturalnie - odrzeka Taun We. - Lama Su nie moe si doczeka spotkania z tob. Mino tyle lat, e zaczlimy wtpi, czy kiedykolwiek przylecisz. Prosz za mn. Obi-Wan skin gow i stara si zachowa spokj, cho milion pyta zaprztao jego umys. "Mino tyle lat"? "Wtpili, czy przybd"? Korytarz by rwnie jaskrawo owietlony jak sala przylegajca do platformy ldowiska, ale oczy Obi-Wana wkrtce przyzwyczaiy si do blasku. Po drodze mijali wiele okien, za ktrymi Jedi widzia innych Kaminoan zajtych prac. Istoty pci mskiej wyrniay si grzebieniem porodku gowy i wraz z samicami zasiaday przy niezwykych meblach. Obi-Wan by zaskoczony czystoci tego, co widzia: wszystko byo wypolerowane, byszczce i gadkie. Pytania jednak zatrzyma dla siebie i z niecierpliwoci oczekiwa spotkania z premierem Lama Su. Sdzc po tempie, ktre narzucia Taun We, jej take zaleao na szybkim dotarciu do przywdcy. Wreszcie Kaminoanka zatrzymaa si przed drzwiami i otworzya je ruchem rki, po czym gestem zaprosia Kenobiego, by pierwszy wszed do rodka. Powita ich Kaminoanin nieco wyszy od Taun We, o gowie ozdobionej charakterystycznym grzebieniem. Spojrzawszy na Obi-Wana, zamruga wielkimi oczami i umiechn si serdecznie. Nieznacznym ruchem rki przywoa dwa jajowate siedziska, ktre spiralnym torem z wdzikiem spyny spod sufitu. - Pozwol sobie przedstawi Lam Su, premiera planety Kamino - odezwaa si Taun We, po czym zwrcia si do zwierzchnika. - Panie premierze, oto mistrz Jedi... - Obi-Wan Kenobi - dokoczy Jedi, kaniajc si z szacunkiem. Premier skin doni w stron niezwykego fotela, sam za usiad na drugim. Obi- Wan wola jednak sta. - Mam nadziej, e pobyt u nas sprawi ci przyjemno, mistrzu - rzek premier. Doskonale si skada, e przybye w najpikniejszej porze roku. - Doceniam wasz gocinno - odpar Obi-Wan. Postanowi nie dodawa, e jeli klska ywioowa panujca na zewntrz bya typowa dla "najpikniejszego sezonu", to wolaby nigdy nie oglda mniej piknych pr roku na Kamino. - Prosz - powiedzia Lama Su, ponownie wskazujc smuk doni siedzisko. - Pomwmy o interesach - doda, gdy Obi-Wan usiad, - Z pewnoci ucieszy ci wie, mistrzu, e prace posuwaj si zgodnie z planem. Dwiecie tysicy jednostek jest ju gotowe, a produkcja kolejnego miliona jest mocno zaawansowana. Obi-Wan poczu, e jzyk nagle odmawia mu posuszestwa, ale zapanowa nad sob i powiedzia: - To doskonaa wiadomo. - Spodziewalimy si, e bdziesz zadowolony. - Oczywicie. - Przeka, prosz, Mistrzowi Sifo-Dyasowi, e jego zamwienie zostanie z pewnoci zrealizowane w caoci i w terminie. Mam nadziej, e cieszy si dobrym zdrowiem? - Przepraszam - odrzek oszoomiony Jedi. - Mistrzowi... - Mistrzowi Jedi Sifo-Dyasowi. Nadal jest, jak sdz, jednym z najwaniejszych czonkw Rady Jedi? Imi wymienione przez premiera - istotnie nalece do Mistrza Jedi i byego czonka Rady - wywoao kolejn lawin pyta w umyle Kenobiego, ale Jedi zapanowa nad emocjami i skupi si na wyciganiu z rozmwcy dalszych cennych informacji. - Obawiam si, e musz przekaza smutn wiadomo: Mistrz Sifo-Dyas zosta zabity prawie dziesi lat temu. Lama Su zamruga niespokojnie. - Och, przykro mi to sysze. Jestem pewien, e byby dumny z armii, ktr dla niego stworzylimy. - Z armii? - powtrzy Obi-Wan. - Z armii klonw. Musz przyzna, e jest to jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek zrealizowalimy. Obi-Wan nie by pewien, jak gboko powinien zaangaowa si w t gr. Jeeli Sifo- Dyas istotnie zamwi armi klonw, to dlaczego Mistrz Yoda, ani aden inny czonek Rady, nigdy o tym nie wspominali? Nim dopada go przedwczesna mier, Sifo-Dyas by potnym Jedi, ale czy odwayby si dziaa samodzielnie w tak powanej sprawie? Jedi przyjrza si parze Kaminoan, prbujc poprzez Moc wysondowa ich intencje. Wszystko wskazywao na to, e mwi prawd, postanowi wic zaufa instynktowi i pozwoli, by rozmowa toczya si dalej. - Powiedz mi prosz, panie premierze, czy kiedy Mistrz skontaktowa si z tob pierwszy raz w sprawie tej armii, powiedzia ci, komu ma suy? - Oczywicie - odpar niczego niepodejrzewajcy Kaminoanin. - Armia jest przeznaczona dla Republiki. Tym razem Obi-Wan omal nie krzykn. O co, na galaktyk, w rym wszystkim chodzi? C to za armia klonw dla Republiki? Zamwiona przez Mistrza Jedi? Czy senat wiedzia o tej sprawie? Czy wiedzieli o niej Yoda lub Mistrz Windu? - Rozumiesz zapewne odpowiedzialno, ktra spoczywa na dostawcy armii dla Republiki - rzek, starajc si nie zdradza emocji. - Spodziewamy si... nie, musimy mie to, co najlepsze. - Oczywicie, mistrzu Kenobi - odpar Lama Su z niezachwian pewnoci siebie. - Chciaby, jak sdz, dokona teraz osobistej inspekcji. - Wanie po to tu jestem - odpowiedzia skwapliwie Obi-Wan. A potem wsta i wyszed z gabinetu w lad za premierem i Taun We. Poacie bujnych traw, nakrapiane kielichami kwiatw o najdziwniejszych ksztatach i kolorach, okryway agodnie nachylony stok wzgrza. W gbi wida byo byszczcy w socu wodospad zasilajcy jezioro, a dalej oczka wodne przedzielone pasmami wzgrz i cignce si a po horyzont. Ciepy wiatr nis nasiona dmuchawcw, wysoko za, po jasnobkitnym niebie, szyboway puszyste oboki. Byo to miejsce pene ycia i mioci, ciepa i agodnoci. Dla Anakina Skywalkera byo to miejsce idealnie odzwierciedlajce natur Padm Amidali. Stadko spokojnych rolinoernych shaakw paso si w pobliu, nie zwracajc najmniejszej uwagi na par modych ludzi. Byy to osobliwe wielkie, tuste czworonone zwierzta. W powietrzu uwijay si roje owadw, zbyt jednak zajtych korzystaniem z darw ki, by traci czas na uprzykrzanie ycia Anakinowi i Padm. Bya krlowa Naboo siedziaa na trawie, w zamyleniu zrywajc kwiaty. Raz po raz zerkaa na Anakina, ale tylko przelotnie, jakby baa si, e zauway. Bya zachwycona jego reakcj na wszystko, co widzia na Naboo. Jego entuzjazm kaza jej sign pamici do chwil, kiedy bya bardzo moda, nieprzytoczona odpowiedzialnoci za losy Republiki. Zaskoczyo j to, e padawan Jedi mg by tak... Brakowao jej odpowiedniego sowa. Beztroski? Radosny? miay? A moe mia w sobie wszystkie te cechy? - I co? - ponagli j Anakin, zmuszajc do odpowiedzi na pytanie, ktre zada chwil wczeniej. - Sama nie wiem - odpowiedziaa wymijajco, udajc irytacj. - Na pewno wiesz! Tylko nie chcesz mi powiedzie. Padm zamiaa si bezradnie. - Zamierzasz wyprbowa na mnie jedn z tych sawnych sztuczek Jedi? - Dziaaj tylko na sabe umysy - wyjani padawan. - A twj z pewnoci taki nie jest - doda, posyajc dziewczynie niewinne spojrzenie, ktremu po prostu nie umiaa si oprze. - No dobrze ulega wreszcie. - Miaam dwanacie lat. Nazywa si Palo. Oboje naleelimy do Modych Legislatorw. By kilka lat starszy ni ja... - Padm zmruya oczy, by spojrze na Anakina w wyjtkowo prowokujcy sposb. -... i bardzo przystojny - dodaa. - Ciemne krcone wosy... rozmarzone oczy... - Dobrze, ju sobie go wyobraam! - przerwa Jedi gwatownie. - Co si z nim stao? - Ja wstpiam do suby publicznej, a on zosta artyst. - Moliwe, e postpi rozsdniej. - Nie lubisz politykw, prawda? - spytaa Padm, czujc, e pomau wzbiera w niej gniew. - Lubi dwoje albo troje - odrzek Anakin. - Ale co do jednej osoby jeszcze nie jestem pewien. - Jego umiech znowu rozbroi Padm, ktrej z trudem udao si zachowa powag. - Po prostu nie wydaje mi si, eby system, w ktrym pracuj, jeszcze dziaa - dokoczy rzeczowo Anakin. - Doprawdy? spytaa sarkastycznie. - A co by zrobi, eby go naprawi? - Potrzebny nam system, w ktrym politycy bd naprawd dyskutowa ze sob, uzgadnia rozwizania optymalne dla wszystkich i wprowadza je w ycie - wyjani, jakby sprawa bya banalnie prosta i logiczna. - I wanie to robimy - odpara Padm bez wahania. Anakin spojrza na ni z powtpiewaniem. - Kopot w tym, e "wszyscy" nie zawsze zgadzaj si z naszymi rozwizaniami - dodaa. - Prawd mwic, bardzo rzadko si zgadzaj. - W takim razie, kto powinien ich zmusi. To stwierdzenie zaskoczyo Padm. Czyby by tak przekonany o swojej nieomylnoci, e chciaby... Nie, pomylaa, odsuwajc od siebie to niepokojce przypuszczenie. - Kto? - spytaa. - Kto miaby ich zmusi? - Nie wiem- odpowiedzia zmieszany, wymachujc rkami. - Kto... -Ty? - Jasne, eni! - To kto? - Kto mdry. - Co mi to zalatuje dyktatur- stwierdzia Padm, zwycisko koczc debat. W milczeniu obserwowaa przewrotny umiech, ktry pojawia si z wolna na ustach Anakina. - C - powiedzia spokojnie - jeli to miaoby si okaza skuteczne... Padm staraa si nie okaza, jak bardzo jest zaskoczona. O czym on mwi? Jak moe wierzy w co takiego? Wpatrywaa si w niego bez sowa, a on odwzajemnia to surowe spojrzenie... lecz w kocu nie wytrzyma i wybuchn miechem. - artujesz sobie ze mnie! - O, nie! - odpowiedzia Anakin, cofajc si i siadajc na mikkiej trawie, z rkami uniesionymi w obronnym gecie. - Gdziebym mia drwi sobie z pani senator! Jeste okropny! - Padm podniosa kawaek owocu i rzucia nim w padawana, ktry zapa go w locie. Zaraz potem sypny si kolejne pociski. - Zawsze jeste taka powana - skarci j Anakin, onglujc owocami. - Ja? Powana? - spytaa z udawanym niedowierzaniem. Jednak nie moga odmwi mu racji. Przez cae ycie przygldaa si ludziom takim jak Palo, ktrzy bez wahania podali za porywami serca, podczas gdy ona kroczya zawsze ciek odpowiedzialnoci. Zaznaa chwil wielkiego triumfu i wielkiej radoci, ale dowiadczaa ich najpierw ubrana w ekstrawaganckie szaty krlowej Naboo, a potem uwiziona w sieci niezliczonych obowizkw senatora. Czsto pragna wyzwoli si z tego wszystkiego, zrzuci ceremonialne stroje i zanurzy si w rwcej wodzie z jednego tylko powodu: by poczu jej przyjemny chd i mia si, ile dusza zapragnie. Zapaa kolejny kawaek owocu i rzucia w stron Anakina, ktry zapa go zrcznie i doczy do pozostaych, wirujcych w powietrzu. Dorzucaa nastpne i w kocu byo ich tyle, e straci nad nimi kontrol i bezskutecznie prbowa uskoczy przed owocowym deszczem. Padm skrcaa si ze miechu, trzymajc si za brzuch, Anakin za, uniesiony nastrojem chwili, zerwa si na rwne nogi i popdzi w stron stada przestraszonych shaakw. Zazwyczaj obojtne zwierzta parskny trwoliwie i ruszyy z kopyta za Anakinem, ktry zatoczy kilka obszernych okrgw i znikn za wzgrzem. Padm uspokoia si i zacza rozmyla o tej chwili, o caym dniu i o swoim przyjacielu. Co si waciwie dziao? W aden sposb nie potrafia wyzby si wyrzutw sumienia: zabawiaa si beztrosko, podczas gdy inni ciko pracowali nad ustaw o militaryzacji, a Obi-Wan Kenobi przemierza galaktyk w poszukiwaniu tych, ktrzy yczyli jej mierci. Powinna by gdzie indziej, robi co poytecznego... Powane rozmylania przerwa jej peen niedowierzania miech, kiedy shaaaki i Anakin znowu pojawili si na polanie. Tym razem Jedi dosiada jednego z "wierzchowcw", jedn rk trzymajc si fady skry, a drug trzymajc wysoko, by utrzyma rwnowag. Najbardziej niedorzeczne w tym wszystkim byo jednak to, e Anakin jecha tyem, majc przed oczami ogon tustego shaakai - Annie! - krzykna Padm, zdumiona i rozbawiona. Kiedy jednak zawoaa padawana po raz drugi, do jej gosu wkrada si nuta obawy, bowiem shaaki rozpdza si wanie do galopu, a padawan usiowa stan na jego grzbiecie. I by moe udaoby mu si tego dokona, gdyby zwierz nie skrci nagle. Anakin spad i potoczy si po gstej murawie. Zgita w p Padm zanosia si miechem. Lecz Anakin lea nieruchomo. Dziewczyna spojrzaa na niego przeraona. Wstaa szybko i ruszya biegiem w stron lecego. - Annie! Annie! Nic ci si nie stao? Nie rusza si, kiedy delikatnie obracaa go na plecy. A wreszcie jego twarz wykrzywia si w wyjtkowo gupiej minie, a z garda wyrwa si gony, serdeczny miech. - Och! - krzykna Padm, wymierzajc mu tgiego kuksaca. Zapa j za rk i przycign do siebie, a stracia rwnowag i walczc zaciekle runa na niego z impetem. Po chwili Anakin zdoa przewrci j na plecy i przygwodzi do ziemi. Padm przestaa walczy, oszoomiona jego bliskoci. Spojrzaa mu w oczy, czujc wyranie ciar jego ciaa. Anakin zarumieni si lekko i przewrci na bok, a potem wsta i ju cakowicie opanowany wycign do niej rk. Padm wpatrywaa si w niebieskie oczy Anakina, bez sowa, jednym spojrzeniem wyznajc mu ca prawd. Chwycia jego do i razem poszli w stron shaaka, ktry znowu poywia si spokojnie soczyst traw. Anakin wspi si na grzbiet zwierzcia i przycign do siebie Padm. Ruszyli stpa. Siedzc za plecami modego mczyzny i z caej siy przytulajc si niego, Padm daremnie prbowaa zapanowa nad uczuciami szalejcymi w jej sercu. Padm podskoczya, syszc pukanie do drzwi. Kolejny raz odtwarzaa w mylach wydarzenia z popoudnia, a zwaszcza jazd na grzbiecie shaaka, kiedy wracaa z Anakinem do domu. Obejmowaa go w pasie, opara policzek na jego ramieniu, czua si szczliwa, bezpieczna i... Odetchna gboko, by opanowa drenie rk, gdy sigaa do klamki. Otworzya drzwi i na tle zachodzcego soca zobaczya Anakina. Umiechajc si, zrobi krok do przodu. Padm wpatrywaa si w niego jak urzeczona. Przez moment wydawao jej si, e soce zachodzi za szerokimi ramionami Anakina, a nie za widnokrgiem, tak, jakby padawan mia do siy, by wedle swojego uznania zakoczy dzie. Wok jego postaci taczyy pomaraczowe pomienie zacierajce granic midzy Anakinem a wiecznoci. Padm wreszcie przypomniaa sobie, e trzeba oddycha. Cofna si o krok i Anakin wszed do rodka, niewiadomy niezwykych dozna, ktre wywoa przed chwil. Spogldajc na jego umiech, czua dziwne zakopotanie. Przez moment zastanawiaa si, czy nie powinna bya woy innej sukni, poniewa ta, ktr miaa na sobie, czarna i odsaniajca ramiona, wydaa jej si zbyt odwana. Nim zamkna drzwi, spojrzaa jeszcze raz na okryte row powiat jezioro poyskujce w ostatnich promieniach soca. Kiedy si odwrcia, Anakin sta ju przy stole, przypatrujc si misce penej owocw i innym przedmiotom uoonym przez Padm. Zauwaya, e spojrza na jedn z unoszcych si w powietrzu kul wietlnych, ktrej blask stawa si coraz bardziej intensywny, w miar jak soce znikao za horyzontem. Dla zabawy trci j palcem i niewiadom tego, e jest obserwowany, umiechn si od ucha do ucha, gdy kula umkna, zakoysaa si i zawiecia jeszcze janiej. Wkrtce siedzieli ju przy stole, a dwie kelnerki, Nandi i Teckla, przyniosy wieczorny posiek. Anakin wspomina wanie co ciekawsze przygody, ktre przey, trenujc i podrujc u boku Obi-Wana. Padm suchaa z uwag, w gbi duszy pragna jednak czego wicej: rozmowy o tym, co zdarzyo si na ce. Nie wiedziaa jednak, jak zacz, wic po prostu pozwolia mu mwi, zadowalajc si suchaniem. Umiechna si szeroko, kiedy Nandi postawia przed ni deser: jej ulubiony, to - kremowy, soczysty i sodki owoc shuura. - A kiedy do nich dotarem, przeszlimy do... - Anakin zawiesi gos, by pobudzi ciekawo Padm -... agresywnych negocjacji - dokoczy, po czym podzikowa Teckli, ktra wanie postawia przed nim misk z owocem. - Do agresywnych negocjacji? Co to takiego? - To... negocjacje z uyciem miecza wietlnego - odpar Padawan z chytrym umiechem. - Ach tak. - Padm rozemiaa si i sprbowaa wbi widelec w apetyczny misz owocu. Owoc shuura przesun si nieznacznie, a metal uderzy o gadkie dno miski. Lekko speszona Padm sprbowaa jeszcze raz. Deser znowu si poruszy. Spojrzaa na padawana, ktry z trudem tumi miech, spogldajc niewinnie na wasny talerz. - To ty! Anakin unis gow i szeroko otworzy oczy. - Sucham? Padm pogrozia mu widelcem, a potem znienacka, znowu zaatakowaa shuura. Chopak by jednak szybszy. Owoc uciek spod widelca, ktry znowu stukn o naczynie. Zanim Padm zdya posa Anakinowi kolejne ostrzegawcze spojrzenie, owoc unis si w powietrze i zawis tu przed jej oczami. - Przesta! - rozkazaa, ale nie potrafia udawa, e si gniewa. Rozemiaa si, a Anakin zawtrowa jej po chwili. Nie patrzc na niego, szybko signa po lewitujcy przysmak. Drobny ruch palcw Anakina wystarczy, by shuura przeskoczy nad jej doni. - Anakinie! - Gdyby przyapa mnie nie tym mistrz Obi-Wan, dostabym niez bur przyzna padawan. Poruszy rk, a wtedy owoc posusznie przylecia prosto do niego. - Ale nie ma go tu - doda, krojc shuura na kilka plasterkw. Signwszy po Moc, wysa jeden z nich ku Padm, ktra ustami chwycia go w locie. Kiedy Teckla i Nandi przyszy, by sprztn po posiku, modzi przenieli si do saloniku z kominkiem, wygodnymi fotelami i kanap. Nandi i Teckla poegnay si i wyszy. Anakin i Padm zostali sami. Napicie natychmiast wrcio i ogarno Padm ze zdwojon moc. Chciaa, eby j caowa, i wanie to niekontrolowane pragnienie otrzewio j nieco. To nie byo waciwe. - Nie - powiedziaa, unoszc ostrzegawczo palec, gdy uparty padawan zacz zblia si do niej. Anakin cofn si, a na jego chopicej twarzy odmalowaa si rozterka. - Od chwili, kiedy spotkaem ci pierwszy raz, wiele lat temu, nie byo dnia, ebym o tobie nie myla. - Jego gos by chrapliwy, peen emocji, a byszczce oczy wwiercay si w Padm. - A teraz, kiedy znowu jestem z tob, cierpi. Im bliej jestem, tym bardziej si mcz. Na sam myl o tym, e moglibymy si rozsta, ciska mnie w doku i czuj sucho w ustach. Krci mi si w gowie! Nie mog oddycha! Przeladuje mnie ten pocaunek, ktrego nie powinna bya mi da. Moje serce bije nadziej, e ta jedna pieszczota nie stanie si tylko blizn. Padm wolno opucia rk, zafascynowana suchajc wyznania. Wiedziaa, e Anakin mwi szczerze, e otwiera przed ni serce, cho wie, e mogaby zama je jednym sowem. Bya wzruszona i zaszczycona jego szczeroci. - Zamieszkaa w mojej duszy i drczysz mnie wyszepta Anakin arliwie. - Co mam zrobi? Powiedz, a zrobi wszystko, co kaesz. Padm odwrcia wzrok, szukajc odpowiedzi w taczcych w kominku pomieniach. Mino kilka chwil niezrcznego milczenia. - Powiedz mi chocia, czy cierpisz tak samo jak ja - poprosi Anakin. Padm odwrcia si do niego, nie kryjc wzburzenia. - Nie mog! zawoaa. - Oboje nie moemy - dodaa nieco ciszej. - To po prostu niemoliwe. - Wszystko jest moliwe - zaoponowa Anakin, pochylajc si nad ni. - Padm, prosz ci, posuchaj... - To ty posuchaj - przerwaa mu. O dziwo, wasne sowa doday jej siy, ktrej tak potrzebowaa. - yjemy w realnym wiecie. Wr do niego, Annie. Uczysz si, by zosta rycerzem Jedi. Ja jestem senatorem. Jeli podysz za swoimi pragnieniami, zaprowadz ci tam, gdzie adne z nas nie powinno si znale... bez wzgldu na to, co do siebie czujemy. - Wic jednak co czujesz! Padm z trudem przekna lin. - Jedi nie mog si eni - zauwaya, starajc si unikn rozmowy na temat jej uczu. - Zostaby wydalony z Zakonu. Nie pozwol, eby wyrzek si dla mnie swojej przyszoci. - Prosisz, ebym myla racjonalnie - odpar bez wahania Anakin. Jego pewno siebie i miao nieco zaskoczyy Padm. Poczua, e znowu traci nad sob kontrol. W mczynie, ktry siedzia przy niej, nie byo ju ani ladu dziecka. - A ja nie mog tego zrobi - kontynuowa Anakin. - Uwierz mi, chciabym oddali od siebie te uczucia, ale po prostu nie umiem. - Nie poddam si- stwierdzia z caym przekonaniem, na jakie potrafia si zdoby. Zacisna zby, wiedzc, e musi by silniejsza od Anakina. Przede wszystkim dla jego dobra. - S w moim yciu waniejsze sprawy ni mio. Skrzywia si, widzc, e odwrci si, gboko uraony. Tym razem to Anakin zapatrzy si w ogie. Padm wiedziaa, e prbuje znale odpowied na jej kategoryczn deklaracj. - Nie musiaoby tak by - odezwa si padawan po dugiej chwili. Moglibymy utrzyma nasz zwizek w tajemnicy. - ylibymy w kamstwie, i to w takim, ktrego na dusz met nie udaoby si utrzyma. Moja siostra widziaa, jak si zachowujemy. Matka te. Nie umiaabym tak... A ty, Anakinie? Czy potrafiby tak y? Mczyzna wpatrywa si w ni przez moment gorejcymi oczami. - Nie. Masz racj - przyzna w kocu. - To by nas zniszczyo. Padm zapatrzya si w ponce drwa. Zastanawiaa si, gdzie tkwia bardziej niszczycielska sia: w uczynkach czy w mylach? ROZDZIA 16 - Ooo! - zawoa Boba Fett, puszczajc si biegiem po pycie ldowiska, by z bliska obejrze smuky myliwiec gwiezdny. - Pikny statek - zgodzi si Jango, idc za synem i uwanie przygldajc si pojazdowi. Zwraca uwag nie tylko na lini, ale i na oznaczenia oraz bogate uzbrojenie, a w szczeglnoci na robota astromechanicznego zespolonego z lewym skrzydem, ktry powistywa radonie. - To Delta 7 - obwieci podniecony Boba, wskazujc palcem na cofnit kabin pilota. Jango skin gow, zadowolony, e syn powanie traktuje lekcje, ktrych mu udziela. Myliwce tego typu byy cakiem nowe - do tego stopnia, e nie wyposaano ich jeszcze seryjnie w jednostk napdu nadwietlnego. Jango wiedzia o tym i dlatego mimowolnie spojrza w pochmurne niebo, zastanawiajc si, czy na orbicie nie kry statek - matka. Szybko jednak ockn si z zadumy i potrzsajc gow, zbliy si do Boby. - Co powiesz o robocie? - spyta. - Umiesz zidentyfikowa typ? Boba wspi si na skrzydo maszyny i przez chwil przyglda si oznaczeniom fabrycznym, a potem odwrci si w stron ojca, z przejciem przykadajc palec do zacinitych ust. - To R4-P - stwierdzi. - Czy to typowa jednostka astromechaniczna dla tego typu myliwca? - Nie - odpar bez zastanowienia Boba. - Piloci Delty 7 wol zwykle R3-D, ktry lepiej radzi sobie z obsug systemw celowniczych. Myliwiec jest tak zwrotny, e czasem trudno poradzi sobie ze strzelaniem z dzia laserowych. Czytaem, e niektrym pilotom udao si nawet odstrzeli dzib wasnej maszyny! Wprowadzali statek w szybk beczk, ale koczc manewr, nie kompensowali rcznego obrotu... - Wyjaniajc zawioci pilotau, chopiec wymachiwa rkami, wyginajc je i zaplatajc przed sob. Jango sucha tego jednym uchem, cho w gbi serca by zachwycony wiedz Boby. A gdyby pilot nie potrzebowa umiejtnoci strzeleckich R3-D? - spyta po chwili. Boba spojrza na niego, jakby nie zrozumia pytania. - Czy wtedy wybraby R4-P? - Tak odpowiedzia z wahaniem chopiec. - A jaki pilot nie potrzebowaby robota do obsugi dziaek? Boba przez moment spoglda na ojca w milczeniu, a potem umiechn si od ucha do ucha. - Ty! - zawoa, zadowolony z siebie. Jango przyj komplement z wyrozumiaym umiechem. Jango potrafi lata kadym myliwcem, a gdyby mia okazj si za sterami Delty 7, zapewne wolaby uywa R4-P, a nie R3-D. Jednak zadajc synowi pytanie, nie mia na myli siebie. Wiedzia, e istniej inni piloci o nadzwyczajnie wyostrzonych zmysach, ktrzy bez wtpienia wybraliby robota lepiej spisujcego si w nawigacji, ni w obsudze broni pokadowej. Jango Fett znowu spojrza w niebo, zastanawiajc si, czy powinien spodziewa si desantu Jedi w Tipoca City. Rzdy wielkich regaw, na ktrych ustawiono przezroczyste kule, cigny si w przestronnej sali jak okiem sign. W kadym z okrgych pojemnikw wypenionych pynem znajdowa si embrion. Signwszy w ich stron Moc, Obi-Wan poczu siln fal yciowej energii. - Wylgarnia raczej stwierdzi ni spyta Jedi. - To pierwsza faza, rzecz jasna - wyjani Lama Su. - Imponujca. - Mielimy nadziej, e bdziesz zadowolony, mistrzu Jedi - odpar premier. - Klony potrafi myle twrczo. Przekonasz si wkrtce, e s nieskoczenie skuteczniejsze ni roboty. Nie musz chyba dodawa, e nasze klony s najlepsze w galaktyce. Od stuleci doskonalimy metody hodowli. - Ile ich jest? - spyta Obi-Wan. - Mam na myli t sal. - W caym miecie mamy kilka takich wylgarni. Pierwsza faza jest, oczywicie, decydujca, cho musz zaznaczy, e dziki naszej technologii przeyje ponad dziewidziesit procent zarodkw. Raz na jaki czas caa partia wykazuje pewne... pewne wady, ale nie przeszkadza to w utrzymaniu staego poziomu produkcji. Dziki metodzie przyspieszonego wzrostu te klony, ktre tu widzisz, bd w peni dojrzae i gotowe do walki ju za dziesi lat. "Dwiecie tysicy jednostek jest ju gotowych, a produkcja kolejnego miliona jest mocno zaawansowana". Te sowa, wypowiedziane wczeniej w gabinecie Lamy Su, wci jeszcze dwiczay zowrbnym echem w umyle Obi-Wana. Mia przed sob niebywale wydajne centrum klonowania produkujce nieprzerwanie zastpy doskonale wywiczonych i umotywowanych wojownikw. Konsekwencje tego faktu byy poraajce. Kenobi spojrza na najbliszy embrion unoszcy si swobodnie w odywczym pynie i spokojnie sscy may kciuk. Ju za dziesi lat ten may czowiek stanie si onierzem zdolnym do zabijania i gotowym umrze. Jedi zadra i spojrza na kaminoaskiego przewodnika. - Chodmy - powiedzia Lama Su, ruszajc w gb korytarza. Przeszli do wielkiej sali, w ktrej za rwnymi rzdami pulpitw zasiaday rwne rzdy mniej wicej dziesicioletnich uczniw. Chopcy mieli identyczne stroje, identyczne fryzury, identyczne rysy twarzy, sylwetki i gesty. Obi-Wan odruchowo spojrza na nienobiae ciany, jakby spodziewa si, e zobaczy na nich sprytnie ustawione lustra, ktre zwielokrotniy obraz jednego dziecka. Uczniowie, pogreni w nauce, obdarzyli wizytujcych przelotnym spojrzeniem. Zdyscyplinowani, pomyla Obi-Wan, znacznie bardziej ni normalne dzieci. Jeszcze jedna myl nie dawaa mu spokoju. - Wspominae o procesie przyspieszonego wzrostu... - O, tak. To niezbdny zabieg - odpar premier. - Gdyby nie on, wychowanie dorosego klona trwaoby cae pokolenie. My dokonujemy tego w poow krtszym czasie. Jednostki, ktre zobaczysz wkrtce na placu marszowym, stworzylimy dziesi lat temu, gdy Sifo-Dyas zoy u nas zamwienie. Teraz s ju dojrzae, gotowe do podjcia suby. - Zatem te powstay mniej wicej pi lat temu? - wywnioskowa. Lama Su skin gow. - Czy chciaby dokona teraz przegldu produktw kocowych, mistrzu Jedi? - spyta. Obi-Wan wyczuwa podniecenie w gosie Kaminoanina, najwyraniej bardzo dumnego z dokona swoich podwadnych. - Licz na twoj pozytywn ocen, nim dokonasz odbioru dostawy. Okruciestwo tego, co dziao si w miastach na wodnej planecie, gboko poruszyo Obi-Wana. "Jednostki". "Produkt kocowy". Przecie rozmawiali o ludzkich istotach, ywych, oddychajcych, mylcych. Tworzenie klonw przeznaczonych do jednego tylko celu, poddawanie ich tak cisej kontroli i okradanie ich z poowy dziecistwa nie miecio si w uznawanych przez Kenobiego normach. Myl, e inicjatorem caego procederu mg by Mistrz Jedi, bya wprost nie do zniesienia. Dotarli wreszcie do kantyny, w ktrej setki dorosych klonw ubranych w czer mczyzn w wieku Anakina - siedziay w rwnych rzdach, posilajc si w identyczny sposb jednakowym poywieniem. - Przekonasz si, e s zupenie posuszne - mwi wanie Lama Su, zupenie niewiadomy rozterek Obi-Wana. - Oczywicie, zmienilimy ich struktur genetyczn tak, by stay si mniej niezalene ni orygina. - A kto jest oryginaem? - owca nagrd, Jango Fett - odpar Lama Su. - Uwaalimy, e Jedi byby jeszcze lepszym kandydatem, ale Sifo-Dyas osobicie wybra Janga. Myl o wykorzystaniu w taki sposb rycerza Jedi omal nie zwalia Kenobiego z ng. Armia klonw wadajcych Moc?! - A gdzie przebywa teraz ten owca? - spyta od niechcenia. - Tutaj - odpar Lama Su. - Moe nas odwiedza i opuszcza, kiedy tylko zechce. Mwic te sowa, premier wprowadzi gocia w dugi korytarz peen wskich, przezroczystych, walcowatych komr. Jedi w zdumieniu przyglda si klonom, ktre wspinay si do nich, ukaday wygodnie i zamykay oczy, gotowe do snu. - Rzeczywicie s zdyscyplinowane - przyzna. - To klucz do sukcesu - odrzek Lama Su. Zdyscyplinowane, ale zdolne do twrczego mylenia. To doskonaa mieszanka. Mistrz Sifo-Dyas wyjani nam awersj Jedi do dowodzenia robotami. Mwi, e rycerze Jedi mogliby rozkazywa jedynie armii ywych istot. A wy chcielicie nawet, eby oryginaem by Jedi? - pomyla Obi-Wan. Westchn gboko, zastanawiajc si ze zgroz, jak Mistrz Sifo-Dyas - czy ktrykolwiek z rycerzy Jedi - mg podj tak lekkomyln decyzj o stworzeniu armii klonw. Rozumia jednak, e na razie musi zrezygnowa z poszukiwania odpowiedzi na to pytanie, a cakowicie skoncentrowa si na suchaniu i obserwowaniu, by zebra jak najwicej danych, ktre uatwiyby Radzie podjcie stosownych dziaa. - Zatem Jango Fett postanowi pozosta na planecie Kamino? - To jego wybr. Poza odpowiedni kwot za swoje usugi - zapewniam, e niema. Fett zada od nas tylko jednego: niezmodyfikowanego klona samego siebie. Interesujce, prawda? - Niezmodyfikowanego? - Tak. Chcia genetycznie wiernej repliki - wyjani premier. - Takiej, ktrej nie zaprogramowano posuszestwa i nie poddano przyspieszonemu wzrostowi. - Bardzo chciabym pozna tego Janga Fetta - rzek Obi-Wan, bardziej do siebie ni do Lamy Su. By zaintrygowany. Kim by czowiek, ktrego Sifo-Dyas uzna za idealny pierwowzr onierza klona? Lama Su spojrza na Taun We, ktra posusznie skina gow. - Z przyjemnoci zaaranuj wasze spotkanie - powiedziaa, po czym oddalia si dyskretnie. Premier poprowadzi Obi-Wana dalej, pokazujc mu szkolenie klonw na wszystkich poziomach rozwoju. Na rozlegym placu wicze tysice szturmowcw klonw, zakutych w biae pancerze i zasaniajce twarz hemy, maszeroway i trenoway musztr z precyzj dobrze zaprogramowanych robotw. - Wspaniae, prawda? - odezwa si Lama Su. Obi-Wan zadar gow, by spojrze w oczy Kaminoanina, ktry z dum przyglda si swemu dzieu. Jedi wiedzia, e dla Lamy Su dylematy etyczne nie istniay. By moe wanie dlatego Kaminoanie osignli takie sukcesy w klonowaniu: sumienie nie przeszkadzao im w pracy. Lama Su popatrzy na Kenobiego, umiechajc si szeroko i oczekujc odpowiedzi. Obi Wan bez sowa skin gow. Rzeczywicie, klony byy wspaniae. Jedi wyobraa je sobie na polu bitwy - brutalne i skuteczne. Nie pierwszy raz tego dnia Obi-Wan Kenobi poczu zimne dreszcze. Dopiero teraz zrozumia i doceni krucjat, ktr prowadzia senator Amidala - krucjat przeciwko stworzeniu si zbrojnych Republiki nieuniknionej konsekwencji tego kroku: wojnie. Rycerz Jedi na Kamino. Ta myl wydaa si Jango Fettowi wicej ni niepokojca. owca spojrza na Bob, ktry w drugim kocu pokoju z uwag wertowa schematy techniczne i listy parametrw bojowych myliwca Delta 7, porwnujc je ze znanymi zaletami i wadami jednostek astromechanicznych typu R4-P. ycie chopca jest proste, myla z zazdroci Jango. Dla Boby liczy si jedynie mio - ojca i do ojca - oraz nauka rzemiosa. Poza tymi dwiema sprawami interesowao go wycznie organizowanie sobie rozrywek w czasie, ktry spdza samotnie, gdy Jango opuszcza planet lub zaatwia swoje interesy z Kaminoanami. Spogldajc na syna, Jango Fett czu si, e zaczyna si o niego ba. Omal nie rozkaza Bobie pakowa si, omal nie zabra go i nie uciek z planety Kamino, ale zbyt dobrze rozumia niebezpieczestwo kryjce si w takiej taktyce. Opuciby planet, nie dowiedziawszy si niczego o potencjalnym przeciwniku, rycerzu Jedi, ktry pojawi si tak niespodziewanie. A przecie zleceniodawcy zaley na takich informacjach. Jango take ich potrzebowa. Gdyby wyjecha teraz, tu przed spotkaniem z Jedi, byoby oczywiste, e uciek. A wtedy jego tropem wyruszyby rycerz Jedi - przeciwnik, o ktrym nie wiedzia praktycznie nic. Jango wpatrywa si uparcie w Bob, jedyn istot we wszechwiecie, na ktrej naprawd mu zaleao. - Rozegraj to na zimno - szepn do siebie. - Jeste tylko surowcem dla klonw, wystarczajco dobrze opacanym, by nie interesowa si celem caego przedsiwzicia. To bya jego litania. To by jego plan, ktry musia si powie. Dla dobra Boby. Ruch doni Taun We uruchomi niewidzialny dzwonek, kolejny raz przypominajc Obi-Wanowi, jak obcy i niezwyky jest ten wiat, Kamino i miasto Tipoca. Nie rozmyla jednak nad tym dugo, poniewa jego uwag przyku mechanizm blokujcy drzwi: rozbudowany, elektroniczny zamek z ryglem. Wydawao mu si, e to do niezwyke zabezpieczenie, biorc pod uwag rzekomo znakomite stosunki Jango Fetta z Kaminoanami. Czy zamek mia zatrzyma intruzw na zewntrz, czy Jango Fetta wewntrz? Raczej to pierwsze, pomyla Obi-Wan. Jango by przecie owc nagrd. Na pewno mia licznych i niebezpiecznych wrogw. Kenobi wci jeszcze przyglda si zamkowi, kiedy drzwi rozsuny si, ukazujc stojcego za nimi chopca - wiern kopi tych, ktrych Jedi oglda przez cay dzie. Egzemplarz zamwiony przez Jango rni si od nich jedynie tym, e naprawd mia dziesi lat. - Boba - odezwaa si przyjanie Taun We. - Zastalimy twojego ojca? Boba Fett dugo wpatrywa si w towarzyszcego jej czowieka. - Ta - a - odpowiedzia. - A czy moemy si z nim zobaczy? - Jasne - odrzek Boba. Cofn si o krok, ale gdy gocie przekraczali prg, ani na chwil nie spuszcza z oka rycerza Jedi. - Tato! - zawoa. Ta forma zdziwia nieco Obi-Wana, ktry wiedzia, e ma do czynienia z klonem, a nie biologicznym synem. Czyby rzeczywicie istniaa wi midzy chopcem a jego ojcem? Czy Jango zada repliki samego siebie nie dla zysku, lecz po prostu dlatego, e chcia mie syna? - Tato! - powtrzy goniej Boba. - Przysza Taun We! Jango Fett ubrany by w prost koszul i spodnie. Obi-Wan rozpozna go natychmiast, cho mczyzna by znacznie starszy od najstarszych klonw, a jego nieogolon twarz znaczyy liczne blizny. Ciao owcy wci prezentowao si imponujco, budzc nieodparte skojarzenia z zahartowanymi twardym yciem typami spod ciemnej gwiazdy, ktrych Kenobi spotyka w mao wytwornych zaktkach galaktyki. Przedramiona Jango zdobiy dziwne tatuae, ktrych wzr nic Obi-Wanowi nie mwi. Kiedy Jedi unis gow, przekona si, e owca lustruje go podejrzliwym wzrokiem. Ten czowiek balansuje niebezpiecznie na krawdzi strachu, pomyla Obi-Wan. - Witaj w domu, Jango - powiedziaa Taun-We. - Miae udan podr? Kenobi wpatrywa si intensywnie w oczy owcy, zastanawiajc si, o jak podr chodzio. Jango by jednak profesjonalist; jego twarz nawet nie drgna. - W miar - odpowiedzia swobodnie. Nie przestawa przy tym mierzy wzrokiem Obi-Wana, zowrogo mruc oczy. - Przedstawiam ci mistrza Jedi, Obi-Wana Kenobiego - odezwaa si Taun We, prbujc rozadowa narastajce napicie. - Przyby dokona inspekcji naszych dokona. - Naprawd? - Jeeli sowa Kaminoanki w ogle obchodziy Janga, nie okaza tego. - Twoje klony s imponujce - rzek Obi-Wan. - Pewnie jeste z nich bardzo dumny. - Jestem tylko prostym czowiekiem, ktry szuka swojej drogi we wszechwiecie, mistrzu Jedi. - Jak my wszyscy, prawda? Kenobi rozejrza si po pokoju. Jego uwag przykuy potwarte drzwi do ssiedniego pomieszczenia. Dostrzeg w gbi poobijane i osmalone fragmenty pancerza, uderzajco podobnego do tego, w ktry ubrany by mczyzna z plecakiem rakietowym, waciciel zatrutej strzaki, zabjca Zam Weseli. Jedi dostrzeg take niebieskaw lini kojarzc si z opraw wizjera i szczeliny oddechowej na hemie zamachowca z Coruscant. Zanim jednak zdy przyjrze si jej bliej, Jango stan tu przed nim, celowo zasaniajc widok. - Zapuszczasz si czasami do centrum Republiki, na przykad na Coruscant? - spyta otwarcie Obi-Wan. - Byem tam raz czy dwa. - Ostatnio? Spojrzenie owcy nagrd znowu stao si podejrzliwe. - Moliwe... - W takim razie, na pewno znasz Mistrza Sifo-Dyasa - stwierdzi Obi-Wan, ciekaw reakcji mczyzny. Reakcji nie byo. Jango Fett ani drgn, a kiedy Jedi prbowa odrobin si przesun, by jeszcze raz zajrze do ssiedniego pokoju, Jango odezwa si w specjalnym, umownym jzyku: - Boba, zamknij drzwi. Dopiero gdy polecenie zostao wykonane, Jango odsun si nie-co. Obi-Wan mia wraenie, e mczyzna czai si do skoku. - Mistrza...?-spyta Jango. - Sifo-Dyasa. To on wynaj ci do tej roboty, prawda? - Nigdy o nim nie syszaem - odpar Jango. Jeli kama, Obi-Wan nie potrafi wyczu w jego sowach faszu. - Naprawd? - Zatrudni mnie go nazwiskiem Tyranus, na jednym z ksiycw Bogdena - wyjani Jango. Obi-Wan znowu odnis wraenie, e mczyzna mwi prawd. - Ciekawe - mrukn i spuci wzrok, zaskoczony i zmieszany takim obrotem sprawy. - Podoba ci si armia, mistrzu Jedi? - spyta Jango Fett. - Nie mog si doczeka, kiedy zobacz j w akcji - odrzek Kenobi. Jango spoglda na niego z uwag, szukajc ukrytego w jego sowach podtekstu. A potem, jakby doszed wniosku, e w zasadzie nie ma to wielkiego znaczenia, bysn zbami w umiechu. - Zrobi, co do nich naley. Gwarantuj. - Jak ich pierwowzr? Jango Fett wci si umiecha. - Dziki, e powicie nam tyle czasu, Jango - rzek Obi-Wan, po czym odwrci si do Taun We i spojrzawszy na ni, ruszy w kierunku drzwi. - Spotkanie z Jedi to zawsze przyjemno - pada odpowied. Dwuznaczna, graniczca z ukryt grob. Obi-Wan puci j mimo uszu. Jango Fett z pewnoci by niebezpiecznym czowiekiem, szczwanym i zaprawionym w bojach, a na dodatek umiejtnie posugujcym si wszelkiego rodzaju broni. Kenobi uzna wic, e nim pchnie spraw do przodu, powinien najpierw przekaza meldunek o wszystkim, czego si dowiedzia, na Coruscant, do Rady Jedi. Odkrycie armii klonw byo wydarzeniem zdumiewajcym i bardzo niepokojcym. Jej istnienie trudno byo wytumaczy w logiczny sposb. Czy Jango by mczyzn z plecakiem rakietowym, ktrego widzia na Coruscant w t noc, gdy dokonano zamachu na ycie Amidali? Przeczucie podpowiadao Obi-Wanowi, e tak, ale jaki by zwizek tej sprawy z faktem, i ten sam osobnik zosta wybrany na wzorzec dla armii klonw zamwionej podobno przez nieyjcego ju Mistrza Jedi? Kiedy kroczc obok Taun We, Kenobi opuci mieszkanie Fetta, drzwi zamkny si za nim z cichym sykiem. Przystan na moment i przywoa Moc. Rygiel w zamku przesun si bezszelestnie. - To jego myliwiec, prawda, tato? - spyta Boba Fett. - Skoro jest rycerzem Jedi, moe uywa robota typu R4-P. Jango w zamyleniu skin gow. - Wiedziaem! - zawoa radonie Boba, lecz ojciec spojrza na niego z powag. - Tato, co si stao? - Pakuj si. Odlatujemy. Boba chcia co powiedzie... - Natychmiast - rozkaza owca nagrd. Chopiec omal si nie przewrci, pdzc na zamanie karku do swojego pokoju. Jango Fett pokrci gow. Ten konflikt nie by mu potrzebny. Nie teraz. owca nie pierwszy raz mia wtpliwoci, czy susznie postpi, przyjmujc zlecenia na zabicie Padm Amidali. By zaskoczony, kiedy Federacja Handlowa zoya mu t ofert. Jej przedstawiciele nalegali, twierdzc, e mier pani senator bdzie mie dla nich decydujce znaczenie przy zawieraniu pewnych sojuszy. Oferta bya przy tym zbyt lukratywna, by Jango mg j odrzuci - nagroda wystarczyaby mu na j godziwe ycie z Bob na dowolnie wybranej planecie. Zawierajc kontrakt na zabicie pani senator Amidali, owca nie wie- j dzia jednak, e rycerze Jedi wkrtce wezm go na celownik. Jango spojrza w stron maego Boby. Nie chcia zostawa w tym miecie ani chwili duej. ROZDZIA 17 Padm ockna si nagle. Co byo nie w porzdku. Usiada na posaniu, przestraszona myl o kolejnym ataku jadowitych wijcych si mordercw. Ale w pokoju panowaa niczym niezmcona cisza. Nagle, z ssiedniej sypialni, ktr zajmowa Anakin, rozleg si krzyk: - Nie! Nie! Mamo! Nie rb tego! Padm zeskoczya z ka i wybiega z pokoju, nie dbajc o to, e ma na sobie jedynie kus atasow koszulk. Zatrzymaa si przed drzwiami pokoju padawana, nasuchujc uwanie dobiegajcych ze rodka, stumionych okrzykw. Zrozumiaa, e to tylko kolejny koszmar drczcy Anakina, taki jak ten, ktry przeladowa go na pokadzie statku leccego na Naboo. Otworzya drzwi i spojrzaa na modego Jedi. Anakin rzuca si na posaniu, raz po raz wykrzykujc "Mamo!". Padm niepewnie wesza do rodka, a wtedy padawan uspokoi si nagle i przewrci na drugi bok. Zy sen - a moe wizja - dobieg koca. Padm cofna si ostronie i cicho zamkna drzwi. Odczekaa jeszcze chwil i nie usyszawszy wicej ani okrzykw, ani odgosw szamotaniny, wrcia do ka. Dugo leaa w ciemnoci, rozmylajc o Anakinie i o tym, jak bardzo chciaa by teraz przy nim, obj go i pomc przebrn przez nocne koszmary. Nastpnego ranka znalaza go na wschodnim balkonie rezydencji, z widokiem na jezioro i unoszce si ponad horyzontem soce. Sta przy balustradzie, tak gboko zamylony, e nie usysza jej krokw. Kiedy podesza bliej, przekonaa si, e zamylenie padawana jest j w istocie gbok medytacj. Nie chcc mu przeszkadza, odwrcia si i ucho ruszya w stron wyjcia. - Nie odchod - odezwa si Anakin. - Nie chc ci przeszkadza - odpara zaskoczona. - Twoja obecno dziaa na mnie kojco. - Dzi w nocy znw ni ci si koszmar - powiedziaa cicho, gdy J Anakin wreszcie otworzy oczy. - Jedi nie miewaj koszmarw - odpar butnie. - Syszaam ci - odrzeka szybko Padm. - Widziaem matk - przyzna padawan, spuszczajc gow. - Widziaem j tak wyranie, jak ciebie teraz. Ona cierpi, Padm. Zabijaj j! Zadaj jej bl! - Kto? - spytaa Padm, podchodzc bliej i kadc do na ramieniu Anakina. W jego twarzy zobaczya zaskakujc determinacj. - Wiem, e ami rozkaz chronienia ci za wszelk cen... - urwa. - Wiem te, e zostan ukarany, moe nawet usunity z Zakonu, Jedi, ale musz tam polecie. - Polecie? - Musz jej pomc! Przykro mi, Padm. - Nie mam wyboru doda. - Pewnie e nie. Nie moesz mie, jeli jeste pewny, e twoja matka ma kopoty. - Anakin z uznaniem skin gow. - Polec z tob - postanowia. Anakin chcia co powiedzie, ale umiech Padm kaza mu milcze. - Tym sposobem nadal bdziesz mg mnie chroni - dodaa rezolutnie. - Nie zamiesz rozkazw. - Nie wydaje mi si, eby Rada Jedi to wanie miaa na myli, Obawiam si, e zmierzam w stron niebezpieczestwa i zabieram ci ze sob... - "Zmierzam w stron niebezpieczestwa" - powtrzya Padm i rozemiaa si. - Zdaje si, e nigdy tam nie byam. Anakin patrzy na ni, nie wierzc wasnym uszom. Po chwili i on si umiechn. Smuky statek Padm i Anakina wyszed z nadprzestrzeni nieopodal burej tarczy planety Tatooine - jake rnej od Naboo, wiata zielonych traw i ciemnobkitnych wd, spowitego smugami biaych obokw. Tatooine bya tylko brzowaw kul zawieszon w przestrzeni, przeciwiestwem oazy ycia, ktr bya ojczysta planeta Padm. - "Znowu w domu, znowu w domu, tutaj odpoczniemy" - zacytowa Anakin fragment dziecinnej rymowanki. - "Tu ogniska sercu bliskie, na rodzinnej ziemi" - dokoczya Padm. Chopak spojrza na ni, przyjemnie zaskoczony. - Znasz to? - Kady to zna. - Nie wiedziaem, e w ogle kto... - mrukn Anakin. - Wydawao mi si, e mama wymylia ten kawaek specjalnie dla mnie. - Przykra sprawa. Moe naprawd tak byo? Moe to troch inne sowa ni te, ktrych uczya mnie moja matka. Anakin pokrci gow z powtpiewaniem, ale nie straci dobrego humoru. Cieszy si nawet, e Padm zna t sam rymowank i e zapewne wszystkie matki przekazyway j swoim dzieciom. A najbardziej cieszy si z tego, e znalaz kolejn rzecz, ktra czya go z ukochan. - Jak dotd nie wysali nam wsprzdnych - zauwaya Padm. - I pewnie tego nie zrobi, o ile nie poprosimy - odpar Anakin. - Tutaj nie przestrzega si zasad. Trzeba znale sobie miejsce i wyldowa, a potem mie nadziej, e statek nie zostanie porwany przy pierwszej okazji. - Dokadnie tak uroczo, jak zapamitaam. Anakin spojrza na Padm i skin gow. Tyle rzeczy zmienio si w jego yciu, odkd wymagajcy naprawy statek krlowej Amidali, ktrym lecieli take Obi-Wan i Qui- Gon, wyldowa przymusowo na Tatooine. Padawan prbowa si umiechn, ale by za bardzo zdenerwowany i zbyt wiele niespokojnych myli kbio si w jego gowie. Czy matce nic si nie stao? Czy straszny sen by zapowiedzi przyszoci, czy odtworzeniem zdarze, ktre ju nastpiy? Statek, prowadzony rk Anakina, wszed w atmosfer i pomkn w dal pod bkitnym niebem. - Mos Espa - powiedzia padawan, gdy na horyzoncie ukazao si miasto. Z impetem wlecieli ponad zabudowania, wzbudzajc tym fal protestw odebranych przez pokadowy komunikator. Ale Anakin wiedzia, co robi. Statek zwolni nad obrzeami miasta i opuci si na pyt rozlegego ldowiska, w gszcz jednostek handlowych najrniejszych klas. - Nie moecie tak sobie ldowa bez zaproszenia! - szczekn urzdnik portowy, krpa istota o wiskiej twarzy, z kolczastymi wyrostkami na plecach i ogonie. - W takim razie dobrze si skada, e nas zaprosie - odpar spokojnie Anakin, wykonujc dyskretny ruch rk. - W takim razie dobrze si skada, e was zaprosiem! - powtrzy radonie urzdnik. Anakin i chichoczca Padm minli go bez sowa. . - Annie, jeste niegrzeczny - stwierdzia, gdy stanli na zakurzonej ulicy. - Przecie nie byo tuzina statkw czekajcych na miejsce - odpar Anakin, dumny z siebie i zadowolony z atwoci, z jak uy Mocy wobec gburowatego typa. Machn rk w stron suncej nad ziemi rykszy cignitej przez niewysokiego i chudego robota ES-PSA, ktry w miejscu ng mia due koo. Anakin poda adres i android ruszy krtymi ulicami Mos Espy, cignc za sob dwuosobowy pojazd. Wprawnie kluczy w toku i od czasu do czasu wydawa z siebie przenikliwy dwik, gdy kto uparcie nie ustpowa mu z drogi. - Mylisz, e mia z tym co wsplnego? - spytaa Padm. - Watto? - Tak. Twj dawny waciciel. - Jeeli Watto w jakikolwiek sposb skrzywdzi moj matk, osobicie powyrywam mu skrzyda - zapewni Anakin, cho nie by pewien, co poczuje na widok Watta, nawet jeli Toydarianin nie zrobi jego matce nic zego. Handlarz zomem zawsze traktowa go lepiej ni inni waciciele niewolnikw z Mos Espy i rzadko uywa przemocy, ale z drugiej strony Anakin pamita, e Watto nie zgodzi si na uwolnienie Shmi, kiedy zawiera zakad z Qui- Gonem. Padawan mia wiadomo, e by moe prbuje przerzuci na Toydarianina cz poczucia winy za pozostawienie matki na Tatooine. - Tutaj, Espasa - zwrci si do androida. Ryksza zatrzymaa si przed sklepem. Na stoku przed wejciem siedzia krgy skrzydlaty Toydarianin z krtk trb zwisajc nad ustami. Majstrowa elektronicznym wkrtakiem przy czym, co wygldao na uszkodzon cz robota. Na gowie mia may kapelusik, a na grzbiecie kus kamizelk nacignit do granic moliwoci na pulchny wystajcy brzuch. Anakin rozpozna go natychmiast. Wpatrywa si w Watta wystarczajco dugo, by Padm wysiada pierwsza i podaa mu rk. - Zaczekaj tu, prosz - przykazaa rikszarzowi. - No chuba da wanga, da wanga! - wrzeszcza Toydarianin nad zepsutym elementem, a trzy roboty naprawcze uwijay si w pobliu, prbujc mu pomc. - Mwi po huttasku - wyjani Anakin. - "Nie, nie ten, ale tamten!" - przetumaczya Padm. - Mylisz, e atwo jest by krlow? - spytaa, widzc min padawana, zdumionego faktem, e umie posugiwa si t dziwn mow. Anakin pokrci gow i zbliajc si do drzwi sklepiku, raz po raz zerka na Padm. - Chut chut, Watto - powita Toydarianina. - Ke booda? - odpowiedzia mu zdziwiony gos. - Di nova, chut chut - powtrzy Anakin, z trudem przekrzykujc trajkoczc nerwowo roboty. - Go ana bopa! - rykn na nie Watto. Gadatliwe trio natychmiast umilko i wyczyo si, skadajc si do pozycji spoczynku. - Ding mi chasa hopa - zaproponowa Anakin, biorc uszkodzon cz z rk Watta i manipulujc ni z wpraw. Toydarianin przyglda si w milczeniu poczynaniom padawana, a jego wyupiaste oczy staway si coraz wiksze. - Ke booda? ~ zapyta wreszcie. - Yo baan pee hota. No wega mi condorta. Kin chasa du Jedi. No bata tu tu. - Nie poznaje ci - szepna Padm do Anakina, prbujc nie rozemia si na dwik ostatnich sw Watto, ktre brzmiay mniej wicej jak "Cokolwiek si stao, jestem niewinny". - Mi boska di Shmi Skywalker - rzek Anakin. Watta podejrzliwie zmruy oczy. Kto mg mie powd, eby szuka jego byej niewolnicy? Toydarianin zmierzy wzrokiem Padm, a potem znowu spojrza na Anakina. - Annie? - spyta, przechodzc na basie. - May Annie? Nieee! Odpowiedzi Skywalkera by szybki ruch doni i dwik budzcej si do ycia czci robota. Umiechajc si szeroko, chopak poda cz zaskoczonemu Toydarianinowi. Niewielu byo w okolicy cudotwrcw, ktrzy potrafili robi takie rzeczy z uszkodzonymi elementami robotw. - To naprawd Annie! - zawoa Watto. - To ty! - Skrzydeka istoty zaczy zaciekle mci powietrze, unoszc go w powietrzu. - Ale wyrs! - doda, zawisajc kilka centymetrw nad ziemi. - Witaj, Watto. - Ho-ho! - zahucza Toydarianin. - Rycerz Jedi! Kto by pomyla? Suchaj no, moe pomgby mi przycisn paru cwaniaczkw, ktrzy s mi winni fortun... - Moja matka...-przypomnia mu Anakin. - Ach, tak, Shmi. Ju nie jest moj niewolnic. Sprzedaem j. - Sprzedae? - Anakin poczu, e Padm mocniej ciska jego rami. - adnych par lat temu - wyjani Watto. - Przykro mi, Annie, ale sam wiesz: interes to interes. Sprzedaem j farmerowi wilgoci nazwiskiem Lars. Tak mi si przynajmniej zdaje. Uwierz lub nie, ale syszaem, e j uwolni i oeni si z ni. Wyobraasz sobie? Anakin pokrci gow, prbujc przetrawi te nowiny. - Nie wiesz, gdzie teraz s? - Daleko. Chyba gdzie po drugiej stronie Mos Eisley. - A dokadniej? Watto zastanawia si przez moment, a potem wzruszy ramionami. - Musz to wiedzie - rzek Anakin, spogldajc na niego gronie. Rysy Watta stay, bo Toydarianin poj wreszcie, i Jedi nie artuje. - Jasne - powiedzia, - Nie ma sprawy. Chodmy zajrze do ksig. Kiedy weszli do sklepiku, wspomnienia powrciy do Anakina ze zdwojon si. Ile to godzin, ile lat spdzi w tych murach, naprawiajc wszystko, co podrzuca mu Watto? Ile znalezionych czci uskada na zapleczu, by zbudowa z nich wasny cigacz? Musia przyzna, e nie wszystkie wspomnienia z tamtych dni byy ze, lecz tych dobrych byo zbyt mao, by przesoniy fakt, i by niewolnikiem. Wasnoci Watta. Na szczcie dla Toydarianina, wrd starych zapiskw znalaza si informacja o pooeniu farmy wilgoci nalecej do Cliegga Larsa. - Zosta na troch, Annie - zaproponowa Watto, kiedy przekaza przybyszom dane o nowym wacicielu Shmi - a moe o jej mu? Anakin odwrci si bez sowa i wyszed. Postanowi, e nigdy wicej nie spojrzy na Watta i jego sklep z rupieciami. Chyba e Toydarianin okama go co do losu Shmi lub okazaoby si, e skrzywdzi j w jaki sposb. - Espasa, z powrotem na ldowisko - rzuci w stron androida, wsiadajc z Padm do rykszy. - Szybko. - Nie macie ochoty si czego napi? - zawoa Watto, ale pojazd ju ruszy, wzbijajc tumany kurzu. - Annie du Jedi - mrukn Toydarianin, po czym lekcewaco machn rkami w stron znikajcej rykszy. - Kto by pomyla. Anakin szybko wyprowadzi statek z ldowiska, przy okazji omal nie doprowadzajc do kolizji z manewrujcym tu obok maym frachtowcem. Kontrola lotw Mos Espy odezwaa si gonymi protestami, ale Skywalker po prostu wyczy komunikator i z maksymaln prdkoci pomkn nad miastem. Wkrtce minli skaliste poacie, nad ktrymi w modoci lata cigaczem, ale nawet nie zwrci na nie uwagi. Skierowa maszyn wprost nad pustyni, w stron Mos Eisley. Kiedy miasto i port kosmiczny pojawiy si w iluminatorze, skrci na pnoc i zwikszy puap lotu, omijajc z daleka zabudowania. Zaraz potem zobaczy pierwsz farm wilgoci, a potem drug i trzeci., pooone niemal w jednej linii za miastem. - To ta - powiedziaa Padm. Anakin pospnie skin gow i posadzi statek na skarpie otaczajcej pustynne siedlisko. - Naprawd znowu j zobacz - szepn, wyczajc silniki. Padm ucisna jego rk i umiechna si z otuch. - Nie masz pojcia, jak to jest rozsta si z matk w takich okolicznociach - rzek padawan. - Bez przerwy rozstaj si z moj rodzin - odpara. - Ale masz racj, to nie to samo. Nie umiem sobie nawet wyobrazi, jak to jest by niewolnikiem, Anakinie. - Jeszcze gorsza jest wiadomo, e ma si matk niewolnic. Padm skina gow, przyznajc mu racj. - Zosta na pokadzie, Artoo - polecia. Robot pisn twierdzco. Pierwsz postaci, ktr zobaczyli, idc w stron zabudowa, by brudnoszary android o bardzo zniszczonej powoce. Wida byo, e brakuje mu porzdnej kpieli olejowej - zgina si sztywno, pracujc przy jednym z sensorw. Na widok przybyszw wyprostowa si gwatownie. - Dzie dobry - przywita si uprzejmie. - Czym mog suy? Jestem See... - Threepio? - spyta z niedowierzaniem Anakin. - O rety! wykrzykn android, trzsc si gwatownie. - Mj stwrca! Pan Anakin! Wiedziaem, e pan wrci! Wiedziaem! A to zapewne panna Padm? - Witaj, Threepio - odpowiedziaa kobieta. - Na moje obwody! Tak si ciesz, e pastwa widz! - Przyleciaem zobaczy si z matk - wyjani Anakin. Android odwrci si szybko w jego stron, a potem lekko cofn. - Sdz... sdz... - zajkn si C-3PO. - Chyba bdzie najlepiej, jeli wejdziemy do rodka. - Odwrci si i ruszy w stron domu, gestem zapraszajc goci, by szli za nim. Anakin i Padm wymienili niespokojne spojrzenia. Padawan wci nie mg wyzby si fatalnych przeczu, ktre przeladoway go od czasu ostatnich nocnych koszmarw. Nim go dogonili, android by ju na podwrzu. - Panie Clieggu! Panie Owenie! Czy wolno mi przedstawi par dostojnych goci? Z domu wybiegli mody mczyzna i moda kobieta. Zwolnili, gdy zobaczyli przybyszw. - Jestem Anakin Skywalker - przedstawi si padawan. - Anakin? - powtrzy mczyzna, szeroko otwierajc oczy. - Anakin! Kobieta zakrya doni usta. - Jedi Anakin - szepna. - Syszelicie o mnie? Shmi Skywalker jest moj matk. - I moj - odrzek mczyzna. - No, moe nie prawdziw, ale najprawdziwsz, jak kiedykolwiek znaem - doda, wycigajc rk. - Owen Lars. A to moja dziewczyna, Beru Whitesun. Beru kiwna gow. - Witajcie - powiedziaa. Padm stracia ju nadziej, e Anakin j przedstawi, wic sama zbliya si do gospodarzy. - Jestem Padm. - Zdaje si, e jestemy przyrodnimi brami - rzek Owen, nie spuszczajc oka z modego Jedi, o ktrym tak wiele sysza. - Przeczuwaem, e pewnego dnia si pojawisz. - Czy jest tu moja matka? - Nie ma jej - rozleg si niski gos zza plecw Owena i Beru. Caa czwrka odwrcia si, by spojrze na mocno zbudowanego mczyzn unoszcego si w fotelu repulsorowym. Widzc jego obandaowan nog i kikut drugiej, Anakin domyli si, e rany musz by wiee. Poczu, e serce podchodzi mu do garda. - Cliegg Lars - rzek starszy mczyzna, podlatujc bliej i wycigajc rk na powitanie. - Shmi jest moj on. Wejdmy do rodka. Mamy sobie wiele do powiedzenia. Anakin pody za nim jak we nie. Strasznym nie. - Zdarzyo si to tu przed witem - powiedzia Cliegg, zbliajc si z Owenem do stoki w jadalni, podczas gdy Beru zaja si przygotowaniem jedzenia i napojw dla goci. - Pojawili si znikd - doda Owen. - Sfora Jedcw Tusken - wyjani Cliegg. Kolana ugiy si pod Anakinem i opad ciko na siedzenie naprzeciwko Owena. Spotyka ju Ludzi Piasku, ale by to kontakt do przelotny. Pewnego razu zaopiekowa si ciko rannym Tuskenem, a kiedy zjawili si jego pobratymcy - zosta puszczony wolno, co nie zdarzyo si dotd adnemu przedstawicielowi rozumnych ras zamieszkujcych Tatooine. Jednak mimo tego dowiadczenia Anakin nie czu si dobrze, syszc imi Shmi wymieniane obok zowrogiej nazwy "Jedcy Tusken". - Twoja matka jak zawsze wysza wczenie, eby pozbiera grzyby rosnce na skraplaczach - cign Cliegg. - Sdzc po ladach, bya w poowie drogi do domu, kiedy j dopadli. Ci Tuskenowie tylko wygldaj jak ludzie; w rzeczywistoci to pode bezrozumne potwory. - Wiele ladw wskazywao na to, e krc si w pobliu - wtrci Owen. - nie powinna bya wychodzi! - Nie moemy da si zastraszy! - odparowa gniewnie Cliegg, ale opanowa si i odwrci do Anakina. - Wszystko wskazywao na to, e odpdzilimy ich do skutecznie. Nie wiedzielimy, jak silna bya ta grupa, silniejsza ni te, ktre widywalimy dotd. Kiedy porwali Shmi, ruszyo nas za nimi trzydziestu. Powrcio czterech. Mczyzna skrzywi si i potar kikut nogi. Anakin wyranie wyczuwa jego bl. - Pewnie tropibym ich dalej, ale... straciem nog... - Padawan zdumia si, czujc jego wielk mio do Shmi. - Nie mog lata - wyjani Lars. - Rana musi si zagoi. Dumny mczyzna odetchn gboko, starajc si opanowa. - Nie tak zamierzaem ci powita, synu - rzek. - Nie tak planowalimy to z twoj matk. Nie chc traci nadziei, ale min ju miesic. Trudno uwierzy, eby moga przey tak dugo. Te sowa podziaay na Anakina jak mocny cios. Zerwa si na rwne nogi. - Dokd si wybierasz? - spyta Owen. - Po matk - odpar twardo Anakin. - Annie, nie! - zawoaa Padm, wstajc i chwytajc go za rami. - Twoja matka nie yje, synu - doda zrezygnowany Cliegg. - Pogd si z tym. Anakin spojrza na nich paajcymi oczyma. - Wyczuwam jej bl - wydusi przez zacinite zby. - Cigy bl. Znajd j. Krtk chwil ciszy przerwa Owen: - We mj skuter rakietowy - powiedzia, zrywajc si z miejsca i mijajc Anakina. - Wiem, e ona yje - rzek Anakin, zwracajc si ku Padm. - Po l prostu wiem. Kobieta spojrzaa na niego ze smutkiem i pucia jego rk, gdy ruszy za Owenem. - Jaka szkoda, e nie zjawi si wczeniej - jkn Cliegg. Padm popatrzya bez sowa na zrozpaczonego mczyzn i na Beru, ktra stana obok niego i obja go czule. A potem, nie bardzo wiedzc, co powiedzie, postanowia doczy do Anakina i Owena. - Musisz tu zosta - rzek Anakin, kiedy stana u jego boku. - To dobrzy ludzie. Bdziesz bezpieczna. - Anakinie... - Wiem, e ona yje - powiedzia, nie odrywajc wzroku od dalekich wydm. Padm przytulia go mocno. - Znajd j - szepna. - Niedugo wrc - obieca Jedi, a potem skoczy na siodeko rakietowego skutera, uruchomi silnik i pogna w dal, ponad oceanem piasku. ROZDZIA 18 Kiedy sygna wywoawczy, szyfrowany kodem pitym i przeznaczony dla wskiego grona odbiorcw, dotar do wityni Jedi na Coruscant, Mace Windu i Yoda wiedzieli, e wiadomo bdzie wana. Niezwykle wana. Odebrali j w pokoju Yody, lecz najpierw Mace rozejrza si uwanie po korytarzu i starannie zamkn drzwi. Ukaza si przed nimi hologram Obi-Wana Kenobiego. Mczyzna by niespokojny, raz po raz oglda si przez rami. - Mistrzowie, udao mi si nawiza kontakt z Lam Su, premierem planety Kamino. - Oho, dobrze, e planet swoj odnalaz - odezwa si Yoda. - Dokadnie tak, jak przewidzieli twoi uczniowie - przytakn Obi-Wan. - Kaminoanie s kloniarzami, podobno najlepszymi w galaktyce. Z tego, co widziaem, wnioskuj, e tak jest naprawd. Mistrzowie zmarszczyli czoa. - Uyli owcy nagrd, Janga Fetta, jako wzorca dla armii klonw. - Armii? - powtrzy Mace. - Armii dla Republiki - doda Obi-Wan. - Co wicej, jestem przekonany, e to on stoi za zamachami na senator Amidal. - Sdzisz, e ci kloniarze take s w to zamieszani? - Nie, Mistrzu. Wyglda na to, e nie maj motywu. - Niczego nie zakadaj z gry, Obi-Wanie - poradzi Yoda. - Czystym musi by twj umys, jeeli odkry masz prawdziwych zoczycw stojcych za tym spiskiem. - Tak, Mistrzu - zgodzi si Obi-Wan. - Premier Lama Su powiedzia mi, e pierwszy batalion klonw onierzy jest gotw do odbioru. Prosi take, bym ci uprzedzi, e jeli zachcemy zamwi ich wicej ni planowano - a produkcja pierwszego miliona jest ju mocno zaawansowana - Kaminoanie bd potrzebowa sporo czasu. - Milion klonw wojownikw? - spyta z niedowierzaniem Mace Windu. - Tak, Mistrzu. Powiedziano mi, e to Mistrz Sifo-Dyas prawie dziesi lat temu na danie senatu zoy zamwienie na armi klonw. Ja jednak mam wraenie, e zgin, zanim to si stao. Czy Rada kiedykolwiek autoryzowaa stworzenie armii klonw? - Nie - odpar bez wahania Mace. - Ktokolwiek zoy to zamwienie, dziaa bez upowanienia Rady Jedi. - Zatem jak to si stao? I dlaczego? - Zagadka jest coraz bardziej zawia - stwierdzi Mace. - Trzeba j rozwiza z wielu powodw, nie tylko przez wzgld na bezpieczestwo pani senator Amidali. - Klony s imponujce, Mistrzu - powiedzia Obi-Wan. - Stworzono je i wyszkolono tylko w jednym celu. - Zatrzyma musisz tego Janga Fetta - poleci Yoda. - Sprowadzi do nas. My go przesuchamy. - Tak, Mistrzu. Zgosz si, kiedy bd go mia. - Obi-Wan raz jeszcze obejrza si przez rami i nagle poleci R4 przerwa transmisj. - Armia klonw - rzek Mace do Yody, kiedy hologram zgas. Dlaczego Sifo-Dyas miaby... - Informacja, kiedy zamwienie zoono, pomc nam moe - od-par Yoda. Mistrz Windu skin gow. Jeeli dane zdobyte przez Obi-Wana byy prawdziwe, Sifo-Dyas musia zoy zamwienie na krtko przed mierci. - Jeeli ten Jango Fett rzeczywicie jest zamieszany w ataki na Amidal, a jednoczenie zosta wybrany na wzorzec dla armii klonw tworzonej dla Republiki... - Mace Windu urwa i pokrci gow. Nie wierzy w tak niezwyky zbieg okolicznoci. Ale w jaki sposb mona byo powiza ze sob dwie tak odlege sprawy? Czy ten, kto postanowi stworzy armi klonw, obawia si pani senator Amidali i opozycji, ktr budowaa przeciwko ustawie o militaryzacji? Mistrz Jedi potar czoo doni i spojrza na Yod, ktry siedzia z zamknitymi oczami. Pewnie rozwaa t sam zagadk, pomyla Mace. Kto wie, czy nie martwi si bardziej ni ja. - lepi jestemy, skoro tworzenia armii klonw dostrzec nie umielimy - zauway Yoda. - Czas poinformowa senat, e nasza zdolno do korzystania z Mocy si zmniejszya. - Tylko Czarni Lordowie Sithw wiedz o naszej saboci - odpar Yoda. - Jeeli senat poinformujemy, przysporzymy sobie wrogw. Obi-Wan szed korytarzem, starajc si zachowa czujno. Nie wiedzia nic o dotychczasowych dokonaniach Janga Fetta, ale uzna, e musz by znaczce, skoro akurat tego mczyzn wybrano na prototyp caej armii klonw. Przystan, zamkn oczy i zagbi si w Moc, szukajc ukrytych wrogw. Chwil pniej, przekonany, e w pobliu nie ma Janga, zbliy si do drzwi jego mieszkania. Delikatnie przebieg palcami wok portalu, szukajc potencjalnych puapek, a potem dotkn zamka. Trzymajc na nim jedn do, sprbowa lekko popchn drzwi. Nie ustpiy. Obi-Wan sign po miecz wietlny, by utorowa sobie drogi si, ale po namyle zmieni zdanie, decydujc si na bardziej subtelne rozwizanie. Znowu zamkn oczy i posa niewidzialne wici Mocy wprost do blokady, z atwoci manipulujc mechanizmem. Wci trzymajc miecz, pchn drzwi po raz drugi i tym razem rozsuny si bezszelestnie. Gdy tylko zajrza do rodka, zrozumia, e bro nie bdzie mu potrzebna. W mieszkaniu panowa nieprawdopodobny baagan: na pododze leay wycignite z szaf szuflady i poprzewracane krzesa. Obi-Wan rozejrza si, szukajc jakiego ladu. Wreszcie jego wzrok pad na ekran komputera w salonie. Zbliy si do terminala, wczy go i stwierdzi, e jest on czci sieci bezpieczestwa, sprzon z kamerami rozmieszczonymi w wielu zaktkach budowli. Obi- Wan w popiechu przeglda obrazy przekazywane z rnych odcinkw korytarza i z samego mieszkania. Zobaczy take widoki z kamer umieszczonych na zewntrz - na zalanym deszczem dachu budynku i za transpastalowym oknem salonu, w ktrym si znajdowa. Przeglda obrazy coraz szybciej, rozszerzajc pole widzenia obiektyww lub powikszajc sceny, ktre wyday mu si podejrzane. Wreszcie dotar do ujcia, ktre w caoci wypeniaa platforma ldowiska i stojcy na niej dziwny statek o szerokiej paskiej podstawie, mikkich konturach i zwajcym si kadubie. W jego przedniej czci wida byo owiewk kryjc kabin, w ktrej zmiecioby si dwch, moe trzech ludzi. W pobliu maszyny uwijaa si znajoma posta: albo Boba Fett, albo ktry z klonw. Obi-Wan skin gow i umiechn si, patrzc na ruchy chopca. Bya w nich pewna przypadkowo, a fakt ten wskazywa jednoznacznie, kim jest dziecko; musi to by Boba, a nie jeden z wytresowanych klonw. W polu widzenia kamery pojawia si wkrtce jeszcze jedna posta. By to Jango, ubrany w pancerz i plecak rakietowy, ktry Jedi widzia ju wczeniej na ulicach Coruscant. Jeeli do tej pory Obi-Wan mia jeszcze jakie wtpliwoci, czy Jango by osob, ktra zatrudnia Zam Weseli, to w tym momencie zyska absolutn pewno. Natychmiast wybieg z mieszkania i popdzi korytarzem, szukajc wyjcia na zewntrz. - Tak, pozwol ci prowadzi - rzek Jango do Boby. Chopiec triumfalnie machn pici, zachwycony, e bdzie mg j zasi za sterami "Niewolnika l". Mino wiele miesicy od chwili, kiedy owca pozwoli mu na to po raz ostatni. - Ale nie podczas startu - zastrzeg Jango. - Teraz musimy si spieszy, synu, ale obiecuj ci wyj z nadprzestrzeni nieco wczeniej ni trzeba, eby zdy sobie polata. - A bd mg wyldowa? - Zobaczymy. Boba wiedzia, e oznacza to odmow, ale nie prbowa naciska. Rozumia, e wok niego dzieje si co wanego i gronego, wic postanowi przyj to, co proponowa ojciec i cieszy si tym. Chwyci torb i wspi si po rampie do maego przedziau magazynowego. Obejrza si, by spojrze na Janga i wtedy zobaczy sylwetk wyaniajc si z kabiny turbowindy i biegnc w strugach ulewnego deszczu. - Tato! Spjrz! Jango odwrci si gwatownie, a w oczach maego Boby pojawi si strach, biegncym bowiem by niedawny go, Jedi. W jego doni bysn miecz wietlny i pierwsze krople wody z sykiem opady na energetyczn kling. - Na pokad! - zawoa Jango, lecz chopiec zawaha si, obserwujc, jak ojciec wyciga blaster i oddaje strza w stron rycerza Jedi. Obi-Wan ze zdumiewajcym refleksem poruszy mieczem, bez widoczne-go wysiku odbijajc byskawic. - Boba! - rykn Jango. Chopiec, wreszcie wyrwany z transu, popdzi ramp w gr i znikn we wntrzu Niewolnika l". Obi-Wan odbi si i skoczy w stron owcy nagrd. Blaster znowu wypali. I tym razem Jedi z atwoci zablokowa pierwszy strza, drugi za odbi w stron Janga. Byskawica wrcia do punktu wyjcia uamek sekundy za pno. owca uskoczy, a silniki rakietowe w jego plecaku rykny dononie, unoszc go na szczyt pobliskiej wiey. Obi-Wan wyldowa z przewrotem na ziemi i natychmiast odwrci si w stron Janga, ktry znowu wystrzeli. Bez zastanowienia Jedi odda swoje rce we wadanie Mocy - miecz poruszy si w d i w lewo, odbijajc miercionon byskawic. - Pjdziesz ze mn, Jango! - zawoa Kenobi. Mczyzna odpowiedzia seri wietlistych wizek energii. arzca si klinga zablokowaa je wszystkie, poruszajc si na boki z oszaamiajc szybkoci. Rwnie wtedy, gdy Jango zmieni metod i zacz posya byskawice na przemian to w lewo, to w prawo, Moc nieomylnie prowadzia rce Obi-Wana. - Jango! - krzykn Jedi. W tym samym momencie zda sobie spraw, e ostatni wystrza posa w jego stron nie porcj energii, ale adunek wybuchowy. W nastpnej chwili lecia ju w bok, wspomagajc unik ca potg Mocy. Eksplozja na ldowisku zatrzsa caym statkiem. Wystraszony Boba zatoczy si na cian. - Tato! - krzykn i popdzi w stron panelu widokowego. Wczy go i skierowa kamer na scen rozgrywajc si poniej. Natychmiast wypatrzy ojca i rozpaka si z radoci, widzc, e nic mu nie jest. Uspokoi si do szybko i zacz rozglda si za przeciwnikiem. Obi-Wan koczy wanie efektowny przewrt i zrywa si na rwne nogi, bez wysiku blokujc kolejne strzay. Boba spojrza na pulpit, prbujc przypomnie sobie wszystko, czego nauczy go ojciec o urzdzeniach pokadowych. Ucieszy si, e tak pilnie przyswaja sobie kade jego sowo. Ze zowrogim umiechem, z ktrego ojciec z pewnoci byby dumny, chopiec uruchomi ogniwa energetyczne i zwolni blokad dziaa laserowego. - Sprbuj to zablokowa, Jedi - szepn. A potem wycelowa w Obi-Wana i nacisn spust. - Masz mi wiele do powiedzenia! - krzykn Obi-Wan do Janga, usiujc przekrzycze deszcz i gwatowne podmuchy wiatru. - Wywiadczysz przysug sobie i swojemu synowi, jeli... Urwa, podwiadomie rejestrujc huk wystrzau z dziaa laserowego, Zanim zrozumia, co si dzieje, instynkt wspomagany Moc kaza mu uskoczy. Zrobi w powietrzu podwjne salto, a kiedy wyldowa, permabetonowa konstrukcja draa jeszcze po salwie z cikiego dziaa laserowego "Niewolnika l", ktre obrcio si szybko, poszukujc celu. Obi-Wan znowu umkn, lecz tym razem podmuch eksplozji rzuci go na ziemi. Miecz wypad z rki rycerza i potoczy si po liskiej i mokrej pycie ldowiska. Na szczcie dziao na moment umilko - jego ogniwa wyczerpay zapas energii - a Obi-Wan nie zamierza marnowa czasu. Zerwa si na rwne nogi i ruszy na Janga Fetta, ktry szed ju w jego stron. owca nagrd wystrzeli z blastera, lecz Kenobi skoczy wysoko ponad lini ognia, obrci si w powietrzu i celnym kopniciem wybi bro z doni Janga Fetta. Przeciwnik nie cofn si. Gdy tylko Obi-Wan wyldowa, Jango rzuci si na niego i chwyci za bary, pchajc z caej siy. Prbowa go przewrci, ale stopy Jedi poruszay si zbyt szybko, zapewniajc mu idealn rwnowag. Wreszcie Obi-Wan wsun nog midzy stopy Janga i obrci si nieco, osabiajc ucisk obejmujcych go ramion. owca umiechn si chytrze i hukn czoem w twarz Kenobiego, oszaamiajc go na moment. Uwolni lew rk i wymierzy ni potny cios, ale niemal natychmiast poaowa, e to zrobi. Jedi uchyli si przed ciosem i wywin w miejscu salto pod przelatujcym ze wistem ramieniem. Ldujc, wykona podwjne kopnicie - jego stopy uderzyy w piersi Janga Fetta, rzucajc go o par krokw do tyu. Obi-Wan przej inicjatyw: natar na chwiejcego si owc na-grd, by powali go na ziemi, gdzie ciki pancerz chronicy ciao mczyzny dziaaby na jego niekorzy. Ale Jango postanowi pokaza mu, dlaczego wybrano go na wzorzec dla caej armii klonw. Przez moment ustpowa przed napierajcym rycerzem, a potem nagle zmieni ustawienie ng i osadzi przeciwnika w miejscu. Posa w jego stron lewy sierpowy, lecz Obi-Wan zrobi unik i odpowiedzia prawym prostym. Jango zdy pochyli gow, wic cios ledwie go musn. Krtki impuls silnikw rakietowych unis go w powietrze, umoliwiajc wymierzenie szybkiego kopniaka. Obi-Wan opad na kolana, uchylajc si przed ciosem i natychmiast wybi si wysoko w gr, przeskakujc nad drugim, mierzonym niej. Zaraz te przystpi do kontrataku, lecz Jango przykucn i przyj lego kopnicie na dobrze osonite biodro, jednoczenie opuszczajc lew rk. Pochwyci gole rycerza Jedi na krtk chwil, by praw rk rbn w wewntrzn stron uda Obi-Wana. Jedi gwatownie odchyli si do tyu i pad na ziemi, jednoczenie unoszc lew nog. Kopniak dosign eber Fetta. Krzyowy ruch obu ng przerzuci Janga ponad Obi- Wanem, ktry wyldowa twarz do ziemi i natychmiast wypuci wroga z mocnego ucisku, by na olep wymierzy spadajcemu kopniaka. Kenobi poderwa si natychmiast i odwrci, by wykorzysta przewag nad z trudem odzyskujcym rwnowag przeciwnikiem. Prawy prosty trafi owc nagrd w twarz, lewy sierpowy za, ktry nadlecia uamek sekundy pniej, powaliby go na plecy. Jango jednak kolejny raz wykaza si niewiarygodnym refleksem: uchyli si przed ciosem i zaskoczy Obi-Wana dwoma szybkimi ciosami w brzuch. Jedi machn praw rk, by odepchn Fetta, uywajc Mocy. Potrzebowa chwili, aby wyprostowa si i znowu przyj postaw obronn. Jango zerwa si do szybko i z jeszcze wiksz zaciekoci rzuci si do ataku. Kenobi precyzyjnymi ruchami blokowa wszystkie ciosy owcy nagrd. Skierowa rami w d, by powstrzyma potne kopnicie, zaraz potem odbi nim rozpdzon pi i pynnie przeszed do ataku, wbijajc wyprostowane palce w szczelin w pancerzu mczyzny. Jango skrzywi si i cofn, a Jedi skoczy za nim. Lecz owca i na to mia odpowied; w chwili, gdy Obi-Wan zamkn go w elaznym ucisku, odpali silniki plecaka rakietowego, by unie si w powietrze wraz z przeciwnikiem. Cig bocznej dyszy popchn obu mczyzn poza platform ldowiska, nad stromo opadajce obrzee wielkiej konstrukcji. Jango niezauwaalnie wylizgiwa si z uchwytu Obi-Wana. Po chwili postanowi uy silnikw manewrowych plecaka - zacz obraca si to w prawo, to w lewo, nie przestajc wyrywa si silnym doniom Kenobiego, a wreszcie osign cel. Jedi run ciko na skraj platformy i zsun si niebezpiecznie blisko krawdzi - tak blisko, e usysza huk fal rozbijajcych si o potne kolumny. Zatrzymawszy si zrozumia nagle, e jest bezbronny i w tej samej chwili sign po Moc, by przywoa do siebie miecz wietlny. Gdzie z boku rozleg si strza, lecz nie by to skowyt blasterowych byskawic, ale dziwny syczcy odgos. Kenobi przetoczy si tak daleko, jak tylko mg. To nie wystarczyo. Zdekoncentrowa si na moment i znowu wy-puci miecz, a wtedy cienki drut przemkn pod jego nadgarstkami i zawin si, krpujc je mocno. A potem zacza si jazda: najpierw w gr, po stromym obrzeu, a potem po platformie ldowiska. Jango lecia coraz szybciej, cignc za sob Obi-Wana, ktry zda si na odruchy ksztacone przez lata treningu oraz na Moc, ktr wada po mistrzowsku. Jedi zmieni pozycj i ju po chwili stan na nogach, pozwalajc holowa si w biegu. Kiedy drut na moment zwis luno, Kenobi skoczy w bok, za solidny wspornik. Stanwszy pewnie, mg wykorzysta dwigni, ktr stanowi metalowy element konstrukcyjny. Ponownie sign gboko w pokady Mocy, tym razem po to, by na krtk chwil nieomal zespoli si z permabetonow pyt. By nieruchomy jak skaa. Drut napry si mocno, lecz Obi-Wan ani drgn. Jedi poczu, e kt dziaania siy zmienia si nagle: Jango spad na ldowisko. Obi-Wan zacz okra wspornik, lecz zatrzyma si w p kroku i zasoni doni oczy, gdy plecak Janga Fetta eksplodowa, wywoujc silny bysk i rwnie potn fal uderzeniow. - Tato! - krzykn Boba Fett i zbliy twarz do iluminatora, kiedy ekwipunek Janga nagle wylecia w powietrze. Zaraz jednak ujrza ojca - caego i zdrowego, za to zaciekle prbujcego uwolni si od umocowanego do pancerza drutu, ktrego drugi koniec cign do siebie rycerz Jedi. Bezsilny Boba raz po raz uderza doni w ekran, powtarzajc bez koca sowo "tato". Skrzywi si bolenie, kiedy Kenobi z impetem wpad na jego ojca, zasypujc go lawin ciosw, i kiedy obaj potoczyli j si ku krawdzi ldowiska i dalej, ku oceanowi szalejcemu w dole. Obi-Wan wierzga gwatownie, prbujc jednoczeni zagbi si w Moc, lecz Jango uderza nieprzerwanie. Jedi nie mg uwierzy, e owcy chce si w taki sposb traci energi w chwili, kiedy obu ich czekaa pewna mier w morskiej topieli. Zdoa na moment odsun si od Fetta, ktry z dziwnym umiechem unis rami i zacisn pi. Z pancerza okrywajcego przedrami wysun si rzd dugich szponw. Kenobi skuli si odruchowo, kiedy Jango unis rk jeszcze wyej, lecz potny cios nie by przeznaczony dla niego - metalowe pazury wbiy si w pochy powierzchni, po ktrej zjedali. owca tymczasem walczy ju z mechanizmem mocujcym na jego ramieniu bransolet, z ktrej wystrzeli drut krpujcy Obi-Wana, i w tej samej chwili, w ktrej szpony zagbiy si w podoe, by ju wolny. Jango Fett zatrzyma si z przeraliwym zgrzytem metalu, a mistrz Jedi pomkn dalej. - Zap dla mnie faloryba- usysza Kenobi, a potem znikn za krawdzi i run w d, ku kbicym si falom. - Tato! Och, tato! - zawoa z ulg Boba Fett, kiedy zobaczy ojca powracajcego na platform ldowiska. Jango stan chwiejnie i ruszy w stron statku. Boba pospieszy mu na spotkanie: otworzy waz i wycign rce, by pomc ojcu wej na pokad. - Zabierz nas std - jkn oszoomiony i wyczerpany Jango. Chopiec rozpromieni si i natychmiast sign do panelu kontrolnego, by uruchomi silniki. - Zaraz bdziemy w nadprzestrzeni! - Le prosto i skup si na wyjciu z atmosfery! - rozkaza Jango. Stkn z blu, masujc obolay bok. Dopiero po chwili zauway uraon min syna. - wcz komputer nawigacyjny; niech liczy wsprzdne skoku - doda spokojnie. Boba umiechn si od ucha do ucha. - Startujemy! - wykrzykn. Obi-Wan uy Mocy do pochwycenia lunego koca drutu, ktry wci krpowa jego rce. Przerzuci go ponad jedn z poprzecznych belek wspierajcych konstrukcj platformy i sekund pniej pionowy lot zakoczy si potnym szarpniciem. Jedi rozejrza si uwanie, a potem zacz koysa si z coraz wikszym rozmachem. Wreszcie wychyli si wystarczajco mocno, by puci koniec drutu i mikko wyldowa na maej platformie remontowej tu nad powierzchni oceanu. Odpoczywa przez moment, starajc si wyrwna oddech, po czym ruchem rki otworzy drzwi turbowindy przeznaczonej zapewne dla personelu technicznego. Nim kabina dotara na poziom ldowiska, usysza ryk silnikw statku owcy nagrd. Wbieg na platform i natychmiast przywoa Moc zgubiony miecz J wietlny. Za pno. Statek dra ju cay, gotw unie si w powietrze. Obi-Wan sign do pasa, wydoby niewielki nadajnik i rzuci go w stron Niewolnika l". Magnetyczna przylga w ostatniej chwili uczepia si poszycia startujcego statku. Stojc w strugach deszczu i oboku pary, Obi-Wan wpatrywa si w nikncy w oddali pojazd. A potem rozejrza si po platformie, raz jeszcze rozgrywajc w pamici ca walk. Jego szacunek dla Janga Fetta, owcy nagrd, wzrs znaczco. Rozumia ju, dlaczego to wanie ten czowiek zosta wybrany przez Sifo-Dyasa - czy te Tyranusa. Jango Fett by silnym, pomysowym i sprawnym wojownikiem. Udao mu si sprowadzi Obi-Wana Kenobiego, rycerza Jedi - tego samego, ktry pokona Dartha Maula, Lorda Sithw - na krawd katastrofy. Lecz mimo to Obi-Wan by zadowolony z rozwoju wypadkw - teraz mg ledzi Janga Fetta. A u celu tej podry mia nadziej znale nareszcie kilka odpowiedzi, a nie kolejne zagadki. ROZDZIA 19 Boba siedzia cicho, gdy "Niewolnik l" wyrywa si z pola grawitacyjnego planety Kamino. Chcia porozmawia z ojcem o tym, jak uy dziaa laserowego, jak podmuch wystrzau przewrci rycerza Jedi i wytrci bro z jego rki. Wiedzia jednak, e to nie jest odpowiedni moment; zbyt dobrze zna t marsow min, ktra wykrzywiaa teraz oblicze Janga. Chopiec przysiad wic pod cian, jak najdalej od ojca, ktry sprawnie wprowadza wsprzdne skoku w nadprzestrze. - Prdzej, prdzej - powtarza cicho Jango, koyszc si miarowo w fotelu, jakby chcia popdzi statek, i co kilka sekund spogldajc na ekrany sensorw, jak gdyby spodziewa si pocigu floty nieprzyjacielskich maszyn. Wreszcie wyda okrzyk zwycistwa i pchn dwigni napdu nadwietlnego. Boba uderzy plecami o cian i zapatrzy si w iluminator, za ktrym gwiazdy rozcigny si w dugie smugi. Jango Fett opad na fotel i westchn z ulg. Jego rysy zagodniay. - Powiem ci, e niewiele brakowao - rzek ze miechem do syna. - Niele mu przyoye - odpar Boba, znowu drc z podniecenia. - nie mia szans, tato! Jango umiechn si i skin gow. - Prawd mwic, synu, byem w niezych opaach - przyzna. - kiedy uchyli si przed adunkiem wybuchowym, skoczyy mi si sztuczki. Boba zmarszczy brwi, gboko wierzc, e absolutnie nikt nie jest w stanie zdoby przewagi na jego ojcem. Po chwili jednak, gdy przypomnia sobie moment, o ktrym mwi Jango, umiechn si szeroko. - Ale wtedy dooyem mu z dziaa laserowego! - wietnie si spisae - pochwali go owca. - Wystrzelie w najodpowiedniejszym momencie, a potem, kiedy nadszed czas odlotu, czekae na mnie przy wazie, gotw pomc mi w razie potrzeby. Dobrze si uczysz, Boba. Lepiej ni si spodziewaem. - To dlatego, e jestem maym tob - powiedzia chopiec, ale Jango pokrci gow. - Jeste znacznie lepszy, ni ja byem w twoim wieku. A jeli bdziesz dalej tak ciko pracowa, staniesz si najlepszym owc nagrd, jakiego widziaa ta galaktyka. - Od pocztku, gdy tylko zaware umow z Kaminoanami, miae taki plan, prawda? To dlatego chciae mnie mie! Jango Fett zmierzwi czupryn Boby. - Tak, cho byy i inne powody - powiedzia z powag. - A ty pod kadym wzgldem spisujesz si lepiej, ni si spodziewaem, ni miaem nadziej, ni marzyem. W caej galaktyce nie byo nikogo, kto mgby uszczliwi maego Bob Fetta bardziej ni ojciec wypowiadajcy takie wanie sowa. Jango wyprowadzi "Niewolnika l" z nadprzestrzeni nieco przed czasem, aby Boba mg powiczy sztuk pilotau w drodze do Geonosis. Dla chopca obsugujcego pulpit sterowniczy byy to najszczliwsze chwile. Dlatego, kiedy w iluminatorze pojawia si czerwona tarcza Geonosis, ozdobiona piercieniami asteroid, Boba posmutnia. - Nasi gospodarze bardzo si pilnuj- rzek Jango, przejmujc stery. - Bdzie lepiej, jeli to ja wylduj. Boba bez sowa usadowi si wygodniej w fotelu. Wiedzia, e ojciec ma racj, lecz nawet gdyby nie zgadza si z jego decyzj, nie omieliby si otwarcie okaza niezadowolenia. Zainteresowa si ekranami czujnikw, na ktrych pojawi si obraz pobliskiego pasa asteroid i lady ruchu statkw w przestrzeni po przeciwnej stronie planety. Uwag chopca przyku pewien punkt na wywietlaczu, ktry nagle oderwa si od pasa asteroid i zacz poda za "Niewolnikiem l". Boba nie zastanawia si nad tym zjawiskiem, pki na ekranie nie pojawi si kolejny punkt wietlny trzymajcy si tu za statkiem owcy. Sabo sygnau dowodzia, i by to obiekt mniejszy od gwiezdnego statku. - Jestemy prawie na miejscu, synu - odezwa si Jango. - Tato, chyba kto nas ledzi - odpar Boba.-Spjrz na ekran skanerw. Czy to moliwe, eby czujniki reagoway tak na dziaanie naszych urzdze maskujcych? Jango spojrza na niego z powtpiewaniem, a potem przenis wzrok na ekran. Boba obserwowa z rosncym podnieceniem, jak rysy ojca tej, a ruch gow potwierdza jego przypuszczenia. - Ten Jedi musia przyczepi do kaduba urzdzenie naprowadzajce, zanim odlecielimy z planety Kamino. Ale w jaki sposb? Sdziem, e wpad do morza. - A jednak kto nas ledzi - stwierdzi Boba. - Zaraz si tym zajmiemy - zapewni go Jango. Trzymaj si, synu! Popatrz uwanie, jak wprowadz statek w pole asteroid; Jedi na pewno nie bdzie nas tam ciga. - owca nagrd spojrza na Bob i mrugn porozumiewawczo. - A jeli to zrobi, sprawimy mu kilka niespodzianek. Mczyzna uchyli boczny panel i pocign ukryt za nim dwigni. adunek elektryczny przebieg po poszyciu statku, niszczc wszystkie obce ciaa. Szybkie spojrzenie wystarczyo, by oceni, e urzdzenie maskujce take przestao dziaa. - Zaczynamy - mrukn Jango Fett, wprowadzajc statek w pole asteroid. "Niewolnik l" szybko oblecia pierwsz wirujc ska i natychmiast zanurkowa w bok, mijajc w pdzie kolejn par wielkich gazw. Posuwa si naprzd zawiym, na pozr przypadkowym kursem, a wreszcie Boba, ktry monitorowa prac sensorw, obwieci, e przeciwnik znikn. - Moliwe, e jest mdrzejszy ni mylaem, i skierowa si wprost ku powierzchni planety - odezwa si umiechnity Jango, ponownie mrugajc do syna. Ledwie przebrzmiay te sowa, odezwa si brzczyk alarmu. - Tato, spjrz! - zawoa Boba, wskazujc palcem na wietlist kropk, ktra pojawia si tym razem we wntrzu pasa asteroid. - Wrci! - Trzymaj si! - krzykn owca, po czym wprowadzi statek w seri dzikich obrotw, skrtw i nawrotw, zakoczonych przyspieszonym lotem po prostej. Odsunwszy kapturek zabezpieczajcy, Jango Fett nacisn klawisz spustu. - adunek soniczny - wyjani Bobie, ktry umiechn si szeroko. Rado chopca zmienia si szybko w okrzyk trwogi, gdy przedni iluminator wypeni nagle obraz wielkiej asteroidy. owca nagrd zauway j nieco wczeniej i ju stawia niewiarygodnie zwrotnego "Niewolnika l" na ogonie, przelatujc nad niebezpieczn bry. - Spokojnie, synu - pouczy Bob. - Nic si nam nie stanie, a ten Jedi nie odway si lecie za nami. Na potwierdzenie jego sw statkiem targn potny wstrzs. - Przelecia przez eksplozj! - krzykn Boba chwil pniej, ponownie widzc myliwiec na ekranie. - Ten facet w ogle nie rozumie aluzji - mrukn Jango, zachowujc zimn krew. - Skoro nie moemy go zgubi, bdziemy musieli go wykoczy. Boba znowu jkn ze strachu, gdy ojciec z zimn krwi posa statek w wski tunel przecinajcy jedn z wikszych asteroid. Manewrowanie w takim terenie wymagao ograniczenia prdkoci, wic gdy "Niewolnik l" wynurzy si ponownie na otwart przestrze, Boba i Jango zauwayli, e myliwiec Jedi min ich i pomkn przodem. Myliwy sta si zwierzyn. - Zaatw go, tato! - zawoa podekscytowany chopiec. - Teraz! Ognia! Laserowe byskawice pomkny do celu, znaczc wietliste linie wok Delty 7. Stateczek Obi-Wana natychmiast zmieni kurs, robic beczk przez prawe skrzydo. Jango nie pozwoli mu uciec. Prbowa dopa go nastpn seri, lecz Jedi by dobry: raz po raz kad maszyn w ciasne zwroty, kryjc si w cieniu co wikszych asteroid. Boba dopingowa ojca, ale Jango wiedzia, e trzeba by cierpliwym - prdzej czy pniej smuka maszyna nie bdzie miaa si gdzie schowa. Jedi poprowadzi myliwiec ostro w d i w gr, a potem pooy go na prawe skrzydo, by schowa si za kolejn skaln bry, ale tym razem Jango nie pody za nim. "Niewolnik l" polecia na wprost, po drugiej stronie asteroidy, i na olep bluzn ogniem z laserw. Maszyna Obi-Wana znalaza si dokadnie na linii ognia. Myliwiec podskoczy gwatownie, gubic odstrzelone fragmenty poszycia. - Trafie go! - zawoa zachwycony Boba. - A teraz go wykocz - mrukn jak zawsze opanowany Jango. - Tym razem nie bdzie unikw. - owca wcisn kilka klawiszy na konsoli sterowniczej i uzbrojona torpeda trafia do otwartej wyrzutni. Jango ju mia nacisn czerwony guzik spustu, lecz zawaha si i z umiechem skin na Bob, zapraszajc go bliej. Boba prawie nie oddycha z przejcia, gdy ojciec pooy jego ma do na rkojeci i przyzwalajco skin gow. Chopiec wcisn klawisz i "Niewolnik l" zadra, gdy torpeda wyrwaa si z wyrzutni. Z pocztku mkna wprost do celu, a gdy myliwiec Jedi skrci, prbujc rozpaczliwego uniku, skorygowaa kurs, by za nim nady. Uamek sekundy pniej w iluminatorze statku pojawia si olbrzymia kula ognia, tak jaskrawa, e Boba i Jango musieli zasoni oczy. Ody po chwili spojrzeli na miejsce, w ktrym niedawno znajdowa si myliwiec, zobaczyli tylko strzpy pogitego metalu. Ekran systemu sensorw by czysty. - Dopade go! - wykrzykn chopiec. - Tak! - Dobry strza, may - odrzek Jango, gaszczc Bob po gowie. - zasuye sobie na t przyjemno. Wicej go nie zobaczymy. Kilka ostrych zwrotw wystarczyo, by "Niewolnik l" znalaz si poza piercieniem asteroid. Statek pomkn ku powierzchni Geonosis, wbrew wczeniejszym zapowiedziom Janga prowadzony rk maego Boby. Waciwie nie by to manewr, ktry dowiadczony owca mg powierzy dziecku, ale Boba Fett nie by przecie zwyczajnym dzieckiem. Anakin lecia gbokimi kanionami z wielobarwnych ska, ponad wydmami ruchomych piaskw i wzdu koryta dawno wyschnitej rzeki. Drog wskazywaa mu emanacja umysu Shmi, a cilej jej blu. Moc nie bya jednak zbyt precyzyjnym przewodnikiem, wic cho padawan by pewien, e porusza si we waciwym kierunku, nie zapomina i o tym, e ma przed sob rozlege piaszczyste pustkowie, na ktrym nikt nie potrafi ukry si lepiej ni Jedcy Tusken. Zatrzymawszy si na krawdzi wysokiego urwiska, uwanie zlustrowa wzrokiem daleki horyzont. Na poudniu dostrzeg masywny pojazd o zadartym dziobie - wielkie metalowe pudo na gsienicach. Rozpozna piaskoczog Jaww. Wiedzia doskonale, e Jawowie najlepiej orientuj si w ruchach wszelkich istot przemierzajcych pustyni. Bez wahania uruchomi silnik rakietowego skutera i pomkn w ich stron. Dogoni ich wkrtce i zatrzyma si pord brzowych i czarnych paszczy z obszernymi kapturami, spod ktrych lustroway go wiecce czerwonawym blaskiem oczy. Nieustajcy ani na chwil jazgot piskliwych gosw przypomina dziwaczn muzyk. Sporo czasu zajo Anakinowi przekonanie Jaww, e nie jest zainteresowany zakupem adnego robota, a jeszcze duszych wywodw wymagao wytumaczenie im, e potrzebuje tylko informacji na temat Tuskenw. Pojwszy jego zamiary, Jawowie poczli jazgota ze zdwojon energi, podskakujc z podnieceniem i wskazujc palcami na wszystkie strony wiata jednoczenie. Ludzie Piasku z pewnoci nie byli ich przyjacimi; polowali na nich rwnie chtnie, jak na wszystkie inne istoty, ktre uwaali za sabsze od siebie. Jeszcze gorszym ciosem dla handlarskiej duszy Jaww by jednak fakt, e Tuskenowie nigdy nie kupowali automatw! Wreszcie gadatliwa gromada ustalia wsplne stanowisko: rce Jaww skieroway si zgodnie ku wschodowi. Skywalker skin gow i bez sowa odlecia we wskazanym kierunku. Jego rozmwcy wygldali na oburzonych brakiem pieninego dowodu wdzicznoci, lecz Anakin w ogle si tym nie przej. Asteroidy wiroway w ciszy z kamienn obojtnoci, jakby nigdy nie byo pord nich walczcych zaciekle statkw i potnych eksplozji. W gbokiej rozpadlinie na powierzchni jednej z wielkich bry ukry si may myliwiec, ktrego ostre ksztaty silnie kontrastoway z poszarpanymi skaami zabarwionymi yami mineraw wypeniajcych asteroid. - A niech to... Wanie dlatego nienawidz latania - odezwa si Obi-Wan. Ton gwizdu jednostki typu R4 wskazywa na to, e astromechaniczny robot w peni si z nim zgadza. Niewiele byo rzeczy, ktre i mogy wstrzsn dowiadczonym rycerzem Jedi, ale pojedynek z pilotem tak doskonaym jak Jango Fett z pewnoci by jedn z nich. W przeciwiestwie do wikszoci wspbraci z Zakonu, Obi-Wan Kenobi nigdy nie przepada za podrami midzygwiezdnymi, nie mwic ju o pilotowaniu statku. Skrzywi si, kiedy po kolejnym obrocie asteroidy jego oczom ukazay si znowu rozarzone strzpy metalu orbitujce pord mniejszych i wikszych gazw. Gdy myliwiec zosta uszkodzony salw z dzia laserowych - na szczcie wizki naruszyy jedynie dysz silnika manewrowego - Jedi zrozumia, e nie bdzie w stanie umkn przed torped samonaprowadzajc. Dlatego rozkaza R4 wyrzuci w przestrze wszystkie pojemniki z czciami zamiennymi, ktre, jak si okazao, miay wystarczajc mas do zdetonowania pocisku. Biorc pod uwag to, jak potna bya eksplozja torpedy oraz to, w jakim tempie musia ldowa w skalnej rozpadlinie, Obi-Wan poczu niewymown ulg, kiedy przekona si, e jego statek by prawie nienaruszony. Nie mia jednak zamiaru wdawa si w kolejn walk z Jango Fettem i jego dziwnym, niesamowicie skutecznym statkiem - dlatego czeka cierpliwie przez dugie minuty, nim zacz dziaa. - Zapisae ich ostatni trajektori? - spyta robota i skin gow, syszc twierdzcy wist. - Myl, e wystarczy ju tego czekania. W drog. - Obi-Wan umilk na chwil, rozwaajc wydarzenia, w ktrych przyszo mu uczestniczy podczas poszukiwa Jango Fetta. - Zagadka staje si coraz bardziej zawia, Arfour. Sdzisz, e doczekamy si wreszcie jakiej odpowiedzi? Dwik, ktry wyda z siebie R4, Obi-Wan zinterpretowa jako odpowiednik wzruszenia ramionami. Lecc ladem owcy nagrd, Jedi nie zdziwi si zbytnio, e zblia si szybko do czerwonej tarczy planety Geonosis. Zaskoczy go jednak fakt, e jego myliwiec nie by jedynym statkiem w okolicy. Zaalarmowany popiskiwaniem R4, zmieni zasig dziaania skanerw. Po przeciwnej stronie pasa asteroid orbitowaa flota duych jednostek. - To statki Federacji Handlowej - stwierdzi, zmieniajc kurs tak, by spojrze na armad. - A tyle? - zdziwi si i pokrci gow. W skad grupy wchodziy wielkie okrty o ksztacie niedomknitego piercienia otaczajcego kulisty kadub. Skoro armia klonw zamwiona przez Mistrza Jedi bya przeznaczona dla Republiki, a Jango Fett by wzorcem dla tysicy onierzy, to co mogo go czy z Federacj Handlow? A jeeli to on sta za nieudanymi zamachami na senator Amidal, czoow przedstawicielk opozycji wobec idei utworzenia si zbrojnych, to dlaczego Federacja Handlowa pozwolia mu na kontrakt z Kamino? Obi-Wan pomyla, e by moe niewaciwie oceni rol Janga Fetta, a przynajmniej jego motywacj. Moe Fett podobnie jak Kenobi i Skywalker - ciga owczyni nagrd, ktra prbowaa zabi Amidal? Moe zatruta strzaka nie miaa suy uciszeniu na zawsze wynajtej zabjczym, tylko ukaraniu jej za usiowanie morderstwa? Mimo wszystko Jedi nie potrafi w to uwierzy. Nadal uwaa, e to Jango organizowa zamachy, a potem zabi kobiet odmieca, by go nie zdradzia. Ale jaki to miao zwizek z armi klonw? I co Fett mia wsplnego z Federacj Handlow? W caej tej gmatwaninie faktw i domysw brakowao logiki. Kenobi wiedzia, e odpowiedzi nie znajdzie na orbicie, wic skierowa myliwiec ku powierzchni Geonosis, pilnujc, by piercie asteroid zasoni go przed skanerami okrtw Federacji Handlowej. Zanurzywszy si w atmosferze planety, maszyna Obi-Wana gwatownie zmniejszya puap lotu i pomkna tu nad ziemi, by czym prdzej znale si w strefie nieobjtej dziaaniem systemu obrony powietrznej. Sunc ponad czerwonawymi rwninami, usianymi odamka-mi gazw, od czasu do czasu omijaa strzeliste formy skalne o citych wierzchokach. Cay glob sprawia wraenie suchego i pozbawionego rolinnoci, lecz w kocu skanery myliwca wykryy w oddali lady aktywnoci. Obi-Wan skorygowa kurs i wzlecia nad szczyt jednej ska. Szybko znalaz nisz, w ktrej mikko posadzi myliwiec. Wy-skoczywszy z kabiny, podszed do skraju urwiska. Powietrze miao niecodzienny metaliczny smak, ale byo przyjemnie ciepe. Silny wiatr nis z daleka dziwny przenikliwy krzyk. - Id, Arfour. Robot odpowiedzia smutnym, przecigym "ooooo". - Nic ci si nie stanie - zapewni go Obi-Wan. - Niedugo wrc. - Sprawdziwszy jeszcze raz kierunek, z ktrego dochodziy sygnay zarejestrowane przez skaner, Kenobi ruszy kamienist ciek w d, cieszc si w duchu, e znowu ma pod stopami stay grunt. Godziny duyy si Padm nieznonie. Owen i Beru byli bardzo przyjacielscy, a Cliegg nie ukrywa zadowolenia z obecnoci gocia w tych trudnych, penych rozpaczy chwilach, lecz ona prawie z nimi nie rozmawiaa - drczy j niepokj o Anakina. Nigdy jeszcze nie widziaa go penym determinacji tak potnej, e prawie namacalnej; tak wszechogarniajcej, e niemal niszczycielskiej. W momencie rozstania pierwszy raz odczua prawdziw si Anakina, ukryt moc przymiewajc wszystko, co do tej pory znaa. Jeeli jego matka jeszcze ya - a Padm wierzya, e tak jest, bo tak powiedzia jej Anakin - to adna armia nie byaby w stanie powstrzyma modego Jedi przed jej uwolnieniem. Tej nocy Padm nie spaa dobrze. Wstawaa kilka razy i spacerowaa po dziedzicu. Wreszcie zasza do garau, w ktrym - jak sdzia - moga zosta przez chwil sama. - Dobry wieczr, panno Padm - odezwa si z ciemnoci wesoy gos. - Nie moe pani spa? - spyta C-3PO. - Nie mog. Zbyt wiele spraw zaprzta moje myli. - Przejmuje si pani prac w senacie? - Nie, martwi si o Anakina. Powiedziaam mu takie rzeczy... Obawiam si, e mogam go bardzo zrani. Sama nie wiem... moe zraniam tylko siebie? Pierwszy raz w yciu jestem tak bardzo zagubiona. - Nie wiem, czy pociesz pani moje sowa, panno Padm, ale nie wydaje mi si, eby w moim yciu bya cho jedna chwila, kiedy nie czuem si zagubiony. - Chciaabym, eby wiedzia, jak bardzo mi na nim zaley, Threepio - powiedziaa cicho Padm. - Naprawd mi zaley. A teraz jest gdzie tam, na pustyni, w niebezpieczestwie... - Prosz si nie martwi o pana Anakina. - Android pocieszajcym gestem pooy do na jej barku. - Na pewno potrafi o siebie zadba. Nawet na tej okropnej planecie. - Okropnej? - spytaa Padm. - Nie jeste tu szczliwy? C-3PO cofn si o krok i rozoy ramiona, ukazujc zdewastowane blachy i naruszon izolacj przewodw w miejscach, gdzie nie chronia ich powoka. Padm pochylia si nieco i dostrzega piasek zapychajcy stawy androida. - Obawiam si, e tutejsze warunki s wyjtkowo niesprzyjajce - wyjani C-3PO. - Kiedy pan Anakin mnie stworzy, nie znalaz czasu na dorobienie mi powok. Pani Shmi dokoczya mnie po pewnym czasie, ale nawet blachy nie chroni mnie cakowicie przed wiatrem i piaskiem. Drobiny dostaj si do wntrza i czuj... swdzenie. - Swdzenie? - powtrzya Padm, wybuchajc miechem, ktrego tak bardzo jej brakowao. Nie wiem, jak inaczej mgbym to opisa, panno Padm. Obawiam si, e tarcie piasku nie suy moim obwodom i podzespoom. Padm rozejrzaa si i zatrzymaa wzrok na wycigarce acuchowej, zawieszonej nad kadzi ciemnego pynu. - Przydaaby ci si kpiel olejowa - stwierdzia. - O tak, kpiel! Zadowolona, e ma czym si zaj, Padm podesza do wanny z olejem i uruchomia wycigark. Po chwili Threepio by gotw, a wtedy wolno opucia go do kadzi. - Och! zawoa android. - askocze! - askocze? Jeste pewien, e nie swdzi? - Potrafi odrni askotanie od swdzenia - odpar C-3PO. Padm zachichotaa, na chwil zapominajc o przygnbiajcej rzeczywistoci. Anakin wiedzia, e to dzieo Tuskenw, gdy tylko zatrzyma maszyn, by spojrze na ponur scen. Zmaltretowane i okaleczone ciaa trzech farmerw - zapewne nalecych do oddziau, ktry towarzyszy Clieggowi w pocigu - leay obok wygasego ogniska. W pobliu staa para dugonogich jucznych eopie o szerokich stopach podobnych do kopyt i koskich pyskach, w ktrych niewiele byo inteligencji. Sptane zwierzta spoglday na przybysza, porykujc z cicha, kawaek dalej dopalay si szcztki migacza. Anakin przeczesa palcami wosy. - Tylko spokojnie - powiedzia do siebie. - Znajd j. - Skoncentrowa si i uy Mocy, sigajc zmysami daleko w gb pustyni. Desperacko potrzebowa potwierdzenia, e jego matki nie spotka podobny los, jak nieszczsnych farmerw. Poczu silne ukucie blu i do jego umysu dotaro echo dalekiego woania - penego nadziei i bezradnego zarazem. - Mamo - wyszepta bezdwicznie. Wiedzia, e ma niewiele czasu, e Shmi cierpi straszliwie, a iskra ycia tli si w niej coraz sabiej. Nie mia teraz czasu na grzebanie zabitych, ale obieca sobie, e wrci do nich, kiedy uwolni matk. Skoczy na siodeko rakietowego skutera i otworzy przepustnic do maksimum, by podajc za gosem Shmi, pomkn nad ponur, tonc w mroku pustyni. cieka bya wska i stroma, lecz Obi-Wan i tak cieszy si, e znowu czuje solidny grunt pod nogami. Niezbyt solidny, pomyla, kiedy sposzy go przenikliwy pisk jakiego zwierzcia, a mniej ostrony krok posa w przepa ma lawin kamieni. Jedi omal nie run w d, ale w por odzyska rwnowag. Trzyma rkoje miecza wietlnego, ale nie zapali klingi. Ze zdwojon czujnoci ruszy dalej, spodziewajc si niebezpieczestwa za najbliszym zakrtem kamienistego szlaku. Nie by zaskoczony, kiedy rzucia si na niego podobna do jaszczurki istota o wielkich ostrych kach, z ktrych kapaa lina. Stwr; porusza si na mocnych tylnych apach, przebierajc wciekle przednimi, znacznie mniejszymi. Ostrze miecza wysuno si z cichym buczeniem. Obi-Wan uskoczy przed szarujcym jaszczurem, w locie tnc jego bok od przedniej apy po zad. Zwierz opado na ziemi i prbowao zawrci, ale bl sparaliowa je na moment i stracio rwnowag. Z przeraliwym wyciem runo w gbok przepa. Obi-Wan nie mia czasu na podziwianie jego lotu. Tu obok pojawia si druga bestia atakujca z szeroko otwart zbat paszczk. Jedi wbi w ni kling miecza wietlnego, jednym pchniciem przebijajc zby, podniebienie i czaszk. Pocign ostrze w bok, rozcinajc do koca martwy ju czerep, i natychmiast odwrci si w stron trzeciego przeciwnika, ktry skoczy na niego potnym susem. Obi-Wan pad na ziemi, pozwalajc, by jaszczur przelecia nad nim. Poderwa si, by pogna za nim, ale zatrzyma si w p kroku, odwrci rkoje i pchn mieczem za siebie, dziurawic korpus czwartego zwierzcia. Obrci si w miejscu, przerzucajc bro z prawej do lewej doni i dokoczy cicie, wyrywajc ostrze z boku konajcego jaszczura i powracajc do pozycji wyjciowej - twarz do napastnika, ktry przeskoczy nad nim chwil wczeniej. Zwierz kryo wolno, a Obi-Wan obraca si wraz z nim, nie przestajc obserwowa okolicy. Prbowa odstraszy jaszczura - mia nadziej, e nie bdzie to trudne, skoro jedna z bestii leaa ju na dnie przepaci, a dwie pozostae, martwe, spoczyway na kamienistej ziemi. Rozwcieczony potwr rzuci si jednak nagle do ataku, kapic wielkimi szczkami. Obi-Wan zrobi krok w bok i do przodu, jednoczenie tnc mieczem z gry. eb jaszczura potoczy si po ciece. - Urocze miejsce - mrukn Jedi, kiedy upewni si, e w pobliu nie ma wicej bestii. Przypiwszy bro do pasa, ruszy przed siebie i po chwili min kolejny zakrt cieki biegncej w d urwistym zboczem. Przed jego oczami rozpostara si teraz panorama ogromnej rwniny. W oddali wznosiy si ponad ni smuke ksztaty, ktrych w ciemnoci nie potrafi zidentyfikowa. Sign po elektrolornetk i skierowa j w stron tajemniczych ksztatw. Zobaczy olbrzymie wiee - nie naturalne stalagmity, jak te, ktre mija po drodze, ale sztucznie wzniesione konstrukcje. Ruchem pokrta zmieni skal i jasno obrazu, po czym znowu powid obiektywem po linii horyzontu. Dopiero teraz ujrza statki Federacji Handlowej stojce na niezliczonych ldowiskach. Jedi przyglda si w zdumieniu, jak spod ziemi tu obok jednego z okrtw wyania si platforma i zstpuj z niej tysice robotw bojowych. Maszyny weszy po rampie do adowni, a wtedy gigantyczna jednostka uniosa si w powietrze i odleciaa. Po chwili na tym samym ldowisku osiad wolno kolejny okrt. Nastpna platforma wyonia si spod ziemi i znowu tysice robotw wmaszerowao do czekajcego statku, ktry - napeniwszy luk zastpami mechanicznych onierzy - nis ramp i wystartowa. - Nie do wiary - mrukn Jedi i spojrza na wschodni uk horyzontu, prbujc oceni, ile czasu pozostao do witu. Zastanawia si, czy zdy dobiec do wie, zanim zrobi si jasno. Zrozumia, e z pewnoci nie dokona tego, jeli bdzie dalej wdrowa powoli ciek. Wzruszywszy ramionami, stan na krawdzi wskiego szlaku, zamkn oczy i poszuka wsparcia w Mocy. A potem skoczy, wykorzystujc jej energi do wyhamowania upadku. Wyldowa wiele metrw niej, na stromej skarpie, lecz nie zatrzyma si ani na chwil: odbi si ponownie i tak - skaczc i lecc na przemian - pokona ca drog na d, do pogronej w mroku rwniny. Soce nie wyjrzao jeszcze zza wschodniego widnokrgu - cho ciemno ustpowaa ju przed sab powiat przedwitu - kiedy Obi-Wan Kenobi dotar do najwikszej z wie tworzcych niezwyky kompleks. Wejcia strzegy roboty bojowe, lecz Jedi nawet nie myla o skorzystaniu z tej drogi. Uy Mocy i wasnych umiejtnoci, by wdrapa si po pionowej cianie do maego okienka. Bezszelestnie wlizn si do wntrza i posuwa si naprzd pod oson cienia, pki nie usysza krokw dwch dziwacznych istot - Geonosjan, jak sdzi. Ukry si za zason, obserwowa obcych, ubranych w skpe stroje, niezakrywajce ich czerwonawej skry zwisajcej luno ze smukych koczyn. Na kocistych plecach dostrzeg skrzaste skrzyda. Gowy Geonosjan byy due i wyduone, ozdobione na szczycie i po bokach kostnymi zgrubieniami. Wyupiaste oczy, zakryte grubymi powiekami, nadaway ich twarzom wyraz wiecznego niezadowolenia. - Za wiele istot mylcych - odezwa si jeden z obcych. - Nie masz prawa krytykowa arcyksicia Poggle'a Mniejszego - gani go drugi. Spierajc si zawzicie, para znikna w gbi korytarza. Jedi wyszed z ukrycia i ruszy w przeciwn stron. Stara si pozostawa w cieniu kolumnady cigncej si wzdu wskiego korytarza. Nie mg nie zauway uderzajcego kontrastu midzy wystrojem wntrz, ktre przemierza, a urod miasta Tipoca. Na planecie Kamino wszystko byo dzieem sztuki - mikkie ksztaty i gadko, szko i wiato podczas gdy w wiey na Geonosis dominoway ostre krawdzie, szorstkie materiay i surowa funkcjonalno. Obi-Wan dotar do wylotu kanau, z ktrego dobiegay przenikliwe metaliczne dwiki oraz echo mocnych uderze. Przypad do ziemi i rozejrza si ostronie, a potem podpez do krawdzi otworu i spojrza w d. Znalaz si nad przestronn sal fabryczn, pen haaliwych maszyn i pocit sieci tam produkcyjnych. W niemym zdumieniu przyglda si zastpom Geonosjan - rnicych si od tych z korytarza jedynie brakiem skrzyde - w skupieniu montujcych roboty. Na kocu gwnej tamy produkcyjnej gotowe automaty schodziy na ziemi i karnie maszeroway w gb korytarza. Id w stron platform, ktre przenosz je wprost do czekajcych okrtw Federacji Handlowej, pomyla Jedi. Kenobi pobieg dalej, lecz wkrtce wyczu poprzez Moc daleki lecz wyrany sygna. Skrci w labirynt korytarzy i po chwili dotar do wielkiej podziemnej sali o wysoko wysklepionym stropie, podpartym topornymi ukami. Wyczuwa blisko czego lub kogo wanego, wic ukry si za kolumn. Najpierw usysza gosy, a zaraz potem, gdy tylko przypad do kamiennej posadzki, zobaczy postacie. Byo ich sze, cztery w zwartej grupce i dwie trzymajce si nieco w tyle. Pochd otwierali dwaj Geonosjanie, za tu za nimi kroczy neimoidiaski wicekrl, ktrego Obi- Wan doskonale pamita. Rysy mczyzny, ktry mu towarzyszy, take byy Kenobiemu znane - z rzeb, ktre widzia w wityni Jedi na Coruscant. - Teraz musimy jeszcze skoni Gildi Handlow i Sojusz Korporacyjny do podpisania tego paktu - mwi byy rycerz Jedi, hrabia Dooku. By wysokim i przystojnym mczyzn o krlewskiej postawie. Mia siwe, idealnie przystrzyone wosy i regularne rysy twarzy, z silnie zarysowanym podbrdkiem. Jego oczy spoglday na rozmwc przenikliwie, dopeniajc obrazu czowieka, ktry niegdy nalea do najwybitniejszych Jedi. Dooku mia na sobie czarn peleryn, spit pod szyj srebrnym acuchem, a take czarn koszul i spodnie z delikatnego materiau. Przygldajc si hrabiemu i wyczuwajc jego emanacj, Obi-Wan rozumia doskonale, e ten czowiek musia mie to, co najlepsze. - A co z t senator z Naboo? - spyta Neimoidianin, Nute Gunray. Paciorkowate oczy i chuda twarz wicekrla wyglday niepozornie w porwnaniu z wysokim trjronym nakryciem gowy, z ktrym nigdy si nie rozstawa. - Czy ju nie yje? Nie podpisz tego waszego paktu, pki jej gowa nie wylduje na moim biurku. Obi-Wan pokiwa gow. Kawaki wielkiej ukadanki zaczy trafia na swoje miejsce. To, e Nute Gunray yczy Amidali rychej mierci, miao sens, nawet jeli gos pani senator sprzeciwiajcej si utworzeniu armii dla Republiki dziaa na jego korzy. Przecie to wanie ona upokorzya Neimoidian podczas pamitnej blokady Naboo. - Jestem czowiekiem honoru - odezwa si jeden z separatystw. - Dziki nowym robotom bojowym, ktre dla ciebie stworzylimy, wicekrlu, bdziesz mia najpotniejsz armi w galaktyce - odezwa si Geonosjanin, ktrym, jak domyla si Obi-Wan, by sam Poggle Mniejszy. Nie by podobny do swych skrzydlatych pobratymcw i robotnikw z fabryki robotw, ktrych Jedi spotka wczeniej. Skra Geonosjanina miaa janiejszy, bardziej szarawy ni czerwonawy odcie. Jego gowa bya ogromna, a wielkie wykrzywione usta na kocu wysunitych ku przodowi szczk nadaway mu grony wygld. Dugi podbrdek arcyksicia wyglda jak bujna broda zwisajca do poowy piersi. Rozmowa toczya si dalej, lecz ju poza zasigiem suchu Obi-Wana, ktry jeszcze przez dug chwil nie odway si ruszy z miejsca. Skromny orszak dotar do kraca sali i minwszy ostatni uk, wszed na szerokie schody. Rycerz Jedi odczeka chwil, zanim pody ladem spiskowcw. Ostronie wspi si po schodach i dotar do maego okienka z widokiem na niewielk salk znaj dujc si za cian. Dostrzeg w rodku te same osoby, ktre podsuchiwa chwil wczeniej, a take kilka nowych, w tym trzech opozycyjnych senatorw Republiki. Pierwszym z nich by Po Nudo z Ando, Aualishanin o wielkiej gowie, podobnej do hemu z goglami. Obok niego zasiedli Toonbuck Toora z Sy Myrth, typ o gadziej gowie, osadzonej bezporednio na tuowiu, i szerokich ustach oraz Tessek, quarreski senator o twarzy zakoczonej wianuszkiem podrygujcych niespokojnie macek. Obi-Wan zna wszystkich trzech; widywa ich nieraz na Coruscant. Jedi zrozumia, e udao mu si zakra do samego serca nieprzyjacielskiego obozu. - Znaj panowie Shu Mai, reprezentantk Gildii Handlowej? - spyta senatorw hrabia Dooku, zasiadszy u szczytu stou. Shu Mai z powag skina gow. Jej delikatna, szarawa, pomarszczona gowa tkwia na kocu dugiej szyi. Poziome, dugie i spiczaste uszy byy tak ciekawym elementem jej urody, jak skomplikowana fryzura, podobna do powleczonego skr rogu, sterczcego z tylnej czci czaszki Shu Mai, zakrcajcego ku grze i ku przodowi. - A oto San Hill, wielce szanowny czonek Galaktycznego Klanu Bankowego - cign Dooku, wskazujc rk na istot o najduszej i najwszej twarzy, jak Obi-Wan kiedykolwiek widzia. Zebrani przy stole wymienili pozdrowienia i skinli gowami na powitanie. Gdy zapada cisza, wszystkie oczy skieroway si na hrabiego Dooku. Kenobi mia wraenie, e byy Jedi w peni kontroluje sytuacj, majc wadz nawet nad arcyksiciem planety. - Jak ju wspominaem, jestem przekonany, i dziki waszemu wsparciu przyczy si do naszej sprawy kolejnych dziesi tysicy gwiezdnych systemw - rzek hrabia. - Pozwol sobie take przypomnie, e jestemy absolutnie wierni ideaom kapitalizmu - wierzymy w zmniejszenie wysokoci podatkw i ce oraz, w ostatecznym rozrachunku, zniesienie wszelkich barier w handlu. Podpisanie naszego paktu przyniesie waszym organizacjom zyski, o ktrych nawet nie nilicie. Proponujemy cakowicie wolny handel - podsumowa Dooku, spogldajc na Nute'a Gunraya, ktry skin gow. - Nasi przyjaciele z Federacji Handlowej zapewnili nas o swoim poparciu - doda hrabia. - Dziki ich i waszym robotom bojowym wystawimy armi niemajc sobie rwnych w galaktyce. Republika bdzie bez szans. - Za pozwoleniem, hrabio - odezwa si jeden z mczyzn, ktrzy szli uprzednio na kocu szecioosobowego orszaku. - Naturalnie, Passelu Argente - odpar Dooku. - Zawsze z zainteresowaniem suchamy przedstawicieli Sojuszu Korporacyjnego. Oniemielony nerwowy mczyzna pokoni si lekko przed hrabi. - Sojusz Korporacyjny upowani mnie do podpisania tego paktu. - Jestemy niewymownie wdziczni za ch wsppracy, panie przewodniczcy odpar dwornie hrabia Dooku. Obi-Wan rozumia prawdziwe znaczenie tej wymiany zda: to bya gra obliczona na przekonanie do wsplnej sprawy mniej entuzjastycznie nastawionych uczestnikw spotkania. Hrabia Dooku prbowa budowa odpowiedni dramaturgi. Jego wysiki napotkay jednak przeszkod w postaci chodnych sw Shu Mai: - W tej chwili Gildia Handlowa nie zaangauje si otwarcie w wasze dziaania. - nastpne zdania troch zagodziy jednak nieprzyjemny wydwik oschej wypowiedzi. - Bdziemy jednak wspiera was w tajemnicy i bardzo cieszymy si na myl o prowadzeniu wsplnych interesw. Wok stou obrad rozlegy si stumione chichoty, ale hrabia Dooku tylko si umiechn. - I tylko tego nam potrzeba - zapewni Shu Mai, po czym przenis wzrok na wielce szanownego czonka Klanu Bankowego. Inni take spojrzeli na Sana Hilla. - Galaktyczny Klan Bankowy gorco popiera wasze denia, hrabio Dooku - zadeklarowa Hill. - Ale pod warunkiem, e nie bdzie jedynym sygnatariuszem tego paktu. Obi-Wan cofn si nieco, usilnie zastanawiajc si nad implikacjami tego, co przed chwil usysza. Hrabia Dooku by na najlepszej drodze do zmontowania koalicji, ktra moga stanowi miertelne zagroenie dla Republiki. Majc do dyspozycji pienidze bankierw, federacji i gildii - a take fabryki pen par produkujce zastpy robotw bojowych - mia realne szans na zrealizowanie swoich planw. Czy dlatego wanie Mistrz Sifo-Dyas zamwi armi klonw? Czyby przeczu nadcigajce niebezpieczestwo? A jeli tak, to jaki zwizek istnia midzy Jangiem Fettem a grup spiskowcw na Geonosis? Czy fakt, i czowiek wybrany na wzorzec dla armii klonw, ktra miaa broni Republiki, na zlecenie Federacji Handlowej sta si organizatorem zamachw na pani senator Amidal, by jedynie zbiegiem okolicznoci? Obi-Wan nie wierzy w tak zdumiewajce zbiegi okolicznoci, lecz nie mia teraz szans na poznanie prawdy. Bardzo chcia zosta duej i posucha rozmw uczestnikw spisku, ale wiedzia, e powinien teraz wydosta si z wiey i wrci na statek, by nada ostrzeenie dla Rady Jedi. Przez kilka ostatnich godzin Obi-Wan oglda wycznie armie - klonw i robotw. Wiedzia, e wydarzenia potocz si teraz byskawicznie i doprowadz do eksplozji, jakiej nie widziano w galaktyce od wielu stuleci. ROZDZIA 20 Niewiele widziaa - oczy, opuchnite od bicia i sklejone zakrzep krwi, nie chciay si otworzy. Niewiele syszaa - tylko chrapliwe grone gosy. Jej ciao niczego ju nie odczuwao, poza nieustajcym blem. Nie, Shmi nie ya ju tym, co dziao si na zewntrz, ale tym, co tlio si jeszcze w jej wntrzu: wspomnieniami chwil, kiedy oboje z Anakinem byli niewolnikami Watta. Nie mieli wwczas atwego ycia, lecz to, e miaa przy sobie syna, wystarczyo, by teraz mylaa o tych latach z rozrzewnieniem. Shmi poja, jak bardzo brakowao jej chopca przez ostatnie dziesi lat. Za kadym razem, gdy wychodzia noc na pustyni i wpatrywaa si w niebo, mylaa o nim i wyobraaa sobie, e przemierza galaktyk, bronic sabych, ratujc cae wiaty przed potworami i tyranami. Zawsze jednak liczya na to, e pewnego dnia znowu go zobaczy, e Annie zjawi si kiedy na farmie i z niewinnym umiechem, ktrym niegdy rozwietla cay dom, powita j tak, jakby nigdy si nie rozstawali. Shmi kochaa Cliegga i Owena. Kochaa ich szczerze. Cliegg by jej wybawc, jej dzielnym rycerzem, Owen za zastpi jej syna, ktrego stracia - zawsze by peen wspczucia, zawsze z przyjemnoci sucha jej opowieci o dokonaniach maego Anakina. Z czasem Shmi pokochaa te Beru. Lecz czy by kto, kto jej nie kocha? Dziewczyna Owena bya niezwyk osob, pen ciepa i cichej wewntrznej siy. Lecz mimo umiechu losu, ktry sprowadzi t trjk w ycie Shmi Skywalker, w jej sercu zawsze pozostawao puste miejsce zarezerwowane dla Anakina, jej synka, jej bohatera. Dlatego i teraz, gdy kres ycia wydawa si bliski, uparcie wspominaa zdarzenia z jego dziecistwa, prbujc jednoczenie nawiza z nim mylowy kontakt. Anakin zawsze wyczuwa silne uczucia; by zestrojony z t tajemnicz Moc jak nikt inny. Jedi, ktry zjawi si na Tatooine, od razu to zauway. By moe Annie nawet teraz czu jej mio. Potrzebowaa tego, by zamkn si cykl, by jej syn wiedzia, e przez wszystkie lata rozki, mimo odlegoci, ktra ich dzielia, kochaa go bezwarunkow mioci i mylaa o nim nieustannie. Anakin by jej pocieszeniem, jej ucieczk przed blem niewoli u Tuskenw, ktrzy tak uparcie zncali si nad jej ciaem. Kadego dnia przychodzili, by j torturowa - ku ostrymi grotami wczni, tuc drzewcami i biczowa. Cho nie rozumiaa gardowej mowy Ludzi Piasku, rozumiaa, e jest w tym co wicej ni zwyke pragnienie zadawania blu. To by sposb, w jaki Tuskenowie oceniali swoich wrogw, a sdzc po ich gestach i tonie, Shmi domylaa si, e jej odporno zrobia na nich wraenie. Oprawcy nie wiedzieli jednak, e sia ich ofiary pynie z matczynej mioci. Gdyby nie wspomnienia i nadzieja, e syn odbierze mocny sygna jej uczu, Shmi Skywalker ju dawno poddaaby si i spocza w objciach mierci. W bladej powiacie peni ksiyca Anakin Skywalker zatrzyma rakietowy skuter na szczycie wysokiej wydmy i spojrza w d, na niekoczce si pustkowie Tatooine. W niewielkiej odlegoci dostrzeg ma oaz, a w niej obz. Wiedzia od razu - nim jeszcze dostrzeg pierwsz sylwetk wroga - e ma przed sob osad Tuskenw. Wyczu te obecno matki, a cilej bl przenikajcy jej ciao. Padawan podpez do obozowiska. Jedna z chat, stojca na skraju oazy, wydaa mu si solidniejsza od pozostaych. Kiedy podkrad si bliej, zaintrygowa go widok stranikw siedzcych przed wejciem. - Och, mamo - szepn Anakin. Bezszelestnie jak cie, mody Jedi przemkn przez obz, kryjc si za szaasami, przytulajc do ich cian i peznc tam, gdzie nie mia si za czym schowa. Uparcie skrada si w stron chaty, w ktrej uwiziono jego matk, a wreszcie przyoy donie do mikkiej skry, odbierajc fale blu i silnych uczu osoby, ktra znajdowaa si w rodku. Spojrzawszy w stron wejcia, stwierdzi, e niczego niepodejrzewajcy wartownicy nadal siedz na swoich miejscach. Doby miecza i zapali kling, pochylajc si nisko nad ziemi tak, by zasoni blask. Ogniste ostrze z atwoci przecio cian chaty. Padawan wlizn si do rodka, nie sprawdzajc nawet, czy nie ma tam Tuskenw. - Mamo - powtrzy, czujc, e uginaj si pod nim nogi. We wntrzu chaty ustawiono dziesitki wiec, a w smudze ksiycowego wiata wpadajcej przez otwr w dachu Anakin zobaczy sylwetk Shmi, przywizanej do mocnego stelaa, twarz do ciany. Jej ramiona rozcignito szeroko, sznurami rozcinajc skr nadgarstkw. Twarz, widoczna z profilu, nosia lady bicia. Anakin szybko uwolni matk i przytuli, a potem uoy na ziemi. - Mamo... mamo... mamo - szepta agodnie. Wiedzia, e Shmi yje, cho jej ciao byo aonie bezwadne. Wyczuwa j w Mocy, lecz emanacja bya bardzo saba. Uoy gow Shmi na swoim ramieniu i cicho powtarza imi matki, a wreszcie jej powieki, opuchnite i zakrwawione, uniosy si z trudem. - Annie? - szepna. Padawan sysza zowieszczy wist przy kadym jej oddechu; wiedzia, e to skutek zamania co najmniej kilku eber. - Czy to ty? Kobieta zdoaa jako skupi wzrok na rysach modzieca i na jej zmaltretowanej twarzy pojawi si cie umiechu. - Jestem tu, mamo - odpowiedzia. - Jeste bezpieczna. Trzymaj si. Zabior ci std. - Annie... Annie? - powtarzaa z niedowierzaniem Shmi, z umiechem pochylajc gow w taki sposb, jak robia to, gdy Anakin by maym psotnym chopcem. - Jaki ty przystojny. - Oszczdzaj siy, mamo - odpar spokojnie. - Musimy std uciec. - Mj syn - wyszeptaa Shmi. Anakin mia wraenie, e duchem bya gdzie indziej, w znacznie bardziej bezpiecznym miejscu. - Mj dorosy syn... Wiedziaam, e do mnie wrcisz. Zawsze wiedziaam. Anakin chcia przykaza jej jeszcze raz, by leaa spokojnie i oszczdzaa siy, ale cinite gardo odmwio mu posuszestwa. - Jestem z ciebie dumna, Annie. Taka dumna... Bardzo mi ciebie brakowao. - A mnie ciebie, mamo, ale porozmawiamy o tym pniej... - Teraz jestem usatysfakcjonowana - przerwaa mu cicho Shmi. Spojrzaa w gr, nie na twarz syna, ale wyej, na poyskujc w otworze w sklepieniu tarcz ksiyca. Anakin rozumia co si dzieje. - Zosta ze mn, mamo - szepn bagalnie, ze wszystkich si powstrzymujc rozpacz, ktra go ogarniaa. - Wylecz ci. Wszystko... wszystko bdzie dobrze. - Kocham... - zacza Shmi, lecz urwaa w p sowa i znieruchomiaa. Anakin widzia, jak jej oczy nagle straciy blask. Oddycha z trudem. Z szeroko otwartymi, jakby zastygymi w wyrazie niedowierzania oczami, unis ciao Shmi i przycisn do piersi, a potem dugo koysa je w objciach. Nie docierao do niego, e matka odesza. Nie wierzy w to! Odsun j na odlego ramion, bezgonie bagajc, by daa mu jaki znak. Lecz oczy Shmi pozostay puste. Anakin znowu przytuli matk i koysa, jakby chcia uoy j do snu. A potem zoy jej ciao na ziemi i delikatnie zamkn martwe oczy. Nie wiedzia, co robi. Dugo siedzia w bezruchu, wpatrujc si w zwoki matki, a kiedy wreszcie podnis gow, jego oczy pony nienawici i gniewem. W myli odtworzy wydarzenia ostatnich dni, zastanawiajc si, co mg zrobi inaczej, lepiej, by ocali Shmi. Sigajc pamici jeszcze dalej, doszed do wniosku, e przede wszystkim nie powinien by jej opuszcza; nie powinien by pozwoli, by Qui-Gon zabra z Tatooine tylko jego. Na chwil przed mierci powiedziaa, e jest dumna z syna, ale jak mg zasuy na jej dum, skoro nie potrafi jej uratowa? A przecie tak bardzo chcia, eby bya dumna; chcia opowiedzie matce o wszystkim, co ksztatowao jego ycie przez ostatnie dziesi lat - o szkoleniu Jedi, o dobrze wykonanych misjach, a przede wszystkim o Padm. Marzy o tym, by Shmi lepiej poznaa kobiet, ktr kocha! Polubiaby j na pewno, jakeby inaczej? Co ma teraz zrobi? Minuty mijay, a Anakin wci siedzia nieruchomo, oszoomiony narastajcym gniewem i poczuciem gbokiej pustki, jakiej nie zazna nigdy dotd. Dopiero o brzasku, gdy wntrze chaty rozjanio si nieco, odbierajc moc wolno spalajcym si wiecom, mody padawan przypomnia sobie, gdzie si znajduje. Zastanawia si, w jaki sposb wynie z osady ciao matki, bo nie zamierza zostawi go na pastw Jedcw Tusken. Trudno byo mu zebra siy; wszelkie ruchy, ktre musiaby wykona, nagle wyday mu si bezsensowne. W tym momencie jedynym uczuciem, z ktrego Anakin mg czerpa si, bya wzbierajca w nim wcieko i rozpacz. Cichy gos w jego duszy ostrzeg go, e nie wolno mu oddawa si gniewowi, e przekroczy granic ciemnej strony. Anakin spojrza na nieruchome ciao Shmi - emanowao wiecznym spokojem, ale nosio te lady cierpienia, ktre zadawano nieszczsnej kobiecie przez ostatnie tygodnie. Padawan Jedi wsta i sign po miecz, a potem odwanie ruszy ku drzwiom chaty. Dwaj Tuskenowie penicy stra z wrzaskiem zaatakowali go pakami, lecz ostrze ponce bkitnym blaskiem pojawio si nagle, jak byskawica, i prowadzone pewn rk Anakina w uamku sekundy pozbawio wartownikw ycia. Nie ukoio to gniewu padawana. Mistrz Yoda, pogrony w gbokiej medytacji, prbowa wejrze za zason ciemnej strony. Nagle poczu impuls wciekoci, szau wprost niemoliwego do opanowania. Jedi gwatownie otworzy oczy, zszokowany potg tego gniewu. Zaraz potem usysza znajomy gos. - Nie, Anakinie! Nie rb tego! To by gos Qui-Gona; Mistrz nie mia co do tego wtpliwoci. A przecie Qui-Gon Jinn nie y, miny lata, odkd zjednoczy si z Moc! Nikt nie mg zachowa wiadomoci w tym stanie, nikt nie mg przemawia zza grobu! Jednak Yoda usysza gos, a biorc pod uwag fakt, i by maksymalnie skoncentrowany, jak zawsze podczas gbokiej medytacji, mg by pewien, e si nie pomyli. Chcia skupi si na tym dziwnym zjawisku, wytropi myl rdo gosu, ale nie by w stanie, przytoczya go bowiem kolejna fala wciekoci, blu i... potgi. Chrzkn cicho i pochyli si, lecz wyrwa go z transu Mace Windu, ktry stan nagle w drzwiach komnaty. - Co si dzieje? - spyta Mace. - Bl. Cierpienie. mier! Czuj, e co strasznego si stao. Mody Skywalker bl cierpi. Potworny bl. Yoda nie powiedzia Mace'owi o tym, e mka Anakina odbia si w polu Mocy tak silnym echem, e zareagowa na ni duch mistrza Jedi, ktry przed laty odkry talent chopca. Zbyt wiele si dziao, by roztrzsa t zagadkow spraw. Bezcielesny znajomy gos pozosta jednak w mylach Yody. Jeeli nie zawiody go zmysy, jeeli naprawd usysza to, co usysza... Anakin take usysza gos Qui-Gona nakazujcy mu wyrzec si gniewu. Nie rozpozna go jednak, wcieko i bl stpiy bowiem jego zmysy. Gdzie z boku, przed jednym z namiotw, dostrzeg tuskesk kobiet trzymajc w doniach ceber z brudn wod. Nieco dalej, w cieniu innej chaty, przystano dziecko i przygldao mu si z niedowierzaniem. Padawan ruszy do ataku. W penym biegu bysn kling miecza i kobieta z krzykiem upada na ziemi. Teraz cae obozowisko eksplodowao ruchem. Ludzie Piasku wybiegali ze wszystkich chat; wielu z broni w rce, lecz Anakin rozpocz ju swj taniec mierci, wspomagany niezmierzon energi Mocy. Skoczy i wyldowa przed kolejnym namiotem, jeszcze w locie tnc mieczem. Dwaj Tuskenowie zginli, zanim spostrzegli, e znalaz si midzy nimi. Trzeci ruszy do ataku, prbujc rzuci wczni, ale padawan unis otwart do i w mgnieniu oka wyrosa przed nim niewidzialna, twardsza od skay bariera Mocy. Lekki ruch rki wystarczy, by barbarzyca z wczni przelecia dobrych trzydzieci metrw i z omotem zderzy si ze cian chaty. Anakin unika ciosw, biega i skaka, wywijajc broni na wszystkie strony. Kade pchnicie posyao na ziemi wijcego si w agonii Tuskena, a kade cicie posyao na ziemi strzpy spowitych w szmaty cia. Wkrtce nie byo ju chtnych do walki z padawanem, ale nie oznaczao to koca bitwy. Anakin dostrzeg grupk przeraonych istot znikajcych w chacie i natychmiast wycign rk ku odlegemu wielkiemu gazowi. Kamie usucha wezwania i pomkn nad pustyni, po drodze zabijajc uciekajcego Tuskena. A potem z woli Anakina opad na chat pen Ludzi Piasku, robic z nich miazg. Padawan biega po obozie jak oszalay, krokiem wspomaganym przez Moc, szlachtujc umykajce stworzenia. Wszystkie. Co do jednego. Nie czu ju pustki; czu przypyw energii i potgi tak ogromnej, e nigdy nawet nie podejrzewa jej istnienia. Czu, e jest peen Mocy, peen siy, peen ycia. A potem nagle wszystko si skoczyo. Anakin sta pord ruin obozowiska, otoczony dziesitkami cia martwych Jedcw Tusken. Ocalaa tylko jedna chata. Padawan wyczy miecz i ruszy w jej stron, by z nabon czci unie ciao matki. ROZDZIA 21 - Gotowe! - owiadczya Padm, wycigajc C-3PO z olejowej kpieli. Bardzo si staraa nie rozemia, niechccy bowiem opucia androida zbyt gboko i teraz wymachiwa ramionami jak szalony, krzyczc, e go olepiono. Padm szarpna jego metalowym korpusem i przechyliwszy go na bok signa po szmat, by zetrze nadmiar oleju z blaszanej twarzy. Kiedy oczycia oczy androida, opucia go na podog i odpia acuch. - Lepiej? - spytaa. - Och, znacznie lepiej, panno Padm - odpar C-3PO, gestykulujc energicznie wyranym zadowoleniem. - Nie swdzi? - upewnia si, przygldajc si swojemu dzieu. - Nie swdzi - odrzek android. - To dobrze - powiedziaa z umiechem, ktry szybko zgas. Konserwacja androida oderwaa j od niepokojw ostatnich godzin. Czas min szybko; nawet nie zauwaya, e soce zaczo wschodzi, a wraz z nim powrci strach o Anakina. Nie miaa dokd uciec przed lkiem. - Och, dzikuj, panno Padm! Dzikuj! - powtarza rozradowany C-3PO. Ruszy w jej stron z szeroko rozpostartymi ramionami, lecz zatrzyma si w poowie drogi, jakby nagle przypomnia sobie, i tego typu zachowania nie s zgodne z protokoem. Dzikuj powtrzy, tym razem z nieco wiksz doz godnoci. - bardzo dzikuj. W drzwiach garau stan Owen Lars. - Tu jeste - zwrci si do Padm. - Wszdzie ci szukamy. - Byam tu przez cay czas. Threepio bardzo potrzebowa kpieli w oleju. - Wiesz, Padm - odezwa si mody Lars, umiechajc si szeroko - postanowiem odda go Anakinowi. Matka na pewno chciaaby, eby tak si stao. Padm odwzajemnia umiech i kiwna gow. - Wrci! Wrci! - rozlego si znienacka woanie Beru. Padm i Owen bez sowa wybiegli z garau. Na powierzchni doczyli do Beru, a zaraz potem pojawi si Cliegg na repulsorowym fotelu, ktry z trudem przeciska si midzy meblami i przez drzwi podziemnego domostwa. - Gdzie? - spytaa Padm. Beru wskazaa odlegy punkt na pustyni. Mruc oczy i zasaniajc je doni przed blaskiem bliniaczych soc, Padm dostrzega wreszcie na horyzoncie czarn kropk. Rzeczywicie, to Anakin pdzi skuterem w ich stron. Kiedy ruchomy punkt przybra ksztat ludzkiej sylwetki, kobieta zauwaya, e padawan nie jest sam: do tylnej czci ramy maszyny przywizane byo nieruchome ciao. - Och, Shmi - wyszepta Cliegg Lars, drc na caym ciele. Beru z wysikiem stumia szloch. Owen stan obok niej i obj ramieniem. Kiedy Padm zerkna na niego ukradkiem, zobaczya spywajc po policzku z. Chwil pniej Anakin hamowa ju ostro przed milczc grup. Bez sowa zsiad z maszyny i zabra si do odwizywania zwok. Kiedy skoczy, wzi ciao matki na rce i podszed do Cliegga. Przystan na moment, dzielc si blem z kalekim mczyzn. A potem min go i znikn we wntrzu domu. Padm nie moga si otrzsn po tym, co zobaczya w twarzy Anakina. Nigdy dotd nie widziaa takiej mieszaniny emocji: wciekoci, rozpaczy, poczucia winy i rezygnacji. Wiedziaa, e mody padawan wkrtce bdzie jej potrzebowa. Nie wiedziaa tylko, jak mogaby mu pomc. Tego dnia w domu Larsw nie rozmawiao si wiele. Wszyscy zajli si swoimi obowizkami. Robili wszystko, byle tylko nie podda si rozpaczy. Dlatego Padm, zajta szykowaniem posiku dla Anakina, zdziwia si nieco, gdy doczya do niej Beru. Zdziwia si jeszcze bardziej, kiedy narzeczona Owena zapytaa: - Jak tam jest? Padm spojrzaa na ni zdziwiona. - Sucham? - Na Naboo. Jak tam jest? Mina duga chwila, nim Padm zdobya si na odpowied. - Jest bardzo... bardzo zielono. Mamy mnstwo wody, drzew i innych rolin. Jest zupenie inaczej ni tutaj. - Padm odwrcia si, gdy tylko wypowiedziaa te sowa, cho wiedziaa, e zachowuje si nieuprzejmie. Teraz jednak chciaa by tylko z Anakinem, wic nie mwic nic wicej, zabraa si do napeniania tacki jedzeniem. - W takim razie, Tatooine podoba mi si bardziej - orzeka Beru. - Moe kiedy odwiedzisz moj planet - zasugerowaa Padm bardziej z grzecznoci, ni dla podtrzymania rozmowy. - Wtpi. Nie lubi podrowa - odpowiedziaa powanie Beru. Padm wzia tac i ruszya w stron wyjcia. - Dziki, Beru - rzucia na poegnanie, umiechajc si z przymusem. Odnalaza Anakina w garau, przy stole roboczym, zajtego napraw jednej z czci rakietowego skutera. - Przyniosam ci co do jedzenia. Padawan spojrza na ni przelotnie i wrci do przerwanej pracy. Padm zauwaya, e w kady ruch wkada przesadn si i nie moe skoncentrowa si na tym, co robi. - Zmieniacz nawali - odezwa si z udawanym zainteresowaniem. - ycie staje si znacznie prostsze, kiedy czowiek zajmuje si po prostu naprawianiem zepsutych rzeczy. Jestem w tym dobry. Zawsze byem. Ale... Z rozmachem cisn klucz i stan z opuszczon gow. Padm widziaa, e jest bliski zaamania. - Dlaczego musiaa umrze? - spyta cicho. Moda kobieta postawia tack na stole i stana za padawanem, obejmujc go w pasie i opierajc gow o jego plecy. - Dlaczego nie mogem jej uratowa? - dry Anakin. - Przecie wiem, e potrafibym! - Prbowae, Annie. - Padm przytulia si mocniej. - S takie rzeczy, ktrych nikt nie jest w stanie naprawi. Nie jeste wszechmocny. Na te sowa wyrwa si z jej obj, ogarnity gniewem. - A powinienem by! - warkn, spogldajc na ni z ponur determinacj. - pewnego dnia bd! - Nie mw tak, Annie - odpowiedziaa przestraszona Padm, lecz on nawet jej nie sucha. - Bd najpotniejszym spord wszystkich Jedi! - cign. - mog ci to obieca! Naucz si nawet nie dopuszcza, eby ludzie umierali! - Anakinie... - Wszystko przez Obi-Wana! - Mody Jedi z wciekoci rbn pici w st, omal nie strcajc tacy. - Usun mnie w cie! - eby mg mnie strzec - odpowiedziaa cicho. - Powinienem by ruszy z nim, wytropi zabjc! Zrobibym to ju dawno temu, a wtedy przyleciabym tu wczeniej i matka jeszcze by ya! - Nie wiesz przecie... - Zazdroci mi - cign Anakin, nie zwracajc uwagi na sowa Padm. Zrozumiaa, e nie mwi ju do niej, tylko wypowiada na gos myli, ktre w sobie tumi. Suchajc go, nie wierzya wasnym uszom. - usun mnie z drogi, bo wie, e ju jestem potniejszy ni on! Prbuje mnie ogranicza! Padawan podnis klucz i cisn nim o cian garau. Narzdzie z gonym brzkiem wyldowao na pododze. - Annie, co ci jest? - zawoaa. - Przecie ci powiedziaem! - Nie! - odkrzykna. - Nie. Co naprawd ci gnbi? Padawan patrzy na ni w milczeniu. - Annie? Wydawao jej si, e Anakin jakby zapad si w sobie. - Ja... ja ich zabiem - wyzna. Gdyby Padm nie podbiega i nie chwycia go mocno w ramiona, upadby na ziemi. - Zabiem ich wszystkich - doda po chwili. - Wyciem w pie, co do jednego. Spojrza na ni z blem i odniosa wraenie, e teraz dopiero powrci z bardzo, bardzo dalekiej podry. - Walczye ju... - zacza spokojnie. - Nie tylko mczyzn - przerwa, nie zwracajc na ni uwagi. - A u Tuskenw jedynie mczyni s wojownikami. Nie, nie tylko ich... Take kobiety i dzieci. - Twarz Anakina wykrzywia si w dziwnym grymasie, jakby cieray si na niej gniew i poczucie winy. - S jak zwierzta! - zawoa. - Wic wyrnem ich jak zwierzta! Nienawidz ich! Padm cofna si, zbyt oszoomiona, by cokolwiek powiedzie. Wiedziaa, e Anakin czeka na jej sowo lub gest, ale moga jedynie wpatrywa si w niego jak sparaliowana. On jednak nie patrzy w jej stron - dugo spoglda w przestrze niewidzcym wzrokiem, a wreszcie spuci gow i jego silnymi ramionami wstrzsn szloch. Padm przycigna go do siebie i obja mocno, cho nadal nie wiedziaa, co powiedzie. - Dlaczego ich tak nienawidz? - spyta cicho chopak. - Nienawidzisz ich, czy tego, co zrobili twojej matce? - Ich! - powtrzy uparcie. - Zasuyli na twj gniew, Anakinie. Kiedy unis gow, by spojrze na Padm, jego oczy byy mokre od ez. - Byo w tym co jeszcze... - urwa, potrzsn gow, a potem ukry twarz w mikkoci jej piersi. Po chwili znowu podnis gow, chcc za wszelk cen wyjani, co czuje. - Nie mogem... Nie umiaem... - wykrztusi, zaciskajc rk w pi. - Nie umiaem nad sob zapanowa - przyzna. - Nie chc ich nienawidzi. Wiem, e nie powinno by we mnie miejsca na nienawi, ale... nie potrafi im wybaczy! - Gniew jest rzecz ludzk - zapewnia go Padm. - A kontrolowa gniew jest rzecz Jedi - odparowa. Odsun si od niej i wsta, by wyjrze przez otwarte drzwi na bezmiar pustyni. Padm podesza do niego i obja w gecie pocieszenia. - Ciiii... - szepna i delikatnie pocaowaa go w policzek. - Jeste tylko czowiekiem. - Nie, jestem Jedi. Wiem, e sta mnie na wicej - odpar, spogldajc jej w oczy i wolno krcc gow. - Tak mi przykro. Tak bardzo auj... - Jeste taki sam jak inni ludzie - powiedziaa Padm. Jego ciaem znowu wstrzsn rozpaczliwy szloch. Padm bya przy nim. Tulc go agodnie, bez koca powtarzaa, e wszystko bdzie dobrze. Obi-Wan Kenobi opad ciko na fotel w kabinie myliwca, krcc gow z nieukrywan irytacj. Bezpieczne wycofanie si z miasta-fabryki zajo mu sporo czasu i kiedy wreszcie odnalaz swj statek, wydawao mu si, e przygoda dobiega koca. Myli si. - Nadajnik dziaa - zwrci si do R4, ktry zawiergota twierdzco. - Ale nie odbieramy sygnau zwrotnego. Coruscant jest zbyt daleko. - Jedi spojrza na robota. - Czy moesz zwikszy moc? W piskliwej odpowiedzi nie byo nic pocieszajcego. - Trzeba bdzie sprbowa czego innego. - Obi-Wan rozejrza si, szukajc rozwizania. Nie chcia startowa i oddala si od planety, bo mg zosta wykryty, lecz mia te wiadomo, e sygna z nadajnika nie przebij e si z wystarczajc moc przez gst metaliczn atmosfer Geonosis. - Naboo jest bliej - stwierdzi nagle. R4 pisn potakujco. - moemy sprbowa nawiza kontakt z Anakinem, a on przekae wiadomo dalej. Tym razem R4 odpowiedzia entuzjastycznym gwizdem. Obi-Wan wyskoczy z kabiny pilota, by ponownie nagra wiadomo przeznaczon dla Anakina. Chwil pniej astromechaniczny robot da mu zna, e co jest nie tak. Jedi parskn zniecierpliwiony i wrci do kabiny. - Jak to nie ma go na Naboo? - spyta. R4 odpowiedzia mu piewnym "oooo". Obi- Wan nie zamierza sprzecza si z maszyn. Sprawdzi wskazania instrumentw i wkrtce wiedzia ju, e sygnau wywoawczego Anakina nie sposb byo namierzy nigdzie na Naboo. - Anakinie? Anakinie? Syszysz mnie? Tu Obi-Wan Kenobi - powtarza, unoszc pokadowy komunikator i kierujc go mniej wicej w stron sektora, w ktrym znajdowaa si Naboo. Po kilku bezowocnych prbach Jedi odoy nadajnik na miejsce. - Nie ma go na Naboo, Arfour. Sprbuj rozszerzy zasig poszukiwa. Mam nadziej, e nic mu si nie stao... Czas pyn, a Kenobi siedzia bezczynnie w kabinie. Wiedzia, e traci cenne minuty, ale nie mia wyboru. Nie mg wrci do wie, bo byo to zbyt ryzykowne - wpadka nie wchodzia w rachub w chwili, gdy mia do przekazania Radzie Jedi tak wane wieci. Z tego samego powodu nie mg uciec z czerwonej planety. Poza tym nie dowiedzia si jeszcze wszystkiego - potrzebowa informacji. Czeka wic, a jego cierpliwo wreszcie zostaa nagrodzona: R4 da mu znak radosnym szczebiotem. Obi-Wan pochyli si nad konsolet i zdumia si, widzc potwierdzenie odbioru sygnau. - Zgadza si, to jest sygna Anakina, ale nadszed z Tatooine! Co on tam robi, do pioruna!? Przecie kazaem mu zosta na Naboo! R4 wyda z siebie przecige "oooo". - W porzdku. Rbmy swoje, potem dowiemy si prawdy. - Kenobi wyszed z kabiny i zeskoczy na ziemi. - Nadawaj, Arfour. Mamy mao czasu. Robot posusznie skierowa ku niemu obiektyw. - Anakinie? - zacz Obi-Wan. - Anakinie, czy mnie syszysz? Tu Obi-Wan Kenobi. R4 przekaza mu odpowied: seri piskw i gwizdw, ktrych zwykle nie uyway roboty R4-P, ale ktre wyday si Obi-Wanowi znajome. - Artoo? wietnie. Odbierasz czysty przekaz? R2 wisn twierdzco. - Zarejestruj t wiadomo i przeka j Jedi Skywalkerowi - poleci Kenobi. Odpowiedzia mu kolejny gwizd. - Anakinie, mj nadajnik dalekiego zasigu nie dziaa. Przeka t wiadomo na Coruscant... Jedi rozpocz opowie. Nie wiedzia jednak, e Geonosjanie przechwycili transmisj i metod triangulacji obliczyli pooenie myliwca. Zajty nadawaniem, Obi-Wan Kenobi nie zauway nawet robotw niszczycieli, ktre potoczyy si cicho w jego stron i przyjy pozycj bojow. Nawet dwa gorce soca nad Tatooine nie byy w stanie rozjani ponurego nastroju tych, ktrzy zgromadzili si nad wie mogi niedaleko domostwa Larsw. Dwa stare nagrobki obok jednego nowego byy pospnym dowodem na to, jak trudne byo ycie na tej niegocinnej planecie. Cliegg, Anakin, Padm, Owen i Beru zebrali si, by poegna Shmi Skywalker. Towarzyszy im wierny C-3PO. - Wiem, e gdziekolwiek teraz jeste, tamto miejsce stanie si lepsze - rzek Cliegg Lars i rzuci na wie mogi gar suchego piasku. - Bya najbardziej kochajc kobiet, o jakiej mg marzy mczyzna. egnaj, jedyna. I dzikuj za wszystko. Anakin wystpi naprzd i przyklkn, by rozsypa nad grobem gar piasku. - Nie byem do silny, by ci ocali, mamo - rzek, czujc si jak may bezradny chopiec. Jego ramiona zadray lekko, lecz udao mu si opanowa szloch i zdawi go gbokim westchnieniem. - nie byem do silny, ale obiecuj ci, e to si nie powtrzy. - Anakin oddycha pytko, z trudem utrzymujc rwnowag. Wreszcie jednak wzi si w gar, wyprostowa i energicznie wsta. - Tskni za tob. Padm stana za Anakinem i pooya mu rk na ramieniu. Przez moment wszyscy trwali w milczeniu. Cisz przerwaa seria natarczywych gwizdw i piskw. Wszyscy odwrcili si jak na komend i zobaczyli R2-D2 toczcego si pospiesznie w ich stron. - Artoo, co tu robisz? - spytaa Padm. Robot zagwizda niespokojnie. - Chyba przynosi wiadomo od jakiego Obi-Wana Kenobiego - przetumaczy pospiesznie C-3PO. - Czy to nazwisko co panu mwi, panie Annie? Anakin Zesztywnia. - O co chodzi? R2 zapiszcza naglco. - Retransmitowa? - dopytywa si padawan. - Dlaczego? Co si stao? - Mwi, e to bardzo wane - wtrci C-3PO. Spojrzawszy na Cliegga, Owena i Beru - jakby proszc ich o pozwolenie - Anakin, Padm i C-3PO ruszyli za podnieconym robotem astromechanicznym w stron statku. Gdy tylko znaleli si w rodku, R2 zapiszcza i obrci si w miejscu, by wywietli nad pokadem obraz Obi-Wana. - Anakinie, mj nadajnik dalekiego zasigu nie dziaa - przemwi hologram. - Przeka t wiadomo na Coruscant. - R2 zatrzyma odtwarzanie. Sylwetka mistrza Jedi znieruchomiaa. Anakin spojrza na Padm. - Przelij to bezporednio do Rady Jedi. Padm stana przy konsolecie i uruchomiwszy sprzt, odczekaa, a nadszed sygna zwrotny z Coruscant. Skina gow Anakinowi, ktry przykucn obok automatu. - Dalej, Artoo. Astromechaniczny robot pisn cicho i hologram Obi-Wana oy. - Tropic owc nagrd, Janga Fetta, dotarem do fabryk robotw na Geonosis. Federacja Handlowa odbiera std ca armi robotw. To oczywiste, e za zamachy na ycie pani senator Amidali jest odpowiedzialny wicekrl Gunray. Anakin i Padm wymienili spojrzenia. Nie byli zaskoczeni t informacj. Padm wrcia myl do spotkania z Typho i Panaka na Naboo, przed odlotem na Coruscant. - Gildia Handlowa i Sojusz Korporacyjny take oddaj swoje wojska do dyspozycji hrabiego Dooku i tworz... Hologram odwrci si gwatownie. - Zaczekajcie!...Zaczekajcie! Anakin i Padm mogli tylko patrze ze zgroz, jak roboty niszczyciele, ktre pojawiy si nagle za Obi-Wanem, bior go do niewoli. Obraz zamigota i znikn. Padawan zerwa si na rwne nogi i ruszy w stron R2-D2, ale po kilku krokach zatrzyma si, zdajc sobie spraw, e nic si nie da zrobi. Tymczasem na dalekiej Coruscant, Yoda, Mace Windu i pozostali czonkowie Rady Jedi ogldali hologramowy przekaz z wielkim niepokojem. - yje - obwieci Yoda, kiedy nagranie kolejny raz dobiego koca. - Wyczuwam go w Mocy. - Ale jest w ich rkach - doda Mace. - Sprawy przybieraj niebezpieczny obrt. - Wicej dzieje si na Geonosis, przeczuwam, ni zostao to ujawnione - stwierdzi Yoda. - Zgadzam si - odrzek Mace Windu. - Nie wolno nam siedzie bezczynnie - doda, podobnie jak reszta zebranych spogldajc na Yod. Mistrz Jedi ze znueniem przymkn oczy, jakby niepokojce wydarzenia sprawiay mu fizyczny bl. - Ciemn stron wyczuwam - odezwa si po chwili. - Ona wszystko spowija. Mace skin gow i z powag spojrza na pozostaych Mistrzw. - Ruszamy - powiedzia, a by to rozkaz, ktrego w Radzie Jedi nie syszano od bardzo wielu lat. - Rozprawimy si z hrabi Dooku - doda, unoszc komunikator. - A ty, Anakinie, zosta tam, gdzie jeste. Bro pani senator Amidali za wszelk cen. To twoje najwaniejsze zadanie. - Rozumiem, Mistrzu - odpowiedzia padawan. Jego peen rezygnacji gos przerazi Padm. Nie moga znie myli o tym, e Anakin ma zajmowa si ni teraz, kiedy jego mistrz by w miertelnym niebezpieczestwie. Kiedy hologram znikn, stana przy konsolecie i zacza przeglda dane z komputera nawigacyjnego, potwierdzajc to, czego si domylaa. - Musz przeby p galaktyki - zwrcia si do osowiaego Anakina. - Na pewno nie zd go uratowa. Padawan nie odpowiedzia. - Posuchaj, od Geonosis dzieli nas najwyej parsek! - zawoaa. Trzasna kilkoma przecznikami, by wywoa na ekranie fragment mapy z zaznaczon tras przelotu. - Anakinie? - Syszaa Mistrza. - Lecc z Coruscant, nie zd na czas, eby uratowa Obi-Wana - powtrzya z naciskiem, podnoszc gos. Znowu pochylia si nad panelem sterujcym, tym razem przygotowujc silniki do startu, lecz Anakin zatrzyma j delikatnie, kadc rk na jej doni. - Jeeli jeszcze yje - rzek pospnie. Padm spojrzaa na niego twardo. Po chwili odwrci si i odszed. - Annie, bdziesz tu siedzia i czeka, a go zabij? - krzykna, biegnc za nim i chwytajc go mocno za rami. - To twj przyjaciel! Twj mentor! - Jest dla mnie jak ojciec! - odrzek Anakin. - Ale syszaa Mistrza Windu. Jego rozkaz by jasny: mam zosta tu, gdzie jestem. Padm rozumiaa ju, co dzieje si z Anakinem; przesta wierzy we wasne siy, czu si przegrany, bo nie zdoa ocali matki. By moe j te po raz pierwszy w yciu wtpi w swj wewntrzny gos, w swj instynkt. Padm musiaa znale jaki sposb, by przywrci mu ch do dziaania - nie tylko dla dobra Obi-Wana, ale i samego Anakina. Przeczuwaa, e jeli zostan na Tatooine, straci dwch przyjaci: Geonosjanie zabij Kenobiego, a poczucie winy zniszczy Skywalkera. - Jego rozkaz by jasny: masz tu zosta tylko po to, eby mnie chroni - poprawia go z umiechem Padm, majc nadziej, e padawan przypomni sobie poprzednie polecenie Rady, ktre jawnie zignorowa, opuszczajc Naboo. Podesza do konsolety, by wcisn jeszcze kilka klawiszy. Silniki obudziy si z rykiem. - Padm! - Masz mnie chroni - powtrzya - a ja zamierzam ocali Obi-Wana. Jeli chcesz wykona rozkaz, musisz lecie ze mn. Anakin patrzy na ni przez chwil, a ona wytrzymaa to spojrzenie. Kaskada ciemnych wosw zasaniaa cz jej twarzy, lecz nie oczy, w ktrych odbijay si mio i zapa. Anakin wiedzia, e bez wzgldu na argumenty Padm, odlot z Tatooine bdzie rwnoznaczny ze zamaniem rozkazu Mace'a Windu. By padawanem Jedi. Nie tego od niego oczekiwano. Ale czy taka myl kiedykolwiek powstrzymaa go przed dziaaniem? Szybko podszed do konsolety, a chwil pniej srebrzysty statek Padm mkn po niebie nad Tatooine. ROZDZIA 22 Aura agodnego pikna, spowijajca Budynek Wadz Wykonawczych na Coruscant, otoczony fontannami, sadzawkami, kolumnadami i pomnikami, bya przeciwiestwem narastajcego niepokoju, ktry panowa we wntrzu gmachu. Sowa przekazane Yodzie Radzie Jedi przez Obi-Wana dotary teraz do Kanclerza i czoowych postaci senatu. Mogy oznacza tylko jedno: Republika si rozpada. Dlatego w gabinecie Kanclerza Palpatine'a panowaa atmosfera przygnbienia i nerwowoci. Gocie przywdcy Republiki czuli, jak rozpaczliwa jest sytuacja, a jednoczenie pragnli dziaa; przygnbia ich jedynie brak realnych opcji. Yoda, Mace Windu i Ki-Adi-Mundi reprezentowali na spotkaniu Zakon Jedi. Ich niezmcony spokj silnie kontrastowa z nerwow energi senatorw Baila Organy i Aska Aaka oraz przedstawiciela Jar Jar Binksa. Palpatin'e, siedzcy za wielkim biurkiem, przysuchiwa si relacji Jedi z wyrazem gbokiej rozpaczy na twarzy, stojcy za obok Mas Amedda sprawia wraenie bliskiego ez. Kiedy Mistrz Windu streci wiadomo otrzyman z Geonosis, w gabinecie na bardzo dug chwil zapada grobowa cisza. Yoda, wsparty na maej lasce, spojrza na Baila Organ - kompetentnego polityka, ktremu ufa - i nieznacznie skin gow. Senator z Alderaana zrozumia sygna i rozpocz dyskusj. - Gildia Handlowa przygotowuje si do wojny - powiedzia. - moim zdaniem, raport Obi-Wana Kenobiego nie pozostawia co do tego adnych wtpliwoci. - O ile jest cisy - odrzek szybko porywczy Ask Aak. - Jest - zapewni go Mace Windu. Sowa Mistrza w zupenoci wystarczyy Askowi Aakowi. Yoda domyli si, e skory do czynw senator wtrci t uwag tylko po to, by Jedi otwarcie potwierdzili wag raportu, a tym samym zaszczepili w zebranych przekonanie, i Republika istotnie jest o krok od katastrofy. - Hrabia Dooku musia zawrze z nimi jaki pakt - rzek Kanclerz Palpatin'e. - Trzeba ich powstrzyma, zanim bd gotowi do wojny - doda Bail Organa. Jar Jar Binks podszed bliej, trzsc si ze zdenerwowania, ale przynajmniej trzymajc dugi jzyk w zamknitych ustach. - Wybaczycie, wasza szanowna Wielki Kanclerzu, askawco - zacz Gunganin. - Moe te Jedi powstrzyma armia buntownikw? - Dzikuj, Jar Jar - odpar uprzejmie Palpatin'e. - Mistrzu Yodo, ilu Jedi moglibycie wysa na Geonosis? - W caej galaktyce tysice s rycerzy Jedi - odrzek Mistrz. - jednak do tej misji tylko dwie setki wysa moemy. - Z caym szacunkiem dla Zakonu, tylu moe nie wystarczy - stwierdzi Bail Organa. - Drog negocjacji Jedi utrzymuj pokj - odpar Yoda. - Wojny zaczyna nie zamierzamy. Gboki spokj mistrzw zdawa si roznieca tym wiksze emocje w Asku Aaaku. - Koniec debaty! - zawoa. - Potrzebna nam teraz armia klonw, o ktrej mwi Mistrz Windu. Yoda wolno opuci powieki, wiedzc, e senator ma racj. - Niestety, to nie koniec debaty - sprostowa Bail Organa. - Senat nie zgodzi si na uycie armii, pki separatyci nie zaatakuj. A wtedy najprawdopodobniej bdzie ju za pno. - To powany kryzys - omieli si wtrci Mas Amedda. - Senat musi przyzna Kanclerzowi nadzwyczajne uprawnienia! Wtedy wystarczy jednoosobowa decyzja, by wykorzysta armi klonw. Gboko poruszony Palpatin'e odchyli si w fotelu. - Ale ktry z senatorw odway si wystpi z tak radykaln propozycj? - spyta z wahaniem. - Ja! - zadeklarowa Ask Aak. Siedzcy obok niego Bail Organa rozemia si bezradnie i pokrci gow. - Obawiam si, e ciebie nie posuchaj, przyjacielu. Ani mnie - doda szybko, gdy Ask Aak posa mu grone spojrzenie. - Zbyt wiele politycznego kapitau zmarnowalimy na dyskutowanie o filozofii poczyna separatystw i namawianie naszych kolegw do dziaania. Je-eli wychylimy si teraz, nasi koledzy uznaj, e popadamy w wielk przesad. Potrzebny nam gos rozsdku, gos kogo, kto biorc pod uwag aktualn sytuacj, gotw jest nawet diametralnie zmieni swoje pogldy. - Jaka szkoda, e nie ma tu pani senator Amidali - westchn Mas Amedda. Jar Jar Binks bez wahania wystpi na rodek. - Moja mc, Wielki Kanclerzu - rzek Gunganin, prostujc obwise ramiona. - Moja wielki przyjaciel senator - doda, spogldajc na zebranych. - Moja dumnie zaproponowa wnioska o specjalne uprawnienie dla Wasza Ekscelencja. Palpatin'e przenis wzrok z roztrzsionego Gunganina na Baila Organa. - Zastpuje Amidal - stwierdzi senator z Alderaanu. - Wedug zasad obowizujcych w senacie, sowa Jar Jar Binksa s odbiciem intencji pani senator Amidali. Palpatin'e smutno skin gow. Yoda wyczu jego strach i pomyla, e przeczuwa, i lada chwila znajdzie si w trudnym pooeniu - W sytuacji, w jakiej ani on, ani Republika, nie znaleli si nigdy dotd. Obracajc si wolno w polu siowym, otoczonym bkitnymi wyadowaniami energii, Obi-Wan Kenobi mg tylko patrze bezradnie na hrabiego Dooku, ktry wanie wszed do sali. Twarz byego Jedi wykrzywia grymas zatroskania, w ktrego szczero wizie bardzo wtpi. Elegancki mczyzna zatrzyma si i unis gow. - Zdrajca - warkn Obi-Wan. - Witaj, przyjacielu- odrzek Dooku. - To, oczywicie fatalna pomyka. Gospodarze posunli si za daleko, to po prostu szalestwo! - Wydawao mi si, e ty tu rzdzisz, Dooku - odpar Kenobi, starajc si mwi spokojnie. - Zapewniam, e nie miaem nic wsplnego z tym, co ci spotkao - powiedzia z naciskiem. Sprawia wraenie uraonego tym oskareniem. - I obiecuj ci, e natychmiast wnios petycj w tej sprawie. Musz ci uwolni. - Mam nadziej, e to nie potrwa dugo. Mam zadanie do wykonania. - Obi-Wan dostrzeg lekk zmian w wyrazie twarzy hrabiego, krtkotrway przebysk... gniewu? - Czy wolno spyta, dlaczego rycerz Jedi znalaz si w tak odlegych stronach? Obi-Wan zastanawia si przez chwil i doszed do wniosku, e ma niewiele do stracenia. Jeeli ma dotrze do prawdy, musi przycisn Dooku. - ledziem owc nagrd, niejakiego Janga Fetta. Znasz go? - Z tego, co wiem, nie ma tu ani jednego owcy. Geonosjanie nie darz ich zaufaniem. Zaufanie! Dobre sobie, pomyla Obi-Wan. - Trudno mie do nich pretensje, prawda? - odezwa si beztrosko. - A jednak zapewniam ci, e on tu jest. Hrabia Dooku milcza przez chwil, a potem skin gow, jakby przyznawa winiowi racj. - Doprawdy, wielka szkoda, Obi-Wanie, e nasze cieki nie skrzyoway si wczeniej - odezwa si w kocu gosem penym ciepa. - Qui-Gon zawsze mwi o tobie z wielkim uznaniem. auj, e nie ma go ju wrd ywych. Przydaaby mi si teraz jego pomoc. - Qui-Gon Jinn nigdy by si do ciebie nie przyczy. - Nie bd tego taki pewny, mj mody Jedi - odpar hrabia, umiechajc si ze spokojem i niezachwian pewnoci siebie. Zapominasz, e Qui-Gon by kiedy moim uczniem, tak jak ty jego. - I wydaje ci si, e lojalno wobec ciebie byaby dla niego waniejsza, ni posuszestwo Radzie Jedi i suba Republice? - Wiedzia wszystko o korupcji w senacie - cign bez zajknienia Dooku. - Zreszt wszyscy oni wiedz... nawet Yoda i Mace Windu. Ale Qui-Gon nigdy nie pogodziby si z tym, co si teraz dzieje, gdyby zna prawd, tak jak ja. - Dramatyczne milczenie hrabiego miao zachci Obi-Wana do podjcia wtku. - Prawd? - Prawd - przytakn z moc Dooku. Czy uwierzyby, gdybym ci powiedzia, e Republika jest pod kontrol Czarnych Lordw Sithw? Sowa hrabiego poraziy Obi-Wana mocniej, ni mogyby to zrobi uki elektryczne otaczajce jego klatk z pola siowego. - Nie! To niemoliwe. - Myla gorczkowo, poszukujc kontrargumentw. Przecie jako jedyny z yjcych Jedi stoczy pojedynek z Sithem, koczc bitw, w ktrej zgin Qui- Gon. - Jedi wiedzieliby o tym - rzek po chwili. - Ciemna strona Mocy osabia ich zmysy, przyjacielu - wyjani spokojnie Dooku. - Setki senatorw znajduj si pod wpywem Lorda Sithw, Dartha Sidiousa. - Nie wierz ci - oznajmi kategorycznie Obi-Wan. W duchu jednak pragn, by jego wiara bya rwnie pewna, jak sowa, ktre wanie wypowiedzia. - Swego czasu wicekrl Federacji Handlowej wsppracowa z Darthem Sidiousem - rzek Dooku. Brzmiao to cakiem rozsdnie, biorc pod uwag niezwyke wydarzenia sprzed dziesiciu lat. - Zosta jednak zdradzony przez Czarnego Lorda i zgosi si do mnie, eby prosi o pomoc. Powiedzia mi o wszystkim. By pewny, e Rada Jedi nie daaby wiary jego sowom. Ja sam wiele razy prbowaem ostrzec Mistrzw, ale nie chcieli mnie sucha. Kiedy wreszcie wyczuj obecno Czarnego Lorda i zrozumiej swj bd, bdzie ju za pno. Musisz przyczy si do mnie, Obi-Wanie. Razem zdoamy pokona tych Sithw. Wszystko, co mwi hrabia, wydawao si rozsdne, logiczne, a jednak pod gadkimi zdaniami i przyjacielskim tonem byego Jedi Kenobi wyczuwa co, co przeczyo logice. - Nigdy nie przycz do ciebie, Dooku! Hrabia Dooku westchn gboko, nie kryjc rozczarowania, po czym ruszy w stron wyjcia. - Niewykluczone, e rozmowy w sprawie zwrcenia ci wolnoci nie bd atwe - rzuci na odchodnym. Zbliajc si do Geonosis, Anakin uy tego samego sposobu, ktrym posuy si Obi-Wan: ustawi statek w taki sposb, by pas asteroid otaczajcy planet zasoni go przed flot Federacji Handlowej. Podobnie jak jego mentor, padawan zdziwi si, widzc na orbicie dobrze znane grone sylwetki neimoidiaskich okrtw. Mody Jedi wprowadzi statek w atmosfer i czym prdzej obniy puap lotu, by kluczy ciasnymi dolinami i omija strzeliste formacje skalne. Padm staa przy nim, obserwujc lini horyzontu. - Widzisz te ogromne supy pary przed nami? - spytaa nagle, wycigajc rk. - Zdaje si, e unosz si nad otworami wentylacyjnymi. - Powinny okaza si odpowiednie - mrukn Anakin i skorygowa kurs, kierujc maszyn ku wielkim, biaym, pionowym chmurom. Wlecia w sam rodek jednej z nich i przez otwr wentylacyjny z wyczuciem opuci statek pod ziemi. Chwil po tym, jak apy adownicze dotkny gruntu, podrni byli gotowi do wyjcia na zewntrz. - Cokolwiek si stanie, masz mnie sucha - przykazaa Anakinowi Padm. - nie zamierzam toczy z nikim wojny. Jako senator sprbuj znale dyplomatyczne rozwizanie sporu. Dla padawana, ktry tak niedawno z fatalnym skutkiem zda si na dyplomacj miecza wietlnego, byy to sowa bolenie suszne. - Zaufasz mi? - spytaa. Anakin wiedzia ju, e czytaa w jego twarzy jak w otwartej ksidze. - Nie martw si - odpar z umiechem. - Nie zamierzam si z tob kci. Kiedy szli w stron rampy, rozleg si bagalny gwizd R2-D2. - Zostacie na pokadzie - poinstruowaa automaty Padm, po czym wraz z Anakinem wysza na zewntrz. Szybko zorientowali si, e gigantyczny podziemny kompleks by fabryk robotw bojowych. Wkrtce potem R2-D2 wycign nieco "nogi", by zelizgn si z platformy zabezpieczajcej, i natychmiast potoczy si w stron wazu i rampy. - Mj may smutny przyjacielu, gdyby potrzebowali twojej pomocy, poprosiliby o ni - wyjani mu C-3PO. - Musisz si jeszcze wiele nauczy o ludziach. Nie zatrzymujc si, R2 zapiszcza w odpowiedzi. - Wyjtkowo duo mylisz, jak na twr mechaniczny - odparowa android protokolarny. - Ale to mnie zaprogramowano tak, ebym rozumia ludzi. Astromechaniczny robot przystan i wyda z siebie seri krtkich, penych zdziwienia gwizdw. - "I co z tego"?! - powtrzy C-3PO. - To, e ja tu rzdz! R2-D2 nawet nie odpowiedzia, tylko znowu potoczy si w stron rampy i zjecha ni w d. - Zaczekaj! - zawoa C-3PO. - Co ty wyprawiasz? Stracie rozum?! To, co usysza, nie byo szczeglnie mie. - Gbur! Ale R2 nie zareagowa; coraz szybciej oddala si od statku. - Prosz, zaczekaj! - krzykn android protokolarny. - Wiesz chocia, dokd jedziesz?! Odpowied astromechanicznego robota nie brzmiaa zbyt pewnie, ale ostatni rzecz, ktrej pragn C-3PO, bya samotno na pokadzie statku. Popdzi wic za R2, pokrzykujc i rozgldajc si nerwowo. Anakin i Padm przemykali midzy kolumnami w przestronnych korytarzach miasta - fabryki. Odgos ich krokw gin w szczku i huku niezliczonych maszyn pracujcych w salach znajdujcych si jeszcze gbiej pod ziemi. Kompleks sprawia jednak wraenie opustoszaego, co wzbudzio podejrzenia modego padawana. - Dlaczego tu nikogo nie ma? - szepna Padm, jakby czytaa w jego mylach. Anakin uciszy j ruchem doni i przekrzywi gow, poniewa w tej samej chwili wyczu... co. - Zaczekaj - wyszepta. Unis rk jeszcze wyej i nasuchiwa w skupieniu - nie owi jednak dwikw, lecz sygnay napywajce poprzez Moc. Czu, e co czai si w pobliu. Spojrza w gr, ku wysokiemu sklepieniu, i z mieszanin strachu i zdumienia dostrzeg, e belki pulsuj, niczym ywe istoty. - Anakinie! - krzykna Padm. Na jej oczach od jednej z kolumn odkleio si kilka skrzydlatych postaci, ktre lotem nurkowym pomkny ku intruzom. Byy dugie i szczupe, ale nie wychude, raczej ylaste i silne. Skra na ich ciaach - a take na skrzydach - bya pomaraczowa. Skywalker wczy miecz i polegajc wycznie na instynkcie, ci szerokim ukiem, pozbawiajc nadlatujc istot czci skrzyda. Napastnik run ciko na posadzk, lecz jego miejsce zaj nastpny i wkrtce nad padawanem krya ich caa chmara. Anakin pchn kling w prawo i zaraz wyszarpn j z dymicego ciaa, by zakrci mynka nad gow. Dwie okaleczone istoty zwaliy si na ziemi. - Uciekaj! - krzykn do Padm, ale ona nie potrzebowaa zachty; biega ju ile si w nogach w stron dalekiej bramy. Wymachujc mieczem, by utrzyma przeciwnikw w przyzwoitej odlegoci, Anakin popdzi za ni. Kiedy w penym biegu min portal i dogoni Padm, omal nie spadli w otcha, nad ktr urywa si pomost. - Wracamy! - zawoaa Padm, lecz nim zdyli si odwrci, drzwi zatrzasny si z hukiem, odcinajc im drog ucieczki. Skrzydlate istoty znowu nad nimi latay, a co gorsza, krtki pomost zacz wsuwa si w gb ciany. Padm nie wahaa si dugo. Skoczya - pki jeszcze miaa wybr - a przesuwajc si poniej tam transportera. - Padm! - krzykn Anakin i natychmiast skoczy za ni. Gdy tylko wyldowa na tamie, skrzydlaci Geonosjanie otoczyli go ca gromad. Tnc desperacko mieczem, z najwikszym trudem powstrzymywa ich atak. - Wielkie nieba - jkn C-3PO, wodzc wzrokiem po wntrzu olbrzymiej fabryki. Sta z R2-D2 na wysokiej pce, z ktrej rozciga si doskonay widok na to, co dziao si poniej. - Maszyny tworz maszyny. Jakie to perwersyjne! R2 zagwizda natarczywie. - Uspokj si - poleci mu C-3PO. - O czym ty mwisz? Wcale ci nie zawadzam! Astromechaniczny robot nie zamierza wdawa si w ktni. Ruszy, bezceremonialnie strcajc towarzysza z pki. Android protokolarny z wrzaskiem polecia w d, zahaczy o latajcego robota transportowego i wreszcie wyldowa na tamie produkcyjnej. Artoo stoczy si z pki zaraz potem. Zrobi to celowo. Mae silniczki odrzutowe uniosy go w powietrze i poszybowa w stron dalekich pulpitw sterowniczych. - A niech ci, Artoo! - zawoa C-3PO, prbujc jako si pozbiera. - Moge mnie ostrzec! Zdradzi swoje plany! - Zrzdzc, zdoa wreszcie stan. W sam por, by trafi pod pracujc poziomo cinark. Specjalista do spraw protokou zdoa wyda z siebie pojedynczy krzyk, nim wirujce ostrze odcio mu gow. Korpus androida run bezwadnie na tam, a gowa potoczya si w bok i spada na ssiedni transporter, na ktrym take znajdoway si gowy - tyle e przeznaczone dla robotw bojowych. Opuciwszy najblisze stanowisko spawania, C-3PO zorientowa si, e jego gowa zostaa umocowana do ciaa robota bojowego. - Szkaradziestwo! - wykrzykn. - Jak mona konstruowa tak obrzydliwe maszyny? - Rozejrzawszy si, dostrzeg swoje prawdziwe ciao dojedajce wanie do automatycznej stacji roboczej, ktra byskawicznie zamontowaa na nim gow robota bojowego. - Nic nie rozumiem - jkn zdezorientowany C-3PO. Tymczasem R2-D2 nie interesowa si losem mechanicznego przyjaciela, bo wreszcie wypatrzy Padm i natychmiast za ni ruszy. Dziewczyna miotaa si po suncej szybko tamie produkcyjnej, przewracajc si, przebierajc zawzicie nogami i przyspieszajc nagle, by przebiec pod unoszcymi si na moment prasami, ktrych ciar wyciska z patw metalu czci grubych pancerzy robotw. Przemknwszy pod jedn z maszyn, biega w miejscu, by wybra najodpowiedniejszy moment na pokonanie kolejnej przeszkody. Wreszcie pojawi si nad ni skrzydlaty Geonosjanin. Napastnik chwyci j mocno, lecz po krtkiej szamotaninie zdoaa si uwolni i - majc nadziej, e wybraa waciwy moment - skoczya w przd. W ostatniej chwili zdya wymkn si spod prasy, ktra z omotem opada na tam, miadc gow Geonosjanina. Padm nie zauwaya nawet, co si stao, miaa przed sob kolejn maszyn. Znowu udao jej si przeturla pod uniesionym ciarem, lecz tu przed ni wyldowa kolejny przeciwnik. Geonosjanin chwyci j ylastymi ramionami i otoczy boniastymi skrzydami. Walczya zajadle, ale wrg by zbyt silny: unis si w powietrze, trzymajc Padm w elaznym ucisku, by po chwili zrzuci j wprost do wielkiej pustej kadzi. Anakin, siekcy mieczem chmar skrzydlatych Geonosjan i na razie unikajcy zmiadenia przez pracujce rytmicznie maszyny, ktem oka dostrzeg, co si stao. - Padm! - krzykn, wyaniajc si spod kolejnej prasy. W aden sposb nie mg w tej chwili pospieszy na ratunek Padm, uwizionej w kadzi, ktra wolno i nieuchronnie zbliaa si do miejsca przeznaczenia: rozlewni pynnego metalu. - Padm! Tnc na odlew przez pier kolejnego przeciwnika, patrzy bezsilny i przeraony jak ukochana zmierza ku pewnej mierci. Walczy zaciekle, roztrcajc napastnikw i nieustannie woajc Padm. Wreszcie przeskoczy na ssiedni pas, roztrcajc jadce na nim podzespoy robotw, a potem na kolejn tam produkcyjn, cay czas prbujc zbliy si do wolno suncej kadzi. Padm tymczasem bezskutecznie usiowaa wydosta si z gbokiego naczynia, ktre lada chwila miao napeni si roztopionym metalem. Anakin pomyla, e jego ostatni szans bdzie daleki skok wspomagany Moc, lecz w tej samej chwili znalaz si zbyt blisko maszyny, ktra pochwycia jego rami i zamkna je w stalowym ucisku imada, by zaprogramowanym ruchem umieci je pod ostrzem pilarki. Anakin znalaz oparcie w uwizionym ramieniu i obun wymierzy potnego kopniaka Geonosjaninowi, ktry go goni. Szarpn z caej siy, prbujc wyrwa rk z ucisku. W ostatniej chwili udao mu si unikn kontaktu z ostrzem, lecz nie zdoa cofn ramienia na tyle, by ocali miecz; bezlitosna maszyna rozcia rkoje na dwoje. Padawan obejrza si przez rami i zrozumia, e utrata broni nie bya najwikszym ciosem, jaki mg go spotka. - Padm! - krzykn zdesperowany. Nagle koo wielkiej kadzi wyldowa R2-D2. Robot natychmiast zabra si do roboty, wsuwajc manipulator w gniazdo komputera i w popiechu przegldajc pliki sterujce urzdzeniem. Pracowa uwanie, prbujc nie myle o tym, e jego pani za chwil zostanie utrwalona na wieki w bryle metalu. Po chwili cigncej si w nieskoczono wreszcie dopi swego: udao mu si wyczy waciwy fragment tamy produkcyjnej. Kad zatrzymaa si niespena metr przed strumieniem rozarzonego metalu. Nim Padm zdya odetchn z ulg, wyldowaa przy niej grupa skrzydlatych stworze, ktre pochwyciy j ylastymi ramionami. Anakin, wci jeszcze zmagajcy si z maszyn, ktra uwizia jego rk, odpdzi kolejnego Geonosjanina. Mg jednak tylko przyglda si z alem, jak do hali wtacza si oddzia miertelnie niebezpiecznych robotw niszczycieli. Maszyny przyjy pozycj bojow, otaczajc go krgiem. Nagle przed padawanem wyldowa czowiek z plecakiem rakietowym i z blasterem wycelowanym w jego pier. - Nie ruszaj si, Jedi! - rozkaza. Senator Amidala siedziaa u szczytu wielkiego stou konferencyjnego. Za ni sta Anakin. Miejsce po przeciwnej stronie zajmowa hrabia Dooku z Jangiem Fettem w charakterze ochrony. Trudno jednak byo mwi o rwnowadze si, bo w przeciwiestwie do padawana, owca nagrd by uzbrojony, a sal otaczali geonosjascy stranicy. - Wiemy, e rycerz Jedi, Obi-Wan Kenobi, jest tu przetrzymywany si- powiedziaa Padm spokojnym tonem, ktry nieraz ju pozwoli jej wyj zwycisko z negocjacji w senacie. - Skadam na paskie rce formalne danie uwolnienia go. - Zosta oskarony o szpiegostwo, pani senator, i zostanie stracony. Za kilka godzin, o ile mi wiadomo. - Przyby tu w subie Republiki - odpowiedziaa Padm, podnoszc nieco gos. - Nie macie prawa. - My nie uznajemy Republiki - odpar Dooku. - Gdyby jednak Naboo doczya do naszego sojuszu, zapewne wysuchabym waszej proby. - A jeeli nie przyczymy si do waszego buntu, Jedi umrze, a my wraz z nim, prawda? - Nie zaley mi na tym, by ktokolwiek przystpowa do nas wbrew wasnej woli, pani senator. Wierz jednak, e jest pani rozsdnym i uczciwym przedstawicielem swego ludu i przypuszczam, e chce pani dziaa w najlepszym interesie Naboo. Czy pani rodacy nie maj do korupcji, biurokracji i hipokryzji wadz? A pani? Prosz odpowiedzie szczerze. Sowa hrabiego ubody Padm, poniewa nie moga zaprzeczy, e byo w nich ziarno prawdy. Ziarno wystarczajco due, by deklaracje wygaszane przez Dooku przycigny do ruchu separatystycznego tysice systemw gwiezdnych. Jednak jeszcze bardziej bolesna bya dla Padm sytuacja, w ktrej si znalaza; owszem, wierzya wci w ideay, ktre byy fundamentem Republiki, ale czym bya ta wiara wobec faktu, e za chwil miaa straci ycie w obronie swoich przekona? Co gorsza, musiaa zada sobie pytanie, czy ideay te warte s mierci Anakina. W tym momencie w peni zdaa sobie spraw z tego, jak bardzo kocha modego padawana, jednak nawet za cen ycia nie umiaa wyrzec si zasad, w ktre od zawsze wierzya. - Ideay pozostaj ywe, hrabio, nawet jeli instytucje upadaj. - Przecie wierzymy w te same ideay! - odrzek natychmiast Dooku, dostrzegajc szans na porozumienie. - Oboje walczymy o to, by przywrci im naleyte znaczenie. - Skoro tak, powinien by pan pozosta w Republice i pomc Kanclerzowi Palpatine'owi w jej odnowie. - Kanclerz ma dobre intencje, pani, ale jest niekompetentny - odparowa Dooku. - Obieca, e ukrci biurokracj, tymczasem biurokraci s dzi silniejsi ni kiedykolwiek. Republiki nie mona naprawi. Pora zacz od pocztku. Rzekoma demokracja jest tylko mistyfikacj, gr, ktr mami si wyborcw. Nadejdzie jednak czas, kiedy kult chciwoci zwany dzi Republik utraci ostatnie pozory wolnoci i demokracji. Padm suchaa tej tyrady z zacinitymi zbami, powtarzajc sobie w duchu, e sowa hrabiego s grub przesad i su wycznie usprawiedliwieniu jego czynw. wiadomo faktu, i ten sam czowiek wizi Obi-Wana i zamierza pozbawi go ycia, wystarczya jej, by dostrzec fasz pod gadk fasad. Czy wadze Republiki wiziy i skazyway na mier swoich przeciwnikw? Czy sama Padm suyaby jej, gdyby tak wanie byo? - Nie wierz w to - odrzeka zdecydowanie. - Wiem o paskich ukadach z Federacj Handlow, Gildi Handlow i innymi, hrabio. To, co si tu dzieje, to ju nie wadza kupiona przez przedsibiorcw, to przedsibiorcy sigajcy po wadz! Nie zamierzam wyrzec si tego, w co zawsze wierzyam i nad czym pracowaam. Nie zdradz Republiki. - A wic woli pani zdradzi swych przyjaci Jedi? Jeeli nie nawiemy wsppracy, nie bd mg powstrzyma ich egzekucji. - I w tym stwierdzeniu kryje si caa prawda o proponowanych przez pana "zmianach na lepsze" - stwierdzia gorzko. Jej gos brzmia pewnie i stanowczo, cho serce i dusza byy w gbokiej rozterce. Hrabia Dooku patrzy na ni ze spokojem dobrze wyszkolonego dyplomaty i tylko na uamek sekundy jego rysy wykrzywi grymas bezsilnej wciekoci. - Co stanie si ze mn? - odezwaa si Padm po chwili milczenia. - Czy i mnie zamierza pan zabi? - Nigdy bym nie pomyla o tak ohydnym postpku - odpar Dooku. - Obawiam si jednak, e nie brakuje osb ywo zainteresowanych umierceniem pani. Nie ma to zreszt nic wsplnego z polityk; to sprawy czysto osobiste. Pani wrogowie ponieli ju ogromne koszta kilku nieudanych zamachw i jestem pewien, e bd nalega, by tym razem ich plany zostay zrealizowane. Przykro mi, ale wobec odmowy wsppracy musz przekaza pani w rce Geonosjan, ktrzy zajm si wymierzeniem sprawiedliwoci. Nic wicej nie mog dla pani zrobi. - Sprawiedliwoci - powtrzya z niedowierzaniem Padm, krcc gow i umiechajc si ironicznie. Dooku odczeka jeszcze kilka chwil, a potem odwrci si i skin gow w stron Janga Fetta. - Wyprowadzi ich! - rozkaza owca nagrd. C-3PO by rozczarowany, kiedy przekona si, co mia na myli geonosjaski nadzorca, mwic: - Do szeregu z nim! Znalaz si w grupie wiczcych robotw bojowych liczcej tuzin szeregw po dwadziecia jednostek. Maszyny poddawano wanie wszechstronnym testom oprogramowania, by wkrtce odesa je na platformy, ktrymi miay dotrze wprost na rampy zaadowcze okrtw wojennych Federacji Handlowej. Nieszczsny android protokolarny by tak przeraony panujcym dokoa rozgardiaszem i tak nieprzyzwyczajony do nowego ciaa, e kiedy Geonosjanin zawoa "w lewo zwrot", odwrci si w prawo. Gdy pada komenda "naprzd marsz", stojcy naprzeciwko niego robot bojowy ruszy wawo przed siebie, pchajc C-3PO. - Zatrzymaj si! - zawoa bagalnie android. - Podrapiesz mi lakier! Bagam, Stanze wreszcie! Nie doczeka si odpowiedzi, poniewa roboty bojowe zaprogramowano tak, by suchay wycznie polece przeoonych. - Stj! - woa, obawiajc si, e lada chwila zostanie przewrcony i stratowany przez masywnego mechanicznego onierza i czterech nastpnych, ktrzy maszerowali o krok za nim. Wreszcie sensory przymocowane do nowiutkiego korpusu podpowiedziay mu skuteczne rozwizanie. Nie do koca zdajc sobie spraw z tego, co robi, C-3PO wypali z lasera wbudowanego na stae w prawe rami. Strza z minimalnej odlegoci przebi napiernik robota bojowego i roznis mechanizm na strzpy. - O rety! - jkn C-3PO. - Sta! - rykn Geonosjanin prowadzcy musztr i cay oddzia zamar bez ruchu. Cay z wyjtkiem androida protokolarnego, ktry rozglda si na wszystkie strony, krcc pancernym tuowiem i rozpaczliwie szukajc wyjcia z sytuacji. Kiedy C-3PO usysza komend: "zabra 4.7 do przeprogramowania", szybko obliczy swoj pozycj w szyku i doszed do wniosku, e dowdca ma na myli wanie jego. - Chwileczk, to pomyka! - zawoa, gdy para krpych robotw remontowych pochwycia go mocarnymi ramionami. - To nie tak! Zaprogramowano mnie, ebym zna trzy miliony jzykw, a nie ebym maszerowa! ROZDZIA 23 Zanim jeszcze Mace Windu dotar do koca korytarza, wyczu wielki smutek Yody. Sdziwy Mistrz siedzia na balkonie, z ktrego mg obserwowa ca sal Galaktycznego Senatu. W dole panowa chaos; wrzaski, obelgi, argumenty i kontrargumenty wykrzykiwane jednoczenie - wszystko to ukadao si w przygnbiajcy obraz upadku parlamentarnych obyczajw. Mace Windu rozumia trosk Yody i podziela j. Tak wanie dziaa system sprawowania wadzy, ktrego Zakon przysiga broni. W takich chwilach Mistrzowie wtpili, czy czonkowie senatu warci s ochrony. Saboci Republiki byy tu widoczne jak na doni. Mace Windu i Yoda dostrzegali te biurokratyczne nonsensy, ktre nie pozwalay na gruntown reform systemu. Chaos, ktrego wiadkami byli w tej chwili, sta si poywk dla ruchu separatystycznego dowodzonego przez hrabiego Dooku oraz szans dla silnych grup interesu, takich jak Federacja Handlowa, nastawionych na bezwzgldn eksploatacj galaktyki. Mace Windu dotar do koca korytarza i usiad w fotelu obok Yody. Nie odzywa si, bo nie byo o czym mwi. Zadaniem Zakonu byo obserwowanie wydarze i wystpowanie w obronie Republiki. Bez wzgldu na to, jak niedorzeczne byo zachowanie tych, ktrzy ni wadali. Mace i Yoda w milczeniu przysuchiwali si wrzaskom senatorw i w spokoju przygldali si tym, ktrzy swoje argumenty wzmacniali, wymachujc - w zalenoci od rasy, do ktrej naleeli - piciami lub innymi wypustkami. Na podium porodku sali sta Mas Amedda, nerwowo zerkajcy na boki i bezskutecznie wzywajcy parlamentarzystw do zachowania powagi. Po wielu minutach krzyki wreszcie ucichy. - Spokj! Spokj! - powtrzy Mas Amedda, jakby chcia si upewni, e sytuacja nie wymknie si spod kontroli po raz drugi. Kanclerz Palpatin'e stan na mwnicy i rozejrza si uwanie po sali. - Pod nieobecno pani senator Amidali - zacz, wyranie wymawiajc kade sowo - przewodniczcy udziela gosu starszemu przedstawicielowi systemu Naboo, Jar Jar Binksowi. Mace spojrza na Yod, ktry z zamknitymi oczami przysuchiwa si nagemu wybuchowi okrzykw poparcia i sprzeciwu, ktre podzieliy zgromadzenie na dwie mniej wicej rwne czci. Wszyscy wiedzieli, jak wielk wag bd miay sowa reprezentanta Naboo, wic w sali znowu zawrzao. Mace spojrza w d i wreszcie wypatrzy platform sunc w stron centralnej mwnicy. Leccemu ni Jar Jarowi towarzyszyli gungascy doradcy. - Senatorowie! - zawoa Binks. - Danowni szelegaci... Gromki miech by niemal tak gony, jak niedawne ktnie i krzyki, lecz nie trwa dugo. - Odwagi, Jar Jar - szepn Mace Windu, patrzc na zmieszanego Gunganina, ktrego dzib i policzki nabray nagle intensywnie czerwonej barwy. - Spokj! - krzykn Mas Amedda z gwnej mwnicy. - Senat zechce uprzejmie wysucha przedstawiciela Naboo! Kiedy zapada cisza, majordomus da znak Jar Jarowi, ktry sta tylko dziki temu, e mocno trzyma si krawdzi platformy. - Wobec bezporedniego zagroenia Republiki - zacz Gunganin zadziwiajco poprawnie-nasza proponowa, by Senat natychmiast przekaza nadzwyczajne uprawnienia Wielkiemu Kanclerzowi. W absolutnej ciszy delegaci rozwaali sowa Jar Jara. A potem rozlegy si pierwsze oklaski i wiwaty, ktre wkrtce zaguszyy sabe protesty opozycji. Chocia nie ma jej tu dzisiaj, pomyla Mace, to zwycistwo naley do Amidali. Wiele lat pracowaa nad tym, by zdoby zaufanie delegatw. Gdyby ktokolwiek inny ni przedstawiciel Naboo przemawiajcy w imieniu Amidali zaproponowa tak drastyczne posunicie, debata trwaaby dugo, a jej wynik byby niepewny. Skoro jednak bya krlowa zdecydowaa si zmieni zdanie w sprawie powoania si zbrojnych Republiki, jej wierni sprzymierzecy zrobili to samo. Zgiek trwa dobrych kilka minut. Gosy sprzeciwu byy coraz cichsze, w przeciwiestwie do okrzykw poparcia dla sw Binksa. Wreszcie Kanclerz Palpatin'e unis rce, proszc o cisz. Z wielkim wahaniem przyjmuj t ogromn odpowiedzialno zacz. Kocham demokracj. Kocham Republik. Jestem z natury agodny i nie chciabym oglda schyku demokratycznego systemu rzdw. Obiecuj, e gdy tylko zaegnamy kryzys, zrzekn si wadzy, ktr przekazujecie w moje rce. Pierwszym dekretem rozka utworzy wielk armi dla Republiki, ktra przeciwstawi si rosncemu zagroeniu ze strony separatystw. - Stao si - rzek Mace Windu do Yody. Mistrz pospnie skin gow. - Zbior tylu Jedi, ilu mamy pod rk i rusz z nimi na Geonosis. Trzeba pomc Obi-Wanowi. - Ja za kloniarzy z planety Kamino odwiedz. Obejrze musz t armi, ktr dla Republiki wyhodowali - odrzek Yoda. Dwaj Mistrzowie Jedi razem opucili gmach Senatu. Sala nie rnia si zbytnio od innych sal sdowych na wikszoci wiatw galaktyki - centraln cz ograniczay wygite w uk balustrady, miejsca dla stron umieszczono na podwyszeniach, a du cz powierzchni przeznaczono dla widowni. Na tym jednak koczyy si skojarzenia z cywilizowanym wymiarem sprawiedliwoci - posiedzeniu "sdu" przewodniczy Poggle Mniejszy, arcyksi Geonosis, asystowa mu za jego najbliszy doradca, Sun Fac, wic o rzetelnym procesie nie mogo by mowy. W pozostaych czonkach skadu sdziowskiego Padm rozpoznaa senatorw z planet, ktre popary ju separatystw oraz dygnitarzy z rozmaitych stowarzysze handlowych i z Galaktycznego Klanu Bankowego. Lustrowaa ich wzrokiem z wielk uwag, widzc w ich oczach przede wszystkim otwart wrogo. To nie byo ani przesuchanie, ani proces, a jedynie proklamacja nienawici. Padm nie zdziwia si wic, gdy Sun Fac wystpi na rodek i owiadczy: - Zostalicie oskareni o szpiegostwo i uznani za winnych. To tyle, jeli chodzi o dowody, pomylaa. - Czy macie co do powiedzenia, zanim wyrok zostanie wykonany? - spyta arcyksi Poggle Mniejszy. Senator Amidala bez wahania spojrzaa prosto w oczy Geonosjanina. - To, co robicie, jest aktem wojny, arcyksi. Mam nadziej, e jestecie gotowi ponie konsekwencje. Geonosjanin rozemia si. - Zajmujemy si konstruowaniem broni, pani senator. Z tego yjemy! Oczywicie, e jestemy gotowi! - Zrbcie to wreszcie! - rozleg si gdzie z boku niecierpliwy gos Nute'a Gunraya. - wykonajcie wreszcie wyrok. Chc widzie, jak ona cierpi. Padm tylko pokrcia gow. Jedyn jej win byo to, e kiedy bya krlow, pokrzyowaa Neimoidianinowi plany inwazji na jej ojczyst planet. Nie ugia si przed si Gunraya i jego Federacji. I pomyle, e zgodzia si na uaskawienie neimoidiaskich przywdcw po niesawnej blokadzie Naboo! - Wasz przyjaciel Jedi ju na was czeka, pani senator - rzek arcyksi Poggle Mniejszy, po czym skin doni na stranikw. - Wyprowadzi ich na aren! May chopiec stojcy w gbi sali z uwag przysuchiwa si temu, co mwiono, raz po raz spogldajc na ojca. - Nakarmi nimi bestie? - spyta Boba Fett. Jango spojrza na syna i zamia si cicho. - Tak, Boba. - Wiele razy opowiada chopcu o geonosjaskiej arenie. - Mam nadziej, e wypuszcz acklaya - W gosie chopca nie byo emocji. - Ciekaw jestem, czy jest tak potny, jak czytaem. owca z umiechem skin gow, rozbawiony tym, e jego syn ju interesuje si takimi sprawami i zadowolony z obojtnoci, z jak o nich mwi. Boba przejawia pragmatyczne podejcie do kwestii egzekucji trojga ludzi. Ojciec zawsze mu powtarza, e chodny spokj i praktyczne podejcie do ycia s kluczem do przetrwania w brutalnej rzeczywistoci galaktyki. Boba by pojtnym uczniem. Potok informacji, ktry wlewano do pamici C-3PO, zapewne uformowaby jego charakter w taki sposb, jak yczyli sobie tego Geonosjanie, gdyby nie to, e jego obwody i tak pkay w szwach od danych z dziedziny lingwistyki. Android protokolarny samowolnie zaj si wic tumaczeniem kadej nowej instrukcji na wiele jzykw, dziki czemu nowe oprogramowanie zostao tak rozcieczone", e nie zrobio na nim adnego wraenia. Subtelna dziaalno C-3PO umkna uwadze brutali, ktrzy poddawali go przymusowemu adowaniu programw bojowych. Zaledwie po kilku godzinach odczyli go od komputera i poprowadzili przez wielk hal produkcyjn. I tam wanie do sensorw androida dotary znajome bagalne gwizdy. - Artoo! - zawoa, krcc gow na wszystkie strony. Wreszcie wypatrzy swojego kompana, pracujcego przy jednej z konsolet. R2-D2 obrci kopuk i ponownie wyda z siebie aosne "ooooo". - Och, Artoo! - jkn C-3PO i zanim dotaro do niego, co waciwie robi, ustawi celownik na sworzniu ogranicznika, ktry przyspawano do korpusu astromechanicznego robota. Pojedynczy strza urwa sworze i pomkn rykoszetem przez ca hal. - Eje! - zawoa jeden z robotw instruktorw, spieszc w stron C-3PO. - Zdaje si, e trzeba mu jeszcze raz zaadowa program - odezwa si drugi. Szef zespou naprawczego pokrci kopulast gow. - Nie - powiedzia. - W zasadzie nic si nie stao. Tylko zabierzcie go wreszcie na plac wicze! Automaty wyprowadziy C-3PO. Wkrtce potem R2-D2 niepostrzeenie oddali si od stanowiska, przy ktrym go ustawiono. Poniewa wszystkie pozostae roboty w okolicy wyposaono w ograniczniki, sala w zasadzie nie bya strzeona. May robot astromechaniczny by wolny. Tunel by mroczny, ponury i cichy, jeli nie liczy rozbrzmiewajcego co pewien czas echa wiwatw tumu, ktry zgromadzi si wok pobliskiej areny. Sta w nim dwukoowy furgon - otwarty owal o spadzistej masce, przypominajcy nieco gow owada, z ktrej kto wyci gr cz. Anakin i Padm zostali do niego wepchnici do rodka i uwizani do mocnej konstrukcji, twarzami do siebie. Zachwiali si, kiedy furgon ruszy w gb ciemnego tunelu. - Nie bj si - szepn Anakin. Padm umiechna si do niego z niezachwianym spokojem. - Nie boj si mierci - odpowiedziaa mikko. - Umieraam po trochu kadego dnia, odkd znowu pojawie si w moim yciu. - O czym ty mwisz? Sowa, ktre usysza, byy szczere i pene ciepa. - Kocham ci. - Kochasz mnie? - powtrzy oszoomiony. - Kochasz mnie! Przecie postanowilimy, e si w sobie nie zakochamy. e nie bdziemy y w kamstwie, ktre moe zniszczy nasze ycie. - W gbi duszy padawan czu jednak bezgraniczn rado. - Za chwil i tak stracimy ycie - odpara Padm - a moja mio do ciebie, Annie, jest zagadk, na ktr nie znam odpowiedzi. Nie umiem nad ni panowa; zreszt teraz to ju nie ma znaczenia. Kocham ci gboko i chc, eby wiedzia o tym, zanim zginiemy. Pochylia si ku niemu na tyle, na ile pozwoliy jej wizy. Anakin zrobi to samo i na moment znaleli si tak blisko siebie, e ich usta spotkay si w delikatnym pocaunku, ktry trwa i z kad chwil nabiera mocy, lepiej ni sowa przekazujc to, co ju dawno powinni byli sobie wyzna. Nagle uwiadomili sobie, ile faszu byo w ich heroicznej decyzji o wyrzeczeniu si uczu w imi przyszoci. Rozkoszna chwila nie trwaa dugo; wonica strzeli z bicza i wz wtoczy si na piaszczyst nawierzchni wielkiego stadionu, penego dnych wrae Geonosjan. Cztery solidne pale - mniej wicej metrowej rednicy - sterczay z ziemi porodku areny. Padm i Anakin dostrzegli przy jednym z nich znajom posta, sptan acuchami. - Obi-Wan! - krzykn padawan, kiedy wycigano go z wozu, by przyku do supa o kilka metrw od mistrza. - Zaczynaem si zastanawia, czy otrzymae moj wiadomo - powiedzia. Jedi skrzywili si, patrzc, jak geonosjascy stranicy bez ceregieli wlok Padm w stron pala i ptaj jej rce acuchem. Widzieli, jak podejmuje daremn prb wyswobodzenia si, lecz nie dostrzegli pewnego szczegu: tego, e zdoaa ukry w doni kawaek drutu. - Przekazaem j dalej, jak sobie tego yczye, mistrzu - wyjani Anakin. - A potem postanowilimy pospieszy ci na ratunek. - Dobra robota - odpar sarkastycznie Obi-Wan i stkn cicho, gdy acuch oplatajcy jego nadgarstki pocignito w gr. Unieruchomiony, mg tylko patrze bezradnie na to, co sprawcy robi z Anakinem i Padm. Wszyscy troje mogli obraca si nieco na boki, dziki czemu dostrzegli wchodzcych do loy dygnitarzy - mistrzw ceremonii - ktrych twarze znali a nadto dobrze. - Zbrodniarze, ktrych tu widzicie, dopucili si szpiegostwa na terytorium Suwerennego Systemu Geonosis - obwieci gono sugus arcyksicia, Sun Fac. - Wyrok mierci zostanie wykonany natychmiast, tu, na tej arenie. Tum odpowiedzia oguszajcym radosnym wyciem. - Lubi te egzekucje - stwierdzi sucho Obi-Wan. Tymczasem miejsce Suna Faca zaj Poggle Mniejszy. Unis rce, proszc widzw o cisz. - Postanowiem, e dzisiejsze widowisko bdzie wyjtkowe oznajmi, wzbudzajc jeszcze goniejszy aplauz publicznoci. - Ktrzy z naszych ulubiecw najefektowniej rozprawiliby si z tak szacownym gronem przestpcw? To pytanie zadawaem sobie mnstwo razy i przez wiele godzin nie umiaem znale odpowiedzi. I wreszcie dokonaem wyboru... - przywdca zawiesi gos, a tumy zamary w oczekiwaniu. - Reek! - wrzasn triumfalnie Poggle. Niemal natychmiast uniesiono wrota zasaniajce tunel po przeciwnej stronie areny. Z wntrza wynurzyo si czworonone zwierz o masywnym torsie, dugiej paszczy i trzech gronych rogach, z ktrych jeden wyrasta ze rodka z grnej szczki, dwa za sterczay po bokach. Reek dorwnywa wzrostem dorosemu Wookiemu i by szeroki w barach na prawie dwa metry. Geonosjascy pikadorzy z dugimi wczniami w doniach, dosiadajcy dziwnych bydlt o wyduonych pyskach, zagnali besti na rodek areny. Kiedy wiwaty ucichy, Poggle Mniejszy ponownie zaskoczy poddanych. - Nexu! - rykn dononie. Otworzono drug bram, by wypuci na aren drapien besti o kocich ruchach. eb zwierzcia by zdumiewajco wielki - tylko dwukrotnie mniejszy od korpusu - a pene ostrych kw szczki mogy rozwiera si tak szeroko, e przegryzienie czowieka na p byoby dla nich bahostk. Kosmaty grzebie cign si wzdu grzbietu nexu od gowy a po zad i koczy si u nasady dugiego ogona, bijcego niespokojnie o boki. - Oraz acklay! - krzykn Poggle, zanim na trybunach zapanowa wzgldny spokj. Z trzeciego tunelu wybiega bestia jeszcze bardziej odraajca od poprzednich. Poruszaa si niczym pajk na czterech dugich nogach, z ktrych kada zakoczona bya dugimi szponami. Wymachiwaa przy tym apami, ze wistem przecinajc powietrze wielkimi i ostrymi pazurami. eb, ozdobiony dugim pofalowanym rogiem, znajdowa si ponad dwa metry nad ziemi. Podczas gdy pozostae dwa stworzenia potrzeboway zachty pikadorw, acklay toczy dokoa godnym wzrokiem i sam rwa si do walki. Wida byo, e wanie on jest ulubiecem publicznoci, a zwaszcza maego chopca, sklonowanego syna Janga Fetta, ktry wraz z ojcem zasiad midzy dygnitarzami. Boba z umiechem recytowa z pamici wszystko, co wiedzia o wyczynach zabjczo skutecznego acklaya. - Powinno by zabawnie, przynajmniej dla nich - zauway Obi-Wan, przygldajc si szalestwu, ktre zapanowao na szczelnie wypenionych trybunach. - Co? - zdziwi si Anakin. - Niewane - mrukn Kenobi. - Jeste gotw do walki? - Do walki? - powtrzy sceptycznie padawan, spogldajc na skute nadgarstki i na trzy potwory, ktre teraz dopiero zauwayy, e podano im obiad. - Chyba nie chcesz, eby widzowie aowali wydanych pienidzy? - spyta Obi-Wan. - Zajmij si tym z prawej, ja bior na siebie tego z lewej. - A co z Padm? - Mczyni spojrzeli w jej stron i przekonali si, e ich sprytna towarzyszka skorzystaa ju z ukrytego w doni drutu; otworzya jeden z zamkw spinajcych kajdany i zdoaa odwrci si twarz do supa. Uywajc acucha, sprawnie wdrapaa si na szczyt pala i przysiada na nim, pracujc zawzicie nad drugim zamkiem. - Zdaje si, e lubi by gr - skomentowa drwico Obi-Wan. Anakin odwrci si w sam por, by zareagowa na szar reeka. Skoczy wysoko w gr i rogaty eb bestii z impetem hukn w solidny pal. Mody Jedi dostrzeg dla siebie szans; opad ciko na grzbiet zwierzcia i szybko owin acuch wok rogu. Reek wierzgn i szarpn, bez trudu wyrywajc ze supa mocowania acucha, a potem ruszy z kopyta, w dzikim tacu starajc si zrzuci z grzbietu czowieka. Anakin rbn wolnym kocem acucha w bok ba bestii, ktra natychmiast pochwycia ogniwa kami i trzymaa uparcie, niewiadomie oferujc jedcowi co w rodzaju cugli. Zaadowawszy do pamici plany kompleksu fabrycznego, R2-D2 nie mia ju problemw z poruszaniem si niezliczonymi korytarzami. Toczy si wic swoj drog, pogwizdujc beztrosko, by nie zwraca na siebie uwagi krccych si tu i wdzie Geonosjan. aden z nich i tak nie interesowa si maym automatem, ktry domyla si nawet przyczyny ich obojtnoci; chodzio zapewne o wielkie wydarzenie - potrjn egzekucj odbywajc si wanie na pobliskiej arenie. Astromechaniczny robot nie mia kopotu z odgadniciem tosamoci nieszczsnych skazacw. Przemierzajc korytarze miasta - fabryki, stara si mimo wszystko unika spotka z Geonosjanami, a jeli ju musia ich mija, prbowa zachowywa si swobodnie, jakby by u siebie. Wiedzia jednak, e w rejonie areny czeka go bdzie przeprawa przez tum wrogw i mg tylko mie nadziej, e bd zbyt zajci widowiskiem, by zwraca uwag na niepozornego robota. Obi-Wan szybko zrozumia, dlaczego acklay jest ulubiecem publicznoci. Zwierz stano na tylnych apach i ruszyo na niego z si huraganu. Jedi zdy skry si za palem, lecz bestia z trzaskiem przecia potnymi pazurami drewno i acuch. Uwolniony przez lep furi acklaya, Kenobi rzuci si pdem w stron najbliszego pikadora, a potwr pogna za nim. Geonosjanin pochyli wczni w stron nadbiegajcego rycerza, lecz ten unikn jej grotu, a pochwyci drzewce. Mocne szarpnicie wyrwao bro z rk pikadora. Obi- Wan kocem wczni sposzy jego wierzchowca, ktry natychmiast stan dba. Nie zwalniajc tempa, Jedi wbi drzewce w ziemi i uywajc go jako tyczki, przeskoczy nad pikadorem i jego bydlciem. Acklay i tym razem wybra krtsz drog: w penym biegu zderzy si z Jedcem i wierzchowcem, posyajc na piach oszoomionego Geonosjanina. ycie pikadora skoczyo si chwil pniej, gdy po- chwyciy go monstrualne szpony bestii. Tymczasem Padm, siedzc na szczycie pala, walczya z drugim zamkiem kajdan. Nexu nie zamierza jednak czeka; skoczy w jej stron, ale zdoaa unikn ciosu. Stwr natychmiast powtrzy atak. Padm zdzielia go acuchem. Nexu nie ustpowa; wbijajc pazury w drewno, znowu wspi si niemal na szczyt i nagle skoczy, by stan na dwch apach przed zaskoczon Padm, z dononym rykiem zwycistwa. Tumy widzw umilky, oczekujc pierwszej krwawej ofiary. W chwili, gdy nexu uderzy, Padm wykonaa obrt. Pazury rozdary materia jej kombinezonu i drasny skr na plecach, lecz swobodny koniec acucha zawirowa wraz z ni i z ogromn si uderzy w pysk bestii. Zwierz runo na ziemi, lecz Padm jeszcze nie skoczya rozprawy. Skoczya, trzymajc si acucha, ktry wypry si i pocign j do tyu. Sia szarpnicia sprawia, e Padm okrya pal, podkurczajc jednoczenie nogi i wymierzajc stworowi podwjnego kopniaka; powalia go na zryty pazurami piach. Nie zatrzymujc si ani na chwil, wspia si z powrotem na szczyt supa i ze zdwojon energi zabraa si do odpinania acucha. Z garde widzw wydar si jk. - To niedozwolone! - wrzasn Nute Gunray z loy dla wanych osobistoci. - Tak nie wolno! Zastrzelcie j albo nie wiem, co! - Ooo! - zawoa z podziwem Boba Fett. Jango, ktry bawi si rwnie dobrze, pooy do na ramieniu syna. - Nexu j dopadnie, wicekrlu - zapewni roztrzsionego Neimoidianina Poggle Mniejszy. Gunray nie usiad ju, podobnie jak pozostali dygnitarze i reszta rozentuzjazmowanej widowni. Tum znowu jkn, gdy Obi-Wan obieg lece na ziemi bydl i posa odebran pikadorowi wczni w stron szyi rozwcieczonego acklaya. Bestia zawya z blu i jednym ciosem odsuna gramolcego si niezgrabnie orraya. Tymczasem nexu odzyska rwnowag i zacz skrada si w stron pala, na ktrym siedziaa Padm, lecz ona bya ju wolna. Stwr nie zwrci na to uwagi; by tu pod ni i toczc lin z karykaturalnie wielkiej paszczki, spoglda na ni nienawistnie. Spry si i przykucn, sposobic si do skoku. I wtedy wanie zosta stratowany przez reeka, na ktrego grzbiecie siedzia Anakin. - Jeste caa? - zawoa padawan. - Jasne. - Wskakuj! - krzykn. Padm skoczya, by wyldowa mikko tu za plecami Anakina. Kiedy mijali rannego rozwcieczonego acklaya, Obi-Wan chwyci rk Padm i usadowi si za ni na grzbiecie pdzcego reeka. Boba Fett znowu pisn z zachwytu, tak jak wikszo Geonosjan. Tylko Nute Gunray nie by zachwycony. - Nie tak miao by! - warkn w stron hrabiego Dooku. - Powinna ju by martwa! - Cierpliwoci - odpar spokojnie hrabia. - Nie! - odkrzykn rozsierdzony Neimoidianin. - Jango, wykocz j! owca nagrd spojrza na niego z rozbawieniem i skin gow byemu Jedi, ktry gestem nakaza mu pozosta na miejscu. - Cierpliwoci, wicekrlu - powtrzy Dooku. - Ona umrze. Wypowiadajc te sowa, wycign rk w stron areny i oczom Gunraya, ktry wprost kipia z wciekoci, ukazaa si grupa robotw niszczycieli wytaczajcych si wanie z bocznego tunelu. Maszyny okryy reeka z trojgiem winiw na grzbiecie, po czym sprawnie przyjy pozycj bojow. Anakin nie mia wyboru - musia mocno szarpn cugle, by zatrzyma besti. - Widzisz? - spyta agodnie Dooku. Wyraz twarzy hrabiego zmieni si jednak na mgnienie oka, gdy za jego plecami rozlego si nagle znajome buczenie. Dooku zerkn szybko na prawo i zobaczy purpurow kling miecza wietlnego tu przy szyi Janga Fetta. Odwrci si, by bardzo powoli spojrze na tego, kto trzyma bro. - Mistrz Windu rzek uprzejmie. - Jak to mio, e do nas doczye! Zjawie si dokadnie w chwili prawdy. Przyznam szczerze, e twoim dwm podopiecznym przydaoby si porzdne szkolenie. - Przykro mi, ale musz ci rozczarowa, Dooku - odpar chodno Mace. - Koniec widowiska. - Mistrz Jedi zasalutowa wczonym mieczem, dajc w ten sposb umwiony sygna, po czym znowu wzi na cel Janga Fetta. W jednej chwili na trybunach wok areny rozbysa setka energetycznych ostrzy trzymanych przez rycerzy Jedi. Widzowie umilkli. Po krtkiej chwili zastanowienia hrabia Dooku odwrci si nieznacznie i zerkn na Mace'a Windu. - Odwane to, ale gupie, mj stary przyjacielu. Jest was za mao, nie macie adnych szans. - Mylisz si - odpar Mistrz. - Twoi gospodarze nie s wojownikami. Jeden Jedi jest wart tyle, co stu Geonosjan. Hrabia Dooku rozejrza si po stadionie z szerokim umiechem. - Nie miaem na myli Geonosjan. Jak sdzisz, czy jeden Jedi jest wart tyle, co tysic robotw bojowych? Wypowiedzia te sowa w sam por, gdy w korytarzu za plecami Mace'a Windu wanie pojawi si oddzia robotw, w biegu strzelajcych z karabinw laserowych. Jedi zareagowa byskawicznie, obracajc si na picie i odbijajc mieczem deszcz byskawic tak, by raziy atakujce maszyny. Wiedzia jednak, e ta grupka jest najmniejszym z jego zmartwie, rozejrzawszy si bowiem pospiesznie, dostrzeg przyczyn pewnoci hrabiego Dooku: na aren wszystkimi tunelami i bramami jednoczenie wbiegay tysice robotw bojowych. Bitwa rozgorzaa na dobre. Skowyt strzaw z blasterw zaguszy wszystkie inne odgosy. Rycerze Jedi przebijali si przez gszcz nieprzyjaci, zawzicie pracujc mieczami, by czy si w niewielkie grupki i osania si wzajemnie przed huraganowym ogniem. Geonosjanie tylko potgowali zamieszanie - niektrzy prbowali atakowa Jedi i ginli dziesitkami, inni za usiowali wydosta si ze stadionu. Mace Windu odwrci si gwatownie, wyczuwajc, e najbardziej niebezpieczny wrg czai si za jego plecami. Stan twarz w twarz z Jango Fettem, ktry spokojnie mierzy w jego stron z miotacza pomieni. Bro wypalia i dugi paszcz Mistrza Jedi natychmiast zaj si ogniem. Majc przed sob hrabiego Dooku i owc nagrd jednoczenie, Mace Windu salwowa si ucieczk. Wsparty Moc skok przenis go wprost na aren, gdzie zdar z siebie ponc szat i rzuci na ziemi. Wok niego trwaa zaarta bitwa. Wielu Jedi dotaro ju na aren i stawiao opr legionom robotw bojowych, inni za przebijali si dopiero od strony trybun i rzucali w wir walki tam, gdzie tum uzbrojonych maszyn by najgciejszy. Mace skrzywi si, widzc jak Obi-Wan, Anakin i Padm szerokim ukiem spadaj z grzbietu reeka, ktry z przeraenia zacz wierzga i miota si we wszystkie strony. Da znak swoim rycerzom, ale niepotrzebnie, bo stojcy najbliej ju biegli na pomoc ldujcym na ziemi towarzyszom, rzucajc w ich stron zapasowe miecze. Kiedy mistrz i ucze wczyli bro - Anakin dosta miecz z zielon kling, a Obi-Wan z niebiesk - a midzy nimi stana Padm ze zdobycznym pistoletem blasterowym, Mace odetchn z ulg. Chwil pniej Mistrz Jedi znalaz si w ogniu walki: z niewiarygodn szybkoci odbija wietlist kling blasterowe bolty, ktrymi zasypywa go cay oddzia robotw. Wkrtce udao mu si przebi na rodek areny, gdzie doczy do Obi-Wana. Stojc plecami do siebie, sunli przez cib automatw jak burza, na przemian blokujc strzay i tnc metalowe ciaa. Kenobi zaatakowa jedn z maszyn ciciem z gry, a gdy robot w odpowiedzi unis bro, Jedi byskawicznie zamienili si miejscami i Mace Windu przepoowi metalowy korpus niskim poziomym ciosem. Anakin i Padm walczyli podobnie - stojc blisko, plecami do siebie. Mody Jedi zajmowa si przede wszystkim blokowaniem byskawic nadlatujcych w ich stron, Padm za staranie mierzonymi strzaami z pistoletu eliminowaa z walki roboty i Geonosjan. Jednak mimo wysikw i odwagi garstki Jedi, mimo stert nieruchomych szcztkw maszyn, wida byo, e ogromna przewaga liczebna Geonosjan i ich robotw prdzej czy pniej przyniesie im zwycistwo. Rycerze pomau wycofywali si w stron centralnej czci areny, cho nie byo to miejsce, w ktrym atwiej byo walczy - tu bowiem prcz ludzi i maszyn szalay take dwie krwioercze bestie, niszczce wszystko, co stano na ich drodze. W sam rodek chaosu wmaszerowa dziarsko C-3PO - a raczej jego ciao, na ktrym fabryczne automaty zamontoway gow robota bojowego. Jego udzia w bitwie nie trwa dugo: zabkana byskawica trafia go prosto w szyj, odrywajc metalowy czerep od korpusu. Po przeciwnej stronie areny maszerowa C-3PO, a waciwie tylko jego gowa przykrcona do ciaa robota bojowego.. - Moje nogi znieruchomiay! - zawoa specjalista do spraw protokolarnych, cho ani na chwil nie przesta i. - Zdaje si, e potrzebuj oleju. W kompletnym chaosie, ktry panowa na geonosjaskiej arenie, nie byo miejsca na uporzdkowane i skoordynowane dziaania. Liczya si tylko improwizacja. Padm bya w swoim ywiole. Oddajc strza przy kadym kroku, przemieszczaa si w stron wozu, ktry przywiz j i Anakina na miejsce kani. Dotarszy do celu, wdrapaa si na grzbiet zdezorientowanego orraya, wci jeszcze stojcego w zaprzgu. Padawan posuwa si tu za ni, pynnymi ruchami klingi kierujc byskawice z powrotem w stron wystrzeliwujcych je robotw. Gdy tylko znalaz si w wozie, Padm ponaglia orraya do biegu. Furgon potoczy si wok areny, podskakujc na walajcych si wszdzie szcztkach robotw i ciaach Geonosjan. Padm nie przestawaa strzela, Anakin za sia jeszcze wiksze spustoszenie, wprawnie blokujc wiszczce dokoa byskawice. Kiedy C-3PO wyszed z tunelu i znalaz si znienacka w samym rodku bitwy, jego fotoreceptory z pewnoci wyszyby z orbit, gdyby tylko byo to moliwe. - Gdzie my jestemy? - zawoa. - Przecie to bitwa! O nie! Jestem prostym androidem protokolarnym! Nie potrafi walczy! Nie chc zgin! Automat hybryda nie przetrwa na arenie duej, ni jego druga poowa. Wkrtce zjawi si przed nim mistrz Jedi, Kit Fisto, ktry jednym pchniciem Mocy powali go na ziemi, a sekund pniej wykona szybki piruet i ciosem miecza unicestwi robota stojcego obok. Bezuyteczny wrak mechanicznego wojownika run na ziemi, przygniatajc C-3PO. - Pomocy! Jestem w potrzasku! Nie mog wsta! - jcza android protokolarny, lecz nikt nie zwraca uwagi na jego skargi. Z jednym wyjtkiem. R2-D2 odwanie wtoczy si na aren i zacz kluczy midzy walczcymi. aden oddzia robotw bojowych nie mia szans na rozdzielenie Mace'a i Obi-Wana, tak doskonale zgrani byli Jedi i z takim kunsztem posugiwali si broni. Jednak nawet para mieczy wietlnych nie wystarczya, kiedy pojawi si szarujcy reek. Jedi nie mieli wyboru: musieli uskoczy w przeciwne strony. Potwr pobieg za Mace'em, ktry mcc zaciekle mieczem, zdoa zatrzyma go i zmusi do odwrotu. Wreszcie jednak reek trafi go wielkim bem i Mistrz run na ziemi, gubic bro. Poderwa si natychmiast i wiedzia, e zdoa jeszcze zwie besti, by sign po lecy w piasku miecz, lecz w tej samej chwili wyldowa przed nim czowiek w pancerzu, z plecakiem rakietowym na grzbiecie i blasterem w doni. Mace Windu sign po Moc, by przywoa miecz wprost do rki. Zapali kling w ostatniej chwili, by odparowa pierwszy strza Janga Fetta. Z drugim poszo mu ju znacznie lepiej - zdoa odbi byskawic do owcy, lecz ten ju rzuci si w bok, gotw do oddania caej serii strzaw. I oddaby bez wtpienia, gdyby nie reek. Zwierz, niepotrafice odrni wroga od przyjaciela, rzucio si w stron Fetta. owca nagrd wystrzeli kilka razy, lecz energetyczne wizki tylko nieznacznie spowolniy ruchy bestii. Reek wzi Janga na rogi i odrzuci w bok, by stratowa go w penym biegu, ale mczyzna zdoa usun si z drogi i znowu zacz strzela. By szybki. Za kadym razem, gdy potwr prbowa go zmiady, Fett posya w stron jego brzucha kilka nioscych du energi byskawic. Wreszcie bestia zacza si chwia. Jango przezornie wymkn si spod niej, nim wreszcie pada na piach i znieruchomiaa. Mace Windu natychmiast podj przerwany pojedynek. owca uchyli si przed ciosem miecza wietlnego i odpali rakiety, by unie si w powietrze. Ldujc co chwil, prbowa trzyma si poza zasigiem rcznej broni Mistrza i od czasu do czasu oddawa w jego stron pojedyncze strzay. Mace musia przyzna, e jego przeciwnik jest doskonaym wojownikiem. Niejeden raz Jedi z najwyszym trudem parowa strzay z blastera. Mimo to nie przestawa atakowa, szybkimi pchniciami i ciciami spychajc owc do defensywy. Wiedzia jednak, e wystarczy jeden faszywy krok... I wreszcie stao si. Mace wyprowadzi cicie w lewo, zatrzyma miecz w p drogi i pchn wprost przed siebie, a nastpnie zmieni uchwyt i pocign kling z lewej na praw stron. Wykona jednoczenie peny obrt i wyszed z niego w postawie obronnej, gotw odbi byskawic... ktrej nie byo. Cios z lewej na praw stron dosign szyi Janga Fetta. Gowa owcy nagrd spada z jego ramion, wysuna si z hemu i znieruchomiaa na piasku. - Prosto przed siebie - mrukn Obi-Wan, kiedy acklay ruszy na niego, orzc powietrze monstrualnymi pazurami. Jedi skoczy w lewo, potem w prawo, a wreszcie potem potoczy si rodkiem, pomidzy potnymi ramionami i szponami tncymi ze wistem powietrze. Klinga miecza wbia si gboko w pier bestii. Acklay run naprzd, jakby chcia zgnie przeciwnika wasnym ciarem. Obi-Wan uskoczy i wzbi si w powietrze. Wyldowa na grzbiecie zwierzcia i kilkakrotnie pchn je mieczem, nim zeskoczy na ziemi. Prosto przed siebie - powtrzy, gdy doprowadzona do szau bestia znowu popdzia w jego stron. W ostatniej sekundzie dostrzeg ktem oka nadlatujc byskawic i ustawi miecz ostrzem w d, by rykoszet trafi prosto w eb acklaya. Potwr nie zwolni szary i Jedi znowu musia rzuci si na ziemi, by unikn ciosu potnych pazurw. Przetoczy si na bok, tu pod ap, ktra omal go nie zmiadya, i znowu ci mieczem. Tym razem gboko. Acklay zawy, ale nie wycofa si, tymczasem w stron Obi-Wana sypn si grad blasterowych strzaw. Bkitne ostrze wirowao jak szalone, kierujc wszystkie byskawice w stron atakujcej bestii, ktra wreszcie zacza zwalnia, wyranie oszoomiona kanonad. Obi-Wan skoczy ku niej i pchn mieczem prosto w pysk. Zapar si nog o bark zwierzcia i przebieg po nim. Usysza za sob odgos upadku i agonalnego drapania pazurami o piach areny. Wiedzia, e rozprawa z potworem dobiega koca i e moe skupi si na niszczeniu robotw bojowych. Jednak bitwa nie bya jeszcze wygrana. Mace Windu zgadzi ju Jango Fetta, a po przeciwnej stronie areny Anakin i Padm nie ustawali ani na chwil, niszczc cae zastpy robotw, chronieni przez kadub przewrconego wozu. Padawan niezmiennie blokowa ogie blasterw, a Padm konsekwentnie eliminowaa przeciwnikw pojedynczymi strzaami. Lecz mimo to - a take mimo wysikw pozostaych jeszcze przy yciu Jedi - legiony robotw napieray wytrwale, powoli spychajc siy Republiki na beznadziejne, obronne pozycje. - Artoo, co tu robisz? spyta C-3PO, kiedy astromechaniczny robot stan przy jego unieruchomionym ciele. W odpowiedzi R2-D2 wysun z przepastnego wntrza kocwk ssc i przytwierdzi j mocno do blaszanego czerepu partnera. - Zaczekaj! - wrzasn C-3PO, gdy may robot zacz cign j ze wszystkich si. - Nie! Jak miesz!? Za mocno! Przesta mnie szarpa, oowiany bie! - Nagle poczu iskrzenie i jego gowa wreszcie oddzielia si od korpusu geonosjaskiego robota. R2-D2 przenis j w miejsce, w ktrym leao prawdziwe ciao C-3PO, przytkn j do metalowej szyi i wysunwszy spawark, zabra si do naprawy. - Ostronie, Artoo! eby tylko nie spali moich obwodw... Jeste pewien, e moja gowa prosto si trzyma? Coraz wicej rycerzy Jedi gino w huraganowym ogniu setek blasterw. Zaledwie poowa oddziau bya jeszcze zdolna do walki. - Mae szans - rzuci cicho Ki-Adi-Mundi w stron wyczerpanego i zakrwawionego Mace'a Windu. Wkrtce garstka rycerzy stopniaa do dwudziestu, skupionych w jednej grupie i otoczonych niezliczonymi szeregami robotw bojowych mierzcych w ich stron. Nagle maszyny zamary i wstrzymay ogie. - Mistrzu Windu! - zawoa hrabia Dooku z loy dla dygnitarzy. Sdzc z wyrazu jego twarzy, niezmiernie bawio go to, co rozgrywao si na arenie. - Dzielnie walczylicie. Warto odnotowa t bitw w chlubnych dziejach Zakonu, ale to ju koniec. - Hrabia umilk, by omie wzrokiem garstk Jedi i legiony robotw gotowych przystpi do ostatniego szturmu. - Poddajcie si - zaproponowa Dooku. - Darujemy wam ycie. - Nie bdziemy zakadnikami, ktrymi mgby kupczy, Dooku - odpar Mace bez wahania. - Zatem przykro mi, stary przyjacielu- odrzek hrabia tonem, w ktrym nie byo ani odrobiny alu. - Zostaniecie zgadzeni. - Dooku unis rk i spojrza na swoj armi, gotw da sygna do ataku. I wtedy Padm, wyczerpana, brudna i poraniona, uniosa do ku niebu i zawoaa: - Spjrzcie! Wszyscy zadarli gowy. Ich oczom ukazaa si formacja szeciu kanonierek szturmowych szybko wytracajcych wysoko nad aren. W huku silnikw i tumanie kurzu Jedi zobaczyli onierzy wyskakujcych z ldujcych maszyn. Roboty otworzyy ogie do desantu klonw, lecz republikaskie statki otoczyy si polami ochronnymi, osaniajc take wysiadajcych onierzy. Nie zwaajc na zamieszanie i krzyujce si byski laserowych wizek, Mistrz Yoda pojawi si we wazie jednej z kanonierek i zasalutowa w stron Mace'a i jego oddziau. - Naprzd, Jedi! - krzykn Mistrz Windu. Rycerze, ktrym udao si przey bitw, ruszyli w stron statkw. Mace stan obok Yody, a kiedy wszyscy byli ju na pokadach, kanonierki uniosy si w powietrze i odleciay, strzelajc na wszystkie strony. Mace Windu z niedowierzaniem przyglda si temu, co dziao si na pobliskich ldowiskach: tysice statkw Republiki obniao lot w pobliu stojcych na ziemi okrtw Federacji Handlowej, wypuszczajc z adowni niezliczone oddziay onierzy klonw. Yoda stojcy obok ciemnoskrego Mistrza spokojnie dyrygowa bitw. - Wicej batalionw na lewe skrzydo - zwrci si do sygnalisty, ktry utrzymywa czno z dowdcami oddziaw ldowych. - Otoczy ich musimy, a potem rozdzieli. Jaskrawy blask razi oczy C-3PO przez dugie minuty. Wreszcie R2-D2 wycign z wntrza manipulator ze spawark i gwizdn, informujc partnera, e zakoczy prac. Gowa androida protokolarnego znalaza si we waciwym miejscu. - Och, Artoo, znowu jestem cay! - zawoa C-3PO i z wysikiem podnis si z ziemi. Usyszawszy odgosy walki dobiegajce od strony wyjcia z tunelu i zobaczywszy zabkane byskawice, odbijajce si rykoszetem od cian, doszed do wniosku, e nie jest bezpieczny. Odwrci si pospiesznie i ruszy z miejsca - niestety, zapomnia o kocwce sscej R2-D2, ktra wci jeszcze trzymaa jego gow. Rura naprya si i pocigna androida na ziemi. Astromechaniczny robot gwizdn przepraszajco, odczepi ssawk, wcign j do wntrza i odjecha. - Nie zapomn ci tego! - krzykn za nim oburzony C-3PO. Podnis si niezgrabnie i poczapa za irytujcym przyjacielem. Kiedy kanonierki odleciay, a roboty bojowe ruszyy za nimi w pogo, Boba Fett zdoby si wreszcie na odwag i zszed na aren. Nawoujc, kluczy midzy stertami poszarpanego metalu i nieruchomych cia. Szukajc Janga, min szcztki acklaya i reeka. Woa i woa, ale domyla si ju, co si stao - choby std, e ojciec zawsze by przy nim, a teraz znikn. I wreszcie zobaczy hem. - Tato - jkn chopiec. Nogi odmwiy mu posuszestwa i pad na kolana przed pustym hemem Janga Fetta. Jaskrawy blask razi oczy C-3PO przez dugie minuty. Wreszcie R2-D2 wcign do wntrza manipulator ze spawark i gwizdn, informujc. ROZDZIA 24 Arcyksi Poggle Mniejszy zaprowadzi hrabiego Dooku do orodka dowodzenia - wielkiej sali z ogromnym okrgym ekranem i niezliczonymi monitorami ustawionymi wzdu cian. Geonosjascy onierze siedzcy na stanowiskach roboczych mogli nadzorowa std przebieg bitwy i kierowa poszczeglnymi oddziaami. Poggle oddali si na chwil, by zamieni kilka sw z dowdc armii, a kiedy wrci do hrabiego Dooku i Nute'a Gunraya, na jego twarzy malowaa si autentyczna wcieko. - Zakcaj nasz czno! - warkn. - Atakuj z ziemi i z powietrza! - Jedi zebrali wielk armi - stwierdzi ponuro neimoidiaski wicekrl. - Ale skd j wzili? - spyta najwyraniej zdumiony Dooku. - wydaje si, e to niemoliwe. W jaki sposb mogli stworzy siy zbrojne w tak krtkim czasie? - Rzumy do walki wszystkie roboty, jakie tu mamy - zaproponowa Nute Gunray. Hrabia Dooku, ktry przyglda si scenom pokazywanym na monitorach, pokrci sceptycznie gow. - Ich armia jest zbyt liczna - rzek z rezygnacj. - Wkrtce nas otocz. Ledwie zdy to powiedzie, a gwny ekran rozjarzy si nagle wiatem potnej eksplozji. Wszyscy trzej zmruyli oczy, obserwujc dogasajce szybko szcztki jednego z waniejszych stanowisk obronnych. - Rzeczywicie, nie jest dobrze - przyzna Nute Gunray. - Trzeba zarzdzi odwrt - powiedzia Poggle, trzsc si ze strachu tak bardzo, jakby zaraz mia rozpa si na kawaki. - Odsyam swoich wojownikw do katakumb, niech si tam ukryj. To rzekszy, arcyksi skin na swych dowdcw, ktrzy natychmiast pochylili si nad komunikatorami, by przekaza rozkazy. - Trzeba poderwa reszt naszych statkw i wycofa je w przestworza! - zawoa jeden z pobratymcw Nute'a Gunraya. Wicekrl tylko pokiwa gow, nie odrywajc wzroku od dramatycznych scen na monitorach. - Wracam na Coruscant - oznajmi Dooku. - Mj pan nie puci Republice pazem tej zdrady. Poggle Mniejszy przeszed energicznie pod przeciwleg cian sali i pochyliwszy si nad klawiatur, wpisa stosowny kod, wywoujc holograficzna prezentacj stacji bojowej wielkoci planety. Paroma uderzeniami w klawisze dokona transferu danych na kaset, ktr szybko wyj z napdu i wrczy hrabiemu Dooku. - Jedi nie mog si dowiedzie o naszych planach - stwierdzi z naciskiem arcyksi. - Jeeli si domyl, co zamierzamy zbudowa, bdziemy zgubieni. Dooku przyj kaset. - Zabior projekty ze sob - zgodzi si. - U mojego Mistrza bd o wiele bezpieczniejsze. Hrabia skoni si sztywno i opuci sal. Obi-Wan, Anakin i Padm przykucnli przy otwartej burcie kanonierki, ktra pdzia ponad stale rozszerzajcym si polem bitwy. Dziaa laserowe statku nieustannie pluy ogniem, tarcze skutecznie blokoway ostrza z ziemi. W dole wida byo klony uwijajce si na rakietowych skuterach midzy robotami bojowymi i coraz skuteczniej niszczce przeciwnikw. - Nieli ci onierze - zauway Obi-Wan. Anakin przytakn ruchem gowy. Zaraz jednak zainteresowali si tym, co dotyczyo ich w bardziej bezporedni sposb: kanonierka zbliya si do wielkiego okrtu Unii Technokratycznej. Laserowe wizki pomkny w kierunku giganta, lecz nie wyrzdziy mu adnej szkody. - Celuj tu nad zbiornikami paliwa! - krzykn Anakin do artylerzysty. Strzelec skorygowa pooenie dziaa i nacisn spust. Potny wybuch wstrzsn statkiem Unii, ktry zaraz potem przechyli si niebezpiecznie na burt. Kanonierka i pojazdy znajdujce si w pobliu rozpierzchy si we wszystkie strony, gdy olbrzym opada na ziemi, by eksplodowa kul ognia. - Dobry pomys! - pogratulowa padawanowi Obi-Wan, po czym zwrci si do zaogi kanonierki: - Okrty Federacji startuj! Prdko, postarajcie si je zestrzeli! - S za due, mistrzu - odezwa si Anakin. - Musimy je zostawi wojskom ldowym. Kanonierka w szaleczym tempie mkna nad polem walki, ostrzeliwujc si z dzia laserowych i koyszc od bliskich eksplozji. Mace Windu pokrci gow i spojrza na Yod. Obaj byli Mistrzami Jedi, a przecie aden z nich nigdy jeszcze nie widzia tak wielkiej bitwy jak ta. - Pojma Dooku musimy - rzek Yoda. Spokj bijcy z jego gosu dodawa Mace'owi otuchy. - Jeli uciec zdoa, wicej systemw do swojej sprawy przekona. Mace spojrza na Yoda i z powag skin gow. - Kapitanie, prosz wyldowa przy tamtym punkcie zbiorczym - rozkaza klonowi sterujcemu statkiem. Posuszny pilot szybko posadzi maszyn na ziemi. Mace Windu, Ki- Adi-Mundi i grupa klonw wyskoczyli z kanonierki, ale Yoda zosta w rodku. - Do orodka dowodzenia mnie zabierz - poleci i statek unis si w powietrze. Gdy tylko wyldowa we wzgldnie bezpiecznej okolicy, w ktrej zorganizowano tymczasowe centrum dowodzenia, do otwartego wazu pospieszy dowdca klonw. - Mistrzu Yodo, wszystkie oddziay na pierwszej linii pr naprzd. Bardzo dobrze, bardzo dobrze - pochwali Yoda. - Skupi ogie wszystkich dzia na najbliszym okrcie. onierz wrci na stanowisko, w biegu wydajc rozkazy podwadnym. Po chwili druyny z pierwszej linii zaczy dobiera cele w bardziej skoordynowany sposb, zmasowanym ostrzaem dokonujc tego, czego nie mogy dokona pojedyncze salwy. Startujce statki jeden po drugim spaday na ziemi. Kanonierka zwolnia i przechylia si gwatownie, zataczajc ciasny okrg wok stanowiska artyleryjskiego obsugiwanego przez roboty. Mimo ograniczenia prdkoci poruszaa si znacznie szybciej ni mechanizm dziaa by w stanie obraca wie. Zajady ostrza zmieni stanowisko ogniowe w dymice zgliszcza, lecz nim to nastpio, pojedynczy strza z ziemi trafi w szarujc kanonierk i zakoysa ni potnie. - Trzymajcie si! - zawoa Obi-Wan, chwytajc si brzegu otwartego wazu. - Nie mamy wyboru! - odkrzykna mu Padm. Obi-Wan spojrza na ni i umiechn si lekko, a raczej zacz si umiecha i natychmiast spowania, w tej samej bowiem chwili dostrzeg, pdzcy nisko nad ziemi, geonosjaski migacz, a w nim charakterystyczn sylwetk. Dwa myliwce osaniay pojazd szybko oddalajcy si z pola bitwy. - Patrzcie! Tam! - To Dooku! - zawoa Anakin. - Zestrzelcie go! - Mamy uszkodzone dziaa, prosz pana - zameldowa kapitan klonw. - Za nim! - rozkaza Anakin. Pilot pochyli statek na burt, kierujc go kursem przechwytujcym w stron umykajcego migacza. - Bdziemy potrzebowali wsparcia - stwierdzia Padm. - Nie ma czasu - odpar Obi-Wan. Anakin i ja zajmiemy si nim. Kiedy kanonierka podleciaa bliej, myliwce osaniajce migacz hrabiego Dooku zawrciy gwatownie w przeciwne strony, by zaatakowa republikask jednostk. Pilotujcy j klon by przygotowany na ten manewr; przeprowadzi maszyn przez ogie Geonosjan, lecz chwil pniej zakoysaa ni druga salwa. Kanonierka przechylia si gwatownie i Obi- Wan z Anakinem musieli trzyma si z caych si, by pozosta na pokadzie. Padm nie miaa tyle szczcia. W jednej chwili staa obok Anakina, a w nastpnej ju znikaa w otwartym wazie. - Padm! - krzykn padawan. Wydawao mu si, e wszystko rozegrao si w zwolnionym tempie i taka te bya jego reakcja. Nie by do szybki, by pochwyci wypadajc Padm. Potoczya si po twardej ziemi i znieruchomiaa. - Padm - powtrzy Anakin. Lduj! - wrzasn w stron pilota. Obi-Wan stan przed swoim uczniem i uspokajajcym gestem pooy donie na jego ramionach. - Nie pozwl, eby kieroway tob osobiste uczucia - upomnia padawana, po czym zwrci si do klona siedzcego za sterami. - Le za tym migaczem. Anakin spojrza ponad ramieniem mistrza i warkn: - Obni puap lotu! Obi-Wan znowu odwrci modzieca twarz do siebie, lecz tym razem w jego spojrzeniu nie byo wspczucia. - Anakinie - rzek stanowczo, jakby nie zamierza pozostawia miejsca na dyskusj. - Sam nie pokonam Dooku. Jeeli go zapiemy, zakoczymy t wojn tu i teraz. Mamy zadanie do wykonania. - Nie obchodzi mnie to! - krzykn Anakin z rozpacz w gosie. - Lduj! - rykn w stron zdezorientowanego pilota. - Zostaniesz wydalony z Zakonu Jedi - wycedzi Obi-Wan lodowatym tonem. Brutalne sowa oszoomiy Anakina. - Nie mog jej tak zostawi - odpowiedzia, lecz jego gos by ju ledwie syszalnym szeptem. - Bd rozsdny - nakaza nieustpliwie mistrz. - Jak sdzisz, co Padm zrobiaby na twoim miejscu? Ramiona Anakina opady nagle. - Speniaby swj obowizek - przyzna. Odwrci si i spojrza na miejsce, w ktrym zostaa Padm, ale byli ju zbyt daleko, by mg cokolwiek zobaczy przez chmur czerwonego pyu. Kanonierki szturmowe migay na prawo i lewo, wymieniajc ogie z naziemnymi stanowiskami artyleryjskimi. Tymczasem na powierzchni planety tysice klonw toczyy bitw z robotami i z kad chwil wida byo coraz wyraniej, i ywe istoty maj przewag nad maszynami. W walce jeden na jednego robot bojowy by niemal rwny sklonowanemu onierzowi, a superrobot bojowy nawet go przewysza. Jednak w zespoach i wikszych formacjach liczya si przede wszystkim improwizacja, umiejtno szybkiego reagowania na zmieniajce si warunki na polu bitwy. Wykonujc rozkazy gwnodowodzcego - Mistrza Jedi - klony wykazyway inicjatyw i stale powikszay przewag nad wrogiem, wykorzystujc take uksztatowanie terenu i naturalne stanowiska obronne. Bitwa toczya si ju nie tylko na powierzchni Geonosis, ale take w przestworzach, gdzie okrty Republiki wizay walk nieliczne jednostki Federacji Handlowej, ktrym udao si wystartowa oraz te, ktre jeszcze nie wyldoway. Wikszo statkw orbitujcych po wewntrznej stronie pasa asteroid byy to transportowce, przeznaczone raczej do przewoenia onierzy, ni do toczenia gwiezdnych bitew, tote przewaga Republiki w walce z nimi zaznaczya si do szybko. Do tymczasowego orodka dowodzenia dotar wreszcie zmczony i brudny Mace Windu. W spojrzeniach, ktre wymieni z Mistrzem Yod, wiele byo nadziei na rychy koniec bitwy, lecz i niemao obaw zwizanych z przyszoci. - Wic jednak postanowie ich sprowadzi - stwierdzi Mace. - Nie cieszy mnie to - odpar Yoda, wolno przymykajc oczy. - Dwie cieki otwieray si przed nami, lecz tylko jedn z nich tak wielu Jedi mogo bezpiecznie powrci. Mace Windu skin gow, aprobujc wybr dokonany przez Yod. Mistrz przyjrza si znowu orgii zniszczenia rozgrywajcej si dookoa i raz jeszcze przymkn wielkie oczy. Obi-Wan przecisn si obok Anakina, by przemwi do pilota. - Le za tamtym migaczem! Kanonierka przyspieszya i obniya puap lotu. Wkrtce w iluminatorze pojawi si znajomy pojazd zaparkowany u stp potnej wiey. Republikaski statek wyhamowa gwatownie i zniy si jeszcze bardziej. Anakin i Obi-Wan zeskoczyli na ziemi i pobiegli ku bramie. Nie zatrzymujc si ani na chwil, padawan z mieczem wietlnym w doni wpad do wielkiego hangaru penego dwigw towarowych, holownikw, paneli kontrolnych i stow roboczych. Hrabia Dooku sta wanie przy jednym z pulpitw sterujcych, pracujc w skupieniu. Tu obok spoczywa niewielki jacht midzygwiezdny - zgrabny, byszczcy pojazd o kulistym kadubie wspartym na dwch ramionach podwozia. Cofnite agle przypominay zoone skrzyda ptaka. - Zapacisz za wszystkich Jedi, ktrych dzi zabie, Dooku! - krzykn Anakin, rzucajc si z determinacj w stron hrabiego. Poczu jednak, e zatrzymuje go silna do Obi-Wana. - Zrobimy to razem - wyjani Obi-Wan. - Ruszysz wolno na... - Nie! Zaatwi go od razu! - Padawan wyrwa si mistrzowi i pobieg w stron byego Jedi. - Anakinie, nie! Mody rycerz wkroczy do akcji niczym szarujcy reek, gotw zielon kling przeci Dooku na p. Hrabia spojrza na niego ktem oka, umiechajc si z rozbawieniem. Anakin nawet tego nie zauway. Gniew nis go naprzd, tak jak wtedy, gdy rozprawia si z Jedcami Tusken. Tyle e tym razem nie mia do czynienia z prymitywnym wojownikiem. Dooku wystawi do w stron atakujcego modzieca i powita go pchniciem Mocy twardym jak mur oraz bkitn byskawic Mocy - zjawiskiem nieznanym rycerzom Jedi - ktra otoczya padawana sieci wyadowa i uniosa go w powietrze. Anakin utrzyma w doni miecz, lecz zawis bezradnie w powietrzu, podtrzymywany potn wol hrabiego. Jednym skinieniem doni Dooku posa go w przeciwlegy kt sali i cisn nim o cian. Oszoomiony ucze Jedi osun si na ziemi. - Jak widzisz, moja potga znacznie przewysza twoj - rzek Dooku z niezachwianym spokojem. - Nie sdz - odpar Obi-Wan, ostronie zbliajc si do przeciwnika. Poyczony miecz wietlny o niebieskim ostrzu trzyma pionowo, ponad ramieniem. Dooku z umiechem wczy czerwon kling swojej broni. Kenobi skrada si powoli i dopiero w ostatniej chwili poderwa si do szybkiego ataku, tnc mocno z prawej na lew stron. Minimalny ruch czerwonego miecza wystarczy, by zepchn niebiesk kling z kursu i skierowa j ku grze. Dooku dyskretnym ruchem zmieni uoenie doni na rkojeci i byskawicznie pchn na wprost, zmuszajc Obi-Wana do gwatownego odskoku. Jedi unis miecz, by odparowa cios, lecz Dooku cofn ju ostrze i spokojnie stan w perfekcyjnie zbalansowanej postawie obronnej. Wobec defensywnej pozycji przeciwnika nagy atak Kenobiego sprawia wraenie chaotycznego i nieskutecznego. Dooku parowa kade uderzenie miecza, wci stosujc jedynie oszczdne ruchy klingi i proste uniki ciaem. Obi-Wan, podobnie jak wikszo rycerzy Jedi, po prostu wada biegle mieczem, hrabia Dooku zalicza si za do wskiej grupy specjalistw, ktrzy w peni zasugiwali na miano szermierza. Praktykowa star szko walki, skuteczn przeciwko tradycyjnej broni, takiej jak miecz wietlny, za to sabiej radzc sobie z broni dalekosin tak jak blaster. Ogromna wikszo rycerzy Jedi odrzucia ju t metod walki, uznajc, e nie spenia wymogw wspczesnego pola walki. Dooku jednak uparcie trzyma si starych nawykw, uznajc swj kunszt za najwaniejsz z form obrony i ataku. Teraz, kiedy pojedynek midzy nim a Obi-Wanem rozgorza na dobre, starzec mg bysn peni umiejtnoci. Kenobi skaka i obraca si w locie, tnc na boki, siekc i dgajc, lecz przy jego wysikach ruchy hrabiego sprawiay wraenie oszczdnych, bardziej wydajnych. Dooku porusza si w zasadzie po jednej linii - do przodu i do tyu. wietna praca ng zapewniaa mu bezbdn rwnowag, konieczn przy szybkich unikach i poraajco skutecznych wypadach w przd, ktre zmuszay Obi-Wana do pospiesznego odwrotu. - Sprawiasz mi zawd, mistrzu Kenobi - szydzi hrabia. - I pomyle, e Yoda ma o tobie tak wysokie mniemanie. Sowa renegata zachciy Obi-Wana do kolejnego ataku - serii potnych ci, ktre czerwone ostrze parowao bez wikszego trudu nieznacznymi ruchami w bok i ku grze. Ju po chwili zdyszany mistrz Jedi musia si wycofa. - Prosz, mistrzu Kenobi - odezwa si Dooku, umiechajc si przewrotnie. - zechciej wybawi mnie z kopotu. Obi-Wan opanowa si i przeoy rkoje z rki do rki, chwytajc j nieco pewniej. A potem znowu rzuci si do ataku, zaciekle mcc bkitnym mieczem. Tym razem jednak stara si lepiej mierzy ciosy i czciej zmienia kt natarcia. Szerokie okrne cicia ustpiy pola nagym pchniciom - i hrabia Dooku zacz si cofa, coraz szybciej pracujc czerwon kling, by powstrzyma szturm Kenobiego. Obi-Wan jeszcze bardziej podkrci tempo, lecz Dooku wci broni si zaciekle, a wreszcie szalecza prdko ataku zacza zwraca si przeciwko Kenobiemu: zbyt mocno wychyla si w przd, podczas gdy hrabia zachowa doskona rwnowag, gotw w dowolnym momencie przystpi do kontrataku. I nagle role si odwrciy. Dooku przeszed do ofensywy, zadajc pchnicia i cofajc kling tak byskawiczne, e miecz Obi-Wana, prbujcego je blokowa, przecina tylko powietrze. Mistrz Jedi musia ratowa si skokiem w ty, potem nastpnym i jeszcze jednym. Bro hrabiego uderzaa za coraz celniej. Dooku rzuci si gwatownie naprzd, mierzc w udo rycerza. Bkitna klinga natychmiast opada w d, by sparowa cios, lecz - ku przeraeniu Obi-Wana - hrabia z niebywa szybkoci cofn ostrze i pchn ponownie, tym razem wysoko, ponad opuszczonym mieczem. Mistrz Kenobi nie by w stanie ani zablokowa tego uderzenia, ani w por usun si z linii ataku. Paajca czerwieni klinga hrabiego Dooku wbia si w lewy bark Obi-Wana. Byy Jedi natychmiast cofn si o p kroku i powtrzy atak, tym razem prowadzc bro poprzednim kursem: prosto w udo Kenobiego. Mistrz straci rwnowag, zatoczy si i upad, opierajc si o cian. Zanim upad, Dooku ju by przy nim i zrcznym okrnym ruchem klingi wyuska miecz z doni Kenobiego. Rkoje z klekotem potoczya si w dal. - I tak to si koczy - rzek hrabia do bezradnego Obi-Wana, po czym wzruszy ramionami i unis bro, by z wielk si spuci energetyczne ostrze na gow rannego. Deszcz iskier sypn si we wszystkie strony, kiedy na drodze czerwonej klingi pojawia si zielona. Hrabia byskawicznie cofn si o kilka krokw i stan twarz w twarz z Anakinem. - Odwanie postpie, chopcze, ale i gupio. Sdziem, e poje lekcj, ktrej ci udzieliem. - Ja si powoli ucz - odpar bezczelnie padawan, po czym zaatakowa z takim impetem, e chwilami zdawa si znika w klatce zielonego wiata - tak szybko wirowa miecz w jego rkach. Hrabia Dooku po raz pierwszy przesta umiecha si z wyszoci. Z wielkim trudem parowa ciosy Anakina, czciej stosujc uniki ni bloki. Sprbowa usun si w bok z linii ataku, lecz natrafi na niewidzialn cian i jego oczy rozszerzyy si ze zdumienia, gdy dotaro do niego, e ucze Obi-Wana w samym rodku gwatownego natarcia zdoa uy Mocy w tak precyzyjny sposb. - Masz niezwyky talent, mody padawanie - pogratulowa mu szczerze. Krzywy umieszek znowu pojawi si na jego ustach, gdy stopniowo zacz hamowa atak Anakina. Odpowiada pchniciem na kade cicie, zmuszajc padawana do stosowania unikw i blokw, a tym samym ograniczenia liczby ciosw. - Niezwyky talent - powtrzy Dooku - ale nawet on nie ocali twojego ycia! - Hrabia natar zdecydowanie, zamierzajc zmusi Anakina do odwrotu i wytrci go z rwnowagi dokadnie tak samo, jak uczyni to z Obi-Wanem. Lecz modzieniec uparcie dotrzymywa mu pola, tnc zielonym ostrzem na prawo i lewo tak mocno i precyzyjnie, e ani jedno z pchni renegata nie dotaro do celu. Lec pod cian i przygldajc si walce, Obi-Wan rozumia, e Anakin traci o wiele wicej energii ni oszczdny w ruchach Dooku, i e wkrtce opadnie z si... Rozumia te, e musi co zrobi. Sprbowa wsta, ale bl powali go na ziemi. Zebrawszy myli, uy Mocy, by przywoa lecy obok miecz. - Anakin! - krzykn i cisn rkoje w stron padawana, ktry pochwyci j, nawet na sekund nie przerywajc walki. Natychmiast wczy bro i pynnym ruchem zada pierwszy cios. Obi-Wan spoglda na ucznia w niemym podziwie. Dwa ostrza poruszay si w absolutnej harmonii, zataczajc krgi z oszaamiajc szybkoci i nieomyln precyzj. Z podobnym uznaniem obserwowa jednak ruchy czerwonego ostrza wiedzionego rk hrabiego Dooku. Byskawiczne wypady w przd i rwnie szybkie powroty pozwalay byemu Jedi nie tylko broni si przed naporem dwch mieczy, ale take kontratakowa, skutecznie zakcajc pynny atak Anakina. Nadzieja pojawia si w sercu Obi-Wana, gdy padawan skoczy odwanie do przodu, wznoszc zielony miecz ponad ramieniem i tnc w poprzek. Mistrz zrozumia - zanim jeszcze spostrzeg niebieskie ostrze mknce w gr i w bok z przeciwnej strony - e pierwszy cios odepchnie czerwon kling w bok, otwierajc drog drugiemu, a to oznaczao zwycistwo! Dooku wycofa si jednak z nieprawdopodobn szybkoci i potny cios zielonej klingi przeci jedynie powietrze, hrabia za natychmiast powrci i powstrzyma bkitne ostrze. Wykrci nadgarstek do wewntrz i wykona nim byskawiczny obrt, wytrcajc miecz z doni padawana. Zaraz potem przeszed do ofensywy, zmuszajc zaskoczonego i wybitego z rytmu Anakina do odwrotu. Modzieniec zebra wszystkie siy, by powstrzyma grad ciosw, lecz Dooku nie ustpowa; wietnie mierzonymi pchniciami spycha saniajcego si przeciwnika coraz dalej. I nagle zatrzyma si, a wtedy Anakin z okrzykiem wciekoci ruszy do kontrataku. - Nie! - zawoa Obi-Wan. Dooku pchn mieczem na wprost i pocign w bok, przechwytujc nie zielon kling, lecz rami padawana na wysokoci okcia. P rki Anakina, z doni wci jeszcze zacinit na rkojeci miecza, poleciao w bok. Modzieniec upad na ziemi, ciskajc okaleczone rami. Dooku wzruszy lekko ramionami. - Tak to si koczy - stwierdzi. W chwili, gdy wypowiada te sowa, wielkie drzwi hangaru pod wie rozsuny si i do wntrza wpyna smuga dymu niesionego wiatrem znad pola bitwy. Wraz z ni w hali pojawia si niewysoka posta - cho na swj sposb przerastajca sylwetki tych, ktrzy jeszcze przed chwil toczyli bj na mier i ycie. - Witaj, Mistrzu Yodo - rzek cicho Dooku. - Witaj hrabio Dooku - odpowiedzia Yoda. Siwowosy renegat z szeroko otwartymi oczami cofn si o kilka krokw, by stan twarz w twarz z nowym przeciwnikiem. Unis miecz na wysoko twarzy, wyczy kling i przysun rkoje do boku, salutujc Mistrzowi. - Po raz ostatni pokrzyowae nasze plany. To powiedziawszy, Dooku skin woln rk i spory fragment jakiej maszyny pofrun w stron niepozornego Jedi, by zmiady go swym ciarem. Yoda by na to przygotowany. Unis do Moc, posuszna jego woli, odepchna nadlatujcy obiekt. Dooku skoncentrowa si na stropie, si woli wyrywajc z niego potne bloki, ktre sypny si na Mistrza. Niedue donie wykonay kolejny gest i fragmenty sklepienia rozprysy si na boki, nie czynic Yodzie najmniejszej szkody. Dooku warkn cicho i gwatownym ruchem wysun przed siebie otwart do. Bkitna byskawica Mocy pomkna w stron niepozornego Mistrza. Yoda przyj j rk i odbi w bok, lecz nie przyszo mu to atwo. - Potnym si stae, Dooku - przyzna, wywoujc umiech na twarzy hrabiego, doda zaraz: - Ciemn stron w tobie wyczuwam. - Staem si potniejszy ni jakikolwiek Jedi - odpar Dooku. - Nawet ni ty, mj dawny Mistrzu! Z doni hrabiego ponownie strzeliy byskawice, lecz Yoda blokowa je konsekwentnie, a jego obronna postawa sprawiaa wraenie pewniejszej ni poprzednio. - Jednak wiele jeszcze nauczy si musisz - zauway Mistrz. Dooku przerwa daremny atak wyadowaniami energetycznymi. - Widz teraz jasno, e tej prby nie rozstrzygnie nasza wadza nad Moc, ale umiejtno posugiwania si wietlnym mieczem. Yoda z powag sign po bro i zielone ostrze z basowym buczeniem zbudzio si do ycia. Dooku zasalutowa sztywno i zapali czerwon kling, a gdy formalnociom stao si zado, zaatakowa Yod potnym ciosem miecza. Ostrze przemkno w bezpiecznej odlegoci, poniewa Mistrz oszczdnym ruchem zmieni jego trajektori. Teraz hrabia ruszy do natarcia z furi, jakiej nie przejawia w pojedynkach z Obi- Wanem i Anakinem. Wprost zasypywa Yod ciosami, lecz on broni si bez widocznego wysiku, w por usuwajc si spod miecza lub parujc pchnicia subtelnymi ruchami klingi. Hrabia atakowa przez dug chwil, nim zmczenie spowolnio jego ruchy. Zrozumia wreszcie, e tym sposobem niewiele wskra i cofn si szybko, by zyska na czasie. Niewystarczajco szybko. Mistrz Yoda, w nagym przypywie niewyobraalnej siy, skoczy naprzd, pracujc mieczem szybciej, ni Anakin dwoma w szczytowym momencie walki. Dooku jednak trzyma si niele, parujc wszystkie ciosy i wspierajc bloki Moc- gdyby tego nie robi, potne cicia Yody odepchnyby bez trudu czerwone ostrze. W chwili, gdy hrabia mia przystpi do kontrataku, Yoda znikn nagle; skoczy wysoko w gr i wywinwszy salto w powietrzu, wyldowa tu za nim, zachowujc doskona rwnowag, by natychmiast uderzy. Dooku odwrci w doniach rkoje miecza i pchn kling za siebie, przechwytujc cios. Na uamek sekundy wypuci bro, zakrci piruet i pochwyci j znowu, nim jeszcze dwa ostrza straciy ze sob kontakt. Hrabia warkn wciekle i sign jeszcze gbiej w Moc, czynic ze swego ciaa ogniwo, ktrym moga swobodnie przepywa. Jego ruchy stay si szybsze - trzy kroki w przd, dwa w ty, przy nienagannej rwnowadze. Wanie rwnowaga bya podstaw jego stylu walki polegajcego na szybkich wypadach i powrotach, pchniciach i ripostach. Yoda musia si cofn pod naporem sprawnie wyprowadzanych ciosw. Nigdy jednak pchnicia mierzone nisko nie docieray do celu, poniewa Mistrz unika ich, skaczc wysoko i daleko, lub blokowa je, natychmiast wyprowadzajc kontr tak szybk, e Dooku cofa si w popiechu. Hrabia uderzy wysoko, przewidujc, e przed tak ustawion kling Yoda uskoczy w lewo. Mistrz jednak odgad jego intencj i nie umkn ani w lewo, ani w prawo, tylko przypad do ziemi. Dooku dokoczy chybione cicie i natychmiast pchn kling nisko, lecz i ten ruch Mistrz przewidzia - sprawnie przeskoczy nad paajcym czerwieni ostrzem. Yoda odpowiedzia pchniciem i Dooku cofn si w popiechu, po raz pierwszy tracc rwnowag. Mistrz jednak uskoczy w ty; nie poszed za ciosem. Rozwcieczony hrabia rzuci si do ataku, mierzc w gow przeciwnika. Chybi, lecz zaraz potem, zalepiony furi, wyprowadzi potne cicie. Zielona klinga Yody powstrzymaa cios. Ostrza zwary si w statycznej prbie si - zarwno tych fizycznych, jak i wspomaganych Moc. - Walczye dobrze, mj byy padawanie - pogratulowa hrabiemu Yoda. Miecz mistrza zacz wolno odpycha bro Dooku i jego samego. - To jeszcze nie koniec bitwy! - odpar stanowczo Dooku. - To dopiero pocztek! - Mczyzna uy Mocy, by sign po jeden z olbrzymich dwigw i cisn go na Obi-Wana i jego ucznia. - Anakinie! - krzykn Obi-Wan, prbujc pochwyci Moc spadajc konstrukcj. Padawan ockn si z omdlenia i zrobi to samo, lecz w tym stanie, nawet dziaajc wsplnie, nie byli w stanie powstrzyma tak wielkiej masy. Dokona tego Yoda. Mistrz chwyci dwig elaznym uciskiem Mocy, ale by to zrobi, musia odwrci uwag od hrabiego. Dooku, nie tracc czasu, rzuci si do ucieczki i po chwili wbiega ju na ramp swojego jachtu. Gdy Yoda przesuwa w powietrzu olbrzymi konstrukcj, by opuci j na ziemi w bezpiecznym miejscu, silniki statku rykny pen moc i trzej rycerze Jedi mogli jedynie przyglda si bezradnie ucieczce hrabiego Dooku. Anakin i Obi-Wan zbliyli si do wyczerpanego Yody. Padm, ktra pojawia si nagle w bramie hangaru, podbiega do okaleczonego padawana i otoczya go ramionami w mocnym rozpaczliwym ucisku. - Mroczny to dzie - rzek cicho Yoda. EPILOG Ponad rynsztokami najniej pooonych ulic Coruscant szybowa zgrabny jacht. Jego skrzyda zoyy si delikatnie i wyldowa mikko na zdewastowanym chodniku przed budynkiem, ktry sprawia wraenie opuszczonego. Hrabia Dooku wyszed ze statku i skierowa si do najciemniejszej czci zaimprowizowanego tajnego ldowiska, gdzie czekaa na niego zakapturzona posta. Stanwszy przed spowit mrokiem sylwetk, skoni si z szacunkiem. - Moc jest z nami, Mistrzu Sidious. - Witaj w domu, Lordzie Tyranusie - odpar Sith - Dobrze si spisae. - Przynosz ci dobre nowiny, panie. Wojna rozpoczta. - Doskonale - sykn z zadowoleniem Sidious. W cieniu kaptura na twarzy Czarnego Lorda pojawi si szeroki umiech. - Wszystko toczy si, jak zaplanowaem. W dalekiej wityni Jedi panowa ponury nastrj wielu rycerzy opakiwao utraconych przyjaci i towarzyszy. Obi-Wan i Mace Windu stali przy oknie w komnacie Mistrza Yody, ktry siedzia w fotelu, rozwaajc ponure skutki niedawnych wydarze. - Wierzysz Mistrzu w to, co hrabia Dooku powiedzia mi o Sidiousie kontrolujcym poczynania senatu? - spyta Obi-Wan, przerywajc przygnbiajc cisz. - Wyczuwam w tym fasz. Mace chcia odpowiedzie, ale ubieg go Yoda. - Niegodnym zaufania sta si Dooku. Po ciemnej stronie si opowiedzia. Kamstwo, podstp i nieufno to jego nowe sposoby dziaania. - Mimo to, przeczuwam, e powinnimy uwaniej przyglda si senatowi - doda Mace, a Yoda przytakn mu ruchem gowy. Po duszej chwili milczenia ciemnoskry Mistrz z zaciekawieniem spojrza na Kenobiego. - Gdzie twj ucze, Obi-Wanie? - W drodze na Naboo. Eskortuje do domu pani senator Amidal. Mace skin gow, a Obi-Wan dostrzeg w jego oczach trosk, ktr w peni podziela, mylc o Anakinie i Amidali. Nie zamierza jednak o tym rozmawia, poniewa uwaa, e najwaniejsze s sprawy Republiki. - Przyznaj, e gdyby nie klony, nie byoby mowy o zwycistwie - powiedzia. - O zwycistwie? - powtrzy sceptycznie Yoda. - O zwycistwie, powiadasz? Obi-Wan i Mace Windu spojrzeli na wielkiego Mistrza Jedi, wyczuwajc w jego sowach gboki smutek. - Nie zwyciylimy, mistrzu Obi-Wanie - wyjani Yoda. - Opada zasona ciemnej strony. Wojna klonw rozpoczta! Jego sowa, pene emocji i troski, miay si sta najbardziej ponur przepowiedni, jak kiedykolwiek syszano z ust czonka Rady Jedi. Senator Bail Organa i Mas Amedda stali na balkonie obok Wielkiego Kanclerza Palpatine'a, przygldajc si maszerujcym oddziaom si zbrojnych Republiki. W dole dziesitki tysicy onierzy klonw, tworzcych zwarte formacje, przemieszczay si w idealnym porzdku i kolejno wspinay po rampach zaadowczych na pokady wielkich okrtw desantowych. Bail Organa przyglda si tej scenie z gbokim smutkiem. Kiedy zerkn na twarz Wielkiego Kanclerza, dostrzeg w niej przede wszystkim ponur determinacj. Na dalekiej Naboo, w ranym ogrodzie nad skrzcym si srebrzycie jeziorem, stali rami przy ramieniu Anakin i Padm. Padawan mia na sobie oficjaln szat Jedi, Padm za - pikn niebiesk sukni ozdobion kwiatami. Nowa, mechaniczna rka Anakina zwisaa swobodnie; tylko palce od czasu do czasu odruchowo zaciskay si i prostoway. Przed modymi sta wity m z Naboo. Z domi wzniesionymi nad ich gowami recytowa prastary tekst maeskiej przysigi. Gdy tradycyjne sowa zostay wypowiedziane, wiadkowie ceremonii - R2-D2 i C- 3PO - powitali nowy zwizek radosnymi gwizdami. Anakin Skywalker i Padm Amidala poczyli usta w pocaunku - pierwszy raz jako m i ona.