MOŻESZ WYLECZYĆ SIĘ SAM OD WYDAWCY Największe wynalazki w historii ludzk ości powstawały w ten spo sób: wszyscy wiedzieli, że czegoś zrobić się nie da, p o czym przychodził jeden facet, który tego nie wiedz iał i on to robił. Wynalazki w medycynie dokonują się wyjątkowo żmudnie, spra wdza się je latami, a środo wisko bardzo podejrzliwie patrzy na ręce wszystkim k onkurentom spoza medyc yny, szczególnie jeśli twie rdzą, że coś im się udało. Przykład prof. Rolp y nie jest bynajmniej odos obniony. A co dopiero, gd y idzie o tzw. medycynę ni ekonwencjonalną! w dost ojnych gronach miała swy ch sławnych oponentów i uznana dziś akupunktura i hipnoza, podważano fizy cznie sprawdzony fakt ist nienia bioprądów i możliw ość wzajemnego oddziały wania na siebie Iudzi, a ta kże środowiska na ludzi. Ostrożność medycyny ofi cjalnej powodowana jest z rozumiałą samoobroną pr zed szarlatanerią, która m oże zagrażać zdrowiu i ży ciu pacjentów. Opracowa nie, Które oddajemy dziś Czytelnikom, może co naj wyżej zagrozić przyzwoit ej opinii, jaką cieszy się d olnośląski dziennik ,, Sło wo Polskie", gdzie przez wiele tygodni publikowaliś my niniejszy tekst w odcin kach. Decyzję o wydaniu t ej broszury wymusili na n as Czytelnicy, pisząc setki listów, których fragmenty zamieszczamy na końcu t ego opracowania. Drugą przyczyną, dla której prz ybliżamy Państwu,, Cud metafizycznego Ieczenia, j est fakt, że umysł ludzki je st obszarem, o którym wie my najmniej, że każda na ten temat naukowa praca zawiera więcej pytań niż odpowiedzi. Metoda Evely n Monahan, która narobiła już tyle hałasu w świecie, nie może nikomu zaszkod zić. A jeśli komuś nie pom oże prosimy, niech potrak tuje ją jak jeszcze jeden zn ak zapytania WYDAWNICT WO SŁOWO POLSKIE Zac ząć i... wytrwać Propozycja, z j aką zwraca się do nas Evelyn M. Monahan w swej metodzie metafizycznego leczenia. jest właściwie propozycją nie do odrzucenia. Obiecuje tak wiel e, w zamian za tak mało. Zdro wie, radość, sukces w zamian za spełnienie tylko jednego, p ozornie łatwego warunku — by zacząć i wytrwać w prakty kowaniu samoleczenia. Zreszt ą nie chodzi tu, jak się okazuj e, wyłącznie o Ieczenie w sen sie medycznym, bo trudno na zwać Ieczeniem rady wprowad zania harmonii w skłóconym małżeństwie czy postępowani a w kłopotach finansowych. M ożna wierzyć lub nie w skutec zność proponowanej metody i można uznać, że podawane p rzykłady wyleczeń są nieprze konujące, powątpiewać czy r ozpoznania medyczne były pr awidłowe, a poprawy trwałe. Można zastanawiać się, ile z z aburzeń miało charakter czyn nościowy, nerwicowy i dlateg o ustąpiły po „wmówieniu" so bie zdrowia. Można też odrzu cić całość jako stek bzdur, za przeczenie zdrowego rozsądk u i uznanej wiedzy medycznej; a więc jeszcze jeden przykład ucieczki od racjonalizmu w ś wiat irracjonalny. A można też bezkrytycznie przyjąć tę prop ozycję za objawioną prawdę i uznając za jedyny słuszny spo sób leczenia, odwrócić się, na wet wbrew wielokrotnie zazna czanej intencji samej Evelyn, od naukowej medycyny. Wyb ór należy do Czytelnika. Osob iście, jako praktykujący psych iatra, pragnę podkreślić pozyt ywny aspekt psychoterapeuty czny metody Evelyn M. Monah an. Polega on na ukazaniu i za akceptowaniu roli aktywnej po stawy pacjenta w procesie lec zenia. Pacjent jako całość mat erialno- duchowa, a nie tylko psychofi zyczna, odzyskuje w ujęciu Ev elyn swą zagubioną podmioto wość. Staje się pełnym człowi ekiem, właścicielem i twórcą s amego siebie i swego życia — zdrowia i choroby, sukcesów i niepowodzeń. jako jednostka przestaje być ofiarą niezrozu miałych manipulacji losu i oko liczności: Jako pacjent przest aje być przedmiotem w rękac h lekarza i medycznych instyt ucji. Evelyn mówi do swych sł uchaczy, czytelników i pacjent ów: możecie sami sobie pomó c, możecie decydować o wielu sprawach sami i od zaraz. Dzi ęki przełamaniu stereotypu bi erności i uświadomienia sobie możliwości twórczego wpływ ania na swe życie, u pacjenta obniża się poziom lęku, wzras ta poczucie własnej wartości. Następuje pozytywna mobiliza cja psychofizyczna. Medycyna od najdawniejszych czasów d ocenia wielką rolę tzw. woli ży cia; rolę, jaką w procesie lecz enia odgrywa głęboka determi nacja pacjenta, ukierunkowan a na wyzdrowienie i przezwyci ężenie ograniczeń narzuconyc h przez chorobę lub kalectwo. Pacjent walczący o siebie, pa cjent aktywny, leczy się lepiej i szybciej. Niestety, współczes ne instytucje medyczne prefer ują i upowszechniają model p acjenta podporządkowanego i biernego. Dobry pacjent to pa cjent nie sprawiający kłopotó w zbytecznymi pytaniami, nie absorbujący nadmiernie czas u i uwagi personelu, posłuszni e wykonujący wszystkie zalec enia, wchodzący bezszmerow o w tryby wielkiej medycznej machiny. Ma się poddać lecze niu, a w nagrodę otrzyma zdro wie, opiekę i bezpieczeństwo. W tę właśnie zinstytucjonaliz owaną bierność uderza Evely n M. Monahan. Żąda od pacje nta aktywności i czyni go wsp ółodpowiedzialnym za wyniki l eczenia. Drugą sprawą, która zasługuje na uwagę, jest znac zenie, jakie według autorki od grywa w życiu i zdrowiu czło wieka jego sposób myślenia i przeżywania. Negatywne myśli i emocje zatruwają naturalną h armonię ciała i duszy. Sprowa dzają choroby i przyciągają r óżne negatywne okoliczności Evelyn Monahan uświadamia swojemu czytelnikowi realnie kreacyjną siłę Jego myśli. Mówi: takie Jest twoje życ ie, jakie sam stwarzasz. O dwołuje się do prastarej z asady magii sympatycznej — że podobne przyciąga po dobne. Współczesna psyc hosomatyka, daleka od sk łonności do myślenia mag icznego. bada „szkiełkiem i okiem" zależności międz y różnymi stanami emocjo nalnymi a zaburzeniami w funkcjonowaniu organizm u. Coraz więcej jednostek chorobowych zostaje wpi sanych na listę chorób ps ychosomatycznych, a wię c takich, w których powst awaniu, przebiegu i leczen iu czynnik psychiczny, int eletkualno- emocjonalny, odgrywa wi odącą, rolę. Wiadomo już np. że istnieje silny związe k między przewlekłą, tłumi oną agresją a chorobami wrzodowymi żołądka i dw unastnicy oraz przewlekły mi schorzeniami jelit. Zna na jest też korelacja międz y stałym napięciem psychi cznym i koniecznością szy bkiego podejmowania dec yzji a częstością występow ania zawałów mięśnia serc owego (tzw. choroba dyre ktorów). Coraz więcej też wiadomo o tłumiącym wpł ywie stresów na układ im munologiczny człowieka. Evelyn Monahan proponuj e nam lekarstwo niejako n a zasadzie odtrutki. Skoro złe myśli, pesymizm, nega tywne emocje zatruwają i przyciągają nieszczęścia, t o myśli pozytywne, posta wa afirmująca życzliwość i serdeczność, będą odtru wały organizm i obracały k oło Fortuny ku naszemu p ożytkowi. To znana gra Po llyanna — gra w zadowolenie. Aby je dnak w nią grać, trzeba wł ożyć w to trochę wysiłku i przyjąć odpowiedzialność za swoje myślenie i czucieI tu kryje się trudno ść. Dlatego na początku o kreśliłam propozycję E. M onahan jako pozornie łatw ą. Bo właściwie wcale łatw ą nie jest. Żąda od nas prz ezwyciężenia zarówno mił ej bierności, jak i niechęci do przyjęcia odpowiedzial ności. A bierność i nieodp owiedzialność są powszec hnie przyjętymi i utrwalony mi cechami „neurotycznej osobowości naszych czas ów". I na zakończenie jesz cze kilka słów o języku, Ja kim mówi do nas autorka. „Metafizyczne leczenie", „ boska moc nadświadomo ści", „potęga wyższego ja " — to zwroty, które jednych z achwycą i zauroczą, ale w innych wzbudzą natychmi astowy opór i podejrzliwoś ć, bo nie lubią być wpuszc zani w metafizyczne malin y. Wiele jednak zależy od przyjęcia postawy otwarto ści. Wszak to, co wczoraj było wiarą, dziś niejednok rotnie jest wiedzą. Dawniej sze cuda stają się poznan ymi lub poznawanymi zjaw iskami. Nie zamykajmy wi ęc oczu, nie zatykajmy us zu. W końcu nie o słowa t u chodzi. A jeśli ktoś dzię ki lekturze tej broszurki za cznie szerzej widzieć i peł niej tworzyć swe życie — to cel Evelyn Monahan zo stał osiągnięty. . Specjalist a psychiatrii BARBARA S ANECKA Programator zacho wań Początkiem każdej wie dzy, poznania i odkrywani a jest doświadczenie. Nie należy się przed nim cofać , być od początku na „nie" . Ileż to razy w historii myś li ludzkiej rzeczy na pozór fantastyczne, nawet szoku jące, stawały się rzeczywi stością i oczywistością. Wi elu z nas uśmiechało się z niedowierzaniem, gdy słys zeliśmy o możliwości uzdr awiania ludzi energią. Trze ba było Anatolija Kaszpiro wskiego, który na tysiącach przypadków, tysiącach udo kumentowanych wyleczeń u dowodnił, że jest to możliwe . Metoda Evelyn Monahan je st również wypróbowana pr zez tysiące ludzi na Wscho dzie i na Zachodzie. Sposó b oddziaływania na ciało pr zez psychikę, relaks, wycis zenie, działanie kolorami (e nergią), znany był od dawn a i od dawna stosowany. Mówi o tym sama autorka, która — sparaliżowana i oślepiona w wieku 22 lat — nie poddnła się, odszukała materiały na temat metafizy cznego leczenia, zastosowa ła je... i wyzdrowiała. Ta met oda pomagała również Inny m, także niedowiarkom i sc eptykom; więc mimo pozor nej niezwykłości, został tuta j odkryły pewien mechaniz m działający na człowieka. Jak działanie tej metody wyg ląda w świetle wiedzy o bud owie człowieka i jego możli wości? Otóż wyciszając ciał o (rozluźniając mięśnie, usp okajając myśli i emocje) wc hodzimy w stan odprężenia, relaksu, ciszy i spokoju — w kontakt z tzw. świadomo ścią wewnętrzną (duchowa) . Jest ona stanem swoistym dla tzw. ciała energetyczne go człowieka, zwanego też duszą. To właśnie ciało ene rgetyczne działa jak progra mator — programator zachowań, rea kcji ciała fizycznego. Wcho dząc — przez wyciszenie — w kontakt z nim (jest to tzw . stan nadświadomości), mo żemy do ciała fizycznego wp rowadzić (zakodować) potrz ebne reakcję, stan, zachow anie. Może to być np. stan d obrego zdrowia, spokoju, w yciszenia, odprężenia, nie ul egania złości i innym emocj om — w każdej sytuacji życiowej. To pozwoli nam zachować z drowie i równowagę. Opano wanie lęku, emocji, pogoda ducha (a to wszystko możn a sobie wypracować), pozw olą nam wzmocnić odporno ść psychofizyczną. Stosując mechanizm kodowania do podświadomości należy wy ciszyć ciało tak, Jak potrafi my, i spokojnie wypowiedzi eć w myśli (im obojętniej, t ym lepiej) zdanie- kod, który chcemy umieścić w podświadomości. Przykł ady: — Jestem pogodny, spokojny , wyciszony. Ten stan zosta nie we mnie na zawsze. — Praca jest przyjemnością, daje mi dużo satysfakcji, pr acuję z zadowoleniem. — Jestem zdrowy, pełen ener gii, ochoty do życia i pracy. — Nauka (np. angielskiego, hi storii) jest łatwa i przyjemn a, mogę zapamiętać dużo i bez wysiłku. — W biurze, mieszkaniu, pomi eszczeniu, gdzie pracuję (d obrze jest wyobrazić sobie t o miejsce) czuję się odpręż ony, spokojny, pełen ochoty do pracy. — Zawsze jestem pogodny i s pokojny, nie nie jest w stanie tego narus zyć. — Nie boję się nikogo i niczeg o. (Jest to rozkodowanie lęk u — Papierosy budzą moją niec hęć, nie potrzebuję Ich. Sys tematyczna praca (nie należ y zrażać się początkowymi słabymi efektami) pozwoli n am wykształcić pożądany st an i reakcję, jakiej oczekuje my. Ten mechanizm — kodowanie do podświado mości — możemy dla poprawy zdro wia i samopoczucia jeszcze wzm ocnić działaniem określony ch energii (różne częstotliw ości, kolory). Np. zieleń dzia ła kojąco na ciało i psychik ę, likwiduje, stresy, odpręż a. Może być pomocna przed egzaminem, ważną rozmo wą, a także przed czekającą nas operacją. Działa ogólnie wzmacniająco i regenerują co. Kolor złoty (żółty ciepły ) pobudza, doprowadzając d o stanu harmonii, pomaga li kwidować przygnębienie, le kkie depresje, lekkie stany c horobowe. Złota żółć neutra lizuje: łagodzi stany ambicji , uporu. Kolor biały zawiera wszystkie rodzaje energii. D ziała ogólnie wzmacniająco i równoważąco. Można stos ować te barwy „napełniając " nimi ciało w stanie wycisz enia. Kolejna sprawa to poz bycie się negatywnych myś li i stanów emocjonalnych: złości, agresji, nienawiści, zazdr ości. Jak każda myśl, są t o fale, ale o silnej wibracj i i niskiej częstotliwości. Działają szkodliwie i rozst rajają równowagę energet yczną, psychiczną, osłabi ają ciało i zmniejszają jeg o siły witalne. Stosując te wskazówki można pomag ać sobie w życiu, w pracy . Warto spróbować. Najprostsze — najskuteczniejszym „Cud m etafizycznego leczenia" podaje nie tylko leczenia , ale także uczy, jak pom óc sobie i innym W trudn ych sytuacjach życiowyc h. Jest jedną z wielu pozy cji publikowanych ostatni o na temat samoleczenia. ZE WZGLĘDU na poruszan e problemy umiejscawia się na pograniczu nauk z przedrostkiem para- ..., meta- .... Nauki te, ale bez przed rostka, obrosłe są tradycj ą, autorytetami, schemata mi myślenia i działania. R ozwijały się one wraz z ro zwojem naszej cywilizacji, podlegały wpływom nasz ych tradycji, obyczajów i norm towarzysko- prawnych. Miały również na te zwyczaje swój wpły w W naszej zmaterializow anej rzeczywistości, teor etycznie zracjonalizowan ej, a praktycznie wybieraj ącej z faktów to, co pasuj e do istniejących teorii, d aleko odeszliśmy od tego, co naturalne i najprostsz e. Poznanie samego siebi e, zakresu swoich możliw ości, zarówno co do ciała fizycznego, jak i psychiki, prowadzi do umiejętnośc i kierowania swoim życie m. Umożliwia wewnętrzn y wybór sposobu przedst awiania siebie i realizację tego sposobu na zewnątrz . Oddanie tej książeczki w ręce czytelnika daje jedn ak zaledwie szansę stero wania swoim zdrowiem, s amopoczuciem, reakcjami . Aby tę szansę WYKORZYS TAĆ, należy ją wprowadzić w życie. Nie wystarczy z nać instrukcję ćwiczeń, p ołożyć ją na półkę i nie nie robić, mówiąc sobie: może jeszcze kiedyś z teg o skorzystam. To tak, jak by się odłożyło na półkę r eceptę wypisaną przez lek arza i czekało na wyzdrow ienie. Metoda Evelyn Mo nahan, juk i inne, poleg ające na kodowaniu POL ECEŃ do podświadomoś ci, jest wprost niewyobr ażalnie skuteczna. Ale w arunkiem tej skutecznoś ci jest systematyczne s tosowanie podanego sp osobu samoleczenia. O czywiście dopuszczalne są indywidualne zmian y w sposobie rozluźnien ia, doborze słów, obraz ów. Ale schemat sama t echnika stosowania tej metody musi być zacho wana. Trzeba się jej nau czyć i systematycznie st osować. Wymaga to od nas samodyscypliny i woli, tak, jak wszystkie nasze działania. które m ają przynieść wyniki. i jeszcze jedna uwaga, m ająca zastosowanie w ży ciu, a w medycynie trady cyjnej w szczególności: najbardziej skuteczne sp osoby działania są zawsz e najprostsze! Nie odrzuc ajcie więc, albo lepiej: ni e zapominajcie o metodzi e autosugestii, relaksacji , kodowania — nieważne, jak ją nazwiem y. Należy ona właśnie do t ych najprostszych i najs kuteczniejszych sposobó w na samych siebie. Nau czyliśmy się tego, że,, kt oś" nas uzdrowi,,, ktoś" nas wyleczy, że poza na mi stanie się jakiś cud. A przecież to, że oddycha my, myślimy, czujemy to właśnie jest CUDEM. Tylk o czy mamy właściwe wyo brażenie o cudach? Dr n. med. IRENA PIÓREK S pecjalista Człowiek to nie tylk o ciało Negatywne myślenie, uparte wałkowanie tych sa mych złych myśli, nie akce ptowanie siebie i innych, p ożądania, złość, pamiętliwo ść — wszystko to powoduje zakł ócenia w psychice, które w efekcie przenoszą się na ci ało fizyczne w postaci okre ślonych chorób. Najgorzej, gdy jakiś system negatyw nych wyobrażeń przyjął się już w dzieciństwie. Może o n bowiem zagrażać zdrowiu , jeśli człowiek nie nauczy s ię dość szybko usuwać neg atyunych myśli i zastępowa ć ich pozytywnymi. Uzdrow ienie przez pozbycie się ne gatywnych emocji i pożąda ń jest najlepszą drogą do z drowia i harmonii. W taki s posób działa wiele niekon wencjonalnych metod uzdr awiania, które traktują czło wieka całościowo (na wszy stkich planach) i oddziałują na całą jego strukturę. Nal eżą do nich wszelkie techni ki energetyczne, jak bioene rgioterapia, reiki, qigong (c zikung), a także techniki me ntalne, jak choćby afirmacj e pozytywne i pewne formy medytacji. Do tej grupy nal eży też metoda Evelyn Mon ahan. Za pomocą tej metod y działa się na ciało mental ne (pozytywne myślenie), r ównież ciało astralne (pozy tywne emocje). Dochodzi d o tego relaks i rozluźnienie, niewątpliwie bardzo korzys tne dla ciała fizycznego. W metodzie tej człowiek zwrac a się także do swego „wyżs zego ja", które jest najwyżs zą cząstką człowieka, obdar zoną największymi możliw ościami. Możliwości te prze jawiają się m. in. wpływanie m na niższe ciała człowieka (odczucia, emocje, myśli, popędy, a w związku z tym na jego zdrowie i harmonię. Taką samą formą odwołani a się do „wyższego ja", tylk o nie uświadamianą sobie p rzez nas, jest modlitwa. Mg r inż. JERZY KRUK Uzdr owiciel reiki Potęga „wyższego ja ,, Człowiek je st istotą wspaniałą, dzięki nieograniczonym, utajony m siłom, z którymi przych odzi na świat. Dzięki tej po tędze jest w stanie usuwać ze swego życia choroby, kalectwo, zmieniać przykr e sytuacje życiowe, gdyż z natury rzeczy należy mu si ę szczęście, radość i dosko nałe zdrowie. Na nieszczęś cie człowiek jest nieświad omy swego wspaniałego w yposażenia w potęgę iście boską. Cierpi, choruje, mę czy się, narzeka, szuka roz paczliwie ratunku i ani się domyśla, że on sam posiad a moc uzdrowienia. Jest ja k król, który zapomniał, że jest królem"... Tę świadom ość własnej mocy, własny ch nieograniczonych możli wości nazywa Evelyn Mona han naszym wyższym ja, a moc realizowania życzeń, zaspokajania potrzeb, zmi eniania nawet niekorzystn ych okoliczności życiowyc h — nadświadomością. Umysł em świadomym nazywa au torka świadomość otaczaj ących nas realiów. Umysł świadomy jest ograniczon y w swoich możliwościach, on też jest ślepy, jak się wyraża Monahan, na istnie nie naszego wyższego ja. Posłużyć się techniką met afizycznego leczenia może każdy. Jest to bardzo prost e. Trzeba tylko odwołać si ę do swego potężnego wyż szego ja i... żądać. Nie prosi ć, nie błagać, ale spokojnie, zdecydowanie rozkazywać . W swoich instrukcjach M onahan nigdy nie używa sł owa: proszę, błagam, tylk o: rozkazuję, zarządzam, p ragnę, chce, polecam. Wyc hodzi ona z założenia, że s ą to dobra zaprogramowan e dla nas od początku świ ata, a utracone przez nas z a przyczną niewiedzy, ogr aniczoności i własnej słab ości. Warunkiem powodze nia w życiu i to warunkiem wielokrotnie podkieślany m przez autorkę, jest absol utne zerwanie z myśleniem negatywnym, rozumianym bardzo szeroko. Jest to bo wiem w jej instrukcji nie t ylko pesymizm, zwątpienie , rozpacz. Są to także takie uczucia jak: nieżyczliwość , radość z cudzego nieszcz ęścia, pogarda, nienawiść, zawód. Ale jest to też pocz ucie własnej mniejszej, nie pełnej wartości, upośledz enia w porównaniu z inny mi, a nawet poczucie winy. Myślenie negatywne, jak t wierdzi autorka, jest chor obą samą w sobie, przyno si cierpienie, ból, choroby umysłu, ciała, a nawet ś mierci. Od tych niebezpiec znych myśli należy się od wracać, unikać ich, uwalni ać się od ich natręctwa, nie zatrzymywać ich w umyśl e. Najlepiej w ogóle nie po zwolić na to, by powstały. Są one wszak energią, któr a nie ginie, lecz zaczyna dzi ałać gdzieś na jakiejś płas zczyźnie, czyniąc krzywd e.. A często myśli te zostaj ą w nas jako trucizna „cho wają" się w jakimś miejsc u, niczym cysta, by z czas em zaowocować chorobą. Zatem złe myśli należy zas tępować innymi, pozytywn ymi, radosnymi. Gdy więc wyciszyliśmy swój umysł, usuwając wszystkie negat ywne myśli możemy przy stąpić teraz do samej te chniki metafizycznego le czenia, bardzo szczegół owo podanej przez autor kę. Pamiętajmy jednak. że do precyzji wykonani a dochodzi się z czasem, przez cierpliwość i wytr wałość. Nie żądajmy od siebie już na początku id ealnego dostosowania si ę do wskazówek autorki. Niektórym może to spra wiać początkowo wiele t rudności. Chodzi jednak o zrozumienie, nastawie nie, wolę i dobre chęci. i jak autorka przekonuje, niekoniecznie nawet trz eba wierzyć bezwzględni e w ten sposób leczenia. Wystarczy tylko rygorys tycznie wykonywać pod aną przez nią instrukcję, a metoda już będzie sku teczna i co jeszcze ciekawsze ni e zdarzyło się. według jej zapewnień, by metoda t a nie pomogła komuś, je śli tylko dokładnie stos ował się do podanej inst rukcji. Do Monahan zgłas zało się wielu ludzi. Byli w śród nich nieufni, krytyczn ie nastawieni, oporni. Wie my sami z własnego doświ adczenia, jak trudno jest wyciszyć umysł i emocje, usunąć wszelkie negatywn e myśli. urazy, pretensje, żale. poczucie krzywdy. Na pewno więc i oni nie doko nywali tego wszystkiego,, od jednego cięcia". A jed nak osiągnęli to. czego tak bardzo pragnęli: wyleczen ie, czasem nawet z nieulec zalnych, wedle opinii lekar zy chorób. Technika metaf izycznego leczenia jest nie zwykle prosta. Z powodu t ej tak uproszczonej formy u wielu osób może zrodzi ć się podejrzenie, że jest t o zwykły, niestosowny, zw ażywszy na sytuację, żart. Przed takim jej odbiorem często przestrzega autork a swoich czytelników, pro si. by nie odrzucać, nie lekceważyć metody tylko dlatego, że jest tak niesko mplikowana, przystępna d la każdego. Leczenie wedł ug tej metody nie wymaga ani nakładów finansowyc h, ani specjalnych predys pozycji czy umiejętności, ani żadnych akcesoriów. Wymagane są tylko dobra wola, wytrwałość i spokój. Technika metafizycznego l eczenia składa się z trzech części: przygotowania pol egającego na ćwiczeniach oddechowych, odwołania się do swojej nadświadom ości, czyli wydania polece nia swojemu wyższemu ja oraz z zakończenia identyc znego jak początek. Ćwicz eniami oddechowymi, upro szczonymi bardzo w poró wnaniu z innymi znanymi t echnikami relaksacji osiąg a się stan głębokiego rozlu źnienia ciała, wyciszenia e mocji, stan spokoju, harm onii wewnętrznej. ,, Gdyb yśmy się tylko głębiej zast anowili sami doszlibyśmy do wniosku. że jako istoty stworzone na obraz i podo bieństwo Pana Boga jeste śmy potężni sami w sobie i że trzeba nam się tylko n a chwilę odciąć od stresów dnia powszedniego, wycis zyć wewnętrznie, by skon taktować się z ową „wyżs zą siłą" tkwiącą w nas" — pisze autorka. Wówczas pozostaje już tylko zako munikować swoje pragnie nia. Autorka głęboko wier zy w spełnienie tych rozka zów przez owo wyższe ja, n ie dopuszcza żadnych wąt pliwości. Na dowód przyta cza liczne przykłady uzdro wień ludzi cierpiących na przeróżne choroby. W swo jej książeczce podała zap ewne najbardziej spektak ularne przypadki wyleczeń, niemniej wielokrotnie zap ewnia też, o czym już była mowa, że nie zdarzyło się w całej jej praktyce, by tec hnika metafizycznego lecz enia, stosowana skrupulat nie, wedle instrukcji, zawi odła kogokolwiek. Dziewięć lat udręki i mroku E velyn Monahan sama mogł aby wystarczyć za najskut eczniejszą reklamę oprac owanej przez siebie metod y leczenia, nawet, gdyby ni e było innych, szokującyc h przykładów wyleczeń za j ej sprawy. Miała zaledwie 22 lata. gdy wydawało się, ż e życie skończyło się dla niej już na zawsze. W tr agicznym wypadku, które mu uległa, straciła wzrok. Na skutek doznanego szok u ujawniła się epilepsja. P o kilku latach, jakby nie do ść było udręczeń, paraliż p oraził jej prawe ramię. Atak i epilepsji pojawiały się na wet 12— 14 razy na dzień. Potężne d awki leków w minimalnym t ylko stopniu zmniejszyły i ch częstotliwość. Proszę s obie wyobrazić stan, w jaki m musiała się znajdować młoda, kipiąca życiem dzi ewczyna, nagle wkręcona w otchłań ciemności, zale żności od innych, brutalnie wyrzucona ze swego dotyc hczasowego świata i otocz enia. Przez dziewięć długic h lat przeszła prawdziwe pi ekło rozpaczy i buntu. Dręc zyła siebie i otoczenie, szu kając rozpaczliwie wyjścia z tej beznadziejnej, jak się wyda wało, sytuacji. Lekarze prz ecicż nie dawali jej najmnie jszych szans na to, by kied ykolwiek mogła odzyskać wzrok, ale i zdrowie. Aż wr eszcie, jak pisze Evelyn, po latach buntu i rozpaczy, p rzyszło uspokojenie, a moż e wyczerpanie nerwowe. Na szczęście — nie zwątpienie. Zaczęła ro zmyślać nad tym, jak sobi e pomóc. Przypomniała s obie zasłyszane jeszcze w dz ieciństwie historie o cudown ych wyleczeniach ludzi bez nadziejnie chorych na różn e choroby, którym lekarze nie dawali również, jak i je j, szans na wyleczenie. M ozolnie odgrzebywała w p amięci różne szczegóły, ukł adała je sobie w coraz logi czniejszy, spójną całość. P unkt po punkcie przygoto wała w ten sposób zasady postępowania i... zdecydo wała się spróbować. W swo je plany wtajemniczyła dw ójkę przyjaciół i razem zacz ęli ćwiczyć. Ćwiczyli trzy r azy dziennie z wielką dokła dnością i zapałem. Wiedziel i przecież wszyscy, że jest t o ostatnia szansa. I stał się cud. Po kilku dniach Evelyn odzyskała wzrok! Nie przy szło to stopniowo, powoli, l ecz nagle, raptownie. Co za szok! Jednocześnie całko wicie ustały ataki epileptyc zne. Trójka przyjaciół nadal ćwiczyła z zapałem cudow ną technikę leczenia. Minął jeszcze tydzień i... paraliż, krępujący ramię dziewczy ny, również przeszedł bez sladu. Była zdrowa. całko wicie, cudownie zdrowa. C zyż możemy wyobrazić so bie jej szczęście. jednocze śnie szok całego otoczenia , znajomych, najbliższych, lekarzy wreszcie, którzy pr zecież w trakcie wielokrotn ych badań nie dawali jej naj mniejszej nadziei na powró t do zdrowia? Teraz zaś st wierdzali, że nie ma najmni ejszego choćby śladu chor oby! przede wszystkim ud ało jej się pokonać kalect wo, chciała podzielić się z całym światem. Miała uko ńczone roczne studium ps ychologii eksperymentaln ej na uniwersytecie w Geo rgii, w Atlancie. Teraz zap ragnęła nawiązania kont aktów z jak najszerszym g ronem osób, by móc podzi elić się z ludźmi swoją wie dzą i doświadczeniami z z akresu metafizycznego lec zenia. Uniwersytet stwarz ał takie szansę. Postanow iła spróbować, mimo że do tychczas nigdy nie prowad zono w żadnej uczelni wyk ładów na podobne tematy. Gdy zadzwoniła do sekret ariatu uniwersytetu i powie działa o co jej chodzi, wyw ołało to zdziwienie. Zapew niono ją jednak, że jeśli tyl ko ktoś zainteresuje się tą sprawą, zostanie o tym po wiadomiona. Wprawdzie prz yjęcie było dość obojętne, sceptyczne, ale Evclyn nie przejmowała się. Zostawił a swój adres, numer telefo nu i czekała spokojnie, ćwi cząc w tym czasie nadal s woją „cudowną" technikę. Wpadło jej też do głowy, że skoro mocą swego wyższe go ja mogła pokonać nieul eczalną chorobę, zwalczyć kalectwo, to tym sposobem może też wpłynąć na korz ystne dla siebie rozwiązani e każdej sytuacji życiowej. Ćwiczyła więc również w te j „intencji". Po miesiącu pr zyszła oczekiwana propoz ycja. Dyrektor Studiów Sp ecjalnych na tamtejszym u niwersytecie zaproponował jej wykłady z. parapsychol ogii. Evelyn przyjęła propo zycję i została wykładowcą . Na jej wykłady przychodzi ło ogromnie dużo słuchacz y. Jej to jednak nie satysfakcjonowało w pełni . Pragnęła, aby o jej cudow nej technice leczenia dowie dział się cały świat, by z jej doświadczeń mogły korzys tać tysiące, setki tysięcy l udzi, podobnie jak ona kied yś doświadczonych ciężko przez los. Znów odwołała s ię w tej sprawie do potęgi m etafizycznej techniki. Ćwic zyła, życząc sobie, by jej k ontakty z gronem odbiorcó w nie miały granic. Wierzyła w n ieograniczone możliwości t ej techniki. Była pewna, że znikną wszelkie przeszkod y na drodze jej ambitnych p lanów. I stało się. Po miesi ącu zwrócił się do niej Atla nta Journal, by zechciała w ystąpić na jego łamach z cy klem reportaży na temat pr owadzonych wykładów. Po tem przyszły kontakty z te lewizją, radiem. Zaintereso wanie odbiorców przeszło wszelkie oczekiwania. Po n iedługim czasie trzeba był o powtórzyć cykl spotkań w telewizji. O jej artykuły ubiegały się renomowane dzienniki całego świata. U kazały się one w Anglii, Jap onii, Niemczech, Meksyku, we Włoszech. Książka, któ rej oryginalny tytuł brzmi: „The Miracle of Metaphysic al Healing", czyli „Cud met afizycznego leczenia", jest jakby osobistym kontakte m autorki z czytelnikiem. E velyn przekazuje w niej czyt elnikowi całą swoją wiedz ę, bez żadnych zastrzeżeń. Autorka jest przepełniona pragnieniem, by jej technik ą nauczyli się posługiwać w szyscy ludzie na świecie, kt órzy pragną wyzwolenia z j arzma dręczących ich cierp ień, słabości, nałogów, kal ectw. W niepowtarzalny sp osób przelewa ona na czyt elników swój zapał, radość , szczęście i chęć pomagan ia innym. Zrzucił pas ,, Gdy, po raz pierwszy poja wił się u mnie Roy M. wiedzi ałam, że nie tylko cierpi, ale ż e jest pełen pesymizmu i sc eptycyzmu. Od lat cierpiał n a kręgosłup. Nosił pas ortop edyczny, ledwie się poruszał . Od 4 lat nie pracował. Pan i dużo mówi o tym cudown ym leczeniu, ale jestem pr zekonany, że mnie osobiś cie nic już nie pomoże -— powiedział. Stwierdziłam: — Przy tego rodzaju nastawi eniu byłabym szczerze zdzi wiona, gdyby cokolwiek pa nu pomogło. Pańskie myśl i negatywne trzymają pan a w klatce cierpień, jak w więzieniu. Gdy mu cierpli wie tłumaczyłam, że jego negatywne myśli są głów ną przyczyną jego bólów krzyża, patrzył na mnie z na jwyższym zdziwieniem i ja wną dezaprobatą. W końcu jednak przyrzekł zastoso wać się do mojej instrukcji i być ze mną w kontakcie" . Po dwóch tygodniach cho ry zadzwonił do Evelyn i za komunikował, że nie odcz uwa już żadnych bólów, w yrzucił pas ortopedyczny, może swobodnie chodzić. Autorka pisze, że wrócił o n po niedługim czasie do pracy i dawał sobie dosko nale radę, mimo że jako st róż domu towarowego mu siał codziennie pokonywać dziesiątki schodów kilku piętrowego gmachu. Sam t eż zaczął propagować ideę metafizycznego leczenia. „ Każdy powinien poznać tę cudowną metodę — mówił. — Zgrzytam zębami ze złości , gdy myślę o tylu latach s pędzonych w bólu. Niech p ani nie przestaje mówić o t ym ludziom. Byłoby grzec hem zatrzymać coś takieg o tylko dla siebie". A oto m etoda podana Royowi M. pu nkt po punkcie: 1.,, Wybierz spokojne miejsc e, połóż się lub usiądź na krze śle z oparciem, by wygodnie oprzeć głowę. Dla początkuj ących odpowiednicjsze będ zie swobodne położenie się. 2. Zamknij oczy i obserwuj spokojnie swój oddech, nie kontrolując go. Rozluźnij mi ęśnie całego ciała od twarzy aż do palców nóg. 3. Wciągnij głęboko powiet rze przez nos, rozciągnij pł uca i przeponę. Obserwuj wewnętrznym okiem sw ój oddech, wyobraź sob ie, jak powietrze przepływ a przez ciebie, kończąc w okolicach mózgu. Przy wde chu, również przez nos zw alniaj mięśnie brzucha i p ogrążaj w relaksie całe cia ło i umysł. Powtórz to ćwi czenie 3 RAZy za każdym ra zem starając się pogłębić r elaks 4. Stwórz mentalnie obraz systemu krążenia. Wyobra ź sobie wszystkie naczynia krwionośne tętnice, żyły, naczynia włosowate znaj dując się w głębokim rozl uźnieniu uświadom sobie przepływ krwi przez ciało Powtarzaj w myśli: pragn ę, aby mój system krwion ośny był w całkowitej har monii z samym sobą i inny mi systemami mego organ izmu. Pragnę, aby usunął ws zystkie zanieczyszczenia z m ojego ciała i wniósł nową en ergię do wszystkich komór ek mego organizmu. 5. Teraz wyobraź sobie sw ój system oddechowy. Spr óbuj zobaczyć w wyobraźni, jak rozciągają się płuca, jak się później kurczą, zaopatru jąc w tlen twój organizm. P owtarzaj w myśli: potęgą sw ojej nadświadomości rozka zuję, aby mój aparat oddec howy doskonale pracował i pozostawał w doskonalej h armonii z sobą samym i cały m organizmem. 6. Wyobraź sobie teraz twój s ystem trawienny. Postaraj si ę zobaczyć wewnętrznym o kiem swój żołądek, jelita. Z nów powtarzaj w myśli: Ro zkazuję, by cały mój system trawienny pracował idealnie, współdziałając harmonijnie ze wszystkimi pozostałymi systemami mojego organiz mu. 7. Teraz stwórz w wyobraźni obraz swojego serca. Powt arzaj: Przez potęgę mojej na dświadomości oraz. głębok ą mądrość mojego wyższeg o ja rozkazuję, aby moje se rce pracowało równo, rytmi cznie, wydajnie, aby współ działało idealnie z pozostał ymi systemami mojego ciał a. 8. Postaraj się teraz zobaczy ć cały swój kościec, wszystki e stawy, cały kręgosłup. M ów w myślach: Przez potęg ę mojej nadświadomości or az mądrość mojego wyższe go ja polecam, aby wszystk ie chore, zwapniałe i zwyro dniałe fragmenty mojego sz kieletu, wszystkie zdegener owane komórki zostały odł ączone i usunięte z organiz mu, a na ich miejsce niech się pojawią nowe, zdrowe. 9. Na koniec postaraj się z obaczyć w wewnętrznym pr ojektorze całego siebie, ale już uzdrowionego, sprawne go, takiego, jakim pragnies z być. Niech ten twój wizer unek odzwierciedla dosko nałe zdrowie, radość życia, energię. Powtarzaj: Rozkaz uję, aby wszystkie systemy mojego ciała funkcjonowa ły idealnie, bez najmniejszy ch zakłóceń, tworząc harmo nijną całość. Polecam, aby wszystkie choroby zostały usunięte z organizmu, jako burzące tę harmonię i ład. 10. Oddychaj głęboko, prz eponowo (ręka położona u dołu brzucha powinna się p odnosić). Obserwuj przepły w powietrza przez całe ciał o, aż na czubku głowy końc ząc. Powtarzaj to ćwiczenie trzy razy. za każdym razem uzyskując coraz głębszy rel aks. Powtarzaj jednocześnie : jestem zdrowy, całkowicie zdrowy i taki chcę już pozo stać. 11. Teraz oddychaj spokoj nie, nie kontrolując oddec hu, w pełnym rozluźnieniu. Wytrwaj tak przez moment . Na tym zakończ ćwiczenie . Dla wielu z państwa metod a ta wyda się może śmieszn a, komiczna, wzbudzi nieufn ość. Jak bowiem można osi ągnąć wyleczenie rozkazują c coś swemu ciału. Otóż aut orka zapewnia, a wiele przy kładów ten fakt potwierdza , że jednak można. Sygnały, wysyłane przez nasz umysł świadomy, zapisują się bow iem niczym na taśmie magn etofonowej w naszej podś wiadomości. Stamtąd, w p ostaci impulsu, idzie rozkaz do nadświadomości. Ta z k olei odpowiednio wpływa n a nasze ciało fizyczne. Zna wcy tego zagadnienia utrzy mują wręcz, że każda choro ba, zanim „zagnieździ się w naszym ciele fizycznym, p owstaje najpierw w psychi ce, ściślej mówiąc, w ciele a stralnym człowieka, m. in. na skutek negatywnego my ślenia. Wytworzony tam obr az powielany jest jako wzo rzec przez nasze ciało fizyc zne. Dlatego w tej metodzie, którą proponuje Monahan. tak ogromny nacisk kładzi e się na pozytywne myśleni e i na stworzenie w psychic e odpowiedniego pozytywn ego, wzorca do „wykonani a" przez ciało. Dlatego też po wykonaniu całej instruk cji, w ostatnim jej punkcie, autorka poleca, by wytwor zyć całościowy swój obraz . Będzie to coś w rodzaju i dealnego wzorca, jaki prag nęlibyśmy stworzyć. Zaleca także cieszenie się tym obr azem, utrwalanie go w pod świadomości. Można to osi ągnąć np. przez mentalne ( w myślach) dzielenie się s woją radością z uzdrowieni a ze znajomymi, z lekarze m, przyglądanie się sobie s amemu — już uzdrowionemu w lustr ze itp. E. Monohan kategor ycznie żąda, by takie ćwicz enia przeprowadzać trzy ra zy dziennie, mniej więcej w równych odstępach czasu. Po osiągnięciu wprawy jed no ćwiczenie nie zabiera wi ęcej, niż 5— 10 minut. Trzeba jednak sy stematyczności. i jeszcze jedna ważna spraw a, dotycząca „regułek" — poleceń, adresowanych do naszego organizmu w formi e rozkazów: nie trzeba uczy ć się ich na pamięć, nie mu si powtarzać się ich dosłow nie. Każdy może ów rozkaz formułować własnymi słow ami. Ważne jest tylko to, by odwołać się zarówno do na dświadomości, jak i potęgi własnego wyższego ja. Znik nęły blizny, rany „Bob C. mi ał 15 lat. Uległ katastrofie samochodowej i wyniósł z niej rozległe rany i poparze nia 1 i 2 stopnia. W pierwsz ych kilku tygodniach cierpi enia młodego człowieka ła godzono narkotykami, lecz przyszedł czas, kiedy te na rkotyki odstawiono w obaw ie przed nałogiem. Rany, d alekie jeszcze od wygojeni a, przysparzały chłopcu wi ele bólu, toteż jego pokój wypełniały błagania o pom oc. Po pomoc do mnie zgło siła się matka Boba. Obyd woje rodzice natychmiast przystąpili do techniki met afizycznego leczenia. W go dzinę później Bob popadł w spokojny sen, pierwszy o d 4 dni. Zaczęły też wyraźni e ustępować bóle i chory w yraźnie wracał do zdrowia. Jeszcze przed zastosowani em metafizycznego leczeni a ustalono na konsylium, ż e konieczne będą przeszcz epy skórne, a to pociągnie za sobą szereg operacji. Pa ni C. z radością zawiadomił a mnie, że Boba ostateczni e czekają tylko dwie, a moż e tylko jedna operacja". „L inda J. interesowała się te chniką metafizycznego lec zenia. Chodziła na moje wy kłady z parapsychologii na uniwersytecie Georgia Stal e. Zapoznała z tym problem em wielu swoich przyjaciół i znajomych. Siostra i szwa gier Lindy, mieszkający 100 0 kilometrów od Georgii, o stro krytykowali ją za wiar ę „w takie głupoty". Ale zd arzyło się, że owa siostra, J udy, bardzo niebezpiecznie zraniła się w oko ostrym d rutem i lekarze uważali je w 95 procentach za stracone . Szwagier zawiadomił Lind e o wypadku telefonicznie i jak to w obliczu niebezpie czeństwa bywa niepomny na niedawną złośliwą kryty kę, błagał Linde o pomoc, a za jej pośrednictwem równie ż i mnie. Niezwłocznie obie p rzystąpiłyśmy do metafizyc znego leczenia. Uzgodniłyśm y między sobą, że do godzin y 10 następnego dnia, kiedy to lekarze zdecydują czy da się uniknąć operacji, prześl emy do Judy „lecznicze siły" aż 4 razy. W południe nade szła radosna wiadomość. Tel efonował szwagier mówiąc, ż e lekarze z ogromnym zdziw ieniem stwierdzili, że przez noc oko samo się zregenerow ało. W tej sytuacji potrzebne będą tylko szkła korekcyjne . Judy nie znosiła okularów, dlatego obie znów przystą piłyśmy do „cudownego lec zenia", by ją przed nimi uch ronić. Po tygodniu miałam z nów telefon: Judy nie potrze buje nosić okularów, lekarz, orzekł, że oko jest już całko wicie zdrowe. Przypisywał t en fakt noszeniu szkieł kore kcyjnych. Wtedy Budy wycią gnęła z torebki nie zrealizow aną receptę na okulary. Osłu pienia lekarza nie da się wyrazić słowami. Bud y i jej mąż popadli w tym wy padku w drugą skrajność. Z awsze twierdzę, że leczenie metafizyczne powinno iść w parze z leczeniem medyczny m, a nie zamiast niego! Tym niemniej byłam szczęśliwa razem z, nimi. " W tym miejscu chci ałabym zatrzymać się na ch wilę, by podkreślić ostatnie słowa, wypowiedziane przez autorkę. Proszę w żadnym pr zypadku nie rezygnować z zaleconego prz ez lekarzy leczenia, traktują c je nawet jako swego rodza ju klapę bezpieczeństwa. Ob ydwa sposoby zalecony prze z lekarza i ów niekonwencjon alny wzajemnie się nie wykluczają, a mogą się uzup ełniać, wspierać. Żadnego ry zyka nie ma tylko w tych przypadkach, kiedy lekarze ostatecznie już stwierdzą, że oni zrobili wsz ystko, co w ich mocy i nic więcej zrobić nie mogą. Leczenie metafizyczn e jest bezpieczne, nikomu n a pewno nie zaszkodzi, wiei u natomiast, jak zapewnia E. Monahan, może pomóc. nie chciałabym jednak brać tut aj odpowiedzialności na sieb ie w przypadku, gdyby meto da kogoś zawiodła, a pacje nt poniósł szkodę na zdrowi u, rezygnując z pomocy lek arzy. Jak z powyższego frag mentu książki E. Monahan w ynika, metodę metafizyczneg o leczenia można zatem skut ecznie stosować nie tylko w odniesieniu do innyc h osób, ale też przesyłać lec zące moce na odległość. Wie lu czytelników pytało mnie c zy należy wówczas odwoływa ć się do swojej, czy nad świ adomości osoby leczonej. Wyjaśniam: do swojej, ale w wypowiadanym poleceni u wymieniamy imię tego, ko mu chcemy pomóc. Ta tech nika jest zresztą jednakowa w odniesieniu do wszystkich chorób i dolegliwości. Trze ba tylko odpowiednio zmie niać nazwy chorób, określe nia. Po prostu widzieć i wym ieniać w poleceniach osobę l eczoną i jej problemy. i jeszcze raz przypominam: p rzeżywanie scenek radości z odzyskanego zdrowia, dziele nie się w myślach) tą radości ą z innymi, bliskimi, lekarze m, jest bardzo ważne. Nasz a podświadomość musi zapa miętać i utrwalić obraz nasze j sylwetki tryskającej zdrowi em, radością, szczęściem. T aki obraz powieli później nas ze ciało fizyczne. Guz zniknął „Jean L. zgłosiła się do mnie ogromnie przybi ta psychicznie. Właśnie stw ierdzono u niej guz piersi, k tóry, chociaż łagodny, musi ał być w najbliższej przyszło ści usunięty. Operacja ozna czała dłuższy pobyt w szpital u, a Jean miała troje małych dzieci (2, 4 i 6 lat). Mąż był w ciągłych służbowych roz jazdach. Dałam jej wypisa ną na kartce technikę, punkt po punkcie, wytłumaczywsz y najpierw, na czym polega l eczenie metafizyczne i jak z wykle poprosiłam o wiadom ość. Po trzech dniach miała m telefon: wróciłam właśni e z kontrolnego prześwietle nia. Guz zniknął! Jestem og romnie szczęśliwa. Jean i j ej maż Marcin pozostawali z e mną w kontakcie. Nie tylko sami nadal ćwiczyli tr zy razy dziennie, ale doliczyl i do tego najstarsze dzieck o. Gdy podrosną trochę m niejsze dzieci dołączą i one do tych rodzinnych ćwicze ń twierdzili z zapałem". Za bójcza siła agresji W swojej książce Evelyn Monahan w ielokrotnie przestrzega prze d negatywnymi myślami, e mocjami, które jak twierdzi „są udręką człowieka i sm utną gwarancją choroby". Dzieli ona owe myśli na kil ka kategorii. Mówi; „Są my śli negatywne czynne, agre sywne w stosunku do inny ch, wrogie, krzywdzące, mś ciwe oraz myśli negatywne bierne, wynikające z poczu cia upokorzenia, odrzuceni a, skrzywdzenia kogoś itp. J edne i drugie występują naj częściej w formie mieszane j. Są źródłem wielu chorób: artretyzmu, reumatyzmu, z apalenia stawów, wrzodów żołądka, astmy, zaburzeń mowy i innych". Dlatego m. in. w instrukcji dotyczącej l eczenia artretyzmu, autork a żąda od leczących się by of icjalnie, uroczyście (w myśla ch rzecz jasna) wyznali: „Dar uję wszystkie urazy, jakie k iedykolwiek czułam w stos unku do innych i pragnę, aby ci ludzie postępowali zawsze w harmonii ze swym najwyż szym dobrem". Takie daro wanie win oraz wyzbycie się złości, agresji, zawiści etc. potrzebne jest nie lalko w pr zypadku artretyzmu. Głębok ą, niezrozumiała może już dz iś dla nas potrzebę takiego oczyszczenia się i rozgrzesz enia wprowadza wszak spo wiedź. przyjęta przez wiele religii. Przecież Panu Bogu o na nie jest potrzebna, on wic wszy stko o naszych złych i dobry ch czynach i myślach. Wyrz ucenie z. siebie emocji, str esów powoduje jakby ich zn iwelowanie, oczyszczając ty m samym organizm. W inny m miejscu swojej książki E. Monahan twierdzi też:,, — Ilekroć odczuwasz niechęć d o jakiejś ludzkiej istoty i pod trzymujesz to uczucie, ogra biasz sam siebie z energii, którą normalnie mógłbyś w ykorzystać dla zachowania twego fizycznego i psychiczn ego dobra i zdrowia. Żadna pretensja do kogoś nie jest tak ważna, jak twoje z drowie i głupcem byłby czł owiek, gdyby pozwolił, żeb y tego rodzaju przeszkoda stancja na drodze wylecze nia się z artretyzmu czy in nej choroby. Masz. nie tylk o prawo, ale i obowiązek kor zystania z potęgi swej nadś wiadomości dla dobra włas nego zdrowia, w myśl znan ego, na pozór paradoksaln ego stwierdzenia: Pan Bóg pomaga tym. którzy sobie p omagają". W jakiejś publika cji przeczytałam inne wytłum aczenie tej współzaIeżności. Brzmiało to mniej więcej ta k: Szczęście jest bardzo kap ryśne i nie lubi składać swoi ch złotych jajek tam. gdzie j est smutno, biednie, gdzie je st ból i nieszczęście. Wybier a miejsca radosne, piękne, s zczęśliwe. Dlatego nie odstraszajmy go sami od wł asnych domostw. Pogodna t warz. piękny uśmiech, nawe t wówczas, gdy nie ma do tak iej miny zbyt wielu powodó w, potrafią przyciągnąć szc zęście, skłonić je do złożeni a swego złotego jajka. W A meryce obowiązuje nawet c oś takiego, jak twarz, sukce su. Innej po prostu nie wypa da pokazywać, nie jest to mil e widziane w towarzystwie. Taka twarz nie odstrasza, nie nastręcza sprz yja szczęściu i powodzeniu. A człowiek, który ją „nosi", sam w końcu uwierzy w swó j sukces, szczęście, nawet g dyby było inaczej. obrazy W Biblii również po wiedziano, że tym, którzy mają wiele będzie dodane, a tym. którzy mają mało, zo stanie zabrane i to. Nie wyw ołujmy więc, proszę Państw a, wilka z lasu, tworząc w m yślach negatywne obrazy i s ytuacje, uparcie trwając w p esymizmie, złym nastawieni u do świata, ludzi i samych siebie. się do mnie o pomoc, był w k rytycznej sytuacji, z którą nie umiał sobie poradzić. Od pewnego czasu zaczoł odcz uwać ostre bóle w klatce pie rsiowej. Gdy na zlecenie lek arza zrobił kontrolne badani a, diagnoza brzmiała: angin a pecloiis. Lekarz kategory cznie zabronił mu palenia p apierosów, a Karin nie móg ł się w żaden sposób na to z dobyć. Wytłumaczyłam mu technikę metafizycznego lec zenia, która pozwoliła mu rz ucić palenie nie w ciągu mies ięcy czy tygodni, lecz. w cią gu godzin". palaczom prag nącym rozprawić się z nał ogiem, autorka,, Cudu Iecz enia" w 4 punkcie dodaje na stępujące polecenie: ,, Prze z siłę nadświadomości oraz mądrość mego wyższego j a odrzucam od tej chwili pragnienie palenia pa pierosów. Potępiam ten na wyk i odpędzam od siebie k ażdą siłę, która zniewala m nie do ulegania temu nałogo wi, osłabiając mój własny rozsądek. Pragnę, pozostaw ać w harmonii z moim wyżs zym ja, które będzie czuwa ć nad zachowaniem mego c ałkowitego zdrowia nawet wtedy, gdy mój świadomy umysł zajęty będzie inny mi sprawami". Evelin Mon ahan utrzymuje, że poprzez metafizyczne leczenie moż na dopomóc w wyzwoleniu się z nałogu nie tylko same mu sobie, ale także innym. Nawiasem mówiąc, jeden z moich znajomych „ekspery mentował w ten sposób na swoich współpracownikac h z biura, nałogowych palac zach, którzy zatruwali nylo nowym dymem niepalących kolegów. Po paru takich se ansach kilku palaczy przypł aciło każdą próbę sięgnięcia po papierosa ciężkimi torsj ami. Ja sama otrzymałam te ż informację od wielu czytel ników, iż pozbyli się dzięki s tosowaniu seansów uciążliw ego nałogu. Wracając nato miast jeszcze do samej regu łki, zawartej w 4 punkcie inst rukcji, to także, podobnie ja k w innych przypadkach, nal eży traktować ją jako pewie n wzór. osnowę. Nie należy się jej, oczywiście, uczyć na pamięć. Wyobraźnia i wo la Za książką Monahan pod ajemy kilka przykładów lec zenia, za pomocą woli i wyo braźni, różnych chorób. Na p oczątek metoda leczenia ślep oty, którą autorka sama stos owała i dzięki której odzysk ała wzrok. 1. Wybierz spokojne miej sce, połóż się wygodnie l ub usiądź, opierając głow ę o krzesło. 2. Zamknij oczy i przez ch wilę obserwuj swój odde ch, nie kontrolując go. R ozluźnij całe ciało. 3. Oddychaj przez nos gł ęboko, przeponowo. Prz y wdechu obserwuj wewn ętrznym okiem powietrze, utleniające cały twój orga nizm. Doprowadź to obfite utlenienie do mózgu. Przy wdechu rozluźnij całkowic ie mięśnie brzucha i pogrąż aj w głębokim relaksie całe ciało i umysł. Powtórz to ć wiczenie trzy razy, za każd ym razem próbując jeszcz e bardziej rozluźnić się. 4. Powtarzaj mentalnie (w myślach) następujące sło wa: »Przez bezgraniczną p otęgę mojej nadświadomo ści i głęboką mądrość moj ego wyższego ja rozkazuję, by zmobilizowane zostały ogromne zasoby energii ist niejące wewnątrz mnie i po za mną. Wszystkie zniszcz one i chore komórki mego ciała są w tej chwili uzdro wione tak, że żadna choro ba nie ma prawa we mnie i stnieć, a dar widzenia jest mi zwrócony. 5. Ujrzyj w swym mentaln ym filmie siebie z uzdrowi onym wzrokiem, rozglądaj ącego się, dokoła i napaw ającego oczy widokiem ni gdy lub tak dawno nie widz ianym. Otaczają cię, krewni i przyjaciele, ściskają cię, gratulują i mówią takie i ty m podobne słowa: To wsp aniale, że możesz widzieć, nigdy bym nie uwierzył, że to możliwe, ale trudno zaprzeczyć faktom. Ogrom nie się cieszymy i gratuluj emy. Ty mówisz: dzięki za udział w moim szczęściu, t o ogromna radość móc zn owu widzieć. 6. Stwórz mentalnie scenk ę w gabinecie Iekarskim. Le karz bada wzrok i mówi ze zdziwieniem: nie pojmuję jak to się stało, medyczni e nie mogę tego wytłumacz yć, lecz stwierdzam fakt, ż e pani widzi. Ogromnie się cieszę i gratuluję. 7. Oddychaj głęboko prze z nos. Przy wdechu obser wuj wewnętrznym okiem powietrze, utleniające tw ój organizm. Doprowadź j e w wyobraźni do mózgu. Przy wdechu rozluźnij cał kowicie mięśnie brzucha i pogrążaj w głębokim relak sie całe ciało i umysł. Pow tórz to ćwiczenie trzy razy, za każdym razem jeszcze b ardziej rozluźniając całe ci ało. 8. Obserwuj przez chwilę swój oddech, nie kontrolu jąc go. Pozostawaj chwilę w relaksie. Na tym zakońc z ćwiczenie. Powtarzaj je t rzy razy dziennie. Technika leczenia parali żu, dzięki której Evelyn M onahan odzyskała całko wity sprawność sparaliżo wanego ramienia: Wstęp i dentyczny jak w poprze dnim ćwiczeniu: 1. Wybi erz spokojne miejsce... 2. Zamknij oczy i obserwuj s wój oddech, nie kontroluj ąc go... 3. Oddychaj głębo ko przez nos... Część zas adnicza wprowadza odpo wiednie do choroby życze nia: 4. Powtarzaj mentalni e następujące słowa: Prz ez bezgraniczną potęgę mojej nadświadomości i gł ęboką mądrość mego wyż szego ja rozkazuję, by zmo bilizowane zostały ogromn e zasoby energii, istniejące wewnątrz mnie i poza mną , by obdarzyć mnie absolut nym zdrowiem. Wszystkie komórki mego ciała, zniszc zone lub zagrożone paraliże m, są w tej chwili uzdrowio ne, tak że żadna choroba ni e ma prawa we mnie istnieć . Członki, które niegdyś by ły ograniczone w ruchach, są obecnie doskonale spra wne. 5. Stwórz obraz sameg o siebie: swobodnie, z gracj ą poruszasz, sparaliżowan ą częścią ciała. Obserwuj t o bardzo dokładnie, napaw aj się lekkością swych ruc hów. Usłysz mentalnie rad osne zdziwienie otoczenia: w jaki sposób na miłość b oską wyleczyłaś się z parali żu? Przecież lekarze uważa li to za absolutnie niemożli we. Serdecznie cieszymy si ę razem z tobą. Cudownie j est widzieć cię w takim sta nie. 6. Stwórz teraz scenkę w gabinecie lekarza, który mówi z radosnym zdziwie niem: nie myślałem, że kiedykolwiek nastąpi dzień, gdy będzie pani mogła posługiwać się swym sparaliżowanym ra mieniem. nie rozumiem, jak to się stało, ale ogromnie się cieszę i g ratuluję. 7. Oddychaj głębo ko przez. nos... 8. Obserwu j swój oddech, nie kontrolu jąc go... 9. Otwórz oczy... Ć wicz trzy razy dziennie". Te chnika metafizycznego le czenia epilepsji, z której k orzystała E. Monahan: „1. Wybierz spokojne miejsce ... 2. Zamknij oczy... 3. Odd ychaj głęboko... 4. Powtarz aj mentalnie: Przez bezgra niczną potęgę mojej nadświ adomości i głęboką mądro ść mojego wyższego ja roz kazuję, bym w tej chwili zo stała uleczona z epilepsji i ataków epileptycznych. Roz kazuję, by metafizyczne lec zenie przyniosło mi nowe s iły i dar wspaniałego zdro wia. nie chcę być epileptykiem już nigdy więcej. 5. Stwórz me ntalny filmik, przedstawiaj ący cię w otoczeniu przyjac iół i rodziny. Niech się cies zą razem z tobą, gratulują, niech mówią: tak się ciesz ymy, że już nie cierpisz na epilepsję. Ty sama jesteś s zczęśliwa, ale i my nie posiadamy się z radości, ż e już się nie męczysz. 6. A t eraz niech nastąpi scenka z lekarzem: nie rozumiem, w jaki sposób o dzyskała pani całkowicie z drowie, ale jestem szczęśli wy razem z panią. 7. Oddyc haj głęboko... 8. Obserwuj swój oddech... 9. Otwórz o czy... Ćwicz trzy razy dzien nie. „John M. był instalatorem h ydrogazowego przedsiębior stwa. Marzyło mu się, założe nie własnego punktu usługo wego, ale zawsze coś stawał o na przeszkodzie. John był wybitnym pesymistą i w gru ncie rzeczy nie wierzył w sp ełnienie się jego marzeń. — Moja żona i przyjaciele twi erdzą, że jestem pesymistą, a ja jestem tylko realistą. t wierdził Mam chodzić z uśm iechniętą, gębą, jak jakiś id iota, gdy wiem, że sprawy n ie układają się dla mnie pom yślnie? Dlaczego jest pan p ewien zawsze tego najgorsz ego? pytałam. Nie jestem geniuszem, żeby zmienić te n układ. Ostatecznie nigdy mi się dobrze nie układało, dlaczego miałoby się teraz s tać inaczej? odpowiadał. P rzecież pan sam prowokuje swój los, sam sprowadza nie powodzenia. Jak mogą panu wierzyć inni, skoro pan sam sobie nie wierzy? tłumaczył am. Omówiłam z nim techni kę metafizycznego leczenia i zobowiązałam do kontaktu ze mną. Po trzech tygodnia ch zadzwonił do mnie i powi edział. że czuje się szczęśli wy i idzie mu na ogół lepiej. Po dalszych czterech tygod niach zadzwonił znowu: Sta ło się, stało się to dziś, jest em właścicielem własnego zakładu. Wie pani. początk owo myślałem, że pani jest trochę kopnięta twierdząc. ż e myśli człowieka tworzą ok oliczności życiowe. A jedna k pani ma rację. Ćwiczymy tę technikę wraz z całą rodzin ą. Po kilku miesiącach odwi edzili mnie oboje z żoną. Otw orzyli jeszcze jedną usługow ą placówkę. Interes szedł dos konale. W najbliższej przyszł ości miała powstać trzecia filja Janet B. z powodzeniem mogłaby dostać nagrodę z a pesymizm, gdyby takie n agrody rozdzielano. Uważał a, że nic dobrego nie spotkało jej w życiu i że nic takiego nie przytrafi się, jej w przyszłości. Rzeczywiście , niewesołe było jej życie. J ednym ze skutków negatyw nego myślenia była uporcz ywa choroba skóry Leczyła się u pięciu dermatologów. nie wierząc zresztą by cok olwiek mogli jej pomóc. W ydała na leczenie mnóstw o pieniędzy, a poprawy nie było. W końcu zdecydował a się żyć z tą egzemą do koń ca życia. Najstarsza jej córk a również zaczęła narzekać na to samo schorzenie. Pow iedziałam Karolinie, że pew nie i ona będzie musiała po dzielić mój los. Lekarze nie są w stanie pomóc ani jej, ani mnie. No cóż, musimy o bie żyć z tą straszną choro bą. Następną ofiarą na pew no będzie moja młodsza c órka Donna twierdziła Jane t. Powiedziałam Janet, że pr zede wszystkim musimy le czyć jej pesymizm. Ostro za protestowała. Przyszła do mnie jedynie w sprawie tej u porczywej egzemy u siebie i u Karoliny. Byłam dla niej p o prostu śmieszna z propoz ycją leczenia pesymizmu, p odczas gdy ona sama nie uważa się, za pesymistkę. P o półtoragodzinnej dyskusj i uległa wreszcie, przyrzekł a rygorystycznie ćwiczyć, o czywiście zawiadomić mnie o wynikach leczenia Po trze ch tygodniach zjawiła się u mnie. Była nie do poznania. T warz łagodna, uśmiechnięta , skóra czysta, głos przyje mny, wesoły. Egzema znikn ęła również ze skóry Karolin y. Cały nasz. dom stał się, sz częśliwy. Mąż dostał awans , a Karolinę, wybrano do rad y uczniów w jej szkole. Wsz ystko teraz idzie lepiej pow iedziała". A oto instrukcja do zwalc zania pesymizmu. którą podaje F. Monahan w sw ojej książce Początek i k oniec instrukcji jest identy czny ze stosowaną w lecze niu ślepoty, epilepsji i par aliżu Należy jedynie zmien ić polecenie w punkcie 4. 4. Przez mądrość mojego WY ŻSZEGO ja oraz potęgę nad świadomości zdaję sobie ca łkowicie sprawę, że jestem odpowiedzialny za swoje myśli. Wiem, że myśli moj e są ziarnem z którego wy rastają okolicziności moj ego życia o. Rozkazuję by moje wyższe ja użyło potęg i nadświadomości w celu ni edopuszczenia do mnie my śli negatywnych. Od tego momentu opuści mnie ws zelki pesymizm. Niech po tęga mojej nadświadomoś ci broni mnie przed wpły wem innych". Nieco dalej autorka pisze tak:... Jeżeli ktoś z twego otoczenia jes t zmartwiony powiedz m u, że ma on dużo więcej p owodów, by być szczęśli wym. Poza tym, by wywoła ć uśmiech na twarzy bliźni ego, niekoniecznie trzeba u żywać słów. Własny twój spokój, zadowolenie, apro bata życia, będzie w natur alny sposób promieniowa ć na otoczenie. A przede w szystkim żądaj mentalnie, przez mądrość swojej nad świadomości i swojego wyż szego ja, by wszyscy dook oła rzucili smutki, a napełni li się UCZUCIEm szczęścia, radości. Powtarzaj w myśl i: chcę, by radość i szczęś cie, które odczuwam, owi ały także serca ludzi, wśró d których się znajduję Możn a to „załatwić" jeszcze in aczej:,, Cudowna siła nad świadomości przechodzi w łaśnie przez moje ciało. Ca łkowicie uspokaja także i mój umysł. Wypełniony ty m wewnętrznym wyciszeni em pozbawiam się wszystk ich uczuć negatywnych. Ro zkazuję, aby były natychmi ast zastąpione uczuciami głębokiego zadowolenia i r adości" Wyrzuciła wózek in walidzki „Zuzanna R., młod a, letnia kobieta, od dwóc h lat była przykuta do wóz ka inwalidzkiego. Znieksz tałcający artretyzm zaatak ował nie tylko nogi, ale i kr ęgosłup. Była żoną i matką dwóch chłopców ( 4 i 6 lat). Życie nie układało się łatwo . Cierpiała fizycznie i psych icznie. Wiedziała, że jest og romnym ciężarem dla rodz iny Lekarze niewiele byli w stanie pomóc. Z rozpaczą z wróciła się do mnie. Przedy skutowałyśmy technikę me tafizycznego leczenia i Zuz anna z zapałem zaczęła ćwic zyć. Po trzech tygodniach z apukał ktoś do moich drzwi. Do pokoju weszła uśmiech nięta Zuzanna. Nie wie pan i, kto by chciał kupić wózek inwalidzki? zażartowała. By ła właśnie na kontrolnej wiz ycie u lekarza, który widząc jej lekki chód zaniemówił z e zdziwienia. Chciałam już wzywać lekarza do swojego doktora, tak był zaszokowa ny powiedziała. Teraz Zuza nna nie tylko chodzi, ale pot rafi biegać i to szybko, że ni e każdy młody chłopak mo że ją dogonić". Siła wewnętrznej harmonii „ Katarzyna N. miała 50 lat i od 10 lat cierpiała na zapal enie stawów w obu ramiona ch. Zaczęłyśmy leczenie. Ka tarzyna była jedną z najbar dziej zdyscyplinowanych os ób, jakie kiedykolwiek spot kałam, nie zdziwiłam się wi ęc, gdy po trzech dniach za wiadomiła mnie telefoniczn ie, że nie odczuwa już żadny ch bólów. Rentgen nie wyka zywał nawet śladów zapale nia stawów. Lekarz był bar dzo zdziwiony, ale nie wie m, kto był bardziej szczęśli wy on czy ja. Ostatnio sły szałam, że Katarzyna rozpo częła pracę w szpitalu. Chce w ten sposób mieć okazję d o zaznajomienia cierpiącyc h ludzi z niezwykłą technik ą metafizycznego leczenia". „Dawid L., młody 25- Ietni mężczyzna, leżał 5 i pół roku kompletnie sparali żowany. Ruchy jego ograni czały się tylko do poruszan ia wargami i oczami. Paraliż nastąpił nagle, niespodziew anie. Chciał pewnego dnia w stać z łóżka i już nie mógł. Źródłem tego nieszczę ścia były sprawy ambicjona lne. Dawid był przewrażliwi ony na punkcie własnej os oby. Miał wygórowane ambi cje i wszystkich podejrzewa ł o niedocenianie go. O pom oc dla niego zgłosiła się jeg o matka. Oboje z synem zac zęli rygorystycznie stosowa ć technikę metafizycznego l eczenia. Po dwóch i pół tygo dniach zatelefonowała pani L prosząc, bym natychmiast przyszła do nich. Zapewniła , że sprawa jest bardzo piln a Gdy otwierałam drzwi ich domu, wybiegł naprzeciw m nie Dawid i entuzjastycznie chwycił mnie w ramiona. Ni e mógł sobie darować, że pr zez tyle czasu był przykuty do łóżka przez własne negat ywne myśli i przez własną n iewiedzę. Obecnie pałał chę cią niesienia pomocy innym ludziom, również ofiarom p araliżu. Jedną z cenniejszy ch lekcji, jaką Dawid wynió sł z tej tragicznej historii, było to, że przestał patrzeć na świat p rzez pryzmat własnego ja". Bardzo proszę, zwróćcie Pańs two uwagę, że w scenkach pr zeżywania radości z odzyska nego zdrowia nie ma ani cien ia złych, negatywnych myśli ani śladu pretensji, zawiści, niechęci, zazdrości sama nat omiast radość, szczęście, ży czliwość. Nawet w wyobraże niach spotkań z lekarzem br ak jest satysfakcji uzdrowio nego z „porażki" medycznyc h zabiegów eskulapa, on sa m także nie czuje zazdrości c zy niechęci z powodu uzdrow ienia pacjenta przez nieznan e mu metody. Podane powy żej gotowe „scenki" mogą b yć przez chorych modyfikow ane dowolnie. Nieważne są b owiem słowa, ale samo nast awienie chorego do swojej c horoby, jego determinacja n a uzdrowienie i głęboka w t o wiara. Zrzędzący, jęczący, ustawicznie zamęczający s woim autentycznym czy prze sadzonym złym samopoczuci em otoczenie, widzący we ws zystkim sprzysiężenie losu i c ałego świata przeciwko sobie nie wyzwolą się z pęt chorob y. Ale trzeba też pamiętać, że owo pozytywne nastawienie , tolerancja, dobroć, życzliw ość, wyrozumiałość, miłość odczuwana do każdego żywe go stworzenia i okazywana mu musi stać się już na zaws ze „stylem bycia i życia", a ni e tylko chwilową, na czas me tafizycznego leczenia, odmia ną. Jeśli komuś na co dzień brak jest tej wewnętrznej ha rmonii, ładu, spokoju, opty mizmu proszę spróbować n arzucić sobie laki sposób m yślenia. Ćwiczenia takie, poc zątkowo może nie przynoszą ce efektów, pozwolą uzmysł owić sobie nasze negatywne cechy. Stąd już tylko krok d o powodzenia. „Twoje ciało jest wspaniałym organizme m" pisze E. Monahan w swoj ej książce. „Tylko najwyższ a Inteligencja mogła je pow ołać do istnienia. Ta sama I nteligencja stworzyła twój u mysł, który posiada moc od działywania na ciało. Twoją sprawą jest zadbać, by wpły w ten był zawsze pozytywny ". W innym zaś miejscu czyta my: „Żaden pesymista nie m oże widzieć życia szczęśliwe go, nie może też być pożąda nym towarzyszem życia. Mo że zdziwi was fakt, że negat ywne myśli są realną choro by nie tylko ich nosicieli, lec z często i ich otoczenia. Myśl jest potężną formą energii i j eżeli myśli są smutne, negat ywne możesz oczekiwać, że i życie twoje będzie podobne. Osoba, która myśli negaty wnie, przyciąga różnego ro dzaju negatywne okoliczno ści. A przecież człowiek jes t zwycięzcą, przez naturę, pr zeznaczonym do radości. „ Amerykańscy Indianie mają takie porzekadło: Nie sądź nikogo, zanim nie przejdzie sz mili w jego własnych kier pcach. To właśnie miał na myśli młody człowiek, John L. cierpiący od trzech lat na paraliż prawego ramienia, g dy w czasie pierwszej wizyt y u mnie zrobił mi złośliwy wytyk: Jak pani może żądać od ludzi, żeby optymistycznie patrzyli na świat i byli pełni nadziei? Jakie pani ma do tego pra wo? Czy pani ma pojęcie, c o czuje cokolwiek, gdy me dycyna stwierdza, że nie z na jeszcze lekarstwa na jeg o chorobę? Otóż wiedziała m aż nadto. Jedenastu lek arzy orzekło, że paraliż me go prawego ramienia nie ustąpi nigdy. a trzynastu o kulistów nie widziało dla m nie szansy odzyskania wzr oku. Przerwałam więc poto k cierpkich słów Johna. W krótkich słowach opowied ziałam mu o tragedii mego życia. Zaniemówił z wraż enia. Tym uważniej wysłuc hał zasad techniki metafiz ycznego leczenia. Po dwóc h tygodniach miałam wiad omość od niego: paraliż ca łkowicie ustąpił. John nie posiadał się z radości. Czuł się jak uczniak na wakacj ach, cały świat należał do niego". Niedawno przeczyt ałam dostarczoną mi przez znajomą ze Szwajcarii bro szurkę pt. „Irytacja — ogień niszczący". Autor k siążki, której częścią jest owa broszurka, utrzymuje, że negatywne emocje potr afią spowodować prawdzi we spustoszenie w naszy m organizmie. Agresja, iry tacja, wszelkie stresy i ne rwy, powodując intensywn e spalanie się wytwarzanej podczas tych emocji ener gii powodują osadzanie się w kanałach energetycznyc h człowieka substancji tok sycznej, która trwale może uszkodzić owe Kanały, za tkać dopływ życiodajnej e nergii do poszczególnych n arządów i organów. To w k onsekwencji powoduje prz eróżne schorzenia, a nawe t może doprowadzić do śm ierci. Tak też się dzieje naj częściej, twierdzi autor, że zła myśl, wyemitowana, sk ierowana pod cudzym adre sem, np. złe życzenie, zawi ść, nienawiść, rykoszetem odbija się i trafia do swoje go autora, twórcy, jego sa mego karząc chorobą, zły m losem, nieszczęściem. T o samo zdaje się twierdzić i E. Monahan, gdy mówi: „Umysł może doprowadzić do choroby. Przez myśli n egatywne szkodzi ciału. O d prawieków człowiek poz wolił, by ciało jego ponosił o konsekwencje negatywn ych emocji i psychicznych depresji. Rezultatem tego są m. in. ślepota, zaniemó wienie, głuchota, częściow y lub całkowity paraliż ora z wiele, wiele innych choró b. Smutny jest fakt, że ogr omna liczba ludzi cierpi dzi ś na różne przypadłości tyl ko dlatego, że nie nauczon o ich korzystać z potężnej siły własnej nadświadomo ści, która leczy wszystkie choroby fizyczne, psychicz ne i umysłowe". Potęga nad świadomości przeciw nałogom i... wyrokowi śmierci Gdybyś my się zastanowili, ile nies zczęść ludzkich, chorób, t ragedii, rozbitych domów ma swą przyczynę w nał ogach, doszlibyśmy do w niosku, że one są najwięk szym problemem naszych czasów. W Ameryce nało gowi palenia papierosów, który dziś obarcza się wi ną za spory procent zawa łów serca, nowotworów p łuc, gardła, krtani, wydan o zdecydowaną walkę, do której wprzęgnięto radio, prasę, telewizję. U nas jes zcze zbyt mało mówi się, o dramatycznych skutkac h tego fatalnego przyzwyc zajenia. O nałogu pijaństw a w naszym społeczeństwi e nie ma także nawet co mówić. Jest on tak rozpowszechn iony, że można go bez spe cjalnej przesady nazwać j ednym z największych dra matów, jakie nas dotykaj ą. W spożyciu czystego sp irytusu na statystyczną gł owę wciąż przodujemy wśr ód krajów świata. A narko mania? Wystarczy przejść się po ulicach, zaułkach wi ększych miast, zobaczyć owe dramatyczne gromad ki młodych ludzi, siedząc qych, Ieżących lub wystaj ących pod murami z tabli czkami: proszę o wsparci e, jestem narkomanem i nosicielem wirusa HIV. W ystarczy przyjrzeć się tra gediom przepędzanych z kąta w kąt grup monarow skich. A ileż jest takich ni e ujawnionych dramatów ? Evelyn Monahan w swo jej książce „Cud metafizy cznego leczenia" sprawie wyzwalania się z mocy nał ogów poświęca sporo miej sca. Twierdzi, że tak samo , jak z innych chorób, met odą wpływania na nadświ adomość i odwoływania si ę do wyższego ja można w yleczyć się ze wszystkich uzależnień. Pisze ona np. „Przestaniesz palić, poni eważ nawiążesz kontakt z e swoim wyższym ja. Twoj a nadświadomość uchyli pragnienie palenia, ponie waż jest ono sprzeczne z naturalnym dążeniem do doskonałego zdrowia". „ Karin L. był od 15 lat nało gowym palaczem. Wypala ł codziennie 3. 5 paczki pa pierosów. Twierdził, że pa pierosy pomagają mu zno sić stresy i że bez nich nie byłby w stanie tak intensy wnie pracować. Gdy zgłos ił „Walter J. od 10 lat był alk oholikiem. Z dobrego, tros kliwego męża i ojca zmieni ł się w osobę nieodpowied zialną, rujnującą zdrowie i życie nie tylko swoje, ale i n ajbliższych. Zaczął chorowa ć psychicznie. Żona i dzieci opuściły go. O pomoc popr osiła mnie jego żona. Uzgo dniłyśmy, że ona i dzieci za czną niezwłocznie stosowa ć technikę metafizycznego l eczenia w jego intencji. Prz y końcu siódmego tygodni a Walter zadzwonił do żon y i oznajmił, że postanowił całkowicie zerwać z picie m. Nie mogę zrozumieć, dla czego nagle straciłem całko wicie pociąg do alkoholu. N aprawdę nie mogę już pić. G dy przez następne dwa mie siące naprawdę nie pił. zacz ął pracować, żona i dzieci po wróciły do niego". E. Monah an przy leczeniu alkoholiz mu wprowadza dwa dodatko we punkty do instrukcji. W punkcie 4 proponuje mówić mniej więcej tak: „Jestem w ypełniony cudowną mocą na dświadomości. Rozkazuję, a by energia ta zostają użyta d o wyleczenia mnie z nałogu al koholizmu. Niech od tej chwili nie pragnę alkoholu, ni ech czuję się wolny od tego nałogu. Cieszę się harmonią i doskonałym zdrowiem". W d alszej części autorka propo nuje następujące postępow anie: „Na krótką chwilę utr zymaj siebie w sytuacji wy tworzonej przez ten nałóg, a następnie wytwórz ment alnie scenkę, gdy przecho dzisz obok sklepu monopol owego, patrzysz obojętnie na okno wystawowe, uśmi echasz się do siebie i spok ojnie idziesz dalej. Gdy kto ś proponuje ci wypicie jed nego, zdecydowanie odma wiasz". Jeśli przy pomocy t ej techniki będziecie Państ wo chcieli leczyć z nałogu k ogoś innego, należy użyć p otęgi własnej nad świadom ości, ale w mentalnych scen kach wyobrażać sobie leczo ną osobę. Podobnie jest w postępowaniu z palaczami „Jeff i Sally byli bardzo prz ybici, gdy zjawili się u mnie po raz pierwszy. Przed czte rema miesiącami odkryli pr zypadkowo, że ich 15- letnia córka jest narkoman ką. Byli z nią u kilku lekarzy , ale wszelka nadzieja na w yleczenie rozbijała się o to, że sama dziewczyna nie pra gnęła zmiany sytuacji. Fakt , że rodzice odkryli jej taje mnicę, wyzwolił u niej cyni zm i bezczelność. Otwarcie żądała pieniędzy na heroin ę, w przeciwnym razie grozi ła, że pójdzie na ulicę lub z acznie kraść. Przedtem by ła taką spokojną i kochaną córką mówili. Jakże dobrze znałam ten smutek w glosi e i niepokój na twarzy. Znał am je z wielu kontaktów z r odzicami, którzy w metafiz ycznym leczeniu szukali rat unku dla swych wykolejony ch dzieci. i nigdy ich ona nie zawiodła. Wręczyłam im instrukcję i poprosiłam o wiadomość. Po trzech miesiącach odwi edzili mnie oboje. Przyszli powiedzieć o swoim szczę ściu. Deborah jest całkowi cie wyleczona, chodziła do szkoły, wszystkie wieczory spędza w domu, jest, jak d awniej, spokojna i kochają ca mówili". Chciałabym Pa ństwu w tym miejscu zwróci ć uwagę na bardzo istotny f akt. Podczas gdy w leczeniu schorzeń fizycznych efekty uzyskiwane były niekiedy bardzo szybko, w tydzień, dwa, najdalej trzy, to przy leczeniu ciężkich nałogów s tosującym tę technikę trzeb a już było znacznie dłuższe go leczenia. Autorka twier dzi jednak, iż owa cudown a technika nie zawiodła nikogo, jeśli była stosowana rygorystycznie, systematycznie. Trzeba zat em wytrwać w powziętym p ostanowieniu, choćby efek ty nie od razu były widoczn e. Każdy człowiek jest istot ą inną, odmienna, nie każde mu można pomóc od razu. Warto jednak próbować i n ie poddawać się, nie odrzuca ć metody, gdy skutków jej nie będzie widać natychmias t. „Czy oglądaliście w telewi zji film, którego fabuła osn uta została wokół losu pięc iorga młodych ludzi? Posta wiono im tę samą diagnozę : polynephritis. Jednego mo gła uratować sztuczna nerka , czterej pozostali musieli pr zyjąć wyrok śmierci. Film dla mnie był smutny z dwóch po wodów: po pierwsze — to fakt, że ktoś musi umier ać nie z braku wiedzy, ale pie niędzy, a po wtóre, że ktoś ci erpiący usłyszał straszny wy rok: nieuleczalna choroba, t ylko dlatego, że medycyna ni e zdołała się jeszcze uporać z tym schorzeniem. Gdyby aut or scenariusza znał leczenie metafizyczne, film ten miałby diametralnie inne zakończen ie. Patrycja R. oglądała ten fil m i o wiele wyraźniej niż nor malnie zdała sobie sprawę z b eznadziejności swojej sytuac ji, gdyż cierpiała na polyncph ritis. Nie zaprzątała sobie gło wy myślą o sztucznej nerce. Była na to zbyt uboga. Czuła się skazana na śmierć. Po o trzymaniu ode mnie dokładn ej instrukcji z zapałem zaczę ła ćwiczyć. Po miesiącu zadz woniła. Czuła się bardzo, ba rdzo dobrze, była właśnie w trakcie kontrolnych badań. Po kilku dniach usłyszałam znowu głos Patrycji: polyne phritis zniknęła zupełnie! nie ma śladu choroby. Doktor nie mógł zrozumieć, w jaki spos ób mogło się to stać. Odkrył am mu tę tajemnicę, powied ziała Patrycja, patrzył na mni e w osłupieniu, wątpię czy u wierzył. Ale to jego sprawa. Grunt, że jestem w 100 proc entach zdrowa!". Minęły bóle , bezsenność, jąkanie Cytat y z książki Evelyn Monahan „Cud metafizycznego leczeni a" zajmują w tej broszurce ba rdzo dużo miejsca, mimo że s posób postępowania w prawi e każdym schorzeniu jest nie mal identyczny. Zmieniają się co prawda nazwy choró b, niekiedy słowa, w jakich rozkazujemy swojej nad świ adomości i wyższemu ja, by doprowadziły do wyleczenia, niemniej generalna zasada je st stale ta sama. Po co zatem mnożyć przykłady wyleczeń z przeróżnych chorób? Przy pomnijcie sobie Państwo, jak wyglądają seanse dr. Kaszpi rowskicgo. Każdy z nich zacz yna się długą „litanią" wyle czeń z rozlicznych przypadł ości. Ma to szczególny, psyc hologiczny aspekt. Ludzie p rzekonują się, że także z ich własnej przypadłości mogą si ę wyleczyć, nabierają wiary, chęci do podjęcia wysiłku, nadziei. Do mnie również dz wonili i pisali Czytelnicy wó wczas, gdy w którymś z odci nków „Lecz się sam" wyczyt ali coś na temat „swojej" ch oroby. Cudze nieszczęścia ic h jakoś nie interesowały, nie skłaniały do zainteresowani a się omawianą metodą. Nie wszystkie kategorie schorz eń i tu będą omówione. Jes t to fizyczną niemożnością. Proszę jednak nie rezygno wać z podjęcia próby, naw et jeśli swojej własnej chor oby nie znajdziecie Państw o w omawianych tu przykła dach. Spróbujcie, próba ws zak nic nie kosztuje, nie wymaga nakładów finanso wych, nie pożera nawet zby t wiele czasu. Wiara cuda c zyni, góry przenosi. Może wśród uleczonych znajdzie cie się i Wy. „Miliony kobie t co miesiąc przechodzi ni epotrzebnie bóle, uważając je za smutny, lecz nieunik niony dodatek do losu płci żeńskiej. Ogromne niepor ozumienie. Gdy Milene R. p rzyszła do mnie pierwszy r az, była od trzech tygodni bez pracy. Pracowała tylko 4 miesiące. Była zatrudnio na w szpitalu w charakterz e pielęgniarki i bardzo lubił a swoją pracę. Mimo dosko nałej opinii jej comiesięczn a kilkudniowa absencja sp owodowała rozwiązanie st osunku służbowego. — nic nie mogę poradzić na te ok ropne bóle i nie wydaje mi się, żebym gdziekolwiek m ogła pracować - mówiła. Wysłuchała z wiel kim zainteresowaniem uwa g o metafizycznym leczeniu , nabrała otuchy i przyrzek ła kontaktować się ze mną . Zadzwoniła po trzech mies iącach. Nie dzwoniła wcze śniej, bo chciała mieć stup rocentową pewność, że się wyleczyła. Powróciła do pr acy w szpitalu, od sześciu tygodni nie opuściła ani je dnego dnia. Po ośmiu mies iącach znowu zadzwoniła. Pracowała nadal w tym sa mym miejscu, dwa razy już awansowała. Bóle zniknęl y bez śladu". „Gdy ktoś nar zeka przy mnie na bezsenn ość, zawsze myślę, o Ralph ie B. Od dłuższego czasu ci erpiał on na bezsenność, c hoć robił wszystko, żeby sp ać, łącznie z zażywaniem śr odków nasennych, zapisan ych mu przez lekarza, zalec anych przez prasę czy inac zej reklamowanych. Był u k resu sił fizycznych i psychi cznych. Proszę mi powiedz ieć, co mam zrobić, żebym choć jedna noc mógł przes pać pytał mnie zrozpaczon y. Podałam mu technikę me tafizycznego leczenia i zap ewniłam, że będzie miał nie jedną dobrze przespaną no c, ale wszystkie. Wyraźnie nie dowierzał. Dopiero po s iedmiu tygodniach miałam od niego telefon. Donosił, ż e nie spędził ani jednej bez sennej nocy już od pierwsz ego zastosowania techniki metafizycznego leczenia. B ył zachwycony. Koniecznie radził opublikować tę tech nikę. Zbyt wielu ludzi cierpi na bezsenność twierdził". W tym wypadku ćwiczyć na leży przed samym snem, tz n. po udaniu się na spoczy nek. A oto punkt 4 instrukcj i w leczeniu bezsenności: „ Dzięki mądrości mego wyż szego ja jestem świadomy całkowitego relaksu, jaki o bejmie moje ciało i umysł. Przez potęgę mojej nadświ adomości rozkazuję, by op uściły mnie wszelkie napię cia, stresy i niepokoje, a za panowała we mnie harmoni a. Żądam, aby wszystkie sy stemy mego organizmu zo stały całkowicie wyciszone , a praca ich przebiegała swobodnie i nor malnie. Napełniam się błęki tem w odcieniu nieba o półn ocy. Odpoczywam w tym k olorze, czuję, jak opuszcza ją mnie wszelkie stresy. P opadam w zdrowy, spokoj ny sen, nie przerywany niczym aż. do r ana. Rano wstaję całkowici e wypoczęty, radosny". „Ka ren R. od wczesnego dzieciń stwa cierpiała na zaburzeni a mowy. Po kilku dość gładk o wypowiedzianych słowac h następowały coraz dłuższ e przerwy, połączone z ner wowymi grymasami twarzy. A była to młoda, atrakcyjn a 23 letnia kobieta. Jej wizyt a u mnie trwała bardzo dług o, zanim opowiedziała swoj ą historię i poprosiła o pom oc. Była najstarsza z trojga rodzeństwa, była odpowie dzialna za młodsze dzieci. W wieku 4, 5 lat zaczęła się j ąkać. Rodzice nie leczyli jej s ądząc, że wyrośnie z tego. S tało się jednak odwrotnie. Nauka nie szła najlepiej, od powiedzi w klasie były tortu rą. nie wytrzymała, rzuciła szkołę, poszła do takiej pracy, gdzi e nie musiała mówić. Został a szwaczką w dużym przedsi ębiorstwie. Karen dobrze pr acowała, ale awanse zawsze jakoś ją omijały. Latami wy konywała tę samą pracę i cz uła, że już dłużej nie wytrzyma jako milczący aut omat. Z zapałem rozpoczęła ćwiczenia metafizyczne. P o tygodniu zatelefonowała. Dość łatwo było ją zrozumi eć. Przerwy między słowami były dość krótkie i rzadkie . Następny telefon miałam od niej po dwóch tygodniac h. Gdybym nie wiedziała o j ej uprzednim jąkaniu się, n igdy bym jej o tę przypadło ść nie posądziła. Dowiedzi ałam się, że już po kilku dnia ch ćwiczeń nie jąkała się, że jest bardzo sz częśliwa i największym jej pragnieniem było zapoznani e innych ludzi z tą metodą". Potęga wewnętrznego spok oju Jak ważną rolę w metafi zycznym leczeniu odgrywa s pokój wewnętrzny, wycisze nie, uspokojenie, odrzuceni e wszelkich emocji negatyw nych, E. Monahan podkreśl ała wielokrotnie. Bez tego g łębokiego relaksu, jakby dys tansu do wszelkich sytuacji dnia powszedniego. Trudno jest nie tylko doprowadzić ciało do zdrowia, ale i zapa nować nad sprawami, które mamy do załatwienia. To czł owiek powinien kierować e mocjami, a nie emocje czło wiekiem. Takie stwierdzeni e usłyszeć można nie tylko od Monahan. Jakże jednak t rudno wytrąconemu z równ owagi człowiekowi na powr ót uzyskać tę węwnętrzną harmonię. Wiemy wszyscy o tym dobrze, choć nie wszyscy zdajemy sobie spra wę, że właśnie emocje są odp owiedzialne za wiele naszyc h schorzeń, zarówno fizycz nych jak i psychicznych. Ev elyn Monahan w swojej książ ce podaje,, przepis" na osiąg nięcie takiego spokoju wew nętrznego. Można go odzysk ać bez uciekania się do środ ków farmakologicznych, tyl ko dzięki technice metafizy cznego leczenia. W tym celu w punkcie 4 instrukcji należ y wprowadzić następujące p olecenie: „Przez mądrość m ojego wyższego ja pragnę, po wszystkie czasy pozostawa ć w głębokim spokoju wew nętrznym i doskonałej harm onii. Pragnę, by to odczucie rzutowało stale na wszystkie dziedziny mego życia. Żadn e słowa ani okoliczności nie mogą naruszyć tego wewnę trznego spokoju, gdyż jest o n częścią składową mojej pr awdziwej natury. Czy jeste m sam, czy wśród tłumu, jes tem zawsze pełen spokoju. Pragnę, aby mój spokój prze chodził na wszystkich, z któ rymi się stykam". Monahan dodaje przy tej instrukcji je szcze dodatkową informacj e „Jeśli używasz tej techniki w odniesieniu do siebie prz y normalnym stanie zdrowia ćwicz jeden raz dziennie — pisze. Jeżeli natomiast chce sz wyleczyć kogoś, kto cierp i psychicznie czy umysłowo ćwicz trzy razy dziennie". A ja, dla podkreślenia faktu, ż e już nasi praprzodkowie ni ezwykle cenili spokój wewn ętrzny, chciałabym Państw u zadedykować kilka wiersz y z tzw. dezyderatów, czyli t ekstu nieznanego autora, o dnalezionego w 1692 roku, a jakże aktualnego w swej wy mowie, mimo upływu wielu s etek lat: Przechodź spoko jnie przez hałas i pośpiec h i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. U nikaj głośnych i napastliw ych, są udręką ducha. Tr udnisz i jakie są twoje pr agnienia. W zgiełku, pom ieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. Prz y całej złudności i znoju i rozwianych marzeniach j est to piękny świat. Z niep okoju wewnętrznego, ze str esów, rodzi się wiele choró b. Monahan zetknęła się z w ieloma klasycznymi przypad kami ich wpływu na zdrowie . Dla przykładu podaje jede n z nich, równocześnie info rmując, jak można wyleczyć się ze spowodowanej stresa mi choroby. „Siedem lat cier pienia na wrzód żołądka ucz ynił z Ryszarda K. człowiek a wyczerpanego fizycznie i psychicznie, a także finans owo. Był od 14 lat wyższym wojskowym. Po 7 latach stre sowi napięć nerwowych zac horował na owrzodzenie żo łądka. Początkowo sądził, że nie będzie tak trudno żyć z tym schorzeniem i że nie je st to zbyt wysoka cena jaką płaci za swój prestiż zawodow y i wszystkie wynagrodzeni a finansowe. Bóle dokuczały mu jednak coraz bardziej, każdego tygodnia musiał go i jeszcze bardziej pogar szała stan zdrowia. Po sko ntaktowaniu się ze mną ro zpoczął energiczne leczeni e metodą metafizyczną. P o tygodniu zadzwonił, że n ie odczuwa bólów, a po na stępnych 10 dniach zawiad omił, że rentgen nie wykazał śladu wrzodu żołą dka. Niepotrzebne już były lekarstwa i dokuczliwa di eta. Jeszcze później donió sł, że awansował, zwiększ yły się obowiązki, ale nie narzekał. Nigdy w życiu ni e czuł się lepiej. Oczywiści e codziennie uprawiał tech nikę metafizycznego lecze nia". Schudła 50 kilogramów w 3 miesiące Jose Silva, twó rca tzw. medytacji dynami cznej, stworzył specjalne pojęcie tzw. wizualizacji, c zyli aktywnej pracy wyobr aźni. Jest to nic innego, jak to, co poleca c zynić w scenkach przeżyw ania radości z uzdrowieni a, E. Monahan. Tyle tylko, że Silva swoją metodę opr acował wcześniej. Twierdz i on, że przez wizualizację można rozwiązywać konkr etne, stojące przed nami p roblemy życiowe, zmniejs zać napięcia psychiczne, z nosić lęki. Podaje on różne przykłady korzystnego od działywania wizualizacji, potwierdzone przez specja listyczne badania medycz ne i przez medyczne autor ytety. M. in. podaje przykła d stosowania wizualizacji w chorobach raka. Udowo dni! on, że wielu pacjentó w szybciej przychodzi do zdrowia stosując wizualiz ację, w której widzą organ y swojego ciała, zaatakow ane przez raka, jako już uz drowione, przepłukiwane przez strumienie krwi, ocz yszczane przez ustrojowe płyny. Wizualizacja chore j tkanki ciała jako zdrowe j daje też dobre rezultaty np. w oczyszczaniu skóry, krtani, regeneracji komóre k, przywracaniu dawnego kształtu ciała, itp. Podobn ie pozytywne efekty możn a osiągnąć w rehabilitacji różnych chorób, kiedy wiz ualizujemy prawidłowe ru chy, reakcje i łączymy te o brazy z uczuciami nadziei, pewności i wiary w wyzdr owienie. (St. Siek: Trening i relaksacyjne). Evelyn Mo nahan zdaje się bardzo du żo, jeśli nie wszystko, zaczerpnęła z te go właśnie autora. Dla na s jednak nieważne jest, kt o jest autorem metody; wa żna bowiem jest jej skutec zność. A co przez wizualiz ację można osiągnąć, dow iadujemy się z kolejnego fr agmentu książki „Cud met afizycznego leczenia". „Gd y przed półtora rokiem poz nałam Margaret D., nie mog łam uwierzyć, że ma ona do piero 27 lat. Ważyła 200 fun tów. Próbowała różnych die t, zapisała się do „klubu zdr owia", leczyła u dwóch leka rzy. Efekty były minimalne. W ciągu 4 miesięcy straciła 4 funty. Pesymizm Margaret był tak głęboki, że potrzeb owałam 45 minut, by zaczęł a ufać przedstawionej przez e mnie metodzie. Z niedowie rzaniem nadstawiła uszu, g dy powiedziałam jej, że nie ma potrzeby stosowania die ty i odmawiania sobie na sił ę ulubionych potraw. Widzi pani, Margaret, potęga pani nad świadomości ureguluje także pani apetyt. Sama pani nie będzie chciała dużo jeść . Będzie pani przy tym świad omie wybierać te potrawy, k tóre pod względem kalorycz ności okazą się dla pani odp owiednie. Po miesiącu zjawił a się u mnie z małą wagą łazi enkową pod pachą. Straciła 30 funtów. 30 funtów w ciągu miesiąca i jeszcze ani razu ni e byłam głodna! powiedział a. Margaret zjadała dotychc zas ilości pożywienia wystar czające co najmniej dla 3 os ób. Spytała mnie, czy zamia st 3 razy dziennie może ćwicz yć 4 razy, tak bardzo spieszy ło jej się do normalnej wagi . Nie pozwoliłam jednak. In tonacja metafizycznego lec zenia nie potrzebuje żadnyc h poprawek, potrzebna jest tylko wytrwałość i dokładno ść. W następnym miesiącu straciła 40 funtów. Zaczęła się nawet obawiać czy nie z eszczupleje za bardzo. Wy marzyła sobie tylko 110 fun tów wagi. Uspokoiłam Mar garet, że jej wyższe ja sam o dopilnuje spełnienia tego ż yczenia, niech więc się tym nie niepokoi, ustaliłyśmy n astępny termin wizyty za 3 t ygodnie. Zjawiła się jak zwy kle punktualnie i z wagą łazi enkową pod pachą. Gdy na niej stanęła, strzałka wagi p okazała 110 funtów. Margane przeobraziła się w młodą, at rakcyjną kobietę, wróciła z r adością, do życia towarzyski ego, a 6 miesięcy temu wyszł a za mąż. Stale ważyła 110 f untów". Punkt 4 instrukcji, którą E. Monahan poleciła s tosować dla odchudzania: „ Przez potęgę mojej nad świ adomości rozkazuję, by moj e ciało już w tej chwili zacz ęło tracić wagę. Rozkazuję t eż, aby wraz z utratą nadwa gi moje ciało uzyskało i zac howało stan doskonałego z drowia. Chcę, aby inteligen cja mego wyższego ja dopr owadziła moje chudnięcie d o ilości kilogramów, jakiej s obie sama dla siebie życzę. Niech leczenie metafizyczne obejmie także mój apetyt. Ni ech pragę lalko takiego poż ywienia i w takiej ilości, któ re są potrzebne dla zachow ania całkowitego zdrowia". Po zawale nie został ślad, ust ąpiła alergia Znaczenie rel aksu psychicznego w le czeniu różnego rodzaju schorzeń głęboko docen ia także medycyna oficjal na. Stosuje się je przecie ż od lat w rekonwalescen cji pozawałowej, także w leczeniu psychonerwic. w rekonwalescencji pow ypadkowej, po ciężkich z abiegach operacyjnych e tc. E. Monahan w leczeni u tego rodzaju schorzeń t eż posługuje się relakse m psychicznym, osiągan ym przez specjalną, proś bę zresztą, ćwiczenia od dechowe, następnie wpr owadza znaną nam już wi zualizację. Psycholodzy badający te zjawiska, pr zyznają, że bardzo wielu chorych znacznie szybc iej przychodziło do zdro wia dzięki stosowaniu o wej wizualizacji. E. Mona han twierdzi, iż w jej pra ktyce nie zdarzyło się, by leczenie metafizyczne, j ak tę metodę nazywa, nie przyniosło rezultatu, o i le oczywiście chory stos ował je ściśle według ws kazówek i systematyczni e. Warto więc spróbowa ć, zwłaszcza przy tak cięż kich schorzeniach, jak za wały serca, które coraz c zęściej dotykają ludzi po zornie zdrowych, w pełni sił twórczych, skuteczni e eliminując ich z czynne go życia ,, Phyllis C. zapi sała się na mój kurs met afizycznego leczenia po ciężkim przeżyciu jakim był dla niej atak serca je j męża. Była przekonana, że już nigdy nic podobnego się nie powtó rzy, tym niemniej zaprag nęła nieść pomoc w taki ch wypadkach nawet ob cym osobom. Po 7 miesi ącach historia się jedna k powtórzyła, z tą tylko r óżnicą, że tym razem ata k był dużo groźniejszy. N atychmiast przewieziono jej męża do szpitala i u mieszczono w separatce reanimacyjnej. Lekarze nie dawali mu nawet 50 p rocent szansy na przeży cie. Phyllis od samego p oczątku stosowała techn ikę metafizycznego lecze nia i ku ogromnemu zdzi wieniu lekarzy mąż jej s zybko powracał do zdro wia. Teraz lekarze nie wi dzieli już niebezpieczeńs twa dla życia, twierdzili j ednak, że dopiero po 8 ty godniach wróci on do do mu. a po 4 miesiącach d o pracy. Phyllis słuchała , milczała i nadal rygoryst ycznie ćwiczyła metafizy czne leczenie. W tydzień później lekarze znowu z mienili zdanie. Chory tak szybko powracał do zdr owia, że miał opuścić sz pital nie po 8. a po 4 tygo dniach. W rezultacie wr ócił do domu już po 3 ty godniach hospitalizacji, a do pracy po 4 tygodnia ch (nie miesiącach) od d nia wystąpienia ataku. L ekarz wypisujący go ze s zpitala nie krył ogromne go zdziwienia: Jestem k ardiologiem od 15 lat mó wił a w ciągu mojej prakt yki nigdy nie widziałem, że by ktoś tak szybko wracał do zdrowia po ciężkim ata ku serca. Ma pan wielkie sz częście, pańska wola życia jest tak silna, a pańskie ci ało ma tak ekstremalną zd olność szybkiej regeneracj i. Biorąc to pod uwagę nie mogę tylko zrozumieć, dla czego po poprzednim atak u, dużo przecież lżejszym, dochodził pan do zdrowia t ak po woli. Szczegółowe ko ntrolne badania, przeprowa dzone w niedługim czasie, nie wykazało żadnej choro by serca, niczego, co by uz asadniało uprzednie dwa a taki". „Józef W. cierpiał na 8 różnego rodzaju alergii. Był niemal na wszystko uc zulony, oprócz powietrza, oczywiście czystego, w pr zeciwnym bowiem razie i o no dawało reakcję alergicz ną. W czasie naszego spot kania Józef ciągle kichał, pociągał nosem, wycierał załzawione oczy. Nie pami ętał siebie zdrowego. Jeż eli rodzice się nie mylą, to moja pierwsza alergia wys tąpiła, gdy miałem 3 tygod nie powiedział. Matka miał a 16 różnych alergii, ojcie c 11, więc ja i tak wyszedłem z lego obronną ręką próbował żartować. Jak tylko sięgnę pamięcią , nasz dom był istną aptek ą. Niezwłocznie przystąpił am do wyjaśniania techni ki metafizycznego leczenia , a Józef nie odwracał ode mnie swych czerwonych o czu. Po pięciu tygodniach zadzwonił: właśnie wraca m od dwóch specjalistów schorzeń alergicznych. Ża den z nich nie stwierdził ś ladu alergii. Bardzo, bardz o dziękuję. Chciałbym, ab y wszyscy dowiedzieli się o tej cudownej technice. M oże pewnego dnia zdecyd uje się pani napisać o tym książkę". Evelyn Monahan w swej książce bardzo czę sto stara się zwracać nasz ą uwagę na wspaniały mec hanizm samoleczenia, w ja ki wyposażył nas Bóg- Stwórca. Z całą mocą twie rdzi, że nie ma schorzenia, którego za pomocą własny ch utajonych sił nie byliby śmy w stanie zwalczyć. Usi lnie też domaga się od swo ich pacjentów, by porzucili wszelkie smutki, rozgorycz enie, a całym sercem ciesz yli się życiem. Ta radość je st według niej nieodzowny m warunkiem wyleczenia. Pisze ona m. in.: „Wszyscy jesteśmy wspaniałymi ist otami. Fakt, że Stwórca uc zynił naszym prawem natu ralnym doskonałe zdrowie , napełnia mnie zachwyte m i nieustannym pragnieni em celebrowania radości ż ycia. To, że choroby, które nas trapią, są smutną rze czywistością, nie ma tu nic do rzeczy. Kiedy stwierdza m następnie, że ten sam S twórca obdarzył nas zdoln ością przywracania i zacho wywania tego zdrowia oraz zapobieganiu chorobom, staję w wielkim podziwie p rzed wspaniałą bezkresną Potęgą". Pomoc w nagłych wypadkach Autorka,, Cudu metaf izycznego uzdrawiani a" niekorzystnych twi erdzi, iż „cudowną techni kę " można z powodzenie m stosować przy ratowaniu ofiar nieszczęś liwych wypadków, w zmi enianiu niekorzystnych sytuacji życiowych, usuw aniu napiętej atmosfery, nawiązywaniu licznych st osunków między ludźmi, a nawet... w rozwiązywa niu kłopotów finansowyc h. Przy tym ostatnim trze ba jednak wyraźnie zdać sobie sprawę z tego, cze go się pragnie, a czego się potrzebuje. Moim zdaniem, często mylą się nam te dwa pojęcia. A tak w o góle autorka stara się zwrócić nam uwagę na FA KTYCZNĄ marność dóbr d oczesnych bez choroby, nieszczęścia etc. stają się zupełnie nieważne, blask i przydatność. Niemniej j ednak podaje,, instrukcję można podobno nawet i z kłopotów finansowych wybrnąć. ,, Jean B. była moją słuchaczką. Ogrom nie metafizycznej pomocy w nagłych wypadkach cze niu kursu odwiedziła mnie , by opowiedzieć wypadał o miała możność sprawdz enia swoich umiejętności . Otóż pewnego dnia wraz z dwiema swymi siostrami przygotowywała w pośpi echu uroczysty obiad. Gw oździem programu był rar ytas homar. Nikt nie zau ważył że do kuchni wśliz gnęła się 4 letnia siostrze nica Jean, Brenda myszk ować po kuchni, zagląda ć do wszystkich garnków Na nieszczęście nie trzeb a było długo czekać. Dzie cko zciągneło na siebie rondel wrzątku, pa rząc sobie ramiona, piers i, brzuszek. Brenda wrzes zczała w niebogłosy, matk a jej dostała szoku, jedn a z nich trzymała nieszczę sne dziecko pod kranem z zimną wodą, a Jean głoś no recytowała słowa inst rukcji metafizycznego Iec zenia w nagłych wypadka ch. W ciągu 25 minut Bren da znalazła się już w szpit alu. Gdy lekarz po opatrz eniu ran małej wyszedł d o poczekalni, uspokoił ro dzinę, że dziecko szybko wróci do zdrowia i spytał, jak to się STAŁO? Gdy mu powiedziałam mówiła Jea n, patrzył na mnie w osłu pieniu z widocznym niedo wierzaniem. To dziecko j est za słabo poparzone, j ak na to, by wylało na si ebie garnek wrzątku. Czy miało na sobie jakieś oc hronne ubranie! Brenda została w szpital u 3 dni i to raczej dla obse rwacji, niż dla leczenia". A oto instrukcja metafizycz nego leczenia w nagłych wypadkach jaką podyktow ała E. Monahan swoim kur santom:,, Powtarzaj głoś no Iub w myśli:,, Przez mąd rość mego wyższego ja i po tęgę mojej nadświadomo ści rozkazuję, żeby objęte wypadkiem komórki ciała X ... odrzuciły wszelkie objaw y zniszczenia, a chora ciesz yła się doskonałym zdrowi em. Weź głęboki oddech p rzez nozdrza, powtórz „reg ułkę" trzy razy". „Mike i Eil en D. tworzyli od roku skłó coną i nieszczęśliwą parę małżeńską. Byli u psychiatr y, u innych specjalistów od spraw małżeńskich, wydali na to mnóstwo dolarów, b ez skutku. Nasze małżeńs two umiera na naszych ocz ach, a my nic nie możemy na to poradzić ubolewali. Z niejaką nadzie ją w oczach i instrukcją w r ęku opuszczali moje miesz kanie. Po 3 miesiącach otr zymałam telefon od Mike' a. Eilen i ja nigdy nie byliś my szczęśliwsi. Obecnie sp odziewamy się dziecka. Czy to nie wspaniałe? Jeżeli bę dzie dziewczynka, choć oso biście marzę o chłopcu, na zwiemy ją imieniem pani. N asze dziecko bardzo wcześ nie zaczniemy zaznajamiać z techniką metafizycznego l eczenia twierdził. Urodził i m się wspaniały syn". Oto co Evelyn radzi mówić w c zasie metafizycznego „lec zenia" nieporozumień w m ałżeństwie: „Przez mądroś ć mego wyższego ja i potęg ę mojej nadświadomości pr agnę, abyśmy oboje uwolni li się od wszelkich pretensj i względem siebie, żalów, n egatywnych uczuć oraz za niechali czynów, przynoszą cych nam i naszemu małżeń stwu szkodę. Pragnę, aby m iłość nasza stawała się z każ dym dniem intensywniejsza , abyśmy oboje poznali ją g łębiej i lepiej, niż kiedykol wiek". „Maria M. od dwóc h lat była wdową. mąż zgi noł w wypadku samochod owym. Została sama z 4- letnim synkiem, bez żadny ch oszczędności. Tuż prze d wypadkiem wzięli na spł aty niewielki domek i choci aż Maria nieźle zarabiała ja ko sekretarka, kłopoty fina nsowe mnożyły się, utrzym anie budowy domku stanę ło pod znakiem zapytania. W tej trudnej sytuacji mate rialnej prosiła mnie o pomo c za pośrednictwem metafiz ycznego leczenia. Po dwóc h miesiącach zjawiła się u mnie. Ma pani przed sobą prywatną sekretarkę wiced yrektora naszej firmy. Mam miesięcznie o 400 dolarów więcej i trzykrotnie cieka wszą pracę, niż przedtem. Związek Kredytowy Towar zystwa przejął hipotekę do mu i opłaty teraz są dużo mniejsze, niż pobierane pr zez bank. Ze spłatą domu n ie będzie już teraz problemu opowiadała". Te dwa przy kłady podałam niejako dla rozładowania poważnej at mosfery, dla odprężenia Cz ytelników, chociaż E. Mon ahan głęboko wierzy, że i t akie efekty może przynieść metafizyczne leczenie. Prz y rozwiązywaniu spraw fina nsowych dodaje przy instr ukcji jednak, iż przez odwo łanie się do nadświadomoś ci i wyższego ja nie należy się spodziewać, że pieniądz e zaczną spadać nam z nie ba. Zapewnia, że zarobimy je uczciwie, lub w jakiś inny legalny sposób wejdziemy w ich posiadanie. A oto instr ukcja na rozwiązanie kłopot ów finansowych. Przez mą drość mego wyższego ja i potęgę mojej nadświadomości pragnę by zniknęły wszystki e moje kłopoty finansowe. Żą dam, by przy pomocy oddan ej do dyspozycji mojej na dświadomości mocy, umożliwiły mnie i mo jej rodzinie pędzenie życia w ygodnie i bez kłopotów fina nsowych". Gorące linie Evelyn Monah an pisze, że leczenie meta fizyczne można stosować nie tylko indywidualnie, w cel u usunięcia jakiejś trapiąc ej nas choroby czy zmiany n iekorzystnej dla nas sytuacj i życiowej. Można dzięki ni emu pomagać także innym osobom, a czynić to najle piej przez wspólny wysiłek grupy ludzi, mających to s amo pragnienie niesienia pomocy. W tym celu polec a zakładać specjalne grup y, tzw. gorące linie, które, j ej zdaniem, dzięki połącz onemu wysiłkowi wielu o sób, tworzą potężną siłę. T aka optymalna grupa powi nna liczyć, jak utrzymuje a utorka, od 10 do 15 osób. Ważna jest jednak nie iloś ć, lecz jakość członków gr upy. Mają to być osoby prz epełnione chęcią niesienia pomocy, uczciwe, głębok o wierzące w to, co robią, wolne od agresji, złości, z awiści i innych negatywny ch uczuć. W czasie zebrań nie powinno się nadawać towa rzyskiego charakteru spot kaniom, lecz skoncentrow ać się na chęci niesienia p omocy temu. kto jej potrz ebuje w danym momencie i kogo grupa zamierza wsp ólnie wspierać swoją połą czoną energią. Taki seans może trwać od 1. 5 do 2 go dzin. Za każdym razem wy biera się kierow nika, któr y prowadzi leczenie. „Star amy się pomóc, lecz nigdy obgadywać lub osądzać" p rzestrzega Monahan. Jeżel i ktoś z grupy potrzebuje pomocy dla siebie lub inny ch, członkowie „gorącej li nii" powiadamiają się naw zajem i niezwłocznie wkra czają do akcji niesienia po mocy. Gorąca linia działa b ardzo skutecznie i bardzo szybko, gdyż posiada zwiel okrotnioną siłę. Cynthia W. była członkiem grupy metafizycznego leczenia. We własnym domu uległa tragicznemu wypadkowi. Odpryski szkła z rozbitej s zyby poraniły jej oczy w st opniu tak poważnym, że lek arze nie widzieli możliwośc i ratowania wzroku. Mom entalnie zorganizowano go rącą linię. Gdy po dwóch lin iach zdjęło bandaże z oczu Cynthii, lekarze osłupieli z e zdziwienia. Gałki oczne ni e wykazywały żadnych ślad ów zranień, a chora dosko nale wszystko widziała. W zrok Cynthii był w 100 proc entach uratowany". Kolory przeciw chorobom Lecze niu kolorami Evelyn Monah an po święca cały rozdział swojej książki „Cud metafiz ycznego leczenia". Wprowa dzić od czasu jej wydania w 1975 roku nauka wniosła d o tej dziedziny sporo noweg o, niemniej spostrzeżenia a utorki, noszące znamiona o ryginalności (sama będąc ni ewidoma przez 9 lat odczuw ała, jak pisze bardzo wraże nie ową specyficzny różnor odność w oddziaływaniu k olorów ma nasz organizm i psychikę ) zamieszczamy tu taj w wersji oryginalnej niedł ugim czasie postaramy się natomiast „uzupełnić" to, n ie wiedziała lub nie dopowi edziała, barw na nasz organ izm nie jest zresztą niczym nowym i nie odkryła tu Ameryki. Przeka zała jedynie to, co od dawn a wiadomo naukowcom i le karzom, zajmującym się nie co szerzej, niż uczą podręcz niki medyczne, wpływem ot aczającego świata na organ izm człowieka. Barwa to przeci eż nic innego, jak określon ej długości fala świetlna ni osąca ze sobą określoną d awkę energii. Jedne barwy działają na człowieka uspo kajająco, wyciszająco, inne wprost przeciwnie wywołuj ą podniecenie, ożywienie, s zybszy pracę narządów sys temów wewnętrznych. To pr zecież na tej podstawie już przed zaczęto wycofywać z sal szpitalnych biały kolor, z astępując go zielenią przyno szącą ukojenie, relaks, rege nerację zajętych przez chor obę E. Monahan opracował a pewnego rodzaju tabelę, s tosowaną przez nią w lecze niu rozmaitych chorób kolo rami. Podajemy ją dokładni e za zawiera tajemnicę bez granicznej energii. Używan a jest przy metafizycznym leczeniu chorób krwi. Ziele ń jest źródłem niezastąpio nej energii, potrzebnej dla o dnowy systemu nerwowego. Błękit niesie wyciszenie i g łęboki spokój. Oddaje ogro m ne usługi przy metafizyc znym leczeniu wszelkich f orm infekcji organizmu. Or anż zawiera niezastąpioną energię potrzebną do trawie nia i asymilacji. Ta specyfic zna energia obejmuje także asymilowanie tlenu przez sy stem oddechowy. Jest spec jalnie korzystna w leczeniu astmy i chorób płuc. posiad a bezcenną energię potrzeb ną do oczyszczania organiz mu. Jest ona specjalnie kor zystna przy leczeniu takich chorób, jak cukrzyca, choro by jelit, nerek. Zawiera ogr omną siłę leczniczą przy ch orobach w obrębie głowy, a więc oczu, uszu, nosa, gard ła oraz przy zaburzeniach u mysłowych i psychicznych.. Fiolet jest źródłem energii szczególnie korzystnej przy leczeniu chorób systemu nerwowego, przy zaburze niach umysłowych, spowo dowanych urazami mózgu , przy chorobach i uszkod zeniach samego mózgu, pr zy bezsenności i okalecze niach oczu. Biel jest ogro mnie pomocna przy leczeni u ciała i umysłu jako całoś ci. Jest specjalnie pomocn a w wypadku, gdy szczegół owa diagnoza nie jest moż liwa lub nastręcza sporych trudności". .. Scotty od 3 r oku życia cierpiał na astmę . W wieku 5 lat ataki nasilały się i męczyły go nawet dwa, trzy razy dz iennie. Leczyli go najlepsi s pecjaliści, rodzice kupow ali mu najdroższe lekarst wa, ale wyniki były zniko me. Dziecko cierpiało nad al. Gdy Janet przyprowad ziła do mnie swego 6 letni ego synka, uderzyła mnie powaga w tej dziecinnej, miłej twarzyczce. Nie ulega ło wątpliwości, że życie S cottiego było bardzo smu tne. Poleciłam w wypadku Scottiego oranż. Wypisał am mu na arkuszu papier u technikę metafizycznego leczenia i poprosiłam o ko ntaktowanie się ze mną. Pr zy końcu pierwszego tygod nia była już wyraźna popra wa, a po następnych 6 dni ach Janet doniosła mi, że synek od kilku dni biega be z żadnych objawów astmy i że właśnie idzie z. nim do l ekarza na kontrolne badani a. Umówiłyśmy się, że bezp ośrednio stamtąd przyjdą do mnie. Uśmiech Scottie go był wesoły, szczery, d ziecięcy. Dziecko było ca łkowicie zdrowe. Szkoda, że nie widziała pani twarzy Iekarza, był zaszokowany opowiadała Janet wesoło. Obecnie Scotty ma już 8 la t. Dawno zapomniał o astmi e, zapisał się na piłkę wodn ą". Dzieci, jak twierdzą lek arze,, niekonwencjonalni " bardzo mocno i bardzo s zybko poddają się wszelki m technikom leczenia, wpr owadzającego element rel aksu psychicznego. Znak omite efekty daje u nich n p. technika reiki, bardzo piękne rezultaty można t eż m. in. osiągać w Iecze niu zeza za pomocą zieleni oraz wyciszania wewnętrz nego. nic więc dziwnego, że leczone przez E. Monahan dziecko t ak szybko pozbyło się ast my, która, zdaniem coraz większej liczby pediatrów, ma podłoże psychiczne. A oto zapis szczegółowego postępowania, jakie zaleci ła Evelyn dla małego Scot tiego: „1. Wybierz spokojn e miejsce... 2. Zamknij ocz y... 3. Zanim wciągniesz, przez nos powietrze, wyw ołaj w swojej świadomoś ci barwę oranżu. Stwierd ź wewnętrznym okiem, że wszystko dookoła ciebie j est w pięknym odcieniu jas nego oranżu oraz że taki ko lor ma również powietrze. Wdychając głęboko wyobr aź sobie łagodne światło k oloru pomarańczowego, p ulsujące długimi strumien iami. Uświadom sobie prz epływ przez twe ciało tego pomarańczowego powietr za. Powtórz głęboko oddec hy trzy razy. za każdym ra zem uświadamiając sobie j asno oranżowy kolor. 4. P owtarzaj w myśli następuj ące słowa: przez cudowną moc mej nadświadomości i najwyższą inteligencję moj ego wyższego ja zarządza m, aby kolor oranżu, nios ący bezkresną siłę, został wchłonięty przez mój sy stem oddechowy. Niech p rzeniknie przez moje ciał o i umysł, uwalniając mni e od astmy i wszelkich jej objawów mnie w stan dos konałego zdrowia fizyczn ego i psychicznego. Przez potgge, mojej nadświadom ości i nieskończoną potęg ę barwy oranżu jestem wyl eczony z astmy. Ataki jej minęły już nie będą wpro wadzać dysharmonii w sta n mego doskonałego zdro wia". Kolorami również m ożna Ieczyć nie tylko sieb ie, ale i innych ludzi. Należ y wówczas do instrukcji w stawić imię tej osoby, wyo brażając ją sobie w czasi e seansu. Przypomnę takż e jeszcze raz, że w czasi e leczenia nie prosimy, nie błagamy o wyleczenie, al e kategorycznie tego żąda my polecamy, zarządzam y. W ten sposób kształtuj emy w zdecydowanej for mię obraz swego ciała ast ralnego, które następnie zostaje powielone, skopio wane przez ciało fizyczne. Wracając jeszcze na mom ent do Ieczenia kolorami, autorka podkreśla wielokr otnie, iż żaden z kolorów nie jest dla nas wyłącznie dobry lub tylko zły. One s ame w sobie są obojętne. Mogą jednak mieć rozmait e działanie w rozmaitych s chorzeniach. I tak np. czer wień na pewno nie posłuży osobie nerwowej, podnieconej psychicznie, rozhisteryzowanej. Polec ać go natomiast należy ko muś, kto cierpi na brak en ergii życiowej. Osoby skło nne do depresji, przeżywa jące jakieś załamania ner wowe, jak ognia powinny unikać szarości, czerni sz ukać natomiast zieleni, fio letu. Tak korzystnego, wy dawałoby się w każdej syt uacji błękitu powinny się wystrzegać osoby cierpiąc e na zanik energii psychic znej, umysłowej czy fizyc znej. „Ilekroć spotykam o sobę, która narzeka na br ak energii, muszę myśleć o Marcie B. Od lat czuła w sobie pustkę. Wiele rzecz y ją interesowalo, ale nie miała energii zająć się ni mi. Mąż jej był czynnym p rzemysłowcem i zapalony m sportowcem. Wydaje mi się, że im bardziej jest zaj ęty, tym więcej ma energii skarżyła się Marta. Gorą co pragnę dotrzymać mu kroku. Wytłumaczyłam M arcie, że każdy człowiek może mieć nieograniczon e zasoby energii, musi jed nak umieć po nie sięgnąć. Przedstawiłam technikę metafizycznego leczenia i poprosiłam o kontakt. Po trzech tygodniach zadzwo niła do mnie z dalekiej Ba hamy, gdzie kibicowała m ężowi w sportowych wycz ynach. Sama zaczęła upra wiać sport, pomagała męż owi w prowadzeniu przeds iębiorstwa, zwiedzała dal ekie kraje tryskała energi ą". Podając technikę meta fizycznego leczenia barw ami Evelyn powiela właści wie schemat, podany Sco ttiemu do leczenia astmy. Należy tylko dobrać odpo wiedni dla siebie kolor i w edle własnej inwencji zm odyfikować treść poleceni a. Ćwiczyć należy również trzy razy dziennie. Na ty m przykładzie kończę opra cowanie książki E. M. Mona han,, Cud metafizycznego I eczenia". Będzie mi bardzo milo, jeśli Państwo, wyprób owawszy tę cudowną, jak tw ierdzi autorka, technikę lecz enia i uzyskawszy wspaniałe rezultaty podzielicie się ze m ną swoją radością. Będzie to nasza wspólna radość. I jesz cze jedna, bardzo istotna inf ormacja. Przy opracowywani u niniejszej publikacji skorzy stałam z broszurowego opra cowania, zrobionego w opar ciu o „Cud metafizycznego l eczenia" Evelyn Monahan (o ryginalny tytuł: The Miracle of Metaphysical Healing, Ne w York, 1975). Opracowanie to pojaw iło się na naszym rynku prze d około 10 laty, wydane pra wdopodobnie przez Poznań skie Towarzystwo Psychotr oniczne. Prawdopodobnie, p onieważ w broszurze nie zaznaczono nazwy wydawcy, nie podano nazwiska autora komentarzy ani tłumacza. Za mieszczone w niej fragmenty książki E. Monahan, cytowan e również w naszym opraco waniu, drukowały też kilka l at temu niektóre krajowe tyg odniki. W niniejszym opraco waniu tylko w niewielkim za kresie korzystałam z. zamie szczonych w owym opracow aniu komentarzy, zastępując je własnymi. Wzbogaciłam te ż książkę o recenzje przedsta wicieli nauki, medycyny form alnej, a także praktykującego uzdrawiacza reiki, posługują cego się w swej działalności również, elementami metody E. Monahan. Wszystkie cytat y, dotyczące uleczeń, pocho dzą z książki E. Monahan. Po zostawiłam je w nie zmienio nej wersji. Tak więc zarówn o słowo wiążące, wyjaśnieni a, jak też profesjonalne rece nzje proszę potraktować jak o nasz wkład w opracowani e dziełka Evelyn Monahan. Szanowna Redakcjo r Niezm iernie jestem wdzięczna z a cykl artykułów „Możesz leczyć się sam". Wierzę w tę metodę. Pomaga mi. Mam bardzo dużą nadwa gę (95 kg przy wzroście 1 56 cm). Przeprowadzałam wiele różnych kuracji (di ety- cud). Schudłam do 59 kg. Przed odchudzaniem wa żyłam 76 kg, ale po zakoń czeniu diet przybierałam bardzo szybko na wadze. Byłam ciągle głodna. Od 4 tygodni stosuję metodę E. Monahan. Czuję się ja k odnowiona od wewnątr z. Polubiłam nawet samą siebie. Sypiam doskonale , nie trapią mnie koszmar ne sny. Usypiam bardzo szybko. Schudłam K kilo gramów, a nie czuję głod u. Nie ciągnie mnie \v ogó le do słodyczy, ani do potr aw mięsnych. Jak takdalej pójdzie, stanę się wegetarianką. j Gorąco jesz cze raz dziękuję. G. KOND RACKA. Wrocław Nie wi em, jak mam wyrazić swoj ą wdzięczność. Mój syn je st od kilku lat nałogowym alkoholikiem. Co ja już nie robiłam, żeby go z tego nał ogu wyciągnąć. Jest dobry m człowiekiem, ale wpadł w fatalne towarzystwo. Jak w ytrzeźwieje, przeprasza, prz yrzeka, że to jur ostatni raz . i ciągle tak w kółko. Kiedy pr zeczytałam w gazecie, że m ożna leczyć nawet kogoś i nnego z nałogu, zaczęła m, bez większego przeko nania, ćwiczyć tę metod ę. Po dwóch tygodniach syn zapytał mnie, co ja r obię, że on odczuwa taki dziwny niepokój, kiedy siada do wódki Nie smak uje mu alkohol. Teraz od co najmniej 2 tygodni ni e pił, co się przedtem ni e zdarzało. Ćwiczę inten sywnie nadal, już z głębo kim przekonaniem, że to pomaga. Gorąco dziękuję. Proszę nie podawać mojeg o nazwiska. Z. K. ze Złotor yi Chyba się pani zdziwi, b o o takim przypadku nie pis ała pani w swoich artykułac h, ale ja tą metodą wyleczył am się z nieszczęśliwej mił ości. Przyszedł mi taki pom ysł, żeby ją zastosować, gd y przeczytałam odcinek o l eczeniu z różnych uzależni eń. A ja byłam jak sparaliżo wana, ubezwłasnowolniona przez tą idiotyczną miłość, która nie miała żadnej przy szłości. Nie umiałam sobie poradzić z sobą, cierpiałam , życie było koszmarem. Te raz jestem wolna wolna i s zczęśliwa. Gorąco dziękuję za pomoc. Jeśli ktoś czuje się nieszczęśliwy z jakiegoś powodu, radzę niech spró buje. Studentka z Wrocła wia (nazwisko znane redak cji) Czy pani uwierzy, że w ciągu zaledwie kilku dni ud ało mi się rzucić palenie? i to wcale nawet nie stosowa łam tej metody tak dokładni e, jak pani podawała. Nie kł adłam się, bo nie mam na t o czasu. Po prostu „wyłącz ałam" się w czasie jakiejś d omowej czynności i powtar załam regułkę. Paliłam od 2 5 lat, przynajmniej paczkę d ziennie. Teraz nie palę już o d trzech tygodni i wcale nie ciągnie mnie do papierosó w. Sama jestem tak zdumio na, że nie mogę w to uwierz yć. Napiszę jeszcze do pani za jakiś czas czy ta abstyn encja jeszcze się utrzymuje. GENOWEFA NOWICKA z Wrocławia Od lat cierpię na gościec stawowy. Mam 28 lat i już jestem przykuta do wózka inwalidzkiego. M etodę E. Monahan potrakto wałam jak ostatnią szansę. Stosuję ją od samego pocz ątku, czyli niemal od pierws zego odcinka cyklu „Możes z leczyć się sam". Proszę s obie wyobraźić, że czuję si ę jak nowo narodzona. Prze stały mnie męczyć te strasz liwe bóle, jestem dużo silni ejsza. Zaczynam już chodzi ć. Jak mam wyraźić swoją r adość i wdzięczność? Nie wiem, czy mi to pomoże zu pełnie zlikwidować chorobę , ale moje obecne samopoc zucie już jest ogromnym su kcesem. B. W. z Wrocławi a (nazwisko i adres równ ież podane do wiadomośc i redakcji) Moja mama jest ciężko chora na serce, mia ła już zawał. Ponieważ mie szkamy w Łodzi, gdzie wa sza gazeta nie dociera, nie śledziłyśmy od początku odcinków „Cudu leczenią" . Gazetę z 4 odcinkiem prz ywiózł nasz sąsiad z podró ży do Wrocławia. Zamówiły śmy „Słowo" przez znajom ych z Wrocławia i leczymy mamę. Ona sama też to ro bi. Proszę sobie wyobrazić , że już po dwóch tygodnia ch zaczęła czuć się bardzo dobrze. Już nie ma bólów, pieczenia za mo stkiem, duszności. Chodzi na dalekie spacery bez wię kszego wysiłku. Lekarz jes t zdumiony taką poprawą, ale gdy mu powiedziałyśm y o metodzie wyśmiał się. Niemniej czekamy z niecie rpliwością na broszurkę, s próbujemy leczyć wszystk ie przypadłości rodzinne". OLGA Czy pani wie, że zn iknął mi guz na piersi, który miał być operowany? Kilka lat temu miałam już operację t ej piersi, ale guz znowu się pojawił i lekarz orzekł, że tr zeba będzie znów go usuną ć. Bardzo się tym martwiła m. Wtedy znalazłam akurat w „Słowie" odcinek cyklu p t. „Guz zniknął". Zaczęłam od wtedy śledzić te odcinki i leczyć się sama tą metodą . Nie byłam pewna czy robię to dobrze, czy źle, ale z ogr omną radością spostrzegła m, że maleje. Teraz prawie go już nie ma. Czy może pa ni zrozumieć, jak się cieszę ? M. z Legnicy 1 / 190