Tulasi-mahatmya, czyli chwały Tulasi Devi Śrila Vyasadev Dedykacja Rozdział 1 Pojawienie się Tulasi DeviIlość części: 1 Rozdział 2 Tulasi spełnia wyrzeczeniaIlość części: 1 Rozdział 3 Narodziny ŚankhacudyIlość części: 1 Rozdział 4 Tulasi Devi poddaje króla Śankhacudę próbieIlość części: 1 Rozdział 5 Zaślubiny Tulasi i ŚankhacudyIlość części: 1 Rozdział 6 Pan Visnu pomaga półbogomIlość części: 1 Rozdział 7 Do Śankhacudy przybywa posłaniecIlość części: 1 Rozdział 8 Śankhacuda pociesza TulasiIlość części: 1 Rozdział 9 Danava przygotowuje się do wojnyIlość części: 1 Rozdział 10 Pan Śiva doradzaIlość części: 1 Rozdział 11 Rozpoczyna się wojnaIlość części: 1 Rozdział 12 Kartikeya i Kali ruszają do bojuIlość części: 1 Rozdział 13 Pan Śiva włącza się do bitwyIlość części: 1 Rozdział 14 Pojawia się Pan VisnuIlość części: 1 Rozdział 15 Ostatnia bitwaIlość części: 1 Rozdział 16 Tulasi przeklina Pana VisnuIlość części: 1 Rozdział 17 Błogosławieństwa Tulasi DeviIlość części: 1 Rozdział 18 Błogosławieństwa ŚalagramaIlość części: 1 Rozdział 19 Tulasi powraca do świata duchowegoIlość części: 1 Rozdział 20 Wielbienie Tulasi DeviIlość części: 1 Dedykacja Tłumaczenie pragnę zadedykować lotosowym stopom Jego Świątobliwości Trivikrama Swamiego Krysznadas Kaviraj das Rozdział 1 – Pojawienie się Tulasi Devi Narada Muni spytał Pana Narayana, "O Bhagavan! W jaki sposób czysta, niewinna Tulasi Devi została Twoją żoną? Gdzie się urodziła? Kim była w swym poprzednim życiu? Z jakiej rodziny pochodziła? Jakie spełniała wyrzeczenia, by dostać Cię za męża? Ciebie, który znajdujesz się ponad energią materialną, będąc niezmienną, Kosmiczną Jaźnią, Najwyższym Bogiem, Panem wszystkich, wszechwiedzącym, przyczyną wszystkiego, wszechobecnym, obejmującym i utrzymującym wszystko. Jak Tulasi Devi, główna z Twych bogiń, stała się drzewem? O Panie usuwający wszelkie wątpliwości, łaskawie usuń je z mego zaciekawionego umysłu, ponieważ to on zmusza mnie do zadawania tych wszystkich pytań.." Wtedy Pan Narayan opowiedział następującą historię... Daksa Savarni Manu był częściową ekspansją Pana Visnu. Był osobą wyjątkowo prawą, oddaną Panu i sławną z powodu swych dobrych czynów. Syn Daksy Savarni, o imieniu Dharma Savarni również był nadzwyczaj prawy. Pobożny syn Dharmy Savarni, zwany Visnu Savarni, miał potomka znanego jako Raja Savarni, który był wielkim Vaisnavą. Jednak syn Raja Savarni, Vrisadhvaja, okazał się być fanatycznym wielbicielem Pana Śivy. Pan Śiva przebywał w domu Vrisadhvajy przez trzy niebiańskie yugi (wieki), kochając go bardziej niż własnych synów. Vrisadhvaja nie czcił Pana Narayana, Bogini Laksmi, czy któregoś z półbogów. Uchylił on wielbienie Laksmi w miesiącu Bhadra (sierpień, wrzesień), jak również czczenie Sarasvati w miesiącu Magha (styczeń, luty). Nie brał udziału w ofiarach i wielbieniu spełnianemu przez szacunek do Pana Visnu (Narayana), krytykując surowo Jego wielbicieli. Półbogowie nie rzucili na niego klątwy obawiając się Pana Śivy. Jednak Surya, bóg słońca, nie mogąc dłużej powstrzymać swego gniewu, przeklął Vrisadhvaję: "O królu, tak jak oddany jesteś całkowicie Panu Śivie i tylko jemu, nie uznając jakichkolwiek innych półbogów, oświadczam, że teraz utracisz swe bogactwo i dobrobyt!" Gdy Pan Śiva usłyszał klątwę boga słońca, bardzo się rozzłościł. Porywając swój trójząb, pobiegł za Panem Suryą. Z obawy przed Śivą, bóg słońca udał się wraz ze swym ojcem Kaśyapą Munim, na Brahmalokę, najwyższą materialną planetę, by schronić się u Pana Brahmy. Jednakże Pan Śiva dogonił ich. Pan Brahma również bał się Pana Śivy, zabrał więc Pana Suryę i Kaśyapę Muniego w okolicę Vaikunthy, czyli duchowego lub wiecznego świata. Tam, z wyschniętymi ze strachu gardłami, przyjęli schronienie w Narayanie, Panu wszystkich. Ofiarowali Mu pokłony, wielokrotnie Go wielbiąc, by ostatecznie wyjaśnić, dlaczego są tak wystraszeni. Pan Narayan obdarzył ich Swą łaską i dał im moc bycia nieustraszonymi. Powiedział, "O pełni strachu, bądźcie pocieszeni. Jak możecie bać się kogokolwiek, gdy ja tu jestem? Jeżeli ktokolwiek, gdziekolwiek będąc, pamięta mnie w niebezpieczeństwie, pospieszę do niego z mym dyskiem Sudarśaną w dłoni i go obronię. O półbogowie! Zawsze tworzę, utrzymuję i niszczę ten wszechświat. Pod postacią Visnu jestem utrzymującym, w formie Brahmy stwarzam, a jako Śiva niszczę. Jestem Śivą, jestem tobą oraz Suryą. Przyjmuję liczne formy utrzymując wszechświat. Zatem wracajcie do swych siedzib. Nie macie się czego obawiać, ponieważ wszystko będzie dobrze." "Od tego dnia nie musicie bać się niczego ze strony Pana Śivy. On jest schronieniem pobożnych i łatwo go zadowolić. Jest on wspaniałomyślnym sługą oraz panem swoich wielbicieli. Pan Śiva i Sudarśana cakra są mi droższe ponad życie. Pod względem męstwa przewyższają oni wszystkich. Pan Śiva może w prosty sposób stworzyć dziesięć milionów Suryów i dziesięć milionów Brahm. Dla niego nic nie jest niemożliwe. Nie jest on świadomy świata zewnętrznego. Skupiony w sercu, dzień i noc zajęty jest medytacją o Mnie. Ze swych pięciorga ust powtarza z oddaniem Moją mantrę, i zawsze śpiewa Moje chwały. Dzień i noc Ja również myślę o dobru Śivy albowiem każdego nagradzam w stopniu odpowiadającym jego uwielbieniu Mnie. Natura Śivy jest wszechpomyślną." Podczas przemowy Pana Narayana zjawił się Pan Śiva. Zasiadał on na swym byku nosicielu, w ręku trzymając trójząb, a jego oczy były bardzo czerwone. Szybko zsiadł, ofiarowując pokornie i z oddaniem pokłony Panu Laksmi, zrównoważonej Najwyższej Osobie. Pan Narayana, Visnu, siedział na Swym wysadzanym klejnotami tronie. Przyozdabiała Go korona, kolczyki, girlanda oraz dysk. Jego postać była wyjątkowo piękna, a ciało Pana miało cerę koloru świeżej, niebieskiej chmury deszczowej. Każdy z czteroramiennych pomocników Visnu wachlował Narayana. Ciało Narayana, ubranego w żółte szaty, namaszczone było papką sandałową. Życzliwy Swym wielbicielom Pan Visnu, żuł orzech betelu ofiarowany Mu przez Jego żonę Laksmi. Uśmiechając się, przyglądał i przysłuchiwał się tańcom oraz śpiewom Vidyadharów. Po złożeniu pokłonów Panu Narayanowi, Pan Śiva pokłonił się Panu Brahmie. Pan Surya i Kaśyapa Muni pozdrowili z szacunkiem Pana Śivę. Potem Pan Śiva wielbił Visnu, Pana wszystkiego, by następnie samemu zasiąść na tronie. Pomocnicy Pana Narayana zaczęli wachlować Pana wachlarzami z białego włosia, aby ulżyć mu w zmęczeniu po podróży. Śiva, w zetknięciu się z zaletami Pana Visnu, rozpogodził się i wielbił Wieczną Istotę swymi pięcioma ustami. Bardzo zadowolony Pan Narayana wypowiedział te oto słodkie, pełne nektaru słowa, "O Panie Śivo, jesteś symbolem wszelkiego dobra. Zatem pytanie o twą dobroć jest głupotą. Pytam cię jedynie ze względu na szacunek wobec zasad społecznych, w sposób nakazany przez Wedy. Kto zbiera owoce oddania i rozdaje wszelkie dobra, nie powinien być pytany o swe wyrzeczenia lub materialną pomyślność. Ponieważ rozprzestrzeniasz wiedzę, bezużytecznym byłoby pytać, czy twa wiedza zwiększa się. Niepotrzebnie również pytać, czy pogromca śmierci wolnym jest od wszelkiego zagrożenia. Jednak przybyłeś do Mej siedziby z pewnego względu. Jakiego? Jesteś może z jakiejś przyczyny rozgniewany?" "O Panie Visnu!," Rozpoczął Pan Śiva, "Król Vrisadhvaja jest mym wielkim wielbicielem. Pan Surya przeklął go, co mnie zezłościło. Ze względu na uczucie do mego syna, króla, chciałem zabić Suryę. Jednakże Surya poszukał schronienia u Pana Brahmy, a teraz obaj oddali się Twej opiece. Osoby cierpiące w Tobie przyjmują schronienie, dyskutując lub pamiętając o Tobie stają się całkowicie bezpiecznymi i wolnymi od zagrożeń. Pokonały one śmierć i starość. Co w takim razie powiedzieć można o tych wszystkich, którzy osobiście schronili się w Twoim towarzystwie. Spływa na nich wszelka łaska. Pamiętanie o Tobie uwalnia z wszelkich zagrożeń. O Panie świata! Co stanie się z mym głupim wielbicielem, który wskutek klątwy Pana Suryi utracił szczęście i dobrobyt?" Pan Visnu odpowiedział, "O Panie Śivo! Tutaj na Vaikuncie upłynęło pół godziny. W tym czasie przeminęło dwadzieścia niebiańskich yug (wieków). Dlatego król Vrisadhvaja, poprzez upływ niepokonanego czasu, umarł. Jego syn Hamsadhvaja, z biegiem czasu również opuścił ciało. Począł on dwóch szlachetnych synów o imionach Dharmadhvaja i Kusadhvaja. Są oni wielkimi Vaisnavami, lecz wskutek przekleństwa Pana Suryi, opuściło ich szczęście. Utracili swe królestwa, jak również całą własność i dobrobyt. Teraz jednak wielbią Boginię Laksmi, która zadowolona jest ich staraniami. Dlatego zgodziła się zstąpić na ziemię i częściowo rozprzestrzenić się, przyjmując narodziny z żon tych dwóch władców. Potem dzięki przychylności Bogini Laksmi, Dharmadhvaja i Kusadhvaja staną się potężnymi, odnoszącymi sukcesy monarchami. O Panie Śivo! Twój wielbiciel Vrisadhvaja umarł, więc wróć do swej siedziby. O Panie Brahmo, Panie Suryo i Kaśyapo Muni, wy również wróćcie do swoich królestw." Następnie Bhagawan Visnu udał się ze Swoją żoną do wewnętrznych apartamentów. Półbogowie radośnie podążyli do miejsc, w których zamieszkiwali, zaś Pan Śiva kontynuował swe wyrzeczenia. Dharmadhvaja i Kusadhvaja poddawali się surowej ascezie oraz wielbili Boginię Laksmi. Dlatego otrzymali błogosławieństwa, jakich pragnęli. Dzięki przychylności Bogini Laksmi, ponownie stali się władcami ziemi. Odnieśli wielkie zasługi, ożenili się i poczęli dzieci. Król Dharmadhvaja ożenił się z Madhavi. Po pewnym czasie zaszła ona w ciążę nosząc w łonie częściową inkarnacją Bogini Laksmi. Jednak dziecko pozostało w łonie Madhavi przez sto niebiańskich lat. Każdego dnia blask ciała ciężarnej kobiety zwiększał się. Pomyślnego dnia w czasie piątkowej pełni księżyca, w miesiącu Kartika, wydała na świat dziecko, przez które zamanifestowała się łaska Bogini Szczęścia, Laksmi. Na stopach niemowlęcia widoczne były znaki kwiatu lotosu. Twarz dziecka jaśniała blaskiem jesiennego księżyca, jej oczy zdawały się być kwitnącymi lotosami, a usta wyglądały jak dojrzałe owoce bimba. Wnętrze dłoni i podeszwy stóp dziewczyny miały czerwony odcień, a powyżej jej głębokiego pępka znajdowały się trzy fałdki. Miała ona okrągłe pośladki, zaś jej ciało było przyjemnie ciepłe zimą, a chłodne w lecie, dzięki czemu również bardzo miłe w dotyku. Jej piersi były jędrne, a talia wąska, zaś światło otaczające ciało dziewczynki tworzyło aureolę. Dziewczę ona białą, podobną do kwiatu Czampaka cerę oraz piękne włosy. Ze względu na nieporównywalne piękno, mędrcy nadali dziecku imię Tulasi. Rozdział 2 – Tulasi spełnia wyrzeczenia Tuż po narodzinach Tulasi zdecydowała się udać w górzysty region Badarinatha, by poddać się tam surowym wyrzeczeniom. Chociaż wielu usiłowało ją odwieść od powziętej decyzji, nikt nie był w stanie jej przekonać. Tulasi była zdeterminowana pozostać w lesie i modlić się dopóki nie zjawi się Pan Kryszna, godząc się na zaślubiny z nią. W czasie stu tysięcy niebiańskich lat, znosiła następujące pokuty: W lecie wystawiała się na żar czterech rozmieszczonych dookoła niej ognisk, a także palącego słońca ponad nią. Zimą Tulasi zanurzała się w lodowatej wodzie; podczas pory deszczowej poddawała się nawałnicom deszczy, przebywając w wykopanych mogiłach. Przez 20 000 lat spożywała owoce i wodę, przez kolejne 30 000 lat żuła suche liście; następne 40 000 spędziła żywiąc się wyłącznie powietrzem, by przez 10 000 ostatnich lat nie jeść nic, po prostu stojąc na jednej nodze. W końcu ujrzała Pana Brahmę, płynącego po niebie na swym łabędziu nosicielu, który zmierzał w jej kierunku. Przypuszczając, że Brahma przybył, by spełnić jej prośbę, nisko mu się ukłoniła. Pan Brahma powiedział, "O Tulasi, poproś mnie o co chcesz. Czy będzie to oddanie dla Pana Hari albo służba dla Niego, czy też wolność od starości lub śmierci – przyznam ci to." "Tak Panie, proszę wysłuchaj mej prośby. Ponieważ jesteś wszystkowiedzącym nie będę ukrywała mych pragnień z powodu wstydu lub strachu,. Mam na imię Tulasi. Poprzednio byłam pasterką na Goloce, gdzie służyłam Radharani, ukochanej Kryszny. Jestem częściową ekspansją Radharani i jej ulubioną przyjaciółką. Jednak pewnego dnia, w miejscu gdzie odbył się taniec rasa, miałam intymne spotkanie z Kryszną, w czasie którego zemdlałam z powodu nadmiernej radości. Gdy tak leżałam, nagle zjawiła się Radharani, widząc całe zajście. Wcale Jej się to nie spodobało. Zaślepiona wściekłością, zwymyślała najpierw Krysznę, a następnie przeklęła mnie. Powiedziała, "O niegodziwa dziewczyno! Odejdź! Przyjmij narodziny jako ludzka istota!" Wtedy Kryszna powiedział do mnie, "Gdy urodzisz się w Indiach i będziesz poddawać się wyrzeczeniom, Pan Brahma obdarzy cię błogosławieństwem. Pozwoli ci ożenić się z czterorękim Narayanem, który jest Moją ekspansją." Potem Kryszna zniknął. Ze strachu przed Radharani, opuściłam Golokę rodząc się w tym świecie. Proszę przyznaj mi błogosławieństwo. Pragnę mieć tego przystojnego i spokojnego Narayana za swego męża." Pan Brahma odpowiedział, "O Tulasi, Sudama był częściową ekspansją Kryszny oraz jednym z chłopców pasterzy Kryszny na Goloce. Wskutek klątwy Radharani, żyje on obecnie na ziemi wśród Danavów (demonów). Ma na imię Śankhacuda i pod względem siły nikt nie może się z nim równać. Na Goloce wzbudziłaś jego atrakcję, lecz bojąc się Radharani, nie powziął on żadnych kroków. "Tak jak ty jesteś jatismara – co oznacza, że znasz swoje poprzednie narodziny – podobnie Śankhacuda zna swoje. Pamiętając swe pragnienie bycia blisko z tobą, spełniał surowe wyrzeczenia, by otrzymać ciebie za żonę. Teraz chcę spełnić jego życzenie, dlatego o piękna, proszę zgódź się wyjść za niego za mąż. Jednak później, za zrządzeniem opatrzności, otrzymasz pięknego Narayana za męża. Potem On przeklnie cię, a ty zamienisz się w oczyszczającą świat roślinkę Tulasi (świętą bazylię). Będziesz najlepszym z kwiatów, droższym Narayanowi niż Jego własne życie. Żadne czczenie nie będzie kompletne bez twoich listków. We Vrindavan rosła będziesz jako drzewo, a znać cię będą szeroko pod imieniem Vrindavani. Pasterze i pasterki będą wielbić Pana Hari używając twoich listków. Jako przewodnie bóstwo roślinki Tulasi, zawsze będziesz cieszyć się towarzystwem Kryszny, najlepszego z chłopców pasterzy." Tulasi Devi uśmiechnęła się i z ochotą odpowiedziała Panu Brahmie, "Ojcze, będę z tobą uczciwa. Nie jestem tak oddana czterorękiemu Narayanowi, jak dwurękiemu Krysznie. Niestety na Goloce me bliskie spotkanie z Kryszną zostało nagle przerwane, pozostawiając mnie pogrążoną w bezustannej tęsknocie za Nim. Zatem jedynie ze względu na prośbę Kryszny, modliłam się, by dostać Narayana za męża. Lecz teraz wygląda na to, że dzięki twej łasce ponownie osiągnę Krysznę, którego bardzo trudno zdobyć. Jakkolwiek, o panie, proszę obdarz mnie następującym błogosławieństwem: wolnością od strachu przed Radharani." Pan Brahma odpowiedział, "O dziecko, dam ci teraz szesnastoliterową Radha-mantrę. Dzięki temu podarkowi staniesz się równie drogą Radharani, jak Jej własne życie, a Radha zaakceptuje Twe bliskie sprawy z Kryszną." Pan Brahma inicjował Tulasi Devi szesnastoliterową mantrą, hymnem, a także nastrojem wielbienia Śri Radhy. Następnie pobłogosławiwszy dziewczynę, zniknął. Jak jej zalecono, Tulasi zaczęła wielbić Śrimati Radharani. Po dwunastu latach osiągnęła sukces. Otrzymawszy upragnione dobrodziejstwa, zbierała owoce nieosiągalne dla innych. Kiedy zakończyły się bóle jej wyrzeczeń, powróciła radość. Gdy otrzymuje się owoce swej pracy, przebyte trudności wydają się być przyjemne. Dziewczyna w rozkwicie młodości, tęskniła za towarzystwem Śri Kryszny. Po zjedzeniu posiłku, położyła się na pięknym łóżku ozdobionym kwiatami i uperfumowanym pastą sandałową. Zasnęła ze szczęściem w sercu. Gdy spała, Kamadewa, bóg miłości, wystrzelił do niej pięć strzał, które miały ją zaczarować. Wskutek tego, pomimo że Tulasi była posmarowana chłodzącą papką sandałową i spała na łożu obsypanym kwiatami, jej ciało zaczęło płonąć. Z radości, włosy na ciele dziewczyny zjeżyły się, jej oczy poczerwieniały, a ciało zaczęło drżeć. Chwilami bladła, by za moment stać się niespokojną lub senną. Czasami była poruszona lub rozgorączkowana pragnieniem. Innym razem mdlała, potem odzyskiwała świadomość, a następnie pogrążała się w smutku. Czasem wstawała z łóżka, chodziła trochę tu, a trochę tam, by później usiąść lub położyć się z powrotem. Ten nienormalny stan ciała i umysłu Tulasi zwiększał się każdego dnia. Jej miękkie łóżko zdawało się składać z cierni, a wyśmienite owoce i woda smakowały jak trucizna. Dom wyglądał jak pustynia; miękkie, delikatne ubrania zdawały się być gorące niczym ogień, zaś cynobrowa ozdoba na czole dziewczyny bolała jak czyrak. W swoich snach widziała pięknie ubranego, śmiejącego się, radosnego młodzieńca. Był on ozdobiony klejnotami, nasmarowany papką sandałową, a na szyi zawieszone miał kwietne girlandy. Wpatrując się w jej twarz, przemawiał do niej z głębokim uczuciem, obejmując i całując ją raz po raz. W pewnej chwili chłopiec odszedł, by za moment powrócić. Wtedy Tulasi krzyknęła, "O Panie mego serca, gdzie idziesz? Proszę nie odchodź!" Gdy się obudziła, płakała bezustannie. Tak mijały dni Tulasi Devi w Badarikaśramie. Rozdział 3 – Narodziny Śankhacudy Mędrzec Kaśyapa był bardzo uczonym synem prajapatiego (przodka) Mariciego i wnukiem Pana Brahmy. Inny prajapati ? Daksa, dal Kaśyapie Muniemu swe trzynaście córek za żony. Jedna z nich nazywała się Danu i była bardzo atrakcyjna i piękna. Kaśyapa dbał o nią z miłością i oddaniem. Danu wydała na świat wielu potężnych synów, zaś jednym z nich był niezmiernie potężny i odważny Wipracitti. Jego z kolei syn, Damba był wielce opanowanym, wielkim wielbicielem Pana Visnu. Jednak niepokoiła go jego bezpłodność. Dlatego, by naprawić sytuację, udał się do Lasu Puszkarskiego i spełniał tam surowe wyrzeczenia przez sto tysięcy lat. Siedząc w niezmiennej pozycji, wypowiadał Kryszna mantrę, oddając się praktyce dżapa. Podczas pełnienia wyrzeczeń, z głowy Dambhy wydobywał się niemożliwy do zniesienia, rozświetlający wszystko dookoła blask. Było tak gorąco, że wszyscy półbogowie, mędrcy oraz Manu zostali poparzeni żarem dobywającym się z głowy bramina. Zatem pod przewodnictwem Indry, półbogowie poszukali schronienia u Pana Brahmy. Po przybyciu do siedziby Brahmy, wielbili go, a następnie poinformowali o zaistniałej sytuacji. Dowiedziawszy się wszystkiego, Pan Brahma udał się wraz z półbogami na Vaikuntę, aby opowiedzieć o kłopotach Panu Visnu. Tam pełni czci, ze złożonymi dłońmi, wielbili wielkiego wybawcę i Pana trzech światów. Następnie półbogowie zapytali, "O Panie, nie wiemy, jaka jest tego przyczyną. Prosimy, wyjaśnij nam, co to za parzące nas światło?" Pan Visnu roześmiał się i odpowiedział z uczuciem, "O półbogowie, nie obawiajcie się, pozostańcie spokojni i niewzruszeni. Nie pojawi się żadna powódź, ani nie jest to czas rozwiązania manifestacji kosmicznej. Demon Dambha, jeden z mych wielbicieli, poddaje się ascezie, aby otrzymać syna. Wkrótce go pobłogosławię, a demon uspokoi się." Zachęceni w ten sposób przez Visnu, Pan Brahma i pozostali półbogowie powrócili do swych królestw. Potem Pan Visnu udał się do Puszkar, gdzie Dambha pełnił wyrzeczenia. Widząc, że Dambha powtarza Jego imię, Pan pocieszył go i zapytał, "Jakiego błogosławieństwa pragniesz, bym ci przyznał?" Dambha ofiarował swoje pokłony z wielkim oddaniem i wielbił Pana raz po raz. Następnie powiedział, "O Panie panów, o lotosooki, kłonię się przed Tobą. O Panie Laksmi, o Panie trzech światów, proszę bądź dla mnie łaskawy. Proszę obdarz mnie silnym i odważnym synem, który będzie Twym wielbicielem, niepokonanym przez półbogów zwycięzcą trzech światów." Pan Visnu poprosił Dambhę, by zakończył swe wyrzeczenia, pobłogosławił go i zniknął. Gdy Pan Visnu odszedł, Dambha ofiarował pokłony w kierunku, gdzie widział Go po raz ostatni, a potem powrócił do domu. W krótkiej chwili jego pobłogosławiona żona zaszła w ciążę. Emanowała z niej światłość, iluminująca wewnętrzny apartament rezydencji. Duszą mieszkającą w łonie kobiety był przeklęty przez Śrimati Radharani Sudama, jeden z głównych pasterzy i towarzyszy Kryszny. Kiedy cnotliwa żona Dambhy wydała na świat promieniejącego syna, Dambha zaprosił mędrców, by spełnili przypisane narodzinom rytuały. W wielkiej radości, pomyślnego dnia, ojciec nadał dziecku imię Śankhacuda. Synek dorastał w rezydencji ojca jak powiększający swą tarczę księżyc. W dzieciństwie chłopiec nauczył się wszystkich tradycji, obyczajów i zakazów, co uczyniło go doskonałym. Bawiąc się, dostarczał przyjemności swym rodzicom, stając się również ulubieńcem członków rodziny. Jakiś czas później, w celu uzyskania błogosławieństwa Pana Brahmy, Śankhacuda przez długi czas spełniał wyrzeczenia w Puszkar. Ze skoncentrowanym umysłem, wstrzymując działanie zmysłów i organów ciała, intonował mantrę otrzymaną od swego nauczyciela Dżajgisawji. W końcu Pan Brahma udał się do Śankhacudy, by go pobłogosławić. Pan Brahma zapytał, "Powiedz mi jakiego dobrodziejstwa pragniesz." Widząc Pana Brahmę, król Danavów pokornie mu się pokłonił, chwaląc stwórcę pełnymi oddania słowami. Potem powiedział, "Proszę uczyń mnie niepokonanym dla półbogów oraz pozwól mi poślubić Tulasi." "Niech tak będzie," odpowiedział Brahma. Następnie dał Śankhacudzie boski amulet Pana Śri Kryszny. Amulet zwany Sarwamangalamaja (Zwycięzca Świata), uznawany był za najpomyślniejszą ze wszystkich pomyślnych rzeczy w świecie, ponieważ wszędzie zapewniał zwycięstwo. Brahma kontynuował, "Teraz powinieneś udać się do Badaraikaśramu, gdzie Tulasi Devi poddaje się dobrowolnym wyrzeczeniom. Powinieneś się z nią ożenić. Tulasi jest córką króla Dharmadhvajy." Później Pan Brahma zniknął. Śankhacuda, którego wyrzeczenia wydały owoc w Puszkar, zawiązał najcenniejszy z klejnotów dookoła szyi, wyruszając z rozjaśnioną radością twarzą do Badarikaśramu. Rozdział 4 – Tulasi Devi poddaje króla Śankhacudę próbie Tulasi dostrzegła Śankhacudę zbliżającego się w swym ozdobionym klejnotami samolocie. Ozdobiony klejnotami król, wyglądał jak Kupidyn o cerze białego kwiatu Czampaka. Monarcha był u szczytu młodości, a jego twarz przypominała jesienny księżyc w pełni. Oczy króla podobne były w pełni rozkwitłym kwiatom lotosu, a na policzkach Śankhacudy migotał blask kolczyków. Na szyi miał zawieszoną girlandę z kwiatów Paridżata, zaś jego ciało namaszczone było piżmem i szafranem oraz uperfumowane pastą sandałową. Gdy monarcha zbliżał się, Tulasi z twarzą ukrytą za szalem, spoglądała na niego ukradkiem. Tulasi zarumieniona na myśl o pierwszym spotkaniu, z nerwowo pochyloną głową, chciwie spijała lotos twarzy młodzieńca. Śankhacuda siedząc, również wpatrywał się w Tulasi, która znajdowała się na ślicznym, obsypanym kwiatami i pachnącym drewnem sandałowca łożu. Zęby dziewczyny błyszczały jak perły, jej usta wyglądały niczym owoce Bimba, a wdzięczny nosek i złocista cera dopełniały widoku. Tulasi przypominała jesienny księżyc. Tuż poniżej przedziałka włosów, Tulsi miała dwa przydające jej uroku znaki: górny z pasty sandałowej i piżma, a dolny z cynobru. Poniżej niewysokiego, lecz głębokiego pępka Tulasi, znajdowały się trzy fałdki. Paznokcie palców czerwonawych dłoni dziewczyny, pięknie błyszczały. Purpurowe zabarwione laką stopy Tulasi promieniały, a świecące paznokcie jej stóp, przewyższały blaskiem jesienny księżyc, czyniąc z niej niezrównaną piękność. Ciało dziewczyny ozdabiały wydające śliczne dźwięki przy poruszeniu się ornamenty. Jej związane z tyłu włosy dekorowała jaśminowa obręcz. Kolczyki w kształcie rekinów dodawały blasku policzkom Tulasi, a diamentowy naszyjnik upiększał jej pierś. Dziewczę na ramionach i kostkach nosiło wspaniałe bransolety w kształcie konch, zaś na palcach dłoni miało drogocenne klejnoty. Śankhacuda usiadł i rzekł do Tulasi, "O piękne dziewczę, czyją jesteś córką? W jaki sposób dostałaś się do tego lasu? Widać, że sprzyja ci wielkie szczęście i obdarzona jesteś wieloma błogosławieństwami. Naprawdę jesteś najlepszą z kobiet – uosobieniem niebiańskiej radości! Jesteś wzorem urody, mogąc oszołomić nawet świętych!" Gdy Tulasi nie odpowiedziała, król zapytał, "O łaskawa pani, dlaczego nic nie mówisz? Jestem twym sługą, więc proszę przywitaj mnie melodią swych słów." Spuszczając głowę i uśmiechając się pięknooka Tulasi odpowiedziała, "Jestem córką króla Dharmadhvajy i poddaję się tutaj ascezie. Lecz ty kim jesteś? I dlaczego ze mną rozmawiasz? Jeżeli szlachetny mąż widzi cnotliwą samotną kobietę, nie rozmawia z nią. Więc odejdź, gdziekolwiek zechcesz." Jednakże Śankhacuda nie poruszył się. Tulasi mówiła dalej. "Śastry twierdzą, że jedynie zdegradowany mężczyzna pragnie kobiety. Na początku jest ona słodka wobec mężczyzny, lecz później okazuje się dla niego nieszczęściem. Chociaż usta pełne ma miodu, to jej serce przypomina słoik wypełniony trucizną. Kobieta mówi słodkimi słowy, lecz serce ma ostre jak brzytwa. Dla urzeczywistnienia egoistycznych celów ulega swemu mężowi, zaś gdy nie otrzyma upragnionych owoców, sprzeciwia mu się. Podczas gdy twarz kobiety uśmiecha się, jej serce jest brudne. Nawet Wedy i Purany nie zgłębiły charakteru niewiasty. Mędrzec nigdy nie wierzy podłej kobiecie. Nie ma ona przyjaciół, ani wrogów, ponieważ jedyne czego pragnie, to nowi kochankowie. Gdy niewiasta dostrzega dobrze ubranego mężczyznę, wewnętrznie pragnie go, lecz na zewnątrz zdaje się być czystą i skromną. Kobieta jest z natury namiętna, przyciągając umysły mężczyzn, i z ochotą angażując się w seks. Chociaż zewnętrznie ukrywa pożądanie, wyglądając na nieśmiałą to, gdy jednak spotka się potajemnie ze swym kochankiem, jest gotowa go pochłonąć. Kiedy się z nim nie kocha, czuje się obrażoną, ciało jej płonie z gniewu, i kobieta rozpoczyna sprzeczkę. Gdy żądza niewieścia jest całkowicie zaspokojoną, kobieta staje się radosną, a kiedy namiętności nie znalazły ujścia, przygnębioną. Kobieta pragnie dobrego kochanka bardziej niż słodkiego pokarmu lub odświeżającego napoju; ceni kochanka bardziej niż własnego syna, a nawet ponad swoje życie. Jednak, kiedy miłośnik zestarzeje się lub zostanie impotentem, niewiasta zacznie uważać go za wroga. Z tego rodzą się kłótnie i gniew. Następnie ona pożera go jak wąż zjadający szczura. Kobieta jest uosobieniem nierozwagi i kopalnią występków. Niewiasty są obłudne, uparte i niewierne. Nawet Pan Brahma i inni bogowie są przez nie oszukiwani. Kobieta stanowi przeszkodę na ścieżce wyrzeczenia, zawadę przeszkadzającą rozwojowi wiary w Pana Hari, schronienie wszelakiego złudzenia oraz żywy łańcuch przykuwający mężczyznę do świata. Niewiasta jest magikiem równie nieprawdziwym jak sny. Zdaje się być bardzo piękną, lecz jest wiadrem odchodów, uryny, gazów i krwi. Bóg stwarzając kobietę, uczynił ją duchem złudzenia dla pogrążonych w iluzji oraz trucizną pragnących wyzwolenia. Zatem nigdy nie należy pragnąć kobiety, unikając jej na wszelkie sposoby." Śankhacuda uśmiechnął się i odpowiedział, "O bogini, nie wypowiedziałaś całkowitej nieprawdy. To, co powiedziałaś jest częściowo prawdą, a po części nieprawdą. Od Stworzyciela pochodzą czyste i nieczyste kobiety. Jedynie te pierwsze są godne pochwały. Przykładem czystych niewiast są: Laksmi, Sarasvati, Durga, Sawitri i Radha. Kobiety będące ich ekspansjami są pomyślne, sławne i bardzo chwalebne. Są nimi np.: Satarupa, Dewahuti, Swadha, Sawaha, Daksina, Anasuja, Ganga, Diti, Aditi, Wedawati, itd. W każdym cyklu yug, są one doskonałe. Niebiańskie prostytutki również stanowią ekspansje i częściowe ekspansje niewiast, które wymieniłem, jednak nie są tak chwalebne będąc nieczystymi. Kobiety znajdujące się w gunie dobroci, to osoby cnotliwe i czyste. Mędrcy opisują je jako doskonałe. Jednakże te w gunie pasji i ignorancji nie są już tak godne pochwały. Znajdując się pod wpływem pasji, będąc przywiązanymi do przyjemności zmysłowych, angażują się w nie, zawsze pragnąc spełnienia swych samolubnych zachcianek. Takie kobiety zwykle są nieszczere, zwiedzione i niereligijne. Ogólnie są one nieczyste. Jednak nieodparte niewiasty znajdujące się pod wpływem siły ignorancji uważa się za najgorsze. Są one nie do opanowania. "Prawy człowiek nigdy nie zabiega o względy żony innego mężczyzny, czy to publicznie, czy prywatnie. Jednak przybyłem tutaj z polecenia Pana Brahmy, by ożenić się z tobą zgodnie z rytuałem Gandharwów. (W którym panna i pan młody spotykają się z własnej woli i przypieczętowują swój związek seksem. W takim wypadku nie wymaga się żadnych uświęconych ceremonii.) "Na imię mam Śankhacuda. Półbogowie widząc mnie uciekają w popłochu. W swym poprzednim życiu mieszkałem na Goloce jako chłopiec pasterz Sudama, będąc jednym z bliskich przyjaciół i pomocników Śri Kryszny. Byłem jednym ze sławnych ośmiu pasterzy. Niestety Śrimati Radharani przeklęła mnie, bym narodził się w Indiach, w rodzinie demonów. Dzięki łasce Kryszny i Jego mantry jestem podobnie jak ty, jatismara, czyli znam historię moich poprzednich narodzin. Ty również pamiętasz, że w swym poprzednim życiu, na Goloce, Radharani przyłapała cię sam na sam z Kryszną, co zezłościło ją tak bardzo, że rzuciła na ciebie klątwę, w efekcie czego narodziłaś się w Indiach.. Na Goloce bardzo pragnąłem połączyć się z tobą, lecz ze strachu przez Radharani nie uczyniłem tego." Śankhacuda zamilkł. Wtedy Tulasi uśmiechnęła się i odpowiedziała radośnie, "Osoby twego pokroju sławne są w tym świecie, a porządne kobiety pragną takich mężów. Pokonałeś mnie swymi argumentami. Mężczyzna pokonywany przez kobiety jest nieczysty i potępiony przez ogól ludzi. Przodkowie i półbogowie uznają mężczyzn podbitych przez kobiety za godnych wzgardy osobników niskiej klasy. Nawet ich własne matki i ojcowie gardzą nimi w myślach. Wedy twierdzą, że gdy umiera dziecko lub krewny, bramini oczyszczają się po dziesięciu dniach, kszatrijowie w ciągu dni dwunastu, wajśjowie w czasie piętnastu, a śudrowie oraz inne niskiego pochodzenia persony w okresie dwudziestu jeden dni. Jednak pantoflarz zawsze jest nieczysty. Oczyszcza się dopiero wtedy, kiedy jego ciało zostanie spalone na popiół. Ani przodkowie, ani półbogowie nie przyjmują od pantoflarza ofiarowań kwiatów, ciastek itd. Mężczyźni o sercach całkowicie zniewolonych przez kobiety nie osiągają żadnych owoców podejmowanych wyrzeczeń, dżapa, zdobytej wiedzy, ofiar ogniowych, wielbienia, nauki, czy też sławy. "Sprawdziłam siłę twej wiedzy. Należy wybierać męża analizując jego zalety i wady. Jeżeli ktoś oddaje swa córkę mężowi pozbawionemu wszelkich dobrych cech, starcowi, ignorantowi lub biedakowi, niepiśmiennemu, choremu, brzydkiemu, gniewnemu, opryskliwemu, kulawemu, kalece, głuchemu, niememu, bezczynnemu lub impotentowi, taki grzech równy jest zabiciu bramina. Jednak gdy wydaje córkę za mąż za młodego, uczonego, kwalifikowanego i spokojnego Vaisnavę, ofiarodawca osiąga rezultaty spełnienia dziesięciu ofiar z konia. Wychowując córkę po to, by sprzedać ją z chciwości lub chęci zysku, upada się do piekła zwanego Kumbhipaka. Tam w czasie czternastu długości życia Pana Indry, grzesznik pije mocz oraz zjada odchody swej córki, a także gryzą go robaki i dziobią wrony. Po zakończeniu wspomnianego okresu, winowajca rodzi się w tym świecie jako osoba chora, utrzymując się z przewozu i sprzedaży mięsa." Rozdział 5 – Zaślubiny Tulasi i Śankhacudy Kiedy Tulasi Devi skończyła mówić, pojawił się nagle Pan Brahma. Gdy Śankhacuda i Tulasi ofiarowali mu wyrazy szacunku, Pan Brahma powiedział, "O Śankhacudo! Dlaczego marnujesz swój czas na puste rozmowy z Tulasi? Ożeń się z nią według obrzędu Gandharwów. Tak jak ty jesteś klejnotem wśród mężczyzn, podobnie Tulasi jest skarbem pośród kobiet. Związek małżeński jest bardzo udany, gdy łączą się bystre osoby. Kto odrzuciłby szczęście znajdujące się w zasięgu ręki? Każdy kto postąpiłby w taki sposób, nie lepszy jest od bydlęcia. A ty, o Tulasi, dlaczego sprawdzasz tego szlachetnego i kwalifikowanego męża, który potrafi podporządkować sobie demony oraz półbogów? Zostań jego żoną, podobnie jak Laksmi jest żoną Narayana, Radhika Kryszny, Sawitri moją, Śaci małżonką Indry, a Aditi wybranką Kaśyapy. Pozostań z przystojnym Śankhacudą przez długi czas, a jeśli pragniesz, wędruj z nim gdzie zechcesz. Gdy Śankhacuda opuści ciało, powrócisz na Golokę, otrzymując Krysznę za męża." Następnie Pan Brahma pobłogosławił dwoje zakochanych i powrócił do swej siedziby. Po odejściu Brahmy, Śankhacuda poślubił Tulasi zgodnie z ceremoniałem Gandharwów. Wysławiając zaślubiny Tulasi, półbogowie bili w bębny i sypali na młoda parę kwiaty z niebios. Czasami świeżo poślubieni udają się do kwietnego gaju, a czasem nad brzeg rzeki. Tam śpią na kwietnych łożach posmarowanych pastą sandałową, ciesząc się małżeńskimi przyjemnościami. Tulasi łatwo skradła serce męża, a Śankhacuda również zawładnął jej sercem. Tulasi zawiesiła na szyi ukochanego girlandę z kwiatów parijata, która zabezpieczała przed chorobami oraz starością. Kobieta włożyła również drogocenny klejnot na palec męża oraz obdarowała go rzadkimi i pięknymi klejnotami. Kłaniając się z oddaniem u stóp ukochanego, mówiła raz za razem, "Jestem twoja służką!" Śankhacuda uśmiechnął się, a następnie obdarzył Tulasi ubraniami, zakupionymi w domu Pana Waruny, a także dał żonie cenny, wykonany z klejnotów naszyjnik oraz naramienną bransoletę, którą dostał od Swahy (małżonki Agniego). Kolejnymi podarunkami Śankhacudy były: opaska od Czhai (żony boga słońca), kolczyki od Rohini (małżonki boga księżyca), pierścionki od Rati (żony Kupidyna), podobne do konchy ozdoby zrobione przez Wiśwakarmę, jak również znakomite, ozdobione perłami i klejnotami posłanie. Przyozdobiwszy wybrankę serca, Śankhacuda położył jej stopy na swej piersi i rzekł, "Jestem twym sługą." Para opuściła pustelnię i udała się w podróż po rozmaitych miejscach. Podróżowali po górach, kwietnych ogrodach, jaskiniach, plażach, brzegach rzek i lasach. Gdziekolwiek się udali, cieszyli się swym towarzystwem z wielkim zadowoleniem, nigdy się sobą nie nudząc. Potem Śankhacuda zabrał Tulasi do swego królestwa, gdzie oboje dalej rozkoszowali się swą bliskością. Rozdział 6 – Pan Visnu pomaga półbogom Śankhacuda cieszył się swoim królestwem przez okres jednego Manwantara, zyskując w tym czasie pełną kontrolę nad Półbogami, Danavami, Gandharwami, Kinnarami i Rakszasami. Wywłaszczył bogów z ich królestw oraz przywilejów, pozbawiając ich możliwości przyjmowania wielbienia i ofiar, jak również przechwycił broń i skarby niebian. Wskutek działań Śankhacudy, bogowie błąkali się po wszechświecie podobni bezradnym żebrakom. W końcu połączyli się, i razem udali do Pana Brahmy. Szlochając, opowiedzieli mu o ucisku Śankhacudy. Pan Brahma zabrał niebian do królestwa Pana Śivy, zdając mu relację z wydarzeń. Później Pan Śiva zabrał wszystkich do najwyższej siedziby, na Vaikuntę, gdzie nie istnieje starość ani śmierć. Gdy półbogowie zbliżyli się do pierwszej bramy Vaikunty, ujrzeli odźwiernych siedzących na wysadzanych klejnotami tronach. Strażnicy mieli piękne, ciemno niebieskiego koloru ciała, z których emanował blask. Uśmiechali się, a ich oczy przypominały kwiaty lotosu. W swych czterech rękach każdy z odźwiernych Vaikunty dzierżył konchę, buławę, dysk oraz lotos. Ozdobieni klejnotami strażnicy duchowego królestwa nosili żółte szaty, a także girlandy z leśnych kwiatów. Pan Brahma zapytał odźwiernych, czy można wejść, a oni przytaknęli przyzwalająco. Po przejściu szesnastu bram, bogowie pojawili się w końcu przed Panem Narayanem. Sala zgromadzeń wypełniona była świętymi i czteroramiennymi pomocnikami Narayana. Przypominali oni swego Pana również z powodu klejnotów Kaustubha, które nosili. Sala zgromadzeń była tak pełną światła, że zdawało się jakby przed chwilą wzeszedł księżyc. Dzięki łasce Pana Narayana, w wielu miejscach sali prezentowały się okazałe diamenty, kamienie szlachetne i naszyjniki z klejnotów. Gdzieniegdzie zwisały sznury pereł, olśniewając swym przepychem i blaskiem. W innych miejscach ustawiono w okręgach rzędy luster. Dalej dostrzec można było klejnoty zwane Padmaraga, ułożone w taki sposób, by wyglądały niczym rozlewające dookoła swe promieniejące piękno kwiaty lotosu. Stopnie schodów wykonano z klejnotów Śjamantaka. Całą salę wspierały cudowne kolumny zbudowane z klejnotów Indranila. Liście sandałowca rozwieszono pomiędzy filarami. W sali znajdowały się także złote dzbany pełne wody. Wszędzie dookoła wisiały girlandy z kwiatów parijata, stały słodko uperfumowane drzewka sandałowe oraz rozchodziła się woń szafranu i piżma, dzięki czemu cała atmosfera nasycona była słodkimi zapachami. W wyznaczonym miejscu tańczyli Vidyadharowie. Sala zgromadzeń mierzyła w obwodzie osiem tysięcy mil. Wszędzie liczni słudzy wykonywali rozmaite czynności. Pan Brahma, Pan Śiva oraz inni półbogowie, skupili spojrzenia na Panu Hari (Narayanie) siedzącym pośrodku, na tronie zbudowanym z kamieni szlachetnych. Pan zdawał się być księżycem w otoczeniu wielu gwiazd. Na głowie miał koronę, w uszach kolczyki, a na Jego szyi zawieszona była girlanda z dzikich kwiatów. Całe ciało Narayana namaszczone było pastą sandałową. Trzymając w ręku lotos, uśmiechnięty Pan patrzył na tancerzy i słuchał muzyki. Pan Hari wyglądał na spokojnego. Laksmi delikatnie trzymała stopy Narayana, zaś On żuł słodko-uperfumowany betel, który dała Mu małżonka. Ganga przy użyciu białej czamary, z oddaniem wachlowała Boską parę. Inni, z głowami pochylonymi w oddaniu, śpiewali hymny na cześć Pana Hari. Pan Brahma wraz z półbogami, pokłonili się przed Panem Visnu. Gdy to uczynili, ich włosy zjeżyły się, z oczu popłynęły im łzy, a głosy zdławione mieli emocjami. Wtedy Pan Brahma, ze złożonymi dłońmi i pochyloną głową, powiadomił Pana o działaniach Śankhacudy. Pan Hari uśmiechnął się i powiedział, "O urodzony z lotosu! Wiem wszystko o Śankhacudzie. W swym poprzednim życiu, był on Mym wielkim wielbicielem, bardzo energicznym chłopcem pasterzem na Goloce. Opowiem wam o nim coś, co was oczyści. Jego imię było Sudama, a był on moim głównym pomocnikiem. Teraz jest Danavą, ponieważ Radha przeklęła go na Goloce. Posłuchajcie jak się to stało... "Pewnego dnia opuściłem Radharani, udając się wraz z gopi o imieniu Viradża na miejsce, gdzie odbywa się taniec rasa. Radha wkrótce dowiedziała się od jednej ze swych służek o Mym flircie z Viradżą. Zaślepiona wściekłością, pospieszyła wraz ze swoimi służkami na miejsce zdarzenia, aby stwierdzić, czy rzeczywiście flirtowałem z Wiradżą. Widząc, że faktycznie tak się stało, Radha natychmiast zmieniła Wiradżę w rzekę. Ja sam zniknąłem, więc Radha wraz z towarzyszkami popędziła w złości do domu. "Później, gdy spotkałem Sudamę i zobaczyła Mnie Radha, oberwało mi się od niej. Pomimo tego, zachowałem milczenie. Jednak Sudama nie zniósł karcenia Radhy, upominając Ją w Mej obecności. Tego Radha znieść nie mogła. Jej oczy poczerwieniały z gniewu, i od razu wezwała tysiące swych przyjaciółek, by przepędziły trzęsącego się ze strachu Sudamę. Gdy towarzyszki Radhy usiłowały go odpędzić, on oparł się im, powtarzając swe zarzuty wobec największej z gopi. Gdy Ma ukochana usłyszała słowa Sudamy, wyklęła go mówiąc, "Obyś narodził się w łonie Danavi (kobiety demona)!". Sudama przypadł do Mych stóp i płacząc sposobił się do odejścia. Jednak Radha, będąc dosyć miłosierną, złagodniała. Łkając, usiłowała go zatrzymać. "Czekaj! Poczekaj! Dokąd zmierzasz? Nie musisz odchodzić. Proszę wracaj." Zaczęła rozpaczać, a inne gopi i chłopcy pasterze rozpłakali się. Wtedy wyjaśniłem im, że za chwilkę Sudama powróci, spełniwszy warunki narzucone przez klątwę. Oczywiście połowa chwili, wynosi tutaj mniej więcej tyle, ile długość życia jednego Manwantara na ziemi. Potem wezwałem Sudamę, "Sudamo, gdy przekleństwo straci swą moc, wróć tutaj." "O półbogowie, doskonały mistyk i wielbiciel Śankhacuda powróci na Golokę. Dlatego bogowie, weźcie mój trójząb i szybko udajcie się do Indii. Pan Śiva zabije Danavę trójzębem. Demon nosi na szyi Mój pomyślny amulet, który zwie się "Zdobywca świata". Dopóki Śankhacuda nosi ten amulet, nikt nie może go zabić. Zatem udam się do Danavy w przebraniu bramina, i wyżebram od niego amulet. Wy obdarzyliście Śankhacudę błogosławieństwem, że nie może umrzeć dopóki jego żona jest czystą. Zajmę się również i tym. Potem Danava z pewnością umrze. Później, kiedy Tulasi opuści ciało, zostanie Mą najdroższą małżonką." Następnie Narayana dał Panu Śivie swój trójząb. Rozdział 7 – Do Śankhacudy przybywa posłaniec Pan Brahma, jak również pozostali półbogowie powrócili do swych siedzib. W jakiś czas później Śiva, chcąc pokonać Śankhacudę z powodu próśb półbogów, rozbił swój wielki namiot na brzegu rzeki Czandrabhagi, tuż pod pięknym drzewem figowca. Następnie wysłał do Danavy posłańca, wodza Gandharwów Puszpadantę. Po dotarciu na miejsce Puszpadanta ujrzał stolicę Śankhacudy, piękniejszą niż królestwo Indry i bogatszą od siedziby Kuwery. Miasto miało szerokość 40 mil, a jego długość wynosiła mil 80. Zbudowano je z pereł i czystych klejnotów, a ze wszystkich stron znajdowały się drogi. Stolicę otaczało siedem niezdobytych fos, umiejscowionych jedna za drugą. W mieście były setki sklepów, wypełnionych chętnie kupowanymi towarami. Wszędzie widać było pałace kupców i handlowców. Wiele tysiący pięknych zabudowań, wykonanych z jasnoczerwonych kamieni szlachetnych, wyłożonych rozmaitymi ozdobami i udekorowanych wymyślnymi dodatkami, nadawały stolicy bezgranicznego uroku. Przywódca Gandharwów ujrzał okrągły niczym księżyc pałac Śankhacudy. Zamek otaczały umieszczone jedna za drugą cztery fosy z ognistymi barierami pomiędzy nimi. Na szczycie pałacu dostrzec można było dotykające nieba wały obronne. Zamek nie do zdobycia przez wrogów, otwarty był dla przyjaciół. Dwanaście zamkowych bram, udekorowanych lotosami, ozdobionych wysadzanymi klejnotami zwierciadłami, obrazami i posągami, strzegło dwunastu odźwiernych. Ze wszystkich stron, pałac chroniły potężne, pełne wdzięku, doskonale ubrane i bogato przyozdobione demony, trzymające w dłoniach niebiańskie bronie. Gdy Puszpadanta zbliżył się do pierwszej z bram, spostrzegł że wejścia strzegł uśmiechnięty człowiek o ohydnej twarzy, miedzianej cerze i brązowych oczach, dzierżący w dłoni trójząb. Posłaniec wyjaśnił strażnikowi cel swej misji, przedstawiając się jako posłaniec wojenny, po czym został przepuszczony dalej. Następni odźwierni uczynili to samo. Przy ostatniej z bram, Puszpadanta powiedział strażnikowi, "O wartowniku, szybko zawiadom króla, że zbliża się wojna." Odźwierny po otrzymaniu pozwolenia Śankhacudy, wprowadził posłańca do pałacu. Tam półbóg zobaczył przystojnego demona siedzącego na złotym tronie pośrodku królewskiego zgromadzenia. Sługa trzymał nad głową monarchy ozdobiony klejnotami parasol, podczas kiedy inni wachlowali króla białymi czamarami (miotełkami). Niezliczone demony otaczały Śankhacudę, a zbrojne straże chodziły wszędzie. Uperfumowany król ubrany był w piękne niebiańskie szaty, zaś na jego szyi zawieszone miał kwietne girlandy. Widząc to wszystko oniemiały Puszpadanta powiedział do Śankhacudy, "O królu, jestem posłańcem Pana Śivy, a nazywam się Puszpadanta. Mój pan polecił mi przekazać ci wiadomość. Półbogowie schronili się u Pana Hari. Lepiej więc będzie, jeżeli przywrócisz im ich królestwa i prawa. Pan Hari dał Panu Śivie Swój trójząb, prosząc go by, jeśli to konieczne, poprowadził wojnę przeciwko tobie. Obecnie Pan Śiva pozostaje pod drzewem figowym, nad brzegiem rzeki Puszpabhadry. Musisz zwrócić półbogom ich własność, bo inaczej czeka cię walka z Panem Śivą. Jaką odpowiedź mam zanieść memu panu?" Demon roześmiał się głośno mówiąc, "Lepiej odejdź. Udam się do twego pana rano." Puszpadanta powrócił do Pana Śivy, przekazując mu odpowiedź króla demonów. W międzyczasie do Pana Śivy przybyli półbogowie: Kartika, Nandi, Mahakala, Bana, Manibhadra, ośmiu Bhairawów, jedenastu Rudrów, ośmiu Wasu, dwunastu Aditjów, Indra, Agni, Czandra, Wiśwakarma, dwóch Aświni-kumarów, Kuwera, Jama, Dżajanta, Nala-kuwara, Waju, Waruna, Budha, Mangala, Dharma, Sani, Kama, Ugra-czanda, Kottari, Bhadrakali o stu ramionach, jak również wiele innych osobistości. Bhadrakali zasiadała w wyśmienitym rydwanie. Jej osobiste przedmioty, ubranie, girlanda oraz pasta sandałowa były koloru czerwonego. Zachęcając swych wielbicieli pokazem odwagi i strasząc wrogów, Bhadrakali zaczęła tańczyć, śmiać się i śpiewać. Jej skręcony język i czaszka, którą dzierżyła w dłoni miały po osiem mil w obwodzie. Kali miała przy sobie trójząb, żelazną włócznię, konchę, tarczę, buławę, lotos, łuk, strzały, hantle, szablę, piorun, bronie Visnu i Waruny, pętlę do przytrzymywania węży, oręż Agniego, Narayana, Brahmy, Gandharwy, Garudy, Paśupaty, tłuczek, tarczę, laskę, jak również inne niepokonane rodzaje uzbrojenia. Przerażającą boginię otaczały miliony wielbicieli, Joginów i Dakinów, jak również niezliczone duchy, chochliki oraz demony takie jak: Bhutowie, Pretowie, Piśace, Kuszmandowie, Brahma Rakszasowie i Rakszasowie, a także Jakszowie i Kinnarowie. Po Durdze pojawił się Kartikeya, kłaniając się swemu ojcu Panu Śivie, który poprosił syna, by zasiadł po jego lewej stronie i mu pomógł. Armia pozostała w szyku bojowym nad brzegiem rzeki. Rozdział 8 – Śankhacuda pociesza Tulasi Tymczasem w pałacu Śankhacuda udał się do pomieszczeń kobiet, informując Tulasi o nieuchronnie zbliżającej się wojnie. Gdy kobieta usłyszała wieści, zaschło jej w gardle. Tulasi z sercem pełnym bólu, powiedziała do męża, "O mój panie, mój mistrzu! Pozostań we wnętrzu mego serca napełniając mnie życiem choć przez chwilę. Proszę spełnij me ludzkie pragnienie. Pozwól mi patrzeć na ciebie, aż nasycą się me oczy. Mój oddech jest teraz bardzo niespokojny. Nad ranem miałam bardzo zły sen, dlatego czuję palący moje wnętrze ogień." Król skończył posiłek, zwracając się do Tulasi w szczery oraz życzliwy sposób, "Moja królowo, gdy nadchodzi czas, by zebrać owoce przeszłych czynów, doświadcza się dobra i zła, strachu i smutku. Z biegiem czasu drzewa rosną, rozwijają się gałęzie, kwiaty zakwitają i pojawiają się owoce. Po pewnym czasie drzewa, które wydały tyle owoców ulegają rozkładowi. Podobnie ludzka istota rośnie, a potem znika. W porę stwórca stwarza, utrzymujący utrzymuje, a niszczyciel doprowadza wszechświat do destrukcji. Takie jest prawo stwarzania, zachowania i zniszczenia. Dlatego zawsze powinnaś wielbić Pana Krysznę, ponieważ jest On Panem Brahmy, Visnu i Śivy; Kryszna jest stwórcą, utrzymującym oraz niszczycielem wszechświatów nie mającym początku, ani końca, będąc osobą niezależną od natury materialnej. Pan Kryszna swoją wolą zamanifestował naturę z jej ruchomymi i nieruchomymi obiektami. Wszystko, od Pana Brahmy, aż do źdźbła trawy jest sztuczne i tymczasowe. W odpowiednim czasie wszystko się rozwija i ma swój schyłek. Dlatego będzie lepiej dla ciebie, byś wielbiła małżonka Radhy, Pana Krysznę, który różny jest od trzech cech natury materialnej, będąc Nadduszą i panem wszystkiego. Przyjmij schronienie w Panu Krysznie, ponieważ to na jego polecenie dmucha mocno wiatr, słońce promieniuje ciepło, Indra zsyła deszcze, śmierć odwiedza ludzi, płonie ogień, a księżyc przemieszcza się po niebie. Szukaj Kryszny będącego śmiercią śmierci, samym czasem, stwórcą stwórców, utrzymującym utrzymujących, niszczącym niszczycieli. W Nim znajdź ochronę. Moja najdroższa, nikt nie jest niczyim przyjacielem, lecz Pan Hari (Kryszna), jest przyjacielem wszystkich. Zatem módl się do Niego i służ Mu. Moja miłości, kim ja jestem, a kim jesteś ty? Opatrzność połączyła nas zgodnie z naszą karmą, i również Opatrzność nas rozdzieli. Kiedy zbliża się niebezpieczeństwo, jedynie głupcy są zaniepokojeni. Mędrzec zachowuje spokój. Przyjemność i ból przypominają obracające się koła, przynoszące raz szczęście, a innym razem cierpienie. W Badarikaśramie pełniłaś wyrzeczenia, chcąc dostać za męża Pana Narayana. Z pewnością zostaniesz Jego żoną. Ja sam spełniałem pokuty, aby pojąć cię za żonę. Dzięki łasce Pana Brahmy jestem twym mężem. Już niedługo powrócisz do Gowindy, na Golokę Vrindavan. Zaś kiedy ja opuszczę swoje demoniczne ciało, również się tam udam. W tym królestwie będziemy mogli widywać się regularnie. Wskutek przekleństwa Radhy, narodziłem się na tej wartościowej ziemi Indii. Jednak powrócę na Golokę. Dlatego nie martw się o mnie, moja droga. Ty także porzucisz to ludzkie ciało, przyjmując duchową formę i udasz się do Pana Hari. Zatem nie smuć się." W ten sposób Śankhacuda pocieszył Tulasi, a następnie spędził z nią całą noc w zbudowanej z klejnotów i oświetlonej diamentowymi lampami świątyni. Oboje spoczywali na pięknie przystrojonym, obsypanym kwiatami i namaszczonym papką sandałową łożu. Wtedy Tulasi, która zeszczuplała z powodu nie przyjmowania żadnego pożywienia, zaczęła płakać. Król, znawca życiowych prawd, przycisnął żonę do piersi, ponownie uspokajając ją na różne sposoby. Śankhacuda ze skupieniem przekazał Tulasi duchowe instrukcje, otrzymane od Pana Kryszny w lesie Bhandira, a które są w stanie zniszczyć wszelkie smutki i złudzenia. Po wysłuchaniu małżonka, radość Tulasi z powodu otrzymania tak wspaniałej wiedzy nie miała granic. Ukochani spędzili resztę nocy na miłosnych wymianach. Rozdział 9 – Danava przygotowuje się do wojny Śankhacuda wstał ze swego obsypanego kwiatami łoża w czasie Brahma Muhurty (przed wschodem słońca). Zrzucił nocne szaty, wykąpał się w czystej wodzie, a następnie założył na siebie świeżo wyprane ubranie oraz naznaczył czoło i ciało jasnymi znakami tilaka. Monarcha spełnił wymagane ceremoniały, a potem wielbił Bóstwo. Później Śankhacuda spożył pomyślny pokarm: twaróg, ghee (klarowane masło), miód, prażony ryż, itd. Jak zwykle rozdzielił wśród braminów najlepsze klejnoty, perły, ubrania i złoto. By uczynić swą wyprawę wojenną pomyślną, król dał swemu guru trochę pereł, kamieni szlachetnych i diamentów, a biednym ofiarował konie, słonie i krowy. Następnie podarował braminom tysiąc składów z towarem, trzy lakhy (300 000) miast i siedem lakh (700 000) wiosek. Śankhacuda uczynił swego syna Suczandrę królem, powierzając mu sprawy rodziny, państwa, skarbu, podbojów, zdrowia, zaopatrzenia i transportu. Główny z Danavów włożył na siebie strój wojenny, zabierając łuk i strzały. Monarcha nakazał armiom zebrać się, tak więc zgromadzili się wszyscy: trzysta tysięcy koni, sto tysięcy słoni, dziesięć tysięcy rydwanów, trzy krory łuczników (trzydzieści milionów), trzy krory uzbrojonych żołnierzy oraz tyle samo niosących trójzęby. Porachowawszy swe siły, Śankhacuda wybrał jednego maharathi, czyli eksperta w sztuce wojennej, jako głównodowodzącego ponad trzema lakhami (300 000) aksauhini sił militarnych. [Aksauhini to cała armia składająca się ze 109 000 żołnierzy pieszych, 65 610 koni, 21 870 rydwanów oraz takiej samej liczby słoni]. Rozkazując trzem aksauhini bić w bębny, pamiętający o Panu Hari monarcha wyszedł z namiotu. Jadącego do Pana Śivy na znakomitym rydwanie króla, odprowadzali jego mistrz duchowy i starsi krewni. W tym czasie Pan Śiva przebywał nad brzegiem rzeki Puszpabhadry w Siddhaaśramie. To święte miejsce słynęło z tego, że sadhu łatwo osiągali tam doskonałość jogi. To właśnie w Siddhaaśramie Pan Kapila praktykował ascezę, a Jego wielbiciele udają się tam, podejmując podobne praktyki. Teren otoczony był przez góry na wschodzie, południu i północy (łańcuchy górskie Malaja, Śri Śaila oraz Gandha-madhana). Z zachodu znajdowało się morze zachodnie. Rzeka Puszpabhadra była długa na cztery tysiące mil, a szeroka na mil czterdzieści. Ta pomyślna rzeka oferowała wiele duchowych korzyści, zawsze będąc pełną przezroczystej, migoczącej wody. Jest ona rzeczywiście bardzo świętą, ulubioną małżonką oceanu Lavana (soli). Puszpabhadra wypływa z Sarasvati w Himalajach, i mając rzekę Gomati po swej lewej stronie łączy się ostatecznie z oceanem zachodnim. Rozdział 10 – Pan Śiva doradza Gdy demon dotarł nad brzeg rzeki, ujrzał Pana Śivę, siedzącego w pozycji medytacyjnej na korzeniu drzewa figowego. Pan Śiva wyglądał promiennie, niczym miliony słońc i uśmiechał się. Zdawało się, ze niezmierne światło wydobywało się z każdego poru ciała półboga. Śiva miał na sobie tygrysią skórę, a w ręku dzierżył trójząb i topór. Na głowie Pan Śiva miał jasne kępki związanych włosów. Miał pięć twarzy, a na każdej troje oczu, zaś dookoła szyi Śivy leżały zwinięte święte węże. Najwyższy z półbogów był śmiercią śmierci, niszczycielem wszechświata i potężnym władcą. Pan Śiva miał pogodną, jasną twarz. On czyni swoich wielbicieli nieśmiertelnymi, przyznaje owoce wyrzeczeń, a także jest źródłem dobrobytu. To Śiva niszczy świat i wyratowuje grzeszników z piekła. Ujrzawszy Pana Śivę, Śankhacuda zszedł z rydwanu, by razem z całą swoją armią pokłonić się nisko największemu z półbogów. Danava pozdrowił także, stojącą po lewej stronie Śivy, boginię Bhadrakali oraz znajdującego się przed nimi Kartikeyę. W odpowiedzi oni pobłogosławili króla. Nandi i inni wielbiciele Pana Śivy powstali witając Śankhacudę we właściwy sposób, na co on odezwał się do nich serdecznie, a następnie usiadł obok Pana Śivy. Śiva wesoło pozdrowił Danavę, a następnie rzekł, "O Królu, Pan Brahma, stwórca świata i ojciec powinności religijnych ma syna Vaisnavę o imieniu Marici, który począł Kaśyapę. Inny syn Pana Brahmy, Daksa pokłoniwszy się Kaśyapie ofiarował mu swe trzynaście córek za żony. Jedna z nich, Danu, wielce błogosławiona i czysta, urodziła czterdziestu synów. Wszyscy oni byli bardzo uduchowieni, a znano ich jako Danavów. Z pośród nich wyróżniał się Wipracitti – jako najdzielniejszy, pobożny i oddany Panu Visnu. Jego synem z kolei był Dambha, mający Śukraaczarję za swego guru. Przestrzegając polecenia nauczyciela, Dambha wielbił Pana Krysznę w Puszkar, recytując Kryszna mantrę przez sto tysięcy lat. W efekcie Kryszna przyznał mu syna takiego jak ty. "W poprzednim życiu byłeś bardzo religijny i przewodziłeś pasterzom, przyjaciołom Pana Kryszny. Wskutek klątwy Radhy zostałeś panem demonów. Jednak jesteś również Vaisnavą. Zaś Vaisnava uważa wszystko, poczynając od Pana Brahmy, aż do źdźbła trawy za iluzję. Taki wielbiciel nie dba nawet wcale o oferowane mu cztery rodzaje wyzwolenia, a mianowicie: Salokję, Sarszti, Sajudżję oraz Samipję (czyli odpowiednio: przebywanie na tej samej planecie, co Pan Visnu; posiadanie takich samych bogactw, jakie ma Pan; stopienie się z Panem Visnu oraz towarzystwo Pana na zasadzie równości). Dzieje się tak, ponieważ Vaisnava jest zainteresowany jedynie służeniem Panu Visnu. Czysty wielbiciel nie pragnie pozycji Indry, Kuwery, czy Brahmy, albowiem uznaje je za nieznaczne. Vaisnava dba wyłącznie o to, aby wielbić i służyć Panu Krysznie. O królu, jesteś prawdziwym wielbicielem Kryszny. Dlaczego zatem interesujesz się rzeczami należącymi do półbogów, a które są ci obojętne? Lepiej zwróć półbogom ich królestwa, zadowalając mnie w ten sposób. Pozwól bogom wrócić na ich pozycje, a sam rządź szczęśliwie swoim królestwem. Wszyscy jesteście potomkami Kaśyapy Muniego, a krewnym nie godzi się toczyć walk. W rzeczywistości grzech zabicia bramina nie jest nawet w jednej szesnastej tak ciężki, jak występek polegający na stwarzaniu wzajemnej wrogości wśród krewnych. "O królu, jeżeli myślisz, że utracisz poważanie zwracając półbogom ich królestwa, to powinieneś również zauważyć, iż niczyja pozycja nie jest stabilną, czy niezmienną. Gdy wszechświat zostanie rozwiązany, nawet Pan Brahma zniknie, by potem za wolą Boga pojawić się ponownie. Później, dzięki cnocie swej wiedzy, Brahma stwarza wszystko na nowo. Rodzaj otrzymywanej przez ludzi wiedzy, inteligencji i pamięci, zależy od ilości pełnionych w poprzednich wcieleniach wyrzeczeń. Rozważ także i to: prawda wpiera dharmę i cnotę. W Satja-judze (złotym lub chwalebnym wieku), cnota jest kompletną; w Treta-judze (wiek srebrny), zmniejszana jest o jedną czwartą; w kolejne Dwapara-judze (miedziany wiek) cnota lub pobożność stanowi połowę swej wielkości z Satja-yugi; zaś w Kali-judze (żelaznym wieku pełnym kłótni), już tylko jedną czwartą. Pod koniec Kali-yugi wszelka pobożność zmniejsza się jeszcze bardziej, podobnie jak dzieje się to z bliskim nowiu księżycem. Weź pod rozwagę słońce, jego światło w lecie jest bardzo silne, jednak nie dzieje się tak w zimie. W południe słońce daje bardzo dużo ciepła, lecz nie czyni tego rankiem i wieczorem. O poranku słońce wstaje, w południe dominuje na nieboskłonie, i wieczorem zachodzi. Wskutek wpływu czasu czasem zasłaniają je również chmury. Pomyśl o księżycu: gdy Rahu pochłania księżyc (jak podczas zaćmienia), wtedy drży on, lecz kiedy zaćmienie się kończy, księżyc na powrót jaśnieje. Podczas pełni widać całą planetę, co nie jest jednak stanem trwałym. W czasie jednego dwutygodniowego okresu, księżyc zwiększa swą objętość, by zmniejszać się codziennie w okresie następnych dwóch tygodni. Przez dwa pełne blasku tygodnie, księżyc wygląda zdrowo i bogato, aby podczas kolejnych dwóch tygodni zmniejszać się. W ten sposób księżyc, raz wygląda potężnie, a innym razem słabo i blado. Podobnie, Maharadża Bali żyje obecnie na Patala-loce (jedna z planet poniżej ziemi), lecz z czasem stanie się panem półbogów. Niekiedy ziemia obfituje w ziarno, stając się schronieniem wszystkich istot, a innym razem pokrywają ją wody. Cały świat, ze wszystkim co ruchome i nieruchome, pojawia się i znika. Tylko Pan Kryszna, Najwyższa Osoba Boga pozostaje niezmiennym. Dzięki Jego łasce otrzymałem imię Mritjundźaja (Pogromca Śmierci). Byłem świadkiem wielu rozwiązań stworzenia i ponownie będę ich świadkiem. Pan Kryszna jest naturą materialną i Najwyższa Osobą. Jest On duszą indywidualną, jak i Nadduszą. Chociaż przyjmuje wiele form, znajduje się poza nimi. Ktokolwiek powtarza Jego imię i śpiewa Jego chwały może pokonać śmierć; osoba taka nie podlega narodzinom, śmierci, chorobie, starości ani lękowi. Pan Kryszna stworzył Brahmę ? stwórcę, utrzymującego Visnu, a także mnie, niszczyciela. Za Jego wolą posiadamy swe moce i wpływ. O Królu! Wyznaczyłem Kalę, Agniego i Rudrę do wykonania dzieła zniszczenia, zaś sam jedynie powtarzam imię Kryszny i nieustannie, dniem i nocą śpiewam Jego chwały. Z tego względu nazywany jestem Mritjundźają, ponieważ dzięki swej wiedzy pokonałem śmierć. Jestem nieustraszony. Śmierć widząc mnie ucieka, podobnie uciekającym na widok Garudy wężom." Król Śankhacuda dziękując, wielokrotnie wielbił Pana Śivę, a następnie odpowiedział skromnie. "Powiedziałeś całkowitą prawdę. Jednak proszę pozwól mi powiedzieć kilka słów. Łaskawie wysłuchaj mnie... powiedziałeś, że walka z własnymi krewnymi jest wielkim grzechem. Zatem dlaczego Pan, ze względu na półbogów, zabiera Maharadży Bali wszelką własność, posyłając go na Patalalokę? Dlaczego Pan, z tego samego względu, zabija Hiranjakszę, Hiranjakaśipu, Sumbhę i innych Danavów (demony)? Dawno temu demony i półbogowie pracowali ciężko, razem ubijając ocean dla wydobycia z niego nektaru. Jednak Pan dał nektar półbogom. O panie, ten wszechświat jest polem rozrywek Pana Kryszny, a każdy kogo Kryszna darzy względami osiąga bogactwo i sławę. Kłótnie pomiędzy półbogami i demonami są wieczne. Zwycięstwo i porażka przychodzą do nich na przemian. Dlatego niewłaściwym i niepotrzebnym jest, byś mieszał się w nasze sprzeczki. Dla ciebie, o wielki panie, jesteśmy wszyscy twymi krewnymi i przyjaciółmi. Twoją naturą jest Najwyższa Jaźń. Dla ciebie półbogowie i demony są równe. Toteż hańbą byłoby gdybyś był nam przeciwny i popierał półbogów. Jeżeli wygrasz bitwę, twa chwała i sława nie będzie równa tej, która w przypadku naszego zwycięstwa, nam przypadnie. Jednakże, jeżeli cię pokonamy, hańba i niesława, która na ciebie spadnie, będzie znacznie większa od tej, jaka czeka nas, w razie naszej porażki. My jesteśmy mali, a ty wielki. Pan Śiva uśmiechnął się, odpowiadając delikatnie, "O królu, pochodzisz z rodziny bramińskiej, wobec tego w jaki sposób zmyję niesławę, która mnie dosięgnie, jeśli cię pokonam? W dawnych czasach Pan walczył z Madhu i Kajtabhą, jak również z Hiranjakaśipu i Hiranjakszą. Ja zaś walczyłem z Tripurą. Matka wszechświata, Durga Devi stoczyła bój z Sumbhą i innymi demonami. Wszelako żaden z wymienionych demonów, zabitych na wojnie, nie może równać się z tobą w waleczności. Jesteś najlepszym z pomocników Kryszny. Półbogowie szukali schronienia u Pana Hari, więc ze względu na nich, wysłał On mnie, abym do ciebie się zbliżył. Jeśli zwycięży mnie tak wzniosła osoba jak ty, jak mógłbym ponieść hańbę? Jestem zdziwiony, że mówisz o niesławie i wstydzie. Nie ma sensu kontynuowanie takich bezużytecznych rozmów. Teraz zwróć półbogom ich królestwa lub przygotuj się do walki ze mną. Jestem niewzruszony w mym postanowieniu." Rozdział 11 – Rozpoczyna się wojna Śankhacuda szybko wstał, pokłonił się Panu Śivie, i wraz z ministrami wszedł na swój rydwan. Pan Śiva nakazał, aby armie były natychmiast gotowe, a Śankhacuda rozkazał to samo swoim dowódcom. Zagrzmiały instrumenty muzyczne, oficjalnie ogłaszając początek wojny. Rozległy się okrzyki i wołania wojowników. Rozpoczęła się bitwa pomiędzy demonami i półbogami, a wszyscy walczyli zgodnie z regułami sprawiedliwej walki. Indra bił się z Wriszaparwanem, Bhaskara (bóg słońca) z Wipracittim, Nisakara (bóg księżyca) zmagał się z Dambhą, Ogień z Gokaraną, Kuwera z Kalakeją, a Wiśwakarma toczył bój z Mają. Mritju (bóg śmierci) prowadził bitwę z Bhajamkarą, Jama z Sambarą, Waju walczył z Balą, Waurna z Wikamką, Budha z Dhritapristhą, Sani wojował z Raktakszą, Dżajanta z Ratnasarą, Wasu zmagali się z grupami Warczasów, dwaj Aświni Kumarowie toczyli walkę z dwoma Diptimanami, Nalakuwara bił się Dhumą, a Dharma z Dhurandharą. Walka odbywała się również pomiędzy Mangalą i Ganakakszą, Wajswaną i Sobhakarą, oraz Mammathą i Pipitą. Dwunastu bogów słońca walczyło z Gokamukhą, Czurną, Kahdgą, Dhumrą, Smahalą, Wiswą oraz Palasą. Jedenastu Rudrów parło na jedenastu okropnych i potężnych asurów, Mahamani bojował z Ugraczandą i innymi, zaś Nandiśwara wraz z pozostałymi walczyli z głównymi demonami. Pan Śiva, bogini Kali i ich syn Kartikeya rozbili obóz u podstawy drzewa figowego. Przyozdobiony klejnotami Król Śankhacuda siedział na pięknym, wykonanym z kamieni szlachetnych tronie, a otaczały go miliony demonów. Zaczęła się wielka bitwa. Wyrzucono wiele mistycznych i ponadnaturalnych broni, a liczni półbogowie i demony zostały zabite. Buławy, długie i krótkie miecze, Pattisy, Bhusundy, Mudgary (różne typy żelaznych pałek), oszczepy, piki, topory i inna broń, promieniały w rękach żołnierzy. Walcząc przy użyciu tego rynsztunku, rozradowani wojownicy wrzeszczeli w uniesieniu, odcinając sobie nawzajem głowy. Wszystkie słonie, konie, rydwany i piechota, razem z woźnicami i pasażerami, byli uderzani rozmaitymi broniami i rozdzierani na kawałki. Wojownicy odcinali sobie ramiona, uda, ręce, biodra, uszy i stopy. Sztandary, strzały, miecze, kolczugi oraz piękne ozdoby leżały porozrywane na kawałki. Na całej ziemi rozsypane były błyszczące głowy z kolczykami wiszącymi u uszu i podobne nogom słonia poodcinane uda. Dookoła leżały porozrzucane, poranione ramiona i broń, tworzące podobną plastrom miodu mozaikę. Biegający po polu bitwy wojownicy widzieli skaczące, bezgłowe tułowia, wciąż dzierżące broń. Walczący wystrzelili do siebie taką chmarę strzał, że zasłoniły one słońce, które wyglądało jak w porze deszczowej. Bohaterowie ryczeli niczym lwy, dmąc głośno w konchy i walcząc z furią. Chociaż bitwa była okropna i pełna zgiełku, sprawiała walczącym przyjemność. Ostatecznie półbogowie zostali pokonani. Tak wielu z nich odniosło rany od pocisków i broni, że przestraszeni uciekli z pola bitwy. Rozdział 12 – Kartikeya i Kali ruszają do boju Półbogowie zwrócili się do Pana Śivy, by ich chronił, krzycząc w wielkim niepokoju, "O Panie, prosimy ratuj nas! Ratuj!" Pan Śiva dostrzegając rozmiar porażki bogów i słysząc ich pełne lęku wołania, wpadł w furię. Spoglądając ze współczuciem na półbogów, zapewnił ich o swej opiece. Śiva nakazał wielkiemu bohaterowi, swemu synowi Kartikeyi, by ten zaatakował wroga. Walcząc odważnie z tłumami demonów, bohaterski Kartikeya gniewnie pokrzykiwał, zabijając w bitwie sto akszauhini. Kali o oczach podobnych czerwonym lotosom, odcinała głowy, wypijała krew i zjadała wnętrzności demonów. Walczyła ona na rozmaite sposoby siejąc grozę zarówno wśród demonów, jak i półbogów. Gdziekolwiek się udała wypijała krew Danavów. Jedną ręką Kali pochwyciła dziesięć milionów słoni razem z dziesięcioma milionami wojowników, i jak gdyby bawiąc się, wepchnęła ich do swych ust. Na pobojowisku ukazały się tysiące bezgłowych, tańczących ciał. Wszyscy tchórze przerazili się przytłaczającym zgiełkiem. Kartikeya ponownie wpadł w furię. W ciągu kilku sekund, oddając niezliczone salwy strzał, pobił tysiące przywódców demonów. Wielu wystraszonych Danavów uciekło, a pozostałych zabito. Demony: Wriszaparwan, Wipracitti, Danda i Wikampana, walczyli z Kartikeyą, jednak każdy z nich odniósł rany od włóczni syna Śivy. Kali pomagała synowi, i razem zatriumfowali. Niebianie bijąc w bębny, zasypali zwycięzców deszczem kwiatów. Śankhacuda widział przerażający spektakl w wykonaniu Kali i Kartikeyi. Ich poczynania były równie straszne, jak okropna jest ostateczna zagłada wszechświata. W wielkim gniewie Danava przygotował się do walki. W towarzystwie wielu bohaterów, wspiął się na swój wysadzany diamentami samolot, wyposażony w rozmaity oręż i pociski. Widok dowódcy ożywił demony i zagrzał je do walki. Gdy Śankhacuda siedząc pośrodku samolotu, naciągał cięciwę łuku, przyciągając ją do ucha, by następnie wystrzelić chmurę strzał, był to dla Danavów widok szczególnie podnoszący na duchu. Przerażające strzały były nie do zniesienia. Przypominały deszcz, okrywający pole walki ciemnością, przerywaną jedynie chwilowymi błyskami ognia. W obliczu tego wszystkiego Nandiśwara i inni półbogowie opuścili pole walki, pozostawiając Kartikeyę. Król Danavów spuszczał tak wielki deszcz gór, wężów, pytonów i powyrywanych drzew, że bogowie nie potrafili stawić mu czoła. Kartikeya wyglądał jak słońce przykryte grubą powłoką zmarzliny. Śankhacuda zniszczył rydwan Kartikeyi, pociął na kawałki jego łuk oraz konie, a także roztrzaskał pawia noszącego syna Śivy. Danava rzucił w pierś Kartikeyi świecące ostrze, które pozbawiło syna Kali świadomości. Syn Pana Śivy szybko odzyskał przytomność, zasiadając w swym wysadzanym klejnotami rydwanie, podnosząc broń oraz pociski, by walczyć w sposób wzbudzający grozę. Używając mocy mistycznych, Kartikeja zniszczył z wściekłością posłane w jego kierunku pociski, tj. węże, góry, drzewa i skały. Potem zgasił ogień swą wodną bronią oraz rozbił rydwan demona, zabijając przy tym woźnicę. Rycząc i krzycząc jak bohater, rozszczepił koronę i zbroję Śankhacudy, ciskając następnie swoją świetlistą włócznią w pierś demona. Danava padł nieprzytomny. Jednak już po chwili ten potężny asura odzyskał świadomość i podniósł się z siłą lwa, rycząc. Demon wziął inny łuk, więcej strzał i wszedł na kolejny rydwan. Będąc ekspertem w mocach mistycznych, Danava zalał Kartikeyę deszczem strzał, które całkowicie zakryły syna Kali. Później Śankhacuda schwycił niepokonaną żelazną włócznię, przepełnioną energią Pana Visnu. Kopia świeciła na podobieństwo setki słońc, zdając się być olbrzymim ogniem niszczącym świat w czasie zniszczenia. Demon rzucił włócznią w Kartikeyę, a ta ugodziła potomka Śivy z siłą ciężkiego meteorytu. Kartikeya upadł tracąc świadomość. Natychmiast pojawiła się przy nim Kali, podnosząc syna do piersi i zabierając go do Pana Śivy. Dzięki cnocie głębokiej wiedzy, Pan Śiva ożywił Kartikeyę, obdarzając go niewyczerpaną siłą. Syn Śivy wstał pełen mocy, pozostając jednakże pod opieką Pana Śivy. Kali wraz z Gandharwami, Jakszami, Rakszasami i Kinnarami, powróciła na pole bitwy. Setki doboszy biło w bębny, jak również setki osób niosły wino. Gdy Kali zaryczała niczym lwica, demony uciekły. Widząc to Kali raz po razu zanosiła się śmiechem, wróżąc asurom nieszczęście. Potem bogini wypiła wino i zaczęła tańczyć na polu walki, a Joginowie, Dakinowie i półbogowie również zaczęli pić wino, wrzeszcząc przy tym i bawiąc się. Ujrzawszy Kali Śankhacuda pospieszył na pole bitwy. Pomimo strachu w szeregach swoich zwolenników, Danava zapewnił ich o swojej ochronie. Później Kali rzuciła ogniową broń, która rozlała się po polu walki, jak ogień manifestujący się przy końcu istnienia wszechświata. W odpowiedzi jednakże, król wyrzucił broń wodną, gasząc ogień. Kali cisnęła broń Waruny, lecz monarcha unieszkodliwił ją bronią Gandharwy. Kali wyrzuciła broń Maheśwary, jednak Danava zniszczył ją bronią Vaisnava. Zatem po wypowiedzeniu pewnych mantr, Kali wyzwoliła broń Narayana. Widząc jak się przybliża, Śankhacuda zeskoczył z rydwanu, oddając broni Narayana pokłon, co sprawiło, że wystrzeliła ona stromo w górę, na podobieństwo ognia ostatecznej zagłady. Przepełniony oddaniem demon, upadł plackiem na ziemię. Waleczna bogini wyrecytowała mantry, ciskając w króla Brahmastrą, którą on zneutralizował swą własną Brahmastrą. Wtedy Kali wyrzuciła broń długą na osiem mil, lecz Śankhacuda pociął ją na kawałki swym niebiańskim orężem. Rozwścieczony demon wyzwolił pociski, które bogini po prostu połknęła, otwierając przy tym szeroko usta i zanosząc się głośnym śmiechem. Demony wpadły w przerażenie. Następnie Śankhacuda wypuścił długi na mil osiemset pocisk, który bogini pocięła na setki kawałeczków swym niebiańskim uzbrojeniem. Monarcha wyrzucił broń Vaisnava, jednak Durga zablokowała ją pociskiem Maheśwary. Pojedynek ciągnął się długo, a przyglądało się mu zgromadzenie półbogów i demonów. Rozwścieczona Kali przygotowywała się, aby uwolnić broń Paśupaty, gdy z nieba rozległo się wołanie, "O Bogini! Nie ciskał tym pociskiem w Śankhacudę. Dopóki ma on zawieszony na szyi amulet Pana Hari, a czystość żony Danavy nie została naruszona, król nie może zostać zabity – nawet przy pomocy niezawodnej broni Paśupaty. To błogosławieństwo przyznał królowi Pan Brahma." Kali usłyszała głos, rezygnując z wyrzucenia broni. W zamian z głodu połknęła miliony demonów. Potem pospieszyła, by pochłonąć Śankhacudę, jednak on nie pozwolił jej na to, broniąc się ostrymi niebiańskimi broniami. Bogini wycelowała z kolei w monarchę pocisk jaśniejący niczym słońce w południe, lecz Śankhacuda pociął go na kawałki. Wtedy Kali pobiegła za królem, chcąc go połknąć. Jednak sprytny demon rozciągnął swe ciało. Doprowadzona do wściekłości, straszna bogini roztrzaskała rydwan głównego z pośród Danavów, zabijając przy tym woźnicę, a następnie cisnęła w króla straszną włócznią, wydającą się być ogniem pojawiającym się podczas końca świata. Jednak Śankhacuda złapał pocisk lewą rękę. Wtedy rozgniewana bogini uderzyła Danavę pięściami, na co Śankhacuda zatoczył się z bólu i upadł na chwilę nieprzytomny. Wnet odzyskując świadomość, wstał, nie chcąc dalej walczyć z Kali. Zamiast tego złożył jej pokłon. Wtedy bogini obrzuciła Śankhacudę innym orężem, który został przez demona częściowo pocięty, a częściowo przejęty i stłumiony, nie mogąc wyrządzić mu żadnej szkody. Król uznawał boginię za swą matkę, nie atakując je żadną z broni. W końcu Kali pochwyciła Danavę, zakręciła jego ciałem z wściekłością wyrzucając go w niebo. Demon spadł z wielkim hukiem, podnosząc się jednak natychmiast i oddając pokłon bogini. Potem król wsiadł chętnie na następny oszałamiający, ozdobiony klejnotami rydwan, i nie będąc w ogóle zmęczonym bitwą, kontynuował walkę. Kali, czując głód, zaczęła pić krew oraz jeść mięso i tłuszcz ciał demonów. Potem bogini wróciła do Pana Śivy, opisując mu w szczegółach, od początku do końca, postępy uczynione na wojnie. Słysząc o śmierci demonów, Pan Śiva zaśmiał się. Kali zwróciła uwagę, że przeżyły tylko te z demonów, które wyczołgały się z jej ust, gdy bogini je przeżuwała. Pozostało ich około stu tysięcy. "Gdy chwyciłam broń Paśupaty, aby zabić Śankhacudę, jakiś niewidoczny, niebiański głos zawołał, "Nie jesteś w stanie zabić Danavy." Wtedy mocarny demon przestał obrzucać mnie pociskami. Wszystko, co uczynił, to roztrzaskanie broni, jakie posłałam w jego kierunku." Rozdział 13 – Pan Śiva włącza się do bitwy Wysłuchawszy relacji bogini, Pan Śiva, doświadczony w najwyższej wiedzy, udał się wraz z całą swoją świtą na pole bitwy. Siedzącego na wielkim byku Śivę otaczali Wirabhadra i inni, a także Bhajrawowie i Kszetrapalowie, wszyscy dorównujący swemu panu w dzielności. Przybywając na pole walki, Pan Śiva przybrał bohaterską postać, promieniejąc jako inkarnacja niszczyciela. Ujrzawszy Śivę, Śankhacuda zsiadł ze swego powietrznego powozu i leżąc płasko na ziemi, ofiarował mężowi Kali pokłony. Potem wstał, szybko wrócił na rydwan, chwytając łuk oraz strzały i przygotowując się do walki. Bitwa trwała rok. Dwaj bohaterowie zawzięcie zasypywali się nawzajem strzałami, podobnie do chmur bezustannie zalewających ziemię deszczem. Gdy Śankhacuda żartobliwie posyłał swe straszne pociski, Pan Śiva rozszczepiał je wszystkie swoimi strzałami. Pan Śiva ugodził w kończyny demona rozmaitymi broniami, na co Śankhacuda pochwycił miecz i tarczę, śpiesząc w kierunku świętego byka Śivy i zadając zwierzęciu cios prosto w głowę. Widząc to, Pan Śiva przy pomocy broni Ksurapra roztrzaskał miecz i świecącą tarczę przeciwnika. Wtedy Danava wyrzucił pocisk, jednak Pan Śiva również posłał swój, który rozszczepił strzałę demona na połowę. Rozwścieczony Śankhacuda rzucił dyskiem, lecz Śiva przebił go pięścią. Demon z wielką siłą rzucił w Pana Śivę buławę, którą Pan Śiva roztrzaskał w pył. Porywając topór, Śankhacuda popędził w kierunku Pana Śivy, lecz mąż Durgi oddał taką salwę strzał w stronę demona, że Danava upadł nieprzytomny. Śankhacuda po chwili odzyskał przytomność, ponownie zasiadając w swym pięknym rydwanie. Zasłaniając całe niebo, Danava błyszczał opasany mistycznymi broniami i strzałami. Gdy Pan Śiva ujrzał zbliżającego się Śankhacudę, uderzył z entuzjazmem w bęben, pociągając za strunę swego łuku, która głośno zabrzęczała. Śiva wypełnił wszystkie cztery kierunki dźwiękiem rogu, a następnie głośno rycząc wystraszył demony. Potem grzmiąco zaryczał szlachetny byk Śivy, wypełniając rykiem niebo, ziemię i osiem kierunków, zawstydzając przy tym dumne słonie. Pan Śiva przewyższył wszystkie dźwięki, klepiąc w ziemię i niebo. Wojownicy zaśmiali się ochryple, przepowiadając asurom nieszczęście. Śiva również zawrzasnął w tej wielkiej bitwie. Demony były przerażone tymi przeszywającymi i strasznymi dźwiękami. Jednak król Danavów bardzo się rozzłościł. Pan Śiva krzyknął, "O nędzniku, nie uciekaj!", a półbogowie i ich towarzysze gromko ryknęli, "Zwycięstwo! Zwycięstwo!". Wtedy Śankhacuda cisnął w Pana Śivę wzbudzające grozę, strzelające płomieniami ostrze, które błyszczało równie prześwietnie, co potężny ogień. Jednakże jeden z towarzyszy Pana Śivy wystrzelił w ostrze meteoryt, który je zatrzymał. W miarę, jak toczyła się walka pomiędzy Panem Śivą i władcą demonów, niebiosa, ziemia, góry, oceany i rzeki zaczęły trząść się i drżeć. Pan Śiva zniszczył setki strzał Śankhacudy, a król uczynił to samo z ostrzami Pana Śivy. Wtedy rozwścieczony Śiva uderzył Śankhacudę swym trójzębem. Danava padł nieprzytomny, jednak szybko odzyskał świadomość i pochwyciwszy łuk, wypuścił kilka strzał, które ugodziły Pana Śivę i jego pomocników. Później, przy pomocy magii, asura przyjął postać o dziesięciu tysiącach ramion, błyskawicznie otaczając Pana Śivę dziesięcioma tysiącami dysków. W odpowiedzi Pan Śiva wypuścił cudowne strzały, które roztrzaskały dyski na tysiące kawałków. Po tym zdarzeniu Śankhacuda złapał maczugę, i w otoczeniu wielkiej armii, ruszył na Pana Śivę z zamiarem zniszczenia go. Jednak Pan Śiva rozbił buławę, doprowadzając Danavę do wściekłości. Śankhacuda pochwycił włócznię o nieznośnym dla wrogów blasku. Zbliżając się do Śivy, król otrzymał od boga cios trójzębem prosto w pierś. Wtedy olbrzymia, dzielna istota wyłoniła się z piersi demona mówiąc, "Stawaj, stawaj." Pan Śiva zaśmiał się głośno, odcinając mieczem wynurzającą się straszną głowę, która spadła na ziemię. Z szeroko otwartymi ustami, Kali wściekle pożerała niezliczone demony, miażdżąc im głowy okropnymi kłami. Doprowadzony do wściekłości Kszetrapala zjadł wiele innych demonów, a Pan Śiva zabił niektóre pociskami. Pozostałe demony odniosły rany. Wirabhadra i Nandiśwara zniszczyli mnóstwo demonów. W ten sposób główna część armii Śankhacudy została wybita, podczas gdy inne jej przerażone oddziały uciekły tchórzowsko z pola walki. Jednak Śankhacuda stał, mówiąc do Pana Śivy, "Jestem tutaj, gotów walczyć z tobą. Chodź. Co z tego, że wielu moich ludzi zostało zabitych. Walcz ze mną, twarzą w twarz!" Rozdział 14 – Pojawia się Pan Visnu Śankhacuda rzucił w Pana Śivę mistyczne ostrza, zalewając go jednocześnie niczym chmura wylewająca strugi deszczu, potokiem strzał. Demon stosował różne rodzaje iluzji, niewidzialnej i wprawiającej w zakłopotanie półbogów oraz zwolenników Pana Śivy. Widząc to wszystko, Pan Śiva wyzwolił swą cudowną broń Maheśwary, która szybko zniweczyła wpływ magii Danavy, pozbawiając ją całego blasku. Potem potężny Pan Śiva chwycił nagle swój trójząb, któremu nie mogli stawić czoła nawet wielcy wojownicy, zamierzając zabić Śankhacudę. By zatrzymać Maheśwarę, z niebios dobiegł bezcielesny głos, "O Śivo, nie rzucaj teraz trójzębu. Posłuchaj mej prośby... Nie ma wątpliwości, że potrafisz zniszczyć wszechświat w sekundzie. Zatem jaką miałbyś mieć trudność z zabiciem tego jednego Danavy, Śankhacudy? Pomimo to, nie powinieneś ignorować zasad Wed. O wielki raczej podążaj za prawdą i korzyścią. Rozumiejąc stwierdzenie Pana Brahmy, że dopóki Śankhacuda nosi zbroję Pana Visnu, tzn. amulet zawieszony na szyi, i tak długo, jak żona Danavy zachowuje wierność małżeńską, nie może on umrzeć, ani się zestarzeć. Król otrzymał takie błogosławieństwa. Proszę, nie łam tych obietnic." Pan Śiva odpowiedział, "Niech tak będzie." W tym momencie Pan Śiva zapragnął ujrzeć Pana Visnu, który pojawił się dzięki jego pragnieniu. Pan Śiva wyjawił swe plany, a Pan Visnu zgodził się udzielić pomocy. Pan Visnu, największy mistyk, przebrany za starego bramina podszedł do Śankhacudy prosząc go, "O królu Danavów, proszę spełnij mą prośbę. Rozdajesz w jałmużnie wszelkiego rodzaju bogactwa i dobra, zatem daj mi to czego pragnę. Jestem cichym, spokojnym, starym braminem. Cierpię z głodu i pragnienia. Najpierw obiecaj mi, że spełnisz mą prośbę, a ja potem powiem ci, czego pragnę." Król, spoglądając łaskawie, przysiągł Panu, iż podaruje Mu czegokolwiek zapragnie. Zatem bramin powiedział z miłością, "Chcę otrzymać twój amulet." Śankhacuda, prawdomówny dobroczyńca braminów, wręczył przebranemu Panu Visnu swój boski amulet. Potem Pan Visnu przyjął postać Śankhacudy i udał się do pałacu Tulasi Devi. Zbliżając się do bram, Pan wywierał wrażenie powracającego w glorii zwycięstwa, sprawiając, że mieszkańcy zaczęli bić w bębny, krzycząc przy tym, "Zwycięstwo". Tulasi obudziła się ze snu. Słysząc dobiegające dźwięki, czysta kobieta pogrążyła się w ekstazie. Z zapałem wyjrzała przez okno na drogę. Gdy zrozumiała, że oto powrócił jej mąż, spełniła wszelkie pomyślne rytuały, ofiarowując również pieniądze braminom. Potem zatroszczyła się o swą urodę. Pan Visnu udał sie do apartamentu Tulasi. Widząc Pana i myśląc, że jest On jej mężem, Tulasi była uszczęśliwiona. Umyła Jego stopy, ofiarowała Mu pokłony i rozpłakała się. Następnie posadziła Pana na inkrustowanym klejnotami tronie, wręczając Mu pomyślny, uperfumowany kamforą liść betelu. Tulasi powiedziała, "Dzisiaj me życie przepełniło szczęście, ponieważ mój ukochany, który wyruszył na wojnę powrócił do domu." Wpatrując się z uśmiechem w tzw. ukochanego szeroko otwartymi oczyma, Tulasi Devi słodko spytała o zdarzenia na polu bitwy. "Mój panie, jak walczyłeś z Panem Śivą? On jest obrońcą półbogów i niszczycielem niezliczonych wszechświatów. Powróciłeś radośnie po zwycięstwie nad wielką osobistością. Jak tego dokonałeś? Opowiedz mi o tym proszę." Pan Visnu roześmiał się i odrzekł słodko, "Gdy dotarłem na pole walki, był tam straszny tumult. Odbywała się wielka bitwa. Półbogowie walczyli z demonami, a każda ze stron chciała zwyciężyć. Półbogowie pokonali demony. Potem ja walczyłem z potężnymi półbogami. Pokonani schronili się u Pana Śivy. Wtedy Śiva, chcąc im pomóc, bił się ze mną długi czas. Moja droga żono, tak naprawdę walczyliśmy z Panem Śivą bez przerwy przez cały rok. Wszystkie demony zabito. Ostatecznie Pan Brahma nakłonił nas do zawarcia pokoju. Z nakazu Pana Brahmy, władza przynależna autorytetom zwrócona została półbogom... Później powróciłem do domu, a Pan Śiva udał się na Śivalokę. Wszystko powróciło do normalnego stanu. W taki oto sposób skończyły się kłopoty." Kończąc opowieść Pan Visnu położył się do łóżka razem z Tulasi Devi. Rozdział 15 – Ostatnia bitwa W tym samym czasie na polu bitwy, król Śankhacuda podszedł do Pan Śivy bez broni. Półbóg pochwycił swój świetlisty trójząb, aby zabić demona. Trójząb zwał się Widżaja, i miał jasność stu letnich słońc. Przednią jego częścią zawiadywał Pan Narayana, środkową Pan Brahma, tylną Pan Śiva, a ostrzem Czas. Broń jaśniała niczym ogień zniszczenia w czasie końca świata – nieustraszona, nieodparta, niszczycielska i pewna w swym działaniu. Blaskiem dorównywała Sudarśana Czakrze, będąc największą wśród wszystkich broni. Jedynie Pan Visnu lub Pan Śiva mogli nią władać, i wszyscy poza nimi bali się trójzębu. Oręż długi był na 14 000 łokci i szeroki na łokci 100. Nikt nie mógł powiedzieć skąd się wziął i w jaki sposób działał. Z własnej woli trójząb był w stanie zniszczyć wszystkie światy. Pan Śiva wzniósł wysoko swój trójząb, zamierzając się na Śankhacudę. Dostrzegając zbliżający się oręż Śivy, król demonów odłożył łuk i strzały, uspokoił umysł, usiadł w pozycji jogina i zaczął z wielkim oddaniem medytować o lotosowych stopach Pana Kryszny. Trójząb przez chwilę kręcił się dookoła głowy Śankhacudy. Następnie na komendę Pana Śivy, broń roztrzaskała głowę demona, paląc go na popiół razem z rydwanem. Trójząb powrócił do Pana Śivy, by później wzbić się w powietrze z prędkością umysłu i ostatecznie powrócić z ochoczo do Pana Narayana. W niebiosach półbogowie bili w kotły, Gandharwowie i Kinnarowie śpiewali, mędrcy i święci intonowali chwały Pana, a wszystkie dziewice tańczyły. Na Pana Śivę, Pana Visnu, Brahmę, Indrę i innych dostojników bezustannie sypano kwiaty, składając im wyrazy uwielbienia. Z powodu współczucia Pan Śiva wyrzucił kości demona do morza, gdzie zamieniły się one we wszystkie konchy świata. Uznaje się je za święte i pomocne w wielbieniu półbogów. Woda w konsze również uważana jest za świętą i zadowalającą połbogów, podobnie jak woda z jakiejkolwiek świętej rzeki. Konchę można ofiarować każdemu z półbogów, za wyjątkiem Pana Śivy. Gdziekolwiek dmie się w konchę, tam z wielką przyjemnością mieszka Laksmi. Jeżeli ktoś wykąpie się w wodzie z konchy, uznaje się to za równe kąpieli we wszystkich świętych rzekach. Gdziekolwiek znajduje się koncha, mieszkają tam Pan Hari i Bogini Laksmi, a wszelka niepomyślność znika. Jednak gdy dmą w konchę śudrowie lub kobiety, Bogini Laksmi jest zaniepokojoną, i przestraszona udaje się gdzie indziej. Pan Śiva wsiadł na swego byka nosiciela, i wraz ze wszystkimi zwolennikami, powrócił do swojej rezydencji. Również wszyscy półbogowie wrócili z wielką radością do własnych siedzib. Przed opuszczeniem pola walki, Pan Śiva uwolnił Śankhacudę z klątwy na nim ciążącej, dzięki czemu demon odzyskał swą wieczna postać chłopca pasterza Sudamy. Przyozdobiony klejnotami, dzierżąc flet, w otoczeniu niezliczonych chłopców pasterzy z Goloki Vrindavan, wsiadł Śankhacuda na boski rydwan, który przeniósł go do duchowego nieba, na Golokę, pełną wielbicieli Pana Kryszny, mających z Panem rozmaite transcendentalne związki. Gdy Sudama ujrzał Śrimati Radharani i Śri Krysznę, pokłonił się z oddaniem do lotosowych stóp Boskiej Pary. Oni pełni miłości, z oczyma przepełnionymi uczuciem i skrzącymi się radością oraz łaskawymi twarzami, posadzili wiernego przyjaciela i sługę na swych kolanach. Rozdział 16 – Tulasi przeklina Pana Visnu W międzyczasie w pałacu, Tulasi Devi leżała jeszcze w łóżku z Panem Visnu, w dalszym ciągu ukrytym pod postacią Śankhacudy. Nagle kobieta zauważyła wyraźną różnicę w sposobie wyrażania uczuć, u swego męża, a osob7, z którą obecnie leżała w łożu. To wzbudziło w Tulasi podejrzenia, czy rzeczywiście człowiek intymnie z nią obcujący, jest naprawdę jej mężem. Wtedy, nie odczuwając tego samego szczęścia, uczucia i przyciągania, spojrzała na mężczyznę nieufnie i wyjąkała, "Ty nie jesteś..." Domyślając się w zakątku serca, że ten, z którym obcowała nie jest jej małżonkiem, zapytała, "Kim... Kim jesteś?" Tulasi Devi rozzłościła się. "Tak, kim jesteś? Chcę natychmiast wiedzieć. Oszukałeś mnie, by się ze mną cieszyć! Naruszyłeś mą czystość! Za to cię przeklnę!" Wtedy Pan Visnu przyjął Swą prawdziwą piękną postać. Tulasi ujrzała przed sobą Pana półbogów. Jego cera miała głęboki niebieski kolor, przypominający niedawno powstałe deszczowe chmury. Oczy Pana zdawały się być jesiennymi kwiatami lotosu, a ciało Visnu ozdobione było klejnotami i ornamentami. Jego lotosowa twarz miała bardzo łaskawy wyraz, a szaty Pana jaśniały na żółto. Widząc piękną postać Wasudewy, Tulasi zemdlała. W chwilę potem odzyskała świadomość i powiedziała, "O Panie, jesteś niczym bezduszny kamień! Podstępem naruszyłeś mą czystość. Podobnie przez intrygę zabiłeś mego męża. O Panie, jesteś pozbawiony miłosierdzia! Tak, Twe serce przypomina kamień. Dlatego przeklinam Cię, żebyś stał się kamieniem. Osoby nazywające Cię świętym, są bez wątpienia w błędzie. Twój wielbiciel nie popełnił żadnej obrazy, a Ty jednak zabiłeś go, byleby tylko zadowolić innych! Dlaczego?" Przytłoczona żalem i smutkiem, Tulasi płakała i głośno zawodziła. Widząc ją bardzo zaniepokojoną, Narayana, ocean miłosierdzia, usiłował pocieszyć kobietę zgodnie z zasadami Dharmy. Powiedział, "O wzniosła pani, długo spełniałaś wyrzeczenia, by dostać Mnie za swego męża. Śankhacuda również przez długi czas pełnił pokuty, aby mieć ciebie za żonę. Dzięki wyrzeczeniom spełnił swe życzenie. Wtedy stało się dla mnie koniecznym spełnić twoje pragnienie. Dlatego uczyniłem, co uczyniłem. Teraz opuść swe ziemskie ciało, przyjmując formę duchową, i wyjdź za Mnie. Bądź niczym Laksmi. Twe ciało stanie się sławną, pełną cnót i przejrzystą, płynącą w świętej ziemi Indii rzeką Gandhaki. Twe włosy zamienią się w święte drzewa, zwane imieniem Tulasi. Wszyscy mieszkańcy trzech światów spełniać będą rytuały wielbienia, używając liści i kwiatów tego drzewka. Dlatego będziesz o Tulasi, panować jako najlepsza wśród drzew i kwiatów." Rozdział 17 – Błogosławieństwa Tulasi Devi Pan Narayana kontynuował opowieść... "Święte drzewko Tulasi będzie rosło na Goloce i brzegu rzeki Wiradży, na terenach, gdzie odbywa się taniec rasa, w lasach Vrindavany, Bhandira, Czampaka oraz Czandana, jak również w gajach Madhavi, Ketami, Kunda, Mallika i Matali. Będziesz żyć w świętych miejscach, udzielając najwyższych religijnych korzyści. Wszystkie święte miejsca skupią się i zamieszkają w korzeniach drzewka Tulasi, dzięki czemu wszyscy odniosą duchowe korzyści. O nieskazitelna, wszyscy półbogowie wraz ze mną czekać będą, by zebrać opadłe listki Tulasi. Kogokolwiek zwilży lub zamoczy woda uświęcona listkami Tulasi, otrzyma korzyści płynące z wykąpania się we wszystkich świętych rzekach oraz spełnienia wszelkiego rodzaju ofiar. Pana Hari bardziej zadowoli jeden listek Tulasi, niż tysiące słoików miodu. Ofiarowanie jednego takiego listeczka, przyniesie taki sam rezultat, jaki otrzymuje się ofiarowując miliony krów. Jeśli ofiarowuje się listki Tulasi podczas miesiąca Kartik, dostaje się w zamian wymienione nagrody. Jeżeli w chwili śmierci wypije się lub otrzyma wodę z listkami Tulsi, uzyska się wyzwolenie z wszelkich grzechów, udając się jednocześnie na Vaikuntę. Osoba codziennie pijąca wodę z liśćmi Tulasi, będzie odkupiona w swym życiu, otrzymując korzyści wynikające z kąpieli w Gangesie. Ktokolwiek położy listki Tulasi na swoim ciele, opuszczając ciało w świętym miejscu, uda się na Visnulokę. Każdy, kto czci Mnie codziennie tymi listkami, zbierze owoce setek tysięcy ofiar z konia. Wszyscy umierający z listkiem Tulasi w dłoniach, wybawieni będą z wszystkich win. Osoba nosząca naszyjnik zrobiony z drewna Tulasi, na każdym kroku gromadzi owoce ofiary z konia. Ktokolwiek złamie obietnicę złożoną, gdy trzymał listek Tulasi, uda się na okres istnienia słońca i księżyca do piekła zwanego Kalsutra. Każdy składający fałszywe zeznanie w obecności listka Tulasi, dostanie się na czas życia czternastu Indrów do piekła o nazwie Kumbhipaka. Każdy, kto wypije lub otrzyma w momencie śmierci odrobinę wody z listkami Tulasi, bez wątpienia dostanie się na Vaikuntę, lecąc tam ozdobionym klejnotami samolotem. Pan Hari zetnie głowę osobie, która zbierze lub zetnie listek Tulasi podczas: pełni lub nowiu księżyca, dwunastego lub ostatniego dnia miesiąca księżycowego, po masażu olejem tuż przed kąpielą, o północy, w nocy, o brzasku lub o zachodzie słońca, będąc nieczystym, czy też w ubraniu, w którym się spało. O czysta, nawet jeżeli taki listek przechowywany jest przez trzy dni, wysychając, w dalszym ciągu można go użyć w ceremoniach pogrzebowych, w trakcie składania ślubów, poświęcania kościołów oraz w wielbieniu półbogów. Jeśli ofiarowane Panu Visnu listki Tulasi upadną na ziemię lub wpadną do wody, to po ich umyciu można je nadal używać do innych uświęconych celów. O Wrindo, zawsze będziesz przewodnim bóstwem roślinki Tulasi na ziemi, jednocześnie bawiąc się w tym czasie, w odosobnionym miejscu ze Śri Kryszną. Będziesz również przewodnim bóstwem rzeki Gandhaki, przydając Indii religijnych zasług. Dalej zostaniesz żoną słonego oceanu, który jest Mą częściową ekspansją. O czysta bogini, zawsze pozostaniesz przy Mnie, ciesząc się Mym towarzystwem, podobnie jak czyni to Laksmi. Rozdział 18 – Błogosławieństwa Śalagrama Pan Hari mówił dalej... Ponieważ przeklęłaś Mnie, stanę się kamieniem, pozostając na brzegu Gandhaki. Miliony robaków Wadżrakita, będą swymi ostrymi zębami, żłobić w mym ciele reprezentujące Mnie sploty i koła. Te święte kamienie znane będą pod nazwą Śalagramów. Śalagramy posiadające jeden otwór, cztery pierścienie, wyróżnione znakiem girlandy z leśnych kwiatów, wyglądające niczym nowo powstała chmura deszczowa, zwać się będą murti lub formami Laksmi-Narayana. Kamienie z jednym otworem, czterema obrączkami, podobne świeżej deszczowej chmurze nie posiadające znaku girlandy, zwać się będą cakrami Laksmi-Dżanardana. Głazy o dwóch otworach, z czterema pierścieniami, ze znakami podobnymi odciskom krowich racic, lecz pozbawione znaku girlandy, zwać się będą cakrami Raghunatha. Bardzo małe śalagramy posiadające dwa znaki pierścienia, przypominające świeże deszczowe chmury, bez śladów girland, bardzo pomyślne dla grihastów, nazywane będą cakrami Wamany. Bardzo małe kamyki z dwoma pierścieniami oraz wyżłobieniem kształtu girlandy, zwane będą cakrami Śridhary. Przynoszą one grihastom dobrobyt. Damodara cakrami zwać się będą kamienie okrągłe, o dwóch pierścieniach, bez znaku girlandy. Kamyki średnio duże, z dwoma okręgami, ze znakami strzał i kołczanów, znane będą jako cakry Rana-rama. Średniego rozmiaru, o siedmiu pierścieniach, ze znakami parasolki i ozdobami, nazywane będą cakrami Rajaradżeśwary (króla królów), obdarzając ludzi królewskimi dobrami. Duże kamienie o czternastu pierścieniach, podobne świeżej chmurze deszczowej zwane będą cakrami Ananta. Przyznają one cztery rodzaje owoców – arthę, kamę, dharmę i mokszę (bogactwo, przyjemność, prawość i wyzwolenie). Okrągłe, piękne kamienie średniej wielkości, o dwóch kręgach, wyglądające niczym deszczowa chmura, oznaczone odciskiem krowiego kopytka, zwać się będą cakrami Madhusudana. Te spośród kamieni o jednym pierścieniu, zwane będą cakrami Sudarśana. Kamienie o ukrytych pierścieniach nazywać się będą cakrami Gadadhara. Te o dwóch pierścieniach i wyglądzie końskiego pyska, zwane będą Hajagriwa. Dwu pierścienne, o szeroko rozwartej buzi, wyglądające przerażająco, nazwane będą Narasimha. Obdarzą one swego wielbiciela brakiem przywiązania. Kamyczki o dwóch pierścieniach, rozwartych ustach, z symbolem girlandy (kształtu eliptycznego), zwane będą Laksmi Nrisimha. Obdarzą one swych czcicieli rozmaitymi błogosławieństwami. Zaś te o dwóch pięknych, jednakowego rozmiaru pierścieniach położonych blisko ich otworów, będą znane jako cakry Wasudewy. Spełnią one wszystkie pragnienia. Kamienie podobne świeżym deszczowym chmurom, z pojedynczym cienkim okręgiem oraz wieloma maleńkimi otworkami na szeroko rozwartych ściankach, zwać się będą Pradjumnami. Obdarzą one wszystkich gospodarzy szczęściem. Kamienie z połączonym pierścieniami i dużym grzbiecie zwane będą Sankarszanami. One zawsze będą obdarzać gospodarzy pomyślnością. Te z kamyków o żółtym odcieniu, okrągłe i bardzo piękne znane będą jako cakry Aniruddhy. One również przyniosą gospodarzom dobro. Gdziekolwiek znajdują się Śalagramy, tam osobiście mieszka Pan Hari. Gdzie przebywa Pan Hari, tam również są obecni Bogini Laksmi i wszystkie święte miejsca. Wielbiąc kamienie Śalagrama, niszczy się grzechy zabicia bramina, jak również inne rodzaje występków. Czcząc Śalagramy o poniższych kształtach, uzyskuje się następujące rezultaty: Wielbienie kamienia o kształcie parasolki umożliwia osiągnięcie królestwa. Jeżeli kamień jest okrągły, przyniesie wielki dobrobyt. Jeśli ma postać wozu, nieszczęście. Jeżeli ma końce w kształcie włóczni, śmierć. O ściankach z zakrzywionymi powierzchniami, wielki dobrobyt. W kolorze żółtym, zło i nieszczęście. Gdy okręgi zdają się być przełamane, choroby. O pierścieniach poprzerywanych, pewną śmierć. Kiedy przed Śalagrama Śila przestrzega się złożonych ślubów, ofiarowuje podarki, poświęca kościoły, spełnia się śraddha lub ceremonię pogrzebową, czy też wielbi półbogów – wszystkie te działania stają się wielce wzniosłymi. Jeśli wielbi się Śalagrama Śila, zyskuje się korzyści płynące z kąpieli we wszystkich tirtha (świętych rzekach) i bycia inicjowanym we wszelkich ofiarach wedyjskich. Daleko więcej, osiąga się wszystkie korzyści zdobywane dzięki spełnianiu wszelakich ofiar wedyjskich w postaci odwiedzania świętych miejsc, spełnianiu ślubów, praktykowaniu wyrzeczeń oraz przeczytaniu wszystkich Wed. Ktokolwiek spełnia swój abhiszek (kąpiel) zawsze z użyciem wody Śalagramów – będąc nią spryskanym w trakcie inicjacji oraz ceremonii instalacji – osiąga duchowe korzyści, jakie można uzyskać poprzez ofiarowanie wszelkiego rodzaju podarków i obejście całej ziemi. Z pewnością półbogowie zadowoleni są z osoby codziennie wielbiącej Śalagrama-śila. Osoba taka staje się tak świętą, że nawet wszystkie święte miejsca pragną jej dotknąć. Wielbiciel Śalagramów jest dżiwanmukta (wyzwolony jeszcze żyjąc w materialnym ciele), jak również bardzo pobożny. Ostatecznie udaje się on na Vaikunthę, gdzie służy wiecznie Panu Hari. Każdy grzech, jak zabicie bramina, pierzcha od niego na podobieństwo uciekających węży, które dostrzegły Garudę (orzeł noszący Pana Visnu). Ziemia staje się poświęconą pyłem ze stóp czciciela Śila, wykupującego swymi narodzinami sto tysięcy swoich przodków. Umierający, wypijając wodę z kąpieli Śalagramów, uwolniony zostanie z wszelkich grzechów i uda się na Vaikunthę. Człowiek ten wyzwolony zostaje ze skutków karmy (materialnych działań i ich konsekwencji) i bez wątpienia staje się na zawsze zaabsorbowany wizją stóp Pana Visnu. Każdy, kto trzyma Śalagrama w ręku leżąc, udaje się na czas równy życiu Pana Brahmy (311 bilionów 40 miliardów lat ziemskich) do piekła Kumbhipaka. Osoba, która złamie swe przyrzeczenie, trzymając w dłoniach Śalagram, pójdzie na sto tysięcy manwantarów do piekła Asipatra. Kto wielbi Śalagram nie kładąc na nim listków Tulasi lub oddzielając je od kamienia, będzie cierpiał w następnym życiu ból rozłąki z żoną. Jeżeli wielbiciel nie ofiarowuje listków Tulasi w konsze, zachoruje i pozostanie w oddzieleniu od swej żony przez siedem żywotów. Jeśli trzymasz Śalagram-śila, Tulasi oraz konchę w jednym miejscu, staniesz się bardzo drogi Panu Narayanowi. Bolesnym jest żyć w rozłące z osobą ukochaną, której towarzystwem się radowaliśmy. Byłaś o Tulasi ukochaną Śankhacudy przez okres jednego Manwantara, zatem ciężko znieść ci obecne rozdzielenie." Rozdział 19 – Tulasi powraca do świata duchowego Kiedy Pan Hari skończył mówić, Tulasi opuściła swe ciało fizyczne, przyjmując niebiańską formę, w której udała się wraz z Panem na Vaikuntę. Tam pozostała w sercu Pana Śri Hari, podobnie jak Bogini Laksmi. Gdy Tulasi opuściła swe fizyczne ciało, stało się ono rzeką Gandaki, na brzegach której pod postacią góry zamanifestował się Pan Hari, obdarzając ludzi duchową korzyścią. Robaki tnące tą górę, wytworzyły różne rodzaje kamieni. Te z Śalagramów, które wpadły do rzeki, przyjmując kolor chmur, z pewnością obdarzają rezultatami działań. Kamienie, które spadły na suchy ląd i wypalone przez słońce na kolor brązowy, nie nadają się do wielbienia. Tulasi wyniesiona została do pozycji Laksmi, co uczyniło ją błogosławioną i chwalebną. Laksmi oraz Ganga wyraziły swe przyzwolenie na nowy związek Pana Narayana i Tulasi. Jednak Bogini Sarasvati rozzłościła się, nie będąc w stanie tolerować wzniosłej pozycji Tulasi. Kiedyś w obecności Pana Hari, szlachetna Sarasvati pokłóciła się z Tulasi, raniąc jej uczucia. Poniżona, znieważona i zagniewana Tulasi zniknęła. Mądra i doświadczona Vrindavani stała się niewidoczną nawet dla Pana Hari. Gdy Pan Hari nie mógł ujrzeć Tulasi, uciszył Sarasvati i uzyskawszy jej pozwolenie, wyruszył do lasu Tulasi – Vrindavany. Pan był bardzo zaniepokojony rozłąką z dziewczyną. We Vrindavan Pan Hari wziął kąpiel, a potem spełniając wymagane rytuały, czcił Tulasi całym swym sercem, medytując o niej z oddaniem i mówiąc, "Kłaniam się Tulasi Devi, królowej lasu Vrindavana." Podczas wielbienia Pan ofiarował Tulasi zapaloną lampkę z ghee, kadzidło, kwiaty sandałowca oraz poświęcone modlitwy. Każdy wielbiący Tulasi w ten sposób osiągnie całkowitą doskonałość. Później Pan zaczął wychwalać swą wspaniałą wielbicielkę. "Pandici zwą rosnące w wielu grupach drzewka Tulasi Wrindą. Wysławiam drogą Tulasi. Dawno temu Tulasi pojawiła się w lesie Vrindavany, dlatego znana jest jako Vrindavani. Wielbię tą pomyślną i szlachetną osobę. Tulasi znana jest jako Wiśwapudżita – ta którą wielbią w całym świecie, bowiem zawsze czci się ją w niezliczonych wszechświatach. Ja również wielbię Wiśwapudżitę. Niemożliwe do zliczenia wszechświaty oczyszczają się i uświęcają dzięki styczności z Tulasi. Dlatego jest ona zwaną Wiśwapawani – tą która oczyszcza cały wszechświat. Myśląc o niej, cierpię ból rozłąki. Choćby ofiarowało się półbogom stosy rozmaitych kwiatów, nie będą oni usatysfakcjonowani dopóki nie da się im kwiatu Tulasi. Toteż uważa się Tulasi za królową kwiatów, nazywając ją Puszpasara. Teraz cierpię udrękę i zamartwiam się bardzo pragnąc ujrzeć tą, która jest wcieloną czystością. Błagam ją o przychylność. Ową boginię nazywają Nandini, ponieważ osiągnięcie jej przynosi wiarę i radość. Oby była zadowoloną ze mnie. W całym wszechświecie nie można jej z niczym porównać, dlatego zwie się ją Tulasi. Przyjmuję schronienie w ukochanej Tulasi, która będąc bardzo czystą i drogą Panu Krysznie, jest Jego życiem, i dlatego nazywają ją Krysznadżiwani. Oby ta bogini zachowała me życie." Po zakończeniu ceremonii i modlitw Pana Hari, zadowolona Tulasi wyszła z drzewa, natychmiast chroniąc się u lotosowych stóp Pana Hari. On pobłogosławił ją mówiąc, "O Tulasi, będziesz wielbioną przez wszystkich w świecie. Najdroższa, będę trzymał cię na swej głowie i w mym sercu, a wszyscy półbogowie także nosić cię będą na swoich głowach." Gdy Pan Hari ujrzał, że Tulasi płacze z powodu swoich zranionych przez Sarasvati uczuć, przycisnął Krysznadżiwani do piersi, zabrał do Sarasvati i pogodził obie kobiety. Potem pobłogosławił Tulasi, mówiąc, "Będziesz czczona, poważana i szanowana przez wszystkich. Wszyscy będą nosić cię na swych głowach. Ja również będę cię wielbił, czcił i poważał, nosząc na Mej głowie." Tulasi była bardzo szczęśliwa. Sarasvati objęła ją, sadzając Tulasi u swego boku. Również Laksmi i Ganga, przytuliły dziewczynę, i uśmiechnięte zabrały Puszpasarę do domu. Rozdział 20 – Wielbienie Tulasi Devi Ktokolwiek wielbi Tulasi Devi używając w tym celu jej ośmiu imion wraz z ich znaczeniami – Wrinda, Vrindavani, Wiśwapawani, Wiśwapudżita, Tulasi, Puszpasara, Nandini oraz Kryszna Dżiwani – właściwie śpiewając ten hymn złożony z ośmiu wersetów, otrzymuje korzyści płynące ze spełnienia ofiary z konia (Aśwamedha). Ponieważ Tulasi narodziła się podczas pełni księżyca w miesiącu Kartik, Pan Hari polecił ten dzień dla jej wielbienia. Każdy, kto wtedy wielbi Tulasi, uwolni się ze wszystkich grzechów i uda na Vaikuntę. Ktokolwiek z czcią daje Panu Visnu liść Tulasi w miesiącu Kartika, otrzyma nagrodę równą tej, jaką można otrzymać ofiarowując dziesięć milionów krów. Słuchając lub powtarzając pieśń do Tulasi można sprawić, że: kobiecie, która nie mogła mieć syna urodzi się męski potomek, mężczyzna otrzyma żonę, chory odzyska zdrowie, więzień zostanie uwolniony, człowiek strachliwy stanie się nieustraszonym, a grzesznicy będą wybawieni. W części Wed zwanych Kanwa Sakha, opisana jest metoda wielbienia i medytowania o Tulasi Devi. Nie wzywając bogini, można z pełną czcią medytować o niej, adorując ją szesnastoma składnikami, w sposób następujący: "Ze wszystkich kwiatów, najlepszą jest Tulasi. Jest ona godną uwielbienia i piękną, spalając paliwo grzechów, jak płomień ognia. Wśród wszystkich bogiń, ona jest najświętszą. Ponieważ nikt nie może się z nią równać, zwana ją Tulasi. Wielbię tę boginię, której wszyscy składają swe błagania. Ona znajduje się na głowach wszystkich i wszyscy jej pragną.