Rodzice i dzieci psychologiczny obraz sytuacji problemowych Praca zbiorowa pod redakcją Ewy Milewskiej i Aleksandry Szymanowskiej Ag CENTRUM METODYCZNE POMOCY PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNEJ MINISTERSTWA EDUKACJI NARODOWEJ WARSZAWA 2000 Recenzenci: prof. dr hab. Tadeusz Pilch ptof. drTaab. Julian Radziewicz Projekt okładki: Andrzej Pilich ) Copyright by Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej Ministerstwa Edukacji Narodowej, Warszawa 2000 00-644 Warszawa, ul. Polna 46 a, tel./fax (0-22) 825-83-15 e-mail: ofBce@cmppp.pl http://www.cmppp.edu.pl ISBN 83-86954-53-1 Zam. nr 196/2000 Drukarnia Oficyny Wydawniczej Politechniki Warszawskiej 02-321 Warszawa, ul. Kopińska 12/16, tel. 660-40-26 04, Spis treści WSTĘP ................................................. 5 CZĘŚĆ I. WYBRANE PROBLEMY W FUNKCJONOWANIU RODZINY Barbara Tryjarska - Rodzina w ujęciu systemowym............ 7 -t> Maria Ryś - Uwarunkowania konfliktów i kryzysów w małżeń- stwie i rodzinie. Przyczyny, przebieg, skutki i sposoby rozwiązy- wania .............................................. 22 -P Ewa Wideł - Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców..... 46 ~T> Aleksandra Szymanowska - Dziecko w rodzinie niepełnej....... 58 *«» Anna Kwak - Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia . 78 Zofia Waleria Stelmaszuk - Dziecko w rodzinie zastępczej ..... 100 Ewa Milewska - Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka............................. 115 Maja Szpakiewicz-Olszewska - Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka i funkcjonowanie rodziny......... 136 Jolanta Rogala-Obłękowska - Sytuacja dzieci w rodzinach narko- manów ............................................ 153 •-• Adam Kłodecki - Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholo- wym ............................................. 170 Irena Pospiszyl - Przemoc w rodzinie ..................... 185 «. Joanna Cielecka-Kuszyk - Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 198 n. RODZINA Z ZABURZENIAMI ZACHOWANIA U DZIECI Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska - Postępowanie diagno- styczne w zaburzeniach zachowania u dzieci............... 214 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska - Studia przypadków . 219 WSTĘP W praktyce psychologiczno-pedagogicznej klientem często jest dziecko, które zdaniem rodziców i wychowawców źle się zachowuje, sprawia pro- blemy, nie spełnia oczekiwań. Otoczenie zaczyna dziecko „wychowywać", bo przecież to w dziecku tkwi problem i należy je zmienić. W wielu przy- padkach zamiast zmiany na lepsze uzyskuje się nasilenie objawów lub po- jawienie się nowych. Niepowodzenia takiego postępowania wychowaw- czego jeszcze bardziej ugruntowują przekonanie, że dziecko jest złe, bo przecież rodzice bardzo się starają i postępują najlepiej, jak umieją. Prze- konanie takie wyrażają nie tylko rodzice, ale również wychowawcy i pe- dagodzy. Tymczasem od wielu już lat psycholodzy zajmujący się terapią rodzin wyraźnie podkreślają, że dziecko jest częścią systemu rodzinnego i w zachowaniu dziecka znajduje odbicie to, co dzieje się w tym systemie. Zatem każdy objaw zaburzeń zachowania u dziecka powinien być rozpa- trywany w kontekście jego rodziny, co wymaga zmiany podejścia diag- nostycznego. W publikacji tej przedstawiono problemy charakterystyczne dla określo- nych typów rodzin dysfunkcyjnych. Oczywiście nie jest możliwe przedsta- wienie wszystkich problemów występujących w rodzinach, skoncentrowano się zatem na najbardziej powszechnych, jak: rodziny niepełne, rozwodzące się, zrekonstruowane oraz rodziny z problemem alkoholowym i przemocą. Uwzględniono także rodziny zastępcze i adopcyjne, które nie są rodzinami dysfunkcyjnymi, ale występujące w nich problemy mogą być i często są inne niż w rodzinach biologicznych. Znajomość specyfiki tych rodzin wyda- je się zbyt mała, a potrzebna w praktyce psychologa i pedagoga. W drugiej części pracy przedstawiono przykłady niektórych zaburzeń zachowania u dzieci ze wskazaniem ich umiejscowienia i roli w systemie rodzinnym. Starano się pokazać przede wszystkim sposób myślenia i po- stępowania diagnostycznego, natomiast pominięto szczegółowsze relacje z postępowania terapeutycznego, gdyż wykraczało ono poza ramy i za- mierzenia tej publikacji, a ponadto nie we wszystkich przytoczonych przy- padkach było ono prowadzone. 6 Wstęp Psycholodzy kliniczni już od dawna uwzględniają w swojej praktyce systemowe podejście do dziecka i rodziny, natomiast wśród psychologów i pedagogów pracujących w szkołach, w poradniach psychologiczno-peda- gogicznych, ośrodkach wychowawczych takie spojrzenie na problemy dziecka zaczyna dopiero torować sobie drogę. A właśnie najczęściej ci specjaliści mają pierwszy kontakt z problemami dziecka i to oni wytyczają drogę dalszego postępowania. Publikacja ta ma na celu przybliżyć przede wszystkim tej grupie zawo- dowej inne spojrzenie na dziecko i jego rodzinę oraz pomóc w procesie diagnozowania zachowań dzieci i młodzieży. Jest ona również adresowa- na przynajmniej do niektórych wychowawców i rodziców i być może będzie pomocna w podjęciu przez nich próby zrozumienia istoty proble- mów ich dziecka. ,,. .: . . • . Ewa Milewska Aleksandra Szymanowska CZĘSC I. WYBRANE PROBLEMY W FUNKCJONOWANIU RODZINY Barbara Tryjarska RODZINA W UJĘCIU SYSTEMOWYM Nowe spojrzenie na rodzinę zainspirowały obserwacje kliniczne, osiąg- nięcia psychologii społecznej, a przede wszystkim rozwój ogólnej teorii systemów i cybernetyki. Teoria systemów dostarczyła podstaw do od- miennego, w stosunku do tradycyjnych szkół terapeutycznych, ujmowania zjawisk w rodzinie, rozumienia patologii i sposobu oddziaływań. Oto pod- stawowe założenia teorii systemów, które znajdują zastosowanie w prakty- ce terapeutycznej w odniesieniu do rodziny. Twórcą teorii systemów był von Bertalanffy (1984). System definiowa-1 ny jest jako uporządkowana całość składająca się z dowolnych elementów,; które pozostają we wzajemnych interakcjach. Bez interakcji nie ma syste-l mu. Zakłada się kilka ważnych właściwości systemów. i Podstawową właściwością systemów jest to, że system nie jest prostą sumą składających się nań elementów. Należy więc uznać, że rodziny nie można ujmować jako grupy, która składa się z poszczególnych indywidualności. Nie można również zrozumieć tego, co dzieje się w rodzinie, odwołując się do właściwości intrapsychicznych kolejnych osób, ich motywacji, uwewnętrznionej przeszłości lub innych kategorii psychologicznych opisujących jednostki. Język opisu stworzony przez wiodące szkoły teoretyczne (np. psychoanalizę, behawioryzm, kie- runki fenomenologiczno-egzystencjalne czy psychologię poznawczą) stał się nieprzydatny do diagnozy rodziny. Nie można było także przy jego użyciu wyznaczać kierunku oddziaływań. Analizowanie zachowań poje- Barbara Tryjarska dynczych osób nie przybliży nas do zrozumienia sposobu funkcjonowania rodziny. System scharakteryzować można przez zwią- zki między jego elementami. Termin „relacje" odnosi się do ^""podstawowej struktury elementów oraz do sposobu, w jaki są one ze sobą powiązane. Elementy mogą być względem siebie izomorficzne lub prze- kształcać się jedne w drugie. Von Bertalanffy wyjaśnia tę właściwość na przykładzie sygnalizacji ruchu drogowego. Kolory zielony, żółty, czerwo- ny w znanym systemie świetlnym mają tę samą strukturę, mają więc cha- rakter elementów równouprawnionych, jak również mogą zmieniać się. i" Systemy mogą być otwarte lub zamknięte. Systemy biologicz- ne i społeczne mają charakter systemów otwartych i (Ludwig 1995, Drożdżowicz 1994, Foley 1974). Rodzinę należy traktować jak system otwarty. Systemy otwarte mają kilka ważnych właściwości: po pierwsze, wymieniają energię, materię i informacje z otoczeniem, ponieważ ich granice przynajmniej I. częściowo są otwarte. Innymi słowy systemy żywe zależne są od otoczenia. Systemami zamkniętymi są np. maszyny. Regulacja wymiany z otoczeniem w systemach otwartych odbywa się przy udziale mechaniz- mu zwanego sprzężeniem zwrotnym. Dzięki niemu systemy ożywione Tmają charakter układów samosterujących. Utrzymują one kontakt z otocze- f niem, a równocześnie zachowują równowagę nie dopuszczając do nad- miernych zmian w systemie. Można wyodrębnić dwa rodzaje sprzężeń zwrotnych - ujemne i dodatnie. Sprzężenie zwrotne ujemne (zasada „im bardziej, tym mniej") nie dopuszcza do nadmiernych odchyleń w systemie i prowadzi do przywrócenia zachwianej równowagi, utrzyma- nia status quo. Mechanizm ten nazywany jest morfostazą (Mostvin 1991). Wiele systemów biologicznych wyposażonych jest w mechanizm utrzymy- wania równowagi na zasadzie sprzężenia zwrotnego negatywnego, np. utrzymywanie stałej temperatury ciała u ssaków. Podobnie rodziny, pod- dawane naciskom ze strony otoczenia zewnętrznego lub w związku ze zmianami wewnętrznymi (np. dorastanie dzieci), uruchamiają sprzężenie zwrotne ujemne. Pozwala ono przywrócić zachwianą równowagę, która doprowadziłaby do zmiany systemu. Nierzadko „zidentyfikowany pa- cjent", który manifestuje jawne objawy, jest postacią pełniącą funkcję utrzy- mywania równowagi systemu. Na przykład, wystąpienie poważnych zabu- rzeń lękowych u dziecka może doprowadzić do zjednoczenia rodziców w opiece nad nim. I chociaż małżonkowie byli w ostrym konflikcie ze sobą i rozważali możliwość rozstania, „choroba" dziecka sprawiła, że postano- wili być ponownie pełną rodziną. Innymi słowy, objawy dziecka przywró- ciły równowagę i zachowały system rodzinny w całości. ] Sprzężenie zwrotne dodatnie (zasada „im bardziej, tym I bardziej") może doprowadzić do zniszczenia systemu. Mechanizm ten r Rodzina w ujęciu systemowym może doprowadzić do zmian, tzn. adaptacji do warunków zewnętrznych. Dzięki niemu równowaga rodzinna nie jest przywracana na dawnych za- sadach. Możliwe staje się dokonanie zmiany i uzyskanie nowej równowa- gi. Mechanizm ten zwany jest morfogenezą. i Kolejną właściwością systemów otwartych jest tzw. e k w i f i n a 1 - ] n o ś ć * (Bertalanffy 1984, Foley 1974). Oznacza ona, że ten sam rezultat końcowy może być osiągnięty przy różnych warunkach początkowych' i różnymi drogami. Systemy zamknięte nie posiadają takiej cechy, ponie-; waż ich stan końcowy zdeterminowany jest warunkami początkowymi.; Założenie to ma duże konsekwencje dla diagnostyki systemów rodzinnych i terapii. Poszukiwanie podobnych przyczyn określonego zaburzenia jedne- go z członków rodziny w różnych systemach rodzinnych nie ma uzasad- nienia. Mało owocne byłoby dopatrywanie się podobnych przyczyn w róż- nych systemach rodzinnych, np. anoreksji dorastających córek. Terapeuta nie musi tracić czasu wypytując parę małżeńską o specyfikę komunikacji między małżonkami w różnych dziedzinach, np. sposobu wychowywania dzieci, wydawania pieniędzy, kontaktów towarzyskich. Wystarczy, aby rozpoznał, w miarę możliwości szybko, wzór interakcji w małżeństwie. Będzie on przejawiał się przy różnych warunkach początkowych. Właści- wość ekwifinalności systemów otwartych wskazuje także na to, że system rodzinny może zmieniać się osiągając podobny stan mimo różnych stanów początkowych. Tym samym, nie ma prostych i jednoznacznych zasad inter- wencji terapeutycznych. Ten sam efekt można uzyskać różnymi drogami. Ekwipotencjalność oznacza, że przy tych samych warunkach początkowych system może osiągnąć różne stany końcowe. Obie te właści- wości systemów otwartych wskazują na to, że nie istnieją proste zasady przyczynowości. W teoriach systemów mówi się o przyczynowości cyrkular- nej (kołowej) w odróżnieniu od przyczynowości liniowej.; Przyczynowość liniowa wskazuje na ciągi zjawisk: a jest przyczyną b, b jest; przyczyną c itd. Myślenie takie ma długą tradycję. Przyczynowość kołowa natomiast zakłada, że elementy danego systemu są wzajemnie uwarunko- wane i wpływają na siebie. Kolistość charakteryzuje się odwracalnością przyczyn i skutków (Bateson 1996; Simon, Stierlin 1998). Zasada cyrkular- ności znajduje zastosowanie w sposobie ujmowania przebiegu komunikacji między dwiema osobami w długotrwałych związkach. Jeden z aksjomatów szkoły komunikacyjnej (Watzlawick, Beavin, Jackson 1967) głosi, że między ludźmi odbywa się nieprzerwana wymiana komunikatów. Każde pojedyn- cze zachowanie komunikacyjne osoby można potraktować jak bodziec do * Terminy „ekwifinalność" i „ekwipotencjalność" w literaturze przedmiotu nie są tłumaczone na język polski (Bertalanffy 1984). Zostały zdefiniowane w tekście. 10 Barbara Tryjarska kolejnego zachowania partnera, reakcję na poprzednie zachowanie partnera i równocześnie wzmocnienie poprzedniego. Jedynie właściwością ludzkie- go umysłu jest tendencja do przerywania w dowolnym miejscu w istocie nieprzerwanej sekwencji zdarzeń („przypadkowa punktacja wydarzeń") i określenie jakiegoś zachowania jako przyczyny, a innego jako jego skut- ku. Małżonkowie mają zwykle tendencję do traktowania własnego zacho- wania jako reakcji na zachowania komunikacyjne partnera. / Systemy współwystępują z innymi systemami two- Vjząc uporządkowaną hierarchię systemów. Każdy system należy do syste- mu szerszego tworząc z nim tzw. ekosystem. Innymi słowy każdy system funkcjonuje jako całość w stosunku do elementów podporządkowanych i jako część w stosunku do jednostek nadrzędnych (Namysłowska 1997). \ Między systemami istnieją granice (tak jak półprze- (puszczalne bariery) określające stopień przepływu infor- macji między nimi. Rodzina jest systemem komunikującym się ' z innymi systemami społecznymi. Ilość informacji, które mogą być przyję- te przez rodzinę, jak również przekazane do innych systemów społecz- nych, będzie zależna od przepuszczalności granic między tymi systemami. Pomiędzy subsystemami w obrębie rodziny także istnieją granice. W świetle dotychczas omówionych założeń teoretycznych rodzina de- finiowana jest jako otwarty system społeczny z członkami jako elementami I pozostającymi w dynamicznych interakcjach między sobą, otoczony pół- L przepuszczalną granicą, komunikujący się z innymi systemami. Zaburzenie rozumiane jest tu w nowy sposób. Patologii nie przypisuje się pojedynczej osobie, tak jak w tradycyjnych szkołach terapeutycznych. Zaburzony jest cały system. Postuluje się więc pracę terapeutyczną z całą rodziną. Koncentracja terapeuty na osobie manifestującej jawną patologię jest niewskazana. Terapeuta myślący systemowo ma świadomość, że pro- wadząc terapię z pojedynczą osobą interweniuje w cały system. Należy uwzględnić fakt, że podstawy teoretyczne terapii rodzin, w tym teoria systemów, rozwijają się od lat siedemdziesiątych. Czytelnikowi pol- skiemu zainteresowanemu dokładniejszym poznaniem ewolucji założeń i tez teorii systemów polecam dwie książki, które udostępniają najważniej- sze zmiany - Ludwiga (1995) Terapia systemowa, Namysłowskiej (1997) Terapia rodzin. W tym miejscu omówione zostaną tylko niektóre kierunki zmian. We wcześniejszej wersji teoria systemów zastosowana została w teorii komunikacji. Zakładano, że obserwator przebiegu komunikacji jest osobą obiektywną, niezaangażowaną. Teza ta została radykalnie podważona. Psychologia zorientowana systemowo zaczęła akceptować istnienie związ- ku między obiektem poznania a badaczem. Bateson (1972) uważał, że osoba poznająca arbitralnie przerywa strumień doświadczenia nadając strukturę poznawanej rzeczywistości. Istnieją różne nawyki punktacji zda- Rodzina w ujęciu systemowym 11 rżeń, a to pociąga za sobą odmienne sposoby związków i znaczeń. Najbar- dziej radykalna teza „nowej epistemologii" głosi, że nie ma obiektywnej rzeczywistości poza umysłem poznającym ją. Akt poznania jest aktem kreowania rzeczywistości. Keeney (1983) „punktację" odnosił do podsta- wowej aktywności poznawczej człowieka - różnicowania, tzn. wyodręb- niania i nazywania elementów postrzeganej rzeczywistości oraz porządko- wania za pomocą różnych wzorów organizacji. Samo użycie języka tworzy rzeczywistość, a nie odzwierciedla ją. Ludzie sami tworzą fakty poznaw- cze. Opis rzeczywistości stanowi formę komunikatu skierowanego do innego człowieka. Przyjęcie powyższych założeń prowadzi do uznania tezy, że każdy człowiek ma własną epistemologię. Ponadto terapeuta po-) winien być świadomy własnej epistemologii. \ Na początku lat osiemdziesiątych zakwestionowano koncepcję rodziny jako systemu otwartego, na który można wpływać za pomocą interwencji z zewnątrz (Ludwig 1995). Rodzina określana jest jako zdeterminowany strukturalnie, zamknięty i autonomiczny system społeczny, który sam określa zakres działania interwencji zewnętrznych. Rodzina jest systemem zawsze działającym optymalnie i nie może podlegać zakłóceniom. Odrzu- cone zostało więc pojęcie patologii, które wywodzi się z myślenia medycz- nego i socjologii normatywnej. Terapeuta ma dostosować swoje działania do systemu rodzinnego, kooperować z rodziną zmierzając do wspólnego celu. System rodzinny jest autonomiczny. Jedynie uprawnioną postawą} terapeuty jest respektowanie autonomii rodziny i współpraca z nią. Niedo- puszczalna jest natomiast manipulacja terapeutyczna. Działania terapeuty! polegać mają bardziej na dialogu otwierającym niż na strategicznych in- terwencjach. ~ JAK TRAKTOWANY JEST CZŁONEK RODZINY Z OBJAWAMI? W tradycyjnych szkołach terapeutycznych zaburzenie przypisywane jest jednostce. Członkowie rodziny mogą jedynie prowokować, utrwalać patologię osoby. Wszystkie główne kierunki terapii wypracowały własne warianty pracy z rodzinami (Tryjarska 1994). W różnorodny sposób odno- szą się do „nosiciela" objawów. Terapia rodzinna zorientowana psychoanalitycznie objawy zaburzenia jednego z członków rodziny traktuje jako próbę poradzenia sobie z nie- świadomym konfliktem i lękiem, który sygnalizuje możliwość pojawienia się wypartych impulsów. Może być wyrazem: deficytów wyniesionych z wczesnych etapów rozwoju, przejawem niemożliwości zrealizowania regresywnych pragnień w kontakcie z partnerem, mało realistycznego wi- dzenia innych członków rodziny głównie poprzez system własnych pro- jekcji. Objawy zaburzenia dzieci mogą być również rozumiane jako zastęp- 12 Barbara Tryjarska cze realizowanie ukrytych, mało uświadamianych tendencji jednego z ro- dziców. Są one wówczas dyskretnie przez niego podtrzymywane. Rodzinna terapia behawioralna symptomy jednego z członków rodzi- ny traktuje jako wyuczone zachowania nieprzystosowawcze wzmacniane przez przynajmniej jednego z członków rodziny lub uwarunkowane reak- cje emocjonalne. Przejawem zaburzenia może być także brak zachowań przystosowawczych w repertuarze zachowań danej osoby. Odpowiedzial- ny za taki stan rzeczy jest wadliwy system dystrybucji wzmocnień udzie- lanych przez współmałżonka lub rodzica (jeżeli zaburzone jest dziecko) - brak wzmocnień pozytywnych wobec zachowań przystosowawczych, erozja wzmocnień, wzmacnianie zachowań nieprzystosowawczych, wza- jemna kontrola awersyjna. W ujęciu fenomenologiczno-egzystencjalnym jednostka ludzka jest istotą wolną, autonomiczną, niepowtarzalną, zdolną do rozwoju i nadawa- nia sensu własnemu istnieniu. Nie jest zdeterminowana przeszłością. Jest odpowiedzialna za własne wybory. Nie można powiedzieć, że którykol- wiek członek rodziny odpowiada za patologię innego. Objaw jest raczej rozumiany jako wyraz cierpienia pojedynczej osoby związany z zahamo- waniem rozwoju. Cierpienie może stać się udziałem całej rodziny. Wczesne ujęcia systemowe członka rodziny manifestującego jawną patologię były skłonne widzieć jako kozła ofiarnego. Zaburzone relacje między małżonkami miały prowadzić do zastępczego rozładowy- wania negatywnych emocji lub realizowania pragnień w kontakcie z dzie- ckiem, nadmiernej koncentracji uczuciowej jednego z rodziców na dziecku, kanalizowania napięć rodzinnych. Do roli kozła ofiarnego wyznaczane jest zwykle dziecko z kilku powodów. Jest ono dostatecznie plastyczne, aby przyjąć przypisywaną mu rolę. Nie ma ważnej roli społecznej do wy- pełnienia. Jego zaburzenie nie pociąga dramatycznych konsekwencji. Dla przykładu, zaburzenie ojca, który jako jedyny pracuje, byłoby groźne dla całej rodziny. Nieco później zaburzony członek rodziny traktowany był jako wy- raziciel patologii całego systemu rodzinnego. Patolo- giczne są wzajemne relacje w rodzinie. Diagnozowana i poddawana tera- pii powinna być cała rodzina. Ten członek rodziny, który zgodnie z kry- teriami klasycznej psychopatologii miałby być leczony, jest „objawem" rodziny. i Symptomy jednego z członków rodziny były także ujmowane jako ^niezbędny sposób utrzymania homeostazy rodzinnej. Myślenie takie ma mocne osadzenie w tezach cybernetycznych. Objaw często pojawia się w okresach wymagających od rodziny zmiany dotych- czasowych wzorców wzajemnych interakcji. Może to być przejście do no- wego etapu w cyklu życia rodziny, np. dorastanie dziecka. Zamiast tego [pojawia się symptom u jednego z członków rodziny jako wyraz tendencji Rodzina w ujęciu systemowym 13 do utrzymania zachwianej równowagi w samoregulującym się systemie. Pojawienie się objawów uchroniło rodzinę przed dokonywaniem zbyt dużych dla niej zmian (Budzyna-Dawidowski 1994, Namysłowska 1992U Praszkier 1992). Jeszcze inny sposób ujęcia objawu, inspirowany podejściem systemo- wym, przypisuje zdecydowanie bardziej równoważną rolę postaci, która ma objawy. Nie pełni ona w zasadzie żadnej szczególnej roli w systemie rodzinnym. Jej symptomatyczne zachowanie jest włą- czone w patologiczną sekwencję zdarzeń w rodzi- nie. Jako zaburzony jest traktowany przede wszystkim ów łańcuch zda- rzeń w rodzinie, w który uwikłani są zwykle wszyscy członkowie rodziny. Patologiczna sekwencja zdarzeń podtrzymuje symptomy jednego z jej uczestników (Nichols 1984; Haley 1970/71). CO MA BYĆ PRZEDMIOTEM DIAGNOZY W SYSTEMOWYM UJĘCIU RODZINY? W rozdziale tym przedstawione zostaną wybrane aspekty funkcjono- wania rodzin, które stawały się przedmiotem diagnozy w ujęciach syste- mowych. Nie zostaną oczywiście wyczerpane możliwe sposoby opisu zjawisk w rodzinie z kilku powodów. Po pierwsze, w obrębie podejścia systemowego istnieje kilka szkół, które wypracowały własne, odrębne kategorie do opisu systemu rodzinnego (np. podejście komunikacyjne, strukturalne, strategiczne). Po drugie, niektóre szkoły systemowe nie przy- wiązują większej wagi do szczegółowego diagnozowania rodziny. Nie stworzyły więc języka do opisu zjawisk w rodzinie. Postulują one raczej wyodrębnienie zaburzonej sekwencji zdarzeń w rodzinie i podejmowanie szybkiej interwencji w celu jej przerwania. Pogląd taki reprezentuje szkoła strategiczna (np. Haley 1970/71). Po trzecie, istnieją tacy autorzy, którzy stworzyli oryginalne sposoby opisu rzeczywistości rodzinnej. Nie można ich podejścia zaklasyfikować jednoznacznie do którejś ze szkół systemo- wych, chociaż niewątpliwie współtworzyli terapię rodzinną lub byli inspi- rowani tezami systemowymi (np. Bowen, cyt. Namysłowska 1997, Tryjar- ska 1987). Dla celów tego opracowania uwzględnione zostaną trzy obszary diagnozy zjawisk w obrębie rodziny: komunikacja między członkami ro- dziny, struktura rodziny oraz niektóre aspekty przekazu wzorców zacho- wań między generacjami. -, . ; Komunikacja w rodzinie Twórcy teorii komunikacji, Watzlawick, Beavin i Jackson (1967), szero- ko definiowali ten proces. Komunikację interpersonalną można rozumieć 14 Barbara Tryjarska jako wymianę informacji między dwiema osobami w określonym kon- tekście społecznym. Komunikacja niekoniecznie musi być zamierzona, świadoma i udana (Grzesiuk, Korpolewska 1988). W teorii komunikacji formułuje się kilka aksjomatów komunikacji, które odniesiemy do diagno- zowania zaburzeń komunikacji w rodzinie. Pierwszy aksjomat komunikacji głosi: „nie można nie porozumiewać się". Innymi słowy zawsze wtedy, kiedy przynajmniej dwie osoby są ze Isobą w kontakcie, zachodzi między nimi wymiana komunikatów. (Mogą Tto być komunikaty niewerbalne.) Przekaz, który wysyła nadawca, nieko- niecznie musi być intencjonalny. Osoba, która chce uniknąć porozumiewa- nia się w dalszym ciągu, wysyła komunikaty (zwykle niewerbalnie). Próby zaprzeczenia, że komunikacja ma miejsce, jest patologiczna. Członkowie rodziny mogą zaprzeczać, że komunikacja ma miejsce, na kilka sposobów. Zachowują się tak, jakby jakaś treść w ogóle nie została wypowiedziana przez nich; jakby nie oni ją wypowiadali; nie do danej osoby lub nie było to wyrażone w danym kontekście sytuacyjnym („nie to", „nie ja", „nie do ciebie", „nie w danej sytuacji"). Mogą zaprzeczać własnym komunikatom, jak również komunikatom innych osób („ty tego nie przekazałeś"). Zaprze- czanie, że komunikacja ma miejsce, należy odróżnić od niezgody między rozmówcami. Osoby komunikujące się mogą wyrażać odmienne zdania, mieć różne poglądy, kłócić się, jednak słuchają siebie nawzajem, konstatują różnice zdań. Potwierdzają odbiór komunikatów, chociaż nie podzielają perspektywy rozmówcy. Zaprzeczanie komunikatom własnym i partnera, jeżeli często ma miejsce w rodzinie, jest sygnałem głębokiej patologii. Zja- wisko takie znacznie utrudnia stworzenie jakiejkolwiek koalicji, uniemożli- wia współpracę. i Drugi aksjomat zakłada, że każdy komunikat ma aspekt treściowy li relacyjny. Oznacza to, że ludzie porozumiewając się nie tylko przekazują isobie treści, ale równocześnie ustanawiają relację między sobą (np. kto poucza, a kto ma podporządkować się pouczeniom; kto kieruje, a kto pod- lega kierowaniu; kto jest osobą opiekującą się, a kto jest odbiorcą opieki lub jeszcze szerzej - kto jest osobą decydującą o charakterze relacji). Lu- dzie są zwykle świadomi treści jawnie przekazywanych w rozmowie, mniej natomiast wiedzą o sposobach określania charakteru relacji między sobą. W długotrwałych związkach przedmiotem nieporozumień często są nie treści wypowiadane bezpośrednio, lecz to, kto miał prawo decydować w określonych kwestiach. W relacjach niezaburzonych aspekt treściowy przeważa nad relacyjnym, w relacjach zaburzonych aspekt relacyjny prze- waża nad treściowym. Oznacza to, że dwie osoby nie mogą uzgodnić, jaki charakter ma dany związek. W momencie, kiedy relacja miałaby zostać określona, jedna z osób podejmuje działania zmierzające do przedefinio- wania jej. Dla przykładu w małżeństwach może toczyć się długotrwała walka o charakter relacji. Jako najbardziej patologiczne traktowane są Rodzina w ujęciu systemowym 15 związki nieustabilizowane niesatysfakcjonujące, w których partnerzy nie osiągnęli zgody co do tego, kto kontroluje układ oraz nieustabilizowane satysfakcjonujące. W tych ostatnich partnerzy osiągają krótkie okresy zgo- dy co do charakteru relacji i są z nich zadowoleni. Wychodzi się tu z zało- żenia, że dla obu osób najbardziej niszcząca jest stała koncentracja jednej z osób, aby utrzymać dany typ relacji, dla drugiej zaś, aby ją zmienić. Zja- wisko takie może mieć miejsce w parze małżeńskiej, ale także między ro- dzicem i dorosłym dzieckiem. Trzeci aksjomat głosi, że pomiędzy osobami pozostającymi w długo- trwałej relacji odbywa się nieprzerwana wymiana komunikatów. Tenden- cją umysłu ludzkiego jest arbitralne przerywanie owego łańcucha komuni- katów (arbitralna punktacja wydarzeń). Jak pisałam wcześniej, zwykle komunikaty partnera traktowane są jak bodźce (przyczyna), własne zaś jak reakcje na zachowania komunikacyjne drugiej osoby (skutek). W związ- kach może toczyć się mało owocna walka o to, co jest skutkiem, a co przy- czyną niepożądanych przekazów. Bardzo często partnerzy uzależniają zmianę własnych zachowań od zmian dokonanych przez partnera. Mają skłonność mówić: „ja nie będę krzyczała, jeśli ty będziesz serdeczniejszy dla mnie", partner natomiast odpowiada: „ja będę serdeczniejszy dla cie- bie, jeżeli ty nie będziesz krzyczała". Bardzo trudne bywa dla obu stron uznanie, że w istocie toczy się między nimi nieprzerwana wymiana komu- nikatów. Kolejny aksjomat zakłada, że istoty ludzkie komunikują się digitalnie i analogowo. Język werbalny jest przykładem języka digitalnego, niewer- balny - analogowego. Komunikaty przekazywane przy użyciu słów mogą być złożone i logiczne, pozwalają na wyrażenie relacji czasowych, prze- strzennych. Język niewerbalny nie daje takich możliwości, natomiast przy jego użyciu lepiej można zdefiniować naturę relacji między ludźmi. Wia- domo, że ludzie odczytują stosunek rozmówcy do siebie głównie na pod- stawie przekazów niewerbalnych. Nie zawsze świadomie przekazują także własny stosunek do partnera posługując się przekazami pozawerbalnymi. Ważne jest, aby istniała spójność poziomu werbalnego i niewerbalnego.,- Niespójne przekazy mogą prowadzić do nieporozumień w interpretacji komunikatów, nadmiernej koncentracji tylko na wybranym aspekcie ko- munikatów, koncentracji wyłącznie na aspekcie relacyjnym lub wyłącznie treściowym komunikatów (Bandler, Grinder, Satir 1999). Piąty aksjomat komunikacji brzmi - każda wymiana komunikatów jest albo komplementarna, albo symetryczna. To samo można powiedzieć o dowolnej relacji między dwiema osobami. Zarówno relacja symetryczna jak i komplementarna może być zdrowa i zaburzona. W relacji komple-' mentarnej zachowania jednostek różnią się między sobą i równocześnie uzupełniają. Zdrową relacją komplementarną może być relacja między/ nauczycielem i uczniem, w której nauczyciel informuje, poucza, a uczeń 16 Barbara Tryjarska przyjmuje informacje. Małżonkowie mogą także ustanowić zdrową relację komplementarną, w której uzgodnili, kto podejmuje decyzje w określo- nych obszarach związku. Patologia relacji komplementarnej polega na es- kalacji komplementarności. Oznacza to, że jedna z osób zmierza do ogar- nięcia kontrolą coraz większych obszarów związku. W relacji symetrycznej partnerzy dążą do jednolitości i minimalizacji różnic między sobą. Niebez- pieczeństwem takiej relacji jest ukryta rywalizacja w takim związku. Przedmiotem diagnozy dotyczącej komunikacji w rodzinie mogą stać się ponadto następujące jej aspekty: świadomość intencji, bezpośredniość, jednoznaczność, spójność oraz stosunek do siebie, partnera i przedmiotu rozmowy. Jeżeli nadawca komunikatów jest świadomy własnych intencji, jest bardziej prawdopodobne, że będzie przekazywał je jednoznacznie. W przypadku ambiwalentnych intencji komunikaty częściej przekazywane są niespójnie, tzn. poziom werbalny (intencjonalny) i niewerbalny (niein- tencjonalny) są ze sobą sprzeczne. Komunikacja może wykazywać sprzecz- ność i być niejednoznaczna również wyłącznie na poziomie treściowym. Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek wypowiada treści wzajemnie sprzecz- ne. Uważa się także, że komunikaty powinny być skierowane bezpośred- nio do tej osoby w rodzinie, do której są adresowane. Postulowane bywa, aby osoba komunikująca, się miała jasny stosunek do siebie samej, roz- mówcy i przedmiotu rozmowy, pomijanie któregokolwiek z wymienio- nych elementów zaburza przebieg komunikacji (Satir 2000, Bandler, Grin- der, Satir 1999). Struktura systemu rodzinnego Terapeutą, który szczególną uwagę zwrócił na strukturę systemu ro- dzinnego, był Minuchin (1974). Struktura rodziny jest systemem funkcjo- nalnych wymagań organizujących sposób, w jaki przebiegają interakcje między członkami rodziny. Wzorce transakcyjne określają kto, do którego z członków rodziny, w jakiej sprawie, kiedy ma prawo zwrócić się. Wzor- ce transakcji charakteryzują się pewną trwałością. Rozpoznanie ich ma znaczenie diagnostyczne. Ważne miejsce w omawianej koncepcji zajmują pojęcia subsystemów i granic między nimi (Namysłowska 1997; Wprowadzenie do systemowego ro- zumienia rodziny 1994; Tryjarska 1994; Grzesiuk 1987). Do subsystemu może należeć jedna osoba, dwie lub większa podgrupa. Podsystemy powstają ze względu na generacje, rodzaj zadań do wykonania, wspólny interes. W ro- dzinach występują zwykle podsystem rodzicielski i podsystem rodzeństwa. i Subsystemy, a także cały system rodzinny, otoczone są granicami. Granica interpersonalna jest jakby niewidoczną barierą otaczającą podsys- temy, regulującą liczbę kontaktów, inaczej - przepływ informacji między nimi. Granice służą ochronie odrębności i autonomii rodziny oraz jej pod- Rodzina w ujęciu systemowym 17 systemów. W rodzinach mogą występować granice różniące się stopniem przepuszczalności. Granice o nadmiernej przepuszczalności to granice za- 7 tarte, rozmyte, zbyt płynne. Dwie osoby, między którymi istnieje granica! zatarta, bardzo dużo rozmawiają ze sobą, dużo o sobie wiedzą, udzielają sobie bardzo dużo wsparcia, ale autonomia każdej z osób jest ograniczona. Krańcowo przeciwnymi granicami są granice zbyt sztywne. Wymiany in- formacji między subsystemami o zbyt sztywnych granicach jest niewiele^ Osoby takie bardzo mało wiedzą o sobie, zwykle nie oczekują żadnego wsparcia i pomocy nawet w sytuacjach silnego stresu. Taki rodzaj relacji pozwala na rozwój samodzielności, autonomii, a nawet mistrzostwa w róż- nych dziedzinach. Optymalną granicą jest granica jasna, elastyczna, która ' zezwala zarówno na kontakt jak i zachowanie niezbędnej odrębności. Systemy o zbyt płynnych granicach nazywane są systemami splątany- ^ mi, uwikłanymi; systemy o granicach nadmiernie sztywnych - niezaanga- żowanymi, wyobcowanymi. Rozważmy krótko przykład systemu splątanego. Wyobraźmy sobie, że między dzieckiem w wieku przedszkolnym i obojgiem rodziców istnieje zbyt płynna granica. Manifestuje się ona następująco - rodzice dużo czasu spędzają z dzieckiem, dużo bawią się z nim, starają się zaspo- koić jego potrzeby z wyprzedzeniem, szybko reagują na każdą możliwą niewygodę, niepokój dziecka, dużo wiedzą o jego rozwoju. Dziecko zdo- bywa wiedzę, której można nauczyć się od ludzi dorosłych. Rzadko bawi się z rówieśnikami i innymi ludźmi dorosłymi. Rodzice niewiele czasu po- święcali sobie i byli za bardzo zmęczeni, aby kontaktować się ze światem zewnętrznym. Dziecko takie nie miało okazji nauczyć się respektu wobec autorytetów. Nie nauczyło się podejmować różnych ról w kontaktach z in- nymi dziećmi, negocjować z powodzeniem warunków umów, rozwiązy- wać konfliktów. Dziecko, które pozostaje z rodzicami w zbyt płynnych) granicach, może zareagować fobią szkolną w okresie podjęcia nauki. \ Omówmy przykład systemu niezaangażowanego. Między rodzicami a dorastającym chłopcem występuje granica zbyt sztywna. Syn wychodzi na wiele godzin z domu, rodzice nie pytają od dawna, gdzie wy- chodzi, z kim przebywa. Nie znają jego znajomych. Prawie nic nie wiedzą o jego wynikach w nauce. Podobnie syn nic nie wie o kłopotach zdrowot- nych ojca. Od wielu lat ojciec z synem nic wspólnie nie robili. Kiedy syn przechodził kryzys i zaczął brać narkotyki, rodzice nie tylko nie wiedzieli o tym, ale nie przypuszczali, że to mogłoby być możliwe. Systemy niezaan- gażowane ze znacznym opóźnieniem mobilizują się w sytuacjach kryzyso- / wych, wymagających wsparcia jednego z członków rodziny. Terapeuci strukturalni duży nacisk kładą na hierarchię w rodzinie. \ Zgodnie z ich przekonaniami, w rodzinie powinna istnieć jasna, adekwat-j na do etapu rozwoju rodziny hierarchia władzy. Władza jest związana! z zakresem podejmowanych decyzji i odpowiedzialnością. Rodzice posia- 18 Barbara Tryjarska dają najwięcej władzy, starsze dzieci mniej niż rodzice, ale więcej niż młod- sze rodzeństwo, młodsze dzieci mają w rodzinie najmniej władzy. Zakres władzy zmienia się wraz ze zmianami etapu rozwoju rodziny. Niefunkcjo- nalne byłyby takie wzorce transakcji, które podtrzymywałyby szczególnie duży zakres władzy dziecka, kosztem władzy jednego z rodziców. O dys- funkcji systemu rodzinnego świadczy utworzenie koalicji rodzica z dziec- kiem, która załamuje naturalną hierarchię związaną z wiekiem i zadaniami ^rodziców. Przyjmując perspektywę strukturalną diagnozy rodziny uwzględnia się również konflikty występujące między podsystemami, tzw. obejście konfliktu. Wtedy, gdy konflikt między małżonkami nie znajduje jawnego wyrazu, kiedy dwie osoby uwikłane w konflikt próbują uniknąć konfron- tacji, czasem koncentrują się nadmiernie na dziecku (jego brakach, choro- bie, „trudnościach wychowawczych"). Jest to jeden z przejawów obejścia konfliktu. Może on być destrukcyjny dla dziecka, którego ukrytym zada- niem zaczyna być ochrona trwałości systemu rodzinnego. Terapeuci systemowi diagnozując system rodzinny, oprócz jego struk- tury i preferowanych wzorów transakcji, uwzględniają także jego giętkość - zdolność do dokonywania zmian, rezonans, czyli odpowiedź na inter- wencje zewnętrzne, kontekst życiowy oraz fazę rozwoju rodziny, w której ona aktualnie się znajduje. Analiza przekazów międzypokoleniowych Podejście, które uwzględnia zjawiska występujące w poprzednich po- koleniach i ich znaczenie dla funkcjonowania rodziny z problemem, inspi- rowane jest kilkoma nurtami (Namysłowska 1997). Polega ono na konstru- owaniu wraz z rodziną tzw. genogramu. Jest to graficzne przedstawienie konstelacji rodzinnej uwzględniające zwykle trzy pokolenia wstecz. Nie jest to w żadnej mierze technika wystandaryzowana, chociaż tworzenie genogramu bazuje na starannym, pogłębionym wywiadzie z rodziną (Koł- bik 1994b). Pamiętać należy, że celem zbierania informacji diagnostycz- . nych i konstruowania mapy rodzinnej jest pomoc terapeutyczna. ś- Tematyka wywiadu jest szeroka, dotyczy: (1) problemu rodziny, (2) jej sytuacji aktualnej i zmian w ostatnim czasie, (3) kontekstu rodzinnego - kontakty utrzymywane z rodziną rozszerzoną, (4) kontekstu społecznego - osoby spoza rodziny pełniące ważne funkcje wobec rodziny, które mogą równocześnie być źródłem wsparcia, (5) faktów - szczegółowo zbierane informacje o datach urodzin, rozwodów, separacji, śmierci i przyczynach tych wydarzeń, wykształceniu, zawodach, wyznawanej religii, (6) perspek- tywy historycznej - chodzi o zbieranie i uzupełnianie informacji od dal- szych krewnych (np. kto mieszkał wspólnie, jak członkowie rodziny reago- wali na ważne wydarzenia, śmierć kolejnych osób, jak będzie wyglądał Rodzina w ujęciu systemowym 19 dany problem w przyszłości), (7) wzorców rodzinnego funkcjonowania - bliskość i dystans między członkami rodziny, konflikty, dominacja i pod- porządkowanie, sukcesy i niepowodzenia poszczególnych osób, (8) trud- nych problemów w rodzinie - choroby, problemy emocjonalne i czas ich wystąpienia (lęki, depresje, uzależnienia od leków, alkoholu, zaburzenia psychiczne), konflikty z prawem, trudności materialne. Zbierane informacje stopniowo nanosi się na schemat graficzny z uży- ciem stałych symboli graficznych. Uwzględnia się charakter związków między członkami rodziny (związki bardzo bliskie, bliskie, zdystansowane, konfliktowe, całkowite odcięcie wzajemne), kto z kim mieszka; w systemie rodzinnym diagnozowanym i w poprzednich pokoleniach: liczbę dzieci, ich płeć, poronienia sztuczne i naturalne, małżeństwa, rozwody, separacje, po- nowne związki, związki nieformalne, daty śmierci i ich powody. Powstaje w ten sposób swoiste drzewo genealogiczne z możliwością odczytania ważnych wzajemnych związków między członkami rodziny i ich powta- rzalności. Dokładniejsza analiza genogramu pozwala na prześledzenie 1 powtarzających się wzorów funkcjonowania w kolejnych generacjach np. szczególnych sukcesów, porażek, rodzajów trudności nerwicowych, alkoho- lizmu, prób samobójczych, a także sposobów wiązania się - nadmiernie bliskich związków, rozwodów i separacji. Stosując tę metodę można do- trzeć do tajemnic rodzinnych, np. o chorobie psychicznej, kryminalnej prze- szłości któregoś z przodków, a także specyficznych mitów konstruowanych i podtrzymywanych przez rodzinę, np. o nieustraszonych mężczyznach go- towych do poświęcenia życia, kobietach wyłącznie oddanych rodzinie i za- radnych w najtrudniejszych sytuacjach, o konieczności poddania się losowi z jego niszczącymi wyrokami. Poznanie mitów rodzinnych przekazywa- nych przez pokolenia pozwala na uwolnienie się od nich. Warto na koniec choćby wspomnieć niektórych przedstawicieli terapii rodzin, którzy stworzyli własne kategorie diagnostyczne. Opracowania ich koncepcji dostępne są w polskim piśmiennictwie. Bowen pokazuje znaczenie odróżniania procesów emocjonalnych od intelektualnych jed- nostki, konsekwencje nadmiernej fuzji emocjonalnej członków rodziny (Namysłowska 1997; Kołbik 1994a; Tryjarska 1987). Olson wyróżnia dwa wymiary: spójność i adaptacyjność rodzin (Zwoliński 1992). Spójność utoż- samiana jest z więziami występującymi między członkami rodziny. Wyod- rębnione zostały cztery poziomy spójności - wyobcowanie, oddzielenie, związanie i splątanie. Adaptacyjność jest to zdolność systemu do zmiany ról, struktury władzy, wzajemnych relacji w odpowiedzi na stres. Wyróż- nione zostały następujące poziomy zdolności adaptacyjnej: chaotyczna, elastyczna, strukturalna, sztywna. Skrzyżowanie tych dwóch wymiarów pozwala wyodrębnić szesnaście typów systemów rodzinnych. Podejście systemowe nie stworzyło spójnych kategorii do opisu rodzi- ny. Założenia dotyczące rodziny zaczerpnięte z teorii systemów i cyberne- 20 Barbara Tryjarska tyki zainspirowały metarefleksję nad zasadami funkcjonowania rodzin, rozumienia zaburzenia, możliwości i granic zmiany, sposobów podejmo- wania interwencji terapeutycznej, roli psychoterapeuty w rodzinie. Bibliografia . ..,.-, Bandler R., Grinder ]., Satir V. (1999), Zmieniamy się wraz z rodzinami. O zdro- wej komunikacji. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Bateson G. (1972), Steps to an ecology ofmind. New York, Ballantine Books. Bateson G. (1996), Umysł i przyroda - jedność konieczna. Warszawa, PIW. Barbaro de M. (1994), Struktura rodziny, w: Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Kraków, Collegium Medicum UJ. Bertalanffy von L. (1984), Ogólna teoria systemów. Warszawa, PWN. Budzyna-Dawidowski P. (1994), Komunikacja w rodzinie, w: Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Kraków, Collegium Medicum UJ. Drożdżowicz L. (1994), Ogólna teoria systemów, w: Wprowadzenie do syste- mowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Kraków, Cołlegium Me- dicum UJ. Foley V.D. (1974), An introduction to family therapy. New York, Grune and Stratton. Grzesiuk L. (1987), Strukturalna terapia rodzin w ujęciu Minuchina. „Nowiny Psychologiczne" nr 1. Grzesiuk L., Korpolewska K. (1988), Zaburzenia komunikowania się neuroty- ków, ich poznawcze uwarunkowania i psychoterapia, w: Zaburzenia komuni- kowania się neurotyków, osobowościowe wyznaczniki nerwicy i psychoterapia. Red. L. Grzesiuk. Warszawa, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszaw- skiego. Haley J. (1970/71), Family therapy. „International Journal of Psychiatry" no 9. Kołbik I. (1994a), Procesy emocjonalne w rodzinie, w: Wprowadzenie do syste- mowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Collegium Medicum UJ. Kołbik I. (1994b), Wywiad rodzinny z użyciem genogramu, w: Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Kraków, Colle- gium Medicum UJ. Keeney B. P. (1983), Aesthetics of change. New York, Guilford Press. Ludwig K. (1995), Terapia systemowa. Podstawy teoretyczne i praktyka. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Minuchin S. (1974), Families and family therapy. Cambridge, Harvard Uni- versity Press. Mostwin D. (1991), Przestrzeń życiowa rodziny. Ekologiczny model terapii rodziny w stanie kryzysu. Warszawa, Wydawnictwa „Synapsis". Rodzina w ujęciu systemowym 21 Namysłowska I. (1997), Terapia rodzin. Warszawa, PWN. Namysłowska I. (1992), Proces terapii rodzinnej, w: Rodzina w terapii. Red. A. Pohorecka. Warszawa, Instytut Psychiatrii i Neurologii. Nichols H.P. (1984), Family therapy: Concepts and methods. New York, Gard- ner Press. Praszkier R. (1992), Zmieniać nie zmieniając. Ekologia problemów rodzinnych. Warszawa, WSiP. Radochoński (1984), Psychoterapia rodzinna w ujęciu systemowym. Rzeszów, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Satir V. (2000), Terapia rodziny. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psycholo- giczne. Simon F.B., Stierlin H. (1998), Słownik terapii rodzin. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Tryjarska B. (1987), Główni przedstawiciele psychoterapii rodzinnej. „Nowiny Psychologiczne" nr 1. Tryjarska B. (1994), Terapia rodzinna, w: Psychoterapia. Szkoły, zjawiska, tech- niki i specjalne problemy. Red. L. Grzesiuk. Warszawa, PWN. Watzlawick P., Beavin J.H., Jackson D.D. (1967), Pragmatics of human com- munication: Prindples of problem formation and problem resolution. New York, Norton and Company. Wprowadzenie do systemowego rozumienia rodziny. Red. B. de Barbaro. Kra- ków, Collegium Medicum UJ. Zwoliński M. (1992), Właściwości funkcjonowania rodziny, w: Rodzina w tera- pii. Red. A. Pohorecka. Warszawa, Instytut Psychiatrii i Neurologii. Maria Ryś UWARUNKOWANIA KONFLIKTÓW I KRYZYSÓW W MAŁŻEŃSTWIE I RODZINIE Przyczyny, przebieg, skutki i sposoby rozwiązywania ) Podstawowym i naturalnym środowiskiem wychowawczym każdego (^młodego człowieka jest rodzina. Prawidłowo funkcjonująca rodzina-two- rzy wspólnotę, która wymaga od swych członków, przede wszystkim ro- dziców, integralnego zespolenia celów i dążeń, podejmowania na jej rzecz działań dobrowolnych, ale wynikających z poczucia wewnętrznej koniecz- , ności/ Równowaga i stabilność wzajemnych stosunków między rodzicami, ich poczucie odpowiedzialności oraz więź emocjonalna między wszystki- mi członkami rodziny są podstawą właściwych relacji w rodzinie. Każdy członek rodziny jest jednak osobą o zindywidualizowanych cechach i po- (trzebach (Poręba 1981). Konsekwencją współistnienia osób różniących się między sobą jest powszechność i nieuchronność występowania konfliktów (Wojciszke 1993). DEFINICJA KONFLIKTÓW I KRYZYSÓW W MAŁŻEŃSTWIE I RODZINIE Konflikty są nieodłącznym elementem funkcjonowania każdej grupy społecznej, a więc i rodziny jako wspólnoty osób szczególnie sobie bliskich (Wójcik 1994). Konflikty są nieuniknione i nie omijają żadnej rodziny. " fKonjlikLrozumiany jest często jako różnica zdań, zwyczajów czy upo- !jiob_ań. (Sujak 1982, s. 4), jest to pewnego rodzaju zderzenie dążeń przećiw- Ljt>ych, wykluczających się^nawza^eTn^trjałc-WSSys.100). Definicją konflik- pRTfialezy óbjąc również sytuacje, w których niezgodność poglądów i inte- resów członków rodziny przyjmuje formę sporu czy wręcz walki przeja- wiającej się w ścieraniu niemożliwych do zrealizowania równocześnie dążeń (Leksykon PWN 1972). Walce tej towarzyszy kumulacja negątyw- wu, który nasila się zwłaszcza u dzieci starszych. Dzieci skłonne sąj obwiniać rodziców albo siebie za spowodowanie rozbicia rodziny. Gniew ten może utrzymywać się bardzo długo i pozostawać w silnym związku z zewnętrznym zachowaniem się dziecka w wieku dojrzewa- nia (trudności w szkole, przestępczość), uniemożliwiając mu zamknię- cie kwestii doświadczeń rozwodowych. 5. Zaakceptowanie trwałości rozwodu. Stopniowe akceptowanie przez ' dziecko trwałości i nieodwracalności rozwodu pozostaje w ścisłym związku z omówionymi wyżej problemami. Prawdopodobnie dopiero wtedy, kiedy dorastające dziecko tworzy i umacnia psychologiczny podział na „ja" i „rodzice", fantazja powoli ustępuje miejsca realności. 48 Ewa Wideł Czynniki rozwojowe są tu decydujące. Znaczący wpływ na dziecko ma też stopień tęsknoty jednego z rodziców za odbudową małżeństwa r. - fantazja dorosłych wzmacnia fantazję dziecka. Opanowanie ostatnich trzech problemów rozciąga się często na kilka lat. Dziecko przewartościowuje je na nowo przez długi czas dopóty, dopóki nie wypłyną one wraz z ostatnim problemem w okresie dojrze- wania. 6. Osiągame realistycznej wiaty w związki z ludźmi. 'Jest to najważniej- szy problem dla dziecka. Chodzi o takie rozwiązanie związku małżeń- skiego przez rozwód, aby dorastające dziecko było w stanie osiągnąć i zachować realistyczną wizję swojej zdolności kochania i bycia ko- chanym. Problem ten absorbuje dziecko w okresie dojrzewania i stano- wi dodatkowy ciężar towarzyszący specyficznym problemom tego wieku. Na tym etapie zostają zintegrowane wszystkie wysiłki obronne z wcześniejszych lat oraz następuje weryfikacja całego doświadczenia związanego z rozwodem rodziców. J.S. Wallerstein podkreśla, że chociaż rozwiązanie tych problemów jest prawie zawsze względne, to jednak wydaje się, że pokonanie ostatnie- go etapu zależy od rozwiązania wszystkich poprzednich. Żeby uwierzyć w niezawodność związków i zachowań, zdolność kochania i bycia kocha- nym, dziecko rozwiedzionych rodziców musi nabrać zaufania do własnej zdolności kochania i własnej wartości. Musi ono umocnić swoją niezależ- ność od konfliktów rodziców i znaleźć niezależną drogę postępowania; ^opanować depresję, niepokój i sprzeczności wywołane rozwodem, które utrzymują się w szczątkowej postaci przez długie lata; zakończyć opłaki- wanie utraty pełnej rodziny; pokonać wczesny lęk i poczucie winy wywo- łane rozbiciem rodziny i zdobyć się na wybaczenie, zrozumienie i współ- czucie dla rodziców i dla siebie samego; musi uświadomić sobie trwałość rozwodu rodziców i porzucić tęsknotę za odbudową dawnej rodziny. Przejście przez wszystkie etapy przystosowania rozwodowego pozwoli dziecku osiągnąć lub odbudować poczucie integracji wewnętrznej, pozwa- łające ukształtować realistyczną wizję miłości i stałości w związkach mię- I dzy ludźmi. Z badań J.S. Wallerstein (1983) wynika, że pięć, a nawet dziesięć lat po rozbiciu rodziny rozwód pozostaje dla dorastającej już młodzieży najważ- niejszym wydarzeniem z dzieciństwa. Wywiera on wpływ na charakter, postawy, związki, samoocenę, oczekiwania i światopogląd dorastającego człowieka. Z upływem czasu skutki te zostają zmodyfikowane przez kolej- ne stadia rozwojowe i doświadczenia życiowe. Każde z tych doświadczeń wplata się w kompleks ogólnego funkcjonowania dziecka. Stan badań sugeruje, że większość dzieci może adaptować się do krót- kotrwałego kryzysu rozwodowego w przeciągu kilku lat. Jednakże, jeżeli na kryzys ów składają się liczne stresy, konflikty i niepowodzenia, mogą Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców 49 one wywołać u dziecka poważne zaburzenia rozwojowe. Dłużej trwające przystosowanie się dziecka związane jest z trudnymi okolicznościami to- warzyszącymi dorastaniu w rodzinie niepełnej, a zwłaszcza ze zmianami w relacji rodzic - dziecko (wzrastające znaczenie rodzica-opiekuna, brak dostępu do rodzica odchodzącego) oraz zmianą stosunków w układach zewnątrzrodzinnych. Próbę uporządkowania czynników determinujących wpływ rozwodu na dziecko stanowi hipotetyczny model G.W. Petersona. HIPOTETYCZNY MODEL WPŁYWU ROZWODU NA PSYCHOSPOŁECZNY ROZWÓJ DZIECKA Teoria średniego zasięgu G.W. Petersona (1982) integruje dotychczaso-"] we badania i koncepcje rozwodu z pojęciami teorii stresu rodzinnego (HilIJ 1949; Hansen, Hill 1964; Peterson 1982). W klasycznej już koncepcji R. Hilla kryzys rodzinny wyznaczają trzy współzależne czynniki: stresor, możliwości przeciwdziałania kryzysowi oraz postrzeganie sytuacji kryzysowej, tj. zdefiniowanie jej. Istotą teorii średniego zasięgu jest analiza wpływu wycofania się ro- j dzica ze związków rodzinnych (potencjalny stresor i główna zmienna I niezależna) na społeczny i osobowościowy rozwój dziecka. Z punktu wi- dzenia tego rozwoju najważniejsza dla autora jest kompetencja społecznaj (główna zmienna zależna). Reprezentuje ona cechy dziecka, na które może! oddziaływać kryzys rozwodowy. Jest to wielowymiarowa struktura obej-i mująca zdolność dziecka do angażowania się we wzajemne stosunki z ro-f dzicami i posiadania adaptacyjnych cech psychologicznych. Dziecko możej zostać sklasyfikowane jako społecznie kompetentne, kiedy wykazuje wyso- ki poziom: samoakceptacji, umiejętności współpracy z osobami znaczący- mi lub dostosowania do nich, rozwoju moralnego, orientacji na osiągnię- cia, kontroli wewnętrznej. W przeciwieństwie do nich mniej kompetentne społecznie są dzieci charakteryzujące się niskim poziomem wymienio- nych podwymiarów - przejawiające istotne zachowania antyspołeczne lub stwierdzalne zaburzenia osobowości. Każdy z tych podwymiarów obejmu- je długofalowe skutki psychologiczne i społeczne. W przeciwieństwie do tendencji pewnych teoretyków stresu rodzinne- go, przedstawiających czynnik stresujący jako nagłe wydarzenie, G.W. Pe- terson podkreśla jego charakter rozwojowy i proponuje traktować go jako zmienną ciągłą. Proces ten może się ograniczać jedynie do ról w ramach i relacji między małżonkami albo też może polegać na stałym wycofywaniu się rodzica z całego systemu rodzinnego. Jest to zatem progresja proce- sów, dająca w rezultacie różne stopnie wyłączenia się małżonka lub rodzi- ca z życia rodziny, włącznie z zadaniami opiekuńczymi i socjalizacyjnymi Percepcja kryzysu przez rodzica sprawującego opiekę i, i i Sposób pełnienia roli matki w zakresie co Płeć dziecka Przejrzystość Pomoc roli z zewnątrz socjalizacji i N ------*• i ? dziecka 0) I •*- Zdolności osobiste i Niezgodność Zdolności I ról regeneracyjne ?*- Represyjność nnrm & Aktywność roli Zakazy normatywne Wiek dziecka Płeć dziecka * Percepcja Stopień kryzysu ------*~ wycofania się przez dziecko Prawidłowe postrzeganie jakości małżeństwa Porozwodowe przystosowanie rodziców Jakość relacji z rodzicem nie sprawującym opieki (przed rozwodem) Schemat. Wpływ relacji z rodzicem sprawującym opiekę i nie sprawującym opieki nad dzieckiem na jego społeczną kompetenqę (wg Petersona) Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców 51 wobec dziecka (Weiss 1975; Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978). Jej wpływ na dziecko analizowany jest dwuaspektowo - w kontekście stosunków dziecka z rodzicem nie sprawującym nad nim opieki w domu (pierwsza sekwencja zmiennych - por. schemat na s. 50) oraz w kontekście jego rela- cji z rodzicem-opiekunem (druga sekwencja zmiennych). Wiodącym pojęciem w teorii stresu oraz w piśmiennictwie o rozwo- dzie, a zarazem centralną zmienną w modelu G.W. Petersona jest „defini- ; cja sytuacji". Termin ten określa stopień ważności, jaki członkowie rodziny, przypisują kryzysowi, i służy wyjaśnieniu ich względnej zdolności lub/ niezdolności do radzenia sobie z nim. Autor rozpatruje „definicję sytuacji:, w odniesieniu do dziecka oraz sprawującego nad nim opiekę rodzica, ktof rym na ogół jest matka. „Jednostkowe definicje sytuacji" są - jego zda- niem - głównymi determinantami oddziaływania na dziecko rozwodu, pozwalającymi ustalić zarówno jego stopień, jak i kierunek (pozytywny, ambiwalentny, negatywny). G.W. Peterson wprowadza rozróżnienie między natychmiastową reak- cją załamania się dziecka, często występującą podczas przebiegu rozwodu („dramatyczna definicja kryzysu") a długofalowymi skutkami rozwojowy- mi rozwodu, znajdującymi odbicie w poziomie jego społecznej kompeten- cji. W takim ujęciu wycofanie się rodzica z życia rodziny wpływa na dal- szy rozwój dziecka bardziej w sposób pośredni niż bezpośredni. „Definicja sytuacji" pełni zatem rolę zmiennej interweniującej. W modelu wyróżniono szereg czynników dodatkowych - zmiennych współzależnych, które mogą zwiększać podatność dziecka na stres rozwo- dowy bądź służyć jako źródło łagodzenia kryzysu (zależnie od poziomu ich zmienności). Pierwsza sekwencja powiązań między zmiennymi odnosi się do relacji dziecka z rodzicem nie sprawującym nad nim opieki. Wynika z niej, że opuszczenie rodziny przez ojca będzie powodowało negatywne konsek- wencje dla rozwoju dziecka tylko wtedy, gdy odczuwa ono tę sytuację jako traumatyczną. I odwrotnie - skutki rozwodu mogą być niezauważal- ne lub interpretowane jako pozytywne, jeśli brak zaangażowania ze strony rodzica dziecko odbiera mniej „dramatycznie" (Hill 1949; Hansen, Hill 1964; cyt. za Peterson 1982). Zmienne współzależne wyróżnione w tej sekwencji to: percepcja przez dziecko jakości małżeństwa rodziców przed / rozwodem; jakość relacji między nimi po rozwodzie; przedrozwodowe' kontakty dziecka z rodzicem opuszczającym rodzinę; represyjność norm dotyczących rozwodu oraz wiek i płeć dziecka. __) Trafna interpretacja przez dziecko jakości małżeństwa rodziców przed rozwodem wydaje się od początku przygotowywać je do kryzysu rozwodo- wego. Postrzeganie tego związku w sposób nieadekwatny pogłębia uraz psychiczny dziecka związany z rozpadem rodziny (Landis 1960; Hethering- ton, M. Cox, R. Cox 1978). Wskaźnikiem jakości relacji między byłymi mał- Y 52 Ewa Wideł O V ci v> y ° żonkami jest poziom konfliktu między nimi. Pomimo rozwodu rodziców dziecko może odbierać „bitwy" między nimi raczej jako „wewnątrzrodzin- ne" niż „zewnątrzrodzinne" - porozwodowy konflikt między rodzicami może być wówczas traktowany jako zagrożenie dla ciągłości jego relacji z odchodzącym rodzicem (Weiss 1975).* Z drugiej strony, jeżeli rodzice sto- sunkowo szybko i harmonijnie przystosują się do zmiany w swym życiu, to również dziecko będzie bardziej pozytywnie odbierało nową sytuację rodzi- ny (Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978). Lęk i niepokój dziecka wywołany separacją będzie tym większy, im bliższe i bardziej istotne były dla niego kontakty z rodzicem opuszczającym rodzinę. I przeciwnie, odejście rodzica może stanowić wręcz pozytywne rozwiązanie, gdy stosunki te dziecko po- strzegało jako napięte i nieodpowiedzialne (Wallerstein, Kelly 1980). Można też przypuszczać, że zdefiniowanie kryzysu przez dziecko bę- dzie bardziej „dramatyczne", jeśli rozwód następuje w podkulturze uzna- jącej surowe normy w odniesieniu do niego (Brandwein, Brown, Fox 1974; Kohen, Brown, Feldberg 1979). Internalizacja tolerancyjnych ocen powinna redukować podatność dziecka na kryzys rozwodowy, ponieważ wydarze- nia te będą w tym kontekście bardziej aprobowane społecznie (Goode 1956). Wpływ wieku dziecka ma prawdopodobnie charakter krzywolinio- ] wy - dzieci młodsze (do lat 3) oraz starsze (powyżej lat 9) zdają się być pod najmniejszym wpływem kryzysu rozwodowego, zaś najbardziej na nie- go podatne będą dzieci w środkowym przedziale wieku (3-9 lat; Long- fellow 1979)". Jest również prawdopodobne, że większą dozę „drama- * Chociaż nie jest jasne, czy separacja dwojga rodziców natychmiast łagodzi stresy związane z konfliktem małżeńskim lub czy skutki konfliktu są dla dziecka bardziej długotrwałe, J.S. Wallerstein i J. Kelly uważają (1975, cyt. za W.C. Longfellow 1979), że stopień przedrozwodowego konfliktu między rodzicami nie jest związany z porozwo- dowym przystosowaniem badanych dzieci przedszkolnych. Natomiast jeżeli po rozwo- dzie rodzice dalej prowadzą interakcje w sposób skonfliktowany, na przystosowanie ich dziecka będzie to miało wpływ negatywny. ** Właściwsze wydaje się stwierdzenie, że style mechanizmów obronnych i ewolucja wzorców przystosowania zmieniają się wraz z wiekiem dziecka, niż że adaptacja do rozwodu jest łatwiejsza bądź trudniejsza dla pewnych grup wiekowych. Badania wyka- zują, że świadomość i znaczenie przypisywane stresującym wydarzeniom rozwodowym są ograniczone w przypadku dzieci młodszych. Bardziej zdolna do prawidłowego roz- różniania sytuacji w rodzime, odcięcia się od ulegającej rozpadowi relacji rodziców i radzenia sobie z rozwodem jest młodzież dojrzewająca (Longfellow 1979; Wallerstein, Kelly 1980). Poziom wiekowy jest ważny nie tylko na zmiany w poziomie kompetencji poznawczych i społecznych dziecka, ale także ze względu na wzrastającą rolę powiązań społecznych poza rodziną (grupa rówieśnicza, szkoła). Reakcja na rozwód będzie więc inna w przypadku dzieci młodszych, dla których zaburzona interakcja rodzic-dziecko podkopuje jedyny fundament ich życia, a inna w przypadku dzieci starszych, które mo- gą znaleźć alternatywne źródła satysfakcji i rozwoju osobowego poza rodziną (Long- fellow 1979; Hetherington 1981). Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców 53 tyczności" będą przypisywać rozwodowi chłopcy niż dziewczęta. Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że rodzicem, który najczęściej opuszcza ro- dzinę jest ojciec - model roli tej samej płci (Hetherington, M. Cox, R. Cox, 1978; Wallerstein, Kelly 1980). Druga sekwencja powiązań między zmiennymi odnosi się do relacji dziecka z rodzicem-opiekunem. To, jak rodzic sprawujący opiekę radzi so- bie z kryzysem rozwodowym, określa jego dalsze funkcjonowanie w rolach rodzicielskich, a to z kolei będzie oddziaływać na osobowościowe i spo- łeczne cechy dziecka. Szereg badań i teorii wskazuje, że istnieje zarówno bezpośredni, jak i pośredni wpływ wycofania się partnera z ról małżeń- skich i rodzinnych na sposób definiowania kryzysu przez współmałżonka pozostającego z dzieckiem. Wpływ bezpośredni dotyczy uczuć lęku, niepo- koju, gniewu czy ambiwalencji, doświadczanych, kiedy partner odchodzij (Goode 1956; Weiss 1975; Kohen, Brown, Feldberg 1979). Wynika stąd, że „dramatyczność definicji" formułowanej przez rodzica-opiekuna zwiększa") się, gdy partner wycofuje się jako obiekt miłości i towarzysz życia. Wpływ pośredni dotyczy zmian strukturalnych w rodzinie i nadmiernych wyma- gań odnośnie pełnienia ról rodzinnych, pojawiających się po rozwodzie. Nieobecność partnera zapoczątkowuje lub zwiększa aktywność rodzica pozostającego z dzieckiem w zakresie organizacji domu, utrzymania rodzi- ny, opieki i wychowania dziecka (Brandwein, Brown, Fox 1974). Równo- cześnie jednak przestrzenne i czasowe wymagania dotyczące wykonywa- nia tych zadań wchodzą często w konflikt. A im większa jest niezgodność wśród wymagań nowych ról, tym dotkliwiej rodzice-opiekunowie odczu- wają swoją sytuację rodzinną (Goode 1956; Spanier, Casto 1979). Samotni rodzice często doświadczają braku normatywnych wskazań jasno określa- jących - w jaki sposób rola powinna być pełniona (istnieje na przykład dwuznaczność co do przejmowania przez matkę instrumentalnych zadań ojca). Zatem percepcja kryzysu przez rodzica-opiekuna jest tym bardziej „dramatyczna", im mniejsza jest „przejrzystość" pełnionych przez niego ról rodzinnych (Goode 1956; Kohen, Brown, Feldberg 1979). Innym proble- mem rozwiedzionych osób, zwłaszcza kobiet, jest fakt częstego odbierania przez nie swojej sytuacji rodzinnej jako stygmy społecznej. Zatem im bari dziej represyjne są normy dotyczące rozwodu, tym silniej kobiety rozwie-' dzione będą przeżywały odejście współmałżonka (Goode 1956; Kohen^ Brown, Feldberg 1979). Kolejny człon modelu Petersona dotyczy zależności pomiędzy spo- sobem pełnienia przez matkę roli socjalizacyjnej a poziomem społecznej kompetencji dziecka. Zależność ta jest dwukierunkowa. Wsparcie rodzi- cielskie, właściwa argumentacja, ograniczenie przymusu i konsekwencja w postępowaniu z dzieckiem - w prostej linii zwiększają jego społeczną kompetencję i przeciwnie - mniejsze wsparcie, rzadsza argumentacja,, większy przymus i brak konsekwencji - ujemnie wpływają na jej poziom. 54 Ewa Wideł • Z kolei wysoki poziom społecznej kompetencji dziecka podnosi jakość : pełnienia roli socjalizacyjnej przez matkę. W obliczu rozwodu dzieci często reagują niewłaściwym i nieposłusznym zachowaniem, co zmniejsza wspar- cie i wzmaga represje ze strony rodzica. Taką zależność określa się jako wzajemnie pogarszający się cykl (Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978). Jest ona modyfikowana przez płeć dziecka. Badania wykazują, że rozwie- dzeni rodzice kierują więcej sankcji oraz negatywnych i niekontrolowa- nych zachowań pod adresem chłopców niż dziewczynek. Z drugiej strony chłopcy częściej niż dziewczęta przejawiają w stosunku do nich reakcje niewłaściwe i nieustępliwe (Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978; Wałler- stein, Kelly 1980).* Chociaż badania wykazują, że zmiany w realizacji zadań wychowaw- czych przez rodziców-opiekunów będą miały bezpośrednie konsekwencje dla społecznej kompetencji dziecka, teoria stresu sugeruje, że mogą mieć one także wpływ pośredni - oddziałując na percepcję kryzysu rozwodo- wego przez dziecko. Sytuację rodziców-opiekunów i ich relacje z dzieckiem w istotny spo- sób określają również zmienne nazywane przez teoretyków stresu „możli- wościami przeciwdziałania kryzysowi". Należą do nich: zewnętrzna po- moc, osobiste zdolności rodzica-opiekuna oraz zdolności „regeneracyjne" rodziny, czyli jej potencjał do odrodzenia się po kryzysie. Wsparcie z ze- wnątrz odnosi się do stopnia podtrzymania i pomocy w wykonywaniu zadań ekonomicznych, opiekuńczych, wychowawczych i emocjonalnych, jaką samotni rodzice otrzymują od przyjaciół, krewnych czy instytucji. Zwiększa ono pozytywne nastawienie' kobiet wobec samych siebie i ich sytuacji życiowej oraz ułatwia spełnianie roli rodzicielskiej (Brandwein, Brown, Fox 1974; Weiss 1975; Coletta 1979; Longfellow 1979; Spanier, Cas- to 1979).** Osobiste uzdolnienia rodzica-opiekuna (Goode 1956; Bloom, * Istotną zmienną w tej sekwencji wydaje się również wiek dziecka, pominięty przez Petersona. Różne aspekty stosunków rozwiedzionych matek z dziećmi są ważne dla różnych grup wiekowych dzieci. Dla przystosowania dziecka w wieku przedszkol- nym największe znaczenie zdają się mieć: organizacja domu, autorytatywna kontrola połączona z wymaganiami w zakresie edukacji i dojrzałości. Z kolei małe dzieci mają większe trudności niż dzieci starsze z samokontrolą i uporządkowaniem swojego zmie- niającego się życia, a zatem wymagają one większej kontroli zewnętrznej w czasie stresu i zmian w rodzinie (Longfellow 1979; Hetherington 1981). ** Role systemów wspierających G.W. Peterson analizuje jedynie w odniesieniu do matki, pomijając ich bezpośredni wpływ na dziecko. W literaturze ustalono, że dzieci starsze zdolne są ograniczyć stres do terenu rodziny oraz wykorzystać rówieśników i szkołę jako źródła informacji, satysfakcji i wsparcia (Hetherington 1981; Wallerstein, Kelly 1980). Potwierdzenie własnej wartości - kompetencji i samokontroli stanowi waż- ną funkcję rówieśników i szkoły. Pozytywne relacje z nauczycielami i rówieśnikami oraz właściwe środowisko szkolne i sąsiedzkie może w pewien sposób łagodzić skutki I Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców 55 White, Asher 1979) obejmują: zaradność, umiejętność nawiązywania no- wych związków społecznych, wysoki poziom wykształcenia, znaczący dochód, dojrzałość emocjonalną, nietradycyjne postawy wobec ról przypi- sywanych płci, zdolność identyfikacji nagradzających aspektów nowych ról. Znacząca pomoc zewnętrzna oraz wysoki poziom uzdolnień rodziców sprawujących opiekę nad dzieckiem redukują stopień niezgodności pełnio- nych przez nich ról rodzinnych po rozwodzie i tym samym zmniejszają ich podatność na stres związany z odejściem partnera. Teoretycy stresu twierdzą, że w czasie kryzysu rodzina często prze- chodzi od fazy dezorganizacji do ponownego dostosowania się. Również badania nad rozwodem wskazują, że po początkowych porażkach w peł- nieniu ról wychowawczych rodzice-opiekunowie często powracają do wcześniejszego poziomu osiągnięć*, a dzieci, które przed rozwodem wy- kazywały wysoki poziom psychologicznego i interpersonalnego przysto- sowania, w znacznym stopniu „dochodzą do siebie" w rok lub dwa po kryzysie (Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978; Wallerstein, Kelly 1980). Ustalenia te sugerują, że początkowe zdolności rodzica-opiekuna do pra- widłowego pełnienia ról wychowawczych oraz wysoki poziom społecznej kompetencji dziecka przed rozwodem mogą służyć jako ukryte zdolności, które wspierają „siłę regeneracyjną" relacji rodzic-dziecko. Te zdolności „regeneracyjne" pomagają w ustaleniu mniej dramatycznej definicji kryzy- su przez dziecko i rodzica-opiekuna. Model G.W. Petersona pokazuje, że wpływ załamania się małżeństwa rodziców na dziecko jest złożony i trudny do jednoznacznej oceny. Nie- które dzieci z rodzin rozbitych wykazują bowiem trwałe zaburzenia roz- wojowe, inne natomiast pokonują stres rozwodowy nie ujawniając proble- mów z przystosowaniem. stresujących relacji rodzinnych (Hess, Camara 1979). Z ustaleń E.M. Hetherington (1981) wynika, iż w fazie kryzysu następującej po rozwodzie rodziców dzieci wykazywały naj- lepsze przystosowanie w układach szkolnych, których struktura jest określona, a wszel- kie czynności toczą się wg regularnego planu. W dodatku opieka, serdeczność i wspar- cie nauczycieli oraz ustalenie obowiązków dziecka wpływają na pozytywne przystoso- wanie. Związki między przystosowaniem a cechami szkoły były wyraźniejsze u dzieci rodziców rozwiedzionych niż u pozostałych dzieci. Dobroczynnie działające cechy szkoły podobne są do cech dyscypliny rodzicielskiej - autorytatywnej kontroli, konsek- wencji, dojrzałych żądań, które to cechy związane są z rzadkim występowaniem zacho- wań nieposłusznych w domu. Określona struktura otoczenia wydaje się szczególnie ważna dla małych dzieci przechodzących stres. Mniejsze ma to znaczenie dla dzieci niezestresowanych, a także starszych, które są w większym stopniu zdolne do zbudo- wania własnego otoczenia. * W większości rozwodzących się rodzin w pierwszym roku po rozwodzie nastę- puje okres, gdy matka jest załamana, zajęta sobą, kapryśna, bezradna i nieskutecznie apodyktyczna w wychowywaniu dzieci (Hetherington, M. Cox, R. Cox 1978). 56 Ewa Wideł Istnieje potrzeba prowadzenia dalszych badań i stworzenia progra- mów stosowanych, które będą nastawione na identyfikację i ustalenie tych wzorców funkcjonowania rodziny i systemów wspierających, które pomo- gą rodzinom rozwiedzionym w zmaganiu się ze zmianami towarzyszący- mi rozwodowi oraz w znalezieniu środków zmodyfikowania jego szkodli- wych następstw. r Bibliografia Baumrind D. (1972), Socialization and instrumental competence in young chil- dren, w: Harrup (ed.)/ The Young Child Reviews of Research. Washington, DC, National Association for the education of young children. Bloom B.L., White S.W., Asher S.J. (1979), Marital disruption as a stressful live event, w: Levinger G., Moles O.C. (eds), Dworce and Separation. New York, Basic Books. Brandwein R.A., Brown CA., Fox E.M. (1974), Women and children last: the social situałion of dworce mothers and their families. „Journal of Marriage and the Family" August. Coletta N.D. (1979), Support systems after dworce. „Journal of Marriage and the Family" November. Foote N., Cottrell L.S. (1955), Identity and interpersonal competence. A new direction in family research. Chicago, University of Chicago Press, cyt. za: Peterson G.W. (1982), A theoretical model of the impact of parental dworce on children; integrating dworce concepts wiih family stress theon/. Niepublikowane materiały z konferencji udostępnione przez pracowni- ków North East London Polytechnic. Goode WJ. (1956), Women in dworce. New York, Free Press. Hansen D.A., Hill R. (1964), Families under stress, w: Christensen H.T. (ed.), Handbook of Marriage and the Family. Chicago: Rand McNally, cyt. za: Peterson G.W. (1982), op. cit. Hess R.D., Camara K.A. (1979), Post-divorce family relationships as mediating factors in the conseąuences of dworce for children. „Journal of Social Is- sues", 35/4. Hetherington M.E., Cox M., Cox R. (1978), The aftermath of dworce, w: Ste- vens J.H., Mathews M. (eds), Mother-child, father-child relationships. Washington, National Association for the education of young children, D.C., NAEXE. Hetherington M.E. (1981), Children and dworce, w: Henderson R.W. (ed.), Parent-child interaction. The Educational Psychology Series, Academy Press, New York. Hill R. (1949), Families under Stress. New York, Harper, cyt. za: Peterson G.W. (1982), op. cit. \ Przystosowanie dziecka do rozwodu rodziców 57 Kohen J., Brown CA., Feldberg R. (1979), Dworced mothers the coasts and benefis of female family control, w: Levinger G., Moles O.C (eds), op. cit. Landis J.T. (1969), The trauma of children with parents dworce. „Marriage and Family Living", February. Longfellow C.W. (1979), Dworce in contezt: its impact in children, w: Levin- ger G., Moles O.C. (eds), op. cit. Peterson G.W. (1982), A theoretical model of the impact of parental dworce on children: integrating dworce concepts with family stress theory. Niepubliko- wane materiały z konferencji. Spanier G.B., Casto R.F. (1979), Adjustment to separation and dworce: a quali- tative analysis, w: Levinger G., Mołes O.C. (eds), op. cit. Wallerstein J.S. (1983), Children of dworce: the psychological tasks of the child. „Amer. J. Orthopsychiat.", 53 (2), Aprił. Wallerstein J.S., Kelly J. (1980), Surviving the breakup. How children and parents cope with dworce. London, Grant M. Intyre. Weiss R. (1975), Mańtal separation. New York, Basic Books. Aleksandra Szymanowska DZIECKO W RODZINIE NIEPEŁNEJ Dla dzieci rodzina, która prawidłowo realizuje wszystkie swoje funkcje, w której panuje miłość, harmonia, wzajemna troska o siebie, szacunek i zro- zumienie, to najlepsze środowisko wychowawcze gwarantujące wszech- stronny rozwój fizyczny, psychiczny, społeczny i duchowy. Niestety coraz więcej dzieci wychowywanych jest w rodzinach, które nie są w stanie zape- wnić im warunków prawidłowego rozwoju. Problem ten dotyczy zarówno rodzin pełnych, ale skłóconych, rodzin, w których rodzice nadużywają alkoholu, stosują przemoc, przewlekle chorują, pozostają przez dłuższy czas bez pracy, lub też są tak pochłonięci pracą, że w domu praktycznie tylko nocują, jak również rodzin niepełnych. / Przez rodzinę niepełną rozumie się najczęściej taką rodzinę nuklearną, w której brakuje jednego z rodziców z powodu śmierci, rozwodu, sępaia^ cji lub porzucenia matki przez ojca w panieństwie. W literaturze polskiej termin „rodzina niepełna" bywa niekiedy uży- wany dla określenia rodzin, w których brak jest obojga rodziców i dzieci wychowywane są przez starsze rodzeństwo, dziadków lub krewnych, oraz rodziny z obojgiem rodziców, w których jedno z rodziców z powodu pracy zawodowej poza miejscem zamieszkania (np. marynarze) lub choro- by nie spełnia obowiązków wynikających z ról małżeńskich i rodziciel- skich (Czapiga 1994). Rodziny niepełne można również podzielić na rodziny niekompletne, które nigdy pełnymi nie były (np. rodziny niezamężnych matek) oraz ro- dziny zdekompletowane, które z różnych przyczyn (rozwodu, separacji, śmierci) uległy rozbiciu. Rodziny niepełne kojarzą się najczęściej z rodzinami samotnych matek, ponieważ jest ich najwięcej, należy jednak pamiętać o tym, że mogą być to również rodziny samotnych ojców. W ostatnich latach liczba matek samotnie wychowujących dzieci, w wieku do 24 lat pozostających na ich utrzymaniu systematycznie wzras- ta. W 1978 roku rodziny samotnych matek stanowiły 11,8% ogółu rodzin, w 1988 - 13,6%, w 1997 - 15%. W tych samych latach odsetek rodzin samotnych ojców wynosił - 1,4%, 1,7% i 1,8%. Wśród samotnych matek zdecydowanie przeważają kobiety rozwiedzione. Natomiast w rodzinach Dziecko w rodzinie niepełnej 59 samotnych ojców większość stanowią mężczyźni owdowiali (Rocznik sfaty-J styczny 1995, 1999, Raport 1995, 1996). Jak wynika z powyższych danych, wśród rodzin niepełnych zdecydo- wanie przeważają rodziny bez ojców, a zatem cały ciężar utrzymania rodziny i dbałości o zaspokojenie potrzeb jej członków spoczywa tu na kobiecie. Sytuacja rodzin niepełnych jest bardzo zróżnicowana, niemniej istnieje też szereg cech, które niezależnie od kategorii rodziny niepełnej zawsze w niej w mniejszym lub większym stopniu występują. Ponieważ, jak już wspomniano, wśród rodzin niepełnych zdecydowanie przeważają rodziny^ samotnych matek, w tym rozdziale przedstawione zostaną przede wszystj kim problemy, które w takich właśnie rodzinach występują najczęściej. Liczne badania prowadzone w Polsce w rodzinach samotnych matek koncentrowały się przede wszystkim na ustaleniu sytuacji bytowej tych rodzin (Pielkowa 1983). Uzyskane wyniki wskazują niezbicie, że sytuacji bytowa w tych rodzinach jest zdecydowanie gorsza niż w rodzinach peh nych.jw najgorszej sytuacji znajdują się rodziny samotnych matek o nis- kim poziomie wykształcenia, posiadające kilkoro dzieci, nie otrzymujące alimentów i nie korzystające z pomocy krewnych. (Brak wystarczających [t środków na utrzymanie rodziny zmusza je do podejmowania dodatko- wych prac, co w konsekwencji powoduje, iż dzieci pozostawiane są często bez należytej opieki. Z kolei przeciążenie pracą, brak wsparcia psychiczne- go ze strony najbliższego otoczenia oraz występujące często poczucie krzywdy z powodu porzucenia i braku zainteresowania dziećmi ze strony ojca stanowi dla wielu samotnych matek długotrwałą sytuację stresową prowadzącą do wyczerpania fizycznego i psychicznego. Problemy finansowe nie są jednak w rodzinach niepełnych najważ- niejsze, chociaż niewątpliwie rzutują negatywnie na ich funkcjonowanie w różnych sferach życia. Dysfunkcjonalność rodzin samotnych matek wy-7 nika przede wszystkim z problemów, jakie niesie pozbawienie lub znaczne ograniczenie kontaktów dziecka z ojcem. Podstawą prawidłowego rozwoju dziecka jest doświadczanie miłości obojga rodziców. To ona sprawia, że dziecko czuje się bezpiecznie, nabiera przekonania o własnej wartości, poznaje świat, staje się twórcze i bez lęku uczy się pokonywać coraz to nowe przeszkody. Jak to wyraził Fromm, „miłość matki jest szczęściem, jest spokojem, nie trzeba jej zdobywać, nie trzeba na nią zasługiwać" (Fromm 1971, s. 53). Matka kocha dziecko dlaj- tego, że jest, że ono jest jej dzieckiem, można więc jej miłość nazwać bezi warunkową. 1 Miłość ojca do dziecka w przeciwieństwie do miłości macierzyńskiej! jest miłością warunkową: „ojciec reprezentuje świat myśli, przedmiotowej które są dziełem rąk ludzkich, świat prawa i ładu, dyscypliny, podróży, | przygody. Ojciec jest tym, który uczy dziecko, tym, który mu wskazuje i 60 Aleksandra Szymanowska idrogę w świat" (Fromm 1971, s. 55). Ojciec pobudza dziecko do aktywno- ści, wzbudza aspiracje, jest stymulatorem rozwoju poznawczego i społecz- nego. Nie każdy mężczyzna stając się ojcem potrafi jednak nim być od razu w pełnym tego słowa znaczeniu, do roli ojca mężczyzna dojrzewa bowiem wolniej niż kobieta do roli matki. To dojrzewanie dotyczy zwłaszcza du- chowego aspektu ojcostwa. Zdaniem B. Mierzwińskiego, ojcostwo można rozpatrywać w trzech aspektach - biologicznym, prawnym i duchowym. Aspekt biologiczny opiera się na więzach krwi i pokrewieństwie. Ponie- "waż fakt stania się ojcem w niczym nie narusza biologicznej równowagi organizmu mężczyzny, często nie jest on świadomy poczęcia dziecka i swego ojcostwa. Problem ten występuje dość często w przypadku biolo- gicznych ojców dzieci niezamężnych matek, które utrzymując kontakty seksualne z wieloma mężczyznami nie wiedziały, który z nich stał się ojcem, lub też znając ojca swego dziecka nie chciały lub nie mogły go "o tym poinformować. Nieświadomość biologicznego ojcostwa uniemożli- wia mężczyźnie wypełnienie następnych aspektów ojcostwa, tj. prawnego i duchowego (Mierzwiński 1996, 1999). Dla większości dzieci ojciec biologiczny jest również ojcem w rozumie- niu prawa, jak też tym, który wspólnie z matką troszczy się o nie i czuwa nad ich rozwojem. Mężczyzna nie musi być biologicznym ojcem, aby praw- nie uznać dziecko za swoje, dla dziecka jednak świadomość, iż mężczyzna, który pełni wobec niego rolę ojca, jest jego rodzonym ojcem, często jest bardzo ważna. Świadczą o tym liczne przypadki poszukiwania biologicz- nych rodziców przez dzieci adoptowane, jak również poszukiwania ojców przez dzieci, które ich nigdy nie znały. Motywem tych poszukiwań jest prawdopodobnie pragnienie znalezienia odpowiedzi na pytania - dlaczego mój ojciec był nieobecny w moim życiu? dlaczego pozbawił mnie swojej miłości? dlaczego się o mnie nie troszczył? czy mnie odrzucił, czy nie mógł się mną zajmować? jak wyglądałoby moje życie, gdyby przy mnie był? Macierzyństwo w swej genezie zawiera element ścisłego kontaktu fizycznego z dzieckiem; ojcostwo opiera się głównie na więzi duchowej. Jak stwierdza J. Witczak opierając się na licznych badaniach naukowych, „obecność ojca w procesie wychowania jest nie tylko ważna i konieczna, [ale niemożliwa do zastąpienia. Ojciec bowiem dostarcza dziecku tych ' bodźców i wzorów w jego rozwoju społecznym i moralnym, których mat- ' ka nie może zupełnie lub w tak szerokim zakresie jemu ofiarować" (Wit- ' czak 1987, s. 16). Dzięki obecności ojca dziecko od razu przyjmuje taki sposób życia, jaki jest naturalny dla człowieka, a mianowicie życie w grupie społecznej. Dzięki ojcu wzbogaca się kontakt dziecka ze światem, dzięki niemu uczy się, że w grupie trzeba się liczyć z innymi i nie można żyć tylko dla siebie (Braun-Gałkowska 1990, s. 69). Dzieci, które wychowują się bez ojca, nie Dziecko w rodzinie niepełnej 61 osiągają nigdy takiego stopnia dojrzałości społecznej, aby odczuć koniecz- ność zdobycia miłości ojcowskiej i w konsekwencji mogą pozostać ludźmi niedojrzałymi społecznie (Rembowski 1978, s. 177). W rodzinie bez ojca dziecko pozbawione jest nie tylko znaczących kontaktów stymulujących jego rozwój, ale też pozbawione jest osobowego wzoru mężczyzny (Cza- piga 1994). Świat, w którym żyjemy, to świat dwupłciowy, a nie tylko kobiecy świat mam, babć, cioć, opiekunek, nauczycielek. W realnym świecie dziec- ko musi zidentyfikować swą płeć. Brak wzoru ojca może więc dziecku^: utrudniać prawidłowe funkcjonowanie w roli związanej z płcią, a w przy- szłości uniemożliwiać budowanie prawidłowych relacji z partnerem jak i pełnienie ról rodzicielskich (Czapiga 1993). '~-*? Obecność ojca w rodzinie ważna jest nie tylko dla chłopców, dla któ- rych ojciec jest naturalnym wzorem do identyfikacji, ale również dla dzie- wcząt. Obserwacja zachowania ojca pozwala im bowiem lepiej zrozumieć postępowanie kolegów, a w przyszłości mężów i synów. Pod wpływem; obserwacji ojca kształtuje się wyobrażenie córki o mężczyźnie, jego rolij wobec kobiety, jego pozycji w rodzinie itp. Jak wynika z badań G. Bachal nad procesem identyfikacji, dzieci pozbawione ojców stwarzają sobie nie- realny, niekonkretny, często bardzo wyidealizowany obraz ojca (Bach 1946 cyt. za Rembowski 1978, s. 146-147). Brak ojca i identyfikacja z matką zdaniem wielu autorów może u chłop- ców wychowywanych przez samotne matki przyczynić się do powstawa- nia tendencji homoseksualnych, jak również różnych zaburzeń życia seksu- alnego w okresie dorosłości. (Wolicki 1981, 1983; Ziemska 1975, s. 133-142).J Zdaniem K. Pospiszyla, który dokonał przeglądu badań światowych na temat procesu kształtowania się u dziecka cech zachowań związanych z płcią - ojciec jest rodzicem niezastąpionym w tym zakresie. „Brak ojca albo niewłaściwe sprawowanie przezeń roli rodzicielskiej wywołać może bardzo głębokie i często nieodwracalne zaburzenia w jednej z podstawo- wych sfer zachowania się człowieka, a mianowicie tej, która dotyczy zacho- wania związanego z płcią (Pospiszyl 1980, s. 153, 154). Z badań nad funkcjonowaniem dzieci wychowywanych bez ojców wynika również, co podkreśla B. Baran, że trudniej niż rówieśnicy wycho- wywani w rodzinach pełnych rozwiązują one problemy życiowe, wykazu- ją więcej napięć emocjonalnych, mają trudności w nawiązywaniu kontak- tów, posiadają mniejsze poczucie bezpieczeństwa i są bardziej agresywne (Baran 1981, s. 84). Badacze zajmujący się problemem niedostosowania społecznego mło- dzieży i przestępczością nieletnich analizując czynniki sprzyjające powsta- waniu zaburzeń zachowania u dzieci, ich agresywności i łamania norm współżycia wskazują, że jednym z nich jest brak pełnej rodziny (Żabczyń- ska 1974; Ostrihanska 1978; Strzembosz 1971). \ / I 62 Aleksandra Szymanowska Z badań prezentowanych przez J. Włodek-Chronowską przeprowadzo- nych wśród uczniów szkół krakowskich wynika również, że dzieci wycho- wywane przez samotne matki w porównaniu z dziećmi z rodzin pełnych uzyskują przeciętnie gorsze wyniki z przedmiotów nauczania, nieco gorzej oceniane jest też ich zachowanie. W badaniach tych stwierdzono ponadto, /że dzieci wychowywane przez samotne matki są w porównaniu z dziećmi z rodzin pełnych bardziej obarczone różnymi pracami domowymi, rza- dziej uzyskują pomoc w nauce, rzadziej również rodzice organizują im czas wolny (Włodek-Chronowska 1994). Wyniki badań prowadzonych wśród dzieci niezamężnych matek i dzie- I ci z rodzin rozwiedzionych pozwalają sądzić, że najbardziej brak ojca ! odczuwają dzieci rozwiedzionych rodziców, zwłaszcza jeśli przed rozwo- i dem istniała silna więź między nimi i ojcami. Zdaniem D. Fielda, jednym z najtrudniejszych wyzwań stających przed dziećmi z rozwiedzionych mał- żeństw jest lojalność wobec rodziców. Gdy dochodzi do rozwodu, dziecko czuje się zmuszone do opowiedzenia się po jednej ze stron. Staje więc przed dylematem: jak być w porządku wobec obojga. Starania o zachowa- nie lojalności zarówno wobec matki, z która najczęściej pozostaje, jak i ojca fprowadzi do psychicznego rozdarcia, które może być dodatkowo pogłę- biane, jeśli rodzice swych wrogich emocji wobec siebie nie ukrywają przed [dzieckiem. W rodzinach z kilkorgiem dzieci odejście ojca zmusza często j najstarsze dziecko do wcześniejszego osiągnięcia dojrzałości, do udzielania ; matce wsparcia i pomocy w wychowaniu młodszego rodzeństwa i, jak to { określa D. Field, przyjęcia roli „zastępczego rodzica" (Field 1999). P Z kolei w rodzinach niepełnych z jednym dzieckiem istnieje niebezpie- czeństwo nadmiernej koncentracji matki na dziecku. Jak wynika z obser- wacji klinicznych, matki pozostawione przez partnerów niejednokrotnie czynią z wychowania dziecka jedyny cel swego życia, „poświęcają się" dziecku i dla dziecka. Prowadzi to najczęściej do starań o jak najdłuższe utrzymanie dziecka w sytuacji zależności emocjonalnej, hamowania jego prób usamodzielnienia się i czynienia z niego „zastępczego partnera". Traktowanie dziecka, zwłaszcza syna przez matkę, jako „zastępczego partnera", stałe podkreślanie, że jest on jedynym kochanym „mężczyzną", jej powiernikiem i pomocnikiem w prowadzeniu domu, jest szczególnie groźne wtedy, gdy po okresie samotności matka wiąże się emocjonalnie z dorosłym mężczyzną, obcym dla syna człowiekiem, a zwłaszcza gdy za- mierza wprowadzić go do swego domu. Syn nagle zostaje „odstawiony", przestaje być najważniejszym i jedynym obiektem miłości. W tej sytuacji czuje się odrzucony i oszukany, narasta w nim żal do matki i niechęć do jej partnera, który w jego przekonaniu „ukradł mu matkę". Aby odzyskać uczucia matki, podejmuje różne próby zwrócenia na siebie uwagi. Mogą one polegać na manifestacyjnym wycofywaniu się z kontaktu z matką, Dziecko w rodzinie niepełnej 63 demonstrowaniu wrogości wobec jej partnera czy też podejmowaniu róż- nego rodzaju zachowań destrukcyjnych. Sytuacja psychologiczna dziecka wychowywanego w rodzinie niepeł- ] nej zależy w znacznym stopniu od przyczyny niekompletności rodzinyj Nieco inne problemy występują w rodzinach rozwiedzionych, inne w ro- dzinach, w których ojciec zmarł, inne jeszcze w rodzinach samotnych ma- tek, które nigdy nie były w związku małżeńskim. Wśród rodzin niepełnych najliczniejszą grupę stanowią te, w których rodzice rozeszli się i opiekę nad dziećmi przejęła matka. Ponieważ proble- my dzieci z rodzin rozwiedzionych omówione zostały w rozdziale autor- stwa E. Wideł, w tym miejscu szerzej przedstawione zostaną problemy dzieci matek niezamężnych i owdowiałych. RODZINY NIEZAMĘŻNYCH MATEK Ustawodawstwo polskie nie różnicuje dzieci w zależności od tego, czy rodzice ich są małżeństwem czy też nim nie są, niemniej z punktu widze- nia prawa rodzinnego i opiekuńczego pewne prawa wynikające ze stosun- ków między rodzicami a dziećmi przysługują tylko tym dzieciom, które zostały uznane przez ojca lub gdy ojcostwo mężczyzny zostało uznane przez sąd. Uznania dziecka może dokonać wyłącznie osobiście mężczyzna do- rosły (w przypadku nieletniego musi być zgoda jego opiekuna prawnego), w każdym momencie życia dziecka (również przed jego urodzeniem) za zgodą matki dziecka. Sądowne ustalenie ojcostwa ma natomiast miejsce wówczas, gdy ojciec dziecka nie chce go uznać dobrowolnie. Jeżeli w wyniku postępowania sądowego sąd uzna ojcostwo dziecka, wówczas orzeczenie to powoduje wszystkie skutki prawne, jakie istnieją między ojcem i dzieckiem. W ostatnich latach odnotować można wyraźny wzrost urodzeń po- zamałżeńskich. W 1980 r. stanowiły one 4,7% ogółu urodzeń żywych, w 1990 r. - 6,2%, a w 1996 r. - 10,2%. Odsetek urodzeń pozamałżeńskich na wsi w okresie od 1989 do 1996 r. wzrósł z 4,1% do 7,8%, w mieście natomiast od 7, 3% do 12,8%. W 1995 r. liczba urodzeń pozamałżeńskich wynosiła 43 548 (Raport... 1998, Przesłanki i wyniki prognoz ludności do 2050 r., 1997). Jako dzieci pozamałżeńskie rejestrowane są zarówno dzieci matek niezamężnych samotnych jak i żyjących w nieformalnych związkach. Dzie- , 64 Aleksandra Szymanowska ci z tych związków, mimo że rodzice nie są formalnym małżeństwem, wychowują się pod opieką obojga rodziców, trudno więc je traktować jak dzieci z rodzin niepełnych. Sytuacja dzieci niezamężnych matek, podobnie jak sytuacja wszyst- kich dzieci wychowywanych w rodzinach niepełnych, jest bardzo zróżni- cowana. Zależy ona m.in. od wieku matki, jej wykształcenia, dojrzałości psychicznej i społecznej, akceptacji macierzyństwa i samodzielnego wycho- wywania dziecka, pomocy, jaką może uzyskać od ojca dziecka i swojej rodziny. W grupie niezamężnych matek, biorąc pod uwagę ich wiek, moż- liwości samodzielnego sprawowania opieki nad dzieckiem i stopień akcep- tacji macierzyństwa można wyróżnić co najmniej kilka podgrup. Jedną fz nich stanowią matki małoletnie, które stały się matkami „z przypadku", ł>ędąc jeszcze uczennicami, całkowicie zależnymi od swoich rodziców. Są one niezdolne do samodzielnego opiekowania się dzieckiem. Do drugiej grupy można zaliczyć^matki, które już wprawdzie weszły w dorosłe życie, /posiadają zawód, są w stanie utrzymać siebie i dziecko, ale są jeszcze niedojrzałe i bez pomocy ojca dziecka lub rodziców trudno im podołać wszystkim obowiązkom wynikającym z samotnego macierzyństwa. Trze- L"ćią grupę stanowią kobiety dorosłe, samodzielne, często „urządzone" w życiu, które świadomie podjęły decyzję o samotnym macierzyństwie, nie chcąc wiązać się małżeństwem z ojcem dziecka. fe, Rodziny niepełne małoletnich matek \ Większość seksuologów, psychologów i pedagogów uważa, że życia płciowego młody człowiek nie powinien rozpoczynać przed osiągnięciem całkowitej dojrzałości fizycznej jak również psychicznej, dzięki której bę- dzie w stanie brać odpowiedzialność za swoje zachowania (Imieliński 1973). Jak wynika z badań przeprowadzonych w 1995 r., jedynie 16% doro- słych Polaków zdecydowanie potępia seks przedmałżeński (Szymanowska, Szymanowski 1996). Tak przyzwalająca postawa dorosłych przy jednocześ- nie silnym wpływie kultury masowej i presji grup rówieśniczych, które w seksie poza przyjemnością upatrują dowodu dorosłości, powodują, że młodzież coraz wcześniej przechodzi inicjację seksualną. W okresie od 1988 do 1994 r. odsetek młodzieży szkół ponadpodstawowych, która ma już za sobą pierwsze kontakty seksualne, wzrósł z 50 do 60% (CBOS 1994). Mimo znacznego przyspieszenia tempa rozwoju fizycznego, w tym również seksualnego, pełną dojrzałość człowiek osiąga w wieku 20-25 lat. Jest już wtedy autonomiczną jednostką, odpowiedzialną za własne życie, samowystarczalną ekonomicznie, zdolną do uczestniczenia w roli osoby dorosłej w życiu społecznym (Mościcka 1993). Motywami skłaniającymi młode dziewczęta do podejmowania życia seksualnego są najczęściej: ciekawość, chęć wykazania swojej dorosłości Dziecko w rodzinie niepełnej 65 wobec grup rówieśniczych, pragnienie „dania dowodu miłości" swemu chłopakowi, poszukiwanie ciepła, bliskiego kontaktu, zrozumienia itp. Jak wynika z badań przeprowadzonych wśród młodocianych matek przez D. Rodacką-Wróbel, większość tych motywów nie ma związku z po- trzebami seksualnymi ani z miłością, wiążą się one natomiast z proble- mami braku więzi emocjonalnej z rodziną i poszukiwaniem akceptacji poza nią. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez autorkę, wśród 72 nastolatek, które w okresie od stycznia 1992 r. do września 1995 zostały matkami w Tychach, jedynie 53% wychowywało się w rodzime pełnej, pozostałe wychowywane były przez samotne matki lub przez dziadków. W wychowaniu ich rodzice i opiekunowie aż w 38% pozostawiali im cał- kowitą swobodę w zakresie kontaktów z rówieśnikami jak i sposobu spę- dzania wolnego czasu (Rodacka-Wróbel 1996). Podobne wyniki uzyskał W. Dykcik badając w 1990 r. grupę 45 samot- nych matek zamieszkałych w Stargardzie Szczecińskim. Jak wykazały ba- dania, zarówno samotne matki-panny jak też samotne eksmężatki w blisko \ 75% wychowywały się w rodzinach niepełnych, głównie rozbitych, co/ zdaniem autora świadczyć może o powielaniu wzorów wyniesionych z ro- dzin pochodzenia (Dykcik 1992). T. Umer na podstawie licznych badań i doświadczeń w pracy z mło- docianymi matkami w Instytucie Matki i Dziecka charakteryzuje młode] dziewczęta-matki jako osoby pochodzące z rodzin, gdzie brakuje często/ uczucia miłości i stabilizacji. Wcześnie więc szukają stałego związku, cze-4 go efektem bywa niepożądana ciąża. Często są niedojrzałe psychicznie./ Żyją w niezbyt dobrych warunkach ekonomicznych i socjalnych, w środo- wiskach zaniedbanych kulturowo, często zdemoralizowanych. Nie jest to jednak regułą, gdyż zdarzają się również u młodych dziewcząt ciąże będą- ce owocem wielkiej miłości, jak i zupełnie przypadkowego kontaktu, a na- wet przestępstwa (Umer 1995). Podejmując aktywność seksualną młode dziewczęta nie myślą o macie- rzyństwie, a swych partnerów seksualnych nie traktują jako kandydatów na mężów i ojców swych dzieci. Jeżeli zajdą w ciążę, są najczęściej przera- żone i bezradne, bowiem sytuacja ta radykalnie zmienia ich życie. Jeżeli ojcami ich dzieci zostali przypadkowi partnerzy poznani na dyskotece, imprezie, wycieczce itp., często nawet nie informują ich o tym, że stali się ojcami. W tej trudnej dla młodej dziewczyny sytuacji jedynie rodzice^ mogą jej przyjść z pomocą i najczęściej to czynią. Przejęcie opieki nadj dzieckiem przez dziadków pozwala młodej matce ukończyć szkołę, zdo- być zawód i stopniowo usamodzielnić się. Jak wynika z cytowanych ba- dań D. Rodackiej-Wróbel, w chwili urodzenia dziecka około 30% małolet- nich matek zamieszkałych w Tychach było niezamężnych i najczęściej pomoc w opiece nad dzieckiem uzyskiwały od swoich rodziców, głównie matek (Rodacka-Wróbel 1996). 66 Aleksandra Szymanowska f**" Oddanie dziecka pod opiekę dziadkom niesie jednak niebezpieczeń- ! stwo, iż matka nigdy nie będzie w stanie nawiązać z dzieckiem głębokich i więzi emocjonalnych, nigdy nie będzie „prawdziwą matką", bowiem rolę Ljnatki wobec dziecka w takim układzie de facto pełni babcia. To między babcią i dzieckiem wytworzą się związki emocjonalne, to babcia będzie dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa, ona będzie zaspokajać wszystkie jego potrzeby, u niej dziecko będzie szukać oparcia. Rodzona matka, na- wet jeśli będzie nazywana mamą, traktowana będzie przez dziecko jak starsza siostra, miła, bliska osoba, z którą można się pobawić czy też pójść na spacer. W rodzinie każdy ma swoją rolę. Każda z nich jest inna i niepowta- rzalna. Starsza kobieta może być w rodzinie żoną dla męża, matką dla "[dzieci i babcią dla wnuków, więc dzieje się niedobrze, gdy babcia wcho- | dzi w rolę matki wnuka, a rodzona matka w rolę starszej siostry dziecka. j Zdaniem M. Braun-Gałkowskiej, pomieszanie ról jest niekorzystne zarów- | no dla dziadków, ich dzieci jak również wnuków. Matka wyręczana we 'wszystkim przez babcię, często odsuwana od dziecka jako osoba, która nie potrafi się nim odpowiedzialnie zająć, nie może nauczyć się pełnienia roli macierzyńskiej, pozbawiona jest też przeżyć będących udziałem matek towarzyszących dziecku w rozwoju (Braun-Gałkowska 1990). Nieletnim samotnym matkom, nawet jeśli chcą się zajmować dziec- kiem, trudno jest pełnić rolę, do której jeszcze nie dorosły. W wielu przy- padkach traktują dziecko jak żywą zabawkę, którą można się pochwalić przed koleżankami, a nie jak istotę, którą trzeba się stale opiekować. Za- interesowane poznawaniem świata, nauką, kontaktami z rówieśnikami, obowiązki związane ze stałą opieką nad dzieckiem traktują jak ciężar ponad swe siły i chętnie przyjmują pomoc babci. Jak wynika z badań L. Mościckiej, większość małoletnich matek przeja- wia wobec swych dzieci wadliwe postawy w stopniu szkodliwym. Bywa, że dystansują się od nich bądź też oczekują sprostania przez dziecko wy- maganiom znacznie przekraczającym jego możliwości, najczęściej jednak przejawiają postawę bezradności. Te wadliwe postawy nie pozostają bez {wpływu na rozwój dziecka, nie zapomina ono bowiem wczesnych doś- wiadczeń z kontaktu z matką. Zakodowane w świadomości i podświado- mości obrazy, doznania i skojarzenia często dają o sobie znać w okresie późniejszym - urazami, nadmierną wrażliwością, nerwowością, drażliwo- ścią w kontaktach z otoczeniem, często również postawą lękową, zahamo- waniem i brakiem wiary w siebie (Mościcka 1993). H. Maciejewicz badając w 1985 r. 30 małoletnich matek w wieku 16-18 lat (w tym 60% stanowiły panny) i 30 matek dorosłych w wieku 21-25 lat stwierdziła, że małoletnie matki istotnie rzadziej niż matki dorosłe okazują swym dzieciom serdeczność przez przytulanie, głaskanie, trzymanie na rę- kach. Wśród matek młodocianych jedynie 16,7% zawsze było wobec dziec- t , Dziecko w rodzinie niepełnej 67 ka serdeczne, natomiast aż 43,3% nigdy dziecku serdeczności nie okazy- wało. Wśród matek dorosłych brak serdeczności wobec dziecka przejawiało jedynie 10% matek. Analizując różne aspekty zachowania matek autorka stwierdziła, że właściwe postawy wobec dziecka, tj. postawy sprzyjające jego prawidłowemu rozwojowi, przejawiało zaledwie 23% bardzo młodych matek, podczas gdy u matek dorosłych prezentowało je 77%. Zdaniem autorki, przewaga niewłaściwych postaw i zachowań młodych matek wo-s bec własnego dziecka może być wynikiem słabej więzi emocjonalnej w icły rodzinach macierzystych, nieutrzymywania z rodzicami szczerych i otwarf tych stosunków interpersonalnych oraz niezaspokojenia potrzeby bezpie- czeństwa, miłości i akceptacji - co uniemożliwiało im uzyskanie otwartości w kontaktach z własnym dzieckiem (Maciejewicz 1989). J Gdy małoletnia matka wydorośleje, stanie się dojrzałą kobietą zdolną""! do odpowiedzialnego zajęcia się dzieckiem, silna więź emocjonalna mię- / dzy dzieckiem i babcią może jej bardzo utrudniać przejęcie opieki nad ( dzieckiem. Zdarzają się przypadki, że babcia traktuje wnuka jak własne dziecko i w obawie, aby ńie stała mu się krzywda, nie chce go oddać. Sytuacje takie mają najczęściej miejsce wtedy, gdy matka dziecka wycho- dzi za mąż za człowieka, który nie jest ojcem dziecka, i istnieje obawa, że nie będzie on w stanie wejść w rolę ojca. Oddzielenie od babci, przejęcie opieki przez matkę i jej nowego parM nera może być trudne zarówno dla matki, jej partnera jak i samego dziecka, | wiąże się bowiem z całkowitą zmianą jego sytuacji wychowawczej. Pro-I bierny przeżywane przez dziecko, jakie w związku z powstaniem nowej rodziny mogą się pojawić, są podobne do tych, które występują w u dzieci w rodzinach zrekonstruowanych. Jeżeli małoletnia niezamężna matka nie znajduje oparcia i pomocy] u swych rodziców, krewnych lub w ojcu dziecka, wówczas zadania, które" przed nią stają w związku z urodzeniem dziecka, przekraczają jej możli- wości. Część młodych matek w takiej sytuacji szybko decyduje się na oddanie dziecka do adopcji, część umieszcza je w Domu Małego DzieckaJ w nadziei, że gdy będzie w stanie zapewnić mu normalne warunki, zabie- rze je do siebie. Niestety w praktyce matki takie rzadko się z dzieckiem kontaktują, skazując je na instytucjonalne wychowanie bez ciepła, miłości i szans na życie w rodzinie (Czapiga 1994). Rodziny niepełne dorosłych niezamężnych matek Do grupy tej można zaliczyć m.in. rodziny kobiet niezamężnych, które zostały matkami w wyniku lekkomyślnego i nieodpowiedzialnego wcho- dzenia w kontakty seksualne z przygodnymi partnerami (czasem nie zna- jąc nawet ich nazwiska i miejsca zamieszkania), rodziny kobiet, które po ujawnieniu ciąży zostały porzucone przez partnerów, a planowały z nimi 68 Aleksandra Szymanowska wspólne życie, oraz rodziny kobiet, które pragnąc małżeństwa z wybra- nym partnerem świadomie doprowadziły do poczęcia dziecka, aby w ten sposób zatrzymać go przy sobie lub wręcz zmusić - w imię dobra dziecka - do ożenku. I Sytuacja dziecka w takich rodzinach niepełnych zależna jest m.in. od uznania dziecka przez ojca i świadczenia pomocy w zaspokajaniu jego potrzeb, od wieku, wykształcenia i dojrzałości matki, jej możliwości zarob- \ kowania i zapewnienia dziecku opieki, a przede wszystkim akceptacji L samotnego macierzyństwa przez samą matkę. Jeżeli kobieta zaszła w ciążę z przygodnym partnerem lub też utrzy- mywała kontakty seksualne jednocześnie z kilkoma mężczyznami, trudno jej potem wskazać, kto jest ojcem dziecka. Jeżeli nawet jest pewna ojcostwa konkretnego mężczyzny, rzadko się zdarza, aby przy bardzo luźnej i krót- kotrwałej znajomości dobrowolnie uznał on dziecko za swoje i w związku z tym przejął na siebie obowiązki wynikające z relacji, jakie istnieją mię- dzy ojcem i dzieckiem. Sądowne ustalanie ojcostwa mężczyzny, który dobrowolnie tego nie chce zrobić, jest zazwyczaj bardzo trudne i dla ko- biety często upokarzające, toteż wiele kobiet w takich sytuacjach rezygnuje z dochodzenia swych praw i godzi się na samodzielne ponoszenie konsek- wencji własnej lekkomyślności. Jak wynika z badań niezamężnych matek - bardzo często, gdy nie są pewne uznania dziecka przez ojca, w ogóle nie informują go o tym, że został ojcem. Np. w 25-osobowej grupie niezamężnych matek badanych przez A. Strzelec aż w 11 przypadkach mężczyźni nie zostali poinformo- wani o ojcostwie. Pozostali, gdy dowiedzieli się o ciąży, radzili, aby ją partnerki usunęły, lub zrywali znajomość i tylko dwóch uznało dziecko, konsekwentnie łożyło na jego utrzymanie i starało się utrzymywać z nim kontakt (Strzelec 1988). Bywają również takie przypadki, że mężczyzna wyraża chęć poślubie- nia matki swego dziecka, ale ona nie chce iść z nim wspólnie przez życie i woli sama wychowywać dziecko, niż wiązać się z człowiekiem, którego nie darzy uczuciem. Dla dobra dziecka godzi się niejednokrotnie na to, by zostało uznane przez ojca i otrzymywało od niego pomoc materialną, kon- takty ojca z dzieckiem przyjmuje jednak niechętnie, zwłaszcza wtedy, gdy zamierza wyjść za mąż i pragnie, aby to właśnie przyszły mąż pełnił wo- bec jej dziecka rolę ojca. Sytuacja ta w konsekwencji doprowadza do kon- fliktów między matką i biologicznym ojcem dziecka, który uznawszy dziecko i łożąc na jego utrzymanie chce utrzymywać z nim kontakt i mieć wpływ na jego wychowanie. Jeżeli matka nie poinformowała swego partnera seksualnego o tym, że został ojcem, dziecko najczęściej nie tylko nie zna ojca, ale również nie wie, kim on był. Gdy zaczyna pytać o swe pochodzenie, matki najczęściej I \ Dziecko w rodzinie niepełnej 69 zatajają prawdę podając, że ojciec nie żyje, wyjechał gdzieś daleko lub że dowie się prawdy, gdy dorośnie. Jeżeli niezamężna matka w takiej sytuacji zaakceptuje swoje samotne macierzyństwo, rozwój dziecka w pierwszych latach jego życia przebiegaj z reguły bez poważniejszych zakłóceń, czuje się ono bowiem kochane i na- i wet wtedy, gdy matka mało ma czasu dla niego - ma w niej w trudnych ] sytuacjach oparcie (Czapiga 1994). -^ W znacznie gorszym położeniu są dzieci matek, które przyjęły macie"! rzyństwo jako „zło konieczne", przeszkodę w realizacji planów życiowych, j balast życiowy. Brak akceptacji niechcianego macierzyństwa w krańco-^ wych przypadkach może prowadzić do odrzucenia dziecka i demonstro- wania wobec niego wrogości. Dzieci odrzucone emocjonalnie to sieroty ; duchowe, wychowywane „z obowiązku", bez miłości, narażone na depry-' wację podstawowych potrzeb, tj. bezpieczeństwa, bliskiego kontaktu, czu- łości itp., która w konsekwenq'i najczęściej prowadzi do zaburzeń w ich rozwoju zarówno w sferze poznawczej, emocjonalnej jak i społecznej (Sa-, dowska 1993; Obuchowska 1983). ^ Kobiety porzucone przez stałych partnerów przed narodzinami dziec-7 ka też nie mogą liczyć na ich pomoc w jego wychowaniu, choć niejedno- krotnie są oni skłonni uznać dziecko za swoje i zobowiązać się do płacenia alimentów. Dla kobiety, która darzyła swego partnera miłością, zaufaniem") i często planowała z nim wspólne życie, porzucenie w momencie gdy ma/ zostać matką jego dziecka jest bardzo bolesnym przeżyciem. Czuje siej skrzywdzona i upokorzona tym, że potraktowana została przez partnera instrumentalnie, że jego uczucia nie były prawdziwe, że jej zaufanie zosta- ło wykorzystane. Aby móc w pełni otworzyć się na dziecko, musi pora- dzić sobie z żalem, gniewem i złością wobec człowieka, który odrzucił ją i ich wspólne dziecko. Jak wynika z obserwacji klinicznych, matki, które przez cały okres ciąży nie były w stanie zaakceptować macierzyństwa, zastanawiały się nad oddaniem dziecka do adopcji lub nawet pragnęły jego śmierci, zaraz po urodzeniu stają się często bardzo czułymi, kochającymi matkami, przepeł- nionymi radością i dumą właśnie z tego, że stały się matkami. I chociaż czasami pozostaje w nich żal, że zostały porzucone - koncentrują się na" dziecku, jego potrzebach, a nie na osobie jego ojca. Niejednokrotnie wrogie uczucia, jakie żywiły do dziecka przed jego narodzeniem, starają się re- kompensować nadmierną opiekuńczością i całkowitym poświęceniem się dziecku. Niestety bywają i takie matki, które swoją złość do ojca dziecka przeno-"] szą na dziecko i nie są w stanie go pokochać, gdyż jego istnienie przypomi- ' na im stale, że zostały odrzucone. Czasami uczucia te ukrywają, czasami,-1 zwłaszcza w sytuacjach trudnych ujawniają, winiąc dziecko za swe nieuda- ne życie. Tymczasem dla dziecka informacje typu „twój ojciec to łajdak, 70 Aleksandra Szymanowska łobuz, nie chciał, byś się urodził, nigdy cię nie kochał, nic go nie obcho- dzisz" oznaczają „nie wart jestem miłości, nie zasługuję na miłość". Z ta- kim poczuciem dziecko nie może się normalnie rozwijać, a zwłaszcza nie może kształtować poczucia własnej wartości. Brak ciepła, akceptacji i opar- cia w matce prowadzą bądź do zamknięcia się w sobie, unikania kontak- tów z ludźmi, zwłaszcza z matką, bądź, przeciwnie, do walki o uczucia przez zwrócenie za wszelką cenę na siebie uwagi i stania się dla matki kimś ważnym. Jeżeli matka prawidłowo te zachowania odczyta i zrozu- mie, że dziecko nie ponosi odpowiedzialności za swego ojca, że nie ono ją skrzywdziło, że jest ono istotą potrzebującą jej miłości, wówczas istnieje szansa nawiązania więzi emocjonalnej i zapewnienia dziecku poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli jednak matka będzie w zachowaniu dziecka dopa- trywała się wyłącznie negatywnych cech odziedziczonych po ojcu, mogą się u niego pojawić zaburzenia zachowania. P Większość niezamężnych matek stara się zapewnić dziecku właściwe /warunki rozwoju. Ogromną rolę w funkcjonowaniu jej rodziny odgrywa I jednak akceptacja środowiska, zwłaszcza rodziny. Nie zawsze musi się ona wyrażać w pomocy materialnej, czasem wystarczy pomoc w opiece nad dzieckiem, czasem tylko wsparcie psychiczne. Bez pomocy, a zwłasz- cza oparcia w gronie rodziny samotna matka zmuszona jest nie tylko do starań o zabezpieczenie dziecku potrzeb bytowych, często kosztem włas- nego zdrowia, ale również boryka się z trudem wychowania i odpowie- dzialności za dziecko. Staje się wtedy drażliwa, niespokojna, mało pogod- na, powodując, że dziecko odbiera atmosferę panującą w domu jako pełną napięcia. Może wówczas pojawić się u niego lęk przed kontaktem z matką i w konsekwencji unikanie tych kontaktów. Rodziny niepełne matek, które zdecydowały się na macierzyństwo wykluczając jakikolwiek trwały związek z mężczyzną Współcześnie w społeczeństwie polskim kobiety posiadające nieślubne dziecko nie spotykają się, tak jak bywało to dawniej, z negatywną oceną otoczenia. Posiadanie dziecka nieślubnego przestało też być sprawą wsty- dliwą. Większość ludzi przyjmuje ten fakt jako konsekwencję lekkomyśl- ności i niedojrzałości kobiety, której z racji ponoszonych trudów samotne- go macierzyństwa należy się współczucie i pomoc. Ponieważ pełna, szczęśliwa rodzina jest najkorzystniejszym środowis- kiem wychowawczym dla dzieci, trudno niekiedy zrozumieć kobiety, któ- re świadomie i z premedytacją pozbawiają dziecko ojca. W literaturze dotyczącej rodzin niepełnych problemy występujące w ro- dzinach niezamężnych matek, które zdecydowały się na urodzenia dziecka odrzucając możliwość stworzenia mu pełnej rodziny, poruszane są margi- nesowo. Brak opracowań na ten temat zwłaszcza w literaturze polskiej Dziecko w rodzinie niepełnej 71 może wynikać m.in. z trudności w dotarciu do kobiet, które wprost przy- znają się do wykluczenia ojca z udziału w wychowaniu dziecka, jak rów- nież z faktu, że stanowią one wśród niezamężnych matek grupę stosunko- wo najmniej liczną. Na podstawie obserwacji klinicznych można sądzić, że grupę tę stano-) wią kobiety dorosłe, wykształcone, niezależne, „urządzone życiowo". PodJ jecie decyzji o urodzeniu dziecka motywowane jest pragnieniem posia- dania kogoś, kogo będą mogły kochać i kształtować według własnego wymarzonego wzoru. Dziecko potrzebne im jest nie po to, by wydać je w przyszłości światu, lecz aby je mieć dla siebie, aby wypełniło pustkę ich życia, nadało mu sens, wynagrodziło krzywdy, jakich w przeszłości same doznały. Dziecko jest dla nich przedmiotem mogącym zaspokoić ich po- trzeby, a nie Osobą, która ma prawo do własnego rozwoju, do własnej indywidualności. ~T Ponieważ dziecko ma spełnić ich oczekiwania, ma się stać podobne do; wymarzonego ideału, najczęściej na jego ojca wybierają mężczyznę posia-l dającego odpowiednie cechy, np. inteligencję, urodę, dobre zdrowie, czyj też różne uzdolnienia, w nadziei, że co najmniej część z nich przekaże potomstwu. Wybrany mężczyzna z reguły nie wie o tym, że za zaintereso- waniem, które okazuje mu kobieta, kryje się zwykłe wyrachowanie, że jest potrzebny kobiecie tylko do jej zapłodnienia. Gdy zostaje ojcem, najczęściej! o tym nie wie. ' _J Dziecko od momentu urodzenia otoczone jest wielką troską i opieką. Matka bacznie śledzi jego rozwój nie szczędząc starań i pieniędzy na to, by niczego mu nie brakowało, by mogło się wszechstronnie rozwijać. Kon-) centracja na dziecku i częsty indywidualny kontakt z nim niewątpliwie ?? stymulują jego rozwój zwłaszcza w sferze poznawczej. Brak bezwarunko-j wej miłości, dającej dziecku poczucie bezpieczeństwa, może jednak zabu- rzać jego rozwój emocjonalny i społeczny. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez A. Czapigę, „w grupie matek, które podjęły decyzję urodzenia dziecka wykluczając przy tym małżeństwo, nie stwierdzono relacji wyraźnie prawidłowych, ale z zazna- czającą się u matki samotnej tendencją do dominacji nad dzieckiem". Zda- niem autorki, sytuacja ta może być spowodowana chęcią modelowania dziecka według wcześniej wymyślonego wzoru (Czapiga 1993, 1994). mierne wymagania, stałe korygowanie zachowania dziecka, modelowanie go według wyimaginowanego wzoru może prowadzić do kształtowania się u dziecka takich cech jak brak wiary we własne siły, niepewność, lękli-j wość, przewrażliwienie, uległość itp. -J Inną niekorzystną postawą, jaką spotyka się często u matek samotnych skoncentrowanych na dziecku, może być postawa polegająca na nadmier-J nym ochranianiu dziecka. Prowadzi to do opóźnienia dojrzałości dzieckaj hamuje rozwój jego samodzielności, rodzi bierność lub też kształtuje za- \ / 72 Aleksandra Szymanowska chowania typu „rozpieszczone dziecko", a więc nadmierną pewność sie- bie, zarozumialstwo, tyranizowanie matki, egoistyczne i roszczeniowe nastawienie do otoczenia (Ziemska 1976). Matka, która „poświęciła się" dla dziecka, chce być dla niego jedyną ważną osobą, wszelkie więc jego pytania o ojca odbierane są przez nią jako niepowodzenie wychowawcze. Dla dzieci odpowiedzi matek typu „ty jesteś tylko mój, ja jestem twoją matką i ojcem" itp. są jednak nie do przy- jęcia, zwłaszcza gdy wchodząc w grupy rówieśnicze poznaje rodziny kole- gów. Pojawia się w nich wówczas poczucie inności, zazdrość i fantazje na temat ojca. Wyraźne odrzucanie mężczyzny, nie dopuszczanie go do wychowania dziecka często, na co wskazują dane kliniczne, wynika w silnych trau- matycznych przeżyć matki, z doznanych przez nią zranień i urazów. De- monstrowana przez samotne matki niechęć do mężczyzn mająca swe pod- łoże w lęku lub poczuciu krzywdy, może bardzo negatywnie odbić się na rozwoju wychowywanych przez nie dzieci. Dziewczynki mogą bowiem w przyszłości, podobnie jak matka, nie ufać mężczyznom i bać się kontak- tów z nimi, chłopcy natomiast mogą mieć problemy z identyfikacją w roli mężczyzny. Każdy człowiek odczuwa potrzebę poznania swoich korzeni, ma więc prawo wiedzieć, kim byli jego rodzice, dziadkowie. Matka zatajając przed dzieckiem informacje o tym, kto jest jego ojcem, pozbawia go tej wiedzy odkrywając przed nim swój egoizm, zaborczość oraz łęki przed utratą obiektu miłości. Może to u dziecka wywołać poczucie krzywdy i w efekcie doprowadzić do braku zaufania, niechęci i-wrogości wobec matki (Gra- niewska, Krupa, Balcerzak-Paradowska 1980). RODZINY NIEPEŁNE MATEK OWDOWIAŁYCH Rodziny matek owdowiałych są w porównaniu z rodzinami matek niezamężnych zwykle liczniejsze, w ich skład poza matką wchodzi bo- wiem często kilkoro dzieci. Z reguły śmierć jednego z rodziców, zwłaszcza ojca, powoduje znaczne pogorszenie się sytuaqi materialnej. Matka kon- centrując się na zaspokojeniu podstawowych potrzeb rodziny często nie ma czasu, siły i cierpliwości, aby zajmować się dziećmi. Jej sytuacja, mimo konieczności wzięcia na siebie wszystkich obowiązków, jest jednak inna niż kobiet porzuconych i rozwiedzionych. Nieco inaczej też tę sytuaqę przeżywają osierocone dzieci. Zjawisko śmierci jest dla dziecka, zwłaszcza małego, najczęściej abstrakcyjne i niezrozumiałe. Oczekuje, że zmarły ojciec lub matka powrócą i wszystko będzie jak dawniej. Wierząc w po- wrót, nie rozumie smutku, który go otacza, i zmian w organizacji życia codziennego, jakie niesie ze sobą śmierć rodzica. Dziecko w rodzinie niepełnej 73 Zdaniem E. Kiibler-Ross (1979), po stracie rodzica nie wolno pozosta- wiać dziecka samemu sobie, lecz należy mu pozwolić na mówienie o swo- ich uczuciach, lękach, fantazjach czy poczuciu winy, które w związku ze śmiercią może odczuwać. Uczestnicząc we wspólnym smutku rodziny, we wspólnej żałobie przygotowuje się do tego, aby przyjąć śmierć jako część życia. ^ W wieku do trzech lat dziecko przejmuje się tylko rozstaniem, nie] rozumie, czym jest śmierć. W wieku od trzech do pięciu lat, poza przeży-; waniem rozstania, może również przeżywać lęk przed okaleczeniem, po-> nieważ jest to okres, w którym przejmuje się integralnością swego ciała i boi się wszystkiego, co może go zniszczyć. W tym też okresie dla dzieckaJ śmierć nie jest czymś stałym, lecz przejściowym, jak zakopanie jesienią cebulki, aby wyrosła wiosną. Powyżej piątego roku życia dzieci najczęściej personifikują śmierć, uważając, że jest kimś, kto przychodzi i zabiera czło-f wieka. Nastolatki natomiast śmierć rodzica przeżywają podobnie jak doro- śli, z tym że w związku z zachodzącymi procesami rozwojowymi może na* wet być im trudniej niż osobom dorosłym pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. 'A Bezpośrednie reakcje dzieci na śmierć ojca lub matki bywają różne: od milczącego zamknięcia się w sobie i przeżywania żalu lub ewentualnie poczucia winy w izolacji, po głośny plącz, który ma zwrócić na nie uwagę otoczenia. Jeżeli dorośli, wytrąceni w tym okresie z równowagi, nie zrozu- mieją reakcji dzieci, nie pozwolą im na swobodne wyrażanie swych uczuć, będą im robić wymówki lub karcić je, wówczas dzieci mogą swój ból po stracie zamknąć w sobie, co w przyszłości może doprowadzić do zaburzeń_ w sferze uczuciowej (Kubler-Ross 1979). Śmierć męża z reguły wywołuje u żony uczucie smutku, zwątpienia, żalu, zagubienia, często też poczucie winy, może więc być dla kobiety wielkim ciosem. Mimo okazywanych jej przez otoczenie uczuć przyjaźni może czuć się osamotniona. Rozstania z mężem nie przeżywa jednak jako odrzucenia, jak to ma często miejsce w przypadku kobiet porzuconych przez partnerów dla innej kobiety, dla własnej wygody i przyjemnego życia bez obowiązków. Jeżeli nawet stosunki owdowiałej kobiety z mężem nie były idealne, to z czasem niemiłe momenty ze wspólnego życia ulegają zapomnieniu. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez A. Kwak, owdowiałe ' kobiety wspominały swych zmarłych mężów jako akceptujących, wrażli- wych, odpowiedzialnych, współdziałających w podejmowaniu decyzji, \ rozumiejących je i darzących je szacunkiem, podczas gdy kobiety rozwie- dzione stwierdzały, że mężowie ich już na początku małżeństwa posiadali ,„ cechy utrudniające współżycie (Kwak 1988). Idealizacja zmarłych mężówj i wypieranie z pamięci przykrych przeżyć może mieć charakter obronny, V V v- ;? v 74 Aleksandra Szymanowska f, U niemniej zarówno dla matki jak i jej dzieci wspominanie ojca jako kochają- cego, mądrego, dbałego o rodzinę jest na pewno znacznie korzystniejsze psychologicznie niż stałe rozpamiętywanie - co ma nieraz miejsce w ro- dzinach rozwiedzionych - jego wad i krzywd, jakie uczynił rodzinie. f Owdowiałe kobiety znacznie rzadziej niż rozwiedzione dążą do re- konstrukcji rodziny przez ponowne małżeństwo. Jako przyczynę niewy- chodzenia za mąż najczęściej podają, iż miłość do nie żyjącego męża nie pozwala im na wejście w związek emocjonalny z innym mężczyzną, pogo- dzenie się ze swym stanem wdowieństwa oraz wzgląd na dobro dzieci. Po śmierci męża najczęściej koncentrują się na dzieciach i od nich też oczekują zaspokojenia własnych potrzeb emocjonalnych. W rodzinach badanych przez A. Kwak matki owdowiałe były bardziej emocjonalnie związane z dziećmi niż matki rozwiedzione, również zdecy- dowanie lepiej oceniały stosunek dzieci do siebie. Nadmierna koncentracja na dziecku, często powodowana lękiem przed jego utratą i samotnością, może, zwłaszcza gdy dziecko dorasta, utrudniać mu usamodzielnienie się, a w przyszłości nawiązywanie prawidłowych więzi we własnym małżeń- stwie (Kwak 1988). Zaburzenia u dzieci matek owdowiałych nie muszą jednak wystąpić lub nie w takim nasileniu, jak to często ma miejsce w ro- dzinach rozwiedzionych. i Zmarły ojciec mimo fizycznej nieobecności w rodzinie jest w niej nadal jobecny psychicznie. Często właśnie po śmierci staje się autorytetem, wzo- rem godnym naśladowania, stawianym za przykład do naśladowania. Do "niego odwołuje się często matka chcąc wpłynąć na zachowanie dziecka, mówi np. „tatuś na pewno by to potrafił, tatuś byłby bardzo z ciebie dum- ny, tatuś byłby bardzo zmartwiony, gdyby wiedział, jak postępujesz" itd. Ale też idealizacja ojca przez matkę i stałe stawianie dziecku ojca za wzór może w niektórych przypadkach - zwłaszcza gdy dziecko jest zupełnie do ojca niepodobne i nie jest w stanie dorównać wyidealizowanemu obrazowi S ojca - spowodować zahamowanie rozwoju indywidualności dziecka, po- | czucie małej wartości, zniechęcenie, bierność itp. Sytuacja dziecka osieroconego przez ojca zależy oczywiście od wieku, w którym zostaje osierocone, i siły związku emocjonalnego łączącego ich, liczby rodzeństwa, stanu zdrowia, wieku, wykształcenia i możliwości zarobkowania przez matkę, stosunków łączących matkę ze zmarłym oj- cem, pomocy i wsparcia ze strony matki oraz rodziny i najbliższego śro- dowiska, a także wielkości i jakości zmian, jakie zaszły w rodzinie po jego j śmierci. W niektórych rodzinach po okresie żałoby i chwilowej dezorgani- l zacji życie wraca do normy. W innych, gdy obowiązki zaspokojenia po- \ trzeb rodziny przekraczają możliwości samotnej kobiety, dezorganizacja I utrzymuje się przez dłuższy czas, zaburzając funkcjonowanie i matki, i dzieci. Dziecko w rodzinie niepełnej 75 Podsumowując przedstawione wyżej uwagi można powiedzieć, że ro- dziny niepełne, gdy matka sama wychowuje dzieci, stanowią takie środo- wisko wychowawcze, w którym prawdopodobieństwo występowania zabu- s rżeń zachowania u dzieci jest znacznie większe niż w rodzinach pełnych^ Zagrożenia dla prawidłowego rozwoju dzieci wynikają przede wszystkim z braku ojca oraz nadmiernego przeciążenia fizycznego i psychicznego matki. Brak ojca • może ograniczać stymulację rozwoju intelektualnego i społecznego dziecka, • pozbawiać dziecko wzorów funkcjonowania w roli ojca, mężczyzny, a także wzoru relacji między kobietą i mężczyzną w rodzinie, • może też wywoływać u dzieci poczucie „inności" (w wyniku porów- nania swojej sytuacji z sytuacją dzieci w rodzinach pełnych). Matki samotne przeciążone nadmiernymi obowiązkami wynikającymi z samotnego rodzicielstwa, jak również pozbawione w sytuacjach trud- nych wsparcia psychicznego, w wielu wypadkach nie są w stanie stworzyć dziecku bezpiecznej, pogodnej, wolnej od napięć atmosfery w domu. Po- nadto u samotnych matek, zwłaszcza rozwiedzionych i niezamężnych, obserwuje się częściej niż u matek zamężnych nieprawidłowe postawy rodzicielskie wynikające m.in. z poczucia bezradności, nadmiernego lęku o dziecko lub też emocjonalnego odrzucenia dziecka. Bibliografia Baran B. (1981), Rola więzi społeczno emocjonalnej w kształtowaniu osobowości dziecka. Warszawa, PWN. Braun-Gałkowska (1990), Psychologia domowa. Olsztyn, Warmińskie Wyd. Diecezjalne. CBOS (1994), Komunikat z badań. Postawy młodzieży wobec kontaktów seksualnych. Czapiga A. (1993), Przewidywane konsekwencje ustosunkowania matki samotnej do dziecka a funkcjonowanie jednostki w okresie dorastania, w: Adolescencja. Wybrane aspekty rozwojowe i wychowawcze. Ujęcia teoretyczne i empiryczne weryfikacje. Red. A. Oleszkowicz. „Prace Psychologiczne" XXXV, Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego. Czapiga A. (1994), Przyczyny rozbicia rodziny a warunki życia dzieci i samot- nych matek, w: Psychologia rozwoju człowieka. Wybrane zagadnienia. Red. A. Senejko. „Prace Psychologiczne" XXXVII, Wyd. Uniwersytetu Wro- cławskiego. 76 Aleksandra Szymanowska Dykcik W. (1992), Odpowiedzialność rodzicielska matek i ojców samotnie wycho- wujących dzieci. „Problemy Rodziny" nr 3(183). Field D. (1999), Osobowości rodzinne. Warszawa, Oficyna Wydawnicza „Lo- gos". Fromm E. (1971), O sztuce miłości. Warszawa, PIW. Graniewska D., Krupa K., Balcerzak-Paradowska B. (1980), Samotne matki, samotni ojcowie. Warszawa, IWZZ. Imieliński K. (1973), Życie seksualne. Psychohigiena. Warszawa, PZWL. Kiibler-Ross (1979), Rozmowy o śmierci i umieraniu. Warszawa, PAX. Kwak A. (1988), Niepełność rodziny jako wyznacznik wewnętrznych stosunków, w: Rodzina jako system integracji. Materiały z ogólnopolskiej konferencji na temat „Rodzina jako system interakcji", Lublin 19-20 listopada 1988. Centralny Program Badań Podstawowych 09.02. Zakład Psycho- logii Wychowawczej i Społecznej UMCS. Maciejewicz H. (1989), Postawy rodzicielskie młodocianych matek. „Problemy Rodziny" nr 5(167). Mierzwiński B. (1996), Teoretyczne podstawy doradztwa rodzinnego. Mężczyz- na jako maż i ojciec. „Problemy Poradnictwa Psychologiczno-Pedago- gicznego" nr 2(5). Mierzwiński M. (1999), Mężczyzna jako mąż i ojciec, w: Wychowanie do życia w rodzinie. Red. K. Ostrowska, M. Ryś. Warszawa, CMPP-P MEN. Mościcka L. (1993), Zagrożenie zdrowia i prawidłowego rozwoju dzieci i młodzie- ży w aspekcie analizy psychologicznej i socjologicznej, cz. II, w: Sadowska L., Mościcka L., Zagrożenia rozwoju dzieci i młodzieży. Warszawa, PTHP. Obuchowska J. (1983), Dynamika nerwic. Psychologiczne aspekty zaburzeń ner- wicowych u dzieci i młodzieży. Warszawa, PWN. Ostrihanska Z. (1978), Psychologiczne determinanty niedostosowania społeczne- go i przestępczości, w: Zagadnienia nieprzystosowania społecznego i prze- stępczości w Polsce. Red. J. Jasiński. Ossolineum. Pielkowa J. (1983), Rodziny samotnej matki jako środowisko wychowawcze. Pra- ce Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pospiszyl K. (1980), Ojciec a rozwój dziecka. Warszawa, Wiedza Powszechna. Przesłanki i wyniki prognoz ludności do 2050 roku (1997). Biblioteka Wiado- mości Statystycznych GUS. Raport (1995, 1996), Sytuacja demograficzna Polski. Warszawa, Wyd. Rządo- wa Komisja Ludnościowa. Raport o sytuacji rodzin polskich (1998), Pełnomocnik Rządu do Spraw Ro- dziny. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Rembowski (1978), Rodzina w świetle psychologii. Warszawa, WSiP. Rocznik statystyczny (1995, 1999), Wyd. GUS. Rodacka-Wróbel D. (1996), Nieletnia matka - diagnoza zjawiska. „Wychowa- nie Fizyczne i Zdrowotne" nr 4. Dziecko w rodzinie niepełnej 77 Sadowska L. (1993)/ Zagrożenie zdrowia i prawidłowego rozwoju dzieci i mło- dzieży w aspekcie analizy biomedycznej, w: Sadowska L. Mościcka L., Zagrożenia rozwoju dzieci i młodzieży. Warszawa, PTHP. Strzelec A. (1988), Sytuacja rodzinna i postawy rodzicielskie matek niezamęż- nych, samotnie wychowujących dzieci w porównaniu z matkami rozwiedzio- nymi (praca magisterska, IPSiR UW). Warszawa. Strzembosz A. (1971), Nieletni sprawcy kradzieży w środowisku wielkomiejskim. Warszawa, PWN. Szymanowska A., Szymanowski T. (1996), Opinia społeczna w Polsce o niektó- rych zachowaniach patologicznych, kontrowersyjnych, przestępstwach i środ- kach kontroli prawno-karnej. Wyd. CZZK MS, Stowarzyszenie „Patronat". Umer T. (1995), Ciąże nieletnich. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze" nr 10. Witczak J. (1987), Ojcostwo bez tajemnic. Warszawa, IPZZ. Włodek-Chronowska J. (1994), Dziecko w rodzinie niepełnej - konsekwencje psychopedagogiczne. „Prace Pedagogiczne", Zeszyty Naukowe Uniwer- sytetu Jagiellońskiego nr 19. Wolicki M. (1981), Rola kontaktu psychicznego z ojcem w przygotowaniu dziec- ka do pełnienia ról małżeńskich. „Zagadnienia Wychowawcze a Zdrowie Psychiczne" nr 2. Wolicki M. (1983), Ojciec a zaburzenia psychoseksualne u dzieci. „Problemy Rodziny" nr 3(130). Ziemska M. (1976), Patologia rodziny, w: Zagadnienia patologii społecznej. Red. A. Podgórecki. Warszawa, PWN. Żabczyńska E. (1974), Przestępczość dzieci a szkoła i dom. Warszawa, PWN. I Anna Kwak RODZINY REKONSTRUOWANE - PROBLEMY I ZAGROŻENIA b RODZINA REKONSTRUOWANA I JEJ SPECYFIKA Rodziny rekonstruowane przypominają rodziny pełne, gdyż są oparte na formalnie zawartym związku małżeńskim, a gospodarstwo domowe prowadzi para dorosłych obojga płci. I na tym kończy się to zewnętrzne podobieństwo. W rzeczywistości rodziny rekonstruowane stanowią od- mienną kategorię rodzin i, jak pokazują analizy, są najbardziej niepodo- bne do rodzin naturalnych, biologicznych. Na czym zatem polega ich spe- cyfika? Rodziny rekonstruowane to takie, w których nowy członek bądź członkowie zostają dodani do systemu rodzinnego biologicznie powiązanej naturalnej grupy rodzinnej. Ten nowy członek czy członkowie są wybrani przez przynajmniej jednego z członków rodziny i nie są biologicznie spo- krewnieni (Robinson 1993). W przypadku rodzin rekonstruowanych tym nowym członkiem jest osoba dorosła (ewentualnie z dziećmi). W innych kategoriach rodzin - zastępczych czy adopcyjnych - będzie to zawsze dziecko. Podstawowe cechy charakteryzujące rodziny rekonstruowane według E.B. Visher, J.S. Visher (1979) dotyczą następujących elementów struktury: • jeden z biologicznych rodziców dziecka jest poza rodziną - nie żyje lub mieszka oddzielnie. Jako zmarły, bardzo często pozostaje żywy w pamięci dziecka i żyjącego małżonka. Tym samym istnieje w sensie psychologicznym. Rodzic rozwiedziony, ale nie mieszkający z dziec- kiem, o ile nie jest pozbawiony praw rodzicielskich, jest współodpo- wiedzialny za dziecko i ma na nie wpływ; • wszyscy członkowie w poprzedniej rodzinie doświadczyli przerwania pierwotnych więzów, które ich łączyły przed odejściem małżonka i rodzica; • przybrany rodzic nie jest powiązany z dzieckiem-pa*sierbem więzami krwi; • związek między biologicznym rodzicem (matką bądź ojcem) a dziec- kiem jest wcześniejszy w stosunku do aktualnego związku małżeńskie- Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 79 go. Zatem dorośli partnerzy nie rozpoczynają w tym samym czasie swoich kontaktów z dzieckiem. Rodzic przybrany pełni rolę nabytą, która nie jest jasno określona w modelach społecznych; • dzieci mogą być członkami więcej niż jednego gospodarstwa domo- wego. Rodziny rekonstruowane posiadają pewne cechy wspólne czy cechy występujące u większości tej kategorii rodzin. Niektóre z nich są dosyć trwałe, inne podlegają zmianie w miarę rozwoju rodziny rekonstruowanej. Do wspólnych cech, które są ważne, gdyż wnoszą do rodzin rekonstruo- | wanych zamęt i przyczyniają się do niepewności i niejasności, E.B. Vishęr_J i J.S. Visher (1979, 1985, 1988) zaliczają między innymi: złożoność struktu- ry rodziny rekonstruowanej; stres; integrację rodziny rekonstruowanej w funkcjonujący system rodzinny, co zależy od wielu czynników (naj- ważniejsze to płeć i wiek pasierbów w czasie tworzenia się rodziny oraz typ rodziny); zerwanie wzajemnych stosunków z własnymi dziećmi; mniej- szą spójność; różnorodność wzorów w gospodarstwach rodzin rekonstruo- wanych; nierealistyczne oczekiwania; brak wspólnej przeszłości jako histo- rii rodziny; brak podstaw zrozumienia wzajemnych stosunków; konflikty lojalności; niepewność ról. Warto zwrócić uwagę przynajmniej na dwie ce- chy tak charakterystyczne dla rodzin rekonstruowanych - złożoność i stres. Złożoność struktury rodziny rekonstruowanej wiąże się z szerokim środo- wiskiem rodzinnym. Skład tych rodzin w szerokim ujęciu może obejmować , całkiem pokaźną liczbę członków, gdyż będą to biologiczni rodzice, przy- j brani rodzice, biologiczne rodzeństwo, przybrane rodzeństwo, przyrodnie^" rodzeństwo, zwiększona liczba dziadków, ciotek, wujków czy kuzynów. Rodziny rekonstruowane nie są zamknięte w obrębie jednego gospodarz stwa domowego, ale mogą dotyczyć dwóch czy więcej gospodarstw. Ozna-I cza to niejasność granic rodziny i trudności, zwłaszcza u dzieci, w określe- niu składu rodziny. Ale oznacza to również uwikłanie w podejmowanie decyzji i zarządzanie przez członków dwóch gospodarstw rodzinnych. .^ Stres towarzyszący rodzinom rekonstruowanym częściowo łączy się z niejasnością całej sytuacji rodzinnej, wywoływanej: a) obecnością lub bra- kiem dzieci z poprzednich związków, b) organizacją opieki czy odwiedzin dzieci z poprzedniego związku, c) liczbą osób bezpośrednio i pośrednio włączonych w nową rodzinę, d) brakiem jasności co do właściwych sto- sunków między obecną i poprzednią rodziną. Stres może też wynikaćn z nierozwiązanych problemów okresu rozwodowego czy po śmierci biolo-i gicznego rodzica. Inną przyczyną będą problemy finansowe, gdyż na| przykład ojczym wchodzący w nowe małżeństwo często ma już wcześniej- sze zobowiązania finansowe wynikające z jego poprzedniego układu ro- dzinnego. Finansowe podłoże stresu może dotyczyć różnych aspektów, jak na przykład decyzji o ewentualnym wspólnym dziecku, oczekiwań wyż- szego wkładu finansowego na wychowanie dzieci z poprzedniego zwiąż- 80 Anna Kwak ku od ich biologicznego rodzica, niechętny stosunek do zobowiązań finan- sowych w stosunku do poprzedniej rodziny nowego rodzica i małżonka czy konflikt samego nowego członka rodziny co do finansowego wspiera- nia dzieci obcych w nowym związku zamiast własnych (Messinger 1976; E.B. Yisher i J.S. Yisher 1979; Currier 1982). ROZMAITOŚĆ RODZIN REKONSTRUOWANYCH Rodziny rekonstruowane nie stanowią jednolitej kategorii, co wskazuje na inny element ich złożoności strukturalnej. Stąd też mogą posiadać bar- dzo zróżnicowaną strukturę, zawsze jednak są to rodziny z własnym uni- kalnym charakterem i własnymi problemami. Przedstawiane w literaturze próby systematyzacji rodzin rekonstruowanych pozwalają jednocześnie na lepsze zrozumienie specyfiki tej kategorii oraz na łatwiejsze uchwycenie trudności i problemów, które mogą być związane właśnie z takimi, a nie jfinymi elementami strukturalnymi. Najprostszy podział uwzględnia trzy kryteria - osoba wprowadzana do rodziny, powód rozbicia poprzedniego związku oraz posiadanie dzieci. Biorąc pod uwagę osobę wprowadzaną do rodziny wyróżnia się rodziny rekonstruowane z macochą lub z oj- czymem. Z uwagi na powód rozbicia będą to rodziny rekonstruowane poprzedzone rozwodem bądź śmiercią współmałżonka. Z kolei uwzględ- niając kryterium posiadania dzieci, będą to rodziny rekonstruowane, wy- chowujące dzieci jednego lub obojga współmałżonków. Oczywiście te kryteria mogą być uwzględniane łącznie i na przykład można mówić o rodzinach rekonstruowanych z ojczymem, poprzedzonych rozwodem, z dziećmi kobiety; czy też o rodzinach z macochą, poprzedzonych śmier- cią pierwszej żony i dzieciach obojga małżonków. W.G. Clingempeel (1981) bierze pod uwagę dwa kryteria podziału rodzin rekonstruowanych - dzieci z poprzednich związków oraz sytuację ^poprzedzającą rekonstrukcję. Wyróżnia rodziny rekonstruowa- yne p r o s t e , to jest takie, w których tylko jeden współmałżonek ma I dzieci z poprzedniego związku, oraz złożone, w których obydwoje ^małżonkowie obarczeni są dziećmi ze swoich poprzednich związków. Dodatkowym kryterium jest sprawowanie opieki nad dzieckiem. W ten sposób autor dochodzi do rodzin rekonstruowanych: • prostych, w których: a) kobieta sprawuje opiekę nad przynaj- mniej jednym dzieckiem z poprzedniego związku, mężczyzna nie ma w ogóle dzieci, jest po rozwodzie lub jest kawalerem; b) mężczyzna sprawuje opiekę nad przynajmniej jednym dzieckiem z poprzedniego związku, kobieta nie ma dzieci, jest po rozwodzie lub panną; Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 81 • złożone, w których obydwoje partnerzy mają dzieci z poprzednich związków, ale mężczyzna może nie sprawować opieki nad swoimi dziećmi. Charakterystyczną cechą rodzin rekonstruowanych prostych jest za- sada, iż jeden z małżonków nie ma w ogóle własnych dzieci. Natomiast w rodzinach rekonstruowanych złożonych własne dzieci mają obydwoje małżonkowie, ale jedno z nich może nie sprawować nad nimi opieki. Nieco inne czynniki uwzględnia w swojej typologii M...Robinson (1993). Są to czynniki, które doprowadziły do powstania rodziny rekonstruowanej, obecna sytuacja prawna oraz trudności pojawiające się w danym typie rodziny. Autorka wyróżniła cztery typy rodzin: 1. rodziny rekonstruowane, usankcjonowane praw-\ nie, utworzone w wyniku zawarcia związku małżeńskiego przez oso- / bę wychowującą dziecko z osobą nie będącą naturalnym rodzicem / dziecka. W taki związek może wejść kobieta lub mężczyzna posiadający i nieślubne dziecko. Rodzaj doświadczanych problemów zależy od wiekuj dziecka w chwili zawierania związku przez biologicznego rodzica oraz faktu czy rodzic naturalny, który nie sprawuje opieki nad dzieckiem, miał kontakty z dzieckiem i pozostaje w kontakcie z rodziną; 2. rodziny rekonstruowane ożywione tworzą się po za^ warciu nowego związku przez biologicznego rodzica dziecka po śmier- ci naturalnego ojca dziecka. Proces ten może być traktowany jako wnie= sienie nowego życia do rodziny. Największe problemy w tej grupie rodzin rekonstruowanych wiążą się z procesem smutku i żałoby po stracie naturalnego rodzica, a także z ideałizacją zmarłego niezależnie od upływu czasu od jego śmierci; 3. rodziny rekonstruowane ponownie założone są poprzedzone rozwodem naturalnych rodziców dziecka. Wprowadzany nowy rodzic miał również za sobą małżeństwo, ale nie ma dzieci.: Przyjmując za podstawę formę wchodzenia w związek małżeński w ramach tej grupy rodzin rekonstruowanych M. Robinson wyróżniaj trzy podgrupy: -* a) Małżeństwo zawarte z miłości tworzy podstawę dla nowej rodziny! w sytuacji, gdy jeszcze w trakcie trwania poprzedniego małżeństwa jeden z jego małżonków rozbija swoje małżeństwo będąc już zwią- zanym z inną osobą i pragnąc ten układ usankcjonować. W wieluJ przypadkach biologiczny rodzic (najczęściej ojciec) przestaje spra- wować opiekę nad swoim dzieckiem. W rodzinach rekonstruo- wanych, w których nowy rodzic jest odpowiedzialny za rozbicie poprzedniej rodziny, rodzi się silna potrzeba osiągnięcia natych; miastowego sukcesu. Problemy pojawiają się przy zetknięciu ideal- nych wyobrażeń z realiami. Częsty problem nowego rodzica bez własnych dzieci stanowi brak wyłącznego czasu dla pary małżeń- 82 Anna Kwak skiej (konieczność dzielenia tego czasu) oraz konieczność natych- miastowego wejścia w rolę rodzicielską, dotychczas nie pełnioną, bj Małżeństwo utworzone przez „wolny wybór" powstaje z chwilą za- warcia przez biologicznego rodzica sprawującego opiekę nad dzie- ckiem ponownego związku małżeńskiego, ale po kilku latach po 1 rozwodzie. Ta forma rodziny rekonstruowanej, zdaniem autorki, z uwagi na dojrzałość rekonstruującego rodzinę stwarza pozytywne przesłanki na właściwą tolerancję i uczucie konieczne do akceptacji innych dzieci. c); Małżeństwo zawarte dla wygody może także pojawić się w rodzinach ^rekonstruowanych „ożywionych". Wybór partnera jest podyktowa- iny potrzebą opieki nad dziećmi i rodziną. Szczególnie macochy podejrzewają, że zostały wybrane w tym celu. Typową trudnością rodzin rekonstruowanych złożonych jest niedoświadczenie i nie- pewność nowego rodzica w swojej roli. Często ma on nierealnie wysokie oczekiwania w stosunku do samego siebie jako rodzica. Największe jednak problemy łączą się z koniecznością dzielenia się dziećmi z rodzicem, który nie sprawuje opieki, i nowym mał- żonkiem; 4. złożone rodziny rekonstruowane to rodziny, w których obydwoje partnerzy mają dzieci z poprzednich związków. Tego typu todziny może poprzedzać śmierć lub rozwód jednego czy obu partne- rów. Dodatkowa złożoność wiąże się z miejscem zamieszkania dzieci obu małżonków, które mogą mieszkać w innej rodzinie, ale odwiedza- ją biologicznego rodzica, bądź też dzieci obojga partnerów mieszkają w jednej rodzinie. Inną próbę typologii podjęła A. Kwak (1990) wykorzystując podejście N.J. Ackermana (1980) mówiące o wzajemnych stosunkach między człon- ! karni rodziny. W idealnym systemie rodzinnym utrzymuje się równowaga między trzema osobami. Wzajemne stosunki mają charakter dwustronny, tzn. każdy daje i bierze. Każdy związek między członkami jest otwarty na inne układy w rodzinie, wpływa na innych i sam podlega wpływom. Każ- dy wzajemny stosunek jest ruchomy, tzn. że strony układu mogą dowol- nie zwiększać lub zmniejszać liczbę interakcji. W zrównoważonym ukła- dzie rodzinnym pełna liczba interakcji pozostaje względnie taka sama. Jeżeli natomiast jeden układ staje się bardziej intensywny, drugi lub dwa i pozostałe są mniej intensywne. I odwrotnie, jeżeli jeden z członków triady [się wycofuje, dwie pozostałe osoby się zbliżają. Pewnego rodzaju płynność gwarantuje trwałość rodziny. Przy zaburzonych stosunkach układy ro- dzinne ulegają zmianie, interakcje między członkami stają się niezrówno- ważone. Przy dużej lub małej liczbie interakcji jeden z członków diady nadmiernie zwiększa liczbę kontaktów, a drugi zmniejsza. Może wystąpić otwarty konflikt między członkami lub izolacja chociaż jednego z człon- Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 83 ków rodziny. Podejmując próbę opracowania typologii rodzin rekonstruo- wanych* jako kryterium A. Kwak przyjęła więź emocjonalną łączącą trzy osoby - matkę, ojczyma i pasierba. Wyróżniła następujące typy rodzirj rekonstruowanych: ~T 1. rodziny z pozytywną więzią między członkami! charakteryzują się silnym pozytywnym związkiem między małżonka- mi z dużą liczbą zrównoważonych interakcji, zrównoważonymi inter- akcjami między dzieckiem i matką oraz pozytywnymi stosunkami między ojczymem i pasierbem, ale z mniejszą liczbą interakcji, mają- cych jednak zrównoważony charakter; 2. rodziny z pozytywną więzią w diadzie mąż-żonJ] oraz matka-dziecko, a słabą w diadzie ojczym i -pasierb stanowią najbardziej zróżnicowaną grupę. Układy między małżonkami są zrównoważone, ale ich intensywność i jakość jest różna - od niewielkiej liczby interakcji zabarwionej zastrzeżeniami i krytyką, do bardzo ciepłych i intensywnych. Układ małżeński ma mimo wszyst- ko bardzo silne podłoże w tych rodzinach. Drugi zrównoważony, z du- żą ilością ciepłych, pełnych zaufania interakcji, obejmuje stosunki matki i dziecka. Diada ta wydaje się silniejsza niż poprzednia - małżeńska. Najsłabszy układ stanowi diada pasierb-ojczym. Jest pełen konfliktów z małą intensywnością kontaktów, czasem niezrównoważonych - z de- klaracją ze strony ojczymów większej liczby, działań w kierunki dzieci, które raczej ich unikają. Zatem w tej grupie można mówić o występo- waniu trzech form funkcjonowania: a) pozytywna więź między mał-; żonkami, silna diada matka-dziecko, słaba, ale zrównoważona diada ojczym-pasierb; b) pozytywna więź między małżonkami, silna więź matka-dziecko, niezrównoważona (konfliktowa) diada ojczym-pasierb; c) silna więź między małżonkami, silna więź matka-dziecko, niezrów- noważona (konfliktowa) diada ojczym-pasierb; 3. rodziny ze słabą więzią w diadzie mąż-żona oraz] ojczym-pasierb, a pozytywną w diadzie matka -dziecko charakteryzują się tym, iż stosunki między małżonkami są wyraźnie zrównoważone, ale w sensie negatywnym. Z małą liczbą interakcji łączą się konfliktowe, zaburzone wzajemne relacje. Podobnie układają się stosunki w diadzie pasierb-ojczym. Można powiedzieć, że/ ojczym jest odrzucony przez pasierba i sam zdając sobie z tego sprawę nie wchodzi w kontakt z nim. Jedyną dobrze funkcjonującą diadą jest relacja matka-dziecko. Stosunki są zrównoważone, z dużą liczbą pozyj tywnych interakcji. W tym typie rodziny rekonstruowanej ojczym jest * Podstawę stanowiły badania własne rodzin rekonstruowanych z ojczymem - młodzieży ze szkół średnich w Warszawie. 84 Anna Kwak osobą izolowaną, odsuniętą od rodziny. Właściwą grupę rodzinną tworzy związek matka-dziecko; 4. 'rodziny o pozytywnej więzi między małżonkami, a słabej między rodzicami i dziećmi, w których sto- isunki między małżonkami są zrównoważone, ale obarczone układami !z dzieckiem. Lepsze stosunki łączą matki z dziećmi niż z ojczymami, z którymi prawie ich nie ma lub są chłodne i nacechowane konflikto- i wością. W tych rodzinach dzieci tylko formalnie są członkami rodziny. Nie angażują się w sprawy rodziny i są jakby poza zasięgiem spraw rodziny i całej społeczności rodzinnej. Na znaczenie tego typu analizy, uwzględniającej stosunki w diadach, dla określenia typów problemów w ramach struktury rodziny zwraca uwagę N.A. Burrell (1995). Wprowadza określenie „trójkątów" występują- cych w systemie rodzinnym, gdy dwóch członków pozostaje w bliskim kontakcie, a jeden znajduje się poza układem czy w większym dystansie. Trójkąty według autorki mogą wychodzić poza podstawowy wymiar rodziny małej - biologiczny rodzic, przybrany rodzic-dziecko/pasierb - a ich powstawanie podyktowane jest rodzajem spraw i uwikłaniem w nie- właściwych członków. ROZWOJOWE ETAPY RODZIN REKONSTRUOWANYCH Każda rodzina przechodzi przez etapy w swoim rozwoju. M. McGold- rick i E.A. Carter (1980, s. 272) proponują 6-stopniowy model cyklu życia rodziny nuklearnej*. Rodzina przechodzi przez etapy, przy czym każdy etap warunkuje emocjonalne procesy przemian, które są normatywnie * W literaturze przedmiotu na określenie rodzin z pierwszym związkiem małżeń- skim używa się pojęć - nuclear, biological, natural, intact, real. Rodziny rekonstruowane (z ponownie zawartym związkiem małżeńskim) określa się jako - stepfamiles, reorga- nized, synergisłic, combined, remarried, blended. W pracy wykorzystano pojęcia: rodzina rekonstruowana i nuklearna. Mianem rodziny nuklearnej określa się rodzinę dwupoko- leniową, małą. Rodzina rekonstruowana również posiada te cechy. Z socjologicznego punktu widzenia może należałoby używać terminu rodzina biologiczna, zamiast nukle- arna, zwłaszcza gdy stanowi przeciwieństwo rodziny rekonstruowanej. Jeżeli jednak oprócz liczby członków rodziny uwzględni się łączący ich stopień pokrewieństwa, od razu widać, że rodzina nuklearna obejmuje małżonków z ich własnym potomstwem. Sam termin rodzina biologiczna oczywiście nie stwarza cienia wątpliwości co do wię- zów krwi łączących obydwoje małżonków z dziećmi. Niemniej pojęcie rodziny biologi- cznej jest bardzo rzadko używane w literaturze zagranicznej, w polskiej w ogóle nie jest przyjęte. Z tych też względów na określenie rodzin, w których małżonkowie trwają w pierwszych związkach i mają wspólne dzieci, będzie stosowany termin rodzina nuklearna (podobnie na przykład Anderson, White 1986; McGoldrick, Carter 1980; Robinson 1993; E.B. Yisher, J.S. Yisher 1979, 1985; Walker, Messinger 1979). Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 85 określane przez prokreację, opiekę nad dzieckiem i jego rozwojem. Te emocjonalne procesy przemian stanowią kluczową zasadę rozszerzania, kurczenia i ponownego wyrównywania się systemu rodziny. Na każdym etapie te podstawowe procesy i towarzyszące im zmiany drugiego stopnia wewnątrz systemu są konieczne, gdyż wskazują na rozwijanie się systemu rodzinnego. Zmiany pierwszego stopnia dotyczą zmian zachowania jed- nostki wewnątrz rozwijającego się systemu rodzinnego. Zmiany drugiego stopnia stanowią odpowiedź na normatywny rozwój indywidualny człon- ków, jak np. początek pokwitania u jednego dziecka, bądź też są odpowie- dzią na takie wypadki jak separacja, rozwód, śmierć w rodzinie. Autorki przyjmują, że rekonstrukcja rodziny jest częścią emocjonalne-1' go procesu tkwiącego co najmniej w dezintegracji pierwszego małżeństwa. Emocjonalne problemy łączące się z rozwodem dla wielu osób nie kończą się całkowicie przed zawarciem nowego związku. Ich intensywność może się powtarzać wielokrotnie, zanim przewrócony układ osiągnie jakąś sta- bilizację. Tymi sytuacjami wzmagającymi intensywność reakcji oprócz decyzji o separacji i prawnym rozwodzie mogą być także małżeństwa byłych małżonków czy ich śmierć, zmiany w cyklach życia dzieci. Zatem do nowej rodziny wnosi się nie rozwiązane konflikty z domu rodzinnegoT? pierwszego małżeństwa, procesu separacji i rozwodu oraz okresu między, małżeństwami. _J Do cykli rozwojowych, przez które przechodzi każda rodzina, w przy- padku rodzin rekonstruowanych M. McGoldrick i E.A. Carter (1980, s. 272) wprowadzają trzy dodatkowe fazy. Tym samym autorki wskazują na roz- wojowy aspekt kształtowania się rodziny rekonstruowanej. Zaczyna się on „otwarciem" na nowe kontakty, co wskazuje na wyzdrowienie po stracie] pierwszego małżeństwa i po emocjonalnym rozwodzie. Efektem rozwojo-^ wym tego etapu jest zwrot ku małżeństwu i formowaniu rodziny z goto/- wością do uporania się ze złożonością i niejasnością sytuacji. Drugi etap obejmuje konceptualizację i planowanie nowego związkut Ten szczególnie ważny etap wiąże się z koniecznością zaakceptowania lęków obu partnerów i dzieci związanych z formowaniem małżeństwa i rodziny rekonstruowanej. Również tutaj potrzebny jest czas i cierpliwość w procesie przystosowywania się do złożoności i niepewności wzajemnych ról, granic, przestrzeni, czasu, autorytetu, jak również dla rozwiązań emo- cjonalnych, takich jak poczucie winy spowodowane konfliktem lojalności, pragnieniem wzajemności czy nie rozwiązaną przeszłością, która rani. Trzeci etap to zawarcie ponownego małżeństwa i rekonstrukcja rodzi-j ny. Obejmuje on ostateczne „odwiązanie się" od związku z byłym partne rem i idei „nietkniętej" rodziny. Jednocześnie ten etap wymaga akceptacji innego modelu rodziny, z przenikalnymi granicami. „ Każdy etap wymusza pewne postawy i prowadzi do rozwojowych rezultatów. W pierwszym ma miejsce rozważanie możliwości stworzenia"! 86 Anna Kwak rodziny po raz drugi i gotowość do uporania się ze złożonością sytuacji. Drugi etap pozwala na wypracowanie otwartości w nowych relacjach. Tu [także powinno się wypracować sposoby współpracy z byłym małżonkiem i w zakresie realizacji rodzicielstwa. Kolejnym zadaniem tego etapu jest pomoc dziecku czy dzieciom z ich lękami, konfliktem lojalności i członko- stwem w dwóch rodzinach, ustalenie zasad utrzymywania kontaktów dzieci z szerszą rodziną byłego współmałżonka czy planowanie rozwijania kontaktów z szerszą rodziną razem z nowym współmałżonkiem i dziećmi. Etap trzeci, w którym ponowny związek zostaje zawarty, ma służyć odbu- dowie granic rodziny, tak aby można było włączyć przybranego rodzica, umożliwić kontakt wszystkim dzieciom z ich biologicznymi rodzicami, z którymi nie mieszkają, i innymi członkami rodziny, dzielić pamięć i his- >| torię w celu wzmocnienia integracji rodziny rekonstruowanej. ' Bardziej rozbudowany model (Robinson 1993, s. 125-154) uwzględnia uznanie granic między gospodarstwami domowymi tak przez dorosłych jak i przez dzieci. Według K. Pasley (1987, za Robinson 1993, s. 135), rq^ dziny rekonstruowane posiadają bardziej subiektywnie niż społecznie określone granice. W większości rodzin nuklearnych istnieje zgodność między fizyczną i psychiczną obecnością w rodzinie. Natomiast w rekons-i truowanych rodzinach nie należy do rzadkości, iż rodzic, który nie miesz- ka z dzieckiem, jest psychicznie w nim obecny. Niektóre rodziny próbują zakreślić i zamknąć granice wokół jednego gospodarstwa domowego i wy- magają lojalności celem rozwijania spójności w nowej rodzime. Brak roz- wiązania konfliktów pochodzących z poprzedniego małżeństwa może przyczyniać się do trudności w kształtowaniu się nowego systemu rodzin- nego. Jedne rodziny próbują wykluczyć bądź obniżyć wartość naturalnego rodzica lub też ograniczyć wpływy dziadków. Inne próbują infiltrować nową rodzinę bezpośrednio lub pośrednio, co powiększa tylko konflikt lojalności i poczucie goryczy. W czwartym etapie najczęściej nowy rodzic stara się wprowadzić] zmiany we wnętrzu rodziny, czasem poprzez serię konfrontacji z partne^J 88 Anna Kwak I rem. Ojczymowie próbują wprowadzić nowe zasady dyscypliny. I tak ci, którzy nie byli poprzednio ojcami, widzą to jako określenie swojej roli w rodzinie. Natomiast ci, którzy mają własne dzieci, często czują się win- ni, że nie są w pełni z nimi, co próbują kompensować stanowczością ojca dla pasierba. Z kolei macochy próbują zbyt zdecydowanie i szybko na- wiązywać emocjonalne stosunki z pasierbami, a w sytuacji gdy to się nie udaje, oskarżają siebie, wpadają w depresję i szukają dla siebie pomocy. Przebudowywanie rodziny pociąga za sobą konfrontację: w czyich rękach 'spoczywa władza w nowo budowanej rodzinie, kto jest odpowiedzialny za podejmowanie decyzji, czy jaką strukturę można wypracować, aby ^mogły mieć miejsce negocjacje, konsultacje. Chodzi tutaj o wypracowanie zasad związanych z dyscypliną, wyrażaniem niezadowolenia, uprzejmości czy uczuć, a także podziałem obowiązków domowych. Ponieważ istnieje niejasność granic w systemie, konieczne staje się ustalenie składu rodziny, zależności między jej członkami w tym rozszerzonym systemie rodzin- 1 hym.Wynikiem tego etapu na poziomie rodziny powinna być akceptacja, że zmiany są konieczne dla rodziny, aby mogła dalej funkcjonować. Etap piąty rozwoju rodziny rekonstruowanej przynosi rozpoczęcie przez parę wspólnej pracy w celu stworzenia nowych zasad, zwyczajów li granic, przy czym do niektórych starych sposobów wzajemnego oddzia- iływania dodawane są nowe. Najczęściej pojawiającym się problemem jest ciągnący się konflikt między byłymi małżonkami o opiekę i dostęp do dzieci. Zmiany, które są konieczne dla rozwoju nowego systemu, wyma- gają uznania kluczowej pozycji obu rodziców biologicznych, ale także [uznania, że rodzina rekonstruowana istnieje, a rodzic przybrany ma w niej j swoje niepodważalne miejsce. Szósty etap ma charakter integracyjny. Cała rodzina wypracowuje system, zgodnie z którym będą rozwiązywane problemy dnia codzienne- go. Na tym etapie rodzic przybrany dochodzi do swojej unikalnej roli, która nie polega na współzawodniczeniu czy uzurpowaniu roli biologicz- nego rodzica. Jego rola zostaje zaakceptowana przez współmałżonka, jak również przez szersze środowisko rodzinne. Przybrany rodzic, któremu udało się nawiązać prawdziwie przyjacielskie stosunki z pasierbem, może stać się źródłem oparcia czy nawet mediatorem między dzieckiem a jego biologicznym rodzicem. Generacyjne granice między pasierbem a przybra- nym rodzicem zostają utrzymane. Ostatni etap, siódmy, kończy proces formowania się rodziny rekons- truowanej. Jak pisze M. Robinson (1993), etap pełnego uformowania się ta- kiej rodziny rzadko zostaje osiągnięty w okresie dzieciństwa przybranych _ dzieci. Wpływa na to wiek dziecka w chwili zawarcia ponownego związ- ku przez biologicznego rodzica (sprawującego bezpośrednią opiekę), a tak- że wpływy drugiego biologicznego rodzica. Ten ostatni etap kształtowania się rodziny rekonstruowanej, w którym dzieci stają się młodymi dorosły- Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 89 mi, jest najlepiej opisywany jako „trzymanie i pozwalanie na odejście". Prowadzi również do pozbycia się ostatniej nadziei, że nie są, nigdy nie ; byli i nie mogą być rodziną nuklearną. ,->J PROBLEM GRANIC W RODZINACH REKONSTRUOWANYCH W rodzinach rekonstruowanych istnieje pewna niejasność związana z określeniem granic. Czym jest granica w rodzinie? K.N. Walker i L. Mes- singer (1979) przyjmują, że granica pozwala zrozumieć zasady różnicujące przynależność członków do grupy, takie jak dzielenie własności, przestrze- ni, doświadczeń, rytualnych czynności i wierzeń. Granice mogą być fizycz- ne, jak na przykład ściany domu, odgrodzenie płotem od sąsiadów, lub psychologiczne, wskazujące na stopień zażyłości i fizycznej bliskości mię- dzy członkami rodziny (czy osobami nie będącymi członkami). E. Shorter (1975, za Walker, Messinger 1979, s. 186) uważa, że rodzinę nuklearną1 spośród innych form życia rodzinnego szczególnie wyróżnia poczucie so- lidarności, które oddziela związek rodzinny od otaczającego środowiska^ Jego członkowie czują, że mają ze sobą więcej wspólnego niż z kimkol- wiek na zewnątrz, że łączy ich emocjonalna więź, którą muszą chronić przed intruzami z zewnątrz za pomocą izolacji i prywatności. Takie ujęcie wskazuje, że granice rodziny nuklearnej są dobrze określone. Istniejąca gra-r nica fizyczna wytycza obszar, wewnątrz którego członkowie żyją i wspólj nie działają. Źródłem ekonomicznego bytu są zarobki jednego czy obojga partnerów przebywających wewnątrz gospodarstwa domowego. Psychicz"^ ne granice dotyczą autorytetu oraz uczuć i mają także swoje źródło we' wnętrzu rodziny. Zakłada się bowiem, że autorytet rodzicielski i odpowie"1 dzialność spoczywa na parze małżeńskiej. Nawet jeżeli rodzice i dzieci nie uważają swojej rodziny za idealny model - jest bardzo prawdopodobne, że przeważą o niej opinie pozytywne. Rodzina rekonstruowana różni się w swoich granicach fizycznych i psy- chologicznych od rodziny nuklearnej. Granice rodziny rekonstruowanej sąj bardziej „przepuszczalne". Brakuje w nich elementów związanych z pierw- ] szym małżeństwem. Chodzi tutaj o fakt, że rodzice i ich biologiczne dzieci nie mieszkają razem, nie ma wspólnego autorytetu rodzicielskiego i wspól- nych środków finansowych. W rodzinach rekonstruowanych z dziećmi z poprzedniego związku rodzicielski autorytet i środki finansowe mogą być dzielone z poprzednim partnerem jednego lub obojga obecnych mał- żonków. Uczucia i lojalność są często rozdzielane, a nawet „rozrywane" między obydwa domy. Rodzinom rekonstruowanym brakuje wielu wspófj nych doświadczeń, symboli, zwyczajów, które pomagają utrzymać granicd pierwszej rodziny (podobnie E.B. Visher, J.S. Visher 1979). 90 Anna Kwak W rodzinach nuklearnych dzieci od pierwszych chwil życia znajdują się wewnątrz granic danej rodziny. Członkowie rodziny uczestniczą w zwy- czajowych okazjach, np. święta, imieniny. Ograniczanie granic lub ich otwieranie może się zmieniać w związku z wiekiem, płcią, osobowością ^dziecka. Zawsze to jednak rodzice ustanawiają i utrzymują te granice. W sytuacji rozwodu czy śmierci granice rodziny zostają rozerwane, znisz- czone. Do tej chwili osoba, która odeszła, mogła kontaktować się z włas- nymi dziećmi wewnątrz układu rodzinnego teoretycznie w każdej chwili. Po odejściu rodzica następuje wyraźna zmiana - kontakty muszą być pla- nowane i nie są tak spontaniczne jak poprzednio. Pozostali członkowie 'grupy rodzinnej, najczęściej matka i dziecko, stają się bardziej zwarci w tej nowej sytuacji. Rodzi się potrzeba zamknięcia granic, co ma ułatwić proces łagodzenia bólu po stracie i przywrócenie pozostałym członkom poczucia stabilności w układzie. W chwili pojawienia się nowego partnera psychicz- i ne granice rodziny zostają zagrożone. Obca, dorosła osoba zaczyna mieć prawo wstępu do domu, budzi niepokój dziecka. W rodzinie nuklearnej oczekiwania dziecka wobec rodzica są jasne. Gdy rodzic naturalny odcho- ) dzi i bezpośredni kontakt fizyczno-emocjonalny jest niemożliwy, dziecko I musi zmniejszyć swoje wobec niego oczekiwania. Drugi rodzaj przystoso- wania pojawia się dla dziecka w momencie, gdy nowa osoba próbuje zająć miejsce wewnątrz granic fizyczno-czasowych i psychicznych rodziny do- tychczas będące miejscem rodzica, który odszedł. Członkowie rodziny rekonstruowanej potrzebują czasu na zaakcepto- wanie faktu, że granice oryginalnej rodziny nuklearnej są nieodwołalnie j naruszone i muszą być zastąpione bardziej przenikalnymi granicami, po- 1 zwalającymi na komunikowanie się między byłymi już w tej chwili mał- \ żonkami czy na kontakty dziecka z rodzicem, który odszedł. Fizyczna struktura domu nadal dostarcza zabezpieczającego zamknięcia. Natomiast psychiczne granice zostają zmienione tak dla dzieci, jak i dla rodzica, który pozostał wewnątrz układu rodzinnego. REALIZACJA RÓL W RODZINACH REKONSTRUOWANYCH | Według badaczy (Walker i Messinger 1979), role to zespół praw i obo- fwiązków we wzajemnych stosunkach między osobami, a także zespół wzorów oczekiwanego zachowania połączonego z tymi prawami i obo- l wiązkami. I pod tym względem rodziny nuklearne i rekonstruowane róż- \nią się od siebie. Różnice dotyczą tak stopnia jasności co do zachowania przypisanego wypełniającemu daną rolę, jak i jego stopnia „przypisania" czy „osiągnięcia". Ten ostatni aspekt różnicy pokazuje, czy rola została przydzielona bez uwzględnienia indywidualnych właściwości i możliwo- ści jednostki lub na ile kształtuje się we współdziałaniu oraz wysiłkiem I Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 91 indywidualnym. W rodzinach nuklearnych koncepcje ról zawierają jasny 1 zespół norm dotyczących praw i obowiązków. Na ich bazie każda rodzina { może wypracować własny wariant zasad postępowania. Natomiast w sy-f tuacji rodzin rekonstruowanych nie ma żadnych jasno zdefiniowanych > nakazów ról dotyczących praw i zobowiązań między nowym małżonkiem a dzieckiem partnera. Role rodzicielskie w rodzinach nuklearnych są jasno zdefiniowane. Za- wierają w sobie obowiązek miłości, pomocy, ochrony i pociągają automa~ tycznie prawo do oczekiwania w zamian miłości, szacunku i pomocy. W rodzinie rekonstruowanej nie ma tak wyraźnie określonych ról w sto-| sunku do nowego rodzica, a przypisanie jej w kategoriach praw i obowiąz-! ków jest problematyczne. Należy bowiem się spodziewać, że obowiązek1 darzenia miłością i opieką dzieci partnera, dzieci, które nie są własnymi, jest trochę sprzeczny z uczuciami nowego małżonka. Podobnie wygląda to w przypadku dzieci, które również mogą odczuwać niewłaściwość w da- rzeniu uczuciem nowego rodzica, który jest jednak biologicznie obcym czło- wiekiem. Korzystniejszą sytuacją jest stopniowe kształtowanie tych) ról, czyli pozostawienie działaniu miejsca i czasu. W tym też sensie rolei są „osiągnięte" w każdej rodzinie indywidualnie. O niejasności ról w ro- dzinach rekonstruowanych mówią też inni autorzy, np. A. Cherlin 1978; T.F. Perkins i J.P. Kahan 1979; R. Garfield 1980; W.G. Clingempeel 1981; N.A. Burrell 1995; T. Arendell 1997. Podjęcie w rodzinie rekonstruowanej roli rodzica przybranego jest dosyć skomplikowane. W trudnej sytuacji są osoby, które poprzednio nie pełniły roli rodzicielskiej, jak również osoby, które pełniły ją wcześniej, lecz miało to miejsce w innych układach rodzinnych i w stosunku do in- nych dzieci. Oprócz dobrej woli przybranego rodzica konieczna jest obo- pólna akceptacja samej roli przez nowego rodzica oraz poprzednich człon- ków poszerzonego obecnie układu rodzinnego, tzn. współmałżonka i jego dziecka. Nie jest możliwe w rodzinach rekonstruowanych przyjęcie pełnej roli rodzica przez przybranego rodzica. Powodem jest fakt, że biologiczny/ rodzic nawet jeżeli nie żyje, to istnieje w świadomości dziecka i rodzic przybrany może tylko dzielić z nim rolę rodzicielską. Z braku więzów krwi zdają sobie sprawę wszyscy członkowie rodziny, w tym także i sam pasierb. Kolejną przyczynę stanowi osoba naturalnego rodzica zachowują- cego prawo wpływu na swoje dziecko. Dlatego też przybrany rodzic mo- tywowany do bycia rodzicem jest jednocześnie nierodzicem. Realizacja roli zależy od wyobrażenia roli przybranego rodzica i cech osobowości osoby podejmującej tę rolę. W literaturze przedmiotu (Fast i Cain 1966; podobnie Draughon 1975)) przyjmuje się trzy sposoby pełnienia tej roli. Przybrany rodzic może funkcjonować jako: prawdziwy rodzic, drugi rodzic, niero- dzic. Przyjmując rolę „prawdziwego rodzica" traktuje się pasierba jak własne dziecko. Charakterystyczne jest zbytnie podkreślanie bycia „praw- 92 Anna Kwak dziwym tatusiem" czy „prawdziwą mamusią". Pojawia się żądanie uzna- nia dla siebie, które zwykle jest popierane przez biologicznego rodzica dziecka. Zachowanie związanie z byciem „drugim rodzicem" nacechowane jest niechętną postawą wobec pasierba i demonstracją bycia przybranym rodzicem. Z kolei postawa „nierodzica" ujawnia się unikaniem wchodzenia w sprawy wychowawcze, dużym dystansem wobec pasierba bądź pełnie- \ niem bardziej roli kolegi, towarzysza zabaw niż rodzica. Te trzy role często mniej lub bardziej harmonijnie przeplatają się u przybranych rodziców. Trudności w realizacji roli rodzicielskiej nowego rodzica w rodzinach rekonstruowanych łączą się także z brakiem czy niepełnym rozumieniem specyfiki tej kategorii rodzin. Wejście nowej osoby do rodziny nie polega na zajęciu miejsca osoby, która z niej odeszła. Jednym z zadań przybra- nego rodzica jest przyłączenie się do funkcjonującej już grupy rodzinnej i znalezienie sobie miejsca dla siebie (Visher i Visher 1979). Nie zawsze jest to proste zadanie. W sytuacji gdy do „zamkniętej" grupy, tworzonej przez matkę i dziecko, grupy o wspólnej przeszłości, historii, wartościach wchodzi nowa osoba, następuje zaburzenie stanu dotychczasowej równo- wagi. Badacze (E.B. Visher i J.S. Visher 1979; Bohannan 1979; Chilman 1983) zwracają uwagę na znaczenie układu między małżonkami, który wspiera przyjęcie nowego systemu w rodzinie, jako jednego z trzech moż- liwych: a) ojczym przejmuje kontrolę w rodzinie; b) ojczym uznaje, że matka jest głową rodziny; c) tworzy się nowy status quo, jako efekt zmian. Najbardziej niekorzystna jest dla nowego rodzica sytuacja odrzucenia go z grupy rodzinnej i podważenie tym samym istnienia rekonstrukcji związ- ku jako rodziny. DZIECI W RODZINACH REKONSTRUOWANYCH Społeczeństwo nie ma wypracowanego modelu rodziny rekonstruowa- nej. Konsekwencją tego jest brak opisu roli rodzicielskiej, którą musi pełnić wchodzący do rodziny jej nowy, dorosły członek. Ten nowy rodzic nie ma więzi biologicznej z dzieckiem, jak to jest w przypadku rodzin natural- nych, a sprawy finansowe i czasem wychowawcze musi dzielić z rodzicem biologicznym, który nie sprawuje bezpośredniej opieki, bo odszedł. Nie ma wzoru, do którego można by odnieść rodzicielstwo w rodzinach re- konstruowanych. Podstawowe trudności związane z pełnieniem roli przy- branego rodzica wynikają z niepewności, czy jest to robione właściwie. Budowanie roli macochy czy ojczyma może utrudniać postawa biologicz- jRego rodzica dziecka. Może to równie dobrze być podyktowane obawą przed jego oceną. Nadmierne wyczulenie biologicznego rodzica na stosu- nek nowego rodzica do dziecka może wypływać z kilku przyczyn. Po pierwsze, może.być podyktowany obawą o kontakt i związek z własnym Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 93 dzieckiem, pragnieniem wyłącznej kontroli nad dzieckiem, poczuciem winy wobec dziecka za pozbawienie go możliwości wychowywania się w rodzinie nuklearnej. Po drugie, może wynikać z ambiwalentnej posta- wy, oczekującej realizacji od partnera jego roli rodzicielskiej przy równo- czesnej świadomości braku biologicznej więzi i obawie o dziecko, lęku przed wyrządzeniem dziecku krzywdy. Po trzecie, źródłem trudności są również postawy pasierbów względem przybranych rodziców. Wprowa-7 dzenie nowego rodzica do układu rodzinnego nie oznacza jego automaty-' cznej akceptacji i nie zawsze jest rekompensatą emocjonalną dla dziecka za jego poprzedni związek z naturalnym rodzicem. Nie można oczekiwać, że dzieci przekreślą więzi łączące je z biologicznym rodzicem, który odszedł, niezależnie od jakości uczuć towarzyszących ich wzajemnemu układowi. Przeciwnie, może mieć nawet miejsce idealizacja więzi z rodzonym ojcem, a odrzucenie ojczyma. Psychologowie (Wallerstein i Kelley 1976; E.B. Vi- sher i J.S. Visher 1979; McGoldrick i Carter 1980) zwracają uwagę na moż- liwość wystąpienia u dzieci z rodzin rekonstruowanych konfliktu lojalno- ści. Polega on na tym, iż dziecko czuje potrzebę bycia lojalnym wobec j swojego rodzonego rodzica, który odszedł. Jednocześnie nie bardzo może ujawniać swoje uczucia w stosunku do tego, z którym pozostało, i wobec przybranego. Rodzice na przykład mogą zakazywać ujawniania pozytyw- nych uczuć wobec rodzica, który odszedł od rodziny, mogą wymagać pełnej wierności od dziecka. W sytuacji gdy dziecko jest związane emocjo- nalnie z rodzicem, który odszedł, czuje, że rani i wywołuje gniew u tego, z którym pozostało. Natomiast w przypadku, gdy kocha przybranego, może czuć się nielojalne wobec tego, który odszedł. W stosunku do przy- branego rodzica (Bohannan i Erickson 1978) pasierb może ujawniać różne postawy obejmujące różne stopnie niechęci, obojętność bądź pozytywny stosunek. Tak więc przybrany rodzic może spotkać się z następującymi zachowaniami pasierbów wobec siebie: • dzieci są nieugięte w swojej niechęci wobec ojczyma lub macochy, • nie lubią go jako osoby, są związane często z rodzicem naturalnym, obawiają się utraty jego miłości i uwagi, gdyby związali się uczuciowo z przybranym rodzicem, uważają, że przybrany rodzic nie dorównuje naturalnemu, • są gotowe zaakceptować nowego rodzica (głównie dotyczy to małych dzieci, nie pamiętających rodzonego ojca), - • uznają w ojczymie nie ojca, lecz męża matki (głównie dzieci starsze). Na zachowanie dzieci mają wpływ przeżycia związane z rozbiciem biologicznej rodziny. Dziecko straciło wówczas jednego z rodziców, jego poczucie bezpieczeństwa zostało zaburzone rozerwaniem istniejącego do- tychczas układu rodzinnego. Obecnie nowo wprowadzona do rodziny osoba stwarza kolejne zagrożenie. Tym razem jest to zagrożenie dla kon- taktu z rodzicem, z którym dziecko pozostawało w okresie funkcjonowa-l 94 Anna Kwak [id nia rodziny jako niepełnej. Zagrożenie jest tym bardziej niepokojące, im silniejsze więzi emocjonalne wytworzyły się między dzieckiem i jego natu- ralnym rodzicem w okresie trwania rodziny niepełnej (Currier 1982). Jed- jnak dzieci, które utrzymują kontakty z obojgiem naturalnych rodziców po ich rozstaniu, bardziej swobodnie rozwijają stosunki z przybranym rodzi- cem. Rodzic naturalny ma swoje specjalne miejsce, a przybrany nie jest traktowany jako intruz uzurpujący sobie prawo do zajęcia miejsca rodzica naturalnego i przejęcia jego roli. Jednak w sytuacjach z bardziej zaburzo- nymi układami, z uwagi na konflikt lojalności, dziecko musi podjąć decy- zję, na czyjej miłości mu zależy. W przeciwnym przypadku zawsze będzie obawiało się niechęci, złości, odrzucenia przez jednego z naturalnych rodziców (Currier 1982). Dla dzieci w rodzinach rekonstruowanych powstaje pewien problem ze zwracaniem się do nowego rodzica - po imieniu, z określeniem „oj- ciec/matka", ojczym/macocha, „wujek/ciocia". Czasem przybrany rodzic, który usiłuje pełnić rolę „prawdziwego tatusia", żąda od dziecka używa- nia w stosunku do siebie pojęcia „ojciec". Taka postawa może pogłębiać niechęć dziecka, zwłaszcza gdy nie czuje ono przyjacielskich uczuć w sto- sunku do przybranego rodzica lub też uważa, iż ojcem nazywany może być wyłącznie jego biologiczny rodzic, nawet jeśli nie żyje lub nie utrzy- muje z nim kontaktów. W społeczeństwie seksualne stosunki między biologicznym rodzicem i dzieckiem są zdecydowanie zakazane. W stosunku do rodzin rekonstruo- wanych nie ma jasno sformułowanych norm seksualnych dla rodzica przy- branego i pasierba. Seksualizm zatem może być tutaj źródłem większych napięć niż w rodzinach nuklearnych. Dane z klinik specjalizujących się w leczeniu związków kazirodczych podają, że około 50% klientów to ro- dziny ojczymów z pasierbicami. Wskazuje to na wyższy wskaźnik stosun- ków seksualnych w rodzinach rekonstruowanych z ojczymami i pasierbi- cami, gdyż ogólnie takich rodzin jest dużo mniej niż 50% (E.B. Visher i J.S. Visher 1979, s. 107). Z badań wynika także wyższy poziom zazdrości u matek o stosunki ich córek z ojczymami. Z kolei ojczymowie są często nadmiernie krytyczni wobec pasierbic z obawy przed żonami, które mo- głyby źle interpretować ich postawy (Maddox 1975; Burgoyne i Clark 1984; Hodder 1985). 1 „UWRAŻLIWIENIE" NA PROBLEMY RODZIN REKONSTRUOWANYCH Najważniejszym zadaniem w rozwoju systemu rodziny rekonstru- owanej jest zrozumienie i zaakceptowanie, że ta kategoria rodziny nie jest rodziną nuklearną, a próby funkcjonowania w formie względnie za- mkniętego systemu, jak robi to większość rodzin nuklearnych, prowadzą Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 95 do niepowodzenia. Przystosowanie członków rodziny rekonstruowanej musi obejmować kilka poziomów (Goetting 1982). Będzie to przystosowa- nie na poziomie: • emocjonalnym, które pojawia się jako zainteresowanie nowym związ- kiem; • psychicznym, wymagające określenia siebie jako członka nowego ukła- du; • społecznym, pozwalające na budowanie powiązań z nowymi przyja- ciółmi w związku z nowym małżeństwem; • rodzicielskim, w którym chodzi o wypracowanie nowych stosunków z własnymi i przybranymi dziećmi; • ekonomicznym, służące wypracowaniu systemu odpowiedzialności materialnej - „kto za co płaci"; • prawnym, obejmujące finansowe i prawne aspekty odpowiedzialności obecnego i poprzedniego małżonka wobec dzieci (i małżonka). Badacze (E.B. Visher i J.S. Visher 1979; McGoldrick i Carter 1980; Ro- binson 1993; Clingempeel, Levoli i Brand 1984) wskazują, że niektóre cechy rodziny rekonstruowanej oraz sytuacje życiowe jako szczególnie trudne mogą powodować problemy. Zalicza się do nich nie zabliźnione rany po pierwszej nuklearnej rodzinie, aspekty strukturalne, sprawy związane z granicami, rozbieżności między fazami życia rodziny i nierealistycznymi oczekiwaniami. W jakim sensie mogą one utrudniać proces formowania się rodziny rekonstruowanej? Zdarza się, iż ponowne małżeństwo zostaje zawarte bardzo szybko po rozwodzie, co z kolei pozostawia niewiele czasu na przeorganizowanie rodziny, jak również na zamknięcie rozdziału pod tytułem „poprzedni układ rodzinny". Nie rozwiązane sprawy emocjonalne są tym bardziej skomplikowane, ponieważ dotyczą nie tylko dorosłych, lecz również dzieci. Nie wszyscy zainteresowani przeżywają jednakowo i w tym samym momencie stratę poprzedniej rodziny. Jeden rodzaj opłaki- wania poprzedniej rodziny jest związany z dziećmi, które często liczą, że jednak ich biologiczni rodzice będą ponownie razem. Te fantazje towarzy-, szą im aż do momentu zawarcia przez któregoś z rodziców ponownego; małżeństwa. Dopiero wówczas dzieci zaczynają przeżywać stratę swojej,, nuklearnej rodziny. Natomiast wielu biologicznych i przybranych rodziców; oczekuje, iż dzieci zaakceptują od razu ich ponowne małżeństwo. To nie-* zdawanie sobie sprawy z wpływu nowej sytuacji na emocjonalne trudności u dzieci staje się prawdopodobnie przyczyną kłopotów we wzajemnych stosunkach między dzieckiem i rodzicami, a także opóźnia nawiązanie więzi z przybranym rodzicem. Zdarza się również, że biologiczny rodzic i przybrany nawet zaprzeczają, iż taka strata miała miejsce, a to z kolei utrudnia otwarte wyrażenie żalu wewnątrz rodziny. Drugi rodzaj żalu dotyczy naturalnego rodzica i łączy się z brakiem ; rozwiązania wzajemnych stosunków z poprzedniej rodziny. Najczęściejj 96 Anna Kwak rozwodzący się małżonkowie próbują sobie radzić z rozczarowaniem, bó- lem odrzucenia, zniszczoną samooceną przez oskarżanie byłego partnera przynajmniej na początkowym etapie rozwodu. Jeżeli intensywne uczucie złości, będące pozostałością z pierwszej rodziny, nie zostanie rozwiązane właściwie, będzie przeniesione do rodziny rekonstruowanej, gdzie może być wzmacniane przez nowego partnera, co może zmniejszyć prawdopo- dobieństwo rozwiązania. W rodzinie rekonstruowanej łączą się partnerzy będący w różnych fa- zach życia. Wchodzący do rodziny nowy partner musi podjąć nie tylko j rolę małżeńską, ale i rodzicielską, która może okazać się dla niego całkiem / nowa czy inna bądź której z uwagi na wiek jeszcze nie doświadczył. No- wy dorosły wchodzi bowiem do systemu rodziny, w którym staje się po raz pierwszy i od razu częścią rodzicielskiego pokolenia. Nawet sytuacja posiadania dzieci przez oboje partnerów z poprzednich związków nie jest jednakowa, z uwagi chociażby na różne fazy rozwojowe, gdyż na przy- kład jeden z partnerów ma dzieci w wieku dorastania, drugi w okresie ' przedszkolnym czy niemowlęcym. Wiek przybranego rodzica nie pozosta- je bez wpływu chociażby na wewnętrzne układy z dziećmi. Przykładowo, przybrany rodzic może być niewiele starszy od pasierbów i chociaż rodzi- ny rekonstruowane czasem nie zdają sobie sprawy, jak bardzo żenujące może to być dla samych dzieci, to ogólnie taka sytuacja stwarza dodatko- we trudności. Nawet jeżeli partnerzy są mniej więcej w tym samym wie- ku, to jednak są na różnych etapach w cyklu życia rodziny i przychodzą z innymi doświadczeniami. Rodzina rekonstruowana jest zawsze rodziną, mimo iż nie może uda- wać rodziny nuklearnej. Jednym z podstawowych celów, które stają przed jej członkami, jest zaakceptowanie tej rzeczywistości. Sama sytuacja nosi w sobie wyzwanie raczej pozytywne niż negatywne. Stopniowo w rodzinie rekonstruowanej zaczyna się tworzyć wewnętrzny system zasad funkcjono- wania, który jest właściwy dla jej członków, gdyż jest dzielony w czasie ich .wspólnego dzień po dniu życia. Członkowie rodziny znajdują miejsce dla siebie, znaczy to, że zarówno dzieci, biologiczny rodzic oraz przybrany /czują do niej przynależność. Jednak grartice rodziny rekonstruowanej mu- szą pozostać przepuszczalne, gdyż to pozwala dzieciom i dorosłym na utrzymywanie relacji z poprzedniej rodziny podczas stopniowej integracji rodziny rekonstruowanej (Robinson 1993). Ale ta specyfika rodzin rekons- truowanych nie przekreśla możliwości ich prawidłowego funkcjonowania. Wskazując na pozytywne aspekty życia w tych rodzinach podkreśla się mo- żliwość posiadania przez dziecko modeli obu płci, możliwość dawania wsparcia emocjonalnego dziecku i oddziaływania na jego zachowanie przez nowego rodzica. Zwraca się także uwagę na przekazywanie dziecku przez nową parę małżeńską pozytywnego obrazu życia rodzinnego, na posiada- nie przez nie większej liczby interakcji, dzięki którym może się uczyć do- I Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 97 datkowo od przybranego rodzica i przybranego rodzeństwa. Z uwagi nav obecność w rodzinie osób nie powiązanych biologicznie dzieci mogą uczyć" się łatwiej pewnych zachowań, takich jak kompromis, tolerancja, negocjacje; mogą zdobywać różnorodne doświadczenia przez stykanie się z różnymi wartościami, postawami, stylami życia (Fast i Cain 1966; Bohannan 1979; Currier 1982). To jednak, czy rodzina dostarczy dziecku pozytywnego mo- delu i poczucia stabilności, zależy nie tyle od typu rodziny, w której dziec- ko się wychowuje, ale od sposobu jej funkcjonowania. Badania Z.J. Ander- son i G.D. White (1986) pokazują, że dysfunkcjonalne rodziny rekonstruo- wane są podobne do dysfunkcjonalnych rodzin nuklearnych. Podobnie funkcjonalne rodziny rekonstruowane są zbliżone do funkcjonalnych rodzin nuklearnych. Autorzy podkreślają jednak, iż „zbliżone" nie oznacza „takiej same". W rodzinach funkcjonalnych ma miejsce dobre przystosowanie mał- żeńskie, silny pozytywny związek między dzieckiem i biologicznym rodzi- cem, niechęć do wyłączania członków rodziny, wzajemna umiejętność kom- promisowego podejmowania decyzji rodzinnych. Ale funkcjonalne rodziny nuklearne i rekonstruowane różnią się między sobą. W rodzinach rekons- truowanych kontakty pasierb-przybrany rodzic nacechowane są mniejszą intensywnością interpersonalnego kontaktu. Pojawia się także silniejszą^ tendencja do tworzenia koalicji między biologicznym rodzicem a dzieckiem (podobnie Kwak 1990). Taka koalicja jest rzadsza w rodzinach nuklearnych funkcjonalnych. Jednak biorąc pod uwagę czynniki kulturowe, prawne, bio- logiczne i psychologiczne nierealne byłoby oczekiwanie takiej samej jakości wzajemnych stosunków i stopnia związania w rodzinach rekonstruowa- nych, jaka ma miejsce w rodzinach nuklearnych. Związek pasierba i ojczy- ma nie jest tak silny jak biologicznego ojca z dzieckiem, co jednak nie ozna- cza, że ich wzajemne stosunki są złe czy powinny być dysfunkcjonalne. Bibliografia Ackerman N.J. (1980), The family with adolescents, w: The family life cycle: A framework for family therapy. E.A. Carter, M. McGoldrick (eds). Gardner Press, INC, New York. Anderson J.Z., White G.D. (1986), An empirical investigation of inłeraction and relationship patterns in functional and dysfunctional nuclear families and stepfamilies. Family Process 25. Arendell T. (1997), Dworce and remarriage, w: T. Arendell (ed.), Contempo- rary parenting. Challenges and issues. Sagę Publications. Thousand Oaks, London, New Delhi. Bohannan P. (1979), Stepfathers as parents, w: E. Corfman (ed.), Families today: A research sampler on families and children. Rockville Maryland, New York, vol. 1. w 98 Anna Kwak Bohannan P., Erickson R. (1978), Stepping in. „Psychology Today" 8. Burgoyne J., Clark D. (1984), Making a go ofit. A study for stepfamilies in Shef- field. Routledge and Kegan Paul, London-Boston-Mełbourne-Hanley. Burrell N.A. (1995), Communication patterns in stepfamilies, w: M.A. Fitzpa- trick, A.L. Vangelisti (eds), Explaining family interactions. Sagę Publica- tions, Thousand Oaks, London, New Delhi. Cherlin A.(1978), Remarriage as an incomplete institution. „American Journal of Sociology", 84. Chilman C.S. (1983), Remarriage and stepfamilies. Research results and implica- tions, w: E.D. Maclin, R.H. Rubin (eds), Contemporary families and alter- natwe life-styles. Sagę Publications, Beverly Hills, London, New Delhi. Clingempeel W.G. (1981), Quasi-kin relationships and marital ąuality in stepfa- ther families. „Journal of Personality and Social Psychology" 5. Clingempeel W.G., Levoli R., Brand E. (1984), Structural complexity and the ąuality of stepfather-stepchild relationships. Family Process 4. Currier C. (1982), Learning to step together. Prepared for Stepfamily Associa- tion of America. INC, USA. Draughon M. (1975), Stepmother's model of identification in relation to mourn- ing in the child. Psychological Reports 36. Fast L, Cain A. (1966), The stepparent role: Potential for disturbances in family functioning. „American Journal of Orthopsychiatry" 36. Garfield R. (1980), The decision to remarry. „Journal of Divorce" 4. Goetting A. (1982), The six stations of remarriage: Deuelopmental tasks of re- marriage after dworce, za B.N. Adams (1995), The family. A sociological interpretation. Harcourt Brace College Publishers, USA. Hodder E. (1985), The stepparents handbook. Sphere Books Limited. London, New York. Kwak A. (1990), Więź osobowa w rodzinach rekonstruowanych. Warszawa, Uniwersytet Warszawski IPSiR. Maddox B. (1975), The half-parent. Andre Deutsch, London. McGoldrick M., Carter E.A. (1980), Forming a remarried family, w: E.A. Car- ter (ed.), The family life cycle: A framework for family therapy. Gardner Press, New York. Messinger L. (1976), Remarriage between divorced people with children from prezńous marriages: A proposal for preparation for remarriage. „Journal of Marriage and Family Counselłing" 2. Papernow P.(1984), The stepfamily cycle: an experiential model of stepfamily de- velopment. Family Relations 33, za Robinson M. (1993), Family transfor- mation through dworce and remarriage. A systematic approach. Routledge, London, New York. Perkins T.F., Kahan J.P. (1979), An empirical comparison of natural father and stepfather family systems. Family Process 18. Rodziny rekonstruowane - problemy i zagrożenia 99 Robinson M. (1993), Family transformation through dworce and remarriage. A systematic approach. Routledge, London-New York. Shorter E. (1975), The making of the modern family. Basic Books, New York, za Walker K.N., Messinger L. (1979), Remarriage after dworce: Dissolu- tion and reconstruction of family boundaries. Family Process 18. Visher E.B.,Visher J.S. (1979), Stepfamilies: A guide to working with słepparents and stepchildren. Brunner-Mazel Publishers, New York. Visher E.B., Visher J.S. (1985), Stepfamilies are dijferent. „Journal of Family Therapy" 7. Visher E.B., Visher J.S. (1988), Old loyalties, new ties: Therapeutic strategies with stepfamilies. Brunner-Mazel, New York, za M. Robinson (1993), Family transformation through dworce and remarriage. A systematic approach. Rout- ledge, London-New York. Walker K.N., Messinger L. (1979), Remarriage after dworce: Dissolution and reconstruction of family boundaries. Family Process 18. Wallerstein J.S., Kelley J. (1976), The effects of parental dworce: Experience of the child in early latency. „American Journal of Orthopsychiatry" 46. Zofia Waleria Stelmaszuk DZIECKO W RODZINIE ZASTĘPCZEJ PRZEGLĄD PROBLEMATYKI Dzieci trafiają do rodzin zastępczych najczęściej na skutek poważnych zaniedbań, jakich doświadczyły w rodzinie własnej. Mimo coraz większej świadomości, że umieszczenie poza domem negatywnie wpływa na roz- wój dziecka, środek ten jest nadal wykorzystywany, przynajmniej okre- sowo, w celu zapewnienia dziecku bezpiecznego środowiska wychowaw- czego i umożliwienia mu powrotu do zmienionego systemu rodzinnego. Nierzadko rodzina zastępcza pozostaje głównym opiekunem dziecka aż do jego usamodzielnienia. W Polsce, w odróżnieniu od większości krajów zachodnich, niezmiennie utrzymuje się taki model rodziny zastępczej (Stel- maszuk 1999a). Na ogół jest to rodzina spokrewniona z dzieckiem, zawią- zana na podstawie orzeczenia sądowego (MEN 1996). W roku 1998 w ro- dzinach zastępczych w Polsce przebywało 52 532 dzieci (GUS 1999). W większości krajów Unii Europejskiej do rodzin zastępczych kiero- wane są przede wszystkim dzieci młodsze, podczas gdy starsze znacznie częściej przebywają pod opieką instytucji (Colton, Hellinckx 1993). Za- uważono też, że w rodzinach zastępczych przebywa więcej dziewczynek, a w instytucjach więcej chłopców (Ruxton 1996). Z kolei w Polsce rodziny zastępcze służą raczej jako forma opieki nad dziećmi starszymi, brak da- nych, jeśli chodzi o płeć dzieci. Z przeglądu MEN przeprowadzonego w 1995 roku wynika, że w rodzinach zastępczych przebywało zaledwie 11% dzieci poniżej 7 roku życia; największą grupę dzieci - 47% stano- wiły dzieci w wieku 7 do 15 lat (MEN 1996). Przeprowadzona w Mini- sterstwie Sprawiedliwości analiza spraw sądowych wykazała, że 58.3% dzieci kierowanych do rodzin zastępczych przekroczyło 10 rok życia (Ze- gadło 1996). Jak wynika z badań, dzieci kierowane do rodzin zastępczych są obar- czone szczególnie wieloma czynnikami ryzyka i znacznie częściej nara- żone na niepowodzenia, niż ma to miejsce w ogólnej populacji (Colton, Hellinckx 1993). Cytowana Ruxton analizująca sytuację dzieci w krajach Unii Europejskiej wykazała, że dzieci kierowane są do rodzin zastępczych najczęściej z powodu trudności, jakie przeżywa rodzina (bezrobocie, sa- Dziecko w rodzinie zastępczej 101 motne rodzicielstwo, konflikty w rodzinie). Inne przyczyny to przemoc i uzależnienia oraz choroby somatyczne i zaburzenia psychiczne, na które cierpią rodzice. Rzadsze są przypadki całkowitego opuszczenia dzieci przez rodziców. Nierzadko przyczyny, które doprowadzają do umieszczenia w rodzinie zastępczej, tkwią w samym dziecku. W literaturze zagranicznej jako przyczynę umieszczenia często wymienia się zaburzenia zachowania i trudności szkolne dziecka. Inne przyczyny to choroba i niepełnospraw- ność dziecka, uzależnienia i ucieczki z domu (Colton, Hellinckx 1993; Colton, Williams 1997). Jak już wspomniano, z dostępnych danych polskich wynika, że dzieci / trafiają do rodzin zastępczych głównie na skutek zaniedbań, jakich do- j świadczają we własnej rodzinie, znacznie rzadziej z powodu zaburzeń za-; chowania, choć te ostatnie wcale nierzadko charakteryzują dzieci umiesz-; czone poza rodziną (Łuczak 1994; Stelmaszuk 1996). W Polsce rodziny zastępcze w bardzo małym stopniu wykorzystywane są jako forma opieki nad dziećmi niepełnosprawnymi czy wymagającymi resocjalizacji. Tzw. rodziny terapeutyczne stanowią znikomy procent ogółu rodzin zastęp- czych (MEN 1996; Kolankiewicz 1998). Szereg studiów wskazuje na częste występowanie u dzieci przebywa-?} jących w rodzinach zastępczych problemów emocjonalnych i zaburzeń / zachowania. Odnotowano je u co najmniej 25-35% dzieci umieszczonych^! podczas gdy w ogólnej populacji dzieci dotykają one co najwyżej 10% (Fanshell, Shinn 1978; Gruber 1978; Swire, Kavaler 1978). W ostatnich latach poważne zaburzenia stwierdzono u blisko połowy dzieci z rodzin zastępczych badanych w USA i Europie (48.7% w badaniach Mclntyre i Keesler 1986 i aż 59.8% w badaniach De Munter i Hellinckxa). De Mun- ter i Hellinckx (1996) przeprowadzili badania reprezentatywnej próby 291 dzieci w wieku 4-12 łat, umieszczonych w rodzinach zastępczych przez flandryjskie służby społeczne. W badaniach zastosowano Child Beha- vior Checklist (CBCL: Achenbach 1991). Kwestionariusz Achenbacha umożliwia zaklasyfikowanie obserwowa- nych zaburzeń do następujących zespołów: wycofywanie, dolegliwości so- matyczne, niepokój/depresja, zaburzenia w kontaktach społecznych, zabu- rzenia myślenia, zaburzenia uwagi, zachowania przestępcze, zachowania agresywne. Pierwsze trzy zespoły odnoszą się do zachowań skierowanych na własną osobę (internalizing), a pozostałe do zachowań skierowanych na otoczenie (externalizing). Obserwowane zachowania można skategoryzo- wać wg trzech poziomów: normalne, z pogranicza i kliniczne. ^j U dzieci z rodzin zastępczych, badanych przez De Munter i Hellinckxa/i częściej obserwowano zachowania skierowane na otoczenie niż na własną i osobę. Zachowania tego typu częściej przejawiali chłopcy niż dziewczynkiJ Około 60% badanych dzieci uzyskało podwyższone wskaźniki przynaj- mniej w obrębie jednego zespołu CBCL. Najczęściej były to „zaburzenia 102 Zofia Waleria Stelmaszuk uwagi" (44.9% chłopców, 34.7% dziewczynek); „zachowania agresywne" (34.7% chłopców, 20.8% dziewczynek) i „zachowania przestępcze" (34.7% chłopców, 30.6% dziewczynek). Równie często występowały problemy w kontaktach społecznych (32% chłopców, 29.9% dziewczynek). Problemy takie wynikają najprawdopodobniej z braku kompetencji społecznych i są interpretowane jako konsekwencje deprywacji społecznej i rozłąki z bliskimi. Czynniki biologiczne i makrospołeczne (inteligencja, temperament, klasa społeczna) ł { J ł ł I ł I Czynniki ryzyka w szkole: - ?>ra/c motywacji - niskie osiągnięcia - konflikty z nauczycielami - niski poziom nauczania i kultury szkolnej Czynniki ryzyka w rodzinie: - problemy rodziców - konflikty w rodzinie - zaburzenia więzi - negatywny styl wychowania (lekceważenie, autorytaryzm, brak nadzoru, permisywizm) Czynniki ryzyka wjosobowp&cićzjęckąi - słaba samokontrola - wahania samooceny - zewnętrzny ośrodek kontroli - niska efektywność Czynniki ryzyka w grupie rówieśniczej: - ryzykowne zachowania - negatywna grupa rówieśnicza - konflikty z rówieśnikami - izolacja społeczna depresja niepokój wycofanie Z A B U R Z B N I A Z A C H O W A N I A agresja nadpobudliwość zachowania antyspołeczne środowisko społeczne dziecko Schemat 1. Uwarunkowania zaburzeń zachowania Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy obserwowane zaburzenia są zwią- zane z doświadczeniami dziecka w okresie poprzedzającym umieszczenie, czy też są skutkiem rozłąki z rodziną albo aktualnej sytuacji dziecka. Wielu badaczy zwraca uwagę, że niestabilność środowiska wychowawczego - kon- flikty, rozbicie rodziny może mieć na dziecko bardziej traumatyczny wpływ niż umieszczenie w rodzinie zastępczej. Najprawdopodobniej decyduje tutaj cały splot czynników, a zwłaszcza spiętrzenie tzw. czynników ryzyka, tkwiących zarówno w osobowości dziecka, jak i środowisku socjalizującym. Wzajemne zależności dobrze ilustruje załączony schemat (Scholte 1997). \ Dziecko w rodzinie zastępczej 103 Większość dzieci z rodzin zastępczych doświadczyła poważnych zagro- żeń w środowisku rodzinnym (zaniedbanie, konflikty, przemoc) i nie pozo- stało to bez wpływu na ich rozwój. Nierzadko konsekwencją takich doś- wiadczeń są także problemy osobowościowe. Powszechnym problemem są również trudności szkolne i niskie osiągnięcia edukacyjne dzieci z ro- dzin zastępczych. Jak wykazały longitudinalne badania Coltona, Heatha i Aldgate (1995), dzieci wychowywane w rodzinach zastępczych osiągają w szkole generalnie gorsze rezultaty niż ich rówieśnicy wychowywani w rodzinie. Podobne wnioski można wyciągnąć z badań polskich (Jawor- ska-Maj 1990; Łuczak 1994; Kolankiewicz 1998). Nawet ustabilizowany pobyt w rodzinie zastępczej nie jest w stanie poprawić wyników dzieci, które we wczesnym dzieciństwie doświadczyły przemocy bądź znaczących zaniedbań. Dzieci takie na ogół przejawiają poważne zaburzenia zachowania, które mogą dodatkowo pogłębiać trud- ności szkolne. Badania wykazały jednak, że nawet dzieci, u których nie stwierdzono zaburzeń zachowania i problemów emocjonalnych, osiągały niższe wyniki w testach osiągnięć szkolnych niż ich rówieśnicy z grupy kontrolnej. Niskie osiągnięcia szkolne dzieci z rodzin zastępczych, świad- czą o tym, jak trudno jest, nawet w pozytywnych warunkach wychowaw- czych, pokonać zaniedbania wczesnego dzieciństwa i traumatyczną sepa- rację od rodziny. Dzieci przebywające w rodzinach zastępczych wymagają większego zaangażowania opiekunów i szkoły, a nierzadko dodatkowej, profesjonalnej pomocy. Stąd coraz częściej mówi się o potrzebie starannej kwalifikacji i specjalistycznego przygotowania rodzin zastępczych. Ocze- kuje się wręcz, że rodziny zastępcze będą raczej partnerami niż klientami służb społecznych. W krajach zachodnich do wyspecjalizowanych rodzin zastępczych kie- rowane są dzieci z głębokimi zaburzeniami, które dawniej skazane były na pobyt w zakładzie (Colton, Williams 1997). Uważa się, że wykwalifikowa- ne rodziny zastępcze stanowią szczególną szansę dla dzieci poważnie zaniedbanych wychowawczo i zdrowotnie i inwestuje się w rozwój tego typu opieki. Prowadzone są działania uwrażliwiające społeczeństwo na potrzeby dzieci niepełnosprawnych i ich prawo do rodziny. Znajdują się osoby gotowe podjąć się opieki nawet nad głęboko upośledzonymi dzieć- mi (Hudson i in. 1994; Berry 1999). Rodziny zastępcze wykorzystywane są także jako forma opieki dzien- nej lub tzw. opieki dzielonej, wspierającej rodzinę naturalną. Taką formę pomocy oferuje się rodzinom dzieci niepełnosprawnych czy też posiada- jących inne specjalne potrzeby. Obecnie, dzięki polityce społecznej skiero- wanej na zapobieganie umieszczaniu dzieci poza domem, do rodzin za- stępczych trafiają przede wszystkim dzieci o specjalnych potrzebach, które z różnych powodów nie mogą pozostać w rodzinie biologicznej. Aby po- móc dzieciom w pokonaniu ich szczególnych barier rozwojowych, wy- 104 Zofia Waleria Stelmaszuk specjalizowani opiekunowie otrzymują specjalne przygotowanie i na bie- żąco korzystają ze wsparcia specjalistów. RELACJA Z RODZINĄ BIOLOGICZNĄ f" Jak wynika z badań polskich i obcych, większość dzieci przebywających i w rodzinach zastępczych utrzymuje kontakty z rodzicami lub krewnymi, I choć nie zawsze relacje te są pozytywne i często komplikowane przez nega- l tywne postawy rodzin zastępczych wobec rodziny biologicznej (Poulin 1 1985; Stelmaszuk 1996). Dzieci wychowywane przez osoby z nimi spokrew- i nione, pozostają w rodzinnym kręgu nawet wówczas, gdy relacje między ? rodzicami dziecka a jego opiekunami pozostawiają wiele do życzenia. a Środowisko c Schemat 2. Zależności i wpływy w opiece zastępczej ^ Pytanie, czy rodzice, którzy nie starają się o odzyskanie prawa do opie- ki nad dzieckiem i nie zamierzają na stałe nim się zająć, powinni widywać się z dzieckiem, budzi nadal kontrowersje. Wielu specjalistów uważa, że ze względu na dobro dziecka najlepiej byłoby w takich przypadkach dążyć do pozbawienia ich władzy rodzicielskiej (w krajach zachodnich „praw ro- dzicielskich") i oddać dziecko do adopcji. Przekonanie, że jedynie adopcja pozwala na „odcięcie się od przeszłości", jest nadal powszechne (Colton, Williams 1997). Z drugiej strony, coraz częściej dostrzega się konieczność współpracy z rodziną biologiczną „dla dobra dziecka" i unika umieszcza- nia dzieci poza domem na rzecz intensywnego wspierania ich rodzin (Stel- maszuk 1999b). Dziecko w rodzinie zastępczej 105 Rodzina zastępcza z natury rzeczy jest rozwiązaniem „tymczasowym" i dziecko w niej przebywające doświadcza tymczasowości i niepewności co do własnego losu, przy silnej potrzebie emocjonalnej stabilności i spój- ności. Niepewność ta może się pogłębiać także wtedy, gdy dziecko widuje rodziców i jest związane zarówno z nimi, jak i rodziną zastępczą. Dzieci, w odróżnieniu od dorosłych, mają trudności z zachowaniem pozytywnych relacji ze skonfliktowanymi ze sobą dorosłymi i silną potrzebę, aby ich bliscy pozostawali w dobrych relacjach, W przeciwnym razie dochodzi często do konfliktu lojalności (Goldstein i in. 1973; Poulin 1985). Jak wynika z badań Poulina, który przez 2 lata śledził losy 100 dzieci z rodzin zastępczych, najsilniejszym predyktorem konfliktu lojalności jest przywiązanie do rodziców. 49% badanych dzieci utrzymywało stały kon- takt ze swoją rodziną biologiczną, dla 26% były to rzadkie kontakty, nato- miast 17% nie miało ich wcale. 51% dzieci robiło wrażenie pogodzonych z sytuacją, 23% okazywało zaniepokojenie, ale sobie z nią radziło, u 26% stwierdzono silny konflikt lojalności. Występował on najczęściej u dzieci, które dramatycznie zareagowały na rozstanie z rodzicami, a następnie źle znosity pobyt w rodzinie zastępczej. Badania wykazały także, że na ogół dzieci są silniej związane albo z rodziną biologiczną, albo z rodziną zastępczą i nie ma na to wpływu długość pobytu w rodzinie zastępczej. Dzieci wychowywane w rodzinach zastępczych mają nierzadko problemy z nawiązywaniem trwałych związ- ków. Ich wyobrażenia o rodzicach są często nieadekwatne - dzieci przeja- wiają tendencje do ich gloryfikowania bądź też obwiniania. Posiadanie „dwu zestawów" rodziców często prowadzi do konfliktu lojalności, powo- duje zakłócenie obrazu własnej osoby i pogarsza funkcjonowanie dziecka. Jednak badania dowodzą, że sytuacja taka na dłuższą metę daje mniej ne- gatywnych następstw, niż całkowite oderwanie dziecka od jego korzeni i związków z bliskimi (Fein 1991). Dlatego dążenie do choćby psycholo- gicznej reintegracji dzieci z ich bliskimi stanowi obecnie zasadniczy cel opieki zastępczej (Stelmaszuk 1998a,b). Znane badania, przeprowadzone w 1985 roku w rodzinach zastępczych w Connecticut, wykazały, że dzieci, które zachowały pozytywne relacje z rodziną, funkcjonowały znacznie lepiej niż ich rówieśnicy „oderwani emocjonalnie" od rodziny (Fein, Ma- luccio, Kluger 1990). Podobne wnioski uzyskano w badaniach prowadzo- nych w Polsce (Stelmaszuk 1996). Pozytywnie oceniane jest wspólne umieszczanie w rodzinach zastęp~! czych rodzeństw. Większość badań przekonuje o celowości takich starań, choć nie zawsze ułatwia to pracę rodzinom zastępczym, a w wielu wy-~ padkach nie dało pozytywnych efektów (Aldridge, Cautley 1976). Niem- niej, warto poczynić starania, aby umieszczane rodzeństwa mogły wycho- wywać się razem, a gdy nie jest to możliwe, zadbać o utrzymanie między rodzeństwem jak najlepszych kontaktów. Doświadczenia w umieszczaniu P O 6 o 106 Zofia Waleria Stelmaszuk rodzeństw dowodzą, że dobre efekty daje też stopniowe umieszczanie ich w tej samej rodzinie (Hegar 1993). Warto uwzględnić tę możliwość zwłaszcza wtedy, gdy niezbędne jest długoterminowe umieszczenie dzieci w rodzinie zastępczej i uwzględnić ją w planowaniu na przyszłość. f Utrzymywanie kontaktu z rodzicami i rodzeństwem pomaga w adap- ' tacji do nowego otoczenia i pozytywnie wpływa na rozwój emocjonalny i dziecka, nawet wówczas gdy jego rodzice mają trudności we własnym \ życiu. Warto podejmować starania o zachowanie ich znaczącej roli w ży- ciu dziecka. Rodzice i dzieci potrzebują siebie nawzajem, nawet wtedy, gdy dzieci są już dorosłe. „Całkowite opuszczenie przez rodziców powo- duje większe spustoszenie, zwłaszcza jeśli chodzi o poczucie własnej war- tości, niż komplikacje związane z posiadaniem dwu rodzin" (Fanshel, Shinn 1978, s. 487-488). SPECYFIKA RODZINY ZASTĘPCZEJ SPOKREWNIONEJ Z DZIECKIEM Rodziny zastępcze spokrewnione z dzieckiem są znaczącą formą opie- ki zastępczej, a ich rola systematycznie rośnie. W krajach zachodnich pod- kreśla się wartość wychowania w szerszym kręgu rodzinnym i dąży do zrównania statusu rodzin zastępczych tworzonych przez krewnych z wy- specjalizowanymi formami opieki (Greeff 1999). Zgodnie z lansowaną obecnie emancypacyjną wizją pomocy, rodzina, której dano szansę rozwią- zania swoich problemów, staje się silniejsza i bardziej niezależna. Przejęcie opieki przez krewnych jest także zgodne z zasadą pomocniczości (Stelma- szuk 1999b). Pomoc w sytuacji kryzysu polegać powinna na odwołaniu się do najmniej radykalnych środków. Z pewnością powierzenie dziecka opie- ce krewnych jest mniej drastycznym rozwiązaniem niż skierowanie go do obcej rodziny lub instytucji wychowawczej. W Polsce, gdzie znaczącą większość rodzin zastępczych tworzą osoby spokrewnione z dzieckiem, najczęściej dziadkowie, fakt ten nadal budzi kontrowersje. Ich przyczyna tkwi najprawdopodobniej w niełatwym roz- różnieniu między powinnościami rodziny i państwa. Na ogół uważa się opiekę państwa za alternatywę bądź substytut opieki tradycyjnie spra- wowanej przez rodzinę. W powszechnym przekonaniu, krewni opiekują- cy się dziećmi oferują wsparcie rodzinie naturalnej, trudno zatem uznać ich działania za przejaw opieki państwa. Ustanowienie rodziny zastęp- czej zawsze wiąże się z pewnego rodzaju pośrednictwem państwa, de- cyzję o umieszczeniu dziecka podejmuje sąd, czy też innego rodzaju in- stytucja powołana lub upoważniona do tego przez państwo. Powierzenie dziecka opiece krewnych jest w istocie szczególną formą współpracy ro- dziny i państwa, w celu ochrony interesów dziecka (Colton, Williams 1997; Greeff 1999). Dziecko w rodzinie zastępczej 107 Trzeba zwrócić uwagę, że mimo iż większość dziadków i innych krew- nych bierze, w mniejszym lub większym stopniu, udział w wychowaniu młodego pokolenia, status rodziny zastępczej wiąże się bezwzględnie z ko-/ niecznością ochrony interesów dziecka. Jeśli nie zachodzi konieczność in- terwencji państwa ze względu na dobro dziecka, rodzice i krewni maj;| całkowite prawo decydowania o przebiegu opieki. Tak długo, jak rodzice pozostają prawnymi opiekunami swoich dzieci, nie ma też tytułu do nad- zorowania bądź licencjonowania opieki krewnych. W przypadku zaś, kiedy państwo interweniuje w kwestię praw rodzicielskich, dziecko powierzone opiece powinno mieć dostęp do świadczeń, a jego opiekunowie zarówno do wszelkich form pomocy oferowanym rodzinom zastępczym, jak i prze- widzianego przez państwo nadzoru. / Spokrewniona rodzina zastępcza jest tym szczególnym rodzajem opień- ki, gdzie przy zachowaniu niezbędnych warunków udaje się w najmniej drastyczny sposób chronić dziecko przed zaniedbaniem, zapewniając jed- nocześnie ciągłość i stałość opieki. Więzi z rodziną zostają zachowane w sposób naturalny, a adopcja nie jest konieczna, gdyż istnieje poczucie „bycia rodziną". Bez względu na to, co się stało, dziecko pozostaje w tym samym środowisku, we własnym kręgu kulturowym, czasami nawet w tym samym miejscu, a opieki podejmują się bliskie mu i znane osoby. Więzy krwi, bez względu na okoliczności, są istotnym argumentem dla obu stron, zarówno dla dziecka, jak i jego opiekunów. Ważne jest też, że dziecko zna opiekunów i jest z nimi związane emocjonalnie lub że istnieje szansa na nawiązanie takich więzi. W naturalny sposób krewni troszczą się też o przyszłość powierzonego ich opiece dziecka. Nierzadko rodzice dziecka w naturalny sposób przejmują nad nim opiekę (Greeff 1999). Ponieważ większość rodzin zastępczych tworzą dziadkowie, powoduje to szereg dodatkowych konsekwencji i rodzi liczne obawy. Przede wszyst- kim dziadkowie to ludzie w podeszłym wieku, obarczeni problemami zdrowotnymi, często pozostający w trudnej sytuaqi finansowej. Podjęcie, funkcji rodziny zastępczej jest dla nich szczególnym wyzwaniem, któremu nie będą w stanie właściwie sprostać bez stałego wsparcia profesjonalistów oraz szerszego grona osób z rodziny i najbliższego otoczenia. Powierzenie dziecka opiece powinno być poprzedzone dokładnym rozpoznaniem sytu- acji i uwzględniać należy zarówno mocne strony, jak też potrzeby i ograj niczenia przyszłej rodziny zastępczej. i Dziadkowie, którzy przejęli opiekę nad wnukami zaniedbanymi lub porzuconymi przez rodziców, często nie radzą sobie w nowej sytuacji! Nierzadko mają poczucie winy, że sami nie wywiązali się ze swoich zadań rodzicielskich, nie zawsze też są w stanie dobrze wywiązać się z podjętej roli. Innym poważnym problemem bywają konflikty rodzinne, próby od=] izolowania dziecka od rodziców bądź też walka o nie. Profesjonalista po- dejmujący decyzję o umieszczeniu dziecka i współpracujący z jego opieku- 108 Zofia Waleria Stelmaszuk nami ma niełatwe zadanie. Nie zawsze udają się bowiem próby mediacji, nie sposób też wyjaśnić zawiłych rodzinnych historii, a nierzadko profe- sjonalista skłaniany jest do opowiedzenia się za którąś ze stron. Choć należy wystrzegać się idealizowania opieki dziadków, warto ze zrozumie- niem odnieść się do ich problemów i skoncentrować uwagę na jak najlep- szym zabezpieczeniu interesów dziecka oraz zaspokojeniu jego bieżących potrzeb. Szczególnym zadaniem profesjonalisty współpracującego z rodziną zastępczą stworzoną przez dziadków będzie zatem „przyszłościowe pla- nowanie", a więc wyjaśnienie roli rodziców i innych krewnych oraz możli- wości stopniowego przejęcia przez nich opieki nad dzieckiem. Innym zadaniem jest wspieranie opiekunów w ich rolach i mobilizowanie sieci wsparcia. Niezbędne będzie zdobycie właściwych świadczeń i dodatkowej pomocy finansowej, zapewnienie dostępu do opieki zdrowotnej i pomoc przy wyborze szkoły dla dziecka. Przydatne może być też zaproponowa- nie częściowej opieki przedszkola czy świetlicy szkolnej. Nierzadko też istnieje ktoś bliski dziecku, osoba z dalszej rodziny, sąsiad czy przyjaciel domu, który może zaoferować dodatkową opiekę czy pomoc. ?• Rodziny zastępcze tworzone przez dziadków dzieci powinny także liczyć na pomoc i wsparcie szkoły, instytucji wspierających rodzinę, parafii oraz innych rodzin zastępczych. Przydatne jest organizowanie wspólnych spotkań lub zaproponowanie udziału w grupie wsparcia. Warto uświado- mić sobie, że to, w jaki sposób spokrewnione rodziny zastępcze poradzą sobie z zadaniami, jakich się podjęły, w dużej mierze zależeć będzie od wspierających je profesjonalistów oraz życzliwej atmosfery, jaką warto wokół nich tworzyć. SYTUACJA DZIECKA UMIESZCZONEGO W RODZINIE ZASTĘPCZEJ Umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej uruchamia równolegle trzy procesy: separację od rodziny własnej, przejście do rodziny zastępczej, włączenie w nowy system rodzinny. Powoduje to wystąpienie u dziecka szeregu silnych emocji. Kadushin i Martin (1986) zwracają uwagę, że domi- nują wśród nich: - smutek („Kocham moją rodzinę i mój dom." „Tęsknię za rodzicami"); ^s poczucie osamotnienia i opuszczenia („Moi rodzice nie chcą mnie." „Czy jestem komuś potrzebna/potrzebny?"); ^ poczucie winy i obarczanie siebie odpowiedzialnością za utratę rodzi- ny („Jestem tak zła/zły, że rodzice chcą się mnie pozbyć"); - wrogość („Oby było im przykro za to, co zrobili". „Nie potrzebuję nikogo"); Dziecko w rodzinie zastępczej 109 | - lęk o przetrwanie („Co się teraz stanie? „Kto będzie się o mnie trosz- '.'.„ czył?"); - wstyd („Dlaczego moi rodzice nie mogą być tacy, jak rodzice innych dzieci?"). Dzieci kierowane do rodzin zastępczych wychowywały się w rodzi- nach, gdzie relacje rodzice-dzieci były zaburzone lub dysfunkcyjne, co zazwyczaj negatywnie odbija się na rozwoju dziecka. Po umieszczeniu w rodzinie zastępczej rozwój ten jest dodatkowo zagrożony przez trauma- tyczną separację od najbliższych i znanego otoczenia. Dzieci przeżywają ambiwalentne stany - z jednej strony dramatycznie tęsknią za bliskimi, z drugiej, wstydzą się za ich zachowanie. Naruszenie poczucia autonomii \ i bezpieczeństwa negatywnie odbija się na rozwoju dziecka, a także utrud- nia adaptację do nowej sytuacji. Proces ten będzie miał mniej dramatyczny przebieg, jeśli dziecko powierzane jest rodzinie zaprzyjaźnionej lub krew- nym, ale zawsze jest to sytuacja dla dziecka wyjątkowo trudna. Przejście do nowej rodziny można ułatwić np. przez zabranie wszyst- kich rzeczy osobistych, przedmiotów ważnych dla dziecka, pamiątek i fo- tografii. Jednym z zaleceń jest wprowadzenie dziecka do rodziny w piątek po południu, aby mogło ono zaznajomić się z nową rodziną i otoczeniem, zanim pójdzie do szkoły w poniedziałek rano (Kadushin, Martin 1988). Jakkolwiek próbowalibyśmy ułatwić sytuację, zmiana ta będzie zawsze bardzo radykalna. Miejsce i otoczenie będzie obce i inne. Wszystko, na- wet łóżko i odległość do łazienki, organizacja życia w nowej rodzinie, je- dzenie czy zabawki okażą się inne i obce, a tęsknota za domem będzie ; nieunikniona. Dzieci umieszczone w rodzinach zastępczych nierzadko potrzebują, pomocy psychoterapeutycznej. W trakcie pracy z dzieckiem okazuje się, że ' interwencja musi uwzględnić złożoność relacji, w jakich pozostaje dziecko:^ rodzinę biologiczną i rodzinę zastępczą, szkołę, pracownika socjalnego, zaangażowanych specjalistów i sąd. W pracy z dzieckiem konieczne jest skupienie się zarówno na jego potrzebach psychicznych i rozwojowych, jak też uwzględnienie oczekiwań i wpływów całej złożonej sieci społecznej dziecka. O ile specjaliści i opiekunowie traktują umieszczenie w rodzinie) zastępczej jako „ratunek" dla dziecka, ono samo postrzega rodzinę zastęp- czą jako zagrożenie. Potęguje je dodatkowo fakt, że rodzice biologiczni często zostają wykluczeni z decydowania o dziecku, a decyzje takie po- dejmowane są przez kolejnych specjalistów i opiekunów. Dziecko odseparowane od rodziny odbiera swoją sytuację jako zagro- żenie. Utrata osób znaczących prowadzi do generalizacji wrogości. Płacz, protest, agresja werbalna i trudności szkolne są manifestacją depresji i nie- pokoju będącego efektem separacji od najbliższych. Niszczenie przedmio- tów, agresja fizyczna, grożenie samobójstwem to bardziej skrajne objawy 110 Zofia Waleria Stelmaszuk takiego stanu. Innym objawem jest wycofanie się, rezygnacja, bierność, pozorne podporządkowanie się sytuacji. Rozpoznanie problemów dziecka skierowanego do rodziny zastęp- czej nie jest łatwe, ponieważ sytuacja umieszczenia podważa zaufanie dziecka do dorosłych, pozbawia je poczucia sprawczości i wpływu na oto- czenie. Utrudnia to nawiązanie relacji i efektywną współpracę ze specjalis- tą. Badania psychologiczne prowadzone zanim dziecko zaadaptuje się do nowego środowiska mogą ujawniać poważne problemy, które nierzadko są odbiciem aktualnego stanu dziecka. Dostępne narzędzia nie uwzględ- niają zresztą specyficznej sytuacji dziecka w rodzinie zastępczej. Np. meto- dy projekcyjne dostarczają informacji dotyczących jakości relacji dziecka z opiekunami, ale zmiana głównych opiekunów, jaka ma miejsce przy przejściu do rodziny zastępczej, powoduje, że zarówno dane, jak i ich interpretacja ulegają zakłóceniom. (Dziecko może np. postrzegać matkę biologiczną jako „emocjonalnie niedostępną".) Jedynie obserwacja dziecka w jego relacjach z rodzicami i opiekunami może pomóc w klaryfikacji /stanu rzeczy. Niezbędne jest także uwzględnienie w badaniach zarówno rodziny biologicznej, jak zastępczej, zarówno poprzez wywiady jak i ob- serwację. Dane z badań psychologicznych mogą dostarczyć wiedzy o aktu- alnej sytuacji, tj. problemach i mocnych stronach dziecka, nie wyjaśnią jednak jego złożonych relacji interpersonalnych i odpowiedzi na pytanie „czyim jestem dzieckiem". \ Terapeuta pracujący z dzieckiem przebywającym w rodzinie zastępczej nie może koncentrować się wyłącznie na sytuacji dziecka, ale powinien podjąć interwencję w całej sieci społecznej, w celu wyjaśnienia ról i odpo- wiedzialności jej poszczególnych członków. Współpraca z rodziną biologi- czną daje szansę nie tylko na lepszy kontakt z dzieckiem i zrozumienie jego problemów, ale pozwala ustalić faktyczne motywacje rodziców i ich -ograniczenia w prawidłowym pełnieniu ról rodzicielskich. PODEJŚCIE EKOLOGICZNE Możliwość uwzględnienia złożonego kontekstu opieki zastępczej stwa- rza podejście ekologiczne (Kates i in. 1991). Bierze ono pod uwagę całość relacji dziecka z jego otoczeniem i pozwala zaproponować sposoby postę- powania ułatwiające adaptację dziecka do nowej sytuacji, a także, jeśli to możliwe, reintegracji z rodziną biologiczną. Specjalista pracujący z dziec- kiem powinien ustalić następujące dane: 1. Jakość więzi między dzieckiem a jego rodzicami biologicznymi 0akie uczucia żywi dziecko wobec rodziców, na ile postrzega rodziców jako osoby, na które może liczyć). Dziecko w rodzinie zastępczej 111 2. 3. Aktualna sytuacja emocjonalna (Jak dziecko radzi sobie! z uczuciami gniewu, lęku i odrzucenia przeżywanymi w efekcie sępa-" racji od rodziców. Jak postrzega rodzinę zastępczą i czy jest w stanie wejść z nią w bliski kontakt). Jak dziecko spostrzega relacje między dorosłymi? a dziećmi? (Czy jest w stanie zaufać dorosłym? Czy może pozwo-j lic sobie na niezależność? Na ile zasady i oczekiwania formułowane przez rodzinę zastępczą różnią się od tych stosowanych w domu ro- dzinnym? Czy ewentualne rozbieżności powodują nieporozumienia lub konflikty?). Sytuacja dziecka w rodzinie zastępczej (Czy dziecko7 czuje się akceptowane i bezpieczne? Czy znalazło swoje miejsce? W ja- kim stopniu jego sytuacja determinowana jest przez doświadczenia wyniesione z rodziny biologicznej? Jak znosi niepewność i lęk przed odrzuceniem przez bliskich?). Wnikliwe poznanie opinii i odczuć dziecka co do jego aktualnej sytua- cji, oprócz pomocy dziecku, pozwala na sformułowanie wskazówek dla • rodziców i opiekunów, w celu ułatwienia dziecku adaptacji do nowego środowiska. Porównanie doświadczeń dziecka z domu rodzinnego i rodzi- ny zastępczej może być też pomocne w pracy z rodzicami i w przygoto- waniu reintegracji rodziny. I 4. ROLA RODZINY ZASTĘPCZEJ Określenie „rodzina zastępcza", które przyjęło się w Polsce jeszcze przed wojną, choć nie brzmi zbyt zręcznie, na trwałe weszło do słownic- twa pedagogicznego. Coraz częściej unika się natomiast terminu „rodzice zastępczy" na korzyść „opiekunów" sprawujących funkcję rodziny zastęp- czej. Dobitnie oddaje to zmianę w postrzeganiu roli rodziny zastępczej, która chroni i wspiera tożsamość dziecka przyjętego pod opiekę i nie tyle ( „zastępuje", co „uzupełnia" i wspiera jego rodzinę naturalną (Stelmaszuk 1998a, 1998b). Większość badaczy i praktyków opieki zastępczej wskazuje, że taka rola rodziny zastępczej nie tylko służy dziecku, ale i oddala potencjalny konflikt z rodzicami biologicznymi, umożliwiając włączenie ich w proces opieki, a z czasem nawet całkowite jej przejęcie. Chociaż podstawowym obowiązkiem rodziny zastępczej jest zaspokojenie potrzeb dziecka przyję- tego pod opiekę, właściwym celem jej działania jest przywrócenie mu sta-,; bilnego domu. Uważa się coraz częściej, że nie należy „karać" niewydoł=] nych wychowawczo rodziców, ale pomóc im w przezwyciężeniu trudności (Maluccio i in. 1993; Fein 1991; Stelmaszuk 1999b). Rodzina zastępcza, ^ 112 Zofia Waleria Stelmaszuk V i - J dziej niż ktokolwiek inny, jest w stanie pomóc rodzicom dziecka w odzys- kaniu przez nich zdolności do pełnienia funkcji rodzicielskich. W przypad- ku, gdy nie jest to możliwe lub zostało wykluczone decyzją sądu, rodzina zastępcza współpracuje z odpowiedzialnymi specjalistami nad przygoto- waniem rozwiązań najlepszych dla dziecka (Stelmaszuk 1998a, 1998b). f W opiece zastępczej powinno się unikać tymczasowości i przypadko- , wości. Zobowiązania rodziny zastępczej muszą być jasno określone. Nie -zawsze, jak przywykliśmy uważać, musi to być opieka długoterminowa, wiele dzieci potrzebuje bowiem tylko opieki okresowej. Obowiązki rodziny zastępczej będą więc zróżnicowane w zależności od jej charakteru i potrzeb danego dziecka. Opiekunowie muszą znać cele interwencji i uświadamiać sobie, w jakim kierunku ona zmierza. Niezbędna jest ich współpraca z in- stytucjami i specjalistami odpowiedzialnymi za decyzje dotyczące dziecka " (sąd, ośrodek rodzin zastępczych, pracownik socjalny). Osoby podejmujące się funkcji rodziny zastępczej muszą zdawać sobie ? sprawę ze zmiany, jaką nowa rola wniesie w ich życie. Zmieni się cały system rodzinny, wraz z dzieckiem przyjętym pod opiekę wchodzi do i nowej rodziny jego historia i problemy. Niełatwe może być rozdzielenie 'między tymi problemami, a dotychczasowymi zobowiązaniami. Sytuacja jggt dodatkowo złożona, kiedy w rodzinie zastępczej są własne dzieci. '? Przyjęcie do rodziny „obcego" dziecka niejednokrotnie rodzi poważne problemy. Dzieci mogą czuć się zagrożone, zaniedbane i odrzucone przez rodziców. Nierzadko w konsekwencji demonstrują niechęć, a nawet wro- gość wobec dziecka przyjętego do rodziny (Twigg 1995). Kodeks Etyczny Rodzin Zastępczych przypomina o uwzględnieniu ich opinii, przygotowa- niu do nowej sytuacji i włączeniu w proces opieki (Stelmaszuk 1998b). Warto również zaproponować im udział w grupach wsparcia dla rodzin zastępczych. Wyjaśnienie kwestii „czyim jestem dzieckiem" jest bardzo istotne także dla pozytywnych relacji między dziećmi rodziny zastępczej i dzieckiem przyjętym pod opiekę. Bibliografia Achenbach T.M. (1991), Manuał for the Child Bełiavior Checklist/4-18 and 1991 profile. Burlington, VT, University of Vermont, Department of Psychiatry. Aldridge M.J., Cautley P.W. (1976), Placing siblings in the same fosłer home. „Child Welfare", vol. LV, no 2. Berry M. (1999), Współczesne problemy adopcji, w: Współczesne kierunki w opie- ce nad dzieckiem. Red. Z.W. Stelmaszuk. Warszawa, Wyd. Akademickie Żak. Dziecko w rodzinie zastępczej 113 Colton M., Heath A., Aldgate J. (1995), School attainment and behaviour of foster children: a longitudinal study, w: M. Colton, W. Hellinckx, P. Ghes- quiere, M. Williams (eds), The art and science of child care. Aldershot, Arena. Colton M., Hellinckx W. (eds) (1993), Child Care in the E.C. A country-speci- fic guide to foster and residential care. Aldershot, Arena. Colton M., Williams M. (eds) (1997), The world of foster care. An international sourcebook on foster family care systems. Aldershot, Arena. De Munter A., Hellinckx W. (1996), Behavioral and emotional problems in foster children in Flanders. „International Journal of Child and Family Welfare", vol. 1, no 1. Fanshell D., Shinn E.B. (1978), Children in foster care: a longitudinal investiga- tion. New York, Free Press. Fein E. (1991), Issues in foster family care: Where do we standl „American Journal of Orthopsychiatry" vol. 61, no 4. Fein E., Maluccio A.N., Kluger M. (1990), No morę partings: An examination of foster family care. Washington, DC, Child Welfare League of America. Główny Urząd Statystyczny (1999), Oświata i wychowanie w roku szkolnym 1998/99. Warszawa. Goldstein ]., Freud A., Solnit A. (1973), Children in foster care: a longitudinal investigation. New York, Columbia University Press. Greeff R. (ed.) (1999), Fostering kinship. An international perspective on kinship foster care. Aldershot, Ashgate. Gruber A. R. (1978), Children in foster care: destitute, neglected, betrayed. New York, Human Sciences Press. Hegar R. L. (1993), Assessing Attachment, Permanence, and Kinship in Choos- ing Permanent Homes. „Child Welfare", vol. LXXII, no 4. Hudson ]., Nutter, R., Galaway B. (1994), Treatment foster family care: De- nelopment and current status. „Cornmunity Alternatives", vol. 6, no 2. Jaworska-Maj H. (1990), Sytuacja życiowa byłych wychowanków rodzin zastęp- czych. Raport z badań. Warszawa, Instytut Badań Pedagogicznych. Maszynopis. Kadushin A., Martin J. A. (1988), Child Welfare Sewices. IVth edition. New York/London: Macmillan/Colłier. Kates-Glockner W., Johnson R. L., Rader M.W., Strieder F.H. (1991), Whose child is this? Assessment and treatment of children in foster care. „Ameri- can Journal of Orthopsychiatry" vol. 61, no 4. Kolankiewicz M. (1998), Rodziny zastępcze, w: Zagrożone dzieciństwo. Ro- dzinne i instytucjonalne formy opieki. Red. M. Kolankiewicz. Warszawa, WSiP. Łuczak E. (1994), Środowisko wychowawcze rodzin zastępczych. „Opieka. Te- rapia. Wychowanie" nr 1 (17). t 114 Zofia Waleria Stelmaszuk Maluccio A., Warsh R., Pine B. (1993), Rethinking family reunification after foster care. „Community Alternatives", voł. 5, no 2. Mclntyre A., Keesler T.Y. (1986), Psychołogical disorders among foster children. „Journal of Clinical Child Psychology", vol. 15, no 4. Ministerstwo Edukacji Narodowej (1996), Informacja dotycząca przeglądu rodzin zastępczych dokonanego w 1995 roku. Departament Młodzieży i Wychowania. Maszynopis. Poulin J.E. (1985), Long term foster care, natura! family attachment and loyalty conflict. „Journal of Social Service Research", vol. 9, no 1. Ruxton S. (1996), Children in Europę. London, NCH Action for Children. Scholte E.M. (1997), Exploration of criteria for residential and foster care. „Jour- nal of Child Psychology and Psychiatry", vol. 38, no 6. Stelmaszuk Z.W. (1996), Reintegracja rodziny jako cel i efekt opieki zastępczej nad dzieckiem. Raport z badań przeprowadzonych pod auspicjami Ko- mitetu Badań Naukowych. Maszynopis. Stelmaszuk Z.W. (1998a), Rodzinne formy opieki zastępczej. „Problemy Opie- kuńczo-Wychowawcze" nr 3(368). Stelmaszuk Z.W. (1998b), Kodeks Etyczny Rodzin Zastępczych. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze" nr 8(373). Stelmaszuk Z.W. (1999a), The continuing role of kinship care in a changing so- ciety, w: R. Greeff (ed.), Fostering kinship. An international perspective on kinship foster care. Aldershot, Ashgate. Stelmaszuk Z.W. (1999b), Nowe spojrzenie na rodzinę, w: Współczesne kierun- ki w opiece nad dzieckiem. Red. Z.W. Stelmaszuk. Warszawa, Wyd. Aka- demickie Żak. Swire M.R., Kavaler F. (1978), The health status of foster children, w: S. Chess, A. Thomas (eds), Annual progress in child psychiatry and child development. New York, Brunnel/Mazel. Twigg R.C (1995), Coping with loss. Howfoster parents children cope withfoster care. „Community Alternatives", vol. 7, no 1. Zegadło R. (1996), Analiza stanu prawnego i praktyki sądowej w zakresie usta- nawiania rodzin zastępczych. Ministerstwo Sprawiedliwości. Departa- ment Spraw Rodzinnych i Nieletnich. Maszynopis. Ewa Milewska RODZINA ADOPCYJNA - PROBLEMY PSYCHOLOGICZNE PRZED I PO ADOPCJI DZIECKA WPROWADZENIE Adopcja (przysposobienie) w rozumieniu prawa polega na nawiązaniu między przysposabiającym a przysposobionym stosunku prawno-rodzin- nego, czyli na powstaniu związków pokrewieństwa takich, jak w rodzinie biologicznej i z odpowiednimi tego skutkami prawnymi. Ma ona służyć dobru dziecka poprzez zapewnienie mu naturalnych, a więc rodzinnych warunków rozwoju. Liczne badania nad rozwojem dzieci wychowywanych w różnych środowiskach jednoznacznie wskazują, iż rodzina jest właściwie jedynym środowiskiem mogącym zapewnić dziecku prawidłowy rozwój. Natomiast u dzieci wychowywanych w placówkach opiekuńczych stwier- dza się zaburzenia o specyficznym obrazie, nazywanym „chorobą sierocą". Zaburzenia te w zależności od wieku dziecka i czasu pobytu w placówce mogą skutkować nieprawidłowym funkcjonowaniem tego dziecka nawet w dorosłym życiu. Dlatego adopcję można uznać za najlepszą formę zapo- biegania skutkom pozbawienia dziecka opieki rodzicielskiej. W Polsce większość dzieci przebywających w domach dziecka to siero- ty społeczne, czyli dzieci, których rodzice żyją, ale nie wypełniają w spo- sób właściwy obowiązków rodzicielskich. W wielu przypadkach rodzice ci mają zachowane lub jedynie ograniczone prawa rodzicielskie. Przykłado- wo w 1997 roku umieszczono w placówkach opiekuńczo-wychowawczych 30 777 dzieci, natomiast pozbawiono władzy rodzicielskiej 14 977 rodzi- ców (Cysek 1999). Przysposobić można, poza sierotami naturalnymi, tylko! te dzieci, których rodzice wyrazili zgodę na przysposobienie lub zostali pozbawieni władzy rodzicielskiej przez sąd. Dlatego też liczba dzieci mo- gących być adoptowanymi nie jest zbyt duża, a ponadto są wśród nich dzieci starsze i rodzeństwa. Z kolei kandydaci na rodziców adopcyjnych ! najczęściej preferują jedno dziecko, i to jak najmłodsze. Według danych przytoczonych przez E. Holewińską-Łapińską, wśród dzieci adoptowanych przez rodziny polskie przeważają dzieci do 1 roku życia - 42,5%, a na- stępnie od roku do 3 lat - 26,0%, natomiast przysposobionych dzieci po- wyżej 7 roku życia jest zaledwie 7,5%. Rodziny z zagranicy częściej niż 116 Ewa Milewska polskie adoptują dzieci starsze i wśród tych adopcji dzieci powyżej 7 roku życia stanowią aż 25,2% (Holewińska-Łapińska 1998) W Polsce orzeka się rocznie kilka tysięcy adopcji, ale od 1991 roku od- notowuje się systematyczne zmniejszanie się liczby wniosków o przyspo- sobienie. O ile w 1988 roku orzeczono 3343 przysposobień, o tyle w 1997 było ich już tylko 2441. To zmniejszenie liczby adopcji próbuje się wyjaś- niać transformacją ustrojową skutkującą zubożeniem rodzin polskich i za- grożeniem bezrobociem destabilizującym ich funkcjonowanie (Bałandy- nowicz 1999). j Rodziny z adoptowanym dzieckiem nie stanowią znaczącej liczby wśród rodzin posiadających dzieci, ale nie oznacza to, iż można uznać ich problemy za mało znaczące. W powszechnym mniemaniu rodzicielstwo jest czymś naturalnym, nie wymaga żadnych specjalnych umiejętności, a chęć przysposobienia dziecka ma być wystarczającym dowodem na to, iż I osoby chcące adoptować dziecko będą dobrymi rodzicami. Przepisy praw- ne nie precyzują dokładnie kryteriów, jakie powinni spełniać rodzice adop- cyjni. Poza wymogiem pełnej zdolności do czynności prawnych oraz za- chowania odpowiedniej różnicy wieku wskazują jedynie, iż powinni oni posiadać kwalifikacje osobiste dające gwarancję należytego wywiązania się z obowiązków rodzicielskich. Kwalifikacje te ocenia sąd, który może, ale i nie musi skorzystać z opinii ośrodka adopcyjno-opiekuńczego lub innej specjalistycznej placówki. Z ustaleń E. Holewińskiej-Łapińskiej wynika, że wśród przysposobień orzeczonych w latach 1992-93 oraz w roku 1996 w większości spraw postępowanie dowodowe było prowadzone pobieżnie, a wywiady środowiskowe przeprowadzone przez zawodowych kuratorów, i to w jedynie 52% spraw, ograniczały się_ głównie do oceny warunków materialnych. Tylko 50,2% spraw przygotowały ośrodki adopcyjno-opie- kuńcze, a już bardzo rzadko, bo tylko w 15% były opinie psychologiczne (Holewińska-Łapińska 1999). Ustalenia te, a także fakt, iż mimo pewnych zmian w ustawodawstwie nadal można dokonać przysposobienia bez od- powiedniej oceny psychologiczno-pedagogicznej kandydatów, nasuwa przypuszczenie, że w przekonaniu ustawodawcy oraz sędziów adopcja nie jest problemem. p Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa przygotowania do adopcji. Oczy- wiście rodzice nie mają obowiązku uczestniczenia w takim przygotowaniu, jeśli nawet jest ono prowadzone przez ośrodek, a ponadto niewiele ośrod- ków w Polsce prowadzi odpowiednio zaprogramowane przygotowanie kandydatów do adopcji. Wydaje się, że potrzeba takiego przygotowania rodziców nie jest dostrzegana również przez specjalistów, pracujących z rodzinami adopcyjnymi. Tymczasem badania amerykańskie wskazują, iż jednym z podstawowych czynników decydujących o powodzeniu adopcji jest odpowiednie przygotowanie rodziców (Barth, Berry 1988). Istnieje zatem potrzeba określenia i bliższego rozpoznania problemów rodzin Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 117 adopcyjnych i uświadomienia, że adopcja jest nie tylko aktem prawnym, a problemy rodzin adopcyjnych są w wielu aspektach inne niż rodzin na- turalnych. Z psychologicznego punktu widzenia adopcję można ująć jako pro- ces przekształcania się małżeństwa w system rodzinny, który dzieli się na dwa etapy ze specyficznymi dla nich zdarzeniami psychologicznymi i problemami. Pierwszy to okres przed adopcją, kiedy to małżonkowie w wyniku stwierdzenia u nich bezpłodności lub innych zdarzeń podejmują decyzję 0 przysposobieniu dziecka i rozpoczynają ku temu odpowiednie starania. W tym czasie, zdaniem M. Kościelskiej, można odnotować w życiu mał- żeństwa kryzys związany z zaakceptowaniem bezpłodności oraz kryzys charakteryzujący się lękami i obawami dotyczącymi oceny swoich możli- wości wychowawczych oraz wyobrażeń o dziecku (Kościelska 1999). Jest to też okres, w którym rodzice poddawani są diagnozie w ośrodku adop- cyjno-opiekuńczym i przygotowywani do adopcji, co często wiąże się z lę- kiem przed odrzuceniem ich jako rodziców adopcyjnych i podejmowa- niem prób przedstawienia siebie w jak najlepszym świetle. Zatem ocena 1 diagnoza kandydatów na rodziców adopcyjnych jest trudnym zadaniem, tym trudniejszym, że nie można jednoznacznie ustalić motywów i właści- wości osobowości zapewniających powodzenie adopcji. Można co najwy- żej, na podstawie nielicznych zresztą badań, określić niektóre czynniki odpowiedzialne za niepowodzenie adopcji. W tym też czasie następuje dobór rodziny do dziecka, które wcześniej powinno być również jak naj- pełniej zdiagnozowane, a rodzice nie tylko poinformowani, ale też przygo- towani do postępowania z takim, a nie innym dzieckiem. Drugi okres adopcji rozpoczyna się w momencie kontaktu rodziców z dzieckiem i przyjęcia go do domu. Pojawia się następny, zdaniem M. Koś- cielskiej, kryzys, który można nazwać kryzysem tożsamości rodzicielskiej, a który charakteryzuje się obawami związanymi z pełnieniem roli rodziciel- skiej wobec dziecka, którego nie są rodzicami biologicznymi (Kościelska 1999). Wydaje się jednak, że nie tylko ten problem jest specyficzny i cha- rakterystyczny dla rodzin adopcyjnych. Istotnym problemem może być nawiązywanie kontaktu emocjonalnego z dzieckiem, które przez jakiś czas było pozbawione takich kontaktów, a także dostosowanie się dziecka do innych warunków życia i wymagań niż w domu dziecka. W literaturze polskiej niewiele jest danych na temat tego, co dzieje się w rodzinach po orzeczeniu adopcji. Wynika to z trudności w dostępie do tych rodzin, co z kolei ma źródło w prawnie usankcjonowanej jeszcze w Polsce możliwości zatajenia adopcji i korzystania z tej możliwości przez wiele rodzin (Kuźlan 1999). Zatajanie adopcji jest jednym z głównych pro- blemów rodziców adopcyjnych i niekiedy znaczącym dla funkcjonowania całej rodziny. 118 Ewa Milewska i Problemy i funkcjonowanie rodzin adopcyjnych są zatem nieco inne niż rodzin naturalnych i wymagają od specjalistów, mających z nimi kon- takt w różnych etapach adopcji, odrębnej wiedzy o specyfice tych rodzin. RODZINA PRZED ADOPCJĄ Charakterystyka kandydatów na rodziców adopcyjnych /-? Osoby starające się o przysposobienie dziecka podejmują tę decyzję [najczęściej w wieku 30-40 lat i ten przedział wiekowy dominuje wśród polskich rodzin od lat pięćdziesiątych. Zdecydowanie też przeważają mał- żeństwa - 97,8% (Holewińska-Łapińska 1998), których staż małżeński ^wynosi ok. 8-10 lat (Ziembiński 1956; Kiepurska-Zdzieniecka 1970; Czmyr 1999). W rodzinach naturalnych rodzice będący w tym wieku mają już kilku-, a nawet kilkunastoletnie dzieci, toteż spotyka się niekiedy opinie, że kandydaci na rodziców adopcyjnych są za starzy i z tego powodu mo- gą mieć problemy w relacjach z dzieckiem i w jego wychowaniu. Opinie te nie znajdują potwierdzenia w badaniach, z których wynika, że starszy wiek rodziców jest charakterystyczny dla większej stabilności adopcji i jej powodzenia. Starsi rodzice są bardziej doświadczeni, dojrzali i lepiej so- bie radzą, zwłaszcza z dziećmi problemowymi (Barth, Berry 1988; Grozę "1986). Można zatem uznać wiek 30-40 lat, dominujący w rodzinach pols- kich, za w miarę optymalny dla adopcji, ponieważ osoby w tym wieku są jeszcze sprawne fizycznie, a jednocześnie mogły już osiągnąć odpowiednią ^dojrzałość społeczną. Nieco inaczej ma się sprawa wykształcenia rodziców, które również /koreluje z powodzeniem adopcji. Okazuje się, że niepowodzenia występu- f ją częściej w rodzinach o wyższym poziomie wykształcenia (Barth, Berry 1988). Tymczasem kandydaci na rodziców adopcyjnych w Polsce legity- mują się coraz lepszym wykształceniem. O ile w latach 60-ych przeważały osoby z wykształceniem podstawowym (64,8% kobiet i 60,2% mężczyzn w badaniach J. Kiepurskiej-Zdzienieckiej, 1970), to w latach 90-ych domi- nują osoby z wykształceniem średnim lub wyższym (aż 95, 5% w bada- niach E. Holewińskiej-Łapińskiej, 1998). Charakterystyczne jest też, że oso- by starające się o adopcję dziecka pochodzą z rodzin o znacząco niższym wykształceniu niż to, jakim się same legitymują. Przeprowadzone przeze mnie w 1997/98 badania 119 par małżeńskich wykazały, że wykształcenie średnie i wyższe miało 84,9% badanych kobiet i jedynie 38,7% matek ba- danych małżonków. Wśród badanych mężczyzn było 67,2% o wykształce- niu średnim lub wyższym, ale ojcowie badanych mieli ten poziom wy- kształcenia tylko w 39,1%. Kandydaci na rodziców adopcyjnych osiągnęli Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 119 zatem wyższy niż ich rodzice status zawodowy i społeczny, a kobiety mają wyższy poziom wykształcenia niż ich mężowie. Fakt posiadania dość dobrego poziomu wykształcenia oraz osiągnięcie^ wyższego niż rodzice statusu społecznego i zawodowego może nasuwać przypuszczenie, że rodzice ci będą oczekiwali od adoptowanych dzieci dorównania im w ambicjach oraz osiągnięciach życiowych i nie zawsze będą uwzględniali możliwości dziecka. W sprawach o rozwiązanie przy-" sposobienia rodzice często podają, iż dziecko nie spełniło ich oczekiwań dotyczących postępów w nauce, a z kolei dzieci wskazują na to, iż rodzice j stawiali im nadmiernie wysokie wymagania (Milewska 1999). Niepowo- j dzenia adopcyjne mogą mieć źródło w nadmiernym przywiązywaniu war gi do osiągnięć dziecka i stawiania wymagań przewyższających jego moż- liwości, co właśnie może mieć miejsce w rodzinach o wyższym poziomie wykształcenia, zwłaszcza tych, które niejako przerosły swoich rodziców i swoje środowisko. W praktyce, w przeciwieństwie do powyższych usta- leń i wniosków, obserwuje się i to zarówno wśród pracowników ośrod- ków, jak i sędziów przekonanie, iż rodzice z wyższym wykształceniem będą lepszymi rodzicami i co za tym idzie tendencję do preferowania takich rodziców. Tymczasem jest to kolejny, po przekonaniach dotyczą- cych wieku, błędny stereotyp w ocenie kwalifikacji kandydatów na rodzi- ców adopcyjnych. Ponieważ jednak aktualnie większość rodziców ma średnie lub wyższe wykształcenie, należałoby ten fakt i związane z nim postawy oraz oczekiwania rodziców uwzględniać przy doborze dziecka. Znacząca większość małżeństw starających się o adopcję jest bezdziet- na (90% w badaniach E. Holewińskiej-Łapińskiej, 1998) i zamierza przy- sposobić tylko jedno dziecko. Tymczasem okazuje się, że większe powo-~\ dzenie w adopcji osiągają rodziny mające biologiczne lub adoptowane / dzieci. Rodzice ci mają większe doświadczenie, są bardziej elastyczni w postępowaniu z dziećmi i nie koncentrują się w swoich oczekiwaniach na jednym dziecku (Meezan 1983; Barth, Barry 1988). Niestety w polskich/ rodzinach adoptowanie dziecka w przypadku posiadania własnych jest rzadkością, a także rzadkie jest adoptowanie drugiego dziecka w rodzi- nach adopcyjnych. Ponadto i w tym przypadku obserwuje się niekiedy w ośrodkach adopcyjnych przekonanie, iż pierwszeństwo należy się rodzi- nom bezdzietnym. Jak już wcześniej wspomniano, wśród kandydatów do adopcji przewa- żają małżeństwa, a osoby samotne stanowią jedynie ok. 2% kandydatów, i to zarówno wśród rodzin polskich, jak i zagranicznych (Holewińska- -Łapińska 1998). Nie można oczywiście zakwestionować faktu, iż pełna rodzina stanowi najwłaściwsze środowisko wychowawcze dla dziecka, ale osoby samotne mogą stworzyć dziecku lepsze warunki niż dom dziecka.! W większości badań amerykańskich adopcje przez osoby samotne okazy-" wały się tak samo stabilne, jak adopcje małżeńskie. W porównaniu z inny- 120 Ewa Milewska mi matkami osoby samotne były bardziej samodzielne, odporniejsze na stres i dojrzalsze emocjonalnie, co pozwalało im lepiej radzić sobie z pro- blemami i wychowaniem dziecka (Branham 1970). Nie można zatem wy- kluczyć, że dla powodzenia adopcji mogą mieć większe znaczenie właści- wości osobowości rodzica, niż fakt pozostawania w związku małżeńskim. '"W każdym razie nie ma podstaw do dyskwalifikowania przy adopcji osób samotnych. Motywacja i oczekiwania rodziców adopcyjnych Zakwalifikowanie rodziców do przysposobienia dziecka powinno być poprzedzone określeniem i oceną ich motywacji. Zadanie to jest trudne i to z kilku powodów. Po pierwsze, brak jest obiektywnych metod do badania tego rodzaju motywacji. Po drugie, motywacja przysposobienia dziecka wydaje się procesem dość złożonym, w którym nie wszystkie motywy muszą być przez rodziców w pełni uświadamiane, a i te mogą podlegać autocenzurze ze względu na ewentualną niekaceptację społeczną lub nieakceptację osób prowadzących kwalifikację. I wreszcie po trzecie, nie jest do końca wiadomo, jakie motywy decydują o powodzeniu lub niepowodzeniu adopcji. Motywy skłaniające rodziców do adopcji dziecka ustalane są zazwy- czaj na podstawie wywiadu lub rozmowy. Rodzice określają najczęściej te motywy jako: potrzeba macierzyńska, pragnienie opiekowania się kimś, potrzeba celu i sensu życia, chęć posiadania pełnej rodziny, bezdzietność, chęć wychowywania kogoś, a także chęć związania małżeństwa, przekaza- nia komuś dorobku, zapewnienie sobie opieki na starość (Szumiło 1995; Macierz, Haniszewska 1984; Kiepurska-Zdzieniecka 1970). Uważa się przy tym, że takie motywy, jak: potrzeba macierzyńska, chęć opiekowania się, wychowywania lub posiadania pełnej rodziny można uznać za pozytywne (Szymborska 1976). Tymczasem są to dość ogólne określenia, za którymi mogą być ukryte bardziej prozaiczne i osobiste potrzeby. W wielu przy- padkach, zwłaszcza bezdzietności, za określeniem potrzeba macierzyńska lub potrzeba posiadania pełnej rodziny kryją się motywy, które M. Koś- cielska nazywa motywacją „z braku". Dziecko ma tutaj pomóc rodzicom wypełnić role społeczne, dostosować się do wymogów otoczenia, popra- wić małżeństwo lub wizerunek własnej osoby. Tego rodzaju motywacja, zdaniem autorki, nie sprzyja powodzeniu adopcji (Kościelska 1999). Po- dobnie w badaniach }. Trepki-Starosty motywacja określana jako chęć po- siadania pełnej rodziny, a więc związana z bezdzietnością i ujawniana przez 89% badanych, w istocie wyraża takie potrzeby, jak: zapełnienie pustki w życiu, spełnienie marzeń, kompensację poczucia mniejszej warto- ści wynikającego z bezdzietności oraz potrzebę podzielenia się uczuciami T (Trepka-Starosta 1999). A zatem potrzeba macierzyństwa lub posiadania Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 121 pełnej rodziny może być określeniem zawierającym w sobie bardzo osobis- J te, wręcz egocentryczne potrzeby, a dziecko ma służyć ich zaspokojeniu. M. Kościelska uważa, że pozytywną motywacją jest motywacja „z nad- miaru". Występuje ona u osób nie przeżywających silnie problemu bez- dzietności lub mających już własne dzieci, a dysponujących środkami fizycznymi i psychicznymi, które mogą służyć opiece i wychowaniu dziec- ka (Kościelska 1999). ^ Określanie motywacji jedynie na podstawie wywiadu może być dość] zwodnicze, ponieważ rodzice poza trudnościami, jakie mogą mieć z na-' zwaniem swoich motywów, mogą też w pewnym stopniu celowo używać sformułowań pozytywnych w ocenie społecznej, takich jak np. „potrzeba macierzyństwa". Innym wskaźnikiem motywacji może być całokształt sytuacji małżon-^ ków oraz ich oczekiwania wobec dziecka. Z. Ziembiński wyróżnił cztery i sytuacje adopcji charakteryzujące się określonymi motywami, mianowicie: adopcje z bezdzietności, adopcje okazyjne, adopcje porządkujące i masku- jące. Przy adopcji z bezdzietności głównym motywem jest „głód dziecka", na który jednak mogą składać się takie potrzeby, jak pragnienie opieko- j wania się kimś, znalezienie osobistego celu w życiu poprzez rezultaty wy- chowawcze, chęć przekazania dorobku życiowego lub nazwiska, ukrycie bezpłodności z powodu gorszego traktowania społecznego, umocnienie małżeństwa. Adopcje okazyjne to takie, gdy sytuacja narzuca możliwość lub konie- j czność zaopiekowania się dzieckiem, a motywem może być litość, poczu- / cie więzi rodzinnej, więzi z grupą etniczną lub poczucie obowiązku pa- j triotycznego. Będą to głównie adopcje sierot w rodzinie albo też dzieci \ osieroconych z powodu wojny lub innych zdarzeń losowych. Adopcje porządkujące dotyczą przysposobienia pasierbów, a motywa-i cja tych adopcji może być różna w zależności od czasu trwania małżeń- i stwa. W pierwszym okresie wynika zazwyczaj z uczucia do żony lub/ spełnia postawione przez nią warunki, a w późniejszym okresie małżeń- stwa często służy uporządkowaniu spraw rodzinnych, np. daniu dziecku idącemu do szkoły swego nazwiska. Z kolei adopcje maskujące służą ukryciu anomalii rodzinnych poprzez"! adoptowanie np. swojego nieślubnego dziecka lub nieślubnego dziecka/ córki (Ziembiński 1956). Autor prowadził swoje badania w latach 50-ych i wydaje się, że niektó- re z wymienionych przez niego sytuacji, jak chociażby adopcje maskującej nie są już tak częste, ale pozostałe są nadal aktualne wraz z towarzyszącąj im motywacją. Zwłaszcza motywacja występująca przy bezdzietności znaj- duje potwierdzenie w badaniach rodzin, a składające się na nią potrzeby okazują się podobne jak w ustaleniach z lat 50-ych. 122 Ewa Milewska fr Wskaźnikiem motywacji, chociaż pośrednim, mogą być oczekiwania rodziców wobec przyszłego dziecka, które dotyczą zazwyczaj liczby dzie- ci, wieku, płci, stanu zdrowia, a niekiedy pochodzenia dziecka, oraz stosu- nek rodziców do jawności adopcji. t Większość rodziców zamierza adoptować jedno dziecko. Takie prefe- rencje wyrażało w moich badaniach 51.3% kobiet i 52.1% mężczyzn. To Ijedno dziecko ma być często jak najmłodsze, co najwyżej do 12 m. życia (42.9% kobiet i 42.0% mężczyzn). Nie można wykluczyć, że w niektórych przypadkach ograniczenie liczby dzieci wynika z warunków mieszkanio- wych i sytuacji materialnej. Jednak wśród osób starających się o adopcję są również takie, których warunki materialne pozwoliłyby na wychowanie większej liczby dzieci, a one także najczęściej decydują się na jedno dziec- ko. Wydaje się, że przyczyną ograniczania adopcji do jednego dziecka mo- ^że być niska ocena własnych możliwości i umiejętności wychowawczych. Rodzice z jednej strony pragną dziecka, a z drugiej strony obawiają się, że nie poradzą sobie z jego wychowaniem. Badania postaw wychowaw- czych kandydatów do adopcji wykazują dominację postaw niepożąda- nych, w tym przede wszystkim dominację postawy bezradności, czyli po- czucia nieumiejętności radzenia sobie z dzieckiem (Macierz, Haniszewska 1984; Czmyr 1999). / Z. Ziembiński stwierdził, że preferowanie jednego i to jak najmłodsze- go dziecka ma miejsce w przypadku motywacji nastawionej na realizację osobistych potrzeb rodziców, natomiast przy innej motywacji możliwa jest adopcja więcej niż jednego dziecka i to starszego (Ziembiński 1956). "en pogląd może być zasadny i nadal aktualny, gdyż J. Trepka-Starosta w swoich badaniach ustaliła, że rodzice adoptujący z chęci posiadania peł- nej rodziny, a więc z bezdzietności, preferowali jedno dziecko i to w wie- ku do 3 lat, natomiast inni rodzice, między innymi o motywacji związanej z religią, byli skłonni adoptować więcej dzieci i to starszych (Trepka-Sta- rosta 1999). Preferowanie jak najmłodszego dziecka może też być związane z chę- cią i oczywiście większą możliwością zatajenia adopcji, co może świadczyć o nastawieniu rodziców na realizację poprzez dziecko swoich osobistych potrzeb. J. Kiepurska-Zdzieniecka ustaliła, że aż 49% badanych przez nią kobiet zamierzało ukryć adopcję przed dzieckiem, co uzasadniały obawą irzed utratą miłości dziecka (Kiepurska-Zdzieniecka 1970). Od wielu lat w przygotowaniu rodziców do adopcji kładzie się nacisk uświadomienie im negatywnych skutków zatajania adopcji i większość rodziców przed adopcją deklaruje gotowość ujawnienia dziecku faktu adopcji. Okazuje się jednak, że są to jedynie deklaracje, później adopcja jest zatajana, a niektórzy rodzice zmieniają nawet miejsce zamieszkania. O adopcji wiedzą jedynie te dzieci, które były przysposobione w takim wieku, że pamiętały pobyt w domu dziecka (Kuźlan 1999). Przysposobię- I Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 123 nie starszego dziecka nie daje zatem możliwości zatajenia adopcji, a stwa- rza je adopcja małego dziecka i to właśnie może być źródłem większych preferencji dła młodszych dzieci. Podawane przez rodziców obawy o utras^ tę miłości dziecka, gdy dowie się o tym, że zostało adoptowane, mogą / właśnie potwierdzać istnienie u rodziców nastawienia w adopcji na reali-/ zację własnych potrzeb. ___J Preferencje dotyczące płci dziecka mogą również wiązać się z określo- ną motywacją. W uzasadnieniach chęci adoptowania dziewczynki pojawia- ją się często stwierdzenia, iż są one bardziej uczuciowe, trzymają się do- mu, bardziej wiążą się z rodziną (Ziembiński 1956; Kiepurska-Zdzieniecka 1970). Dziewczynki są nieco częściej preferowane niż chłopcy, ale J. Trepka^J -Starosta stwierdziła, że część mężczyzn wyraźnie preferuje chłopców. Pre- ferencje te można, jej zdaniem, wyjaśnić ujawnianą przez mężczyzn moty- wacją polegającą na przypisywaniu dziecku określonej roli w rodzinie, np. spadkobiercy (Trepka-Starosta 1999). Na tego rodzaju motywację mo- gą również wskazywać podawane często przez rodziców uzasadnienia w przypadku preferowania dziewczynek, jak chociażby takie, że dziew- czynka jest bardziej związana z rodziną. Może to sugerować, że będzie w przyszłości lepiej pełnić rolę opiekunki. Rodzice adopcyjni z reguły pragną dziecka zdrowego fizycznie i urny- i słowo, często podobnego do rodziny lub nie odbiegającego wyglądem od innych, a więc bez specyficznych cech lub nawet drobnych defektów w urodzie (Ziembiński 1956; Dominik 1999). Za tymi oczekiwaniami mogą kryć się obawy przed trudnościami w opiece nad dzieckiem chorym lub przed odrzuceniem przez środowisko dziecka w jakiś sposób innego. Ale też nie można wykluczyć, że pragnienie dziecka zdrowego wynika stąd, iż tylko takie dziecko może zrealizować ambicje i marzenia rodziców. Motywy, jakimi kierują się rodzice przy adopcji dziecka, są ważne cho- 1 ciażby dlatego, że wyznaczają one następnie wymagania stawiane dziecku, / postawy wychowawcze rodziców i relacje uczuciowe z dzieckiem. Okazuje_j się, że matki adopcyjne usiłujące potwierdzić swoją wartość poprzez wy- chowanie dziecka i pełnienie społecznej roli matki ujawniają w postępowa- niu z dzieckiem nastawienia na rezultat wychowania, czyli na to, jakie dziecko ma być, oraz większą wagę przywiązują do zapewnienia dziecku odpowiednich warunków materialnych. Natomiast matki biologiczne bar- dziej koncentrują się na sposobach wychowania, przywiązują też większą wagę do atmosfery emocjonalnej w rodzinie. Postawy stwierdzane u matek adopcyjnych skutkują postępowaniem polegającym na nadmiernej koncen- tracji na dziecku i ochranianiu go albo też tendencją do nadmiernego kory- gowania i postępowania autorytarnego. Obserwuje się też u tych matek tendencję do przyspieszania rozwoju dziecka (Ziemska 1973). -» Rodzice oczekujący od dziecka spełnienia ich oczekiwań i nastawieni na rezultat wychowania mogą nie dostrzegać potrzeb dziecka i granic jego 124 Ewa Milewska możliwości, co z kolei może być przyczyną konfliktów i niezadowolenia z adopcji. Jako jedną z głównych przyczyn niepowodzenia adopcji w ro- dzinach amerykańskich wskazuje się właśnie nierealistyczne oczekiwania rodziców wobec dzieci (Cohen 1984). Analiza przypadków rozwiązania adopcji w rodzinach polskich również pozwala stwierdzić występowanie tego rodzaju przyczyn. Rodzice wnioskujący o rozwiązanie adopcji dość często podają, że zachowania dzieci były niezgodne z ich oczekiwaniami, a z kolei dzieci, charakteryzując postępowanie tych rodziców podkreślają, poza brakiem akceptacji, nadmierne wymagania, zwłaszcza dotyczące po- stępów w nauce (Milewska 1999). ,____ Jak już wcześniej wspomniano, trudne jest zarówno ustalenie motywa- I cji rodziców, jak i jej ocena w kontekście dobra dziecka i późniejszego I funkcjonowania rodziny. Niewątpliwie jednak niepożądana jest motywacja | nastawiona na redukcję poczucia mniejszej wartości z powodu bezdziet- \ ności i poczucia inności z powodu niewypełniania społecznych ról matki lub ojca. Bardzo niepożądana jest również motywacja wynikająca z niedo- statków związku małżeńskiego i przekonania, iż dziecko poprawi funkcjo- nowanie małżeństwa. Jest to kolejny fałszywy stereotyp, a w przypadku adopcji wręcz niebezpieczny. Badania więzi małżeńskich przed i po adop- cji wykazują tendencję do osłabienia tych więzi po adopcji, a nawet poja- wianie się u małżonków myśli o rozwodzie (Szopiński 1982). Jeśli zatem w związku małżeńskim występują jakieś konflikty, to pojawienie się dziec- ka może tylko je nasilić, chociażby przez to, że pojawienie się dziecka .W rodzinie stwarza wiele nowych sytuacji i problemów. Jako przeciwwskazania do przysposobienia dziecka wymienia się też nadmierne obawy rodziców przed obciążeniami dziedzicznymi, przed po- wrotem dziecka do naturalnej rodziny oraz negatywny stosunek innych _ członków rodziny do adopcji (Ziembiński 1956). Przekonanie o dziedzicz- ności wielu zachowań społecznych jest dość powszechne, ale u rodziców adopcyjnych może ono szczególnie rzutować na stosunek do zachowań dziecka, zwłaszcza w sytuacjach problemowych. W wyniku tego przekona- nia może pojawić się tendencja do wyjaśniania niepożądanych zachowań dziecka genetycznymi uwarunkowaniami, a więc jego patologicznym po- chodzeniem, co z kolei może skutkować emocjonalnym odrzuceniem dziec- ka jako gorszego. Jednocześnie takie wyjaśnienie usprawiedliwia rodziców , i pozwala im pominąć ich udział w kształtowaniu niepożądanych zacho- \wań dziecka. W wielu sprawach o rozwiązanie przysposobienia charakte- rystyczne jest właśnie wskazywanie przez rodziców jako przyczyny niepo- wodzenia adopcji genetycznych obciążeń u dzieci i wynikających z tego zaburzeń w ich zachowaniu (Wagner 1994). Niestety również sądy skłonne są przyjmować tego typu wyjaśnienia i to nawet wtedy, gdy analiza prze- biegu adopcji ewidentnie wskazuje na wadliwe postawy i postępowanie rodziców ujawniane przez nich od początku adopcji (Milewska 1999). Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 125 Przekonania te, postawy i oczekiwania rodziców, a także ich rodzin, p&\ winny być przedmiotem szczególnej uwagi w kwalifikacji i przygotowaniu rodziców do adopcji. Tymczasem kwalifikacja i przygotowanie rodziców do adopcji ma w Polsce często charakter formalny lub co najwyżej sprowadza się do kilku rozmów z rodzicami i sprawdzenia ich warunków material- nych. Jedynie kilka ośrodków prowadzi pracę z rodzicami uwzględniającą m.in. wyżej wymienione problemy postaw, oczekiwań i obaw związanych z dzieckiem i jego pochodzeniem. W przygotowaniu do adopcji niewiele też uwagi poświęca się problemom, jakie pojawią się po przyjęciu dziecka do domu. RODZINA PO ADOPCJI Zaburzenia w rozwoju dziecka a funkcjonowanie w rodzinie adopcyjnej W momencie przyjęcia dziecka do domu rozpoczyna się drugi etap procesu adopcyjnego, który będzie trwał przez cały czas istnienia rodziny adopcyjnej. Na początku tego procesu jednym z najbardziej istotnych prd=l blemów jest zdaniem I. Czajki nawiązanie więzi emocjonalnej między ro-j dzicami a dzieckiem. Adoptowane dzieci mają za sobą przeżycia związane' z porzuceniem przez matkę biologiczną i pobyt w domu dziecka pozba- wiony indywidualnych kontaktów, w wyniku czego ich rozwój emocjonal-1 ny może być mniej lub bardziej zaburzony. Jeżeli po stronie rodziców/ również wystąpią trudności w kontaktach emocjonalnych, to proces wy4 twarzania wzajemnego przywiązania może być długi, a nawet zakończyć się niepowodzeniem (Czajka 1999). -4 Problemy z nawiązaniem więzi emocjonalnych mogą mieć także rodzi- ce bez trudności w takich kontaktach, ale nie mający odpowiedniej wiedzy) o zaburzeniach, jakie mogą wystąpić u dziecka. Ponadto rodzice, pragnący mieć dziecko, mają często o nim wyidealizowane wyobrażenie, a jeżeli na- wet słyszeli o chorobie sierocej, to najczęściej kojarzy im się ona jedynie ze stereotypiami ruchowymi, czyli kiwaniem się. Tymczasem pobyt w domu 7 dziecka powoduje przede wszystkim zaburzenia rozwoju sfery emocjonal- no-społecznej, a obraz tych zaburzeń może być bardzo różny i zmienny. Zaburzenia te można już zaobserwować pod koniec pierwszego kwar- tału życia dziecka. U małych dzieci najczęstszymi objawami jest brak reak- tywności emocjonalnej na bodźce zewnętrzne, co przejawia się unikaniem kontaktu wzrokowego i dotykowego. Nawet niemowlęta brane na ręce sztywnieją, odwracają głowę i starają się utrzymać odpowiedni dystans. Nieco starsze uciekają, nie reagują na prośby i wołania. Mogą też pojawiać się reakcje nieadekwatne do bodźców, np. krzyk, płacz bez powodu oraz lęki. Obserwuje się również, zwłaszcza u dzieci starszych, nadmierną ambi- 126 Ewa Milewska (fj* Walencję emocjonalną, a w kontaktach z innymi osobami bądź to unikanie kontaktu, bądź lepkość. Dzieci te pozornie łatwo nawiązują kontakt, nie zachowują dystansu, są nadmiernie przyjacielskie i starają się zwrócić na siebie uwagę. Zachowują się tak wobec wszystkich osób, szybko też i łatwo zmieniają obiekt swego zainteresowania (Olechnowicz 1957; Matejćek 1964; f 'Cis 1992). W wielu badaniach stwierdzono, iż dzieci wychowywane w in- stytucjach opiekuńczych są bardziej drażliwe, gniewliwe i łatwiej reagują \ agresją. Zachowania agresywne obserwowano u tych dzieci już na przeło- mie pierwszego i drugiego roku życia (Lis 1978). Częsta jest również auto- agresja, która może mieć różne nasilenie i formy, jak np. wyrywanie wło- (^sów z głowy, wygryzanie ciała na dłoni, walenie głową o ścianę. Opisane zachowania mogą występować u dzieci zwłaszcza w pierw- szym okresie po adopcji, a nawiązanie kontaktu z takim dzieckiem to właściwie praca terapeutyczna. Proces przełamywania lęków i uczenia { adekwatnych do sytuacji reakcji jest powolny i wymaga wiele cierpliwości. Zniknięcie jednego objawu nie oznacza ustąpienia zaburzeń, gdyż w jego miejsce może pojawić się inny. Z relacji rodziców adopcyjnych wiadomo, że po ustąpieniu objawów polegających na unikaniu kontaktów i utrzymy- waniu dystansu fizycznego często pojawia się u dziecka lęk przed pozo- stawieniem go nawet na chwilę samego. Dziecko reaguje gwałtowną roz- paczą, gdy matka wychodzi do drugiego pomieszczenia. To nadmierne uzależnienie od rodziców i lęk przed rozstaniem może utrzymywać się przez wiele lat (Matejćek 1964). p- Po pewnym czasie pobytu w domu, u dzieci starszych mogą pojawić I się zachowania regresywne, czyli zachowania charakterystyczne dla wcze- śniejszych okresów rozwojowych. Dziecko jedzące już samodzielnie zaczy- na domagać się karmienia, a korzystające z toalety domaga się nocnika i odpowiedniego obsługiwania. Niektórzy rodzice interpretują te zachowa- nia jako potrzebę przeżycia z nimi wcześniejszych okresów rozwojowych i reagują odpowiednio do potrzeb dziecka (Montel-Girod 1994), ale u in- nych pojawia się zaniepokojenie, że dziecko może być opóźnione w roz- woju i usiłują szybko zmienić te zachowania na odpowiednie do wieku, co nie sprzyja niwelowaniu zaburzeń u dziecka. Dzieci starsze mogą pamiętać pobyt w domu dziecka i fakt pozosta- wienia ich tam przez rodziców biologicznych, co w ich przekonaniu mo- gło być karą za niewłaściwe postępowanie. Nie wiedząc, co zrobiły złego, mogą odczuwać stały lęk przed ponownym odrzuceniem. W tej sytuacji albo starają się nadmiernie dobrze wypełniać oczekiwania rodziców, albo pojawiają się u nich zachowania negatywistyczne, mające niekiedy charak- ter zachowań sprawdzających uczucia rodziców. W jednej z prowadzo- nych przeze mnie rodzin adopcyjnych dziewczynka zaadoptowana w wie- ku 4 lat po kilku miesiącach pobytu w rodzinie zaczęła ujawniać wręcz prowokacyjnie zachowania nieakceptowane przez rodziców, a następnie Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 127 pytała, kiedy zostanie oddana do domu dziecka. W odczuciu ojca zacho- wania dziewczynki były wyraźnym sprawdzaniem wytrzymałości rodzi- ców i prawdziwości ich zapewnień o pozostaniu z nimi na zawsze. Interpretacja i zrozumienie tego rodzaju zachowań dziecka zależy od oczekiwań rodziców wobec dziecka, ale też od wiedzy o jego przeszłości i doświadczeniach. W niektórych przypadkach przeszłość dziecka nie jest znana, ale niekiedy nie udostępnia się rodzicom wszystkich informacji o problemach dziecka z obawy, iż mogą one spowodować odrzucenie dziecka. Tymczasem pełna informacja o dziecku nie musi odstraszać ró^T! dziców od adoptowania dziecka, natomiast pozwala im lepiej zrozumieć reakcje dziecka, odpowiednio z nim postępować i tym samym stanowii jeden z istotnych warunków powodzenia adopcji (Berry 1999). I Najbardziej widocznymi objawami zaburzeń występujących u dziecil w domach dziecka są zaburzenia aktywności i napędu psychoruchowego./ Występują one albo jako bierność i zmniejszona aktywność ruchowa i za- bawowa lub też jako nadmierna aktywność ruchowa, nie związana z ak- tywnością poznawczą. Objawy te mogą występować fazami u tego samego dziecka. Z badań S. Lis wynika, że początkowo jest to obniżona aktywność, następnie pojawia się nadruchliwość, a na końcu dochodzi do wyrównania poziomu aktywności (Lis 1978). Jednak nadpobudliwość psychoruchowa wydaje się dość trwałą właściwością dzieci, które we wczesnym dziecińs- twie przebywały w domu dziecka, i może pojawiać się w różnych sytua- cjach wiele lat po adopcji (Klominek 1981). Zaburzeniom napędu towarzyszą często stereotypie ruchowe całego ciała lub rąk, takie jak: kiwanie się, przeczące ruchy głową, kręcenie palca- mi (Olechnowicz 1957; Lis 1978). Reakcje te są z reguły wyjaśniane jako dążenie do podwyższenia poziomu stymulacji z powodu niedoboru bodź- ców w środowisku domu dziecka. Wydaje się jednak, że mogą one rów- nież służyć obniżaniu napięcia emocjonalnego i zmniejszaniu lęku, gdyż obserwuje się ich nawrót u niektórych dzieci w wiele lat po opuszczeniu domu dziecka, ale w sytuacjach wyraźnie dla nich stresowych, np. egza- minu. Utrzymywanie się lub ponowne wystąpienie tych reakcji wywołuje" często u rodziców adopcyjnych niepokój i poczucie winy związane z prze- konaniem, iż nie sprawdzili się jako rodzice adopcyjni. Wynika to z bar^-j dzo jednoznacznego kojarzenia choroby sierocej z występowaniem stereo-/ typii ruchowych, a brak tych stereotypii z ustąpieniem choroby sierocej^ W tych sytuacjach rodzice, zwłaszcza ci, dla których adopcja miała być sprawdzianem ich funkcjonowania w roli rodzicielskiej, koncentrują się na objawie, usiłując usunąć go wszelkimi sposobami, co niekiedy daje wręcz przeciwne skutki. U niektórych, nawet kilkuletnich dzieci można zaobserwować zacho- wania o charakterze onanizowania się. Charakterystyczne jest to, że nasila- ją się one w początkowym okresie pobytu w rodzinie albo pojawiają się 128 Ewa Milewska !w sytuacjach, mogących powodować u dziecka zmniejszone poczucie bez- pieczeństwa. Można więc przypuszczać, że tak jak niektóre stereotypie (^ruchowe służą one obniżeniu napięcia emocjonalnego. Na podstawie mojej praktyki mogę stwierdzić, że właściwie wszyscy rodzice reagują na nie ogromnym zaniepokojeniem, traktują je jak zboczenie, nawet w przypadku 4-letniego dziecka i próbują ustalić, czy dziecko nie było molestowane seksualnie. Tego rodzaju postawy, wynikające zarówno z niedostatków wiedzy w ogóle o takich zachowaniach u dzieci oraz braku odpowiednie- go przygotowania do adopcji, mogą skutkować nieodpowiednim nastawie- niem wobec dziecka i uniemożliwiać nawiązanie prawidłowych relacji emocjonalnych. Przygotowanie rodziców do możliwości wystąpienia ta- J kich zachowań jest o tyle ważne, że rodzice często mają zahamowania \_przed zasięgnięciem porady u specjalisty. j Rodzice adopcyjni muszą również zdawać sobie sprawę, że środowis- ko domu dziecka poza deprywacją potrzeb emocjonalnych powoduje też /deprywację sensoryczną, skutkującą opóźnieniem lub zaburzeniem funkcji [poznawczych dziecka. Badania rozwoju dzieci przebywających w domach dziecka wykazują opóźnienia w rozwoju już od 4 mieś. życia. Obniżony poziom rozwoju cechuje przede wszystkim dzieci przebywające w domu dziecka od okresu żłobkowego. U dzieci umieszczonych w domu dziecka później również zaobserwowano spadek poziomu funkcjonowania intelek- tualnego, z tym że był on tym mniejszy, im starsze było dziecko (Przełącz- nikowa 1960; Matejćek, Reithar 1963). Zaburzenia percepcji wzrokowej i słuchowej obserwowano u małych dzieci, przebywających dłużej w szpitalu. Dzieci uporczywie patrzyły na ręce, nie dostrzegały tego, co się dzieje przed ich oczami, z opóźnieniem zauważały ludzi i przedmioty. Nadmiernie lub zbyt słabo reagowały na . bodźce słuchowe, a przede wszystkim zbyt słabo na dźwięki mowy ludz- kiej (Lis 1992). Powstające w warunkach izolacji zaburzenia podstawo- ^wych funkcji mogą być przyczyną opóźniania się całego rozwoju dziecka. U dzieci wychowywanych w domu dziecka największe opóźnienia /^obserwuje się w rozwoju mowy. Opóźnienia te dotyczą artykulacji wyra- zów, liczby słów używanych przez dziecko oraz rozumienia pojęć. Zdarza się tak, że dziecko używa danego słowa, ale w niewłaściwym znaczeniu, co może najbardziej utrudniać porozumiewanie się z dzieckiem i być przy- czyną nieporozumień. Adoptowany w wieku 2,5 lat chłopczyk używał słowa „tata", ale w odniesieniu do psa lub szafy, natomiast nie kojarzył tego słowa z ojcem. Tego rodzaju sytuacje dla nieprzygotowanych odpo- wiednio rodziców mogą być przykre emocjonalnie. Opóźnienia w rozwoju umysłowym dzieci są jednak szybko nadrabia- ne w środowisku rodzinnym. Badania osób dorosłych i starszych dzieci adoptowanych w dzieciństwie wykazują u większości z nich prawidłowy rozwój intelektualny (Klominek 1981; Skeels 1966). Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 129 Zaburzenia w zachowaniu dziecka po adopcji mogą wynikać z pobytu 1 w domu dziecka, ale mogą też być reakcją na nową sytuację, czyli gwałto- i wne przeniesienie do innych warunków i innych ludzi. W tej sytuacji zupełnie naturalne może być osłabienie poczucia bezpieczeństwa i poja- wienie się zaburzeń, których nie obserwowano w domu dziecka lub nie występowały one w takim nasileniu. Zaburzenia, będące często reakcją na nową sytuację, to min. zaburzenia snu u dziecka, które w domu dziecka spało normalnie, pojawienie się moczenia nocnego, nadmierne objadanie się lub niejedzenie, jak również wspomniane wcześniej onanizowanie się, a także różnego rodzaju lęki. Trzeba więc pamiętać, że nowa sytuacja, jaką jest nowa rodzina, może być przez dziecko spostrzegana jako zagrożenie dla poczucia bezpieczeństwa i destabilizacja jego dotychczasowego życia, a nie, jak chcieliby rodzice, jako coś najlepszego. Problemy w adaptacji dziecka do nowej rodziny mogą wynikać nie tylko z zagrożenia poczucia bezpieczeństwa, ale też z tego, że w domu dziecka ograniczona jest możliwość nabycia doświadczeń dotyczących życia codziennego. Może więc okazać się, że dziecko nie zna wielu pod- I stawowych przedmiotów i czynności, jak np. cukru i słodzenia, potrawy w stanie surowym i czynności gotowania, sklepów i zasad kupowania. Te nowe przedmioty i sytuacje mogą powodować u dziecka niepohamowaną ; wręcz potrzebę poznawania, co bywa dla rodziców niezrozumiałe i uciąż-j liwe. Niektóre dzieci mogą reagować lękowo, zwłaszcza gdy mają jedynie przykre doświadczenia z codziennymi, wydawałoby się, sytuacjami, jak np. jazda samochodem, który kojarzy im się tylko z wyjazdem do lekarza. Trudno jest zresztą przewidzieć, czego dziecko nie zna i jak zareaguje, więc wiele sytuacji bywa dla rodziców kompletnym zaskoczeniem (Soko- łowski 1999). Dzieci, zwłaszcza w wieku przedszkolnym i przebywające dłużej w do- / mu dziecka, mają problemy z rozróżnieniem wspólnej i cudzej własności. \ Przyzwyczajone są, iż wiele rzeczy, jak np. zabawki, służy do wspólnego użytkowania i zgodnie z tym przekonaniem zachowują się poza domem dziecka. Zdarza się więc, że przynoszą do domu zabrane od znajomych, czy też ze sklepu rzeczy, które im się podobają. Niektórzy rodzice traktują te zachowania jako kradzież, którą jeszcze tłumaczą dziedzicznymi uwa- runkowaniami i reagują na nie stosowaniem kar. Objawy zaburzeń występujące u adoptowanych dzieci mogą mieć bar- dzo różny obraz, a ich przyczyną może być deprywacja potrzeb w do- mu dziecka, przeszłe negatywne doświadczenia lub brak odpowiednich doświadczeń albo też poczucie braku bezpieczeństwa w wyniku nagłej zmiany środowiska i miejsca pobytu. Ustąpienie tych zaburzeń, ale też nasilenie ich lub pojawienie się nowych, zależy przede wszystkim od postępowania rodziców, a przede wszystkim od umiejętności rodziców zrozumienia sensu i przyczyn zachowań dziecka. Niewłaściwa interpre- 130 Ewa Milewska tacja tych zachowań prowadzi do niewłaściwego reagowania rodziców i pogłębiania zaburzeń. Problemy rodziców i rodziny po adopcji dziecka \C ij W momencie przyjęcia dziecka do domu następuje wiele i to istotnych zmian w dotychczasowym układzie małżeńskim. Przede wszystkim do- tychczasowe role żony i męża muszą zostać uzupełnione o role matki i oj- ca. Zmienia się też organizacja i tryb życia rodziny, kontakty towarzyskie, sposób spędzania wolnego czasu, a nawet urządzenie mieszkania. Zmiany te bywają trudne, powodują konflikty, nawet u tych małżonków, którzy /swój związek oceniali jako dobry. Charakterystyczne jest, jak już wspo- mniano wcześniej, osłabienie więzi małżeńskich po adopcji dziecka, a na- wet pojawianie się myśli o rozwodzie. Prawdopodobnie jest to spowodo- wane trudnościami w pogodzeniu roli małżonka i rodzica. Podjęcie roli [rodzica, zwłaszcza matki w przypadku małego dziecka, powoduje często | zaniedbywanie roli żony. Małym dzieckiem zajmuje się zazwyczaj matka, i to matka, która bardzo na to dziecko czekała. Całkowicie więc koncen- truje się na dziecku, organizuje dom wokół dziecka, a mąż zostaje sprowa- dzony do roli osoby zobowiązanej do zapewnienia bytu rodzinie i ewentu- alnie pomocy przy dziecku, natomiast przestaje być mężem. Zdarza się \ też, że matka traktuje dziecko jako wyłącznie należące do niej, odsuwając (małżonka nawet od pomocy przy nim, co powoduje, że ojciec nie może podjąć roli ojca. W takich sytuacjach u mężów pojawia się poczucie zanie- dbania, odrzucenia jako męża i jako członka rodziny, co może osłabiać fwięź z rodziną. W przypadku adoptowania starszych dzieci obserwuje się łatwiejsze podejmowanie przez mężów roli ojca, jednak również oni skar- żą się w początkowym okresie na odsunięcie od żon, które są stale zajęte .i zmęczone nowymi obowiązkami. Problemy, wynikające z podjęcia nowych ról przez małżonków, nie są charakterystyczne tylko dla rodzin adopcyjnych. Można je obserwować również w rodzinach naturalnych, zwłaszcza po urodzeniu się pierwszego dziecka, ale trzeba zaznaczyć, że rodziny naturalne mają w tym momencie zazwyczaj krótszy staż małżeński i tym samym ich adaptacja do zmian . w systemie rodzinnym może być łatwiejsza. Zmiany te zresztą dotyczą nie - tylko ról małżeńskich i rodzicielskich, ale całego dotychczasowego trybu 5 życia, w którym najtrudniejsze do zaakceptowania okazują się drobne codzienne nawyki, z których trzeba zrezygnować wraz z pojawieniem się jdziecka. Z rozmów z rodzicami wynika, że dla mężów często problemem s jest brak obiadu o zwykłej porze, nieuprasowane koszule, konieczność zrezygnowania z dotychczasowego sposobu spędzania wolnego czasu. Te "T trudności są dość szybko pokonywane, ale tylko wtedy, gdy mąż zostaje zaangażowany w rolę ojca i podejmuje przynajmniej niektóre obowiązki Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 131 w opiece nad dzieckiem. Przeżywane w kontakcie z dzieckiem emocje i doświadczenia rekompensują i jakby uzasadniają nawet uciążliwe zmia- , ny w życiu. Z kolei dla kobiet okres po przyjęciu dziecka bywa trudny! dlatego, że to one właśnie muszą przeorganizować życie rodziny, a nowe obowiązki są również obciążające fizycznie. Właśnie zmęczenie fizyczne, i poczucie odpowiedzialności za nową rodzinę wymieniają kobiety jako jedne z większych trudności w początkowym okresie po adopcji. Dla niektórych rodzin adopcyjnych problemem może być pogorszenie^ dotychczasowych warunków materialnych. Nawet przy dobrych zarob- kach męża rezygnacja z pracy żony na kilka lat i nowe wydatki związane z dzieckiem mogą wiązać się z koniecznością wprowadzenia w budżecie domowym ograniczeń, do jakich małżonkowie nie byli przyzwyczajeni. Rodziny na ogół radzą sobie z tym problemem, ale niekiedy może on mieć wpływ na atmosferę w rodzinie i relacje między małżonkami. Poradzenie sobie z tak licznymi zmianami zachodzącymi w rodzinie po adopcji dziecka wymaga od rodziców znacznej dojrzałości oraz elas- tyczności i dlatego cłwba niepowodzenia adopcyjne stwierdza się częściej w rodzinach, w którycn istnieją zbyt sztywne role i zasady (Cohen 1984). Wydaje się zatem, że w kwalifikacji i przygotowaniu rodziców do adopcji ważna jest nie tylko ocena więzi małżeńskich, ale też ocena funkcjono- wania ich w systemie małżeńskim i gotowość do wprowadzenia zmian w tym systemie. Po pokonaniu trudności pierwszego okresu adopcji pojawiają się lę- ki i obawy przed odrzuceniem przez dziecko w przyszłości i powrotem dziecka do biologicznej rodziny. Charakterystyczne jest to, że pojawiają się one i nasilają w momentach zadowolenia z adopcji i nie mają żadnego uzasadnienia w aktualnej sytuacji (Sokołowski 1999). Można przypuszczać, że właśnie te obawy są głównym powodem zatajania adopcji przez ro- dziców, którzy wcześniej uznawali potrzebę i zasadność ujawnienia dziec- ku jego pochodzenia. Z kolei zastanawiając się nad źródłem tych lęków można wysunąć hipotezę, że rodzice nie czują się w pełni rodzicami, co z kolei może wynikać z funkcjonujących w społeczeństwie stereotypów 0 wyższości biologicznych więzi nad psychicznymi i społecznymi. Rodzice adopcyjni wyrażają często przekonanie, że gdy dziecko pozna swoją biolo- giczną matkę, to będzie ona dla niego ważniejsza niż matka adopcyjna. To niepełne utożsamienie się z rolą rodzicielską może być również źródłem obserwowanej u rodziców adopcyjnych nadwrażliwości na stosu- nek otoczenia do nich i do ich dziecka. Wielu rodziców jeszcze przed adopcją wyraża obawy, że dziecko może być odrzucone przez sąsiadów 1 gorzej traktowane w przedszkolu lub szkole. Później skarżą się, że wy- chowawcy doszukują się w ich dzieciach niedostatków, wad i że nadmier- nie zwracają uwagę na niedociągnięcia w ich postępowaniu z dzieckiem. Jednak często okazuje się, że te negatywne postawy nie mają miejsca, a są. i L 1 132 Ewa Milewska fwynikiem szczególnego zinterpretowania przez rodziców normalnych zachowań nauczycieli. Można więc powiedzieć, że rodzice nie czując się pewni w roli rodziców są skłonni do przypisywania otoczeniu negatyw- nych postaw wobec adopcyjnego rodzicielstwa i adoptowanego dziecka. ! W późniejszym okresie adopcji również dzieci mają pewne proble- my związane z ich pochodzeniem i tożsamością. Na podstawie rozmów z adoptowanymi dziećmi, będącymi w wieku dojrzewania, można wska- zać dwa problemy nurtujące te dzieci. Jeden to poczucie inności w stosun- ku do wszystkich dzieci. Adoptowanemu nastolatkowi wydaje się, że jest jedynym takim dzieckiem i w takim razie jest jakiś inny. Teoretycznie wie, że wiele dzieci zostało adoptowanych, ale nie zna ich, więc jest to tylko teoria, a w rzeczywistości ono jest jedno. Dzieci te wyrażają chęć poznania innych adoptowanych dzieci, ale w Polsce jeszcze nie ma takich możliwo- ści, a jeżeli podejmowane są próby organizowania spotkań, to najczęściej fopory i obawy ujawniają rodzice adopcyjni. Drugim problemem dzieci adopcyjnych jest ich pochodzenie, a właści- ^wie odpowiedź na pytanie, dlaczego zostały porzucone przez matki biolo- giczne. Istotą tego problemu jest pojawiająca się wątpliwość co do własnej wartości lub inaczej przekonanie, że jeżeli matka ich zostawiła, to muszą być gorsze od innych dzieci. Takie myślenie można uznać za zgodne z egocentrycznym jeszcze spostrzeganiem zachowań innych ludzi oraz pro- cesem kształtowania się poczucia własnej wartości i tożsamości. Rodzice jednak nie rozumieją tego problemu i reagują lękiem, który dzieci dosko- nale rozpoznają i aby nie sprawiać przykrości rodzicom, nie poruszają z nimi tego problemu. Pozostają wiec z nim same i trudno jest przewi- dzieć, jakie to może mieć następstwa dla ich przyszłości. PODSUMOWANIE Problemy i zaburzenia w funkcjonowaniu rodzin adopcyjnych i adop- towanych dzieci mogą mieć kilka przyczyn. Przyczyny te mogą leżeć zarówno po stronie rodziców, jak i dziecka. Dziecko może już przed adopcją ujawniać opóźnienia w rozwoju umy- / słowym i zaburzenia w rozwoju emocjonalno-społecznym. Nasilenie i za- kres tych zaburzeń zależy od wieku dziecka i czasu pobytu w placówce „opiekuńczo-wychowawczej. Właściwie każde dziecko idące do adopcji może ujawniać zaburzenia, tyle że im starsze dziecko i im dłużej przeby- \ wało w domu dziecka, tym zaburzenia będą większe i trwalsze. Oczywiś- cie nie oznacza to, że w przypadku starszych dzieci adopcja skazana jest na niepowodzenie, ale wymaga ona lepszego przygotowania rodziców do / radzenia sobie z problemami dziecka i dłuższego czasu na poprawę funk- " jonowania dziecka. Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 133 W momencie przeniesienia dziecka z domu dziecka do domu rodzi- ców mogą pojawić się u niego zaburzenia będące reakcją na nową, niezna- ną sytuację. Ta nowa sytuacja może też nasilić zaburzenia już istniejące. Tego rodzaju reakcje również zależą od wieku dziecka i im starsze dziec- ko, tym bardziej prawdopodobne jest odebranie nowej sytuacji jako streso- wej, bo zakłócającej poczucie bezpieczeństwa. Zaburzenia zachowania u dzieci mogą też mieć źródło w nowej rodzi- nie. Niewłaściwa motywacja oraz oczekiwania, iż dziecko zaspokoi potrze- by rodziców, wyznaczają stosunek do dziecka, stawiane mu wymagania i stosowane metody wychowawcze i tym samym mogą prowadzić do za- burzeń w rozwoju dziecka. I wreszcie sami rodzice mogą mieć trudności w podjęciu nowej roli, w poradzeniu sobie ze zmianami w funkcjonowaniu rodziny oraz w zaak- ceptowaniu siebie jako rodzica adopcyjnego, a nie biologicznego. Z przedstawionych wyżej problemów w funkcjonowaniu rodzin adop- cyjnych wynika, że rodziny te różnią się od rodzin naturalnych. Ewentu-;' alna pomoc tym rodzinom wymaga więc poznania specyfiki tych rodzin i traktowania ich nieco inaczej niż rodziny naturalne. Bibliografia Bałandynowicz A. (1999), Adopcja formą kompensacji sieroctwa społecznego, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warsza- wa, CMPP-P MEN. Barth R.P. Berry M. (1988), Adoption and disruption: Rates, risks and responses. Hawthorne, New York. Aldine de Gruyter. Berry M. (1999), Współczesne problemy adopcji, w: Współczesne kierunki w opie- ce nad dzieckiem. Red. Z.W. Stelmaszuk. Warszawa, Wydawnictwo Aka- demickie „Żak". Branham E. (1970), One parents adoption. „Children" 17. Cohen J. S. (1984), Adoption breakdown with older children, w: P. Sachdev (ed.), Adoption: current issues and trends. Toronto, Butterworths. Cysek T. (1999), Orzecznictwo sądowe w sprawach adopcyjnych, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Czajka I. (1999), Rozwój przywiązania w aspekcie adopcji, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Czmyr }. (1999: Postawy rodzicielskie kandydatów na rodziców adopcyjnych w świetle badań własnych, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrow- ska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. 1 134 Ewa Milewska Dominik D. (1999), Kandydaci na rodziców adopcyjnych w Ośrodku Adopcyjno- -Opiekuńczym w Rzeszowie, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostro- wska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Grozę K. (1986), Special - needs adoption. „Children and Youth Services Review" 8. Holewińska-Łapińska E. (1998), „Adopcje zagraniczne" w praktyce polskich sądów. Warszawa, Oficyna Naukowa. Holewińska-Łapińska E. (1999), Prawne przesłanki kwalifikowania rodziców adopcyjnych a praktyka sądowa w sprawach o przysposobienie, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Kiepurska-Zdzieniecka J. (1970), Kim są rodzice adoptujący dzieci?. „Proble- my Rodziny" 1. Klominek W. (1981), Rozwój dzieci adoptowanych w nowym środowisku ro- dzinnym w 10-15 lat po przysposobieniu. Warszawa, TPD ZG. Kościelska M. (1999), Pomoc rodzicom adopcyjnym w przezwyciężaniu kryzy- sów tożsamości, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Mi- lewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Kuźlan I. (1999), Wybrane aspekty funkcjonowania wielkomiejskich małżeństw z zaadoptowanym dzieckiem. „Roczniki Socjologii Rodziny" t. IV, Poznań. Lis S. (1978), Znaczenie opieki matki zastępczej dla psychoruchowego rozwoju dziecka wychowywanego poza rodziną. „Zeszyty Naukowe Instytutu Psy- chologii Uniwersytetu Warszawskiego" t. 10. Lis S. (1992), Proces socjalizacji dziecka w środowisku pożarodzinnym. Warsza- wa, PWN. Macierz A., Haniszewska R. (1984), Postawy rodzicielskie rodzin adopcyjnych. „Problemy Rodziny" 3. Matejćek Z. (1964), Psychologicke sledovdni dęli v domouech se zirysenou peci. „Ceskoslovenska Pediatrie" 19. Matejćek Z., Reithar S. (1963), Otdzky śkolni zralosti nasich ustavnich deti. „Ceskoslovenska Psychologie" 7. Meezan W. (1983), Toward an expanded for adoption sewices, w: B.G. McGova, W. Meezan (eds), Child Welfare. Current dilemmas, future directions. Itas- ca. Illinois. Peacock Publishers. Milewska E. (1999), Psychologiczny i prawny kontekst spraw o rozwiązanie przysposobienia, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Mi- lewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Montel-Girod A. (1994), Ciężar miłości. Opowieść o adopcji wzajemnej. Gdańsk, Fundacja „Opuszczonym dzieciom". Olechnowicz H. (1957), Choroba szpitalna (hospitalizm) u małego dziecka wy- chowywanego poza rodziną. „Zdrowie Psychiczne" 1. Przełącznikowa M. (1960), Rozwój psychiczny dzieci w pierwszym roku życia w przekroju trzech środowisk wychowawczych. „Psychologia Wychowaw- cza" 3. Rodzina adopcyjna - problemy psychologiczne przed i po adopcji dziecka 135 Skeełs H. M. (1966), Adult status of children with contrasting early life experi- ence. Monographs of the Soviety for Research in Child Development 31, ser.no. 105. Sokołowski T. (1999), Oczekiwania rodziców a rzeczywistość w procesie adopcji, w: Adopcja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warsza- wa, CMPP-P MEN. Szopiński J. (1982), Więź małżonków po adopcji dziecka. „Problemy Rodzi- ny" 5-6. Szumiło E. (1995), Adopcja. Wrocław. Szymborska A. (1976), Adopcja. Warszawa, Instytut Wydawniczy CRZZ. Trepka-Starosta J. (1999), Motywacja do podjęcia decyzji o adopcji, w: Adop- cja - teoria i praktyka. Red. K. Ostrowska, E. Milewska. Warszawa, CMPP-P MEN. Wagner I. (1994), Przyczyny i następstwa rozwiązania adopcji. „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze" 7. Ziembiński Z. (1956), Podłoże społeczne przysposobienia dziecka w Polsce Ludo- wej. Warszawa, Wydawnictwo Prawnicze. Ziemska M. (1973), Postawy rodzicielskie. Warszawa, Wiedza Powszechna. Maja Szpakiewicz-Olszewska CHOROBA PSYCHICZNA RODZICA - JEJ WPŁYW NA ROZWÓJ DZIECKA I FUNKCJONOWANIE RODZINY W artykule tym zostały przedstawione pewne problemy rodzin, w któ- rych jedno lub oboje rodzice chorują psychicznie i wychowują nieletnie dzieci. Poruszone zagadnienia dotyczą trudności i zaburzeń w funkcjono- waniu całej rodziny, a także bezpośredniego i pośredniego wpływu choro- by rodzica na rozwój dziecka. Oprócz problemów podobnych do tych, które występują w przypadku obecności innego rodzaju patologii w rodzi- nie, istnieją problemy specyficzne dla tej konkretnej grupy rodzin. f WPROWADZENIE W PROBLEMATYKĘ Pomimo stale wzrastającej wiedzy na temat chorób psychicznych, po- zostaje wiele niejasności co do ich przyczyn, patomechanizmów, skutków i sposobów leczenia (Leksykon psychiatrii 1993). Najpopularniejsze między- narodowe klasyfikacje DSM i ICD, które ujednolicają nazwy i sposoby rozpoznawania różnych zaburzeń, zmieniają się w kolejnych swoich wy- daniach. Laboratoria farmaceutyczne proponują wciąż nowe leki, a psy- choterapeuci - nowe formy oddziaływań psychoterapeutycznych. Jednak postawienie diagnozy i leczenie konkretnego chorego człowieka okazuje się w wielu przypadkach bardzo trudne. ': Choroby psychiczne mają często przewlekły przebieg. Okresy nasilenia objawów przeplatają się z okresami remisji, a czas ich trwania jest bardzo zróżnicowany. Można mówić o kolejnych zachorowaniach lub falującym czy też fazowym przebiegu tej samej choroby. Najbardziej dramatyczne są przypadki takiego przebiegu choroby, w którym nasilenie objawów psy- chotycznych jest duże, trwa latami i nie poddaje się leczeniu. Każda osoba choruje na swój sposób. Parafrazując słynne powiedzenie Murraya, można powiedzieć, że każdy człowiek chory jest pod pewnymi względami taki jak wszyscy inni chorzy, pod pewnymi - taki jak niektórzy inni chorzy, a pod pewnymi - taki jak nikt z chorych. Zasada ta odnosi się także do rodziny. Każda rodzina jest inna i jeśli przedstawiamy pewne zja- Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 137 wiska, które jej dotyczą, zawsze musimy pamiętać, że stanowi to uogólnie- nie doświadczeń i badań, zawierające z konieczności wiele uproszczeń. Wśród chorych psychicznie jest znacznie więcej osób, które nie założyły swoich własnych rodzin, niż w całej populacji. Choroba utrudnia nawiązy- ] wanie kontaktu z otoczeniem i powoduje społeczną izolację chorego. Częśćj pacjentów zaczyna chorować w dzieciństwie lub we wczesnej młodości i w wieku dorosłym często pozostaje pod opieką swoich rodzin pochodze- nia, nie zawierając związków małżeńskich i nie posiadając dzieci. Dlatego wiele badań poświęcono właśnie rodzinom pochodzenia, koncentrując się na takich czynnikach, które mogły wpłynąć na ujawnienie się i przebieg choroby u potomka oraz na zwrotnym wpływie choroby na funkcjonowa- nie tych rodzin (Bohomolec i in. 1978; Schizofrenia w rodzinie 1999; Konie- czyńska i in. 1997; Muskat, Wrońska 1987, Leksykon psychiatrii 1993). Mając głównie na uwadze pomoc pacjentowi, podejmuje się działania włączające rodzinę w proces leczenia poprzez wspólną psychoterapię lub psychoedu- kację (Schizofrenia w rodzinie 1999; Namysłowska, Siewierska 1993; Tafliński 1998; Tomczyk 1999). Problem wpływu choroby psychicznej rodzica na roz- wój dziecka jest stosunkowo rzadko poruszany w literaturze. Szczególnie mało uwagi poświęca się przeżyciom dzieci i potrzebie pomocy ukierunko- wanej na minimalizowanie negatywnych następstw choroby rodzica. W dalszym ciągu nasza wiedza o skutkach wzrastania dziecka w ro- dzinie z psychozą, o sposobach diagnozowania specyficznych i niespecy- ficznych czynników działających na rozwój dziecka w takiej rodzinie oraz o formach pomocy jest niedostateczna. Zauważa się również małe zainte- resowanie wśród praktyków problemami dzieci wychowywanych przez chorych psychicznie rodziców, niedostrzeganie specyfiki problemu lub bezradność. Dzieci te pozostają na uboczu oddziaływań zarówno klinicy- stów leczących chorego rodzica, jak też psychologów szkolnych, terapeu- tów rodzinnych czy psychiatrów dziecięcych. Pomoc rodzinie nie tylko ważna jest dla chorującego, ale potrzebują jej małżonkowie i dzieci z uwagi na własne trudności związane z chorobą członka rodziny. Można wysunąć tezę, że kiedy choruje członek rodziny, pomoc potrzebna jest wszystkim. Trudno o dokładne statystyki ukazujące skalę problemu. Nie wiemy dokładnie, ile dzieci psychotycznych rodziców spotykamy w szkołach, przedszkolach, poradniach psychologiczno-pedagogicznych, placówkach służby zdrowia. Choroba psychiczna w rodzinie przeżywana jako źródło! wstydu i upokorzenia jest często skrywaną głęboko tajemnicą, do której trudno jest dotrzeć osobom mającym kontakt wyłącznie z dzieckiem lub, zdrowym rodzicem. ^ Dzieci cierpią w szczególny sposób z powodu choroby psychicznej ro- dzica. Przeżycia związane z samą chorobą rodzica, sytuacja rodzinna, śro- dowiskowa, a także czynniki genetyczne mają ogromne znaczenie dla ich 138 Maja Szpakiewicz-Olszewska rozwoju poznawczego, emocjonalnego i społecznego. Dzieci te mają trud- "ności szkolne, przejawiają najróżniejsze formy społecznego nieprzystosowa- nia, a niekiedy same chorują psychicznie. Te, u których zaburzenia psy- chiczne zostają rozpoznane, trafiają do poradni zdrowia psychicznego lub klinik dziecięcych i młodzieżowych. Istnieje też taka grupa dzieci, których zaburzenia nie zostają rozpoznane (Anthony 1969; Kocur i in. 1987). Wszystkie dzieci osób chorych psychicznie należy traktować jako popu- lację ryzyka, z powodu zagrożenia chorobą psychiczną lub różnymi skutka- mi nieprawidłowego rozwoju (Anthony 1969; Landau i in. 1972; G. Larsson, A. Larsson 1982; Rabe-Jabłońska 1987; Stomma i in. 1986; Strauss i in. 1979; Tyra 1994). CHOROBA PSYCHICZNA RODZICA A FUNKCJONOWANIE RODZINY Trudno jest, z wielu powodów, przedstawić „typową" rodzinę, w któ- rej rodzic choruje psychicznie. Istnieje wiele zmiennych wpływających na funkcjonowanie tych rodzin, a poszczególni autorzy przypisują im różną ważność. Do najczęściej wymienianych zmiennych zaliczyć można: płeć chorującego rodzica, rodzaj i nasilenie objawów psychotycznych, etap choroby, długość i częstotliwość hospitalizacji, funkcjonowanie chorego w okresach remisji, strukturę rodziny, relacje w rodzinie, etap rozwoju ro- dziny, na którym ujawnia się choroba, wyjściowy poziom integracji rodzi- ny, zdolność adoptowania się do zmian i rozwiązywania trudności przez rodzinę w przeszłości,' poziom ujawnianych emocji, postawy rodziny wo- bec choroby i chorego jej członka, obecność innych patologii wśród człon- ków rodziny (np. alkoholizmu, zaburzeń osobowości), status społeczny i ekonomiczny rodziny, stosunek środowiska społecznego do rodziny, wsparcie ze strony krewnych i wiele innych (Landau i in. 1972; G. Lars- son, A. Larsson 1982; Namysłowska 1983; Muskat, Wrońska 1987). Czynni- ki te nie działają w oderwaniu, ale wzajemnie na siebie wpływają. Lista zmiennych oczywiście nie jest wyczerpująca, a w tym artykule nie jest możliwe szczegółowe ich omówienie. Istnieje też wiele niejasnych czy wręcz nie zbadanych zagadnień. V Pojawienie się, a następnie rozwój choroby psychicznej u członka ro- , dziny powoduje, że cała rodzina przechodzi przez wiele etapów przysto- i sowania do tej trudnej sytuacji. Rodzina doświadcza bezpośredniego wpływu samej choroby, a także jej następstw. Adaptacja systemu rodzinnego w początkowej fazie chorowania \ Specyficzne problemy rodziny wiążą się z początkiem choroby. Może on być nagły i cechować się ostrością objawów, nie pozostawiając wątpli- Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 139 wości co do chorobowego charakteru. Często jednak zdarza się, że obja- wy psychopatologiczne narastają powoli i nie od razu są identyfikowane przez rodzinę jako chorobowe. Najbliżsi mogą je początkowo interpreto- wać jako skutek dolegliwości fizycznych, niekorzystnych zmian sytuacji, przepracowania, zmęczenia, stresów, napięcia psychicznego lub cech cha- rakteru (Bohomolec i in. 1978; Muskat, Wrońska 1987). W niektórych śrcfl dowiskach wysoki stopień tolerancji na dziwaczność powoduje, że objawy nawet znacznych zaburzeń psychicznych włączane są w krąg zachowań „normalnych" (Anthony 1969). J Przyjęcie do wiadomości faktu choroby psychicznej jest dla rodziny trudne i wywołuje szereg negatywnych emocji, jak: poczucie winy, krzyw- dy, wstydu, bezradności, zagubienia, a niekiedy złość i agresję. Im bliższy kontakt emocjonalny z chorym, tym trudniejsza akceptacja faktu choroby psychicznej. Najszybciej uznawane są przez rodzinę za chorobowe te zacho- wania, które są skierowane przeciw jej członkom (Bohomolec i in. 1978). _ Zidentyfikowanie objawów nie zawsze skłania rodzinę do szybkiego' szukania pomocy psychiatrycznej. Powodem odraczania decyzji o leczeniu może być niewiara w możliwość zmiany sytuacji, przekonanie o nielojal- ności umieszczania członka rodziny w szpitalu psychiatrycznym, wstyd przed otoczeniem. Jeśli w rodzinie istnieje silna tendencja do obrony przed ostatecznym rozstrzygnięciem i „etykietą psychiatryczną" - podejmowane działania polegają na mnożeniu konsultacji, szukaniu paramedycznych form pomocy, pomijaniu lub zniekształcaniu informacji udzielanych leka- rzom (Muskat, Wrońska 1987). Sam chory często zaprzecza chorobie i nie jest zainteresowany lecze- niem, a nakłaniany do tego przez rodzinę - broni się. Kiedy zachowania chorego zagraża życiu lub zdrowiu jego samego lub innych osób, może on zostać umieszczony w szpitalu wbrew swojej woli. Podjęcie takiej decyzji przez rodzinę jest trudne i wymaga niekiedy zastosowania bezpośrednie- go przymusu czy też wystąpienia do sądu z wnioskiem o leczenie. Chory czuje się w takiej sytuacji upokorzony i zagrożony, ma żal do rodziny, a niekiedy interpretuje ten fakt urojeniowo jako część spisku przeciwko niemu. Zdarza się, że do hospitalizacji bardzo zaburzonego chorego do- chodzi dopiero na skutek interwencji otoczenia - sąsiadów, przyjaciół, współpracowników, lekarza ogólnego, policji (Bohomolec i in. 1978). Podczas hospitalizacji pojawiają się nowe problemy związane z nie- obecnością chorego w domu, a także z samym jego pobytem w szpitalu (konieczność reorganizacji życia rodzinnego, poinformowanie otoczenia, odwiedziny chorego, kontakty z personelem leczącym, załatwianie formal- ności w zakładzie pracy chorego itp.). W czasie hospitalizacji rodzina może przyjmować różne postawy wobec chorego: od chęci pomocy i inte- gracji wokół chorego do odrzucenia i izolowania się od pacjenta. W tym ostatnim przypadku wyraża się to poprzez rzadkie odwiedzanie chorego 140 Maja Szpakiewicz-Olszewska (lub jego brak), chronienie innych członków rodziny przed kontaktem z chorym, wykluczenie go z udziału w podejmowaniu ważnych decyzji w sprawach rodzinnych, odmowę wzięcia na przepustkę, wypisu, świad- czeń materialnych itp. (Muskat, Wrońska 1987). Wypis członka rodziny ze szpitala i powrót do domu przynosi kolejne zmiany. Rodzinie towarzyszy niepewność co do dalszego przebiegu choro- by, jej konsekwencji, potrzeby kontynuowania leczenia (branie leków, wi- zyty w poradni), dalszych planów życiowych, postępowania wobec chore- go, kwalifikacji niepożądanych zachowań - „zdrowe czy chore" (Muskat, Wrońska 1987). f"' Po okresie hospitalizacji następuje zazwyczaj poprawa kondycji pa- cjentów, nie zawsze jednak objawy choroby ustępują całkowicie. Badania pokazują, że pacjenci wypisani ze szpitala wciąż cierpią z powodu swoich chorób, a nasilenie wskaźników choroby, takich jak: urojenia, omamy, for- malne zaburzenia myślenia, pobudzenie, natręctwa, zaburzenia snu, lęk, depresja, agresja wobec dzieci i współmałżonka, sąsiadów, samego siebie, izolowanie się, dolegliwości somatyczne, dziwaczne zachowania, zanie- dbywanie dzieci i rodziny, może być znaczne (Konieczyńska i in. 1997, Landau i in. 1972). Współmałżonek i dzieci muszą sobie z tym radzić. Zmiany w rodzinie i obciążenia wynikające z przewlekłego chorowania Dalszy przebieg choroby i zmiany w funkcjonowaniu chorego wpły- wają na charakter problemów pojawiających się w rodzinie. Szczególną trudność stwarzają ostre rzuty psychozy, przedłużanie się czasu trwania choroby bez wyraźnej poprawy, częste nawroty połączone z wieloma hos- pitalizacjami (Muskat, Wrońska 1987). Stwierdzono, że im więcej czasu chory przebywa w szpitalu (długie lub częste pobyty), tym więcej zmian zachodzi w rodzinie. Następuje osłabienie więzi emocjonalnych pomiędzy chorym a resztą rodziny, reorganizacja ro- dziny poprzez zmiany w systemie ról, zmniejszenie oczekiwań wobec cho- rego i w konsekwencji jego izolacja (Bohomolec i in. 1978, Namysłowska 1983). Zdarza się, że rodzina eliminuje chorego z udziału w obowiązkach „domowych jako „nieprzydatnego", kontroluje i ogranicza jego inicjatywę. Współmałżonek, a także inni członkowie rodziny przejmują obowiązki, które dotychczas wykonywał chory (prace domowe, opieka na dziećmi, /utrzymanie rodziny itp.), a także podejmują nową rolę związaną z leczeniem chorego: nadzorowanie przyjmowania leków, towarzyszenie podczas wizyt w poradni, czuwanie nad stanem psychicznym chorego i reagowanie na symptomy nawrotu. Role dorosłych przypadają niekiedy dzieciom, szczegól- nie w przypadku niewydolności dorosłych z najbliższego otoczenia. W związku z rozwojem farmakoterapii i wprowadzeniem leków o prze- dłużonym działaniu, okresy hospitalizacji uległy znacznemu skróceniu. Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 141 Rozwinęły się różne alternatywne formy leczenia i opieki nad ludźmi cho- rymi psychicznie (np. leczenie w trybie dziennym, leczenie domowe, klu- by pacjentów). Istotną korzyścią dla chorych wynikającą z tego faktu jest ograniczenie negatywnych skutków instytucjonalizacji, szybszy powrót do naturalnego środowiska, możliwość podejmowania ról oraz włączenia się w życie rodzinne i społeczne (Bohomolec i in. 1978; Konieczyńska i in. 1997; Zięba i in. 1996). Zmienił się także wpływ, jaki wywiera choroba psy- chiczna na rodzinę i zakres jej obciążeń. Niektórzy sugerują jednak, że skrócenie okresów hospitalizacji może nieść potencjalnie większy uszczer- bek dla członków rodzin, szczególnie dzieci, wynikający z obecności psy- chotycznej osoby. Częściej i przez dłuższe okresy czasu narażone są one I na wpływ psychozy w różnych warunkach remisji i zaostrzenia, z czym I wiążą się też nowe problemy w adaptacji (Anthony 1969). -i W badaniach nad obciążeniami rodziny wynikającymi z choroby psy- chicznej jednego z jej członków używa się pojęcia obciążenia subiektyw- nego pozostałych, zdrowych członków rodziny - niepokój o przyszłość, nerwowość, lęk przed pacjentem, oraz obciążenia obiektywnego - pogor1 szenie się poziomu materialnego i standardu życia rodziny, niekorzystny wpływ na dzieci, zmiany w zakresie kontaktów towarzyskich i sposobu spędzania wolnego czasu (Bohomolec i in. 1978). Wśród uciążliwości odczuwanych przez rodziny pacjentów wymienia się: zaburzenia relacji rodzinnych, stwarzanie atmosfery napięcia, odczuwa- nie wstydu, strach przed chorym, konfliktowość chorego, bezczynność, bier- ność i mały udział w pracach domowych (Konieczyńska i in. 1997). Dużym problemem dla rodziny mogą być: wybuchy złości i agresji, przygnębienie, smutek, tendencje samobójcze, treści prześladowcze dotyczące członków rodziny (Muskat, Wrońska 1987). W badaniach Namysłowskiej (1983) żony i mężowie pacjentów jako symptomy, z którymi najtrudniej sobie poradzić, podawali: brak zaufania i podejrzliwość ze strony chorych, nerwowość, drażliwość, apatia, brak inicjatywy, tendencje do kłótni i walki, trudności w komunikacji z pacjentem, fałszywe przekonania, społeczne wycofanie, nadmierna zazdrość, halucynacje, dziwaczny sposób zachowania. W przypadku przewlekłego chorowania następuje utrata nadziei na poprawę sytuacji czy wręcz przekonanie o jej pogarszaniu się, co odgrywa j ważną rolę w radzeniu sobie rodziny z chorobą. Rodzina skoncentrowana wokół problemów związanych z chorobą,: a także na skutek społecznej „stygmatyzacji" staje się coraz bardziej wy- \ izolowana. Badania potwierdzają znaczącą różnicę w częstości interakcji! społecznych pomiędzy rodzinami osób chorych psychicznie a zdrowymi oraz mniejsze uczestniczenie dzieci z tych rodzin w aktywności pozaszkol- nej (Landau i in. 1972; Namysłowska 1983; Zięba i in.1996). Izolacja rodzi- ny ogranicza możliwość uzyskania przez nią pomocy i wsparcia, zaspoko- jenia ważnych potrzeb psychicznych, a krzywdzący wpływ tej izolacji na' dzieci jest ogromny. \i 142 Maja Szpakiewicz-Olszewska Aktywność zawodowa ludzi chorych psychicznie znacząco się obniża, a większość pacjentów chorujących przewlekle przechodzi na rentę (Ko- nieczyńska i in. 1997; Załuska 1997). Pacjenci, u których choroba powoduje nieodwracalne następstwa, nie są w stanie utrzymać dotychczasowej pra- cy. Zmusza to często współmałżonka do przejęcia odpowiedzialności za sytuację materialną rodziny, co wiąże się np. ze zmianą sytuacji zawodo- wej, poszukiwaniem dodatkowych źródeł zarobkowania (Zięba 1996). Landau i in. (1972) porównując zdrowych i chorych rodziców (122 rodzin z 524 dzieci) wykazali, że gdy jedno z rodziców cierpi na chorobę psy- chiczną, status socjoekonomiczny rodziny znacząco się obniża. Rodzice chorzy wykonują mniej płatne zawody, więcej jest przypadków bezrobo- cia, więcej kobiet podejmuje pracę w celu utrzymania rodziny z powodu choroby męża lub wykonuje zajęcia niezgodne z zawodem. Rodziny te statystycznie częściej otrzymują zasiłki z opieki społecznej (G. Larsson i A. Larsson 1982). Wszystko to wskazuje na relatywną niepewność i nie- stabilność w omawianej grupie. Zdarza się, że po zachorowaniu jednego z małżonków rodzina ulega rozbiciu. Wskaźnik rozwodów w takich rodzinach jest większy niż w całej populacji (Landau i in. 1972; Załuska 1997). Opuszczającym rodzinę może być zarówno chory małżonek jak i zdrowy, dzieci mogą zostać z rodzicem zdrowym jak też z chorym. Rodzic może kilkakrotnie zmieniać partnerów i mieć dzieci z kolejnych (formalnych lub nieformalnych) związków. Wie- lu pacjentów samotnie wychowuje dzieci (Załuska 1997). Sytuacja dziecka w każdym z tych wariantów jest bardzo trudna. ~ Należy się liczyć także z obecnością patologii (np. alkoholizmu, zabu- rzeń psychicznych) u współmałżonka identyfikowanego jako „zdrowy", co bardzo komplikuje sytuację rodzinną i pozbawia dziecko oparcia w jesz- cze większym stopniu. Wobec wielu obciążeń, narażenia na ciągły stres, zwiększenia obowiązków, braku powiernika, współmałżonek chorego często wymaga interwencji terapeutycznej (Zięba i in. 1996). W badaniach Landau'a i in. (1972) wykazano wysoki wskaźnik diagnoz psychiatrycz- nych i symptomów u współmałżonków pacjentów. Nie stwierdzono, czy było to selektywne dopasowanie (selective matching) czy też współmałżo- nek produkował swoje własne symptomy psychopatologiczne w celu za- adoptowania się i przetrwania. Większość współmałżonków, którzy także mieli symptomy, to kobiety. Zauważono, że mężczyźni reagują słabiej niż kobiety, kiedy współmałżonek jest chory psychicznie. Badania nad znaczeniem płci chorującego dla rodziny nie są jednozna- czne. W większości podkreśla się, że bardziej dezorganizująco wpływa na rodzinę choroba matki niż ojca (Bohomolec i in. 1978; Landau i in. 1972), ale bywa też odwrotnie (Namysłowska 1983). Sytuacja w rodzinie wpływa zwrotnie na chorego modyfikując prze- bieg choroby (dodatnio lub ujemnie). Im większy poziom emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, tym szybsze pogarszanie się stanu psy- Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 143 chicznego pacjenta i częstsze powroty do szpitala (Bohomolec i in. 1978).j Jeśli atmosferę rodzinną charakteryzuje wysoki poziom ujawnianych emo- cji (EE), wyrażający się w krytycyzmie wobec pacjenta i w nadmiernym uwikłaniu emocjonalnym, pacjenci krócej utrzymują się poza szpitalem (Namysłowska, Siewierska 1993, Zięba i in. 1996). Zdaniem niektórych autorów (Zięba i in. 1996) krytyka ze strony rodziców jest mniej zagraża- jąca, natomiast krytycyzm okazywany przez partnera jest interpretowany jako wyraz generalnego niezadowolenia ze związku, wzbudza lęk przed możliwym odejściem współmałżonka i utratą jego uczuć. WPŁYW CHOROBY PSYCHICZNEJ RODZICA NA ROZWÓJ DZIECKA Skomplikowana sytuacja, w której znajduje się rodzina wtedy, gdy jedno z rodziców choruje psychicznie, w szczególny sposób oddziałuje na dzieci. Ich rozwój ulega często zakłóceniu na skutek niekorzystnej sytuacji w rodzinie, bezpośredniego wpływu objawów psychotycznych rodzica oraz czynników genetycznych. Dzieci rodziców chorych psychicznie wyka- zują znaczne zaburzenia rozwoju somatycznego i psychicznego (zarówno; w sferze poznawczej jak i emocjonalnej), złe funkcjonowanie społeczne oraz częściej chorują na choroby psychiczne. ^ Badania nad rozwojem dzieci psychicznie chorych rodziców Zaobserwowano, że u dzieci psychotycznych rodziców dochodzi do różnego rodzaju zakłóceń w trakcie rozwoju znacznie częściej niż w gruf pie dzieci rodziców zdrowych ^psychicznie, j Landau i in. (1972) badając dzieci pacjentów psychiatrycznych i porów- nując je z dziećmi zdrowych rodziców wykazał, że wiele różnic zauważa się już we wczesnym dzieciństwie. Dotyczą one wzrostu, ciężaru ciała, odżywienia, chorób somatycznych - czyli ogólnego zdrowia. Odnotowano również istotnie więcej opóźnień w treningu czystości, przypadków mocze-f nia nocnego, zaburzeń jedzenia, zaburzeń snu, okresów płaczu. J Mednick i in. (za: G. Larsson i A. Larsson 1982) wykazali niską wagę urodzeniową i opóźnienia rozwoju psychomotorycznego u dzieci matek schizofrenicznych. W badaniach dzieci w wieku od 4 miesięcy do 6 lat, których rodzice mieli różne diagnozy psychiatryczne (alkoholizm, psychozy, zaburzenia nerwicowe, zaburzenia reaktywne) G. Larsson i A. Larsson (1982) stwier- dzili, że rozwój somatyczny tych dzieci i zachorowalność znacząco różniła się od grupy kontrolnej; 52% dzieci było przynajmniej raz przyjętych na leczenie do oddziału pediatrycznego w porównaniu z 25% z grupy kon- trolnej (infekcje dróg oddechowych, zaburzenia gastryczne, zaburzenia odżywiania). Autorzy zwracają uwagę na fakt, że w rejestrach szpitalnych 144 Maja Szpakiewicz-Olszewska nie było żadnych informacji o psychiatrycznym problemie rodziców. Częs- tość występowania chorób somatycznych i hospitalizacji dzieci najbar- dziej korelowała z ciężkością psychopatologii matki i złą sytuacją socjalną. Mniejszy związek miał typ choroby (schizofreniczny czy afektywny). Badania potwierdzają niekorzystny rozwój funkcji poznawczych u dzie- rri psychotycznych rodziców. Landau i in.(1972) odnotowali gorszy rozwój \ mowy tych dzieci, więcej przypadków zaburzonej oceny rzeczywistości j i zdezorganizowanego myślenia. W teście Wechslera badana grupa miała niższe wyniki w pod teście wiadomości, arytmetyki, symbolach cyfr. Nie- korzystne różnice dotyczyły także zależności, niepewności, nasilenia lęku, spłaszczonego afektu, tendencji depresyjnych, symptomów obsesyjnych, nieustępliwości i impulsywności. W cytowanych badaniach dzieci chorych rodziców miały większe problemy w relacjach społecznych z rówieśnikami i częściej uciekały się do fizycznej agresji wobec rówieśników, rzadziej zapraszały kolegów do domu z powodu choroby w rodzinie. Nauczyciele relacjonowali mniejszą ich wytrwałość w pracy szkolnej, poziomie aktyw- ności i energii, mniejsze ambicje i węższe zainteresowania, niezdyscypli- nowane zachowania. Miały trudności w identyfikacji płciowej i cierpiały z powodu nadmiernego zaabsorbowania problemami seksualnymi. Znaczą- co częściej popełniały wykroczenia i przestępstwa. Przeprowadzone bada- 1 nia wskazały, że zdrowie bądź choroba psychiczna rodziców jest bardziej krytycznym czynnikiem, jeśli chodzi o młodzieńczą przestępczość, niż poziom socjoekonomiczny rodziny. Strauss i in. (1979) wykazali wzrost tzw. egocentryzmu poznawczego (przejawiającego się między innymi w trudnościach przyjmowania punktu widzenia drugiej osoby) zarówno u dzieci schizofreników jak i u dzieci rodziców, którzy mieli inne diagnozy psychiatryczne. Wykazali, że sto- ; pień uporczywego, niestosownego do wieku egocentryzmu poznawczego u dziecka wiąże się z ciężkością objawów psychotycznych u rodzica. Zwią- zek ten znajdowano zarówno wtedy, gdy rodzic aktualnie wykazywał symptomy psychotyczne, jak również wtedy, kiedy miały one miejsce w przeszłości. Z egocentryzmem dziecka większy związek mają sympto- my rodzica, które nazywa się „pozytywnymi", jak halucynacje i urojenia, w przeciwieństwie do symptomów „negatywnych", jak apatia i wycofanie. W opinii badaczy rozwój zdolności do rozpoznawania i uwzględnienia per- spektyw lub punktów widzenia różnych od własnego jest centralny dla kształtowania się obrazu siebie dziecka i rozwoju jego zdolności uczestni- czenia w społecznej rzeczywistości, a także podatności na bardziej ogólne problemy z radzeniem sobie (coping) i przystosowaniem (adaptałion). Sytuacja psychologiczna dziecka w rodzinie psychotycznej Bez wątpienia fakt posiadania psychicznie chorego rodzica stanowi dla jdziecka ogromne obciążenie. Ponosi ono konsekwencje szeregu zmian, Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 145 które zachodzą w funkcjonowaniu całej rodziny. Często nie jest odpowied- nio informowane o problemie, nie rozumie sytuacji, czuje się zagubione i odrzucone. Doświadcza wstydu w kontaktach z rówieśnikami i skutków izolacji rodziny (Zięba i in. 1996), w mniejszym stopniu angażuje się w po- zaszkolne zajęcia (Namysłowska 1983). Bywa nadmiernie obarczone pro- blemami rodziny, obciążone większymi obowiązkami domowymi, a nie- kiedy spełnia funkcje opiekuńcze wobec chorego rodzica i/lub młodszego rodzeństwa. Zdrowy rodzic, będąc obciążony chorobą współmałżonka} sam często potrzebuje pomocy i nie jest w stanie udzielić dziecku odpo-j wiedniego wsparcia. Problemy dziecka mogą w ten sposób zostać niezaj uważone lub pominięte. J Długie okresy nieobecności rodzica spowodowane hospitalizacją osła!- biają więź rodzica z dzieckiem. W czasie kiedy rodzic jest hospitalizowa- ny, dziecko przeżywa rozłąkę. Emocje związane z tym okresem zależą od wcześniejszej relacji z rodzicem. Jeśli była ona bliska i ciepła, dziecko przej żywa smutek, tęsknotę. Jeśli zachowania rodzica były zagrażające lub bar- dzo uciążliwe, dominujące może być uczucie ulgi. W badaniach Landau i in. (1972) stwierdzili, że dla dziecka, które żyje z psychotyczną matką, największym szokiem nie jest prawdopodobnie hospitalizacja matki, ale codzienny stres związany z adaptacją do jej dzi- wacznego zachowania się i myślenia oraz brak kogokolwiek, z kim mogło- by się identyfikować. Dziecko traci wiarę w siebie, nie ma wystarczającej siły, aby dotrzeć do społeczeństwa. „Jak powiedziała pewna dziewczyna; Matka zawsze mówiła mi, że sąsiedzi dodają truciznę do wodnej instalacji i poprzez drzwi. Nie wierzę temu. Wiem, że moja matka jest chora, ale może ona coś wie; prawdopodobnie sąsiedzi nas nienawidzą, więc ja nie wychodzę i nie bawię się z dziećmi" (Landau i in. 1972). W bezpośrednim zetknięciu się z objawami choroby dziecko czuje się często zagubione. Zakłócenia w percepcji rzeczywistości u rodziców wpły-j wają w znaczącym stopniu na spostrzeganie świata przez dziecko, kształ-j towanie się obrazu siebie, stosunku do innych ludzi (Strauss i in. 1979) Tyra 1994). Bardzo istotne dla rozwoju jest to, w jakim wieku jest dziecko, kiedy rodzic zaczyna chorować. Faza wczesnodziecięca jest szczególnie podatna na zakłócające doświadczenia psychotycznego postępowania. Na skutek tego może dojść do regresu lub zahamowania rozwoju. W przypadku starszego dziecka może dojść do przemijających sytuacyjnych zaburzeń, zachowań typu acting-out lub do rozwoju takich neurotycznych zaburzeń jak koszmary nocne, obsesje i fobie (Anthony 1969). Starsze dzieci pamię- tają inną sytuację rodziny, „innego rodzica" i przeżywają silnie tę zmianę, tęsknią za powrotem „normalnej" sytuacji, kiedy rodzic nie chorował. Rodzic na skutek choroby może przejawiać obojętność, brak zaintereso- wania i brak odpowiedzialności za dziecko. Nie bez znaczenia dla funkcjo- nowania chorego są leki przyjmowane najczęściej przez wiele lat, które są 146 Maja Szpakiewicz-Olszewska przyczyną spowolnienia i osłabienia jego reakcji, a w dalszej konsekwencji ^wrażliwości i zaangażowania wobec dzieci (Tyra 1994). Jeśli drugi rodzic (lub najbliższe otoczenie nie są w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb i dzieci, zarówno materialnych jak i emocjonalnych, są one narażone na po- [ważne skutki zaniedbywania. Z tego powodu wiele z nich jest przenoszo- nych z rodziny do różnych instytucji opiekuńczych i wychowawczych (Landau i in. 1972). Ograniczenie kontaktów wynikające bądź z postawy chorego rodzica, bądź z postawy otoczenia, dziecko może odebrać jako wynik wycofania uczuć rodzicielskich i obwiniać siebie za ten stan. I Są sytuacje, kiedy dziecko jest narażone na wrogość i agresję ze strony i chorego rodzica. Stwierdzono, że wpływa to na dziecko bardziej zaburzają- { co niż kompletny brak uwagi i zainteresowania. Jeżeli rodzic zachowuje się "agresywnie i w sposób zagrażający, to rodzi bardziej bezpośrednie i jawne zakłócenia niż dystans i izolacja. Brak więzi natomiast powoduje stopniowe i podstępne powstawanie zaburzeń, które ujawniają się później (Anthony 1969). Niektórzy rodzice pozostają bardzo związani emocjonalnie ze swoi- mi dziećmi i przejawiają wobec nich nadmierną troskliwość i pobłażanie. Niekiedy rodzica cechuje ambiwalencja uczuciowa wobec dziecka, niekon- sekwencja wychowawcza, manipulacje. Każda z tych postaw rodzicielskich wobec dziecka (obojętność, agresja, zbytnie pobłażanie, ambiwałencja) ma swój charakterystyczny udział w powstawaniu zaburzeń u dzieci. Wielu badaczy uważa, że krytyczną zmienną, jeśli chodzi o wpływ 4, choroby rodzica, jest przede wszystkim ciężkość zaburzeń. Mniejszy zwią- zek ma rodzaj diagnozy (G. Larsson i A. Larsson 1982). Anthony (1969) twierdzi, że wpływ na dziecko zależny jest od przebiegu choroby rodzica: bardziej szkodliwy wtedy, gdy są to naprzemienne okresy dużego nasile- nia objawów psychopatologicznych oraz remisji, a mniej szkodliwy, gdy rodzic choruje w sposób bardziej wyrównany (przy założeniu, że łączny czas hospitalizacji jest taki sam). Zaburzenia psychiczne u dzieci psychicznie chorych rodziców U dzieci rodziców chorych psychicznie istnieje zwiększone ryzyko zaburzeń psychicznych. Wiele badań wykazuje wysoki wskaźnik psychia- trycznych diagnoz u dzieci rodziców z zaburzeniami psychicznymi. Prze- aża pogląd, że nie można rozstrzygnąć, w jakiej mierze powstanie tych zaburzeń jest związane z wpływami genetycznymi, w jakiej zaś z nieko- rzystną atmosferą domową i nieprawidłowymi warunkami wychowaw- czymi zależnymi od wpływu choroby rodzica (Landau i in. 1972; Leksykon psychiatrii 1993; Stomma i in. 1986; Strauss i in. 1979; Zięba i in. 1996). W badaniach potomstwa osób z chorobami afektywnymi Stomma i in. (1986) stwierdzili, że 18,3% wykazuje zróżnicowane zaburzenia psychicz- ne, tj. znamiennie częściej niż w odpowiedniej grupie kontrolnej, a także więcej osób ujawnia cechy nieprzystosowania. Niektóre prace wskazują na J\va jzal Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 147 częste występowanie u tych dzieci zaburzeń typu afektywnego, inne - na ogólnie większą liczbę różnorodnych zaburzeń psychicznych (Stomma i in. 1986; Tyra 1994; Zięba i in. 1996). Istotny jest związek pomiędzy ciężkością psychopatologii u rodziców (szczególnie matki), a pojawiającą się psychopatologią u ich dzieci; im większe nasilenie u rodziców objawów psychopatologicznych, tym większa różnorodność symptomatologii manifestującej się u potomstwa (G. Larsson i A. Larsson 1982). Anthony i in. (1969) dokonali wnikliwej oceny klinicznej zaburzeń manifestowanych przez dzieci rodziców psychotycznych i wyróżnili nastę- pujące trzy grupy: 1. Zaburzenia poprzedzające rozwój psychozy dorosłego. 2. Zaburzenia indukowane lub parapsychotyczne. 3. Zaburzenia związane z cechami środowiska domowego. 1.Zaburzenia poprzedzające rozwój psychozy dorosłego/ Zaburzenia te reprezentują zwiastuny psychoz w wieku dorosłym.7 Ocenia się, że dotykają one 15-20% dzieci psychotycznych rodziców. Za-.' burzenia te często przybierają postać tzw. epizodów mikropsychotycznych, które występują od czasu do czasu, zwykle pod wpływem niewielkiego* stresu, trwają od kilku do kilkudziesięciu dni i mogą ustępować bez lecze- nia. Zachowanie dziecka w takich okresach uderzająco różni się od zwy- czajowego, jest odbierane przez otoczenie jako dziwne. Zauważyć można charakterystyczne epizody wycofania, nieufności lub ekstremalnej regresji, dużą liczbę dziwnych subiektywnych doświadczeń, stałe podekscytowanie, niepokój, roztargnienie, obojętność na swoje sprawy, niezdyscyplinowanie, zachowania gwałtowne, nieadekwatne do sytuacji, nieoczekiwane. Wskaź- nikami największego prawdopodobieństwa późniejszego rozwoju choroby psychicznej u dziecka okazały się: parametry stanu somatycznego miesz- czące się w najniższym kwartylu (wykazano różnice pomiędzy dziećmi prepsychotycznymi a ich rówieśnikami w wadze urodzeniowej, długości i ciężarze ciała noworodków, budowie ciała), wzór osobowości zaklasyfiko- wany jako schizoidalny, paranoidalny lub cykloidalny, formalne zaburzenia myślenia, nasilona podejrzliwość i poczucie prześladowania. 2. Zaburzenia indukowane lub parapsychotyczne 1 Tutaj symptomy psychotyczne, takie jak urojenia, halucynacje i inne/ udzielają się jednemu lub kilku dzieciom. Objawy parapsychotyczne mogą, przybierać formę folie a deux (szaleństwa we dwoje), zespołu Gansera lub innych. Warunkami sprzyjającymi rozwojowi są: symbiotyczna relacja] pomiędzy rodzicem a dzieckiem, ścisła identyfikacja z chorym rodzicem, niższy niż przeciętny iloraz inteligencji dziecka, skrajna pasywność i sub- misyjność dziecka, wysoki stopień podatności dziecka na sugestię, wyraź- ne uwikłanie w psychotyczne zachowania rodzica. Parapsychoza ma ten-, i 148 Maja Szpakiewicz-Olszewska dencję do rozwijania się w przypadku relacji matka - córka powyżej 5 ro- ku życia. Chory rodzic może jawnie akceptować przekonania urojeniowe dziecka jako warunek podtrzymywania relacji, co można wyrazić słowami: „kochaj mnie, kochaj moje urojenie". Zakres wpływu przekonań urojenio- wych rodzica może być różny u poszczególnych dzieci oraz zmieniać się w zależności od obecności lub nieobecności urojeniowego rodzica oraz obecności lub nieobecności innych czynników modyfikujących (np. ze strony zdrowych dorosłych w rodzinie). 3. Zaburzenia związane z cechami środowiska do- mowego Są to pewne specyficzne i niespecyficzne syndromy kliniczne, powstałe na skutek wpływu szczególnych warunków środowiska wywołanych obec- nością psychozy. Odzwierciedlają one dezorganizację środowiska domowe- go, powstałą na skutek choroby rodzica. Mogą przybierać formę zaburzeń zachowania, nieprzystosowania społecznego, zachowań antyspołecznych i przestępstw, reakcji neurotycznych. Występują w trzech typowych sytua- cjach: a) w środowisku, gdzie dziecko jest zaniedbywane (szczególnie, gdy chora jest matka) i dzieci prowadzą własne życie, bez nadzoru i kierowa- nia; b) w środowisku paranoidalnym lub pseudowspólnocie, gdzie życie rodziny jest włączone w działanie systemu urojeniowego, co powoduje wielką dezorientację. Ta „atmosfera irracjonalności" otacza rodzinę i zabu- rza procesy psychiczne dziecka; c) w środowisku, gdzie zachowania rodzi- ca są chaotyczne i nieprzewidywalne, a intencje i motywy sprzeczne. Ro- dzica cechuje niekonsekwencja, bardzo ambiwalentne i silne emocje. Dzieci są w jednym momencie wciągane do intymnej bliskości, a w następnym - odpychane, niesprawiedliwie oskarżane, co prowadzi do powstawania wewnętrznych konfliktów. Te trzy grupy zaburzeń są w różnym stopniu podatne na wpływ sepa- racji od chorego rodzica. W dwóch ostatnich grupach objawy mają tenden- cję do zanikania, kiedy dziecko jest permanentnie separowane od rodzica. Zaburzenia pierwszej grupy (prepsychotyczne) manifestują się pomimo separacji, jednak pewne interwencje terapeutyczne mogą zmniejszać częs- totliwość i intensywność epizodów i w ten sposób hamować w pewnym stopniu rozwój psychozy w dorosłości. W cytowanych powyżej badaniach wykazano, że duża liczba znacznie ; zaburzonych dzieci nigdy nie była u psychiatry z wielu powodów: - ponieważ żyją oni w stosunkowo zamkniętej społeczności, która wyka- zuje wysoki stopień tolerancji na niezwykłe lub ekscentryczne postawy i zachowania; - ponieważ dzieci nauczyły się przystosowywać do podwójnego stan- dardu rzeczywistości (inaczej zachowują się w domu, a inaczej poza domem); Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 149 - ponieważ rodziny te są często przewrażliwione i podejrzliwe wobec obcych i spostrzegają wszelkie interwencje jako nieproszone, natrętne i zagrażające; - ponieważ dzieci są często wytrwale trenowane przez niepsychotyczne- go rodzica w ukrywaniu dziwacznych zdarzeń i konspirują w ochro- nie tajemnicy. Niezwykle trudno jest jednak określić, jakie cechy mogą występować u tych dzieci, zanim zaczną one jawnie chorować. Odkrycie takich specyfi- cznych cech byłoby pewnym kluczem służącym do zidentyfikowania po- datności na późniejsze zachorowanie (Strauss i in. 1979). Prekursorami en- dogennych zaburzeń psychicznych może być tzw. fobia szkolna, znaczne trudności w nauce, traktowane przez rodziców jako objaw lenistwa, zabu- rzenia zachowania w postaci ucieczek z domu, wagarów, konfliktów z pra- wem (Stomma i in. 1986). Przyczyną nierozpoznania przez otoczenie zabu- rzeń dziecka może być również to, że manifestacja niektórych zaburzeń psychicznych w okresie rozwojowym bywa niespecyficzna, trudna do od- różnienia od przejawów normatywnych kryzysów rozwojowych, zwłaszcza w okresie adolescencji. Rabe-Jabłońska (1987) zwraca uwagę, że niektóre zachowania, identyfikowane jako przejawy złej adaptacji społecznej u mło- dzieży, w rzeczywistości mogą być maską zaburzeń psychicznych. Najczęś- ciej powtarzają się: - wycofanie, brak potrzeby kontaktów interpersonalnych, utrata zainte- resowań, trudności w mobilizacji do aktywności, obecność zmienionej percepcji otaczającego świata, - nieuzasadniony, niezrozumiały lęk, uczucie zagrożenia (często związa- ne ze zmienioną percepcją świata), - utrata sensu życia (bez innych objawów zespołu depresyjnego), - zachowanie wbrew oczekiwaniom, często związane z obecnością for- malnych zaburzeń myślenia, np. rozkojarzeniem, otamowaniem bądź ambisentencją, - trudności szkolne, obniżenie wydajności pracy, dość często również wynikające z formalnych zaburzeń myślenia, - zmiana ekspresji i przeżywania (wynikająca z obecności objawów roz- szczepiennych), - zmiana sposobu komunikacji werbalnej (mowa ogólnikowa, dygresyj- na, niejasna, metaforyczna). POMOC RODZINOM I WNIOSKI KOŃCOWE Nie można zrozumieć problemów dziecka bez uwzględnienia konteks-i tu rodziny. Zidentyfikowanie przyczyn trudności i rozpoznanie mechaniz- mów, którym podlegają, jest podstawowym warunkiem udzielenia porno- 150 Maja Szpakiewicz-Olszewska cy. Przy ocenie przyczyn trudności szkolnych i wychowawczych może dojść do pominięcia tego czynnika etiologicznego, jakim jest choroba psy- Pchiczna rodzica (Kocur i in. 1987). Pytania o choroby i zaburzenia psy- ' chiczne występujące w bliższej i dalszej rodzinie nie mogą być pominięte w wywiadzie. Nie tylko tam, gdzie podejrzewamy zaburzenia psychiczne dziecka, ale w przypadku każdego badanego dziecka. Kiedy trafiające do poradni dziecko zostaje zidentyfikowane jako dzie- cko psychotycznego rodzica, musimy zrozumieć, co dzieje się w takiej rodzinie, jak przebiega choroba rodzica, poznać ewentualne zagrożenia (np. przemocą, zaniedbaniem, uwikłaniem w objawy psychotyczne), okreś- lić znaczenie poszczególnych czynników w powstawaniu trudności dziec- ka, określić zakres, w którym można udzielić bezpośredniej pomocy dziec- ku, oraz formy tej pomocy. I Pomoc nie może być nakierowana wyłącznie na dziecko, gdyż jest [ ono częścią środowiska rodzinnego. Czynnikiem decydującym o wyborze /rodzaju pomocy powinna być diagnoza systemu rodzinnego, jako integral- na część procesu diagnostycznego; dopiero po jej dokonaniu można za- proponować odpowiednią terapię (Namysłowska, Siewierska 1993). Psy- cholog, który pracuje z dzieckiem, musi w umiejętny sposób dotrzeć do rodziny, która bywa przytłoczona problemami i zamknięta na pomoc z ze- wnątrz. Oprócz specjalistycznej wiedzy (m.in. z psychologii klinicznej, psychologii rozwojowej, psychologii rodziny), wymaga to dużego wyczu- cia i wytrwałości. Skuteczność pomocy zależy m.in. od umiejętności nawiązania kontak- j tu z rodzicami oraz innymi członkami rodziny, którzy mogą dostarczyć I dziecku oparcia. Ważna jest postawa psychologa wobec rodzica chorego psychiczne i ocena jego możliwości współpracy w procesie pomagania dziecku, wzmocnienie chorego rodzica w pełnieniu przez niego funkcji rodzicielskich. ) Dla samego dziecka dobry kontakt z psychologiem może okazać się ! doświadczeniem przełomowym. Może ono nawiązać swoistą więź emocjo- nalną z dorosłym spoza rodziny oraz włączyć nowe pozytywne doświad- czenia do obrazu siebie, świata i innych ludzi. W naszym systemie pomocy - psychologicznej, pedagogicznej, medy- rcznej, socjalnej - brak jest wypracowanych specyficznych form opieki nad (dziećmi psychotycznych rodziców i ich rodzinami, co powoduje szereg megatywnych skutków. Jest to wyzwanie do poszukiwania sposobów ra- dzenia sobie z tym złożonym problemem, m.in. poprzez współpracę po- radni psychologiczno-pedagogicznych, poradni zdrowia psychicznego, poradni pediatrycznych, ośrodków pomocy społecznej, stowarzyszeń, fun- dacji, lekarzy rodzinnych itp. Pracownicy poradni psychologiczno-pedagogicznych, których pomoc jest nakierowana na dziecko i jego rodzinę, mają tutaj bardzo ważne zada- Choroba psychiczna rodzica - jej wpływ na rozwój dziecka... 151 nie do spełnienia. Właściwie postawione przez poradnię rozpoznanie po- zwala na wczesną interwencję i uniknięcie narastania trudności. Uwrażli- wienie na problem oraz rozwój wiedzy i umiejętności mógłby doprowadzić do ujawnienia większej liczby tych dzieci i udzielenia im pomocy. Ponie- waż problematyka psychiatryczna stanowi ważny element pracy poradni, powinny one ściśle współpracować z placówkami psychiatrycznymi oraz posiadać w swym gronie pracowników większą liczbę psychologów klin> cznych (Kocur i in. 1987). Rozwijając formy pomocy dzieciom i rodzinom pacjentów psychiatrycznych na terenie poradni psychologiczno-pedagogicz- nej, można - poprzez współpracę - korzystać z doświadczeń tych ośrod- ków, które stosują od wielu łat różne formy pracy z rodzinami pacjentów, min. psychoterapię systemową i psychoedukację. Praca z rodzinami, w których rodzic choruje psychicznie, i pomoc rodzinie i dziecku to zadania trudne. Wobec wielu problemów pozostaje- my bezradni, dotyczy to zarówno lekarzy leczących rodzica czy dziecko, psychologów, nauczycieli i samej rodziny. Całkowite „uzdrowienie sytua- cji" przy najlepszych kompetencjach i chęciach często nie jest możliwe. Wszędzie tam jednak, gdzie można pomóc choćby nieznacznie, warto tę pomoc podejmować. Bibliografia Anthony EJ. (1969), A Clinical Evaluation of Children with Psychotic Parents. „American Journal of Psychiatry" 126, 2. Bohomolec E., Namysłowska L, Szyszkowski W. (1978), Wpływ choroby psy- chicznej na funkcjonowanie rodziny. „Psychiatria Polska" nr 1. Kocur J., Maciejewska }., Gruszczyński W., Łucki Z. (1987), Problematyka psy- chiatryczna w pracy poradni wychowawczo-zawodowej, w: Przyczyny i skutki złej adaptacji społecznej dzieci i młodzieży. Pamiętnik IX Sympozjum Psy- chiatrów Dzieci i Młodzieży, Łódź, t. II. Konieczyńska Z., Pietrzykowska B., Zaborowski B. (1997), Obciążenie rodzin pacjentów leczonych w oddziale pełnodobowym lub alternatywnych formach lecznictwa psychiatrycznego. „Psychiatria Polska" nr 5. Landau R., Harth P., Othnay N., Sharffertz C. (1972), The Influence of Psy- chotic Parents on Their Children's Development. „American Journal of Psychiatry" 129, 1. Larsson G., Larsson A. (1982), Health of children whose parent seek psychiatrie care. „Acta Psychiatrica Scandinavica" 66. Leksykon psychiatrii (1993). Red. S. Pużyński. Warszawa, IPiN. Muskat K., Wrońska A. (1987), Poradnictwo dla rodzin pacjentów schizofre- nicznych. „Psychiatria Polska" t. XXI, nr 5. 152 Maja Szpakiewicz-Olszewska Namysłowska I. (1983), Społeczna i emocjonalna adaptacja rodzin pacjentów chorych na schizofrenię (praca habilitacyjna). Warszawa, Akademia Me- dyczna. Namysłowska I., Siewierska A. (1993), Miejsce terapii rodzin w leczeniu schi- zofrenii. „Postępy Psychiatrii i Neurologii" 2. Rabe-Jabłońska (1987), Zła adaptacja społeczna maską zaburzeń psychotycznych u młodzieży, w: Przyczyny i skutki złej adaptacji społecznej dzieci i młodzie- ży, op.cit. Schizofrenia w rodzinie (1999). Red. B. de Barbaro. Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stomma D., Pużyńska E., Borak ]., Grzegorczyk J., Niedzielska A. (1986), Stan zdrowia psychicznego potomstwa osób z endogennymi chorobami afekty- wnymi (badania katamnestyczne). „Psychiatria Polska" t. XX, nr 5. Strauss J.S., Harder D.W., Chandler M. (1979), Egocentrism in Children of Parents With a History of Psychotic Disorder. „Arch. Gen. Psychiatry" 36. Tafliński T. (1998), Edukacja pacjentów i ich rodzin jako element oddziaływań psychospołecznych w leczeniu schizofrenii. „Psychoterapia" 1(104). Tomczyk U. (1999), Terapia rodzin pacjentów chorych na schizofrenię. „Psy- chiatria Polska" t. XXXIII, nr 1. Tyra T.L. (1994), Samoocena dzieci z rodzin depresyjnych. „Psychiatria Polska" t. XXVIII, nr 3. Załuska M. (1997), Funkcjonowanie społeczne chorych na schizofrenię po 15 latach od pierwszej hospitalizacji. „Psychiatria Polska" nr 5. Zięba A., Jawor M., Dudek D. (1996), Problematyka małżeńska pacjentów depresyjnych - przegląd literatury i badania własne. „Psychiatria Polska" t. XXX, nr 3. ii:' Jolanta Rogala-Obłękowska SYTUACJA DZIECI W RODZINACH NARKOMANÓW Głównym przedmiotem rozważań tego rozdziału będzie wpływ nar- komanii rodziców na różne obszary funkcjonowania dziecka. Kwestia dzieci osób biorących narkotyki staje się istotnym problemem społecznym ze względu na masowość zjawiska eksperymentowania z narkotykami w populacji współczesnej młodzieży polskiej, zwiększającą się liczbę osób uzależnionych - najczęściej w wieku prokreacyjnym, a tym samym poten- cjalnie coraz większą populację dzieci urodzonych przez narkomanów. Przeważająca większość badań nad dziećmi rodziców uzależnionych dotyczy dzieci rodziców z problemem alkoholowym. Można przyjąć, iż sytuacja tych dzieci jest dobrze rozpoznana pod względem dziedziczenia predyspozycji do alkoholu po rodzicach, na co wskazują wyniki badań nad czynnikami genetycznymi, prezentujące najczęściej badania bliźniąt jednojajowych przeprowadzone już w latach sześćdziesiątych w Szwecji przez L. Kaij (1960) i w latach osiemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych przez Z. Hrubeca i G. Omenna (1981). Rozpoznana jest także sytuacja psy- chologiczna dzieci alkoholików w rodzinie i przyjmowanie przez nie ról obronnych, a także wpływ wychowania w rodzinie alkoholowej na funk- cjonowanie w życiu dorosłym poprzez wszechstronne opisanie i analizę syndromu Dorosłego Dziecka Alkoholika. Podejmując się opisania sytuacji psychologicznej i rodzinnej dzieci, których rodzice biorą inne niż alkohol środki psychoaktywne, badacz staje przed trudnym problemem, gdyż jest to zjawisko społeczne dotychczas mało poznane i niewiele przeprowadzono na świecie badań na ten temat. Dlatego też pisząc ten rozdział będę opierała się nie tyle na wynikach szeroko zakrojonych programów badawczych poświęconych temu zagad- nieniu, lecz będę poszukiwała fragmentarycznych danych rozrzuconych w różnych publikacjach, głównie poświęconych teoriom opisującym czyn- niki ryzyka nałogu lub dotyczących dzieci alkoholików. Większość dotychczas ustalonych prawidłowości na temat sytuacji dzieci narkomanów dotyczy rodzin, w których rodzic bierze opiaty. Da- nych odnośnie dzieci wychowywanych przez rodziców uzależnionych od innych narkotyków, jak np. amfetamina czy halucynogeny, do tej pory 154 Jolanta Rogala-Obłękowska brak, gdyż ten rodzaj narkomanii rozpowszechnił się stosunkowo niedaw- no. Jedyne dane zachodnie na temat dzieci rodziców biorących halucyno- geny pochodzą z łat siedemdziesiątych i dotyczą dzieci hipisów wychowy- wanych w komunach. Jednak zagadnienie wychowywania dzieci nie tyle przez naturalnych rodziców, co przez społeczności takie jak komuny hi- pisowskie wykracza poza ramy tego rozdziału. Przyczyn braku rozpoznania sytuacji dzieci narkomanów może być co najmniej kilka. Po pierwsze, jak wskazują badania, narkomani bardzo długo pozostają w stanie wolnym nie łącząc się w trwałe związki, co jest przyczyną małej ilości dzieci w tej populacji. Z prowadzonych przeze mnie badań (por. Rogala-Obłękowska 1999) wynika, że aż 65% narkoma- nów pozostaje w stanie wolnym, pomimo że większość z nich ma ponad 20 lat, a jest to wiek, w którym młodzież zaczyna usamodzielniać się i za- kładać własne rodziny. Ten wynik potwierdzają także liczne badania za- chodnie (Vaiłlant 1966; Wellish, Gay, McEntre 1970; Stanton i in. 1978). Badacze ci stwierdzili, że większość narkomanów, szczególnie mężczyzn, najczęściej do lat 30., nie zakłada własnych rodzin, lecz mieszka z rodzina- \ mi pochodzenia lub tylko z matkami. Po drugie, narkomania jest zjawiskiem stosunkowo nowym, które po- jawiło się na skalę masową w latach siedemdziesiątych w Stanach Zjedno- czonych, a na Zachodzie Europy i w Polsce w latach osiemdziesiątych. Narkotyki zaczyna się brać najczęściej w wieku kilkunastu lat, oznacza to, że pierwsze pokolenie dzieci narkomanów dopiero dorasta. Najważniejszym moim zdaniem powodem braku rozpoznania sytuacji dzieci wychowywanych przez narkomanów jest fakt, iż nałogowe zażywa- nie narkotyków powoduje wypadanie z ról społecznych, zarówno zawo- dowych jak i rodzicielskich, należy więc oczekiwać, iż dzieci urodzone w związkach narkomańskich, ze względu na niewydolność wychowawczą I rodziców - czynnych narkomanów - często nie są wychowywane przez ) biologicznych rodziców, lecz trafiają pod opiekę placówek wychowaw- czych typu domy dziecka lub rodziny zastępcze, albo też funkcje rodziciel- i skie przejmują dziadkowie. Jest to przyczyną poważnych trudności metodologicznych z doborem próby dzieci narkomanów, gdyż jedyną drogą dotarcia do tej populacji są akta placówek wychowawczych, akta sądowe lub rejestry pomocy społecz- nej. Przeprowadzenie badań w tej sytuacji jest trudne, a ponadto kosztow- ne ze względu na niewielką jeszcze populację dzieci narkomanów i ich rozproszenie po różnych placówkach na terenie całego kraju, w których często brak danych o braniu narkotyków przez biologicznego rodzica. Rejestry sądowe zawierają informacje przede wszystkim o rodzicach, któ- rym ograniczono lub odebrano prawa rodzicielskie. Często jednak opiekę nad dziećmi narkomanów przejmują dziadkowie nie przeprowadzając są- downie ograniczenia praw rodzicielskich naturalnych rodziców dziecka. Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 155 Dobór próby z takiej populacji oznaczałby przesunięcie głównego proble- mu badawczego z sytuacji rodzinnej i społecznej dzieci wychowywanych przez narkomanów na sytuację dzieci narkomanów poddanych oddziały- waniom wychowawczym osób nie biorących narkotyków. CZYNNIKI GENETYCZNE Dzieci, których jeden lub oboje rodzice biorą narkotyki, są naznaczone ) tym faktem jeszcze przed urodzeniem. Większość ustaleń dotyczących/ transmisji genetycznej uzależnienia od substancji psychoaktywnych pocho- dzi z badań nad alkoholizmem, a głównie badań nad bliźniętami jedno- jajowymi i nad dziećmi adoptowanymi, jednak jest możliwe, że podobne zależności występują w przypadku uzależnienia od innych niż alkohol środków psychoaktywnych. Najlepiej precyzuje to Teoria nadużywania al- koholu i narkotyków M. Schuckita (1995). Przyjmuje on, iż jednostka wkra- cza w życie z pewną, genetycznie uwarunkowaną predyspozycją do nad- używania alkoholu lub narkotyków, jednak, zdaniem autora, żaden poje-! dynczy czynnik genetyczny nie wyjaśnia całkowicie predyspozycji w tym; kierunku. Wydaje się, że odpowiedzialnych za predyspozycje do alkoholu; lub narkotyków jest co najmniej kilka genów, które mogą determinować^ skłonność jednostki w kierunku alkoholizmu czy narkomanii, np. wystę- powanie zwiększonej tolerancji na alkohol. Mogą też występować czynniki genetyczne spełniające rolę ochronną przed wejściem w nałóg, np. poja- wianie się objawów „kaca" już po niewielkich dawkach alkoholu czy brak tolerancji na morfinę. Dotychczas przeprowadzono niewiele badań bezpośrednio nad gene- tycznymi czynnikami ryzyka nałogu narkomanii. Nie prowadzono, analo- gicznie jak w odniesieniu do alkoholizmu, w pełni kontrolowanych badań porównawczych nad bliźniętami jednojajowymi wychowywanymi przez narkomanów i osoby nie biorące narkotyków, które mogłyby dostarczyć informacji na temat dziedziczenia predyspozycji do narkotyków. Jedyne przesłanki na ten temat pochodzą z badań nad zwierzętami i dotyczą dzie- dziczenia predyspozycji do uzależnienia od barbituranów i morfiny (Mar- ley, Miner, Wehner, Collins 1986). Już w latach pięćdziesiątych R. Rasor (1958), podając sześć przyczyn uzależnienia od heroiny, wśród predyspozy- cji do uzależnienia wymienia czynniki genetyczne. J. Nichols i S. Hsiao (1977) w latach siedemdziesiątych referują badania, z których wynika, że udało się wyhodować szczepy szczurów z różną odpornością na morfinę. Podobne dane podaje I. Weisman (1972). Także M. Schuckit (1995) cytuje wyniki badań wskazujące na pewne krzyżowanie się zachowań polegają- cych na zamiennym poszukiwaniu alkoholu i morfiny przez niektóre rasy zwierząt. D. Hamer i M. Copeland (1998) uważają, że uzależnienie od nar- 156 Jolanta Rogala-Oblękowska kotyków jest uwarunkowane genetycznie, chociaż nie oznacza to istnienia pojedynczego genu odpowiedzialnego za uzależnienie: „Wszczepy wsobne myszy można tak zaprogramować, aby wolały alkohol od wody. Wyhodowano myszy z upodobaniem do wody zaprawionej morfi- ną. Dla jednej linii morfina będzie silnym środkiem przeciwbólowym po- zwalającym stąpać pewnie po rozpalonej powierzchni, dla innych linii ten narkotyk nie zapewni tak silnego znieczulenia. Te różnice są natury czysto genetycznej. Myszy badano w tym samym środowisku i poddawano tym samym oddziaływaniom, jedyną różnicą była przynależność do różnych linii genetycznych ... Podobnie u ludzi geny mogą wpływać nie tyle na to, czy ktoś będzie zażywał jakiś narkotyk, lecz wpływają na samo działanie i narkotyku na daną osobę, np. amfetamina działa na większość ludzi stymu- lująca, ale u dzieci z zaburzeniami koncentracji na tle nadpobudliwości {zaburzenie w znacznym stopniu dziedziczne) narkotyk ten redukuje akty- wność i polepsza koncentrację." Dzieci matek biorących narkotyki w czasie ciąży już w okresie prena- talnym stają się uzależnione od tego samego co matka narkotyku, gdyż przenika on przez łożysko do płodu i rodzą się one z objawami głodu narkotycznego, czyli objawami abstynencyjnymi (Rusiecki 1972), związa- nymi z brakiem narkotyku w organizmie. Badania wskazują, że są niespo- kojne, bardziej płaczliwe, pocą się, mają zaburzenia snu. RYZYKO ZARAŻENIA WIRUSEM HIV W końcu lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiło się zagrożenie zarażenia wirusem HIV przenoszonym głównie przez krew. Dane epidemiologiczne wskazują, że narkomani uzależnieni od narkotyków przyjmowanych w formie iniekcji dożylnych, a zwłaszcza uzależnieni od opiatów (heroiny, morfiny), stanowią grupę o najwyższym stopniu ryzyka. Ryzyko to jest w Polsce znacznie większe niż w innych krajach Europy i USA, gdzie heroinę na ogół się pali. Ponadto w Polsce narkotyki często bierze się grupowo, używając tej samej strzykawki, co zwiększa znacznie możliwości przenoszenia się tą drogą wirusa HIV. Do- prowadziło to do lawinowego wzrostu zachorowań. W 1996 r. w Polsce wśród nosicieli wirusa HIV narkomani stanowili ok. 70%, podczas gdy ^w krajach zachodnich ok. 5-10% zakażonych (Szata 1996). Należy podkreślić, że narkomani stanowią zagrożenie nie tylko dla \ samych siebie, lecz także dla swojego potomstwa. Dziecko może ulec za- każeniu od seropozytywnej matki poprzez: łożysko w okresie płodowym, podczas porodu lub wkrótce po urodzeniu - najczęściej na skutek karmie- Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 157 nia piersią, gdyż mleko matki jest jednym z płynów ustrojowych przez który przenosi się wirus (Burgess 1995). Ryzyko zakażenia okołoporodo- wego wynosi 30 do 40%. /-i Dzieci matek narkomanek zarażonych wirusem HIV po urodzeniu posiadają przeciwciała anty-HIV w surowicy, co wskazywałoby na zaraże- nie się tym wirusem od matek. Jednak na szczęście posiadanie tych prze- ciwciał przez dziecko nie jest jednoznaczne z zarażeniem się, gdyż mogą być to przeciwciała matki, przekazywane biernie dziecku, podobnie jak' przekazywane są dziecku, w okresie prenatalnym, z krwi matki przeciw- ciała przeciwko różnym chorobom przebytym przez matkę. Przeciwciała te utrzymują się zwykle w krwi dziecka przez okres od 1 do 1,5 roku, po czym ich liczba stopniowo obniża się i wreszcie całkowicie zanika (Troch- no, Zielińska 1995). Dlatego w przypadku dzieci urodzonych przez matki zakażone HIV możemy co do zakażenia urodzonego dziecka mieć pew^j ność dopiero w trzecim roku jego życia. Liczne badania wskazują, że tylko ok. 30% dzieci matek-nosicielek jest zarażonych tym wirusem, u pozosta- łych 70% dzieci występują tylko przeciwciała bierne. Mechanizm przenoszenia się wirusa z matki na dziecko nie jest jeszcze poznany, nie znamy więc odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedne dzieci przejmują od matek Nabyty Syndrom Braku Odporności {Acauited Immune Deficiency Syndrome), a inne nie, chociaż opisane są przypadki, że z dwojga bliźniąt tylko jedno uległo zakażeniu (Trochno, Zielińska 1995). Rokowania u dzieci zakażonych okołoporodowo są niepomyślne. Okres bezobjawowy, jak stwierdzają H. Trochno i W. Zielińska, trwa krót- ko (poniżej trzech lat). W większości przypadków (50-90%), pełnoobjawo- wy AIDS rozwija się jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku życia. Ogółem 75% dzieci zakażonych w łonie matki umiera na AIDS jeszcze przed ukończeniem 3 r. ż. j Dzieci matek nosicielek wirusa HIV już po urodzeniu i w pierwszych latach życia są narażone na odrzucenie przez otoczenie społeczne, a nawet ostracyzm, przejawiający się w utrudnieniach kontaktów z kolegami, wy- rzucaniu z przedszkola czy szkoły na skutek protestów rodziców innych dzieci. Dlatego też już od 1989 r. do jednego z ośrodków MONARU zaczę- to przyjmować niemowlęta, posiadające przeciwciała lub będące nosiciela- mi wirusa HIV, porzucone przez matki narkomanki. \ TYPY RODZIN NARKOMANSKICH Rodziny narkomanów należałoby podzielić na różne typy, w zależnoś- ci od ich aktualnego stosunku do narkotyków. Taki podział zaproponował P. Muisener (1994), nawiązując do Modelu rodziny alkoholika P. Steinglassa (1980). Wyróżnił pięć typów rodzin: 158 Jolanta Rogala-Obłękowska • - |R o d z i n y abstynentów leczących się. Są to rodziny, w których wszyscy członkowie rodziny aktywnie rozwiązują problemy wynikające z uzależnienia rodzica. Przyczynia się to do kształtowania otwartości w stosunkach wewnątrzrodzinnych i wzajemnego wspiera- nia się członków rodziny, co stanowi bardzo korzystny element dla rozwoju dziecka oraz ułatwia przezwyciężenie zaburzeń i strat psy- chologicznych, jakie niósł za sobą okres, gdy rodzic brał narkotyki. • ^Rodziny narkomanów, nie biorących narkotyków, ~i 1 e c z nie leczących się. Są to rodziny, w których rodzic aktual- nie nie bierze narkotyków, chociaż brak jest zdecydowanych postano- wień dotyczących zerwania z nałogiem. Dzieci w takich rodzinach jczęsto spostrzegają życie rodzinne jako rodzaj balansowania na linie, gdy wszyscy członkowie rodziny obawiają się oddychać, czekając, jak długo będzie trwała abstynencja narkotyczna rodzica. • godziny z narkomanią fluktuującą.W takiej rodzinie rodzic-narkoman naprzemiennie bierze narkotyki lub ma okresowe przerwy w ich braniu. Dzieci wychowujące się w takich rodzinach często mają wysoki poziom niepokoju wynikający z nieprzewidywal- ności zachowania członków rodziny i braku emocjonalnego oparcia w rodzinie. • Rodziny czynnych narkomanów ukrywających branie narkotyków. Są to rodziny, w których co najmniej jeden z rodziców bierze narkotyki ukrywając to przed innymi członkami ro- dziny, lub też jest to problem, o którym „nie mówi się" w rodzinie. Dzieci wychowywane w takich rodzinach często charakteryzuje brak zaufania w stosunku do innych, co wynika z atmosfery nieufności i po- dejrzliwości w rodzinie. • Rodziny czynnych narkomanów biorących narko- tyki jawnie. Dzieci wychowujące się w tego typu rodzinach często internalizują wrogą martwotę jak to określa autor, charaktery- zującą klimat emocjonalny w rodzinie. W dalszej części będę zajmowa- ła się głównie zaburzeniami w rodzinach zaliczanych do tego typu, ze jwzględu na największe zagrożenia dla rozwoju dziecka, płynące z wy- chowywania przez rodzica - czynnego narkomana. W warunkach polskich narkotyki zaczyna się brać nałogowo najczęściej j w okresie dojrzewania lub wcześniej, co zaburza internalizację systemu ; norm i wartości uznanych w konwencjonalnym społeczeństwie. Zaburza to ; także rozwój społeczny i emocjonalny jednostki powodując nieumiejętność \ funkcjonowania w podstawowych rolach społecznych. Narkomania wytrąca jednostkę z normalnego toku życia, gdyż cała aktywność narkomana koncentruje się na zdobywaniu i zażywaniu narko- ityków. Jest to jedyna na ogół aktywność, wokół której koncentruje się ży- cie narkomana. Działanie psychologiczne opiatów polega na dostarczaniu Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 159 przeżyć euforycznych, ważną cechą ich działania jest także redukcja po- trzeb zarówno niższego jak i wyższego rzędu. Narkoman nie musi się o nic starać, ani o sukces, ani o miłość najbliższych. Więzy rodzinne czy stosunki emocjonalne z najbliższymi przestają mieć znaczenie. Nałóg na kotyczny powoduje zaburzenia w wypełnianiu ról społecznych, np. roli dziecka, kolegi, rodzica, pracownika. Podstawową grupą odniesienia staje się grupa narkomańska. Jednak zdaniem N. Seldina (1972) więzi między członkami tej subkultury sprowadzają się głównie do narkotyków i wspól- nego ich zażywania. Łączy się to z koniecznością zdobywania pieniędzy na narkotyki, początkowo poprzez naciąganie najbliższych, zabieranie im pieniędzy, wynoszenie wartościowych rzeczy z domu, a następnie poprzez prostytuowanie się, żebractwo czy kradzieże powodujące kolizje z pra- wem. W tym sensie branie narkotyków znacznie pogarsza funkcjonowanie społeczne narkomana. Wielokrotne kłamstwa i oszukiwanie najbliższych, często także okradanie ich, doprowadzają do zaburzenia więzi z najbliż- szym otoczeniem. Narkomani najczęściej łączą się w pary we własnym środowisku z oso- bami również biorącymi narkotyki. Często też, jeśli jeden z partnerów jest narkomanem, a drugi nie, to po pewnym czasie ten nie biorący partner zaczyna także brać narkotyki. Są to w większości związki oparte nie tyle ruy trwałej więzi emocjonalnej, lecz typowe związki narkomańskie, w których! wszystko koncentruje się na produkcji i braniu narkotyków. Wiadomo też,/ że w trakcie leczenia, gdy partnerów nie łączy już branie narkotyków, pary te bardzo często rozpadają się (Kotański 1984). Dlatego też w dalszej części, tego rozdziału skoncentruję się głównie na analizie sytuacji dzieci wycho- wywanych w związkach narkomańskich przez narkomanów czynnych, gdyż jak wynika z podziału P. Muisenera tego rodzaju rodziny stanowią największe zagrożenie dla fizycznego i psychicznego rozwoju dziecka. j ( DYSFUNKCJONALNOŚĆ RODZIN NARKOMANÓW "n Dysfunkcja rodziny, jak uważa P. Muisener (1994), wypływa z nieroz- wiązanych kryzysów rozwojowych, załamania dynamiki rodzinnej czy naprężeń i sytuacji stresowych występujących w życiu rodziny. Jeżeli ro- dzina jest dysfunkcjonalna, przestaje być systemem podtrzymującym roz- wój swych członków i, co szczególnie ważne dla dzieci, przestaje dawać swym członkom podporę i wsparcie oraz zapewniać poczucie bezpieczeń- stwa. Jak to określa D. Levoy i in. (1991), staje się: „chronicznie środowis- kiem traumatycznym". Twierdzeniem oczywistym dla terapeutów rodzinnych, lecz mało roz- poznanym badawczo, jest pogląd, iż rodzina, w której jeden lub oboje rodzice biorą narkotyki, nie stwarza właściwych warunków dla psychofi-7 160 Jolanta Rogala-Obłękowska zycznego i społecznego rozwoju dzieci. Jeżeli rodzic ma problem z narko- tykami ciągnący się od okresu dojrzewania, dysfunkcja rodziny datuje się od samego jej założenia. Powoduje to ogromne ryzyko wystąpienia zabu- rzeń rozwojowych, szczególnie dla małych dzieci we wczesnych etapach rozwoju. Branie narkotyków przez jednego lub oboje rodziców jest jedną z naj- ważniejszych przyczyn dezorganizacji rodziny i powoduje dysfunkcjo- nalność rodziny w zakresie podstawowych zadań przed nią stojących, a szczególnie nieprawidłowe wypełnianie przypisanych jej funkcji: eko- nomicznej, pielęgnacyjno-opiekuńczej, socjalizującej i emocjonalno-eks- presyjnej. Rodziny narkomanów stanowią zdecydowanie niekorzystne środowisko wychowawcze dla dzieci. Członkowie tych rodzin, a szczegól- nie dzieci, nie mają zaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa i innych po- trzeb emocjonalnych. U dzieci często występują objawy nerwicowe, agre- sywność, opóźnienia i trudności szkolne. Wiadomo, że czynna narkomania uniemożliwia normalne funkcjono- wanie społeczne, w tym także prawidłową opiekę nad dzieckiem. Branie narkotyków staje się treścią życia, więzi rodzinne schodzą na dalszy plan, a dobro członków rodziny przestaje mieć znaczenie. Cała aktywność nar- komana koncentruje się na zdobywaniu narkotyków, ich zażywaniu, a na- stępnie doświadczaniu efektów ich działania. Na ogół narkomani biorący długo narkotyki nie pracują i utrzymywani są albo przez swych rodziców, albo korzystają z zasiłków społecznych lub też żyją z żebractwa czy pro- stytucji. Wszystkie pieniądze, sprzęty, przedmioty zostają zamieniane na '"narkotyki, dlatego też rodziny narkomanów żyją najczęściej na granicy lubóstwa. Powoduje to, że dzieci narkomanów wychowują się najczęściej i. w niekorzystnych warunkach materialno-bytowych. Dom jest dla dziecka miejscem zabawy i odpoczynku. Jego prawidło- wa organizacja daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Mieszkania narko- manów są najczęściej bardzo brudne, brak jest też w nich podstawowych sprzętów, gdyż większość pieniędzy, którymi dysponuje rodzina, przezna- czana jest na narkotyki. Często jedynym wyposażeniem kuchni są garnki służące do produkcji narkotyków (polskiej heroiny, czyli kompotu). Często też dzieci nie mają nie tylko własnego pokoju, ale nawet kącika na swoje zabawki czy pomoce szkolne. Brak też w tych domach ciszy i spokoju, tak niezbędnego do wypoczynku dziecka, gdyż najczęściej mieszkania te peł- nią rolę melin, w których produkuje się narkotyki i bierze je grupowo. ; Narkoman wielokrotnie znajduje się w takim stanie fizycznym i psy- chicznym, że nie może zająć się dzieckiem. Opieka nad dzieckiem składa się z wielu elementów. Jednym z najważniejszych jest odpowiednie odży- wianie, gdyż ma to decydujący wpływ na prawidłowy rozwój dziecka. Posiłki powinny być regularne i zawierać odpowiednie dla danego wieku składniki odżywcze. Innym ważnym elementem jest przestrzeganie higie- Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 161 ny osobistej i higieny otoczenia. Dzieci narkomanów są zaniedbane w sen- sie pielęgnacyjnym, brudne, niewłaściwie ubrane, często niedożywione lub odżywiane nieodpowiednio do swojego wieku. Dzieci wychowywane przez rodziców narkomanów, ze względu na^ brak opieki rodzicielskiej, a także zaburzenia kontaktów emocjonalnych" z rodzicami i nieprawidłowe postawy rodzicielskie, które dominują w tych rodzinach, są narażone na ryzyko choroby sierocej ze wszystkimi tego kori-? sekwencjami. Objawów tej choroby nie będę tu dokładnie opisywała, gdyż temu zagadnieniu poświęcony został osobny rozdział książki. Jak wynika z danych klinicznych, dzieci wychowywane w rodzinach narkomanów są) zaniedbane wychowawczo, brak im stymulacji do rozwoju psychoruchowe- go, co powoduje gorszy rozwój zarówno fizyczny jak i psychiczny. Wiadoj mo, że brak opieki i kontaktu emocjonalnego dziecka w pierwszym roku jego życia z osobą stale się nim opiekującą jest przyczyną zaburzeń psycho- emocjonalnych, a także zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia dewia- cji i zaburzeń zachowania w późniejszym życiu dziecka (Błaim 1979). Bardzo często kilkuletnie dzieci trafiając z matkami narkomankami do ośrodków resocjalizacyjnych nie potrafią mówić i sprawiają wrażenie opóźnionych w rozwoju lub ociężałych umysłowo. Po kilku miesiącach pobytu w ośrodku okazuje się jednak, że główną przyczyną tych objawów były zaniedbania wychowawcze rodziców biorących w tym czasie narko- tyki (por. Kotański 1984). Najważniejsze z punktu psychicznego i emocjonalnego rozwoju dziec- ka jest wypełnianie przez rodzinę funkcji emocjonalno ekspresyjnej lub - jak ją określa M. Ziemska (1979) - psychohigienicznej. Silny nałóg trwają- cy wiele lat powoduje zaburzenia emocjonalności jednostki. Jej zdolność odczuwania uczuć miłości, przywiązania, odpowiedzialności za bliskich ulega znacznemu ograniczeniu. W rodzinach narkomanów mamy najczęś^ ciej do czynienia z zaburzeniami więzi uczuciowej z dzieckiem i chłodem emocjonalnym rodzica narkomana mimo deklaracji o przywiązaniu i miło- ści do dziecka. Tym niemniej bardzo często obserwuje się silne przywiąza- nie dzieci do rodziców. Rodzice narkomani często nie są w stanie, ze względu na swój nałóg, samodzielnie opiekować się dzieckiem. Jeśli narkotyki biorą oboje rodzice, pomoc z zewnątrz jest konieczna. Wtedy bardzo często opiekę nad dzieć- mi przejmują dziadkowie. W przypadkach najbardziej skrajnych, gdy ro- dzice w rażący sposób zaniedbują swoje obowiązki wobec dziecka, sprawa trafia do sądu, który może podjąć decyzję o ograniczeniu lub pozbawieniu władzy rodzicielskiej. Wtedy opiekę nad dzieckiem przejmują rodziny! zastępcze lub domy dziecka. j W rodzinach narkomanów niezwykle istotną rolę w wychowaniu dzie- ci pełnią dziadkowie, wspomagając rodziców w wypełnianiu funkcji opie- kuńczych i wychowawczych. Włączanie się dziadków w wychowanie 162 Jolanta Rogala-Obłękowska wnuków jest w Polsce zjawiskiem dość powszechnym, nie tylko w rodzi- nach dysfunkcjonalnych. Wynika to najczęściej z warunków mieszkanio- wych oraz z powszechnej pracy zawodowej kobiet. Ta pomoc ma najczęś- ciej charakter sporadyczny, gdy zaistnieją ważne przyczyny, dla których dzieci zostają bez opieki, lub pomoc ta ma charakter opieki sprawowanej równolegle z rodzicami, co w naszych warunkach zdarza się często, prze- de wszystkim z powodu wspólnego zamieszkania. Jak wynika z obserwa- Icji klinicznych, w wypadku narkomanów posiadających dzieci włączanie I się dziadków i tworzenie przez nich systemu wsparcia, opieki i pomocy I materialnej dla narkomanów i ich dzieci jest zjawiskiem bardzo częstym. i Może być to przyczyną, że stosunkowo rzadko wpływają do sądów spra- j wy o ograniczenie lub pozbawienie władzy rodzicielskiej narkomanów. j Wiadomo jednak, że wychowanie dzieci przez osoby starsze niesie za Isobą kilka istotnych dla rozwoju dziecka konsekwencji. Opieka babci może być elementem stymulującym rozwój poznawczy dziecka, jednak z drugiej strony dziadkowie są najczęściej zbyt pobłażliwi, a wychowywanie przez osoby starsze może, jak pisze M. Ziemska (1979), „wpływać ujemnie na rozwój ruchowy dziecka, ekspansywność, samodzielność i dojrzałość spo- łeczną poprzez ograniczanie pewnego typu zabaw, czynności usamodziel- niających i kontaktu z rówieśnikami". PRZYCZYNY ZACHOWAŃ DEWIACYJNYCH Należałoby podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, na ile wychowanie w rodzinie, w której rodzice biorą narkotyki, ma wpływ na rozwój dziecka i zaburzenia jego przystosowania społecznego, czego wyrazem mogą być zachowania dewiacyjne, a przede wszystkim branie narkotyków? Rodzic biorący narkotyki w bardzo istotny sposób zwiększa ryzyko po- wstania chronicznie traumatycznego otoczenia będącego przejawem dys- funkcjonalności rodziny. Może to przyczyniać się do rozpoczęcia w okresie dorastania brania przez dziecko narkotyków na kilka sposobów: • Po pierwsze, dziecko wychowanie w rodzinie narkomanów ma kon- takt z narkotykami od dzieciństwa i może je zacząć brać jako skutek modelowania rodzinnego. • Po drugie, może powstać syndrom Dziecka Rodziców Biorących Nar- kotyki. U dziecka posiadającego ten syndrom kształtują się zachowa- nia nieprzystosowawcze lub zachowania dewiacyjne, czego jednym z przykładów może być narkomania. • Po trzecie, zwiększone prawdopodobieństwo brania narkotyków przez dzieci narkomanów może wynikać z zaburzeń stosunków interperso- nalnych w rodzinie, a przede wszystkim z zaburzenia więzi emocjo- nalnej w rodzinie. Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 163 • Po czwarte rodziny, w których jeden z rodziców bierze narkotyki, są na tyle niewydolne wychowawczo, że nie są w stanie zapobiec lub, przeciwdziałać braniu narkotyków przez dziecko, a nawet więcej,j narkomania dziecka odwraca uwagę członków rodziny od narkomanii! rodzica. ->* Modelowanie rodzinne Wiele danych wskazuje, że zwiększone prawdopodobieństwo brania narkotyków przez dzieci pochodzące z rodzin narkomanów jest związa- ne nie tylko z czynnikami genetycznymi, ale także ze zjawiskiem modelo- ' wania rodzinnego. Proces modelowania rodzinnego jest bardzo ważną! zmienną wpływającą na ryzyko brania narkotyków i powstawanie nałogu. Badania potwierdzają międzygeneracyjną zależność od różnego rodzaju środków uzależniających. Rodzice w codziennych interakcjach z dzieckiem przekazują mu swoje przekonania, poglądy (aprobujące lub odrzucające) i wzory zachowań związane ze środkami uzależniającymi lub innymi za- chowaniami nałogowymi, jak np. obżarstwo, hazard czy nadmierne oglą- danie telewizji. Posiadanie rodzica biorącego lub aprobującego branie środków uzależniających znacznie zwiększa prawdopodobieństwo zaży- wania ich przez dziecko. Większość badań koncentruje się nad wpływem alkoholizmu rodziców na branie narkotyków przez ich dzieci. Modelowanie rodzinne wynikające z nadużywania alkoholu przez rodziców ma duże znaczenie w Polsce, gdzie obserwuje się bardzo wysoki poziom spożycia alkoholu i zwiększa- jącą się liczbę osób od niego uzależnionych, przede wszystkim mężczyzn, chociaż coraz częściej pojawiają się doniesienia o wzrastającym alkoholiz- mie wśród kobiet (Okulicz-Kozaryn, Borucka 1997). Nadużywanie alkoho- lu przez członków rodziny może łatwo przerodzić się w tradycję rodzinną i stać się wzorem dla dziecka. L. Chasin, P. Curran, A. Hussong i C. Col- der (1996) prowadzili badania longitudinalne nad zależnością między alkoholizmem rodziców a uzależnieniem dzieci od narkotyków. Okazało się, że dzieci alkoholików częściej brały narkotyki i na przestrzeni czasu zwiększały branie tych środków bardziej niż dzieci, które nie pochodziły z rodzin alkoholowych. Okazało się także, co było dość niespodziewanym rezultatem, że tylko alkoholizm ojca, a nie matki, korelował z eskalacją nałogu u dziecka. Badań dotyczących zależności między braniem przez rodziców nar- kotyków a większą podatnością na nałóg ich dzieci do tej pory w Polsce nie przeprowadzono. Z nielicznych badań prowadzonych nad tym zagad- nieniem w Stanach Zjednoczonych wynika, że występują w tym przypad- ku podobne zależności jak w badaniach nad zjawiskiem modelowania w rodzinach z problemem alkoholowym. S. Ahmed, P. Bush, F. Davidson \ (> 164 Jolanta Rogala-Obłękowska i R. Iannotti (1992) badali wpływ modelowania rodzinnego na poglądy dzieci dotyczące brania narkotyków. Okazało się, że czym więcej człon- ków rodziny piło alkohol lub paliło marihuanę, tym większe było prawdo- podobieństwo brania narkotyków przez dzieci z tych rodzin. G. Johnson, "F. Schoutz, T. Locke (1984) stwierdzili, że palenie marihuany przez rodzi- ców łączyło się z braniem przez ich dzieci innych narkotyków, takich jak np. kokaina i barbiturany. Podobnie R.G. Smart (1971) wykazał, że jedna trzecia badanych młodych narkomanów miała rodzica nadużywającego środków psychoaktywnych. Nie tylko branie narkotyków czy picie alkoholu przez rodziców wpły- wa na branie narkotyków przez ich dzieci, lecz wpływ na to może mieć także aprobujący stosunek rodziców wobec środków psychoaktywnych. Na takie zależności wskazują teorie uzależnień (por. Rogala-Obłękowska 1999), a przede wszystkim teorie uczenia społecznego, a szczególnie Teoria uczenia społecznego R. Ackersa (1977) i Społeczno-poznawcza teoria ucze- nia A. Bandury (1977), które podkreślają wpływ osób znaczących i modeli ról na branie narkotyków. Dla dzieci osobami znaczącymi są najczęściej rodzice, dlatego ich przyzwalające postawy wobec narkotyków mają istotny wpływ na branie narkotyków przez ich dzieci. Znajduje to potwierdzenie w badaniach D. McDermontta (1984), z których wynika, że chociaż branie narkotyków czy picie alkoholu przez rodziców wpływa na branie narkoty- ków przez ich dzieci, to jednak silniejszy wpływ mają przyzwalające posta- wy rodzicielskie wobec narkotyków. Podobne wyniki uzyskali W. Hansen ze współpracownikami (1987) oraz J. Brook i inni (1986), którzy stwierdzili, że tolerancja rodzicielska na narkotyki przyczynia się do ich brania. Zbież- ne rezultaty uzyskał także w późniejszych badaniach longitudinalnych J. Brook i współpracownicy (1990) wykazując, że negatywny stosunek ro- dziców do narkotyków i stabilność emocjonalna ojców i matek przeciw- działa wpływowi grupy rówieśniczej aprobującej narkotyki. Syndrom Dziecka Rodziców Biorących Narkotyki Dzieci, które dorastają w rodzinach narkomanów, często przejawiają syndrom określany jako Dziecko Rodziców Biorących Narkotyki. Syndrom ten zdaniem D. Levoya, T. Rivinusa, M. Mazko i J. McGuire (1991) charak- teryzuje się w okresie dojrzewania dziecka zaburzeniami poczucia tożsa- mości oraz małą wiarą w przewidywalność i stałość zachowań członków rodziny, z wyjątkiem sytuacji traumatycznych i przykrych psychologicz- nie. Dziecko nabiera przeświadczenia, że to ono jest odpowiedzialne za te wszystkie przykre zdarzenia, co powoduje podtrzymywanie zachowań potwierdzających to przekonanie. U dzieci z rodzin narkomanów możliwe jest przyjmowanie ról bohate- ra, kozła ofiarnego, zagubionego dziecka lub maskotki (Wegscheiders Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 165 1981), podobnie jak w syndromie Dorosłego Dziecka Alkoholika. Odgry- wanie którejkolwiek z tych ról krótkotrwale pełni funkcję ochronną dla jednostki, jednak w dłuższej perspektywie czasowej odbija się to nieko- rzystnie na jej rozwoju. Wszechogarniający wewnętrzny stres doświadcza^ ny przez takie dziecko może być przyczyną pojawiania się zachowań nieprzystosowawczych. Jednym z tego przejawów może być podążanie za rodzicami w kierunku narkotyków. -" Zaburzenia więzi emocjonalnej Rodzina wpływa na zachowania dzieci związane z braniem środków uzależniających w różny sposób. Młodzież pochodząca z rodzin narkoma- nów ma większą szansę brania narkotyków, a także przejawiania innych zachowań dewiacyjnych nie tylko dlatego, że takie wzory zachowań wy- niosła z domu rodzinnego, ale także dlatego, że zaburzone były więzi emocjonalne między nią a rodzicami. Na taką zależność wskazują badania J. Brooka i współpracowników (1990). Istotnym czynnikiem wpływającym na ryzyko brania narkotyków przez dzieci są stosunki wzajemne między członkami rodziny. Bardzo interesujące wyniki w tym zakresie uzyskał N. Tec (1974), który stwier- dził, że w satysfakcjonujących układach rodzinnych branie środków uza- leżniających przez rodziców wpływało w niewielkim stopniu na branie narkotyków przez dzieci z tych rodzin, natomiast w niesatysfakcjonują- cych układach rodzinnych występował ścisły związek między braniem środków uzależniających przez rodziców a braniem ich przez dzieci. Oznacza to, że na ryzyko nałogu ma wpływ nie tylko branie środków uzależniających przez rodziców i ich przyzwalające postawy wobec nar- kotyków, ale także zaburzenia interakcji rodzinnych i brak stabilności emocjonalnej rodziców. Dla młodzieży w okresie dorastania środowisko rodzinne jest podsta-x' wowym środowiskiem społecznym, w którym dziecko zaspokaja swoje najważniejsze potrzeby emocjonalne, a przede wszystkim potrzebę miłości, » akceptacji, przynależności i bezpieczeństwa. Przy braku emocjonalności i charakterystycznym dla rodzin narkomanów może wystąpić mechanizm zgodny z teorią Braku wymiany emocjonalnej D. Reilly'ego (1978), że tylko przysparzanie rodzicom troski swoim zachowaniem może wywołać ich za- interesowanie. Dla dziecka w tak trudnej psychologicznie sytuacji każdy objaw zainteresowania jest ważny. Takim sposobem zwrócenia na siebie uwagi może być branie narkotyków, aby wzmóc zainteresowanie rodzi- cielskie albo aby dostosować się do negatywnych oczekiwań rodzica, zgod- nie z normą „czego można oczekiwać od narkomana". Branie narkotyków] może też wynikać z nieuświadomionej chęci ukarania rodzica i zrewanżo-/ wania mu się za brak miłości. ^ 166 Jolanta Rogala-Obłękowska Wyniki prowadzonych przeze mnie badań (Rogala-Obłękowska 1999) wskazują, że w okresie dorastania w rodzinach młodzieży, która później zaczęła brać narkotyki, panował chłód emocjonalny, atmosfera rodzinna pełna była zatargów, konfliktów i braku wzajemnego zrozumienia, a tym samym rodzina nie stanowiła wzoru godnego naśladowania. Młodzież rniała poczucie braku przynależności do grupy rodzinnej i odczuwała brak oparcia w swojej rodzinie. Taka ocena rodziny w okresie dorastania dziec- ka, tzn. w okresie kształtowania się wzorów zachowań oraz internalizacji norm i wartości, mogła przyczynić się do zaburzeń przebiegu socjalizacji dziecka. Możemy w tej sytuacji mówić, zdaniem M. Jarosz (1982), o dys- j|unkcjonalności emocjonalnej rodzin narkomanów, polegającej właśnie na I braku identyfikacji dziecka z rodziną i poczuciu odrzucenia przez rodzinę. 'Wszystkie wyróżnione elementy charakteryzujące układ wzajemnych sto- sunków w rodzinie zwiększają prawdopodobieństwo zachowań dewia- cyjnych, czego konsekwencją może stać się przyłączenie do dewiacyjnej t grupy rówieśniczej. Na taki mechanizm występujący w rodzinach młodo- cianych przestępców zwracają uwagę M. Gottfredson i T. Hirschi (1990), lecz może on także występować w rodzinach narkomanów. ZAKOŃCZENIE Rodzina, w której co najmniej jeden z rodziców bierze narkotyki, jest klasycznym przykładem dezorganizacji najbliższego środowiska społecz- nego dziecka. Wychowanie w takiej rodzinie może przyczyniać się do rozwoju nieprzystosowawczych form zachowania się. Z licznych badań wynika, że dezorganizacja społecznego środowiska dziecka, głównie jego rodziny, a z taką sytuacją mamy do czynienia w większości rodzin narko- manów, jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na ryzy- ko wystąpienia w okresie dorastania zaburzeń zachowania, a także ryzyko brania narkotyków, gdyż większość czynników wpływających na zwięk- szenie ryzyka nałogu, zdaniem T. Revinusa (1991), jest nie tyle związana z deficytami ego, jak chcieliby psychoanalitycy, lecz jest wynikiem wycho- wywania się w środowisku zdezorganizowanym i traumatycznym dla dziecka. Jak to ujął P. Muisener (1994): uzależnienie od narkotyków rodzi uzależnienie od narkotyków. Sytuacja emocjonalna i rodzinna dzieci narkomanów jest w dużym stopniu zbliżona do sytuacji dzieci alkoholików, gdyż zarówno branie narkotyków jak i picie alkoholu wpływa na obniżenie poziomu material- Tnego rodziny i zaniedbywanie dzieci. W obu typach rodzin dzieci mają zaburzone poczucie bezpieczeństwa i niezaspokojoną potrzebę kontaktu ^emocjonalnego z uzależnionym rodzicem. Jednak w rodzinach z proble- mem alkoholowym, w których alkoholikiem jest przeważnie tylko jeden z rodziców, drugi rodzic może częściowo niwelować czynniki wpływające Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 167 na dysfunkcjonalność rodziny. Natomiast w rodzinach narkomanów naj- częściej mamy do czynienia z braniem narkotyków przez oboje rodziców, j W tej sytuacji jedynym źródłem przeciwdziałania dewiacyjnym mechaniz- mom w tych rodzinach może być wsparcie udzielane przez dalszą rodzi- nę, a szczególnie dziadków, którzy przejmują funkcje opiekuńcze, wycho- wawcze i socjalizujące od rodziców-narkomanów. Narkomania atakuje i zmienia strukturę oraz układ stosunków we- wnątrzrodzinnych powodując, że uzależnienie staje się centralnym proble- mem, wokół którego organizuje się rodzina. Dlatego leczenie uzależnienia powinno uwzględniać wpływ narkomanii jednego z członków na zmianę kształtu codziennego życia całej rodziny i wzajemnych związków między jej członkami. Jeżeli członkowie rodziny nie są włączeni w proces terapii,! mogą kontynuować dotychczasowe wzory zachowań współuzależnienio- wych. Jednak większość kierunków terapeutycznych koncentruje się przede wszystkim na leczeniu jednostek, a nie rodziny. Dlatego cenna wydaje się próba ustalenia zasad prowadzenia terapii rodzinnej osób uzależnionych od narkotyków, którą zaproponowali E. i P. Kaufmanowie (1979). Czytelni- ka zainteresowanego tą problematyką odsyłam do tego opracowania, gdyż omawianie w tym miejscu zasad terapii osób uzależnionych i ich rodzin, w tym także dzieci narkomanów, przekracza ramy tego opracowania. Bibliografia Ackers R.L., (1977), Devianł behavior: A social learning approach. Belmont, Wadsworth. Ahmed S., Bush P.J., Davidson F.R., Ianotti R.J. (1992), Predicłing childrens use and intentions to use abusable substances. Cytuję za J.D. Hawkins, R.F. Catalano, J. Miller, Risk and protective factors for alcohol and other drug problems in adolescence and early adulłhood: Implications for substance abuse prevention. „Psychological Bulletin" 112, 1. Bandura A. (1977), Self-efficacy: Toward a unifying theory of behavior change. „Psychological Review" 84. Blaim A., (1979), Biomedyczne problemy rozwoju dziecka, w: Rodzina i dziecko. Red. M. Ziemska. Warszawa, PWN. Brook J.S., Brook D., Gordon A.S., Whiteman M., Cohen P. (1990), The psy- chosocial etiology of adolescenł drug use: A family interacłional approach. „Genetic, Social and General Psychology Monographs" 116. Brook J.S., Gordon A.S., Whiteman M., Cohen P. (1986), Some models and mechanism for explaining the impact of maternal and adolescent characteris- tics on adolescent stage of drug use. „Developmental Psychology" 22. Burgess J. (1995), Drogi zakażenia i profilaktyka, w: HIV/AIDS, aspekty medy- czne i społeczne. Materiały z konferencji. Gdańsk, Wyd. Uniwersytetu Gdańskiego. 168 Jolanta Rogala-Obłękowska I Chassin L., Curran P.J., Hussong A.M., Colder C.R. (1996), The relation of patent alcoholism to adolescent substance use: A longitudinal follow-up stu- dy. „Journal of Abnormal Psychology" 105, 1. Gottfredson M.R., Hirschi T. (1990), A generał theory of crime. Stanford, Stanford University Press. Hamer D., Copeland M. (1998), Geny a charakter. Jak sobie radzić z genetycz- nym dziedzictwem. Warszawa, CiS. Hansen W.B., Graham J.W., Sobeł J.L., Shelton D.R., Flay B.R., Johnson CA. (1987), The consistency of peer and parent influences on tobacco, alcohol and marijuana use among young adolescents. „Journal of Behaviorał Me- dicine" 10. Hrubec Z., Omenn G.S. (1981), Evidence of genetic predisposition to alcoholic cirrhosis and psychosis: Twins concordance for alcoholism and its biological end point by zygosity among małe veterans. „Alcoholism: Clinical and Experimental Research" 5. Jarosz M. (1982), Rodzina polska lat siedemdziesiątych. Warszawa, PWN. Johnson G.M., Schoutz F.C., Locke T.P. (1984), Relationships between adoles- cent drug use and parental drug behaviors. „Adolescence" 19. Kaij L. (1960), Studies on the etiology and seąuences of abuse of alcohol. Lund, University of Lund Press. Kaufman E., Kaufman P. (1979), Family therapy and drug and alcohol abuse. New York, Gardner Press. Kotański M. (1984), Ty zaraziłeś ich narkomanią. Warszawa, PZWL. Levoy D., Rivinus T.M., Mazko M., McGuire J. (1991), Children in search of a diagnosis: Chronić trauma disorder of childhood, w: T.M. Revinus (ed.) Children of chemically dependent parents: Multiperspectives from the cutting edge. New York, Brunner/Mazel. Marley R. }., Miner L.L.; Wehner J.M., Collins A. C. (1986), Differential effects of central newous system depressant in long-sleep and short-sleep mice. „Jour- nal of Pharmacology Experimental Therapeutics" 238. McDermontt (1984), The relationship of parental drug use and parents attitude concerning adolescent drug use to adolescent drug use. „Adolescence" 19. Muisener P.P. (1994), Understanding and treating adolescent substance abuse. Thousand Oaks, London, New Delhi, Sagę Publ. Nichols J. R., Hsiao S. (1977), Addiction liability of albino rats: breeding for quantitative differences in morphine drinking. „Science", 157. Okulicz-Kozaryn K., Borucka A. (1997), Zmiany w piciu alkoholu przez mło- dzież. Badania mokotowskie: 1984-1988-1992-1996. „Alkoholizm i Nar- komania" 27, 2. Rasor R. (1958), Narcotic addicts: Personality characteristics and hospital treat- ment, w: P. Hock, J. Zubin (eds), Problems of addiction and habituation. New York, Grune and Stratton. Reily D.M. (1978), Family factors in etiology and treatment of youthful drug abuse. „Family Therapy" 2. Sytuacja dzieci w rodzinach narkomanów 169 Revinus T.M. (1991) (ed.), Children of chemically dependent parents: Multi- perspectives from the cutting edge. New York, Brunner/Mazel. Rogala-Obłękowska J. (1999), Młodzież i narkotyki. Warszawa, Instytut Sto- sowanych Nauk Społecznych, Uniwersytet Warszawski. Rogala-Obłękowska J. (1999), Przyczyny narkomanii. Wyjaśnienia teoretyczne. Warszawa, Wyd. Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersy- tet Warszawski. Rusiecki W. (1972), Trucizny - zatrucia. Warszawa. Schuckit M.A. (1995), Teoria nadużywania alkoholu i narkotyków. „Nowiny Psychologiczne" 2. Seldin N.E. (1972), Family of the addict. A review of the literaturę. „Interna- tional Journal of Addiction" 7, 1. Smart R. (1971), Illicit drug use in Canada: A review of recent epidemiology with clues for preuention. „International Journal of Addiction" 6, 3. Stanton M.D., Todd T.C., Heard D.B., Kirschner S., Kleiman J.I., Mowat D.T., Riley R, Scott S.M., van Deusen J.M. (1978), Heroin addiction as family phenomenon: A new conceptual model. „American Journal of Drug and Alcohol Abuse" 5, 2. Steinglass R (1980), A Hfe history model of alcoholic family. „Family Pro- cess" 19. Szata W. (1996), Zakażenia HIV i zachorowania na AIDS. Informacje z 30 kwiet- nia, Zakład Epidemiologii PZH. Tec N. (1974), Parent-child drug abuse: Generational continuity or adolescent deviancy? „Adolescence" 9. Trochno H., Zielińska W. (1995), Problemy związane z zarażeniem HIV u dzie- ci, w: HIV/AIDS, aspekty medyczne i społeczne. Materiały z konferencji. Gdańsk, Wyd. Uniwersytetu Gdańskiego. Vaillant G.E. (1966), Parent-child cultural disparity and drug addiction. „Jour- nal of Nervous and Mental Diseases" 142, 6. Wegscheiders I. (1981), Another chance: Hope and healthfor the alcoholic fami- ly. Pało Alto, Science and Behavior Books. Weisman I. (1972), Drug abuse: Some practice dilemmas. „Sociał Service Re- view" 46. Wellish L., Gay G.R., McEntre R. (1970), The easy rider syndrome: A pattern of hetero and homosexual relationships in a heroin addict population. „Fami- ly Process" 9. Ziemska M. (1979), Z socjologicznych zagadnień rodziny współczesnej, w: Ro- dzina i dziecko. Red. M. Ziemska. Warszawa, PWN. Adam Kłodecki FUNKCJONOWANIE RODZINY Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM Mimo że pacjent z problemem alkoholowym wygląda na osobę najbar- dziej potrzebującą pomocy, nie można zapominać, że cały układ jego ro- dziny jest zaburzony. Alkoholik jest więc jedynie symptomem „chorej ro- dziny". W społeczeństwie amerykańskim i europejskim obserwuje się brak wzorów kulturowych reagowania na rodzinę z problemem alkoholowym. Zazwyczaj wyodrębnia się z niej osobę uzależnioną, piętnuje i określa „etykietką" alkoholika, co ma jedynie swoje skutki w pogłębianiu zaburze- nia i alienacji całej rodziny. MODELE RODZINY ALKOHOLOWEJ Problem uzależnienia członka rodziny może mieć dwie formy: 1. picie jednego członka rodziny może być symptomem lub ekspresją stresu wynikającego z konfliktów wewnątrzrodzinnych, 2. może też stanowić integralną część systemu wewnątrzrodzinnego, zaspokajać nieuświadamiane potrzeby poszczególnych członków ro- dziny (np. zróżnicowanie ról, dystrybucję władzy). Grają oni pewną rolę w dysfunkcji rodziny, manipulują innymi i za- chowują się w specjalny sposób, budując komplementarny system psycho- patologicznych relacji, potrzeb, sił, wartości kulturowych. Manewry te są konieczne dla egzystencji i funkcjonowania rodziny (Nadvorny 1992). Przyjrzyjmy się, jak przedstawiana jest rodzina alkoholowa w syste- mowym modelu rodziny. W modelu tym rodzina może funkcjonować harmonijnie, prawidłowo i w zdrowy sposób, czyli taki, który przyczynia się do dojrzewania i pozytywnego rozwoju wszystkich osób. Może też funkcjonować źle, niezdrowo, krzywdząco dla niektórych lub wszystkich i wtedy powiemy, że jest to rodzina chora, nieszczęśliwa lub dysfunkcjo- nalna. Rodzina alkoholowa stanowi taką właśnie rodzinę, choć nie jest je- dynym rodzajem chorej rodziny. Jaka jest charakterystyka takiej rodziny? 1. Rodzina dysfunkcjonalna jest zamknięta,_skłania do izolacji^dosob- nienia - „kiszenie się we własnym sosie", „brudów się nie wynosi". Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 171 2. ukrywany przed kimkol-^ wiek z zewnątrz. Na przykład to, że mamusia pije. Nie tylko mamusia stara się ToTokTyć i w tym celu przelewa wódkę do butelki po mazo- wszance, ale tatuś woli latami martwić się sam niż zwierzyć się bratu lub rodzicom. Dzieci dorastają, coraz bardziej wstydząc się brzydkiego sekretu, izolują się od kolegów, nie zawierają przyjaźni, zwłaszcza że o najważniejszym problemie, czyli o pijaństwie mamusi, nie wolno im z nikim rozmawiać. Rodzina,,która staje się coraz bardziej zamknięta, utrzymuje tylko powierzchowne kontakty ze znajomymi i dalszą ro- dziną. Dominują pozory, brak prawdziwych uczuć, nieszczerość. Chora^rodzina jest zakłamana. Jvlałemu Jasiowi, który głośno powie, że] tata się upił, mama da klapsa i każe milczeć - „nie wolno tak mówić, masz ojca szanować". No i Jasio w ten sposób uczy się, że to, co widzii że jest, wcale nie jest. Jeśli powtórzy się to wiele razy, może nawet uwierzyć, że to z nim coś nie jest w porządku. Rodzina-ilysfunkcjonalna może wystąpić w. szej_nikt nikomu nie pomaga, każdy jest egoistą^ myślącym o sobieŁ_zjoie-* szczęść bliskich inni wyśmiewają się lub szydzą.. W wersji drugiej, talcjaM- najczęściej bywa w rodzinie alkoholowej (ale nie tylko), stosunki nie są j)parte na wzajemności, lecz na nadopiekuńczości jednych wobec drugich^ Gdy_jLlkohoUk pije, a jego żona załatwia za niego setki sgraw, nie ma mo- wy o wzajemności. Ponosząc za męża konsekwencje jego picia, ona staje, się wspólniczką w jego nałogu. Dzieci również włączają się do tej nadopie- kuńczości i ich dramat polega na tym, że usiłują ratować oboje rodziców, natomiast im samym nikt nie przychodzi z pomocą, gdy przeżywają pro- blemy. Brak wzajemności w rodzinie alkoholowej powoduje poczucie krzywd dy, które nawarstwia się latami w postaci urazów i pretensji, utraty zaufa- ruą_dfijjudzi, a przede wszystkim poczucia bezwartościowości. JS[ajvetjjdj/L alkoholik przestanie pić - urazy, pretensje J_nieufriość_zrodzone u jego, bliskicJi_jgrzez^ lata „picia wzbudząja__ ix__nich_ potrzebe_odwetu i zemsty. Często wywołuje to konflikty, które bądź uniemożliwiają dalsze wspólne życie, bądź popychają alkoholika z powrotem do picia. Życie w rodzinie z problemem alkoholowym prowadzi do wytworze- nia systemu przystosowania się do długotrwałości stresu. Wanda Sztander wymienia i opisuje 6 faz przystosowaniai> Faza 1 Pojawiają się incydenty nadmiernego picia i chociaż„§ą sporadyczne, tworzą napięcia w układzie małżeńskim. Rodzina (najczęściej żona) po^ dejmuje próby interwencji, ale wobec oporu osoby pijącej nie odgrywają1 one większej roli. Rozwija się system wymówek, usprawiedliwień oraz obietnic, które są coraz częściej niedotrzymywane. Dominującą postawą i 172 Adam Kłodecki , wszystkich domowników jest^zajazeczaRie-otięcności problemu alkoholo- wego, przy równoczesnym gorączkowym poszukiwaniu „powodów picia" w sytuacji domowej, zawodowej lub historii życia osoby pijącej. Faza 2 Wmz_^jia^i]anifiiiL_sigJncydentów alkoholowych rośnie izolacja rodzi- jiy^ Coraz więcej myśli, energii i aktywności jej członków koncentruje się wokół picia. Wzrasta napięcie i nabrzmiewają pretensje. Wyraźnie pogar- szają się relacje małżeńskie. Pojawiają się zaburzenia emocjonalne u dzieci. Podejmowane są próby utrzymania struktury życia rodzinnego w nie zmie- nionej postaci i zaprzeczanie, jakoby istniał poważny problem alkoholowy. Faza 3 Rodzina zaczyna rezygnować z próby sprawowania kontroli nad za- chowaniami alkoholowymi i piciem osoby uzależnionej (w tym nad ilością... wypijanego alkoholu). Jej członkowie zajmują się przede wszystkim doraź- nym zmniejszaniem kosztów picia. Rozwijają się rozliczne symptomy t&-_ burzeń dziecięcych (zaburzenia snu, łaknienia, zaburzenia emocjonalne, zaburzenia zachowania, trudności uczenia się itp.) lub utrwalają się u dzie- ci patologiczne wzory przystosowania. Rodzina przeżywa chaos TdeżofglF" nizację, lecz powoli kończą się złudzenia co do „poprawy" alkoholika. Faza 4 _ Zona_(hib_ ktoś inny z_jodziny) całkowicie przejmuje jaerowanie ży- ciem rodzinnym traktując alkoholika jak krnąbrne duże dzieckoTTItość i uczucia. opięEuncze^Iopniowo zastępują przeżywane pojgrzećTnio preten- sje i^wrogość. Rodzina staje się trochę bardziej stabilna i zorganizowana L. w taki sposób, by zmniejszyć szkody związane z piciem. Dzieci są już du- że i mogą (każde na swój sposób) włączyć się do tego zadania. Faza 5 (Jeśli do niej dojdzie.) Rodzina odseparowuje się od nadal pijącego alkoholika. Następuje fizyczne lub/i prawne rozstanie. Może także do tego dojść z powodu opuszczenia domu przez alkoholika. Postępowanie żony jest skoncentrowane na rozwiązywaniu problemów bytowych i emo- cjonalnych związanych z determinacją, pod hasłem „uratować siebier. Fazaja może sprzyjać rekonstrukcji psychicznej członków^rocjziny^ w tym wybaczaniu i poszukiwaniu nowych jakości życia. Faza 6 Y~ O ile alkoholik żyje i podejmie abstynencję, może pojawić sjgjfaza_wła^ czenia_go ^pgwrntem do_mctzin.)OI7znaćza to nowe wyzwania i trudne po- szukiwanie nowych wzorców życiowych dla wszystkich członków rodziny. Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 173 .Każda z tych faz może trwać wielejtat. Czasem przystosowanie dó*- życia w rodzinie alkoholowej zatrzymuje się w fazie czwartej i tak już zostaje. Alkoholik orbituje na obrzeżach rodziny, gdy inni jej członkowie łatają dziury w budżecie, porządku życiowym, uczuciach itd., i można powiedzieć, że „jakoś sobie radzą", chociaż trudno tę sytuację uznać za zdrową i satysfakcjonującą (Sztander 1995). . WspółuzależnienieJ^ Szczególny rodzaj relacji w rodzinie z tzw. problemem alkoholowym może prowadzić do współuzależnienia. W pracach, które zostały napisane do tej pory i przetłumaczone na język polski, przedstawione są dwa za- sadnicze podejścia. Pierwsze traktuje współuzależnienie jako chorobę) która jest bezpośrednio konsekwencją tego, co robi alkoholik i co się z nirrj dzieje. J Wywodzi się ono z ruchu AA i Al-Anon - podobny punkt widzenia prezentuje Janet Woititz w Małżeństwie na lodzie..^Według, tej koncepcjijila_ żony alkoholika podstawowym problemem jest zmiana zachowania wynf3 kająca ze zrozumienia tego, cosigzjiią dzieje podwpłyjyem tęgo, co„, dzieje się z alkoholikiem. _ j Według tego podejścia współuzależnienie powstaje w wyniku zmaga-i nia_się_rodziny z alkoholikiem. Celem jest odzyskanie kontroli nad piciemr- a jego żona - koalkoholiczka wypracowuje wiele zachowań zmierzających do tego celu. Alkoholik^ a właściwie jego picie staje się centralną osią_ w życiu osoby współuzależnionej (Woititz 1989). Z kolei zdaniem Stefanii ; Brown, współuzależnienie oznacza nie tyle wytwarzanie kontrolujących zachowań, ile raczej bierną odpowiedź, czyli podporządkowanie się al- koholikowi. J W tej koncepcji charakterystyczne dla współuzależnienia są takie za-j chowania, które zmierzają do przystosowania się do alkoholika. Kontrolu-i jąc go_czy przystosowując się, jego bliscy przeżywają bardzo wiele silnych emocji, mają różne objawy psychopatologiczne (stany depresji, napięcia, tendencje kompulsywne, lęki, zaburzenia psychosomatyczne, czasami też nadużywają substancji psychoaktywnych) i źle traktują samych siebie. Współuzależnienie jest więc tutaj uważane za chorobę i to podobną do alkoholizmu (Brown 1992). Drugie podejście prezentowane jest głównie przez autorów analizują- cych toksyczne związki, takich jak Pia Mellody czy John Bradshaw. Współ- uzależnienie jest tu rozumiane jako zespół cech, które powstały w dziecińs- twie w wyniku działania mechanizmów obronnych, wytworzonych w od- powiedzi na złe traktowanie. Osoba taka w życiu dorosłym ma tendencję do wchodzenia w związki patologiczne. Jednak nawet gdyby nie weszła; ona w żaden niszczący związek, i tak byłaby współuzależniona. 174 Adam Kłodecki W_tym podejściu uważasię, że współuzależnienie nabywa się przez w_^odzinie_ dysfunkcyjnej, niekoniecznie alkoholowej.__Przy czym tę dysfunkcyjność rozumie się bardzo szeroko - właściwie prawie nie ma rodziny, która nie byłaby za taką uznana - wystarczy np., by układ rodzinny był „mniej opiekuńczy" i stosowane były niektóre zasady tak zwanej czarnej pedagogiki. Zwolennicy tej koncepcji twierdzą zresztą, że cała współczesna cywilizacja jest współuzależniona. Do tego, żeby się współuzależnić, wystarczy według J. Bradshawa doznać w dzieciństwie zaniedbania emocjonalnego, a według Pia Mellody nadużycia intelektualnego czy duchowego (nadużyciem duchowym jest już na przykład ukrywanie przez rodziców swoich przekonań bądź sta- wianie siebie w pozycji Siły Wyższej). Rozpoznanie opiera się na wykryciu nabytych wówczas cech współuzależnienia, których liczba u różnych auto- rów waha się od kilku do przeszło dwudziestu. Dotyczą one różnych sfer funkcjonowania, a czasami bardzo głębokich psychologicznych mechaniz- mów (granic tożsamości, regulacji emocjonalnej, samooceny). Właściwą pomocą powinna być psychoterapia problemów emocjonal- nych zakgrżerrionyefr-ftr dzieciństwie oraz rozwój duchówy"^pFówacTźący^ do odnalezienia prawdziwego Ja i przekraczania nabytych ograniczeń. Nie wyróżnia się w tym podejściu żon alkoholików jako odrębnej gru- py, która potrzebuje specyficznej terapii, nie zajmuje się też ich aktualnymi problemami związanymi z życiem na co dzień z alkoholikiem (Mellody cyt. za Kłodecki 1990; Bradshaw 1989). /\J Najczęściej wskazuje się na trzy grupy czynników warunkujących /powstanie współuzależnienia: 1. sytuacja stresowa - to co dzieje się w małżeństwie i rodzinie 2. wyposażenie osobowościowe, osobiste, czyli to, co dana osoba wnosi do związku 3. zmiany, które zachodzą w jej psychologicznym funkcjonowaniu. Ad 1. Określa ją przede wszystkim rodzaj więzi łączącej z alkoholi- kiem, i to zarówno emocjonalnej, jak i materialnej oraz formalnej. Następ- nie konkretne zachowania alkoholika (zwłaszcza to czy występuje prze- moc) i związane z nimi zagrożenia. Istotna jest również struktura rodziny - czy są dzieci, dziadkowie, jakieś osoby z zewnątrz, które dla rodziny są ważne. Niewątpliwie znaczenie ma też pozycja zawodowa i towarzyska żony alkoholika oraz posiadane przez nią zaplecze - osoby, które mogą udzielić pomocy i wsparcia. T Ad 2. Bardzo ważne są doświadczenia z dzieciństwa - czy osoba do- iZnała jakichś urazów, jak w ogóle zapisała jej się w pamięci własna rodzi- na, jakie są tego konsekwencje, jaki obraz świata powstał z tego powodu. Liczą się też doświadczenia z poprzednich związków, a także przekonania na temat ról w rodzinie, stosunków między kobietą a mężczyzną, obo- wiązków rodzinnych. Dalej: cechy osobowości, funkcjonowanie emocjonal- Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 175 i i ne, obraz samej siebie (jakie ma poczucie własnej wartości, jakie są jej granice). Bardzo istotne jest również, jakie ma umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. ^ Ad 3. Zmiany w funkcjonowaniu psychologicznym mogą pójść w kie- runku nie sprzyjającym współuzależnieniu bądź mogą zmierzać w stronę zachowań tzw. koalkoholowych - kontrolujących, nadopiekuńczych, ule- głych, prowokujących. W sferze intelektualnej będą to zmiany w kierunku myślenia magicznego, zaprzeczania, przekonania, że wszystko mogę i po- winnam kontrolować, zawężenie myślenia do jednego punktu widzenia, trudności w koncentrowaniu uwagi. W sferze emocjonalnej - coraz silniej- szy lęk, który w końcu generalizuje się na wszystko, zwłaszcza lęk przed nowością i zmianą. Osobie współuzależnionej trudno jest okazywać złość, najczęściej tłumi ją, przenosi na inne osoby lub na siebie samą. Charakte- ryzuje ją zmienność nastrojów, przywiązanie do tego, co już ma, i niemoż- ribść pogo^^nialsię^ ze stratami. Ważne są też - poczucie winy i poczucie krzywdy, które mogą występować naprzemiennie. Wszystkie wymienione czynniki wpływają na to, czy dana osoba bę^n dzie coraz mocniej uwikłana w destrukcyjny związek z alkoholikiem, czy' też znajdzie jakieś sensowne wyjście. Od tego, jakie jest ich oddziaływanie^ zależy sposób reagowania i rodzaj adaptacji. Próby zmiany można podej- mować w trzech kierunkach: przekształcać sytuację, wycofywać się z niej] lub w coraz większym stopniu przystosowywać się. : Współuzalężniertie jest ceną, którą dzieci alkoholika płacą za życie w_sy±u.acji_ długotrwałego stresu. Poradzenie sobie że skutkami tej sytuacji nie jest proste, szczególnie że nie da się wykonać tego wyłącznie własny^ mi siłami. Trzeba zwrócić się po profesjonalną pomoc psychoterapeutycz- jiajstnieje pogląd, że każdy rok życia "w rodzinie z problemem alkoholo- wym- wymaga miesiąca psychoterapii i dopiero ta proporcja umożliwia powrót do zdrowia, zwłaszcza w emocjonalnym wymiarze, i Żony alkoholików Sporo badań poświęcono żonom alkoholików. W obszernym przeglą- dzie literatury na temat znalazło się krótkie i zwięzłe podsumowanie - „jedyną możliwą charakterystyką tej grupy kobiet jest stwierdzenie, że żony te nie są kimś wyjątkowym" (Kłodecki 1990). W grupie terapeutów o orientacji psychoanalitycznej pojawiła się ten- dencja uznawania koncepcji specyficznego doboru partnerów na zasadzie komplementarnej względem nieuświadamianych i niezaspokojonych po- trzeb i tworzenia zaburzonego układu partnerskiego. Zaczęły pojawiać się doniesienia naukowe dotyczące żon alkoholików, które stawały się bar4 dziej zaburzone po uzyskaniu poprawy u męża, przez co wtórnie uniemoH żliwiały mu utrzymanie abstynencji. Alkoholik jako osoba zależna, z tenJ 176 Adam Kłodecki dencją_dp odreagowywania swoich lęków, wchodzi w związki z osobą dominującą, która ma również nie rozwiązany problem zależności i usiłuje go „załatwić" poprzez wybór „słabego" męża, którego zależność wzmac- nia jej samoocenę. Wczesne prace na temat takich żon, wywodzące się ze szkoły psychoanalitycznej, charakteryzują je jako neurotyczne „winowaj- czynie", które doprowadzają swoich mężów do picia po to, by zaspokajać swe własne patologiczne potrzeby. Opisywane są one często jako kobiety kontrolujące i wrogie, utrzymujące mężów w stanie zależności poprzez matkowanie im. J.S. Futterman idzie dalej i przypuszcza, że żony te „po- trzebują mężów alkoholików i że byłyby psychologicznie niezaspokojone, gdyby mężowie ci przez dłuższy czas zachowywali trzeźwość". Sformuło- wania te można wesprzeć nielicznymi tylko dowodami. Dla przykładu, S. Mitchel, S. Ballard, R. Kogan i T. Jackson stwierdzili, że żony alkoholi- ków nie są bardziej patologicznymi osobami niż żony, które przeżywają kłopoty małżeńskie natury ogólnej. Wydaje się, że małżeństwa alkoholi- ków rozpadałyby się niezależnie od picia. Ponadto M. P. Heberman oraz H. Bailey i P. Alksne stwierdzili, że w miarę wydłużania się abstynencji od alkoholu następuje poprawa funkcjonowania żon alkoholików - doty- czy to głównie roli żony i matki, a jednocześnie pozostaje tendencja do utrzymywania dominacji i decydowania o gospodarce finansowej rodziny (Kłodecki 1990). Ogólnie żona alkoholika jest opisywana w przedstawianych badaniach jako patologiczna osobowość z konfliktami zależnościowymi i zespołami potrzeb, które prowadzą do wyboru partnera uzależnionego lub predyspo- nowanego do uzależnień. Ich wzór relacji to wybór partnera nie mogącego zaspokoić potrzeb zależnościowych, zdominowanie go poprzez przejęcie ról porzuconych przez niego z powodu picia, następnie zaś obwinianie go i agresja za niezaspokojenie potrzeb zależnościowych. Gdy mąż np. z po- wodu nadmiernego picia nie daje sobie rady z ekonomicznymi obowiązka- mi wobec rodziny, żona w pewnym sensie antycypuje mające nastąpić problemy. Znacząco zmienia się wtedy układ sił między partnerami. Żona reaguje wrogością, mąż zaś wstydem, poczuciem winy i ucieczką w picie. Dzieci zazwyczaj w takiej sytuacji są zdezorientowane zamianą ról i włą- czane w konflikt rodziców. T. Ballad za pomocą kwestionariusza MMPI określił w tych układach ["mężów jako pasywnych, nieprzystosowanych, żony jako pielęgnujące i mat- I kujące. Picie męża i jego impulsywne, nieracjonalne zachowanie oferuje żonie gratyfikacje potrzeb ukrytych głęboko w podświadomości. Dodat- kowa gratyfikacja wypływa z wymuszenia podjęcia przez kobietę bardziej „męskiej" roli (Kłodecki 1990). W razie zaprzestania picia mąż „zyskuje" na pozycji społecznej, zaś żonarjest pozbawiona uprzednich korzyści z jego picia. Na przykład nie może już grać roli osoby nieszczęśliwej, która musi podołąćjjduobowiąz^ Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 177 kom. Zachowanie jednego z małżonków jest mocno kontrolowane przez drugiego. Leczenie jednego z partnerów zwykle powoduje nasilenie u po- zostałego objawów w celu utrzymania status quo w rodzinie. Mąż w cza-j sie picia może okresowo wyrazić swoje emocje wprost, żona zaś może być kontrolująca, odrzucająca - wzajemnie zaspokajają swoje potrzeby. J. Hurwitz badał sylwetki psychologiczne żon współpracujących i nie współpracujących w procesie leczenia. Wyniki tych badań określają ponad 75% żon osób uzależnionych jako nieświadomie dominujące. Spostrzegały one swoją rolę w małżeństwie jako bierno-zależną, generalnie nie umiały akceptować swojej potrzeby zależności ani jej wyrazić, większość z nich wypierała te odczucia (Hurwitz 1986). U większości partnerek alkoholików,; podobnie jak i u nich samych, istnieje konflikt zależności-niezależności./ Obserwowalna w zachowaniu dominacja jest według psychoanalityków tylko maską przykrywającą podstawową cechę - zależność. Nazywają ją aktualną dominacją. Teorie zorientowane socjologicznie przyjmują tę cechę jako adaptacyjną wobec stresów, wynikających z życia z alkoholikiem. Można sądzić, że żony alkoholików nie szukające pomocy w rozwią- zywaniu swoich problemów stanowią odrębny typ osobowości, nie - jak zwykło się sądzić - z rysem masochistycznym, ale mający swoje źródło w zaburzonych relacjach z ojcami. Wbrew oczekiwaniom liczba rozwodów w takich układach małżeń- skich jest bardzo mała. Sugeruje się też, iż dobór takich małżeństw podle- ga specjalnym mechanizmom, tzn. matki i żony alkoholików mają podob- ne cechy osobowości z generalnym rysem dominacji. Obraz matki wpływa na spostrzeganie roli kobiety w rodzinie i dobór partnerki częściowo na jej wzór. Znacznie mniej badań przeprowadzono na temat mężów alkoholiczek. A było ich w 1982 roku według E. Lindbecka ok. 4,5 miliona. Twierdzi on, że alkoholiczki wykazują skłonność do wychodzenia za mąż za mężczyzn uzależnionych od alkoholu. Odnosi się to zwłaszcza do związków kolej- nych, wynikłych z rozpadu pierwszego małżeństwa. W. Ullman stwierdził w pewnej grupie kobiet-alkoholiczek, że 80% ich powtórnych małżeństw zawieranych było z alkoholikami. Dokonując przeglądu prac na temat kobiet uzależnionych od alkoholu, E. Lindbeck znalazł jedynie skąpe informacje dotyczące małżeństw, a i to w większości oparte na danych klinicznych. Wynikało z nich, że mąż kobiety pijącej przeciwstawia się jej piciu na rozmaite sposoby, podobne w gruncie rzeczy do tych, jakie stosują żony alkoholików. Częstym zacho- waniem mężów jest zaprzeczanie temu, że żona pije. Kobiety uzależnione częściej pjją.^ptajemnie i.ich partnerzy późno dowiadują się o tym fakcie^ (za Bradshaw 1989). r- ^„Jeszcze inaczej przedstawiają się problemy małżeńskich par alkoholQ ^-*©wP Sytuacja ta tworzy złożony układ interakcyjny, szczególnie trudny, 178 Adam Kłodecki '?do przekształcenia. Wstępne procedury modyfikacji sposobu picia każdego /z partnerów muszą częstokroć być poprzedzone ich separacją. Krok ten jest konieczny z kilku powodów. Po pierwsze, już sama obecność małżon- ^ka_może_być silnym wyzwaniem wyzwalającym zachowanie alkoholowe^ Po drugie, nawet jeżeli_qbydwoje małżonkowie próbują się zmienić, to żadne z nich nie może służyć drugiemu jako model właściwych zachowań i odpowiedniego postępowania. Jeżeli jeden z partnerów we wczesnej fazie leczenia ponownie wróci do nadmiernego picia, drugf Będzie miał znacznie większe trudności z kontrolowaniem samego siębie.Systematycz^ nychnarializ tego typu małżeństw brak. Kolejne badania próbują wprowa- dzić stopnie lub stadja^_przez któreprzechodzi rodzina z problemem-ałko- holowym. T. Jackson na przykład wymienia siedem_atadiDiSŁ:__ / T pfoBa zaprzeczenia, że problem istnieje, i 2. pfoBa eliminowania problemu, 3. dezorganizacja rodziny (na poziomie pełnionych ról)^__ 4. próba zachowania rodziny z problemem alkoholowym, 5. wysiłkijAL.kierunku ucieczki od problemu, 6. częściowa reorganizacja rodziny (z wyłączeniem osoby uzależnionej}^ 7.i całkowttHTwyTećzenie i reorganizacja rodziny. ' Autorka uważa przy tym, że istnieje typ osobowościowy żony alko- holika, a patologiczne zachowanie im wspólne to sposób radzenia sobie z problemem w podobnym stresie, podobnej kulturze, przy podobnych /reakcjach otoczenia. Wymienia ona pięć stylów radzenia sobie z proble- i_mem uzależnienia u partnera: 1. ochrona interesów rodziny, 2. odrzucenie i wycofanie się wewnątrz układu partnerskiego, 3. atak, 4. zaniechanie działania, rezygnacja, j 5.' ochrona męża z problemami. S-^ Style te są różne (w sensie dominacji jednego z nich) w zależności od 'etapu uzależnienia. Dlatego przy planowaniu terapii należy dokładnie określić rolę alkoholika w rodzinie (Jackson cyt. za Nadvorny 1992). ^ W. Gorad badając style komunikacji pomiędzy osobą uzależnioną od 'alkoholu i partnerką zauważył, że przekazy stosowane przez nich mają -charakter przekazu jednostronnego dużo częściej niż u par kontrolnych. Nazwał je przekazami „one-up", informacją bezzwrotną. Alkoholik używa tego stylu, aby uzyskać kontrolę nad sytuacją, jego partnerka zaś w celu kontroli i dominacji. Kontrolę nad partnerem można uzyskać technikami bierno-zależnymi lub demonstracją niezależności i agresji. Ponieważ alko- holik często używa technik komunikacji nie wprost, zwykle nie jest po- strzegany jako konkurent i partner w walce o dominację. Postrzega się go jako zależnego i biernego, a partnerkę jako dominującą i kontrolującą. Po- nieważ style komunikacji w rodzinie z problemem alkoholowym są wyso- Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 179 ce rywalizacyjne - małżeństwo nie funkcjonuje dobrze zadaniowo w osią- ganiu wspólnych celów. Ich wzór komunikacji uzupełnia się w sztywny sposób i symetrycznie wypełnia (Godard cyt. za Nadvorny 1992). S. Cork, wymienia cechy charakterystyczne dla osób uzależnionych1, które zaburzają rodzinę w dużo większym stopniu niż samo picie, częstp nawet zanim picie nabiera cech ekscesywnych. Są to: 1. niemożność podjęcia odpowiedzialności w rodzinie (prowadzi to do utraty ról), 2. brak autodyscypliny, 3. znaczna zależność, 4. skoncentrowanie na sobie, 5. negatywna postawa wobec autorytetów, 6. poczucie nieadekwatności, 7. nierealistyczne, niedojrzałe podejście do świata, 8. ograniczenie zainteresowania,__ 9. płytkie relacje z ludźmi. O ile nadużywanie alkoholu może być uznawane za przyczynę rozkła-) du rodziny i jest faktem, na który można zrzucić winę, powyższe cechy są źródłem ograniczeń w rozwoju konstruktywnych relacji dla całej rodziny^ (Cork cyt. za Nadvorny 1992). Inną interpretację przedstawiają behavioryści, których zdaniem mo-~] dyfikacja zachowań małżeństw alkoholików oparta jest na uczeniu się interakcji społecznych. Punktem wyjściowym takiego podejścia jest założe- nie, że zachowania małżeńskie są wyuczone. Podobnie jak to ma miejsce' i w innych ujęciach teoretycznych, behawioralny punkt widzenia zakłada, iż niektóre wzorce interakcji, występujące w małżeństwie alkoholika, pod-] trzymują nadmierne picie. Szerzej rzecz ujmując, małżeństwa te charakte- j ryzuje wzajemne unikanie się partnerów oraz bardzo częste awantury na f tle picia. Małżeńskie interakcje A. Stuart wysuwa trzy założenia na temat małżeństw przechodzących trudności: 1. interakcje małżeńskie są w każdym momencie trwania związku najsil-^ niejszą nagrodą ze wszystkich alternatywnych zachowań, jakie- mogą wchodzić w grę. Jeśli więc nadmierne spożywanie alkoholu wieczorem bywa dla alkoholika większą nagrodą niż rozmowa z żoną czy zaba- wa z dziećmi, to leczenie należy skoncentrować na zwiększeniu pozy-l tywnej wartości wzmacniającej członków jego rodziny; j 2. idealne interakcje małżeńskie zakładają wzajemną wymianę nagród/ obowiązków i odpowiedzialności. W „szczęśliwych małżeństwach" wygląda to np. tak, że gdy żona gotuje obiad lub myje samochód, 180 Adam Kłodecki to w odpowiedzi mąż zmywa naczynia lub zabiera żonę do teatru. i W małżeńsft'?ach--ałkcfaołikew--sir5n^^ siebie więcej obowiązków/_rzadko_będąc za to nagradzana._Z drugiej stroTiy^podejmowanie przez małżonka alkoholika prób wzięcia na siebie jakichś obowiązków często wywołuje krytyczne uwagi partnera - np. wiem, że sobie nie poradzisz, będę musiała zrobić to sama, nie można na tobie polegać - co jedynie zmniejsza prawdopodobieństwo pojawiania się takich zachowań; 3. małżonkowie muszą umieć wzajemnie się nagradzać po to, by jedno mogło wpływać na zachowanie drugiego. Gdy tego brak, stosuje się niemal wyłącznie negatywne środki kontroli. Wzorce tego typu nie prowadzą do korzystnych relacji między partnerami. A. Stuart określa ten wzór jako „negatywne przypatrywanie się sobie" i stwierdza, że jest on typowy generalnie dla wszystkich małżeństw kon- fliktowych. Termin ten oznacza takie interakcje małżeńskie, w których jedno z małżonków systematycznie wypunktowuje (spojrzeniem, uśmie- chem, docinkami) określone negatywne zachowania partnera, a jednocześ- nie całkowicie ignoruje zachowania pozytywne. Prawa warunkowania instrumentalnego pozwalają przewidzieć, że zachowania alkoholowe (roz- mowy dotyczące alkoholu, pogoń za alkoholem, zapach alkoholu), które są wypunktowane i w ten sposób wzmacniane, stają się coraz częstsze. Z drugiej strony zachowania pozytywne (odmowa wypicia alkoholu, wej- ście w towarzystwo niepijące, spędzanie czasu z dziećmi), jeśli są ignoro- wane - wygasają i stają się coraz rzadsze. Do małżeństw alkoholików stosują się także uwagi A. Stuarta na temat instrumentalno-interpersonalnego podejścia do problemów małżeńskich. 'Zaobserwował on, że w większości małżeństw konfliktowych pojawiają się dwa charakterystyczne wzorce interakcji. Pierwszy to „kontrola-wymu- iszanie", przy którym jeden z partnerów usiłuje otrzymać od drugiego [wzmocnienie pozytywne w zamian za wzmocnienie negatywne. Wzmoc- nieniem negatywnym jest tu jakieś zdarzenie awersyjne (kłótnia lub nad- mierne picie), którego wycofanie zwiększa prawdopodobieństwo pojawie- nia się takiego zachowania, jakie je poprzedziło. Innymi słowy, komunikat żony ma treść następującą: jeśli przestaniesz pić, ja przestanę zrzędzić. W odbiorze alkoholika sytuacja ulega odwróceniu: jeśli przestaniesz zrzę- ' dzić, ja przestanę pić. Wzorce interakcji tego rodzaju są całkowicie niesku- teczne, jeśli idzie o zmianę zachowań partnera i zamiast osłabić - nasilają , odczucia negatywne. Stany emocjonalne tego typu mogą też być bodźcami zarówno do wzmożonego picia, jak i do wzmożonego gderania. Często jednak wzorce te modyfikowane bywają przy pomocy zachowań werbal- nych. Alkoholik uczy się, że jeśli powie: obiecuję ci nigdy już nie wziąć kieliszka do ust, to marudzenie żony słabnie. To pozytywne dla niego zdarzenie wzmacnia jego słowną obietnicę, ale zwiększa prawdopodobień- Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 181 stwo, że będzie wciąż obiecywał zaprzestania picia. Nie wydaje się jednak prawdopodobne, by jego zachowania alkoholowe uległy zmianie dzięki kontrolno-wymuszającym manewrom. Drugim wymienionym przez Stu- j arta wzorcem jest wycofanie się - jedno z partnerów po prostu unika lub ucieka przed negatywnymi zachowaniami drugiego (Stuart cyt. za: Monti i in. 1994). ~* Dzieci w rodzinie alkoholowej Ze względu na brak wzajemności w stosunkach między bliskimi, w ro- dzinie alkoholowej utrwala się sztywny podział ról, które opisano w nastę- pujących kategoriach: 1. alkoholik jest osobą coraz bardziej nieodpowiedzialną, 3 żona staje się jego nadopiekuńczym ratownikiem, zawsze gotowym dcT! wyciągania go z wszelkich tajapatow>~~-\ najstarsze dziecko nazwano >v,bohaterem"! - bywa bowiem nąd_wiekj dorosłe, przejmuje domowe obowiązki, nie sprawia żadnych kłopotów, - dobrze się uczy, wcześnie zakłada swoją rodzinę, ale najczęściej długo nie może emocjonalnie zerwać z domem,__ następne dziecko nazwano „kozłem ofiarnym" - ono bowiem wciąż przyciąga_j=iwagg z powodu kłopotów w szkole, kolizji z prawem, najróżniejszy-ch-problemów wychowawczych. Te dzieci same wcześnie zaezynaja pić, często trafiają-dcMiomów poprawczych, (Caniołek^ylub „niewidzialne dzieckfr? to dziecko, które przed chaosernj w~domu, awanturami i brakiem poczucia bezpieczeństwa~bróni7się jświat fantazji, sąmotnościljurojaaSF--------------- 2. 3. 4. 5. uciei 6. /^maskotką^/- dziecko, często najmłodsze z rodzeństwa^którego ćKanizm obronny to obracanie wszystkiego w żart. Opisane role czworga dzieci pokazują pewne ogólne typy reagowania na świat. Zwykle dzieci alkoholików, zwłaszcza gdy są już dorosłe i zę^ tkną się z tą typografią, rozpoznają siebie w jednej lub częściowo w kilku z tych ról. Role te powstają w wyniku trenowania postaw wobec zagro-% żeń/jakie przeżywają dzieci żyjące z pijącym i coraz bardziej nieodpowie- dzialnym alkoholikiem oraz drugim rodzicem, którego pochłania obse- syjne i bezskuteczne usiłowanie kontroli nad alkoholikiem. ^ W sztywnym podziale na role nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że utrwalają się one w formie określonego widzenia świata i określonych zachowań nawet wtedy, gdy dawno już nie ma w pobliżu rodziców ani żadnej potrzeby kierowania się wyuczonymi w dzieciństwie, obronnymi reakcjami. Nie jest to oczywiście obowiązująca jedyna konsekwencja. Dorośli, wy- wodzący się z rodzin alkoholowych, nie muszą być gorsi w rolach zawodo- wych, rodzinnych, nie muszą być wycofani, niepewni, nie są skazani na 182 Adam Kłodecki frustrację z powodu poczucia małej wartości. Najczęściej dzieci z takich rodzin są znacznie bardziej narażone na zakłócenia w stanie poczucia swo- jego bezpieczeństwa. Według Wandy Sztander, doświadczają więcej napięć, lęku, dezorientacji i samotności. Może to prowadzić do tworzenia się o- bronnej postawy życiowej. Wszystkie dzieci, w tym i dzieci w rodzinach alkoholowych, rodzą się z różnym wyposażeniem, odpornością, aktywnoś- cią, siłą reakcji i wieloma innymi cechami. Żyjąc w rodzinie dostają od dorosłych wsparcie mniej lub bardziej stałe i rozważne, ponieważ zależy ono od członków tej rodziny i ich indywidualnych możliwości. Wanda Sztander podkreśla, że mówiąc o dzieciach z rodziny alkoholowej można mówić tylko o pewnych trendach i skłonnościach oraz o tym, że sytuacja W rodzinie alkoholowej czemuś sprzyja lub nie sprzyja (Sztander 1995). Postawa obronna jest związana z urazami, które przeżywa dziecko. W rodzinie alkoholowej występują urazy ostre i urazy rozmaite. Uraz ost- ry, to pojedyncze lub powtarzające się doświadczenie w postaci bólu, przemocy, upokorzenia, czy seksualnego wykorzystania. Alkohol wyostrza i dramatyzuje tego typu zdarzenia. Dzieci bywają ofiarami i świadkami przemocy. Przeżywają przerażenie, obawę o życie swoje i najbliższych. Ale także odczuwają bunt i nienawiść. Zdarza się, że stany, które przeży- wają dzieci, przerastają możliwości asymilowania tych uczuć. Uczucia te zostają więc odcięte i wyparte. Jeśli ktoś z rodziny goni innych z nożem w ręku, obroną przed przerażeniem bywa patrzenie na to, jak na nierze- | czywisty film, z którym nie ma się nic wspólnego. Odrealnienie i znieczu- [Jenie są dobrymi środkami obrony. V Uraz rozmyty, to drugi rodzaj urazu. Nic ostrego i wyraźnego się nie dzieje, lecz życiu towarzyszy odczucie niepokoju, chaosu i braku oparcia. /Ten rodzaj urazu jest częstszy w doświadczeniach dzieci z rodzin alkoho- lowych. Przeżywają one i doświadczają zagubienia i chaosu. Nigdy nie wiadomo, na co można liczyć, ponieważ wszystko zależy od chwilowego nastroju. Cokolwiek zrobisz, zrobisz źle. Takie dzieci poddawane są zmien- nym emocjonalnym - skrajnym zdarzeniom. Od kłótni rodziców, po chwile ciszy i zgody. Raz tatuś jest pijany i nieprzyjemny, innym razem daje pre- fzenty. Tego rodzaju chaos sprawia, że dziecko odrywa się od rzeczywis- tości. Tworzy swój zamknięty świat, ucieka w fantazję i marzenia. Próba dostosowania się do „alkoholowej" rzeczywistości prowadzi do tworzenia postaw określanych: - nie ufać, - nie mówić, - nie odczuwać. f Nie u f a ć , bo dziecko dźwiga ciężar niespełnionych obietnic, nie dotrzymanych umów, niekonsekwencji wychowawczych. Nie mówić, bo problem picia taty czy mamy bywa ukrywany przed dalszą rodziną, sąsiadami. Jest to temat tabu, zwłaszcza wobec Funkcjonowanie rodziny z problemem alkoholowym 183 obcych. Tajemnica rodzinna, która rodzi wstyd, niepewność, czasami na- dzieję, że będzie lepiej. Nie odczuwać to efekt nauki znieczulania. Złość czy agresja wobec któregoś rodzica stawia dziecko w bardzo trudnej psychologicznie sytuacji. Trzeba bowiem siebie przekonać, że nie doświadcza się takich uczuć. Dziecko uczy się, że tak jest bezpieczniej. Zafałszowanie wewnętrz^ nej rzeczywistości powoduje osłabienie lub wyłączenie czujnika emocjonal- nego, niezbędnego w dalszym życiu do orientacji w świecie i w sobie samym. Nawet jeżeli alkoholizm jest postrzegany jako choroba całej rodziny, to najwięcej uwagi poświęca się osobie uzależnionej. Tak jest w terapii i w badaniach naukowych. Szczególnie zaniedbaną grupą pod względem badań i pomocy psychologicznej są dzieci. To one najbardziej narażone są] na długotrwały stres, który może powodować trwałe defekty sfery emocjo- nalnej już w dorosłym życiu. _j Dzieci w rodzinach alkoholowych są przyczyną niepokoju niepijącego rodzica. W ich obronie podejmowane są ważne decyzje mające zapewnić ochronę dzieci przed cierpieniem (wyprowadzenie się z domu, ucieczka od rodziny, rozwód). Istnieje przekonanie, że dzieci wychowywane w znieksz- tałconej alkoholem rodzinie będą gorzej się rozwijały emocjonalnie i inte- lektualnie, będą źle radziły sobie w rolach zawodowych. Istnieje lęk, obawa zwłaszcza żon alkoholików, że ich dzieci też wyrosną na alkoholików. Nie ma wystarczających dowodów potwierdzających nieuchronność takiego kierunku destrukcyjnego rozwoju. Niemniej według specjalistów zajmują- cych się tą problematyką około połowa populacji osób nadużywających alkoholu wyrastała w rodzinach alkoholowych. Bardzo wielu dorosłych: wychowywanych w takich rodzinach, odkrywa, że ich różne życiowe trud-; ności zakotwiczone są w odległych urazach z dzieciństwa i dorastania. ^J J. Woititz opracowała charakterystykę dorosłych dzieci alkoholików. Mają oni: - tendencję do bardzo surowego oceniania siebie i do kłamania w sytua- ..„ cjach, w których znacznie łatwiej byłoby powiedzieć prawdę; - trudności z zaangażowaniem się w zabawę, skłonność do spostrzega- nia przede wszystkim trudów życia oraz trudności z harmonijnym zaangażowaniem w związki intymne; I - tendencję do uporczywego poszukiwania aprobaty i potwierdzenia oraz ekstremalne skłonności do podejmowania nadmiernej odpowie-: dzialności; | - trudności we współpracy z innymi, z tendencją do wykonywania trud- nych zadań na własną rękę; - gotowość do maksymalnej lojalności, nawet wobec osób, które na to nie zasługują; - przesadne reagowanie na zmiany, których nie mogą kontrolować; 184 Adam Kłodecki t r- tendencję do pozostawania w bardzo trudnych sytuacjach dłużej niż inni, bez zważania na osobiste przeciążenie (Woititz 1994). Coraz więcej takich osób szuka fachowej pomocy terapeutycznej lub realizuje program DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików), oparty na wspólno- towej formie kontaktów samopomocowych. Bibliografia Ablon J. (1991), Family structure and behavior in alcoholism. A review of the li- teraturę. W.B. Kissin, H. Begleiter (eds), The biology of alcoholism, vol. 4. Social Aspects of Alcoholism, New York. Bradshaw }. (1989), Thefamily: A revolutionary way ofself- Discovery. „Health Communication", June. Brown S. (1992), Leczenie alkoholików. Rozwojowy model powrotu do zdrowia. Warszawa, PZWL. Hurwitz J. (1986), Non-help seeking wives of employed alcoholics. „Journal of Studies on Alcoholism". Kłodecki A. (1990), Terapia rodzin i małżeństw. Warszawa, Instytut Psychia- trii i Neurologii. Miller P.M. (1992), Behavioral treatment of alcoholism. Pergamon Press. Monti P.M., Abrams D.B., Kadden R., Ned L. Cooney (1994), Psychologiczna terapia uzależnienia od alkoholu. Warszawa, Instytut Psychologii, Zdrowia i Trzeźwości PTP. Nadvorny T. (1992), Family importance in the drug addit treatment. „Journal of Studies on Alcoholism". Sztander W. (1995), Dzieci w rodzinie z problemem alkoholowym. Warszawa, PARPA. Wallace I. (1989), Alkoholizm, nowe spojrzenie na chorobę. Warszawa, Instytut Psychologii, Zdrowia i Trzeźwości PTP. Woititz J. (1989), Małżeństwo na lodzie. Jak nauczyć się żyć z alkoholikiem. Warszawa, Instytut Psychologii, Zdrowia i Trzeźwości PTP. Woititz J. (1994), Dorosłe dzieci alkoholików. Warszawa, Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości PTP. Woydyłło E. (1990), Początek drogi. Warszawa, Instytut Psychiatrii i Neuro- logii. i Irena Pospiszyl PRZEMOC W RODZINIE Przemoc wewnątrzrodzinna jest jedną z trudniej rozpoznawalnych dysfunkcji życia społecznego z kilku powodów. Po pierwsze, samo pojęcie przemocy nie jest łatwe do zdefiniowania, gdyż jest ono ściśle powiązane z normami życia społecznego (obyczajowymi, prawnymi, moralnymi). Z wyjątkiem drastycznych form, przemoc może więc być interpretowana w dowolny sposób. Po drugie, w pojęciu przemocy istnieje pewien niebez- pieczny element zacierający negatywny charakter tego zjawiska. Zakłada się bowiem, że w przeciwieństwie do agresji, przemoc dokonywana bywa w dobrej intencji. Ma na celu wywarcie pewnego rodzaju wpływu, który nie zawsze musi być naganny, np. zbicie dziecka za zniszczenie zeszytów lub za agresywne zachowanie wobec rodzeństwa czy starszych. Po trzecie, przemoc w rodzinie ma charakter intymny. Dokonywana jest właściwie poza kontrolą społeczną, która działa hamująco na zachowania destrukty- wne. Na jaw wychodzi dopiero w przypadkach skrajnych. Po czwarte, istnieje dosyć duże przyzwolenie społeczne na przemoc występującą w ła- godnej formie, jak klapsy, bicie ręką, krzyki, areszt domowy czy ograni- czenie możliwości poruszania się. To również nie ułatwia diagnozowania przemocy. I wreszcie po piąte, trudność diagnozowania zjawiska przemo- cy wynika z faktu, że przemoc wydaje się bardzo skuteczną metodą wy- chowawczą na krótki dystans. Jej negatywne skutki, o ile nie doszło do, urazów fizycznych, ujawniają się najczęściej dopiero po łatach. Na temat skali zjawiska przemocy istnieje również wiele kontrowersji. Na jednym biegunie można by umieścić badaczy oceniających rozmiary przemocy na 2-4% populacji, na drugim zaś tych, którzy są zdania że 70-90% dzieci doświadcza przemocy ze strony opiekunów i 25-50% ludzi dorosłych żyjących w formalnych i nieformalnych związkach. Pomijając ewentualne różnice wynikające z błędów metodologicznych, wydaje się, że główną przyczyną wspomnianych rozbieżności jest przyjęte kryterium oceny zjawiska. Jedni przemocą nazywają tylko drastyczne formy krzyw- dzenia jednostki, jak: bicie pięścią, pasem, kopanie, grożenie bronią, popa- rzenia itp. Inni natomiast pojęciem tym obejmują wszelkie świadome for- my naruszania osobistej nietykalności jednostki. Zwolennicy zawężania 186 Irena Pospiszyl skali zjawiska przemocy utożsamiają ją z pojęciem znęcania się, maltreto- wania, natomiast zwolennicy szerszej definicji przemocy wyróżniają zwyk- le dwa rodzaje przemocy, łagodniejszą, którą określają jako wykorzysty- wanie, nadużycie lub po prostu przemoc, i bardziej brutalną - znęcanie się, maltretowanie. Autorka jest zwolenniczką definicji obejmującej szeroką skalę zacho- wań krzywdzących. Na użytek tego rozdziału przemocą nazywam wszel- kie nieprzypadkowe akty godzące w osobistą wolność jednostki lub przy- czyniające się do jej fizycznej, a także psychicznej szkody, wykraczające poza społeczne wzory stosunków międzyludzkich. Powszechnie wymienia ,się cztery rodzaje zachowań krzywdzących; przemoc fizyczna, psychiczna, izaniedbanie oraz nadużycia seksualne. i RODZINY WYSOKIEGO RYZYKA Chętnie „spychamy" przemoc do środowisk marginesu społecznego lub traktujemy jako coś egzotycznego - właściwego innym kulturom. Sprzyja temu m.in. fakt, że we wspomnianych środowiskach skutki przemocy są bardziej widoczne. Częściej bowiem współwystępują z innymi zjawiskami negatywnymi, np. alkoholizmem lub przestępczością, w związku z czym łatwiej ją ujawnić niejako przy okazji. Wiadomo jest na przykład, że w ok. 80% rodzin, w których występuje choroba alkoholowa, dochodzi do przemocy. Ale wiadomo też, że rodziny te są stosunkowo dobrze znane służbom społecznym, a w ogólnej skali zjawiska stanowią 20-25%. Przemoc zdarza się jednak w każdej grupie społecznej, i to z porówny- walną częstotliwością. Około jedna trzecia kobiet korzystających z pomocy placówek dla ofiar przemocy podaje, że ich mężowie są osobami szanowa- nymi w środowisku, będąc np. lekarzami, politykami itp. (Badura-Madej 1996). Badania prowadzone przez Annę Piekarską (1991) wśród tzw. po- rządnych rodzin warszawskich ujawniły, że 81% dzieci jest bitych, po- szturchiwanych, popychanych przez swoich opiekunów. Nad 4,5% dzieci rodzice znęcają się brutalnie i regularnie. Badania opublikowane dwana- ście lat wcześniej przez Z. Błażejewskiego (1979) dowodzą, że przemoc wobec dziecka stosowana jest jeszcze częściej, bo w 97%. Oczywiście, mo- żna by im zarzucić ograniczony zasięg, ale równie dobrze można uznać, że przeprowadzono je w środowisku o stosunkowo dużej świadomości niebezpieczeństw, jakie rodzi przemoc, więc nie należy się spodziewać, że tgdzie indziej jest lepiej. Poza tym masowość zjawiska przemocy wobec dzieci potwierdzają badania z innych krajów naszego kręgu kulturowego, np. Wielkiej Brytanii (zob. Baldwin, Oliver 1975), Niemczech (zob. Engfer, Scheewind 1981), USA (zob. Gelles i in. 1988). Pokazują one, że od 66-93% dzieci doświadcza przemocy fizycznej ze strony rodziców. I Przemoc w rodzinie 187 W przypadku małych dzieci częściej krzywdzeni są chłopcy. Chłop- 7 cy też doświadczają bardziej surowych form przemocy. Wiek największego i ryzyka wynosi dla nich od 3 do 5 roku życia; krzywdzone są też dzieci] młodsze. Między 10 a 14 rokiem życia stosowanie przemocy wobec dzieci spada o jedną czwartą, a w wieku 15-17 lat tylko jedna trzecia dzieci do- świadcza przemocy. Najrzadziej karane fizycznie są dzieci dorosłe, w ok."| 8%. Częściej karane są dorastające dziewczęta. Rodzice o niskim statusie/ częściej stosują kary fizyczne i zaniedbują dziecko, a w rodzinach o wyż- szym statusie bardziej powszechne są kary psychiczne oraz - co ważne - większa bywa pomysłowość w stosowaniu kar (zob. Pospiszyl 1998). Bardziej narażone na przemoc są dzieci niechciane, szczególnie dzieci / młodocianych matek (Engfer 1983). Zwraca się też uwagę na większą*' skłonność opiekunów do krzywdzenia dzieci niepełnosprawnych. Psycho: ' Jogowie tłumaczą to wzrostem trudności wychowawczych, jakie sprawiają"* dzieci specjalnej troski, a wzrost trudności wychowawczych zwykle sprzy-) ja zachowaniom nieadekwatnym (Piekarska 1991). Wadliwość postaw/ opiekunów zwykle przybiera dwie skrajne formy. Z jednej strony, nad- opiekuńczość wobec dziecka, z drugiej - zmuszanie do samodzielności przekraczającej jego możliwości. Nie trzeba dodawać, że jedna i druga postawa jest krzywdząca. Nadopiekuńczość hamuje rozwój samodzielności' dziecka, utrudnia także zdobywanie sprawności społecznych (zob. rozdz. poświęcony działaniom samopomocowym), nadmierna surowość wypacza socjalizację dziecka. Prawidłowością stwierdzoną w badaniach jest ponadto większa często- tliwość stosowania przemocy wobec dzieci w rodzinach wielodzietnych. Gelles podaje, że w rodzinach, gdzie jest dwoje dzieci, prawdopodobień- stwo wystąpienia przemocy fizycznej wzrasta o 50% w porównaniu z ro- dzinami z jednym dzieckiem (1988). Zdaniem psychologów, wynikać to może z dwóch powodów. Po pierwsze, pojawienie się każdego kolejnego dziecka w rodzinie powoduje wzrost stresu sytuacyjnego, co czyni rodzi- ców bardziej skłonnymi do agresywnych wybuchów. Natomiast drugie uzasadnienie - każde następne dziecko w rodzinie zmniejsza emocjonalną wartość poprzednich (Kindar 1980). Kobiety częściej są sprawcami łagodniejszych form przemocy wobec dziecka. Częściej też stosują przemoc wobec dzieci dorosłych. W bada- niach Anny Piekarskiej (1991) 84,8% matek i 78,8% ojców stosowało klapsy wobec swoich dzieci. Natomiast surowsze formy przemocy, takie jak: bi- cie pasem częściej stosowali ojcowie - 47,5% niż matki - 41%. Bardziej skłonni do przemocy są rodzice biologiczni i samotne matki niż rodzice przybrani i z rodzin rekonstruowanych. Fakt ten potwierdzają badania Hamptona i Newbergera (1988), prowadzone nad dziećmi, które z powo- du maltretowania trafiały do szpitala. 188 Irena Pospiszyl Również wśród ludzi dorosłych przemoc jest zjawiskiem powszech- nym. Większość badań pokazuje, że ok. jedna czwarta małżeństw pobiła się ..co najmniej raz w życiu (Straus 1981; Sedlak 1988, Blakman 1989). W pro- wadzonych przeze mnie badaniach, obejmujących szeroką skalę zachowań krzywdzących - 34% mężczyzn i 24% kobiet przyznało się do stosowania przemocy wobec współmałżonka (Pospiszył 1998, s. 20). W pierwszych dziesięciu latach małżeństwa przemoc występuje dwukrotnie częściej niż w następnej dekadzie. Szczególnie często ofiarami są kobiety. Oto np. ba- dania przeprowadzone w Polsce w roku 1997 przez CBOS pokazują, że blisko jedna piąta kobiet była ofiarą przemocy ze strony męża, a 40% zna takie kobiety (Pekin 1995). Wskaźniki te są dwukrotnie wyższe, gdy doty- czą kobiet rozwiedzionych. W grupie tej bowiem 41% kobiet przyznało, że były bite przez byłego męża. Różnice środowiskowe występują jedynie wówczas, kiedy odnoszą się do sposobu przejawiania przemocy, nie jej natężenia. Najrzadziej przemoc występuje w tych rodzinach, w których pozycje współmałżonków w systemie rodzinnym są względnie wyrówna- ne, bardziej skłonny do przemocy jest natomiast ten członek rodziny, który zdecydowanie dominuje w systemie rodzinnym (Gelles i in. 1981). Niewiele jest ciągle badań prowadzonych nad przemocą domową wobec mężczyzn. Co prawda istnieje już w literaturze pojęcie syndro- mu bitego męża za sprawą Susany Steinmetz (1977). Istnieją też stowarzyszenia i programy pomocy mężczyznom - ofiarom przemocy, ale w świadomości społecznej zjawisko to jakoś nie może utorować sobie drogi. A przecież nikogo, kto wierzy w szkodliwość przemocy, nie trzeba przekonywać, że nie ma takiej siły fizycznej czy społecznej, która by sku- tecznie chroniła człowieka przed skrzywdzeniem, i że każda ofiara zasłu- guje na uwagę, współczucie i pomoc. Przemoc wobec mężczyzn jest zjawiskiem wcale nierzadkim. W pro- wadzonych przeze mnie badaniach 8% kobiet przyznało się do stosowania jakiejś formy przemocy fizycznej wobec męża. W badaniach amerykańs- kich prowadzonych na reprezentatywnej próbie wskaźnik ten jest jeszcze wyższy i wynosi 27% (Gelles, Straus, Steinmetz 1988). Podobne rezultaty opublikował A.J. Sedlak (1988). Autor ten zauważa, że 25% mężczyzn pada ofiarą przemocy ze strony partnerek. Wyniki przytoczonych badań nie obejmują agresji słownej, którą częś- ciej stosują kobiety. Na przykład w moich badaniach 45% kobiet przyznało się do stosowania wobec męża wyzwisk, oskarżeń, wrzasków, pomówień (Pospiszyl 1994; por. Fraczek 1996). Trzeba jednak stwierdzić, że przemoc wobec mężczyzn daleko rzadziej powoduje uszkodzenia wymagające inter- wencji lekarskiej. W badaniach różnych autorów wskaźnik tego typu inter- wencji wynosi 5-7% w przypadku mężczyzn i nawet do 42% w przypadku kobiet. Przemoc w rodzinie 189 I Jak łatwo zauważyć, najbardziej na przemoc narażone są jednostki słabsze, o niższych zdolnościach do samoobrony. Do tej grupy należą ludzie starzy. Badania pokazują, że ok. 4% ludzi powyżej 60 roku życia; doświadcza przemocy domowej, a im starsza jest osoba, tym większe prawdopodobieństwo stania się ofiarą. Dwie trzecie ofiar to kobiety. Oso- by te najczęściej mieszkają ze sprawcą - 75%. Sprawcą przemocy wobec" 1 osób starszych jest też najczęściej współmałżonek lub dorosły syn ofiary, j Okolicznością sprzyjającą przemocy jest zależność ofiary od sprawcy] W przypadku ludzi starych dosyć typowe są dwie skrajne tendencje. Bar- dziej na przemoc narażeni są rodzice uzależnieni od dzieci, ale także ro- dzice, od których dzieci są uzależnione ekonomicznie (np. bezrobotny syn z chorobą alkoholową). Przemoc zarówno w stosunku do dzieci jak i w relacjach małżeńskich występuje przede wszystkim wśród ludzi młodych - do 30 roku życia. Obecnie istnieje już wiele modeli teoretycznych koncentrujących się wokół czynników wysokiego ryzyka wystąpienia przemocy w rodzinie (Pospiszyl 1998, por. Browne, Herbert 1999). Im lepsza jest znajomość pro- blemów rodziny, tym częściej modele te prezentują pewne cechy wspólne rodzin wysokiego ryzyka przemocy. Należą do nich: - wzrastanie w atmosferze przemocy i autorytarnego rygoryzmu, - specyficzne cechy osobowości sprawców (przede wszystkim osobo- wość sztywna, autorytarna, kompulsywnie skoncentrowana na kontro- lowaniu otoczenia, z drugiej zaś strony - osobowość niedojrzała, mają- ca wyraźne problemy z umiejętnością kontroli emocji), - społeczne przyzwolenie na stosowanie przemocy (subkultura gwałtu), - uzależnienia, - wzrost stresów sytuacyjnych, np. bezrobocie, problemy finansowe, problemy wychowawcze, długotrwałe konflikty małżeńskie, choroby, nieprzewidziane zdarzenia losowe), - trudne dzieci, - nieudane życie małżeńskie, - czynniki bezpośrednio uruchamiające agresję. i CYKL PRZEMOCY I BEZPOŚREDNIA REAKCJA NA NIĄ Jak wiadomo, powtarzające się akty przemocy są zjawiskiem rozwijają- cym się według pewnych prawidłowości. Proces ten zwany cyklem przemocy składa się z czterech charakterystycznych faz, tj. narastania napięcia, czynnika wyzwalającego (może to być jakaś drobna kłótnia, złej zachowanie dziecka, spóźnienie lub zapomnienie o jakimś zobowiązaniu), aktu przemocy i wreszcie spadku napięcia oraz dążeniu do pojednania. Po^ jakimś czasie cały cykl powtarza się. - 190 Irena Pospiszyl } Bezpośrednią reakcją ofiar na przemoc jest wzrost stresu, poczucia za- grożenia, napięcia typowego dla sytuacji konfliktu, ogólnie rzecz biorąc, za- ; chwianie ładu wewnętrznego rodziny. Ujawnia się to w takich reakcjach, jak płacz, krzyk, groźby, próba zastraszenia agresora, ucieczka do innego pomieszczenia (łazienki, kuchni, na strych), ucieczka z domu, bójka z agre- sorem, zmiana rytmu życia rodziny, zaniechanie codziennych obowiązków, szukanie bezpieczeństwa u krewnych, przyjaciół, sąsiadów, znajomych, za- grożenie rozwodem, wzywanie policji, ucieczka do schroniska, noclegowni. Warto przy tym zauważyć, że o pomoc do policji dorosłe ofiary zwra- cają się najczęściej wtedy, kiedy doświadczają przemocy często (od kilku razy w miesiącu do kilku razy w tygodniu), natomiast ofiary krzywdzone rzadziej decydują się raczej na ucieczkę z domu, szukanie pomocy w naj- bliższym otoczeniu lub na separację (chyba że brutalność przemocy bezpo- średnio zagraża ich życiu). I Z kolei agresor bezpośrednio po akcie przemocy demonstruje często swoją wrogość, milczy, unika kontaktu z ofiarą, izoluje się od najbliższego otoczenia. Jednak wcześniej czy później podejmuje jakieś kroki w celu pojednania. Wtedy wyraża żal, przeprasza, obiecuje, że więcej agresja się nie powtórzy, czasem przerzuca winę na okoliczności, np. był pijany, ofiara sprowokowała, nie może znieść braku pracy itp., obiecuje, że prze- stanie pić, znajdzie pracę i wszystko będzie dobrze. Zdarza się, że próbuje część odpowiedzialności zrzucić na ofiarę (np. gdyby ofiara nie odzywała się, to nie doszłoby do bójki, gdyby zrobiła to czy tamto, to sprawca na pewno nie straciłby panowania nad sobą). Inną strategią pojednania jest , udawanie, że nic się nie zdarzyło, i odgrywanie roli przykładnego mę- ża/żony, np. zakupy, drobne upominki, wspólne odwiedzenie rodziny, dokonanie długo odkładanej reperacji, demonstrowanie przed znajomymi | swojego przywiązania do żony itp. Wszystko to ma na celu podtrzymanie traumatycznej więzi, od której po pewnym czasie trwania związku uzależ- Lniają się nie tylko ofiary, ale i sprawcy. Jeżeli jednak problem nie zostanie „przepracowany" przez partnerów (najlepiej pod okiem psychologa) lub w wyniku przemocy nie wydarzy się jakieś dramatyczne doświadczenie, fTo najprawdopodobniej wcześniej czy później znowu dojdzie do przemocy. ; Innym sposobem reagowania na przemoc w małżeństwie jest rodzaj I ograniczonej separacji. Partnerzy dzielą przestrzeń mieszkania, zaczynają zamykać przed sobą różne dobra na klucz, zjednują dzieci po swojej stro- nie i tworzą obozy, okopane wzajemną wrogością. Starają się funkcjono- wać niezależnie jedno od drugiego, skazując partnera na „śmierć cywilną". Od czasu do czasu robią sobie drobne złośliwości, aż do momentu kiedy któreś z nich nie naruszy wydzielonej dla siebie przestrzeni. j Najbardziej niebezpiecznymi skutkami przemocy są te, które stwarza- ją bezpośrednie zagrożenie dla życia. Niektórzy badacze podają, że od 40-45% dzieci do 5 roku życia trafiających do szpitala to ofiary złego I Przemoc w rodzinie 191 traktowania przez opiekunów (Kim Oates 1986). Około 70% uciekinierów w wieku szkolnym ucieka z domu w obawie przed karą. Natomiast 22% ucieka z lęku przed karą i za namową kolegów jednocześnie (Zabczyńska 1983). Arnold Goldstein zwraca uwagę, że ok 10% przypadków śmierci dzieci spowodowanych jest przemocą opiekunów (Goldstein 1983). W ba- daniach jednego z instytutów medycznych w Portugalii ujawniono, że ok. 14% wszystkich pacjentów hospitalizowanych to ofiary przemocy, w tym 80% stanowią kobiety lub dziewczynki. W badaniach opublikowa- nych przez R.A. Berka (1983) stwierdzono natomiast, że 47% kobiet i ok. 7% mężczyzn doznało poważnych szkód zdrowotnych w wyniku przemo- cy domowej. Najczęściej wymienianymi są: sińce, obrzęki, rany cięte, zła- mane kości, wybite zęby, uszkodzone oczy oraz obrażenia wewnętrzne. Skutki przemocy domowej dominują też w statystykach zabójstw. Oka-"7 żuje się bowiem, że ponad jedna trzecia zabójstw dokonywana jest wobec osób najbliższych. Najczęściej ofiarami zabójstw padają kobiety i mężczyź-ć,, ni. Przy czym kobiety dwukrotnie częściej. Statystyki Komendy Głównej Policji podają, że około jedna trzecia zabójstw dokonywana jest w rodzinie (Pospiszyl 1998). Zdaniem Brunona Hołysta, wskaźnik zabójstw będzie dwukrotnie wyższy, jeżeli uwzględnimy również związki nieformalne i wszystkie okoliczności prowadzące do zabójstwa (Hołyst 1998). W wielu krajach sytuacja jest podobna (por. Goldstein 1983; Bell, Benjamin 1977, Bohannan 1960; Gelles, Straus, Steinmetz 1981). Wspomniane tendencje zaobserwowano również w statystyce osób skazanych za zabójstwa. W ba- daniach skoncentrowanych na ofiarach zabójstw dokonanych przez kobiety odsiadujące wyroki pozbawienia wolności ujawniono, że w 75% były to osoby bliskie tych kobiet, tzn. ofiary łączyła z kobietami więź osobista (Pełka-Sługocka, Sługocki 1983). W słynnych badaniach filadelfijskich opub- likowanych w latach pięćdziesiątych stwierdzono, że kobiety popełniają zabójstwa najczęściej w następstwie częstego znęcania się nad nimi, wielo- j krotnego doświadczania urazów fizycznych, seksualnego gwałtu oraz usiło-' wań zabójstwa (Wolfgang 1958, por. Browne 1986). -' Incydenty przemocy pomiędzy członkami rodziny stają się widoczne' dla kogoś z zewnątrz dopiero wówczas, kiedy dochodzi do zagrożenia życia ofiary, nasilają się problemy wychowawcze z dzieckiem lub proces degradacji psychicznej rodziny jest na tyle zaawansowany, że partnerom nie zależy na utrzymaniu pozytywnej oceny związku. (Będzie o tym jesz- cze mowa w następnym rozdziale.) MECHANIZM BŁĘDNEGO KOŁA Jak to już wyżej zasygnalizowano, przemoc nie tylko jest problemem ofiary i sprawcy. Jej skutki odbijają się negatywnie na wszystkich uczestni-; 192 Irena Pospiszyl t kach rodzinnego dramatu i jest wysoce prawdopodobne, że będą się cią- gnęły przez wiele pokoleń. Maltretowana kobieta często nie potrafi obro- nić swoich dzieci przed maltretowaniem. Badania pokazują, że w rodzi- nach, w których kobieta jest ofiarą przemocy wewnątrzmałżeńskiej, w 70% przemocy doświadczają także dzieci (zob. Piekarska 1991). Dzieci te, kiedy dorosną, nie potrafią obronić siebie i swoich bliskich, a one z kolei swoich. Ale na tym nie koniec, ponieważ wspomniany model życia rodzinnego jest osobom w nim uczestniczącym dobrze znany, więc istnieje wysokie /prawdopodobieństwo, że w przyszłości podświadomie przyczynią się do [podobnego wyboru we własnym związku. Jest też bardziej prawdopodob- ne, że ich wybór zostanie wzmocniony przez przyszłego partnera, który skutecznie będzie zabiegał o pozyskanie współmałżonka o takich właśnie cechach, tzn. małżonka dającego przyzwolenie na odtworzenie agresyw- nych wzorów, jakie sprawca wyniósł z własnego domu. Badania opubliko- wane przez Kevina Browne'a i Martina Herberta (1999) pokazują, że 32% kobiet, które były świadkami lub ofiarami przemocy w dzieciństwie, w ży- ciu dorosłym wchodzi w podobne związki. W łańcuch destruktywnych postaw wplątane zostaną również dzieci. Nawet jeżeli są tylko obserwatorami przemocy domowej, jest wysoce praw- dopodobne, że w życiu dorosłym przejmą agresywne wzory zachowania rodziny macierzystej. Co więcej, im bardziej czuły się zagrożone we włas- nej rodzinie, tym bardziej można się spodziewać, że nad rodziną, którą sa- me stworzą, spróbują zapanować apodyktyczną kontrolą. Najprawdopo- dobniej też w rodzinie macierzystej będą sprawiały problemy wychowa- (wcze, tzn. będą posłuszne tylko wobec osób, których się boją, które stano- wią dla nich zagrożenie, będą reagowały tylko na polecenia związane z bezpośrednią kontrolą zewnętrzną i będą unikać tej kontroli, kiedy tylko zyskają odrobinę samodzielności. A gdy dorosną i sami staną się silni, będą święcie przekonani, że jedynym skutecznym sposobem wpływania na ludzi jest „bat". Ich rodzice natomiast, stopniowo będą tracić swoją przewagę, staną się coraz słabsi i coraz bardziej narażeni na przemoc, podobnie jak inni słabi członkowie rodziny. Sprawca wychowywany w apodyktycznej, agresywnej rodzinie często nie zadaje sobie pytania, dlaczego miałby postępować inaczej. Będzie żył w przekonaniu, że tylko trzymanie „krótko" najbliższych gwarantuje spraw- ne funkcjonowanie systemu rodzinnego. Szczególnie wrażliwy na destruk- tywne przejawy stosunków międzyludzkich zawsze znajdzie pod ręką przykłady ludzi nieprzystosowanych, godnych potępienia, „bandziorów" lub narkomanów, których nieprzystosowanie wynika ze zbytniego pobłaża- nia lub braku kontroli zewnętrznej. Innym problemem stanie się nadmierny dystans emocjonalny pomię- dzy członkami rodziny. Nieumiejętność okazywania sobie wzajemnie czułości, cieszenia się z rosnącej samodzielności dzieci, a wreszcie wiary, że okazywana pomoc może być bezinteresowna. Przemoc w rodzinie 193 I PSYCHOSPOŁECZNE SKUTKI PRZEMOCY WOBEC DZIECKA Stosowanie przemocy szczególnie niekorzystnie odbija się na rozwoju^ emocjonalnym dzieci. Badania pokazują, że w przypadku blisko 60% dzie-/ ci bitych występują jakieś problemy przystosowawcze (Gelles, Straus, Steinmetz 1988). Najczęściej występujące to: niekontrolowane wybuchy złości i ogólnie wzrost agresywności dzieci, niska samoocena, emocjonalna labilność, nieumiejętność wchodzenia w relacje interpersonalne, nieufność, wrogość wobec otoczenia oraz dwa skrajne typy reakcji wobec opiekunów. Z jednej strony silne uzależnienie od opiekunów, z drugiej zaś brak ob- jawów niepokoju po odłączeniu od rodzica (Martin, Beezley 1977). Ich sen często jest płytki, niespokojny, przerywany, czasem przypominający drzemkę (Engfer 1984). Dzieci krzywdzone często są opisywane jako niezdolne do rozluźnie- nia, bez poczucia humoru, krnąbrne, przyjmujące postawę zimnego wy- czekiwania (frozen watchfulness), tłumiące żywe reakcje, przejawiające wzmożoną czujność (Patterson, Reid 1970; Martin, Beezley 1977; Berkowitz 1983; Engfer 1984; Gelles, Straus, Steinmetz 1988; Browne, Herbert 1999 i in.), częściej powtarzają klasy, dokonują aktów wandalizmu, używają środków odurzających i popadają w konflikt z prawem (Gelles i in. 1988; Pospiszyl 1998). Wiele dzieci doświadczających przemocy cierpi na depresję, przejawia 7 też skłonność do izolowania się (Kindar 1980). _J Uraz psychiczny Ostatnio coraz częściej reakcję na przemoc analizuje się w kategoriach urazu psychicznego (np. Walker 1979, 1994; McCann, Pearłman 1990; Her- man 1998; Browne, Herbert 1999). Dla niektórych związek ten wydaje się pewną przesadą, jako że uraz kojarzy się z nagłą katastrofą, gwałtem, zda- rzeniem losowym, czymś bezpośrednio zagrażającym życiu. Takie zawęże- nie pojęcia urazu jest nieuzasadnione. Jak słusznie zauważa Judith Herman (1998), zdarzenia wywołujące uraz są niezwykłe nie z powodu swojej rzadkości, '"' lecz dlatego, że -przekraczają zwykle ludzkie zdolności przystosowawcze (s. 44). Co więcej, jeżeli osoba nie potrafi wypracować względnie szybko skutecznego sposobu radzenia sobie ze wspomnianym doświadczeniem, to po pewnym czasie jej szansę na samodzielne uporanie się z nim gwałtownie maleją, ponieważ każdy z nieskutecznych sposobów, jaki zastosowała, ma tenden- cję do utrwalenia się w wynaturzonej formie. A to oznacza, że do trudności ' samej sytuacji urazowej dołączona zostaje dodatkowa przeszkoda - utrwa- lony wadliwy sposób reagowania na nią. Istnieje kilka charakterystycznych , objawów doświadczonego urazu: nadmierne pobudzenie, wtargnięcia i za- wężenie. (Opis reakcji pourazowych zob. Herman 1998; Pospiszyl 1999.) -i 194 Irena Pospiszyl Bezradność wyuczona Dla osób, które nie mają długotrwałego doświadczenia krzywdzącego, jedną z najbardziej niezrozumiałych rzeczy jest pozostawanie ofiar przemo- cy w związku krzywdzącym, pomimo iż wydaje się, że nie ma żadnego powodu trwania w tym związku. Dlaczego próbują osłaniać sprawcę przed konsekwencjami prawnymi, nawet jeżeli są od niego niezależne finansowo? Czym wytłumaczyć fakt, że tak, wydawałoby się, łatwo rezygnują z zaspo- kojenia jednej z najważniejszych potrzeb - bezpieczeństwa, dlaczego ufają notorycznie łamanym przyrzeczeniom? Przyczynę tego stanu rzeczy wyjaś- nia częściowo mechanizm reakcji pourazowych, ale proces adaptacji jed- nostki do sytuacji krzywdzącej przebiegać może różnymi ścieżkami (wiele z nich opisałam w innym miejscu, zob. Pospiszyl 1998). Jedną z częściej występujących jest wyuczona bezradność. ? Syndrom wyuczonej bezradności przejawia się w bier- nym znoszeniu przez ofiarę znęcania się nad nią, pomimo pełnej świado- mości, że zachowania te są bezprawne, że naruszają prawa osobiste i nor- ,my społeczne. Proces ten w odniesieniu do ofiar przemocy pierwsza opi- sała L. Walker (1979). Twórcą koncepcji wyuczonej bezradności jest Martin Seligman (1988). Przez wiele lat badając zachowania kobiet - ofiar prze- | mocy autorka stwierdziła, że znoszenie tego rodzaju zachowań sprawcy ! nie jest wyrazem podświadomych upodobań jednostki, ale efektem de- i/struktywnego procesu, jaki dokonał się w jej psychice w wyniku trwania w sytuacji krzywdzącej. Żadna ofiara nie godzi się na to, aby sprawiano jej ból, poniżano ją, ograniczano podstawowe swobody, naruszano jej dobra osobiste. Każda na początku próbuje się buntować. Na tym etapie związek traumatyczny ma najbardziej burzliwy przebieg, przesycony bój- kami, awanturami, ucieczkami, próbą wymuszenia na sprawcy zaprzesta- nia przemocy. Dopiero gdy ofiara przekonuje się o nieskuteczności swoich zabiegów, rodzi się w niej przekonanie, że nic się nie da zrobić, aby unik- nąć przemocy, że działania ofiary nie przynoszą oczekiwanego skutku, a często rodzą jeszcze większe zagrożenie. Rozwój poczucia wyuczonej bezradności nie jest rzecz jasna przypad- łością tylko dorosłych ofiar. Może się rozwinąć również w psychice dziec- ka, powodując często nieodwracalne straty w jego rozwoju. Najczęściej rejestrowane skutki przemocy wobec dziecka - wzrost agresywności, - nieumiejętność inicjowania i utrzymywania kontaktów z innymi dziećmi, - nieufność, wrogość, - wycofanie, odrętwienie emocjonalne, skłonność do izolacji lub nadpo- I budliwość (zależne od temperamentu dziecka), - niska samoocena, obniżone poczucie własnej wartości, Przemoc w rodzinie 195 poczucie odrzucenia, opuszczenia, chroniczny smutek, depresja, koszmary nocne, lęki, problemy w zachowaniu (zmienność nastrojów, drażliwość, impulsyw- ność, niereagowanie na polecenia, trudności w koncentracji, znęcanie się nad słabszymi, kłamstwa, krętactwa, wyśmiewanie autorytetów, hałaśliwość w zabawach itp.), wzrost objawów zaburzeń psychosomatycznych (moczenie, tiki, reak- cje kompulsywne), trudności w nauce, zachowanie pseudodorosłe w dzieciństwie (np. nadmierna czujność, niezdolność do rozluźnienia, brak reakcji w sytuacjach emotywnych) i infantylne w życiu dorosłym (np. postawy roszczeniowe), rozwój postaw zależnościowych od opiekunów. Bibliografia Badura-Madej W. (1996), Wybrane zagadnienia interwencji kryzysowej. War- szawa, Interart. Baldwin J.A., Oliver J.E. (1975), Epidemiolog}/ and Family Characteristics of Severely Abysed Children. „British Journal of Preventive and Sociał Me- dicine" no 29. Beezley-Mrazek R, Lynch M., Bentovim A. (1981), Recognition of Child Sexual Abuse in the United Kingdom, w: P. Beezley-Mrazek, H. Kempe (eds), Sexually Abused Children and their Families. Oxford, Pergamon Press. Bell N., Benjamin M. (1977), Explaining Domestic Murder. Materiały z konfe- rencji pt. Violence in Canadian Society. Canada, 12 March. Berk R.A., Berk S., Loseke D.R., Rauma D. (1983), Mutual Combat and Other Family Myths, w: R. Gelles, G.T. Hotaling, M.A. Straus (eds), The Dark Side in Families. Beverly Hills, Sagę Publication. Berkowitz L. (1983), The Goal of Aggression, w: D. Finkelhor, R.J. Gelles, G.T. Hotaling, M.A. Straus (eds), The Dark Side of Families. Beverly Hills, Sagę Publications. Blackman J. (1989), Intimate Violence. A Study of Injustice. Columbia Univer- sity Press, New York. Błażejewski Z. (1979), Środowiskowe uwarunkowania ucieczek w domu. War- szawa-Poznań. Bohannan P. (1960), African Homicide and Suicide. New York, Ahenum. Browne A. (1986), Assault and Homicide at Home When Battered Women KM, w: M.S. Jack, L. Saxe (eds), Aduances in Applied Social Psychology vol. III. Hillsdale N.J.L. Erlbaum. 196 Irena Pospiszyl i Browne K., Herbert M. (1999), Zapobieganie przemocy w rodzinie. Warszawa, PARPA. Engfer A. (1984), Causes and Conseauences of Child Abuse. Materiały przygo- towane na Międzynarodowy Kongres Psychologów. Esztergom. Engfer A., Scheewind K.A. (1981), Causes and Conseauences of Harsh Parental Punishment. An Empirical Investigałion in Representative Sample of 570 German Families. Materiały przygotowane na Trzeci Międzynarodowy Kongres na temat Dziecko skrzywdzone i zaniedbane. Amsterdam. Fraczek A., Pufal-Struzik I. (1996), Agresja wśród dzieci i młodzieży. Perspek- tywa psychoedukacyjna. Kielce, Wyd. Ped. ZNP. Gelles R., Straus M.A., Steinmetz S. (1988), Intimate violence. The Causes and Conseauences of Abuse in American Family. New York, Simon and Schuster. Goldstein A.P. (1983), Prevenłion and Control of Aggression. New York, Per- gamon Press. Graham D.L.R., Rawlings E., Rimini N. (1988), Survivors of Terror; Battered Hostages and Stockholm Syndrome, w: K. Yllo, M. Bogard, Feminist Per- spectiues on Wife Abuse. Newbury Park, Sagę Publications. Hampton R.L., Newberger E.H. (1988), Severity Class And Pace, w: G.T. Ho- taling, D. Finkelhov, J.T. Kirkpatrick, M.A. Straus (eds), Coping with Family Violence. Newbury Park, California, Sagę Publications. Herman J. (1998), Przemoc - uraz psychiczny i powrót do równowagi. Gdańsk, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Kim Oates M. (1986), Child abuse and neglect. New York, Brunner/Mazel Publishers. Kindar E. (1980), Mentol Health Needs as Abused Children. „Child Welfare" 50. Martin H.P., Beezley P. (1977), Behavioural Observ'ations of Abused Children. „Developmental Medicine and Clinical Neurology" 21. McCann I.L., Pearlman L.A. (1990), Psychological Trauma and the Adult Sur- vivor. New York, Brunner/ Mazel Publishers. Patologia życia codziennego (1998). Red. B. Hołyst. Warszawa. Patterson G.R., Reid J.B. (1970), Reciprocity and Coercion. Two Faces of Social System, w: M.J. Newunger, Behaviour Modification in Clinical Psychology. New York, Appelton Century Crofts. Pekin (1995), Raport na IV Światową Konferencję ONZ w Sprawie Kobiet. Pełka-Sługocka M.D., Sługocki L. (1983), Przestępstwa przy użyciu przemocy popełniane przez kobiety w Polsce. „Studia Kryminologiczne, Kryminalis- tyczne i Penitencjarne" nr 13. Piekarska A. (1991), Przemoc w rodzinie. Psychospołeczne uwarunkowania przemocy wobec dziecka. Warszawa. Pospiszyl I. (1995), Przemoc w małżeństwie. „Problemy Rodziny" nr 5. Przemoc w rodzinie 197 Pospiszyl I. (1998), Przemoc w rodzinie. Warszawa, WSiP. Pospiszyl I. (1999), Razem przeciw przemocy. Warszawa, Żak. Sedlak A.J. (1988), Defens of Personal Experiences with Couple Yiolence on Calling it „Battering" and Allocating lamę, w: G.T. Hotaling, D. Finkeł- hor, J.K. Kirckpatrick (eds), Coping with Family Yiolence. Newbury Park, Sagę Publications. Sedlak A. (1988), The Defect of Personal Experiences with Couple Yiolence, w: G.T. Hotaling, D. Finkelhor, J.K. Kirckpatrick, M.A. Straus (eds), Cop- ing with Family Yiolence. Newbury Park, Sagę Publications. Seligman M.E.P. (1988), Bezradność, beznadziejność sytuacji i utrata kontroli poznawczej, w: P.G. Zimbardo, F.L. Ruch, Psychologia i życie. Warszawa, PWN. Steinmetz S.K. (1977), The ataced Husband Syndrom. „Victymology An Inter- national Journal" 2(3-4). Straus M.A. (1981), Victims and Aggressors in Marital Yiolence. „American Behavioural Scientist" 23(5). Walker L.E. (1979), Battered Women. New York, Harper and Colophen. Walker L.E. (1994), Abused Women and Survivor Therapy. „American Journal of Psychołogy". Wolfgang M.E. (1958), Yictims - Precipitated Criminal Homicide. New York. Żabczyńska E. (1983), Przestępczość dzieci. Warszawa, PWN. Joanna Cielecka-Kuszyk MEDYCZNE ASPEKTY KRZYWDZENIA DZIECI Przemoc w rodzinie, tzw. przemoc domowa, jest terminem przyjętym przez Radę Europy w 1986, określającym każde działanie członków rodzi- my lub zaniedbanie zagrażające życiu, cielesnej i psychicznej integralności I lub wolności innego członka tej rodziny lub zaburzające rozwój jego oso- \bowości. Sprawcami tej przemocy mogą być dorośli (przemoc wobec mał- żonka, wobec dzieci), dzieci (przemoc wobec rodziców, wobec rodzeń- stwa) lub dorośli i dzieci (przemoc wobec osób starszych). Występowanie przemocy w rodzinie jest bardziej związane z uwarun- kowaniami społecznymi i interakcjami zachodzącymi w rodzinie niż z ce- chami indywidualnymi samego sprawcy (Gil 1975). Okazało się bowiem, że tylko około 5% sprawców wykazuje objawy psychopatologiczne, a po- !~nad 95% nie ma żadnych odchyleń od normy. Zasadniczymi czynnikami kształtującymi przemoc są czynniki stresujące i wpływ środowiska, w tym \ modele kulturowe, doświadczanie przemocy w dzieciństwie (nie tylko ofiara, ale też świadek), stres sytuacyjny, oddziałujące na wzajemne, nega- / tywne relacje w rodzinie (brak wsparcia, relacje bez poczucia bezpieczeńs- twa). Sam cykl przemocy (Walker 1979; Frude 1989) składa się z trzech [faz: fazy budowania napięcia, fazy przemocy i fazy pojednania. W pierw- szej fazie występuje nasilanie złości i zaburzeń emocjonalnych w odpo- wiedzi na sytuację stresową. Jest to etap kumulowania napięcia i tzw. tunelowego poczucia zagrożenia, po którym następuje eskalacja gniewu, bezpośredni akt przemocy i rozładowanie napięcia. W fazie pojednania występuje spadek natężenia gniewu, często poczucie winy, chęć naprawie- nia wyrządzonej krzywdy i pojednanie z ofiarą. Taki cykl przemocy, jeżeli już raz zostanie uruchomiony, ma tendencję do powtarzania i jest trudny do przerwania, jeżeli nie nastąpi interwencja z zewnątrz. t- Mężczyzna - sprawca przemocy wykazuje często zahamowania emocjo- nalne, homofobię, posiada obsesje dotyczące osiągnięcia władzy i sukcesu, ma tradycyjny wzorzec mężczyzny oparty na zachowaniach agresywnych, stosuje odrębny model społeczny wychowywania chłopców i dziewczynek (ojciec bawi się agresywniej z chłopcem niż dziewczynką, chłopcy dostają większe kary niż dziewczynki, skutecznym sposobem na przeprowadzenie Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 199 swojej woli jest bicie, przyczyn swoich frustracji szukają w otoczeniu - stąd w życiu dojrzałym tendencje do bycia sprawcą u chłopców, a u dziew- cząt ofiarą). 90% mężczyzn sprawców przemocy przeżyło sytuacje przemo- cowe w dzieciństwie i nauczyli się, że przemoc to najlepszy sposób reago- wania i negocjowania w stosunku do partnerki i dziecka. Kobieta - sprawca przemocy u dzieci jest uwikłana w cykl przemocy ] domowej najczęściej jako ofiara w stosunku do partnera, jednak może przenieść agresję skierowaną do sprawcy na dziecko (agresja przeniesiona, zjawisko fali, tzw. prawo kurnika). Ważnym elementem w kształtowaniu przemocy jest okres ciąży i nierozwiązanie „kryzysu ciąży", braku osiąg- nięcia dojrzałości emocjonalnej, braku więzi z nowo narodzonym dziec- kiem i bezpiecznych interakcji rodzinnych. W aspekcie czysto medycznym zjawiska krzywdzenia dzieci, skutki przemocy są podobne, jednak sposób ; krzywdzenia dzieci przez kobietę i mężczyznę wydaje się inny. Przykłado- wo, wszelkie doniesienia naukowe na temat zespołu Munchausena doty- czą wyłącznie kobiet jako sprawców przemocy. Natomiast mężczyźni najczęściej stosują przemoc fizyczną i zaniedbanie wobec dziecka (ojciec odległy, nieobecny, brak pozytywnych wzorców). Z punktu widzenia poznawczego, zarówno kobieta jak i mężczyzna -r~ sprawcy przemocy wobec dziecka minimalizują konsekwencje swojego zachowania, mają głębokie przeświadczenie, że powodem ich zachowania są czynniki zewnętrzne, np. nieprawidłowe, prowokujące zachowanie- dziecka. Czynnikami wyzwalającymi przemoc są silnie zakorzenione mity społeczne („dzieci są własnością rodziców, dorośli mają zawsze rację, nikt nie będzie mówił, co jest dobre dla mojego dziecka, mnie też bito - wyro- słem na „porządnego człowieka"), brak szacunku dla dziecka, nietoleran- \ cja i obojętność, jak również nadmierne oczekiwania wobec dziecka. j ASPEKT MEDYCZNY KRZYWDZENIA DZIECI W RODZINIE Maltretowanie (krzywdzenie) dzieci jest wyrazem stosowania przemo- cy wobec nieletniej osoby i stanowi patologię społeczną występującą od zarania dziejów ludzkich. Jednak dopiero w połowie XX wieku pojawiły się pierwsze naukowe doniesienia na ten temat. W 1946 roku amerykański pediatra John Caffey opisał złamania kości długich i krwiaki podoponowe powstałe w wyniku nieprzypadkowych, zamierzonych urazów u dzieci (Caffey 1946). Kilkanaście lat później wprowadzono do nomenklatury me- dycznej nową jednostkę chorobową, tzw. Zespół dziecka bitego (The bat- tered child syndrome; Kempe i in. 1962). Pierwsze opisy tego zespołu doty- czyły głównie zmian pourazowych występujących u małych dzieci, tj. po- niżej 3 roku życia, polegających na uszkodzeniach tkanek miękkich i kości. Podstawą zakwalifikowania do tego zespołu było występowanie powta- 200 Joanna Cielecka-Kuszyk rzających się urazów wielonarządowych. W kolejnych latach zmieniono nazwę tego zespołu na tzw. Zespół dziecka maltretowanego (Maltreatment Syndrome) dotyczący nie tylko skutków fizycznych bicia, ale także obja- wów patologicznych wynikających z niedożywienia i zaniedbania dziecka (Fontana i in. 1963). Następnie opisano objawy związane z wykorzystywa- niem seksualnym dzieci (McFarlain, Waterman 1986) oraz emocjonalne krzywdzenie dzieci (Hart i in. 1987).. Obecnie pojęcie Zespołu dziecka maltretowanego (krzywdzonego) obejmuje objawy związane z przemocą fizyczną, wykorzystywaniem seksualnym, krzywdzeniem emocjonalnym i zaniedbywaniem dziecka. Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja "Chorób (1996), stosowana także w Polsce, zawiera pojęcie Zespołu Maltre- towania Dziecka, w kodzie T 74 - Zespół Maltretowania: T 74.0 - Zaniedbywanie i porzucenie T 74.1 - Nadużycie fizyczne; zespół maltretowania 1. dziecka; 2. małżonka T 74.2 - Nadużycie seksualne T 74.3 - Nadużycie psychiczne T 74.4 - Inne Zespoły Maltretowania - formy złożone T 74.9 - Zespół Maltretowania nieokreślony. , ROZPOZNAWANIE ZESPOŁU DZIECKA MALTRETOWANEGO Zespół dziecka maltretowanego charakteryzuje się różnymi formami przemocy, najczęściej występującymi jednocześnie, np. fizyczna i emocjo- nalna, dokonywanymi przez osoby odpowiedzialne za rozwój i dobrostan dziecka (rodzice, opiekunowie). Podobnie jak inne formy przemocy domo- i wej, krzywdzenie dzieci jest zjawiskiem powtarzającym się i długotrwa- łym. W aspekcie medycznym wątpliwości budzi adekwatność statystyk oraz właściwe kwalifikowanie rozpoznanych przypadków przez lekarzy (pediatrów, internistów, ginekologów, stomatologów) i średni personel medyczny (pielęgniarki środowiskowe, położne). Jest stosunkowo rzadko rozpoznawany, rzadziej niż inne formy przemocy wewnątrzrodzinnej. JCzęsto dopiero poważne uszkodzenia ciała i bezpośrednie zagrożenie życia dziecka, a nawet jego śmierć nasuwają podejrzenie stosowania prze- „rnocy, pomimo wcześniejszych interwencji lekarskich z tego samego powo- du. Wynika to z braku istnienia konsekwentnej strategii profilaktyki, sku- tecznego systemu pomocy i ochrony prawnej dzieci - ofiar przemocy oraz współpracy służb zajmujących się problematyką dzieci i rodziny. Podejrzenie stosowania przemocy wobec dziecka nasuwają bezpośred- nie obserwacje jego zachowania, ocena rozwoju dziecka (w stosunku do norm wiekowych), wywiad z opiekunami, ocena kliniczna (w tym rozróż- nienie urazów zamierzonych od niezamierzonych). Dodatkowych informa- cji, szczególnie w przypadku uprzednio nie zgłaszanych, ale powtarzają- Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 201 cych się, wielokrotnych złamań kości dostarczają badanie radiologiczne' i układu krzepnięcia krwi. Z szacunkowych badań wynika, że około 2,5% dzieci hospitalizowa- nych na oddziałach ogólnopediatrycznych ma cechy zespołu dziecka mal- tretowanego. 50% wszystkich przypadków dotyczy dzieci w wieku poniżej 3 lat, 14% dzieci do 6 roku życia, pozostałe 10% dzieci w wieku 7-11 lat i 26% dzieci w wieku 12-16 lat. Najczęściej rodzice zgłaszają się do leka- rza z powodu innych schorzeń: hipotrepsji, nawracających zakażeń dróg oddechowych, nawracającego zapalenia oskrzeli, napadów astmatycznych, zakażeń dróg moczowych, anemii, chorób pasożytniczych przewodu po- karmowego (glistnica, lamblioza, owsica), krzywicy i nawracających biegu- nek, a także powtarzających się bólów stawów. Podejrzenie maltretowania dziecka nasuwają rozbieżności pomiędzy) tym, co rodzice opowiadają (pomniejszenie skali problemu, niewiarygod- ne, błahe dolegliwości dziecka), a poważnym stanem klinicznym dziecka (drgawki, wstrząs). Z reguły istnieje długi okres czasu między początkiem zaburzeń, a zgłoszeniem się do lekarza. Często wersja spowodowania" urazu jako wypadku nie jest adekwatna do stanu rozwoju motorycznego dziecka. Zachowanie dziecka może wskazywać na istnienie patologicznych relacji z opiekunem: jest nerwowe, wykazuje lęk przed rodzicami, wyko- nuje gwałtowne ruchy obronne, paradoksalnie poszukuje uczucia u obcej osoby lub wręcz przeciwnie jest obojętne, bez chęci nawiązania kontaktu, nic nie mówi. Ocena rozwoju psychoruchowego jest konieczna dla ustale- nia, czy dziecko było w stanie sobie samo zadać uraz. Podejrzenie maltre- towania nasuwa fakt występowania różnych urazów jednocześnie, obu- stronnie, symetrycznie, i istnienie nie leczonych złamań kości, ponieważ nie były nigdy zgłaszane do lekarza. FORMY PRZEMOCY Zwykle rozróżnia się przemoc fizyczną, seksualną, psychiczną oraz za- ' niedbanie dziecka. W sporadycznych przypadkach występuje tylko jedna forma przemocy. W przeszło 90% różne postacie krzywdzenia dzieci na- chodzą na siebie, a przemoc emocjonalna i zaniedbanie często poprzedzają występowanie przemocy fizycznej. Czynniki ryzyka stwarzające potencjalny wybór danego osobnika na ofiarę przemocy związane są z okresem przedporodowym, cechami dziec- ka, rodziców (opiekunów) oraz ze środowiskiem. / 1. Czynniki związane z ciążą i porodem: _j bardzo młoda matka, ciąża niechciana, nie akceptowana przez partnera, kobieta zaniedbująca się w czasie ciąży (nikotyna, narkotyki, alkohol uży- 202 Joanna Cielecka-Kuszyk wane w czasie ciąży), ciąża nie przebiegająca prawidłowo, związana z du- żym stresem. Do tych czynników zalicza się także brak kontaktu nowo- rodka z matką przez parę dni po urodzeniu dziecka oraz okres krótszy niż 18 miesięcy pomiędzy kolejnymi porodami (White 1987). 2. Czynniki ryzyka związane z dzieckiem: wcześniactwo, zaburzony rozwój dziecka, wada rozwojowa, dziecko upo- śledzone fizycznie lub psychicznie, hospitalizowane od urodzenia, dziecko urodzone po śmierci poprzedniego, rozczarowanie związane z płcią dziec- ka; zachowanie dziecka - agresywne, nieposłuszne, odmowa jedzenia, zaburzenia snu, moczenie nocne; dziecko z pierwszego małżeństwa nie akceptowane przez nowego męża. W piśmiennictwie medycznym podkre- śla się, że wcześniactwo i opóźnienie rozwoju psychoruchowego dziecka zaliczane są do czynników ryzyka krzywdzenia dzieci, jak również nad- używanie alkoholu przez opiekunów (Robinson, Woodside 1998). 3. Czynniki związane ze środowiskiem i z rodzicami: izolacja społeczna, problemy społeczno-ekonomiczne, bezrobocie, trudne warunki bytowe i materialne, choroby psychiczne w rodzinie, uzależnie- nia, w tym alkoholizm i narkomania, tradycje rodzinne i społeczne (grupy endemiczne), doświadczenia rodziców w dzieciństwie dotyczące przemo- cy (ofiara, świadek, przemoc stosowana przez dorosłych, rówieśników), wzorce społeczne, przekazy medialne, zaburzone relacje rodzinne, samot- ny rodzic, rodzina zrekonstruowana, rodzice obojętni, nietolerancyjni lub nadopiekuńczy (Belsky 1980). PRZEMOC FIZYCZNA W ASPEKCIE MEDYCZNYM 7 ^___ / v W przypadku stwierdzenia urazów u dziecka, a szczególnie u niemo- / wlęcia, kluczowym problemem jest odróżnienie urazu przypadkowego od \ nieprzypadkowych, tj. urazów nie spowodowanych wypadkiem (Margolis 1998). s i Urazy przypadkowe z reguły nie stanowią przyczyny groźnych dla życia i zdrowia zaburzeń somatycznych i tylko w 1% przypadków powo- 'dują złamania kości lub krwiaki nadoponowe. 1 Urazy nieprzypadkowe dotyczą najczęściej takich części ciała jak po- śladki, okolica lędźwiowa, części wypukłe głowy (czoło, policzki, nos), gałki oczne, powieki (krwiaki tzw. okularowe), skóra owłosiona i błony śluzowe (widoczne na pierwszy rzut oka wylewy do wargi górnej świad- czące o wmuszaniu jedzenia lub trudno spostrzegane nadżerki na podnie- bieniu i dziąsłach - stąd tak ważna rola stomatologa w rozpoznawaniu przemocy domowej). Urazy nieprzypadkowe głowy mogą być przyczyną Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 203 wylewów krwi do mózgu, krwiaków podtwardówkowych i trwałych zmian w ośrodkowym układzie nerwowym. Podejrzanymi o urazy zamierzone są zmiany i zanik przegrody nosa ' oraz naderwanie małżowiny usznej. Zmiany te występują symetrycznie. Charakterystyczne jest skojarzenie różnych urazów jednocześnie (np. zanik przegrody nosa i zmiany na śluzówkach) z towarzyszącym łysieniem plackowatym. Różny wiek zmian świadczy o wielokrotnie zadawanych urazach w różnych odstępach czasowych. Określenie wieku zmian powierzchow- nych tkanek miękkich polega na określeniu zabarwienia skóry w miejscu wylewu: czerwone przez 24 godziny, zielone przez 5-7 dni, żółte przez 8-14 dni, brązowe przez 2-4 tygodnie. Do charakterystycznych zmian zaliczane są wylewy symetryczne do obydwu oczodołów, zewnętrznych narządów płciowych, linijne wylewy wzdłuż fałdów pośladkowych. Oparzenia stanowią szczególną formę maltretowania dziecka i są sto- 7 sowane jako kara. Rodzice z reguły zgłaszają się do lekarza nie bezpo- średnio po urazie, w czasie dłuższym niż 2 godziny, opowiadają historię o oparzeniu często nieadekwatną do możliwości motorycznych dziecka lub twierdzą, że znaleźli dziecko oparzone, bez świadków tego faktu, lub opa- rzenie było spowodowane przez rodzeństwo czy inne dzieci. Należy zwró- cić uwagę, czy w przeszłości dziecka nie było wcześniejszych hospitalizacji z przyczyn nie całkiem wyjaśnionych lub występowanie innych śladów urazów (wylewy i blizny w różnym stadium gojenia). Samo oparzenie ) nieprzypadkowe występuje najczęściej na rękach, nogach (tzw. skarpetko- we, rękawiczkowe), jest symetryczne, głębokie, ma regularne brzegi (dziec- ko przypadkowo oparzone rozpryskuje wodę i szybko wyciąga rękę). Nieprzypadkowe urazy głowy są najczęstszą formą przemocy dopro- wadzającej do śmierci dziecka. Nie ma jednoznacznego potwierdzającego testu pozwalającego odróżnić je od urazów przypadkowych. Urazy nie- przypadkowe najczęściej dotyczą tkanek miękkich i skóry owłosionej (śla- dy po wyrywaniu włosów), a złamania kości czaszki są nieregularne, po- przeczne i obejmują kilka kości (urazy przypadkowe najczęściej dotyczą jednej kości, zwykle ciemieniowej i są linijne). Szczególną formą przemocy fizycznej jest zespół potrząsania wraz z zespołem usznym. ZESPÓŁ DZIECKA POTRZĄSANEGO (SHAKEN BABY SYNDROME) Zespół ten jest szczególną formą krzywdzenia dziecka małego, dotyczą- i cy okresu noworodkowego i okresu wczesnoniemowlęcego do 5 miesiąca' życia (Duhaime, Christian 1998; Haviland 1997). Często rodzice nie zdają, sobie sprawy, że poprzez gwałtowne potrząsanie dzieckiem mogą doprowa- dzić do mechanicznych urazów w obrębie czaszki, żeber i nasady kości, bę-_j 204 Joanna Cielecka-Kuszyk dących przyczyną wielu bezpośrednich i odległych następstw zagrażających życiu dziecka lub opóźniających jego rozwój. Małe dziecko do 6 miesiąca życia ma stosunkowo dużą głowę z dużą ilością płynu mózgowo-rdzenio- wego, nie zarośnięte szwy czaszkowe i ciemiączka, słabe mięśnie szyi i nie potrafi utrzymać głowy w pozycji pionowej. W czasie gwałtownych ruchów głowy przy potrząsaniu lub gwałtownym podrzucaniu dziecka do góry, kości czaszki wykonują niewspółmierne ruchy w stosunku do powierzchni mózgu. W wyniku tej dysproporcji następuje naderwanie naczyń żylnych i wylewy wewnątrzczaszkowe podoponowe, obrzęk i krwotoczne stłuczenie mózgu, a nawet naderwanie rdzenia kręgowego w części szyjnej. Podstawo- wym objawem klinicznym jest występowanie krwawień do gałki ocznej i odwarstwienie siatkówki. W sytuacjach skrajnych może dojść do zgonu dziecka, napadów drgawek, porażenia ruchowego, ślepoty, wodogłowia. Potrząsanie stanowi przyczynę trwałego uszkodzenia mózgu w formie mi- krourazów (niemowlę trafia do szpitala z podejrzeniem zakażenia w obrę- bie ośrodkowego układu nerwowego, a w punkcji lędźwiowej nie ma cech zakażenia, tylko obecność krwi świadcząca o urazie). ; Najczęściej objawy uszkodzenia mózgu są bardzo dyskretne i w wieku f niemowlęcym nie występują żadne dolegliwości. Dopiero w wieku 2 lat dalszy rozwój dziecka wykazuje nieprawidłowości. Staje się ono nadpobud- liwe lub słabo reaguje na bodźce zewnętrzne, niechętnie je, ma napady drgawek lub bezdechy w nocy (Duhaime, Christian 1998). W wieku przed- szkolnym stwierdza się wadę wzroku lub niedosłuch. Dzieci potrząsane w okresie niemowlęcym często rozwijają się wolniej i wykazują łagodne opóźnienie umysłowe. Zespół dziecka potrząsanego jest zwykle nie rozpoznawany przez leka- rzy ze względu na różnorodność objawów klinicznych, często późny okres wystąpienia objawów i brak innych wykładników wskazujących na stoso- wanie przemocy w rodzinie. Potrząsanie dziecka jest bowiem nie tylko skutkiem zamierzonego urazu, ale także formą uspokajania przez rodziców przy długotrwałym krzyku, „łagodną" formą karania dziecka, a naw® bawienia się z dzieckiem. W obliczu nieustającego płaczu dziecka rodzice nie panują nad sobą i w poczuciu niekontrolowanego gniewu potrząsają nim nie wiedząc, że wyrządzają mu krzywdę. W USA szacuje się, że około 1100 dzieci umiera, a 15000 cierpi na odległe skutki potrząsania w wieku niemowlęcym. Ogromne znaczenie profilaktyczne ma więc rozpowszech- nianie tego problemu w całym kraju i uświadamianie matek jeszcze w od- działach położniczych, jak niebezpieczne dla dziecka jest potrząsanie. Zespół uszny Nagłe uderzenie w ucho może spowodować rotacyjny ruch głowy i ro- zerwanie żył z krwiakiem podoponowym i uszkodzeniem mózgu. Triada Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 205 objawów obejmuje jednostronne linijne wybroczyny na małżowinie usznej, obrzęk mózgu i krwiak po stronie przeciwległej, wylewy krwi do siatków- ki oka. Objawy mogą narastać powoli, w ciągu kilku dni, prowadzić do drgawek, a nawet śmierci. Po wielu latach urazy ucha mogą pozostawiać ] po sobie ślady w postaci zgrubień pod chrząstką ucha, określane jako tzwj ucho boksera (Hanigan, Peterson 1987). Przemoc psychiczna Przemoc psychiczna wobec dziecka określana jest jako zadawanie cier- pień psychicznych dziecku poprzez ograniczenie kontaktów z otoczeniem, przymusową izolację i pozbawianie środków materialnych oraz stosowanie różnego typu zachowań awersyjnych. Zachowania te dotyczą poniżania^ i wyśmiewania, dokuczania, ignorowania i lekceważenia emocjonalnego, wydawania negatywnych rozkazów, szantażowania, wytwarzania patologi- cznych zależności. Szczególną postacią takiego typu przemocy z groźnymi ) następstwami dla zdrowia, a nawet życia dziecka jest zespół Munchausena. Zespół Munchausena per procura Zespół Miinchhausena po raz pierwszy został opisany u pacjentów do- rosłych w 1951 (Asher 1951), a w 1977 roku u dwojga dzieci, wielokrotnie hospitalizowanych i poddanych licznym testom diagnostycznym z powodu wymyślonych przez ich matkę objawów choroby nieistniejącej (Meadow ] 1977). Jest to zaburzenie psychiatryczne, w którym pacjenci podają fałszy- we informacje o przebiegu choroby i/lub prowokują objawy choroby dla .' wdrożenia leczenia lub szeregu procedur medycznych. Wspólnymi cechamjU Zespołu Miinchhausena są: 1. choroba dziecka jest symulowana i/lub wymyślona przez rodziców ) lub ongekunów dziecka; ' 2. przedstawiony obraz choroby wymaga dużej ilości testów i procedur ,' medycznych; / 3. sprawca neguje jakąkolwiek wiedzę na temat etiologii choroby; i 4. ostre objawy choroby znikają w chwili odseparowania dziecka od sprawcy. Najczęściej sprawcami choroby są matki, jednak opisywano także babcie, pielęgniarki, opiekunki w domach dziecka i dzienne opiekunki domowe. Klasyczny opis sprawcy to: matka najbardziej zainteresowana dzieckiem w czasie jego choroby, żywo interesująca się problemami medy- cznymi, bardzo dobrze orientująca się w stanie klinicznym dziecka. Jest bardzo aktywna w oddziale, na którym leży dziecko, często spędza tam całe doby przy łóżku chorego. Jest przyjazna i wyrozumiała do innych chorych, wchodzi w przyjacielskie układy z personelem medycznym i po- 206 Joanna Cielecka-Kuszyk piera wszelkie procedury medyczne, niezależnie od trudności w zdiag- nozowaniu choroby. Zwykle ojciec nie jest informowany o stanie dziecka, nie ma kontaktu ze szpitalem. Często sprawcami są osoby z wyższym wy- kształceniem, zwykle medycznym, opisywano również osoby z niższych grup socjoekonomicznych, bez wykształcenia medycznego. Pomimo wyka- zywania całkowitego poświęcenia dziecku, osoby te nie objawiają emocjo- nalnego przywiązania do dziecka i więcej czasu spędzają z innymi rodzi- cami i z personelem szpitalnym niż z własnym dzieckiem. Wykazują nie- cierpliwość, jeżeli ich dziecko nie jest poddawane kolejnym testom diagno- stycznym. Natomiast w krytycznym momencie, kiedy dziecko ma bardzo burzliwe objawy choroby (drgawki, utrata przytomności), pozostają spo- kojne i nie wykazują zainteresowania dalszymi losami dziecka. 10-20% sprawców w przeszłości wywoływało objawy rzekomej choroby (Schreier, Libow 1993). Wszyscy sprawcy wykazują brak empatii w stosunku do dziecka, traktując je bardziej jako przedmiot ich poczynań niż jako osobę. Opisano szereg zaburzeń psychicznych występujących u sprawców, w tym zaburzenia osobowości, z cechami histerycznymi, narcyzm, zachowania antysocjalne; większość sprawców ma prawidłowe wyniki testów psycho- logicznych. Generalnie istnieją dwa sposoby wywołania choroby u dziecka: 1. sprawca opisuje objawy występujące u dziecka i w ten sposób prowo- kuje przeprowadzenie testów diagnostycznych, ale bezpośrednio nie szkodzi dziecku; 2. sprawca bezpośrednio wywołuje objawy u dziecka, np. podając leki. Obie metody naruszają zdrowie dziecka i są równie niebezpieczne. Naj- częściej prowokowanymi objawami są krwawienia, drgawki, objawy neuro- logiczne (senność, śpiączka), bezdechy, biegunka, wymioty, posocznica bakteryjna, anemia z niedoboru żelaza. Charakterystyczną cechą jest długi okres diagnozowania choroby, średnio wynoszący około 14 miesięcy. Ist- nieje duża rozbieżność pomiędzy wywiadem, obrazem klinicznym, wynika- mi badań dodatkowych, stanem ogólnym dziecka, a wszystkie objawy nie układają się w logiczną całość i nie występują pod nieobecność opiekuna. Nadmienić należy, że 77% dzieci z Zespołem Munchhausena jest w wieku poniżej 5 lat, średnia wieku wynosi 20 miesięcy (Schreier, Libow 1993). KRZYWDZENIE DZIECKA W RODZINIE ALKOHOLOWEJ Według danych statystycznych 40% dzieci krzywdzonych ma rodzi- ców nadużywających alkoholu (Gerseon 1978). Alkohol jest ważnym czyn- nikiem inicjującym cykl przemocy, zmniejsza kontrolowanie własnych zachowań, pogłębia zaburzenia emocjonalne u opiekunów dziecka, jednak samo zjawisko przemocy kształtuje się odmiennie niż nadużywanie alko- Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 207 holu. Wielu badaczy twierdzi, że alkohol jest bardziej usprawiedliwieniem, a nie przyczyną stosowania przemocy. Efekt stosowania alkoholu jest bardzo silnie modyfikowany przez zmienne społeczne i osobowościowe (Browne, Herbert 1999). Powyższe poglądy dotyczą raczej przemocy fizy- cznej, natomiast istnieje szereg zaburzeń związanych z życiem dziecka w rodzinie alkoholowej i problemem współuzależnienia. W USA najczęstszą przyczyną odebrania praw rodzicielskich w takich rodzinach jest zaniedbywanie dzieci, w Polsce natomiast jest to powta- rzająca się przemoc fizyczna. Dzieci z rodzin alkoholowych lub z narkoty- kami wykazują problemy zdrowotne, fizyczne, psychiczne, emocjonalne' częściej niż inne dzieci. Są szczególnie narażone na zaburzenia emocjonal- ne z powodu stałego zagrożenia fizycznego, brak wsparcia w najbliższej osobie i uwikłania w konflikty dorosłych. Młodsze dzieci cechują się prze- sadnym lękiem przed nawet chwilową rozłąką z rodzicami, nowymi sytu- acjami i nieznanymi osobami. Jednocześnie doznają obojętności ze strony ' rodziców, nie mają pozytywnych wzorców do naśladowania. Żyją w izola- cji (izolowanie się przy zabawach, nieśmiałość, unikanie kontaktów z in- nymi dziećmi), mają niską samoocenę, skłonności do depresji lub tłumioną złość bądź agresję do otoczenia. W szkole mają gorsze wyniki w nauce, niższe zdolności intelektualne, mniejszą zdolność do koncentracji uwagi i nadreaktywność ruchową. Wykazują zachowania kompulsywne. Często zgłaszają niespecyficzne problemy zdrowotne (bóle brzucha, głowy, bóle stawów). Żyją w atmosferze stresu i ciągłych konfliktów rodzinnych, częś- ciej niż inni mają problemy z alkoholem i narkotykami w życiu dorosłym (Robinson, Woodside 1998). Nadużywanie alkoholu przez matkę w czasie ciąży jest szczególnie groźnym zjawiskiem i prowadzi do rozwoju płodowego zespołu alkoholo- wego. 3 wy Płodowy Zespół Alkoholowy (FAS - Fetal Alcohol Syndrome), narkoma- nia w czasie ciąży Płodowy Zespół Alkoholowy stanowi jedną z przyczyn opóźnienia > rozwoju psychicznego u dzieci w krajach zachodnich. W USA corocznie rodzi się 4 000 do 12 000 dzieci z zaburzeniami fizycznymi i ubytkami intelektualnymi w przebiegu FAS, spowodowanym piciem alkoholu przez matkę w czasie ciąży. Badania retrospektywne wykazały, że występuje on u kobiet spożywających więcej niż 4-5 kieliszków alkoholu dziennie. Stwierdzono również, że 10-20% przypadków łagodnego i umiarkowane- go upośledzenia umysłowego dzieci jest skutkiem narażenia ich na spora- dyczne działanie alkoholu w czasie życia wewnątrzmacicznego. W świetle aktualnych badań nie można uznać, że istnieje „bezpieczna dawka alkoho- lu", którą kobieta może wypić w czasie ciąży (Dworkin 1993). 208 Joanna Cielecka-Kuszyk Alkohol przenika przez barierę łożyskową i osiąga takie samo stężenie w tkankach płodu jak we krwi matki. Powoduje zaburzenia rozwoju pło- du i wady wrodzone mózgu, serca oraz nieprawidłowości układu kostne- go. Objawami klinicznymi są: 1. zaburzenia funkcji ośrodkowego układu nerwowego: opóźnienie roz- woju fizycznego i intelektualnego (IQ poniżej 63), słaba koordynacja ruchów, drżenia mięśniowe, nadmierna pobudliwość nerwowa w nie- mowlęctwie, hiperaktywność, wady wrodzone, małogłowie; 2. opóźnienie wzrastania: masa i długość noworodka są zwykle poniżej 3 centyla, późniejszy przyrost masy i wzrostu również poniżej normy (słabo rozwinięta tkanka podskórna); 3. cechy dysmorficzne twarzy: mały obszar środkowotwarzowy, skróce- nie szpary powiekowej, zmarszczki nakątnej, spłaszczona rynienka podnosowa, krótki nos, mały podbródek, wąski pasek czerwieni war- gowej; 4. inne nieprawidłowości: zmniejszona ruchomość w stawach, anomalie budowy żeber, nieprawidłowości budowy nerek, blok kręgów szyjnych; 5. odległe skutki picia alkoholu w ciąży występujące w okresie przed- szkolnym i szkolnym: dzieci mogą wykazywać znaczną poprawę w za- kresie funkcji motorycznych, intelektualnych, zdolności koncentracji uwagi, jednak nadpobudliwość pozostaje cechą stałą. Rozwój zarodka i płodu może być również zaburzony przez stosowa- nie narkotyków. Heroina powoduje hipotrofię wewnątrzmaciczną płodu z jednoczesnym przyspieszonym dojrzewaniem wielu narządów, wzrost zagrożenia nagłą śmiercią i zespołem abstynencyjnym po urodzeniu. Ze- spół abstynencyjny u tych dzieci charakteryzuje się drażliwością, proble- mami z zasypianiem, ciągłym, nieuzasadnionym, piskliwym krzykiem, biegunką, nadmiernym poceniem, drgawkami, słabym przyrostem masy ciała. Kokaina powoduje wady wrodzone, hipotrofię wewnątrzmaciczną, krwotoki śródczaszkowe, przedwczesne odklejenie łożyska i poród przed- wczesny. Zaniedbanie r~ Zaniedbanie jest brakiem zaspokajania potrzeb psychicznych i fizycz- nych dziecka niezbędnych do jego prawidłowego rozwoju. Często towa- rzyszy innym formom przemocy stosowanej u dzieci (Gauthier i in. 1996). Do rozpoznania konieczna jest znajomość poszczególnych etapów rozwo- jowych w życiu dziecka. Zaniedbanie dziecka prowadzi do opóźnienia rozwoju fizycznego i psychicznego, występowania chorób związanych z nieprzestrzeganiem kalendarza szczepień ochronnych i niedoboru masy ciała. Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 209 Typy zaniedbań (wg A. Giardino 1997, s. 170) Niezaspokajanie po- trzeb fizycznych, me- dycznych Dziecko niedostatecznie ubrane, niedożywione, zaniedbania pielęgnacyjne. Objawy awitaminozy, brak szczepień ochron- nych, brak książeczki zdrowia, niezgłaszanie się do lekarza w przypadku urazów, oparzeń, choroby dziecka. Porzucenie Dziecko pozostawione bez opieki dorosłych, bez żadnej informacji, kiedy rodzice wrócą, gdzie się udają. Stałe zaniedbywanie Dziecko odprowadzane z domu do domu, bez stałego miejs- ca zamieszkania, pozostawiane z osobami obcymi na tygo- dnie. Brak bezpieczeństwa Brak zapewnienia dziecku bezpiecznego środowiska, naraże- nie na urazy. Emocjonalne zaniedba- nie Wychowywanie dziecka nieadekwatne do jego potrzeb w zależności od wieku, brak wsparcia emocjonalnego, również: [a] nadopiekuńczość wywołująca niedojrzałość i emocjonalną zależność dziecka od opiekuna; [b] chroniczne stawianie wymagań niewspółmiernych z wie- kiem dziecka lub stopniem jego rozwoju; [ć] występowanie przemocy w rodzinie w obecności dziecka (dziecko jako świadek przemocy); [d] zachęcanie, zezwolenie na używanie narkotyków i/lub alkoholu przez dziecko; [e] zachęcanie lub przyzwalanie na inne nieprawidłowe za- chowania u dziecka (agresywność, działalność przestępcza). Zaniedbanie rozwoju psychicznego Brak zaspokojenia potrzeb psychicznych dziecka, Zaniedbanie edukacji Wagary Brak zarejestrowania w szkole Nieuzasadniona absencja dziecka w szkole co najmniej przez 5 dni w miesiącu Brak wpisu do szkoły, dziecko nie uczęszcza do szkoły przez co najmniej 1 miesiąc, zatrzymywanie dziecka w domu z po- wodu zajmowania się młodszym rodzeństwem, pracą itp., średnio co najmniej przez 3 dni w miesiącu. Ludwig (1993) zaproponował względne wskazania do hospitalizacji niemowląt w sytuacji, kiedy zachodzi: 1. podejrzenie urazu nieprzypadkowego, 2. ryzyko urazu nieprzypadkowego, 3. bliźniak wcześniej krzywdzony, 4. opiekun wydaje się być agresywny, zły, stosujący przemoc, negatywne interakcje z dzieckiem, 5. ciężkie niedożywienie dziecka, objawy głodzenia, 6. masa ciała niższa niż urodzeniowa w 2 miesiącu życia lub brak przy- rostu masy ciała przez 2 miesiące, 7. ciężkie zaniedbanie higieny niemowlęcia. 210 Joanna Cielecka-Kuszyk i Wykorzystywanie seksualne / Większość sprawców wykorzystywania seksualnego dzieci znajduje się j w bliskim otoczeniu dzieci i jest z nimi emocjonalnie związana (rodzice, opiekunowie, znajomi). Badania retrospektywne wykazały (Corvin, Olaf- son 1993), że najczęściej ma miejsce, jeżeli występują takie czynniki jak: 1. adopcja dziecka, 2. głębokie konflikty małżeńskie, 3. występowanie przemocy fizycznej w rodzinie, 4. przyzwolenie na obserwowanie życia seksualnego dorosłych przez dzieci, 5. bierna i uległa osobowość dziecka, 6. izolacja społeczna rodziny, zamknięcie we własnym kręgu, 7. niepełnosprawność dzieci i osób dojrzewających. W przypadku dziewczynek dodatkową rolę odgrywa brak ojca, prze- bywanie długo tylko z matką w domu, brak więzi uczuciowej z matką, brak przyjaźni i więzi koleżeńskich we wczesnym dzieciństwie. Najczęstszymi objawami psychologicznymi są nadmierna erotyzacja dziecka, wciąganie innych dzieci do nietypowych aktywności seksualnych, brak dystansu do dorosłych i czasami zachowanie bardziej dojrzałe niż wskazuje na to wiek dziecka, zachowania regresywne (cofanie się do po- przednich etapów życia, w których czuło się bezpieczniej). Mają silne po- czucie winy, czasami pokazują, że mają tajemnice, myśli samobójcze, kosz- mary senne, 40% osób z bulimią było w dzieciństwie wykorzystywane seksualnie. Objawy kliniczne są różnorodne, najczęściej pośrednie, stanowiące formy nerwicy (lęki nocne, obsesyjne onanizowanie się, nieadekwatne za- chowania lękowe), stany depresyjne i izolowanie się od otoczenia. Często u dzieci młodszych występują zaburzenia łaknienia. Krwiaki, zaczerwienie- nia, rozdarcia krocza i genitalii są bardzo rzadko zauważalne przez leka- rzy. Rodzice zgłaszają się z dzieckiem do lekarza z powodu nawracających zakażeń dróg moczowych, nietrzymania moczu - moczeniem dziennym i nocnym, oraz nietrzymania kału lub zaparć. Objawy posttraumatyczne u dziecka - Zespół Zaburzeń Stresu Pourazo- wego (PTSD: Post Traumatic Stress Disorder) W 1980 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne wprowadzi- ło oficjalnie termin Zespół Zaburzeń Stresu Pourazowego do słownictwa medycznego. Przyczyną PTSD jest traumatyzujące (urazowe) wydarzenie oznaczające taką sytuację, wobec której człowiek jest bezsilny i odczuwa , poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. Objawy mogą wystąpić bezpo- Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 211 średnio lub do 6 miesięcy po urazie (postać ostra), zwykle jednak przybie- rają formę odległą od wydarzenia traumatycznego i mogą wystąpić po roku, a nawet po 20 i więcej latach. _J Wydarzenie traumatyczne oznacza przemoc fizyczną lub zranienie emocjonalne, duchowe lub całkowite zniszczenie poczucia bezpieczeńs- twa, co wywołuje depersonalizację. Zaburza normalne funkcjonowanie. osobowości i powoduje brak radzenia sobie z innymi stresami. Następu-j je cykl nawracających doświadczeń traumatycznych, paraliż psychiczny i reakcje unikania. Człowiek przeżywa na nowo wspomnienia i emocje, w pełni lub tylko fragmentarycznie, ma koszmary nocne, wizje doświad- czeń traumatycznych. Czasami obrazy są bardzo zamazane, pozostają natomiast tylko przeżycia, rozdrażnienie lub depresja. Reakcje unikania wyzwalają sytuacje przypominające lub w sposób pośredni wiążące się z wydarzeniem traumatycznym i przyczyniają się do zmniejszenia aktyw- ności życiowej, odrętwienia emocjonalnego i izolacji od ludzi i świata. Objawy podwyższonego pobudzenia (hiperpobudzenia - reakcje walki lub ucieczki oraz zamrożenia) polegają na występowaniu trudności w zasypia- niu, zaburzeniach snu, trudności z koncentracją i nauczaniem, rozdraż- nieniem i niekontrolowanymi wybuchami złości, nadwrażliwością, skłon- nością do przesady, nadmiernego pobudzenia i objawów fizjologicznych nadmiernej reaktywności związanej w jakiś sposób z wydarzeniem trau- matycznym (świąd skóry, duszność, wymioty, pobudzenie, silny lęk). W przypadku dzieci objawy PTSD są poszerzone o dolegliwości psy- chosomatyczne. Objawy te są również wynikiem stosowania przewlekłej przemocy. Często występują nawracające bóle brzucha oraz dysfunkcje żołądkowo-jelitowe, bóle głowy i bóle stawów, szczególnie stawów kola- nowych, sugerujące stan zapalny. Mogą występować stany podgorączko- we u dzieci bez żadnych cech infekcji. Charakterystyczne jest wzmożone napięcie mięśniowe: dziecko spięte, z twardymi, napiętymi mięśniami karku, wykonujące gwałtowne, mało precyzyjne ruchy, łamiące długopis przy pisaniu. Odległe skutki przemocy doświadczonej w dzieciństwie to problemy behawioralne związane z samokontrolą, takie jak agresja, przemoc i prze- stępczość młodzieńcza, trudności socjalne, obniżone zdolności (osiągnięcia) akademickie i socjoekonomiczne, zaburzenia emocjonalne i psychologiczne związane z empatią i obniżoną samooceną (Cohen, Mannarino 1998). 212 Joanna Cielecka-Kuszyk Bibliografia Asher R. (1951), Munchausen's syndrome. „Lancet" 1. Belsky J. (1980), Child maltreatment: an ecological integration. „Am. Psycholo- gist" 35. Browne K., Herbert M. (1999), Zapobieganie przemocy w rodzinie. Warsza- wa, PARPA. Caffay J. (1946), Multiple fractures in the long bones of infants suffeńng from chronić subdural hematoma. „Am. J. Roentgenol" 56. Cohen J.A., Mannarino A.P. (1998), Creating a curriculum on childhood trau- matic stress. „Child Maltreatment" 3. Corvin D.L., Olafson E. (1993), Clinical identification of sezually abused chil- dren. „Child Abuse and Neglect". Pergamon Press. Duhaime A.C., Gennarelli T.G. (1987), The shaken baby syndrome: a clinical, pathological and biochemical study. J. Neurosurg. 66. Duhaime A.C., Christian C. (1998), Nonaccidental head injury in infants - the shaken baby syndrome. J. Neurosurg. 338. Dworkin P.H. (1993), Płodowy Zespół Alkoholowy, w: Pediatria. Urban&Partner. Fontana V.J., Donvan D., Wong R.J. (1963), The maltreatment syndrome in children. „New Engl. J. Med." 269. Frude N. (1989), The physical abuse of children, w: K. Howells and C. Hollin, Clinical Approaches to Violence. Chichester, Wiley. Gauthier L., Stollak G., Messe L. (1996), Recall of childhood neglect and physical abuse as differential predictors of current psychological functioning. „Child Abuse and Neglect" 7. Gerseon L.W. (1978), Alcohol-related acts of rriolence. „J. of Studies on Alco- hol" 39. Giardino A., Christian C, Giardino E. (1997), A practical guide to the evalua- tion of child physical abuse and neglect. SAGĘ publications. Gil D.G. (1975), Unraveling child abuse. „Am. J. Orthopsychiatry" 45. Hanigan W.C, Peterson R.A., Njus G. (1987), Tin ear syndrome: Rotational acceleration in pediatrie head injuries. „Pediatrics" 80. Hart S.N., Brassard M.R., Germain R.B. (1987), Psychological maltreatment in education and schooling. Psychological Maltreatment of Children and Youth. New York, Pergamon. Haviland J., Ross Russell R.I. (1997), Outcome after severe nonaccidental head injury. „Arch. Dis. Child" 77. Kempe R., Silverman F.N, Steele B.F., Droegmueller W., Silver H.K. (1962), The battered child syndrome. „J. Am. Med. Associat." 181. Ludwig S. (1993), Psychosocial emergencies: child abuse, w: Textbook of pedia- trie emergency medicine. Margolis A. (1998), Zespół dziecka maltretowanego, diagnostyka medyczna. Fundacja Dzieci Niczyje. Medyczne aspekty krzywdzenia dzieci 213 McFarłain K., Waterman J. (1986), Sexual Abuse of Young children. The Guil- ford Press, New York. Meadow R. (1977), Munchausen syndrome by proxy: łhe hinłerland of child abuse. „Lancet" 2. Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowot- nych (ICD-10), Rewizja 10, 1996. Uniwersyteckie Wydawnictwo Medy- czne „VESALIUS". Pacewicz A. (1992), O nadużyciach seksualnych wobec dzieci. Ośrodek Rozwo- ju Umiejętności Wychowawczych, Warszawa. Robinson B.E., Woodside M. (1998), Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholi- ków. Warszawa, PARPA. Schreier H.A., Libow J.A. (1993), Hurting for love: Munchausen by proxy syndrome. New York, Guilford. Walker L.E. (1979), Batłered Women. New York, Harper and Colophen. White R. (1987), Physical disabilities as a risk factors for child maltreatment. A selected review. „Phys. Dis." 57. II. RODZINA Z ZABURZENIAMI ZACHOWANIA U DZIECI i Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska POSTĘPOWANIE DIAGNOSTYCZNE W ZABURZENIACH ZACHOWANIA U DZIECI " W tradycyjnym postępowaniu diagnostycznym i terapeutycznym dzia- łania skoncentrowane były głównie na dziecku. Objawy zaburzeń usiłowa- no grupować i klasyfikować według określonych kategorii, a środowisko dziecka, w tym jego rodzinę, rozpatrywano jedynie jako jedną z przyczyn zaburzeń. To podejście miało i ma swoje źródło w medycynie, a zwłaszcza w psychiatrii, w której odpowiednie zaklasyfikowanie zaburzeń wyznacza następnie określone postępowanie terapeutyczne. W przypadku zaburzeń zachowania u dzieci i młodzieży podejmowano wiele prób skonstruowania jednolitego systemu klasyfikacyjnego, jednak w efekcie każdy budził za- strzeżenia, okazywał się niepełny, a wiele zachowań dzieci nie mieściło się w wyróżnianych grupach zaburzeń. Między innymi wyodrębniano zacho- wania o charakterze niedostosowania społecznego i zachowania o charakte- rze nerwicowym lub neurotycznym. Do pierwszej grupy zaliczano objawy zachowań sprzecznych z normami i wymogami otoczenia, a więc zachowa- nia agresywne, wybuchowe, kłamstwa, kradzieże, wagary itp. Objawami zaburzeń nerwicowych miały być przede wszystkim lęki, zaburzenia snu, płaczliwość, tiki, ogryzanie paznokci, jąkanie, niepokój ruchowy oraz zabu- rzenia somatyczne, jak wymioty, bóle brzucha, głowy> moczenie nocne. Jednak wielu psychologów i pedagogów zwracało uwagę, iż taki podział nie odpowiada obrazowi i dynamice zaburzeń u dzieci. J. Konopnicki uwa- Postępowanie diagnostyczne w zaburzeniach zachowania u dzieci 215 żał, że zaburzenia nerwicowe mają również charakter niedostosowania społecznego i stanowią etap w rozwoju tego niedostosowania (Konopnicki 1971). Z kolei H. Spionek zwróciła uwagę miedzy innymi na trudności i nieścisłości w rozróżnianiu psychopatii i nerwicy u dzieci. Cechy uważa- ne przez jednych za nerwowość, przez innych klasyfikowane były jako psychopatyczne (Spionek 1973). Trudności w klasyfikacji zaburzeń u dzieci wynikają z ich specyfiki^ wyraźnie różnicującej zaburzenia u dzieci od zaburzeń u osób dorosłych, i Przede wszystkim uznanie jakiegoś zachowania za nieprawidłowe zależy od wieku dziecka. To samo zachowanie może być normą w jednym wieku i zaburzeniem w innym wieku. Jako przykład takiego zachowania możnaj przytoczyć moczenie nocne, które jest normą do ok. 2 roku życia dziecka i zaburzeniem u dziecka starszego. Inną cechą charakterystyczną jest zmienność objawów, i to niekiedy! skrajna, która polega na tym, że u tego samego dziecka mogą przez pewien czas występować określone objawy, np. o charakterze nerwicowym, i na- stępnie bez zmiany sytuacji mogą wystąpić inne, o zupełnie innym charak- terze. A zatem ustąpienie jakiegoś objawu nie oznacza ustąpienia czy też > rozwiązania problemu. Mogą też jednocześnie występować objawy o róż- nym charakterze, co jest właśnie przyczyną trudności nozologicznych. t Kolejna cecha charakterystyczna zaburzeń u dzieci dotyczy obszaru^ czy też sytuacji manifestowania się objawów. Niekiedy określone zacho- \ wanie jest bezpośrednią reakcją na sytuację i ujawnia się w tej właśnie / sytuacji, ale u dzieci obserwuje się też często przeniesienie reakcji na inną / sytuację niż ta, która stanowi problem dla dziecka. ,j J. Konopnicki wyróżnia trzy fazy zaburzeń w zachowaniu. W pierw-^ szej zaburzenie manifestuje się wprost, czyli zachowanie jest bezpośrednio | skierowane na problemową sytuację. W drugiej zachowania są manifesto- ! wane w innej sytuacji i wówczas zachowanie to jest niezrozumiałe i nie- uzasadnione. W trzeciej fazie zaburzenia zachowania stają się uogólnione, ! obejmują wiele obszarów funkq'onowania dziecka i cechuje je nieadekwat- i ność do sytuacji życiowej (Konopnicki 1971). Aktualnie w Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych i Zaburzeń Zachowa- nia (ICD-10) nie stosuje się podziału na zaburzenia u dzieci i dorosłych. Wyróżnia się jedynie dwie grupy zaburzeń specyficznych dla okresu dzie- cięcego i młodzieńczego, tj. zaburzenia rozwoju psychicznego oraz zabu- rzenia zachowania i emocjonalne rozpoczynające się w dzieciństwie lub wieku młodzieńczym. Objawy tych zaburzeń występują u dzieci, a nie występują u osób dorosłych. Natomiast inne zaburzenia u dzieci i mło- dzieży, których objawy występują też w innych okresach życia, klasyfikuje się według ogólnych zasad. Uwarunkowania zaburzeń funkcjonowania dzieci można najogólniej po- dzielić na dwie grupy: uwarunkowania biologiczne i społeczno-środowis- kowe. Do biologicznych zalicza się wszelkie anomalie rozwojowe i uszko- 216 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska dzenia centralnego układu nerwowego powstałe w okresie płodowym, podczas porodu i wkrótce po urodzeniu. Czynniki patogenne mogą być pochodzenia konstytucjonalno-dziedzicznego lub zewnętrznego. Do tych ostatnich zalicza się przede wszystkim wiele chorób infekcyjnych, zatrucia substancjami szkodliwymi oraz urazy mechaniczne. W pierwszych miesią- cach życia płodowego zadziałanie czynnika szkodliwego prowadzi zazwy- czaj do znacznych deformacji rozwojowych mózgu, czyli makrouszkodzeń (Vasta i in. 1995). W późniejszym okresie życia płodowego bardziej praw- dopodobne jest powstanie mikrouszkodzeń, które mogą dawać bardzo różny obraz zaburzeń. Ten różnorodny obraz zaburzeń może być również efektem działania kilku czynników patogennych występujących jednocześ- nie lub sukcesywnie. Podstawowymi czynnikami społeczno-środowiskowymi w przypadku dzieci są rodzina i szkoła. Znaczenie rodziny w powodowaniu zaburzeń w rozwoju i zachowaniu dzieci podkreślano już od dawna, i to nie tylko w przypadkach lżejszych zaburzeń. Zdaniem niektórych badaczy, zaburze- nia w rodzinie mogą być główną przyczyną również w przypadkach chorób psychicznych i poważnych zaburzeń w przystosowaniu społecznym. Zwra- cano uwagę na różne aspekty rodziny jako czynnika patogennego. Między innymi podkreślano znaczenie niezaspokojenia potrzeb dziecka w rodzinie, wadliwej struktury rodziny, niewłaściwej atmosfery emocjonalnej, właści- wości osobowości rodziców oraz ich postaw i metod wychowawczych (Ziemska 1976; Rembowski 1978; Baran 1981; Coie, Hawkins 1996). Aktualnie, zwłaszcza w postępowaniu terapeutycznym, dominują po- glądy, iż rodzina tworzy określony system, a objawy zaburzeń ujawniane przez jej członków, w tym także przez dziecko, spełniają funkcję regulują- cą ten system. Zdaniem jednych autorów służą one przywróceniu homeo- stazy systemu rodzinnego, zdaniem innych spowodowaniu zmian w tym systemie (Namysłowska 1992). Niezależnie od tego, który z tych poglądów jest bliższy prawdy, można powiedzieć, że objawy zaburzeń zachowania cechuje celowość i ukierunkowanie na system rodzinny. Przy takim rozu- mieniu roli objawów ciężar postępowania diagnostycznego przenosi się z dziecka i klasyfikacji zaburzeń występujących u niego na rodzinę, przy czym nie szuka się w rodzinie czynników patologicznych, lecz stara się określić i zrozumieć dynamikę jej funkcjonowania, wzorce zachowań, wzajemne interakcje itp. (Namysłowska 1992). Dziecko jako najsłabsze ogniwo systemu rodzinnego najszybciej i najwyraźniej uzewnętrznia w swoim zachowaniu problem rodziny i dlatego najczęściej właśnie ono zostaje „oddelegowane" do leczenia. Zrozumienie symptomów występują- cych w zachowaniu dziecka możliwe jest tylko w kontekście rodziny, po- nieważ pełnią one funkcję przystosowawczą, tzn. pozwalają dziecku pora- dzić sobie z trudną sytuacją w rodzinie (John-Borys 1997). Środowisko szkolne może być pierwotną przyczyną zaburzeń poprzez nieprawidłowe warunki i organizację życia szkolnego, niedostosowanie „ Postępowanie diagnostyczne w zaburzeniach zachowania u dzieci 217 wymagań do możliwości dziecka oraz niekorzystne cechy i postępowanie nauczycieli, ale może też być miejscem ujawniania się zaburzeń, mających swoje źródło poza szkołą (Spionek 1973). W postępowaniu diagnostycznym należy pamiętać o wspomnianych już wyżej specyficznych cechach zaburzeń u dzieci. Przede wszystkim chodzi o to, że objawy mogą pojawiać się w innym, niż leży ich przyczy- na, obszarze funkcjonowania dziecka. Często objawy wywołane przez nieprawidłowe funkcjonowanie rodziny i w rzeczywistości skierowane na rodzinę ujawniają się w szkole. W takich przypadkach podejmowane przez nauczycieli i rodziców działania koncentrujące się na zachowaniu dziecka w szkole, poprawianiu tego zachowania - okazują się nieskutecz- ne. Nieskuteczność tych wysiłków wynika właśnie z nieuwzględniania właściwego celu i istoty objawów związanych z rodziną, a łączenia ich bezpośrednio ze szkołą lub wyłącznie z osobą dziecka. ^J Może też występować sytuacja odwrotna, gdy problemy dziecka w po- ! radzeniu sobie z wymaganiami szkolnymi powodują zaburzenia ujawnia- jące się w domu. Problemy te mogą być różne i wynikać ze stosunku nauczycieli, presji kolegów, warunków szkolnych. Rodzice, nie umiejąc dotrzeć do przyczyn objawów, mogą je nasilać, traktując dziecko jako chore lub leniwe, nadmiernie nieśmiałe lub wymagające zintensyfikowania zabiegów wychowawczych. Trzeba też mieć na uwadze, iż często objaw lub objawy, które są po-] wodem zgłoszenia dziecka do specjalisty, nie są jedynymi i głównymi; objawami zaburzeń. To, że są powodem szukania pomocy, świadczy co' najwyżej o ich uciążliwości, przy czym mogą one być uciążliwe dla rodzP ny, szkoły lub samego dziecka. Istotne jest więc ustalenie ewentualnych objawów współwystępujących aktualnie lub też objawów wcześniejszych. Może się okazać, że nie te najbardziej uciążliwe, ale właśnie te inne wska-] żują na główny problem dziecka i rodziny. Znaczenie diagnostyczne mogą mieć objawy wcześniejsze, a zwłaszcza te pierwsze, ponieważ często są one skierowane bezpośrednio na sytuację będącą przyczyną zaburzeń. Bardziej złożonymi przypadkami są zaburzenia funkcjonowania u dzie- } ci ze specyficznymi zaburzeniami rozwoju psychicznego (np. dysleksja) lub niższym poziomem intelektualnym. U dzieci tych w zależności od wiekuj obserwujemy bardzo różne objawy zaburzeń funkcjonowania: od zachowań lękowych, wycofujących się, po agresję, ucieczki ze szkoły i z domu, a póź- niej nawet poważniejsze objawy nieprzystosowania, jak np. narkotyzowanie się, alkoholizowanie itp. W tych przypadkach może występować kumulacja; przyczyn. Pierwotną przyczynę stanowią często mikrouszkodzenia central- nego układu nerwowego. Powodują one trudności w sprostaniu wymogom nauki szkolnej, które nie są zrozumiałe dla dziecka, a jeszcze częściej dla jego rodziców i nauczycieli. Reakcje otoczenia na te trudności mogą być źródłem wielu negatywnych doświadczeń emocjonalnych dziecka, skut- 218 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska i kujących zaburzeniami zachowania ujawnianymi zarówno w szkole, jak j i w rodzinie. Postępowanie diagnostyczne w początkowej fazie powinno uwzględ- niać możliwość różnych uwarunkowań zaburzeń u dziecka, z tym że dla wykluczenia uwarunkowań o charakterze biologicznym nie jest konieczne każdorazowe wykonywanie badań testowych. Mogą tutaj wystarczyć pod- stawowe pytania o przebieg nauki w pierwszych klasach, zainteresowania, aktywność oraz swobodna rozmowa z dzieckiem, podczas której można ustalić zasób słownictwa, sposób formułowania myśli, koncentrację uwagi itp. Po odrzuceniu hipotezy o biologicznym uwarunkowaniu zaburzeń można już skoncentrować się na sytuacji szkolnej i rodzinnej dziecka. { Przyjmując założenie, że każdy objaw spełnia określoną funkcję, właś- ' ciwym krokiem w diagnozie będzie ustalenie roli objawu, jego związku I z rodziną i szkołą, na co jest skierowany i co go utrwala. Jeżeli postawimy hipotezę, iż objawy zaburzeń związane są z rodziną, to dalszy etap postępowania diagnostycznego obejmuje już całą rodzinę i ujmowaną jako określony system. Istotne zatem będzie ustalenie struktury (^tego systemu, a więc: relacji emocjonalnych, struktury władzy, istniejących podsystemów i granic między nimi, dystansu i bliskości między członkami rodziny, koalicji, stosowanych gier rodzinnych, obowiązujących reguł i za- sad, trybu i fazy życia rodziny 0ohn-Borys 1997, Ziemska 1999). Tego rodzaju postępowanie diagnostyczne opiera się przede wszyst- kim na obserwacji i rozmowie ze wszystkimi członkami systemu rodzin- nego. Nie ma sztywnych reguł co do tego, czy pierwsze spotkania, mają- ce przede wszystkim charakter diagnostyczny, muszą być wspólne dla wszystkich członków rodziny, czy też należy z poszczególnymi osobami rozmawiać osobno. Zależy to od możliwości i oceny diagnozującego. War- to jednak podkreślić, że bardzo diagnostyczne może być spotkanie z rodzi- ną w jej domu. Tego rodzaju sytuacja stwarza np. wiele możliwości usta- lenia istniejących podsystemów, granic między nimi, dystansu i bliskości i ich charakteru oraz reguł organizujących życie rodzinne. W podejściu systemowym i traktowaniu objawów zaburzeń u jednego jej członka jako wyrazu zaburzeń w całym systemie rodzinnym nie rozgra- nicza się zbyt ściśle etapu diagnozy od postępowania terapeutycznego. Przyjmuje się, że każdy kontakt z rodziną może powodować zmiany w jej funkcjonowaniu, jak również prowadzona terapia wymaga nieustannego stawiania hipotez i ich sprawdzania i tym samym jest też postępowaniem diagnostycznym. Z reguły jednak pierwsze spotkania mają na celu sformu- łowanie głównego problemu, umiejscowienie go wśród innych oraz okreś- lenie mechanizmów funkcjonowania rodziny, a zatem można uznać je za etap diagnostyczny. Postępowanie ściśle terapeutyczne rozpoczyna się od momentu ustalenia motywacji rodziny do podjęcia terapii i zawarcia z nią wstępnego kontraktu. Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska STUDIA PRZYPADKÓW W rozdziale tym przedstawiamy przypadki dzieci*, ujawniających różnego typu zaburzenia zachowania. Ilustrują one zarówno pewien tok postępowania diagnostycznego, jak i w większości rodzinne tło tych za- burzeń. Darek lat 15 Na pierwszą wizytę przyszła matka chłopca sama, ponieważ Darek nie był jeszcze zdecydowany, czy chciałby rozmawiać z psychologiem. Jako główny problem podała, że Darek od początku klasy VIII nie uczy się, ma prawie same jedynki i nawet jeśli poprawi stopnie, to może nie dostać się do liceum. Był styczeń i rzeczywiście do końca roku zostało niewiele czasu. Zarówno matka, jak i nauczyciele nie rozumieją, co się stało z Darkiem, gdyż dotychczas uczył się dobrze. Nie sprawiał też pro- blemów wychowawczych i nadal w szkole nie ma konfliktów ani z nau- czycielami, ani z kolegami. W trakcie rozmowy matka przyznała, że są jeszcze inne zachowania Darka, które ją niepokoją. Od przeszło roku zro- bił się niegrzeczny w stosunku do niej, tzn. odzywa się często agresywnie, nie chce z nią nigdzie wychodzić, a zwłaszcza do jej koleżanek, nie chce też chodzić do babci, bardzo negatywnie wyraża się o kobietach, również 0 niej. Odmówił też wspólnego z nią i jej koleżanką wyjazdu na wakacje 1 wolał ten czas spędzić sam w mieście. Matka w końcu wyjechała na urlop sama zostawiając go w domu. Darek urodził się, gdy matka miała 35 lat, a ojciec 50. W dwa lata później ojciec Darka zmarł. Matka wychowywała go sama przy pomocy swojej matki. Darek był dzieckiem chorowitym, alergicznym i z tego po- wodu od I do IV klasy szkoły podstawowej miał indywidualne nauczanie. Obecnie nie ma kłopotów zdrowotnych. W szkole zaadoptował się dobrze. Jest też zdaniem matki dość samodzielny i potrafi zadbać o siebie. Nie boi się zostawiać go samego w domu nawet na kilkanaście dni. Przychodzą * We wszystkich przypadkach zmieniono imiona i inicjały osób. 220 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska do niego koledzy, ale są to spokojni chłopcy interesujący się informatyką, tak jak Darek. Po pewnym czasie przyznała jednak, że niektóre zaintereso- wania Darka wzbudzają w niej niepokój i sprzeciw. Nie zgodziła się na kupienie Darkowi motorynki, ponieważ obawia się, że może mu się stać coś złego. Jest to również powodem ostatnich konfliktów, ponieważ Darek za swoje kieszonkowe kupuje części i składa motorynkę w mieszkaniu. Matka Darka ma wyższe wykształcenie, pracuje na dość wysokim, kierowniczym stanowisku. Przyznała, że przywiązuje dużą wagę do nauki Darka i skończenia przez niego studiów. Stara się też, aby był dobrze wychowany i dlatego wstydzi się przed przyjaciółkami z powodu jego zachowań w ostatnim czasie. Dotychczas wszędzie zabierała Darka ze sobą i mogła być z niego dumna. Nie prowadzi zbyt bogatego życia towa- rzyskiego, ale ma kilka zaprzyjaźnionych koleżanek, które Darek traktował jak ciocie, ale ostatnio jest wobec nich z niewiadomego powodu niegrzecz- ny i nie chce ich widywać Podczas wszystkich spotkań matka zachowywała się z dużą powściąg- liwością i opanowaniem, nawet wtedy, gdy Darek zachowywał się wobec niej wręcz agresywnie. Ubrana też była zawsze bardzo elegancko i nawet wieczorem wyglądała tak, jakby przed chwilą wyszła od fryzjera. W wy- powiedziach również była mało spontaniczna i widać było, że mówienie 0 sprawach osobistych sprawia jej trudność. Obserwując zachowanie matki wobec Darka odnosiło się .wrażenie, że czasami jest ona matką, a czasami zachowuje się jak kobieta wobec mężczyzny, chociaż było to bardzo dys- kretne. Darek, gdy przyszedł pierwszy raz, demonstrował negatywne i wręcz prowokacyjne zachowania zarówno wobec psychologa, jak i matki. Za- chowania te pojawiały się później, ale tylko w obecności matki. Do matki 1 o niej mówił używając imienia, np. niech ona albo Marta zrobi to lub tamto. Oświadczył, że ma dosyć bab, są głupie, a zwłaszcza te wszystkie ciotki, czyli koleżanki matki, i on nie zamierza tracić czasu na chodzenie do nich na imieniny czy inne spotkania. Wolał spędzić wakacje w domu niż jechać gdzieś z tymi ciotkami i matką. Zapytany, czy ma trudności z nauką, odpowiedział, że żadnych, tylko po prostu nie uczy się, nie pój- dzie też do ogólniaka, co najwyżej do zawodówki, a potem założy warsz- tat samochodowy. Na ten warsztat ma pieniądze w spadku po ojcu i są to jego pieniądze, więc matka nie powinna się wtrącać do tego, co on z nimi zrobi. Widać było, że te wypowiedzi Darka irytują matkę, a im bardziej irytowały, tym bardziej Darek obstawał przy szkole zasadniczej i warszta- cie samochodowym, jako swojej przyszłości. Po kilku spotkaniach z psychologiem Darek zmienił swoje nastawienie do dalszej nauki, postanowił nadrobić zaległości i zdawać do liceum. Sta- nowczo jednak zażyczył sobie, aby matka w niczym mu nie pomagała, nie rozmawiała z nauczycielami, gdyż on sam wszystko załatwi. Gdy matka Studia przypadków 221 zgodziła się nie pomagać mu w szkole, w wypowiedziach Darka na plan pierwszy wysunęły się innego rodzaju problemy i pretensje wobec niej. Najpierw o to, że nadmiernie się o niego boi, nie pozwała mu kupić moto- rynki i w ogóle zachowywać się jak inni chłopcy. Później zaczął obarczać matkę winą za to, że wyszła za mąż za starego mężczyznę, który oczywiś- cie musiał umrzeć w 52 roku życia i ich zostawić, ponieważ statystyka wykazuje, że mężczyźni po 50 roku często umierają. Jednocześnie twier- dził, że nie potrzebuje ojca i nie o to mu chodzi. Po pewnym czasie zwró- cił się do psychologa z propozycją, aby wytłumaczył matce, że powinna znaleźć sobie jakiegoś mężczyznę. Powiedział wtedy, że matce się wydaje, iż zawsze będzie mieszkać z nim. On jednak zamierza zaraz po 18 roku życia za pieniądze po ojcu kupić mieszkanie i wyprowadzić się. W przy- szłości chciałby mieć żonę i własną rodzinę. Obawia się, że matka tego nie rozumie. Do matki krzyczał, że to nie on powinien z nią chodzić do jej przyjaciółek i jeździć z nią na wakacje, ponieważ nie jest jej „chłopem". Chciałby spędzać wakacje z kolegami i koleżankami, a nie starymi babami. Powiedział, że gotów jest zaakceptować każdego mężczyznę, byleby go matka sobie znalazła. Mówił do psychologa „Niech pani powie Marcie, że ja nie spędzę z nią całego życia, że ja mam prawo do swojego". Matka usiłowała bagatelizować te pretensje Darka mówiąc z pobłażli- wym uśmiechem, że przecież kiedyś te ciocie lubił i że przecież tak często do nich nie chodzą. Zaprzeczała też temu, jakoby chciała zawsze mieszkać z Darkiem, ale usiłowała mu wytłumaczyć, że w czasie studiów powinien jeszcze z nią zostać. To z kolei wywoływało silne zdenerwowanie u Darka, który wykrzykiwał wtedy, że gdy skończy 18 lat, to się natychmiast wy- prowadza. W czasie kolejnego ze spotkań Darek zwrócił się do psychologa: „niech pani powie Marcie, żeby wyprowadziła się z mojego pokoju". Powiedział to z dużym napięciem. Na pytanie: „a co matka robi w twoim pokoju", wykrzyczał: „no śpi, a ma przecież swój pokój". Wtedy matka nieśmiało powiedziała: „ale ja przecież w niczym nie przeszkadzam, przecież ja wchodzę tam tylko wieczorem cichutko położyć się spać", na co Darek już bardzo głośno wykrzyczał: „ale ja nie chcę oglądać twoich wałków, kremu na twarzy i ciebie w koszuli. Chciałbym mieć pokój dla siebie". Matka próbowała wyjaśnić tę sytuację tym, że w dużym pokoju są nowe meble, nie można ich przestawić, nie może być w nim bałaganu, gdyby ktoś przyszedł, i dlatego jej tapczan stoi w pokoju Darka. Mówiła też, że przyzwyczaiła się tam spać, gdy Darek był młodszy i często choro- wał. Wszelkie argumenty za zmianą tej sytuacji wywoływały w niej silny opór, ale w końcu, w wyniku kolejnych rozmów z psychologiem, prze- meblowała mieszkanie, jak też zaczęła zmieniać swoje zachowanie w sto- sunku do syna. Dopiero wtedy przyznała się, że od kilku lat spotyka się z pewnym panem, ale nie chce go wprowadzić do domu i ukrywa ten fakt 222 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska przed Darkiem. Okazało się, że Darek wiedział o tym panu i że jest nawet go w stanie zaakceptować. Po półrocznym okresie systematycznych spotkań zmieniły się relacje Darka i matki. Przyjaciel matki zaczął bywać w ich domu i wzajemnie z Darkiem się zaakceptowali. Natomiast Darek nadrobił zaległości szkolne, sam wybrał sobie liceum, do którego zdał egzamin wstępny i został przy- jęty. Zdał też w tajemnicy przed matką egzamin na prawo jazdy na moto- rynkę/ którą w końcu matka zdecydowała się mu kupić. Omówienie Zaburzenia w funkcjonowaniu Darka ujawniły się zarówno w domu, w relacjach z matką, jak i w szkole. Ich cel był jednak wspólny, mianowicie zmiana w zachowaniu i postawach matki. Matka z jednej strony traktowa- ła nadal Darka, jakby był małym, chorowitym chłopcem, którego trzeba ochraniać, a z drugiej strony wprowadzała go w rolę dorosłego mężczyzny, jej towarzysza w wyjazdach na urlop, wyjściach na przyjęcia. W tej sytuacji Darek czuł się ograniczany w zajęciach typowych dla chłopców w jego wieku, jednocześnie dostrzegał, że rola, w jaką stopniowo wprowadza go matka, nie jest rolą syna i może w przyszłości również ograniczać jego nor- malne życie. Bronił się więc przed tym, oczywiście w taki sposób, w jaki potrafił. Mówił matce, że powinna sobie kogoś znaleźć, ale matka interpre- towała to jego potrzebą posiadania ojca, nie widząc związku ze swoim zachowaniem, a nawet broniąc się przed dostrzeżeniem takiego związku. Wówczas Darek zaczął wręcz odpychać ją od siebie zachowując się imper- tynencko i agresywnie. Kiedy i to nie poskutkowało, przestał się uczyć, czyli odmówił spełniania najważniejszych oczekiwań matki. Można więc powiedzieć, że zachowania Darka miały charakter obrony przed nadopie- kuńczością matki oraz wprowadzaniem go w niewłaściwą rolę w rodzinie. W tym układzie rodzinnym Darek w swoich postawach i dążeniach był zdrowy i normalny, a jedynie bronił się przed patologią w relacjach z mat- ką. Natomiast nieprawidłowości w funkcjonowaniu ujawniała właśnie matka, która nie umiała znaleźć się w roli matki dorastającego syna i sa- motnej kobiety. Jej też w terapii poświęcono więcej uwagi i czasu, a zmiany w jej postępowaniu dość szybko zmieniły zachowanie Darka. Tomek lat 7 Matka zgłosiła się z chłopcem do psychologa, gdyż od chwili rozpo- częcia nauki w szkole zaczął sprawiać kłopoty. Nauczyciele skarżą się, że jest agresywny wobec rówieśników, stale wszczyna bójki, nie jest aktywny na lekcjach, zamyśla się i nie wykazuje zainteresowania nauką. Te ostatnie problemy matka tłumaczyła tym, że Tomek idąc do szkoły już biegle czy- tał, pisał i widocznie nudzi się na lekcjach. W domu chłopiec miewa we- dług określenia matki ataki złości. Wykrzykuje wówczas matce, że jej nie Studia przypadków 223 kocha, bo traktuje go jak dzidziusia, i że jak znajdzie tatusia, to pójdzie sobie z domu. Matka w wywiadzie podała, że jest niezamężna i wychowuje syna sama. Od trzech lat w opiece tej pomagają jej rodzice, którzy przyjeżdżają do niej z innego miasta i wówczas przejmują opiekę nad domem i dziec- kiem. Starała się zawsze otaczać Tomka czułością i być dla niego i matką, i ojcem. Wskutek negatywnych doświadczeń z własnym ojcem (ojciec przez pewien czas przebywał u innej kobiety, zostawiając żonę i dzieci) nie wierzy żadnemu mężczyźnie i uważa, że oni nie są zdolni do uczuć i dla realizacji potrzeb seksualnych mogą nawet zostawić swoje dzieci. Nie chciała, aby jej dziecko znało ojca, żeby nie było potem przez niego porzu- cone. Na ojca chłopca świadomie wybrała mężczyznę, który jej zdaniem dawał gwarancje, że dziecko przez niego poczęte będzie mądre, zdrowe i urodziwe. Sprowokowała go do kontaktów fizycznych, a gdy okazało się, że jest w ciąży, szybko zerwała tę znajomość nie mówiąc mu o tym. Nikt nie wie, kto jest ojcem Tomka, również synowi tego nie powiedziała i nie zamierza powiedzieć, gdyż uważa, że jest to tylko jej dziecko. Po urodzeniu Tomka przebywała na urlopie wychowawczym i zajmo- wała się synem. Poświęcała mu cały swój czas, nie prowadziła życia towa- rzyskiego, nawet zrezygnowała z czytania książek i oglądania telewizji. Zamieszkała w małej miejscowości, z dala od miasta, w którym mieszkała jej rodzina, i nie miała tam żadnych bliskich osób. W tym też czasie nie utrzymywała kontaktów ze swoją rodziną, ponieważ rodzicom trudno było zaakceptować fakt, że ma nieślubne dziecko, a także nie mogli zrozu- mieć ukrywania tożsamości ojca dziecka, który ich zdaniem powinien płacić na dziecko alimenty. Gdy Tomek zaczął uczęszczać do przedszkola, często ją wypytywał, dlaczego nie ma tatusia, tak jak inne dzieci. Tłumaczyła mu, że jest tylko jej synem. Kiedyś zabrała go do pracy i - najadła się wstydu, ponieważ przypatrywał się jej kolegom i pytał ich, czy nie chcieliby być jego tatą. Widząc, że Tomek zainteresowany jest zabawami ruchowymi, których ona nigdy nie lubiła, zaproponowała rodzicom, żeby z nią zamieszkali. Liczy- ła, że dziadek chłopca zastąpi mu ojca. Wspólne zamieszkanie z rodzicami było z jej strony dowodem poświęcenia się dla Tomka, ponieważ do ojca do tej pory ma żal, a matka traktowała ją i traktuje nadal jak dziecko, stale poucza i kontroluje. Agresywne zachowania pojawiły się u Tomka po rozpoczęciu nauki w szkole. Tłumaczył matce, że musi bić się z chłopakami, bo nie jest ma- minsynkiem, a chłopcy dokuczają mu i nie chcą go włączać w swoje zaba- wy. Nikt też nie chce wierzyć, że ma wspaniałego tatę, który wyjechał daleko, ale wróci i przywiezie mu małpkę i tygryska. Matkę niepokoi nie tyle jego agresywne zachowanie, co raczej jego fantazjowanie na temat 224 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska ojca. Nie wie, jak ten problem załatwić, bo z jednej strony nie chce go okłamywać, a z drugiej strony nie chce mu powiedzieć, kim jest jego oj- ciec. Ma też drugi problem: Tomek coraz częściej pyta, skąd się biorą dzieci i kiedy się dowie, że jest do tego potrzebny mężczyzna, to co ona mu powie, jeśli dotychczas mówiła, że on nie ma ojca. Nie wie też, jak tego ojca przedstawić i jak wyjaśnić, dlaczego nie są razem. Tomek, zdaniem matki, jest dzieckiem inteligentnym, ma bogatą wy- obraźnię, bardzo lubi czytać, szczególnie książki przyrodnicze. Jest mniej niż inni chłopcy sprawny fizycznie i według matki z tego powodu chłopcy mogą go izolować. Mimo to ona nie chce, aby Tomek jeździł na rowerze, na łyżwach, biegał, ponieważ boi się, że zrobi sobie krzywdę, a ona nie będzie mogła temu zapobiec. Woli więc, żeby siedział w domu i czytał książki. Tomek bez trudu nawiązał kontakt z psychologiem i zaraz na początku zapytał: „czy zna pani mojego tatusia". Potem zaczął opowiadać, że tatuś wyjechał daleko, może do Afryki, ale na pewno niedługo przyjedzie i będą razem podróżować po świecie. Bardzo lubi, jak mu dziadek opowiada ciekawe historie, np. jak walczył w powstaniu, jeździł na motorze, jak palił ogniska. Teraz dziadek jest stary, chory i nie może z nim wychodzić. Mama i babcia na nic mu nie pozwalają - nie może grać w piłkę z chłopakami, skakać po drabinkach, biegać. Do szkoły nie lubi chodzić, bo na lekcjach jest nudno, a na przerwach chłopcy śmieją się z niego, nazywają go dziew- czynką lub maminsynkiem i nie chcą bawić się z nim. Naśmiewają się też, że nie ma taty i nie wierzą, że tata wyjechał i wróci do niego. Rysując rodzinę Tomek najpierw na środku kartki narysował dużego mężczyznę i z dumą powiedział: „to mój tata", obok niego narysował sie- bie, dalej dziadka, babcię i na końcu mamę. Gdyby mógł się zamienić w jakieś zwierzątko, to chciałby być dużym, silnym ptakiem, bo mógłby oblecieć cały świat i znaleźć tatę, albo tygrysem, bo wtedy koledzy prze- staliby mu dokuczać. Ze swojego wieku nie jest zadowolony, chciałby być już duży, bo wtedy nie musiałby jeść płatków owsianych i mógłby sam jeździć daleko na rowerze. Zadowolony natomiast jest z tego, że jest chłopcem i będzie mężczyzną, bo kobiety nie mogą nigdzie wychodzić, tylko w domu muszą gotować, sprzątać i opiekować się dziećmi. Omówienie Przypadek Tomka to następny obraz zaburzeń u dziecka wychowywa- nego w rodzinie niepełnej, i to tylko przez matkę. Zaburzenia w funkcjo- nowaniu chłopca ujawniły się w momencie rozpoczęcia przez niego nauki szkolnej. Został odrzucony przez innych chłopców - nie chcą się z nim bawić i nazywają maminsynkiem. Można przypuszczać, że Tomek nie zachowuje się jak chłopak, a dzieci dość szybko rozpoznały jego zacho- wania. Tomek reaguje na to agresją, co pogarsza jego sytuację w grupie. Studia przypadków 225 Zachowania te być może mają również na celu udowodnienie, że jest chłopcem, a nie dziewczynką. Nie jest wykluczone, że Tomek w pewnym stopniu zdaje sobie sprawę, że zachowuje się inaczej niż wszyscy chłopcy. Chciałby to zmienić, ale nie wie, w jaki sposób i dlatego tak silnie ujawni- ła się potrzeba kontaktów z dorosłym mężczyzną, aż w postaci fantazjo- wania o ojcu. Chłopiec stale też podkreśla, że będzie mężczyzną, i stara się porządkować i rozdzielać zachowania typowe dla kobiet i mężczyzn. Należy wyraźnie podkreślić, że zaburzenia zachowania u Tomka cho- ciaż ujawniły się w szkole, to źródło mają w nieprawidłowym systemie rodzinnym. Nieprawidłowość ta polega na braku ojca, nadopiekuńczych postawach matki i jej negatywnym stosunku do mężczyzn. Można przy- puszczać, że chociaż matka nie przyznaje się do tego, to jednak ten nega- tywny stosunek jest przez nią ujawniany i dostrzegany przez Tomka. Chło- piec zatem nie tylko nie ma skąd czerpać wzorów męskiego postępowania, ale też może mieć poczucie, że bycie mężczyzną nie zostanie przez matkę zaakceptowane. Z drugiej strony nie jest akceptowany w szkole przez chłopców. W tej sytuacji chłopiec nie może zidentyfikować się z właściwą dla swojej płci rolą i nauczyć właściwych wzorców zachowań. Mateusz lat 11 Mateusza skierował do psychologa dyrektor szkoły z pytaniem, czy należy leczyć go u psychiatry, czy też ukarać obniżeniem oceny ze spra- wowania. Matka chłopca skontaktowała się telefonicznie z psychologiem prosząc, aby wizyta z synem poprzedzona była rozmową z nią, ponieważ ona również ma problemy. W rozmowach matka, podała, że Mateusz od 3 miesięcy „wyje" w szko- le, tzn. codziennie zanosi się płaczem, który trwa nawet kilka godzin. Jedy- ną osobą, która może wtedy uspokoić Mateusza, jest pielęgniarka. Zabiera go do siebie do gabinetu, rozmawia z nim, pociesza, przytula. Pielęgniarce Mateusz opowiada o swojej rodzinie, a zwłaszcza arystokratycznych przod- kach z Francji, co również zostało uznane przez pielęgniarkę i nauczycieli za objaw zaburzeń (fantazjowanie). Zachowanie Mateusza jest na tyle głoś- ne, że utrudnia prowadzenie lekcji, a także powoduje, że podobne zacho- wania zaczynają przejawiać inni chłopcy. Wcześniej, gdy Mateusz chodził do świetlicy, niektóre jego zachowania dzieci odbierały jako „wymądrzanie się" i nie chciały się z nim bawić. Mateusz nie ma kolegów, przyjaźni się jedynie z dwiema dziewczynkami. Cały wolny czas spędza na czytaniu książek, nie przejawia zainteresowań żadną aktywnością ruchową i jest mało sprawny fizycznie. Mateusz powiedział nauczycielom i matce, że przyczyną jego zacho- wania są koledzy, którzy dokuczają mu, zaczepiając go, popychając, na- śmiewając się z niego. Dwóch chłopców zostało ukaranych, ale fakt ten nie zmienił jego zachowania. 226 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska r t .i Matka podała też, że w jej odczuciu dotychczas nie było większych problemów z Mateuszem ani w szkole, ani w domu. Mateusz uczy się bardzo dobrze, interesuje się historią, z tym że czasem zachowuje się „dzi- wacznie", co zdaniem matki może być przyczyną naśmiewania się z niego przez inne dzieci. Dziwaczność ta polega na tym, że Mateusz jest „nad- miernie" grzeczny, i to w sposób nieco „staroświecki", np. nie używa słowa cześć w stosunku do innych dzieci, tylko pochylając się w głębokim ukłonie mówi „dzień dobry". Demonstrowanie grzeczności, zdaniem mat- ki, zostało wyuczone przez babcię (matka matki), którą Mateusz często i chętnie odwiedza i która ma duży wpływ na Mateusza. Mateusz naśla- duje babcię w sposobie mówienia, chodzenia, ujawnianych postawach i poglądach. Charakteryzując sytuację rodzinną Mateusza i swoją matka podała, że z ojcem chłopca rozwiodła się, gdy syn miał 2 lata. Rozwód był za obo- pólną zgodą i nie był poprzedzony żadnymi awanturami. Praktycznie ojciec nie mieszkał z nimi od momentu urodzenia Mateusza, gdyż zaraz po tym fakcie wyjechał za granicę, a po powrocie zamieszkał ze swoją matką. Ojciec interesuje się chłopcem, spotykają się co najmniej raz w ty- godniu, spędza z nim wakacje i część świąt. Chłopiec jest zżyty z ojcem, również matka z ojcem pozostają w dobrych relacjach. Mateusz czuje się w pełni akceptowany przez ojca, który wspiera go w jego zainteresowa- niach historią. Organizuje mu wycieczki do muzeów w Polsce, a także za granicą (Wiedeń, Berlin). Ojciec ma przyjaciółkę, którą Mateusz czasami u ojca spotyka. Od urodzenia Mateusza przez okres 9 lat matka mieszkała tylko z nim. Dwa lata temu zamieszkał z nimi przyjaciel matki, który jest jedynie o 11 lat starszy od Mateusza i 11 lat młodszy od matki. Obaj zdaniem matki nienawidzą się, z tym że Mateusz dotychczas unikał Piotra, ostatnio jednak zaczął go prowokować. Piotr wyraźnie dokucza Mateuszowi mówiąc mu często, że jest głupi. Matka wielokrotnie rozmawiała z Piotrem o jego sto- sunku do Mateusza, ale Piotr powiedział, że nie jest w stanie wejść w rolę ojczyma, a Mateusz drażni go swoim przesadnym zachowaniem. W obec- ności Piotra Mateusz stara się pod byle pretekstem zwrócić uwagę matki na siebie. Takie same zachowania ujawnia Piotr w obecności Mateusza. Przez cały czas matka starała się zadowolić obu, ale około 2 miesięcy przed pojawieniem się u Mateusza „wycia" w szkole, w obecności Mateusza zrobiła awanturę Piotrowi o to, że źle traktuje chłopca. Matka przyznała, że sytuacja w jej domu nie jest normalna i może źle wpływać na Mateusza, ale nie wie, co z tym zrobić, gdyż nie potrafi roz- stać się z Piotrem. Mateusz podczas wizyt zachowywał się w sposób demonstracyjny i te- atralny. Wchodził do gabinetu powoli, powłóczył nogami, tak jakby był chory. Siadał sztywno na brzegu fotela, a proszony, aby usiadł wygodnie, Studia przypadków 227 stwierdzał, że „to nie wypada". Mówił z nadmierną afektacją, momentami przybierał ton płaczliwy i dziecinny. Wyraźnie infantylne zachowania występowały w obecności matki. Zwracał się do niej jak małe, rozkapry- szone dziecko, siadał jej na kolanach, obejmował ją, domagał się pieszczot, mówił, że ją kocha. Swoje zachowanie w szkole wyjaśnił tym, że chłopcy go popychają i dlatego płacze. Nie może się bronić, np. oddać im, bo takie zachowanie nie jest akceptowane przez religię i Pana Jezusa, który nawet każe nad- stawić drugi policzek, gdy ktoś nam dokucza. Nie potrafił wskazać kon- kretnego prześladowcy, a poproszony o pokazanie swojego zachowania w momencie ostatniego konfliktu z chłopcami w szkole, najpierw nie chciał pokazać, co robił, a potem okazało się, że siedział na schodach tak, aby utrudnić chłopcom przejście. Na rysunku swojej rodziny umieścił ojca, matkę, siebie i babcię. Zapy- tany, dlaczego nie narysował Piotra, który z nimi mieszka, zareagował bardzo gwałtownie i ostro, mówiąc „on nie jest moją rodziną, ja go niena- widzę, mógłbym go zabić". Powiedział, że może ewentualnie dorysować ciocię (przyjaciółkę ojca). Drugie spotkanie z psychologiem rozpoczął od pytania „czy psycholog pomoże mu pozbyć się Piotra". Zapytany, co takiego Piotr robi, że on go tak nienawidzi, powiedział, że Piotr zabrał mu mamę i wyzywa go. Kiedy w kolejnej rozmowie wrócono do wyjaśnienia jego sformułowania, „że Piotr zabrał mu mamę", Mateusz bardzo gwałtownie wykrzyczał, że Piotr śpi z mamą, rozmawia z nią i mama zajmuje się Piotrem. Matka przyzna- ła, że do momentu wprowadzenia się Piotra spała z Mateuszem i prakty- cznie poświęcała jemu cały wolny czas. Mateusz powiedział też do matki z wyraźną pretensją: „mówiłaś, że tylko mnie kochasz i że tylko ja jestem twoim jedynym mężczyzną", co matka również potwierdziła. Ojciec, który z własnej inicjatywy zgłosił się na rozmowę, powiedział, że w jego obecności Mateusz nie ujawnia zachowań infantylnych ani nad- miernie demonstracyjnych. Będąc w szkole syna rozmawiał z chłopcami, którzy rzekomo dokuczają mu, i doszedł do wniosku, że Mateusz w pew- nym stopniu sam prowokuje dzieci swoim zachowaniem, aby się nim za- interesowano i żeby zajęła się nim pielęgniarka. Na temat sytuacji w domu syna, nie chciał się wypowiadać, choć sugerował, że jego zdaniem, tam tkwi przyczyna zachowania Mateusza. W okresie dwóch lat psycholog systematycznie spotykał się z Mate- uszem, jego matką, sporadycznie również z ojcem. Mateusza zapisano do sekcji judo, zaczął również wyjeżdżać na kolonie integracyjne. W okresie tym matka próbowała zmienić stosunek Piotra do Mateusza. Piotr nie zgodził na wizytę u psychologa. Podejmował jednak próby zmia- ny swojego postępowania, ale po około roku stwierdził, że to przekracza jego możliwości i wyprowadził się. Obecnie matka ma z nim kontakty, ale 228 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska utrzymuje to w tajemnicy przed Mateuszem, któremu powiedziano, że Piotr wyjechał za granicę. W szkole Mateusz funkcjonuje teraz dość dobrze. „Wycie" ustąpiło już po kilku spotkaniach u psychologa. Stopniowo poprawiały się relacje Ma- teusza z innymi dziećmi, z tym że aprobuje on tylko te dzieci, które mają podobne do niego zainteresowania. W wyniku systematycznego uczęsz- czania na judo, na które jeździ sam, schudł i poprawiła się jego kondycja fizyczna. Wobec matki nie demonstruje już zachowań infantylnych, a tak- że wobec innych osób zachowuje się mniej teatralne i bardziej naturalnie. Natomiast gdy Piotr się wyprowadził, Mateusz zaczął ujawniać w roz- mowach z psychologiem negatywną postawę wobec „cioci" - przyjaciółki ojca, którą początkowo akceptował. Odmawia wspólnych z nią i ojcem spotkań, a swoją niechęć tłumaczy tym, że ciocia go źle oceniała. Nie po- trafi podać konkretnych faktów ani zachowań potwierdzających to zacho- wanie cioci. Ojciec przypuszcza, że Mateusz chciałby, aby rodzice zamiesz- kali razem. Omówienie Głównym objawem u Mateusza skłaniającym do szukania pomocy psychologicznej było „wycie" w szkole, które zaburzało funkcjonowanie szkoły i sprawiało nauczycielom trudność. Część nauczycieli widziała w zachowaniu tym przejaw choroby psychicznej dziecka, część natomiast potraktowała je jako zachowanie naganne, wymagające ukarania, np. obni- żeniem stopnia ze sprawowania. Na podstawie zebranych danych można powiedzieć, że z psychologi- cznego punktu widzenia zachowanie Mateusza miało na celu zwrócenie na siebie uwagi otoczenia i uzyskanie pomocy, a w dalszej konsekwencji zmianę sytuacji rodzinnej. Charakterystyczne jest to, że zaburzone zacho- wanie Mateusza wystąpiło w szkole, chociaż przyczyną była sytuacja rodzinna, a także cel tego zachowania nie dotyczył szkoły. U Mateusza występowały też inne zaburzenia w funkcjonowaniu, takie jak: prezentowane wobec matki zachowania infantylne lub wręcz o charak- terze regresywnym, a także wcześniejsze niezbyt dobre funkcjonowanie w relacjach w grupie rówieśniczej. Miały one również przyczyny w zacho- waniach matki i babci, ale nie były na tyle uciążliwe dla otoczenia, aby skłonić matkę do szukania wcześniej pomocy psychologicznej. Niektóre z nich były zresztą przez babcię chłopca wprost wzmacniane i traktowane jako przejaw dobrego wychowania i jego nieprzeciętnych zdolności. Analizując sytuację rodzinną Mateusza należy zwrócić uwagę na kilka ważnych momentów. Przede wszystkim przez pierwsze 9 lat Mateusz wy- chowywany był w rodzinie niepełnej, tylko przez matkę, która była bar- dzo mocno skoncentrowana na zaspokajaniu jego potrzeb. Matka poprzez zapewnianie Mateusza o wyłącznej swojej miłości, jak również poprzez Studia przypadków 229 inne swoje zachowania i organizację życia w domu, jak np. spanie z sy- nem w jednym łóżku, poświęcanie uwagi wyłącznie jego rozwojowi, spo- wodowała, że Mateusz zafunkcjonował w tym domu jako wyłączny towa- rzysz matki. Można powiedzieć, że w tej rodzinie role nie były do końca ustalone, a rola Mateusza znacznie wykraczała poza rolę syna, zwłaszcza w obszarze jego praw i przywilejów. Ojciec nie był przez Mateusza postrzegany jako partner matki, a jedy- nie jako osoba, od której on otrzymuje miłość, akceptację, prezenty oraz czas poświęcany tylko jemu. W wyniku tej sytuacji Mateusz nie miał obrazu rodziny jako partner- stwa rodziców, których role i wynikające z nich zachowania są znacząco inne niż te, które są właściwe dla relacji rodzic-dziecko. Następnie w strukturze rodziny zaszła istotna zmiana, mianowicie zamieszkał z nimi Piotr. Istotne jest to, że rola Piotra w tej rodzinie nie została jednoznacznie określona. Piotr nie podjął roli ojczyma, czyli do- rosłego mężczyzny w domu, wręcz przeciwnie, zaczął z Mateuszem rywa- lizować o uczucia, zainteresowanie i spędzany wspólnie czas z matką chłopca. Z relacji matki Mateusza wynika, że zachowania Piotra w wielu sytuacjach nosiły cechy zachowania dziecka i były podobne do zachowań Mateusza. Jednocześnie matka Mateusza w stosunku do Piotra zachowy- wała się niekiedy jak żona, a niekiedy tak, jakby była jego matką. Piotr częściowo funkcjonował w roli starszego syna, co spowodowało, że Ma- teusz poczuł się zagrożony jako dziecko, a także jako dorosły partner matki, który odebrał Mateuszowi prawa wyłącznego towarzysza matki. Początkowo Mateusz próbował walczyć z Piotrem, prezentując wobec matki zachowania nadmierne dziecinne i absorbujące ją, tak jakby odgry- wał rolę znacznie młodszego dziecka, wymagającego stałej opieki. Gdy matka z dotychczasowej pozycji neutralizowania ich rywalizacji stanęła po stronie Mateusza, zwracając uwagę Piotrowi, że źle się zachowuje, Ma- teusz poczuł się silniejszy i również w szkole zaprezentował zachowania zwracające uwagę otoczenia na swoje problemy i swoją sytuację. Jak z te- go wynika, zachowanie Mateusza w szkole (wycie) było właściwie skiero- wane na matkę (wzbudzenie w niej zainteresowania), a w dalszej perspek- tywie na zmianę sytuacji rodzinnej, co Mateusz otwarcie sformułował w rozmowie z psychologiem, pytając, czy pomoże mu się pozbyć Piotra. Wyprowadzenie się Piotra spowodowało nową sytuaqę i chociaż naj- bardziej uciążliwe objawy zaburzeń ustąpiły jeszcze przed tym faktem, to istnieje obawa, że Mateusz swoje zachowanie mógł uznać za skuteczne w pewnych sytuacjach życiowych. Obawa ta jest o tyle uzasadniona, że jednocześnie z wyprowadzeniem się Piotra Mateusz zaczął ujawniać ne- gatywne postawy wobec przyjaciółki ojca, co może być próbą wpływu na jego postępowanie. Nie jest wykluczone, że przypuszczenia ojca co do intencji pogodzenia rodziców są uzasadnione. Ponadto Mateusz na- 230 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska dal niezbyt dobrze funkcjonuje w grupie rówieśniczej, a w niektórych sytuacjach pojawiają się, choć już o nieco mniejszym nasileniu zachowa- nia o charakterze regresywnym. Mateusz obrazuje problemy, jakie mogą pojawić się w rodzinach zre- konstruowanych, w których wcześniejsze role matki i dziecka nie były jednoznaczne, a stosunek matki do dziecka cechowała nadmierna na nim koncentracja i nadopiekuńczość. Marcin lat 13 Bezpośrednim powodem zgłoszenia chłopca do psychologa był fakt kradzieży rodzicom 9 tys. nowych złotych. Za te pieniądze Marcin kupił koledze buty i przez kilka dni kupował całej klasie w dużych ilościach słodycze i napoje, co zwróciło uwagę nauczycieli. Ponadto w ciągu ostat- niego roku szkolnego Marcin dużo wagarował i ma tak słabe oceny, że nie uzyska promocji do następnej klasy. Nauczyciele skarżą się, że jest nie- grzeczny i arogancki. Marcin bardzo łatwo nawiązał kontakt z psychologiem, chętnie przy- chodził na spotkania, z własnej inicjatywy podejmował różne tematy, wypytując psychologa o opinię w wielu sprawach. Przyznał się, że nie była to jego pierwsza kradzież, wcześniej już podbierał rodzicom pienią- dze, ale były to mniejsze sumy i nie zauważyli tego. Tym razem „potrząs- nąłem nimi, nareszcie zauważyli, że ja istnieję, wszyscy się teraz mną interesują". Normalnie w domu jest tak, że gdy rodzice wracają z pracy, to kłócą się ze sobą, a jemu każą iść do swego pokoju i odrabiać lekcje. Mar- cin mieszka z matką i ojczymem, którego nie akceptuje. Wyraża się o nim negatywnie, przypisuje mu wszystkie możliwe negatywne cechy i twier- dzi, że nie ma żadnych możliwości ułożenia sobie z nim poprawnych stosunków. W wielu drobnych sytuacjach domowych odmawia uczestnic- twa tylko dlatego, że są one z inicjatywy ojczyma. Biologiczny ojciec Marcina mieszka w Niemczech. Marcin utrzymuje z nim kontakt, spędza u niego całe ferie zimowe i letnie, często też rozma- wiają przez telefon. O ojcu mówi w samych superlatywach. Pozytywnie Marcin wyraża się również o swoim o 12 lat starszym bracie, który miesz- ka, podobnie jak ojciec, za granicą. Z matką Marcin często się kłóci, bo uważa, że robi ona wiele głupstw, ale kocha ją i jest gotów wiele jej wybaczyć. Ma pretensje do matki o to, że za bardzo ulega ojczymowi. W trakcie jednego ze wspólnych spotkań z Marcinem i jego matką bardzo ostro zareagował, gdy matka wyraziła niebyt pochlebną opinię o jego ojcu. Marcin przyznał się, że zaczął już palić papierosy i próbował pić piwo. Jako przyczynę wagarów podał trudności w nauce, zwłaszcza z języka polskiego, i często woli nie iść do szkoły niż narażać się na przykre sytua- cje. Wie, że ma dysleksję, ale nie wie, jak sobie z nią poradzić. Studia przypadków 231 Matka podała, że z ojcem Marcina rozwiodła się, gdy chłopiec miał 4 lata. Mieszkali wówczas za granicą, gdzie ona prowadziła własną firmę. Tam też poznała obecnego męża, któremu pomogła zawodowo i finanso- wo. Pobrali się, gdy Marcin miał 7 lat. W rok później wrócili do Polski, gdzie już wspólnie prowadzą firmę. Starszy syn został za granicą, kontynu- uje tam naukę i pracuje. Były mąż również pozostał za granicą i ożenił się. Marcin od początku nauki w polskiej szkole miał problemy i okazało się, że ma dysleksję. Nie chciał jednak uczęszczać na ćwiczenia wyrów- nawcze, a matka nie była przekonana do ich skuteczności i nie starała się go mobilizować. Od momentu powrotu do Polski matka jest w nieustannym konflikcie z mężem. Kłócą się bardzo często, a obecnie już o byle głupstwo. Głów- nym problemem jest wkład pracy w zarządzanie firmą. Uważa, że mąż w wielu poczynaniach jest nieodpowiedzialny i musi go stale pilnować. Uważa również, że mąż nie czuje się na swoim miejscu w tej firmie, ale gdy proponowała mu powrót do jego dawnego zawodu - odmówił, co matka tłumaczy lękiem przed porażką. Swoje poczucie niepowodzenia odreagowuje na niej i na Marcinie. W domu próbuje nawet w najdrobniej- szych sprawach, np. ustawiania butów w przedpokoju, narzucić im swoje nawyki i upodobania, a kiedy się nie podporządkowują, robi awanturę. Z jednej strony jest niezwykle pedantyczny, z drugiej nie wykonuje tygo- dniami napraw, do których się zobowiązał. W stosunku do Marcina, jej zdaniem, jest nadmiernie wymagający, próbuje mu narzucić dryl wojskowy i nie potrafi z nim rozmawiać ani zachęcić do wspólnych zajęć. Marcin z ojczymem często się kłócą i każdy z nich próbuje przeciągnąć ją na swoją stronę. Czasem ma wrażenie, że oni walczą o nią. W sytuacji tej staje się bezradna i zachowuje się niekon- sekwentnie. Chociaż wie, że jest to niedobre, to jednak daje się wciągać w ich wojnę, stając raz po stronie męża, raz po stronie syna, co najczęściej nasila konflikt. Dostrzega wady męża, ale mimo wszystko nie są one dla niej aż takim problemem, bo widzi również pewne jego zalety i są mo- menty w ich małżeństwie, z których jest zadowolona. Natomiast zupełnie nie może sobie poradzić z sytuacją, jaka istnieje między mężem a Marci- nem. Marcin często powołuje się na ojca, porównuje ojczyma z ojcem, a także wręcz szantażuje przeniesieniem się do ojca. Ojczym Marcina przyszedł na jedną wizytę, z góry zastrzegając, że przychodzi jedynie po to, by naświetlić sytuację ze swojej strony. Nato- miast niczego w swoim postępowaniu nie zamierza zmieniać i niczego nie oczekuje od psychologa. Przyznał, że w sprawach domowych jest nad- miernie pedantyczny i wymagający, ale z kolei oni robią bałagan i ktoś musi się domagać porządku. Poza tym od dzieciństwa był tak nauczony i nie będzie tego zmieniał. Jeśli chodzi o Marcina, to stwierdził, że często 232 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska ma wrażenie, iż Marcin nimi manipuluje i ta manipulacja polega m.in. na tym, że usiłuje skłócić małżonków. Odpowiada mu sytuacja, gdy oni ze so- bą nie rozmawiają. Ostatnio, gdy pokłócił się z żoną, Marcin zachowywał się w stosunku do matki jak anioł, spełniał wszystkie jej prośby i życzenia, a nawet posprzątał w całym domu, czego normalnie nie robi. Natomiast gdy oni się pogodzą, Marcin zaczyna wobec nich prezentować zachowania ich irytujące. Wyraził również przypuszczenie, że Marcin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robi, i chce doprowadzić do ich rozwodu. Ojczym zdecydowanie stwierdził, że on nie może i nie chce wobec Marcina pełnić roli ojca, ponieważ Marcin ma ojca. Określił siebie jako męża matki chłopca. Nie chce podjąć roli ojczyma, nie wie bowiem, na czym pełnienie tej roli ma polegać, gdyż sam był wychowywany przez samotną matkę i nie miał kontaktu z ojcem ani żadnym innym mężczyzną mieszkającym wspólnie. Mówiąc o Marcinie, wymieniał głównie jego ne- gatywne cechy i to, czego chłopiec w domu nie wykonuje. Żonie zarzucał, że jest nadmiernie tolerancyjna i za mało wymagająca wobec Marcina. Omówienie Analizując system rodzinny Marcina należy wyróżnić relacje między małżonkami i relacje między nimi a Marcinem. W relaq"ach małżeńskich nie są wyraźnie oddzielone role małżonków od roli wspólników w firmie. W firmie decydujący głos ma żona, która przyjęła męża jako równopraw- nego wspólnika, ale w wielu sytuacjach nie ma do niego zaufania i nad- miernie kontroluje jego działania. Z kolei mąż usiłuje pozyskać dla siebie bardziej znaczącą pozycję w domu, próbując wprowadzić swoje obyczaje, których inni członkowie rodziny nie chcą zaakceptować. Sytuacja ta jest powodem bardzo częstych kłótni między małżonkami, które odbywają się po pracy w domu. Zajęci sobą, nie interesują się Marcinem, co najwyżej każą mu iść do swego pokoju. Te zawodowo-małżeńskie relacje rzutują na atmosferę w domu, w któ- rej Marcin ma poczucie odrzucenia przez matkę, zaabsorbowaną ojczymem i pracą. Można przyjąć, że zachowania Marcina, np. kradzieże i wagary, mają na celu zwrócenie na siebie uwagi, co Marcin zresztą w rozmowie z psychologiem wyraźnie powiedział. Również w całym układzie rodzin- nym role poszczególnych członków nie są do końca określone. Ojczym praktycznie nie wie, kim jest dla Marcina. Matka wobec męża niekiedy jest żoną, niekiedy szefową, niekiedy zaś opiekunką. W relacjach Marcina z ojczymem w zasadzie nie ma określonych gra- nic praw i obowiązków. Ojczym, jak sam powiedział, nie wie, kim ma być wobec Marcina, natomiast Marcin traktuje go jak rywala. Charakterystycz- ne w układzie rodzinnym są nieustanne zmiany koalicji. Raz matka jest w koalicji z mężem przeciwko Marcinowi, to znów wchodzi ona w koali- i Studia przypadków 233 cję z Marcinem przeciwko mężowi. Jakkolwiek ojciec biologiczny Marcina fizycznie jest daleko, niemniej stale funkcjonuje w tej rodzinie jako autory- tet dla Marcina, obiekt niepokoju matki i niechęci ojczyma. Członkowie rodziny mają w zwyczaju gwałtownie i bezpośrednio wyrażać swoje chwilowe emocje i nastawienia wobec innych. W przypad- ku matki wyrażane emocje są zmienne i dość skrajne, w zależności od koalicji, w której aktualnie pozostaje. Rola Marcina w rodzinie nie jest jednoznacznie określona. Dla matki jest na przemian raz dzieckiem, raz partnerem. Dla ojczyma jest stale ry- walem, często traktowanym jak dorosły mężczyzna. W tej sytuacji chłopiec nie może mieć poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Nie można więc wykluczyć, że chciałby się ojczyma pozbyć. Pewne zachowania Marcina, również te, które wywołują konflikty, mogą mieć na celu odsunięcie matki od ojczyma. Znamienne jest właśnie to, że gdy matka jest w konflikcie z mężem, Marcin zaczyna funkcjonować bardzo pozytywnie, spełniając wszelkie oczekiwania otoczenia. Trudności w nauce mają źródło również w deficytach rozwojowych, czyli dysleksji stwierdzonej dość wcześnie, ale zlekceważonej przez rodzi- nę zajętą swoimi problemami. Nie mając sukcesów w szkole, Marcin może być zniechęcony do nauki i pokonywania trudności, co też może mieć wpływ na opuszczanie lekcji i nieodpowiednie zachowanie w szkole. U Marcina można stwierdzić zarówno niekorzystną sytuację rodzinną, jak i niekorzystną sytuację w szkole. W żadnej z tych sytuacji nie odnosi on sukcesów i nie ma pełnej akceptacji. Spróbował już pozyskiwać kole- gów poprzez kupowanie im słodyczy, a także uczestniczy w grupach pa- lących papierosy i pijących alkohol. Nie można wykluczyć, że właśnie w relacjach rówieśniczych, i to w grupach podejmujących zachowania ry- zykowne, Marcin będzie szukał akceptacji, wsparcia i swojego miejsca. Zaprezentowany przypadek Marcina nie jest odosobniony. W rodzi- nach zrekonstruowanych częste są u dzieci zaburzenia zachowania, któ- rych istotą może być właśnie rywalizacja z nowym, dorosłym członkiem rodziny. Bywa tak najczęściej w rodzinach, w których matka przez pewien czas samotnie wychowywała syna, ale też występują w przypadkach ma- tek i córek. Można powiedzieć, że jest to ciąg dalszy nieprawidłowej struk- tury i relacji występujących w rodzinach niepełnych, w których dziecko zostaje postawione w roli wykraczającej poza rolę dziecka. Pojawienie się nowego członka rodziny jest wówczas zbyt dużą zmianą, ponieważ zasad- niczo zmienia się rola dziecka i jego relacje z matką. Konrad lat 17 Konrad nie podjął nauki w szkole średniej, ponieważ od roku nie wy- chodzi sam z domu. Twierdzi, że ma lęki, a psychiatrzy stwierdzili u nie- go fobię szkolną. Jest pod stałą opieką psychiatryczną, otrzymuje leki, lecz 234 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska nie ma żadnej poprawy. Postanowiono przyznać mu nauczanie indywi- dualne, ale po opinii psychologa klinicznego. Spotkanie odbyło się w mieszkaniu Konrada i jego rodziców. Chłopiec zachowywał się bardzo swobodnie, tak jakby był wyłącznym gospoda- rzem domu. Zaprosił psychologa do salonu, mówiąc, że tam właśnie od- bywają się jego rozmowy z psychiatrą. Jednocześnie rodzicom nakazał iść do kuchni, co oni potulnie wykonali. Później, gdy psycholog poprosił na rozmowę rodziców, był zdziwiony i niezadowolony. Konrad powiedział, że do końca jego nauki w szkole podstawowej mieszkali u babci i dziadka (rodzice matki chłopca). Tam chodził do szkoły i nie miał większych problemów z nauką. W czasie wakacji rodzice kupili mieszkanie i miał rozpocząć naukę w pobliskim liceum. Był w szkole tylko kilka razy, ponieważ dusił się, siniał i tracił przytomność. Nie umiał wyjaś- nić tych reakcji. Rodzice uznali, że może coś dzieje się w szkole i przenieśli go do społecznego liceum. Tam jednak nawet nie wszedł do budynku, bo już pierwszego dnia przed szkołą stracił przytomność. Pytany o okoliczno- ści niewychodzenia z domu, przyznał się, że jednak wychodzi, ale tylko z matką. Jeździ też na działkę, ale tylko wtedy, gdy jedzie matka. Z matką ma bardzo dobre stosunki, natomiast wręcz nienawidzi ojca. Ojciec nie wiadomo czego od niego chce, o wszystko się czepia, chciałby z niego zrobić sportowca, a on przecież jest chorowity. W dzieciństwie chorował na astmę i z tego powodu nie ma dobrej kondycji fizycznej. W wygłaszanych dość złośliwych opiniach o ojcu powoływał się na zdanie babci, która też ma wiele zastrzeżeń do swego zięcia. Podczas mieszkania u dziadków ojciec właściwie z nimi nie mieszkał. Przez dłu- gie okresy pracował za granicą, a gdy przebywał w kraju, często nocował u swoich rodziców. Zapytany o to, jak spędza czas w domu, przyznał się, że głównie czyta książki i trochę uczy się niektórych przedmiotów z liceum. Natomiast w niczym nie pomaga rodzicom i nie ma żadnych obowiązków. Wyraził zdziwienie, że w ogóle mógłby coś robić. Rodzice podali, że przez wiele lat ich warunki mieszkaniowe były bardzo trudne. Mieli jeden pokój w mieszkaniu rodziców żony i kiedy urodził się Konrad, ojciec właściwie przeniósł się do swoich rodziców. Konrad dużo chorował, miedzy innymi miał astmę, i musiał mieć dobre warunki mieszkaniowe. Wobec tego Konrad zajmował pokój z matką, a ojciec nie miał własnego miejsca. Ojciec też parę razy wyjeżdżał na rocz- ne kontrakty za granicę, tak że praktycznie był poza rodziną. Do czasu pójścia Konrada do szkoły matka nie pracowała, zajmowała się tylko nim, nawet spała z nim, bo bała się, że coś mu się w nocy stanie. Mają teraz duże, nowe mieszkanie, oboje pracują i starają się spędzać jak najwięcej czasu ze sobą. Oboje przyznali, że są dobrym małżeństwem i nie ma między nimi większych konfliktów. Studia przypadków 235 W pewnym momencie rozmowy ojciec powiedział, że w tym domu niekiedy czuje się ofiarą. Nie rozumie, o co chodzi, ale czuje, że coś jest nie tak. Kiedy jednak próbuje coś zmienić, napotyka na opór nie tylko ze strony Konrada, ale również żony, więc szybko rezygnuje. Namawia Kon- rada do uprawiania jakiegoś sportu, ale ten uparcie odmawia. Nie jest też przekonany o chorobie syna. W tym też momencie rodzice przypomnieli sobie, że problemy z chodzeniem Konrada do szkoły były już wcześniej. W pierwszej lub drugiej klasie odmówił chodzenia do szkoły i nie było wiadomo, co jest przyczyną. Później zgadzał się uczestniczyć w lekcjach, ale tylko wtedy, gdy ojciec siedział na korytarzu szkolnym. Czasami po- zwalał ojcu siedzieć w samochodzie przed szkołą. Nie zgadzał się, aby ojca zastąpiła matka. Sprawdzał też, czy ojciec jest na swoim posterunku. Trwało to prawie cały rok. Ojciec musiał zmienić pracę na taką, aby przed południem mieć wolne. Rodzice nie umieli wytłumaczyć ani przyczyn tego zachowania, ani też dlaczego w pewnym momencie ustąpiło. Wyra- żali przypuszczenie, że wychowawczyni pomogła Konradowi zaaklimaty- zować się w szkole. Po przypomnieniu pewnych faktów okazało się jed- nak, że Konrad zaczął chodzić bez problemów do szkoły w momencie, gdy ojciec znowu wyjechał za granicę. Później nasilone ataki astmy oraz inne choroby występowały głównie w okresach pobytu ojca w kraju. Konrad nie wyglądał na 17-letniego chłopca. Był za mały, za chudy, blady i nie widać było oznak fizycznego dojrzewania. Rodzice zapytani o jedzenie przyznali, że od lat Konrad sprawia problemy z jedzeniem. Wcześniej odbywały się ceremonie przy każdym posiłku i uczestniczyła w tym również babcia, a obecnie Konrad je niewiele i tylko niektóre potra- wy. Ojciec stwierdził, że jedzenie syna irytuje go i czasem robi awantury. Jednocześnie przyznał się do tego, że przed wyjściem do pracy przygoto- wuje Konradowi śniadanie, w tym świeży sok z pomarańczy i zanosi mu do pokoju. Swoje zachowanie uzasadnił obawą o zdrowie syna. W czasie wspólnej rozmowy, gdy tylko ojciec zaczynał coś mówić, Konrad przerywał, wygłaszał złośliwe komentarze, naśmiewał się z ojca, przy czym wiele z tych zachowań adresował do matki. Matka nie reago- wała i zachowywała się tak, jakby sytuacja ta była czymś normalnym. Zapytana, czy tak jest często, powiedziała z pewnym zadowoleniem: „cza- sem mam wrażenie, że oni o mnie walczą". Ojciec natomiast kilkakrotnie powtarzał, że nie wie dlaczego, ale czuje się ofiarą. Rodzicom i Konradowi zaproponowano terapię, na którą ojciec od razu się zgodził, matka nie wyraziła swojego zdania, a Konrad zaczął stawiać różne warunki. Omówienie Objawem zaburzeń u Konrada miał być według psychiatrów lęk przed szkołą, co zostało zdiagnozowane jako fobia szkolna. Analizując jednak okoliczności, w jakich Konrad przestał chodzić do szkoły i w jakich wcześ- 236 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska niej występowały podobne problemy, można powiedzieć, że Konrad ujaw- nia raczej lęk przed opuszczeniem domu lub - jeszcze ściślej - lęk przed pozostawieniem rodziców samych. Konrad wychodzi przecież z domu, ale tylko z matką. Wcześniej, gdy ojciec dłużej przebywał w kraju, Konrad wręcz „prowadzał go ze sobą do szkoły". Bywał też często chory, czym absorbował matkę, a ojciec w takich sytuacjach przenosił się do swoich rodziców. Od ostatniego powrotu ojca z zagranicy sytuacja w rodzinie bardzo się zmieniła, gdyż rodzice i Konrad zamieszkali bez dziadków we własnym mieszkaniu, a ojciec podjął stałą pracę. I w tym właśnie momen- cie ponownie pojawiły się u Konrada lęki przed szkołą. Te fakty przema- wiają za wnioskiem, iż objawy zaburzeń ujawniane przez chłopca mają sens jedynie w odniesieniu do rodziny. Ponadto nie są one jedynymi obja- wami. Od wczesnego dzieciństwa u Konrada występują również zaburze- nia jedzenia. Można też przypuszczać, że częste choroby Konrada miały podłoże psychogenne. Dane uzyskane z rozmowy i obserwacji nie są wystarczające dla całko- witej i dogłębnej diagnozy systemu rodzinnego Konrada, ale pozwalają na postawienie kilku hipotez. Wydaje się, że w rodzinie Konrad pełni rolę inną i bardziej znaczącą niż rola dziecka. Zachowuje się jak gospodarz domu, wyznacza miejsce i postępowanie rodziców. Wobec ojca Konrad zachowuje się agresywnie, neguje i deprecjonuje jego postępowanie i oczekiwania. Również zachowa- nia chłopca, które można zaliczyć do zaburzeń jedzenia, wydają się skiero- wane na ojca. To ojciec przejmuje się i reaguje na to, że Konrad za mało je, i podaje mu śniadanie do łóżka. Zaburzenia ujawniane przez Konrada mogą więc być formą kontroli i władzy nad ojcem lub też niedopuszcza- nia ojca do pełnego uczestnictwa w rodzinie, w tym również do bliskich relacji z matką. Przez wiele lat ojciec był niejako na obrzeżu rodziny i prak- tycznie nie uczestniczył w jej życiu. Właściwie dopiero od roku ojciec prze- bywa stale w domu, próbuje zaistnieć w rodzinie i bardzo znamienne wy- daje się stwierdzenia matki, że „oni o nią walczą". Nie można też wykluczyć, iż objawy zaburzeń występujące u Konrada mają ściślejszy związek z jego matką. Obserwując chłopca i słuchając jego wypowiedzi można było odnieść wrażenie, że nie chce on dorosnąć albo inaczej mówiąc chce pozostać dzieckiem, i to wymagającym opieki. Matka przez wiele lat przejawiała wobec Konrada nadmierną troskliwość i opie- kuńczość i trudno jest powiedzieć, na ile zachowanie jej spowodowane było faktycznym stanem zdrowia chłopca, a na ile służyło jej samej. Obecnie matka pracuje i nie poświęca już Konradowi tyle czasu, ale prawdopodob- nie nadal istnieją poprzednie, wręcz symbiotyczne więzi i można przypusz- czać, że objawy zaburzeń u Konrada spełniają także jakąś funkcję wobec matki. Jaka to funkcja i jaką w istocie rolę pełni w rodzinie matka, wymaga określenia w dalszym postępowaniu diagnostycznym i terapeutycznym. Studia przypadków 237 Przypadek Konrada, choć nie do końca zdiagnozowany, wydaje się dość dobrze przemawiać za tym, że wiele fobii szkolnych ma swoje źródło w rodzinie i terapii wymaga cała rodzina, a nie tylko dziecko. Ania lat 6 Na wizytę u psychologa matka Ani zdecydowała się po rozmowie z lekarzem. Za trzy miesiące dziewczynka powinna rozpocząć naukę w szkole, i to w szkole za granicą, gdzie rodzice wyjeżdżają na kilka lat. Natomiast Ania nie odzywa się do nikogo dorosłego spoza rodziny, nie wykonuje też żadnych kierowanych do niej poleceń. Podczas pierwszej wizyty, na którą przyszła matka z Anią, ustalono, że dziewczynka właściwie nigdy nie nawiązywała kontaktu z osobami do- rosłymi, a także z większością dzieci. Początkowo matka uważała, że jest to normalne, wstydliwe zachowanie u małego dziecka. W wieku trzech lat Ania poszła do przedszkola i wtedy zaczął się problem, gdyż nie tylko nie odzywała się, ale też nie wykonywała poleceń, nie uczestniczyła w zaba- wach, a także nie jadła. Zachowania te właściwie występują nadal, poza tym, że Ania już bierze udział w zajęciach, gdy polecenie kierowane jest do całej grupy, oraz rozmawia z kilkoma dziewczynkami i przez nie kie- ruje swoje prośby do wychowawczyń. W przedszkolu pracuje babcia Ani, ale i ona jest przez dziewczynkę traktowana jak obca osoba, z jedynym wyjątkiem, mianowicie podczas posiłków Ania idzie do babci i u niej je przyniesione z domu kanapki. Nie siada z innymi dziećmi przy stoliku i odmawia jedzenia posiłków przedszkolnych. Informacje te zawierało przyniesione przez matkę pismo podpisane przez dyrektorkę przedszko- la. Bardzo szczegółowo opisano w nim zachowania Ani w trakcie trzech lat pobytu w przedszkolu oraz podejmowane przez kolejne wychowaw- czynie próby nawiązania kontaktu z dziewczynką. Z pisma można było wnioskować, że dziewczynkę otoczono serdeczną atmosferą i bardzo zwracano uwagę na to, aby inne dzieci jej nie odrzucały. Jednak matka usiłowała momentami zasugerować, iż przyczyna zachowania Ani leży właśnie w przedszkolu. Podczas tej pierwszej rozmowy dowiedziano się także, że Ania ma starszą o trzy lata siostrę Dominikę, która uczęszcza do II klasy, uczy się bardzo dobrze i nie sprawia żadnych problemów. Matka nie pracowała do 3 roku życia Ani, ale w zajmowaniu się dziećmi pomagała jej teściowa i nadal pomaga, gdyż od 6 lat mieszkają obok domu rodziców męża. Oj- ciec Ani pracuje w zagranicznej firmie i co tydzień na cztery dni wyjeżdża poza Polskę. Matka, charakteryzując Anię, często porównywała ją z Dominika, mówiąc np. „Ania rozwija się prawidłowo, ale chyba nie jest tak zdolna, jak Dominika". Przygotowywała Dominikę na przyjęcie Ani. Dominika pomagała jej we wszystkich czynnościach przy dziecku i była z tego bar- 238 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska dzo dumna. Teraz też jej zdaniem dziewczynki najlepiej bawią się razem i Ania normalnie rozmawia z Dominika, a nawet potrafi się jej sprzeciwić i pokłócić z nią. Przy końcu spotkania matka napomknęła, że niepokoją ją trochę rysunki Ani, a mianowicie bardzo często rysuje ona jeden motyw, tj. coś w rodzaju stworka z pazurami u rąk i nóg. Ania po wejściu do gabinetu stanęła w kącie, twarzą do ściany i przez kilkanaście minut dłońmi gładziła ścianę. Następnie odwróciła się i zaczę- ła przyglądać się psychologowi, ale odwracała głowę, gdy ta na nią spoj- rzała. Pod koniec spotkania podeszła do matki, usiadła jej na kolanach i słuchała rozmowy. Na następną wizytę przyszła także Dominika i ojciec dziewczynek. Do gabinetu pierwsza weszła Dominika, przedstawiła się i powiedziała, że to ona może udzielić najwięcej informacji o Ani, a także ona może po- lecić Ani zrobienie czegoś, więc właściwie psycholog powinien rozma- wiać z nią. Rzucające się w oczy były różnice nie tylko w zachowaniu, ale i w wyglądzie dziewczynek. Dominika ubrana była w kolorową sukienkę, a czarne, gęste włosy miała zaplecione w warkocze z czerwonymi kokar- dami Zachowywała się tak, jakby była świadoma swojej urody i znaczenia. Na jej tle Ania wyglądała jak myszka: szare włosy miała krótko obcięte, a ubrana była w jakiś ciemny sweterek i spodnie. Stojąc w kącie obserwo- wała Dominikę i wykonywała jej polecenia. Poproszono więc Dominikę, aby obie dziewczynki narysowały swoją rodzinę. Dominika przekazała prośbę Ani, ale sama stwierdziła, że narysuje coś innego. Ania narysowała dziewczynkę z czarnymi włosami, w bardzo koloro- wej sukni i z koroną na głowie. Obok niej narysowała zarys człowieczka ze szponami zamiast palców u nóg i rąk, otoczonego czymś w rodzaju kokona. Ania nie powiedziała, kto jest na rysunku, ale postać dziewczynki mogła kojarzyć się z Dominika, natomiast stworek z nią samą. Na rysunku nie było osób dorosłych. Matka przywiozła inne rysunki Ani i wśród nich najwięcej było właśnie takich stworków. Ojciec dziewczynek na początku okazał zdumienie i niezadowolenie z powodu zaproszenia go na rozmowę. Wyraził przekonanie, iż Ania mu- siała przeżyć coś przykrego w przedszkolu, a także wygłosił negatywną opinię o wychowawczyniach. Zmitygował się dopiero po pytaniu o teścio- wą pracującą w tym samym przedszkolu i jej udział w krzywdzeniu wnu- czki. W końcu przyznał, że on również nie ma dobrego kontaktu z Anią, a właściwie nie ma żadnego. Ania przychodzi do niego wtedy, kiedy ona chce, nie wykonuje żadnych jego próśb lub poleceń, a on nie umie nawet powiedzieć, co Ania lubi, a czego nie lubi. Jego zdaniem nie działają na nią ani kary, ani nagrody, gdyż najczęściej reaguje obojętnością. Wobec takich reakcji czuje się bezsilny. Cały czas jednak uparcie wyrażał przeko- nanie, że problemy Ani muszą mieć źródło poza ich rodziną. Studia przypadków 239 Kolejne spotkanie odbyło się w domu dziewczynek. Obecne były obie babcie, natomiast nie było dziadka przebywającego w tym czasie za grani- cą. Na początku spotkania nie było też ojca Ani, którego podobno zatrzy- mano w pracy. Tę nieobecność bardzo usprawiedliwiała jego matka, pod- kreślając, jaką to jej syn ma odpowiedzialną i dobrze płatną pracę. Bardzo istotne okazały się obserwacje poczynione podczas tej wizyty. Na początku rolę gospodyni podjęła Dominika i to ona oprowadzała psy- chologa po domu. Ania chodziła z tyłu krok w krok, ale nie odzywała się. Dom był bardzo przestronny i nie wszystkie pokoje były jeszcze urządzo- ne. Pokój dziewczynek miał ok. 30 m2, ale były w nim małe dziecinne meble, przez co sprawiał wrażenie jeszcze większego. Wszędzie leżały lalki i misie różnej wielkości, po kilka tego samego rodzaju, oraz inne zabawki. Wyglądał jak dobrze zaopatrzony sklep z zabawkami. Na para- petach dwu dużych okien znajdowały się szmaciane lalki, podobne do siebie, ułożone w równych rzędach. Później w rozmowie jedna z babć powiedziała, że już dawno zwróciła uwagę, iż Ania nie bawi się lalkami, tylko układa je w rzędy. Dominika, oprowadzając psychologa po domu, pokazała pomieszcze- nie, w którym najbardziej lubią się z siostrą bawić. Była to mała, ciemna garderoba, w której wisiały jakieś ubrania, a na podłodze leżały koce. Matka potwierdziła, że dziewczynki najczęściej bawią się właśnie tam. W trakcie pobytu psychologa w pokoju dziewczynek miało miejsce in- teresujące zdarzenie. Psycholog zwróciła się bezpośrednio do Ani z prośbą 0 uruchomienie zabawki, którą Ania trzymała w ręku. W tym momencie Dominika wyrwała siostrze zabawkę i powiedziała, że Ania jest głupia 1 nie potrafi tego zrobić. Gdy psycholog wyraziła przekonanie, że Ania z pewnością poradziłaby sobie z tą zabawką, Dominika rzuciła zabawkę na podłogę, przez chwilę stała nieruchomo i patrzyła ze złością na psycho- loga, a następnie wybiegła z pokoju i powiedziała do matki, że psycholog wymyśla głupie zabawy z Anią. Gdy przyszła pora kolacji, matka przygotowała jakieś jedzenie w mi- seczkach i razem z teściową poszły karmić dziewczynki. Jedna jadła sie- dząc na schodach, a druga na podłodze w pokoju. Na pytanie psychologa, czy dziewczynki nie mogłyby usiąść przy stole, druga babcia stwierdziła, że one nigdy nie jedzą przy stole, tylko w różnych miejscach, gdzie mają ochotę. Matka przyznała, że dziewczynki są niesforne i czasami miałaby ocho- tę je skarcić, np. krzyknąć lub nawet dać klapsa, ale nie robi tego, ponie- waż takie wychowanie jest niewłaściwe. Z obserwacji zachowania matki dziewczynek i teściowej można było przypuszczać, że teściowa pozwala dziewczynkom na wszystko, a matka boi się jej i również nie wprowadza w domu żadnych ograniczeń. 240 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska Ustalając tryb życia rodziny dowiedziano się, że rodzice dziewczynek nie przyjmują gości. W ich domu bywają jedynie babcie, dziadek i brat matki. Nie zdarza się nigdy, aby Ania była sama z matką lub ojcem, zaw- sze jest obecna Dominika. Natomiast Dominika po szkole jeździ z matką po zakupy i później razem zabierają Anię z przedszkola. Jedyną osobą, z którą Ania przebywa czasami bez Dominiki, jest babcia pracująca w przedszkolu, gdy raz w tygodniu idą na spacer po wyjściu z przedszkola. Zdaniem babci rozmawia z nią normalnie, tak jak dziecko w jej wieku. Po przyjściu ojca dziewczynek zaproponowano narysowanie mapy rodziny. Na uwagę zasługuje to, iż wszyscy ulokowali w środku koła obie dziewczynki. Matka ojca siebie umieściła również w środku tuż nad dziewczynkami. Rodzice ulokowali siebie po przeciwległych stronach średnicy przy obwodzie koła. Matka matki dziewczynek narysowała siebie poza kołem. Dominika początkowo nie chciała rysować, ale po pewnym czasie stwierdziła, że chętnie narysuje kółkami rodzinę, ale na osobnej kartce. Rysunek dziewczynki okazał się bardzo charakterystyczny: Ania Po wyjściu Dominiki matka patrząc na jej rysunek zareagowała silnym niepokojem i zapytała psychologa: czy to oznacza, że za bardzo wyróżnia Dominikę. Podjęto próbę wstępnego omówienia mapy rodziny, ale ojciec zareagował bardzo gwałtownie protestując przeciwko wciąganiu go w głu- pie zabawy z rysunkami. Zaproponowano spotkanie z rodzicami dziew- czynek w późniejszym terminie. Jednak zaraz następnego dnia ojciec za- dzwonił do psychologa i powiedział, że zabronił swojej matce stałego przebywania w ich domu, pytał natomiast, czy dziewczynki mogą odwie- dzać babcię w jej domu. Później odbyło się jedno spotkanie przed wyjaz- dem rodziny za granicę. Omówiono na nim funkcjonowanie rodziny i ko- nieczne do wprowadzenia zmiany. Omówienie W nomenklaturze psychiatrycznej przypadek Ani zostałby zdiagnozo- wany jako mutyzm wybiórczy. Jego głównym objawem jest nienawiązy- wanie werbalnego kontaktu z otoczeniem w określonych sytuacjach spo- Studia przypadków 241 łecznych, przy prawidłowym rozwoju mowy. Zaburzenie to zalicza się do zaburzeń funkcjonowania społecznego, a przyczyn dopatruje się w zakłó- ceniach lub ograniczeniach środowiskowych (ICD-10). Jest to jednak bar- dzo ogólne określenie przyczyn i pojawia się pytanie, na czym mogą pole- gać te ograniczenia. Analizując przypadek Ani można wskazać przede wszystkim na zaburzenia w strukturze rodziny, które obejmują nieprawi- dłowości w pełnieniu ról, ograniczenia w kontaktach i relacjach emocjonal- nych, stosunkach dystansu i bliskości, a także w braku wyraźnych reguł funkcjonowania rodziny. Rodzice dziewczynek nie pełnią ról rodzicielskich, w tym przede wszystkim matka nie jest osobą znaczącą dla dzieci, a także sama nie czuje się w rodzinie pewnie. W swoim postępowaniu jest wyraźnie pod- porządkowana teściowej, zwłaszcza w takich sprawach, jak postępowanie z dziećmi i organizacja domu. Teściowa z kolei zajmuje jedno z ważniej- szych miejsc w rodzinie - miejsce władzy, kontroli, autorytetu. Wyraźnie podkreśla ona, że syn jesfważną osobą, ponieważ odniósł sukces i zarabia pieniądze. Natomiast ze sposobu zwracania się do synowej można było odnieść wrażenie, że traktuje ją jak „Kopciuszka". W wielu momentach to teściowa wyznacza postępowanie innych wobec dzieci, a przed wszystkim zakres ich swobód. Dla wszystkich dorosłych najważniejszymi postaciami w rodzinie są dzieci, lecz analiza relacji między dziewczynkami wskazuje, że taką osobą jest Dominika. Wobec Ani Dominika pełni właściwie wszystkie role ro- dzinne - opiekunki, dawcy uczuć i wsparcia, a także osoby wskazującej, co ma robić, i egzekwującej polecenia. Dominika wyraźnie stoi między Anią a pozostałymi członkami rodziny, co nader wyraźnie uwidoczniła w swoim rysunku. Żadne z rodziców nie jest dla Ani autorytetem i nie ma wpływu na jej zachowanie, co podkreślał ojciec. Pozycja Dominiki została w znacznym stopniu określona przez matkę, która starała się, aby jej starsza córka nie poczuła się odrzucona po urodze- niu się Ani i z której zrobiła opiekunkę młodszej córki, a nawet w pewnym sensie „matkę". Można też przypuszczać, że matka swoje znaczenie i miejs- ce w rodzinie uzależniła od tego, jak udane urodzi dzieci. Dominika jest dzieckiem ładnym i zdolnym, a więc jest dobrą wizytówką matki. Nato- miast Ania nie jest tak ładna i zdolna, jak Dominika, co zresztą matka stale podkreśla, i z tego powodu matka nie jest z niej zadowolona. W wyniku takiego układu oraz stosunku matki do Ani nie wchodzi ona, a nawet nie ma możliwości wejścia w bliższe i bezpośrednie relacje emocjonalne z inny- mi członkami rodziny poza Dominika i w pewnym zakresie z jedną z babć. Ten brak możliwości wynika również z organizacji i trybu życia rodzi- ny. Ania nigdy nie przebywa sama z matką lub ojcem. Rodzice, a zwłasz- cza ojciec brak bliższych kontaktów z córkami stara się zastąpić prezen- tami. Ania ma tyle lalek, że nie może spośród nich wybrać tej jedynej, 242 Ewa MiJewska, Aleksandra Szymanowska najbardziej ulubionej, a zatem i w kontaktach z zabawkami nie ma również możliwości kształtowania odpowiednich ustosunkowań emocjonalnych. Prawa i reguły obowiązujące w rodzinie, zwłaszcza wobec dzieci, określa jedna z babć, która pozwala im dosłownie na wszystko. Dziew- czynki nie są nawet uczone jedzenia przy stole i prawdopodobnie dlate- go Ania w przedszkolu nie siada z innymi dziećmi do stołu, a je posiłki w kącie u babci. Relacje między małżonkami, chociaż zapewniali oni, że są dobrym małżeństwem, również nie wydawały się zadowalające. Z mapy rodziny wynikało, że małżonkowie są oddaleni od siebie i ten fakt wymagałby wyjaśnienia. Jola lat 11 Od kilku miesięcy Jola ujawnia, zwłaszcza wieczorem, lęki, których nie potrafi sprecyzować, nie wie, czego się boi. Ma również napady pła- czu. Jest smutna i apatyczna. Z wywiadu z matką wynika, że Jola jest jedynaczką, chodzi do 5 klasy w prywatnej szkole podstawowej. Do szkoły i ze szkoły odwozi ją kierow- ca. Oboje rodzice pracują. Matka wraca do domu około 17 i popołudnie spędza z Jolą. Ojciec natomiast wraca bardzo późno, tak że praktycznie Jola widuje go tylko w weekendy. Po przyjściu ze szkoły Jola jest w domu sama (mieszkają w domku jednorodzinnym), nigdzie nie wychodzi, ponie- waż nie ma w pobliżu koleżanek. Między rodzicami nie ma konfliktów i w ocenie matki są oni zgodnym małżeństwem. Wolny czas w weekendy starają się spędzać razem i po- święcać go również Joli. W Polsce mieszkają niecały rok, przedtem, gdy Jola miała 3 lata, wyje- chali z Polski i zamieszkali za granicą, gdzie matka nie pracowała i zajmo- wała się domem. Jola uczęszczała do przedszkola i szkoły i nie sprawiała żadnych kłopotów. Była dzieckiem pogodnym, miała dużo koleżanek. Jola bardzo szybko i łatwo nawiązała kontakt z psychologiem. Dawa- ło się wyczuć, że ma potrzebę mówienia o swoich problemach. Na pyta- nie, co takiego dobrego było za granicą, że chce tam wrócić, Jola mówiła i mówiła, jak to w Polsce jest źle i jak dobrze było za granicą. Mieszkali w zwykłym mieszkaniu, w którym były zwykłe brązowe meble, książki i kwiaty. W Polsce podobne mieszkanie ma babcia i kiedy jedzie do niej w odwiedziny, czuje się dobrze. Natomiast w ich obecnym domu są duże pokoje pomalowane na biało, a w tym największym są czarne meble. Wszystko jest zamknięte jak w trumnie. Jej pokój jest cały biały - ściany i meble i to też jest smutne. Miała koleżanki, które były jej sąsiadkami i często się odwiedzały. Wychodziła z nimi z domu. Mogły bezpiecznie chodzić po osiedlu, pójść r Studia przypadków 243 na basen. W Polsce nie ma żadnej koleżanki w sąsiedztwie, a sama boi się wychodzić z domu, bo na ulicy jest pełno pijaków i jest szaro i brudno. Bardzo źle jest także w szkole. W klasie poza nią jest tylko 7 dzieci, w tym 4 dziewczynki i one są już ze sobą zaprzyjaźnione. Dokuczają jej, że mówi źle po polsku i że nie zawsze wszystko rozumie. Nauczycielka od polskiego też stale wytyka jej, że źle mówi i nie chce zauważyć, że zrobiła już duże postępy. Nauczyciele w Polsce zachowują się zupełnie inaczej niż za granicą. Stale krzyczą i wytykają błędy. Gdy za granicą zmieniała szkołę, to wychowawczyni w nowej szkole przyjęła ją bardzo życzliwie i tłumaczyła dzieciom w klasie, że również powinny się nią zaopiekować i pomóc jej w nowej szkole. Natomiast, gdy w Polsce przy- szła do nowej szkoły, wychowawczyni już pierwszego dnia przy całej klasie wytknęła jej, że źle mówi po polsku i na pewno będzie miała trud- ności. W szkole jest też brudno, a zwłaszcza brudna jest ubikacja, brzydzi się do niej wchodzić, co też jest dla niej problemem. Rodzice za granicą mieli w ogóle więcej czasu, również dla niej. Tata wracał normalnie z pracy, jedli razem obiady i kolacje, a mama była w do- mu, gdy Jola wracała ze szkoły. Teraz, gdy wraca ze szkoły, jest sama i boi się. Nie ma też z kim porozmawiać. Jedynym pragnieniem Joli jest, aby wszyscy znów pojechali za granicę. Omówienie Objawy ujawniane przez Jolę można potraktować jako reakcję na na- głą i całkowitą zmianę jej sytuacji życiowej. Zmiana ta objęła zarówno zmianę kraju zamieszkania i języka, zmianę domu (z mieszkania w bloku na dom jednorodzinny) i całkowicie różny od dotychczasowego wystrój pomieszczeń, zmianę sąsiedztwa, szkoły (wraz z utratą koleżanek) oraz zmianę trybu życia całej rodziny (podjęcie pracy przez matkę, późne po- wroty ojca do domu). W wyniku tych zmian Jola poczuła się osamotniona i utraciła poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie w nowej szkole spotkała się z brakiem życzliwości ze strony nauczycieli i koleżanek, które nie przyjęły jej do swego grona. Osa- motniona była więc nie tylko w domu, ale też i w szkole. W przypadku Joli przyczyny zaburzeń miały związek zarówno ze szkołą, jak i zmianą w funkcjonowaniu rodziny. Zmiany w rodzinie doty- czyły najbardziej trybu życia, skutkującego pewnym osłabieniem kontak- tów Joli z rodzicami i poczuciem osamotnienia. Dlatego też wskazania terapeutyczne dotyczyły przede wszystkim wprowadzenia zmian w orga- nizaqi życia rodziny (m.in. obecność dziadka w domu w czasie nieobecno- ści rodziców), wystroju domu, zmiany szkoły na osiedlową, do której uczęszczają dzieci z sąsiedztwa, a tym samym pomocy w nawiązaniu kontaktów z rówieśnikami. Położono też nacisk na wspólne spędzanie weekendów, zwłaszcza na obecność ojca. Rodzina dostosowała się do 244 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska wielu tych wskazówek, a wyraźna poprawa w funkcjonowaniu Joli nastą- piła w momencie zmiany szkoły i zawarcia przyjaźni z nowymi, blisko mieszkającymi koleżankami. Grzegorz lat 16 Zachowanie chłopca zaniepokoiło jego wychowawczynię i to ona po- prosiła o konsultację psychologiczną. Od początku roku szkolnego Grześ wyraźnie zaniedbał się w nauce, ma prawie same jedynki i dwójki. Do szkoły przychodzi, ale jest bierny i jakby nieobecny, apatyczny. Grześ uczy się w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego i dotychczas nie miał większych problemów w nauce, był uczniem średnim. Kontakt z Grzesiem na początku był bardzo trudny. Na pytania odpo- wiadał monosylabami lub w ogóle nie odpowiadał. Unikał kontaktu wzro- kowego. Sprawiał wrażenie smutnego i przygnębionego. Przyznał, że ostatnio nic mu się nie chce i nic go nie cieszy. Jeśli chodzi o naukę, to stwierdził, że nie ma siły się^uczyć, siedzi nad książką i nic nie może za- pamiętać. Lubi jednak chodzić do szkoły, ponieważ ma dobrych kolegów. Do domu ich nie zaprasza i może się z nimi spotykać tylko w szkole. Nie ma żadnych zainteresowań poza swoimi psami. Wziął je ze schro- niska i opiekuje się nimi. Trzyma je na podwórku, gdyż rodzina nie po- zwala wpuszczać psów do domu, ale spędza z nimi wiele czasu. Opowia- dając o swoich psach wyraźnie się ożywił. Przyznał się też, że bardzo chciał uczyć się w technikum weterynaryjnym, ale rodzice nie zgodzili się, ponieważ nie mieli pieniędzy na jego utrzymanie poza domem. Uważa, że była to jego jedyna szansa na wyuczenie się zawodu, który lubiłby. 0 zdawaniu na studia nie myśli, ponieważ nie wierzy, że mógłby się do- stać. Nie wie, co będzie robił w życiu, i nie ma żadnych planów. O rodzinie nie chciał zbyt wiele mówić, powiedział jedynie, że jego matka jest ofiarą ojca i nic nie potrafi zrobić, a ojciec zachowuje się dziw- nie i trochę pije. W ostatnich miesiącach on sam kilkakrotnie wypił z kole- gami piwo. Raz wrócił do domu pijany i wtedy ojciec chciał go zbić, ale matka go obroniła. Narkotyków nie próbował używać. Matka podała, że rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji materialnej, ponieważ od kilku lat mąż nie ma stałej pracy i podejmuje jedynie prace dorywcze. Poza Grzesiem ma jeszcze 4 córki. Najstarsza studiuje, druga z kolei jest w szkole z internatem u sióstr zakonnych, a dwie chodzą do szkoły podstawowej. Początkowo nie chciała wskazać przyczyn trudnej sytuacji materialnej, w końcu przyznała, że mąż od lat nadużywa alkoholu. Natychmiast jed- nak dodała, że ostatnio mąż pije niewiele, najwyżej dwa piwa dziennie 1 zaraz idzie spać. Pytana o dziwne zachowania męża również usiłowała je zbagatelizować, potem jednak przyznała, że ok. 4 lat wcześniej mąż miał napady „furii" i w końcu był leczony w szpitalu psychiatrycznym. Twier- Studia przypadków 245 dziła, że rozpoznano mu nerwicę, ale jednocześnie przyznała, że mąż miał omamy. Aktualnie mąż stale się czegoś boi, zamyka i zasłania okna, mó- wi, że jest śledzony. Ostatnio zaczął ją podejrzewać o zdrady, robi awan- tury i sprawdza, czy ona jest w pracy. Mąż nie leczy się, a i ona uważa, że nie ma takiej potrzeby, gdyż miał przecież rozpoznaną nerwicę. Poza tym nie pije ostatnio zbyt dużo, a jedno piwo pomaga mu, bo jest wtedy spo- kojniejszy. Gdy mąż był w szpitalu, zaczęła chodzić na spotkania do anonimo- wych alkoholików, ale uważa, że nic to jej nie dało. Nie potrafi zmienić swojego zachowania wobec męża, a poza tym nie może, ponieważ teścio- wa nie pochwaliłaby tego, a teściowa pomaga jej finansowo. Nie widzi też potrzeby, aby dzieci uczęszczały na terapię. Co prawda najmłodsza córka ma poważne problemy w szkole i jąka się, lecz zdaniem matki nie ma to nic wspólnego z tym, co się dzieje w domu. Ponadto po powrocie męża ze szpitala zamieniła mieszkanie na domek w miejscowości, w której mieszka teściowa, i w tej miejscowości nie ma jej zdaniem możliwości podjęcia przez dzieci terapii. Przez wiele lat, gdy dzieci były małe, nie pracowała. Od dwóch lat pracuje jako nauczycielka, ale tylko na pół etatu, tj. 12 godzin tygodniowo, i zarabia niewiele. Zapytana, czy nie ma możliwości pracy na cały etat, przyznała, że tak, ale ona lubi być w domu. Jednocześnie podkreślała, że stale brakuje jej pieniędzy i dzieci na tym cierpią. Wyrażała pretensję do sióstr, że upominają się o pieniądze za naukę i internat córki, ponieważ jej zdaniem powinny pomagać takim osobom jak ona i jej rodzina. W dalszej rozmowie okazało się, że już dwa lata córka uczy się u sióstr za darmo, a najstarsza córka była również w tej samej szkole i w ostatnim roku mat- ka nie płaciła za jej naukę i internat. Zdaniem matki ojciec jest dobry dla dzieci, jedynie ostatnio źle się odnosi do Grzesia, ale dlatego, że Grześ staje czasem w jej obronie. Awan- tury mąż robi tylko jej, a ona się do tego przyzwyczaiła. Dzieciom stara się dać jak najwięcej, wszystko robi sama, dzieci nie mają w domu żad- nych obowiązków, poza nauką. Uważa, że tak jest dobrze, ponieważ jej matka postępowała tak samo. Ojciec jej nadużywał alkoholu, ale matka jakoś sobie z tym radziła. Pił również ojciec męża, a teściowa jest dobrą kobietą, pomaga im i rozumieją się. Omówienie Stwierdzane u Grzesia obniżenie nastroju, uczucie smutku, trudności w koncentracji uwagi, wyraźne ograniczenie aktywności można uznać za reakcję depresyjną. Poza tym Grześ ujawnia niskie poczucie własnej war- tości, brak wiary we własne siły, nieufność wobec ludzi i trudności w kon- taktach z nowymi osobami. Zaburzenia występujące u Grzesia są charak- terystyczne dla dzieci z rodzin z problemem alkoholowym. W rodzinie 246 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska Grzesia poza nadużywaniem przez ojca alkoholu istnieje jeszcze problem bardzo prawdopodobnej choroby psychicznej ojca związanej zresztą z pi- ciem alkoholu oraz niedostatku materialnego i bezrobocia. Rodzina Grzesia nie stwarza mu poczucia bezpieczeństwa, wręcz prze- ciwnie, panuje w niej niepokój wynikający z awantur urządzanych przez ojca oraz ujawnianych przez ojca zaburzeń psychotycznych (lęki, urojenia). Wobec tych ostatnich Grześ może odczuwać szczególną bezsilność, ponie- waż mogą być dla niego zupełnie niezrozumiałe. Matka Grzesia deklaruje swoją miłość i zainteresowanie dziećmi, ale głównie jest ona skoncentrowana na pełnieniu roli bohaterki - ofiary związanej z nadużywaniem alkoholu przez męża. Podkreśla swoje poświę- cenie dla dzieci i męża i to, że przecież sobie radzi. Uważa, że szczególnie dba o dom, lubi być w tym domu tak bardzo, że nie może dłużej praco- wać. Rolę ofiary, a jednocześnie dobrej, poświęcającej się matki odgrywa również wobec dzieci nie obarczając ich żadnymi obowiązkami i robiąc wszystko sama. Zaprzecza też istnieniu w rodzinie problemu alkoholowe- go, bagatelizuje i umniejsza objawy psychozy alkoholowej u męża. Można stwierdzić, że matka jest osobą współuzależnioną. Najstarsza córka jest wizytówką i bohaterem rodziny, ponieważ stu- diuje, a więc rodzina nie jest taka zła. Druga z kolei jest chroniona i prze- bywa poza rodziną. U dwóch najmłodszych występują już zaburzenia w funkcjonowaniu, ale matka stara się je bagatelizować. Rola Grzesia nie jest wyraźna. Momentami wchodzi on -w koalicję z matką i staje w jej obronie, gdy ojciec ją atakuje, jednak nie jest do końca pewien, czy postę- puje słusznie, gdyż matka usprawiedliwa zachowania ojca. Wobec tego Grześ odsuwa się od rodziny i ucieka na podwórko do swoich psów. Można przypuszczać, że Grześ w rodzinie czuje się samotny, a psy dają mu namiastkę uczuć i akceptacji. Akceptacji poszukuje też Grześ w grupie rówieśniczej, ale z kolegami może się spotykać jedynie w szkole. Rodzina Grzesia funkcjonuje w środo- wisku w sposób typowy dla rodzin z problemem alkoholowym. Matka, a zatem i dzieci ukrywają problemy z ojcem, i to do tego stopnia, że rodzi- na zmieniła miejsce zamieszkania, gdy ojciec znalazł się w szpitalu psy- chiatrycznym prawdopodobnie z powodu psychozy alkoholowej, o której sąsiedzi musieli wiedzieć. W nowym miejscu zamieszkania matka nie kon- tynuuje spotkań w AA, uzasadniając swoje postępowanie brakiem możli- wości, ale wydaje się, że usiłuje ona przedstawić swoją rodzinę wobec otoczenia jako normalną. W tej sytuacji relacje Grzesia z otoczeniem rów- nież nie mogą być prawidłowe, gdyż musi on dbać o zachowanie tajemni- cy rodzinnej. W rodzinie Grzesia trudno jest dopatrzeć się wzorców pozytywnej aktywności społecznej, wręcz przeciwnie, picie alkoholu i oczekiwanie pomocy od innych są zwłaszcza przez matkę wskazywane jako normalny i Studia przypadków 247 sposób życia. Matka podkreśla, że i jej ojciec, i ojciec jej męża nadużywali alkoholu i właściwie wszystko było dobrze. Trudno więc się dziwić, że Grześ spróbował już pić piwo. Sytuacja materialna rodziny jest bardzo trudna, matka podkreśla, że są biedni i na nic ich nie stać, ale jednocześnie nie podejmuje pracy w pełnym wymiarze godzin mimo istnienia takich możliwości. Wyraźnie też ujawnia przekonanie, że wszyscy powinni im pomagać, bo oni są rodziną biedną i wielodzietną. Próby namówienia matki na podjęcie przez nią oraz dzieci terapii okazały się bezskuteczne, równie bezskuteczne było przekonywanie matki, iż jej mąż ujawnia zaburzenia psychotyczne i powinien być pod opieką psychiatry. W tej sytuacji uznano, iż jedynym sposobem pomocy Grzesio- wi będzie umieszczenie go w szkole z internatem, podobnie jak w przy- padku starszych sióstr. Krzyś lat 8 Badanie psychologiczne Krzysia przeprowadzono na wniosek prokura- tora w związku z podejrzeniem, iż chłopiec jest maltretowany przez ojca. Do psychologa przyprowadziła Krzysia jego wychowawczyni. W wywia- dzie podała, że chłopiec od tygodnia nie chciał ćwiczyć na lekcji wycho- wania fizycznego, tłumacząc się brakiem kostiumu. Gdy w końcu zmusiła go do rozebrania się, zobaczyła na jego plecach czerwono-sine pręgi. Chło- piec wyjaśnił, że spadł ze schodów, zaprzeczał też, aby ktokolwiek go pobił. O tym fakcie zawiadomiła pielęgniarkę i dyrektorkę szkoły. Krzysia zna od początku jego nauki szkolnej. Obecnie chłopiec uczęszcza do II kla- sy. Zawsze robił na niej wrażenie dziecka zbyt poważnego, jak na swój wiek. Jest chłopcem bardzo zdolnym, ma zawsze dobrze przygotowane lekqe, ale nigdy sam nie zgłasza się do odpowiedzi. Nigdy też tak jak inni chłopcy nie łobuzuje, często bywa zamyślony, bardzo rzadko się uśmie- cha. W czasie przerw stoi sam i nie włącza się do zabaw kolegów. Ojciec Krzysia systematycznie przychodzi do szkoły dowiadywać się o jego po- stępy w nauce. W zeszłym roku, gdy klasa jechała na wycieczkę, nie zgo- dził się na wyjazd syna, tłumacząc, że chłopiec nie zasłużył sobie jeszcze na taką nagrodę. Była tym bardzo zdziwiona, gdyż Krzyś jest bardzo dobrym uczniem i nie sprawia żadnych kłopotów wychowawczych. Prosi- ła ojca, aby pozwolił chłopcu pojechać, ale ojciec kategorycznie odmówił. Zdaniem wychowawczyni, ojciec Krzysia jest bardzo surowy i apodykty- czny. Jest przekonana, że bije go, a sińce na jego plecach są tego najlep- szym dowodem. Chłopiec prawdopodobnie bardzo boi się ojca i dlatego wymyślił historyjkę o upadku ze schodów. Krzyś nigdy w szkole nie mó- wi o swojej rodzinie, tylko raz powiedział, że jego największym przyjacie- lem jest pies. Krzyś ze względu na swój niski wzrost i drobną budowę ciała robi wrażenie raczej przedszkolaka niż ucznia II klasy. Już na początku rozmo- 248 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska wy z psychologiem stwierdził, że pani wychowawczyni mu nie wierzy, że spadł ze schodów, i uważa go za kłamczucha, ale on ma bardzo dobrego tatusia i to nieprawda, że został przez niego zbity. Na propozycję narysowania rodziny Krzyś zgodził się chętnie. Naj- pierw, używając jedynie czarnej kredki, narysował ojca. Rysunek ojca zaj- muje całą lewą stronę kartki, jest schematyczny. Zamiast palców u rąk i nóg ma wykrzywione pazury, a z. ust wystają długie spiczaste zęby. Z prawej strony kartki narysował postać żony ojca wielkości połowy postaci ojca. Rysunek żony ojca jest bardzo wypracowany, kolorowy z wyraźnie zazna- czonymi długimi włosami, kwiatkami na sukience i uśmiechem na twarzy. W dolnym prawym rogu Krzyś narysował bardzo schematycznie siebie i psa, a wielkość tych rysunków nie przekroczyła 1 cm. Na pytanie, dlaczego tatę narysował takiego dużego, a siebie malutkie- go, Krzyś wyjaśnił, że tata w domu jest najważniejszy, bo utrzymuje rodzi- nę, bardzo dużo wie i musi się o wszystko troszczyć, a on jest malutki i głupi. Opowiadając o swojej rodzinie Krzyś podał, że jego mama zmarła, gdy miał 3 lata. Nie pamięta już, jak wyglądała, ale pamięta, jak go przytulała i całowała. Kiedy jest mu smutno albo nie może wieczorem zasnąć, to zamyka oczy i wyobraża sobie, że mama zaraz przyjdzie i go przytuli. Ojca uważa za bardzo mądrego człowieka, który chce go dobrze wycho- wać, „tatuś jest inżynierem, ma już prawie 50 lat, wiele w życiu widział i wie, jak należy wychowywać dzieci". Od kilku lat mieszka z nimi druga żona ojca. Zdaniem Krzysia „jest młoda, ładna i bardzo miła, ale tata nie pozwala jej się mną zajmować, bo nie ma jeszcze doświadczenia i mogłaby mnie rozpieścić, a chłopców trzeba wychowywać karnie. Czasem, jak tata nie widzi, to ona się ze mną pobawi albo da mi cukierka i to jest nasza tajemnica". Rodzina Krzysia zajmuje jednorodzinny domek z ogródkiem. Krzyś ma swój pokoik na poddaszu i gdy jest grzeczny, w nagrodę może na noc zabrać do siebie psa. Jest wtedy bardzo szczęśliwy. Ponieważ ojciec nie pozwala, aby pies spał z nim w łóżku, sam kładzie się na dywaniku przy psie i śpią tak obok siebie. Do obowiązków Krzysia należą codzienne, ranne zakupy świeżego pieczywa i mleka. Gdy rano wychodzi do sklepu, ojciec i jego żona jeszcze śpią. Śniadanie robi sobie sam. Zimą, gdy jest śnieg, musi przed pójściem do szkoły odgarnąć go z chodnika koło domu, bo ojciec nie ma już na to siły. Gdy wraca ze szkoły, zjada obiad ugotowany przez żonę ojca, a po- tem odrabia lekcje. Ojciec codziennie sprawdza, jak odrobił lekcje, i jeśli coś źle napisał, musi jeszcze raz to przepisywać. Do kolegów nie chodzi, bo ojciec uważa, że mógłby się od nich nauczyć różnych złych rzeczy. Gdy jest niegrzeczny, tzn. coś rozleje, zbije, niezbyt dobrze posprząta swój pokój, niestarannie odrobi lekcje, ma rozrzucone zabawki - tata musi go f Studia przypadków 249 ukarać. Kary są różne. Czasami, ale tylko wtedy gdy na dworze jest ciep- ło, tata zamyka go w komórce przy domu, aby przemyślał to, co zrobił. Zdarza się, że jest zamknięty w komórce przez cały dzień. Nie lubi tej kary, woli dostać lanie. Najczęściej tata bije go tylko ręką po pupie, i to wcale nie boli, ale gdy coś poważnego zrobi albo jakąś szkodę, to wtedy dostaje pasem. Ostatnio tata zbił go pasem tydzień temu, bo zrobił wielką szkodę. Zdaniem Krzysia tata miał rację, że go zbił „bo tata ciężko pracu- je, a ja zniszczyłem nowe buty. Wracając ze szkoły chodziłem po kałużach i jak przyszedłem do domu, to miałem całe nogi mokre, a buty zniszczo- ne. Żona taty mówiła mu, żeby mnie nie bił, ale tata nie może jej słuchać i ona nie może mnie wychowywać, bo nie jest moją mamą". Mówiąc o swoich marzeniach Krzyś powiedział, że chciałby być zaw- sze dobry i grzeczny, aby tata nie musiał się na niego gniewać, „bo jak będę niegrzeczny, to tata umrze i wtedy pójdę do obcych albo do domu dziecka i nic ze mnie dobrego nie wyrośnie". Macocha Krzysia, którą on nazywa żoną ojca, w rozmowie podała, że wychodząc za mąż była bardzo szczęśliwa, iż jej, biednej dziewczynie ze wsi, bez szkoły i zawodu, trafił się taki mądry i bogaty mąż. Wiedziała, że jest wdowcem z małym synkiem i chciała zająć się chłopcem tak, jak w domu zajmowała się młodszym rodzeństwem. Mąż jednak już na po- czątku małżeństwa zabronił jej zajmowania się Krzysiem. Do jej obowiąz- ków należy sprzątanie, gotowanie, pranie i prasowanie koszul męża. Po- czątkowo bardzo chciała mieć dziecko, ale mąż uważał, że jest już za stary i nie zdążyłby go wychować. Teraz, gdy widzi jak mąż traktuje Krzysia, nie pragnie już swojego dziecka. Sądzi, że mąż nie pozwoliłby jej zajmo- wać się również swoim dzieckiem. Żal jej Krzysia, uważa że to dobre i wrażliwe dziecko, ale nie może okazywać mu uczucia, ponieważ mąż kategorycznie zabrania rozpieszczania chłopca. Gdy Krzyś wraca ze szkoły i męża jeszcze nie ma w domu, stara się być miła dla niego, pociesza go, gdy jest smutny, przytula. Gdy uda się jej wytargować trochę pieniędzy w czasie robienia zakupów, kupuje Krzysiowi lizaka lub jakiś batonik. Z zaoszczędzonych pieniędzy czasami również sobie kupi jakiś tani kos- metyk. Musi jednak bardzo uważać, bo mąż mógłby zauważyć i miałby do niej pretensje. Wszystkie wydatki musi dokładnie notować i mąż co- dziennie je sprawdza. Nie ma o to do niego pretensji, bo przecież sama nie pracuje, a mąż musi coś oszczędzić na stare lata. Mąż kupuje ubrania jej i Krzysiowi, bo ona ma wiejski gust i gdy razem gdzieś wychodzą, mogłaby przynieść mu wstyd. W domu może być skromnie ubrana, bo do garnków nie musi się stroić. W ich domu jest zawsze bardzo cicho, ponieważ mąż nie lubi hałasu i nie pozwala włączać radia i telewizora. Nikt nigdy do nich nie przycho- dzi i oni też nie odwiedzają nikogo. Czasami chciałaby zaprosić do siebie matkę i rodzeństwo, ale mąż się na to nie zgadza. Nie pozwala też jej 250 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska jeździć do rodziny. Chciałaby, aby w ich domu było wesoło, aby mąż nie krzyczał na Krzysia i nie bił go z byle powodu, lecz nie wie, jak to zrobić. Kończąc rozmowę prosiła, aby nie mówić mężowi o jej rozmowie z psy- chologiem, gdyż miałby o to pretensje. Rozmowy z ojcem nie przeprowadzono. Został on zatrzymany przez policję, natomiast Krzysia umieszczono tymczasowo w domu dziecka. Z akt sprawy wiadomo, że ojciec kategorycznie zaprzeczył używaniu wobec syna przemocy. Jednocześnie okazało się, że w przeszłości ojciec był kara- ny za znęcanie się nad córką i żoną. Obie już nie żyją, a okoliczności ich śmierci nie zostały do końca wyjaśnione. Istniały podejrzenia, że zmarły w wyniku znęcania się nad nimi. Omówienie Zaburzenia w funkcjonowaniu Krzysia ujawniają się w szkole, głównie w relacjach z rówieśnikami. Można też mówić o zaburzeniach w rozwoju osobowości chłopca. Krzyś uczy się dobrze, ale jest bierny, nie wykazuje własnej aktywności, wycofuje się z relacji z kolegami, nie ma żadnego bliskiego przyjaciela, nie bierze udziału w zabawach chłopców. Podobnie funkcjonuje w domu, gdzie podporządkowuje się ojcu, chowa się w kącie, nie ujawnia emocji, przeżyć, potrzeb. Ma bardzo zaniżone poczucie włas- nej wartości, a dominującym u niego nastrojem jest smutek i przygnębie- nie. Boi się ojca i usiłuje zmniejszyć ten lęk poprzez usprawiedliwianie ojca oraz obwinianie siebie. Z trudną sytuacją radzi też sobie uciekając w marzenia i fantazjowanie. Rodzina Krzysia jest hermetycznie zamknięta. Nie ma żadnych kon- taktów ze światem zewnętrznym. Miejsce i role poszczególnych członków są ściśle określone, a ustalone zasady sztywno przestrzegane. Ojciec peł- ni rolę władcy, który wyznacza zasady funkcjonowania rodziny i egze- kwuje je w sposób bezwzględny. Krzysia bije, zamyka w komórce, wyzy- wa i straszy, że może trafić do domu dziecka, jeśli będzie niegrzeczny. W stosunku ojca do Krzysia nie ma uczuć pozytywnych, a jedynie wyma- gania, i to niekiedy ponad wiek i możliwości fizyczne chłopca, oraz same negatywne oceny. Żona ojca pełni rolę bezpłatnej pomocy domowej. Biernie podporządko- wuje się mężowi do tego stopnia, że boi się okazywać przeżywanych emocji i postępuje wbrew doświadczeniom i wzorcom wyniesionym z własnej rodziny. Ma wobec Krzysia pozytywne nastawienie, ale te postawy ujawnia rzadko i tylko pod nieobecność męża. Mąż zabronił jej zajmowania się Krzysiem, ponieważ nie jest jego matką. Nie potrafi przeciwstawić się mę- żowi ani też wyrazić swoich potrzeb, uważa bowiem, że powinna być mu wdzięczna za pozycję i dobrobyt materialny. Krzyś funkcjonuje w roli ofiary. Spostrzega siebie jako małego i scho- wanego w kącie. Wobec macochy ma pozytywne emocje, ale tłumi je. Jedy- Studia przypadków 251 ną istotą, wobec której może okazywać swoje emocje, jest pies, a i to tylko wtedy, gdy ojciec pozwoli zabrać psa do pokoju. Charakterystyczne w funkcjonowaniu rodziny jest to, iż potrzeby i emocje może okazywać tylko ojciec. Ujawnia on zresztą jedynie negatyw- ne postawy, zwłaszcza wobec syna. Żona i Krzyś mogą mieć tylko takie potrzeby, jakie ojciec uzna za stosowne, nie wolno im też posiadać i ujaw- niać wobec siebie pozytywnych uczuć. Dominującą emocją u Krzysia i żo- ny ojca jest lęk i poczucie bezsilności. Inaczej mówiąc, prawa w tej rodzi- nie ma jedynie ojciec. Żona i syn zostali całkowicie ograniczeni nawet w prawach do posiadania potrzeb i uczuć. W takiej rodzinie muszą pojawić się zaburzenia w funkcjonowaniu jej członków, a u dzieci prowadzi to do poważnych zaburzeń w rozwoju osobowości. Ojciec Krzysia został aresztowany i wszczęto wobec niego postępowa- nie karne. Krzysia umieszczono w domu dziecka, chociaż macocha chciała zaopiekować się chłopcem. Biegłego psychologa nie zapytano w tej spra- wie o opinię i wybrano chyba najgorsze z możliwych rozwiązań. Chłopcu przecież ojciec mówił, że jeśli będzie niegrzeczny, to ojcu może się coś stać, a on pójdzie do domu dziecka. W tej sytuacji istnieje duże prawdopo- dobieństwo, że Krzyś za to, co się stało z nim i ojcem, obwini siebie. Lep- szym dla niego wyjściem było pozostawienie go z macochą i udzielenie obojgu pomocy terapeutycznej. Bartek lat 12 Ojciec Bartka, podczas pierwszej wizyty podał, że chłopiec ma pro- blemy w nauce. Trudności sprawia mu zwłaszcza język polski, angielski i matematyka. Ostatnio unika uczenia się, zdarza się, że nie odrobi lekcji, zbyt często bezmyślnie siedzi przed telewizorem, nie reaguje na polecenia matki. Bartek został adoptowany gdy miał 8 lat, ale wcześniej przez prawie rok przebywał już stale w ich rodzinie. Gdy adopcja Bartka doszła do skutku, matka zaszła w ciążę i urodziła syna, który teraz ma 3 lata. Obec- nie jest znowu w ciąży. W dalszej rozmowie ojciec przyznał, że niepokoi go także onanizo- wanie się Bartka, który robi to dość często i w ogóle się z tym nie kryje. Stwierdził, że stara się synowi okazywać akceptację, pomagać mu w nauce i bardzo mu zależy, aby syn miał w nim wsparcie. Bartek łatwo nawiązał kontakt. Powiedział, że lubi chodzić do szkoły, ale ostatnio nie ma dobrych ocen, chociaż bardzo się stara. Chciałby mieć lepsze stopnie, bo wie, że ojcu na tym zależy. Ciepło wyrażał się o młod- szym bracie, natomiast unikał wypowiadania się o matce - spuszczał głowę i milczał. 252 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska Podczas badania testowego bardzo silnie reagował na najmniejsze niepowodzenie - rozpłakał się, gdy nie mógł rozwiązać kolejnego zada- nia. Mówił, że nic mu nie wychodzi i nic nie potrafi. Motywowany wyko- nywał zadania, ale na pochwały reagował niedowierzaniem. U Bartka stwierdzono zaburzenia typu dyslektycznego. Po poinformo- waniu o tym ojca okazało się, że chłopiec był już badany w pierwszej klasie i diagnoza była taka sama. Zalecono wówczas zajęcia reedukacyjne, których nie realizowano. Badanie testem Wechslera wykazało wysoki poziom sprawności intelektualnej, co ojciec przyjął z niedowierzaniem. Ojciec zaproponował następne spotkanie z matką i prosił, aby przed- stawić jej i wyjaśnić poczynione w badaniach ustalenia. Jednocześnie uprzedził, że w obecności żony nie będzie mówił o Bartku tak pozytywnie jak w jego obecności. Przyznał, że w stosunku matki do Bartka jest pewien problem, otóż po urodzeniu syna przestała akceptować Bartka, a ostatnio „napuszcza" młodszego syna na niego i doprowadza do konfliktów mię- dzy nimi. On sam stara się wspierać Bartka, ale nie zawsze może otwarcie stanąć po jego stronie. Na kolejnej wizycie byli sami rodzice. Matka, poinformowana o możli- wościach intelektualnych chłopca, okazała niedowierzanie i wręcz nieza- dowolenie. Stwierdziła, że nie daje sobie rady z Bartkiem, że chłopiec się źle zachowuje, a niektóre jego zachowania, jak np. siorbanie przy jedzeniu, dłubanie w nosie, czy też onanizowanie się wzbudzają w niej wstręt. Pod- czas całej rozmowy była spięta i nie przyjmowała pozytywnych ocen doty- czących Bartka. Wyjaśnienia, iż onanizowanie się w przypadku Bartka prawdopodobnie jest reakcją na brak poczucia bezpieczeństwa, służy re- dukcji napięcia i nie można traktować go jako zachowania seksualnego, nie spotkały się ze zrozumieniem, zwłaszcza u matki. W pewnym momen- cie wyraziła ona przypuszczenie, iż niepożądane zachowania chłopca mogą być dziedziczne, nie potrafiła jednak tego uzasadnić. Ojciec podczas tej wizyty zachowywał się niepewnie i niezdecydowa- nie. Momentami próbował podkreślić pozytywne cechy Bartka, momenta- mi potwierdzał negatywne opinie żony. Mimo to ojciec zdecydował, że Bartek będzie uczęszczał na zajęcia reedukacyjne, a także umówił się na kolejną wizytę u psychologa. Po kilku dniach zadzwonił i powiedział, że Bartek jednak nie będzie miał zajęć reedukacyjnych, bo z żoną doszli do wniosku, że syn wprowadził w błąd psychologa i nie ma on żadnej dysleksji, lecz jest po prostu leniwy i trzeba go zdyscyplinować. Zrezygnował też z dalszych wizyt. Omówienie Problemy Bartka są z jednej strony związane z niepowodzeniami w szkole wynikającymi z zaburzeń dyslektycznych, ale z drugiej strony mają ścisły związek z rodziną, która nie zaspokaja jego potrzeb emocjonal- Studia przypadków 253 nych i nie daje mu poczucia bezpieczeństwa. Wydaje się, że Bartek w ro- dzinie nie ma dla siebie odpowiedniego miejsca i wręcz nasuwa się skoja- rzenie, że jest „gościem, który został zbyt długo". Matka wyraźnie Bartka nie akceptuje, jednocześnie nadmiernie preferuje swego biologicznego syna. Nie można wykluczyć, że matka nie była do końca przekonana do adopcji Bartka, ale zgodziła się na nią ze względu na męża, który pragnął mieć syna. Znamienny jest fakt, że biologiczne dziecko urodziło się wkrótce po adopcji Bartka, tak jakby własne dziecko miało być dla matki przeciwwagą dla adoptowanego syna męża. Przeciwstawianie sobie obu chłopców oraz napuszczanie młodszego syna na Bartka jest pewną formą agresji wobec tego ostatniego i być może wyraża pragnienie pozbycia się go, gdy jest już własny syn i wkrótce urodzi się drugie dziecko. Przemawia również za tym ujawnione przez matkę niezadowolenie z uzyskanych przez Bartka wyni- ków badań sprawności intelektualnej. Wydaje się, że oczekiwała ona raczej negatywnej oceny, która usprawiedliwiłaby odrzucanie przez nią Bartka. Matka komunikuje Bartkowi swoją nieakceptację, ale jako przyczynę wskazuje jego niedostateczne wyniki w nauce i nieodpowiednie zachowa- nie. Bartek stara się zadowolić matkę, ale jego starania i postępy nie są przez nią zauważane, co wywołuje w nim poczucie zagubienia i zniechę- cenia do dalszych wysiłków. Właściwa przyczyna braku akceptacji nie jest mu przez matkę ujawniana. Z kolei ojciec, gdy nie ma przy nim żony, wręcz demonstracyjnie podkreśla koalicję z Bartkiem i swoje wsparcie dla niego, ale jest to bardzo krucha koalicja, gdyż w obecności żony natych- miast zmienia swoje postępowanie. W tej sytuacji Bartek nie ma szans na zaspokojenie podstawowych potrzeb emocjonalnych i zyskanie poczucia bezpieczeństwa. U rodziców Bartka ujawniły się zachowania i postawy charakterysty- czne dla tych rodziców adopcyjnych, których motywaqa zaadoptowania dziecka wynika z potrzeby „dowartościowania się" lub spełnienia ocze- kiwań najbliższego otoczenia. Mają oni tendenqę do dopatrywania się przyczyn niepożądanych zachowań w dziecku lub jego dziedzicznych obciążeniach. Występuje u nich bardzo silna reakcja obronna przed zmia- ną własnych postaw i postępowania. Konsekwencją tego jest stawianie dziecku coraz większych wymagań i próby wychowywania go przez dys- cyplinowanie, co właśnie zamierzają zrobić rodzice Bartka. Sytuacja Bartka być może nie byłaby tak trudna, gdyby matka nie urodziła własnego dziecka. Nasuwa się hipoteza, że wraz z urodzeniem syna pozycja matki w rodzinie stała się bardziej znacząca, a nawet domi- nująca i może ona teraz prawie bezkarnie odrzucić syna adoptowanego właściwie przez jej męża i dla zaspokojenia jego potrzeb. Zaburzenia zachowania u Bartka, które nie są jeszcze zbyt poważne, będą się pogłębiały, jak również mogą pojawić się inne objawy, o ile ro- dzice nie dostrzegą potrzeby terapii rodzinnej. 254 Ewa Milewska, Aleksandra Szytnanowska Historia Piotra - opracowała Zofia Waleria Stelmaszuk* W 1993 roku pani B. zauważyła 6-letniego wówczas Piotra pod skle- pem osiedlowym, gdzie żebrał o jedzenie. Widywała go tam systematycz- nie, okazało się, że mieszka w sąsiednim bloku z rodzicami i młodszym bratem, a jego rodzice nadużywają alkoholu. Piotr często był brudny, zabiedzony i głodny. Wielokrotnie dożywiała go i dawała drobne sumy pieniędzy. Od tego czasu Piotr wypatrywał pani B., która z czasem zaczę- ła zabierać go do swojego domu. Piotr zaprzyjaźnił się z jej mężem i córką i coraz częściej przebywał w domu państwa B. Państwo B. próbowali skontaktować się z rodzicami Piotra. Okazało się, że Sąd Rejonowy już w 1990 roku ograniczył władzę rodzicielską rodzicom Piotra i jego młodszego brata Kuby (ur. w 1990 roku) poprzez ustanowienie nadzoru kuratora. W uzasadnieniu podano, że powodem była choroba alkoholowa obojga rodziców i problemy emocjonalne matki chłopców. Mieszkanie, w którym mieszkali, było zdewastowane, brudne i służyło jako pijacka melina. Państwo B. twierdzą, że rodzice chłopców proponowali oddanie im synów za niewielką sumę pieniędzy. Państwo B. interweniowali wówczas u prokuratora i w efekcie kolejnej sprawy sądowej zmieniono formę ogra- niczenia władzy rodzicielskiej dla rodziców Piotra i Kuby poprzez umiesz- czenie Piotra w domu państwa B. i skierowanie Kuby do placówki opie- kuńczo-wychowawczej. Państwo B. ze względu na trudną sytuację miesz- kaniową (mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu razem z córką, starszą o 2 lata od Piotra) nie wyrazili bowiem zgody na przyjęcie obydwu braci. Państwo B. zostali ustanowieni rodziną zastępczą Piotra i pobierają na jego utrzymanie pomoc pieniężną w wysokości 40% średniej krajowej. W ostatnim czasie Piotr przyjął nazwisko państwa B., którzy czynią sta- rania, aby zabezpieczyć dla niego mieszkanie po rodzicach, których w międzyczasie eksmitowano. Piotr uczęszcza do szkoły i stara się być dobrym uczniem. Starannie prowadzi zeszyty, uchodzi za lubianego i ko- leżeńskiego. Od czasu rozprawy w sądzie Piotr nie utrzymuje kontaktów z rodzica- mi biologicznymi, którzy zostali pozbawieni władzy rodzicielskiej. (Kiedy spotykał rodziców na ulicy, udawali, że się nie znają.) Widuje się nato- miast z młodszym bratem, którego niedawno adoptowało bezdzietne mał- żeństwo. Nowe rodziny chłopców starają się umożliwić braciom jak naj- częstsze kontakty. Piotr cierpi na silną nerwicę. Prawdopodobnie z tego powodu ma częste krwotoki z nosa. Stwierdzono u niego niedobór wagi i wzrostu oraz * Autorka serdecznie dziękuje Paniom Marii Surus i Małgorzacie Burhardt za udostępnienie opisu przypadku. Studia przypadków 255 wadę wzroku. Przebył także operację jądra. Chłopiec wyraźnie stara się sprawiać sobą jak najmniej kłopotów nowej rodzinie. Wielkim autorytetem jest dla niego przybrana siostra. Omówienie Przypadek Piotra ilustruje całą złożoność problemów, jakich doświad- cza dziecko, które znalazło się w rodzinie zastępczej. Po wielu traumatycz- nych przejściach Piotr znalazł miejsce dla siebie. W odróżnieniu od setek krzywdzonych dzieci, sam szukał pomocy i wszystko wskazuje na to, że znalazł oparcie i bezpieczny dom. Przybył jednak do nowej rodziny z ca- łym bagażem doświadczeń, obarczony dodatkowo problemami zdrowot- nymi, które są najprawdopodobniej konsekwencją zaniedbań z okresu wczesnego dzieciństwa. Piotr stara się zdobyć aprobatę nowej rodziny i jak najlepiej wypełniać jej oczekiwania. Choć nie przychodzi mu to łatwo, stara się zdobyć jak naj- lepsze stopnie w szkole i akceptację otoczenia. Być może, że to właśnie po- woduje sytuację przeciążenia, która objawia się nerwicowymi reakcjami. Być może Piotr obawia się odrzucenia, jeśli nie spełni pokładanych w nim nadziei. Trzeba tu zaznaczyć, że prezentowany opis przypadku uwzględnia wyłącznie opinie rodziny zastępczej i zaangażowanych specjalistów. Ewi- dentny jest negatywny stosunek wobec rodziców Piotra. Rodzina biologi- czna zostaje w pewien sposób „amputowana", jej opinie nie są uwzględ- nione. Z pewnością jednak jest w jakiś sposób obecna w emocjach dziecka. Być może, że Piotr rzeczywiście powinien być całkowicie odizolowany od rodziców i całej rodzinnej przyszłości (z pewnością dużym osiągnię- ciem jest podtrzymywanie kontaktów z bratem; w opisie przypadku nie znajdujemy informacji o innych biologicznych krewnych). Być może, że obserwowane u Piotra zaburzenia są konsekwencją doświadczeń z wczes- nego dzieciństwa. Niewykluczone jednak, że ich podłożem są nie do koń- ca rozwiązane problemy rodzinne chłopca. Tylko pozornie jego sytuacja jest stabilna. Przyszłość, mimo zabiegów rodziny zastępczej, nie jest cał- kiem jasna (nie został adoptowany, fiasko kolejnych starań o mieszkanie). Fakt, że rodzice biologiczni mieszkają tuż obok i chłopiec widuje ich na ulicy, może potęgować zagrożenie i wzbudzać poczucie winy. Niewiele dowiadujemy się o wewnętrznej sytuacji dziecka. Z pewnoś- cią jednak trudności, jakie przeżywa Piotr, wymagają pomocy specjalisty. Tylko wyjaśnienie jego relacji z własną rodziną pomoże zapobiec napię- ciom, jakie wyraźnie przeżywa Piotr. Istotne jest również wyjaśnienie oczekiwań rodziny zastępczej, która w szczególny sposób może pomóc mu w przezwyciężeniu napięć, zapewnić poczucie bezpieczeństwa, a także pomóc odpowiedzieć na pytanie „czyim dzieckiem jestem?" 256 Ewa Milewska, Aleksandra Szymanowska Bibliografia Baran H. (1981), Rola więzi społeczno-emocjonalnej w kształtowaniu osobowości dziecka. Warszawa, PWN. Coie J.D., Hawkins J.D. i in. (1996), Profilaktyka: teoria i badania. Ramy teore- tyczne i wybrane wytyczne narodowego programu badawczego. „Nowiny Psychologiczne" nr 2. John-Borys M. (1997), Rozumienie problemu dziecka w kontekście systemu ro- dzinnego. Materiały z Forum Poradnictwa Psychologiczno-Pedagogicz- nego nt. „Pomoc rodzinie w warunkach poradni psychologiczno-peda- gogicznej". Będzin, 2-3 października 1997. Konopnicki J. (1971), Niedostosowanie społeczne. Warszawa, PWN. Namysłowska I. (1992), Proces terapii rodzinnej, w: Rodzina w terapii. Red. A. Pohorecka. Warszawa, Instytut Psychiatrii i Neurologii. Rembowski J. (1978), Rodzina w świetle psychologii. Warszawa, WSiP. Spionek H. (1973), Zaburzenia rozwoju uczniów a niepowodzenia szkolne. War- szawa, PWN. Vasta R., Haith M.M., Miller S.A. (1995), Psychologia dziecka. Warszawa, WSiP. Ziemska M. (1999), Zmiany w relacjach małżeńskich w cyklu życia rodziny, w: Rodzina współczesna. Red. M. Ziemska. Warszawa, Wyd. UW. Ziemska M. (1976), Patologia rodziny, w: Zagadnienia patologii społecznej. Red. A. Podgórecki. Warszawa, PWN. psychologiczny obraz sytuacji problemowych " Książka ta jest bardzo interesującym i wartościowym pomysłem wydawniczym... będzie więc rzetelną i pożyteczną lekturą dla pracowników poradni, terapeutów, studentów, części nauczycieli, czyli dla swoistych elit, ale szkoda, że raczej nie dotrze tam, gdzie rozgrywa się prawdziwy dramat dziecka, gdzie panuje całkowita ignorancja pedagogiczna i gdzie powielane są pokoleniowe wzorce patologii i głupoty z wyboru - do rodziny dysfunkcyjnej"... / Prof. dr hab. Tadeusz Pilch " Praca podejmuje ważny poznawczo i praktycznie problem sytuacji dzieci w rodzinach dysfunkcyjnych ...Punktem odniesienia jest tu zawsze interes i dobro lub krzywda dziecka. Jest to mocna strona pracy, ponieważ w ten sposób jej treść pozostaje w pełni zgodna z tematem i tytułem. Książka ta nie tylko przedstawia założoną problematykę w świetle studiów i badań, ale też pokazuje ją w praktyce na studiach przypadków. Jest to dodatkowy walor pracy przydatnej dla pedagogów praktyków, nauczycieli i rodziców, a także pracowników różnego rodzaju poradni świadczących pomoc rodzinom dysfunkcyjnym"... Prof. dr hab. Julian Radziewicz (fragmenty recenzji) ISBN 83-86954-53-1