ALEKSANDER FREDRO REWOLWER KOMEDIA W PIĘCIU AKTACH, WIERSZEM OSOBY BARON MORTARA , bankier, lat 50 PAMELA, wdowa, lat 40 BARBI, agent CEZAR NEGRI, literat MARIO, sekretarz bankiera MONTI, kapitan pensjonowany OTYLDA, jego córka KLARA SALVANDOR, żona malarza PAOLO, niemy komisjoner JAKIŚ JEGOMOŚĆ OFICER DWÓCH ULICZNIKÓW Dama, Żandarm, Służący Barona, pospólstwo Rzecz dzieje się w Parmie. AKT PIERWSZY Salon. - Drzwi w głębi i na prawo od aktorów; okno w lewo. - Po prawej stronie duże biurko z półkami, okryte papierami, bokiem do widzów, nieco od ściany odsunięte. Ku środkowi, trochę w głębi - stół, na którym przygotowanie do śniadania. SCENA PIERWSZA Baron - głowa w górę, czarne faworyty. Chusta, kamizelka, pantalony białe, szlafrok letni w jaskrawe kwiaty, czapeczka haftowana. Siedzi w fotelu przy biurku i pisze. Mario wchodzi z papierami z drzwi na prawo. BARON Dzień dobry, panie Mario - cóż tam masz nowego? MARIO Nowego - bardzo mało, lecz dosyć dawnego, Dosyć, dużo, zanadto, bo codziennie prawie Przynoszę do podpisu, zawsze w jednej sprawie, Pozwów, strofów , dekretów cały poczet srogi, Co jak bomby rzucamy w lokatorów progi. Te domy na przedmieściu , słaba nasza strona, To onus pro peccatis dla pana barona. BARON podpisując Ha, mój drogi, Opatrzność rozdziela ciężary, Każdy musi swój dźwigać, jakiej bądź jest miary. Zresztą - te nędzne domy, ledwie że nie chaty, Przeszło piętnaście od sta przynoszą intraty. MARIO ze wstrętem Za ten brud jeszcze mało. BARON podpisując zawsze Powiększymy cenę. Mario wzrusza ramionami. MARIO Z kawalerem maltańskim dziwną miałem scenę. BARON śmiejąc się ironicznie Ha! don Pedro los Kontos Pontos Tera Fera !... Ten niech się z pomieszczenia czym prędzej wybiera - Cały dług mu daruję... niech go piorun trzaśnie!... Byle nie w moim domu. MARIO Uraził się właśnie Ofertą - nie piorunu, ale darowizny. Mówi, że syn hiszpańskiej wspaniałej ojczyzny Nie zmienia miejsca, długów nie spłaciwszy wprzódy. BARON Niechże płaci. MARIO Zapłaci, jak swoje dochody Z Meksyku dostanie. BARON Fiu!... MARIO Póki nie dostanie, Jako człowiek honoru, zatrzyma mieszkanie. BARON Co? Jak? - Wyrzucić! Wygnać tego merynosa ! MARIO Można, lecz będzie hałas. Choć jednego włosa Nie straci, po kawiarniach, gdzie domowy wszędzie, Gdzie drwinkom za cel służy, wykrzykiwać będzie, Że bankier-bogacz obdarł, puścił go z torbami... I otóż ma krzykliwych obrońców setkami. A ma wielką zaletę, że zgoła nic nie ma I że każdy od niego wyższym się być mniema. BARON po krótkim milczeniu Dać mu pokój - bo biedny... i stary... i chory... do siebie półgębkiem A czej przecie marcowej nie przeżyje pory! Cóż jeszcze? MARIO Hrabia Viani może cofnąć słowo, Jak się dziś nie zapłaci... BARON Da go nam na nowo. MARIO Może kupić kto inny, willa - bardzo tania... BARON Plenipotent hrabiego dobrze nas zasłania. MARIO Dyrekcyja kolei... BARON Musi nabyć willę; Kupię więc i sprzedam za drugi raz tyle. MARIO Lecz gdy zysk grosz na groszu , dlaczego odwlekać? BARON Może co wytargujem - trzeba jeszcze czekać. wstając i ciszej Pan hrabia dużo wydał na tajemne cele I w innych katastrofach stracił bardzo wiele - Trzeba mu dziś pieniędzy - pędzi więc jak w matnię. MARIO Willa wpółdarmo, hrabia dał słowo ostatnie. BARON Takich ostatnich - dziesięć przy każdej sprzedaży. po krótkim milczeniu Nareszcie - idź, skończ, zapłać... Jeśli ci się zdarzy Co urwać, urwij - choć tysiąc; nie korzystać - szkoda. MARIO Ależ mnie wstyd targ wznawiać, gdzie zawarta zgoda. BARON zadziwiony Wstyd? Mario, jesteś młody, zda ci się nauka: Wstydzić się tylko trzeba, gdy nas kto oszuka. siada, zakłada nogi i bawi się złotą tabakierką Cóż z poczty? MARIO Nic ważnego: Neapol spokojny, Lecz w Sycylii domowej lękają się wojny... BARON O! bardzo, bardzo proszę... Nie słucham, nie słyszę; Niechże mi korespondent tych rzeczy nie pisze - Polityki nie lubię. Czy czarno, czy biało, Mnie wszystko jedno, byle porządnie się działo. MARIO po krótkim milczeniu Rzymskim dziennikom przeczy list z późniejszej daty, Że dom Blok et Compagnie zawiesił wypłaty BARON zażywając tabakę Zawiesi - o, zawiesi! Od świata początku Bankructwo jest najbliższą drogą do majątku , Najbliższą. A kto traci? Głupcy, bez zawodu . Nie mój honor, rozumni pomarliby z głodu, Gdyby głupich nie było. śmiejąc się Pomarliby z głodu. śmiejąc się Na honor, wielka prawda - pomarliby z głodu! wstając Wszystko?... MARIO Jeszcze z Modeny list od kapitana Monti... BARON Prosi pieniędzy? Mario potakuje głową. To rzecz niesłychana, Ten człowiek myśli, że to moje przeznaczenie Ciągle napełniać jego dziurawe kieszenie. MARIO Nie ma za co wyjechać. BARON Chwała, chwała Bogu! Przecież wieczny włóczęga zbędzie się nałogu. Nie ma za co wyjechać? Dokąd, po co, na co?... Próżniak obrzydły!... Jeździ, bo mu podróż płacą. MARIO Jako szkolny kolega prosić się ośmiela... BARON Ośmiela - i aż nadto. MARIO Wzywa przyjaciela, Który poniekąd wdzięczność... BARON Ach, wdzięczność, u czarta! Już tę wdzięczność spłaciłem sto razy - jak warta. Nie odpisać najlepiej, bo się nie obronię... Pani Klara Salvandor wchodzi prędko. Mario wychodzi. SCENA DRUGA Baron, Klara. BARON Pani Salvandor, witam. KLARA Ach, panie baronie!... BARON przesuwając krzesełko Co każesz? Proszę siadać. zbliżając krzesełko Niechże pani siada. KLARA płacząc Mój mąż ... aresztowany... Baron odsuwa i odwraca krzesło. Krótkie milczenie; Klara płacze. Jakaż... pańska... rada? Co robić?... BARON Moja pani... rada rzecz to śliska... Może jaki adwokat... z mego stanowiska... KLARA Wszak pan znasz mego męża... BARON Zaprzeczyć nie myślę. KLARA I tak dawno... BARON No, daty nie oznaczę ściśle. KLARA Wiesz, czy może być winnym. BARON Chętnie pani wierzę, Że nie; lecz sąd najsłuszniej wyrzeknie w tej mierze. KLARA Wszystko złość BARON Pozwól pani innego być zdania - Sąd jest władzą, a władzę złość nigdy nie skłania. KLARA Jest w błędzie... BARON Przebacz pani, że wątpić w tym względzie Pozwolę sobie; władza nie może być w błędzie. KLARA Cóż?... Znaleziono broń... BARON odsuwając się Broń!... KLARA Ależ, o mój Boże, Wszak malarz bez modelu obejść się nie może. BARON Racz zważać, że modele drewniane być mogą. KLARA Ach, baronie, nie marnuj w słowach chwilę drogą... Idź do pana podesty - on jest cnoty wzorem ... Zaręcz za męża mego swym własnym honorem... BARON Ja?... ja... mam ręczyć? ręczyć? na stronie Dalibóg, wariatka. KLARA Że mój mąż to poczciwość, dobroduszność rzadka, Że to broń dawnych wieków... żeśmy nie wiedzieli, Iż broni mieć nie wolno... aż gdy ją nam wzięli... Jak się sąsiadki zbiegły - ach, było jak w młynie. BARON Łatwo pojąć. KLARA Z wszystkiego pojęłam jedynie, Że to stan oblężenia ... czy jak się tam zowie To paskudztwo... BARON Bądź pani wstrzemięźliwszą w mowie, Bo mnie kompromitujesz. KLARA coraz mocniej płacze i szlocha w końcu Że pardonu nié ma, Że... o mój Boże... Boże!... że kto broń zatrzyma U siebie... może... może... być... być zastrzelony. BARON przestraszony Za... zastrze... na stronie Tam do licha! Więc przytomność żony Jest kompromitującą dla mojego domu! głośno Ja, pani, nie odmawiam pomocy nikomu, Wspieram dzielnie, potężnie, hojnie i wspaniale, Ale w tym interesie to rzecz inna wcale... KLARA Jak to? BARON Za pozwoleniem... prostując się Ja na widni stoję, Wysokie finansowe stanowisko moje I lojalność poddańcza, i godność barona - Musi zostać bez skazy, jak sama korona . KLARA I czymże to pan skazisz te swoje klejnoty? Że osłonisz niewinnych, ujmiesz mi zgryzoty?... BARON He, he, he! Pan podesta mógłby rzec przysłowiem: Powiedz mi, z kim przystajesz, a kto jesteś, powiem. KLARA Zatem pan nie chcesz pomóc? BARON Ten stan wyjątkowy... KLARA Stanowczo - nie? BARON po krótkim milczeniu Nie. KLARA Żegnam zatem dwoma słowy: Pamiętaj sobie! Odchodzi szybko. BARON idąc za nią Jak to?... Co pamiętać sobie?... Za pozwoleniem... Klara wstrzymuje się w samych drzwiach. W innym pomógłbym sposobie... Pieniędzy dam... poprawiając się pożyczę.... Klara zatrzaska drzwi przed nosem Barona. Wracając: Co - pamiętać sobie? Jak to - pamiętać sobie?... To coś groźbą trąci ... W tych czasach... lada słówko... z westchnieniem spokojność zamąci. I kara śmierci!... oglądając się Dużo!... Nie mówię - kajdany... SCENA TRZECIA Baron, Barbi w podróżnym stroju. BARON Cóż? Szmid? BARBI Umarł. BARON Testament? BARBI Zapieczętowany. BARON Pah!... Masz odpis? BARBI Jużcić mam, lecz z wielkim kłopotem; Zdjęcie pięciu pieczęci, przylepienie potem, Odpis et caetera - sto szkudów kosztowało. BARON Sto szkudów!... Jak to teraz wszystko podrożało?! Zapisał synowcom? BARBI Nie. BARON Nie? chwytając za rękę Nie? BARBI Nie - stokrotnie Nie. BARON Barbi! Być nie może. BARBI A tak jest w istocie. BARON Ależ to kradzież!... rozbój!... Ten głupiec, ten sknera Mój własny grosz zebrany w ręki mi wydziera. Ja na jego obłudne, fałszywe gadanie, Że się jego majątek synowcom dostanie - Dałem tym pędziwichrom, golcom, jakich mało, Różnymi czasy sumki... BARBI O!... BARON O! - Cóż „o”? BARBI Śmiało... BARON Ależ ja w ręku miałem Szmida kapitały, Bezpiecznie się więc piękne procenta zbierały, Jak w kasie oszczędności, i nie mniej, nie więcéj, Doszły okrągłej sumki - czterdziestu tysięcy. BARBI Szmid trzykroć pozostawił. BARON Trzy? Nie byłbym liczył - U mnie ledwie połowa ... I któż odziedziczył? BARBI Siostrzeniec jego, przezeń wyklęty, wygnany - Monti... BARON Co!... Monti?!... Ten... ten!... łagodnie ten Monti kochany... Przyjaciel od kolebki... Bardzo mi to miło... Cieszę się... Kadycylu żadnego nie było? BARBI Nie. BARON O mnie nic? BARBI Nie. BARON Hultaj!... Monti więc bogaty... Ale na czym mam teraz poszukiwać straty?! Co ja z tych pędziwichrów mogę wyprasować?! Żeby nie ten testament... Trzeba było... schować. BARBI Nie miałem instrukcyji; nie byłoby przecie Nie pomogło, bo Szmidów - jak prochu na świecie, A żaden się z nich pewnie z panem nie podzieli. BARON A bodaj tego Szmida wszyscy diabli wzięli! chodzi czas długi Monti... trzy... trzykroć! nagle stając Barbi!... Barbi!... mam!... BARBI Co? BARON Drogę, Którą nie dość - odzyskać, lecz zarobić mogę. Myśl szczęśliwa, ogromna, jenialne natchnienie! Barbi, słuchaj - z Montego córką się ożenię, I a conto posagu kapitał zatrzymam... Zięcia nie pozwie przecie. BARBI Myśl pan... BARON Czasu nié mam. BARBI Córka Montego młoda... BARON Tym lepiej. BARBI I ładna. BARON Tym lepiej. BARBI Niebezpieczna. BARON Ech! bezpieczna - żadna. BARBI Lecz cóż Pamela powie? pańska narzeczona, Opiekunka twych dzieci?... BARON Będzie nagrodzona. BARBI Ależ ona nie zechce... tu świat będzie chodzić! BARON Więcej od testamentu nie może zaszkodzić; Przygotuję ją z wolna. Będzie wprawdzie grzmiało! Lecz często z dużej chmury mały deszcz; więc śmiało! Siądź pan i pisz telegram. BARBI siadając przy biurze, do siebie Groźnie zawikłanie... BARON dyktując „Do kapitana Monti, baron Mortara, w Modenie. Najukochańszy Przyjacielu...” BARBI Dwa słowa niepotrzebne, to telegram, panie. BARON Trzeba wyraźnie... Ale jakie twoje zdanie: Przyjmą propozycyją? BARBI Ojciec - bez wątpienia, Córka - może, jeżeli - że się jej los zmienia, Pierwej wiedzieć nie będzie. BARON Damy temu radę. Dziś odpowiedź odbiorę, jutro tam pojadę. „Najukochańszy Przyjacielu! Najskuteczniej przyjdę Ci w pomoc, jeżeli ofiarować Ci będę mój dom, i to raz na zawsze. Pod warunkiem wszakże, że piękna Otylda zaszczyci mnie swoją ręką. Odpisz w ten moment - tak albo nie. - Czekaj na mnie w Modenie. - Mortara”. Oddaj sam prędko!... Ale ktoż ostatniej woli Został egzekutorem? BARBI Notariusz Paroli. BARON Ten krętarz? BARBI oglądając się Krętarz - prawda, lecz w górze ma łaski. BARON Podrożał więc. Ha, darmo - gdzie rąbią, tam trzaski. Proś go, niech ogłoszenie testamentu zwleka. Powiedz, że i mnie w części przypada opieka, z przyciskiem Bo odpis dokumentu jest złożony u mnie Przez nieboszczka, gapia . No, spraw się rozumnie. BARBI Jakiż dać powód? prawdy nie powiem. BARON Broń Boże! Ale jakoś... Hm!... lepiej... wypadłoby może, Gdybyśmy się tu zeszli, szczerze rozmówili... Zaproś go więc; telegram wypraw; nie trać chwili. SCENA CZWARTA BARON sam - zadzwoniwszy na lokaja Herbaty! zacierając ręce To myśl!... To zwrot!... „Śmiały marsz flankowy ” - Jak by rzekł nasz jenerał. Wnoszą śniadanie. Odparli od głowy - Dalej w bok! z boku marsz! marsz! śmiejąc się Na honor, żołnierze Mają czasem wyrazy, że ochota bierze... Co za myśl!... Monti, człowiek szczodrości książęcéj, Da coś synowcom - może śmiejąc się czterdzieści tysięcy, Co? zaciera ręce Bo chociaż to niby ręka rękę spłaci, Jednak posag w przyszłości - czas płaci, czas traci, A beatus qui tenet , powiedział pan Benet. zobaczywszy Pamelę, krzywi się, potem z uśmiechem wita, podając rękę Pamela!... Tu - tak wcześnie! Gość niespodziewany. SCENA PIĄTA Baron, Pamela. PAMELA A ja dodaję jeszcze: gość niepożądany. BARON Tego pewnie nie myślisz. PAMELA Jestem przekonaną. Aby zastać barona, potrzeba wstać wcześnie rano, Aby zaś mnie odwiedził, o tym ani mowy. BARON Ach, nie serca to wina, ale raczej głowy; Już zawrotu dostaję w pracy wiecznym kole. Mogę służyć herbatą? PAMELA Dobrze, bo przy stole Rozmawia się swobodniej. BARON siadając Gospodaruj, proszę. PAMELA Kto z kim chleb łamie, chce zgody, jak wnoszę. PAMELA Zawsze piękna i świeża... BARBI Pogoda jesieni . BARON Twoje dotknięcie - w nektar ten napój przemieni. PAMELA Słuchaj, panie baronie, na co to te słowa, W którym myśl rzeczywista mizernie się chowa, Których, jak fałszywego widocznie banknota, Przyjąć nie może nawet najgłupsza głupota - Chyba tylko dlatego, aby zmieszać z błotem I bezczelne oblicze obrzucić nim potem. BARON A zawsze sardoniczna . zbliżając swoję filiżankę Troszeczkę śmietanki... Cóż wczorajsza opera? PAMELA po krótkim milczeniu Marku! BARON podając Może grzanki? PAMELA Marku! Musisz mnie słuchać - daremne wykręty. Nie unikniesz rozmowy dawno przedsięwziętéj. BARON Dziwna zgodność uczucia - i ja po twe zdanie Chciałem dziś pójść do ciebie - szczęsne więc spotkanie. PAMELA nie słuchając Co dawno przeczuwałam, dziś się prawdą staje... BARON nie słuchając Dwóch moich przyjaciół na mój sąd się zdaje... PAMELA jak wyżej Moja reputacja czysta... BARON jak wyżej Że zaś to jest sprawa Wyłącznie serca, sądzić ty masz więcej prawa, Jako kobieta wyższych zalet, wiadomości, Zdolna cenić czyn piękny... PAMELA Trzeba cierpliwości... BARON zawsze nie słuchając ją Jak się zwą przyjaciele, obchodzić nie może, Nazwę zatem A i B, mówiąc o ich sporze. PAMELA Żem jest arcycierpliwa, nikt nie zaprzeczy, Pozwól, że... BARON Za pozwoleniem; a zatem do rzeczy: Pan A bogaty - pan B ledwie że nie w nędzy, Lecz pan A nie chce przyjmować pieniędzy, A pan A, pragnąc gwałtem wesprzeć w potrzebie, Postanowił przyjaźni ofiarować siebie, Bo postanowił córkę pana B zaślubić. Ach, przyjaźnią tak szczytną świat może się chlubić! PAMELA Ja oprócz panny - innej nie widzę ofiary, Bo panna pewnie młoda, bogacz pewnie stary. I cóż nas dziwić mogą te zwyczajne targi, Czyż świat wysłucha kiedy tajnej serca skargi?! BARON Niech skończę; jest okoliczność, co istotnie zmienia Czyn pana A w ofiarę godną podziwienia, Bo jego serce z dawna zajęte miłością Do osoby błyszczącej rozumem, pięknością, Z którą... niejaki związek... mówiąc między nami... Stał się mu świętym. podając Mogę służyć biszkoktami? Pamela odtrąca podany talerzyk z biszkoktami tak, że wypada z rąk Barona i tłucze się na ziemi. Zrywając się, potrąca tacą, którą Baron wstrzymuje, ale wylaną herbatę na szlafrok nieraz w ciągu sceny obciera. PAMELA Cóż to, czym jest szalona, abym wierzyć miała Twoim baśniom bez sensu, abym nie wiedziała, Że tym głupim A, B, C - tyś jest, nie kto inny? BARON obcierając szlafrok Jesteś dziś za nerwowa... Jeżelim jest winny... PAMELA Przyznajesz - wiarołomny! hipokryto podły! Ale jeżeli nie chcesz, aby mnie przywiodły Do najgminniejszych środków twe dowcipkowania, Milcz i słuchaj, co powiem! - Skargi i żądania... BARON Miło mi zawsze słyszeć każde twoje słowo. PAMELA Już lat trzy... BARON Więc ab ovo . PAMELA Co to jest - ab ovo? BARON Rzymianie zaczynali... PAMELA Pewnie od początku - I ja też początkowego chcę zaczepić wątku. Gdy siostra moja a twa żona umierała... BARON Czcigodna osoba... PAMELA Mnie do siebie wezwała I swoje dzieci w moje złożyła objęcie. BARON Drogie aniołki!... PAMELA Wtenczas przyrzekłam jej święcie Czuwać ciągle nad nimi, z bliska czy z daleka. BARON Szczęśliwie, nader trafnie wybrana opieka. PAMELA Później, kiedy musiałeś zawiesić wypłaty Baron się krzywi. I uchodzić z pospiechem gdzieś w zamorskie światy... BARON poprawiając Usunąć się... PAMELA Powierzyć zarząd twego domu, Powierzyć twoje dzieci nie wiedziałeś komu; Wtenczas powziąłeś zamiar, w złej poczęty dobie, Co zniszczył moje szczęście, dziś zagraża tobie - Prosić o rękę moję; klęczałeś przede mną... BARON Wiecznie pamięć tej chwili będzie mi przyjemną. PAMELA Błagałeś w imię sierot i tej, co tam w niebie... Padł los... płacząc Don Kleofanta zdradziłam dla ciebie. BARON Piękny mężczyzna. PAMELA płacząc Piękny i kochał mnie szczerze... Ledwie co nie oszalał... aż mnie zgroza bierze... Nawet ponoć się zabił, zawsze myśląc o mnie. BARON Nie, nie zabił się, ale roztył się ogromnie. PAMELA Stało się, co się stało - i skutku namowy Zerwałam wonny wieniec, a wzięłam okowy. Miałeś mnie więc zaślubić za twoim powrotem, Intercyzę spisano i dodano potem Na twe własne żądanie zapis na rzecz moję, O który jak nie stałam, tak i dziś nie stoję; Ironiczny uśmiech Barona. Lecz podług was, bankierów - wielki Stwórca świata Nie spoczął dnia siódmego, lecz stworzył dukata. BARON Na honor! dowcip tobie jak pachołek służy. PAMELA Po roku niebytności wróciłeś z podróży, Wróciłeś z Ameryki. BARON Świat pyszny! dziewiczy! Kto zmierzy owe bory, kto rzeki przeliczy, Kto owę wegatacją?... PAMELA Nie o tym tu mowa. - Wróciłeś, a o naszym ślubie - ani słowa... BARON Ach, ty nie wiesz, Pamelo, co to huragany, Jak piętrzą wyżej żagle spienione bałwany. PAMELA I cóż to ma do rzeczy? BARON Spienione bałwany... PAMELA Lecz cóż to ma do rzeczy? BARON Argument nieprzeczny, Że po trudach żeglugi - spoczynek konieczny. PAMELA Spoczywałeś rok. BARON Z tobą dnie biegły jak chwile. PAMELA A potem? BARON W całym kraju zaburzenia tyle, Którem zawsze potępiał, potępiał solennie... PAMELA Minęły. BARON Za co Bogu dziękuję codziennie. PAMELA A potem, potem, potem? - Pókiż tego będzie? zbliżając się Że ja cię kocham, zdrajco, może jesteś w błędzie? BARON cofając się Byłby to rzeczywiście błąd luby, uroczy. PAMELA Marku! BARON Pamelo! PAMELA Ja... ja... wydrapię ci oczy, Jeśli będziesz przemawiał w tym szyderskim tonie. Wzbudź przynajmniej odwagę w tym zdradzieckim łonie. Wyznaj - chcesz zerwać ze mną? BARON O, Pamela luba, Poświęcić się przyjaźni - jest to wielka chluba. PAMELA Więc po trzechletniej służbie odprawiasz - jak bonę? Hola!... Twe obietnice muszą być spełnione W obliczu świata; potem idź, mój drogi Marku, Idź prosto od ołtarza na złamanie karku. BARON Całuję rączki. PAMELA Tak chce moja dobra sława. BARON Abym złamał?... PAMELA A niech ci zawsze w myśli stawa, Że to krew maurytańska w moich żyłach płynie. BARON Abenserażów . PAMELA Może. BARON Nie wątpię. PAMELA Nie ginie Nigdy obelga w rodzie naszym bez odwetu Słowa, wzgardy, a czasem, czasem - sztyletu. Odchodząc spotyka przy drzwiach Barbiego, którego mocno z drogi potrąca. SCENA SZÓSTA Baron, Barbi. BARBI Sekatura! do Barona Cóż, grzmiało? BARON Grzmiało, panie, grzmiało, Lecz piorun nie trzasnął; lecz dobrze się stało, Pierwszy wyłom zrobiony - droga otworzona. BARBI Jednak jest to czcigodna, szanowna matrona. BARON Tak, zapewne - szanowna, lecz diable nerwowa. BARBI Jak pani Barbi, moja żona. BARON Fraszka - słowa; Lecz dziś kiwa pod nosem w szalonym zapędzie, Któż ręczy, że mi jutro po nosie nie będzie? BARBI Jak pani Barbi. BARON Jeśli talerzem dziś ciska, Czyliż mi na łbie jutro nie stłucze półmiska? BARBI Jak pani Barbi. BARON Słusznie przysłowie powiada: Im kot starszy, tym ogon twardszy. BARBI Trudna rada; Twardszy, prawda, że twardszy. BARON Na co mi tej wojny?... Ależ dziś dzień feralny, diable niespokojny, Wpadła do mnie jak wicher Salvandora żona. BARBI A! BARON Wiesz?... BARBI Niestety! BARON Cóż? BARBI Źle. BARON Kara?... BARBI Oznaczona. BARON Dlaczegóż, u kaduka, nie oddawać broni? BARBI Oddałby każdy, gdyby potem wrócił do niéj, Ale ledwie z rąk wyjdzie, handel ją porywa; A broń - czasem kosztowna, przy tym czasem bywa Pretium affectionis . BARON po krótkim milczeniu Ja nie lubię broni. BARBI I ja nie. zresztą każdy, jak może, się chroni Od zapytań w tym względzie - skąd? kiedy? od kogo? Bo odpowiedzi, nie chcąc, drugim szkodzić mogą. BARON Źle więc, czy kto w prawo, czy kto w lewo ruszy, Niech diabli biorą!... BARBI Cyt! BARON Co? BARBI Mury mają uszy. tajemniczo Margrabinie Belcampo jechać rozkazali... BARON Jechać rozkazali?... Gdzie? Na wieś? BARBI Trochę daléj. ciszej W miejsce obwarowane... BARON przestraszony Do for... for... tecy? cicho I za cóż? Barbi pokazuje na język . Głośno: Słusznie... Zawód kobiecy - Rodzić, karmić, piastować, a nie polemika. ciszej A narzeczony, hrabia Viani ? BARBI kiwnąwszy ręką, prawie do ucha Ponoć zmyka. po krótkim milczeniu Kupiłeś pan willę? BARON Nie jeszcze. BARBI Winszuj sobie, Skompromitowałbyś się w najbrzydszym sposobie. Na przodzie sceny Barbi mówi do ucha Baronowi, ten słucha z wytrzeszczonymi w słup oczyma. MARIO wszedłszy niewidziany Przyszedł list... Baron i Barbi odskakują od siebie przestraszeni. BARON przyszedłszy do siebie, wskazując na Barbiego Przestraszył się - widziałeś? MARIO śmiejąc się Widziałem. Baron śmieje się głośno, z przymusu. Mario szczerze, nareszcie i Barbi, nie zmieniając płaczliwej twarzy, roześmiał się raz głośno i znowu krzywi się żałośnie. BARON To się przestraszył!... śmieje się; po krótkim milczeniu Cóż tam? MARIO Właśnie odebrałem List od hrabiego Viani... BARON Spal pan!... spal czym prędzéj Nic z nim! Baron Mortara nie da mu pieniędzy. Baron odchodzi - i Mario wzruszywszy ramionami . Barbi zostaje na środku sceny w zamyśleniu. AKT DRUGI SCENA PIERWSZA Salon pierwszego aktu. - Paroli - twarz rumiana, wesoła, często się śmieje z cicha. Baron, Paroli. Siedzą przy sobie na przodzie sceny. BARON Dziękuję ci raz jeszcze, mój kochany panie Paroli, że przyszedłeś na moje wezwanie. PAROLI Proszę pana barona... bardzo mi przyjemnie... Chciej pan swego sługę zawsze widzieć we mnie. BARON Powiedz pan - przyjaciela, z przyjmę z wdzięcznością; Przyjaźń bowiem człowieka z tak wielką wziętością, Z tak prawym charakterem, dowiedzioną cnotą, I w zrobieniu przysługi z tak szczerą ochotą, Słowem, przyjaźń człowieka, jakim pan Paroli, Zaszczyt temu przynosi, komu jej dozwoli. PAROLI zawsze przerywając mowę cichym śmiechem Bardzo dla mnie pochlebnie... jak mogę, tak żyję... Jakoś... takoś... wet za wet... ręka rękę myje. BARON Długie przemowy nie są w moim charakterze, Zatem powiem interes otwarcie i szczerze: Szmid umarł. PAROLI po długim milczeniu Umarł?! wznosząc oczy z westchnieniem Szkoda. BARON Szkoda. PAROLI Wielka szkoda. BARON Wielka. PAROLI On nie próżnował, jak to teraz moda, Dorobił się majątku przez uczciwą pracę. BARON zaczynając się niecierpliwić Tak, przez uczciwą pracę. PAROLI Requiescat in pace . BARON Requiescat… ale pozwól przystąpić do rzeczy… PAROLI Hodie mihi, cras tibi . BARON Nikt temu nie przeczy, Lecz żyje czas niejaki ten, co legnie w grobie - Żyje w papierach, które zostawił po sobie. PAROLI Testament... BARON Nie inaczej... PAROLI Masz go pan?... BARON Mniemałem, Że mam, lecz dziś, kiedy odpieczętowałem Zwitek, przez nieboszczyka w depozyt mi dany, Znalazłem w nim testament, lecz nie podpisany. PAROLI ironicznie Bagatela! BARON Kopija... PAROLI Nie jest testamentem. BARON Wiem, lecz przypuśćmy, że jest zgodną z dokumentem... Przypuśćmy... PAROLI I gdzież ten jest? - U kogo złożony? BARON Nie wiem - lecz dziś, jutro będzie ci wręczony. PAROLI Mnie? BARON Jesteś wykonawcą tej ostatniej woli. PAROLI Ja? - Poczciwiec! I umarł. - O, jak serce boli! ociera oczy A podług tej kopiji któż majątek bierze? BARON Monti. PAROLI Monti?! - Rzecz dziwna! BARON I ja ledwie wierzę, Ale tak jest w istocie. PAROLI A jakież legata ? BARON Żadne. PAROLI Żadne? BARON Nic zgoła. PAROLI na stronie Głupiec ! Pół wariata! BARON A teraz mój interes... Że przez zapis Szmida Monti dostał majątek, na nic się nie przyda, Jeśli mu naszej dzielnej pomocy nie damy... Ach, bo pan nie wiesz, z Montim jak my się kochamy. W kolebce, szkole, świecie - jak bracia rodzeni... Nawet mnie raz... podobnoś... wydobył z płomieni. Poczciwy Monti!... Tyci - wielkie miał przymioty. Chłopcem - był wzorem pracy, a młodzieńcem - cnoty. Jedną wszakże ma wadę: rozrzutny bez miary; Strwonił, co miał... Nie starczą przyjacielskie dary , Zabrnął w długich lichwiarskich i siedzi jak w smole. PAROLI Lichwiarze więc zabiorą.... BARON Na to nie zezwolę - Nie zezwolisz... PAROLI Cóż mogę? BARON Bardzo, bardzo wiele. Dziś jeszcze nic nie wiedzą jego wierzyciele, Dajże mi trochę czasu wejść z nimi w układy. PAROLI A jakże to zrobić? BARON uderzając go po ramieniu Nie trzeba ci rady. Lecz i Monti niech nie wie, jaki los go czeka, Nad nim samym szczególnie potrzebna opieka. Rozrzutny, lekkomyślny, radością porwany, Zniweczyłby układów wszystkie moje plany; Wdzięczność zaś panu memu - ja biorę na siebie. PAROLI sentencjonalnie Ażeby znaleźć ziarnko, na to kurka grzebie, Ale, dalibóg, nie wiem, jaką mam pójść drogą... Krewni - złożyć testament rozkazać mi mogą, A choćbym raz odmówił, cóż dalej? cóż potem? BARON wstrzymując niecierpliwość Ha! kiedy nie ma rady, darmo mówić o tem... PAROLI Byłaby tylko jedna - bym wyjechał z domu. BARON Wybornie! PAROLI Gdzie i po co, nie mówiąc nikomu. BARON Nikomu - sam Salomon nie zrobiłby lepiéj, Jak nikt wiedzieć nie będzie, nikt cię nie zaczepi. PAROLI Tak, ale wykonania sposobu nie widzę, Bo przed panem baronem wyznać się nie wstydzę, Mizernych sto dukatów nie mam dziś przy duszy. BARON z naciskiem Mizernych sto dukatów... PAROLI Któż się z domu ruszy Bez tej mizernej kwoty? - Grosz płynie jak woda. BARON I wyjedziesz, jeżeli zniknie ta przeszkoda? PAROLI Dziś, dziś, wieczorkiem, chłódkiem. - Wprawdzie to nieładnie Wymykać się jak bankrut, co siebie okradnie, Lecz dla pana barona zrobię to z ochotą. BARON Dam, lecz sto dukatów z przyciskiem nie „mizerną” kwotą... Zaraz przyniosę. Odchodzi. PAROLI sam Coś tu innego się święci; Dla cudzej tylko sprawy - za gorliwe chęci. A chcesz zaś przyjaciela oskubać w ostatku, Dobrze - ale się puchem podzielimy, bratku. Gdzie Monti , diabli wiedzą - a spytać się boję; Z tym przebiegłym krętaczem jak na szpilkach stoję. SCENA DRUGA Paroli, Barbi. Paroli wesoło, Barbi ponuro. PAROLI przerywając śmiechem Co słychać, panie Barbi? BARBI Ja nowin nie noszę. PAROLI A propos nowin - z jakiej daty, proszę, Był list Montego? BARBI Z Montim nie koresponduję. PAROLI Ale Baron? BARBI Barona listów nie czytuję. PAROLI Przepraszam. BARBI Nie ma za co! PAROLI częstując tabaką Zażywasz? BARBI Dziękuję. SCENA TRZECIA Ciż sama, Baron. BARON dając rulon Proszę, ale sto dukatów nie - mizerną kwotą. Daję á conto. PAROLI Proszę być spokojnym o to. Wyrachuję się później dokładnie i szczerze Co do jednego grosza. BARON ironicznie Temu bardzo wierzę. PAROLI Teraz pożegnać się muszę... znienacka Monti był w Genewie. BARON po krótkim milczeniu Gdzie był, gdzie jest, nie wiem. PAROLI na stronie Wie. BARON A pan wiesz? PAROLI Wiem. BARON na stronie Nie wie. PAROLI Żegnam. BARON Zatem nasz układ?.. PAROLI Wiąże obie strony. BARON podając rękę Słowo? PAROLI Słowo. BARON Bądź pan zdrów. PAROLI Sługa uniżony. Odchodzi. BARON wracając od drzwi Wyrwał jak ząb trzonowy... Sto dukatów! Zdzierca! Monti odda, a przecieć - smutno koło serca. SCENA CZWARTA Baron, Barbi. BARBI oddając Telegram z Modeny. BARON czyta „Otylda będzie Twoją żoną, daję słowo, a słowa nigdy nie złamał - kapitan Monti”. Wiktoria! BARBI Szczęścia życzę, ale nie bez trwogi; Ja mam jakieś przeczucie... ten Monti złowrogi Przywali nas jak w burzy oberwana góra. BARON do wchodzącego Jak się masz, panie Negri. SCENA PIĄTA Baron, Negri, Barbi. BARBI na stronie Z brodą !... Sekatura! Siada za biurem od ściany. BARON Awizo odebrałem - przyjemnie mi będzie Usłużyć kasą moją; niechże pan usiędzie. NEGRI siadając przy stoliku Bardzo chętnie odpocznę, bo jestem zmęczony; W Parmie meldunków krocie i na wszystkie strony, Tu i tam, i jeszcze tam - każdy chciałby wiedzieć, Skąd, dokąd, co jem, gdzie spię, czy chcę spać, czy siedzieć... BARON No, no, no, panie Negri, nie tak głośno, proszę. NEGRI Dlaczego? BARON Kto usłyszy.... NEGRI Właśnie na to głoszę. BARON A zawsze opozycja... NEGRI śmiejąc się Ależ tu jej nié ma. BARON Jest, jest wielka, bezwzględna - bo ten, co się żyma Na wszelkie rozrządzenia, co zawsze przygania Wszystkiemu, co porządek socjalny osłania - Ten jest jak salamandra , co w ogniu swawoli. NEGRI Wolę w ogniu jak w błocie. BARBI na stronie Sekatura! - Woli!... BARON Jako przyjaciel ojca śmiało mówić mogę - Bezwzględnej opozycji złą wybrałeś drogę . NEGRI Lecz w czym? BARON Ot, i w tej brodzie; dziś w niej tylko widmo Dążeń rewolucyjnych chorągiew ohydną. Czemu nie być na świecie, jak nas Pan Bóg stworzył? NEGRI Stworzył i biedną brodę; prawda, że dołożył I tych, co dobrze strzygą, jeszcze lepiej golą . BARBI na stronie Sekatura! BARON Mój panie! nie jest moją wolą Bynajmniej - w retoryczne wchodzić z nim zapasy... stawiając przed nim kałamarz Podpisz pan weksel. - Panie Barbi, idź do kasy. Kiedy Negri podpisuje, przed nim stoi tyłem do widzów Barbi. Baron przerzucając papiery na półkach - pyta się, nie odwracając się: Dać złoto czy banknoty ? NEGRI Złoto, panie, złoto. Wszystkie papierki diabła warte, z błota - błoto. Baron i Barbi jak na sprężynach obracają się i znajdują się twarz w twarz. BARON Protestuję solennie! - Kredyt silnie stoi. NEGRI Niech zdrów stoi. BARON „Papierki”! - Któż się niepokoi? Jak? gdzie? Coś słyszał, powiedz. NEGRI Ach, bądź pan bez troski; To był żart, a nie żadne finansowe wnioski. Ja ważniejszy interes mam do pana: Gdzie teraz Monti? BARON Monti? NEGRI Przyjaźń wasza znana; Cóż dziwi, że się pytam? BARON Nie dziwi zupełnie. - Gdzie mój przyjaciel, nie wiem, lecz chętnie wypełnię Każdy jego interes. NEGRI Ten - w żadnym sposobie! Ale z moich zamiarów sekretu nie robię - Kocham córkę Montego. BARON Tak?! NEGRI Jestem kochany. BARON Tak?! NEGRI Ojciec kazał czekać lepszej losu zmiany, Ta nadeszła - odbieram po matce majątek I własną pracą dobry zrobiłem początek: Zbieram już plon obfity z obszernego pola, Jestem współpracownikiem „Eola” ... BARON „Eola”? NEGRI Skromny tytuł dziennika. BARON No, skromny - być może, Lecz cichy - niekoniecznie. NEGRI Nierówne przestworze Bóg wichrów tchu potęgą w płaszczyznę przemienia , Na wsze strony roznosi rodzajne nasienia... BARON kończąc sens I piasek. NEGRI Tak, lecz piasek... BARON jak wyżej Zasypuje oczy. NEGRI Temu, co pod wiatr patrzy; lecz naprzód się toczy, Naprzód i naprzód! - wszystko, wszystko woła zgodnie. BARON A jak przepaść przede mną? NEGRI Wpadniesz niezawodnie, Lecz po twym karku drugi gdzieś na przodzie stanie. BARON Padam do nóg! NEGRI Czytujesz „Eola”? BARON Nie, panie. NEGRI dostając z kieszeni Mam tu... BARON Dla mnie wystarcza „Kurierek Giełdowy” I „Gazeta Wieczorna” . NEGRI ze wzgardą Rozumu okowy! Mam tu numer wczorajszy - właśnie tam te myśli Bezimienny poeta pięknym wierszem kryśli. BARON Ach, dajże mi pan pokój z wszystkimi wierszami! Z nich wszelkie na świat klęski padają krociami; Niejeden - i pisałby, i żył bez nagany, Gdyby nie ten płód piekła, ten rym opętany! Bo nieraz, że gdzieś w końcu stoi słowo z i a r n o, On chciał napisać b i a ł o, a napisał c z a r n o. Stąd też ten zamęt , chaos w dzikim, wściekłym szumie, Tak, że nawet sam siebie nikt nie rozumie, Te komunizmy, socjalizmy, furieryzmy I wszystkie, jakie tam bądź, wyuzdane -izmy! Naprzód?! - Niech wszyscy pędzą, niech i gwiazdy miną, Byłem nie był pomostem ani też drabiną. NEGRI Lecz pozwól pan... BARON Pozwól pan, że te spory skrócę I czasu nie marnując do rzeczy powrócę Chcesz się żenić z Otyldą? NEGRI Żyjem chęcią wspólną. BARON Dawnoże ją widziałeś; jeśli spytać wolno? NEGRI Wieczność! BARON To bardzo dawno. NEGRI Więcej niż ćwierć roku.... BARON To już mniej... NEGRI Oko moje nie drzało w jej oku, Głos jej nie wpłynął w moję rozczochraną duszę. BARON Ach, panie!... Z panem, widzę, krótko mówić muszę. Otylda idzie za mąż... NEGRI O baronie srogi!... Barbi przynosi rulony i kładzie na stole. BARON Za człowieka, co może zapewnić los błogi, Bo posiada majątek i świata szacunek. posuwając rulony Dwa, trzy, cztery, pięć, sześć - to pański rachunek. NEGRI Baronie! być nie może. BARON Ręczę mym honorem, Otylda uszczęśliwia ojca swym wyborem. NEGRI Pierwsze słońce nas spali, ocean zaleje, Nim stracę w Otyldzie wiarę i nadzieję. A powiedz temu, który nieszczęście nam stwarza, Że tylko po mym trupie dojdzie do ołtarza! Odchodzi. SCENA SZÓSTA Baron, Barbi. Czas jakiś milczenia. BARON Jak powiedział? BARBI „Po trupie dojdzie do ołtarza”. BARON Zatem po jego trupie? BARBI A tak... Sekatura! BARON De gustibus non disputandum . BARBI Po trupie! Rzecz straszna! BARON Groźna - niby chmura, Lecz ręką policyji łatwo ją przegonię; Teraz idź do Pameli! BARBI O! Panie baronie! BARON Po wstępie o dobroci, obowiązkach, cnocie Powiesz jej, koniec końców, co myślę w istocie. BARBI O! o! Panie baronie! BARON Powiesz, że się żenię, Lecz z kim, dlaczego - o tym zachowasz milczenie. BARBI Nie - z wielką pewnością nie. BARON Co - nie? BARBI Bez wahania. BARON Cóż? BARBI Nie pójdę. BARON Dlaczego? BARBI Roztropność mi wzbrania. Pamela - godna pani... lecz trochę nerwowa, Dziś pchnie nożem, a jutro ubóstwiać gotowa; Uszczerbek zaś cielesny, jak znak wybity, To są furdy dla dumnej, zazdrosnej kobiéty. BARON dostając banknot z pularesu Powiesz jej... BARBI Nic nie powiem. BARON dając Powiesz jej... BARBI coraz ciszej, w końcu bierze banknot Nie, nie... nie... BARON Powiesz, że zapis zwrócę. BARBI Zwrócisz? BARON Bo jest u mnie... Nie wiem, jakim przypadkiem ... Zrobi więc rozumnie, Jeśli go przyjmie zgodnie, scen mi nie wyprawi I na wsi z mymi dziećmi czas jakiś zabawi, A ja zaraz po ślubie ten zapis wykupię. BARBI Po ślubie?! O mój Boże!... Chcesz kroczyć po trupie? BARON Gdyby zaś chciała sporów, straci w każdym względzie, Bo - ani męża, ani pieniędzy mieć nie będzie. BARBI I ja mam to powiedzieć? BARON Tak jest, najwyraźniéj. BARBI Miejże litość nade mną. BARON Wstydź się tej bojaźni. BARBI Wstydu nie ma, że łączę roztropność z odwagą. Mam syna, mego Fipcia: gdyby jaką plagą W tym okropnym poselstwie miałem być dotknięty, Pamiętaj, że mieć będziesz obowiązek święty Czuwać nad moim Fipciem! BARON śmiejąc się Masz słowo barona. BARBI wracając, z rozczuleniem Nad panią Barbi także - bo mimo że ona Truje siłą fizyczną stadła godność wszelką, Jest połowicą moją, Fipcia rodzicielką. BARON Dobrze, dobrze, idź teraz - każda chwila złota. Ja panu Eolowi pootwieram wrota . Odchodzi. BARBI sam Sekatura! Gdybym mógł, czyli śmiał raczej, Może by się udało, strojąc rzecz inaczej, Panią Barbi do tego poselstwa nakłonić... Pani Barbi - to nie ja... potrafi się bronić... A co bądź by tam padło z tej czy owej strony, Zawsze dla człowieczeństwa zysk niezaprzeczony. SCENA SIÓDMA Barbi, Paroli. PAROLI Jest jeszcze Baron w domu? BARBI Oznajmić mu spieszę... PAROLI zatrzymując go Nic tak nie ma pilnego. - Ja zawsze się cieszę, Jak mi pomówić z panem sposobność się zdarza; Bo kto ma rozum - ludzi rozumnych poważa, A ja pana Barbiego między takich liczę; Wszystko też mnie obchodzi, co się go dotycze. Podobnoś i w przyjaźni żyją nasze żony. Jak się ma pański synek, Fipcio ulubiony? BARBI Dobrze, dziękuję panu - uczyć się zaczyna... PAROLI Kubek w kubek - tatunio! Przyjemny chłopczyna! A nasza pani Barbi jakże się tam miéwa? Zawsze tak piękna... miła?... Zawsze taka żywa? Hę, hę, hę! Co? BARBI A tak... na stronie Sekatura! PAROLI Nic mnie też nie dziwi, Że Baron, widząc ciągle, żeście tak szczęśliwi, Żeni się także... BARBI nagle zwracając się ku niemu Hę? - Jak? - Co? PAROLI Czy się nie żeni? Hę, hę, hę! BARBI Nie wiem. PAROLI Z panią Pamelą przecieć zaręczeni... BARBI Z Pamelą? Tak - być może... Ale czas mój drogi, Oznajmię Baronowi... Ścielę mnie pod nogi. Odchodzi. SCENA ÓSMA PAROLI sam Zląkł się, potem ochłoną - jest więc tajemnica; Dobrze ją ponoś Negri przez zazdrość wyświéca, Ale nie wie powodów, ja już wiem dokładnie. Baron żąda sekretu, bo łatwiej owładnie Ubogą dziś rodzinę niż jutro bogatą. Dobrze, panie baronie, ja zgadzam się na to, Lecz inną całkiem postać interes przybiera... Trzeba skubnąć Montego, trzeba i bankiera... Mniemam, że najłatwiej dojdę do mego celu, Jak od wieków pewnego użyją fortelu - Zmyślę rewolucyjne jakieś zmowy, ruchy I sklecę, stworzę słonia - gdzie nie ma i muchy. Niebytność tu Montego i jego osoba Dozwolą nań ładować, co mi się podoba. SCENA DZIEWIĄTA Paroli, Baron. PAROLI Testament odebrałem - wszystko co do słowa, Jak mi pan powiedziałeś... Lecz przeszkoda nowa Wytrąci pono z drogi, którąś mi oznaczył. Jego ekscelencyja pan podesta raczył Przywołać mnie do siebie. Jakże było wielkie Zdziwienie moje, kiedy testamentu wszelkie Szczegóły, od a do z, łaskawie powtórzyć Ekscelencyja raczył i rozkaz dołożyć: „Niech to wszystko tymczasem w sekrecie zostanie”. BARON Z jakichże to powodów? PAROLI W tej mierze swe zdanie Ekscelencyja raczył zamilczeć łaskawie; Jak zaś drobne szczegóły zbiorę i zestawię, Domyślam się poniekąd... zdaje mi się... wnoszę... - Ale że to mój domysł, pamiętaj pan, proszę. - oglądając się i ciszej Zdaje się więc... że Monti... jeszcze ciszej skompromitowany. BARON A!... PAROLI I to nie po trosze. Skądsiś znak był dany, Wskazano jakieś związki , wzięto jakieś listy, A więc tego wszystkiego skutek oczywisty - Testament i majątek zachować w sekrecie. BARON Konfiskata?... PAROLI Być może. BARON Będą sądzić przecie? PAROLI No, pewnie - formalności dołożą tam potem . BARON Ale w najgorszym razie, smutnym rzeczy zwrotem Co by Monti utracił - wezmą po połowie Rodowi spadkobiercy, Szmida synowcowie. PAROLI Nikt Montemu własności przeczyć nie ma prawa. BARON A więc? PAROLI Ale odebrać może. BARON z westchnieniem Dziwna sprawa! Tak bardzo... miarkując się niełaskawie... trochę niełaskawie. Monti człowiek spokojny, mogę ręczyć - prawie. PAROLI Właśnie ekscelencyji wspomniałem w tym względzie, Że baron za Montego zawsze ręczyć będzie. BARON z nieukontentowaniem Na co to było mówić?! PAROLI Mówiłeś dopiero. BARON No, słowa się w baraszkach tak ściśle nie bierą! PAROLI Zresztą ekscelencyji zrobiłem uwagę, Że kto ma taką wziętość, majątek, powagę Jak pan baron, nie mógłby wziąć za przyjaciela Człowieka niepewnego lub wichrzyciela. A baron z Montim z dawna żyją jak brat z bratem. BARON jak wyżej Na co to było mówić? PAROLI Oparłem się na tem, Coś mi dziś mówił: „Myśmy przyjaźnią złączeni, W kolebce, szkole, świecie - jak bracia rodzeni”. BARON No, tak... Ale mam wadę, mówiąc między nami Żem jest troszkę poetą... latam więc czasami; A to w życiu powszednim się dzieje inaczéj, Przyjaciel - często dużo, częściej nic nie znaczy; Tak mówi się na przykład - „zamieć, przyjacielu!” „Drzwi otwórz, przyjacielu!” „idź precz, przyjacielu!” Otóż nie ma przyjaźni, a „przyjaciół” - wielu. Nie chcę ja przez to przeczyć, broń mnie Panie Boże! Że w dzieciństwie w przyjaźni z Montim byłem... może. Będę chętnie pomagał, jego honor cenię, Lecz brać odpowiedzialność - kłaniam uniżenie. Nareszcie, wszystkim rady udzielam w potrzebie I wszystkich kocham bardzo, lecz kocham i siebie. PAROLI Wypowiedziałem, co wiem, a raczej, co wnoszę, Bo że to moje wnioski, chciej pamiętać, proszę. Złe najłatwiej pokona, kto wcześnie ubieży. Już od ekscelencyji wszystko dziś zależy, Ja u ekscelencyji dobrzem położony - Mądrej głowie dość na słowie. Sługa uniżony. Odchodzi. SCENA DZIESIĄTA BARON sam Byle tu nie przyjechał . pisze, potem dzwoni i do lokaja Daj sekretarzowi - Telegram bardzo pilny. po długim milczeniu Niech mi kto powié, Co robić? - zerwać z Montim jakoś nie wypada, Przy tym szkoda posagu... Trudna, trudna rada... Jak się ożenię - mogę się skompromitować, Posagu nie powąchać, a żonę zachować. Sługa pocztowy przynosi pakiet opieczętowany, oddaje i odchodzi. - Baron przy stole przecina ceratę, w środku jest pakiecik w papier obwinięty, czerwoną wstążeczką związany, na nim kartka, którą Baron czyta: „Baronowi Markowi Mortara, najlepszemu i najdawniejszemu przyjacielowi, jako upominek przeseła - kapitan Monti”. otwiera pakiet na stole, potem odskakuje jak sparzony Ha!... Rewolwer! ciszej Rewolwer! jeszcze ciszej Rewolwer! - w mym domu! Od Montego!... przez pocztę... Cios straszny... strzał gromu! zbliża się do stolika i przypatrując się z daleka Rewolwer najprawdziwszy!... Ale cóż się trwożę?! Broń i list jak najprędzej na policyji złożę. ceratę rzuca pod stół: zawiązuje pakiet - jak był, wstążeczką, potem staje na przodzie sceny Tak - ale czy Montego nie pogorszę sprawy?... Ha?... to niech i pogorszę! idzie do stołu, bierze rewolwer i znowu kładzie Mogęż bez obawy Ściągnąć na się uwagę... Bankier - smaczny kąsek ... Będą śledzić mój stosunek z Montim przyjacielski związek, Będą śledzić stosunki... gmerać w mej przeszłości... Nie, nie - rzecz niebezpieczna... Gdybym... gdzie... w skrytości... Dobrze! Najlepiej! Rzeka pod mym oknem płynie... Wrzucę corpus delicti ... Niech na wieki ginie! wyrzuca przez okno Stało się... Dzień feralny. Okoliczność rzadka - I pocztym nie wyprawił... siada do biura, potem wstaje Strasząca zagadka!... Na co mi tę broń przysłał ten wartogłów stary? Jakie mógł mieć powody? Jakie ma zamiary? SCENA JEDENASTA Baron, Paolo. Tę scenę musi się pozostawić grze aktorów: Baron stara się powstrzymać swoją złość. Paolo ciągle jedno powtarza na migi. Jak dostrzeże gniew Barona, cofa się zdziwiony, a wtenczas Baron przybiera twarz wesołą i Paolo śmieje się znowu i w rękę całuje. Baron powtarza, jakby do siebie, co Paolo mówi na migi, a często i zapomina, ze ma z niemym do czynienia. BARON Niemy Paolo ! czego chcesz? PAOLO całując go w rękę, na migi - uniżony sługa - całuje rączki pańskie - bardzo się cieszę, że pana widzę - pan bardzo dobrze wyglądasz - rumiano - pięknie - całuję rączki pańskie - BARON Dosyć tych komplementów, czego chcesz? PAOLO - dziś rano łapałem ryby - BARON Łapał ryby. PAOLO - ale nic - nic nie złapałem - BARON Co mi do tego? PAOLO - wracałem z próżnymi rękoma - i płynąłem łódką - popod pańskie okna - BARON Płynął popod moje okna. I cóż stąd? Czego chcesz? PAOLO - kiedy byłem pod oknem - coś z góry - na mnie spada - BARON Coś spadło na niego. PAOLO - uderza mnie w ramię - stłukło ramię - och, bardzo mnie boli - bardzo - BARON Cóż mi do tego, że ci ramię stłukło i że cię boli. Baron mówi czasem do siebie, a czasem podług potrzeby na migi do Paola. PAOLO - ale ja mądry - ja mam rozum - byłoby w wodę wpadło - ja łap - pomyślałem sobie, że to Barona - co mieszka na górze - i oto przynoszę panu - Paolo oznacza Barona okazaniem jego faworytów, nadęciem policzków i zadarciem głowy. Paolo dostaje z kieszeni rewolwer, tak obwinięty, jak go był Baron wyrzucił, i podaje mu, całując go w rękę. BARON Co to jest?... Ja nic nie wiem... Czegóż kiwasz głową? Nie chcę... to nie moje... przeklęty niemowo. PAOLO śmiejąc się i całując go w ręką - żartujesz - ja rozumiem - żartujesz - BARON Jak to żartuję? Ja nie żartuję, rozumiesz? PAOLO - ten pakiet jest twój - jak mnie uderzyło - zabolało mnie bardzo - o, bardzo, bardzo zabolało - spojrzałem w górę - zobaczyłem rękę - BARON Zobaczył moją rękę. PAOLO - w tym oto ubiorze - piękny - och, och, bardzo piękny - jeszcze tak pięknego nie widziałem - BARON Przeklęcie!... Jak odbiorę, będę miał spólnika... Nie wezmę - jeszcze gorzej... bo z tego wynika, Że albo dla nagrody złoży gdzie w urzędzie, Albo zechce sprzedać i schwytany będzie. W jednym i drugim razie mam śledztwo na karku. Czas jakiś patrzą sobie w oczy, nic nie mówiąc. PAOLO - stłukło mi ramię - bardzo boli - nie będę mógł zarobić - mam dzieci - pięcioro - daj mi pan co - byłoby wpadło w wodę - ale ja mądry - ja mam rozum - złapałem - ale mnie stłukło - mam pięcioro dzieci - BARON odbiera rewolwer i daje pieniądze Na, masz, idź precz. PAOLO - daj mi więcej - proszę pana - pan taki wielki pan - bogaty - ja mam dzieci - tyle - tycie - maluteczkie - BARON w gniewie Co?! pomiarkowawszy się Na, masz, ty stłuczony garku. Paolo odchodzi ku drzwiom, pomału, oglądając się i patrząc na pieniądze. Czy on wie, co tu w środku, muszę jednak wiedzieć... Na skinienie jego Paolo wraca. Lecz jak te słowa „czy wiesz” na migi powiedzieć? robi różne migi, których Paolo nie rozumi Ani rusz!... Wiesz, co w środku?... Tu?... W tym papierze? PAOLO - tak, tak - płynąłem łódką - z góry spada coś ciężkiego - i byłoby w wodę wpadło - BARON gniewnie Nie powtarzajże, łotrze, bo mnie chętka bierze... Paolo cofnął się przestraszony, a Baron powstrzymuje złość i mówi z uśmiechem: Ja ci się pytam, co ten... tu papier osłania... Czy wiesz? Czy wiesz? Czy ty wiesz? O!... znak zapytania. Powtarza: „czy wiesz”, coraz wyraźniej, otwierając gębę coraz więcej, nareszcie zrobił znak zapytania palcem w powietrzu. PAOLO - tak, tak - wyrzuciłeś przez okno - ja zobaczyłem rękę - w tej oto sukni - bardzo piękna - och, och bardzo piękna - BARON zamierzając się pięścią Ech! jak cię walnę w mordę. Paolo odskakuje. Baron udaje uśmiech, potem bierze za rękę Paola i przyciąga do siebie. Pójdź tu, mój kochany. daje pieniądze i głaszcze go Patrz - to pakiet... O!... o!... o!... wstążeczką związany... Ale tam, tam, aż przysiadając tam... w środku... w brzuchu... co tam skryto? Czy wiesz lubko, kochanku, zawsze głaszcze brygancie , bandyto? PAOLO - mam dzieci sześcioro - BARON Już i szóste urodził. PAOLO - tyle, tyle - jedno przy piersi - a mnie ramię boli - BARON wskazując mu drzwi Dość tego; idź, idź... Płacę, a nic nie wyjaśnię. odchodzącemu kłania się ręką i mówi z uprzejmym uśmiechem Bodaj cię diabli wzięli!... Niech cię piorun trzaśnie! Paolo odchodzi. - Baron kładzie rewolwer na stole, rzuca się na krzesło i opierając czoło oboma rękoma: Dzień feralny! po krótkim milczeniu Rewolwer! Straszny, choć zakryty. po krótkim milczeniu Żebym wiedział przynajmniej, czy on nie nabity. AKT TRZECI Salon w domu Pameli. - Drzwi w głębi i na prawo: po prawej stronie od aktorów kanapa, przed nią stoliczek, na którym butelka z wodą, szklanki i parę flaszeczek . Przy podniesieniu kortyny Pamela, na pół leżąc na kanapie, zdaje się trzeźwić, wąchając flaszeczkę; w środku sceny stoi Negri, oczy w górę wzniesione. - Po lewej stronie sceny kosz z wiekiem, nazwany chiffonniére . SCENA PIERWSZA Pamela, Negri. PAMELA Taką biorę nagrodę za najczystszą cnotę, Za opiekę nad dziećmi, za me lata złote, Za to, żem się wyrzekła świętych uczuć serca! Nie tylko mnie opuszcza podły przeniewierca, Ale zagraża oraz memu honorowi, Bo świat wszystkiemu wierzyć będzie, co on powié, A on własnej płochości zwali na mnie winę. O Boże, z żalu, hańby i ze złości zginę. Panie Negri... NEGRI Co, pani? PAMELA Proszę, bądź tak grzeczny, Idź, kup mi funt trucizny... NEGRI Pomysł średniowieczny. PAMELA płacząc i z czułością Zadam straszną truciznę i jemu, i sobie... I od wiarołomnego wybranej osobie... I ojcu tej osoby... i Barbiemu razem... zrywając się Nie, nie! Nie chcę trucizny. Chcę się mścić żelazem... Idź, kup mi dwa sztylety... Cóż stoisz jak skała?... Mówże co... NEGRI Czekam, pani, byś mówić przestała. PAMELA Czyż ja mówię?!... Ja płaczę... ja cicho łzy leję; Powiedz, z kim się chce żenić; daj śmierć lub nadzieję. NEGRI Rozważywszy rozmowę, tak moję, jak pani, Cośmy mieli z Baronem, serce moje rani Pewność niezaprzeczona, że ten pawian stary... PAMELA przed siebie O! o! Pawian, i stary!... NEGRI Ma podłe zamiary Wciągnąć w śluby Otyldę moją ubóstwioną. PAMELA Córkę Montego? NEGRI Tak jest. Lecz pierwej me łono Tysiącem przedrze razów, nim spełni, co marzy; Tylko po moim trupie dojdzie do ołtarzy. PAMELA Nie, nie - to być nie może. Baron mało ceni Osobiste zalety. Jeśli się ożeni, Jeśli zdepce me prawa, niepomny na Boga, To tylko dla majątku. - Otylda uboga. NEGRI Powody mi nie znane, lecz znane zamiary. PAMELA A w stałość twej kochanki - maszże dosyć wiary? NEGRI Ach, gwiazdy nie są tak pewne, że roziskrzą nieba, Że je potem rozstąpi wóz ognisty Feba , Jak ja - serca Otyldy. Nie ufać przysiędze - Byłoby plamić kartę w Odwiecznego księdze, Posądzać ją o zmienność byłoby tak zbrodnią, Jak nazwać blask aniołów - piekielną pochodnią . PAMELA A ojca jestżeś pewny? NEGRI Monti - człowiek prawy, Lecz, niestety, nie umie kierować swej nawy; Pieniężne huragany , uderzające nagle, Pędzą w morze szalenie lub zrywają żagle. PAMELA O, biedna ty, Otyldo! Ty może w tej dobie, Pamiętając o ojcu, nie myślisz o sobie. NEGRI Co za myśl piorunowa! PAMELA Widząc go w potrzebie, Co ma, niesie w ofierze, to jest - sama siebie. NEGRI Ach, strasznie i boleśnie! Jej dusza wspaniała Może w sidła szatańskie uwikłać się dała; Niechże spełni, jak córka, ostatnią ofiarę, A potem, uświęcając zaprzysięgłą wiarę, Staniemy przed odwiecznym natury obrazem I w krater Wezuwiusza rzucimy się razem. PAMELA Istne szaleństwo! Nieba nie sięgajmy czołem, Ale córkę i ojca ratujmy pospołem! Nie dozwolim Otyldzie spełnić poświęcenia I Montemu oszczędzim zgryzoty sumienia; Jedź, jedź i nie wchodząc w słowną praw obronę, Uwiedź swoję kochankę - jakby własną żonę. NEGRI To być nie może, ona na to nie zezwoli. PAMELA Być musi, choćby nawet pomimo jej woli. Jak już raz u mnie będzie, poradzimy snadnie; Z moich ją rąk pan Baron pewnie nie wykradnie. NEGRI Ależ nie wiem, gdzie Monti; ja go szukam właśnie. Jak pocisnę Barona, rzecz całą wyjaśnię. PAMELA Nie; rzecz całą popsujesz. Gdzie Monti przebywa, Musimy się dowiedzieć... ale - myśl szczęśliwa! Margrabina Belcampo sprzyja mi łaskawie, Może być nam pomocną w naszej wspólnej sprawie. Lecz w tej wczesnej godzinie nie przyjmuje damy... Napiszę więc bilecik, wręczysz go jej saméj; Możesz mówić otwarcie, będzie cię słuchała, Bo lubi wszystko wiedzieć i pomóc by chciała. Przez ogród bardzo blisko, będziesz tam w minucie; Chodźmy, w Bogu nadzieja. NEGRI Smutne mam przeczucie, Że czas tylko tracimy, szukając gdzieś rady. Lżej trafiłbym do końca ostrzem mojej szpady... Odchodzą w drzwi na prawo. SCENA DRUGA BARBI sam - wsuwa się powoli Dziś jakoś krótsze schody, jakoś wyższe progi... Nie wiem, co to jest? - chciałem już wracać z pół drogi. siada na przodzie sceny Trzęsą się łydki moje - zginają kolana, Po grzbiecie przelatuje jakaś dreszcz nieznana... A przy tym zdaje mi się, że się trochę boję; Oby już koniec wzięło to poselstwo moje. po krótkim milczeniu Na co też Baronowi te harce wyprawiać?! Samochcąc szukać guza i drugim nabawiać?! I cóż pani Pameli zarzutem się stanie? O Boże! z panią Barbi - co za porównanie! Pani Pamela jeszcze, jak to mówią, jara, Pani Barbi nie młodsza, nawet troszkę stara. Pani Pamela miła, jeszcze czasem ładna, Pani Barbi mniej ładna... brzydka... ba - szkaradna. Kształtów pani Pameli okrągłość nieszpetna, U pani Barbi wszystko - negacja kompletna. A jaka niełagodna - strach!... Nikt nie uwierzy, Że mnie nawet, dalibóg, czasem i uderzy. Sekatura! co? SCENA TRZECIA Baron, Barbi. BARON chwiejąc się, blady Barbi! Barbi, co się dzieje? BARBI Gdzie? BARON Nie uważałeś?... BARBI Co? BARON Jakiś zły wiatr wieje... BARBI Sziroko . BARON Jakiś... ruch... coś... czego człek się boi; Chciałem pójść przez most - warta. BARBI Wszak tam zawsze stoi. BARON W bramie miejskiej - żandarmy. BARBI Po trzech w każdej bramie. BARON Więcej dziesięciu... Jeden chwycił broń na ramię... BARBI Może przypadkiem. BARON Duszno! Daj mi, proszę, wody. - Same czoła zmarszczone, śmiejące się brody; Ten we mnie wzrok szatański topi jakby dzidę, Tamten staje, jak stanę, a idzie, jak idę; Ten wyprzedzając spiesznie, kłania mi się nisko, Ów stąpa krok w krok za mną, a tak blisko, blisko, Że jego dech piekielny czułem na mym grzbiecie. Nareszcie... jakoś mi się... ściemniało na świecie, Zimny pot oblał czoło, zatrzęsły się nogi, I bez woli i wiedzy wstąpiłem w te progi. BARBI Sekatura! Pan baron jesteś troszkę chory... Może z panią Pamelą ranne rozgowory Wywarły jakieś nagłe miłosne wzburzenie... Baron neguje. Lub żołądek popsuty... lub też zaziębienie... BARON przed siebie Wplątał mnie hultaj. BARBI Kto? Jak? BARON po krótkim milczeniu Barbi, co się dzieje Z Salvandorem? BARBI Źle pewnie... BARON Ależ mam nadzieję, Że się to dobrze skończy. BARBI Ja - nie. BARON Być nie może, Aby mnie zabijano, że broni nie złożę. BARBI Ależ, panie baronie, to stan oblężenia. Podług rodzaju broni kara się odmienia: Tak - mniej jest karygodne armaty ukrycie Jak narzędzi zdradliwych, a to mianowicie: Szpady w lasce, wiatrówki, zwłaszcza rewolwera... I słusznie, bo to wrota do zbrodni otwiera, By jedni życia drugich po kieszeniach mieli, Ot, rewolwer - jak figa, a sto razy strzeli. BARON Duszno... Pójdę do siebie... Tu spostrzegłszy kosz, nie spuszcza z niego oka. BARBI Ach, panie baronie, Kiedy już jesteś w pani Pameli salonie, Nie odchodź, jej nie widząc - przykro by jej było. BARON Tak... tak... dobrze - uwiadom zawsze drogą, miłą I szanowną Pamelę, że jej sługa czeka. Barbi odchodzi w drzwi prawe. - Baron, wracając, spieszy do kosza Tu wrzucę żar piekielny, co mnie wskroś przepieka. Kiedy jedną ręką dobywa obwinięty rewolwer, a drugą podnosi wieko kosza, Paolo wchodzi niosąc wazon z kwiatem. Baron, ujrzawszy go, chowa rewolwer do kieszeni, spuszcza wieko i odbiega w przeciwną stronę aż na przód sceny. Niemy! znowu ten niemy - czart w jego osobie. Ja się boję... sam siebie... nie dowierzam sobie, Bo mógłbym go... mógłbym go... robiąc jest pchnięcia nożem ten o tego.... powtarzając jest A mam, mam chęć... O Boże! zbawże mnie od złego! Wychodzi nacisnąwszy kapelusza, a spotkawszy pierwej Paola, który go chce w rękę pocałować, grozi mu pięścią pod nosem. PAOLO zadzwiony, potem na migi - a to co? - to pięknie! - mnie, mnie pięścią grozić? - ja mu odniosłem - co złapałem, itd. SCENA CZWARTA Pamela, Barbi, Paolo. PAMELA wybiegając Ach, panie ba... Co? gdzie? jak? Czy obelga nowa? Panie Barbi, co to jest?... Spisek, zdrada, zmowa... porywając go za rękę Ja pana zabić mogę. BARBI Konieczności nié ma, Bo to ja, ja mówiłem: „Niech się pan zatrzyma, Dobra pani Pamela do względów ma prawa”... A on na to: „Tak, dobrze, szanowna, łaskawa, Uwiadomże ją, proszę, że przyjaciel czeka”. PAMELA Dlaczegóż ten przyjaciel przede mną ucieka? rzucając się na kanapę Spytaj się pan niemego, czy go jeszcze zastał. BARBI O, co to, to nie - będzie rękami mi szastał, A ja się niemych boję; migi-figi owe - To przedrzeźnianie diabła, że im odjął mowę. PAMELA wzrusza ramionami i mówi z migami do niemego Czy widziałeś Barona? Czy ci co powiedział? Pokaż mi, co tu robił... Czy chodził? czy siedział?... Paolo pokazuje na migi, jak wszedł i gdzie stał Baron, udaje jego poruszenia, nareszcie groźbę i odejście. - Barbi odwrócony do ściany. Pamela pokazuje niememu, że już wie dosyć, i każe postawić wazon między inne kwiaty. - Do Barbiego: Ile mogłam zrozumieć, wyszedł rozgniewany. BARBI Gniewu w nim nie dostrzegłem, lecz był pomieszany, Był blady... prosił wody... PAMELA Pił wodę, był blady... Ależ on może chory... Wyprawię na zwiady... przywołuje Paola i mówi, pokazując na migi Idź, patrz, szukaj Barona... Patrz, czy nie zasłabnie Ale zawsze z daleka... Paolo pokazuje, że rozumie, i powtarza na migi rozkaz Pameli. - Pamela dając pieniądze: Na! masz - spraw się zgrabnie. PAOLO - rozumiem, rozumiem - o, ja mam rozum, itd. Rozpowiada na migi całą historię z Baronem, jak płynął, ile ma dzieci, etc., dopiero na znak powtórny Pameli odchodzi, chcąc pierwej pocałować w rękę - i Barbiego, który cofa się przestraszony. Paolo śmieje się, pokazując jego przestrach. SCENA PIĄTA Pamela, Barbi. PAMELA siadając na kanapie A teraz, między nami - siadaj... przy mnie... blisko... BARBI siadając na krzesełku Całuję rączki... Tu mi dobrze... na stronie a tam ślisko. PAMELA Umiesz być szczerym? BARBI Umiem, jak mnie nikt nie straszy. PAMELA Bo szczerości nam trzeba do rozmowy naszéj; Jesteś druhem Barona - zbyt usłużnym może, Lecz wiernym... Powiem zatem, czym się teraz trwożę. Kiedy po żwawej scenie do domu wróciła, Ochłonąwszy cokolwiek, jeszczem w błędzie była, Że związków, jak są nasze, łatwo się nie zrywa; Może on był za przykry, ja za popędliwa, Lecz i on może czuje cząstkę mej boleści... Wysłałam więc Marietkę po dokładne wieści; Z Marietką ma się żenić Barona odźwierny... Wszystkiego też, com chciała, mam już raport wierny. Słuchałam go, gdyś nadszedł, i powtórzyć muszę, Abyś był w stanie pojąć, zrozumieć mą duszę. Kiedym wyszła, zdrajca żalu nie objawił, Przyjmował jak zwyczajnie, telegram wyprawił, Mówił z Negrim, z Parolim - tak minęło rano... W południe jakiś pakiet z poczty mu oddano. Coś tam było zapewne wielkiego znaczenia, Bo od tej chwili - inny człowiek: postać zmienia, Blady, gniewny, na wszystkich groźnym rzuca okiem, Sam ze sobą rozmawia, dużym chodzi krokiem, Drzwi wciąż na klucz zamyka i znowu otwiera, Potem zwiedza gmach cały, w każdy kąt zaziera, Na koniec w kapeluszu cudzym wyszedł z domu. BARBI Sekatura! PAMELA Lecz tego nie powiesz nikomu... BARBI Broń Boże! PAMELA Gdyby tu szło o szkody jakowe, Byłby on z piórem w ręku łamał sobie głowę, A nie biegł przez mój salon jak biegun do mety. O! wierz mi, panie Barbi, nasz Baron, niestety - Wplątał się w jakiś spisek. BARBI zrywając się A, na miłość boską, Ciszej!... Ściągniesz nieszczęście niedorzeczną troską. Ja wiem wszystko, co robi, co robić zamierza. PAMELA Ależ się takich rzeczy i bratu nie zwierza. chwytając za rękę, traicznie Wiesz ty, że w spiskach każdy, o północy, w maszce, Przysięga tajemnicę na skieleta czaszce . BARBI Sekatura! PAMELA Że, z kościotrupem ręka w rękę, Ślubuje wszystkim zdrajcom najstraszniejszą mękę?... BARBI Zgroza! PAMELA Wiesz! Wiesz! Nic nie wiesz - chyba żeś sam w spiski... BARBI Ja! Ja!... PAMELA Nie, nie - nie jesteś, bo tam nie ma zysku. Ale Baron wplątany; jego pomieszanie... BARBI Straszące. PAMELA Bladość... BARBI Straszna. PAMELA Niemego zeznanie... BARBI Nie do pojęcia! PAMELA Ale cóż tu robił? BARBI Siedział. PAMELA Potem? BARBI Pił wodę... i... PAMELA Cóż?... BARBI Do siebie powiedział: „Wplątał mnie hultaj”. PAMELA Widzisz! Widzisz! - Sam wyznaje. BARBI Ależ... PAMELA O Monti, Monti! Ciebie w tym poznaję! BARBI Monti? Co pani mówisz? PAMELA Ten wplątał, ten zgubi... A za to jego córkę pan Baron zaślubi; Bo tego nie zaprzeczysz?... BARBI Nie zaprzeczę, pani, Nawet powiem, że tę myśl mój rozsądek gani I żem już Baronowi mówił bez ogródki, Jakie niebezpieczeństwo, jakie złe stąd skutki. PAMELA Będziem więc działać wspólnie. BARBI Tak, wspólnie w tym względzie, To nie - zdradą przyjaźni, lecz usługą będzie. PAMELA po krótkim milczeniu Poznaj więc mej duszy i stronę tajemną, z westchnieniem Pomimo że postąpił tak okrutnie ze mną, Że nie może swej zdrady uniewinnić niczem, Że chce splamić mój honor przed świata obliczem, Honor, który ja zawsze nad me życie cenię - Panie Barbi... ja kocham, kocham go szalenie... BARBI Sekatura! PAMELA Pojmiesz więc, co za świat boleści Na całą moję przyszłość jego zamiar mieści... nagle I kiedyż pan Kapitan córeczkę przystawi? BARBI Monti tu nie przyjedzie i ślub się odprawi... PAMELA z uniesieniem Ślub!... Ślub się nie odprawi. BARBI cofając się Nie odprawi - pewnie; Ale za cóż pani na mnie spoglądasz tak gniewnie?! PAMELA Gdzież Monti?... Tam pojadę... uprzedzę Barona... Wszystkich rozpędzę - ja... ja, jego przyszła żona... Albo kogoś wyprawię, co temu zaradzi. BARBI Więcej nic nie chcę wiedzieć - niech go Bóg prowadzi. Ja temu, co przyrzekłem, wiernym pozostanę, Lecz muszę złożyć ciężar, zlecenie mi dane, A pani zaś, słuchając, chciej mieć wzgląd łaskawy, Że ja jak Piłat w Credo wlazłem do tej sprawy. PAMELA Cóż chce mój narzeczony, wiedzieć mi przyjemnie. BARBI „Idź do pani Pameli - rzekł - oświadcz jej ode mnie”... PAMELA Nie mógłże sam oświadczyć? BARBI Mógł... mógł bez wątpienia, Na honor, wielka prawda. PAMELA Mów, słucham zlecenia. Cóż?... No!... BARBI coraz nieśmielej Oświadcza... naprzód... naprzód swe ukłony... PAMELA Potem? BARBI Najniższe... PAMELA Potem? BARBI Że jest przymuszony... Wstąpić w śluby małżeńskie. Pamela wstrzymuje się w złości, Barbi kończy prędko: Jeśli pani zatem Nie zachcesz mu przeszkadzać, skarzyć się przed światem, Jeśli na wieś wyjedziesz cicho i spokojnie, On zapis zaraz zwróci, wynagrodzi hojnie... PAMELA Barbi!... Jesteście łotry! - Oczy ci wyłupię, A potem, jak pan Baron, hojnie je wykupię. BARBI Ależ, łaskawa pani, wszak pani wiesz przecie, Żem niewinny... jak nowo narodzone dziecię. PAMELA A prawda!... Zapomniałam o naszej przyjaźni!... BARBI Sekatura! PAMELA Wszystko to tak nerwy draźni, Że bić kogoś, coś szarpać - mam chęci ogromne, Nie bierz mi więc pan za złe, jeśli się zapomnę. - Odpowiedź Baronowi odniesiemy razem. Proszę Podając mu rękę. BARBI na stronie O Boże! PAMELA Jednym dam mu ją wyrazem. SCENA SZÓSTA Pamela, Barbi, Negri. NEGRI Margrabinym nie zastał. BARBI na stronie, odwracając się do ściany Znowu ten brodaty!... PAMELA do Negrego Już wiemy, gdzie jest Monti... Jedź bez czasu straty... Panie Barbi, gdzie Monti? BARBI Powiedz pani wprzody, Że zdradzając Barona, mam zacne powody... PAMELA Powiem, powiem - lecz prędko, gdzie Monti? BARBI W Modenie. NEGRI Ale nas zgubić może moje oddalenie, A przyjaciel Barona może w tym zamiarze Zamiast na zachód - na wschód jechać mi dziś każe. PAMELA Nie, nie - ręczę za niego. NEGRI Co rozkażesz - zrobię. do Barbiego Ale jeśli zdradzisz, pamiętajże sobie, Że jak boa konstryktor cielsko twe obwinę, Boleściami okolę każdą twą godzinę, Że jak piekielna mara na twych piersiach siędę I jak wampir niesyty krew twoję pić będę. BARBI To nie jedź!... Sekatura!... Co pan masz za prawo Straszyć mnie, trwożyć, grozić jakąś zemstą krwawą?! Ja jestem obywatel, mam dwa domy na mieście, Opłacam z nich podatek... mam syna nareszcie... PAMELA Skończcieże śmieszną sprzeczkę, nie na czasie wcale. Panie Negri, idź spiesznie. NEGRI Idę... idę... do Barbiego, grożąc Ale!... Odchodzi. SCENA SIÓDMA Pamela, Barbi. BARBI Boa konstryktor!... Wampir!... Wiem, że to czcze słowa, Lecz od nich serce bije, a kręci się głowa... I będę przez sen krzyczał, widząc węże wszędzie, I pani Barbi znowu za nos ciągnąć będzie!... PAMELA Chodźmy! Kto by tam zważał na poety słowa! BARBI wychodząc za Pamelą Boa konstryktor!... Wampir!... Gorączka gotowa... AKT CZWARTY Ogród publiczny. - Po prawej i lewej stronie, na samym przodzie sceny, dwie altany. W prawej siedzi Jakiś Jegomość, mocno zajęty czytaniem papierów, w lewej siedzi Dama, przy niej Oficer. - Z początku aktu, aż do wyjścia na scenę Barona, kilka osób przechodzi w różnym kierunku. Najdalej w głębi Chłopcy grają w kule . SCENA PIERWSZA Paroli, Negri. Spotykają się - za Negrim dragarz niesie kuferek. PAROLI Gdzież tak spieszysz? NEGRI Do dworca żelaznej kolei. PAROLI I dokąd jedziesz? NEGRI Jadę - za głosem nadziei... PAROLI A ten głosek gdzież wabi ulubieńca Feba ? NEGRI Do Modeny. W Modenie - promieniste nieba, Tam Monti, tam Otylda moja ubóstwiona. Spieszę rozerwać sidła chytrego Barona. PAROLI na stronie Baron mi się wyśliźnie, jak Otylda bryknie. głośno Ale nic z twej podróży ponoś nie wyniknie, Bo słyszałem z pewnością, że Monti w Turynie . NEGRI Jeżeli nie w Modenie, jeden człowiek zginie. Odchodzi. PAROLI sam Pchnę Barona zazdrością, niech za Negrim goni, Niech narzeczonej - a raczej niech posagu broni. Lecz nadto jest bankierem, by sięgnął po żonę, Nim zedrze z jej majątku straszącą zasłonę ; Jak go więc ćwiknę , będzie musiał pędzić czwałem Jedną drogą zbawienia, którą mu wskazałem. Odchodzi w głąbsz sceny. SCENA DRUGA Baron, Mario. Baron wychodzi spoza altany prawej; idzie, oglądając się na wszystkie strony, skosa w głąb sceny; potem zwraca się nagle i spotyka kogoś znajomego, po wzajemnych ukłonach zwraca się znowu, a idącego na przód sceny Mario spotyka. MARIO Zszedłem się z hrabią Viani - zaseła ukłony. BARON roztargniony Tak, tak, dobrze - dziękuję... MARIO Jest uszczęśliwiony, Żeś pan willi nie kupił. BARON I ja nie mniej... MARIO Szkoda. Kupców ma dość... BARON Winszuję. MARIO Stanowczo więc zgoda... BARON Zerwana. MARIO I kawaler maltański był u mnie... BARON Dobrze, dobrze... MARIO śmiejąc się Nareszcie przemówił rozumnie: Powiada, że dług kiedyś co do grosza spłaci, Ale pierwej na czele swych zakonnych braci Chce Stambuł atakować i... prosi na drogę. BARON No, potem o tem, adieu!... Odchodzi trochę w głąb sceny. MARIO wkrótce wracając Może służyć mogę? podając dziennik Kurierek dość ciekawy, wyraźnie powiada, Że finanse poprawić - najprościejsza rada: Nic nie płacić, a cudze brać - brać, co się zdarzy; Tak się dochód z rozchodem wkrótce zrównoważy. Ciekawy artykulik, niech go pan przeczyta. Odchodzi. - Baron schowawszy dziennik odchodzi w głąb, ogląda się, potem, dostając zawinięty rewolwer, prędkim krokiem do altany na prawo wbiega. JAKIŚ JEGOMOŚĆ zrywa się przestraszony i upuszcza papiery Co to jest? BARON cofając się spiesznie Nic. - Przepraszam... JAKIŚ JEGOMOŚĆ Jak - nic? Szpieg ! bandyta!... zbierając papiery Szpieg... Przed tymi trutniami już schronienia nié ma - Połknęliby uszyma, zjedliby oczyma. Odchodzi na prawo nie widziany przez Barona. Baron oglądnąwszy się wkoło, podobnie jak do prawej, wbiega teraz do lewej altany w chwili, kiedy Oficer całuje w rękę Damę. Dama za ukazaniem się Barona spuszcza kwef krzyknąwszy i odchodzi na lewo. BARON cofając się O! o! Przepraszam!... SCENA TRZECIA Baron, Oficer. OFICER Panie!... czego pan tu żądasz? Dlaczego nieproszony w altany zaglądasz? BARON Niechcąc... OFICER Znasz pan tę damę? BARON Damę? OFICER Powiedz szczerze. BARON Co? OFICER Znasz tę damę? BARON wstrzymując niecierpliwość Jaką, panie oficerze? OFICER Tę, co tam była ze mną. BARON Z panem była dama?... OFICER Ze mną albo nie ze mną. BARON zniecierpliwiony Sama czy nie sama, Nigdy jej widzieć nie chcę... Nigdy jej nie spłoszę. OFICER dostając bilet wizytowy z pularesu A!... tym tonem przemawiasz?... To mój adres - proszę. BARON Bardzo panu dziękuję... lecz cóż ja z nim zrobię? OFICER Co pan chcesz - a daj mi swój. BARON Nie mam dziś przy sobie. Ale prezentuję się - i rekomenduję... zdejmuje kapelusz i z ukłonem Baron Mortara, bankier - firma wielce znana. OFICER Tak!... Motara, i bankier... odbiera bilet Bądź zdrów! BARON Sługa pana Uniżony, najniższy! OFICER Ale radzę szczerze, W altany nie zaglądaj, mój panie bankierze. Mógłbyś wziąć większy procent, niż go brałeś kiedy. Odchodzi. SCENA CZWARTA Baron, potem Chłopcy, później Paolo. BARON po krótkim milczeniu Ach, ja bym brał i mniejszy, byłem wylazł z biedy po krótkim milczeniu Jak się pozbyć tego psa, tego rewolwera? Jak go chcę schować, sto ócz ze wszystkich stron poziera... Rzuciłbym gdzie do dziury... a nuż pies wystrzeli... Hm... hm - właśnie w tym miejscu, tu, przeszłej niedzieli Skradli mi chustkę... Może - jak szczęście dopisze, Skradną mi i rewolwer. Tam - jakieś urwisze, Niby ślepe na wszystko, niby grą zajęte... W nich nadzieja... spróbujmy - chustka na ponętę. Dobywa rewolwer z bocznej kieszeni i wraz z chustką, tę długo wypuszczając, kładzie w dolną kieszeń. Potem, biorąc laskę o złotej gałce pod ramię, rozwija dziennik i, przechadzając się ku Chłopcom, czyta. Jeden Chłopiec drepci przy nim, żebrząc, a drugi z dala postępuje za nim. CHŁOPIEC Mój łaskawy, dobry panie, Miej nade mną zlitowanie, Daj mi szeląg , proszę o to, Bom jest biedny, bom sierotą; Ani ojca, ani matki, Ani grządki, ani chatki. Mój wielmożny, jaśnie panie, Miej nade mną zlitowanie, Trzy dnim w gębie nie miał chleba, Daj, daj, proszę, bo mi trzeba. BARON Nic nie dostaniesz. Wstydź się żebrać - zarób sobie. CHŁOPIEC Co dostanę, to zarobię, Oświecony książę panie, Najjaśniejszy królu panie, Miej nade mną zlitowanie. Ciągnąc za poły. BARON chwytając za laskę A nie pójdziesz mi zaraz!... Ty... ty... napastniku! CHŁOPIEC ucieka, potem w oddaleniu podskakując Kukuryku! Kukuryku! Kiedy Baron puścił się z laską za Chłopcem, drugi wyciągnął mu chustkę. BARON na przodzie sceny, macając kieszeń Zjedz diabła! - chustkę ukradł, rewolwer zostawił... Lecz nadziei nie tracę, bo się gładko sprawił, Ale muszą mieć pomoc starania dziecięce... Odpina surdut, siada na krzesełku - połę, w której rewolwer, spuszcza poza krzesło; dziennik w ręku, niby zasypia. Chłopiec-żebrak, ten sam, ale na kulach, drugi za nim - zbliżają się powoli. Byle z mojej kieszeni przeszedł pies w ich ręce. Niech potem złapią, ćwiczą - moja rzecz skończona... Jak się zaprę własności, i któż mnie przekona?... CHŁOPIEC innym głosem Paniczeńku, szczęść wam Boże! Obdaruj też kaleczkę, Co zarobić nic nie może. Ja mam biedną babunieczkę, Matkę ślepą, siostrę głuchą I tatunia z nogą suchą. coraz ciszej i bliżej Matkę głuchą, siostrę suchą, Głuchą... suchą... suchą... głuchą... Sięga po zegarek. - Baron chrapnął, poprawił się i zasłonił ręką zegarek. - Chłopiec w tył odskoczył. CHŁOPIEC znowu zbliżając się, coraz ciszej Obdaruj też kaleczkę, Ja mam biedną babunieczkę, Matkę głuchą, siostrę ślepą, Ślepą, ślepą, głuchą, głuchą. Drugi Chłopiec wyciąga rewolwer i obadwa odbiegają. BARON po krótkim milczeniu Ha! wyleciał. - Wygrałem! Serce we mnie hasa! A teraz do Modeny! Hopsa sa! Hopsa sa! Słychać hałas za sceną. - Paolo niesie w lewym ręku zawinięty rewolwer i czerwoną wstążką obwiązany, a prawą ręką ciągnie za ucho płaczącego Chłopca. BARON Niemy! Znowu ten niemy! chwytając Paola za piersi Poczwaro przeklęta, Dopókiż znosić będę twe piekielne pęta?! Ty łotrze! Ty hultaju! ty diable rogaty, Zaduszę cię, zagryzę, rozedrę na szmaty! Paolo, chwycony za piersi, puszcza Chłopca, który, porwawszy upuszczoną laskę przez Barona, odbiega. Na hałas biegają się ludzie i Żandarm przychodzi. - Baron opamiętawszy się puszcza Paola, ogląda się wkoło i po krótkim milczeniu parszcha udanym śmiechem. Głaszcze Paola, który także się śmieje. Pokazując na migi: ”Spałem”. PAOLO - tak, tak - widziałem - BARON Coś mi się śniło. PAOLO - wiem - wiem - ja patrzałem - ja - ja chłopca - złapałem - Rozpowiada, jak zobaczył, że Baron śpi, jak mu z kieszeni coś wyciągnięto, jak gonił Chłopca, aż go złapał, śmieje się, potem jak go Baron dusił, śmieje się i całuje w rękę. BARON odbierając rewolwer Dobrze, dobrze - masz talara . Paolo, zobaczywszy talara, unosi w górę kapelusz, jakby krzyczał: „Wiwat!” Uliczniki otaczają Barona krzycząc: „I mnie! i mnie! i mnie!” - Baron, zmieszany, rzuca im drobne pieniądze w kapelusz i stara się odejść. ŻANDARM Ustąpcie się, hultaje! BARON odchodząc spiesznie A to boska kara! ULICZNIKI biegnąc za nim wraz z niemym Wiwat! Wiwat! Niech żyje nasz baron Mortara! AKT PIĄTY Salon pierwszego aktu - stołu na środku nie ma. - Baron siedzi przy biurze, na łokciach oparty. Po długim milczeniu: SCENA PIERWSZA BARON sam I cóż mi się stać może? wstaje Co mi się stać może?... W najgorszym razie... Nie, nie - zanadto się trwożę... Ale Salvandor?... A ba! - Salvandor ubogi, A ja… Śmiało, baronie! Stań znowu na nogi. Skubną mnie wprawdzie, skubną - to boli najwięcéj, Ale wezmę posagu trzykroć sto tysięcy . Monti gorszy sęk... Monti skompromitowany... z rozczuleniem Na co mnie, mnie broń przysłał? Wszak mu jestem znany, Powinien był pamiętać, że już dzieckiem małem Drewnianą nawet bronią bawić się nie chciałem... I któż ręczy, że takich rewolwerów krocie Nie rozesłał ten wariat burzliwej hołocie?! Któż mi ręczy, że poczcie nie dano wyprawić, Aby moję lojalność na próbę wystawić?... Ten rewolwer mnie niszczy... Jestem jak w malignie, Co mi się w jednym oku piękny posag mignie, Zaraz w drugim - pięć rurek jak nożami kraje... A jak przymknę powieki, Monti w oczach staje, Monti już z brodą po pas, ze sztyletem w dłoni... Konspiracyja czysta!... Niechże Pan Bóg broni! SCENA DRUGA Baron, Pamela wchodząc spiesznie. PAMELA Ach, Marku, coś ty zrobił!... BARON Chciejże skargi, żale I przekleństwa na później odłożyć wspaniale. PAMELA Niewdzięczny, już ja teraz nie mówię o sobie, Ale o niebezpieczeństwie, co zagraża tobie. BARON Mnie?... Otóż się nie boję! śmieje się Straszysz mnie daremnie. śmieje się Cóż?... mówże!... PAMELA biorąc go za rękę Patrz mi w oczy. - Gdyś wyszedł ode mnie, Gdzieś był? Milczysz? Więc prawdą owa wieść straszliwa, Która już całe miasto jak strzała przeszywa?! BARON Jakaś bajka. PAMELA Nie bajka... Wychodzę z kościoła - Pani kontrolorowa Rossi na mnie woła: „Pamelo! czy słyszałaś, że się lud zgromadził W miejskim ogrodzie, licznie, i adres uradził Do barona Montary?”... BARON Adres! Co za baśnie, Co za szalone baśnie! PAMELA Tak też rzekła właśnie Żona doktora Capi, której brat rodzony Jest w najbliższych stosunkach - przyjacielem żony Pułkownika żandarmów; źródło więc dokładne. Zbieg ludu był ogromny, lecz narady żadne; Ale Baron rozrzucał pieniądze garściami, Wydał z dziesięć tysięcy - samymi frankami, Nowiuteńkimi jak dzień! BARON Zwariowały baby! Ja rzucałem pieniądze między jakieś draby! PAMELA Nareszcie cavaliere Pipistrella wpada: „Byłem w ogrodzie - woła - pyszna ludu rada! Pysznie Baron przemawiał, jak Demosten nowy, Lud też wrzeszczał wiwaty do zawrotu głowy... I wykrzyknął na koniec jednogłośnym chórem Barona de Mortara - naszym dyktatorem ”. BARON Niechże go diabli porwą, tego Pipistrellę!... Rozumu w nim za mało, a złości za wiele; Byłem w ogrodzie... PAMELA Widzisz!... O, biada nam, biada! BARON Chustkę mi kradną - niemy złodzieja dopada - Ja chcę dać za to franka - daję mu talara - A on w radości krzyknął: „Niech żyje Mortara!” PAMELA Niemy krzyknął: „Niech żyje”? BARON No - niby... jestami... Potem, jak się podzielił z jakimiś chłopcami, Ci dwa razy - raz tylko - wiwat zawołali; Otóż to i rzecz cała. - Ja poszedłem daléj, Chłopców żandarm rozgromił... PAMELA Żandarm lud rozgonił?! Była zatem utarczka, lud się pewnie bronił?... Krew płynęła?... O, biada!... Załamuje ręce. BARON Ależ, u kaduka!... PAMELA O, milcz! Twój gniew udany już mnie nie oszuka... Marku!... Ty spiski knujesz... BARON oglądając się O, dlaboga, ciszéj!... PAMELA Jesteś na czele spisku... BARON chwytając się za głowę Gwałtu!... Kto usłyszy!... PAMELA Marku! ja mam bolesny, gorżki żal do ciebie, A wszystko przebaczę, ale ratuj siebie... klękając Oto na klęczkach błagam. BARON podnosząc ją Chcesz, abym oszalał?! PAMELA Chcę - niech ginie świat cały, byłeś ty ocalał... Idź, spiesz, spiesz do podesty - może za godzinę Będzie za późno - powiedz - wyznaj swoją winę! Ach, oni cię uwięzić, oni zabić mogą! BARBI wbiegając zadychany Widziałem!... BARON Co? BARBI Go. BARON Go?... BARBI Widziałem go. BARON Kogo? BARBI Montego... BARON Monti tu jest!... Głowa mi się pali! PAMELA do Barbiego Z córką? BARBI Z córką. Pamela spiesznie odchodzi. SCENA TRZECIA Baron, Barbi. BARON Monti tu!... Świat się na mnie wali. BARBI Z wagonu już zawołał: „Jak się masz, kochany Panie Barbi” - Kochany!... Dlaczego „kochany”? Sekatura! Jednak odrzekłem mu grzecznie: „Dobrze, dziękuję panu”!... Bo zawsze bezpiecznie Być grzecznym z tymi ludźmi... Kto tam bowiem zgadnie, Jakie gdzie komu kiedy - przeznaczenie padnie. BARON Cóż jeszcze mówił? BARBI Mówił, że kwaterą stanie W domu pana barona. BARON Nic z tego, mój panie! U mnie mieszkać nie będziesz. BARBI Nawet nie wypada - Lecz jak temu przeszkodzić?... Z Montim trudna rada... A i panna Otylda Judyty zakrawa ... Jakaś mocno zuchwała i kaducznie żwawa... Potem przybiegł - ten z brodą... BARON Negri? BARBI Wampir raczéj! Wampir! Boa konstryktor! BARON Hę? Jak? Co to znaczy? BARBI kiwnąwszy ręką Nic. - Jak weszli do sali , patrzałem przez dziurkę; Negri zdawał się błagać ojca, ojciec córkę... Były jakieś zatargi - a potem w znak zgody Padli sobie w objęcia... Zmieszały się brody I kropiły się łzami jak święconą wodą... BARON chwytając za rękę Barbiego „Brody”!... Coś ty rzekł!... Monti zatem z brodą? BARBI Z brodą. BARON Ze sztyletem w ręku?... BARBI Nie - z parasolem. BARON Boże! Tajne Twoje przestrogi przyjmuję w pokorze I jeżeli dziś z córką posag przyjąć muszę, Z ojcem wszelkie stosunki raz na zawsze kruszę. Idź, idź, spiesz, panie Barbi, wstrzymaj go w pochodzie... Powiedz mu... Powiedz, co chcesz, o ważnej przeszkodzie, Która mu w moim domu mieszkać nie dozwala... Niech sobie stanie w pięknym hotelu Dorwala; Wszystko zapłacę... potem odda... chwile lecą, Idź!... Odwiedzę go zaraz - jak się ściemni nieco... BARBI odchodząc Sekatura! BARON sam Przeklęcie! Ten przyjazd tu do mnie, Te pogłoski po mieście, rosnące ogromnie, Mogą ściągnąć uwagę - będziemy strzeżeni... A rewolwer, rewolwer - zawsze w mej kieszeni... SCENA CZWARTA Baron, Paroli. PAROLI Źle, źle - panie baronie. BARON Dlaboga! Zemdleję! PAROLI Nasz układ trwa niezmienny, lecz się zamiar chwieje... Szedłem do ekscelencji, gdzie mnie wezwać raczył, Kiedym w miejskim ogrodzie Negrego zobaczył. „Dokąd?” - pytam. - „Do dworca żelaznej kolei”. - „Gdzież więc odjeżdżasz?” - „Jadę za głosem nadziei: W Modenie jest Otylda moja ubóstwiona, Spieszę zniweczyć sidła chytrego Barona”. Chcąc zbałamucić, rzekłem: „Monti jest w Turynie”. - „Jeżeli nie w Modenie, jeden człowiek zginie!” - Odpowiedział i odszedł. BARON Negrego oddalę, Ale gorsze zdarzenie, niespodziane wcale - Monti przyjechał. PAROLI Monti przyjechał? BARON W tej chwili. PAROLI A więc do nóg upadam, wszystkośmy stracili. BARON zatrzymując go Nie, nic, nic nie stracone, byłeś świadczył potem Przed jego ekscelencją, żem nie wiedział o tem. PAROLI Ech, mój panie baronie, nie trać słów daremnie. Z jakąś niby opieką drwiłeś sobie ze mnie, Zapragnąłeś posagu, chciałeś w lot ustrzelić, Dlatego testamentu wzbraniałeś udzielić. Że mnie zaś o rzecz idzie, a nie o powody, Udawałem głupiego przy zawarciu zgody. Teraz nowe wybiegi!... Czegóż mam być światkiem? BARON Że go nie przyjmę, gdyby przyszedł przypadkiem, Że póki na nim ciąży jakieś oskarzenie, Póty ja go znać nie chcę. PAROLI A z córką się żenię.... BARON Cóż stąd? Córkę za żonę można wziąć do siebie, A teścia i za okno wyrzucić w potrzebie. PAROLI Ależ kto się łączy z winnym, ten się winnym staje, A przynajmniej, mój panie, mocny pozór daje. Zresztą sam się zakrztusi, kto zanadto kadzi, Wiedzą przy tym - z ogrodu gdzie droga prowadzi... BARON Możesz wierzyć baśniom?! PAROLI Niczemu nie wierzę, Ale jeszcze raz radzę, com radził w tej mierze. Idź pan do ekscelencji - ta sprawa się przetnie, Jeżeli on pomoże... Lecz wystąp szlachetnie, Otwarcie a r o z u m n i e w Montego obronie. Ja muszę go unikać, stać jeszcze na stronie, Bo do wszelkiej bym zwłoki zamknął sobie drogę. SCENA PIĄTA Baron, Paroli, Barbi, później Otylda i Negri. BARBI wbiegając, włosy w nieładzie Monti aresztowany! PAROLI na stronie Teraz zostać mogę. BARON Nie w moim domu przecie? PAROLI na stronie Nie wiem, co to znaczy.... BARBI W samej bramie. BARON Przeklęcie! PAROLI na stronie Miało być inaczéj . OTYLDA wbiegając, za nią Negri Gdzie jest Baron? Gdzie Baron? Mój ojciec niewinny - Schwytany, uwięziony, a pan tu, nieczynny?!... Idź!... biegaj!.... Broń go, broń, mój panie baronie!... BARON Lecz cóż ja zrobić mogę?... Ja go nie obronię. OTYLDA Ależ bronić, nieszczęsny, miej przynajmniej wolę. NEGRI który nie może przyjść do słowa Pozwól, panno Otyldo... OTYLDA Nic, nic nie pozwolę, Póki mój biedny ojciec wolnym nie zostanie... do Barona Nie zabiją nas przecie za korne błaganie, Idźmy razem oboje... BARON I to być nie może. OTYLDA Panie Barbi! BARBI Nie mogę. OTYLDA Ależ, o mój Boże, Trzeba przecie coś robić... Baronie, chodź ze mną. A jeśli nasza prośba stanie się daremną, Zbierz lud, co cię dziś w ogrodzie nosił... BARON O wstrzemięźliwość w mowie - będę panią prosił... Inaczej... OTYLDA Zwołaj twój lud pod sztandar czerwony... Ja, ja stanę na czele - uderzę we dzwony - Opanuję strażnicę - otoczę więzienie - I ojca wyrwę z niego albo w gruzy zmienię. BARBI na stronie, doszedłszy następnie aż do ściany Miła panienka!... BARON zataczając się i chwytając za ramię Parolego Panie... Paroli... chciej, proszę... Oświadczyć ekscelencji, że te mowy znoszę, Ale potępiam solennie. OTYLDA do Barona Idziesz? BARON Nie - nie idę. OTYLDA Barbi! BARBI Nie. BARON Pani! Pani!... ściągasz wielką biédę Na swego ojca. NEGRI Baron tym razem jest szczery... OTYLDA Schowaj więc te papiery. BARON Co to jest? OTYLDA Papiery Ojca, których nie trzeba, by w rękę dostali Nieprzyjaciele nasi... BARON cofając się Ani kroku daléj! Paroli, Barbi, Negri, bądźcie mi świadkami, Żem nie dotknął rękami, nie widział oczami. OTYLDA Niechże schowa pan Barbi. BARBI Dziękuję! na stronie Judyta! A ten jak spojrzy na mnie, aż mi w mózgu świta. NEGRI Mnie, mnie powierz, Otyldo - stracę chyba z głową, Ale pozwól mi jedno, jedno tylko słowo... OTYLDA Alboż bronię?! NEGRI Twój ojciec nie był uwięziony, Ale przez oficera otrzymał ze strony Szanownego podesty uprzejme wezwanie. BARBI na stronie Piękna uprzejmość!... OTYLDA Nie, nie... On tam już zostanie, Ach, baronie, baronie, po coś go sprowadził?! BARON Ja? ja go sprowadziłem?... OTYLDA A możeś i zdradził, Bo mi mój ojciec mówił, a mógł dobrze wiedzieć, Żeś lubił z dawien dawna na dwóch krzesłach siedzieć. BARON Na dwóch! nigdy! - Na jednym siedziałem kamieniem, Gdzie mi kazano... i mogę zaręczyć sumieniem... OTYLDA Zaręcz więc, że twój dawny przyjaciel - bez winy, Że jeśli tu przyjechał, to z twojej przyczyny, Bo kiedy już odpisał, a za mym przybyciem Widział, że ja ten związek mogę spłacić życiem, Pospieszył tu czym prędzej - niech go Bóg zachowa - Prosić o uwolnienie od danego słowa. Jeżeli mu odmówisz, on pewnie dotrzyma, A wtenczas dla mnie, biednej, już ratunku nié ma. I pomimo mej do pana wyraźnej odrazy Baron się kłania. Spełnić muszę ofiarę i ojca rozkazy, Ale wcześnie powiadam, że kocham Cezara, Że serc naszych nie zmieni spełniona ofiara, Że jest mym przedsięwzięciem iść honoru drogą, Ale razem, co tylko siły starczyć mogą, Nie przestanę pracować sposoby wszelkimi, Aby dom nasz był zawsze piekłem na ziemi. BARON ukłoniwszy się nisko Całuję rączki. na stronie Córka jędza, ojciec w kozie, Posag w sekwestrze - można skończyć na powrozie... z głębokim ukłonem Moja panno Otyldo, chciałem cię zaślubić, Aby się twą miłością i szczęściem pochlubić, Ale Cezar przybywa i Cezar zwycięża . Gdy takie przeznaczenie, weźże go za męża. Trwajcie w waszej łagodnej miłości niezmiennie, Ja słowo twego ojca zwracam wam solennie. OTYLDA Niechże ci Bóg nagrodzi. NEGRI O wielki baronie! Ogrom wiecznej miłości rozniecasz w mym łonie. BARON A my, panie Paroli, z mych uczuć wyrazem Do jego ekscelencji pospieszymy razem. SCENA SZÓSTA Baron, Barbi, Paroli, Otylda, Negri, Monti, Pamela. Monti wstrzymuje się we drzwiach. WSZYSCY Monti! OTYLDA Mój ojciec! MONTI Krzyczcie stokrotne wiwaty! I jeżeli ją macie - wystrzelcie z armaty, Bo jego ekscelencja raczył mnie zaprosić, Aby mi mógł nowinę przyjemną ogłosić, Że mnie mój wuj bogatym zrobił niespodzianie - Dał trzykroć sto tysięcy, daj mu niebo, Panie! Salvandor, tam przytomny, szepnął w dobrej porze, Że jego ekscelencja zezwoliłby może, Bym w jego skarbie małą sumkę ulokował; Co się też wnet i stało, za com podziękował. PAROLI na stronie Ekscelencja mnie odrwił . Wynosi się cichaczem. BARON Widziałeś malarza? MONTI Widziałem. BARON U podesty? MONTI Czy cię to zatrważa? BARON O, nie! - Więc nie pod sądem?... MONTI Pewnie nie, tym razem, Bo pracuje swobodnie nad pięknym obrazem Kuzynki ekscelencji, najjaśniejszej pani, Margrabiny Belcampo, i hrabiego Viani. BARON Margrabiny Belcampo?... zatem uwolniona? Wróciła? PAMELA Skąd? BARON Z fortecy. PAMELA Co! z fortecy? ona?! Co za bajka! BARON I hrabia Viani miał być wzięty. PAMELA Któż to nakłamał? BARON Barbi, ten Barbi przeklęty. BARBI Sekatura! BARON Przez niego nie kupiłem willi. MONTI śmiejąc się Lecz za cóżeście pod sąd malarza wsadzili? BARON Nie my, lecz żona. MONTI Właśnie w podesty salonie Śmiano się z myłki : zamiast Sandora ustronie , Wpadli do Salvandora i z przybytku sztuki Zabrali halabardę , dzidę i dwa łuki. Żona trwogę niewczesną rozniosła po mieście. BARON A pan Barbi potwierdził plotkarstwo niewieście. BARBI Com słyszał, powtórzyłem - że naraża życie Ten, co broń zakazaną chowa, mianowicie Wiatrówki, rewolwery, szpady et caetera. MONTI do Barona A propos - kontent jesteś z mego rewolwera? BARON przestraszony, oglądając się Monti! Monti! człowieku!... MONTI Wielkim on zjawiskiem: Z pięciu rurek raz po raz za palca pociskiem Wyskakuje cudownie sygar już obcięty I zapalony razem. BARON Zatem ten przeklęty Rewolwer - nie rewolwer? MONTI śmieje się Rewolwer - blaszany?! BARON czas jakiś milczy, na twarzy maluje się złość, wstyd i żal Oddając Montemu: Nie chcę i blaszanego... OTYLDA Ojcze mój kochany, Że zostałeś bogatym - nowina niemała, Lecz ja ci powiem lepszą, żem wolną została: Baron wraca ci słowo. Pamela przechodzi do Otyldy. BARON rzucając się w objęcia Montego, z udanym uczuciem Jeżeli, mój stary, Dobry i drogi druhu, żądasz tej ofiary. MONTI Żądam jej i przyjmuję dla tej drogiej pary. do córki i Negrego Ja prócz szczęścia nic nie żądam więcéj I co mam, weźcie wszystko. NEGRI na stronie Trzykroć sto tysięcy! Dziś wystąpię z „Eola”, wejdę do „Gazety” . BARON tymczasem postępował ze spuszczoną głową, a stając przed Barbim Cóż, Barbi?... Od prawego: 1. Barbi, 2. Baron, 3. w głębi Paolo, 4. Pamela, 5. Monti, 6. Otylda, 7. Negri. BARBI Sekatura! BARON I strata niestety! Odwracając się w lewo, postrzega Paola, który, wszedłszy niewidzialny, ofiarowuje mu ogromny bukiet. Baron cofa się, potem na przodzie sceny mówi: Ha! nieme fatum! - Bukiet skazówki udzielił. odbiera bukiet i podaje Pameli Przyjm... z moją... ręką... PAMELA rzucając się w jego objęcia Marku!... BARON Rewolwer wystrzelił! KONIEC baron Mortara - Mortara po włosku znaczy moździerz. Być może jest to nazwisko znaczące, sprzeczne z naturą tego tchórza agent - funkcjonariusz banku lub domu handlowego, wykonujący zadania specjalne powierzane mu przez kierownika. Barbi blady, nos czerwony, oczy podbite, włosy w nieładzie. Ile razy kto co powie, co mu się zdaje być kompromitującym, odwraca się cały do ściany - zawsze jak gdyby cicho rozmawiał ze sobą i nerwowym poruszaniem palców zawsze coś koło się poprawia komisjoner (z fr.) - komisant, drobny kupiec pośredniczący za prowizją w sprzedaży powierzonych mu towarów Akcja komedii rozgrywa się w Parmie, stolicy małego księstewka o tejże nazwie, rządzonej (w uzależnieniu od Austrii) przez dynastię wywodzącą się z Burbonów hiszpańskich. Pigoń objaśnia, iż są to lata 1850-1854, kiedy to za Karola III panował w Parmie terror, stosowano surowe represje polityczne. Pisząc o Parmie miał Fredro na myśli Galicję oraz Lwów. strofy (z niem. Strafe - tu: kary właściciela domu zastosowane wobec jego lokatorów domy na przedmieściu - właścicielem tych domów czynszowych jest bank Mortary to jest ciężar za grzechy piętnaście od sta - a więc procent lichwiarski, który ma ulec podwyżce kawaler maltański - członek zakonu rycerskiego (joannitów) założonego w Jerozolimie do walki z Saracenami; w XVI w. utworzyli oni osobne państwo na Malcie. Później był to tytuł honorowy, nabywany często za opłatą don Pedro… Tera Fera - wzgardliwie zniekształcone przez Barona nazwisko jego dłużnika, zubożałego „kawalera” hiszpańskiego Z Meksyku - Meksyk wówczas nie należał już do Hiszpanii, a więc i dochody hiszpańskie to urojenia don Pedra merynosy - uszlachetniona odmiana owiec hodowców hiszpańskich, tu: baran hiszpański, głupiec domowy - zadomowiony A czej (gwar.) - a nuż marcowej - tu: zimowej; można przypuszczać, że akcja utworu toczy się jesienią zysk grosz na groszu - tj. 100% dochodu tajemne cele - na cele spiskowe. Viani przedstawiony został jako zwolennik Mazziniego, który dążył do wyzwolenia i zjednoczenia Włoch w innych katastrofach - domyślać się można, że mowa o wojnie 1848 r. państewek północnowłoskich z Austrią, zakończonej w roku następnym klęską włoską pod Novarą. Wojskami sardyńskimi dowodził gen. Wojciech Chrzanowski Neapol - podówczas stolica odrębnego Królestwa Obojga Sycylii, zostawał pod panowaniem Ferdynanda II Burbona z linii hiszpańskiej Sycylia - zostająca podówczas pod panowaniem Ferdynanda II, była terenem wpływów Mazziniego i Garibaldiego, stąd też widownią ustawicznie ponawianych prób powstańczych, przeciwko panującemu rządowi neapolitańskiemu. Korespondent - informujący bankiera o sprawach związanych z jego interesami Blok et Compagnie - nazwa domu bankowego; wspomniany list pochodził, być może, od jakiegoś zaufanego korespondenta Barona Bankructwo jest najbliższą drogą do majątku - Baron myśli tu o fałszywych bankructwach, na których spekulują bankierzy-oszuści, ogłaszający swą niewypłacalność i doprowadzający do ruiny tych, którzy im powierzyli swoje kapitały bez zawodu - niezawodnie Modena - miasto na północnym zboczu Apenin, długi czas stolica odrębnego państewka, po klęsce 1849 r. pod protektoratem austriackim Wszystko złość – Klara ma na myśli donosiciela, Baron natomiast lęka się, że mówi ona o sądzie podesta (wł. z łac.potestas) - władza; namiestnik władzy, później burmistrz miasta. Pigoń objaśnia, iż Fredro użył tego tytułu jako maski, w sztuce mówi się, podesta zamiast książę Karol, a ekscelencja zamiast Jego Książęca Mość cnoty wzorem - jest to, oczywiście, opinia rozmyślnie pochlebna stan oblężenia - wprowadzony w obawie przed grożącym przewrotem na widni - na eksponowanym stanowisku sama korona - panującego księcia groźbą trąci - Baron boi się zarówno władz, jak i zemsty spiskowców szkud - właściwie: skud, moneta włoska trzykroć - trzy razy po sto tysięcy ledwie połowa - kapitał ulokowany wynosi zatem ok. 150000 kadycyl - dodatek do testamentu, ustanawiający jakiś zapis Szmidów - jak prochu - gdyby zmarły nie pozostawił testamentu, im pewnie przypadłoby pierwszeństwo spadku świat będzie chodzić! - ona przed „światem” rozgłosi twe wiarołomstwo od testamentu - w którym wydziedziczono synów Szmida, dłużników banku w górze - w sferach rządowych Proś go... przypada opieka - z poleceń tych nic nie wyniknie, Barbi ich nie wypełni. Paroli, depeszą sprowadzony, w Parmie dopiero (a II) dowie się o interesie od samego Montary Przez... gapia - niezaradnego marsz flankowy - uderzenie na skrzydło beatus qui tenet (łac.) - szczęśliwy kto posiada, powiedział pan Benet - są to wiernie powtórzone słowa pana Beneta z komedii Fredry pod tym tytułem (sc.I) Pogoda jesieni - czterdziestoletnia Pamela przerywa ten wątpliwy komplement Barona sardoniczna (z gr.) - szydercza ab ovo (łac.) - od jaja; od samego początku zawiesić wypłaty - z powodu fałszywego bankructwa; Baron uciekł z pieniędzmi do Ameryki Don Kleofanta - Hiszpana Intercyzę (z łac.) - prawną umowę przedślubną zapis - części majątku Montary krew maurytańska - Arabów hiszpańskich; Pamela jest zatem Hiszpanką Abenserażów - nazwa plemienia maurytańskiego zamieszkującego w XV w. Grenadę hiszpańską i po mężnej obronie wypartego stamtąd przez Hiszpanów. Kres ich władania spopularyzował Chateubriand opowiadaniem pt. ostatni z Abenserażów(1826) Sekatura! (z łac.) - dokuczanie! Barbi w różnych kłopotliwych sytuacjach używa tego powiedzenia handel - Barbi poświadcza towarzyszące terrorowi machinacje aparatu śledczego: konfiskowane przy rewizjach przedmioty idą na handel Pretium affectionis (z łac.) - upominek przyjaźni margrabina - w ówczesnych spiskach włoskich sporą rolę odgrywały rewolucjonistki, nieraz ze sfer arystokratycznych pokazuje na język - co ma znaczyć, iż za głośno krytykowała rząd hrabia Viani - patriota i spiskowiec Przestraszył się - widziałeś? - Baron zabezpiecza się przed światkiem, wskazując na Barbiego, jakby on miał nieczyste sumienie wzruszywszy ramionami - Mario w sc.1 tego aktu namawiał Barona, żeby kupił willę Vianiego za względu na wyjątkowo dogodne warunki; teraz zdumiewa się, słysząc, że Baron w popłochu odrzuca ten dobry interes Requiescat in pace (łac.) - Niech spoczywa w pokoju; słowa z modlitw żałobnych Hodie mihi, cras tibi (łac.) - Dziś mnie, jutro tobie; zwrot przysłowiowy legata (łac.) - zapisy na korzyść innych osób głupiec - gdyby poczynił zapisy, przy każdym powiększyłby zarobek notariusza przyjacielskie dary - niby pochodzące od Mortary wdzięczność zaś panu memu - tj. Paroliemu, za jego pomoc Gdzie Monti - gdyby notariusz wiedział, gdzie przebywa Monti, oznajmiłby mu o spadku, wyłudziwszy w zamian wysokie wynagrodzenie Z brodą - którą wówczas nosili chętnie radykałowie i rewolucjoniści awizo (hiszp.) - zawiadomienie, tu: zapowiedziana prośba o pożyczkę meldunków krocie - związanych z zameldowaniem się przyjezdnego do miasta salamandra - wg legendy płaz ten żyć może w ogniu Czemu nie być... jak nas Pan Bóg stworzył? - Mortara obyczajem ówczesnych bankierów golił wąsy i brodę, ale nosił faworyty golą - przytyk dotyczący Barona - wyzyskiwacza banknoty - nie miały one, jako waluta zastępcza, stałej wartości, mogły ulec dewaluacji, np. z powodu sytuacji politycznej; Mortara oficjalnie potępiał takie pogłoski, choć jednocześnie one go niepokoją „Eol” - w mitologii greckiej władca wichrów i burz; tu: tytuł pisma sygnalizujący jego radykalizm Nierówne... w płaszczyznę przemienia - Negri broni radykalnych dążeń dziennika w sferze równości społecznej i lansowania płodnych idei Temu, co pod wiatr - tzn. wstecznikowi „Gazeta Wieczorna” - zapewne rządowa, prawomyślna Rozumu okowy! - Negri odwołuje się do haseł Ody do młodości. Później okaże się (a. V), że to były czcze i sytuacyjne deklaracje Stąd też ten zamęt - Baron przeciwstawia się wpływom i presji radykalizmu; odnosi go do idei szerzonych przez poezję romantyczną, która toruje drogę przewrotom społeczno-politycznym furieryzmy - idee Karola Fouriera (1772-1837), francuskiego ekonomisty i utopijnego socjalisty, przeciwnika własności prywatnej De gustibus… (łac.) - w sprawach gustów (upodobań) nie ma dyskusji jakim przypadkiem... - zapewne zdobył je podstępem siłą fizyczną - tzn. bije Barbiego Eolowi pootwieram wrota - zwrot żartobliwy i aluzyjny; pójdę przewietrzyć mieszkanie żeni się - wiadomość o tym w formie zazdrosnego przypuszczenia wyciągną Paroli od Negriego (a. II); teraz pragnie zdobyć podstępem potwierdzenie domysłu związki - tajne, przeciwrządowe formalności dołożą tam potem - w sytuacji stanu wojennego sądzenie będzie miało tylko charakter formalny, dla pozoru zachowania prawa odebrać - drogą konfiskaty nakazanej przez sąd miarkując się - wobec przebiegłego świadka Baron powstrzymuje się od wypowiedzenia krytyki na temat zarządzania „ekscelencji” w baraszkach (z ros.) - w żarcikach latam - fantazjuję, przesadzam nie przyjechał - Montim, który jest w Modenie, a więc poza zasięgiem władz Parmy smaczny kąsek - dla skorumpowanego sądu śledczego corpus delicti (łac.) - rzeczowy dowód przestępstwa niemy Paolo - z tekstu wynika, że był głuchoniemy; Baron musi się z nim porozumiewać „na migi” brygancie (z wł.) - rozbójniku parę flaszeczek - z tzw. solami trzeźwiącymi chiffonniére (fr.) - koszyk na szmaty, śmieci rozstąpi - zastąpi, zasłoni wóz ognisty Feba - w mitologii greckiej wóz Apollina - słońce Ach, gwiazdy... piekielną pochodnią - wytarte frazesy kwiecistych i przesadnych wypowiedzi Negriego wywołują efekty komiczne Pieniężne huragany - katastrofy finansowe krótsze - tu: ciaśniejsze sziroko (z wł. sirocco) - wiejący we Włoszech suchy, gorący wiatr od Sahary panie ba... - niedopowiedziane: baronie Marietkę - pewnie pokojówkę biegun - koń wyścigowy na skieleta czaszce - Pamela powołuje się tu na makabryczny rytuał lóż węglarskich, masońskich związanych z przyjmowaniem nowych członków jak Piłat w Credo - zwrot przysłowiowy wywodzący się z faktu, że w katolickim wyznaniu wiary (credo) znalazła się wzmianka o Piłacie („umęczon pod ponckim Piłatem”), co można było uważać za honor niespodziewany i niezasłużony dla rzymskiego wielkorządcy Galilei na wschód - Modena leży właśnie w kierunku płd.-wsch. od Parmy konstryktor (z łac.) - dusiciel w kule - w piłkę dragarz (z niem.) - tragarz Feba - Apollina, opiekuna sztuk, a więc i poetów Turyn - w Lombardii, na płn.-zach. od Parmy jeden człowiek - tj. Barbi straszącą zasłonę - podejrzenie o rządowej konfiskacie pieniędzy zapisanych Montiemu ćwiknę - smagnę (jak konia) kawaler maltański - tj. don Pedro (zob. a. I) Stambuł atakować - przygotować wyprawę zbrojną na Konstantynopol, stolicę Saracenów, z którymi w wiekach średnich walczyli jego zakonni bracia. Projekt frantowski, w celu wyłudzenia od Barona jeszcze jednej pożyczki Szpieg - oczywiście rządowy spuszcza kwef - zasłonę na twarz, aby nie być rozpoznaną dostając bilet - wyciągając wizytówkę jako zapowiedź wezwania na pojedynek odbiera bilet - bo przeciwnik nie okazał się godnym partnerem szeląg - drobna moneta staropolska o małej wartości Mój łaskawy... - prośby chłopców posiadają stylizację tego typu tekstów ludowych ćwiczą - biją dla wymuszenia zeznań, skąd pochodzi rewolwer talar - moneta austriacka wartości dwóch złotych reńskich trzykroć sto tysięcy - tzn. cały zapis Szmida pięć rurek - rewolwer był pięciostrzałowy kontrolorowa Rossi - żona wysokiego urzędnika państwowego. Fredro nazwał go Rossi - był to minister Państwa Kościelnego zasztyletowany w 1848 r., co dało początek rewolucji w Rzymie i skłoniło papieża do ucieczki do Gaety adres - pismo zbiorowe z wyrazami uznania i poparcia frankami nowiuteńkimi - z czego można by przypuszczać, iż Mortara utrzymywał kontakty z rządem francuskim popierającym włoskich rewolucjonistów przeciw Austrii cavaliere (wł.) - kawaler, pan, który jest entuzjastą tego rzekomego wydarzenia Pipistrella (z wł.) - nietoperz, nazwisko znaczące Demosten – Demostenes (384-322 r. p.n.e.), Ateńczyk, znakomity mówca, przywódca stronnictwa demokratycznego dyktatorem - tu: wodzem ludowym Judyty zakrawa - zakrawa na Judytę, tj. legendarną bohaterkę żydowską, która przedostawszy się do obozu wrogów, zabiła ich wodza - Holofernesa, ratując w ten sposób ojczyznę. do sali - dworca kolejowego niby opieką - nad testamentem Szmida z ogrodu gdzie droga prowadzi - z parku publicznego, gdzie się odbyć miała rzekoma manifestacja, droga w tej sytuacji prowadzi do więzienia a rozumnie - Paroli akcentując to słowo daje do zrozumienia, że u podesty trzeba się dobrze opłacić, chcąc go sobie zjednać do... zwłoki - w dalszym tajeniu testamentu. Jest to - jak się okaże - przyczyna skłamana Miało być inaczéj - a więc Paroli uzgodnił z policją, że Montiego miano aresztować w mieszkaniu Montary, aby go w pełni skompromitować pod sztandar czerwony... - Otylda sądzi, iż Baron należy do spisku republikańskiego A ten - tj. Negri Cezar przybywa i... zwycięża - humorystyczne odwołanie się do słynnych słów Juliusza Cezara: veni, vidi, vici (przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem), przesłanych do Rzymu po zwycięstwie jego nad królem Pontu w roku 47 p.n.e. Nb. Negri ma właśnie na imię Cezar odrwił - przechytrzył plany Parolego, który radził policji aresztować Montego, skonfiskować jego spadek i przeznaczyć część pieniędzy dla niego jako donosiciela. Ekscelencja wolał jednak wyłączyć go z podziału, stwarzając pozory dobrowolnego daru Montego z myłki - z pomyłki. Widzimy, jak autor pod naciskiem konwenansu komediowego naciąga wypadki do szczęśliwego zakończenia. Dzieje się to wyraźnie z ujmą dla konsekwentnego toku akcji. [...] intencja autorska, początkowo tak wyraźna i dobrze uzasadniona, zamąciła się i zblakła. Utwór na tym niewątpliwie ucierpiał. Widz, czy czytelnik musi odnieść wrażenie, że z niego po trosze zażartowano. Zapewne w świadomym zamyśle Fredry - autora tych groteskowych sytuacji i rozwiązań (P) Sandora ustronie - kryjówka prawdziwego spiskowca, który w komedii nie występuje halabarda - średniowieczna broń piechoty: siekiera na długim drzewcu zakończonym grotem i hakiem sygar - cygaro wystąpię z „Eola”, wejdę do „Gazety” - a więc wyrzeknie się swego hałaśliwego i pozornego radykalizmu strata - bankier stracił trzysta tysięcy z zapisu Szmida