Ze zbiorów - Biblioteki Sieciowej Numer katalogowy - 00159 Autor - Woody Allen Tytuł - Ladacznica z Mensy Tłumaczenie - Jacek Płaszcz Opracowanie - Krzysztof Sucherek Jedyna rzecz, jaką trzeba mieć na względzie, jeśli jest się prywatnym detektywem, to nauczyć się kierować intuicyjnym wyczuciem. Oto dlaczego, gdy wkroczyła do mojego biura ta trzęsąca się kupa galarety, zwana Wordem Babcoickiem i położyła na stolik swoją wizytówkę, zaufałem chłodnemu dreszczowi, jaki przebiegł mi po plecach. - Kaiser? - upewnił się - Kaiser Lupowitz? - To właśnie jest napisane na mojej licencji - zgodziłem się z nim. - Musi mi pan pomóc. Jestem szantażowany. Błagam! Trząsł się i podrygiwał niczym solistka w zespole grającym rumby. Popchnąłem w jego stronę szklankę i flaszkę żytniówki, którą zawsze miałem pod ręką dla celów pozamedycznych. - Niech się pan rozluźni i wszystko mi opowie - Pan... Nie powie pan mojej żonie? - Zdaj się pan na mnie, Word. Nie mogę niczego obiecać. Próbował sobie nalać, ale szczękanie można było usłyszeć aż po drogiej stronie ulicy i większość tego paskudztwa rozlała mu się po butach. - Jestem facetem pracującym - powiedział. - Konserwacja urządzeń mechanicznych. Wyrabiam i naprawiam te wesołe brzęczyki - no wie pan, takie zabawne sztuczki, które wywołują wstrząs, kiedy ludzie ściskają sobie dłonie. - Tak? - Wielu takich ludzi, jak pan, uwielbia je. Wzdłuż całej Wall Street - Przejdźmy do rzeczy. - Właśnie próbuję. Wie pan, jak to jest - samotność. Ach, nie to, co sobie pan myśli. Jestem w gruncie rzeczy intelektualistą. No pewnie, facet może tu spotkać każdą szprychę, jaką tylko chce. Ale trafić prawdziwą kobietę- mózgowca, to nie to samo, co splunąć. - Mów pan dalej. - Dobra, wiec słyszałem o takiej młodej dziewczynie. Osiemnastka. Studentka Yassar. Przychodzi za opłatą i rozprawia na dowolny temat: Proust, Yeats, antropologia. Wymiana myśli. Chwyta pan, do czego zmierzam? - Niezupełnie. - Niech mnie pan źle nie zrozumie. Naturalnie, moja Żona jest świetna. Ale nie będzie ze mną dyskutować o Poundzie. Ani o Eliocie. Nie wiedziałem o tym, kiedy się z nią żeniłem. Rozumie pan, Kaiser, potrzebuję kobiety, która mnie umysłowo pobudza. I jestem gotów za to zapłacić. Nie chce dalszego ciągu - chodzi mi o szybkie intelektualne doznanie, potem mogę te dziewczynę zostawić. Chryste, Kaiser, jestem szczęśliwym mężem. - Jak długo to trwa? - Sześć miesięcy. Gdy tylko mnie to łapie, dzwonię do Flossie. To prawdziwa dama, ma stopień magistra literatury porównawczej. Ładuje mnie intelektualnie. rozumie pan? Był wiec jednym z tych facetów, którzy mieli słabość do naprawdę lepszych babek. Zrobiło mi żal biednego głupka. Przyszło mi na myśli, że musi być mnóstwo facetów sytuacji, spragnionych przelotnego intelektualnego kontaktu z płcią, przeciwną i gotowych za to dać z siebie zedrzeć skórę. - A teraz grozi. że powie mojej żonie - poskarżył się. - Kto taki? - Flossie. Mają podsłuch w pokoju motelowym. Nagrali na taśmie jak omawiamy ZIEMIĘ JAŁOWĄ i STYLES OF RADICAL WILL i, wie pan, naprawdę wchodzę tam w pewne szczegóły. Chcą dziesięć kawałków. albo dadzą to Carli. Kaiser, musi mi pan pomóc! Carla by umarła, gdyby się dowiedziała, że tu nie może mi dotrzymać kroku. Stary numer z podstawieniem baby i wyłudzaniem pieniędzy. Dochodziły mnie słuchy, że chłopaki z szefostwa są na tropie jakiejś afery z grupą podkształconych panienek, ale jak dotąd nie mają żadnych dowodów. - Wystaw mi Flossie na telefon. - Co? - Wezmę twoją sprawę. To wynosi pięćdziesiąt dolarów dziennie plus koszta dodatkowe. Będziesz musiał naprawić mnóstwo tych wesołych brzęczyków. - To nie wyniesie dziesięciu kawałków, tego jestem pewien - powiedział. szczerząc się w uśmiechu. chwycił słuchawkę i wykręcił numer . Wziąłem słuchawkę od niego i mrugnąłem. Zaczynałem go lubić. Chwile później odezwał się srebrzysty głosik, a ja powiedziałem jej, o co mi chodzi: - Rozumiem. że może mi pani pomóc, oferując godzinę dobrej pogawędki - Pewnie, kochasiu. Co masz na myśli - Mam ochotę porozmawiać o Melville'u. - MOBY DICK czy krótsze powieści? - A jaka to różnica? - W cenie. To wszystko. Symbolizm jest drogi. - Ile to będzie? - Pięćdziesiąt. no może sto za MOBY DICKA. życzysz sobie dyskusji porównawczej - Melville a Hawthorne? Można by to zrobić za setkę. - Forsa jest w porządku - powiedziałem i podałem jej numer pokoju w Plaza. - Chcesz blondynkę czy brunetkę? - Zdumiewasz mnie - powiedziałem i powiesiłem słuchawkę. Ogoliłem się i przeglądając w pośpiechu serię Monarch Collego Outline, przygotowałem sobie trochę kawy. Minęła z górą godzina, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem. a stojąca w progu osoba okazała się młodym rudzielcem, nałożonym w obszerne wiszące spodnie, niczym w dwa kielichy malinowych lodów z kremem. - Hej, jestem Sherry One naprawdę wiedziały, jak przemówić do twojej wyobraźni. Długie proste włosy, skórzana torebka, srebrne klipsy, żadnego makijażu. - Dziwię się, że pani nie zatrzymano, gdy szła pani do hotelu w takim stroju. Tutejszy tajniak miewa zwykle oko na intelektualistki. - Piątka go ostudzi. - Czy możemy zaczynać? - powiedziałem, sadowiąc ją na sofie. Zapaliła papierosa i od razu przeszła do rzeczy. - Sądzę, że moglibyśmy rozpocząć od oceny BILLY BUDDA, jako Melvillowskiego uzasadnienia dróg wiodących od Boga do człowieka, n'est ce pas? - To interesujące, chociaż nie w Miltonowskim sensie - podpuściłem ją. Chciałem się przekonać, czy pójdzie tym tropem. - Nie. RAJOWI UTRACONEMU brakuje owej podstruktury pesymizmu. Poszła. - To prawda. prawda. Na Boga. ma pani racje - prowokowałem. - Myślę, że Melville rekonstruuje cnotę niewinności w naiwnym. a przy tym wyrafinowanym sensie. Nie zgadza się pan z tym? Pozwoliłem jej kontynuować. Miała zaledwie dziewiętnaście lat ale już się w niej zaczęła rozwijać owa nieczuła biegłość pseudointelektualistki. Recytowała zręcznie swoje koncepcje. ale było to wszystko takie mechaniczne. Ilekroć oferowałem jej wygląd, wymigiwała się odpowiedzią: - Ach, tak, Kaiser. Tak, dziecinko, to bardzo głębokie. Platońskie pojmowanie chrześcijaństwa - dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Przegadaliśmy sobie z godzinkę i powiedziała, że musi iść. Wstała, a ja położyłem banknot studolarowy. - Dzięki, kochanie. - Jest ich tam znacznie więcej. - Co chcesz przez to Powiedzieć? Rozbudziłem jej ciekawość. Znowu usiadła. - Powiedzmy, że chciałbym... urządzić przyjęcie? - podsunąłem. - Coś podobnego! Jakiego rodzaju? . - Dajmy na to, że chciałbym. aby dwie dziewczyny objaśniały mi Noama Chomsky'ego. - Ach, jej! - No ale, gdyby to nie było możliwe... - Musisz pogadać z Hossie - powiedziała. - Będzie cię to sporo kosztowało. Nadeszła pora, żeby dokręcić śrubę. Błysnąłem jej przed oczyma blaszką identyfikacyjną prywatnego detektywa i oświadczyłem, że to była podpucha. - Co takiego!? - Jestem gliniarzem, złotko, a rozprawianie o Melville'u za pieniądze podpada pod § 802. Możesz iść do mamra. - Ty gnido! - Lepiej przystopuj trochę, dziecinko. Chyba, że chcesz opowiedzieć swoją historyjkę w biurze Alfreda Kazina, a nie sądzę. żeby był on szczególnie szczęśliwy, kiedy o tym usłyszy. Zaczęła płakać. - Nie wrabiaj mnie, Kaiser - mówiła. - Potrzebowałam pieniędzy na ukończenie studiów. Nie dostałam stypendium. Do trzech razy sztuka! O, Jezu! To wszystko takie nadmuchane - cała ta historia. Wychowanie w Zachodnim Parku Centralnym, obozy letnie u socjalistów, Brandeis. Mogła być każdą z tych dam, co to czekają, w swoim szeregu na Elgina lub Talię, bądź kreślą ołówkiem słowa. Tak, to bardzo prawdziwe na marginesach jakiejś książki o Kancie. Tylko gdzieś w tym szeregu zrobiła fałszywy krok. - Potrzebowałam forsy . Przyjaciółka mi powiedziała, że wie o takim jednym facecie, który ma niezbyt mądrą żonę. Chodziło o Blake'a. Ona sama nie mogła się tego podjąć. Powiedziałam "czemu nie, pewnie, za godziwą zapłatę mogę omawiać z nim Blake'a." Z początku trochę się denerwowałam i mnóstwo zmyślałam. On nie dbał o to. Moja przyjaciółka powiedziała mi, że były tam już inne dziewczyny. Ach, nieźle mi się przedtem dostało. Zaziębiłam się, czytając KOMENTARZ w zaparkowanym aucie, kiedyś nawet zatrzymano mnie i przeszukiwano w Tanglewood. Jeszcze raz i będę trzykrotnym pechowcem. - Więc naprowadź mnie na Flossie. Przygryzła wargi i powiedziała: - Kryje się pod szyldem Książnicy The Hunter College. - Tak? - Jak te meliny bukmacherskie, które mają od frontu szyld salonu fryzjerskiego, dla pucu. Zobaczysz. Szybko zatelefonowałem do swego sztabu i Powiedziałem jej: - W porządku. złotko. Jesteś poza podejrzeniem. Ale nie opuszczaj miasta. Pochyliła ku mnie głowę z wdzięcznością. - Mogę ci zostawić zdjęcia z interpretacji Dwighta Macdonalda - powiedziała. - Może innym razem. Wybrałem się do Książnicy The Hunter College. Podszedł do mnie sprzedawca, młody człowiek o wrażliwym spojrzeniu. - W czym mogę panu pomóc? - zapytał. - Rozglądam się właśnie za wydaniem specjalnym ADVERTISEMENTS FOR MYSELF. Rozumiem, że autor wydrukował dla przyjaciół parę tysięcy egzemplarzy w złoconych okładkach. - Będę musiał to sprawdzić. Mamy połączenie linią szerokopasmową z domem Mailera. Zatrzymałem go wzrokiem. - Przysyła mnie Sherry - powiedziałem. - Ach, w takim razie chodźmy na zaplecze - rzekł. nacisnął guzik. Ściana książek rozwarła się i przeszedłem jak niewinne jagnię granicę oszałamiającego przybytku rozkoszy, znanego jako pałac Hossie. Czerwona puszysta tapeta i wiktoriański wystrój nadawały ton wnętrzu. Blade, nerwowe dziewczęta z okularami w czarnych oprawkach wylegiwały się na sofach. przeglądając prowokująco "Penguin Claassics." Blondyna o szerokim uśmiechu mrugnęła do mnie i wskazując ruchem głowy pokój na pięterku, spytała: - Wallace Stevens, co? Nie były to jednak doznania czysto intelektualne - oferowano tu także drobne usługi emocjonalne. Za pięćdziesiąt dolców - dowiedziałem się - mogłeś "rozmawiać bez zbliżenia". Za setkę dziewczę mogło ci puścić nagranie Bartoka, zjeść z tobą obiad i pozwolić ci, byś obserwował jej atak lękowy. Za sto pięćdziesiąt mogłeś słuchać wraz z bliźniaczkami programu stereo na UKF-ie. Za trzy stówy miałeś już inne zajęcia: eteryczna ciemnowłosa Żydówka udawała, że podrywa cię w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, pozwalała ci przeczytać swoją prace dyplomową. wdawała się z tobą w hałaśliwą sprzeczkę u Elaine na temat freudowskiej koncepcji kobiety i na koniec pozorowała samobójstwo wedle twego uznania - idealny wieczór dla niektórych facetów. To ci dopiero balanga! Wielkie miasto, Nowy Jork. - Co ma być - usłyszałem głos z tyłu. Odwróciłem się i nagle znalazłem się twarzą w twarz z czymś, co znokautowało moją wyobraźnię. Jestem facetem o mocnym żołądku, ale tym razem podjechał mi do gardła. To była Hossie. bez wątpienia. Głos był ten sam, ale Hossie był mężczyzną. Twarz miał ukrytą pod maską. - Nigdy byś nie uwierzył, ale nie skończyłem nawet college'u. Wywalili mnie za słabe stopnie. - Czy to z tego powodu nosisz te maskę? - Obmyśliłem skomplikowany plan, aby przejść THE NEW YORK REVIEW OF BOOKS, ale oznaczało to, że musieliby mnie wziąć za Lionela Trillinga. Udałem się do Meksyku na operację. W Juarez jest taki doktor, który nadaje ludziom rysy Trillinga - za słoną opłata. Coś źle poszło. Okazało się, że wyglądam jak Auden z głosem Mary McCarthy. To wtedy zacząłem pracować po drugiej stronie prawa. Błyskawicznie, zanim zdołał pociągnąć za cyngiel, wkroczyłem do akcji. Rzuciłem się do przodu i równocześnie trzasnąłem go łokciem w szczękę; gdy leciał w dół, zabrałem mu broń. Runął na ziemię jak tona cegieł. Był jeszcze zamroczony, gdy pojawiła się policja. - Wspaniała robota, Kaiser - powiedział sierżant Holmes. Kiedy skończymy z tym facetem. FBI będzie chciało z tobą pogadać. Drobna sprawa dotycząca pewnych graczy i opatrzonej uwagami kopii dantejskiego PIEKŁA. Zabierzcie go stad. chłopcy. Jeszcze tej samej nocy natknąłem się na swój stary rachunek, na nazwisko Glorii. Była blondynką. Ukończyła studia z wyróżnieniem. Różnica polegała na tym. te Gloria specjalizowała się w wychowaniu fizycznym. Wyglądało to całkiem nieźle. K O N I E C