Droga do niepodległości czy program defensywny? Praca organiczna - programy i motywy wyboru dokonali oraz wstępem i przypisami opatrzyli Tomasz Kizwalter i Jerzy Skowronek Instytut Wydawniczy Pax Warszawa 1988 ... dążył naród do niepodległości dwoma drogami, drogą powstań orężnych i drogą pracy organicznej. (Michał Bobrzyński, Dzieje Polski w zarysie, wyd. 4, Warszawa 1931) 1 1 1 ff 0 1 1 Polityka "pracy organicznej" służyła nie tylko obronie narodowości, ale także interesom Murżuazji polskiej. Była ona programem rsicze defensywnym i nie wiodła do nie- podległości... Ona tylko załatwiała zachowanie narodo- wości i przekształcenie polskiego społeczeństw'a feudalnego na kapitalistycznc oraz powstawanie narodu burżuazyj- nego. M. Jakóbczyk, 5'tudiu nud dziejami Wielko#olski cr XIX ir. Dzieje prucj or,gunicznej, Poznań I9SI, t.l: lHlS-1H5ll. ;. IHfi-IX7). Wstęp Wokół detinicji, zakresu i oceny pracy oI-#anicznej narosło w ciągu stu kilkuciziesięciu lat wiele kontrowersji i legend. Sprzyjałv temu zarówno długotrwałość występowania,jak we- wnętrzn#i rciżnnrodność pracv organicznej. Co pewien cza# nawet w zuprłnie odmiennych okolicznościach ożyw'ają spor# i próby aktualiznw'ania postulatów' i myśli pracy' organicznej Przy tej ok#lz#i untagoniści w'vkazują się w równym stopnic werwą polemiczną,co nieznajomością pod#taw'ow'ych składnikóH i kryteriów pracv organicznej.Dlatego może nie od rzeczy będzic przypomnienie i prześleilzenie podstawowych nurtów polskie mvśli organicznikowskiej w sferze programów i ich motywacji. W niniejszej puMlikacji świadomie zrezygnow'ano z zamiesz czenia nu wstępie wielkiej i w'yczerpującej det-inicji. Zgodni z nowszvmi Mad#iniami (i własnymi przemyśleniami) przyjęti w niniejszej publikacji najobszerniejszą wersję pojęcia prac organicznej.W sf-erze myśli zaliczamy do nie-I każdą propozycj działań legalnych,zmierzających do wzmocnienia sił i organi zacji społeczeństwa i narodu polskiego w warunkach brak własnej pańslwowości (lub jej ostatecznego zagrożenia). Prz czym działcinia te muszą Mvć wł#isnymi,oddolnymi inicjatywarr społeczeństw'a (a raczej jego najMardziej świadnmej cząstki). Oczywiście.nie #est to Mvna#mniej definicja.a co najwyżej - ogólnie zakreślona granica interesującego nas zjawiska.Wyda- się,że jest to właśnie wspólnv mianownik dla wszelkich retleks teoretycznveh i postulatów,które można zaliczyć do myśli org; nicznikow'skiej, Mądź wykazać ich zw'iązek z tą myślą.Tylk w ten sposób możemv starać się nie zgubić tej wielkiej różn# rodności mvśli - tak żywotnej i specyt-icznie polskiej. Praca organiczna - wMrew dawnvm uproszezonym sądom - nie zamvkała się w' j#ikimś jednym krótkim okresie lub środ wisku.Nie miała też jednego,uniwersalnego wzorca,manif-es czv programu.W istocie Myła wyMorem postawv,tworzyła wr z dążeniami insurekcyjno-niepodległościowymi alternatywę, przed którą stały kolejne generacje Polaków w epoce porozbiorowej (1795-1918), a po części - także - rozbiorowej (ostatnie ćwierćwiecze szlacheckiej Rzeczypospolitej). Warto przypomnieć, jakimi konkretnymi i generalnymi postu- latami oraz motywacjami szermowali w różnych, zmieniających się okolicznościach ci patrioci, którzy wierzyli, iż Polacy mogą się wybić na niepodległość drogą codziennej, świadomej i żmudnej pracy nad rozwojem gospodarczym i cywilizacyjno-kulturowym Ojczyzny. Problem wyboru drogi prowadzącej do odzyskania niepodfe- głości pojawił się niemal natychmiast po trzecim rozbiorze Polski. "Cnotliwi rodacy, jedni, przyjaciele nauk, zawiązali towarzystwo w zamiarze zachowania dziejów i mowy narodowej; drudzy [...j poszli nad rzeką Po, Tybrem, nad Sekwaną, Renem i Nilem szukać odzyskania ojezyzny."# W 1818 r. Stanisław Staszic mógł już z pewnej perspektywy oceniać dorobek polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego; w oczy rzucał mu się przede wszystkim ów podział, u źródeł którego stał dylemat funda- mentalny dla ludzi nie pogodzonych z upadkiem państwa. Legio- niści Dąbrowskiego wybierali walkę; inną odpowiedzią na dręczą- ce Polaków pytanie o wybór najlepszego kierunku działania było założenie, "w zamiarze zachowania dziejów i mowy naro- dowej", warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, w gmachu którego wygłaszał Staszic cytowane słowa. Na wybór jednej z tych dróg postępowania wpływała w pierw- szym rzędzie ocena aktywów, na które można było liczyć, porównanie sił wewnętrznych społeczeństwa, wartości pomocy z zewnątrz oraz siły państw zaborczych. Ci, którzy posiadany potenejał szacowali wysoko, skłaniali się do walki; bardziej sceptyczni w ocenach doradzali umiar. Początki refleksji organicznikowskiej Pojęcie "pracy organicznej" pojawiło się w latach czterdzie- stych XIX w., sprecyzowane przez Augusta Cieszkowskiego (zob. niżej), samo zjawisko jednak istniało na długo przed narodzeniem się jego nazwy. Jeżeli sporządzany bilans sił Polaków dążących do "wybicia się na niepodległość" i mocarstw wrogich tym dążeniom wypadał na niekorzyść społeczeństwa polskiego, to obowiązkiem patriotycznym stawała się praca nad wewnętrznym wzmocnieniem. Ten najbardziej ogólny, fundamentalny zakres terminu "praca organiczna" rozwijał się i wzbogacał wraz z konkretnymi pro- gramami organieznikowskimi i ideami, które je motywowały. Najwcześniejsze programy czy konkretne postulaty dotyczyły oświaty, wkrótce objęły także sprawy rozwoju gospodarczego. Podobne programy czy inicjatywy można zaliczać do przejawów pracy organicznej jedynie wtedy, jeśli podejmowane były rzeczy- wiście z myślą o wzmocnieniu sił narodu. Wkrótce też pojawiła się charakterystyczna idea towarzysząca postulatom pracy orga- nicznej. Było nią przekonanie, że społeczeństwo podobne jest do organizmu, w którym każda z części ma swe ściśle określone funkcje, a ich realizacja oraz urzeczywistnianic postulatów rozwoju gospodarezego czy kulturalno-oświatowego zapewniaja harmonijny rozwój wszystkich części tak rozumianego społeczeńů stwa. Tego rodzaju ogólne refleksje czy konkretne postulaty nit tworzyły nigdy zwartej, jednolitej ideologii ani pełnego programL politycznego. Co najwyżej bywały niedługie okresy (raczej rzadů kie), gdy pełniły one rolę quasi-programów narodowej aktyw ności, drastycznie zredukowanych do konkretnych legalnycł działań (czy raczej - postulatów takich działań) w sferze kultun i oświaty lub gospodarczego rozwoju społeczeństwa. Trawestują< znane powiedzenie o poecie, można b5# powiedzieć, że organicz nikiem, zwolennikiem pracy organicznej nie jest się stale i nie zmiennie, lecz tylko - bywa się. Pierwsze refleksje, postulaty pracy organicznej napotykaliśm, jeszcze w epoce stanisławowskiej. Już pierwszy rozbiór wstrzą snął świadomością współczesnych, ujawniając z bezwzględn; oczywistością słabość państwa i wynikająćą z tego bezradnoś wobec mocarstw ościennych oraz konieczność rozwoju gospo darczego i kulturalnego dla uratowania czy zagwarantowani; traconej niepodległości. Z tego poczucia wyrastało wiele postu latów reformatorskich, przede wszystkim zaś program Komisj Edukacji Narodowej. Najświetniejsze umysły coraz wyraźnie zdawały sobie sprawę z cywilizacyjnego zapóźnienia kraju z palącej potrzeby wszeehstronnej modernizacji, niezbędne właśnie dla uratowania (a faktycznie - odzyskania) suweren nego bytu państwowego. Staszic, w dobie Sejmu Czteroletnieg# )cden # czołowych ideologów obozu reform, tak przestrzega rodaków w li9o r.:, lakże to opodal stoi Polska! Gdzież t już zabiegły insze kraje! [...) Yolska d#piero w wieku piętnastyrr Cała Europa już wiek osiemnasty kończy!"2 Niektórzy wybitniejsi działacze Komisji Edukacji Narodowt #uż weześniej mieli pełną świadomość, że praca nad retorni;! i rozwojem oświaty stanie się podstawą gospodarczego i spo- łecznego wzrostu Ojezyzny, wzmocnienia jej sił i rozwoju świa- domości narodowej. W 1774 r. jeden z publicystów postulował rozwijanie "szkół i szkółek" rzemieślniczych i handlowych, które "do dobrego w kraju porządku ciopomogą i znaczną obywatelów część z nędzy wydźwigną i od źebraniny ochronią, ale też z czasem niemałe Ojczyźnie przyniosą dochody i siebie same opłacą". A dla "pomnożenia w kraju handlu i rzemiosł" proponował organizowanie Towarzystw Rzemieślniczych i Han- dlowych, "a przez to znaczne udzielą się całemu krajowi po- żytki". Wreszcie przez powołanie Towarzystwa Rolników spo- woduje się rozwój rolnictwa, a co więcej "porówna się niskość pospólstwa [tzn. chłopów - J. S.] z wyniosłością szlachty, gdy wspólnie wszyscy w toż Towarzystwo wchodzić będą". I wy- przedzając jeden ze składników doktryny organicznikowskiej autor zakońezył stwierdzeniem, "jak ściśle między sobą cała struktura rządu wiąże się i łączy i jak wszyscy obywatele wzajemnie jedni drugim usługą, wsparciem, pomocą i obroną być powinni". A w l783 r. oświeceniowy i pragmatyczno-postępowy "Pa- miętnik Polityczno-Historyczny" stwierdzał: "Już uczeni, za- miast bawienia tylko próżnej ciekawości, oświecają współoby- watelów w interesach publicznych, tchną w ich serca kochane# Ojczyzny miłość, okazują im ukryte w ziemi naszej skarby, uczą ich dobywania, używania itd." W tymże czasie, wyprzedzając późniejsze dylematy pracy organicznej i walk zbrojnych inny działacz KEN-u stwierdzał przy okazji stulecia odsieczy wiedeńskiej: "Siła narodu nie miarkuje się ani gromadą żołnierzy, ani kosztownością gmachów, ani blaskiem obrzędów, ani gorliwością ze starymi obyczajami, ani smakiem ladajakich nowości; szukać jej trzeba w zagonach roli, pod strzechami wieśniaków, w talentach mieszkańców miast, w dziełach krosien i warsztatów, w toku pieniędzy i to- warów, w edukacji młodzi, a chwała zawisła na życzeniu dobrze Ojczyźnie i umiejętności bronienia się od niesłusznej napaści. Sto tysięcy pieniężnych kupców, drugie sto tysięcy przemyślnych rzemieślników, pięćkroć sto tysięcy pracowitych i majętnych ziemianów, dostatkiem oświeconych nauczycielów, a wszyscy kochający króla i Ojczyznę - nie są to wojska, co kru#u #irzegą# Ramiona, co go wspierają? Skarby, c# #u bogacą?"' Rozległość i różnorodność tendencji organicznikowskich Po upadku państwa pierwszym celem wielu patriotów sta- wało się samo przetrwanie narodu, wyzwolenie w nim sił, które pozwoliłyby mu istnieć nadal. Kiedy własny potencjał uważano za niewystarczający, aby przeciwstawić się zaborcom środkami polityczno-militarnymi, kiedy, co więcej, sądzono, że nie wy- starczy on, aby móc pozwolić sobie na bierność, nakazem chwili stawała się legalna praca gospodareza, społeczna, kultu- ralna. Kwestii odzyskania bytu państwowego starano się nie tracić z oczu, ale widziano ją w perspektywie często bardzo odległej. Stosunek do sprawy' niepodległości był głównym czyn- nikiem różnicującym zwolenników pracy organicznej. Zazwyczaj kierunek organiczny przeciwstawia się polityczno-zbrojnemu czy spiskowo-powstańezemu nurtowi polskiego ruchu narodo- wego. Choć istota każdej z tych tendeneji była odmienna, nie należy ich zbvtnio separować ani teź absolutyzować dzielących je różnic. W praktyce nierzadko przenikałv się one: podział ruchu narodowego na dwie podstawowe orientacje jest podziałem naczelnym, ale i upruszezającym. Wewnętrzne zróżnicowanie obu obozów bvwało znaczne: organicznicy mogli odkładać odzyskanie niepodległości w przyszłość bliżej nieokreśloną mogli także - choć zdarzało się to znacznie rzadziej - działa- nia swe traktować jako bezpośrednią podstawę akeji politycznej w pewnych przypadkach zaś nawet walki zbrojnej. Waleząc# organicznicy - określenie to brzmi paradoksalnie, pamiętajm# jednak, że w zasadach pracy organicznej widziano prograrr wymuszony niejako ciężkimi okolicznościami, sensowny i warto ściowy jedynie w tej szezególnie trudnej sytuacji, w jakiej znalazłc się po rozbiorach społeczeństwo polskie. Od konkretnych wa runków politycznych zależało, jak długi okres działań organicz nych widziano przed sobą. łm bardziej svtuacja wydawała si sprzyjająca, tym krótszy mógł być ten czas. Częstsze przypadk wydłużania owej perspektywy wynikały z uznawania działalnośc organicznej za program w istocie jedynie realny i liczący się Wielkie to bogactwo działań i programów, daleko wykraczając poza popularne wyobrażenia o pracy organicznej. Przypatrzm się zatem jej dziejom. W pocz#tkach epoki porozbiorowej W roku 1798 powstaje w Warszawie Towarzystwo Republi- kanów Polskich, organizacja konspiracyjna, której członkowie wywodzili się często spośród aktywnych, radykalnych uczestni- ków insurekcji kościuszkowskiej. Do jej najczynniejszych dzia- łaczy należeli: pułkownik Erazm Mycielski, ziemianin Andrzej Horodyski, prawnik, publicysta i pisarz Jan Orchowski. Tekstem programowym Towarzystwa była tzw. Ustawa Przedspołeczna (tekst nr 1). Napisana w duchu wyraźnie oświeceniowym, odwo- ływała się do Rousseau i Mably'ego i wzywała do wzorowania się na rewolucyjnej Francji (choć bez nawiązywania do francu- skiego jakobinizmu). Na gruncie polskim był to program rady- kalny: nawoływał do walki z tyranią i ustanowienia w Polsce demokratycznej republiki. Republikanie, spodziewając się po- mocy Francji, wyczekiwali na chwilę stosowną do podjęcia walki o niepodległość. Uważali wszakże, iż walka ta winna być dobrze przygotowana: plan działań bieżących obejmował prace z dziedziny kultury, oświaty, gospodarki. Oświeceniowość "re- publikanów" - bojowa, pełna ambicji politycznych - była zarazem pragmatyczna, nastawiona na codzienne kształtow-anie umysłów ludzkich i polepszenie bytu społeczeństwa. W tym programie działania i celów Towarzystwa bodajże najwyraźniej wystąpił alternatywny charakter dwu wariantów pofskiego ruchu narodowego. Rozbudowane postulaty organicz- nikowskie mają stać się główną wytyczną działań dla patriotów w wypadku braku zewnętrznej (francuskiej) pomocy, gdy jedyną drogą odzyskania wolności będzie poprzez "rozszerzenie światła" przybliżenie panowania tej "epoki, w której władza rozumu na gruzach tyranii prawa człowieka założy". Praca organiczna oznaczała tu więc działanie całkowicie samodzielne, ale ugrunto- wane na oświeceniowym przekonaniu, iż oświecenie i rozwój cywilizacyjno-gospodarczy społeczeństw przyniesie niemal auto- matycznie zbudowanie lepszego, idealnego ustroju polityczno- -społecznego, a przynajmniej - realizację pięknych ideałów we wzajemnych stosunkach między ludźmi i między narodami. Załamanie się nadziei na pomoc Francji, gdy ta w latach 1801-1802 podpisała traktaty pokojowe ze wszystkimi prze- ciwnikami, otworzyło perspektywę organicznikowską przed dzia- łaczami Towarzystwa. Ale organizacja ta faktycznie zamiera, kończy z własnej woli swoją egzystencję, bez żadnych represji politycznych (rzecz nie spotykana w dziejach polskich konspi- racji narodowych!), a inicjatywy organicznikowskie podejmowali w następnych latach poszczególni działacze, nie zaś całe Towa- rzystwo lub jego wyodrębnione ogniwa. W latach 1802-1803 Andrzej Horodyski i Piotr Maleszewski uczestniczyli w orga- nizowaniu kompanii handlu zbożem na Morzu Czarnym dla rozwoju gospodarczego południowo-wschodniej części zaboru rosyjskiego, a równocześnie wraz z Franciszkiem Salezym Dmo- chowskim i Józefem Kalasantym Szaniawskim weszli do warszaw- skiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, działającego w zaborze pruskim, ale organizującego badania i popularyzację dziejów ojczystych, języka i nauki na szerszą, ogólnopolską skalę. Nieco później wypuszczony w 1803 r. z austriackiego więzie- nia Hugo Kołłątaj, stając przy boku Tadeusza Czackiego jako jego główny współpracownik, walnie przyczynił się do stworze- nia świetnego Liceum Krzemienieckiego (jesienią 1805 r.). Na przykładzie Towarzystwa Republikanów Polskich okazałc się, że ta sama organizacja nie może równocześnie realizować obydwu członów wielkiej alternatywy polskiego ruchu narodoů wego. Prace organiczne zachowują charakter legalny, a głównym ich animatorami są środowiska spoza ruchu konspiracyjnego Oczywiście, nie sposób wykluczyć możliwości wiązania z tym inicjatywami jakichś indywidualnych akcji nielegalnych, po dejmowanych przez poszczególnych uczestników tych prac, alt hipotezy o równoległym rozwijaniu obydwu form ruchu naro dowego nie potwierdzają żadne źródła. Załamanie się nurtu insurekcyjno-niepodległościowego, zmie rzającego do walki zbrojnej u progu XIX w., stwarza w pewnyn sensie lepsze warunki dla umaeniania się tendencji i konkretnycl inicjatyw organicznikowskich. Niemożność odzyskania byti państwowego uważano za śmiertelne zagrożenie dla istnieni; narodu, niektórzy zaś sądzili, iż również zniknięcie narodu jes nieuchronne. Przeciwdziałanie temu zwątpieniu i bierności t# główny cel Towarzystwa Przyjaciół Nauk założonego w 1800 i w Warszawie przez grupę profesjonalnych uczonych oraz ary stokratów i ziemian o ambicjach intelektualnych. Programow odżegnując się od rozpatrywania wszelkich kwestii politycznyc i stojąc na gruncie działań wyłącznie legalnych, na plan pierwsz wysuwali oni postulat kultywowania języka. Nieliczni czyni to, aby zachować pamięć o życiu narodu, który definitywni zszedł z areny dziejów państw, większość - stopniowo cora liczniejsza - w celu uchronienia "znamion narodowości" prze zniknięciem. Stąd także żywe zainteresowanie członkó#x: Tow# rzystwa historią i tradycją narodową. Zapoczątkowałv ie prac pierwszego prezesa, biskupa Jana Albertrandiego oraz projekl 12 zbiorowego opracowania naukowej syntezy historii Polski, a także szczegółowych badań nad niektórymi zwrotnymi mo- mentami dziejów ojezystych. Wkrótce przyszło ogłaszanie pierw- szych konkursów na takie prace, jak również próba opracowania naukowej biografii Mikołaja Kopernika jako uczonego polskie- go. Narodziła się także idea bardzo popularnego, najlepiej poetyckiego przedstawienia rodzimych dziejów, później zrealizo- wana ostatecznie w Śpiewach historycznych Juliana Ursyna Niemcewicza, a w pewnym stopniu także w Pielgrzymie w Dobro- milu czyli naukach wiejskich Izabeli Czartoryskiej. Drugi nurt działań TPN to popularyzacja nauk ścisłych wraz z ich praktycz- nym zastosowaniem, szerzenie wiedzy technicznej i ekonomicz- nej. Znaczenie tych dziedzin podkreślał zwłaszcza jeden z naj- znakomitszych członków Towarzystwa, drugi z kolei prezes, Staszic. Program narodowy pojmował on nie tylko jako pie- Ięgnowanie tradycji, lecz także jako rozwijanie gospodarki i tworzenie nowoczesnego społeczeństwa. Głosił, że przetrwać może tylko naród silny zarówno swą świadomością, jak swym potencjałem materialnym. Oficjalny program TPN, formułowany w tym czasie przez Staszica, zakładał pełną lojalność wobec władz zaborczych: praca dla kraju miała być nie tylko pokojowa, ale i w istocie wyzbyta wszelkich ambicji politycznych. Mimo to organiczne inicjatywy tej doby nie oznaczały definitywnej rezygnacji z dążeń do zmiany politycznego położenia narodu, a nawet do "wybicia się Polaków na niepodległość". Zmiany w sytuacji europejskiej, zwycięstwa Napoleona i wkroczenie jego wojsk na ziemie polskie w 1806 r. miały pobudzić wielu organiczników, zwłaszcza spośród byłych "republikanów", do bardzo ożywionych działań. Jednak nie tylko ci radykalizujący inteligenci byli grupą lansującą koncepcje organiczne. W początkach XIX w. dIa powodzenia jakiejkolwiek zakrojonej na szerszą skalę działal- ności publicznej niezbędny był współudział arystokracji i za- możngo ziemiaństwa: ważyły tu ich środki finansowe, wpływy u władz, stosunki towarzyskie; takiemu poparciu wiele zawdzię- czało Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Ludzie tej sfery, patrio- tycznie nastawieni i obdarzeni ambicjami intelektualnymi, po- trafili głęboko i wielostronnie angażować się w prace organiczne. Na ich czoło wysunęli się Tadeusz Czacki i Józef Maksymilian Ossoliński. Zapaleni miłośnicy książek, obaj stworzyli podstawy niezwykle cennych kolekcji: księgozbiór Czackiego wzbogacił po latach zbiory Czartoryskich, stanowiące obecnie ważną część zasobów Muzeum Narodowego w Krakowie; Ossoliński w 1817 r. ufundował Zakład Narodowy imienia Ossolińskich - jedn:i z najważniejszych polskich instytucji kulturalno-naukowy'ch doby porozbiorowej. Te przedsięwzięcia organizatorskie od- twarzały (choć w ograniczonym, ale poważnym zakresie) znisz- czone przez rozbiory instytucjonalne oparcie dla kultury polskiej. Podobny ceI także przyświecał Czackiemu, kiedy w Krzemieńcu otworzył w 1805 r. słynne liceum - placówkę oświatową na bardzo wysokim poziomie. Inicjatywy Czackiego, zwłaszcza oświatowe, wpisane były w orientację prorosyjską i w nurt umiarkowanie liberalny. Zmierzały do utrzymania i ugruntowania świadomości narodowej Polaków, ich walorów intelektualno-organizacyjnych, w nadziei na pełną koegzystencję polsko-rosyjską, nieskrępowany rozwój narodowych odrębności w ramach liberalizowanej Rosji lub federacji słowiańskiej pod berłem Aleksandra I. Nie było tu miejsca na postulaty gruntownych przemian społeczno-gospo- darezych kraju, na intensywniejszy rozwój w tych dziedzinach Podstaw'owym czynnikiem była tu oświata, służąca równocze- śnie rozwijaniu świadomości narodowej i ułatwieniu zbliżeni# polsko-rosyjskiego (zazwyczaj na gruncie słowianofilstwa, ekspoů nowania słowiańskiej bliskości). Głównym twórcą i heroldem tej bardzo zredukowanej wersj pracy organicznej stał się reprezentant młodej generacji "klani Czartorvskich" i przywódca orientacji prorosyjskiej - książ# Adam Jerzy Czartoryski (1770-1861), najbliższy przyjacie i współpracownik Aleksandra I, członek najwyższych wład kolegialnych w Petersburgu, pełniący obowiązki ministra spra# zagranicznych Rosji w latach 1804-1806. Jako kurator Okręgi Naukowego Wileńskiego (1803-1823) dbał o rozwój oświat i jej polski charakter w zaborze rosyjskim. Największą wszakże popularność zyskały sobie inicjatyw jego matki - księżnej Izabeli Czartoryskiej. Należąc do rod o bardzo wysokich aspiracjach politycznych, po upadku państw polskiego poświęciła się utrwalaniu pamięci o dziejach Polsk łącząc nadal patriotyzm z ambicjami rodowymi. Pogrążon w na poły sentymentalnym, na poły preromantycznym klimac zafascynowania przeszłością, nie starała się wcale gromadzić- jak Czacki czy Ossoliński - posiadających wartość naukow źródeł historycznych; chodziło jej o świadectwa minionej wie kości Polski. W 1800 r. zainicjowana została w Puławach Świ tynia Sybilii, w której umieszczono zbiory księżnej Izabe Naiwne było to kolekcjonerstwo, chaotyczne i dyletancki eksponaty często wątpliwej autentyczności; przemawiało jedn# I4 do wyobraźni, kształtowało wyobrażenia o przeszłości. Portrety monarchów i bohaterów narodowych, poetów i uczonych, obok pamiątek po nich - wszystko to służyć miało wyzwoleniu się z porozbiorowej apatii i przygnębienia. Blask świetności dziejów rozpraszał mroki teraźnie#szości, podtrzymywał na duchu, budził nadzieję. Na frontonie Swiątyni Sybilli widniał napis: "Prze- szłość przyszłości". Pierwszym, który odwiedził oficjalnie ten "zbiór narodowych pamiątek", był Aleksander I, gdy jesienią 1805 r. gościł w Puławach, a wielu polskich arystokratów ocze- kiwało, że wskrzesi Polskę w unii z Rosją.4 "Paść może i naród wielki; zniszezeć nie może, tylko nik- czemny!" Tymi pięknymi słowami kończył Staszic mowę wygło- szoną I 3 grudnia I 805 r. na posiedzeniu Towarzystwa Przv- jaciół Nauk. Referował wówczas swą pracę O ziemiorództwie Karpatów, wieńcząc fachowe rozważania wezwaniem do spo- kojnej, pokojowej pracy nad gospodarczym i kulturalnym rozwojem kraju, pracy jawnej i legalnej, bez wchodzenia w kon- flikty z obcym rządem. Wkrótce jednak zmieniła się gruntownie sytuacja Polaków. W październiku 1806 r. Napoleon rozgromił Prusy, a jego Wielka Armia wkroczyła na ziemie polskie znajdujące się pod ich panowaniem. Polacy chwytali za broń, organizowali polską administrację i regularną armię. Losy kraju nie były wszakże rozstrzygnięte. Decydować się miały podczas przeciągającej się wojny między Francją a Prusami i Rosją, później zaś w czasie rokowań pokojowych. Refleksje organicznikowskie w dobie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego (do 1830 r.) W takiej atmosferze ogłosił Staszic wiosną 1807 r. broszurę O statystvre Polski, wezwanie do mobilizacji wszystkich sił narodu, #'o pełnego wykorzystania sprzyjającej koniunktury politycznej (zob. tekst nr 4). Staszicowski, legalistyczny w 1805 r. program rozwoju kraju te# i# tworzyć miał podstawy dla zwięk- szenia wysiłku militarnego, a następnie - budowania zrębów bardziej nowoczesnej państwowości polskiej. Broszura Staszica stała się punktem wyjścia dla zainspiro- wanej przez środowisko dawnych "republikanów" dyskusji prasowej na łamach "Gu:#ty Warszawskiej", opublikowanej następnie w formie książkowej jako Korespondeneje w nta- teriach obraz kraju i narod# #olskiego rozjaśniajgcych. Rozwijano w niej (zob. tekst nr 5) staszicowskie wątki. wskazując na konieczność wsparcia aktywności polityczne,j i wojskowej o szerokie inicjatywy w dziedzinie gospodarczej, społecznej i kulturalnej. Nie udało się nadać Korespondenejom... charakteru ogólnonarodowej dyskusji o programie narodowych dążeń. W sumie na ów zbiór złożyło się kilkadziesiąt wypowiedzi prawie wyłącznie z kręgów związanych niegdyś z Towarzystwem Republikanów. Ale zaprezentowano tu bardzo długą listę pro- blemów i konkretnych postulatów dotyczących społeczeństwa polskiego u progu nowej epoki. Od likwidacji prawnych nie- równości stanowych i możliwości oczynszowania chłopów, po rozwój szkolnictwa ludowego i zwiększenie roli historii ojczystej w ugruntowaniu świadomości narodowej. Najwięcej miejsca zajmowałv tu trzy sprawy: 1. Rozwój oświaty i nauki narodowej 2. Rozwój miast - tzn. handlu i "industrii" (wsparty świa- domą protekcyjną polityką państwa) 3. Rozwój rolnictwa - zwłaszcza drogą modernizacji lub zmiany dotychezasowvch prawnveh zasad eksploatacji chłopa przez ziemian (poddaństwo i pańszczyzna). Sporadycznie podejmowano w tej dyskusji kwestie polityczne, poprzestając w zasadzie na dwu bardzo ogólnych sugestiach: niedopuszczenia magnaterii do wpływu na rządy oraz uczynie- nia z przvwróconego państwa polskiego bazv profrancuskiej orientacji ludów słowiańskich. Korespondeneje nie należały zapewne do klasycznych, czystych przejawów myśli organicznikowskiej, ale stanowiły jej bardzo interesujący, specyficzny wariant czy refleks. Były bodajże jedyną tak rozbudowaną próbą wypracowania programu działa- nia, w którym dominowałyby postulaty organicznikowskie w bli- skiej i pewnej perspektywie przywrócenia polskiej państwowości. Można tu szukać dalekich analogii z niektórymi tendencjami i postulatami, towarzyszącymi przed kilkunastu i więcej laty działaniom i perspektywicznym celom Komis.ji Edukacji Narodo- wej. I w jednym, i w drugim wvpadku nie występowały ostre prawne ograniczenia towarzyszące klasycznym polskim orga- nicznikom pod władzą zaborców. Ale konkretne postulaty i postawy autorów Korespondeneji miały w sobie element# organicznikowskie, modyfikowane w tej aurze bezpośredniej zbrojnej walki o niepodległość. Ich organicznikowski rodowóc przejawiał się m.in w (słabo jeszcze artykułowanej) myśli o spoů łeczeństwie jako organizmie i o konieczności prawidłowegc rozwoju poszczególnych części tego organizmu. Za organiczni - - u##,e., ,i#, , ;#"#ii##i";# kowskim charakterem KOrespondencji przemawiają także maks#- malne zredukowanie ogólnych problemów politycznych oraz za- kończenie dyskusji (czy raczej jej przerwanie) z chwilą przystą- pienia do ustalania formalno-prawnych zrębów polskiej państwo- wOści. Gruntowniej, a zarazem bardziej skrupulatnie wnikając w myśl polskich dążeń narodowych początków XIX w. można znacznie pełniej udowodnić, jak bardzo mvśl organicznikOwska wynikała z myśli i wariantów postaw OświeceniOwych, jak wiele istotnych manifestacji, refleksji i myśli organicznikOwskich zostało sformu- łowanych właśnie w pierwszych dziesięcioleciach epoki porozbio- rowej. Związki Z myślą organicznikowską możemy odnaleźć w bardz0 interesującym programie, sfOrmułowanym przez Adama Czarto- ryskiego w rękopisie zatytułowanym O rycerstit#ie (zob. tekst nr 7). Program ten powstawał w latach I 8 I ll-18 I 6, a więc w okresie najpierw bezczynności ks. Adama (p0 wycOt#aniu się z Petersburga) i jedneg0 z Okresów apogeum jeg0 aktywnOści politycznej (od końca 1812 r. d0 sehyłku 1815). CzartOryski postulował w nim utworzenie Związku WskrzesZenia Polskieg0 Rycerstwa. Jego celem miała być poprawa etyki społeczeństwa, ale przede wszystkim - rOzwój narodowej, utylitarnej Oświaty, rOzwój i popularyZowanie narOdowego języka, "rozkrzewienie miłości nauk i kunsztów". Ten zaskakujący jak na oświecenio- wego polityka prOjekt powstał zapewne pod wpływem rozmi- łowanej w sentymentalno-rycerskiej aurZe starsZej siOstry ks. Adama - księinej Marii Wirtemberskiej. Miał służyć zarówno umacnianiu świadomości i materialnych sił narodu polskiego, jak ograniczaniu wpływów nOwych, rewolucyjnych, a zwłaszcza porewolucyjnych postaw. Te jawiły się autorowi jak0 skrajny egoizm, cynizm, pogoń za materialnymi przyjemnościami i wyni- kająca stąd dezintegracja społeczeństwa. Wart uwagi jest ten oryginalny, bodajże jedyny w swym rodZaju konserwatywny wariant myśli organiczńikowskiej (czy przynajmniej bardzo bliski tej myśli). Podobne tendencje reprezentował program opracowany w 1813 r. (zob. tekst nr R) tuż przed fundamentalnymi decyzjami KOr,gresu Wiedeńskiego w sprawach pOlskich, a w!ęc w sytuacji podobnej do tej, w jakiej polscy ex-rauykałowie pisali Korespondeneje w materiach... Związany z orientacją prorosyjską stanowił swego rodza#u G#,i#serwatywną replikę tamtego sprzed 6 laty, a pikan- terii dodawał fakt, że jego współautorem był obok Czartory- skiego - eks-jakobin polski - Józef Kalasanty Szaniawski. Ich zdaniem, wobec ciągłveh zmian svtuacji polityczn0-mili- tarnej, trudn0 przewidZieć, jak potoczą się losy Polski; liczyć się należy z rozmaitymi mOżliwościami. Dlateg0 też, zadaniem naczelnym powinno być przygOtOwanie społeczeństwa do życia nawet w niesprzyjających warunkach. Zamierzano stworzyć w tym celu całą sieć OrganiZacji mających zajmować się głównie podnoszeniem świadomości narodowej, tę bOwiem sferę uważan0 za najistotniejszą a zaraZem najbardziej narażoną na straty. Autorzy przewidywali rozwój niektórych dziedzin nauki, handlu i propagandy służący umOcnieniu pozycji narodu polskiego oraz aktywizacji jeg0 różnych środowisk społecznych czy zawodo- wych. Wszystkimi wysiłkami kierować miała tajna organizacja pod nazwą "StOwarzysZenie Prawdziwych Miłośników Ojezy- zny"5. Szerokich, po większej cZęści bardz0 Ogólnych planów nie zrealizowano, ale niektóre pOmysły (np. rozwój badań nad Słowiańszezyzną) stawały się w następnych latach punktem wyjścia do kOnkretnveh działań. Decyzje Kongresu Wiedeńskieg0 w sprawie pOlskiej w 1815 r., a zwłaszeza utwOrzenie Królestwa Polskiego, zdawały się stwa- rzać szanse w miarę normalnej egzysteneji narodu pOlskieg0 w ramach autonomii lub gwaraneji prawnych. W autonOmicznym Królestwie Polskim pOlskie władze, zwłaszeza Staszic, a od 1821 r. minister przychOdów i skarbu, książę FrancisZek Ksawery Drucki-Lubecki, pOdejmOwali wielkie inicjatywy zmierzające d0 sZybsZegO rozwOju przemysłu i innych gałęzi krajowej gospo- darki. Nie sposób tego uznać za przejaw myśli czy działań organicznych, gdyż organicZnikiem z urzędu jest każdy dobry szef resortu gospOdarczego w normalnie egzystującym państwie. Pragmatysta Lubecki prowadził po prostu według niego naj- lepszą politykę gospOdarczą, której celem zawsze pOwinno być mnożenie dóbr materialnych kraju, niezależnie Od dOdatkowej ideologii, którą sam minister czy jeg0 późniejsi entuzjaści dOra- biali do tych działań. Pewnych związków z myślą organicznikowską możemy d0- patrywać się w ogólnych rozważaniach warszawskiego dzien- nikarza młodego pokolenia, Jana Ludwika Żukowskieg0, snuů tych na marginesie główneg0 wątku jego brOszury wydanej tu# przed powstaniem listopadowym - O pariszezyźnie - z dołączeů niem uwag nad moralnym i fizycznym stanem ludu naszego. Ter działacz spisku PiOtra Wysockiego i późniejszy radykał powsta nia listopadowego gorąco opowiadał się za rozwojem gospo darki kraju i "reformą połOżenia Żydów" (prawdopodobnic ich równOuprawnieniem), a przede wszystkim za oczynszowa I8 Debiuty poznańskich organiczników niem lub stopniowym uwłaszczeniem chłopów na wzór reformy dokonywanej w zaborze pruskim. A domagał się tego w imię harmonijnego rozwoju wszystkich członków społeczeństwa, aby w ten sposób "mieć własną siłę i oddzielną, przez nas samych wypracowaną drogę". Tu i w innych fragmentach broszury można odszukać wyraźne aluzje do najściślejszego związku między reformami gospodarczo-społecznymi a wzmocnieniem narodu i znalezieniem w ten sposób drogi wybicia się na nie- podległość. Podobnie refleksem myśli organicznikowskiej była w jakimś stopniu publicystyka wileńska Towarzystwa Szubrawców, zwal- czająca ciemnotę, zacofanie, a zwłaszcza negatywne elementy stylu życia szlachty. Nieco luźniejszy związek z pracą orga- niczną miały także niektóre inicjatywy i cele filomacko-filareckich organizacji polskiej młodzieży na Litwie (zob. tekst nr 9). Do takich należały zwłaszcza gromadzenie i opracowywanie danych statystyczno-historycznych o poszczególnych miejscowościach czy regionach oraz popularyzowanie historii i kultury ojczystej. Ale niepodobna uznać tego za pracę organiczną sensu stricto. W pierwszym wypadku mieliśmy do czynienia z ironiczno-saty- rycznymi filipkami a w drugim - z jedną z wielu różnorodnych form działalności organizacji tajnej. Pierwsza zresztą nie zrealizowana inicjatywa, bez wątpienia organicznikowska, otwierająca nowy okres bogatych, różno- rodnych prac, narodziła się pod koniec piętnastolecia pokongre- sowego w zaborze pruskim. Oto w 1828 r. grupa światłvch zie- mian poznańskich, z Tytusem Działyńskim i Antonim Kraszew- skim na czele, rozpoczęła starania o zgodę władz pruskich na utworzenie Towarzystwa Rolnictwa i Oświaty w Wielkim Księ- stw:e Poznańskim. Projekt statutu zawierał pierwszy tak rozbu- dowany program konkretnych działań we wszystkich dziedzinach uwzględnionych w nazwie. Ściśle precyzowano zasady orga- nizacyjne Towarzystwa, a istotny cel jego działalności okrywano enigmatycznie "dobrem publicznym" (zob. tekst nr 10). Przez dwa lata polscy działacze zabiegali o zezwolenie władz, aIe te nie miały wątpliwości co do rzeczywistego charakteru i celów Towarzystwa. Zażądały więc, "aby bez ograniczenia [...] wszyscy byli do niego przypuszczeni", co automatycznie przekreślałoby narodowy charakter całej inicjatywy. Po dwu latach starania polskie zakończyły się ostatecznie niepowodze- niem. Jeden z inicjatorów stwierdza, że należało wyraźnie, bez wahania określić narodowy charakter Towarzystwa: "Instytucja ta powinna mieć na sobie cechę narodową [...]. Wszakże przy- obiecane nam były instytucje narodowe, tj. z obywateli polskich W. Ks. Poznańskiego się składające"6. W ten sposób Poznańskie zapoczątkowało przejście od pro- gramów ogólnikowych, oświeceniowych do konkretnych, służą- cych wzmocnieniu sił społeczeństwa polskiego w wyniku przy- spieszenia przeobrażeń społeczno-gospodarczych. Naczelne miej- sce zaczynają zajmować sprawy rozwoju gospodarczego, zmierza- jącego do nowego kapitalistycznego systemu. Projekt utworzenia Towarzystwa miał równocześnie znaczne analogie z wcześniej- szymi pomysłami. Nie był jedną konkretną akcją w dziedzinie gospodarczej, lecz zmierzał do powołania instytucji wzoro- wanej po części na warszawskim TPN. Znamienne, że nowy okres w myśli i działaniach organiczni- kowskich zaczął się właśnie pod pruskim panowaniem. Tu bo- wiem bardzo wyraźnie wystąpiły już tendencje do ograniczania tych minimalnych ustępstw czy obietnic, które sformułowano na Kongresie Wiedeńskim, oraz nasiliły się dążenia polskich dzia- łaczy do rozszerzania czy przynajmniej pełnego wyegzekwowania tych ustępstw na drodze Iegalnej. Królestwo Polskie miało nie- porównanie szersze koncesje, byt narodu w dziedzinie gospo- darki czy oświaty nie był zagrożony, a walka o respektowanie czy rozszerzanie praw dotvczyła sfery polityki i toczyć si# mogła jedynie w formie konspiracji lub ruchu zbrojnego. Z kole społeczeństwo polskie w Galicji zdominowane przez konserwa- tywne, w dużym stopniu pogodzone z sytuacją ziemiaństwc i arystokrację, dopiero w kilkanaście lat później spróbuje (zreszt# bardzo nieśmiało i słabo) zapoczątkować podobne działania. Poznańskie było najlepiej do nich przygotowane. Zapoczątko wane w okresie 1811-1823 uwłaszczenie chłopów (tzw. prusk# reforma regulacyjna) oznaczało, że pod panowaniem Pru najwcześniej zaczęła się kształtować nowa gospodarka i spo łeczeństwo kapitalistyczne. Chłopi zyskiwali samodzielność a wraz z nią rozszerzali także horyzonty swego działania i my ślenia. Uwłaszczenie nieco zmniejszyło antagonizmy międz szlachtą a chłopami, a w warunkach nasilenia się germanizacj pozwalało na współdziałanie obu warstw dla obrony, a nawe umocnienia pozycji polskiego społeczeństwa. Pozycje te zagro żone były także przez napłvw i wzmacnianie znaczenia ludnośc 20 iiiemieckiej w kraju. Ziemiaństwo polskie zachowało jeszeze uk. 60% gruntów folwarcznych ale jego stan posiadania stop- niowo zmniejszał się i to głównie na korzyść Niemców- wskutek niegospodarności, życia ponad stan itp. Koloniści nie- mieccy dystansowali gospodarezo polskiego chłopa, dopiero usamodzielniającego się i spłacającego dziedzicowi wielkie od- szkodowania za ziemię. Wśród mieszkańców miast Polacy stano- wili zaledwie 47%e, choć zachowali jeszcze przewagę nad ludnością niemiecką (30%) i żydowską (23%). Ale zdecydowanie ustępo- wali Niemcom pod względem majętności, a także w handlu i rzemiośle. Wzmocnienie polskich pozycji w gospodarce stawało się zadaniem narodowym. Istotnym bodźcem do pierwszych inicjatyw organiczniko- wskich nowego okresu stało się powstanie listopadowe i jego następstwa. Uczestniczyło w nim ochotniczo około 2 tysięcv patriotów z Poznańskiego. Po klęsce tylko część spośród nich ruszyła na emigrację, większość natychmiast lub po niedługim czasie powróciła do domu. Uznała nierealność nowych, natych- miastowych prób kontynuowania dążeń konspiracyjno-zbroj- nych, ale nie chciała zupełnie rezygnować z aktywności społeczno- -narodowej. Dopingowały do niej zarówno dalsze ograniczenia polskości ze strony władz pruskich bezpośrednio po upadku powstania, jak i pewna liberalizacja polityki po kilku latach (zwłaszcza w pierwszym okresie panowania nowego króla- Fryderyka Wilhelma IV, który objął tron w 1H40 r.). Umacniając politvezną i administracyjną dominację żywiołu niemieckiego, niektórzy najwyżsi urzędnicv w Poznańskiem nie przeciwstawili się inicjatywom polskim w dziedzinie kultury, oświaty, a przede wszystkim gospodarki. Byli przekonani, że uwłaszezenie chłopów utrwali ich prorządową postawę i zapobiegnie wciągnięciu ich przez polską szlachtę do ruchu narodowego, a rozwój oświaty i kultury automatycznie przyniesie wzmocnieni## wpływów nie- mieckich jako wyniku germanizacji oświaty i przewagi kultury niemieckiej. Pierwsze pomysły i konkretne lokalne inicjatywy organiczni- kowskie pojawiały się wkrótce po upadku powstania listopado- wego. Zmierzały - wedle określenia znakomitego znawcy, Witolda Jakóbczyka - do "akeji samozachowawczej w duchu narodowym i liberalnym". Polegała ona na systematycznych "sehadzkach", tzn. zebraniach dyskusyjnych, organizowaniu bibliotek i wspieraniu oświaty ludu. Takie dążenia po raz pierwszy przyjęły zorganizowaną, insty- tucjonalną formę w postaci słynnego Kasyna w Gostyniu, zało- żonego w grudniu I835 r. przer ziemian Gustawa Potworowski##- go i Waleriana Rembowskiego. Formalnie biorąc stanowiło onu kl# towarzyski, ale jego głównym, perspektywicznym celem było dążenie do "industrii i oświaty". a na co dzień - udzie- lanie sobie nawzajem "pożytecznych wiadomości, dążąc;ych do dobra ogólnegn". Dla zapobieżenia podejrzenióm i niechęci władz na członków Kasyna zaproszono także kilku przychylnych Polakom Niemców, a więc skład tej organizacji nie był już "ezysto narodowy". Kasyno zapoczątkowało wydawanie "Prze- wodnika rolniczo-przemvsłowego" w' Lesznie, założyło bibliotekę i wyłoniło trzy wvdziały: rolniczo-przemysłowy, literac:ki i dobro- czynny. Jego działacze zapowiadali ożvwienie rozwoju polskiego rzemiosła i przemvsłu oraz popieranie oświatv zawodowej, ale całą uwagę skoncentrowali - zgodnie z interesami głównych działaczy - na rolnictwie. Do inicjatyw na polu gospodarki i oświaty zachęcałv także inne czasopisma polskie, które bardzo dobrze rozwijały się w tvm czasie i w następnych latach (zob. tekstv nr 12 i 13). Kasyno Gostyńskie w bliższej okolicy zakładało niewielkie biblioteczki - wvpożyczalnie wiejskie, głównie książek o treści religijno-moralizatorskiej czy historycznej. Powstawały kasyna wzorowane w jakimś stopniu na gostyńskim. Były generał na- poleoński i powstania listopadowego Dezyderv Chłapowski kon tynuował wzorową gospodarkę rolną w swvm majątku Turew wprowadzając płoduzmian, hodowlę bydła rasowego i nowo czesne maszynv, prowadząc praktvezną naukę rolnictwa dl# młodych synów ziemian. Arystokraci Edward Raczyński, a na stępnie Tytus Działyński już od trzeciego dziesięciolecia pro wadzili i finansowali polską działalność wvdawniczą i naukow# (zwłaszeza w dziedzinie historii), zbierali źródła i książki dc dziejów ojezystych. Raczyński założył wielką bibliotekę swegc imienia, akcentując jej polski charakter i potrzebę służeni; narodowi (1829 r.), Działyński na forum sejmu pruskiego do magał się otwarcia uniwersytetu i szkoły agronomicznej w Po znaniu dla młodych Polaków (I843 r.). Ale były to inicjatyw lokalne. indvwidualne. Szerszv ?:ł#!## ",iaio iowarzystwo Agronomiczne utworzon 17 lutego 1837 r. na zjeździe w Gnieźnie. I w tym wypadk celem pierwotnym i zasadniczym pozostawała modernizacj gospodarki rolnej w Poznańskiem, ale stopniowo utworzon bibliotekę, zaczęto wspierać młodzież uczącą się rzemiosł# Poprzez rozwój powiatowych towarzystw rolniczych udało si Polakom powołać w końcu 1844 r. Centralne Towarzystw ,# Rolnicze. Wprawdzie obejmowało ono zarówno ziemian pol- skich, jak niemieckich, ale zdecydowana przewaga i kierowni- ctwo należały do Polaków. Współpracowali tu zgodnie m.in. arystokrata i legalista - Gustaw Potworowski i przywódca konspiracji niepodległościowej, przygotowującej właśnie trójza- borowe powstanie, filozof, działacz społeczny i publicysta- Karol Libelt. Władze nie zatwierdziły tej szerokiej, obejmującej całą prowincję inicjatywy, ale wiele powiatowych towarzystw rolniczych działało bardzo żywo, propagując zarówno postęp gospodarezy, jak polskie czasopisma i książki. Pierwszy dobrze zorganizowany, niejako centralny ośrodek pracy organicznej w Poznańskiem stworzył ofiarny społeeznik i gorliwy animator tych prac doktor Karol Marcinkowski. Byh# uczestnik powstania listopadowego, a po jego klęsce emigrant związany z liberalno-konserwatywnym obozem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, wiosną 1835 r. powrócił do rodzinnego Poznania. Z godnością przyjął konieczność odbycia kilkumie- sięcznego więzienia w twierdzy pruskiej w Świdnicv za udział w powstaniu i natychmiast po uwolnieniu stanął do nowych, legalnych działań na niwie narodowej, które zdawałv się wynikać z niektórych idei i wskazań, jakie przekazywał Marcinkowskiemu książę Adam. Emigracyjne warianty postulatów organicznikowskich Czartoryski z pełną świadomością wybierając niedole emi- gracyjnej egzysteneji, opowiadał się za kontynuowaniem walki o wolność narodową, wierząc głęboko w żywotność narodu: "Narody nie umierają, kiedy nawet wróg okrutny śmierć im chce zadać i do grobu wtrąca, one i w grobie zapomniane od wszystkich zachowują swe życie, nie mogą utracić go, chyba same się nadchodzącemu śmierci oddadzą letargowi, lecz i tak w podziemnem zamknięciu, bez światła, bez wolnego powietrza długie ich konan;e Póki trwa oddech i póki tleje spólne czucie, póty pasmo życia nie zerwane; I###gą wr#cić na świat i nieraz wracały" - stwierdzał w 1832 r. w swych Uwagach nad rrwo lucją l830 r. Równocześnie poznając bliżej politykę mocarstw zachodnich przestawał wierzyć w możliwość szybkiego kontynuo- wania czy wznowienia walki o wolność. Skłaniał się ku powolnemu, a systematycznemu umacnianiu sił i wewnętrznej spójności narodu: "Póki naród żyje, my zaręczyć możemy, że okoliczności pomyślne nadejdą, ale gdy raz życie narodu zdrętwieje, gdy martwy, bez czucia i własnej mocy pozostanie, próżno najpomyślniejsze nadejdą pory, bez życia nie potrafi z nich skorzystać". W tejże "Odezwie do Polaków w sprawie Kraju" ( 1834 r.) opowiadał się przeciw "towarzystwom tajnym", gdyż "eały kraj jest towarzystwem tajnym, do którego każdy Polak przez uczucia swe należy". Niepotrzebną, naraża- jącą na represje zorganizowaną konspirację pragnął zastąpić prowadzoną przy pomocy wszelkich legalnych środków, systema- tyczną obroną i umacnianiem polskości, walką przeciw wyna- radawiającej polityce zaborców. Czartoryskiemu wtórowała większość jego współpracowników, opowiadając się za cierpliwym oc:zekiwaniem na porę rzeczy- wiście stosowną do. rozpoczęcia powstania. Czas oczekiwania powinien być wykorzystany na "rozwinięcie materialnych i mo- ralnych sił narodu", koniecznych dla przyszłej walki. Mochnacki tuż przed śmiercią radził wierzyć tylko we własne siłv, wedle nich i własnych rachub kontynuować dążenia narodowe. A ksią- żę Adam w 1834 r. opracował szeroki, bardzo różnorodny program prac organicznych w dziedzinie oświaty i kultury, gospodarki, wychowania i "wykształcenia moralnego" narodu. Kontynuował tu własne i Szaniawskiego pomysły sprzed 21 lat, nadawał programowi szerokie, oświeceniowe ramy (zob. teksty nr 11 i 18). Zachęcanie "braci w kraju pozostałych" do różnych "przedsięwzięć literackich", oświatowych i gospodarezych otrzy- mało szerszą niż dawniej motywację. Miało służyć równocze- śnie umacnianiu sił narodu i zapobieganiu "niewczesnym wybu- chom i fatalnvm związkom". Zarówno obóz Czartoryskiego, jak działacze innych ugru- powań emigracyjnych podejmowali konkretne akeje, które za- pewne miały w sobie treści organicznikowskie, choć - inaczej niż w kraju - nie musiały zwalezać wrogości czy podejrzliwości władz. Do takich inicjatyw można zaliczyć tworzenie podstaw Towarzystwa Historyczno-Literackiego i Biblioteki Polskiej, polskich szkół i księgarń, próby zorganizowania polskich to- warzystw naukowych. Generał Józef Bem chciał zakładać szkołę politechniczną, a przywódca liberałów w Królestwie Polskim i w powstaniu Iistopadowym - Bonawentura Niemojowski proponował stworzenie wielkiej spółki handlowej, której dochody byłyby obracane na potrzeby polskiego ruchu narodowego. Wiele z tych inicjatyw miało nie tylko zapobiegać wynarada- wianiu się emigracji, służyły umacnianiu i wzbogacaniu kultury polskiej, a także wychowaniu i kształtowaniu młodzieży przy- 24 ) 25 hvwającej z kraju. Wydaje się, że dotychezas historycy nie do- ceniali roli Wielkiej Emigracji w inspirowaniu pracy organicz- nej, a zwłaszeza w kreśleniu jej najszerszych, wyraźnie motv- wowanych programów. Było to tym ważniejsze, iż to ostatni# zadanie nic mogło być przecież wypełnione w kraju, gdzie władze zaborcze zwalezały wszelką myśl narodową. Natomiast kraj decydował o t#aktycznym wcielaniu w życic projektów orga- nicznikowskich. Apogeum programu i inicjatyw organicznych w Poznańskiem 1838-1848 Najmocniej i najtrwalej czynili to polscy działacze w Poznań- #kiem, z Marcinkowskim na czele. Mając bardzo dobre, przyjazne kontakty z ziemiaństwem poznańskim (Chłapowskim, Potworo- wskim, Mielżyńskim) skłonił ich do zawiązania w 1838 r. polskiej spółki akcyjnej dla budowy i funkcjonowania Bazaru w Pozna- niu. Fundusze jej członków pozwoliły na zakup terenu i zbu- dowanie do 1842 r. okazałego gmachu, w którym pomieszezono hotel i restaurację, ale przede wszystkim dużą salę na zebrania i koncerty. Znajdowały się tam również warsztaty i kramy pol- skich rzemieślników i kupców, w jednym z nich rozpoczął swą przemysłową działalność Hipolit Cegielski - wybitny publicysta i nauczycicl, usunięty z pracy przez władze pruskie w 1846 r. Do 1855 r. stopniowo przekształcał swój skład żelaza i narzędzi rolniczych w fabrykę maszyn i narzędzi rolniczych, która dała początek późniejszej t#abryce parowozów, a wreszcie wielkich silników. Marcinkowski i większość organiczników poznańskich stojąc konsekwentnie na gruncie legalizmu, reprezentowali minimali- styczną wersję organicznikowską. W Akcie założenia Bazaru nie wspomniano ani słowem o narodowym charakterze inicja- tywy. W projekcie statutu Spółki z 1842 r. autorzy i członkowie stwierdzali jedynie, że została zawiązana "w celu podniesienia przemysłu oraz wpływania na postęp rolnictwa i ułatwiania zebrania się licznej publiczności w zamiarach dobroczynnych". W działalności Bazaru, a zwłaszeza instytucji mieszezących się w nim nieraz uczestniczyli również Niemcy. Koncentrując się na praktycznym, codziennym działaniu Bazar stał się ośrodkiem polskiego życia gospodarezego, społecznego, towarzyskiego i kul- turalnego oraz akcji filantropijnych (poprzez działalność Kasyna Polskiego, organizowanie zebrań, koncertów i odezytów, a takż## różnego rodzaju "balów i wieczorów z grami pozwolonymi")- z myślą o społeczności polskiej. O dominacji tych społeczno- -narodowych funkcji świadczyło również to, że akejonariusze zrezygnowali z dywidend a nicraz jeszeze dofinansowywali działalność Bazaru. Rezygnacja z głoszenia szerszych motywacji i programu pracy organicznej (źle widzianych przez władze pruskie) najdobitnicj zaznaczyła się przy okazji bodajżc najbardzicj organicznikowskiej inicjatywy, jaką było Towarzystwo Pomocy Naukowej. Pierwszą myśl sformułował Libelt w 1840 r. Ten demokrata i konspirator chciał nadać inicjatywie szerokie wymiary. Postulował stwo- rzenie Centralnego Towarzystwa, obejmującego kilka towarzy- stw działających w pnszezególnveh dziedzinach, by "połączo- nymi siłami [...] wzmocnić zagrożoną narodowość naszą" (zob. tekst nr 14). Realista Marcinkowski podjął i urzeczywistnił jedną tylko, bardzo cenną spośród propozycji Libelta: zorga- nizowanie stałej, instytucjonalnej pomocy dla kształcącej się młodzieży polskiej. Jeźdżąc do licznych swych pacjentów wśród ziemian, duchownych, nauczycieli i innych grup inteligencji, zachęcił wielu do składek na tak piękny cel i w 1841 r. założył Towarzystwo Pomocy Naukowej dla Młodzieży Męskiej. W apelu o wspomożenie akeji pisano, że jej celem jest "tych to właśnie zdatniejszych, którzy by bez obcej poręki zmarnieć mogli, wynieść na jaw, wykształcić, w miarę zdolności na użytecznych członków towarzystwa, pozyskać dla nauk, kunsztów i rzemiosł, podnieść przez to oświatę, przemysł i dobre mienic". Takie st#ormułowa- nia, poparte wprowadzeniem do statutu zdania o naśladowaniu innych prowineji pruskich sprawiło, że władze bardzo szybko zatwierdziły powstanie Towarzystwa i jego statut. Całą akeję poparli zarówno liberalni i umiarkowanie konserwatywni zie- mianie, część demokratów i kospiratorów, a zwłaszcza ducho- wieństwo katolickie (zachęcane przez arev biskupa Leona Przy- łuskiego). Towarzystwo działało aż do 1939 r. Już w ciągu trzech pierwszych lat ufundowało prawie 300 stypendiów przy- czyniając się do zapewnienia polskiej kadry absolwentów uni- wersytetów, szkół i uczelni technicznych, do przygotowania grupy polskich nauczycieli, rzemieślników i kupców. Również później, po kilku latach Marcinkowski jako prezes podkreślał, że celem Towarzystwa jest,.rozszerzać oświatę po- między bracią naszvmi i dać im sposób wyuczenia się pracy" użytecznej dla społeczeństwa (zob. tekst nr 17). Nawet przy uroczystym okazywaniu czci dla jego zasług padały jedynie ogólnikowe, górnolotne apele, by "ugruntować tę godność czło- wieczeństwa, bez której wszelkie zabiegi zginą jak płonne marze- nia" i wezwania do wspólnej pracy "uszezęśliwiania innych, do stworzenia pomyślniejszych widoków dla przyszłych poko- leń". Żadnych aluzji do umacniania narodu, jego modernizacji i wyzwolenia w przyszłości. Władze pruskie dość konsekwentnie i uważnie obserwowały wszelkie inicjatywy polskiego społeczeństwa i bezwzględnie utrącały wszystkie projekty stowarzyszeń wytyczających sobie nieco szersze czy choćby tylko bardziej mgliste, ogólnikowe cele. Nawet w zbiurokratyzowanym, formalnie praworządnym pańsfwie pruskim programy i motywacje pracy organicznej zostały drastycznie zredukowańe i skrępowane. Mimo wszelkich ograniczeń w Poznańskiem w latach czter- dziestych, dzięki inicjatywom organicznikowskim nastąpiła naj- szersza Iegalna aktywizacja polskiego społeczeństwa. W tym momencie Poznańskie stało się najważniejszym ośrodkiem życia narodowego w skali trzech zaborów.'. Te inicjatywy organicznikowskie spotykały się z różnymi, często bardzo krytycznymi ocenami, zwłaszeza w okresie po- przedzającym próbę powstania trójzaborowego. W obronie prac organicznych wystąpił wtedy Libelt, ponownie przedstawiając ogólną ich motywację. Przy tej okazji podkreślał, że nie mogą one służyć umocnieniu "kastowości" czy poszczególnego "stanu" (zob. tekst nr 14). W podobny sposób, a nawet jeszeze wvraźniej zakreślał je w rewolucyjnym, wolnościowym roku 1848 współ- pracownik Marcinkowskiego - Marceli Motty (zob. tekst nr 19). Pisał to w atmosferze klęski nowej próby powstania wiosną 1848 r. i ponownego ożywienia pracy organicznej, mającej wy- raźniejsze aspiracje narodowe. Wtedy właśnie doszło do stworzenia najszerszej organizacji realizującej program organiczny - Ligi Polskiej, liczącej 37 ty- sięcy członków, obejmującej ponad 300 kół (Lig miejscowych) w Poznańskiem i na Pomorzu. Liga powstała z inicjatywy zna- nego filozot#a i działacza społecznego - Augusta Cieszkowskie- go. Wzorując się na angielskiej Lidze Zbożowej oraz na skiero- wanej przeciw polityce celnej rządu irlandzkiej opozycji le- galnej - Repeal'u, zmierzała "wszelkimi możebnymi, byle legalnymi i jawnymi środkami k# dźwiganiu narodowośei i w ogóle sprawy polskiej". Tak ogólnie wytknięty ceI skupił za- równo demokratów jak konserwatystów, gorących jak ostrożnych patriotów. Jedni chcieli nadać ruchowi wyraźny narodowy cha- rakter i uczynić z niego punkt wyjścia do walki o polityczn## aspiracje narodu, drudzy - podważyć przy jego pomocy sen# dążeń konspiracyjno-powstańczych. Cieszkowski - terminologia, motywacja historiozoficzna prac organicznych Cieszkowski wspominając po 30 latach swą inicjatywę pod- kreślał, że "torował drogę jawną i legalną jako jedynie zba- wienną dla narodu", a Ligę "założył z tym godłem i w tym celu, aby wszelkim a wszelkim skrytym knowaniom i spiskom koniec położyć, bo w nich tylko coraz większą zgubę kraju zawsze upatrywał". Ten jeden z trzech wybitnych twórców filozofii narodowej, urodzony w 1814 r. na Podlasiu, niedługo po powrocie do Królestwa Polskiego z zagranicznych studiów i podróży (w 1840r.) szykanowany przez policję i nie znajdując żadnych możliwości uprawiania legalnej pracv organicznej, przeniósł się do naby- tego w Poznańskiem majątku Wierzenicy. W ciągu 10 lat po- przedzających Wiosnę Ludów wypracowywał nowe, najogólniejsze, filozoficzne uzasadnienie pracy organicznei, wprowadzając użycie tego terminu na określenie pracy zorganizowanej, pozy- tywnej.# Pracę organiczną przeciwstawiał walkom zbrojnym i rewolucji. W niej widział najlepszą drogę doskonalenia spo- łeczeństwa i świata, prowadzącą nawet do stworzenia ustroju sprawiedliwości społecznej, modelowanego po części na wzór projektów propagowanych przez francuskich socjalistów utopij- nych. Cieszkowski w 1843 r. ogłosił artykuł O skojarzeniu dążeri i prac umysłowych w Wielkim Księstwie Poznariskim (zob. tekst nr 16). Nawoływał tu do pracy organicznej, która pozwoli na "organiczne skojarzenia", tzn. pozytywną współpracę wszy- stkich stronnictw przy zachowaniu ich pełnej różnorodności. Ta praca umożliwi rozwinięcie "siły asocjacji", tzn. więzi spo- łecznych, zrzeszenie społeczeństwa dla coraz lepszego organi- zowania pracy i rozwoju gospodarki. W tej koncepcji praca organiczna stawała się nicmal nieuchronną koniecznością dzie- jową, a jej rozwój miał doprowadzić do likwidacji niesprawie- dliwości i zła w stosunkach społecznych i międzynarodowyeh, a także do wolności i pełnego rozwoju narodu polskiego. Ciesz- kowskiego można więc uznać za twórcę filozoficznego uza- sadnienia Iiberalnego programu pracy organicznej w naszej 29 myśli i publicystyce. Szeroki zakres tego organicznikowskiegu programu wynikał w dużym stopniu z nadmiernego optymizmu autora, wierzącego w pełny liberalizm i praworządność władz pruskich i w automatyzm procesu "coraz jawniejszego zanikania przeszkód tamujących postęp ducha". W początkach l848 r. opublikował szerszą filozoficzną wersję swej doktryny pracy organicznej (zob. tekst nr 20), a wiosną przedstawił polskim działaczom z trzech zaborów, na ich zjeździe we Wrocławiu projekt utworzenia Ligi - ogólnopolskiej orga- nizacji koordynującej pracę społeczną i obronę interesów polskich w trzech zaborach i na arenie międzynarodowej. Cieszkowski zyskał znaczny wpływ w Lidze Polskiej, która w dużym stopniu ukształtowała postawy i program polskich działaczy zaboru pruskiego na całe półwiecze. Sam Cieszkowski przeciwstawiał się zarówno wszelkiej działalności nielegalnej, jak tendencjom oportunistycznym w Lidze Polskiej podkreślając, że jej osta- teczny cel to niepodległość, a nie tylko apolityczna i nieco abstrakcyjna "obrona narodowości". Rozwój i likwidacja Ligi Polskiej (1848-1850) Od początku przywódcy Ligi formułowali bardzo bogat# program konkretnych inicjatyw w dziedzinie szeroko pojęte# gospodarki, kultury i propagowania sprawy polskiej (zob. tek#t nr 19). Powstawały koła i zarządy parafialne i powiatowe. Organizacja obejmowała różne warstwy społeczeństwa polskiego, przyjęła tysiące chłopów, a gorącego poparcia udzielało jej duchowieństwo katolickie z arcybiskupem Leonem Przyłuskim #ako honorowym prezesem Ligi) na czele. Organ ruchu, "Gazeta Polska", inspirowany głównie przez organicznika Cegielskiego i byłego radykalnego przywódcę konspiracyjnego - Walentego Stefańskiego, opowiadał się za "najliberalniejszymi wyobraże- niami", "postępem istotnym i zbawienną ref#ormą", za "zasadą wyzwalających się narodowości". Pod hasłami organiczniko- wsko-narodowymi tworzono w istocie rzeczy solidarystyczny, szeroki "t#ront narodowy" pod zwierzehnictwem patriotycznych działaczy ziemskich i inteligenckich. Ks. Prusinowski, redaktor "Wielkopolanina" (popularyzującego idee Ligi) stwierdzał: "Rozbudzać uczucie narodowości w ludzie naszym [...] to teraz głównym obowiązkiem naszym [...). Jeśli chcemy jeszcze być narodem, lud powinien i musi czuć się i widzieć się jako część integralna narodu". Natomiast chłopom wyjaśniał, że panowie nie mogą zrealizować obietnic danych w czasie powstania wielko- polskiego o nadzieleniu jego bezrolnych uczestników ziemią i rezygnac#i z czynszów płaconych przez chłopów i nawoływał chłopów do ich płacenia, "Mo ojczyzna tego od was wymaga". Utrzymanie stanu oblężenia w Poznaniu oraz brak środków finansowych i kadr działaczy przyczyniły się do znacznego ograniczenia codziennej aktywności Ligi i jej rezultatów. Mimo tych wielkich trudności Liga rozwinęła dość szeroką akeję odczy- towo-propagandową o sprawach narodowych, życiu politycz- nym, prawach obywatelskich, ustroju państwa, a zarazem- o zgodzie "wszystkich stanów", poszanowaniu własności i po- rządku puMlicznego. Zapoc;zątkowano zakładanie sieci Miblio- teczek parafialnych, kas oszezędnościowo-pożvezkowych, ochro- nek dla dzieci wiejskich (propagowanych przez Cieszkowskiego). Władze Ligi i poszezególne koła udzielały pomocy emigrantom i uciekinierom z Królestwa Polskiego, szukały zatrudnienia dla polskich nauczvcieli i urzędników zw'alnianych przez władze pruskie za udział w niedawnvm powstaniu, apelowały o za- trudnienie bezrobotnych roMotników rolnych, o ich należyte traktowanie i sprawiedliw'e w'ynagradzanie. Władze pruskie uzna #c Ligę za akeję opozycyjną już w kwiet- niu IXSO r. zmusiłv #ą do rozwiązania całej struktury organiza- cyjnej, korzystając z nowego prawa o stowarzyszeniach. Wkrótce zamarły lub zostałv rozwiązane kolejno wszystkie lokalne koła Ligi. Z konieczności więc polscy działacze kierowali swą aktyw- ność na poszczególne dziedziny i instytucje życia społecznego, tolerowane przez władze. Pod koniec lX4X r. założyli Polskie Towarzystwo Pedagogiczne (z miesięcznikiem Ewarysta Estko- wskiego "Szkoła Polska"), propagujące wychowanie narodowo- -katolickie i utylitarne oraz rzemieślnicze Towarzystwa Czy- telni i Dobrej Rady (przekształcone w Towarzystwo Przemy- słowe), a w 1X57 r. - Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Rozwój inicjatyw i stagnacja myśli organicznikowskiej w Poznańskiem po 1850 r. W następnych dziesięcioleciach poznańscy organicznicy kon- t#nuowali konkretne organizacyjne inicjatvwy, zapoczątkowane w poprzednim okresie. Główną rolę grały Towarzystwo Nauko- w'ej Pomocy, sieć bibliotek ludowych oraz zainicjowane w 1862 r. 30 kółka (stowarzyszenia rolnicze dla chłopów - gospodarzy). Działalność bibliotek powiązana z innymi formami oświaty narodowej, zyskała nową szeroką formę organizacyjną - To- warzystwo Oświaty Ludowej (1872-1878), i Towarzystwo Czytelni Ludowych (od 1880 r.). Natomiast kółka rolnicze znalazły się pod patronatem Maksymiliana Jackowskiego, jako reprezentanta ziemskiego Centralnego Towarzystwa Gospodar- czego. Obok problemów ściśle techniczno-gospodarczych w ich działalności sporo miejsca zajmowało propagowanie czytelnic- twa polskiej prasy i książki, pogłębianie przywiązania do ziemi, zwalczanie alkoholizmu i wszelkiego marnotrawstwa oraz inne sprawy moralno-obyczajowe (zwłaszcza gdy duża grupa księży objęła funkcje prelegentów lub prezesów kółek). Te różne formy działalności organicznikowskiej obejmowały stopniowo wiele tysięcy Polaków, rozszerzając się także na Pomorze, Śląsk i Mazury. Natomiast w sferze myśli organiczni- kowskiej nie następowały żadne zmiany. Nawet publicyści ogra- niczali się do informacji o konkretnej działalności i lakonicznego zachęcania do jej naśladowania.9 Nowym rysem różnorodnych działań organicznikowskich w za- borze pruskim była rosnąca rola inicjatyw kierowanych do szerszych, ludowych warstw, przede wszystkim do chłopów. Wiązał się z tym również znacznie większy niż w pierwszym okresie udział duchowieństwa i wzrost jego roli w pracy orga- nicznej. To z kolei wpływało na rozszerzenie problematyki moralno-obyczajowej w codziennej działalności instytucji orga- nicznikowskich oraz na harmonijne jej łączenie z rozbudzeniem i umacnianiem świadomości narodowej Iudu. Dyskretnie, ale wyraźnie wskazywał te cele patron kółek rolniczych wzywając, "ażeby ich członkowie, pracując i gospodarząc wedle wymagań gospodarczego postępu, utrzymali się jako ludzie wolni przy odziedziczonej po ojcach ziemi, dalej - ażeby wzbogacając wiedzę stanęli na wyższym stopniu oświaty i wolności swej rozumnie używać umieli". Początki inicjatyw i myśli organicznikowskiej w Królestwie Polskim i Galicji Nieco później niż w Poznańskiem, bo w piątym dziesięcio- leciu pojawiły się pierwsze inicjatywy organicznikowskie pod panowaniem Rosji i Austrii. W Królestwie Polskim bezwzględny 32 terror paskiewiczowski dążył do obezwładnienia polskiego spo- łeczeństwa, do ograniczenia aktywności Polaków do pilnego, a przynajmniej lojalnego wykonywania poleceń władzy oraz działalności gospodarezej i zawodowej. Dlatego praca organiczna wyrażała się tu w propagowaniu postępu techniczno-organiza- cyjnego w gospodarce (a zwłaszcza w rolnictwie) i idei oczyn- szowania chłopów. Służyły temu wychodzące od 1842 r. "Rocz- niki Gospodarstwa Krajowego" oraz spotkania niewielkiej grupy ziemian w majątku Andrzeja Zamoyskiego - Klemensowie, połączone z demonstrowaniem osiągnięć modernizowanej tu gospodarki rolnej (tzw. zjazdy klemensowskie). Nie doprowadziło to do powstania żadnej instytucji organicznikowskiej, a sam "pan Andrzej" mógł angażować się wyłącznie w akcje go- spodarcze. Podobne były początki pracy organicznej w zaborze austria- ckim. Niektórzy przedstawiciele ziemian założyli tu kilka insty- tucji gospodarczych i usiłowali przeprowadzić oczynszowanie chłopów, ale napotkali na dużą bierność, a nawet niechęć wła- snych, zazwyczaj bardzo konserwatywnych środowisk stanowią- cych tu elitę społeczeństwa. Tym niesłychanie słabym i krótkotrwałym akcjom organiczni- kowskim towarzyszyła równoczesna szersza refleksja teoretyczna. Wypracowali ją niektórzy przedstawiciele inteligencji (głównie galicyjskiej), mający kontakty z myślą zachodnioeuropejską a nawet Wielką Emigracją. Były to ogólne, włączone do całych systemów filozoficznych czy światopoglądowych idee głoszące potrzebę "działań organicznych" (Michał Wiszniewski), po- chwałę "nauk umiejętnych", "oświaty, wolności i dobrobytu mas" (Dominik Szulc). W połowie XIX stulecia idee pracy orga- nicznej (zwłaszcza te rozwijane w Galicji) zyskały rozbudowaną motywację w myśli konserwatywnej. Uczynił to najpełniej Wa- lery Wielogłowski (1805-1865), uczestnik powstania listopado- wego, emigrant, kolejno - radykalny demokrata, członek Za- konu Zmartwychwstańców, towiańćzyk, wreszcie coraz silniej wierzący i prawowierny katolik. Po 1848 r. osiedlił się w Kra- kowie, gdzie inicjował organicznikowską działalność w sferze kultury, oświaty rolniczej i ludowej oraz gospodarki. W 1850 r. opublikował książeczkę Polska na drodze pokoju i miłości. Ostro atakował dążenia powstańcze i odwołując się do etyki chrześ- cijańskiej wzywał do walki o wolność narodu nie mieczem, lecz kielnią, propagując #n lojalizm i ugodę, coraz ostrzej wyszydzając demokr #'i## ów. 'o Konkretny progr #orga#nicz wski Wielogłowski rozwijał , ,# #9 - Droga do niepodleglości # 33 * #5 i programował w czasopiśmie "Ognisko", wydawanym w latach 1860-1865. Wzywał do rozwoju polskiego handlu, rzemiosła, przemysłu i spółek, do szerokiej współpracy przemysłu i rolni- ctwa, a rozum, codzienną pracę i kapitał uznawał za jedyne skuteczne lekarstwo dla chorego organizmu polskiego narodu. Swą publicystyką Wielogłowski narażał się zarówno na ostre restrykcje cenzury (żądającej ograniczenia się do tematów ściśle fachowych), jak i oburzenie a nawet fizyczne zniewagi ze strony rodaków, coraz mocniej angażujących się w ruch konspiracyjno- -powstańczy. Podobnie zupełnym niepowodzeniem zakończyła się# podjęta (ok. 1856 r.) w Królestwie Polskim próba spopularyzowania szerokiego, postępowego programu pracy organicznej jako głów- nego wyznacznika celów narodowych. Twórcą jej był urzędnik, Edward Jurgens (1824-1863) - "człowiek rozumny, uczciwy i szlachetny, a nade wszystko tak porywającego daru wymowy i rzadkiej siły przekonywania, że szybko skupił wokół. siebie grupę żarliwych zwolenników." Nie zachowały się żadne źródła pozwalające na odtworzenie jego własnego programu. Wzorował się na Marcinkowskim, ale odmiennie niż poznański doktor cały program chciał realizować przy pomocy patriotycznej mło- dzieży, inteligencji, rzemieślników i rodzącej się burżuazji. Kon- spiracji i przygotowaniom powstańczym przeciwstawiał Jurgens, "życie obowiązkowe, karierę praktyczną, osobistą, a z celami ogólnymi nierozerwalnie spojoną to jest urząd, gospodarstwo, rzemiosło czy literaturę". Ta jawna praca miała "naprostować opinię publiczną", rozwiązać "już dojrzałe problemy" społeczne i zbliżyć naród do wyzwolenia (Kieniewicz). Jurgens i jego zwolennicy pragnęli doprowadzić do dobrowolnego uwłaszczenia chłopów przez ziemian, do równouprawnienia Żydów, szerokiej akcji oświatowej, stopniowego ugruntowania i rozszerzania ustępstw ze śtrony caratu. Przewidywali "zjednoczenie wszy- stkich klas, wyznań, stanów i stronnictw społeczeństwa", rozwój polskiego samorządu lokalnego i różnych inicjatyw gospodar- czych, "jednoczących siły narodowego bogactwa". Zapoczątkowano akcję oświatową dla ludu, ale cały program został pobożnym życzeniem niewielkiego, z konieczności koń- spiracyjnego grona. Między sięgającym po prymat w polskim społeczeństwie obozem konspiracyjno-powstańczym a margrabią Wielopolskim dążącym do bezwględnej ugody z caratem połączo- nej z obezwładnieniem społeczeństwa, nie było miejsca na pracę organiczną. Obóz konspiracyjno-powstańczy zwalczał zwolenni- ków Jurgensa, nazywał ich #".millenerami", tzn. zwolennikami 34 działań, które dopiero za tysiąc lat przyniosą wyzwolenie ojczy- zny. Jurgens walczył do końca przeciw wybuchowi powstania, ale gdy stało się ono faktem, opowiedział się za podporządko- waniem się kierownictwu powstańczemu. Aresztowany zmarł w # Pawilonie Warszawskiej Cytadeli, a millenerzy w ogromnej większości wzięli udział w powstaniu." Trudno więc uznać Jurgensa za pełnego organicznika. W swym działaniu pozostał na gruncie nielegalnym (nie przyjął nawet proponowanej mu podobno profesury w Warszawskiej Szkole Głównej!). W fatalnych, przeciwnych mu okolicznościach nie zdołał w rzeczywistości podjąć realizacji swych postulatów ani nadać im formy klarownego programu wzbogaconego teore- tyczną motywacją. Organicznikostwo millenerów pozostało w efekcie efemerydą z góry skazaną na fiasko w momencie narodzin. Sposób traktowania pracy organicznej przez Jurgensa bliższy wydaje się postawie Libelta, a zwłaszcza autorów Usta- wy przedspołecznej aniżeli Marcinkowskiego. Praca organiczna a pozytywizm Niemal równocześnie z publicystyką Wielogłowskiego i dzia- łalnością Jurgensa powstawało pierwsze teoretyczne uzasadnienie pracy organicznej w duchu pozytywistycznym. Stworzył je filo- zof i ekonomista Józef Supiński (1804-1893), uczestnik pow- stania listopadowego, który po 13 latach emigracji powrócił do Galicji. Głosił on pochwałę pracowitości i oszczędności, potępiał próżniactwo, marnotrawstwo, egoizm, wzywał do pracy organicznej. Jej program pozostawał taki sam jak w filozofii narodowej, ale uzasadnienie było pozytywistyczne. Supiński nie uzasadniał go metafizycznymi ideałami "czynu", ani budowania Królestwa Bożego na ziemi, lecz apologią pracy. Praca jest według niego cechą i warunkiem człowieczeństwa, egzystencji człowieka, jego kultury, moralności i wszelkiego postępu. Ale taką rolę może pełnić jedynie praca realizowana z wewnętrznej potrzeby, użyteczna społeczeństwu, a co najważniejsze - spra- wiedliwie wynagradzana. Potępia ofiarny, ale przynoszący szkody społeczeństwu patriotyzm heroiczny, powstańczy. Przeciwstawia mu patriotyzm "budujący", realizowany w rzetelnej codziennej pracy z myślą o przyszłości narodu i ludzkości, o wzbogacaniu "zasobu" społeczeństwa. Związki pracy organicznej z ideologią i światopoglądem pozy- tywizmu utrwaliły i rozwinęły się najmocniej w ciągu prawie 35 dwudziestu lat po npadku powstania styczniowego. Długotrwałe załamanie się polskich dążeń konspiracyjno-powstańczych, zła dla nich koniunktura na arenie międzynarodowej, skłaniały aktywnych rodaków do dżiałań organicznikowskich jako jedynie możliwych, do zaakceptowania tej jedynej drogi - nie z wyboru lecz z konieczności. Korzystny dla tych inicjatyw klimat two- rzyło finalizowanie długotrwałego procesu likwidacji feudalizmu i zaczynający się na szerszą skalę rozwój gospodarki i społe- czeństwa kapitalistycznego w czasach ogromnych sukcesów nauki i techniki. W takiej sytuacji akcje organicznikowskie zyskały nowy wymiar, a wprowadzenie (w zasadzie pod panowaniem Prus i Austrii) podstawowych praw i gwarancji swobód obywa- telskich i wolności inicjatyw społecznych zdawały się im stwa- rzać dobre warunki realizacji. Myśl organicznikowska w warszawskim pozytywizmie W propagowaniu i teoretycznym motywowaniu pracy orga- nicznej prym wiedzie teraz najważniejszy, najbardziej aktywny ośrodek intelektualny i publicystyczny - Warszawa. Wywarł on tak silne piętno, że jego idee i publicystykę uhonorowano odrębną nazwą - "pozytywizm warszawski" (a wedle history- ków filozofii - "młoda prasa"), a w świadomości całych po- koleń Polaków (nie wyłączając historyków!) nastąpiło błędne utożsamienie pracy organicznej z pozytywizmem zarówno pod względem idei jak zakresu chronologicznego ich występowania (na co jako pierwsi zwrócili uwagę Stefan Kieniewicz i Barbara Skarga). Na#większą popularność zyskali świetni publicyści- Aleksander Swiętochowski i Adam Wiślicki, i grono współpraco- wników dwu sztandarowych pism pozytywistyczno-organiczni- kowskich - "Przeglądu Tygodniowego" i "Prawdy". Do zwo- lenników i propagatorów pracy organicznej należała w tym okresie większość ludzi parających się nauką, zwłaszcza filozofią i ekonomią polityczną (przede wszystkim Julian Ochorowicz, Adam Mahrburg, w pewnym stopniu także zmartwychwsta- niec - Stefan Pawlicki, Piotr Chmielowski), a także luminarze polskiej literatury - Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Henryk Sienkiewicz. Nie sposób tu choćby najbardziej lakonicznie opo- wiadać o poszczególnych wypowiedziach czy ich autorach. Trze- ba z konieczności ograniczyć się do kilku refleksji bardziej generalnych. Idee pozytywizmu zyskały przewagę, a przynajmniej bardzo silną pozycję we wszystkich liczących się polskich ośro- dkach kulturalnyćh i intelektualnych (także.np. w petersbur- skiej redakcji "Kraju") dość poważnie różniąc się między sobą. Ale w głoszonych przez nie zasadach podstawowych istniały bardzo mocne podobieństwa, a nawet identyczność. Praca organiczna zyskała w pozytywizmie bardziej uniwer- salne, realist#czne uzasadnienie - jako nieuchronna koniecz- ność wynikająca z samego rozwoju gospqdarczego i towarzy- szących mu przemian społecznych i cywilizacyjno-kulturowych. Źródłami argumentów stały się zarówno pozytywistyczna dok- tryna filozoficzna Comte'a, jak socjologia Spencera, uznająca społeczeństwo za organizm. Powołując się na wzorce zachodnio- europejskie pozytywiści wzywali rodaków do modernizacji gospodarki, społeczeństwa i jego świadomości w przekonaniu, że jest to jedyna droga likwidacji rosnących antagonizmów so- cjalnych, a zarazem materialnego i organizacyjnego wzmocnie- nia narodu w oczekiwaniu na przywrócenie pełnego politycz- nego bytu narodowego w nieokreślonej przyszłości. Świętocho- wski ostrożnie, acz optymistycznie pisał o możliwości naszej przewagi nad zaborcami (tzn. Rosją), o dominującej pozycji, jaką może zająć rozwinięta polska gospodarka, co zapewni także w innych dziedzinach odpowiednio silną pozycję Polakom. Znacznie mocniej niż dawniej (ale przede wszystkim w nurcie konserwatywnym) atakowano tendencje powstańczo-konspira- cyjne. Pozytywistyczni organicznicy, w odróżnieniu od swych poprzedników, generalnie atakowali całą filozofię romantyzmu, a więc również i filozofię narodową z jej metafizyczną interpre- tacją pracy organicznej. W walki o zwycięstwo programu organicznikowskiego lub jego poszczególnych składników angażowali się nie tylko publicyści, filozofowie i praktyczni organicznicy. Dużą rolę odgrywali najwybitniejsi ówcześni pisarze-realiści. W swych powieściach, nowelach a zwłaszcza publicystyce kreowali bohaterów i sytu- acje mające u czytelnika wywołać jednoznaczne sympatie dla inicjatyw i postaw organicznikowskich. Chociaż nieraz, wierni kanonom realizmu, zaczynali pokazywać nadmierny wyzysk robotnika, oszukiwanie pracownika przez praćodawcę i inne negatywne społecznie zjawiska towarzyszące rozwojowi gospo- darczemu. W pozytywistycznej wersji modernizacja gospodarki i społe- czeństwa, jego rozwój cywilizacyjno-oświatowy stawały się równie ważne, a niekiedy ważniejsze niż cel narodowy. Oczywiście, 36 takie rozłożenie akcentów można tłumaczyć wymogami cenzury (pod panowaniem Rosji i Prus) czy pełnym lojalizmem rządzą- cych konserwatystów. Ale niekiedy można upatrywać w tym zrozumienie wielkiej roli rodzących się fundamentalnyeh kon- fliktów społecznych kapitalizmu. Dostrzeganiu tych konfliktów towarzyszyło często przekonanie, że możliwa będzie ich likwi- dacja, a przynajmniej skuteczne złagodzenie właśnie drogą pracy organicznej. W okresie tym nastąpiła też znaczna rozbudowa samego pro- gramu organicznego i zmiany w akcentowaniu roli poszczegól- nych jego składników. Organicznicy pozytywistyczni nie poprze- stawali na określonych dziedzinach czy konkretnych inicjaty- wach. Zainteresowali się wszelkimi elementami życia społeczeń- stwa (m.in. problem emancypacji kobiet) i relacji międzyludzkich, póstulując uwzględnienie w nich zasad racjonalizmu i utylita- ryzmu. Eksponowanie globalnej modernizacji społeczeństwa jako jednego z fundamentalnych celów sprawiało, że znacznie większą rolę grały teraz postulaty generalnego rozwoju gospodarczego kraju oraz walka z zacofaniem wynikającym z wielowiekowego panowania feudalizmu. Pozytywiści głosili także potrzebę demo- kratyzacji stosunków społecznych a zarazem solidarności między różnymi warstwami w imię wspólnego interesu narodowego. W wersji skrajnie uproszczonej (czy skarykaturyzowanej) nastę- powało niekiedy zredukowanie całego programu do postulatów rozwoju gospodarczego i kreowanie rycerzy kapitalistycznego rozwoju i zysku na wzorowych patriotów. Wielką rolę odgrywały dążenia do rozwoju oświaty i do oświecenia społeczeństwa, nieraz jednak podporządkowane po- trzebom rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego kraju. Propa- gowanie zasad higieny, pogadanki i osiągnięcia nauki i tech- niki etc. wypierały dawniejsze zainteresowania ojczystymi dzie- jami czy folklorem. Program akcji oświecenia społeczeństwa bywał nieraz (zapewne nie bez mocnego nacisku władz za- borczych) podporządkowany przede wszystkim celom utylitar- nym, pragmatycznym, ale nie był do nich ograniczany. Miał służyć także rozwojowi narodowej kultury i oświaty przed rusyfikacją i germanizacją.#2 W ten sposób praca organiczna przekształcała się w program budowania nowego społeczeństwa i narodu, w swego rodzaju "pracę u postaw". Zyskiwała charakter na wskroś postępowy, choć w wersji umiarkowanej, ewolucyjnej, a nie rewolucyjnej. Niewielkie grupy ziemiaństwa skupione wokół umiarkowanego tygodnika "Niwa" opowiadały się ża pracą organiczną nadal propagując jej wersję konserwatywną. Ludwik Górski koncen- trował uwagę na potrzebie rozwoju oświaty dIa ludu przy równoczesnym utrzymaniu kierowniczej roli ziemiaństwa. Myśl organicznikowska w Poznańskiem i Galicji po 1864 r. Od optymalnego modelu programu warszawskich organiczni- ków bardzo odbiegały programy propagowane w innych ośro- dkach. Były one znacznie skromniejsze i nie tak radykalne w krytyce feudalizmu czy roli Kościoła i religii. Mocniej akcento- wano w nich konkretne inicjatywy gospodarcze, pełną solidarność wszystkich warstw społeczeństwa tworzących naród polski. Organicznicy poznańscy najmocniej eksponowali hasła soli- daryzmu, motywowane szczególnie niebezpieczną dla narodu polskiego polityką władz pruskich. Propagowali wżorzec zie- mianina jako przykładnego gospodarza a zarazem opiekuna i przewodnika wiejskiego ludu. Podobną rolę miało pełnić duchowieństwo, które poprzez udział w akcjach oświatowych zapewniało właściwą postawę moralną i umiar w dążeniach szerokich, ludowych warstw. Inni głosili potrzebę i możliwość skutecznej rywalizacji z Niemcami na polu gospodarczym oraz wzmacniania i większej aktywności rodzimego mieszczaństwa (zob. teksty nr 31 i 34). Natomiast filozofia pozytywizmu była redukowana do apologii rozwoju nauki i techniki (tzn. do scjen- tyzmu). Utylitaryzm oświaty propagował nawet Libelt, głosząc że winna ona służyć wzrostowi dobrobytu materialnego, by osłabić tendencję do wynaradawiania się - szczególnie groźną, gdy naród panujący ma przewagę w bycie materialnym i oświe- ceniu. A równocześnie pozostawał wierny demokratycznej, ogólnikowo formułowanej idei zapewnienia ludowi samorządu, "by rządził się sam za pomocą organów przez niego wolno wybranych"'3. W publicystyce poznańskiej znacznie mocniej niż w pozostałych ośrodkach akcentowano potrzebę świadomości narodowej, "bycia narodem" i to w skali trójzaborowej. Mocny charakter narodowy zyskiwały idee organicznikowskie na Śląsku. Popularyzował je i realizował ks. Karol Miarka w formie starań o pielęgnowanie języka i podniesienie oświaty narodowej (zob. tekst nr 26). W porównaniu z tymi dwoma zaborami znacznie słabiej i w odmiennej formie głoszono program pracy organicznej w Galicji. Nowy ten etap inicjował na gruncie Iwowskim Ludwik 39 Powidaj w studium pod szokującym tytułem Polacy i Indianie (zob. tekst nr 27), ogłoszonym na łamach pozytywistycznego "Dziennika Literackiego" tuż po katastrofie powstania stycz- niowego, a więc nieco wcześniej niż "młoda prasa warszawska". Autor, krytykując postawy i myślenie romantyczne, postulował utylitarne cele: oświatę, pracę i mnożenie bogactwa narodowego dla zmniejszenia cywilizacyjnej przewagi Niemców. Redakcja pisma, reprezentująca słabe tu liberalno-demokratyczne kręgi mieszczańskie i inteligenckie, ograniczała się do propagowariia podobnie ogólnikowych, minimalnych postulatów. Uzupełniała je hasłami utylitaryzmu literatury, stworzenia takiego jej działu, "który by dotykał spraw najżywotniejszych i pouczał społecz- ność jak ma pracować, aby stanąć na pewnych podwalinach przeciwko wszelkim wstrząśnieniom". Powinien "wprost wyka- zywać, jak naród ma chodzić około interesów materialnych". Nieco później powoływali się na idee pracy organicznej "stańczycy" - galicyjscy konserwatyści. lch utalentowany re- prezentant, Józef Szujski, romantycznej "fałszywej historii" przeciwstawiał dorobek cywilizacyjny i "jedną zgodną falangę pracy organicznej" jako rzeczywiste wartości narodu (zob. tekst nr 36). W latach osiemdziesiątych, gdy szersza myśl organicznikowska we wszystkich ośrodkach gasła, postulaty intensywnego rozwoju gospodarczego kraju, jako warunku decydującego o bycie naro- dowym głosił Tadeusz Romanowicz (zob. tekst nr 41). W pięć lat później - w 1888 r. z apologią programu organicznego wystąpił Stanisław Szczepanowski, patriotyczny działacz spo- łeczny, organizator polskiego przemysłu naftowego. Opublikował wtedy książkę Nędza Galicji w cyfracń. Program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego. Przedstawiając wstrząsający obraz gospodarczej i cywilizacyjnej sytuacji Galicji wzywał do szerokiej polityki inwestycyjnej we wszystkich dziedzinach go- spodarki. Jego apele publicystyczne i działalność parlamentarna, zmierzające do nakłonienia społeczeństwa (a zwłaszcza wyższych warstw) do realizacji tego programu pozostały bezowocne. Ważniejsze inicjatywy organicznikowskie po 1864 r. Równolegle z popularyzowaniem programu pracy organicznej rozwijały się próby realizacji jego poszczególnych składników. Odmienna sytuacja każdego zaboru sprawiała, że w różnych formach i dziedzinach rozwijała się praca organiczna pod pano- waniem Rosji, Prus czy Austrii. W Królestwie Polskim bez większych przeszkód Polacy pro- wadzili ją na polu gospodarczym, nauki i oświaty techniczno- -zawodowej. Szczególne znaczenie zyskały tu założone w 1875 r. przez grupę ziemian i burżuazji Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie i wydana przez jego współpracowników pięcio- tomowa Encyklopedia Rolnictwa oraz Towarzystwo Popierania Przemysłu i Handlu (1884 r.). Bankier i przemysłowiec, Leopold Kronenberg, ufundował szkołę handlową, a bankier i społecznik Hipolit Wawelberg - słynną szkołę techniczną (inżynieryjną). Subsydiowano także polskie czasopisma fachowe, a w 1881 r. wy- chowankowie Szkoły Głównej założyli Kasę im. Mianowskiego (byłego rektora tej uczelni). Gromadziła ona prywatne ofiary na finansowanie polskich badań i publikacji naukowych (m.in. monumentalny, do dziś zachowujący wielką wartość Slownik geografrczny Królestwa Polskiego i innych krajów slowiańskich. Młodzi inteligenci, wspierani materialną pomocą patriotycz- nych przedstawicieli zamożnych warstw społeczeństwa, szerzyli oświatę w języku polskim wśród ludu. Do jej upowszechnienia najbardziej przyczynił się Konrad Prószyński (1851-1908), po- chodzący z patriotycznej rodziny ziemiańskiej na Białorusi, która straciła wielu swych członków i majątek w czasie powsta- nia styczniowego. W żarliwym przekonaniu, że przede wszystkim trzeba pracawać nad oświatą i narodowym uświadomieniem ludu, oczekując, "kiedy nadejdzie jakaś pomyślna chwila, której przespać nie należy", opracował on i wydawał od 1875 r. w wiel- kich nakładach nowoczesny elementarz, który umożliwiał samo- ukom naukę czytania i pisania. W ten sposób nauczył czytać i pisać po polsku setki tysięcy, może miliony swych rodaków. Wydawał dla nieh popularne, tanie książeczki, a od r. 1881 "Gazetę Świąteczną" (zob. tekst nr 37). W warunkach pełnej rusyfikacji szkolnictwa założył w 1875 r. tajne Towarzystwo Oświaty Narodowej (TON) - jedną z organizacji najtrwalszych i najbardziej zasłużonych w szerzeniu polskiej oświaty #wśród ludu, szczególnie wiejskiego. TON prowadziło swą działalność w różnych formach, często organizując systematyczne nauczanie, tajne szkolnictwo polskie. W Warszawie jawną akcję oświatową organizowało Towarzy- stwo Dobroczynności poprzez czytelnie publiczne, ale w latach osiemdziesiątych zaczęło się w różnych formach tajne naucza- nie, w ramach którego powstały nawet kursy naukowe ("Uni- wersytet latający"). 40 W zaborze pruskim działały nadal utworzone wcześniej insty- tucje oświatowe ale większe znaczenie i rozmach zyskały inicja- tywy w sferze gospodarczej. Obok dobrze rozwijających się wzmiankowanych już lokalnych towarzystw i kółek rolniczych, skupionych wokół Centralnego Towarzystwa Gospodarczego oraz niewielkich rzemieślniczych towarzystw przemysłowych, wielkie znaczenie zyskały tu spółki zarobkowe tzn. oszczędno- ściowo-kredytowe organizacje spółdzielcze, zapoczątkowane jesz- cze w 1850 r., ale intensywniej rozwijane od lat sześćdziesiątych przez Towarzystwo Pożyczkowe w Poznaniu. W 1871 r. zaczął je łączyć Związek Spółek Zarobkowych, świetnie kierowany przez księży Augustyna Szamarzewskiego (1832-1891) a na- stępnie Piotra Wawrzyniaka ( 1849-1910). Rozwój działalności gospodarczej i gromadzenie znacznych kapitałów pozwoliły Polakom na skuteczne przeciwstawienie się dążeniom rządu do wykupywania ziemi z rąk polskich. Polski Bank Ziemski (1888 r.) i spółki parcelacyjne (od 1894 r.) skutecznie rywalizowały z potężną finansowo i protegowaną przez władze niEmiecką Komisją Kolonizacyjn# (1886 r.) i zwięk- szały ilość ziemi w rękach polskiego chłopa. Swietnie rozwijały się także różne formy polskiej spółdzielczości wiejskiej i insty- tucje kredytowe na wszystkich ziemiach polskich pod panowa- niem Prus. Kontynuowały swą działalność założone wcześniej organizacje oświatowe i bardzo dynamicznie rozwijała się prasa polska ("Gazeta Grudziądzka" założona w 1894 r. osiągnęła nakład 134 tys. egzemplarzy). Przyczyniały się one do ograniczenia skutków ostrej polityki germanizacyjnej w sferze oświaty i kul- tury. Jedną z nowych, coraz bardziej popularnych form aktywizacji a zarazem pogłębiania świadomości narodowej stały się towa- rzystwa śpiewacze i chóry (szczególnie na Śląsku). W środo- wiskach młodzieży od lat osiemdziesiątych zapoczątkowano rozwój stowarzyszeń gimnastycznych "Sokół", służących nie tylko propagowaniu kultury fizycznej, ale także "umoralnieniu ducha", śpiewaniu pieśni polskich (nieraz - także tych zaka- zanych) i rozwijaniu więzi organizacyjnych między Polakami. Stowarzyszenia te, zakładane od lat osiemdziesiątych, zyskiwały dużą popularność zwłaszcza w Galicji i w zaborze pruskim. W Galicji rozwinęły się inicjatywy związane (niekiedy dość luźno) z pracą organiczną. Formami pracy organicznej były Macierz Polska (która w latach 1882-1907 wydała 127 książek dla ludu w nakładzie ponad miliona egzemplarzy), a zwłaszcza Macierz Szkolna Cieszyńska. Rozwijaniu świadomości naro- dowej ludu służyły obchody rocznic narodowyćh i kościelnych (300-lecie Unii Lubelskiej, 200-lecie bitwy pod Wiedniem, 500- -Iecie przybycia obrazu Najświętszej Marii Panny na Jasną Górę). Czytelnie Akademickie, działające wśród młodzieży studenckiej Lwowa i Krakowa, organizowały obchody rocznic historycznych, odczyty i wycieczki, informując chłopów o przeszłości ojczystej i jej pamiątkach. Za przejawy pracy organicznej można uznać co najwyżej fundowanie stypendiów, a przede wszystkim nie- których szkół rolniczych przez poszczególnych ziemian, oraz intensywny rozwój spółdzielczości kredytowo-oszczędnościowej i handlowej a także kółek rolniczych (te ostatnie prowadziły- podobnie jak w zaborze pruskim - działalność oświatową). Służyło to rozwijaniu życia gospodarczego kraju i usamodziel- nianiu chłopa, umacnianiu jego narodowej świadomości. Jednak trudno bez reszty uznać to za pracę organiczną. W warunkaeh autonomii galicyjskiej należy je traktować raczej jako normalne, typowe formy inicjatyw własnych społeczeństwa. Inicjatywy organiczne były kontynuowane aż do I wojny światowej i odzyskania niepodległości, ale już jako jedna z wielu często nie najważniejsza forma aktywności narodowej i spo- Kościót i duchowieństwo katolickie w inicjatywach organicznikowskich Wielki, rosnący udział miało w nich duchowieństwo kato- lickie, chociaż nie akceptowało bardůziej radykalnych haseł niektórych organiczników. Ciesząc się dużym autorytetem w sze- rokich rzeszach społeczeństwa nieraz decydowało o powodzeniu poszczególnych inicjatyw. Pod pruskim panowaniem często odgrywało rolę decydującą w akcjach oświatowo-wychowaw- czych a nawet aktywizacji gospodarczej wsi. Księża byli patro- nami wielu spółek zarobkowych i kółek rolniczych, lepiej niż świeccy organicznicy docierali do robotników rolnych i przemy- słowych, a nawet zaczynali ich organizować (u progu XX w.). Kościół (z niewielkimi zastrzeżeniami) popierał niemal wszystkie akcje organicznikowskie. Do najbardziej znanych i ofiarnych działaczy w tej dziedzinie należeli oprócz wyżej wymienionych księża Antoni Wolszlegier i Stanisław Adamski. Ofiarność ich i dziesiątków im podobnych była ogromnie cenna dla pracy organicznej, która zawsze, nawet w Poznańskiem, cierpiała na 42 43 niedostatek kadry działaczy i entuzjastów o#iar#yeb a.bezinte- resownych. Samodzielną i bardzo rozległą inicjatywą or#anicznikowską Kościoła był ruch trzeźwości. Zapoczątkowany na Sląsku w 1843 r. szybko ogarnął swym zasięgiem trzy zabory. Był wtedy naj- bardziej masowym ruchem polskiego społeczeństwa, istniejącym aż do końca epoki porozbiorowej, mimo trudności stwarzanych przez władze (zwłaszcza carskie, które wietrzyły w nim zalega- lizowaną formę aktywności narodowej). Często nie ograniczał się do samej propagandy abstynencji, lecz wiązał się z akcją oświatową, a nawet podnoszeniem świadomości narodowej ludu. Duchowni postulowali tworzenie gospód chrześcijańskich, które oddziaływać miały na życie kulturalne wsi. Tłumaczyli, że "pijaństwo zabija przywiązanie do ziemi, a tym samym osłabia miłość do Ojczyzny". Kościół prowadził szeroką akcję drukowania i kolportowania tekstów modlitw, opatrzonych obrazkami patriotyczno-religij- nymi, z okazji rocznic powstań narodowych, rozbiorów Polski itd. Odpusty i pielgrzymki do najbardziej popularnych miejsc kultu religijnego gromadziły dziesiątki tysięcy wiernych i nie- zależnie od celów religijnych służyły także rozszerzaniu kon- taktów międzyzaborowych różnych, nade wszystko ludowych warstw ludności. Wiele form pracy organicznej stosował Kościół lub poszcze- gólni duchowni w swej działalności społecznej i oświatowej w różnorakich środowiskach - zarówno wtedy, jak w później- szych dziesięcioleciach." Do nich często odwoływały się różno- rodne organizacje młodzieży katolickiej, zwłaszcza Katolickie Towarzystwo Przyjaciół Kształcąeej się Młodzieży Męskiej w Warszawie i grupy skupione wokół czasopisma "Prąd" ezy Katolicki Związek Kobiet (założony w 1905 r.). Były to w większości późniejsze, zredukowane refleksy orga- nicznikowskich pomysłów i inicjatyw (gdy sama praca organiczna już słabła) i towarzyszyła im zazwyczaj teoretyczna refleksja w podobnym duchu (dlatego też nie są one uwzględnione w te- kstach zamieszczonych w niniejszej książce). Schyłek Inlcj#tyw organfcznikowskich W latach dziewięćdziesiątych XIX w. załamały się niektóre inicjatywy organicznikowskie (krach Szczepanowskiego w lataeh 1894-1899; emancypacja i radykalizacja niektórych współpra- cowników Prószyńskiego). W następnych latach stopni, wycofywali się lub umierali wielcy entuzjaśEi i animatorzy pi organicznej - Szczepanowski (1900), Jackowski (1905), Prós: ski (1908). Wzmagała się krytyka programu pracy organicz zwłaszcza przez reprezentantów lewicy i niektórych młod działaczy ruchu narodowego. W miejsce dotychćzasowego cunku czy sympatii obdarzano teraz organiczników lekce żącym mianem "filistrów". Już w połowie lat osiemdziesiątych zaczął się zmierzch pularności idei pracy organicznej. Społeczeństwo zmieni się, zmieniały się warunki, w jakich żyło i hasła organicznik zaczynały być traktowane jako anachronizm. To,'co wcześr w atmosferze popowstaniowej depresji traktowano chętnie j; jedyne rozwiązanie skomplikowanych, tragicznych polsk problemów to, co wydawało się tak jasne i oczywiste, z biegi czasu traciło pierwotną pozytywną jednoznaczność, przyno: nieprzewidziane konsekwencje. Wśród różnych przyczyn tych zmian rolę niebagatelną gr możliwości działania organiczników. W Królestwie Polsk w okresie wzmożonej rusyfikacji pod rządami generał - gub natora Hurki ( 1883-1894) i kuratora naukowego Apucht (1879-1897) praca organiczna rozwijać się mogła bez większ# zakłóceń jedynie w dziedzinie go#podarki. Działalność kul ralna nieustannie natrafiała na rozmaite przeszkody, zaś inic tywy oświatowe z konieczności przybierać musiały formy n legalne. W tych warunkach realność programu legalne# pr# o charakterze narodowym była znikoma. W 1889 r. Swię chowski przyznawał: "Żyć musimy pod bezprawiem". W zaborze pruskim możliwości działania były tradycyji większe, przynajmniej do momentu wprowadzenia w począt XX w. antypolśkiego ustawodawstwa wyjątkowego, zrywające z dotychczasowymi zasadami legalizmu. Zanim wszakże władze pruskie przeszły do takich metod p stępowania, praca organiczna - zwłaszcza w Poznańskiem zdołała nabrać rozmachu. Rosnący nacisk germanizacyjny p budzał aktywność całego niemal społeczeństwa. Zrobiono ni mało: pod koniec wieku istniało w zaborze pruskim dwieśc polskich kółek rolniczych, ponad siedemdziesiąt towarzystw prz mysłowych, skupiających rzemieślników, liczne spółki zarobk '#'#, w których lokować można było oszczędności i korzyst; t kredytuů Towarzystwo Czytelni Ludowych stworzyło pon# #ąc polskich bibliotek. '# zaborze austriackim autonomia otwierała przed organic nikami szerokie perspektywy, jednak w warunkach galieyjskiego zacofania wykorzystywanie tych możliwości okazało się zada- niem ponad siły entuzjastów, którzy się tego podjęli. Świadczą o tym najlepiej koleje losu Szczepanowskiego, zdolnego czło- wieka interesu, a zarazem szczerego patrioty. Ten pionier prze- mysłu naftowego, po latach bezskutecznych wysiłków mających na celu gospodarcze ożywienie Galicji, skończył bankructwem i osobistą klęską. Organicznikowskie wezwania galicyjskich deniokratów (Szczepanowski był z nimi przez dłuższy czas związany) nie spotykały się #ze zrozumieniem u sprawujących rządy konserwatystów, którzy przecież konsekwentnie propa- gowali zasady organiczne w polityce. Przeciwstawianie się tra- dycji powstańczej nie było jednak tożsame z angażowaniem się w działalność modernizatorską. Autonomia dała wprawdzie możliwość nieskrępowanego rozwoju kultury narodowej, lecz społeczne oddziaływanie wielkich dzieł było na galicyjskim grun- cie ograniczone. Rozmaite były zatem warunki, w jakich rozwijała się praca organiczna tej doby, zawsze jednak. natrafiała ona na poważne przeszkody. Za ich źródła uznać można bądź politykę zaborców, bądź interes rodzimych klas uprzywilejowanych, bądź wreszcie zapóźnienie rozwojowe tak znaczne, iż niemożliwe do przezwy- ciężenia środkami, którymi dysponowali organicznicy. Jeśli jednak mówimy o kryzysie praey organicznej, to przyczyn jego należałoby szukać głębiej, nie tyle w dziedzinie praktyki, co raczej w sferze motywacji. Utracono wiarę w sens takiej właśnie działalności. Niedostatek środków materialnych, brak odpo- wiednio aktywnych sił społecznych w sposób naturalny ograni- czały zakres prowadzonych prac; w bardzo poważnym stopniu krępować je mogła polityka władz zaborczych. Lecz w pewnym sensie do upadku pracy organicznej przyczyniła się realizacja niektórych jej celów: to rozwój społeczny i gospodarczy w pierw- szym rzędzic ujawnił słabe punkty programu organicznego. Wraz z dokonującymi się przemianami rósł krytycyzm wobec kon- kretnych społecznyeh rezultatów a stąd - wobec generalnych idei pracy organicznej. Przez swych zwolenników rozumiana była ona jako wszech- stronny rozwój o wartości ogólnospołecznej którego realizacja przynosić będzie korzyści całemu narodowi. Tymczasem w oma- wianym okresie coraz powszechniej zaczynano ją odbierać jako zachętę do egoistycznego bogacenia się jednostek. Nie był to nowy typ krytyki: jeszcze w latach czterdziestych Edward Dem- bowski z ironią pisał o przypominającym wegetację, samolubnym i trywialnym życiu przeciętnego organicznika, a w latach # niejszych niejednokrotnie w najostrzejszym tonie argument; tę powtarzano. W miarę postępów uprzemysłowienia i kapitalistycznej p budowy społeczeństwa, w obliczu coraz wyraźniejszego ujawi nia się konfliktów związanych z tymi procesami, podobn rodzaju krytyka nabierała nowej, nieporównanie silniejszej mowy. W ówczesnych realiach propagowany przez organic ków rozwój okazywał się w praktyce najćzęściej rozwo jednostronnym, ograniczonym do dziedziny gospodarki, korż ciągnęła zaś z niego burżuazja. Rzucało się to w oczy przede w# stkim w zaborze rosyjskim, w którym rygorystyczne ogranicze działalności publicznej sprawiały, że próby prac społecz -kulturalnych, zwłaszcza zaś oświatowych nie miały większ szans powodzenia w formie jawnej; Kazimierz Promyk, które udało się osiągnąć sukces, zawdzięczał to swej niezwykłej ene i wytrwałości - musiał przy tym pójść na nieuniknione k# promisy z zaborcą. Jednocześnie zaś stosunkowo szybka i budowa gospodarki Królestwa sprawiała, że materialne programu organicznego mogły być realizowane znacznie łat# W końcu stulecia i sam Świętochowski zmuszony był stwierd iż zamiarem jego nie było wcale wypisywanie "recept na smt wanie tłustych połciów przemysłowych". Nowoczesne ruchy i ideologie politya wobec pracy organic: Gruntowną krytykę tej strony idei pracy organicznej p prowadzili socjaliści: w 1879 r. w genewskim piśmie "Równc ogłoszono pierwszy program socjalistów polskich i w tym sari roku, na tychże łamach Kazimierz Dłuski nazwał progi organiczny "wyrazem dążeń burżuazji jako klasy społeczn Dla stopniowo aktywizujących się nowych grup społeczn organicznikowstwo nie było atrakcyjne. Nadchodziła era m# wych ruchów politycznych, wśród których nie stało już mie dla organiczników. Nawet w zaborze pruskim, gdzie dzi# oni z największym powodzeniem, przełom wieków przyn zmierzch ich idei. Prowadzona przy użyciu coraz brutalniejszych metod polit germanizacji, będąca bodźcem do angażowania się w pI organiczne, od pewnego momentu skłaniała wielu działaczy 46 wychodzenia poza ich obręb. Apolityczność przestała wystar- czać. Rodził się polski nacjonalizm - w żnacznej mierze jako odpowiedź na nacjonalizm niemiecki. Podobnie działo się w za- borze rosyjskim. Narodziny nacjonalizmu były jedną z postaci ogólnego oży- wienia politycznego naszego społeczeństwa. Wcześniej jeszcze odżywać zaczęła myśl o czynnej akcji niepodległościowej. Niepodległościowa inicjatywa kontynuatora romantycznej tra- dycji powstańczej Zygmunta Miłkowskiego (Teodora Tomasza Jeża), tworzącego w 1887 r. Ligę Polską (przekształconą w 1893 r. w Ligę Narodową) dała początek polskiemu ruchowi nacjona- listycznemu; Bolesław Limanowski, uczestnik manifestacji 1861 r., zesłaniec, później podobnie jak Miłkowski emigrant, zaszczepił tradycję walki o niepodległość socjalizmowi polskiemu. Jako współor#anizator powstałej w 1892 r. Polskiej Partii Socjali- stycznej w tym właśnie duchu oddziaływał na jej profil ideowy; w latach następnych wspierał swym autorytetem działalność Józefa Piłsudskiego, uważającego się za spadkobiercę ideałów powstania styczniowego. W nowych warunkach, pod zmienioną postacią odradzało się dziedzictwo powstań narodowych, w rozmaity sposób inspirując formujące się masowe ruchy polityczne. Nadziejom na nie- podległość sprzyjały zmiany sytuacji międzynarodowej - rodził się konflikt między zaborcami; rosnące napięcia społeczne przy- bliżały wizję rewolucji. Wszystko to spychało organiczników na margines życia publicznego. Próbowali bronić się, występować przeciw szalonym w ich pojęciu hasłom; nie słuchano już ich głosów. Idea pracy organicznej, pojmowanej jako koncepcja całościowa, jako strategia polskiego ruchu narodowego, upadła. Oczekiwaniom ludzi przełomu wieków nie odpowiadało już połączenie programowej apolityczności z zasadą solidaryzmu społecznego. Zmierzch idei nie oznaczał wszakże upadku materialnego doro6ku organiczników. W dalszym ciągu funkcjonowała sieć różnorodnych instytucji, stowarzyszeń, spółek, kontynuowano akcje społeczne, istniały kadry ludzi, wdrożonych do "pracy u podstaw". Aktywa te w przeważającej mierze przejęła Liga Narodowa, dla której ów spadek po organicznikaeh miał wartość niebagatelną: znakomicie ułatwiał realizowanie ambicji głębo- kiego i trwałego wniknięcia w życie różnych grup społecznych. Szczególną wagę przywiązywa#a Liga Narodowa do zdobycia wpływów na wsi, zwłaszcza w zaborze rosyjskim. W tym celu utworzone zostało w 1899 r. tajne Towarzystwo Oświaty Naro- dowej (TON), które wykorzystywało zasady i osiągnięcia "l zety Świątecznej" Promyka. Nowe pismo dla wsi, "Pola propagowało wiele wątków wprowadzonych przez organic# ków, odrzucało jednak zasadę bierności polityćznej. Dale od radykalizmu społecznego i apeli powstańczych, silnie p kreślało potrzebę przeciwstawiania się zaborcy - m.in. popr starania o prawa języka polskiego. Mamy tu do czynienia zjawiskiem znamiennym: fragmenty nie istniejącego już wła wie jako całość programu pracy organicznej umieszczono w miennej strukturze ideowej; hasła organicznikowskie pod rządkowane zostały wartościom wywodzącym się z innych źró# Z ideowej spuścizny po organicznikach czerpała nie ty narodowa demokracja. Ich koncepcje, tak często atakowz zdołały utrwalić się w polskiej tradycji umysłowej. Powtórz# jako całość programowa, związana z konkretnym momem historycznym, zrodzona w specyficznych, niepowtarzaln warunkach, idea pracy organicznej obumarła. Żywotne oka: się poszczególne wątki tej refleksji, inspirujące odtąd lu niekiedy bardzo w swych fundamentalnych poglądach odległ od órganiczników. Akcentów takich doszukać się można c ciażby w myśli polskiego kooperatywizmu - przykładem m być pisma Edwarda Abramowskiego (zob. tekst nr 47). Próba podsumowa Czy możliwa jest generalna ocena zjawiska tak zróżnico nego, tak rozległego w czasie i przestrzeni, powiązanego z odmiennymi niekiedy ideologiami i światopoglądami. W przynajmniej zwrócić uwagę na kwestie najistotniejsze. A tem - praca organiczna jako droga do niepodległości. Pr oszacowania skuteczności metod organicznikowskich w tej c dzinie prowadzić musi nieuchronnie ku dyskusjom nad sen i bezsensem czynu zbrojnego, granicami ugody, kompromi i bezkompromisowością. Problemy te nie należą do łatw a już na pewno nie mogą być rozstrzygane w sposób kategoryi dla całego okresu zaborów; okoliczności, w jakich dokonyw wyboru metod "wybijania się na niepodległość" bądź z "wybijania się" ręzygnowano, różniły się przecież od si bardzo istotnie. Należałoby tylko uczynić jedną uwagę ogć warunki działalności narodowej były z reguły tak trudne pomijając oczywiście rzadkie przypadki ewidentnej nieudoln 4 - Droga do niepodległości czv złej woli, czynienie wyrzutów o brak pełnych, przewidy- wanych sukcesów tych działań wydaje się zbyt pochopne. Rozmaite były opcje polityczne organiczników, rozmaite ich poglądy społeczne; oceniać je możemy krytycznie. Jeśli jednak nawet interes klasowy, grupowy czy indywidualny wpływał na to, co robiono, a wpływ ten był nieunikniony, zdecydowanej wię- szości ludzi pracy organicznej nie sposób odmówić szczerości intencji i gotowości do poświęceń. Dla organiczników, których mentalność w stereotypowym wyobrażeniu przeciwstawiana jest typowi romantyczno-powstańczemu, trafne określenie znalazł Stefan Kieniewicz: "trzeźwi entuzjaści". Prawda, że różne były stopnie tego entuzjazmu, a trzeźwość czasami nad nim górowała; wchodzimy tu już jednak na grunt skomplikowanych i nie prowadzących nigdy do ostatecznej konkluzji rozważań o granicach ludzkiej bezinteresowności i oddania ideałom. Wymiernych sukcesów politycznych organicznicy nie odnosili, ale przecież konspiracje i powstania także kończyły się niepo- wodzeniami - przynajmniej jeśli rozpatrujemy ich bezpośrednie następstwa. A więc, tak jak w przypadku ruchu polityczno- -zbrojnego, kryterium bezpośredniej skuteczności nie powinno być chyba głównym probierzem wartości pracy organicznej, choć nie należy go z pewnością lekceważyć. Większą rolę w podobnych rozważaniach powinno odgrywać traktowanie pracy organicznej właśnie jako programu rozwoju i modernizacji. W okresie; gdy na ziemiach polskich dokony- wał się - użyjmy tu sformułowania Witolda Kuli - "rozwój w warunkach rosnącego zacofania", organicznicy starali się mobilizować społeczeństwo do wzmożonego wysiłku. Materialnie wymierne rezultaty tych dążeń trudne są do uchwycenia. Nie sposób dokładnie ocenić wpływu prac organicznych na przebieg procesów gospodarczych i społecznych, ważniejsze jednak wy- daje się kształtowanie mentalności ludzi i ich postaw życiowych. Twierdzi się, że bez romantycznej tradycji niepodległościo- wej naród nasz byłby innym narodem. Niewątpliwie. Ale myśl organiczników stanowiła dla tradycji tej naturalną jakby prze- ciwwagę, a zarazem partnera w wielkim, narodowym dialogu. Zasięg oddziaływania haseł organicznych zmieniał się w zależ- ności od czasu i miejsca - najszerszy był z pewnością w Poznań- skiem; tam też chyba oddziaływanie to było najtrwalsze, choć niełatwo powiedzieć na ten temat coś pewnego. Potrzebę pracy organicznej głosiły stosunkowo wąskie kręgi opiniotwórcze, usi- łując odpowiedzieć na "wyzwanie wieku", dotrzymać kroku Europie, nie pozwolić na cywilizacyjną degradację narodu pozba- wionego państwa. Programu tego nie należy utożsamiać z p pagowaniem "ducha kapitalistycznego". Rzeczą dominuj# była w nim bowiem motywacja patriotyczna. Myśl organiczników wniosła do świadomości narodowej wi elementów godnych uwagi; cennych, obok budzących wątl wości i sprzeciwy. Nie wyliczajmy ich, niech mówią tu za sie same teksty. A potem zastanówmy się: może i bez pracy organicznej naród nasz nie byłby tym samym narodem? 50 Nota wydawców Wydawcy przedstawiają najbardziej reprezentatywny (wedle ich przekonania) wybór myśli organicznikowskiej. Ich intencją nie było przypomnienie najważniejszych statutów, organizacji i różnorodnych, konkretnych inicjatyw organicznikowskich, chociaż zarówno we wstępie, jak poniżej, w miarę konieczności, nieraz je wspominamy. Celem głównym jest zaprezentowanie najbardziej ciekawych, ważnych i charakterystycznych progra- mów organicznych oraz różnorodnych ich motywacji. Albowiem właśnie w tych dwu dziedzinach można najlepiej, najdokładniej prześledzić bogatą ewolucję tego, co nazywamy pracą organiczną, jej różnorodne cele, uwarunkowania i role w polskim ruchu narodowym i w ogóle w naszych dziejach. Ta różnorodność i ewolucja mogą skłaniać do przekonania, że mówiąc o pracy organicznej trzeba chyba dodawać to lakoniczne pytanie, które Bóg zadał w wierszu - aforyzmie Słowackiego Szli krzyczqc ##Polska#., a które brzmiało: Jaka? Za najogólniejsze, podstawowe kryterium doboru wydawcy uznali wyraźnie artykułowany w tekście związek między zgła- szanymi inicjatywami działań gospodarczych, społecznych, kul- turalnych czy oświatowych a przekonaniem o ich niewątpliwych pozytywnych efektach w życiu narodu, w procesie jego wzmac- niania i organizowania. Myśl o rozwoju ubezwłasnowolnionego narodu, ugruntowywaniu jego sił i świadomości (nieraz połą- czona z dyskretnie, aluzyjnie wyrażoną nadzieją na przyszłe wyzwolenie Ojczyzny) jest warunkiem koniecznym dla zaliczenia danej wypowiedzi do refleksji organicznikowskiej. Bez tego myśl organicznikowska, tak często przykrawana, rozszerzana, wychwalana lub potępiana przez kolejne pokolenia publicystów ad usum delphini, przywoływana i odkurzana z lamusa historii z politycznej czy wyłącznie propagandowej, koniunkturalnej potrzeby nie będzie miała granic i stanie się zwykłym pusto- słowiem. Stanie się określeniem - wytrychem, wyposażanym przez 52 każdego w dowolną treść i służącą motywowaniu najróżniejszy intencji czy postaw. Dlatego nawet wypowiedzi działaczy, realizujących poszc gólne inicjatywy, które mogły mieć także genezę organicz kowską (lub były zbieżne z pracą organiczną) zostały tu ki sekwentnie pominięte, jeśli nie zawierały mniej lub bard# wyraźnie formułowanego przekonania o ich związku z umacn niem osobowości narodu i jego dążeń do wolności. Wydawcy starali się wybrać najbardziej charakterystyc; wypowiedzi pomijając (ze względu na ograniczoną objęt, publikacji) mniej istotne fragmenty. Każde opuszczenie fr mentu tekstu zostało zaznaczone w sposób powszechnie pr jęty przy pomocy trzech kropek w nawiasie kwadratowym [. Szczególnie drastycznie eliminowali wydawcy fragmenty tekst# w których deklaracje organicznikowskie znalazły się jak gd, mimochodem, nie stanowiły głównego motywu danej wypov dzi (np. Mowa Tadeusza Czackiego czy rozważania A.J. CZ toryskiego O rycerstwie). W tekstach takich należało pomii wiele występujących tam wątków (historiozoficznych czy hi# riograficznych, aktualnie politycznych, osobistych), które pozostawały w żadnym związku z programami organicznik, skimi. Ale dzięki takiemu w pełni azasadnionemu postępo# niu można było ukazać znacznie szersze horyzonty pols myśli organicznikowskiej, wykraczające daleko poza sterec powe jej ograniczanie do konkretnych inicjatyw poznańsk i postyczniowej publicystyki warszawskiej. Wedle obowiązi cych reguł została zmodyfikowana pisownia tekstów. Dla pełniejszego zrozumienia i możliwości samodzieln analizowania poszczególnych wypowiedzi przez Czytelni# wydawcy opatrzyli je w zwięzłą informację o autorze i ca tekście, z którego pochodzi cytowany fragment. W informacji biograficznej szczególną uwagę zwracano ważniejsze związki autora z szeroko rozumianą pracą organic i różnymi formami ruchu narodowego oraz intencje autora. W charakterystyce tekstu, z którego pochodzi zamieszcz fragment, uwzględniono ważniejsze okoliczności towarzys# jego powstaniu oraz zwięzłą treść całego tekstu (oczywi# w wypadku wzmianek o autorze i tekście we wstępie do niniej publikacji informacje zostały zredukowane, a Czytelnika od się do odpowiednich fragmentów wstępu). Przypisy ograniezono do niezbędnego minimum inform o terminach, postaciach, wydarzeniach ezy aluzjach do n które mogą być niezrozumiałe dla szerszego grona Czytelnik# Uwzględniono tu również informacje o błędach merytorycz- nych występujących w tekście oraz opisy bibliograficzne, a w razie konieczności także najbardziej lakoniczne dane o treści publi- kacji, na którą powohzje się (lub z którą polemizuje) autor danego fragmentu. Słowem - przypisy przygotowane zostały wyłącznie z tą myślą, aby Czytelnik bez dodatkowych studiów bibliotecznych mógł w pełni i poprawnie zrozumieć treść publi- kowanego fragmentu. Tytuły poszczególnych fragmentów wzięte są z publikowanych tekstów i mają służyć mocniejszemu zaakcentowaniu głównej tezy lub problematyki zamieszczonego fragmentu. Pragnąc ukazać dynamikę przemian, jakim podlegała myśl organiczna, wydawcy ułożyli tekst w porządku chronologicz- nym, wyodrębniając jedynie główne okresy w rozwoju myśli organicznikowskiej.- Próby innej konstrukcji tekstów powodo- wały zamazanie obrazu rozwoju tej myśli, który dokonywał się często wbrew podziałom terytorialnym i polityczno-prawnym wprowadzonym przez zaborców. Przypisy do wstgpu ' A. Kraushar Towarzystwo Warszawskie PrzyjaciólNauk, ks. IIl (1816-I820. Kraków - Warszawa 1902, s. 244. z S. Staszic Przestrogi dla Polski w: tenże Pisma filozoficzne i spoleczne. Opracował i wstępem poprzedził Bogdan Sochodolski, t. I, Warszawa I954, s. 303. ' A. Kamiński Edukacja obywarelska, Warszawa 1774, s. lbl w: Komisja Edukacji Narodowej (Pisma Komisji i o Komisji). Wybór źróde! zebrał i opraco- wał Sta#isław Tync, Wrocław 1954, s. 158; "Pamiętnik Polityczno-Historycz#y" 1783, s. 332 w: ibidem, s. 78; Mow,a z okoliczności uroczystego obchodu stuletniej pamiQtki zwycięstwa Jana III... nad mocq ottomatiskq... przez Jmci pana Jacka Przybylskiego, nauczyciela prawa w szkolach wydzialowych warszaw- skich miana w Warszawie... r. l784, ibidem, s. 215; podobnie - Kalina Bartnicka, Wychowanie patriotyczne w szkolach Komisji Edukacji Narodowej, Warszawa 1973, s. 7-64. ' Por. S. Kieniewicz Dramat trzeźwych entuzjastów. O ludziach pracy organicznej, Warszawa 1964, s. 25-28. 5 "Niektóre myśli do ogólnych rysów planu Stowarzyszenia Prawdziwych Miłośników Ojczyzny", 6 VI IBI3, Biblioteka Polska w Paryżu, rkps 335, s. SSI-577, opublikowane - "Societe Historique et Litteraire Polonaise. Compte rendu de I'activite pour les annees 1957/8-1965/6, Paris 1968, s. 139-145. Zob. tekst nr 8. 6 Józef z Luboni, 8 II 1830, Wielkopolska IBIS-7850. Wybór źróde/, opracował Witold Jakóbczyk, Wrocław I952, s. 139; W. Jakóbczyk Studia 54 nad dziejami Wielkopolski w XIX w. (Dzieje pracy organicznej, t. I 18I5-l8' Poznań 1951, s. 22-24. ' W niniejszej bardzo lakonicznej charakterystyce prac organicznych w znańskiem wykorzystano przede wszystkim prace W. Jakóbczyka Studia dziejami, t. I; Karol Murcinkowski (l800-1864), Poznań 198l; Z. Grota K< Libelt, Poznań 1977 i Hipolit Cegielski, Poznań I980; A. Wrzoska K< Marcinkouski, t. I i II. Poznań I960 i 196I oraz publikacje zbiorowe (I red. W. Jakóbczyka) - Wie/kopolanie XIX wieku, t. I, Poznań 1966 i Dz Wielkopolski, t.11: Lata I795-I9l8, Poznań 1973. s A. Walicki August Cieszkowski w: Polska myślfilozoficzna i spoleczna, I83l-1863, Warszawa 1973, s. 397-401; B. Skarga Narodziny pozytywi: polskiego 183I-l864, Warszawa 1964, s. 106-123, I28-I29. 9 W. Jakóbczyk Studia nad dziejami, t. II, Poznań 1959, passim; J.# L Tendencje pozytywistyczne w czasopiśmiennictwie wielkopolskim w latach 184 -l870, Poznań I975. 'o J. Bańka Micha! Wiszniewski w: Po/ska myśl, t. I, s. bl8-623; B. Sk# Józef Supiriski i jego filozojia.,miary", ibidem, s. 648, 650-622; B. Skt Narodzinypozytywizmu, s. 148-I50, I54-157. ## S. Kieniewicz Dramat trzeźwych entuzjastów, s. 94-117. '2 Za podstawę tej ogólnej charakterystyki pozytywistycznej wersji p: organicznej posłuży'ły - obok wymienionych wyżej - m.in. Polska i ftlozoficzna i spoleczna, t. II, pod red. B. Skargi, Wdrszawa 1975; J. Kulczy -Saloni Pozytywizm, Warszawa I97l; E. Warzenica-Zalewska Przelom scjt styczny w pub/icystyce warszawskiego "obozu mlodych" (lata l866-ll Wrocław l978; M. Brylska Aleksander Ś#viętochowski, Warszawa 1980: J. Ru Aleksander Świętochowski, Warszawa 1965. '3 K. Libelt Narodow,ość w stosunku do kwestii socjalnej, "Sobótka" 1 nr I2; A. Wojtkowski Karo/ Libelt (I807-1875) w': Wielkopolanie XIX Poznań 1966, s. 2I0. #' Por. S. Adamski Prara spoleczna kaplana, "Przegląd Społeczny" 1 s. 9l-IOl; tenże Z życia i publicznej dzialalności ks. bpa Stanislawa A# skiego, Katowice 1949; W. Jakóbczyk Studia nad dziejami Wielkopo/ski, t. Poznań I967, s. 237 i in.; R. Bender Chrześcijariska myśl i dzialalność spole w zaborze rosyjskim w latach 1865-19/8 w: Historia kato/icyzmu społecz w Polsce /832-l939, Warszawa l981; T. Bojarska W imię trzech kr: Opowieść o Julu Urszuli Ledóchowskiej i jej zgromadzeniu, Warszawa s. 31-36; B. Załuski Cecylia Plater-Zyberkówna. Życie i dzialalność w# wawczo-spoleczna, Warszawa 1930. I. Zniszczono wielkiego narodw byt polityczny... (S. Staszic) 1795-1830 1. "... aibo przez rozszerzenie światła dostąpi# tej epoki..." Organicznikowskie deklaracje i motywacje odnajdywane w pol- skiej myśli otwierają fragmenty fundamentalnych dokumentów programowych polskiego ruchu niepodległościowego u progu epoki porozbiorowej (zob. Wstęp). Dnia 21 września 1798 r. pięcioosobowy zespół - "Wydział do ułożenia organizacji" opracował i przyjął Ustawę przedspo- lecznq (wraz ze Zbiorem moralności i Maksymami) jako program ideowy i statut organizacyjny nowej, szerokiej konspiracji naro- dowo-niepodległościowej. Na czele autorów dokumentu i inicja- torów nowej organizacji stali znani, choć niepierwszoplanowi reprezentanci polskich jakobinów: wybitny organizator konspi- racji ziemianin Erazm Mycielski i prawnik Andrzej Horodyski (używający pseudonimu Andrzej Dumański), nieco mniejszą rolę odgrywali Jan Alojzy Orchowski, Bartłomiej Szulecki i Karol Eisbach. 1 października na dwu kolejnych posiedzeniach ocaleli z aresztowań w 1796-1797 r. członkowie konspiracji kierowanej przez lwowskie Zgromadzenie Centralne (Centralizację Lwow- ską) założyli nową organizację tajną pod nazwą Towarzystwo Republikanów Polskich. Związek nowej konspiracji z tradycjami kościuszkowskiej insurekcji i radykalnego nurtu polskiego Oświe- cenia był jeszcze bardzo silny. Jej działacze odznaczali się w porównaniu z Centralizacją Lwowską większym radykaliz- mem, bardziej samodzielną i rozgałęzioną aktywnością. Przystę- pując do organizacji i szerszych działań konspiracyjnego ruchu narodowego bardzo dobitnie określili jego bliższe i dalsze cele, formy etc. bez przesądzania wszystkich zasad społeczno-po tycznych przyszłej Polski (chociaż sami inicjatorzy skłani# się ku umiarkowanemu modelowi rewolucyjnej Francji do pojakobińskiej). Autorzy Ustawy starali się stworzyć program obejmują najróżniejsze formy i cele działań narodowych. Wszystkie zm; rzały do- umocnienia sił, świadomości i stopnia organiza narodu w dążeniu do odzyskania niepodległego bytu. Rea zacja tego ostatniego, dalekosiężnego celu miała nastąpić szybl lub w nieokreślonej przyszłości zależnie od okoliczności. T sposób przedstawienia zadań i celów sprawia, że program Tow rzystwa Republikanów Polskich zawierał w sobie (jako jed z bardzo niewielu) alternatywę w sferze konkretnych działa Lecz cel nadrzędny pozostawał jeden. Rękopiśmienny oryginał Ustawy i pozostałych fragmentć znajduje się w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie (rękol 3929, s. 91-128). Bardzo obszerne fragmenty opublikow; Marceli Handelsman #ako aneks do jego dwu świetnych studió Rozwój narodowości nowoczesnej, wyd. I, Warszawa 1923, s.20& -234; wyd II, Warszawa 1971) oraz Emanuel Halicz w red gowanym przez siebie wyborze źródeł Nurty lewicowe w dot polskich powstari narodowych 1794-1849, Warszawa 19 (s. 101-124). Ustawa Przedspo#ecz Towarzystwo Republikanów #v P[olsce], posłuszne głoso swojej pod tyranią zostającej Ojczyzny, nie mogąc. cierpit aby ta przykrym dla ludzi była więzieniem, przekonane, albo naród francuski z porządku ogólnego dla innych narodć planu jak najprędzej w porze stosownej swej ważnej użyc pomocy do przywrócenia P[olski], albo przez rozszerzenie świat później obywatele Pol[ski] koleją czasu dostąpią tej epoki, w któi władza rozumu na gruzach tyranii prawa człowieka założ starając się jak najusilniej o utrzymanie ducha publiczne# i zastąpienie miejsca społeczności przez nierząd i przemoc rozwi zanej, usiłując, aby kroki nieprzyjaciół wolności nie były i przeszkodzie do powszechnego szczęścia, za umową i zgoi wszystkich członków przypisuje dla siebie organizację i przyjmu przedspołeczną ustawę dlatego, aby obywatele, związek braters republikanów składający, porównując zawsze postępki tyra# 56 ze swoim celem mieli sami przed oczyma i innym wystawiać umieli środki do założenia w ich ojczyźnie wolności i równości, aby oświecali lud Polski, aby oddalali od niego stan poniżenia, aby Towarzystwo zostało szkołą przyszłych wolnego rządu obrońców, aby każdy członek miał przed sobą swego obywa- telstwa przedmiot, aby każdy wydzieloną sobie pracą umiał kierować i stosownie do planu wielkim dopomagać zamiarom[...). Polak ten, którego powszechnie los ludzkości obchodzi, którego nieszczęście polskiego narodu zajmuje, który nieszczęśliwemu nie odmawia pomocy, obrońca prześladowanej cnoty; s[z]czery przyjaciel, mąż dobry, ojciec tkliwy, sprawiedliwy, łagodny, ludzki, mężny, odważny, skromny, nie szukający zemsty, krótko mówiąc człowiek czuły i rozumny, obywatel gorliwy i z ochotą poświęcający Ojczyźnie siebie, swój majątek i swoje talenta ma prawa należenia do Towarzystwa Republikanów. [...] Nowo przyjęty członek powie, jaki obiekt pracy obiera sobie i w czym ofiaruje zdolność swoją dla Ojczyzny. [...] Zbiór moralności. Maksymy Towarzystwa Republikanów Polskich Żyj dla siebie! Żyj dla innych! Zezwalam na Twe uciech#. jeżeli Tobie nie szkodząc, braciom Twoim szkodliwymi nie będą. Bądź szczęśliwym, lecz pomnij, że sam tylko jeden nim być nie możesz. Wszystkich ludzi, tak jak Ciebie, wzywa do szczęśli- wości natura. Przyczyniając się tylko do szczęścia ludzi, sam szczęśliwym być możesz. Jeżeli zechcesz kiedykolwiek uchylić się od tego porządku, pamiętaj, że nienawiść, zemsta i zgryzoty ukarzą zawsze złamanie moich nieodwołalnych wyroków. [...] Bądź odważnym, abyś, umiał bronić Ojczyzny i nieszczęśli- wych. Bądź cichym, umiarkowanym, obyczajnym, trzeźwym, bo rozwiązłość i niewstrzemięźliwość, i zbytki zniszczą Twoją istotę i napiętnują Ciebie pogardą. Bądź obywatelem, bo Ojczyzna jest potrzebna dla Twego bezpieczeństwa, dla Twej pomyślności i dla Twego losu. [...] # Bądź na koniec człowiekiem czułym i rozumnym, mężem dobrym, tkliwym ojcem, pracującym, obywatelem gorliwyni. Udzielaj swym braciom darów Tobie od natury użyczonych. Powiększaj radość we wszystkich, z którymi obcujesz. Tak postępując, niech jakie chcą będą niesprawiedliwość i zaślepie- nie współżyjących, nigdy jednak nie będziesz pozbawiony nagro- dy; żadna moc na ziemi nie potrafi Ci wydrzeć wewnętrzn pociechy, tego to najczystszego szczęśliwości źródła. Z radośc wnidziesz w siebie samego i nie znajdziesz w sercu Twoim a hańby, ani zgryzoty; będziesz miłym sobie samemu, będzie szacowany od cnotliwych, pochwała których więcej znac jak okrzyki obłąkanego tłumu. Każda chwila życia Twe# będzie oznaczona spokojnością duszy, z którą nareszcie stanie u kresu dni Twoich; bo chociaż cnotliwy jesteś, umrzeć musis Przeżyjesz siebie myślą, a ci, którym byłeś użyteczny, wystaw Tobie pamiątkę po śmierci obok tej, którą za życia wystawi Tobie własne przymioty. Nie zazdrość zwodniczej pomyślności potężnemu występkov Nie gnij karku przed zwycięską tyranią. Nie patrz się na sza przedajnej sprawiedliwości. Nie zaprzyjaźniaj się z nieużyty dostatkiem. Nie pchaj się na dwory tyranów i możnowładcó# Kosztem sumienia i charakteru nie napieraj się o miejsca, i których uciskają Twych współobywateli. Oświecaj włościanć [...). 3. Każdy członek zatrudni się obranym sobie obiektem p żytecznym dla dobra powszechnego. 4. Każdy członek powinien doskonalić się czytaniem histo i dzieł rozumnych o prawie natury i polityce. Powinien star się umieć historię kraju swego, geografię, mieć wiadomo# o związkach handlowych jednej prowincji z drugą - łożyć s# usilność na poznanie ducha i zwyczajów narodu i zachowan uwag swoich w piśmie. 5. Każdy członek ma obowiązek zbierania rękopisów i dzi dawnych i teraźniejszych, należących do historii i literatu polskiej. 6. Każdy niech ma w pamięci, że Towarzystwo postanowi przesłać swoje zasady potomności; a zatem młodym daw przykłady, zachęcać ich do nauk i do cnoty, dzieciom daw republikańskie wychowanie, rozszerzać światło; namawiać lud do rękodzieł i rzemiosł; są to środki stosowane do zamia Towarzystwa. Popieranie takowych środków jest największy obowiązkiem każdego członka. 7. Każdy członek powinien kilka osób, najmniej 5, oświec w systemacie republikanckim i udzielić im gruntowną znajomo praw i obowiązków człowieka i obywatela. Powinien star się kilku włościan w sposobie najnaturalniejszym przekon o ich prawach, dać im poznać ich ważność i namówić. ich c 58 uczenia się pisać, czytać i rachować i do utrzymania po wsiach nauczycielów, którzy by w szkółkach dzieci nauczali. 8. Wykorzeniać nieobyczajność, przez nierząd i chciwość po wsiach utrzymywaną, będzie obowiązkiem każdego członka. 9. Właściciel gruntowy, członek Towarzystwa, powinien zało- żyć we wsi swoją szkółkę dla oświecania włościanów. [...] Towarzystwo wspiera wszystkie użyteczne prace, dzieła i wy- nalazki. Towarzystwo wyświadcza przez mowy i różne pamiątki cześć zasłudze członków zmarłych i waleczność żołnierzów ległych za wolność, karność i Ojczyznę. [...) Każdy związek w województwie zatrudni się jak najdokładniej- szym opisaniem statystycznym swego województwa i postara się, aby miał szczególną swego tylko dystryktu mapę. [...] W opisaniach dystryktów powinny być umieszczone geografia dystrykt#, historia tegoż, opisanie do#kładne miejsc ważnych, tabela ludzi bardzo majętnych, średnio majętnych i uboższych, Żydów, cudzoziemców, rzemieślników, rękodzielników, oficja- listów rządowych, służących, suma całej ludności; wielkość parafii, wielu ludzi do której należy, fundusze tychże, jakiego charakteru probos[z]czowie; charakterystyka mieszkańców; rodzaj handlu w tymże dystrykcie, kapitały leżące, pieniądze w kursie; czyny godne pamięci: osobna rubryka żołnierzów nieprzy#aciel- skich, osobna, wiele między tymi jest Polaków, osobna znowu, wiele jest żołnierzy dawnych polskich bez shzżby, inwalidów etc. [...] Jednym z najdzielniejszych środków do podźwignięcia Polski będzie rozszerzenie światła. 2. Każdy członek dopomaga do tego, ile może. 3. Wydział instrukcji Towarzystwa zatrudni się oświeceniem wszystkich mieszkańców pismem i mową, osobliwie oświece- niem włościanów. 4. Towarzystwo literackie, ustanowione w celu doskonalenia kunsztów i umiejętności w polskim języku, wydobywania z nie- pamięci dzieł dawnych polskich i tłumaczenia pism cudzoziem- skich, [po]stępuje podług swego osobnego planu. Zawiadujący wydziałem jest członkiem tego Towarzystwa. 5. Ustalenie ducha publicznego należy do wydziału instrukcji. 6. Biblioteka Towarzystwa, drukarnia, wyznaczanie nagród pisarzom użytecznym należą do zawiadującego wydziałem in- strukcji. 2. "... rozkrzewienie nauk narodu w obc# bryłg przelanego...' Jan Chrzciciel Albertrandi (1731-1808) był człowiekien szerokich zainteresowań - historykiem i numizmatykiem, thr maczem, poetą, publicystą. Urodził się w Warszawie, w rodzinit wywodzącej się z Piemontu. Uczył się w kolegium jezuickim następnie wstąpił do tego zakonu. Studiował filozofię i teologię nauczał m.in. w Collegium Nobilium. Był pracownikiem Biblioteki Załuskich, założycielem i re daktorem "Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych" (1770); zosta też lektorem ( 1774) i bibliotekarzem ( 1790) Stanisława August# Poniatowskiego. Z zamiłowaniem zbierał źródła historyczne stworzył tzw. Teki Albertrandiego (wypisy z archiwów Watykanc i Szwecji). Był autorem wielu prac historycznych, tylko w częśc wydanych drukiem (pisano o nim, iż "dnie i noce siedział nac rękopisami"). W 1771 r. Albertrandi wystąpił z zakonu, pozostając księdzem w 1796 r. został tytularnym biskupem zenopolitańskim, w 1799 r biskupem sufraganem warszawskim. Był nieprzyjaźnie nastaů wiony do insurekcji kościuszkowskiej. Po trzecim rozbiorzt otrzymał od władz pruskich urząd wizytatora szkół warszawskict i cenzora. Był jednym z założycieli Towarzystwa Przyjació: Nauk, został dwukrotnie wybrany jego prezesem. Jan Chrzciciel Albertrandi, Mowa na pierwszym posiedzeniu Towarzystw# Warszawskiego Przyjaciół Nauk [...] dnia 23 listopada 1800. "Roczniki TWPN", t. I (1802), s. 2-3, 5-6, I6-19 21-24. Powiększa tę radość i niezmiernie pomnaża ta myśl, że zamial tego Zgromadzenia główniejszy jest utrzymanie i pomnożenie nauk, pamiątek, języka, zaszczytów, oświeconych ludzi tegc przedtem narodu, którego lubo imię w rzędzie narodów prze- kreślonych widzimy, jednak niezglozowanyml piętnem na sercach naszych wyryte, w wiekuistej zostawać będzie pamięci [...]. Utrata autokracji2 jakkolwiek w obcych zamiarowi naszemu widokach jest dotkliwa, jednak w związku ze wsparciem i roz- 60 61 krzewieniem nauk wpływu zamysłom naszym szkodliwego mieć nie może: ponieważ utrata autokracji albo samowładztwa nie jest przeszkodą do utrzymania i rozkrzewienia nauk narodu w obcą narodów bryłę przelanego [...]. Przebieżmy albowiem narodów dzieje, rozpatrzmy się w staro- żytności pamiątkach; najokazalsze i równie najliczniejsze znaj- dziemy wszędzie tej prawdy na niezawodnych przykładach grun- tujące się zasady, że utrata autokracji w podobnych naszym okolicznościach nie była przeszkodą do obmyślania naukom wzrostu i stanu najpomyślniejszego [...]. A jeśli tak obfite są w najpomyślniejsze skutki, tak kwitnące nauki, gdy światło do ciemności lub ciemność do światła przy- stępuje, cóż dopiero mówić, kiedy światło jedno przybywającym innym światłem pomnaża się? Nic to nie znaczy, że pochodnią jedną trzyma olbrzym ogro- mny, cały żelazem okryty, drugą zaś w wzroście upośledzony, słaby, a może i spętany; jeśli równe są pochodnie, jeśli równo rozpalone, jedna nie mniej niż druga na wszystkie strony naj- żywsze światło rozrzuca. Jakoż wszyscy z prawdziwą i wytrwałą gorliwością do zachowania i potnnożenia nauk pożytecznych przykładający się, wszyscy ubiegający się do prawdziwej i grun- townej umiejętności członkami są jednego narodu, po całym świecie rozlegającego się; mało powiedziałem, członkami są jednej familii różne siedliska mającej, najściślejszym związkiem skojarzonej, jeden cel, jeden zamiar, jedne pragnienia, jedną dzielnicę i nierozdzielną własność mającej. Czarny, śniady, biały, oliwkowy, miedziasty, wszyscy jednej postaci są i fizjonomii, jedność familii i pobratymstwo okazującej. Wszyscy są bracia w szukaniu prawdy, w rozmnożeniu światła jasność, nie zaś pożary sprawującego, nierozdzielnie złączeni [...]. Choć języki są odmienne, choć obyczaje inne, choć skłonności przeciwne [...] wszyscy jednak jedno ciało, w rozterkach zgodne, w rozproszeniu spojone, w różności widoków, zamiarów jednostojność zacho- wujące składają; któremu w tym składzie rząd polityczny rzeczą jest obcą, od troskliwości onego odsunioną, czci tylko i podle- głości wyciągającą, tak dalece, iż w to ciało wchodzący żądać mogą, aby filozofia na tronie osiadła, ale nigdy nie pragną, aby #ilozofowie rządem kierowali. Jednakże w stanie obywatelskim uczony każdy do swej stąd wynikającej zna się powinności poprzedzającym nawet prawa rozumu przekonaniem. Przydać do tego wszystkiego muszę, iż jeśli wyobrażenie wolności osobistej w układ powodzenia szczęśliwego nauk nie wchodzi i związku z nim koniecznego nie ma, lubo jednak wpływ onego tak wielki w stan ludzkich umysłów uznajemy, iż je wspaniałymi lub podłymi, śmiałymi lub lękliwymi czyni; że im lub skrzydła do bystrego lotu przyprawia, lub kajdan ciężarem do ziemi przyciska. Daleko mniej wyobrażenie tego rodzaju wolności, który autokracją zowią, za sprężynę do dźwi- gania nauk może być poczytane, ponieważ każdy szczerą ku naukom unoszący się miłością tak się nimi zaprzątnąć może, jak syrakuzański matematyk,3 cale nie pomnąc na przemiany władzy rządzącej. Więc wyłączając siebie, jako z wielu miar do wykonania takiego przedsięwzięcia mniej zdatnego, a zapatrując się na to zacne Zgromadzenie, daleki jestem od tego, abym za zuch- wałość lub płochą nadzieję poczytał to nasze przeświadczenie, iż natężoną takowych przyjaciół nauk pracą i usilnym staraniem może być przywrócony złoty on wiek literatury polskiej, którym się wsławiły czasy dwóch dawnych Zygmuntów, aż do piętnastu lat panowania trzeciego'; że na umysłach to prześwietne Towa- rzystwo składających dawnych onych Polaków wiecznotrwała w naukach sława tenże skutek sprawi, co zwycięskie znaki Miltiadesa, Aleksandra posągi na umysłach Temistoklesa i Ceza- ra niegdyś sprawowały.5 Niech w tej mierze serca i ochoty nie ujmuje zapatrywanie się na wspaniałą okazałość tamtego czasu, niech się nikt zwojować nie daje własnej troskliwości i trwodze, rozważając stan, o który nas zmienność losów przyprawiła. Nie pozwalajmy, aby się nam z rąk wyślizgnął ten jedynie pozwolony sposób utrzymywania zaszczytów własnych staro- dawnej sławy. Jeśli co u nas może przykład tak wielu w historii żyjących narodów, podobną jak my powodzią zarwanych, za- chowajmy jak one chwałę nabytą z gruntownej, wytwornej i rozległej nauki [...]. Nie zmieniło się i drga jeszcze w piersiach waszych to serce, ojczyźnie najpierwej żyjące, a nigdy nie umie- rające; a to serce nie pozwoli, aby w zupełną niepamięć iść miała ta ojczyzna, aby jej pamiątki zagładzane były, aby jej imię hańbą okryte zostało. Każdy z was, jak Cycero od grobu Archimedesa, od jej mogiły chwasty i głogi, i śmieci, które na nią pokątni pisarze, co nas nigdy nie znali, rzucają, uprzątać będzie usiłował.b Być uczonymi, być nauk miłośnikami, zagrzewać umysły chęcią nabycia tego rodzaju sławy, okazać narodu sprawiedliwie pozyskaną z umiejętności chwałę, ta jest prawdziwa na tych 62 63 oszczerców zarzuty, na ich zuchwałe potwarze odpowiedź[...]. Waleczność, odwaga, krwawe boje, rycerskie mozoły mogą stać się dobrowolną przez was czynioną ofiarą, ale ta przed ołtarzem honoru padnie, nie przed tym, któryście ojczyźnie dawnej wysta- wili. Czynna jednak serc żywość trwa, trwają namiętności nało- giem zadawnione, a pastwy potrzebujące: jedna ich, a niewinna strawa w naukach i umiejętnościach zostaje. Te są wieków prze- ciągłością niezwiędłe kwiaty, którymi obsypany przez was być może poważny ojczyzny grobowiec; te staraniem waszym po- dźwignione, wsparte, wydoskonalone, gdy miłość waszą ku pierwotnej ojczyźnie okażą, sławę jej wskrzeszoną nieśmiertel- ności.poświęcą. Jedne nauki przysposobić was mogą do tych nawet prac, dó których podejmowania dla nowej ojczyzny wzywa zwierzchność nawet krajowa', przed którą tym jednym sposo- bem wrodzoną waszą i od przodków zaciągnioną zdatność do wszystkich najchwalebniejszych i najtrudniejszych czynów oka- zać możecie. Jedne są nauki, które jeszcze wytrwałość miłości waszej ku dawnej ojczyźnie usprawiedliwić mogą, przed tymi nawet, którzy, jak bajecznego bożka onego z wnętrźności matki wyprutegos, was na łonie swoim piastując, dwóch matek, umo- rzonej i żyjącej, dziatkami nazywają. Widząc oni, iż żądza chwały, nie płochej, ale gruntownej, bo na pożytecznych naukach zasadzonej, ożywia umysły wasze, uwielbiać was będą, plemię zacnych starodawnych Polaków, między swoimi już ziomkami policzone, żadnymi nigdy fortuny ciosami nieupodlone. Przypisy ' Niezatartym. z Dosł.: samowładztwa; tu autor używa tego pojęcia w znaczeniu władzy niepodległej. ' Archimedes (ok. 287 - ok. 2ł2 przed Chr.), grecki fizyk, matematyk i wynalazca, nie odnosił się bynajmniej obojętnie do wypadków politycznych: w ćzasie II wojny punickiej kierował obroną ojczystych Syrakuz przed Rzymia- nami, z rąk których poniósł 5mierć po zdobyciu miasta; w czasie oblężenia wykazał się wielką inwencją przy doskonaleniu techniki wojeqnej. Opinia autora opierać się mogła na przekazach dotyczących okoliczności jego śmierci: jak chce bowiem trad#;ja. uczony nie przerwał swej pracy na widok zabójcy. ' Wiek XVI przyjęto w Polsce nazywać "złotym wiekiem" kultury; wyzna- czają go daty panowania Zygmunta I Starego (1506-ł548), Zygmunta II Augusta (1548-ł572) i Stefana Batorego (I576-1586) - za Zygmunta III Wazy I I587-1632) wszedł już w fazę schyłkową. 5 Temistokles (ok. 525 - ok. 460 przed Chr.), ateński mąż stanu, wódz w okresie wojen perskich (przyczynił się walnie do zwycięstwa Greków pod Salaminą w 480 r.) słynął z ambicji: zanim osiągnął swe największe sukcesy, zazdrościł sławy Miltiadesowi (ok. 550 - 489 przed Chr.), zwycięzcy spod Maratonu (490). Podobnie Gajusz Juliusz Cezar ( 100? - 44 przed Chr.), rzymski wódz, mąż stanu i pisarz, zdobywca Galii, jedynowładca w Rzymie: w mło- dości, widząc przed świątynią Herkulesa w Kadyksie posąg Aleksandra Wiel- kiego (356-323 przed Chr.), ubolewał, że król Macedoński i pogromca Persów miał w jego wieku cały świat u swych stóp. b Marek Tuliusz Cycero (106-43 przed Chr.), rzymski mąż stanu, mówca i filozof odnalazł w Syrakuzach opuszczony grób Archimedesa. ' Tzn. władze pruskie. B Dionizos, grecki bóg ekstazy i wina, urato wany z łona ginącej matki, wydany został na świat przę# swego ojca Zeusa. 3. "... w imię nauk i potrzeby powszechnej przymierze" Tadeusz Czacki ( 1765-1813) należał do wybitnych przed- stawicieli polskiego Oświecenia - organizator handlu, oświaty, rzemiosła, samouk, znany historyk prawa i bibliofil - kolek- cjoner. Jako członek Komisji Skarbowej (1786-1792) starał się o systematyczne wysyłanie młodych Polaków za granicę "dla doskonalenia się w nauce górniczej, probierskiej, mineralogii i metalurgii". Na własny koszt (10 tys. dukatów) zapoczątkował prace nad mapą hydrograficzną Polski, zwalczał nadużycia komór celnych, badał zasoby soli kopalnej, projektował rozwój handlu z ziemiami rumuńskimi i Wschodem, przedstawiał pro- jekty asymilacji Żydów. W 1794 r. władze carskie skonfiskowały większość jego ma- jątku, ale zwrócił mu go Paweł I. Pomagał niektórym rodakom wracającym z zesłania, stał się jednym z inicjatorów i najczyn- niejszych członków TPN w Warszawie, sprowadził z Fromborka pamiątki po Koperniku. Starał się o amnestię dla rodaków i przywrócenie samorządu szlacheckiego, o wydobycie z archi- wów carskich i z osobistych papierów Stanisława Augusta Poniatowskiego rękopiśmiennych dokumentów do najnowszych dziejów Polski, "do których od nas późniejsze a może szczęśliwsze pokolenia mają prawo". W 1802-1803 r. zorganizował Towarzystwo Żeglugi w Odessie (i wyprawił z polskim zbożem statek nazwany jego imieniem do Triestu). Mianowany wizytatorem szkół w guberniach podolskiej, wo- łyńskiej i kijowskiej ( 1803) poświęcił się rozwijaniu i podnoszeniu poziomu szkolnictwa w tym regionie, a przede wszystkim ufun- 5 - Drr,#a dr, niepoclleglości 65 dowaniu (ze składek miejscowego społeczeństwa polskiego) i rozwijaniu szkół zawodowych i Gimnazjum Wołyńskiego (Liceum Krzemienieckiego). Temu ostatniemu zagwarantował świetną kadrę nauczycielską, gabinety i bibliotekę, później stwo- rzył dla niego drukarnię i zapisał mu znaczną część własnych zbiorów. Krzemieniec przekształcił w "Ateny Wołyńskie"- główne centrum życia kulturalnego i umysłowego Podola, Woły- nia i Ukrainy. Mimo przykrości ze strony Uniwersytetu Wileń- skiego (dopatrującego się w działaniach Czackiego dążeń kon- kurencyjnych) i chwilowych prześladowań ze strony władz car- skich kontynuował swą działalność do śmierci. Do 1806 r. dzielnie i bardzo owocnie pomagał mu w tym Hugon Kołłątaj. Dnia 13 października 1805 r. po dwu latach intensywnych prac doprowadził do otwarcia Gimnazjum Wołyńskiego. Wielka uroczystość odbyła się w kościele gimnazjalnym. Był to zarazem moment największych nadziei Polaków na przywrócenie państwa polskiego przez Aleksandra I, a przynajmniej na zjednoczenie ziem polskich pod berłem tego liberalizującego cara i nadania im pełnych swobód narodowych. W czasie wielkiej uroczystości otwarcia Czacki wygłosił główną mowę, z której pochodzą po- niższe fragmenty. Mowa Jaśnie Wielmożnego Tadeusza Czackiego, tajnego Jego Imperatorskiej Mości konsyliarza, starosty nowogrodzkiego, Imperatorskiego Wileń- skiego Uniwersytetu i Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk członka, wizytatora szkół w gu- berniach wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej, orderów Orła Białego i św. Stanisława kawalera, dnia 1/13 octobra 1805 roku przy otwarciu Gimnazjum Wołyńskiego w Krzemieńcu miana [...]Zebrani współrodacy! Wszyscy prawie urodziliście się na tej ziemi, której imię od tylu wieków światu znane, wyma- zane zostało z liczby nazwisk narodów [...]. Trwał dobry rząd, trwały nauki [...]. Kilka dni szczęścia przeniosły Jana III w poczet znakomitych wodzów.' Dwadzieścia lat Jego panowania do dziejów rządnego państwa nie należą. Nauki także w jednym a dość uniżonym były stanowisku. [...] Wcieleni do słowiań- skiego ludu pod Katarzyną II, wielką dla Rosji, nie dowierza- liśmy imienia naszego zagładzie [...]. Państwo z różnorodnych narodów złożone przez ustanowtenle edukacji jednej zwierzchności, przez dany powszechnej gorli- wości i pracy popęd zawarło niejako w imię nauk i potrzeby powszechnej przymierze [...]. Każdy w swoim języku własne i nabyte wiadomości upowszechniać i przenosić może [...]. Rosjanin opiewa chwałę bitwy połtawskiej, a przeosadnionyz Szwed uwielbiać może waleczność przodków pod Narwą [...]3. Podniosło się wśród wielu przeszkód Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Warszawie. Ośmieliło się mówić za utrzymaniem w swo- jej czystości języka, którym większość mieszkańców monarchii pruskiej mówi [...]. Nie o to idzie, aby w naszych guberniach było kilkunastu uczonych, ale o to, aby oświecenie było roz- szerzone, a jednostajne prawidła stały się powszechnymi [...). Potężne Rosji państwo, zajmujące dwudziestą ósmą część znanego świata na kuli ziemskiej potrzebuje upowszechnienia nauk, żąda ich dobroczynnego wpływu we wszystkich gałęziach, odrodzenia się bogactw ekonomii ludzkiej i zwierzęcej. Ubogi i majętny, obydwa jednej ziemi mieszkańce, mając równe środki do uczenia się, pójdą tą samą drogą pracy aby mieli równą nadzieję i zasłużonej oczekiwali nagrody. Urzędnik szlachecki i miejski ma jednakową powinność doskonalenia się. Kapłan powinien godzić naukę swoją z potrzebą ludu [...]. Zbliżyła się już ta ważna epoka, gdzie rolnictwo nasze po- trzebuje prawideł w teorii i pomocy nauk [...], ogrodnictwo zwane siostrą rolnictwa, jest ważną częścią historii naturalnej, majętny tylko ma uczeńszego ogrodnika, a prawie zawsze- cudzoziemca [...]. Ciążymy pamięci nazwiskami obcych ziemiopłodów, a nie znamy naszych wód, gór i lasów. Objazd tedy w przedmiotach mineralogii i botaniki staje się ważną potrzebą. Szanujemy wynalazki w mechanice [...] a mechaników praktycznych nie m a m y [...). Praca i zatrudnienie zjednywają sławę, a zabawa jest tylko środkiem do nowych sił nabycia [...]. Młodzi szkolna! [...] Postępowanie w doskonaleniu serca i rozszerzenia władz rozumu stanie się jedyną rękojmią twojego szczęścia i losu tej ziemi [...]. Pomnażaj wynalazkami uczynio- ne odkrycia, poprawiaj przez doświadczenie i nastąpić po tobie mającemu pokoleniu wiernie oddawaj. 66 Przypisy ' Wzmianka dotyczy słynnej wyprawy Jana III Sobieskiego na odsiecz Wiedniowi i świetnego zwycięstwa w bitwie pod Wiedniem w I683 r. 2 Tzn. przeniesiony; przesiedlony; wzmianka dotyczy osadzenia Szwedów na terenach Rosji. ' 19 listopada 1700 r. władca Szwecji, Karol XII rozgromił znacznie sil- niejsze wojska rosyjskie oblegające Narwę, natomiast 8 lipca 1709 r. Rosjanie pod wodzą Piotra Wielkiego rozbili armię Karola XII pod Połtawą na Ukrainie (co zadecydowało o zdobyciu przewagi przez Rosję w Europie północno- -wschodniej). 4. "Paść może i naród wielki; zniszczeć nie może, tylko nikczemny!" Stanisław Staszic (1755-1826), uczony, filozof, przyrodnik, działacz i pisarz polityczny to czołowy przedstawiciel polskiego Oślviecenia. Urodzony w Pile, był synem burmistrza tego mia- sta. Kształcił się w seminarium duchownym w Poznaniu, przyjął święcenia kapłańskie. Studiował w Lipsku, Getyndze i Paryżu; w 1782 r. uzyskał doktorat obojga praw w Akademii Zamojskiej. W dobie Sejmu Czteroletniego należał do najwybitniejszych rzeczników programu reform: postulował wzmocnienie państwa i modernizaeję stosunków społecznych. Wiele wówczas pisał (Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego 1787, Przestrogi dla Polski 1790). Po rozbiorach oddał się głównie pracy organizatorskiej w dziedzinie gospodarki, nauki i oświaty; uczestniczył w naj- wyższych władzach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskie- go w resortach oświaty i gospodarki. W 1808 r. został prezesem Towarzystwa Przyjaciół Nauk; współorganizował uniwersytet w Warszawie i Szkołę Akademiczno-Górniczą w Kielcach. W latach 1807-1812 wchodził w skład Izby Edukacyjnej. W Kró- lestwie Polskim został członkiem Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, pełniąc od 1817 r. obo- wiązki zastępcy ministra. W tym charakterze podpisał sprzeczny z konstytucyjnymi obietnicami dekret o cenzurze druków wycho- dzących w Królestwie. Był dyrektorem generalnym w Wydziale Przemysłu i Kunsztów; przygotował plany rozbudowy Staro- polskiego Okręgu Przemysłowego i popierał jego rozwój, zaini- cjował budowę kopalni węgla w Dąbrowie Górniczej. Wszedłszy w konflikt z ministrem Ksawerym Druckim-Lubeckim zrezyg- nował ze stanowiska dyrektora generalnego (1824); został wówczas mianowany ministrem stanu. W 1816 r. stworzył Hru- bieszowskie Towarzystwo Rolnicze, przodującą w skali euro- pejskiej organizację typu przedspółdzielczego. Prowadził badania geologiczne, których owocem było dzieło O ziemiorództwie Karpatów (wyd. 1815). Jako filozof stworzył oryginalną oświeceniową koncepcję rozwoju dziejowego zawartą w poemacie Ród ludzki (pisanym od 1791 r., wyd. 1819-20). Dość daleko, jak na stosunki polskie, posunięty radykalizm poglądów społecznych łączył Staszic z pragmatycznym podej- ściem do spraw polityki. Na publicznym posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk dnia 13 grudnia 1805 r. referował swą pracę O ziemiorództwie Karpatów. Wśród słuchaczy znajdowało się wielu uczniów wyż- szych klas warszawskiego Liceum, do których autor zaadresował zakończenie swej przemowy. Lecz wkrótce po wygłoszeniu tych słów doszły do Warszawy wieści o wielkim zwycięstwie Napoleona nad wojskami austria- ckimi i rosyjskimi pod Austerlitz (dziś Sławków) na Morawach (2 grudnia 1805 r.). Koncepcja pokojowej, lojalnej wobec władz pruskich pracy tracić zaczynała na aktualności. Jesienią 1806 r. cesarz Francuzów rozgromił Prusy; wiosną 1807 r. losy ziem polskich były jeszcze nie rozstrzygnięte, choć na terenach wyzwo- lonych spod rządów pruskich tworzono podstawy nowej polskiej państwowości. Wtedy to Staszic ogłosił broszurę O statystyce Polski, pionierską próbę statystycznego przedstawienia ówcze- snego stanu ziem polskich. Stanisław Staszic; O ziemiorództwie Karpatów i innych gór i równin Polski Dzie Ła, t.Ill, Warszawa IBI6, s. 69-70 Młodzieży! ty każdego narodu droga, narodu naszego jedyna nadziejo! oto prace, do których cię wzywają; oto wiadomości, których od ciebie o twojej ziemi wyglądają obce narody. Był może ten czas, gdzie życzyć należało, aby ziemia nasza znaną nie była. Lecz dzisiaj jest czas, abyśmy wszyscy nad 69 tym pracowali, wszyscy się starali, jak by ją dać poznać obcym; jak by ją wystawić we wszystkich jej stosunkach z nimi. Jest ona dziedzictwem waszych ojców. Jest więc jedną z tych charakteryzujących waszych eech, jakie cechy święcie zachować jest w waszej mocy. Jeżeli wam już nie wolno z innymi ludy chodzić w zawód o narodową sławę bohaterstwa, to wolno wam, owszem, wzy- wają was europejskie narody w zawód o sławę wszystkich innych rodzajów. Idźcież w te szlachetne zabiegi i z cudzoziemcami, i z współ-zobywatelonymi ludy'; a nie ustępując na waszej ziemi nikomu pierwszeństwa w cnotach, w pracach, w naukach, połóżcie na tym wszystkim, cokolwiek ziemia waszych ojców w najwyższych górach, w najgłębszych wnętrza zakopaniach i w morzach, i w powietrzu ciekawego, użytecznego zawiera, połóżcie mówię na tym wszystkim pracy, dowcipu, wynalazku, umiejętności pierwsze imię Polaka. Również wy, wielcy tejże ziemi właściciele! zamiast rozpraszań się po obcych stolicach, zgromadźcie się w narodowe miasta. Tam działajcie tę najtęższą sprężynę władz ludów: umysł naro- dowy. Tam domy wasze niechaj staną się świątynią narodowych obyczajów. Niechaj w nich ta młodzież pod waszym okiem, pod waszym sądem wyknie szanować pracę, nauki i cnotę. A wy waszymi dochody uświetniajcie przodków pamięć i dzieła; pomnażajcie w waszej krainie sztuki, umiejętności, rękodzieła, rzemiosła, handel, rolnictwo. Tak z zamiarami przychylnych wam, mądrych rządów będąc zgodnymi, zostaniecie oraz i wa- szemu narodowi wierni. Paść może i naród wielki; zniszczeć nie może, tylko nikczem- ny!.. Stanisław Staszic, O statystyce Polski krótki rzut wiadomości w roku 1807 Pisma filozoficzne i spoteczne, oprac. i wstępem poprzedzit B. Suchodolski, Warszawa 1954, t.ll, s. 291, 300 "Aby Polska prędzej do tak kwitnącego stanu postępowała, trzeba jej dobrego rządu. Lud ten pod dobrym rządem da z siebie wszystko zrobić. Naród jest w swoim charakterze dobry, ludzki, a zarazem dzielny. Do swojej ojczyzny nad wszystko przywią- zany. Uważając go ogółem w masie, on gotów dla odzyskania swego imienia i jestestwa przelać swoją krew i poświęcić wszy- stkie majątki. Dał niedawno świetny swojej cnoty dowód, gdy okazał, iż na ósmej cząstce jego ziemi czterdzieści tysięcy zbrojnego wojska powstało w czasie czterech niedziel,' kiedy inne całe narody tyle uzbroić ledwo zdołają w lat kilka [...]. Waleczny Narodzie! Przestrzegam, użytkuj z czasu! Już masz punkt na twojej własnej ziemi do uzbrojenia się i do zbioru. Działajże cały, jak tylko możesz, i właściwymi, i niewłaściwymi, i jawnymi, i skrytymi sposoby. Starajcie się wszyscy, by was się jak najwięcej uzbroiło, by w najgorszym nawet wypadku, jeżeli nie zupełnie polityczne jestestwo, mogliście sobie przy- najmniej z orężem w ręku zapewnić narodowość, własny język, narodowe prawa i urzędy. Od wieków równieście dzielnymi, jak Węgrzyni. Srom dla was wieczny, gdybyście teraz nie odzyskali przynajmniej ich nie- podległości.z Tylko nikczemny, będąc uzbrojonym, powraca znowu w haniebną niewolę." Przypisy # Chodzi tu o mieszkańców państwa pruskiego. Przypisy # Tworzenie armii pol#kicj u boku Napoleona postępowało jesienią I80fi r. szybko, jednak ocena autora jest przesadzona: wprawdzie gen. Jan Henryk Dąbrowski (1755-18I8) zadeklarował cesarzowi 23 października wystawienie 40 tys. żołnierzy, lecz w połowie stycznia 1807 r. wojsko polskie liczyło ok. 23 tys. wraz z pospolitym ruszeniem; do wiosny osiągnęło stan 30 tysięcy. 2 Autor nawiązuje tu do autonomu. jaką cieszyły się Węgry w ramach monarchii habsburskiej. Zakres tych swobód zmieniał się: w omawianym okresie (po obradach sejmu preszburskiego 1790-91) uznawano zasadę, iż Węgry rządzone być mogą jedynie w zgodzie ze swą konstytucją. Szlachta węgierska posiadała własne przywileje i samorząd Iokalny; przyjęto, że nie można narzucać Węgrom żadnego obcego języka (chodziło tu o niemiecki- językiem urzędowym była na Węgrzech tradycyjnie łacina). %O 5. "... o mgstwie Polaka nikt nie powątpił, ale go niezdolnym s#dzono do rządu" W zmienionej po zwycięstwach Napoleona nad mocarstwami zaborczymi sytuacji politycznej odżyło jako siła ideowa śro- dowisko jakobinów polskich. Staszicowska broszura O staty- styce Polski stała się dla jego członków bodźcem do zainicjowania szeroko zakrojonej publicznej dyskusji o problemach społeczeń- stwa polskiego. Do takiej wymiany poglądów wezwał w kwietniu 1807 r. na łamach "Gazety Warszawskiej" Józef Kalasanty Szaniawski. W ciągu następnych kilku miesięcy "Gazeta" pu- blikowała listy osób zainteresowanych sprawami życia społecz- nego. Uczestnicy dyskusji podkreślali konieczność ścisłego związku z napoleońską Francją, zwracali uwagę na zasadnicze znaczenie własnego wysiłku Polaków. Fragmenty wypowiedzi niektórych uczestników tej dyskusji (Szaniawskiego, Orchowskiego i Gliszczyńskiego) podajemy w oparciu o ówczesną edycję książkową korespondencji. Korespondencja w materiach obraz kra#u i narodu polskiego rozjaśniającvch Wars, czczenie narodowości jako najdroższego, najchlubniejszego skarbu, zachowanie jej, obrona i przywrócenie we wszystkich szczegółach i sprawach, w których zasadzać się może, będzie jednym z ważnych przedmiotów tak w ogólności towarzystwa, jako też każdego w szczególności członka. W tym względzie starać się będą usilnie o zachowanie języka polskiego w całej swej czystości i o dalszym jego wydoskona- leniu. Niech każden, ile to od niego zależy, upowszechnia jego użycie: wojskowy w wojsku, cywilny w magistraturaeh, uczony w naukach, a kobiety w mowach codziennych i posiedzeniach. Te ostatnie szczególniej tym się przedmiotem zaprzątną i na tym zrazu miłość swą własną zasadzą, aby powszechne używanie cudzoziemskiego języka wykorzenić. [...] Rycerze nowi i rycerki wszelkiego dołożą starania, aby rozkrzewić po kraju miłość nauk i kunsztów, gust dobry i zdrową krytykę. W tym względzie wspierać będą teatra narodowe, dzien- niki i gazety [...]. Wydawanie lub tłumaczenie dzieł użytecznych i przyjemnych, pomnąc zawsze, że literatura i wszystkie wido- wiska w miłej zabawie, nauki zaś w pomnożeniu wiadomości i siły rozumu, do cnoty zawsze prowadzić i cnotę jedną za osta- teczny ceI mieć powinny. [...] Wiara, kondycja nikomu przeszko- dą do wejścia do towarzystwa i do dopięcia jego stopniów być nie może. *Rycerz powinien być bogobojny, winien jest cześć wierze przodków, posłuszeństwo słusznym, hołd i obronę płci pięknej i przywiązanie nieograniczone do swej Ojczyzny [...]. Rycerz będzie szczególnie dbał o dobre mienie swoich włościan, stop- niowo utworzyć z nich pożytecznych, szczęśliwych i przywiąza- nych do kraju członków społeczności będzie miał na pierwszej pieczy. Winien nie żałować na to nigdy czasu. [...] Ożywiać i rozszerzać będzie cnoty, czyste chęci i duch publiczny, za pomocą którego wszystkie dobre zamysły łatwiej się uskutecz- nią*.# 82 Fragment zaznaczony gwiazdkami został w autografie skreślony Poniższy fragment pochodzi z nieznanego do niedawna histo- rykom, bardzo oryginalnego i obszernego projektu. Jego autorem jest prawdopodobnie Józef Kalasanty Szaniawski (zob. wyżej). W dobie Księstwa Warszawskiego szczególnie od 1808-1809 r. zaczęła się ewolucja jego stanowiska politycznego i ideologicz- nego, charakterystyczna dla wielu jakobinów polskich. Stawał się on jednym z najwybitniejszych propagatorów i zwolenników filozofii Immanuela Kanta, a następnie Friedricha Schellinga. Zaczynał opowiadać się za romantyzmem jako podstawą ideo- logii antyrewolucyjnej, konserwatywnej. Przeciwstawiał się me- todom rewolucyjnym, ponieważ naruszają ciągłość i "organicz- ność" rozwoju społeczeństwa. Równocześnie coraz ostrzej krytykował politykę rządu Księ- stwa Warszawskiego i stopniowo umacniał współpracę z opo- zycją antynapoleońską w Księstwie Warszawskim, a prawdo- podobnie także w Niemczech. Porzucił wysokie stanowisko w administracji Księstwa Warszawskiego przyjmując intratne obowiązki plenipotenta Stanisława Zamoyskiego w skompliko- wanych sprawach majątkowych jego rozległej ordynacji. Zbliżył się w ten sposób do konserwatywnej opozycji ziemiańskiej, a następnie do księcia Adama Czartoryskiego. Od 1813 r. (a może kilka miesięcy wcześniej) stał się jednym z najbliższych współpracowników księcia Adama jako liberalizu- jącego przywódcy obozu prorosyjskiego i antynapoleońskiego. Uczestniczył w staraniach o -pozyskanie niektórych wybitniej- szych działaczy i polityków (zwłaszcza spośród ex-jakobinów) dla tego obozu, a przede wszystkim w opracowywaniu projektów dotycz c ch wewnętrznych reform i inicjatyw p p yc p ństwa polski gy w latach 1813-1814, gdy przyszłoś olskiej b ła najbardziej niejasna i niepewna, zależna od gigantycznych zmagań wojennych między koalicją a Francją napoleońską i jej sprzymierzeńcami, gdy rezultaty tych zapasów trudne były do odgadnięcia (przynajmniej aż do bitwy pod Lipskiem w listo- padzie 1813 r.). 83 8. ".. . w zamiarze polączenia całej masy narodu w jedno . . dla uzyskania praw i instytucji do wtaściwego ducha i charakteru narodowego stosownych "Niektóre myśli" zaczynają się od stwierdzenia, że pełne współdziałanie Polaków i ich bezgraniczną wdzięczność zyska to mocarstwo, które zrealizuje aspiracje narodowe Polaków. Pobrzmiewa tu jeszcze oświeceniowa wiara w "widoczne dążenie czasów do zupełnej moralno-politycznej reformy", obok ro- mantycznej deklaracji, że "wszelki w usiłowaniach naszych postęp użytecznym się staje i dla dobra ludzkości". Autor przewiduje różne warianty rozwiązania sprawy polskiej, sprowadzające się w zasadzie do ściślejszego związania jej z hegemonią europejską Napoleona lub z polityką jej przeciwni- ków. Z myślą o tych perspektywach proponuje "ważne zadania dla Polaków" w duchu organicznikowskim. Włączył tu przede wszystkim ugruntowanie współdziałania z Rosją, wsparte na ideach bliskości słowiańskiej w polityce księcia Adama - "opie- kuńczego prawdziwie anioła, który nie przestawał nad dolą ojczyzny czuwać bezprzestannie na punkcie istotnie ważnym, na punkcie prędzej lub później dla naszego losu stanowczym". W projekcie drobiazgowo omówiono także zasady organiza- cyjne Stowarzyszenia Prawdziwych Miłośników Ojczyzny. "Niektóre myśli" napisane zostały zapewne na zlecenie A.J. Czartoryskiego (co sugerują niektóre wzmianki w jego ręko- piśmiennym "Dzienniku" z lat 18I2-18I7) i z uwzględnieniem generalnych celów jego ówczesnej akcji politycznej. Tekst "Niektórych myśli" zachował się w rękopisie (z licznymi uzupełnieniami - prawdopodobnie ręką Czartoryskiego) wśród darów po współpracowniku A.J. Czartoryskiego, jego sekre- tarzu, wybitnym bibliotekarzu i historyku-bibliofilu - Karolu Sienkiewiczu. Przechowywany jest w Bibliotece Polskiej w Pa- ryżu - rękopis 335, k. 551-557, na tej podstawie została przy- gotowana niniejsza publikacja fragmentów. Tekst rękopisu ogło- szono drukiem w periodyku "Societe Historique et Litteraire Polonaise. Compte rendu de 1'activite pour les annees 1957/ /1958 - I965/1966", Paris 1968, s. 139-161. Zaznaczone poniżej podkreślenia pochodzą z rękopisu. 84 Józef Kalasanty Szaniawski, Niektóre myśli do ogólnych rysów planu Stowarzyszenia Prawdziwych Miłośników Ojczyzny 6 czerwca 18l3 r Każdy rodowi swemu wierny Polak poświęca dotąd swoje usiłowanie na to jedynie, aby odzyskał prawdziwą Polską Ojczy- znę. Chwytać się on może i chwytać się będzie każdego mocar- stwa, które jemu ukaże dobroczynną pomoc gwoli osiągnięcia ulubionego zamiaru, ale przywiąże się najstalej do tego, który jemu prawdziwą Polską Ojczyznę przywrócić zdoła. Dlatego nie będzie nigdy służebnym zwolennikiem ani francuskich, ani ro- syjskich, ani niemieckich zamiarów. [...) [W niepewnej obecnej sytuacji należy działać) w zamiarze połączenia całej masy narodu w jedno, - bądź dla wyrwania jej spod wpływu ojczystemu interesowi szkodliwego, - bądź dla uzyskania praw i instytucji do właściwego ducha i charakteru narodowego stosownych [...] i zachowania od potwornego zwy- rodnienia - bądź nareszcie dla oczyszczenia i prostowania pu- blicznej w kraju opinii, która skutkiem tak ciągłych nieszczęść oraz nieustannych przemian narodowej doli nabyła wszelakich szkodliwych znamion błędu, uprzedzeń, przesądów, nieznajo- mości i wahania się [.:.). [Ten ostatni kierunek działań] służyć nam mógłby bezpiecznie za cel jawny, pod którym taić potrafimy wszelkie inne szcze- gółowe usiłowania i który każdemu spomiędzy stowarzyszonych jakiegokolwiek bądź stopnia wiadomym być powinien. [...] Skutki stałe [...] tylko przez zupełne odrodzenie w umysłach i sercach ubezpieczonemi być mogą, do odrodzenia zaś umysło- wego dojść nie podobna inaczej, jak przez trafny kierunek w roz- szerzaniu zdań, prawideł i rozumowań, prawym zamiarom na- szym sprzyjających, a zatem należy mieć ze dwa przynajmniej punkta bezpieczne, w których by pod tarczą nieograniczonej wolności druku można rozszerzać potrzebne Polakom (ale temu lub owemu naszego losu przeciwnikowi mniej przyjemne) praw- dy. Jednym i najbezpieczniejszym z takowych punktów jest Anglia; drugim być mogłaby pod pewnymi względami Szwecja; wolno zaś mieć nadzieję, że niedługo spodziewany pokój otworzy nam jeszcze w Niemczech jeden lub dwa punkta, mniej lub więcej dogodne. Oprócz tych wszystkich punktów, które dla rozległej wolności druku stają nam się nader ważnemi, nie należy zanied- bywać żadnego z innych miejsc jakiżkolwiek wpływ na interesa 85 polskie mających, a razem potrzeba całą Polskę rozdzielić na 4 wielkie departamenta i w każdym z tych oznaczyć punkt cen- tralny działania na umysły i serca, gdyż są takie (szczęściu narodowemu korzystne) prawdy, które w każdem miejscu głosić i rozszerzać można bez najmniejszej obawy. Tym więc sposobem mielibyśmy do obsadzenia następujące miejsca: Londyn, Petersburg - Lub[ecki?]#, Paryż - Morski, Sztokholm - Mat[uszewicz?), Hamburg #ako dawne centrum komunikacyi europejskich), Berlin - Ant[oni Radziwiłł], Kró- lewiec lub Gdańsk, Wrocław, Pragę, Lwów, Wiedeń, Konstan- tynopol, Warszawę, Wilno, Poznań - Bier[nacki], Kraków, Krzemieniec, Kijów i którekolwiek z miast w Słowiańszczyźnie nad adriatyckiemi brzegami położonej. Pomiędzy temi jest jedenaście tylko miejsc, gdzie utrzymywać należy osoby, przyzwoicie pensjonowane. Inne zaś (osobliwie na ziemi polskiej leżące) obsadzone być mogą osobami do zwią- zku stowarzyszonemi[...]. Wybór osób do działania. Ich hierarchia i obowiązki. [...] Każdy spomiędzy sprzymierzonych do działania powi- nien zapewno łączyć w sobie następujące przymioty: znajo- mość interesów krajowych, cnotę, oświecony patriotyzm, czynną gorliwość o interes ojczysty, takt trafny w działaniu, nieskażoną dobrego obywatelstwa reputację i talent miIczenia, który wza- jemną między działającymi ma zawiązywać ufność. Jednakże im wyżej stoją działający w hierarchii sprzymierzenia, tem w wyższym stopniu przymioty wzmiankowane posiadać powinni: w naczelnikach zaś stowarzyszenia muszą one jaśnieć już w całym swym blasku. Zresztą rozumie się samo z siebie, iż tem sku- teczniej popierać zdołamy usiłowania nasze, im więcej w stowa- rzyszeniu liczyć będziemy takich mężów, którzy do wzmianko- wanych wyżej przymiotów moralnych jednoczyć będą i znamie- nite dary światowe, jako to: majątkową zamożność, tudzież wysoki wpływ powagi, jaką daje uświetnione imię i rozległej sfery urzędowanie. Jako w każdem innem stowarzyszeniu, tak i w naszem musi znajdować się Naczelny Komitet Centralny do kierowania wszel- kimi usiłowaniami stowarzyszonych [...]. Samym jedynie człon- kom Centralnego Komitetu wiadomymi być mogą wszelkie zamiary i środki stowarzyszenia oraz cały ciąg działań jego [...]. Środki, któremi zbliżać się mamy do celu. Niezliczone są środki, któremi działać można na społeczność ludzką dla jej dobra; wszystkich tych powinniśmy używać, ile tylko w naszej to będzie mocy. Zamiary nasze są czyste, są szlachetne; możem więc śmiało one posuwać. Schodzą się cele niejako z celami rządów, a można by nawet powiedz że są wytknięte na czystej i warowniejszej posadzie; w ka# więc instytucji, w każdem ze społecznych działań zdołamy z leźć pomoc w usiłowaniach naszych. Umiejętny rozbiór żywio społecznego i politycznego bytu pokaże nam wszystkie szczegi we środki, któremi działać winniśmy; tutaj dosyć będzie uka one w ogólnych napomknieniach. Należy nam na głębokiej zachować pamięci interes Słowi skiego plemienia, które natura obdarzyła znamienitemi us sobieniami do uświetnienia się w moralnym porządku [...]. ; rajmy się, byśmy religijną ideę świętego związku pobratymcz ludów ożywiali i rozszerzali ciągle w całem plemieniu słow skiem. Środki do tego zamiaru dążące będą zarazem dzielnemi śroc mi gwoli wzmocnieniu wpływu stowarzyszenia naszego. Wsz skutek, który osiągniemy dla sprawy całego plemienia, bę razem korzystnym i dla ojczystej sprawy naszej. Utwarzając np. Towarzystwo osobne pod nazwiskiem Słowiańskiego, mą trudnić się wydobywaniem i objaśnianiem pamiątek słow skich, tudzież pierwotnych rysów charakteru plemienia, a samem i prawdziwych podstaw korzystnej dla niego upra moglibyśmy najznamienitsze osoby z narodów słowiańsl zainteresować do uczestnictwa naszych usiłowań; mogliby otworzyć sobie łatwą sposobność zwiedzania słowiańskich kr zawiązywania tam użytecznych porozumień, moglibyśmy wr cie zjednać dla ojczystych zamiarów naszych wygodną i pieczną zasłonę. Obok tego Towarzystwa Słowiańskiego, które nas wzmo ma zagraniczną pobratymców naszych pomocą, trzeba nam u wać, aby pod wpływem naszym zawiązywać się mogło najwięcej innych w kraju towarzystw, które by pod wszell względami rozjaśniały dawniejsze i obecne życie narodi tudzież pod wszelkimi względami doskonaliły fizyczną i mor narodu naszego uprawę. Każdy pracujący w tych rozmai stowarzyszeniach stanie się razem (nie myśląc nawet wcale o t czynnym uczestnikiem naszych patriotycznych usiłowań. Nic masz łatwiejszego jak rozmnażać pod rozmaitymi formami dobne zgromadzenia. Każdy inny kraj ma ich znaczną ba liczbę, a my lubimy chętnie naśladować obce wzory. WI nasz do tylu pojedyńczych towarzystw w kraju podn nieskończenie siłę stowarzyszenia patriotycznego. Im w kwitnąć zaczną te rozmaite towarzystwa, tem więcej wzr# 86 będzie pod wszelkiemi względami moralna uprawa narodu, a tem samem i wpływ umysłowej jego wyższości nad innemi pobra- tymnemi ludy. Co tylko zdobędziem dla społecznego udo- skonalenia Polaków, co tylko zdobędziem dla prawdy, dla moralności, dla religii, to wszystko istotną będzie zdobyczą dla zamiarów stowarzyszenia naszego, bo te zamiary opierają się aż na samych podstawach Iudzkości. Wypadałoby zatem, aby bądź pod czynnym wpływem naszym, bądź z natchnienia naszego zawiązały się jak najprędzej: 1) Towarzystwo do wyjaśnienia dziejów narodowych i do roz- szerzenia znajomości ich. Najistotniej potrzebne dla ożywienia i utrzymania ducha narodowego, dla zachowania nas od zwy- rodnienia, dla wydoskonalenia prawodastwa [s] ojczystego, dla kształcenia nas na prawdziwych Polaków, a razem i ustrzeżenia od okropnych obłąkań przodków naszych. 2) Towarzystwo Statystyczne. Nieodbicie potrzebne dla po- znania i wyjaśnienia sił krajowych - bądź fizycznych, bądź moralnych. Można by do tego towarzystwa dołączyć prace geo- graficzne i topograficzne. 3) Towarzystwo dla doskonalenia języka na kształt staro- żytnej Akademii della Crusca.2 Nie należy nam zapominać, że język ojczysty jest najwarowniejszą podstawą narodowości naszej i przez wyższość języka ubezpieczemy sobie dzielny wpływ do [s] pobratymców naszych. 4) Towarzystwo dla przedrukowania dawnych dzieł polskich. Przedmiot wielkiej wagi dla uwiecznienia narodowości naszej. Rzecz ta była już rozpoczętą, ale popadła nieszczęśliwej przer- wie.3 5) Towarzystwo do wyśledzenia i drukowania dawniejszych rękopism [s] polskich oraz aktów dyplomatycznych, z których by można kontynuować ów nieszczęśliwie przerwany kodeks dyplomatyczny Dogiela.' Rzecz jawnie najważniejsza dla udo- skonalenia historii narodowej i nader korzystna dla literatury ojczystej. 6) Towarzystwo dla posuwania i rozszerzania nauk wojsko- wych. Cel dla naszego narodu główniejszy przez miejscowe położenie nasze. 7) Towarzystwo dla przedrukowania i rozszerzenia Biblii, która stanowi podstawę prawdziwego oświecenia, cywilizacji a tem samem i szczęścia gminu. 8) Towarzystwo dla układania i rozszerzania po kraju książek, jakie dla oświecenia i kierowania każdej klasy ludu i osobom każdego powołania mogłyby być przyzwoitemi tak, aby każdemu dostało się w udziale stopień wiadomości dla jego kierun dla jego szczęścia i udoskonalenia potrzebny. To nader wa Towarzystwo mogłoby razem pracować około zdiskredytowa dzieł niektórych, co nieuleczoną truciznę przewrotności moral rozszerzają pomiędzy nieostrożnemi czytelnikami. Nie od rze byłoby hamować nieznacznie ich cyrkulacją. 9) Towarzystwo Dramatyczne dla wspierania i doskonale sceny narodowej oraz dla wzbogacania jej sztukami do nasz zamiaru stosownemi. Jest to jeden z bardzo dzielnych środk wpływania na opinię publiczną. Te byłyby np. główniejsze towarzystwa, do których ban łatwo można przydać inne, zwracające myśl troskliwą na trzebę udoskonalenia edukacji prawdziwie narodowej, kti jeszcze nie mamy, na potrzebę praktyczniejszego udoskon; nia włościan i polepszania bytu ich, na potrzebę rozkrzewia smaku nadobnych kunsztów itd. itd. Przez zawiązanie takowych towarzystw, przez użyteczne postępy wzrastać koniecznie w całym kraju musi uniwersa i wszechstronny wpływ stowarzyszenia. Osoby, za któr przewodem, natchnieniem lub pomocą zawiąże się tyle # dla kraju korzystnych, uzyskają naturalną w opinii publics przewagę, a to tem niezawodniej, gdy jednym z głównych o wiązków każdego stowarzyszonego będzie, aby wszelki siłami starał się ustalać i rozszerzać reputację osób, kraj dobrze się zasługujących. Obowiązek ten wspiera się na isto potrzebie, bo tam, gdzie swawolna opinia publiczna nie u jak tylko podkopywać i przewracać reputację najuczciwsz i najzdatniejszych osób, tam kraj w przygodzie krytycznej ma nikogo, kto by mu posłużył za punkt do zjednoczenia us wań, życzeń, ufności i nadziei. Taki kraj jest w prawdziN stanie sieroctwa. Oprócz działania na te rozmaite związki, musi stowarzy nie nasze otwierać sobie rozmaitemi drogami wpływ czynny a) do obsadzania miejsc urzędniczych, by na tychże miejsc miało swoich gorliwych pomocników i popieraczów; b) do wszystkiego tego, co rząd zdziałać mógłby dla ulep nia stanu kraju; c) do klasy wojskowej przez rozmaite przysługi, które czynić możemy; d) do klasy duchownej, by i ta pasterskiemu działaniu swt trafniejszy dla szczęścia i udoskonalenia ludu dawać mogła runek; e) do udoskonalania istotnego edukacji i instrukcji publ 88 nej, która w nader mylne obłąkana drogi, staje się szkodliwą dla jednej płci równie i dla drugiej, a truje cały naród wszelkiemi wadami cudzoziemszczyzny i wyzuwa nas powoli z właściwej narodowości;5 f) do wszelkich w kraju cyrkulujących gazet, dzienników i pism jakichkolwiek periodycznych, które są najsilniejszym narzędziem dla kształcenia opinii pubficznej; g) do wszelkich w kraju teatrów, które także wpływają nader wiele na tąż opinię publiczną; h) do wszelkich tajemnych związków i towarzystw, jakie mogłyby znajdować się w kraju itd., itd. Wpływ takowy otwiera się doradą [s), natehnieniem, pomocą rozmaitą, konsyderacją publiczną, powagą urzędu i innemi wielą [s] powszechnie znanemi środkami. O wpływie za granicą i o pomocy, jaką z zagranicznych punktów czerpać można dla Stowarzyszenia, nie można tu żad- nych podawać prawideł, bo działanie za granicą musi być regu- lowanem do owych częstych zmian, jakie w stosunkach poli- tycznych zachodzić zwykły.[...] W ogólności obowiązkiem będzie zagranicznych agentów za- wiązywać ile możności użyteczne porozumienia; jednać dla sprawy naszej zagranicznych przyjaciół pomiędzy autorami i urzędnikami (osobliwie zaś gabinetowymi), mnożyć tam rozma- ite dzieła tyczące się naszych interesów, aby one nie tylko za granicą, ale i tu wśród kraju [s] tem mocniej skutkowały na kierunek opinii; drukować niektóre śmielsze [pisma] w miejscach, gdzie rozległa panuje wolność druku; otwierać sobie nareszcie wpływ do gazet i wszelkich pism periodycznych, które bardzo wiele działają na opinię europejską [...]. Dochody stowarzyszenia Tak rozległe usiłowania wymagają rozległych kosztów, którc może do 15 tys. dukatów rocznie wyniosą [...]. Gdyby nastałv czasy pomyślniejsze dla handlu, tedy można by zrobić jaką stałą antrepryzę handlową na rachunek Towarzystwa, poza- kładać faktorie, rozsyłać kolonie [s!!)6 itd. Tym sposobem roz- mnożylibyśmy środki działania, a razem zwiększając dochody, moglibyśmy rozszerzać coraz dalej sferę patriotycznych usiłowań naszych. Nic nie masz niepodobnego, skoro znajdzie się kilkanaście osób możnych i tęgą wolą [s] mających; osobliwie zaś w naszej świętej sprawie, w której obronie stoi razem rozsądek, rozu cnota, religia, ludzkość, a nawet (co dla powszednich polityk będzie może lepiej przekonujące) i sam dobrze zrozumiany in res Europy. Przyp # Przy niektórych nazwach miejscowości dopisano inną ręką (chyba t Czartoryskiego) nazwiska kandydatów na reprezentantów i propagatorów spr: polskiej. Z Accademia della Crusca - jedna ze starszych akademii doby no żytnej, założona we Floreneji w 1582 r. ' Inicjował to działacz patriotyczny ze schyłku Rzeczypospolitej Tade Mostowski (1766-1842), który w 1802 r. założył w swym pałacu (Mostowsk w Warszawie najnowocześniejszą, wzorową drukarnię. Do 1806 r. wydał 85 książek z serii najlepszej literatury polskiej i europejskiej w masow i stosunkowo tanich nakładach. Nie znalazł jednak dostatecznej liczby bywców i po kilku latach zmuszony był zrezygnować z tej przynoszącej def inicjatywy. ' Maciej Dogiel (17I5-l7fi0), pijar, rektor kolegium pijarskiego w Wil I748 r. - poseł królewski w Niemezech, Francji i Holandii, inicjator i wyda Code.x Diplomatic'u.s Regni Poloniae e! Magni Ducalus Lithuaniae. 5 Dopisane na marginesie. prawdopodobnie ręką A.J. Czartoryskiego. " Zwrot dwuznaczny: może oznaczać postulat tworzenia ośrodków han wveh w koloniach, ewentualnie przewidywanie zorganizowania handlu k niulnego w celu Ilnansowania akeji. 9. "... za środek najpewniejszy uważ gruntowne oświecen W 1817 r. sześciu wileńskich studentów, ůnajmłodszym poś nich był Adam Mickiewicz, założyło Towarzystwo Filomal (tzn. Przyjaciół Nauki). Towarzystwo zachować miało w pr szłości profil elitarny, zdobyło sobie jednak szerokie wpł7 w środowisku studenckim za pośrednictwem innych organiza Związku Przyjaciół, Promienistych, Filaretów (tzn. Przyja# Prawdy). Młodzi ludzie, kształceni jeszcze w duchu oświc niowym, dochodzili stopniowo do idei romantyeznych. Jednoc śnie od wzorów indywidualnego doskonalenia się przechod do kreślenia zadań szerszych, dotyczących zbiorowości. Zan rzano przygotowywać grunt pod przyszłe reformy, wpływać społeczeństwo tak, aby kraj mógł rozwijać się szybciej. Z czas program filomacki nabrał wyraźnych akcentów antyzaborczy# 90 W 1823 r. organizację rozbiły aresztowania, kładąc kres pracy, którą Filomaci planowali na długie lata. Tomasz Zan (1796-1855) pochodził z Mińszczyzny. W 1815 r. rozpoczął studia na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uni- wersytetu Wileńskiego. Należał do twórców Towarzystwa Filo- matów, zorganizował Związek Promienistych, następnie zaś był prezesem Filaretów. W 1820 r. uzyskał stopień magistra i roz- począł pracę nauczycielską. Był masonem, członkiem Towarzy- stwa Szubrawców, zaangażował się w tajną działalność patrio- tyczną. Przyjaźnił się blisko z Adamem Mickiewiczem. W pro- cesie Filaretów wziął na siebie całą winę za utworzenie orga- nizacji; w 1824 r. skazany został na rok twierdzy i dożywotnie zesłanie w głąb Rosji. Na zesłaniu (do 1837 r.) zajmował się pracą guwernerską, twórczością literacką, prowadził badania geologiczne gór Uralu. Po uwolnieniu był bibliotekarzem w In- stytucie Górniczym w Petersburgu. W 1841 r. powrócił na Litwę i nabył po kilku latach majątek ziemski. Pod koniec życia próbo- wał pracy pedagogicznej, rozpoczął też geologiczne badania okolic Wilna. Zmarł w Nowogródzkiem. Tomasz Zan, Uwagi nad pismem periodycznym, czytane na posiedzeniu naukowym wydzi#łu It, tb kwietnia I820 r. Materiały do historii Towarzystwa Filomatów, wyd. S. Szpotański i S. Pietraszkiewiczówna, t.ll Kraków I92I, s. 230 [...) Pożytek pisma periodycznego, jakie Towarzystwo przed- siębierze wydawać, zdaje się być dwojaki: jeden zbliżanie umysłu i serca braci naszych ku zamiarom naszym, to jest przekonanie o potrzebie oświecenia, pokazanie celu, godności człowieka, zaszczepienie ducha narodowości, polubienie cnót domowych i towarzyskich, ukształcenie smaku; drugi podawanie sposobów najprostszych, najoszczędniejszych, przez które człowiek lub cała społeezność byt swój fizyczny we wszelkich względach po- lepszyć może. Kazimierz Piasecki (1798-1882), prawnik, urodzony w Wilnie, pochodził z rodziny szlacheckiej. Od 1815 r. studiował prawo na Uniwersytecie Wileńskim. Studia ukończył w 1820 r. i został adwokatem przy sądach wileńskich. Do Filomatów należał od I819 r.; pod koniec istnienia związku wchodził w skład je kierownictwa. Aresztowany w 1823 r.; w r. 1824 zezwolono t pozostać w Wilnie pod nadzorem policji. Po wypuszczet z więzienia pracował m.in. jako adwokat. Nabył majątek ziems zasłynął jako wzorowy ziemianin. Kazimierz Piasecki, Myśli o Filaretach, czyt 20 marca i 17 maja 182I r. Materiaty do historii Towarzys Filomatów, t.IlI, wyd. S. Pietr kiewiczówna, Kraków I934, s. I44-I45 Kraj nasz, będąc pod obcym i ciążącym panowaniem, zl wiele ma niedostatków, Iecz największym jest brak powszet nego oświecenia i tej gorliwości o dobro powszechne, która z n mniejszymi siłami największych pozwala dopiąć zamiarów, kti prowadzi kraj do pomyślności, a ludzi na nowo zbraea. Rząd despotyczny ma to do siebie, że szczególnym obyv telom jak niedozwolony jest udział [we] władzy politycznej, I wzbroniono też myśleć nawet o ogóle; wszelkie rozważanie w dzy, rządu, administracji i potrzeb kraju jest szkodliwe władl celtlu despocie. Stara się więc, tamując drogi myślenia o ty uciskać, żeby ścieśnić władze jego umysłu do obrębu samego s bie [...]. Tam, gdzie rząd nad tym czuwa, szczęśliwy naród, gdzie g stka gorliwych obywateli znajdzie się, by całe swe siły na łożyć, aby te stróże despotyzmu usypiać i powoli usuwać czynali. Nie jesteśmy my tą garstką, lecz możemy usposobić czasy, które wydadzą takich, bo i do wydania takich obyv teli potrzeba jeszcze wiele działania. Dosyć wielkiego dopniel dzieła, jeżeli potrafimy dać uczuć całemu gronu Filaretów, ja jest przeznaczenie człowieka w społeczności, jakie są środ którymi się despotyzm wkorzenia i ustala, jakie godziwe i b pieczne sposoby niszczenia tych środków. To jedno nam j zostawione; myśleć nawet o zwaleniu przez nas despotyzi w takim stanie, w takim gronie byłoby ostatnim szaleństwe Być samymi działaczami nawet we względzie rozszerzenia oświ; przez zachęcanie obywateli do uczenia dzieci, do tworzel zakładów naukow[ych] dla pospólstwa, do kupienia się w tov rzystwa we względzie czy to zakładów naukowych, czy hand wych, czy rolniczych, czy przemysłowych znowu niepodobna, 92 ani my jesteśmy w tym stanie znaczenia, wpływu i liczbie, ani osoby, na których działać byśmy chcieli i użyć do wyk[on)ania tego, nie są przygotowane. Otóż jedna nam pozostaje droga: przygotowywać młode umysły naszych kolegów do tak ważnego dzieła, jakim jest zachować gorliwość o dobro kraju i rozsądne pojęcie środków, jakimi można tej gorliwości bezpiecznie, po- wolnie, ale czynnie zadosyć uczynić. Pierwszą widzę więc potrzebę kraju ulepszenia w narodzie oświecenia, przemysłu, rolnictwa, handlu, a do tego własności pospolitych.t Drugą, poprzednią, czyli wiodącą do pierwszej, aby w kraju największa liczba obywateli wiedziała o tym, że rząd despotyczny zawsze temu jest przeeiwnym i aby wiedząc, że wszelkie tego rodzaju przedsięwzięcia najłatwiej za pomocą rządu się wykonywają, jednak nie miała tego powszechnego przesądu, że bez działania rządu nic w tym rodzaju pracy skutecz- nie przedsięwziąć nie można było. Trzecią potrzebę liczę wpojenie tego ducha we wszystkich obywateli, aby, wiedząc o swojej zdolności, do przyłożenia się do dobra krajowego czynnie się garnęli przez kupienie w kongregacje to handlowe, to przemy- słowe, to ulepszenia rolnictwa, to własności pospolitych. Czwartą liczę zachęcanie do pracy, do nauk, do oszczędności, do mo- ralności i zasmakowanie w tym wszystkim, co człeka robi do- statnim i szczęśliwym w każdym na świecie rządzie, w każdej strefie, w każdym powołaniu [...]. # Jesteśmyż w stanie w kraju naszym albo ulepszyć obyczaje, albo ułatwić i zachęcić oświecenie, albo nauczyć cały kraj, że należy być użytecznym krajowi i jak to rozumieć wymienioną użyteczność? Na koniec możemyż wymóc na obywatelach, aby przyczyniali się do takich spraw, które mniej więcej wzbogacić, znieść przesądy, oświecenie powiększyć potrafią? Nie, bracia, niczego z tych czynności nie jesteśmy w stanie uczynić; Iecz nigdy tego celu spuścić z pamięci nie powinniśmy, zawsze on w oczach być powinien każdego z naszych braci, ma- jących cokolwiek radzić, działać i myślić [...]. Nam tylko do- stępnym jest wyrabiać planty,2 z których mają być nasiona. Nasiona pielęgnować i w porze swej rzucić, komu innemu zo- stawić będziemy musieli, a opatrywanie wzrostu drzewa z na- sienia następnemu pokoleniu, zbioru zaś owoców niech choć późniejsze zakosztują pokolenia. My tylko odkrywać drogę winniśmy i do zniesienia pierwszej zawady drugich w pomoc w,ezwiemy; ci, jeśli zasmakują w tym, sami część uprzątną i umie- rając ukażą owoc swej pracy i dalsze trudy; ci, jeśli nie ochłodną, przejdą więcej i może sami nie korzystając, wykażą następcą [s], że niewiele do świątyni szczęścia już im przedzierać się należ# a tym będziemy użyteczni krajowi, że zbliżymy tę epokę, któr same wieki kiedyś przyni[osą]. Nie jesteśmy w stanie nawet węgielnego położyć kamieni; potrzeba nam innych do tego wezwać pomocy. Przesądni n pójdą dopomóc, trzeba więc samym się wyćwiczyć i mającyc się wezwać przygotować. Dobrą, z przesądów otrząśniętą, pracc witą młodzież chcemy nagiąć, aby, wyszedłszy ze srt:ników szko nego życia, wpływała na obywateli i dając sama przjkład w usi waniu zawad, zachęcała drugich do oświecenia, do łączenia s w zamiarach dobra powszechnego. # Tzn. społecznych, powszechnych. z Planty, projekty; tu - raczej w znaczeniu sadzonki, rośliny Teodor Łoziński (1796- po 1837) urodził się na Wołyn w rodzinie drobnoszlacheckiej. Na Uniwersytet Wileński wstąl w 1816 r. Od 1818 r. należał do Towarzystwa Filomatów; b jednym z jego najczynniejszych członków, choć nie zaliczał # do kierownictwa związku. Aresztowany w 1824 r., skazany zosl na przymusowy pobyt w Rosji. Żył w ciężkich warunkach, ch rował. Zmarł prawdopodobnie wkrótce po 1837 r. Teodor Łoziński, Krótkie zastanowienie się nad Towa- rzystwem i myśli względem reformowa jego, czytane na posiedzeniu powsze nym, 7 maja 1821 r. Materialv do historii Towarzys Filomatów t.lI, s. 379- [...] Czynić dla kraju dobrze jest to wyraz bardzo ogóli z rozmaitych źródeł, które w jedną tę, że nazwę, bezdenną rze wpadają, szczególniejsze wybrać należy. Prawdy syn ojczyz pragnąłby wszystkie ogarnąć i wszystkimi czynnie do jej się dol przykładać; słabości ludzkie odejmują mu w tym zdolność, le# tedy mniej robić, a pewniej. Poszukajmyż między licznymi ź 94 dłami stosownego do sił naszych i przez nie wlejmy do ogólnej rzeki dzieło prac naszych. Lecz gdy przychodzę do oznaczenia celu działań naszych, ściągających się do dobra kraju, jakież smutne wspomnienie na myśl mi się nawija! Gdzież jest drogi przedmiot uczuć naszych, dla którego trudy najprzykrzejsze po- dejmować postanawiamy? Rozszarpana na części, z rzędu narodów wymazana droga spuścizna naddziadów naszych. Mamyż dla obcych pracować? Nie. W jarzmie pomnijmy na przodków, pomnijmy, czym oni byli i czym my być winniśmy [...]. Poszłyby w niwecz prace nasze, gdybyśmy, zostawując innym myślenie nad odzyskaniem bytu narodowego, sami pracowali nad jego dobrem. Trudy nasze łącznie i na jedno, i na drugie łożyć winniśmy; i jedno, i drugie za cel Towarzystwu naznaczyć potrzeba. Lecz tam, gdzie ledwie dozwolono wolnie i bezpiecznie oddychać, będzież wolno i bezpiecznie dla lubej ojczyzny działać? Tyrania, która niegdyś wolnego Polaka dziś okrutnie gniecie, daż się nam wynieść nad sferę pospolitego w tym kraju postępowania? Niech to nas jednak nie zraża. Lubo dotychczas wolne dzia- łanie Towarzystwa nie może się uważać niejakoś za wróżbę przy- szłej pomyślności, nauczyło nas atoli, że prawdę obwijając w bawełnę, można ją bez stłuczenia rzucać między ludzi. Przy tym mężnym los sprzyja. Może przeciwność spóźnić nasz postęp w działaniach, ale nie nałoży kajdan na myśli nasze i język. Niech więc cel odzyskania, utrwalenia i uszczęśliwienia ojczyzny naszej będzie ukryty w sercu naszym, ale niech będzie istotnym celem, do którego Towarzystwo wszystkie swoje kroki zmierzać powinno. Ogromne, nie tylko z pozoru, ale i z samej rzeczy przedsię- wzięcie niech nas nie odstrasza. Prawda, że sami wykonać nie potrafimy, ani nasze siły do tego nie wystarczą, lecz niektórych środków do tego ułatwienie w naszej jest mocy. Przyjdziemy do celu niezawodnie, gdy zgoda i jedność w chęciach i czynach przynajmniej w większej połowie wszystkich klas ludzi zaprowa- dzone będą [...). Za drogi prowadzące do zaprowadzenia zgody i jedności w chęciach i czynach uważam rozszerzanie narodowości. Miłość rzeczy prowadzi do zamiłowania tego, co nazywamy ojczyzną. Najrozsądniejszy i najwięcej za czcze wszelką powierzchowność uważający wzruszy się, kiedy ma cokolwiek czucia, na widok starego Polaka w kontuszu; przyjemniej słucha śpiewu Niemce- wicza, dawnych przodków wspominającego niż poetyckiej łatani- ny, a osobliwie w obcym języku na cześć dobroczynnego Alek- sandra.' Łatwo wytłumaczyć, co rozumiem przez narodowoś W tym wyrazie zamykam nie tylko ubiór i zwyczaje polsk dawne, ale nadto mowę i obyczaje przodków naszych. Pielęgni wać drogą spuściznę ojców, naśladować ich czyny dobre domoa wolno Polakowi dziś nieszczęśliwemu. Zaraza, niszcząca wsz, stko, co tylko było krajowym, już szeroko rozciągnęła si wynaleźć lekarstwo, mogące służyć na jej uleczenie, godnym b# powinno zastanowienia się naszego [...]. Druga droga, prowadząca do jedności i zgody według meg przekonania jest, aby zachęcić do pracy i wszystkie klasy lud pociągnąć do zajęcia się właściwą sobie robotą. Wiąże się t ściśle z pierwszym celem i dokazanie tego prawie od tych: środków zależy. Niech tylko się rozszerzy miłość narodowośc niech Polak lubi więcej mowę ojczystą nad cudzoziemską, któi tyle tylko niech poważa, ile mu pomaga do komunikacji z obcyn narodami, niech rzeczy krajowe więcej znajdują u niego szacunki niech piękne twory talentów krajowych milszymi dla niego będ a ręczę, że literatura, kunszta i rękodzieła wyższy stopień n; tychmiast osiągną. To, co uważam za trzecią drogę, prowadzącą do jednoś i zgody, ściśle się łączy z drugą. Bo obmyślenie spsobów zapobi żenia zbytkom, a zaprowadzenia umiarkowania ściśle się łąc: ze wzrostem kunsztów i rękodzieł w kraju. Za zbytek uważam kiedy nadpotrzebne rzeczy sprowadzamy znacznym koszte z zagranicy; za zbytek się też uważać powinno zakupowan wszystkiego za granicą, co w kraju własnym z mniejszym koszte wykonane być może [...] W naszym kraju najznaczniejszą klasę ludu stanowią rolnic którzy są prawie w powszechności pod podwójnym jarzme niewoli.# Część ta narodu, trzymana w ciągłej ciemności, n uczuła jeszcze nigdy słodyczy wolności, ani jej uczuć nie moż póki panowie względniejszym okiem nie spojrzą na kmiotka i n uznają go bratem swoim. Wzdychając do oswobodzenia kraj mamyż nie dać wzglądu na tę nieszczęśliwego Iudu klasę? Łoż nie starań na ulżenie kmiotkom ich przykrej i nędznej niewc jest czwartą drogą do ogólnego celu. Zapyta mię kto: jaki# środki widzisz trafienia na tę drogę? Jasna odpowiedź: wpłyn; na panów. Lecz starzy są uprzedzeni; możnaż z nimi dokaza Za to młodzi mogą być w naszym ręku, a zatem usiłowan bez skutku być nie mogą. Ocierając się z nimi, gdy w nich słodk wspomnienia i chęć wolności rozlewać będziemy, nie zapomina my im powtarzać, iż lud pospolity jest jej też godzien i że inacz 96 sami być wolni nie mogą, póki swym poddanym rozsądnej nie nadadzą wolności. Piątą, a do wejścia na czwartą istotnie potrzebną do ogólnego celu drogą jest wpojenie w serca uczucia, iż dobra własnego w ogólnym szukać należy [...). Lecz na nieszczęście, gdzie umysł ciężkimi obarczony kajdanami, gdzie każdy moment może nam grób gotuje, tam każdy skrycie żyje, skrycie działa i siebie tylko widzi [...]. Chcąc, aby ułatwić przystęp do wyliczonych dróg pięciu, za środek najpewniejszy uważam gruntowne oświecenie. Przypisy ' Licznym w pierwszych latach Królestwa Polskiego apologiom cara Alek- sandra I, przedstawianego jako wskrzesiciela Polski, przeciwstawia tu autor wydane w 1816 r. Śpiewy historyczne Juliana Ursyna Niemcewicza (I7SR- -1841) - wyidealizowaną, poetycką wizję dziejów ojczystych. z Narodowej i społecznej. 10. "... do wspólnego celu dobra publicznego jedynie połączonymi siłami... zbliżać sig mogą...' Pierwszą "klasyczną" inicjatywą organicznikowską był projekt powołania Towarzystwa Rolnictwa, Przemysłu i Oświaty przed- stawiony przez grupę ziemian z Wielkiego Księstwa Poznańskiego z Antonim Kraszewskim, Józefem Morawskim i Tytusem Dzia- łyńskim na czele w 1828 r. (zob. s. 20). Projekt, adresowany do władz zaborczych zawierał jedynie kilka konkretnych postula- tów, całkow#icie legalnych i motywowanych bardzo lakonicznie. Fragment listu J. Morawskiego, informujący o definitywnym niepowodzeniu starań Polaków o zgodę władz pruskich na reali- zację tego projektu, stanowi świetny komentarz i uzupełnienie do tej inicjatywy. Nie mogły one znaleźć się w oficjalnym piśmie do władz, a właśnie tu sformułowano wyraźnie jeden z fundamen- talnych warunków - zapewnienie każdej inicjatywie organiczni- kowskiej charakteru narodowego. Obydwa teksty były publikowane w "Acta Towarzystwa Przy- jaciół Rolnictwa, Przemysłu i Oświaty w W. Ks. Poznańskim, "Warta", Poznań I886, s. 603 i in. Projekt statutu Towarzystwa Przyjaci Rolnictwa i Oświaty Wielkopolska (IRIS-l850). Wybór źród oprac. Witold Jakóbczyk, Wroclaw 19' s. 138-I Obywatele W. Ks. Poznańskiego przekonani, iż do wspólneg celu dobra publicznego jedynie połączonymi siłami skuteczn i trwale zbliżać się mogą, po otrzymaniu zezwolenia wład# zgromadzili się dnia 30 czerwca 1828 r. i wskutek projekti podanego przez Wielmożnego Kraszewskiego, postanowili zł; czyć się w Towarzystwo, które w odpowiadających wydziałac zajmować się będzie podniesieniem rolnictwa, przemysłu i oświa# w tej prowincji. W tym celu zamierzyli sobie: a) ułatwiać nabycie potrzebnyc wiadomości za pomocą wzorowych zakładów, zbiorów, książel rysunków, narzędzi rolniczych i machin mniej upowszechni# nych; b) zadawać pytania#, wyznaczać nagrody i ogłaszanie# udowodnionych postępów ożywiać chwalebny zapał, mający prz# mysł i naukę na celu; c) wspierać młodzież, która zalecając s talentami i pilnością w szkołach parafialnych, gimnazjalnyc i rzemieślniczych, zasługiwać będzie na względy i opiekę spó ziomków. A cheąc usiłowaniom swoim niezmienny nadać kierunel następujące przepisali sobie ustawy: Art. I. ToWarzystwo przybiera imię Przyjaciół Rolnictw; Przemysłu i Oświaty w W. Ks. Poznańskim [...]. Art. III [...] Jako członek rzeczywisty należeć może do Ti warzystwa każdy obywatel doletni,z mający prawo głosowań na sejmikach szlacheckich, miejskich i wiejskich, skoro się zgło do sekretarza Towarzystwa i założy składkę [...]. Art. XII. [...] Towarzystwem będą kierowały: Naczelnictw i trzy Dyrekcje, które się będą zajmować trzema przedmiotam celem Towarzystwa objętymi [...]. Art. XXXVI. Towarzystwo w miarę zapasów wydawać będz roczniki swoje, w których, oprócz zdania sprawy przez sekn tarza jeneralnego, ogłaszać będzie rozprawy przez Naczelnictw za godne umieszczenia osądzone, szczególniej zaś pisma uwiel czone [nagrodami], wyciągi z innych pism osób ubiegającyc się o nagrodę i szczególne prace wydziałów [...]. 98 Józef Morawski do Tytusa Działyńskiego Luboń 8 marca I830 r. Wielkopolska (I815-1850) Wybór źródet, oprac. Witold Jakóbczyk, Wroctaw I952 [...] Rząd żąda, aby bez ograniczenia i balotowania3 wszyscy byli do niego przypuszczonymi. Pytaniem jest, co jest dla nas użyteczniejszym i mniej szko- dliwym, czyli przyjęcie tego warunku, a przyspieszenie pożą- danej instytucji, lub zawieszenie jeszcze tej instytucji aż do pozyskania rezolucji na następne uwagi. Z rządem należy się dyskutować otwarcie. Cel naszego Towa- rzystwa nie był wymienionym dość jaśnie i stąd te wszystkie trudności. Naturalnie mniema, iż się tu coś ukrywa, domyśla się więcej, niż jest rzeczywiście i dlatego za nazbyt jest ostrożnym. lo Celem naszego Towarzystwa jest otworzyć pole obywatelom polskim W. Ks. Poznańskiego do wzajemnego wspierania się w przemyśle i do ćwiczeń umiejętnych w języku narodowym lub ojczystym. 2o Instytucja ta powinna nosić na sobie cechę narodową, wszystko w niej powinno być pisane po polsku. Wszakże przyo- biecane nam były instytucje narodowe, tj. z obywateli polskich W. Ks. Poznańskiego się składające [...). Przypisy # Tzn. ogłaszać konkursy na określone tematy, mające na celu rozwiązanie konkretnych problemów technicznych, gospodarczych etc. z Tzn. pełnoletni. ' Tajnego głosowania za pomocą kartek lub gałek. II. ... rozwój pracy społeczne siłę własną narodowi nadać mającej -1831-186 11. "...utrzymanie życia i czucia narodowego... Specyficzny, bardzo bogaty i drobiazgowy program pra organicznych precyzował Adam Jerzy Czartoryski (1770-1861 najwybitniejszy polski polityk liberalno-konserwatywny pierw szej połowy XIX w., niekwestionowany przywódca zwolennikó# tego nurtu politycznego w łonie polskiej emigracji na Zachodzi po powstaniu listopadowym (zob. wyżej). Rozbudowując sw pomysły ze schyłku epoki napoleońskiej (zob. wyżej) i grunto wnie modyfikując je ze względu na sytuację społeczeństwa pol skiego w ciągu kilkunastu lat po powstaniu Iistopadowym wzy wał swych rodaków w kraju do legalnych, samodzielnych prac które powinny umacniać kulturę, świadomość i siłę materialn; narodu. Książę Adam nie krępowany zaborczymi cenzurami bardz# dobitnie i konsekwentnie wskazywał, że głównym, istotnym celen tych wszystkich prac jest organizacyjne i materialne przygoto wywanie narodu do nieuchronnej walki o niepodległość w sprzy jającej sytuacji międzynarodowej. Natomiast w aktualnej sytuacj inicjatywy organicznikowskie miały stanowić przeciwwagę aků cjom konspiracyjnym, "niewczesnym wybuchom" powstani# i radykalnym, gruntownym reformom społeczno-politycznym lan- sowanym przez lewicę polskiego ruchu niepodległościowegc w kraju i na wychodźstwie. W programie Czartoryskiego obok niewątpliwych, typowyct' inicjatyw organicznych znajdujemy postulaty drobnych, towa- rzysko-indywidualnych działań, nie mieszczących się nawel w szerokim zakresie pracy organicznej. Oto były prezes pow- stańczego Rządu Narodowego proponował m.in. zapoznanie się z teoretyczną i praktyczną wiedzą wojskową, rysowanie map l Ol topograficznych, gromadzenie broni (przynajmniej myśliwskiej), śledzenie polityki międzynarodowej na podstawie systematycz- nej lektury prasy zachodniej. Zachęcał rodaków w kraju do cierpliwego pozyskiwania chłopów, Żydów, unitów ruskich, a za- razem do umacniania dyscypliny, poszanowania autorytetów, z wyraźną intencją utrzymania hierarchu społecznej, gwarantu- jącej przewagę ziemiaństwu, ewentualnie "warstwom oświeco- nym". Dobitnie akcentował ponadto umocnienie, wiary ojców", odrodzenie życia religijnego jako warunek i podstawę umoc- nienia świadomości narodowej. Tak więc postulaty organiczni- kowskie były jedynie częścią, chociaż bardzo ważną, znacznie szerszego programu działań dążących do przywrócenia "samo- dzielnego bytu narodowego". Rozwijanie "tych zasadnych pierwiastków po całym kraju cicho, w osobności, pod ziemią..." jest koniecznym wstępnym warunkiem przystąpienia do walki zbrojnej, a zarazem ma pow- strzymać "niedowarzone głowy" gorętszych czy radykalniejszych patriotów przed szybkim wybuchem powstania. Program organiczny ks. Adama rozwijany czy kilkakrotnie podejmowany w latach 1834-1R47 przechodził wyraźną ewo- lucję. Do ok. 1837-1838 r. włączony był w ogólny program ruchu narodowego, a nawet niepodległościowego. Natomiast w drugim okresie, tzn. w ciągu kilkunastu miesięcy po katastro- fie niefortunnej próby powstania trójzaborowego (w lutym 1846 r.) projekty inicjatyw organicznikowskich odgrywają rolę samodzielnego programu dla kraju. Nie są wiązane z jakąkolwiek wyraźną możliwością wybuchu powstania, otwartej walki o nie- podległość, a mają na celu zachowanie świadomości narodowej i minimalnych warunków narodowej egzystencji. Postulaty organicznikowskie formułował Czartoryski przy różnych okazjach - w korespondencji, mowach, a przede wszy- stkim instrukcjach dIa agentów swego ugrupowania emigracyj- nej (zwanego Hotelem Lambert - od siedziby ks. Adama w Paryżu). Zamieszezone niżej fragmenty pochodzą z tekstu niezatytuło- wanego, prawdopodobnie przeznaczonego dIa agentów Czarto- ryskiego udających się do kraju, a także dla zwolenników jego polityki. Cytowany tu, niezatytułowany tekst datowany na lata 1836-1837 zachował się w czystopisie z poprawkami ręką ks. Adama w Bibliotece Muzeum Czartoryskich w tomie rękopisów (sygnatura IV. 5320, k. 359-459) zawierającym noty, memo- riały itp. materiały działalności politycznej Czartoryskiego i jego niektórych współpracowników. Tekst ten był najprawdopodo- bniej ogólną, wstępną instrukcją (czy też ogólnym komentarzr do różnych konkretnych instrukcji) dla emisariuszy Hote Lambert. Mógł też w formie czterech listów - pełnić ro instrukcji dla działaczy krajowych. Adam Jerzy Czartorys Zapytania zwyczajne: Pytacie mnie co trzeba, co można ter# robić? Zapytanie dziwne w ustach polskich, jakby u nas cokc wiek było już zrobionego, jakby wszystko nie było do odbud# wania, do poprawienia, do ocalenia. Jeśli odpowiadając, w# padnie mi rozwodzić się nad rzeczami bardzo znanymi, któi nieraz już powiedziane były, nie dziwujcie się temu; jakże n wracać do tychże odpowiedzi, kiedy toż samo pytanie się odn; wia [...]. Odpowiedź ogólna: W każdym położeniu i gdziekolwie spojrzymy, ważne i liczne są przed#nami zatrudnienia. Wszystk w jednym bym naprzód zamknął celu, którym jest: utrzymani życia i czucia narodowego. Nie potrzeba przypominać, czym się staje Polak na Moskal lub Niemca przekształcony; istotą śmieszną, płaską, niedowarzc ną, godną wzgardy, daleko dla nas gorszą od Niemca czy Mosk# la; bez serca ni duszy; bo próżno Polak w Petersburgu lu w głębi Niemiec ojezyzny szuka, a człowiek bez ojczyzny je# pozbawiony większej połowy swych cnót i wartości. Wszelkirr więe moralnymi względami, miłość ojczyzny i narodowośc polskiej jest Polakom nakazaną jako pierwszy i nieustann cel ich życia. Prawidło i cel ogólny. Co tylko przedsiębierzesz, czymkolwiei się zajmujesz, nich to zawsze ma jakiś stosunek z narodowości# z dobrem ziomków, z poprawą stanu kraju, z pomaganiem jeg# sprawie. Ten wspaniały cel będzie pochodnią, która oświeci co i jak robić, która uszlachetni każdą pracę [...]. Szczególne przedmioty zatrudnień. Urządzenie interesów. Urzą dzenie dóbr i majątku, poprawa gospodarstwa, jakkolwiek prze własny interes doradzane, są także przedmiotem narodowym Wiele z nieszezęść Polski miało swoje źródło w nieporządki wszystkich majątków i braku zasobu u tych, którzy wszystkc dla kraju łożyć byli gotowi. Wszelkie zakłady gospodarskii i przemysłowe są postępem kraju i pomnożeniem jego bogactw Urządzajcie się, płaćcie długi, róbcie oszczędności na czas po 102 trzeby. Lecz pomnożone intraty niechaj nie idą na niepotrzebne uczty wymysły i zbytkowe sprzęty [...). Jeden z ważnych, rozciągłych przedmiotów, na które prace umysłowe i dostatki majątków mogą być obrócone, jest wycho- wanie i oświecenie w ogólności i we wszelkim względzie. Ro- dzice powinni nabywać wiadomości, aby swe dzieci nauczać potrafili [...]. Nauki i literatura ojczysta. Wydawanie dzieł. Wszelkie insty- tuta naukowe w kraju, szkoły dla obojej płci i dla jakiejkolwiek klasy mieszkańców, byle polskie, wszędzie i na wszystkie spo- soby wspierać, zachęcać, zakładać i pielęgnować jest każdego Polaka świętym obowiązkiem. Niemniej użytecznym będzie własną pracą, staraniem lub majątkiem różne podejmować przed- sięwzięcia literackie, tłumaczenia, kompilacje pożyteczne lub oryginalne, komu się uda, dzieła, wydawać je lub dawne książki historyczne, naukowe itp. przedrukowywać; dzieła pożyteczne, ile się da bez narażenia cenzurze, upowszechniać. W tym widoku zakładanie drukarń w miejscach najzdolniejszych: we Lwowie, Krakowie, Poznaniu - kładę między przedmiotami korzystnego zajęcia [...). Duchowieństwo: Duchowieństwo znajduje się w najlepszym położeniu służenia krajowi i zapewnie nie pyta, co ma robić. Sprawując z gorliwością niezmordowaną wszystkie obowiązki stanu swego, już tym samym pomaga sprawie ojczystej. Religia ojców naszych upadnie, jeśli kraj się nie dźwignie. Te dwie sprawy są nierozdzielne; dla jednej pracować, jest to drugą wspierać. Duchowieństwo ma największy wpływ na lud, na poszczególne osoby. Niech odżywi dawną religijną gorliwość i stałe przywiązanie do wiary ojców, niech kraj od schizmy broni. Niech miłość ojczyzny i wiara prawdziwa wzmacniają się wzajemnie [...]. Poznawać z #bliska księży tak świeckich, jak zakonnych, celujących postępowaniem, gorliwością i nauką, aby ich przy zdarzonej sposobności posuwać, pomagać im, zachęcać do prac duchownych, do trudnienia się edukacją, do wydawania ksiąg nabożnych lub historii Kościoła polskiego i prześladowań, które znosi, itp. Wydawanie pod formą dzieła periodycznego - Biblioteki dla proboszczów byłyby arcyużyteczne i powinnoby uzyskać czynną opiekę biskupów. Co się tu powiedziało, ściąga się i do księży unickiego obrząd- ku, których także należy bez różnicy przygarniać i przychyl- nym obchodzeniem się na dobrej drodze utrzymywać [...). Włościanie. Włościanie nasi są przedmiotem najważniejsz# prac Polakom nakazanych, przedmiotem dostateczym życie c# gorliwego napełnić człowieka. Dobre i serdeczne obchodzenie się z włościanami, ugrunt wanie przez to w nich ducha polskiego, po wszystkich pr wincjach oświecenie ich, szkółki parafialne praktyczne, popra, ich bytu i gospodarstwa, urzędzenie należytości, oddalenie wsz kiej arbitralności oficjalistów, zaczynszowanie lub inne ukła dające im swobodę i zupełniejsze użycie swojej pracy i własnoś są to, że tak powiem, żywotne przedmioty dla kraju, ktć powinny stale i czynnie zająć właścicieli [...], aby włości oświecić, podnieść, oswobodzić i przywiązać. Nie możemy niczy większej przysługi ojczyźnie i ludzkości uczynić [...]. Nabywanie wiadomości o stosunkach dyplomatycznych. Ki nasz jest krajem europejskim, los nasz ściśle, nierozdzielr z losem Europy połączony. Starajmy się poznać stany, intere# stosunki wszystkich krajów składających systemat europejs który teraz obejmuje kwestię turecką i całego Wschodu, waż dla naszej przyszłości. Trzymajmy się w ciągłej wiadomo: obecnych codziennych spraw tychże krajów [...] takowe wc2 tywanie się w sprawy zagraniczne posłuży także do uśmierzer niewczesnych zapałów, do wyrobienia logiki i zdrowego są# wzrastającej młodzieży [...). Polacy jeżdżą po świecie, być może, iż wkrótce więcej podr żować będą, gdy trudności paszportowe z czasem się zmniejs# Wszelka podróż nie inaczej jak w celu użytku krajowego powin być przedsiębrana. Polak powinien podróżować, aby się czeg nauczył, aby się do jakiej gałęzi wydoskonalił, aby poznaw ludzi, skład towarzyski krajów obcych, nareszcie, aby sieb także i kraj swój cudzoziemcom dać poznać. Zwiedzenie mon mentów i czczych ciekawości jest przedmiotem bardzo podr# dnym [...]. Tam najskładniej będzie uczyć się rozmaitych g łęzi administracji, prawodawst[s], handlu, przemysłu itp. [...]. Stosunki z emigracją [...]. Między Polakami we Fran i Anglii wielu się znajduje biegłych w mechanice, technolog różnych fabrykach, agronomii, weterynarii itp., którzy ter niczym innym nie są zajęci i których, jeśli nie przybycie przynajmniej korespondencja, prace i komisowe przysługi wiel by mogły być użyteczne industrii krajowej i przyczyniały się do odciągania młodzieży krajowej od rojeń fałszywych i zg bnych, zachęcając ją, owszem do zatrudnień użytecznych [...]. Jeśli wyrażone dopiero myśli trafią do waszego przekonan starajcie się upowszechniać je wszędzie, zachęeać do prac ui 104 trcznych Ojczyźnie. Niech każdy Polak rozsiewa toż samo dobre ciarno i zostawia po sobie mocne przekonanie, iż wszędzie i zaw- sze można i warto poświęcać swój czas ziomkom i sprawie krajowej [...). Nie dosyć na tym, że naród zachowa swe życie w więzach i cierpieniach, trzeba jeszcze, żeby mógł użyć tego życia dla oswobodzenia się od nich. Drugi więc cel ogólny, z którego tysięczne znowu prace wy- snuwają się, jest nieustanne gotowanie się do skutecznego w przy- szłości działania, kiedy chwila oswobodzenia nadejdzie. Dwa warunki oswobodzenia. Polska może być ocaloną tylko przez dwa razem działające środki: wewnątrz przez własny duch i siłę, to jest przez gotowość niezawodną do powszechnego powstania; zewnątrz przez szczęśliwe okoliczności. Obie te przyczyny spotkać się muszą na jej wskrzeszenie. Nikt nie pod,a ręki ani szanować nie będzie narodu, który jak żebrak bezsilny prosić tylko i stękać umie [...). Są dwie ostateczności, od których Polak prawy i roztropny ustrzec się powinien zarówno. Nadskakiwać ciemiężcom, rzucić się w ich objęcia, jest jedną ostatecznością; drugą zaś byłoby narazić się daremnie i lekkomyślnie na Sybir i konfiskatę. Lecz między tymi dwiema ostatecznościami tysięczne są od- cienia, tysięczne drogi do poczciwego zarazem i roztropnego działania, które każdy do okoliczności, miejsca i czasu w jakich się znajduje, stosować powinien [...]. 12. "...zastanawianie się nad tym wszystkim, co byt nasz... zabezpiecza..." Jednym z pierwszych w pełni realizowanych projektów orga- nicznikowskich stało się Kasyno Gostyńskie. Założone jesienią 1835 r. z inicjatywy ziemianina Gustawa Potworowskiego formal- nie jako typowy ziemiański klub towarzyski w niewielkim mia- steczku uznawało za swój cel towarzyskie "zabawy i wzajemne udzielanie sobie pożytecznych wiadomości dążących do dobra ogólnego". Liczyło ponad 100 członków, którzy w czasie karna- wału zjeżdżali się na bale i inne zabawy ale poza tym okresem spotykali się dość systematycznie na raczej poufnych posiedze- niach. Dyskutowali wtedy nad różnymi sposobami rozwoju gospodarki polskiej (zwłaszcza rolnictwa) w Poznańskiem, pro- pagowaniem postępu technicznego, a przede wszystkim - nad rozwojem polskiej oświaty i umacnianiem roli Polaków w gospo- darce tej prowincji państwa pruskiego. W tym celu zapoczątk wano m.in. wydawanie fachowego pisma "Przewodnik Rolnicz -Przemysłowy". Fragmenty sprawozdania z działalności Wydziału Przemysł wego Kasyna Gostyńskiego za lata 1838-1841 pozwalają dobr zorientować się w mającej swą specyfikę kierunkach i forma pracy organicznej w Poznańskiem. Sprawozdanie z działalności Wydzi; Przemysłowego Kasyna Gostyńskiego za lata I 838- ł R4 I "Przewoclnik Rolniczo-Przemvsłou I842 nr I9. Dnia 9 maja IX3X r. 2X członków Kasyna Gostyńskiego d browolnie uformowało między sobą wydział "do popieran rzemiosł i przemysłu miejskiego". Postanowiono zarazem, wydział zatrudniać się będzie: l. Zdawaniem sprawy na walnych zebraniach Kasyna Gosty skiego o stanie różnych gałęzi przemysłu w W. Ks. Poznańskit z wymienieniem majstrów celujących w jakiej gałęzi [...]. 2. Naznaczeniem środków popierania przemysłu tak w ogi ności, jak też i pojedynczych rzemieślników, i fabrykantć w szczególności; wystawianiem świadectw rzemieślnikom cel jącym i uczciwym; na koniec wspieraniem i poleceniem wsparc Kasynu szczególnie usposobionych czeladników krajowców or dostarczaniem miejscowym rękodzielnikom najdoskonalszy# zagranicznych wzorów modeli i dzieł pożytecznych i, o fundusze by pozwalały, wykształceniem co rok pewnej liczl rzemieślników krajowców. 3. Zwiedzaniem nareszcie, dla osiągnienia wyżej wymieniony# wiadomości, zakładów przemysłowych i rzemieślników w W. X Poznańskim. Nadmieniono wreszcie, że dary dobroczynne, składane prz obywateli w celu jakiego polepszenia przemysłu, będzie wydzi z wdzięcznością przyjmował i przechowywał. Taka była pierwotna myśl wydziału; a jakkolwiek w ciąl kilkoletniej egzystencji udział, brany do przemysłu rolniczeg poniekąd przeważył nad żywym udziałem branym do przemys miejskiego, działo się to mimowolnie, gdyż wydział, świadot> smutnego stanu przemysłu rzemieślniczego i fabrycznego I naszych miastach, jak najsilniej by go pragnął wesprzeć [...]. Pod dniem 15 maja 1839 r. przesłało wydziałowi Towarzyst# 106 Agronomiczne w Gnieźnie swoje statuta i wezwało do wspólnej pracy w przemysłowym zawodzie [...]. Od tego czasu Towa- rzystwo Agronomiczne nie przestało zasilać pisma periodycz- nego, wychodzącego pod pieczą wydziału przemysłowego, mno- gimi i gruntownymi rozprawami [...). Na zebraniu 15 czerwca [...) wniesiono tymczasem projekt założenia domu ochrony [dla małych dzieci) w mieście Gosty- niu i natychmiast podpisano na ten cel przez różnych członków wydziału 2010 zł p. Rzecz ta dotąd pozostała w zawieszeniu z powodu, że nie mamy jesżcze sposobności wykształcenia nauczycieli do takich instytutów [...]. Wydział się podjął do- starczania materiałów i wybrania ze swego grona jednego członka do redagowania tego czasopisma ["Przewodnika Rolniczo- -Przemysłnwego"]. Nastąpiło sprawozdanie o praniu owiec pompami zamiast sikawek, tudzież przedłożono rozprawę o uży- ciu polskiego asfaltu (robionego w Augustowskiem) używanego na cement i o nawożeniu roli ziemią. Od tej sesji nie przestano na ręce wydziału przesyłać artykułów do "Przewodnika" i tak znajdujemy pod d. 27 grudnia spis 55 artykułów, które jeden z najpracowitszych członków wydziahi w ciągu roku przesłał do redakcji [...). Wydział przemysłowy poczytywał sobie za obowiązek pilnie śledzić cokolwiek ważniejszego za granicą się [dzieje] względem samej praktyki tej gałęzi przemysłu i bogactwa krajowego, jako też i pod względem stanowiska, jakie rolnictwo zajmuje w pań= stwie. Acz zaprzeczyć nie może, że milsza mu jeszcze była [...] wszelka łaskawie udzielana wiadomość o rolnictwie polskim; i tak znajdujemy w "Przewodniku" częste wyjątki z listów z Ga- licji, obraz Podola galicyjskiego, obraz stepów Ukrainy i wyznać wypada, że li brak stosunków i korespondentów jest powodem, że tak się mało o Królestwie i Litwie umieszcza. Pragnięto bowiem zawsze, aby "Przewodnik", jako pismo przemysłowi poświęcone, do wszelkich kończyn polskiej ziemi mógł się dostać i aby wszelkie okolice zbierały materiały, do wystawie- nia czytelnikom rzeczywistego obrazu przemysłu w naszym kraju [...]. Czuł wprawdzie wydział wszelkie niedogodności przywiązane do wolniejszego naukowego postępu i dlatego wcześnie starał się im zaradzić wzbogacaniem biblioteki gostyńskiej wszystkimi dziełami, które jakikolwiek wpływ wywrzeć mogą na przemysł, bez względu na język, w którym pisane [...). Zjazdy wydziału sprawiają, że przy tym sobie komunikują i dzieła do prywatnych bibliotek zakupywane, a których hojne udzielanie [...] niemało się przyczynia do szerzenia oświaty i zabezpieczenia tego 1 gactwa, jakie się w zasobach intelektualnych czerpie. Drug acz niemniej ważnym środkiem, użytym przez wydział do szer nia wiadomości w zakresie nauk przyrodniczych, było założe gabinetu minerałów w Gostyniu [...]. Na sesji 21 października 1840 doniesiono o projekcie kc żelaznej z Frankfurtu do Wrocławia i uznano potrzebę "s rania się, aby kolej ta przeprowadzoną być mogła przez 1 znań" [...). Ułożono plan "Szkółki ogrodniczej" w Gostyniu celem ksz1 cenia ogrodników i hodowania za najtańsze pieniądze wszelk drzew i krzewów; obliczono zaś przy tym, że huba magdeburs obsiana nasieniem brzeziny, przy drożyźnie wysactków, pokr już w tej okolicy znaczną część utrzymania ogrodnika [. Tymczasem starano się zaciągać wiadomości o urządzeniu w rowej szkoły ogrodniczej w Medyce (w Galicji u p. Pawlil wskiego) i ogrodu w Niedźwiedziu pod Krakowem u Wielmoż go Wodzickiego. Główną atoli pracą wydziału było zbiera wszelkich materiałów tyczących się zakładania dróg powiatow# makademizowanych'[...). Próba takiej drogi wykonaną zost w Pudliszkach pod Krobią, a później w Jurkowie pod Krzywini i w obu miejscach zupełnie się udała [...]. W owym także czasie urządziło Kasyno wyścigi w Gosty# [...], które wielkie sprawiły zadowolenie obywatelom, a niem radość ścigającym się dzielnym parobkom okolicznych wio# [...]. Sesja 7 lipca zajęta była oglądaniem modeli agronomi nych, nadesłanych wydziałowi przez prezesa [...]. Skończył się rok IV przemysłowego czasopisma i V zac wychodzić pod nieco odmienną barwą. Sfera albowiem te pisma zdaje się rozszerzać i sięgać poza kwestie li technicz aż do owych wyższych zasad administracyjnych, które rzec wiście początkować powinny zastanawianie się nad tym ws stkim, co byt nasz materialny i socjalny zabezpieczaz [...]. W Polsce dwie kwestie publiczną zajmują uwagę: ustanowie szkoły przemysłowej r# Poznaniu i osuszenie błot obrzanych [. Kwestię tę osuszenia Obry poczytywał wydział za tak wai nie tylko dla materialnych korzyści, które sprawią, że 130l mórg magdeburskich3 nieużytecznych błot, czyniących pół mil na złotych dochodu, przynajmniej w trójnasób intratniejszy się staną; ale co więcej, poczytywał ją za szkołę dIa nas i naszy inżynierów do wykształcenia się i nabycia doświadczeń niezl dnych dla większych prac tego rodzaju w innych części# Polski [...]. 108 Drugim przedmiotem narad wydziału była coraz więcej doku- czająca potrzeba założenia szkoły przemysłowej w Poznaniu [...]. Celem zebrania jak najdokładniejszych wiadomości w tej mierze wezwał wydział pana Łuszczewskiego [...) do opisania szcze- gółowego szkoły centralnej sztuk i rzemiosł w Paryżu [...]. Przypisy # Sposób budowania dróg opracowany w pierwszym dwudziestoleciu XIX w. przez Amerykanina Johna Loudon Mac Adama (I755-1836). Makadamizacja (lub - makademizacja) polegała przede wszystkim na zastosowaniu drobnego tłuczonego kamienia (często z nie używanej dotąd skały wapiennej) ubijanego specjalnym walcem. Medyka - dobra ziemskie Gwalberta Pawlikowskiego w okolicy Przemyśla. Właściciel, były cesarsko-królewski sekretarz w Wiedniu założył tu słynną Bibliotekę Pawlikowskich obejmującą najbogatsze wówczas zbiory rycin, ma- larstwa XVIII-XIX, map, medali, monet, ubiorów i uzbrojenia oraz rzadkich starych druków. Zorganizował także nowoczesny ogród, gdzie w inspektach i 10 wielkich szklarniach hodowano krzewy i kwiaty (m.in. 5000 gatunków i odmian kamelii, palmy, wanilię etc.), których sadzonki rozprowadzano w całej Galicji. W IB3I r. utworzono także znaną szkołę ogrodniczą (w I835 r. uczyło się tu ponad 20 uczniów), gdzie nauka trwała 3-4 lata. Niedźwiedź - wieś (zwana też Porębą Wielką) w pobliżu Limanowej, wła- sność Wodzickich, którzy mieli tu swą pałacową rezydencję. Pudliszki - niewielka wieś położona 3 km na zachód od Krobii nad rzeką Kanią (Kopanicą Polską), własność Łubieńskich. Duży kompleks dóbr Pudliszki dzierżawił gen. Franciszek Morawski. Tu przez podmokłe tąki przeprowadzono pierwszą w Poznańskiem drogę żwirową. Jurkowo - wieś nad rzeką Obrą, oddalona 14 km od Kościana, poczta Krzywin. ' Dyskretnie formuło wano w ten sposób postulat znacznego rozszerzenia prac i dyskusji na sprawy istotne dla ówczesnego bytu narodowego polskiego pod pruskim panowaniem. Organicznicy poznańscy pragnęli wykorzystać niewielką liberalizację polityki władz pruskich w początkach panowania Fryde- ryka Wilhelma IV. ' Mowa o projekcie założenia szkoły realnej (o przewadze przedmiotów ścisłych i technicznych) w Poznaniu i wielkich melioracji bagien rzeki Obry. Mórg magdeburski stanowił trzydziestą część włóki pruskiej i wynosił ponad 25,5 ara. 13. "...egzystując w rzeczywisto#ci istnieć bgdziemy w id# Życie fizyczne "Przewodnik Rolniczo-Przemysło, IB4I, nr l, I lipca, s. 3- [...] Zarodem wszelkiej cywilizacji jest przyrodzona człow kowi chęć poprawienia bytu materialnego [...]. Cały dzisiejs postęp moralny, umysłowy, trysnął z ziarna materializmu [ cała historia ludzkości jest historią materializmu [...]. Dzisiejs przeto cywilizaeja pracuje nad tym, aby te dobra material rozdzielić na masy. Jest bowiem w historii wszystkich narod# i ludów pewien postęp konieczny od arystokracji do demokra, a tą demokracją jest równość egzystencji. Wszystkie wynalaz wszystkie odkrycia, wszystkie prace ludzkości były od najdawni szych czasów i są do dziś dnia stopniami tego postępu [...]. Początkiem przeto wszelkiej oświaty jest realizm, ideali; od niego dopiero pochodzi [...]. Nie masz tam, powtarza żadnej wiedzy ani świadomości, gdzie człowiek nie starał [s przez rolnictwo, górnictwo lub żeglugę podbić sobie nati i stać się jej panem. Według tych samych prawideł kończy wszelka działalność ducha tam, gdzie już człowiek doszedł tego zbytku zamożności, że tylko używać może [...]. Te d postępy: materialny i moralny, warunkują się i powodują w; jemnie [...]. Miasto więc złotych snów i marzeń, miasto westchnień uc nych i modłów nieszczerych, miasto pięknych deklamacyj w in narodowości wznoszonych, miasto teorii i doktrynerek bezdc nych, weźmy się raczej do pracy, aby sobie wywalczyć te środ które byt nasz materialny zapewnić nam mogą, a wtedy, eg: stując w rzeczywistości, istnieć będziemy i w idei. Inaczej n lepsze poięcie sprawy naszej, najpiękniejsze poświęcenie morall na nic się nie przygodzą. 14. "...podnieść upadający dobrob a przezeń wzmocnić zagrożon# narodowość nas: Rozwój gospodarczy zaboru pruskiego, a przede wszystk wzrost aktywności politycznej polskiego społeczeństwa i pew liberalizacja polityki władz pruskich u progu piątego dzies ciolecia XIX w. tworzyły korzystniejsze niż poprzednio warur do rozwoju polskich inicjatyw organicznikowskich w Pozna 110 skiem. Z najszerszym projektem wystąpił u progu tego okresu Karol Libelt (1807-1875) - syn szewca i służącej w Poznaniu, absolwent Uniwersytetu Berlińskiego, wybitny publicysta i filo- zof, przywódca demokratycznej konspiracji narodowej w owym czasie. Walczył on w powstaniu listopadowym jako dobry artyle- rzysta, przesiedział dziewięć miesięcy w magdeburskiej twierdzy za udział w tym powstaniu i przygotowywanie nowego w 1833 r. Dopiero po kilku latach pracy jako dzierżawca niewielkiego folwarku uzyskał posadę nauczyciela w gimnazjum i w 1840 r. przeniósł się do Poznania. Pisywał do periodyków warszawskich i poznańskich, od 1843 r. zainicjował wydawanie własnego, stojącego na wysokim poziomie czasopisma "Rok pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych", propagując m.in. pracę organiczną w duchu narodowym i demokratycznym. Równocześnie (od 1839 r.) zaangażował się ponownie w szeroką działalność kon- spiracyjną. Stanął faktycznie na czele Centralizacji Poznańskiej, która w następnych latach przygotowywała ogólnonarodowe, demokratyczne powstanie w trzech zaborach (które tak fatalnie próbowano urzeczywistnić w lutym 1846 r.). W swych artykułach głosił m.in., że jedynie praca jest rzeczy- wistym kapitałem i własnością człowieka i opowiadał się za rozwojem prawdziwej spółdzielczości - "uorganizowanej wspól- ności pracy" jako podstawy bogactwa narodowego. Uczestni- czył w inicjatywach organicznikowskich, a dowodem uznania i wysokiej pozycji Libelta w tej dziedzinie było wybranie go na wiceprezesa dyrekcji centralnej Towarzystwa Agronomicz- nego w 1844 r. Przedstawiony projekt Libelta zmierzał do aktywizacji pol- skiego społeczeństwa w Poznańskiem we wszystkich ważniejsżych dziedzinach. Autor najwyraźniej pragnął w ten sposób stworzyć szerokie więzi organizacyjne, rozbudować kadry działaczy, które w korzystnej sytuacji mogły służyć ruchowi narodowemu, nawet niepodległościowemu. Podejrzliwe władze pruskie nie zaaprobo- wały projektu. Z szerokich pomysłów Libelta doktor Marcinko- wski zdołał urzeczywistnić tylko jeden. W 1841 r. zdobył za- twierdzenie statutu Towarzystwa Naukowej Pomocy dla Mło- dzieży W. Ks. Poznańskiego. Libelt odtworzył swój projekt po wielu latach publikując w 1866 r. na łamach "Dziennika Poznańskiego" list, którego fragmenty zamieszczono niżej. Karol Libelt, List do redakcji "Dziennika Poznańskiego' "Dziennik Poznxński" I Bfib, i [...) Wypracowałem z własnego natchnienia, a nie z polecc projekt ogólnego stowarzyszenia, aby połączonymi siłami pi pracę, naukę i oszczędność podnieść upadający dobrobyt K stwa, a przezeń wzmocnić zagrożoną narodowość naszą. ł gram [...] zawierał cztery działy: 1. Stowarzyszenie agrc miczne i przemysłowe, mające na celu, krom podniesienia nictwa i rękodzieł, jednakowe i odpowiednie ustalenie stosunl między robotnikami i chlebodawcami. 2. Stowarzyszenie, c wiązujące się rozstrzygać wszelkie spory nie drogą kosztowr procesów, ale przez sądy polubowne. 3. Stowarzyszenie nat wej pomocy, ku w,ydobywaniu i kształceniu z mas ludu taler i zdolności rodzimych. 4. Stowarzyszenie wzajemnej zapor w niedoborach i klęskach, a mianowicie: a) spółki oszczędr wypożyczalnych po wsiach, parafiach i okręgach, b) s# zabezpieczenia się od szkód z ognia i z gradobicia po powia# c) spółki bankowe po departamentach. Każdy z tych działów stanowił osobną całość, rozprowad ku zastosowaniu w szczegółach i zasadach. Program ten, u lony pobliskim znajomym i osobom wpływ wówczas na o publiczną wywierającym, spowodował zjazd kilkunastu oby# li do Paryża [w powiecie wągrowieckim) posiadłości śp. f lita Guttry'ego [...].Wziąwszy rzecz pod rozwagę, uznano w że [...] praktyczne i legalne zaprowadzenie takiego stow szenia władz nam nieprzychylnych i podejrzliwych było ni żliwe [...). By jednak praca moja na coś się przydała, odd ją śp. Marcinkowskiemu, który z całego programu, stow szenie naukowej pomocy jedynie za praktyczne i możliwe u Statuta, na zasadach tego projektu przeze mnie ułożone, w g kilku osób przedyskutowane i ustanowione zostały. Śp. dr cinkowski wyjednał policyjne zatwierdzenie statutów i zmordowanym zachodem, rzekłbym, on sam jeden stworz razu towarzystwo w całej jego sile [...). 15. "...wszędzie do wielkiego tego celu pracować mi Początki rozwoju pracy organicznej w Poznańskiem spr formułowaniu szerszych, bądź bardzo szczegółowych proj# nowych inicjatyw w tej dziedzinie. Publikowane niżej fragmenty artykułu Jędrzeja Moraczewskiego zawierają jeden z ciekawszych projektów tego rodzaju w sferze kultury. Szczególnie wyraźnie występują tu związki pracy organicznej z umocnieniem wewnę- trznych sił narodu, a przede wszystkim - dążeniami do umocnie- nia poczucia więzi i jedności narodowej w trzech zaborach i emigracji, a więc w zakresie obejmującym naprawdę cały naród. Jędrzej Moraczewski (1802-1855) był jednym z wybitnych działaczy ziemiańskich w VV. Ks. Poznańskim - czynnych za- równo w demokratycznym nurcie konspiracji niepodległościowej, powstańezej, jak w inicjowaniu czy inspirowaniu pracy orga- nicznej. Zaangażowany w propagowanie sprawy polskiej w społe- czeństwie niemieckim w okresie powstania listopadowego, ucze- stniczył w jego ostatnich wa;kach zbrojnych, a w następnych latach podejrzewany był o kontakty z Towarzy-stwem Demo- kratycznym Polskim. Jako historyk organizował w Poznańskiem tzw. "gabinety archeologiczne" (niewielkie muzea lokalne), próbował zapoczątkować pracę nad słownictwem historycznym (1836 r.) a w kilkuset artykułach popularyzował różne elementy dziejów ojczystych. W 1840 r. sprzedał swój niewielki majątek i przeniósł się do Poznania, gdzie założył księgarnię i firmę wydawniczą. Współ- pracował z Marcinkowskim i Libeltem, uczestnicząc zarówno w pracach organicznych, jak w konspiracji niepodległościowej. Redagował "Dziennik Domowy" i "Rok" - pisma poznańskie reprezentujące tendeneje postępowe, pisywał do wielu perio- dyków w zaborze pruskim i w Warszawie. Bardzo aktywny w okresie Wiosny Ludów, "odsunął się od robót społecznych" po jej klęsce. W ostatnich latach skon- centrował się na opracowaniu wielotomowych niedokończonych Dziejów Rzeczypospolitej Polski. Jędrzej Moraczewski, Kilka słów o szczególnem stanowisku piśmiennictwa naszego ,.Rok" t841. t. tI. s. 37. [...) Obejrzawszy całkowite położenie i wszystkie uboczne okoliczności trzeba powiedzieć, że pora obecna nie jest niepo- myślna dla rozwijania się naszego, a wskutek tego wyrabiania literatury. Nie można też powiedzieć, że jedno tylko miejsce 114 do tego uprzywilejowane. Zdaje się, że wszędzie d teg # wiep # go , b le tylko umieć. Potrzeba edne ws j chęć celu racować można y myśli, która wreszcie prosta a kto tylko w sobie zapali, ten i myśl odgadnie. Potrzeba głębokiego przekon #ndzi gdyby ołączon mi siłami można wielkie robić rzeczy, że u p y ę ą, tob w inną przestrzeń si wzięli za ręce i o asali kul ziemsk y potrzebują żadnych rzucić zdołali. Pisarze i w o óle uczeni nie porozumiewań tajnych, umów, związków. Niech biorą miej- ;s w rachunek, a niech w obliczu świata działają. raca tego scowe rz y , że ziemia nasza wielka, że p Niech nie zapominają rugiemu nad Wartą, a na- co nad Dnieprem, da się dopełniać d reszcie nad Sekwaną i Tamizą [..-]- h pracują stosownie , a niec Niechże Polacy pracują, gdzie są a za kółko w jednej do miejscowości; niech się każdy uważ machinie, a kto woli obraz żywotny - to niech się uważ.a za drobn nerw w or anizmie jednego ciała, a uzna, że z tych czą- g tworzy się jedna wielka machina stek podług miejscowoś#i ue ednostronny [...]. Są kraje albo jeden organizm na t lko do Jagiel ' w któ- wca e j lonów udai rych polska historia świeżo pisa umyniem ani zaczynać się ni się może, a litewskiej z czystym któr ch ludzie do piśmien [. Są dla nas okolice, Winni y ą myśl wodzić jedyni g od zi ..-l nictwa historycznego skłonni, p ; takie, w których p# po wiekach odległych, a może nawet tar ch kronikarzy z p winni tylko dyplomata, dokument #udzi y w innej P ył yjaśniać, rozgłasza rzestrze# ochędo ym czasie żyjącym pr yg d #'a P # uwać [...]. lub w i ści i przezw Jeżeli kto ma p rzeszkod # niech zacznie próbować w i ciężyć jej nie jest w stanie nej której każde niebo sprzyja [-'-]do Polaków należy rozwin Pod względem Słowiańszezyzny objaśnić te pok lenia kt# co jest p rasłowiańskie, rodzim - o ą dopiero na abecadłowym pojmowaniu a#ow k s##'s wYkazać, że nie dosyć p Y p skiego. Trzeba im ągnie ale zrozumieć dokąd ta siła ci ; że Słowianom nie potrz ermańskimi i romańskimi plemionami, ale trz zemsty nad g b ako naród pracować w ogó samoistnego rozwijania, a Y J s rawie ludzkości. Zdaje się, że Lwów i Wiedeń są niezmie m względzie postawione, byle tylko umieć w korzystnie w tY nikt do naciągania prawdy przymusem zami kierować. Tam zręcznymi wpływami kierowany nie będzie, a jest sposob i ułatwienie znaczne, bo snadno ze Słowakiem, Serbem Dunaju, alboli z Czechem, Morawem itd. o rzeczy starej, a w nej pomówić. Tam wolno głośno wyrzec, co jest tatarszcz' a kto jednego dla spadku po nim chce zabić i na maść zetrzeć, ten się z pewnością dla drugich nie będzie poświęcał. 16. "W celu... skuteczności usiłowań do wszechstronnego postępu ducha..." Autorem jest wybitny filozof i ekonomista, a także polski działacz polityczny hr. August Cieszkowski ( 1814-1894). Syn bogatej rodziny ziemiańskiej już w czasie studiów na Uniwersy- tecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Berlińskim zaczął intereso- wać się filozofią dziejów, pozostając pod wpływami filozofii Hegla. Pierwszą próbę reinterpretacji heglowskiej filozofii dzie- jów w duchu chrystianizmu podjął jeszcze w 1836 r. W opraco- wanej wtedy pierwszej lakonicznej redakcji Ojcze Nasz i w Prole- gomena zur Historiosophie (Berlin 1838) sformułował tezę, iż po dwu epokach, w których dominował pierwiastek realności, a następnie idealności, nadchodzi epoka trzecia - urzeczywi- stniania ideałów przez wolę i czyn. W latach 1838-1840 kontynuując swe naukowe studia i obser- wacje we Francji, Wielkiej Brytanii i Włoszech zainteresował się także systemami finansowymi i ich organizacją. Powróciw- szy do Królestwa Polskiego stał się jednym ze współpracowni- ków "Biblioteki Warszawskiej" - jednego z najlepszych i naj- popularniejszych kulturalno-naukowych periodyków polskich w XIX w. Ogłaszał tu wiele artykułów z zakresu filozofii, eko- nomii i życia gospodarczego oraz krytyki literackiej, ale nadzo- rowany przez władze carskie przeniósł się w 1843 r. do Poznań- skiego, nabywając majątek ziemski Wierzenicę. Zaczął występować w tym czasie z różnymi projektami grun- townego udoskonalenia systemu gospodarczego (m.in. zasady kredytu, udział robotników w zyskach przedsiębiorstwa) i spo- łecznego (ochronki), ale przede wszystkim pracował nad własną filozofią dziejów zawierając ją w słynnym dziele Ojcze Nasz (interpretację kolejnych wersetów tej modlitwy uczynił jedną z głównych osi swych rozważań). W tym dziele wysunął na czoło swej teorii dalszego rozwoju dziejów ludzkości zasadę organizmu, optymalnej organizacji społeczeństwa gwarantującej harmonijną, pełną realizację za- równo osobowości człowieka, jak całej ludzkości. Starał się propagować swe szerokie społeczno-filozoficzne idee pracy orga- nicznej, a nawet sam występował z konkretnymi projektami (zob. Wstęp). I16 Bardzo gorliwie zaangażował się w polski ruch narodow i życie polityczne Poznańskiego w latach 1848-1855. Wzywa do organizacji i inicjatyw organicznych swych rodaków i broń praw narodu polskiego (zagwarantowanych w Akcie Finalnyr Kongresu Wiedeńskiego w 1815 r.) na forum sejmu pruskieg oraz domagał się utworzenia uniwersytetu w Poznaniu. Kont# nuował swą działalność w tym samym duchu na forum sejm pruskiego (jako jeden z najwybitniejszych działaczy i prz: wódców Koła Polskiego) w latach 1858-1866. W późniejszym okresie stał się jednym z głównych fundau rów Szkoły Rolniczej w Żabikowie pod Poznaniem (nazwan imieniem jego ukochanej żony - Haliny) czynnej w latac 1870-1877, pracował w archiwach włoskich nad źródłami c historii Polski i jako prezes kierował Towarzystwem Przyjaci Nauk w Poznaniu. Zmarł 12 III 1894 r. w Poznaniu, pochowany został w kc ciele w Wierzenicy. Prezentowany tekst Cieszkowskiego zawiera konkretny, rozb dowany program inicjatyw organicznych na polu kultury i nau August Cieszkowski, O skojarzeniu dążeń i prac umysłow w W. Księstwie Poznańskim, ..Rok" IR43, z. 1, s. I32- W celu utworzenia ogniska dla życia naukowego w Wielk Księstwie Poznańskim oraz powiększenia działalności i skute ności usiłowań do wszechstronnego postępu ducha przyczy się mogących, życzyć by należało, aby zawiązało się w Pozna Towarzystwo przyjaciół postępu. Bezpośrednimi środkami dopięcia celu stowarzyszenia będa I) otwarcie pola do rozpraw tak piśmiennych, jak ustn we wszystkich kwestiach ogół obchodzących; 2) wydawanie pisma zbiorowego có kwartał lub co mie w miarę obfitości treści, obejmującego czytane i przyjęte posiedzeniach rozprawy, wraz z treśeią dyskusji, do której po# dały; 3) otwieranie lub ustalanie kursów popularnych w nauk tak #izycznych, jak duchowych, obejmujących albo całą dzied pojedynczej nauki, albo też najprzystępniejsze i dla świadom ogółu najpotrzebniejsze jej wypadki, jak to czynią liczne, w tym celu umyślnie zawiązywane stowarzyszenia angielskie; 4) wyznaczanie konkursów i nagród na rozwiązywanie zadań, które stowarzyszenie lub też pojedyńcze podawające osoby uważać będą za szczególnie ważne i na dokładne zbadanie za- sługujące; 5) zajęcie się nareszcie wszystkimi przedsięwzięciami nauko- wymi, które dla obszerności lub ważności swojej z trudnością na drodze prywatnej dałyby się uskutecznić. Wywołując utworzenie takiego ogniska badań naukowych i za- łożenie nowego organu piśmiennictwa krajowego, widzimy się w obowiązku wyłuszczenia powodów, które nas do tego skło- niły. Są u nas prace, są usiłowania, ale współdziałania ani ogniska nie ma. Są siły, ale marnują się i obumierają dla braku organizmu. Wielkie Księstwo Poznańskie jest zbyt małym krajem, aby mogło dążności swoje na wszelkie rozstrzelać kierunki. Rzeczy- wiśeie niszczy się u nas ciągle intelektualna praca na samym wewnętrznym tarciu się żywiołów; gdy tymczasem przez wspólne, aczkolwiek różnorodnych pierwiastków stowarzyszenie, dopeł- niając się wzajemnie, zamiast wzajemnego wyłączania, skutek pożądany osiągnięty być może. Bez żywotnej zaś jedności, bez organicznego skupienia sku- tek ten pozostanie zawsze tylko pożądanym, a zamiast rzeczy- wistych wypadków będziemy mieli tylko dobre chęci [...]. Sądząc po masie drukowanych periodycznych polską mową arkuszy zdawałoby się, że u nas czyta się dosyć - pisze się może jeszcze więcej. Cóż z tego dotąd wypadło? Co z tego zostanie? [...]. Usiłowaniem więc Stowarzyszenia zapewne będzie, aby treść jego rozpraw o ile możności była polityczną, ale - w pierwo- tnym, starożytnym znaczeniu tego wyrazu - tj., aby wszelkie badania naukowe, wszelkie prace intelektualne z jego łona wyszłe nie pozostały ani czczymi deklaracjami, ani płodnymi igrzyskami umysłu, ani jałowymi tylko badaniami - lecz aby dobro spo- łeczeństwa i postęp ducha ludzkiego zawsze i głównie miały na celu [...]. Pismo więc stowarzyszenia nie może i nie powinno przybrać żadnej wyłącznej barwy ani chorągwi, a raczej jedyną, lecz ogólną jego chorągwią będzie miłość prawdy i dobra pow- szechnego. Ktokolwiek do tego celu dążyć będzie jakimikolwiek drogami i środkami, byle przyzwoitymi i godziwymi (a criterium tego znajduje się w uczuciu estetycznym i moralnym), temu kolumny pisma są otworzone [...]. Albo się mocno mylimy, albo organiczna doba dla nas za- świtała [...]. Tej więc organiczno-duchowej działalności Stowa- rzyszenie naukowe stać się może nader pożądanym ogniskiem a pismo jego jednym z najdzielniejszych środków dosięgnięci# celu. Przez organiczne więc skojarzenie dążeń, przez wewnę- trzne, samorodne rozwijanie płodów umysłowych i dalsze wy- kształcenie tychże za pomocą ustnych i piśmiennych rozpraw przez udzielanie najdojrzalszych ich plonów na zewnątrz ta# za pomocą przystępnych i naukowych, i praktycznych kursów o których wpływie na oświatę Anglia najlepsze dać może świaů dectwo, przez skierowanie - za pomocą ogłaszanych konů kursów-badań uprawiających naukową niwę na kwestie, któryct rozwiązanie szczególnie byłoby pożądanym, przez zapewnienit dalszego nauko#vego kształcenia lub pola działalności indywi duom szczególnie na to zasługującym - słowem, przez nadanii życia wszelkiemu przedsięwzięciu obchodzącemu naukę, oświatt lub dobro powszechne - zamierzone Towarzystwo pewnie i prędzej przyczyni się do wzmocnienia i rozszerzenia życi# duchowego niż wszelkie najgorliwsze, najstalsze i najszlachet niejszą myślą spowodowane prywatnych osób usiłowania [...]. Bez wątpienia w wielkiej rodzinie ucywilizowanych narodóu jesteśmy jeszcze plemieniem młodym. Nie wstydzimy się naszę młodości - jest ona pełną siły. Nie odpychajmy od siebie środkt mającego nam dać świadomość siebie samych oraz zawodu który do przebycia mamy [...]. Przez historyczne więc badania wzbogacajmy ten święty poto# tradycji, który dotychczas niwy nasze upładniał; przez społeczni zaś studia starajmy się dalej potokowi temu normalnemu rozpłyu i wypływ zapewnie oraz obfite ujście otworzyć. Jesteśmy sami dziećmi przeszłości, niechże przyszłość będzii naszym dzieckiem. W końcu nadmienić nam wypada, iż usiłowania nasze ni# tylko przyczynić się mają do objgcia wykształcenia przez siebi# samych żywiołów rodzinnych, ale także będą zupełnie w zgodzi# z ogólnym dążeniem i potrzebami wieku. Skoro zaś jakiekolwiel przedsięwzięcie temu ostatniemu warunkowi odpowiada, sku teczność jego wątpliwa być już nie może. Wiek nasz doszed bowiem do świadomości idei organizacyjnej. Co dotąd samopas indywidualnie, bezsilnie, obojętnie, trybem naturalnym, tylki iaktycznym, a przez to niesfornie, a często anarchicznie si rozwija#o - to nadal coraz bardziej świadomo, żywotnie czynnie przy harmonijnym współdziałaniu różnorodnych środ ków ku przewodniczącemu celowi kształcić się i postępowa powinno [...]. Wszelki [nowy] pierwiastek dług przeszłości opłacić musi 118 ale w zawodzie tym przyszłość jest celem i nagrodą, dobre chęci są bodźcem, żywioły narodowe - środkiem, a prawo postępu jest rękojmią. 17. "...zrobić ludzi wolnymi na duszy razem i ciele" Karol Marcinkowski (1800-1846) pochodzący z rodziny szyn- karzy na przedmieściu Poznania, znakomity lekarz, społecznik i filantrop w duchu chrześcijańsko-demokratycznym, umiarko- wany działacz narodowy. Jako jeden z najlepszych licealistów zyskał na wiele lat pomoc namiestnika księcia Antoniego Radzi- wiłła. W czasie medycznych studiów na uniwersytecie berlińskim (1817-1823) za udział w tajnej wolnościowej organizacji polskich studentów "Polonia" został skazany na 6 miesięcy twierdzy w Gdańsku. Po promocji doktorskiej rozpoczął szeroką prak- tykę lekarską wśród zarówno zamożnej jak i najuboższej lud- ności, przy czym ubogich leczył bezpłatnie, a często wspierał ich także materialnie. Zajmował się ponadto subskrypcją poezji Mickiewicza. Na wieść o Nocy Listopadowej przybył do Warszawy i wstą- pił do ochotniczej formacji Wielkopolan. Jako lekarz sztabu i szef sztabu przy gen. Dezyderym Chłapowskim uczestniczył w stopniu kapitana w walkach na Litwie. Po przekroczeniu granicy pruskiej wraz z całym korpusem internowany w Kłaj- pedzie, gdzie z wielką ofiarnością wziął udział w zwalczaniu epidemii cholery. Ruszył na emigrację pogłębiając swe studia medyczne w Wiel- kiej Brytanii i zachwycając się tym krajem - "olbrzymim dziełem pracy i przemysłu ludzkiego" i wysokim "stopniem oświecenia, na którym się cała tutejsza ludność znajduje". Kontynuując swe studia i praktykę w Paryżu nawiązał kon- takty z A.J. Czartoryskim i jego ugrupowaniem, ale niewiara w możliwość zyskania pomocy mocarstw zachodnich dla sprawy polskiej sprawiła, że coraz bardziej skłaniał się ku trzeźwym postulatom konkretnej, legalnej pracy w kraju, realizowanym przez Chłapowskiego (z którym był zaprzyjaźniony). Uczestni- czył w tworzeniu Towarzystwa Naukowej Pomocy dla młodzieży emigracyjnej i w pracach Towarzystwa Literackiego Polskiego (inicjatywach ugrupowania Czartoryskiego) i zapewne wysłu- chiwał organicznikowsko-narodowych planów Czartoryskiego 120 (zob. wyżej), ale stał z dala od polityki i swarów Wielkiej Emi gracj i. Jesienią 1834 r. wracając do kraju został aresztowany w Ber linie, ale po kilku miesiącach niezawisły sąd uznając, że patrio tyczne myśli i pragnienia nie mogą być podstawą kary, unie winnił Marcinkowskiego. W marcu 1835 r. wrócił do Poznani i mimo złego stanu zdrowia podjął bardzo szeroką praktyk lekarską. Skazany za udział w powstaniu (m.in. na 9 miesięć twierdzy i konfiskatę mienia) odrzucił podsuwaną mu i gwaran tującą pozytywny rezultat sugestię złożenia prośby o łaskę, ab bez przeszkód mógł służyć społeczeństwu. Pięknie odpowiada że "na to trzeba się przyznać do winy, a tym samym miłe dl duszy zniszczyć przekonanie. Nie, każdy się dla dobra drugic poświęcić powinien, ale coś przecie musi mieć dla siebie, t jest szacunek dla zasad, podług których ma postępować". Na poły żartobliwie głosił, że "ożeniwszy się, będziesz dl ogółu stracony", a sam zrealizował tę zasadę, rezygnując z szczęścia osobistego. Ofiarnie patronował wszystkim ważnie, szym inicjatywom organicznikowskim w Poznańskiem (zol Wstęp) i kierował nimi do ostatnich chwil życia, ale zerw# kontakty z ugrupowaniem Czartoryskiego (choć być może prz# czynił się do przekazywania mu pomocy finansowej, zwłaszcz na przedsięwzięcia w sferze kultury). Równocześnie jako człone Rady Miejskiej Poznania (od 1841 r.) głosił konieczność całkc wicie harmonijnej współpracy i współżycia Polaków, Niemcó i Żydów, ale bezowocnie walczył o rzeczywiste równouprawnien dla Polaków. Pogrzeb Marcinkowskiego w Poznaniu stał s manifestacją jego ogromnej, zasłużonej popularności, ale n wygłaszano żadnyc:h mów i "tylko młodzież szkolna zaśpiewa polską pieśń". W miarę upływu czasu i rozwoju pracy organicznej w Wie kopolsce wzmagał się kult Marcinkowskiego, ale i ocena hist# ryków wypada zdecydowanie pozytywnie. Ponad pół wieku # śmierci Marcinkowskiego reprezentant władz pruskich (któ w żadnym momencie nie wątpiły, iż jego działalność słu; przede wszystkim umocnieniu pozycji polskiego społeczeństw stwierdzał, że jego idee pracy organicznej ucieleśnili polsi działacze we "wszystkich znaczniejszych narodowych orgar zacjach", które w Poznaniu "mają stałą siedzibę i punkt wyjścia Zasady i motywy swych prac rozwinął Marcinkowski zwłas cza w swym pierwszym publicznym przemówieniu jako prez Towarzystwa Porpocy Naukowej (zob. Wstgp) 2 lipca 1844 oraz w mowie wygłoszonej na posiedzeniu Rady Miejskiej Po nania 25 czerwca 1845 r., w atmosferze wzmagających się nastro- jów narodowych i przygotowań powstańczych wśród coraz większej części polskich patriotów. Głos doktora Karola Marcinkowskiego na walnym zgromadzeniu Towarzystwa Naukou'ej Pomocy dnia 2 lipca 1844 roku "Rok" IX44, z. b'I1, s. I7-2? I cóż jest społeczeństwa ostatecznym zadaniem, do czegoż duch czasu jako siła kierująca jego życiem, jego dążnościami zmierza i zmierzać powinien? Oto do ugruntowania szczęścia wszystkich pojedynczych członków, całość społeczeństwa stano- wiących. Bo jakiekolwiek jest dalsze przeznaczenie człowieka [...] możeż ono dokładnie nastąpić bez wewnętrznej razem i zewnę- trznej swobody [...]. Chcesz Ii jednym wyrazem objąć zamierzony cel społeezeń- stwa względem pojedynezych jego członków, powiedz, że ich ma zrobić wolnymi na duszy razem i ciele. Nie jest wolnym na duszy, komu przesądy ciężarem ołowiu tamują lot myśli, ani też nim być może ten, którego myśl rozbiegana wynosi w obszar urojenia. Ani ten się wolnym uczuje, czyjej duszy namiętności pęta niewoli narzucą, lub w kim myśl skierowana li do poziomej materialności tłumi szlachetniejsze uczucie, drzemiące w piersi każdego, aż je w najwyższą potęgę duszy wznieci siła boskich ideałów. Do takiego stopnia wyzwolenia, którego szezytem w duszy naszej jest samodzielne uczucie godności człowieka, społeczeństwo ludzkie tylko równym dla wszystkich rozkrzewia- niem prawdziwej oświaty przyłożyć się zdoła [...). Czem oświata [...] jest dla ustalenia wolności ducha w czło- wieku, tem ku oswobodzeniu ciała [...] jest praca [...) dla za- bezpieczenia ciała od dręczących je potrzeb [...], od zawisłości dla stosunków zewnętrznvch nieodbicie potrzebną jest praca. Ogranicz prawem wolne rozwijanie się my'śli, a zrobiłeś z lu- dzi helotów; udręcz ciało głodem i katuszą i pokaż mi wielu, co nie upadną na duszy! [...). Praca zbiorowo uważana jest - że tak powiem - material- nym łącznikiem kojarzącym pojedyncze ogniwa całości społe- czeństwa [...], claje materialną podstawę jego niezawisłości, a tym samym podstawę równości socjalnej w obliczu praw nabytych, w stosunku materialnym. [...] Gdyby prawodawcy umieli wyna- 122 leźć ustawę, nie dozwalającą nikomu zostać głupim i próżnia- kiem - w jednej chwili towarzystwo ludzkie stałoby się rajem na ziemi [...]. Towarzystwo nasze, Szanowni Rodacy, ma właśnie za zadanie rozszerzać oświatę pomiędzy bcacią naszymi i dać im sposób wyuczenia się pracy, [przez) którą w całości socjalnej jako jednego ciała ogniwa, zlani w jednorodność ogółu, użytecznymi stać się mogą, zabezpieczając zarazem własną duchową i ma- terialną niezawisłość. Wszakże to jest i szczęście pojedynczych ustalić i nadać całości siłę i znaczenie [...). Przemówienie Karola Marcinkowskiegc w Radzie Miejskiej Poznania 25 czerwca I845 r. (Wolne tłumacze nie) Witold.Iakóbezvk Karol Marcinkowski (IXOO-IR46) Poznań I9RI,s. I72-I7: [...) Moi Panowie. Ostatnie wydarzenia wymagają paru słó# wyjaśnienia. W najnowszym okresie kwestia narodowa wtar gnęła - bardziej niż kiedykolwiek dotąd - hamująco, szko dząco, a nawet podżegająco - na nasze czynności, a tu najmnię powinna wchodzić w rachubę. Należymy do jednej epoki, jedne generacji, przejętej żywym dążeniem do kształtowania stosunkóv publicznych na zasadach wolnego rozumu [...]. Jeśli dawniej sądzono, że spekulacje polityczne, które dzi potępiamy, polegały na powiększeniu swej potęgi przez wiel mil kwadratowych [kosztem) swych sąsiadów, to dziś toruj sobie drogę polityka narodów - oparta na prawie narodów jak# najbezpieczniejszej gwaraneji dla własnej nietykalności. TeI wielki postęp stworzyły: przemysł, handel, komunikacje, a da lej - wiązanie się w stowarzyszenia: kapitałów, sił intelektu alnych i materialnych, które pehają świat naprzód. Czyż mam dlatego pozostawać w tyle, że nasze miasto rozdzierają godn pożałowania rywalizacje narodowości? [...]. Mam to gorzkie przeświadczenie historyczne, że każdy kro do wyparcia i zniszczenia mojego narodu jest dorzucaniem zierr do grobu dotychezasowej cywilizacji, a każdy taki krok sar w sobie jest sprzeczny z cywilizaeją. Obcy element uzyskał tu przewagę, w wyniku przemian czasi ale - moi Panowie - my tu nie jesteśmy urzędnikami państw'c wymi. Jesteśmy obywatelami polskiego miasta, liczącego 20 tys. Polaków wśród 38 tys. mieszkańców [...]. W ostatnim czasie zastosowano wszystkie środki, aby obalić [ten polski) element przeważający, a takie postępowanie może dać tylko odpowiednie im owoce [...]. Interesy polskiej ludności są narażone gdy włada nimi obca narodowość, toteż żąda ona prawa naturalnego i gwarantowanego, że będzie słusznie repre- zentowana [...). Te słowa nasunęły mi bolesne uczucia, ale nie przypisujcie mi demagogicznych zamiarów [...] pozwólcie nam działać z czy- stym sumieniem i uczciwością i wznieść się ponad szkodliwe uprzedzenia, abyśmy strzegli uprawnień całej ludzkości bez prywatnych zamiarów, a wtedy będziemy kroczyć naprzód i zara- dzać licznym potrzebom naszego miasta, a wtedy będzie z nami błogosławieństwo Boże, spływające tam, gdzie jest zgoda i pokój. 18. "Jakikolwiek wigc krąg czynności wewnętrznej pozostanie Polakom, niech go zupełnie zajm#..." Kolejny, przeznaczony dla emisariuszy i krajowych zwolen- ników polityki księcia tekst Adama Jerzego Czartoryskiego powstał po klęsce próby powstania trójzaborowego i słynnej "rzezi galicyjskiej" w 1846 r. Zatytułowany został "O zajęciach, zachowaniu się i obowiązkach Polaków pod rządem obcym" (kopia znajduje się w Bibliotece Muzeum Czartoryskich, voI. IV 5285, k. ł43-157). Adam Jerzy Czartoryski, O zajęciach, zachowaniu się i obowiąz- kach Polaków pod rządem obcym (IR47) Kiedy nadzieje, które od kilkunastu lat zdawały się wzrastać dla Polaków, nikną i zupełnie zaginąć mogą, każdy prawy mi- łośnik ojczyzny rozstrząsnąć powinien, co w tej smutnej chwili sumienie nakazuje, co mu rozum dozwala czynić dla świętej i naj- droższej sprawy. [...] Naród śmierci sobie zadać nie może, ani z chwili na chwilę ukróeić istności klęskami obrzydłej; żyć musi, a żyjąc nieszczęście swe zmniejszyć, osłodzić i przetrwać tym jedynie sposobem potrafi. Jakikolwiek więc krąg czynności wewnętrznej zostanie Polakom, niech go zupełnie zajmą [...], ileż jest popraw i zaprowadzeń, które od rządów wcale nie zależą i które nadto jedynie własnym mieszkańców popędem usku- tecznione być mogą [...]. I. W przedmiotach, które od rządów nadwtadnych i powszechnie od obcych i od skutecznego na nich wpływu zależą Starania o zachowanie języka w sądach i szkołach, o zacho- wanie praw polskich, o odosobnienie prowincjonalne, oto wszy- stko, co rząd uczynić może dla polepszenia stanu kraju i edu- kacji publicznej. [...] II. W przedmiotach tyczących się nas samych Obsadzenie miejsc urzędniczych, których wybór nam jest zostawiony, przez światłych, poczciwych i gorliwych obywateli; niedozwolenie im stronić od usługi publicznej. [...] Rozlewanie światła i wiadomości użytecznych w tym celu; pomoc młodym ludziom mającym talent i ochotę do nabywania nauki i doskonalenia się dla użytku krajowego; fundowanie własnym kosztem szkół, pensjów i założeń edukacyjnych; na- kłady na drukowanie dzieł pożytecznych, religijnych, moralnych, uczących dla różnych klas mieszkańców; wsparcie pisarzów i za- chęcenie ich do użytecznych prac; w powszechności popieranie gorliwe wszystkiego, co do rozszerzenia prawdziwego światła i rzeczywistych znajomości służyć może. W tymże celu wpływ na duchowieństwie świeckim i zakonnym i zachęcanie go, aby stawszy się przykładniejszym i wróciwszy do dawnego znaczenia, trafniejszy dla dobra religii i szczęścia ludzi wzięło kierunek. III. Wzmocnienie przywiązania do zwyczajów i pamiątek narodowych Trudnienie się nauką historii narodowej, zbieranie materiałów, rękopismów, powieści tradycyjnych itd. Najistotniej potrzebne dla zachowania i postanowienia literatury na stopniu doskonalszym, w tymże względzie trudnienie się statystyką krajową, zbieranie materiałów dla poznania stanu fizycznego i moralnego kraju. Zaprowadzenie we własnych majętnościach możnego porżądku, światła i przemysłu po wsiach i miasteczkach; fundowanie szkół 124 125 parafialnych; kontakty z włościanami; oswobodzenie ich stop- niowe; wybór dobrych plebanów, zachęcanie drugich właścicie- lów do tychże przedsięwzięć; przykładne obyczaje, pełnienie obowiązków małżeńskich, rodzicielskich jako też powinności dzieci, krewnych, przyjaciół itd.; doskonalenie gospodarstwa, uporządkowanie interesów; wygubienie pieniactwa, zaniechanie ekspensów zbytku i próżności, tak aby nadmiar intrat mógł być obracanym na dobro bliźnich i pospolity użytek; zachęca- nie kobiet, aby one także swoim wpływem przyłożyły się sku- tecznie do poprawy obyczajów, do utrzymania narodowości i innych wyż wyrażonych celów. 19. "...główną bronią przeciwników jest wykształcenie fachowe, przemysł i handel..." Pełniejsze i chyba szezere umotywowanie pierwszych prac organicznych w Poznańskiem możliwe było dopiero w wolno- ściowej aurze Wiosny Ludów 1848 r. Przedstawił je popularny działacz społeczny, filolog klasyczny, nauczyciel i publicysta- Jan Marceli Maciej Motty ( 1818-1898). Ten syn spolonizo- wanego Francuza Jana Chrzciciela Mottego (1790-1856), na- uczyciel w Międzyrzeczu (od 1841 r.), po rocznym stypendium w Paryżu ( 1842-1843) pracował w słynnym Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu. Usunięty ze stanowiska za odmowę kontroli mieszkań uczniów podejrzanych o udział w zaburze- niach politycznych w 1846 r. powrócił tu dopiero po amnestii w 1850 r. W latach 1848-1849 był redaktorem naczelnym "Gazety Polskiej", zainicjowanej i finansowanej przez Hipolita Cegielskiego, jednego z głównych rzeczników i współtwórców pracy organicznej (zob. wyżej). Od 1844 r. bardzo aktywnie działał w Towarzystwie Nauko- we-j Pomocy (w latach 1878-1886 był jego wiceprezesem) i Po- znuńskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk (od 1857 r.). Na łamach kilku czasopism poznańskich publikował bardzo często swe artykuły i felietony, zwłaszcza popularny i wartościowy cykl Przechadzki po mieście. Jego siostra była żoną Hipolita Cegiel- skiego. Poniższy fragment pochodzi z niezatytułowanego artykułu opublikowanego w "Gazecie Polskiej", redagowanej przez Marce- lego Mottego. On też był najprawdopodobniej autorem artykułu. Jan Marceli Motty, "Gazeta Polska" IH4H, nr IX# [...) Marcinkowski pierwszy zwrócił uwagę na stugłową hydr# germanizmu, która szerząc coraz dalej panowanie swoje, nisz- czyła swym oddechem pierwiastek polski; zwrócił uwagę na to że pierwiastek polski, bezbronnym będąc, ulegnie w walce przeciw zbrojnemu [...). Okazał, że główną bronią przeciwników jest wvkształcenie t,achowe, przemysł i handel, że główną słabością naszą jes# dyletantyzm, bawiący się ogólnikami, wstręt do wytrwałej prac# w jednostronnyeh zawodach, niebaczne wydawanie materialnyct zasobów kraju w ręce cudzoziemców. Poznał, że aby powstrzy- mać coraz groźniejszą nawałę germanizmu, aby dźwignąć moral- nie i materialnie narodowość polską, trzeba ją pod w,zględen' oświatv, pod względem przemysłu i handlu postawić na równ z pierwiastkiem niemieckim; że utworzywszy na posadzie naro- dowej mnóstwo specjalnych ińteligencyj, opanowawszy przemys i handel, zdobędzie się na Niemcach na pół wydartą ziemię odejmie się germanizmowi powietrze żywotne [...]. Nie mając życia publicznego, nie mając rządu, który by myů ślał o dobru naszym, musimy sami myśleć o sobie, jeśli zaginą< nie chcemy. Marcinkowski wskazał nam tę konieczność, wskaza nam konieczność zespolenia sił pojedynczych, słabych w siłt zbiorową, potężną, wskazał nam konieczność ciągłej organiczne pracy nad dźwiganiem narodowości naszej, niezbędność wspólů nego środka dla rozproszonych kółek narodowego życia [...]. Jan Marceli Motty I cóż tu robić? ..Gazeta Polskaů IR4H, nr IO' [...) Naród każdy do istnienia swego, cóż dopiero do powsta nia z martwych, potrzebuje siły moralnej i materialnej, i to rze czywistej, gruntownej [...]. Ta siła moralna składa się z serc dla dobra kraju wylanycl i ciągle dlań bijących, a nie z przelotnego jak t,ajerwerk zapału z głów wyposażonych jasną, zdrową myślą i wiadomościam gruntownymi na każdą potrzebę [...], z charakterów nieskazi telnych [...). . 12# Ta siła materialna składa się nie tylko ze złożonych gdzieś tylu a tylu tysięcy dukatów i z gotowych do boju tylu a tylu tysięcy ramion, ale z wszystkiego, co organiczne, tj. żyjące bogactwo kraju i żyjącą siłę bojową stanowi. A więc do owej siły należy i kapitał [...], i przemysł [...], a więc i technika cała, zacząwszy od sztucznych fabryk aż do najskromniejszych rze- miosł, bo ona jest narzędziem przemysłu, a więc i handel, który jest pośrednikiem zamiany i obiegu tego całego bogactwa [...]: I jedni będą się zajmować naukami politycznymi, trudną sztuką rządzenia, inni uczyć się będą zarządu grosza publicznego, inni oddadzą się wychowaniu młodzieży; ci sposobić się będą na wzorowych kapłanów, tamci zajmą się gruntownym pozna- waniem tak rozlicznych gałęzi nauk i umiejętności, z których każda w społeczności potrzebna. Bo ojczyzna kiedyś zawoła: "dajcie mi ludzi do rady, dajcie mi finansistów, dajcie mi peda- gogów, dajcie mi pasterzy chrześcijańskich, dajcie mi prawo- dawców i sędziów, dajcie mi ludzi specjalnychi i lekarzy, i ma- tematyków, i fizyków, i budowniczych, i mechaników, i admini- stratorów [...]. I jedni będą wzbogacać kraj, podnosząc i doskonaląc gospo- darstwo wiejskie, a drudzy będą brali w umiejętne ręce obrót kapitałów, inni zajmą się krajowym przemysłem, inni się chwycą różnych gałęzi handlu, tamci znów rolnictwu i rzemiosłom się oddadzą [...]. A ci, co mieszkają po wsiach, będą dzień i noc pracować czynem i słowem, aby ciemniejszych i uciśnio- nych braci oświecić, podnieść i do poznania siebie i wspólności jednej ojczyzny doprowadzić i będą ciągle tej wspólności dawać zadatki. A do tej pracy nie potrzeba bystrych i uczonych głów, ale przede wszystkim chrześcijańskiego i polskiego serca [...]. I wszyscy, gdzie się to da zrobić, będą się stowarzyszać ku temu a temu celowi pojedynczemu, będą się organizować mądrze i silnie, a każde stowarzyszenie, każda pomniejsza organizacja, hołdować będzie myśli przewodniej, myśli polskiej [...;. Przypisy # l#zn. specjalistów. 20. "... Historia... rozwija nam systemat postępowych ksztanów jestestw organicznych..." Tuż przed śmiercią August Cieszkowski przekazał synowi spuściznę rękopiśmienną, "zostawiając do jego uznania czas i okoliczności druku Ojcze nasz". Tom I, z którego pochodzi publikowany fragment, po raz pierwszy był wydany w Paryżu 10 lutego 1848 r., w przeddzień rewolucji inicjującej Wiosnę Ludów. Z wyraźną ironią recenzo- wała książkę poznańska "Gazeta Polska" (3 XI 1848, nr 186). Pisała o "proroczym przewidzeniu" przez autora okresu pozy- tywnego realizowania jego organicznikowsko-mesjanistycznego programu, o "Bożostanie Ludzkości", o "objawieniu Objawie- nia", kontynuowaniu Psalmów przyszłości etc. Zamieszczony niżej tekst przedstawia najszersze, teoretyczne zasady. intelektualną, a raczej filozoficzną genezę polskiej pracy organicznej. August Cieszkowski, Ojcze Nasz. t.I,... /poprzedzony traktatcm O drogach Ducha#, Poznań I922 r. [...] Bo każda [część organizmu] ma sobie właściwe, a wzdy dobroczynne powOłanie; każda po swojemu toruje drogę Du- chowi, każda go rozwija, wyzwala, i właściwemi sobie środki ku spółpożytkowi uprawia. A jak "nie może rzec oko ręce: nie potrzeba mi cię, albo zasię głowa nogom: nie potrzebuję was; owszem - daleko więcej członki ciała, które się zdadzą być mdlejsze, są potrzebniejsze" (list I do Koryntian, XII, 21 i 22), tak i żadna z owych zmysłowych (estetycznych) potęg, służących wraz z umysłowemi i przemysłowemi "na okazanie Ducha ku spółpożytkowi" nie może się pochlubić, aby się w spełnianiu tego posłannictwa bez rówienniczek obeszła. Owszem, jedna drugiej w tem właśnie pomaga, w czem tamta niedomaga [...]. Dziś wszelka praca, byle prawa, stała się wyzwoloną, a więc szlachetną Sztuk i Nauk uczestniczką, a chyba jedno lenistwo i próżnowanie nieszlachetnem pozostało [...]. Sam Przemysł przeto, dziś tak potężny, nie uwłóczy nigdy, pod karą samobójstwa, umysłowym ani uczuciowym Ducha drogom; i biada raczej jemu samemu, gdyby się o to pokusił. 128 # q - u#"#:, #", " ;##"ii, #i";c 129 Bo zaparłszy się tego właśnie, co go wyzwoliło i uszlachetniło, co go z upośledzenia starożytnych i średnich wieków do spół- działania w wyzwoleniu Ducha powołując, przez to samo naj- powszechniejszym sprawom jego piętna Ducha i coś wiekuistego nadało - zdradzałby tylko doczesną marność własną, a więc zdradzałby sam siebie [...]. W rzeczy samej idzie tu o istotny, niezbędny a spólny życia warunek. Bo spółdziałanie to juści wzajemne jak nieodzowne. Chromiałyby Sztuki i Nauki bez odpowiednich postępów tech- niki; zmarniałby przemysł, gdyby go sztuki i nauki nie pod- sycały [...]. Święty Boże! cóż się dzieje w świecie? Jakże uroczo, jakże obrzydliwie razem! Zewsząd prawda się wykluwa, a kłamstwo przemaga wszędy. - Stroi się świat jakby na gody, przy pogrze- bowym łkaniu głodnych lub mordowanych narodów. - Morze Rozkoszy - i ocean Cierpienia; a przy rozkoszy nuda, - rozpacz przy cierpieniu! - Powołani obsiedli rozpustne życia biesiady- a niepowołanym przekazali zgrzytanie zębów na ziemi - a w zie- mi wspólne grobowisko, - bo mędrcy tego świata wyrzekli, że dla nich u stołu żywota nie stało już nakrycia. - W spra- wach publicznych prywata - w prywatnych zakała. - Próżność się święci, a cnota próżnuje. - Świeckie ramię zwszeteczniało- duchowne zgrzybiało. - Bożego słowa każdy używa - albo nadużywa - ale nikt w niem nie żyje, ni ono nie żyje w nikim.- Braterstwo ludzi i ludów się głosi - a Kainowe zbrodnie prze- szły od ludzi do ludów! To postęp występkiem - ówdzie wy- stępek postępem! Tu życie silne a nikczemne - ówdzie konanie nikczemne a silne. - A to życie pozorne, bo już zagrożone śmiercią; - a tamto śmierć pozorna, bojuż zapłodniona życiem !- Oto przed nami nieprzypuszczane cuda przemysłu, - oto nie- domyślane skarby nauki, - oto rosnące wciąż ślady olbrzymiej a gorączkowej pracy; - oto zbytki, o jakich nigdy Sybarytom się nie śniło, - oto siły, jakich nawet wyobraźnia bajecznym Tytanom przypisać nie śmiała! - A przy tem wszystkiem Lud i Ludy łakną - pragną - i jęczą wzdychaniem niewymownem !- Na cóż się to wszystko zdało? Do czegóż to prowadzi? Cóż opatrzyła nauka uczonych, - cóż zarobiła praca robotników,- co zakupiło złoto bogaczy, - co wywalczyło bohaterstwo na- rodów, - cóż obmyły nareszcie łzy tylu pokoleń? - Święty Boże! cóż się dzieje w świecie? [...]. Świat stary umiera, - a nowy się rodzi; - świat trzeci nastaje! [...). Jak Historia tak zwana naturalna rozwija nam systemat postę- powych kształtów jestestw organicznych, - ów szereg szczebli czyli wschodów, przez które jestestwa te wznoszą się stopniowo ku celowi swojemu, - ku człowiekowi, - którego organizm dopiero jest najdoskonalszą składnicą pojedynczych organów i zgodnią podrzędnych fizjologicznych funkcyj, kolejno przez niższe zwierzęta wyrabianych i wykładanych, - tak też właściwa Historja Rodu ludzkiego jest czynnym wykładem owych składo- wych żywiołów, mających w jej dopełniającym i celnym okresie istne skojarzenie ich dialektycznych, a przez to samo wyłącza- jących się fenomenów, objawić [...]. Do gotowego gdzieś Eldorado niech sobie duchowi leniwce wzdychają; - nam trzeba naszą Ziemię Obiecaną własnem dzia- łaniem zagaić, zasadzić i wykształcić. - Pod tym tylko warun- kiem posiądziemy ją, - a to czynne posiadanie jest właśnie Epoki trzeciej zadaniem [...]. Będą więc walki w nowym okresie żywota, ale organiczne. Wszelki postęp, wszelkie życie jest i być musi pasmem walk [...]. W każdym organizmie jest i być musi walka. Pojedyncze organa walczą z sobą, a to zowie się procesem życia, a przecież ciągle spółkują.' - Organizm przez to właśnie jest organizmem, iż sprzeczne i oddziaływające na siebie organa zgadzają się z sobą, jak doskonale wyraził Hipokrates. Niech tylko który z nich osłabnie - zniedołężnieje, odmówi spółki lub zabraknie,- niech który walczyć za całość przestanie, - a wnet sam Orga- nizm choruje albo umiera, - następuje dezorganizacja, staje się kaleka albo trup [...]. Czyn przeto jest ostatecznym kamieniem probierczym wszy- stkiego, co istnieje, wszystkiego, co żyje. Czyn jest Panującym w Wszechświecie. - Czyn też jest właściwym zbawcą ludzkości [...). Czegóż więcej dziś potrzeba? Oto już nie rewolucji żadnej,- ale ewolucji. - Oto już nie wywrotu żadnego, - lecz nowej wielkiej budowy [...]. Komuniści, demagodzy, utopiści wszelkiej barwy, którzy macie prawe przeczucia i prawe domysły, ale czucia i myśli zwichnięte,- i wy, synowie umęczonego, rozkrzyżowanego narodu, - żywej i świętej ofiary, przez którą Bóg staje się Ludzkością, jako przez Jezusa Chrystusa Bóg stał się człowiekiem, nie rozrywajcież dalej świata niedojrzałemi zamysły, - lecz bądźcie dobrej myśli, ku zrozumieniu... i bądźcie dobrej woli, ku spełnieniu [...]. # Tzn. współdziałają. współżjją Przypisy I30 13ł 21. Nie "płakać nad rozwalinami przeszłości" Walery Wielogłowski ( 1805-1865) urodził się w rodzinie zie- miańskiej. W 1823 r. ukończył krakowskie Gimnazjum św. Anny i rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po śmierci ojca (1824) przerwał je i zajął się gospodarką w ro- dzinnym majątku. W powstaniu listopadowym osiągnął rangę majora, został szefem sztabu korpusu gen. S. Różyckiego. Po upadku pow- stania dobra rodzinne Wielogłowskiego zostały skonfiskowane, gospodarzył więc jako dzierżawca. Zaangażawał się w działalność konspiracyjną: był członkiem Stowarzyszenia Ludu Polskiego. Zagrożony aresztowaniem, wyjechał w 1836 r. do Strasburga, później zaś do Paryża (uczęszczał tam do szkoły górniczej). Został członkiem TDP, lecz wystąpił z niego pod wpływem Bohdana Jańskiego, stając się gorącym katolikiem. Po krótkim związku z kołem Towiańskiego zbliżył się do zakonu zmartwych- wstańców. Po wydarzeniach Wiosny Ludów powrócił do kraju i zamiesz- kał w Krakowie. Aktywnie działał społecznie: był założycielem Towarzystwa Sztuk Pięknych (został jego sekretarzem), należał do Komitetu Towarzystwa Rolniczego i Rady Miejskiej Krakowa. Popierał Towarzystwo Naukowe Krakowskie, przyczynił się do powstania szkoły rolniczej w Czernichowie. Zorganizował księ- garnię katolicką, w której własnym nakładem wydawał dzieła wybitnych polskich autorów; w latach 1860-61 redagował i wy- dawał pismo ekonomiczno-społeczne "Ognisko"; wznowił je wspólnie z Ludwikiem Dębickim w 1865 r. W latach 1861-62 był posłem do sejmu krajowego we Lwowie. Zmarł w Krakowie. Walery Wielogłowski. Polska na drodze pokoju i miłości, Kraków' I 8fi5 Z założonymi rękami, z zaniedbaniem najbliższych obowiąz- ków, nudząc sobą, próżnując i poziewając, patrzyliśmy to na wschód, to na zachód, azaliż kto za nas sprawy naszej nie dokona. W stanie ciągłej drażliwości, gorączki i niecierpliwości, przeży- liśmy dni nasze, bez pożytku dla kraju, bez korzyści dla nas, bez przyrobku dla pokoleń, bez czci dla przeszłości [...]. [...] Ani siła Polski, ani jej posłannictwo, ani jej zbawienie nie spoczywa już w mieczu i zemście. Po wtóre, iż myśl zachod- nia, która Polskę ciągle do nowych prób i wysileń powołuje, jest dla niej zabójczą, przeciwną jej narodowości, jej przezna- czeniu i jej szczęściu [...]. O stanie dzisiejszym naszego kraju pod wzglgdem usposobień rewolucyjnych Stronnicy ruchu, pokładający swe nadzieje w wewnętrznej rewolucji lub wojnie, obliczają zawsze na miliony lud, który ma im posłużyć do wywalczenia politycznej kraju niepodle- głości; tyin zaś ideałem upojeni łudzą siebie, zwodzą drugich i próżno grożą światu. Zdaje się im, że wszyscy w Polsce są przygotowani iść za ich wezwaniem, i że każdy wypowie od razu posłuszeństwo istniejącej władzy, porzuci rodzinę, dom i poświęci zdrowie a życie dla niepodległości, obiecanej manifestem ludzi nieznanych ani z urzędu, ani z imienia, ani z czynów. Błąd ten (za nadto często powtarzany) objawił się w różnych pismach, odezwach i mowach, powołując Polskę do nowych a nieobli- czalnych ofiar, abyśmy nie czuli obowiązku przekonać czytel- ników naszych, ani w fizycznej możliwości wystąpienia do walki, i że powoływanie się na lud jest albo skutkiem grubej nieznajo- mości stosunków krajowych, lub też rozmyślnym fałszem, użytym ku wciągnieniu i skuszeniu łatwowiernej części społeczeństwa do nowej a szkodliwej zawieruchy [...]. Dziś władze i narody oczekują na siebie, wzywając się do poprawy, a nikt pierwszego kroku czynić nie chce. Zamiast się porozumieć tracą one coraz więcej na koniecznej wyrozu- miałości i wzajemnem dla siebie pobłażaniu, i rosną w niena- wiści i nieufności, w oddaleniu i przeciwieństwie. Władza mówi do narodu: Upokórz się, a złagodnieję! Narody zaś odpowiadają władzy: Daj nam wolność a pogodzimy się z tobą! [...] Zdaje mi się, iż nam się już nic z życia narodowego uronić nie godzi, bo chwile nasze są policzone, a najmniejsze nadużycie sił konieczną śmierć nam przybliża. Należy więc tak postawić się z władzą, iżby nam pozwoliła przynajmniej rozwijać się w tych swobodach, jakie nam się jako ludziom i jako Chrześci- janom należą, a które w niczem ani jej powadze, ani jej prawom nie uwłaczają. Nie możemy wymagać, bo jesteśmy słabi i pod karą, lecz możemy prosić, ta bowiem droga dla nikogo nie jest zamkniętą. Prosimy zaś tylko o to, co władza dać może; a każdy łatwo przewidzi, jak daleko żądania narodu w chwili obecnej I32 133 uwzględnionemi zostaną. Nie domagajmy się rzeczy wielkich ale najpilniejszych i niezbędnych, a o te prośmy usilnie, nie zrażając się ani zwłoką ani trudnościami [...]. Pod wpływem czystego ducha religijnego, nie zmieszanego z wyobrażeniami wieku, tworzy się naturalny i trwały stosunek między ludźmi, których i różnica hierarchiczna w społeczeństwie, obyczaj, a czasem nawet interes ziemski dzieli. Lecz jeżeli obok tego stosunku da się jeszcze ustanowić wspólność interesów materialnych, to ten węzeł jest tym praktyczniejszy. I tak: byłoby do życzenia, aby szlachta łączyła się z włościanami w pewnej przemysłowej współce, do czego każdodziennie znajdzie sposob- ność, często w sprzedaży produktów czy w kupnie materiałów, czyli też nawet we wspólnej uprawie roli, z której by się korzy- ściami dzieliła [...]. Wszelkie stowarzyszenie rolnicze i przemysłowe na szerszy w narodzie rozmiar urządzone jest nader korzystne, gdyż tworzy masę kapitałów, czy to w gotowiźnie złożonych, czyli też w pracy i zdolnościaćh zespolonych, które pozwalają przedsiębiorstwo na pewniejszej postawić stopie i nadawać mu coraz większe rozmiary [...). Dopóki szlaćhta będzie płakać na rozwalinach przeszłości, a założywszy ręce oczekiwać jej powrotu, dopóty nic nie zbuduje, ale się sama w ruinach minionego porządku zagrzebie. Nam nie płakać ale pracować potrzeba. Pracować z odwagą i nadzieją, i w sferze, do jakiej każdego wypadki doprowadziły. Wszakże ziemi nie ubyło, ludzi nie ubyło, ani wody, ani powietrza; a jeśli tylko porządek dawny się zmienił, to z nowym trzeba się zgodzić i myśleć na przyszłość a nie na przeszłość. Porządek jest formą rzeczy, a nie rzeczą, do formy więe nagiąć się można i należy, a rzecz swoją drogą rozwijać, ziemię do produkcji zmuszać większą czynnością, zdobywać pracą i ożywiać roztropnym przemysłem. [...] Jeśli komu tak już wieś zbrzydła, iż w niej mieszkać ani pracować nie może, to niech ją sprzeda, a włoży kapitał w przemysł; jako to: w handel zboża i wełny, lub w przedsiębior- stwo budowania dróg, albo niech małe banki zakład;c po mia- stach, lub też fabryki dla naszego kraju stosowne, albo niech się stara o urząd zdolności jego odpowiedni i tam niechaj szuka korzyści własnej i narodowej [...]. Trzeba pychę szlachecką a raczej przesąd z serca zrzucić a szlachetn# ambicją rozniecić, i przyjąwszy sobie za cel: użyteczność ogólną i korzyść własną, obrać pewną drogę i na niej z wytrwałością a energią postępować. W ostatnich wiekach przywilejem szlachty było: używanie i błogie próżniactwo, dziś niech hasłem jej będzie trud, czynność i za- sługa [. . . ). W narodzie, który na swoją egzystencją nie pracuje, rodzi się namiętna ciekawość politycznych wypadków w obcych nawet krajach zaszłych, i stąd owo wytężenie wzroku na wschód i na zachód, stąd ta radość na wieść o zaburzeniach, stąd wreszcie owo życzenie gwałtowne, aby się coś zrobiło, choćby okupem powszechnego nieszczęścia i krwi rozlewu [...). Przeciwnie naród, który w Boga wierzy, zna ostateczne swoje przeznaczenie, a stąd też wie, co ma robić w chwilach niewoli, a jak ma używać odzyskanej wolności. Naród taki, posiada prawdę, a więc jej szukać nie potrzebuje. Rozwija się on jak drzewo na wiosnę (gdy mu słońce Boże przyświeci), soki zaś wszystkie w rdzeń swój zgromadza, gdy mroźna zima nadchodzi. On nie wygląda światła przed brzaskiem, ani się od zachodu rannej zorzy spodziewa; ale znając tryb rzeczy wedle Boga, wszystkiego dla siebie na drodze porządku i sprawiedliwości oraz na drodze własnej zasługi czeka. Naród wedle Boga żyjący, chociaż ulega zmianom i przeobrażeniom (albowiem wedle ciała jest śmiertelnym), to przecież popaść nie może zagładzie, albowiem w duchu jest nieśmiertelnym. On wie, iż przeobraże- nie nie jest śmiercią ani zagładą, aIe życiem w innym kształcie (większym lub mniejszym), ale jest zawsze temże samym życiem. 22. "...ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek..." Cyprian Kamil Norwid (1821-1883) urodził się w majątku ziemskim koło Radzymina, w rodzinie szlacheckiej. Wcześnie osierocony, nie skończywszy gimnazjum, studiował w Warszawie malarstwo. Jako poeta zadebiutował w 1840 r., w r. 1842 wyje- chał za granicę (Niemcy, Włochy) - zbliżył się wówczas do obozu Hotelu Lambert. W 1846 r. został uwięziony w Berlinie; po uwolnieniu postanowił zostać na emigracji i zamieszkał w Rzymie. Silnie poruszyła go Wiosna Ludów. Gdy w 1849 r. osiadł w Paryżu, zbliżył się do kół lewicowych (poznał m.in. Hercena). W ciężkich warunkach materialnych, wśród ataków krytyki krajowej intensywnie pisał (m.in. Promethidion, 1850). W latach 1852-54 przebywał w Stanach Zjednoczonych, lecz ostatecznie powrócił do Paryża. Uczestniczył w emigracyjnych pracach powstańczych; w 1877 r. zamieszkał w Domu Świętego Kazimierza, przytułku dla polskich weteranów. Zmarł w Paryżu, do końca życia pracując twórczo, niemal całkowicie zapomniany. 135 I34 Powodem napisania niniejszego tekstu (zredagowanego praw- dopodobnie w 1850 r.) stała się dyskusja Norwida z doktorem Sewerynem Gałęzowskim (I801-1878), lekarzem-chirurgiem, emigracyjnym działaczem społecznym. Cyprian Kamil Norwid, Memoriał o młodej emigracji. W odpowiedzi na zapytanie szanownego p. Gałęzowskiego Pisma wszystkie, oprac. J.W. Gomulicki Warszawa I973, t.7, s. lOR-I I2 Pytanie więc zachodzi: czyli samą nagą prawdą życie to naro- dowe, o ile jest życiem, da się utrzymywać i rozkrzewiać? Ja myślę, że prawda, gdyby była bezstronnie i w całej swojej szerokości rozwinięta, wystarczyć może - bo tylko sprawy liche fałszem się nadsztukowywać potrzebują. * Jeśli więc tę prawdg obosieczną podjąć się godzi, to trzeba by od tego zacząć: * Że ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek - un devoir collectif. ' * Że obywatele ojczyznę składający dzielą się samą naturą rzeczy - bez żadnego prawa nałożonego z góry (bo być nie może) - na: (1) służących ojczyźnie przez siebie, przez człowieka swojego i (2) na służących człowiekowi przez ojczyzng, bo taki organizm w naturze rzeczy jest - nie są to kasty ani stopnie sztuczne, ale prawo wrodzone, natura - rerum.2 * Otrzymawszy uznanie tych kategorii, które - jak powiadam- są już w naturze rzeczy, kategorii niezbędnych (bo każde działa- 136 nie organiczne na pewnych stoi kategoriach), trzeba w następstwie przystąpić do rozwinięcia tych kategorycznych obowiązków, obo- wiązek ów wielki (ce devoir collectif), który to ojczyzną zowiemy, składających. * Ci, którzy przez ojczyznę dla człowieka działać obowiązani są - są to wszyscy w narodzie obywatele - posiadacze [...] Jeżeli właściciele posiadaczami tylko będą, to jest poza obrębem interesów posiadania - własności-moralnej (to jest przymiotów posiadania) przepomną; jeżeli tej nieśmiertelnej prawdy, około której krążą dziś wszystkie społeczeństwa, nie postarają się wcielić w czyn u siebie, prawdy tej, mówię, że od zwożącego mierzwg parobka do pracy człowieka uczonego powinien być cały łańcuch prac coraz to idealniejszych zachowany... to ich posia- danie (bez własności moralnych do posiadania przywiązanych) cigżarem sig stanie i zawadą w następstwie rozwijania się spo- łeczeństw. Bo tak jest, wszystko w tę stronę idzie, cały świat... i tego się niczym nie zatrzyma. To się tylko złagodzić i uharmo- nizować prawdą wcześnie i odważnie zapowiedzianą uda. Emigracja tu, przy rozkładzie chemicznym ciała - społecz- nego postawiona, powinna by swoje spostrzeżenia i uwagi ogłosić narodowi, powinna by powołać do założenia w kraju: w Poznań- skiem, w Galicji (na początek), Towarzystwa Przyjaciół Pracy, ostrzegając, że się jak najuroczyściej zrzeka politycznie w to mieszać, że takie towarzystwa człowieka jedynie na celu mieć powinny, bo inaczej powołania swego nie dopełniają, bo ta natura rzeczy jest. Radząc nawet, aby u rządu przyzwolenie na takie Towarzystwo Przyjaciół Pracy wyrobiono (czym zachowa sobie powagę inicjatywy, a w podejrzenie się nie poda). * Takie Towarzystwa Przyjaciół Pracy złożone być powinny z właścicieli specjalnie w różnych kierunkach uzdatnionych- choćby tyle, aby sądzić mogli; powinny urządzić sobie kasy i ogłaszać konkursa co pół roku lub co rok. A konkursa w przed- # miotach pracy wszelkiej. 137 Konkurs na sprawozdanie o kopalniach kamienia ciosowego, stosunku ceny - i użytkowaniu możebnym w budownictwie. Konkurs na sprawozdanie o wypalaniu cegły architektonicznej. Konkurs na sprawozdanie o sztuce krycia dachów, o płotach, studniach itd. Konkurs na rozwiązanie natury budynków gospodarskich- domu wiejskiego, śpichlerza, karczmy zajezdnej... Konkurs na ogrodownictwo. Konkurs na elementarz plastyczny, postaciowy, ułatwiający rozwinięcie chłopskiego rozumu w obowiązujących go kierun- kach. Konkurs na elementarną geodetyczną książkę z rozumu chłop- skiego wywiniętą. Konkurs na elementarną botanikę z tradycji ludowych wywi- niętą. Konkurs na elementarną astronomię z tradycji ludowych kIi- makterycznych wywiniętą. Konkurs na elementarną mechanikę z chłopskiego rozumu i tradycyjnej praktyczności Iudu wywiniętą. Konkurs na żywota świętych polskich i żywota uczciwe dobro- dziejów, i przypowieści uczciwe z życia i prawdy wzięte, a stylem ludowym określone, ze stosownymi obrazkami3... Jak się takie Towarzystwa Przyjaciół Pracy zorganizują, w życie wejdą, to ruch sprawiedliwy i sprawiedliwe zatrudnienie inte- ligencji, i nagroda, i czynność posiadaczy - umoralni, zatrudni, do rzeczywistości z marzeń wróci, zmężni, usumienni... Przypisy # Fr.: zbiorowy obowiązek. z Łac.: natura rzeczy,istota rzeczy. 3 Dość jest spojrzeć na chłopa polskiego i na przepaść między nim a szlachcicem i dość jest zrozumieć, że szerokość tej przepaści jest miarą oddalenia powstania narodu - a znajdzie się praca! (przypis autora) 23. "... my Polacy nie mamy konspiracyjnego talentu" Poetka i powieściopisarka Narcyza Żmichowska (1819-1876) pochodziła z drobnej szlachty, urodziła się w Warszawie. Stu- diowała w Instytucie Guwernantek, potem pracowała jako nauczycielka prywatna. W latach 1838-39 przebywała w Paryżu. l38 Była jedną z czołowych entuzjastek (grupa działających w I.1840- 1850 rzeczniczek emancypacji kobiet). W 1843 r. wyjechała w Poznańskie, aby założyć tam zakład naukowy dla dziewcząt (zamiar nie doszedł do skutku). Nawiązała współpracę z "Prze- glądem Naukowym" (opublikowała w nim w 1846 r. swą naj- lepszą powieść Poganka), zaangażowała się w działalność Zwią- zku Narodu Polskiego. W 1846 r. wróciła do Warszawy, zajmowała się pracą litera- cką, podtrzymywała swe kontakty z konspiracją. Aresztowana w 1849 r., została zwolniona z więzienia w 1852 r. i pozostawała w Lublinie pod nadzorem policyjnym do 1855 r. Pracowała następnie w Warszawie jako nauczycielka prywatna. W 1858 r. jej mieszkanie stało się miejscem spotkań koła Edwarda Jurgensa. Przed wybuchem powstania styczniowego rozpoczęła żywą dzia- łalność pedagogiczną. W 1863 r. wyjechała na wieś do rodziny. Zmarła w Warszawie. Latem 1859 r. przybył do Poznania Seweryn Elżanowski (1821-1874), redaktor paryskiego "Przeglądu Rzeczy Polskich", organu umiarkowanych demokratów. Nawiązawszy kontakt ze Żmichowską, przedstawił jej propozycję ożywienia krajowej akcji konspiracyjnej. Po powrocie do Warszawy Żmichowska prze- kazała tę sugestię Jurgensowi. Odpowiedź dla Elżanowskiego przygotowano przy współudziale kilku osób (m.in. Karola Ruprechta). Styl listu wskazuje na pióro Żmichowskiej, autorem koncepcji wydaje się Jurgens. Z listem tym wyraźne związki treściowe łączą wydaną w 1862 r. w Paryżu broszurę Ruprechta Zadanie chwili obecnej (zob. tekst nr 24). Narcvza Żmichowska, List do Seweryna Elżanowskiego, 4 października 1R59 rloku] riarc#'za Żmichowska, Listy. do druku przygotnwala i komentxrzcm opatrzvła M. Romankówna, t.ll: Rozdroża. Wroctaw I460, ,. śH4. 3H6-390 Konspiracja nigdy do rewolucjil nie doprowadzi, bo rewo- lucja otwarcie w piersiach ludu wzbiera; pierwej nim gwałtownie jak wulkan wybuchnie, koniecznie pierwej lud się do niej sposobi przez opinię publiczną, przez dotykalne przykłady, przez fakta rozgłośne i przez katechizm prawd jasno, prosto orzeczonych. Tego wszystkiego zupełnie dzisiaj w Królestwie Kongresowym 139 brakuje, a brakuje z tej jedynie przyczyny, że już od lat dwudzie- stuz konspiracje chłonęły najzdolniejszych i najpoczciwszych ludzi, takich właśnie, co mogli dać głos opinii, mogli stanąć przykładem, uczyć życiem i walką, katechizmować słowem i czy- nem. Część ich zmarniała w więzieniach, na Sybirze, na tułactwie między obcymi; część nierównie liczniejsza zmarniała na miejscu, w zniechęceniu, w niedołęstwie lub w odstępstwie nikczemnym, bo i to drugie jest prawdą. O ile konspiracja nie może rewolucji wywołać, o tyle też nie może kształcić historycznych i prawdziwie rewolucyjnych charak- terów; inne zdolności rozwijają się po ciemku, inne kwitną przy świetle dnia Bożego, innych trzeba w skrytości, a innych na jawie [...]. Każda konspiracja wciągała młodzież, nie krzewiła jawnej propagandy, nie wywoływała zdarzeń, a kończyła odkryciem, zdradą, komisją śledczą i wywiezieniem na Sybir. Cały szcze- gólniej przedostatni lat dziesiątek wyczerpnął z najkosztowniej- szych zasobów naszą prowincję na spiski bezustanne, spiski zaś niczym się nie odpłaciły za to: ani wyrobieniem opinii, ani ukształceniem silnych charakterów, ani pamiątką świetnych choćby i nieszczęśliwych wypadków. Ludzie, którzy dzisiaj biorą się do pracy narodowej, znajdują wszędzie i pod każdym względem pustkę najokropniejszą [...]. Jeśli się rewolucja nie zrobi sama przez się, wezbraniem i bra- terstwem ducha polskiego - to, mówcie panowie, co chcecie- sposobami nie zrobi się żadnymi. Tylko musimy się prozumieć, czego trzeba koniecznie, aby rewolucja sama przez się wybuchła. Najpierw i przede wszystkim trzeba, żeby nowa generacja miała czas dorosnąć swej męskości, wykształcić się i osadzić na pewnym gruncie, z którego po dawnemu ojczyźnie służyć i grosze łanowe3 opłacać by mogła. Męskości tutaj lata nie stanowią, ale dojrzałość pojęć, wprawa do przeprowadzania powziętych zamiarów, niezachwiana pewność na raz obranej drodze. Wykształcenie, którego żądamy, nie jest samą nauką, ale jest raczej gimnastyką wrodzone zdolności rozwijającą. Nie zaleźy na tym, by wiele rzeczy wiedzieć, ale na tym, by wiele rzeczy "umieć" dobrze i "potrafić" prędko. O sławnych uczo- nych dziś krajowi nie kłopotać się jeszcze, lepszy na dzisiejszą epokę jeden Pułaski niż dwóch Koperników, lepszy Kośeiuszko niż Lelewel nawet.' Ta zaś osada gruntowa, w którą pragnęli- byśmy wmurować każdego z młodych ochotników naszych, to jest właśnie życie obowiązkowe, kariera praktyczna, osobista a z celami ogólnymi nierozerwalnie spojona - to jest urząd, 140 gospodarstwo, rzemiosło czy literatura, słowem, jakie bądź zajęcie, jakie bądź, ale wyraźnie odznaczone położenie, z którego służbą stałby się wzór drugim podany i dotykalne świadectwa wyznawanej prawdy; z którego podatkiem łanowym byłby wpływ pozyskany na bliższych i uznanie wymuszone na najdalszych [...). Drugim warunkiem samodzielnej rewolucji jest rozbudzenie opinii publicznej. Trzeba koniecznie ocucić ją z Ietargu, bo jeszcze śpi bezwładnie lub przez sen niedorzeczności plecie [...]. Skoro się dochowamy ludzi mających w sobie bardzo jasne pojęcia, to się doczekamy rozjaśnienia w publicznym życiu; a jak się życie publiczne rozjaśni, to już nie wątpię, że godzina innej pracy wybije - wtedy nawet i spisek nie zaszkodzi, i spi- skowi się przydadzą. Lecz jeszcze ważna kwestia o to się zaczepia, w jakiej szkole mają być kształceni owi ludzie przyszłego rozświtu? Moskal nie dla nich pewnie zostawił gimnazja i pobudował instytuta szlacheckie,5 ale Pan Bóg dla nich zostawił polski grunt pod nogami, dla nich roztoczył polskie dokoła powietrze. Szkołą tych ludzi życie, metodą tej szkoły jawność. Nie sądź Pan, że to jest dwuznacznik jaki z legalnością spo- winowacony. Legalność ogranicza się na tym, co rządy pozwa- lają robić. Nasłuchaliśmy się do syta owych ckliwych doktryn, "że Moskal nie broni nikomu być poczciwym człowiekiem", "że byle spełnić to dobre, którego nie zakazuje, wnet wysłużymy sobie i takie, które on nam odebrał". Kłamstwo wierutne. Rząd moskiewski zakazuje wszystkiego, przewidzieć nawet niepo- dobna, co może dziś lub jutro grozę jego wywołać. Zakazuje książki, fuzji,b podróży, piosenki, wąsów, brody, cygara', ot, byle czego, co mu do fantazji przyjdzie; lecz głównie zakazuje uczyć się historii polskiej, zakazuje pisać, czytać i mówić o Polsce, zakazuje bratać się z chłopami, oświecać rzemieślników, pomagać sobie wzajemnie do opłacania szkół i uniwersytetów, do kupo- wania dzieł naukowych. Toż więc, kto się chce kształcić, musi ciągle i #iągle to robić, co rząd zakazuje, musi każdy krok stawiać z osobistym narażeniem się na niebezpieczeństwo, a prze- cież stawiać dziś musi bez konspiracyjnych foremek, wśród codziennego życia, w granicy swoich powszednich stosunków [...). Spisek nie przysporzy materiałów, nie napędzi więcej Iudzi, jak ich jest; tym, którzy są, nie da nowych środków w ręce. Prawda, że ich może silniej spoić, ale z innych względów może ich odosobnić także. Teraz żyją z sobą po koleżeńsku, wiedzą lub dowiadują się o sobie naturalnym biegiem wypadków, a trzy- mają się razem wolną wolą r wspólną dążnością. Ta różnica 141 zachodzi głównie, że kto dziś się narazi, ten sam za siebie odpo- wiada; kto by się naraził w spisku, ten by innych lub - jak to bywało - wszystkich za sobą pociągnął - i znowu głody egip- skie. Nie, my Polacy nie mamy konspiracyjnego talentu. Jawność najzdrowszą dla prawych dziedziców dawnej rzeczypospolitej, a Bóg też daje, że po dobrym obrachowaniu i najbezpieczniejszą się widzi. Przed śledztwem wroga osamotnia wśród swoich, łączy ziomków z ziomkami, jest szkołą opinii publicznej, jest najlepszą, jest jedynie skuteczną propagandą. Dzisiaj zaledwo pierwsze kroki na tej drodze się postawiły, bez statystycznej umiejętności zliczyć można indywidua, bez mapy się obejdzie przy zakreślaniu granic takiego jawnego to- warzyskiego zgromadzenia; a jednak gdy się porówna to, co było przed dwoma laty, z tym co dzisiaj kiełkuje, to aż najlepsze w sercu budzą się nadzieje. A jednak wszystko to łatwo znisz- czyć można, niech tylko sztuczne ciepło zanadto przygrzeje, niech ta praca narodowa, która ma naród przede wszystkim do świadomości własnej doprowadzać, niech ta praca zbyt wcześnie rozprószy się na zewnętrzne przedsięwzięcia lub powstańcze próby, jutro saharyjska wróci nam posucha. Nikt się tu ostatecznego sprzysiężenia nie wyrzeka, i owszem, ku temu się zdąża, lecz sprzysiężenie dobre na miesiąc przed wybu- chem, wybuch zaś dobry wtenczas jedynie, gdy wulkanicznie z głębin się wydziera, a nie po wierzchu jak fajerwerk przy- sposabia. Przypisy ' Autorka ma na myśli powstanie narodowe. 7 Tzn. od procesu Szymona Konarskiego w 1839 r. ' Podatek od łanu (dwa grosze) płaciła szlachta w okresie Polski niepodle- głej; tu w znaczeniu przenośnym: wypełniać obowiązek wobec ojczyzny. ' Lelewel przeciwstawiony zostaje jako teoretyk Kościuszce - człowiekowi czynu. 5 W miastach gubernialnych Królestwa Polskiego zakładano tzw. instytuty szlacheckie. 6 Odmawiano pozwolenia na broń myśliwską. ' Noszenie bród i wąsów, podobnie jak palenie na ulicach tytoniu, stało się elementem mody rewolucyjnej. Po upadku Wiosny Ludów wyszedł zatem w imperium rosyjskim nakaz golenia bród, zabroniono też palenia fajek i papierosów na ulicach. Przypisy, oparte na sporządzonych przez M. Romankównę, zostały nieco zmienione (uwaga wyd.) 142 24. "... władanie rozumu nad uczuciem, rwącym się poza kres tego, co w danej chwili jest możliwym i wykonalnym" Karol Ruprecht (1821-1875), działacz polityczny i publicysta, urodził się w Puławach. Studiował w Berlinie. W 1845 r. delego- wany był jako przedstawiciel konspiracji poznańskiej do Kró- lestwa Polskiego; aresztowany, skazany na śmierć, ułaskawiony został w ostatniej chwili pod szubienicą - karę zamieniono mu na syberyjskie zesłanie. W 1857 r. powrócił do kraju; za- mieszkawszy w Warszawie, wszedł do koła Jurgensa. Współ- pracował z redakcją "Gazety Warszawskiej"; w latach 1861- -62 wchodził w skład redakcji "Gazety Polskiej" Kronenberga. Był członkiem Dyrekcji "białych". W 1862 r. ogłosił w Paryżu dwie programowe broszury: Zadanie obecnej chwili i Kwestia socjalna wobec narodowej sprawy. W kwietniu 1863 r. jako przedstawiciel "białych" znalazł się w Rządzie Narodowym (kierował wydziałem finansowym). Zmuszony opuścić kraj, był komisarzem Rządu Narodowego w Paryżu, skąd dostarczał broń dla powstania. Na emigracji współdziałał przy założeniu Towarzystwa Pomocy Naukowej w Paryżu. Zmarł w Monachium. Broszura Ruprechta uważana jest za tekst programowy obozu "białych". Stanisław Kazimierz Gromada [Karol Ruprecht], Zadanie obecnej chwili Parvż lHfi2. s. 25-2R, 32-39, 45-47. SR. fi0-64. Ktokolwiek bezstronnie zbadać zechce obecne usposobienie narodu naszego, ten pozna łatwo, że wszyscy do jednego dążą celu, do niezależności Polski w dawnych, historycznych jej gra- nicach.' Pod tym względem różnicy stronnictw nie ma. Jeden wspólny nieprzyjaciel, jedno wspólne we wszystkich usiłowa- nie pozbycia się go z Ojczyzny. Cel jeden w sercu całego narodu- Polska cała i niezależna, ale praca cel osiągnąć mająca pod kierunkiem dwóch różnych postępuje myśli. Jedna z nich obej- muje cały zakres zadań politycznego odrodzenia ojczyzny, druga wyraża prace społeczne, prace obywatelskie, które nas w życiu codziennym obowiązują i z warunkami życia tego się łączą. Z dwóch tych myśli wyrazem pierwszej był adres 27 lutego,z było święcenie unii Litwy i Rusi z Koroną,' adres do hr. Lamber- ta,' a w końcu podanie złożone na ręce p. Andrzeja Zamoyskiego;5 143 wyrazem drugiej było postanowienie Towarzystwa Rolniczego w sprawie włościan,b akt uprawnienia Żydów w cechach i zgro- madzeniach kupieckich,' program grudniowys i inne szczegóły dyktowane każdodzienną życia realnego potrzebą. Dwie te myśli dopełniając się jedna drugą dopełnieniem tym uprawniają. Obie razem wzięte, w jedno złożone, dają nam całość działań narodowych - obu przynależne jest w życiu naszym pewne stanowisko, a stanowisk tych dokładne okre- ślenie równe uznanie ubezpieczyć może ciągły i regularny bieg prac narodowych. Każdy czyn, będący wyrazem dążeń do politycznego odrodze- nia, znajduje odgłos w. masach narodu, które celu żądne, środ- ków są niewiadome i niewładne. Praca przeciwnie, której treścią są potrzeby społeczne zro- dzone stuletnią niewolą, praca, która ma powrócić naszemu organizmowi społecznemu spójność wewnętrzną i zdrowie pełne, która ma mu dać siłę potrzebną do podjęcia sprawy politycznej, jest trudem ciężkim, a pracownikom rozgłosu nie daje, laurem nie wieńczy. Ta praca twarda zadaniem jest ludzi, którzy gorącą mając w sercu wiarę w przyszłość narodu, wiedzą również o tym, że do przyszłości tej doehodzi się nie drogą bezpośrednich uczuć i dobrych tylko chęci, ale drogą rozumnych działań, wcielających lotne uczucie w nieodwołalne czyny. Ktokolwiek więc zbliżony stanowiskiem społecznym z najważ- niejszą sprawą organiczną, ze sprawą włościańską, uznać powi- nien rozwiązanie jej za najpilniejszy swój obowiązek. Przy świetle tej jednej sprawy jasną się okaże potrzeba innych prac społecz- nych, mających na celu podniesienie potęgi moralnej i material- nej narodu. Do prac w tym kierunku powołując żywioły wsi i miast inteli- gencję kraju stanowiące, oddać im również należy tę część zadań narodowych, która dopomina się pracy umysłowej, która wy- maga spokoju, nie namiętności, której warunkiem jest władanie rozumu nad uczuciem rwącym się poza kres tego, co w danej chwili jest możliwym i wykonalnym. Czyny będące odbiciem myśli wyłącznie politycznej, tej myśli, co kraj zapałem unosi, pozostać musiały własnością masy, która jako jedyny zasób życia uczucie zapalne z sobą przynosi. Wśród masy tej ludzie trzeźwi myślą stać muszą gromadą, aby wnikając w warunki i możności każdej chwili postawą swą równowagę życia krajowego utrzymywali. Danie chwilowej choćby przewagi jednemu kierunkowi nad 144 drugim z konieczności złe za sobą następstwa pociąga i albo zbyt nam zbliża pozornie ów eel zadań ostateczny, i usuwając z widoku drogi do niego wiodące prowadzi nas bezpośrednio na pole walki, w której my, zbrojni ideą, ulec musimy prze- wadze materialnej, albo w razie drugiej ostateczności nazbyt odsuwa z widoku cel naszych dążeń, odbiera przez to pracom społecznym charakter i godność prac narodowych i odejmuje im tę cechę wyższą, która jedynie z masy narodu pracowników powołać jest w stanie. A choe pierwsza z tych ostateczności, jako bliższa rozkołysanego usposobienia mas, groźniejszą jest w tej chwili dla sprawy narodowej, to jednak wypowiedzieć należy, że obie byłyby porównie dla kraju rezultatem nieszczę- śliwym. Dotrwać więc na zajętym stanowisku obowiązkiem jest i tych, co pierwszy, i tych, co drugi przedstawiają kierunek. Ludziom pracy organicznej dać się unieść, upoić uczuciem mas, to tyle, co narazić bezpieczeństwo życia narodowego; masom odjąć polot uczucia, to tyle, co życie energii i biegu pozbawić. Więc jednym i drugim nie tylko na stanowisku stać i dostać należy, ale stanowiska swe nawzajem uznać i uszanować. Prze- czyć sobie, stawać wzajem zaporą, jest to nieść uszczerbek siłom kraju, bo siły te znaczą się sumą, a nie różnicą obu działaczy. Różnicą jednak, a nie sumą były dotąd, gdyż działając nieza- leżnie i różnymi postępując drogami, paraliżowały się nawzajem i cel życzeń chociaż wspólny, dalekim był od spełnienia [...). Społeczeństwo w normalnym stanie utrzymuje w ciągłej rów- nowadze siły swojego życia - potrzeby powstają, tworząc zarazem źródła na ich zaspokojenie. Naród nasz w innym, wy- jątkowym jest położeniu. Potrzeby nasze, z historycznego życia, z przeszłości narodu wypływając w życie rodziny, w zwyczaje przelane, zaspokojenie swoje znajdują jedynie w pracach ducha i uczuciu narodowym, druga zaś strona życia, życie realne, poz- bawione jest środków, przy pomocy których zaspokojone po- trzeby zamieniają się w organizm społeczny, nadający narodowi siłę. Srodki te zależą obecnie nie od woli z przeszłością zgodnej, ale od tej, która przeszłości naszej jest przeciwną, to jest nie od nas, ale od woli nieprzyjaciół naszych. Ta sprzeczność zacho- dząca pomiędzy dążnością uczuciową i duchou #, przedstawiającą nieprzerwany związek z przeszłością narodu, a rzeczywistym stanem cielesnego, że tak powiem, bytu społeczności naszej, o ile jest dowodem życia duchowego narodu, o tyle z drugiej strony świadczy o sile niewoli krępującej postęp społeczny. Stąd naturalne rodzi się następstwo, że potrzeby nie zaspokojone ###- Ilro#a do nicpocllc#lości 145 i r2 mieślniczych; nagros>>adzanie oszezędnośei w milionowe kapitał podniesienie wvdajl>ości ziemi, a szezególnie docl>odów zagroc cl>łopskiej; stworzenie nowych gałęzi gospodarstwa i przemys wiejskiego; zwigkszenie płac zarobkowycl> i rozszerzenie po pl-acv zas-óWno dla w'łościan, jak i dla rzemieślników'. Wien zaś o tym, że bogactwo ludu jest tc> siła ekonomiczna narod która w dzisiejsze# epoce I>istorii decyduje o jego losacl> i prz szłości [. . . ). Obrona przed wyzyskiem i rozwój w stosunkach ekonomic nych sprawiedliwości społecznej jest to trzecie zadanie koop ratvzmu, przez które dźw'iga się i mnożv stokrotnie siła narod Zmniejszenie krzywd społecznych podnosi w ogóle pozio życia narodowe#o, otwiera nowe źródła kulturv i na miejs# nędzy niszezącej ciału i dusze, tłumiącej w zarodku całe set i tysiące zdolnych umvsłóW i w'ielkich serc, powołuje nowe si Iudzkie do wspólnej pracy dla dobra i piękna, do zdobywan praW i wolności obywatelskich. Pokolenia wychowane w koop ratvzmie, przeniknięte ideą wspólnego dobra, przyjaźni i sam dzielności - jest to ta nowa, oczekiwana, zapow'iadana w pr roctwach i pieśniacl> demokratvczna, niezniszezalna Polsk naród silnv, możny, samodzielny, nie uznający ani przywilejć klasowych, ani praw'a opartego na krzywdzie. Ażeby dojść do tej wielkiej epoki odrodzenia, musimy zacz od małveh reform i dzień po dniu, stopniowo a wytrwale prz inaczać na nowe modły nasze życie i warunki codzienne. [...] Wszvstkie te wielkie zagadnienia naszego życia społec nego, przed którymi stoimv teraz bezradni, bgdą mogły znale swoje rozwiązanie W miarę posuwania się naprzód i rozwo kooperatvzmu ludowego. Ucisk robotników' t#abrycznych, nęd ludu wiejskiego, panoWanie w przemyśle i handlu obcych a wn gieh nam sił, niszezenie krajowych bogactw, w'vehodźetwo luc pomimo leżącveh odłogiem ogromnych dziedzin pracv i zarobk ciemnota, brak pomocv lekarskiej, zaniedMywanie dzieci- to spraw'v, którveh, u nas szczególnie#, nikt inny nie będz mógł załatwić jak tvlko kooperatyzm. Dla innycl> narodó jest on tylko siłą dalszego rozwo#u społecznego w' kierun# sprawiedliwości: dla nas zaś jest jeszc;ze czymś więcej, bo je także siłą obrony narodowej, siłą mogącą ustrzec przed zagłac s znsszczensem 236 # Doktryna zakładająca, iż organizowanie spółdzielni (kooperatyw), głównie spożywców, jest drogą wiodącą do stopniowego zniesienia stosunków kapitali- stycznych i wyzwolenia społecznego. 48. "Wszelkie wzmożenie siły społecznej działa natychmiast politycznie" Józef Chaciński (1889-1954) urodził się w Warszawie; stu- diował we Fryburgu. Był czynny w warszawskim środowisku młodzieży katolickiej (Koło Etyczne) w początkach XX w., na- leżał do redakcji miesięcznika "Prąd". W okresie II Rzeczy- pospolitej zaliczał się do twórców polskiej Chrześcijańskiej Demo- kracji (prezes stronnictwa w latach 1919-1937), w okresie 1922-1930 poseł na sejm. Od 1937 r. prezes Stronnictwa Pracy, którego aktywnym działaczem był w czasie okupacji. "Prąd" ukazywał się od 1909 r., redaktorem naczelnym był początkowo A. Szymański, w 1912 zastąpił go T. Błażejewski. Pismo upowszechniało idee odrodzenia katolicyzmu poprzez kształtowanie moralności społecznej w duchu chrześcijańskim. W perspektywie tych przemian widziano przyszłe przywrócenie niepodległości Polski. Chaciński wywarł znaczny wpływ na kształtowanie się profilu ideowego "Prądu", zwłaszcza zaś na jego późniejsze zbliżenie się do narodowej demokracji. Józef Chaciński, Dookoła pracy organicznej, ,.Prąd" I9I3. nr 9. s. 272-274 W atmosferze starych błędów rodzą się nasze usiłowania polityczne. Oto na przykład pod wpływem ostatnich wypadków na Bałkanach i ogólnego naprężenia politycznego w Europie' znaleźli się ludzie gotowi rzucić naród na hazardy. Wystarczyło, że Wiedeń (we własnym zresztą interesie) patrzył przez palce na tworzące się w Galicji oddziały strzeleckie,z aby rozbudzona fantazja snuła daleko idące plany. Nie rozumiano, że dopóki Prusy zajmują decydujące stanowisko w Europie, na żadne dalej idące zmiany w stosunku do sprawy polskiej nie pozwolą nigdy. # To jasne. Tymczasem osławiona "Komisja Tymczasowa"# wzię w swoje "doświadczone" ręce losy narodu i zdobyła się na cz, naprawdę wielki. Oto ni mniej, ni więcej, tylko wysłała... memoriał do konf i rencji ambasadorów w Londynie, w którym stawiała warunl Czy może być coś naiwniejszego dla obcych a upokarzające# ', dla nas? Rozwijać na tym targowisku pożądań i mniej lub więc nieuczciwych transakcji dyplomatycznych nasze bóle, aby w # wołać gest zniecierpliwienia, a co najwyżej platonicznego wspć i czucia. Czy słowo "sprawiedliwość" na rynku politycznym Eur py ma jakąkolwiek wartość praktyczną? Pod tym względem narc polski powinien się chyba najmniej łudzić. Tam decyduje tyll # siła i interes. A co za siłę na poparcie swoich żądań mogła p stawić "Komisja Tymczasowa" oprócz szumnej pogróżki zakł cenia spokoju w Europie? Czy analfabetyzm i ciemnotę c;hłol polskiego, czy wzrastającą z roku na rok emigrację z powoc biedy w kraju, czy zżydziałe przez ćwierć i pół, a nawet tr czwarte miasta nasze, czy nasz przemysł i handel, czy zalai przez Żydów i Niemców Galicję, czy może jednolitą, świadom potężną i zdrową opinię dwudziestomilionowego narodu'? N Ona miała na poparcie jedynie doktryny skonfederowanych w n stronnictw skrajnych. To się nazywa stawianiem kwestii pc skiej! W tak pojmowanej akcji politycznej wychowuje się c przyszłej służby obywatelskiej nasze młode pokolenie. Marzymy o Polsce, która była i marzymy o Polsce, któ może być, a nie widzimy Polski, która jest. Tylko praca d narodowej teraźniejszości jest jednocześnie budowaniem prz szłości [...). ' Nasz byt narodowy zależy wprost od siły i liczby świadomo? narodowej i każdy naród przechodzi momenty, w których # dynym na razie jego zadaniem staje się praca wewnętrzna n; # rozprowadzeniem tej świadomości od szczytów do podsta '# Nasz naród tego procesu jeszcze nie skończył i oto już się rod pomysły; które ten proces mogą tylko opóźnić, wysilając ener# w czyn, nie mający żadnych podstaw w dzisiejszej rzeczywistoś Odradzają się w młodym pokoleniu stare, nie wytrzymują próby życia wierzenia emigracyjne, jakoby pogłębienia sam I wiedzy narodowej dokonać można przy pomocy jakiejś czys ! politycznej doktryny. Czas wreszcie, abyśmy zrozumieli, źródłem siły politycznej jest siła społeczna, na którą znć składa się stan moralny danego społeczeństwa, jego oświai handel, przemysł itp. Polityka wymaga siły, którą trzeba mi # z czegoś czerpać. 238 Wszelkie wzmożenie siły społecznej działa natychmiast poli- tycznie. Dyletantyzm zaś polityczny za politykę uważa tylko działanie, mogące zmierzać bezpośrednio do osiągnięcia celu... [...]. Czy jest to powrót do dawnych ideałów tzw. pozytywizmu warszawskiego'? Tak i nie. Pozytywizm niewiele u nas zdziałał, bo był raczej filozoficzną reakeją w umysłowości naszej przeciwko kultowi uczuciowości i związanych z nim klęsk politycznych, a nie organiczną przemianą psychiki narodowej. Ta następuje dopiero obecnie pod wpływem głębokich zmian ekonomiczno- -społecznych. Przy tym dawna nasza praca organiczna "od podstaw" była oparta przede wszystkim na idei ekonomicznej. To zaś nie wystareza. Potrzebna jest jedna naczelna idea, która by powodowała w narodzie wszystkie prace, która by weszła w krew i kości, i stała się drugą naturą, instynktem tnówiącym co i jak trzeba robić, aby to było dobrem dla ogółu. Stan taki jednak nie może być wynikiem tylko samego rozumu, lecz wytwo- rem współdziałania rozumu, uczucia i woli. A więc dążymy do syntezy. Punkt ciężkości sprawy polskiej leży wewnątrz, nie idzie bowiem głównie o to w tej chwili, jakie są widoki na przyszłość ukształtowania politycznego sprawy polskiej, ale jak się ukształtuje dusza narodowa [...]. Zdobywajmy więc dusze własne i dusze innych dla wielkiej sprawy odrodzenia narodowego. Ale nie budujmy na piasku: Bo oto zewsząd czyhają złe siły, aby każdy nasz krok, każde najszlachetniejsze, ale nieobliczone przedsięwzięcie wyzyskać na własną korzyść. Chodzą po ziemiach naszych, pukają do serc naszych fałszywi prorocy i wskazują gwiazdy, aby olśnione oczy nie umiały patrzeć na ziemską rzeczywistość. A nam trzeba zakasać rękawy i pracować, ściągnąwszy gwiazdę z nieba do serc. Tam nikt niepowołany jej nie ujrzy, nie ukuje z niej prze- ciw nam oręża, a taką da nam ona siłę i moc wewnętrzną, że przetrzymamy wszystko, bo budowy narodu nie ma nigdzie indziej, jeno w duszy jednostek, w ich charakterach, bo nic realniejszego od duszy i nic trwalszego. Niewielu może to po- ciągnie, bo trudną jest walka ze sobą, z własnymi wadami, bo ciężko jest kłaść głazy pod fundamenty, ale znajdą się w Polsce i tacy. I bodaj, że już są. Dla nich ważniejszą będzie sprawą na przykład odrodzenie moralne narodu lub odżydzenie polskich miast, uświadomienie ludu lub uzdrowienie opinii publicznej, uczciwa praca lub rozwój handlu i przemysłu, zanik emigracji lub zmniejszenie alkoholizmu - aniżeli mniej lub więcej fant styczna koncepeja polityczna. Bo oni mają hasło w sercu, r na sztandarze i pragną w pracy codziennej je urzeczywistniać. ' W 14I2 r. z;costc-zvł;c się svtu:c#i;c politvezn;c na B;cłkan;ceh - wvbuch w'cilna Bułg;crii. Serbii, Gree#i i Czarnogórv z Tuc-c#;l: w c-oku n;cstępnv doszto do konfliktu zbrojnego międzv zw'yeięskimi so#usznikacni: trzv p;cństc zwróeiłv się p,-reeiwko Bułgarii (I i II woina b;cłkańsk;c). #Vyp;cdki t# spowod w;cly wzrnst napięria w r#łej Europie. # w' I9l)X c-. powst;cł w Krakowie z iniciatvw# Józela Pit#ccilskiego Związc w'"Iki (#z#nne#: w opareiu u tę z;ckonspirc,w;cną organiz;cc,ię z;cezęto twori w G;clie#i leealne toc-m;ccie p;cr;cmilitarne - za eiehą zgodą władz ;custc-iaekie Oc1 I9I2 c-. w'Ł;csne oddzi;cły par;cmilit;crne rozbudowvw;cłv także inne ugrup w;ciiia niepodległośeiowe. '.leśicnią I4I2 c-. zawiąz;cł;c ;ię Tjc"crasc,w;c Komisj;c Skonledec-c,w;cnvc Strunnirtw Niepoclległościowvelt. ci;cło skupi;i#ące pc-zed#t;cwicieli t#ch ugn pow;tń politvezn##c:h G;clic#i i Kc-rileśtw;c. które zmi#iz;cłv do odbudowv ni podległeeo p;cństw;c polskiego n;c c)c-odze rzvnu zbro#nceo. 49. "To bezwzględne przykazanie tkwiące w istocie każdego żywego organizmu... Historyk Franciszek Bujak (1R75-1953) pochodził ze ws Maszkienice (powiat Brzesko); urodził się w rodzinie chłopskiej W latach 1894-1900 odbył studia historyczne na Uniwersyte cie Jagiellońskim. w 1905 r. habilitował się. Był prof#esoren Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1909-18 i I946-52 Uniwersytetu Warszawskiego 1919-21, Uniwersytetu Lwows kiego I921-42. Sprawował funkeję prezesa Polskiego Towa rzystwa Historycznego, był członkiem Polskiej Akademii Umie jętności, następnie zaś Polskiej Akademii Nauk. Badał dziejc gospodareze i społeczne Polski XIX i XX w., uważany jest z# jednego z twórców polskiej historii gospodarezej. Związany z ru chem fudowym, politycznie bliski był PSL-Piast. Napisał m.in. Srudia nad osadnictwem Małopolski (1905), Galicja (t. 1-2 I9OX-10), Studia historyczno-społeczne (1924). 240 # #c, - e""#: ## #, #,,#### :####" 241 Franciszek Buiak. Mvśli o odbudowic I #ciu I4 Ifi. #. 7-9. Na klęski reagowaliśmv zawsze odruchem pracy organtczne#. To jest naturalny odruch każdego Organizmu, więc i każdego ustrc#ju społecznego, który, Został Zaatakowanv i w bycie swym ZagrożOny; płynie on z pragnienia utrzymania się przy życiu, odzyskania sił i powrotu d0 pierwotnych, pełniejszych wa- runkóW bvtu. To bezwzględne przykazanie, tkwiące w istocie każdeg0 żyWego organizmu, będzie i teraZ źródłem nasZego ratunku jednostkowego i zbiorowego, narodowego, naszej Odbu- dowy i naszego odrodzenia. Jak na opocc oprzeć się możemy na nasZej wOli do życia, na tym, że chcemy żyć jako odrębny naród, jako pełny, samodZielnv organizm spOłeczny' na własnej ziemi. Tę wolę d0 samodZielneg0 narodowego życia trzeba wlać w dusZe wszystkich, trZeba ją ucZynić uczuciem potężnym i po- wszechnym. RoZumną i czvnną świadomość narOdową należv ucZynić hartOwną jak stal i jak stal sprężystą, aby się stała naprawdę skutecznym narZędziem walki o byt narodu. Dla pod- niesienia jej skutecznOści sZeZegÓlnle dOnlOsłe jest wprOwadzenie wsZystkich społecZnych działań każdego Polaka w Związek harm0- nljnV z jcń'' i %e tllsz4 p Pclelnirść. cc, ihrc,il1:l \\ ##I-óh iłCl%#hl I-#k;l I...]#' Acl1! tl-ieh;l Ńiccliicć. i;lk i kic'c1# clri;lhlć! J:Ik;l pc,t#g4 pC,Ńc,ł;lć clc, hc,#ll! cz# wci;l% I"II1, c,gl,irl1, I"#czrl,l,icz#l" pł;lk:lć #iv pl-:Ic:l Ń:Ilez#ć Ń pl-;I## i pelkc,#Ll" (...# Driś picśl,i:I Ń;llczjć. hr;lcie. tcl LIILIc1;l- Bcf pieśli się Ń pl-ciżl,i hrz rel"l I-clipłj I,ic! Dc, pl-:Icv z:ltel" u'c)I:In1 z;l#tęp I"Ic,cI# ' Bcl #esten, p#Ńn\'. ż# w' c,hecl,e# cIlŃili N:Ic1 pr;Lcę Ilic I1;Is w'i4cc# nie i;lsili [...] .Sn#ti.s-łufi óll I873 r. # zh # PclCIŃclcll,r hlŃice pi:lsku Przypisy Ważniejsze opracowania Ryszarda Czcpulis, My'ś! spofeczna thórc'ó#t# Towarzystwa Rol- niczego (l842-I861), Wrocław 1964 Witold Jakóbczyk, Studia nad dziejami Wielkopolski vv XIX vv., t. I-III, Poznań 1951-1967 Stefan Kieniewicz, Dramat trzeźwych entuzjastów. O ludziach pracy organicznej, Warszawa 1964 Stefan Kieniewicz, Problem pracy organicznej 1840-1890, (w:) Historyk a ś#l#iadomość narodoil'a, Warszawa 1982, s. 34-58 Marcin Król, Konserwatyści a niepodlegfość. Studia nad polską myślQ konserwatyw'ną XIX wieku, Warszawa 1985 Polska myślfilozoficzna i spofeczna, t. I: 183I-1863, pod red. Andrzeja Walickiego, Warszawa 1973; t. II, pod red. Barbary Skargi, Warszawa 1975 Pozytywizm, opracowała Janina Kulczycka-Saloni, Warszawa 1962 Jerzy Rudzki, Aleksander Świętochowski i pozytywizm warsza- is#ski, Warszawa 1968 Barbara Skarga, Narodziny pozytywizmu polskiego (183l- 1864), Warszawa 1964 Ewa Warzenica, Pozytywistyczny "obóz mfodych" wobec tra- dycji wielkiej pofskiej poezji romantycznej w latach I866- -1881. Warszawa 1968 Spis treści Wstęp . 7 Nota wydawców . . 52 I."Zniszczono wielkiego narodu byt polityczny.." - 1795-1830 1."...albo przez rozszerzenie światła dostąpią tej epoki..." (Ustawa przedspołeczna Towarzystwa Republikanów Polskich) .56 2."...rozkrzewienie nauk narodu,w obcą bryłę przelanego..." (1800,Jan Chrzciciel Albertrandi) . . . 61 3. "...w imię nauk i potrzeby powszechnej przymierze" (1805, Tadeusz Czacki). 65 4."Paść może i naród wielki; zniszczeć nie może,tylko nikczemny!" (1805-1807. Stanisław Staszic) 68 5."...o męstwie Polaka nikt nie powątpił,ale go niezdolnym sądzono do rządu" (1807,Korespondencja w materiach obraz kraju i narodu polskiego rozjaśniających) 72 6. .,Zniszczono wielkiego narodu byt polityczny..." (1809, Stanisław Staszic) 75 7."Dobro społeczności i poświęcenie się Ojczyźnie jest pierwszym z zamiarów Rycerstwa" (1810-1816,Adam Jerzy Czartoryski) 8. ,...w zamiarze połączeniacałej masy narodu w jedno.. dla uzyskania praw i instytucji do właściwego ducha i cha- rakteru narodowego stosownych" (1813?, Józef Kalasanty Szaniawski) 83 9."...za środek najpewniejszy uważam gruntowne oświecenie" (1820-1821,materiały Towarzystwa Filomatów) 91 10."...do wspólnego celu dobra publicznego jedynie połączonymi siłami... zbliżać się mogą...' (1828. projekt Towarzystwa Przyjaciół Rolnictwa i Oświaty w Wielkim Księstwie Poznańskim). 98 II "...rozwój pracy społecznej.siłę własną narodowi nadać mającej" -1831-1864 . . .101 11..,..utrzymanie życia i czucia narodowego." (1836-1837, Adam Jerzy Czartoryski) .101 12."...zastanawianie się nad tym wszystkim,co byt nasz...za- bezpiecza..." (1838-1841, Sprawozdanie z działalności Kasy naGostyńskiego). .106 13."...egzystując w rzeczywistości istnieć będziemy w idei" (1841, artykuł z "Przewodnika Rolniczo-Przemysłowego"). .111 14."...podnieść upadający dobrobyt,a przezeń wzmocnić zagrożoną narodowość naszą" (przed 1841,Karol Libelt). .111 15."...wszędzie do wielkiego tego celu pracować można" (1843,Jędrzej Moraczewski). .113 16."W celu... skuteczność usiłowań do wszechstronnego postępu ducha..." (1843,August Cieszkowski). .116 17.,...zrobić ludzi wolnymi na duszy razem i ciele" (1844-1845,Karol Moraczewski). .120 18."Jakikolwiek więc krąg czynności wewnętrznej pozostanie Polakom,niech go zupełnie zajmą..." (1847,Adam Jerzy Czartoryski). .124 19."...główną bronią przeciwników jest wykształcenie fachowe, przemysł i handel..." (1848,Jan Marceli Motty). .126 20."...Historia... rozwija nam systemat postępowych kształtów jestestw organicznych..." (1848,August Cieszkowski). . .129 21.Nie "płakać nad rozwalinami przeszłości" (1850, Walery Wielogłowski). .132 22."...ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek..." (1850, Cyprian Kamil Norwid). .135 23..,...my Polacy nie mamy konspiracyjnego talentu" (1859, Narcyza Żmichowska). .138 24."...władanie rozumu nad uczuciem, rwącym się poza kres tego, co w danej chwili jest możliwym i wykonalnym" (1862,Karol Ruprecht). .143 25."...zatopić się w pracy.." (1862,Józef Supiński). . . . .153 26."..niski stan oświaty pochodzi z zaniedbania języka przyrodzonego" (1863,Karol Miarka). .156 III. ".pracą, oszczędnością możemy im jedynie stawić opór" -1864-1892 . . . .158 27."...tylko narody biedne i ciemne upadają i giną..." (1864, Ludwik Powidaj). .158 28."...wyrzec się systematycznego przeczenia i opozycji. (1865,Walery Wielogłowski). .163 29."...właściwie nie ma nieudanych prac organicznych..." (1866, Florian Ziemiałkowski). .169 30. .,..ułudne wybuchy młodzieńczego zapału..." (1870,Maksymilian Jackowski). .174 31..,...praca jedynie zapewni nam egzystencję społeczną" (1870, Roman Szymański). .180 32."...jedną z przyczyn klęsk...był brak harmonii między siłami i zamiarami..." 1872, Bolesław Prus). .188 33. "Na jałowym gruncie szlacheckiej tradycji wyrósł spróchniały przesąd..." (1873,Aleksander Świętochowski). .193 34."...szerokie pole do pracy w jak najrozmaitszych kierunkach przemysłu i handlu" (1873,Roman Szymański). .201 35."...złą zaś chwilę...przeczekać cierpliwie i spokojnie..." (1876, Stanisław Tarnowski). 203 36."...w jedną zgodną falangę pracy organicznej ściśnięci..." (1877,Józef Szujski). .206 37."...trzeba masom naszym ułatwić naukę czytania i następnie drukiem do nich trafić" (1899,Konrad Prószyński). . . .207 38."Prawa bytu są nieubłagane..." (1882, Aleksander Świętochowski). .209 39."Społeczeństwo...jest żyjącym organizmem" (1883,Bolesław Prus). . .216 40."...posiadanie ziemi jest najpierwszym życia narodowego warunkiem" (1886.Ludwik Górski). . . .219 41."...żeby kraj wyrwać z ekonomicznej zależności..." (1883, Tadeusz Romanowicz). .221 42.,...zaznaczyliście potrzebę nie tylko ekonomicznego, ale i społecznego przeobrażenia kraju..." (1888,Stanisław Szczepanowski). .225 43."...taka praca... będzie zawsze najwyższym zadaniem dla naszego społeczeństwa" (1888,Aleksander Świętochowski).230 IV. "Polityka wymaga siły, którą trzeba mieć z czego czerpać" -1893-1918 . . .231 44."...zmiana poglądów politycznych nie jest żadną kompromitacją.." (1897,Aleksander Świętochowski) . . .231 45.,...i w ciasnym kółku czasowej niewoli da się ogólne dobro przysparzać..." (1903,Maksymilian Jackowski). . .232 46. "...nie brak niepodległości jest istotą nieszczęścia..." (1905, Konrad Prószyński). .233 47."...bogactwo ludu jest to siła ekonomiczna narodu..." (1907-1912,Edward Abramowski). .235 48. "Wszelkie wzmożenie siły społecznej działa natychmiast politycznie" (1913,Józef Chaciński). .238 49."To bezwględne przykazanie, tkwiące w istocie każdego żywego organizmu..." (1916,Franciszek Bujak). . .241 50.Głos z Polski Niepodległej:.,...jak w maszynie zepsucie najmniejszego koła czyni ją niezdolną do prawidłowego ruchu..." (1931.Aleksander Świętochowski). .243 51.Echa literackie (Henryk Sienkiewicz,Karol Świdziński). . .246 Ważniejsze opracowania . . .250