Rudolf Steiner Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Próg świata duchowego l WYDAWNICTWO SPEKTRUM WARSZAWA 1996 Tytuły oryginałów Ein Weg żur Selbsterkenntnis des Menschen (tom 16 w katalogu Dzieł Zebranych Rudolfa Steinera) Rudolf Steiner Yerlag, Dornach/Schweiz wg wydania z 1982 Die Schwelle der geistigen Welt (tom 17 w katalogu Dzieł Zebranych Rudolfa Steinera) Rudolf Steiner Yerlag, Dornach/Schweiz wg wydania z 1987 Przekład Tomasz Mazurkiewicz Redakcja Anna Brzezińska Ilustracja na okładce Ad van der Lugt, cantdbile © Rudolf Steiner Yerlag 1982 i 1987 © Copyright for the Polish edition by WYDAWNICTWO SPEKTRUM WYDAWNICTWO SPEKTRUM Warszawa 1996 ISBN 83-901266-2-1 Druk i oprawa CONSTANTI Spis treści Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Od tłumacza .................... 7 Uwagi wstępne ................... 11 Medytacja pierwsza Osoba medytująca stara się zdobyć prawdziwe wyobrażenie o ciele fizycznym ............ 13 Medytacja druga Osoba medytująca stara się zdobyć prawdziwe wyobrażenie o ciele elementarnym, czyli eterycznym ... 21 Medytacja trzecia Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o jasnowidzeniowym poznaniu świata elementarnego ............... 28 Medytacja czwarta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie „Strażnika Progu" ............ 35 Medytacja piąta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie „ciała astralnego" ............ 42 Medytacja szósta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie ciała „ja", czyli ciała myślowego ...... 47 Medytacja siódma Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o charakterze przeżyć w światach nadzmysłowych ..... 55 Medytacja ósma Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o oglądzie wielokrotnych ziemskich żywotów człowieka ................ 63 Posłowie do wydania z 1918 r. ............. 68 Próg świata duchowego Uwagi wstępne ................... 75 O zaufaniu, jakie można mieć do myślenia, i o duszy myślącej. ' O medytacji ................... 77 O poznaniu świata duchowego ............. 82 O ciele eterycznym człowieka i o świecie żywiołów ..... 87 Podsumowanie ................... 92 O wielokrotnych żywotach ziemskich i karmie. O ciele astralnym człowieka i świecie duchowym. O jestestwach arymanicznych ............ 93 O ciele astralnym i jestestwach lucyferycznych. O istocie ciała eterycznego ............. 99 Podsumowanie .................. 104 O „Strażniku Progu" i niektórych własnościach świadomości ify-zW nadzmysłowej ................. ,?^06 O poczuciu „ja" i zdolności duszy ludzkiej do miłości, w a także o ich relacji do świata żywiołów ....... 112 O granicy między światem zmysłowym i nadzmysłowym . . .119 O istotach światów duchowych ............ 123 O duchowych jestestwach kosmicznych ......... 127 O pierwszym zalążku fizycznego ciała człowieka ..... 133 O „prawdziwym «ja»" człowieka ........... 137 Podsumowanie .................. 142 Uwagi na temat tego, jak mają się opisy przedstawione w niniejszej książce do opisów w mojej Teozofii i Wiedzy tajemnej w zarysie ............ 144 Posłowie do nowego wydania z 1918 r. ......... 146 Wybór literatury ................. 151 Rudolf Steiner - Kalendarium ............ 153 tłumacza t on Na niniejszy tom „Biblioteki Antropozoficznej" składają się dwa teksty Rudolfa Steinera poświęcone poznaniu nadzmysłowemu. Każ- dy z nich ujmuje temat z nieco innej strony, oba ukazują jednak kolejne etapy „nadzmysłowej wędrówki duszy", której celem jest dotarcie do „prawdziwego «ja»" człowieka, odkrycie prawdy o sobie i, jak odsłania to z czasem poznanie, nierozerwalnie z nią związanej prawdy o świecie. Dla człowieka, który stopniowo uczy się odczytywać zjawiska za- równo otaczającego go świata, jak i własnego wnętrza, w miarę jak rozwija on w sobie właściwą uważność i wrażliwość, coraz bardziej staje się oczywista, a w pewnym sensie i widoczna (dla jego myśli i uczuć) obecność niezmysłowego - pozazmysłowego - wymiaru wszystkiego, co istnieje w świecie. Decydujące znaczenie w tego rodzaju poszukiwaniach, tym bliższych człowiekowi, im bardziej zda- je on sobie sprawę ze specyfiki obecnych czasów, ma miarodajność, wiarogodność i bezstronność doświadczanych przeżyć i czynionych obserwacji. Centralne miejsce zajmuje przy tym pytanie o możliwość poznania samego siebie, «nagiej prawdy» o sobie: „Czy w ogóle istnieje możliwość dotarcia do „prawdziwej prawdy" o sobie, a więc wolnej od zniekształceń, jakie wnoszą nasze upodobania, życzenia, preferencje, obawy, zapatrywania, teorie, modele itp.?" Pytanie to wydaje się szczególnie ważne w czasach, kiedy ukuło się niemal powiedzenie, że każdy ma swoją prawdę. Rudolf Steiner pokazuje w zamieszczonych w tej książce tekstach, że w nadzmysłowej wędrówce duszy istnieje charakterystyczny punkt zwrotny, który rozpoczyna jej zasadniczą część. Jest to konfrontacja człowieka poznającego z samym sobą. Zdarzenie ma formę spotkania z istotą nadzmysłową, z tak zwanym Strażnikiem Progu. Od przebie- gu tego spotkania zależy z jednej strony przebieg dalszej wędrówki 8 Od tłumacza duchowej, w tym całego dalszego poznania, z drugiej zaś zwykłego życia codziennego. Człowiek doświadcza bowiem w trakcie spotkania ze Strażnikiem Progu tego, jaki jest naprawdę, widzi cały swój dotych- czasowy dorobek życiowy, musi umieć „bez znieczulenia" spojrzeć zarówno na swe dobre, jak i na złe cechy. Jest to niewątpliwie rzeczy- wista próba umiejętności poszukiwania i przyjmowania prawdy. Naj- trudniej jest nam przecież przyjąć nieprzyjemną część prawdy o nas samych, choć nie jest również łatwo właściwie przyjąć tę przyjemną. Spotkanie ze Strażnikiem Progu odgranicza przeżycia zmysłowe od niezmysłowych, zabezpiecza zarazem przed mieszaniem jednych z drugimi. Strażnik Progu strzeże niejako dostępu do dziedzin nad- zmysłowych, przy czym robi to w gruncie rzeczy w interesie samego poznającego. Na istnienie możliwości spotkania ze Strażnikiem Progu wskazuje wiele doświadczeń z normalnej sfery przeżyć, pod warunkiem, że jest się dostatecznie uważnym. Dość wyraźnym wskazaniem jest doznanie, jakie towarzyszy nacechowanemu skromnością a zarazem możliwie pewnie i precyzyjnie prowadzonemu rozmyślaniu, dajmy na to, ma- tematycznemu. Można wówczas poczuć, jak zmienia się nasz stosunek do samych siebie. Czuje się, że „punkt widzenia przesunął się jakby poza naszą osobowość". Odczuwa się, jak duża jest różnica pomiędzy osobistym punktem widzenia na jakąś sprawę a indywidualnym spoj- rzeniem na nią, przenikniętym jednakże dążeniem ku prawdzie. Spotkanie ze Strażnikiem Progu ma dla człowieka podwójne zna- czenie: poznawcze - jest krokiem naprzód w samopoznaniu, oraz moralne - dostarcza impulsu do dalszego doskonalenia się. Jest ab- solutnym punktem odniesienia w wędrówce duchowej. Czymś, co, jak się wydaje, człowiek współczesny powinien ponownie odnaleźć. Przygotowując polskie wydanie obu tekstów korzystałem z istnieją- cego w formie maszynopisu wcześniejszego przekładu (bez podanego autora i daty) oraz wydania angielskiego: Rudolf Steiner, A Road to Self-knowledge and The Threshold ofthe Spiritual World w przekładzie H. Collisona zmodyfikowanym przez M. Cotterella, Rudolf Steiner Press, London 1975. Tomasz Mazurklewlcz Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka '» • trii m b Uwagi wstępne ł (B •ib W mniejszej książce starałem się podać wiedzę o jestestwie człowie- ka zdobytą na drodze poznania nadzmysłowego. Uczyniłem to w spo- sób, który umożliwia czytelnikowi wrośnięcie w przedstawioną treść, dzięki czemu w trakcie czytania książka stanie się dla niego jak gdyby rozmową z samym sobą. Jeżeli rozmowa ta przyjmie taki kształt, iż objawią się podczas niej ukryte dotąd siły, możliwe do obudzenia w każdej duszy, to czytanie doprowadzi do rzeczywistej wewnętrznej pracy w sferze dusznej. Dusza będzie wówczas obserwować w sobie stopniowo coraz silniejsze dążenie do wędrówki, która naprawdę prowadzi ku oglądowi świata duchowego. Dlatego przedstawiona treść podana została w formie ośmiu medytacji, które rzeczywiście możliwe są do przeprowadzenia. Jeśli tak się stanie, będą się one nadawać do tego, by przekazać duszy na drodze jej wewnętrznego zagłębiania się to, o czym jest w nich mowa. Dążyłem do tego, by z jednej strony dać coś tym czytelnikom, którzy głębiej zapoznali się z literaturą dotyczącą dziedziny nadzmy- słowej, tak jak ją tu rozumiemy; znawca życia nadzmysłowego znaj- dzie tu więc, być może, coś, co wyda mu się ważne, dzięki sposo- bowi przedstawienia, dzięki relacji stojącej w bezpośrednim związku z przeżyciami duszy. Z drugiej strony niejeden z czytelników będzie mógł stwierdzić, że właśnie dzięki takiemu przedstawieniu książka okaże się pożyteczna także dla tych, którym obce są jeszcze wyniki poznania duchowego. 12 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Książka niniejsza ma być dopełnieniem, a także rozszerzeniem innych moich prac z dziedziny wiedzy duchowej. Jej lektura powinna być jednak możliwa również niezależnie od nich. W mojej Theosophie (Teozofia) oraz w Geheimwissenschaft im Umrift (Wiedza tajemna w zarysie) starałem się przedstawić rzeczy tak, jak ukazują się one obserwacji skierowanej na dziedzinę ducho- wą. Przedstawienie miało w tych książkach formę opisową, a jego tok wyznaczyły prawa objawione przez same rzeczy. W Jednej z dróg ku samopoznaniu człowieka jest ono inne. Jest tam mowa o tym, co może przeżyć dusza, która w pewien sposób wyrusza w drogę ku duchowi. Dlatego książkę tę można uważać za odtworzenie przeżyć duszy. Należy tylko zwrócić uwagę, że przeżycia, których doświadczyć można tak, jak zostało to tutaj opisane, muszą przyjąć indywidual- ną formę w każdej duszy, stosownie do jej specyfiki. Starałem się uwzględnić tę okoliczność, można więc sobie wyobrażać, że to, co zostało tutaj przedstawione, przeżyła dokładnie w ukazany sposób określona dusza. (Stąd tytuł: ,Jedna z dróg ku samopoznaniu czło- wieka".) Właśnie dlatego książka niniejsza może służyć temu, by również i inne dusze wżyły się w podane tu opisy i osiągnęły właściwe cele. Tym samym jest ona także dopełnieniem i rozszerzeniem mojej książki Jak uzyskać poznanie wyższych światów? Przedstawiłem tu tylko niektóre z głównych przeżyć właściwych poznaniu duchowemu. Zrezygnowałem na razie z opisania w ten sam sposób dalszych dziedzin wiedzy duchowej. Monachium, sierpień 1912 RudolfSteiner Medytacja pierwsza Osoba medytująca stara się zdobyć prawdziwe wyobrażenie o ciele fizycznym Gdy dusza oddaje się za pośrednictwem swych zmysłów i wyobrażeń zjawiskom świata zewnętrznego, to, rzeczywiście się nad tym zasta- nowiwszy, nie może powiedzieć, że postrzega te zjawiska albo że doświadcza rzeczy świata zewnętrznego. W czasie bowiem, kiedy oddaje się światu zewnętrznemu, tak naprawdę nie wie nic o sobie. To światło słońca, które w wielorakim zjawisku barw rozchodzi się w przestrzeni od znajdujących się w niej rzeczy, to ono właściwie przeżywa siebie w duszy. Jeśli dusza cieszy się z jakiegoś zdarzenia, to na tyle, na ile o tym wie, w chwili radowania się jest radością. Radość przeżywa sama siebie w duszy. Dusza jest jednym ze swym przeżyciem świata; nie przeżywa siebie jako czegoś, co się cieszy, podziwia, zachwyca lub lęka. Jest radością, podziwem, zachwytem, lękiem. Gdyby dusza zawsze chciała się do tego przed sobą przyznać, to chwile, w których wycofuje się z przeżywania świata zewnętrznego i przygląda sobie samej, ukazałyby się jej we właściwym świetle. Jawiłyby się one jako życie całkiem szczególnego rodzaju, zrazu zupełnie nie dające się porównać ze zwykłym życiem dusznym. Wraz z tym szczególnym rodzajem życia zaczynają wyłamać się w świadomości zagadki bytu dusznego. Są one w istocie rzeczy źró- dłem wszelkich innych zagadek świata. Gdy dusza na krócej lub dłużej przestaje być jednym ze światem zewnętrznym i wycofuje się w samotność swego własnego bytu, przed duchem ludzkim stają światy zewnętrzny i wewnętrzny. »Vi> 14 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka To wycofanie się duszy nie jest prostym procesem, który gdy raz się dokona, może być następnie powtarzany w mniej więcej ten sam sposób. Jest ono raczej początkiem wędrówki we wcześniej nieznane światy. Jeśli rozpoczniemy tę wędrówkę, to każdy wykonany krok stanie się sposobnością do dalszych. Będzie on również przygotowa- niem do nich. Dopiero on uczyni duszę zdolną do zrobienia następ- nych. Wraz z każdym krokiem będziemy się dowiadywać coraz więcej o odpowiedzi na pytanie: Kim jest człowiek w prawdziwym znacze- niu tego słowa? Otworzą się światy zamknięte dla zwykłych rozważań dotyczących życia. A przecież tylko w tych światach znajduje się to, co może objawić prawdę także i o tych rozważaniach. Nawet jeśli żadna odpowiedź nie jest wyczerpująca i ostateczna, to odpowiedzi zdobyte dzięki wewnętrznej wędrówce duszy wykraczają poza wszy- stko to, co mogą dać zewnętrzne zmysły i przywiązany do nich inte- lekt. Człowiekowi potrzeba owego „czegoś więcej". Że tak jest, spostrzeże on, gdy naprawdę zastanowi się nad samym sobą. W takiej wewnętrznej wędrówce konieczne są zrazu trzeźwe, su- che rozważania. Stanowią one pewny punkt wyjścia dla dalszego wnikania w dziedziny nadzmysłowe, o które duszy w końcu chodzi. Niejedna dusza chciałaby oszczędzić sobie tego punktu początkowe- go i od razu wniknąć w sferę nadzmysłową. Zdrowa dusza odda się jednak z czasem takim rozmyślaniom, nawet jeśli przez niechęć do nich początkowo ich uniknęła. Albowiem niezależnie od tego, ile dowiemy się o sferze nadzmysłowej przyjąwszy inny punkt wyjścia, pewny grunt pod nogami zdobędziemy tylko dzięki rozważaniom takim jak to, które teraz nastąpi. W życiu duszy mogą przyjść chwile, w których powie sobie: „Mu- sisz umieć odsunąć się od wszystkiego, co może dać ci świat zewnę- trzny, o ile nie chcesz wymóc na sobie wyznania, z którym nie sposób żyć, a mianowicie, że jesteś jedynie przeżywającą sama siebie niedo- rzecznością. To, co postrzegasz na zewnątrz, istnieje bez twego udzia- łu; istniało bez ciebie i będzie bez ciebie istnieć. Dlaczego zatem barwy odczuwają siebie w tobie, skoro twe odczucia mogłyby być dla nich bez znaczenia? Dlaczego siły i substancje świata zewnętrznego tworzą twe ciało? Ożywając stało się ono twym przejawem zewnę- trznym. Świat zewnętrzny uformował się w ciebie. Spostrzegasz, że Medytacja pierwsza 15 ciało to jest ci potrzebne, ponieważ bez zmysłów, które zrazu tylko ono może w tobie wykształcić, nie mogłabyś w sobie niczego prze- żywać. Pozostając taką, jaką z początku jesteś, byłabyś bez twego ciała pusta. Daje ci ono wewnętrzną pełnię i treść." Po czym mogą nastąpić wszystkie te rozmyślania, bez których byt ludzki nie może się obejść, jeśli w pewnych momentach - a przychodzą one u każ- dego - nie chce popaść w nie dającą się znieść sprzeczność z samym sobą. „Ciało owo żyje tak, iż jest teraz wyrazem przeżyć duszy. Procesy, jakie w nim zachodzą, są tego rodzaju, iż dusza żyje poprzez ciało i przeżywa w nim sama siebie. Przyjdzie jednak czas, że tak nie będzie. To, co dzieje się w ciele, będzie wówczas podlegać zupełnie innym prawom niż teraz, kiedy zachodzi dla mnie, dla moich przeżyć dusznych. Będzie podlegać prawom, zgodnie z którymi zachowują się substancje i siły obecne na zewnątrz w przyrodzie, prawom nie mającym już żadnego związku ze mną i z moim życiem. Ciało, któ- remu zawdzięczam me przeżycia duszne, zostanie wchłonięte przez ogólny proces świata i w jego obrębie zachowywać się będzie tak, iż nie będzie już mieć nic wspólnego z tym wszystkim, co przeżywam w sobie." Takie rozmyślanie może ukazać naszemu przeżywaniu wewnętrz- nemu całą grozę myśli o śmierci. We wrażenie to nie wmieszają się jednak odczucia czysto osobiste, zwykle związane w duszy z tą myślą. Odczucia takie sprawiają, iż niełatwo zachować wobec niej spokój i opanowanie konieczne do rozważań poznawczych. Jest aż nazbyt zrozumiałe, że pragniemy zdobyć wiedzę o śmierci oraz o życiu duszy niezależnym od procesu rozkładu ciała. Sposób, w jaki stajemy wobec nasuwających się tu pytań, jak nic innego w świecie jest w stanie zmącić nasze rzeczowe spojrzenie i spowodować, że przyjmiemy za słuszne odpowiedzi, które podszepną nam nasze życzenia. W dzie- dzinie duchowej nie możemy jednak uzyskać prawdziwego poznania jakiejkolwiek rzeczy, jeśli w odniesieniu do niej niczym osoby całko- wicie niezaangażowane równie chętnie nie przyjmiemy odpowiedzi „nie", jak i „tak". Wystarczy tylko, byśmy sumiennie spojrzeli w swe wnętrze, a w pełni zdamy sobie sprawę, że wiedzy mówiącej, iż wraz ze śmiercią ciała gaśnie również życie duszy, nie przyjęlibyśmy z ta- kim samym spokojem ducha, jak wiedzy mówiącej o dalszym istnie- 16 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka niu duszy po śmierci. Z pewnością są ludzie, którzy najzupełniej szczerze wierzą w unicestwienie duszy wraz z rozpadem życia ciele- snego i odpowiednio do tej myśli układają swe życie. Jednakże rów- nież w odniesieniu do nich słuszne jest stwierdzenie, że w swych uczuciach nie są bynajmniej wobec niej bezstronni. Nie pozwalają oni z pewnością na to, by groza procesu unicestwienia sprawiła, iż pragnienie dalszego życia zagłuszy argumenty poznawcze wyraźnie przemawiające za owym unicestwieniem. O tyle więc wyobrażenia takich ludzi są często bardziej rzeczowe niż tych, którzy, nie wiedząc o tym, sami wymyślają sobie złudne powody dalszego życia lub po- zwalają się nimi mamić, albowiem w tajemnych głębiach ich dusz płonie usilne pragnienie takiego życia. Stronniczość tych, którzy zaprzeczają nieśmiertelności duszy, jest jednak nie mniejsza. Ich uprzedzenia są tylko innego rodzaju. Są wśród nich tacy, którzy tworzą sobie pewne wyobrażenie o tym, co znaczy życie i istnienie. Wyobrażenie to prowadzi ich w konsekwencji do myśli o określonych warunkach, jakie konieczne są do tego, by życie owo było możliwe. Z ich poglądu na byt wynika, że warunki dla życia dusznego prze- staną istnieć, gdy odpadnie ciało. Nie zauważają jednak, że wytwo- rzyli sobie najpierw określone wyobrażenie o tym, jakim jedynie może być życie, i w jego trwanie po śmierci nie mogą uwierzyć tylko dlatego, że z posiadanego przez nich wyobrażenia nie wynika moż- liwość bytu bezcielesnego. Są oni niewolnikami nie tyle swych życzeń, co wyobrażeń, od których nie potrafią się wyswobodzić. Istnieje wiele uprzedzeń w tej dziedzinie. Możemy zawsze przytoczyć jedynie po- jedyncze przykłady tego rodzaju sytuacji. Myśl, że ciało, w którego procesach znajduje swój wyraz dusza, ulegnie kiedyś światu zewnętrznemu i będzie posłuszne prawom nie pozostającym w żadnym związku z życiem wewnętrznym, stawia przeżycie śmierci przed duszą w taki sposób, że w rozważania nie muszą mieszać się życzenia i osobisty interes, że przeżycie to może doprowadzić do czystego, bezosobowo postawionego zagadnienia poznawczego. Wkrótce zaś potem powstaje również odczucie, że myśl dotycząca śmierci nie jest ważna sama przez się, lecz dlatego, że może rzucić światło na życie. Dochodzimy do przekonania, iż zagadkę życia rozwiążemy wtedy, gdy poznamy istotę śmierci. Medytacja pierwsza jr 17 To, że dusza pragnie dalej istnieć po śmierci, winno ją w każdym razie uczynić nieufną wobec wszelkich poglądów, jakie tworzy sobie ona na temat swego dalszego istnienia. Dlaczegóż bowiem fakty świata miałyby troszczyć się o to, co odczuwa. Ze względu na swe pragnienia dusza mogłaby czuć się czymś pozbawionym sensu, zmu- szona myśleć, iż niczym płomień powstały z palącej się substancji palnej rozbłyska jedynie nad substancją swego ciała, a następnie znów gaśnie. Mogłoby tak być, nawet gdyby odczuwała to jako po- zbawione sensu. Kiedy dusza kieruje swe spojrzenie ku ciału, winna brać pod uwagę jedynie to, co może jej ono ukazać. Wydaje się wówczas, jak gdyby w przyrodzie działały prawa, które substancje i siły wprowadzają we wzajemne oddziaływanie, i jak gdyby prawa te zdobywały panowanie nad ciałem i po pewnym czasie włączały je ponownie w ogólny proces oddziaływań. Możemy formułować tę myśl, jak chcemy: jest ona zapewne uży- teczna pod względem przyrodoznawczym, w odniesieniu do praw- dziwej rzeczywistości okazuje się jednak zupełnie nie do przyjęcia. Możemy uważać, że tylko ona jest trzeźwa i jasna pod względem naukowym, a wszystkie inne są jedynie subiektywnymi przekonania- mi; możemy to sobie z powodzeniem wmówić. I w tym właśnie rzecz. Na uwagę zasługuje bowiem nie to, co dusza ze swej natury odczuwa jako konieczne, lecz to, co objawia świat zewnętrzny, z którego ciało zostało „zapożyczone". Po śmierci świat ów przyjmuje w siebie sub- stancje i siły ciała. Podlegają w nim one prawom, którym jest zupeł- nie obojętne, co zachodzi w ludzkim ciele w trakcie życia. W sto- sunku do ciała prawa te (jako prawa typu fizycznego i chemicznego) nie zachowują się inaczej niż w stosunku do każdej innej rzeczy nieożywionej w świecie zewnętrznym. Niepodobna myśleć, iż ów obo- jętny stosunek świata zewnętrznego do ciała ludzkiego pojawia się dopiero wraz ze śmiercią i że nie istniał on już w trakcie życia. Wyobrażenia o udziale zmysłowego świata zewnętrznego w ciele człowieka nie zdobędziemy jednak koncentrując się na życiu; zdo- będziemy je jedynie dzięki następującemu rozumowaniu: „Wszystko, co jest w tobie nośnikiem twych zmysłów, pośrednikiem w procesach, w których żyje twa dusza, traktowane jest przez świat, który postrze- 18 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka gasz, tak jak wynika to z wyobrażenia wybiegającego poza twe życie; z wyobrażenia, które liczy się z tym, że przyjdzie czas, kiedy nie będziesz już mieć tego wszystkiego, w czym teraz żyjesz". Każde inne wyobrażenie o stosunku zmysłowego świata zewnętrznego do ciała samo przez się pozwala wyczuć, iż jest nie do utrzymania wobec rzeczywistości. Natomiast wyobrażenie, iż rzeczywisty udział świata zewnętrznego w ciele ujawnia się dopiero po śmierci, nie popada w konflikt z niczym, czego naprawdę można doświadczyć w świecie zewnętrznym i wewnętrznym. Dusza nie wyczuwa w myśli, iż sub- stancje i siły ciała ulegają procesom świata zewnętrznego, nie mają- cym nic wspólnego z jej własnym życiem, niczego, co byłoby nie do zniesienia. Jeśli całkowicie bezstronnie odda się życiu, nie odkryje w swych głębiach żadnego pragnienia mającego źródło w ciele i czy- niącego przykrą dla niej myśl o rozkładzie ciała po śmierci. Nie do zniesienia stałaby się dopiero myśl, że substancje i siły powracające do świata zewnętrznego zabierają ze sobą także przeżywającą siebie duszę. Wyobrażenie takie byłoby nie do zniesienia z tego samego powodu co każde inne, które nie wynika w naturalny sposób z od- dania się temu wszystkiemu, co objawia świat zewnętrzny. Przypisywanie światu zewnętrznemu zupełnie innego udziału w bycie ciała podczas życia niż po śmierci jest niczym niepopartą myślą. Jako pozbawiona sensu zawsze będzie musiała ona lękliwie cofnąć się przed rzeczywistością. Całkowicie zdrowa jest natomiast myśl, iż świat zewnętrzny ma w ciele taki sam udział w trakcie życia, jak po śmierci. Żywiąc tę ostatnią myśl dusza czuje, iż znajduje się w cał- kowitej harmonii ze wszystkim, co ukazują fakty. Odczuwa, że wy- obrażeniem tym nie popada w dysharmonię z faktami, które mówią same za siebie i do których nie należy dodawać żadnych sztucznych myśli. Nie zawsze zwracamy uwagę na to, w jak pięknej harmonii z ob- jawieniem przyrody pozostaje naturalne, zdrowe odczuwanie duszy. Mogłoby się to wydać tak oczywiste, iż niewarte wzmianki, a jednak ów na pozór nieistotny fakt może rzucić wiele światła na nasze rozważania. Myśl, że ciało rozpada się na składniki, nie ma w sobie niczego, co byłoby nie do zniesienia; coś bezsensownego jest nato- miast w myśli, iż dzieje się tak również z duszą. Istnieje wiele łudź- .Medytacja pierwsza 19 kich, osobistych powodów, dla których wydaje się to pozbawione sensu; obiektywne badanie nie może ich jednak uwzględnić. Całko- wicie bezosobowe oddanie się temu, czego uczy świat zewnętrzny, pokazuje jednak, że także w trakcie życia światu temu nie można przypisać innego udziału w duszy niż po śmierci. Miarodajne jest to, że myśl ta pojawia się jako konieczna i opiera się wszelkim zarzutom, jakie można przeciw niej wysunąć. Ktoś, kto pomyśli ją w pełni świadomie, odczuje to jako coś bezpośrednio pewnego. W rzeczywi- stości myślą w ten sposób zarówno ci, którzy wierzą w nieśmiertel- ność duszy, jak i ci, którzy przeczą jej nieśmiertelności. Ci ostatni powiedzą zapewne, że w prawach, które działają w ciele po śmierci, zawarte są również warunki zachodzenia jego procesów w trakcie życia. Mylą się jednak sądząc, iż mogliby sobie wyobrazić, że prawa te pozostają w innej relacji do ciała jako nośnika duszy w ciągu życia niż po śmierci. Samo w sobie możliwe jest jedynie wyobrażenie, że także ów szczególny zespół sił, który pojawia się wraz z ciałem, nie ma udziału w ciele jako nośniku duszy, podobnie jak zespół sił, który wywołuje procesy w martwym ciele. Zachowanie to ma miejsce nie w odnie- sieniu do duszy, lecz w odniesieniu do substancji i sił ciała. Dusza przeżywa siebie za pośrednictwem ciała; ciało żyje jednak wraz ze światem zewnętrznym, w nim i dzięki niemu i nie przyznaje elemen- towi dusznemu innych praw wobec siebie niż procesom świata ze- wnętrznego. Musimy uzmysłowić sobie, że dla ruchu krwi w ciele ciepło i zimno świata zewnętrznego są tak samo znaczące, jak strach czy wstyd obecne w duszy. Człowiek czuje więc zrazu, jak prawa świata zewnętrznego działają w nim w ramach owej całkiem szczególnej struktury, która przejawia się jako ukształtowanie ludzkiego ciała. Ciało to odczuwa jako człon świata zewnętrznego; wewnętrzna organizacja ciała pozostaje dlań całkowicie nie znana. Zewnętrzna nauka wyjaśnia obecnie częściowo, w jaki sposób prawa świata zewnętrznego łączą się w całość w owej szczególnej istocie, która jawi się jako ludzkie ciało. Można mieć nadzieję, że w przyszłości wiedza ta będzie posuwać się coraz bardziej naprzód. W najmniejszym stopniu nie może ona jednak zmienić tego, jak dusza winna myśleć o swej relacji do ciała. Wprost przeciwnie, 20 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka nauka z coraz większą jasnością będzie musiała wykazywać, że prawa świata zewnętrznego pozostają w takim samym stosunku do duszy przed śmiercią, jak i po śmierci. Złudne byłoby oczekiwanie, że wraz z postępującym poznaniem przyrody z praw świata zewnętrznego wyniknie, w jakim stopniu procesy zachodzące w ciele są pośredni- kami w życiu dusznym. Coraz dokładniej będziemy poznawać, co zachodzi w ciele w trakcie życia; odpowiednie procesy będą się jed- nak zawsze jawić jako takie, których dusza doświadcza jako zewnę- trznych wobec siebie, podobnie jak procesów w ciele po śmierci. W świecie zewnętrznym ciało musi się dlatego jawić jako układ sił i substancji, który istnieje sam dla siebie i jako taki daje się wyjaśnić jako człon tego świata. Natura pozwala powstać roślinie; ponownie ją też rozkłada. Natura bierze we władanie ludzkie ciało i sprawia, że przemija ono w obrębie jej jestestwa. Jeśli na drodze tego rodzaju rozważań człowiek skonfrontuje siebie z naturą, to będzie mógł zapomnieć o sobie samym i wszystkim, co w nim jest, a swe ciało odczuć jako człon świata zewnętrznego. Jeśli będzie w ten sposób myśleć o swym stosunku do siebie samego i do natury, to przeżyje w sobie to, co można nazwać jego ciałem fizycznym. K* l Medytacja druga Osoba medytująca stara się zdobyć prawdziwe wyobrażenie o ciele elementarnym, czyli eterycznym Wyobrażenie, jakie dusza musi wytworzyć sobie w związku z faktem śmierci, może pogrążyć ją w całkowitej niepewności co do własnej istoty. Stanie się tak wtedy, gdy dusza uważać będzie, iż nie może wiedzieć nic o żadnym innym świecie niż świat zmysłowy i o niczym innym niż to, czego na drodze poznania może dowiedzieć się o tym świecie intelekt. Zwykłe życie duszne kieruje swe spojrzenie na ciało fizyczne. Widzi, jak ciało to przechodzi po śmierci do środowiska przyrody, które nie ma udziału w tym, co dusza przeżywa przed śmiercią jako swój własny byt. Dusza może wprawdzie wiedzieć (dzięki poprzedniej medytacji), że także po śmierci ciało fizyczne znajduje się do niej w takiej samej relacji jak przed śmiercią, pro- wadzi to jednak duszę nie dalej niż do uznania wewnętrznej nieza- leżności jej własnego przeżywania do chwili śmierci. Co dzieje się z ciałem fizycznym po śmierci, ukazuje duszy obserwacja świata ze- wnętrznego. Nie istnieje możliwość takiej obserwacji w odniesieniu do przeżywania wewnętrznego. Życie duszne takie, jakim ono jest, nie potrafi sięgnąć swym spojrzeniem poza granicę śmierci. Jeśli dusza nie jest w stanie wytworzyć sobie wyobrażeń, które wykracza- łyby poza świat, przyjmujący w siebie ciało po śmierci, to gdy chodzi o element duszny, nie ma możliwości zobaczenia po tamtej stronie śmierci niczego poza pustą nicością. Jeśli miałoby być inaczej, dusza musiałaby postrzegać świat ze- wnętrzny za pomocą innych środków niż zmysły i przywiązany do 22 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka nich intelekt. Te zaś przynależą do ciała i wraz nim ulegają zniszcze- niu. To, co mówią zmysły, nigdy nie może doprowadzić do niczego innego niż wynik pierwszej medytacji. Polega on zaś tylko na tym, że dusza może wyznać przed sobą: „Jesteś związana ze swym ciałem. Podlega ono prawom przyrody, które pozostają do ciebie w takiej samej relacji jak wszystkie inne prawa przyrody. Poprzez nie jesteś członem świata zewnętrznego, on zaś ma w tobie udział, który uka- zuje ci się wyraźniej, gdy zastanawiasz się nad tym, co świat ów uczyni z twym ciałem po śmierci. Na czas życia świat zewnętrzny daje ci zmysły i intelekt, które uniemożliwiają ci zobaczenie, co dzieje się z twym życiem dusznym po drugiej stronie granicy wyznaczonej przez śmierć." Wyznanie takie może mieć tylko dwa skutki. Albo stłumimy wszelkie dalsze badanie zagadki duszy i zrezygnujemy z jakiejkol- wiek wiedzy w tej dziedzinie, albo w swym wnętrzu podejmiemy wysiłek osiągnięcia na drodze przeżyć dusznych tego, czego odmawia nam świat zewnętrzny. Wysiłki te mogą sprawić, że przeżywanie wewnętrzne stanie się silniejsze, bardziej energiczne niż w zwykłym życiu. W zwykłym życiu przeżywanie wewnętrzne człowieka, jego życie doznaniowe i myślowe mają określoną siłę. Na przykład jakąś myśl żywi on tak często, jak często pojawia się ku temu powód zewnętrzny lub wewnętrzny. Można jednak wybrać jakąkolwiek myśl spośród wielu innych i raz za razem, bez żadnego dalszego powodu, koncen- trować na niej swe przemyślenia, intensywnie wewnętrznie ją prze- żywać. Myśl taką można wielokrotnie czynić przedmiotem wewnę- trznych przeżyć, utrzymując z dala wszelkie pragnące pojawić się w duszy wrażenia zewnętrzne i wspomnienia. Z takiego pełnego, wykluczającego wszystko inne oddawania się myślom bądź odczu- ciom można uczynić regularnie powtarzaną czynność wewnętrzną. Jeśli owo przeżywanie wewnętrzne ma prowadzić do naprawdę zna- czących rezultatów, musi być podejmowane zgodnie z pewnymi wy- próbowanymi prawami. Wskazuje je nauka o życiu duchowym. Wiele z nich podałem w mej książce Jak uzyskać poznanie wyższych świa- tów? Dzięki takiemu postępowaniu wzmacniamy siły przeżywania wewnętrznego. Ulega ono niejako zagęszczeniu. Co dzieje się w wy- niku owego zagęszczenia, możemy poznać po spostrzeżeniach, jakie Medytacja druga 23 czynimy odnośnie siebie samych. Pojawiają się one, jeśli przedsta- wioną czynność wewnętrzną kontynuujemy przez dostatecznie długi czas. W większości wypadków potrzeba w istocie wiele cierpliwości, zanim pojawią się przekonujące rezultaty. Kto nie jest skłonny wy- kazywać jej przez lata, nie osiągnie niczego szczególnego. Możemy jedynie podać przykład takich rezultatów. Są one róż- nego rodzaju. To, co tu przytoczymy, nadaje się do tego, by stanowić kontynuację drogi medytacyjnej przedstawionej na początku. Człowiek może długo ćwiczyć opisane wewnętrzne wzmacnianie swego życia dusznego. Być może nie przeżyje on w sobie nic, co pozwoliłoby mu myśleć o świecie inaczej, niż zwykł to czynić dotych- czas. Ale oto któregoś dnia może pojawić się następujące przeżycie. Naturalnie to, co tu opiszemy, nie wystąpi w dokładnie ten sam sposób u dwojga ludzi. Niemniej jednak ktoś, kto postara się zdobyć wyobrażenie o jednym tego rodzaju przeżyciu, zrozumie całą wcho- dzącą tu w grę dziedzinę. Może nastąpić chwila, w której dusza będzie przeżywać siebie zupełnie inaczej niż zwykle. Najczęściej zdarzy się początkowo tak, że dusza ożywiwszy się przejdzie ze stanu snu w stan przypominający marzenia senne. Tyle że okaże się od razu, iż przeżycia tego nie da się porównać z tym, co znaliśmy dotąd jako sny. Stwierdzimy, że całkowicie usunęliśmy się ze świata zmysłowego i świata intelektu, a mimo to przeżywamy tak, jak przeżywa się jedynie w zwykłym bycie, kiedy w stanie czuwania stoi się w obliczu świata zewnętrzne- go. Czujemy się zmuszeni wyobrazić sobie to przeżycie w sobie. Tworząc owo wyobrażenie, wykorzystujemy pojęcia, jakimi dysponu- jemy w zwykłym życiu; wiemy jednak bardzo dokładnie, że przeży- wamy co inrsgo niż to, do czego pojęcia te normalnie się odnoszą. Traktujemy je wyłącznie jako środek wyrazu dla przeżycia, którego wcześniej nie doświadczaliśmy i o którym wiemy również, że jest niemożliwe w zwykłym życiu. Czujemy się niejako otoczeni zewsząd przez burzę. Słyszymy grzmoty, widzimy błyskawice. Wiemy, że je- steśmy w pokoju w domu. Czujemy, że przenika nas siła, o której przedtem nic nie wiedzieliśmy. Spostrzegamy następnie pęknięcia w otaczających nas murach. Daje nam to powód, by powiedzieć do siebie lub do osoby, która, jak wierzymy, znajduje się obok nas: 24 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka „Teraz chodzi o coś poważnego i groźnego; przez dom przebiega błyskawica, ogarnia mnie; czuję się przez nią owładnięty; rozpuszcza mnie". Gdy przetoczy się ów szereg wyobrażeń, przeżycie wewnętrz- ne przechodzi w zwykły stan duszy. Odnajdujemy się w sobie wraz ze wspomnieniem tego, co właśnie przeżyliśmy. Jeśli wspomnienie owo jest równie żywe i wierne jak inne wspomnienia, to pozwala nam wytworzyć sąd o całym przeżyciu. Wiemy wówczas bezpośre- dnio, że doświadczyliśmy czegoś, czego nie można doświadczyć za pośrednictwem żadnego ze zmysłów cielesnych, a także zwykłego intelektu. Czujemy bowiem, że przedstawiony właśnie opis, który możemy sporządzić dla siebie lub dla innych, jest jedynie środ- kiem umożliwiającym nam wyrażenie przeżycia. Sposób wyrazu jest wprawdzie środkiem porozumienia się w tej sprawie, z nią samą nie ma jednak nic wspólnego. Wiemy, że do takiego przeżycia nie po- trzebujemy żadnego ze swych zmysłów. Ktoś, kto chce mówić o ukrytej aktywności zmysłów lub mózgu, nie zna prawdziwej postaci tego przeżycia. Trzyma się opisu, który mówi o błyskawicy, grzmocie, pęknięciach w murze, i dlatego sądzi, że dusza nie przeżyła niczego innego, jak tylko reminiscencje zwy- kłego życia. Zmuszony jest uważać przeżycie za wizję w zwykłym znaczeniu tego słowa. Nie jest w stanie myśleć inaczej niż w ten właśnie sposób. Nie bierze pod uwagę faktu, że ten, kto opisuje takie przeżycie, przez słowa błyskawica, grzmot i pęknięcia murów ma na myśli jedynie obrazy ukazujące to, co przeżył, i nie myli ich z samym przeżyciem. To prawda, że sprawa jawi mu się tak, jak gdyby obrazy te rzeczywiście postrzegał. Do zjawiska błyskawicy nie pozostaje on jednak w tym wypadku w takiej samej relacji jak wtedy, gdy obser- wuje błyskawicę normalnym okiem. Wizja błyskawicy stanowi dla niego jedynie coś, co w pewnym sensie rozpościera się nad prawdzi- wym przeżyciem; poprzez błyskawicę spogląda na coś, czego nie można przeżyć w zmysłowym świecie zewnętrznym. Aby dusza, która coś takiego przeżywa, mogła wytworzyć sobie właściwy sąd o przeżyciu po tym, jak ono minie, musi ona zachować w pełni zdrowy stosunek do świata zewnętrznego. Musi potrafić we właściwy sposób porównać to, czego doświadczyła jako swego szcze- gólnego przeżycia, z przeżyciami odnoszącymi się do zwykłego świata Medytacja druga . 25 zewnętrznego. Kto już w zwykłym życiu skłonny jest dać się porwać wszelkiego rodzaju marzycielstwu w tych sprawach, ten w niewielkim stopniu zdolny będzie do wydania takiego sądu. Im zdrowszy - chciałoby się rzec, bardziej trzeźwy - ma człowiek zmysł rzeczywi- stości, tym lepiej, gdy chodzi o prawdziwą i posiadającą wartość ocenę tych spraw. W wypadku przeżyć nadzmysłowych zaufanie do siebie, możemy mieć tylko wtedy, gdy o zwykłym świecie możemy powiedzieć sobie, że jego procesy i rzeczy przyjmujemy dokładnie takimi, jakie są. Jeśli spełnione zostały wszystkie konieczne warunki i mamy pod- stawy, by przyjąć, iż nie padliśmy ofiarą zwyczajnej wizji, to wiemy, że przeżyliśmy coś, w czym ciało nie uczestniczyło jako pośrednik w obserwacji. Obserwowaliśmy bezpośrednio wzmocnioną duszą, bez ciała. Zdobyliśmy wyobrażenie przeżycia poza własnym ciałem. To zrozumiałe, że w tej dziedzinie regularnych różnic pomiędzy marzycielstwem lub iluzją a prawdziwą obserwacją dokonaną poza ciałem nie można podać w innym sensie niż w dziedzinie zewnętrz- nego postrzegania zmysłowego. Może się zdarzyć, że ktoś ma żywą fantazję smakową i już samemu tylko wyobrażeniu lemoniady towa- rzyszą podobne odczucia jak wtedy, gdy pije ją naprawdę. Różnicę pomiędzy jedną a drugą sytuacją ukazują jednakże okoliczności, cały kontekst życia. Podobnie jest z przeżyciami, których doświadczamy poza ciałem. By dojść do całkowicie przekonywających wyobrażeń w tej dziedzinie, musimy wżyć się w nią w zdrowy sposób i nabyć zdolności obserwowania okoliczności, kontekstu, przeżycia i dzięki temu korygowania naszych wyobrażeń. Dzięki przeżyciu takiemu jak to, które zostało tu opisane, uzy- skujemy możliwość obserwowania tego, co .należy do nas samych, nie tylko za pomocą zmysłów i intelektu, a więc narzędzi cielesnych. O świecie wiemy teraz nie tylko więcej niż to, co pozwalają nam poznać owe narzędzia; wiemy w inny sposób. Ma to szczególną wagę. Dusza, która przechodzi wewnętrzne przeobrażenie, coraz jaśniej zaczyna pojmować, że w bycie zmysłowym dokuczliwe pro- blemy istnienia nie dają się rozwiązać dlatego, że zmysły i intelekt nie potrafią dostatecznie głęboko wniknąć w świat. Głębiej wnikną te dusze, które przeobrażą się tak, iż będą mogły doświadczać 26 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka przeżyć poza ciałem. W doniesieniach, jakie będą w stanie przekazać o swych przeżyciach, odnajdziemy coś, co pozwoli rozwiązać zagadki duszy. Przeżycie, które ma miejsce poza ciałem, jest zupełnie innego rodzaju niż przeżycie w ciele. Uzmysławia to właśnie sąd, jaki mo- żemy wytworzyć sobie odnośnie przedstawionego przeżycia, gdy po- nownie nastąpi po nim zwykły stan czuwania i pojawi się wystarcza- jąco żywe i jasne wspomnienie. Dusza odczuwa ciało fizyczne jako oddzielone od reszty świata, postrzega je jako przynależące wyłącznie do niej. Nie jest tak natomiast z tym, co przeżywamy w sobie i z siebie poza ciałem. Mamy wówczas poczucie związku ze wszystkim, co możemy nazwać światem zewnętrznym. Czujemy, że to, co znaj- duje się w naszym otoczeniu, jest z nami związane tak, jak w życiu zmysłowym nasza ręka. Świat zewnętrzny nie jest obojętny wobec tego, co istnieje w świecie wewnętrznym duszy. Czujemy się całko- wicie zrośnięci, spleceni z tym, co możemy nazwać światem. Jego działania w zauważalny sposób przenikają nasze jestestwo. Nie ma ostrej granicy pomiędzy światem wewnętrznym a zewnętrznym. Do duszy przyglądającej się światu zewnętrznemu należy całe jej oto- czenie, tak jak do fizycznej głowy należą obie wchodzące w skład ciała ręce. Pomimo to możemy mówić o kawałku owego świata ze- wnętrznego, który należy do nas bardziej niż reszta otoczenia, podob- nie jak o głowie możemy mówić jako o członie samodzielnym w sto- sunku do rąk i nóg. Dusza nazywa kawałek zewnętrznego świata zmysłowego swoim ciałem. Przeżywając poza owym ciałem, z równym powodzeniem może uważać za należącą do siebie część niezmysłowego świata zewnętrznego. Jeśli osiągniemy zdolność obserwacji tej dostępnej dla nas dziedziny leżącej poza światem zmysłowym, to będziemy mogli powiedzieć o niej, że należy do nas ciało, które nie jest postrzegalne zmysłowo. Możemy je nazwać ciałem elementarnym lub eterycznym; przy czym ze słowem „eteryczny" nie należy wiązać wyobrażenia subtelnej substancji nazywanej przez fizykę eterem. Wynikiem samych tylko przemyśleń odnośnie relacji pomiędzy człowiekiem a otaczającym go światem zewnętrznym przyrody jest odpowiadające faktom wyobrażenie dała fizycznego; wędrówka duszy Medytacja druga 27 w dziedziny, które możemy oglądać znajdując się poza ciałem zmy- słowym, prowadzi natomiast do uznania istnienia ciała elementarnego bądź eterycznego, czyli ciała sił formujących. « "" l *<*? 3„ !«J'Vi«t '• WA, 'K' tnoł u* Ul?*/ Medytacja trzecia ey '*, Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o jasnowidzeniowym poznaniu świata elementarnego ia Człowiek przeżywa świat, który pozostaje nie znany dla postrzegania zmysłowego i zwykłego myślenia intelektualnego, gdy postrzega nie za pomocą ciała zmysłowego, lecz znajdując się poza nim, za pomocą ciała elementarnego. Jeśli chciałoby się porównać ów świat z czymś, co należy do sfery zwykłych przeżyć, to narzuca się świat wspomnień, świat wyobrażeń powstających w pamięci. Wyłaniają się one niejako z wnętrza duszy; podobnie dzieje się z przeżyciami nadzmysłowymi ciała elementarnego. W wypadku wyobrażenia będącego wspomnie- niem dusza wie, że odnosi się ono do wcześniejszego przeżycia w świecie zmysłowym. Również wyobrażenie nadzmysłowe niesie w sobie pewne odniesienie. Tak jak wyobrażenie-wspomnienie samym sobą oznajmia, iż jest czymś, czego nie można określić jedynie jako wytwór fantazji, tak też dzieje się z wyobrażeniem nadzmysłowym. Wydobywa się ono wprawdzie ze sfery przeżyć duszy, daje jednak natychmiast o sobie znać jako przeżycie wewnętrzne, odnoszące się do czegoś zewnętrznego. Dzięki wyobrażeniu-wspomnieniu w duszy obecne jest coś, co się przeżyło; dzięki wyobrażeniu nadzmysłowemu wewnętrznym przeżyciem dusznym staje się to, co kiedyś lub gdzieś istniało w świecie nadzmysłowym. Sama istota wyobrażeń nadzmy- słowych pokazuje nam zatem, że możemy je traktować jak dostępne nam wewnętrznie wieści ze świata nadzmysłowego. Jak daleko zajdziemy w ten sposób w naszych przeżyciach w świe- cie nadzmysłowym, zależy od tego, na ile energicznie pracować bę- Medytacja trzecia 29 dziemy nad wzmocnieniem życia dusznego. Czy uzyskamy jedynie pojęcie o tym, że roślina nie jest tylko tym, co postrzegamy w świecie zmysłowym, czy też uzyskamy podobne pojęcie o całej Ziemi, oba będą należeć do tej samej dziedziny przeżyć nadzmysłowych. Jeśli ktoś, kto zdobył zdolność postrzegania poza swym ciałem zmysło- wym, obserwuje roślinę, wówczas oprócz tego, co ukazują mu jego zmysły, dostrzega delikatną postać przenikającą całą roślinę. Postać ta jawi mu się jako jestestwo utworzone z sił; uznaje, że jest ono tym, co kształtuje roślinę z substancji i sił świata zmysłowego, co wywołuje krążenie jej soków. Człowiek taki może powiedzieć, uży- wając użytecznego, choć nie całkiem trafnego określenia: „W roślinie jest coś, co wprawia jej soki w ruch, tak jak moja własna dusza podnosi mą rękę". Spogląda on na coś, co stanowi wnętrze rośliny. Owemu wnętrzu istoty rośliny musi przyznać samodzielność w sto- sunku do tego, co widzą w roślinie zmysły; musi również przyznać, że istniało ono przed rośliną zmysłową. Ma możliwość obserwować, jak roślina rośnie, więdnie, jak wypuszcza pędy i jak powstaje z nich nowa roślina. Nadzmysłowa postać utworzona z sił jest najpotężniej- sza wtedy, gdy obserwacja dotyczy zalążków rośliny. Jestestwo zmy- słowe jest wówczas pod pewnym względem niepozorne, natomiast jestestwo nadzmysłowe licznie rozczłonkowane. Zawiera ono w sobie wszystko, co - ze świata nadzmysłowego - współpracuje przy budowie i wzroście rośliny. W wypadku obserwacji nadzmysłowej całej Ziemi ukazuje się nam jestestwo sił, o którym wiemy z całą pewnością, że istniało, zanim powstało wszystko to, co na Ziemi i w jej obrębie jest po- strzegalne zmysłowo. Dochodzimy na tej drodze do przeżycia sił nadzmysłowych, które współpracowały przy tworzeniu Ziemi w jej pradawnych czasach. To, co przeżywamy w ten sposób przed sobą, możemy nazwać eterycznymi lub elementarnymi jestestwami pod- stawowymi albo ciałami rośliny i Ziemi, podobnie jak ciało, za któ- rego pośrednictwem postrzegamy będąc poza ciałem fizycznym, nazywamy własnym ciałem elementarnym lub eterycznym. Już na początku nadzmysłowej zdolności obserwowania będziemy potrafili przypisać pewnym rzeczom i procesom świata zmysłowego, prócz ich właściwości zmysłowych, także owe elementarne jestestwa 30 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka podstawowe. Będziemy mówić o ciele eterycznym rośliny lub Ziemi. Jednakże obserwowane w ten sposób jestestwa elementarne nie są bynajmniej jedynymi, jakie dostępne są przeżyciu nadzmysłowemu. O ciele eterycznym rośliny powiemy, że kształtuje ono substancje i siły świata zmysłowego i znajduje przez to swój wyraz w ciele zmy- słowym. Możemy jednak obserwować również jestestwa, które wiodą byt eteryczny nie przejawiając się w ciele zmysłowym. Dla obserwacji nadzmysłowej istnieją zatem także jestestwa czysto elementarne. Nie przeżywamy więc jedynie czegoś dodatkowo dołączonego do świata zmysłowego; przeżywamy świat, w obrębie którego świat zmysłowy jawi się jak kawałki lodu pływające w wodzie. Ktoś, kto byłby w stanie widzieć tylko lód, nie widziałby zaś wody, mógłby przyznać rzeczy- wistość wyłącznie jemu, jej zaś nie. Kto pragnie trzymać się wyłącznie tego, co objawia mu się za pośrednictwem zmysłów, ten zaprzeczy istnieniu świata nadzmysłowego, którego świat zmysłowy jest częścią, podobnie jak kawałki lodu znajdujące się w wodzie są częścią całej masy wody. Stwierdzimy, że ludzie będący w stanie dokonywać obserwacji nadzmysłowych opisują to, co widzą, posługując się wyrażeniami zapożyczonymi ze sfery doznań zmysłowych. Tak więc możemy zna- leźć taki opis ciała elementarnego jakiejś istoty ze świata zmysłowego lub istoty czysto elementarnej, w którym mówi się, że objawia się ono jako zamknięte w sobie, rozmaicie zabarwione ciało świetliste. Rozbłyska barwami, migocze lub świeci, co pozwala zorientować się, że owe zjawiska barwne i świetlne są przejawami jego życia. To, o czym w istocie mówi wówczas obserwator, jest całkowicie niewi- doczne i jest on świadom faktu, iż ów obraz świetlny bądź barwny ma z tym, co postrzega, tyle wspólnego, co, dajmy na to, pismo oznajmiające o jakimś fakcie z samym faktem. Obserwator nie wy- raził jednak rzeczy nadzmysłowej za pomocą wyobrażeń odpowia- dających doznaniom zmysłowym w sposób zupełnie dowolny. W cza- sie obserwacji rzeczywiście doświadczył przeżycia przypominającego wrażenie zmysłowe. Wynika to stąd, że w trakcie przeżycia nadzmy- słowego nie nastąpiło pełne uwolnienie się od ciała zmysłowego. Ciało zmysłowe nadal uczestniczyło w życiu ciała elementarnego i nadało przeżyciu nadzmysłowemu formę zmysłową. Podany w ten Medytacja trzecia 31 sposób opis jestestwa elementarnego faktycznie utrzymany jest w ta- kiej formie, iż jawi się jako połączone w jedną całość wrażenia zmy- słowe, przypominające wizję lub wytwór fantazji. Pomimo to tego rodzaju opis prawdziwie odtwarza przeżycie. Człowiek ów widział bowiem to, co opisał. Błąd, jaki możemy tu popełnić, nie polega na tym, że opisujemy obraz jako taki. Z błędem mamy do czynienia dopiero wtedy, gdy za rzeczywistość uważamy obraz, nie zaś to, na co wskazuje on jako na odpowiadającą mu rzeczywistość. Człowiek, który nigdy nie widział barw - człowiek niewidomy od urodzenia - nabywszy stosownej zdolności postrzegania jestestw ele- mentarnych, nie opisze ich mówiąc, iż rozbłyskują niczym zjawiska barwne. Posłuży się takimi wyobrażeniami doznań zmysłowych, do jakich przywykł. Dla ludzi zaś mogących widzieć zmysłowo opis, w którym używa się, dajmy na to, wyrażenia: rozbłyskująca postać barwna, jest najzupełniej odpowiedni. Dzięki niemu mogą oni wy- tworzyć sobie odczucie tego, co obserwator widział w świecie ele- mentarnym. Jest to słuszne nie tylko w odniesieniu do relacji, które jasnowidzący - nazwijmy tak człowieka, który potrafi obserwować za pośrednictwem swego ciała elementarnego - przekazuje komuś, kto nie jest jasnowidzący, lecz również w odniesieniu do porozumie- wania się jasnowidzących między sobą. W świecie zmysłowym czło- wiek żyje w swym ciele zmysłowym i ono przyobleka obserwacje nadzmysłowe w formy zmysłowe. Dlatego w obrębie ludzkiego życia ziemskiego wyrażanie obserwacji nadzmysłowych za pomocą wytwo- rzonych dzięki nim obrazów symbolicznych jest zrazu przydatnym sposobem ich relacjonowania. Istotne jest, by ktoś, kto przyjmuje taką relację, doznawał w swej duszy przeżycia, które pozostaje we właściwym stosunku do opisy- wanego faktu. Obrazy zmysłowe przekazuje się tylko po to, by dzięki nim można było coś przeżyć. W formie, w jakiej się ukazują, nie mogą one występować w świecie zmysłowym. Jest to ich cechą cha- rakterystyczną. Dlatego też wywołują przeżycia, które nie odnoszą się do niczego zmysłowego. W początkowej fazie zdolności jasnowidzenia trudno jest nam uwolnić się od wyrażania swych przeżyć w formie obrazów zmysło- wych. W wypadku dalej rozwijającej się zdolności powstaje jednak 32 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka potrzeba bardziej dowolnego wymyślania środków do przedstawienia relacji o tym, co widzieliśmy. Zachodzi wtedy zawsze konieczność wcześniejszego wyjaśnienia znaków, którymi się posługujemy. Im bardziej kultura współczesna wymagać będzie tego, by wiedza nad- zmysłowa stała się powszechnie znaną, tym bardziej ujawniać się będzie potrzeba podawania jej za pomocą środków wyrazu właści- wych codziennemu życiu w świecie zmysłowym. Przeżycia nadzmysłowe mogą występować w taki sposób, iż poja- wiać się będą w pewnych chwilach same. Owładną wówczas człowie- kiem. Będzie on mieć wtedy okazję dowiedzenia się czegoś o świecie nadzmysłowym dzięki własnym przeżyciom w takim stopniu, w jakim świat ów częściej lub rzadziej sam obdarzy go łaską, wnikając swym światłem w jego zwykłe życie duszne. Wyższa zdolność polega jednak na zgodnym z własną wolą powodowaniu obserwacji jasnowidzenio- wych z poziomu zwyczajnego życia dusznego. Droga do osiągnięcia tej zdolności wiedzie na ogół przez energiczną kontynuację wewnę- trznego wzmacniania życia dusznego. Wiele zależy jednak również od osiągnięcia pewnego nastroju duszy. Konieczne jest spokojne, opanowane zachowanie wobec świata nadzmysłowego. Zachowanie, które jest równie dalekie od palącego pragnienia, by doświadczyć możliwie wiele i możliwie wyraźnie, co od braku osobistego zainte- resowania światem nadzmysłowym. Palące pragnienie działa tak, iż przed oglądem mającym miejsce poza ciałem rozpościera jakby nie- widoczną mgłę. Brak zainteresowania sprawia, iż rzeczy nadzmysło- we rzeczywiście się objawiają, lecz nie są zauważane. Znajduje on najczęściej wyraz w bardzo szczególnej formie. Są ludzie, którzy szczerze chcieliby doświadczyć przeżyć wynikających z jasnowidze- nia, tworzą sobie jednak z góry bardzo określone wyobrażenie o tym, jak musiałyby one wyglądać, by mogli uznać je za prawdziwe. Na- stępnie przychodzą rzeczywiste przeżycia; przemykają jednak nie zauważone, ponieważ nie są takie, jak powinny być zgodnie z wy- obrażeniami tych ludzi. W wypadku jasnowidzenia, które jesteśmy w stanie wywoływać wedle własnej woli, w trakcie wewnętrznej czyn- ności duszy przychodzi chwila, w której wiemy: Teraz dusza przeżywa coś, czego przedtem nie przeżywała. Nie jest to jakieś określone przeżycie, lecz ogólne uczucie, że nie stoimy w obliczu zmysłowego Medytacja trzecia 33 świata zewnętrznego, że nie jesteśmy w nim, ale nie jesteśmy również w sobie, jak w zwyczajnym życiu dusznym. Przeżywanie wewnętrzne i zewnętrzne zlewają się w jedno, w przeżywanie, które dotychczas było duszy nie znane, a o którym wie ona, że nie doznałaby go, gdyby za pośrednictwem zmysłów żyła tylko w świecie zmysłowym lub w swych zwykłych odczuciach i wyobrażeniach-wspomnieniach. Od- czuwamy następnie, że w ów stan duszy stara się wniknąć coś z nie znanego dotąd świata. Nie potrafimy jednak wytworzyć sobie wy- obrażenia owego nieznanego. Przeżywamy je, ale nie możemy go sobie wyobrazić. Kogoś, kto doświadcza czegoś takiego, ogarnia uczucie, jak gdyby jego ciało fizyczno-zmysłowe stanowiło dlań prze- szkodę w wyobrażeniu sobie tego, co ciśnie się do duszy. Jeśli ktoś taki będzie kontynuować wewnętrzne wysiłki duszy, to po pewnym czasie poczuje, iż pokonał ów opór ciała. Fizyczny aparat intelektu nadawał się dotychczas do tworzenia wyobrażeń, które odnosiły się do przeżyć w świecie zmysłowym, ale zrazu niezdolny jest do tego, by podnieść do poziomu wyobrażenia to, co pragnie się objawić ze świata nadzmysłowego. Musi najpierw zostać tak przetworzony, żeby być w stanie to uczynić. Tak jak dziec- ko ma wokół siebie świat zewnętrzny, ale dopiero związane z tym światem przeżycia muszą przygotować aparat intelektualny dziecka do tego, by mogło ono tworzyć sobie również wyobrażenia o otocze- niu, tak też człowiek jest na ogół niezdolny do wyobrażania sobie świata nadzmysłowego. W odniesieniu do swego aparatu wyobraże- niowego początkujący jasnowidz dokonuje na wyższym poziomie tego samego, co dokonuje się w dziecku. Pozwala działać na ów apa- rat swym wzmocnionym myślom, dzięki czemu zostaje on stopniowo przebudowany. Człowiek taki zaczyna być w stanie przyjmować świat nadzmysłowy w swe życie wyobrażeniowe. Czuje, jak swą czynnością duszną działa formująco na własne ciało. Z początku daje ono znać o sobie jako silne parcie skierowane przeciw życiu dusznemu i od- czuwane jest przez niego jako obecne w nim obce ciało. Następnie człowiek ów zauważa, iż coraz bardziej dopasowuje się ono do prze- żyć duszy; wreszcie przestaje je czuć, ma za to przed sobą świat nadzmysłowy, podobnie jak nie postrzega oka, dzięki któremu widzi świat barw. 34 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Ciało musi stać się niepostrzegalne, zanim dusza będzie mogła oglądać świat nadzmysłowy. Jeśli dojdziemy do tego, że stan jasno- widzenia duszy będziemy umieli wywołać siłą woli, to z reguły bę- dziemy mogli sprowadzić go za każdym razem, gdy skoncentrujemy się na myśli, którą potrafimy przeżyć w sobie szczególnie silnie. Stwierdzimy, iż oddając się tej myśli spowodujemy jasnowidzenie. Początkowo nie będziemy jeszcze w stanie widzieć czegoś całkiem określonego, co pragnęliśmy zobaczyć. W życie duszne wnikać będą rzeczy lub procesy, do których nie będziemy bynajmniej przygoto- wani i których jako takich nie chcieliśmy sprowadzić. Kontynuując nasze wysiłki wewnętrzne zdobędziemy jednak zdolność kierowania spojrzenia duchowego także na rzeczy, które zamierzamy poznać. Tak jak staramy się przypomnieć sobie zapomniane przeżycie przy- wołując w duszy to, co jest mu pokrewne, tak jako jasnowidzący możemy wyjść od przeżycia, co do którego mamy słuszne podstawy sądzić, że pozostaje w związku z tym, czego szukamy. Jeśli intensyw- nie oddamy się rzeczy nam znanej, to często po dłuższym lub krót- szym czasie nadejdzie to, co zamierzamy przeżyć. Ogólnie rzecz biorąc należy jednak zwrócić uwagę, że największą wartość ma dla jasnowidzącego spokojne odczekanie na dogodny moment. Nie po- winniśmy chcieć niczego przyciągnąć na siłę. Jeśli przeżycie, do któ- rego dążymy, nie pojawia się, dobrze jest chwilowo z niego zrezy- gnować i stworzyć ponownie okazję innym razem. Ludzki aparat poznawczy musi spokojnie dojrzeć do określonych przeżyć. Kto nie ma cierpliwości, by zaczekać, aż to nastąpi, poczyni niewłaściwe i niedokładne obserwacje. Medytacja czwarta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie „Strażnika Progu" Gdy dusza osiągnie zdolność obserwacji poza ciałem zmysłowym, mogą pojawić się u niej pewne trudności w życiu uczuciowym. Może unać, iż jest zmuszona zająć wobec siebie zupełnie inne stanowisko niż to, do którego była przyzwyczajona wcześniej. Świat zmysłowy uważała za świat zewnętrzny, a przeżycia wnętrza za swą własność. W ten sposób nie może jednak odnosić się do nadzmysłowego świata zewnętrznego. Gdy tylko postrzega ów świat, niejako zlewa się z nim; nie może wyobrazić sobie siebie oddzielonej od niego, tak jak od- dzielona była od zmysłowego świata zewnętrznego. Wskutek tego wszystko, co w przeciwieństwie do nadzmysłowego świata zewnętrz- nego może określić jako swój własny świat wewnętrzny, zyskuje pewną specyficzną cechę, którą początkowo trudno jest pogodzić z wyobrażeniami wewnętrzności. Dusza nie może już powiedzieć: „Myślę, czuję bądź mam swe myśli i kształtuję je". Musi powiedzieć: „Coś myśli we mnie, coś sprawia, że rozbłyskują we mnie uczucia, coś kształtuje myśli, tak iż pojawiają się one w całkiem określony sposób i jawią jako obecne w świadomości". Uczucie to może mieć w sobie coś niezwykle przygnębiającego i dokuczliwego, jeśli charakter przeżyć nadzmysłowych da nam pew- ność, że właściwie przeżywamy rzeczywistość, a nie oddajemy się fantazjom czy iluzjom. Sposób, w jaki ono występuje, może wskazy- wać na to, iż nadzmysłowy świat zewnętrzny pragnie siebie odczuwać, myśleć i że w urzeczywistnieniu tego natrafia na przeszkodę. Mamy 36 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka jednocześnie odczucie, że tym, co pragnie wniknąć do duszy, jest prawdziwa rzeczywistość, i że jedynie ona może nam dać wytłuma- czenie tego, co jako rzeczywistość przeżywaliśmy do tej pory. Odczu- cie to przyjmuje również taką formę, że rzeczywistość nadzmysłowa jawi się nam jako coś, co swą wartością nieskończenie przyćmiewa rzeczywistość, którą dusza znała dotychczas. Ma ono w sobie coś przygnębiającego, ponieważ powstaje w nas myśl, iż następny krok, jaki mamy do zrobienia, musimy chcieć zrobić. Wykonanie owego kroku leży w istocie tego, czym staliśmy się dzięki swemu przeżyciu wewnętrznemu; niewykonanie go musielibyśmy odczuć się jako za- przeczenie temu, czym jesteśmy, a nawet jako samounicestwienie. Pomimo to może się również pojawić uczucie, iż kroku tego nie jesteśmy w stanie uczynić lub, jeśli go podejmiemy tak, jak potrafimy, pozostanie on niedoskonały. Wszystko to przemienia się w wyobrażenie: Przed duszą taką, jaką jest ona teraz, stoi zadanie, któremu nie może ona podołać, gdyż nadzmysłowy świat zewnętrzny nie przyjmuje jej taką, jaką jest, gdyż nie chce jej on u siebie. Tym samym w duszy powstaje uczucie, iż pozostaje ona w sprzeczności wobec świata nadzmysłowego. Dusza musi powiedzieć sobie: „Nie jesteś taką, byś mogła połączyć się z tym światem w jedno. Jednakże tylko on może ci ukazać prawdziwą rzeczywistość, a także twoją do niej relację; oddzieliłaś się zatem od rzeczywistej obserwacji tego, co prawdziwe." Uczucie to oznacza doświadczenie, które coraz bardziej decydować będzie o całej war- tości naszej duszy. Poczujemy, iż całym naszym życiem tkwimy w błę- dzie. Błąd ten różni się jednak od innych błędów. O tamtych myślimy, ten zaś przeżywamy. Błąd jedynie pomyślany usuniemy, jeśli niewła- ściwą myśl zastąpimy właściwą. Błąd przeżywany staje się częścią życia dusznego; jesteśmy owym błędem; nie da się go tak po prostu poprawić, gdyż cokolwiek byśmy myśleli, jest on obecny, jest częścią rzeczywistości - rzeczywistości nas samych. Przeżycie takie ma w sobie coś niszczycielskiego dla jaźni czło- wieka. Czuje on, iż cała jego sfera wewnętrzna została boleśnie odepchnięta przez to wszystko, do czego tęskni. Ów ból, odczuwany na pewnym etapie wędrówki duszy, przewyższa wszystko, co można odczuć jako ból w świecie zmysłowym. Dlatego też może on prze- Medytacja czwarta 37 wyższyć wszystko, czemu jesteśmy w stanie sprostać dzięki dotych- czasowemu życiu dusznemu. Może mieć w sobie coś ogłuszającego. Dusza staje wobec pełnego trwogi pytania: „Skąd mam wziąć siły, by znieść to, co zostało złożone na me barki?" Siły te musi ona znaleźć w swym własnym życiu. Polegają one na czymś, co można by nazwać wewnętrzną odwagą, wewnętrzną nieustraszonością. By posunąć się dalej w wędrówce duszy, musimy doprowadzić do tego, by z naszego wnętrza popłynęły siły, które pozwolą nam znieść opisane przeżycia oraz dadzą wewnętrzną odwagę i nieustraszo- ność, jakich nie potrzebowaliśmy do życia w ciele zmysłowym. Siły takie powstają tylko dzięki prawdziwemu samopoznaniu. W gruncie rzeczy dopiero na rym stopniu rozwoju widzimy, jak niewiele rze- czywiście o sobie dotąd wiedzieliśmy. Oddawaliśmy się wewnętrz- nym przeżyciom nie traktując ich tak, jak traktuje się część świata zewnętrznego. Dzięki jednak krokom, które doprowadziły nas do rozwinięcia zdolności przeżywania poza ciałem, otrzymujemy szcze- gólne środki umożliwiające nam samopoznanie. Uczymy się niejako patrzyć na siebie z punktu widzenia, który staje się możliwy tylko wtedy, gdy jesteśmy poza ciałem zmysłowym. Opisane zaś przygnę- biające uczucie stanowi początek prawdziwego samopoznania. Prze- życie tego, że tkwimy w błędzie co do naszej relacji do świata zewnętrznego, ukazuje nam wszak naszą własną istotę duszną taką, jaką jest ona rzeczywiście. Dusza ludzka odczuwa takie zdanie sobie sprawy z tego, jaka jest, jako bolesne. Leży to w jej naturze. Dopiero wtedy, gdy czujemy ów ból, doświadczamy, jak silna jest całkiem oczywista tęsknota, by uważać siebie - takiego, jakim się jest - za człowieka wartościowego, ważnego. Fakt, iż tak jest, może się nam wydawać nieprzyjemny; musimy jednak bezstronnie stanąć twarzą w twarz wobec brzydoty własnej jaźni. Brzydoty tej nie odczuwaliśmy przedtem dlatego, że nigdy naprawdę nie wniknęliśmy świadomością we własne jestestwo. Dopiero w takiej chwili zauważamy, jak bardzo kochamy w sobie to, co powinniśmy odczuwać jako szpetne. Potęga miłości własnej uka- zuje się nam w całej swej wielkości. Jednocześnie widzimy, w jak niewielkim stopniu jesteśmy skłonni wyzbyć się owej miłości własnej. Okazuje się to wystarczająco trudne już wtedy, gdy mamy do czy- 38 Jedna z dróg ku. samopoznaniu człowieka nienia z cechami duszy, które wchodzą w rachubę w zwykłym życiu, w stosunkach z innymi ludźmi. Dzięki prawdziwemu poznaniu do- świadczamy na przykład, że sądziliśmy dotąd, iż do jakiegoś człowieka mamy życzliwy stosunek, tymczasem w głębi duszy żywimy wobec niego ukrytą zazdrość lub nienawiść. Poznajemy, że te dotychczas nie ujawniające się uczucia kiedyś z całą pewnością zechcą się uze- wnętrznić. Widzimy również, iż bardzo powierzchowne byłoby po- wiedzenie siebie: „A zatem poznałeś, że tak się z tobą sprawa przed- stawia, wymaż więc w sobie ową zazdrość i nienawiść". Odkrywamy bowiem, że wyposażeni jedynie w taką myśl, z pewnością okażemy się bardzo słabi, gdy kiedyś jakby z mocą żywiołu wyrwie się z duszy nieodparte pragnienie zaspokojenia nienawiści i dania upustu za- zdrości. Tego rodzaju szczególna wiedza o sobie samym pojawia się u tego czy innego człowieka stosownie do specyfiki jego istoty dusz- nej. Pojawia się ona, gdy mają miejsce przeżycia poza ciałem zmy- słowym, ponieważ samopoznanie staje się wówczas prawdziwe i nie może go już zmącić pragnienie, by widzieć siebie takim, jakim chcie- libyśmy siebie widzieć. Owa szczególna wiedza duszy o sobie samej jest dla niej bolesna, przygnębiająca. Wiedzy tej nie może jednak uniknąć ten, kto chce zdobyć zdolność przeżywania poza ciałem, gdyż pojawia się ona w sposób konieczny jako wynik całkiem szczególnej relacji, w jaką musi on wejść z własną duszą. Najpotężniejsze siły duszne potrzebne są bowiem wtedy, gdy chodzi o zupełnie ogólne ludzkie samopozna- nie. Człowiek obserwuje siebie wówczas z punktu widzenia, który leży poza obrębem jego dotychczasowego życia dusznego. Mówi do siebie: „Rzeczy i zdarzenia świata rozpatrywałeś i oceniałeś pod ką- tem swego ludzkiego jestestwa. Spróbuj sobie wyobrazić, iż nie mógł- byś ich w ten sposób traktować i osądzać. Wówczas nie byłbyś w ogó- le tym, kim jesteś. Nie miałbyś żadnych przeżyć wewnętrznych. Byłbyś niczym." Musi tak do siebie powiedzieć nie tylko człowiek, który tkwi w życiu powszednim i rzadko tworzy sobie wyobrażenia o świe- cie i życiu. Musi tak sobie powiedzieć każdy naukowiec, każdy filo- zof. Albowiem również filozofia jest tylko obserwowaniem świata i wydawaniem o nim sądów według miary, jaką stanowią właściwości ludzkiego życia dusznego. Taki osąd nie może jednak połączyć się Medytacja czwarta 39 w jedno z nadzmysłowym światem zewnętrznym. Zostanie on przez świat ów odepchnięty. Tym samym odepchnięte zostanie wszystko, czym dotąd byliśmy. Na całą naszą duszę, na nasze „ja" spoglądamy wstecz jak na coś, co musimy pozostawić, jeśli chcemy wkroczyć do świata nadzmysłowego. Dusza, dopóki nie wejdzie do świata nadzmysłowego, nie może uczynić inaczej, niż uważać owo „ja" za swe właściwe jestestwo. Musi widzieć w nim prawdziwe jestestwo ludzkie. Musi powiedzieć sobie: „Za pośrednictwem mojego «ja» muszę tworzyć sobie wyobrażenia o świecie; nie wolno mi tego «ja» utracić, jeśli nie chcę zatracić sama siebie jako jestestwo". Najsilniejszym popędem duszy jest strzec wszędzie „ja" tak, by nie utracić całkowicie gruntu pod nogami. Tego, co dusza musi odczuwać jako uzasadnione w zwyczajnym życiu, nie wolno jej już jednak odczuwać jako takie, gdy tylko wkroczy do świata nadzmysłowego. Musi ona wówczas przekroczyć próg, na którym musi pozostawić nie tylko to, co posiadała wartościowego, lecz również to, czym dotąd była. Musi umieć powiedzieć sobie: „To, co uchodziło dotąd za najmocniejszą z twych prawd, po drugiej stronie progu świata nadzmysłowego winno móc jawić ci się jako największy błąd". W obliczu takiego żądania dusza może się cofnąć przejęta grozą. To, co miałaby uczynić, może tak silnie odczuć jako poświęcenie własnego jestestwa, deklarację jego nicości, że stając u opisanego progu przyzna się, iż jest w mniejszym lub większym stopniu nie- zdolna do zadośćuczynienia temu żądaniu. Owo wyznanie może przyjąć wszelkie możliwe formy. Może pojawić się całkowicie in- stynktownie i ukazać się człowiekowi, który myśli i postępuje zgo- dnie z nim, jako coś zupełnie innego, niż jest w rzeczywistości. Czło- wiek ów może na przykład odczuwać głęboką niechęć wobec wszel- kich prawd nadzmysłowych. Może uważać je za marzycielstwo, fan- tazjowanie. Czyni tak tylko dlatego, że w nie znanych mu głębiach jego duszy skrycie boi się prawd nadzmysłowych. Odczuwa, że może żyć tylko tym, co objawiają mu zmysły i sąd intelektu. Unika dlatego zbliżenia się do progu świata nadzmysłowego. Owo unikanie przyo- bleka w takie szaty, iż powiada sobie: „Tego, co ma rzekomo leżeć za progiem, nie da się utrzymać z punktu widzenia rozumu i nauki". 40 Jedna z dróg ku, samopoznaniu człowieka Chodzi jednak tylko o to, iż rozum i naukę, jakie zna, kocha dlatego, że przywiązane są do jego „ja". W grę wchodzi tu całkiem powszech- na, ludzka forma miłości własnej. Tej zaś nie można zabrać ze sobą do świata nadzmysłowego. Może się również zdarzyć, że nie skończy się na owym instynk- townym zatrzymaniu się przed progiem świata duchowego, że czło- wiek świadomie zbliży się do niego, a następnie zawróci, ponieważ poczuje lęk przed tym, co będzie go tam czekać. Człowiekowi takie- mu niełatwo przyjdzie wówczas wymazać skutki, jakie wystąpią w je- go zwykłym życiu dusznym w wyniku zbliżenia się do progu świata duchowego. Polegać będą one na działaniu, jakie rozciągnie na cały byt duszny tego człowieka niemoc, którą wtedy odczuł. Powinno natomiast być tak, żeby przy wkraczaniu w świat nadzmy- słowy człowiek stał się zdolny odłożyć to, co w zwykłym życiu od- czuwa jako najpewniejszą prawdę, i przygotować się do innego ro- dzaju odczuwania rzeczy i wydawania o nich sądów. Winien być jednak również świadom tego, że kiedy ponownie stanie w obliczu świata zmysłowego, musi znów używać właściwego dla tego świata sposobu odczuwania i osądu. Musi się nauczyć nie tylko życia w dwóch światach, lecz życia w każdym z nich w zupełnie odmienny sposób. W trakcie zwykłej obecności w świecie zmysłów i intelektu człowiekowi nie wolno dopuścić do tego, by jego zdrowy osąd doznał uszczerbku dlatego, że w odniesieniu do innego świata człowiek ów zmuszony jest stosować inny sposób osądu. Zajęcie takiej postawy jest dla jestestwa ludzkiego trudne. Zdol- ność do dokonania tego osiąga się tylko dzięki ciągłemu energicznemu i cierpliwemu wzmacnianiu życia dusznego. Ktoś, kto przeżywa do- świadczenia na progu świata nadzmysłowego, odczuwa, że dla zwy- kłego ludzkiego życia dusznego dobrodziejstwem jest to, iż nie zostaje ono doprowadzone do owego progu. Odczucia pojawiające się w czło- wieku na progu świata nadzmysłowego są tego rodzaju, że nie może on uczynić inaczej, jak tylko wyobrazić sobie, iż owo dobrodziejstwo pochodzi od jestestwowej mocy, która chroni człowieka przed nie- bezpieczeństwem przeżycia tam grozy samounicestwienia. Za światem zewnętrznym, który dany jest zwykłemu życiu, leży inny świat. U jego progu stoi surowy strażnik, który sprawia, że czło- Medytacja czwarta 41 wiek nie dowiaduje się niczego o prawach rządzących światem nad- zmysłowym. Łatwiej jest bowiem znieść wszelkie wątpliwości, wszelką niepewność co do świata nadzmysłowego niż ogląd tego, co musi się pozostawić za sobą pragnąc wkroczyć do tego świata. Człowiek jest chroniony przed opisanymi przeżyciami dopóty, dopóki sam nie zbliży się do progu świata duchowego. To, że słucha on opowieści o przeżyciach tych, którzy zbliżyli się do owego progu i przekroczyli go, nie zmienia faktu, iż jest chroniony. Przeciwnie, zapoznanie się z takimi opisami może być dla niego bardzo przydat- ne, gdy sam zbliży się do progu świata duchowego. W tym wypadku, podobnie jak i w wielu innych, czynność wykona on lepiej, mogąc wcześniej wytworzyć sobie o niej pewne wyobrażenie niż w wypadku odwrotnym. Taka uprzednia wiedza nie zmieni jednak w niczym tego, co wędrowiec wchodzący w świat nadzmysłowy winien zdobyć jako samopoznanie. Nie odpowiada zatem faktom twierdzenie niektórych osób jasnowidzących lub obeznanych z istotą jasnowidzenia, że o ta- kich sprawach w ogóle nie powinno się mówić w kręgu ludzi, którzy nie stanęli bezpośrednio wobec decyzji udania się samemu w świat nadzmysłowy. Żyjemy obecnie w czasach, w których ludzie muszą coraz bardziej poznawać świat nadzmysłowy, jeśli w swych duszach chcą sprostać wymogom życia. Rozpowszechnianie wiedzy nadzmy- słowej, a tym samym także wiedzy o Strażniku Progu, należy do zadań współczesności i najbliższej przyszłości. Medytacja piąta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie „ciała astralnego" Kiedy za pośrednictwem ciała eterycznego doświadczamy nadzmysło- wego świata zewnętrznego, jesteśmy od niego oddzieleni w mniejszym stopniu niż od naszego otoczenia fizycznego w wypadku przeżyć w ciele zmysłowym. Pomimo to do nadzmysłowego świata zewnętrznego pozostajemy w relacji, którą możemy wyrazić mówiąc, iż pewne sub- stancje świata elementarnego związaliśmy ze sobą jako odrębne ciało eteryczne, podobnie jak w naszym ciele fizycznym nosimy w sobie substancje i siły fizycznego świata zewnętrznego. Że tak właśnie jest, zauważamy, gdy znajdując się poza ciałem zmysłowym, pragniemy rozeznać się w świecie nadzmysłowym. Może się wtedy zdarzyć, że mamy przed sobą jakiś jego fakt lub jestestwo. Może być ono obecne, możemy na nie patrzeć, ale nie wiemy, czym ono jest. Jeśli jesteśmy wystarczająco silni, jestestwo to możemy odpędzić, ale tylko dzięki temu, że przez energiczne skupienie się na tym, czego doświadczamy w świecie zmysłowym, z powrotem się do niego przeniesiemy. Nie możemy natomiast pozostać w świecie nadzmysłowym i porównać widziany fakt lub jestestwo z innymi. Tylko w ten sposób moglibyśmy zorientować się, co znaczy to, co widzimy. Ogląd świata nadzmysło- wego może się więc ograniczać do tego, że postrzegamy szczegóły, ale nie możemy swobodnie poruszać się od jednego z nich do dru- giego. Czujemy się wówczas niejako przykuci do szczegółu. Możemy szukać przyczyny owego ograniczenia. Znajdziemy ją jednak tylko wtedy, gdy dzięki dalszemu rozwojowi wewnętrznemu, Medytacja piąta S»V, 43 który jeszcze bardziej wzmocni nasze życie duszne, dojdziemy do tego, że w pewnym szczególnym wypadku ograniczenie to przestanie istnieć. Spostrzeżemy jednak wówczas, że przyczyna, dla której nie mogliśmy poruszać się od jednego przedmiotu oglądu do drugiego, leży w naszej duszy. Poznamy, iż ogląd świata nadzmysłowego różni się od postrzegania w świecie zmysłowym także tym, że w świecie zmysłowym na przykład możemy widzieć wszystko, co jest widzialne, jeżeli mamy właściwie funkcjonujące oczy. Jeśli widzimy okiem jakąś jedną rzecz, to tym samym okiem możemy zobaczyć i inną. Nie jest tak w świecie nadzmysłowym. Nadzmysłowy organ obserwacyjny cia- ła eterycznego możemy mieć wykształcony w taki sposób, że jesteśmy w stanie przeżywać ten czy ów fakt; jeśli jednak mamy oglądać jakiś inny fakt, to organ ów musimy najpierw odpowiednio do niego rozwinąć. Takie wykształcenie organu odczuwamy jako jego przebu- dzenie się na określoną część świata nadzmysłowego. Mamy uczucie, jak gdyby ciało eteryczne pozostawało w stanie snu w stosunku do świata nadzmysłowego i należało je dopiero obudzić na każdy jego szczegół. Możemy rzeczywiście mówić o śnie i czuwaniu w świecie elementarnym, tyle że czuwanie i sen nie są w tym świecie stanami wzajemnie po sobie następującymi, jak to ma miejsce w życiu w świe- cie zmysłowym. Jako stany istnieją w człowieku jednocześnie. Do- póki nie posiądzie on zdolności przeżywania za pośrednictwem swego ciała elementarnego, ciało to śpi. Człowiek nosi je zawsze w sobie, ale jako pozostające w uśpieniu. W miarę wzmacniania życia du- sznego zaczyna się przebudzenie, ale zrazu tylko części ciała elemen- tarnego. Człowiek wzywa się coraz bardziej w świat żywiołów, budząc coraz większą część swej istoty elementarnej. W samym świecie żywiołów nic nie może pomóc duszy w owym przebudzeniu. Jakkolwiek wiele byłaby już w stanie widzieć, to, co ogląda, nie wnosi nic do możliwości widzenia także czegoś innego. Swobody ruchu w świecie nadzmysłowym nie umożliwi duszy nic z tego, co może ona znaleźć w swym otoczeniu eterycznym. Swobodę tę zdobywamy coraz bardziej w pewnych obszarach, jeśli kontynuu- jemy ćwiczenia wzmacniające życie duszne. Dzięki temu wszystkiemu zauważamy w sobie coś, co nie należy do świata elementarnego, co jednak odkrywamy w nas samych w trakcie przeżyć w nim. Odczu- 44 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka warny siebie jako odrębną istotę w świecie nadzmysłowym, która jawi się sobie jako istota kierująca swym ciałem elementarnym, jako sprawująca nad nim władzę i stopniowo budząca je do świadomości nadzmysłowej. Gdy dochodzimy do tego punktu, duszę ogarnia straszne uczucie samotności. Widzimy siebie w świecie, który we wszystkie strony rozciąga się jako świat elementarny; w owym nieskończonym świecie elementarnym widzimy jedynie siebie samych jako istoty, które ni- gdzie nie dostrzegają podobnych sobie. Nie należy twierdzić, że każdy rozwój mający na celu jasnowidzenie prowadzi do owej przerażającej samotności; niemniej jednak każdy, kto własnymi siłami świadomie wzmocni swą duszę, osiągnie ten stan. Ktoś, kto podąża za nauczy- cielem udzielającym mu krok po kroku wskazówek umożliwiających posuwanie się naprzód w rozwoju, ten - być może późno - ale mimo to pewnego dnia będzie musiał doświadczyć, że jego nauczyciel po- zostawił go samemu sobie. Poczuje się zrazu przezeń opuszczony i wydany na pastwę samotności w świecie żywiołów. Dopiero później pozna, że nauczyciel postąpił z nim mądrze i że musiał pozostawić go sobie, gdy samodzielność taka stała się konieczna. Człowiek jawi się sobie na tym etapie wędrówki duszy jako wy- gnany do świata elementarnego. Jeśli dzięki ćwiczeniom wewnętrz- nym wystarczająco wzmocnił swą duszę, może podążać dalej. Może zacząć widzieć, jak wyłania się - nie w świecie elementarnym, lecz w nim samym - nowy świat, który nie jest tożsamy ani ze światem zmysłowym, ani ze światem elementarnym. Do pierwszego świata nadzmysłowego dołącza u takiego człowieka drugi. Jest on zrazu światem całkowicie wewnętrznym. Człowiek ów czuje, iż nosi go w sobie i pozostaje z nim sam na sam. Jeśli chcielibyśmy ten stan porównać z czymś w świecie zmysłowym, to moglibyśmy zrobić to w następujący sposób. Przypuśćmy, że ktoś widział, jak umierali wszyscy kochani przez niego krewni, i niesie w swej duszy jedynie wspomnienia o nich. Żyją oni dla niego wyłącznie jako jego myśli. W taki sam sposób jesteśmy obecni w drugim świecie nadzmysło- wym. Niesiemy go w sobie, ale wiemy, że jesteśmy odcięci od jego rzeczywistości. Tyle że realność tego, co z owej rzeczywistości żyje w naszej duszy, jest zupełnie inna niż realność wyobrażeń stanowią- Medytacja piąta 45 cych wspomnienia w świecie zmysłowym. Ów drugi świat nadzmy- słowy wiedzie w duszy samodzielny byt. Wszystko, co jest w nim obecne, pragnie wydostać się z duszy, dąży ku czemuś innemu. Tak wiec czujemy w sobie świat, ale jednocześnie czujemy, że świat ów nie chce pozostać w naszej duszy. Wywołuje to uczucie, jak gdyby każdy jego szczegół miał nas rozsadzić. Możemy dojść do tego, że szczegóły te same się uwolnią, że niejako rozerwą coś w rodzaju powłoki dusznej i uciekną z naszej duszy. Poczujemy się wówczas zubożeni o wszystko, co się w ten sposób z niej wyrwało. Poznajemy, że to z nadzmysłowej treści duszy, co potrafimy ko- chać dla niego samego, nie zaś dlatego, że znajduje się w naszej duszy, zachowuje się w określony sposób. Coś, co potrafimy kochać wJgn sposób z oddaniem, nie wyrywa się z duszy; prze wprawdzie na zewnątrz, ale niejako zabiera duszę z sobą. Wiedzie ją tam, gdzie żyje w swej rzeczywistości. Następuje swojego rodzaju zjednoczenie z rzeczywistą istotą, podczas gdy przedtem nieśliśmy w sobie jedynie jakby jej podobiznę. Miłość, którą mamy tu na myśli, musi być jednak taka, jaką przeżywamy w świecie nadzmysłowym. W świecie zmysło- wym możemy się do niej tylko przygotować. Robimy to wzmacniając naszą w nim zdolność do miłości. Im większa jest miłość, do której jesteśmy zdolni w świecie zmysłowym, tym więcej ze zdolności tej pozostaje duszy dla świata nadzmysłowego. Do jego szczegółów od- nosi się to tak, że na przykład do prawdziwych istot nadzmysłowych związanych z roślinami świata zmysłowego nie można dotrzeć, jeśli nie kocha się roślin w świecie zmysłowym. Co do tych spraw łatwo mogą powstać złudzenia. Może się zdarzyć, iż w świecie zmysłowym jakiś człowiek jest zupełnie nieczuły na świat roślin, nie okazuje mu miłości; mimo to w jego duszy może być ukryte nieuświadomione upodobanie do świata roślin. Miłość do niego może się obudzić wówczas, gdy człowiek ów wkroczy w świat nadzmysłowy. Podobnie jak od miłości, zjednoczenie się z istotami świata nad- zmysłowego może zależeć także od innych cech duszy, takich jak szacunek, poważanie, głęboka cześć. Dusza jest w stanie odczuwać je wobec jakiejś istoty w świecie nadzmysłowym dopiero wtedy, gdy czuje, iż wynurza się w niej wizerunek owej istoty. Cechy te zawsze jednak należeć będą do tych, które musimy zaliczyć do cech wewnę- 46 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka trznych duszy. W ten sposób będziemy poznawać te istoty świata nadzmysłowego, do których dusza otworzy sobie dostęp dzięki takim właśnie cechom. Dzięki temu, że poprzez nasze relacje do obrazów- -wizerunków istot uzyskujemy dostęp do nich samych, otwiera się przed nami pewna i bezpieczna droga prowadząca do umiejętności orientowania się w świecie nadzmysłowym. W świecie zmysłowym kochamy jakąś istotę, poznawszy ją; w drugim świecie nadzmysłowym możemy kochać obraz rzeczywistości, zanim dojdzie do spotkania z nią samą, albowiem obraz taki pojawia się przed owym spotkaniem. Tym, co dusza poznaje w sobie w ten sposób, nie jest ciało ele- mentarne, gdyż wobec niego zachowuje się to jak coś, co je budzi. Tym czymś jest obecna w duszy istota, którą przeżywamy tak, jak przeżywalibyśmy siebie, gdybyśmy w czasie snu nie tracili świadomo- ści, lecz zachowując ją mieli poczucie, iż znajdujemy się poza ciałem fizycznym, w chwili zaś przebudzenia czuli się tym, który budzi. Tak oto dusza poznaje istniejące w niej jestestwo - trzecie poza jej ciałem fizycznym i ciałem elementarnym. Jestestwo owo nazwiemy ciałem , astralnym i przez określenie to nie będziemy tu mieć zrazu na myśli niczego innego, jak tylko to, co w opisany sposób przeżywa siebie w obrębie bytu dusznego. Medytacja szósta Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie dala „ja", czyli dala myślowego Uczucie bycia poza ciałem fizycznym jest w trakcie przeżyć w ciele astralnym silniejsze niż w trakcie przeżyć w ciele elementarnym. W drugim wypadku mamy uczucie bycia poza granicami dziedziny, w której znajduje się ciało zmysłowe; czujemy je jednak nadal. W cie- le astralnym natomiast czujemy własne ciało fizyczne jako coś ze- wnętrznego. Przy przechodzeniu w ciało elementarne odczuwamy jakby rozszerzenie własnej istoty, zaś przy wzywaniu się w ciało astral- ne jakby rodzaj przeskoku w inne jestestwo. Czujemy, że wnika w nią swym działaniem duchowy świat jestestw. Mamy poczucie, iż w ten czy inny sposób jesteśmy związani, czy nawet spokrewnieni z tymi jestestwami. Stopniowo poznajemy wzajemne relacje pomiędzy nimi. Świat rozszerza się dla naszej świadomości ku duchowi. Widzimy jestestwa duchowe, które sprawiają na przykład, że charakter nastę- pujących po sobie epok w rozwoju ludzkości w istocie określony jest przez jestestwa. Są to Duchy Czasu, czyli Prasiły*. Poznajemy inne istoty, których byt w sferze duszy przebiega tak, iż ich myśli są jednocześnie aktywnymi siłami natury. Uznajemy, że tylko dla po- strzegania zmysłowego siły natury są tym, czym wydają nam się być; * W innych swoich książkach oraz wykładach Steiner nazywa Prasiry (Urkrdfte) także Duchami Osobowości (GeisterderPersónlichkeit), Duchami Ciemności (GeisterderFinster- nis), Prapoczątkami (Urbeginne) lub tradycyjnie Archai i utożsamia je z Księstwami opisanymi przez Dionizego Areopagitę w księdze O Hierarchii Niebiańskiej (przyp. red.). 48 Jedna z dróg ku. samopoznamu człowieka że w rzeczywistości wszędzie tam, gdzie działa jakaś siła natury, przejawia się myśl jakiegoś jestestwa, podobnie jak w ruchu ręki przejawia się dusza człowieka. Nie znaczy to, że za pomocą jakiejś teorii do procesów zachodzących w przyrodzie dołączamy w myśli kryjące się za nimi jestestwa. Człowiek, który przeżywa siebie w ciele astralnym, wchodzi z tymi jestestwami w konkretną, bezpojęciową relację, podobnie jak w świecie zmysłowym wchodzi w relację z in- nymi pojedynczymi ludźmi. Wśród jestestw, w których dziedzinę wkraczamy w ten sposób, możemy rozróżnić gradację i mówić o świecie Wyższych Hierarchii. Jestestwa, których myśli objawiają się postrzeganiu zmysłowemu jako siły natury, nazywamy Duchami Formy*. Przeżycia w tym świecie powodują, że naszą istotę w świecie fi- zycznym odczuwamy jako coś zewnętrznego, podobnie jak w bycie zmysłowym patrzymy na roślinę jako na istotę istniejącą na zewnątrz nas. Taki sposób istnienia na zewnątrz czegoś, co w zwykłym życiu musimy uważać za całą naszą istotę, odczuwamy jako w najwyższym stopniu bolesny, dopóki nie dołączy do niego inne przeżycie. W wy- padku energicznej wewnętrznej pracy nad sobą, która prowadzi do prawdziwego zagęszczenia i wzmocnienia życia dusznego, nie jest konieczne, by właśnie ten ból pojawił się ze szczególnie dużym na- tężeniem. Powolne wkraczanie w owo inne przeżywanie może bo- wiem następować jednocześnie z wzywaniem się w ciało astralne. To inne przeżywanie polega na tym, że wszystko, co mieliśmy dotąd w swej duszy lub co było z nią związane, możemy odczuwać jako rodzaj wspomnienia, i że w takim razie do swego „ja", takiego jakim było ono przedtem, odnosimy się tak, jak w świecie zmysłowym odnosimy się do wspomnień. Dopiero dzięki tego rodzaju przeżyciu zdobywamy pełną świadomość faktu, że swym własnym jestestwem naprawdę żyjemy w świecie zupełnie innym niż świat zmysłów. Odtąd wiemy, że nasze dotychczasowe „ja" nosimy w sobie jako coś innego niż to, czym właściwie jesteśmy. Możemy więc stanąć twarzą w twarz z samym sobą. Uzyskujemy wyobrażenie o tym, co staje teraz przed * Duchy Formy (Geister der Form) utożsamia Steiner z Exusiai, czyli Panowaniami u Dionizego Areopagity (przyp. red.). Medytacja szósta 49 naszą duszą i o czym przedtem mówiła ona: „To jestem ja". Dusza nie mówi już teraz: „To jestem ja", lecz: „Noszę to jako coś, co jest we mnie". Podobnie jak w zwykłym życiu „ja" czuje się samodzielne wobec swych wspomnień, tak nowo zdobyte „ja" czuje się samodziel- ne wobec wcześniejszego „ja". Czuje się przynależne do świata je- stestw czysto duchowych. Po sposobie zaś, w jaki pojawia się to doświadczenie - i znów doświadczenie, a nie teoria - poznajemy, czym właściwie jest to, co dotąd uważaliśmy za jestestwo naszego „ja". Jawi się ono jako utkane z wyobrażeń wspomnieniowych, po- wstających przy współudziale ciała fizycznego, ciała elementarnego oraz ciała astralnego, podobnie jak obraz lustrzany powstaje dzięki zwierciadłu. Tak jak człowiek nie utożsamia się ze swym obrazem lustrzanym, tak i dusza, która przeżywa siebie w świecie duchowym, nie utożsamia się z tym, co przeżywa jako siebie w świecie zmysło- wym. Porównanie do obrazu lustrzanego trzeba naturalnie traktować wyłącznie jako porównanie. Obraz ów zniknie bowiem, gdy odpo- wiednio zmienimy swe położenie względem lustra. Tkanina niejako utkana z wyobrażeń wspomnieniowych i przedstawiająca to, co w świecie zmysłowym uważamy za naszą własną istotę, posiada więk- szą samodzielność niż obraz lustrzany. Na swój sposób wiedzie ona własny byt. A jednak dla prawdziwej istoty duszy jest tylko jakby jej obrazem. Prawdziwa istota duszy czuje, że obraz ten jest jej potrzeb- ny do tego, by mogła objawić się sama sobie. Wie, że jest czymś innym niż ów obraz, ale wie również, że nigdy nie doszłaby do jakiejkolwiek rzeczywistej wiedzy o sobie, gdyby najpierw nie ogar- nęła siebie jako swego własnego odbicia w świecie, który po jej wstąpieniu w świat duchowy stał się dlań światem zewnętrznym. Tkaninę wyobrażeń wspomnieniowych, na którą patrzymy teraz jako na swe dotychczasowe „ja", możemy nazwać „ciałem «ja»" lub też „ciałem myślowym". W tym kontekście słowo „ciało" należy ro- zumieć szerzej niż w wypadku tego, co przywykliśmy nazywać „cia- łem". „Ciało" oznacza tu wszystko, co przeżywamy jako należące do nas, o czym nie mówimy jednak, że tym jesteśmy, lecz że mamy to w sobie. Dopiero wtedy, gdy świadomość jasnowidząca zdolna będzie prze- żywać to, co dotąd nazywała sobą, jako sumę wyobrażeń wspomnie- 50 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka niowych, będzie mogła doświadczyć prawdziwego sensu tego, co kryje się za zjawiskiem śmierci. Albowiem dotarła teraz do jestestwa świata prawdziwie rzeczywistego, w którym sama siebie odczuwa jako istotę mogącą zachować w czymś podobnym do pamięci to, co przeżywa w bycie zmysłowym. Aby ta treść przeżyć w świecie zmy- słowym mogła dalej wieść swój byt, potrzebne jest jestestwo, które potrafiłoby ją zachować tak samo, jak zwykłe „ja" zachowuje w bycie zmysłowym wyobrażenia będące wspomnieniami. Poznanie nadzmy- słowe pokazuje nam, że człowiek ma swe istnienie w świecie jestestw duchowych i że on sam jest tym, który przechowuje w sobie swój ziemski byt zmysłowy niczym wspomnienie. Na pytanie: „Co stanie się po śmierci z tym wszystkim, czym jestem teraz?", badanie nad- zmysłowe daje odpowiedź: „Będziesz tym, co zachowasz z siebie samego dzięki temu, że istniejesz jako istota duchowa wśród innych istot duchowych". Poznajemy naturę tych istot duchowych, a wśród nich i swą wła- sną. Poznanie to zaś jest bezpośrednim przeżyciem. Dzięki niemu wiemy, że istoty duchowe, a wraz z nimi także i nasza własna dusza, wiodą byt, którego przemijającym przejawem jest istnienie zmysłowe. Podobnie jak zwykłej świadomości jawi się - w myśl pierwszej medytacji - to, że ciało fizyczne należy do świata, którego prawdziwy udział w tym ciele staje się widoczny w procesie jego rozkładu po śmierci, tak obserwacja jasnowidzeniowa pokazuje nam, że ludzka istota „ja" należy do świata, z którym łączą ją zupełnie inne więzy niż te, które łączą ciało zmysłowe z prawami natury. Owych więzów łączących „ja" z jestestwami duchowymi świata nadzmysłowego nie mogą naruszyć w ich najgłębszej istocie ani narodziny, ani śmierć. W zmysłowym życiu cielesnym więzy te objawiają się tylko w pewien szczególny sposób. Wszystko jednak, co pojawia się w tym życiu, jest wyrazem związków natury nadzmysłowej. A ponieważ człowiek jako taki jest istotą nadzmysłową - takim też jawi się obserwacji nadzmy- słowej - śmierć nie narusza związku łączącego ze sobą dusze ludzkie także w dziedzinie nadzmysłowej. Na pełne niepokoju pytanie, które w prostej formie staje przed zwykłą świadomością: „Czy po śmierci ujrzę znów tych, o których wiem, że byłam z nimi związana w życiu fizycznym?", prawdziwe badania uprawnione w tej dziedzinie do Medytacja szósta 51 sformułowania sądu opartego na doświadczeniu udzielają stanowczej odpowiedzi: „tak". Wszystko, co zostało tu powiedziane o przezywaniu istoty duszy jako duchowej rzeczywistości w świecie innych istot duchowych, mo- że stać się przedmiotem oglądu dzięki wspomnianemu już kilkakrot- nie wzmocnieniu życia dusznego. Przeżywanie to możemy jednak jeszcze wspomóc rozwijając w sobie pewne szczególne uczucia. W zwykłym świecie zmysłowym wszystko, czego doznajemy jako swe- go losu, traktujemy w taki sposób, iż jedno odczuwamy jako sympa- tyczne, inne zaś jako antypatyczne. Samorefleksja, która potrafi być wobec siebie bezstronna, będzie zmuszona przyznać, że wchodzące tu w grę sympatie i antypatie należą do najsilniejszych, jakie człowiek może odczuwać. Zwykła refleksja w rodzaju tej, że przecież wszystko, co ma miejsce w życiu, jest konieczne, że musimy znosić swój los itp., może zaprowadzić nas bardzo daleko, jeśli chodzi o nastrój opanowania i spokoju w życiu. Żeby jednak dojść do czegoś w ro- zumieniu prawdziwej istoty człowieka, potrzeba jeszcze więcej. Wspomniana refleksja odda życiu dusznemu znakomite usługi; jed- nakże często będziemy mogli spostrzec, że usunięte przez nas w opi- sany wyżej sposób sympatie i antypatie dotyczące naszego losu znik- nęły jedynie dla naszej bezpośredniej świadomości. Cofnęły się w głąb istoty ludzkiej i znajdują wyraz w nastroju duszy bądź też w zmęczeniu czy innych odczuciach ciała. Prawdziwy spokój ducha w stosunku do własnego losu osiągniemy tylko wtedy, gdy w spra- wach tych będziemy zachowywać się tak samo, jak w trakcie powta- rzanego, wzmożonego oddawania się myślom lub odczuciom, które służy ogólnemu wzmocnieniu duszy. Nie wystarczą przemyślenia, które prowadzą do wglądu intelektualnego, potrzebne jest intensyw- ne życie z takimi przemyśleniami, utrzymywanie ich przez pewien czas w duszy, przy jednoczesnym usunięciu wrażeń zmysłowych i po- zostałych wspomnień z życia. Dzięki takiemu ćwiczeniu osiągniemy pewne zasadnicze nastawienie duszy wobec własnego losu. Będziemy mogli gruntownie wyplenić z siebie antypatie i sympatie w tej dzie- dzinie i w końcu z takim samym spokojem patrzeć, jak zbliża się ku nam to wszystko, co się nam przydarza, z jakim zewnętrzny obser- wator patrzy, jak strumień wody spada ze skały i rozpryskuje się 52 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka w dole na kamieniach. Nie chcemy przez to powiedzieć, że powin- niśmy w ten sposób dążyć do wyzbycia się wszelkich uczuć wobec własnego losu. Kto zacznie patrzeć z obojętnością na wszystko, co się z nim dzieje, ten na pewno nie będzie na dobrej drodze. Nie pozostajemy przecież obojętni wobec świata zewnętrznego, gdy cho- dzi o coś, co nie dotyka naszej duszy jako los. Patrzymy na rzeczy, jakie się przed nami rozgrywają, z radością bądź niechęcią. Nie do obojętności wobec życia winien dążyć ten, kto zmierza ku poznaniu nadzmysłowemu, lecz do przeobrażenia zainteresowania, jakie „ja" okazuje zrazu wszystkiemu, co dotyka je jako los. Może zdarzyć się i tak, że przemiana ta nawet wzmocni, a nie osłabi żywość uczuć. W zwykłym życiu łzy cisną się nam do oczu w obliczu niejednego, co spotyka duszę. Możemy jednak wywalczyć w sobie taki punkt widzenia, iż wobec własnego niepowodzenia doświadczać będziemy podobnego uczucia jak w sytuacji, gdy to samo zdarzy się komuś innemu. Taki sposób przeżywania łatwiej osiągnąć w odniesieniu do zdarzeń, jakie niesie człowiekowi los, niż w odniesieniu do własnych zdolności. Albowiem wcale nie jest tak łatwo zdobyć się na myśl, która w równym stopniu znajduje swój wyraz w radości wtedy, gdy ktoś inny posiada jakąś zdolność, jak wtedy, gdy sami ją posiadamy. Kiedy swymi przemyśleniami staramy się dotrzeć do najgłębszych warstw naszej duszy, możemy odkryć wiele egoistycznej radości z nie- jednej z rzeczy, które umiemy. Intensywne, wielokrotnie powtarzane (medytatywne) życie myślą, iż pod wieloma względami dla biegu życia ludzkiego jest obojętne, czy my sami, czy ktoś inny coś potrafi, może zaprowadzić nas daleko, jeśli chodzi o prawdziwe opanowanie i spokój wobec tego, co odczuwamy jako nasz najbardziej wewnę- trzny los. Takie wewnętrzne wzmocnienie duszy siłami myśli, właści- wie dokonane, nigdy nie doprowadzi nas jedynie do przytępienia w sobie poczucia własnych zdolności; zostanie ono raczej przeobra- żone. Odczuwać będziemy konieczność zachowywania się odpowie- dnio do tych zdolności. Tym samym wskazaliśmy kierunek, jaki przyjmuje wzmacnianie życia dusznego siłami myśli. Uczymy się poznawać w sobie coś, co naszej duszy jawi się w jej własnym wnętrzu jako druga istota. Ob- jawia się ona zwłaszcza wtedy, gdy łączymy z nią myśli, które ukazują Medytacja szósta 53 nam, jak w zwykłym życiu powodujemy to czy tamto zdarzenie w swym losie. Możemy przecież zauważyć, że to czy tamto nie przyda- rzyłoby się nam, gdybyśmy wcześniej nie zachowali się w określony sposób. To, co przydarza się nam dzisiaj, jest pod wieloma względami rezultatem tego, co uczyniliśmy wczoraj. Aby posunąć swe życie duszne o krok dalej niż w danej chwili się ono znajduje, możemy spojrzeć wstecz na swe dotychczasowe przeżycia. Możemy przy tym wyszukać wszystko to, co pokazuje nam, jak sami uprzednio przy- gotowaliśmy późniejsze wydarzenia losowe. Spoglądając w ten spo- sób wstecz na swe życie, możemy spróbować dojść do momentu, w którym u dziecka następuje takie przebudzenie świadomości, iż pamięta ono odtąd, co przeżyło. Jeśli z owym spoglądaniem wstecz połączymy nastrój duszy wykluczający zwykłe egoistyczne sympatie lub antypatie wobec wydarzeń naszego losu, wówczas, doszedłszy we wspomnieniach do scharakteryzowanego momentu w dzieciństwie, staniemy wobec samych siebie tak, iż będziemy musieli powiedzieć sobie: „Dopiero teraz stało się możliwe, byś poczuł siebie w sobie i świadomie pracował nad swoim życiem dusznym; twoje «ja» istniało jednak już przedtem, pracowało w tobie, wprawdzie nie wiedząc o tym, ale to jemu zawdzięczasz zdolność zdobywania wiedzy, jak i w ogóle to wszystko, o czym wiesz". Przedstawione podejście do własnego losu przynosi nam coś, czego nie są w stanie dać intelektualne przemyślenia. Uczymy się spoglądać na zdarzenia losu ze spokojem i opanowaniem; bezstronnie patrzyć, jak przychodzą; w jestestwie zaś, które przynosi nam te zdarzenia, rozpoznajemy siebie samych. I kiedy patrzymy w ten sposób na sie- bie, warunki naszego losu, określone już w chwili narodzin, ukazują się duszy jako powiązane z naszą własną jaźnią. Torujemy sobie drogę do stwierdzenia: „Podobnie jak pracowałeś nad sobą w okresie po przebudzeniu się twej obecnej świadomości, tak też pracowałeś już nad sobą, zanim się ona obudziła". Takie przedarcie się do nadrzęd- nej istoty „ja" w naszym zwykłym „ja" wiedzie nie tylko do tego, że możemy powiedzieć sobie, iż nasza myśl doprowadziła nas do teo- retycznego stworzenia sobie takiego nadrzędnego „ja", lecz również do tego, że żywą istotę owego „ja" w jego rzeczywistości wyczuwamy w sobie jako moc, zwykłe zaś „ja" -jako wytwór owego innego „ja". 54 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Uczucie to jest prawdziwym początkiem oglądu duchowego jeste- stwa duszy. Jeżeli nie doprowadzi ono do niczego, to tylko dlatego, że poprzestaniemy na owym początku. Może nim być ledwo zauwa- żalne, przytłumione doznanie. Być może długo takim też pozostanie. Jeżeli jednak wytrwale i energicznie kontynuować będziemy to, co przywiodło nas do wspomnianego początku, doprowadzimy je w koń- cu do oglądu duszy jako jestestwa duchowego. Kto tego dokona, uzna za całkiem zrozumiałą sytuację, kiedy ktoś, kto nie zdobył doświadczenia w tej dziedzinie, twierdzić będzie, że człowiek, który przekonany jest o tym, iż widzi swe nadrzędne „ja", pewnymi zacho- waniami swej duszy wywołał u siebie - poprzez autosugestię -jedynie jego urojenie. Jednakże człowiek dysponujący zdolnością takiego oglądu wie również, że tego rodzaju zarzuty mogą wynikać tylko z braku wspomnianego doświadczenia. Kto bowiem całkiem poważ- nie przeszedł to, co zostało tu opisane, ten nabył zarazem zdolności odróżniania własnych urojeń od rzeczywistości. Wewnętrzne przeży- cia i czynności konieczne w trakcie takiej wędrówki duszy, jeśli ma ona przebiegać właściwie, skłaniają nas do wykazywania wobec siebie samych jak najsurowszej ostrożności, jeśli chodzi o odróżnianie uro- jeń od rzeczywistości. Jeżeli będziemy usilnie dążyć ku temu, by w nadrzędnym „ja" przeżyć siebie jako istotę duchową, to głównego przeżycia będziemy upatrywać w tym, co zostało opisane w pierwszej części tej medytacji; resztę zaś uznamy za pomoc w wędrówce duszy. w ł- h v Medytacja siódma Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o charakterze przeżyć w światach nadzmysłowych Przeżycia, które okazują się dla duszy konieczne, jeśli chce wniknąć w światy nadzmysłowe, mogą wydać się niejednemu odstraszające. Ktoś taki może sobie powiedzieć, że nie wie, co go spotka, jeżeli odważy się na tego rodzaju procesy, i jak je zniesie. Pod wpływem takiego uczucia łatwo też powstanie myśl, że lepiej w sztuczny sposób nie ingerować w proces rozwoju duszy, lecz spokojnie poddać się przewodnictwu, które działa pozostając poza świadomością człowie- ka, i odczekać, dokąd poprowadzi ono w przyszłości ludzkie życie wewnętrzne. Taką myśl jednakże zawsze będzie musiał odsunąć od siebie ten, kto potrafi ożywić w sobie inną: że w istocie ludzkiej tkwi naturalna potrzeba samodzielnego posuwania się naprzód w rozwoju i byłoby wbrew obowiązkom, jakie spoczywają na człowieku, nie troszczyć się o siły, które oczekują w duszy na rozwinięcie, i pozwolić im w niej wyschnąć. Siły samodzielnego rozwoju spoczywają w każ- dej duszy ludzkiej i nie ma takiej, która nie chciałaby posłuchać głosu wzywającego do ich rozwijania, o ile w jakikolwiek sposób zdoła dowiedzieć się czegoś o owym rozwijaniu i jego znaczeniu. Nikt też nie da się powstrzymać od wznoszenia się ku wyższym światom, jeżeli z góry nie nastawi się niewłaściwie do procesów, jakie ma przejść. Procesy te zostały przedstawione w poprzednich medy- tacjach. Jeżeli mamy je wyrazić słowami, które można przecież za- pożyczyć jedynie ze zwykłego życia ludzkiego, to tylko w ten sposób możemy je wyrazić właściwie. Albowiem przeżycia na nadzmysłowej 56 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka drodze poznania jawią się duszy całkiem podobnie jak spotęgowane uczucie osamotnienia, uczucie utraty gruntu pod nogami itp. W trak- cie przeżywania takich doznań rodzą się siły potrzebne do tego, by móc kroczyć drogą poznania. Są one zalążkami owoców poznania nadzmysłowego. Wszystkie te przeżycia niejako niosą w sobie coś, co spoczywa w nich głęboko ukryte. Gdy ich doświadczamy, owo „coś" doprowadzone zostaje do stanu najwyższego napięcia; rozsa- dza uczucie samotności, będące jakby otaczającą je osłoną, i przenika do życia dusznego jako środek poznania. Należy jednak wziąć pod uwagę, że gdy podążamy właściwą drogą, to za każdym tego rodzaju przeżyciem ustawia się natychmiast inne. Dzieje się tak, że jeżeli ma miejsce jedno przeżycie, to drugie nie może się nie pojawić. Do tego, co musimy znieść, dołączy natychmiast siła pozwalająca rzeczywiście to znieść, o ile tylko zechcemy w spo- koju zastanowić się nad nią i mieć czas na to, by zauważyć, co pragnie objawić się w duszy. Gdy pojawi się coś przykrego, dręczącego, a jed- nocześnie w duszy żyć będzie pewność, że istnieją siły, które pozwolą nam znieść ową udrękę i z którymi możemy się połączyć, wówczas do przeżyć, które byłyby nie do zniesienia, gdyby pojawiły się w toku zwykłego życia, będziemy w stanie zachować taki stosunek, jak gdy- byśmy w ich trakcie byli swymi własnymi widzami. Sprawia to, że ludzie znajdujący się na drodze ku poznaniu nadzmysłowemu prze- żywają w swym wnętrzu przypływy i odpływy niejednej fali uczuć, a mimo to okazują całkowity spokój i opanowanie w życiu zmysło- wym. Jest oczywiście możliwe, że przeżycia zachodzące w duszy wpły- ną również na nastrój życia zewnętrznego w świecie zmysłowym, wskutek czego przez pewien czas nie będziemy sobie radzić w życiu i z samym sobą, tak jak potrafiliśmy to robić przed wkroczeniem na drogę poznania. Siły, które przywrócą nam znów równowagę, bę- dziemy wówczas zmuszeni czerpać z tego, co właśnie zdobędziemy w swym wnętrzu. Jeśli właściwie podążamy drogą poznania, to nie może zaistnieć sytuacja, w której nie byłoby to możliwe. Najlepszą drogą poznania będzie zawsze ta, która prowadzi do świata nadzmysłowego przez wzmocnienie lub zagęszczenie życia dusznego dzięki intensywnemu wewnętrznemu pogrążaniu się w my- ślach i odczuciach. Nie chodzi przy tym o to, byśmy myśl bądź od- Medytacja siódma , 57 czucie przeżywali w taki sposób, jak czynimy to, by rozeznać się w świecie zmysłowym, lecz o to, byśmy intensywnie żyli myślą i w myśli, uczuciem i w uczuciu oraz skupili na nich wszystkie siły swojej duszy. Na czas takiego wewnętrznego pogrążenia się, medytacji, wybrana myśl lub odczucie powinna całkowicie wypełnić naszą świadomość. Zatrzymujemy się na przykład na myśli, która dała duszy przekonanie o czymś; pomijamy na razie wartość, jaką myśl ta ma w tym wzglę- dzie, i żyjemy tą myślą raz za razem w taki sposób, by stać się z nią jednym. Nie musi to być bynajmniej myśl odnosząca się do spraw wyższego porządku świata, jakkolwiek myśl taka nadaje się znacznie lepiej niż inna. Do medytacji możemy też użyć myśli obrazujących zwykłe przeżycie. Owocne są odczucia przedstawiające zamiary i po- stanowienia na przykład odnośnie czynów nacechowanych miłością, odczucia, które rozniecamy w sobie tak, by stały się najgorętszymi i najszczerszymi ludzkimi przeżyciami. Skuteczne, gdy chodzi prze- de wszystkim o poznanie, są wyobrażenia symboliczne, zaczerpnięte z życia lub takie, którym oddajemy się za radą ludzi będących w pew- nym sensie znawcami w tej dziedzinie, ponieważ skuteczność stoso- wanych środków znają z tego, co sami dzięki nim zdobyli. Dzięki takiej medytacji, która musi stać się przyzwyczajeniem, a nawet warunkiem życia, podobnie jak oddychanie jest warunkiem życia cielesnego, skoncentrujemy siły duszy, a czyniąc to wzmocnimy je. Musi się nam tylko udać zadbać o to, by w czasie, kiedy pogrą- żamy się wewnętrznie, żadne zewnętrzne wrażenia zmysłowe ani ich wspomnienia nie przenikały do życia dusznego. Umilknąć muszą również wspomnienia wszystkiego, czego doświadczyliśmy w zwy- kłym życiu, wszystkiego, co sprawiło duszy radość lub ból, tak by oddała się ona wyłącznie temu, co chcemy, żeby było w niej obecne. Siły umożliwiające poznanie nadzmysłowe w sposób właściwy wyra- stają tylko z tego, co zdobyliśmy na drodze medytacji, której treść i formę określiliśmy używając mocy naszej własnej duszy. Nie chodzi o to, skąd czerpiemy treść medytacji; można ją otrzymać od znawcy w tej dziedzinie lub zaczerpnąć z literatury na temat wiedzy ducho- wej; z treści tej musimy tylko uczynić przeżycie wewnętrzne i nie dać się nakłonić do medytowania jedynie tego, co pochodzi z naszej własnej duszy, co sami uważamy za najlepszą treść medytacyjną. Treść 58 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka taka posiada małą siłę dlatego, że dusza od początku czuje z nią pokrewieństwo i w konsekwencji nie potrafi podjąć wysiłków ko- niecznych do tego, by dopiero stać się z tą treścią jednym. Na tym właśnie wysiłku, nie zaś na byciu jednym z treścią medytacji jako taką, polega cała wartość medytacji dla rozwoju nadzmysłowych sił poznawczych. Ogląd nadzmysłowy można osiągnąć także w inny sposób. Ludzie mogą dojść do medytacji, do żarliwego przeżywania dzięki swym predyspozycjom. W duszach takich ludzi mogą się wskutek tego wyzwolić nadzmysłowe siły poznawcze. Często siły takie mogą nagle ujawnić się w duszach, które, wydawałoby się, nie są bynajmniej predestynowane do tego rodzaju przeżyć. Nadzmysłowe życie duszne może pojawić się w najrozmaitszy sposób; jednakże do przeżywania, które panuje nad sobą, tak jak człowiek panuje nad sobą w zwykłym życiu zmysłowym, można dojść tylko wtedy, gdy kroczy się opisaną wyżej drogą poznania. Każde inne wtargnięcie świata nadzmysłowe - go w przeżycia duszne sprawi, że pojawią się one niejako przymu- sowo i człowiek zatraci się w nich lub że będzie oddawać się wszelkim możliwym złudzeniom co do ich wartości, co do ich prawdziwego znaczenia w rzeczywistym świecie nadzmysłowym. Najważniejsze jest, byśmy mieli na uwadze to, że dusza krocząc drogą poznania nadzmysłowego zmienia się. Może się zdarzyć tak, że człowiek w życiu w świecie zmysłowym wcale nie jest skłonny oddawać się wszelkiego rodzaju złudzeniom i iluzjom; oddaje się im jednak łatwowiernie, gdy tylko wkroczy w świat nadzmysłowy. Może się zdarzyć również i tak, że w bycie zmysłowym człowiek posiada zupełnie dobry i zdrowy zmysł prawdy, który mówi sobie: „Nie wolno ci wierzyć w coś, co dotyczy jakiejś rzeczy lub zdarzenia, a co zaspo- kaja jedynie twój egoizm". Pomimo to dusza taka może zacząć widzieć w świecie nadzmysłowym to, co odpowiada jej egoizmowi. Musimy zatem uzmysłowić sobie, jaki udział w tym, co oglądamy, ma nasz egoizm. Widzimy to, ku czemu ów egoizm zwróci się zgodnie ze swymi skłonnościami. Nie wiemy, że to on kieruje naszym ducho- wym spojrzeniem. Zupełnie oczywiste jest wtedy, że to, co widzimy, przyjmujemy za prawdę. Przed sytuacją taką możemy się zabezpie- czyć tylko w ten sposób, że dzięki dobrej refleksji nad samym sobą, Medytacja siódma 59 dzięki zdecydowanej woli samopoznania na drodze nadzmysłowej, coraz bardziej gotowi będziemy naprawdę dostrzec, jak wiele jest w naszej duszy egoizmu i gdzie dochodzi on do głosu. A wówczas, jeśli w trakcie medytacji bez osłonek i energicznie uświadomimy sobie, że nasza dusza może tu czy tam ulec egoizmowi, stopniowo wyzwolimy się spod jego panowania. Aby móc naprawdę bez przeszkód poruszać się w wyższych świa- tach, dusza musi wyrobić sobie pogląd o tym, jak inaczej pewne cechy duszne odnoszą się do świata duchowego niż do świata fizycz- nego. Szczególnie wyraźnie ujawnia się to wtedy, gdy spojrzenie kierujemy na cechy moralne duszy. W bycie fizycznym należy roz- różnić prawa natury oraz prawa moralne. Jeżeli chcemy wyjaśnić przebieg procesów natury, to nie możemy trzymać się wyobrażeń moralnych. Roślinę trującą tłumaczymy zgodnie z prawami natury i nie osądzamy moralnie tego, że jest trująca. Zdajemy sobie jasno sprawę z faktu, że w świecie zwierzęcym możemy mówić o czymś, co najwyżej przypomina moralność, że ocena moralna w prawdziwym sensie tego słowa zakłóciłaby jedynie obraz tego, co naprawdę wcho- dzi tu w rachubę. Ocena moralna wartości istnienia zaczyna mieć znaczenie dopiero w warunkach życia ludzkiego. Jest ona czymś, od czego człowiek sam zawsze uzależnia swą wartość, gdy staje się zdolny do bezstronnego osądu samego siebie. Nikomu, kto właściwie zbada byt zmysłowy, nie przyjdzie jednak do głowy uważać prawa natury za coś identycznego czy chociażby podobnego do praw moralnych. Sytuacja zmieni się, gdy tylko wkroczymy w wyższe światy. Im bardziej duchowe są światy, w które wchodzimy, tym bardziej prawa moralne zbiegają się z tym, co w światach tych można by nazwać prawami natury. W bycie zmysłowym jesteśmy świadomi faktu, że mówiąc o jakimś złym czynie, iż pali nas w duszy, używamy przeno- śni. Wiemy, że proces palenia się w przyrodzie jest czymś zupełnie innym. W światach nadzmysłowych nie istnieje podobne rozróżnie- nie. Zazdrość lub nienawiść są w nich jednocześnie siłami, które działają w taki sposób, iż odpowiednie skutki tego działania możemy określić jako procesy naturalne tych światów. Nienawiść lub zazdrość sprawiają tam, że istota, której się nienawidzi lub zazdrości, działa na tę, która nienawidzi lub zazdrości, tak, jak gdyby ją pożerała, 60 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka wymazywała jej istnienie; rozwijają się zatem procesy zniszczenia, szkodliwe dla istoty duchowej. Miłość działa w światach duchowych w taki sposób, iż o działaniu jej należy mówić tak, jak o promienio- waniu ciepła, jak o czymś twórczym, czymś, co wydaje na świat i wspiera. Możemy to zauważyć już w ciele elementarnym człowieka. W świecie zmysłowym czynność ręki dokonującej czynu niemoralne- go objaśniamy zgodnie z prawami natury zupełnie tak samo, jak czynność ręki, która służy działaniu moralnemu. Pewne części czło- wieka należące do jego ciała elementarnego pozostają jednak nie- rozwinięte, jeżeli w człowieku tym nieobecne są odpowiadające im odczucia moralne. Niedoskonałe wykształcenie się organów ciała elementarnego należy tłumaczyć cechami moralnymi całkiem podob- nie, jak zgodnie z prawami natury właściwymi światu zmysłowemu tłumaczymy za pomocą tych praw procesy zachodzące w przyrodzie. Z faktu, iż jakiś organ ciała fizycznego jest niedostatecznie rozwi- nięty, nie należy nigdy wyciągać wniosku, że odpowiednia część ciała elementarnego jest również niedoskonale rozwinięta. Zawsze trzeba pamiętać o tym, że w różnych światach obowiązują zupełnie różne rodzaje praw. Człowiek może mieć jakiś organ fizyczny niedostatecz- nie rozwinięty; odpowiedni organ ciała elementarnego może być mimo to nie tylko w pełni rozwinięty, lecz nawet o tyle bardziej rozwinięty, o ile organ fizyczny jest mniej rozwinięty. Różnica między światami nadzmysłowymi a światem zmysłowym zaznacza się wyraźnie również we wszystkim, co wiąże się z wyobra- żeniami „piękna" i „brzydoty". Sposób, w jaki stosujemy te pojęcia w bycie zmysłowym, traci wszelkie znaczenie, gdy tylko wkraczamy w światy nadzmysłowe. „Piękną", jeśli zastanowić się nad znaczeniem tego słowa w bycie zmysłowym, może być w nich nazwana tylko taka istota, której udaje się objawić innym istotom z jej świata wszystko, co przeżywa w sobie, tak by mogły one uczestniczyć w całości jej przeżyć. Zdolność pełnego objawienia wszystkiego, co ma się w swym wnętrzu, bez konieczności ukrywania czegokolwiek w sobie, możemy określić jako „piękno" w wyższych światach. Pojęcie to pokrywa się tam całkowicie z pojęciem bezwzględnej szczerości, uczciwego oka- zywania przez istotę tego, co nosi ona w sobie. „Brzydką" natomiast moglibyśmy nazwać istotę, która nie chce ukazać w przejawach ze- Medytacja siódma 61 wnętrznych swej treści wewnętrznej, która zatrzymuje w sobie własne przeżycia i skrywa pewne swoje cechy przed innymi istotami. Istota taka usuwa się ze swego duchowego otoczenia. Pojęcie to pokrywa się z pojęciem nieszczerego objawiania samego siebie. Kłamać i być brzydkim to jako rzeczywistość w świecie duchowym to samo, tak więc istota, która jawi się jako brzydka, jest kłamliwa. Także i to, co znamy w bycie zmysłowym jako żądze, pragnienia, występuje w zupełnie innym znaczeniu w świecie duchowym. Żądze, które w świecie zmysłowym wynikają z wewnętrznej natury duszy ludzkiej, nie istnieją w świecie duchowym. To, co można w nim na- zwać żądzami, zaczyna płonąć w zetknięciu z tym, co widzimy na zewnątrz istoty. Istota zmuszona odczuwać, iż nie ma jakiejś cechy, którą zgodnie ze swą naturą powinna mieć, ogląda inną istotę, która tę cechę posiada; musi nieustannie mieć ową inną istotę przed sobą. Tak jak w świecie zmysłowym oko ze swej natury widzi to, co jest widzialne, tak brak jakiejś właściwości u istoty świata nadzmysłowego nieustannie sprowadza tę istotę w pobliże odpowiedniej innej istoty, którą cechuje pod tym względem doskonałość. Oglądanie owej istoty staje się ciągłym wyrzutem, który działa jak rzeczywista siła. W istocie obarczonej błędem budzi się wskutek tego żądza naprawienia go w sobie. Jest to przeżycie całkiem odmienne od żądzy przeżywanej w bycie zmysłowym. Takie relacje w świecie duchowym nie naruszają wolnej woli. Dana istota może bronić się przed tym, co pragnie w niej wywołać oglądany widok. Uda się jej wówczas stopniowo oddalić od istoty, która była dla niej wzorem. Następstwem tego będzie jednak przeniesienie się takiej broniącej się przed swym wzorem istoty w światy, w których będzie ona mieć gorsze warunki bytu niż te, jakie były jej dane w świecie, dla którego jest niejako przeznaczona. Wszystko to pokazuje duszy ludzkiej, że wkraczając w dziedziny nadzmysłowe musi ona zmienić swój świat wyobrażeń. Jej pojęcia muszą ulec przekształceniu, rozszerzeniu, muszą stopić się z innymi pojęciami, jeżeli chce ona właściwie opisywać świat nadzmysłowy. Stąd też opisy światów nadzmysłowych, do których użyto pojęć wy- tworzonych dla bytu zmysłowego, nie poddając ich dalszym prze- obrażeniom, zawsze mają w sobie coś nietrafnego. Zwróćmy uwagę, 62 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka że kierując się właściwym ludzkim wyczuciem pojęć, które swojego pełnego znaczenia nabierają dopiero w odniesieniu do światów nad- zmysłowych, używamy w bycie zmysłowym raczej w sposób mniej lub bardziej symboliczny niż jako rzeczywiście daną rzecz opisujących. Tak na przykład ktoś rzeczywiście może odczuwać kłamliwość jako brzydotę. Jednakże w porównaniu ze znaczeniem tego pojęcia w świecie nadzmysłowym takie użycie słowa będzie w bycie zmysłowym jedynie echem, biorącym się stąd, że wszystkie światy są ze sobą wzajemnie powiązane, w bycie zaś zmysłowym mamy mroczne po- czucie tego powiązania i nieświadomie o nim myślimy. Należy jed- nak pamiętać, że w bycie zmysłowym kłamstwo, które odczuwamy jako wstrętne, nie musi być wstrętne w swym przejawie zewnętrznym. Zupełnym wręcz pomieszaniem pojęć byłoby wywodzenie czegoś, co jest wstrętne, brzydkie w swej fizycznej naturze, od tego, co kłamliwe. W świecie duchowym natomiast jest tak, że to, co kłamliwe, widziane w swej prawdzie, narzuca się w swoim objawieniu jako brzydkie. Także i tutaj mogą wchodzić w grę złudzenia, których należy się strzec. Dusza może spotkać w świecie nadzmysłowym istotę, którą słusznie należałoby określić jako złą. Objawi się ona jednak w obra- zie, który nazwiemy „pięknym", jeżeli zastosujemy wyobrażenie o pięknie przyniesione z bytu zmysłowego. W takim wypadku wi- dzieć będziemy w sposób właściwy dopiero wtedy, gdy przenikniemy do wewnętrznej podstawy tej istoty. Doświadczymy wówczas, iż owo „piękne" objawienie jest maską, która nie odpowiada naturze istoty; a wtedy to, co zgodnie z wyobrażeniami zapożyczonymi z bytu fi- zycznego chcieliśmy odczuwać jako „piękne", ze szczególną siłą uzna- my za brzydkie. Z chwilą gdy się nam to uda, owa „zła" istota nie będzie już mogła zwodzić nas „pięknem". Będzie musiała odsłonić przed nami swą prawdziwą postać, która może być tylko niedosko- nałym wyrazem tego, czym istota owa jest w swym wnętrzu. Takie zjawiska świata nadzmysłowego pokazują szczególnie wyraźnie, jak muszą się zmienić ludzkie wyobrażenia w chwili wkraczania w ów świat. > \ Medytacja ósma Osoba medytująca stara się wytworzyć sobie wyobrażenie o oglądzie wielokrotnych ziemskich żywotów człowieka Mówienie o niebezpieczeństwach grożących duszy na drodze ku światom nadzmysłowym nie ma właściwie uzasadnienia, jeżeli wę- drówka ta przebiega w odpowiedni sposób. Nie osiągnęlibyśmy jej celu, gdyby wśród wskazówek dotyczących zachowania się duszy było coś takiego, co w efekcie stwarzałoby dla człowieka niebezpie- czeństwo. Przeciwnie, celem jest zawsze wzmocnienie duszy, takie skoncentrowanie jej sił, by człowiek był zdolny znieść przeżycia duszne, przez które musi przejść, jeśli chce oglądać i rozumieć światy inne niż byt zmysłowy. Istotna różnica pomiędzy światem zmysłowym a światami nadzmy- słowymi wynika również stąd, że ogląd, postrzeganie i pojmowanie w światach nadzmysłowych są do siebie w innej relacji niż w bycie zmysłowym. Ktoś, kto słyszy o jakiejś części świata zmysłowego, nie bez racji ma uczucie, że w pełni pojmie ją tylko dzięki oglądowi, postrzeganiu. Uważamy, iż krajobraz czy obraz malarski zrozumiemy dopiero wtedy, gdy go ujrzymy. Światy duchowe można jednak w peł- ni pojąć, jeśli za pomocą wolnej od uprzedzeń siły sądzenia przyjmie się ich rzeczowy opis. Aby zrozumieć i przeżyć wszystkie wspierające życie i niosące zadowolenie z niego siły światów duchowych, potrzeb- ne są nam tylko opisy podane przez ludzi, którzy mogą te światy oglądać. Rzeczywiste poznanie światów duchowych mogą uzyskać jedynie ci, którzy są w stanie obserwować będąc poza ciałem zmy- słowym. Od nich w ostatecznym rozrachunku muszą zawsze pocho- 64 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka dzić opisy tych światów. Wiedzę natomiast o światach nadzmysło- wych konieczną do życia dusznego zdobywamy dzięki pojmowaniu. Jest najzupełniej możliwe, że ktoś wcale nie będzie mieć własnego wglądu w światy nadzmysłowe, a mimo to doskonale rozumieć je i ich osobliwości; rozumieć tak, jak w pewnych warunkach, mając ku temu pełne prawo, nieustannie domaga się tego i musi się domagać dusza ludzka. Dlatego możliwe jest również, że ktoś zaczerpnie materiał do swej medytacji ze skarbca wyobrażeń, jakie zdobył o światach duchowych. Taki materiał medytacyjny jest najlepszy, jest tym, który najpewniej prowadzi do celu. Nie odpowiada natomiast faktom nasuwające się mniemanie, jakoby przeszkodą w zdobyciu oglądu nadzmysłowego było uprzednie zdobycie wiedzy o światach nadzmysłowych na dro- dze pojmowania. Słuszne jest raczej coś wręcz przeciwnego, a mia- nowicie, że pewniej i łatwiej dojdziemy do oglądu z osiągniętym wcześniej rozumieniem niż bez niego. To, czy ktoś poprzestanie na zrozumieniu, czy też będzie dążyć do oglądu, zależy od tego, czy pojawiło się już w nim pragnienie własnej obserwacji, czy nie. Jeżeli tak, to nie pozostanie mu nic innego, jak tylko szukać okazji do rozpoczęcia wędrówki w światy nadzmysłowe. Począwszy od naszych czasów, w ludziach coraz silniejsze będzie pragnienie zrozumienia światów nadzmysłowych, prawdziwa obserwacja życia pokazuje bo- wiem, że poczynając od czasów dzisiejszych dusze ludzkie będą wkra- czać w stadium rozwoju, w którym bez zrozumienia tych światów nie będą potrafiły znaleźć koniecznej relacji do życia. * * * Kiedy w swej wędrówce dusznej zajdziemy na tyle daleko, iż wszy- stko, co nazywamy „sobą", naszym jestestwem w bycie fizycznym, będziemy nieść w sobie jako wspomnienie i przeżywać siebie w zdo- bytym teraz „ja" nadrzędnym, wówczas zdolni będziemy osiągnąć również ogląd przebiegu życia wykraczający poza granice zmysłowe- go bytu ziemskiego. Przed naszym wzrokiem duchowym stanie fakt, iż obecny byt zmysłowy poprzedzony był innym, mającym miejsce w świecie ducha, i że w owym bycie duchowym kryją się prawdziwe Medytacja ósma 65 przyczyny ukształtowania naszego bytu zmysłowego. Poznamy fakt, iż przed życiem fizycznym, w które wkroczyliśmy, gdy otrzymaliśmy własne ciało zmysłowe, żyliśmy w sposób czysto duchowy. Zobaczy- my, że to, jacy jesteśmy teraz jako ludzie, z tymi czy innymi zdolno- ściami, tymi czy innymi popędami, przygotowywało się w bycie, który przeżyliśmy wcześniej w świecie czysto duchowym. Będziemy patrzyć na siebie jako na istoty, które wiodąc żywot duchowy poprzedzający wejście w świat zmysłowy, dążyły do tego, by żyć jako istoty zmysłowe z tymi zdolnościami i cechami duszy, które noszą w sobie i rozwijają od chwili narodzin. Byłby w błędzie ten, kto chciałby na to powie- dzieć: „Jakże miałem dążyć w mym bycie duchowym do posiadania zdolności i popędów, które teraz, kiedy już je w sobie noszę, wcale mi się nie podobają?" Nie chodzi o to, czy duszy w bycie zmysłowym coś się podoba, czy nie; w jej dążeniach w bycie duchowym odgry- wają rolę zupełnie inne punkty widzenia niż potem w bycie zmysło- wym. Rodzaj wiedzy i woli jest w tych dwóch światach zasadniczo różny. W bycie duchowym wiemy, że całość naszego rozwoju wymaga życia zmysłowego, które potem w bycie zmysłowym jest dla duszy, być może, niesympatyczne czy przygnębiające, do którego jednak dążymy, ponieważ w bycie duchowym nie patrzymy na to, co jest sympatyczne i przyjemne, lecz na to, co jest konieczne do właściwego rozwoju naszej własnej istoty. Podobnie jest z losem, jaki niesie życie ludzkie. Spoglądamy na ów los i widzimy, jak w trakcie bytu duchowego przygotowaliśmy sobie zarówno to, co sympatyczne, jak i to, co niesympatyczne; jak sami sprowadziliśmy środki, które spowodują, że przeżyjemy to czy inne szczęśliwe lub bolesne doświadczenie w bycie zmysłowym. Także i w tym wypadku, dopóki pozostajemy w obrębie przeżyć w bycie zmy- słowym, możemy uznawać za niezrozumiałe, że to my sami spowo- dowaliśmy tę czy inną sytuację w życiu; w bycie duchowym posiada- liśmy jednak to, co możemy nazwać nadzmysłowym rozumieniem, które sprawiło, że powiedzieliśmy sobie: „Musisz przejść w życiu przez cierpienie i rzeczy niemiłe tobie, ponieważ tylko takie przeżycia po- suną ciebie o stopień dalej w całym twym rozwoju". Sądząc tylko na podstawie bytu ziemskiego, nigdy nie poznamy, jak daleko dane życie ziemskie posuwa człowieka naprzód w całości jego rozwoju. 66 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Po poznaniu bytu duchowego poprzedzającego zmysłowy byt ziemski pojawia się ogląd przyczyn, dla których człowiek w trakcie bytu duchowego dążył do pewnego rodzaju bytu zmysłowego, a tak- że pewnego w nim losu. Przyczyny te prowadzą do poprzedniego życia ziemskiego, które przeżyliśmy w przeszłości. Zależnie od jego przebiegu, od zdobytych w nim doświadczeń lub nabytych zdolności, w bycie duchowym, który po życiu tym nastąpił, dążyliśmy do tego, by w nowym życiu ziemskim uzupełnić braki w zebranych doświad- czeniach oraz rozwinąć zdolności, które pozostały jeszcze nie roz- winięte. Na przykład krzywdę wyrządzoną jakiemuś człowiekowi odczuwaliśmy w bycie duchowym jako naruszenie porządku świata, odczuwaliśmy również konieczność jednoczesnego znalezienia się z tym człowiekiem na ziemi w dalszym biegu naszego życia w celu nawiązania z nim takiej relacji, by krzywdę tę naprawić. W trakcie dalszego rozwoju duszy widok rozszerza się na cały szereg poprze- dnich żywotów ziemskich. W ten sposób na drodze obserwacji do- chodzimy do bezpośredniego poznania prawdziwego przebiegu ży- cia naszego „ja" nadrzędnego. Widzimy, że człowiek przechodzi swój łączny rozwój na Ziemi w szeregu następujących po sobie żywotów i że między poszczególnymi z nich są okresy życia czysto duchowego, pozostające w określonym pewnymi prawami związku z żywotami ziemskimi. Tak oto wiedza o wielokrotnych żywotach ziemskich zostaje spro- wadzona do rzeczywistej obserwacji. (Ażeby uniknąć często zdarza- jących się nieporozumień, wspomnę jeszcze o tym, co zostało dokła- dniej przedstawione w innych moich pracach. Łączny byt człowieka nie przebiega tak, iż życie wiecznie się powtarza: Ma miejsce pewna liczba powtórzeń, przed nimi jednak i po nich występują zupełnie inne formy bytu; a wszystko razem w całkowitym swym przebiegu jawi się jako przeniknięty mądrością rozwój.) Wiedzę o tym, że człowiek przechodzi w swoim rozwoju przez wielokrotne żywoty, można zdobyć także na drodze racjonalnej ob- serwacji bytu zmysłowego. W moich książkach Teozofia i Wiedza tajemna w zarysie, jak również w pomniejszych pismach, próbowa- łem podać dowód na istnienie wielokrotnych żywotów ziemskich człowieka oraz ich wzajemnego związku, utrzymany w formie, jaka Medytacja ósma 67 właściwa jest naukowym rozważaniom w ramach współczesnej teorii ewolucji. Chciałem wykazać, iż jeśli przyrodoznawstwo konsekwent- nie doprowadzi do końca swe myśli oraz badania, to idei rozwoju powstałej w ostatnich czasach będzie ono musiało nadać w wypadku człowieka taki kształt, żeby na prawdziwe jestestwo człowieka, na jego indywidualność patrzyć jak na coś, czego rozwój przebiega poprzez wielokrotne żywoty zmysłowe i leżące między nimi okresy życia czysto duchowego. Dowód, jaki próbowałem przedstawić, moż- na znacznie rozszerzyć i udoskonalić. W nauce badającej dziedzinę duchową nie ma niczego, czego nie dałoby się poprzeć dowodami przeprowadzonymi w ten właśnie sposób. Dowody w tej dziedzinie mają taką samą wartość poznawczą jak to, co uważa się zwykle za dowody naukowe. Należy jednak powiedzieć, że dowody wiedzy duchowej z o wiele większym trudem potrafią zdobyć sobie uznanie niż dowody przyrodoznawcze. Przyczyna nie leży w tym, że są one mniej ścisłe, lecz w tym, że człowiek, mając je przed sobą, nie od- czuwa pewnego gruntu faktów zmysłowych, które ułatwiają mu przy- jęcie dowodów w naukach przyrodniczych. Z siłą dowodową jako taką nie ma to jednak nic wspólnego. Ktoś, kto jest w stanie bez uprzedzeń porównać dowody przyrodoznawcze z podanymi w ten sam sposób dowodami wiedzy duchowej, będzie mógł się przekonać o ich jednakowej wartości, jeśli chodzi o siłę dowodową. Tak więc do opisu wielokrotnych żywotów ziemskich, jaki obserwator światów duchowych może podać na podstawie własnego oglądu, możemy dodać jeszcze i to, co są w stanie potwierdzić wspomniane dowody. Jedno może wesprzeć drugie, gdy będziemy dążyć do tego, by prze- świadczenie o powtarzaniu się żywotów zdobyć na drodze samego pojmowania. Starałem się tu pokazać drogę, która wychodząc poza owo poj- mowanie, prowadzi do nadzmysłowego oglądu powtarzania się ży- wotów ziemskich człowieka. •q Posłowie do nowego wydania z 1918 r. Już z wywodów zawartych w drugiej z „medytacji" może być jasne, a wyniknie to jeszcze wyraźniej z przedstawionych poniżej, że droga wewnętrznego rozwoju, o której mowa w niniejszej książce, stanow- czo odrzuca wszelkie tak zwane „jasnowidzenie", opierające się na chorobliwych lub anormalnych stanach ciała. Wszelkie przejawy me- diumizmu czy wizjonerstwa, jakie powstają na podłożu takich stanów, są na tej drodze wykluczone. Tego rodzaju treści duszne mają swe źródło w stanach ludzkiego wnętrza, w porównaniu z którymi po- strzeganie zmysłowe i wsparte na nim myślenie stanowią wyższą dziedzinę. Postrzegając zmysłowo i myśląc żyjemy bardziej w dzie- dzinie nadzmysłowej i jesteśmy bardziej niezależni od ciała, niż ma to miejsce wtedy, gdy nieprawidłowa organizacja cielesna mami du- szę treścią mającą swe źródło w procesach, które powinny właściwie służyć ciału, a które jednak w chorobliwy sposób odchodzą od od- powiadającego ich naturze zadania i prowadzą do wyobrażeń nie mających podstawy ani w postrzeganiu zewnętrznym, ani w aktyw- ności ludzkiej woli. Spośród czynności dusznych obecnych w zwykłej świadomości tyl- ko myślenie może wyzwolić się od postrzeżenia i poprowadzić siebie ku samodzielnej aktywności, nie uwarunkowanej nieprawidłowymi przejawami cielesnymi. To, co rozumiemy tu przez ogląd jasnowi- dzeniowy, nie schodzi poniżej tego stanu duszy, w obszar czynności organizmu, lecz wznosi się wyżej, w dziedziny, które otwiera myślenie •» Posłowie > 69 rozświetlone wewnętrznie przez duszę i opanowane przez jej wolę. Z tego opanowanego przez siebie myślenia dusza rozwija to, co nazywamy tutaj oglądem jasnowidzeniowym. Myślenie jest dla niego wzorem. Opisany w „medytacjach" ogląd jasnowidzeniowy różni się oczywiście dość istotnie od zwykłego myślenia. Wprowadza on nas w nadzmysłowe przeżycia światów duchowych, w które myślenie owo nie potrafi wniknąć. Jednakże życie, jakie dusza rozwija w trakcie oglądu, nie może być inne niż to, jakie rozwija ona w trakcie myśle- nia. Z taką samą świadomością, z jaką dusza żyje w myśli, z jaką przechodzi od jednej myśli do drugiej, musi ona żyć w treściach oglądu, w doświadczanych iluminacjach. Stosunek duszy do treści oglądu różni się jednak zasadniczo od jej stosunku do zwykłych myśli. Jakkolwiek relacja, jaka zachodzi pomiędzy treścią oglądu a odpowiadającą jej rzeczywistością, wyka- zuje pewne podobieństwo do relacji między wyobrażeniem będącym wspomnieniem a przeżytą rzeczywistością, którą ono przypomina, to jednak rzeczą istotną w oglądzie jest właśnie to, że w trakcie jego czynności siła pamięci w ogóle nie jest w duszy aktywna. To, co sobie raz wyobraziliśmy, możemy sobie przypomnieć, nawet jeżeli wyobra- żenie owo jest tylko wytworem fantazji. To, czego doświadczyliśmy w trakcie oglądu jasnowidzeniowego, znika ze świadomości w tej samej chwili, w której on ustaje, o ile poza siłą widzenia nie rozwi- nęliśmy innej siły, dzięki której umiemy ponownie stworzyć w duszy warunki, jakie doprowadziły do oglądu. Możemy sobie te warunki przypomnieć i w ten sposób powtórzyć ogląd, ale nie możemy bez- pośrednio przypomnieć sobie samego oglądu. Dla kogoś, kto zdobył konieczne zrozumienie tych rzeczy, właśnie owo zrozumienie stanie się środkiem, dzięki któremu rozpozna on jako taką rzeczywistość odpowiadającą swemu oglądowi. Tak jak przywołać możemy wspo- mnienie postrzeżenia lub przeżycia, wraz ze wspomnieniem tym nie doświadczamy jednak ponownie samego postrzeżenia lub przeżycia, tak też i w tym, co wspomnienie zachowuje z oglądu, nie zawiera się rzeczywista treść oglądu. Poznajemy stąd, że tak jak rzeczywiste postrzeżenie nie jest jedynie iluzją w dziedzinie zmysłowej, tak nie jest iluzją odpowiadająca oglądowi rzeczywistość nadzmysłowa. Lu- dzie, którzy niedostatecznie zaznajomili się z istotą omawianego tu 70 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka oglądu i przedstawione opisy osądzają tylko zewnętrznie, z punktu widzenia swych z góry powziętych przekonań, popełniają w tym względzie błąd. Mniemają oni bowiem, iż to, co pojawia się w świa- domości jasnowidzącej, może być grą fantazji lub tkaniem wyobra- żeń, które, podobnie jak niejasne wspomnienia, mają swe źródło w podświadomych głębiach duszy. Ludzie, którzy tak sądzą, nie wiedzą, że świadomość prawdziwie jasnowidząca żyje tylko w tych treściach duszy, które jako takie nigdy nie mogą pogrążyć się w głę- biach naszego organizmu i które już w chwili swego powstawania opierają się losowi, polegającemu na zawładnięciu nimi przez jaką- kolwiek siłę pamięci. Dalszą osobliwością życia jasnowidzeniowego jest to, że jego prze- bieg różni się ważnymi cechami od przebiegu zwykłego życia duszne- go. W wypadku tego ostatniego wprawa, przyzwyczajenie, odgrywają w życiu człowieka doniosłą rolę. Człowiek, który wielokrotnie wyko- nuje pewną czynność, powiększa swoją zdolność jej wprawnego wy- konania. Czyż możliwy byłby postęp w życiu, w sztuce, czy w ogóle możliwe byłoby nauczenie się czegokolwiek, gdyby człowiek nie mógł osiągać coraz większej wprawy poprzez ćwiczenie? To samo nie odnosi się jednak do zdobywania oglądu jasnowidzeniowego. Ktoś, kto miał raz przeżycie nadzmysłowe, nie stał się przez to bardziej zdolny do tego, by mieć je po raz drugi. Fakt, iż doświadczył owego przeżycia raz, jest przyczyną, dla której go ono unika. Próbuje od niego niejako uciec. Człowiek ów musi więc odwołać się do specjal- nych czynności duszy, które, by umożliwić mu powtórne doświadcze- nie danego przeżycia, wyposażą ją w siłę mocniejszą niż ta, która dała mu możliwość przeżycia doświadczenia za pierwszym razem. Kryje się w tym często źródło ciężkich rozczarowań ludzi stawiają- cych pierwsze kroki na nadzmysłowej drodze duszy. W trakcie od- powiednich ćwiczeń prowadzących do wzmocnienia duszy, w sensie, w jakim rozumie się to w tej książce, stosunkowo łatwo jest przeżyć pierwsze doświadczenia nadzmysłowe. Początkowo cieszymy się z uczynionego postępu. Wkrótce jednak zauważamy, że przeżycia te nie powtarzają się. Czujemy w duszy jak gdyby pustkę w obliczu świata nadzmysłowego. Musimy jasno zdać sobie sprawę, że te same wysiłki, które przyniosły rezultat za pierwszym razem, nie skutkują Posłowie 71 za drugim; potrzebne są większe, często całkiem inne wysiłki. Poko- nując przeszkody musimy zrozumieć, że prawa rządzące przeżyciami nadzmysłowymi są w wielu wypadkach odmienne od praw fizycznych, a często wręcz przeciwne do nich. Jednakże musimy również strzec się wyciągania stąd wniosku, iż o przeżyciach nadzmysłowych może- my dowiedzieć się czegoś wyobrażając sobie, że właściwe im procesy są zawsze odwróceniem odpowiednich procesów zmysłowych. To, jak sprawa przedstawia się w szczegółach, należy zbadać na drodze do- świadczenia nadzmysłowego w każdym indywidualnym przypadku. Trzecią cechą doświadczenia nadzmysłowego jest to, że treści oglądu rozbłyskują przed świadomością jasnowidzącą na ledwo uchwytny odcinek czasu. Można powiedzieć, że umykają w tej samej chwili, w której się pojawiają. Powoduje to, że tylko duża przytom- ność, umiejętność szybkiego kierowania swą uwagą, prowadzi do prawdziwego oglądu. Kto wśród zdolności swej duszy nie rozwija bystrej uwagi i przytomności, ten choćby miał widzenia, nic nie bę- dzie o nich wiedzieć. W tym tkwi powód, dla którego tak wielu ludzi przeczy istnieniu świata nadzmysłowego. Przeżycia nadzmysłowe są w rzeczywistości daleko bardziej rozpowszechnione, niż się zwykle myśli. Obcowanie człowieka ze światem duchowym jest w gruncie rzeczy czymś ogólnoludzkim. Ale zdolność dotrzymania kroku tym przeżyciom szybko działającą siłą świadomości trzeba zdobyć mozol- ną pracą. Możemy przygotować się do tego w zwykłym życiu, ucząc się w pewnych jego sytuacjach szybko ogarniać stan rzeczy i natych- miast podejmować decyzję o działaniu. Kto w takich sytuacjach przy- wykł do ciągłego zmieniania swej decyzji, do tracenia czasu na do- nikąd nie prowadzące wahania: Zrobić, czy nie zrobić?, ten w zwy- kłym życiu źle przygotuje się do obserwacji świata duchowego. Kto natomiast już w zwykłym życiu rozwija tam gdzie trzeba przytomność ducha, ten będzie mógł wnieść ją również w przeżycia nadzmysłowe, których jest ona bezwzględnym warunkiem. Gdyby człowiek taki, jakim jest w zwykłym życiu, posiadał od razu zdolność nadzmysło- wego przeżywania, byłby niezdolny do wypełnienia swego zadania w świecie zmysłowym. Do zdolności nadzmysłowych może on dojść w zdrowy i skuteczny sposób jedynie wtedy, gdy rozwija je wychodząc od zdrowego życia w rzeczywistości zmysłowej. Kto uważa, że tylko 72 Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka odwracając się od normalnego życia, przez swoją dziwacznośc zbliży się do świata nadzmysłowego, ten jest na błędnej drodze. Prawdziwy ogląd jasnowidzeniowy ma się do zdrowych czynności zwykłej świa- domości tak, jak ta do świadomości sennej, której treść pojawia się przed duszą w postaci marzeń sennych. Tak samo jednak jak nie- zdrowe życie senne zakłóca zwykłą świadomość i szkodzi jej, tak w zwykłej rzeczywistości nie można budować zdrowego oglądu ja- snowidzeniowego na fundamencie postawy wrogiej wobec życia lub życiowo niepraktycznej. Im mocniej stoi człowiek w życiu, z im więk- szym zrozumieniem odnosi się do zadań zwykłego życia intelektual- nego, uczuciowego, moralnego i społecznego, tym zdrowiej może wykorzystać to życie do rozwinięcia w duszy zdolności, które dopro- wadzą go do przeżywania światów nadzmysłowych. O takim zdrowym oglądzie jasnowidzeniowym mówią powyższe medytacje. Na drodze, którą one opisują, a która wiedzie ku pozna- niu świata nadzmysłowego, nie znajdziemy niczego, co byłoby cho- robliwe, co byłoby fantastyką lub wizjonerstwem w negatywnym zna- czeniu tego słowa. Próg świata duchowego •v A lfov iff uhln .-s na? Ś3S* hatei Uwagi wstępne W niniejszej książce podałem w formie aforystycznej opisy tych cz$- ści świata i jestestwa człowieka, które widzi się, gdy poznanie du- chowe przekroczy granicę dzielącą świat zmysłowy od świata ducho- wego. Nie dążyłem tu do systematycznego ani pod jakimkolwiek względem pełnego przedstawienia przeżyć duchowych, lecz raczej do swobodnego ich opisania. Pod tym względem książka ta, podobnie jak i wydana w zeszłym roku Jedna z dróg ku samopoznaniu człowie- ka, rozszerza i uzupełnia inne moje prace, jakkolwiek dążyłem w niej również do tego, by można ją było czytać bez ich znajomości. Ktoś, kto naprawdę pragnie wniknąć w wiedzę duchową zdobytą na drodze poznania nadzmysłowego, odczuje konieczność rozpatry- wania duchowej dziedziny życia z coraz to nowych stron. Każdy jej opis jest wszak z natury rzeczy jednostronny. W wypadku opisów dziedziny duchowej jednostronność ta uwidacznia się znacznie silniej niż w wypadku opisów świata zmysłowego. Dlatego tylko ktoś, komu w istocie nie zależy na poznaniu duchowym, może zadowolić się raz wytworzonym sobie obrazem. Pracami takimi jak niniejsza chciałbym służyć tym, którzy w powyższym rozumieniu poważnie traktują swoje poszukiwania dążąc do poznania świata duchowego. Dlatego fakty duchowe, które przedstawiłem w moich książkach z pewnych punk- tów widzenia, staram się tu ukazać z jeszcze innych punktów widze- nia. Opisy takie wzajemnie się uzupełniają, podobnie jak zdjęcia osoby lub zdarzenia wykonane z różnych stron. 76 Próg świata duchowego W wypadku każdego z takich opisów, dokonanych z określonego punktu widzenia, można wypowiedzieć treści poznawcze, które nie są dostępne, gdy patrzy się z innego punktu widzenia. Ten zaś, kto sam szuka oglądu duchowego, znajdzie w tej książce również wska- zówki dotyczące materiału medytacyjnego. Wskazówki takie zauważy każdy, kto ich szuka, by w odpowiedni sposób wykorzystać je w swym własnym życiu duszy. Monachium, sierpień 1913 Rudolf Steiner O zaufaniu, jakie można mieć do myślenia, i o istocie duszy myślącej O medytacji Ludzkie myślenie jest dla czuwającej świadomości dziennej niczym wyspa pośród fal życia dusznego, upływającego wśród wrażeń, do- znań, uczuć itd. Z wrażeniem, doznaniem uporaliśmy się do pewnego stopnia, gdy je pojęliśmy, to znaczy gdy powzięliśmy myśl rzucającą na nie światło. Nawet wśród burzy namiętności i wzruszeń może nastać pewien spokój, jeśli łódź duszy przybije do wyspy myślenia. Dusza ma naturalne zaufanie do myślenia. Czuje, że gdyby nie mogła mieć tego zaufania, musiałaby utracić wszelką pewność w ży- ciu. Zdrowe życie duszy kończy się z chwilą, gdy zaczyna się zwąt- pienie w myślenie. Jeżeli nie potrafimy czegoś jasno pojąć na drodze myślowej, to musimy umieć pocieszyć się, iż udałoby się nam to, gdybyśmy tylko zdobyli się na wystarczającą siłę i ostrość myślenia. Możemy uspokajać się własną niemożnością myślowego wyjaśnienia czegoś; jednakże nie do zniesienia jest dla nas myśl, że samo myślenie nie mogłoby dać zaspokojenia, jeśli wniknęlibyśmy w jego obszar tak, jak jest to konieczne do osiągnięcia pełnej jasności w określonej sytuacji życiowej. To nastawienie duszy do myślenia leży u podstaw wszelkich dążeń poznawczych człowieka. Może ono zostać przytłumione przez okre- ślone nastroje duszy, zawsze jednak będzie można stwierdzić jego obecność w mrokach jej uczuć. Myśliciele, którzy wątpią w wartość i siłę myślenia, mylą się co do zasadniczego nastroju swych dusz. Albowiem często to właśnie ostrość ich myślenia, nadmiernie wytę- 78 Próg świata duchowego żona, jest źródłem wątpliwości i zagadek. Gdyby rzeczywiście nie ufali myśleniu, nie zadręczaliby się owymi wątpliwościami i zagad- kami, będącymi przecież wyłącznie jego wynikiem. Ktoś, kto rozwinie w sobie wspomniane uczucie wobec myślenia, wyczuje w tymże myśleniu nie tylko coś, co wykształcił w sobie jako siłę duszy ludzkiej, lecz również coś, co zupełnie niezależnie od niego i jego duszy niesie w sobie jestestwo świata. Jestestwo, do którego musi on dotrzeć, jeśli chce żyć w czymś, co należy jednocześnie i do niego, i do świata od niego niezależnego. Możność oddania się życiu myśli ma w sobie coś głęboko uspo- kajającego. Dusza czuje, iż żyjąc owym życiem może uwolnić się od siebie samej. Tego zaś uczucia potrzebuje ona tak samo jak uczucia do niego przeciwnego - możności bycia w pełni w sobie samej. W obu uczuciach przejawia się konieczny dla duszy ruch wahadłowy jej zdrowego życia. Sen i czuwanie są w gruncie rzeczy tylko najbar- dziej skrajnym wyrazem tego ruchu. W stanie czuwania dusza jest w sobie, żyje swym własnym życiem; we śnie zatraca się w ogólnym życiu świata, uwalnia się więc w pewnym sensie od siebie samej. Oba wychylenia wahadła duszy przejawiają się także poprzez róż- ne inne stany życia wewnętrznego. Życie w myślach jest uwolnieniem się duszy od siebie samej, tak jak przeżywanie uczuć i doznań, życie emocjonalne itd. jest jej byciem w sobie samej. Traktowane w ten sposób myślenie niesie duszy pociechę, której potrzebuje ona w obliczu uczucia, iż świat ją opuścił. Może pojawić się uzasadnione doznanie: „Czymże jestem wraz z moimi uczuciami, pragnieniami i wolą, mającymi przecież znaczenie tylko dla mnie, w nurcie tego wszystkiego, co dzieje się w świecie, w nurcie, który płynie z nieskończoności w nieskończoność?" Gdy tylko właściwie wczujemy się w życie myślowe, doznaniu temu będziemy mogli prze- ciwstawić inne: „Myślenie, które związane jest z owym procesem świata, z powszechnym dzianiem się, przyjmuje cię wraz z twą duszą w siebie; żyjesz w owym dzianiu się, jeśli pozwalasz, by wtedy, gdy myślisz, wpływała w ciebie jego istota". Czujemy wówczas, że świat przyjął nas w siebie, że znaleźliśmy w nim rację bytu. Nastrój ten niesie duszy wzmocnienie, które odczuwa ona tak, jak gdyby zgodnie z mądrymi prawami otrzymała je od potęg świata. , A. O zaufaniu, jakie można mieć do myślenia... 79 Od owego odczucia wiedzie już tylko krok do tego, by dusza stwierdziła: „Nie ja myślę jedynie, lecz coś myśli we mnie; proces stawania się świata wypowiada się we mnie; moja dusza jest tylko sceną, na której świat wyraża się jako myśl". Odczucie to może odrzucać ta czy inna filozofia. Odwołując się do najróżniejszych powodów, można na pozór w sposób zupełnie przekonujący wykazać, że wypowiedziana wyżej myśl o tym, iż „świat myśli sam siebie w duszy ludzkiej", jest całkowicie błędna. W odpo- wiedzi na to należy stwierdzić, że jest to myśl, którą wypracowuje się na drodze wewnętrznego przeżycia. Dopiero ten, kto dojdzie do niej w ten sposób, w pełni zrozumie jej słuszność i będzie wiedzieć, że słuszności tej nie są w stanie podważyć żadne „obalające argu- menty". Dla kogoś, kto wypracował w sobie ową myśl, właśnie na jej przykładzie stanie się jasne, ile naprawdę warte jest wiele spośród mających coś podważyć „argumentów" i „dowodów". Często wydają się one dość pewne, dopóty jednak, dopóki ma się błędne wyobra- żenie o dowodowej sile ich treści. Trudno jest wtedy porozumieć się z ludźmi, którzy „dowody" takie uważają za miarodajne. Muszą oni uważać, iż ktoś inny jest w błędzie, ponieważ sami nie wykonali jeszcze w sobie pracy, która jego doprowadziła do uznania za słuszne tego, co im wydaje się błędne, a być może nawet głupie. Dla kogoś, kto pragnie odnaleźć drogę do wiedzy duchowej, pożyteczne będą medytacje, takie jak przytoczona właśnie na temat myślenia. Chodzi bowiem o to, by duszę swoją wprowadził on w taki nastrój, który otworzyłby jej dostęp do świata duchowego. Nawet najbystrzejsze myślenie, najdoskonalsza naukowość może mieć ów dostęp zamknięty, o ile dusza nie wyjdzie z niczym naprzeciw pra- gnącym dotrzeć do niej duchowym faktom lub doniesieniom o nich. Do zrozumienia wiedzy duchowej dobrze przygotuje wielokrotne przeżycie uczucia pokrzepienia, jakie niesie ze sobą nastrój: „Gdy myślę, czuję się jednym z nurtem zdarzeń świata, z nurtem tego wszystkiego, co dzieje się w świecie". W dużo mniejszym stopniu chodzi tu o abstrakcyjną wartość poznawczą tej myśli niż o częste przeżywanie w duszy wzmacniającego działania, którego doświad- czamy, gdy myśl taka z całą siłą przepływa przez nasze życie wewnę- trzne, gdy rozprzestrzenia się w życiu dusznym niczym życiodajne 80 Próg świata duchowego duchowe powietrze. Nie chodzi jedynie o poznanie tego, co myśl owa w sobie zawiera, lecz o przeżycie. Poznało się ją bowiem wtedy, gdy z wystarczającą mocą przekonywania raz obecna była w duszy; jeśli ma jednak przynieść owoce zrozumieniu świata duchowego, jego jestestw i faktów, trzeba, by raz zrozumiana, była nieustannie oży- wiana w duszy na nowo. Dusza musi się ową myślą całkowicie na- pełnić, pozwolić, by tylko ona była w niej obecna, wykluczając wszel- kie inne myśli, odczucia, wspomnienia itd. Takie wielokrotnie po- wtarzane koncentrowanie się na myśli, którą się całkowicie przenik- nęło, skupia w duszy siły w normalnym życiu niejako rozproszone; wzmacnia duszę. Owe skupione siły stają się organami postrzegania świata duchowego i jego prawd. Na przykładzie tego, co opisaliśmy, możemy poznać właściwy pro- ces medytacji. Najpierw wypracowujemy myśl, zrozumiałą dla nas dzięki środkom, jakie daje nam do ręki zwykłe życie i poznanie. Następnie wielokrotnie zanurzamy się w niej, całkowicie się z nią jednoczymy. Dzięki życiu taką poznaną wcześniej myślą przychodzi wzmocnienie duszy. Jako przykład wybraliśmy myśl wynikającą z sa- mej natury myślenia. Uczyniliśmy tak, ponieważ myśl ta jest szcze- gólnie owocna dla medytacji. To, co powiedzieliśmy tu o medytacji, zachowuje jednak słuszność w odniesieniu do każdej myśli, którą zdobędziemy w przedstawiony sposób. Dla osoby medytującej szcze- gólnie owocne będzie poznanie nastroju duszy, jaki wynika z opisa- nych wyżej wahnięć życia dusznego. Dzięki temu osoba taka najpew- niej dojdzie do uczucia, iż w trakcie medytacji bezpośrednio dotknął jej świat duchowy. Uczucie to jest zdrowym wynikiem medytacji. Swą siłą winno ono promieniować na treść całego pozostałego życia, jakie ma miejsce w ciągu dnia w stanie czuwania. Nie w taki jednak sposób, by w życiu tym nieustannie trwało jakby teraźniejsze wrażenie nastroju medy- tacji, lecz w taki, by w każdej chwili można było powiedzieć, iż dzięki przeżyciu medytacyjnemu w całe życie wpływa wzmacniająca siła. Jeśli nastrój medytacji przewija się przez życie codzienne niczym ciągle obecne w nim wrażenie, wówczas w życie to wprowadza coś, co zakłóca jego naturalność. Później w trakcie samej medytacji na- strój ów nie będzie wystarczająco silny i czysty. Medytacja wydaje O zaufaniu, jakie można mieć do myślenia... 81 właściwe owoce właśnie dzięki temu, że swym nastrojem wznosi się ponad resztę życia. Na nie też działa najlepiej wtedy, gdy odczuwana jest jako coś szczególnego, wyróżniającego się. : J m O poznaniu świata duchowego Zrozumienie wyników poznania duchowego stanie się łatwiejsze, jeśli w zwykłym życiu duszy zwrócimy uwagę na to, co dostarcza nam pojęć, które następnie dają się tak rozszerzyć i przebudować, by stopniowo dosięgnąć procesów i jestestw świata duchowego. Jeśli nie pójdziemy cierpliwie tą drogą, łatwo ulegniemy pokusie wyobrażania sobie świata duchowego jako nazbyt podobnego do świata fizycznego, czyli zmysłowego. Co więcej, jeśli jej nie obierzemy, nie zdołamy wytworzyć sobie właściwego wyobrażenia o elemencie duchowym i relacji między nim a człowiekiem. Duchowe zdarzenia i jestestwa same cisnąć się będą do człowieka, jeśli tylko przygotuje on swą duszę do ich postrzegania. Sposób, w jaki to uczynią, różni się w zupełności od tego, w jaki jawią się nam fakty i jestestwa fizyczne. Wyobrażenie o owym zupełnie od- miennym sposobie pojawiania się zdobędziemy, jeśli uprzytomnimy sobie proces przypominania. Dłuższy lub krótszy czas temu doświadczyliśmy jakiegoś przeżycia; w określonym momencie - z tego czy innego powodu - z głębin życia duszy wyłania się coś, o czym wiemy, że odpowiada temu przeżyciu, i do niego je odnosimy. W chwili przypominania sobie w naszej świa- domości obecny jest jednak wyłącznie obraz wspomnieniowy przeży- cia. Wyobraźmy sobie teraz, że w duszy pojawia się obraz podobnego rodzaju jak obraz wspomnieniowy, wyrażający jednakże nie coś, co już wcześniej przeżyliśmy, lecz coś, co jest dla niej zupełnie obce. W ten sposób wytworzymy sobie wyobrażenie o tym, jak świat du- O poznaniu świata duchowego 83 chowy pojawia się zrazu w duszy, gdy jest ona do tego wystarczająco przygotowana. Ponieważ tak właśnie jest, ludzie niedostatecznie obeznani z wa- runkami panującymi w świecie duchowym występują stale z zarzutem, że wszelkie „rzekome" przeżycia duchowe nie są niczym więcej, jak tylko mniej lub bardziej niewyraźnymi obrazami wspomnieniowymi. Dusza nie uznaje ich jednak za takie i dlatego może uważać za objawienia świata duchowego. Nie należy bynajmniej zaprzeczać, że trudno jest w tej dziedzinie odróżnić iluzję od rzeczywistości. Wielu ludzi, którzy wierzą, iż postrzegają świat nadzmysłowy, z pewnością ma do czynienia jedynie z własnymi obrazami wspomnieniowymi, tyle że ich za takie nie uznają. By widzieć te sprawy zupełnie jasno, trzeba zapoznać się z wieloma rzeczami mogącymi stać się źródłem iluzji. Wystarczy na przykład, że ujrzymy coś raz przelotnie, na tyle przelot- nie, by wrażenie nie przeniknęło w pełni do świadomości; później to coś może się ponownie pojawić - być może zupełnie przemienione - jako żywy obraz. Będziemy wówczas zapewniać, iż z daną rzeczą nie mieliśmy nigdy do czynienia, że przeżyliśmy prawdziwe natchnienie. Dzięki tej i wielu innym rzeczom zupełnie zrozumiałe staje się, iż relacje będące wynikiem oglądu nadzmysłowego wydają się w naj- wyższym stopniu wątpliwe ludziom nie obeznanym ze specyfiką wie- dzy duchowej. Dla tego, kto sumiennie rozważy wszystko, co zostało powiedziane na temat rozwijania duchowego widzenia w mojej książ- ce Jak uzyskać poznanie wyższych światów?, stanie się zapewne moż- liwe odróżnienie w tej dziedzinie złudzenia od prawdy. W związku z tym należy powiedzieć jeszcze rzecz następującą: Początkowo przeżycia duchowe występują istotnie jako obrazy. Wy- łaniają się jako obrazy z głębi przygotowanej do tego duszy. Chodzi o to, by wypracować do nich właściwy stosunek. Dla postrzegania nadzmysłowego mają one wartość dopiero wtedy, gdy poprzez spo- sób, w jaki się pojawiają, pokazują, że nie należy ich przyjmować dla nich samych. Jeśli tak jednak czynimy, wartość tych obrazów jest niewiele większa niż zwykłych marzeń sennych. Winny być natomiast niczym znajdujące się przed nami litery. Nie przyglądamy się formie owych liter, lecz odczytujemy z nich to, co zostało za ich pomocą wyrażone. Podobnie jak napisany tekst nie skłania nas do opisywania 84 Próg świata duchowego kształtu liter, tak obrazy stanowiące treść oglądu nadzmysłowego nie skłaniają nas do zajmowania się nimi jako takimi. Same przez się zmuszają nas do całkowitego pominięcia ich obrazowej istoty i zwró- cenia duszy ku temu, co jako nadzmysłowy proces lub jestestwo znaj- duje w nich swój wyraz. Podobnie jak nie sposób uczynić zarzut, że list, dzięki któremu dowiadujemy się o czymś dotąd zupełnie nie znanym, składa się jedynie z liter, które znamy od dawna, tak o obrazach świadomości jasnowidzącej nie sposób powiedzieć, że zawierają jedynie to, co zapożyczone zostało ze zwyczajnego życia. Do pewnego stopnia jest to niewątpliwie słuszne. Prawdziwej świadomości jasnowidzącej nie chodzi jednak o to, co zostało zapożyczone ze zwykłego życia, lecz o to, co wyraża się w przeżywanych przez nią obrazach. Oczywiście dusza musi się przygotować najpierw do tego, by wi- dzieć, jak obrazy takie pojawiają się w jej duchowym polu widzenia; oprócz tego musi jednak starannie rozwijać w sobie uczucie, które nie pozwoli jej poprzestać na obrazach, lecz nakaże odnieść je we właściwy sposób do świata nadzmysłowego. Można wręcz powiedzieć, że do prawdziwego oglądu nadzmysłowego należy nie tylko zdolność postrzegania w sobie świata obrazów, lecz również inna zdolność, którą da się porównać z czytaniem w świecie zmysłowym. Świat nadzmysłowy należy sobie zrazu wyobrażać jako coś leżą- cego całkowicie poza zwyczajną świadomością. Nie dysponuje ona niczym, co umożliwiałoby jej dotarcie do niego. Dopiero dzięki siłom życia dusznego wzmocnionym w trakcie medytacji zyskuje dusza możliwość zetknięcia się ze światem nadzmysłowym. Z fal życia du- sznego wyłaniają się wskutek tego wspomniane już obrazy. Tworzą one tableau, które w całości tka właściwie sama dusza. Tka je ona z sił zdobytych w świecie zmysłowym. Tableau jako tkanina powstała z obrazów w istocie nie zawiera w sobie nic innego niż to, co daje się porównać ze wspomnieniami. Im jaśniej zdamy sobie z tego sprawę pragnąc zrozumieć świadomość jasnowidzącą, tym lepiej. Nie ulegniemy wtedy złudzeniu co do jej obrazowej natury. Rozwiniemy w sobie natomiast właściwe wyczucie, jak obrazy te odnosić do świata nadzmysłowego. Za ich pomocą nauczymy się czytać w świecie nad- zmysłowym. Wrażeniami świata zmysłowego stoimy z natury rzeczy O poznaniu świata duchowego 85 znacznie bliżej istot i procesów tego świata niż obrazami oglądanymi w sposób nadzmysłowy - świata nadzmysłowego. Można by nawet powiedzieć, że obrazy te są zrazu jakby zasłoną, którą dusza rozpina przed światem nadzmysłowym, gdy czuje jego dotknięcie. Chodzi o stopniowe przyzwyczajenie się do takiego sposobu prze- żywania rzeczy nadzmysłowych. W trakcie tego przeżywania z wolna pojawi się ich odpowiednie wytłumaczenie, zdolność właściwego od- czytywania. W wypadku ważniejszych przeżyć nadzmysłowych z tego, co ujrzymy, wyniknie samo, iż nie mamy do czynienia z obrazami będącymi wspomnieniami ze zwykłej sfery przeżyć. Na tym polu spotyka się zaiste wiele niedorzeczności wypowiadanych przez ludzi, którzy nabrali przekonania, czy przynajmniej wiary, że dysponują pewną wiedzą nadzmysłową. Jakże wielu ludzi przekonanych o swych wielokrotnych żywotach ziemskich odnosi obrazy pojawiające się w ich duszy do przeżyć z wcześniejszego bytu ziemskiego. Zawsze należy być nieufnym, gdy tego rodzaju obrazy zdają się wskazywać na takie poprzednie żywoty ziemskie, które pod tym czy innym względem podobne są do obecnego bądź jawią się tak, iż zyskuje on dzięki nim łatwe rozumowe wytłumaczenie. Jeśli w rzeczy- wistym przeżyciu nadzmysłowym pojawia się prawdziwe wrażenie z jednego lub więcej poprzednich żywotów ziemskich, to najczę- ściej okazuje się, że miało ono lub miały one kształt, jakiego nigdy nie moglibyśmy, ani nie chcieli, nadać im w myślach, kierując się naszym myśleniem, życzeniami i dążeniami z obecnego życia. Przy- kładowo, wrażenie odnoszące się do poprzedniego bytu ziemskiego otrzymamy w takiej chwili naszego obecnego życia, w której zupeł- nie niemożliwe jest nabycie zdolności czy im podobnych cech, jakie posiadaliśmy w owym wcześniejszym życiu. Daleko do tego, by w wypadku poważniejszych przeżyć duchowych pojawiały się obrazy mogące być wspomnieniami ze zwyczajnego życia; najczęściej są to obrazy, na które bynajmniej nie wpadlibyśmy w naszej zwyczajnej sferze przeżyć. W jeszcze większym stopniu ma to miejsce w wypadku wrażeń ze światów całkowicie nadzmysłowych. I tak na przykład często nie istnieje możliwość uformowania obrazów odnoszących się do bytu między żywotami ziemskimi - a więc do życia między ostatnią śmier- 86 Próg świata duchowego cią człowieka a narodzinami w obecnym życiu - w oparciu o zwyczaj- ne życie. Możemy wtedy doświadczyć, że w życiu duchowym rozwi- nęliśmy skłonności ku ludziom i rzeczom, stojące w pełnej sprzecz- ności z tymi, jakie rozwijamy w życiu ziemskim. Poznajemy, że w życiu ziemskim często dążymy do tego, by z miłością zajmować się czymś", co odpychaliśmy od siebie, czego unikaliśmy w poprzedzającym je życiu duchowym (między śmiercią a narodzinami). Wszystko, co mo- głoby wyłonić się ze zwyczajnych przeżyć jako wspomnienie tej rzeczy, musiałoby być odmienne niż wrażenie, które otrzymujemy ze świata duchowego dzięki rzeczywistemu postrzeganiu. Człowiek nie obeznany z nauką duchową czynić będzie zarzuty nawet wtedy, gdy sprawy przedstawiają się tak, jak je właśnie opisa- liśmy. Może on powiedzieć: „A więc dobrze, lubisz jakąś rzecz. Ludzka natura jest skomplikowana. Każdej skłonności towarzyszy utajona domieszka niechęci. W odniesieniu do danej rzeczy ukazuje się ona tobie w szczególnym momencie. Uważasz ją za przeżycie z okresu poprzedzającego twoje narodziny, podczas gdy w naturalny sposób można by ją, zapewne, wytłumaczyć nieuświadomionymi fak- tami z życia duszy." Na taki zarzut nie da się na ogół odpowiedzieć niczego innego, jak tylko to, że w wielu wypadkach może on być z całą pewnością słuszny. Poznania świadomości nadzmysłowej, które byłoby bezzarzutu, nie zdobywa się łatwo.Tak samo jednak jak prawdą jest to, że „rzekomy" badacz duchowy może się mylić i nieuświado- mione fakty odnosić do przeżyć ducha w okresie poprzedzającym narodziny, prawdą jest i to, że ćwiczenia wynikające z nauki ducho- wej prowadzą do takiego samopoznania, które obejmuje również podświadome nastroje duszy i potrafi uwolnić się od złudzeń także w tym względzie. Nie twierdzimy tu wszak niczego innego, jak tylko to, że prawdziwe jest jedynie takie poznanie nadzmysłowe, które w trakcie czynności poznawczych potrafi odróżnić to, co pochodzi ze światów nadzmysłowych, od tego, co wytworzyła nasza własna wyobraźnia. Owej zdolności rozróżniania nabywa się w miarę wzy- wania się w światy nadzmysłowe w takim stopniu, iż postrzeżenie w tej dziedzinie odróżnia się od urojenia z taką samą pewnością, jak w świecie zmysłowym odróżnia się dotknięte palcem gorące żelazo od jedynie wyobrażonego. tt' * O ciele eterycznym człowieka i o świecie żywiołów Człowiek uznaje istnienie świata nadzmysłowego i zdobywa jego po- znanie przezwyciężając pewne przeszkody, jakie w tym względzie istnieją początkowo w jego duszy. Trudność, wobec której tu stajemy, polega na tym, że przeszkody te działają wprawdzie w trakcie trwania przeżycia dusznego, w normalnym życiu nie docierają jednak jako takie do świadomości. W duszy człowieka żyje bowiem wiele rzeczy, o których zrazu nie wie ona nic i o których dopiero stopniowo musi zdobyć wiedzę, zupełnie podobnie jak o istotach i procesach świata zewnętrznego. Świat duchowy, zanim zostanie przez duszę poznany, jest dla niej czymś zupełnie obcym, nie mającym w swych właściwościach nic z tego, czego może ona doświadczyć dzięki swym przeżyciom w świe- cie zmysłowym. Jest tak, że dusza postawiona przed światem ducho- wym widziałaby zupełną „nicość". Czułaby się tak, jakby spoglądała w nieskończoną, pustą, bezludną otchłań. Uczucie takie rzeczywiście istnieje w zrazu nieuświadomionych głębiach duszy. Jest ono pokrew- ne bojaźni, lękowi; dusza żyje z nim, nic o tym nie wiedząc. Dla życia duszy miarodajne jest jednak nie tylko to, o czym ona wie, lecz również to, co bez jej wiedzy faktycznie w niej istnieje. Jeśli więc dusza poszukuje w sferze swego myślenia „powodów do odrzucenia" świata duchowego, „dowodów" przeciwko jego istnieniu, to dzieje się tak nie dlatego, że przymusza ją do tego ich waga, lecz dlatego, iż szuka ona czegoś, co znieczuliłoby ją na opisane uczucia. Człowiek 88 Próg świata duchowego zaprzecza istnieniu świata duchowego bądź możliwości jego poznania nie dlatego, że może „dowieść" jego „nieistnienia", lecz dlatego, że chce napełnić swą duszę myślami pozornie usuwającymi „bojaźń przed światem duchowym". Od owej tęsknoty za materialistycznym środkiem znieczulającym na „lęk przed światem duchowym" można uwolnić się dopiero wtedy, gdy ogarnie się wszystkie przedstawione tu okoliczności życia dusznego. „Materializm jako mające miejsce w duszy zjawisko lęku" to ważny rozdział nauki o duszy. „Lęk przed duchowością" stanie się zrozumiały, gdy dotrzemy do prawdy, iż procesy i jestestwa świata zmysłowego są zewnętrznym wyrazem procesów i jestestw nadzmysłowych, duchowych. Zrozu- mienie takie pojawi się już wówczas, gdy pojmiemy, że ciało, które u człowieka możemy postrzegać zmysłowo i z którym jedynie ma do czynienia zewnętrzna nauka, jest wyrazem ciała subtelnego, nadzmy- słowego (eterycznego), w którym, niczym w chmurze, ciało zmysłowe (czyli fizyczne) zawiera się jako gęstsze jądro. Owo ciało eteryczne stanowi drugi człon jestestwa ludzkiego. W nim znajduje się podsta- wa i przyczyna życia ciała fizycznego. W swym ciele eterycznym czło- wiek nie jest jednak w takim samym stopniu oddzielony od świata zewnętrznego, jak w swoim ciele fizycznym od fizycznego świata zewnętrznego. Mówiąc o świecie zewnętrznym dla ciała eterycznego, nie mamy na myśli fizycznego świata zewnętrznego, postrzeganego za pomocą zmysłów, lecz duchowe otoczenie, które w stosunku do świata fizycznego jest tak samo nadzmysłowe, jak ciało eteryczne człowieka w stosunku do jego ciała fizycznego. Jako istota eteryczna człowiek tkwi w świecie eterycznym (świecie żywiołów).* * W książce Jedna z dróg ku samopoznaniu człowieka Steiner nazywa nadzmysłowy, cielesny człon istoty ludzkiej, będący nośnikiem jej życia, athenscher Leib lub elementari- scher Leib, zaś świat nadzmysłowy stanowiący naturalne środowisko tego członu — elemen- tarische Welt. Aby zachować także w wypadku polskich nazw pokrewieństwo widoczne w nazwach niemieckich, tłumaczyłem powyższe słowa odpowiednio „ciało eteryczne", „ciało elementarne" i „świat elementarny". W swojej późniejszej książce Próg świata du- chowego Steiner używa prawie wyłącznie określeń athenscher Leib i elementarische Welt. Ponieważ znika tym samym symetria widoczna we wcześniejszych nazwach, a ponadto określenie „świat żywiołów" wydaje mi się zręczniejsze i lepiej oddające treść, używam go w miejsce wcześniejszego „świat elementarny" (przyp. tłum.). O ciele eterycznym człowieka i o świecie żywiołów 89 Gdy zatem człowiek uświadomi sobie to, co stale przeżywa - o czym jednak nic nie wie w swych zwykłych przeżyciach - a miano- wicie, że jako istota eteryczna znajduje się w świecie żywiołów, to świadomość ta będzie zupemie inna niż świadomość zwykłych prze- żyć. Świadomość, o której mówimy, pojawia się w wypadku poznania nadzmysłowego. Dzięki niemu człowiek wie wówczas o tym, co za- wsze obecne jest w życiu, co skrywa się jednak przed normalną świadomością. W stanie normalnej świadomości człowiek mówi do siebie „ja", wskazując na istotę, która przejawia się w jego ciele fizycznym. W świecie zmysłowym zdrowe życie duszne polega na tym, że czło- wiek uznaje siebie za istotę odrębną w stosunku do reszty świata. To zdrowe życie duszne załamałoby się, gdyby człowiek określał jakiekolwiek procesy lub jestestwa świata zewnętrznego jako nale- żące do jego „ja". Rzecz ma się inaczej, gdy człowiek przeżywa siebie jako jestestwo eteryczne w świecie żywiołów. Jego własna istota (isto- ta „ja") zlewa się wówczas z pewnymi procesami i jestestwami na- leżącymi do otoczenia. Eteryczne jestestwo człowieka musi odnaleźć się również w tym, co nie jest jego wnętrzem, w taki sam sposób, w jaki przywykło traktować owo „wnętrze" w świecie zmysłowym. W świecie żywiołów istnieją siły, procesy i jestestwa, do których mu- simy się odnosić tak, jak gdyby należały one do naszego „ja", mimo iż pod pewnym względem tworzą „świat zewnętrzny". Jako eteryczne istoty ludzkie jesteśmy wpleceni w elementarne jestestwo świata. W świecie fizyczno-zmysłowym mamy swe własne myśli; jesteśmy z nimi w taki sposób związani, że uważamy je za wchodzące w skład naszego „ja". Do wnętrza eterycznej istoty ludzkiej wnikają swym działaniem - w sposób równie intymny jak myśli w świecie zmysło- wym - siły, procesy itd., zachowujące się jednak nie jak myśli, lecz jak jestestwa, które żyją wraz z duszą i w duszy. Dlatego poznanie nadzmysłowe wymaga potężniejszej siły wewnętrznej niż ta, jaką dysponuje dusza, by móc zachowywać się wobec swych myśli jako istota samodzielna. Przygotowanie do prawdziwego oglądu ducha polega zasadniczo również na takim wewnętrznym wzmocnieniu, zasileniu duszy, by mogła ona czuć się samodzielną istotą nie tylko wtedy, gdy obecne są w niej myśli, lecz również wtedy, gdy w polu 90 Próg świata duchowego jej świadomości niczym część jej własnej istoty pojawią się siły i je- stestwa świata żywiołów. Siła duszy, która pozwala jej być istotą świata żywiołów, istnieje w zwykłym życiu człowieka. Dusza zrazu nic o niej nie wie, posiada ją jednak. Do tego, by siłę tę móc posiadać także wiedząc o tym, dusza musi się najpierw przygotować. Musi w tym celu nabrać owej wewnętrznej tężyzny, którą zdobywa się w trakcie przygotowania do oglądu ducha. Dopóki człowiek nie może zdecydować się na to, by zdobyć wewnętrzną tężyznę duszy, obecny w nim będzie zrozumiały lęk przed uznaniem swego duchowego otoczenia i - nieświadomie - sięgać on będzie po iluzję, jakoby świat duchowy nie istniał lub był niepoznawalny. Iluzja ta pomaga człowiekowi uwolnić się od instynk- townego lęku przed zrośnięciem się lub zlaniem jego własnej istoty („ja") z istot owym, zewnętrznym światem duchowym. Ktoś, kto przeniknie przedstawiony stan rzeczy, uzna również istnienie eterycznej istoty człowieka „za" człowiekiem fizyczno-zmy- słowym i nadzmysłowego świata eterycznego (świata żywiołów) „za" światem fizyczno-postrzegalnym. Świadomość jasnowidząca znajduje w świecie żywiołów istoty do pewnego stopnia samodzielne, tak jak świadomość fizyczna znajduje w świecie zmysłowym myśli pozbawione samodzielności i natury isto- towej. Wżycie się w świat żywiołów prowadzi następnie do oglądu tych częściowo samodzielnych istot w kontekście większej całości. Tak jak w sytuacji, kiedy kończyny ludzkiego ciała fizycznego trak- towałoby się najpierw jako częściowo samodzielne, a następnie po- znało, że istnieją one jako części całości ciała, tak też pojedyncze istoty świata żywiołów łączą się dla świadomości nadzmysłowej w ży- we człony wielkiego ciała duchowego, w którym w dalszym ciągu przeżycia nadzmysłowego rozpoznaje się elementarne (nadzmysło- we) ciało życiowe Ziemi. Eteryczna istota ludzka czuje się członem ciała życiowego Ziemi. Ten stopniowy postęp w oglądzie ducha polega na wzywaniu się w istotę świata żywiołów. Świat ów ożywiają jestestwa najróżniejsze- go rodzaju. Jeśli chcielibyśmy jakoś wyrazić działanie i zachowanie się owych istotowych sił, moglibyśmy to uczynić jedynie przedstawia- jąc ich rozmaite rodzaje za pomocą obrazów. Są tu jestestwa, które O ciele eterycznym człowieka i o świecie żywiołów 91 uznamy za spokrewnione ze wszystkim, co dąży ku trwałości, stałości, ciężkości. Można je określić jako dusze ziemi. (I jeśli nie uznamy się za przemądrzałych i nie będziemy się obawiać obrazu, który ma wszak tylko wskazywać na rzeczywistość, nie zaś nią być, to będziemy mogli mówić o „gnomach".) Spotyka się ponadto istoty, które ze względu na ich własności określić można jako dusze powietrza, dusze wody i dusze ognia. Raźniej ukazują się również i inne jestestwa. Występują one w taki sposób, iż jawią się jako istoty żywiołów, istoty elementarne (ete- ryczne), poznajemy jednak po nich, że w ich eterycznym jestestwie tkwi coś, co jest wyższego rodzaju niż jestestwowośc świata żywiołów. Uczymy się rozumieć, że na takim stopniu poznania nadzmysłowego, który wystarcza jedynie do poznania świata żywiołów, możemy się zbliżyć do prawdziwego bytu tych istot w równie niewielkin stopniu, jak do prawdziwego jestestwa człowieka samą tylko świadomością fizyczną. Wspomniane tu wcześniej istoty, które obrazowo można nazwać duszami ziemi, duszami wody, duszami powietrza i duszami ognia, pod pewnym względem obecne są swą aktywnością w obrębie ele- mentarnego ciała życiowego Ziemi. Mają one w nim swe zadania. Scharakteryzowane jestestwa wyższego rodzaju rozwijają natomiast aktywność, która wykracza poza tę sferę. Dalsze ich poznawanie w przeżyciu nadzmysłowym wyprowadza nas wraz z naszą świadomo- ścią duchowo poza sferę Ziemi. Widzimy wówczas, jak sfera Ziemi wyłoniła się z innej sfery i jak rozwija w sobie duchowe zalążki po to, by w przyszłości mogła się z niej rozwinąć następna sfera, w pew- nym sensie „nowa Ziemia". W mojej Wiedzy tajemnej w zarysie wy- jaśniłem, dlaczego to, z czego rozwinęła się Ziemia, określa się jako „dawny Księżyc" i dlaczego świat, ku któremu zmierzać będzie w przyszłości Ziemia, nazwać można „Jowiszem". Istotne jest to, że w „dawnym Księżycu" widzimy świat, który dawno temu przeminął i z którego na drodze przeobrażenia powstał świat ziemski, a także to, że przez „Jowisza" w duchowym sensie rozumiemy przyszły świat, ku któremu zdąża świat ziemski. Podsumowanie U podstaw człowieka fizycznego leży subtelne ludzkie jestestwo ete- ryczne. Żyje ono w otaczającym go świecie żywiołów, podobnie jak człowiek fizyczny żyje w otaczającym go świecie fizycznym. Zewnę- trzny świat żywiołów tworzy jako całość nadzmysłowe ciało życiowe Ziemi. Okazuje się ono jestestwem powstałym na drodze przeobra- żenia z dawnego świata (świata Księżyca) i zarazem przygotowaniem do przyszłego świata (świata Jowisza). Zgodnie z tym, co wcześniej przedstawiliśmy, człowieka można rozpatrywać schematycznie w na- stępujący sposób: 1. Ciało fizyczne w otaczającym je świecie fizyczno-zmysłowym. Dzięki temu ciału człowiek uznaje siebie za samodzielną, od- rębną istotę („ja"). 2. Ciało subtelne (eteryczne) w otaczającym je świecie żywiołów. Dzięki temu ciału człowiek uznaje siebie za człon ciała życiowego Ziemi, a przez to pośrednio za człon trzech następujących po sobie stanów planetarnych. O wielokrotnych żywotach ziemskich i karmie O ciele astralnym człowieka i świecie duchowym O jestestwach arymanicznych Duszy szczególnie trudno jest uznać fakt, że w życiu dusznym włada coś, co dla jej świadomości stanowi świat zewnętrzny w taki sam sposób, jak tak zwany świat zewnętrzny w zwykłym sensie. Wzdraga się ona przed tym - nieświadomie - ponieważ sądzi, iż taki stan rzeczy zagraża jej samodzielnemu bytowi. Instynktownie odwraca więc swe duchowe spojrzenie od tej sytuacji. To, że współczesna nauka potwierdza rzecz jako taką od strony teoretycznej, nie jest równoznaczne z pełnym przeżyciem tego faktu wraz ze wszystkimi konsekwencjami, jakie ma jego wewnętrzne ogarnięcie i przeniknię- cie nim siebie. Jeśli świadomość będzie w stanie wykształcić w sobie zdolność żywego odczuwania owego faktu, to nauczy się rozpozna- wać w istocie duszy wewnętrzne jądro, zachowujące się jak samo- dzielne jestestwo wobec tego wszystkiego, co może się rozwinąć w sferze świadomego życia dusznego pomiędzy narodzinami a śmier- cią. Świadomość pozna wówczas w swych głębiach istotę, której wy- tworem się czuje. Jako jej wytwór odczuwać będzie również ciało - nośnik owej świadomości - wraz ze wszystkimi jego siłami i własno- ściami. W trakcie tego rodzaju przeżyć dusza uczy się odczuwać, jak dojrzewa znajdujące się w niej jestestwo duchowe i że unika ono wpływów życia świadomego. Zaczyna odczuwać, jak z biegiem życia pomiędzy śmiercią a narodzinami owo wewnętrzne jestestwo staje się nie tylko coraz silniejsze, lecz również coraz bardziej samodzielne; 94 Próg świata duchowego uczy się poznawać, iż jestestwo to w czasie życia między narodzinami a śmiercią ma się tak do reszty przeżyć, jak zalążek rozwijający się w istocie roślinnej do całości rośliny, w której ów rozwój zachodzi. Tyle że zalążek roślinny jest istotą fizyczną, zalążek zaś duszny - duchową. Przebieg takich przeżyć prowadzi następnie do uznania myśli o wielokrotnych żywotach ziemskich człowieka. Dusza może wyczuć w swoim, do pewnego stopnia od niej niezależnym, jądrze istoty zalążek nowego życia ludzkiego, w które przeniesie on owoce obe- cnego życia, gdy w świecie duchowym po śmierci w sposób czysto duchowy doświadczy tych warunków życiowych, które nie mogą stać się jego udziałem, kiedy w okresie pomiędzy narodzinami a śmiercią otoczony jest osłoną ziemskiego ciała fizycznego. Z myśli tej w sposób konieczny wynika inna myśl: obecne życie zmysłowe pomiędzy narodzinami a śmiercią jest rezultatem innych dawno minionych żywotów ziemskich. W ich trakcie dusza rozwinęła zalążek, który żył dalej po śmierci w świecie czysto duchowym, do- póki nie dojrzał do tego, by przez nowe narodziny wkroczyć w nowe życie ziemskie, podobnie jak zalążek rośliny stanie się nową rośliną po tym, jak po oddzieleniu się od starej rośliny, w której powstawał, przez jakiś czas przebywał w innych warunkach życiowych. Dzięki odpowiednim przygotowaniom duszy świadomość nadzmy- słowa uczy się zanurzać w proces polegający na tym, że w życiu ludzkim wykształca się, w pewien sposób samodzielne, jądro, które owoce tego życia przenosi w następne życie ziemskie. W formie obrazowej, jestestwowej, jak gdyby chciała objawić się jako indywi- dualna istota, z fal duszy wynurza się druga jaźń, ukazując się istocie, do której przedtem zwracaliśmy się jako do naszej jaźni, jako samo- dzielna i wobec niej nadrzędna; jawi się jako jej inspirator. Człowiek jako zwykła jaźń zlewa się z ową inspirującą i nadrzędną drugą jaźnią. Zwykła świadomość żyje w tym, co świadomość nadzmysłowa po- znaje jako stan faktyczny, o niczym nie wiedząc. I znów człowiek musi wzmocnić swą duszę, jeśli ma sprostać tym razem nie tylko duchowemu światu zewnętrznemu, z którym się stapia w jedno, lecz również jestestwu duchowemu, którym w wyższym sensie sam jest, O wielokrotnych żywotach ziemskich i karmie... 95 a które stoi jednak na zewnątrz tego, co w świecie zmysłowym z ko- nieczności odczuwa jako własne „ja". (Sposób, w jaki owa druga jaźń w obrazach jako jestestwo wyłania się z nurtów duszy, jest najzupeł- niej różny u poszczególnych ludzkich indywidualności. W moich sce- nicznych obrazach dusz ludzkich: Die Pforte der Einweihung (Wrota wtajemniczenia), Die Prufung der Seele (Egzamin duszy), Der Huter der Schwelle (Strażnik Progu), Der Seelen Erwachen (Przebudzenie dusz) starałem się pokazać, jak różne ludzkie indywidualności do- chodzą do przeżycia owego „drugiego «ja»".) Chociaż dusza w swej zwykłej świadomości nic nie wie o tym, że jest inspirowana przez swe „drugie «ja»", inspiracja taka ma miejsce w jej głębiach. Nie jest to jednak inspiracja, która zachodzi w myślach czy wewnętrznych słowach; działa ona poprzez czyny, procesy, poprzez dzianie się. „Druga jaźń" jest tym, co prowadzi duszę ku szczegółom jej życiowego przeznaczenia, jak również tym, co budzi w niej zdol- ności, skłonności, predyspozycje itp. „Drugie «ja»" żyje w całokształ- cie losu, jaki niesie w sobie życie ludzkie. Towarzyszy jaźni, której warunki istnienia zawierają się pomiędzy narodzinami a śmiercią, i kształtuje życie ludzkie wraz z tym wszystkim, co składa się na nie jako radość, zadowolenie, ból. Świadomość nadzmysłowa, połączy- wszy się z ową „drugą jaźnią", uczy się mówić „ja" o całości losu za- wierającego się w życiu, tak samo jak człowiek fizyczny mówi „ja" do swe] własnej istoty. To, co określa się wschodnim słowem „karma", zrasta się w opisany sposób z „drugą jaźnią", z „duchową istotą «ja»". Bieg życia człowieka jawi się jako inspirowany przez jego własne trwałe jestestwo, wiodące swój byt od jednego życia do dru- giego; inspiracja zaś zachodzi tak, iż życiowe losy następnego bytu .ziemskiego jawią się jako skutek poprzednich żywotów ziemskich. 1 W ten sposób człowiek uczy się poznawać siebie jako „inne jeste- stwo", jako jestestwo, którym nie jest w bycie zmysłowym i które w bycie tym znajduje wyraz tylko poprzez swe działania. Gdy świa- •domość wkroczy w świat owego innego jestestwa, znajdzie się w dzie- dzinie, którą w przeciwieństwie do dziedziny żywiołów można by określić jako dziedzinę ducha. Dopóki czujemy, iż jesteśmy w tej dziedzinie, znajdujemy się cał- kowicie poza kręgiem, w którym mają miejsce wszystkie przeżycia 96 Próg świata duchowego i doświadczenia świata zmysłowego. Z innego świata spoglądamy wstecz na ten, który w pewnym sensie opuściliśmy. Dochodzimy do poznania, że jako istoty ludzkie należymy do obu światów. Świat zmysłowy odczuwamy jako swojego rodzaju lustrzany obraz świata ducha. Ale nie jako obraz, w którym procesy i jestestwa świata ducha znajdują jedynie swe odbicie, lecz jako obraz, który pomimo iż jest odbiciem lustrzanym, prowadzi samodzielne życie. Jest tak, jak gdyby człowiek oglądając siebie w lustrze widział jednocześnie, jak jego obraz lustrzany zaczyna samodzielnie żyć. Poznajemy także jestestwa duchowe, które sprawiają, że ów lu- strzany obraz świata ducha wiedzie samodzielne życie. Jestestwa te odczuwamy jako takie, które ze względu na swe pochodzenie należą do świata ducha, opuściły jednak jego scenę i swą aktywność rozwi- jają w świecie zmysłowym. Stajemy zatem wobec dwóch wzajemnie na siebie oddziałujących światów. Świat duchowy określimy tu jako górny, świat zmysłowy zaś jako dolny. Wspomniane jestestwa duchowe poznajemy w świecie dolnym dzięki temu, że punkt widzenia przenieśliśmy poniekąd do świata górnego. Pewien rodzaj tych jestestw jawi się nam tak, iż odnajdu- jemy w nich przyczynę, dla której człowiek przeżywa świat zmysłowy jako substancjalny, materialny. Poznajemy, że wszystko, co mate- rialne, jest w rzeczywistości duchowe, a duchowa aktywność owych jestestw sprawia, iż duchowy element świata zmysłowego tężeje, twardnieje w element materialny. Choć pewne nazwy nie są w dzi- siejszych czasach lubiane, potrzebujemy ich na określenie tego, co widzimy jako rzeczywiste w świecie ducha. Dlatego istoty, które powodują owo umaterialnienie się świata zmysłowego, nazwiemy jestestwami arymanicznymi. Okazuje się następnie, że ich prawłasną dziedziną jest królestwo minerałów. W królestwie tym jestestwa arymaniczne panują tak, iż w pełni dają wyraz temu, czym są zgo- dnie ze swą naturą. W królestwie roślin i w wyższych królestwach przyrody dokonują one czegoś innego. Stanie się to zrozumiałe dopiero wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę dziedzinę świata żywio- łów. Również i ten świat, widziany z dziedziny duchowej, jawi się jako jej odbicie lustrzane. Samodzielność owego obrazu lustrzanego w świecie żywiołów nie jest jednak tak duża jak fizycznego świata O wielokrotnych żywotach ziemskich i karmie... 97 zmysłowego. Władza jestestw z rodzaju arymanicznych jest w świecie żywiołów mniejsza niż w świecie zmysłowym. Ze świata żywiołów rozwijają one jednak między innymi aktywność, która znajduje swój wyraz w niszczeniu i śmierci bytu. Można wręcz powiedzieć, że za- daniem jestestw arymanicznych wobec wyższych królestw przyrody jest sprowadzanie śmierci. Na tyle, na ile śmierć należy do koniecz- nego porządku bytu, zadanie jestestw arymanicznych znajduje w tym porządku swe uzasadnienie. Obserwując z dziedziny duchowej aktywność jestestw arymanicz- nych dowiadujemy się jednak, że z ich działaniem w świecie dolnym związane jest jeszcze coś innego. Mając w tym świecie scenę swego działania, istoty arymaniczne nie czują się skrępowane porządkiem, jakiemu podlegałyby ich siły, gdyby istoty te działały w świecie gór- nym, z którego pochodzą. W świecie dolnym dążą one do samodziel- ności, jakiej nigdy nie mogłyby posiadać w świecie górnym. Znajduje to wyraz zwłaszcza w oddziaływaniu jestestw arymanicznych na czło- wieka, tworzącego najwyższe z królestw przyrody. Jestestwa aryma- niczne zmierzają do usamodzielnienia ludzkiego życia dusznego - na tyle, na ile jest ono związane ze zmysłowym bytem człowieka - do oderwania go od świata górnego i całkowitego włączenia w swój własny świat. Człowiek jako dusza myśląca pochodzi ze świata gór- nego. Dusza myśląca, która uzyska zdolność widzenia, wkracza rów- nież i w ten świat. Myślenie rozwijane w świecie zmysłowym i do świata tego przywiązane ma w sobie to, co można by określić jako wpływ jestestw arymanicznych. Chcą one nadać myśleniu związane- mu ze zmysłami pewnego rodzaju trwały byt w obrębie świata zmy- słowego. Podczas gdy ich siły niosą śmierć, jestestwa te pragną uchro- nić przed nią duszę myślącą i tylko pozostałej części jestestwa czło- wieka pozwolić pogrążyć się w zniszczeniu. Ludzka siła myślenia winna zgodnie z intencjami jestestw arymanicznych pozostać w ob- szarze zmysłowym i przyjąć formę bytu, który coraz bardziej miałby przypominać naturę bytu arymanicznego. W świecie dolnym znajdują swój wyraz jedynie skutki przedsta- wionego stanu rzeczy. Człowiek może dążyć do tego, by jego duszę myślącą przeniknęły siły, które uznają świat duchowy i które potra- fią w nim żyć i bytować. Człowiek może jednak swą duszą myślącą 98 Próg świata duchowego odwrócić się od tych sił i myślenie swe wykorzystywać wyłącznie do ogarnięcia świata zmysłowego. Pokusa ku temu pochodzi od sił ary- manicznych. O ciele astralnym i jestestwach lucyferycznych O istocie ciała eterycznego Innym rodzajem jestestw duchowych, jakie z dziedziny ducha obser- wujemy w świecie zmysłowym (a także w świecie żywiołów), który obrały one za scenę swego działania, są jestestwa pragnące całkowicie uwolnić duszę czującą ze świata zmysłowego, a więc poniekąd ją uduchowić. Życie w świecie zmysłowym należy do porządku świata. Dusza ludzka żyjąc w świecie zmysłowym przechodzi w nim rozwój zawierający się w obrębie warunków jej istnienia. To, że została wpleciona w dziedzinę zmysłową, jest wynikiem działania jestestw, które poznajemy w świecie górnym. Działaniu temu przeciwstawiają się jestestwa pragnące wyrwać duszę czującą z warunków aktywności zmysłowej. Jestestwa te nazwiemy tu lucyferycznymi. Tak więc jestestwa lucyferyczne stoją w świecie zmysłowym, wy- patrując niejako wszystkiego, co posiada w nim duszę (jest w stanie odczuwać), by to coś ze świata zmysłowego wydobyć i wcielić do swej własnej dziedziny świata, podobnej ich naturze. Widziana ze świata górnego, aktywność jestestw lucyferycznych daje się zauważyć także w świecie żywiołów. Jestestwa te dążą do stworzenia w nim obszaru sił, który, zgodnie z ich intencjami, miałby pozostać nie tknięty przez siłę ciężkości świata zmysłowego, mimo iż istoty świata górnego przeznaczyły go na obszar wpleciony w świat zmysłowy. Tak jak jestestwa arymaniczne pozostają w swojej sferze, jeśli przynoszą je- dynie czasowe zniszczenie bytu, mające swe uzasadnienie w porząd- ku świata, tak jestestwa lucyferyczne nie wykraczają poza obszar 100 Próg świata duchowego swego własnego królestwa, jeśli duszę czującą przenikają siłami, w których nieustannie odnajduje ona bodziec do tego, by wznieść się ponad przymus i konieczności świata zmysłowego i poczuć się wobec nich samodzielną, wolną istotą. Istoty lucyferyczne wykraczają jednak poza swą dziedzinę, jeśli wbrew ogólnemu porządkowi świata górnego pragną stworzyć osobne królestwo ducha, w które chcą przekształcić obdarzone duszą jestestwa w świecie zmysłowym. Można zobaczyć, jak działanie jestestw lucyferycznych w świecie zmysłowym napiera w dwóch kierunkach. Z jednej strony człowiek ^awdzięcza tym istotom to, że potrafi wznieść się ponad przeżywanie wyłącznie rzeczywistości zmysłowej. Swą radość, uniesienie czerpie on nie tylko ze świata zmysłowego. Potrafi cieszyć się i zachwycać czymś, co żyje jedynie w pozorze, co jako piękny pozór wykracza poza sferę zmysłową. Od tej strony, aktywność jestestw lucyferycznych miała swój udział w najdonioślejszych osiągnięciach kultury, przede wszystkim kultury artystycznej. Człowiek potrafi również żyć w sferze wolnego myślenia, nie musi wyłącznie opisywać rzeczy zmysłowych i odtwarzać w myślach ich wiernego wizerunku; może rozwijać twór- cze myślenie wykraczające poza świat zmysłowy; może filozofować o rzeczach. Z drugiej strony nadmierne napięcie sił lucyferycznych w duszy staje się źródłem zamieszania i wielu urojeń, które pragną rozwinąć się w czynnościach duszy, nie przestrzegając warunków wyższego porządku świata. Filozofowanie pozbawione podstawy w postaci rzetelnego wniknięcia w porządek świata, uparte zamykanie się w samowolnych wyobrażeniach, przesadne obstawanie przy przy- jętym przez siebie, ulubionym osobistym zapatrywaniu, chełpienie się nim, wszystko to stanowi ciemne strony działalności istot lucyfe- rycznych. Swym „drugim «ja»" dusza ludzka należy do świata górnego. Przynależy jednak również do bytu w świecie dolnym. Świadomość nadzmysłowa, po odpowiednim przygotowaniu, zyskuje poczucie te- go, że znajduje się w świecie górnym. Nie zmienia to jednak dla niej stanu rzeczy; do tego, co składa się na stan faktyczny w wypadku każdej duszy ludzkiej, dochodzi jedynie wiedza o nim. Każda dusza ludzka przynależy do świata górnego i przyporząd- kowana jest, gdy człowiek żyje w świecie zmysłowym, zmysłowemu O ciele astralnym i jestestwach lucyferycznych... 101 ciału podlegającemu procesom tego świata. Przyporządkowana jest ponadto subtelnemu ciału eterycznemu, żyjącemu wśród procesów świata żywiołów. W ciele zmysłowym i w ciele eterycznym działają siły jestestw arymanicznych i lucyferycznych. Siły te są natury ducho- wej, nadzmysłowej. Na tyle, na ile dusza ludzka żyje w świecie górnym (w świecie ducha), jest ona - by użyć tego określenia - jestestwem astralnym. Wśród rozmaitych przyczyn uzasadniających to wyrażenie jest i ta, że astralne jestestwo człowieka jako takie nie podlega warunkom panującym w obrębie Ziemi. Poznanie duchowe stwierdza, że w je- stestwie astralnym człowieka nie działają ziemskie prawa przyrody, lecz prawa, jakie wchodzą w grę w wypadku procesów w świecie gwiazd. Nazwa wydaje się więc uzasadniona. Oprócz istnienia fizycz- no-zmysłowego ciała człowieka oraz subtelnego ciała eterycznego należy zatem uznać również istnienie trzeciego ciała - ciała astral- nego. Trzeba jednak koniecznie wziąć pod uwagę następującą rzecz: jeśli chodzi o jego prawłasne jestestwo, ludzkie ciało astralne tkwi korzeniami w świecie górnym, we właściwej dziedzinie ducha. W jej obrębie jest ono jestestwem tego samego rodzaju, co inne jestestwa, których scena działania znajduje się w świecie ducha. Na tyle, na ile świat żywiołów i świat zmysłowy są lustrzanymi odbiciami świata ducha, także ciało eteryczne i ciało fizyczno-zmysłowe należy trak- tować jako odbicia astralnego jestestwa człowieka. W ciele eterycz- nym oraz w ciele fizyczno-zmysłowym działają jednak siły pochodzą- ce od jestestw lucyferycznych i arymanicznych. A ponieważ jestestwa te są pochodzenia duchowego, jest rzeczą naturalną, że także w ob- szarze ciała fizyczno-zmysłowego oraz eterycznego odnajdziemy ro- dzaj astralnego jestestwa człowieka. Oglądowi duchowemu, który przyjmuje jedynie obrazy świadomości nadzmysłowej i nie potrafi właściwie zrozumieć ich znaczenia, może się łatwo przydarzyć, że tę astralną domieszkę w ciele fizycznym i eterycznym weźmie za wła- ściwe ciało astralne. Owo „ciało astralne" jest właśnie tym członem ludzkiego jestestwa, który swą aktywnością zwraca się przeciw pra- wom, jakie naprawdę przysługują człowiekowi w ramach porządku świata. O pomyłki i zamęt w tej dziedzinie tym łatwiej, że dla zwy- czajnej ludzkiej świadomości wiedza o astralnym jestestwie duszy jest 102 Próg świata duchowego zrazu całkowicie niedostępna. Nieosiągalna jest ona jednak również na pierwszych stopniach świadomości nadzmysłowej. Świadomość tę osiąga człowiek przeżywając siebie w swym ciele eterycznym. Widzi w nim wówczas obrazy lustrzane swego „drugiego «ja»" oraz świata górnego, do którego sam należy. Widzi w ten sposób eteryczny obraz lustrzany swego ciała astralnego i postrzega go wraz z zawartymi w nim jestestwami lucyferycznymi i arymanicznymi. W dalszych aforystycznych rozważaniach podanych w niniejszej książce zobaczymy, że również owo „ja", do którego człowiek zwraca się w swym zwykłym życiu jako do swego własnego jestestwa, nie jest „prawdziwym «ja»", lecz jego odbiciem w świecie fizyczno-zmysło- wym. Dla oglądu eterycznego eteryczne odbicie ciała astralnego może więc sprawiać złudne wrażenie „prawdziwego ciała astralnego". W dalszym ciągu procesu wzywania się w świat górny świadomość nadzmysłowa zdobywa również prawdziwy pogląd na naturę lustrza- nego odbicia świata górnego w świecie dolnym w wypadku istoty ludzkiej. Przede wszystkim okazuje się, że eteryczne, subtelne ciało, które człowiek nosi w sobie w swym obecnym bycie ziemskim, w rze- czywistości nie jest odbiciem lustrzanym tego, co odpowiada mu w świecie górnym. Jest obrazem lustrzanym, zmienionym na skutek aktywności jestestw lucyferycznych i arymanicznych. Duchowy pra- obraz ciała eterycznego nie może znaleźć pełnego odbicia w czło- wieku ziemskim ze względu na naturę jestestwa Ziemi, w którym działają wspomniane jestestwa. Jeśli świadomość nadzmysłowa po- dąży drogą wiodącą poza Ziemię ku dziedzinie, w której możliwe jest doskonałe odbicie prawzoru ciała eterycznego, to spostrzeże, iż przeniosła się w odległą przeszłość przed obecnym stanem Ziemi, a także przed poprzedzającym go stanem Księżyca. Zdobędzie wgląd w to, jak obecny stan Ziemi rozwinął się ze stanu Księżyca, a ten ze stanu Słońca. (Więcej o tym, dlaczego określenie „stan Słońca" jest uzasadnione, można znaleźć w mojej Wiedzy tajemnej w zarysie.) Ziemia znajdowała się zatem niegdyś w stanie Słońca; z niego rozwinął się stan Księżyca, a następnie „Ziemia". Podczas stanu słonecznego ciało eteryczne człowieka było czystym odbiciem ducho- wych procesów i jestestw świata, z którego pochodzi. Świadomość nadzmysłowa stwierdza, iż jestestwa te w całości składają się z czystej O ciele astralnym i jestestwach lucyferycznych... 103 mądrości. Można zatem powiedzieć, że w okresie słonecznym Ziemi, w pradawnej przeszłości, człowiek przyjął w siebie ciało eteryczne jako czyste odbicie kosmicznych istot mądrości. W kolejnych okre- sach - księżycowym i ziemskim - ciało to ulegało zmianom i stało się tym, czym jest w jestestwie ludzkim obecnie. l Podsumowanie 105 2. Ciało subtelne (eteryczne) w otaczającym je świecie żywiołów. Dzięki temu ciału człowiek uznaje siebie za człon ciała życiowego Ziemi, a przez to, pośrednio, za człon trzech następujących po sobie stanów planetarnych. 3. Ciało astralne w otaczającym je świecie czysto duchowym. Dzięki temu ciału człowiek jest członem świata duchowego, którego odbiciami lustrzanymi są świat żywiołów i świat fizyczny. W tym też ciele spoczywa „druga jaźń" człowieka, znajdująca wyraz w powtarzających się żywotach ziemskich. (K -b * 41- •fib ł., nor Człowiek niesie w duszy jądro swej istoty, należące do świata du- chowego. Stanowi ono trwałą istotę ludzką, która w powtarzających się żywotach ziemskich wyraża się w taki sposób, że w pojedynczym życiu ziemskim w obrębie zwykłej świadomości przyjmuje kształt samodzielnego wobec niej jestestwa, po śmierci fizycznej człowieka doświadcza przeżyć w świecie czysto duchowym, a po odpowiednim czasie przeżywa rezultaty poprzedniego życia ziemskiego w nowym życiu ziemskim. Owa trwała istota działa tak, że staje się inspirato- rem losu człowieka. Los ten inspiruje w taki sposób, iż dane życie ziemskie jawi się jako skutek poprzednich żywotów, mający swe uzasadnienie w porządku świata. Człowiek sam jest ową trwałą istotą; żyje w niej jako w swej „drugiej jaźni". Na tyle, na ile jako istota jest ową „drugą jaźnią", żyje w ciele astralnym, podobnie jak żyje w ciele fizycznym i eterycz- nym. Tak jak otoczeniem ciała fizycznego jest świat fizyczny, a ciała eterycznego świat żywiołów, tak otoczeniem ciała astralnego jest dziedzina ducha. Istoty tego samego rodzaju i pochodzenia co „druga jaźń" czło- wieka działają w świecie fizycznym i świecie żywiołów jako siły ary- maniczne i lucyferyczne. Sposób ich działania wyjaśnia relację ciała astralnego człowieka do jego ciała eterycznego i fizycznego. Praźródła ciała eterycznego należy szukać w dawno minionym stanie Ziemi, w tak zwanym okresie słonecznym. Zgodnie z tym, co dotąd powiedzieliśmy, człowieka można roz- patrywać schematycznie w następujący sposób: 1. Ciało fizyczne w otaczającym je świecie fizyczno-zmysłowym. Dzięki temu ciału człowiek uznaje siebie za samodzielną istotę („ja"). O „Strażniku Progu"... 107 sznej, podobnej do tej, którą w świecie zmysłowym rozwija się w ży- ciu myślowym. Mimo to człowiek nie byłby w stanie odnaleźć się w świecie żywiołów jako istota ludzka, gdyby nie wkraczał w ów świat jako istota myśląca. Nie przypatrując się jestestwom świata żywiołów myślowo, widziałby je wprawdzie, ale w rzeczywistości o żadnym z nich nie wiedziałby, czym jest. Przypominałby człowieka mającego przed sobą pismo, którego nie umie przeczytać. Widziałby dokładnie to samo co człowiek, który potrafi je przeczytać; znaczenie i treść miałoby ono jednak tylko dla tego drugiego. Jednakże świadomość nadzmysłowa przebywając w świecie żywio- łów nie wykonuje bynajmniej takiej czynności myślowej, jak ta, która ma miejsce w świecie zmysłowym. Jest raczej tak, że istota myśląca - taka jak człowiek - w trakcie właściwego oglądu świata żywiołów postrzega zarazem znaczenie i naturę jego istot i sił. Natomiast istota nie będąca istotą myślącą postrzegałaby obrazy, nie poznając ich zna- czenia i natury. Po wkroczeniu do świata duchowego dusza uważałaby na przykład jestestwa arymaniczne za coś zupełnie innego niż to, czym są, gdyby nie spoglądała na nie jako istota myśląca. Podobnie byłoby z jeste- stwami lucyferycznymi, a także innymi jestestwami świata ducha. Człowiek widzi jestestwa arymaniczne i lucyferyczne takimi, jakimi są, jeśli ze świata duchowego przygląda się im jasnowidzącym spoj- rzeniem wzmocnionym przez myślenie. Gdyby dusza nie uzbroiła się w dostateczną siłę myślową, jestestwa lucyferyczne oglądane ze świata duchowego zawładnęłyby jasnowi- dzeniowym światem obrazów i w przypatrującej się im duszy wywo- łały złudzenie, iż coraz głębiej wnika ona w świat duchowy, którego właściwie szuka, podczas gdy naprawdę pogrążałaby się coraz głębiej w świecie, który siły lucyferyczne pragną przygotować tak, aby stał się podobny do ich własnej istoty. Dusza czułaby się wprawdzie samodzielna, wzywałaby się jednak coraz bardziej w świat duchowy, który nie odpowiada jej istocie i pochodzeniu. Weszłaby w obce jej otoczenie duchowe. Świat zmysłowy skrywa jestestwa takie, jak jestestwa lucyferyczne, toteż w jego obrębie nie mogą one wprowadzić świadomości w błąd. Po prostu dla niej nie istnieją. Świadomość zaś, nie dając się im zbić O „Strażniku Progu" i niektórych własnościach świadomości nadzmysłowej Swym przeżywaniem w świecie zmysłowym stoi człowiek poza obrę- bem świata duchowego, w którym w myśl poprzednich rozważań ma swe korzenie jego jestestwo. O tym, jaki udział ma to przeżywanie w jestestwie ludzkim, przekonamy się, gdy zważymy, że świadomość nadzmysłowa wkraczająca w światy nadzmysłowe wymaga wzmoc- nienia właśnie tych sił dusznych, które zdobywa się w świecie zmy- słowym. Bez takiego wzmocnienia dusza odczuwa pewien lęk przed wejściem w świat nadzmysłowy. Pragnie się nawet uchronić przed wkroczeniem w ów świat, wyszukując „dowody" wskazujące, iż jest to niemożliwe. ' Jeśli jednak dusza okaże się wystarczająco silna na to, by wejść w świat duchowy, jeśli pozna w sobie siły, które po wkroczeniu w ten świat pozwolą jej utrzymać się jako samodzielnemu jestestwu, a w polu świadomości przeżywać nie tylko myśli, lecz także jestestwa tak, jak jest to konieczne w świecie żywiołów i świecie duchowym, wówczas poczuje również, że sity te może zebrać jedynie żyjąc w świe- cie zmysłowym. Zrozumie konieczność przejścia w swej wędrówce przez świat także przez świat zmysłowy. W szczególności zrozumienie to jest wynikiem przeżyć świado- mości nadzmysłowej w sferze myślenia. W momencie wkraczania w świat żywiołów świadomość wypełnia się jestestwami, które postrze- gane są w formie obrazów. W świecie żywiołów nie istnieje możli- wość rozwinięcia wobec tych jestestw wewnętrznej aktywności du- O „Strażniku Progu"... 109 ją oglądaliśmy. Widzimy ją bez złudzeń, w całej prawdzie, od strony świata duchowego; widzimy ją w taki sposób, iż czujemy, że całko- wicie przenikają nas siły poznawcze, które są w stanie ocenić jej wartość duchową. W trakcie takiej obserwacji samego siebie okazuje się również, dlaczego nie chcemy bez lęku, świadomie wkroczyć w świat duchowy; okazuje się, na ile mamy siłę, by to uczynić. Wi- dzimy, jak nawet jako istoty poznające trzymamy się z dala od świata duchowego. I im dokładniej zgłębiamy w ten sposób siebie, tym silniej ujawniają się również skłonności i upodobania, z powodu któ- rych pragniemy pozostać naszą świadomością w świecie zmysłowym. Wzniesiona na wyższy stopień wiedza niejako wywabia je z zakamar- ków duszy. Skłonności te i upodobania musimy poznać, gdyż tylko w ten sposób je przezwyciężymy. Ale właśnie w trakcie ich pozna- wania szczególnie okazują swą siłę. Chcą zawładnąć duszą. Czuje się ona wciągnięta przez nie jakby w nieznane głębie. Chwila samopo- znania jest chwilą pełną powagi. Nazbyt wiele filozofuje się i teore- tyzuje na świecie na jego temat. Odwraca to raczej wzrok duszy od powagi, jaka wiąże się z samopoznaniem, niż ku niej kieruje. Pomimo jednak całej tej powagi jakże wielkiego zadowolenia dostarcza uzmy- słowienie sobie faktu, że natura ludzka zorganizowana jest tak, iż instynktownie powstrzymuje się przed wkroczeniem w świat ducho- wy, dopóki nie jest w stanie rozwinąć w sobie odpowiedniej dojrza- łości w postaci przeżycia samej siebie. Jakież przynosi to zadowole- nie, że zrazu najważniejszym spotkaniem z istotą świata nadzmysło- wego jest spotkanie ze swym własnym jestestwem, w jego prawdzie; z jestestwem, które winniśmy prowadzić dalej w trakcie rozwoju ludzkości! Możemy powiedzieć, że w człowieku obecna jest istota pilnie czuwająca na granicy, którą musimy przekroczyć wstępując w świat nadzmysłowy. Tym tkwiącym w człowieku jestestwem duchowym, którym jesteśmy my sami i którego zwykłą świadomością nie jesteśmy w stanie poznać, podobnie jak oko nie jest w stanie zobaczyć samego siebie, jest Strażnik u Progu świata duchowego. Strażnika tego po- znajemy w chwili, w której nie tylko sami faktycznie nim jesteśmy, lecz znajdując się jakby na zewnątrz niego, stajemy przed nim niczym inna osoba. 108 Próg świata duchowego z tropu, ma możliwość dostatecznego wzmocnienia się w sferze my- ślenia. Do instynktownych własności zdrowej świadomości należy również to, że tylko w takim stopniu chce ona wkroczyć w świat duchowy, w jakim wzmocniła się do tego, aby go przeniknąć, będąc w świecie zmysłowym. Świadomość przywiązana jest do sposobu, w jaki może przeżywać siebie w świecie zmysłowym. Czuje się w swym żywiole, gdy może przeżywać siebie w sobie w myślach, uczu- ciach, wzruszeniach itd., jakie zawdzięcza temu światu. Jak silnie świadomość przywiązana jest do owego przeżywania, objawia się zwłaszcza w chwili, w której rzeczywiście wkracza ona w światy nad- zmysłowe. Podobnie jak w szczególnych momentach życia kurczowo trzymamy się drogich nam wspomnień, tak w chwili wkraczania w światy nadzmysłowe niejako z głębi duszy wynurzają się siłą koniecz- ności wszelkie skłonności i upodobania, do jakich człowiek w ogóle jest zdolny. Widzimy wówczas, jak w gruncie rzeczy przywiązani jesteśmy do życia łączącego człowieka ze światem zmysłowym. Przy- wiązanie to ukazuje się wtedy w całej swej prawdzie, bez jakichkol- wiek złudzeń, jakim ulegamy w tym względzie w życiu. Wkraczając w świat nadzmysłowy, zdobywamy - w pewnym sensie jako nasze pierwsze osiągnięcie nadzmysłowe - porcję samopoznania, jakie wcześniej zaledwie mogliśmy przeczuwać. Okazuje się, jak wiele musimy pozostawić za sobą, jeśli rzeczywiście chcemy świadomie wkroczyć w świat, w którym faktycznie przecież nieustannie przeby- wamy. Z największą wyrazistością staje wówczas przed wzrokiem duszy wszystko to, co jako ludzie świadomie i nieświadomie uczyni- liśmy z sobą w świecie zmysłowym. Często skutkiem tego przeżycia może być porzucenie wszelkich dalszch prób wniknięcia w światy nadzmysłowe. Dołącza bowiem do niego jasna świadomość faktu, jak inaczej musimy nauczyć się czuć i odczuwać, jeśli nasz pobyt w świecie duchowym ma być owocny. Musimy powziąć postanowienie, iż wypracujemy w sobie wewnętrzne nastawienie duszy zupełnie inne od dotychczasowego albo, mówiąc inaczej, do wcześniej zdobytego musimy dołączyć nowe. Ale co właściwie dzieje się w chwili wkraczania w świat nadzmy- słowy? Widzimy istotę, którą zawsze byliśmy. Teraz nie patrzymy na nią jednak od strony świata zmysłowego, z której przedtem zawsze O „Strażniku Progu"... 111 Wzmacnianie duszy może następować w różnych kierunkach. Kie- runki obrane przez nią na początku mogą sprowadzić w jej duchowe pole widzenia inne jestestwa lub zdarzenia także przed spotkaniem ze „Strażnikiem Progu". Spotkanie to będzie mieć jednak miejsce w stosunkowo niedługim czasie po wkroczeniu w świat duchowy. !5 110 Próg świata duchowego „Strażnika Progu", podobnie jak i inne przeżycia światów nadzmy- słowych, czynią widzialnymi wzmocnione, spotęgowane zdolności duszy. Abstrahując bowiem od tego, że spotkanie ze „Strażnikiem Progu" zostaje podniesione dla jasnowidzącego wzroku duchowego do wiedzy, nie jest ono bynajmniej wydarzeniem przytrafiającym się tylko tym ludziom, którzy uzyskali wgląd duchowy. Dokładnie taka sama sytuacja jak ta, która ma miejsce w czasie owego spotkania, pojawia się u każdego człowieka, ilekroć zasypia, zaś owo stanie przed samym sobą, będące dokładnie tym samym co stanie przed „Strażnikiem Progu", trwa tak długo, jak długo trwa sen. We śnie dusza wznosi się ku swemu nadzmysłowemu jestestwu. Jej wewnę- trzne siły nie są jednak wystarczająco mocne, by spowodować świa- domość samej siebie. Szczególnie ważne dla zrozumienia przeżyć nadzmysłowych, zwła- szcza wtedy, gdy z początku są one jeszcze słabe i delikatne, jest zwrócenie uwagi na to, że dusza mogła już zacząć przeżywać rzeczy nadzmysłowe, mimo iż nie potrafi jeszcze uformować z tego żadnej godnej wzmianki wiedzy. Jasnowidzenie pojawia się początkowo w bardzo delikatny sposób. Tak iż często nie zwracamy uwagi na przemykające wrażenia nadzmysłowe, oczekując, że ujrzymy coś niemal namacalnego. W żadnym razie nie chcemy ich uznać za nad- zmysłowe. Występują one wówczas w taki sposób, iż ich pojawienie się jest już przygotowaniem do ich zapomnienia; docierają do świa- . domości z tak niewielką siłą, że uchodzą zupełnie uwagi niczym lekkie obłoki duszne. Ponieważ tak jest i najczęściej od oglądu duchowego oczekuje się czegoś zupełnie innego niż to, czym on początkowo jest, wielu z tych, którzy poważnie szukają świata duchowego, nie znajduje go. Również z tego względu spotkanie ze „Strażnikiem Progu" jest ważne. Jeśli wzmocnimy duszę właśnie w kierunku samopoznania, to choćby spo- tkanie to było tylko niczym pierwsze delikatne przemknięcie ducho- wego widzenia, nie zapomnimy go tak łatwo, jak inne wrażenia nadzmysłowe, ponieważ nasze własne jestestwo interesuje nas bar- dziej niż inne jestestwa. W żadnym razie nie jest jednak konieczne, by spotkanie ze „Straż- nikiem Progu" było jednym z pierwszych przeżyć nadzmysłowych. O poczuciu „ja" i zdolności duszy ludzkiej do miłości... 113 wkroczenia w świat żywiołów samodzielność owa istniała nie tylko jako nieświadoma własność duszy, lecz by można ją było z pełną jasnością zachować w świadomości. Jeśli dusza jest zbyt słaba, by świadomie przeżywać świat żywiołów, to w momencie wkraczania do niego znika jej samodzielność, tak jak znika myśl, która zbyt słabo odcisnęła się w duszy, by żyć dalej w wyraźnym wspomnieniu. W rze- czywistości dusza nie jest wówczas w stanie wejść swoją świadomością w świat nadzmysłowy. Za każdym razem, kiedy próbuje dotrzeć do świata nadzmysłowego, zostaje zawrócona do świata zmysłowego przez jestestwo, które w niej żyje i które można nazwać „Strażnikiem Progu". Jeśli mimo to dusza niejako zakosztuje świata nadzmysło- wego, tak iż zachowa coś z niego w świadomości pogrążywszy się ponownie w świecie zmysłowym, wówczas owa zdobycz z innej dzie- dziny wywoła częstokroć zamęt w życiu wyobrażeniowym. Popadnie- cie w taki zamęt nie jest w ogóle możliwe, jeśli odpowiednio pielęg- nuje się w szczególności zdrową siłę sądzenia, którą zdobyć można w świecie zmysłowym. Dzięki takiemu wzmocnieniu zdolności sądzenia rozwija się wła- ściwa relacja duszy do procesów i jestestw światów nadzmysłowych. Koniecznym warunkiem świadomego życia w tych światach jest bo- wiem nastawienie duszy, którego w świecie zmysłowym nie można rozwinąć się z taką siłą, z jaką pojawia się ono w światach ducho- wych. Jest to zdolność do oddawania się temu, co się przeżywa. W przeżyciu należy się zanurzyć; należy umieć stać się z nim jednym. Należy umieć zrobić to do takiego stopnia, by ujrzeć się poza swym własnym jestestwem i poczuć się wewnątrz innego. Ma wówczas miejsce przeobrażenie własnego jestestwa w jestestwo, którego doty- czy dane przeżycie. Jeśli nie posiadamy owej zdolności przeobrażania się, to nie możemy przeżyć w światach nadzmysłowych niczego praw- dziwego. Wszelkie przeżywanie polega bowiem na uświadomieniu sobie: „Przeobraziłeś się teraz «w określony sposób», a zatem żywo współistniejesz z istotą, która swą naturą w «ten» właśnie sposób przeobraziła twoją naturę". Owo przeobrażanie się, wczuwanie w in- ne jestestwa to życie w światach nadzmysłowych. Dzięki takiemu wzywaniu się poznajemy jestestwa i zdarzenia tych światów. Zauwa- żamy przez to, jak w ten czy inny sposób spokrewnieni jesteśmy O poczuciu „ja" i zdolności duszy ludzkiej do miłości, a także o ich relacji do świata żywiołów Gdy dusza ludzka wkracza świadomie w świat żywiołów, czuje się zmuszona do zmiany niejednego z wyobrażeń, które zdobyła w świe- cie zmysłowym. Do zmiany tej stanie się zdolna, jeśli odpowiednio wzmocni swe siły. Tylko wtedy, gdy cofnie się przed wzmocnieniem siebie, w momencie wkraczania w świat żywiołów ogarnąć ją może uczucie utraty trwałej podstawy, na której musi budować swe życie wewnętrzne. Wyobrażenia, które zdobywamy w świecie fizyczno- -zmysłowym stają na przeszkodzie wejściu w świat żywiołów tylko tak długo, jak długo chcemy je zachować w takiej postaci, w jakiej je zdobyliśmy. Nie ma jednak żadnego innego powodu ku temu, by dusza zachowała je w tej formie, raź przyzwyczajenie. Jest też zupełnie naturalne, że świadomość, która obcuje początkowo tylko ze światem zmysłowym, przywykła uważać za jedyną możliwą tę postać swych wyobrażeń, które rozwija w oparciu o ów świat. Jest to nawet więcej niż naturalne, jest wręcz konieczne. Życie duszne nie osiągnęłoby nigdy swej wewnętrznej spoistości, koniecznej trwałości, gdyby w świecie zmysłowym nie rozwinęła się świadomość, która pod pewnym względem żyje w sztywnych, rygorystycznie jej narzuconych wyobra- żeniach. Dzięki temu wszystkiemu, co może dać duszy obcowanie ze światem zmysłowym, jest ona później w stanie wkroczyć w świat żywiołów w taki sposób, by nie utracić w nim swej samodzielności, swego zamkniętego w sobie jestestwa. Wzmocnienie życia dusznego, wzbogacenie go o nowe siły musi nastąpić po to, by w momencie O poczuciu „ja" i zdolności duszy ludzkiej do miłości... 115 ciało eteryczne i poprzez nie jest po stokroć związany z jestestwami i procesami świata żywiołów. W jednej chwili swego życia wpleciony jest sympatiami i antypatiami w świat żywiołów w taki, w innej znów w inny sposób. Dusza nie może jednak żyć jako jestestwo eteryczne bez przerwy w ten sposób, że sympatie i antypatie działają w niej z taką wyrazi- stością. Podobnie jak w bycie zmysłowym stan czuwania musi wystę- pować na przemian ze stanem snu, tak w świecie żywiołów musi istnieć stan przeciwny do przeżywania sympatii i antpatii. Dusza może odsunąć się od wszelkich sympatii i antypatii i przeżywać w so- bie tylko samą siebie, skierować uwagę tylko na swój własny byt i wczuwać się tylko w niego. To wczuwanie się może osiągnąć taką siłę, iż można by mówić o „woli", pragnieniu własnego jestestwa. Chodzi tu o stan życia dusznego, który nie jest łatwo opisać, ponie- waż w swej czystej, pierwotnej naturze nie przypomina niczego w świecie zmysłowym poza silnym, czystym poczuciem „ja" u duszy, poczuciem samej siebie. W wypadku świata żywiołów stan ów przed- stawić można tak, iż wobec konieczności oddania się przeżyciom- -sympatiom i przeżyciom-antypatiom dusza czuje potrzebę powie- dzenia sobie: „Chcę również istnieć tylko dla siebie; chcę być tylko w samej sobie". I niejako wysiłkiem woli wyrywa się ze stanu odda- nia się przeżyciom-sympatiom i przeżyciom-antypatiom. Takie życie w sobie to dla świata żywiołów w pewnym sensie stan snu, podczas gdy oddanie się procesom i jestestwom to stan czuwania. Gdy dusza ludzka czuwając w świecie żywiołów wytęży wolę prze- żywania samej siebie, a więc gdy odczuje potrzebę „snu eterycz- nego", to w sen ów zapadnie, wycofując się z w pełni rozwiniętym poczuciem samej siebie do stanu czuwania w sferze przeżyć zmy- słowych. Albowiem owo przepojone poczuciem siebie przeżywanie w świecie zmysłowym jest właśnie snem eterycznym. Polega on na oderwaniu się duszy od przeżyć świata żywiołów. Jest dosłownie tak, że dla świadomości nadzmysłowej życie duszy w świecie zmysłowym to duchowy sen. Gdy przy właściwie rozwiniętym ludzkim oglądzie duchowym na- stępuje przebudzenie w świecie nadzmysłowym, wspomnienie prze- żyć duszy w świecie zmysłowym zostaje zachowane. Wspomnienie to 114 Próg świata duchowego z jednym jestestwem i jak z racji naszej własnej natury obcy innemu. Ma miejsce stopniowanie przeżyć dusznych, które - zwłaszcza w od- niesieniu do świata żywiołów - należałoby określić jako sympatie i antypatie. W wyniku spotkania z jakimś jestestwem lub zdarzeniem świata żywiołów czujemy na przykład, że w naszej duszy pojawia się przeżycie, które można określić jako sympatię. Przeżywając ową sympatię poznajemy naturę danej istoty elementarnej lub zdarzenia. Nie należy jednak wyobrażać sobie, że w przeżyciach sympatii i an- typatii wchodzi w rachubę jedynie ich siła, ich intensywność. W wy- padku przeżycia-sympatii i przeżycia-antypatii w zmysłowym świecie fizycznym jest w pewnym sensie tak, iż mówi się tylko o silniejszej lub słabszej sympatii lub antypatii. W świecie żywiołów sympatie i antypatie rozróżnia się nie tylko ze względu na siłę, lecz również tak, jak na przykład w świecie zmysłowym barwy. Podobnie jak świat zmysłowy widzimy jako wielobarwny, tak świat żywiołów możemy przeżywać jako zróżnicowany pod względem sympatii i antypatii. Należy przy tym wziąć pod uwagę także i to, że „antypatyczność" nie ma w obrębie królestwa żywiołów zabarwienia, które powodo- wałoby, iż w naszym wnętrzu odwracalibyśmy się od czegoś, co jest antypatyczne. Przez antypatyczną należy określić taką cechę istoty lub zdarzenia w świecie żywiołów, która do sympatycznej cechy in- nego zdarzenia lub istoty ma się podobnie, jak w świecie zmysłowym barwa niebieska do czerwonej. Można by mówić o „zmyśle" wobec świata żywiołów; zmyśle, jaki człowiek jest w stanie obudzić w swym ciele eterycznym. Zmysł ten zdolny jest postrzegać w świecie żywiołów sympatie i antypatie tak, jak w świecie zmysłowym oko zdolne jest postrzegać barwy, ucho zaś dźwięki. I podobnie jak w świecie zmysłowym jeden przedmiot jest czerwony, a inny niebieski, jestestwa świata żywiołów cechują się tym, iż jedne promieniują w duchowy ogląd pewnego rodzaju sympatią, inne zaś pewnego rodzaju antypatią. Owo przeżywanie świata żywiołów poprzez sympatie i antypatie nie jest czymś, co powstaje tylko w duszy przebudzonej w sferze nadzmysłowej. Istnieje ono zawsze w każdej duszy ludzkiej; należy do jej istoty. Tyle że w zwykłym życiu dusznym wiedza o tej części jestestwa człowieka nie jest rozwinięta. Człowiek niesie w sobie swe O poczuciu „ja" i zdolności duszy ludzkiej do miłości... 117 miłości, wpółczucia, to odkryjemy, iż w ten właśnie sposób element duchowy wyraża się w swej prawdzie w świecie zmysłowym. Powie- dzieliśmy tu, że do istoty elementu nadzmysłowego należy przeobra- żanie się w coś innego. Jeśli element duchowy przeobraża się w czło- wieku żyjącym w świecie fizyczno-zmysłowym w taki sposób, że przy- tłumia poczucie „ja" i ożywa jako miłość, wówczas pozostaje wierny swym własnym prawom, prawom świata żywiołów. Można powie- dzieć, że świadomością nadzmysłową dusza ludzka budzi się w świe- cie duchowym; podobnie należy powiedzieć, że w miłości element duchowy budzi się w świecie zmysłowym. Tam, gdzie w życiu rodzi się miłość, współczucie, tam czujemy czarodziejskie tchnienie ducha przenikającego świat zmysłowy. Dlatego właściwie rozwinięta zdol- ność jasnowidzenia nigdy nie jest w stanie przytępić współczucia, miłości. Im właściwiej dusza wzywa się w światy duchowe, tym bar- dziej brak miłości, współczucia, odczuwa jako zaprzeczenie ducha. Przeżycia świadomości, która staje się jasnowidząca, wykazują w odniesieniu do tego, co powiedzieliśmy, całkiem szczególne wła- ściwości. Podczas gdy poczucie „ja" - niezbędne do przeżywania w światach nadzmysłowych - łatwo ulega przytłumieniu, często za- chowując się jak słabe, gasnące wspomnienie jakiejś myśli, to uczucia nienawiści, nieczułość, niemoralne popędy stają się silnymi przeży- ciami dusznymi właśnie po wkroczeniu w świat nadzmysłowy. Stają przed duszą niczym żywe wyrzuty, przyjmując postać szkaradnych obrazów. By nie być przez nie dręczoną, świadomość nadzmysłową szuka często pomocy u sił duchowych, które osłabiają wrażenie tych obrazów. Tym samym jednak pozwala, by przeniknęły ją siły, które działają niszcząco na zdobytą zdolność jasnowidzenia. Oddalają du- szę od dobrych obszarów świata duchowego i kierują ku złym. Z drugiej strony prawdziwa miłość, szczera życzliwość duszy to zarazem przeżycia duszne, które wzmacniają siły świadomości w sposób niezbędny dla osiągnięcia zdolności jasnowidzenia. Jeśli mó- wimy, że dusza musi się przygotować, zanim staną się dla niej możliwe doświadczenia w świecie nadzmysłowym, to należy dodać, że do rozmaitych środków przygotowawczych należy również zdol- ność do miłości, skłonność do prawdziwej ludzkiej życzliwości i współczucia. 116 Próg świata duchowego *•»'• musi pozostać, gdyż w przeciwnym razie w świadomości jasnowidzą- cej istniałyby inne jestestwa i zdarzenia, nie istniałoby natomiast nasze własne jestestwo. Nie wiedzielibyśmy nic o sobie; my sami nie żylibyśmy duchowo; w naszej duszy żyłyby inne jestestwa i procesy. Jeśli będziemy o tym pamiętać, zrozumiemy, że właściwie rozwinięte jasnowidzenie musi przykładać wielką wagę do wykształcenia silnego „poczucia «ja»". Rozwijając owo poczucie wraz z jasnowidzeniem, nie rozwijamy bynajmniej niczego, co miałoby się pojawić w duszy dopiero dzięki niemu; uczymy się tylko poznawać to, co zawsze istniało w głębi duszy, pozostając jednak nieuświadomione dla zwy- kłego życia dusznego, które upływa w świecie zmysłowym. Silne „poczucie «ja»" nie istnieje dzięki ciału eterycznemu jako takiemu, lecz dzięki duszy przeżywającej siebie w ciele fizyczno-zmy- słowym. Jeśli dusza nie przeniesie ze sobą silnego poczucia „ja" ze swych przeżyć w świecie zmysłowym do stanu jasnowidzenia, to prze- kona się, że nie będzie wystarczająco przygotowana do tego, by mieć przeżycia w świecie żywiołów. Dla świadomości ludzkiej w świecie zmysłowym istotne jest nato- miast, żeby poczucie samej siebie u duszy (jej przeżycie „ja") było przytłumione, aczkolwiek musi być ono obecne. Dzięki temu dusza ma możliwość rozwijania w świecie zmysłowym najszlachetniejszej siły moralnej, współczucia. Gdyby silne poczucie „ja" sięgało również w sferę świadomych przeżyć duszy w świecie zmysłowym, moralne popędy i wyobrażenia nie mogłyby rozwijać się we właściwy sposób. Nie mogłyby wydać owocu miłości. Oddania, tego naturalnego po- pędu w świecie żywiołów, nie należy utożsamiać z tym, co w sferze ludzkich przeżyć określamy jako miłość. Oddanie się w świecie ży- wiołów polega na przeżywaniu siebie w innej istocie lub procesie; miłość natomiast to przeżywanie innej istoty we własnej duszy. By rozwinęła się zdolność takiego przeżywania, obecne w głębiach duszy poczucie samej siebie (poczucie „ja") musi zostać w pewnym sensie przesłonięte. W duszy, w której jej własne siły zostały w ten sposób przytłumione, budzi się dzięki temu zdolność odczuwania w sobie cierpień i radości innej istoty. Kiełkuje miłość, z której wyrasta praw- dziwa moralność życiowa. Miłość jest dla człowieka najważniejszym owocem jego przeżyć w świecie zmysłowym. Jeśli przenikniemy istotę O granicy między światem zmysłowym i nadzmysłowym Przy poznawaniu wzajemnych relacji pomiędzy poszczególnymi świa- tami na uwagę zasługuje fakt, że siła, która w jednym świecie musi działać zgodnie z sensem porządku kosmicznego, może, działając w innym świecie, zwrócić się przeciw temu porządkowi. I tak dla jestestwa człowieka konieczne jest, by w jego ciele eterycznym obe- cne były dwie przeciwstawne siły: zdolność przeobrażania się w inne jestestwa oraz silne poczucie samego siebie, poczucie „ja". Żadna z tych sił duszy ludzkiej nie może być przez nią rozwijana w świecie zmysłowym w formie nieprzytłumionej. W świecie żywiołów obecne są one w taki sposób, że dzięki wzajemnej równowadze umożliwiają istnienie jestestwa ludzkiego, podobnie jak sen i czuwanie w świecie zmysłowym umożliwiają człowiekowi życie. Między dwoma tego ro- dzaju przeciwstawnymi siłami nigdy nie może powstać taka relacja, że jedna z nich znosi drugą; przeciwnie, relacja owa musi mieć taką postać, by obie siły mogły rozwijać swe działanie i równoważyć się, wzajemnie na siebie oddziałując. Otóż poczucie „ja" i zdolność przeobrażania się mogą w ten spo- sób działać na siebie tylko w świecie żywiołów; do świata zmysłowego może przenikać zgodnie z porządkiem świata jedynie to, co jest wynikiem określonej wzajemnej relacji i współdziałania obu sił. Gdy- by w swym bycie zmysłowym człowiek posiadał zdolność przeobra- żania się w takim samym stopniu, w jakim musi posiadać ją w swym ciele eterycznym, to czułby się w duszy czymś, czym - odpowiednio 118 Próg świata duchowego Nadmiernie rozwinięte poczucie „ja" działa w świecie zmysłowym przeciw moralności; zbyt słabo rozwinięte spowoduje natomiast, że w duszy faktycznie targanej przez burze sympatii i antypatii świata żywiołów zabraknie wewnętrznej pewności i spójności. Te mogą ist- nieć tylko wtedy, gdy w ciało eteryczne, którego w zwykłym życiu sobie nie uświadamiamy, wniknie dostatecznie silne poczucie „ja" z przeżyć zmysłowo-fizycznych. Do rozwinięcia zaś prawdziwie mo- ralnego usposobienia duszy konieczne jest, byśmy poczucie „ja", jakkolwiek musi ono istnieć, przytłumili skłaniając się ku współczuciu i miłości. ..*» tq O granicy między światem zmysłowym i nadzmysłowym 121 Silna, by ze świadomości zmysłowo-fizycznej usunąć wszystkie siły i zdolności właściwe światom nadzmysłowym, zdolności, którym nie wolno w niej działać. Jeśli w świat nadzmysłowy wkroczymy bez sa- mopoznania, w którym pośredniczy „Strażnik Progu", przeżycia tego świata mogą nas przytłoczyć. Mogą przeniknąć do świadomości fi- zyczno-zmysłowej jako złudne obrazy. Przyjmą wówczas charakter postrzeżeń zmysłowych; dusza z konieczności uzna je za rzeczywi- stość, którą jednak nie są. Prawidłowo rozwinięte jasnowidzenie nigdy nie będzie uważać obrazów świata żywiołów za rzeczywistość w takim samym sensie, w jakim świadomość fizyczno-zmysłowa musi uważać za rzeczywistość przeżycia świata zmysłowego. Dopiero zdol- ność duszy do przeobrażeń ustanowi właściwy związek obrazów świa- ta żywiołów z rzeczywistością, której odpowiadają. Także druga siła niezbędna ciału eterycznemu - silne poczucie „ja" - nie powinna być obecna w życiu duszy w świecie zmysłowym w sposób właściwy dla świata żywiołów. Jeśli tak się jednak dzieje, staje się ona w świecie zmysłowym źródłem niemoralnych skłonności związanych z egoizmem. W tym właśnie punkcie swych badań świata poznanie duchowe odnajduje źródło „zła" w ludzkim postępowaniu. Nie ocenialibyśmy właściwie porządku świata, gdybyśmy sądzili, że mógłby on istnieć bez sił stanowiących źródło zła. Gdyby sił tych nie było, eteryczne jestestwo człowieka nie mogłoby się rozwijać w świe- cie żywiołów. Są one najzupełniej dobre, jeśli działają tylko w świecie żywiołów. Zło wywołują wówczas, gdy nie spoczywają w spokoju w głębi duszy, regulując tam relację człowieka do świata żywiołów, lecz zostają przeniesione do przeżyć duszy w świecie zmysłowym, gdzie przeobrażają się wskutek tego w popędy egoistyczne. Przeciw- działają wówczas zdolności duszy do miłości, stając się przez to źródłem niemoralnego postępowania. Jeśli silne poczucie „ja" przejdzie z ciała eterycznego do ciała fizycznego, to spowoduje nie tylko wzmocnienie egoizmu, lecz rów- nież osłabienie ciała eterycznego. Świadomość nadzmysłowa musi dokonać odkrycia, że w momencie wkraczania w świat nadzmysłowy niezbędne w nim poczucie „ja" jest tym słabsze, im silniejszy jest egoizm w sferze przeżyć w świecie zmysłowym. Egoizm nie wzmacnia człowieka w głębi jego duszy, lecz osłabia. Gdy zaś człowiek prze- 120 Próg świata duchowego do swego ciała fizycznego - wcale nie jest. Ciało fizyczne trwale odciska się w człowieku w świecie fizycznym, wskutek czego jest on obecny w tym świecie jako istota obdarzona określoną osobowością. Swym ciałem eterycznym nie jest on w taki sam sposób obecny w świecie żywiołów. Aby być w pełni człowiekiem w świecie żywio- łów, musi umieć przyjmować najrozmaitsze formy. Gdyby tego nie potrafił, byłby tam skazany na zupełną samotność; nie wiedziałby o niczym poza samym sobą; nie czułby się spokrewniony z żadną istotą lub procesem. W świecie żywiołów byłoby to równoznaczne z tym, że owe procesy i istoty nie istniałyby dla takiego człowieka. Gdyby natomiast dusza ludzka rozwinęła w świecie zmysłowym zdolność przeobrażania się konieczną w świecie żywiołów, to zatra- ciłaby naturę istoty obdarzonej osobowością. Dusza taka żyłaby w sprzeczności z samą sobą. W świecie fizycznym zdolność do prze- obrażeń winna być siłą spoczywającą w głębi duszy; siłą nadającą jej zasadniczy nastrój, ale nie rozwijaną w tym świecie. W zdolność tę musi natomiast „wżyć się" świadomość nadzmysłowa. Jeśli nie byłaby w stanie tego zrobić, nie mogłaby również poczynić żadnych obser- wacji w świecie żywiołów. Świadomość nadzmysłowa nabywa w ten sposób zdolności, którą winna wykorzystywać jedynie dopóty, dopóki przebywa w świecie żywiołów; powinna ją zaś tłumić, gdy tylko powraca do świata zmy- słowego. Świadomość nadzmysłowa musi mieć stale na uwadze gra- nicę obu światów; w świecie zmysłowym nie wolno jej używać zdol- ności właściwych dla świata nadzmysłowego. Gdyby dusza wiedząc, iż jest już w świecie zmysłowym, pozwoliła, żeby nadal czynna była w niej zdolność jej ciała eterycznego do przeobrażeń, to zwyczajna świadomość wypełniłaby się wyobrażeniami, które w świecie zmysło- wym nie odpowiadałyby żadnemu z jestestw. W życiu wyobrażenie* wym duszy powstałby zamęt. Przestrzeganie granicy między światami to warunek konieczny do właściwego działania świadomości nadzmy- słowej. Ktoś, kto chce osiągnąć taką świadomość, musi baczyć na to, by za sprawą wiedzy o światach nadzmysłowych do jego zwykłej świadomości nie wkradło się nic, co mogłoby ją zakłócić. Poznając „Strażnika Progu" dowiadujemy się, jak przedstawia się sytuacja duszy w świecie zmysłowym, czy dusza jest dostatecznie O istotach światów duchowych Dusza, wkroczywszy świadomością nadzmysłową w świat nadzmysło- wy, poznaje w nim siebie w sposób, o którym nie może mieć żadnego wyobrażenia w świecie zmysłowym. Odkrywa, iż dzięki swej zdolności przeobrażania się uczy się poznawać istoty w mniejszym lub więk- szym stopniu z nią spokrewnione. Spostrzega jednak również, że w świecie nadzmysłowym napotyka jestestwa, z którymi nie tylko jest spokrewniona, lecz z którymi musi się także porównywać, by poznać samą siebie. Zauważa ponadto, że istoty te stały się w światach nadzmysłowych tym, czym ona stała się dzięki swym przeżyciom i doświadczeniom w świecie zmysłowym. W świecie żywiołów dusza ludzka styka się z istotami, które w świecie tym rozwinęły siły i zdol- ności, jakie człowiek może rozwinąć tylko dzięki temu, że oprócz ciała eterycznego i innych nadzmysłowych członów swego jestestwa nosi także ciało fizyczne. Istoty, na które zwracamy tu uwagę, nie mają takiego ciała fizyczno-zmysłowego. Rozwinęły się one w taki sposób, że jestestwo duszne, które człowiek posiada dzięki ciału fizycznemu, one posiadają dzięki ciału eterycznemu. Mimo iż do pewnego stopnia są jestestwami tego samego rodzaju co człowiek, różnią się od niego tym, że nie są podporządkowane warunkom świata zmysłowego. Nie mają takich zmysłów, jakie ma człowiek. Ich wiedza jest podobna do wiedzy ludzkiej. Nie zdobyły jej jednak za pośrednictwem zmysłów. Ich wyobrażenia i inne przeżycia duszne wyłaniają się niejako z głębi ich jestestwa. Życie wewnętrzne tych 122 Próg świata duchowego kraczą bramę śmierci, działanie egoizmu, jaki rozwinął w sobie pod- czas życia pomiędzy narodzinami a śmiercią, osłabia zdolność duszy do przeżywania świata nadzmysłowego. l, n -j O istotach światów duchowych 125 wyrazem tych jestestw. Obrazy te powstaną w wyniku przeżywania jestestw lucyferycznych i arymanicznych, które są wprawdzie jeste- stwami tego samego rodzaju, co opisane właśnie jestestwa nadzmy- słowe, ale w przeciwieństwie do nich swą siedzibę i pole działania przeniosły do świata postrzeganego przez człowieka jako świat zmy- słowy. Jeśli człowiek ogląda jestestwa lucyferyczne i arymaniczne za po- średnictwem świadomości nadzmysłowej ze świata nadzmysłowego, nauczywszy się wcześniej dzięki przeżyciu ze „Strażnikiem Progu" zwracać właściwą uwagę na granicę między tym światem a bytem zmysłowym, wówczas poznaje owe jestestwa takimi, jakimi są na- prawdę. Uczy się odróżniać je od innych jestestw duchowych, które zachowały pole działania odpowiadające ich naturze. Z tego właśnie punktu widzenia musi opisywać jestestwa lucyferyczne i arymaniczne wiedza duchowa. Okazuje się wtedy, że polem działania odpowiadającym naturze istot lucyferycznych jest nie świat fizyczno-zmysłowy, lecz pod pew- nym względem świat żywiołów. Jeśli do duszy ludzkiej wniknie to, co w świecie żywiołów niejako podnosi się z jego fal jako obrazy, i jeśli obrazy te podziałają ożywiająco na ciało eteryczne człowieka, nie przyjmując jednak w duszy formy bytu iluzorycznego, wówczas będzie w nich mogła istnieć istota lucyferyczna, nie wykraczając przy tym swymi czynami przeciw porządkowi świata. Istota lucyferyczna podziała wtedy wyzwalająca na duszę człowieka. Wyniesie ją ponad uwikłanie wyłącznie w świat zmysłowy. Jeśli jednak dusza ludzka wniesie do świata fizyczno-zmysłowego życie, które powinna rozwijać tylko w świecie żywiołów, jeśli pozwoli, by na uczucia, jakich doświad- cza w ciele fizycznym, miaty wpływ antypatie i sympatie, które po- winny władać tylko w ciele eterycznym, wówczas za pośrednictwem takiej duszy jestestwo lucyferyczne zyska wpływ zwrócony przeciw powszechnemu porządkowi świata. Wpływ taki istnieje wszędzie tam, gdzie w sympatiach i antypa- tiach świata zmysłowego działa co innego niż miłość polegająca na współodczuwaniu życia innej istoty istniejącej w świecie zmysłowym. Istota ta może być kochana, ponieważ przed osobą ją kochającą staje jako obdarzona tymi czy innymi cechami. Do miłości takiej nie może 124 Próg świata duchowego istot zostało jakby złożone w głębi ich duszy, skąd wydobywają je one, podobnie jak człowiek wydobywa z głębi duszy wspomnienia. Człowiek poznaje w ten sposób istoty, które w świecie nadzmy- słowym stały się tym, czym on może stać się w świecie zmysłowym. Pod tym względem istoty te znajdują się w porządku świata o stopień wyżej niż człowiek, mimo iż w opisanym sensie można by je nazwać istotami tego samego rodzaju co on. Tworzą one stojące nad czło- wiekiem królestwo istot, hierarchię stojącą o stopień wyżej od niego w gradacji istot. Ciało eteryczne tych jestestw - mimo że jest tego samego rodzaju - różni się od ciała eterycznego człowieka. Podczas gdy człowiek wpleciony jest sympatiami i antypatiami swego ciała eterycznego w nadzmysłowe ciało życiowe Ziemi, jestestwa te nie są z nią związane swym życiem dusznym. Gdy człowiek obserwuje, co owe jestestwa przeżywają dzięki swemu ciału eterycznemu, stwierdza, że doświadczają one przeżyć podobnych do tych, jakich on doświadcza w swej duszy. Istnieje u nich myślenie; mają one uczucia i wolę, dzięki zaś ciału eterycz- nemu rozwijają coś, co człowiek może rozwinąć tylko dzięki ciału fizycznemu - osiągają świadomość swego własnego jestestwa. Czło- wiek nie mógłby wiedzieć nic o jestestwie nadzmysłowym, gdyby w światy nadzmysłowe nie wniósł sił, które zdobył w ciele fizyczno- -zmysłowym. Świadomość nadzmysłowa poznaje owe jestestwa dzięki temu, że staje się zdolnością obserwowania za pomocą ludzkiego ciała ete- rycznego. Duszę ludzką wznosi ku światu, w którym jestestwa te mieszkają i działają. Dopiero gdy w świecie tym dusza przeżywa samą siebie, w jej świadomości pojawiają się obrazy (wyobrażenia) pośredniczące w poznaniu tych istot. Istoty owe nie ingerują bowiem bezpośrednio w świat fizyczny, a tym samym także w ciało fizycz- no-zmysłowe człowieka. Dla przeżyć, jakich można doświadczyć za pośrednictwem tego ciała, nie istnieją. Są istotami duchowymi (nad- zmysłowymi), które do świata zmysłowego w pewnym sensie nie wkraczają. Jeśli człowiek nie zważa na granicę pomiędzy światem zmysłowym a nadzmysłowym, to może się zdarzyć, że w swą świadomość fizycz- no-zmysłową wtłoczy obrazy nadzmysłowe, nie będące prawdziwym O istotach światów duchowych 127 zmysłowy, jakie odpowiada jego istocie: jeśli bierzemy świat zmysło- wy za to, czym jest, i możemy obejść się bez tego wszystkiego w nim, co zgodnie z jego naturą musi być przemijające. Niepodobna powiedzieć, że po to, by nie ulec elementom lucyfe- rycznemu i arymanicznemu, wykorzeni się je w sobie. Gdybyśmy wykorzenili w sobie element lucyferyczny, nie moglibyśmy na przy- kład dążyć swą duszą ku dziedzinie nadzmysłowej; gdybyśmy nato- miast wykorzenili w sobie element arymaniczny, nie bylibyśmy w sta- nie w pełni ocenić znaczenia świata zmysłowego. Wchodzimy we właściwą relację z jednym z tych elementów, gdy stwarzamy dla niego odpowiednią przeciwwagę drugim. Wszelkie szkodliwe działania je- stestw lucyferycznych i arymanicznych pochodzą wyłącznie stąd, że tu czy ówdzie dochodzą one do głosu w sposób nieograniczony, i nie są równoważone przez siłę im przeciwstawną, która wprowadziłaby właściwą harmonię. 126 Próg świata duchowego się wówczas wmieszać nic z elementu lucyferycznego. Miłość, której przyczyna leży w cechach osoby kochanej, ujawniających się w bycie zmysłowym, wolna jest od domieszki lucyferycznej. Natomiast miłość, której przyczyna nie leży w opisany sposób w istocie kochanej, lecz w istocie kochającej, podatna jest na wpływy lucyferyczne. Istotę, którą kochamy, ponieważ posiada cechy, ku którym jako kochający skłaniamy się zgodnie z naszą naturą, kochamy tą częścią naszej duszy, która dostępna jest elementowi lucyferycznemu. Stąd też nigdy nie powinno się mówić, że element lucyferyczny jest czymś w każdej okoliczności złym. Procesy i jestestwa światów duchowych dusza winna bowiem kochać w sensie elementu lucyfe- rycznego. Przeciwko porządkowi świata występujemy dopiero wtedy, gdy ten rodzaj miłości, który powinien nas przyciągać ku dziedzinie nadzmysłowej, zwracamy ku dziedzinie zmysłowej. Miłość ku temu, co nadzmysłowe, słusznie wywołuje w kochającym silne poczucie „ja". Miłość, której szuka się w świecie zmysłowym ze względu na takie właśnie wzmocnione poczucie „ja", odpowiada pokusie lucyfe- rycznej. Miłość ku temu, co duchowe, wyzwala, o ile dąży się ku niej ze względu na siebie samego; miłość zaś ku temu, co zmysłowe, jeśli dąży się do niej ze względu na własne „ja", nie wyzwala, lecz poprzez zaspokojenie, jakie ma być jej celem, nakłada owemu „ja" więzy. Jestestwa arymaniczne mają takie samo znaczenie dla duszy my- ślącej, jak jestestwa lucyferyczne dla duszy czującej. Przykuwają one myślenie do świata zmysłowego. Odwracają uwagę od faktu, że wszel- kie myśli mają znaczenie tylko wtedy, gdy stanowią część wielkiego myślowego porządku świata, którego nie można odnaleźć w bycie zmysłowym. W świecie, w który wplecione jest ludzkie życie duszne, element arymaniczny musi być obecny jako niezbędna przeciwwaga dla elementu lucyferycznego. Bez elementu lucyferycznego dusza przespałaby swe życie, obserwując byt zmysłowy i nie odczuwając potrzeby wzniesienia się ponad niego. Bez przeciwdziałania elemen- tu arymanicznego dusza uległaby elementowi lucyferycznemu. Lek- ceważyłaby znaczenie świata zmysłowego, mimo iż stanowi on część niezbędnych dla niej warunków istnienia. Nie chciałaby nic wiedzieć o świecie zmysłowym. Element arymaniczny odgrywa w duszy ludz- kiej właściwą rolę, jeśli prowadzi ku takiemu wżyciu się w świat O duchowych jestestwach kosmicznych 129 it Jasnowidząca dusza ludzka, wzniósłszy się ze świata żywiołów do właściwego świata ducha, przeżywa siebie w warunkach, które od warunków świata zmysłowego odbiegają jeszcze bardziej niż te ist- niejące w świecie żywiołów. W świecie żywiołów niejedno przypo- mina jeszcze świat zmysłowy. W świecie duchowym stajemy nato- miast wobec zupełnie nowej sytuacji. Niczego tam nie zdziałamy, jeżeli dysponować będziemy tylko takimi wyobrażeniami, jakie moż- na zdobyć w świecie zmysłowym. A jednak właśnie jako dusze ludz- kie w świecie zmysłowym musimy wzmocnić swe życie wewnętrzne tak, by ze świata tego przenieść do świata duchowego to, co umożliwi nam w nim pobyt. Jeśli takiego wzmocnionego życia dusznego nie przyniesiemy ze sobą do świata ducha, popadniemy po prostu w stan bezświadomości. W świecie ducha moglibyśmy wówczas być obecni tylko tak, jak roślina obecna jest w świecie zmysłowym. Jako dusze musimy przy- nieść ze sobą do świata duchowego wszystko to, czego nie ma w świecie zmysłowym, co daje w nim jednak świadectwo swego ist- nienia. W świecie zmysłowym musimy umieć wytworzyć sobie wy- obrażenia, ku którym on wprawdzie pobudza, ale które nie odpo- wiadają bezpośrednio żadnej istniejącej w nim rzeczy lub procesowi. Wszystko, co odzwierciedla tę czy inną rzecz w świecie zmysłowym albo opisuje ten czy inny proces zmysłowy, nie ma najmniejszego znaczenia w świecie duchowym. W świecie duchowym nie ma cze- goś, co można by postrzegać zmysłami, co można by ogarnąć poję- ciami mającymi zastosowanie w świecie zmysłowym. Wkraczając w świat ducha trzeba niejako zostawić za sobą wszystko, do czego da się zastosować wyobrażenia zmysłowe. Natomiast te wyobraże- nia, które wytworzyliśmy sobie w świecie zmysłowym w taki sposób, że nie odpowiadają one żadnej rzeczy lub procesowi zmysłowemu, obecne są w duszy także wtedy, gdy wkracza ona w świat duchowy. Wśród wyobrażeń tych mogą być oczywiście i takie, które zostały błędnie wytworzone. Jeśli obecne są one w świadomości w momen- cie wkraczania w świat duchowy, to swym własnym istnieniem wy- kazują, że do świata tego nie należą. Działają w ten sposób, że duszy wszczepiają pragnienie powrotu do świata zmysłowego lub świata żywiołów, by tam zastąpić błędne wyobrażenia poprawnymi. Każ- O duchowych jestestwach kosmicznych Gdy świadomość jasnowidząca ożywa w świecie żywiołów, zastaje w nim jestestwa, które w świecie tym mogą wieść życie, jakie staje się udziałem człowieka jedynie w świecie zmysłowym. Istoty te od- czuwają siebie - swe „ja" - inaczej niż człowiek w świecie zmysłowym. O wiele bardziej niż człowiek przenikają swą jaźń wolą; chcą siebie. Swoje istnienie odczuwają jako coś, co dają sobie same dzięki swej woli. W stosunku do swego myślenia nie mają natomiast uczucia, iż tworzą swe myśli tak, jak czyni to człowiek. Wszystkie własne myśli odczuwają jako natchnienie, jako coś, co nie istnieje w nich, lecz w świecie, i co promieniuje z niego w ich istotę. W jestestwach tych nigdy zatem nie może powstać wątpliwość, czy ich myśli są odzwier- ciedleniem przenikającego cały świat porządku myślowego. Nie my- ślą swoich własnych myśli, lecz myśli świata. Swym myśleniem żyją w myślach świata, chcą zaś same siebie. Życie uczuciowe tych istot ukształtowane jest stosownie do ich myślenia i woli. Czują się czło- nem całości świata i odczuwają konieczność, żeby tak chcieć siebie, jak odpowiada to owej całości. Gdy widząca duchowo dusza wzywa się w świat tych istot, w na- turalny sposób powstaje w niej wyobrażenie jej własnego myślenia, odczuwania, woli. Te zdolności duszy ludzkiej nie mogłyby rozwinąć się w świecie żywiołów w ludzkim ciele eterycznym. Ludzka wola pozostałaby w świecie żywiołów jedynie słabą, zwiewną siłą, ludzkie myślenie zaś rozpływającym się, migającym światem wyobrażeń. Po- czucie „ja" w ogóle by nie powstało. Do tego wszystkiego potrzebna jest człowiekowi szata ciała fizycznego. O duchowych jestestwach kosmicznych 131 w postaci myśli. Ów zaś byt myślowy oddziałuje z powrotem na świat w formie jestestwowej. Myśli, będące istotami, wiodą rozmowę z in- nymi myślami, również istotami. Ludzkie życie myślowe jest lustrzanym odbiciem owego ducho- wego życia istot myślowych. Dusza ludzka wpleciona jest w nie w czasie, jaki upływa jej pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami, tak jak w świecie zmysłowym wpleciona jest w byt fizyczny. Gdy poprzez narodziny (poczęcie) wkracza w byt zmysłowy, trwałe jeste- stwo myślowe duszy kształtuje, inspiruje jej los. To, co pozostało w duszy z żywotów ziemskich poprzedzających jej obecne życie, dzia- ła w ludzkim losie tak, jak w świecie działają czyste istoty myślowe. Gdy świadomość nadzmysłowa wkracza w ów - duchowy - świat żywych istot myślowych, czuje, iż znajduje się w całkowicie nowej relacji do świata zmysłowego. Świat ten stoi przed nią w świecie duchowym jako „inny świat", podobnie jak jako „inny świat" stoi przed nią w świecie zmysłowym świat duchowy. Dla oglądu ducho- wego świat zmysłowy stracił jednak wszystko, co można było zeń postrzec w bycie zmysłowym. Wszystkie własności dające się ogarnąć zmysłami lub przywiązanym do nich intelektem jakby znikły. Z punk- tu widzenia świata duchowego okazuje się natomiast, że prawdziwa, prawłasna natura świata zmysłowego jest duchowa. Przed wzrokiem duszy spoglądającym ze świata duchowego pojawiają się teraz za- miast wcześniejszego świata zmysłowego jestestwa duchowe, które rozwijają w nim swe działania w taki sposób, iż w wyniku połączenia tych działań powstaje świat, który, obserwowany za pośrednictwem zmysłów, staje się tym, jaki człowiek ma przed sobą w swoim bycie zmysłowym. Właściwości świata zmysłowego, jego siły, substancje itd., widziane ze świata duchowego, znikają; okazują się jedynie złudą; pozostają przed nami tylko jestestwa. One tworzą prawdziwą rze- czywistość. Podobnie jest ze światem żywiołów. Także z tego świata znika dla wzroku skierowanego ze świata duchowego wszystko, co nie jest jestestwem. Dusza czuje, że również w świecie żywiołów ma do czy- nienia z jestestwami, których połączone działanie sprawia, że po- wstaje byt postrzegany za pośrednictwem sympatii i antypatii właśnie jako byt elementarny, byt żywiołów. 130 Próg świata duchowego demuzaśwłaściwemuwyobrażftłiu, jakie dusza wnosi ze sobą w świat duchowy, podąża w nim naprzeciw wszystko to, co wyobrażeniu temu jest pokrewne. Dusza odczuwa w świecie duchowym, że istnieją w nim istoty, których cały byt wewnętrzny jest tej samej natury, co u niej jedynie myśli. Jestestwa te mają ciało, które można by nazwać ciałem myślowym. W ciele tym przeżywają one siebie jako istoty samodziel- ne, podobnie jak człowiek przeżywa siebie jako istotę samodzielną w świecie zmysłowym. Spośród wyobrażeń, jakie człowiek zdobywa, przede wszystkim pewne myśli przepojone uczuciami są zdolne wzmocnić duszę w ta- kim stopniu, by mogła ona odebrać wrażenie pochodzące od jestestw świata duchowego. Jeśli uczucie oddania, jakie musimy rozwinąć w związku ze zdolnością przeobrażania się w świecie żywiołów, wy- ostrzymy na tyle, by obcą istotę, w którą się przeobraziliśmy, odczu- wać nie tylko jako sympatyczną lub antypatyczną, lecz tak, by mogła ona ożyć w oddającej się jej duszy zachowując całą swą odrębność i specyfikę, to pojawi się zdolność postrzegania świata duchowego. Jedna istota duchowa przemówi wówczas do naszej duszy w ten, inna zaś w inny sposób. Powstanie duchowe obcowanie, duchowy sposób komunikowania się, oparty na mowie myśli. Będziemy prze- żywać myśli; będziemy jednak wiedzieć, że w myślach tych przeży- wamy istoty. Żyć w istotach, które w myślach nie tylko wyrażają się, lecz są w nich obecne swym własnym bytem, znaczy żyć duszą w świecie duchowym. Wobec jestestw świata żywiołów dusza doznaje uczucia, że w ich byt promieniują myśli kosmiczne, myśli świata, i że jestestwa te chcą siebie zgodnie z owymi myślami. Natomiast wobec jestestw, które nie potrzebują zstępować do świata żywiołów, by osiągnąć to, co człowiek osiągnie dopiero w świe- cie zmysłowym, które ten stopień bytu osiągną już w świecie ducho- wym, dusza ludzka doznaje uczucia, że składają się one w całości z substancji myślowej, że myśli świata, myśli kosmiczne, nie tylko w nie promieniują, lecz że jestestwa te całą swą istotą żyją w owym tkaniu myśli. W pełni pozwalają na to, by myśli kosmiczne żyjąc w nich myślały w nich. Życie tych jestestw upływa na postrzeganiu mowy myśli świata; ich wola polega na możliwości wyrażenia siebie O pierwszym zalążku fizycznego dala człowieka Wcześniej mówiliśmy w tej książce o poprzedzającym byt ziemski bycie księżycowym i słonecznym. Jedynie w bycie księżycowym świa- domość jasnowidząca doświadcza wrażeń, które przypominają wra- żenia z życia ziemskiego. Wrażeń takich nie można jednak odebrać, gdy jasnowidzące spojrzenie kieruje się ku bardzo odległemu sło- necznemu bytowi Ziemi. Jawi się on całkowicie jako świat jestestw i ich czynów. Chcąc uzyskać wrażenie bytu słonecznego, należy trzy- mać od siebie z dala wszelkie wyobrażenia, jakie można zdobyć w obszarze życia mineralnego i roślinnego Ziemi. Wyobrażenia takie mogą mieć bowiem znaczenie tylko dla poznania wcześniejszych stadiów samej Ziemi lub - te, które zdobyte zostały w sferze życia roślinnego - dawno minionego bytu księżycowego. Ku prastaremu słonecznemu bytowi Ziemi prowadzą wyobrażenia, do których wy- tworzenia mogą pobudzić królestwa zwierząt i ludzi - wyobrażenia jednak, które nie są jedynie odzwierciedleniem tego, co w istotach należących do tych królestw jawi się zmysłom. Świadomość nadzmysłowa człowieka odnajduje w ciele eterycz- nym czynne w nim siły, które formują się w obrazy dające wyraz temu, jak w toku procesu kosmicznego dzięki czynom jestestw du- chowych ciało eteryczne otrzymało w dawnym okresie słonecznym swój pierwszy zalążek. Dalszy rozwój tego zalążka możemy następnie prześledzić w okresie księżycowym i ziemskim. Stwierdzamy, że za- lążek ów ulegał wówczas-przeobrażeniom i stał się w ich wyniku tym, co obecnie czynne jest jako eteryczne ciało człowieka. 132 Próg świata duchowego Istotna część procesu wzywania się w światy nadzmysłowe polega na tym, że w miejsce stanów i właściwości, jakie świadomość ma wokół siebie w świecie zmysłowym, pojawiają się jestestwa. Świat nadzmysłowy objawia się ostatecznie jako świat jestestw; to zaś, co istnieje jeszcze oprócz nich, jako ich czyny. Także światy zmysłowy i żywiołów jawią się jako czyny jestestw duchowych. •/i •n m . Ii! K ' O pierwszym zalążku fizycznego ciała człowieka 135 siebie przeżywać, „światem ponadduchowym". Ze świata tego także dziedzina myśli-jestestw jawi się jako świat zewnętrzny. Gdy świado- mość nadzmysłowa przeniesie się do świata ponadduchowego, jej udziałem stanie się doświadczenie, które można by scharakteryzować mniej więcej następująco. (Do charakterystyki tej dochodzi się prze- śledziwszy drogę świadomości nadzmysłowej wiodącą przez rozmaite stopnie.) Kiedy dusza poczuje, iż jest w swym ciele eterycznym, a procesy oraz jestestwa świata żywiołów staną się jej otoczeniem, wówczas będzie wiedzieć, że znajduje się poza ciałem fizycznym. Ciało to istnieje jednak nadal jako jestestwo, jakkolwiek widziane z zewnątrz jawi się jako przeobrażone. Przed wzrokiem duchowym rozpada się ono jakby na część będącą wyrazem czynów jestestw duchowych, działających od początku bytu Ziemi do chwili obecnej oraz część będącą wyrazem czegoś, co istniało już podczas dawnego księżyco- wego stanu Ziemi. Jest tak, dopóki świadomość przeżywa siebie tylko w świecie żywiołów. W świecie tym może ona zobaczyć, jak zbudowany był człowiek jako istota fizyczna podczas dawnego stanu Księżyca. Po wkroczeniu świadomości w świat duchowy od ciała fizycznego znów oddziela się jego część. Jest to ta część, która uformowała się podczas stanu Księżyca dzięki czynom jestestw duchowych. Pozostaje jednak jeszcze inna część. Jest to część, która istniała już podczas słonecznego stanu Ziemi jako ówczesne fizyczne jestestwo człowieka. Ale także i z tego jestestwa pozostanie jeszcze coś, gdy z punktu widzenia świata duchowego uwzględnimy wszystko to, co w okresie Słońca zdarzyło się dzięki czynom jestestw duchowych. To, co pozostanie, jawić się będzie jako czyn jestestw duchowych dopiero wtedy, gdy oglądane będzie ze świata ponadduchowego. Jawić się wówczas będzie jako istniejące już na początku okresu słonecznego. Musimy więc cofnąć się do stanu Ziemi, który poprze- dzał okres słoneczny. W mojej Wiedzy tajemnej w zarysie starałem się uzasadnić, dlaczego ów stan bytu Ziemi można nazwać „stanem Saturna". W tym sensie Ziemia była „Saturnem", zanim stała się „Słońcem". Dzięki czynom jestestw duchowych podczas stanu Sa- turna z ogólnego procesu kosmicznego wyłonił się pierwszy zalążek 134 Próg świata duchowego Zrozumienie fizycznego ciała człowieka wymaga jeszcze innej ak- tywności świadomości ludzkiej. Początkowo ciało to jawi się jako zewnętrzne odbicie ciała eterycznego. Dokładne badanie wykazuje jednak, że w bycie zmysłowym człowiek nigdy nie osiągnąłby pełni rozwoju swego jestestwa, gdyby ciało fizyczne było wyłącznie zmy- słowo-fizycznym przejawem ciała eterycznego. Gdyby tak było, u człowieka rozwinęłaby się wprawdzie określona wola, uczucia i my- ślenie, ale nie mogłyby one zostać tak połączone w całość, by w duszy ludzkiej powstała świadomość znajdująca swój wyraz w „przeżyciu «ja»". Ukazuje się to szczególnie jasno, gdy świadomość rozwija w sobie właściwość widzenia duchowego. U człowieka owo przeżycie „ja" może pojawić się zrazu tylko w świecie zmysłowym, gdy osłonięty jest w nim swym ciałem fizyczno-zmysłowym. Ze świata zmysłowego może je wnieść w świat żywiołów i świat duchowy oraz przeniknąć nim swe ciało eteryczne oraz ciało astralne. Człowiek posiada bo- wiem ciało eteryczne i ciało astralne, w których przeżycie „ja" po- czątkowo nie powstaje; może się ono natomiast pojawić w jego ciele fizycznym. Gdy zatem ciało fizyczno-zmysłowe człowieka badamy ze świata duchowego, okazuje się, że obecne jest w nim coś, co posiada naturę jestestwa i co oglądane nawet ze świata duchowego nie ob- jawia się całkowicie w swej prawdzie. Gdy świadomość wkracza w świat duchowy jako świadomość ja- snowidząca, dusza wzywa się w świat jestestw myślowych. Jednakże przeżycie „ja", które można wnieść w ów świat dzięki odpowiednio wzmocnionej sile duszy, nie jest utkane jedynie z myśli kosmicznych i w ich świecie nie czuje w swym otoczeniu jeszcze tego, co wyka- zywałoby tę samą naturę co ono. By mieć takie uczucie, dusza musi dalej podążać drogą ku dziedzinie nadzmysłowej. Musi dotrzeć do przeżyć, w których opuszczą ją również myśli, tak iż po drodze pozo- stawi niejako za sobą wszystkie przeżycia zmysłowe, a także wszy- stkie przeżycia w sferze myśli, uczuć i woli. Dopiero dzięki temu poczuje się jednym z rzeczywistością, która leży u podstaw świata, poprzedzając wszystko, co człowiek może obserwować jako istotę zmysłową, eteryczną i astralną. Człowiek poczuje się wówczas w dziedzinie jeszcze wyższej niż ta, którą tworzy znany mu już przed- tem świat duchowy. Nazwijmy ów świat, w którym tylko „ja" może O „prawdziwym «ja»" człowieka Gdy dusza przeżywa siebie w swym ciele astralnym i ma za otacza- jący świat żywe istoty myślowe, to wie, że znajduje się zarówno poza ciałem fizycznym, jak i ciałem eterycznym. Wówczas czuje jednak również, że jej myśli, uczucia i wola należą do pewnej ograniczonej dziedziny świata, podczas gdy ona sama swym prawłasnym jeste- stwem mogłaby ogarnąć więcej niż to, co przypada jej w udziale w tej dziedzinie. Dusza, która stała się jasnowidząca, może powiedzieć sobie w świecie duchowym: „W świecie zmysłowym jestem ograni- czona do tego, co ciało fizyczne pozwala mi obserwować; w świecie żywiołów ogranicza mnie ciało eteryczne; w świecie duchowym je- stem ograniczona przez to, że znajduję się w pewnym sensie na kosmicznej wyspie i wyczuwam mój byt duchowy jedynie do jej brze- gów. Dalej jest świat, który mogłabym postrzegać, gdybym tylko przebiła się przez zasłonę tkaną przed mym okiem duchowym przez czyny żywych istot myślowych." Dusza zdoła przebić się przez tę zasłonę, jeśli będzie coraz bardziej rozwijać w sobie zdolność odda- nia, potrzebną już wcześniej do życia w świecie żywiołów. Będzie musiała coraz bardziej wzmacniać siły wyrosłe z przeżyć w świecie fizycznym, by uchronić się w światach nadzmysłowych przed przy- tłumieniem, zmąceniem czy wręcz unicestwieniem świadomości. W świecie fizyczno-zmysłowym, by móc przeżywać w sobie myśli, dusza potrzebuje jedynie tej siły, która została jej dana w sposób naturalny, bez wkładu pracy z jej strony. W świecie żywiołów myśli 136 Próg świata duchowego ludzkiego ciała fizycznego, dzięki zaś temu, że w następnych okre- sach rozwoju: słonecznym, księżycowym i ziemskim doszły czyny innych jestestw duchowych, zalążek ów przeobraził się w obecne ciało fizyczne człowieka. O „prawdziwym «ja»" człowieka 139 jestestwo astralne. Używając wyrażenia odpowiadającego dawnym tradycjom, możemy powiedzieć: „Dusza ludzka przeżywa siebie jako jestestwo astralne w obrębie kosmicznego słowa". Przez kosmiczne słowo rozumiemy tu czyny myślowe żywych istot myślowych, mają- ce miejsce w świecie duchowym niczym żywe rozmowy jestestw du- chowych; w taki jednak sposób, iż dla świata duchowego owe roz- mowy jestestw duchowych są tym samym, czym czyny dla świata zmysłowego. Dusza, chcąc przejść do świata ponadduchowego, musi siłą własnej woli wymazać wspomnienia, jakie ma ze świata fizycznego i świata żywiołów. Może tego dokonać tylko wtedy, gdy rozmowa jestestw duchowych dała jej pewność, iż nie utraci całkowicie swego bytu wymazując w sobie wszystko to, co dotychczas dawało jej świadomość owego bytu. Dusza musi rzeczywiście stanąć nad duchową przepaścią i stojąc nad nią wysiłkiem woli zapomnieć o swym chceniu, odczuwa- niu i myśleniu. W swej świadomości musi wyrzec się swej własnej przeszłości. Decyzję, która jest tu konieczna, można nazwać spro- wadzeniem siłą własnej woli - nie zaś dzięki warunkom istniejącym w ciele fizycznym i eterycznym - całkowitego snu świadomości. Przy czym decyzję tę należy wyobrażać sobie tak, że jej celem nie jest ponowne przywrócenie tej samej świadomości co przedtem po okre- sie braku świadomości, lecz tak, że wskutek postanowienia duszy świadomość owa rzeczywiście pogrąży się w zapomnieniu. Należy mieć na uwadze to, że proces ten możliwy jest tylko w świecie duchowym, nie jest zaś możliwy w świecie fizycznym ani świecie żywiołów. W świecie fizycznym możliwe jest zniszczenie, które jawi się jako śmierć; w świecie żywiołów śmierć nie istnieje. Człowiek na tyle, na ile należy do świata żywiołów, nie może umrzeć, możć się jedynie przeobrazić w inne jestestwo. W świecie duchowym, w ści- słym znaczeniu tego słowa, nie jest możliwe także radykalne prze- obrażenie, gdyż w cokolwiek by się istota ludzka przeobraziła, prze- szłość, którą przeżyła, jawi się w świecie duchowym jako jej własny świadomy byt. Jeśli ów byt wspomnieniowy ma zniknąć w świecie duchowym, to dusza sama decyzją swej woli musi pogrążyć go w za- pomnieniu. Świadomość nadzmysłowa może podjąć taką decyzję, o ile zdobędzie potrzebną do tego siłę wewnętrzną. Gdy to nastąpi, 138 Próg świata duchowego ulegają stłumieniu do przeżyć przypominających sen, przeżyć, które powstając natychmiast popadają w zapomnienie - to znaczy w ogóle nie docierają do świadomości - o ile dusza przed wkroczeniem w świat żywiołów nie pracuje nad wzmocnieniem swego życia wewnę- trznego. Musi ona w tym celu szczególnie rozwinąć siłę woli, gdyż w świecie żywiołów myśl nie jest już tylko myślą; posiada ona we- wnętrzną ruchliwość, własne życie. Należy ją przytrzymać wolą, jeśli nie ma umknąć z obszaru świadomości. W świecie duchowym myśli są w pełni samodzielnymi żywymi istotami. Jeśli mają pozostać w świadomości, dusza musi się na tyle wzmocnić, by w swym wnętrzu mogła sama rozwinąć siłę, którą w świecie fizycznym rozwija za nią ciało fizyczne, zaś w świecie żywiołów sympatie i antypatie ciała ete- rycznego. Z nich wszystkich musi ona zrezygnować w świecie ducho- wym. Przeżycia świata zmysłowego i świata żywiołów są tam dla duszy obecne tylko niczym wspomnienia. Ona sama zaś znajduje się poza obrębem obu tych światów. Otacza ją świat duchowy. Z początku nie wywołuje on w ciele astralnym żadnego wrażenia. Dusza musi nauczyć się żyć swymi wspomnieniami sama dla siebie. Treścią jej świadomości jest zrazu tylko to: „Istniałam, a teraz stoję wobec nicości". Gdy jednak przyjdą wspomnienia przeżyć duszy nie będą- cych jedynie odzwierciedleniem zdarzeń zmysłowych lub zdarzeń należących do świata żywiołów, lecz pobudzonymi przez nie wolnymi przeżyciami myślowymi, w duszy rozpocznie się myślowy dialog po- między wspomnieniami a rzekomą „nicością" duchowego otoczenia. To zaś, co powstanie jako wynik owej rozmowy, stanie się światem wyobrażeń w świadomości ciała astralnego. Siłą, jakiej dusza potrzebuje w tym punkcie swego rozwoju, jest siła, która uczyni ją zdolną do tego, by stanąć na brzegu świata, będącego dotychczas jedynym, jaki znała, i znieść swe zetknięcie się z rzekomą nicością. Z początku owa domniemana nicość jest dla duszy najzupełniej prawdziwą nicością. Ale bądź co bądź dusza ma za sobą świat swych wspomnień. Potrafi się ich niejako mocno uchwy- cić, potrafi w nich żyć. Im bardziej w nich żyje, tym bardziej wzmac- nia siły ciała astralnego. Od ich zaś wzmocnienia rozpoczyna się rozmowa pomiędzy minionym bytem duszy a jestestwami świata du- chowego. W trakcie tej rozmowy dusza uczy się odczuwać siebie jako O „prawdziwym «ja»" człowieka 141 rym wiedzę tę osiągnął, może pojawić się wspomnienie poprzedniego życia ziemskiego, podobnie jak w bycie zmysłowym pojawia się wspo- mnienie czegoś, co się wcześniej samemu przeżyło. U kogoś, kto ze zrozumieniem wniknie w wiedzę duchową bez oglądu duchowego, wspomnienie to pojawi się w sposób dający się porównać ze wspo- mnieniem w bycie zmysłowym, jakie zachowujemy o zdarzeniu, któ- re znamy jedynie z opisu. H*!* >;tei w v| W ŚW •i' llJ 140 Próg świata duchowego z zapomnienia, jakie świadomość nadzmysłowa sama spowodowała, wynurzy się prawdziwe jestestwo „ja". Wiedzę o nim da duszy ludz- kiej otaczający ją świat ponadduchowy. Podobnie jak świadomość nadzmysłowa może przeżywać siebie w ciele eterycznym i astralnym, może ona również przeżywać siebie w „prawdziwym «ja»". „Prawdziwe «ja»" nie jest wytworem oglądu duchowego; istnieje ono w głębi każdej duszy ludzkiej. Świadomość nadzmysłowa prze- żywa jedynie - zdając sobie z tego sprawę - to, co dla każdej duszy ludzkiej jest faktem, wprawdzie nieuświadomionym, ale należącym do jej istoty. Po śmierci fizycznej człowiek wzywa się stopniowo w otaczający go świat duchowy. W świecie tym istota człowieka pojawia się zrazu ze wspomnieniami ze świata zmysłowego. Mimo braku oparcia w cie- le fizyczno-zmysłowym może ona żyć w tych wspomnieniach świado- mie, ponieważ wcielają się w nie odpowiadające im żywe istoty my- ślowe. Dzięki temu wspomnienia owe nie wiodą już bytu cieni, właściwego im w świecie fizyczno-zmysłowym. W określonym mo- mencie pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami działanie żywych jestestw myślowych otaczającego świata duchowego jest tak silne, ze bez impulsu woli ze strony duszy ludzkiej sprowadza opisany wcze- śniej stan zapomnienia. Wraz z nim wyłania się życie w „prawdziwym «ja»". Świadomość jasnowidząca dzięki wzmocnieniu życia dusznego dokonuje jako wolnego czynu duchowego tego, co jest poniekąd naturalnym wydarzeniem w życiu pomiędzy śmiercią a nowymi na- rodzinami. Jednakże w obszarze przeżyć fizyczno-zmysłowych nigdy nie może pojawić się wspomnienie poprzednich żywotów ziemskich, o ile w ich trakcie wyobrażenia człowieka nie były zwrócone ku światu duchowemu. Trzeba bowiem najpierw o czymś wiedzieć, jeśli wyraźnie rozpoznawalne wspomnienie tego czegoś ma się później pojawić. Podobnie, jeśli chcemy, by nasze oczekiwania, że w następ- nym życiu ziemskim będziemy mogli przypomnieć sobie poprzednie, byty zasadne, w danym życiu musimy zdobyć wiedzę o sobie jako o istocie duchowej. Wiedza ta nie musi być jednak zdobyta na drodze jasnowidzenia. W duszy kogoś, kto dzięki jasnowidzeniu uzyska bezpośrednią wie- dzę o świecie duchowym, w żywotach, jakie nastąpią po tym, w kto- Podsumowanie 143 z ogólnego bytu świata podczas dawno minionego słonecznego stanu Ziemi i dzięki swemu rozwojowi w trakcie trzech plane- tarnych przeobrażeń Ziemi stał się tym, czy jest obecnie. 3. Ciało astralne w otaczającym je świecie duchowym. Dzięki temu ciału człowiek jest członem świata duchowego. W ciele astral- nym tkwi również „drugie «ja»" człowieka, które znajduje swój wyraz w powtarzających się żywotach ziemskich. 4. prawdziwe «ja»" w otaczającym je świecie ponadduchowym. W nim odnajduje się człowiek jako istota duchowa, nawet wtedy, gdy w niepamięć popadną wszystkie przeżycia świata zmysłowe- go, świata żywiołów i świata duchowego, a więc przeżycia zmy- słów, myślenia, czucia i woli. i KU myr; Podsumowanie Człowiek nosi w sobie „prawdziwe «ja»" należące do świata po- nadzmysłowego. W świecie zmysłowym przesłania je niejako przeży- wanie myśli, uczuć i woli. Nawet w świecie duchowym człowiek staje się świadom owego „prawdziwego «ja»" dopiero wtedy, gdy wymaże w sobie wspomnienia wszystkiego, co może przeżyć dzięki swym myślom, uczuciom i woli. Z zapomnienia tego, co przeżyło się w świecie zmysłowym, świecie żywiołów i świecie duchowym, wynurza się wiedza o „prawdziwym «ja»". Fizyczno-zmysłowe ciało człowieka objawia się duszy w swym prawdziwym jestestwie, gdy ogląda je ona ze świata ponadzmysło- wego. Okazuje się wtedy, że pierwszy zalążek tego ciała powstał w trakcie ogólnego procesu kosmicznego w stanie Saturna, poprze- dzającym słoneczny stan Ziemi. Następnie w trakcie stanu słonecz- nego, księżycowego i ziemskiego rozwinął się w to, czym jest obec- nie ludzkie ciało fizyczne. Zgodnie z tym, co powiedzieliśmy w poprzednich rozdziałach, ca- łe jestestwo człowieka można przedstawić schematycznie w następu- jący sposób: 1. Ciało fizyczne w otaczającym je świecie fizyczno-zmysłowym. Dzię- ki temu ciału człowiek uznaje siebie za samodzielną, niezależną istotę („ja"). Pierwszy zalążek ludzkiego ciała fizycznego wy- kształcił się z ogólnego bytu świata podczas dawno minionego saturnowego stanu Ziemi i dzięki swemu rozwojowi w trakcie czterech planetarnych przeobrażeń Ziemi stał się tym, czym jest obecnie. 2. Subtelne ciało eteryczne w otaczającym je świecie żywiołów. Dzięki temu ciału człowiek uznaje siebie za człon ciała życiowego Zie- mi. Pierwszy zalążek ludzkiego ciała eterycznego wykształcił się Uwagi... 145 nym tu ciałem astralnym. Po oddzieleniu się od duszy ciało eteryczne przeobraża się w świecie żywiołów. Przechodzi ono w tworzące ów świat jestestwa. Przy tym przeobrażeniu ciała eterycznego dusza człowieka nie jest już obecna. Procesy świata żywiołów przeżywa jednak jako swój świat zewnętrzny po śmierci. To przeżywanie świata żywiołów od zewnątrz przedstawione zostało w Teozofii i Wiedzy ta- jemnej w zarysie jako przejście duszy przez świat duszny. Natęży sobie zatem wyobrażać, że świat duszny jest tym samym światem, który z punktu widzenia świadomości nadzmysłowej został tu nazwany światem żywiołów. Jeśli następnie w okresie pomiędzy śmiercią a narodzinami - zgo- dnie z tym, co zostało powiedziane w mojej Teozofii - dusza oddzieli się od swego ciała astralnego, będzie żyć dalej w jestestwie, które określiliśmy jako „prawdziwe «ja»". Ciało astralne przejdzie wtedy samo, bez udziału duszy, coś, co scharakteryzowaliśmy tu jako „za- pominanie". Pogrąży się niejako w świecie, w którym nie ma nic, co dałoby się obserwować zmysłami lub przeżywać tak, jak przeżywa się myśli, uczucia i wolę, rozwijane przez człowieka w świecie zmy- słowym. Dusza wiodąca swój dalszy byt w „prawdziwym «ja»" będzie wtedy przeżywać ów świat jako swój świat zewnętrzny. Chcąc scha- rakteryzować przeżycia w owym świecie zewnętrznym, możemy uczy- nić to tak samo, jak w Teozofii i Wiedzy tajemnej w zarysie w wypadku opisu przejścia przez „dziedzinę ducha". Dusza przeżywająca siebie w „prawdziwym «ja»" ma wówczas wokół siebie w świecie duchowym wszystko to, co w bycie zmysłowym powstało w niej jako przeżycia duszne. W świecie, który przedstawiliśmy tu jako świat żywych je- stestw myślowych, dusza odnajduje pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami wszystko, co w bycie zmysłowym przeżyła w swym wnę- trzu dzięki postrzeganiu zmysłowemu, myśleniu, czuciu i woli. Ultói ufa. Uwagi na temat tego, jak mają się opisy przedstawione w niniejszej ksiące do opisów w mojej „Teozofii" i „Wiedzy tajemnej w zarysie" Nazwy mające wyrazić przeżycia duszy ludzkiej w świecie żywiołów i w świecie duchowym muszą być dopasowane do specyfiki tych prze- żyć. Nadając owe nazwy należy brać pod uwagę to, że już przeżycia w świecie żywiołów przebiegają zupełnie inaczej niż w świecie zmy- słowym. Opierają się one na zdolności duszy do przeobrażeń oraz obserwacji przez nią sympatii i antypatii. Siłą rzeczy również nazwy będą mieć w sobie coś ze zmienności owych przeżyć. Nie będą mogły być tak sztywne, jak muszą być w wypadku świata zmysłowego. Ktoś, kto nie weźmie pod uwagę tych spraw, leżących wszak w samej naturze rzeczy, z łatwością będzie mógł doszukać się sprzeczności między nazwami używanymi w tej książce a nazwami w Teozofii i Wiedzy tajemnej w zarysie. Sprzeczność zniknie, gdy uwzględnimy fakt, iż w obu książkach nazwy zostały wybrane tak, by z jednej strony charakteryzowały przeżycia duszy, których doświadcza ona w trakcie swego pełnego rozwoju pomiędzy narodzinami (poczęciem) a śmier- cią, z drugiej zaś - między śmiercią a narodzinami. Tu natomiast przy wyborze nazw uwzględnione zostały przeżycia, jakich doświad- cza świadomość jasnowidząca, gdy wkracza w świat żywiołów oraz dziedziny duchowe. Z Teozofii i Wiedzy tajemnej w zarysie wynika, że po śmierci, wkrót- ce po oddzieleniu się ciała fizyczno-zmysłowego od duszy, odłącza się od niej także i to ciało, które w niniejszej książce nazywane jest ciałem eterycznym. Dusza żyje wówczas zrazu w jestestwie nazywa- Posłowie 147 zów. Spostrzegamy, że dzięki temu, iż ćwiczyliśmy kształtowanie obrazów, staliśmy się zdolni do tego, by odtąd zewnętrzna rzeczywi- stość duchowa tkała wraz z naszą wzmocnioną samoświadomością obrazy, które pojawiając się odzwierciedlają obiektywny świat nadzmysłowy. (Jest to, dokładniej opisane, doświadczenie duszy ludz- kiej z tkaniną utworzoną z obrazów, którą napotyka ona na swej drodze ku światu duchowemu i o której mówiliśmy na stronie 84 tej książki.) Człowiek, który dąży ku świadomości nadzmysłowej, jasno uzmysławiając sobie te procesy w trakcie wyraźnego przeżycia we- wnętrznego, zdobywa dzięki nim możliwość niezawodnego pozna- wania rzeczywistości w sferze nadzmysłowej i odróżniania owej rze- czywistości od iluzji będącej jedynie wytworem fantazji. Na stronie 85 tej książki mówiliśmy, że obrazy, jakie powstają w świadomości znajdującej się w początkowej fazie przeżyć nadzmy- słowych „są zrazu jakby zasłoną, którą dusza rozpina przed światem nadzmysłowym, gdy czuje jego dotknięcie". Musimy mówić o „za- słonie", gdyż początkowo obrazy te służą jedynie podniesieniu sa- moświadomości do świata nadzmysłowego. Dzięki nim czujemy, iż sami jesteśmy istotą duchową, ale nie widzimy jeszcze za ich pośre- dnictwem obiektywnego nadzmysłowego świata zewnętrznego. Jest tak, jak gdybyśmy w swym ciele zmysłowym mieli oczy, które odczu- walibyśmy jako człon własnego organizmu, które jednak nie wykla- rowały się jeszcze w sobie, wskutek czego świat zewnętrzny nie może rozwijać w ich wnętrzu swego działania. Dzięki naszej nieustannej w nich aktywności obrazy tkające w duszy muszą stać się duchowo przezroczyste. Staną się takimi stopniowo w wyniku rozwoju, które- mu będą podlegać. Nie będziemy ich widzieć, będziemy jedynie czuć, że żyją w naszej duszy, poprzez nie zaś będziemy postrzegać jestestwa należące do rzeczywistości nadzmysłowej. Jednym z pierwszych wrażeń, jakich dostarcza nam postrzeganie, gdy wkraczamy w świat nadzmysłowy, jest to, że widzimy, iż poprzez samoświadomość, która wzniosła się do tego świata, powiązani je- steśmy z jego jestestwami sympatiami i antypatiami. (Por. str. 114 i dalej.) W trakcie doświadczanych dzięki temu przeżyć zauważamy, Posłowie do nowego wydania z 1918 r. Jeśli dusza pragnie nabyć zdolności wnikania poznaniem w świat nadzmysłowy, musi najpierw wzmocnić swe siły, rozwijając od we- wnątrz aktywność polegającą w istocie na tworzeniu wyobrażeń. Nie może ono jednak przebiegać tylko z taką mocą, z jaką rozwijane jest w zwyczajnej świadomości w związku z postrzeganiem zmysłowym i jako jemu towarzyszące. Ma wówczas dużo mniejszą moc niż po- strzeganie. Działając tylko z taką siłą nigdy nie byłoby w stanie roz- winąć zdolności umożliwiających duszy wejście w świat nadzmysłowy. Pomimo iż pozostaje nadal jedynie tworzeniem wyobrażeń, musi wzmocniwszy się osiągnąć siłę postrzegania. Nie może poprzestać na tkaniu przypominających cienie obrazów-podobizn tego, co oglą- da. Samo musi się zagęścić do obrazów, do postaci dostępnej oglą- dowi. Tworzymy wówczas żywe obrazy. Nie chodzi jednak o to, byśmy siłą duszy trwali jedynie w tych obrazach. Odwracamy od nich swą uwagę i kierujemy ją na naszą czynność ich tworzenia. Dzięki temu znajdujemy się w stanie wewnętrznie wzmocnionej samoświadomo- ści; zauważamy jednak również - jeśli nieustannie podejmowaliśmy wewnętrzne ćwiczenie duszy, po tygodniach, miesiącach czy nawet jeszcze dłuższym okresie - że dzięki ogarnięciu swej wzmocnionej świadomości weszliśmy w kontakt ze światem nadzmysłowym. Z po- czątku owo zetknięcie się ze światem nadzmysłowym jest chaotyczne, zachodzi jakby w ogólnych wrażeniach uczuciowych. Stopniowo jed- nak z chaosu tego formuje się zróżnicowany, obiektywny świat obra- Posłowie 149 organizacji cielesnej. Nie posługuje się nią jednak, gdy wzniósłszy się do świata nadzmysłowego, staje wobec jego jestestw i procesów. Początkowo dusza jedynie oglądałaby to, co ma w tym świecie przed sobą, z chwilą zaś ponownego zanurzenia się w ciele po doznanych wrażeniach nie pozostawałyby jej żadne wspomnienia. Tak się jed- nak nie dzieje. Z przeżyć w świecie fizycznym dusza zabiera ze sobą jakby echo zdolności zapamiętywania, dzięki czemu w trakcie prze- życia nadzmysłowego wie: „Tu, w dziedzinie duchowej, jestem tą samą, którą jestem tam, w dziedzinie zmysłowej". Zdolność ta jest duszy potrzebna, ponieważ w przeciwnym razie jej samoświadomość utraciłaby spójność. Samoświadomość, która wzniosła się do świata nadzmysłowego, uzyskuje ponadto zdolność takiego przeobrażenia przeżytych w nim wrażeń, by w ciele wywoływały one tego samego rodzaju wrażenia co wrażenia zmysłowe świata fizycznego. W ten sposób dusza jest w stanie zachować rodzaj wspomnienia po tym, co przeżyła w dziedzinie nadzmysłowej. W przeciwnym razie nie- ustannie by to zapominała. Podczas gdy jednak wrażenia świata fizycznego działają na człowieka tak, iż później może je on sobie przypomnieć dzięki temu, co/same w nim wywołały, w dziedzinie rzeczy nadzmysłowych w odniesieniu do swych przeżyć musi on sam wykonać czynność, która umożliwi mu późniejsze pamiętanie o nich w stanie zwykłej świadomości. W sferze przeżyć nadzmysłowych wszystko musi przebiegać w pełnym świetle świadomości. W każdym razie badacz duchowy ma zawsze trudności z zatrzymaniem w pa- mięci doświadczeń zebranych w dziedzinie nadzmysłowej. Nie przy- chodzi mu łatwo opowiadanie innym ludziom o tym, co wie, „wy- łącznie z pamięci". Często zmuszony jest, jeśli się tego od niego wymaga, ponownie stworzyć w swej duszy warunki, w jakich do- świadczył przeżycia, które ma opisać, by dzięki temu znów zobaczyć to, co widział wcześniej, jeśli ma się o tym wypowiedzieć. Także powiązanie obrazów przeżywanych w dziedzinie nadzmysłowej z odpowiadającą im rzeczywistością (por. str. 120 i dalej) nie jest procesem równie prostym jak powiązanie wrażenia wywołanego w duszy z przedmiotem lub procesem zmysłowym. W dziedzinie nad- zmysłowej świadomość musi całkowicie przeniknąć ową zależność. 148 Posłowie że jeśli rzeczywiście chcemy wkroczyć w świat nadzmysłowy, to świat zmysłowy musimy porzucić także w sferze tworzenia wyobrażeń. To, co widzimy w dziedzinie nadzmysłowej, można wprawdzie opisać za pomocą wyobrażeń wziętych ze świata zmysłowego; można na przy- kład mówić, że jakaś istota objawia się poprzez zjawisko barwne; jednakże ktoś, kto przyjmuje taki opis jestestwa nadzmysłowego, nie powinien nigdy zapominać o tym, co ma na myśli prawdziwy badacz duchowy mówiąc o owej barwie: „Przeżywałem coś, czego doświad- czałem w mej duszy tak, jak postrzeżenia danej barwy doświadcza świadomość zmysłowa". Ktoś, kto swoim opisem pragnie dać wyraz temu, że przed swą świadomością miał coś, co jest takie samo jak barwa zmysłowa, nie jest badaczem duchowym, lecz wizjonerem bądź doznaje halucynacji. W przeżyciu sympatii i antypatii mamy przed sobą rzeczywiście pierwsze wrażenia nadzmysłowe będące wynikiem postrzegania świata nadzmysłowego. Są ludzie, którzy czują rozczarownie właśnie z tego powodu, że badacz duchowy, wypowiadając się za pomocą wyobrażeń zaczerp- niętych z przeżyć zmysłowych, musi stwierdzić, że ma na myśli coś, co pozwala jedynie unaocznić to, co widział. Ludzie tacy nie dążą bowiem właściwie do poznania świata nadzmysłowego, różniącego się od świata nadzmysłowego, lecz za świat duchowy chcieliby uznać rodzaj sobowtóra świata zmysłowgo. Ów świat nadzmysłowy miałby być subtelniejszy, bardziej „eteryczny" niż zmysłowy; byle tylko nie stawiać wymagania, iż należy go ujmować za pomocą innych wyobra- żeń niż świat zmysłowy. Kto jednak rzeczywiście pragnie zbliżyć się do świata duchowego, winien również zgodzić się na to, że będzie musiał zdobyć nowe wyobrażenia. Kto pragnie wyobrażać sobie je- dynie rozrzedzoną, mglistą podobiznę świata zmysłowego, ten nie ogarnie świata nadzmysłowego. Siła pamięci, odgrywająca tak wybitną rolę w życiu dusznym zwy- czajnej świadomości, jako wyćwiczona zdolność człowieka nie wcho- dzi w grę w trakcie postrzegania świata nadzmysłowego. (Należy wziąć to pod uwagę, by nie zrozumieć błędnie tego, co powiedzieli- śmy na str. 115 i dalej.) Siłą tą dysponuje dusza ludzka w czasie życia w świecie fizycznym, gdy swe czynności sprawuje za pośrednictwem Wybór książek i wykładów Rudolfa Steinera o tematyce zbliżonej do poruszonej w niniejszym tomiku Wahrheit und Wissenschaft, GA tom 3. Die Philosophie derFreiheit. Grundziige einer modernen Weltanschauung. Seelische Beobachtungsresultate nach naturwissenschaftlicher Methode, GA tom 4 (w przygotowaniu). Theosophie. Einfuhrung in iibersinnliche Welterkenntnis und Menschen- bestimmung (Teozofia. Wprowadzenie w nadzmysłowe poznanie świata i przeznaczenie człowieka), GA tom 9, Warszawa 1993. Wie erlangt mań Erkenntnisse der hoheren Welten?, GA tom 10. Die Stufen der hoheren Erkenntnls (Stopnie wyższego poznania), GA tom 12, Warszawa 1995. Die Geheimwissenschaft im Umrifi, GA tom 13. Mysteriendramen: Die Pforte der Einweihung, Die Prilfiing der Seele, Der Hiitter der Schwelle, Der Seelen Erwachen, (1910-1913), GA tom 14. Die geistige Fuhrung des Menschen und der Menschheit. Geisteswissen- schaftliche Ergebnisse ttber die Menschheits-Entwickelung (Duchowi przewodnicy człowieka), GA tom 15, Gdynia 1994. Anthroposophische Leitsatze (1924/1925), GA tom 26. Geistige Hierarchien und ihre Widerspiegelung in der physischen Welt. Tierkreis, Planeten, Kosmos (Duchowe hierarchie i ich odzwierciedlenie w świecie fizycznym), 10 wykładów, Diisseldorf 12-22.4.1909, GA tom 110, Gdynia 1995. Die Offenbarungen des Karma, 11 wykładów, Hamburg 16-28.5.1910, GA tom 120. Wiederverkórperung und Karma und ihre Bedeutung fur die Kultur der Gegenwart, 5 wykładów, Berlin 23 i 30.01., Stuttgart 20-21.02., Berlin 5.3.1912, GA tom 135. Die geistigen Wesenheiten in den Himmelskórpem und Naturreichen, 11 wykładów, Helsinki 3-15.04.1912, GA tom 136 (w przygotowaniu). Von der Initiation. Von Ewigkeit und Augenblick. Von Geisteslicht und Lebensdunkel, 8 wykładów, Monachium 25-31.08.1912, GA tom 138 (w przygotowaniu). 150 Posłowie Nie jest tak, jak wtedy, gdy mamy przed sobą stół. Stoi on oto przed duszą, to zaś, co w niej wówczas zachodzi, nie jest obecne w świa- domości bądź żyje w niej pozostając całkowicie w cieniu. Postrzega- jąc jestestwo nadzmysłowe - także wtedy, gdy w opisany wyżej sposób sprawiliśmy, że jego obraz stał się „przezroczysty" - w naszej samo- świadomości obecne jest przeżycie uczuciowe tego obrazu. Właśnie dzięki całkowitemu zanurzeniu się świadomością nadzmysłową w owo przeżycie przed oczami duszy staje rzeczywistość, której prze- żywanie można i trzeba zupełnie wyraźnie odróżnić od przeżywania wspomnianego obrazu. Przeżycia te nie powinny zlać się ze sobą w jedno. Stałoby się to bowiem źródłem złudzeń odnośnie tego, co przeżywamy. Rudolf Steiner Kalendarium 1861 25 lub 27 II w Kraljevec (na granicy ówczesnych Austro-Węgier, obecnie Chorwacja) przychodzi na świat jako najstarszy syn urzęd- nika kolejowego Johanna Steinera i Franciski Steiner z domu Blie. Wczesne dzieciństwo spędza w Pottschach i Neudórfl (gdzie uczęszcza do wiejskiej szkoły) niedaleko Wiener-Neustadt. 1872 Rozpoczyna naukę w szkole realnej w Wiener-Neustadt. W 1879 r. zdaje maturę z wyróżnieniem. Jesienią podejmuje studia matema- tyczno-przyrodnicze na Politechnice Wiedeńskiej. Poznaje nauczy- ciela akademickiego, germanistę Karla Juliusa Schróera (1825- 1900), który wprowadza go w twórczość Johanna Wolfganga Goe- thego. Zagłębia się w filozofię niemieckiego idealizmu, zwłaszcza w teorię nauki Johanna Gottlieba Fichtego. Poszukuje w niej upra- womocnienia i wyjaśnienia dla własnych doświadczeń duchowych. 1882-1897 Opracowuje pisma przyrodnicze Goethego do wydania w cyklu Deutsche National-Litteratur (pod redakcją Josepha Kurschnera). Jego wprowadzenia i komentarze ukażą się później w formie od- dzielnej książki stanowiąc zwięzłe, syntetyczne przedstawienie po- glądów Goethego. W okresie tym powstaje również książka Grund- linien einer Erkenntnistheorie der Goetheschen Weltanschauung, mit besonderer Rucksicht auf Schiller (Podstawy teorii poznania świato- poglądu Goethego ze szczególnym uwzględnieniem Schillera) (1886), zalążek przyszłej Die Philosophie der Freiheit. Utrzymuje się pracu- jąc jako nauczyciel domowy rodziny Spechtów. Od stycznia do lipca 1888 r. redaguje pismo „Deutsche Wochenschrift". W czasie po- bytu w Wiedniu poznaje filozofów Franza Brentano, Friedricha Theodora Yischera, Roberta Zimmermanna, teologa Wilhelma Neumanna, poetkę Marię Eugenie delie Grazie oraz pisarkę Rosę Mayreder. 1890 Przenosi się do Weimaru. Otrzymuje pracę w Archiwum Goethego i Schillera. Uważany jest za znawcę przyrodoznawczego dorobku 1( , Goethego. Poznaje biologa Ernsta Haeckla, fizyka Hermanna Helmholtza, historyka sztuki Hermanna Grimma, piarza Otto Eri- 152 Wybór literatury Welche Bedeutung hat die okkulte Entwickelung des Menschen fur seine Hiillen - physischen Leib, Atherleib, Astralleib - und sein Selbst?, 10 wykładów, Haga 20-29.03.1913, GA tom 145. Die Geheimnisse der Schwelle, 8 wykładów, Monachium 24-31.08.1913, GA tom 147. Okkultes Lesen und okkultes Hóren, 10 wykładów, Domach 3-6.10., 12-26.12.1914, Bazylea 27.12.1914, GA tom 156. Philosophie, Kosmologie und Religion, 10 wykładów, Domach 6-15. 9.1922, GA tom 215. Der Mensch als Zusammenklang des schaffenden, bildenden und gestal- tenden Weltenwortes, 11 wykładów, Domach 18.10.-11.11.1923, GA tom 230. Das Initiaten-Bewujitsein. Die wahren und diefalschen Wege dergeistigen Forschung, 11 wykładów, Torąuay 11-22.08.1924, GA tom 243 (w przy- gotowaniu). Anweisungen fiir eine esoterische Schulung. Aus den Inhalten der Esote- rischen Schule, GA tom 42/245. GA=Rudolf Steiner Gesamtausgabe - pełne, skatalogowane wydanie obejmujące książki, wykłady, artykuły, rysunki, obrazy i inne prace Rudolfa Steinera. Składające się na nie pozycje wydaje: Rudolf Steiner Yerlag, Postfach 135, CH-4143 Domach, Szwajcaria Znaczna część tytułów dostępna jest również w innych językach, na przykład w angielskim, francuskim, holenderskim, włoskim i szwedzkim. Dla czytel- ników, którzy chcieliby sięgnąć do tłumaczeń angielskich, podajemy adresy wydawnictw w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Tempie Lodge Publishing Ltd., 51 Queen Caroline Street, London W6 9QL, Wielka Brytania Anthroposophic Press, RR4, Box 94A1, Hudson, New York 12534, USA htt- WÓ! Rudolf Steiner - kalendarium 155 chowych. W 1904 zostaje Sekretarzem Generalnym jego Sekcji Niemieckiej. 1904 Wydana zostaje Theosophie (Teozofia), Wie erlangt mań die Erkennt- nisse derhóheren Welten? (Jak uzyskać poznanie wyższych światów?) oraz Aus der Akasha-Chronik (Z kroniki akaśa). Wygłasza cykle wykładów w różnych miastach Europy, od Londynu po Helsinki, od Oslo po Palermo. Ich liczba wyniesie do końca życia Steinera około 6000. Centralne miejsce w wykładach z lat 1908-1912 zajmu- je tematyka chrystologiczna, ewangelie i Apokalipsa św. Jana. Odwiedza Londyn, spotyka się z Annie Besant, przewodniczącą Towarzystwa Teozoficznego. Obejmuje kierownictwo Esotherische Schule w obrębie Sekcji Niemieckiej Towarzystwa. 1910 Ukazuje się Geheimwissenschaft im Umriji (Wiedza tajemna w za- rysie), druga obok Theosophie podstawowa praca przedstawiająca zarys antropozofii. W latach 1910-11 koncentrują się wykłady na temat „Chrystusa eterycznego" - formy, w jakiej Rudolf Steiner przedstawia ponowne przyjście Chrystusa. Wydane zostają wykłady Die geistige Filhrung des Menschen und der Menschheit (Duchowe przewodnictwo człowieka i ludzkości). Powstaje i zostaje wystawiony w Monachium pierwszy z czterech dramatów misteryjnych: Die Pforte der Einweihung (Initiation), w kolejnych zaś latach następne: Die Prilfung der Seele (1911), Der Huter der Schwelle (1912), Der Seelen Erwachen (1913). 1912 Przy współpracy Marii von Sivers opracowuje podstawy eurytmii. 1913 W wyniku kontrowersji wokół osoby Jiddu Krishnamurtiego uzna- nego przez Annie Besant za powtórne wcielenie Chrystusa opusz- cza Towarzystwo Teozoficzne. 2/3 II 1913 powstaje Towarzystwo Antropozoficzne. 20 IX w Szwajcarii w Domach koło Bazylei kła- dzie kamień węgielny pod budowę pierwszego Goetheanum - sceny dla eurytmii i dramatów misteryjnych, ośrodka ruchu antropozo- ficznego i siedziby Towarzystwa Antropozoficznego. Potrwa ona do 1922 r. Uczestniczyć w niej będą ochotnicy z kilkunastu krajów, także z Polski. 1914 Domach staje się nowym centrum działalności Rudolfa Steinera. Poślubia Marię von Sivers. Ukazuje się książka Die Ratsel der Philosophie (Zagadki filozofii). 1917 Występuje z ideą trójpodziału organizmu społecznego jako progra- mu przeobrażeń społecznych dla Europy Środkowej - kontrpropo- zycją wobec idei Wilsona i Lenina. Zawiera ją m.in. w książce 154 Rudolf Steiner - kalendarium cha Hartlebena, poetkę Gabrielę Reuter i historyka Heinricha von Treitschke. 1891 Uzyskuje doktorat z filozofii na Uniwersytecie w Rostocku. Jego rozprawa doktorska Die Grundfrage der Erkenntnistheorie mit be- sonderer Rilcksicht auf Fichtes Wissenschaftslehre ukazuje się w 1892 r. w poszerzonej formie jako Wahrheit und Wissenschaft (Prawda a nauka). 1893 Ukazuje się główne dzieło filozoficzne Steinera Filozofia wolności. 1894 Poznaje Elisabeth Fórster-Nietzsche, siostrę Friedricha Nietzsche- go. Otrzymuje propozycję przejęcia pieczy nad dalszą edycją dzieł zebranych filozofa. Z propozycji tej nie skorzysta. 1895 Studia nad myślą Friedricha Nietzschego wieńczy książka Friedrich Nietzsche, ein Kdmpfer gegen seine Zeit. W 1896 r. kończy pracę w Archiwum Goethego w Weimarze i przenosi się do Berlina. 1897 Wydana zostaje książka Goethes Weltanschauung (Światopogląd Goethego) będąca podsumowaniem jego studiów nad Goethem. Przenosi się do Berlina. Działa w środowisku literatów i artystów w Freie Literarische Gesellschaft, Freie Dramatische Gesellschaft, Kreis der Kommenden i Giordano Bruno-Bund. Do października 1900 r. wydaje wspólnie z Otto Erichem Hartlebenem „Magazin fur Litteratur" oraz „Dramaturgische Blatter". 1899 Poślubia Annę Eunike (1853-1911). W latach 1899-1904 prowadzi wykłady i ćwiczenia w zorganizowanej przez Wilhelma Liebknechta szkole dla robotników. 1900 Ukazuje się książka Haeckel und seine Gegener a także Welt- und Lebensanschauungen im 19. Jahrhundert (wraz z późniejszą drugą częścią poświęconą filozofii XX wieku tworzy Rdtsel der Philoso- phie). Wykładami na temat Nietzschego, Goethego, mistyki nie- mieckiej od Mistrza Eckharta do Angelusa Silesiusa (wydanie książkowe Die Mystik im Aufgange des neuzeitlichen Geisteslebens, 1901) oraz w kolejnych latach na temat starożytnych misteriów oraz chrześcijaństwa (wydanie książkowe Das Christentum als mystische Tatsache und die Mysterien des Altertums, 1902) wygłoszonymi na zaproszenie hrabiostwa von Brockdorff w Bibliotece Teozoficznej odnawia kontakt ze środowiskiem teozoficznym, wobec którego zachowywał dotąd postawę sceptyczną. 1902 Wstępuje do Towarzystwa Teozoficznego, rezerwując sobie prawo do głoszenia poglądów wynikających z własnych doświadczeń du- Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Rudolf Steiner TEOZOFIA Wprowadzenie w nadzmysłowe poznanie świata i przeznaczenie człowieka TEOZOFIA Wprowadzenie w nadzmysłowe poznanie świata i przeznaczenie człowieka Opierając się na wynikach własnych badań duchowych Rudolf Steiner podaje zarys wiedzy o duchowej konsty- tucji człowieka, światach duchowych, życiu, jakie dusza ludzka wiedzie wędrując przez światy duchowe pomiędzy kolejnymi wcieleniami, jestestwach elementarnych i ich związku ze światem zmysłowym, formach myślowych, ludzkiej aurze, karmie i reinkarnacji oraz ścieżce poznania duchowego. Jedna z podstawowych książek wprowadzających w antropozofię 156 Rudolf Steiner - kalendarium Kempunkte der sozialen Frage (Sedno kwestii społecznej) z 1919 r. i rozwija w kolejnych latach w licznych artykułach oraz wykładach. 1919 Przy zakładach tytoniowych Waldorf-Astoria w Stuttgarcie powstaje z jego inicjatywy pierwsza Wolna Szkoła Waldorfska. Zarys nowej pedagogiki przedstawił Steiner już w 1907 r. w książce Erziehung des Kindes vom Gesichtspunkte der Geisteswissenschaft (Wychowanie dziecka z punktu widzenia nauki duchowej). W latach 1919-24 wy- głasza cykle wykładów pedagogicznych w Stuttgarcie, Oksfordzie, 1 Ilkley, Torąuay i Domach, stanowiące „klasykę" dla nauczycieli | waldorfskich. Stuttgart staje się drugim obok Domach miejscem, w którym koncentruje się działalność Rudolfa Steinera. 1921 Podejmuje przerwaną przez I wojnę światową intensywną, mię- dzynarodową działalność wykładową. Wygłasza cykle wykładów na temat przyrodoznawstwa, medycyny, eurytmii, eurytmii leczniczej i pedagogiki. 6 VI 1921 w Arlesheim pod Bazyleą z inicjatywy lekarki Ity Wegman powstaje Klinisch-Therapeutisches Institut (obecnie Ita Wegman Klinik). 1922 Współdziała przy założeniu Christengemeinschaft. W noc sylwestrową 1922/23 w wyniku pożaru spowodowanego pod- paleniem całkowitemu zniszczeniu ulega pierwsze drewniane Go- etheanum. Na jego miejscu powstanie w następnych latach nowe, betonowe drugie Goetheanum, którego główny zarys pochodzić będzie również od Rudolfa Steinera. 1923 24 XII 1923 - l I 1924 uczestniczy w Zjeździe Założycielskim Po- wszechnego Towarzystwa Antropozoficznego (Weihnachtstagung) w Domach. Zostaje jego przewodniczącym. 1924 7-16 VI w Kobierzycach pod Wrocławiem w majątku hrabiego von Keyserlingk wygłasza cykl wykładów, który da początek rolnictwu biodynamicznemu. 1924 28 IX ciężka choroba zmusza Rudolfa Steinera do przerwania dzia- łalności publicznej. Pisze autobiografię Mein Lebensgang, w tygodni- ku Goetheanum ukazują sięAnthroposophischeLeitsdtze. Wraz z Itą Wegman kończy przygotowywaną wspólnie książkę o podstawach medycyny w ujęciu antropozoficznym Gmndlegendes fur eine Erwei- terung der Heilkunst nach geisteswissenschaftlichen Erkenntnissen. 1925 30 III umiera w swym atelier przy Goetheanum. Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Treść książki: Stopnie wyższego poznania Co to jest mistyka ? Psychologiczne podstawy i teoriopoznawcze stanowisko teozofii Teozofia a współczesne życie duchowe Słowo o teozofii na IV Międzynarodowym Kongresie Filozoficznym w Bolonii Naukowość antropozofii Czy antropozofia jest mistyką? Antropozofia a idealizm Antropozofia a mistyka Na książkę składa się tytułowy tekst Stopnie wyższego po- znania oraz wybór wykładów i artykułów Rudolfa Steinera, w których przedstawia on z różnych punktów widzenia po- znanie nadzmysłowe: charakteryzuje jego trzy pierwsze „stopnie" (imaginatywny, inspiratywny i intuitywny) oraz wła- ściwe dla nich przeżycia i zjawiska, omawia środki umo- żliwiające rozwijanie nowych zdolności poznawczych na każdym ze stopni, opisuje człony istoty ludzkiej i światy nadzmysłowe odkrywane dzięki tym zdolnościom, podaje przykłady możliwych medytacji, porównuje podejście antro- pozofii z podejściem poznawczym mistyki oraz idealizmu filozoficznego. Czytelnik znajdzie w tej książce obok rozważań teoretycz- nych również wskazówki praktyczne. Po raz pierwszy w języku polskim Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Wybór z treści książki: Choroba i jej leczenie Istota leczenia Homeopatia Leki medycyny ukierunkowane] antropozoficznie Nowe metody sporządzania leków Jemioła a rak Typowe leki Leczenie metalami Choroba jest w ujęciu medycyny antropozoficznej wyrazem zabu- rzenia równowagi pomiędzy dwo- ma stale obecnymi w człowieku tendencjami. W sferze procesów życiowych, w ludzkim organizmie, przejawiają się one jako tendencje do stanów zapalnych i tendencje sklerotyczne. Przykładem silnego zachwiania równowagi w kierunku tendencji sklerotycznych są cho- roby nowotworowe. Podejście takie wyznacza me- todę leczenia. Jej istotą jest dąże- nie do takiego pobudzenia proce- sów życiowych organizmu, by on sam przywrócił harmonię. Kores- ponduje z tym natura i działanie leków homeopatycznych, stąd ich ważne miejsce wśród środków stosowanych przez medycynę an- tropozoficzną. Polskie wydanie książki zostało rozszerzone o artykuł na temat metody czułej krystalizacji opraco- wanej przez E. Pfeiffera oraz o mi- nivademecum leków i kosmetyków Otto Wolff MEDYCYNA ANTROPOZOFICZNA l JEJ LEKI antropozoficznych dopuszczonych do obrotu w Polsce. Metoda krystalizacyjna Pfeiffe- ra umożliwia badanie życiowych sił formotwórczych czynnych w or- ganizmach żywych. Znajduje dla- tego zastosowanie w diagnozowa- niu chorób na podstawie obrazu krystalizacyjnego krwi pacjenta, a także n.p. w badaniach jakości produktów spożywczych. t -i Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Kart Kónig DUSZA LUDZKA lód Co składa się na krainę duszy ludzkiej? Jakie miejsce przypada w niej umysłowi? Jakie siły działają w naszej duszy? Jaka jest natura bólu i lęku? Kiedy śmiejemy się, a kiedy płaczemy? Czym są w naszym życiu wstyd, gniew i strach? Jakie jest źródło ludzkich temperamen- tów? Ile zmysłów ma człowiek? Jakie stany świadomości dostępne są duszy ludzkiej? - To kilka z pytań, na które Karl Kónig, lekarz, założyciel ośrodków dla upośledzo- nych (tzw. camphilli) stara się udzielić odpowiedzi w swoim niezwykłym, zarówno pod względem podejścia, jak i przedstawionych treści, studium duszy ludzkiej. Sprzedaż naszych książek prowadzi również Księgarnia wysyłkowa „NIEZNANY ŚWIAT" ul. Statkowskiego 25 02-979 WARSZAWA tel. 642-84-10 w. 20 i Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Wybór z treści książki: Choroba i jej leczenie Istota leczenia Homeopatia Leki medycyny ukierunkowanej antropozoficznie Nowe metody sporządzania leków Jemioła a rak Typowe leki Leczenie metalami Medycyna antropozoficzna po- wstała w wyniku rozszerzenia medycyny tradycyjnej o wiedzę o człowieku zdobytą na drodze poznania nadzmysłowego. Cho- roba jest w tym ujęciu wyrazem zaburzenia równowagi pomiędzy dwoma stale obecnymi w czło- wieku tendencjami. W sferze pro- cesów życiowych, w ludzkim or- ganizmie, przejawiają się one jako tendencje do stanów zapal- nych i tendencje sklerotyczne. Podejście takie wyznacza me- todę leczenia. Jej istotą jest dąże- nie do takiego pobudzenia proce- sów życiowych organizmu, by on sam przywrócił harmonię. Kores- ponduje z tym natura i działanie leków homeopatycznych, stąd ich ważne miejsce wśród środków stosowanych przez medycynę an- tropozoficzna. Polskie wydanie książki zostało rozszerzone o artykuł na temat metody czulej krystalizacji opraco- wanej przez E. Pfeiffera oraz o mi- Otto Watff MEDYCYNA ANTROPOZGFiCZNA l JEJ LEKI ni vademecum leków i kosmety- ków antropozoficznych dopuszczo- nych do obrotu w Polsce. Metoda krystalizacyjna Pfeiffe- ra umożliwia badanie życiowych sił formotwórczych czynnych w or- ganizmach żywych. Znajduje w związku z tym zastosowanie w diagnozowaniu chorób na podsta- wie obrazu krystalizacyjnego krwi pacjenta a także n.p. w badaniach jakości produktów spożywczych. teki firmy WAL/ kosmetyk* n WELEUA Do nabycia lub zamówienia w księgarniach Kart Kónig DUSZA LUDZKA sstekfrum Jakie obszary składają się na krainę duszy ludzkiej? Jakie jest w niej miejsce umysłu? Jakie władze wła- ściwe są duszy człowieka? Kiedy śmiejemy się, a kiedy płaczemy? Jaka jest natura bólu i lęku? Czym są w życiu człowieka wstyd, gniew i strach? Jakie jest źródło ludzkich temperamentów? Ile zmy- słów ma człowiek? Jakie stany świadomości do- stępne są duszy ludzkiej? To niektóre z pytań, na jakie Karl Kónig stara się udzielić odpowiedzi w swoim niezwykłym studium duszy ludzkiej. Karl Kónig (1902-1966) - lekarz austriacki, krzewi- ciel pedagogiki leczniczej, założyciel ośrodków dla upośledzonych, tzw. camphilli; współtwórca ruchu camph i Iłowego zrzeszającego obecnie ponad 80 ośrodków w Europie, obu Amerykach i Afryce.