WIEDZA TAJEMNA CZYLI POZNANIE WYŻSZYCH ŚWIATÓW RUDOLF STEINER K. tv WYDAWNICTWO MITEL GDYNIA 1992 Copyright © 1992 by Wydawnictwo MITEL, Gdynia Redakcja Włodzimierz Uniszewskti* Slajd na okładce: © Opracowanie graficzne Danusi Leszczyński Wydanie l ISBN 83-85413-61-8 PRINTED IN FRANCE Wydawnictwo MITEL ul. Łużycka 9 J- 81-537 Gdynia 4 J- Ci Charakter wiedzy tajemnej ! ^ Książkę tę zatytułowano „Wiedza tajemna". Taki tytuł może wzbudzać u współczesnego czytelnika mieszane uczu- cia. Dla wielu może okazać się odstręczający, prowokujący do drwin, a może nawet budzący pogardę. Mogą oni dojść do wniosku, że mają do czynienia jedynie z wytworami czy- jejś wyobraźni, że za taką „wiedzą" kryje się w istocie hoł- dowanie zabobonom, które powinien potępić każdy, kto poznał, czym jest „prawdziwe naukowe" i „rzetelne dążenie do wiedzy". Inni natomiast pojmą te słowa tak, jak gdyby oznaczały coś, czego nie da się osiągnąć w żaden inny spo- sób i ku czemu skłania się ich dusza. Pomiędzy tymi prze- ciwstawnymi stanowiskami istnieje wiele stopni pośrednich. Dla licznych ludzi określenie „wiedza tajemna" ma magicz- ne znaczenie, albowiem odpowiada ono ich pragnieniu zdo- bycia wiedzy nieosiągalnej w normalny sposób, wiedzy doty- czącej zjawisk tajemniczych i niejasnych. Nie zadowalają się oni tym, co można poznać jasno i pewnie. Są przekonani, że oprócz tego, co poznajemy na co dzień, musi istnieć jeszcze coś, co wymyka się tradycyjnie pojmowanemu poznaniu. Uznają, że najważniejsze jest to, czego nie możemy poznać -5- w ramach nauk przyrodniczych. Warto, by każdy, kto dysku- tuje o wiedzy tajemnej, uświadomił sobie, że stanowisko ta- kie jest nieporozumieniem. Ludzie ci nie dążą do wiedzy, lecz do czegoś wręcz przeciwnego. Wywody swoje autor adresuje do czytelników, którzy nie ulegają uprzedzeniom i nie tracą bezstronności sądu. Nie będzie tu mowy o wiedzy „tajnej" i dostępnej jedynie dla wybrańców dzięki szczegól- nej łaskawości losu. Dla trafnego zrozumienia znaczenia słowa „tajemna" należy sobie uświadomić, co miał na myśli Goethe, mówiąc o "oczywistych tajemnicach" dotyczących zjawisk występujących w realnym świecie. Wspominał o nadzmysłowym sposobie poznawania, który pozwala nam uchwycić w zjawiskach to, co poznaniu zmysłowemu jawi się jako zagadkowe i tajemnicze. Kto za wiedzę uważa to, co się ujawnia zmysłom i bę- dącemu na ich usługach rozumowi, dla tego „wiedza tajem- na" będzie tylko pustym wyrażeniem. Musi on jednak przy- znać, jeśli zechce dokładniej przemyśleć swoje stanowisko, to odrzuca „wiedzę tajemną" nie z powodu przekonujących argumentów, ale wyłącznie za sprawą swoich czysto osobis- tych uprzedzeń. Aby to zrozumieć, wystarczy się zastano- wić, w jaki sposób powstaje wiedza i jakie jest jej znaczenie dla ludzi. Powstawanie wiedzy możemy prześledzić nie ba- dając jej przedmiotów, lecz przyglądając się czynnościom duszy, która do wiedzy dąży. Należy zatem obserwować, jak zachowuje się ludzka dusza podczas poznawania. Na tej podstawie można mówić o poznaniu niezmysłowej treści świata jako o wiedzy. Treść tę można badać podobnie jak zjawiska świata zmysłowego. Wiedza tajemna mówi o rze- czach niezmysłowych w ten sam sposób, w jaki wiedza przy- rodnicza mówi o zjawiskach postrzeganych zmysłami. Wie- dza tajemna korzysta z tej samej metody, jaka obowiązuje -6- w naukach przyrodniczych, tyle że przedmiot jej dociekań wykracza poza ramy świata zmysłowego, może ona zatem zostać uznana za wiedzę z prawdziwego zdarzenia. Wiedza nie może polegać jedynie na gromadzeniu wia- domości o przyrodzie, gdyż dotyczą one tylko tego, co znaj- duje się poza ludzką duszą, tego, co nią nie jest. Natomiast duchowość polega na tym, iż dusza określa siebie poprzez swój czynny stosunek do przyrody. Właściwym celem naszej duchowej aktywności jest samopoznanie, nie zaś jedynie zdobywanie wiedzy o samej przyrodzie. Można powiedzieć, że dusza dokonuje refleksji nad własnym rozwojem w pro- cesie poznawania przyrody. Badacz sfery tajemnej nie tylko nie lekceważy zdobyczy nauk przyrodniczych, lecz przywią- zuje do nich może jeszcze większą wagę, niż to czyni nauko- wiec, gdyż dobrze wie, że bez stworzenia ścisłych pojęć na wzór tych, jakimi posługują się nauki przyrodnicze, nie da się ugruntować żadnej wiedzy. Sądzi on, że to, co wypraco- wali przyrodoznawcy, można zastosować w innych dziedzi- nach wiedzy. Pojawia się przy tym pewna wątpliwość. W przypadku badania zjawisk przyrodniczych przedmioty badania w da- leko większym stopniu wpływają na nas niż zjawiska świata niezmysłowego. W przypadku poznawania tego, co niezmy- słowe, dusza jest stroną aktywną, nie zaś pasywną, samo- rzutnie tworzy pojęcia, nie zaś tworzy je na podstawie zmy- słowych doznań. Ponieważ większość ludzi uważa, że two- rzenie pojęć może być tylko wynikiem oddziaływania przed- miotów zewnętrznych na zmysły, skłonni są oni na tej pod- stawie twierdzić, iż jeśli zabraknie tej zmysłowej podstawy, dusza zacznie błądzić. Sądzą tak jedynie na podstawie man- kamentów dotychczasowej metody badań przyrodniczych, -7- które muszą siłą rzeczy mieć wpływ na wyniki poznania świata nadzmysłowego. Nie przesądza to jednak o samej możliwości naukowego poznania tego świata, lecz raczej świadczy o niedostatecznym wyrobieniu tych, którzy się te- go zadania podejmują. Człowiek, który chce mówić o wiedzy tajemnej, musi mieć się na baczności, musi wystrzegać się złudzeń, jakie powstają, gdy orzekaniu o świecie nadzmysłowym nie towa- rzyszy naukowa metoda. Nie przyniosłoby to jednak wię- kszego pożytku, gdybyśmy już na samym początku wykładu o wiedzy tajemnej rozwodzili się na temat rozmaitych mo- żliwych błędów, dyskredytujących w oczach osób uprzedzo- nych wszelkie badania w tej dziedzinie. Osoby te na podsta- wie rzeczywiście dość licznych pomyłek wnioskują, iż bada- nia takie są całkowicie bezwartościowe. Spór z takimi prze- ciwnikami byłby na razie mało owocny. Człowiek pragnący posiąść wiedzę tajemną może tylko podawać do wiadomo- ści to, co uważa, że wolno mu powiedzieć. Natomiast ocenić jego twierdzenia mogą ci, którzy potrafią pojąć jego słowa, ujawniające tajemnice powstania świata. Oczywiście będzie on musiał wskazać, jak się ma to, co twierdzi, do innych zdobyczy wiedzy, jakie są możliwe sądy przeciwstawne i w jakiej mierze jego obserwacje znajdują potwierdzenie w rzeczywistości zmysłowej. Słyszy się często zarzuty, że prace z dziedziny wiedzy tajemnej zawierają nie udowodnione twierdzenia, że przed- stawiają tylko to lub owo, opatrując wszystko komentarzem „tak głosi wiedza tajemna." Jeżeli czytelnik spodziewa się, że znajdzie w tej pracy coś w tym rodzaju, wówczas źle zro- zumie wyłożoną w niej treść. Autorowi chodzi o to, by dusza rozwijała wiedzę, którą zdobyła podczas poznawania przy- -8- rody i by czyniła to w sposób zgodny z jej istotą, przy czym zwraca on uwagę, że musi ona natrafić na zjawiska nadzmy- słowe. Jednocześnie zakłada on, że każdy czytelnik musiał się z nimi zetknąć. Różnica w stosunku do wykładu z dzie- dziny jakiejś nauki przyrodniczej zaznaczy się dopiero w chwili wkroczenia w dziedzinę wiedzy duchowej. W na- ukach przyrodniczych fakty znajdują się w obrębie świata zmysłowego; opisujący je badacz traktuje czynności duszy jako coś, co można pominąć podczas opisu związku i prze- biegu zjawisk. Kto jednak opisuje świat nadzmysłowy, musi te czynności duszy umieścić na pierwszym planie, albowiem zjawiska świata duchowego można sobie uświadomić jedy- nie poprzez ich zrozumienie. Zjawiska te występują właśnie dzięki aktywności duszy, ona je niejako stwarza. Podczas opisywania treści wiedzy duchowej autor zakłada, że czytel- nik poszukuje zjawisk duchowych razem z nim. Opis ten autor ujmuje w formę opowiadania o odkrytych zjawi- skach, a jest ono oparte na metodzie przyrodniczej i uwz- ględnia naukowy punkt widzenia. Dlatego też autor będzie musiał wspomnieć o środkach, za pomocą których do- chodzi się do badania rzeczy niezmysłowych. Kto się zagłębi w jakimś opisie z dziedziny wiedzy tajemnej, ten się wkrótce przekona, że dzięki temu zdobył pojęcia i idee, których dawniej nie posiadał. Wyrobi on sobie również nowy pogląd na istotę dowodzenia. W naukach przyrodniczych dowo- dzenie następuje zawszepostfactwn, po doświadczeniu, na- tomiast w przypadku poznania duchowego dowodzenie jest zastąpione przez poszukiwanie. Ten, kto dotrze do ducho- wej prawdy, nie będzie potrzebował żadnego dowodu. Sa- ma wędrówka będzie najlepszym dowodem. W wyniku nie- zrozumienia tego fenomenu powstaje wiele kontrowersji. -9- Wszelka wiedza tajemna musi brać początek z dwóch tez, które może uznać każdy człowiek. Dla wielu ludzi jed- nak już one stanowią twierdzenia wielce problematyczne, o których prawdziwość można się zażarcie spierać lub na- wet „dowieść" ich fałszywości. Oto owe tezy: poza światem widzialnym istnieje niewi- dzialny, niedostępny dla zmysłów i myślenia opierającego się na płynących z nich danych. Człowiek może, rozwiną- wszy w sobie zdolności, które w nim drzemią, odkryć ten utajony świat. Niektórzy powiadają, że taki utajony świat nie istnieje, że realny jest jedynie świat postrzegany za pomocą zmy- słów. Uważają, że chociaż dzisiaj daleko jeszcze człowieko- wi do tego, by mógł rozwiązać wszystkie zagadki bytu, to nadejdzie w końcu czas, kiedy doświadczenie zmysłowe i ufundowana na nim wiedza pozwolą udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania. Inni z kolei twierdzą, że nie można wprawdzie zaprze- czać istnieniu świata nadzmysłowego, lecz utrzymują, że lu- dzkie władze poznawcze nie są w stanie go przeniknąć. Wadze te mają, ich zdaniem, swoje granice, których nie da się przekroczyć. Można szukać w tym świecie zaspokojenia potrzeby wiary, ale prawdziwa nauka zajmująca się faktami nie ma czego tam szukać. Trzecią grupę stanowią ci, którzy próby naukowego zbadania tej sfery uważają za zuchwalstwo. Twierdzą oni, że w odniesieniu do jej przedmiotów nie sposób posiąść żad- nej wiedzy, lecz należy poprzestać na wierze. Są zdania, że jest to świat otwarty wyłącznie dla przeżyć religijnych i nie powinien być badany za pomocą metod naukowych. -10- Znany jest również pogląd, że dla wszystkich ludzi wspólne jest jedynie poznanie świata zmysłowego, nato- miast w przypadku zjawisk nadzmysłowych nie może być mowy o żadnej zgodności, gdyż wszystko zależy tam od pry- watnego sądu jednostki. Inni utrzymują jeszcze co innego. Łatwo pojąć, że pod- czas badania świata przyrody odsłaniają się przed ludzkim umysłem zagadnienia, na które odpowiedzi nie daje się znaleźć w ramach tego świata. Nie zależy to od stopnia roz- woju nauk przyrodniczych. Zjawiska zmysłowe wyraźnie wskazują na świat utajony. Kto tego nie widzi, wcale n i e chce widzieć pewnych problemów i zagadek i dlatego są- dzi, że wszystko da się wyjaśnić za pomocą badań przyrod- niczych. Człowiek taki uważa, że wszystkie pytania, które postawi, znajdą wyjaśnienie w przyszłości dzięki odkryciu nowych faktów. Z tym można się zgodzić bez dyskusji, lecz czemu miałby czekać na odpowiedzi ktoś, kto wcale nie pyta? Kto dąży do wiedzy tajemnej, nie twierdzi nic innego jak właśnie to, że dla niego takie zagadnienia są całkowicie zrozumiałe i mają swoją rzeczywistą podstawę w ludzkiej duszy. Wiedzy nie można przecież wtłoczyć w jakieś ramy przez to, że zabroni się człowiekowi pytać. Jeśli idzie o przekonanie, że ludzkie poznanie ma swo- je granice, których nie da się przekroczyć i które nie pozwa- lają nam dostać się do świata nadzmysłowego, to należy powiedzieć: nie może być żadnej wątpliwości, że za pomocą poznania zmysłowego rzeczywiście nie da się tam przenik- nąć. Kto uważa ten rodzaj poznania za jedyny możliwy, może dojść tylko do tego poglądu, że człowiek nie jest w stanie poznać istniejącej być może wyższej rzeczywistości. Wolno nam jednak powiedzieć, że jeśli jest możliwe rozwi- -11- nięcie poznania innego rodzaju, to może nas ono do niej wprowadzić. Nieuznawanie możliwości takiego poznania czyni wszelkie rozważania o świecie nadzmysłowym jałowy- mi. Rozum pozbawiony przesądów musi uznać zasadę, że mówić można jedynie o rzeczach, które się zna, nie należy zaś wydawać sądów o czymś nieznanym. Przyzna on komuś prawo mówienia o rzeczach, które ten ktoś sam doświad- czył, zawsze natomiast odmówi prawa do orzekania, że coś jest niemożliwe tylko dlatego, że wypowiadający ten sąd nic o tym nie wie albo wiedzieć nie chce. Nikomu nie można nakazać zajmowania się zjawiskami nadzmysłowymi, ale ni- komu również nie uda się znaleźć mocnej podstawy do wy- dawania sądów nie tylko o tym, co można wiedzieć, ale tak- że o tym, czego człowiek wiedzieć nie może. Kto uważa, że poglądy na świat nadzmysłowy zależą od indywidualnych zapatrywań i uczuć, ten zaprzecza istnieniu wspólnoty wszystkich istot ludzkich. Wprawdzie każdy musi o własnych siłach uzyskać dostęp do tych rzeczy, to jednak jest faktem, że wszyscy poszukujący, o ile posuną się dosta- tecznie daleko, dochodzą do takich samych poglądów. Róż- nice między nimi istnieją dopóty, dopóki chcą się oni zbliżyć do najwyższych prawd nie na drodze naukowej, lecz stosu- jąc własne metody. Trzeba tu oczywiście znowu przypo- mnieć, że tylko ten może stwierdzić prawdziwość drogi do wiedzy tajemnej, kto zechce poznać jej właściwości. Drogę do wiedzy tajemnej może znaleźć każdy czło- wiek we właściwym dla niego czasie, jeżeli uzna istnienie rzeczy utajonych na podstawie obserwacji świata widzialne- go lub choćby tylko w nie uwierzy, i jeżeli dojdzie do wnio- sku, że świat utajony może się przed nim odsłonić. Przed -12- człowiekiem, który w taki sposób zmierza do wiedzy taje- mnej, otwiera się nie tylko możliwość znalezienia odpowie- dzi na pewne kwestie poznawcze, lecz może on także prze- zwyciężyć to wszystko, co osłabia życie. W pewnym sensie odwrócenie się od zjawisk nadzmysłowych albo zaprzecza- nie ich istnieniu powoduje osłabienie duszy lub nawet jej śmierć. W pewnych warunkach człowiek popada w rozpacz, gdy traci nadzieję, że odsłonią się przed nim rzeczy utajone. Śmierć i rozpacz zjawiają się, kiedy tylko zaczyna słabnąć wewnętrzna moc człowieka. Wówczas siła witalna musi mu być dana z zewnątrz, o ile w ogóle jest on w stanie ją przy- jąć. To, co człowiek może brać ze świata zmysłowego, wy- czerpuje się. Nie jest to twierdzenie pochodzące z osobiste- go doświadczenia jednostki, lecz wynika ono z bezstronne- go rozważenia całości życia ludzkiego. Przed tym wy- czerpaniem chroni nas to, co utajone, spoczywające u pod- staw bytu. Sprawy te w żadnej mierze nie dotyczą tylko jednostki i jej losu. Właśnie dzięki zgłębianiu prawdziwej wiedzy taje- mnej człowiek zyskuje pewność, że los jednostki wiąże się ściśle z zagładą lub ocaleniem świata. Dzięki temu zaczyna rozumieć, że jeżeli nie rozwija właściwie swoich sił, wyrzą- dza szkodę całemu światu i wszystkim innym istotom ludz- kim. Jednakże człowiek może ulegać złudzeniom, wierzyć, że utajony świat nie istnieje i że w tym, co podpada pod zmysły i rozum, zawiera się wszystko, co istnieje. Takie złu- dzenie może powstać jedynie za sprawą płytkiego myślenia, natomiast nasze głębokie pragnienia zawsze będą nas kie- rowały ku światu nadzmysłowemu. Gdy nie możemy go osiągnąć, popadamy w zwątpienie, niepewność, a nawet -13- rozpacz. Poznanie świata utajonego doprowadzi do poko- nania wszelkich negatywnych uczuć, osłabiających ludzkie siły witalne. Poznanie duchowe wzmacnia nas, nie zaś tylko zaspo- kaja naszą potrzebę poznawania. Źródło, z którego bierze się owo poznanie, nigdy nie wysycha. Ktokolwiek choć raz dotarł do niego, nie odejdzie bez pokrzepienia, gdy trafi tam powtórnie. Są ludzie, którzy nie chcą nic wiedzieć o podobnym poznaniu, ponieważ obawiają się zubożenia tego, co uważa- ją za jedyną rzeczywistość. Sądzą, że człowiek okazuje sła- bość, jeśli odwraca się od rzeczywistości i szuka schronienia w świecie nadzmysłowym, który dla nich jest tożsamy z ma- rzeniem i ułudą. Należy uznać częściową słuszność takich zarzutów, albowiem wynikają one ze zdrowego sądu, który tylko dlatego nie osiąga całej prawdy, ponieważ nie przeni- ka do głębi rzeczywistości. Gdyby dążenie do wiedzy taje- mnej odwodziło człowieka od świata, wówczas takie zarzuty byłyby z pewnością dostatecznie silne, by zniszczyć ten kie- runek duchowy. Człowiek dążący do zdobycia wiedzy tajemnej napoty- ka także inne przeszkody. Czytelnik znajdzie w tej pracy opisy przeżyć duszy i idąc ich śladem może zbliżyć się do świata nadzmysłowego, ale w praktyce musi rzeczywiście chcieć tam dotrzeć, musi z góry przyjąć taki postulat. Na początku musi zapoznać się z opisami przeżyć, których jesz- cze sam nie doświadczył. Autor tej książki przedstawia w niej to, co wie o istocie człowieka, jego narodzinach i śmierci oraz niezależnym od ciała bycie duszy, następnie zaś przedstawia rozwój ludzkości. Mogłoby się wydawać, że chce on wyłożyć pewne wiadomości tak, jak wykłada się -14- dogmaty, dla których uznania potrzebna jest wiara w auto- rytet. Tak jednak nie jest. Autor stara się przekazać to, co żyje w jego duszy. Dąży do tego, by czytelnicy sami odkryli w sobie podobne stany, wczuli się w nie. Poznanie nadzmy- słowe polega na odczuwaniu, nie zaś rozumowej analizie faktów. Czytając opisy stanów ducha, przygotowujemy się do ich przeżycia, wyrabiamy w sobie nową wrażliwość. Czę- sto czytelnik z początku nie zauważy, co autor ma na myśli. Ludzie wyobrażają sobie poznanie świata duchowego na podobieństwo poznania przyrody i dlatego sądzą, że wszy- stkie jego opisy są zbyt abstrakcyjne, wydumane. Jednakże prawdziwe poznanie nadzmysłowe polega na przeżywaniu treści świata utajonego; mamy sobie tylko uświadomić, że właśnie przeżyliśmy niepostrzeżenie to, co wcześniej pozna- liśmy w postaci zwykłego opisu. Prawdziwa natura owego przeżycia odsłoni się zupełnie po zapoznaniu się z tym, co opisałem w części mojej pracy jako „drogę" poznania nad- zmysłowego. Można by sądzić, że należałoby właśnie na początku przedstawić tę drogę, ale jest to błędne mniema- nie. Kto chce tylko wniknąć w świat nadzmysłowy, nie kie- rując uwagi na jego zjawiska, ten nigdy go nie pozna, gdyż pozostanie on dla niego chaotyczny i ciemny. Uczmy się po prostu wczuwać w ten świat i poznawać pewne jego ele- menty, a wówczas zdamy sobie sprawę, że kiedyś dojdziemy do przeżycia tego, o czym przeczytaliśmy. Wniknąwszy w opisy wiedzy tajemnej, przekonamy się, że może być tylko ta jedna pewna droga poznania nadzmysłowego. Przekona- my się również, że pogląd, jakoby wiadomości o rzeczach nadzmysłowych mogły z początku działać jak dogmaty, nie jest uzasadniony, gdyż wszystkie one mają potwierdzenie w rzeczywistych przeżyciach. -15- Dzięki zapoznaniu się z wiadomościami zawartymi w pierwszej części tej pracy, zaczniemy najpierw wspólnie poznawać świat nadzmysłowy, później zaś dzięki ćwicze- niom dojdziemy do samodzielnego poznania tego świata. Żaden prawdziwy uczony nie dostrzeże sprzeczności między wiedzą zbudowaną na obserwacjach poczynionych w świecie zmysłowym, a sposobem badania świata nadzmy- słowego. Bada on przyrodę za pomocą rozmaitych przyrzą- dów i podobnie jest w przypadku poznania świata nadzmy- słowego, tyle że „przyrządem" jest tu sam człowiek i musi on zostać odpowiednio przygotowany do pracy badawczej. * W #/> JW 5 ot /I *i f -i W «t II* i-flf ą -16- t&i Istota człowieczeństwa Zmysłom i opartemu na nich rozumowi dostępna jest tylko część tego, co wiedza tajemna ujmuje jako istotę ludz- ką, mianowicie samo ciało. Aby rozwinąć pojęcie ciała, na- leży najpierw zwrócić uwagę na zjawisko najważniejsze dla wszelkiego badania życia - na śmierć oraz na tak zwaną przyrodę nieożywioną, która jest źródłem śmierci. W obrębie świata zmysłowego ciało człowieka należy do przyrody nieożywionej, natomiast to, co człowieka od- różnia na przykład od minerału, nie jest cielesne. Śmierć powoduje oddzielenie od ludzkiej istoty tego, co należy do świata martwej materii. Należy zatem ściśle rozróżniać w człowieku to, co jaw- ne, od tego, co w nim utajone. To, co utajone, musi za życia człowieka nieustannie walczyć z materią, z której jest utwo- rzone ludzkie ciało. Wiedza o rzeczach nadzmysłowych ma za zadanie odnaleźć to, co tę walkę prowadzi, a co pozosta- je niewidoczne dla zwykłej obserwacji i staje się dostępne tylko dzięki badaniu nadzmysłwemu. O tym, jak człowiek dochodzi do tego, by to, co utajone, objawiło mu się tak, jak -17- oczom ukazują się zjawiska zmysłowe, będzie mowa w na- stępnych rozdziałach. Teraz opiszemy, co odkrywa obser- wacja nadzmysłowa. Powiedzieliśmy już wyżej, że wiadomości dotyczące drogi wiodącej do osiągnięcia nadzmysłowego oglądania rzeczy dopiero wtedy nabierają dla człowieka wartości, jeśli wcześniej zapoznał się on z tym, co mówi się o rzeczach odsłoniętych w badaniu świata nadzmysłowego, albowiem pojmować można w tej dziedzinie także i to, czego się jeszcze nie zaobserwowało. Od pojmowania można następnie przejść do oglądania. To coś, co opiera się pośmiertnemu rozkładowi, jakie- mu podlega ciało, daje się bezpośrednio spostrzec tylko za pomocą nadzmysłowego widzenia, ale jego działania są wi- doczne już na poziomie poznania zmysłowego. Waśnie dzięki nim ciało ludzkie jest wewnętrznie powiązane i po- siada życiową siłę. Gdy następuje śmierć, aktywność ta na- tychmiast ustaje i ciało staje się częścią świata przyrody nie- ożywionej. Samodzielny człon ludzkiej istoty jest tym, co za życia organizuje materię, z jakiej jest zbudowane ludzkie ciało i nie dopuszcza do jej rozkładu. Nazwijmy ten samo- dzielny człon ciałem eterycznym lub też ciałem życiotwór- czym. Aby uniknąć nieporozumień, należy w związku z tymi dwiema nazwami uwzględnić dwie rzeczy. Słowo „eter" zo- stało tu użyte w innym znaczeniu, niż we współczesnej fizy- ce, gdzie eter jest nośnikiem światła. Tutaj słowo to obejmu- je treść podaną powyżej. Będziemy go używali dla oznacze- nia tego, co jest dostępne dla wyższego widzenia i czego działania ujmują zmysły. Nie wolno również opacznie rozu- mieć słowa „ciało". Ciało eteryczne nie jest cielesne w poto- -18- cznym rozumieniu, choćby nawet wyobrażano je sobie jako najbardziej subtelne. Kiedy dochodzi się w opisie zjawisk nadzmysłowych do owego ciała eterycznego, można spotkać się ze sprzeciwami z punktu widzenia wielu współczesnych teorii naukowych. W wyniku rozwoju ludzkiego umysłu i wiedzy twierdzenie w naszych czasach o istnieniu takiego członu istoty ludzkiej musi uchodzić za nienaukowe. Teorie materialistyczne do- strzegają w żywym ciele jedynie skupienie tych samych sub- stancji i sił, co w ciele nieożywionym, z tą tylko różnicą, że struktura żywego ciała ma być bardziej złożona od struktury ciała martwego. Dyskusja z przedstawicielami nauki z pun- ktu widzenia poznania nadzmysłowego, do niczego nie do- prowadzi. Wypada nam raczej stwierdzić, że materialistycz- ne ujmowanie świata jest zjawiskiem nieuchronnym, towa- rzyszącym wielkiemu postępowi w naukach przyrodniczych. Postęp ten polega na doskonaleniu metod obserwacji. Czło- wiek doprowadza za każdym razem pewne swoje uzdolnie- nia do doskonałości, kosztem innych zdolności. Ścisła ob- serwacja zjawisk przyrodniczych musiała zepchnąć na dal- szy plan te zdolności ludzkie, które zwracają nas ku światu utajonemu. Z drugiej jednak strony rozwijanie tych zdolno- ści jest w naszej epoce konieczne. Świat nadzmysłowy nie zostanie uznany dzięki temu, że będziemy krytykowali twierdzenia wynikające logicznie z zaprzeczenia jego istnie- nia, lecz dzięki temu, że ten świat przedstawimy we właści- wym świetle. Wspomnieliśmy tu o tym jedynie dla uniknięcia zarzutu nieznajomości stanowiska nauk przyrodniczych, skoro mó- wimy o ciele eterycznym, które przecież jest przez pewnych ludzi uznawane za coś zupełnie fantastycznego. -19- Ciało eteryczne stanowi zatem drugi człon istoty ludz- kiej. Poznanie nadzmysłowe przypisuje mu wyższy stopień rzeczywistości aniżeli ciału fizycznemu. Opis, w jaki sposób owo poznanie ujmuje to ciało, zostanie przedstawiony do- piero w dalszych częściach tej pracy, kiedy się wyjaśni, jak należy rozumieć podobne opisy. Na razie dość będzie po- wiedzieć, że ciało eteryczne wszędzie przenika ciało fizycz- ne i organizuje jego strukturę. Wszystkie narządy ciała fizy- cznego zachowują swoją formę dzięki aktywności ciała ete- rycznego. Podłożem serca fizycznego jest „serce eteryczne", mózgu fizycznego - „mózg eteryczny" itp. Ciało eteryczne jest ukształtowane podobnie jak fizyczne, tyle że jest od niego bardziej złożone; wszystko w nim łączy się ze sobą, podczas gdy w ciele fizycznym mamy do czynienia z za- mkniętymi w sobie, osobnymi częściami. Wszystko, co żyje, posiada ciało eteryczne. W ten sposób poznanie nadzmysłowe zaczyna badać wyższy człon ludzkiej istoty. W celu wytworzenia pojęcia o tym członie zwraca się ono ku zjawisku snu, podobnie jak przedtem zajmowało się fenomenem śmierci. Twórcza dzia- łalność człowieka w świecie zmysłowym jest możliwa tylko dzięki temu, że człowiek odnawia swoje siły podczas snu. We śnie ustają działanie i myślenie, a wszystkie uczucia giną w nieświadomości. To, co wyrywa nas ze stanu uśpienia, sta- nowi dla poznania nadzmysłowego trzeci człon istoty ludz- kiej. Można go nazwać ciałem astralnym. Podobnie jak cia- ło fizyczne nie może może utrzymać spójności swojej stru- ktury za pomocą znajdujących się w nim chemicznych sub- stancji i sił, lecz musi je w tym celu przenikać ciało eterycz- ne. Tak samo siły ciała eterycznego nie są same zdolne do podtrzymania w sobie świadomości. Ciało eteryczne pozo- -20- stawione samemu sobie byłoby stale uśpione. Dlatego ciało astralne musi przenikać ciało eteryczne. Dla zmysłów dzia- łanie ciała astralnego zanika, kiedy człowiek pogrąża się we śnie, natomiast dla obserwcji nadzmysłowej istnieje ono da- lej i tylko pozostaje oddzielone od ciała eterycznego. Ob- serwacja zmysłowa ma do czynienia nie z samym ciałem astralnym, lecz z jego przejawami w świecie widzialnym, te zaś we śnie nie istnieją. Człowiek posiada ciało fizyczne podobnie jak minera- ły, ciało eteryczne jak rośliny i ciało astralne jak zwierzęta. Czwartego członu, wchodzącego w skład jego istoty, czło- wiek nie dzieli już z niczym. Człon ten decyduje o jego wy- jątkowości w świecie. Poznanie nadzmysłowe tworzy wyob- rażenie o tym elemencie ludzkiej istoty, wskazując na to, że pomiędzy poszczególnymi przeżyciami na jawie występuje istotna różnica. Człowiek ma na jawie do czynienia z jednej strony z przeżyciami, które muszą zjawiać się i przemijać, a z drugiej strony z takimi, których to nie dotyczy. Widać tę różnicę szczególnie jaskrawo, kiedy porównuje się przeży- cia ludzkie ze zwierzęcymi. Zwierzę odczuwa bardzo rów- nomiernie wpływy świata zewnętrznego i zachowuje się w zależności od swoich stanów fizjologicznych. Życie ludz- kie nie ogranicza się do takich przeżyć, lecz sięga dalej. Człowiek może posiadać pragnienia, do których powstania nie wystarczają przyczyny występujące w obrębie jego ciała ani poza nim. Źródła wszystkiego, co się zjawia w tej dzie- dzinie, musimy szukać gdzie indziej. Można znaleźć to źródło, według wiedzy nadzmysłowej, w jaźni człowieka. Zatem jaźń można uznać za czwarty człon istoty ludzkiej. Gdyby pozostawić ciało astralne samemu siobie, wówczas powstawałyby w nim oczywiście uczucia przyjemności i bó- lu, głodu i pragnienia, ale nie dochodziłoby do odczucia, że -21- w tym wszystkim jest coś trwałego, coś, co jest podmio- tem tych odczuć, co je przeżywa. Z chwilą spostrzeżenia tego, co trwałe wśród zmiennych przeżyć, zaczyna się kształtować u człowieka poczucie jaźni. Ciało astralne za- wsze zapominałoby przeszłe zdarzenia, gdyby jaźń ich nie przechowywała dla teraźniejszości. Czym dla ciała fizyczne- go jest śmierć, dla ciała zaś eterycznego sen, tym jest dla ciała astralnego zapomnienie. Można również rzec, że istotę ciała eterycznego stanowi życie, astralnego - świadomość, natomiast jaźni -pamięć. Dla jaźni wspominanie i zapominanie mają zupełnie podobne znaczenie, jak dla ciała astralnego stany czuwania i snu. Tak samo jak sen unicestwia troski i kłopoty dnia, tak zapomnienie wymazuje z pamięci część przeszłości. I podo- bnie jak sen jest niezbędny dla wzmocnienia wyczerpanych sił żywotnych, tak człowiek musi usunąć z pamięci niektóre epizody swojej przeszłości, jeżeli ma doznać nowych prze- żyć swobodnie i bez uprzedzeń. Waśnie dzięki zapomnie- niu człowiek wzmacnia w sobie zdolność postrzegania no- wych rzeczy. Pomyślmy na przykład o nauce pisania. Dziec- ko zapomina wszystkie szczegóły, jakie przeżyło, ucząc się pisać. Pozostaje mu umiejętność pisania. Jak miałby czło- wiek pisać, gdyby za każdym razem, kiedy bierze pióro do ręki, przypominał sobie wszystko, czego doświadczył, kiedy uczył się sztuki pisania? Otóż wspomnienia występują w różnych postaciach. Najprostszą formą wspomnienia jest wyobrażenie. Spo- strzegamy jakiś przedmiot, a potem odwróciwszy się od nie- go, możemy go sobie wyobrazić. Człowiek wytwarza wyob- rażenie podczas postrzegania przedmiotu. Wtedy to po- wstaje pewne zjawisko między ludzkim ciałem astralnym -22- i jaźnią. Ciało astralne doprowadza do uświadomienia sa- mego spostrzeżenia przedmiotu, lecz świadomość ta trwała- by jedynie dopóty, dopóki przedmiot byłby obecny, gdyby nie nastąpiło przyswojenie wiedzy o nim przez jaźń. Tu, w tym punkcie poznanie nadzmysłowe odróżnia cielesność od duszy. Mówi się o ciele astralnym, dopóki ma się na względzie powstawanie wiedzy o prezentującym się przed- miocie. To jednak, co nadaje wiedzy trwałość, określa się jako duszę. Widać od razu, jak ściśle jest związane ciało astralne człowieka z tą częścią duszy, która pozwala utrwa- lać wiedzę. Oba te elementy są złączone poniekąd w jeden człon istoty ludzkiej i dlatego można określić to połączenie mianem ciała astralnego. Można również, jeśli się chce do- kładnie określić rzecz, mówić o ciele astralnym człowieka jako o ciele duszy,o duszy zaś, pod warunkiem, że jest z ciałem tym połączona, jako o duszy czuciowej. Jaźń wznosi się na wyższy szczebel, kiedy zwraca się ku temu, co przyswoiła sobie z wiedzy o przedmiotach. Dzięki tej czynności jaźń coraz bardziej uwalnia się spod wpływu przedmiotów postrzeganych, by zajmować się tym, co sobie przyswoiła. Część duszy, która wykonuje to zadanie, można nazwać duszą pojmującą albo umysłową. Właściwo- ścią duszy czującej jak i pojmującej jest to, że zajmują się one tym, co otrzymują za pośrednictwem wrażeń od post- rzeganych zmysłowo przedmiotów i co z tego zachowują we wspomnieniach. Dusza zajmuje się w tym przypadku bada- niem wyłącznie tego, co jest wobec niej zewnętrzne. Może ona jednak wykroczyć poza to wszystko, nie jest bowiem jedynie czuciowa i pojmująca. Poznanie nadzmysłowe może najprościej dać wyobrażenie o tym wykroczeniu, wskazując na jeden prosty fakt, którego znaczenie trzeba jednak wszechstronnie ocenić. W całej skarbnicy mowy istnieje jed- -23- na jedyna nazwa różniąca się istotnie od wszystkich innych. Jest to „ja". Wszelką inną nazwę może nadać rzeczy czy żywej istocie każdy człowiek. „Ja" jako nazwa ma dla czło- wieka sens tylko wtedy, gdy on sam tak siebie nazywa. Je- stem „ja" tylko dla siebie, a dla wszystkich innych jestem „ty" i każdy z nich jest z kolei dla mnie „ty". Fakt ten jest wyrazem ważnej i głębokiej prawdy. Właściwa istota „ja" pozostaje niezależna od wszystkich rzeczy zewnętrznych i dlatego właśnie nikt nie może tak nazwać kogoś innego. Dlatego też religie, które świadomie nie zerwały więzi z wiedzą nadzmysłową, uważają „ja" za niewyrażalne imię Boga. Nic z zewnątrz nie ma dostępu do tej części duszy, o której mowa. Tu mieści się „utajona świątynia" duszy. Może do niej przeniknąć jedynie istota mająca naturę po- dobną do duszy. „To Bóg mówi, który mieszka w człowieku, gdy dusza poznaje siebie jako ja." Podczas gdy dusza czują- ca i pojmująca żyją w świecie zewnętrznym, trzeci człon du- szy, kiedy dochodzi ona do postrzegania swojej własnej isto- ty, zanurza się w sferze boskiej. Łatwo tu o nieporozumienie, że jaźń i Bóg tworzą jed- ność. Niczego takiego tu nie twierdzimy. Jaźń nie jest Bo- giem, lecz ma naturę istoty boskiej. Czyż twierdzi się, że kropla zaczerpnięta z morza jest morzem, kiedy mówi się, iż kropla zawiera tę samą substancję co morze? Można powiedzieć, że tak jak kropla ma się do morza, tak jaźń ma się do Boga. Człowiek może znaleźć w sobie coś boskiego, albowiem jego najgłębsza istota pochodzi od Boga. W ten sposób człowiek poznaje trzeci człon swojej duszy, zdobywa wiedzę o sobie samym, podobnie jak dzięki ciału astralne- mu zdobywa wiedzę o świecie zewnętrznym. Dlatego też wiedza tajemna może nazwać ten trzeci człon duszy du- szą świadomą. Wedle tej wiedzy dusza ludzka składa -24- się zatem z trzech części: duszy czującej, pojmującej i świa- domej, podobnie jak ciało składa się z ciała fizycznego, ete- rycznego i astralnego. Prawdziwa natura jaźni odsłania się dopiero w duszy świadomej. Podczas gdy w odczuciach i rozumowaniu dusza zatraca się w czymś innym od niej, to jako dusza świadoma ujmuje własną istotę. Dlatego też dusza świadoma nie może postrzec jaźni inaczej jak za pomocą pewnej czynności we- wnętrznej. Przedstawienia przedmiotów zewnętrznych kształtują się odpowiednio do tego, jak się te przedmioty zjawiają i znikają z pola postrzegania. Przedstawienia te ży- ją dalej w świadomości. Jeżeli jednak jaźń chce spostrzec siebie, musi dopiero wydobyć swoją istotę z siebie. Postrze- ganie jaźni polega na uświadomieniu swojego „ja". Dzięki tej czynności postrzeganie jaźni w duszy świadomej ma dla człowieka zupełnie inne znaczenie aniżeli obserwacja tego wszystkiego, co przenika do duszy przez trzy człony cielesne i dwa duchowe. Siła ujawniająca jaźń w duszy świadomej jest tą samą siłą, która przejawia się w całym świecie. W cie- le i niższych członach duszy nie ujawnia się ona bezpośred- nio, lecz ukazuje się stopniowo w swoich działaniach. W du- szy świadomej rzeczywistość utajona odsłania się w pełni. Człowiek musi z początku uchwycić tę tajemną duchowość, musi poznać ją w sobie, a potem będzie mógł ją znaleźć także w jej przejawach. To, co zawiera dusza świadoma, wiedza tajemna zwie duchem. Zatem dusza świadoma wiąże się z duchem, który stanowi rzeczywistość utajoną we wszystkich rzeczach jawnych. Jeżeli więc człowiek chce uchwycić ducha w każ- dym jego przejawie, musi czynić to w ten sam sposób, w jaki ujmuje jaźń w duszy świadomej. Musi on działanie, które -25- doprowadziło go do postrzegania jaźni, skierować w stronę świata widzialnego. W taki sposób człowiek rozwija się, dą- żąc do poznania wyższych stopni swojej istoty. W gruncie rzeczy całe życie kulturalne, wszystkie dążenia duchowe lu- dzi polegają na pracy mającej na celu rozciągnięcie pano- wania jaźni na całą duszę. Dzięki tej pracy istota ludzka się rozwija, rozwijając swoje duchowe człony. Są one ukryte za rzeczami widzialnymi. Człowiek nie tylko może stać się pa- nem swojej duszy, lecz może sięgnąć dalej. Może przenieść swoją pracę na ciało astralne. Dzięki temu jaźń opanuje ciało astralne, łącząc się z jego utajoną istotą. To ciało astralne, opanowane i przemienione przez jaźń, można na- zwać Duchem-Jaźnią. (Jest to to samo, co na Wschodzie określa się mianem „Manas".) Jak człowiek opanowuje swoje ciało astralne, tak samo czyni z ciałem eterycznym. Praca nad ciałem eterycznym jest bardziej intensywna aniżeli nad astralnym, gdyż trud- niej w nim dotrzeć do rzeczy utajonych. Można wyrobić so- bie pojęcie o różnicy między tymi ciałami, zwracając uwagę na pewne zmiany mogące zachodzić w człowieku w trakcie jego rozwoju. Zastanówmy się najpierw nad tym, jak rozwi- jają się pewne właściwości ludzkiej duszy, jeżeli pracuje nad nią jaźń, jak mogą się zmieniać jej pragnienia i uczucia. Wystarczy tylko wrócić myślą do czasów dzieciństwa. W czym wówczas znajdował człowiek radość, a co powodo- wało jego cierpienie? Czego się nauczył ponad to, co po- znał w dzieciństwie? Pokaże to, jak jaźń osiągnęła panowa- nie nad ciałem astralnym, albowiem ono właśnie jest dzie- dziną uczuć. Trzeba to sobie przypomnieć, by pojąć, jak mało z biegiem czasu zmieniają się inne właściwości czło- wieka, na przykład jego temperament, głębsze cechy jego charakteru itp. Człowiek gwałtowny w dzieciństwie, będzie -26- porywczy także w wieku dorosłym. Jest to rzecz tak uderza- jąca, że nie brak myślicieli, którzy całkowicie negują możli- wość zmiany zasadniczych cech charakteru człowieka. Przyjmują oni, że charakter stanowi coś trwałego przez całe ludzkie życie i tylko ujawnia się na różne sposoby. Podobny sąd można usprawiedliwić chyba tylko brakiem dostatecz- nej obserwacji. Kto posiada umiejętność obserwowania tych rzeczy, rozumie, że pod wpływem jaźni zmienia się także charakter i temperament człowieka. Przemiana ta jest jednak powolna w porównaniu ze zmianami uczuć. Można użyć porównania, że wzajemny stosunek obu tych przemian podobny jest do zależności między ruchem wska- zówki zegara godzinowej minutowej. Otóż siły powodujące zmiany charakteru albo temperamentu należą do utajonej dziedziny ciała eterycznego. Są one tego samego rodzaju, co siły działające w państwie życia, a więc czynne przy wzro- ście, odżywianiu, rozmnażaniu. Dalsze wywody w niniejszej pracy rzucą odpowiednie światło na te sprawy. Zatem nie wtedy, kiedy człowiek oddaje się radości lub smutkowi, uciesze lub cierpieniu, pracuje jaźń nad ciałem astralnym, lecz kiedy zmienia się charakter tych własności duszy. Tak samo praca jaźni obejmuje ciało eteryczne, jeżeli jaźń wpły- wa na zmianę temperamentu, charakteru itp. Najsilniejszy- mi impulsami skłaniającymi do takiej przemiany są impulsy religijne. Jeżeli jaźń pozwala stale działać na siebie pobud- kom wypływającym z religii, wytwarzają one w niej moc, która przenika aż do ciała eterycznego i zmienia je tak sa- mo, jak drobniejsze pobudki życiowe powodują zmiany w ciele astralnym. Pobudki życiowe, wpływające na człowie- ka za pośrednictwem nauki, rozmyślania itp., mogą działać na różne sposoby, podczas gdy religijne nadają myśleniu, uczuciom i woli pewną jednolitość. Człowiek myśli i czuje -27- dziś to, jutro zaś tamto. Do tego wiodą go najrozmaitsze pobudki. Kto jednak dzięki swojej religijności ma świado- mość istnienia czegoś, co opiera się wszelkiej zmianie, ten zachowa uczuciową stabilność. W podobny sposób działa na człowieka prawdziwa sztuka. Kiedy przez formę zewnę- trzną, barwę lub dźwięk dzieła sztuki dociera on do jego duchowego podłoża, wówczas impulsy, które otrzymuje jaźń, działają głęboko, faktycznie aż do ciała eterycznego. Istnieje jeszcze wiele innych czynników wpływających na ludzkie życie, które nie są tak wyraźne jak wpryw sztuki, ale i one świadczą o tym, że w człowieku kryje się wyższy człon jego istoty, który jaźń uszlachetnia coraz bardziej. Ten drugi człon ducha można nazwać Duchem Życia. (Jest to to sa- mo, co na Wschodzie nazywają „Buddhi".) Rozwój intelektualny człowieka, jego oczyszczenie i uszlachetnienie uczuć i woli doprowadzają do przemiany jego ciała astralnego w Ducha-Jaźń, jego zaś przeżycia reli- gijne i niektóre inne doświadczenia wywierają wpływ na cia- ło eteryczne i czynią z niego Ducha Życia. W zwykłym cyklu życia odbywa się to mniej lub więcej nieświadomie, nato- miast tak zwane wtajemniczenie człowieka polega na tym, że poznanie nadzmysłowe wskazuje mu środki, za któ- rych pomocą może zupełnie świadomie kształtować Ducha- Jaźń i Ducha Żyda. O tych środkach będzie mowa w dal- szych rozdziałach niniejszej pracy. Na razie chodziło nam o wykazanie, że w człowieku oprócz duszy i ciała działa również duch. Później okaże się również, że duch ten należy do tego, co jest w człowieku wieczne, w przeciwieństwie do przemijającego ciała. Praca nad ciałem astralnym i eterycznym nie wyczer- puje jeszcze zakresu działalności jaźni. Rozciąga się ona -28- także na ciało fizyczne. Dowód wpływu jaźni na ciało fizycz- ne staje się widoczny, kiedy na skutek pewnych przeżyć na twarzy człowieka pojawia się na przykład rumieniec albo bladość. W takim przypadku jaźń jest bezpośrednim spraw- cą zjawiska zachodzącego w ciele fizycznym. Nie należy te- go rozumieć w ten sposób, że działanie to ma charakter materialny. To, co ujawnia się w ciele fizycznym jako mate- rialne, stanowi jedynie jego stronę widzialną. Natomiast za tym, co widzialne, działają utajone siły ludzkiej istoty, a te są natury duchowej. Nie będzie tu zatem mowy o pracy nad czymś materialnym, lecz o pracy duchowej nad utajonymi siłami, które to ciało tworzą i doprowadzają do rozkładu. Na co dzień tę pracę jaźni nad ciałem fizycznym może sobie człowiek uświadamiać jedynie bardzo niewyraźnie. Jasne uświadomienie następuje dopiero wtedy, gdy pod wpływem poznania nadzmysłowego człowiek zaczyna kie- rować tą pracą. Wówczas to okazuje się, że istnieje w czło- wieku jeszcze jeden duchowy człon. Nazwać go można Du- chem-Człowiekiem w przeciwieństwie do człowieka fizycz- nego. (Wschodni mędrcy nazywają Ducha-Człowieka „At- ma".) W przypadku Ducha-Człowieka łatwo popełnić błąd skutkiem tego, że widzimy zwykle w ciele fizycznym najniż- szy ludzki człon, a więc trudno nam sobie wyobrazić, że praca nad nim powinna przypaść w udziale najwyższemu duchowemu członowi człowieka. Ale właśnie dlatego, że w ciele fizycznym duch jest najbardziej utajony, najwyższy rodzaj ludzkiej pracy staje się niezbędny do połączenia jaźni z tym, co jest jej utajoną istotą. Tak przedstawia się człowiek z punktu widzenia wiedzy tajemnej - jako istota złożona z wielu członów. Cielesną -29- naturę mają: ciało fizyczne, eteryczne i astralne. Naturę du- chową posiadają: dusza czująca, pojmująca i świadoma. Człony duchowe są następujące: Duch-Jaźń, Duch Życia i Duch-Człowiek. Z powyższych wywodów wynika, że dusza czująca i ciało astralne są ze sobą ściśle złączone i w pew- nym sensie stanowią całość. Podobną jedność tworzy dusza świadoma z Duchem-Jaźnią. W duszy ludzkiej świeci duch i jego światło przenika inne człony ludzkiej natury. Z uwagi na to można również dokonać innego podziału i ująć ciało astralne i duszę czującą jako jeden człon, podobnie jak du- szę świadomą i Ducha-Jaźń. Dalej można duszę pojmującą nazwać po prostu jaźnią, ponieważ ma ona swój udział w naturze jaźni i w zasadzie jest jaźnią, tyle że nieświadomą swojej duchowości. W taki sposób otrzymamy siedem składników człowieka: ciało fizyczne, ciało eteryczne, ciało astralne, jaźń, Ducha-Jaźń, Ducha Życia i Ducha-Człowie- ka. Dla człowieka przyzwyczajonego do ujęcia materiali- stycznego podział ten nie będzie mglisty, jeżeli zechce się trzymać ściśle treści powyższych wywodów. Z punktu wi- dzenia wiedzy tajemnej należy mówić o tych siedmiu czło- nach człowieka podobnie, jak mówi się o siedmiu barwach albo o siedmiu tonach skali (jeśli uznać oktawę za powtó- rzenie tonu zasadniczego). Podobnie jak światło ukazuje się w siedmiu barwach, ton zaś w siedmiu stopniach, jedno- lita natura ludzka przejawia się w siedmiu opisanych czło- nach. I jak liczba siedem w przypadku dźwięków i barw nie ma nic wspólnego z „zabobonem", tak samo rzecz się ma z naturą człowieka. -30- J? Sen a śmierć Nie sposób poznać istotę świadomości, nie badając sta- nu, w jakim człowiek znajduje się podczas snu, jak również nie sposób zbliżyć się do rozwikłania zagadki życia bez roz- ważenia zagadnienia śmierci. Człowiek podobnie jak nie jest w stanie nieustannie czuwać, nie potrafi też sprostać życiu bez tego, co może mu dać świat nadzmysłowy. Życie trwa we śnie, a siły działające podczas czuwania regenerują się w czasie snu. Tak samo rzecz się ma z obserwacją świata widzialnego. Świat jest rozleglejszy niż pole tej obserwacji i to, co człowiek z niego poznaje, musi być uzupełnione przez wiedzę o rzeczywistości utajonej. Ten, kto by nie mógł stale odnawiać swoich wyczerpanych sił za pomocą snu, nie byłby w stanie żyć. Tak samo zanikłaby jego wiedza o świe- cie, gdyby jej nie wzmacniało poznanie rzeczy utajonych. Podobnie ma się rzecz ze śmiercią. Żywe istoty umierają, żeby mogło powstać nowe życie. Wiedza tajemna pozwala w pełni zrozumieć piękne zdanie Goethego: „Przyroda wy- nalazła śmierć, ażeby wzbogacić życie." Niemożliwe jest rzeczywiste poznanie świata widzialnego bez wejrzenia w rzeczy nadzmysłowe, tak samo jak nie mogłoby być życia -31- w zwykłym rozumieniu bez śmierci. Wszelkie poznanie rze- czy widzialnych musi ciągle korzystać z wiedzy o świecie niewidzialnym, by mogło się rozwijać. Widać więc, że wie- dza o rzeczach nadzmysłowych umożliwia naukę o świecie zewnętrznym. Wiedza ta nigdy nie jest szkodliwa, jeśli wy- stępuje w swojej prawdziwej postaci, lecz przeciwnie - jej działanie jest wręcz dobroczynne. Kiedy człowiek zapada w sen, zmienia się związek mię- dzy jego członami. W czasie snu dochodzi do separacji ciała fizycznego i eterycznego od ciała astralnego i jaźni. Dzięki temu, że podczas snu ciało fizyczne pozostaje złączone z eterycznym, trwają funkcje życiowe. Gdyby ciało fizyczne zostało samo, musiałoby ulec rozkładowi. We śnie zanikają wyobrażenia i uczucia, a więc funkcje spełniane w ramach ciała astralnego. Oczywiście nikt obiektywnie sądzący nie powie, że ciało to ginie podczas snu. Ono trwa, ale w innym stanie. Ciało to, aby mogło właściwie funkcjonować, musi mieć kontakt z ciałem fizycznym i eterycznym. Ma to miej- sce na jawie, natomiast w czasie snu ciało astralne żyje własnym życiem. Poznanie nadzmysłowe musi więc zbadać tę specyficzną formę istnienia ciała astralnego. Chociaż ciało astralne niczego nie doświadcza podczas snu, nie pozostaje bezczynne. Przeciwnie, właśnie podczas snu prowadzi żywą działalność, do której musi powracać po okresie współdziałania z ciałem fizycznym i eterycznym. Można je przyrównać do wahadła zegara, które wychyli- wszy się w lewo, zaczyna wędrować w prawo i nie może za- trzymać się pośrodku, lecz musi się odchylić w prawo pod wpływem siły nagromadzonej podczas ruchu w przeciwną stronę. Ciało astralne wraz z jaźnią, po działaniu przez pe- wien czas w ciele eterycznym i fizycznym, musi zaktywizo- -32- wać się w świecie duchowym. Potocznie się uważa, że wyni- kiem separacji członów istoty ludzkiej podczas snu jest stan nieświadomości, a więc przeciwieństwo świadomości pod- czas czuwania. We śnie ciało astralne i jaźń przygotowują się do przetworzenia na jawie w ciele fizycznym i eterycz- nym tego, co powstało w tych członach w wyniku ich nie- świadomej aktywności. Aktywność ta stanowi przeciwień- stwo tego, co odbywa się w człowieku w stanie świadomości. Oba te przeciwstawne stany muszą następować po sobie kolejno, rytmicznie. Ciało fizyczne może żyć tylko dzięki ciału eterycznemu, ale musi to być takie ciało eteryczne, które czerpie moc z ciała astralnego. W ciele astralnym znajdują się wzorce, wedle których ciało eteryczne kształtu- je ciało fizyczne. Na jawie ciało astralne nie przekazuje tych wzorców ciału fizycznemu, albowiem dusza zastępuje je własnymi przedstawieniemi. Kiedy człowiek kieruje zmysły na otoczenie, tworzy z postrzeżeń własne wyobrażenia od- zwierciedlające świat. Tak więc podczas czuwania wzorce dla ciała eterycznego nie działają z całą swoją siłą. Ciało fizyczne potrzebuje świata zewnętrznego, by mia- ło skąd czerpać środki do życia. Coś podobnego ma rów- nież miejsce w przypadku ciała astralnego. Wyobraźmy so- bie ciało fizyczne odizolowane od świata. Musiałoby ono ulec w takich warunkach zagładzie. Ciało to jest częścią ca- łego fizycznego wszechświata, stanowi z nim organiczną jedność. Odcięty od dłoni palec umiera i podobny los spot- kałby ciało człowieka, gdyby oddzielić je od całości przyro- dy, gdyby pozbawić je tego, co znajduje w świecie natural- nym. Ciało fizyczne jest zatem wrośnięte w świat fizyczny, do którego należy, i to samo dotyczy ciała astralnego. W stanie -33- czuwania jest ono poza swoim światem. W chwili przebu- dzenia wchłaniają je ciało eteryczne i fizyczne. Mają one organy, dzięki którym ciało astralne może postrzegać świat zewnętrzny, ale musi ono opuścić swój świat, by tych post- rzeżeń doświadczyć. Podobnie jak ciało fizyczne czerpie z otoczenia potrzebne mu do życia środki, tak ciało astralne otrzymuje w czasie snu obrazy świata. Ciało to wraca we śnie do swojej ojczyzny i po przebudzeniu dostarcza czło- wiekowi nowych sił, niezbędnych dla jego ziemskiego byto- wania. Zewnętrznie wyraża się to w orzeźwieniu, jakie daje nam zdrowy sen. W dalszym toku wykładu na temat wiedzy tajemnej okaże się, że ta ojczyzna ciała astralnego jest bar- dziej rozległa niż dziedzina, do której należy ciało fizyczne. Ciało astralne należy do świata, który zawiera także inne niż Ziemia ciała niebieskie. W dalszych rozważaniach wy- jaśnimy, w jaki sposób uśpiony człowiek przenika do tego świata. Z materialistycznego punktu widzenia można by za- pewne powiedzieć, że badanie snu jest naukowe tylko wte- dy, kiedy ogranicza się do jego wymiaru biologicznego. Choć uczeni nie są jeszcze zgodni co do fizjologicznego podłoża snu, jest pewne, że jest on uwarunkowany właśnie fizjologicznie. Wiedza nadzmysłowa nie stoi w sprzeczności z tym twierdzeniem. Jest oczywiste, że aby zbudować dom, trzeba po prostu kłaść cegły, a gdy dom już stoi, można go opisać za pomocą matematycznych formuł. Jednakże żeby dom mógł w ogóle powstać, niezbędna jest koncepcja bu- downiczego. Nie odnajdziemy jej, badając jedynie prawa fizyczne. Podobnie jak myśl architekta warunkuje powsta- nie domu w jego fizycznej postaci, tak poznanie nadzmysło- we warunkuje nauki przyrodnicze. -34- Marzenie jest stanem pośrednim między snem a czu- waniem. Gdy rozważamy nasze przeżycia we śnie, przedsta- wiają się nam one jako kalejdoskop obrazów, którym jed- nak rządzą pewne prawa. Senne marzenia nie podlegają prawom obowiązującym w świadomości w stanie czuwania ani też regułom rozumowania, ale zamiast tego mają włas- ne zasady. Przypomnijmy sobie niektóre chrakterystyczne sny, a znajdziemy potwierdzenie tego spostrzeżenia. Ktoś na przykład śni, że odpędza psa, który się na niego rzuca. Człowiek ten budzi się i spostrzega, że bezwiednie chciał odsunąć od siebie kołdrę, bo mu przeszkadzała. Co uczyni- ło marzenie ze zjawiska postrzegalnego zmysłowo? To, co zmysły uchwyciłyby na jawie, pozostaje dla przeżycia senne- go zupełnie nieuświadomione. Uśpiony umysł spostrzega jednak coś istotnego, mianowicie fakt, że śpiący pragnie coś od siebie odepchnąć, i na tej podstawie tworzy senną fanta- zję. Sny stanowią echa życia na jawie, lecz ich powstawa- niem nie rządzą żadne reguły. Każdy z nas odnosi wrażenie, że za sprawą tej samej przyczyny fizycznej mogłyby powstać inne marzenia senne. Czynność odpychania czegoś wyrazi- łaby się w nich symbolicznie. Sen stwarza symbole. Można śnić o ogniu, buchających płomieniach, a obudziwszy się skonstatować, że jesteśmy zbyt grubo przykryci i zanadto rozgrzani. Sen zmienia w obrazy to, co na jawie mogłoby stać się treścią zmysłowego postrzeżenia. Kiedy zmysły przestają funkcjonować, zastępuje je wol- na twórczość. Jest to ta sama twórczość, która występuje także w głębokim śnie bez marzeń. Aby powstał sen bez marzeń, ciało astralne musi się całkowicie oddzielić od fizy- cznego i eterycznego. Natomiast w przypadku snu, któremu towarzyszą marzenia, ciało astralne oddziela się od ciała -35- fizycznego, tak że nie ma już kontaktu z organami zmysło- wymi, ale utrzymuje pewien kontakt z ciałem eterycznym. Gdy ten kontakt ustaje, nadchodzi sen bez obrazów. Fanta- styczność i często nonsensowność marzeń sennych bierze się stąd, że ciało astralne z powodu izolacji od organów postrzegania zmysłowego nie ma możności powiązania ob- razów z odpowiednimi przedmiotami i zjawiskami świata zmysłowego. Weźmy na przykład marzenie, w którym jaźń do pewnego stopnia się rozszczepia. Oto komuś się śni, że jest uczniem, który nie potrafi odpowiedzieć nauczycielowi na pytanie, a po chwili nauczyciel sam udziela odpowiedzi. Ponieważ śpiący nie może posługiwać się organami zmy- słów, nie jest w stanie odnieść obu momentów marzenia do jednej osoby - siebie samego. Zatem żeby człowiek był w stanie poznać siebie jako trwałą jaźń, musi na początku posługiwać się zmysłami. Dopiero później, kiedy zdobędzie zdolność uświadamiania sobie swojej jaźni bez ich pomocy, dostrzeże tę trwałą jaźń również poza ciałem fizycznym. Odsłonięcie tej prawdziwej podstawy tożsamości człowieka ma się dokonać za sprawą świadomości nadzmysłowej. Śmierć następuje również w wyniku zmiany w powiąza- niu członów ludzkiej istoty. Gdy ciało astralne z chwilą przejścia w sen uwalnia się od połączenia z ciałem fizycz- nym i eterycznym, te ostatnie pozostają nadal ze sobą złą- czone. W przypadku śmierci następuje zerwanie łączności ciał fizycznego i eterycznego. Ciało fizyczne, pozostawione własnym siłom, musi ulec rozkładowi. Ciało eteryczne znaj- duje się po śmierci w sytuacji, z jaką nigdy dotąd się nie spotkało, jeśli pominąć pewne wyjątkowe stany, o których będzie jeszcze mowa. Otóż to ciało eteryczne jest wciąż połączone z ciałem astralnym. Ciała te trzymają się przez jakiś czas razem dzięki pewnej sile. Gdyby siły tej nie było, -36- ciało eteryczne nie mogłoby uwolnić się od ciała fizycznego. Są one ze sobą mocno złączone, czego dowodem jest sen, podczas którego ciało astralne nie może ich rozdzielić. Wspomniana siła zaczyna działać po śmierci - odrywa ona ciało eteryczne od fizycznego w ten sposób, że to pierwsze zostaje złączone z ciałem astralnym. Obserwacja nadzmy- słowa pokazuje, że połączenie to przebiega rozmaicie u różnych ludzi. Stan taki trwa kilka dni. Następnie ciało astralne uwalnia się także od ciała eterycznego i udaje się bez niego w dalszą wędrówkę. Ludzie patrzący na wszystko przez pryzmat zdrowego rozsądku mogą zawsze powiedzieć, że za pomocą takich twierdzeń da się przekonać tych, którzy posiadają wgląd w rzeczywistość nadzmysłową, ale wszyscy pozostali nie ma- ją możliwości ich sprawdzenia. Jednakże kwestia ta przed- stawia się zupełnie inaczej. To, co poznanie nadzmysłowe uchwyciło w dziedzinie niedostępnej dla poznania zmysło- wego, każdy człowiek może pojąć rozumem, gdy zostanie to już przed nim odsłonięte. Myślenie, uczucia i wola są nie- zrozumiałe, jeśli ich jawnego działania nie uznamy za wyraz działania utajonego, przebiegającego w sferze pozafizycz- nej. Przedmioty otaczające nas widzimy dopiero przy świet- le i tak samo to, co dzieje się w ludzkiej duszy, staje się zrozumiałe dopiero w świetle wiedzy nadzmysłowej. Dopóki człowiek tkwi w ciele fizycznym, świat zewnę- trzny jawi mu się poprzez pryzmat wrażeń. Natomiast po śmierci zaczyna on postrzegać to, co przeżywa ciało astral- ne, gdy przestaje komunikować się ze światem za pomocą zmysłów. Na początku nie przeżywa ono niczego nowego, gdyż przeszkadza mu w tym złączenie z ciałem eterycznym. Posiada za to wspomnienie przeszłego życia. Jest to pier- -37- wsze przeżycie człowieka po śmierci. Postrzega on całe swoje życie jako ciąg obrazów. Dopóki ciało eteryczne po- zostaje w człowieku, dopóty istnieje pamięć. Zanika ona jednak w miarę tego, jak ciało eteryczne traci formę, którą miało będąc w łączności z ciałem fizycznym. Ciało astralne porzuca po pewnym czasie ciało eteryczne właśnie dlatego, że traci ono tę formę. Za życia człowieka rzadko dochodzi do oddzielenia się ciała eterycznego od fizycznego, a jeśli już, to tylko na krótki czas. Na przykład podczas szoku psychicznego może dojść do wyodrębnienia się ciała etery- cznego. Zdarza się to, kiedy człowiekowi zagraża śmierć, na przykład gdy tonie. To, co ludzie opowiadają na temat swo- ich przeżyć w takich sytuacjach, jest bliskie prawdy i może to potwierdzić poznanie nadzmysłowe. Twierdzą oni, że w takich chwilach ujrzeli całe swoje życie. Zjawisko takie może zajść tylko wtedy, kiedy ciało eteryczne rzeczywiście odrywa się od fizycznego, a jednocześnie zostaje złączone z astralnym. Jeżeli z powodu przestrachu nie dochodzi do tego połączenia, wówczas zjawisko to nie występuje, gdyż w takich warunkach ginie świadomość, podobnie jak we ś- nie bez marzeń. Po odłączeniu się od ciała eterycznego ciało astralne wędruje dalej samo. Łatwo zrozumieć, że w ciele astralnym zachowuje się to wszystko, co sobie ono przyswoiło podczas pobytu w ciele fizycznym. Jaźń ukształtowała tam do pew- nego stopnia Ducha-Jaźń, Ducha Życia i Ducha-Człowieka. Jeśli człony te się rozwinęły, podtrzymuje je w bycie jaźń, nie zaś organy ciała fizycznego. Jaźń zachowuje swoją treść bez pomocy jakichkolwiek zewnętrznych organów. Nasuwa się tu pytanie, czemu nie dostrzegamy we śnie tych rozwi- niętych członów jaźni. Otóż dzieje się tak dlatego, że jaźń za życia człowieka jest przykuta do ciała fizycznego. Chociaż -38- we śnie przebywa razem z ciałem astralnym poza tym cia- łem, tym niemniej pozostaje z nim ściśle złączona, albo- wiem ciało astralne zwrócone jest w swojej działalności ku ciału fizycznemu. W taki sposób jaźń i jej postrzeżenia kie- rują się ku światu zewnętrznemu i nie mogą poznawać tre- ści świata duchowego w ich czystej postaci. Dopiero dzięki śmierci treści te stają się dostępne dla jaźni, po jej uwolnie- niu się od ciała fizycznego i eterycznego. Przed duszą może się otworzyć inny świat, kiedy oddali się ona od świata fizy- cznego, który pochłaniał ją za życia. Jednak nawet wtedy człowiek pozostaje w pewnym związku z tym światem. Dzieje się tak za sprawą pewnych pragnień, które człowiek wytwarza dzięki temu, że uświadomił sobie swoją jaźń jako czwarty człon swojej istoty. Pragnienia i żądze powstające w trzech niższych ciałach mogą działać tylko w obrębie świata zewnętrznego; ustają one z chwilą, gdy ciała te odłą- czają się od jaźni. Uczucie głodu pochodzi od ciała fizyczne- go i zanika, gdy tylko ciało to zerwie swoją łączność z jaźnią. Gdyby jaźń żywiła tylko pragnienia powstające w niej sa- mej, wówczas po śmierci mogłaby czerpać zadowolenie z zaspokajania ich w świecie duchowym. Jednakże w czasie życia poznaje ona także inne pragnienia, możliwe do zaspo- kojenia tylko za pomocą organów zewnętrznych. Nie tylko trzy niższe ciała dążą do zaspokojenia swoich potrzeb w świecie fizycznym, lecz także sama jaźń znajduje tam przyjemności, które nie istnieją w świecie duchowym. Za życia jaźń miewa pragnienia dwojakiego rodzaju: te pocho- dzące od ciał i mogące znaleźć zaspokojenie w świecie zmy- słowym oraz te, które mają źródło w naturze jaźni. Dopóki jaźń pozostaje w ciele, realizuje te pragnienia za pomocą organów cielesnych, albowiem w tym, co organy te ujawnia- ją, działa utajona treść duchowa. We wszystkim, co zmysły -39- postrzegają, kryje się ta treść. Istnieje ona również po śmierci, jakkolwiek w innej postaci. Wszystko, czego jaźń pragnie od świata duchowego, gdy przebywa w świecie zmy- słowym, otrzymuje także wtedy, gdy nie ma już kontaktu ze zmysłami. Gdyby do tych dwóch rodzajów pragnień nie do- chodził jeszcze trzeci, śmierć oznaczałaby tylko przejście od pragnień mogących znaleźć zaspokojenie za pomocą zmy- słów do takich, które zadowalają się treścią świata ducho- wego. Ten trzeci typ pragnień stanowią życzenia wytwarza- ne przez jaźń w świecie zmysłowym, w których znajduje ona upodobanie, chociaż nie objawia się w nich żadna treść du- chowa. Zadowolenie, jakie czuje podczas jedzenia głodny człowiek, powstaje za sprawą ducha, albowiem przez spoży- wanie pokarmów osiąga się to, bez czego strona duchowa pod pewnym względem nie mogłaby się rozwijać. W taki sposób powstają pragnienia, które nigdy by się nie urzeczy- wistniły w świecie zmysłowym, gdyby jaźń się z nim nie zwią- zała. Jaźń musi doznawać zmysłowych przyjemności, dopó- ki żyje w ciele, mimo że ma naturę duchową. W rzeczach zmysłowych przejawia się duch, i jaźń napawa'się duchem, gdy w świecie zmysłowym oddaje się temu wszystkiemu, co duch przenika swoim światłem. Natomiast takie pragnienia, które w świecie zmysłowym nie mają nic wspólnego z du- chem, nie znajdą zaspokojenia w świecie duchowym. Śmierć wyklucza możliwość zaspokojenia takich pragnień. Rozkosz spożywania smacznej potrawy można poczuć tylko dzięki narządom fizycznym używanym podczas jedzenia - językowi, podniebieniu itp. Wyobraźmy sobie kogoś, kogo męczy pragnienie na pustyni. Podobne cierpienia czekają jaźń, jeśli po śmierci zachowa pragnienia mogące znaleźć zaspokojenie tylko w świecie zewnętrznym. Zadaniem jaźni jest uwolnić się od tej więzi ze światem zmysłowym, oczyścić -40- się z wytworzonych w nim pragnień, które w świecie ducho- wym nie mają racji bytu. Duch musi zniszczyć te pragnienia natury zmysłowej, które są sprzeczne z jego istotą. Czyż myśl o tym nie wydaje się przerażająca? Tak sądzić można dopóty, dopóki nie uświadomimy sobie, że wszystkie te pra- gnienia z wyższego punktu widzenia nie są dla nas dobro- czynne, lecz przeciwnie, szkodliwe. Wiążą one jaźń ze sferą zmysłów daleko mocniej, niż to jest potrzebne, by wydobyć z tego świata wszystko to, co może przynieść jaźni pożytek. Świat zmysłowy jest obrazem ukrytego za nim świata du- chowego. Jaźń nigdy nie mogłaby się rozkoszować duchem w tej formie, jaka ujawnia się za pośrednictwem zmysłów, gdyby nie chciała używać tych właśnie zmysłów do przeży- wania ducha w rzeczach widzialnych. Zaspokajanie pra- gnień, w których nie wyraża się duch, zuboża jaźń i stwarza w niej pustkę. Pierwsze przeżycia pośmiertne różnią się zupełnie od ziemskich jeszcze pod innym względem. Człowiek oczysz- czający się przeżywa raz jeszcze to wszystko, czego do- świadczył w życiu, ale doświadcza tego w odwrotnym po- rządku, poczynając od zdarzeń bezpośrednio poprzedzają- cych śmierć aż do okresu dzieciństwa. Człowiek, który kie- dyś wyrządził komuś jakąś krzywdę, przeżyje jeszcze raz całe to zdarzenie. Tym razem jednak nie doświadczy zado- wolenia, jakie czuł w chwili spełniania złego uczynku, lecz odczuje cudzy ból, do którego powstania wówczas się przy- czynił. Z poprzednich rozważań wynika, że człowiek może po śmierci cierpieć jedynie z powodu pragnień związanych ze światem fizycznym. Im mocniej za życia jaźń zabiega o ich zaspokojenie, tym większe cierpienie czuje człowiek po śmierci. Dopiero gdy człowiek dotrze w tej pośmiertnej wędrówce do momentu swoich narodzin i oczyści się z wszy- ci- stkich doczesnych pragnień, wówczas nic nie stanie już na przeszkodzie, by mógł się całkowicie pogrążyć w świecie du- chowym. Człowiek wznosi się wówczas na nowy szczebel istnienia. Umierając pozostawił ciało fizyczne, niedługo po- tem odrzucił ciało eteryczne, teraz zaś rozpada się ta część ciała astralnego, która może żyć jedynie w świadomości zewnętrznego świata fizycznego. Moment odrzucenia ciała astralnego można określić przyjmując, że czas oczyszczenia równa się mniej więcej trzeciej części ludzkiego życia. Jaźń po oczyszczeniu się przechodzi w zupełnie nowy stan świadomości. Podczas gdy przed śmiercią koncentro- wała się na spostrzeżeniach zewnętrznych, teraz wyłania się jak gdyby z jej wnętrza świat, który ona sobie uświadamia. W świecie tym jaźń żyje od narodzin do śmierci, tylko że wtedy postrzega go za pośrednictwem form zmysłowych. Po śmierci i oczyszczeniu świat duchowy odsłania się przed nią w całej pełni. Jaźń zaczyna czuć teraz pragnienia możliwe do zaspokojenia w świecie duchowym. Ale i teraz człowiek rozróżnia to, co należy do jego jaźni od otoczenia, czyli świata duchowego, tyle że to, co przeżywa ze swego otocze- nia, ukazuje mu się tak, jak jego jaźń podczas życia w ciele fizycznym. Wszędzie jaźń spotyka istoty podobne do .niej, albowiem tylko jaźń może zbliżyć się do jaźni. Po śmierci, człowieka otacza świat złożony z istot duchowych. Człowiek wnosi tam coś nowego, mianowicie dawne przeżycia jaźni. Występują one bezpośrednio po śmierci, kiedy ciało etery- czne pozostaje jeszcze złączone z jaźnią, jako wspomnienia. Potem ciało eteryczne wprawdzie ginie, ale z tego obrazu wspomnień pozostaje coś stanowiącego trwałą własność jaźni. Zachowuje się esencja wszystkich przeżyć i doświad- czeń doznanych od chwili narodzin aż do śmierci, jej naj- głębsza treść. Jest to jak gdyby duchowy plon życia. Z tym -42- owocem życia jaźń wkracza do sfery złożonej z istot, które objawiają się jej tak, jak tylko jaźń sobie samej może się objawić, aż do najgłębszego wnętrza. Jak ziarno, które mo- że rozwinąć się tylko w ziemi, tak w świecie duchowym roz- wija się to, co jaźń przyniosła ze świata zmysłowego. Choć treść ta posiada naturę czysto duchową, jest ona pod pew- nymi względami podobna do treści świata zmysłów. Na przykład postrzegamy barwy, gdy na oko działa jakiś przed- miot, i podobnie w świecie duchowym występują przeżycia, gdy na jaźń działa inna istota duchowa. Można powiedzieć, że doznania w świecie nadzmysłowym mają naturę najbar- dziej zbliżoną do przeżyć towarzyszących odbieraniu dźwięków w świecie fizycznym. Im więcej człowiek zagłębia się w świecie ducha, tym bardziej dostrzega jego bujne ży- cie, które da się porównać z harmonią dźwięków w świecie zmysłowym. Czuje on jego przejawy nie jako coś płynącego z zewnątrz, ale jako moc wypływającą z jego jaźni na zew- nątrz. Postrzega je tak, jak w życiu zmysłowym odbierał własne słowa lub śpiew. Jednocześnie wie, że wyrażają się w nich także inne istoty. Jeszcze wyższego objawienia do- stępuje człowiek w krainie duchów, kiedy „dźwięk" staje się „słowem duchowym". Wówczas przez jaźń nie tylko prze- pływa życie innych istot, ale istoty te odsłaniają przed jaźnią swoje wnętrza. Gdy „słowo duchowe" przenika jaźń, dwie istoty żyją razem bez tej przegrody, jaka zawsze towarzyszy współżyciu ludzi w świecie zmysłów. Przed świadomością nadzmysłową otwierają się trzy dziedziny świata duchowego, dające się porównać z trzema częściami świata fizycznego. Pierwsza z nich to jak gdyby stały ląd, druga to morza i rzeki, trzecia zaś - powietrze. Wszystko to, co w świecie zmysłowym ma postać fizyczną i daje się postrzec zmysłami, można odnaleźć w pierwszej -43- sferze krainy duchów. Można tam na przykład ujrzeć siłę, która nadaje formę kryształowi, tylko że to, co się tam obja- wia, jest jak gdyby przeciwieństwem rzeczy zmysłowej. Przestrzeń, którą normalnie wypełnia masa mineralna, uka- zuje się spojrzeniu duchowemu jako pewnego rodzaju próż- nia, a wokół niej widać siłę, kształtującą formę kamienia. Barwa kamienia ukazuje się w świecie duchowym w postaci barwy dopełniającej, a więc czerwony kamień przedstawia się tam jako zielony, zielony zaś jako czerwony itp. Opisane wyżej twory stanowią „ląd" świata duchowego. Wszystko to, co w świecie fizycznym jest żywe, stanowi w sferze duchowej obszar mórz i rzek. To, co żywe, postrzegamy normalnie jako rośliny, zwierzęta i ludzi, natomiast dla oka duchowego życie jawi się jako coś przepływającego przez świat ducha podobnie jak rzeki i morza. Może trafniejsze będzie porów- nanie tego z obiegiem krwi w organizmie, bo morza i rzeki nie są rozmieszczone na Ziemi regularnie, natomiast w krainie ducha strumień życia cechuje pewien porządek, podobnie jak krążenie krwi. Trzecią dziedzinę krainy du- chów stanowi jej „powietrze". To, co w dziedzinie zmysłów występuje pod postacią uczuć, przenika wszystko w dziedzi- nie duchowej, tak jak powietrze przenika cały ziemski świat. W świecie duchowym możliwe są jeszcze inne spostrze- żenia, a więc i te, które da się porównać z ciepłem i świat- łem. Tym, co w świecie duchowym przenika wszystko na podobieństwo ciepła, są myśli, tyle że myśli te musimy sobie wyobrazić jako żywe, samodzielne istoty. Co człowiek zna za życia jako swoje myśli, jest jak gdyby cieniem żyjących w krainie duchowej istot. Gdy wyobrazimy sobie myśl czło- wieka jako czynną, działającą istotę, będziemy mieli słabe pojęcie o tym, co wypełnia czwartą dziedzinę krainy du- chów. Wszystko, co postrzegamy za życia jako myśl, jest -44- tylko przejawem nadzmysłowego świata myśli. Te myśli, które wzbogacają ludzkie życie w świecie fizycznym, mają swoje źródło w tej dziedzinie krainy duchów. Są to nie tylko idee wielkich wynalzców, ludzi genialnych, lecz także różne pomysły, jakie każdemu mogą przyjść do głowy. Człowiek nie zawdzięcza ich samym rzeczom zewnętrznym, lecz właś- nie dzięki nim owe rzeczy przetwarza. Uczucia i namiętno- ści, jakie wytwarza świat zewnętrzny, należą do trzeciej sfe- ry świata duchowego. Wszystko zaś to, co decyduje o tym, że człowiek staje się twórcą i przekształca otaczający go świat, objawia się w swojej prawdziwej postaci w sferze czwartej. Natomiast zawartość piątego regionu świata du- cha można porównać ze światłem. Jest to mądrość, ujawniająca się w swojej istocie. Do tej dziedziny należą jestestwa, które przepajają mądrością swoje otoczenie, po- dobnie jak słońce emanuje światło. Wszystko, co przemknie ta mądrość, ukazuje się poznaniu duchowemu w prawdzi- wej postaci, tak samo jak przedmiot fizyczny ujawnia swoją barwę, gdy padnie nań światło. W krainie duchów są jeszcze wyższe sfery; opiszemy je później. W tym świecie pogrąża się jaźń po śmierci wraz z do- robkiem, jaki zdobyła w życiu zmysłowym. Dorobek ten jest związany z tą częścią ciała astralnego, która nie odpadła pod koniec okresu oczyszczenia. Odpada wszak tylko ta część, która zachowuje skłonności do życia fizycznego. Po- grążenie się jaźni w świecie duchowym można porównać z włożeniem ziarna do żyznej ziemi. Jak ziarno czerpie siły ze swojego otoczenia, by rozwinąć się w nową roślinę, tak rozwija się jaźń w świecie duchowym. Ciało fizyczne czło- wieka wytworzyły siły świata fizycznego, ciało eteryczne zaś zbudowały siły świata życia, a ciało astralne ukształtowało się w świecie astralnym. Kiedy jaźń dostaje się do krainy -45- duchów, ukazują się jej właśnie owe siły niedostępne dla postrzegania zmysłowego. Zamiast oglądać przejawy tych sił, jaźń doświadcza ich bezośrednio. Dzięki współdziałaniu sił występujących w świecie du- chowym i tego, co człowiek przyniósł ze sobą z ziemskiego życia jako jego owoc, istota ludzka kształtuje się od nowa, przede wszystkim jako istota duchowa. Po odrzuceniu ciała fizycznego i eterycznego, a także po wyeliminowaniu tych części ciała astralnego, które ciążą ku światu fizycznemu, wszystko, czego doświadcza jaźń w świecie duchowym, nie tylko ją uzdrawia, ale również od nowa kształtuje. Po pew* nym czasie powstaje wokół jaźni nowe ciało astralne, które może znowu działać w ciele eterycznym i fizycznym. Człor wiek może narodzić się na nowo. Do czasu ukształtowania się nowego ciała astralnego człowiek jest świadkiem swojej odbudowy. Ponieważ siły świata duchowego objawiają mu się wewnętrznie, jak jaźń w akcie samoświadomości, może on je obserwować, dopóki jego uwaga nie zwróci się ku zewnętrznemu światu postrzeżeń. Po ukształtowaniu się ciała astralnego zaczyna ono pragnąć nowego ciała eteryczr nego, jak również ciała fizycznego. Człowiek odwraca się przez to od świata, który objawia mu się wewnętrznie, co powoduje, że popada przejściowo w stan nieświadomości. Jego świadomość może się obudzić dopiero w świecie fizy- cznym, gdy powstaną organy niezbędne dla postrzegania zmysłowego. Od chwili zaniku świadomości powstałej w wyr niku postrzeżeń wewnętrznych, nowe ciało eteryczne zaczy- na się organizować przy ciele astralnym i wtedy może czło- wiek ponownie połączyć się z ciałem fizycznym. Przyłącze- nie obu tych nowych członów jaźń może sobie uświadomić, jeśli wytworzyła ona już owe tajemne siły przemieniające ciało eteryczne i fizyczne w to, co nazwaliśmy Duchem Ży- -46- cia i Duchem-Człowiekiem. Dopóki człowiek do tego nie dojdzie, muszą nad jego odbudową czuwać istoty bardziej od niego rozwinięte. Kierują one wtedy jego ciało astralne do przyszłych rodziców, aby ci mogli je obdarzyć ciałem fizycznym i eterycznym. Przed przyłączeniem ciała eterycz- nego ma miejsce coś niezwykle ważnego dla człowieka za- czynającego nowe życie fizyczne. Wytworzył on przecież w swoim poprzednim życiu siły szkodliwe, które ukazały mu się podczas pośmiertnej wędrówki w przeszłość. U wrót no- wego życia człowiek przeżywa coś podobnego, tyle że tym razem widzi on wszystkie przeciwności, które będzie musiał pokonać, jeśli ma się dalej rozwijać. To, co zobaczy, stanie się punktem wyjścia dla sił, które musi uruchomić w nowym życiu. Obraz zadanego komuś bólu stanie się dla jaźni bodźcem do naprawienia tej krzywdy w nowym życiu. W ta- ki sposób życie przeszłe ma wpływ na nowe. Czyny popeł- nione w tym nowym życiu są w pewnej mierze skutkami po- przedniego. Ten związek istnień nazwano na Wschodzie Karmą. Budowa nowego ciała nie jest jedyną czynnością, jaką powinien wykonać człowiek między śmiercią a ponownymi narodzinami. W tym czasie żyje on poza światem fizycznym, który szybko się rozwija. W krótkich stosunkowo okresach nasza planeta zmienia swoje oblicze. Kiedy człowiek przy- chodzi ponownie na świat, to, co zastaje, różni się zasadni- czo od rzeczywistości, w jakiej człowiek ów żył w poprze- dnim wcieleniu. Zmiany te mają swoje źródło w tym samym świecie, w którym istota ludzka przebywa po śmierci. Także ona sama musi współuczestniczyć w tym przekształcaniu świata. Jeśli nie ma jasnej świadomości związku rzeczywi- stości duchowej z fizyczną, wykonuje swoje zadanie pod kierunkiem istot wyższych. Można więc powiedzieć, że lu- -47- dzie po śmierci pracują w świecie duchowym nad przeobra- żeniem świata zmysłowego tak, żeby przystosować go do tego, co się w nich rozwinęło. W ten sposób ludzie pozosta- ją złączeni ze światem fizycznym od śmierci do swoich po- wtórnych narodzin. Świadomość nadzmysłowa widzi we wszelkim istnieniu fizycznym przejaw utajonej rzeczywisto* ści duchowej. Człowiek po śmierci nie jest zajęty tylko sobą czy też przygotowaniami do nowej ziemskiej egzystencji; lecz pracuje duchowo nad światem zewnętrznym, podobnie jak za życia pracuje fizycznie. Również to, co dzieje się w świecie fizycznym, wpływa na świat duchowy. Co ludzie wytworzą za życia, pozostaje trwałe także w sferze duchowej. Przyjaciele są sobie bliscy także w krainie duchów, a po śmierci trwają w daleko sil- niejszej wspólnocie niż przedtem. Więź ta jest kontynuowa- na w nowym życiu. To, co się dzieje z człowiekiem od chwili narodzin dd zgonu, a następnie do nowych narodzin, powtarza się. Czło- wiek ciągle na nowo powraca na ziemię, skoro tylko owoc zdobyty w życiu fizycznym dojrzeje w świecie duchowym^ Nie jest to jednak powtarzalność nieskończona, gdyż czło- wiek przeszedł niegdyś z innych forma istnienia w te, którć tu opisujemy, a w przyszłości przejdzie w jeszcze inne. Obe- rwator zmysłowy może widzieć działania utajonej części świata tylko wtedy, jeśli przejawiają się one materialnie. Musi on postawić sobie pytanie, czy człowiek przychodzący na świat przynosi coś ze sobą ze świata wyższego. Jeżeli ktoś znajdzie pustą muszlę ślimaka, to zgodzi się z poglądem, że zbudowało ją zwierzę. Podobnie też obserwując człowieka i znalazłszy w nim coś, co nie może pochodzić z tego -48- życia, należy przyjąć, że to coś ma swoje źródło w świecie, o Którym informuje nas wiedza tajemna. Dostrzegamy na co dzień wielkie różnice miedzy ludźmi, między ich zdolnościami i życiowym położeniem. Przy interpretacji tych różnic zarysowują się dwa poglądy. Jedni opierają się wyłącznie na zmysłach i rozsądku i nie widzą niczego szczególnego w tym, że ktoś się rodzi mając zapewnione dobre warunki, ktoś inny zaś w nędzy. Różnice te uważają za sprawę przypadku. Natomiast jeśli idzie o uz- dolnienia, przypisują je zjawisku dziedziczności. Nie poszu- kują oni przyczyn tych różnic w zjawiskach duchowych, któ- re towarzyszyły człowiekowi przed jego narodzinami. Nato- miast zwolennik przeciwnego poglądu powie, że przecież nic w świecie fizycznym nie dzieje się bez przyczyny. Kwiat alpejski nie wyrośnie na nizinie, gdyż ma coś w swojej natu- rze, co wiąże go z okolicami Alp. Również w człowieku mu- si być coś, co sprawia, że rodzi się on w takim a nie innym środowisku. Nie da się tego wyjaśnić tylko za pomocą przy- czyn działających w świecie fizycznym. Nie wystarczy także powoływanie się na zjawisko dziedziczenia. Oczywiście, można łatwo stwierdzić, jak pewne zdolności dziedziczyli członkowie tego samego rodu. Przez dwa i pół stulecia Ba- chowie dziedziczyli uzdolnienia muzyczne, a z rodu Ber- nouillich wyszło ośmiu matematyków. Można też zwrócić uwagę na to, jak dzięki badaniu szeregu przodków danej osoby okazało się, że posiadali oni już w ten czy inny sposób ujawnione przez nią uzdolnienia. Fakty te muszą być brane w rachubę, ale dla człowieka wnikliwie myślącego nie będą one miały tego samego znaczenia, jak dla kogoś, kto chce się opierać wyłącznie na zjawiskach świata zmysłowego. Ten głębiej myślący człowiek zauważy też, że same odziedziczo- ne zdolności nie wystarczą, by powstała osobowość, podob- -49- nie jak metalowe części mechanizmu zegara nie wystarczą do skonstruowania całego zegara. W osobowości każdego człowieka znajdują się elementy zupełnie nowe, których nie miało żadne z jego rodziców. Oczywiście człowiek posiada cechy swoich przodków, albowiem duch i dusza, wstępując w istnienie fizyczne, zapożyczają od nich swoją cielesną for- mę dzięki dziedziczności. W ten sposób jednak ustalamy tylko to, że w człowieku odciskają się cechy środowiska, do jakiego się dostał. Są to w istocie cechy zupełnie drugorzęd- ne; osobowość w swojej istocie nie jest dziedziczona, lecz indywidualnie rozwijana. Rozwój ten nie jest warunkowany zwykłą przyczynowością. Wszelkie marzenia i fantazje o rzeczach nadzmysło- wych powodują tylko zamieszanie, bowiem zupełnie się nie nadają do przekonania oponentów. Mają oni słuszność twierdząc, że powoływanie się na przyczyny duchowe w ża- den sposób nie pomaga zrozumieć faktów. Można im jed- nak pokazać, jak w życiu materialnym ujawniają się skutki utajonych przyczyn duchowych. Można powiedzieć: czło- wiek doznaje po śmierci oczyszczenia, podczas którego przypomina sobie wszystkie niegodne czyny, jakie popełnił w życiu. Dzięki temu powstaje w nim dążenie do naprawie- nia następstw tych czynów. Dążenie to realizuje w nowym życiu. Wziąwszy pod uwagę to dążenie, wyjaśnimy, dlaczego człowiek przychodzi na świat w określonym środowisku. Można również przyjąć z punktu widzenia wiedzy tajemnej, że owoce minionego życia zachowują się w zarodku ducho- wym człowieka i świat duchowy jest dziedziną, w której owoce te dojrzewają. Po przekształceniu na zdolności i skłonności ujawniają się one w nowym życiu i tak formują osobowość, że jest ona rezultatem tego, co zostało osiągnię- te w życiu poprzednim. Kto zacznie obserwować rzeczywi- -50- stość wychodząc z takiego założenia, spostrzeże, że wszy- stkie fakty zmysłowe można poznać w ich pełnym znacze- niu i prawdzie. Sumienny poszukiwacz prawdy, nie posiadający przy tym wglądu w świat nadzmysłowy, może podnieść tutaj waż- ki zarzut. Może on mianowicie powiedzieć, że niedopusz- czalne jest uznawanie pewnych twierdzeń tylko na tej pod- stawie, że można za ich pomocą wyjaśnić coś, co inaczej pozostanie całkiem niezrozumiałe. Oczywiście, nie należy przyjmować czegoś jedynie dlatego, że można dzięki temu wyjaśnić jakiś fakt, lecz w przypadku faktów duchowych rzecz ma się inaczej. Gdy się je uzna, wtedy nie tylko życie staje się w pełni zrozumiałe, ale przeżywa się skutkiem tego jeszcze coś zupełnie innego. Wyobraźmy sobie, że pewne zdarzenie wywołuje w kimś nieprzyjemne uczucia. Czło- wiek ten może wobec niego zająć dwa stanowiska. Może się poddać tym uczuciom i pogrążyć w cierpieniu albo też po- wiedzieć sobie, że mają one swoje źródło w przeszłym życiu i jego zadaniem jest je przezwyciężyć. Człowiek, który uwa- ża, że poradzi sobie w danych okolicznościach dzięki sile, jaką zdobył w poprzednim życiu, wytwarza w sobie rzeczy- wistą moc, z której pomocą może zająć inne stanowisko niż wówczas, gdy jej nie posiada. Dzięki temu widzi koniecz- ność zdarzeń, które w innych warunkach uznałby za przy- padkowe. Jeśli ktoś powtarza takie duchowe doświadcze- nia, to stają się one w rezultacie środkiem wywołującym dopływ wewnętrznej mocy i wykazują swoją prawdziwość przez swoją skuteczność. Działają one uzdrawiająco na du- cha, duszę i ciało. Taki czysto wewnętrzny dowód na istnie- nie przyczynowości duchowej można zdobyć tylko w życiu wewnętrznym i jest on osiągalny dla każdego. To, co stano- wi o osobowości człowieka i jego najgłębszej istocie, można -51- poznać jedynie w przeżyciach wewnętrznych. Każdy musi sam doznać tych przeżyć, podobnie jak każdy musi sam doświadczyć mocy dowodowej twierdzenia matematyczne- go, ale droga, na której można te przeżycia zdobyć, jest taka sama dla wszystkich, podobnie jak powszechnie obowiązuje metoda dowodzenia matematycznego. Nie da się zaprzeczyć, że przytoczony tu dowód, pomi- jając naturalnie badania nadzmysłowe, jako jedyny wytrzy- muje krytykę. Wszelkie inne rozważania mogą być oczywi- ście bardzo ważkie, ale wszystkie będą miały słabe punkty, które przeciwnik może zaatakować. Ktoś, kto wyrobił sobie dostatecznie trzeźwy pogląd na rzeczywistość, dojdzie do wniosku, że istota duchowa dąży do istnienia w cielesnej postaci. Porówna on zwierzę z człowiekiem i skonstatuje, że u zwierzęcia już w momencie narodzin pojawiają się właści- wości i uzdolnienia jako coś określonego w sobie i wyraźnie nabytego dzięki dziedziczności. U człowieka natomiast dzięki wychowaniu łączy się z jego życiem wewnętrznym coś, co nie ma związku z dziedzicznością. Pedagodzy wie- dzą, że wszelkie zewnętrzne wpływy muszą się zetknąć z wewnętrznymi siłami człowieka, a jeśli do tego nie doj- dzie, wszelka nauka i wychowanie pójdą na marne. Bez- stronny wychowawca widzi nawet zupełnie wyraźną granicę między skłonnościami odziedziczonymi i tymi wewnętrznym siłami człowieka, które przebijają przez skłonności i pocho- dzą z poprzednich istnień. Są to najskrytsze strony życia, mające dla ludzi rozumiejących te sprawy większą moc przekonywania niż dane zmysłowe. Twierdzenie, że można także tresować zwierzęta, które nabywają jak gdyby przez wychowanie pewnych właściwości i zdolności, nie będzie groźnym zarzutem dla kogoś, kto widzi istotę zagadnienia. Wyniki tresury nie stapiają się z charakterem zwierzęcia tak -52- jak widzimy to u człowieka. Nawet podkreśla się to, że zdol- ności przyswojone przez zwierzęta domowe w wyniku kon- taktów z człowiekiem są dziedziczone i od razu stają się cechami gatunkowymi, nie zaś indywidualnymi. Darwin opi- suje, jak psy aportują, mimo że nie były tego wcześniej uczone. Któż mógłby wskazać na coś podobnego u człowie- ka? Są myśliciele, którzy na podstawie swoich obserwacji zarzucili pogląd, jakoby człowiek był tylko zlepkiem odzie- dziczonych cech. Głoszą oni tezę, że jestestwo duchowe, osobowość, poprzedza istnienie cielesne i je kształtuje. Jed- nakże wielu z nich nie jest w stanie pojąć, że istnieje wielo- krotne życie i że w przerwach między poszczególnymi wcie- leniami owoce przeszłych żyć są siłami współkształtującymi. Uznają oni istnienie istot duchowych w formie cielesnej, ale uważają, że istnienie to nie jest kontynuacją istnień poprze- dnich, lecz jest każdorazowo stwarzane przez Boga. Tak pojmowanemu duchowi ludzkiemu musiałoby być zupełnie obce to, z czym spotyka się w życiu ziemskim. Nie dzieje się tak jednak, gdyż miał on już wcześniej łączność z zewnętrz- nym światem i nie żyje na nim po raz pierwszy. Badania sfery duchowej wykazują, że niegdyś, zanim rozpoczął się cykl życia ziemskiego, duchy ludzkie przybie- rające formy cielesne żyły w warunkach zupełnie innych niż obecne. W następnych rozdziałach cofniemy się do tej pra- dawnej epoki ducha ludzkiego. Jeżeli uda się nam wyjaśnić, w jaki sposób istota ludzka przybrała swoją współczesną postać w związku z rozwojem całej naszej planety, wówczas możliwe stanie się dokład- niejsze pokazanie, jak ludzki duch przybiera postać mate- -53- rialną i jak powstaje duchowa przyczynowość, czyli los czło- wieka. f n SJt ł l? t l\ -54- t* -A > Rozwój świata a człowiek "Z poprzednich rozważań wynika, że istota ludzka skła- da się z czterech członów: ciała fizycznego, eterycznego, astralnego i jaźni. Jaźń pracuje w pozostałych członach i je przekształca. Dzięki tej pracy powstają: dusza czująca, du- sza pojmująca i dusza świadoma. Na wyższym poziomie lu- dzkiego bytu tworzą się: Duch-Jaźń, Duch Życia i Duch-*' Człowiek. Te człony natury ludzkiej znajdują się w najroz- maitszych stosunkach z całym wszechświatem i ich rozwój odbywa się w związku z rozwojem wszechświata. Rozważa- jąc ten rozwój, zdobywamy wgląd w największe tajemnice ludzkiej istoty. Życie człowieka jest oczywiście zależne od fizycznego środowiska. Jest naukowo potwierdzone, że niegdyś czło- wiek nie istniał na Ziemi w swej obecnej postaci. Ludzkość rozwijała swoją kulturę od form najprostszych aż do jej aktualnej postaci. Widać zatem, że istnieje związek między rozwojem człowieka i rozwojem planety, którą zamieszku- je. -55- Wiedza tajemna bada istotę człowieka, przemierzając wstecz drogę jego rozwoju. Potwierdza ona, że duchowe jestestwo człowieka wielokrotnie może przybierać postać cielesną. Poznanie duchowe dochodzi wreszcie do pradaw- nej epoki, kiedy jestestwo to po raz pierwszy wstąpiło w for- mę cielesną. Po raz pierwszy jaźń złączyła się z istotą złożo- ną już z trzech ciał i od tamtej pory bierze udział w ich roz- woju. Wcześniej rozwijafy się one samodzielnie, zatem wie- dza duchowa musi jeszcze dalej wniknąć w przeszłość, jeśli ma dać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób ciała te doszły do takiego stopnia rozwoju, że mogły przyjąć jaźń, oraz jak powstała sama jaźń i zdobyła zdolność działania w obrębie tych ciał. Odpowiedź na te pytania będzie możliwa tylko wtedy, kiedy zbada się proces powstawania Ziemi. Należy sięgnąć do początków tej planety. Badanie opierające się wyłącznie na faktach zmysłowych nie jest w stanie doprowadzić do wniosków, które wyjaśniłyby fenomen powstania Ziemi. Ist- nieje pogląd, że Ziemia powstała z pramgławicy. Nie za- mierzamy rozważać podobnych teorii, gdyż badanie ducho- we ma na celu odkrycie przyczynowości duchowej, nie zaś analizę zjawisk fizycznych. Widząc człowieka podnoszącego rękę, możemy opisać to zjawisko dwojako: analizując jego czysto fizyczną stronę albo badając to, co dzieje się w duszy ludzkiej i co stało się dla niej bodźcem do podniesienia ręki. W taki sposób wyszkolony badacz za zjawiskami material- nymi dostrzega duchowe. Wszystkie zmiany w świecie fizy- cznym są dla niego przejawami działania sił ducha. Ducho- we poznanie życia może dojść do punktu, w którym to, co materialne, zaczyna dopiero istnieć. W tym punkcie rzeczy materialne powstają z duchowych. Pierwotnie istnieją tylko -56- rzeczy duchowe. Postrzega się je za pomocą duchowego oglądu i widzi, że jak gdyby się koncentrują, osiągając czę- ściowo stan materialny. Jest to zjawisko podobne do zama- rzania wody w naczyniu. Rzeczy czysto duchowe jak gdyby zagęszczają się, by wytworzyć materialne przedmioty. W ta- ki sposób powstała Ziemia. Wszystko, co materialne, po- wstało w wyniku kondensacji tego, co duchowe. Nie należy sobie jednak wyobrażać, że kiedyś wszystko, co duchowe, przybierze postać materialną. Trzeba w rzeczach material- nych widzieć zawsze tylko przekształcone elementy rzeczy pierwotnie duchowych. Rzeczy duchowe również w postaci materialnej zachowują siłę twórczą. Jest zrozumiałe, że ktoś, kto bada rzeczywistość jedynie za pomocą zmysłów, nie potrafi nic powiedzieć o tych rzeczach. Wyobraźmy so- bie człowieka, którego zmysły są tylko tak ukształtowane, że może postrzegać lód, ale nie potrafi rozpoznać w wodzie tej samej materii co w lodzie, tyle że pozostającej w innym stanie. Podobnie zjawiska duchowe pozostają zakryte dla człowieka, który ufa jedynie temu, co postrzega zmysłami. Na podstawie badania zjawisk fizycznych może on dojść co najwyżej do momentu, kiedy byty duchowe przeistoczyły się w materialne, ale tych rzeczy duchowych badacz ów już nie dostrzega. Dopiero w ostatnich rozdziałach tej pracy może być mowa o sposobach, dzięki którym człowiek może zbadać początki istnienia Ziemi. Tutaj możemy tylko napomknąć, że badacz zjawisk duchowych ma wgląd w fakty nawet z za- mierzchłej przeszłości. Materia, z którą jest związana istota duchowa, ginie po śmierci, ale nie giną siły duchowe, które działały w ciele. Pozostawiają one ślady w duchowej sub- stancji świata. Przed tymi, którzy potrafią się wznieść ponad świat widzialny, rozpościera się gigantyczna panorama, -57- przedstawiająca wszystkie minione wydarzenia. W sferze duchowej nic nie ginie na zawsze. Zjawiska nadzmysłowe można badać jedynie za pomo- cą nadzmysłowych postrzeżeń, lecz gdy wiedza tajemna już je zbada, może je pojąć za pomcą zwykłego myślenia, jeśli tylko będzie ono wolne od uprzedzeń. Oczywiście do wyni- ków badań nadzmysłowych także mogą się wkraść błędy logiczne. Mamy tu na myśli logikę, jaką się przyjmuje pod- czas badania świata fizycznego. Może się nawet zdarzyć, że ktoś badając dziedzinę nadzmysłową, popełni logiczny błąd i zostanie poprawiony przez kogoś, kto wprawdzie nie po- trafi postrzegać nadzmysłowo, ale potrafi trzeźwo myśleć. Wszelkie przeżycia w świecie nadzmysłowym będą tylko błądzeniem po omacku, jeśli nie zostanie zachowana dyscy- plina rozumowania. Należy koniecznie wziąć pod uwagę to, że kto tylko czysto myślowo zajmuje się tym, co daje pozna- nie nadzmysłowe, znajduje się w zupełnie innej sytuacji, niż kiedy słucha relacji o zjawisku fizycznym, którego sam nie może zaobserwować. Dzieje się tak, bowiem czyste myśle- nie samo jest już czynnością nadzmysłową. Myślenie o rze- czach zmysłowych nie jest ze swojej istoty zdolne do ogar- nięcia zjawisk nadzmysłowych. Wystarczy jednak skierować myśli ku zjawiskom duchowym, by myślenie automatycznie przeniknęło do sfery nadzmysłowej. Jest to doskonały spo- sób na to, by samodzielnie osiągnąć zdolność postrzegania zjawisk nadzmysłowych. Takie wejście w świat duchowy jest związane z największą jasnością poznawania, Wszystko, co człowieka otacza, może się stać dla niego jasne i zrozumiałe, jeżeli spojrzy on na zjawiska zewnętrzne przez pryzmat wiedzy tajemnej. * * * -58- Zmierzając ku początkom istnienia Ziemi, dochodzimy dzięki poznaniu nadzmysłowemu do odsłonięcia stanu du- chowego naszej planety. Sięgając jednak w przeszłość jesz- cze głębiej, konstatujemy, że duchowa substancja Ziemi już wcześniej miała pewną formę fizyczną. Dopiero po powtór- nym zmaterializowaniu się przekształciła się ona w naszą planetę. Ziemia jest więc powtórnym wcieleniem jakiejś wcześniej istniejącej planety. Wiedza tajemna może zapu- ścić się w przeszłość jeszcze bardziej i odkryć, że zanim po- wstała Ziemia, materia duchowa trzykrotnie formowała się w inne planety. W przerwach między kolejnymi wcieleniami materia ta powracała do swojego pierwotnego stanu. Człowiek pojawił się na Ziemi w znanym nam kształcie dopiero po czwartej materializacji substancji duchowej. Jak wiadomo, człowiek składa się z czterech członów. Nie miał- by takiego kształtu, gdyby nie wcześniejsza praca ducha. Otóż podczas istnienia wcześniejszych form planetarnych rozwinęły się istoty, które ostatecznie posiadały trzy z czte- rech elementów składających się na istotę ludzką: ciało fizy- czne, eteryczne i astralne. Istoty te, które pod pewnym względem można nazwać przodkami ludzi, nie miały jesz- cze jaźni, ale rozwinęły te trzy człony to tego stopnia, że były one gotowe na przyjęcie jaźni. Gdy powstała Ziemia, te przedludzkie istoty rozwinęły się poprzez wchłonięcie jaźni. Dzieje Ziemi dzielą się więc na dwie epoki. W pierwszej z nich Ziemia była wcieleniem poprzedniej planety. Okres ten skończył się wówczas, kiedy przodkowie człowieka osiągnęli ten sam poziom rozwoju, jaki mieli w poprzednim wcieleniu. W drugiej epoce istoty te stały się doskonalsze dzięki przyjęciu jaźni. -59- Badając nadzmysłowo wszystkie wcielenia planetarne można pierwsze z nich nazwać Saturnem, drugie Słońcem, trzecie Księżycem, czwarte zaś Ziemią. Należy przy tym pamiętać, żeby określeń tych na razie nie kojarzyć z nazwa- mi ciał niebieskich wchodzących w skład naszego systemu planetarnego. Jaki związek zachodzi między tymi dawnymi światami a ciałami niebieskimi, okaże się później. Wyjaśni- my wtedy także, czemu wybraliśmy te nazwy. Teraz możemy tylko naszkicować relacje między czte- rema wspomnianymi wcieleniami planetarnymi. Zjawiska na Saturnie, Słońcu i Księżycu były tak samo różnorakie jak na Ziemi, dlatego opisując je można zaznaczyć tylko nie- które ich cechy, mianowicie te, które mogą pomóc w wyjaś- nieniu, jak zjawiska ziemskie wytworzyły się z wcześniej- szych. Trzeba tu mieć także na uwadze, że im dalej zapusz- czamy się w przeszłość Ziemi, tym bardziej jest ona od- mienna od teraźniejszości. Przeszłość tę można jednak przedstawiać tylko za pomocą pojęć ukutych współcześnie. Kiedy na przykład mówi się o cieple, świetle itp. w tamtych czasach, należy pamiętać, że wyrażenia te nie oznaczają tego samego, co dziś przez nie rozumiemy. Mimo to można je stosować, albowiem badacz rzeczywistości nadzmysłowej dostrzega w zamierzchrych epokach coś, z czego właśnie powstało światło czy ciepło. Szczególne trudności z dobo- rem pojęć mogą wystąpić podczas opisu wcieleń poprze- dzających stadium Księżyca, w którym występowało wiele podobieństw do stadium obecnego. Natomiast w przypad- ku rozwoju Saturna i Słońca, rzeczywistość, z jaką ma do czynienia badacz, jest zupełnie odmienna od tej, w której na co dzień żyje. Ponieważ jednak nie może być mowy o zrozumieniu istoty człowieka bez cofnięcia się do epoki -60- Saturna, musimy uwzględnić także to stadium. Czytelnik musi pamiętać, że wielokrotnie będzie miał do czynienia jedynie z przybliżonym przedstawieniem pewnych zjawisk, nie zaś ich dokładnym opisem. Oczywiście, można sądzić, że nigdy nie było innych sta- diów poza obecnym, ziemskim, i że nigdy nie było innych istot, niż człowiek w jego obecnej postaci. Można jednak nadzmysłowo postrzegać wewnątrz człowieka wszystkie je- go dawne formy. * * * Ciało fizyczne człowieka jest najstarszym z jego czło- nów. Doszło ono do doskonałości w swoim rodzaju. Bada- nie nadzmysłowe wykazuje, że ten człon istniał już podczas rozwoju Saturna. Ciało fizyczne miało wówczas zupełnie inny kształt niż obecnie. W tej chwili może ono istnieć tylko dzięki temu, że utrzymuje łączność z ciałem eterycznym, astralnym i jaźnią. Związek tych ciał nie istniał jeszcze w fa- zie Saturna. Ciało fizyczne dopiero dojrzewało do wchło- nięcia ciała eterycznego. Żeby do tego doszło, musiało na- stąpić wcielenie się Saturna w Słońce. W tym nowym sta- dium ciało fizyczne rozwinęło się najpierw do postaci, jaką miało na Saturnie, i dopiero wówczas ciało eteryczne mogło je przeniknąć. Dzięku temu ciało fizyczne przeobraziło się i podniosło na drugi stopień rozwoju. Podobnie w stadium Księżyca praczłowiek przyswoił sobie ciało astralne, wsku- tek czego ciało fizyczne zmieniło się po raz trzeci, a więc znowu udoskonaliło. Zostało wtedy przekształcone także ciało eteryczne. Na Ziemi przodek człowieka otrzymał jaźń. W taki sposób ciało fizyczne doszło do czwartego szczebla rozwoju, ciało eteryczne do trzeciego, astralne do drugiego, -61- jaźń zaś znajduje się dopiero na pierwszym szczeblu swoje- go istnienia. Nietrudno sobie przedstawić te różne stopnie doskona- łości członów człowieka. Porównajmy na przykład ciało fizy- czne i astralne. Oczywiście ciało astralne zajmuje wyższy szczebel w hierachii niż ciało fizyczne, i kiedy w przyszłości się udoskonali, będzie miało dla człowieka daleko większe znaczenie niż obecne ciało fizyczne. Jednakże w swoim ro- dzaju ciało fizyczne doszło do wysokiego stopnia rozwoju. Pomyślmy, jak mądrze jest zbudowane serce, mózg, jaka panuje tam harmonia, po czym porównajmy z tym ciałem ciało astralne, siedlisko naszych uczuć. Jakie namiętności nim targają, ile w nim pragnień sprzecznych z wyższymi ce- lami człowieka. Ciało astralne dopiero zmierza ku pełnej harmonii. Jaźń, to właściwe jądro ludzkiej istoty, znajduje się obecnie dopiero na początku swojego rozwoju. Jej ce- lem jest takie przekształcenie pozostałych członów człowie- ka, by stały się jej całkowicie podporządkowane; a jak dale- ko posunęła się już na tej drodze? Ktoś może powiedzieć, że ciało fizyczne ulega przecież chorobom mimo swojej rzekomej doskonałości. Otóż na gruncie wiedzy tajemnej można wykazać, że większość cho- rób jest skutkiem przenoszenia się dysfunkcji ciała astralne- go na eteryczne i dalej - na fizyczne. Prawdziwe przyczyny wielu procesów chorobowych wymykają się myśleniu na- ukowemu, ograniczającemu się jedynie do faktów zmysło- wych. W większości przypadków uszkodzenia ciała astral- nego pociągają za sobą objawy chorobowe w ciele fizycz- nym nie w tym samym życiu, lecz dopiero w następnym. Jest oczywiste, że nadmierne używanie, folgowanie namiętno- ściom działa szkodliwie na ciało fizyczne, żądze zaś i na- -62- miętności mają swoją siedzibę nie w ciele fizycznym, lecz w astralnym. Ciało to jest jeszcze tak niedoskonałe, że mo- że zniszczyć doskonałość ciała fizycznego. * * * Aby wyrobić sobie bliski prawdy pogląd na stosunki panujące w stadium Saturna, należy wziąć pod uwagę, że nie istniała wówczas żadna z rzeczy i istot obecnie występu- jących na Ziemi, nie było świata mineralnego, roślinnego ani zwierzęcego. Z rzeczy ziemskich istniał tylko człowiek, a ściślej mówiąc jego ciało fizyczne. W środkowymn okresie stadium Saturna istniało jedynie „ciepło". Nic wtedy jeszcze nie bytowało w postaci gazowej, płynnej czy stałej. Te stany skupienia materii wystąpiły dopiero w późniejszych wciele- niach. Trudno jest sobie wyobrazić świat utworzony wyłącznie z ciepła. Człowiek przyzwyczaił się uważać ciepło nie za coś samego w sobie, lecz tylko za pewien stan ciał fizycznych. Dla badacza sfery tajemnej ciepło jest specyficzną formą bytu, taką samą jak ciała stałe czy gazy. Jest to substancja subtelniejsza od gazu, który stanowi w istocie zagęszczone ciepło. Można więc mówić o ciałach cieplnych tak samo, jak o innych. We wspomnianej fazie stadium Saturna całą prze- strzeń wypełniało wyłącznie ciepło. Na Saturnie nie istniały wówczas warunki umożliwiają- ce istnienie form cielesnych, jakie na co dzień widzimy. Isto- ty, które odkrywa poznanie nadzmysłowe, znajdowały się wówczas na zupełnie innym stopniu rozwoju niż przedmio- ty, jakie postrzegamy obecnie za pomocą zmysłów. Istoty te nie posiadały takiego ciała fizycznego, jakie ma współczes- (człowiek. W ogóle należy się wystrzegać myślenia o obe- -63- cnej cielesności człowieka, gdy mówimy o ciele fizycznym. Trzeba raczej starannie odróżniać ciało fizyczne od mine- ralnego. Obecne ciało fizyczne człowieka zawiera materię mineralną; takie ciało fizyczno-mineralne nie mogło istnieć na Saturnie. W tamtej epoce ciało fizyczne było subtelnym, eterycznym ciałem cieplnym. Cały Saturn składał się z po- dobnych ciał. Były to zalążki obecnego fizyczno-mineralne- go ciała ludzkiego, które uformowało się z nich wskutek późniejszego dołączenia się materii gazowej, płynnej i sta- łej. Istniały wtedy również inne istoty, których najniższym członem było ciało eteryczne. Nie miały one ciała fizyczne- go, posiadały natomiast jeszcze jeden wyższy, nadludzki człon. Najwyższym członem człowieka jest Duch-Człowiek, one zaś miały coś jeszcze wyższego. Wokół Saturna rozpo- ścierała się sfera przypominająca dzisiejszą ziemską atmo- sferę, tyle że była ona natury duchowej. Składała się ona głównie ze wspomnianych istot, ale nie tylko. Między ciała- mi cieplnymi Saturna i opisanymi istotami nie ustawało wzajemne oddziaływanie. Człony tych istot zanurzały się w fizycznych ciałach cieplnych. Na samym Saturnie nie było niczego żywego, ale odzwierciedlał on życie, które otrzymy- wał z zewnątrz. Cały Saturn przypominał zwierciadło życia niebieskiego. Istoty, których życie Saturn odzwierciedlał, można nazwać Duchami Mądrości. (Chrześcijańska wiedza duchowa nazywa je Kyriotetes, czyli Panowania.) Ich dzia- łalność na Saturnie nie zaczęła się dopiero w opisywanej epoce jego rozwoju. Zanim te duchy zdołały sobie uświado- mić odbicie swojego życia w cieplnych ciałach Saturna, mu- siały najpierw wytworzyć w tych ciałach zdolność odzwier- ciedlania. Dlatego zaczęły pracować zaraz na początku ist- nienia Saturna, kiedy cielesność stanowiła jedynie nie upo- rządkowaną substancję. Nie było tam jeszcze nawet ciał -64- cieplnych. Chcąc jakoś określić ten stan, należy przyrównać go do ludzkiej woli. Wszystko było tam wolą. W początko- wej fazie rozwoju Saturna nadludzkie istoty zwane Ducha- mi Woli (chrześcijańska wiedza ezoteryczna określa jej mia- nem Tronów) wydzieliły z siebie wolę, a Duchy Mądrości zaczęły przekształcać ją w życie. Gdy w rezultacie współ- działania woli i życia Saturn osiągnął pewien stopień rozwo- ju, zaczęły działać jeszcze inne istoty, mianowicie Duchy Ruchu (Dynamis albo Moce). Nie posiadały one ciała fizy- cznego ani eterycznego, a ich najniżyszm członem było cia- ło astralne. Gdy cieplne ciała Saturna posiadły zdolność odbijania życia, mogły do nich przeniknąć własności zawar- te w ciałach astralnych Duchów Ruchu. Po pewnym czasie do akcji włączyły się inne istoty - Duchy Formy. Ich najniż- szym członem było także ciało astralne, lecz bardziej rozwi- nięte niż ciało astralne Duchów Ruchu. Duchy Ruchu upo- dobniły całego Saturna do istoty obdarzonej duszą, nato- miast Duchy Formy podzieliły udzielone mu życie między poszczególne jestestwa. W rezultacie na Saturnie pojawiły się istoty obdarzone duszą. Wtedy włączyły się Duchy Oso- bowości, które wszczepiły w żyjące na Saturnie istoty zaląż- ki osobowości. W następnej fazie rozwoju Saturna pojawiły się zjawi- ska innego rodzaju. Gdy do tej pory wszystko, co działo się na tej planecie, było odbiciem innej, duchowej rzeczywisto- ści, teraz pojawiło się na niej pewnego rodzaju życie wewnę- trzne. Ciała cieplne zaczęły migotać i emitować światło. Dzięki temu mogły zacząć działać Duchy Ognia (Archanio- łowie). Istoty te posiadały wprawdzie ciało astralne, ale nie umiały obudzić w nim żadnego uczucia, dopóki nie zaczęły działać na ciała cieplne. Działanie to dało im możliwość poznania własnego istnienia. Dzięki niemu w ciałach ciepl- -65- nych powstały zalążki obecnych organów zmysłowych czło- wieka. Jednocześnie z Duchami Ognia na scenę wstąpiły jeszcze inne istoty. Były tak rozwinięte, że mogły się posłu- giwać tymi zaczątkami organów zmysłowych do oglądania zjawisk zachodzących na Saturnie. Były to Duchy Miłości (Serafiny). Serafiny oglądały zjawiska na Saturnie ze świa- domością, którą przekazywały Duchom Ognia w formie ob- razów. Po tych wydarzeniach nastąpił nowy okres w istnieniu Saturna, a do gry świateł doszło coś innego. Poznanie nad- zmysłowe odkrywa coś, co może się czytelnikowi wydać nie- dorzeczne, mianowicie to, że we wnętrzu Saturna doszło jak gdyby do falowania odczuć smakowych. Słodycz, gorycz, kwaśność itp. dały się odczuć w różnych miejscach na Satur- nie, natomiast w otoczeniu Saturna były one postrzegane jako tony, swoista muzyka. Wówczas także inne istoty zna- lazły możliwość rozpoczęcia działalności na Saturnie. Byli to Synowie Zmierzchu, inaczej zwani Synami Życia (czyli Aniołowie). Między nimi i siłami smakowymi wytworzyło się współdziałanie, dzięki czemu ciała eteryczne aniołów roz- poczęły czynność, którą można by nazwać pewnego rodzaju przemianą materii. Wniosły one życie do wnętrza Saturna, skutkiem czego pojawiły się tam procesy odżywiania i wy- dzielania. Nie wywołały one tych procesów bezpośrednio, ale powstały one pośrednio z ich czynności. Pojawienie się życia wewnętrznego umożliwiło zejście na Saturna jeszcze innych istot, którym można nadać miano Duchów Harmo- nii (Cherubinów). Udzieliły one Synom Życia świadomości bardziej mrocznej i przytłumionej niż świadomość współ- czesnego człowieka podczas marzeń sennych. Była to taka świadomość, jaką człowiek posiada w czasie snu bez ma- rzeń, a więc bardzo niskiego stopnia. Podobną świadomość -66- posiadają także rośliny. Jakkolwiek nie pozwala ona na postrzeganie świata zewnętrznego w sensie ludzkim, tym niemniej porządkuje zjawiska życia i harmonizuje je z zew- nętrznymi zdarzeniami świata. Na tym stopniu rozwoju Sa- turna Synowie Życia nie mogli postrzegać tych procesów, lecz czyniły to Duchy Harmonii i one byty ich właściwymi regulatorami. Wszystkie te procesy życiowe zachodziły w opisanych praludziach istotach, lecz życie tych istot było pozorne. Fa- ktycznie żyły one życiem Synów Życia, którzy posługiwali się nimi, aby się za ich pośrednictwem wyrażać. W opisywa- nym okresie istnienia Saturna istoty te zmieniały swoje kształty. Dopiero później stały się one bardziej określone i trwałe. Nastąpiło to dzięki temu, że zaczęły je przenikać Duchy Woli. W rezultacie pojawiła się w nich świadomość w swojej najprostszej postaci. Była ona jeszcze prymityw- niejsza niż podczas snu bez marzeń. Obecnie taką świado- mość mają minerały. Doprowadza ona istotę wewnętrzną do harmonii ze światem fizycznym. Na Saturnie harmonię tę ustalały Duchy Woli, człowiek zaś odzwierciedlał w mi- kroskali życie całej planety. W taki sposób ukształtował się pierwszy zawiązek tego, co także w dzisiejszym człowieku jest dopiero we wczesnej fazie rozwoju, a mianowicie za- wiązek Ducha-Człowieka. Zwróciwszy uwagę na opisane fakty, można zauważyć, że poczynając od środkowego okresu rozwoju Saturna, sto- pnie tego rozwoju i jego wyniki były podobne do obecnych doznań zmysłowych. Można powiedzieć, że rozwój Saturna ujawniał się zrazu jako ciepło, potem doszła do tego gra świateł, smaków i tonów, aż wreszcie pojawiło się coś, co przypominało działającą machinalnie ludzką jaźń. Wypada -67- postawić pytanie, jak wyglądał Saturn przed okresem ciepl- nym. Stan ten poprzedziły zjawiska, które można postrzec tylko nadzmysłowo. Pojawiły się wówczas: czysto duchowe ciepło, czysto duchowe światło oraz duchowość doskonała sama w sobie, samoświadoma. Czyste ciepło towarzyszyło ukazaniu się Duchów Ruchu, czyste światło duchowe wiąza- ło się z aktywnością Duchów Mądrości, czysta zaś ducho- wość z pierwszym wydzieleniem substancji przez Duchy Woli. Wraz z pojawieniem się ciepła na Saturnie, rozwój człowieka wykroczył poza obręb czystej duchowości i po raz pierwszy przejawił się zewnętrznie. Wypada tu zauważyć, choć jest to współcześnie trudne do zrozumienia, że wraz ze stanem cieplnym Saturna ujawniło się po raz pierwszy to, co nazywamy czasem. Poprzednie stany nie działy się w cza- sie. Należały one do dziedziny, którą wiedza duchowa może nazwać trwaniem. To, co przedczasowe, można wyrazić je- dynie za pomocą wyrażeń odwołujących się do naszego ro- zumienia czasu. Należy więc mieć na względzie, że choć pierwszy, drugi i trzeci stan Saturna nie następowały po so- bie w obecnym znaczeniu słowa „następstwo", to przecież trzeba je z konieczności opisywać kolejno. Pomimo swojej równoczesności, zależały one od siebie tak, że można te zależności ująć w stosunkach czasowych. Z badań rozwoju Saturna wynika, że ukształtował się na nim do pewnego stopnia zalążek człowieka. Osiągnął on niską, stłumioną świadomość, o której była tu mowa. Roz- wój jej nie zaczął się jednak dopiero w ostanim stadium Saturna. Duchy Woli działały przez cały czas, ale postrzega- nie nadzmysłowe widzi najlepiej wyniki ich pracy w ostat- nim okresie. W ogóle nie sposób wyznaczyć ścisłej granicy -68- między działaniem poszczególnych rodzajów istot. Twier- dzenie, że najpierw działały Duchy Woli, następnie Duchy Mądrości itd., nie oznacza wcale, że tylko wtedy one działa- ły. Były one aktywne przez cały okres rozwoju Saturna, tyle że ich działalność można najlepiej zaobserwować we wspo- mnianych okresach. W ten sposób cały rozwój Saturna przedstawia się jako opracowanie przez Duchy Mądrości, Ruchu, Formy tego, co wydzieliły z siebie Duchy Woli. Te istoty duchowe same się przy tym rozwijały. Na przykład Duchy Mądrości wznio- sły się na wyższy stopień, widząc swoje życie odzwierciedlo- ne w Saturnie. W następstwie swojej pracy istoty te przeży- wały coś podobnego do ludzkiego snu. Po okresach pracy na Saturnie następowały okresy, kiedy żyły one w innych światach. Dlatego można dostrzec w rozwoju Saturna wznoszenie się i opadanie. Wznoszenie się trwało aż do po- wstania stanu cieplnego, po czym nastąpił spadek. Kiedy dzięki Duchom Woli ukształtowały się praludzkie istoty, istoty duchowe zaczęły się stopniowo wycofywać z Saturna. Nastąpiła przerwa w jego rozwoju. Zarodek ludzki prze- szedł w stan gotowości do odrodzenia się w nowym świecie. Dzięki pracy włożonej w rozwój Saturna udoskonaliły się także istoty duchowe, dzięki czemu mogły one później dzia- łać inaczej. * * * W drugim okresie rozwoju człowieka, stadium Słońca, istota ludzka wzniosła się na poziom wyższy niż ten, jaki osiągnęła w epoce Saturna. Świadomość, jaką człowiek wówczas posiadał, można przyrównać do snu bez marzeń. Dla poznania nadzmysłowego nie ma takiego zjawiska jak -69- zupełny brak świadomości, rozróżnia ono tylko różne sto- pnie świadomości. Wszystko na świecie jest świadome. W stadium Słońca jestestwo ludzkie wzniosło się na wyższy poziom rozwoju dzięki otrzymaniu ciała eterycznego. Po okresie „snu kosmicznego" to, co było wcześniej Saturnem, wyłoniło się jako nowy świat, jako Słońce. Zaro- dek człowieka pojawił się na Słońcu zrazu w takiej postaci, jaka wytworzyła się na Saturnie. Musiał on następnie prze- istoczyć się w taki sposób, by przystosować się do warunków panujących na Słońcu. Kiedy to nastąpiło, wówczas wspo- mniane już Duchy Mądrości zaczęły przepajać ludzkie ciało fizyczne ciałem eterycznym. Wyższy stopień rozwoju osiąg- nięty przez człowieka na Słońcu charakteryzował się tym, że ciało fizyczne wzniosło się na drugi stopień doskonałości jako obdarzone ciałem eterycznym. Ciało eteryczne nato- miast osiągnęło w epoce Słońca swój pierwszy stopień do- skonałości. Nie mogłoby się to dokonać bez udziału istot duchowych. Kiedy Duchy Mądrości obdarzyły człowieka ciałem eterycznym, zaczęło świecić Słońce. Jednocześnie rozpo- częło się prawdziwe życie człowieka, gdyż na Saturnie żył on w istocie pozornie. Formowanie się ciała eterycznego trwało przez pewien czas, po czym w ludzkim zarodku zasz- ła ważna zmiana. Podzielił się on mianowicie na dwie czę- ści. Gdy przedtem ciało fizyczne pozostawało w ścisłym związku z ciałem eterycznym, to teraz ciało fizyczne zaczęło się usamodzielniać. Powstała więc dwuczłonowa istota ludz- ka. Do tego podziału doszło podczas przerwy w aktywności Słońca, lecz przerwa ta trwała o wiele krócej niż ta, która nastąpiła po zakończeniu stadium Saturna. Po tej przerwie Duchy Mądrości pracowały przez jakiś czas dalej nad ludz- -70- ką istotą złożoną już z dwóch członów. Wówczas też zaczęła się działalność Duchów Ruchu. Przenikały one swoim cia- łem astralnym eteryczne ciało człowieka, dzięki czemu osiągnęło ono zdolność wykonywania pewnych ruchów w ciele fizycznym. Ruchy te można porównać z krążeniem soków w roślinie. Saturn składał się jedynie z substancji cieplnej. Podczas rozwoju Słońca substancja ta zagęściła się do stanu, jaki odpowiadał obecnej gęstości gazu. Było to coś, co można nazwać „powietrzem". Jego zaczątki pojawiły się po przy- stąpieniu do pracy Duchów Ruchu. Wewnątrz substancji cieplnej powstały delikatne twory wprawiane w ruch przez siły ciała eterycznego. Twory te stanowiły ludzkie ciało fizy- czne we wczesnej fazie rozwoju. Ta istota ludzka była two- rem cieplnym, której człony miały formę powietrzną i były w regularnym ruchu. Po pewnym czasie ponownie nastąpiła przerwa, po której Duchy Ruchu działały aż do chwili, kiedy do pracy włączyły się Duchy Formy. Ich działalność polegała na na- dawaniu formom gazowym stałych kształtów. Wcześniej twory gazowe nieustannie się poruszały i co chwilę zmienia- ły kształty. Po pewnym czasie znowu nastąpił okres stagna- cji, a potem Duchy Formy wznowiły swoją pracę. Wówczas jednak Słońce wstąpiło na kolejny stopień swojego rozwoju. Rozwój Słońca doszedł do półmetka. Wtedy Duchy Osobowości, które osiągnęły na Saturnie stopień człowie- czeństwa, wzniosły się wyżej i zdobyły świadomość, jakiej jeszcze nie posiada współczesny człowiek. Osiągnie on ją, kiedy skończy się stadium Ziemi i zacznie nowy okres pla- netarny. Wtedy człowiek będzie nie tylko postrzegał to, co udostępniają mu zmysły, lecz odsłoni się przed nim ducho- -71- wy wymiar świata. Będzie w nim widział wszelkie przejawy aktywności ducha, podobnie jak teraz widzi barwy czy słyszy dźwięki. Takie widzenie współczesny człowiek może osiąg- nąć jedynie za pomocą ćwiczeń, jakie zaleca wiedza ducho- wa. Będzie o tym mowa w dalszych rozdziałach niniejszej pracy. Otóż takie widzenie osiągnęły Duchy Osobowości w okresie słonecznym i właśnie dzięki temu stały się zdolne do działania na ludzkie ciało eteryczne podczas ewolucji Słońca, podobnie jak na Saturnie działały na ciało fizyczne. Oglądały one nadzmysłowo to wszystko, co działo się na Słońcu. Wspólnie z nimi w ciele eterycznym działały Duchy Miłości, czyli Serafiny. Dzięki temu ciało to osiągnęło nie tylko zdolność przekształcania znajdujących się w nim two- rów gazowych, lecz takiego ich rozwijania, że pojawiły się pierwsze oznaki rozmnażania się istot ludzkich. Z ukształ- towanych tworów gazowych zaczęły się wydzielać inne, któ- re przybierały formy podobne do matczynych. Aby scharakteryzować następny okres w rozwoju Słoń- ca, należy wskazać na fakt mający doniosłe znaczenie. Otóż w ciągu jednej epoki nie wszystkie istoty osiągały pełnię swojego rozwoju. Na przykład podczas ewolucji Saturna nie wszystkie Duchy Osobowości osiągnęły rzeczywiście stopień człowieczeństwa. Również nie wszystkie ciała ludzkie ukształtowane na Saturnie osiągnęły taki stopień dojrzało- ści, który by pozwolił im połączyć się z samodzielnym cia- łem eterycznym. Wskutek tego pojawiły się na Słońcu two- ry, które nie odpowiadały panującym na nim warunkom. Musiały one nadrobić to, co straciły na Saturnie. Kiedy Du- chy Mądrości zaczęły przepajać ciało fizyczne eterycznym, powstały perturbacje, gdyż były w nim twory należące wła- ściwie do Saturna. Były to twory cieplne niezdolne do zagę- szczenia się do stanu gazowego, nie mogły więc połączyć się 72- z ciałem eterycznym. To, co przetrwało z substancji cieplnej Saturna, podzieliło się na Słońcu na dwie części. Jedną wes- sały ludzkie ciała i stanowiła ona niższą naturę istoty ludz- kiej. Jak dawniej saturnowe ciało ludzkie umożliwiło Du- chom Osobowości wzniesienie się do stopnia człowieczeń- stwa, tak w stadium Słońca saturnowa część człowieka od- dała tę samą przysługę Duchom Ognia. Wzniosły się one do człowieczeństwa przez działanie na tę saturnowa część człowieka, podobnie jak to robiły na Saturnie Duchy Oso- bowości. Działo się to w środkowej fazie rozwoju Słońca. Pochodzący z Saturna człon człowieka dojrzał wtedy do ta- kiego stopnia, że przy jego pomocy Duchy Ognia (Archa- niołowie) mogły się uczłowieczyć. Druga część cieplnej sub- stancji Saturna oddzieliła się i osiągnęła niezależne istnie- nie wśród istot ludzkich na Słońcu. Z niej powstało drugie obok ludzkiego państwo. W państwie tym ukształtowało się na Słońcu zupełnie samodzielne ciało fizyczne jako ciało cieplne. Skutkiem tego doskonale rozwinięte Duchy Oso- bowości nie mogły podjąć pracy nad żadnym samodzielnym ciałem eterycznym. Były też jednak takie Duchy Osobowo- ści, które na Saturnie nie osiągnęły człowieczeństwa. Po- między nimi i drugim państwem słonecznym wystąpiło przy- ciąganie. Duchy te musiały się zająć tym zapóźnionym w rozwoju państwem, podobnie jak postąpili wcześniej ich bardziej rozwinięci towarzysze w stosunku do istot ludzkich na Saturnie. Dzięki nim powstało tam ciało fizyczne. Jed- nakże na Słońcu słabiej rozwinięte Duchy Osobowości nie mogły wykonać podobnego zadania. Oddzieliły się więc od ciała Słońca i stworzyły poza nim samodzielny świat. Tam owe duchy zaczęły działać na istoty z drugiego państwa Słońca. W ten sposób z jednego Saturna powstały dwa two- ry kosmiczne. Słońcu zaczęło towarzyszyć drugie ciało nie- II -73- bieskie, w pewnym sensie drugie wcielenie Saturna. W tym drugim państwie żyły istoty nie posiadające osobowości. Odzwierciedlały one jedynie osobowość Duchów Osobowo- ści. Wszystko, co tu opisano i co się działo w połowie okre- su słonecznego, trwało tylko przez pewien czas. Potem zno- wu nastąpił okres bezczynności, po którym procesy rozwo- jowe trawały dopóty, dopóki ludzkie ciało eteryczne nie stało się tak rozwinięte, że mogli zacząć je kształtować Sy- nowie Życia (Aniołowie) wraz z Duchami Harmonii (Che- rubinami). Potem znowu nastąpił „kosmiczny sen", a po pewnym czasie istota ludzka dojrzała do tego, żeby zacząć wykorzystywać własne siły. Były to te same siły, którymi obdarzyły człowieka Trony pod koniec okresu Saturna. W tym też okresie ukształtował się w człowieku zaczątek Ducha Życia. Potem znowu nastąpiła przerwa, a po niej ponownie uaktywniły się Duchy Mądrości. Dzięki nim istota ludzka posiadła zdolność odczuwania sympatii i antypatii do otaczającego ją świata. Nie były to jeszcze w pełni rozwi- nięte uczucia, lecz ich zwiastuny. Po pewnym czasie nadszedł moment, kiedy wyższe istoty zaangażowane w ewolucję słoneczną musiały udać się do innych sfer, by tam przetworzyć to, co zdobyły dla siebie, działając na człowieka. Nastąpiła wielka przerwa, taka sa- ma jak między stadiami Saturna i Słońca. Wszystko to, co się ukształtowało na Słońcu, przeszło w stan przypominają- cy stan nasienia rośliny. Po tej przerwie wszystko to, co żyło na Słońcu, rozpoczęło nowy etap istnienia. Łatwo zrozu- mieć znaczenie takiej przerwy, takiego „snu kosmicznego", kiedy skierujemy wzrok duchowy na którąkolwiek ze wspo- mnianych wyższych istot, na przykład na Duchy Mądrości. -74- Na Saturnie nie były one jeszcze tak rozwinięte, by mogły wydobyć z siebie ciało eteryczne. Dopiero dzięki swoim przeżyciom podczas ewolucji Saturna stały się do tego zdol- ne. Podczas przerwy przyswoiły sobie wszystko, co zdobyły na Saturnie, na Słońcu zaś doszły do tego, że mogły dać z siebie życie i obdarzyć istotę ludzką ciałem eterycznym. 1 Po przerwie ze „snu kosmicznego" ponownie wyłoniło sTpiMO|zo iSojp fej n^fezood uiAuiBS B^ -nSzoui i qoXMO{sXuiz MOpfeziBU po feuz9|BZ9iu fejojsi jsgf 9? 'gfnzo -Od 91U >[9lMOtZO UIIUEZ 'f9IUS9ZOM OldfejSBU 9ZOIU 91U OJ 9IU -9[OMzXy^ 'BIU9[SXLO IJOIU BU O§9JJBdo t U[oXMO{sXuiZ U9Z9ZJ -jsod po f9i5{zpn[ Xzsnp Biu9[OA\zXM op fezrąs 9[oqmX§ •O^BIO Z9Zld UlXuOZJOAVjXM niU9[MBlSp9Zjd M 9iq9lS B§9ZJJSOds O>(jXł Z09J '9iq9IS BMy(Z9Zjd 9IU 39IM B BZ 9tuXp9f 9iq9lS 9iqOS 9IUBJS M Xp§ SBZDpod '91OJSI 9iq9fS BA\Xz9Zjd BZSnp HUI9J I5f9IZ -01S 0§9ZSZXM ni09UlSfelSO BU B§9pd ^BUpgf f9l§njp Z 'U9S BuiuiodXzjd Xuojjs foupgf z ugj UBJ§ 'B^BUZ 9iu pfejop o§ -9D[Bf 'JBIMS Bpfe[§O OJflAł 'pSOUIOpBIMS9IU M BpBdod 91U Z09[ '9IUS 9M 5[Bf 9tUqOpod pSOUS9{9p po BUO 9IS BIUJBMQ 'OSOtl -A\X}>[B BUZJJ9UM9M fgf nUI91 R[9fZp 91S B§BUIZy^ 'fBZDXAVZBZ ziu njjfisjCw o89zs>{9i/w giuzoBUZ op Buozsnuiz gfBjsoz BZS -np njoquiXs qn[ niu9ZBjqoXM uiiupgiModpo BU ifoBJiU90uo5[ H3{IUXM M 9Z (UlXł BU OJ BifojOJ 'AMBf UBJS XZSZ/(A\ IMOUBJS BUU9IZp BfDSOUIOpBfMS 9Z HIUBUMOJod M AjOJ>[ 'UI9US JS9f -OMjsugiMpgzjd 9iu|9dnz oSgf IMOUBJS SBZ fgtSnjp z 'nus op Buqopod BUO jsgf Xuoj}s foupgf 7 -tusus aż giUBUMOiod sfBppo fgidgtfBU ifoBjApgui j9j>{BJBii3 -ppjj qoi M SBZ 9iu (9ZSnp BU BfB{BfZp B^Bf Z 'XOOUI M OBMjtlłBdn X?9JBU pSOJJBM ijoi zXp§ 'guoiupBSBzn BS 9iu gpjBi psoMiidjfeM 'o§9Moqonp Biu9[o>fzsyCM 9MBispod ijo^oBiMOUBis ;ioquiXs op njjunsojs M 'gzjfBupgf 'giupMop 9iu|9dnz 9UBMOj{Błzs>in oXq B§OUI ?Xp§ 'OSOUBM BMfldjBM 9UO BfBŁU 9Z 'jnZJBZ OBURS^M BU -zoui qoXuzopioquiXs U9?Bjqo^ HIUBMOSOJS Jednakże dzięki tym przeżyciom nabiera coraz więcej siły, co pozwala jej wyeliminować wpływy świata zewnętrznego także na jawie i posiąść zdolność obserwacji duchowej. Dwa przeżycia duszy podczas szkolenia, mają szczegól- ne znaczenie. Pierwsze polega na tym, że człowiek, pozby- wszy się wszelkich wrażeń płynących ze świata fizycznego, dostrzega w swoim wnętrzu świadomą siebie istotę przeby- wającą w świecie, o którym nic nie wiedział, dopóki kiero- wał się tylko zwykłym rozumem. Człowiek ów widzi, że isto- ta ta posiada zupełnie nowe właściwości, wcześniej obce duszy. Z kolei drugie przeżycie polega na tym, że można swoje dotychczasowe „ja" odczuwać jako coś odrębnego, znajdującego się obok prawdziwej istoty człowieka. Czło- wiek czuje chwilami, że znajduje się na zewnątrz tego, co nazywał własną istotą, swoim „ja". Ma wrażenie, że zacho- wując pełną świadomość, żyje podwójnym życiem. Jedna jego jaźń to ta, którą znał, nad nią zaś unosi się druga, nowo odkryta. Ta druga jaźń może posiąść zdolność postrzegania w świecie duchowym. Jeżeli to się stanie, człowiek zacznie postrzegać rzeczywistość duchową, podobnie jak postrzega świat fizyczny. To stanowi trzecie doniosłe przeżycie. Żeby dać sobie radę na tym szczeblu wtajemniczenia, trzeba mieć na uwadze fakt, że w wyniku wzmocnienia sił duszy wystę- pują również silniej miłość własna oraz egotyzm. Byłoby nieporozumieniem sądzić, że ma się tu do czynienia ze zwy- kłą miłością własną. Na tym szczeblu rozwoju rośnie ona do takiego stopnia, że przybiera postać siły przyrody we wnę- trzu duszy i trzeba dużego wysiłku woli, aby ją zwalczyć. Egotyzmu tego nie wytwarza szkolenie duchowe; tkwi on zawsze w duszy i w owych przeżyciach duchowych zostaje tylko uświadomiony. Rozwijanie woli musi iść koniecznie w parze ze szkoleniem duchowym. Trzeba umieć poskromić -125- także osiągać taki stan duszy, w którym nie tylko nie działał ją na nią żadne bodźce ze świata zewnętrznego, ale także znikają ze świadomości wszystkie wcześniej wytworzone wy- obrażenia. Dopiero wtedy może wystąpić w świadomości to, co powstało dzięki medytacji. Chodzi teraz o to, żeby star- czyło wewnętrznych sił duszy do rzeczywiście duchowego oglądania tego, co powstało. To, co się na początku rozwi- nęło jako organizm duchowy i co należy uchwycić w akcie samospostrzeżenia, jest jeszcze delikatne i niestałe. Na do- miar złego świat zewnętrzny i jego wpływ na pamięć powo- dują rozmaite zakłócenia. Można jednak temu zaradzić. Co jest z początku dla duszy ponad siły w stanie jawy z powodu przeszkód ze strony świata fizycznego, może ona osiągnąć we śnie. Kto praktykuje medytację, po pewnym czasie zacz- nie coś postrzegać podczas snu. Poczuje, że we śnie nie jest zupełnie nieświadomy, lecz że czasami jego dusza jest jed- nak czynna. Podczas snu dusza zostaje odseparowana od wpływów świata zewnętrznego, od których nie potrafi się uwolnić na jawie, i może nawiązać łączność ze światem du- chowym. Człowiek może sobie uświadomić ten fakt albo jeszcze we śnie, albo po przebudzeniu. Pierwsze przeżycie wymaga większej energii wewnętrznej i dlatego początkują- cy uczniowie częściej doświadczają drugiego. Z czasem wspomnienia ze świata duchowego stają się coraz wyraźniejsze. Uczeń osiąga wówczas to, co można nazwać ciągłością świadomości (trwaniem świadomości we śnie). Nie należy jednak sądzić, że człowiek jest zawsze świadomy podczas snu. Należy raczej powiedzieć, że podczas snu zda- rzają się momenty, kiedy człowiek może świadomie oglądać świat duchowy. Nie zapominajmy jednak, że stan tu opisany należy uważać za przejściowy. W tym stanie dusza nie ma| pewności siebie i nie może polegać na tym, co przeżywa, i -124- drugiej jaźni do poznania nadzmysłowego za pomocą ćwi- czeń duchowych. Musi on jednak dobrze sobie uprzyto- mnić, jak łatwo można ulec złudzeniu, że jest się już wystar- czająco dojrzałym. Opisane szkolenie duchowe umożliwia takie ukształtowanie myślenia, które wyklucza możliwość pomyłki. Bez odpowiedniego wyćwiczenia myśli, wewnętrz- ne przeżycia mogą spowodować w duszy stan niepewności. Dzięki tej sprawności myślenia człowiek potrafi lepiej ob- serwować zjawiska w swojej duszy. Bez tego światła myśli byłby zagubiony wśród przeżyć. Człowiek poszukujący drogi wiodącej do wyższych światów powinien przede wszystkim osiągnąć panowanie nad myśleniem, wolą i uczuciami. Z jednej strony dusza po- winna zdobyć dzięki temu siłę, pewność i równowagę do tego stopnia, by zachować te cechy po wyodrębnieniu się wyższej jaźni, z drugiej zaś strony owa wyższa jaźń otrzymu- je na drogę moc i wewnętrzne oparcie. Człowiekowi wstępującemu na drogę duchową po- trzebna jest przede wszystkim rzeczowość w myśleniu. W świecie fizycznym do rzeczowości skłania jaźń samo ży- cie, bo gdyby dusza pozwoliła swobodnie bujać swoim my- ślom, szybko zostałaby przywołana do porządku przez rze- czywistość. Dusza nie może ignorować faktów. Odwracając uwagę od świata fizycznego, człowiek nie podlega już tej przymusowej kontroli. Jeżeli nie potrafi korygować swojego myślenia, może zejść na manowce. Dlatego należy tak ćwi- czyć swoje myślenie, żeby samo umiało wytyczyć sobie kie- runek i cel. Kto się zdobędzie na to, żeby przez szereg mie- sięcy, codziennnie, choćby przez pięć minut skoncentrować całą uwagę na jednym przedmiocie, ten wiele osiągnie w tym kierunku. Powinny to być zwykłe przedmioty, takie -127 egotyzm w świecie duchowym. Należy podkreślić, że sly moralnej, niezbędnej do przezwyciężenia egoizmu, nie da się wykrzesać bez wzniesienia się w życiu codziennym na odpowiedni szczebel moralny. Postęp w wiedzy duchowej jest nie do pomyślenia bez towarzyszącego mu postępu mo- ralnego. Bez siry moralnej niemożliwe jest przezwyciężenie egoizmu. Wszelkie zatem twierdzenia, jakoby prawdziwe wychowanie duchowe nie było jednocześnie wychowaniem moralnym, nie odpowiadają prawdzie. Tylko ktoś, kto nie przeżył duchowej przemiany, może powątpiewać, czy post- rzeżenia duchowe odzwierciedlają jakąś rzeczywistość, czy też są tylko czystymi urojeniami. Kto po odpowiednim szko- leniu osiągnie właściwy stopień wtajemniczenia, potrafi od- różnić własne wyobrażenia od przedstawień rzeczywistości duchowej tak samo, jak na co dzień człowiek może odróż- nić swoje wyobrażenie rozgrzanego kawałka żelaza od wra- żenia powstającego w momencie dotknięcia takiego kawał- ka. Jest niezwykle ważne, by uczeń osiągnął określony układ duszy, zanim narodzi się w nim świadomość nowej jaźni. Człowiek jest dzięki jaźni panem swoich uczuć, wyob- rażeń, pragnień i namiętności. To właśnie jaźń stosuje pra- wa myślenia i porządkuje treść duszy. Zasady etyczne stają się przewodnikami tych sił duszy, natomiast przez sąd mo- ralny jaźń staje się przewodniczką duszy w tej dziedzinie. Kiedy więc człowiek wydziela ze swojej zwykłej jaźni jaźń wyższą, pierwsza staje się pod pewnym względem samo- dzielna. Traci ona taką część swojej mocy, jaką zabiera jaźń wyższa. Jeżeli nie zostanie zawczasu wzmocniona, człowiek może popaść w urojenia i pobłądzić. Kto posiada mocną wolę uczynienia wszystkiego, co zapewni zwykłej jaźni pew- ność w postępowaniu, może się nie obawiać wyzwolenia -126- wydawać, że potrafi zachować spokój i wobec tego nie musi ćwiczyć, ale właśnie jemu ćwiczenia takie są najbardziej potrzebne. Można łatwo zachowywać na co dzień spokój, a po wzniesieniu się do wyższego świata mogą się ujawnić rozmaite zaburzenia psychiczne. Celem następnej fazy kształcenia myśli i uczuć będzie zdobycie właściwości, którą można nazwać pozytywnością. Istnieje piękna opowieść o tym, jak Chrystus przechodził kiedyś w towarzystwie kilku osób obok zwłok psa. Wszyscy oprócz niego odwrócili oczy od tego wstrętnego widoku, on natomiast podziwiał głośno piękne zęby zwierzęcia. Można dążyć do osiągnięcia takiego nastawienia do świata. Błędy, zło, brzydota nie powinny przesłaniać duszy prawdy, dobra i piękna. Nie należy jednak mylić tej pozytywności z przy- mykaniem oczu na podłość, fałsz i zło. Trzeba dojść do tego, by zło nie przesłaniało nam dobra, fałsz zaś prawdy. Myślenie złączone z wolą osiąga pewną dojrzałość, je- żeli staramy się nie dopuścić do tego, żeby jakieś przeżycia lub wiadomości pozbawiły nas wrażliwości na nowe dozna- nia. Adept wiedzy tajemnej powinien dążyć zawsze do tego, by przy każdej sposobności poznawać coś nowego. Oczywi- ście nie należy przy tym ignorować zdobytych już doświad- czeń. Przede wszystkim jednak uczeń musi wierzyć, że nowe przeżycia mogą być zupełnie odmienne od poprzednich. Wymieniliśmy zatem pięć cech, które uczeń powinien w sobie wyrobić za pomocą odpowiedniego szkolenia: pa- nowanie nad tokiem myślenia, panowanie nad impulsami woli, panowanie nad emocjami, pozytywność w sądach o świecie i pojmowanie życia bez przesądów. Po wzbogace- niu duszy o te przymioty należy jeszcze je zharmonizować. -129- jak na przykład ołówek, gdyż jeśli skupiamy się na czymś, co jest nam dobrze znane, możemy być pewni, że myślimy rzeczowo. Na tym etapie nie jest ważne, o czym myślimy, lecz liczy się to, by myśleć konkretnie. Przyswoiwszy sobie rzeczowość w kontakcie z przedmiotami świata zmysłowe- go, myślenie dąży do rzeczowości również wtedy, gdy nie jest związane z tym światem. Dusza powinna panować także nad wolą. W świecie zmysłowym zewnętrzne warunki narzucają człowiekowi te czy inne potrzeby, wola zaś jest pobudzana w celu zaspoko- jenia tych potrzeb. Celem wychowania duchowego jest do- prowadzenie do tego, by człowiek w pełni panował nad swoim działaniem. Kto do tego dojdzie, ten nie będzie po- żądał rzeczy nieistotnych. Słabość i chwiejność woli biorą się z pożądania rzeczy, których nie potrafimy osiągnąć. Do- brze jest ćwiczyć wolę, nakazując sobie wykonanie o okre- ślonej porze dnia jakiejś czynności. Należy powtarzać tę czynność przez wiele miesięcy. W ten sposób uwolnimy się od szkodliwych zachcianek, nad których możliwością urze- czywistnienia wcale się nie zastanawiamy. Pod względem uczuciowym dusza powinna, idąc drogą wtajemniczenia, osiągnąć pewien spokój i równowagę. Do tego konieczna jest umiejętność powściągania emocji. Z te- go powodu może powstać pogląd, że człowiek musi stać się obojętny w stosunku do świata. Nie o to jednak chodzi. Ra- dosne zdarzenie powinno radować duszę, smutne zaś smu- cić, tyle że dusza musi z umiarem dawać tym uczuciom wy- raz. Trzeba dążyć do pełnego przeżywania radości czy bólu, ale nie wolno dopuszczać do tego, by objawiały się one W sposób nie kontrolowany. Tylko dzięki takim ćwiczeniom $dept osiąga niezbędny spokój umysłu. Komuś może się -128- świat duchowy niedokładnie i nieprawdziwie. Narządy post- rzegania nadzmysłowego rozwiną się w nim nieprawidłowo. Podobnie jak chorym czy wadliwie zbudowanym okiem nie można dobrze widzieć świata zmysłowego, tak nie sposób spostrzegać czegokolwiek narządami duchowymi, które nie powstały na podłożu zdrowej zdolności sądzenia. Kto za- czyna swoją drogę ze stanowiska moralnie wątpliwego, ten wznosi się do świata duchowego w ten sposób, że jego wi- dzenie nadzmysłowe jest jak gdyby zaciemnione, zamglone. Przypomina on człowieka oglądającego świat zmysłowy w stanie zamroczenia. * * * Aby osiągnąć dobre rezultaty na poziomie poznania imaginatywnego, należy przyzwyczaić duszę do myślenia „odzmysłowionego". Myśl powstała z obserwacji zjawisk świata fizycznego nie jest wolna od elementu zmysłowego. Człowiek jednak może tworzyć nie tylko takie myśli. Myśle- nie nie staje się puste, jeśli przestaje czerpać materiał z ob- serwacji zmysłowej. Do takiego „odzmysłowionego" myśle- nia można dojść, kiedy treścią myśli uczyni się zjawiska świata duchowego. Zjawisk tych nie da się obserwować za pomocą zmysłów. Człowiek może je jednak pojmować, jeśli tylko jest cierpliwy i wytrwały. Bez wyszkolenia nie sposób badać świata duchowego, nie sposób samemu ten świat ob- serwować, lecz można zrozumieć wszystko, co mówią o nim znawcy tej dziedziny. Jeżeli ktoś powie, że nie może przyjąć na wiarę tego, co mówią ci badacze, wówczas będzie to twierdzenie zupełnie bezpodstawne. Za pomocą czystego myślenia można przekonać się o prawdziwości podanych twierdzeń. Dzięki nieustannemu przyswajaniu sobie wyni- -131- -oei- psouppz 9iqos M ofeu 9izpgq O -IMZOJ 9lZpMBldM 9ZOUI l BMBjspod oiuXzon npfes o§9MOJpz Sjis Xq 'oj o 9is i 9iu n>jjBzood po oi}j -Xzsnp BpsK/w tn>[imd po BMp BU lS9f 9MO(sXlUZpBU 9pXZ9ZJ J ' op 9is Xui9iUBisop9Zjd uiiUBZ BU *9punj§ BU fefBJSMOd 9MO{sXlUZpBU ni Xqos •im -B[oqiaXs psu tpBjXp9m op gzsnp gfnioSAzjd ugzon q9sods /& -fepsoiJBM i UI9IU9ZOBUZ uiy(uA\Xj5i9iqo qoi z giupoSz 'BiU9iqosodsn oSgfoMS SajpgM 9iu af OBiugoo ZBJO tugf I 9iq9lS pSOUM9d UI9IUBMOqOBZ Z 9f OBMX BIU9JMBJSBU O§9p(BJ 9p5lU§BISO -9q BlUZOn B[p UI9{B9pl '0§9UUl SO§O>[ X{XzoXjOp XqXp§ uip[Bł z XMBjds gfoMs BU XzjjBd ugzon 'Xzsnp M O>{ZBiMoqo qoXuu9izpoo 9{IS pfejS 9ldj9ZD U9J 'fo>jod -9UM9M OBUSBISO U9ZOIMD fBjni l(oXuBSldo BOOUJOd BZ 9iu 9is o§9uqopod otu psoisiAvXzo9ZJ yY 91S 9fBJS >(9lMOłZO 'pSOłS|MXz09ZJ po M 9IS OBfnjOZl 9Z '9IUBUO>[9Zjd OBJSMod UIvCj Z I pSOpBJ 9UU9JZpOO 9UpBZ 9iu Xzsnp op XqB 'o>[9[Bp ?JBI ofeunsod 9is is 9iUBMouBdQ 'dii 9iq9is iosouM9d f9Zs>{9iM UO 9ZOp\[ U9J5[BJBqO foMS ZBJO 9MOp 9fOMS 9IUIA\ZOJ l IUOOUIZM U9ZOH op i>[MOJp5M SBzopod 9UZD91 uUI 9[91M Z91 fefBUI 9[B ' p BZpBMOld 9Z 31U B09[BZ BMOqonp BZp9lM BIU9ZOIMO tlj 9UBSldQ -OUI n>[ZBlMZ M ndgjsop -nui nzon i -nZOtl miu BS 9J9J>[ ' je dla nich samycyh. Wie również, że dzięki nim zbliża się do świata duchowego i z cierpliwością czeka na ich wyniki. Już samo zadowolenie czerpane z ćwiczeń daje uczniowi pewność, że robi coś dobrego. Lepiej pozwolić rozwinąć się duszy do końca, niż dążyć za wszelką cenę do zdobycia pierwszych postrzeżeń świata nadzmysłowego, gdyż może okazać się, że z braku odpowiedniego wyszkolenia dusza nigdy nie będzie mogła uzyskać pełnego oglądu tego świata. * * Organy duchowe powstają w ten sposób, że świado- mość nadzmysłowa ucznia widzi je jak gdyby w pobliżu or- ganów cielesnych. Znajdują się one między innymi, między brwiami, w okolicy krtani, serca i jamy brzusznej. Z chwilą gdy uda nam się rozwinąć jakiś organ ducho- wy, wiemy także, że możemy go używać i że dzięki niemu wstępujemy do świata duchowego. Wrażenia odbierane z tego świata jeszcze w dużej mierze przypominają wraże- nia zmysłowe. Poznający imaginacyjnie może mówić o no- wym świecie, określając swoje wrażenia jako uczucia ciepła lub zimna, postrzeżenia dźwięków lub słów, światła lub barw, albowiem tak je przeżywa. Uświadamia sobie jednak, że te postrzeżenia mają w świecie imaginacyjnym inne zna- czenie niż w zmysłowym. Poznaje on, że za nimi stoją przy- czyny nie materialne, lecz duchowe. Istnieje w świecie fizy- cznym coś, co w imaginacyjnym wygląda zupełnie inaczej. W pierwszym świecie obserwujemy nieustanne powstawa- nie i ginięcie rzeczy, następstwo narodzin i śmierci, w dru- gim natomiast widzimy stałą przemianę jednego w drugie. W świecie fizycznym obserwujemy na przykład więdnącą roślinę, w świecie imaginacyjnym zaś w tym samym czasie -133- ków poznania duchowego, człowiek przyzwyczaja się do myślenia, które nie czerpie treści z obserwacji zmysłowej. Uczy się on poznawać, jak we wnętrzu duszy powstaje zwią- zek myśli, jak myśl szuka myśli również wtedy, gdy te połą- czenia nie powstają pod wpływem obserwacji zmysłowej. «j * * * Medytacja ma na celu wykształcenie w ciele astralnym organów wyższego postrzegania. Z początku tworzą się one z substancji tego ciała. Przed tymi nowymi organami otwie- ra się świat, w którym człowiek uczy się poznawać siebie jako nową jaźń. Różnią się one od zmysłowych tym, że są aktywne, nie zaś pasywne. Podczas postrzegania, nieustan- nie działają. Dlatego powstaje uczucie, że poznanie ducho- we polega jak gdyby na zespoleniu się obserwatora z obser- wowanymi faktami. Organy te są nadzmysłowe i istnieją dzięki aktywności duszy. Nie można zmysłowo spostrzec ich czynności. Kto zjawiska nadzmysłowe chce sobie przedsta- wić na podobieństwo zmysłowych, ten nie pojmuje istoty rzeczy. Każda właściwie przeprowadzona medytacja wpływa na jakiś organ postrzegania nadzmysłowego. By organy te odpowiednio się rozwinęły, uczeń powinien wykazać się cierpliwością i wytrwałością. Często musi upłynąć dużo cza- su, zanim adept nauczy się używać tych organów do obser- wacji wyższego świata. Kto się niecierpliwi, ten dowodzi tylko tego, że jeszcze nie dojrzał do oglądania świata ducho- wego. Bliższy zrozumienia świata nadzmysłowego, jest ten, dla kogo ćwiczenia duchowe mogą być celem samym w so- bie. Rozwijają one ciało astralne, na które działają wyższe istoty. Kto ma do nich właściwy stosunek, ten może polubić -132- natomiast za pomocą inspiracji przenika się do ich wnętrza. Przede wszystkim widzi się wielość istot duchowych i relacje między nimi. Relacje te są wyznaczone przez wewnętrzne cechy owych istot, nie zaś wpływy świata zewnętrznego. Da się to porównać z relacją między głoskami i literami w sło- wie. Na przykład słowo „człowiek" powstaje z połączenia głosek cz, ł, o, w, i, e, k. Nie postrzega się ich osobno, lecz w ramach pewnej całości. Dlatego obserwację w świecie in- spiracyjnym da się porównać do czytania. Istoty należące do tego świata działają na patrzącego jak litery i zgłoski wystę- pujące w słowie, stosunki zaś między nimi odsłaniają się przed nim na podobieństwo pisma. Dlatego wiedza ducho- wa określa poznanie inspiracyjne jako „czytanie utajonego pisma". Jak się odczytuje to pismo, powinny wyjaśnić poprzed- nie rozdziały tej pracy. Przedstawione tam wiadomości nie zostały wydobyte za pomocą poznania imaginacyjnego, lecz poznane przez inspirację dzięki odczytaniu utajonego pis- ma. W tym „odczytaniu" postrzeżenia imaginacyjne stano- wią jak gdyby litery albo zgłoski. „Odczytywanie" jest nie- zbędne nie tylko po to, by wyjaśnić wspomniane rzeczy. Już samego biegu życia ludzkiego nie da się zrozumieć za po- mocą jedynie poznania imaginacyjnego. Można wprawdzie ujrzeć, jak po śmierci człowieka człony duchowe odłączają się od ciała fizycznego, lecz nie zrozumiałoby się związku między tym, co się dzieje po zgonie i tuż przed nim, gdyby nie umiano zorientować się w postrzeżeniach imaginacyj- nych. Kiedy uczeń przejdzie od imaginacji do inspiracji, wkrótce uświadomi sobie, jaki popełniłby błąd, gdyby zre- zygnował z poznania wielkich zjawisk kosmicznych i ograni- -135- powstaje inna rzecz, w którą się powoli przemienia ta więd- nąca roślina. Narodziny i śmierć to zjawiska, które w świe- cie imaginacyjnym mają zupełnie inny wymiar niż w rzeczy- wistości zmysłowej. Doświadczenie zmysłowe ujmuje tylko przemiany zachodzące w ciele fizycznym. Inne człony czło- wieka podlegają zmianom, które można zaobserwować tyl- ko za pomocą poznania imaginacyjnego. Kto poznanie ta- kie osiąga, może zobaczyć, jak od ciała fizycznego oddziela się coś, co po zgonie żyje dalej, tyle że w inny sposób. Rozwój jednak nie zatrzymuje się na poziomie pozna- nia imaginacyjnego. Człowiek, który by chciał na nim pozo- stać, postrzegałby wprawdzie istoty ulegające tam przemia- nie, ale nie umiałby się zorientować w tym nowym dla niego świecie. Jest to bardzo niespokojna dziedzina. Panuje w niej stale ruch i zmienność. Człowiek osiąga spokój duchowy dopiero wtedy, kiedy wzniesie się ponad poznanie imagina- cyjne i osiągnie tak zwane „poznanie przez inspirację". Nie jest konieczne, by dążący do poznania świata nadzmysłowe- go przyswajał sobie najpierw poznanie imaginacyjne, a do- piero potem dochodził do inspiracji. Może on tak ułożyć swoje ćwiczenia, że będą go one prowadziły jednocześnie do imaginacji i inspiracji. Wtedy po odpowiednim czasie wstąpi do wyższego świata, w którym będzie nie tylko post- rzegał zjawiska, ale również je pojmował. Rozwój poznania odbywa się zasadniczo w ten sposób, że z początku uczeń widzi niektóre zjawiska ze świata imaginacyjnego, a po pewnym czasie doznaje uczucia, że zaczyna się w nich orientować. Świat inspiracyjny jest jednak zupełnie inny od imaginacyjnego. Jeśli w imaginacyjnym postrzegamy prze- miany zjawisk, to w inspiracyjnym uczymy się poznawać we- wnętrzne własności istot, które ulegają przemianom. W imaginacji poznaje się przejawy działania dusz tych istot -134- dia. Pierwsze stadium, zaraz po zgonie, można poznać ima- ginacyjnie, ale stadia między zgonem a nowymi narodzina- mi daje się ogarnąć tylko za pomocą poznania inspiracyj- nego. Dalej jednak inspiracja nie wystarcza. Pewien okres między śmiercią i nowymi narodzinami jest dostępny tylko dla intuicji. Kto by chciał poznawać człowieka tylko za po- mocą środków dostępnych dzięki imaginacji i inspiracji, te- go uwadze umknęłyby zjawiska dotyczące najgłębszej istoty człowieka. Poznanie inspiracyjne i intuicyjne możemy osiągnąć tylko dzięki ćwiczeniom duchowym. Są one podobne do wcześniej opisywanych ćwiczeń wiodących do poznania imaginacyjnego, ale w mniejszym stopniu niż tamte nawią- zują do postrzeżeń zaczerpniętych ze świata zmysłowego. Polegają one raczej na wczuwaniu się w czynności duszy wytwarzającej symbole niż koncetrowaniu się na samych symbolach. Na przykład wyobrażamy sobie cały cykl rozwo- jowy rośliny. Powoli dzięki takim medytacjom dochodzimy do zrozumienia zjawiska powstawania i ginięcia, samo zaś wyobrażenie rośliny zostaje usunięte. Należy skoncentro- wać się wyłącznie na czynności duszy, dzięki której powsta- ło zrozumienie powstawania i przemijania. Z początku uczeń nie wie, jak należy przystąpić do takich ćwiczeń. Wy- nika to stąd, że człowiek, przyzwyczajony do postrzegania swojego życia wewnętrznego na tle wrażeń płynących z zew- nątrz, popada w niepewność, kiedy ma się skoncentrować wyłącznie na czynnościach duszy. Musi on sobie szczególnie jasno uświadomić, że może przystąpić do tych ćwiczeń tylko wtedy, jeśli nie zapomni o działaniach wiodących do zdoby- cia pewności, wzmocnienia władzy sądzenia, życia uczucio- wego i charakteru. Kto przywyknie do częstego zagłębiania się w swoim wnętrzu zacznie wprowadzać w nie ład, ten -137- czył się jedynie do kwestii najbardziej obchodzących wieka. Nie sposób poznać tych rzeczy osobno. Nawet naj- drobniejszy fakt może być dobrze zrozumiany dopiero wówczas, gdy się w nim rozpozna odbicie wielkich proce- sów kosmicznych. Wszystko, co zachodzi w człowieku, sta- nowi odbicie wielkich wydarzeń kosmicznych związanych z jego istnieniem. Jeżeli chce się zrozumieć to, co oberwuje świadomość nadzmysłowa między narodzinami i śmiercią i od śmierci do nowych narodzin, trzeba posiąść zdolność odczytywania postrzeżeń imaginacyjnych za pomocą wyob- rażeń powstałych podczas badania wielkich procesów świa- towych. Badanie to dostarcza klucz do zrozumienia ludzkie- go życia. Dlatego z punktu widzenia wiedzy duchowej ob- serwacja Saturna, Słońca i Księżyca jest jednocześnie ob- serwacją człowieka. Przez inspirację dochodzi się do poznania relacji mię- dzy istotami wyższego świata. Na jeszcze wyższym stopniu poznania staje się możliwe przeniknięcie do wnętrza tych istot. Stopień ten można nazwać „intuicyjnym". Pojęcie in- tuicji oznacza tutaj poznanie najwyższe, nie ma zaś nic wspólnego z potocznie rozumianą intuicją. Gdy poznajemy istotę cielesną, wydajemy o niej sądy na podstawie wrażeń zmysłowych, jeśli natomiast poznajemy istotę duchową za pomocą intuicji, wówczas łączymy się z jej wnętrzem. Do takiego poznania uczeń wznosi się stopniowo. Imaginacja prowadzi go do tego, że postrzeżeń nie odczuwa już jako odzwierciedleń zewnętrznych cech przedmiotów, lecz widzi, jak ujawniają się przez nie pierwiastki duchowe. W poprze- dnich rozdziałach tej książki wzmiankowano o wyższych istotach duchowych. Wiedzę o nich zdobywa się w poznaniu intuicyjnym. To, co po śmierci człowieka oddziela się od ciała fizycznego, przechodzi następnie przez rozmaite sta- -136- nak czas, kiedy świadomość nie zostanie pusta po oczysz- czeniu duszy. Znajdzie się w niej pewna treść, w której bę- dzie się można pogrążyć tak samo, jak wcześniej w przeży- ciach związanych z wrażeniami zewnętrznymi bądź wewnę- trznymi. Treść ta jest czymś rzeczywiście nowym w porów- naniu ze wszystkimi poprzednimi doznaniami. Jest ona postrzegana dzięki intuicji. W postrzeżeniu intuicyjnym nie ma miejsca dla elementów zmysłowych. Świat duchowy otwiera się za jego pośrednictwem w formie, która nie ma nic wspólnego z formą świata fizycznego. Poznanie imaginacyjne osiągamy dzięki organom ciała astralnego. W okolicy serca powstaje w ciele astralnym no- wy ośrodek świadomości. Z niego biegną w stronę poszcze- gólnych części ludzkiego ciała prądy życiowe. Najsilniejsze z tych prądów kierują się poza ciało człowieka. Im człowiek jest bardziej rozwinięty, tym większy jest krąg utworzony przez otaczające go promienie. Prądy te przenikają do świata duchowego i gdy to nastąpi, człowiek zaczyna pozna- wać inspiracyjnie. W przypadku poznania zmysłowego zmy- sły dostarczają nam postrzeżeń, my zaś tworzymy na ich podstawie wyobrażenia i pojęcia. Inaczej w inspiracji. Tam poznanie zdobywamy w jednym akcie. To, co w poznaniu zmysłowym osiąga się dopiero w pojęciu, w inspiracji zawie- ra się w samym postrzeżeniu. Jeżeli wykonujemy ćwiczenia mające na celu zdobycie intuicji, to działają one nie tylko na ciało eteryczne, lecz również na siły nadzmysłowe ciała fizycznego. Nie należy jednak sądzić, że działania te można zmysłowo zaobserwo- wać. Można je odsłonić jedynie dzięki spostrzeżeniom nad- zmysłowym. Postrzeżenia intuicyjne są delikatne i wymaga- ją dużej wrażliwości, ciało zaś ludzkie jest w porównaniu -139- zyska wiele. Wykształci w sobie coś, co można nazwać boga- T! tym życiem wewnętrznym. Przede wszystkim chodzi jednak o umiar i równowagę w duszy. Gdy człowiek oddaje się pewnemu działaniu duszy, łatwo popada w jednostronność. Może więc, zasmakowawszy w autorefleksji, zacząć zamy- kać się na wrażenia płynące z zewnątrz, to zaś doprowadzi do wyjałowienia jego życia wewnętrznego. Najdalej zajdzie ten, kto zachowa pełną wrażliwość na świat zewnętrzny. Uczeń powinien posiadać nastawienie, które jest nie- zwykle istotne podczas całego rozwoju jego duszy. Polega ono na tym, żeby nie kierował się samą tylko ciekawością, nie dążył jedynie do uzyskania odpowiedzi na pytania doty- czące świata duchowego. Powinien on raczej interesować się tym, jak rozwijać w sobie tę lub ową zdolność. Dzięki takiemu nastawieniu adepci wiedzy duchowej będą praco- wać nad sobą nie dążąc na skróty do uzyskania odpowiedzi na pochopnie postawione pytania. Będą czekali, aż odpo- wiedzi same się odsłonią. Można tu omówić jeszcze wiele innych przymiotów du- szy, jakie powinien rozwijać i pielęgnować uczeń dążący do f uzyskania inspiracji. Należy przy tym podkreślić, że chodzi j przede wszystkim o umiar i równowagę. j Ćwiczenia, mające na celu uzyskanie intuicji, wymagają od ucznia, by nie tylko umiał wymazywać z pamięci obrazy, l na których się skupiał przed osiągnięciem imaginacji, lecz także by przestał się koncentrować na czynnościach duszy. Dusza musi zostać całkowcie oczyszczona z wcześniejszych przeżyć. Gdyby po tym oczyszczeniu świadomość ucznia po- , została pusta, znaczyłoby to, że nie dojrzał on jeszcze doy ćwiczeń wyrabiających intuicję i że powinien dalej powta«| rzać ćwiczenia imaginacyjne i inspiracyjne. Nadejdzie jecMJ i -138- * to straci wewnętrzną spójność i rozpadnie się na trzy części w świecie nadzmysłowym. W dalszym przebiegu rozwoju proces ten postępuje naprzód. Cały świat wygląda wtedy niczym myślowa budow- la. Przed wkroczeniem do świata duchowego człowiek znał myślenie, odczuwanie i wolę jedynie jako wewnętrzne dys- pozycje duszy. Z chwilą przeniknięcia do tego świata zaczy- na on widzieć rzeczy wyrażające treść czysto duchową. Isto- ty duchowe przedstawiają mu się jako byty wobec niego zewnętrzne. Teraz uczeń może zauważyć doniosłą różnicę między otwierającym się przed nim światem duchowym a zmysłowym. Przedmioty świata zmysłowego pozostają ta- kie, jakie są, bez względu na to, co o nich myśli człowiek, natomiast inaczej rzecz się ma z przedmiotami świata du- chowego, które zmieniają się w zależności od tego, co czło- wiek o nich myśli lub do nich czuje. Tym sposobem wyciska on na nich piętno zależne od jego charakteru. Stają się one zwierciadłami jego natury. Człowiek, choć ma przed sobą realnie bytującą rzecz, widzi nie ją, lecz to, co w niej wytwo- rzył. Wszystkie, nawet dotąd ukryte właściwości człowieka, mogą oddziaływać na przedmioty duchowe. By móc się da- lej rozwijać, człowiek musi posiąść umiejętność odróżniania siebie od zewnętrznego świata duchowego. Musi nauczyć się powstrzymywać od działań zmieniających otaczający go świat. Chodzi więc o to, by najpierw zdobyć prawdziwe, wnikliwe poznanie samego siebie, a osiągnąwszy to, można już bez obaw obserwować świat duchowy. Jeżeli w okresie przygotowawczym uczeń nie zwraca uwagi na odpowiednie ukształtowanie władzy sądzenia, może się zdarzyć, że stanie on w obliczu świata duchowego, zanim wyrobi w sobie nie- zbędne zdolności. Wówczas spotkanie z jego sobowtórem może stać się dla niego udręczeniem i doprowadzić go do -141- z nimi jeszcze zbyt masywne, stanowi więc poważną prze- szkodę w przeprowadzaniu ćwiczeń intuicyjnych. Jeżeli jed- nak będą one powtarzane z energią i wytrwałością, to wre- szcie przezwyciężą opór ciała fizycznego. Uczeń pozna to po tym, że zacznie kierować pewnymi reakcjami ciała fizy- cznego, tak by zharmonizować je z działaniami duszy. * * * Gdy uczeń robi postępy na drodze wiodącej do pozna- nia wyższych światów, w pewnym momencie spostrzega, że siły jego osobowości są zorganizowane inaczej niż w świecie zmysłowym. W tym świecie jaźń powoduje współdziałanie sił duszy, mianowicie myślenia, czucia i woli. Te trzy siły duchowe pozostają ze sobą w ścisłych związkach. Ład w du- szy zostałby zagrożony, gdyby jedna z tych sił chciała pójść inną drogą niż pozostałe. Dusza byłaby chora, gdyby na przykład uważając, że coś jest słuszne, pragnęła czegoś in- nego, o czego słuszności nie byłaby przekonana. Można jednak spostrzec, że na drodze do wyższego poznania my- ślenie, uczucie i wola rozchodzą się i każde z nich nabiera pewnej samodzielności. Dochodzi do takich sytuacji, kiedy do przejścia od myśli do uczucia lub woli potrzebna jest samodzielna pobudka. Myślenie, odczuwanie i wola nie po- zostają zatem podczas obserwacji nadzmysłowej trzema si- łami promieniującymi ze wspólnego ośrodka jaźni, lecz sta- ją się jak gdyby trzema samodzielnymi osobowościami. Trzeba więc wzmocnić jaźń, bowiem ma ona nie tylko trzy- mać w ryzach te siły, ale także kierować trzema istotami. Ta troistość powinna występować jedynie podczas obserwaacji nadzmysłowej. Widać teraz jasno, jak ważne jest wcześniej- sze ćwiczenie woli i uczuć. Jeśli dusza okaże się zbyt słaba, -140- się składa na człowieka, i światem. W istocie rzeczy każdy człon człowieka znajduje się w związku z całym światem. W tej książce można było o tym tylko wzmiankować, należy jednak sobie uświadomić, że na przykład zalążek ludzkiego ciała fizycznego pojawił się w epoce Saturna, a jego organy, takie jak serce, płuca i mózg, ukształtowały się później. To samo dotyczy ciała eterycznego, duszy czuciowej itp. Czło- wiek kształtował się razem z otaczającym go światem i każ- dy jego element odpowiada jakiemuś zjawisku, jakiejś isto- cie należącej do zewnętrznego świata. Uczeń powoli docho- dzi do poznania swoich powiązań ze światem. Poznanie to można określić jako poznanie analogii między mikrokos- mosem, czyli człowiekiem, i makrokosmosem, czyli świa- tem. Gdy uczeń osiągnął już to poznanie, może doznać cze- goś nowego. Zaczyna czuć się jak gdyby zrośnięty ze świa- tem, choć czuje jednocześnie w pełni swoją samoistność Jest to uczucie rozpływania się w świecie, jednoczenia się z nim, lecz bez utraty świadomości własnej odrębności. Można teraz wymienić wszystkie stopnie wyższego pozna- nia: 1. Studia nad wiedzą duchową, z zastosowaniem władzy sądzenia zdobytej w świecie zmysłowym. 2. Przejście do poznania imaginacyjnego. 3. Odczytywanie tajemnego pisma (inspiracja). 4. Wczuwanie się w duchowe otoczenie (intuicja). 5. Poznanie związku między mikrokosmosem i makro- kosmosem. 6. Zjednoczenie się z makrokosmosem. 7. Przeżywanie całości poprzednich doświadczeń. Skoro uczeń doznał przeżycia intuicji, poznaje nie tylko świat duchowy, ale także istoty, które uczestniczyły w two- -143- nieprawości. Gdyby zaś dostał się on do świata nadzmysło- wego, uniknąwszy tego spotkania, również nie byłby w sta- nie poznawać go w jego prawdziwej postaci, albowiem nie potrafiłby odróżnić rzeczywistości od iluzji. Takie odróżnie- nie możliwe jest tylko wtedy, kiedy umiemy postrzegać pro- jekcję naszej osobowości jako obraz sam w sobie i dzięki temu wszystko, co płynie z naszego wnętrza, odróżnia się od otoczenia. Gdyby człowiek nie posiadał tej umiejętności, ulegałby nieustannie złudzeniom. Nigdy nie potrafiłby od- różnić tego, co wnosi do świata duchowego od tego, co do tego świata rzeczywiście należy. Nieodzowne środki zarad- cze polegają na starannej pracy nad sobą, by nie stać się fantastą ulegającym przywidzeniom i sugestiom. Złudzenia, o które chodzi, mają dwa źródła. Częściowo biorą się stąd, że człowiek dokonuje projekcji swoich przeżyć na rzeczywi- stość. W zwykłym życiu fizycznym złudzenia takie nie stano- wią większego zagrożenia, gdyż rzeczywistość zmysłowa za- wsze narzuci się postrzegającemu we własnej postaci, choć- by ten nie wiadomo jak bardzo starał się ją ukształtować na obraz swoich pragnień i marzeń. Skoro tylko jednak czło- wiek wkracza do świata imaginacyjnego, jego pragnienia nabywają mocy kreowania rzeczywistości i dlatego tak ła- two o pomyłki. Gdy uczeń zdobędzie już umiejętność odróżniania w świecie duchowym siebie od otoczenia, wtedy pozna, jak ważne jest zrozumienie ewolucji świata, by można było po- jąć istotę człowieka i sens jego życia. Tylko wtedy zrozumie- my, czym jest ciało fizyczne, jeśli poznamy, jak się ono|j kształtowało w ciągu rozwoju Saturna, Słońca, Księżyca! i Ziemi. Ciało eteryczne poznajemy, śledząc jego powstali wanie w stadium Słońca, Księżyca, Ziemi, i tak dalej. Szko*^ lenie duchowe umożliwia poznanie relacji między tym, c®l -142- Stan obecny i perspektywy rozwoju świata i ludzkości Według wiedzy duchowej nie sposób przewidzieć kie- runku rozwoju człowieka i świata bez znajomości jego po- przednich faz. W książce tej była mowa o rozwoju Saturna, Słońca, Księżyca i Ziemi. Na losy człowieka na Ziemi nadal wpływa to, co wydarzyło się na Księżycu, Słońcu i Saturnie. Istoty i rzeczy, które brały udział w rozwoju Księżyca, kształtowały się dalej. Z nich powstało wszystko to, co znaj- duje się obecnie na Ziemi. Niektóre z tych rzeczy ujawniają się dopiero na pewnym stopniu świadomości nadzmysłowej. Po osiągnięciu tego stopnia okazuje się, że Ziemia jest połą- czona ze światem nadzmysłowym. Świat ten zawiera rzeczy i istoty pochodzące z Księżyca, które nie przybrały widzial- nych form. Świadomość nadzmysłowa może dzięki nim za- głębić się w przeszłości i jednocześnie ujrzeć zapowiedź te- go, co się dopiero ma wydarzyć. Przyszłą postać Ziemi moż- na nazwać stanem Jowisza. Każdy, kto obserwuje ten stan Jowisza za pomocą nadzmysłowego oglądu, widzi, że w przyszłości muszą zajść pewne zjawiska, bowiem -145- rżeniu świata, do którego należy człowiek. W ten sposób człowiek uczy się poznawać siebie jako istotę duchową. Na końcu tej drogi staje przed obliczem Chrystusa. Jeśli przez intuicję pozna Chrystusa w świecie duchowym, zrozumie wówczas również, co rozegrało się na Ziemi w czwartej epoce poatlantydzkiej, w czasach grecko-łacińskich. Dowie się, jak Chrystus przyczynił się do rozwoju Ziemi i jak dalej na nią wpływa. Dzięki temu uczeń pozna sens rozwoju Zie- mi. Opisaną tu drogą poznania światów nadzmysłowych może iść każdy człowiek, bez względu na jego sytuację ży- ciową. Gdy się mówi o takiej drodze, należy zauważyć, że cel poznania i prawda są takie same we wszystkich epo- kach, lecz ludzie w różnych okresach zamierzali je osiągnąć, startując z różnych punktów wyjścia. Obecnie człowiek nie może już rozpoczynać tej wędrówki tak, jak na przykład to czynił ktoś dążący do wtajemniczenia w starożytnym Egi- pcie. Dlatego też ćwiczenia, jakie wykonywali egipscy ucz- niowie, nie dadzą się zastosować współcześnie. Od tamtych czasów ludzkie dusze wielokrotnie się wcielały, a ich wę- drówka miała swój sens. Zdolności i właściwości dusz zmie- j niają się w miarę tych wcieleń. Widać jasno, że od dwunaJ stego, trzynastego stulecia po Chrystusie zmieniły się całkoJ wicie warunki życia. Poglądy, uczucia i zdolności ludzkośca są inne niż dawniej. Opisana tu droga do wyższego pozna-l nią nadaje się dla dusz wcielających się współcześnie. Za-l wsze musi panować doskonała zgodność między życiem! i sposobami wtajemniczenia. < < i 4 i ,, * r' l *>'ł.i»* Sn i *!<:«, -144- względami nadzmysłowej. Gdy postrzegano rzeczy, aktowi postrzeżenia towarzyszyło powstanie w duszy obrazu tych rzeczy. Z głębi duszy płynęło również pewne poznanie nie- zmysłowych przedmiotów i istot. Stanowiło ono pozostałość starożytnej świadomości nadzmysłowej, jaką niegdyś posia- dały wszystkie istoty ludzkie. W okresie grecko-łacińskim pojawiało się coraz więcej jednostek pozbawionych tego rodzaju zdolności. Ludzie oddalali się od bezpośredniego postrzegania świata duchowego i stawali coraz bardziej zdani na rozum i doznania zmysłowe. Taki stan rzeczy trwał przez całą czwartą epokę po zagładzie Atlantydy. Tylko ci, którzy zachowali część starożytnej duchowości, mogli jesz- cze bezpośrednio oglądać świat nadzmysłowy. Jednakże ten sposób poznania nie był już przydatny w nowej epoce, albo- wiem na mocy praw rozwoju, stare właściwości duszy tracą na znaczeniu, kiedy wykształcają się w niej nowe zdolności. Żyli jednak i tacy ludzie, którzy zaczęli rozwijać w sobie siły umożliwiające im ponowne wstąpienie do świata duchowe- go. W tym też okresie zaczęto stosować obowiązujące do dzisiaj metody ćwiczenia duszy. Ludzie, którzy w taki spo- sób starali się osiągnąć poznanie nadzmysłowe, mogli po- znać wyższe dziedziny istnienia za pomocą imaginacji, in- spiracji i intuicji, inni zaś, pozostający wierni wyłącznie ro- zumowi i doświadczeniu zmysłowemu, mogli poznać treść starożytnych objawień jedynie z opowieści. Również o nadejściu Chrystusa ludzie mogli się dowie- dzieć tylko z takich opowieści, jeśli nie potrafili się wznieść do rzeczywistości nadzmysłowej. Bez wątpienia byli też i ta- cy wtajemniczeni, którzy posiadali jeszcze naturalne zdol- ności postrzegania świata nadzmysłowego i dzięki ich rozwi- janiu dochodzili do tego postrzegania bez pomocy rozumu i doświadczenia. Oni stworzyli pomost między starym wtaje- -147- w nadzmysłowej części Ziemi, części pochodzącej od Księ- życa, znajdują się istoty i rzeczy, które przybiorą określone formy, skoro tylko zmieni się postać naszej planety. W przypadku wiedzy o rzeczach przyszłych, badacz po- znający nadzmysłowo staje wobec innych trudności niż pod- czas poznawania przeszłości. Człowiek nie potrafi na razie zająć wobec przyszłych zdarzeń stanowiska wolnego od uprzedzeń, jakie zajmuje zwykle w stosunku do przeszłości. To, co dopiero ma się stać, pobudza ludzkie uczucia i wolęr| natomiast wydarzenia minione człowiek traktuje zupełnie inaczej. Kto uważnie obserwuje codzienne życie, ten wie, ik jest prawdy w tym spostrzeżeniu. Jest ono równie prawdzi* we w odniesieniu do postrzegania świata nadzmysłowego. Podobnie jak wielki rozwój świata może być przedsta-j wiony w kolejności stadiów, począwszy od stadium Saturna, tak samo można wyodrębnić krótsze okresy, na przykład ery ewolucji Ziemi. Od straszliwego kataklizmu, który zni- szczył Atlantydę, następowały po sobie ery scharakteryzo- wane już wcześniej jako hinduska, praperska, egipsko-chal- dejska i grecko-łacińska. Obecnie ludzkość żyje w piątej erze, która kształtowała się powoli w dwunastym, trzyna-?j stym i czternastym stuleciu po Chrystusie, ale jej zwiastuny! występowały już w czwartym i piątym wieku. Poprzedni! okres, grecko-łaciński, rozpoczął się około ósmego wieku'] przed naszą erą. W ostatnich latach jego trzeciej części na*| stąpiło przyjście Chrystusa. Wszystkie zdolności ludzkie ule?] gły zmianie podczas przejścia z okresu egipsko-chaldejskie|| go do grecko-łacińskiego. W pierwszym z tych okresów nie istniało logiczne myślenie. To, co współcześnie człowiek po* znaje za pośrednictwem rozumu i zmysłów, niegdyś stano- < wiło przedmiot jego wiedzy wewnętrznej, pod pewnymi | -146- , W następnych okresach piątej epoki w historii ludzko- ści, wiedza o świecie nadzmysłowym będzie przenikała do ludzkiej świadomości, a z nastaniem kolejnej epoki, ludz- kość w pełni świadomie posiądzie to, co niegdyś mętnie oglądała. Tego, co dusza w dawnych czasach wiedziała o wyższych sferach, nie przesłaniały jej jeszcze rozum i zmy- słowe wrażenia. Treści duchowe zjawiały się w niej jak na- tchnienie. W przyszłości będzie ona czuła nie tylko na- tchnienie, ale również będzie te treści pojmowała. W piątej epoce powtarza się w pewien sposób to, co wystąpiło już w okresie egipsko-chaldejskim. Wówczas du- sza postrzegała jeszcze pewne fakty ze świata nadzmysło- wego, lecz zdolność takiego postrzegania była już w zaniku. W piątej epoce zjawiska nadzmysłowe, które w trzecim okresie były przyćmione, znowu staną się widzialne, ale człowiek będzie je już pojmować. Dlatego przybiorą one zupełnie inną postać niż dawniej. W czasach starożytnych wrażenia płynące z dziedziny nadzmysłowej odczuwano ja- ko siły odpychające człowieka od zewnętrznego świata du- chowego, w którym już nie żył. W przyszłości natomiast człowiek będzie wiedział, że pochodzą one ze świata, w któ- rym rzeczywiście przebywa i w którym coraz mocniej zapu- szcza korzenie. Nie należy więc sądzić, że powtórzenie okresu egipsko-chaldejskiego może się odbyć po prostu za sprawą przyjęcia do duszy tego, co już niegdyś istniało i za- chowało się z tych czasów. Właściwie pojęty impuls Chry- stusowy działa w ten sposób, że dusza ludzka, która go przy- jęła, poznaje go i zachowuje się wobec niego tak, jak wobec tego, co niegdyś doświadczyła. Ziemia zmienia się w związku z przemianami, jakim podlega ludzkość. Po upływie siódmej epoki, Ziemia prze- -149- mniczeniem a nowym. Istotą czwartej epoki było to, że wskutek pozbawienia duszy bezpośrednich kontaktów ze światem duchowym człowiek wzmocnił swój rozum zorien- towany na dane zmysłowe. Niedosyt treści duchowych sta- rano się załagodzić za pomocą wielkich podań z zamierz- chłej przeszłości o pojawieniu się Chrystusa. Podania te przekazywały wiedzę o wyższych światach. Zawsze jednak J żyli ludzie, którzy zdobywali wyższe zdolności poznawcze. Dzięki bezpośredniemu oglądowi mogli kontemplować ta- jemnicę wcielenia Chrystusa. To, co zobaczyli, przekazywali innym. Pierwsza ofensywa chrześcijaństwa przypadła na okres, kiedy większość ludzi nie posiadała zdolności nad- zmysłowego poznawania. Fakt ten tłumaczy siłę oddziały- wania wspomnianych podań. Musiały one budzić najwyższą wiarę w istnienie świata duchowego w ludziach, którzy nie potrafili do tego świata przeniknąć. Ci, którzy je im przeka- zywali, byli następcami starożytnych wtajemniczonych. Mieli oni za zadanie poznać to, co było istotne w starożyt- nych misteriach, i do tego mieli dodać przesłanie o nade-* jściu Chrystusa. W taki sposób powstała wiedza tych nowych wtajemni- czonych, ogarniająca wszystko, co było przedmiotem staro- żytnej inicjacji, jak również tajemnicę Chrystusa. Wiedza ta nie była zbytnio rozpowszechniona, gdyż w owym okresie! wzmacniał się przede wszystkim ludzki rozum. Następnie; nastała nowa, piąta epoka. Jej cechą charakterystyczną był i rozwój rozumu, który wciąż trwa. Na początku tego okresu, dawna, tradycyjna wiedza coraz bardziej traciła na znacze- niu. Jednakże wiedza tajemna przenikała do ludzkich urny* słów, tyle że rozum nie chciał przyjąć jej do wiadomości. -148- zaś będą górować potomkowie ludzi dobrych. Praca obywa- teli tego ostatniego państwa ludzkiego będzie polegać w znacznej mierze na takim uszlachetnieniu dusz upadłych, aby mogły one powrócić na łono państwa prawdziwie ludz- kiego. W stadium Wenus zniknie z kolei państwo roślinne. Na samym dole hierarchii znajdzie się tam państwo zwie- rzęce, nad nim zaś powstaną trzy państwa ludzkie. Widać więc, jak powoli wyłania się najwyższy cel ludz- kiego rozwoju: uduchowienie osiągnięte własną pracą. To, co człowiek wypracuje w duszy, przekształci się w końcu w jego zewnętrzny świat duchowy. Stanie się on samodziel- nym członkiem świata duchowego. Nastąpi to dzięki temu, że jego jaźń ukształtują Duchy Formy. W przyszłości ta jaźń zharmonizuje się z istotami wszystkich planet za sprawą si- ły, która dołączy do mądrości w wyniku ewolucji Ziemi. Ta siła to m i ł o ś ć. Ze wszystkiego, co może z siebie dać jaźń, ma powstać właśnie miłość. Jak obecnie w świecie zmysło- wym przejawia się mądrość, tak w przyszłości miłość objawi się we wszystkich zjawiskach jako nowa siła przyrody. Ile powstanie siły miłości, tyle dokona się czynów twórczych. Dzięki ewolucji opartej na miłości dojdzie w końcu do udu- chowienia Ziemi. -151- istoczy się w sposób analogiczny do przemiany, która spo- wodowała zagładę Atlantydy. Po tej zmianie nastąpi znowu siedem epok. Dusze ludzkie, które wówczas będą się wcie- lały, doznają na wyższym stopniu uczucia zjednoczenia ze światem duchowym, jakie przeżywali niegdyś mieszkańcy Atlantydy. Okaże się jednak, że tylko ci ludzie są przystoso- wani do nowych warunków na Ziemi, którzy zostali obda- rzeni duszami ukształtowanymi dzięki wpływom okresu grecko-łacińskiego i następnych: piątego, szóstego i siód- mego. Nadejdzie czas, kiedy rozwój Ziemi i ludzkości posu- nie się tak daleko, że siły i jestestwa, które niegdyś musiały się odłączyć od Ziemi, by umożliwić istotom ziemskim roz- wój, będą w stanie na powrót się z nią zjednoczyć. Wtedy także Księżyc połączy się z naszym globem. Stanie się to dzięki temu , że już wystarczająca liczba ludzkich dusz po- siądzie wewnętrzną moc, aby uczynić siły księżycowe przy- datnymi dla dalszej ewolucji. Wydarzy to się w czasach, kie- dy obok tych rozwiniętych dusz będą żyły także dusze, które uległy złu. Będą się one przeciwstwiać dążącej ku dobru części ludzkości. Ludzie kroczący drogą dobra posiądą umiejętność roz- wijania sił księżycowych, a dzięki temu również przekształ- cania owych złych ludzi w ten sposób, że będą mogli oni żyd razem dalej jako obywatele odrębnego państwa na Ziemi. Dzięki tej pracy ludzi dobrych złączona z Księżycem Zie- J mia zjednoczy się ze Słońcem oraz innymi ciałami niebie- skimi. Po pewnym czasie nastanie na Ziemi epoka Jowisza. W stadium tym nie będzie już istniało państwo mineralnej gdyż jego siły przeistoczą się w siły roślinne. Państwo roślin- ne, całkowicie odmienne od obecnego, pojawi się w sta- dium Jowisza jako najniższe. Nad nim znajdzie się państwo zwierząt, potem państwo potomków ludzi złych, nad nimi -150- SPIS RZECZY Charakter wiedzy tajemnej..............................5 Istota człowieczeństwa...................................... 17 Sen a śmierć.....................................................31 Rozwój świata a człowiek..................................55 Poznanie wyższych światów............................ 115 Stan obecny i perspektywy rozwoju świata i ludzkości..............................145 J * HF^^^^r