RETORYKA OPISOWA YADEMECUM POLONISTY Redaktor naukowy serii JANUSZ SŁAWIŃSKI JERZY ZIOMEK RETORYKA OPISOWA WROCŁAW • WARSZAWA ¦ KRAKÓW ZAKŁAD NARODOWY IM. OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO J$ Redaktor naukowy II wydania JANINA ABRAMOWSKA Publikacja dotowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej Biblioteka WDiNP UW 1098009710 wa Okładkę projektował STANISŁAW KORTYKA Redaktor I wydania ZOFIA SMYK Skład i łamanie LUIZA PINDRAL © Copyright by Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 1990, 2000 Wydanie drugie poprawione ISBN 83-04-04557-5 Printed in Poland Druk i oprawa Poznańskie Zakłady Graficzne SA Retoryka opisowa jest książką, której treść wykracza znacznie poza zapowiedź zawartą w tytule. Nie jest w żadnym stopniu praktycznym podręcznikiem wymowy, jak choćby wydane po polsku prace Perelmana czy popularny poradnik Andrzeja Wiszniewskiego. Można w niej oczywiście znaleźć np. definicje najważniejszych figur retorycznych, ale w tym celu pewnie wygodniej skorzystać z kompendiów encyklopedycznych, choćby ze znakomitego, wznowionego niedawno w tej samej serii Vademecum Polonisty, Słownika terminów literackich. Książka Jerzego Ziomka nie jest też po prostu(choć jest również) systematycznym zbiorem wiedzy na temat dawnych teorii retorycznych. Owe teorie są tu nie tylko wykładane, ale przede wszystkim interpretowane w kontekście współczesnych koncepcji językoznawczych i lrteraturoznawczych. Z owych wielokrotnych i wielostronnych konfrontacji wynikają dwie rzeczy tylko pozornie oczywiste i tylko pozornie przeciwstawne: pierwsza, że wiele problemów, które teraz próbujemy rozwiązać na nowo, starożytni zauważyli, a czasem nawet rozwiązali lepiej, a druga, że aktualizowanie dawnych pojęć teoretycznych wymaga jednak ostrożności i subtelnego przekładu. Wskazywaniu punktów wspólnych i przetłumaczalnych towarzyszy przestroga przed mechanicznym stosowaniem terminów retorycznych jako uniwersalnych narzędzi badawczych. Ta żywa - bardzo autorska - książka jest swego rodzaju summą naukowych doświadczeń wybitnego teoretyka literatury i badacza literatury staropolskiej oraz dwudziestowiecznej. Także doświadczeń dydaktycznych, które przekładają się na niewygasłą wartość Retoryki opisowej jako akademickiego podręcznika. Nieżyjący od roku 1990 Jerzy Ziomek nie mógł wprowadzić do nowego wydania własnych zmian ani uzupełnień. Redaktor czuł się upoważniony jedynie do drobnych korekt nie naruszających poglądów, toku myśli ani stylu pierwodruku. Również zawarte w książce zestawienie literatury przedmiotu nie zostało znowelizowane. Tak czy inaczej, jest ono wyborem, ale właśnie wyborem autorskim, odzwierciedlającym intelektualne i erudycyjne zaplecze piszącego i stan badań dostępny w czasie pisania. J.A. p -*&¦ Rozdział I PRZEDMIOT I ZAKRES RETORYKI ¦>& Retoryka ma dziś złą opinię: niemal co dzień spotykamy w prasie i w radiu zdania, w których banał i beztreściowość oraz mniej lub bardziej ozdobne gadulstwo określa się mianem: „to tylko retoryka". Retoryka cieszy się dziś niezwykłą popularnością: rozprawia się z łatwością o „retoryczności" każdego zdania i każdego tekstu, także tekstu nie-językowego, który do czegokolwiek nakłania - tym sposobem „retoryczne" staje się niemal wszystko, niemal każda wypowiedź, z wyjątkiem chyba skrajnie bezinteresownej informacji. Raz więc retoryka, rozumiana wąsko, wydaje się czymś zbytecznym, a może nawet szkodliwym, drugi raz - pojmowana zbyt szeroko, przekształca się w slogan, tym bardziej groźny, że modny. Łatwo spostrzec, że w obu tych nie całkiem poprawnych użyciach termin „retoryka" co innego znaczy. W pierwszym wypadku chodzi zazwyczaj o retorykę jako szczególny sposób budowania wypowiedzi, na tyle ozdobny, że przysłaniający istotny sens - a więc o sam sposób mówienia (przemawiania, pisania), czyli 0 uprawianie mniej czy bardziej stosownej sztuki. W wypadku drugim „retoryka" oznacza nie samą sztukę, lecz naukę o niej, refleksję teoretyczną, wiedzę o komunikacji słownej, a także w szerszym zastosowaniu obrazowej i zachowaniowej. Rzecz prosta - praca zatytułowana Retoryka opisowa jest bliższa drugiemu znaczeniu, nawet jeśli nie podziela myśli o możliwości uniwersalnego rozumienia 1 stosowania terminu oraz objętych nim reguł. „Opisowa" (retoryka) znaczy w tym kontekście tyle, co przedstawiona w opisie systematycznym i synchronicznym, a więc nie historyczna i oczywiście nie normatywna. Podobnie zresztą istnieje opisowa gramatyka (obok historycznej) i opisowa poetyka (obok historycznej i normatywnej). Nie ma też konkurencji między ujęciem synchronicznym (opisowym) a diachronicznym, tj. retoryką historyczną czy historią retoryki, oba powinny koegzystować i współpracować. Problemem jest tu co innego: historia retoryki może powstawać stopniowo, w postaci przyczynków bądź monografii poszczególnych epok lub krajów, natomiast ujęcie opisowe musi być zwarte i zamknięte, nawet jeśli będzie tylko zarysem i wstępem do nieogarnionego obszaru wiedzy o sztuce wymowy. Poniekąd trudniejsze jest odróżnienie ujęcia opisowego od normatywnego, a to dlatego, że cała tradycja refleksji retorycznej nastawiona była na przepis, w tym więc sensie była dogmatyczna i doradcza. Trudno jednak sobie dzisiaj wyobrazić podręcznik sztuki oratorskiej, co nie znaczy, że nie można niczego uczynić dla 1 sprawności żywego słowa. Nikt się nie nauczy przemawiać z podręcznika retoryki, podobnie jak nikt nie zostanie poetą przeczytawszy ten czy inny zarys poetyki, z czego wszakże nie wynika, że znajomość poetyki w układzie diacłironicznym czy synchronicznym jest nieważna dla kultury literackiej. Nie zapominajmy jednak, że wszelka nauka o literaturze, a szerzej i sztuce, bardziej służy kształceniu odbiorcy niż twórcy. W każdym razie służy mu w bardziej widoczny i doraźny sposób. Kiedyś podręcznik retoryki nie tylko był „kształceniem mówcy", ale wręcz się tak nazywał. Kiedyś sztuki rymotwórcze pisano wierszem, ponieważ nie wypadało uczyć innych wierszotwórstwa samemu nie władając mową wiązaną. Nie będzie to odstępstwo od tytułu książki, jeśli osobny rozdział poświęcimy dziejom retoryki, czy przynajmniej wyliczeniu i uporządkowaniu ważniejszych wydarzeń i najistotniejszych publikacji. Retoryka liczy sobie około dwa i pół tysiąca lat, ale ani nie była całkiem jednomyślna, ani nie powiedziała ostatniego słowa, jeśli takowe w humanistyce w ogóle istnieje. Tak czy inaczej, najbardziej sprawozdawczy wykład nie może pomijać opisu wahań, sporów i innowacji. Odkładając bardziej szczegółowe omówienie do rozdziału II, wywód należy zacząć od Arystotelesa: cokolwiek bowiem stało się potem ze sztuką wymowy, teorią literatury i humanistyką w ogóle, geniusz Stagiryty pozostał niewzruszony, także wtedy, gdy był autorytetem zwalczanym. Ponieważ Arystoteles w swej wszechstronności sporządził summę wiedzy swych czasów, przyjrzawszy się budowie tejże summy, łatwiej zbliżymy się do definicji retoryki. Arystoteles nazwał swą Retoryką - Techne rhetońkś, co znaczy „Sztuka wymowy" lub „Sztuka krasomówcza" {rhetorikś jest po grecku przymiotnikiem), Poetykę zaś - Peri poietikes, co można przełożyć najdosłowniej „o poetyckich [rzeczach]", a poprawniej - „o [sztuce] pojetycznej" lub „poetyckiej". Oba terminy są trafne, z tym że pierwszy ma szeroki zakres, drugi - węższy. W szerokim sensie „sztuki pojetyczne" - to takie, których rezultatem jest realny wytwór, w tym sensie zarówno dzieło literackie, jak np. rzeźba. Sztuki pojetyczne odróżniało się od sztuk „teoretycznych", które jedynie badają (np. matematyka, astronomia), i od „praktycznych", które nie pozostawiając wytworu polegają na działaniu (np. taniec, aktorstwo). W węższym sensie poietikś - to sztuka poetycka w znaczeniu zbliżonym do dzisiejszego, ale obejmującym nie tylko „poezję" jako jeden z trzech rodzajów, lecz najogólniej „literaturę" jako wierszopisarstwo liryczne, epickie i dramatyczne. Początek Arystotelesowej Poetyki tak się przekłada: Przedmiotem tego wykładu będzie sztuka poetycka jako taka, jej gatunki oraz właściwości każdego z nich, sposób, w jaki należy układać fabułę, jeśli utwór poetycki ma być piękny, jego składniki ilościowe i jakościowe, a także wszystkie inne sprawy, które wchodzą w zakres tej dyscypliny badawczej (ArPoet 1,1; 1447a). Fakt, że swojej księgi o poetyce (była i księga druga, która prawdopodobnie dość wcześnie zaginęła) nie nazwał „sztuką" (techne), nie powinien nas mylić. Traktat o poezji, podobnie jak traktat o wymowie, jest i opisowy, i prawodawczy zara- zem - Stagiryta tym głównie pole i to prozy o tyle Poetyka i Re ne. To przecinan jako że owa sum stała podzielona ista struktura. D pojęcia jak „cał mimesis) znane s i w Retoryce, i w „Nie ma w tj swe pochodzenie jej przedstawien może ona oddzi akcji na analogi Teoria argum nie opracowana dowodów oraz a raczej rozwijaj dał Stagiryta def 2) dialektyczne, tycznymi" i odm dują zastosowań koniecznych i n Retoryką należy wicie Etyki nikon me (poznanie na znaczy „sztuka", nowanie działani rza do odkrycia Choć niezbę nauki, wiedzy i u daliliśmy się, pr: Jak się rzekł Termin to powsz ściej oznacza nie lub z poczuciem Warto o tym pan retorycznych nie jest poniekąd nie Zob. Arysto s. XXXVI i n. opisuje, i ustala normy. Różnica między Poetyką a Retoryką na a, że Retoryka opisuje i normuje zasady wymowy, a więc prozy -rtystycznej, o ile kunszt słowa sprzyja funkcji przekonywania. ryka uzupełniają się wzajemnie, ale zarazem mają zakresy wspól-e się tematów dotyczy wielu dzieł Arystotelesa, co zrozumiałe, na wiedzy, jaką ułożył największy filozof starożytności, nie zo-a osobne i rozgraniczone poletka, ponieważ jawiła się jako swo-atego niektóre pojęcia Retoryki odnajdujemy w Poetyce. Takie ć" (tó hóloń), „część" (to meros), a nawet „naśladowanie" (he Metafizyce, a o „litości i trwodze" oraz o metaforze pisze autor Poetyce. m oczywiście nic dziwnego, skoro poezja w ujęciu Arystotelesa i swą istotę zawdzięcza naturze człowieka, skoro przedmiotem są etycznie zróżnicowane czyny i zachowania ludzkie i skoro ywać na nasze uczucia dzięki naszej zdolności do podobnej renę fakty wżyciu"1, ntacji, jeden z najważniejszych działów retoryki, została obszer- Topikach, zbliżonych do Retoryki jako nauka o wynajdywaniu posługiwaniu się sylogizmami. Tę problematykę uzupełniają, Analitikapierwsze i Analitika drugie. W Analitikachpierwszych nicję sylogizmu i rozróżnił trzy typy sylogizmów: 1) naukowe, ) erystyczne. Te „naukowe" można inaczej nazwać „apodyk-eźć je dzisiaj w logice formalnej. Sylogizmy dialektyczne znaj- w rozumowaniu odnoszącym się do przedmiotów wiecznych, zmiennych. Nas interesują najbardziej sylogizmy erystyczne: :ytać w kontekście jeszcze innego dzieła Arystotelesa, a miano-achejskiej, gdzie między innymi mowa o różnicy między episte-cowe), phrónesis (praktyczna mądrość) i technS, co oczywiście le zarówno w sensie teoretycznym, jak i praktycznym jako pla-i nauka o zastosowaniu. W takim rozumieniu retoryka nie zmie-rawdy, lecz do osiągnięcia zgody (consensus). Ine jest odszukanie miejsca retoryki wśród innych dziedzin niejętności, ukazanie wielości jej powiązań i pokrewieństw, od-majmniej pozornie, od pożądanej i porządnej definicji retoryki. centralnym pojęciem w teorii sztuki wymowy jest perswazja. chnie zrozumiały, a przez to właśnie mylący, ponieważ najczę-tyle przekonywanie kogoś, ile odradzanie. Rzadko i niechętnie ieścisłości powiemy dziś o agitacji i reklamie, że „perswadują", ętać, jako że nieraz fachowe i ścisłe znaczenie wielu terminów ędzie się pokrywać ze współczesną wrażliwością językową, co niknione, jako że przy zapożyczaniu wyrazów obcych następu- les, Poetyka, przel. i oprać. H. Podbielski, Wrocław 1983, BN II 209, ' -Jr. 10 je w języku przyswajającym pewne przesunięcie znaczenia pierwotnego i etymologicznego. Łac. persuado jest przekładem gr. peitho, co znaczy: „namawiam", „nakłaniam", „przekonuję", a także „upraszam", „zjednywam", a nawet „zwabiam". Chodziło więc o to, by (1) przekonać do swojej tezy w dyskusji, (2) utrzymać, zależnie od reprezentowanej strony, oskarżenie lub obronę oraz uzyskać pożądany wyrok i (3) wykazać zalety, (rzadziej) wady omawianego przedmiotu (w sensie zdarzenia, a przede wszystkim osoby). Te trzy cele perswazji odpowiadają trzem gatunkom retorycznym, o których będzie obszernie mowa w następnych rozdziałach. Nie każdy jednak sposób uzyskania pożądanego skutku jest perswazją. Nie jest nią przekupstwo, nie są tortury, co, choć oczywiste, warte jest podkreślenia, jako że ewidentnie wiąże sztukę retoryki z kulturą społeczną i polityczną danej epoki. Nie jest też perswazją uwodzenie: piękna ladacznica, Fryne, uzyskała w sądzie przychylny dla siebie wyrok obnażywszy przed sędziami niezwykłej urody piersi. Anegdota ta ma w poszukiwanej definicji perswazji o tyle pewne znaczenie, o ile retoryka szeroko zajmuje się problemem tzw. captatio benevolentiae, czyli zabiegania o przychylność audytorium, którym w wypadku mowy sądowej są przede wszystkim sędziowie. Captatio benevolentiae jest sztuką- a raczej częścią sztuki, przez co podlega pewnym regułom, a z kolei myśl o związku sztuki i reguły oraz estetyki i etyki ma w retoryce znaczenie fundamentalne. Z tego też powodu definicję retoryki należy wyprowadzać z definicji retora, a nie odwrotnie. Retor, wedle określenia wywiedzionego z greki, ale spopularyzowanego w łacinie, to vir bonus dicendiperitus, co dosłownie znaczy: mąż dobry (zacny), w mówieniu biegły. Ale taki przekład jest dalece niewystarczający, ponieważ nad każdym słowem tej definicji trzeba się chwilę zatrzymać i każdemu poświęcić kilka słów komentarza, który stanie się zarazem zapowiedzią i planem książki. Że v/r jest rodzaju męskiego, to zrozumiałe, jako że funkcje publiczne pełnili w starożytności tylko mężczyźni (i to wolni), który to fakt nie powinien zaciemniać dalszych wywodów o aktualności retoryki w czasach, gdy liczne obowiązki społeczne podjęły także kobiety (nb. znamienne, jaka jest siła nawyku językowego, skoro dzisiaj w życiu zawodowym mówi się „mąż zaufania", gdy funkcję tę pełni kobieta). W słowie vir zresztą ważniejsza jest liczba pojedyncza: retor był jednostkowym podmiotem działań społecznych i do niego jako do jednostki wyposażonej w umiejętności, poniekąd nabyte poprzez ćwiczenia, poniekąd wrodzone dzięki talentom, stosuje się ustalony praktyką i przekazany tradycją etos. Relacja „twórca - sztuka - odbiorca" jest więc rozpatrywana jako jeden z ważniejszych problemów retorycznej komunikacji. Grecy nazywali retora peithous demiourgós, co po łacinie oddawano przez persuadendi opifex. Trzeba wszakże wyjaśnić, że „demiurg" ten i jego łaciński odpowiednik nie miał tego, co w polskim zapożyczeniu, wzniosłego i niemal metafizycznego znaczenia: to także robotnik i rzemieślnik, tyle że wolny, więc niezależny od nikogo i niczego - poza społecznym dobrem; rzemieślnik atoli był w starożytności twórcą cenionym, a rzemiosło sztuką - w niektórych państwach demiurgami nazywano najwyższych urzędników. Retor w tym ich przypomina, że 11 kształtując poglądy steruje decyzjami. Jak zobaczymy, retoryka była sztuką wysoko cenioną, ale też i zwalczaną: nadużycie retoryki było i jest możliwe, zabezpieczenie przed ewentualnymi niepożądanymi społecznie skutkami widziano zarówno w przepisach normujących nakazy i zakazy, jak i w wychowaniu mówcy. Retor był człowiekiem uzdolnionym, ale nie był natchniony. Retor mógł bronić złej sprawy: bo jeśli spierały się dwie strony, to zawsze jedna tylko mogła mieć rację lub każda z nich miała jakąś część racji. Mimo to jednak mówca przegrywający nie był mówcą godnym nagany, jak długo stosował się do regulaminu gry - bo o retoryce można rozprawiać w kategoriach teorii gier i moralności gier, tego co dziś nazy warny fair play. Należy koniecznie pamiętać, że reguły retoryki zawsze były jawne - opanować je było nie lada sztuką, ale ich zastosowanie nie było nigdy podstępem. W określeniu retora jako vir bonus przymiotnik bonus może nam nastręczyć, wbrew pozorom, sporo trudności. Pierwsze znaczenie słownikowe - to oczywiście „dobry", ale i „zacny", „szlachetny", „zdatny", przez co należy rozumieć cnoty obywatelskie. Koncepcja mówcy zawsze była związana z teorią państwa, które jest najwyższą formą organizacji ludzkości. Człowiek jest zoon politikón - zwierzęciem społecznym, ale nie retoryka go takim stworzyła, lecz przeciwnie - to natura człowieka w miarę rozwoju musiała doprowadzić do wynalezienia sztuki wymowy. Jeśli państwa są społeczeństwami zbudowanymi ze współpracujących części (teoria organiczna), to zadaniem retoryki jest tę współpracę popierać i utwierdzać. W tym duchu cel retoryki określa się jako przekształcenie dissensus (niezgoda, spór, rozbieżność) w consensus (zgoda, jedność). Z kolei to pojęcie consensus implikowane jest przez koncepcję człowieka rozumnego, tj. takiego, którego można przekonać. Mniejsza na razie o to, czy retoryka nie jest tym samym antropologią nadto optymistyczną, ważne, że w ogóle jest antropologią, a nie tylko normatywnym katalogiem przepisów. Zazwyczaj zadanie retora formułuje się jako obowiązek odnajdywania argumentów. Odnajdywania - a nie wynajdywania. W czym różnica? W tym, że argumenty jako idee i jako sposoby ich wyrażania należą do repertuaru, w który wyposażona jest każda wspólnota bądź to naturalna, bądź to umowna. Ta zależność retora od wspólnoty, do której sam należy (a nie uprawia się retoryki pośród obcych), sprawia, że mówca, inaczej niż prorok, a nawet poeta, nie może być wyobcowany. Retor znajduje się pod ciśnieniem dwu sprzecznych nakazów: z jednej strony chce on przekonać słuchacza o czymś nowym, z drugiej - aby słuchacza pozyskać, musi odwoływać się do wiedzy i przekonań przez audytorium już akceptowanych, tak zatem stale pozostaje w stanie chwiejnej równowagi „między informacją a redundancją"2. 2 Na ten temat obszerniej: U. Eco, Pejzaż semiotyczny, przeł. A. Weinsberg, Warszawa 1972, s. 128. Eco na tej podstawie rozróżnia trzy znaczenia terminu „retoryka": 1) retoryka jako badanie ogólnych warunków wywodu nakłaniającego, 2) retoryka jako technika generatywna, czyli jako dysponowanie pewnymi mechanizmami argumentacyjnymi, 3) retoryka jako zasób technik argu-mentacyjnych już wypróbowanych (o redundancji zob. w rozdz. VI). 12 Retoryka jako sztuka przekonywania odwołuje się do doświadczenia danego w języku i poprzez język. Dlatego w przytoczonej definicji retora wieloznaczne słowo bonus odnosi się nie tylko do osoby mówcy, ale także do jego umiejętności. W tym duchu retorykę nazywano wielokrotnie scientia bene dicendi, czyli wiedzą (umiejętnością) dobrego mówienia (bardziej dosłownie: mówienia dobrze). Było to przeciwstawienie mowy skutecznej, dzięki wyposażeniu jej w szczególne środki, zwykłemu mówieniu, wystarczającemu w codziennej komunikacji. Jest więc w tym ujęciu sugestywne przejście od teorii personalistycznej do teorii stylistycznej, przy czym, co nie mniej ważne, chwiejność równowagi między informacją a redundancją odnosi się w tym samym stopniu do stylistycznego wyposażenia. Na tym obszarze jeszcze wyraźniej będziemy mogli obserwować konflikt i próbę pogodzenia nowości i niezwykłości językowej, które powinny olśnić słuchacza, z gotowymi repertuarami środków przez audytorium uznanych dlatego między innymi, że audytorium temu już znanych. Bene dicere znaczy więc nie tylko „mówić dobrze", ale i „mówić pięknie". Kilka uwag o polisemii tego jednego przymiotnika (czy też przysłówka) być może rzuci nieco światła na zawikłane losy retoryki - w tym celu zacząć musimy od końca, tj. od dzisiejszego znaczenia powszechnie zrozumiałej nazwy „beletrysty-ka", która wywodzi się z francuskiego belles lettres, czyli literatura piękna, chociaż teraz oznacza literatury tej część, a mianowicie raczej prozę fabularną, a nie dramat i oczywiście nie poezję. Tego rodzaju przesunięcia znaczeniowe w języku, zwłaszcza takie odchylenia od etymologii, nie są niczym niezwykłym, w tym wypadku jednak kryją dość ciekawy ślad: belles lettres pochodzi pośrednio od łacińskiego bonae litterae, terminu stosowanego przez humanistów (m.in. przez Erazma z Rotterdamu) na określenie pięknej sztuki pisania, zgodnej z antyczną normą, zwłaszcza z tradycją Cycerona. Wprawdzie bonae litterae nie odnosiły się tylko do prozy, lecz w ogóle do pięknej sztuki i mówienia, i pisania, przeciwstawianej potocznej, użytkowej, naukowej i kościelnej łacinie, lekceważonej przez renesansowych purystów, ale konflikt tych dwu „łacin" rozegrał się głównie na terenie prozy, co zrozumiałe, jako że renowacja kultury antycznej miała ogarnąć szerokie dziedziny życia publicznego. Nawiasem choćby wypada tylko jeszcze dodać, że łac. bonae przeszło w nowożytnych językach romańskich w belles poprzez pośrednią zdrobniałą formę bonellae. Bene ma jeszcze jedno znaczenie, które uchwycimy dopiero poprzez starożytny system opozycji semantycznych: bene różni się od recte, czyli „poprawnie", co można rozumieć na dwa sposoby: 1) każde bene jest recte, chociaż nie każde recte jest bene, oraz 2) bene jest niejakim odstępstwem od recte, czyli inaczej mówiąc „retoryczność" jest opozycyjna wobec „gramatyczności". Mówienie retoryczne jest więc takim mówieniem, które nie poprzestaje na zwykłej obligatoryjnej poprawności gramatycznej, ale odstępuje od niej na zasadzie szczególnego przyzwolenia, takiego mianowicie, które pozwala osiągnąć pożądany skutek. Obok powszechnie znanego określenia licentia poetica można wprowadzić termin li-centia rhetorica, który by odnosił się do zakresu dozwolonych odstępstw. Trzeba 13 z naciskiem podkreślić, że „licencje" w poetyce i retoryce, wbrew potocznemu rozumieniu, nie: oznaczają i nie mogą oznaczać wszelakiej swobody, lecz dość ściśle przepisane prawa do wykroczenia poza podstawy słownika i gramatyki. Mowa tu o tropach i figurach, czyli o wyrażeniach, które czytane literalnie są niepoprawne lub niezrozumiałe, które jednak, opatrzone przyzwoleniem pochodzącym od owych szczególnych gatunkowych (literackich) norm kształtowania wypowiedzi, odbierane są jako celowe i estetycznie doniosłe. Kwestią tą zajmiemy się szczegółowo w rozdziałach VII-IX. Jak wiadomo, tradycyjna gramatyka, postępując stopniami od fonetyki, poprzez morfologię i semantykę aż do składni, nie zajmowała się poziomami wyższymi niż zdani;. Sytuacja od kilku dziesięcioleci zmieniła się o tyle, że powstała nowa dziedzha badań zwana teorią tekstu (i bardziej szczegółową teorią spójności tekstu). Gałąź ta, z natury swej interdyscyplinarna, gromadzi logików, językoznawców i teoretyków literatury. Dokonania w tym względzie są bogate, wypada jednak zauważyć, że teoria tekstu nie jest zupełną nowością w badaniach, że teorią organizowania wypowiedzi ponadzdaniowej zajmowała się i zajmować może właśnie retoryka. Retoryka jest także sztuką budowania i rozumienia komunikatów niewerbalnych, czyli niejęzykowych. Stosunek komunikatów werbalnych do niewerbalnych oraz ponadwerbalnych nie jest kwestią prostą, ponieważ -jak podpowiada nari intuicja, a potwierdzają badania -język naturalny służy zarazem za metajęzyk komunikatów niejęzykowych, czyli -jeszcze inaczej mówiąc -wszelka komunikacja niewerbalna jest implikowana przez komunikację werbalną, ale nie na odwrót. Ten stan rzeczy podpowiadał wielu badaczom myśl, że spójność tekstu pochodzi od obligatoryjnych związków gramatycznych, „które jednoczą segmenty mowy na poziomie ponadzdaniowym"3. Gdyby tak było, struktura retoryczna automatycznie by wypływała z praw języka i stanowiła ich realizację na poziorr ie budowania całościowych tekstów - pisze Lotman i dodaje: „między językową a retorycznąjednością tekstu zachodzi fundamentalna różnica. Struktura retoryczna nie wynika z językowej w sposób automatyczny, lecz stanowi gruntowną rewaloryzację ostatniej (w systemie związków językowych zachodzą przesunięcia, wzrasta ranga struktur fakultatywnych, to jest teraz przybierają one charakter podstawowych i tak dalej). Strukturę retoryczną wprowadza się do tekstu werbalnego z zewnątrz jako dodatkowe uporządkowanie"4. Ten spór o sposób ujęcia teorii tekstu i o kwalifikację retoryki odnajdziemy w różnych szkołach, krajach i językach. Z bogatej literatury wybierzmy jeszcze jeden tylko przykład. Joseph Kopperschmidt, autor pracy bądź co bądź fundamentalnej, niezbyt trafnie nazywa retorykę „gramatyką sekundarną": gramatyką dlatego, że do niej poprzez swoje odchylenia retoryka się odwołuje, sekundarną- po- 3 J.M. Lotman referuje tu pracę B.M dy po russkoj i sławi; 4 Lotman, loc. Świecie" 1985, nr 3, Ritorika, „Trudy po znakowym sistiemam", XII, Tartu 1981, s. 23. Lotman Gasparowa Principy sintagmaticzeskogo opisanija urownjapriedlożenij („Tru-nskoj fiłołogiji", XXIII, Tartu 1977). cit.\ wersja polska: J.M. Lotman, Retoryka, przeł. J. Faryno, „Literatura na 318. V' 14 nieważ odchylenia te wsparte są o założony uprzednio inny system reguł5. Jeśli system odchyleń został ustanowiony poza gramatyką w sposób niearbitralny, czyli pochodzący od woli użytkowników i podlegający zmiennym konwencjom, to nazywanie go gramatyką może być mylące. Natomiast prawdziwe jest zdanie o se-kundarności retoryki, która nie jest systemem suwerennym i zawsze odnosi się do innego systemu reguł6. Mowa tu o regułach estetycznych, a w tym sensie zarówno o retoryce, jak i poetyce. Retoryka jest nauką „trywialną" we właściwym, zgodnym z etymologią znaczeniu tego słowa. Gdy wyodrębniono spośród sztuk w ogóle sztuki wyzwolone, odróżniając je od sztuk (technik) mechanicznych7, do których m.in. należały: malarstwo, rzeźba, architektura, ustalono ich hierarchię, a zarazem kolejność nauczania w sposób następujący: gramatyka, retoryka, dialektyka oraz arytmetyka, muzyka, geometria i astronomia, z tym, że pierwsze trzy tworzyły trivium, następne cztery quadrivium. Nieraz trzeba się uwolnić od pejoratywnego potocznie znaczenia słowa. „Trywialny" - to bynajmniej nie „wulgarny", „ordynarny", lecz należący do trivium, a więc podstawowy i elementarny, jako że te trzy dyscypliny stanowiły początek każdego wykształcenia. Układ tych nauk, wyjątkowo trwały w europejskiej kulturze, ustalił w V w. Martianus Capella, rzymski prawnik z Kartaginy, autor nieco dziwacznego dzieła alegoryczno-erudycyjnego pt. De nuptiis Philologiae et Mercurii {O zaślubinach Filologii z Merkurym), w którym sposobem menippejskim, a więc na poły wierszem, na poły prozą, opowiedział o deifikacji (ubóstwieniu) Filologii (w tym sensie, etymologicznym właściwie, filologia to szeroko pojęte umiłowanie słowa jako depozytu wszelkiej nauki). Po ślubie z Merkurym Filologia otrzymała w prezencie od Apollina 7 służebnic, które kolejno przedstawiły pani swą naukę: były to właśnie owe septem artes liberales. Kolejność sztuk wyzwolonych bywała i przed Marcjanusem, i w wiekach średnich różna - dołączano do nich nieraz architekturę i medycynę, ale mimo różnych wahań miejsce retoryki między gramatykąa dialektyka przyjęło się trwale. I to jest w dużej mierze tradycyjna i nieco konserwatywna odpowiedź na współczesne wątpliwości: retoryka następuje po gramatyce nie tylko ze względu na stopień trudności, ale też dlatego, że jest nad swą poprzedniczką nadbudowana. Retoryka jest przez gramatykę implikowana, ale nie jest gramatyki rozszerzeniem. Dlatego też jest rzeczą ryzykowną, bo nader mylącą, mówić o „retorycznej kompetencji"8, jeśli termin ten ma mieć znaczenie ścisłe, takie, jakie zaproponował Noam Chomsky, to znaczy jako daną (wrodzoną) człowiekowi zdolność wytwarzania nieskończonej liczby tekstów ze skończonej liczby zna- 5 J. Kopperschmidt, Allgemeine Rhetorik. Einjiihrung in die Theorie derpersuasiven Kommu-nikation, Stuttgart-Berlin 1973, s. 164. 6 M. Bierwisch, Poetik und Linguistik, [w zbiorze:] Mathematik und Dichtung, hrsg. von H. Kreuzer und R. Gunzenhauser, Munchen 1969, s. 58. 7 Przegląd historyczny i systematykę problemu przynosi: W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć. Sztuka -piękno -forma — twórczość — odtwórczość -przeżycie estetyczne, Warszawa 1975. 8 Kopperschmidt, op. cit. ków i reguł ich gramatyczne są może ich dowo 15 łączenia9. Kompetencja językowa jest zwartą całością: reguły arbitralne, obligatoryjne i totalne, co znaczy, że użytkownik nie nie tworzyć i nie może się od nich uchylić pod groźbą zerwania porozumienia. Keguły retoryki natomiast nie są arbitralne, bo pochodzą z wynalazczej umowy użytkowników. Obligatoryjne są natomiast w zupełnie innym sensie i w innyri stopniu niż reguły zawarte w językowej kompetencji. Poszczególnych przepisów retoryki (a pamiętajmy, że też dotyczy to poetyki) można nie honorować, co więcej, można im przeciwstawiać kontrreguły. Przyjęcie lub odrzucenie jaki 2goś przepisu dokonuje się więc na zasadzie zgody lub niezgody z danym autorytetem. Najważniejsze zaś jest to, że reguły sztuki wymowy, jak i innej sztuki, czyli pryncypialnie rzecz biorąc - reguły artystyczne, nie są totalne. Co to znaczy, wytłumaczymy na następującym przykładzie: nie można znać języka fleksyjncgo, jeśli się zna tylko niektóre przypadki, to znaczy, iż nie jest prawdą, że dob rze rozumiemy biernik, jeśli nie znamy dopełniacza, ponieważ w każdej wypo\biedzi, w której wystąpił biernik, zawarta była milcząca implika- cja, że to nie jes nia słów. Na przykład: nie można zrozumieć słowa „ładny", jeśli nie rozumie się słowa „piękny" Saussure mówił w nieco innej, a w jego stosunku tycznym) oraz w nie ma ścisłych zbiorem operac metajęzykiem. Y : mianownik, dopełniacz, celownik itd. To samo dotyczy znacze- (jako bliskoznacznego) i słowa „brzydki" (jako antonimu). De że każdy znak występuje inpraesentia i in absentia, co znaczy -le dziś powszechnie przyjętej wersji - że każdy znak czytamy do innych współwystępujących znaków (w układzie syntagma-stosunku do klasy znaków obecnych w kodzie (w układzie para- dygmatycznym). Tym właśnie retoryka różni się od języka (naturalnego i gramatycznego), że policzalnych paradygmatów niezależnych od człowieka i że jest i stworzonych w określonej kulturze. Językiem można mówić poprawnie nie mając pojęcia teoretycznego o języku, czyli nie rozporządzając etoryki natomiast trzeba się uczyć, co nie znaczy, że poszczegól- ne chwyty nie mogą być odkrywane intuicyjnie. Ale jako system istnieje ona tylko poprzez dziedzictwo kulturowe. Można wprawdzie ten zakres umiejętności nazwać kompetencją, ale tylko pod warunkiem, że będzie się starannie rozróżniało dwa typy kompc tencji, co praktycznie jest dość trudne i stale narażone na nieporozumienie. Drugim sąsiadem retoryki w trivium jest dialektyka, zazwyczaj umieszczana na trzecim miej: jest historycznie była nauką o po yszechnych prawach rozwoju rzeczywistości - to znaczenie nie wchodzi w tych ¦ozważaniach w rachubę, choć ma ono coś wspólnego ze znacze- 9 Zob. G. Hel Wrocław 1982, s. 33 cu (rzadziej na drugim). Samo znaczenie terminu „dialektyka" zmienne. Dla Hegla i, mutatis mutandis, dla Marksa dialektyka niem klasycznym. W starożytności dialektyka była umiejętnością prowadzenia sporu i dążenia d) prawdy przez wykrywanie sprzeczności. Ponieważ samą sprzecz- big, Dzieje językoznawstwa nowożytnego, przeł. Cz. Schatte i D. Morciniec, lin. 'na jest sytuacja po stronie odbioru. Adresatem jest raz król, drugi o, trzeci - wyższy i niższy kler, ale adresat nie jest tu oczywiście \, ponieważ odbiorcą jest opinia społeczna - rozumiana szeroko, yscy ci, do których rozsądku i sumienia apeluje autor, nadawcy i adresata ukazuje grę pozorów komunikacyjnych jako ą. W sztuce retoryki częściej niż w innych dziedzinach sztuki ynienia z podwójnym odbiorcą. Graficznie wyglądałoby to tak: nadawca ' (wykonawca)" J • tekst sztuka sztuka 'odbion prymarny odbiorca sekundamy odbiorca sekundamy akiego układu w: A. Okopień-Sławińska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej w 1985, s. 98. 20 Różnica między odbiorcą prymarnym a sekundarnym polega na tym, że pry-marnym odbiorcą jest adresat sformułowany. Podkreślmy, że także realny - bo oto w mowie sądowej retor (obrońca bądź oskarżyciel) zwraca się do grona sędziów, które to grono jest odbiorcą prymarnym, ale pośrednio przemawia do zgromadzonej publiczności, której pozyskanie nie jest obojętne dla przebiegu sprawy, jako do odbiorcy sekundarnego. W mowie doradczej, czyli w deliberacji poprzedzającej rozstrzygnięcia, na przykład w parlamencie, odbiorcą prymarnym są ci słuchacze, którzy mają powziąć decyzję, ale poza nimi słowa mówcy są kierowane także do opinii publicznej. Nawet mowa okolicznościowa, czy to gratulacyjna, czy to kon-solacyjna, kierowana jest nie tylko do kogoś, komu składa się życzenia lub wyrazy współczucia i pocieszenia, lecz także do współuczestników uroczystości, a nawet, w razie publikacji mowy, do wszystkich czytelników, także i do potomnych. Oczywiście należy odróżnić prywatne a nieważne rady i życzenia od wypowiedzi o zamierzonej wadze społecznej - tak politycznej, jak moralno-filozoficz-nej. I oczywiście także należy tu (i w ogóle, gdy mowa o retoryce) mieć na względzie właściwe dla danego czasu sposoby kolportażu, czyli to, co dziś nazywamy mediami. Co innego ateńskie polis, miasto-państwo, co innego rzymski senat wraz z rzymskim forum, co innego wreszcie Europa tzw. Galaktyki Gutenberga, czyli epoki po wynalazku druku i obiegu najpierw książkowego, potem gazetowego i czasopiśmienniczego. Na koniec współczesny rozwój elektronicznych środków przekazu bynajmniej nie dezaktualizuje wyliczanych tu problemów komunikacji, choć je komplikuje. Można by co prawda ubolewać, że sztuka oratorska dzisiaj ginie, ale ubolewanie to odnosi się raczej do zaniedbań elokucji albo zgoła do językowego niedbalstwa. Zagadnienia natomiast rozważanych tu układów nadawczo-odbior-czych, traktowane historycznie, okazują się dziś nie mniej ważne niż przed wiekami, a z wielu powodów nawet bardziej ważne. W każdym razie bez uwzględnienia tradycyjnych zasad komunikacji retorycznej wielu zjawisk ze współczesnego życia publicznego nie zrozumiemy lub zrozumiemy je opacznie. Gdy przed laty Stanisław Kot wykazał, że Kazania sejmowe Piotra Skargi nie były wygłoszone na sesji sejmowej czy choćby podczas trwania sejmu, odkrycie to wywołało konsternację, a nawet oburzenie. Obraz Skargi w wieszczym natchnieniu przepowiadającego upadek ojczyzny jako karę za grzechy, wylansowany i utrwalony przez romantyczną literaturę i malarstwo, był tak sugestywny, że trudno było czytelnikom przystać na udowodniony stan rzeczy: Skarga Kazania napisał, ale ich nie wygłosił, w czym nie było zresztą żadnej mistyfikacji, ponieważ tytuł był w tym wypadku określeniem gatunkowym publicystyki religijno-politycznej. Odbiorcą przewidzianym Kazań nie byli tylko posłowie, zwłaszcza posłowie określonego sejmu, lecz z jednej strony grono senatorów, którym doręczono egzemplarze kazań, z drugiej zaś dość szeroka i nieograniczona opinia społeczna, niekoniecznie współczesna autorowi. Jedynie dziewiętnastowieczny kult improwizacji i „poetyckiego szału" kazał poszukiwać spontaniczności w każdym fakcie kulturowym. Ale jeśli istniał czy istnieje furor poeticus, to nie znaczy, że istnieje też furor rhetoricus. Charakteryst stronie nadawczi życiu publicznyr Ktokolwiek ki, winien pamię starannie spisyw Zresztą jawne od tokołem dyplom eksponowaną pr wszechną, j awną, niu prominenta, kiej Brytanii nie premiera JKMos w tym, że król w rożytności zdarz* nej osobie (najcz pisarskiej - udaw logografem. Log jąc cudzą sprawi Zdarza się, ż pisaniu listu, ale ny, a ułomność U na w dziedzinie akceptowany. W gografami - i ni najwyżej kapitał autorskiej. Także po stri resujących przy] w stosunkowo m zdania o istotn z uwzględnienie tym sposobem p przekazać wproś Być może, te granicy między zarazem - o czy użyciem ją zabe 21 zne dla komunikacji retorycznej rozdzielenie ról, zarówno po jak po stronie odbiorczej, widoczne jest i we współczesnym ¦ żachnął widząc męża stanu czytającego przemówienie z kart- ć, że najbardziej namiętne mowy starożytności były przedtem ne. Inna rzecz, że retor winien był się ich nauczyć na pamięć. zytanie mowy, a nie jej wyrecytowanie, może być nakazane pro- ycznym. Podobnie wygłoszenie przez osobistość politycznie mówienia napisanego przez kogoś innego jest praktyką po- hoć nieraz może naganną, gdy prawdziwy autor pozostaje w cie- ''szystkim wiadomo, że mowa tronowa króla (królowej) Wiel- st jego (jej) pióra, lecz zostaje przygotowana przez aktualnego dla JKMości. Jak podzielić role premiera i króla? Trudność stocie wypowiada przekonania swego rządu. Jednakże i w sta- 0 się, i to często, że podmiot wypowiedzi i wykonawca w jed-ściej strona w procesie) nie był człowiekiem biegłym w sztuce ł się więc po pomoc do zawodowego układacza mów, zwanego graf to nie to samo, co retor-adwokat, który jawnie reprezentu-am jest sprawy podmiotem, choć podmiotem najemnym. ctoś ucieka się do pomocy zawodowej lub przyjacielskiej w naci człowiek, niesprawny w języku lub stylu, jest poniekąd ułom-nieznaczna w wypadku korespondencji służbowej, bywa śmiesz-sobistej. W komunikacji retorycznej taki podział funkcji jest dcy i politycy mają swych logografów lub są sobie samym lo-ma powodów, by się temu stanowi rzeczy dziwić: jest to co r i trudny problem filologiczny, trudny jako problem atrybucji ie odbiorczej współczesne życie publiczne dostarcza nam inte-adów gry retorycznej. Zdarza się, że mąż stanu, biorąc udział ło ważnym posiedzeniu, zjeździe czy kongresie, wypowiada 1 znaczeniu międzynarodowym. I tu mamy do czynienia adresata sekundarnego (np. rządu innego państwa), któremu sdstawiona zostanie oferta lub groźba, których nie można było przykład znalazł się na cienkiej, a jednocześnie mało wyraźnej tuką a moralnością. Istotnie retoryka takie ryzyko ponosi, ale była i jeszcze będzie mowa - wytwarza urządzenia przed nad-ieczające. Rozdział II Z DZIEJÓW RETORYKI Temat i tytuł: retoryka opisowa, nie zwalniają bynajmniej z najkrótszego choćby zarysu informacyjnego - z wyliczenia najważniejszych wydarzeń z dziejów teorii wymowy, zwłaszcza starożytnej, a to z jednego co najmniej powodu: ogólny kształt retorycznej systematyki i poglądów normatywnych ustalił się w Grecji i Rzymie, tak że postępy teorii średniowiecznej i nowożytnej sprowadzają się właściwie do rekapitulacji, modernizacji i aktualizacji dorobku Greków i Rzymian. Także najbardziej oryginalne koncepcje dwudziestowieczne, nazywające się „nową retoryką", w dziedzinie taksonomii i terminologii niewiele odstępują od klasycznych ustaleń, i wtedy, gdy badają nie klasycyzującą prozę, lecz poezję różnych wieków aż do współczesności, i wtedy, gdy analizują wszelkie „teksty" - w najbardziej współczesnym rozumieniu tego słowa, a więc także wypowiedzi sformułowane w niewerbalnych kodach. Narodziny i rozwój sztuki wymowy oraz teorii tej sztuki zwykło się wiązać z tymi politycznymi warunkami, które stwarzał ustrój demokratyczny, zwłaszcza demokracja ateńska. Pogląd ten jest w dużej mierze słuszny, jako że istotnie agora ateńska sprzyjała kulturze publicznego sporu, zwłaszcza na przełomie V i IV w. p.n.e. Ale żadna sztuka nie rozkwita nagle - i retoryka, nim się pojawiła w Atenach, poczyniła znaczne postępy w Syrakuzach, na Sycylii, czyli w tzw. Grecji Wielkiej, ściśle w greckiej kolonii, gdzie działał Koraks, ulubieniec króla Hierona (pan. 478^467). Tenże Koraks, uczeń Empedoklesa (ok. 495-435), filozofa i poety sycylijskiego, postaci na poły legendarnej, miał być autorem pierwszego podręcznika wymowy'. Prawdą jest, że po upadku Hierona silnym bodźcem dla rozwoju oratorstwa stały się liczne sprawy sądowe o rewindykację konfiskowanych kiedyś majątków, ale zarazem nie trzeba zapominać, że na Sycylii, za „tyranów" w V w. p.n.e. kwitła i filozofia, i poezja. Zresztą, być może, nie należy w ogóle używać pożyczki „tyran" jako odpowiednika greckiego tyrannos, który oznaczał króla-samowładcę, ale niekoniecznie okrutnika (nb. nikt nie tłumaczy Sofokle-sowego Króla Edypa przez: Tyrana Edypa, choć w oryginale jest właśnie tyrannos). Ale o to mniejsza; ważniejsza jest w tej historii charakterystyczna ciągłość -następstwo nauczycieli i uczniów: uczniem Koraksa miał być Tejzjasz (Teisias) z Syrakuz (V w. p.n.e.), który dowodził, że wymowy można nauczać i nauczyć 1 Nieprzedawnione informacje o dziejach retoryki przynosi: A.-E. Chaignet, La rhetoriąue et son histoire, Paris 1888 (niezmieniony przedruk: Frankfurt a.M. 1982). 23 się. Przypisał jej więc właściwości „sztuki" w tym sensie, jaki zawarty jest w greckim terminie techne. Z kolei uczniem Tejzjasza (i Gorgiasza; o którym za chwilę) był Isokrates (436-338). Isokrates jest dla prezentacji retoryki w układzie systematycznym szczególnie ważny, jako że od niego pochodzi podział retoryki na „części sztuki" (potem po łacinie zwane partes artis, o czym dokładniej w rozdz. III), czyli inwencję, dyspozycję i elokucję. Zamiłowanie do taksonomii, wyrażone m.in. w próbach opisu gatunków i odmian retorycznych, nie było przypadkiem: gdy Isokrates wykładał swój program w mowie Przeciw sofistom, oburzał się na praktyki najemnych adwokatów, którzy równie łatwo podejmowali się obrony, jak i oskarżenia. Isokrates, sam kiedyś logograf, doszedł do przekonania, że niebezpieczeństwem dla sztuki wymowy jest korzystanie z gotowych wzorów, z katalogu form i argumentów, swoistych -jak byśmy dzisiaj powiedzieli - prefabrykatów, przydatnych w każdej nieprzewidzianej okoliczności. Dlatego w koncepcji Isokratesa pojawia się postulat talentu i wykształcenia mówcy, czyli wrodzonych zdolności rozwijanych w nieustannym ćwiczeniu. Nie była to idea sprzeczna z duchem taksonomii: systematyczny porządek reguł miał uczyć samodzielnej sprawności w wynajdywaniu tematów, w ich porządkowaniu i w sposobie wyrażania. Niechęć Isokratesa do sofistów jest fragmentem szerszego problemu w sporach etyczno-estetycznych V i IV w. p.n.e. Sofistami nazywano nauczycieli „mądrości", zazwyczaj wędrownych, głoszących cnoty obywatelskie, co oczywiście było ogólnikiem i komunałem, za którymi mogły się kryć zarówno zasady szlachetne, jak i szarlataneria. Toteż sofistyka stała się łatwo przedmiotem drwin komediopisarzy, a z czasem tematem rozważań Sokratesa i jego uczniów, wielokrotnie przedstawianym w dialogach Platona. Jeśli nawet prawdą jest, że sofistyka bywała sztuką wykrętnego dowodzenia, to nie należy zapominać, że sofiści rozwijając sztukę prowadzenia sporu (erystykę) znacznie przyczynili się do ugruntowania zasad retoryki, wspartej studiami językoznawczymi i logicznymi. Byli oni, co w tej kwestii szczególnie może być ważne, kontynuatorami presokratycznej filozofii przyrody, w której to dziedzinie poczynili ważne spostrzeżenia wyciągając z nich jednocześnie sprzeczne wnioski, co poniekąd przyczyniło się do niepochlebnej o nich opinii. Oto, stwierdzali sofiści, między physis (naturą) a nómos (prawem, konwencją, wszelką umową i przepisem) istnieje niezgodność, o czym nietrudno się przekonać porównując ustroje i obyczaje różnych krajów. Wynika z tego, że prawa nie pochodzą od bogów i są sprzeczne z naturą jako twór ludzi silnych i sposób wywierania przemocy. Ale możliwe było i inne wytłumaczenie: to natura uczyniła ludzi nierównymi, prawa zaś mogą wziąć w obronę słabszych. Jeśli jednak prawa są wytworem ludzkiego egoizmu, to być może wedle natury wszyscy są równi. Można by długo wyliczać różne warianty tego wywodu, ale nas interesuje tu głównie stosunek między sofistyką, retoryką a filozofią sokratejską. Z dziedzictwa bowiem starożytnej Grecji wyprowadzamy żywotne po dzień dzisiejszy dwa, w znacznej mierze sprzeczne, nurty filozoficzne i estetyczne, a mianowicie nurt platoński (sokratejski) i arysto-telesowski. 24 Platon (427-347) w ciągu swego długiego życia, zarówno przed śmiercią Sokratesa (399), jak i po jego skazaniu i straceniu, formułował i korygował swoje lub swego mistrza poglądy, ale w kilku zasadniczych kwestiach był nieustępliwym przeciwnikiem sofistów i retorów, których właściwie wzajemnie utożsamiał. Jak wiadomo - i to jest dla zarysowanych różnic punkt najważniejszy - Platon chciał ze swej utopijnej Republiki (tak się zwykło tłumaczyć oryginalny tytuł Politeia, co znaczy ustrój, obywatelstwo, rząd, szczególnie rząd demokratyczny, a ogólnie: Państwo) wygnać poetów, może nie wszystkich, ale z pewnością epików i tragików. Ten na pozór niezrozumiały werdykt będzie jaśniejszy, gdy przypomnimy poglądy ateńskiego filozofa na sztuki naśladowcze, czyli mimetyczne. Pojęcie mimesis jest dla całej teorii sztuk, zarówno starożytnej, jak współczesnej tak kluczowe, że należy przy nim na chwilę pozostać. Platon był do sztuk naśladowczych wrogo usposobiony, ponieważ był myślicielem konsekwentnym. Przyjąwszy istnienie transcendentnych idei, których odbiciem jest widzialny świat i które nieśmiertelna dusza kiedyś mogła poznać, a które człowiek, teraz w śmiertelnym ciele, zdolny jest w błyskach olśnienia sobie przypominać (jest to tzw. anamneza, to co dzisiaj w psychologii po francusku nazywa się deja vu), zadanie sztuk, przede wszystkim poezji, ale też i prozy, widział Platon w ich dyspozycjach ekspresywnych, a nie naśladowczych. Nie napisał on nigdy żadnej teorii literatury, żadnej poetyki czy retoryki, stworzył jednak koncepcję artysty, która wielokrotnie bywała podejmowana przez potomnych: żywa była w czasach renesansu, inspirowała romantyków. Koncepcja ta, po grecku mania, po łacinie/Mror (poeticus), zawierała się w przekonaniu o szczególnym natchnieniu wybranych jednostek, które w uniesieniu danym od Muz, a więc w owym poetyckim szale, widzą głębiej i lepiej to, co niedostępne jest zmysłowemu poznaniu. W dialogu łon (534 C) pisał Platon: A dlatego im bóg rozum odbiera i używa ich do swej posługi i wieszczów, i wróżbitów boskich, abyśmy my słuchając wiedzieli, że to nie oni sami mówią te bezcenne rzeczy; nie ci, których rozum odszedł, tylko bóg sam mówi i przez nich się do nas odzywa [...]. Nie ludzkie są owe piękne poematy i nie od ludzi pochodzą, ale boskie są i od bogów. A poeci nie są niczym więcej, tylko tłumaczami bogów w zachwyceniu2. Zrozumiałe więc, że Platon potępiał sztukę „za jej dążenie do nowości, różnorodności, subiektywnych efektów, perspektywicznych deformacji, dla całej jej subiektywności, indywidualizmu i iluzjonizmu"3. Zwłaszcza iluzjonizm, czyli mimetyzm, którego teorię podjął i rozwinął uczeń, ale i oponent Platona, Arystoteles, był, bo musiał być, zwalczany przez tak pojętą filozofię idealistyczną. Bo jeśli dostępne empirii widzialne rzeczy są tylko odbiciem rzeczywistości idei jako rzeczywistości transcendentnej, to każdy artysta, czy to malarz, czy to poeta- „mi-metysta" naśladuje naśladowane, „odbija" - odbite. Tak zatem przedmiot realny (dajmy na to - łóżko, przykład zresztą własny Platona) bliższy jest swej idei (np. 2 Platona Hippasz Mniejszy, Hippasz Większy, łon, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1958. 3 W. Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 1: Estetyka starożytna, Wrocław 1962, s. 149. 25 idei łóżka) niż przedmiot przedstawiony - łóżko namalowane czy „opowiedziane". W Rzeczypospolitej (597 D) pytał autor: A czy i malana nazwiemy wykonawcą i twórcą? W żaden sposób [...]. Może najlepiej byłoby go nazwać naśladowcą tego, czego inni są wykonawcami4. W ten sposób zakreślony został nieusuwalny konflikt między sztuką jako ludzką grą pozorów a wiedzą natchnioną. Stąd też niechęć do retoryki o tyle nieuzasadniona, że pochodząca z utożsamienia sztuki dochodzenia do zgody poprzez wymianę „mniemania" (dóxa) z ambicjami filozoficznymi jako umiłowaniem prawdy i dochodzeniem do wiedzy (śpisteme). I o tyle uzasadniona, o ile retoryka istotnie wchodziła w związki z sofistyką i o ile sztuka dowodzenia swej racji mogła korzystać z przewrotnej i nierzetelnej dialektyki. W konsekwencji kontrowersja ta objęła także problematykę genologiczną. Retoryka, w lichym czy znakomitym wydaniu, jest najpierw sztuką monologu. W niektórych gatunkach jest to wyłączny monolog (w wymowie okolicznościowej), w innych następstwo monologów (np. w wymowie sądowej lub doradczej), gdzie po monologu (np. oskarżyciela) następuje replika (np. obrońcy) i ewentualnie replika na replikę. Jeśli nie jest to dążenie do zgody w potocznym słowa rozumieniu, to z pewnością jest to zmierzanie do pewnego stanu równowagi: przekonania słuchaczy o zacności obiektu pochwały i pozyskania przychylnego wyroku sędziów. W odróżnieniu od tych elementarnych zasad genologii retorycznej gatunkiem rozwijanym przez Sokratesa, jego ucznia Platona i założoną przezeń Akademię był dialog. W zasadzie była to dysputa równorzędnych partnerów, co najmniej dwóch, ale często i kilku, zgromadzonych przypadkiem lub ze szczególnej okazji, jak np. uczta (skąd nb. Uczta, po grecku Symposion, i dziś wszelkie sympozjum, najczęściej naukowe, a niekoniecznie biesiadne). Celem sokratycznego dialogu było dochodzenie prawdy, metodą zaś dochodzenia stawianie pytań, obalanie przeciwnych twierdzeń, wykazywanie błędów w odpowiedzi, słowem to, co dzisiaj nazywa się metodą heurystyczną, nie całkiem zgodnie z grecką etymologią. Trafniejszą nazwą wydaje się „metoda mąjeutyczna" -pochodzi ona od maieusis, co znaczy po prostu „akuszeria" - i istotnie o to chodzi, że metodą tą można jedynie pomóc w narodzinach myśli o prawdzie, czyli prawdę wydobyć. Prawda bowiem istnieje obiektywnie - nie jest wytworem umysłu, lecz tylko jego odkryciem. Zręczność metody majeutycznej mogła być i była znakomitym widowiskiem (czy może - słuchowiskiem), ale była agonem w takim sensie, jaki przypisujemy zmaganiom zawodników czy mówców. W dialogu typu platońskiego zawsze jest protagonista, najczęściej Sokrates, który mniej świadomych lub zgoła błądzących prowadzi krętą ścieżką pytań do poprawnej odpowiedzi. Dla tego sposobu myślenia szczególne znaczenie miał język potoczny: 4 Platona Państwo. Z dodaniem siedmiu ksiąg „Praw", przeł. W. Witwicki, t. 1-2, Warszawa 1958. 'M 26 „Język potoczny, w którym krzyżują się pytania i odpowiedzi, parafrazy, transformacje gramatyczne i definicje, nabierał stopniowo coraz większego znaczenia i wykazywał swoje możliwości poznawcze w każdej dziedzinie, mimo że nie przysługiwał mu prestiż stylu formularnego. Swoboda tworzenia zdań w języku naturalnym odsłaniała ukrytą złożoność zjawisk i ujawniała potrzebę ich wyjaśnienia za pomocą dociekań intersubiektywnych, które są możliwe tylko wtedy, gdy dyskutanci nie ulegają magicznym czarom języka, lecz nad nimi panują"5. Cytowany tu Alfred Gawroński „stylem formularnym" nazywa - za badaczami anglosaskimi, głównie za E.A. Havelockiem6 - taką technikę układania (w tym znaczeniu: werbalizowania i komponowania) dzieła literackiego, która pozwalała dokładnie zapamiętać i przekazać dalej niezmienny tekst. Metoda ta była charakterystyczna dla epoki przedpiśmiennej i trwała aż do czasów Platona. Owszem, Grecy już od wielu lat znali alfabet, ale „nie opanowali techniki «publiko-wania» książek i rozpowszechniania tekstów pisanych. Z tego powodu jeszcze długo po odkryciu alfabetu zmuszeni byli do posługiwania się techniką przekazu ustnego"7. Byłoby przesadą sprowadzać przyczynę niechęci Platona do poetów (i retorów) do walki ze „stylem formularnym", ale z pewnością jest to jeden z istotnych aspektów „antymimetyzmu", wywodzącego się z fundamentalnej nauki o ideach, to jest z Platońskiej ontologii i epistemologii. Zresztą na temat retoryki wypowiedział się Platon wprost - najwyraźniej w dwu dialogach, w Fajdrosie i Gorgiaszu. Gorgiasz to postać historyczna: nie był z urodzenia Ateńczykiem, pochodził z Leontinoj na Sycylii (ok. 485-ok. 380), skąd przybył do Aten z poselstwem proszącym o pomoc przeciw Syrakuzom. Był już wtedy sławnym mówcą, teoretykiem i nauczycielem wymowy, wziętym i bogatym. O jego poglądach teoretycznych wnosić możemy tylko pośrednio, ponieważ wśród licznych niedochowanych dzieł Gorgiasza była także TechnS (Sztuka - domyślamy się, że retoryczna). To, co się zachowało, pokazuje, że związki retoryki z sofistyką nie były czczym zarzutem: i tak np. w Helenes enkomion (Pochwała Heleny) dowodził zawile niewinności bohaterki trojańskiego mitu i czynił to raczej dla popisu zręczności niż dla poważnej tezy. Wedle świadectwa starożytnych (Arystoteles, Cyceron) miał Gorgiasz pisać pochwały i nagany jednocześnie tego samego przedmiotu, z czego nieraz czyniono mu zarzut i co równie często poczytywano za zasługę. Ocena zależy od przyjętego punktu widzenia: jeśli na retorykę spojrzymy jako na profesję, nie będziemy się gorszyć. Przecież prokurator i adwokat spełniają pewne wybrane czy narzucone role - a nawet można rzec, że te role odgrywają. W takim ujęciu słowo staje się świadomie używanym narzędziem - dlatego Gorgiasz starał się zatrzeć różnicę między prozą a poezją, a ściślej mówiąc, próbował uczynić pro- 5 A. Gawroński, Dlaczego Platon wykluczył poetów z Państwa? U źródeł współczesnych badań nad językiem, Warszawa 1984. 6 E.A. Havelock, A Preface to Plato, Cambridge, Mass 1936. 7 Gawroński, op.cit., s. 43. 27 zę równorzędną partnerką poezji. Tworzył analogiczne do poetyckich gatunków gatunki retoryczne (wspomniana Pochwala Heleny była paralelna do gatunku poetyckiego enkomion), w miejsce wiersza metrycznego wprowadził paralelizm zdaniowy, złożony z członów równych co do długości (były to tzw. isokola), z podobnie lub identycznie brzmiącymi sylabami lub wyrazami (zwanymi homoiote- leuta), które b} ły czymś w rodzaju rymów (por. rozdz. XII). Lubował się Gor- giasz w wyrazach rzadkich, przymiotnikach złożonych, śmiałych metaforach. Te efektowne, często napuszone i pretensjonalne koncepty zyskały miano „figur gor-giańskich" - Gorgiasz ich co prawda nie wynalazł, ale na tyle spopularyzował, że od jego imienia wzięły nazwę. Ganili je po trosze następcy, nie podobała się ta przesada np. Arystotelesowi (ArRh 1406b), była bowiem w niezgodzie z normą powściągliwości, prostoty i czystości, wykształconą w V i IV w. w attyckiej szkole wymowy. Wprawdzie attycyzm jako termin stylistyczny oznacza raczej późniejszą reakcję na azjanizm, czyli na ozdobny styl retorów hellenistycznych z III w. p.n.e., pochodzących z Azji Mniejszej. Gorgiasz był więc jakby „azjani-stą" avant la lettre, a opozycja dwu stylów w prozie okazała się nadzwyczaj trwała. O tym wszystkim należy pamiętać, gdy rozpatruje się konflikt platonizmu i ary-stotelizmu. Gorgiasz, choć wielce zasłużony dla artystycznej prozy, był dogodnym celem ataków jako ten, który w wymowie widział kunszt dwuznaczności i nie-spontanicznej sprawności myśli i mowy - toteż ściągnął na całą retorykę poważne zarzuty. Obwinienie retoryki i samego Gorgiasza o nadużycie słowa przeciw prawdzie i przeciw etyce najmocniej sformułowane zostało przez Platona w Fajdrosie. Ale najbardziej znamienny jest w tym względzie dialog (prawdopodobnie wcześniejszy), którego tytułowym bohaterem, choć niekoniecznie bohaterem w pełni negatywnym, jest sam Gorgiasz. W Gorgiaszu sofista-retor jest zgodliwym rozmówcą Sokratesa: słucha filozofa uważnie, nawet przytakuje mu „na swoją zgubę w dyskusji"8. Zguba ta jest pośrednia, ale może bardziej dotkliwa: Gorgiaszowi chce przyjść z pomocą, jego młody uczeń Polos, który w tej heurystycznej rozgrywce jest dogodniejszym przeciwnikiem, ponieważ, zbyt popędliwy i niemal imperty-nencki, pozwahi Sokratesowi błysnąć jednocześnie łagodnością i logiką. A spór dotyczy rzeczy niebagatelnej, bo pytania, czy retoryka jest w ogóle sztuką. Sokrates nie chce retoryki zaliczyć do żadnej ze sztuk - nazywa ją „doświadczeniem pewnego rodzaj u"9 w „wyrabianiu pewnych ponęt i przyjemności", takim samym jak „kucharstwo", „kosmetyka" i „sofistyka". Porównanie zaskakujące, tym bardziej że Sokrates za chwilę nazwie retorykę „cząstki politycznej upiorem", co skłoni milczącego dotąd Gorgiasza do protestu i wkroczenia w dialog z pomocą Polosowi. Wtedy Sokrates rzecz wyjaśnia bardziej szczegółowo: mówi, że w ogóle istnieją sztuki co do duszy i co do ciała. Polityka jest sztuką co do duszy, a na przykład gimnastyka co do ciała. Każdej jednak sztuce towarzyszy jakaś pseu-dosztuka, która się niecnie pod tę prawdziwą podszywa. Sokrates mówi: 8 W. Witwick i, Wstęp do: Platona Gorgiasz, przeł. W. Witwicki, Lwów 1922, s. 173. ' Ten i następne cytaty w przekładzie W. Witwickiego {op.cit., s. 38 i n.). -ś 28 Otóż, żeby nie mówić zbyt rozwlekle, powiem ci tak jak matematycy - wtedy mnie może już pojmiesz - że czym jest kosmetyka w stosunku do gimnastyki, tym kucharstwo w stosunku do lecznictwa. A lepiej tak: że czym jest kosmetyka w stosunku do gimnastyki, tym jest sofistyka w stosunku do prawodawstwa i że czym jest kucharstwo w stosunku do lecznictwa, tym jest retoryka w stosunku do sprawiedliwości10. Ten wywód będzie jaśniejszy, gdy rozpiszemy go w postaci tabelki: sztuki rzetelne sztuki pozorne ciało gimnastyka lecznictwo (medycyna) kosmetyka kucharstwo dusza prawodawstwo sprawiedliwość sofistyka retoryka Zamiast „gimnastyka" moglibyśmy powiedzieć „kultura fizyczna" jako zbiór zasad co do utrzymania ciała w zdrowiu. W tym też sensie prawodawstwo to tyle co kultura współżycia społecznego, wyrażona w zbiorze zasad prawnych, czyli w kodeksie. Gimnastyka zapobiega, ale gdy zdrowie zawodzi, wkracza medycyna. Podobnie gdy zawodzi prawodawczy plan dobrego funkcjonowania społeczeństwa, wkracza sprawiedliwość (wymiar sprawiedliwości). Sztuki pozorne nie są przeciwieństwem sztuk rzetelnych - są nawet ich pożytecznym uzupełnieniem, stają się jednak niebezpieczne, gdy próbują pełnić funkcje zastępcze. W zasadzie bowiem nie ma nic złego w kosmetyce, gdy upiększa zdrowe ciało, czy w sztuce gastronomicznej, gdy mądrze wspomaga medycynę, ale niebezpieczna jest kosmetyka bez kultury fizycznej i gastronomia bez kultury medycznej. W tym wywodzie przeciw retoryce i sofistyce nie brak jednak podstępów: Sokrates zręcznie, nieraz - podobnie jak sofiści - korzystając z polisemii lub homoni-mii zwodzi i pokonuje rozmówcę. Symetryczne zestawienie ośmiu sztuk, różnych co do przedmiotu i różnych co do stopnia rzetelności, jest przykładem dowodzenia nader eleganckiego pod względem estetycznym. Pamiętajmy jednak, że jakikolwiek spór z tym podziałem, a zwłaszcza z określeniem retoryki jako sztuki wspomagającej, choć zawodnej, per analogiam do sofistyki, „kucharstwa" i "kosmetyki", wymagałby starannej analizy semantycznej, popartej znajomością języka greckiego; w przekładzie zabieg taki jest prawie niemożliwy, a w każdym razie trudny. Istota tej dyskusji tkwi w tym, że Platon imputując retorom pretensje do prawdy (tj. do sztuki wykazania prawdy) nie rozróżnia nauki (epistśme) od mniemania (dóxa), co -jak wiemy z rozdz. I -jest kwestią programu retoryki podstawową. Tylko że mówiąc to wyprzedzamy po trosze porządek historyczny, rozstrzygnięcia bowiem, do dnia dzisiejszego nieprzestarzałe, wprowadził uczeń Platona, a zarazem jego w wielu punktach oponent, a mianowicie Arystoteles ze Stagiry Op. cit., s. 43. (384-322). Był 29 to filozof wszech czasów, który w sposób encyklopedyczny ogar- nął i twórczo pizedstawił całość ówczesnej wiedzy. Niepodobna w skrócie zreferować jego poglądów, nawet gdyby ograniczyć się do problemów estetycznych; zresztą nie ma potrzeby, ponieważ w ciągu tych wywodów, ułożonych w porządku systematyczno-opisowym, stale odwołujemy się do Arystotelesa czyli Stagiry-ty jako autorytetu przez 24 stulecia naprawdę nieprzedawnionego. Arystoteles sam mówcą nie był - podobno nawet źle wymawiał r. Znamienne i warte zapamiętania jest to, że gdy jako teoretyk szukał przykładu, to odwoływał się do Gorgiasza (niekiedy go ganiąc) lub do Isokratesa, a nie do Demostenesa (384-322), najwybitniejszego mówcy ateńskiego tych czasów. To pominięcie nie było z pewność ą przypadkiem. Mówiliśmy już (rozdz. I), że przywykło się rozwój retoryki wiązać z ustrojem demokratycznym jako tym, który stwarza większe szansę otwartego życia publicznego. Pogląd ten nie jest w pełni słuszny; trzeba pamiętać, że demokracja ateńska nie zawsze była ustrojem liberalnym. Arystoteles, choć nie był Ateńczykiem, był rodowitym Grekiem. Jego rodzinne miasto, Stagira, było joiiską kolonią, w 348 r. podbitą przez Filipa II, króla Macedonii. Z dworem mace dońskim związany wszakże był już ojciec filozofa, Nikomach, który był lekara nastoletni młódź rącym wielbicie strzeńca Platon* Jakkolwiek ¦m króla Amyntasa II. Do Aten przybył Arystoteles jako siedem-ieniec, by studiować w Akademii Platona, którego był zrazu go-em. Po śmierci mistrza (347), dotknięty wyborem miernoty - sio- - na kierownika szkoły, opuścił na kilka lat Ateny. Z czasem sławny w całej Grecji filozof został zaproszony na dwór Filipa II, który mu powierzył wychowanie swego syna, Aleksandra, zwanego potem Wielkim. jyło, istotne w tej sprawie jest to, że Arystoteles i Demostenes należeli do dwu z dworem Filipa, cedońskiej; wsławił się właśnie mowami przeciw Filipowi (tzw. filipikami), wzy- wającymi do soj przeciw grożącej własną szkołę w tos - przechadzk przeciwnych stronnictw w Atenach: Arystoteles był związany Demostenes zaś był żarliwym zwolennikiem orientacji antyma- uszu państw greckich pod przewodem demokratycznych Aten ekspansji północnego sąsiada. Gdy Aleksander wstąpił na tron, Arystoteles wrócił do Aten, gdzie założył gaju Apollina, w Lykeios (stąd zwaną Liceum); ponieważ zajęcia odbywały się zazwyczaj w czasie spaceru, przyjęła się też nazwa Perypatu (peripa- a), tak że nurt arystotelesowski w filozofii do dziś nazywa się filozofią perypatetycką. Po śmierci Aleksandra Wielkiego uczony wolał opuścić Ateny, gdzie groziło mu prześladowanie ze strony antymacedońskich patriotów, a nawet oskarżenie (fałszywe przecież) i proces o bezbożność (jak kiedyś Sokratesowi). Przeżył króla tylko o rok. Zmarł w Chalkis na Eubei. Z ogromnego sma z zakresu reti że zawierają wyk Część Organonu tzw. Corpus Aristotelicum nas interesują tu tzw. Organon i pi-iryki i poetyki. Organon, czyli pisma logiczne ważne są dlatego, ady nauki o sądzie, wnioskowaniu, dowodzeniu i definiowaniu, stanowią tzw. Topika, czyli rozważania o miejscach wspólnych {tópoi koinoi, loci communes) jako o zbiorze gotowych sposobów dowodzenia przez skrócone wnioskowanie (entymemat) i przez przykłady. Ponieważ nauka 30 0 toposach nie tylko służyła praktyce oratorskiej, ale zrobiła ogromną karierą we współczesnej nauce o literaturze, poświęcimy jej osobny rozdział (XII). Pisma logiczne i przez to wspierają retorykę, że rozwinięta tu teoria prawdopodobieństwa jest dobrym i mocnym uzasadnieniem praktyki oratorskiej jako czynności wolnej od rygorów postępowania naukowego: retoryka nie dążąc do prawdy, lecz do nakłonienia ustala prawdopodobieństwo faktów i prowadzi spór o wartości; wolna jest więc od pomówień o matactwa. Arystoteles osobno pisał Retorykę {Techne rhetorikś, czyli Sztuką wymowy) 1 osobno Poetykę (Peri poietikes). To, że napisał osobno, jest znaczące, ponieważ przed nim poetyka „była u starożytnych częścią retoryki, z której objęć wyrwał ją i usamodzielnił dopiero Arystoteles" ". Nie było to jednak rozłączenie tych dwu dziedzin ludzkiej działalności werbalnej, lecz próba zróżnicowanego opisu kompetencji, co nie znaczy, że nie pozostały tereny graniczne, w dziejach recepcji obu dyscyplin rozmaicie kwalifikowane. Na podziale jednak zyskały obie sztuki o tyle, o ile każdą z nich dało się obronić przed niewątpliwie krzywdzącymi zarzutami estetyki platońskiej. O stosunku retoryki do prawdy i prawdopobieństwa była i jeszcze będzie mowa, ale nad jedną kwestią omawianą w Poetce wypada się już teraz na chwilę zatrzymać, ponieważ pośrednio dotyczy ona także niektórych działów retoryki -jest to kwestia mimesis, czyli „naśladowania". Arystoteles w tym względzie najbardziej zdecydowanie przeciwstawił się Platonowi, przyjąwszy, że naśladowanie jest cenną i niezbywalną właściwością sztuki (wielu sztuk, a przede wszystkim literatury). Mimesis nie jest dla Arystotelesa oszustwem jako odbicie odbicia, ponieważ nie odnosi się do transcendentnej idei, lecz do postrzeganej rzeczywistości. Nie był Arystoteles jednak naiwnym realistą: pod pewnymi względami równał poetów z innymi artystami, poszukiwał także różnicy specyficznej: Skoro zatem poeta jest naśladowcą podobnie jak malarz i rzeźbiarz, jego naśladowcza twórczość musi z natury rzeczy dotyczyć jednego z trzech rodzajów przedmiotów: albo rzeczywistości takiej, jaka była lub jest [realnej], albo takiej, o jakiej się mówi lub myśli, że jest [pomyślanej], albo takiej, jaka powinna być [idealnej]. Środkiem wyrażenia tego przedmiotu jest natomiast język poetycki, który może zawierać metafory, glosy oraz inne, liczne środki stylu, na jakie godzimy się u poetów (ArPoet 25; 1460a)12. Arystoteles sformułował zatem podstawy teorii fikcji literackiej (artystycznej) i odparł zarzut kłamstwa stawiany poezji, zwłaszcza epopei i tragedii. Mimesis nie jest bowiem oszustwem, a jeśli jest, to tylko w takim szczególnym i paradoksalnym sensie, jaki nadał słowu Gorgiasz, który mówił, że tragedia jest oszustwem, w którym oszukujący jest sprawiedliwszy od nieoszukującego, a oszukany " T. Sinko, Zarys historii literatury greckiej, t. 1: Literatura archaiczna i klasyczna, wiek VIII-IVp.n.e. włącznie, Warszawa 1959, s. 917. 12 Niektóre kwestie przekładu Retoryki i Poetyki i komentarza do nich skonsultowane zostały z wydaniami: Aristoteles, Rhetorik, iibersetzt, hrsg. von F.G. Sieveke, Munchen 1980, UTB 159, oraz Aristoteles, Poetikgriechisch-deutsch, aus dem Griechischen iibersetzt von W. Schónherr, Durch-sicht der Ubersetzung und Anmerkungen von E.G. Schmidt, Nachwort von M. Simon, Leipzig 1972. 31 mądrzejszy od nieoszukanego. Dziś byśmy powiedzieli, że zdania w dziele literackim pozbawione sąasercji, tzn. nie mają właściwości sądów, ale globalny sens dzieła odnosi się do rzeczywistości i o niej orzeka. Tym sposobem teoria prawdopodobieństwa wypracowana w Organon nie bez związku z retoryką wsparła koncepcję mimesis, i na odwrót - problemy języka poetyckiego znalazły rozwinięcie w Retoryce: tam bowiem przede wszystkim szukać będziemy definicji metafory, tam też zasad myślenia taksonomicznego w zakresie genologii. Pamiętajmy jednak, że Poetykę ujął autor w dwu księgach, z których zachowała się tylko pierwsza, poświęcona tragedii i epopei, zaginęła zaś druga - o poezji dytyrambicznej i komedii. Nie znamy dokładnych dat powstania tych dzieł, wiemy jednak, że Poetykę napisał Stagiryta przed Retoryką. Do Retoryki Arystotelesa będziemy -jak się rzekło - odwoływać się nieustannie w całej książce. Ale że wypadnie to czynić w innym układzie systematycznym, nie powtarzającym Mistrza, warto w największym choćby skrócie dać tu konspektowy zapis konstrukcji i zawartości Techne rhetorikś. Rzecz składa się z trzech ksiąg podzielonych na rozdziały: księgi oznaczamy cyframi rzymskimi, rozdziały - arabskimi. Ponieważ rozdziały te bywają na tyle długie, że nieraz trudno odnaleźć wskazane miejsce, przywykło się uzupełniać ten zapis numerem strony, szpalty i wiersza w wydaniu Immanuela Bekkera Aristote-lis Opera (tzw. notacja bekkerowska; zob. Wykaz skrótów). Księga I Retoryki zaczyna się od sygnatury (strony) 1354a i kończy na 1377b, co odpowiada rozdz. 1-15. Księga II zaczyna się na tejże 1377b i trwa do początku 1403b, zawiera rozdz. 1-26. Księga III zaczęta na 1403b kończy się wraz z pierwszymi wierszami 1420b, a ma rozdz. 1-19. Księga I po ustaleniu przedmiotu retoryki i jej stosunku do dialektyki wykłada zasadę prawdopodobieństwa i przeprowadza klasyfikację sztuki perswazji, a tym samym podział rodzajów mowy (genera dicendi) na rodzaj doradczy, sądowy i okazjonalny (inaczej: popisowy). Klasyfikacja ta uwzględnia postawę mówcy, charakter tematu i typ odbiorcy. Te prolegomena są tematem rozdz. 1-3. Od razu wypada uczynić ważne zastrzeżenie natury terminologicznej: nawykłym do genologicznych podziałów kilkupiętrowych, czyli do dzielenia rodzajów na gatunki, tudzież gatunków na odmiany, łatwo pogubić się w Arystotelesowskiej homonimii: Stagiryta pisze prawie zawsze genos, co za Grekami Rzymianie przejęli jako genus, nie troszcząc się, o który poziom podziału lub o którą zasadę podziału chodzi. W przekładach często w miejscu genos występuje albo „rodzaj", albo „gatunek". Owszem, Arystoteles używa też terminu eldos o zakresie nieraz szerszym niż genos; i tak Poetyka zaczyna się zdaniem: „Przedmiotem tego wykładu będzie sztuka poetycka jako taka, jej gatunki oraz właściwości każdego z nich..." (1447a), a w oryginale jest w tym miejscu właśnie ton eidón, ale ustalenie trwałego porządku między tymi dwoma rzeczownikami jest trudne, a nawet niemożliwe. Zresztą eidos jest terminem wieloznacznym: nieraz trzeba go tłumaczyć przez „idea", nieraz przez „forma". 32 Nie uzgodnione do dnia dzisiejszego są w przekładach z Arystotelesa nazwy poszczególnych rodzajów. Wymowa doradcza i sądowa nie nastręcza większych kłopotów, ale trzeba wiedzieć, że to, co nazwaliśmy wymową „okazjonalną" albo „popisową", nie jest ścisłym przekładem oryginalnego genos epideiktikón - przymiotnik grecki bowiem pochodzi od czasownika o znaczeniu: „wykazywać", „pokazać", „wystawić na widok", „stawić przed oczyma", „przedstawić", rodzaj ten istotnie bywał popisem mówcy, ale najczęściej uprawiano go z określonej okazji: uroczystości, święta, ważnego zdarzenia. Arystoteles analizuje w rozdz. 19 mowę pochwalną, ale i jej przeciwieństwo - naganę. Po łacinie rodzaj ten nazywano genus demonstrativum, co dałoby się przyswoić jako „rodzaj demonstratywny", ale wielu badaczy i tłumaczy posługuje się grecką pożyczką: „wymowa epideik-tyczna". Księga II zaczyna się od koncepcji mówcy, co dla problemu retoryki jako sztuki moralnej lub niemoralnej jest kwestią pierwszorzędną. Arystoteles posługuje się dwoma podstawowymi pojęciami, które dzisiaj znaczą coś innego i dlatego mogą być nader mylące. Pojęcia te - to ethos i pdthos, to jest „charakter" i „uczucie". Mówca w tym ujęciu nie jest bezosobowym dysponentem reguł przekonywania, lecz moralnie zobowiązanym podmiotem twórczym, którego postawa, zachowanie, czyli w tym sensie „charakter", uczestniczą aktywnie w całej procedurze perswazyjnej. Ethos i pdthos stanowią układ komplementarny: o tym, jakie uczucia może lub powinien wzbudzać mówca, traktują rozdz. 2-11, natomiast charakterologią słuchacza zajmują się rozdz. 12-17. Nie jest przypadkiem, że poprzedzają one uwagi na temat prawdopodobieństwa i sposobów przeprowadzania dowodów. To właśnie czyni z retoryki sztukę jawnej gry, pozbawionej oszustwa sofizmatów. Księgę II kończy teoria entymematu (lub: entymemu) i topiki. Będzie o tym mowa obszernie w rozdz. XII. Na razie wystarczy przypomnieć, że entymemat -to „sylogizm retoryczny" (ArRh I 2; 1356b), czyli wnioskowanie z opuszczoną (przemilczaną) przesłanką, która może być przesłanką oczywistą lub pozornie oczywistą. Takie rozumowanie odwołuje się do wiedzy obiegowej, czyli - inaczej mówiąc - do pewnej wspólnoty wiedzy, ujętej w repertuar gotowych myśli (bądź myśli i obrazów). I to właśnie jest topos, ściślej topos koinós, a po łacinie locus communis, czyli „miejsce wspólne". Księga III poświęcona jest stylowi i kompozycji mowy. Tu właśnie będziemy szukać klasycznej teorii epitetu i metafory (III 3) oraz porównania (III 4). Następne rozdziały traktują o różnych wysokościach stylu, jego stosowności (gr. prepon, łac. decorum) i wzajemniej zgodności i związku poszczególnych składników językowych, co dziś byśmy nazwali spójnością tekstu (III 5-12). Rzecz charakterystyczna, Arystoteles w tej części analizując tropy przywołuje przykłady m.in. z So-foklesa i Homera. Jest to zresztą ważna wskazówka dla współczesnych rozważań: stylistyka jest terenem pogranicznym poetyki i retoryki i znacznie łatwiej sięgnąć po egzemplifikacje tropów i figur do poezji, co nie znaczy, że będzie to poezja retoryczna czy zretoryzowana, bo nieraz pięknego okazu retorycznej figury może dostarczyć ściszony liryczny wiersz. 33 Rozdziały 8 i 9 tejże księgi zajmują się rytmem prozy, odmiennym od rytmu wiersza - tę część najtrudniej by było zreferować, ponieważ trzeba wniknąć w złożony charakter greckiej prozodii (ale do tego rozdziału wrócimy przy omawianiu tak istotnego środka sztuki wymowy, jakim był i jest period [okres] retoryczny). Dalej autora zajmuje różnica między tekstem pisanym a mówionym (III 12), tudzież między tekstem utrwalonym (na piśmie) a zaktualizowanym w wypowiedzi. Ostatnie rozdziały odnoszą się do jednej z tzw. części sztuki (oratorskiej), czyli do „dyspozycji". Zaczynając od wstępu, poprzez zarzuty i sposoby ich odparcia, autor przechodzi do narracji (a więc opowiedzenia przebiegu zdarzenia i stanu sprawy), argumentacji, techniki pytań stawianych przeciwnikowi, aż do epilogu (III 13-19). Dziwne, ale to fundamentalne dzieło było przez wiele lat jakby zapomniane; wprawdzie myśl Arystotelesa kontynuowali uczniowie i następcy, między nimi najbliższy mistrzowi Teofrast (372-287), który przejął kierownictwo Perypate-tu; wprawdzie dzieła Teofrasta z tej dziedziny (choć nie dochowały się) wywarły znaczny wpływ na teorię wymowy w Grecji i Rzymie, ale sam kodeks Stagi-ryty, w tym Retoryka i Poetyka, pozostawał skutkiem wieloletnich zaburzeń politycznych ukryty i nie wydawany. Odkryty dopiero na przełomie II/I wieku trafił niebawem do Rzymu - los chciał, że został zabrany przez Sullę (86 p.n.e.) po zdobyciu przezeń i ograbieniu Aten. Podboje rzymskie, w tym podbój Grecji, nie prowadziły bynajmniej do narzucenia podległym krajom kultury łacińskiej i języka - przeciwnie, to Rzymianie się hellenizowali, a nie Grecy romani-zowali. Sfery wykształcone posługiwały się greckim, na początki literatury rzymskiej składają się przekłady i naśladownictwa wzorów greckich. Nie było więc potrzeby przekładania Arystotelesa, zadbano jednak o uporządkowanie spuścizny i częściową choćby edycję. Natomiast od początków I w. p.n.e. zaczyna się łacińska adaptacja Stagiryty (jej ważniejsze etapy za chwilę wyliczymy), która w sposób paradoksalny przysłoniła Mistrza. Ponieważ dla całego prawie tysiąclecia europejskiej wspólnoty kulturalnej miało to poważne skutki, niezbędna jest krótka choćby informacja o arabskiej drodze puścizny Arystotelesa do nowożytnej świadomości estetycznej. Wieki średnie bynajmniej nie zapomniały o autorytecie antyku, ale przejmowały go raczej w wersji łacińskiej, który to język, choć nie był językiem etnicznym żadnego z narodów, był językiem żywym Kościoła, nauki i dyplomacji. Język grecki z kolei był, owszem, narodowym językiem wschodniej części cesarstwa, czyli Bizancjum, ale też dlatego rozwijał się i zmieniał z upływem stuleci, tak że język powszechny, tzw. koinś, różnił się znacznie od klasycznej greki, skądinąd nie zapomnianej i pielęgnowanej przez uczonych. Podział cesarstwa i upadek cesarstwa zachodniego, a potem w wieku XI Wielka Schizma, która oddzieliła w wierze, organizacji i liturgii Kościół zachodni, zwany rzymskokatolickim, od wschodniego, zwanego prawosławnym (w roku 1054 oba Kościoły rzuciły na siebie klątwę, cofniętą dopiero uchwałą II Soboru Watykańskiego). Wielkim paradoksem historycznym jest fakt, że takie nieszczęście, jak zdobycie przez Turków Konstantynopola i ostateczny upadek wschodniego cesarstwa-(1453) ułatwiła*-"" BIBLIOTEKA Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego jI. Nowy Świat 69, 00-046 Warszawa tel. 620-03-81 w. 295, 296 34 Zachodowi poznanie - za pośrednictwem uczonych, którzy z Grecji zbiegli do Italii - autentycznej wersji literatury i filozofii greckiej, co przyczyniło się do rozwoju myśli i sztuki renesansowej. Przedtem bowiem filozofią grecką, a zwłaszcza Arystotelesem, żywo interesowali się uczeni arabscy w dobie rozkwitu ich wyższego szkolnictwa w północnej Afryce i w Hiszpanii. Tłumaczono na arabski Organon, a wraz z nim Poetykę i Retorykę. Najwybitniejszym osiągnięciem w tej dziedzinie był przekład i komentarz, przygotowane przez naj świetniej szego myśliciela arabskiego owych czasów, nazwiskiem Ibn Ruszd (1126-1198), znanego raczej pod nazwiskiem Awerroesa. Ten przekład zaciążył na zachodnioeuropejskiej recepcji Poetyki. W kulturze arabskiej, a szerzej - w kulturach semickich, istniał zakaz przedstawiania istot żywych, a nade wszystko Boga, co oczywiście musiało doprowadzić do braku sztuki figuratywnej, którą zastąpiła sztuka abstrakcyjna i or-namentacyjna. Recepcja awerroistyczna nie mogła sobie więc poradzić z fundamentalnym pojęciem mimesis, nie rozumiała informacji o teatrze, stawała bezradna wobec opisu tragedii. Dotyczy to wprawdzie przede wszystkim Poetyki, ale odnosi się do całej Ary-stotelesowskiej estetyki i teorii sztuki słowa, która, sprowadzona tylko do funkcji moralno-dydaktycznych, została tym sposobem dotkliwie okaleczona. Autorytet awerroizmu był trwały - nie tylko w wiekach średnich tłumaczono Arystotelesa z arabskiego, ale nawet pierwsze łacińskie wydanie drukowane (Wenecja 1481) korzystało z tego pośrednictwa13. Niebawem jednak, gdy we Włoszech wraz z bizantyjskimi uczonymi znalazły się oryginalne kodeksy greckie, sławna oficyna Aldusa Manucjusza opublikowała w 1508 r. oryginalny tekst Retoryki Arystotelesa wraz z tzw. Rhetorica ad Alexandrum {Rhetorike pros Alexan-drori). Na łaciński przekład z oryginału nie trzeba było długo czekać: z początkiem XVI wieku wyszło w Paryżu tłumaczenie Retoryki, sporządzone jeszcze przed 1481 r. przez Francesca Filelfo. Wcześniej jeszcze przełożył Arystotelesa Gior-gios Trapezuntios (inaczej Georgius Trapezuntius lub Jerzy z Trapezuntu, 1395/6— 1484 lub 1486), humanista greckiego pochodzenia. Ta wersja miała w XVI wieku kilka wydań: w Paryżu, w Wenecji, w Bazylei. Było też grecko-łacińskie synoptyczne wydanie, opracowane przez Alessandra de Pazzi. Ten powrót do źródeł umożliwił analizę arystotelizmu w formie nieskażonej - mnożyły się więc we Włoszech i niebawem w innych krajach renesansowej Europy komentarze do Sta-giryty, zarówno do jego Poetyki, jak i Retoryki. Takim silnym ośrodkiem arystotelizmu była m.in. Padwa, gdzie na uniwersytecie wykładał Francesco Robortello, nauczyciel Kochanowskiego. Od razu jednak należy wyjaśnić jedno nieporozumienie: Rhetorica adAlexan-drum nie jest pióra Arystotelesa - tylko przypadkiem ten podręcznik, jeden z najstarszych, zachował się między jego pismami. Autorem był Anaksymenes z Lamp-sakos, żyjący w wieku IV p.n.e., retor i historyk, dworzanin Filipa II i Aleksandra. 13 Zob. Poetyka okresu renesansu. Antologia, wybór, wstęp i oprać. E. Sarnowska-Temeriusz, przypisy J. Mańkowski i E. Sarnowska-Temeriusz, Wrocław 1982, BN II 205, s. XII ipassim. Teraz cofnijm znany elicie kulti i wymowy, i gdy Ten nowy roz ci znano, czytane C. Herennium libi jako dzieło Cyce torica ad Herenr 86-82 p.n.e.). Kt Herenniusz. Ta ni kształconego. Ko i praktyki wymov szywie przypisyw cze, cieszyło Autor szczęśl poprzedników w nie zaczynał od wymowy rzymski techns na rzecz r naśladowcom sty cerona. Autor Ad Her Hermagorasa kację oraz przy sto Błąd atrybucj le skorzystał od s stylista, nieprześc sztuki wymowy, siew roku 106p.n zginął z rąk siepac literackiej wymię Młody Cycen Hermnagorasie i r tione (ok. 81 r.). poglądów, ale prz torskich, tudzież Werresowi mowa In Catilinam orati „katylinarkami", chiasza). W 55 r. ukoń retoryczny De or wiają Marcus An byli, postaciami 35 się do starożytności, do momentu, gdy oryginał Arystotelesa, ralnej Rzymu, już kształtował pojęcia z zakresu teorii poezji cinnicy zdobywali się na oryginalne ujęcia, ział historii zaczyna się od błędu w atrybucj i: przez wiele stule- i cytowano podręcznik zatytułowany De ratione dicendi ad IV {O sztuce wymowy do Gajusza Herenniusza księgi cztery) ona; tymczasem dzieło to, w skrócie i potocznie zwane Rhe- um, powstało, gdy Cyceron był jeszcze młodzieńcem (ok. to napisał, nie wiemy. Nie wiemy nawet, kim był adresat - pamięć dziwi, ponieważ chodzi tu o dzieło cenne i autora wy- ystał z niego Cyceron; a mimo jego wkładu w rozwój teorii y, anonimowe Ad Herennium, chyba nie tylko dlatego, że fał- ne mistrzowi wszech czasów, długo, bo przez całe średniowie-się powodzeniem i uznaniem. wie utrafił w potrzeby swego stulecia. Jakich miał łacińskich ziedzinie retoryki sformułowanej, nie wiemy. Ale wiemy, że punktu zerowego - II w. p.n.e. był okresem bujnego rozwoju 2J. Tzw. Rhetores romani starali się ograniczyć wpływy greckiej dzimej tradycji i praktyki, przeciwstawiając się w ten sposób u azjańskiego. Pogłosy tych polemik znajdziemy jeszcze u Cy- snnium oparł się wprawdzie na podręczniku greckiego retora, z Temnos (II w. p.n.e.), ale zlatynizował terminologię i egzemplifi-sował do przeszłości i realiów rzymskich, był o tyle w tym wypadku zrozumiały, że Cyceron istotnie wie-vego anonimowego poprzednika. Ten najwybitniejszy rzymski jniony wzór prozy artystycznej, był i teoretykiem, i praktykiem przy tym filozofem i politykiem. Marcus Tullius Cicero urodził e. w Arpinum (dlatego nieraz zwany Arpinem), zmarł, a raczej zy Antoniusza w burzliwym roku 43. Z bogatej jego puścizny imy pisma odnoszące się do wymowy. n spróbował opracowania całego systemu retoryki, opartego na a Ad Herennium, ale z zamiaru pozostała tylko część De inven-yceron powrócił z czasem do teoretycznego sformułowania dtem stworzył znaczną część swoich pism filozoficznych i ora-ygłosił najznakomitsze mowy, m.in. In Yerrem actio I {Przeciw ierwsza) i In Verrem actio II {Przeciw Werresowi mowa druga), nes {Cztery mowy przeciw Katylinie) z roku 63, potocznie zwane raz pochodzącą z 62 r. Pro Archia poeta {W obronie poety Ar- zył Cyceron najważniejsze swe dzieło z tej dziedziny, traktat tore {O mówcy), ułożony w formie dialogu, w którym rozpra-jnius, zwany Orator, i Lucius Crassus. Rozmówcy są, a raczej itentycznymi - rozmowa jest jednak fikcją literacką. Krassus 36 (140-91) był zwolennikiem greckiego kierunku w rzymskiej wymowie i przedstawicielem azjanizmu, Antoniusz zaś (143-87) bliższy był wspomnianej wyżej szkole Rhetores latini. Dialog nie jest tu obrazem sporu, lecz raczej popisem myślenia syntetycznego, to znaczy takiego, które szuka porozumienia i pogodzenia rozmaitych kierunków; jeśli termin „eklektyzm" może mieć dodatnie znaczenie, to Cyceron jest eklektyczny. Stara się godzić ideał filozofa i mistrza słowa. Nie chce opowiadać się za jednym z możliwych stylów, lecz oczekuje od mówcy sprawności w stosowaniu wszelkich odmian. Za wzór takiej wszechstronności uważa Demostenesa, co nie przeszkadza mu w kwestiach teoretycznych, a zwłaszcza w postępowaniu taksonomicznym, tak ważnym dla wykładu, iść tropem Arystotelesa. Demostenes posłużył za model do wizerunku idealnego mówcy, przedstawionego w rozprawie Orator z 46 r. (Mówca; nb. nie wolno mylić tych dwu utworów, podobnych tytułem). Z tego samego roku pochodzi Brutus sive de claris oratoribus {Brutus albo o sławnych mówcach), dialog, w którym autor obok zarysu historii rzymskiej wymowy dał sformułowania normatywne: pod koniec życia Cyceron zwalczał attycyzm i, choć był oszczędny w stosowaniu figur, wiele miejsca poświęcił ozdobności stylu, zwłaszcza rytmowi prozy i konstrukcjom periodycznym. Teoria mówcy była kluczem do teorii wymowy. Jak wiemy, etyka retora miała dawać praktyce oratorskiej gwarancje uczciwości dzięki jawności reguł gry ujętych w system nakazów i zakazów. Odstępstwa od tej generalnej zasady są rzadkie. WI w. n.e. powstał traktat ważny dla rozwoju sztuki wymowy, a bardziej może jeszcze dla estetyki, który w rękopisie nosi mylący tytuł Peri hypsous, Dionisiou e Longinou {O wzniosłości, Dionizjusz lub Longinus; niekiedy tłumaczone: O gór-ności...), co skłaniało do mylnych atrybucji: tekst przypisywano albo Dionizjoso-wi z Halikarnasu (I w. p.n.e.), albo Longinosowi (III w. n.e.). Rozprawa w formie listu do niejakiego Postumiusza Terencjana (też zresztą nie znanego nam Rzymianina) powstała w I w. n.e., ale nie wiemy niczego o osobie autora, którego, dla wygody, przywykło się nazywać Pseudo-Longinoseml4. Autor polemizuje z tymi tendencjami w ówczesnej teorii wymowy, które opowiadając się za maksymalną prostotą stylu za wzór podawały Lizjasza, a ganiły Platona. Pseudo-Longinos głosi zalety stylu górnego i wzniosłego. Nie to jednak jest najbardziej godne uwagi i przypomnienia. Istotniejszy jest jego pogląd na źródła twórczości prozaika i poety. Właśnie - i poety! Pseudo-Longinos „akcentuje subiektywne warunki prozaika czy poety, który obdarzony wrodzoną zdolnością do wielkich myśli i uczuć, wypowiada je jakby w jakimś natchnieniu i bez potrzeby przekonywania - porywa słuchaczów"l5. W rozumieniu Pseudo-Longinosa i jego roli w dziejach estetyki mogą nam dziś wadzić terminy nie dość precyzyjne lub zmieniające z czasem swe znaczenie. I tak autor w rozdz. VII swego traktatu polemizując z niejakim Cecyliuszem, autorem zaginionego i nie znanego nam pisma, twierdzi: 14 Zob. Trzy poetyki klasyczne. Arystoteles, Horacy, Pseudo-Longinos, przeł., wstępem i ob-jaśn. opatrzył T. Sinko, wyd. 2, Wrocław 1951, BN II 57. 15 T. Sinko, Wstęp do: Trzy poetyki klasyczne..., s. 101. 37 Jeśli zaś Cecyliusz sądzi znowu, że patos nie przyczynia się do górności i dlatego nie wspomniał o nim, to już zupełnie się pomylił. Ja bym bowiem twierdził, że nic nie czyni mowy tak wzniosłą, jak szlachetny patos odpowiednio użyty i że patos właśnie, jakby z jakiegoś szału, owiewa mowy natchnieniem i daje im niby proroczy tonl6. Może należałoby pisać pathos, a to dla uniknięcia nieporozumienia - nie chodzi tu bowiem o patetyczność stylu jako synonim wzniosłości czy „górności", bo byłaby to tautologia, lecz o pathos w sensie: „uczucie", co jest terminem komplementarnym wobec ethos w sensie: „charakter". Oba terminy stosowane są zarówno w retoryce (odnoszą się do postawy mówcy oraz odbiorcy), jak i w poetyce, gdzie mówi się o tragedii bądź etycznej (tragedia charakterów), bądź patetycznej (tragedia namiętności). Są badacze, którzy widzą w Pseudo-Longinosie właściwie antyretora, ponieważ jako platonik chciał on zastąpić retorykę reguł i reguły retoryki wiedzą o entuzjazmie l7. Ściślej mówiąc - nie tyle chciał zastąpić jedną przez drugą, ile odwracał hierarchiczny porządek genetyczny wprowadzając do teorii wymowy platońską koncepcję szału poetyckiego, poprzedzającego wszelką umiejętność. Na początku rozdziału VIII pisał autor: Można powiedzieć, że jest pięć źródeł zasilających wzniosły styl. Wspólną jakby podstawą tych pięciu rodzajów jest zdolność wysłowienia, bez której nic się w ogóle nie osiągnie. Otóż pierwszym i najsilniejszym źródłem jest zdolność do wzniosłego sposobu myślenia, jak to wyjaśniłem w pismach o Ksenofoncie; drugim źródłem jest żarliwy i natchniony patos. Te dwa czynniki górności są po większej części darem przyrodzenia, a wszystkie inne dadzą się osiągnąć już przez sztukę, jak tworzenie figur, i to dwojakich: myśli i mowy; dalszym czynnikiem jest szlachetny wyraz, polegający znów na wyborze słów tudzież na tropach i ozdobach stylistycznych. Piątą zaś przyczyną górności, która zawiera w sobie wszystkie poprzednio wymienione, jest pełen godności i polotu układ wyrazów i zdań18. Wręcz przeciwną postawę w tych zasadniczych kwestiach zajmował Kwinty-lian, którego dzieło jest nie tylko znakomitą summą antycznej myśli retorycznej, ale i do dziś nieprzedawnionym kompendium. Marcus Fabius Quintilianus urodził się ok. 35 r. w Hiszpanii, zmarł ok. 95/96 r. w Rzymie. Zawód wybrał po ojcu; kształcił się w Rzymie, po czym powrócił do swej rodzinnej miejscowości Calagurris, gdzie nauczał wymowy. Jego spokojne życie poniekąd zaprzecza poglądom o schyłku retoryki po upadku republiki: według Tacyta pokój czasów cesarstwa, nie mówiąc o zaniku instytucji przedstawicielskich, miał stłumić co namiętniejsze porywy wymowy19, jednakże namiestnik rzymski w Hiszpanii, Galba, zwróciwszy uwagę na działalność znanego już adwokata i nauczyciela, gdy został cesarzem, sprowadził Kwintyliana do stolicy. I tak od 68 r. do końca życia ten teoretyk i praktyk wymowy korzystał z łask dworu: za Wespazjana jako nauczyciel retoryki otrzymywał gażę z cesarskiej szkatuły; za Domicjana uczył następców tronu (niedoszłych zresztą). 16 Trzy poetyki klasyczne..., s. 101. 17 K. Dockhorn, Macht und Wirkung der Rhetorik, Bad Homburg-Berlin 1968, s. 47. 18 Trzy poetyki klasyczne..., s. 100. 19 M. Maykowska, Klasyczna teoria wymowy, Warszawa 1936, s. 83. 38 Jego najważniejsze dzieło to napisana pod koniec życia Institutio oratoria: tytuł znaczy tyle, co „nauczanie wymowy", ale przywykło się go tłumaczyć jako 0 kształceniu mówcy, ponieważ punktem wyjścia dla Kwintyliana była osoba retora, którego do przyszłego zawodu należy przygotowywać już od dzieciństwa - można więc to dzieło zaliczyć także do traktatów pedagogiczno-dydak-tycznych. Institutio dzieli się na 12 ksiąg, poświęconych kolejno: przygotowaniu elementarnemu (ks. I), celom i przedmiotowi retoryki (II), wynajdywaniu tematu i argumentu oraz kompozycji, czyli - używając terminologii łacińskiej - inwencji 1 dyspozycji (III—VII), stylowi czyli elokucji, zwłaszcza stylowi artystycznemu (ornatus) i tropom (VIII). O różnicy między tropami a figurami i o figurach słów traktuje ks. IX. Księga X zajmuje się tzw. copia verborum - termin dość trudny do przełożenia: copia znaczy tyle co „obftość", ale i „zapas". Chodzi więc tu zarówno o gotowe zwroty, jak i o wzory stylu. Dlatego autor dokonuje przeglądu greckich i rzymskich pisarzy - autorytetem jest dla niego Cyceron, przestrzega przed stylem Seneki Młodszego. W tej części znajdziemy także uwagi o topice. Dalej rozważa problematykę pamięci (memoria) i wygłoszenia {pronuntiatio, actio), czyli tego, co dziś byśmy nazwali „dykcją" (wówczas dictio znaczyło tyle co „styl", elocutio), oraz gestyki i mimiki (XI), by zakończyć parenetycznym obrazem mówcy (XII), od którego oczekuje nie tylko technicznej sprawności i wiedzy literackiej, ale znajomości filozofii, prawa i historii oraz wysokiego poziomu moralnego. Poglądy na retorykę uogólnia Kwintylian na sztuki w ogóle. Za Arystotelesem, a nie za Platonem, przeprowadza trojaki podział sztuk (II, 18, 1-2): Ponieważ niektóre sztuki oparte są na badaniu, tj. na poznawaniu i badaniu rzeczy, jak np. astrologia, i nie wymagają żadnej działalności, lecz myślowego ujęcia - przeto nazywają się theoretiks. Inne polegają na wykonywaniu czynności, które są ich celem i w akcie tym spełniają się, tak że nic zbędnego już nie pozostaje - mówi się o nich praktikż; takim jest taniec. Inne jeszcze polegają na wytwarzaniu, którego celem jest naoczne przedstawienie gotowego dzieła - te nazywamy poistiktn; takie jest malarstwo20. Pozostawiamy w przekładzie z łaciny wyrazy greckie zgodnie z oryginałem, ponieważ należy je nie tyle przełożyć, ile objaśnić, zwłaszcza nazwę trzeciego rodzaju sztuk: poietikSn przyjęło się tłumaczyć jako (sztuki) „pojetyczne", tzn. takie, które pozostawiają po sobie gotowy, materialny wytwór. W tym sensie więc poezja nie jest „pojetyczna" i podobnie jak retoryka jest zaliczana do sztuk „praktycznych" (uznanie pisemnego przekazu za materialny wytwór zmieniałoby całą tę klasyfikację). O tym podziale sztuk dlatego także należy pamiętać, że wykazał on szczególną trwałość w kulturze europejskiej. Powołując się na przytoczony wyżej fragment Kwintyliana Władysław Tatarkiewicz pisze: „Pozostał naturalnym podziałem dla scholastyki; utrzymał się też w sposobie myślenia ludzi nowożytnych. W potocznej myśli i mowie podział ten występuje często w uproszczonej, innej niż Arystotelesowska, dwuczłonowej formule: teoria i praktyka. Jego echem jest 20 Jeśli brak innej informacji, wszystkie cytaty w przekładzie autora (J.Z.). też dzisiejsze prz( trychotomia znal rozumu czystego, książki, oddzielał i działań ludzkich Kwintylian je greckiej i rzymsk ile o kompletność czasie: jeszcze rzymskiej, a już w domym chyba z Kwintylian wpra\ znaczy, że nie zd. sły czasy zaniku c się raczej niż o n eloąuentiae t dlatego tak ważnym ogniwem, że zebrał całe doświadczenie ej teorii i praktyki oraz że starał się nie tyle o oryginalne idee, konstrukcji. Zarazem Kwintylian pisał w najstosowniejszym świeże były doświadczenia i pamięć tzw. złotego wieku literatury doczne stawały się symptomy schyłku - kierował się więc świa-mysłem przekazania potomnym uporządkowanego systemu. dzie cieszył się poparciem dworu cesarskiego, co jednak nie ,vał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie dla wymowy nio-bywatelskich powinności. Tych obaw Kwintyliana domyślamy ch wiemy: ok. 90 r. wydał on rozprawę De causis corruptae {Oprzyczynach zepsucia wymowy), ale dzieło to zaginęło. Przegląd nap zamknąć by moż antyku da się ująi systematycznym, woływać się prze działach, przede v czasów. Porządek przez naukę o liti modna dzisiaj to pięciu stuleci - o Oczywiście in re tłumaczą zaróv jej upadku, a pote Dorobek pro chowało chrzęści stwa. Nie obyło s nieustannie powri pięknego pisania, ne, i ideowe walory i usprawiedliwić i Arystoteles, nie „chrześcijańscy" objawione. Mimo tury i sztuki pog; przez Pismo Świę, 21 Tatarkiewicz, 39 ciwstawienie: nauka i technika. Podstawowa Arystotelesowska zła również wyraz u Kanta w trzech jego krytykach: krytyce rozumu praktycznego i władzy sądzenia. Te trzy krytyki, trzy ' trzy działy filozofii, a zarazem trzy dziedziny zainteresowań '21 ważniejszych dokonań w zakresie teorii wymowy w zasadzie ia na Kwintylianie, ponieważ dorobek greckiego i rzymskiego w całość wyczerpującą i skończoną, zarówno pod względem jak i terminologicznym. Dzisiejszy wykład retoryki musi od-e wszystkim do autorytetu starożytnych, chociaż w niektórych szystkim w stylistyce, już istotniejsze są postępy nowożytnych jednak całości wraz z tą problematyką, najpierw zaniedbaną raturze, a później odnawianą, jak np. teoria argumentacji czy ika, rekonstruować wypada odsyłając nieustannie do owych [ Arystotelesa poprzez Cycerona do Kwintyliana. teresują nas koleje recepcji teorii retorycznych - przebiegi, któ-rao okresy wzmożonego zainteresowania retoryką, jak i czasy m ponownego odrodzenia. y i poezji rzymskiej oraz wiedzy o literaturze i filozofii prze-aństwo, od wieku IV religia panująca w obu częściach cesar-ę jednak bez wstrząsów i konfliktów: chrześcijanie obawiali się )tu pogaństwa i zagrożenie dla siebie widzieli często w sztuce Zarazem jednak elita chrześcijańska umiała docenić i artystycz-piśmiennictwa przeszłości, które można było zaadaptować żywając pojęcia naturaliter christianus. W tym sensie i Platon, tędąc oczywiście chrześcijanami w sensie formalnym, mogli być natury - przenikając genialną intuicją prawdy potem ludzkości jednak tej koncepcji kult minionych wieków świetności litera-iskiej bywał trudny do pogodzenia z normami wyznaczonymi Dzieje sześciu pojąć, s. 10. ¦ -=- ?;. 40 Aurelius Augustinus (354-430), czyli św. Augustyn, który przyswoił filozofii chrześcijańskiej Platona i który doskonale władał piórem, odwołując się do znajomości retoryki i wzorów Cycerona, nigdy nie był pewien, czy nie zanadto zachwyca się prozą Arpina i poezją Wergiliusza i czy zachwyt ten nie jest grzeszny. Trzeba pamiętać, że wszelkie przestrzeganie wzorów języka z I w. p.n.e. w czasach św. Augustyna i św. Hieronima (340-420) było opcją na rzecz łaciny wytwornej, sprawnej i literackiej, ale przecież już poniekąd archaicznej i odległej od normy potocznej. Toteż św. Hieronim przekładając Stary i Nowy Testament na łacinę nie szukał jej elegancji, lecz stosował się do języka swoich czasów - pisał tak jak mówił lud - vulgus (stąd nazwa tego przekładu: Wulgata). Przekład ten jest w swoim rodzaju arcydziełem, ale daleko odstaje od norm cyceroniańskich. Autorytet dawnej retoryki (i poetyki) jednak i wówczas, i przez całe następne tysiąclecie był tak wielki, że raz po raz podejmowano próby odszukania i opisania stylu retorycznego w Biblii22, co było czynnością o tyle daremną, że podobieństwa między prozą biblijną a zretoryzowaną prozą antyczną są albo znikome, albo pozorne: i tak na przykład biblijny paralelizm członów, oryginalną i piękną cechę literatury hebrajskiej, opisywano jako anafory i epifory. Przybysze z północy, zwłaszcza plemiona germańskie, miały położyć kres kulturze antycznej - w każdym razie za datę końcową antyku i początkową średniowiecza przyjmuje się rok 476 (ogłoszenie królem rzymskim Gota, Odoakra) lub rok 529 (zamknięcie Akademii Platońskiej przez cesarza wschodniego). Daty są wymowne, ale przesądem jest przekonanie, że zdobywcy Italii byli barbarzyńcami - rozumieli oni znaczenie kulturalnego spadku łacińskiego. Wprawdzie dawny kształt cesarstwa zachodniego był nie do ocalenia, ale pewna zapobiegliwość goc-kich władców, którym nieobcy był swoisty snobizm, przyczyniła się do zachowania i przechowania dla potomnych dotychczasowego dorobku myśli. Najbardziej wymowna w tym względzie była działalność Kasjodora. Flavius Magnus Aurelius Cassiodorus (ok. 490-ok. 583) podjął służbę na dworze Teodo-ryka i jego następców, gdzie był zwierzchnikiem kancelarii królewskiej, przestrzegającym starannie stylistycznej poprawności łaciny. Chciał nową dynastię uważać za kontynuatorów Rzymu - w każdym razie taka intencja towarzyszyła mu, gdy przez kilka lat pisał ujęte w 12 ksiąg dzieło De origine actibusąue Gothorum {Opochodzeniu i czynach Gotów). W czasie powszechnego zamętu politycznego wycofał się z życia publicznego i osiadł w klasztorze, który stał się ważnym ośrodkiem naukowym. Świadomość schyłku kazała mu gromadzić i utrwalać dostępną pogańską i chrześcijańską naukę. Najważniejszym jego dziełem były Institutio-nes {Wskazania) - wprowadzenie do studiów świeckich i teologicznych. Nas najbardziej interesuje ks. II (Humanae litterae, a więc jakby pisma świeckie), gdzie autor w kolejnych siedmiu rozdziałach opisał siedem sztuk wyzwolonych, na któ- 22 J. Dyck, Rhetorische Argumentation undpoetische Legimitation. Zur Genese und Funktion zweier Argumente in der Literaturtheorie des 17. Jahrhunderts, [w zbiorze:] Rhetorik. Beitrage zu ihrer Geschichte in Deutschland vom 16.-20. Jahrhundert, hrsg, von H. Schanze, Frankfurt a.M. 1974. re-jak już wiem trivium, a następr vium. Podobnym st rował się Isidoru erudyta i kompil tzw. Etymologii czy aspirującej e Wandalów i itals pierwsze księgi a zatem i retoryc matyczność Izyd ku przyswoiło so ułomnej recepcji cyjne. Wspomniana tylko banalna, jes celarie królewskie wy przekaz zwiąż sukcesji, nieraz sł libri XII (Rzeczy były wzorami kor stał się wzorem s Wieki średni wały dwie odmii pisania listów", o rozszerzyła swój ła się nowym rot o genus dictamin nie dwu nowych czego i pokazowe dziejska jest w in tunki czy rodzaje, tekstów wypowi przedzały ustne v się obywały. Ten problem czącej dwa wielk Humanizm n jako że w istocie dem i zasługą. 23 Dzieje retory A History ofRhetoru 41 - składały się kolejno: gramatyka, retoryka, dialektyka - jako e arytmetyka, geometria, astronomia i muzyka - jako ąuadri- sunkiem do źródeł, które należy ocalić od zapomnienia, kie- Hispanensis (ok. 570-636), zwany także Izydorem z Sewilli, or, autor Etymologiarum libri XX, które to dwadzieścia ksiąg iało być encyklopedią łacińskiej kultury dla wykształconej ty w hiszpańskim państwie Wizygotów, a także afrykańskim m Ostrogotów, czyli dla zlatynizowanych już Germanów. Trzy tymologii były poświęcone siedmiu sztukom wyzwolonym, Kasjodor był bardziej samodzielny i oryginalny, ale syste- a zdecydowała, że to za jego pośrednictwem wiedzę o anty- e średniowiecze: w każdym razie - obok arabskiej, po części o czym była już mowa wyżej - było to główne źródło erudy- unkcja Kasjodora - redaktora pism kancelaryjnych, na pozór dla zrozumienia dalszych losów stylistyki bardzo ważna. Kan-a potem cesarskie były miejscem, w którym dbałość o języko-na była ściśle z poczuciem sukcesji po cesarstwie rzymskim -bnącej, ale nigdy nie zerwanej. Kasjodor wydał pt. Variarum óżnych ksiąg dwanaście) kilkaset urzędowych listów: niektóre spondencji, wielokrotnie potem stosowanymi, a styl Kasjodora lu epistolarnego. ' nie zdobyły się wprawdzie na oryginalną myśl, ale wypraco-y retoryki: ars dictaminis, co można przełożyć przez „sztukę az arspraedicandi, czyli sztukę kaznodziejską. Retoryka zatem :akresy: z jednej strony objęła gatunki pisemne, z drugiej zaję-ajem komunikacji słownej. W badaniach nieraz rozprawia się i genus praedicandi, co jest o tyle mylące, że sugeruje powsta-odzajów obok klasycznych trzech (rodzaju sądowego, doradco; por. też rozdz. III). Sztuka pisania listów czy sztuka kazno-ym sensie odmianą, gatunkiem czy rodzajem niż owe trzy ga-'resztą tradycyjna retoryka nie była wyłącznie i dosłownie teorią lanych głośno, ponieważ przenikała do gatunków, które wykonanie (por. rozdz. I o logografach) lub bez tego wykonania ypłynie zresztą ponownie w czasach renesansu jako epoki łą- prądy - humanizm i reformację. stworzył nowej retoryki, co nas nie powinno zbytnio dziwić, echował go ahistoryczny styl myślenia, a było to zarazem błę- średniowiecznej przedstawia: J.J. Murphy, Rhetoric in the Middle Ages. Tieoryfrom St. Augustine to the Renaissance, Berkeley-Los Angeles 1974. * 42 Humaniści uprawiali swoistą hermeneutykę: uważali, że wystarczy odtworzyć niezafałszowany kształt przeszłości, by te minione wieki przemówiły do ich współczesności przekazując wiedzę i poglądy obowiązujące niezmiennie i bezwzględnie. Antyk grecki i rzymski był znany wiekom średnim we fragmentach nie tworzących systemu - humaniści podjęli dzieło rekonstrukcji całości. Jednocześnie uznali tę całość za szczytowe osiągnięcie przeszłości i postanowili system ów poddać renowacji. Inna rzecz, że z upływem czasu wysiłek renowacji przekształcał się w emulację: starożytność już się nie tylko naśladowało - ze starożytnością się współzawodniczyło. Pewna jednostronność humanistów przyniosła więc w rezultacie gwałtowny rozkwit kultur narodowych. Przy wszystkich różnicach jedno łączy reformację z humanizmem, a mianowicie przekonanie, że pewna dawna wartość została z czasem zagubiona i zniekształcona. Wartością tą było nieskażone słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym, zwłaszcza w Ewangeliach - słowo fałszywie uzupełnione tzw. tradycją, czyli nauczaniem Ojców Kościoła, a zwłaszcza nagannymi praktykami papieskiego Rzymu. Gdy istotnym składnikiem humanizmu była laickość, reformacja przeciwnie, szukała surowości wiary i unikała religijnej ostentacji. Czasy renesansu i szerzej: stulecia całej formacji klasycystycznej przynoszą gwałtowne upowszechnienie starożytnych teorii retorycznych, od Arystotelesa po Kasjodora i Izydora z Sewilli (jeśli tych dwu można zaliczać jeszcze do antyku). Wyliczenie wydań autorów starożytnych oraz tekstów renesansowych, barokowych i oświeceniowych kontynuatorów byłoby obszerną listą bibliograficzną -aby jednak wykład systematyczny retoryki jako wykład opisowy był jasny w swych odwołaniach, wypada nakreślić swego rodzaju mapę zdarzeń i relacji literackich, w tym najważniejszych wypowiedzi teoretycznych i najprzedniejszych osiągnięć praktycznych. Znajomość antycznej teorii wymowy była w średniowieczu fragmentaryczna, ale - co ważniejsze - elitarna. Sytuacja zmieniła się diametralnie w połowie XV w., to jest od czasu wynalezienia druku ok. 1450 r. przez Gutenberga. Kariera ruchomej czcionki była nadzwyczaj szybka, książka stała się przez to nieporównanie tańsza niż manuskrypt, a tempo rozprzestrzeniania wszelkich idei -zawrotne. Wynalazek druku sam w sobie był uniwersalny i neutralny, to znaczy mógł służyć wszystkim, ale nie jest przypadkiem, że korzyść z niego odniosły przede wszystkim kierunki nowatorskie. W każdym razie bez drukowanej książki humanizm nie byłby przewrotem - pozostałby ideologią wąskiego grona uczonych i artystów, a reformacja luterańska byłaby herezją ważną w dziejach teologii, ale o takim społecznym zasięgu, jaki miały ruchy kacerskie wieków średnich. O odkryciu, rekapitulacji i publikacji Arystotelesa była już mowa wyżej. Podobnie rzecz się miała z innymi klasykami teorii wymowy. Znajomość Cycerona i Kwintyliana została w XV w. poszerzona o odkrycie nie znanej przedtem części ich dorobku. Dorobku nie znanego - to znaczy często zalegającego biblioteki i archiwa i niedocenionego. I tak w 1421 r. w archiwum katedralnym w Lodi odnaleziono traktaty retoryczne Cycerona oraz przypisywaną mu (aż do XVI w.) Rheto- 43 rica adHerennium2*. Pełny tekst Institutio oratoria Kwintyliana odnalazł w roku 1416 jeden z wybitniejszych włoskich humanistów, Gian Francesco Poggio Brac-ciolini w opactwie Sankt Gallen, w północnej Szwajcarii. W ślad za tym poszły publikacje drukarskie. De oratore, Orator i Brutus ukazały się już w 1465 r., w pięć lat później wytłoczono Institutio oratoria, a w roku 1476 wznowiono Cycerona, uzupełniając edycję traktatem De inventione oraz Rhetorica ad Herennium. Z początkiem XVI w. Aldus Manutius, twórca najznakomitszej renesansowej oficyny, wydał w Wenecji Opera rhetorica Cycerona. Druk zatem zintensyfikował skutki tych odkryć, umożliwił bowiem upowszechnienie poprawnych wersji. Jest jednak rzeczą znamienną, że bardzo szybko zaczęto klasyków retoryki tłumaczyć na języki narodowe oraz wydawać komentarze teoretycznych tekstów klasycznych. Obfity jest dorobek humanistów w wieku XVI w zakresie własnych retoryk i poetyk25 - obfity i ambitny, ale mimo wszystko stosunkowo mało odkrywczy - autorytet wzorów był tak wielki, że wprowadzano nieznaczne innowacje, rozwijając raczej egzegezę. Było to poniekąd konsekwencją generalnych poglądów klasycyzmu na sztukę, twórcę i dzieło: nie oryginalność była wówczas w cenie, lecz zgodność z z niezłomną normą. Stąd też autorzy czasów renesansu i baroku pisali podręczniki retoryki i poetyki przede wszystkim łacińskie. W Polsce dopiero stulecie XVIII przyniosło szkolne podręczniki wymowy polskiej, chociaż sztuka oratorska w praktyce kwitła: przyjdzie się w toku tych rozważań odwołać do przykładów czerpanych z mów takich arcymistrzów, jak Stanisław Orzechowski czy Piotr Skarga. Ten stan rzeczy nie jest zapewne przypadkiem - podobnie przecież w stuleciu Kochanowskiego, a potem Wacława Potockiego i Jana Andrzeja Morsztyna nie ma poetyki po polsku i do języka polskiego się odnoszącej. Ważnym wydarzeniem w dziejach renesansu w Polsce w wieku XV była działalność Filipa Buonaccorsiego, zwanego Kallimachem (1437-1496), który podejrzany o udział w spisku przeciw papieżowi ratował się ucieczką z Rzymu i po pewnym czasie dotarł do Polski, gdzie znalazł pomoc i schronienie na dworze arcybiskupa lwowskiego, Grzegorza z Sanoka. Z powstałej w Polsce twórczości Włocha zainteresuje nas tu najbardziej Rhetorica, napisana po roku 1472. Pozostała wprawdzie w rękopisie26, ale znana była elicie intelektualnej kraju i z pewnością odegrała ważną rolę w kształtowaniu kultury humanistycznej. Rhetorica zajmuje się tą częścią sztuki wymowy, która u Cycerona nosi tytuł De inventio-ne11 {por. rozdz. IV). Nie było to dzieło oryginalne - Kallimach zapatrzony był w autorytety; ale pamiętajmy, że przyrost wiedzy dokonywał się wtedy właśnie przez kompilacje i adaptacje. Rhetorica nie tylko naśladuje Cycerona, Kwintylia- 24 O dziejach starożytnej poetyki i retoryki informuje przystępnie: Rzymska krytyka i teoria literatury. Wybór, oprać. S. Stabryła, Wrocław 1983, BN II 207. 25 Poetyka okresu renesansu..., passim, a zwłaszcza s. XXXV. 26 Philippi Callimachi Rhetorica, edidit C. Kumaniecki, Varsoviae 1950. 27 K. Kumaniecki, O odnalezionej „Retoryce" Filipa Kallimacha, Warszawa 1948, s. 28 i 45-56 (tu zestawienie poszczególnych fragmentów Kallimacha z Cyceronem, Kwintylianem i Martia-nusem Capellą, rzymskim encyklopedystą z V w.). 44 na i Martianusa Capellę, ale raz po raz prawie dosłownie powtarza ich sformułowania; innowacje Kallimacha polegały głównie na wprowadzeniu polskich realiów tam, gdzie tego wymagała egzemplifikacja. Cyceron w epoce renesansu budził zachwyt, ale także i sprzeciw28. Erazm z Rotterdamu w dziele Ciceronianus sive De optimo genere dicendi {Cyceroniani-sta, czyli o najlepszym rodzaju wymowy) wydanym w 1528 r. przeciwstawił zasadzie bezwzględnego posłuszeństwa humanistów normie językowej zawartej w dziełach Cycerona postulat traktowania łaciny jako narzędzia żywego i giętkiego, dostosowanego do potrzeb współczesności i użytku potocznego. W ten sposób Erazm zapoczątkował spór o normę języka antycznego, spór prowadzony dalej pod koniec XVI w., w którym jako główny przeciwnik włoskich cyceronianistów wystąpił Justus Lipsius (Joest Lipps, 1547-1606), niderlandzki humanista. W 1577 r. wydał on Questiones epistolicae, w których proponował rozszerzenie kanonu stylistów łacińskich - zwłaszcza o Plauta, szczególnie godnego uwagi z racji zachowanych w jego języku archaizmów i licznych kolokwializmów29. Wątpliwości co do kanonu pisarzy klasycznych i obawy przed ograniczaniem go do literatury pogańskiej greckiej i rzymskiej, podobne do tych, jakie żywiło wczesne chrześcijaństwo, miała także reformacja, a zwłaszcza czynny na jej polu Filip Melanchton (1497-1560), który w Elementarum rhetorices libri duo {Podstaw retoryki księgi dwie) z roku 153130, wyróżniwszy czwarte genus, a mianowicie genus didascalicumil, z myślą o kaznodziejstwie i poniekąd w nawiązaniu do średniowiecznej ars praedicandi, z naciskiem podkreślał i komentował retoryczny charakter Pisma Świętego jako źródła licznych figur i ozdób. „Plenae sunt enim Sacrae litterae omamentorum omnis generis" pisał Melanchton32. A Luter twierdził, że Duch Święty jest „fidelis suasor" (wierny doradca) retorycznego myślenia i postępowania33. W wieku XVI zaznacza się rozchwianie zwartego dotychczas systemu siedmiu sztuk wyzwolonych, a zwłaszcza jego „trywialnej" części. Petrus Ramus (Pierre de la Ramee) podjął próbę usamodzielnienia poszczególnych dyscyplin w ten sposób, że rozwinął i rozbudował naukę o dialektyce. W roku 1543 wydał Dialecticae par-titiones {Podział dialektyki), a w 1556 Dialecticae libri duo {Dialektyki księgi dwie), gdzie oddzielił retorykę od gramatyki i od dialektyki. Dążność do specjalizacji i su- 28 Obszernie na ten temat: Th. Zieliński, Cicero im Wandel der Jahrhunderte, Leipzig-Berlin 1897 (ijeszcze wyd.: 1908, 1912, 1929). Zob. też. E. Norden, Die antike Kunstprosa. Vom VIJahr-hundert v. Chr. bis in die Zeit der Renaissance, t. 1-2, Leipzig-Berlin 1918 (materiał przytoczony w tej pracy wykracza poza wiek XVI). 29 B. Otwinowska, Modele i style prozy w dyskusjach na przełomie XVI i XVII wieku, Wrocław 1967, s. 74. 30 L.A. Sonnino, A Handbook to Sixteenth-Century Rhetoric, London 1968. Tu omówienie pośmiertnie wydanej w Bazylei, w 1574 r. pracy Elementarium rhetoricarum libri duo, zawierającej oryginalną i nader złożoną taksonomię „elokwencji". 31 J. Dyck, Ticht-Kunst. DeutscheBarockpoetikundrhetorische Tradition, BadHomburg 1969, s. 11. 32 J. Dyck, Ticht-Kunst..., s. 158. 33 Cyt. za: K. Dockhorn, Kritische Rhetorik?, [w zbiorze:] Rhetorik. Kritische Positionen zum Stand der Forschung, hrsg. von H.F. Plett, Munchen 1977. werennosci poszi retoryki miała na rii wymowy pod i teorię argumen nic (gestykę, mi poprawnego mó usamodzielnieni* nio; retoryce jednak niczona do elok i w stuleciu XVI rozluźniony zoste IHB między teori logo też dla kont lywny nawrót do Te perturbac sowski stan równ ryki. Jedna z ban /)c artepoetica li (i i rolamo Vida(o cerona i Kwintyl 0 wychowaniu po loryczny podzia leż kapitalną prz lać jednak o tym choć znana, nie b pominięcia idei i 1 komentowanyc k;|"- i obyczaj te Przegląd teo leży zapominać i wszystkim pisań można w podręc że styl listów na właściwie pryw 34 Otwinowska wclla z jego Logic a 35 M. Korolko, ilć, Teoria retoryczni \\o, Wrocław 1984, s 36 J. Dyck, Tich 37 Poetyka okre 38 A. KibediVa 39 J.L. Vives, D 1975, s. 58). 45 :ególnych nauk, charakterystyczna dla wieku XVI, w dziedzinie ler żałosne skutki. Dotychczasowy przedmiot zainteresowań teo-zielił Ramus tak, że inwencję i dyspozycję, w tym oczywiście acji, oddał dialektyce, zostawiając retoryce elokucję i wykona-nikę, pronuncjację). W ten sposób gramatyka pozostała sztuką /ienia34, co skądinąd było ważnym krokiem naprzód w dziele językoznawstwa; logika też stała się nauką rzetelnego myśle-została wyrządzona niepowetowana szkoda, ponieważ ogra-cji jako sztuki pięknego wysłowienia musiała doprowadzić -doprowadziła - do popisów pustosłowia35, co najgorsze jednak, w ten sposób związek między etosem mówcy a teorią argumentu \ argumentu i perswazji a regułą bene dicendi (zob. rozdz. I). Dla-nuacji retoryki zbawienny okazał się w wieku XVII konserwa-Cycerona, swoisty barokowy neocyceronianizm36. e wiązały się z procesem usamodzielnienia poetyki, arystotele-owagi bowiem został w XV w. zachwiany nieco na korzyść reto-ziej oryginalnych i stosunkowo wczesna poetyka renesansowa3? bri tres (Rzym 1527, ale napisana wcześniej), której autor, Marco i. 1485-1566), doskonale obeznany z twórczością Horacego, Cy-ana, najwyraźniej idzie tropem sugestii retorycznych: rozprawia ety, podobnie jak Kwintylian o wychowaniu mówcy, stosuje rena inwencję, dyspozycję i elokucję, a z teorii wymowy bierze cięż dla sztuk fabularnych koncepcję narracji. Musimy pamię-że, gdy Vida pisał swą poetykę, Perl poietikes Arystotelesa, yła dostatecznie popularna. Tym bardziej godny uwagi jest fakt stetyki platońskiej, w poprzednim stuleciu żarliwie głoszonych . Przez wiele lat we Francji poetykę nazywano „drugą retory-uchylił dopiero tzw. klasycyzm ścisły czasów Ludwika XIV38, i i praktyk oratorskich nie może być tu kompletny, ale nie na-starych związkach sztuki wymowy ze sztuką pisania - przede a listów. Dlatego też wiele retorycznych koncepcji odnaleźć nikach epistolografii, choć byli i tacy teoretycy, którzy sądzili, ży odretoryzować, ponieważ korespondencja jako działalność tna może i powinna korzystać z mowy codziennej39. Toteż op. cit., s. 69) przytacza takie właśnie pochlebne dla Ramusa zdanie W.S. Ho- d Rhetoric in England (1500-1700), Princeton 1956, s. 151, 354 i n. ~)prozie „Kazań sejmowych " Piotra Skargi, Warszawa 1971, s. 44; E. Ulćina- w Polsce i na Litwie w XVII wieku. Próba rekonstrukcji schematu retoryczne- 77. -Kunst..., s. 14. u renesansu..., s. 22. ga, Rhetoriąue et litterature. Etudes de structures classiąues, Paris 1970. ; conscribendis epistolis (cyt. za: H.F. Plett, Rhetorik der Affekte, Tiibingen 46 zrozumiałe wydaje się przekonanie, że zalecany dla listów bywał styl Lipsju- sza 40 Znajomość teorii retorycznych w Polsce poświadczają dzieje Studium Generale, czyli Uniwersytetu Krakowskiego, szkół jezuickich i szkół innowierczych, zwłaszcza Gdańska i Torunia. Liczba rękopiśmiennych podręczników w wieku XVII jest znaczna41, ich oryginalność różna, zazwyczaj jednak niewielka - świadczą one wszakże o rozległej kulturze literackiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. O znajomości teorii wymowy świadczy produkcja drukarń polskich. Wprawdzie obieg księgarski nie jest tożsamy z produkcją poligraficzną, ponieważ jest bogatszy (sprowadza się przecież książki drukowane za granicą) - mimo to aktywność oficyn krajowych jest znamiennym miernikiem. Odnotujmy więc, że Rhetorica ad Herennium (według zapisów Estreichera, które z natury rzeczy mogą być niepełne) drukowana była w Krakowie w latach: 1500,1507,1517,1527,1539, 1541, 1543, 1545, dwukrotnie w 1549 r. i jeszcze raz w 1561 r. Niektóre pisma retoryczne Cycerona wyszły w Krakowie w 1527 r. pt. De inventione et arte rhetorica libń II. Arystotelesa wydano później, ale była to edycja już komentowana przez znanego humanistę włoskiego Karola Sygoniusza: Aristotelis de arte rhetorica libń tres Carolo Sigonio interpretae (Cracoviae 1577). Poziom wiedzy teoretycznej był w Polsce nader wysoki. W połowie wieku XVI przetoczyła się przez środowiska intelektualne sławna i oryginalna dyskusja na temat periodu retorycznego między Benedyktem Herbestem a Jakubem Górskim. Ponieważ nie tylko miała ona istotne znaczenie dla ówczesnej praktyki i teorii oratorskiej, ale zachowała do dziś pewną historyczną wartość, trzeba jej poświęcić chwilę uwagi. Profesor krakowskiego uniwersytetu, Jakub Górski (ok. 1525-1585) wydał w Krakowie w 1558 r. rozprawę De periodis atąue numeris oratoriis libń duo (O okresach i liczbach oratorskich księgi dwie). Rzecz była ujęta klasycznie, respektowała tradycję, a zwłaszcza wiele korzystała z pracy sztrasburskiego filologa Jana Sturma pt. Libń duo: Ioannis Sturmii de periodis unus... (Jana Sturma księgi dwie, jedna o okresach...). Odkładając referowanie trudnej problematyki okresu, czyli periodu retorycznego, do osobnego rozdziału (XI), ograniczymy się na razie do zarysu sporu. Benedykt Herbest (ok. 1531-1593), takoż profesor krakowskiego Studium Generale, już znany komentator Cycerona (M. T. Ciceronis vita [...] descripta, drukowana najpierw w Krakowie w 1561, a potem we Frankfurcie nad Menem dwukrotnie), odpowiedział na pismo Górskiego pracą pt. Peńodica dispu-tatio (Kraków 1562). Różnica poglądów, a zarazem oryginalność Herbesta polegała na niezgodnej z tradycją definicji periodu (tudzież pozostałych części zdania) jako jednostek zależnych od ich długości, mierzonych w stopach: period - jego zdaniem - nie powinien przekraczać długości czterech wierszy heksametrycznych42. 40 Ulćinaite, op. cit., s. 118. 41 Op. cit, passim, a zwłaszcza Aneksy: I (Zestaw retorycznych tekstów rękopiśmiennych) i II (Biografie autorów). 42 A. Werpachowska, Jakub Górski i Benedykt Herbest. Dwie koncepcje w XVI-wiecznej teorii stylistycznej, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 2, s. 183. Z takim stanowi zała się jego rep [...] refutatio {O mywał przekon niemożliwe jest dzielną można i ną, niezależnie podniósł rękawi bri V(Odpowie> glądy, ale gener śny i bynajmnię wersytecie, a nich Stanisław nowski, Piotr Sl Cycerona. Dysk że trudno - bo tak w uprą oddać mu spraw gdy twierdził, że drugie - chciał z dobrze znane są nie przyjętego Spośród lic nego, zwłaszcza najwybitniejszi (1595-1640), p Interesujące nas mimo że pozos dyktowanych n dobrze zorgani; jezuickim. Sarb dą tylko w poło antyku i jego re Zgodnie z stepujące razem napisał j eden ret Defiguris sente 47 kiem nie chciał się zgodzić Górski: w Krakowie w roku 1562 uka-ika pt. Disputationis de periodis contra se a Benedicto Herbesto iparcie dysputy Benedykta Herbesta o okresach). Autor podtrzy-nie, zgodnie z którym jedynie pełne zdanie może tworzyć period, natomiast - jak twierdził przeciwnik - że „za jednostkę samo-znać fragment stanowiący pewną całość składniowo-semantycz-od tego, czy ma ona pełną składnię i sens, czy nie"43. Herbest ;ę ogłaszając w Lipsku w roku 1566 Periodicae responsionis li-zi o periodach ksiąg pięć), w której to pracy nieco złagodził po-lnie podtrzymał swoją prozodyczną interpretację. Spór był gło-niemarginalny, skoro zaraz odbyły się publiczne dysputy w uni-niebawem zabrali głos luminarze łacińskiej i polskiej literatury, wśród Drzechowski - biegły w prozie łacińskiej i polskiej, Jan Kocha-arga i Andrzej Patrycy Nidecki - filolog, wydawca i komentator utanci opowiedzieli się za Górskim, co było dość oczywiste, jako ać na definicję periodu uzależnioną od długości oddechu mówcy zczającym skrócie wyglądały poglądy Herbesta. Trzeba jednak edliwość: po pierwsze - nawiązywał on do starożytnej tradycji, „nie zawsze period retoryczny wiązano z pełnym zdaniem"44, po ająć się zdaniami luźno zbudowanymi, krótkimi i uciętymi, które wymowie antycznej (częste u Cycerona), a które wedle powszech-glądu nie byłyby periodyczne. nych podręczników retoryki, przystosowanych do użytku szkol-w szkołach jezuickich, przyciągają uwagę dzieła niewątpliwie a mianowicie traktaty Macieja Kazimierza Sarbiewskiego ety o europejskiej sławie, uwieńczonego przez papieża laurem, tutaj jego prace teoretyczne nie były wprawdzie drukowane, ale ały w rękopisach, a nawet tylko w uczniowskich i studenckich itatkach, znane były następcom i naśladowcom głównie dzięki owanemu wewnętrznemu obiegowi informacji w szkolnictwie ewski uchodzi za prawodawcę poezji barokowej, co jest praw-vie, był on bowiem zarazem twórczym kontynuatorem tradycji lesansowej recepcji. praktyką ówczesnej dydaktyki, która łączyła poetykę i retorykę, na-po nauce gramatyki, Sarbiewski obok kilku traktatów poetyckich tryczny, nie obejmujący wszakże całości dyscypliny, a mianowicie tiarum liber unus45 (O figurach myśli księga jedna), których to po 43 Loc. cit. 44 Op.cit.,s. 1 43 M.K. Sarbie' vski, Defiguris sententiarum, [w:] Wykłady z poetyki {Praecepta poetica), przeł. i oprać. S. Skimina, Wrocław 1958, BPP, S.B, nr 5. Wszystkie odwołania - do tej edycji, zwłaszcza do zawartego tu tekstu oryginalnego. Co się zaś tyczy wersji polskiej, to wypada przestrzec czytelnika przed tym przekłade n pełnym błędów i niekompetencji w zakresie teorii literatury (o wadach tłumaczeń z Sarbiewskiego zob. J. Ziomek, Powinowactwa literatury, Warszawa 1980, s. 76 i n., 100). 48 figur zastosowanie widział zarówno w oratorstwie, jak i poezji. Odwoływał się tu do autorytetu Cycerona i w dalszym ciągu błędnie mu przypisywanej Rhetorica adHerennium oraz do Kwintyliana. Ze współczesnych teoretyków najwięcej zawdzięczał Soarezowi. To nazwisko i dzieło warto zapamiętać: De arte rhetorica libri tres [...] {O sztuce retoryki księgi trzy [...]) Cypriana Soareza (zm. 1593) cieszyły się niebywałym powodzeniem: i w wieku XVII, i XVIII drukowane były trzydzieści kilka razy. Sarbiewski korzystał prawdopodobnie z wydania z roku 1618, głównie z rozdz. 30 księgi III pod takim samym jak jego własny tytułem: Defiguris sententiarum. Z faktu, że podręczniki retoryki w wieku XVI i XVII pisane były po łacinie, nie należy wnosić, że przytłumiona została w ten sposób polska praktyka ora-torska. Stereotypowe skądinąd przekonanie o wybujałej wymowie barokowej zostało potwierdzone przez badania historyczne. Godne zastanowienia jest co innego, to mianowicie, że formułowana po łacinie teoria była i źródłem, i uzasadnieniem praktyki także polskiej. Było to możliwe o tyle, o ile łacinę wraz z jej słownictwem i strukturami traktowano jako język uniwersalny. W tej sytuacji tekst mowy najbardziej nawet oryginalny, to jest nie mający bezpośredniego i literalnego pierwowzoru, był g«as/-przekładem, jakby tłumaczeniem idealnego łacińskiego wzorca. Odnowa retoryki nastąpiła w wieku XVIII - był to odwrót od retoryki skrajnie elokucyjnej i powrót do wymowy związanej z koncepcją mówcy i jego obywatelskimi powinnościami. Zasługa w tym względzie przypada Stanisławowi Konarskiemu (1700-1773), reformatorowi szkolnictwa pijarskiego, założycielowi Collegium Nobilium (1740). Jest jednak rzeczą znamienną, że dbałość o polską kulturę językową i utrzymanie co najmniej równowagi między łaciną a polszczyzną w programie studiów została wsparta łacińską rozprawą: w roku 1741 wydał Konarski De emendandis elo-ąuentiae vitiis (O poprawie wad wymowy). Ten dialog trzech fikcyjnych postaci krytykuje styl zepsuty i podsuwa wzory godne naśladowania - wszystko oczywiście po łacinie, ale z myślą też o języku narodowym. Konarski musiał stoczyć bitwę na macierzystym terenie retoryki, dlatego też po latach uzupełnił spór o styl sporem o kulturę myślenia i dowodzenia. W roku 1767 wyszło De arte bene co-gitandi ad artem dicendi bene necessaria {O sztuce dobrego myślenia niezbędnej do sztuki „dobrego mówienia" [= retoryki]). Konarski łącząc retorykę z logiką i etyką indywidualną i społeczną46 wracał tym samym do starych i starożytnych zasad wychowania mówcy. W czasie, gdy Konarski po łacinie formułował nowoczesne (co nie znaczy „nowe") zasady wymowy, ukazywały się właśnie drukiem wzorce barokowego oratorstwa elokucyjnego. Jan Daneykowicz Ostrowski, sekretarz najpierw kanclerza litewskiego Jana Fryderyka Sapiehy, potem sekretarz osobisty Augusta III, 46 O retoryce w języku łacińskim i polskim w szkolnictwie pijarskim i jezuickim, a potem w szkołach Komisji Edukacji Narodowej, zob. L. Słowiński, Nauka języka polskiego w szkołach Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, Poznań 1978, s. 103 ipassim. ogłosił dwa tom polska i lacińskĄ stowne, kaznodzh cyjne i inne różn jest polski i laciń\ rów elokwencji drugi łaciński pt. sze wydanie kali tego rodzaju podli zresztą zanikając! Bliskość, a n zjawisko dobrze mogenesem, że ne klasy „wymo sać dla obu dziedl Rzewuskiego Za riusza Golańskie coraz częściej po[ ciąż ścisłych grar sna też była ich ] dził, że uczniów nic innego nie jes zwyczaj wierszo ne, bo i łączy po< wód do ich rozdz Inną z kolei i a z trudem dawa ciateniebyłyjed 1) była to „zdol sprawność, likatność, przez k my, gust mówień unika, które w m< które nieprzyjem W tym drugirh nia"50, co samo ścić zarówno w 47 I. Potocki, M stawiony Komisji Ed, Lwów 1923, s. 223. Warszawa 1966. 48 T. Kostkiewii 49 F.N. Golańsk 50 Kostkiewiczi 49 pod tytułem, który warto przytoczyć prawie w całości: Swada albo miscelanea oratorskie, sejmowe, weselne, kancelaryjne, li-iskie, pogrzebowe, statystyczne, panegiryczne, elogiarne, inskryp-w oboim języku, prozą i wierszem [...] zebrane. Na dwa tomy, to kipodzielone, a dla pożytku ipochopu w każdej materii audyto-o druku podane. Tom I polski ukazał się w Lublinie w 1745 r., 'vada latina w 1747 r. Istnieje domniemanie, że było wcześniej-kie z 1684 r. Swada Daneykowicza nie była jedynym wówczas ęcznikiem, była wszakże przykładem najwymowniejszym tych ch tendencji. wet częściowe krzyżowanie się zakresów wymowy i poezji - to nane już antycznej teorii: wielu powtarzało za Cyceronem i Her-Ijlomer był wielkim retorem. Nie tylko w szkołach istniały wspól-y i poezji", ale i traktaty teoretyczne zaczęto coraz częściej pi-in łącznie. Niektóre po prostu tak formułują tytuł (np. Wacława awki wierszopiskie i krasomowskie z 1762 roku czy Filipa Ne-o O wymowie i poezji, Wilno 1786, i jeszcze dwa wydania), ale awiały się zdania o potrzebie rozluźnienia tego związku, cho-c między obiema dyscyplinami nie udało się wyznaczyć. Nieja-erarchia. Ignacy Potocki, dyskutując kwestie dydaktyczne, są-ucząc się poezji uczyć się będą i wymowy, ponieważ „poezja tylko wymowa żywsza, którą bardziej imaginacja kieruje, którą to jest miarom sylab i rymów zniewolił"47. Zdanie to znamien-yę z wymową, i zarazem - w pojęciu imaginacji - znajduje po-elenia i jest sygnałem późniejszego pogrążenia retoryki, nowacją, która podobnie zmieniała układ przekonań w poetyce, się pomieścić w retoryce, było pojęcie gustu lub smaku. Poję-oznaczne; na ogół rozumiano je co najmniej w dwojaki sposób: ość dostrzegania i doceniania użyteczności rzeczy"48, a więc która inoże doskonalić dyspozycję umysłu ludzkiego, 2) „czułość i de-órą piękne mówienie od mniej pięknego uważamy i rozeznawa-a i pisania sprawuje. Czułość ta i delikatność wszystkich wad •wieniu i pisaniu przyczyną są acz pomniejszej przykrości, albo e jakie wrażenie zostawić mogą"49. ujęciu „gust był istotną w procesie twórczym władzą sądze-p^zez się ma sens całkiem nieoczywisty, który mógłby się zmie-stemie Arystotelesa, jak i w pobliżu myśli Immanuela Kanta, ¦śli o edukacji i instrukcji w Polszcze ustanowić się mającej. Projekt przed-kacji Narodowej 24 marca 1774, [w:] Epoka wielkiej reformy, wyd. S. Kot, a ten temat zob. też S. Pietraszko, Doktryna literacka polskiego klasycyzmu, ;:owa, Klasycyzm, sentymentalizm, rokoko, Warszawa 1975, s. 66. O wymowie i poezji, Warszawa 1786, s. 38 i n. ijva, loc. cit. 50 którego jeszcze nie znano w tych latach w Polsce, choć przewrót filozoficzny, jakiego dokonał, musiał być w Europie, zwłaszcza w dziedzinie estetyki, przeczuwany. Tak zatem w rozważaniach nad gustem czy smakiem najważniejsze było poszukiwanie źródeł tej wrażliwości: „Według jednych naturalny dar był właściwy wszystkim, ale wymagał kształcenia i rozwijania przepisów i reguł twórczości poetyckiej; według innych - dany był tylko nielicznym wybrańcom"51. Tak zatem koncepcja gustu i smaku mogła, ale nie musiała, naruszać systemu klasycystycznych reguł; jak wiemy, klasycyzm przejął ze starożytności zarówno Arystotelesowską poetykę, jak i Platońską teorię poezji, a ściślej mówiąc, teorię poety wraz z ideą furor poeticus. Natomiast pomysłem nader ryzykownym była takaż adaptacja retoryki. Wspomniany Golański - co było poniekąd nowością -wprowadził do części retorycznej swego podręcznika rozdział o guście52. Pomysł ten był o tyle chybiony, o ile „gust" i „smak" musiały w końcu połączyć się z pojęciem piękna bezinteresownego, podczas gdy zasadą całej retoryki jest jawna interesowność i celowość. Romantyzm wraz z koncepcją twórcy-medium, przez którego przepływa „strumień piękności", był naturalnie antyretoryczny, co nie przeszkadza, że w poezji romantycznej znajdziemy masę figur i tropów. Co innego jednak inkrustacje stylistyczne, a co innego założenia. Konsekwentnie i ostro sformułował to niemiecki poeta Novalis (1772-1801), który twierdził, że „poezja jest poezją, od sztuki wymowy o nieba różną"53. Wróćmy jednak do Gdańskiego, by oddać mu sprawiedliwość. Po pierwsze, samo słowo „gust" czy „smak" (fr. le gout, niem. der Geschmack) wprowadzono w wieku XVIII tam, gdzie po łacinie w tradycyjnych poetykach i retorykach było aptum, co oznaczało „stosowność" - stosowność stylu wobec materii, tematu, przedmiotu54. Po drugie, Golański broniąc dobrego smaku i powstając przeciw smakowi zepsutemu miał na myśli wspomnianą praktykę barokowej elokucji. A jednak retoryka mimo wszystko jako styl myślenia normatywnego miała się ku schyłkowi - schyłek zaś, wbrew potocznym oczekiwaniom, objawia się zwiększoną często aktywnością kodyfikacyjną. Tak było i z początkiem wieku, w Warszawie, Krzemieńcu i Wilnie, w trzech najżywszych ośrodkach w okresie zaboru pruskiego i rosyjskiego, oraz w latach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego. Ten okres, niesłusznie zwany pseudoklasycyzmem (trafniejsza nazwa: klasycyzm postanisławowski55), cechuje szczególna aktywność w zakresie formułowania norm i wzorców stylistycznych w języku polskim i dla języka polskiego, przy czym aktywność ta nie była ani konserwatywna, ani przesadnie doktrynerska. Euzebiusz Słowacki pisał: 51 Op. cit., s. 67. 52 Pietraszko, op. cit., s. 449. 53 „Poesic ist Poesie. Von Rede/Sprach/Kunst himmelweit verschieden!" (cyt. za: K. Pohlheim, Der Poesiebegriffder deutschen Romantik, Paderborn 1972, s. 151). 54 D. Breuer, Einfuhrung in die pragmatische Texttheorie, Munchen 1974, s. 44. 53 P. Żbikowski, Klasycyzm postanisławowski. Doktryna estetycznoliteracka, Warszawa 1984. 51 geniusz twórczy w poezji jest darem nader rzadkim; ale gdy się ten znajduje, ani go wstrzymać, ani go przytłumić nie można. Rozwija się on własną siłą i staje się tym, czym być musi koniecznie. Wzbudza go i prostuje nauka, ale go nie tworzy56. Tenże Słowacki (1773-1814) opracował dla słuchaczy Liceum Krzemienieckiego i dla studentów Uniwersytetu Wileńskiego, ale za życia wydać nie zdążył, rozprawę O wymowie oraz O poezji51. Ten traktat ma dość charakterystyczny układ: po „Historii wymowy" idzie „List", potem „Rozmowa albo dialog", „Pisma dogmatyczne czyli naukowe", „Opowiadanie dziejów czyli historia", „Biografia", a dopiero po nich „Mowa krasomowska, „Wynalezienie", „Rodzaj wymowy chwalącej", „Rodzaj wymowy radnej", „Rodzaj sądowy..." itd., już wedle tradycyjnych układów, aż do „Wysłowienia". Najobszerniejszym i najbardziej kompetentnym opracowaniem retoryki i dziedzin pokrewnych, pisanym w początkach XIX w., było obszerne dzieło Stanisława Kostki Potockiego (1755-1821) O wymowie i stylu, w czterech tomach, drukowane w Warszawie w latach 1815-1816. Autor, sam świetny mówca i polityk, były działacz Sejmu Czteroletniego, z czasem minister oświaty w Królestwie Polskim, potem odsunięty z racji swych liberalnych i antyklerykalnych poglądów, wierny wyznawca idei oświecenia i przeciwnik romantycznych nowinek, jak nikt inny był przygotowany do sporządzenia takiej summy wiedzy retorycznej, przystosowanej do tradycji i języka polskiego. Kolejne tomy zawierają historię wymowy, zasady trzech rodzajów retorycznych, omówienia „wymowy kazalnej" (czyli homiletycznej), rozbiory przykładowe mów, analizę części sztuki oratorskiej (tzw. partes artis) wraz z elokucją, czyli stylistyką właściwą i nauką o figurach i tropach (tu teoria metafory), a wszystko poparte przykładami sławnych europejskich mówców w przekładach polskich, opatrzone rozbiorami. Ostatni, czwarty tom oprócz uwag „o jasności stylu i jego odrębności i o sposobie ukształcenia go" zawiera rozdziały poświęcone gatunkom wobec retoryki pogranicznym, jak historiografia, pamiętnikarstwo, bajka wraz z alegorią, rozmowy (dialogi), listy, a także bajeczność, od bajki właściwej odróżniona, a więc „zmyślanie, powieści, romanse, przekładania". Przywykliśmy sądzić, że między klasykami a romantykami historia ustanowiła nieprzyjaźń. I sąd ten jest w zasadzie słuszny - niech jednak nie będzie sądem bezwzględnym: klasycy, zwłaszcza późnej formacji, dokonali dzieła kumulacji wielowiekowej tradycji śródziemnomorskiej, kumulacji, która zawsze otwiera drogę dla twórczego rewizjonizmu. Z drugiej strony romantycy byli uczniami oświecenia - zbuntowanymi, ale zawsze uczniami. Potocki poprzedził swe dzieło „Przedmową", która zaczyna się tak: Wezwany od Towarzystwa Przyjaciół Nauk do pisania o wymowie, nie mogłem nie czuć z jednej strony, ile jest dla mnie pochlebnym to jego wezwanie, z drugiej nie widzieć, ile siły moje nie 56 E. Słowacki, Przestrogi względem wprawiania uczniów do porządnego i poprawnego w mowie ojczystej pisania, [w:] Dzieła z pozostałych rękopismów ogłoszone, t. 2, Wilno 1826, s. 287. 57 Tytuły rozpraw nie są ustalone. Drukowane w Dziełach (ibidem) mają na karcie tytułowej brzmienie: „Tom II zawierający: I Teoryą wymowy, II Teoryą poezyi", na „szmuctytule" zaś: „O wymowie" i „O poezyi". 52 wyrównają takiemu przedsięwzięciu [...]. Jasnąjest rzeczą, iż chcąc ten rys co do wymowy dopełnić, trzeba rozwinąć całąjej naukę i wszystkie objąć części: a zatem nie idzie tu o świetny jej obraz, lecz 0 gruntowne i dokładne wyłuszczenie. Przyznam się, że mnie ta uwaga znowu niepomału uderzyła 1 prawie odstręczyła od tak ważnej pracy; wszelako mierząc siły moje z przedmiotem, rzucając na siebie i wkoło siebie oczy, dostrzegłem, że mi nie zbywało na dzielnych pomocach, korzystnie zastąpić mogących brak moich zdolnościi8. Autor zmierzył „siły z przedmiotem", a nie „siły na zamiary", wszakże podobieństwo tych zwrotów jest znamienne. Nie należy jednak szukać czy domyślać się zapożyczeń - kolejność i miara sił i przedsięwzięcia jest zapewne toposem retorycznym. Gdy z kolei przyjdzie rozpatrywać i analizować tak charakterystyczny dla klasycznej teorii wymowy period czyli okres retoryczny, nie zabraknie wśród przykładów tego dobrze znanego fragmentu: Dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał hydrze, Ten młody zdusi centaury... Cała zresztą Oda do młodości jest romantycznym manifestem ułożonym w stylu retorycznym, co jest paradoksem dawno odkrytym i opisanym, ale wartym zapamiętania. S.K. Potocki, O wymowie i stylu, cz. I, t. 1, Warszawa 1815, s. I1I-V. Rozdział III ENOLOGIA - RETORYCZNE KLASYFIKACJE Współczesne działy na rodzaje tocznie akceptov ryka, epika, drań Nie znaczy to w rackie; przeciwnie równorzędne poj matów pogranie dziczymy samą właściwość nam ślenia ogromny Przegląd zas mniej powodów i wielopiętrowej toryki i jej urod; rzeczy będzie techne, co znaczy „rzemiosła". Na oznaczenie antyczna reto grecku genos, a a w każdym razi czownik eidos (a także „przymiot' czeń co grecki jako nadrzędne, no tego raczej w wała potrzeby p ność nazw wypracowania u ona Dryka 1 Dowód na te tekście Retoryki Ar) innym zaś razem Handbuch der litera podstawowe pojęcia genologiczne w nauce o literaturze, po-gatunki tudzież odmiany gatunkowe, niemal powszechnie i po-ane, zwłaszcza jako zwyczajowy podział troisty rodzajów (li-at), mają za sobą wielowiekową tradycję - retoryczną właśnie, szakże, iż starożytność wyróżniała te trzy właśnie rodzaje lite-- trzeba było długiego czasu, by wypracowane zostały trzy ęcia i nazwy, a prześledzenie tej zawiłej drogi jest jednym z te-a poetyki i retoryki. Jest rzeczą zresztą zastanawiającą, że dzie-asadę trychotomii, choć nie rozstrzygniemy teraz, czy jest to wrodzona, czy też zwyczajnie decyduje o naszym sposobie my-iężar tradycji. d klasyfikacji poprzedza szczegółowe rozważania z dwu co naj-po pierwsze, bardzo łatwo pogubić się w mnogości terminów strukturze klas, po drugie, taksonomie i klasyfikacje są duszą re-niechęć do klasyfikacji może być zrozumiała; ale w gruncie zawsze niechęcią do tego, czemu retoryka zawdzięcza nazwę wprawdzie „sztuka", ale znacznie bliżej pola znaczeniowego klas, wyodrębnionych z możliwych zachowań językowych, ma - bez względu na kryterium podziału - jedną nazwę: po po łacinie genus, co często przyczynia się do nieporozumienia, utrudnia przekład: rodzaj? gatunek? Wprawdzie grecki zna rze-vieloznaczny: „postać", „twarz", „pojęcie", „idea", „wzór", ale „gatunek", „stan"), a łacina species (o podobnym rozrzucie zna-odpowiednik), które to terminy używane były w klasyfikacji raz nnym razem jako podrzędne wobec genos i genus'. Przestrzega-dialektyce i gramatyce, sama zaś retoryka w zasadzie nie odczu-działu upodrzędnionego. W zasadzie - bo właśnie wieloznacz-gatunkowych w retoryce posłużyła z czasem refleksji poetyckiej do cładu rodzajowo-gatunkowego trychotomicznego. Nim pokaże- że terminologia była w tym zakresie zawsze chwiejna, znajdujemy w greckim stotelesa: raz nazywa on omawiane gatunki „tes rhetorikes eide tria" (1358a), gene ton logon ton rhetorikSn" (135%). Zob. na ten temat: H. Lausberg, rischen Rhetorik, Munchen 1960, s. 53. tria 54 my, jak do tego z upływem czasu doszło, musimy przyjrzeć się trychotomii retorycznej. Termin genos/genus stosowany był w trzech znaczeniach, jako: I. genus di-cendi, co znaczy rodzaj mowy, ale nie mowy jako oracji, lecz sposobu organizowania wypowiedzi nieraz zwanej formą podawczą; II. tutaj genus zastępowany bywa słowem stilus i odnosi się do wysokości stylu. Tym samym w przekładzie na polski nie mamy tu większych kłopotów, ponieważ pozbywszy się wątpliwości na temat „rodzaj czy gatunek", mówić będziemy o stylu (wysokim, średnim i niskim). III. genus causarum jako przedmiot i temat mowy - po polsku najlepiej tę klasę nazywać rodzajem wymowy. I. Są trzy genera dicendi, czyli rodzaje wypowiedzi, wyliczone już przez Platona2 i odnoszone także do poezji, czy nawet przede wszystkim do poezji, ale oczywiście przejęte przez retorykę, jako że mają sens uniwersalny przez to, że określają sposób werbalnego zachowania się mówiącego, który albo wypowiada od siebie dany tekst, albo go jako cudzy przytacza. Ponieważ możliwe i wcale częste jest mieszanie obu sposobów formowania tekstu, otrzymujemy trzy rodzaje: 1. genus enarrativum, czyli rodzaj opowiadawczy (u Platona haple diegSsis, czyli „opowiadanie proste", stąd ogólnie po grecku genos diśgematikon), które polega na wypowiadaniu tekstu wprost przez autora - w tym sensie każdego mówiącego, także w zwykłej komunikacji. Słowo „opowiadanie" jest tu użyte w szerokim zakresie - niekoniecznie więc jest opowiadanie o zdarzeniach, czyli tekst fabularny. Równie dobrze może to być opis, jak i abstrakcyjny przekaz myśli. Oczywiście proste opowiadanie jest monologiem, ale nie każdy monolog jest prostym opowiadaniem. 2. Genus dramaticum albo mimeticum (podobnie po grecku), czyli rodzaj dramatyczny albo naśladowczy. Przymiotnik „dramatyczny" nie odnosi się tu do struktury zdarzeń (napięcie, konflikt) ani do projektu scenicznej prezentacji, lecz do dialogowego układu tekstu. Rodzaj ten był zarazem naśladowczy, ponieważ każde przytoczenie cudzej wypowiedzi naśladuje inny podmiot wypowiadawczy, przy czym przytoczenie to nie musi być dialogiem - co więcej - częściej może być (cudzym) monologiem. Tak więc różnica między rodzajem opowiadawczym (opowiadaniem prostym) a rodzajem dramatycznym lub mimetycznym sprowadza się często do różnicy między powiadomieniem o cudzej wypowiedzi w mowie zależnej (np. „Piotr powiedział, że nie przyjdzie") a przytoczeniem tejże („Piotr powiedział: Nie przyjdę!"), przy czym termin „rodzaj dramatyczny" odnosi się tylko do samego przytoczenia, a nie do zapowiedzi przytoczenia, nie do ramy. Mówca - bo na terenie sztuki wymowy najlepiej ten problem wyłożyć - naśladował styl cudzy, a może także cudzy głos, intonację, gesty, mimikę. Jako przykład przytoczmy fragment Satyra Kochanowskiego: „Oho, znać papieżnika!" - Po czymże? - „Po mowie". Mniemałem, by po rogach, co to mam na głowie. (ww. 179-180) 2 Platon, Państwo, 392-394. Zob. T. Michałowska, Między poezją a wymową, Wrocław 1970, s. 15 i n. Tekst w cudzy go pytanie i ironics nika przytoczenia który w tym wypa wiem tekst styli chwilę w dialog, k mniemanej głośne intonacyjnymi. Przytoczyliśm wiadanie proste", a raczej w rodzaj 3. Genus mixti powiada się podm wypowiedzi postępujemy w ży ściopisarz. Łatwo się się przedmiotem właśnie, co było reguł. Może nie j rzymscy gramatyc „Poetykę (poet tury metrycznej d a zarazem (scientia) przydatn nictwem ćwiczeń cyzować pod: nowy: poetica -p< Dla Diomedes wytwór tej sztuki, część sztuki; autor inaczej mówiąc p emata" dzieli on i genus exegeticun rodzaju dramaty miczną, do miesz historii - poemata dzieła filozoficzne na, Wergiliusza (G długo trafne - z - podporządk w wieku renesansu owanie 1 55 łowię pochodzi od domniemanego przeciwnika Satyra, które-na replika następują zaraz jedno po drugim, czyli brak tu wskaź-w rodzaju „na to on" - „na to ja". Podmiot wypowiadawczy, ku śmiało możemy nazwać podmiotem retorycznym, cały bo- jest na mowę doradczą, przekształca swój monolog na óry wyróżnić możemy znakami graficznymi, ale który w do- realizacji musiałby być zaznaczony naśladowczymi środkami niewielki fragment Satyra - w całości bowiem jest to „opo-które tylko na moment przekształciło się w rodzaj dramatyczny, riieszany. m (podobnie po grecku), czyli rodzaj mieszany, w którym wy-ot od siebie sposobem „prostym", a zarazem przytacza cudze sposobem „dramatycznym", czyli „mimetycznym". Tak oczywiście iu codziennym, tak postępował Homer, tak postępuje powie- domyślić, że ten podział, choć należy do gramatyki, musiał stać zainteresowania poetyki. Trzeba było niewiele na pozór - tego opce Platonowi, a mianowicie myślenia o poezji w kategoriach st to przypadek, ale taką pasję systematyki objawili późni y - Aelius Donatus (ok. poł. IV w.) i Diomedes (II poł. IV w.). •a) rozumiał Diomedes jako sztukę (ars) dostosowywania struk-prawdziwej lub zmyślonej treści celem osiągnięcia pożytku, przyjemności. Pojęcie sztuki natomiast objaśniał w kategoriach wiedzy ;j do praktycznych celów życiowych, przyswajanej za pośred-praktycznych, tradycyjnego przekazu lub teorii. Starając się spre-iwqwe dla dalszych rozważań pojęcia, ułożył je w szereg trójczło- ema -poesis"*. poetica to sztuka, czyli wiedza twórcy o regułach, poesis to czyli określone dzieło, poema zaś to pars artis - dosłownie: ma tu na myśli instytucjonalny charakter gatunku literackiego, wną nadrzędną instancję genologiczną. Tak rozumiane „po-trzy genera: genus dramaticum vel activum, genus mixtum vel enarrativum, po czym każde genus dzieli na species. Do zalicza m.in. poezję tragiczną, komiczną, satyryczną, mi-nego - poezję heroiczną i liryczną, do narracyjnego - obok angeltica (czyli sentencje) i didascalica, przez które rozumie naukowe nie przestające być literaturą, jak np. Aratusa, Cycero-orgica). Pomysły gramatyków nie od razu się przyjęły: bardzo u widzenia stanu wiedzy dojrzałego i późnego klasycyzmu tragedii i komedii dramatowi bywało lekceważone i jeszcze na jednym poziomie rozprawiano (jak u Arystotelesa) o genus na cznego punkt T. Michałowska, Staropolska teoria genologiczną, Wrocław 1974, s. 48 i n. 1 56 comicum, tragicum i epicum (dla ścisłości i o czwartym genus: melicum)4. Najpierw przełamano trudności z wyodrębnieniem liryki. To jednakże wymagało oddzielenia pojęć gatunkowych od sytuacji wykonawczych, czyli w tym wypadku liryki od towarzyszącej tekstowi liry, lub rozumienia sytuacji wykonawczych na kształt dyspozycji i możliwości. Po raz pierwszy chyba, w każdym razie sporo przed klasycznym ustaleniem trychotomii przez Boileau, tak oto pisał 0 liryce, zwanej zresztą meliką, ale niekoniecznie dosłownie rodzajem melicz-nym, włoski poeta i teoretyk Antonio Sebastiano Minturno (? - zm. 1574) w traktacie De poeta [...] libri sex (O poecie [...] ksiąg sześć), wydanym w Wenecji w 1559 r., rozróżniając nie tyle rodzaje, ile twórców wedle ich „powinności" (officia): Nie wystarcza, żeby poematy były piękne, mają być ujmujące. Wszelako tak dalece różnią się od siebie, że ile jest powinności poety, tyleż ma być rodzajów mówienia {genera dicendi). Dowcipny w mówieniu, umiarkowany w bawieniu, silny w poruszaniu, w czym założyli całą siłę poeci5. Ten ważny dla stosunków retoryki z poetyką i poezją fragment wymaga komentarza - nie dlatego, że jest taki trudny, lecz z racji swojej pozornej łatwości 1 oczywistości. Minturno parafrazuje tu Sztukę poetycką Horacego i zdanie z Mówcy (Orator) Cycerona. Do Cycerona też, ale i do jego poprzedników, nawiązuje rozróżnienie i stopniowanie: dowcipny, umiarkowany, silny. II. I w tym właśnie miejscu musimy zreferować drugi z kolei (choć nie w porządku historycznym, lecz jedynie systematycznym) sens terminu genus. W tym punkcie łatwiej nam przyjdzie uniknąć kłopotów pochodzących z dwuznaczności, ponieważ przyjętym tu odpowiednikiem nazwy „rodzaj" jest „styl" (stilus). Mowa tu o stylu, a raczej o stylach i ich stratyfikacji. To, że w każdym języku dysponujemy możliwościami różnicowania doboru słów i form zależnie od potrzeby kontekstu i konsytuacji, jest rzeczą powszechnie znaną i zrozumiałą. Wiadomo, że możemy używać wyrażeń wulgarnych, pospolitych, familiarnych, potocznych, urzędowych, uroczystych czy wytwornych; dokonywanie wyboru spośród tych możliwości to nie co innego jak właśnie decyzja stylistyczna. Gdy mowa jednak o retorycznej stratyfikacji stylistycznej, znanej na ogół jako nauka o trzech stylach, rzecz się komplikuje i tylko na pierwszy rzut oka rozróżnienie stylu niskiego, średniego i wysokiego jest sprawą prostą. Punktem wyjścia trychotomii stylistycznej jest pojęcie stosowności - tak tłumaczymy gr. prepon i łac. decorum. O tym, że styl wypowiedzi powinien być przystosowany do tematu, przedmiotu i okoliczności, pisał już Arystoteles, chociaż nie on rozwinął teorię układu troistego. W Retoryce Stagiryty czytamy: Nie wolno zapominać, że każdemu rodzajowi wymowy przysługuje odmienny styl. Inny jest przecież styl mów pisanych niż wygłaszanych podczas obrad, inny też mów politycznych niż sądo- 4 Np. Roger Ascham (1515-1568), autor m.in. The Schoolmaster (London 1570). Zob. Poetyka okresu renesansu..., s. 270. 5 Poetyka okresu renesansu..., s. 253 (przeł. A. Guryn i J. Mańkowski). wych [...]. Styl pisanj w ogromnym natomia ny [...] i patetyczny (I „Etyczny" pochodzi od rzeczownika greckiego ethos, który to rzeczownik znaczy mniej więcej lyle co „charakter" (tak się zazwyczaj to przekłada); ale w tym sensie chodzi zarć wno o usposobienie mówcy, jak i słuchacza, oraz o jego naro- dowość, stan spol spełniać warunek „sprawy", która łą miast pdthos znać ;czny, płeć etc.6 Zatem mowa winna być dostosowana (winna nie słuchacza, a w retora: mówca po drugie sprawia i poruszać (Jlecten średnim (modicus Tak defniowai cymi im normami 57 odznacza się wielką starannością. Styl mów wygłaszanych podczas obrad t stopniu wspiera się na grze aktorskiej i dzieli się na dwa rodzaje: styl etycz-I, 12; 1413b). „stosowności" = „decorum") do sytuacji komunikacyjnej, do czy nadawcę i odbiorcę - stąd styl spokojny i rzeczowy. Nato-y tyle co „uczucie" (łac. affectus), styl zaś „patetyczny" to z cza- sem i pośrednio styl wzniosły, u Arystotelesa jeszcze - styl obliczony na porusze- ięc szczególnie wyszukany, niezwykły i uroczysty. Naukę Arystotelesa rozwinął Cyceron, który wyliczył trzy obowiązki (officia) vinien umieć po pierwsze przekonywać i dowodzić (probare), z przyjemność i podobać się (delectare), i po trzecie nakłaniać ;). Mówca, gdy przekonuje, posługuje się stylem prostym, czyli niskim (genuss subtile lub stilus subtilis); gdy zabiega o podobanie się - stylem , gdy porusza - stylem wysokim (vehemens). Cyceron relację między obowiązkami mówcy a odpowiadąją- stylistycznymi i przewidzianymi skutkami w Mówcy (Orator 69). Terminologia w zakresie tej stylistycznej trychotomii była i w Rzymie, i w późniejszej recepcji nader urozmaicona7, wypada więc, z myślą o korzystaniu z rozmaitych źródeł i opracowań, sporządzić listę synonimów. Najczęściej były w uży- ciu inne nazwy sty Mówcy. Styl niski gravis. Ale niski ów niż te, którymi posłużył się w cytowanym fragmencie autor - to najczęściej stilus humilis, średni - mediocris, wysoki - o też: subtilis, attentuatus, extentuatus, genus gracile, genus tenue. Urozmaicoi e były nazwy stylu wysokiego: grandiloąuus, genus altiloąu-um, altisonum, amplum, generosum, magnificum, magniloąuum, sublime%. Należy pamiętać, że styl niski nie jest bynajmniej stylem nagannym ani wulgarnym, jakby mogła sugerować nazwa; jest stylem względnie prostym, zwięzłym i niewyszukanym. Często nazywano ten styl attyckim, co może mylić, jako że dokonania mówców z Attyki uchodziły i uchodzą słusznie za wzór oratorskiej wytworności; co jednak jest o tyle trafne, że wytworność nie jest bynajmniej równoznaczna z ozdób nością - nawet przeciwnie: styl attycki swoją elegancką prostotą przeciwstawiał się azjanizmowi, rozmiłowanemu w kwiecistości. Powinności on czyny i kategorii s cza, który ma uwi 6 W. Siiss, Ethos 7 Pouczające ta w: Ulćinaite, Teoria retoryczna 8 Michałowska, torskie porządkowano w następujący sposób wedle celu, przy-ylistycznych: a) docere zmierza do „wiary" (adfidem), czyli do pozyskania zgody słucha- erzyć mówcy poprzez „konieczność" (necessitas, co znaczy Leipzig 1910. .bejlaryczne zestawienie różnych nazw trzech stylów w starożytności i w XVII w. w Polsce i na Litwie w XVII wieku, s. 124. Między poezją a wymową, s. 242-249. 58 59 także: coś niezbitego, nie do podważenia), przy zastosowaniu środka stylistycznego zwanego acumen. Ten termin w historii stylistyki bywa różnie komentowany -nieraz znaczył tyle, co „dowcip" lub „koncept"9, ale jego klasyczne znaczenie jest inne: dosłownie „ostrze", „wierzchołek", a w zastosowaniu do stylu niskiego acumen oznaczał raczej ostrość i jasność sensu, tj. unikanie wieloznaczności; b) delectare zmierza do „zjednania" {concilatió) słuchacza poprzez „przyjemność" (suavitas) przy zastosowaniu „łagodnych" (lenitas) środków stylistycznych; c) movere zmierza do „poruszenia" {ad movendos affectus) poprzez „zwycięski skutek" (yictoriae) przy zastosowaniu silnych środków (vis). Ilustracja trychotomii stylistycznej w tekście łacińskim niewiele nam da, jeśli nie potrafimy się odwołać do subtelności odcieni. Skuteczne natomiast wyjaśnienie problematyki znajdziemy w dziejach recepcji jej rzymskiej teorii, gdy problematyka stratyfikacji wykroczyła poza kwestie czysto językowe, tak że poprzez odniesienia do realiów literackich (osób, zdarzeń, rekwizytów) przekształciła się w problematykę genologiczną, wspólną dla retoryki i poetyki. O co tu chodzi, niech pokaże drobny przykład z początków wieku XIX. Oto Euzebiusz Słowacki krytykuje tłumaczenie Eneidy pióra Andrzeja Kochanowskiego, przeciwstawiając mu trafniejsze ujęcie Franciszka Ksawerego Dmochow-skiego: Zapatrzmy się na to dawne tłumaczenie Eneidy i porównajmy je z nowym we względzie tylko wyboru wyrazów. Ten wiersz Wergiliusza: Haec ubi dicta, cavum conversa cuspide montem Impulit in latus: Jędrzej Kochanowski tak wyłożył: To skoro do niej wyrzekł, z laską się rozwodzi, A jej końcem w bok skały zarazem ugodzi. W przekładzie Dmochowskiego: Rzekł i zwróconym berłem w góry bok uderzył. Nie tylko dawny tłumacz grzeszy rozwlokłością, ale jeszcze użyciem wyrazów słabo rzecz oddających. Wyraz laska jest błahy, niegodny wiersza bohatyrskiego, z laską się rozwodzi nie jest conversa cruspide, lepiej: zwróconym berłeml0. Zaraz wyjaśnimy powody niezadowolenia Słowackiego z przekładu Kochanowskiego - powody, które nie były tu tylko zwykłą kwestią gustu. Ale jeszcze jeden cytat, który daje wyobrażenie o poglądach Słowackiego na stratyfikację wyrazów bliskoznacznych: Te wyrazy ubóstwo, niedostatek, nędza, bieda oznaczają wszystkie pewne umiarkowanie bytu człowieczego, który sprawia cierpienie. Ale ubóstwo jest wyrazem względnym, zależy od stanu majątku: można być ubogim, a nie być nędznym. Niedostatek jest przypadkowy i przemijający człowieka, familii lub narodu, gdy zbywa na sposobności zadosyćuczynienia potrzebom. Nędza sprawuje na umyśle naszym przykre wyobrażenia ubóstwa, niedostatku, cierpienia fizycznego i moralnego. Bieda trzyma środek między nędzą i ubóstwem: wyraża nie tylko nieszczęście już przypadłe, ale samo oczekiwanie nieszczęścia. Wyraz ten jest mniej szlachetny wyjąwszy wykrzyknienie, w którym się dobrze używa. Nie można by powiedzieć o Eneaszu, że go prześladowanie bogów pogrążyło w biedzie ". Znamienne, że Słowacki w proponowanych przykładach nie może się zdecydować, czy klasyfikuje nazwy (powiedzielibyśmy dziś same signiflants) w stosunku do układu pola znaczeniowego danego języka, czy też nazw tych denotaty: Bo co to znaczy, że „bieda" jest pośrodku między „nędzą i ubóstwem"? Czy to znaczy, że cierpiący biedę cierpi coś więcej niż ubóstwo, ale mniej niż nędzę? Można na taką interpretację przystać, ale przeczy temu zdanie następne, w którym mowa o niestosowności tego wyrazu (Jest mniej szlachetny") i o tym, że nie może się on odnosić do Eneasza. Wątpliwości te nie są przypadkiem i mają swoją długą historię. Stratyfikacja czysto stylistyczna byłaby z natury rzeczy zawodna, bo historycznie zmienna i nie-przekładalna z języka na język. Toteż z upływem lat, zwłaszcza w związku z losami łaciny w wiekach średnich, gdy była ona językiem powszechnym, nie będąc już językiem etnicznym, podstawą rozróżnienia trzech stylów stały się względnie wymierne realia literackie, zaczerpnięte z twórczości Wergiliusza. Było to zarazem wniesienie norm stylistycznych retoryki do poetyki oraz powiązanie kategorii stylu z kategorią gatunku. Dzieła tego dokonał uczony teoretyk, żyjący w XIII w. Johannes de Garlandia (Garlandeus), czyli Jan z Garlandii, w traktacie Poetria [...] de arteprosaica, metrica et rithmica n. „Teoria Garlandeusa nosi wyraźne ślady wpływu retoryki. Autor odwołuje się do Cicerona, z pewnościąjednak korzystał przede wszystkim także z traktatu Rhe-torica ad Herennium, przypisywanego ówcześnie Cyceronowi. Zaprezentowany podział genologiczny odnosi się nie tylko do poezji; podobnie jak całość dzieła, obejmuje swym zasięgiem również prozę i wszelkie jej odmiany. Podstawą podziału jest sermo: wypowiedź językowa"13. Wypowiedzi językowe, czyli genera sermonis, to nieco inaczej nazwane Platońskie trzy rodzaje - tu 1) genus imitativum vel interrogativum (= mimeticum, dramaticum), 2) genus enarrativum vel interpretativum, oraz 3) genus mixtum vel doctrinale vel communel4. W dalszym ciągu swych wywodów autor Poetrii dokonał podziału według wysokości stylu, posługując się przykładem Wergiliusza i jego trzech dzieł - ściśle mówiąc był to nie tyle przykład, ile uniwersalny wzorzec zbudowany z przekonania, że twórczość Wergiliusza, a mianowicie Eneida, Geor-giki i Bukoliki stanowią zbiór skończony i wyczerpujący wszystkie możliwości. Tak zatem Eneida uznana została za specimen stylu wysokiego, Georgiki - stylu średniego, Bukoliki - stylu niskiego (co nota bene uchyla wszelkie fałszywe domniemania, że styl niski jest stylem prostackim; w tym wypadku stilus humilis 9 Otwinowska, Modele i style prozy w dyskusjach na przełomie XVI i XVII wieku, s. 192. 10 Słowacki, Dzieła z pozostałych rękopismów ogłoszone, t. 2, s. 271. 11 Op. cit., s. 274. 12 Poetria magistri Joannis Anglici. De arte prosayca, metrica et rithmica, wyd. G. Mari, „Romanische Forschungen" 1901, t. 13, z. 3. 13 Michałowska, Staropolska teoria genologiczną, s. 57. 14 Ibidem. Zob. też: T. Michałowska, Między poezją a wymową, Wrocław 1970, s. 112. 60 istotnie etymologicznie wiąże się z humus = ziemia). Jan z Garlandii tezę swą przedstawił za pomocą koła, zwanego kołem Wergiliusza: Poszczególne koła zawierają na odpowiadających sobie poziomach właściwe dla każdego z trzech stylów nazwy kondycji społecznej, imiona bohaterów literackich, nazwy zwierząt, narzędzi, przestrzeni i drzew. Podajemy te wszystkie nazwy i imiona w przekładzie, ponieważ nacechowane są tu osoby i przedmioty: laurem przystraja głowę zwycięzca, jabłoń uprawia dobry ziemianin-gospodarz, pod bukiem spoczywa sielankowy pasterz (nb. wielokrotnie powtarzane Wergi-liuszowe sub tegminefagi - pod cieniem bukal5). Teraz jasne, dlaczego Słowackiemu nie podobał się przekład Andrzeja Kochanowskiego: oryginalne cuspis znaczy „dzida", „ostrze", zatem istotnie nie „laska", ale także raczej i nie „berło". Problem powiązania genera dicendi z trychotomią stylistyczną od dawna niepokoił teoretyków. Można było styl wysoki połączyć z genus mixtum, ponieważ w epopei istotnie na zmianę mówią poeta (narrator) i bohaterowie. Poemat opisowy jest zazwyczaj wypowiedzią odautorską, zatem przystaje do genus enarrati-vum, sielanka zaś bliska była dramatowi. Jednakże z czasem autorytet Wergiliusza przestał być autorytetem jedynym. Klasycyzm dopracował się nieco innej systematyki. WL'art poetiąue Boileau (podobnie w Sztuce rymotwórczej Franciszka Ksawerego Dmochowskiego), którego zdanie może być uznane za najbardziej dojrzały i miarodajny pogląd klasycyzmu europejskiego na podziały genologicz-ne, występują jednocześnie rodzaje i podrzędne wobec nich gatunki. Ta hierarchia była jednak swoistą adaptacją taksonomii retorycznej, a mianowicie: podział na genera dicendi po adaptacji, o której była już mowa (w liryce poeta, czyli podmiot sam mówi), posłużył do wyodrębnienia trzech rodzajów, stratyfikacja zaś stylów stała się podstawą rozróżnienia wewnątrzrodzajowych gatunków ułożonych hierarchicznie; wprawdzie nie zawsze panowała zgoda co do ważności wszystkich J. Abramowska, J. Ziomek, Łódź bukowa, „Studia Polonistyczne" [Poznań] 1978, R. V. 61 gatunków, ale jedno było pewne - w liryce najwyższa była oda, w dramacie -tragedia, w epice - epopeja bohaterska. III. Trzecie znaczenie terminu genus i trzeci typ podziału genologicznego odnoszą się do właściwego oratorstwa i mają stosunkowo luźniejszy związek z poetyką lub też związek ten jest bardziej złożony i mniej widoczny na pierwszy rzut oka. W odróżnieniu od genera dicendi i od genera w sensie stili będziemy teraz mówić o rodzajach wymowy. Jest ich trzy: wymowa sądowa {genus iudiciale), wymowa doradcza {genus deliberativum) i wymowa pokazowa {genus demon-strativum). Polska nazwa tego ostatniego typu wymowy nastręcza nieco trudności. W łacińskim demonstrativum oraz w greckim epideiktikon zawarte jest znaczenie „wystawiania na widok", „okazywania"; nieraz używa się w przekładzie polskiego odpowiednika „popisowa"16, co sugeruje nieobcą wprawdzie mówcy chęć popisu, ale o tyle nietrafnie, o ile „epideiktyczność" odnosi się do obiektu i tematu. Można więc przystać na termin „pokazowa", bo ten jest dostatecznie dwuznaczny: chodzi tu istotnie zarówno o pokaz kunsztu mówcy, jak o zalety i wady tematu. Trudności te znały i dawne polskie podręczniki: nie mogąc wybrnąć z kłopotów przekładowych, wymowę tę często nazywano „pochwalną i naganną"17 - opuszczano w ten sposób nazwę nadrzędną i wymieniano dwie odmiany tej wymowy. Warto przypomnieć - a była o tym mowa w rozdz. II - że w dziejach sztuki wymowy, nie ograniczanej zresztą wyłącznie do słowa żywego, pojawiały się odmiany, które jakoby nie mieściły się w podziale trójkowym. I tak np. dla kaznodziejstwa Melanchton wyodrębnił genus didaskalikon l8, a Herbest, przyjmując za wzorce stylu nie tylko mowy Cycerona, ale i jego listy, proponował genus familia-re19. Wspomniany już Euzebiusz Słowacki wiedząc, że w opartym na schematach retorycznych podziałach nie wszystko się zmieści, kierując się jednak pasją systematyki, wyróżnił obok „kształtów lirycznych", „epicznych" i „dramatycznych" „kształty dydaktyczne" (satyra, parodia, list) i „kształty dopełnienia" (bajka, poezja pasterska, epigramat). Takie jednak mnożenie bytów wydaje się czynnością zbyteczną - np. kazanie nie musi tworzyć osobnej klasy; może się okazać, że bardziej użyteczne jest szukanie jego pokrewieństw wśród klasycznych rodzajów. Podobnie list - różni się założonym brakiem wygłoszenia, co zaś się tyczy materii, to może należeć do różnych rodzajów. Zasadą podziału rodzajów wymowy jest materia, o której się traktuje {status), cel mówcy, rola słuchacza oraz czas i przestrzeń wykonania (realnego lub projektowanego). Materia może być określona przede wszystkim na podstawie charak- 16 Np. S. Stabryła, wstęp do: Rzymska krytyka i teoria literatury..., s. XLII. 17 Słowiński, Nauka języka polskiego w szkołach Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, s. 102. 18 Ulćinaite, op. cit., s. 46. " A. Werpachowska, Z dziejów retoryki XVI wieku. Polemika Jakuba Górskiego z Benedyktem Herbestem, Wrocław 1987. 62 teru i stopnia sporu. W wymowie sądowej spór jest ostry i wyraźny, a strony są sobie zdecydowanie przeciwstawione: celem sztuki oratorskiej jest tu pokonanie przeciwnika. W wymowie doradczej spór jest w zasadzie poprzedzony założeniem wspólnego dobra (państwo, miasto, Kościół, moralność, zbawienie eta), sporne natomiast mogą być sposoby osiągnięcia pożądanego celu. Antagonizm w tym rodzaju w porównaniu z rodzajem sądowym wyraźnie maleje, ale całkowicie nie zanika: sytuacją graniczną będzie taka sytuacja, gdy zwalczanie przeciwnego poglądu wymaga zwalczania osoby pogląd ten głoszącej i reprezentującej. Wymowa pokazowa (demonstratywna) wychodzi z przekonania, że nie istnieje ani konflikt, ani spór - zadaniem mówcy jest dowieść pewnej tezy, najczęściej zresztą po prostu pochwalić, a rzadziej zganić, dlatego nieraz genus demonstrativum tłumaczono błędnie, bo tylko w połowie trafnie, przez „rodzaj wymowy panegirycznej". Każdy z tych trzech rodzajów dzieli się na dwie odmiany konkurencyjnie przeciwstawne: wymowa sądowa - co najbardziej oczywiste - dzieli się na oskarżenie {accusatio) i obronę (defensio); wymowa doradcza dzieli się na „doradzanie" (su-asio) i „odradzanie" (dissuasio); wymowa pokazowa dzieli się na pochwałę (laus) i naganę (vituperatio). Są badacze, którzy próbują do tych odmian dodać jeszcze kilka pomniejszych, jak np. polecenie, ostrzeżenie, krytyka, pochlebstwo etc.20 Nie ma jednak takiej potrzeby, nie mówiąc o tym, że nie należy niesystemowych zachowań werbalnych mieszać z kategoriami genologicznymi. Tak np. polecenie z pewnością zmieści się w wymowie doradczej, podobnie ostrzeżenie; potwierdzenie spotkamy wszędzie, to znaczy że raczej będziemy go szukali wśród figur myśli, krytyka to niemal to samo co vituperatio, a pochlebstwo, niekoniecznie przecież obłudne lub niesmaczne, to przecież panegiryk, a zatem pochwała, czyli laus. Nie znaczy to jednak, że granice pomiędzy gatunkami wymowy i ich odmianami były i są sztywne. Retorzy sądzili, i chyba mieli rację, że spośród trzech rodzajów najważniejsza była wymowa sądowa, której opanowanie pozwalało na swobodne posługiwanie się pozostałymi rodzajami. Przekonanie to wzięło swój początek z odróżnienia w wymowie sądowej dwu sposobów postępowania, zależnych od tego, czy chodzi o ustalenie i ocenę zdarzenia, czy o zastosowanie prawa, tj. przepisu (nawiasem mówiąc, znów jesteśmy uwikłani w dwuznaczność terminologii łacińskiej), czyli o genus rationale i genus legale. Genus rationale zmierzało do ustalenia stanu faktycznego jako podlegającego karze lub wolnego od kary (a może nawet zasługującego na nagrodę), dla genus legale zaś przedmiotem był sposób stosowania i interpretacja przepisu prawnego (np. w postępowaniu spadkowym, w zawieraniu umów czy w sprawach niespornych). Nazwa genus jest w tym wypadku pojęciem abstrakcyjnym, tzn. nie są to odmiany tego rodzaju wymowy, lecz rodzaje stanów rzeczy. Kwintylian (III, 6, 66) nazywa je genera statuum. Genus legale jest techniką charakterystyczną tylko dla wymowy sądowej, ale genus rationale (po grecku zwane logikai staseis) Zob. Kopperschmidt, Allgemeine Rhetorik..., s. 73. 63 zmierza do rozpoznania przedstawionej sprawy w granicach alternatywy iustum: iniustum, czyli „prawne i nieprawne" (ewentualnie: sprawiedliwe i niesprawiedliwe), a także należące do dziedziny prawa i nie należące, a więc nie podlegające osądzeniu. Alternatywy, o których orzeka mówca, w poszczególnych rodzajach wymowy nieco się różnią. Jeśli w (1) sądzie rozstrzyga się, czy coś jest iustum czy iniustum (sprawiedliwe, zgodne z prawem, lub nie), to alternatywa wymowy (2) doradczej zawiera się w potrzebie wyboru między utile i inutile (pożyteczne i niepo-żyteczne), w wymowie (3) pokazowej zaś między honestum i turpe (zacne, szlachetne i szpetne, haniebne). Rodzaj wymowy sądowej dlatego mógł być wzorem dla innych rodzajów, że skłaniał do rozwijania nie tylko efektów stylistycznych, lecz także do wykształcenia erystyki, czyli sztuki prowadzenia sporu. Wprawdzie stopień sporu w dwu pozostałych rodzajach maleje, a w wymowie pokazowej jest prawie niewidoczny, ale to znaczy tylko, że przeciwnik tezy jest nieosobowy, zawsze jednak istnieje. Jeśli w wymowie doradczej ktoś opowiada się za pokojem, to znaczy, że zwalcza wojnę - a to, czy zwolennik działań zbrojnych jest w danym gronie fizycznie obecny, jest do pewnego stopnia kwestią drugorzędną. W wymowie pokazowej każda pochwała „x" implikuje naganę „nie x", tyle że w praktyce pochwały były okolicznościowe, towarzyszyły narodzinom, ślubom, pogrzebom, ingresom, nominacjom, dlatego też rodzaj ten był skrępowany obyczajami towarzyszącymi sytuacjom: nie gani się przecież solenizanta, nawet jeśli się dostrzega jego wady. Stąd zresztą łatwo doszło do degeneracji genus demonstrativum, ale była to zarazem degeneracja nie jednego gatunku, lecz całej kultury oratorskiej, zwłaszcza etosu mówcy. Najciekawsze są oczywiście wypadki mieszania rodzajów wymowy i przekraczania granic, które wprawdzie dla porządku zostały wytyczone, ale nie były obwarowane zbyt surowymi zakazami. Za przykład szczęśliwego przemieszania rodzajów niech posłuży sławna mowa Cycerona Pro Archia poeta oratio: W roku 62 p.n.e. stanął przed sądem grecki poeta Licinius Archias, oskarżony 0 to, że przywłaszczył sobie rzymskie obywatelstwo. Cyceron, który cenił Ar-chiasza jako swego mistrza, podjął się obrony nie tylko z osobistych pobudek, ale 1 dla szczególnego precedensu. Otóż obrońca udowadniał, że Archiasz ma obywatelstwo rzymskie, ponieważ jest obywatelem Heraklei, co na podstawie tzw. lex Plautia Papiria miało być równoznaczne. Ta złożona kwestia formalna może nas tu nie interesować; ciekawsza jest argumentacja, zwana extra causam (czyli poza samą kwestią prawną), w której Cyceron opisuje zasługi Archiasza jako poety, który swą twórczością przysłużył się Rzymowi, opiewając czyny jego wodzów i sławiąc jego imię. Tym samym głosił mówca znaczenie i pożytek wszelkiej hu-manitas (a więc wychowania i wykształcenia, o którym dziś mówimy: humanistyczne). W tym momencie Cyceron zmienił rodzaj - mowa sądowa przekształciła się w mowę pokazową w jej odmianie pochwalnej: a tej tematem był już nie tylko Archiasz, ale sztuki i nauki, które „kształcą umysły w młodości, w starości 64 budzą zachwyt, w szczęściu są ozdobą, schronieniem i pociechą w przeciwnościach, zachwycająw domu, nie zawadzająpoza domem, nocująz nami, towarzysząw podróży, na wieś się z nami udają"21. Trzy rodzaje wymowy różnią się między sobą nie tylko materią, sytuacją mówcy i adresata, ale także stylem. Z kolei problematyka stylistyczna jest tym terenem, na którym retoryka styka się z poetyką, których porządkowe rozdzielenie nie było nigdy kategoryczne. Arystoteles przyrównał wymowę doradczą do dekoracji teatralnych, ponieważ przemawianie do ludu czy do wszelkiego publicznego zgromadzenia wymaga swoistej gry świateł (ArRh III 12; 1414a); wymowa sądowa zaś musi być bardziej powściągliwa, dyskretna i oszczędna w użyciu środków artystycznych. Natomiast rodzaj pokazowy - o czym była już wyżej mowa - najbardziej odpowiada, najbliższy jest literaturze pisanej i przeznaczonej do odbioru czytelniczego. Tu też najbardziej wskazany jest styl patetyczny (w odróżnieniu od omówionego poprzednio (s. 57) stylu „etycznego"), który w pochwale i naganie, częściej w pochwale, nie grozi odwróceniem uwagi od meritum sporu. Inaczej mówiąc, rodzaj pokazowy jest w swej sytuacji komunikacyjnej najmniej agonistyczny i najbardziej fikcjonalny. Nie jest więc przypadkiem, że z niego wprost wywodzą się niektóre gatunki literackie22 (poetyckie), jako to epitafium czy epicedium, czyli poezja funeralna, epitalamium, czyli gratulacyjna poezja weselna, genethliakon, czyli gratulacje z okazji narodzenia dziecka, basilikon, czyli mowa tronowa, eucharistikon, czyli utwór zawierający podziękowania na otrzymany dar, protreptikon, czyli pouczenie i napomnienie zarazem, wreszcie epinikion (epinicium), czyli pieśń pochwalna na cześć zwycięzcy bądź to na polu bitwy, bądź na olimpijskim stadionie23. Łatwo zauważyć, że gatunki wywodzące się wprost z retoryki nie mają swojego parzystego zaprzeczenia, a więc uprawiają pochwałę (laus), a nie naganę (vitu-peratió). Sąsiedztwo gatunków retorycznych i poetyckich może być rozpatrywane z punktu widzenia agonu, czyli współzawodnictwa. Jak już o tym była mowa, retoryka jest z natury swego pochodzenia i przeznaczenia agonistyczna, przez to stronnicza, ale strzeżona regułami lojalnej gry - swego rodzaju fair play. Ciekawe zatem, że najbliżej poezji jest ten rodzaj (genus demonstrativum), który jest najmniej agonistyczny. Porównując zatem retorykę i poezję - pozostańmy przy szerokim rozumieniu terminu „poezja", zbliżonym do niemieckiego „Dichtung", aby nie mówić „literatura", do której zaliczamy przecież i retorykę - możemy odwołać się do tzw. teorii aktów mowy, zbudowanej w kręgu angielskiej szkoły filozofii analitycznej przez jednego z wybitniejszych jej przedstawicieli Johna Austi-na24. Szkoła ta, zwłaszcza jej odgałęzienie oksfordzkie, określana jako „filozofia 21 Cyt. za: I. Lewandowski, J. Wikarjak, Litteme latinae. Sermones, Warszawa 1981, s. 35. 22 Michałowska, Staropolska teoria genologiczna. 23 Chaignet, La rhetońąue et sort histoire, s. 242. 24 J. Austin, How to Do Things with Words, Cambridge, Mass 1962. Fragmenty pt. Argument z iluzji oraz Performatywy i konstatacje, [w:] M. Hempoliński, Brytyjska filozofia analityczna, Warszawa 1974. języka się od swoic pletnej filozofii, punkt wyjścia może-filozoficzne ich koncepcji bezpośrednio o obierał sobie kurenta naukow tycznego świata tocznym użyciu potocznejgo", nawiązując do Koła Wiedeńskiego i do Wittgensteina, różni h poprzedników tym między innymi, że w analizie nie upatruje kom-lecz traktuje ,ją raczej jako metodę wprowadzającą- niezbędny filozofa, nie zaś jego cel"25. Dla naszych rozważań ważną - być okolicznością jest fakt, że większość „analityków" poprzedziła swe prace studiami w zakresie filologii klasycznej, w każdym razie przydatność dl i badacza literatury zawarta jest w założeniu, „że filozof nie mówi 'aktach, lecz raczej o naszym mówieniu o faktach. Gdyby filozof samą rzeczywistość jako swój przedmiot, czyniłby z siebie [...] końca, tak jakby filozofia była swoistym sposobem poznawania fak-. Jej zadanie jest całkiem inne: zajmuje się językiem w jego po-oraz wykrywa «w zwrotach językowych źródła uporczywie powracających błędnych konstrukcji oraz absurdalnych teorii»"26. elskiej (brytyjskiej) filozofii analitycznej jest niezbędny w tym , ponieważ teoria aktów mowy i ich systematyka mogą okazać cne przy systematyce rodzajów retorycznych i ich stosunku do Wtręt o ang właśnie miejscu się nader porno poezji. Każde mów powiedź. Pisząc ponieważ nie w sensie akustyjczneg< jednak musimy nia. Teoria aktó grafemiczną stroną mowy (lub akt) przecież także etc.2? Istotą rze formy zachowania „nie tylko regulują, Akty mowy 4) performatywy Najtrudniej pozór oczywist dzieć to, co się sensowne wyp( 25 E. Gilson, najnowszych, przei 26 Loc. cit. 27 J.R. Searle 1983, z. 2. 28 Op.cit.,s. 29 R.Ohmann racki"1980,z. 2. 30 Op.cit.,%. 65 enie jest sytuacją, która obejmuje mówiącego, słuchającego i wy-„mówiący" i „słuchający", mamy na myśli nadawcę i odbiorcę, chodzi tylko o mówienie w sensie ustnej artykulacji i o słuchanie ;o odbioru, a więc chodzi także o pisanie i czytanie, które uznać za czynność wtórną wobec prymarnego mówienia i słucha- mowy nie zajmuje się jednak ani artykulacyjno-akustyczną, ani komunikowania, lecz funkcjami, jakie mówienie, czyli akty językowe) spełniają - akty te przede wszystkim informują, ale vyrażają, poruszają, irytują, nudzą, ostrzegają, pytają, rozkazują :zy jest to, że reguły językowe nie tylko określają istniejące już (jak np. etykieta); podobnie jak we wszelkiego rodzaju grach -lecz tworzą i określają nowe formy zachowania"28, dzielą się na akty: 1) lokucyjne, 2) illokucyjne, 3) perlokucyjne, wyjaśnić prosto, co to jest akt lokucyjny (lokucja), ponieważ to na : „powiedzieć coś, to to samo, co zrobić coś - mianowicie powie-mówi"30. Inaczej jeszcze: akt lokucyjny dokonuje się przez samo wiedzenie, pozbawione jednak przewidzianych lub możliwych T. Langan, A.A. Maurer, Historia filozofii współczesnej, od Hegla do czasów B. Chwedeńczuk, S. Zalewski, Warszawa 1979, s. 527. Czym jest akt mowy?, przeł. H. Buczyńska-Garewicz, „Pamiętnik Literacki" :>43. , Akt mowy a definicja literatury, przeł. B. Kowalik, W. Krajka, „Pamiętnik Lite- 58. 66 skutków i spełnienia którejkolwiek z wymienionych funkcji. Jeżeli autor niniejszych słów, uwzględniając przyszłego czytelnika, napisze tu i w tym miejscu: „przestań", to słowo to będzie znaczyło to, co znaczy w języku polskim (lub jakimkolwiek innym, np. mogłoby być po niemiecku: „hor auf"), a więc rozkaźnik od bezokolicznika „przestawać" lub .„przestać" = przerwać jakąś czynność, zaniechać, nie kontynuować. W każdym razie czytelnik tekstu ani nie zrozumie tego jako nakazu przerwania lektury, ani jako wyrazu irytacji autora skierowanej do czytelnika lub kogoś trzeciego. Wystarczy, że odbiorca rozumie te słowa jako poprawnie wytworzone dźwięki (akt fonetyczny), jako poprawne użycie i złożenie słów danego języka (akt fatyczny) i jako użycie sensowne do czegoś się odnoszące (akt retyczny)31. Te trzy akty (lub subakty) - to warunki, które muszą być spełnione, by produkt ludzkiej aparatury artykulacyjnej uznać za wypowiedź. Ale akt lokucyjny to dopiero pierwszy i niezbędny poziom wypowiedzi, a więc akt numer jeden. Rzecz w tym, że wypowiedź nie przestając być wypowiedziąjest zarazem czymś więcej, a mianowicie czynem: właśnie „rozważania nad stosunkiem między «powiedzieć» a «uczynić» zaprzątającym uwagę Austina doprowadziły go nie tylko do stwierdzenia performatywnego aspektu mówienia, ale również do sformułowania teorii wypowiedzi jako aktu mowy złożonego z zespołu aktów cząstkowych"32.1 tak akt mowy nie przestając być aktem lokucyjnym staje się aktem illokucyjnym, gdy mówiący przekazuje informację o tym, w jaki sposób użył wypowiedzi. Akt illokucyjny to taki akt, który, poza tym że jest sensowny, jest wyposażony w instrukcję odbioru: jest pytaniem, informacją, rozkazem, prośbą, ostrzeżeniem etc. Nie chodzi tu o kompletność wariantów aktów illoku-cyjnych, ponieważ nie da się sporządzić katalogu odmian i nie ma takiej potrzeby -wystarczy wiedzieć, że jest to zbiór „konwencji regulujących użycie języka w jego społeczności językowej"33. Akt mowy, który wywiera określony skutek nie tracąc swojego znaczenia, a więc nie przestając być aktem lokucyjnym, i zachowując funkcję oznajmienia, właściwą aktom illokucyjnym, staje się aktem perlokucyjnym, czyli takim, który wywołuje u odbiorcy określoną i zamierzoną przez nadawcę reakcję. Dla ilustracji i wyjaśnienia różnic między trzema odmianami aktów mowy weźmiemy następujący przykład: „Uwaga! Zły pies!" Wyobraźmy sobie afisz teatralny, na którym widnieje tytuł „Uwaga! Zły pies!" Całość afisza jest informacją o tym, że grana jest sztuka pod takim właśnie tytułem, ale samo wyrażenie znaczy to, co po polsku znaczy, i jeśli nikt z czytających afisz nie będzie sądził, że sformułowane zostało ostrzeżenie, to o takim użyciu języka powiemy, że został dokonany akt lokucyjny. Z kolei wyobraźmy sobie, że ten sam tekst umieszczono na tabliczce umocowanej na plocie lub bramie domu lub że został ustnie skierowany (mniej lub bardziej głośno i wyraźnie) do przechodnia. Znaczenie tekstu nie uległo zmianie 31 Okopień-Slawińska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej..., s. 39. 32 Op. cit., s. 38 i n. 33 Ohmann, loc. cit. 67 z punktu widzenia reguł języka polskiego, ale dokonany został inny akt mowy -akt illokucyjr y, który zawiera (w tym przykładzie) ostrzeżenie. Jeśli ostrzeżenie to dotarło do odbiorcy, w którym wywołało lęk i związane z tym uczuciem zachowanie (np. skłoniło do ucieczki lub co najmniej do ostrożności i poniechania wstępu do danego obiektu), to powiemy, że został spełniony akt perlokucy jny. Oczywiście w innym przykładzie (przy innym tekście) tym osiągniętym skutkiem może być coś innego czy zgoła przeciwnego: odważny czyn, opanowanie strachu, nagła radość, płacz etc, etc. Performatywy, które wymieniliśmy na czwartym miejscu, są właściwością szczególną aktów mowy polegającą na tym, że słowa służą - jak mówi Austin -do tworzenia rzeczy czy też - bezpieczniej i trafniej należałoby rzec - do tworzenia faktów o charakterze instytucjonalnym. Wypowiedzi takie, jak: ,ja ciebie chrzczę", ,ja ciebie rozgrzeszam" (wypowiedziane przez kapłana), „biorę cię za małżonka (małżonkę)" czy proste „tak" w odpowiedzi na pytanie sformułowane w sytuacji określonej przepisami, np. przy zawieraniu umów, nazywamy perfor-matywami. Jak widać - wypowiedzi o funkcji performatywnej powstają w tych układach komunikacyjnych, które zostały poprzedzone ustaleniami prawodawczymi. Gdy 3iotr powiedział do Jana: „aresztuję cię", to Jan został rzeczywiście aresztowany, jeśli Piotr miał tę możliwość, w przeciwnym razie był to np. tylko żart, który Jana rozśmieszył lub przeraził. To, czy słowa o rozgrzeszeniu spowodowały uwolnienie od grzechów, zależy od tego, czy kapłan może grzechy odpuszczać i czy spowiadając) się tę zdolność akceptuje: protestant, nie uznający sakramentu kapłaństwa, tę możliwość odrzuci, katolik ją przyjmie. Podobnie będzie z sakramentem Eucharystii: katolik sądzi, że słowa kapłana dokonują transsubstancjacji (tzn. przeistoczenia chleba w Ciało i wina w Krew), luteranin twierdzi, że to Przeistoczenie dokor uje się poprzez niemy akt wiary przyjmującego komunię, kalwinista w ogóle transsubstancjację odrzuci, ponieważ w komunii widzi tylko symbol. Nie nalepy performatywów traktować jako osobnej klasy aktów mowy, lecz jedynie rozpa trywać je w kategoriach określonej skuteczności. Analitycy z Oxfordu, zgodnie z wyłożonym poglądem, wedle którego filozofia bada nie fakty, lecz mówienie o fak ach, wprowadzili kluczowe pojęcie „fortunności" aktów illokucyj-nych. Poniev raż pojęcie to jest nader przydatne w analizach retorycznych, zwłaszcza w kwestii stosunku retoryki do poetyki, poświęcimy mu chwilę uwagi. Jeśli „grimatyka zajmuje się poprawnością budowy wyrażeń lokucyjnych, retoryka zaś skutecznością oddziaływania perlokucji"34, to analogiczny wymiar illokucji okr ;śla się mianem „fortunności", której warunki można ująć w pięciu co najmniej punktach. Akt jest fortunny, gdy: 1) uczestnicy mają odpowiednie kompetencje, 2) okoliczności są właściwe, 3) formuła słowna jest całkowicie i dokładnie wyp awiedziana, 4) przekonania i uczucia podmiotu są takie, jakich wymaga wykor anie aktu w dobrej wierze i 5) uczestnicy aktu odpowiednio się zachowują po j ego wykonaniu35. 34 Op. dt. 35 Loc. cii s. 270. 68 Warunki te wymagają komentarza; jako ilustrację można podać taki przykład: jako przewodniczący zebrania oświadczam: „na tym zamykamy obrady" i wypowiedzenie to jest jako akt illokucji fortunne, ponieważ jestem przewodniczącym, zebranie się odbyło, powiedziałem to wyraźnie w języku dla słuchaczy zrozumiałym, zgodnie z obyczajem, bo przyszedł czas czy wyczerpała się lista mówców, przekonany, że tak trzeba uczynić, zamknąłem posiedzenie, uczestnicy wstali i wyszli. Gdyby któryś z tych warunków nie został spełniony, akt byłby niefortunny lub nie w pełni fortunny; fortunność jest bowiem właściwością stopniowalną -np. modlitwa jest z zasady aktem illokucji, ale o tym, czy jest aktem fortunnym, nie umiemy orzec lub też możemy wypowiadać się o niektórych tylko tego aktu warunkach, jak np. o szczerości modlitwy, albo ojej uczciwości (nie można przecież prosić o nieszczęście dla wroga-bliźniego). W odróżnieniu od fortunności aktu illokucyjnego przywykło się mówić o skuteczności {effectivity) aktu perlokucyjnego, a nawet o retorycznej jego skuteczności. Różnica - jak łatwo zauważyć - w tym, że siłę perlokucji łatwiej zmierzyć, a w każdym razie łatwiej ją stwierdzić, ale granica między nimi nie jest jednak dość wyraźna36, tak że nie popełnimy błędu, jeśli będziemy mówili i o fortunności illokucyjnej, i o fortunności perlokucynej. Między illokucją a perlokucją zachodzą zarówno istotne różnice, jak i związki. Jeśli zawołam: „Pali się!" i jeśli istotnie się pali, a słowa moje dojdą do zagrożonych słuchaczy, ci zaś, przerażeni, będą uciekać lub ratować dobytek, to zostaną spełnione wszystkie warunki fortunności zarówno aktu illokucyjnego, jak i perlokucyjnego. Ale jeśli mi nie uwierzą? Nie będzie wówczas spełniony piąty warunek aktu illokucyjnego (uczestnicy, a więc i odbiorcy, mają się odpowiednio zachować), i to wystarczy, by nie doszedł do skutku akt perlokucyjny. Problem fortunności aktów będzie w inny sposób skomplikowany w poszczególnych gatunkach retorycznych i w gatunkach poetyckich. W dwu retorycznych rodzajach agonistycznych, a więc w rodzaju sądowym i doradczym, fortunność przysługuje tylko tej jednej stronie, która zwycięża. Ale czy przegrywający zawsze nie dopełnia reguł fortunności aktów? Wyrok w rodzaju sądowym może być niesprawiedliwy, a decyzja po deliberacji w rodzaju doradczym błędna i fatalna w skutkach. Reguły fortunności, chociaż wyliczalne, są regułami gry, w której należy liczyć się z błędami popełnianymi w różnych etapach procedury. Dopuściliśmy możliwość, że zagrożeni pożarem i w sposób właściwy ostrzeżeni nie uwierzą. Ale dlaczego? Można by prawem przykładu wymyślać różne możliwości, ale zamiast tego posłużmy się znaną bajką o pasterzu i wilku. Ponieważ jest to bajka, którą, w myśl przyjętego w tym rozdziale, a nieobcego tradycji, rozróżnienia, zaliczymy do poezji (czyli nie do retoryki, co nie wyklucza jej użycia w wymowie), przykład ten będzie dogodnym punktem wyjścia do zbadania obecności aktów illokucyjnych i perlokucyjnych w literaturze. Pewien pasterz okrzykiem: „Wilki! Wilki jedzą owce!" zaalarmował wieś, która pośpieszyła stadu na pomoc. Wołanie okazało się głupim żartem. Mimo to, gdy po 36 Trafne wątpliwości zgłasza w tej sprawie Okopień-Sławińska (op. cit., s. 41). 69 pewnym czasie mieszkańcy wsi usłyszeli taki sam okrzyk, pobiegli na pastwisko - i tym razem był to żart. Gdy po raz trzeci pasterz wołał pomocy, nikt oczywiście się nie ruszył. Tym razem jednak wilki naprawdę napadły i pożarły owce. Traktując przez chwilę wydarzenie jako prawdziwe, czyli niefikcjonalne, powiemy, że pasterz dokonał niefortunnej illokucji, ponieważ postępował w niedobrej wierze. Inne warunki illokucji zostały wszakże spełnione lub też zostały zręcznie symulowane, tak że mocy fałszywej nabrał akt perlokucji. Rzecz się jednak bardziej skomplikowała, gdy za trzecim razem nikt nie pośpieszył pasterzowi z pomocą, chociaż mówił on prawdę i pozornie wszystkie warunki fortunności illokucji zostały spełnione - pozornie, ponieważ uczestnicy aktu, w tym wypadku odbiorcy, mieli podstawy sądzić, że akt nie został wykonany w dobrej wierze. Opowiedziana historyjka jest bajką, należy zatem do poezji jako fikcji. Elementarne reguły odbioru nie pozwalają utożsamić autora z zawartymi tu aktami illokucyjnymi, a czytelnika z umieszczonym w dziele adresatem. Jest rzeczą trywialną twierdzić, że sensy zdań wypowiadanych w dziele poetyckim są różne od sensu, który trafia do czytelnika, a jednak tę oczywistość należy przypomnieć. Sam Austin gotów był twierdzić, że poezja jest „pasożytniczym" użyciem języka, a jej moce illokucyjne są znacznie nadwątlone37. Oczywiście tak nie jest - autor przemawia do swojego czytelnika, tyle że sens tego przekazu nie jest sumą sensów zawartych w poszczególnych zdaniach. Poezja nie jest zatem pozbawiona siły illokucyjnej, ale siła ta jest wtórna, co znaczy, że czytelnik jest obserwatorem (prymarnych) aktów illokucyjnych i przyglądając się ich fortunności lub niefor-tunności pozwala, aby kreowany świat do niego przemawiał i aby go - w określony, choć nie dający się uściślić sposób - poruszał. I tu dochodzimy do sedna rzeczy, sedna sporu czy też sedna wątpliwości. Cały czas, aby uniknąć zbytecznych nieporozumień, mówiliśmy „poezja" mając na myśli piśmiennictwo fikcjonalne, czyli takie, którego „moc illokucyjna jest mimetyczna"38; mówiliśmy „poezja", żeby nie powiedzieć -jak właśnie zacytowany przed chwilą autor - „literatura" czy „dzieło literackie", ponieważ wtedy musielibyśmy wyłączyć retorykę z obszaru literatury, a na to żadną miarą przystać nie można. Nie bez racji bowiem twórcy teorii aktów mowy mówią, że powinna być ona sformułowana przed dwoma tysiącami lat - tak bowiem jest oczywista i niezbędna. W tym ujęciu retoryka to taka literatura (taka wysoko zorganizowana działalność językowa), w której wypowiedzi są rzeczywistymi, a nie fingowanymi aktami mowy. Mówca to taki artysta, który rzeczywiście twierdzi, pyta, nakłania, ostrzega, grozi etc, by w rezultacie przez poruszanie słuchaczy wywołać określony skutek. Fortunność i skuteczność tych aktów może być różna, podlega badaniu i weryfikacji. Wymowa różniąc się od „poezji" (recte: literatury fikcjonalnej) jest z nią najściślej spokrewniona, a to na dwa sposoby: dostarcza poezji środków językowych, co znaczy, że wypracowane i poklasyfikowane na terenie retoryki 37 Ohmann.op. cit., s. 262. 38 Loc. cit. 70 tropy i figury odnajdujemy w poezji i odpowiednio je nazywamy. Z drugiej strony retoryka czerpie z poezji wzory mimetycznych aktów illokucyjnych, to znaczy posługuje się okazjonalnie fikcjonalnymi narracjami, które nie mając siły dowodu mają wszakże siłę pobudzenia wyobraźni. Można by to jeszcze inaczej ująć: poezja nie jest retoryką, ale jest obrazem działań retorycznych, a czytelnik poezji nie będąc uczestnikiem agonu, jest zarazem jego obserwatorem, co nie znaczy, że jest widzem obojętnym. Takie rozdzielenie kompetencji retoryki i poetyki, wymowy i poezji nie jest przeciwstawieniem tych dwu gałęzi sztuki słowa, lecz tylko wyznaczeniem punktów skrajnych, pomiędzy którymi rozciąga się obszar wspólnoty - obszarem tym jest stylistyka. Ale jednak nie wolno zapominać o wspomnianych już różnicach. Próby porządkowania genologii poetyckiej wedle ścisłych reguł genologii retorycznej na ogół zawodzą. Oto dwa przykłady - sprzed czterystu lat i współczesny. Najwybitniejszy renesansowy teoretyk poezji, Julius Caesar Scaliger w Poeti-ces libń VII (1561)39 twierdził, że: „Epigramatów tyle jest rodzajów, ile jest rodzajów spraw (w sensie rozpatrywanych tu rodzajów wymowy)"; jako przykład wymowy sądowej zastosowanej do epigramatyki przytoczył Scaliger Katullusa: „Lesbia mi zawsze złorzeczy" i: „Gniewasz się znów na moje jamby", nazywając te epi-gramaty „apologetycznymi", co oznacza odmianę obrończą w ramach rodzaju sądowego, jednak równie dobrze mogłoby być oskarżeniem - w tym wypadku kochanki nieczułej na prośby poety. Do gatunku „zalecającego", wywiedzionego z genus deliberativum, zaliczył Scaliger te miłosne epigramaty, „którymi o coś prosimy, jak ów: «Żyjmy, moja Lesbio, i kochajmy się»". W tym z kolei wypadku można by się spierać, czy prośby są tożsame z doradzaniem, w każdym razie wątpić należy, czy w ogóle erotyk może być przykładem deliberacji. Znamienne, że Scaliger myli tu rodzaje retoryczne z figurami myśli, znamienne i ważne, bo błąd ten powtarza się często. Scaliger zalicza zacytowany zwrot do tzw. epichejrema-tów - a epichejrema, po łacinie ratiocinatio, to m.in. figura myśli (por. rozdz. IX) polegająca na stawianiu sobie samemu pytania i szukaniu na nie odpowiedzi i odpowiedzi tej uzasadnianiu. Drugim obszarem nieuprawnionego i zbytecznego uogólniania genologii retorycznej jest problematyka czasu. Znane są rozmaite próby definiowania trzech rodzajów literackich (poetyckich) na podstawie stosunku czynności opowiadania do opowiedzianej rzeczywistości przedstawionej. Jedno z najbardziej znanych i zarazem najbardziej przekonujących ujęć, które ma starą tradycję, bo sięgającą Goethego i Jean Paula, jest przyporządkowanie epice przeszłości, liryce teraźniejszości i dramatowi przyszłości40. Wprawdzie na ogół zgodnie wiązano epikę z czasem przeszłym, czy nawet zaprzeszłym, ale co się tyczy dramatu, to zdania w tym względzie były częściej podzielone, jako że rodzaj ten, choć zbudowany na osi 39 Cyt. za: Poetyka okresu renesansu..., s. 299 i n. 40 Przegląd stanowisk w tej kwestii w: H. Markiewicz, Główne problemy wiedzy o literaturze, Kraków 1965, s. 142-173. 71 zdarzeń zmierzającej ku koniecznej przyszłości, zarazem jako scenariusz widowiska unaocznia i uobecnia akcję i postaci. Niezależnie od tego dominanty rodzajowe, po pierwsze, nie ograniczają się nigdy do kategorii czasu, po drugie, w określonych fenotypach z konieczności się mieszają, tak że nie bez racji rozprawiać możemy o epickim dramacie, poetyckiej powieści, a nawet o powieści epickiej, co wcale nie jest tautologią. Ta repartycja gatunków wedle odniesień czasowych ma źródło w taksonomiach retorycznych. Arystoteles definiując trzy omawiane tu genem nie tylko przypominał, że w każdej mowie uczestniczą „trzy elementy: mówca, przedmiot mowy i adresat", ale z tego układu komunikacyjnego wyprowadził koncepcję przyporządkowania trzem rodzajom trzech odmian czasu: por le Każdemu czas przyszły, szłości. Wymów; czą faktów dokor niejszy, gdyż stają z przypomn rodzaje jowi wymowy odpowiada właściwy mu aspekt czasu: wymowie doradczej -:waż zachęcając lub zniechęcając zawsze doradza się to, co ma się zdarzyć w przy-sądowa jest zaś związana z czasem przeszłym, ponieważ oskarżenia zawsze doty-anych. Z wymową popisową [epideiktikón] związany jest przeważnie czas teraź-ws2yscy zazwyczaj chwalą lub ganią to, co aktualnie istnieje, niekiedy jednak korzy-enia przeszłości i z przypuszczeń na temat przyszłości (I 3; 1358b). Do tej sys dmg tyczny, a z cję klasy fkacj mowy. Przykł praca Kibedi dza z trzech r pomiędzy czego zalicza pokazowy ma oraz jej sceny do rodzaju Varga odr do tej pory biorcą), któryi sądowego mą mogą zawiera giem). Traged ju doradczego teratury de la damę", dworskie oraz Łatwo 41 Kibedi Vkrg, 42 Op. cit., i ematyki Stagiryty niewiele nowego wniosły współczesne badania41 prawdopodobnie dlatego, że nad problemem z jednej strony zaciążył autorytet an-iej inwencja badawcza nastawiona była (i jest) bardziej na adapta-retorycznych do poezji, niż na pogłębioną refleksję nad sztuką wy-dem takiego właśnie procederu może być przywołana przed chwilą /arga, która poszczególne gatunki literackie (poetyckie) wyprowa-torycznych genera, mając właśnie na względzie relacje czasowe ;rriatem a intencją (celem) mówcy vel poety. I tak do rodzaju dorad-Varga niektóre sceny tragedii i powieści oraz pewne bajki. Rodzaj po stronie „poezji" być reprezentowany przez ekspozycję tragedii opowiadawcze (recit); jako całość natomiast tragedia należy jakoby sądowego. >żnia - skądinąd słusznie - sytuacje wewnątrztekstowe (o nich była mowa) od sytuacji zewnątrztekstowych (relacje między tekstem a od-h koordynacja z retoryką budzi już więcej wątpliwości. Do rodzaju ą należeć - obok tragedii - poezje religijne, które zawierają lub w silnym stopniu elementy agonistyczne (konwersje, walka z Bo-a w tej systematyce pojawia się zbyt często, bo należy też do rodza-wraz z poezją filozoficzno-moralną, sąsiadując nawet z częścią li-erotycznej, tą mianowicie, która zawiera wszelkiego rodzaju „persuasion Do rodzaju pokazowego zaliczone zostały elogia religijne, miłosne, poezja opisowa (pochwała natury)42. by 3yło tę systematykę wyśmiać; jeśli takowej próbie tyle poświęcamy miejsca, to czynimy to w przekonaniu, że do stosunków między retoryką a poezją, ;a, Rhetoriąue et litterature..., s. 26. 96. 72 tak jak do systematyki opartej na relacjach czasowych, należy podchodzić ze szczególną ostrożnością. Prawda, że niektóre gatunki poetyckie istotnie wywodzą się wręcz z genus demonstrativum, nieprawda natomiast, że tragedia realizuje w określonym stopniu wzorzec jednego, drugiego lub trzeciego genus, chociaż nic łatwiejszego jak znaleźć w tragedii tyradę oskarżycielską lub obrończą, perswazję i naganę na przemian z pochwałą. Rzecz jednak w tym, że retoryka, będąc sztuką uprawiania i opisu międzyludzkiej komunikacji, nie powinna jednak dostarczać innym dziedzinom językowej twórczości gotowych nomenklatur. Staranie wokół przywrócenia retoryce miejsca w refleksji humanistycznej nie powinno odbywać się poprzez roszczenia aneksyjne. Te zastrzeżenia przydadzą się zwłaszcza teraz, kiedy kolejnym problemem, którym mamy się zająć, będzie podział na tzw.partes artis, czyli „części sztuki", obecne i utrwalone w gotowym kształcie dzieła (tekstu) retorycznego. Pisał Kwintylian (III, 3, 1): Cala nauka o sztuce wymowy, jak to już liczni i wybitni autorzy wykazali, składa się z pięciu części: irwentio, dispositio, elocutio, memoria, pronuntiatio. Nazwy tych części będziemy oddawać po polsku terminami po części zapożyczonymi, po części tłumaczonymi: inwencja, dyspozycja, elokucja (wysłowienie), pamięć, wygłoszenie (wykonanie). Nie warto za wszelką cenę zabiegać o pełne ich spolszczenie, a to z kilku powodów: nie powtarzajmy grzechu naszych pury-stycznych przodków, którzy sprawili nam swojską terminologię gramatyczną, tak że trzeba ją ponownie przekładać na języki kongresowe; każda propozycja polskiej terminologii musiałaby być propozycją autorską, którą może udałoby się wylansować, ale usiłowanie takie zawsze jest zbyt ryzykowne; sięgnąć do przeszłości można, ale tylko po to, by się przekonać, jak szybko starzeje się język purystów: Euzebiusz Słowacki proponował zamiast inwencji - „wynalezienie", zamiast dyspozycji - „rozporządzenie krasomowskie"43; elokucja była u niego „wysłowieniem", ale kto zgadnie, że „miejsca ogólne krasomowskie" to loci com-munes, czyli topika? Każdą z tych części zajmiemy się szczegółowo w odpowiednich rozdziałach - tu jednak należy wyjaśnić ich rolę jako modelu wytwarzania tekstów. Inwencja jest tym stadium pracy i tym poziomem późniejszego dzieła, w którym tekst styka się z rzeczywistością pozatekstową: w terminologii klasycznej mówi się, że rzeczy (res) wchodzą w kontakt ze słowami (verba), czyli następuje tu te-matyzacja. Zdarzenie i sprawa (causa) należą do rzeczywistości pod względem formalno-etyczno-estetycznym nienacechowanej: mówca klasyfikuje materię nadając jej odpowiedni status, co w rezultacie wyraża się w wyborze odpowiedniego rodzaju (sądowego, doradczego i popisowego) czy jego odmian (oskarżenie lub obrona, doradzanie lub odradzanie, pochwała lub nagana). W samej tematyzacji „sprawy" (causa) tkwią określone reguły postępowania, a więc reguły konstrukcyjne, które należałoby rozpatrywać w podrozdziale o dys- Slowacki, op. cit., t. 2,passim. 73 pozycji. Kwestia nie jest jednakże taka prosta - dział dyspozycji, czyli teoria konstrukcji mowy, zajmuje się sposobami przekształcenia porządku naturalnego (ordo naturalis) w porządek sztuczny, czyli artystyczny (ordo artificialis), ale decyzja o tym, co to jest porządek „naturalny", albo w ogóle, co to jest porządek, zapada oczywiście wcześniej, właśnie na poziomie inwencji, która jako tematyzacja odnosi się do sprawy, czyli zdarzenia pozatekstowego, w sposób systematyczny i właściwy dla sztuki wymowy. Tak rozumiana inwencja składa się z kilku części, zazwyczaj pięciu. Pójdziemy tu tropem Kwintyliana (III, 9, 1), informując po drodze o odmianach i odstępstwach od tego ujęcia u innych klasyków: 1. prooemium, a więc wstęp, nieraz zwany także exordium (Quintlnst IV, 1,71), którą to oboczną nazwę warto przyswoić, jako że pojawi się nieraz w różnych kontekstach - np. „topika exordialna", czyli zbiór „wspólnych miejsc" jako sposobów rozpoczynania mowy, tudzież wszelkich innych utworów. Arystoteles, który unikał rozbudowanych podziałów, pisał: Mowa składa się z dwu części: istnieje bowiem konieczność przedstawienia stanu rzeczy i jego udowodnienia (ArRh III 13; 1414a, 30-35). Przedstawienie stanu rzeczy nazywa się po grecku próthesis, a dowodzenie -pistis. Mogą się w mowie pojawić inne części, ale ich obecność jest fakultatywna: Śmieszne są natomiast podziały, jakich dokonuje się współcześnie, bo przecież „opowiadanie" jest właściwe jedynie wymowie sądowej. Jakimż więc sposobem mowy popisowe lub polityczne mogą zawierać „opowiadanie" w technicznym sensie tego terminu lub „zbicie argumentów strony przeciwnej" albo „epilog przedstawianych dowodów"? Wstęp, przedstawienie przeciwstawnych argumentów i rekapitulacja występują przecież tylko wówczas w mowach politycznych, gdy są one odbiciem ścierających się poglądów. Mogą one również często zawierać oskarżenia i obronę, nie wtedy jednak, gdy są mowami doradczymi (ArRh III, 13; 1414a, 35—1414b, 3). Arystoteles gotów jest jednak do ustępstw wobec tradycji, dodaje więc za chwilę: Co najwyżej zaś mowa składa się ze wstępu (prooimioń), przedstawienia stanu rzeczy {próthesis), uwierzytelnienia (pistis) i epilogu (ArRh III 13; 1414b, 5-10). Ponieważ „przedstawienie stanu rzeczy" nie musiało być statyczne, u kontynuatorów przyjął się na oznaczenie części następującej zaraz po exordium termin: 2. narratio, a więc opowiadanie, narracja, definiowana jako przedstawienie zdarzeń (rei factae) przydatnych dla przekonania i nakłonienia (Quint Inst IV, 2,31); 3. dowodzenie (probatio, argumentatio, confirmatio) jest uzasadnieniem prawdziwości zdarzeń i słuszności decyzji przedstawionych w części narracyjnej. Dowodzi się co najmniej na dwa sposoby: nieartystyczny i artystyczny. Sposób nieartystyczny dowodzenia, stosowany w wymowie, nie pochodzi z retoryki jako sztuki, lecz z faktów (np. z zeznań świadków); artystyczny zaś może odwołać się do analogii i przykładów (exempla) i do techniki dowodzenia, wykształconej w dialektyce; tu należą sylogizmy, których szczególną odmianę, 74 zwaną entymematami, retoryka rozwinęła -jak się pokazało - nie tylko dla własnych celów: z tego działu też wywodzi się topika, której poświęcimy osobny rozdział; 4. refutacja, czyli odparcie zarzutów lub ich uprzedzenie; zajmuje się nią Kwintylian (IV, 5, 13); nie ma o niej mowy u wielu innych klasyków (nie ma u Arystotelesa), a to dlatego, że jej techniki są w gruncie rzeczy takie same jak ogólnej argumentacji. Istotnie, w rozdziale o dyspozycji i inwencji nie da się wiele nowego na ten temat powiedzieć, ale chwyty refutacyjne mogą okazać się interesujące w teorii figur myśli; 5. peroracja (pemratio), czyli zakończenie, podsumowanie, rekapitulacja, wyodrębniona z oczywistych dość powodów: jest pod względem rzeczowo-lo-gicznym powtórzeniem wstępu (exordium), ale z punktu widzenia konstrukcji odbioru jest dramatycznym zwieńczeniem efektu. Dlatego nietrafnie pemratio tłumaczono nieraz przez „epilog", co wprawdzie jest zgodne z etymologią, ale nie z ogólnie przyjętym znaczeniem: opowiadanie o zdarzeniu późniejszym, następującym po akcji właściwej. Już ładniej brzmi staropolskie „domówienie", ale nie da się tego terminu wylansować. Peroracja ma wywrzeć silne wrażenie na słuchaczu i tym się różni od wstępu, czyli exordium, które winno być informujące i spokojne. Są od tej reguły wyjątki znamienite i znamienne: przykładem początek sławnej Katylinarki Cy-cerona, zbudowanej z samych pytań, imitującej spontaniczne oburzenie: „Quo usąue tandem abutere, Catilina, patientia nostra? quam diu etiam furor iste tuus nos eludet?..." Dyspozycja jest definiowana (Quintlnst III, 3, 1; AdHer 3, 9, 16; CicDe inv 1, 7, 9) jako uporządkowanie myśli zawartych w części inwencyjnej'4. Dyspozycja polega na odpowiedniej dystrybucji (Quintlnst VII, 1,1)- lub może: redystrybucji - materiału, w tym sensie zarówno rzeczy (res), jak i słów (ver-ba). Środkiem celowego uwypuklenia może być zmiana objętości - ten zabieg nazywamy amplifikacjąj dosłownie znaczy to „rozszerzenie", ale oczywiście każde rozszerzenie jednej części jest zarazem pomniejszeniem drugiej. Celowym sposobem osiągnięcia efektu może też być zmiana kolejności - to właśnie jest ów porządek sztuczny (ordo artificialiś) w miejsce naturalnego (ordo natu-ralis). Pojęcie ordo może się zresztą odnosić zarówno do objętości, jak i do kolejności. Natomiast pewnych wyjaśnień wymaga słowo „naturalny" - bo jeśli poziom dyspozycji jest poziomem dozwolonego przekształcenia poziomu inwencji, to znaczy, że ten właśnie posiada właściwości „naturalne". W istocie takie przekonanie istniało: naturalne były w tym sensie prawa języka, naturalny przebieg zdarzeń i naturalny porządek perswazji. Trzecią częścią sztuki (pars artis), która najwięcej zajmuje miejsca w podręcznikach retoryki, jest elokucja. Elokucja to oczywiście, zgodnie z etymologią (loąuor - mówię) wysłowienie, czyli stylistyka. Elokucja to wszelkie wyrażenie myśli znalezionych (inwencja) i uporządkowanych (dyspozycja). 75 Teoria elokucji jest zarazem katalogiem licencji: termin ten, niejednokrotnie fałszywie rozumiany, okaże się i przydatny, i nader ważny w dalszych rozważaniach, dlatego poświęcimy mu kilka słów uwagi. Licencja (w tym sensie też licentiapoetica) nie oznacza pełnej wolności twórcy czy to w zakresie języka, czy w dziedzinie świata przedstawionego, lecz jedynie wolność kodyfikowaną. Licencja - to jest to, co wolno w użyciu artystycznym w odróżnieniu od użycia potocznego; zarazem jednak granice licencji są wyznaczone. Mówimy zwykle licentia poetica, mając na myśli uprawnienia poety jako uprawnienia fabulatorskie, ale we wszelkich innych zakresach odnosi się ta zasada także do retora jako stylisty. Te trzy części sztuki zajmują najwięcej miejsca i najczęściej skupiają uwagę i klasyków, i współczesnych badaczy. Jest to poniekąd zrozumiałe, ale niecałkiem sprawiedliwe. Czwarta część, czyli memoria, co znaczy „pamięć", jest sztuką oczywiście ważną, lecz trudną do opisania i wykorzystania poza obszarem bezpośredniej praktyki. Zarówno historia, jak i doświadczenie współczesne każą nam cenić oratora, który nie posługuje się kartką, co nie znaczy, że starożytni żądali i że my dziś żądamy improwizacji. Stosunek tekstu wygłoszonego do napisanego bywał i bywa różny: wersja pisana może poprzedzać wygłoszenie, ale i na odwrót; możliwe też są różnice między napisaną redakcją poprzedzającą wygłoszenie a wersją po wygłoszeniu poprawioną do publikacji; mowę tylko napisaną, czyli rzekomo wygłoszoną, co skądinąd bywa przyjętą konwencją, możemy w tym wypadku pominąć. Że ważnym atutem w zawodzie oratora była i jest szybka, wierna, trwała i gotowa pamięć, przekonywać nie trzeba. Problem dla naszego tematu jednakże w tym, że klasyczna retoryka odróżniała dwa rodzaje pamięci: naturalną i sztuczną. Pamięć naturalna jest poniekąd dyspozycją wrodzoną, chociaż podlegającą ćwiczeniu i zależną od okoliczności, takich jak wiek, zdrowie, znajomość języka i przedmiotu. Pamięć sztuczna natomiast, czyli inaczej mnemotechnika, znana starożytnej Grecji, rozwinięta w Rzymie, zwłaszcza przez autora Rhetorica ad He-rennium, kontynuowana w średniowiecznej i renesansowej Europie, polega -z grubsza mówiąc - na wiązaniu tekstu przeznaczonego do zapamiętania, przeto tekstu nowego, z „tekstem" już znanym i gotowym. „Sztuczna pamięć konstytuuje się z miejsc i wyobrażeń (constat igitur artifi-ciosa memoria ex locis et imaginibus); ta ogólna definicja stanie się konwencją powtarzaną przez wieki. Locus jest to miejsce łatwo uchwytne dla pamięci, jak np. dom, przestrzeń między kolumnami, róg budowli, łuk sklepienia itp. Wyobrażenia są formami, znakami lub wizerunkami (formae, notae, simulacra) tego, co pragniemy zapamiętać"45. W tym właśnie sensie „miejsca" lub ich wyobrażenia możemy nazwać „tekstem", ponieważ stanowią określony i sensowny porządek, znany mówiącemu. 44 Breuer, Einfuhrung in die pragmatische Texttheorie, s. 165 i n. 45 F.A. Yates, Sztuka pamięci, przeł. W. Radwański, posłowiem opatrzył L. Szczucki, Warszawa 1977, s. 18. ę "*r 76 Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego do czwartej części sztuki wymowy powrócimy: oto teoria sztucznej pamięci wiąże się z teorią toposu (Jocus, miejsce), a w każdym razie wiele w dziedzinie topiki tłumaczy i wyjaśnia. Część piąta topronuntiatio, czyli wygłoszenie i wykonanie. Chodzi tu o technikę posługiwania się głosem, ewentualnie także gestyką i mimiką. Można by więc prosto powiedzieć, że mamy tu na myśli dykcję, bo tak nazywamy wypowiadanie poprawne z punktu widzenia barwy, doniosłości, wyrazistości, modulacji, a nade wszystko - prawideł właściwych dla danego języka etnicznego. Nie będziemy jednak używać terminu „dykcja", a to dlatego, że w literaturze przemiotu (w historii literatury i poetyce), zwłaszcza starszej, termin „dykcja" odnosi się nieraz do płaszczyzny stylu jako synonim elokucji (i tak właśnie należy rozumieć spotykane czasem zdania w rodzaju: „dykcja u tego poety wyborna" etc). Zresztą spór o nazwę nie jest tu najważniejszy - pozostaje tylko pytanie, o ile reguły pronun-cjacji w sztuce wymowy należą do retoryki ogólnej i opisowej, a o ile do ortoepii (zasad poprawnej wymowy, analogicznej do poprawnej pisowni, czyli ortografii). Wówczas będzie to wykład dyscypliny językoznawczej, połączony z trudnymi do czystego opisu (poza praktycznymi ćwiczeniami) zasadami emisji głosu. Rozdział IV JA, TEORIA ARGUMENTACJI, DYSPOZYCJA Z pięciu w tes artis) dwie jako tekstu (jak tycznej należy z nazwą - do Po grecku i zek", a także W tekstach łac Herennium (1, słownie: „Inve probabilem mienionych w poprzednim rozdziale części sztuki wymowy (par-pierwsze omówić należy łącznie, a to dlatego, że podział mowy o dzieła) na wewnętrzne składniki, w całej niemal tradycji teore-do inwencji, a nie - jak by się można było spodziewać zgodnie dyspozycji. nwencja nazywała się heuresis, co znaczyło zwyczajnie „wynala-crogę do wynalazku, a więc „wyszukiwanie", „wynajdywanie", ńskich mamy na ogół podobne defnicje - zacytujmy Rhetorica ad 2, 3), której sformułowania powtarzają się przez lata prawie do-tio est excogitatio rerum verarum aut veri similium, quae causam reddant", co można przełożyć mniej więcej w sposób następujący: dział Inwencja jest to zdolność wynajdywania rzeczy prawdziwych lub prawdopodobnych, dzięki którym sprawa wydaje się wiarygodna. Przekład teb jest przybliżony dlatego, że oryginał zawiera terminy o uściślonym znaczeniu, które w każdym tłumaczeniu o tyle zmnieniają sens, o ile pola znaczeniowe d;inych dwu języków się nie pokrywają, tak że niezbędny staje się komentarz do poszczególnych słów. „Rzecz" (= res) w tym znaczeniu - to wszystko w opozycji do „słowo" (= ver-bum), a więc faxt, zdarzenie, postać, cecha, czyli - używając współczesnej terminologii literaturoznawczej - wszelka przedmiotowość w odróżnieniu od słów; podział łowa" jest podziałem elementarnym w teoriach retorycznych, w tym inwencji i dyspozycji zajmuje się „rzeczami", dział elokucji zaś na „rzeczy i więc sensie „słowami". Prawdziwo „fikcjonalność czywistymi lut z kolei odnosi my „sprawa", godna" (probahilis) jest sprawa chylności słuchaczy. Mówiąc po ną umiejętność jasna, przypomnijmy cepcji retora. >ć lub prawdopodobieństwo (rzeczy) znaczy tyle co „realność" lub . Mówca popiera swą tezę faktami, zdarzeniami i postaciami rze-zdarzeniami i postaciami fikcyjnymi. Termin „sprawa" (causa) ię do okoliczności sporu (do dziś, jeśli toczy się w sądzie, mówi-mieć „sprawę" etc), tematu obrad, pochwały lub nagany. „Wiary-, gdy ma szansę rozstrzygnięcia lub uzyskania przy- polsku „inwencja", powinniśmy pamiętać, że chodzi tu o szkolo-a nie o uzdolnienia i wrodzoną pomysłowość. Aby rzecz stała się w nieco innym układzie to, co w rozdz. I mówiliśmy o kon- 78 Od Arystotelesa począwszy, poprzez Rzymian do czasów nowożytnych odróżniano inventio od ingenium, które jest usposobieniem i uzdolnieniem, nie-dającym się zastąpić ani przez naśladowanie {imitatio), ani przez sztukę (Quint-Inst X, 2, 12). Takie rozumienie utrzymało się długo, nie tylko zresztą w retoryce, bo i w poetyce, której teoretycy-w wersji francuskiej - mówili o „l'esprit"', a po polsku o „dowcipie" (co oczywiście nie miało wiele wspólnego z komizmem). Ingenium, czyli, jak dziś byśmy powiedzieli: talent, nie może być zastąpione przez sztukę (ars), jest bowiem darem natury, ale przez sztukę jako zespół dziedziczonych i nabytych sposobów ingenium dochodzi dopiero do skutku. Można by rzec, że ingenium jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym. Z kolei ingenium i sztuka same jeszcze nie tworzą dzieła - razem wymagają korektury przez „sąd" (iudicium), który dokonuje wyboru w mnogości materiału. Dostosowanie materiału do tematu - to nic innego jak decorum (lub aptum), po polsku przekładane często przez „stosowność"; w praktyce histo-rycznoliterackiej najczęściej jednak używamy terminu łacińskiego. Decorum jest to stosowna odpowiedniość stylu (zwłaszcza jego wysokości) do wybranego materiału sprawy. Pojęcie to zrobiło swoistą karierę w ciągu wieków, w każdym razie w okresach panowania doktryny klasycystycznej - (por. na ten temat w rozdz. II o tzw. kole Wergiliusza). Decorum ma jednak poza relacją „temat - styl" nie mniej ważne jeszcze jedno odniesienie, a mianowicie do samego mówcy. Wielokrotnie podkreślana w tych rozważaniach jawność reguł retoryki jako gry miała chronić przed nadużyciem oratorskiego kunsztu. I tak istotnie było, i tak jest - dlatego właśnie odrzucamy ten sens nazwy „retoryka", który zawiera pomówienie o manipulowanie przekonaniami lub o stylistyczny banał bez głębszego sensu (wyrażenia typu: to tylko retoryka!). Euzebiusz Słowacki pisał (nb. w przypisie do głównego tekstu, jakby trochę niepewien zdania): Filozofia i retoryka nie zgadzają się w liczbie namiętności. Arystoteles wylicza trzynaście: gniew i łagodność, miłość i nienawiść, bojaźń i odwaga, wstyd i bezczelność, dobroć, politowanie, niechęć, zazdrość i chęć przewyższania; niektórzy do tych dodają żądanie, nadzieję i rozpacz. Pytanie, czyli należy w wymowie wzniecać namiętności czyli nie? dawniej wątpliwe, dziś rozwiązane zostało. W Areopagu był urzędnik, który wzbraniał głosu mówcy, gdy widział, iż on chce pobudzić sędziów do litości, gniewu albo innej jakiej namiętności [...]; w Rzymie więcej w tym mówcy mieli wolności. Quintylian w tym nawet Cyceronowi nad Demostenesem przyznaje pierwszeństwo [...]. Retorowie dająróżne przepisy względem sposobu wzniecania pasji. Mogą one być pożyteczne w pewnym stopniu, ale [...] wiemy także, że poruszenia wielkie nie zgodziłyby się z mową strojną i kwiecistą; trzeba niejako o sobie i o rzeczy tylko swojej pamiętać2. Kluczowym pojęciem retoryki jest „wiara" (gr. pistis, łac. fides)3. Rzecz w tym, że cała budowa działu inwencyjnego i zawarte w nim przepisy są podporządko- 1 N. Boileau, L'art poetiąue, I, 166; F.K. Dmochowski, Sztuka rymotwórcza, I, 299. 2 Słowacki, Dzieła z pozostałych rąkopismów ogłoszone, t. 2, s. 42 i n. 3 K. Dockhorn, Rhetorica movet, [w zbiorze:] Rhetorik. Beitrdgezu ihrer Geschichte in Deutsch-land vom 16.-20. Jahrhundert, s. 24. wane tej genera wa przekonującego Arystoteles tycznym", a dolcładniej się u niego kom zdaniem Arystotelesa (Etyk nia ludzkości i Jak wiemy _ „dowodzenie" i niczone od opo Rozpatrzm; Exordium o ności słuchacz} nadzwyczajne. 79 nej zasadzie pozyskania przychylności przez budzenie wiary w sło- nazywał człowieka zoon politikón, to znaczy „zwierzęciem poli-j: społecznym, obywatelskim. I z tym przekonaniem wiąże epcja retora, która jest częścią teorii państwa, państwo bowiem -a eudemejska V, 1, 45) -jest najwyższą formą istnie-udzkości tej celem. uż z poprzedniego rozdziału, na inwencję składa się kilka części4 - od dwu, w rygorystycznym ujęciu samego Arystotelesa5, poprzez cztery w wersji bardziej liberalnej, do pięciu, a nieraz nawet do sześciu. Najbardziej przejrzysty i przez tradycję na ogół zgodnie akceptowany jest podział Kwintyliana (III, 9, 1 n.), odnoszący się przede wszystkim do rodzaju sądowego („De partibus causarum iudic ialium" nosi nazwę ten rozdział), którego „sprawy" (causae) można uogólnić i adaptować do innych rodzajów, gdzie podlega pewnym zmianom, zwłaszcza w rodzaju pokazowym (demonstrativum, okolicznościowym), bo tam „odparcie zarzutów" mogą być zbyteczne lub też niejasno odgra-viadania; ale i w pochwale można sobie wyobrazić, że retor nie tyl- ko opowiada, czyli przedstawia stan rzeczy, np. zasługi zmarłego, jego czyny, ale i dowodzi czynów tych zacności, a nawet więcej - odpiera rzekome zarzuty. jeszcze raz właściwości kolejnych części. tyle jest konieczne, o ile przyczynia się do pozyskania przychyl- (sędziów), przy czym pozyskaniu temu oczywiście sprzyja uroda słowa i uroda porządku. Exordium dzieli się na exordium zwykłe i na exordium Exordium zwykłemu przysługuje właśnie synonimiczna poniekąd nazwa prooemium, exordium zaś nadzwyczajne nosi nazwę insinuatio, czego wszakże nie należy przekładać przez „insynuacja", choć istotnie taka jest zatarta już etymologia wciskać się). Używa się tej odmiany w rodzaju sądowym wtedy, gdy poprzedni mówca pozyskiił już sobie przychylność, i w rodzaju deliberatywnym, gdy szala przechyliła się na stronę przeciwników, czyli gdy trzeba nadzwyczajnymi środka- mi odzyskać u mówca ucieka się do chwytów jakby pozamerytorycznych, stara się oddziałać na usposobienie słuchacza żartem, kpiną, ironią: znudzonego - zainteresować, poważnego - rozbawić, przekonanego już niemal przez przeciwnika - pozyskać dla siebie. Lojalno ść takiego chwytu jest oczywiście kwestią znajomości reguł oraz ich rozpoznawalności. Tak zwana Rhetorik, s. 148 i r 5 Te dwie słowa (insinuare = wcisnąć, włożyć, se insinuare = wdzierać się, raconą życzliwość. Nadzwyczajność środków polega na tym, że insinuatia jest sposobem często stosowanym w dramacie jako kompozycja dialogowa o znacznym wpływie na zmianę sytuacji. Bardzo często Tabelaryczne zestawienie różnych podziałów podaje: : Lausberg, Handbuch der literarischen ., § 262. części -jak wiemy - to próthesis (przedstawienie stanu rzeczy) i pistis. Podstawowe znaczenie/? 'stis to „wiara" (fides); tu jest to skrót myślowy: uwiarygodnienie, a zatem argumentacja. 80 81 posługuje się „insynuacją" Racine; znajdziemy ją też w Odprawie posłów greckich: świetnym przykładem gwałtownego wkroczenia w spór jest przemówienie Iketaona na radzie panów trojańskich. Co prawda nie mamy na scenie obrazu narady, bo na to nie pozwalała konwencja, a obraz ten zastąpiony został relacją Posła. Fakt umieszczenia dialogu w monologu nie zmienia jednak niczego w retorycznym wyposażeniu utworu, świadomym i zamierzonym. Iketaon, po słowach Priama, Aleksandra, Antenora (przytoczonych przez Posła) i kilku innych (wspomnianych tylko), w obawie, że Antenor przekonał słuchaczy i skłonił ich do aktu sprawiedliwości, jakim by było oddanie Heleny Grekom, mówi: Owa, jako nam kolwiek Grekowie zagrają, Tak my już skakać musim? Bać się ich nam każą. A ja owszem się lękam. Teraz nam Helenę Wydać każą, po chwili naszych się żon będą I dzieci upominać. Nigdy w swojej mierze Chciwość władze nie stoi; zawżdy jaka powódź Pomyka swoich granic nieznacznie, aż potym Wszytki pola zaleje. Za czasu, panowie, Umykać rogów trzeba, bo wonczas już próżno Miotać się, kiedy jarzmo na szyje założą. Sprawiedliwości proszą, a grożą nam wojną: Daj, chceszli, alboć wydrę; taka to jest prosto [...]. Dawnyć to grecki tytuł pany się mianować, A nas barbaros sługi. Ale nie toć jest pan, Co się w Peloponezie albo w Troi rodził; Szabla ostra przy boku to pan, ta rozstrzygnie, Kto komu czołem bić ma. Wolno nam sięgnąć po przykład do dramatu, i to nowożytnego, ponieważ retoryka zasilała swoimi ustaleniami poetykę - i na odwrót: już Arystotelesowi poezja dostarczała wzorców stylistycznych. Zresztą-jak wiemy i jak jeszcze zobaczymy - stylistyka jest obszarem wspólnym sztuki wymowy i poezji. O jednym wszakże odwołując się do dramatu należy pamiętać: czym innym jest publiczność przedstawiana (odbiorca przedstawiony) w dramacie, a czym innym odbiorca-czytelnik. To nietrudne w końcu rozróżnienie trzeba mieć stale na względzie szukając retoryki w poezji: autor imituje spór, czytelnik przygląda się sporowi fingowanemu, co nie znaczy, że autor i czytelnik są wobec przedmiotu sprawy obojętni -jednakże stopień i rodzaj zaangażowania literackiego odbiorcy jest innej natury (por. na temat aktów mowy rozdz. III). Iketaon jest demagogiem, ale jego wystąpienie nie jest -jak to się przywykło sądzić - nieporządnym krzykiem rozzłoszczonego warchoła. Iketaon stosuje krótkie i urwane zdania (incisa -patrz rozdz. XII o okresach retorycznych); przywołuje przysłowia mowy potocznej jako wspólnotę wiedzy o świecie, zręcznie posługuje się retorycznymi pytaniami tak, by odpowiedź była i oczywista, i po jego myśli. Słowem, jest przebiegłym graczem, który doskonale wie, jak po spokojnej perswazji Antenora, trafiającej do rozsądku i moralności, wedrzeć się w zaufanie słuchaczy, odwołując się do zastanych stereotypów. Dysponujemy jeszcze lepszym przykładem exordium „insynuacyjnego"- lepszym, bo autentycznym, a nie wpisanym w fikcję dramatu, przykładem arcymi-strza sztuki - Cycerona. Początek tej mowy wchodzi od razu in medias res, jest impetyczny, nie zwraca się do sędziów, ale do oskarżonego, nie przygotowuje starannie przychylności sędziów (w tym wypadku senatu), lecz pobudza ich do gniewu. Zresztą okoliczności sprawy podsunęły Cyceronowi taką taktykę. Jako konsul zwołał on posiedzenie senatu, na które przybył również senator Katylina, o którym mówca wiedział, że przygotowuje spisek, zbiera wojska w Etrurii, w Rzymie samym zaś zamierza pojmać i zabić pewnych senatorów. Cyceron nie mógł jednakże, choć podejrzenia były mocno uzasadnione, przeprowadzić żmudnego postępowania dowodowego. Zdemaskowanie Katyliny i zmuszenie go do ucieczki do Etrurii było w tej sytuacji pośrednim dowodem winy. Autor starannie przygotował swą mowę, ale ułożył ją tak, aby przypominała improwizację i wzbudzała spontaniczne oburzenie: Quo usque tandem abutere, Catilina, patientia nostra? quam diu etiam furor iste tuus nos eludet? quem ad finem sese effrenata iactabit audacia? [...] Dokądże nadużywać będziesz, Katylino, cierpliwości naszej? jak długo ten szał twój z nas drwić będzie? gdzież koniec twojemu wyuzdanemu zuchwalstwu? [...] Drugą częścią inwencji, następującą po exordium, jest narracja, czyli przedstawienie stanu rzeczy, co w wymowie sądowej może ograniczyć się do oschłego referatu, ale bywa rozbudowywane - zwłaszcza w rodzaju pokazowym. Wypada chwilę jeszcze raz zatrzymać się przy obcojęzycznych kwestiach terminologicznych, po pierwsze, że za nimi kryje się ważna problematyka literacka, po drugie, że terminy, o których mowa, weszły we współczesny obieg teoretyczny. Po grecku część ta nazywa się próthesis, co na łacinę tłumaczono w miarę dokładnie przez propositio, a więc właśnie „przedstawienie stanu rzeczy", „temat", „obwieszczenie". Takie jednak rozumienie opowiadania nie wystarczało, gdy mówca winien był lub chciał wdać się bardziej obrazowo w którąkolwiek z „okoliczności", a było ich około sześciu (osoba, przyczyna, miejsce, czas, materia, rzecz). Inaczej mówiąc, w propositio (wyraźniej może niż w innych częściach) do głosu dochodziła zasada amplifikacji - zasada lub przywilej. Amplifikacja znaczy dosłownie: „powiększenie", ale w retoryce oznacza wszelką zmianę objętości i ważności w relacji i przedstawieniu w stosunku do przyjętych proporcji, a więc także „pomniejszenie" i „przekształcenie". Inaczej mówiąc, jest to „przejście od przekazu implicite do jego formy explicite"6, co w praktyce oznacza powiększenie lub pomniejszenie winy lub zasługi (zależnie od punktu widzenia danej strony i wyboru rodzaju retorycznego). Narracja w układzie inwencyjnym ma miejsce po exordium, ale nie jest to zasada bezwzględna, zwłaszcza w rodzaju pokazowym (demonstratywnym), gdzie I 6 P. Zumthor, Rhetoriąues et poetiąue, [w:] Langue, texte, enigme, Paris 1975 (cyt. za: P. Zumthor, Retoryka średniowieczna, przeł. J. Arnold, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1, s. 229). 82 opowiadanie może w ogóle zastąpić wstęp (ArRh III, 16; 1416b). Ale i w rodzaju sądowym dopuszczalna jest narracja jako ekskurs, wtrącenie, dygresja. W tym wypadku powinna być raczej krótka. Długość narracji nie była wyznaczona - krótsza była w rodzaju doradczym (deliberatywnym), oczywiście dłuższa w pokazowym. Co więcej, zalecone było uprawianie opowiadania jako ćwiczenia, które dzielono na dwie grupy: co do zdarzeń („id quo in negotiorum expositione posi-tum est"; AdHer 1, 8, 13) i co do osób („quae versatur in personis"; ibidem). Rozróżnienie na pozór nieco pedantyczne, okazało się nader użyteczne dla teorii prozy, a także dla teorii całej literatury diegetycznej. Wiadomo powszechnie, że nowożytna: renesansowa, klasycystyczna i oświeceniowa poetyka nie zajmowała się powieścią - nie ma też powieści w Poetyce Arystotelesa, ale Stagiryta to, co mogłoby dotyczyć opowiadającej sztuki słowa, zamieścił w Retoryce, a problematykę tę kontynuowali jego następcy. I nie było przypadkiem, że w pierwszych trzech wiekach naszej ery pojawił się w literaturze greckiej (gdy nie stało dobrej poezji) nowy gatunek, zwany z braku lepszej nazwy nieco ahistorycznie „romansem", co możemy śmiało zastąpić nazwą „powieść". Składały się na nią „zmyślone dłuższe opowiadania prozą retoryczną"7, bardzo popularne przez długie wieki jako pierwowzory literatury miłosno-przy-godowej. To był jednak uboczny skutek kodyfikowania zasad narracji przez retorykę. Najistotniejszą zasługą nauki o inwencji było zapoczątkowanie teoretycznej refleksji, która dzisiaj rozwija się jako niemal samodzielna dyscyplina, zwana narra-tologią. Punktem wyjścia nauki o narracji była myśl o sztuce przekonywania za pomocą argumentów zarówno prawdziwych, jak i prawdopodobnych oraz fantastycznych. Jest to dobrze rozwinięta refleksja także na temat fikcji literackiej, której szkic był już u Arystotelesa, a wyraziste rozbudowanie przyniosła Rhetorica ad Herennium (1, 8, 13), a za nią Cyceron (Deinv I, 19, 27) i Kwintylian (II, 4, 2). Wedle tej koncepcji w każdej narracji są trzy części (partes, ale lepiej byłoby powiedzieć: trzy odmiany), mianowicie fabuła {fabuła), historia (historia), argument (argumentutn). Terminy -jak zwykle - są dwuznaczne albo nawet wieloznaczne, ale zmieniać ich dowolnie nie możemy. W teorii narracji fabuła to relacja o zdarzeniu, która nie jest ani prawdziwa, ani prawdopodobna; historia jest prawdziwa, a w literackiej swej wersji także prawdopodobna; argumentutn zaś nie jest prawdziwe, ale jest prawdopodobne. Fabuła jest w tym sensie i nieprawdziwa, i nieprawdopodobna, ponieważ to, co zostało opowiedziane, nigdy się nie zdarzyło. Retorzy po przykłady - co znamienne - udają się do gatunków literackich i przywołują na dowód bądź tragedię, bądź bajkę (typu ezopowego, czyli inaczej apolog). Historia jest prawdziwa, ponieważ opowiada o tym, co się istotnie zdarzyło. Uwaga, że w literackiej wersji jest także prawdopodobna, wymaga wyjaśnienia. Otóż opowiadając o wydarzeniach realnych autor (nie tylko retor, który tu także T. Sinko, Zarys historii literatury greckiej, t. 2, Warszawa 1959, s. 493. 83 korzysta z gatunków literackich lub paraliterackich) sięga po wydarzenia, w których autentyczność wprawdzie nie wątpi, ale które odległe są na tyle od naszej pamięci lub pozbawione źródeł, że wystarczy domniemanie ich prawdziwości, by zaliczyć je do „historii". Historyczność tę można rozumieć na dwa sposoby. Jeden dotyczy raczej literatury i jej odniesień światopoglądowych, drugi ścisłej praktyki retorycznej. Jeśli opowiadania o bogach i ich przygodach olimpijskich potraktujemy jako zapamiętane relacje o ludziach-bohaterach, przez pamięć potomnych z czasem ubóstwionych, tak jak to czynił Euhemeros z Messeny8 (I V/III w. p.n.e.), to i mity kosmogoniczne, i prometejskie zaliczymy do „historii". Drugi sposób interpretacji historyczności w retoryce odnosi się do sposobu przytaczania cudzych wypowiedzi w tekście mowy lub w tekście innej, zazwyczaj kronikarskiej, relacji o zdarzeniach. Jeżeli autor nie chciał ograniczyć się do opowiadania w mowie zależnej (to znaczy w genus enarrativum) i wybrał jako bardziej stosowne i atrakcyjne opowiadania z przytoczeniami w mowie niezależnej (a więc w genus dramaticum vel mimeticum), sprowadzając własny tekst niemalże do lakonicznych didaskaliów i wskaźników przytoczenia, to wówczas pojawiło się pytanie o autentyczność lub co najmniej wierność tych cytatów. Bądź co bądź jest rzeczą wątpliwą, czy kronikarz rozporządzał pełną i dokładną wersją mowy wygłoszonej przed laty, a nawet przed wiekiem, lub w nieobecności autora. A jednak zapisywanie pełnych mów (i w ogóle wypowiedzi) przy braku protokolarnej podstawy było konwencją powszechnie akceptowaną. I tak Łukasz Górnic-ki, historyk czasów sobie współczesnych, w Dziejach w Koronie, tak jest rozmiłowany w sztuce wymowy, że same wydarzenia o państwowym nieraz znaczeniu opowiada krótko i lapidarnie, gdy zaś natrafi na wygłoszoną w związku z tymi wydarzeniami mowę, przytacza ją in extenso. Głośny konflikt o małżeństwo Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną notuje kilkunastu słowami, po których pisze: „Piotr Boratyński uczynił do króla nową prośbę, który w te niemal słowa mówił"9. I tu następuje długa mowa, utrzymana w rygorach rodzaju doradczego, tak że mimo zastrzeżenia „w te niemal słowa" sądzimy nie bez racji, że jest to rekonstrukcja ex post uczyniona. W takim postępowaniu nie było niczego zdrożnego, nie było oszustwa - tak postępowali prawie wszyscy historycy i mówcy odwołując się do zasady, którą przed wiekami sformułował jeden z bardziej rzetelnych historyków starożytności - Tukidydes. W swej Wojnie peloponeskiej pisał: Wierne odtworzenie przemówień, wygłoszonych przez poszczególnych mówców bądź przed wojną, bądź w czasie jej trwania, było rzeczą trudną zarówno dla mnie, który ich sam słuchałem, jak 8 Z wielu powodów to stanowisko lepiej nazywać „euhemeryzmem", często avant la lettre, ponieważ racjonalistyczna (nieraz ateistyczna) interpretacja mitów znana była przed Euhemerosem i praktykowana po nim, choć niekoniecznie z jego inspiracji. Tak rozumiany euhemeryzm pojawił się i u Ojców Kościoła jako sposób dowodzenia fałszywości bogów pogańskich, których dzieje jednakże można było przyswoić poezji. 9 Ł. Górnicki, Dzieje w Koronie, oprać. H. Barycz, Wrocław 1950, BN I 124, s. 22. 84 i dla tych, którzy mi je przekazywali; toteż ułożyłem je tak, jak - według mnie - najodpowiedniej do okoliczności mógł przemówić dany mówca, trzymałem się jednak jak najbliżej zasadniczej myśli mów rzeczywiście wypowiedzianych[0. Taka konwencja układania cudzych wypowiedzi, niekoniecznie tylko mów publicznych, nazywa się sermocinatio i jako figura retoryczna służy charakteryzowaniu postaci poprzez stylizację jej wypowiedzi. Trzecia wreszcie odmiana narracji - argumentum, jest opowiadaniem nieprawdziwym, ale prawdopodobnym, a zatem relacją o czymś, co się nigdy nie zdarzyło, ale zdarzyć mogło. Przekładając tę systematykę na dzisiejszą terminologię powiemy, że wszelkie opowiadanie dzieli się na fikcjonalne i na prawdziwe; wśród fikcjonalnych wszakże rozróżnimy fikcję realną i fikcję fantastyczną, co graficznie można tak przedstawić: opowiadanie (narratio) prawdziwe {historia) fikcja realna (argumentum) fikcjonalne fikcja fantastyczna (fabuła) Jest rzeczą znamienną, że teoretycy wymowy nie odcinali związków łączących retorykę z poetyką- przeciwnie, szukali wzajemnych relacji i adeptom zalecali ćwiczenia wsparte dobrą znajomością poezji. Cyceron to, co rozumiał pod nazwąfabula, zilustrował, jednym wierszem z tragedii, historię zaś heksametrem z epopei historycznej, argumentum - wierszem z komedii" ". Cyceron, zgodnie z tradycją, przyporządkował trzy odmiany narracji trzem rodzajom literackim, ale możliwe jest i inne rozumienie tych trzech terminów, odniesione przykładowo do jednego utworu, a w konsekwencji do każdego utworu i każdego rodzaju. Maciej Kazimierz Sarbiewski (1595-1640), najwybitniejszy teoretyk literatury doby staropolskiej i jeden z wybitniejszych ówczesnych poetów łacińskich, zaproponował taki oto sposób zastosowania tych pojęć retorycznej narracji do poetyki (w danym przykładzie do epopei, ale z wyraźną intencją uogólnienia): Pamiętać należy, że następujące trzy pojęcia różnią się zasadniczo w swej istocie: historia, argument i fabuła poematu epickiego. Historia jest to konkretny przebieg wypadków wraz z określonymi okolicznościami i imionami, taki jaki znaleźć można u któregokolwiek z historyków. Argument epicki, czyli właściwy przedmiot epiki jest to historia czyli rzecz, która mogła się zdarzyć lub prawdopodobnie się zdarzyła. O ile historia jest w swej istocie szczegółowa, o tyle argument jest ogólny (uniwersalny). Fabuła zaś jest jakby trzecią historią, splecioną z obu poprzednich, tj. z owego ogólnego argumentu, wedle upodobania i osądu poety, tak jak hipoteza z tezy. Jednym słowem - historią jest: „Ulisses żegluje", argumentem jest: „mąż czyli bohater żegluje", fabułą 10 Tukidydes, Wojna peloponeska, przeł. i przedmową opatrzył K. Kumaniecki, wyd. 2, Warszawa 1957, s. 13. 11 Sinko, op. cit., s. 497. 85 zaś: „Ulisses jako bohater żegluje". Fabuła zatem, jak widać, poprawia poniekąd naturalne braki historii dzięki sztuce poetyckiej '2. Jest to nader wnikliwe i nowatorskie ujęcie13: Sarbiewski zakłada prawdziwość postaci i przygód Ulissesa, zgodnie z tymi komentarzami, które w mitach dopatrywały si<; zapamiętanych zdarzeń autentycznych, argumentem zaś nazywa sam przebieg zdarzeń, rozumiany jako schemat o wielorakim zastosowaniu, jako powtarzalną zasadę kompozycyjną epopei, jako formułę narracyjną nie wypełnioną jeszcze różnicującymi zdarzeniami i bohaterami, dlatego nie „prawdziwą", lecz „prawdopodobną". Tak zatem i historia, i argument nie są jeszcze dla Sarbiewskiego dziełem literackim, są bowiem dopiero jego potencjalnymi składnikami. Historię można wyartykułować na różne sposoby, także na sposób zapewniający ojsj prawdziwości, argument zaś jest abstrakcyjnym przebiegiem zdarzeń oczekującym dopiero na wyposażenie w realia, w tym sensie także w bohatera. Fabuła ¦- i to może jest najciekawsze - czyni z historii i argumentu dzieło literackie także czy przede wszystkim przez to, że historii odbiera prawdziwość, z argumentu zaś czerpie prawdopodobieństwo. Oddala się tutaj Sarbiewski poniekąd od ujęć klasycznych - przez termin fabuła nie chce on rozumieć tylko bajki (apologu typu ezopowego), lecz wszelkie przedstawione zdarzenie, które niezależn wem poetyckiego opracowania pozbawione asertoryczności, czyli bycia sądem lub zbiorem sądów. Sarbiewski zarazem starannie odróżnia zadania retoryki od zadań poezji. Dowodzi, że epopsja winna zaczynać się wprowadzeniem bohatera uogólnionego: Broń i męża opiewam..., jak u Wergilius za, lub Muzo, męża wyśpiewaj, co święty gród Troi Zbirzywszy..., jak u Homera, to jest zadanieri Arystoteles mówca wkłada rackiej, to, co 12 M.K. Sarbiewski sive Vergi (60-61). Z konieczności popraw terminologii orygi lału opisowe - i tak h a. fabuła przez „tre 13 Jakże niesi poesi pisał: „W („Poetyka" 14 Sarbiewsk e od tego, czy ma realny pierwowzór, jest fikcjonalne, a więc pra- nie od nazwania ich od razu Eneaszem albo Ulissesem, „gdyż mówcy, względnie historyka"14. (ArRh III 17; 1418b, 20-40) podpowiada, że dobrze jest, gdy w usta kogoś innego, postaci rzeczywistej lub fikcyjnej, też lite-la do powiedzenia od siebie. Powody mogły być różne - odwoła- O poezji doskonałej, czyli Wergiliusz i Homer (De perfecta poesi, Yergilius et HĄmerus), przeł. M. Plezia, oprać. S. Skimina, Wrocław 1954, BPP, S.B., nr 4, s. 30 iamy w tym cytacie przekład, tłumacz bowiem, zamiast trzymać się w formie powszechnie przyjętych pożyczek z łaciny, proponuje określenia storia oddaje przez „wątek historyczny", argumentum przez „wątek epicki", ść poematu epickiego". [irawiedliwy był dla Sarbiewskiego T. Sinko, który o tym fragmencie De perfecta dystynkcjach, wyprowadzonych z trafnej uwagi Arystotelesa o różnicy między [Sarbiewskiego] subtylizującej dość miałko scholastyki" Sarbiewskiego, „Rozprawy Wydz. Filol. Akademii Umiejętności" 1918, R. LVIII, s. 27). , O poezji doskonałej, s. 30 (61). tych historią a poezją, mamy już przedsmak jego [ 86 nie się do autorytetu danej osoby, do autorytetu autora utworu, z którego pochodzi dana postać, i do autorytetu opinii publicznej, gdy powtarzało się zdania uchodzące za maksymę obowiązującą. Układ komunikacyjny mowy miewał jednak i bardziej skomplikowane warianty. Mówca był osobą konkretną i obecną w całym swym wyposażeniu psychofizycznym - był więc autorem danym naocznie. Ale zarazem mówca mógł być autorem rzekomym - wykonawcą mowy napisanej przez zawodowego logografa, ale wykonawcą przemawiającym jednak we własnym imieniu (np. we własnej obronie). Historia zna jednak jeszcze bardziej skomplikowane przypadki. Demostenes, który uchodził za symbol wolności Aten, po klęsce pod Chero-nejąstał się obiektem przeróżnych ataków stronników Macedonii. Toteż, gdy niejaki Ktezyfont wystąpił z wnioskiem o przyznanie Demostenesowi złotego wieńca, niejaki Eschines, najbardziej zresztą przekupny, ale i najbardziej utalentowany zwolennik Macedonii, obwinił Ktezyfonta o postępowanie niezgodne z prawem. W procesie tym Demostenes wystąpił jako obrońca Ktezyfonta'5. Sytuacja była więc poniekąd niezwykła: Demostenes broniąc Ktezyfonta bronił siebie i swej polityki - i bronił skutecznie, a mowa ta, zwana mową O wieńcu, przeszła do historii 16. Tak zatem mówca jako autor zawarł w swym utworze obraz bohatera, czyli Ktezyfonta, który z kolei jako wnioskodawca w sprawie wieńca stwarzał obramowanie dla Demostenesa. Ta głośna sprawa, niezależnie od obyczajów prawniczych i od kwestii taktycznych, stwarza interesujący do dziś casus z zakresu poetyki. Inny przykład z dziejów renesansowej literatury polskiej. Sławny traktat Frycza Modrzewskiego Depoena homicidii (O karze za mężobójstwó) nie był nigdy wygłoszony, ma jednak kompozycję mowy i nazywa się (z małymi skrótami): Ad Sigismundeum Augustum Lascius sive De poena homicidii (Do Zygmunta Augusta Łaski czyli O karze za mężobójstwó). Rzeczony Łaski jest podmiotem mowy -to on apeluje do króla, a zwraca się z wyrzutami do szlachty, gromiąc za opieszałe i niesprawiedliwe ustanowienie i stosowanie praw. Traktat wyszedł drukiem i tylko drukiem, tak że nikt nie miał wątpliwości, kto to napisał, a zarazem każdy czytający wiedział, że podmiotowe uprawnienia mówcy zostały przelane na Ła-skiego. W dodatku podmiotem tym jest Hieronim Łaski, który zmarł na rok przed wydaniem Depoena... i nigdy ani tej, ani podobnej mowy nie wygłosił. Nie była to wszakże żadna mistyfikacja, lecz czytelna i akceptowana konwencja: autor realny, skromny szlachcic z Wolborza, nie zwracał się do króla we własnym imieniu, choć czynił to własnym piórem. Na tym wszakże nie koniec - nie tylko autor realny mowy różny jest od jej podmiotu, ale i fikcyjny bohater: Do jakich granic pozwolicie hulać rozpasanej samowoli pieniądza? Czyż wcale nie niepokoi was lęk przed Bogiem, który przekazał wam władzę karania winnych, nie może wzruszyć litość nad krwią naszą codziennie z ziemi wołającą, nie może wzruszyć nędza i męki, w które zepchnęli nas 15 M. Cytowska, H. Szelest, Literatura grecka w zarysie, Warszawa 1981, s. 101. 16 Sinko, Zarys historii literatury greckiej, t. 1, s. 781. 87 zabójcy, nie mogą wzruszyć łzy przyjaciół, którzy do dziś chodzą w żałobie po naszej śmierci, nie może wzruszyć ciągłe wzdychanie ludzi zacnych nie przestających boleć nad tym bezkarnym przelewem krwil7. Tak krzyczą do niesprawiedliwych prawodawców niewinnie na śmierć skazane ofiary. Teoria sermocinatio nieprzypadkowo została rozwinięta na gruncie retoryki, gdzie rzetelność i skuteczność przytoczenia musiała być wszechstronnie badana. Ale w tym punkcie granice między retoryką a poetyką są nieostre - retoryka po przykłady z zakresu narratologii sięgała do poezji, zwłaszcza epickiej, a z drugiej strony spłacała ten dług bogato rozwiniętą refleksją. Współczesna narratologia czerpie nieustannie impulsy z tradycji retorycznej. Stąd wywodzą się też podstawowe pojęcia narratologii, a mianowicie odróżnienie świata realnego i świata przedstawionego oraz należących do nich nadawcy i odbiorcy. Do bardzo wyrazistej formuły sprowadził sytuacje narracyjne Gerard Genet-te18, wyróżniając „poziom diegetyczny" i „relację diegetyczną". „Poziomem" nazywa autor linię łączącą nadawcę (narratora) z odbiorcą, która dzieli narrację na dwie odmiany: „extradiegetyczną" (gdy nadawca zwraca się wprost do publiczności) i „intradiegetyczną" (gdy nadawca zwraca się do słuchacza wewnątrz tekstu). Z poziomem extradiegetycznym spotykamy się w maksymalnie zobiektywizowanej narracji epickiej, z poziomem intradiegetycznym -w narracji obejmującej inną narrację jako narrację przytoczoną, gdy część dialogu staje się samodzielnym i dostatecznie długim monologiem opowiadającym. „Relacją" nazywa autor stosunek narratora do świata przedstawionego i dzieli na dwie odmiany: „heterodiegetyczną" (gdy narrator nie należy do świata przedstawionego) i „homodiegetyczną" (gdy narrator należy do świata przedstawionego). Między tak rozumianym „poziomem" diegetycznym a „relacją" zachodzą związki, które Genette przedstawia w tabeli z następującymi przykładami: ~~~"----_ POZIOM Extradiegetyczny Intradiegetyczny Heterodiegetyczną Homer Szeherezada Homodiegetyczną Gil Blas Ulisses Na przecięciu poziomu extradiegetycznego i relacji heterodiegetycznej mamy Homera jako tego epika, który zwraca się do Muzy, aby wyśpiewała „czyny męża", a więc jest narratorem autorskim, wszechwiedzącym, w tekście nieobecnym. Zarazem jednak u tegoż Homera w Odysei jest narracja prowadzona przez postać należącą do świata przedstawionego, czyli przez Ulissesa (pieśni IX i XII, w któ- 17 A. Frycz Modrzewski, Łaski, czyli o karze za mężobójstwó mowa pierwsza, [w:] Dzieła wszystkie, t. 2: Mowy, przeł. E. Jędrkiewicz, Warszawa 1954, s. 66. 18 G. Genette, Figures III, Paris 1972, s. 256. rych bohater u Alkinoosa sam opowiada swoje przygody), tak że mamy tu do czynienia zarazem z narracją zwróconą do postaci fikcyjnych (poziom intradie-getyczny), prowadzoną przez postać należącą do tego samego fikcyjnego świata (relacja homodiegetyczna). Skrzyżowanie poziomu intradiegetycznego z relacją heterodiegetyczną (przykład Szeherezady) na tym polega, że „narratorkajest narratorką drugiego stopnia - opowiada historie kierując je do słuchacza należącego do świata przedstawionego, sama jednak w zasadzie w świecie tym jest nieobecna"l9 albo raczej pozornie obecna20. Na przecięciu poziomu extradiege-tycznego i relacji homodiegetycznej mamy ten typ powieści, w której narrator jest zarazem głównym bohaterem, wypełniającym sobą świat przedstawiony, przemawiającym wprost do czytelnika - tu należy cała ogromna grupa powieści pierwszoosobowych. Oczywiście podział ten jest podziałem idealnym, dopuszczającym wersje pośrednie. I tak np. klasyczna osiemnastowieczna powieść ramowa (opowiadanie ramowe), w której narrator stopnia pierwszego jest odkrywcą i wydawcą rękopisu znalezionego w..., będzie ciekawym przypadkiem przesuwania się „diegezy" z jednego pola tego schematu do drugiego. Znalazca i wydawca zwraca się do publiczności, której prezentuje odkrycie, znajduje się więc na poziomie extradiegetycz-nym; ale jego stosunek do świata przedstawionego ulega zmianie: najpierw jest narratorem homodiegetycznym, ponieważ jest postacią akcji, potem zaś na czas trwania narracji drugiego stopnia, w tym wypadku narracji właściwej, znika ze świata przedstawionego, czyli wchodzi w relację heterodiegetyczną. Może to być niekoniecznie znalazca rękopisu, ale świadek wydarzeń lub słuchacz cudzej opowieści, jak np. mnich w Wybrańcu Tomasza Manna czy narrator w Manon Lescaut Prevosta. W tym ostatnim wypadku właściwie nie należy on do świata przedstawionego, jest jednak cały czas obecny jako słuchacz nieszczęsnego kawalera des Grieux, który jest właściwym bohaterem. Ale czy być słuchaczem lub być czytelnikiem wpisanym w tekst, to znaczy należeć do świata przedstawionego? Na to pytanie nie ma oczywiście jednej obowiązującej odpowiedzi, ponieważ taki problem może być tylko problemem interpretacyjnym danego utworu. Istotny jest w tym momencie rozważań związek tych (lub innych) współczesnych koncepcji narratologicznych z klasyczną retoryką. Związek ten nie jest przypadkowy - retoryka bowiem zetknęła się wcześnie i wyraźnie ze złożonym problemem stosunku: autor - narrator (wykonawca) - bohater - słuchacz, którego złożoność polega na tym, że wyliczone liniowo role rzeczywiste lub wirtualne są rolami zamiennymi: autor może być jednocześnie narratorem (w tym wypadku wykonawcą, tym konkretnym mówcą), ale nie musi, bo wykonawca może korzystać z pracy i pomocy logografa. Wykonawca (będący jednocześnie autorem lub nie) nie jest w zasadzie bohaterem (np. tym, którego się broni), ale może 89 nim być, gdy podejmuje swą własną sprawę lub -jak wspomniany Demostenes -ucieka się do prawnego i moralnego fortelu. Słuchacz jest kimś innym niż bohater w rodzaju sądowym, ale może się z nim utożsamić w rodzaju doradczym lub pokazowym. Interesujący jest stosunek narracji do czasu, jako że ta zależność ma zastosowanie także w systematyce rodzajów literackich (poetyckich). Stosunkowo rzadko przywoływana Rhetorica ad Alexandrum odróżniała trzy rodzaje narracji ze względu na czas zdarzeń, a mianowicie: 1) apangelia, czyli doniesienie, powiadomienie, które odnosiło się do przeszłości, 2) delosis, która jest wypowiedzią na tematy aktualne, oraz 3) pmrhesis, czyli zapowiedź, odnosząca się do zdarzeń możliwych, których można się spodziewać czy obawiać21. Przekonanie, że opowiada się zdarzenia przeszłe, musiało być zakorzenione, jeśli podejmowano z nim od czasu do czasu polemikę. Kallimach w swojej Retoryce twierdził, że narratio można stosować także do teraźniejszości oraz nie tylko do osób trzecich, lecz i do siebie samego, przy czym powoływał się na autorytet Kwinty-liana (IV, 2, 2), nb. niezbyt trafnie, oraz na własne liryki skierowane do kochanki, Fanny Swentochy22. Nigdy za dużo przestróg i sprostowań terminologicznych! Cały czas rozważamy problemy narracji i jej roli w dziedzinie argumentacji, skutkiem czego dwa terminy fachowe występują obok siebie w bardziej lub mniej oddalonych znaczeniach: 1. „Argument" jako określenie zdarzenia przedstawionego, prawdopodobnego ale nieprawdziwego, lub jako uogólnienie „historii", w każdym razie jako termin komplementarny wobec „fabuły" i „historii" nie oznacza „dowodu", „dowodzenia", „rozumowania w dowodzeniu". Nieraz oznaczał streszczenie utworu: argumentum zwykło się drukować lub wygłaszać przed tekstem utworu właściwego, zazwyczaj dramatu. Homonimu tego nie da się uniknąć, należy więc tylko pamiętać, że teraz z kolei przechodzimy do teorii argumentu jako do teorii dowodzenia. 2. Dotychczas rozważaliśmy problem narracji jako części inwencji, poprzedzającej probatio {argumentatio), refutatio i peroratio. Narracja wszakże oraz niektóre z dotychczas omawianych pojęć z zakresu retorycznej genologii i taksonomii przybrały z czasem i inne, a dość wąskie znaczenie: posłużyły mianowicie za nazwy skonwencjonalizowanych części retoryki jako zbioru umiejętności przystosowanych do ćwiczeniowego opanowania. Te ćwiczenia, zwane z greckaprogym-nasmata, adept winien przerabiać w określonym porządku, zgodnym po części ze stopniem trudności, po części zaś, aczkolwiek niekonsekwentnie, z rodzajami retorycznymi23. Nie lekceważymy jednak tych szkolnych wprawek. Słuchacz reto- 19 Loc.cit. 20 Markiewicz, Główne problemy wiedzy o literaturze, s. 168. 21 Chaignet, La rhetoriąue et son histoire, s. 388. 22 Kumaniecki, O odnalezionej „Retoryce" Filipa Kallimacha, s. 15. 23 B. Asmuth, Die Entwicklung des deutschen Schulaufsatzes aus der Rhetorik, [w:] Rhetorik. Kritische Positionen zum der Forschung, s. 281 i n. 90 ryki, aż do wieku XVIII, opanowywał tę sztukę ucząc się ułożonych na skali następujących czternastu form: 1) gr. mythos, łac. fabuła - w znaczeniu bajki zwierzęcej (ezopowej), która znajdowała zastosowanie i jako samodzielna odmiana, i jako argument czerpany z przykładu, ludowej mądrości, powszechnej wiedzy; 2) historia (w wąskim rozumieniu gr. diśgema, łac. narratió), czyli opowiedzenie zdarzeń i okoliczności rzeczywistych; 3) gr. chreia (po łacinie często: chria), czyli opowiedzenie zdarzenia anegdotycznego, a więc co najmniej o pozorach autentyczności, dotyczącego zazwyczaj znanej osobistości, zakończonego pointą, przeto mającego często sens moralistycz-ny i sentencjonalny; ponieważ anegdota nie musi się kończyć wyraźnym wnioskiem, chreia była ulubionym ćwiczeniem szkolnym i zarazem chwytem wychowawczym - stąd po przekształceniach wyszła ze szkolnego żargonu „chryja" = wymówka, nauczka, awantura; 4) gnoma albo sentencja; 5) refutacja, odparcie zarzutów; 6) confirmatio, dowód, argumentacja; 7) topos, locus communis, a więc miejsce wspólne, gotowe zwroty i schematy dowodzenia; tu chodzi głównie o panowanie nad pewnym katalogiem topiki i o umiejętność wyboru i zastosowania w danej okoliczności; 8) gr. enkómion, łac. encomium, laus, czyli pochwała danej osoby; 9) gr. psógos, łac. vituperatio, czyli nagana danej osoby; 10) gr. synkrysis, łac. comparatio, czyli porównanie, najczęściej przeciwstawne, dwu osób lub rzeczy; 11) gr. ethopoiia, łac. sermocinatio, czyli fikcyjna, hipotetyczna mowa pewnej postaci, najczęściej historycznej, którą charakteryzuje się pośrednio poprzez przysądzony jej styl; 12) gr. ekphrasis, łac. descriptio, czyli opis, opisowa charakterystyka postaci lub rzeczy; 13) teza; 14) gr. nómou eisphord, łac. legislatio, czyli akceptacja lub odrzucenie danego stanu prawnego, a ściślej mówiąc spór o trafność zastosowania przepisu prawnego w danej sprawie. Oczywiście ten porządek dydaktyczno-praktyczny jest niezgodny z właściwą taksonomią, dlatego odnotowujemy koncepcję progymnasmatów, poniekąd jako dowód i przejaw petryfikowania sztuki wymowy, a przez to i jej kryzysu. Z tych czternastu progymnasmatów dwanaście odnosić się miało do trzech rodzajów wymowy, a mianowicie: 1-4 do genus deliberatimm (do rodzaju doradczego), 5-7 do genus iudiciale (do rodzaju sądowego), 8-12 do genus demonstrativum (do rodzaju pokazowego). Taki podział nie może nie budzić zdziwienia, bo wprawdzie laus czy vituperatio to istotnie części rodzaju pokazowego czyli okolicznościowego, ale dlaczego fabuła (czy nawet tylko bajka), chreia czy sentencja mają być składnikiem rodzaju doradczego? Owszem, refutacja, jeśli jest odparciem zarzutów, pojawi się raczej w rodzaju sądowym, ale dlaczego topika, jedna z bar- dziej skomplikowan sądowych? Tylko pun czone na końcu, jak wym, są bowiem ni« Pierwszą czynn jest odróżnienie art ciale) od nieartysty zostawić na boku, stwierdzeń materialnych nich wyroków oraz Rzecz w tym, że w wać, mógł co najwy nie wnioski z tych Argumentacja sza w rodzaju dorad kazowym, dzieli się dy (exempla). Znaki nie wyma do pogranicza rodzj drugim są poniekąd nych dowodów tym mocą normy prawn wodnione. Retoryk; względem semiotyc semeion raz tłumac precyzuje: „signum idam vestigium nom mię" (indicium), jak na semiotyka nazyw znaku właściwego, wać na podstawie sk dosłownie przede w że przeszedł tędy jal Teoria dowodu cessaria) od znakóv od niepewnych. Zna stwa o stosunku Nie należy jedn pogody czy stany du mi, często silnie prz Przechodząc do pomnijmy klasyczne dyktycznych) od di ścią, której należy dokonać przy opisie teorii argumentacji, stycznego rodzaju argumentacji {genus probationum artifi-;znego (genus inartificiale). Rodzaj nieartystyczny możemy ponieważ obejmuje on dowody pochodzące z niewątpliwych , zeznań świadków, przysiąg, powszechnej opinii, poprzed-ortur (co dotyczyło zeznań składanych przez niewolników), wypadkach mówca nie mógł nikogo o niczym przekony-ej (i do tego ograniczała się jego sztuka) odpowiednio i zręcz-dowodów wypływające wykorzystać dla swojej strony, aitystyczna, wyraźniej odróżniana w rodzaju sądowym, częst-zym czy wręcz niezbędna i prawie wyłączna w rodzaju po-na trzy klasy: znaki (signa), argumenty (właściwe) i przykła- 91 'ch technik argumentacji, znalazła się wśród progymnasmatów kty 13 i 14 nie zostały zaliczone do żadnego rodzaju - umiesz-i najtrudniejsze, wymykają się wszelkim zabiegom katalogo-atwą sztuką stawiania i rozwiązywania nowych problemów. gają zbyt złożonych komentarzy - należą one zresztą raczej ju dowodów artystycznych i nieartystycznych, a nawet tym iliższe. Różnią się od wymienionych uprzednio nieartystycz- że nie rzucają się wprost w oczy czy nie mogą być użyte j, lecz winny być przez stronę dostrzeżone i logicznie udo-używając terminu „znaki" (signa) nie różnicuje ich tu pod znym; chociaż warto zwrócić uwagę, że - Kwintylian gr. y po prostu przez signum (Quintlnst V, 9, 9), za chwilę zaś /ocant, ut dixi, semeion, quanquam id ąuidam indicium, qu-naverunt...", a więc greckie semeion to po łacinie jakby „zna-y „ślad" (vestigium) - i w istocie chodzi tu o to, co nowożyt-a właśnie „indeksem", czyli oznaką, która tym się różni od e nie ma świadomego nadawcy, pozwala natomiast wniosko-utku o przyczynie. Nie przypadkiem vestigium to po łacinie zystkim „ślad stopy"; istotnie, znajdując takowy wnosimy, iś człowiek. probatio) odróżnia znaki (tj. indeksy) konieczne (signa ne- niekoniecznych (signa non necessaria), albo raczej pewne iem pewnym będzie np. dowód wyprowadzony z macierzyń-płciowym z jakimś mężczyzną (Quintlnst V, 9, 9). c lekceważyć znaków niepewnych, takich jak przepowiednie cha (coniectura animi) - są one użytecznymi domniemania-mawiającymi do słuchaczy, np. w poezji miłosnej, lajważniejszej części teorii dowodu - do argumentów, przy- Arystotelesowskie odróżnienie dowodów naukowych (apo-ektycznych (ArTop I 1, lOOb ), czyli dowodów rzetelnych, 92 zmierzających do prawdy, od dowodów posługujących się prawdopodobieństwem i zmierzających do przekonania (pozyskania przychylności). Pierwszą zasadą i metodą osiągania skuteczności argumentumjest ratiocina-tio (CicDeinv I, 34, 57), co jest terminem niejednoznacznym - odpowiada greckim syllogismós i enthymema, które wszakże trzeba starannie rozróżnić. Sylogizm (w zasadzie tzw. sylogizm asertoryczny) - to wnioskowanie logicznie poprawne, a więc złożone z dwu przesłanek i wniosku, będących zdaniami kategorycznymi, tj. zbudowanymi z trzech zmiennych (S, M, P) i trzech spośród czterech możliwych funktorów24. Funktory te zapisujemy symbolami a, i, e, o-dla ułatwienia pamięciowego wyprowadzonymi z samogłosek w łacińskich czasownikach affirmo (potwierdzam) i nego (przeczę). Tak więc SaP znaczy: każde Sjest P, SiP: pewne (niektóre) Sjest (są) P, SeP: żadne S nie jest P, SoP: pewne (niektóre) S nie jest (nie są) P. Mamy trzy zmienne, z których każda może wystąpić dwukrotnie w przesłankach i we wniosku: M P S M P M S M M P M S P M M S S P S P S P S P W ten sposób otrzymujemy cztery figury. Jeśliby cztery funktory rozmieścić w przesłankach i w konkluzjach, rachunkiem kombinatorycznym otrzymalibyśmy 4 x 64 = 256 sylogizmów (trybów sylogistycznych). Rzecz jednak w tym, że ich przeważająca część to sylogizmy fałszywe - prawdziwych jest jedynie 24, z każdej figury po sześć. Żeby je zapamiętać, przed wiekami ułożono czterowiersz, w którym każdy wers odpowiada kolejno każdej z czterech figur, a każdy wyraz złożony z trzech sylab jest wzorem na sylogizm w danej figurze poprawny - spółgłoski w wyrazie nie mają znaczenia, samogłoski zaś są symbolami trzech zmiennych i czterech funktorów: pierwsza i druga samogłoska odnoszą się kolejno do pierwszej i drugiej przesłanki, trzecia zaś do wniosku: Barbara Celarent Darii Ferio Barbari Celaront Cesare Camestres Festino Baroco Cesaro Camestros Darapti Disamis Datisi Felapton Bocardo Ferison Bamalip Calemes Dimatis Fesapo Fresison Calemos. I tak np. Barbara trzeba czytać: M a P S a M SaP 24 M. Poletyło, Sylogistyka zdań asertorycznych, [w zbiorze:] Mała encyklopedia logiki, red. W. Marciszewski, Wrocław 1970, s. 278. czyli, jeśli każde M j czytamy według regu torów: Jeśli każde Śnie jest P". W odróżnieniu oc prawnym, ile narażonym rym przemilcza się j thymo = w umyśle), w intencji usprawiedl rozumowanie entyme przeto XY jest grzesz: ly jest cechą stopniował logiczny. Jeśli powier Jana", to będzie znać rażoną przesłanką, kt ł 106 Sentencja jest w teorii argumentacji formą pośrednią między entymematem a przykładem (exempłum): z jednej strony jest jakby śladem sylogizmu, nawet częścią entymematu, z drugiej naprowadza na exemplum jako wzór postępowania lub jako przestrogę. Klasyczne omówienie tego problemu znajdujemy u Arystotelesa (ArRh II, 21; 1394b), który odwołując się kolejno do Medei i Hekabe Eurypidesa pisze: A zatem skoro entymemy są rodzajami sylogizmów, które dotyczą takich właśnie przedmiotów, to bliscy jesteśmy prawdy, że przesłanki lub wnioski entymemów, po odrzuceniu formy sylogizmu są sentencjami, np.: Żaden rozsądny człowiek nie powinien uczyć swych dzieci mądrości nad miarę. Jest to sentencja. Jeśli podamy przyczynę lub uzasadnienie, przekształci się ona w pełny entymem, np.: Bo prócz zarzutów, że są próżniakami, ściągną w swym mieście nieżyczliwą zawiść. Poza tym stwierdzenie: Nie ma człowieka w pełni szczęśliwego lub: Nikt spośród ludzi nie jest całkiem wolny -jest to sentencja. W połączeniu jednak z następnym wierszem staje się entymemem: bo jest on niewolnikiem pieniędzy lub losu. Jednocześnie działa tu autorytet tragediopisarza, a z kolei sentencja znajduje oparcie w sytuacji fabularnej. Ani entymemat, ani exemplum nie są dowodami rzetelnymi: ich stosunek jako argumentów do dowodów właściwych można by ująć w równanie: entymemat tak się ma do sylogizmu, jak exemplum do indukcji. Przy okazji wypada uczynić w tym miejscu zastrzeżenie terminologicznej natury. Po pierwsze, będziemy mówili exemplum, a nie „przykład", ponieważ nazwa polska byłaby z natury rzeczy zbyt wieloznaczna i wymagałaby nieustannie zastrzeżeń w postaci stylistycznych kwalifikatorów; grecki odpowiednik to parade-igma, czyli paradygmat, co istotnie znaczy „przykład", „wzór", przyjęty jednak w nieco innym znaczeniu we współczesnej lingwistyce. Po drugie „indukcja" w powyższym kontekście oznacza wyprowadzenie wniosków ogólnych na podstawie dostatecznie obszernego i charakterystycznego zbioru poszczególnych przypadków. Exemplum istotnie nieraz ma charakter indukcyjny - gdy przywołane zdarzenia czerpią siłę argumentu zarówno z częstości i mnogości przypadków, jak i z niezwykłości i sugestywności zdarzenia. Po przykład takiego exemplum sięgnijmy jeszcze raz do Skargi. W omawianym już Kazaniu wtórym jako argument za potrzebą solidarności i przeciw egoizmowi przytoczony został bardzo stary obraz okrętu w czasie burzy, obraz mający walor toposu, znany Horacemu, Cyceronowi i wielu naśladowcom: Gdy okręt tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłomoczki swoje i skrzynki opatruje i na nich leży, a do obrony nie idzie, i mniema, że się sam miłuje, a on sam się gubi. Bo gdy okręt obrony nie 107 ma i on ze wszytkim, co zebrał, utonąć musi. A gdy swymi skrzynkami i majętnością, którą ma w okręcie, pogardzi, a z innymi się do obrony okrętu uda, swego wszytkiego zapomniawszy, dopiero swe wszytko pozyskał i sam zdrowie zachował. Ten namilszy okręt ojczyzny naszej wszytkich nas niesie, wszytko w nim mamy, co mamy. Gdy się z okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy, gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszytkim, co w domu jest, nie pogardzamy, zatonie i z nim my sami poginiemy". Znamienne, że brak tu odsyłacza do poezji i prozy rzymskiej - nie dlatego, by Skarga unikał tego autorytetu, choć istotnie nader często opatruje marginalia tytułami i numerami ksiąg biblijnych, ale z tej racji, że tonący okręt wyobrażający ojczyznę to jednocześnie bardzo popularna alegoria i dość oczywiste doświadczenie. Teoria exemplum znajduje poczesne miejsce w retoryce, ale w praktyce stuleci ta jedna z odmian argumentów przerosła pierwotne założenia i stała się niemal gatunkiem literackim, a w każdym razie odegrała istotną rolę w kształtowaniu pro-zatorskiej sztuki narracyjnej, zwłaszcza nowelistyki. Exemplum jest przez klasyków teorii wymowy definiowane jako „komme-moracja", czyli wspomnienie lub przypomnienie zdarzenia (resp. czynu, rei ge-stae) rzeczywistego lub fikcyjnego (Quintlnst V, 11, 6), użytecznego w funkcji perswazyjnej. Istotną cechą exemplum (ważną także dla dalszej jego kariery jako gatunku literackiego) jest fakt, że, w odróżnieniu od innych argumentów, exem-plum pochodzi „spoza sprawy" („quae extrinsecus adducuntur in causam"; Qu-intlnst V, 11, 1). Sprawą jest w tym sensie całokształt zdarzeń będących przedmiotem sporu, narady i pochwały (lub nagany), exemplum zaś nie podlega postępowaniu dowodowemu, ponieważ do faktów (ustalanej prawdy materialnej) odnosi się tylko poprzez podobieństwo (similitudo). Exemplum nie ma przepisanej długości - może nawet być tylko antonomazją, czyli użyciem imienia własnego postaci historycznej lub literackiej, w tym także mitycznej, dla dobitnego wyrażenia pewnej cechy - np. Herkules (mocny), Hektor (dzielny), Don Juan (donżuan, uwodziciel), Ksantypa (złośliwa i zrzędząca żona) itp. Ale antonomazją, jak każdy zresztą trop, mocą tradycji lub kontekstu, eksponuje na ogół jedno cząstkowe znaczenie, czyli - inaczej mówiąc - jedną konotację, tak że samo przywołanie imienia bohatera nie wystarcza lub może być mylące. Wówczas trzeba aluzję rozwinąć w opowiadanie czy choćby w jego skrót (por. rozdz. VII o tropach). Stanisław Orzechowski w liście do Jakuba Górskiego, znanym pod tradycyjnie przez wydawców przyjętym tytułem Żywot i śmierć Jana Tarnowskiego, w tekście co prawda nie wygłoszonym, lecz zbudowanym według wszelkich reguł prozy retorycznej, zwłaszcza rodzaju pokazowego, wygłaszając pochwałę zmarłego niedawno hetmana, porównuje go do Herkulesa, ale żeby nie popaść w stereotyp uosobienia siły, rozwija narracyjnie exemplum Heraklesa na rozstajnych drogach: Sam ten został był w znamienitej ojczyźnie swej. Mógł był użyć swej woli. Ale sie jemu toż trafiło, co i Herkulesowi za wieku dawnego, który w młodości rozmyślając sobie, w którą by sie drogę Skarga, op. cit., s. 44 i n. 108 udać na świecie miał, na puszczy widział dwie pannie: jedne Rozkosz, drugę Cnotę. Rozkosz mu zalecała dziewki, biesiady, pieszczoty, maszkary, psy, kotki; a druga, to jest Cnota, obiecowała mu srogość życia, nieprzyjaźni, niebezpieczeństwa, pracy i wojny. Tu więc Herkules, gdy zobaczył w tej Rozkoszy być upadek, udał się za Cnotą, za którą sławę i błogosławieństwo wieczne tudzież w tyle było58. Marginalia, którymi Skarga, jak wspomnieliśmy, często opatruje swoją argumentację, wskazując odpowiednie miejsce Biblii, nie są wprawdzie antonomazja-mi, ale pełnią podobną funkcję: przywodzą na pamięć zdarzenie utrwalone w tradycji kulturowej i posiadające odpowiedni autorytet. To, co zostało opowiedziane lub aluzyjnie wskazane, podzielić można w trojaki sposób: 1) historia jako opowiadanie o rzeczywistych osobach i zdarzeniach, 2) fabuła, która nie jest ani prawdziwa, ani prawdopodobna, oraz 3) argumentum, czyli relacja nieprawdziwa, ale prawdopodobna. Znamy już ten podział (patrz wyżej, s. 82): stosowała go teoria wymowy jako sposób prowadzenia narracji, w sensie odpowiedniej części składowej inwencji. W dziale traktującym o argumentacji podział ten się powtarza - różnica jedynie we wspomnianej różnej dopuszczalnej długości oraz w szczególnej dwuznaczności exemplum. Dwuznaczność ta polega na tym, że historia, fabuła i argumentum, zachowując swoje pierwotne znaczenie jako relacje prawdziwe, nieprawdziwe i prawdopodobne spoza sprawy (extra causam), nabierają nowego znaczenia w sprawie (in causa). Inaczej mówiąc, a używając współczesnej terminologii semiologicznej, exemplum korzysta z relacji „spoza sprawy" jako z planu wyrażania dla planu treści „w sprawie". W przytoczonym fragmencie ze Skargi opis tonącego okrętu można czytać jako relację o pewnym zdarzeniu czy o serii zdarzeń, połączoną z dobrymi radami dla załogi i pasażerów; i narracja ta zachowuje sens, ale można też, a nawet trzeba wobec wyraźnej instrukcji odbioru, rozumieć pod okrętem Rzeczpospolitą, a pod załogą czy pasażerami -jej obywateli. Mamy wówczas do czynienia z alegorią (por. rozdz. IX), która poniekąd wywodzi się z exemplum - ściślej mówiąc alegoria i exemplum tworzą dwa przecinające się wzajemnie zakresy o dość obszernym wspólnym polu. Retoryka odróżnia „podobieństwo" od „porównania", a dokładniej mówiąc odróżnia dwie odmiany toposów: locus a simili lub locus ex similibus (miejsce z podobieństwa) od locus a comparatione (miejsce z porównania). Różnica w tym, że locus a simili wyprowadza się z równorzędności przedmiotów, o których się orzeka, że są do siebie podobne, locus a comparatione zaś pozwala na zestawienie tego co większe, z tym co mniejsze, i na odwrót (Quintlnst V, 10, 87). To rozróżnienie nie jest zbytnią pedanterią - okaże się użyteczne, gdy przyjdzie rozważać stosunek metafory z jednej strony do metonimii, a do synekdochy z drugiej. Kwintylian (V, 11,7) dzieli exempla wedle trzech stopni na: 1) podobne (które z kolei dzielą się na a. w pełni podobne oraz b. nierównie podobne - exemplum impar), 2) niepodobne (exemplum dissimile) i 3) przeciwstawne (exemplum con-trarium). 58 S. Orzechowski, Życie i śmierć Jana Tarnowskiego, [w:] Wybór pism..., s. 213. Exemplum op raczej banalnym, cedens. Jeśli AA -(lub: uniewinnion ny). Lub przykła minister CC z pań ster DD rządu D jego głowę. Ciekawsze są ex maiore ad min „do mniejszego", szego" do „więks gicznie w teorii ar w tym punkcie - Kwintylian (\ to lepiej przywoła sób odważniejsi ( ocalenia czci niev taką postać: jeśli nie należałoby odi condita 9, 30). K „tym bardziej": fli tym bardziej nale maior). Exemplum wania, i do objaśr zała tę odmianę ex nością. W istocie podobnieniu" - rz porównywalne, rc Kwintylian (V, 11 który z konieczno proditionem łożyć: Brutus zab dzielność syna siebie podobne, a używa różnych cz ca jest więc dośćr w praktyce argum Exemplum prz ro odrzucamy x, te x, to godne nagany braku podobieństv dopuścił zarządza 109 rte na podobieństwie zupełnym, czyli typ la, jest przypadkiem tosowanym w rodzaju sądowym jako powoływanie się na pre-powie mówca - został w tych samych okolicznościach skazany r), to i BB powinien być identycznie skazany (lub: uniewinnio-spoza rodzaju sądowego, jednak dotyczący procedury: jeśli twa C został w państwie D przyjęty przez jego głowę, to mini-jowinien w czasie wizyty w państwie C zostać przyjęty przez sxempla impar, które występują w dwu wersjach: a. exemplum us ductum, czyli wyprowadzone „z większego" i zastosowane oraz p. exemplum ex minore ad maius ductum, czyli „z mniej-ego". Exemplum - wypada przypomnieć - różni się metodolo- umentacji od entymematu, ale nietrudno dostrzec też - właśnie ewne analogie. 11,1 0) tak ilustruje wersję a: gdy się szuka wzoru dzielności, przykład dzielności kobiecej - mężczyźni są w oczywisty spo-asus maior), zatem godniejsza podziwu jest Lukrecja, która dla ieściej poniosła śmierć (casus minor). Natomiast wersja P ma vezwano do powrotu flecistów, którzy opuścili miasto, to czyż ołać z wygnania zasłużonych obywateli? (por. Liwiusz,/46 urbe vintylian (V, 11, 9) rozumuje przez ąuanto magis, czyli przez ciści to wypadek mniejszy (minor), ale skoro tak postąpiono, to y pozwolić powrócić wygnańcom (to wypadek większy, czyli niepodobne (dissimile) jest wariantem dość trudnym i do zastoso-ienia - skrupulatność teoretyków, zwłaszcza Kwintyliana, ka-emplum umieścić między niepełnym podobieństwem a sprzecz-ależałoby może mówić nie tyle o niepodobieństwie, ile o „od-:cz bowiem w tym, że w tej odmianie oba człony exemplum są żnią się jedynie formą gramatyczną lub użyciem synonimu. 7) ilustruje to przykładem (Liwiusz, Ab urbe condita 8, 7, 1), ści najpierw przytoczymy w oryginale: „Brutus occidit liberos molie ntes, Manlius virtutem filii morte multavit", co można tak prze-[ swych synów z powodu popełnionej zdrady, Manlius ukarał śnjiiercią. A więc człony są sobie przeciwstawione i zarazem do : nie w pełni, dla nazwania dwu przypadków zgładzenia autor sowników: raz „occidit", drugi raz „[morte] multavit". Różni-lkła i ta odmiana exemplum zapewne mniejsze miała znaczenie ntacyjnej, większe natomiast jako chwyt stylistyczny, eciwstawne (nr 3) polega na przyjęciu rozumowania typu „sko-przyjmujemy nie x" lub na odwrót „skoro godne pochwały jest jest nie x", czyli - inaczej mówiąc, na dowodzeniu z całkowitego a. Cyceron, gdy oskarżał Werresa o zdzierstwa, których ten się ąc sycylijską prowincją, zastosował w swej znakomitej i sku- 110 tecznej mowie m.in. takie rozumowanie: kiedyś Marcellinus oddał Syrakuzanom, choć byli nieprzyjaciółmi, ich skarby, Werres zaś ograbił sojuszników (CicInVer I). Exemplum zrobiło jako gatunek karierę dopiero dzięki ambonie, ale nieścisła jest informacja o tym, jakoby dopiero w wiekach XII i XIII zostało wprowadzone do kazań59. Znał je już Tertulian (zm. ok. 220 r), znali je i cenili św. św. Ambroży, Hieronim, Augustyn60, którzy bez wątpienia adaptowali w tym względzie antyczną kulturę retoryczną do potrzeb katechizacji chrześcijańskiej. W XIII w. exemplum istotnie rozkwitło, zwłaszcza w wersji kaznodziejstwa popularnego, uprawnianego przez Ordo Praedicatorum, czyli przez zakon dominikanów. Exemplum jako gatunek literacki oczywiście krzyżuje się z innymi gatunkami - oczywiście, ponieważ nie ma gatunków czystych. A więc jako exemplum funkcjonuje realistyczna opowieść, autentyczna lub fikcjonalna, mit, legenda, bajka (typu ezopowego), baśń itd. - listy tej nie dałoby się zamknąć. I nie ma większej różnicy między exemplum retorycznym sensu stricto a exemplum kaznodziejskim. Jest natomiast różnica co do objętości, ale jest to różnica istotna dla dalszego rozwoju sztuki narracyjnej. W retoryce klasycznej -jak widać z przywołanych przykładów - exempłum było nieraz formułąjednozdaniową, co wystarczało, gdy miało grać rolę argumentu. W sztuce kaznodziejskiej przewidziane było w znacznej mierze jako apel do wyobraźni - jego długość nie musiała być wadą, przeciwnie, narracja powinna budzić zainteresowanie zarówno jako realistyczna relacja, jak i jako wypowiedź enigmatyczna, wymagająca wykładni. „Wypowiedź enigmatyczna" nie jest terminem genologicznym, ale może być użyteczna jako zbiorcze określenie exemplów opartych na alegorii, symbolu i pa-raboli. Część exemplów funkcjonowała na prostej zasadzie realistycznego podobieństwa między członami, część zaś czytana literalnie albo nie miałaby sensu, albo lekcja taka prowadziłaby do wniosku, w tym wypadku morału, opacznego. Rozróżnienie to odpowiada z grubsza podziałowi przyjętemu w noematyce biblijnej (w biblijnej teorii sensów): podziałowi na sens literalny, albo inaczej historyczny (sensus litteralis), i sens duchowy {sensus spiritualis), który z kolei dzieli się na alegoryczny, moralny i anagogiczny. Sens alegoryczny ukrywa (i odkrywa) prawdy wiary, moralny ma się odnosić do zasad postępowania, anagogiczny zaś -do życia wiecznego. Ten podział, przynajmniej w stosunku do exemplów, należałoby zmodyfikować: sens moralny i sens anagogiczny jako zawierające reguły postępowania doraźne i dotyczące dróg zbawienia mogą być wyprowadzone z sensu literalnego, czyli mogą być jego odmianami. Kazania Jakuba z Paradyża (ok. 1380-1464), wydane drukiem po raz pierwszy ok. 1472 r. i potem w XV i XVI w. kilkakrotnie w różnych oficynach europejskich wznawiane, a przez to znamienne dla sztuki kaznodziejskiej, zawie- 59 J. Krzyżanowski, Przekład, [hasło w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, t. 2, Warszawa 1985, s. 257. 60 J. Wolny, Exempla z „Kazań niedzielnych " Peregryna z Opola, [w zbiorze:] Kultura elitarna a kultura masowa w Polsce późnego średniowiecza, pod red. B. Geremka, Wrocław 1978, s. 243. 111 rają w przeważającej części opowiadania będące wzorem wprost zalecanego sposobu bycia. I tak opowieść o zakonniku, który cieszył się, gdy został obciążony przez pewnego wieśniaka, jest przykładem-wzorem do naśladowania, do życia w pokorze61. Mikołaj z Błonia jako przykład miłości bliźniego przywołuje Alcestę (Alkestis, bohaterkę greckiego mitu), która „zastąpiła od śmierci" swego małżonka, Admeta. Pochodzenie exemplum nie jest tu najistotniejsze; także poniekąd drugorzędna jest realność lub fantastyczność fabuły: w tym rozumieniu sens literalny mogą zawierać także motywy oniryczne: Jakub z Paradyża apelował dosłownie do wyobraźni słuchaczy i kazanie jego spełniało funkcje anagogiczne, gdy powoływał się na następujące trzy zdarzenia: (1) „Męki piekielne czekają grzeszników po śmierci - pyszna zakonnica ukazuje się po śmierci mnichowi i wyjawia mu tę prawdę", (2) „Nieżyjący ksiądz ukazuje się swemu biskupowi i opowiada o tym, że z 30 tysięcy zmarłych tylko trzech poszło do nieba, kilkunastu do czyśćca, a reszta została potępiona" i (3) „Chrystus pojawia się św. Katarzynie ze Sieny i każe jej wybrać wieniec różany lub cierniowy, ona zatrzymuje cierniowy na życie ziemskie, by po śmierci otrzymać różany"62. Natomiast istotny dla dziejów exemplum problem tkwi w braku lub niezbędności wykładni: zdarza się bowiem, że akcja (fabuła), na pozór zupełnie oczywista w lekcji literalnej, zostaje poddana interpretacji alegoryzującej. Dzieje się to zapewne pod wpływem poetyki biblijnej paraboli, której istotną cechą jest nieoczywistość lub pozorna nielogiczność w wypadku braku doraźnej i wyraźnej egzegezy. Jezus nauczając poprzez przypowieści zawiesza ich sens jakby dla obudzenia ciekawości i zgłębienia ukrytej prawdy. Parabola o kąkolu63 i pszenicy (Mt 13, 24-43) zawiera niezrozumiały dla ludu i nawet dla uczniów epizod: oto gospodarz, na którego polu zły człowiek posiał kąkol, zabronił sługom wyrywać chwasty, by nie wyrwali i pszenicy, i kazał czekać aż do żniw. Uczniowie pytają o znaczenie tej sceny: Jezus wtedy odpowiada, że siewcą jest Syn Człowieczy, rolą świat, dobrym nasieniem synowie królestwa, kąkolem - synowie Złego, nieprzyjacielem zaś ten, który kąkol posiał; wtedy dopiero, po alegorycznym podstawieniu sensu za sens, zrozumiały staje się zakaz plewienia kąkolu. Podobnie w przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-16), którzy jednakowo zostali wynagrodzeni, choć nierównie długo pracowali, literalna niejasność czynu gospodarza przekształca się w głębokie znaczenie alegoryczne, odnoszące exemplum do prawd wiary. W paraboli biblijnej nieczytelność czy co najmniej niejasność sensu literalnego w jego realistycznej interpretacji jest zarazem sygnałem potrzeby innej lekcji. Ale - jak wiemy - kaznodziejstwo wieków średnich starało się przywołać dla 61 T. Szóstek, Exempla i autorytety w kazaniach Jakuba z Paradyża i Mikołaja z Błonia, [w zbiorze:] Kultura elitarna a kultura masowa..., s. 293. 62 Op. cit., s. 299. 63 Cyt. przekład -jak dotychczas - wg Biblii Tynieckiej. W tym miejscu jednak, gwoli tradycji, wypada napisać „kąkol", a nie „chwast", jak wolą współcześni tłumacze, nazywający cały ustęp „Przypowieścią o chwaście". 112 potrzeb dydaktycznych dorobek narratorski różnych czasów i różnej proweniencji, co z jednej strony jest świadectwem żywotności kulturalnej epoki, z drugiej zaś objawem silnego naporu alegorycznego stylu odbioru64. Egzegeza nie jest bynajmniej nadużyciem interpretatorskim - jest ta część egzegetyczna homiletycznego exemplum jego istotnym i estetycznie doniosłym składnikiem. Kiedy się założy, że świat realny jest księgą, którą trzeba umieć czytać i nauczyć czytać drugich, to wówczas opowiadanie zaczerpnięte czy to z historii autentycznej, czy zmyślonej, czy od autora pogańskiego, czy od pisarza chrześcijańskiego może przynieść cenną dla wiary wiedzę i wyznaczyć drogę postępowania. Z punktu widzenia dzisiejszych reguł sztuki czytania ówczesne komentarze jednakże bywają zaskakujące. Przyjrzymy się dwu przykładom: 1) Pewna kobieta, która źle się prowadziła, miała trzy koguty. Dwa z nich ganiły ją za nierządne życie - niewiasta ukręciła im łby. Trzeci natomiast piał: „audi, vide, tace, si vis vivere in pace" (co znaczy: „słuchaj, patrz, milcz, jeśli chcesz żyć w pokoju")65. 2) W pewnym opactwie było gniazdo bocianów, których życie mnisi podpatrywali. Spostrzegli oni, że gdy tylko samiec opuszcza gniazdo, udając się na poszukiwanie pożywienia dla piskląt, samica zdradza go z innym, następnie zaś obmywa się w pobliskim źródle, aby małżonek jej nie poczuł zapachu zdrady. Mnisi postanowili położyć temu kres, nie dopuścili bocianicy do źródła, póki nie powrócił samiec; ten zaś, poczuwszy zapach zdrady, zwołał inne bociany i niewierna oraz jej kochanek zostali zatłuczeni na oczach wszystkich jakby na mocy wyroku („quasi esset sententia data contra eos")66. Exemplum pierwsze pochodzi z Historii o siedmiu mędrcach, gdzie znane jest jako historia o sroce, oraz ze sławnych Gęsta Romanorum, kompilacji opartej na różnych wcześniejszych zbiorach różnogatunkowych exemplów, użytecznych w praktyce kaznodziejskiej. Gęsta Romanorum, ułożone pod koniec II połowy wieku XIV, w gruncie rzeczy niewiele lub zgoła nic nie miały z rzeczywistym Rzymem wspólnego - nazwano je „rzymskimi" dlatego chyba, że „Rzym antyczny był dla pisarza średniowiecznego krainą czysto fantastyczną"67. Exemplum drugie o bocianicy pojawia się w różnych źródłach, m.in. u Wincentego z Beauvais (XIII w.), a także w Gęsta Romanorum, w każdym razie było nader popularne. Obie historie opowiedzieliśmy bez zakończenia, czyli bez wykładni. Czytelnik, który jej nie zna, może jej oczekiwać z takim samym zainteresowaniem co ówczesny słuchacz, z tą jednak różnicą, że odbiorca średniowieczny znał lepiej poetykę exemplum, mniej był więc zaskoczony samą zasadą eksplikacji. 64 M. Glowiński, Style odbioru. Szkice o komunikacji literackiej, Kraków 1977, s. 116-137. 65 Cyt. za: J. Krzyżanowski, Romans polski wieku XVI, Lublin 1934, s. 102. 66 Cyt. za: B. Geremek, Fabuła, konwencja, źródło. Utwór literacki w badaniu kultury średniowiecznej, [w zbiorze:] Dzieło literackie jako źródło historyczne, pod red. Z. Stefanowskiej i J. Sła-wińskiego, Warszawa 1978, s. 133 i n. 67 Krzyżanowski, Romans polski..., s. 98. 113 Historia o nu rządnicy i trzech kogutach tak została objaśniona: pierwszy kogut - to Chrystus; drugi - to jego uczniowie-męczennicy, trzeci zaś - to tchórzliwy kaznodzieja. Nie ma tu więc rażącego odstępstwa od oczekiwanego przesłania, choć jest rażąca dzisiaj niespójność między banałem fabułki a powagą wykładni. Bardziej zadziwiająca jest niezgodność sensu literalnego i arbitralnego sensu alegorycznego w historii o bocianicy, nie mówiąc o tym, że sam temat i jego realia są dostatecznie drastyczne. Bocianica jest alegorią duszy, bocian zaś - Chrystusa! Dusza, poślubiona Chrystusowi, przez grzech oddala się od Niego, ale tak długo nie traci możliwości powrotu, jak długo może zmyć winę w czystym źródle spowiedzi. Mnisi, a winnej redakcji rycerz, właściciel zamku, to szatan, który zamknął źródło, co znaczy, że odwiódł grzesznika od sakramentu spowiedzi. W wersji Gęsta Romanorum kara, która spotyka bocianicę (nie ma tu w zakończeniu jej kochanka), jest wyłożona dosłownie tak: „Unde si Christus in die iudicii te invenit non lotum, i. e. nc n confessum, sine dubio contra te veniet cum multitudine ange-lorum et eternaliter te occident", co znaczy: „Jeśli Chrystus w dniu Sądu znajdzie ciebie nieobmytyr i, tj. nie wyspowiadanym, bez wątpienia spadnie na ciebie z mnóstwem aniołów i 5 ;abiją cię wieczyście"68. Zdziwienie w spółczesnego czytelnika nie jest skutkiem błędu sztuki kaznodziejskiej czy w ogóle wymowy. Przypomnieć wypada, że retoryka we wszelkich rodzajach zakłada istnienie swoistego consensus, a więc założonej z góry zgody między nadawcą a odbiorcą, pewnej identyfikacji mówcy i słuchacza, czy co najmniej dążenia do identyfikacji. Dlatego omawiając alegoryczną lekcję nowelisty-ki zwracamy uwaj ę na znajomość reguł sztuki homiletycznej wśród średniowiecznych odbiorców. Zasada consensus jest dość oczywista w rodzaju pokazowym -pochwała z okazji uroczystości, czy to radosnej, czy smutnej, nie tyle przekonuje, ile utwierdza; wszelka kontrowersja w tym wypadku byłaby zakłóceniem porządku tak artystyczne go, jak społecznego. W rodzaju doradczym różnica zdań jest oczywista, ale strony łączy wspólnota interesów i troska o pospolite dobro. Na pozór najtrudniej o consensus w rodzaju sądowym: tu nie dochodzi i nie może nawet dojść do zgody (pomijając znaną z praktyki postępowania cywilnego ugodę, która co innego jednak oznacza). Consensus jest w tym wypadku tożsamością normy prawnej, do której odwołują się obie strony, która jednak przysądza rację jednej - czyni to sąd. Część sztuki (jiars artis), zwana inwencją, której problematykę teraz rozpatrujemy, składa się - przypomnijmy - z czterech części (exordium, narratio, pro-batio, czyli argumentacja, iperoratio) lub pięciu (gdy między probatio aperora-tio umieścimy -jak chcą niektórzy - składnik piąty, a w kolejności czwarty, czyli refutatió). Różnica zdań na tym tylko polega, co uznać za „perorację" (dosłownie: zakończenie). Refutacją bowiem nazywamy odparcie zarzutów, które nie we wszyst- 68 Cyt. za: Geremek, op. cit., s. 135 i 144. 114 kich rodzajach jest konieczne i które na dobrą sprawę powinno kończyć mowę, jeśli ta ma wywrzeć wrażenie i osiągnąć zamierzony skutek. Nie będzie zresztą kolizji między tymi dwoma stanowiskami, jeśli przypomnimy klasyczne sformułowania Kwintyliana (VI, 1, 1), który mówi o podwójnym uzasadnieniu peroracji {duplex ratio perorationis): poprzez rzeczy (in rebus) i poprzez uczucia (in affec-tibus). Są jeszcze bardziej szczegółowe podziały funkcji zakończenia, ale możemy sobie je darować. Istotne jest to, że mówca albo sumuje jeszcze raz argumenty, albo apeluje do uczuć słuchaczy. Afekt może zawierać czy też być osiągany przez indignatio (oburzenie) lub conąuestio (utyskiwanie, skarga). Podział chwytów retorycznych bywa w podręcznikach dość skrupulatny, nieraz nawet ma formę niemal katechetycznego zbioru pytań i odpowiedzi. I tak np. w dialogu Cycerona Partitiones oratoriae, gdzie występują dwie osoby: Cyceron (czyli syn Marka Tuliusza) i Ojciec (czyli sam wielki mówca) pada pytanie: Cyceron: Ile jest części oracji? Ojciec: Cztery. Z których dwie odnoszą się do pouczenia o rzeczach (ad rem docendam) - opowiadanie (narratio) i dowodzenie (confirmatio), i do wzruszenia (ad impellendos animos) dwie -wstęp (principium; chodzi o exordium) i peroracja69. W tym ujęciu peroracja, nieraz zwana epilogiem, mniej była skuteczna, gdy rekapitulowała dowody, bardziej zaś, gdy pozostawiała słuchaczy pod silnym wrażeniem. Sam Cyceron zakończył swą sławną Katylinarkę I modlitwą do Jowisza i wprowadzeniem personifikacji Ojczyzny, która gani Katylinę i żąda, aby opuścił kraj. Ojczyzna zwraca się do samego Cycerona: Cyceronie, co czynisz? Jakżeż! ten, którego uznajesz moim nieprzyjacielem, ten co ma ponieść wojnę w łono moje, ten którego oczekują w buntowniczym obozie, sprawca zbrodni, naczelnik spisku, skaziciel obywateli [i ty] dozwalasz mu wyjść z Rzymu, wyprawiasz go by podniósł broń przeciwko Rzeplitej!?70 Jest to zręczne posunięcie: Cyceron nie domagał się bowiem kary śmierci, lecz poprzestawał na żądaniu wygnania przywódcy spiskowców wraz ze wszystkimi wspólnikami. Tym sposobem i pokazał ogrom zbrodni zasługującej na najwyższy wymiar kary, i wyjaśnił taktyczne powody, dla których on, oskarżyciel i patriota, nie posłuchał głosu Ojczyzny: Gdybyśmy wśród tylu nieprzyjaciół nie obalili [jak] tylko Katylinę samego, śmierć jego wprawdzie dałaby nam odetchnąć, lecz trwałoby niebezpieczeństwo, a trucizna pozostawałaby zamkniętą w łonie Rzeplitej. Tak więc, powtarzam to, niechaj źli oddzielają się od dobrych, niechaj nieprzyjaciele nasi zgromadzą się w jednym schronieniu, niech przestaną oblegać konsula w domu jego, urzędników w ich trybunałach, Ojców Rzymu w senacie, gromadzić pochodnie do podpalenia mieszkań naszych71. Wątpliwość, czy peroracja odnosi się do rzeczy czy do afektów, nie ma większego znaczenia, ponieważ musi ona spełniać obie funkcje, utrwalając zarazem pozyskaną, a w każdym razie pożądaną życzliwość (benevolentia) słuchaczy. 69 Cyt. wg wyd.: Lewandowski, Wikarjak, Litterae Latinae..., s. 84. 70 Przekład wg: S.K. Potocki, op. cit., cz. 2, t. 3, s. 411. 71 Op. cit., i. 414 i n. 115 Przykładem głośnym zakończenia, które jest zarazem skrótem części składo-12. mowa Lizjasza. Powiedział: „Kończę oskarżenie. Słysze-|e, przeżyliście, znacie. Sądźcie!" wych inwencji, liście, widzieliści zemia środków i lić Scypiona lub nie na przekór, większe, im rze, nie wanych bitwach. Za Kwintyliailiem ej i, a mianowicie madzenie synoninhicznych su zdań. Jak każqy będzie, gdy znud: tekst. Różnica międ zy inwencją a dyspozycją jest na pozór prosta. Inwencja jest nauką argumentów i przykładów, które powinny być użyte w mowie, ale za-v, skazuje miejsce (część) mowy, do którego odnosi się to zalece-na poziomie inwencji otrzymujemy informację co do konstruk-dzieła oratorsk|iego, skutkiem czego retoryka na temat dyspozycji nie tak wiele , mimo że w praktyce zmiana porządku jest jednym ze sku-uzyskiwania pożądanego efektu, nie mówiąc o tym, że pro-dyspo^ycji z retoryki przedostała się do współczesnej teorii literatury, ;atunków narracyjnych. kluizowym dla stosunku inwencji do dyspozycji (oraz do dalszych attis) jest amplifikacja (amplificatio, gr. aiaesis). Dosłownie zna-snie", ale w istocie chodzi o wszelkie uwypuklenie, wzmocnie-wyraźnym i dobitnym. Amplifikacja jest sposobem argumentacji, zystkim częściom mowy - całej w gruncie rzeczy problematyce ez nią teoretycznoliterackiej. podział amplifikacji przewiduje cztery sposoby uwypuklenia: in-comparatio, ratiocinatio i congeries. Incrementum - to po prostu po-zarówno przez zwiększenie objętości, jak przez stopniowanie lub Comparatio - to oczywiście porównanie, ale tu raczej w sensie ze-pozwoli wydobyć ważność i wyższość własnej tezy -jest to czę-: uważaliśmy jako argument a minore admaius. Ratiocinatio zna-wieiny - „wniosek", jako rodzaj amplifikacji wszakże jest odmianą wnioskiem przez koniekturę (coniectura). Termin ten, dobrze postępowaniu filologicznym, znaczy tyle co domysł, z tą różnicą, że w kry-i o poprawienie domniemanej błędnej wersji lekcją poprawną, pochodzi nie ze źródłowej pewności, lecz z domysłu właśnie; kojniektura jest wezwaniem słuchacza do domyślnej aktywności. ratiocinatio jest kilka (Quintlnst VIII, 4, 15), ale wystarczy, jeśli tę lustrujemy popularnym przykładem: jeśli chcesz pochwa-(Cezara, chwal Hannibala lub Galów. Mówca działa więc pozor-jednak logicznie, ponieważ zasługi rzymskiego wodza były tym dziel liejszy był przeciwnik. Podobny chwyt stosują często kronika-zawsze jednak świadomie, gdy podają zawyżone liczby wrogów w opisy- a (VIII, 4, 26) wyjaśnijmy czwarty z kolei rodzaj amplifika-congeries, co dosłownie znaczy „stos", w tym wypadku zgro-słów oraz różnie brzmiących, ale tożsamych co do sen-chwyt retoryczny, congeries może być wadą i zaletą. Wadą i gadulstwem słuchaczy, zaletą, gdy rozjaśni trudny i zawiły 116 Łatwo spostrzec, że wraz z tym problemem opuszczamy dział inwencji -w gruncie rzeczy bowiem wszelkie odstępstwo od normy językowej (języka ogólnego) należy do działu elokucji. Ale -jak się rzekło - amplifikacja dotyczy różnych działów retoryki, co znaczy, że może być osiągana za pomocą różnych narzędzi. Tym samym właśnie zagadnienie amplifikacji stanowi dogodne przejście od inwencji do dyspozycji. Dyspozycja (dispositio, collocatio) jest na ogół zgodnie przez teoretyków definiowana jako uporządkowanie myśli, „odnalezionych" przedtem na poziomie inwencji. Lepiej by było powiedzieć, że dyspozycja jest zmianą uprzedniego porządku. Porządek ten to inaczej ordo naturalis (porządek naturalny), któremu mówca, a w szerokim sensie - wszelki artysta, przeciwstawia ordo artificialis (porządek sztuczny, a zatem artystyczny). Naturalność porządku można rozumieć na dwa sposoby: albo porządek naturalny istotnie pochodzi od natury, albo jest porządkiem przyjętym zwyczajowo - pochodzącym z przepisu, jak właśnie w omawianym powyżej porządku inwencji: od exordium poprzez narrację i argumentację aż do peroracji. Obok porządku naturalnego i sztucznego w barokowej retoryce wyróżniano jeszcze ordo arbitrarius, czyli układ „samowolny", który pochodzi od indywidualnej decyzji mówiącego czy piszącego72. Można sobie jednakże ten trzeci typ „porządku" darować, jako że ordo artificialis jest ex definitione rezultatem decyzji autorskiej. Najciekawszą i najbardziej pożyteczną stroną nauki o dispositio są jej konsekwencje dla teorii diegetycznych, przez co rozumie się nie tylko narratio jako część działu dyspozycji, ale narrację w ogóle, właściwie prozę narracyjną i to, co we współczesnej terminologii anglosaskiej nosi wygodną nazwę „fiction" 7\ a czego nie należy tłumaczyć przez „fikcja", ponieważ chodzi tu nie o „zmyślenie" jako właściwość świata przedstawionego, lecz o powieść tudzież opowiadanie i nowelę, rozważane na poziomie rodzaju literackiego (a nie gatunku, gdzie powieść nazywa się „novel", a nowela „short story"). Zresztą i w ściśle retorycznym sensie narratio występuje nie tylko jako część działu inventio (po exordium a przed argumentacją); narratio właściwie możliwa jest w każdym miejscu mowy, a najczęściej odnajdujemy ją w argumentacji. Retoryki klasyfikują narrację pobieżnie. Wyróżnia się nie tyle rodzaje narracji, ile jej właściwości. Narratio może być: a) aperta, czyli otwarta, b)probabilis, czyli prawdopodobna, oraz c) ornata, czyli ozdobna. 72 N. Cauzinus, De eloąuentia sacra et profana libri XVI, Coloniae Agripinae 1626, s. 235. Zob. Ulćinaite, Teoria retoryczna w Polsce i na Litwie w XVII wieku, s. 65. 73 W tym znaczeniu został użyty ten termin w fundamentalnej pracy W.C. Bootha The Rhetoric of Fiction (Chicago 1961). Należy jednak zwrócić uwagę, że książka Bootha niewiele ma wspólnego z właściwą retoryką. Mylący też bywa drugi składnik tytułu - „fiction", który w anglosaskiej terminologii oznacza nie fikcję, lecz prozę fikcjonalną (na poziomie systematyki rodzajowej). Przekład niemiecki przyjął tytuł: Die Rhetorik der Erzdhlkunst (iibers. von A. Polzin, Heidelberg 1974, t. 1-2, UTB 384-385). Polskie tłumaczenie fragmentu: Rodzaje narracji: I. Sieradzki, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 1. 117 Narracja otwarta jest przeciwstawiana błędowi opowiadania zbyt krótkiego, jako opowiadania „ciemnego" (obscuritas). Narracja prawdopodobna - to opowiadanie, które, gdy bywa z konieczności krótkie, winno być skonstruowane tak, aby było wiarygodne. Narracja ozdobna jest sprawą stylu. Ornatus nie oznacza szczególnej czy pretensjonalnej ozdobności; wedle przyjętej w retorykach definicji jest to zaleta stylu wykraczająca poza zwykłą poprawność i zrozumiałość, która sprawia przyjemność, ale służy „sprawie" (causa), wobec czego nie jest bezinteresownym popisem, lecz działaniem celowym. Narratio ornata wobec tego nieraz lepiej by było przekładać przez opowiadanie literackie, jeśli literac-kościąjest specyficzna organizacja (nadorganizacja) wypowiedzi słownej. Wśród skąpych wskazań co do ordo artificialis zwraca uwagę powracająca reguła opowiadania morę Homerico (Quintlnst VII, 10, 11), polegająca na tym, żeby nie zaczynać od początku zdarzeń, lecz od środka czy nawet od końca. Stosunkowo obszernie omówił tę zasadę Horacy w Liście do Pizonów: I nie będziesz tak zaczynał poematu, jak niegdyś poeta cykliczny: „Losy Priama opiewać będę i wojnę przesławną". Bo cóż godnego przyniesie ten, co tę zapowiedź uczynił tak szerokimi ustami? Góry zlegą w połogu, urodzi się śmieszna mysz74. Nie we wszystkim ten ustęp jest jasny - nie wiemy, jakiego „poetę cyklicznego" Horacy miał na myśli, rozumiemy jedynie, że łacińskie przysłowie o myszy („parturient montes, nascetur ridiculus mus") wyśmiewa właśnie zaczynanie poematu od wyłożenia tematu i wymienienia głównego w nieszczęściu bohatera. Homer postępował inaczej: O ileż stosowniej zaczął ten, który nie sili się na nic nie na miejscu: „Męża mi obwieść, Muzo, co zburzywszy mury trojańskie, - wielu ludzi obyczaj poznał i miast widział wiele". Nie zamyśla on dawać dymu z płomienia, lecz z dymu światło, aby potem wydobyć osobliwe dziwy: Antyfatesa, Scyllę, Charybdę z Cyklopem. I nie zaczyna on powrotu Diomedesa od śmierci Mele-agra, ani wojny trojańskiej od bliźniaczych jajek; zawsze pospiesza do celu i porywa słuchacza w środek wydarzeń, tak jakby były mu znane, a gdzie nie ma nadziei, by coś mogło w opowiadaniu zabłysnąć, to pomija, i tak zmyśla, tak miesza wymysły z prawdą, aby środek zgadzał się z początkiem, a koniec ze środkiem ". „Bliźniacze jaja" - to oczywiście historia uwiedzenia przez Zeusa-łabędzia Ledy, która zniosła skutkiem tego dwa jaja: narodzili się z nich Kastor i Polluks oraz Helena. Stąd zresztą poszedł zwrot „opowiadać coś ab ovó". Zaleta opowiadania, które winno porywać słuchacza w środek wydarzeń, brzmi w oryginale „in inedias res", co stało się określeniem potocznym, a co w gruncie rzeczy okazuje się terminem z zakresu poetyki i retoryki, a właściwie - narratologii. Narratologia jest nowoczesną dyscypliną - kwitnącą gałęzią teorii literatury. Nic nie ujmując jej zasługom, godzi się zauważyć, że zręby nauki o opowiadaniu, zarówno o czynności opowiadania, jak i o fabule, zawarte są w starożytnej retoryce i poetyce. Godzi się to przypomnieć także dlatego, że w wieku XX odkrywa się 74 Horacy, List do Pizonów, przeł. T. Sinko, [w:] Rzymska krytyka i teoria literatury, s. 45 i n. 75 Op. cit., s. 46. 118 119 niejednokrotnie dawno odkryte, albo - co gorsza - fałszywie przedstawia się dorobek antyku w tym względzie. I tak np. współtwórca poetyki generatywnej, Teun A. van Dijk pisał o strukturze i funkcji naturalnej wypowiedzi narracyjnej: „Przyjmiemy tu, że każda narracja jest wypowiedzią odnoszącą się do działania, ale nie odwrotnie. Potrzebne są nam zatem jakieś dodatkowe zasady ograniczające wypowiedzi dotyczące działań, które tłumaczyłyby intuicyjne rozpoznawanie narracji. Kilka względów przemawia za rozróżnieniem dwu typów narracji: narracji naturalnej i narracji sztucznej, a rozróżnienie to przywodzi oczywiście na myśl rozróżnienie między naturalnymi i sztucznymi językami. Narracje naturalne to takie, które występują w naszej normalnej codziennej rozmowie, gdy opowiadamy sobie wzajemnie nasze doświadczenia osobiste. Narracje sztuczne, podobnie jak sztuczne języki, mają naturę «konstruktu» i występują w swoistych kontekstach «opowiadania historii»76". Przywołanie tego cytatu w tym właśnie miejscu jest o tyle uzasadnione, o ile oglądowi retoryki jako dyscypliny opisowej musi towarzyszyć przekonanie o jej stałej użyteczności i przydatności we współczesnej refleksji teoretycznoliterac-kiej, nawet jeśli ta przydatność jest nierówna w poszczególnych działach. Stąd potrzeba polemiki z tymi procedurami, które projektują rozwiązania rzekomo nowe w miejsce idei dobrze w tradycji zadomowionych (choć niedokończonych i często czekających na kontynuację), a na domiar złego czynią to w sposób wysoce niepoprawny. W małym fragmencie van Dijka jest kilka błędów lub co najmniej niejasności. Co to sąjęzyki sztuczne? Czy są to języki złożone z wymyślonych lub zapożyczonych słów, ale naśladujące języki naturalne, a więc typ esperanto lub volapuk, które można nazwać językami afiliowanymi77, czy też mowa tu o językach niewerbalnych, np. ikonicznych, gestycznych itp., które wszak nie we wszystkim są sztuczne? Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na pułapki, jakie stwarza terminologia humanistyczna, nie dość przecież precyzyjna. Jeśli „sztuczny" jest odpowiednikiem łac. artificialis, to w tym wypadku lepiej by było mówić o opozycji „naturalne" - „artystyczne", ponieważ języki sztuczne, które ma prawdopodobnie na myśli van Dijk, nie są w żadnym razie artystyczne. Narracja natomiast, gdy zostaje przeciwstawiona naturalnej, może być tylko narracją artystyczną. W każdym razie analogia między językiem (jako zjawiskiem prymarnym) a opowiadaniem zbudowanym ze słów (jako zjawiskiem sekundarnym78) jest zawodna. To wszystko jedno, czy opowiadamy sobie wzajemnie przeżycia osobiste, czy konstruujemy konteksty historii; a raczej różnica może być tylko jedna - taka, jaka 76 T.A. van Dijk, Działanie, opis działania a narracja, przeł. B. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki" 1985, z. 1, s. 157. 77 Na ten temat obszerniej: Ziomek, Powinowactwa literatury, s. 7-101. 78 System sekundarny - to w tym sensie system nadbudowany nad systemem prymarnym, czyli (w dziedzinie sztuki słowa) nad systemem języka naturalnego (etnicznego). Termin „sekundarny" lepiej jako przekład oddaje sens tego, co Lotman nazywa „wtoricznyj sistiem". jest między prawdziwością a fikcjonalnością. I jedno, i drugie może mieć w oczach odbiorcy określoną wartość, ale podział ten nie odpowiada podziałowi wyprowadzonemu z retoryki. Podział na ordo naturalis i ordo artificialis, zilustrowany przykładem obyczaju homeryckiego, nic nie stracił do dnia dzisiejszego na aktualności, a co więcej, został szczegółowymi badaniami znaczenie wzbogacony. I tak, w zgodzie z duchem retoryki, choć niekoniecznie w zgodzie z literą, winniśmy pamiętać, że ordo naturalis nie musi bynajmniej oznaczać tylko porządku czasowego. Morę home-rico - to jedynie wygodny przykład destrukcji naturalnego następstwa i artystycznej rekonstrukcji, przez którą tekst zyskuje nowe wartości - przykład dlatego wygodny i ciągle jeszcze powtarzany, ponieważ czas jest zjawiskiem obiektywnym i mierzalnym, tak że wszelkie naruszenia układu zdarzeń są ewidentne. W końcu morę homerico pisana jest dziś niemal każda powieść, a już z pewnością każda kryminalna, która nie może być ułożona w kolejności realnej, ponieważ ujawniając motywy i osobę sprawcy zepsułaby cały efekt. Ewentualne przykłady uporządkowania zgodnego z kalendarzem i zegarem (niektóre odmiany thrillera) nie są bynajmniej nieartystyczne, przeciwnie - są niemal prowokacyjnym naruszeniem normy, do której wszyscy czytelnicy przywykli, tak że prostota i naturalność mogą się stać wyszukanym chwytem. Czy można poklasyfikować odchylenia od porządku naturalnego? Zdrowy rozsądek podpowiada, że byłoby to zadanie niewykonalne nawet dla względnie krótkich tekstów narracyjnych, a cóż dopiero dla utworów nie tylko drugich, ale jeszcze wielowątkowych. Ta kwestia może być i jest tematem osobnych i obszernych prac - i mimo że długa jest półka działu „teoria powieści", problematyka ta jest wciąż otwarta. Retoryka w tym punkcie może być dla współczesnej refleksji nader użyteczna, ale oczywiście nie tyle poprzez gotowe klasyfikacje, bo takowych nie ma, ile przez godne podziwu inspiracje. Retoryczna nauka o inwencji i dyspozycji zawiera bardzo istotną dla dalszego rozumowania przesłankę, która może się wydać oczywista: dzieło (utwór, mowa) stanowi całość. Nie należy lekceważyć tej holistycznej tezy, ponieważ bez jej przyjęcia niemożliwe jest rozważanie problemów kompozycji, o której mamy prawo powiedzieć, że jest zawsze naruszeniem jakiegoś przedtem założonego porządku, jest więc „rekompozycją". Dlatego też w retoryce należy szukać początków teorii spójności tekstu. Gaius Chirius Fortunatianus, retor rzymski z IV w., autor Ars rhetorica, rozróżniał dwa porządki narracji (naturalnej): modus per tempora (czyli co do czasu) i modus per incrementa (czyli co do wzrostu)79. W tym drugim wypadku chodzi 0 wzrost napięcia i ważności jako o cechy przypisane poziomowi przedtekstowe-mu. A więc nie tylko mierzalny i obiektywny wymiar czasowy jest podstawą i punkiem wyjścia utworu jako konstruktu, lecz także powszechnie przyjęty obyczaj i sposób zachowania. Rozszerza się tym sposobem pojęcie naturalności, które odnosi się także do stosunków społecznych i przekonań - do opinio communis, o której skądinąd wiemy, że nie jest opinią dosłownie wszystkich, lecz tej grupy, najczę- Cyt. za: Lausberg, op. cit., s. 246, § 451. 120 121 ściej ludzi światłych i wykształconych, których się za wszystkich uważa. Porządek naturalny jest więc swoistą umową społeczną, co nie znaczy, że jest formułą niezmienną. Przykładem takiego rozumienia porządku naturalnego i zarazem mistrzowskim popisem interpretacji dzieła literackiego (w tym wypadku tragedii) jest cały rozdział w książce Lwa Wygotskiego Psychologia sztuki™, poświęcony zagadce Hamleta w Hamlecie. Zachowanie Hamleta wydawało się badaczom i krytykom zawsze dość tajemnicze. Ilość sprzecznych interpretacji psychiki bohatera i przebiegu akcji jest ogromna, ale większość z nich obraca się około niezrozumiałego faktu zwłoki w dokonaniu aktu zemsty na Klaudiuszu za śmierć ojca. Pisze Wygotski: „To podwójne zabójstwo króla, tak niedorzeczne z punktu widzenia metody i psychologicznie zbędne, ma jakieś inne znaczenie [...]. Owszem, i nietrudno je odnaleźć. Przypomnijmy sobie sens całej katastrofy. Dochodzimy do momentu końcowego tragedii - do zabójstwa króla, na które przez cały czas czekaliśmy, poczynając już od pierwszego aktu, lecz dochodzimy do tego samego punktu całkiem inną drogą: w konsekwencji pojawienia się zupełnie nowego wątku fabularnego i gdy znajdziemy się w punkcie końcowym, nie od razu dostrzegamy, że jest to właściwie ten, do którego przez cały czas zdążała tragedia"81. Chodzi o to, że nagromadzone zostały zgony i krwawe zbrodnie, a zarazem katastrofa (a żeby słowa tego użyć jako terminu, powiedzmy: katastrophi) „rozpływa się i tonie", odwleka się aż do tej sceny, gdy giną król, królowa, Hamlet i Laertes. „Jeżeli przyjrzymy się następowaniu po sobie tych zgonów, zobaczymy, jak Szekspir zmienia ich naturalną kolejność tylko po to, aby ułożyć je w porządku artystycznym. Te zgony jak dźwięki układają się w melodię. W rzeczywistości król umiera przed Hamletem, ale na planie sjużetu, nic jeszcze nie słysząc o śmierci króla, wiemy już, że Hamlet umarł, że nie zostało mu już nawet pół godziny"82. I dalej tenże Wygotski: „Tak więc dwoistość fabuły-sjużetu, wyraźnie dwu-planowy bieg akcji, stałe i dobitne uświadamianie widzowi jej kierunku i odchyleń od niego - te wewnętrzne sprzeczności - zostały założone w samej osnowie sztuki..[...] Szekspir korzysta tutaj z metody psychologicznej, którą Petrażycki znakomicie nazwał «metodą drażnienia emocji» [...]. Istotnie tragedia przez cały czas drażni nasze uczucia, obiecuje nam osiągnięcie celu, który od początku mamy przed sobą, ale wciąż odsuwa jego realizację, wzmagając nasze pragnienie osiągnięcia tego celu i zmuszając nas do bolesnego odczuwania każdego odwodzącego odeń kroku"83. 80 L. Wygotskij, Psychologia sztuki, przeł. M. Zagórska, oprać, przekł. T. Szyma, oprać. nauk. tekstu, wstęp oraz komentarze S. Balbus, Kraków 1980. 81 Op. cit., s. 264. Autor dla uproszczenia pisze o „aktach", ale przedtem przypomina, że dramaty Szekspira nie znały podziału na akty i tworzyły każdy z osobna jedną ciągłą całość, skutkiem czego „czas realny nie był wcale percypowany przez widza i dramaturg nieprzerwanie posługiwał się umownym czasem scenicznym" (s. 257). 82 Op. cit., s. 265. 83 Op. cit., s. 267. Wygotski wcale daleko nie odbiegł od klasycznej retoryki, a zarazem nie pojął jej jako umiejętności stosowanej, lecz zrozumiał jako inspirację. Przytoczone tu fragmenty dają ponadto znakomitą okazję do podjęcia dyskusji z orientacją for-malistyczną. Łatwo zauważyć, że Wygotski używa terminu „sjużet", wówczas nowego, ale doskonale od lat dwudziestych znanego, rozpowszechnionego (dziś kwestionowanego), i że ma wtedy na myśli odmienny porządek zdarzeń przedstawionych w stosunku do zdarzeń rzeczywistych, a ściślej mówiąc pseudorealnych, które zwykło się nazywać fabułą. Istotną nowością analizy Wygotskiego jest to, że opozycję „fabuła - sjużet" rozumie on nie tylko jako przemianę porządku czasowego, lecz także porządku socjopsychologicznego. „Na tym rozwarciu między wciąż obecną w widzu najprostszą linią fabuły a realnie toczącą się przed jego oczyma krzywą linią sjużetu są zbudowane nowe znaczenia, różne od tych, które powstałyby, gdyby takie rozwarcie nie istniało"84. Opozycja „fabuła - sjużet", jako opozycja realnego lub oczekiwanego układu zdarzeń i układu wyznaczonego sposobem relacjonowania, znana jest także poza rosyjską szkołą formalną85. Anglosasi używają terminu „story" na określenie materiału poprzedzającego powstanie artystycznego konstruktu, który nazywają „plot" (albo „struktura narracyjna"); we francuskiej literaturze przedmiotu mówi się o dwu aspektach „opowiadania" (recit): o „historii" (l'histoire) i „wypowiedzi" (le di-scours) - to rozróżnienie jest wyraźne: każda narracja istnieje zarazem jako historia i jako wypowiedź, co znaczy, że substancjalnie dana jest odbiorcy tylko „wypowiedź", która we właściwy sobie (sztuce) sposób powiadamia o „historii". Wynika z tego, że wypowiedź (może lepiej byłoby jednak tłumaczyć za pomocą pożyczki: dyskurs) nie musi być wyartykułowaniem w języku naturalnym, ponieważ kody artystyczne (film, teatr, malarstwo, rzeźba) także pozwalają na formowanie wypowiedzi, z czego wynika, że „tę samą «historię» można nam przekazać innymi środkami"86, czyli w kodzie artystycznym pozbawionym słów (malarstwo, pantomima, balet) lub wyposażonym w system znaków ze znakami słownymi współwystepujący (teatr, film). Najtrudniejszym problemem jest jednak nie tyle jednoczesna obecność różnych kodów na tym samym poziomie, ile konstruowanie znaczeń ponad językiem naturalnym, czyli to, co Lotman nazywa „sekundar-nymi systemami modelującymi", a co inaczej można nazwać konstruowaniem warstwy świata przedstawionego za pomocą warstwy języka naturalnego (dokładniej: warstwy brzmień słownych i znaczeń słownych). Trudność polega na trafnej odpowiedzi na dwa pytania: 1) czy rzeczywiście możemy opowiedzieć „tę samą historię" za pomocą innego dyskursu i 2) jak przeprowadzić granicę między historią a dyskursem, a w innej terminologii między fabułą a sjużetem? 84 M.R. Mayenowa, Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, Wrocław 1974, s. 44. 85 R. Wellek, A. Warren, Teoria literatury, przekł. pod red. M. Żurowskiego, Warszawa 1975, s. 291. Trzeba jednak dodać, że amerykańscy autorzy przez „plot" rozumieją jeden z trzech (obok charakterystyki postaci i tła) składników powieści (resp. innego utworu fabularnego). 86 Tz. Todorov, Kategorie opowiadania literackiego, przeł. W. Błońska, „Pamiętnik Literacki" l%8,z.4,s.295in. 122 Pierwsze pytanie nie ma większego znaczenia dla rozważań nad retoryką i jej aktualnymi zastosowaniami w bieżącej refleksji ogólnoteoretycznoliterackiej -wystarczy, jeśli powiemy, że za pomocą zmienionej artykulacji, czy to przy radykalnej zmianie kodu, czy przy użyciu tego samego kodu, ale przy innej redakcji dyskursu, nie można powtórzyć identycznej historii. Zawsze będzie to historia zmieniona, rzecz tylko w tym, że zmiana w historii jest nieproporcjonalna do zmiany w dyskursie - wprawdzie nie jest prawdą, że po zmianie kodu i zmianie w dyskursie możemy otrzymać „tę samą" historię, ale jest prawdą, że mogą to być „historie" nader do siebie podobne. Przykładem niech będą adaptacje filmowe powieści i wszelkiego rodzaju streszczenia {resume). Drugie pytanie jest dla niniejszego materiału ważniejsze, ponieważ odpowiedź na nie ma pokazać, jak przydatne dzisiaj jest uważne czytanie retoryki, która nigdy nie zawierała wprawdzie elementów teorii powieści, ale będąc ogólną teorią artystycznej komunikacji, nie mogła nie dopracować się idei, które naukę o inwencji, dyspozycji i elokucji czynią ciągle aktualną. Zauważmy, że Wygotski w przytoczonym wyżej fragmencie mówi o „porządku artystycznym" vi Hamlecie jako o zmianie naturalnej kolejności. Nic łatwiejszego, jak przełożyć z powrotem „porządek artystyczny" na ordo artificialis, ale oczywiście nie tylko o to chodzi, by podtrzymać aluzje do Kwintyliana, całkiem świadome zresztą, lecz by wyciągnąć z tego rozróżnienia wszelkie konsekwencje. Gdy się próbuje usystematyzować sposoby estetycznego uporządkowania, trafia się na nieprzezwyciężoną i zrozumiałą trudność: jak uporać się z niezliczoną liczbą kombinatorycznych możliwości. Nie dziwi więc ostrożność klasyków w tym względzie. Obok ogólnikowej formuły morę homerico spotykamy tylko odesłania do podziału figur - i tak jako przykład przestawienia porządku podaje się zbiór figur zwany per transmutationem. Figura prolepsis jest to zjawisko z zakresu gramatyki (np. szyk antycypacyjny), stylistyki (takie użycie słowa, np. epitetu, że jego znaczenie wyjaśnia się dopiero w dalszym ciągu syntagmy) i kompozycji (informacja w narracji wyprzedza samo zdarzenie). Biorąc za punkt wyjścia ten styl rozumowania, czyli przenosząc nazwy figur z działu elokucji do teorii kompozycji, mimo że nie ma takiego terminu w tradycyjnej teorii wymowy87, Ge-nette proponuje terminem analepsis nazwać taką sytuację narracyjno-fabularną, w której powiadamia się względnie późno o wydarzeniu nie tylko wcześniejszym niż samo opowiadanie, ale wcześniejszym od najwcześniejszego odcinka dotychczas przedstawionej akcji88. Przykładem sławna „blizna Odyseusza", przygoda z czasów młodości poprzedzająca wszystko, co dotychczas znalazło się w fabule Odysei. Wraz z tą trudnością i tymi przykładami dochodzimy stopniowo do odpowiedzi na postawione wyżej pytanie. Jeśli wśród pięciu parter artis, na miejscu trzecim po inwencji i dyspozycji wymieniamy elokucję, czyli jeśli każda myśl musi być kolejno wynaleziona, uporządkowana i wyartykułowana (w oratorstwie słow- 87 Nie ma go w indeksie Lausberga. 88 Genette, op. cit., s. 90. nie, ale możliw wać na trzech p Tego właśn ma dwa aspekty „fabuła" i „sjużi wana musi być tencji w zakresi Spróbujmy znaczną termin Zostawmy jedy mylące: „sjużef obejmującą w n względu na zycji jest wyjść wania co do verba. W układ nych do pojęć i 123 jest i inny sposób), to w takim razie i narrację należy rozpatry- iziomach. i dotyczyły zgłoszone wyżej wątpliwości. Bo jeśli opowiadanie obojętne jak je nazwiemy, story i plot, l'histoire i lediscours, czy :t", to albo podział taki nie liczy się z faktem, że myśl uporządko-Uyartykułowana, albo prowadzi do niejasnego podziału kompe- fabuły i w zakresie sjużetu. ivięc inaczej uporządkować tę wieloraką, wielojęzyczną i wielo->logię, próbując uzgodnić ją z tradycyjną taksonomią retoryczną, lie na boku terminy formalistów rosyjskich, jako że są najbardziej jest niezręczną pożyczką, a „fabuła" zbyt wieloznaczną nazwą, azumieniu potocznym całokształt opowiedzianych zdarzeń bez stosiinek porządku rzeczywistego do tekstowego. Istotą naszej propo- z podziału dychotomicznego, którego wadą jest brak zdecydo-ch|arakteru „dyskursu", odnoszącego się zarówno do res, jak i do ie tabelarycznym adaptacja francuskich koncepcji narratologicz-terminów retorycznych wyglądałaby tak: Termin „fab dla przedstawio jej trzech pozior sensie jako o ma cim- o języków zycji wyposażeniu / 'histoire inwencja dyspozycja elokucja le discours iła" należy zarezerwować dla wszelkich skutków narracji, a więc łych zmian stanów rzeczy. Tak zatem można mówić o fabule na lach - na poziomie inwencji, dyspozycji i elokucji: w pierwszym teriale surowym, w drugim - o kompozycji tego materiału, w trze-ym (szerzej - o elokucyjnym, a więc wyartykułowanym) kompo- Rozdział V RETORYKA ELOKUCYJNA. ZAŁOŻENIA Będziemy używali terminu „elokucja", chociaż nieraz przekłada się, czy przynajmniej przekładało, łac. elocutio (gr. leksis lub phrdsiś) przez „wysłowienie", ale takie tłumaczenie - po tym, co wiemy z poprzednich rozdziałów - może być mylące, jako że wyartykułowanie myśli (inwencji) i ich porządku (dyspozycji) nie musi być słowne, choć oczywiście w retoryce rozumianej jako sztuka wymowy chodziło głównie o wyposażenie werbalne tekstu. Głównie, ale nie wyłącznie. Także i w antycznej fazie myśli retorycznej systematyka i nomenklatura działu elokucji odnosiła się nie tylko do warstwy słownej. Wszystko to, czym zajmuje się retoryka, da się podzielić na dwie sfery- sferę rzeczy (res) i sferę słów (verba), tak że przez odpowiednie działania można budować zarówno figury rzeczy (figurae rerum), jak i figury słów (figurae verborum). Ale nie popełnimy błędu, jeśli naukę o elokucji nazwiemy nauką o stylu. „Styl bowiem jest rozplanowaną szatą inwencji i jej jakby ozdobą" - czytamy u Sarbiew-skiego1 (w oryginale jest w tym miejscu elocutio). Rozprawianie o stylu jest jednak o tyle uzasadnione, że w tej (trzeciej) „części sztuki" (pars artis) mamy do czynienia z operacjami, których rola i znaczenie wykraczają poza przewidziane cele wymowy. Jak wiemy, Arystotelesowski podział na Techne rhetorike i Perl poietikes był podziałem przemyślanym i unikającym powtórzeń, można więc domniemywać, zważywszy, że Poetyka dochowała się w kształcie uszkodzonym, iż obie prace się dopełniają, co znaczy, że umieszczenie zasad stylistyki w retoryce było podyktowane poczuciem porządku, a nie wyłączeniem tej problematyki z dziedziny poezji. Zresztą rozstrzygają przykłady - u Arystotelesa czerpane z tragików i z epopei. Fakt jednak, że nauka o elokucji znalazła się w retoryce, mógł mieć i miał oczywiście ważkie konsekwencje. Często mówi się, że w danym okresie, np. w XVII w., rozwija się „retoryka elokucyjna" kosztem „retoryki inwencyjnej' Spostrzeżenie takie nie jest pozbawione sensu, ale należy je nieco przeredagować, to znaczy trzeba mówić, że w pewnych latach, jak to istotnie było w epoce baroku, rozwija się sztuka wymowy w sposób przesadny poszukująca ozdób stylistycznych. Dlatego nas nie dziwi, że z początkiem wieku XIX Stanisław Kostka Potocl będzie przestrzegał w „Przedmowie" do swojego czterotomowego dzieła O i mowie i stylu: 1 Sarbiewski, Wykłady poetyki (Praecepta poetka), przeł. S. Skimina, s. 191 (382-383). W tekście Skiminy jest, jakoby" („ąuoddam quasi"), a winno być ,jakby". [...] zdało mi się rzeczą niejadbitą zm końcu położyć, co się zwy myśli i języka, i tak zawołaną w dać luboby wstydliwym był 3 dla mówcy, lak dalece, iż uważać ją nal 125 ienić przyjęty w pisaniu o niej [o wymowie] porządek i to na ¦cle na początku znajduje, to jest część metafizyczną czyli rozbiorową retoryce naukę figur, którą lubo gardzić nie należy, której nie posia-; przecież bez niej człowiekiem wymownym być nie można; ży raczej za dopełnienie nauki krasomówczej niż za jej zasadę2. W innym miejscu Potocki broni potrzeby i sensu nauki o stylu, odpierając zarzut jej zbyteczności następującym argumentem: ;o mówią i piszą poprawnie nie znając nawet imion figur. Jużem uważał, ic h użycia; używają więc w miejscu swoim przenośnych wyrazów bez nich wiadomości, lecz stąd wnosić nie należy, że przepisy są niepotrzebnymi; zawsze e, nie mniej one jednak wydoskonaliły wszystkie sztuki. Widzimy co ają ni( znając znaków muzycznych; wszelako ważnym zdało się złożyć z nich :tukę i byłoby to rzeczą nierozsądną twierdzić, iż ona jest rzeczą niepo-e w naturze znajduje3. Przyznaję, iż są osoby, że sama natura uczy nas najmniejszej o je uprzedziło doświadczeni dzień osoby, co śpiew stopniowanie, a z muzyki s; trzebną, bo się jej wykonań Awięciwniniejsz; czerpane, lecz także z poziomie językowej o ch wywodach umieścimy egzemplifikacje nie tylko z prozy poezji, a nawet częściej z poezji, i to wcale nie klasycy- stycznej i nie tej, o której zwykło się mówić, że jest „retoryczna". Te przytoczenia i wyjaśnienia są tym bardziej potrzebne, że do dziś pokutują jeszcze poglądy na szti kę jako na dziedzinę działań spontanicznych. W roku 1828 J.F. Królikowski próbował dowodzić, że wymowy nie da się odróżnić od poezji na ganizacji: gdy mówił, że obecność lub brak „miar" o ni- czym nie świadczy, ponieważ może być poezja prozą, to poniekąd miał rację; ale on zarazem twierdził,; :e różnica polega na tym, iż „krasomowstwo" używa piękności „celowo", poezja natomiast posługuje się pięknem bezinteresownie4. Można się domyślać, że pojęcie „piękna bezinteresownego" jest pogłosem koncepcji Kaniowskich, a odróżnienie poezji od wymowy - sygnałem kryzysu estetyki klasycystycznej. Antyczne ujęcie sztuki słowa, starannie oddzielając poezję i wymowę, zarazem ich nie antagonizowało. Poetyka zajmowała się tą dziedziną sztuki, której środkiem i celem było naśladowanie - mimesis; retoryka zaś nastawiona była na sposoby sterowania odbiorem. Różnice specyficzne mniej zatem dotyczyły kwestii stylistycznych, dla których znacząca jest opozycja między gramatycznością a retorycznością w taki m sensie, w jakim te terminy występują w trhnum; różnica między recte a bene polega na tym, że recte oznacza podstawową poprawność gramatyczną, bene zaś litterae z czasem znaczyło „literatura piękna", co po francusku dało belles lettres (za pośrednictwem bonellae litterae) - a po polsku (i w innych językach) „bele- liy styka". Inaczej jeszcze pn kich rozważań stylisty - to nie tylko i nie tyle „dobrze", co i „pięknie". Bonae blem porządkując powiemy, że punktem wyjścia wszel-cznych jest pojęcie latinitas. Oczywiście chodzi o „łaciń- 2 S.K. Potocki, O wyihowie i stylu, t. 1, s. XVI. 3 Op. cit., cz. 2, t. 3, s. 281. J.F. Królikowski, Rys poetyki, Poznań 1818, s. 8 i n. 126 skość", ale tak dosłownie rozumiany termin ma sens tylko w retoryce (stylistyce) rzymskiej, gdzie jest opozycją wobec wszelkiego barbaryzmu. Podobnie u Arystotelesa (ArRh III, 5; 1407a 20) poprawność gramatyczna i idiomatyczna określona jest czasownikiem to hellenizein, co nic innego nie znaczy jak „mówić po grecku", a więc poprawnie. Trudno zabiegać o adekwatny przekład tego terminu - „polonizować"? „Polonizm" byłby bez sensu, bo może oznaczać tylko zapożyczony element polski w innym języku. Można by wprawdzie na wzór słowa „orto-grafia" (zasady poprawnej pisowni) zaproponować termin „ortoepia", ale ten oznacza już poprawną wymowę w znaczeniu fonetycznym, trudno by więc było lansować rozszerzenie zakresu. Lepiej więc pozostać przy latinitas pamiętając, że w kontekście tej problematyki oznacza ona wszelką elementarną poprawność językową, niekoniecznie języka łacińskiego, lecz każdego innego języka, i że odstępstwem od tej zasady jest barbaryzm (barbańsmus), w pierwotnym znaczeniu błąd popełniany przez cudzoziemca, ale szerzej w ogóle przez człowieka niewykształconego lub karygodnie niedbałego o ojczysty język. Cyceron (Deor I 32) tak formułuje zasady poprawności i retoryczności: mówca ma mówić (loqui) latine (oczywiście po łacinie, ale -jak wiemy - przede wszyst- 1 kim poprawnie),plane (jasno), delucide (wyraźnie) oraz ornate i decore. Że orna-te nie znaczy po prostu „ozdobnie", to już wiemy; decore, umieszczone na końcu, znaczy mniej więcej tyle co - stosownie. Tu należy przypomnieć omówioną wyżej przy okazji teorii rodzajów retorycznych (patrz rozdz. III) zasadę decorum, która przewidywała dostosowanie rodzaju oraz stylu do materii. Powiedzieliśmy poprzednio, że nauka o elokucji ma charakter poniekąd uniwersalny, czyli jest po prostu stylistyką, która odnosi się zarówno do sztuki wymowy, jak i do gatunków tradycyjnie zaliczanych do poezji, z czego jednak nie wynika, że między wymową a poezją nie ma różnicy. O tym, co jest stosowne w poezji, a co w wymowie, decyduje zasada decorum. Nie inaczej też sprawę ujmował Arystoteles (ArRh III 2; 1404b), gdy stwierdzał, że nauka o stylu jednakowo obowiązuje obie dziedziny sztuki słowa, a repartycja stylów nie przebiega wedle granicy między retoryką a poezją, lecz jest wyznaczona stosunkiem tematu do elokucji. I tak np. w samej retoryce rodzajowi sądowemu i rodzajowi doradczemu przystoi styl skromniejszy, ponieważ góruje tu użytkowa funkcja prozy (agon i narada), ale już w rodzaju pokazowym (epideiktycznym) wytworność i związana z tym pewna bezinteresowność stylu jest dopuszczalna. Wypada zatem przed dalszymi porządkującymi krokami wyraźnie przypomnieć systematykę klasyczną, której - i to jest ważna deklaracja metodologiczna - nie ma potrzeby modernizować, a w każdym razie przed wszelką adaptacją należy starannie zapoznać się z wielowiekowym, dobrze już przyswojonym podziałem, który jest nie tylko kwestią porządku ułatwiającego poruszanie się po rozległym terenie, ale także jest programem myślenia o literaturze - o sztuce słowa. Punktem wyjścia jest podział wszelkich tworów w dziedzinie elokucji na wady (yitia) i zalety (virtutes) - podział wcale nie tak oczywisty jakby się to na pierwszy rzut oka zdawać mogło, ponieważ wada czy błąd pod pewnymi warunkami staje się zaletą. W terminologii retorycznej rzymskiej istniał termin „mutatio cum 127 ratione", czyli przekształcenie uzasadnione, albo odstępstwo, dla którego istniały dostatecznie silne racje. Nie jest to więc nic innego, jak umotywowane przejście od latinitas do perspicuitas i od perspicuitas do ornatus. Wykroczenie przeciw latinitas nazywało się barbarolexis. Dla Rzymian barbarzyńcami były wszystkie ludy niełacińskie, ale podobnie dla Greków barbarzyńcami były ludy niehelleń-skie, w tym także Latynowie, przynajmniej do czasu, dopóki nie przejęli kultury greckiej jako wyższej. Perspicuitas, czyli przejrzystość, to poprawność wyższego rzędu, swego rodzaju intelektualna zrozumiałość. Odstępstwo od latinitas na tym poziomie polega na szczególnym wyborze słów, na odwołaniu się nie do całego zasobu, lecz zasobu słów (copia verborum) właściwego mowie wykształconej. Ciekawe, że Francuzi przejęli pojęcie latinitas pod nazwą purete, czyli po prostu „czystość", natomiast w miejsce perspicuitas piszą darte albo nettete (jasność); nie przeciwstawili jednak sobie tych pojęć, bo uważali (i uważają), że już od purete należy wymagać jasności. Język francuski z natury jakoby jest językiem wykraczającym poza zwykłą gramatyczną poprawność w imię darte - przejrzystości 5. Oczywiście to przekonanie było raczej postulatem klasycystycznym niż faktem, ale jest znamienne i warte odnotowania, jako że z kolei autorytet francuski - po greckim i rzymskim - był miarodajny i obowiązujący dla nowożytnej europejskiej teorii literatury. Barbarolexis jest odstępstwem od normy w pojedynczych słowach, które to „barbaryzmy" nie muszą być wadą, ponieważ mogą być użyte celowo i - wtedy tolerowane - nazywają się metaplazmami. Przykłady metaplazmów w warstwie fonicznej, zwłaszcza w wierszu, są w podręcznikach liczne - nas jednak o tyle mniej interesują, że, aby je zrozumieć, trzeba głęboko wniknąć w tajniki łaciny, /.ostańmy więc przy stosunkowo prostych przykładach. I tak periculum (niebezpieczeństwo) może w wierszu otrzymać postać periclum. Powinno się wymawiać tolvit (dwusylabowo, ponieważ v oznacza tu spółgłoskę) i wymowa soluit (trzy-sylabowa) jest błędem (vitium), który jednak jest dopuszczalny, więcej nawet -icst zaletą (virtus) w poezji. Te „barbaryzmy" mają swoje nazwy: skrócenie wymowy w środku nazywa się synkopą, podział jednej sylaby na dwie - dierezą (nie mylić zdierezą jako odmianą średniówki). Ale posłużmy się przykładami polskimi. Synkopąjest każde opuszczenie sylaby lub głoski wewnątrz wyrazu, a i w rozwoju historycznym języka wręcz działa coś w rodzaju prawa synkopy. Kiedyś odmieniało się przymiotnik „dóbr" w ten oto sposób: „dobrąjego", „dobrujemu", 00 potem przekształciło się w „dobrego", „dobremu". Podobnie pierwotne, jest li, n-sili" przekształciło się w Jeśli", a potem w,jeśli" - w XVI w. jeszcze trwała in oboczność; i każdy pisarz, który użył formy nowszej, użył synkopy, która mo-ula być uważana za niepoprawny barbaryzm lub też za tolerowaną i pożądaną Zob. E. Littre, Dictionnaire de la langue Francaise, Paris 1873-1892, s.v. „elarte" I „nettete". Zob. też Lausberg, Handbuch der łiterarischen Rhetorik, s. 275, § 529. 128 129 innowację. W zasadzie jednak język polski mało dawał okazji do wykorzystywania przekształceń fonetycznych w celach artystycznych, z pewnością mniej niż łacina, tak że synkopę znajdziemy w poezji polskiej raczej jako przejaw eksperymentu i naśladowania metryki łacińskiej. I tak Kochanowski w Psałterzu Dawidowym pisze: Tam d' ołtarza świętego Pójdą przed Pana mego [...] (ps. 43, 19-20) i Wiek ludzki jest lat siedmdziesiąt; Duży, kto trwa d'ośmidziesiąt [...] (ps. 90, 33-34) Taki chwyt nazywa się elizją i jest w metryce łacińskiej nie tylko dopuszczalny, ale nawet poniekąd obowiązkowy, jako że łacina źle znosi, zwłaszcza w poezji, tzw. hiatus (rozziew), czyli zbieg dwu samogłosek (w wygłosie jednego wyrazu i w nagłosie drugiego), i gdy przypadkiem dojdzie do spotkania dwu samogłosek, należy jedną z nich opuścić: elizją nazywamy opuszczenie samogłoski wygłosowej (np. saper' aude zamiast sapere aude), aferezą opuszczenie samogłoski nagłosowej (np. homo 'st zamiast homo est). Synkopa w łacinie polega na opuszczeniu zazwyczaj samogłoski krótkiej, ale w zasadzie można i elizję, i aferezę uznać za odmianę synkopy. Przykładem dierezy w poezji polskiej mógłby być następujący fragment z Kwiatów polskich Tuwima: Gdy zapijały się z radości Ozońskie błazny i bałwany, Że podejmują Ribbentropa (A wyrok był już podpisany, Na śmierć skazana Europa) [...] (cz. I, rozdz. IX) Tok sylabotoniczny wyraźnie wskazuje liczba zgłosek (9) i przycisków (4) w jednym wierszu, tak że nie można wymówić dyftongicznie eu, lecz trzeba rozdzielić na dwie samogłoski-sylaby e-u, skutkiem czego E-u-ro-pa jest wyrazem czterosylabowym. Metryka antyczna zna jeszcze kilka poza wymienionymi metaplazmów (syni-zezis, diastole, systole, tmesis), ale niewiele przykładów z literatury polskiej dałoby się znaleźć, ograniczmy się więc tylko do jeszcze dwóch. Synizezis polega na ściągnięciu dwu sąsiadujących ze sobą samogłosek, jest więc odwrotnością dierezy. I jak każdy barbaryzm tej grupy może być i błędem (gdy wymawiamy dwusylabowo nauka, zamiast trzysylabowo na-u-ka, co zresztą się szerzy i przyjmuje powszechnie), i licencjonowanym metaplazmem, jak we fraszce Kochanowskiego O miłości: Ma już pokój Prometeus, lecz ja miasto niego Jestem przybit na rogu Kaukazu śnieżnego, (ks. III, fr. 9) Aby zachować ścisły rozmiar 13-zgłoskowca (7 + 6), trzeba czytać „Prometeus" jak wyraz złożony z trzech zgłosek zamiast Pro-me-te-us. Także „Kaukaz" czytamy dyftongicznie, zgodnie zresztą z normą, tyle że jest to lekcja zalecana współcześnie, choć nie zawsze respektowana. Rzadkim metaplazmem, ale stosowanym świadomie raczej, jest tmesis (gr. tmesis = dosł.: ucięcie), która polega na podzieleniu i oddzieleniu dwu części wyrazu będącego złożeniem (compositum) lub zrostem. Posłużył się tmesis Józef Kochański (7-1811), gdy napisał: Jasiu, ja lekce sobie twojego nie ważę rzemiosła (Do Jasia o fryzurze) co jednak nie było szczególnie drastycznym naruszeniem normy, ponieważ czasownik „lekceważyć" może wystąpić (czy co najmniej mógł wystąpić) w formie „ważyć lekce". Natomiast igra po mistrzowsku strzępami słów Tuwim -w Balu w operze: I już - wziąć, i już - udami I już-da mi! da mi! da mi! I chuć - wskok, i wzrok - kastetem I pod żyrandol piruetem solo! solo! małpa! nie po...! buch magnezja foto ślepo uda uda da mi da mi gene orde dzwoni rami [...] Tmesis jest dopuszczalna tylko w poezji -jeśli zajmujemy się dewiacjami nie stosowanymi w sztuce wymowy, to czynimy to nie tylko dla podkreślenia istotnych związków retoryki z poetyką, ale dla uwypuklenia systemowego charakteru retoryki - systemowego, co znaczy, że jest to teoria pewnej całości złożona z części połączonych związkami funkcjonalnymi. Tmesis nie jest naruszeniem systemu fonetycznego języka albo też jest przypadkiem pogranicznym fonetyki i morfologii - w przykładzie z Kochańskiego naruszenie to jest nieznaczne, w przykładzie z Tuwima jest to zniekształcenie niemal doszczętne, które jest satyrycznym obrazem językowego chaosu i bełkotu. Barbaryzmy i metaplazmy fonetyczne zwykło się dzielić na klasy zależne od lego, czy dany element został dodany (typ „Lublin", a nie „Lubin" od „lubić"; „Hendryk"), czy odjęty (typ,jeśli" zamiast ,jestli"; ,jak" z dawniejszego Jako"), czy też elementy zostały przestawione (zdecydowanie błędne: „leworwer" zamiast „rewolwer", ale i błąd akceptowany: „pasożyt", a wedle pisowni sprzed pięćdziesięciu lat „pasorzyt" z przestawką łac. parasitus). Teoretycznie powinien wystąpić jeszcze metaplazm w formie czwartej, czyli z elementem przyjętym z zewnątrz, ale jako barbaryzm rzadko się zdarza lub wcale nie występuje, jest natomiast częstym zjawiskiem dowcipu-kalamburu, np. „boy-s/ewizm" zamiast „bolszewizm", z rozmyślnie zapożyczoną z nazwiska-pseudo-nimu Tadeusza Boya-Żeleńskiego literąj (jest to jeden z licznych dowcipów Adolfa Nowaczyńskiego). 130 Ten ostatni przykład uświadamia, że barbaryzmy-metaplazmy, na poziomie fonicznym rzadkie w poezji, są ulubioną formą wszelkiej literatury komicznej, zwłaszcza satyrycznej, jako składniki paronomazji i kalamburów (o których szerzej w rozdz. IX). Idąc tym tropem, odnajdziemy też metaplazmy jako dowcipne inkrustacje w utworach niekoniecznie komicznych, a także jako skuteczną broń w polemikach literackich i politycznych. Przykładem na pierwszy sposób użycia fonicznego metaplazmu mogą być inwencje nazewnicze Witkacego - np. postać w Matce nazywa się Murdel Bęski, co jest chwytem skądinąd znanym z folkloru (gra półsłówek). W oryginalny sposób wykorzystał Tuwim tmesis w Kwiatach polskich pod koniec cz. I, w diatrybie przepełnionej irytacją i ironią: Myśl do złudzenia Narodowa, Z Polski na pozór Zbrojnej [...] Wyrazy wyróżnione kursywą powinny stać koło siebie, są to bowiem tytuły czasopism i gazet, tworzące z zasady juxtapozycję czyli zestawienie, którego nie wolno rozdzielać - tu metaplazm rozbijając stały związek dociera do znaczenia pierwotnego i pozwala zakwestionować zasadność szlachetnej, ale nadużytej nazwy. Były to barbaryzmy-metaplazmy w pojedynczych słowach. Gdy pojawią się w związkach słów (in verbis coniunctis), nazywają się solecyzmami {soloecismi). Problem błędów i - w razie potrzeby - zalet, a więc licencjonowanych konstrukcji, jest kwestią w nowożytnej recepcji retoryki antycznej przeoczoną lub co najmniej zaniedbaną, a godną szczególnej uwagi, jako że zjawisko celowo wykolejonych konstrukcji jest obecne do dnia dzisiejszego w literaturze. Mimo że solecyzmy wedle porządku narzuconego przez strukturę języka wyliczamy zaraz po barbaryzmach pojedynczych słów, omówienie ich odłożyć trzeba do dalszych rozważań (zob. rozdz. VII), ponieważ stopień skomplikowania jest tutaj większy niż np. w wypadku wielu tropów tradycyjnie od dawna obecnych w podręcznikach i kompendiach. Zatrzymaliśmy się dłużej przy metaplazmach warstwy fonicznej dlatego, że na tym poziomie szczególnie wyraźnie obserwować można ważny dla całej retoryki, i szerzej - dla problemu języka artystycznego - stosunek normy językowej do językowej licencji; tu wszelkie naruszenia są bardziej drastyczne i tym samym wszelkie odstępstwo bardziej celowe, a w każdym razie racja nadużycia językowego (mutatio cum ratione) bardziej zrozumiała. Dokonawszy tej obserwacji możemy wrócić do kwestii w tej chwili najważniejszej i dla prowadzenia dalszego wywodu niezbędnej, a mianowicie do systematyki procederów elokucyjnych, które to uporządkowanie winno się stać zarazem planem tego i następnych rozdziałów. Trzeba jednak pamiętać, że systematyka w retoryce jest systematyką tzw. wielowzględową, to znaczy, że daną klasę dzielimy wielokrotnie z różnych punktów widzenia, skutkiem czego podziały te wzajemnie się krzyżują. Metaplazmy na poziomie fonicznym są stosunkowo prostym przykładem odstępstw od normy językowej, odstępstw zarówno nagannych, jak licencjonowanych. Rzecz się jednak bardziej komplikuje, gdy przechodzimy do warstwy zna- czeń słownych, tnie językowyrr jak jest bardziej zło Tradycyjnie zwane ornatus, i figury myśli), tropami są prze tyczne, w szero w tradycji antyc znej w poszczególn> coniunctis (czy Takie ujęcie i zgodnie zalicz mazje, litoty, p« ryfrazy. Arystoteles różnialijenatortii telesowskiej Cyceron (B borurń), a Kwin wego, wprowadzone vel sermonis a Figurą natomia porządku wypo I brmatio ąuaedz miana figura je wowego, choć; ma przede wsz; my „przede ws nicji tropu, pon clowaniu, czyta; Znamy z hi i figur, o któryc h istotny wersji 131 ;dzie mamy do czynienia z operacjami dokonywanymi na syste-:o znaczącej całości. Tym samym i systematyka tych operacji żona i sporna. wszelkie te szlachetne czy „uszlachcone" odstępstwa od normy, przywykło się dzielić na tropy i figury (figury zaś na figury słów asada podziału nie jest przejrzysta. Przywykło się też mówić, że cształcenia semantyczne, figurami zaś przemieszczenia (syntak-dm rozumieniu tego terminu). To rozróżnienie ma swoje źródło znej, która tropami nazywała metaplazmy in verbis singulis (czyli ch, pojedynczych słowach), figurami zaś metaplazmy in verbis i w połączeniach słów). może na pierwszy rzut oka dziwić, skoro do tropów zaliczało się a metafory, metonimie, synekdochy, emfazy, hiperbole, antono- Osiemnasto wieczny ill a tamtej epok Uważa się po rtlne i zwykle; że s ląją się od powszec Zalicza wię hiperbolę i litot 6 Jest to frag ment u-ns lesąuels on pi teoria figury, prze! nie przeprowadził rozróżnienia między tropami a figurami. Roz-i Cyceron, i Kwintylian, odwołując się zresztą do postarysto-tradycji greckiej. •ut 17, 69), mówił, że trop jest to zamiana słów (transmutatio ver-ylian, że jest to odstępstwo od znaczenia naturalnego i podstawo-do wypowiedzi dla celów artystycznych („tropus est verbi propria significationem in aliam cum virtute mutatio"; VIII, 6, 1). >t nazywa autor Institutionis oratoriae szczególne ukształtowanie biedzi dla określonych racji („figura, sicut nomine ipso patet, con-m a communi et primum se offerente ratione"; IX, 1,4). Tak rozu-t działaniem na linii syntagmy bez naruszania znaczenia podsta-możliwością zmiany sensu całości. Trop natomiast w tym ujęciu stkim odniesienia do układów paradygmatycznych. Jeśli powie-ystkim", to zachowamy intencje klasycznych autorów i ich defi-eważ przewaga odniesień do paradygmatu jest decydująca w bu-liu i opisywaniu tropów. torii retoryki i poetyki inne jeszcze sposoby odróżniania tropów kilka słów powiedzieć należy, choć nie zmieniają one w sposób antycznej. autor C.Ch. Dumarsais (Du Marsais) w fundamentalnej pracy Des tropes pisał: szechnie, że figury są sposobami mówienia oddalonymi od tych, które są naru-\Xo pewne zwroty i pewne sposoby wyrażania, które pod jakimś względem odda-mego i prostego sposobu mówienia6. c Dumarsais do figur metaforę, metonimie, synekdochę, ironię, j. Istotne tu jest jednak to, że autor ten wśród „sposobów wyraża- sławnego traktatu Dumarsais (du Marsais) pt. Des Tropes ou des differens ut prendre un meme mot dans une nieme langue, Paris 1730. Cyt za: J. Cohen, K. Falicka, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4, s. 225 i n. 132 133 nia" wyróżnia te, które dotyczą znaczenia - i nazywa je tropami. Podobnie postępuje Pierre Fontanier w Les Figures du discours7, pracy, która w swoim czasie odegrała znaczną rolę, potem została zapomniana, by dzisiaj wreszcie wrócić na półki biblioteczne współczesnych badaczy. Autor, zamiłowany zresztą w podziałach systematycznych i dendrytach, dzieli wszelkie retoryczne (a i niektóre poetyckie), figury na (1) „figury konstrukcji" (figures de constructioń), (2) „figury elokucji" (figures d'elocutioń), (3) „figury stylu" (figures de style), (4) „figury myśli" (figures depensee). Figury konstrukcji są właściwymi figurami retorycznymi, nazywanymi po ła-ciniefigurae verborum, na ostatnim zaś miejscu wymienione figury myśli to oczywiście też figury retoryczne - ale tzw.Jlgurae sententiae. Zastanawiająca jest natomiast grupa (2) i (3). Figury elokucji zawierają bowiem klasyczne tropy, jak epitet czy pronominacja (coś pośredniego między antonomazją a peryfrazą, np. „śpiewak Tracji" zamiast „Orfeusz"), ale także powtórzenie, gradację, aliterację; a do figur stylistycznych zaliczone zostały m.in. peryfraza, enumeracja, antyteza, hypotypoza (czyli obrazowe przedstawienie)8. To zestawienie jest dlatego godne uwagi, że te cztery grupy dzielą się razem na szesnaście podgrup i jeszcze więcej okazów, dla których autor nie znajduje innej nazwy zbiorczej jak tylko „figury inne niż tropy" („les figures autres que les tropes")9, skutkiem czego powstaje podział, który zmylił niejednego wytrawnego badacza. I tak Jean Cohenl0, referując myśli Fontaniera, układa dendryt, na którym figury jako zbiór nadrzędny tak się dzielą: figura trop nie-trop użytkowy wymyślny konieczny (0) dowolny (1) bliski (2) daleki (3) Cyfry umieszczone w nawiasie mają oddawać stąpień odchylenia każdej figury (tropu) od stopnia zerowego, „gdzie figura zanika, aż do stopnia 3, gdzie wpisują się wirtualnie figury poetyckie nowoczesności" ", czyli inaczej mówiąc, jest i próba stopniowania tropów wedle ich śmiałości, problem owszem interesujący, ale mało mający wspólnego z przejrzystą systematyką. 7 P. Fontanier, Les Figures du discours. Introduction par G. Genette, Paris 1968. Fontanier ż) i pracował na przełomie XVIII i XIX w. Znane są tylko nieliczne szczegóły jego życia; nieznana je data jego śmierci. s Op. cit.,s. 284 i n. 9 Loc. cit. 10 Cohen, op. cit., s. 228. " Loc. cit. Pewną karierę we współczesnej teorii literatury zrobiły pomysły grupy retory-ków z Liege, która przyjęła nazwę Groupe \i. Nim jednak koncepcje te przedstawimy i podejmiemy z nimi dyskusję, musimy przypomnieć i zapamiętać klasyczną taksonomię antyczną, okazuje się bowiem, że do tego, co wiedzieli Arystoteles i Cyceron, a potem Kwintylian, niewiele da się dodać, a innowacje w tym względzie są o tyle pozorne, o ile polegają na przemianowaniu tradycyjnej terminologii. Można, jak wielu to czyni, używać nazwy „figura" jako nazwy nadrzędnej i wówczas dendryt wyglądałby tak: (figury) 1_________ tropy figury I figury słów (mowy) (figurae verborum vel elocutionis) figury myśli (figurae sententiae) Przy takim układzie nie dzielimy tropów dalej na grupy, co najwyżej tylko wyliczamy odmiany tropów: metafora, synekdocha, metonimia, antonomazją, emfaza, hiperbola, litota, peryfraza i ewentualnie ironia. Natomiast figury, zarówno figury słów, jak i figury myśli, dzielą się w sposób czworaki (lub w pewnych sytuacjach trojaki) i podział ten może mieć zastosowanie nie tylko wobec figur retorycznych, lecz wobec wszelkich szeroko rozumianych tekstów - tekstów językowych i tekstów kultury, których sposób zorganizowania, czyli stosunek porządku sztucznego do porządku naturalnego, można ująć w klasy i podklasy. Tzvetan Todorov pisze: „Każdy teoretyk retoryki czuje się zobowiązany do zaproponowania nowej klasyfikacji figur retorycznych. Retorycy są dosłownie opętani potrzebą wciąż nowego klasyfikowania. Pozostawili nam wiele propozycji, które dziś mogą tylko dziwić, ponieważ uznawane przez nich zasady podziału nie są już przekonywające: zjawiska lingwistyczne były najczęściej rozważane / punktu widzenia nielingwistycznych zasad" n. Todorov ma trochę racji, ale nie całą rację. Istnieje bowiem i tendencja przeciwna - próba podziału figur retorycznych wedle przyjętych już od dawna kategorii gramatycznych. Nie inaczej zresztą postępuje sam Todorov, gdy wszystkie figury dzieli na anomalie i figury (właściwe) w układzie na tabeli pionowym, a te z kolei na anomalie i figury „dźwięku-sensu", składni, semantyki i „znaku-przed-miotu odniesienia"13 (w układzie poziomym - patrz tabela nr I). Wszystkich wyliczonych w tabeli „anomalii" nie możemy w tej chwili rozważać, ponieważ najpierw wypada objaśnić znaczenie poszczególnych terminów i sposób budowania poszczególnych figur. Co prawda nie sztuka powiedzieć, co to jest 12 Tz. Todorov, Tropy i figury, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2, s. 285. 13 Op. cit, s. 290. 134 Tabela I wg: Tz. Todorov, Litterature et signification, 1967 dźwięk-znaczenie składnia semantyka znak-przedmiot odniesienia figury dykcji elipsa metafora ironia (elokucji) reticentia metonimia antyfraza synekdocha concesio (derywacje nie- abruptio hypallage deliberatio poprawne) (elipsy) personifikacja praeteritio prozopopeja litota aliteracja sens niejasny antanaklazis hiperbola ekwiwokacja interrogatio ANOMALIE paronomazja inwersja alegoria enallage aluzja antonomazja asonans zeugma mimeza peryfraza pleonazm pronominatio (podobieństwo syllepsa epitet metonimia foniczne) metabola synekdocha (brak zgody) repetycja metafora (tautologia) (inne) paradoks entymemizm (kontradykto- ryczność) powtórzenie appositio retroakcja deskrypcja: apostrofa gradacja topografia reversio wtrącenie chronografia poliptoton dialogizm porównanie prozopografia FIGURY exclamatio antyteza etopeja derywacja subiectio expolitio portret coniunctio paralela adiunctio tableau disiunctio Todorov posługuje się terminologią francuską, która z racji pokrewieństwa języków jest nieznacznym przystosowaniem terminologii łacińskiej. Adaptując tę tabelę dla czytelnika polskiego dajemy tam, gdzie to możliwe, przekład (np. porównanie, wtrącenie), najczęściej jednak powtarzamy terminy łacińskie (często przejęte z greki) w powszechnie przyjętej wersji spolszczonej (paronomazja, hiperbola, litota...); nieraz jednak przywracamy brzmienie łacińskie, wówczas, gdy nazwa, najczęściej rzadka, w polszczyźnie się nie przyjęła, a we francuskim przybrała nieco inną formę (np. fr. retroaction = łac. retractio, co jest rzadziej używaną nazwą figury polegającej na użyciu tego samego wyrazu w różnych przypadkach, częściej zwanej poliptotonem). Niektóre z wyliczonych przez Todorova nazw anomalii i figur nie są dostatecznie spopularyzowane i wymagają komentarza. I tak np. wymieniona wśród anomalii semantycznych, „mimeza" (po fr. mimese) - to bynajmniej nie mimesis (imitatio, naśladowanie) jako podstawowa kategoria estetyki tak antycznej, jak i współczesnej, lecz figura polegająca na przekształceniu wypowiedzi z mowy zależnej w mowę wprost (w tym więc sensie jest to figura naśladowcza). Reticentia - to zamilknięcie jako zabieg oratorski, abruptio - przerwanie wypowiedzi, expolitio - wypowiedzenie tej samej myśli na (co najmniej) dwa różne sposoby; concessio polega na uznaniu faktu podnoszonego przez przeciwnika i na osłabieniu jego znaczenia dla sprawy lub też na ironicznym lub pozornym przyznaniu racji stronie przeciwnej. Praeteritio oznacza zamiar pominięcia pewnych spraw lub okoliczności; pronominatio jest inną nazwą antonomazji, czyli użycia imienia własnego jako nazwy pospolitej. Nazwy wzięte w nawias i/lub wydrukowane kursywą pochodzą od Todorova; nie są to terminy, lecz omówienia lub określenia klas. Autorowi prawdopodobnie chodzi o to, że np. poza aliteracja i paronomazja są jeszcze liczne bliżej nie określone „anomalie" (podobieństwo foniczne, brak zgody, inne) i że poza elipsą jako określoną anomalią (jakoby różną od figury) istnieją jeszcze wszelkiego rodzaju „elipsy" prowadzące do „sensu niejasnego" (w oryg. „sens louche", pisane antykwą) czy do „braku zgody" (w oryg. „manque d'accord", pisane kursywą). na przykład chi nów literackich nie, a mianowic Podział wg wprawdzie moi w tradycyjnej r wiązanej wprav wszystkim jako stwy semantyc; 135 izm, bo to zostało już zrobione i każdy przyzwoity słownik termi-komentarz taki zawiera, sztuka natomiast odwrócić postępowa-ie zbudować coś w rodzaju klucza do rozpoznawania figur. Todorova odtwarza części gramatyki, tyle że w innej nieco niż przyjęta kolejności: fonetyka (relacja „dźwięk-sens"), syntaksa, semantyka. Brak fologii, ale jest za to relacja „znak-przedmiot odniesienia", która ;toryce należy do osobnego działu figur myśli. Że sposób ten jest nader autorytatywny i zarazem mylący, przekonują takie choćby przykłady: na przecięciu anomalii i relacji „dźwięk-sens" obok nieznaczących bezpośrednio asonansów i aliteracji znalazła się i paronomazja, czyli rodzaj gry słów, gry na-'dzie istotnie między brzmieniem a znaczeniem, ale ważnej przede zabieg „semantyczny". Z kolei w pionie anomalii semantycznych znajdujemy per jonifikację i alegorię, które są figurami w znacznej mierze od war- no-językowej niezależnymi, dającymi się bez zmiany sensu prze- redagować, przełożyć na inny język i wreszcie wyrazić środkami plastycznymi. Metafora jest dla Todorova anomalią semantyczną, na co zgoda, ale nie mieści się w tej rubryce bez reszty, bo wraz z metonimia i synekdocha znajduje się także w pionie znakuLprzedmiotu odniesienia. Ciekawsza Jest tu różnica między anomaliami a figurami (właściwymi). Różnica polega na tym, że anomalie są to rezultaty operacji naruszających reguły, figury zaś to op podziałowi na tropy naruszają eracje wzmacniające reguły14. Taki podział w zasadzie odpowiada ropy i figury właściwe i o zmianę terminologii nie warto by się spierać, gdyby i ne daleko idące tej zmiany konsekwencje. Prawdą jest owszem, że czy nawet kaleczą reguły, ale ich sens na tym polega, że zarazem na wyższym poziomie utwierdzają nowe reguły (mutatio cum ratione). Z drugiej zaś strony figuiy nie tylko wzmacniają reguły, ale też je przedtem naruszają. To tylko na pozór tak wygląda, że powtórzenie, zaliczone przez Todorova do figur ilźwięku-sensu kąś regułę naru Jest więc rz sce starej, któn szłością- a to 2 ;aleta niebagatelna. Przyjrzyjm jeśli jeszcze nk umianej wyżej nr II) i której na kichmożliwycr racjami gramat 14 H. Plett, D ilrr Forschung, s. 15 J. Dubois, f*r le Groupe /J., C jedynie wzmacnia pewną regułę - w istocie także (przedtem) ja-sza - podobnie jak wtrącenie, gradacja, porównanie etc. eczą wątpliwą, czy warto proponować nową systematykę w miej-ma co najmniej tę jedną zaletę, że ułatwia porozumienie z prze- I się jednak jeszcze innej współczesnej taksonomii, już głośnej i -popularnej, to w każdym razie często cytowanej. Mowa o wspo-Grupie \xi5, której idee zsumowane zostały w tabeli (por. tabela większą ambicją i postulowaną zaletą jest syntetyczne ujęcie wszel-1 konstruktów poetyckich i retorycznych, skoordynowanych z ope-ycznymi. Ale -jak zwykle - to, co jest czy chce być zaletą, osią- gnięte bywa nk małym kosztem zagęszczonej komplikacji. ie Rhetorik der Figuren, [w zbiorze:] Rhetorik. Kritische Positionen zum Stand 34 i n. '. Edeline, J.M. Klinkenberg, P. Minguet, F. Pire, H. Trinon, Rhetoriąue generale entre d'etudes poetiąues, Universite de Liege, Paris 1970, s. 49. o I I k. i ta 1 §? 136 u O1 l a u 3 ób o 2 o o o O § i i on U O ca 3 -U -UJ L3 i u o 3 er jj O 8 O I o C3 o .22 O S 9f e « U 1 O 00 UJ < U 1 x i 3 i a 1 C/5 C/3 UJ s CL X W ¦-i U Sb c o u o. « i i § -u Q tO ¦w o* O z ja 2 "5 00 t o U 3 i c o •S -u 33 O o o S c « « 'C u o .S •o &S ca I o o C « 00 .2.2 i s -S -u 13 S O O 1 "o S g 2 C u « 5 g -¦2^ | -a i li g § Z : O u S 00 -u f i w o .o a. ni' 2 o. X o o. 3 I -u X O f 00 i 1 "o I 1 1 o u "o o J= ,r-5 a C ¦ § 2 i ^> -^ 00 o ju u 2 -P o; i- 5 Ł U ™ t o U 'c3 60 -U sanauNYisans si a-J ¦& o c u •g § u C Retorycy z Lie znaczy „przesunięć skomplikowany i \ stosunkowo proste ry rubryki (piony), (w tym sensie takż< tasememy, czyli op ne" (termin ten po chodzi, jeśli powie matyczne (odnoszg linia, ponieważ ow na „przedmiocie Ale inaczej prz nia „wyrażania żą metaplazmy i rr wyjaśnić ten podzi czych Louisa W przekonaniu Saussure'a nie wys Wiijiant) to jedynie c/y strona znaczon czy też klasa denot Jego zdaniem w ka na), i jego formę (s znaczące, lecz i do i/y w dziedzinie zaproponował dwa 137 e wszystkie te operacje nazywają metabolami, co po grecku e", „zmiana". Podział tych metaboli w linii poziomej jest dość ymaga paru zdań komentarza. Jak widać - co na razie jest - wszelkie metabole dzielą się na cztery typy, ujęte w czte-mianowicie na: A. metaplazmy, czyli operacje na morfologii na fonetyce); B. metataksy, czyli operacje na składni; C. me-;racje na semantyce; D. metalogizmy, czyli operacje „logicz-polsku raczej nie jest przyjęty, ale będzie wiadomo, o co tu ny, że są to metabole referencjalne). Metabole A, B, C są gra-się do kodu), metabole D oddziela od poprzednich podwójna e „logiczne" przesunięcia dokonują się na „referencie", czyli 16 „Referent", czy I li.udsa i Ch.K. Ogden; meritów, których wzajer Istotne jest tu to, ż /imczenie dzięki odnie ! sporów filozofiC2 nych l>i /edmiotów. Wykres p i ference), co obraz i/cnic i znak jakoby ki " L. Hjelmslev, P • /r | Językoznawstwo s 979, s. 44-137. ia"16 odniesienia biega granica między pionowymi rubrykami z punktu widze-pression) i „treści" (contenu), ponieważ do „wyrażania" nale-etataksy, do „treści" zaś metasememy i metalogizmy. Żeby ł, trzeba się odwołać do źródła, czyli do teorii językoznaw-Hjelr|isleva n. że podział znaku na signifiant i signifie dokonany przez de arcza, ponieważ nie tłumaczy jasno, czy strona znacząca (s/-materialna strona znaku, czy także jego związki relacyjne, oraz (signifie) to określony desygnat, do którego znaczące odsyła, tów i konotatów, Hjelmslev zaproponował podział czworaki, dym znaku należy widzieć i jego substancję (strona material-rona relacyjna), ale ten podział odnosi się nie tylko do tego, co :ego, co znaczone. Hjelmslev, który był niesłychanie wynalaz-te ininologii (większość jego pomysłów raczej się nie przyjęła), iowe, dotychczas nie stosowane terminy: plan wyrażania i plan „przedmiot odniesienia", został użyty w znaczeniu nadanym przez I.A. Ri-'The Meaning ofMeaning, London 1953). Znaczenie składa się z trzech ele-ne relacje ilustruje następujący trójkąt: reference (odniesienie) sign-------- znak, symbol) ------------- referent (przedmiot odniesienia) przedmiot odniesienia może nie istnieć realnie, a mimo to znak ma swoje eniu. Rozróżnienie odniesienia i przedmiotu odniesienia zwalnia semiolo-na temat istnienia lub nieistnienia oraz sposobu istnienia określonych )kazuje, że droga znaku do przedmiotu odniesienia prowadzi przez odniesie-ije linia prosta, ale w odczuciu użytkownika języka pojawia się pewne uprosz-ruje się wprost do przedmiotu odniesienia, co obrazuje linia przerywana. olegomena do teorii języka, przeł. H. Kurkowska i A. Weinsberg, [w zbio-•ukturalne, wybór tekstów pod red. H. Kurkowskiej i A. Weinsberga, Warsza- 138 treści (plan de l'expression [plan du contenu), do których odnosi się opozycja substancji i treści. Tym sposobem uchylona została wątpliwość, zgłaszana przy okazji bilateralnej teorii de Saussure'a: w ujęciu Hjelmsleva zarazem strona znacząca złożona jest z substancji i formy, jak i strona znaczona złożona jest z substancji i formy. Tak zatem mamy: substancję planu wyrażania formę substancję planu treści formę Takie rozróżnienie pozwala unikać potocznego, a tak często mylącego podziału składników dzieła literackiego na treść i formę. Po tym wyjaśnieniu wróćmy do tabeli Grupy |J,: plan wyrażania (expression) i plan treści (contenu) inaczej nakłada się na cztery typy metaboli niż „gramatyka" i „logika", ponieważ do planu wyrażania mają należeć metaplazmy (rezultat operacji na morfologii) i metataksy (rezultat operacji na składni), natomiast do planu treści - metasememy (rezultat operacji na semantyce) i metalogizmy (rezultat operacji na „logice"). Jest to nader skomplikowane i, co gorsza, niecałkiem zgodne z intencjami Hjelmsleva, u którego wygląda to prościej: „Substancję wyrażania stanowi materiał fonetyczny jednakowy dla wszystkich języków; formę wyrażania - system fonologiczny obowiązujący w określonym języku. Substancją treści jest odbicie stanów rzeczowych świata zewnętrznego, jednakowe dla wszystkich języków i dlatego zachowane również przy tłumaczeniach. Formą treści jest wreszcie uporządkowanie materiału w danym języku. Do «lingwistyki właściwej» szkoły kopenhaskiej (glossematyka) należąjednak obydwie płaszczyzny form, ponieważ Hjelmslev definiuje langue w sensie de Saussure'ajako «specyfiicznąformę, składającą się z dwóch substancji: substancji treści i substancji wyrażania»"18. Wróćmy jednak do tabeli. Jeszcze bardziej chyba zagmatwana jest systematyka operacji wyliczonych po jej lewej stronie - zagmatwana, a do tego dokonana przy użyciu zbytecznego przykładu. Operacje te mają się dzielić na: I. Suppresion, II. Adjonction, III. Suppresion--Adjonction, IV. Permutation. Gdybyśmy usiłowali te terminy przetłumaczyć, to nic innego by się nie dało powiedzieć, jak tylko to, że pierwsza grupa polega na odłączeniu, druga na przyłączeniu określonego elementu figury - tylko, czy nie lepiej zostać przy tradycyjnej adiekcji i detrakcji? Trzecia grupa ma mylącą nazwę: mają tu wystąpić operacje, które byłyby jednocześnie (lub po kolei?) odłączaniem i przyłączaniem. To oczywiście możliwe, bo jeżeli z jednego miejsca tekstu coś zostanie przesunięte na drugi, to tym samym zostaną wykonane dwie czynności - odłączenia i przyłączenia, czyli innymi słowy detrakcji i adiekcji. Tylko że te dobrze sprawdzone terminy oznaczają nie przesunięcie wewnątrz jednostki tekstu (np. wyrazu), lecz usunięcie poza tekst lub wprowadzenie do niego czegoś z ze- 18 Helbig, Dzieje językoznawstwa nowożytnego, s. 63. wnątrz. Wobec który to sens z; mutationem). Czwarta gn immutacją (figi Inwersja jest z sis, o której był Zresztą teg< tym się różni c (rubryka III C) miałaby „Achilles jest rażeniu „X jest stała czynność mego przedziału Tego rodzaj j się przy pracy sycznej i sens 139 ego trzeba by w tym wypadku mówić raczej o przemieszczeniu, warty jest przecież w określeniu transmutacja (figurae per trans- pa odpowiadałaby teoretycznie temu, co tradycyjnie nazywa się Vaeper immutationem), ale przeczą temu przytoczone przykłady, ewnością skutkiem operacji transmutacyjnej, podobnie jak tme- mowa wyżej. rodzaju wątpliwości byłoby więcej: czy metafora in absentia I metafory in praesentia, że zachodzi w niej operacja dwojaka podobnie jak w metonimii, podczas gdy metafora in praesentia przez operację opuszczenia? Czy istotnie w wyrażeniu vem" (metafora in praesentia) coś zostało opuszczone, a w wy-wem, osłem, świnią etc." (metafora in absentia) wykonana zo-odwójna - i opuszczenia, i dołączenia? Czy można do tego sa- (II D) zaliczyć powtórzenie, pleonazm, antytezę i hiperbolę? spór można by prowadzić bardzo długo - i jeśli zatrzymaliśmy H, to czynimy to dlatego, żeby uzasadnić rację retoryki kla-kbnserwatyzmu. powstawać Grupy Rozdział VI STYLISTYKA KWANTYTATYWNA I SPÓJNOŚĆ TEKSTU Jeśli trop i figura są odstępstwami od normy, to zacząć by należało od owej normy opisu - tymczasem jest to zadanie najtrudniejsze, a chwilami nawet niemal niewykonalne. Język nie jest nam dany empirycznie. Empirycznie dane są nam tylko wypowiedzi, które produkujemy i rozumiemy dzięki danej (wrodzonej) kompetencji i nabytej znajomości określonego języka. Empirycznie dana nam jest wiedza o języku wtedy, gdy zbudujemy słownik i gramatykę. Ale ani słownik, obojętnie jak ułożony, najczęściej alfabetycznie, ani gramatyka opisowa nie są językiem, lecz jedynie wyobrażeniem normy słownikowej i gramatycznej. Od normy językowej należy odróżnić system, a od systemu praktyki językowe'. Wedle zdania Eugenio Coseriu norma to to, co „normalne lub powszechne", system zaś to to, co „funkcjonalne i dane przez opozycje"2, czyli inaczej mówiąc, zbiór cech konkretnych i dystynk-tywnych. Od normy i systemu odróżnić należy z kolei użycie, na które składają się cechy wprawdzie konkretne, ale ani nie dystynktywne, ani nie obligatoryjne. Znaczenie tych terminów bywa różne w różnych szkołach językoznawczych. Hjelmslev nieco inaczej rozumie system (albo schemat) języka, który dla niego jest zbiorem relacji czysto formalnych i abstrakcyjnych; normą zaś są cechy konkretne i dystynktywne, użyciem zaś - wszystkie cechy konkretne i niedystynktywne, bez względu na to czy obligatoryjne, czy nie. Różnice między ujęciami tych dwu wielkich językoznawców bardziej przejrzyście zilustruje następująca tabela3: Hjelmslev Coseriu relacje formalne, abstrakcyjne system (schemat) cechy konkretne, dystynktywne norma system cechy konkretne, niedystynktywne, ale obligatoryjne użycie norma cechy konkretne, ani dystynktywne, ani obligatoryjne użycie ' Na ten temat obszerny referat różnych stanowisk oraz własne propozycje: Okopień-Sławiń-ska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej, s. 9-46. 2 Op.cit.,s. II. 3 O. Ducrot, Tz. Todorov, Dictionnaire encyclopediąue des sciences du langage, Paris 1972, s. 165. Przywołujemy ności, na jaki rodzaju odstęps stwie od norm} tabela na s. 14( lepiej mówić o wszystkich wai równo systemu ickst zawierająi „nieoznaczony' Do tropów, dze inna kwest podkreślić - w wychwjęzyku matematyczną, teorii informac Jeśli słowo sąsiedztwa, miętać, że relacja wość. Rzecz w Wiedząc to, co gdy chcemy stw tym, że nie znamy czenia częstości zwać językiem wiek innym ję kowana niż wtedy, alfabetycznie zasób historyczhy 141 te dwie prace4, ponieważ dobrze ilustrują stopień i rodzaj trud-natrafia stylistyka przy określeniu pojęcia tropu i figury jako swego twa. Potocznie i poniekąd nieostrożnie zwykło się mówić o odstęp-- gdy jednak bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu, a ilustruje to , okaże się, że pojęcie normy nie jest oczywiste.. Zamiast o normie ogólnym znaczeniu słowa, określeniem tym obejmując „zbiór jego antów semantycznych"5, a więc (w tej czy innej terminologii) za-normy, jak i użycia. Tak rzecz ująwszy możemy powiedzieć, że y trop jest niezgodny z systemem, normą i/lub użyciami, jest więc ', tj. bezsensowny, gdy jest czytany w znaczeniu ustalonym. przykładowe koiteksty. ułożony wedle częsti 4 E. Coseriu, und Typologie, [w von D. Cherubim, ! Okopień-S 6 J.I. Lewin, Na ten temat: M Polemizuje i»ka (op. cit., s. 12' trwałej opozycji m icilnak przeoczyć f cyjny i tym samym 7 Massoreci wyrazy Starego Te: publikowano liczm •el) w Biblii zwłaszcza metafory, jeszcze będziemy wracać. Na razie i po dro-a, stosunkowo mało znana i rzadko omawiana, choć - co warto ^wodząca się z retoryki, a mianowicie kwestia stosunków ilościo-będąca tematem dyscypliny zwanej stylistyką kwantytatywną lub której rozwój towarzyszył w wieku XX powstaniu i rozkwitowi i. ?ędące tropem niezależnie od jego miejsca w tekście, czyli od jego odnosimy zawsze do paradygmatu, to pamiętamy, czy powinniśmy pata obejmuje nie tylko znaczenia słowa, lecz także jego częstotli-ym, że są słowa rzadkie i bardzo rzadkie oraz częste i bardzo częste, wiemy o systemie, normie i użyciu, jesteśmy w niemałym kłopocie, ierdzić, jak częsty jest dany wyraz; ściślej mówiąc, kłopot polega na prostej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o podstawę obli-wyrazów w języku, czyli w tym, co potocznie gotowi jesteśmy na-polskim, francuskim, niemieckim, rosyjskim, czeskim czy jakimkol-ykiem naturalnym i etnicznym). Sytuacja jest tu bardziej skompli-r, gdy pytamy o znaczenie słowa - tam bowiem może być pomocny ułożony słownik ogólny danego języka, zazwyczaj wchłaniający także i zawierający choćby przybliżone kwalifikatory stylistyczne oraz r. Natomiast dla badań kwantytatywnych potrzebny jest słownik ości występowania słów - i takie słowniki się sporządzało7 i spo- Sincronia, diacroniay historia, Montevideo 1958. Zob.: Synchronie, Diachronie zbiorze:] Sprachwandel, Reader zur diachronischen Sprachwissenschaft, hrsg. Berlin-New York 1975. Sawińska, op. cit., s. 120. Struktura rosyjskiej metafory, przeł. S. Balbus, „Pamiętnik Literacki" 1969, z. 1. R. Mayenowa, Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, Wrocław 1974, s. 239. z przytoczonym zdaniem Lewina, aprobowanym przez Mayenowa, Okopień-Sławiń-i n.). - Próbujemy tu pogodzić różne stanowiska - istotnie, nie da się ustalić jdzy znaczeniem słownikowym (a raczej - znaczeniami) a przenośnym. Nie można aktu, że trop -jeśli pominąć wyrażenia zleksykalizowane - zawsze jest innowa-przeciwstawia się danemu rozumieniu uzualnemu. żydowscy uczeni i kometatorzy Pisma Świętego już w VI w. policzyli wszystkie tamentu. - Po wynalezieniu druku, począwszy od epoki odrodzenia i reformacji, :, najczęściej łacińskie konkordancje, zawierające spis wszystkich wyrazów (ha-wystęj Dujących wraz z ich lokalizacjami. 142 143 rządzą; mimo to za każdym razem pojawia się ta sama trudność: jak ustalić podstawę i źródło ekscerpcji wyrazów dla takiego słownika. Jest rzeczą teoretycznie prostą sporządzić słownik jednego tekstu, jednego autora czy określonego zbioru tekstów (choć w tym razie ekscerpcja może być pełna tylko dla ważniejszych autorów, dla pozostałych zaś częściowa, ustalona losowo8). Trudno natomiast sporządzić taki słownik dla „całego" języka. Zazwyczaj więc układa się słowniki typu „basie", obejmujące podstawowy zasób słów danego języka, przeznaczone najczęściej dla uczących się cudzoziemców9, lub dzieli materiał według zasady domniemanego podobieństwa czy pokrewieństwa doboru wyrazów: język pisany -język mówiony, język publicystyki -język literatury (pięknej), język dramatów -liryki - powieści etc.l0 Niejakim kompromisem może być metoda (wcale nie tak zawodna jakby się wydawało) budowania słownika na podstawie subiektywnego prawdopodobieństwa ". Tymi sposobami sporządzone słowniki informują o charakterystykach takich, jak ranga i bezwzględna lub względna częstość wyrazów (aby nie komplikować ponad potrzebę tej sprawy, pomijamy inne charakterystykil2). Rangą wyrazu nazywamy numer miejsca na liście wyrazów danego tekstu (danego zbioru tekstów), ułożonej w kolejności od najczęściej do najrzadziej występujących. Gdy zaczęto sporządzać takie listy, okazało się, że między częstością a rangą istnieje stała i regularna zależność: to znaczy, że wyrazów częstych jest mało, wyrazów jeden jedyny raz się pojawiających - bardzo dużo. Aby uniknąć nieporozumień w dalszym ciągu wywodów, będziemy w razie potrzeby odróżniać wyraz jako jednostkę tekstu od hasła jako wyrazu występującego po raz pierwszy (lub w ogóle raz jeden). Inaczej mówiąc: każdy tekst liczy N wyrazów i V haseł, czyli różnych wyrazów. I w tym miejscu właśnie wypada wyjaśnić powody, dla których przegląd założeń retoryki nie może się obejść bez informacji na temat stylistyki kwantytatyw-nej. Dyscyplina ta jest spadkobierczynią antycznych retoryk, a ściślej mówiąc -gramatyk, których autorzy w Aleksandrii trudzili się spisywaniem Homerowych hapax legomenon. Hdpaks legomenon znaczy po grecku: Jeden raz powiedziane" -jest to zatem fachowe starożytne określenie wyrazu występującego w danym tekście lub w da- 8 W. Kuraszkiewicz, J. Łukaszewicz, Ilość różnych wyrazów w zależności od długości tekstu, „Pamiętnik Literacki" 1951, z. 1. Ten pionierski artykuł ustalał optymalne sposoby losowania materiału słownikowego w sytuacji, gdy niemożliwa jest ekscerpcja kompletna. 9 Np. B. Bartnicka, R. Sinielnikoff, Słownik podstawowy języka polskiego dla cudzoziemców, Warszawa 1979. 10 I. Kurcz, A. Lewicki, J. Sambor, J. Woronczak, Słownictwo współczesnego jeżyka polskiego. Listyfrekwencyjne, t. 1: Teksty popularnonaukowe, Warszawa 1974; t. 2: Drobne wiadomości prasowe, Warszawa 1974; t. 3: Publicystyka, Warszawa 1975; t. 4: Proza artystyczna, Warszawa 1976; t. 5: Dramat artystyczny, Warszawa 1977. 11 J. Imiołczyk, Prawdopodobieństwo subiektywne wyrazów. Podstawowy słownik frekwencyj-ny jeżyka polskiego, Warszawa-Poznań 1987. 12 Ponadto w wyposażenie słownika frekwencyjnego wchodzą (lub powinny wchodzić) obok średniej arytmetycznej takie characteristica, jak: odchylenie standardowe, mediana, kwadryl, moda (wartość modalna) i współczynnik asymetrii (Imiołczyk, op. cit., s. 53 i n.). nym zbiorze tekstów (zazwyczaj u danego autora) tylko raz jedyny. Zainteresowanie tymi wyrazami było ze zrozumiałych powodów duże - mogą one świadczyć o szczególnych predylekcjach artysty (tak poety, jak prozaika) szukającego słów rzadkich, niezużytych; ale i na odwrót - styl pisarza można scharakteryzować biorąc pod uwagę słowa używane nader często, częściej niżby tego należało oczekiwać. Co to jednak znaczy w tym wypadku „oczekiwać", jest sprawą nie-prostą. Zatem, wyszedłszy od starożytnego problemu hapax legomenon, należy myśl tę i metodologię kontynuować i w krótkim choćby zarysie przedstawić podstawowe pojęcia stylistyki matematycznej. Obserwacje poczynione przez badaczy tej kwestii w pierwszej chwili zaskakują nieuprzedzonego użytkownika jakiegokolwiek języka naturalnego. Okazuje się bowiem, „że wyrazy występują w mowie z częstością stałą. Leksykografowie wykazali, że 1000 wyrazów najczęściej używanych w danym języku stanowi około 85% jakiegokolwiek tekstu danego języka. Ta właściwość, która pozwala wyodrębnić w danym języku podstawowy zespół wyrazów stanowiących jego trzon, opisana została w równaniu Estoupa-Zipfa, które wykazuje, że jeśli dla jakiegoś tekstu lub grupy tekstów ustala się wykaz wyrazów ułożonych w malejącym porządku częstości, to częstość każdego wyrazu jest proporcjonalna do rangi, tzn. numeru wyrazu na wykazie" n. Mowa tu o francuskim stenografie J. B. Estoupie, który z początkiem wieku XX wykrył te prawa statystyczne, i o amerykańskim lingwiście G. K. Zipfie, który je zweryfikował i uściślił. Prawo Estoupa-Zipfa można przedstawić w bardzo prostej formule: r • f = constans, co znaczy, że iloczyn rangi i częstości jest stałą14. Oto przykład15: 50. [pięćdziesiąty] wyraz został użyty 698 razy, skądr • f= 34900 100. wyraz został użyty 314 razy, skądr • f= 31400 200. wyraz został użyty 158 razy, skądr • f= 31600 500. wyraz został ' 1000. wyraz zosiai uzyiy ilorazy, sicąa r ¦ r = jiouu wyraz został użyty 64 razy, skądr • f= 32000 wyraz został użyty 31 razy, skądr • f= 31000 Jak widać, iloczyn oscyluje wokół pewnej stałej, tak że wynik ten przedstawiony na wykresie przybrałby postać zbliżoną do linii prostej. Zbliżoną, a nie bezwzględnie prostą przede wszystkim dlatego, że wzór ten ma zastosowanie do Ickstów o średniej długości - zrozumiałe bowiem, że tekst bardzo krótki może być słownie zróżnicowany, a tekst bardzo długi, po „pewnym czasie", musi powtarzać i tak już częste słowa. Jakkolwiek by obliczać zasób słownikowy danego 13 P. Guiraud, Zagadnienia i metody statystyki językoznawczej, przeł. M. Kniagininowa, Warszawa 1966, s. 22 (oryginał francuski Probłemes et methodes de la statistique linguistiąue ukazał się w 1959 r.). 14 Op.cit.,s.S2. 15 Op. cit., s. 14. 144 145 języka, to z pewnościąjest on ograniczony, dzieło zaś, np. wielotomowy cykl powieściowy, zawiera teoretycznie nieograniczoną liczbę wyrazów16. Prawo Zipfa (i inne, o których niżej) ma znaczenie i zastosowanie w badaniach stylu indywidualnego jako swego rodzaju wzorzec - nigdy w praktyce nie realizowany. Inaczej mówiąc, dane otrzymane ze słowników typu van der Bekego informują o tzw. rozkładzie teoretycznym, natomiast dane, które pochodzą z określonego tekstu lub zbioru tekstów tworzą tzw. rozkład empiryczny. Porównanie obu rozkładów jest ważną informacją o stylu autora - często pozwala na ustalenie chronologii poszczególnych utworów, nieraz jest argumentem w dowiedzeniu lub obaleniu atrybucji autorskiej. Obok prawa Zipfa próbowano zastosować inne jeszcze algorytmy, które - co przekonuje do tych metod badania stylu - dawały podobne wyniki. I tak np. zaczęto porównywać nie rangę i frekwencję, lecz liczbę wszystkich wyrazów w danym tekście z liczbą różnych wyrazów, czyli inaczej mówiąc długość tekstu (oznaczonego symbolem N) z liczbą haseł (oznaczoną symbolem V). I tak wartość względnie stałą daje iloraz: liczba różnych wyrazów przez pierwiastek długości tekstu, czyli V constans = = ok. 22 - „około", ponieważ wartość ta jest uzależniona od długości tekstu, ale zastrzeżenie to musi dotyczyć wszelkich algorytmów. Wybitny badacz stosunków „type - tokeri", czyli relacji między liczbą haseł (różnych wyrazów) zwaną type, a liczbą wyrazów, czyli token, w skrócie TTR (= Type-Token Ratio), G. Herdan17 zaproponował jeszcze inny wzór: Y= logV logN = ok. 0,90, co znaczy, że im wyższy jest wskaźnik gamma, tym większe zróżnicowanie wyrazów. Wzory te są na ogół proste; trudność badań tego rodzaju polega na tym, że nie można żadnego characteristicum uznać z góry za wartość. Gotowi bylibyśmy odruchowo powiedzieć, że tekst bogatszy słownikowo jest lepszy, ale powinniśmy pamiętać o tym, że istnieją takie zabiegi retoryczne, jak np. wszelkie adiekcje na czele z anaforą, epiforą i paralelizmem, które zmniejszają rozmaitość wyrazów w utworze. Dla opisu stylu autora, rzecz prosta, nie wystarczą żadne charakterystyki ogólne, trzeba bowiem przyjrzeć się pewnym polom znaczeniowym, wśród których 16 J. Woronczak, Metody obliczania wskaźników bogactwa słownikowego tekstów, [w zbiorze:] Poetyka i matematyka, pod red. M.R. Mayenowej, Warszawa 1965, s. 145-163. 17 G. Herdan, Type-Token Mathematics, S'-Gravenhage 1960; tenże, The Advanced Theory of Language as Chance and Choice, Berlin 1966. Formuła „Chance - Choice" (czyli opozycja „losu" i „wyboru") odpowiada stosunkowi determinizmu kodu do indeterminizmu indywidualnego użycia. można wyżej cenić, a w każdym razie obdarzyć szczególną uwagą, nie wyrazy rzadkie, a więc nie hapax legomena, lecz przeciwnie - wyrazy stosunkowo często się powtarzające. Chwilę uwagi poświęcimy tzw. słowom-kluczom. Termin ten został przejęty z francuskiego (les mots-clefs), ale znany jest także w obszarze anglosaskim (key--words) i niemieckim (Schlusselwórter). W sposobie przejęcia terminu zawarta jest wszakże istotna problematyka metodologiczna. Oto sama myśl na temat słów szczególnie ważnych i szczególnie często występujących w twórczości danego pisarza, najczęściej poety, pojawiła się u Gastona Bachelarda (1884-1962), którego prace wyszły - rzecz znamienna - z kręgu inspiracji psychoanalitycznychl8. Bachelard pisał o poetyce przestrzeni (La poetiąue de l'espace), o poetyce snu (La poetiąue de la reverie), o bestiariach19 - poszukując kompleksów i obsesji autorskich zawartych i ukrytych w obrazach i właściwych im powtarzających się słowach. Inspirację Bachelarda podjął Pierre Guiraud, który pisał: „Często wysuwa się sprawę wyrazów ulubionych przez autora i, jak to zawsze bywa, ma ona aspekt podwójny: jakościowy w takiej mierze, w jakiej rozważa się semantykę tych wyrazów, pole ich ekspansji stylistycznej, rozmieszczenie w mowie itd., czyli to, co stanowi definicję jakościową pojęcia «wyraz-klucz» i co niekoniecznie zgadza się /. definicją liczbową"20. Można sobie darować wzór nieco bardziej skomplikowany niż dotychczas przytaczane - wystarczy powiedzieć, że poszukiwanie słów-kluczy polega na porównaniu częstości wyrazu w danym tekście z jego częstością teoretyczną, przy i/.ym bierze się jeszcze pod uwagę tzw. odchylenia standardowe (czyli rozrzuty wokół średniej). Tym sposobem „kluczami" wskazującymi typ wyobraźni pisarza i określającymi dominujące pole semantyczne nie są wyrazy bezwzględnie najczęstsze, lecz względnie najczęstsze, czyli takie, których frekwencja w danym tekście (rozkład empiryczny) znacznie przewyższa frekwencję teoretyczną (rozkład teoretyczny). Na wykresie byłyby to te odcinki krzywej, które wyraźnie wychyla-ii się w kierunku biegu odciętej wskazującej liczbę użytych wyrazów. I tak np. u Baudelaire'a wyrazami-kluczami są „anioł" i „serce", u Rimbauda zaś „morze" i „kwiat", co udowodnił Guiraud stosując odpowiedni wzór2I. '" Omówienie twórczości Bachelarda: J. Błoński, Teoria obrazu poetyckiego Gastona Bache-liirda, „Pamiętnik Literacki" 1962, z. 1. 19 G. Bachelard, Poetyka przestrzeni: szuflada, kufry, szafy, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik I neracki" 1976, z. 1 (jest to tłumaczenie fragmentu książki La poetiąue de l'espace, Paris 1958); icn/c, La poetiąue de la reverie, Paris 1961; tenże, Bestiarium Lautreamonta, przeł. H. Chudak, .l'.imiętnik Literacki" 1971, z. 2. 20 Guiraud, op. cit., s. 99. :i _P—P^ = Nt- n ^ gdzie p oznacza prawdopodobieństwo wyrazu w tekście badanym, p to p n NF piiiwdopodobieństwo wyrazu w tekstach przyjętych za normę, N - ogólna liczba wyrazów (długość Mutu przyjętego za normę), f - częstość wyrazu w tekście badanym, n - ogólna liczba wyrazów ((ItugOŚć tekstu badanego), natomiast F - częstość wyrazów w tekstach przyjętych za normę. 146 Nie zawsze jednak trzeba stosować żmudne obliczenia, tym bardziej, że często brak odpowiedniego słownika frekwencyjnego - podobny jednak skutek można osiągnąć odwołując się do krytycznej intuicji. Taką próbę określenia słów-kluczy przeprowadził Kazimierz Wyka, raz dla Baczyńskiego w książce o nim22, drugi raz dla Gajcego przy okazji omawiania tych właśnie procederów badawczych. I tak np. stwierdził, że dwa rzeczowniki są u autora Widm hasłem wywoławczym: „gromnica" i „nietoperz", które „przewijają się i powtarzają niezależnie od tematu"23. Prawdopodobnie sporządzenie skrupulatnej listy wyrazów sąd ten by potwierdziło. Problematyka słów-kluczy nie traci niczego ze swej istotności także i wtedy, gdy z konieczności ograniczyć trzeba instrumentarium badawcze do wrażliwego ucha krytyka. Zresztą indeks wyrazów w poezji czy to Gajcego, czy to Baczyńskiego jeszcze nie dałby odpowiedzi pewnej na postawione pytanie, ponieważ dla uzyskanych danych empirycznych brakłoby mocnej podstawy porównawczej: żaden z pięciu tomów Słownictwa współczesnej polszczyzny2* nie byłby źródłem w pełni miarodajnym. Interesującą próbę opisania stylu poety poprzez oznaczenie wyrazów względnie najczęściej występujących przyniósł artykuł Marii Małgorzaty Szpakowskiej oKniaźninie i Karpińskim25. Nie dysponując żadną listą frekwencyjną, którą by można uznać za obiektywną podstawę porównania, autorka zestawiła słownictwo dwu poetów, na tyle zbliżonych w czasie i w stylu, że porównywalnych. Idąc tropem badań Wyki, Szpakowska wzięła pod uwagę tylko rzeczowniki, dokonując ekscerpcji z wierszy miłosnych obu poetów. Okazało się, że najczęstsze rzeczowniki u Karpińskiego to: miłość (39), oczy/oko (25), drzewo (21), serce (20), a u Kniaźnina: serce (35) oczy/oko (19), miłość (17), świat (14), ogień (11). Wśród najczęstszych nie ma u Karpińskiego imion własnych mitologicznych, u Kniaźnina jest Wenus/Wenera i Kupido po 10 razy (wszystkie liczby podane w stosunku do 1000 rzeczowników użytych w całym tekście)26. Wnioski z obliczeń mogą się nieraz narzucać same, nieraz liczby, nie zwalniając z interpretacji, walnie się do zgłębienia istoty stylu przyczyniają. Pojęcia stylistyki kwantytatywnej raz po raz wchodziły w obieg współczesnej terminologii, choć nie zawsze funkcjonują we właściwym sensie. Do takich terminów, dla których poprawnego zrozumienia należy uruchomić najprostszą choćby aparaturę z zakresu teorii informacji, należy „redundancja". Kiedy mówimy, że dany tekst jest redundantny, mamy najczęściej na myśli tekst zbyt długi w stosunku do zawartej w nim informacji. I odwrotnie - tekst nie-redundantny to taki tekst, w którym zawarte zostało maksimum informacji przy 22 K. Wyka, Krzysztof Baczyński (1921-1944), Kraków 1961. 23 K. Wyka, Słowa-klucze, [w:] O potrzebie historii literatury, Warszawa 1969, s. 220. 24 Kurcz, Lewicki, Sambor, Woronczak, op. cit. 25 M.M. Szpakowska, Ogień i żal. O słownictwie wierszy miłosnych Kniaźnina i Karpińskiego, „Pamiętnik Literacki" 1966, z. 4. 26 Op. cit., s. 492. minimum słów. Taki jest błędne, ale bywa inacji i redundancji s a ich ścisły opis wyrriaga kilku wzorami. Przy okazji hapax legomenon. Informację możnk stąpienia danego zjawiska pojąć, że jeżeli wystąpienie bieństwo równe jest 1 informacja rośnie w entropia ze znakiem Matematycznie t 147 intuicyjne przeciwstawienie gadulstwa i lakoniczności nie niekiedy niebezpiecznie nieścisłe. Ponieważ pojęcia infor-. niezbędne we współczesnej refleksji teoretycznoliterackiej, tylko prostych formuł matematycznych, posłużymy się wyjaśnimy innym niż dotychczas sposobem pojęcie mierzyć. Miarą informacji jest prawdopodobieństwo wy-., czyli - w dziedzinie nas interesującej - znaku. Łatwo znaku jest absolutnie pewne, czyli jeżeli prawdopodo-, to nie ma informacji (informacja równa jest 0); na odwrót -riiarę, jak maleje prawdopodobieństwo. Informacją jest więc yemnym, zwana nieraz neg-entropią. obserwację wyrażamy równaniem: gdzie H jest umownym dobieństwo", a p; znaczy tyl dopodobieństwo, że „ entropię. Wzór na in informacji jest bit - s śnią, dlaczego stosuj wyjaśnia to technika co znaczy, że wszyst prostego kodu, składa liczenie logarytmu Trzeba poza tym mówi (dodatniemu): Jest to więc pewność równa jest (są tylko czarne i bić właśnie równa jed następne aż w Jeśli Cji przypadająca 27 Kod zero-jedynko ¦ Izie jest niesłychanie dłuj;a ' V J J ¦ M A 1Ł4V J 1&VV T 1UVVV ihanie pojemne, tak że H = -log2p., symbolem miary informacji, p - to skrót słowa „prawdopo-le, co „prawdopodobieństwo zdarzenia (znaku) «i»" (praw-). Stosujemy ujemny logarytm, ponieważ mierzymy ujemną brmację daje w rezultacie liczbę dodatnią. Jednostką miary crót ang. binary digit, czyli liczba binarna. To zarazem wyja-:my logarytm dwójkowy, a nie dziesiętny - ściślej mówiąc, elektroniczna, która pracuje na zasadzie tzw. zero-jedynkowej, de informacje zapisane są i opracowane przy użyciu nader ącego się z 0 (brak impulsu) i 1 (jest impuls)27. Zresztąprze-ójkowego na dziesiętny nie przedstawia trudności: log2 x = 3,3219 log I0x. pamiętać, że ujemny logarytm z ułamka równy jest logaryt-mianownika tego ułamka, a więc: najmniejsza jednostka informacji - taka, jaką otrzymujemy, gdy niepewności. Gdy mam w ręku jedną z dwu możliwych kul łe), to informacja, którą przekażę za pomocą kuli, będzie bitowi (oczywiście w jednym tylko ciągnieniu - każde nieskończoność dodaje informację do informacji), kod nasz będ zie się składał - dajmy na to - z 32 znaków, to ilość informa-na jeden znak według powyższego wzoru wyniesie: ne: nu vy jest oczywiście nadzwyczaj prosty, ale wszelka wypowiedź w tym ko-. Długość taka w zapisie graficznym, teoretycznie możliwa, w praktyce yniłaby każdy nieco obszerniejszy tekst nieczytelnym. Elektroniczne urządzenia są wszakże niesły-dhjigość (objętość) komunikatu nie odgrywa praktycznie prawie żadnej roli. 148 H = - log 2-y2 = l°g 2 32 = 5 bitów (ponieważ 52 = 32) - oczywiście 5 bitów na 1 znak; natomiast liczba bitów na wypowiedź wyniesie wielokrotność znaków pomnożonych przez 5 bitów. Mając więc do dyspozycji kod 16 razy bogatszy (32 zamiast 2), możemy za pomocą tekstu tej samej długości przekazać pięć razy więcej informacji. Można by więc oczekiwać, że kody bogate będą z oczywistych powodów w cenie - tymczasem wcale tak nie jest. Ilość informacji przekazanej w wypowiedzi zależy bowiem także od możliwych układów kombinatorycznych i - jak już powiedzieliśmy - od dopuszczalnej długości tekstu. Inaczej mówiąc - a zostańmy dla ułatwienia przy przykładzie poziomu fonetycznego - zadajemy sobie pytanie, co by było, gdyby nasz język (dajmy na to polski) miał nie trzydzieści kilka głosek, a o połowę więcej lub o połowę mniej28. W pierwszym wypadku wszelkie teksty w języku byłyby krótsze, w drugim przeciwnie - dłuższe. Tak zatem należy przyjąć, że liczba fonemów, która w różnych językach waha się wokół podobnej przeciętnej - jest rezultatem działania naturalnych kompetencji. Może jaśniejszy i wygodniejszy dla przejścia do następnego fragmentu tej części będzie przykład nie fonemów, lecz liter w języku. Język grecki liczy 24 litery, hebrajski (dla ścisłości - starohebrajski) - 22 litery (bez później przez tzw. massoretów w w. VI i VII wprowadzonych kresek i kropek dla oznaczenia brakujących samogłosek), a łacina - 23 litery (wraz z kiz, ale bez rozróżniania i/j oraz u/v), w polskim należałoby doliczyć j, u, w oraz litery ze znakami diakrytycznymi tudzież dwuznaki29. Tak czy inaczej, w naszym kręgu kulturowym stosujemy alfabety o bardzo zbliżonej objętości. Tymczasem pismo tzw. linearne B (odkryte na Krecie i dopiero w wieku XX odczytane), poprzedzające ukształtowanie znanego nam alfabetu greckiego, było pismem sylabicznym. Liczyło więc więcej znaków, za to teksty nim pisane były krótsze, zaś sama czynność pisania krócej trwała - a jednak górę wzięło pismo alfabetyczno-literowe: najwidoczniej ten stosunek ilości znaków do długości tekstów jest najbardziej optymalny. To samo, tylko na poziomie znacznie bardziej skomplikowanym, dotyczyłoby relacji „wyraz - tekst" w języku i wypowiedzi. Dla nieprzeliczonego bogactwa rzeczywistości język ma ograniczoną i (w zasadzie) policzalną liczbę wyrazów, czego skutkiem jest konieczna polisemia i nieostrość, dwie cechy z jednego punktu widzenia (postulatu oszczędności i jednoznaczności) - naganne, z innych zaś powodów - błogosławione. Jakie to te inne powody? Pierwszy i oczywisty: język 28 M. Steffen, Częstość występowania głosek polskich, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językowego" 1957, nr 16, s. 145-164. 29 Mimo to liczba polskich głosek nie jest pewna - trudno jednoznacznie twierdzić, iż i (w alfabecie fonetycznym) to ta sama głoska, gdy zapiszemy ją zgodnie z ortografiąjako i i jako rz. Najtrudniej zaś rozstrzygnąć problem oboczności i/y: czy są to dwa warianty tego samego fonemu, to znaczy, czy np. „być" i „bić" różnią się między sobą twardym b i miękkim b', czy też są to dwa różne fonemy. 149 ma leksykon tej ob ętości, jaką może opanować mózg ludzki; gdybyśmy mieli więcej słów w języku, posługiwalibyśmy się wypowiedziami krótszymi, ale cena opanowania takiego leksykonu byłaby nieporównanie wyższa niż odniesiona korzyść. Drugi powód, dla którego to, co nieoszczędne i nieprecyzyjne, uważamy za cenne, to szansę artystyczne. Rzecz bowiem w tym, że języki (kody) informacyjnie bogate i semantycznie ostre (dyskretne czyli ziarniste) są artystycznie niewydolne (np. języki szl uczne jak esperanto). Aby to twierdze lie udowodnić, czy co najmniej sens tezy przybliżyć, musimy raz jeszcze wrócić di) cytowanych wyżej wzorów. Łatwo spostrzec, że żaden z elementów komunikati językowego, czy to komunikatu literowego i fonicznego, czy /.łożonego ze słów, nie jest jednakowo prawdopodobny. To spostrzeżenie pierwsi uczynili aleksandry scy gramatycy; nieobce było ono zapewne massoretom, ale wykorzystanie tej ot iserwacji należy do dwudziestowiecznej teorii informacji. Jaki stąd wniosek, zilust "ujemy na uproszczonym modelu, czyli na talii kart. Gdybyśmy chciuli za pomocą talii 32 kart „rozmawiać", wyznaczając każdej karcie czy to znaczenie litery, czy znaczenie słowa (przyjąwszy roboczo, że dla danego zakresu porozumienia wystarczy słownik 32-wyrazowy), okazałoby się wnet, że niektóre figury i kolory szybko by się wyczerpały, inne zaś pozostałyby niewykorzystane (oczywiście mamy do dyspozycji dostateczną liczbę talii). Gdybyśmy tym sposobem pisali po francusku, tj. używali kart dla oznaczenia 26 liter (bez uwzględniania ikcentów), jednego odstępu {spacium międzyliterowego) i ok. pięciu znaków inteipunkcyjnych, to po wypowiedzeniu tekstu długości 10 000 znaków mielibyśmy niektóre karty prawie nietknięte: po literę K sięgnęlibyśmy tylko 1 raz, po B - 64 razy, a po E aż 148630 (najczęstsza litera we francuszczyź-nie). Podobnie by było, gdybyśmy karty przyjęli za znaki wyrazów, tylko że modelowanie na tym przykładzie trudniej by było przeprowadzić; jedno wszakże wiemy na pewno - prawdopodobieństwo wystąpienia różnych wyrazów nie jest równe. Skoro tak, to musimy postawić sobie następne pytanie: co się dzieje z infor-macjązawartąw tekście zbudowanym ze znaków o różnym prawdopodobieństwie? ()puszczając dowód zapisujemy od razu wzór: n Hr = -Zp.log2p., gdzie Hr to liczba ir formacji przy nierównym prawdopodobieństwie poszczególnych znaków (w odróżnieniu od H przy jednakowym prawdopodobieństwie). Podobnie jak w poprzednim wzorze przed całą operacją stawiamy znak ujemny; znak sigmy oznacza sumij operacji (od 1 do n), które musimy następnie wykonać obli-i zając prawdopodobieństwo kolejnych i poszczególnych znaków; bez dowodu przyjmijmy, że informacja przypadająca na jeden przeciętny znak przy nierównym prawdopodobieństwie równa jest prawdopodobieństwu p. pomnożonemu przez logarytm tegoż prawdopodobieństwa. 30 G. Cullmann, M 1960, s. 112. . Denis-Papin, L.-C. Kaufmann, Elements de calcul informationnel, Paris 150 Zastosujemy ten wzór do modelowego i prostego przykładu z talią 32 kart. Aby zbytnio nie komplikować rachunków, wyobraźmy sobie, że kolory występują z różnym prawdopodobieństwem, a to: kiery co drugi raz, kara co czwarty raz, a piki i trefle każde co ósmy raz, wobec czego jedna karta kier ma prawdopodobieństwo -T-z > jedna karta karo pojawi się z prawdopodobieństwem — , a karta trefl i karta pik po tj . Gdy teraz zastosujemy wyżej podany wzór, gdzie nad znak sumy wpisujemy 32 (tzn. że liczymy kolejno od 1 do 32) wykonamy następujące operacje: 16 ± ± co daje razem 4,75 bit. Przypomnijmy, że gdyby wszystkie kolory były jednakowo prawdopodobne, liczba informacji na znak wyniosłaby 5 bitów. Jakikolwiek byśmy wzięli przykład z jakimkolwiek kodem, zawsze okazałoby się, że kod o nierównym prawdopodobieństwie znaków zawiera mniej potencjalnych informacji, a wypowiedzi w takim kodzie są informacyjnie uboższe niż wypowiedzi w kodzie o równym prawdopodobieństwie znaków. Rekompensatę utraconej informacji można więc w razie stosowania takiego kodu uzyskać tylko przez wydłużenie wypowiedzi. Można by z tego wywodu przedwcześnie wnosić, że warto zabiegać o kody informacyjnie bogate - tymczasem wcale tak nie jest, a obserwowana utrata informacji nie zawsze jest wadą. Tym sposobem doszliśmy do pojęcia redundancji. Termin jest wzięty z łaciny, gdzie, pochodząc od czasownika redundare (= wylewać się, rozlewać się, wylewać) znaczy „nadmiar", „obfitość", a także -jako termin stylistyczny - przesadną liczbę wyrażeń. Kwintylian (VIII, 3, 57) mówił o verba redundantia jako jednym z przykładów tej wady wymowy, którą Grecy zwali kakozelia (kakózelos = niesmaczny, a zarazem nadgorliwy); jednak ocena redundancji nie była i nie jest jednoznaczna. Redundancję wyrażamy w procentach za pomocą następującego wzoru: R = . H-Hr % = 1 - Hr H H gdzie R znaczy redundancja, H - ilość informacji przy równym prawdopodobieństwie znaków, Hr - ilość informacji przy nierównym prawdopodobieństwie znaków (jak wyżej); prawa strona równania jest tylko przekształceniem i uproszczę- ¦ niem lewej. Podstawiając pod ten wzór liczby z analizowanego modelowego przykładu otrzymamy: R = 1 _ = i _ 0,95 = 0,05 = 5%. Czy to dużo, czy to mało? Nim odpowiemy na pytanie, sprawdźmy, jak wyglądają te dane dla niektórych utworów Kochanowskiego. Redundancja w Zu- 151 zannie wynosi ok. 10%, w Trenach - ok. 13%, w Pieśniach - ok. 17%3I. Czy jest zaletą, czy wadą? I to pytanie należy zostawić bez odpowiedzi, jeśliby to miała być odpowiedź jednoznaczna. Redundancja może być większa w długim tekście, ponieważ po przekrocz i rośnie tym samym liczba wyrazów powtarzanych, podczas gdy każde hapax le-;cz zwiększenia informacji. I tak np. w Trenach liczba ha-zów, wynosi V = 1213, długość zaś tekstu N = 374032. Na gomenon pracuje na rz seł, czyli różnych wyrc zwiększenie ilości inft eniu pewnej granicy wyczerpuje się zapas słów (różnych) rmacji wpływa 769 razy występujące hapax legomenon. Przykłady czerpane z edycji mniej czy bardziej krytycznych tekstów są interesujące, ale o tyle mało niarodajne, że nieporównywalne z innymi homogenicznymi tekstami. Nie można przeoczyć faktu, że zależność, jaka zachodzi między prawdopodobieństwem a informacją, nie ogranicza się tylko do relacji między różnym prawdopodobieństwem poszczególnych wyrazów a maksymalną informacją przy równym prawdopodobieństwie. Liczba informacji zależy także od prawdopodobieństwa związków między wyrazowych. Bez dowodu matematycznego można się /godzić, że jeśli większ ą liczbę informacji przynosi wyraz rzadszy niż wyraz częstszy, to również większą liczbę informacji zawiera takie współwystąpienie dwu sąsiadujących wyrazów, które jest rzadsze i przez to mniej prawdopodobne niż sąsiedztwo dwu wyrazów oczekiwane albo nawet konieczne. Wzór na to istnieje, ale jest on na tyle skomplikowany, że nie warto go przytaczać, tym bardziej że po poprzednich wywodach łatwo przystać na twierdzenie, które mówi, że inne jest prawdopodobieństwo poszczególnych zdarzeń (w tym sensie znaków, fonemów, liter, wyrazów), gdy sal one od siebie niezależne - te badaliśmy do tej pory - a inne, gdy sama zależnośd jest stopniowalna. I tak - by wziąć przykład łatwy - praw- dopodobieństwo spotk jest wysoce prawdopoc zycji czy innym zwiąż natomiast spotkają się inia się przymiotnika „elizejski" z rzeczownikiem „pole" obne i dlatego sam fakt sąsiedztwa, jak w każdej juxtapo-cu łatwo łączliwym, nie przynosi wielu informacji. Kiedy dwa wyrazy trudne do pogodzenia, naruszające określoną normę językową, wówczas informacja jako miara nieprzewidywalności będzie większa. Sięgnijmy pc przykład z tego samego pola semantycznego, a przecież odnawiający sens stereotypowego wyrażenia: „Z taką więc ciszą i taką powagą wejdziemy kiedyś w elizejskie bory- " (Słowacki, Beniowski, IV 513-514). „Bory" zamiast „pola" są w tym kontekście nieoczekiwane i bez wątpienia informacyjnie bogatsze. Jest to prób mc. na pograniczu całk 31 Dane są oparte na łcisłość mogłoby dopiero zv em tzw. śmiałej metafory, która niejednokrotnie znajduje awitej samowoli33 - rzecz jednak w tym, że trafności czy iadaniach autora niniejszej książki, prowadzonych przed laty, których /eryfikować wydanie krytyczne - stąd zastrzeżenie „około" (por. J. Zio- mek, Staffi Kochanowski. Ąróba zastosowania teorii informacji w badaniach nad przekładem, Poznań 1965, s. 50). 32 Cyt. za: J. Kochanowski, Treny, oprać. M.R. Mayenowa i L. Woronczakowa oraz J. Axer I M. Cytowska, Wrocław 1S 83, BPP, S. B, nr 24, s. 231-235. Zob. H. Weinrich, 1971, z. l.s.245. Semantyka śmiałej metafory, przeł. R. Handke, „Pamiętnik Literacki" 152 153 sensowności metafory lub jakiegokolwiek innego związku wyrazów nie da się ocenić przy użyciu narzędzi teorii informacji. Źle, kiedy komunikat jest całkowicie przewidywalny, i źle, kiedy komunikat jest maksymalnie nasycony informacją, ponieważ w tym wypadku przekaz może wymknąć się spod kontroli i ulec uszkodzeniu. Redundancja jest właśnie takim mądrym urządzeniem, które chroni wypowiedzi przed zniekształceniem pochodzącym albo z braku rygorów nadawcy, albo z zakłócenia kanału. Wśród sześciu funkcji języka wyliczonych w sławnym artykule Romana Ja-kobsona34 jest funkcja fatyczna, definiowana jako „nastawienie na kontakt" -funkcja ta może „być zobrazowana przez obfitą wymianę rytualnych formuł, a nawet przez całe dialogi, których jedynym zadaniem jest przedłużenie komunikacji"35. Obok stylu formularnego ilustracją funkcji fatycznej mogą być wszelkie zwroty obliczone tylko na podtrzymanie aktu komunikacji, jego początku i końca, na wypełnienie luk, a więc wszelkie „hallo" i wszelkie indywidualne powiedzonka (typu „no, tak"; „powiedzmy"). Przykłady takie są trafne, ale istota funkcji fatycznej jako niezbędnej w języku tkwi nie w tych czy innych słowach, ale w ogóle w redundancji, której generalnym przeznaczeniem jest orientacja na kontakt. Dlatego nie można redundancji jednoznacznie ocenić - można wprawdzie stwierdzić, że tekst nadmiernie redundantny jest tekstem banalnym, nudnym i nieoszczędnym, ale za to tekst bez redundancji, będąc tekstem oszczędnym niezależnie od tego, że jest wystawiony na szumy w drodze od nadawcy do odbiorcy, jest tekstem niezdolnym do pełnienia innych funkcji, zwłaszcza funkcji poetyckiej (w Jakobsonowskim słowa rozumieniu), która w dużej mierze polega na utrzymywaniu stałego napięcia między lakonicznością a rozrzutno-ściąjęzyka. Przykładem tekstu mało redundantnego mógłby być tekst w stylu telegraficznym - jest rzeczą zrozumiałą, że gdy kosztuje każde słowo (lub każdy odcinek pięciosekundowy w rozmowie telefonicznej), opuszcza się zbyteczne słowa, których można się domyślić, jak np. rodzajniki, przyimki, zaimki. Ale ceną tej oszczędności jest ryzyko nieporozumienia przez przeinaczenie. Przykładem tekstu zero--redundantnego może być tekst sygnatur rejestracyjnych ułożonych w kodzie al-fabetyczno-cyfrowym - choćby numery rejestracyjne samochodów. Tu mamy do dyspozycji 10 cyfr, układanych w teksty czteromiejscowe, co nie tylko teoretycznie (104 =10 000), ale i praktycznie daje prawie dziesięć tysięcy możliwości (jest nr 0001, ale nie ma chyba 0000 i może jeszcze kilku mniej wygodnych czy zastrzeżonych). Ponieważ w tym kodzie ilość informacji na znak osiąga pułap maksymalny, nie ma w ogóle redundancji, to jest nie ma takich wypowiedzi (takich układów cyfrowych), które by nic nie znaczyły, przeto najmniejsza pomyłka zmienia sens całego tekstu. 34 R. Jakobson, Poetyka w świetle językoznawstwa, przet. K. Pomorska, [w zbiorze:] Współczesna teoria badań literackich zagranicą. Antologia, t. 2, oprać. H. Markiewicz, Kraków 1972. 35 Op.cit.,s. 30. Skutkiem redundancji jest zjawisko w języku naturalnym powszechne, które polega na tym, że tylko niewielka część kombinacji znaków jest użyteczna, to znaczy sensowna. O przykład nietrudno - mając do dyspozycji alfabet dwudzie-stokilkuliterowy, z którego układa się wyrazy o długości od jednego do kilku czy kilkunastu, możemy osiągnąć „słownik" o zawrotnej objętości: założywszy, że mamy w polskim 39 liter, byłby to rachunek następującego typu: 39' + 392 + 393 i- 394... 39". Nie znamy n, ponieważ nie wiemy, jaki jest (tudzież jaki może być) najdłuższy wyraz w polszczyźnie. Rozumowanie jest jednak proste: mając 39 liter, możemy napisać 39 słów jednoliterowych (w praktyce znamy ich kilka zaledwie), 1521 słów dwuliterowych, 59 319 trzyliterowych, 2 313 441 czteroliterowych...; ale już zapis możliwych liczb słów pięcio- czy sześcioliterowych wymagałby długich, a następnie niewyobrażalnych szeregów cyfr. Z tego wywodu jeden wniosek jest ważny: z teoretycznych możliwości wykorzystujemy w języku naturalnym tylko nieznaczny ułamek. Reszta kombinacji teoretycznych jest praktycznie bezsensowna - bezsensowna, ale potrzebna, ponieważ dzięki tej reszcie język jest wyposażony w autonomiczne urządzenia korekcyjne. Znaczną część błędów mowy i pisma możemy poprawić na podstawie znajomości praw następstwa głoski po głosce i litery po literze (na podstawie znajomości tego prawdopodobieństwa). Dowodem na to, że mamy w pamięci zapisane te prawdopodobieństwa, jest fakt, że znacznie trudniej jest korygować błędy czy szumy w języku obcym i że skuteczność działań korygujących jest proporcjonalna do stopnia opanowania języka. Rzecz jednak komplikuje się o tyle, że owe urządzenia regulujące nie są rozmieszczone równo, co znaczy, że niektóre błędy poprawiamy natychmiast i bez wątpliwości: jeśli np. ktoś powiedział niewyraźnie: „poproszę gwie bułki", to w odbiorze nastąpi szybka korektura na „dwie", a nawet być może błędu w ogóle nie dostrzeżemy; ale jeśli ktoś popełni zwykły błąd maszynowy i zamiast „zasłużony" napisze „zadłużony", to może się zdarzyć, że pomyłka nie zostanie w ogóle zauważona lub też do jej wykrycia będzie potrzebna pozajęzykowa wiedza. Przykłady z fonetyki i pisowni są tu tylko względnie łatwą ilustracją problemu, który na poziomie wyrazów i zdań komplikuje się w narastającym tempie. Na pytanie, co to wprowadzenie do stylistyki kwantytatywnej ma wspólnego I retoryką, badacz stylu odpowiada raz po raz przy okazji wielu szczegółowych kwestii, nawet gdy nie używa samego terminu „redundancja". Ale jest jeszcze icden problem naczelny, o którym wspomnieliśmy na początku tej książki, u mianowicie problem retoryki jako teorii tekstu, czyli tego, czym nie zajmuje się niż gramatyka, kończąca swoje kompetencje na poziomie składni zdania. Na wyższym poziomie o tym, co jest tekstem, a co tylko zbiorem zdań, decydują reguły pójności (kohezji), które nie pokrywają się wprawdzie z obszarem zainteresowań retoryki, ale w znacznej części są w niej obecne jako składniki teorii dyspozycji i właśnie teorii figur- bez względu na to, pod jaką nazwą występują. Innymi słowy - retoryka jako nauka o nadawcy (mówcy), o skutecznym odbiorze (o per-Hwazji) i o dziele ujętym w wyraźne granice (o dobrze delimitowanym tekście) natrafiła na tę problematykę, która w wieku XX wyodrębniła się w osobną dyscyplinę teoretycznoliteracką. 154 Przyjęło się sądzić, że tekst jest spójny wówczas, gdy spełnia następujące warunki: 1) jest tworem jednego nadawcy, „tj. każde «chce», «wiedz», «czuję», «sądzę» w ramach modalnych wszystkich zdań tekstu winno mieć «ja» odnoszące się do tej samej osoby lub tej samej grupy osób", 2) ma tego samego odbiorcę, „tj. wszystkie «ty» możliwych ram modalnych winny odnosić się do tej samej osoby lub grupy osób"; i wreszcie 3) „musi mieć ten sam temat"36. W tej definicji słów ,ja" i „ty" nie należy więc rozumieć jako osób fizycznych, czyli nie należy wykluczać zbiorowego nadawcy, a tym bardziej zbiorowego odbiorcy - chodzi tu raczej o osobową nazwę instancji 37jako o konstanty układu komunikacyjnego, a więc o pierwszą i drugą osobę zarówno liczby pojedynczej, jak i mnogiej. Bez tego zastrzeżenia musielibyśmy tekst spójny utożsamić z monologiem, a przecież nie można odmówić cech spójności - i to silnych cech-dialogowi czy dramatowi (choć dramat można potraktować jako udawany dialog z jednym nadawcą). Tożsamość tematu jako warunek spójności jest na pozór warunkiem oczywistym, ale należy zapytać, czy przedmioty (w tym sensie: ludzie, rzeczy, stany rzeczy, wydarzenia i cechy) w danym tekście nie omówione należą do tematu czy nie. Pytanie to jest pytaniem o rolę presupozycji. Ducrot twierdzi, „że należy je uważać za integralną część znaczenia" i dalej38 tę tezę udowadnia. Włączenie presupozycji do pojęcia tematu ma znaczące konsekwencje, ponieważ pozwala, a nawet nakazuje badać tekst (i jego spójność) nie tylko i nie wyłącznie jako poprawny językowo tekst linearny39. Presupozycja jest formą wiedzy o świecie, co w przypadku tekstów literackich, zawierających także wiedzę zapisaną w kulturze literackiej, znaczy, że chodzi nie tylko o merytoryczno-historyczną znajomość rzeczy, ale i o znajomość reguł komponowania. „[...] spójność tekstu jest konwencją i tylko konwencją. Nie ma bowiem w obrębie komunikacji literackiej takich układów zdaniowych, którym można by odmówić spójności tekstowej"40. To zdanie zostało poprzedzone założeniem, wedle którego w literaturze (a zatem i w retoryce) mamy do czynienia nie z zapisem językowym - albo lepiej: nie tylko z samym zapisem językowym jako faktem - lecz z całością jako sytuacją komunikacyjną, utworzoną „z tekstu i presuponowanych przezeń relacji kategorii"41. 36 Mayenowa, Poetyka teoretyczna..., s. 255. 37 A. Okopień-Sławińska, Relacje osobowe w literackiej komunikacji, [w zbiorze:] Problemy teorii literatury, S. II, wyboru dokonał H. Markiewicz, wyd. 2, Wrocław 1987, s. 27-41. 38 O. Ducrot, Presupozycje, warunki użycia czy elementy treści?, przeł. J. Hayewska, „Pamiętnik Literacki" 1975, z. 1, s. 270. 39 W. Bolecki, Spójność tekstu (literackiego) jest konwencją, [w zbiorze:] Teoretycznoliterac-kie tematy i problemy, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 1986, s. 169. Zob. też tamże: M. Indyk, Spójność tekstów językowych, s. 183. 40 Bolecki, op. cit.,s. 171. 41 Loc. cit. Przyj ąwszy tv lopoziomowe, problematyki spójnoś gramatycznej poprawności nająć we wcześniejsz; ność tekstu badamy ornate. I tu wracamy do pi /.e redundancja wspiera (ego, co już o redundancji nego skutku, a więc rt referencjalnych, czyli ków o tyle redundantijych cyjnym zbytecznych, dctrakcji redundancję styl figuralny wykorzj go, które stanowią Nie ma jednomyśl ność tekstu - są językoznawcy, nie lub w przeważają< lak np. Jerzy Kuryłow lycznych, które by gwaran /danie"43. Jedyną gwarancją pomiędzy jego częściami. O retoryce powiecl CZy raczej była w kla formułowaną w innych sporze wziąć pod uw skrajnościom i stu współdecydują cz Acią i presupozycja), nadawcą i odbiorcą), kach spójności synta^ty powtórzenie44), które ule można też pokaza |ak staje się oczywista 155 , że konwencje literackie, rozumiane jako układy wie-wyznacjzają zasady spójności tekstu, nie zaniedbujemy bynajmniej i językowej, która to problematyka odnosi się nie tylko do i, lecz także do retorycznego naddania; czyli przypomi-ch rozdziałach stosowaną klasyczną terminologię - spójnie tylko na poziomie recte et plane, lecz także - bene et obłemu redundancji. Znane i powszechne jest przekonanie, spójność. Ale przekonanie to należałoby uściślić w duchu ji wiemy: redundancja nie wywiera jednego i jednoznacz-ioże i pomagać, i szkodzić. Tekst o osłabionych związkach o temacie mało zwartym, może być spojony za pomocą zna-, że powtarzających się i w innym układzie komunika-ak np. anafora i epifora. Są jednak figury, które skutkiem zmniejszają-jak np. elipsa. Można by więc powiedzieć, że 'stuje i wygrywa na korzyść te urządzenia języka naturalne-izem jego zalety i wady. ności co do roli i hierarchii czynników utrzymujących spój-', którzy uważają, że spójność jest kwestią wyłącz-ej części formalnych relacji syntaktycznych42, i są tacy -cz - którzy twierdzą, że „ nie ma [...] żadnych reguł syntak-towały spójność tekstów liczących więcej niż jedno spójności miałyby wtedy być semantyczne związki zieliśmy, że jest między innymi teorią tekstu -jest przeto, ycznym okresie, także teorią spójności tekstu, choć teorią kategoriach. Doświadczenie retoryki należy więc w tym gę - a jest ona z natury swej i ducha niechętna wszelkim skłania do przyjęcia polubownego rozstrzygnięcia: o spójności tek-^nniki semantyczne (wraz z zawartą w nich referencjalno-syntaktyczne i pragmatyczne (ustalony związek między VIożna przytaczać przykłady zdań o wyraźnych wskaźni- cznej (nawiązania pomiędzy kolejnymi zdaniami przez nie są spójne skutkiem rozsypanego układu tematycznego, , jak spójność semantyczna zostaje wzmocniona, a nawet dzięki syntaktycznemu paralelizmowi. Trzy zdarzenia: przy- 42 Op.cit.,s. 154. 43 J. Kuryłowicz, Współczesne językoznawstwo, przeł. M. Abrahamowicz, „Znak" 1971, nr 5, . 548. 44 Np. analizowany ukiej; Puławska jest jedną z ulii > luki można przedstawić Ml), [w zbiorze:] Semantyka tekstu , przez M.R. Mayenowa tekst: „Kino znajdowało się przy ulicy Puław-lic Warszawy; ulice Warszawy mają kształt taki a taki; kształt taki za pomocą następujących równań itp." (Inwentarz pytań do teorii tek-ijęzyka, pod red. M.R. Mayenowej, Wrocław 1976, s. 293). 156 bycie, obejrzenie i zwycięstwo nie są dostatecznie umotywowane doświadczeniem ludzkim, a więc nie mamy tu do czynienia z dość silną presupozycją. Ale mistrz prozy może poprzez retoryczne wykorzystanie gramatycznych zbieżności uzyskać znakomity efekt - mowa o słynnym Cezariańskim: „Veni, vidi, vici!" Przykład ten analizował Jakobson z punktu widzenia funkcji poetyckiej pisząc, że „symetria trzech dwusylabowych czasowników, z tożsamą spółgłoską inicjalną i z tożsamą samogłoską końcową, dodaje splendoru lakonicznemu oznajmieniu Cezara o zwycięstwie [...]"45. To prawda, ale nie cała prawda, równie bowiem istotne czy nawet istotniejsze niż splendor wyrażenia jest eliptyczne zespojenie trzech czasowników w pierwszej osobie 1. poj.perfectum, co powoduje, że sekwencja znaczeń wydaje się oczywista, choć jest w gruncie rzeczy wymyślna, a w ślad za tym oczywisty wydaje się geniusz wodza, któremu wystarczyło przyjść i popatrzeć, a już zwyciężył. 45 Jakobson, op. cit., s. 35. stosowłne Rozważania nad trop chy, dlatego że są to tropy wzajemny stosunek jest ej Już u Arystotelesa rz krotnie - i w Poetyce, i w W Retoryce (III, 3-4 dów stylistycznych, w ty wy prozie i poezji przest uchodzi wyrażenie „biah natomiast nie jest lylko zbyteczną ozdobą, nc, zbyt teatralne i urocz zebrałeś też plon" (ArRr 0 którym pisze, że jest te l406b, 20-25). Teoria metafory jako rych argument sprowadzi każde porównanie da się Karol jest wyższy niż Pio metafory; podobnie z że te argumenty są chybi wtórzyć formułę Kwintyli 1 miilitudo może znaczyć i y-porównania, który w n miał charakter modelowy Arystoteles pisze, że „runął jak lew", ale meta podmiotem zdania w miej ku spójnika Jak": jeśli wyrażenie to będzie się odj Iowanego porównania: „J 1 Trzy stylistyki greckie.. duwl953, BNII75, s. 16. 2 A. Vigh, Porównanie i Rozdział VII TROPY mi zacząć wypada od metafory, metonimii i synekdo-najczęściej spotykane, i dlatego, że ich definicja tudzież ągle przedmiotem sporu i dyskusji, cz ta nie została jasno wyłożona. Poruszył on ją dwu-Retoryce. 1406a-1407a) zaczyna Arystoteles od wytykania błę-m także chybionych metafor. Rozdzielając styl właści-zega przed mieszaniem dwu konwencji - w poezji np. mleko" (ten epitet został użyty w Iliadzie'), w prozie , zapewne dlatego, że jako epitet tautologiczny jest Wytyka Stagiryta Gorgiaszowi metafory nieoczekiwa-yste, jak np. „okrywając się hańbą to siałeś i nędzny III, 3, 1406b); następnie przechodzi do porównania, metaforą, tyle że opatrzoną spójnikiem Jak" (III, 4; skróconego porównania ma wielu przeciwników, któ-się na ogół do skądinąd słusznego stwierdzenia, że nie |przekształcić w metaforę2. Istotnie -jeśli powiemy, że ;r, to z tego porównania nie da się wyprowadzić żadnej wyrażeniami typu: „on jest tak silny jak jego ojciec". Tylko >ne. Aby uniknąć nieporozumień, musimy nie tylko po-na („metaphora brevior est similitudo"; VIII, 6,8), gdzie akże podobieństwo, ale przypomnieć przykład metafo-zważaniach Stagiryty i jego rzymskiego kontynuatora pjorównaniem jest wyrażenie odnoszące się do Achillesa brą „runął lew" (ArRh III, 4; 1406b), gdzie „lew" jest sce „Achilles". Różnica sprowadza się nie tylko do bra- powiemy o kimkolwiek, o jakimś Janie, „a to osioł", to woływać do ukrytego i w tym momencie nie wyartyku-n jest głupi jak osioł". Związek porównania z metaforą \rystoteles. Demetriusz. Dionizjusz, przeł. i oprać. W. Madyda, Wro-•odobieństwo, przeł. M. Tomicka, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4. 158 na tym polega, że porównanie częściej i wyraźniej ujawnia swoje motywacje. Można by to tak zapisać: X jest jak Y pod względem Y,, gdzie Y( jest jedną z cech Y, tą mianowicie, którą chcemy przypisać X i która jest motywacją wyrażenia X jak Y, nieraz zwaną tertium comparationis. Możemy wprawdzie czasem motywację tę opuścić, zwłaszcza w porównaniach tak utartych jak to o ośle, ale możemy też wypowiedzieć bez szkody dla konstrukcji. Tymczasem w metaforze z motywacji z zasady rezygnujemy. Mówimy więc „Achilles jest jak lew (dzielny)", gdzie stwierdzenie dzielności jest fakultatywne - i to jest zasada porównania; i mówimy „Achilles jest lwem", ale nie powinniśmy dodawać, że mówimy o nim tak dlatego, że jest dzielny - i to jest zasada metafory, która źle znosi ujawnianie motywacji, podobnie jak dowcip nie lubi niszczącego komentarza. Najprościej zatem zapisujemy metaforę w ten sposób: XjestY, natomiast uzasadnienie mówiące, że chodzi nam o jedną z cech Y, a mianowicie o Y,, zostawiamy w domyśle. Tak ująwszy kwestię unikniemy nieporozumień, które tezie o metaforze jako skróconym porównaniu towarzyszą od lat - prawdopodobnie dlatego, że zdanie o krótkości jako o cnocie metafory {virtus brevitas; CicDeorat III, 39,158), wielokrotnie zresztą powtarzane, zrozumiano jako zdanie o pochodzeniu metafory z porównania. Tymczasem przeciwnie, rozróżniwszy porównania zwykłe i metaforyczne, powiemy, że to raczej porównanie należy wyprowadzić z metafory jako jej postać rozwiniętą. Arystoteles (ArRh III 4; 1407a) przytacza zaczerpnięte z Rzeczypospolitej Platona (IV 488A) porównanie ludu ateńskiego do kapitana okrętu: ,jest silny, lecz głuchy". Jest to przykład znamienny - motywacja porównania może się bowiem znaleźć po obu stronach konstrukcji, to znaczy można powiedzieć: „lud ateński jest silny i głuchy jak ów kapitan" i „lud ateński jest jak ów kapitan - silny i głuchy" i oba kształty są poprawne, co nie znaczy, że nie ma różnicy między tym, co ma być porównane (comparandum), i tym, do czego porównujemy (comparans). Porównujemy zawsze coś mniej lub gorzej znanego do bardziej i lepiej znanego, przy czym „lepiej znane" znaczy często tyle, co bardziej stereotypowe, prostsze, należące do repertuaru znaków kulturowych. W tym sensie więcej wiemy o lwie niż o Achillesie, więcej o ośle niż o danym Janie. Dlatego też przykład z Platona o Ateńczykach i kapitanie okrętu nie jest dziś jasny - czy chodzi o pewnego kapitana okrętu jako postać powszechnie znaną, czy o kapitana w ogóle, który jest i powinien być silny i zdecydowany, co znaczy, że nieczuły (głuchy) na rady i perswazje? Upływ czasu może naruszyć regułę „bardziej znanego", czego dowodem pochodzące z tego samego rozdziału Retoryki porówna nie Archidamosa do pewnego Euksenosa, dziś całkiem niejasne. Owo tertium comparationis jest w porównaniu jako w tropie zapewne czymś więcej niż tylko uzasadnieniem podobieństwa. Ten trzeci element zachowuje często 159 pewną autonomię estetyczną, zostaje rozwinięty i skupia na sobie uwagę. Ponieważ porównanie kobiety do róży jest znanym banałem, ten przykład będzie wygodny: Kordian w scenie IV ak tu III Kordiana mówi o Polkach: [...] Kobiety dokoła Rozkwitłe, świeże, wonne jak Saronu róże, Na rosyjskich ramionach opierają czoła. Tertium comparationis wiąże obydwa człony porównania, tak że ważne jest to, iż kobietę porównuje się do róży, a nie na odwrót, i ważne również, że porównuje się pod jakimś względem i że wzgląd ten -jak zwykle - w porównaniu został dokładnie określony. Prawo sformułowania przyczyny porównania bywa nieraz okazją do dowcipu: - Kobiety są ak róże! - Takie piękne? [delikatne? wonne? eta] - Nie, też ma ą kolce. Nazwijmy owo tertium comparationis: to motywowanie podobieństwa modulatorem. Odnajdziemy go także w metaforze bez względu na to, czy stosunki wzajemne między przenośnią a porównaniem są oczywiste, czy gramatycznie /łożone. Gramatycznoś; jest tu o tyle kwestią ważną, że najłatwiej przekształcić porównanie w metafora mianownikową typu „... to lew", „x jest różą", natomiast metafory dopełniaczowe, skądinąd częste, typu „morze głów", wymagają pośrednich zabiegów transformujących. Np. „suchego przestwór oceanu" da się przepisać w porównanie, ale najpierw trzeba rozwiązać peryfrazę „suchy prze-siwór" (= „step"), poteri „step oceanu" przepisać, zgodnie z formą bardziej pospolitą w metaforach do Dełniaczowych, jako „ocean stepu" (a nie „step oceanu"), ii następnie wrócić do formy „step to ocean" i „step jak ocean". Drugim problemem, z którym trzeba się uporać, problemem jednak bardziej /łożonym i bardziej spornym, jest Arystotelesowska systematyka metafor. W Poetyce, ale w związku z Retoryką, bo w rozdz. XXI, po omówieniu części wyrazu, mowy i zdania, zatrzymawszy się na chwilę przy rodzajach „imion", przy imionach „pojedynczych i złożonych", przechodzi Stagiryta do omówienia czterech odmian metafor: Metafora jest to przeniesienie nazwy jednej rzeczy na inną: z rodzaju na gatunek, z gatunku na zaj, z jednego gatunku na nny lub też przeniesienie nazwy z jakiejś rzeczy na inną na zasadzie analogii. Przeniesienie nazwy rodź ijowej na gatunek ma miejsce, gdy mówi się np. „tutaj stoi mój okręt", siać na kotwicy" wchodzi bo viem w zakres pojęcia rodzajowego „stać". Przeniesienie nazwy z ga-iiinku na rodzaj: zaiste Odys dokonał tysięcznych czynów wspaniałych". „Tysięcznych" znaczy tu .,wiciu" i zostało użyte przez poetę właśnie zamiast „wielu". Przeniesienie nazwy z jec nego gatunku na inny ma zaś miejsce w takich np. sformułowaniach: „łpiżem wyczerpał mu życie" I Itdziano bowiem „czerpać" i „przeciął spiżem hartownym wodę". W pierwszym przypadku po-Izamiast „ciąć", w drugim - zamiast „czerpać" - „ciąć", bo obydwa pochodzi od „rak", „kurzyć ¦ ii," - od „kurczę", a tym że metafory rzeczywiste p miotem żartobliwego igrania liitwo ulegają absorpcji i że jej przypomnienie prowadzi niemal do tej odmiany , aż się zakurzyło, smętnie, kurczę się skurczyło. , słoń się cały słaniał, czył, a indyk zbaraniał. stkie paronomazje są tu metaforami („raczyć się" nie się" - od „kura", „zajęczeć" - od „zając", „kurczyć bardziej „słaniać się" nie pochodzi od „słoń"), ale fakt, •awie na równi z metaforami rzekomymi mogą być przed-z etymologiami, dowodzi, że metafory in absentia wchodzą w zasób leksykonu. Zjawiskiem poniekąd zbliżonym do metafory in absentia jest katachreza, któ-m-| mechanizm należy omówić przed przystąpieniem do metafory właściwej. 166 Katachreza ma często złą opinię wśród badaczy15, a to dlatego, że pod tą samą nazwą kryją się dwa podobne, ale jednak nietożsame tropy; można by też rzec, że termin katachreza ma dwa zbliżone znaczenia. Po grecku katdchresis znaczy to samo, co po łacinie abusio, a mianowicie „użycie niewłaściwe". Często tłumaczy się oba te słowa przez „nadużycie", o tyle nietrafnie, że w tym pejoratywnym znaczeniu abusio zaczęło funkcjonować dopiero w języku średniołacińskim. Kwintylian (VIII, 6, 34) pisze, że katachrezy czyli abuzji używa się wówczas, gdy rzecz nie ma swojej nazwy. Podobnie Cyceron (Deor 3, 38,155) dopuszcza użycie katachrezy w razie braku (inopia) słowa właściwego. Kwintylian jako przykład katachrezy cytuje Eneidę Wergiliusza: „[...] equum divina Palladis arte aedifi-cant", co w przekładzie KaryłowskiegoI6 brzmi: [...] wojną złamani, losem starci w sile Danajów wodze, kiedy już zbiegło lat tyle, Konia-górę, Pallady sztuką wsparci bożą, Budują... (II, 13-16) Katachreza jest tu czasownik aedifware (= budować), co dzisiaj, w każdym razie mówiącego po polsku, może trochę dziwić; ale musimy w tym względzie zaufać autorytetowi Kwintyliana - prawdopodobnie aedificare znaczyło tyle co „wznosić budynek", ale nie znaczyło „konstruować", „montować" (statek, konia). O parę wieków później i w tekście pochodzącym z innej kultury, bo w Starym Testamencie, szukał katachrez Beda zwany Venerabilis, anglosaski benedyktyn, kronikarz Kościoła i teoretyk wymowy. Powtórzył on i rozwinął poniekąd definicję katachrezy stosowaną w antyku - zwracał uwagę na to, czym katachreza różni się od metafory: metafora jest użyciem innego słowa z niejakiej szczodrości, ponieważ właściwa nazwa istnieje, katachreza natomiast jest skutkiem konieczności w sytuacji braku odpowiedniej nazwy17. Przykład zacytowany przez Będę i powody zaliczenia wyrażenia do katachrez są dla nas wyraźniej sze niż wyżej omawiany fragment Eneidy. Beda za katachrezę uważa zwrot labium calicis (= wargi kielicha) w następującym kontekście: „labiumąue eius quasi labium calicis et fo-lium repandii lilii" (3 Reg 7, 26). Mamy tu właściwie dwukrotną katachrezę - raz labium (eius) odnosi się do poprzedniej połowy wersetu, gdzie mowa o umywalni, drugi raz do kielicha. Beda zwraca uwagę, że tylko ludzie i zwierzęta mogą mieć wargi, a nie przedmioty martwe. Istotnie można się tylko domyślać, o co tu chodzi. I tak Biblia Wujka/Stysia przekłada ten fragment: A grubość umywalni była na trzy wielkie palce, a kraj jej, jakby kraj u kubka i jak liść rozwiniętej lilii 1S. 15 Błędnie objaśnia ten termin Słownik terminów obcych (Warszawa 1980, s. 346) jako „przenośnię nielogiczną, stosowaną w celu wywołania niezwykłego efektu". Dwa znaczenia terminu trafnie rozróżnia Słownik terminów literackich pod red. J. Sławińskiego (Wrocław 1988, s. 215 i n.). 16 Wergiliusz, Eneida, przeł. T. Karyłowski, oprać. T. Sinko, Wrocław [1950], BN II29, s. 33. 17 Bedae Venerabilis liber de schematibus et tropis, [w:] C. Halm, Rhetores latini minores, Lipsiae 1863; Cyt za: Lausberg, Handbuch der literarischen Rhetorik, s. 289, § 562. 18 Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie polskim W.O. Wujka T.J. Tekst poprawił [...] ks. S. Styś T.J., wyd. 2, Kraków 1956, s. 351. 167 Tłumacze nie chcieli zaakceptować katachrezy, którą uznali za zbyt śmiałą metaforę, i dali peryfrazę - niezbyt trafną zresztą. Bliżej sensu oryginału jest Biblia Tyniecka, w której czytamy w tym samym miejscu: i", tj. wielkiego zbiornika wody w kapłańskim dziedzińcu świątyni -jak a na szerokość dłoni, a brzeg był wykonany jak brzeg kielicha kwiatu lilii Grubość jego [„morza objaśniają tłumacze] by (1 Krl 7, 26 "). Porównanie to Uzasadnione jest przekładem wersu 24, gdzie znajdujemy taką peryfrazę: W jego odlewie był się one na dwu kran (verbum proprium) Katachrezy20 d metaforyzacyjnych w leksykonie (swo /. przyczyny luki w życzki. Tak zatem razem odlane dwa rzędy rozchylonych kielichów kwiatowych (podkr. J. Z.). Rozmyślnie zatrzymaliśmy się przy tych dwu przykładach, ponieważ ułożyły cach osi: pierwszy wydaje nam się dzisiaj słowem właściwym a nie katachrezą, drugi jest tak odległy od wszelkich możli- wych motywacji przenośni, że wymaga skomplikowanego omówienia. atego są dobrym wprowadzeniem do analizy mechanizmów że jasno ujawniają swoje motywacje dla zastąpienia braku e tertium comparationis). Katachreza inopiae causa (czyli języku) może być zastosowana, gdy użytkownicy języka uni- kając słowa obcego pochodzenia lub neologizmu uciekają się do rodzimej po- wygięty odpływ w urządzeniach hydraulicznych nazywamy „kolankiem", drewniany przyrząd do cerowania (pończoch, skarpet) - „grzybkiem" ze względu na jego kształt. Nie zawsze podobieństwo jest tak oczywiste, jest jednak łatwe do akceptacji: w pończosze poleciało „oczko" (ale - co ciekawe i warte uwagi - na mleku pływają „oka", a nie oczy); bierzemy garnek czy torbę za „ucho" (ale jeśli 5ą dwa, to nazywają się „ucha", a nie uszy). Katachrezy języka ogólnego są niejednokrotnie jakby ukryte i niewyczuwalne jako metaforyczne odstępstwo od normy. Katachrezą jest rzeczownik „podnóże (góry)", ponieważ nie ma nóg; jest to jednak pogranicze katachrezy, a to dlatego, że z jednej nazwano z braku właściwego określenia za pomocą rdzenia strony tę część gór odnoszącego się poorawnie tylko do istot żywych („nogi stołu sąjuż katachrezą"), ule z drugiej strony „podcienie", „podb rzusze") poniekąd zaciera pamięć znaczenia etymologicznego i przekształca katachrezę w wyraz o cechach wyrazu właściwego (yerbum pro-prium). W języku działają w tym polu dwie przeciwstawne siły: jedna pozwala na i iiachretyczne uży :ie istniejącego wyrazu o już „przydzielonym" znaczeniu bez po/.wala odróżnić i 11 Pismo Święte Starego I liMicdyktynów Tynieck i'.., Uodzi, że Biblia Tyn i A tc księga 3 otrzymu 20 T. Dobrzyńska, ukształtowanie morfologiczne (pod...e, tak jak „podgórze, ubawy ewentualnego nieporozumienia, druga stara się ów wyraz przekształcić, co atacherezę od metafory nietrafnej lub zbyt śmiałej. Jeśli do- brze przyjrzymy si<; wcześniej przytoczonym przykładom potocznych katachrez, / Nowego Testamentu. Oprać. Zespół biblistów polskich z inicjatywy ch, wyd. 2. Poznań-Warszawa 1971, s. 319. -Nieco inna notacja ksiąg stąd ecka odróżnia Księgi Samuelowe, gdzie indziej zaliczane do Królewskich, e tu nr 1. Metafora, Wrocław 1984, s. 130-138. 168 to spostrzeżemy zabiegi wewnątrzjęzykowe podobne do opisanego przypadku „podnóża". Obok innej liczby mnogiej („oka", „ucha)" mamy charakterystyczne diminutiva: „oczko" (pończochy), „kolanko", „grzybek" (a nie: oko, kolano, grzyb). Kiedy mówimy „łożysko" (dajmy na to: rzeki), w pierwszej chwili nie podejrzewamy katachrezy, prawdopodobnie dlatego, że katachreza ta stała się konstruk-tem pod względem morfologicznym nader produktywnym: łożysko kulkowe, łożysko karabinu, łożysko płodu (nb. łac. placenta, co zasadniczo znaczy „placek"). Tymczasem „łożysko" jest derywatem rzeczownika „łoże" i w językach uboższych w formanty przyrostkowe katachreza ta występuje wyraziściej: niem. Bett = łoże, łóżko pozwala utworzyć compositum: Flufibett; podobnie po francusku: litdefleuve. Po polsku, bez przyrostka -iskoZ-ysko, powiedzieć, że „rzeka płynie łożem", byłoby nader śmiałą metaforą (choć pogłos takiej śmiałości znajdziemy u Krzysztofa Baczyńskiego: „przykryj ciała płaszczem rzeki"). Górną krawędź góry czy gór nazywamy „grzbietem" i nie odczuwamy w tym metaforycznego pochodzenia nazwy. Po francusku mówimy wprawdzie dos du livre (grzbiet książki), ale o górze możemy powiedzieć arete, co dosłownie znaczy „ość"; po polsku z kolei „ość gór" byłaby metaforą nader pomysłową. Stosunki między właściwym a katachretycznym użyciem słowa układają się różnie nie tylko w przestrzeni (w różnych językach), lecz i w czasie. Użytkownik języka polskiego jako prymarne znaczenie wyrazu „granat" wskaże bez wątpienia rodzaj pocisku, a nie owoc, choć historyczna kolejność była odwrotna, tj. pocisk nazwano tak ze względu na kształt przypominający owoc. Słowacki bawiąc w Londynie zwiedzał tunel wykopany pod Tamizą, wówczas jeszcze nieukończone przejście na drugi brzeg rzeki (dzisiaj jedna z linii undergroundu) - i, nie mając odpowiedniej nazwy, w liście do matki z dnia 10. 9. 1831 pisał o tym cudzie techniki: „most podziemny"21. Nie jest ważne, czy Słowacki był autorem tego określenia, czy norma językowa dopuszczała takie znaczenie mostu, czy też przełożył on ang. bridge. Ważne i interesujące jest tylko, że spośród znaczeń „most" wybrane zostało to, które zawiera konotację: połączenie obu brzegów. Najprostsze objaśnienie owego „wyboru znaczenia" wymaga przypomnienia dwu kluczowych terminów semiologii logicznej. Między wyrażeniem a przedmiotem odniesienia zachodzą dwa możliwe stosunki: stosunek denotowania i stosunek konotowania. Denotacjąjest zbiór wszystkich desygnatów danego wyrażenia (dla uproszczenia: nazwy), a więc zakres nazwy. Konotacją jest natomiast treść charakterystyczna dla danej nazwy, czyli zespół cech przysługujących wszystkim desygnatom nazwy. Im szerszy zakres, tym uboższa treść. I na odwrót: im węższy zakres, czyli im mniej desygnatów weń wchodzi, tym bogatsza treść; dzieje się tak, ponieważ przy szerokim zakresie w skład konotacji mogą wchodzić tylko cechy wspólne wszystkim desygnatom, 21 W. Weintraub, Słowacki i angielska rewolucja przemysłowa, [w:] Od Reja do Boya, Wrocław 1977, s. 178. : cechy rach zatem mało zróżnicowań o cechy z konieczności Oto najprostszy przykład zakres nazwy i pojęcia „ cechy wspólne „dwunogim Zakres nazwy „kobieta" bogatsza o wszystkie Zamiast „konotacja" (en jest niewygodny z znaczących terminów - Oczywiście dany wy poza wszelkim kontekstejn acja - można by rzec -opracowanym słowniku, w polu możliwości kies) konotację. Kiedy notacji z wyjątkiem takicl[i Wróćmy jednak do ai katachrez. Nazwy zwierząt wencją, co nie znaczy, ż brudna, krowa - niedołężna 0 kształt - „grzybka", smak grzyba, bycie zostały pominięte. Problem wyboru konotacji ponieważ katachrezy są .i z drugiej są ciągle Kiedyś cukier sprzed kach, lecz w kawałkach podstawie i obłym szczyc istotnie przypominał głowę wa" wzięto zatem j llisko mózgu (np. najl m/mu (np. głowa państw /ywania tego samego prz 0 lym cukrowym bloku Zu «/c sucre11, a więc chleb 1 > i/nc słowa miały to sanuj wystąpić mogła ta sama smak chleba czy przj 22 Uzupełniamy w ten spo: :, s. 25. 169 ; kiedy natomiast zakres się zwęża, treść jest bogatsza pomijane przy zakresie szerokim. L Zakres nazwy i pojęcia „człowiek" jest szerszy niż :obieta". Treść nazwy „człowiek" zawiera przeto tylko nieopierzonym, myślącym" bez względu na płeć. [resp. „mężczyzna") jest oczywiście węższy, ale treść właściwe danej płci. jnożna po polsku mówić „współoznaczanie", ale termin i łatwego pomylenia podobnie brzmiących, a co innego tikich jak „oznaczanie", „znaczenie", •az konotuje wszystkie cechy tylko wówczas, gdy stoi i poza wszelką pragmatyką użycia. Jest to więc sytu-aboratoryjnie czysta, taka, którą znajdziemy w dobrze W wypowiedzi aktualnej zawsze dokonujemy wyboru konotacyjnych, czyli - mówiąc krócej - wybieramy jakąś (ja-mówimy np. „las szabel", to opuszczamy cały obszar ko- i, jak „gęstość", „mnogość", „pionowość". realizowanych już przykładów metafor in absentia oraz użyte w tych metaforach konotują - zgodnie z kon-słusznie - wybrane cechy. Osioł jest głupi, świnia -i też głupia. W katachrezach zazwyczaj chodziło .kblanka", „ucha", „oczka"; inne właściwości - jak np. narzędjziem ruchu (kolanem), organem zmysłu (uchem i okiem) z jedr ji nieraz dobrze ilustrują stosunki międzyjęzykowe, Inej strony wchłonięte już przez system leksykalny, motyWowane wyobrażeniami pozajęzykowymi. iwało się nie w postaci sypkich kryształków lub w kost-cdrąbywanych z jednego bloku, wysokiego, o okrągłej :ie. Blok ten po polsku nazywano ,,głową"(cukru), jako ; z zespołu cech przysługujących desygnatowi „gło-jedną k|onotację: kształt głowy, pozostawiając na boku inne -:psza głowa w tym zespole), najważniejsza część orga-i) etc. Jest rzeczą pouczającą sprawdzenie sposobu na-(jdmiotu w innych językach. Po niemiecku mówiło się ickerhut, a więc „kapelusz cukru", po francusku zaśpain ii raczej bułka) cukru. W trzech różnych językach trzy znaczenie katachretyczne, ponieważ w każdym z nich kbnotacja, a odrzucone zostały konotacje zbędne na ten 'należność kapelusza do pola znaczeniowego ubrania. lób przykład podany przez: H. Konrad, Etude sur la metaphore, Pa- 170 Graficznie można by tę sytuację niespodziewanego spotkania katachrez przedstawić w sposób następujący: pain de sucre Zuckerhut głowa cukru Część wspólną możliwych znaczeń, czyli wybraną konotację, nazwijmy dominantą znaczeniową23. Katachrezy nazwano „martwymi obrazami", a to dlatego, że użytkownik nie ma żadnego wyboru w nazwaniu odnośnego przedmiotu i tym samym figura jakoby zanika24. Nie całkiem to słuszne, ponieważ wartość obrazowa i rozumienie znaczenia pierwotnego nie zanika całkiem, a dowodem na to mogą być katachrezy chybione. Są dwie możliwości: albo odróżnić dwa typy katachrez, tzn. katachrezy ino-piae causa od katachrez jako wykolejonych semantycznie związków słów25; albo uznać za katachrezy owe wypełnienia luk i braków w słowniku, wszystkie inne zaś uważać po prostu za błędy. Nie ma jednak potrzeby rozstrzygania sporu, bo i właściwie go nie ma, skoro wszystko sprowadza się do tego, czy wykolejenie było zamierzoną grą, czy niezręcznością w gruncie rzeczy ośmieszającą mówiącego. Jedno jest pewne: katachreza nie jest martwym obrazem tak długo, jak długo dostrzegalna jest umowność użycia danego wyrazu, czyli jego przeniesienia. Być może „granat" w znaczeniu „pocisku" nie jest już katachreza, podobnie jak kolor granatowy, ponieważ w tych obu użyciach pamięć owocu, jego kształtu i koloru jego soku już prawdopodobnie nie funkcjonuje. Jest natomiast katachreza zastosowanie przymiotnika „różowy" w znaczeniu „miły", „budzący optymizm" (por. patrzeć przez różowe okulary) do niezręcznego i nader komicznego wyrażenia: „położenie ciała profesorskiego w Polsce nie jest różowe"26. Ale nie trzeba przeoczyć faktu, że „różowe" przed wejściem w nowy i zabawny kontekst było już metaforą zleksykalizowaną. Także spetryfikowa- 23 H. Konrad (op. cit., passim) w tym znaczeniu używa terminu „le trait dominant". 24 Cohen, Teoria figury, s. 227. 25 Tylko to drugie znaczenie przypisuje katachrezie Kleines Wórterbuch sprachwissenschaft-licher Termini (Hrsg. R. Conrad, Leipzig 1981, s. 126): „Semantisch abweichende Verbindung von Wortern und Phrasen unterschiedlicher syntaktischer Funktion". 26 Dobrzyńska, op. cit., s. 134. 171 nymi tropami są w/rażenia: „coś jest w czyimś ręku" (= zależy od kogoś) czy „serce" (= uczucie, go kontekstu i skut kontekst, mogą pov wozdawcy sportów charakter). Gdy tropy takie zostaną oderwane od macierzyste-ciem braku uwagi (czy smaku) mówiącego wplątane w nowy 'stać zdania jawnie i oczywiście kalekie, jak np. okrzyk spra-:go: „Bomba idzie w górę i od tej pory wszystko jest w rękach konia"27, czy zdanie^ pewnego adwokata, który tak próbował bronić brudnego hippisa: „Zapewniam wysoki sąd, że w tych podartych i zniszczonych dżinsach bije łł ->O uczciwe serce "28 Ale katachreza przykładem frasz Chełplń ako wykolejony związek słów może być zamierzonym żartem ca Safrina: y pająk rzekł raz do sąsiada: „Sieć spDrządziłem, że mucha nie siada!"29 Podkreślenie pochodzi od autora i przeznaczone jest chyba dla mniej spostrzegawczego czytelnika, który mógłby nie dostrzec dwuznaczności wyrażenia „mucha nie siada" jako frazeologizmu i dosłownego komunikatu. W pobliżu katachrezy30 sytuuje się metonimia z synekdochą. Ale nie jest to jedyny powód, aby znaczy odłożyć jeszcze na chwilę analizę metafory właściwej, postępując tak wbrew tradycji antycznej, ale zgodnie z licznymi współczesnymi sugestiami lub dla pole- rzez Metonimia^p polega według Kwintyl hum proprium) realnie ze słowem niektórych klasyków zwana denominacją (AdHer IV, 32.43), iana (VIII, 6, 23) na zastąpieniu słowa właściwego (ver- słowem, takim jednakże, którego znaczenie związane jest właściwym. Cyceron (Or 27, 29) nazywa to rzeczywiste od consecuens w odróżnieniu od similitudo (podobieństwo), które jest innym niesienie res zasadą metafory. Stosunki miedz; czeniem są natury j ilościowych. Retoryka Ad Herennium pisze, że trop ten występuje całością (IV, 33, 44} f metonimicznym użyciem słowa a jego domniemanym zna-kościowej, podczas gdy synekdochą opiera się na stosunkach , nazywając zresztą synekdochę intellectio, wtedy, gdy całość jest oznaczona częścią albo część ników tropu, probl Weźmy raz jesz Anie przykład, li /ytacza Dobrzyńska ( . rozważania nad tropami ułożyć w tej właśnie kolejności, to Pora teraz dokor ać przeglądu terminów stosowanych na oznaczenie dwu składem uporządkować i zaproponować konkluzję. cze z Arystotelesa przykład tropu „wieczór życia" - ten wła-ponu waż jego status jest niejako pograniczny: możemy przerobić porównanie „starość jest jak wieczór" i dodać dlaczego: przychodzi cyt.: Słownik terminów literackich, s. 183. , Sztuka wymowy sądowej, s. 150. i Noego. Bajki orazfacecje żydowskie, Łódź 1979, s. 63. ile chyba rzadki i wyszukany przykład katachrezy poważnej i poetyckiej i cit., s. 135) z wiersza T Kubiaka Gali pisze ze zgrozą. op Pióropusz z chmur burzliwych przepływał przez głowę, krew spływała po mieczu, a łzy po kądzieli [...] 172 późno, poprzedza noc i sen, a jej (jego) cechą jest znużenie (albo prawo do odpoczynku) etc. Można też potraktować ten trop jako metonimię lub synekdochę przyjmując następującą interpretację: jest taki zbiór (późnych pór), do którego należą i starość, i wieczór. Nie o to chodzi w tej chwili, która z tych interpretacji najbardziej trafia do przekonania - chcemy się tylko posłużyć wyrażeniem „starość jest jak wieczór" lub „starość to wieczór" jako modelem dla wprowadzenia terminów, którymi będziemy się w dalszym ciągu posługiwać. A to, że wyrażenie to jest odwracalne, wcale w tym wypadku nie wadzi - przeciwnie. Najprościej byłoby powiedzieć, że starość, czyli to co porównujemy i o czym chcemy coś orzec, to determinandum, natomiast to, za pomocą czego orzekamy daną cechę, to determinans. Jeśli mówimy, że starość jest jak wieczór, to znaczy że lepiej są nam znane cechy wieczoru (determinans) niż starości (determinandum); wyliczone wyżej cechy, które chcemy orzec o starości - to tertium compa-rationis albo motywacja. Inaczej mówiąc, motywujemy trop odwołując się do wskazanych konotacji jako dominant znaczeniowych. Spośród innych propozycji terminologicznych wymienić wypada co najmniej trzy. I. A. Richards31 wyraz określany (determinandum) nazywa tenor, a wyraz określający - vehicle. Z kolei M. Black proponuje pierwszy z tych członów na-zwać focus, a drugi -frame*2. Przełożenie tych terminów byłoby dość kłopotliwe. Tenor znaczy mniej więcej treść, brzmienie, osnowa, ale także i tenor (w kontekście: taki jest tenor tej wypowiedzi = treść, sens i zabarwienie), tymczasem, jak wynika z dotychczasowych rozważań, to właśnie determinandum oczekuje na wniesienie nowego sensu i treści - tak więc trudno posłużyć się tym terminem bez uzupełniającego komentarza. Z kolei vehicle znaczy i pojazd, i sposób, środek; można by też użyć łacińskiego vehiculum, ale wówczas tym bardziej odsłoniłaby się niezręczność terminu. Vehiculum oznacza bowiem substancję, a w semiologii strukturę, która służy do przeniesienia innej aktywnej substancji czy innego znaczenia, sama pozostając neutralna - wehikularność znaku odpowiadałaby jego „przezroczystości" dla innego znaczenia. Teresa Dobrzyńska33 ma rację, gdy człon determinowany proponuje nazwać tematem, ponieważ w zgodzie ze znaczeniem potocznym jest to materiał, przedmiot, zadanie, o którym się wypowiadamy. Jest więc tematem x, o którym mówimy, że jesty-owate lub jest jak y - przy czym na razie nie zastanawiamy się, czy y użyte zostało zgodnie ze swoim znaczeniem, czy też zostało zastosowane ze względu na pewne cechy, które można warunkowo przypisać *-owi. W tym sensie tematem jest przedmiot definicji, jak i determinowany człon metafory. Oczywiście w metaforach in absentia temat jest funkcją zmiennej, w katachrezach natomiast jest niewyartykułowany (to coś, czego używamy do cerowania, to grzybek). 31 Richards, op. cit. 32 M. Black, Metaphor, [w:] Models and Metaphors. Studies in Language and Philosophy, New York 1962. - Zob. skróconą wersję polską: Metafora, przeł. J. Japola, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 3. 33 Dobrzyńska, op. cit., s. 49. róża, kobieta to róża' a zarazem nie wikłać miny z dziedziny me 173 Człon determinujący proponuje Dobrzyńska nazwać tematem pomocniczym34, co jednak może być mylące, jako że tu właśnie zawarty jest ładunek nazewniczej aktywności. Zazwyc2;aj jest bowiem tak, że w tropie (dajmy na to „kobieta jest jak ) element determinujący przeważa nad elementem determi- nowanym, który wprawdzie nie pozostaje bierny we wzajemnej akcji udzielania sobie znaczeń, ale jest słabszy. Aby więc dostatecznie wyraźnie odróżnić oba człony się w wieloznacznych terminach (niechże przynajmniej ter-aforologii nie będą metaforami), proponujemy człon deter- minowany nazywać (jak wyżej) tematem, natomiast dla członu determinującego użyć terminu o ustalonym w językoznawstwie znaczeniu: remat. Metonimia z synekdochą są to więc takie wyrażenia, w których między rema-lem a tematem zachodzi realny związek inkluzji (wzajemnego zawierania siew sobie) lub przyległości. Klasyczne retoryki systematyzowały metonimię (wraz z synekdochami) jako stosunki zachodzące między rzeczą a osobą, naczyniem a zawartością, przyczyną a skutkiem, abstrakcją a konkretem, przedmiotem a reprezentacją, znakiem lub symbolem (AdHer 4, nym podziałom, co zrozumiałe, jako że stosunki przyległości nie dają się wyraź- nie systematyzować; dzielono na ogół synekdochy na synekdochy części-całości, rodzaju-gatunku i liczby (Quintlnst VIII, 6, 19). Podziały te przez a) metonimia przj np. „czytam Homera' uologią, że tematem j b) metonimia narz 32; CicDeor 3, 42). Synekdochą podlegała mniej dokład- stulecia przetrwały niewiele zmienione. Podsumowaniem lej tradycji była wspomniana już praca Pierre'a Fontaniera, wciąż ciesząca się uwagą i estymą35. Fontanier dzielił metonimię jako tropy „przez związek" (correspondance) na dziewięć grup (niektóre przykłady odnotujemy): 'czyny: gdy zamiast nazwy dzieła używa się imienia autora, (powiedzielibyśmy więc, zgodnie z zaproponowaną termi-est dzieło, rematem zaś autor); ?dzia: „najlepsze pióro" zamiast „najlepszy pisarz", „pierwsza takieta" zamiast „pieiwszy tenisista"; c) metonimia skutku; Fontanier jako przykład daje la lumiere zamiast les yeux, OZyli „światło" zamiast „oczy"; ten rodzaj metonimii bywa jednak trudny do przełożenia: z jednej strony po polsku byłaby to metonimia śmiała, z drugiej zaś, po łacinie, lumina jest jednym ze znaczeń oculi, choć zapewne w etymologii tkwi i i-lacja metonimiczna. mantia... frena36 (Werg. Eneida 5, 817), czyli „spienione wędzidła", „spieniona u/ila" zamiast „zmęczone konie"; ale i ta zamiennia wydała się trudna do przyję-ua polskiemu tłumaczowi, który stosowny ustęp przełożył tak: „W złoty zaprzęg 34 Dobrzyńska nawi Ipal subject", a „frame" j miii/c znaczyć też 'temat', 35 Fontanier, Lesfigures du discours 36 Isidori Hispalensis «ny, Oxonii 1911, 1,37, 1C Izydor z Sewilli za metonimię skutku uważa wyrażenie spu- iązuje tu zapewne do stanowiska Blacka, który „focus" określił jako „prin-:o „subsidiary subject" (por. też Mayenowa, op. cit., s. 236). „Subject" ale jako termin jest to słowo niebezpiecznie wieloznaczne. s. 77-107. episcopi Etymologiarum sive Originum libriXX. Recensuit W.M. Lind-; cyt. za: Lausberg, op. cit., s. 294, § 569. 174 zakłada zapienione srodze / Rumaki dzikie..."37. Lepszym polskim odpowiednikiem byłby „pot" zamiast „praca, trud"; d) metonimia zawartości: tu o przykład łatwo, bo metonimia ta występuje w wielu jeżykach: „wypić kielich" zamiast „wypić wino"; e) metonimia miejsca: podajemy miejscowość, okolicę, kraj, z którego pochodzi dany przedmiot, najczęściej wyrób: „kaszmir" zamiast tkanina wytwarzana w Kaszmirze z wełny kaszmirskich kóz, ewentualnie imitacja takowej; f) metonimia oznaki (znaku?, symbolu?), w oryg. m. du signe: „tron" zamiast „król" lub „władza"; g) metonimia konkretu (w oryg. m. du physiąue): gdy cechę fizyczną podaje się zamiast duchowej, konkret zamiast abstraktu: „serce" zamiast „uczucie", „głowa" zamiast „rozum" (w oryg. coeurpour courage, czyli „serce" zamiast „odwaga"; godzi się jednak zauważyć, że tego typu metonimie wsparte są wielowiekową tradycją kulturową- i tak np. w kulturze semickiej, a więc w całej tradycji biblijnej serce jest siedliskiem rozumu, siedliskiem zaś uczuć są nerki); h) metonimia „patrona" (w oryg. m. du maitre ou du patron): oznaczenie rzeczy przez wymienienie imienia właściciela lub patrona -jeśli Lares i Penates były opiekuńczymi bóstwami domu, to larami i penatami nazywano cały domowy dobytek; przykładem bardziej współczesnym mogłoby być wyrażenie „dostać nobla", albo „ford", jako nazwa marki samochodu produkowanego przez fabrykę Forda; i) metonimia rzeczy (m. de la chose), gdzie nazwa przedmiotu oznacza jego posiadacza, np. „dwieście koni" oznacza oddział złożony z dwustu jeźdźców. Granice między poszczególnymi typami metonimii nie są ostre, a uzasadnienie przynależności danego przykładu do danego typu nie dość oczywiste, a i odgraniczenie metonimii od synekdoch często wątpliwe. Według Fontaniera synekdochy dzielą się następująco: a) synekdochą części, np. „serce" zamiast „człowiek", „żagiel" zamiast „statek"; b) synekdochą całości, której wyraźnego przykładu Fontanier nie daje - a i klasycy mają z tą odmianą pewne trudności. Cyceron (Deor III 42, 168) pisze, że taką synekdochę otrzymamy wtedy, „ut cum unam turmam «equitatem populi Roma-ni» dicimus", czyli gdy zamiast „turma" powiedzielibyśmy ,jazda rzymska" (wystarczy wiedzieć, że turma to oddział liczący 30-40 jeźdźców). Odpowiednikiem byłoby po polsku nazwanie jednego szwadronu konnicą - i rzecz w tym, że nie byłoby w tym żadnego błędu, ale nie wiadomo, czy byłaby synekdochą; c) synekdochą tworzywa, np. „żelazo" zamiast „miecz", „broń"; d) synekdochą liczby (gramatycznej zazwyczaj), gdy zamiast liczby mnogiej używamy pojedynczej lub odwrotnie. Jako przykład adaptowany do polszczyzny niech posłuży krótkie zdanie z Kadena-Bandrowskiego: „Bigda idzie", co w kontekście nie znaczy, że idzie on, Mateusz Bigda, lecz jego ludzie. Użycie liczby mnogiej zamiast pojedynczej jest zjawiskiem nader częstym i charakterystycznym dla prozy publicystycznej, nie najwyższego chyba lotu: „kraj Koperników, Modrzewskich, Kołłątajów". Znamienne jednak, że często tej figury używamy 37 Wergiliusz, Eneida..., s. 142. także w nieżyczliwe 175 intencji, gdy „oburzają nas poglądy Reaganów i Pinoche- tów". Zwielokrotnienie imienia własnego jest ambiwalentne: raz oznacza bogactwo talentów, drugi r iz - pospolitość typu; e) oraz f) synekdochy rodzaju i gatunku: gdy zamiast „pies" powiemy „zwierzę" (posłużyliśmy się rodzajem), lub na odwrót, gdy powiemy „lew" zamiast „bestia" (posłużyliśmy się gatunkiem). Trzeba jednak zgłosić zasadniczą wątpliwość co do tych dwu punktów: nie każde bowiem użycie nazwy nadrzędnej zamiast podrzędnej lub podrzędnej zamiast nadrzędnej jest synekdochą; zjawisko hiperonimii i hiponimii jest czymś oczywistym w języku i trzeba starannie badać, czy i dlaczego powiedzenie „ten człowiek" zamiast dajmy na to - „Jan" jest synekdochą: nie jest, gdy nie znam imienia lub nazwiska, jest, gdy zamiarem mówiącego było np. obraźliwe odindywidualizowanie; g) synekdochą ab strakcji zamiast konkretu - przykład Fontaniera dość trudny w przekładzie: sa vic,'oire zamiast Lui vainqueur, czyli Jego zwycięstwo" zamiast „on, zwycięzca". Typ ten jest i dlatego wątpliwy, że aby abstrakt sa victoire był synekdochą, musiałby się zawierać w konkrecie „zwycięzca"; h) synekdochą zwana antonomazją, najciekawsza i najbardziej godna uwagi, która polega na użyci u imienia własnego postaci rzeczywistej lub fikcjonalnej dla oznaczenia powszech typa, egeria. Stylistyki, które ponieważ, jak widać nie znanej, szczególnie wyrazistej cechy- np. donżuan, ksan- używają określenia „metonimia z synekdochą", mają rację, z wyliczonych przykładów, nieraz trudno utrzymać ścisłe rozgraniczenie tropó\ v wedle zasady przyległości i zasady inkluzji. Można się spierać, czy metonimia o znaczona literą i) powstała na zasadzie przyległości (między jeźdźcem a koniem zachodzi związek i stosunek właściciela i własności), czy też na zasadzie nadrzęd Równie niejasne jest, nekdochą, a nie met „miecz" (rubryka c. : ny, stanowi całość w Zabiegi o koreku późniejszej systemat lości i podrzędności (konie są częścią oddziału konnicy), czy „serce" zastępuje „uczucie" (konkret zastępuje abstrakt), czy serce będąc częścią człowieka funkcjonuje jako pars pro toto, czyli jest sy- mimią. Dałoby się dowieść, że przykład „żelazo" zamiast iynekdoch) jako tworzywo, z którego miecz został wykona-)bec części, czyli winien być umieszczony pod punktem b. tabeli Fontaniera, czy jakiejkolwiek innej wcześniejszej lub ci, byłyby jednak trudem zbytecznym, nieostrość taksono-mii tkwi bowiem w samym materiale. Tak czy inaczej, metonimie z synekdocha-mi są to wyrażenia )rzenośne, na ogół zleksykalizowane i mało produktywne, które tworzy się wyb ierając z danego zbioru część najlepiej nadającą się do roli reprezentowania całości. I nieraz jest rzeczą drugorzędną, czy zbiór ten zbudowany jest liniowo (przyl egłość), czy piętrowo (podporządkowanie, inkluzja). Istotne jest to, że w ciągu wieloletniego kulturowego doświadczenia, a więc raczej z minimalną inwencją autorską, pewna część zbioru została uznana za dominantę znaczeniową. Pisano kiedyś przyrządem, który nazywał się stilus i koleją długotrwałych przekształceń nćizwa tego narzędzia stała się nazwą sposobu pisania; dzisiaj w słowie „styl" już nie rozpoznajemy metonimii, ale odczuwamy ją w nazwie „pióro" zastępującej „autora", nawet gdy pisze ołówkiem, długopisem czy na maszynie. M 176 „Żagiel" zamiast „statek" (ten przykład będzie nam za chwilę potrzebny) został zapewne użyty dlatego, że jest to przedmiot najlepiej widoczny albo najważniejszy dla poruszania się statku. Nikt jednak nie powie już „żagiel" o statku parowym czy motorowym, co jest jednym z dowodów na to, że metonimie i synekdochy czerpią swe uzasadnienie z pozajęzykowych, cywilizacyjno-kulturowych urządzeń świata. A jest to cecha metonimii i synekdochy nader istotna i różniąca te tropy od metafory. Fontanier spróbował także systematyzować metaforę - co mu się nie udało, bo udać się nie mogło. Śladem Kwintyliana podzielił on metafory następująco: a) polegające na przeniesieniu nazwy z przedmiotu ożywionego na przedmiot ożywiony, b) z nieożywionego na nieożywiony, c) z nieożywionego na ożywiony i d) z ożywionego na nieożywiony38. Łatwo zauważyć, że idąc tą drogą trzeba by z kolei dzielić dalej ożywione na ludzkie i zwierzęce, a nieożywione na konkretne i abstrakcyjne itd. Jak już była mowa, kłopot jednak w tym, że taki podział nie tworzy jednego drzewka (dendrytu), lecz układ o przecinających się gałęziach. A przy tym wszystkim metafory należące do tego samego działu wcale nie są do siebie podobne. Weźmy na przykład trzy metafory, w których człowiek zostaje porównany do zwierzęcia: „ludzie to wilki", „ludzie to osły", „ludzie to ptaki". To, co orzekamy tu o temacie „ludzie", „człowiek (w ogóle)" lub „(ten) człowiek" nie mieści się w żadnej wspólnej kategorii, ponieważ nazwy te nie występują w pełni swych denotatów, lecz w wybranych konotacjach, które nazwaliśmy dominantami znaczeniowymi: wilk to drapieżność lub samotność, osioł to głupota lub upór, ptak - wolność, szybkość. Wahania w wyborze dominanty nie są wcale słabością metafory, lecz przeciwnie, jej szansąjako narzędzia nieograniczonej wyobraźni. Dlatego metonimie z sy-nekdochami są klasyfikowalne i należą do repertuaru języka, metafory zaś - nie, z wyjątkiem stosunkowo nielicznych metafor utartych, o których możemy powiedzieć, że były może kiedyś metaforami oryginalnymi i zarazem tak trafnymi, że zostały przyswojone przez słownik. Te uwagi były koniecznym wstępem do zaprezentowania głośnej koncepcji Romana Jakobsona39, który dokonał radykalnego rozdzielenia metafory i metonimii. Wychodząc od znanej już de Saussure'owi zasady ujmowania każdego znaku w dwu możliwych relacjach, a mianowicie w relacji do paradygmatu jako zbioru wszystkich możliwości oraz do syntagmy jako realnego sąsiedztwa znaków już użytych i tych, które mają być użyte, Jakobson pokazał, jak w każdej wypowiedzi działajądwa aspekty języka: jeden - to dokonywanie selekcji spośród zbioru możliwości i wynikająca stąd substytucja, drugi - to kombinacja już obecnych znaków, która służy do zbudowania kontekstu. Od lat stu znana jest psychiatrom choroba zwana afazją, polegająca na zakłóceniu zdolności mowy, pochodzącym z pewnych uszkodzeń półkul mózgowych. 38 Fontanier, op. cit., s. 99. 39 R. Jakobson, Dwa aspekty i dwa typy zakłóceń afatycznych, [w:] R. Jakobson i M. Halle, Podstawy języka. Autoryzowane wydanie polskie zmienione i rozszerzone [...] sporządził [...) L. Zawadowski, Wrocław 1964. 177 Nowatorstwo Jakobsona-językoznawcy polegało na tym, że podsunął sposób rozumienia pewnych zjawisk patologicznych przez wyjaśnienie prawidłowych mechanizmów językowych. Dwu aspektom języka miałyby więc odpowiadać dwa typy zakłóceń: albo chory ma ograniczone (lub żadne) możliwości selekcji, a zatem dokonywania substytucji, albo cierpi z powodu zaburzeń w zdolnościach kom-binacyjnych, a zatem ma trudności z budowaniem zdań, nie panując nad prawidłami składni. Nie wdając sio w szczegóły neuropatologii, zwróćmy uwagę tylko na uogólnione rozumienie obu aspektów działalności językowej, to bowiem, co jako choroba jawi się w pos taci skrajnej, jako norma funkcjonuje w stanie równowagi. Przeciwieństwem zakłóceń są na obu biegunach zdolności - metaforotwórcze i meto-nimiotwórcze. „Metafora jest obca zakłóceniu w dziedzinie podobieństwa, a metonimia zakłóceniu w dziedzinie przyległości. Rozwijanie dyskursu (discours) może się posuwać dwiema liniami semantycznymi: jeden temat wiąże się z drugim albo przez podobieństwo, albo przez przyległość. Sposób metaforyczny to chyba najwłaściwszy termin w pierwszym wypadku, sposób metonimiczny - w drugim, gdyż najbardziej skondensowaną formą tych związków jest metafora względnie metonimia. W wypadku afazji albo jeden, albo drugi z tych procesów jest ograniczony, lub całkowicie wstrzymany; dlatego analiza afazji jest szczególnie pożyteczna dla lingwisty. W normalnym użyciu języka działają bez przerwy oba procesy, ale dokładna obserwacja wykazuje, że pod wpływem typu kulturowego, osobowości i stylu słownego różne osoby mówiące stosują jeden z tych dwóch procesów częściej niż drugi"40 (podkr. autora). Tak więc nie t] dy, okresy i epoki, wu powszechnej d go, zarazem wspó albo metaforyczne lko wszelkie indywidualne predylekcje językowe, ale też prą-tudzież pozasłowna działalność artystyczna podlegałyby pra- ychotomii: indywidualne sposoby mówienia i marzenia senne-ne dla literatury, malarstwa, teatru (czy kina nawet), byłyby , albo metonimiczne. Ten problem ze stawmy jednak na boku i zatrzymajmy się przy metaforze i me- tonimii jako właśc predykacji), to nie iwościach stylu językowego. Jeśli prawdą jest, że metafora polega na reakcji substytutywnej, a metonimia na reakcji predykatywnej (jako że budowanie kontekstu można sprowadzić do wszystkie metafory okażą się operacjami na osi paradygma- tycznej i nie wszyktkie operacje syntagmatyczne będą metonimiami. Przedtem jeszcze jeden cytat z pracy Jakobsona, który omawia doświadczenie psychologiczne polegające na podsuwaniu pacjentowi jakiegoś rzeczownika (np. „chata") i sprawdzaniu reakcji: „Ten sam bodziec wywołał następujące reakcje substytutywne: tautologię «chata» (hut); synonimy «chałupa» (cabin) i «rudera» (hovel); antonim «pałac» (palące) i metafory «nora» (den) i «legowisko» (burrow). Zdolność dwóch wyrazów do zastępowania się wzajemnie jest wypadkiem podobieństwa pozycyj- Op. cit, s. 127. 178 179 nego, a nadto wszystkie te odpowiedzi są połączone z bodźcem przez podobieństwo semantyczne (lub przez kontrast). Reakcje metonimiczne na ten sam bodziec, takie jak «strzecha» (thatch), «ściółka» (liłter) lub «bieda» (poverty), łączą i kontrastują podobieństwo pozycyjne z przyległością semantyczną"41. Analizując ten przykład trudno się zgodzić, że „nora" zamiast „chata" jest metaforą, ponieważ można by równie dobrze twierdzić, że „chata" i „nora", należąc do tego samego zbioru nazw oznaczających miejsca zamieszkania (ludzi i zwierząt), mogłyby wzajemnie wobec siebie pozostawać w relacji metonimicz-nej - tak jak w tejże pracy Jakobsona przywołany przykład widelca i noża, których związek oparty jest na przyległości. Zresztą o tym, czy „nora" jest metaforą, można rozstrzygać dopiero po sprawdzeniu tych operacji, które określiliśmy przedtem jako wybór konotacji, czyli wskazanie dominanty znaczeniowej. „Chata" nazwana „norą", podobnie jak „chata" nazwana „pałacem" - to w najprostszej lekcji raczej hiperbola, która przecież może działać w obu kierunkach, a więc można hiperbolicznie chwalić i hiperbolicznie ganić. Jeśli o zwykłym domu, a więc o skromnej, ale przyzwoitej chacie powiemy „ależ to nora" albo „ależ to pałac", to postąpimy tak samo, tylko z odwrotną intencją. Rzecz bowiem w tym, że nie wszystkie części całości, nie wszystkie całości zamiast części i wreszcie nie wszystkie współprzynależności do zbioru dająmetonimie z synekdochami -to tylko te przyległości nabierają znaczeń reprezentacji, którym poprzez historyczne przeżywanie kultury i cywilizacji prawo to zostało nadane - sam zaś proces owego nadawania pozostaje zazwyczaj nieuchwytny; i to przede wszystkim różni metonimie od metafor, że wybór i odczytanie dominanty znaczeniowej i metonimii, i synekdochy ustala się nie na poziomie językowym, lecz encyklopedycznym - w tym sensie metonimia (tudzież synekdocha) ma wiele wspólnego z symbolem jako tekstem kulturowym. Zakłócenia w odbiorze metonimii i symbolów pochodzą najczęściej z ułomnej erudycji. Ale i na odwrót - sens metonimii fałszywie czytanych lub zatartych możemy przywrócić za pomocą komentarza. Oto przykład antonomazji o podwójnym znaczeniu, pochodzącym z dwu różnych stanów bohatera literackiego (w tym wypadku biblijnego). W Fircyku w zalotach Zabłockiego w scenie 1 aktu I Pustak podziwia bogaty strój Świstaka, służącego Fircyka, bogactwo pozorne zresztą, ludzi zgranych do ostatniej nitki. Świstak na to odpowiada: Joby, Joby na oko, w rzeczy - reformaty [...] Zestawienie może być zmyłkowe: dlaczego reformatom (gałąź żebrzącego zakonu franciszkanów) został przeciwstawiony biblijny Job (Hiob), skoro jest on uosobieniem niezawinionych nieszczęść? Dlatego - odpowiemy - że są dwie fazy w życiu Hioba i dwie stąd wyprowadzone antonomazje, z których jedną posłużył się Zabłocki: Hiob to najpierw wielki bogacz, a dopiero później z niezbadanych wyroków Pańskich - nędzarz. O tym, że nie wszystkie relacje syntagmatyczne, w tym relacje przyległości i przynależności, dają metonimie i synekdochy, a więc że nie można wszystkich tropów dzielić dychotomicznie na metafory i metonimie, przekonani są retorycy z Liege. Ponieważ idee Grupy jx zyskały zwolenników wśród wielu badaczy i ponieważ powtarzane weszły w obieg współczesnej teorii literatury, mimo połowicznej trafności ich wywodów, zasługują na omówienie. Główna teza Grupy n głosi, że metonimia z synekdocha nie są opozycyjne wobec metafory, ale przeciwnie - to metafora jest jakoby rezultatem podwójnej operacji synekdochicznej. Synekdochy dzielić się mają pionowo i poziomo wedle typów „dekompozycji" i stosunku całości i części. W tabelarycznym skrócie42 wygląda to tak (w przekładzie na język polski): Synekdochy Dekompozycja I n Generalizujące „żelazo" zamiast „ostrze" „człowiek" zamiast „ręka" Partykularyzuj ące „zulus" zamiast „murzyn", „czarny" „żagiel" zamiast „statek" Znak dużej sigmy (X) oznacza stosunek koniunkcji, znak dużego pi (n) -stosunek alternatywy. Inaczej mówiąc synekdocha całości zamiast części jest generalizująca (w skrócie Sg), synekdocha części zamiast całości jest partykula-ryzująca (w skrócie Sp). W ten sposób powstają cztery kombinacje (SgZ, SpZ, SgFl, Spił), z których tylko dwie są synekdochami (resp. metonimiami), a mianowicie SgZ i SpFI; np. „żelazo" w znaczeniu „ostrze", i „żagiel" w znaczeniu „statek", ale nie „człowiek" zamiast „ręka" i nie „zulus" zamiast „murzyn". I to jest trafna krytyka koncepcji Jakobsona, nie wszystko bowiem, co znajduje się na linii syntagmatycznej, jest metonimia czy synekdocha, choć może być wyrażeniem sensownym. Dalej w propozycjach Grupy \i zaczynają się komplikacje i mnożą wątpliwości. Lojalność jednak wobec stanu badań nie pozwala ominąć tej przeszkody. Najważniejsze i najgłośniejsze twierdzenie retoryków z Liege brzmi: synekdocha nie jest alternatywą metafory, lecz przeciwnie -jest tropem nadrzędnym, ponieważ metafory powstają z trafnego połączenia dwu synekdoch. Ilustruje to następująca tabela43 (którą w miarę możności przekładamy): 41 Op. cit., s. 128. 42 Dubois, Edeline i in., Rhetoriąue generale par le Groupe n, s. 108. 43 Op. cit, s. 109. 180 SCHEMAT GŁÓWNY D -> IV -> A a. (Sg + Sp)E metafora możliwa ^-brzoza ^r giętka --^ ^^ dziewczyna b. (Sg + Sp)n metafora niemożliwa ręka - człowiek ^ głowa c. (Sp + Sg)2 metafora niemożliwa zielone .^ brzoza "" giętkie d. (Sp +sg)n metafora możliwa statek ^ ^" żagiel-"" welon _ wdowa Litera D oznacza termin wyjściowy (depari), I - termin pośredniczący (inter-mediaire), A - termin końcowy (arrivee). Strzałki skierowane ku górze oznaczają „generalizację", skierowane ku dołowi zaś - „partykularyzację". Spośród czterech kombinacji dwie tylko wytwarzają metafory, a mianowicie połączenie sy-nekdochy generalizującej z synekdochą partykularyzującą w koniunkcji (czyli przypadek a.) oraz połączenie synekdochy partykularyzującej z synekdochą generalizującą w alternatywie (przypadek d.). Pomińmy fakt, że prawem rachunku prawdopodobieństwa kombinacji tych powinno być więcej, a zatrzymajmy się nad samym stylem rozumowania retory-ków z Liege. Że przypadki b. i c. nie dają metafory, na to zgoda, ale czy wytwarzają ją operacje zapisane pod punktami a. i d.? Rozumowanie Grupy |X tak mniej więcej wygląda: brzoza jest częścią zbioru giętkości, a jedną z cech młodej dziewczyny jest giętkość, możemy więc powiedzieć o dziewczynie - brzoza (dziewczyna jak brzoza). Musimy lojalnie dodać, że w oryginale francuskim mamy następujące terminy D -1 - A: bouleau -flexible -jeune filie. Kłopot polega na tym, żejlexible znaczy i „giętki", i „wiotki". Po polsku można powiedzieć o dziewczynie, że jest wiotka, ponieważ prawdopodobnie chodzi tu o jej drobną, szczupłą figurę. Ale „dziewczyna giętka" byłaby albo dziewczyną dobrze wygimnastykowaną, albo określenie to niepochlebnie odnosiłoby się do cechy charakteru. Jeszcze więcej wątpliwości budzi przykład d., który w oryginale tak wygląda: bateau - voiles - veuve. Metafora statek - wdowa (statek jak wdowa) jest do przyjęcia, ale tylko wtedy, kiedy za „termin pośredniczący", czyli - inaczej mówiąc i używając terminologii w poprzednich rozważaniach zaproponowanej - za dominantę znaczeniową uznamy samotność. Tymczasem metaforę tę ma (po francusku) uzasadnić słowo pośredniczące voiles, które znaczy jednocześnie i „żagle", i „welony", „woalki" (nb. po francuskuprendre le voile jest zwrotem frazeologicznym oznaczającym wstąpienie do klasztoru). Dwuznaczność franc. voile uzasadniałaby ewentualną grę słów, ale nie metaforę. Nieraz wydaje się -że frankofońska Grupa u. czyzny zasadza się na tożM cjalnym. 181 chociaż jest to tylko domniemanie pozbawione dowodu -ulega złudzeniu, wedle którego doskonałość francusz-i porządku leksykalnego z porządkiem referen- Rozważania nad meta skonwencjonalizowanych na konstrukcje modelowe postępowania jest przyna Metafory autorskie, przez mają z kolei tę wadę, że k; możemy się od nich odże poetyki i retoryki. Zacznijmy od sławnego Pascalowskiego bardziej że autorzy Rheło wodzić, że metafora pows Ich zdaniem morfologię pującego diagramu: brą zwykło się przeprowadzać na przykładzie metafor co o tyle zrozumiałe, że metafory te dobrze nadają się jako zwroty powszechnie znane. Wadą jednak takiego leżność tych metafor do języka, a więc ich banalność, niektórych badaczy zwane metaforami aktualnymi44, żda z nich wymaga odrębnej interpretacji - mimo to nie ;nać, są one bowiem istotnym obiektem zainteresowań : „Człowiek to myśląca trzcina" , tym •iąue generale też tym przykładem się posłużyli, by do-tąje z dwu synekdoch45. tej metafory można by przedstawić w postaci nastę- co należy czytać tak mniej więcej: „człowiek" i „trzcina" są terminami, które weszły w skład wspólnego Wyrażenia metaforycznego dzięki uprzedniemu istnieniu jak gdyby dwu synekdoch - „człowiek" ifragilite oraz „trzcina" ifragilite. Fra-yjlite znaczy tyle, co „łaniliwość", „kruchość", a tym samym „słabość". Na razie pozostawiamy oryginalnej brzmienie francuskie, ponieważ od przekładu tego jednego słowa zbyt wiele mogłoby zależeć. Rzeczownikpensee znalazł się tu dlatego, że u Pascala wyartykułowany został imiesłów („myśląca") - należy jednak wątpić, czy uznanie „myśli" za podklasę klasy „człowiek" jest poprawne. Nim zaproponujemy inny zapis (tej i wszelkiej) metafory, spróbujmy zanalizować opisowo zdanie Pe scala. Kiedy człowieka porównujemy do czegokolwiek, niekoniecznie wyliczamy jego cechy, ponieważ byłoby ich za wiele lub byłyby zbyt oczywiste, ale za każdym razem którąś cechę jako najważniejszą mamy na myśli, choćby po to, by jej zaprzeczyć: porównując człowieka do wilka zaprzeczamy ludzkiej dobroci i mo-ulności altruistycznej, porównując do świni - czystości cielesnej lub duchowej. Możliwa więc by była metafora „człowiek - to trzcina" lub porównanie „człowiek 44 Bogusławski, op. cit. 45 Rhetoriąue generale..., s. 110. 182 jest jak trzcina", a nawet konstrukcja z epitetem „ludzka trzcina" (budowa gramatyczna nie jest tu najważniejsza) - a wyliczenie innych cech człowieka czy jednej najważniejszej cechy {homo sapiens) mogłoby być zbyteczne. Jeśli Pascal ją dopowiedział, to dla uzyskania paradoksalnego efektu: człowiek niczym się nie różni od trzciny poza tym, że myśli. I tu sens metafory, którego nie da się sprowadzić do cechy fragilite, ponieważ trzcina jest nie tyle krucha i łamliwa, ile giętka i elastyczna, wrośnięta w ziemię, ale zarazem poruszana każdym podmuchem - i gdyby taka trzcina umiała myśleć, przypominałaby człowieka. Zapiszmy tę metaforę innym sposobem: człowiek myślący trzcina (giętka, wrośnięta, poruszana...) Ponieważ w ten sposób będziemy zapisywać i inne metafory - kilka słów legendy46. Po lewej stronie będziemy zapisywać to, o czym się orzeka w metaforze (de-terminandum), czyli temat, po prawej zaś to, co orzekamy (determinans), czyli remat, od którego, a więc z prawej ku lewej, prowadzi ku tematowi strzałka. Nie jest to zapis powszechnie przyjęty, wobec tego musimy się umówić, że wyartykułowane tematy i rematy będziemy zapisywali nad kreską i nazywali „licznikiem", natomiast pod kreską (nazwijmy to miejsce „mianownikiem") będziemy zapisywali konotacje, czyli dominanty znaczeniowe - bez nawiasu, gdy są wyartykułowane w danej metaforze, lub w nawiasie, gdy są domyślne. Weźmy dla przykładu wyraz „morze" w jego możliwych konotacjach: jest to wielki zbiornik wody, rozległa przestrzeń; jest słone, głębokie; można w nim utonąć, można zaginąć; jest to część oceanu, jest połączone z oceanem; jego wód nic da się wyczerpać... Stawiamy trzy kropki, ponieważ trudno zamknąć tę listę możliwości. W wyrażeniu „morze sosen", podobnie jak w większości metafor dopełniaczowych, tematem są „sosny", rematem zaś „morze", w znaczeniu, które możemy ustalić na podstawie krótszego lub dłuższego kontekstu. Zapewne nie chodzi tu o akwen ani o coś słonego, ale o rozległą przestrzeń, coś, w czym można się zgubić (choć nie utonąć). Utwierdza nas w tej interpretacji kontekst (metafora pochodzi z wiersza Jerzego Kamila Weintrauba Elegia komandorska i jest nieco ironiczna): Komandorze, ta płaska weranda to pokład okrętu, którym płyniesz w ciemne morze sosen. Zapisać by można to w ten oto sposób: sosny morze (rozległa przestrzeń) 46 Rozwinięcie sposobu zapisu metafory: J. Ziomek, Metafora a tnetonimia. Refutacja i propozycje, „Pamiętnik Literacki" 1984, z. 1. zostawiamy wolny, to, co pominięte, ni 183 Ponieważ nie ma nic do dodania (wyjaśnienia) w temacie, mianownik tematu iv remacie natomiast pod „morze" podpisujemy „rozległa prze- strzeń"; moglibyśmy jeszcze dodać, że niezmierzona, gdzie nie widać drugiego krańca itd. Odsunęliśmy na bok inne konotacje (woda), ale musimy pamiętać, że ;dy bez reszty nie usuwa się z pola uwagi. W metaforze Wein- trauba takie niebezpieczeństwo nie istnieje, ale istnieje za to ślad oksymoronu podobnego do tego a Sonetów krymskich, z tą różnicą, że u Mickiewicza oksymo-roniczność ta została wysłowiona: „suchy przestwór oceanu". Oksymoron Weintrauba jest ukryty także w poprzednich słowach: „weranda - pokład okrętu", okrętem zaś jest chyba cały dom. W zapisach Gru py \i, a zresztą i w potocznych ujęciach, metafora jest wyrażeniem trójskładnikowym: poza tematem i rematem istnieje jakoby jeszcze element trzeci, przez retoryk ów z Liege zwany intermediaire (pośrednik), najczęściej określany mianem tertium comparationis. Tymczasem jednak wiele przemawia za tym, by metaforę ująć jako wyrażenie czteroelementowe: uzasadnienie spotkania tematu z rematem nic leży „pośrodku", lecz po obu stronach konstrukcji, choć nierównomiernie rozkiżone, z niejednakową intensywnością i ważnością. Z tego właśnie powodu nie możemy ograniczać się w badaniach metaforo-logicznych do metafor utartych, bo te - z natury rzeczy - zawierają oczywiste tematy i łatwo opisywalne rematy - dotyczy to też metafor in absentia, gdzie temat jest in blanco, oraz metonimii z synekdochami, a wśród nich zwłaszcza antonomazji. W metaforach ' yłaściwych, czyli autorskich, nawiązywane są różne gry liczników i mianowników w tematach i rematach. W Pascalowskiej metaforze właściwość tematu, czyli jego „mianownik", został wyartykułowany dlatego, że temat „człowiek" jest nader wieloznaczny: lecz nie od razu wiadomo, czy chodzi o istotą kochającą, pracującą, wędrującą, walczącą... Dlatego mianownik tematu jakby „promieniuje" na remat: powstaje przerażający obraz trzciny, która myśli, a zatem chyba wszystko wie o swojej roślinnej kondycji. Pokusa komentowania metafor stąd także pochodzi, że w metaforach jest coś I zagadki - nieraz ta zagadka jest już rozwiązana, nieraz jednak zadanie przedstawia sporo trudności. Oto dwa przykłady: 1. Wyrażenie „stalowy ptak" bez wątpienia odnosi się do samolotu i jest poniekąd banałem stylistycznym. Problemem jest tu jednak morfologia tej metafory, widoczna w zapisie: W tym iłujemy w nawiasii utrudnia porównar ie ciężkiego, co spada (samolot) stalowy ptak (latanie) wyrażefuu temat właściwy nie został wysłowiony - dlatego „licznik" :, natomiast wypowiedziana została ta cecha samolotu, która do ptaka: stal, nb. tylko część tworzywa samolotu; to coś i tonie, coś przeciwstawnego lekkim piórom. 184 2. Pełną enigmą jest Peiperowska „pierś z kryształu", ponieważ poprawr odpowiedź („karafka") nie jest prosta: ? pierś z kryształu (obła, wypukła, ponętna) . Inne konotacje „piersi" (karmiąca, ciepła, miękka [?], nie mówiąc już o „klatce piersiowej") muszą być wykluczone i zapomniane; w przeciwnym bowiem razie ta śmiała metafora - enigma stanie się nonsensem. Zdarza się, że motywacja metafory (lub porównania), a dokładniej mówiąc motywacja rematu, zapisywana tu jako jego „mianownik", zostaje wyartykułowana obszernie przez poetę: I serce ma podobne do dawnej świątyni Spustoszałej niepogod i czasów koleją, Gdzie bóstwo nie chce mieszkać, a ludzie nie śmieją (Mickiewicz, Sonet XI. Rezygnacja) W proponowanej tu formie zapisu wyglądałoby to tak: serce (konwencjonalne znaczenie: siedlisko uczuć) dawna świątynia „spustoszała niepogod i czasów koleją, gdzie..." Oczywiście „serce" jest tu znaną powszechnie metonimią (lub synekdochą?), której nie musimy objaśniać, ale na wszelki wypadek to robimy; natomiast obie części rematu wypełniamy własnymi słowami poety, bez których metafora byłaby możliwa, ale trudna. Mówimy tu o metaforze, mimo że łącznikiem między tematem a rematem jest przymiotnik „podobne". Zwróćmy jednak uwagę, że bez trudu można by wyrażenie przekształcić w metaforę mianownikową (serce - dawna świątynia) lub nawet metaforę dopełniaczową (typ: świątynia serca), na ogół częstą, w tym wypadku zbyt lakoniczną i trudną dla rozwiązania enigmy47 i rozwinięcia rematu. Kwestia gramatycznego (fleksyjnego) kształtu metafory byłaby osobnym zagadnieniem, które tu tylko sygnalizujemy dlatego głównie, żeby poprzeć to tradycyjne stanowisko, które widzi pokrewieństwo metafory i porównania. Tak więc np. metafora może być epitetem, co nie znaczy, że każdy epitet artystyczny jest metaforą - nie jest nią epitet ozdobny (np. Kochanowskiego „niedobyte brony" = bramy; psalm 24), jeśli nie wnosi (nie przenosi) cechy nowej a obcej, czyli 47 Arystoteles (ArPoet XXII; 1458a) przestrzegał przed nadużywaniem słów rzadkich i wyszukanych, których „wytworem byłaby albo zagadka, albo barbaryzm". Akceptował jednak (i dwukrotnie przytoczył) „znaną zagadkę: męża widziałem, co spiż przykuwał ogniem mężowi", której rozwiązaniem jest czynność stawiania baniek. Enigma ta podobna jest do metafory w tym, że jest zbudowana z pojęć „bliskich sobie i jednorodnych". „Czynność ta nie posiada własnej nazwy, ale zarówno ona, jak «przykuwanie» wchodzą w zakres pojęcia «przystawiać» i dlatego stawianie bańki nazwano tu «przykuwaniem»" (ArRh III, 2; 1405a-b). jeśli nie jest dewiacyjn mleko", o którym Arys jest niedopuszczalny (A rycznym „czarne mleko' możliwa - niesłusznie Być może jest to oksyrr połączeniu z konotacją lecz także posiłek - naj Obok najczęstszych także metafory narzędni dla Safony). Przykład owała to wyrażenie na rzędników porównawcz nąć różą", „stawać (obok częstszego „staną przekształcić w zdania mi w gardle jak kość", ma, ale mogłoby być „p 185 Nie jest także metaforą epitet tautologiczny, np. „białe oteles pisze, że przystoi poezji, w sztuce wymowy zaś Rh III, 3,3; 1406a). Natomiast jest wyrażeniem metafo-, które w badaniach bywa przytaczane jako metafora nie-ednak, bo jest to w naszej kulturze symbol melancholii, oron, istotne jednak jest to, że „czerń" występuje w tym >raku światła, „mleko" zaś nie musi konotować barwy, ażniejszy czy też w ogóle pierwszy w ludzkim życiu, metafor mianownikowych i dopełniaczowych występują (owe - np. „Safo śpiewa słowikiem" (Pawlikowska, Róże ten jest na pozór wyszukany, tymczasem poetka skonstru-vzór częstych w języku polskim i niemal potocznych na-ych {instrumentalis comparationis), takich jak „zakwit-okoniem", „stawać kością w gardle", a także „stanąć dębem" ; dęba") - wszystkie te konstrukcje narzędnikowe można awierąjące porównanie: „x zakwita jak róża", „y stanęło nawet w równoważniki zdań „pegaz dęba" (tak u Tuwi-egaz dębem"). ca Powiedziało się na tucyjna i interakcyjna, płaszczyźnie stylistyki Prawdąjest, że nie go powyżej modelu. Tyl rych temat był w zasadź funkcjonował ze wskaż; szeniu. Ale i takie met; wierają pewne element) Iowej metaforze (porów „«lśnienie» i« ników metafory"49; isto na korzyść konotacji „o zarazem tytuły tomów, i odsyłamy do znanej ca ilu, drugi - Bolesława L w tych dwuskładnikowy prostej odpowiedzi, oba składniki są jakby rjównorzędn U Herberta „struna' hy opisać tak: „struna" 48 H. Markiewicz, Uwa , 12. Op. cit., s. 13. początku tych rozważań, że dwie teorie metafory, substy-ie muszą być konkurencyjne - w każdym razie nie na Opisowej. się wszystkich metafor opisać za pomocą zastosowane- cors", to w tej zasadzie 1 sprzeczność, i oksymo przykład, który podaje ny bóg) można interpret no-religijnego. Słusznie zwraca uw 187 onowane na prawach chlubnego wyjątku, czyli stanowią tkie tropy da się podzielić na metafory i metonimie z sytego przyjrzeć się bliżej tym pozostałym, które, nie poprzez zastosowanie pokrewnych mechanizmów etaforycznych tropów nie jest długa: emfaza, hiperbola, mówi się o ironii, której zaklasyfikowanie waha się mię-tów, i o antonomazji, którą omówiliśmy za Fontanierem oksymoron, którego obecność dała się wyczuć przy rwa zaliczany do figur właściwych, tj. figur słów i figur Ponieważ nie jest bynajmniej z nią tożsamy i ponieważ ozumień, od niego zaczniemy ten podrozdział. są o tyle trudne do przełożenia i skomentowania, nie zawsze jest sprzecznością semantyczną, skutkiem Horacy (Epist. I, 12, 19) pisze: „rerum concordia dis-uchodzącej potem za regułę sztuki barokowej, jest oniczna gra słów (niezgodna zgoda rzeczy). Ale już wintylian (I, 10, 5): „mortalis ąuidam deus" (śmiertel-wać tylko na gruncie określonego systemu filozoficz- tytn sprzeczne są sprzeczne nami albo antytezami. S S, że jest A i nie jest A. J czarny i biały" (może by tu wbrew powierzchown na, pochodzi stąd - i to j na - że w sformalizowany i że różnicę tę, a co za stosowanie języka natur „Logika zna tylko jec ny jest jako predykat ca nie chwyta szczegółu. L całość. S jest P albo nie rzeczywiście pytanie, sownik «być», a która s filozofię u jej zarania"52 Prościej i bez wchód chodzi tu o wiele znaczep najlepiej uświadamia 51 Cohen, op. cit., s. 218 52 Op. cit., s. 217. Jean Cohen51, że niektóre określenia uchodzące za pozornie lub też nie wszystkie sprzeczności są oksymoro-rzeczne (logicznie) jest zdanie, które twierdzi o jakimś eśli jednak weźmiemy wyrażenie typu „ten sztandar jest ć „czarno-biały", ale nie „czarnobiały"), to sprzeczność mu przekonaniu nie wystąpi. Pomyłka, zdaniem Cohe-st konkluzja zaskakująca, choć może nadto kategoryczni języku zaciera się różnica dwu podobnych wyrażeń idzie i błąd logiki, można odkryć przez krytyczne za-nego. Chodzi o łącznik „być". en łącznik «być», dzięki któremu orzecznik wskazywa-:go podmiotu. Można by powiedzieć, że łącznik «jest» muje przedmiot ogólnie, całościowo, jak niepodzielną est P, bez stopni pośrednich. «Być albo nie być» jest to przynajmniej w łonie binarnej opozycji obejmującej cza-anowi tę antyczną parę: ten sam, inny, która podzieliła zenia w zawiłe problemy historii filozofii powiemy, że czasownika „być" w strukturze głębokiej. Różnicę tę w dwujęzyczny słownik - w języku ojczystym czę- wgląd 188 sto bowiem wieloznaczności głębokiej nie spostrzegamy i nie zdajemy sobie sprawy, że - i tu ograniczamy się do dwóch najczęstszych znaczeń - „być" znaczy po pierwsze „istnieć", po drugie ma znaczenie łącznika (copula), który spaja podmiot z orzeczeniem (z orzeczeniem tworzy orzecznik) o znaczeniu najczęściej kwalitatywnym (on jest dobry, on jest lekarzem) lub lokatywnym (on jest w pokoju). Cohen twierdzi, że w strukturze głębokiej mamy do dyspozycji dwa łączniki -„być" i „mieć", chociaż w strukturze powierzchniowej ich repartycja bywa niekonsekwentna. I tak np. po polsku mówi się ,jestem głodny", ale po francusku ,j'ai faim"; po niemiecku i tak, i tak: „ich habe Hunger" albo „ich bin hungrig". Znamienne, że po polsku człowiek , jest głodny", ale „ma pragnienie" (lub „chce mu się pić"). Ten wywód może mieć dla teorii figur, zwłaszcza tych tropów, które nie są metaforami, znaczenie kapitalne. Tak rozumując możemy wyjaśnić trudność z czarnym i białym. Nie ma sprzeczności w zdaniu mówiącym, że x jest czarno-białe (czarne i białe), ponieważ w strukturze głębokiej występuje tu łącznik „mieć", zwany przez Cohena łącznikiem słabym (w opozycji do „być" jako łącznika mocnego). Wprawdzie nie mówimy potocznie, że ten sztandar „ma" kolor biały i czarny, ale taka interpretacja jest poprawna. Oksymoron nie musi być sprzecznością logiczną, lecz zadziwiającym zestawieniem dwu cech niezgodnych53 pod pewnym względem; inaczej mówiąc, oksymoron zaliczamy do anomalii językowych, które w określonych warunkach mogą być akceptowane, a także odkrywcze. Jest więc oksymoron tropem na prawach omówionej już abusio cum virtute. I tak np. wyrażenie „to był najczarniejszy dzień w moim życiu" jest tropem oksymoronicznym, ponieważ epitet „czarny" („najczarniejszy") użyty został nie w znaczeniu dosłownym koloru, lecz w już zleksykalizowanym sensie metaforycznym: nieszczęścia, smutku, niepowodzenia. „Biały murzyn" jest oksymoronem, ponieważ temat i remat występująw niesymetrycznych konotacjach. „Biały" oznacza tu człowieka białej rasy, „murzyn" zaś nie człowieka o czarnej skórze, lecz człowieka tej rasy, która spełniała funkcje niewolnicze - mechanizm tego wyrażenia moglibyśmy opisać następująco: człowiek, który ma białą skórę i należy do cywilizacji ludzi wolnych, spełnia funkcję niewolnika, a niewolnikami są zazwyczaj murzyni. Zresztą wyrażenie „murzyn" pojawia się metaforycznie też w znaczeniu kogoś, kto wykonuje za innego ciężką pracę, np. w zdaniu: „On sam nie przekładał, on miał swojego murzyna". 53 Lojalnie trzeba oświadczyć, że korzystając pełną ręką z myśli Cohena nie podzielamy zarazem niektórych jego wniosków. Cohen słusznie odróżnił łącznik mocny i łącznik słaby, a tym s;i mym dwa rodzaje sprzeczności; oksymoron zaliczył właśnie do sprzeczności z łącznikiem mocnym, antytezę zaś do sprzeczności z łącznikiem słabym (op. cit., s. 221). Zarazem jednak autor nadto rozszerzył pole rozumienia oksymoronu: czyż przywołane wyrażenie „aigre-doux" (kwaśno-słodki) jest oksymoronem? Jest to wyrażenie zleksykalizowane o znaczeniu „obłudny", ale nie ma w nim żadnej sprzeczności (czy jest sprzeczność moralna w obłudnym człowieku? to pytanie nie należy jui do poetyki). Natomiast można dy rej nagromadzone zosta moronów: Bóg się rodzi Pan niebiosó Ogień krzepn Ma granice n Wzgardzony Śmiertelny kr 189 kutować, czy sławna zwrotka kolędy Karpińskiego, w któ-y wyrażenia antytetyczne, jest dobrym przykładem oksy- moc truchleje, obnażony. e, blask ciemnieje, eskończony. ikryty chwałą, :>! nad wiekami [...] Tu istotnie o to chodzi ny, przeto nieśmiertelny je właśnie tajemnicę Bog ly i wzgardy męki na kr/ wa rozumieniu, które zawiera św. Augustyn: „Credo quia Są to więc raczej an popis retorycznej sprawności Oksymoron pochód; wytrawny) i mórós = tę ności w powierzchownej ukrytą możliwością wsj Mowie przeciw Katylin czą, którzy milczą), to milczący nie mogą wydać wrócony sens: ci, którzy wśród żywych, oskarżaj „Wymowne milczenie rażenia; przymiotnik „ konotacje: „przekonywa nic, które występuje w Tropem w ustalonyn ściej jest tropem in abseitia Czaj zmienna indywiduo i.ilbrze, byłoby użyte ni cji. Najczęściej jednak c.ily mówimy, że jakieś liierzemy takie konotacj go, co odnosiłoby się do epitetem istnieje bliski metaforycznym, ale zar pisana cecha temperatuiy I ilubioną formą hiperb miotem posiadającym t i, że ogień nie może krzepnąć, blask ciemnieć, a wiecz-Król, nie może być śmiertelny. Tylko że Karpiński opisu-i i człowieka, śmierci i zmartwychwstania, wiecznej chwa-;yżu, czyli wyraża absurd w tym najszlachetniejszym sło-się w chrześcijaństwie, a które najdobitniej wyraził absurdum" - wierzę, bo to absurd, ytezy kunsztownie przez poetę złożone i jest to zarazem lości. i od dwu słów greckich: oxys = ostry (a także kwaśny, y (a także: głupi). Jest to więc trop, który łączy sprzecz-lekcji nie dające się pogodzić, który jednak zadziwia ółwystępowania i współsensu. Gdy Cyceron w sławnej e mówi o pomordowanych „qui tacent, elamant" (krzy-est to wyrażenie oksymoroniczne, ponieważ wprawdzie głosu, ale przy rozwiniętym podtekście zostaje przy-t zostali zamordowani, właśnie dlatego, że są nieobecni \ głośno, a więc wołają, krzyczą. " byłoby nonsensem tylko w razie literalnej lekcji wy-wymowny" jest tu rematem, z którego wzięte zostały tylko jacy", „dający do zrozumienia", a więc to samo znacze-wrocie „wymowny fakt". dotychczas znaczeniu jest także hiperbola, która najczę-, ponieważ miejsce tematu zajmuje zmienna (zazwy-va), rematem zaś jest wyrażenie, które, podobnie jak w me-właściwie, gdyby użyte było w całej szerokości konota->owiększeniu (lub pomniejszeniu) podlega jedna cecha: x jest darem królewskim, to z przymiotnika „królewski" :, jak bogaty, wspaniały, szczodry, ale nie bierzemy nicze-władzy, majestatu... Między hiperbolą a metaforycznym pokrewieństwo: „płomienna miłość" jest wyrażeniem zem hiperbolą, ponieważ nie tylko uczuciu została przy- ', ale cecha ta została przypisana w sposób przesadny, li jest użycie stopnia wyższego w porównaniu z przed- cechę w stopniu bardzo wysokim - np. coś jest bielsze 190 niż śnieg, czarni ej sze niż noc, jaśniejsze niż słońce. W tym wypadku hiperbola jest odmianąkatachrezy - nie mając nazwy na określenie danej barwy, posługujemy się nazwą barwy istniejącej, choćby to była barwa skrajna. Możliwe jest także uzyskanie tego samego efektu przez zaprzeczenie: „miód nie tak słodki". Hiperbolą jest nie tylko przesada w pochwale, choć najczęściej trop ten odnajdujemy w tekstach panegirycznych, ale także przesada w naganie: jeśli np. o dziecku, które broi, powiemy „łobuz", to przy poprawnym odczytaniu wyrazu jako tropu hi-perboliczność doprowadzi nie tylko do złagodzenia sensu, ale nawet nada mu zabarwienie żartobliwe i pieszczotliwe. Hiperbola zaliczana bywa zarówno do tropów, jak i do figur myśli jako jeden ze sposobów amplifikacji (Quintlnst VIII, 6, 73 i VIII, 6, 67). Granice między nimi są niewyraźne, ponieważ na efekt figury myśli pracuje jej wyposażenie stylistyczne, z drugiej jednak strony sensu rozbudowanej hiperboli nie da się wprost sprowadzić do opisanego wyżej modelu, chociaż mechanizm jest podobny. Była powyżej mowa o Stepach Akermańskich Mickiewicza, który to sonet cały zbudowany jest na zasadzie przesadni - od obrazu stepu jako oceanu do obrazu ciszy, jeśli tak można rzec, ciszy absolutnej, w której jednak żaden głos z Litwy nie dochodzi. Hiperboli jest kilka - ułożone są stopniowo: Stójmy! -jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie, Których by nie dościgły źrenice sokoła; Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie, Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła. Można wprawdzie słyszeć lot czy głos żurawi, ale chyba nie wtedy, gdy niewidoczne są nawet dla sokoła; kołysanie się motyla na trawie jest niesłyszalne, raczej już ruch węża, ale nie wtedy, gdy ledwo „dotyka się zioła" i do tego „śliską piersią". ^—^ Bliska hiperboli jest wszelka g&[YfrazaXinaczej: omówienie), trop dobrze znany, polegający na tym, że zamiast istniejącej nazwy właściwej używa się przesadnego opisu z nadmiarem określeń. Peryfraząjest niewymienienie nazw „zwierciadło", „tytoń", „herbata" i zastąpienie ich opisem: Ten, w lśniący kryształ włożywszy oblicze, Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści, Drugi stambulskie oddycha gorycze Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści. (Mickiewicz, Zima miejska) Nieprzypadkowo to nagromadzenie zastępczych określeń, bliskie czasem enig-mie (bo naprawdę trzeba zgadnąć, że „włożyć oblicze w lśniący kryształ" - to przeglądać się w lustrze) pochodzi z młodzieńczego wiersza poety, z istnego ćwiczenia w klasycystycznej poetyce. Nie znaczy to jednak, że poezja romantyczna, rozstawszy się z doktryną retoryki jako systemem obligatoryjnym, poniecha tradycji stylistycznej wypracowanej w długim ciągu kultury europejskiej. Pojęcia i terminy klasycznej retoryki weszły w obieg nauki o języku, stylu i literaturze, często jednak ich znaczenie potoczne, a nawet notowane przez en cyklopedie i szczegółowe nego. I tak np. litota (gr. litótes = dosł. prostota, niewykwintność) jest nieraz definiowana jako przeciwieństwo hiperboli - tak np. rzecz ujmuje cytowany wyżej Cohen54, choć - trzeba p rzyznać - dodaje, że ta figura nie zawsze jest wobec przesadni „symetryczna". dry"; jest oczywiście okre ne te hais point", które w tonimem aimer (= kocha widzę"55, niezręcznądlat czonym, skutkiem czego 191 opracowania, odbiega znacznie od znaczenia klasycz- Istotnie, przeciwieństwem hiperboli byłby raczej eufe- mizm, z tym tylko zastrzeleniem, że eufemizm jest złagodzeniem cechy negatywnej . Litotą natomiast jest t akie zaprzeczenie cechy x, które nie jest równoznaczne z cechy tej antonimem: mając w paradygmacie do dyspozycji antonimicznie ułożone epitety „mądry" - „% łupi" i zaprzeczając jednemu z nich, nie wyrażamy bynajmniej jego słownikowe go przeciwieństwa. „Niegłupi" nie znaczy tyle co „mą- śleniem pochlebnym, ale wypowiedzianym z pewną re- zerwą; i na odwrót, „niemądry" jest naganą łagodną. Ulubiony przykład badaczy francuskich - to słowa Szimeny z Cyda: „Va, je przekładzie na polski przysparzają nieco kłopotu, tym razem jednak kłopotu pożytecznego. Po francusku hair (= nienawidzić) jest an- :), zatem bohaterka dramatu nie chcąc powiedzieć że kocha, posługuje się zaprzeczonym antonimem „kochania". Kiedy próbujemy to przełożyć, popadamy w niezręczną konstrukcję: „Idź, wcale cię nie niena- :go, że „nienawidzieć" jest już czasownikiem zaprze- litota zawiera dwa „nie". Litota jest figurą trudn ą - także dla badaczy, którzy przytaczają taki przykład: „Zdaje mi się, że poczułem kilka kropel deszczu" - mówi ktoś, gdy zaczęła się ulewa56. Zdanie to nie jest bynajmniej litotą, bo nie jest nią każde pomniejszenie obrazu sytuacji. Ale problem jest wart uwagi: przeredagujmy powyższe zdanie w sposób następujący: ktoś, kto przemókł do suchej nitki, powiada: „Słońce to dziś raczej nie świeci". Wtedy istotnie będziemy mieli do czynienia ze strukturą litoty i ironiczną intencją wypowiedzi. Rzecz jest o tyle ważna, że ironia, tradycyjnie zaliczana do figur myśli {figurae sententiae), bywa różnicowana w stosunku do litoty liiko figury słów {figurae verborum), a dokładniej mówiąc -jako tropu. Ale to różnicowanie nie jest konsekv 'entne: ponieważ ironią jest użycie niewłaściwego słowa dla osiągnięcia właściwegc i zamierzonego efektu {abusio cum virtute), ironia ucho-il/.ić może za figurę słowną; ponieważ jednak nie ma ironii bez sprzeczności między obiektywnym sensem słowa a intencją jego użycia, przy czym ramą modalną może być zarówno kontekst jak pozajęzykowa konsytuacja, tudzież intonacyjne i gestycz-nc sposoby wykonania mowy (wypowiedzenia wszelkiego tekstu), ironia słusznie zaliczana jest do figur myśli (będzie o niej mowa w rozdz. IX). 54 Op. cii, s. 215. 55 Tak rzecz ujmuje tłuma< wierszem miał już J.A. iniim cię w niełasce!" (akt III, w 16 C. Kerbrat-Orecchioni,j ki" 1986, z. l,s. 303. zka omawianego artykułu Cohena (op. cit., s. 215). Kłopoty z tym Morsztyn, w którego wersji Szimena odpowiada Roderykowi: „Ach, nie . 226). ronią jako trop, przeł. M. Dramińska-Joczowa, „Pamiętnik Literac- 192 Z kolei emfaza - trop dość szczególny, którego nazwa skomplikowaną koleją rzeczy zmieniła z czasem znaczenie. Potocznie emfazą nazywamy - i nie ma w tym błędu - nacisk położony na jakieś wyrażenie, prowadzący do przesady, afek-tacji i fałszywej zazwyczaj wzniosłości. Po gr. emphasis to: „obraz", „odbicie", „wizerunek", ale w znaczeniu bliskim „pozoru", „fantomu". W stylistyce termin ten znalazł zastosowanie dla przypadków nieprzenośnego celowego odstępstwa od znaczenia właściwego. Kwintylian analizuje ten trop w rozdziale 2 księgi VIII De perspicuitate. Jak wiemy, wady i zalety elokucji dzielą się na trzy stopnie: 1) latinitas, czyli dosłownie łacińskość, ale w znaczeniu elementarnej gramatycznej poprawności, 2) per-spicuitas, czyli jasność, wyrazistość, jako dalszy krok w organizacji wypowiedzi, oraz 3) ornatus, co - podkreślmy to z całym naciskiem - nie oznacza „ozdobno-ści", jak to się w wielu opracowaniach myśli i pisze, ale trzeci stopień, wykraczający poza gramatyczność i jasność, obliczony na sprawianie przyjemności (delec-tatio), a więc to, co my dzisiaj nazywamy funkcją poetycką jako szczególnym sposobem organizacji wypowiedzi. Otóż na granicy między perspicuitas a ornatus rozpatruje Kwintylian emfazę, chodzi bowiem o to, że wymienienie jakiejś szczególnej cechy człowieka lub rzeczy czyni ich charakter wyraźniej szym, ale zarazem wkracza w dziedzinę ornatus. I tak np. nazwanie Fabiusa, wybitnego wodza, kunktatorem, a raczej Kunktatorem (Cunctator), spełnia funkcję wyróżniająco-informującą i jednocześnie jest tropem. Emfaza jest tropem odwołującym się do znanej logicznej reguły odwrotnej proporcjonalności treści i zakresu. Przypomnijmy, że im szerszy zakres pojęcia i jego nazwy, tym uboższa treść, i im węższy zakres, tym bogatsza treść. Użycie szerszego zakresu zamiast właściwego węższego, lub odwrotnie, jest właśnie użyciem emfatycznym (i stąd poniekąd wzięło się później potoczne, błędne rozumienie terminu). Oto przykłady przytoczone przez Kwintyliana (VIII, 3, 86), które powtórzymy w oryginale wraz z próbą przekładu: 1) „homo est ille", czyli „to człowiek" w znaczeniu „tylko człowiek, słaby człowiek, któremu trzeba wybaczyć"; 2) „virum esse oportet", czyli „trzeba być mężem" („mężczyzną") w znaczeniu „bądź dzielny". Wyraźniej jeszcze wystąpi ta zasada w wyrażeniu czasownikowym: „vivendum est", czyli dosłownie „trzeba żyć", ale w znaczeniu „trzeba sobie radzić". Dotychczas rozpatrywaliśmy tropy jako wyrażenia należące do sztuki elokucji „w pojedynczych słowach" {ornatus in verbis singulis). W rozdziale następnym przejdziemy do problematyki ornatus in verbis coniunctis (w słowach połączonych, w związkach słów), czyli do figur słów (figurae verborum). Jest jednak jeszcze pewien problem pograniczny, często w opracowaniach i kompendiach z zakresu stylistyki pomijany, a mianowicie problem tzw. solecy-zmów. Jak wiemy, wykroczeniem przeciw elementarnej poprawności, zwanej przez rzymskich retoryków latinitas, jest barbarismus. Jest to wykroczenie w zakresie pojedynczych słów (in verbis singulis), które jednak, będąc w zasadzie błędem Odpowiednikiem barb* czeń (in verbis coniunc 193 (vitium), może pod pev mymi warunkami zostać przekształcone w zaletę (virtus). ryzmu w zakresie już nie pojedynczych słów, ale ich połą-tis), jest solecyzm. Można by więc sądzić, że solecyzm jest I odstępstwem (naganny n lub akceptowanym) od składni; jest to poniekąd prawda, ale nie cała prawda: w problematyce solecyzmu zawarte są te szczegółowe zagadnienia stylu, których be z reszty nie da się przyporządkować tradycyjnym działom semantyki i syntaksy. Wypada te rozważania poprzedzić przykładami - tu jednak od razu pojawia się przeszkoda w postaci subtelności języka, z natury rzeczy nieprzetłumaczalnych lub trudno przek adalnych. Zatrzymajmy się przy najprostszych. Kwintylian (IX, 3, 10) cytuje solecyzm, który „popełnił" Horacy: „virtus est vitium fugere" (Epist. I, 1, 41); latinitas nakazywałaby powiedzieć „virtus est fuga vi-tiorum". Łatwiejszym przykładem solecyzmu będzie wyrażenie „hic mulier" -oczywiście mulier jako rzeczownik rodzaju żeńskiego wymaga zaimka w tymże rodzaju, a więc powin 10 być „haec mulier", jednakże błąd jest tu umyślny, ponieważ zaimek rodzaj i męskiego wskazuje męskie cechy charakteru kobiety, do której wyrażenie się stosuje. Solecyzmy trudno się przekłada, możemy więc tylko przywołać ekwiwalent, i to po francusku: Katarzynę Wielką zwano „Catheri-ne le Grand", a nie „la Grandę", jakby nakazywała składnia zgody. Wyobrażenie 0 efekcie pochodzącym z naruszenia tych reguł może ewentualnie dać polskie „Herod-baba", ale tu odstępstwo od normy jest mniej widoczne, a zarazem bardziej skomplikowane. Solecyzmy jako figury dzielono per accidentia partibus orationis, czyli co do okoliczności części mo wy - rodzaju, czasu, osoby, strony, liczby, przypadku, stopniowania. Najciekawsze jednak są te solecyzmy, które opierają się wyraźnej klasyfikacji, bo pochodzą z nieuzgodnienia frazeologii i idiomatyki. Powyżej napisaliśmy o Horacym, że „popełnił" solecyzm, a użyty tu cudzysłów był rozmyślnym s ygnałem pewnego wahania: bo jeżeli traktować cytowane wyrażenie jako błąd, te cudzysłów nie jest potrzebny; jeśli jednak wyrażenie jest poprawne, to słowo „popełnić" jest zbyteczne lub jest tylko żartem. I to właśnie przykład solecyzmu: „popełnić" bowiem, wedle specyficznych reguł języka (polskiego), wchodzi zazwyczaj w kontakt z rzeczownikami o znaczeniu ujemnym (popełnić : grzech, przestępstwo, zbrodnię etc); zdarza się, że wchodzi w związek z i zeczownikiem neutralnym (popełnić czyn), ale wówczas czasownik zwęża znaczenie rzeczownika w ten sposób, że nadaje mu zabarwienie ujemne (czyny „dc konane" są z zasady wielkie, czyny „popełnione" niskie 1 brzydkie). Zresztą lepszym, bo bardziej wyraźnym przykładem może być (skądinąd żartobliwe, ale to w tym względzie niczego nie zmienia) wyrażenie „popełnił książkę" lub „pope niła małżeństwo". Można by (a nawet trzeba) jednak zapytać, czy wyrażeń tych nie interpretować jako metafor - i to jest kwestia rzeczywiście istotna. Jak staraliśmy się d( (wieść, metafora powstaje przez udzielenie tematowi pewnej części konotacji, nazwanej dominantą znaczeniową, dzięki której wyrażenie w lekcji literalnej dewi acyjne staje się sensownym, a nawet odkrywczym. W wy- 194 rażeniach solecystycznych natomiast brak owej selekcji i hierarchizacji semów. Jeśli w cytowanym przykładzie „małżeństwo" i „książka" są tematami, to remat „popełnić" pojawia się w komplecie swoich wyposażeń znaczeniowych. Dokładniej, choć mniej przystępnie, można to objaśnić w ten sposób: gramatyka (generatywna) zna dwie najważniejsze reguły budowania wyrażeń poprawnych - reguły selekcyjne i reguły ścisłej subkategoryzacji. I jedne, i drugie dotyczą pośrednio semantyki - pośrednio dlatego, że gramatyka generatywna jest skłonna dawać pierwszeństwo składni nad semantyką, czyli rozumieć reguły doboru (i zakazu) słów w układzie syntagmatycznym jako reguły doboru syntaktycznego. Jest w tym, a raczej była, pewna przesada, z której generatywiści się stopniowo wycofywali. Adaptując nieco i upraszczając poglądy Chomsky'ego57 powiemy, że reguły selekcyjne wskazują, jakie elementy słownika mogą ze względu na swoje znaczenie w kontekście współwystępować, kiedy współwystepowanie jest niedopuszczalne, a kiedy wreszcie może być licencjonowane (wtedy naruszenia reguł selekcyjnych „mogą być interpretowane przenośnie"58). Reguły ścisłej subkategoryzacji tym się różnią od reguł selekcyjnych, że klasyfikują jednostki znaczące (leksemy) wedle właściwych dla nich „wymiarów", czyli takich właściwości, jak: liczba, rodzaj, aspekt, strona czy trwanie czasownika, rodzaj czy stopniowalność przymiotnika i jego zdolność do tworzenia przysłówków. Reguły subkategoryzacji są bardziej arbitralne, totalne i obligatoryjne: używając np. rzeczownika w języku polskim, musimy ustalić jego liczbę i jeden z trzech rodzajów; używając czasownika, rozstrzygamy prawie za każdym razem, czy jest on dokonany czy niedokonany, przechodni czy nieprzechodni etc. Nie jest rzeczą całkiem jasną, jak szeroko możemy rozumieć reguły subkategoryzacji, to znaczy, czy zaliczyć do nich można niektóre „przymusowe" związki frazeologiczne oraz tzw. dublety synonimiczne59, które tym się różnią od zwykłych synonimów, że pozostają wobec siebie w stosunku dysjunkcji (albo - albo), a nie alternatywy (lub - i). Nie ma wprawdzie synonimów równoznacznych, ale wyrazy bliskoznaczne cechuje to, że są do pewnego stopnia wymienne: możemy wybierać między „pokonać", „pobić", „zwyciężyć", choć są między tymi czasownikami drobne różnice; możemy także użyć wszystkich tych (i tym podobnych) synonimów naraz dla wzmocnienia efektu, a tautologia takowa nie będzie szczególnie naganna. Tymczasem dublety synonimiczne nie mogą współwystępować ani się wzajemnie zastępować pod groźbą popełnienia wykroczenia szczególnie niebezpiecznego, jakim jest barbarismus in verbis coniunctis. Ale, jak już była mowa, jeśli dewiacje (vitia) mogą być pod pewnymi warunkami przekształcone w zalety (virtutes), to zasada ta dotyczy i solecyzmów. O koniu z czarną sierścią mówimy „kary", choć nie jest błędem powiedzieć, że „czarny"; błędem byłoby natomiast powiedzieć o czymkolwiek czarnym albo 57 N. Chomsky, Zagadnienia teorii składni, przeł. I. Jakubczak, Wrocław 1982, s. 128 ipassim. 58 Dobrzyńska, op. cit., s. 21. 59 Ju.D. Apresjan, Semantyka leksykalna. Synonimiczne środki języka, przeł. Z. Kozłowska i A. Markowski, Wrocław 1980, s. 301 i n. o kimkolwiek czarnowłos rojo, ale wino tego koloru j rządkowane nazywa się o ludzi - „tłumem". Jeśli koniec życia okr nie", to powiedzenie o cz-na to, że cudzoziemiec cy), albo wyrażeniem o s pem (ale nie odwrotnie: , bletu). Człowiek „odzywa si „dał głos". Pewna polemi sta C. Ch., uniesiony słusznym kę od słów: „redaktor M wolał pozwu nie ryzykować Ciekawym przykładem (a więc jego przekroczeni mi. Tworzenie przysłówki danie końcówki -o lub -' wszystkie przymiotniki o wysokiej artystycznej Przybosia: 195 ym - „kary". Po hiszpańsku kolor czerwony zwie się jest tinto. Zbiorowisko stosunkowo wielkie, a nieupo-,stadem", gdy mowa o zwierzętach, gdy zaś chodzi ślamy dysjunktywnie jako „umieranie" albo „zdycha-owieku, że „zdechł", będzie albo barbaryzmem (dajmy niedostatecznie znający język polski nie wyczuł tej różni-czególnie obraźliwej intencji, a w tym sensie także tro-.piesek umarł" mówi dziecko, gdy nie zna jeszcze du- j" - o zwierzęciu, a ściślej mówiąc o psie, mówimy, że a mogła więc być przyczyną pozwu o obrazę: publicy-oburzeniem na publicystę W. M., zaczął swąrepli-[...] dał głos" (redaktor W. M. - mówiąc nawiasem -ć). solecyzmu bywa poetyckie wykorzystanie zakazu e) w stosunkach między przymiotnikami a przysłówka- odbywa się według prostego paradygmatu (przez do-typu ,jasny" - ,jasno", „dobry" - „dobrze"), ale nie przekształcać w przysłówki. Jest więc solecyzmem ljandze fragment (i tytuł) następującego wiersza Juliana można i zi Ziemią ornie p aż tak idąc, aby Urodzony do puga Przymiotniki „gwiezdny na pytanie ,jak?". Tu soi i „ornie" została pojęta u Przybosia - wieloznac pochodzić ze związku „pbjąć Inny przykład - łatw zwierzęta są sobie równe, tu na tym, że przymiotnik niowalny. Wyrażenie jest błęd skację języka propagand? Niestopniowalność tensywności - jest więc żonaty" lub „on jest bardzo że wyrażenie jest niezgod ponieważ w rzeczywistoś żeństwo czy działalność Znakomitych przykła Gombrowicza, zwłaszcz MIĄ GWIEZDNIE POJĘTĄ jętą tylko przekraczać widnokrąg - - z nadmiaru ziemi zostałem poetą. i „orny" nie tworzą przysłówków i nie odpowiadają ecyzm został spleciony z trudną metaforą: „gwiezdnie" :iemia, przy czym czasownik „pojąć" gra - jak często nością: „pojąć" może znaczyć „zrozumieć", a może też _ ć za [żonę, męża]". ejszy i dowcipny - znajdziemy u Orwella: „Wszystkie ale niektóre są równiejsze od innych". Solecyzm polega „równy", ze względu na swoje znaczenie, nie jest stop-lem językowym i logicznym, obliczonym na dema- przymiotników może nie dopuszczać także wskaźnika in-owcipem solecystycznym powiedzenie „on jest bardzo partyjny". Dowcip ten w dużej mierze na tym polega, ne z regułami języka, ale opisuje poprawnie sytuację, ci można być mniej lub bardziej zaangażowanym w mał-polityczną. dów celowego użycia solecyzmów dostarcza twórczość Ferdydurke. '¦'^m > 4S ¦y- 196 „Zrozumiałem wreszcie, o co mu [prof. Pimce] chodziło - chciał w ten sposób po prostu zakochać mnie w pensjonarce"60 - celowy błąd tego zdania polega na użyciu czasownika („zakochać się w..."), który jako tylko zwrotny nie jest przechodni, tzn. nie można kogoś zakochać tak, jak np. można go zamknąć w pokoju. Ale o to właśnie chodziło, żeby podmiotowi spontanicznego uczucia narzucić właściwość „bycia obiektem". Zresztą „pensjonarka" w tym zdaniu niekoniecznie jest nazwą osoby, choć z pewnością chodzi też o Zutę Młodziakównę. „Pensjonarka" jest tu rzeczownikiem również abstrakcyjnym, o znaczeniu zbliżonym mniej więcej do „pensjonar-skości", o czym świadczy stylistyka kolejnych rozdziałów, a zwłaszcza zdanie, które, gdyby było interpretowane dosłownie, byłoby fałszywie i nieprzyzwoicie jednoznaczne: „Tortura - tkwić bez reszty w nowoczesnej pensjonarce"61. Ta gra między znaczeniem konkretnym a wynikającym dopiero z kontekstu znaczeniem abstrakcyjnym jest w ogóle kluczem do stylu Ferdydurke62. Można mieć wątpliwości, w jakim stopniu solecyzmy należą do tropów, a w jakim do figur -jest to z jednej strony działanie na znaczeniach, z drugiej jednak operacja na połączeniach słów (in verbis coniunctis). Zważmy jednak, że żaden trop, nawet metafora in absentia, nie da się sprowadzić - jak tego chce teoria klasyczna - do słów pojedynczych (in verbis singulis). Jedynie potrzeba taksonomicznej przejrzystości każe nam posługiwać się podziałami bardziej ostrymi. Solecyzm jako przypadek graniczny jest dogodnym przejściem od problematyki tropów do problematyki figur. 60 W. Gombrowicz, Ferdydurke, Kraków 1986, s. 104. 61 Op. cit., s. 129. 62 O tym szerzej: J. Ziomek, Solecyzmy w „Ferdydurke ", [w zbiorze:] Studia o tropach I, pod red. T. Dobrzyńskiej, Wrocław 1987, s. 67-77. 51) Przed objaśnieniem elementarne wiadomości charakterystyczne właści rom retoryzacyjnym. Najogólniej mówiąc, analityczne wyrażają stos ki (np. le pere w mianov wyrażają stosunki pater lub „ojciec" w tyce należy jednak mówić tetyczności, ponieważ nowniku, des Yaters w ślony przypadek). Język do języków syntetyczny przypadków (w łacinie s; relacji, czyli sprostać turze głębokiej. I tak np. danego przedmiotu niu pewnej czynności, po imkiem: „[pracuje] jako zastępczo narzędnika „ Ważniejsze du na typ pozycyjny skfc Język francuski, właśnie miot od obiektu przez po my powiedzieć, że „wilk ności: „le loup mange la le loup") okazałoby się, wprawdzie powiemy, że dzie błędne, ponieważ mi tem (dopełnieniem bliżs pozycyjny w języku poi języków syntetycznych,] dzaju męskiego) jest żyw jest nieżywotny, pozostaj Rozdział VIII FIGURY SŁÓW osobów tworzenia i dzielenia figur przypomnieć należy zakresu klasyfikacji języków, które ze względu na pewne wości w niejednakowym stopniu poddają się procede- istnieją języki analityczne i języki syntetyczne. Języki unki gramatyczne przez odmianę rodzajników i przyim-niiku, du pere w dopełniaczu itd.). Języki syntetyczne gramatyczne przez morfologiczne przekształcenia wyrazu (np. mianowniku, patris lub „ojca" w dopełniaczu itd.). W prak-o językach z przewagą analityczności i z przewagą syn-oba typy często się mieszają (np. niem. der Vater w mia-dopełniaczu, gdzie rodzajnik i końcówka wyrażają okre-)olski, podobnie jak grecki i łaciński, należy zasadniczo h - zasadniczo, a nie bezwzględnie, ponieważ siedem eść) nie jest w stanie wyrazić wszystkich rzeczywistych wszystkim kilkudziesięciu przypadkom istniejącym w struk-przypadek (głęboki) zwany essivus, wyrażający cechę (człowieka) polegającą na ogół na wykonaniu lub wykonywa-polsku oddajemy analitycznie przez mianownik z przy-nauczyciel", a po rosyjsku w tym wypadku używamy rabotajet uczitielem". konsekwencje dla stylu retorycznego ma podział języków ze względni, tzn. ze względu na stopień obligatoryjności szyku, dlatego, że jest językiem analitycznym, odróżnia pod-ożenie podmiotu w stosunku do dopełnienia. Jeśli chce-e owcę", to musimy ułożyć zdanie w przepisowej kolej-brebis", ponieważ w przeciwnym razie („la brebis mange że to „owca je wilka". Po polsku tymczasem częściej ,wilk zjadł owcę", ale zdanie „owcę zjadł wilk" nie bę-inownik wskazuje, co jest podmiotem, a biernik co obiek-:ym). Nb. warto może przypomnieć, że ten liberalizm kim spowodował takie zjawisko charakterystyczne dla akim jest synkretyzm przypadków: gdy rzeczownik (ro-otny, w funkcji biernika ma formę dopełniacza; gdy zaś biernikiem. Chodzi po prostu o to, by wiedzieć, że czło- m •¦ii';:VLZ&': zm 200 Natomiast ornałus in verbis coniunctis, który dzieli się na figurae verborum [figury słów] ifigurae sententiarum [figury myśli] jest tym działem retoryki, który z pożytkiem można klasyfikować. FIGURY SŁÓW A. Figurae per adiectionem [figury przez przyłączenie] A,. Powtórzenie tych samych słów 1. Powtórzenie w kontakcie a. geminatio [często jest to nazwa nadrzędna dla całej grupy figur w kontakcie] b. reduplicatio [inaczej anadiploza, czyli powtórzenie tego samego słowa na końcu jednego segmentu i na początku następnego] c. gradatio [inaczej: klimaks] 2. Powtórzenie jako klamra a. redditio [inaczej: prosapodosis, czyli powtórzenie na początku i na końcu tego samego segmentu] 3. Powtórzenie na odległość a. anafora b. epifora c. complexio [inna nazwa: symploke, czyli połączenie anafory i epifory] A 2. Powtórzenie słów o rozluźnionej identyczności brzmienia lub znaczenia 1. Rozluźnienie identyczności brzmienia a. annominatio [inna nazwa: paronomazja - używana zazwyczaj jako nazwa nadrzędna wszelkiej gry słów] b. poliptoton [powtórzenie tego samego słowa w różnych formach, np. różnych przypadkach] c. synonimia [powtórzenie słowa o tym samym znaczeniu, lecz innym brzmieniu] 2. Rozluźnienie identyczności znaczenia a. traductio [powtórzenie słowa o niemal identycznym brzmieniu, lecz całkiem różnym znaczeniu] b. distinctio [inna nazwa: diafora, czyli użycie tego samego słowa - raz w znaczeniu ogólnym, drugi raz z wybraną konotacją; „matka jest matką"] c. reflexio [inna nazwa: anaklasis lub antanaklasis, czyli diafora zastosowana w dialogu] A j. Nagromadzenie [inna nazwa: congeries] 1. Nagromadzenie w kontakcie a. enumeratio 2. Nagromadzenie na odległość a. distributio 3. Nagromadzenie z podporządkowaniem [subordierende Haufung] a. epitheton [inaczej: epithetum ornans - zazwyczaj szereg epitetów określających rzeczownik] 4. Nagromadzenie współrzędne a. polisyndeton B. Figurae per detractionem [figury przez odłączenie] B,. Detrakcja przez „zawieszenie" [suspensive detractio] 1. elipsa B 2. Detrakcja jako klamra 1. zeugma prosta 2. zeugma złożona a. zeugma syntaktyczna b. zeugma semantyczna [rozróżnienie zależne od tego, które reguły spójnościowe zostały naruszone] c. syllepsis 201 B3. Detrakcja jako rozsianie 1. asyndeton C. Figurae per ordinem [figury przez sposób uporządkowania) C,. Anastrofa [zmiana szyku wyrazów, inwersja albo powtórzenie wypowiedzi w odwrotnej kolejności] C 2. Hyperbaton C 3. Izokolon [inna nazwa: parisosis] 1. w formach językowych a. upodobnienie zakończenia członów retorycznych: homoioteleuton i homoioptoton b. upodobnienie początków członów retorycznych: paromoiosis [odmiana anafory] c. wyrównanie liczby członów d. wyrównanie długości członów e. syntaktyczne uporządkowanie członów. FIGURY MYŚLI A. Figury kontaktu (z publicznością albo z uczestnikami sporu lub narady) [Figuren der Publikums--zugewandtheit] A,. Figury zwrotu [der Anrede] do słuchaczy 1. obsecratio [zaklinanie] 2. licentia [tu: deklaracja szczególnej prawdomówności, ujawnianie niemiłej prawdy] 3. apostrofa [tu: nagła zmiana adresata mowy, np. zwrot do przeciwnika zamiast do sędziów] A 2. Figury pytań [pytania retoryczne] 1. interrogatio [pytanie, chociaż odpowiedź dobrze jest znana] 2. subiectio [fikcja dialogu - pytanie stawiane sobie samemu i udzielenie odpowiedzi] 3. dubitatio [pytanie zwrócone do publiczności, typ: „czy mam dalej mówić?"] 4. communicatio [udana wątpliwość] B. Figury odnoszące się do sprawy [Figuren der Sachzugewandtheit] B , . Figury semantyczne 1. finitio [ustalenie pojęć i terminów; nb. por.: definicja) 2. conciliatlo [obrócenie argumentu strony przeciwnej na własną korzyść] 3. correctio [poprawienie własnej wypowiedzi dla wzmocnienia argumentu) 4. antitheton [zestawienie dwu przeciwnych znaczeń] a. regressio [powtórzenie myśli dla uwypuklenia jej sprzeczności] b. commutatio [powtórzenie myśli w zmienionym porządku syntaktycznym i semantycznym - typ: „Filozofia nędzy" czy „Nędza filozofii?"] c. distinctio [zob. wyżej: Figury słów, pkt A22b) d. subiectio [zob. wyżej: Figury myśli, pkt A22) 5. oksymoron B 2. Figury emotywne [afektywne] 1. exclamaiio [wykrzyknienie] 2. evidentia [wyliczenie silnie unaoczniające; inna nazwa: hypotypoza] 3. sermocir.atio [rekonstruowane, a częściej fikcjonalne przytoczenie cudzej wypowiedzi, zazwyczaj mowy] 4. fictio personae [inna nazwa: prozopopeja] 5. expolitio [dosł.: wymalowanie, przyozdobienie; przedstawienie tej samej myśli różnymi - synonimicznymi lub bliskoznacznymi - środkami językowymi] 6. similitudo [argument per analogiam, czyli przez podobieństwo, a więc też tworzenie poetyckich porównań] 7. aversio [zmiana adresata mowy, a też odejście od tematu, celowa dygresja] ¦5 -' -¦:\* -#v -:•* ?m:;-rm- 202 B 3. Figury dialektyczne 1. conciliatio (por. wyżej: Figury myśli, pkt B^) 2. praeparatio [rodzaj antycypacji, przewidywanie przebiegu sprawy, zwłaszcza argumentów przeciwnika] 3. concessio [chwyt polegający na pozornym lub ironicznym przyznaniu racji przeciwnikowi, obrócenie jego argumentów na własną korzyść] 4. permissio [figura stosowana głównie w genus deliberativum, podobna do concessio, polega na wykorzystaniu błędów przeciwnika; inna nazwa tej grupy figur: epitrope] B 4. Figury kompozycyjne - wedle czterech kategorii operacyjnych [Figuren nach den vier Ande-rungskategorien) 1. figurae per adiectionem a. interpositio [inna nazwa: parenteza, zdanie wtrącone, nawiasowe] b. subnexio [dołączenie do myśli głównej wywodu ubocznego uzasadnienia] c. aetiologia (odmiana subnexio, dołączenie dodatkowego argumentu „z przyczyny"] d. sententia [inna nazwa: gnoma; por. sentencja wyroku] 2. figurae per detractionem a. percursio [dosł.: przebieganie; tu: przypomnienie i wyliczenie, nieraz przelotne napomknienie] b. praeteritio [pominięcie niektórych kwestii, a raczej deklaracja takiego pominięcia] c. reticentia [nagłe przerwanie rozpoczętej myśli i zdania] 3. figurae per transmutationem [figury przez przestawienie] a. hysterologia [inna nazwa: hysteron-proteron; przestawienie kolejności zdarzeń, inwersja czasowa] 4. figurae per immutationem [figury przez zastąpienie] a. alegoria b. ironia c. emphasis [jako figura myśli emfaza oznacza użycie szczególnie wyrazistego i znamiennego fragmentu sprawy] d. synekdocha e. hiperbola. Uwaga: Tabela ta jest przekładem i wyciągiem ze Spisu rzeczy z książki Lausberga, dlatego zmienione zostały i przystosowane do tabelarycznego ujęcia sygnatury haseł (oznaczenia cyfrowe i literowe). Większość terminów jest przedmiotem rozważań w niniejszej książce - do odpowiednich miejsc czytelnik trafi przez indeks rzeczowy. Niekiedy jednak, gdy termin jest rzadki lub używany w zmienionym znaczeniu, dajemy w nawiasach kwadratowych objaśnienie, którego nie ma u Lausberga w danej kolumnie Spisu, choć oczywiście jest w tekście. W nawiasach kwadratowych dajemy też niemieckie określenia Lausberga, gdy przekład nastręcza wątpliwości. Kolejność omawiania figur nie będzie oczywiście odpowiadała ich randze, rozumianej jako częstotliwość występowania w tekstach albo jako popularność. Opisu figury dokonamy przy użyciu prostego wzoru złożonego z kropek na oznaczenie składników dowolnych oraz z liter (x, y, z...) na oznaczenie składników nacechowanych i powtarzanych. I tak np. najczęstszą i najbardziej popularną figurę, jaką jest bez wątpienia anafora, zapiszemy tak: x.....x.....x..... , co znaczy, że na początku tekstu oraz na początku kolejnych jego segmentów powtarza się ten sam wyraz. Zapis zostanie zawsze poparty przykładem: [...] chociaż opanowi cała Grecyja jest ofia madzeniu słyszę 203 tł część posiadłości naszych, chociaż co dzień szerzy zdobycia swoje, chociaż rąjego przemocy, sąjeszcze ludzie dosyć zaślepieni, by spokojnie w tym zgro-li po\ ^tarzanym to samo twierdzenie, że niektórzy z nas usiłują wciągnąć was w wojnę. bliskoznaczne, tym Jest to fragmf kiego2. Gdybyśmy nazwalibyśmy g być użyty raz ty loczłonowego (o a więc została powtórzenie tycr będziemy w dzi; Ale rozpatrzony Najprostszym onazm; wprawd. micznelub po prostu błędei|n albo tautologią znaczeniu wraz zwy (np. annom od działu A działu i o nazwi co z tego działu zje, czyli różne Figury prze; dziej czytelne. P raz zwana epanc sje: albo.....xx.. powiedzi lub m wszelkie wykrz anadiplozę. Jakc Boże mój, aramejsku i w t] stę; Mt 27, 46). Zaczynamy nazwanie rozpa< go, że retoryka ale dlatego, że różnią skutkiem ków (greki i łac 2 S.K. Potocl 3 Powtarzam; buch der literarisct nt Filipiki Demostenesa w przekładzie Stanisława Kostki Potoc-napotkali ten ustęp lub temu podobny w dowolnym tekście, anaforą po stwierdzeniu, że dany wyraz (tu: „chociaż") zamiast co, co by wystarczyło do zbudowania zdania podrzędnego wie-kolicznikowego przyzwalającego), został powtórzony trzy razy, dokonana adiekcja (przyłączenie); ponieważ przyłączenie, czyli samych wyrazów, odbyło się na odległość, nazwy figury szukać !e A,3 i odnajdziemy ją pod nazwą anafory. tę tabelę w porządku w retoryce opisowej przyjętym3, przykładem adiekcji przez powtórzenie byłby po prostu ple-ie pleonazm powtarza nie tyle te same słowa, ile słowa synoni-, ale problem jest zawsze ten sam: czy powtórzenie jest czy też staje się stylistyczną cnotą. Zazwyczaj pleonazmem azywamy powtórzenia zbyteczne, dla powtórzeń o zbliżonym odmiennym lub też zbliżonym brzmieniem wybieramy inne na-natió), które to figury umieszczamy w dziale A 2; różnią się one , że nie kolejność słów decyduje o ich przynależności do pod-;, lecz relacja między znaczeniem podstawowym a brzmieniem, czyni obszar poniekąd zbliżony do tropów. Tu należą paronoma- ypy grysłow- adiekcję zbudowane „w kontakcie" są z natury rzeczy najbar-erwszą w grupie A, 1 wymienia się anadiplozę (anadiplosis, nie-lepsis), której zapis jest dość prosty, choć może mieć dwie wer- ., albo xx....., czyli te same słowa mogą wystąpić w środku wy- początku. Te na początku bywają częściej cytowane, jako że knięcie zaczynające się od imienia adresata w wołaczu stwarza przykład postantyczne retoryki przywołują biblijne: „Boże mój, ś mnie opuścił" (słowa Jezusa na krzyżu, nb. wypowiedziane po m języku wraz z przekładem greckim zapisane przez ewangeli- od tego przykładu z wyraźną intencją: otóż trudno przystać na zliwego okrzyku konającego Jezusa figurą retoryczną. Nie dlate-est przeciwieństwem spontaniczności i sakralności (bo nie jest), tyl prozy antycznej i styl prozy biblijnej znacznie się od siebie tego, że proza retoryczna wywodzi się z indoeuropejskich języ-ny), proza biblijna zaś czerpała z języków semickich - hebraj- , O wymowie i stylu, cz. 1, t. 1, s. 328. tu i adaptujemy układ rozdziałów, podrozdziałów i ustępów wg: Lausberg, Hand-en Rhetorik. ?% "'»; .-#¦:, 204 skiego i aramejskiego. Rzecz jednak z czasem się skomplikowała - Nowy Testament znamy z wersji greckiej, ponieważ nie dochowała się praewangelia aramej-ska, choć pamiętać należy, że greka ewangelistów, podobnie jak później łacina Wulgaty, znacznie się różni od klasycznych kanonów. Wróćmy do figur przez adiekcję. Powtórzenie słów w środku segmentu jest ciekawszą wersją anadiplozy. Najczęściej stosuje się powtórzenie kończące jeden i zaczynające drugi segment, jak np. w artykule wstępnym, zawierającym deklarację: Stojąc na gruncie realiów i prawa [...] chcemy występować [...] jako przedstawiciele formacji, która wierzy, że zawsze, a szczególnie w chwilach trudnych, niezależnie od wszelkich możliwych wyborów, niezbędna jest rozmowa, rozmowa, a więc spotkanie [...], troska o wartości zasadnicze, odpowiedzialność4. W tym cytacie, poza skrótami koniecznymi, które niczego nie zniekształcają, dokonaliśmy małego fałszerstwa. W oryginalnej interpunkcji, bo o nią tu chodzi, interesujący nas fragment tak wygląda: [...] niezależnie od wszelkich możliwych wyborów, niezbędna jest rozmowa. Rozmowa, a więc spotkanie [...]. To, czy postawimy przecinek, czy kropkę, nie zmienia niczego w klasyfikacji figury, choć nie jest obojętne z punktu widzenia ewentualnego wygłoszenia tekstu. Anadiplozą może być wypowiedziana szybko, z naciskiem, irytacją nawet, ale może być wygrana jako pauza z zawieszeniem głosu. Wskazuje na to stosowane często rozdzielenie przylegających słów, typu.....x/p/x....., gdzie symbolem p oznaczamy słowo spełniające funkcję sygnału pauzy: „vivis et vivis non ad de-ponendam, sed confirmandam audaciam" (CicCat 1, 2, 4), czyli „żyjesz i żyjesz nie by poniechać zuchwałości, lecz by ją utwierdzić" - Cyceron zwracając się tu do Katyliny wprowadził spójnik et dla oddzielenia dwu inaczej zapewne wypowiedzianych czasowników. Podobny efekt osiąga Kochanowski w tzw. pieśni O spustoszeniu Podola przez Tatarów: Zbójcę (niestety), zbójcę nas wojują, Którzy ani miast, ani wsi budują; {Pieśni II, 5, ww. 13-14) , gdzie nawiasowe wtrącenie nie niszczy anadiplozy, aleją nawet uwypukla. Omawiana figura ma kilka nazw: obok anadiplozy - epanalepsis, epizeuksis, a nieraz po prostu, ale rzadziej, geminatio i reduplicatio, czyli podwojenie. Nieraz próbuje się rozróżnić te terminy i uznać arbitralnie np. reduplicatio (anadiplozę) za odmianę geminatio (rozumianej jako epanalepsis), która polega na zetknięciu dwu tych samych słów w taki sposób, że pierwsze kończy jedną frazę, drugie zaczyna następną. Wtedy anadiplozą właściwą byłby poprzednio cytowany wstęp do pierwszego numeru miesięcznika „Res Publica", inne zaś tylko epanalepsą. 205 Wobec braku powszechnej zgody, takiego rozróżnienia nie da się chyba utrzymać 4 Od redakcji,,,Res Publica" 1987, nr 1, s. 2. i przyjdzie te Już przy terminy uznać za wyrażenie synonimiczne. omawianiu względnie prostej figury, jaką jest anadiplozą, należy zwrócić uwagię, że konstrukty syntaktyczne jako naruszenia normy mogą jednocześnie tworzyć więcej niż jedną figurę oraz że figury kwalifikowane jako figury słów przeplatają się z figurami myśli. Sugerowana przez anadiplozę pauza może być wyrazem namysłu i utwierdzenia w przekonaniu; tak należy czytać parente-tyczne „(niestety)" Kochanowskiego. W tejże pieśni Kochanowskiego, poety-retora, mamy taką puentę: Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie", Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą i po szkodzie głupi. (ww. 45-48) Słowo „szkoda" pojawia się podwojone w kontakcie, choć w innym przypadku i z innym przyimkiem. Tym sposobem anadiplozą otwiera się na figurę z rozluźnionym brzmieniem, o czym poniżej. Nieraz anadiplozą, gdy nie zachowuje bezwzględnie zasady powtórzenia w kontakcie, przekształca się w inną figurę czy też miesza się z inną figurą: - Już chciałem kropnąć wiersz liryczny... A to był Pożar Świata. Pożar Z całą pewnością polityczny. (J. Tuwim, Jambypolityczne) Wyrażenie „pożar świata" zostaje dopełnione i jakby poprawione przez powtórzenie słowa i uzupełnione epitetem „polityczny" (efekt wzmocniony także przez przerzjitnię, która pozwala na zawieszenie głosu, choć do tego nie zobowiązuje). Takie poprawienie wyrażenia nosi nazwę correctio i zazwyczaj prowadzi do użycia wyrażenia bliskoznacznego o większej mocy (typ: „Lubię. Lubię? Co mówię? Kocham!") lub oznaczającego zdarzenie bardziej nacechowane (gorsze lub lepsze, zależnie od okoliczności). Cyceron w swej sławnej Katylinarce (CicCat I, 1,2) stwierdza i pyta: „Hic tamen vivit; vivit? immo vero etiam in senatum venit", czyli „Ten jednak żyje; żyje? owszem, i jeszcze przychodzi do senatu". Jest ta figura raczej figurą myśli - nie odwołuje się bowiem do relacji językowych, ale do obyczajów: przyjść do senatu to większa bezczelność niż żyć. Stopień mocy słowa czy zdarzenia jest materiałem, z którego buduje się figurę zwaną klimaks, a będącą rozwinięciem anadiplozy i korekcji. Gr. klimaks - to po łacinie gradatio, a więc gradacja, stopniowanie. Jest to na pozór figura jeśli nie łatwa, to oczywista. Na pozór, ponieważ kryje w sobie pewne komplikacje. Jeśli użyjemy trzech czasowników w takiej kolejności: żałować, płakać, rozpaczać, to zbudowane za ich pomocą zdania zapewne stworzą układ stopniowal-ny, czyli gradację. O takiej figurze pisał Stanisław Kostka Potocki nie bez racji, że „mniej ją uważać należy za osobną figurę, jak za sposób zręcznego kilku użycia, co do jednego zbiegają się celu. Służyć ona może do powiększenia lub osłabienia 206 wyrazów w wyliczeniu foremnym okoliczności [...]"5. Zarazem autor przytacza jako piękny przykład tak rozumianej figury, będącej także amplifikacją, fragment mowy Cycerona przeciw Werresowi: Występkiem jest więzić obywatela rzymskiego, zbrodnią chłostać, prawie ojcobójstwem życie mu odebrać; cóż o ukrzyżowaniu powiem?6. To jest klimaks sensu largo. Ale istnieje jeszcze klimaks sensu stricto, figura bardziej wymyślna i trudniejsza o następującej budowie: ...x/x...y/y...z/..., a więc nie tylko ze zwykłymi powtórzeniami, lecz z nawiązaniami, które prowadzą do szczególnej odmiany gradacji. Często taką figurę nazywa się „anadi-plozą kroczącą"7. Przykładem mogłaby być fraza z mowy Cycerona na cześć żołnierzy, którzy polegli w walce przeciw Antoniuszowi (jest to mowa druga z tzw. filipik: In Marcum Antonium orationes Philippicae): „[...] Zdaje się, że tenże Bóg, co dał Rzym narodom, dał was Rzymowi"8. Podobną konstrukcję ma w Panu Tadeuszu okrzyk (XI, 70): „Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami", z czego ma wynikać, że „Bóg jest z nami". Mimo poczynionych poprzednio zastrzeżeń co do stylu retorycznego w Piśmie Świętym odnotujmy fragment listu św. Pawła, pisanego z całą pewnością po grecku: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany {List do Rzymian, 5, 1-5, podkr. J.Z.) Klimaks polega tu na stopniowaniu rzeczowników (stopniowanie w sensie teologiczno-moralnym, a nie gramatycznym) oraz na ich ułożeniu w związek przyczynowo-skutkowy: ucisk - wytrwałość - cnota - nadzieja. Obok klimaksu istnieje też figura zwana antyklimaks, ale różnice między nimi są raczej nieistotne. Wiemy, że klimaks znaczy po grecku dosłownie „drabina", „schody", co użyte jako termin retoryczny ma obrazować wspinanie się od słów niższych do coraz wyższych, od słabszych do silniejszych. Antyklimaks byłby więc ruchem w przeciwnym kierunku. Ale co jest słowem niższym i słabszym, a co wyższym i mocniejszym? Da się to tylko ustalić wtedy, gdy normy językowe lub społeczne są dostatecznie wyraźne. Za przykład antyklimaksu, pozbawionego jednak owego „kroczącego" efektu anadiplozy, weźmy fragment mowy Peryklesa ku czci poległych Ateńczyków (w relacji Tukidydesa): Dlatego i was obecnych tutaj rodziców poległych nie tyle opłakuję, ile pocieszam. Wiecie bowiem, że zmienne są koleje życia ludzkiego, szczęśliwy zaś jest ten, kto jak ci oto najzaszczytniejszą śmierć znalazł, albo jak wy - najzaszczytniejszą boleść [...]9. S.K. Potocki, op. dt., cz. 2, t. 3, s. 347. Op. cit, s. 348. Lausberg, op. cit., s. 315, § 623. Przekład wg: S.K. Potocki, op. cit., cz. 1, t. 2, s. 151. Tukidydes, Wojnapeloponeska, s. 40 i n. 207 Antyklimaksem byłoby tu osłabienie wartości emotywnej słów: opłakuję -pocieszam, zaszczytna śmierć - zaszczytna boleść. Jest w retoryce figura, bardzo popularna w łacinie i trudna do przełożenia, rzadka w języku polskim, a mianowicie hendiadys. Polega ona na użyciu dwu słów, najczęściej dwu rzeczowników złączonych spójnikiem, z których jeden wbrew pozorom współrzędności jest podporządkowany drugiemu jako przydawka. Bardzo lubił tę figurę Cyceron: „in iudiciis peri-culisąue" {Pro Archia poeta), czyli w dosłownym przekładzie „w sprawach i niebezpieczeństwach" zamiast „w niebezpiecznych sprawach [sądowych]". Ale najlepszym przykładem hendiadys będzie początek Eneidy: Arma virumque cano Troiae qui primus ab oris... , a w przekładzie Karyłowskiego: Broń i męża opiewam, co z Troi wybrzeża... , co jednak należy rozumieć: „męża zbrojnego opiewam...", ponieważ wbrew rów-norzędności gramatycznej nie chodzi tu o broń w ogóle, ani o broń Eneasza, lecz o zbrojnego Eneasza - „orężnego męża". Osobną figurą przez adiekcję i przez powtórzenie w klamrach jest prosapo-dosis, zwana też epanadiplozą, jako że jest to jakby odwrócenie anadiplozy. Ma ona kształt następujący: x.....x, a więc polega na powtórzeniu tego samego słowa na początku i na końcu zdania lub dostatecznie wyrazistego segmentu (mniej niż zdania, a nawet dwu podobnych zdań do siebie przylegających). Jako przykład zacytujmy fragment Stanisława Kostki Potockiego Uwag nad powyższą mową (czyli nad Mową Jana Jakuba Rousseau) - fragment bogaty w figury: Mniemamyż, że tego nie czuł, nie znał, nie widział potężny Russa umysł, co zdrowy wskazuje rozsądek? i że nieuważnie prostą porzucił drogę, by się rzucić w uboczne? Nierozsądnym byłoby tak biegłego dialektyka o tak grubą oskarżać pomyłkę, popełnił ją więc, bo ją chciał popełnić10. Słowa tworzące epanodiplozę nie są wprawdzie identyczne co do formy gramatycznej, ale tożsame co do sensu. Innym przykładem niech będzie tytuł pracy Renę Chateaubrianda, powtarzający starą francuską formułę, wypowiadaną po śmierci króla: „Le roi est mort: Vive le roi!" Po polsku możemy to przełożyć na dwa sposoby: albo „Król umarł. Niech żyje król!" i wówczas powtórzymy strukturę epanadiplozy; ale jeśli ten szyk brzmi niezbyt zręcznie, to możemy też powiedzieć: „Umarł król. Niech żyje król!" Wówczas otrzymamy inną figurę, zwaną epiforą (.....x.....x). Przechodząc do figur przez adiekcję na odległość, zacząć trzeba od figury najbardziej popularnej, o której wyżej była już mowa, a mianowicie od anafory. Ma ona budowę przejrzystą: x..., x..., x..., przy czym, w przeciwieństwie do innych figur przez adiekcję, które, aby były czytelne, muszą być objętościowo ograniczone, anafora teoretycznie nie ma końca, w praktyce zaś sięga kilku lub nawet kilkunastu powtórzeń. 10 S.K. Potocki, op. cit., cz. 1, t. 2, s. 407. m ¦« 208 Łatwość anafory powoduje, że ojej przykład nietrudno; trudniej natomiast 0 skomentowanie celowości artystycznej anafory. Porównajmy dwa cytowane już wcześniej fragmenty, oba z Kazań sejmowych Skargi, oba z Kazania wtórego. O miłości ku ojczyźnie [...]: (1) Gdy się z okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy, gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszytkim, co w domu jest, nie pogardzamy: zatonie, i z nim my sami poginiemy ". (2) Rozmyślcie, jakie od tej matki, od Korony i Rzeczypospolitej] tej, dobrodziejstwa i upominki macie. Ona wam wiary ś. katolickiej, przez którą do wiecznej ojczyzny przychodzicie, dochowała; 1 Chrystusa, zbawienie wasze, i jego Ewangeliją przyniosła. Ona jej od fałszywych nauk i jadów heretyckich obroniła. Ona Husa przed stem kilkadziesiąt lat swymi kaptury i konfederacyjami i jego przeklęte kacerstwo odpłoszyła. Do tego czasu kapłany wam i biskupy, i duchowne pasterze wasze daje, przy których przystęp do łaski Bożej i obrony od wszystkich nieprzyjaciół macie. Ona wszczepiła tu ołtarz służby Bożej i ofiar przedziwnych, z których wam ubłaganie Boskie zawżdy płynie. Ona się i dzisiejszych złych wieków srogim heretykom odejmuje [...]l2. Różnica między anaforami w pierwszym i drugim przykładzie na tym polega, że w pierwszym w funkcji anafory występuje spójnik „gdy", w drugim zaś zaimek „ona", nawiązujący do początku fragmentu, a zatem zastępujący ważne dla wypowiedzi słowo „ojczyzna". Różnica jest istotna, ponieważ „ona = ojczyzna" wpaja słuchaczowi usilnie określone przekonanie i poniekąd działa mnemotech-nicznie, natomiast spójnik „gdy" mógłby wydać się zbyteczny. A jednak oba użycia anafory są uzasadnione. Porównano kiedyś pracę retora do biegacza. Jeśli wolno pozostać przy tym porównaniu, to anafora jest zabiegiem taktycznym: zwalnia tempo w obawie przed zgubieniem sensu. Albo zostaje powtórzone to słowo, na którym mówcy szczególnie zależy, albo słowo anaforyczne jest semantycznie obojętne i mogłoby bez szkody dla sensu zdania być opuszczone, ale zostaje jednak użyte, by wstrzymać bieg myśli, przygotować słuchacza do odbioru ważnej informacji i wskazówki oraz aby powiązać ze sobą myśli różne zawarte w kolejnych zdaniach pobocznych. ¦ Ten spójnikowy typ anafory jest przeciwieństwem asyndetonu, a anafora w ogóle jest przeciwieństwem elipsy, a tym samym redundancji. I tak jak nie ma jedynej poprawnej odpowiedzi na pytanie, czy redundancja w języku (por. rozdz. VI, s. 146) jest zjawiskiem korzystnym czy nie, tak nie możemy odpowiedzieć, co lepsze: nieredundantna elipsa i asyndeton, czy redundantna anafora i polisynde-ton, czyli wielokrotne zespolenie tym samym spójnikiem segmentów syntaktycz-nie współrzędnych. Możemy jedynie sprawdzać efekt i skuteczność użycia figury przeciwstawiając sobie dwie wersje - z figurą i bez figury (rozmyślnie dla eksperymentu fałszując na chwilę tekst). Cezar powiedział: „Veni, vidi, vici". A co by było, gdyby zamiast tego asyndetonu, skłaniającego się ku elipsie, użył wyrażenia ze spójnikami? 11 P. Skarga, Kazania sejmowe, s. 45. 12 Op. cit., s. 48. W Przemówień* 1905 roku mówił S 209 u na zjeździe wychowańców Szkoły Głównej dn. 6 czerwca enkiewicz o „wyższym przybytku naukowym": Miał on zaświecić j ak gwiazda nad całym krajem, leglejsze krańce tej ziertji naszej kultury i uszlacł* Sienkiewicz powtórzył cztery razy „miał", za pierwszym razem z zaimkiem odnoszącym się do ukowy)". Można by powtarzać podmiot i mają swoje zalety. dowana i przekszta Anafory można tyczne: gramatyczn zrównując zaczęte rych użyte zostały , miał rzucić jasne promienie wiedzy w najod- i, miał wytworzyć ludzi nauki i światłych obywateli, miał podnieść poziom tnić, a zarazem pogłębić myśl narodową". dopiero co wypowiedzianego rzeczownika „przybytek (na-na kilka sposobów przeredagować ten fragment - mógłby się (przybytek ten), można by opuścić trzykrotnie powtarzane orzeczenie (miał), ponieważ pierwszy raz użyty czasownik może dobrze rządzić następnymi zdaniarii; można by wreszcie użyć także dwu spójników „i", łączących pierwsze zdanie z drugim i trzecie z czwartym - powtarzając czasownik przed zdaniem trzecim (pized „wytworzyć") - wszystkie te kombinacje są dopuszczalne Wybór takiej właśnie anafory można by wytłumaczyć chęcią zwolnienia tempa rr owy, ale najbliższe intencji autora będzie chyba domniemanie inne: oto wielokrotne powtarzanie słowa „miał" (w znaczeniu: devoir, sollen, de-here) zwraca uwagi \ na powinność i możliwość, ale zarazem na możliwości tej i nadziei utratę: Szkoła Główna została przecież po kilku latach, w 1869 r., zlikwi- cona w rosyjski Uniwersytet Państwowy, by więc podzielić na anafory gramatyczne i anafory seman-e (spójniki, zaimki, przyimki) spełniają funkcję pomocniczą v ten sposób człony, anafory semantyczne natomiast, do któ- Izw. wyrazy samodzielne (rzeczownik, czasownik, przymiotnik, rzadziej liczebnik), czynią dobitnym znaczenie wyrazów powtarzanych. Odwróceniem anafory jest epifora o budowie.....x.....x.....x, czyli figura powtarzająca te same wyrazy na końcu segmentu. Liczba powtórzeń jest teoretycznie nieograniczona, ale epifory właściwe na ogół kończą się na dwu lub trzech członach. Mówimy o epiforach właściwych, ponieważ często jako epifory przytaczane bywają układy litanijne (np. „wysłuchaj nas, Panie"), które epi-forami nie są. Epifora, podobnie jak anafora, przeciwstawia się elipsie i jest figurą zwiększającą redundancję, co znaczy zarazem, że jej pojawienie sięjest o tyle znaczące, o ile jej brak byłby rzeczą naturalną i o ile nie naruszałby poprawności składni. O przykład prostej epifory znacznie trudniej niż o anaforę, ponieważ jest ona mniej efektowna, a ponadto jest figurą ryzykowną. Użycie tego samego słowa na zakończenie dwu segmentów tworzy rym, który w językach nowożytnych wszedł w rolę wierszotwórczą. Nie spełniała epifora takiej funkcji w grece i w łacinie, w których to językach wykształcił się system metrycznej poezji bezrymowej. Wobec tego użycie słów o podobnym brzmieniu na zakończenie dwu (co najmniej) mniej lub bardziej równych członów było w klasycznej prozie dopuszczalne, a nawet 13 Tekst i omówienie tej mowy w: H. Kurkowska, S. Skorupka, Stylistyka polska. Zarys, Warszawa 1959, s. 256 i n. <•¦') 19 F. Yodićka, Poćatky krasne prozy novoćeske, Praha 1948, s. 86 (cyt. za: Wierzbicka, op. cit, s. 69 i n.) 277 Problem czasownika jest jeszcze z jednego powodu istotny dla stylu periodycznego, a szerzej nawet - dla dziejów kultury retorycznej. Oto - najogólniej mówiąc -w wieku XVI w języku polskim, podobnie jak w łacinie, panowała tendencja „do przyznawania przewagi nad rzeczownikiem i jego grupą czasownikowi i jego satelitom gramatycznym"20, podczas gdy z upływem lat grupa rzeczownikowa wyraźnie zaczęła przeważać nad czasownikową. Można to udowodnić metodami statystycznymi, ale jaśniejsze, a nie mniej miarodajne, będą dla tego celu przykłady z dwu tłumaczeń Cycerona (De ojjiciis): Stanisława Koszutskiego O powinnościach wszech stanów ludzi księgi troje (Łosk 1575) oraz W. Kornatowskiego O państwie. O prawach. O powinnościach. O cnotach (Warszawa 1960)21. Gdy Cyce-ron pisał: „quod est oratoris proprium", Koszutski przekładał: „to, co właśnie każdemu mówcy należy a przystoi", Kornatowski zaś po prostu - „zalety mówcy". Cyceron: „ut adpiscantur", Koszutski: „aby dostali tego", Kornatowski: „w celu zdobycia tego"; Cyceron: „quantum proficias", Koszutski: „żeś się kiedy uczył", Kornatowski: „z czynionego postępu". I jeszcze jeden spośród wielu przykład szczególnie wyraźny: Cyceronowe „ut Panaetio videtur" oddał Koszutski przez Jako się Panecjuszowi zdało", a Kornatowski napisał lapidarnie „zdaniem Panecjusza". Nie będziemy rozstrzygać, który przekład jest lepszy - istotne tu jest tylko to, że we współczesnej polszczyźnie pisanej, a potwierdza to szeroka egzemplifika-cja, przeważają „tendencje nominalne", czyli konstrukcje z rzeczownikiem tam, gdzie w oryginale łacińskim i w tłumaczeniu polskim w wieku XVI przeważały „tendencje werbalne", czyli czasownikowe. Jest rzeczą oczywistą, że zdania wsparte na przewadze rzeczowników niewiele stwarzają okazji do budowy okresu, który jest rezultatem gry z czasownikiem. Powtórzmy: nie wszystkie orzeczenia postawione na końcu dają okres, ale konstrukcje zwlekające z orzeczeniem tworząjednak napięcie w oczekiwaniu pełnego sensu. Są to wypowiedzenia „periodopodobne", a nie periody sensu stricto; wiele ich jednak w prozie retorycznej. Za przykład celowego stosowania takiego szyku niech posłuży fragment z Kazania trzeciego Skargi: I ta niezgoda przywiedzie na was niewolą, w której wolności wasze utoną i w śmiech się obrócą; i będzie -jako mówi Prorok - „sługa równo z panem, niewolnica równo z panią swoją i kapłan z ludem, i bogaty z ubogim, i ten, co kupił imienie, równy z tym, co przedał". Bo wszyscy z domy i zdrowim swoim w nieprzyjacielskiej ręce stękać będą, poddani tym, którzy ich nienawidzą22. Na dziewięć czasowników pięć zostało położonych na końcu zdań, te mianowicie, które są decydujące dla konkluzji: „wolności... utoną", „w śmiech się obrócą", „stękać będą", „...ich nienawidzą". 20 Wierzbicka, op. cit., s. 33. 21 Wszystkie przykłady za: Wierzbicka, loc. cit. (Autorka przytacza tłumaczenie Koszutskiego z wyd.: Wilno 1766). 22 Skarga, Kazania sejmowe, s. 66. 278 W rozdz. II mowa była o ważniejszych wydarzeniach w dziejach teorii retorycznych, ale kwestie stylu periodycznego zostały tam zaledwie zaznaczone, ponieważ bez wprowadzenia w zawiłości składni relacje z tej części sztuki orator-skiej byłyby niezrozumiałe. Styl retoryczny nie jest tożsamy ze stylem periodycznym, retoryka bowiem -jak wiemy - akceptuje, uznaje czy co najmniej dopuszcza styl nizany. W tym względzie można dzieje wymowy podzielić z grubsza na dwie odmiany: gor-giańską i cyceroniańską. Gorgiasz zalecał zdania oparte na homoioteleutach, a więc raczej człony paralelne, Cyceron zaś był mistrzem i wzorem dwudzielnej budowy wypowiedzenia, ze zdaniami złożonymi podrzędnie i z szykiem anty-cypacyjnym. Warto w tym miejscu przypomnieć to, co wiemy z rozdz. II o opozycji stylów: attyckiego i azjańskiego. Azjański cenił sobie wypracowaną ozdobność, nagromadzenie figur i tropów oraz liczne efekty dźwiękowe, ale unikał długich kombinacji zdań upodrzędnionych. Między długością a ozdobnością istniała zależność - styl attycki był bardziej intelektualny, styl azjański - bardziej emocjonalny i kwiecisty. Świadectwa podzielonych gustów w tym względzie pochodzą z różnych epok. I tak np. wedle Tukidydesa mowa Staneledasa była krótka, bo mówca nie lubił, a przede wszystkim nie rozumiał „długich mów Ateńczyków"". 0 Lizjaszu mówiono, że był nadto monotonny, bo zbyt „kommatyczny", Isokra-tes natomiast zbyt periodyczny24. Nie jest przypadkiem, że Konarski w De emen-dandis eloąuentiae vitiis (1741), szukając lekarstwa na niemiłą mu barokową przesadę, zalecał stosować okresy, a unikać incisów, które sprzyjały słownym konceptom. Zdaniem Euzebiusza Słowackiego25 Seneka zepsuł wymowę, ponieważ mówił w sposób krótki i „ucinkowy", stosował „obroty nadzwyczajne" 1 najeżone antytezami. Ucinkami nazywa Słowacki incisa, a „obroty nadzwyczajne" - to niezwykłe, a więc nieregularne, nieprzepisowe periody. Nawet sprawozdawczy punkt widzenia, możliwie bezstronny, każe cenić kla-sycystyczny umiar, mimo to jednak nie powinniśmy zbyt prędko odwracać się od koncepcji azjańskich. Jeśli retoryka ma być, bo była zawsze, otwarta na inne dziedziny sztuki słowa, to w tradycji azjański ej można dostrzec intensywne związki wymowy z poezją. Azjaniści dlatego między innymi unikali długich okresów i woleli krótkie „ucinki", ponieważ takowe można było wygłaszać śpiewnie26. Przywoływaliśmy przykłady okresów także z poezji, a może nawet częścici z mowy wiązanej, ale nie była to jednak poezja meliczna. Trudno wprawdzie wyraźnie rozgraniczyć zdecydowaną meliczność od poezji niemelicznej, ale kryjącej pewne dyspozycje dla wykonania wokalnego, mimo wszystko jednak nie jest to 23 Tukidydes, Wojna peloponeska, s. 50. 24 Chaignet, La rhetoriąue et son histoire, s. 444. 25 Słowacki, Dzieła z pozostałych rękopismów ogłoszone, t. 2, s. 13. 26 Cytowska, Szelest, Literatura grecka i rzymska w zarysie, s. 176. 279 przypadek, że bardziej ku melice skłaniała się poezja stroficzna; wiersz stychicz-ny natomiast był przeznaczony do recytacji. Jak wiadomo, przywykło się okres w wierszu utożsamiać z dystychem (co najmniej, bo także z czterowierszem lub dłuższą, ale na ogół parzystąjednostką), membrum - z wersem, incisum zaś - z półwersem (hemistychem). Rzadko jednak okres wraz z jego częściami, jako jednostkami syntaktycznymi, pokrywa się z dystychem (lub jego wielokrotnością) jako jednostką metryczną lub sylabiczną. Na szczęście rzadko, bo wówczas rozkład intonacji byłby dość nużący - antykaden-cja przypadałaby stale na koniec pierwszego wersu (lub połowy tetrastychu), kadencja zaś na koniec dystychu (lub tetrastychu) - tak jak to bywa u Alojzego Fe-lińskiego, jednego z bardziej retorycznych poetów. Na początku aktu II Barbary Radziwiłłówny mówi August (tj. Zygmunt August): Wy, rządu naczelniki, wodze, Senatory, Słudzy praw, swobód stróże, narodu podpory, Przez których głos i ramię August Polską włada, Spełnijcie, co uchwalił Król i Wielkorada. Dwa pierwsze wersy składają się z kolejnych incisów, a gramatycznie rzecz ujmując, z wołaczy, a więc z szeregu antykadencji; potem następują trzy membra, zakończone wraz z czwartym, wersem kadencyjnym: „Król i Wielkorada". Ale nawet Feliński nie może sztywno przestrzegać zasady zgodności jednostek wersy-fikacyjnych z jednostkami składniowymi - wers bywa przełamany na dwie części poprzez oddanie go dwu postaciom: BONA KMITA Ta ślachta... Wszyscy wodza swojego są godni (akt I, w. 471) Feliński stosuje także przerzutnie (enjambements), choć jest w tym powściągliwy, ostrożny i oszczędny - dlatego właśnie służy nam tu za przykład; rozdzielenie wersu na dwie osoby czy przerzutnia nie były z początkiem wieku XIX czymś rzadkim. To przecież Kochanowski ustabilizował regularny polski sylabowiec z dokładnym rymem żeńskim półtorazgłoskowym, tak że dzięki temu (a nie mimo to) możliwe było wykorzystanie przerzutni i różnicy między rozmiarem wersów a układem składniowo-semantycznym. Budowa wiersza i budowa zdania, w tym także konstrukcja okresu, tworzą układy, owszem, konkurencyjne, ale zawsze komplementarne. Nie można odpowiedzieć, co jest ważniejsze: zdanie czy wers, należy natomiast śledzić i badać funkcje zarówno uzgadniania tych układów, jak ich kolizji. W nauce sztuki aktorskiej od dawna istnieje problem sposobu czytania wiersza: czy mówić z przewagą wyznaczników rytmicznych, czy też nie bacząc na rozmiary sylabiczne lub akcenty tonicz-ne dbać o sens zdania? Juliusz Osterwa przykazywał mówić wiersz tak, jakby to była proza; zapewne zwalczał w ten sposób jakąś zastarzałą manierę recytator- 280 281 ską, ale nie miał racji w tym przede wszystkim, że ulegał fałszywej alternatywie. Nonsensem byłoby recytować wiersz nie bacząc na jego składnię i sens zdania, ale z drugiej strony nieprawdą jest, że wiersz można wytłumić, ponieważ tok numeryczny pozostaje substratem wypowiedzi nawet wtedy, gdy sens wymaga gospodarowania pauzami. Weźmy przykład bardzo prosty i mało zreto-ryzowany - Fredrowski wiersz sylabotoniczny, ośmiozgłoskowiec trocheiczny w Zemście. Nie ma przeszkód, by zdanie: Piękne dobra w każdym względzie Lasy, gleba znamienita - wygłosić nie naruszając toku SsSsSsSs, choć w drugim z cytowanych wersów akcent główny w słowie „znamienita" przypadnie na sylabę ,,-ni", natomiast będzie akcentem słabszym (pobocznym) na sylabie „zna-", tak że ditrochej zbliży się tu do peonu trzeciego (ssSs). Nonsensem byłoby jednak wygłoszenie w toku trocheicznym jednosylabowych okrzyków Cześnika: Co? co? co? co? co? co? co? co? Jednakże nawet przy tak rozległej różnicy między strukturą wiersza a sensem, rozumianym jako projekt scenicznego zachowania postaci (konieczne pauzy między poszczególnymi pytajnikami, modulacja głosu etc), pamięć o rozmiarze sy-labicznym i rozkładzie tonicznym nie może zaniknąć - numeryczność sylabiczna i toniczna wypowiedzi może nie zostać w pełni zrealizowana, ale pozostaje wypowiedzi tej akustycznym substratem jako potencjalność. Po tym przykładzie wróćmy do retoryki właściwej, która od starożytności po nowożytne epoki klasycystyczne interesowała się rytmizacją prozy. Posłużymy się polską renesansową ilustracją: będzie to zarazem dogodna okazja dla zreferowania ważkiego zdarzenia z dziejów teorii literatury, a mianowicie głośnego sporu Górskiego z Herbestem na temat periodów, sporu, którego w rozdz. II nie mogliśmy opowiedzieć, ponieważ byłby niezrozumiały bez uprzedniego wprowadzenia w arkana teorii okresu. Spór, o którym mowa, był przejawem ogromnej aktywności intelektualnej polskiego humanizmu i, choć na pozór rozstrzygnięty, pozostawił interesujące ślady, których nie podobna dziś pominąć27. Jakub Górski, profesor Akademii Krakowskiej, wydał w roku 1558 podręcznik De periodis atąue numeris oratoriis libri II (O okresach i liczbach orator-skich księgi II; można by też tytuł ten przełożyć tak: O okresach i numeryczno-ści w wymowie). Autor nie był szczególnie oryginalny - dał definicje i przykłady periodów idąc za znanymi poglądami, wedle których „typowy period retoryczny [...] jest zdaniem złożonym o budowie dwudzielnej i specjalnym, kunsztownym szyku wyrazów, powodującym retardację sensu, w warstwie ilo- czasowej zaś tworzącym układy miar rytmicznych"28. Na pozór przekonanie to mogło liczyć na zgodę wszystkich, było bowiem nader ostrożne: cały okres jest pełnym zdaniem pod względem gramatycznym - twierdził Górski - i tylko na tej podstawie można wyznaczyć granice i funkcje periodu. Wprawdzie układ rytmiczny nie jest obojętny, ale jest wtórny wobec struktury semantyczno-syntak-tycznej, uzupełnia ją jako czynnik estetyczny. Z takim poglądem nie zgodził się inny profesor Akademii, Benedykt Herbest, i wszczął z Górskim - ówczesnym zwyczajem - publiczną dysputę, po czym sformułował swoje tezy drukiem w rozprawie pt. Periodica disputatio (Kraków 1562). Wywodził, że współcześni retorycy, a przede wszystkim jego adwersarz, odeszli od autorytetu Cycerona, który jakoby dzielił periody na membra, a membra na incisa wedle metrum, czyli liczbą stóp - i tak incisum winno odpowiadać półwer-sowi (hemistychowi) heksametrycznemu, membrum - całemu wersowi, kompletny period zaś byłby dystychem, a nawet mógłby dochodzić do czterech wersów heksametru. Tak radykalna teza była dość trudna do obrony. Herbest poszukał zatem wyjścia w odróżnieniu periodu retorycznego, opartego na zasadach numerycznych, od periodu gramatycznego, wyznaczonego składnią. Na to odpowiedział Górski pracą Disputationis de periodis contra se a Bene-dicto Herbesto [...] editae refutatio (Kraków 1562). Z kolei Herbest nie chciał pozostać dłużnym i wygotował Periodicae responsionis libri V (Lipsk 1566). Nie był tu jednak już tak stanowczy - przyznał, że zasady numeryczne odnoszą się do jednostek samodzielnych, czyli określonych kategoriami składniowo-semantycz-nymi, a więc okrężną drogą dawał składni pierwszeństwo. Jak wiemy - człony retoryczne mogły być samodzielne {seiuncta) lub łączne (coniuncta). Miara długości, którą zaproponował Herbest, odnosi się do membra seiuncta, ponieważ membra coniuncta rządzą się innymi prawami. Herbest tu ustąpił poniekąd Górskiemu - przyznając, że ograniczenie długości nie dotyczy członów wewnątrz periodu29. Tak rozumując Herbest wyróżnił tzw. pe-riodus simplex, czyli okres prosty. Miał na myśli wypowiedź dłuższą od incisum i membrum, coś, co jest membrum ze względu na strukturę, ale okresem ze względu na długość. Ponadto dopuszczał odstępstwa od ulubionego układu metrycznego - tetrastychu, odstępstwo jednakże tolerowane, ale nie naruszające zasady. Spór wywołał bardzo żywe zainteresowanie - włączyli się do dyskusji znawcy Cycerona i retoryki w ogóle: Stanisław Orzechowski, Jan Kochanowski, Andrzej Patrycy Nidecki, Piotr Skarga. Dla nich sprawa była jasna - przyznali słuszność Górskiemu i ta opinia utrzymała się w historii literatury. Periodus simplex nie istnieje, albo trzeba generalnie zmienić definicję periodu rezygnując z jego istoty, jaką jest kolista budowa i retardacja sensu. 21 Historię sporu referujemy za: Werpachowska, Z dziejów retoryki XVI wieku... 28 Werpachowska, Jakub Górski i Benedykt Herbest..., s. 184. 29 Werpachowska, Z dziejów retoryki XVI wieku..., s. 116. 282 Pokonany Herbest opuścił Kraków, został wykładowcą w Lu w Poznaniu, a potem, wstąpiwszy do Towarzystwa Jezusowego, u giach w Pułtusku, Malborku, Jarosławiu. Wprawdzie nikt już nie uznał zwycięstwa Herbesta w tym spo wiedliwość każe dostrzec w jego koncepcjach jądro użyteczności30 przesadnie skupił się on na rytmie prozy, to jednak zwrócił uwa; urodę łaciny mówionej, widoczną dopiero po starannej analizie Herbest z całą pewnością patrzył na retorykę nie tylko jako na sztu pisania, lecz także pięknego wygłaszania - i dlatego interesował si gospodarowania głosem i nie lekceważył tzw. stylu nizanego. W stylu wypowiedź, mierzona możliwościami oddechu, zaczynała po ślonym normom. 30 Op.cit.,s. 111-132. •anscianum zył w kole- e, ale spra-Jeśli nawet j na ukrytą anetycznej. :ę pięknego sposobami rm właśnie legać okre- Rozdział XII TOPIKA Kategoria toposu, rodem z antycznej retoryki, zaczęła w II połowie wieku XX robić karierę w historii i teorii literatury, zapewne zasłużoną jako zadośćuczynienie po dziesięcioleciach romantycznego lekceważenia, ale jednocześnie przesadną jako moda i niebezpieczna aneksja wielu tradycyjnych problemów poetyki. Krótko mówiąc, termin „topos" wbrew swemu pierwotnemu znaczeniu zaczął funkcjonować wymiennie, a nawet zastępczo w znaczeniu „motyw", zwłaszcza w sytuacjach i zwrotach obejmujących zbiór czy wiązkę motywów i reguły ich funkcjonowania, gdzie bardziej eleganckie wydawało się (i wydaje) rozprawianie o „to-pice", zamiast o tematyce, wątku czy motywach wędrownych. Pojęcie toposu jest użyteczne w badaniach literackich bez zbytecznego rozszerzania jego zakresu. Co więcej - może się okazać bardziej stosowne wówczas, gdy będzie przyswajane w zgodzie z pierwotnym znaczeniem terminu i przeznaczeniem pojęcia. Topikę wylansował Ernst Robert Curtius jako autor rewelacyjnej książki Eu-ropdische Literatur und lateinisches Mittelalter, wydanej po raz pierwszy w 1948 r., potem wznawianej' i tłumaczonej na kilka języków2. Przewodnia myśl tej książki o wielkiej wspólnocie literatury europejskiej, nieprzerwanie trwającej także w „łacińskim średniowieczu", dała nieoceniony impuls wielu szczegółowym badaniom, ale zarazem upoważniła, mniej lub bardziej mimowiednie, do nadmiernego rozszerzenia pojęcia toposu. Curtius był nieostrożny może dlatego, że nie spodziewał się takiego sukcesu książki: szukając usprawiedliwienia dla podjętej problematyki, w jednym i tym samym rozdziale informował czytelnika o użyteczności „toposu" sensu stricto i pokazywał znaczenie motywów trwale obecnych w synchro-nii europejskiej kultury, a często i w szerzej rozumianej wspólnocie zbiorowej podświadomości, co prowadziło do identyfikacji toposu z archetypem. Ale sam punkt wyjścia Curtiusa był jak najbardziej trafny. Ubolewając zrazu, że dla nowoczesnego człowieka, a nawet badacza, retoryka jest „groteskowym upiorem", spróbował przedstawić topikę,, jeśli nie pogodnie, to przynajmniej dostępnie", i pisał: „W tej antycznej budowli, jaką jest retoryka, topika pełni rolę 1 Odwołujemy się do wydania: E.R. Curtius, Europaische Literatur und lateinisches Mittelal-ter, wyd. 2, Bern 1954. 2 Po polsku ukazał się rozdz. pt. Topika, przeł. K. Krzemieniowa, „Pamiętnik Literacki" 1972, z. 1 [Całość dzieła: E.R. Curtius, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, przeł. i oprać. A. Borowski, Kraków 1997]. 284 składu zapasów. Znajdowano tam myśli typu najbardziej ogólnego: takie, których można było używać we wszelkich mowach i pismach"3. Ta wstępna definicja jest jak najbardziej trafna, gdy odnosi topos do „myśli" i gdy zwraca uwagę na użyteczność toposów w różnych i niemacierzystych kontekstach. Istotnie, bowiem topos z natury swojej znajduje się w stanie swoistej „półgotowości": „Tworzenie wypowiedzi z użyciem toposu przypomina dopasowywanie i spajanie elementów prefabrykowanych lub może, ściślej, wmontowy-wanie takiego elementu w mur słownych cegiełek"4. Nazwa „topos" pochodzi z greckiego topos koinós, co Rzymianie dokładnie oddali przez locus communis, co po polsku znaczy „miejsce wspólne", a co kiedyś ładnie i obrazowo nazywano „zapasy i składy myśli"5. Aby dobrze zrozumieć istotę topiki, trzeba się cofnąć do uprzednio wyłożonych problemów inwencji i argumentacji (rozdz. IV), ale trzeba też przypomnieć wcześniejsze niż Retoryka dzieło Arystotelesa, a mianowicie Topiki, do których Stagiryta wprost się odwołuje (ArRh I, 2; 1358a 25-30). Wprawdzie cytaty z klasyków nie wyjaśnią do końca i bez reszty znaczenia tego terminu, ale niepodobna ich pominąć. Na początku Retoryki autor określił odrębność i wyjątkowość sztuki wymowy, przypominając, że polega ona na umiejętności „metodycznego odkrywania tego, co w odniesieniu do każdego przedmiotu może być przekonywające" (ArRh I, 2; 1355b 25n.). W tym zdaniu należy podkreślić słowa „do każdego przedmiotu", bo to jest differentia specifica. Oczywiście nie wolno zapominać, że „sztuką" nazywa autor zarówno arytmetykę z geometrią, jak i medycynę, które, podobnie jak inne nauki (tu granica między wszelkimi umiejętnościami jest poniekąd zatarta), pouczać i przekonywać mogą wyłącznie w zakresie własnego swego przedmiotu6. Nie wymienia on w tym miejscu poetyki, ale chyba nie dlatego, że jej za sztukę nie uważa, lecz z niechęci do przypisywania jej funkcji pouczających i perswazyjnych. Jeżeli retoryka para się dowodzeniem jako przekonywaniem uniwersalnym, czyli jeżeli wypracowuje „sposoby uwierzytelniania" (gr. pistis) jako rodzaje „dowodów" (apódeiksis; ArRh I, 1; 1355a 5), należy bliżej przyjrzeć się zarówno zaletom, jak i wadom czy niebezpieczeństwom takiego postępowania. W tym celu trzeba na chwilę jeszcze wrócić do niektórych zagadnień teorii argumentacji (rozdz. IV). W cytowanym wyżej ustępie rozdziału pierwszego księgi pierwszej Arystoteles pisał: 3 Poprawiamy w tym miejscu przekład Krzemieniowej (s. 232), ponieważ w oryginale mamy tu „das Vorratsmagazin" (s. 89), co nie znaczy „spichlerz", jak chce polska tłumaczka, lecz właśnie „skład", „magazyn", „zbiór części zamiennych lub zapasowych". Konotacja „żywności" jest w tym kontekście zbędna; zresztą Curtius, gdyby o nią mu chodziło, napisałby zapewne „Speicher". 4 J. Abramowska, Topos i niektóre miejsca wspólne badań literackich, „Pamiętnik Literacki" 1982, z. 1/2, s. 18. W tym artykule rekapitulacja sporu o topos i polemika z nieuzasadnionymi użyciami terminu. 5 Słowacki, Dzieła z pozostałych rękopismów ogłoszone, t. 2, s. 36. 6 Perelman, Logika prawnicza. Nowa retoryka, s. 128 i n. Zob. też K. Leśniak, Wstęp do: Arystoteles, Topiki. O dowodach sofistycznych, Warszawa 1978. 285 Retoryczny dowód jest entymemem, który - można powiedzieć - stanowi najwyższą formę uwierzytelniania. Skoro entymem jest rodzajem sylogizmu, a każdy sylogizm jest przedmiotem rozważań dialektyki czy jako całej, czy jakiejś jej części, to jasne, że ten, kto doskonale potrafi poznać przesłanki i działanie sylogizmu, będzie równie uzdolniony do posługiwania się entymemem, pod warunkiem, że rozumie do jakich przedmiotów stosuje się entymem i czym się różni od sylogizmu logicznego. Odkrywanie prawdy i prawdopodobieństwa jest przecież wyrazem tych samych uzdolnień" (ArRh I, 1; 1355a). Nie jest to może całkiem jasne - z dwu powodów: raz dlatego, że Stagiryta pisał nadto zwięźle, po drugie z tej przyczyny, że jego greczyzna jest, jako leksykon, zarazem zbiorem nazw i określeń potocznych, jak i fachowych terminów. Enthymeomai znaczy najzwyczajniej „wynaleźć, zauważyć, dostrzec, zastanowić się", a enthymSma to najpierw „myśl, zamysł, pomysł", a także, już jako termin, pewien rodzaj wnioskowania dedukcyjnego. I w tym właśnie niejedna trudność dla czytelnika oryginału. Przekłady łacińskie, a tym bardziej nowożytne są w o tyle lepszej sytuacji, że jako terminów fachowych używają zapożyczeń (dlatego też błąd popełniają puryści przesadnie tępiąc wyrazy obce). Dotyczy to także, a nawet przede wszystkim, głównego tematu tego rozdziału: Grek mówił topos zarówno wtedy, gdy miał na myśli zwykłe miejsce w przestrzeni, na którym stał czy siedział, jak i wtedy, gdy odnosił topos jako termin do problematyki retorycznej i dialektycznej, i za każdym razem wyjaśniać musiał zakres i treść użycia. Należy więc sobie uprzytomnić, że w pismach Arystotelesa nie każdy topos to jest topos koinós, czyli „miejsce wspólne", i że problematyka rozmaitego rodzaju „miejsc" wiąże się z pograniczem retoryki i dialektyki, a w dzisiejszym rozumieniu logiki, semiologii i metodologii nauk. Wyżej przytoczony cytat z pierwszej księgi Retoryki wymaga kilku słów komentarza: jeśli retoryczny dowód jest entymemem (dalej będziemy używali po-prawniejszej po polsku formy „entymemat"), a ten rodzajem sylogizmu, to wpierw trzeba owe rodzaje wyliczyć. W Retoryce autor te szczegóły pomija, ponieważ pisał już był o tym obszerniej w Topikach: Otóż sylogizm jest to wypowiedź, w której, gdy się coś założy, coś innego niż się założyło, musi wynikać dlatego, że się założyło. Jest „dowodem" [apódeiksis], gdy przesłanki sylogizmu są prawdziwe i pierwsze albo przynajmniej takie, że ich znajomość wywodzi się z przesłanek prawdziwych i pierwszych (ArTop I, 1; lOOa). Ten rodzaj sylogizmu dziś byśmy nazwali sylogizmem asertorycznym. Od takiego wnioskowania odróżnia Arystoteles sylogizmy „dialektyczne" i „erystycz-ne", które nas tu właśnie najbardziej interesują. W następnym zdaniu cytowanego ustępu czytamy: Sylogizm jest natomiast „dialektyczny", gdy się opiera na przesłankach zgodnych z opinią powszechną [eks endóksón]. I parę wierszy dalej: Natomiast sylogizm jest „erystyczny", jeżeli opiera się na sądach, które uchodzą za powszechnie uznawane, ale w rzeczywistości nie są takie albo jeżeli się wydaje, że się opiera na takich sądach, które są bądź powszechnie uznawane, bądź uchodzą za takie (ArTop I, 1; lOOb). 286 Entymemat z kolei to taki sylogizm, w którym opuszczona została jedna przesłanka (gr. en thymo - „w umyśle"). Entymemat nie musi prowadzić do błędnego wnioskowania, bo przesłanka może być oczywista; wnioskowanie entymematyczne bywa jednak naganne ze względu na ukryte ryzyko nieuświadomionego błędu w przesłance lub - co gorsza - błędu świadomie ukrytego. Nie jest w tym sensie entymemat odpowiednikiem jednego tylko z trzech wymienionych sylogizmów, może bowiem być opuszczony w sylogizmie właściwym (asertorycznym) dla oszczędności, może wystąpić w sylogizmie „dialektycznym", gdzie przesłanka przemilczana jest zdaniem równie dobrze prawdziwym, jak fałszywym czy prawdopodobnym - tak właśnie jak to bywa w opiniach powszechnie akceptowanych. Sylogizm „erystyczny" (termin „erystyka" znamy: to sztuka prowadzenia sporu) jest wnioskowaniem najbardziej podejrzanym: nie został jednak zdecydowanie zganiony, a to dlatego, że - jak to wielokrotnie podkreślaliśmy - retoryka jako sztuka przekonywania dopuszcza agonistyczne chwyty zmyłkowe pod warunkiem jawności reguł gry. Entymemat ma zaletę krótkości. Jest zawodny, ale w dziedzinie perswazji chwiejne prawdopodobieństwo posiada często wartość mocnego argumentu. Prostym przykładem entymematu będzie zdanie: „Jan jest odważny, bo Jan jest Polakiem", w którym została opuszczona przesłanka: „każdy Polak jest odważny" jako jawnie nieprawdziwa, a podstawiona chytrze pod prawdziwą: „niektórzy Polacy są odważni". Chytrze - ponieważ ukryta zamiana kwantyfikatora dużego (ogólnego - każde S jest P) na mały (szczegółowy - niektóre S jest P) bywa częstym, rozmyślnym lub mimowiednym, błędem. Zważmy jednak, że tego rodzaju zdania są typowymi opiniami stereotypowymi, czyli swego rodzaju wspólnotą przekonań. A oto przykład entymematu przytoczony przez Kwintyliana (V, 14, 25): Cnota jest jedynym dobrem; dobre jest to, czego nikt nie może źle użyć; cnoty nie może nikt źle użyć, przeto cnota jest dobrem. Ten poprawny sylogizm może być podstawą następującego entymematu: „Pieniądze nie są dobrem ('Non est bonum pecunia'), bo nic nie jest dobre (dobrem), czego ktoś może źle użyć; pieniędzy można źle używać ('pecunia potest quis małe uti'), zatem pieniądze nie są dobrem". Mówca skraca to rozumowanie i pyta: „Czyż pieniądze są dobrem, skoro każdy może ich źle użyć?" Jest to tzw. entymemat ex pugnantibus, czyli ze zwalczających się (sprzecznych) stanów rzeczy. Nietrudno wykazać w nim błąd, polegający na pomieszaniu stosunków sprzeczności, przeciwieństwa i podprzeciwieństwa, które to różnice możemy sobie teraz darować, odsyłając do podręczników logiki. Entymematy tworzą „rzeczy do wierzenia" (credibile) i mogą zarówno służyć w sporze dopuszczającym fortele, jak i w literaturze, której żywiołem nie są bynajmniej sylogizmy asertoryczne, lecz przeciwnie - gra pozorów i pytań. Oto przykład poetycki potocznego przekonania o nieszczęsnych pieniądzach: Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje, Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje. Zacność w m Na tego tam Bodaj zdech: Ten wszytek Stąd walki, s Nas chude, c Jest to fraszka Jana pozór oczywisty i pros ny komentarzem o star nych anakreontyków (i we wspólnocie myśleń I właśnie pojęcie w ter kulturowy, jest ną do zgody ludzi wyk: w tej grze, której reguł} Entymemat nie jest rającym. Przy użyciu mowo, co znaczy także konsekwencja: topika ale zarazem jest szkołą Kwintylian, zreszt ność kwestii terminolo ochanowskiego pt. ZAnakreonta (1,40). Sens fraszki, na i, będzie niepełny dopóty, dopóki nie zostanie uzupemio- tradycji: rzecz tłumaczona z greckiego, z jednego z licz-hoć nie z samego Anakreonta), funkcjonuje jako ogniwo o wartościach. pólnoty jest kluczowe dla topiki. Wspólnota ta ma charak-zgod^ą powszechną {consensus omniuni), ale często ogranicza-;ztałconych i tym samym jakby uprawnionych do udziału spisała retoryka7. ożsamy z toposem, ale jest dla toposu urządzeniem gene-toposów nie rozwiązujemy problemów, ale myślimy proble-agonistycznie. W topice zawarta jest pozornie pewna nie- uży do przekonywania i utwierdzania w przekonaniach, wątpienia. za Cyceronem, tak określał toposy (ze względu na złożo-icznych zacytujemy najpierw oryginał): Locos apello [...] sedes księgi Dla jasności opuść w tym wykropkowanyrji kursów i dygresji na ta wiada w podtytule Definicję wyżej coś w rodzaju „składu w której to propozycji tu o gotowy zbiór, stoji z toposów wydobywa, korzysta, ale się ich nie by było przecież twieroj wacyjność, ale mimo w synchroniczność - wie Ponieważ topika je badacza zastawia pułap - grozi fałszywą interp netyzmu i naturalizmu 7 Kopperschmidt, 8 Dyck, Ticht-Kunst... 287 łości za nic, fraszka obyczaje, laraczej patrzają, kto daje. kto sie naprzód złota rozmiłował; wiat swoim złym przykładem popsował. ląd morderstwa; a co jeszcze więcej, miłujem, to gubi napręcej. Tgumentorum, in quibus latent, ex ąuibus sunt petenda (V, 10, 20). iśmy kilka słów w tym cytacie: Kwintylian zastrzega się wtręcie, że nie ma tu na myśli „miejsc" w znaczeniu eks-e tematy, jak zbytek czy cudzołóstwo, lecz -jak to zapo-- loci w sensie de argumentis. przytoczoną niełatwo przełożyć: sedes argumentorum - to argumentów", co Curtius oddał przez „Vorratsmagazin", der Vorrat" znaczy mniej więcej „zapas, zapasy". Chodzi y do dyspozycji mówcy. Inaczej mówiąc - argumenty się a z kolei toposy się odnajduje8, co znaczy, że się z nich :worzy. Może w takim ujęciu jest pewna przesada, trudno zić, że w dziedzinie topiki niemożliwa jest wszelka inno-zystko uderzającą cechą miejsc wspólnych jest ich trwała owiekowa obecność sensu. t skrajnie konwencjonalna, na czytelnika, a często i na i: nierozpoznanie toposu w toposie -jeśli tak można rzec etacją tekstu, interpretacją w stylu pozytywistycznego ge- Przyczyną pomyłki może być nie tylko oddalenie w cza- ¦meine Rhetorik..., s. 132. s. 42. vr ^ ;¦¦:¦-.,: 288 sie, czyli po prostu nieznajomość dwu i pół tysiąca (z górą) lat literatury europejskiej, ale także nieznajomość konwencji. W następnym zdaniu cytowanego ustępu Kwintylian porównuje mówcę (czy w ogóle: autora) do myśliwego, który wie, gdzie się udać, by upolować i złowić zwierzynę. I do kupca, który wie, gdzie można nabyć poszukiwany towar. Nie w każdym kraju - powiada (V, 10,21) - wszystko się wytwarza; podobnie trzeba znać miejsce, w którym kryje się ptak czy ryba (podkr. J.Z.) * * * Namiętnością retoryki jest taksonomia, dzielono więc i systematyzowano toposy na różne sposoby9. Najbardziej wyrazisty podział jest podziałem według „stanu sprawy" (status causae), w tym sensie zarówno sprawy sądowej, jak i przedmiotu narady (w rodzaju doradczym) i tematu pochwały lub nagany (w rodzaju pokazowym). Stan sprawy z kolei można dzielić według: I. osób (personae) i II. rzeczy (res). Ad I: toposy co do osoby dzielono według: genus (w znaczeniu: „ród", „pochodzenie"), natio („narodowość"), patria („ojczyzna", a także „ojczyzna domowa", „strony ojczyste"), sexus („płeć"), aetas („wiek"), educatio et disciplina („wykształcenie"), habitus corporis (chodzi tu o właściwości ciała, np. o siłę namiętności), fortuna („majątek"), conditionis instantia (chodzi tu o różnice stanu społeczno-prawnego: „obywatel" czy „przybysz", „wolny" czy „niewolnik", „ojciec" czy „syn" itp.), animi natura (dosłownie: „natura duszy"; chodziło tu o cechy charakteru i właściwości psychiczne - skąpstwo, litość, okrucieństwo itp.), studia (w tym sensie „zawód" - rolnik, żołnierz, żeglarz, lekarz itp.). Podział ten, podobnie jak i następny, nie jest podziałem wyczerpującym i rozłącznym: toposy mogą na siebie zachodzić, można też odnajdywać inne loci. Ad II: toposy co do rzeczy można dzielić na różne sposoby. Najczęstszy podział: 1) ante rem (czyli „przed sprawą"), 2) in re („wewnątrz sprawy", „w rzeczy samej"), 3) circa rem („wokół sprawy") i 4) post rem („po sprawie"). W każdym z tych czterech sposobów podręczniki skrupulatnie podają liczbę miejsc (np. „ante rem quot loci sunt?" i odpowiadają: „septem"), ale dokładność ta ma wątpliwą wartość, ponieważ podziały są raczej zbiorem przykładów niż poprawną logicznie systematyką, toteż przyjrzymy się tylko niektórym. Ciekawe, iż w tej grupie jako jeden z możliwych siedmiu toposów wymienia się topos a persona, o którym przecież wiemy, że jest czymś więcej niż jednym spomiędzy ante rem, ponieważ z innego punktu widzenia stanowi on całą obszerną klasę10. Wśród toposów in re są takie, jak wyprowadzony „z całości" (a totó), „z części" (a parte), „z rodzaju" (a genere), „z gatunku" (a specie) itp. 9 Przegląd stanowisk: Lausberg, Handbuch der literarischen Rhetorik, s. 201-220, § 373-399. 10 Op. cit., s. 206, §377, przyp. 3. 289 Najciekawsze dla dalszych rozważań okazują się toposy (3) „wokół sprawy" (circa rem), które dzielą się w następujący sposób: a) „z podobieństwa" (a simili), b) „z niepodobieństwa" (a dissimili, co można by też przełożyć: „z odpodobnie-nia"), c) „z równości" (a pań), d) „z przeciwieństwa" (a contrario). Toposy post rem mają dwie odmiany: „ze skutku" (ab eventu) i „z orzeczenia" (a iudicato), czyli najczęściej z wyroku, co ma zastosowanie w dalszym postępowaniu sądowym. Chwilę zatrzymajmy się przy loci circa rem, te bowiem dzielą się jeszcze dalej dwustopniowo i naprowadzają na literackie (w tym sensie poetyckie, a nie tylko retoryczne) konsekwencje teorii toposu. I tak toposy 3a (czyli a simili) występują wpięciu odmianach: exemplum, similitudo (podobieństwo), fabuła, imago (obraz), exemplum verisimile (przykład prawdopodobny). Podział to już zbyt pedantyczny, ponieważ trudno wskazać istotną różnicę między exemplum (przykładem; por. rodź. IX) a exemplum verisimile, co sprowadzałoby się do różnicy między autentycznością przytoczonego zdarzenia a zdarzeniem możliwym. Poetyka alegorii, paraboli, przysłowia nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do dokumentalnej wiarygodności - w tym sensie nieprzedawnione jest zdanie Gorgiasza, wedle którego w poezji oszukujący jest uczciwszy od nieoszukującego, a oszukany bogatszy od nieoszukanego, co jest przecież genialnym opisem fikcji i tzw. umowy złej wiary. W tym momencie dochodzimy do najtrudniejszej części rozważań, a mianowicie do wyznaczenia granic pojęcia toposu. Wiemy, że zostało nadużyte - nieraz nieostrożnie utożsamione z motywem oraz wręcz niepoprawnie - z archetypem. Kwestia motywu jest złożona i będzie wymagała starannego rozpatrzenia. Identyfikację zaś z archetypem należy stanowczo odrzucić. Archetyp bowiem, w znaczeniu takim, jakie mu nadał Carl Gustav Jung, jest elementem kolektywnej wyobraźni, dziedziczonym w sposób „naturalny". Czymkolwiek jest topos, jakkolwiek będziemy go opisywać, jedno jest pewne: topos jest składnikiem tradycji dziedziczonym „kulturowo". Najważniejsze w dotychczasowych wywodach jest to, iż topos jest argumentem niespecyficznym, co znaczy, że nie należy do żadnej określonej dyscypliny i nie towarzyszy dowodom naukowym, lecz może być użyty dla poparcia dwu aspektów sprawy, jest przeto jakby obosieczny. Mówi się często, że topika to zbieranie kwiatów do wieńca. Tego porównania użyto wprawdzie w pochwale Kasjo-dora jako historyka Gotów ", a więc wobec tekstu, który nie przynależy do żadnego z trzech klasycznych rodzajów oratorskich. Ale wiemy, że retoryka nie jest tylko teorią sztuki oralnej (to po pierwsze) i że - po drugie - teoria argumentacji wytworzywszy kunszt topiki hojnie obdarowała nią swych najbliższych powinowatych - historię i poezję. Przykład z Kasjodorem został przywołany jeszcze z jednego powodu - oto zbieranie kwiatów do wieńca jest toposem odnoszącym się do topiki, czyli, inaczej mówiąc, jest toposem toposów. Arbusow, Colores rhetorici..., s. 108. - 290 W historii literatury nieraz spotykamy się ze zdziwieniem lub nawet z ubolewaniem spowodowanym faktem zmiany poglądów pisarza; wprawdzie ewolucja przekonań jest czymś, co nie powinno nigdy dziwić, gdy jednakże zdania wzajemnie sprzeczne występują w bliskim sąsiedztwie, obyczaje takowe potrafią nawet gorszyć. Często tymczasem mamy do czynienia nie ze zmianą poglądów, lecz z respektowaniem konwencji - różnice gatunku, a nawet różnice języka (Kochanowski polski i łaciński12) mogą uzasadniać niespójność dzieła, od którego nie należy żądać, aby było monolitem. Dobrym przykładem nieewolucyjnej opozycji dwu stanowisk będzie stosunek do wojny i pokoju. Słodko jest umierać za ojczyznę, należy czcić bohaterów, rycerz jest postacią świetlaną. Trzeba bronić pokoju, orać, siać i zbierać plony. Rzeczą niegodną jest zabijać. Te zdania sprzeczne oznaczamy raz znakiem dodatnim, drugi raz ujemnym - zależnie od okoliczności13. Otóż to! Topika została powołana do życia po to, by służyła dwu różnym stronom w dwu różnych okolicznościach. Stara rzymska zasada prawnicza: „Audiatur et altera pars" (niech będzie wysłuchana i druga strona) jest etosem obowiązującym sąd i dlatego właśnie - a nie mimo to - dopuszcza zwalczające się wzajemnie zdania. W Satyrze Kochanowskiego czytamy: Dalekoście sie od swych przodków odstrzelili, A prawieście na nice Polską wywrócili. Skowaliście ojcowskie granaty na pługi, A z drugiego już dawno w kuchni rożen długi. W przyłbicach kwoczki siedzą albo owiec mierzą, Kiedy obrok woźnice na noc koniom bierzą. (ww. 59-64) W Proporcu zaś, napisanym z okazji hołdu, który nowy książę Prus, Albrecht II Fryderyk złożył królowi polskiemu (1569), czytamy m.in.: Pruskie kraje strapione ustawicznym bojem, Wrychle jęły sie cieszyć pożądnym pokojem. Miecze na niezrobione lemiesze skowano, Szable na krzywe kosy i na sierpy dano; Morza i drogi bystrych rzek uspokojone, Miasta z rumów upadłych znowu wyniesione; (ww. Poeta w ciągu kilku lat mógł zmienić poglądy, nie mówiąc już o tym, że brak obrony potocznej dobrze uzasadniał wyrzuty czynione przez Satyra, tak samo jak drugi hołd pruski był wystarczającą okazją do panegirycznej pochwały Hohenzollerna. Rzecz jednak nie w pozatekstowych okolicznościach, skądinąd niebłahych, lecz w prawie do obocznego stosowania toposów. 13 Abramowska, op. cit., s. 17. 12 W. Weintraub, Jan Kochanowski i Joannes Cochanovius: dwóch świadków historii, [w zbiorze:] Dzieło literackie jako źródło historyczne, s. 146-165. 291 Wraz z tym problemem wracamy do porządku i układu tzw. części sztuki retoryki (partes artis). Mówi się potocznie w podręcznikach, i zdanie to powtórzyliśmy, że topika wraz ze wszystkimi zasadami argumentacji należy do inven-tio (a po grecku heuresis; por. rozdz. III i rozdz. IV). Wiemy także, że toposów się nie wynajduje, lecz że się je odnajduje, ponieważ nie ma toposu w pełni oryginalnego i niepoprzedzonego przekonaniem powszechnym. Nie jest zapewne przypadkiem, że od terminu fachowego locus communis poszło niepochlebne określenie „komunał", co oczywiście nie powinno dezawuować całej tej problematyki. Jeśli w dziale inwencji mamy szukać samych toposów i sposobów ich odnajdywania, to musimy przypomnieć, jak ten dział dalej się dzieli, ponieważ w niejasnym rozróżnieniu „części sztuki" {partes artis) tkwią- zdaje się - niektóre przynajmniej przyczyny nieporozumień. Inventio dzielono tradycyjnie (tak Kwinty-lian - III, 9, 1) na: 1) prooemium (inaczej exordium) czyli „wstęp", 2) narratio czyli „opowiadanie" (przedstawianie stanu „sprawy", w każdym z trzech rodzajów nieco odmienne), 3) probatio czyli „dowodzenie", 4) refutatio czyli „odparcie (zarzutów)", i na koniec 5)peroratio czyli „zakończenie", a więc po prostu epilog. Topos jest wprawdzie odmianą argumentu, ale byłoby uproszczeniem szukać go tylko w dziale probatio, ponieważ cały układ mowy ma na celu perswazję. I dlatego jest rzeczą słuszną rozprawiać o topice „exordialnej" i „finalnej" (Exordial-topik i SchlusstopiklA), ale trzeba jednocześnie dość radykalnie od toposów związanych ze wskazanym fragmentem mowy odróżnić toposy „tematyczne" - takie jak: „chłopiec i starzec" (puer senex), „stara kobieta i dziewczyna" czy „świat na opak". W jednym wypadku repertuar środków językowych dostępnych mówcy jest pochodną odpowiedniej części tekstu, w drugim związek obrazu z określonym typem argumentu jest mniej wyraźny. Stąd właśnie pochodzi pomieszanie lub co najmniej nieostre rozgraniczenie toposu i motywu. Topos - czy to „chło-piec-starzec", czy to omawiany przed chwilą opozycyjny układ „miecza" i „lemiesza" - nie jest przeznaczony do określonego fragmentu utworu. Możemy się domyślać, że raczej wystąpi w części narratio, ale część ta z natury rzeczy czerpie swój porządek z zewnątrz, a więc z przebiegu sprawy. Topikę związaną z właściwym jej fragmentem mowy (szerzej: dzieła) możemy - w odróżnieniu od „tematycznej" - nazwać topika „dyspozycyjną", mając na uwadze tę „część sztuki", która następuje po inwencji i nazywa się dispositio, a zajmuje się stosunkiem „porządku naturalnego" (ordo naturalis) do „porządku sztucznego" {prdo artificialis; por. rozdz. IV). Porządek sztuczny jest ukształtowaniem materiału w sposób celowy w niezgodzie z obiektywnym czasem i przyjętymi zwyczajami. W dyspozycji zatem może być zmieniony przepis przyjęty przez inwencję - np. mowa będzie się zaczynała od konkluzji lub od odparcia zarzutów. Trudność jednak w tym, że podręczniki skąpią przepisów, tak że decyzja o tym, w którym momencie zostanie użyty dany topos, jest dość swobodna. 14 Curtius, op. cit, s. 95. 292 Następna część sztuki - elokucja - dostarcza topice wyposażenia językowego, tak że topos wkracza do tradycji już w określonym kształcie stylistycznym, to znaczy, że dziedziczony jest nie tylko argument, ale i obraz. Nie znaczy to, że topika „dyspozycyjna" jest zbiorem zamkniętym, ale znamienna jest tendencja do katalogowania „miejsc", które mogą posłużyć do rozpoczynania i kończenia mowy. Curtius wymienia następujące toposy exordial-ne: a) mówca zapewnia, że powie coś nowego, b) exordium staje się rodzajem dedykacji, c) mówca poczuwa się do obowiązku podzielenia się swoją wiedzą, d) należy unikać lenistwa15. Arbusow stwierdza explicite, że „exordium może zawierać cztery powszechnie znane topoi" '6, po czym je wylicza: a) formuła autorskiej skromności, b) przysłowie albo sentencja, c) causa scribendi, czyli uzasadnienie potrzeby pisania, i d) formuła krótkości. Poza tymi czterema głównymi toposami wymienia jeszcze captatio benevolentiae („pozyskiwanie przychylności"), topos skromności, pochwałę dzielności współczesnych, autorytet starożytnych, sentencję albo przykład, wyrażanie wątpliwości co do sposobu rozpoczęcia, dedykacje, obowiązek powiadomienia, oburzenie na upadek obyczajów. Pozyskiwanie przychylności jest nie tyle toposem, ile nade wszystko generalną zasadą taktyki mówcy; sentencja - to także nie topos, ale forma toposu; podobnie exemplum, które jest przypadkiem pogranicznym topiki, a właściwie już gatunkiem. Tu chodzi zapewne o to, że takie właśnie formuły lub gatunki mogą być stosowane na początku. Topika finalna zna jakoby cztery odmiany: a) zakończenie z powodu nadejścia wieczoru, b) zakończenie z powodu zmęczenia, c) obawa przed znużeniem słuchacza lub czytelnika, d) modlitwa jako epilog17. Pamiętamy, że Arbusow opisuje średniowieczne colores rhetońci, co tylko nieznacznie rozszerza, a raczej modyfikuje, materiał odziedziczony po starożytności. Topika „dyspozycyjna" jest mało innowacyjna, chociaż żadne kompendium nie wyczerpuje jej możliwości. Należałoby osobno rozprawiać o toposach poszczególnych gatunków komunikacji słownej, w tym także gatunków literackich. Zostańmy przy prostych przykładach. Epistolografia, czy to jako sztuka, czy to jako zwykły sposób porozumiewania się pisemnego na odległość, w każdej kulturze i w każdym języku jest wyposażona w reguły odnoszące się do topiki exordialnej i do topiki finalnej. Wiemy, jak należy zaczynać, a jak kończyć listy, i stylistykę tych miejsc odnosimy nie do stanów ducha i umysłu piszącego, lecz do konwencji. Nie zawsze nazwanie kogoś „szanownym" i obdarzonym „poważaniem" pozostaje w zgodzie z wewnętrznym przekonaniem piszącego, nie jest jednak aktem nagannej obłudy, lecz tylko poszanowaniem zwyczajów. Zresztą nawet listowna tytulatura zna warianty, za pomocą których można jednak wyrazić zamierzone odcienie - rzecz jednak w tym, że i odcienie te sąrela- Op.cit.,s. 95-98. Arbusow, op. cit., s. 97. Op. cit., s. 107. tywizowane do topiczn i wszelkie odstępstwa o topos jako stan minimal Topos jest konstrukc z danego punktu widzeń od schematu argumentac znaczy, że schemat jest argumentem staje się w ] waną do Aleksandra Wie np. czyni Cyceron - do Przykładem toposu gumentach, może być na barkach olbrzymów" czasów minionych, geni Ale jako argument obra karłami) i wyrazem dum Bywa jednakże, że c sie, co znaczy, że raz je przykład „konia trojańs! raczej w znaczeniu skra razu greckich wojownik go Trojańczykom w obh wiedzenie „koń trojańsk Zarazem jest faktem, że pochwalny, nader użytec Kochanowski opiewał i skiego, chcąc pochwalić Wiodłeś swój Skąd ustawie Jeden po drug Którzy doma Przykład jest znami mentu, gdyby „koń trój argumentów" {sedes ar dzielni, mądrzy zdobyw Nie każdyjednak to deszyfracji, ale każdy p< kowany. Może się bowi zrozumiały, choć czytel 18 Abramowska, op. 19 Arbusow, op. cit. 293 j normy. Zresztą topos nie istnieje poza konwencją normy czerpią swe znaczenie właśnie z jej naruszenia; ;j inwariantności projektuje wiązkę swoich wariantów. \, w której niektóre części są wymienne - i te niektóre są a najważniejsze. „Locus communis ewoluuje stopniowo fjnego ku samemu argumentowi"l8, co, inaczej mówiąc, :ymś w rodzaju formularza do wypełnienia, pełnym zaś ankretnej sprawie. Można więc pochwałę wodza, skiero-kiego, nie zmieniając samego schematu, odnieść -jak to ompejusza19. otwartych znaczeniach, a więc i różnych możliwych ar-myślowo-obrazowy skrót: ,jesteśmy karłami siedzącymi Niewątpliwe w tym toposie jest przekonanie o wielkości Iności poprzedników i kumulacji dorobku kulturowego, en może być wezwaniem do skromności (jesteśmy tylko (z wysokości barków widzimy więcej). vuznaczność topiki rozkłada się w różny sposób w cza-no, raz drugie znaczenie ulega stabilizacji. Weźmy za ego". Jeśli posługujemy się tym określeniem dzisiaj, to ającym myśl o podstępnej zdradzie, wywiedzioną z ob-w ukrytych we wnętrzu drewnianego konia, ofiarowane-dnym geście pojednania. I nie ulega wątpliwości, że po-' o przeciwniku wewnątrz własnego obozu jest toposem, udzie renesansu rozumieli ten topos inaczej -jako topos ny w rodzaju pokazowym (genus demonstrativum). Gdy płakiwał tragicznie zmarłego młodzieńca, Jana Tęczyń-ego zacne pochodzenie, pisał: ód wysoki z domu tęczyńskiego, ie, jako z konia trojańskiego, m ludzie wielcy wychodzili, w polu godni w Polszcze byli. {Pamiątka, ww. 9-12) nny: Kochanowski nie mógłby tak zbudować komple-ński" nie był obiegowym zwrotem, wyjętym z „zasobu umentorum) w ustabilizowanym znaczeniu: to wielcy, y Troi wyszli z konia. os jest ambiwalentny i nie każdy z tego powodu wymaga winien być w swym pochodzeniu i w swej roli zidentyfi-m zdarzyć, że tekst lub odcinek tekstu jest sam przez się k nie domyśla się obecności toposu. Błąd nietrafnej lek- cit.,s.7. , s. 1 7. m. .**¦•¦ 294 tury nie będzie wówczas szczególnie groźny, ale sens będzie jednak niepełny, gdy zostanie pozbawiony świadomości więzi wypowiedzi z tradycją. Po przykład tego właśnie problemu sięgniemy znów do Kochanowskiego. Poeta w poemacie O śmierci Jana Tarnowskiego, kasztelana krakowskiego do syna jego Jana Krysztofa, który to utwór jest typowym renesansowym epicedium, umieszcza taką strofę: Gdzie dziś bogata Troja? Gdzie mocne Myceny? Gdzie Kartago i Korynt? Gdzie sławne Ateny? Gdzie sie ona gwałtowna rzymska moc podziała? Wszytko śmierć niecierpliwa z ziemią porównała. (ww. 117-120) Fragment na pozór nie wymaga komentarza - jest czytelny jako zbiór argumentów konsolacyjnych: nie trzeba narzekać, wszystko umiera, nie ma nic wiecznego na ziemi, giną państwa i miasta. To jednak nie cała prawda. To, że Kochanowski konsolację zawarł w kształcie pytań, nie było przypadkiem - poeta odwołał się tu do starego toposu, zwanego od pierwszych słów „ubi sunt?". Pytanie: „gdzie są...?" (dawne wspaniałości i dawne radości) pociesza w indywidualnym przypadku poprzez użycie argumentu czerpanego z powszechności ludzkich doświadczeń i praw natury. Dodajmy, że topos ten wykazuje szczególną trwałość -odnajdujemy go i rozpoznajemy nawet we współczesnej piosence: „Gdzie są chłopcy z tamtych lat?" („Weisst du, wo die Blumen sind?"). Najistotniejszą cechą toposu jest jego funkcja argumentacyjna i jego przynależność do wspólnego paradygmatu kultury. Podkreślamy to ze szczególnym naciskiem jeszcze raz - nie tylko dlatego, by odżegnać się od archetypicznych interpretacji, lecz także po to, by powtórzyć wątpliwości co do granicy między toposem właściwym (sensu stricto) a innymi formami (czy nawet figurami) obrazowego dyskursu o świecie. Zilustrujmy to dwoma przykładami - toposu a causa i toposu a simili. Przykładem toposu a causa, czyli z przyczyny, może być zasada do dziś przecież znana: „is fecit cui prodest", czyli „ten to uczynił, kto na tym skorzystał". Jest to właściwie już sentencja, ale wszelkie sentencje i przysłowia mają poniekąd charakter topiczny20. Nie należy rozważać trafności tej zasady -jest to z całą pewnością zasada nie-bezwyjątkowa, ale wszak toposu nie oceniamy na podstawie jego prawdziwości. Mimo to topos „is fecit" może się stosować do każdej sprawy i nie wymaga szczególnie pomysłowego elokucyjnego wsparcia. Inaczej topos a simili, czyli z podobieństwa. Nie wiadomo, do jakiej sprawy ma być stosowany, nie ma też swego przeznaczenia z punktu widzenia rozkładu materiału, może być toposem exordialnym i równie dobrze finalnym. Gdy topos „is fecit", w zasadzie należy do genus iudiciale, topos a simili jest możliwy w każdym z trzech rodzajów, a także poza rodzajami ściśle retorycznymi. 20 O funkcji przysłowia w topice zob. W. Tomasik, Socrealistyczne „miejsce wspólne", „Pamiętnik Literacki" 1984, z. 4. 295 Te dwa dostatecznie różne przykłady przywołaliśmy po to, by pokazać, że toposy różnią się między sobą stopniem udziału elokucji, bardziej lub mniej obligatoryjnej, tudzież bardziej lub mniej inwariantnej. To rozróżnienie znała antyczna teoria argumentacji. Wedle Kwintyliana (V, 11, 33) wszelkie argumenty pochodzą albo z zewnątrz (extrinsecus), albo z podobieństwa: te z podobieństwa należą do ornatuslx, co - jak wiemy - nie oznacza ozdobności, lecz to, co my dzisiaj nazywamy spełnianiem funkcji poetyckiej lub estetycznej (o tym w rozdz. V). Jeśli argument (i topos) a simili (a także a dissimili, a więc z niepodobieństwa, czyli z przeciwieństwa) może przybrać kształt porównania (poetyckiego), alegorii i metafory, czyli inaczej mówiąc, jeśli „podobieństwo" jest pojęciem nadrzędnym wobec porównania, alegorii i metafory22, to wówczas może się zdarzyć, że użyte jako argument tropy i figury zdominują topos. Metafora (w tym: porównanie) i alegoria straciłyby sens, gdyby zostały sprowadzone do oschłego schematu argumentacyjnego. Topos „konia trojańskiego" odwołuje się do Homera i Wergiliusza, co znaczy, że został z epopei zaczerpnięty, choć zastosowanie tego „miejsca" jako argumentu nie wymaga dosłownego i pełnego przytoczenia, ponieważ amplifikacja następuje jak gdyby poprzez pamięć tekstów klasycznych. Inaczej rzecz się przedstawia w wypadku toposu z alegorii. Jeszcze raz przypomnijmy alegorię okrętu, powtarzającą się u licznych autorów i wielokrotnie tu analizowaną. Na tym przykładzie spróbujemy odpowiedzieć na pytanie o stosunek toposu do motywu. Bo oto można by zgłosić zasadniczą wątpliwość: czy alegoria okrętu jest toposem. Sam Curtius - rzecz znamienna - analizuje podróż okrętem jako metaforę (metaforę pracy poetyckiej), a nie jako topos23: „vela dare" czy „vela trahere" (dosłownie: „rozpinać" lub „zwijać żagle"; por. Wergi-liusz, Georgica II41) może się odnosić do pracy twórczej: „Epik płynie wielkim statkiem przez szerokie morze, liryk łódką przez rzekę"24. Ale na poparcie tej tezy i, co za tym idzie, takiej kwalifikacji Curtius cytuje Horacego odę XV. księgi IV (inc: „Phoebus volentem proelia me loqui..."): Feb lutnią tknął, ostrzegł, śpiewać bitwy, zdobyte grody nie tobie, słuchaj, na srogim Morzu Tyrreńskim nie podoła łódź krucha. (przeł. S. Gołębiowski) Ale Curtius cytuje tylko pierwszą zwrotkę, a nawet urywa czwarty wers, a tymczasem dalej mowa jest o Cezarze (tj. o Auguście): Cezar u steru kieruje nawą, wojnom domowym wrogi, wyrasta nad wichrzycieli, co pragną grabić, pustoszyć miasta. 21 Dyck, op. cit., s. 54. 22 Op. cit., s. 55. 23 Curtius, op. cit, s. 138 i n. (rozdz. VII Metaphorik, § 1: Schiffahrtsmetaphoreń). 24 Ibidem. ^M 296 Jest to więc z całą pewnością nawiązanie do znanej alegorii okrętu jako państwa, a nie metafora. Jest to zatem także topos z alegorii: poeta nie rozwija obrazu nawy, bo odwołuje się do tej figury jako do czegoś powszechnie znanego; różnica tylko w tym, że zwykle przedstawiano statek zagrożony, a tym razem nawa jest w pewnych dłoniach i płynie bezpiecznie. Mamy więc jakby dwie drogi powstawania toposu - jedna, z entymematu, przejmuje formalny sposób rozumowania, powszechnie przyjęty, i ewentualnie zostaje rozwinięta w opis lub opowiadanie. Druga droga prowadzi od obrazu lub opowiadania do argumentu - w tym wypadku obraz musi być powtarzany wielokrotnie i musi należeć do pewnej wspólnoty, jak właśnie porównanie państwa do nawy. Argumentem jest wtedy powszechne przekonanie o podobieństwie przedmiotu przedstawionego do przedmiotu rzeczywistego, wskazanego w wykładni. Rozpowszechnione jest przekonanie, według którego na topikę składa się nie tylko pewna trwałość schematów w kulturze europejskiej, ale i jedność sensów25. Przekonanie to wymaga jednak wyjaśnienia, a co najmniej przypomnienia, że topos z natury swej bywa ambiwalentny. Bezczasowa teraźniejszość europejskiej kultury zbiorowej nie oznacza wcale, że w topice między signifiant a signifie istnieje stan stałej odpowiedniości. Repertuar toposów jest wprawdzie ograniczony przez fakt ich koniecznej powtarzalności, ale inicjatywa topiczna nie jest całkiem wykluczona. Powiedzieliśmy przedtem, że nie każdy motyw jest toposem, ale każdy topos jest motywem. Jako przykład weźmy opisy przyrody. Istnieje motyw locus amoenus (miejsca przyjemnego; nb. niech nas nie zmyli wyraz locus = miejsce, bo w tym wypadku chodzi o miejsce w znaczeniu przestrzeni, a nie o topos koinós) i istnieje motyw locus horridus (miejsca dzikiego i okropnego). W tradycji śródziemnomorskiej miejscem przyjemnym bywa zazwyczaj miejsce dobrze ocienione i nawodnione, miejscem dzikim - zarówno wzburzone morze, jak i wysokie, niebezpieczne góry. Ale czy locus amoenus jest toposem? Jest z całą pewnością konwencjonalnym motywem o przepisanym i przewidywanym wyposażeniu elokucyjnym, ale toposem nie jest, choć może nim się stać w pewnych sytuacjach. Jeśli toposy dzielą się na loci a persona i a re, a te dzielą się dalej: a persona według płci, pochodzenia, stanu itd., oraz a re według okoliczności (circumstan-tiae), które są odpowiedzią na pytania „kto?, co?, kogo?, kiedy?, gdzie? w jakim celu? co z tego wynikło?", to poszczególne „circumstancje" mogą mieć stereotypowe i ulubione opisy. W rodzaju pokazowym, zwłaszcza w jego odmianie pochwalnej, opis przyrody może współgrać z panegirycznym zamierzeniem. Ciekawszym przypadkiem jest wykorzystanie motywu locus amoenus w rodzaju sądowym. Cyceron oskarżając Werresa o łupiestwa dokonane na Sycylijczykach przywołał opis tej pięknej wyspy w konwencji locus amoenus, aby wzmóc ohydę czynów oskarżonego. * * * 25 Kopperschmidt, op. cit., s. 137 („verstehbare Sinneinheit"). Skatalogować wyliczył ich kilk wych entymemat busow do toposó Zatrzymajmy meteuszu za ukr wszystkiego" (p wszelkie sposób były jedynie gro; szkodzie"), który rzył i wypuścił dzieją. Tak czy inac przez literaturę i czy raczej służy jako argument: b czyzny sprowad 297 toposów nikomu się jeszcze nie udało i chyba nie uda. Curtius łaście, podobnie Arbusow. Obaj do topiki zaliczyli obok typo-w schematy obrazowe o względnie ustalonym znaczeniu. Ar-zaliczył także mit - znany mit Pandory26. iię chwilę przy tym przykładzie. Bogowie mszcząc się na Pro-idziony ogień ulepili z gliny kobietę, nazwaną „dawczynią ndóra), ponieważ od każdego z bogów otrzymała w puszce unieszczęśliwiania ludzi. Póki puszka była zamknięta, klęski ją. Pandorę poślubił brat Prometeusza Epimeteusz („mądry po namowy żony, ciekawej boskich darów, puszkę (beczkę) otwo-świat choroby i plagi. Do dna puszki przywarła jednak na- n i 26 Arbusow, op ej opowiedziany mit jest wieloznaczną całością i przewija się uropejską w rozmaitych reinterpretacjach. Toposem się staje, ca materiał dla toposu, gdy pewna jego część zostanie użyta 'gowie są mściwi i okrutni; ciekawość kobiety i uległość męż-ają nieszczęście; na dnie każdej klęski jest jeszcze nadzieja... cit.,s. 120 i n. BIBLIOTEKA Wydziału Dziennikarstwa i Niuk PoStycraj* Uniwersytetu Warszawskiego ll. Nowy Świat 69. 0O-04Ó Warszawa tel. 620-03-81 w. 295, 296 v- -¦ y * WYKAZ SKRÓTÓW stosowanych w tekście w nawiasach po cytatach i przywołaniach klasyków - zamiast numerowanych odsyłaczy ArRh - Arystoteles, Retoryka (TEXNH RHTORIKH. Techne rhetorikś). ArPoet - Arystoteles, Poetyka (FIEPI nOIHTIKHS. Perl poietikes). Wszystkie cytaty po polsku wg wydania: Arystoteles, Retoryka. Poetyka, przeł., wstępem i komentarzem opatrzył Henryk Pod-bielski, Warszawa 1988, Biblioteka Klasyków Filozofii, PWN. A także wg: Arystoteles, Poetyka, przeł. i oprać. Henryk Podbielski, Wrocław 1983, BN II 209, Ossolineum. Odesłania do tekstu oryginalnego wg wyd.: Aristotelis Ars rhetorica. Cum adnotatione Le-onardi Spengel, Lipsiae MDCCCLXVII. Cytaty i omawiane miejsca lokalizujemy - zgodnie z obyczajem - nie przez strony tego czy innego wydania, lecz przez podanie tzw. notacji bekkerowskiej, stosowanej we wszystkich krytycznych wydaniach oryginału oraz w naukowych czy popularnonaukowych, ale odpowiedzialnych, przekładach. Notacja ta wskazuje numer strony i wiersza w podstawowym wydaniu zbiorowym: Aristotelis Opera. Ex recensione Immanueli Bekkeri, Berlin 1831-1870, Academia Regia Borussica (Nachdruck: 1960). Numer strony podaje sygnatura jedno-, dwu-, trzy- lub czterocyfrowa; po niej następują litera a lub b oznaczające szpaltę, po czym następuje numer wiersza. Oczywiście w każdym wydaniu, które nie naśladuje fototypicznie wydania Bekkera, a tym bardziej w przekładzie, nie można ściśle odliczyć wierszy - przyjęto więc podawać na marginesie za numerem strony i szpalty numer co piątego wiersza. Ponieważ nie zawsze, zwłaszcza gdy chodzi o większy ustęp, numer wiersza jest potrzebny - informację tę opuszczamy; tam zaś, gdzie zależy nam na odnalezieniu fragmentu krótkiego albo nawet jednego wyrazu, podajemy w miarę możności numer wiersza opisanym wyżej sposobem. I tak np. sławny przykład metafory-enigmy podany w Retoryce tak sygnujemy: ArRh III 2;1405b, co znaczy Retoryka Arystotelesa, ks. III, rozdz. 2, s. 1405, szp. b wydania Bekkera. Dłuższy ustęp, np. o entymematach, sygnujemy w ten sposób: ArRh II 22; 1395b 22-1397a 5, bo rozdz. 2 ks. II rozciąga się właśnie w międzynarodowym krytycznym wydaniu od w. 22 strony 1395, szp. b do w. 5 (i nast.) s. 1397, szp. a. Najnowsze wydanie Podbielskiego stosuje tę notację na marginesach zarówno Retoryki, jak i Poetyki, ale w indeksach, dla oszczędności, opuszcza dwie pierwsze cyfry: 95b 22 lub 05b. Skróty takie są dopuszczalne, ponieważ cała Retoryka mieści się między bekkerowską stroną 1354a a 1420b, Poetyka natomiast obejmuje strony 1447a do 1462b, czyli mniej niż 100 stron, tak zatem opuszczenie dwu pierwszych cyfr nie może prowadzić do nieporozumienia. Bekkerowską notację stosujemy także wobec innych pism Arystotelesa. ArTop - Arystoteles, Topiki. O dowodach sofistycznych, przeł., wstępem i komentarzem opatrzył Kazimierz Leśniak, Warszawa 1978, Biblioteka Klasyków Filozofii, PWN. AdHer - Rhetorica ad Herennium. CicCat - Cicero, In Catilinam orationes IV. CicBrut - Cicero, Brutus. CicDeinv - Cicero, De inrentione. CicDeor - Cicero, De ora CicOr - Cicero, Orator. CicMil - Cicero, Pro Mik CicInVer I, II - Cicero, In Notacja poszczególn torum classicorum B Quintlnst (lub, jeśli w tek Bonnell. Vol. I-II. L Wszystkie cytaty z Biblii, Yerrem actio I; actio II. ch ksiąg, mów, stron czy wersów wg wydania krytycznego w serii „Scrip-lbliotheca Oxeniensis". cie, „Kwintylian") - Kwintylian, O kształceniu mówcy. Cyfry rzymskie oznaczają księgę, dwie arabskie kolejno - rozdział i ustęp. Cyt. wg wyd.: M. Fabii Quintiliani Institutionis oratoriae libri duodecim. Ad fidem codicum manu scriptorum recensuit Eduardus psiae MDCCCLXV1II. eśli inaczej nie zaznaczono, wg przekładu: Pismo święte Starego i Nowe- go Testamentu [...], c pracował zespól biblistówpolskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, Poznań-Warszawa 1971 (tzw. Biblia Tysiąclecia albo Tyniecka). Skróty nazw ksiąg (tzw. sigla biblijne) wg powszechnie przyjętej konwencji. •7 !>wiat 67, 0«'-046 " '• MO-03-81 w. 295, •'erc ' LITERATURA PRZEDMIOTU Abramowska J., Topos i niektóre miejsca wspólne badań literackich, „Pamiętnik Literacki" 1982, z. 112. Adorno Th.W., Negative Dialektik, Frankfurt a. M. 1966. Apresjan J.D., Semantyka leksykalna. Synonimiczne środki języka, przeł. Z. Kozlowska i A. Mar-kowski, Wrocław 1980. Arbusow L., Colores rhetorici. Eine Auswahl rhetorischer Figuren und Gemeinpldtze als Hilfsmittel Jur Ubungen an mittelalterlichen Texten, 2. Aufl. hrsg. von H. Peter, Gottingen 1963. Arendt H., Vita activa oder Vom tdtigen Leben, Stuttgart 1960. Attkins J.W.H., Literary Criticism in Antiąuity, t. 1-2, Gloucester Mass. 1961. Austin J., How to Do Things with Words. Cambridge Mass. 1962. Wersja polska, fragm.: Argument z iluzji oraz Performatywy i konstatacje, [w:] M. Hempoliński, Brytyjska fdozofiia analityczna. Warszawa 1974. Bachelard G., La poetiąue de 1'espace, Paris 1967. Wersja polska, fragm.: Poetyka przestrzeni: szuflada, kufry i szafy, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki" 1976, z. 1. - La poetiąue de la reverie, Paris 1961. Balcerzan E., Metafora a interpretacja, „Teksty" 1980, z. 6. Barthes R., L 'analyse rhetoriąue, [w zbiorze:] Litterature et Societe. Problemes de methodologie en sociologie de la litterature, Bruxelles 1967. Wersja polska: Analiza retoryczna, przeł. K. Falic- ka, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2. -Lancienne rhetoriąue. Aide-memoire, „Communications" 1970, nr 16. Bartnicka B., SinielnikoffR., Słownik podstawowy języka polskiego dla cudzoziemców, Warszawa 1979. Bense M., Einfuhrung in die informationstheoretische Asthetik, Reinbek 1969. -Semiotik, Baden-Baden 1967. Biehle H., Redetechnik. Einfuhrung in die Rhetorik, Berlin 1954. Bierwisch M., Poetik und Linguistik, [w zbiorze:] Mathematik und Dichtung, hrsg. von H. Kreuzer und R. Gunzenhauser, Miinchen 1969. Black E., Rhetorical Criticism. A Study in Method, New York 1965. Black M., Models and Metaphors. Studies in Language and Philosophy, Ithaca, New York 1962. Wersja polska, fragm.: Metafora, przeł. J. Japola, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 3. - Morę About Metaphor, [w zbiorze:] Metaphor and Thought, ed. A. Ortony, New York 1979. Wersja polska: Jeszcze o metaforze, przeł. M.B. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki" 1983, z. 2. Błoński J., Teoria obrazu poetyckiego Gastona Bachelarda, „Pamiętnik Literacki" 1962, z. 1. Bogusławski A., O metaforze, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 4. Bolecki W., Spójność tekstu (literackiego) jest konwencją, [w zbiorze:] Teoretycznoliterackie tematy i problemy, Wrocław 1986. Bonheim H., Retoryka klasyczna dziś, „Teksty" 1976, nr 5-6. Booth W.C., TheRhetoric ofFiction, Chicago 1961. -A Rhetoric oflrony, Chicago 1975. Bornscheuer L Brandt W.J., Breuer D., Brooks C, NewY Bruchnalski Kraków Burkę K.,^ polska, Brzozowski Lublin Buttler D., P Chaignet E., Charland Th Charles M., Cichocka H Wrocła Cohen J., - Theorie K. Falid Conolly F., Cooper L., Crane W.G., Cullmann G Curtius E.R. Topika Cytowska M Czerkasowa Wersja „Pamię Czuj J., Pog Dajewski W. Dawydow J. no-poli Dieckmann 1 Dixon P., Rh DłuskaM.,^ Dmitruk K., 1980. Dobrzyńska - Metafora - O semant nik, Wr Dockhorn K Domenach J Douglass R.l ric" 19 W. Krą Dubois J., Ed Ducrot O., Rt pozycje z. 1. 301 ., Topik. Zur Struktur der gesellschaftlichen Einbildungskraft, Frankfurt a. M. 1976. The Rhetoric of Argumentation, Indianapolis 1970. Einfiihrung in diepragmatische Texttheorie, Miinchen 1974. Warren R.P., Fundamentals of Good Writing. A Handbook of Modern Rhetoric, >rk 1970. W., Rozwój wymowy w Polsce, [w zbiorze:] Dzieje literatury pięknej w Polsce, cz. 2, 1918. nammar ofMotives and a Rhetoric ofMotives, Cleveland and New York 1962. Wersja fragm.: Tradycyjne zasady retoryki, przeł. K. Biskupski, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2. VI., Teoria kaznodziejstwa, [w zbiorze :] Dzieje teologii katolickiej w Polsce, t. 2, cz. 1. 975. dski dowcip językowy, Warszawa 1968. La rhetoriąue et son histoire, Paris 1888, repr. Frankfurt a. M. 1982. M., Artes Praedicandi, Paris/Ottawa 1936. Ihetoriąue de la lecture, Paris 1977. , Historia i funkcja retoryki w Bizancjum, [w zbiorze:] Retoryka w XV stuleciu, 1988. Structure du langagepoetiąue, Paris 1966. de la figurę, „Communications" 1970, nr 16. Wersja polska: Teoria figury, przeł. ka, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4. 'he Art of Rhetoric, New York 1968. G udeman A., A Bibliography ofthe Poetics ofAristotle, New Haven 1928. Wit and Rhetoric in the Renaissance, Gloucester Mass. 1964. Denis-Papin M., Kaufmann L.-C, Elements de calcul informationnel, Paris 1960. Europdische Literatur und lateinisches Mittelalter, Bern 1948. Wersja polska, fragm.: topoi, przeł. K. Krzemień, „Pamiętnik Literacki" 1972, z. 1. , Szelest H., Literatura grecka w zarysie, Warszawa 1981. .T, Opyt lingwisticzeskoj interprietacji tropów, „Woprosy Jazykoznanija" 1968, nr 2. Dolska: Próba lingwistycznej interpretacji tropów (Metafora), przeł. S. Amsterdamski, nik Literacki" 1971, z. 3. idy św. Augustyna na wymowę kościelną, Warszawa 1936. Śladami wielkich mówców. Z teorii i praktyki wygłaszania przemówień, Kraków 1970. Sztuka jako zjawisko socjologiczne. Przyczynek do charakterystyki poglądów estetycz-ycznych Platona i Arystotelesa, przeł. K. Pomian, Warszawa 1971. V., Information oder Uberredung, Marburg 1964. •toric, London 1971. nafora, [w:] Studia i rozprawy, t. 2, Kraków 1970. Między retoryką agrafemiką, [w:] Literatura -społeczeństwo -przestrzeń, Wrocław '., Metafora, Wrocław 1984. a dewiacja, „Teksty" 1980, z. 6. >cznej reprezentacji różnych wyrażeń metaforycznych, [w zbiorze:] Semantyka i slow-cław 1972. Macht und Wirkung der Rhetorik, Bad Homburg-Berlin 1968. VI., La propagandę politiąue, wyd. 4. Paris 1962. ., An Aristotelian Orientation to Rhetorical Communication, „Philosophy and Rheto-4, nr 2. Wersja polska: Arystotelesowska koncepcja komunikacji retorycznej, przeł. ca, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1. eline F., Klinkenberg J.M.,..., Rhetoriąue generale par le Groupe fi, Paris 1970. cherches sur les systemes signifiants, The Hague 1973. Wersja polska, fragm.: Presu-warunki użycia czy elementy treści?, przeł. J. Hayewska, „Pamiętnik Literacki" 1975, "Pte^ v v*4 F:V * V ¦ '3* ; 302 Dumont F., Les ideologies, Paris 1974. Dyck J., Ticht-Kunst. Deutsche Barockpoetik und rhetorische Tradition, Bad Homburg 1969. Eco U., Pejzaż semiotyczny, przel. A. Weinsberg, Warszawa 1972. Elertsen H., Modernę Rhetorik, Heidelberg 1963. Else G.F., Aristotle's Poetics: The Argument, Leiden 1957. Emrich B., Topik und Topoi, [w zbiorze:] Toposforschung, Frankfurt a. M. 1972. Wersja polska: Topika i topoi, przeł. J. Koźbiał, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1. Faral E., Les arts poetiąues du XIV et Xlii' siecle, Paris 1923. Frank-Bóhringer B., Rhetorische Kommunikation. Mit einem Anhang: Eristik von A. Schopenhauer, Quickborn 1963. Frankowska-Terlecka M., Definicje retoryki w encyklopediach średniowiecznych, [w zbiorze:] Retoryka wXVstuleciu, Wrocław 1988. Frejdenberg O.M., Mif i litieratura driewnosti, Moskwa 1978. Wersja polska, fragm.: Metafora, przeł. J. Faryno, „Pamiętnik Literacki" 1983, z. 2. Furmanik S., O interpunkcji w drukach staropolskich, „Pamiętnik Literacki" 1955, z. 4. Gadamer H.G., Die Aktualitdt des Schónen. Kunst als Spiel, Symbol und Fest, Stuttgart 1977. - Rhetorik, Hermeneutik und Ideologiekritik, [w:] Hermeneutik und Ideologiekritik, Frankfurt a. M. 1971. Gawroński A., Dlaczego Platon wykluczył poetów z Państwa? U źródeł współczesnych badań nad językiem. Przedmowa: Z. Kubiak, Warszawa 1984. Geissler E., Rhetorik, Leipzig 1914. Geissner H., Redę in der Óffentlichkeit. Eine Einfuhrung in die Rhetorik, Stuttgart 1969. - Rhetorik, [w:] Studienmaterial, hrsg. von G. Schiwy, Miinchen 1976. Genette G., Figures. Essays, Paris 1966. Wersja polska, fragm.: Figury, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2. - Figures Ul, Paris 1972. - Wstęp do : P. Fontanier, Les figures du discours, Paris 1968. Głowiński M., Style odbioru. Szkice o komunikacji literackiej, Kraków 1977. Grodziński E., Zarys teorii nonsensu, Wrocław 1981. Gross P., Tropen und Figuren. Ein Hilfsbuch fur den deutschen, lateinischen und griechischen Unterricht, Koln 1880. Guiraud P., Zagadnienia i metody statystyki językoznawczej, przeł. M. Kniagininowa, Warszawa 1966. Hali Jamieson K.H., Generic Constraints and the Rhetorical Situation, „Philosophy and Rhetoric" 1973, nr 3. Wersja polska: Ograniczenia gatunkowe a sytuacja retoryki, przeł. W. Krajka, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1. Hamilton W.G., Das Streitgesprdch, Heidelberg 1965. Hardison O.B., Practical Rhetoric, New York 1969. Havelock E.A., A Preface to Plato, Cambridge Mass. 1936. Henry A., Metonymie et metaphore, Paris 1971. Hester M.B., The Meaning ofPoetic Metaphor. An Analysis in the Light of Wittgensteins Claim that Meaning is Use, The Hague 1967. Wersja polska, fragm.: Obrazowość i wolne skojarzenia, przeł. J. Japola, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 3. Howell W.S., Logic and Rhetoric in Engłand (1500-1700), Princeton 1956. Hughes R.E. and Duhamel P.A., Rhetoric Principles and Usage, Englewood 1962. Imiołczyk J., Prawdopodobieństwo subiektywne wyrazów. Podstawowy słownik frekwencyjny języka polskiego, Warszawa-Poznań 1987. Indyk M., Spójność tekstów językowych, [w zbiorze:] Teoretycznoliterackie tematy i problemy, Wrocław 1986. Jakobson R. i Halle M., Podstawy języka. Autoryzowane wydanie polskie zmienione i rozszerzone [...] sporządził [...] L. Zawadowski, Wrocław 1964. Janik M., Z dziejów wymowy w wieku XVII i XVIII, „Pamiętnik Literacki" 1908, 1910. Japola J., Poprawianie Arystotelesa, czyli LA. Richardsa koncepcja metafory, „Roczniki Humanistyczne" t. 19 [1971], z. 1. 303 Jordan J.E., Using Rhetoric, New York 1965. Kassel R., Der Text der aristotelischen Rhetorik, Berlin 1971. Kennedy G., TheArt of Persuasion in Greece, Princeton 1963. Kerbrat-Orecchioni C, L'ironie comme trope, „Poetiąue" 1978, nr 36. Wersja polska: Ironia jako trop, przeł. M. Dramińska-Joczowa, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 1. Kibedi Varga A., Rhetoriąue et litterature. Etudes de structures classiąues, Paris 1970. Klemensiewicz Z., Problematyka składniowej interpretacji stylu, „Pamiętnik Literacki" 1951. Konrad H., Etude sur la metaphore, Paris 1958. Komorowski M., Poezja, retoryka i historia w renesansowej doktrynie „ Ut picturapoesis", [w zbiorze:] Słowo i obraz, Warszawa 1982. Kopperschmidt J., Allgemeine Rhetorik. Einfuhrung in die Theorie der persuasiven Kommunikation, Stuttgart-Berlin 1973. Korolko M., Andrzej Frycz Modrzewski. Humanista, pisarz, Warszawa 1978. - Konstrukcja okresu retorycznego w prozie Hieronima Powodowskiego, „Roczniki Humanistycz- ne" t. 14 [1966], z. 4. -Oprozie ,JCazań sejmowych"Piotra Skargi, Warszawa 1971. Kowalczyk M., Krakowskie mowy uniwersyteckie z pierwszej połowy XV wieku, Wrocław 1970. Kowalski J., De artis rhetoricae originibus ąuestiones selectae, Leopoli 1933. Krakowski B., Oratorstwo polityczne na forum Sejmu Czteroletniego, Gdańsk 1968. Kral J., Neue Rhetorik. Praktische Rednerschule, t. 1-2, Abensberg 1955. Kraus J., Retorika v dejinach jazykove komunikace, Praha 1981. Kumaniecki K., O odnalezionej ,Jietoryce" Filipa Kallimacha, Warszawa 1948. Kurcz I., Lewicki A., Sambor J., Woronczak J., Słownictwo współczesnego języka polskiego. Listy frekwencyjne, t. 1-5. Warszawa 1974-1977. Kurkowska H., Skorupka S., Stylistyka polska. Zarys, Warszawa 1959. Lachmann R., Retoryka a kontekst kulturowy, przeł. W. Bialik, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2. Lalewicz J., Przemawianie publiczne - retoryka, [w:] Komunikacja językowa i literatura, Wrocław 1975. Lanham R.A., A Handlist of Rhetorical Terms, Berkeley 1968. Lausberg H., Elemente der literarischen Rhetorik, Miinchen 1963. - Handbuch der literarischen Rhetorik, Miinchen 1960. Wersja polska, fragm.: Tropy, przeł. S. Stabryła, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 3. Lechner J.M., Renaissance Concepts of Commonplaces. An Historical Investigation ofthe General and Universal Ideas in Ali Argumentation and Persuasion with Special Emphasis on the Edu- cational and Literary Tradition ofthe Sixteenth and Seventeenth Centuries, New York 1962. Leech G.N., Linguistics and the Figures of Rhetoric, [w zbiorze:] Essays on Style and Language, London 1966. Lemmermann H., Lehrbuch der Rhetorik, Miinchen 1968. Leśniak K., Wstęp do: Arystoteles, Topiki. O dowodach sofistycznych, Warszawa 1978. Levin G., A Brief Handbook of Rhetoric, New York and Chicago 1966. Lewin J.I., Russkaja mietafora: sintiez, siemantika, transformacyi, [w zbiorze:] Trudy po znakowym sistiemam, t. 4, Tartu 1969. - Struktura russkoj mietafory, [w zbiorze:] Trudy po znakowym sistiemam, t. 2, Tartu 1965. Wersja polska: Struktura rosyjskiej metafory, przeł. S. Balbus, „Pamiętnik Literacki" 1969, z. 1. Lichański J.Z., Polskie badania nad retoryką. Stan i potrzeby, [w zbiorze:] Z dziejów polskiej nauki o literaturze, t. 1. „Prace Historycznoliterackie", t. 63 (1987). - Przegląd definicji retoryki (od antyku do XV wieku), [w zbiorze:] Retoryka w XV stuleciu, Wrocław 1988. - Retoryka a epoki kulturalne i prądy literackie, [w zbiorze:] Przełom wieków XVI i XVII w li- teraturze i kulturze polskiej, Wrocław 1984. - Retoryka jako przedmiot i narzędzie badań literatury staropolskiej, [w zbiorze:] Problemy lite- ratury staropolskiej, S. III, Wrocław 1978. 304 Lotman Ju.M., Ritorika, [w zbiorze:] Trudy po znakowym sistiemam, t. 12, Tartu 1981. Wersja polska: Retoryka, przeł. J. Faryno, „Literatura na Świecie" 1985, nr 3. Ludzie oświecenia o wymowie i stylu, oprać. Z. Florczak i L. Pszczołowska pod red. M.R. Mayeno-wej, wstęp M.R. Mayenowej, t. 1-2, Warszawa 1958. McLuhan M., The Gutenberg Galaxy, London 1967. Wersja polska: Galaktyka Gutenberga, przeł. K. Jakubowicz, [w:] M. McLuhan, Wybór pism, Warszawa 1975. Łukasiewicz P., Dialog jako metoda badawcza, „Teksty" 1979, z. 5. Łyczywek R. i Missuna O., Sztuka wymowy sądowej, wyd. 2, Warszawa 1982. Madyda W., Wstęp do: Trzy stylistyki greckie. Arystoteles, Demetriusz, Dionizjusz, Wrocław 1953, BN II 75. Man P. de, Semiology and Rhetoric, [w:] Allegories of Reading. Figural Language in Rousseau, Nietzsche and Proust, New Haven and London 1979. Wersja polska: Semiologia a retoryka, przeł. M.B. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 2. Mayenowa M.R., Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, Wrocław 1974. Maykowska M., Klasyczna teoria wymowy, Warszawa 1936. K. Mecherzyński, Historya wymowy w Polsce, t. 1-3, Kraków 1856-1860. Michałowska T., Między poezją a wymową, Wrocław 1970. - Staropolska teoria genologiczna, Wrocław 1974. Morier H., Dictionnaire depoetiąue et de rhetoriąue, Paris 1975. Murphy J.J., Medieval Rhetoric. A Select Bibliography, Toronto 1971. - Rhetoric in the Middle Ages. A History ofRhetoric Theoryfrom St. Augustine to the Renaissance, Berkeley-Los Angeles 1974. Nadolski B., Wokół nauki o stylach w jezuickich retorykach, „Pamiętnik Literacki" 1963, z. 3. -Wstęp do: Wybór mów staropolskich, Wrocław 1961, BN I 175. - Ze studiów nad życiem literackim i kulturą umysłową na Pomorzu w XVI i XVII w., Wrocław 1969. Nanowski Z., Retoryka i poetyka w szkołach Komisji Edukacji Narodowej, Wrocław 1962. Norden E., Die antike Kunstprosa. Vom VI Jahrhundert v. Chr. bis in die Zeit der Renaissance, t. 1-2, Leipzig-Berlin 1918. Nowottny W., The Language Poets Use, London 1962. Wersja polska, fragm.: Metafora, przeł. I. Sieradzki, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 4. Ohmann R., Literaturę as Act, [w zbiorze:] Approaches to Poetics, New York-London 1973. Wersja polska: Literatura jako akt, przeł. B. Kowalik i W. Krajka, „Pamiętnik Literacki" 1980, z. 2. - Speech Acts and the Defmition of Literaturę, „Philosophy and Rhetoric" 4 [1971], nr 1. Wersja polska: Akty mowy a definicja literatury, przeł. B. Kowalik i W. Krajka, „Pamiętnik Literacki" 1980, z. 2. Okopień-Sławińska A., Metafora bez granic, „Teksty" 1980, z. 6. -Semantyka wypowiedzi poetyckiej (Preliminaria), Wrocław 1985. Otwinowska B., Modele i style prozy w dyskusjach na przełomie XVI i XVII wieku, Wrocław 1967. Perelman Ch., Analogie et metaphore en science, poesie et philosophie, „Revue Internationale de Philosophie" 1969, nr 87. Wersja polska: Analogia i metafora w nauce, poezji i filozofii, przeł. J. Lalewicz, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 3. - L 'empire rhetoriąue, Paris 1977. - Logika prawnicza. Nowa retoryka, przeł. T. Pajor, Warszawa 1984. - The New Rhetoric and the Humanities. Essays on Rhetoric and its Applications, Dordrecht-Bo- ston 1979. Perelman Ch. et Olbrechts-Tyteca L., Rhetoriąue et philosophie, Paris 1952. Pietraszko S., Doktryna literacka polskiego klasycyzmu, Wrocław 1966. Pisarek W., Retoryka dziennikarska, wyd. 2, Kraków 1975. Plett H.F., Rhetorik der Affekte, Tiibingen 1975. Płachecki M., Pragmatyka plakatu pierwszomajowego (1945-1970), [w zbiorze:] Społeczne funkcje tekstów literackich i paraliterackich, Wrocław 1974. 1^ 305 - Retoryka rewolucji. Techniki literackiej perswazji w prozie o roku 1905, [w zbiorze:] Literatura polska wobec rewolucji, Warszawa 1971. Poetyka i matematyka, pod red. M. R. Mayenowej, Warszawa 1965. Poljakow M., Historyczne modele tropów i figur, przeł. P. Ustrzykowski, „Teksty" 1979, z. 5. Porębski M., Czy metaforę można zobaczyć?, „Teksty" 1980, z. 6. Pszczołowska L., O szyku wyrazów w wierszu Kochanowskiego, „Pamiętnik Literacki" 1980, z. 4. - Rym, Wrocław 1972. Quincey T. de, Selected Essays on Rhetoric, Carbondale 1967. Retoryka a literatura, pod red. B. Otwinowskiej, Wrocław 1984. Retoryka wXVstuleciu, pod red. M. Frankowskiej-Terleckiej, Wrocław 1988. Rhetorik. Beitrdgezu ihrer Geschichte in Deutschland vom 16.-20. Jahrhundert, hrsg. von H. Schanze, Frankfurt a. M. 1974. Rhetorik in der Schule, hrsg. von J. Dyck, Kronberg 1974. Rhetorik. Kritische Positionen zum Stund der Forschung, hrsg. von H.F. Plett, Munchen 1977. Richards I. A., The Philosophy ofRhetoric, New York 1936. Riffaterre M., La syllepse intertextuelle, „Poetiąue" 1979, nr 40. Rousset J., La Querelle de la metaphore, [w:] L'Interieur et l'Exterieur, Paris 1968. Wersja polska: Spór o metaforę, przeł. M. Dramińska-Joczowa, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 4. Ruggiero V.R., The Elements ofRhetoric, Englewood 1971. Ruwet N., Synecdoąues et metonymies, „Poetiąue" 1972, nr 23. Wersja polska: Synekdochy i metoni- mie, przeł. A.W. Labuda, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1. Rynduch Z., Andrzeja Maksymiliana Fredry „Vir consilii" jako podręcznik retoryki barokowej, „Pamiętnik Literacki" 1973, z. 3. - Nauka o stylach w retorykach polskich XVII wieku, Gdańsk 1967. - Teoria stylu w traktatach retorycznych XVII wieku w Polsce. Przegląd ważniejszych zagadnień, „Pamiętnik Literacki" 1975, z. 2. Saintbury G., A History of Literary Criticism and Literary Taste in Europę, t. 1-3, London 1900-1904. Sarnowska-Temeriusz E., Zarys dziejów poetyki (od starożytności do końca XVII w.), Warszawa 1985. - Wstęp do: Poetyka okresu renesansu, Wrocław 1982, BN II 205. Schanze H., Medienkunde fur Literaturwissenschaft, Munchen 1974. Schlauch M., Retoryka i studia retoryczne w średniowiecznej Anglii, „Pamiętnik Literacki" 1960, z. 3. Schopenhauer A., Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów, przeł. B. i L. Konorscy, przedmowa T. Kotarbińskiego, wyd. 3, Kraków 1983. Searle J.R., What is a Speech Act?, [w zbiorze:] The Philosophy of Language, Oxford 1971. Wersja polska: Czym jest akt mowy?, przeł. H. Buczyńska-Garewicz, „Pamiętnik Literacki" 1980, z. 2. Senger J., L 'art oratoire, Paris 1952. Shibles W. A., Metaphor. An annotated Bibliography and History, Wisconsin 1971. Sinko T., Wstęp do: Trzy poetyki klasyczne. Arystoteles, Horacy, Pseudo-Longinos, wyd. 2. zmienione, Wrocław 1951, BN II 57. -Zarys historii literatury greckiej, t. 1-2, Warszawa 1959. Skubalanka T., Historyczna stylistyka języka polskiego. Przekroje, Wrocław 1984. Skwarczyńska S., Topos „ Ubi sunt qui ante nos fuerant? " oraz styczne z nim formacje treściowo- -formalne w poezji europejskiego kręgu kulturowego, [w:] W orbicie literatury, teatru, kultury naukowej, Warszawa 1985. Słowiński L., Nauka języka polskiego w szkołach Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, Poznań 1978. Somville P., Essai sur la poetiąue d 'Aristote et sur ąueląues aspects de sa posterite, Paris 1975. Sonnino L.A., A Handbook to Sixteenth-Century Rhetoric, London 1968. Sperber D. i Wilson D., Irony and the Use - Mention Distinction, [w zbiorze:] Radical Pragmatics, New York 1981. Wersja polska: Ironia a rozróżnienie między użyciem i przywołaniem, przeł. M.B. Fedewicz, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 1. 1 306 Spillner B., Linguistik und Literaturwissenschaft. Stijorschung, Rhetorik, Textlinguistik, Stuttgart 1974. Spingarn J.E., A History of Literary Criticism in the Renaissance. With a New Introduction by B. Weinberg, New York 1963. Stabryła S., Wstąp do: Rzymska krytyka i teoria literatury. Wybór, Wrocław 1983, BN II 207. Studia o metaforze I, pod red. E. Sarnowskiej, Wrocław 1980. Studia o metaforze II, pod red. M. Głowińskiego i A. Okopień-Sławińskiej, Wrocław 1983. Szóstek T., Exempla i autorytety w kazaniach Jakuba z Paradyża i Mikołaja z Błonia, [w zbiorze:] Kultura elitarna a kultura masowa w Polsce późnego średniowiecza, Wrocław 1978. Szpakowska M.M., Ogień i żal. O słownictwie wierszy miłosnych Kniażnina i Karpińskiego, „Pamiętnik Literacki" 1966, z. 4. Szulczewski M., Propaganda polityczna. Pojęcia, funkcje, problemy, Warszawa 1971. Świeżawski S., Dialektyka a retoryka, [w:] Dzieje filozofii europejskiej w XV wieku, t. 2, Warszawa 1974. Tatarkiewicz W., Estetyka starożytna, Wrocław 1960. - Układ pojęć w filozofii Arystotelesa, Warszawa 1978. Tekst. Język. Poetyka, pod red. M.R. Mayenowej, Wrocław 1978. Todorov Tz., Les categories du recit litteraire, „Communications" 1966, nr 8. Wersja polska: Kategorie opowiadania literackiego, przeł. W. Błońska, „Pamiętnik Literacki" 1968, z. 4. -Litterature et signification, Paris 1967. Wersja polska, fragm.: Tropy i figury, przeł. W. Krzemień, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 2. - Synecdoąues, [w zbiorze:] Semantiąue de la poesie, Paris 1979. Wersja polska: Synekdochy, przeł. G. Borkowska, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4. Tomasik W., Socrealistyczne „miejsca wspólne", „Pamiętnik Literacki" 1984, z. 4. Toposforschung. Eine Dokumentation, hrsg. von P. Jehn, Frankfurt a. M. 1972. Turasiewicz R., Problem antycznej ironii, Warszawa 1983. Ueding G., Einfuhrung in die Rhetorik. Geschichte, Technik, Methode, Stuttgart 1976. Ulćinaite E., Teoria retoryczna w Polsce i na Litwie w XVII wieku. Próba rekonstrukcji schematu retorycznego, Wrocław 1984. Ullmann S., Semanliąue et stylistiąue, [w zbiorze:] Melanges de linguistiąue et dephilosophie medieva-le. Offerts a M. Delbouille, Gembloux 1964. Valesio P., Esąuissepour une etude despersonnifications, „Lingua e stile" 1969, nr 1. Wersja polska: Zarys studium personifikacji, przeł. K. Falicka, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4. Viehweg Th., Topik und Jurisprudenz, Miinchen 1953. Vigh A., Comparaison et similitude, „Neohelicon" 1977, nr 1. Wersja polska: Porównanie i podobieństwo, przeł. M. Tomicka, „Pamiętnik Literacki" 1986, z. 4. Vossler K., Poetische Theorien in der italienischen Friihrenaissance, Berlin 1900. Wackernagel \^.,Poetik, Rhetorik und Stilistik. Academische Vorlesungen, Halle 1873. Weinberg B., A History of Literary Criticism in the ltalian Renaissance, t. 1- 2, Chicago 1961. Weinrich H., Linguistik der Ltige, Heidelberg 1966. - Semantik der ktihnen Metapher, „Deutsche Vierteljahrsschrift fur Literaturwissenschaft und Geistesgeschichte" 1963, z. 3. Wersja polska: Semantyka śmiałej metafory, przeł. R. Handke, „Pamiętnik Literacki" 1971, z. 4. Werpachowska A., Jakub Górski i Benedykt Herbest. Dwie koncepcje w XVl-wiecznej teorii stylistycznej, „Pamiętnik Literacki" 1986 z. 2. - Z dziejów retoryki XVI wieku. Polemika Jakuba Górskiego z Benedyktem Herbestem, Wrocław 1987. Wieczorkiewicz B., Sztuka mówienia, Warszawa 1970. Wierzbicka A., System skladniowostylistyczny prozy polskiego renesansu, Warszawa 1966. Willem A., Principes de rhetoriąue, Bruxelles 1912. Wolny J., Exempla z „Kazań niedzielnych " Peregryna z Opola, [w zbiorze:] Kultura elitarna a kultura masowa w Polsce późnego średniowiecza, Wrocław 1978. 307 - Kaznodziejstwo, [w zbiorze:] Dzieje teologii katolickiej w Polsce, t. 1, Lublin 1974. - Łaciński zbiór kazań Peregryna z Opola i ich związek z tzw. Kazaniami gnieźnieńskimi, [w zbio- rze:] Średniowiecze. Studia o kulturze, t. 1, Warszawa 1961. Woods M.J., Gracian, Peregrini and the Theory ofTopics, „The Modern Language Review" 1968, nr 4. - Sixteenth-Century Topical Theory, „The Modern Language Revue" 1968, nr 1. J. Wróblewski, Logika prawnicza a teoria argumentacji, [wstęp do:] Ch. Perelman, Logika prawnicza. Nowa retoryka, Warszawa 1984. Współczesna myśl literaturoznawcza w Republice Federalnej Niemiec. Antologia, oprać. H. Orłow-ski, Warszawa 1986. Yates F.A., Sztuka pamięci, przeł. W. Radwański, posłowiem opatrzył L. Szczucki, Warszawa 1977. Zabłocki S., Spory o retorykę w XVI w. a twórczość Mikołaja Reja, „Prace Literackie" 1.11-12 [1970]. Zielinski Th., Cicero im Wandel der Jahrhunderte, Leipzig-Berlin 1897. Ziomek J., Metafora a metonimia. Refutacje i propozycje, „Pamiętnik Literacki" 1984, z. 1. - Parodia jako problem retoryki, [w:] Powinowactwa literatury. Studia i szkice, Warszawa 1980. Zumthor P., Langue, texte, enigme, Paris 1975. Wersja polska, fragm.: Retoryka średniowieczna, przeł. J. Arnold, „Pamiętnik Literacki" 1977, z. 1. Żbikowski P., Klasycyzm posianislawowski. Doktryna estetycznoliteracka, Warszawa 1984. ' ' INDEKS RZECZOWY abruptio 134 abusio zob. katachreza abusio cum virtute 187, 188, 191 accumulatio zob. nagromadzenie accusatio zob. rodzaj sądowy acumen (zob. też dowcip, koncept) 58, 129 adiectio (zob. też figury retoryczne) 136, 138, 144, 199, 202-204, 207, 211, 214, 218, 224, 231,244 adiunctio 136 adresat zob. odbiorca aetas zob. topika - topos co do osoby aetiologia (zob. też subnexio) 202, 231 afereza 128, 136 affectus (zob. też pathos) 114 aforyzm 238 agon 19, 64, 68, 70, 71, 98,102, 126, 286,287 ainos zob. bajka akcent 256, 258 a. główny 280 a. poboczny 280 akcja (zob. też fabuła) 111 akompaniament 256 aksjologia 94 akty mowy (zob. też filozofia analityczna) 65-69, 80, 242 a. illokucyjny (zob. też fortunność) 65-69,225, 242 a. lokucyjny 65-67, 242 a. fatyczny 66 a. fonetyczny 66 a. retyczny 66 a. perlokucyjny 65-69 aktor 57, 242, 243, 245, 251, 254, 279 alegoreza 111, 227, 229, 236, 239, 240 alegoria 51, 104-108, 110, 113, 134-136, 202, 227-229, 234-241, 289, 295, 296 a. otwarta i mieszana (allegoria aperta permi-xta) 234-237 a. pełna (tota allegoria) 234, 237 poziom dosłowny alegorii 236 poziom immutowany alegorii 237 algorytm 252 aliteracja 132, 134-136 allegoria aperta permixta zob. alegoria allusio zob. alegoria aluzja zob. alegoria ambitus zob. okres retoryczny ambiwalencja toposu 293, 296 amplificatio (powiększenie; zob. też figury retoryczne, hiperbola) 74, 81, 115, 116, 190, 206, 295 anadiploza (podwojenie, reduplicatio) 199, 200, 203-205,226 a. krocząca zob. klimaks sensu stricto anafora40,144,155,500,202,203,207-211,213 a. gramatyczna 209 a. semantyczna 209 anakolut (zob. też syllepsis) 136, 216 anakreontyk 215 analepsis 122 analogia (zob. też podobieństwo) 186 anamneza 23 anastrofa201 animi natura zob. topika - topos co do osoby annominatio zob. paronomazja anomalia 133-135 antanaklasis (anaklasis, reflexio; zob. też diafo-ra) 134,212,213,218 antitheton201 antonim 15, 177, 191,242 antonomazja (pronominatio; zob. też metonimia) 107,131-134, 136, 175, 178, 183, 187 antyarystotelizm 162 antycyceronianizm 44 antycypacja (anticipatio) zob. hysteron-proteron, prolepsis antyfraza 134,136 antykadencja (zob. też intonacja 262,272, 279 antyklimaks (zob. też klinSaks) antymetabola219, 220 antymimetyzm (zob. też sj antyretoryzm 162 antystoicyzm 96 antyteza (zob. też 187-189,219,273 apengelia zob. narracja a apodeiksis zob. argument apodosis zob. okres retoryczny apokopa 136 apolog (apologos) zob. wieść aporia zob. dubitatio, pyt; aposiopesis (umilknięcie, 214,215,219,232 apostrofa 134,201,224 appositio 134 aptum zob. decorum, orna1 archaizm 44, 136, 262 archetyp 283, 289 argument (argumentum; s| teoria argumentacji) 82 108, 110, 115,231,286; 297 a. a coherentia 102 a. a completudine 102 a. acontrario 102 a. a fortiori 102 a maiori ad minus 102 a minori ad maius 102 a. asimililO2, 103, 294 a. ab exemplo 102 a. dialektyczny 91 a. ekonomiczny 102 a. extrinsecus 295 a. historyczny 102 a. naturalistyczny 102 a. naukowy (apodyktyczjny) 91 a. przez dowód nie wprcjst a. psychologiczny 102 a. systematyczny 102 a. teleologiczny 102 a. ze znaków 102 argumentatio (argumentacja też argument, perswazja. 17,74,89,90,94,96,10 115, 116,223,284 ars zob. sztuka ars dictaminis (zob. też ep ja, kadencja) 260, 206, 207 tyl formularny) 26 oksyrrjoron) 132, 134, 139, :zas naukowy czny ba^ka ezopowa, przypo- nie retoryczne reticentia) 134, 202, tus :ob. też argumentatio, K 85,89,97,98,101-, 289, 291, 293, 296, 104, 115 102 ja, dowodzenie; zob. teoria argumentacji) -105,108,109,113, stolografia) 41 309 ars praedicandi (zob. też kaznodziejstwo) 41,44 artykulacja 225 arystotelizm 34, 249 asercja 31 asertoryczność 85 asocjacja 246, 247 asonans zob. rym asteiotes (wytworność, poprawność wymowy i akcentu; zob. też urbanitas) 257 asyndeton 136,208 atrybucja autorska 144, 221 atrybut 228-230 attycyzm (zob. też azjanizm, teoria trzech stylów) 27, 36, 57,278 autoironia 242 autor (zob. też nadawca) 88 autorytet 102, 105, 106 autorytet starożytnych zob. topika exordialna auxesis zob. amplificatio aversio (zob. też figury retoryczne, pytanie retoryczne) awerroizm 34 azjanizm (zob. też attycyzm, teoria trzech stylów) 27, 35, 36, 57,278 bajeczność 51 bajka 51, 61, 68, 69, 71, 82, 136, 238,239 b. ezopowa (apolog) 82, 85,90,110,165,238, 239 barbaryzm 126-130, 184, 192, 193, 195 b. in verbis coniunctis 194 barbarolexis 127 barok 42,43,45,48, 50,124, 278 basie [słownik] 142 basilikon 64 baśń 110, 250 beletrystyka 12, 125 belles lettres zob. beletrystyka bene (zob. też recte) 12, 125 b. dicendi 12, 16 b. etornate 155 benevolentia (przychylność, życzliwość) 114 captatio benevolentiae (pozyskiwanie przychylności) 10,292 biblijna proza 40 biblijny paralelizm członów zob. paralelizm binary digit zob. bit bit 147, 148, 150 bohater 86, 88, 89 bonae litterae zob. beletrystyka Buhnenaussprache zob. wymowa sceniczna burleska 258 310 captatio benevolentiae zob. benevolentia carmen ephremiticum 274 causa (sprawa) 72,77, 79, 117 cenzura 216 Chance - Choice (opozycja „losu" i „wyboru") 144 charakter zob. ethos chiazm (zob. też antymetabola, szyk wyrazów) 136,219,220 chreia (chria) 90 circumductum zob. okres retoryczny circumstantia zob. topika - topos co do rzeczy clarte zob. latinitas collocatio zob. dispositio colores rhetorici (zob. też figury retoryczne, or- natus, topika) 292 colum zob. membrum cotnmon sense 103 communicatio zob. pytanie retoryczne commutatio (zob. też figury retoryczne) 201,220 comparandum 158 comparans 158 comparatio (zob. też amplificatio) 115 complexio zob. symploke compositum 168 concessio (zob. też figury retoryczne, ironia) 134, 202 conciliatio (zob. też figury retoryczne) 58, 201, 202, 225, 230 conclusio zob. okres retoryczny conditionis instantia zob. topika - topos co do osoby confirmatio (zob. też dialog sokratyczny, dispositio) 90, 114 congeries zob. nagromadzenie coniectura animi 91 coniunctio 134 consensus (zgoda) 9, 11, 16,18, 93,96,113 c. omnium 287 continuatio zob. okres retoryczny conąuestio (zob. też affectus) 114 conversio zob. epifora copia verborum 38,127 correctio (zob. też figury retoryczne) 201, 205, 226 cyceronianizm 40, 44 czas fabuły 223 czas narracji 223 częstość (częstotliwość) zob. frekwencja część sztuki zob. partes artis człon zob. membrum człon [jako część wersu] 209, 217, 253, 275 człon determinowany zob. determinandum, temat - remat człon determinujący zob. determinans, temat -remat czytelnik zob. odbiorca decorum (aptum, prepon, stosowność; zob. też teoria trzech stylów) 32, 50, 56, 57, 78, 126, 255 defensio zob. rodzaj sądowy deklamacja (recytacja) 253, 254, 270, 279, 280 delectatio (zob. też ornatus) 192 delectare (zob. też teoria trzech stylów) 57, 58 deliberacja zob. rodzaje wymowy - r. doradczy delimitacja tekstu 153 delosis zob. narracja a czas demonstrativum zob. rodzaj pokazowy denominatio zob. metonimia denotacja (zob. też konotacja) 168, 171 denotat59,137, 176 derywacja 134-descriptio (ekphrasis; zob. też amplificatio, hy- potypoza)90, 134 desygnat (zob. też denotacja, denotat) 137, 168, 169,234 determinandum (zob. też temat-remat) 172,182 determinans (zob. też temat - remat) 182 detractio (zob. też figury retoryczne) 138, 155, 199,201, 202, 211, 214, 216, 218,224, 232 d. przez zawieszenie zob. suspendium dewiacja 185,195 diachronia 7, 8 diafora (zob. też antanaklasis) 200, 212 dialekt (gwara) 257-259 d. małopolski 258 d. wielkopolski 258 dialektyka 94, 95, 98,214,224,230,285 d. erystyczna (zob. też erystyka) 95 dialog 25, 51, 54, 55, 80, 154, 200, 212, 213, 224,225, 244, 256 d. sokratyczny 25 dialogizm 134 diastola 128 diatryba 130 didaskalia zob. kaznodziejstwo diegesis (zob. też narracja) 82, 87, 88, 116 diereza (zob. też barbaryzm, wiersz sylabotonicz- ny) 127, 128, 136 discors concordia (zob. też oksymoron) 187 disiunctio 134 dispositio (dyspozycja); zob. też elocutio, inven-tio, partes artis, pronuntiatio 22,33,38,45,72- 74,77,115,116,119,122-| 291,292 dissensus (niezgoda) 11 dissuasio (zob. też rodzaje czy) 62 distinctio zob. diafora distinctio finitiva 261 distributio (zob. też enumera ne) 200 ditrochej 273, 280 docere (zob. też teoria trzecti dominanta znaczeniowa 170, 193,227 doradzanie zob. suasio, doradczy dowcip (zob. też acumen, 212,217,218 dowodzenie zob. argumenta dowód zob. argument doxa zob. mniemanie dramat 53, 55, 60, 61, 70, 7j 227, 244 druk 250, 258-261 dubitatio (zob. też aversio, 201, 225 dublety synonimiczne 194, dygresja 82 dykcja (zob. też artykulacji tiatio) 38, 76, 254, 255 dysjunkcja 194,195 dyskretny [ziarnisty] kod dyskurs (le discours; zob. 123 dyspozycja zob. dispositio dystych279,281 działy intonacyjne zob. i dźwięk - sens zob. fonetyka 124,153,223,245, wymowy - r. dorad- tio, figury retorycz- stylów) 58 172,176,178,182, rodzaje wymowy - r. ingenium) 78, 129, io, perswazja 1, 79, 80, 89, 154, 112 1B7 - topos co do ,138 educatio et disciplina zob. osoby egzegezy wykładnia 111, eldos (forma, idea) 31, 53, eiromene leksis zob. styl niziny ekphrasis zob. descriptio eks endokson zob. eksplikacja zob. alegoreza ekspozycja 71 ekspresja 259 ekwiwokacja 134 elipsa 134, 136, 155, 208, 214, 216, 217, 232 e. gramatyczna 214 elizja 128 . opinio communis pytanie retoryczne) 95 , elocutio, pronun- 14? też opowiadanie) 121- intoriacja semantyka topika 311 elocutio (elokucja; zob. też dispositio, inventio, partes artis, pronuntiatio, stylistyka) 17,20,22, 38, 45, 48, 50, 72, 74-76, 78, 103, 116, 122-124,134,192,198,230, 245,255, 292 elogium71 elokucja zob. elocutio emblemat (emblem; zob. też ikonologia) 228 emblematyka (zob. też ikonologia) 228,229,233 emfaza (zob. też tropy) 131,133,187,192,202, 233 emisja (zob. też pronuntiatio) 254 emulacja 42 enallage zob. hypallage engram 246 enigma 110, 184, 190, 234, 237 enjambement zob. przerzutnia enkomion 27, 90 enthymema zob. entymemat entropia 147 e. ujemna (neg-entropia) 147 entuzjazm (zob. też furor poeticus) 37 entymemat (zob. też sylogizm) 29, 32, 74, 93, 98,99,102,106,109,268,285-287,296,297 e. ex pugnantibus 286 enumeratio (zob. też distributio, figury retoryczne) 132, 136, 200 epanadiploza zob. prosapodosis epanalepsis zob. anadiploza epicedium (zob. też poezja funeralna) 64, 294 epichejremat zob. ratiocinatio epifora (conversio; zob. też adiectio, anafora) 40, 144,155,200,207,209,210 epifraza (zob. też hyperbaton) 219 epigramat61,70, 228 e. apologetyczny 70 epika 53, 56,61,70,87,295 epilog (zob. też peroratio) 33, 114, 292 epinikion (epinicium) 64 episteme 9, 25, 28 epistolografia (zob. też ars dictaminis) 17, 45, 292 epitafium (zob. też poezja funeralna) 64 epitalamium (zob. też poezja gratulacyjna) 64 epitet 32,122,132,134,157,182,184,189,191, 200 e. przymiotnikowy 186 e. tautologiczny 157 e. zdobniczy (epithetum ornans, epitheton) 200 epitrochasmos zob. percursio epitrope zob. permissio epizeuksis zob. anadiploza epopeja 30, 31, 60, 61, 84, 85, 124, 295 312 erotema zob. pytania retoryczne erotyk 70,71 erystyka 22,95-100 esperanto 120,149 1'esprit zob. ingenium essivus (zob. też struktura głęboka) 197 ethopoira zob. sermocinatio ethos (zob. też pathos) 32, 37 etiologia zob. aetiologia etopeja 226 etymologia 165,173,212 eucharistikon 64 eufemizm 136, 191 eufonia 256,272 evidentia (zob. też figury retoryczne, hypotypo- za) 201, 226, 232 exclamatio (zob. też figury retoryczne) 134,201, 226 exemplum 73,91,106-112,227,235,237,289, 292 e. niepodobne 108, 109 e. podobne 108 w pełni podobne 108 nierównie podobne 108 ex maiore ad minus ductum 109 ex minore ad maius ductum 109 e. prawdopodobne 289 e. przeciwstawne 108, 109 exordium (zob. też prooemium) 73, 74, 79, 81, 113,114,116,291,292 expolitio (interpretatio; zob. też figury retoryczne) 134,201 fabuła (fabuła; zob. też akcja, historia, narracja, narratio, sjużet) 82, 84, 85, 90,106, 108,111, 117,120-123 fantastyka (zob. też fikcja) 82, 84,110 fenotyp 71 fictio personae zob. prosopopeja fiction zob. narracja fides zob. wiara figura zob. sylogizm figura ethymologica zob. antymetabola, parono-mazja figura formalna 220 figura ikoniczna (zob. też ikonologia) 236 figurae per detractionem zob. detractio, figury retoryczne figurae per immutationem zob. figury retoryczne, immutatio figurae per ordinem zob. figury słów figurae per transmutationem zob. figury retorycz- ne, transmutatio figury elokucji (figures d'elocution; zob. też tropy) 132,134 figury gorgiańskie 26, 27 figury konstrukcji (figures de construction) 132 figury retoryczne 13, 16, 32, 36, 38, 50, 51, 70, 122, 125, 131-135, 140, 141, 155, 163, 170. 186-188, 191, 193, 197-199, 204-207, 210, 211, 216, 217, 219, 222, 228, 232, 238, 241-244,268,271,273,278,295 f. kontaktu 199-201,205, 224 f. myśli (figurae sententiarum) 37,47, 48, 62, 70, 131, 132, 135, 187, 190, 191, 201, 202, 205,214,220,222,223 f. pytań (zob. też dubitatio, interrogatio, pytanie retoryczne subiectio) 199-201,224,225 f. zwrotu do publiczności (zob. też apostrol i licentia, obsecratio) 199-201,220,224,225 f. odnoszące się do sprawy 201,202,224-226, 230,231 f. dialektyczne (zob. też concessio, concilia-tio, permissio, praeparatio, rodzaj doradczy) 202, 224, 225, 230, 231 f. emotywne (zob. też aversio, exclamatio, evidentia, expolitio, hypotypoza, prosopo peja, sermocinatio, similirudo) 201, 224, 226,230,231 f. kompozycyjne (zob. też adiectio: aetiologia, gnoma, parenteza, sententia, subncxi<>. detractio: praeteritio, percursio, reticentia; immutatio: alegoria, emfaza, hiperbola, ironia, synekdocha; transmutatio: hysterolo-gia, hysteron-proteron) 202,203,224,227, 230-244 f. semantyczne (zob. też antitheton, commu- tatio, conciliatio, correctio, diafora, finitio, oksymoron, subiectio) 201,220,224,225, 231 figury rzeczy (figurae rerum; zob. też elocu- tio, res) 124 figury słów (figurae verborum) 38, 124, 131, 187,191,192,197-223,226,230-232,241. 244 f. przez odłączenie (figurae per detractionem, zob. też asyndeton, detrakcja, elipsa, syl lepsis, zeugma) 199-201, 214-218 f. przez przyłączenie (figurae per adiectio-nem; zob. też adiectio, anadiploza, anafo-ra, antanaklasis, diafora, epifora, gemuu tio, klimaks, nagromadzenie [distribuiio. enumeratio, epithetum ornans, polisyiuU-ton], paronomazja, poliptoton, prosapodo- sis, symploke, synonimia, traduetio) 199, 200,202-214 f. przez sposób uporządkowania (figurae per ordinem; zob. też anastrofa, homoioptoton, homoioteleuton, hyperba on, isokolon, pa-romoiosis) 199,201, 218-223 figury stylu (figures de style i 132 fikcja fantastyczna zob. fantastyka fikcja literacka 19,30,64,69, l\, 82,85-88,110, 116,289 fikcja realna 84 film 17, 121 filozofia analityczna (zob. też a|cty mowy) 65-70 finis zob. apodosis finitio (zob. też figury retoryczne) 201, 225 tlectere (zob. też teoria trzech stylów) 57 fleksja 184 focus - frame zob. temat - rerrii foneml48, 151 fonetyka 128-131, 135, 138, \\ f. historyczna 258, 259 fonologia 138 forma zob. eidos formalizm 121, 123 fortel (zob. też erystyka) 95-1(1)0, 104, 286 fortunność (zob. też akty mowy - illokucyjny) 67-69, 225, 242 fraza werbalna 216 frazeologia 193, 194, 236 frazeologizm 171 frekwencja (częstość, częstotliwość) znaku (słowa) 141-143, 146 funkcje wypowiedzi językowe 152 f. emotywna zob. f. semantyczna f.fatyczna 152,244 f. poetycka 152 f. pragmatyczna zob. f. fatyczna f. referencjalna zob. f. semantyczna f. semantyczna 244 funktor 92, 93 furor poeticus 20, 23, 37, 50 też tyl)31 gatunek (genos, genus; zob. miana gatunkowa, rodzaj, s 61,159,250,292 gatunek literacki (poetycki) 64 gatunek mowy zob. rodzaje wj mowy gatunek okazjonalny zob. rodzaje pokazowy geminatio (zob. też anadiploza" genera dicendi zob. teoria trzeć h styló genera sermonis zob. teoria trzech ż genologia, od-,32,53,59- 71,72,82 wy wymowy - r. 199,204 w stylów 313 generatywizm 194 genethliakon (zob. też poezja gratulacyjna) 64 genologia (poetycka) 31, 53-76, 110, 115, 237 genologia retoryczna 25, 70, 89 genos zob. gatunek, rodzaj, styl g. epideiktikon zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy genus zob. gatunek, rodzaj, styl g. altiloąuum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. altisonum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. amplum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. comicum zob. komedia g. deliberativum zob. rodzaje wymowy - r. doradczy g. demonstrativum zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy g. dictaminis zob. ars dictaminis g. didaskalikon zob. kaznodziejstwo g. dramaticum (mimeticum) zob. rodzaj dramatyczny (naśladowczy) g. enarrativum (interpretativum) zob. rodzaj opowiadawczy g. epicum zob. epika g. exegeticum zob. rodzaj opowiadawczy g. familiare zob. kaznodziejstwo g. generosum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. gracile zob. teoria trzech stylów - s. niski g. grave zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. humile zob. teoria trzech stylów - s. niski g. inartificiale zob. rodzaj nieartystyczny g. iudiciale zob. rodzaje wymowy - r. sądowy g. legale zob. rodzaje wymowy - r. sądowy g. magnificum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. magniloąuum zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. mediocre zob. teoria trzech stylów - s. średni g. melicum zob. melika g. mixtum zob. rodzaj mieszany g. praedicandi zob. ars praedicandi g. probationun artificiale zob. rodzaj artystyczny g. rationale zob. rodzaje wymowy - r. sądowy g. statuum zob. rodzaje wymowy - r. sądowy g. sublime zob. teoria trzech stylów - s. wysoki g. subtile zob. teoria trzech stylów - s. niski g. tenue zob. teoria trzech stylów - s. niski g. tragicum zob. tragedia genus (ród) zob. topika - topos co do osoby 314 gestyka 38,45, 76,244,254 glossematyka 138 głos 254-257,280, 282 gnoma (zob. też sentencja) 90, 202 gotyk 253 górność zob. teoria trzech stylów - s. wysoki gra 65, 242, 268, 286 gra słów (zob. też antanaklasis, antymetabola, dia-fora, figura ethymologica, kalambur, pa-ronomazja, poliptoton, powtórzenie) 211,212, 217 gradacja 132-135 gradatio zob. klimaks gramatyka (zob. też quadrivium, septem artes li-berales, trivium) 7,13,41,44,45,47,67,125, 133, 137, 138, 140, 142, 149, 153, 159, 163, 182, 184, 185, 214, 216, 217, 222, 223, 229, 257,261,269,279,281 g. generatywna 194 g. sekundama 13 grafem 65 Groupen 133,135-139, 179-181,183 grupa nominalna 218 gust (smak) 49, 50 gwara zob. dialekt habitus corporis zob. topika - topos co do osoby hapax legomenon 142, 143, 145, 147, 151 hasło [słown.] 142,151 heksametr46, 84, 281 hemistych279,281 hendiadys 207 hermeneutyka 17, 18, 42, 241 hermetyczność 249 heuresis (zob. też inventio) 27, 77, 291 hiatus 128 hiperbola (zob. też tropy) 131, 133, 134, 136, 139, 178, 187, 189-191, 202, 222, 233 hiperonimia 175 hiponimia 175 hipotaksa 263,265,266,269-272 historia (zob. też narratio) 51, 82-85, 90, 108, 118, 121-123,290 historiografia 51 homiletyka zob. kaznodziejstwo homilia (zob. też kaznodziejstwo) 251 homofon211 homogram211,212 homoioptoton 201,273 homoioteleuton 27,201,210, 273, 278 homonim (zob. też homofon, homogram) 28,99, 102,211,217,248 homonimia zob. homonim humanizm 41-44, 274, 275 hypallage (enallage) 134,221,222,231 h. adiectivi zob. składnia zgody h. przyczyny - skutku 221 h. stosunków czasowych 221 h. stosunku właściciela i własności 221 hyperbaton (zob. też inwersja) 136, 201, 218, 219,266 hypokrisis (zob. też pronuntiatio) 17, 255, 256 hypotypoza (evidentia; zob. też figury retoryczne) 132, 201 hysterologia zob. hysteron-proteron hysteron-proteron 202, 222, 223, 232 idea zob. eldos idiomatyka 193 ikon (zob. też emblemat) 228, 229 ikoniczne znaczenie 228, 229 ikonizacja 236 ikonologia 227-229, 233 illokucja zob. akty mowy - illokucyjny iloczas 274, 280,281 ilość informacji 150-152 imaginacja 250 imago zob. obraz immutatio (zob. też figury retoryczne) 134,135, 139, 199, 202, 211, 224, 227, 230, 233-235, 240-242 immutatio verborum zob. tropy improwizacja 75, 81, 256 incisum (komma; zob. też membrum, okrc toryczny) 80, 263, 267, 272, 274, 279, 281 i. coniunctum 267 i. seiunctum 267 incrementum (zob. też amplificatio) 115 indeks (oznaka, semeion) 91 indeks wyrazów 146 indignatio (oburzenie; zob. też affectus) 114 indukcja 106 indywidualizacja języka 216 informacja 11, 12, 146, 147, 149-152 ingenium (zob. też inventio) 78 iniustum (zob. też rodzaj sądowy) 63 inkluzja 173 insinuatio (zob. też exordium) 79-81 intellectio zob. synekdocha intelligibilia 250, 253 interakcjonizm zob. teoria interakcyjna metafory interpositio zob. parenteza interpunkcja logiczno-syntaktyczna 259-261 interpunkcja staropolska 259-263 244,258,259,261, dispositia, elocutio, 2, 38, 43, 45, 51, 13,115,116,119, 134,136,218 136,187,191,202, interrogatio (zob. też figury retoryczne, pytanie retoryczne) 134, 201,225 interruptio zob. aposiopesis intonacja211,212,215,242- 262, 272, 279 iiwentio (inwencja zob. też partes artis, pronuntiatio) 72,74,77-79,81,82,89, 122-124,284,291 inwersja (zob. też hyperbaton1) inwokacja 224 ironia 79,130,131,133,134, 232,233,241-244 isokolon26, 201,272, 275 iudicium zob. rodzaj sądowy jedenastozgłoskowiec 215 jednostka informacji zob. bit język narodowy 274 język ogólny 167 język poetycki 162 język staropolski 276 język średniopolski 276 język wernakularny zob. język narodowy języki analityczne zob. klasy iikacja języków języki indoeuropejskie 203 języki semickie 203 j. aramejski 204 j. hebrajski 203, 204, 275 języki syntetyczne zob. klasyfikacja języków juxtapozycja 130 kadencja 261,262, 272, 279 kalambur 129, 130, 136 katachreza (abusio) 161, k. inopiae causa 164, 167, katastrofa 120 kategorie operacyjne zob. immutatio, transmutatio kazanie (zob. też homilia, 105,110,111 kaznodziejstwo 44, 61, 83,1 kerygmat zob. przesłanie key-words zob. słowa-klucze klasyfikacja języków 197 j. analityczne 197 j. syntetyczne 197 klasycyzm 42, 43, 45, 50, 55 162,278,280 klauzula 215,273 klimaks (gradatio) 200, 205,', k. sensu largo 206 164-172,190,217 70 adiectio, detractio, kaznodziejstwo) 104, 0-113 60, 78, 125, 160, 13,226,244,273 315 k. sensu stricto 206 kod 137 k. ponadwerbalny 244 k. zero-jedynkowy 147 kohezja zob. spójność tekstu koinś 33 kolokwializm 44 kolon zob. membrum koło Wergiliusza (zob. też teoria trzech stylów) 60 komedia 31, 55, 56, 84,256,258 komizm 130, 242 komma zob. incisum kommemoracja zob. exemplum kompetencja językowa 67, 140 kompozycja 122 komunał 291 komutacja zob. antymetabola koncept (zob. też acumen, dowcip) 278 kongruencja zob. spójność tekstu koniektura 115 koniunkcja 179,180 konkluzja zob. peroratio konkordancja 141 konotacja (zob. też denotacja) 107,161,168,169, 172, 176, 178, 182, 185, 189, 196, 227 konotat (zob. też denotat) 137 konsolacja 294 kontrast 178 krytyka (zob. też rodzaj pokazowy) 62 langue 138 latinitas (zob. też barbaryzm) 125-127,192,193, 216 laus zob. pochwała, rodzaj pokazowy legenda 110 legislatio (nomon eisphora) 90 leksykalizacja 165, 186, 212 leksykon (słownik) 140,149,161,163,166,191, 285 lemma (zob. też emblemat) 228 lenitas zob. delectare licencja (licentia; zob. też abusio eum virtute) 75,129-131,187, 194, 201, 216,224 licentia poetica 12,75 licentia rhetorica 12 ligatura 260 liryka 53, 56, 61,70,295 list zob. epistolografia litania 209 litota 131, 133, 134, 136, 187, 191,241,243 loci communes zob. topika 316 locus [miejsce, różne od toposu] 75, 247, 248, 251,252 logika 136-138,268 1. formalna 94, 102 1. nazw 94 1. ocen 94 1. staseis zob. rodzaj sądowy 1. stoików zob. dialektyka 1. systemów 94 logograf 21, 41, 86, 88, 247, 255 lokucja zob. akty mowy - lokucyjny łącznik [copula] „być" 187, 188 łącznik [copula] „mieć" 188 łącznik mocny 188 łącznik słaby 188 maksyma (zob. też gnoma, sentencja) 105, 238 mania zob. furor poeticus martwy obraz zob. katachreza massoreci 141, 148, 149 materia (status) 61, 64, 72 mazurzenie 258 melika 56, 278,279 membrum (człon, kolon; zob. też okres retoryczny) 262-264, 266-270,272-276,279, 281 m. coniunctum 267, 273 m. seiunctum 267, 281 memoria zob. pamięć metabola (zob. też figury retoryczne) 134,136- 138 metafora (zob. też alegoria, figury retoryczne, metonimia)31,32,51,103,104,108,131,133- 135, 139, 141, 151, 157-173, 176-189, 193, 195, 217, 221, 222, 227, 229, 230, 233, 237, 241, 295, 296 m. aktualna zob. m. autorska m. autorska 163, 181, 183 m. dopełniaczowa 151,164, 182, 184,185 m. in absentia 136, 139, 164, 165, 169, 173, 183, 196 m. inpraesentia 136, 139, 164 m. konfrontacyjna 185 m. mianownikowa 151, 184, 185 m. na zasadzie analogii czyli proporcji 159-161 m. narzędnikowa 185 m. skonwencjonalizowana 181, 183 m. synestezyjna 186 m. utarta zob. m. skonwencjonalizowana m. zleksykalizowana 163,183 teoria formalna metafory 164 teoria interakcyjna metafory 162-164,185,186 teoria klasyczna metafory jako wyjątku 164 teoria romantyczna metafory jako reguły 164 teoria substytucyjna metafory 161-166 metalogizm 136-138 metaplazm (zob. też barbaryzm) 127-131, 136- 138 metasemem 136-138 metataksa 136-138 metatekst 237 metoda majeutyczna zob. dialog sokratyczny metonimia (zob. też antonomazja, hypallage, metafora, synekdocha) 108,131,133-136,139, 157, 159, 161, 164, 171-179, 182-187,221, 229-231,233,234 metrum 125, 253, 281 metryka 55, 128 miara zob. metrum miejsce wspólne zob. topika, topos mimesis (naśladowanie, imitatio) 9, 24, 30, 31, 34, 69, 78,125, 134 mimetyzm zob. mimesis mimeza (mimese) 134 mimika 45, 76, 254 mit (mythos) 83,112,237,238, 241,297 mitologia 146 mnemonika 245,248-250 mnemotechnika 75,208,246 mniemanie (doxa) 25,28 moderatio 255, 256 modlitwa 292 modulator 159 monokolon zob. membrum monolog 25, 54, 55, 80,154,225 moralitet 227 moreHomerico 117, 119,122 morfologia 129,135,136,138,167,168,181,183 (les) mots-clefs zob. słowa-klucze motyw (zob. też topika, topos) 235, 283, 289, 295,296 locus amoenus (miejsce przyjemne) 296 locus horridus (miejsce straszne) 296 m. wędrowny 283 m. oniryczne 111 motywacja 172 m. metafory 184 m. porównania 183 movere 58 mowa zob. rodzaje wymowy m. doradcza zob. r. doradczy m. niezależna 83 m. polityczna zob. r. doradczy m. sądowa zob. r. sądowy m. zależna 83 mówca 63, 71,72 mutatio controversiae (zo mutatio cum ratione 126, mutatio cum virtute 233 myśl zob. sentencja mythos zob. bajka, fabuła nadawca 65, 66, 87, 91, 1 nadorganizacja zob. orna nagana (vituperatio; zob. r. pokazowy) 62, 64, 72 nagromadzenie (congeries 115,200,213 nakłanianie zob. perswaz narracja (zob. też epika, i 33, 45, 70, 107, 108, 1 123,223,237 n. a czas 89 apangelia 89 delosis 89 prorhesis 89 n. naturalna zob. ordo n; n. sztuczna zob. ordo art narracji porządki 119 modus per incrementa modus per tempora 11 narratio (zob. też inventio 84,89,90, 116-120,29 n. aperta (otwarta) 116 n. ornata (ozdobna) 116 n. probabilis (prawdopo narratologia 82, 87, 88, narrator (zob. też nadawcj następnik zob. okres retoryczny naśladowanie zob. mimes natio zob. topika - topos natura zob. physis nazwa właściwa (verbum p necessitas zob. docere neg-entropia zob. entropi neocyceronianizm 45 neologizm 136, 167 neoplatonizm 249 nettete (zob. też latinitas) nierówne prawdopodobie niewerbalne a werbalne ti noematyka biblijna 110,^ nomenklatura 124 nomon eisphora zob. legi nomos 22 nonsens ^9, 184 też erystyka) 97 27, 130, 135 mit ż rodzaje wymowy - 107,288 :ob. też amplificatio) dawca, narratio) 17, -114, 117-119, 121, uralis ficialis 19 narracja) 73, 81, 82, 117 obna) 116 wykonawca) 87-89 - apodosis do osoby oprium)161,167,171 ujemna 27 stwo 149 sty (kody) 246 0 atio 317 norma (zob. też system, znaczenie słowa) 140,141 n. fonetyczna 158 novel zob. powieść nowela 107, 116 nowelistyka zob. nowela numeryczne systemy 281 numeryczność [w prozie] 280 obraz (imago) 234,247-250,253, 289,296 obrona (defensio) zob. rodzaje wymowy - r. sądowy „obroty nadzwyczajne" zob. okres retoryczny obscuritas 117 obsecratio (zaklinanie) 201, 224 oda 61 odbiorca (adresat, czytelnik, słuchacz) 64-71,80, 87,89,108,113,144 odbiór zob. odbiorca odchylenie standardowe 142, 145 oddech (spiritus) 264-267, 282 odłączenie zob. detractio 133 odmiana gatunkowa (zob. też gatunek, genolo- gia, rodzaj) 53 odniesienie (reference) 133, 233 odradzanie (dissuasio) zob. rodzaje wymowy - r. doradczy odrodzenie zob. renesans officium zob. teoria trzech stylów okres dwuczłonowy zob. okres retoryczny okres gramatyczny 281 okres literacki 177 okres prosty zob. okres retoryczny okres retoryczny (period retoryczny) 33, 46,47, 52, 80, 263-282 apodosis 268-272 protasis 268-272, 276 oksymoron (zob. też ironia, katachreza) 136,183, 185,187-189,227 oksyton212, 216 oksytoniczny spadek 218 omówienie zob. peryfraza opinio communis 105, 120, 285 opis 235, 296, 297 opowiadanie (recit; zob. też fabuła, narracja) 54, 71,73,107, 108,117, 121,237,296 o. proste (zob. też rodzaj opowiadawczy) 54 o. ramowe (powieść ramowa) 88 oralna i nieoralna literatura 243 oratio perpetua 265 oratio soluta 256, 265 ordo (porządek) 115 o. arbitrarius (porządek samowolny) 116 318 o. artificialis (porządek sztuczny) 73,74,116- 119,122,223,291 o. naturalis (porządek naturalny) 73, 74, 116, 118-120,223,291 ornatus (zob. też decorum, teoria trzech stylów) 38,117,127,131,192,295 o. in verbis coniunctis (zob. też figury retoryczne) 192, 196, 222 o. in verbis singulis (zob. też tropy) 192, 196 ortoepia76, 126,255,256 ortografia 76, 126 o. staropolska 258-260 orzeczenie (predykat) 187, 209, 215, 219, 266, 267 oskarżenie (accusatio; zob. też rodzaje wymowy - r. sądowy) 62, 70, 72, 73 ostrzeżenie zob. rodzaje wymowy - r. doradczy ośmiozgłoskowiec trocheiczny zob. wiersz tro- cheiczny pamięć (memoria) 38, 72, 75, 245-262, 264 p. naturalna 72,245, 246,250, 251 p. sztuczna 75, 76,245-247, 250-252 pamiętnikarstwo 51 panegirykl90,237,290,296 parabola zob. przypowieść paradeigma zob. paradygmat paradoks 134 p. kłamcy 98-100 paradygmat 106, 131, 141, 176, 177, 191, 195 p. kultury (zob. też consensus omnium, opinio communis) 294 parafraza 228 paralelizm 144 p. antytetyczny 275 p. członów (biblijny) 40,275, 276, 278 p. synonimiczny 275,276 p. syntetyczny 275 parataksa 136,236 parechesis (zob. też paronomazja) 213 pareneza 238 parenteza (interpositio) 136, 202, 205, 231 parisosis zob. isokolon parodia 61 paroimia zob. przysłowie paroksyton211 paromoiosis201 paronomazja (annominatio; zob. też figury retoryczne, gra słów, kalambur, parechesis) 130, 134,135,165, 200, 203, 211,212,220,273 figura ethymologica 165 parrhesia zob. licencja pars pro toto zob. gra słów, synekdocha partes artis (zob. też dispositio, elocutio, inven- tio, memoria, pronuntiatio) 17, 22, 51, 72, 77, 113,115, 122,124,245, 255,291 partytura 243 parzystość członów (zob. też okres retoryczny) 268 pathos (zob. też ethos) 32, 37 patria zob. topika - topos co do osoby peon trzeci (zob. też wiersz sylabotoniczny) 280 percursio (epitrochasmos) 202, 232 performatywy (zob. też akty mowy) 65-67 period retoryczny zob. okres retoryczny perlokucja zob. akty mowy - perlokucyjny permissio (epitrope) 202 peroratio 74, 88, 113,114,116, 291 personifikacja 114,134, 135, 228,230, 233 perspicuitas (zob. też latinitas, ornatus) 127,192 persuasion de la damę zob. erotyk perswazja (zob. też argumentatio, rodzaje wymowy, teoria trzech stylów) 9, 10, 17, 31,45, 72, 74,94,100,107, 198, 232, 259, 286,291 peryfraza 131-134, 159,167, 187, 190 perypatetyka 29,96 petitio principii 104 phronesis 9 physis 22 piękno bezinteresowne 50, 125 pistis zob. argumentatio, uwierzytelnianie, wiara plan treści (plan du contenu) 108,136-138 plan wyrażania (plan de l'expression) 108,136- 138 platonizm 249 pleonazm 134, 136, 139, 203, 210,214 plot (zob. też akcja, fabuła) 121,123 pochlebstwo zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy pochwała (laus; zob. też rodzaje wymowy - r. pokazowy) 62, 64, 72,90, 107,113,244,288, 293,296 podmiot 61,86,87,187,188,197,209,217,219, 243 p. retoryczny 55 p. wypowiadawczy 55 podobieństwo (similitudo; zob. też topika - topos co do rzeczy) 107,108,157-159,171,186, 201,237,238,289 p. pozycyjne 178 p. semantyczne 178 podtekst 243, 244 podwojenie zob. anadiploza podział genologiczny zob. teoria trzech stylów też rodzaj poema (zob. też sztuka) 5 poemata angeltica 55 poemata didascalica 55 poesis zob. poezja poeta (zob. też mówca)' poetica (zob. też sztuka) poetyka generatywna 111 poezja (zob. też sztuka) 5 p. barokowa 47 p. dytyrambiczna 31 p. nineralna 64 p. gratulacyjna 64 p. heroiczna (zob. też r p. komiczna (zob. też r p. liryczna (zob. p. mimiczna (zob. też r p. opisowa 71 p. pasterska 61 p. religijna 71 p. satyryczna (zob. też r p. tragiczna (zob. też n pole znaczeniowe 144, 1 polecenie zob. rodzaje w polemika 223 poliptoton (zob. też paron 213 polisemia 28, 148 polisyndeton 136,200,2 poprawność 257 poprzednik zob. okres rei porównanie 108, 134-13 183-185,237,238,29; p. homeryckie 276 porządek artystyczny zo1 porządek naturalny zob. porządek sztuczny zob. c potwierdzenie (zob. też f powieść (zob. też epika, 51,71,82,88,116,12 powinność (officium) zo powtórzenie (zob. też ad 134-136, 139 poziom diegetyczny (zob 87,88 poziom extradiegetyczn> racja) 87, 88 poziom intradiegetyczny racja) 87, 88 półczłon 276 półwers zob. hemistych praeparatio (zob. też fig' dzaj mieszany) 55 dzaj dramatyczny) 55 zaj mieszany) 55 dzaj dramatyczny) 55 dzaj dramatyczny) 55 Izaj dramatyczny) 55 0 mowy - r. doradczy mazja) 134,200,210, )ryczny - protasis , 157-159, 167, 171, ordo artificialis rdo naturalis do artificialis ury retoryczne) 62 arracja, opowiadanie) . teoria trzech stylów ctio, paralelizm) 132, też diegesis, narracja) zob. też diegesis, nar-zob. też diegesis, nar- ury retoryczne) 202,230 319 praeteritio (zob. też aposiopesis) 134, 202, 232, 271 pragmatyczne związki (zob. też spójność tekstu) 155 pragmatyka 169 prawda tzw. materialna 94 prawdopodobieństwo 82, 85,142, 285 prawdopodobieństwo [jako miara informacji] 147, 149-151 prawo zob. nomos prawo Estoupa-Zipfa 143, 144 prawodawstwo 28 prepon zob. decorum presupozycja 101, 154, 155 principium zob. exordium, okres retoryczny - protasis probare (zob. też teoria trzech stylów) 57 probatio (zob. też argumentatio, narratio) 89,91, 113,291 progymnasmata 89 prolepsis 122, 222 p. argumentacyjne 223 p. gramatyczne 222, 223 p. poetycko-narracyjne 223 pronominatio zob. antonomazja pronuntiatio (zob. też dispositio, dykcja, elocutio, inventio, partes artis) 17, 38, 45, 72, 76, 215,245-262,282 prooemium (zob. też exordium) 73, 74, 79 propositio zob. prothesis prorhesis zob. narracja a czas prosapodosis (redditio) 200, 207, 231 prosopopeja (zob. też figury retoryczne) 134, 201,226,229,230,233 protasis zob. okres retoryczny prothesis (propositio) 73, 81 protreptikon 64 prozodia47,218, 273 przedmiot (obiekt) [skł.] 197, 217, 219 p. mowy 71 p. odniesienia (referent) 135, 137, 165 p. przedstawiony 229, 296 przekonywanie zob. argumentatio, perswazja przekształcenia (semantyczne) zob. tropy przemieszczenia (syntaktyczne) zob. figura przenoszenie zob. metafora przenośnia zob. metafora przerzutnia 205, 214 przesadnia zob. hiperbola przesłanie 113,234 przesłanka (zob. też sylogizm asertoryczny) 92- 94, 98, 99,286 320 przykład zob. exemplum przyległość semantyczna 172, 175,178 przyłączenie zob. adiectio przypowieść (parabola) 110,111,136,237-239, 289 przysłowie 80, 106, 238, 239, 292, 294 przywołanie echem zob. ironia psalm 228 pseudoklasycyzm zob. klasycyzm psogos zob. rodzaj wymowy - r. pokazowy puenta 237,261, 266,270 purete zob. latinitas pytanie 33, 224,225 p. retoryczne (zob. też figury retoryczne) 80, 201,225,255 quadrivium (zob. też gramatyka, septem artes li- berales, trivium) 14, 41 ąuaestio finita 232 ąuanto magis 109 rama modalna 242, 243 ranga wyrazu 142, 143 ratiocinatio (epichejremat) 70, 92, 115 realia 59 realizm 110 recit zob. opowiadanie recte (zob. też bene) 12, 125 recte etplane 155 recytacja zob. deklamacja redditio zob. prosapodosis reditus zob. okres retoryczny - apodosis redundancja 146, 147, 150-155, 208, 217,225 reduplicatio zob. anadiploza reference zob. odniesienie referencjalność 155, 181 referent zob. przedmiot odniesienia reflexio zob. antanaklasis reformacja 41, 42, 142 refutatio (odparcie zarzutów; zob. też argumen-tatio, inventio) 74, 90, 113, 291 regressio (zob. też distributio, figury retoryczne) 201 reguły selekcyjne 194 reguły ścisłej subkategoryzacji 194 reklama 17 relacja diegetyczna (zob. też diegesis, narracja) 87,88 relacja heterodiegetyczna (zob. też diegesis, narracja) 87,88 relacja homodiegetyczna (zob. diegesis, narracja) 87, 88 remat zob. temat - remat renesans 42^t4,55,142,249,268,274,275,293, 294 renowacja 42 repartycja stylów zob. teoria trzech stylów replika 212 res (rzecz; zob. też verbum) 72,74,77,114,123, 124,233,234 r. conseąuens (zob. też metonimia) 171 r. w znaczeniu dosłownym 233, 234 r. w znaczeniu postulowanym 233, 234 resume zob. streszczenie retardacja sensu (zawieszenie sensu) 264-266, 268,269, 276, 277, 280 reticentia zob. aposiopesis retorsio argumenti (zob. też erystyka) 97 retractio 134 reversio 134 Rhetores romani (latini) 35, 36 rodzaj (zob. też gatunek, genologia, odmiana gatunkowa, styl) 31, 32, 53, 60, 61,159 r. agonistyczny zob. agon r. artystyczny (genus probationum artificiale) 91 r. dramatyczny (zob. też teoria trzech stylów) 54, 55, 59, 83, 216 r. gramatyczny 197^ r. literacki (poetycki) 70 r. mieszany (genus mixtum; zob. też teoria trzech stylów) 54, 55, 59, 216 r. nieartystyczny (genus inartificiale) 91 r. opowiadawczy (zob. też opowiadanie proste, teoria trzech stylów) 54, 55, 59, 83, 216 rodzaje wymowy (zob. też pronuntiatio, styl, teoria trzech stylów) 61-64, 70 r. doradczy (genus deliberativum) 20, 25, 31, 32,41,51,56,61-64,68,71-73,90,93,104, 105,107, 113, 126,288 r. homiletyczny zob. kaznodziejstwo r. okolicznościowy zob. r. pokazowy r. pokazowy (genus demonstrativum) 20, 25, 31, 32,41, 51,61-64, 71-73, 79, 81,90, 93, 103,107,113,126,288,293,296 r. popisowy zob. r. pokazowy r. sądowy (genus iudiciale) 25, 31, 32,41, 51, 57,61-64,68,70-73,79,81,82,90,93,102, 103,113,126,244,294,296 romans 51, 82 romantyzm 18, 51, 162, 258 rozkład empiryczny 144, 145 rozkład teoretyczny 144, 145 rozmowa zob. dialog rozporządzenie krasomowskie zob. dispositio rozumowanie analityczne 94 rozumowanie dialektyczne 94 rozziew zob. hiatus rym 209,210,214-216,218,219,258,258,273, 274 asonans 134, 135 r. żeński 279 rytm 254, 279-282 rzecz zob. res sarkazm 223 satyra 62, 129,243 sąd zob. rodzaje wymowy - r. sądowy scena zob. teatr scenariusz 254,255 Schlusselwórter zob. słowa-klucze Schlusstopik zob. topika finalna scholastyka 250, 253 scientia zob. wiedza sedes argumentorum zob. topika, topos sekundarne systemy modelujące 118, 121 selekcja i kombinacja 176 sem 185, 194 semantyka 131, 133-136, 149, 186, 193, 194, 217,224,268 semantyczne przekształcenia 186 semantyczne związki (zob. też spójność tekstu) 155 semeion zob. indeks (oznaka) semiologia 168, 285 semiotyka 99 sens dosłowny a sens immutowany 237, 239, 241-243 sens duchowy (sensus spiritualis) 110 s. alegoryczny 110, 113, 239 s. anagogiczny 110, 111, 240 s. moralny 110,240 sens literalny albo historyczny (sensus litteralis; zob. też noematyka biblijna) 110-113, 239, 240, 242 sensibilia 250, 253 sentencja (zob. też gnoma) 90, 105, 106, 124, 202,228,231,232,292,294 septem artes liberales (siedem sztuk wyzwolonych; zob. też gramatyka, quadrivium, trivium) 14,40,41,44 sermo 59 sermocinatio (zob. też prosopopeja) 84, 87, 90, 201, 226 sexus zob. topika - topos co do osoby short story zob. nowela sielanka 60 321 signifiant 59, 137, 186,296 signifiel37, 186,296 signum (znak) 91, 121 s. necessaria (znaki konieczne) 91 s. non necessaria (znaki niekonieczne) 91 similiter cadens (zob. też okres retoryczny) 274 similiter desinens (zob. też okres retoryczny) 274 similitudo zob. podobieństwo sjużet (zob. też fabuła) 120, 123 składnia (syntaksa) 131,133-138,193,194,198, 205, 209, 215, 216, 218, 219, 221, 224, 268, 278, 279 s. gramatyczna 218 s. stylistyczna 218 s. zgody 193, 221 składniowo-semantyczne układy 268, 279, 281 skuteczność (zob. też akt mowy - perlokucyjny) 67-69 slogan 219 słowa-klucze 145, 146 słownik zob. leksykon słowo zob. verbum słowo właściwe zob. nazwa właściwa słuchacz zob. odbiorca smak zob. gust sofistyka 17, 22-25, 27, 96, 100 sofiści zob. sofistyka solecyzm (zob. też barbaryzm, figury retoryczne) 130, 193-196 sonet 190 species 53 spektakl 254 spójność tekstu 13, 32,140-156, 225,237,240 sprawa zob. causa sprawiedliwość 28 sprzeczność logiczna 187 sprzeczność semantyczna 187 stan sprawy zob. status causae status zob. materia status causae 33, 288 stereotyp 107, 186 stilus zob. styl stilus attenuatus zob. teoria trzech stylów - s. niski stilus extenuatus zob. teoria trzech stylów - s. niski stilus grandiloąuus zob. teoria trzech stylów - s. wysoki stilus gravis zob. teoria trzech stylów - s. wysoki stilus humilis zob. teoria trzech stylów - s. niski stilus mediocris zob. teoria trzech stylów - s. średni 322 stilus subtilis zob. teoria trzech stylów - s. niski stopa 46,272,281 story (zob. też sjużet) 121,123 stosowność zob. decorum stratyfikacja stylów zob. teoria trzech stylów streszczenie 122 strofa 261 s. saficka 276 struktura głęboka 99, 187, 188, 197 struktura powierzchniowa 99, 187-189 studia zob. topika - topos co do osoby styl (genus, stilus; zob. też elocutio, gatunek, rodzaj, teoria trzech stylów) 54,56,59,64,125, 144, 177,190, 255 s. artystyczny zob. ornatus s. azjański zob. azjanizm s. epistolarny 41 s. etyczny (zob. też ethos) 57, 64 s. formularny 26, 152 s. górny zob. teoria trzech stylów - s. wysoki s. kommatyczny 288 s. niski zob. teoria trzech stylów s. nizany 263,265, 266,278, 282 s. patetyczny (zob. też pathos) s. periodyczny 262, 263, 266, 268,276-278 s. pisany 57 s. prosty zob. teoria trzech stylów - s. niski s. silny zob. teoria trzech stylów - s. wysoki s. średni zob. teoria trzech stylów s. telegraficzny 152 s. umiarkowany zob. teoria trzech stylów - s. średni s. wysoki zob. teoria trzech stylów stylistyka (zob. też elocutio) 76, 80, 124, 141, 160, 177,185, 192, 232, 243,292 s. kwantytatywna albo matematyczna 140-156 suasio (zob. też rodzaje wymowy - r. doradczy) 62 suavitas zob. delectare subiectiol34,201,225 subnexio (zob. też prosapodosis) 202,231 substancja 137, 176 substytutywizm zobcmetafora - teoria substytucyjna metafory suppresion (zob. też detractio) 136,138 suppresion-adjonction (zob. też adiectio, detractio) 136,138 suspendium 214 sylaba 279 sylabizm zob. wiersz sylabiczny sylabizm ścisły zob. wiersz sylabiczny sylabotonizm zob. wiersz sylabotoniczny sylabowiec zob. wiersz sylabiczny syllepsis 134,136,200,217,218 sylogizm (zob. też entymemat) 9, 73,92,93,98, 99,106,268,285, 286 s. apodyktyczny zob. s. naukowy s. asertoryczny (właściwy) 92,285,286 s. dialektyczny 9, 285, 286 s. erystyczny 9, 285, 286 s. logiczny 285 s. naukowy 9 s. retoryczny zob. entymemat s. właściwy zob. s. asertoryczny symbol 110,178, 228-230, 235 symploke (complexio) 211 synchronia 7, 8 synekdocha (zob. też metonimia) 103,108,131-136, 157, 160, 161, 164, 171-176, 178-181, 183,184, 187, 202, 229, 230, 233, 234, 239 s. generalizująca 179, 180 s. partykularyzująca 179, 180 synizezis 128 synkopa 127,128,136 synkretyzm przypadków 197 synkrysis zob. comparatio synonim 161,177,194,211 synonimia 99, 102,104, 136, 200 syntagma 122,131,176-179 syntaksa zob. składnia syntaktyczne związki (zob. też spójność tekstu) 155 system (zob. też norma) 140,141 system numeryczny wiersza 214 systematyka 130-132 s. klasyczna 126 s. metafor 160 s. metonimii i synekdoch 173-176 s. okresów retorycznych 271, 272 s. rodzajów 89 systola 128 sytuacja narracyjna 87 sytuacja wewnątrztekstowa 71 sytuacja zewnątrztekstowa 71 szał poetycki zob. furor poeticus szkoła 252 sztuczny język 251 sztuka (ars, techne) 8, 9, 55,78 sz. kaznodziejska zob. ars praedicandi, kaznodziejstwo sz. pamięci 253 sz. pisania listów zob. ars dictaminis sztuki naśladowcze zob. mimesis sztuki pojetyczne 6, 38, 254, 294 sztuki praktyczne 6, 38, 254, 294 sztuki teoretyczne 6, 38, 254, 294 sztuki wyzwolone zob. septem artes liberales szyk wyrazów 197, 198, 265, 266, 268, 276 sz. antycypacyjny 217, 278 sz. finalny 276 ślad pamięciowy zob. engram śpiew 156 średniowiecze 250,275, 283 średniówka 127,215, 218 świat przedstawiony 87, 88,121, 239 taksonomia 53,60, 89,123,133,135, 175,196, 198,211,230-232,288 tautologia 134,177, 185,203 teatr 121,177,243,248,249,251,254,256,280 t. pamięci 249 techne zob. sztuka tekst 77, 124 t. kultury 178,234 telewizja 251 temat pomocniczy zob. temat - remat temat-remat 126,172,173,182-186,189,193, 194,229,237 tematyka 283 tenor - vehicle zob. temat - remat teoria argumentacji (zob. też argumentatio) 39, 45, 89-92, 98, 102, 103, 108, 223, 235, 238, 284, 289, 295 teoria figur 153 teoria informacji 141, 147 teoria komunikacji 224 teoria literatury 179 teoria przekładu 228 teoria tekstu 13, 153,155 teoria trzech stylów (genera dicendi) 31,54,56- 60, 126 s. niski 54, 57, 60 s. średni 54, 56, 57, 60 s. wysoki 36, 37, 54, 56, 57, 60 teoria metafory zob. metafora tertium comparationis zob. porównanie tessera hospitalis (zob. też symbol) 230 tetrakolon 268, 269 tetrastych 279, 281 teza 90 thriller 119 tmesis 128-130, 136, 139,218 ton (tonacja) 254, 256 topika (loci communes, miejsca wspólne) 29,32, 38, 39, 72-74, 90, 98,106,235,283-297 323 t. dyspozycyjna zob. t. exordialna t. exordialna (zob. też autorytet, captatio be- nevolentiae, exemplum) 73, 291, 292, 294 causa scribendi 292 formuła krótkości 292 formuła skromności 292 przysłowie (sentencja) 292 t. finalna 291, 292, 294 modlitwa jako epilog 292 obawa przed znużeniem słuchacza 292 zakończenie z powodu wieczoru 292 zakończenie z powodu zmęczenia 292 t. tematyczna 291 „chłopiec-starzec" (puer senex) 291 „karły na barkach olbrzymów" 293 „koń trojański" 293, 295 „lemiesz i miecz" 290,291 „staruszka i dziewczyna" 291 „świat na opak" 291 „ubi sunt" 294 topos zob. topika t. co do osoby (ad personam) 288, 296 t. co do rzeczy (a rem) 288,296 t. ante rem (przed sprawą) 288 t. circa rem (wokół sprawy) 288, 289 t. a contrario (z przeciwieństwa) 289 t. a dissimili (z niepodobieństwa) 289, 295 t. a pari (z równości) 289 t. a simili (z podobieństwa) 108,289,294,295 t. in re (wewnątrz sprawy) 288, 289 t. a genere (z rodzaju) 288 t. a parte (z części) 288 t. a specie (z gatunku) 288 t. a toto (z całości) 288 t. post rem (po sprawie) 288, 289 t. ab eventu (ze skutku) 289 t. a iudicatio (z orzeczenia) 289 t. z alegorii (zob. też alegoria) 295 t. z przyczyny (a causa) 294 „is fecit cui prodest" 294 topos koinos zob. topika tota allegoria zob. alegoria totum pro parte zob. synekdocha traductio zob. diafora tragedia30,37,55,56,61,71, 82,120,124,216, 254 t. etyczna (charakterów) 37 t. patetyczna (namiętności) 37 transkrypcja 260 transliteracja 260 transmutatio (zob. też figury retoryczne) 139, 199,202,218,224, 230,232,266 324 transmutatio verborum 131 treść zob. plan treści treść a zakres (zob. też denotacja, konotacja) 168, 169 trivium (zob. też gramatyka, quadrivium, septem artes liberales) 14, 15, 41,44, 94, 125, 214 tropy (zob. też figury retoryczne) 13, 23, 50, 51, 70,107,131-133,140,141,157-196,198,222, 231,233,278,295 t. inabsentia 189 trychotomia 53, 54 t. stylistyczna zob. teoria trzech stylów trzynastozgłoskowiec 215 typ pozycyjny składni zob. szyk wyrazów Type-Token Ratio 144 typizacja 239 tyrada 72 ucinek zob. incisum układ syntagmatyczny 194 urbanitas (zob. też asteiotes) 257 ut pictura poesis 249 uwierzytelnianie (pistis) 284,285 uwznioślenie stylu (zob. teoria trzech stylów - s. wysoki) 218 użycie 140, 141 użycie a przywołanie zob. przywołanie echem vehiculum zob. temat - remat verbum (słowo; zob. też res) 72,74,77,123,124, 233,234 v. proprium zob. nazwa właściwa vestigium zob. indeks (oznaka) virbonus 10, 11 virtus (zaleta) 126,127,130,193,194,216,241 vitium (błąd, wada) 126,127,130,192,194,216, 241 vituperatio zob. nagana, rodzaje wymowy - r. pokazowy wada zob. vitium warstwa brzmień słownych 121, 135 warstwa znaczeń słownych 121, 124, 130,131, 135 wątek 120, 283 wehikularność znaku zob. przezroczystość, temat - remat wersyfikacja 258 wiara (pistis) 78, 79 wiedza (scientia) 55 wiersz 214, 215 w. bezrymowy 273 w. biały 273 w. bohaterski zob. teoria trzech stylów - s. wysoki w. iloczasowo-metryczny 273 w. numeryczny 273, 280 w. stroficzny 279 w. stychiczny 279 w. sylabiczny (sylabowiec, sylabizm) 215,279, 280 w. sylabotoniczny (sylabotonizm) 215,218,280 w. toniczny 279, 280 w. trocheiczny 280 w. wolny 273 w. zdaniowo-rymowy 215 wniosek (zob. też sylogizm asertoryczny) 92,93 w. konieczny 94 w. prawdziwy 94 wnioskowanie 268, 271 współczynnik asymetrii 142 współoznaczanie zob. konotacja wstęp zob. prooemium wtrącenia zob. immutatio wygłoszenie zob. pronuntiatio wykładnia zob. gestyka mimika, pronuntiatio wykonawca (zob. też nadawca) 86, 88 wymowa (zob. też akcent, pronuntiatio, rodzaje wymowy) 257-259 w. chwaląca zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. cyceroniańska 278 w. doradcza zob. rodzaje wymowy - r. doradczy w. epideiktyczna zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. gorgiańska 278 w. homiletyczna zob. ars praedicandi, kaznodziejstwo w. kazalna zob. ars praedicandi, kaznodziejstwo w. okolicznościowa zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. pochwalna i naganna zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. pokazowa zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. polityczna zob. rodzaje wymowy - r. doradczy w. popisowa zob. rodzaje wymowy - r. pokazowy w. radna zob. rodzaje wymowy - r. doradczy w. sądowa zob. rodzaje wymowy - r. sądowy w. sceniczna (teatralna) 257,259 wynalezienie zob. inventio wypowiedź językowa zob. funkcje wypowiedzi językowej, rodzaje wymowy wyraz (jednostka tekstu) 142, 151, 152 wyrażanie zob. plan wyrażania wyrok 93 wysłowienie zob. elocutio wysokość stylu (zob. też teoria trzech stylów) 59, 60, 78 zagadka zob. enigma zaimek 209 zaklinanie zob. obsecratio zakończenie zob. peroratio zaleta zob. virtus zamiennia zob. metonimia zamilknięcie zob. aposiopesis zapamiętywanie zob. pamięć zarzutów odparcie zob. refutatio zawieszenie sensu zob. retardacja sensu zbicie argumentów zob. refutatio zdanie zob. okres retoryczny zeugma prosta 200, 215-217 325 zeugma złożona (zob. też syllepsis) 200 z. semantyczna 134,136, 200 z. syntaktyczna 134, 136, 200 zgoda zob. consensus zgoda powszechna zob. consensus omnium złożenie (compositum) 129 znaczenie encyklopedyczne 178 znaczenie etymologiczne 165, 167 znaczenie kwalitatywne 188 znaczenie lokaty wne 188 znaczenie podstawowe 131 znaczenie słowa 141 znak zob. signum z. diakrytyczny 148 z. odniesienia 134 znaki konieczne zob. signum - signa necessaria znaki niekonieczne zob. signum - signa non necessaria zoon politikon 79 zrost 129 związek (correspondance) 186 życzliwość zob. benevolentia $ 25 96 8łV3 296 L "3 INDEKS NAZWISK I TYTUŁÓW DZIEŁ Abrahamowicz M. 155 Abramowska Janina 60, 284, 290, 293 Albrecht II Fryderyk, książę pruski 290 Alciati Andrea 228 Emblemata 228 Alcybiades 100 Aleksander Wielki, król macedoński 29,34,293 Ambroży św. 110,243 Amyntas II, król macedoński 29 Anakreon 287 Anaksymenes z Lampsakos 34 Rhetorica ad Alexandrum 34, 89 Antoniusz (Marcus Antonius, 64-30) 35 Antoniusz (Marcus Antonius, 143-87) 35, 36, 235, 244 Apresjan Jurij D. 194 Aratos z Soloj 55 Arbusow L. 199,274,289, 292, 293, 297 Archiasz (Licinius Archias) 63 Archidamos 158 Arnold Joanna 81 Arpinus zob. Cyceron Arystoteles (Stagiryta) 8, 9, 16, 26, 28-35, 38, 39, 42, 45, 46, 50, 53, 55-57, 64, 71, 73, 74, 78-80, 82, 85, 91, 94, 98,124, 126,131, 157-161, 164, 171, 184, 185, 223, 245, 249, 254-257,263, 264, 266, 284,285 Analityka drugie 9 Analityka pierwsze 9 Etyka eudemejska 79 Etyka nikomachejska 9 Kategorie 223 Metafizyka 9 Organon 29, 31, 34 Topika 9, 29, 98, 284, 285 Poetyka (Peri poietikes) 8, 9, 16, 30, 31, 33, 34, 45, 82, 124, 157, 159, 161, 164, 223, 256 Retoryka (Techne rhetorike) 8, 9,16, 30, 31,33, 34, 53, 56, 82, 124, 157-159, 223, 255, 25h, 284, 285 Ascham Roger 56 Asmuth B. 89 August III, król polski 48 Augustyn św. 40,41, 110, 189 Austin John 64, 66, 67, 69 Awerroes 34 Axer Jerzy 151,260 Bachelard Gaston 145 Baczyński Krzysztof Kamil 146, 168,221 Orfeusz w lesie 221 Balbus Stanisław 120, 141 Barbara Radziwiłłówna, królowa polska 83 Bartnicka Barbara 142 Barycz Henryk 83 Baudelaire Charles 145 Baudouin J. 228 Baur F.F. 234 Bąk Piotr 263 Beda zw. Venerabilis 166 Liber de schematibus et tropis 166 Bekę George E. van der 144 Bekker Immanuel 31 Ben Akiba, rabbi 240 Biblia 39, 40, 42, 44, 108, 141, 166, 204, 206. 253,274-276 Nowy Testament 40, 105, 167, 204 Ewangelia św. Mateusza 111, 203, 238 List św. Pawia do Galatów 105 List św. Pawia do Rzymian 206 Stary Testament 40, 105, 166, 167, 275 Księga Rut 275 Księga Hioba 275 Księgi Królewskie /167 Pieśń nad Pieśniami 240, 241, 275 Psalmy 275 Biernat z Lublina 239 Bierwisch Manfred 14 Black Max 172, 173 Błońska Wanda 121 Błoński Jan 145, 146 Boccaccio Giovanni 226 Dekameron 226 Bogusławski Andrzej 163, 1S1 Boileau-Despreaux Nicolas 56, 60, 78 Sztuka poetycka (L'art poeliąue) 60, 78 Bolecki Włodzimierz 154 Bona Sforza, królowa polska 279 BoothWayneC. 116 Boratyński Piotr 162 Borkowska Grażyna 162 Borowski A. 283 Boye Edward 226 Bracciolini Poggio Gian Frarjcesco 43 Brahmer Mieczysław 226 Breuer Dieter 50, 74, 236 Breżniew Leonid 218 Brodzka Alina 229 Broniewski Władysław 219, J222 Młodość 222 Zagłębie Dąbrowskie 219 Brusatin M. 249 Brutus (Decimus Iunius Brutjis) 109, 244 Buczyńska-Garewicz Hanna 55 Buttler Danuta 212 Camillo Delminio Giulio 249 Caussin (Cauzinus) Nicolas 116 De eloąuentia sacra et profana libriXVI 116 Cecyliusz 36, 37 Cezar (Caius Iulius Caesar) 115, 156, 244, 272, 295 Chabrias 269 Chaignet A.-E. 22, 64, 89, 278 Chateaubriand Francois Renę de 207 Chełmoński Józef 250 CherubimD. 141 Chodkiewicz Jan Karol 272 ChomskyNoam 14, 194 Chruszczow Nikita 218 Chudak Henryk 145 Chwedeńczuk Bohdan 65 Cohen Jean 131,132, 170,1^7,188,191 ConradRudi 170 Coseriu Eugenio 140, 141 CullmannG.149 Curtius Ernst Robert 283, 2^7, 291, 292, 295, 297 Cyceron (Marcus Tullius Cicko) 12,26,35,36, 327 38-40, 42^ł9, 55-57, 61, 63, 74, 78, 81, 82, 84,101,106,109,114,126,131,133,166,171, 174, 189, 204-207, 225, 227, 232, 234, 235, 245, 247-250, 255-257, 266-268, 217-274, 277,278,281,287,293,296 Brutus sive de claris oratoribus 36, 43, 131 De inventione 35, 43, 46, 82, 255 De officiis 267, 277 De oratore {O mówcy) 35, 36, 43, 256, 257 In Catilinam orationes (tzw. katylinarki) 35, 74, 114, 189,205,227 In Marcum Antonium orationes Philippicae 206 In Verrem actio 7 35 In Verrem actio 7/35 Opera rhertorica 43 Orator {Mówca) 36,43, 56, 57, 273 Partitiones oratoriae 114 Pro Archiapoeta oratio 35, 63, 207, 273 Pro Milone 267, 273, 274 Cyceron (Marcus Tullius Cicero), syn mówcy 114,267,268 Cytowska Maria 86, 151, 260, 278 Daneykowicz Ostrowski Jan 48, 49 Swada polska i łacińska albo miscelanea ora- torskie... 49 Dawid, król izraelski 240, 275 Delbouille Paul 186 Demetrios z Faleronu 157, 264 Demostenes 29, 36, 78, 85, 100, 203, 225 Filipiki 203 O wieńcu 86 Denis-Papin Maurice 149 Dijk Teun A. van 118 Diogenes Laertios 100, 245 Żywoty i poglądy sławnych filozofów 245 Diogenes z Seleukei, stoik 96 Diomedes 55 Dionizjos z Halikarnasu 36, 157, 264 Dmochowski Franciszek Ksawery 58, 60, 78 Sztuka rymotwórcza 60, 78 Dobrzyńska Teresa 167,170-173,194,196,221 Dockhorn K. 37, 44, 78 Domicjan (Titus Flavius Domitianus), cesarz rzymski 37 Donat (Aelius Donatus) 55 Doroszewski Witold 171 Dramińska-Joczowa Maria 191 Dubois Jean (zob. też Rhetoriąue generale par leGroupeft) 135, 179 Ducrot Oswald 140,154 328 Dumarsais (Du Marsais) Cesar Chesneau 131 Des tropes 131 Durer Albrecht 229 Dyck Joachim 40,44,45, 287,295 Eco Umberto 11 Edeline Francis (zob. też Rhetoriąue generale par leGroupep) 135, 179 Efrem św. 274 Empedokles 22, 164 Katharmoi (Oczyszczenia) 164 Erazm z Rotterdamu 12,44,249 Ciceronianus sive De optimo genere dicendi 44 Erzepki Bolesław 214 Eschines 86 Estoup Jean Baptiste 143 Estreicher Stanisław 46 Euhemeros z Mysseny 83 Euksenos 158 Eurypides 106 Hekabe 106 Medea 106 Fabius (Quintus Fabius Maximus Verrucosus zw. Cunctator) 192 Falicka Krystyna 131, 227 Faryno Jerzy 13 Fedewicz Bożenna Maria 118, 225, 243 Feliński Alojzy 279 Barbara Radziwiłłówna 279 Filelfo Francesco 34 Filip II, król macedoński 29, 34, 225 Fogelweder Stanisław 228 Fontanier Pierre 132, 160, 173-176 Les Figures du discours 132, 173-176 Ford Henry 174 Fortunatianus (Gaius Chirius Fortunatianus) 119 Ars rhetorica 119 Frankowski Janusz 275 Fredro Aleksander 259, 280 Zemsta 259, 280 Frycz Modrzewski Andrzej 86, 87, 226 O karze za mężobójstwo 86, 226 Furmanik Stanisław 259, 261, 262 Gadamer Hans Georg 230 Gajcy Tadeusz 146 Widma 146 Galba (Servius Sulpicius Galba) 37 GasparowB.M. 13 Gawroński Alfred 26 Genette Gerard 87,122, 132 Geremek Bronisław 110, 112, 113 Gęsta Romanorum 112, 113 Gilson Etienne 65 Glaukon z Teos 254 Głowiński Michał 112, 275 Goethe Johann Wolfgang 70 Golański Filip Neriusz 49, 50 O wymowie i poezji 49 Gołębiowski Stefan 295 Gombrowicz Witold 195, 196 Ferdydurke 195, 196 Gomułka Władysław 218 Gorgiasz 23, 26, 27, 29, 30, 157, 228 Techne 26 Helenes enkomion (Pochwala Heleny) 26, 27 Gottsched Johann Christoph 250 Górnicki Łukasz 83 Dzieje w Koronie 83 Górski Jakub 46,47, 61,107,280, 281 Deperiodis... 46, 280 Disputationis de periodis... 47, 281 Grakchus (Caius Sempronius Gracchus) 256 Grodziński Eugeniusz 99 Grottger Artur 250 Grydzewski Mieczysław 210 Grzegorz z Sanoka 43 Guiraud Pierre 143, 145 Gunzenhauser Rui 14 Guryn Andrzej 56 Gutenberg Johann 20,42, 250 Halle Morris 176 Halm Karl 166 Handke Ryszard 151 Hanniballl5 Havelock E.A. 26 Hayewska Joanna 154 Hegel Georg Friedrich Wilhelm 15, 65, 94 HelbigGerhardtl5,138 Hempoliński Michał 64 Henry Albert 160 Herbert Zbigniew 185 Struna światła 185 Herbest Benedykt 46,47,61,280-282 M.T. Ciceronis vita... 46 Periodica disputatio 46, 281 Periodicae responsionis libri V'47, 281 HerdanGustav 144 Herder Johann Gottfried 163 Herennius (Caius Herennius) 35 Hermogenes 49, 266, 268 Hermogoras z Temnos 35 Hezjod241 Hieron I Starszy, tyran Syra Hieronim św. 40, 110, 275 Historia o siedmiu mędrca HjelmslevLouisl37,138, Homer 32, 49, 55, 85, 87, 1 Iliada 157 Odyseja 87, 122 Hopfinger Maryla 229 Horacy (Quintus Horatiu 56, 106, 117, 187, 193, 2 295 Carmina 1228, 235 Epistulae 1193 List do Pizonów (Ars poe, Oda IV 295 Howell Wilbur Samuel 45 Hus Jan 105, 208 Imiołczyk Janusz 142 Indyk Maria 154 Isokrates 23, 29,278 Przeciw sofistom (Kata to Izydor z Sewilli (Isidorus 160, 173 Etymologiarum libri XX4 Jakobson Roman 152, 156, Jakub z Paradyża 110, 111 Jakubczak Ireneusz 194 Jakubowicz Jan 162 Jan z Garlandii (Garlandeus| landia) 59, 60 Poetria... 59 Japola Józef 172 Jasieński Bruno 222 Jean Paul (właśc. Jean Paul Jerzy z Trapezuntu (Giorgio orgius Trapezuntius) 34 Jezierski Jacek 213 Jezus Chrystus 104,111,113 274 Jądrkiewicz Edwin 87 Johnson Lyndon 218 Jung Carl Gustav 289 uz22 A 112 40 ¦E, 173, 241,295 Flaccus) 36, 45, 7, 228, 235, 249, ca) 56, 117 Kaden-Bandrowski Juliusz Kallimach (właśc. Filippo Bj Rhetorica 43, 89 Kant Immanuel 39, 49, 125 Karneades z Cyreny 96 O wstrzymywaniu się od s sofiston) 23 spanensis) 41, 42, , 173 76-178 Johannes de Gar- Lichter) 70 Trapezontios, Ge- 203,206,208,240, 74 onaccorsi) 43, 89 du 96 329 Karpiński Franciszek 146, 189 Bóg się rodzi 189 Karyłowski Tadeusz 166, 207, 221 Kasjodor (Flavius Magnus Aurelius Cassiodo- rus) 40-42, 289 De origine actibusąue Gothorum 40 Institutiones dovinarum... 40 Variarum libri XII 41 Katarzyna II Wielka, cesarzowa rosyjska 193 Katarzyna ze Sieny św. 111 Katon Cenzor (Marcus Porcius Cato zw. Censo- rinus albo Maior) 96 Katullus (Caius Valerius Catullus) 70 Katylina (Lucius Sergius Catilina) 81,204,225- 227 Kaufmann L.-C. 149 Kerbrat-Orecchioni Catherine 191 Kibedi Varga A. 45,71 Klemensiewicz Zenon 218, 262 Klinkenberg Jean-Marie (zob. też Rhetoriąue generale par le Groupe fi) 135 Klodiusz (Publius Appius Claudius Pulcher, później Clodius) 271 Kmita Piotr 279 Kniagininowa Maria 143 Kniaźnin Franciszek Dionizy 146, 218 Do lutni 218 Kochanowski Andrzej 58, 60 Kochanowski Jan 34,47,54,128,150,151,184, 204, 205, 212, 215, 216, 218, 222, 228, 236, 258, 260, 261, 272, 275, 279, 281, 287, 290, 293,294 Hymn zob. P. II 25 List do S. Fogelwedera 228 O miłości (Fraszki III 9) 128 O śmierci Jana Tarnowskiego 294 Odprawa posłów greckich 80, 216 Pamiątka... 293 Pieśni 151 P. 16 261 P. II1 258 P. II 3 236 P. II 5 (zw. O spustoszeniu Podola...) 204 L1124 216,217 P. 11 25 (tzw. Hymn) 216, 211 Proporzec 290 Psałterz Dawidów 128, 275 Satyr 54, 55,212,290 Treny 151, 260 tren X 212 tren XVI 260 tren XIX 222 330 ZAnakreonta (Fraszki I) 215, 287 Zuzanna 151 Kochański Józef 129 Do Jasia o fryzurze 129 Konarski Stanisław 48, 278 De arte bene cogitandi. ..(O sztuce dobrego myślenia...) 48 De emendandis eloąuentiae vitiis {O poprawie wad wymowy) 48, 278 Konopnicka Maria 250 Konorska Łucja 95 Konorski Bolesław 95 Konrad Hedwig 169,170 Kopperschmidt Joseph 13, 14, 62,287,296 Koraks22, 100 Kornatowski Wiktor 277 Korolko Mirosław 45, 103 Kostkiewiczowa Teresa 49 Koszutski Stanisław 277 Kot Stanisław 20, 49 Kotarbiński Tadeusz 95, 96, 98 Kowalik Barbara 65 Kowalski Jerzy 225 Kozłowska Zofia 194 Krajka Wiesław 65 Krasicki Ignacy 243,265, 266 Do króla 243 Monachomachia 265, 268 Krassus (Lucius Licinius Crassus) 35 KrateszMallos241 Kratypp 267 Kreuzer Helmuth 14 Krońska Irena 245 Krókowski Jerzy 235 Królikowski Józef Franciszek 125 Rys poetyki 125 Krytaleus 96 Krzemieniowa Krystyna 283, 284 Krzemień Wiktoria 133, 146 Krzemień-Ojak Sław 162 Krzyżanowski Julian 110, 112, 242, 261 Ksantypa 107 Ksenofanes z Kolofonu 241 Ksenofont 37,100,236 Ktezyfont 86 Kubiak Tadeusz 171 Gali pisze ze zgrozą 171 Kumaniecki Kazimierz 43, 84, 89 Kuraszkiewicz Władysław 142 Kurcz Ida 142, 146 Kurkowska Halina 137, 209 Kuryłowicz Jerzy 155 Kwintylian (Marcus Fabius Quintilianus) 37-39, 42,43,45,48, 62, 72-74, 79, 82, 89, 91,108, 109, 114, 115, 121, 130, 133, 150, 157, 160, 166, 171, 176, 187,192, 193, 220, 221, 230-235, 237, 248, 264, 268, 273, 274, 285, 287, 288, 291,295 De causis corruptae eloąuentiae 39 Institutio oratoria libri XII (O kształceniu mówcy) 38, 43, 62, 72-74, 79, 82, 89, 91, 108, 109,114,115,121,130,133,150,157,160, 166, 171,176,192,193,221, 230-235,248, 268,285,287,288,291,295 Lalewicz Janusz 229 Langan Thomas 65 Lausberg Heinrich 53, 79, 119, 122, 127, 166, 173, 199, 202, 203, 206, 226, 233, 235, 288 Lechoń Jan (właśc. Leszek Serafinowicz) 210, 213,220 Lehr-Spławiński Tadeusz 262 Leśmian Bolesław 185, 186 Napój cienisty 185 Leśniak Kazimierz 245, 284 Lewandowski Ignacy 64, 114 Lewicki Andrzej Maria 146 Lewin Jurij I. 141 Lindsay Wallace Martin 173 Lipsius Justus (właśc. Joest Lipps) 44 Questiones epistolicae 44 Littre Emile 127 Liwiusz (Titus Livius) 109 Ab urbe condita 109 Lizjasz36, 115,278 Mowa XII 115 Longinos (III w. n.e.) 36 Lotman Jurij M. 13, 17,18,118, 121 Lucchesini Girolamo 240 Ludwik XIV, król francuski 45 Luther Martin 44 Łascy, rodzina 86 Łaski Hieronim 86 Łazarz Andrysowic 260 Łukasiewicz Małgorzata 219 Łukaszewicz J. 142 Łyczywek Roman 101, 171 Madyda Władysław 157, 264 Majakowskij Władimir 222 Flet kręgosłupa 222 Man Paul de 225 Manlius (Caius Manlius) 109 Mann Thomas 88 Wybraniec 88 Manutius Aldus 34, 43 Mańkowski Jerzy 34, 56, 2 Marcellinus (Cnaeus Corne! linus)110 Marciszewski Witold 92 Mari Giovanni 59 Markiewicz Henryk 70, Markowski Andrzej 194 Martianus Capella (Capella 43,44 De nuptiis Philologiae et Mara Karl 220 Nędza filozofii 220 Maurer Armand A. 65 Mautner Franz Heinz 219 Mayenowa Maria Renata 154, 155,162, 173, 260 Maykowska Maria 37, 256 McLuhan Marshall 250 Melanchton Philipp (właśc. 44,61,105 Elementarum rhetorices Michałowska Teresa 54, 55 Mickiewicz Adam 183, 19C Dziady cz. IV 215 Grażyna 223 Oda do młodości 52, 271 Pan Tadeusz 206, 224 Sonety krymskie 183 Sonet F220 Sonet XI (Rezygnacja) Sonet XIII 22Q Stepy Akermańskie 190 Zaloty 213, 218, 226 Zima miejska 190 Mikołaj z Błonia 111 Milo (Titus Annius Milo Pą1; Minguet Philippe (zob. też parle Groupe fi) 135 Minturno Antonio Sebastia: De poeta... 56 Missuna Olgierd 101, 171 Morciniec Dorota 15 Morstin Ludwik Hieronim Morsztyn Jan Andrzej 43, Cyd [przekład z P. Corne Murphy James J. 41 Napoleon Bonaparte, cesar^ Francuzów 206 Naruszewicz Adam 259 |us Lentulus Marcel- 152, 154, 185 Vlartianus Felix) 14, ^tercurii 14 21, 141, 144, 151, 271 'hilipp Schwarzerd) bri duo 44 57, 59, 64 213,218,223,226 84 pinianus) 271 hetoriąue generale 56 35 91 e'a] 191 331 Na powrót senatorów 259 Nidecki Andrzej Patrycy 47, 281 Niemcewicz Julian Ursyn 239 Sowa, zięba i krogulec 239 Nikomach 29 Norden E. 44 Novalis (właśc. Friedrich von Hardenberg) 50 Nowaczyński Adolf 129 Nowy Testament zob. Biblia Odoaker 40 Ogden Charles Kay 137 Ohmann Richard 65, 66, 69 Okopień-Sławińska Aleksandra 19,66,68,140, 141,154,275 Oktawian (Caius Iulius Caesar Octavianus Au- gustus), cesarz rzymski 235 Olbrechts-Tyteca Lucie 94 Olszewski W. 245 Orłowski Hubert 241 Orwell George 195 Orzechowski Stanisław 43, 47, 104, 107, 108, 237,262,267,281 Chimera 104 Quincunx 262, 267 Żywot i śmierć Jana Tarnowskiego 107,108,237 Orzeszkowa Eliza 223 Nad Niemnem 223 Osterwa Juliusz 215, 279 Otwinowska Barbara 44, 45, 58 Pajor Tomasz 94 Panofsky Erwin 253 Pascal Blaise 181,183 Paszkowski Józef 244 Paweł św. 105,206 Pawlikowska-Jasnorzewska Maria 185 Róże dla Safony 185 Pazzi Alessandro de 34 Peiper Tadeusz 184 Peregryn z Opola 110 Perelman Chaim 5, 94-96, 100, 102, 160, 284 PerykleslOO.206,210 Pietraszko Stanisław 49, 50 Piotr św. 238 Pire Francois (zob. też Rhetoriąue generale par le Groupe ft) Pismo Święte zob. Biblia Platon 23-29, 36, 38, 39, 50, 54, 55, 158, 241, 249,257 Fajdros 26,27,241 Gorgiasz 26, 27 332 /o«24 Rzeczpospolita 24, 25, 158 Uczta 25 Plaut (Titus Maccius Plautus) 44 Plett Heinrich Franz 44, 45, 135 Plezia Marian 85, 257 Podbielski Henryk 9, 16, 161 Pohlheim K. 50 Poletyło Mikołaj 92 Polos 27 Polzin A. 116 Pomorska Krystyna 152 Pompejusz (Pompeius Cnaeus Magnus) 293 Postumiusz Terencjan 36 Potocki Ignacy 49 Myśli o edukacji i instrukcji... 49 Potocki Stanisław Kostka 51, 52, 96, 100, 105, 114, 124, 125, 162, 203, 205-207, 210, 219, 231,256,257 O wymowie i stylu 51,124,125,203,207,210, 219,256,257 Potocki Wacław 43 Prevost d'Exiles Antoine Francois 88 Manon Lescaut 88 Prondi A. 249 Proudhon Pierre Joseph 220 Filozofia nędzy 220 Przyboś Julian 195 Ziemią gwiezdnie pojętą 195 Pseudo-Demetrios 264, 268 De elocutione 264, 268 Pseudo-Longinos 36, 37 O wzniosłości 36, 37 Pszczołowska Lucylla 218,258 Racine Jean 80 Radwański Witold 75 Ramus Petrus (właśc. Pierre de la Ramee) 44, 45 Dialecticae libri duo 44 Dialecticae partitiones 44 Ratkowska Paulina 253 Rej Mikołaj 168,228 Zwierzyniec 228 Rhetorica adHerennium 35, 36,43, 46, 48, 59, 75, 82, 171, 211, 220, 245, 246, 248, 250 Rhetoriąue generale par le Groupe ^ 135, 136, 176, 181 Ribbentrop Joachim von 128 Riccoboni Antonio 256 De re comica 256 Richards Ivor Armstrong 137, 162, 164, 172 Richelieu Armand Jean du Pleissis de 164 Rimbaud Arthur 145 Ripa Cesare 227-229 Iconologia 227-229 Robortello Francesco 34 Rossi A. 249 Rousseau Jean Jacąues 163, 207 Mowa 207 Rzewuski Wacław 49 Zabawki wierszopiskie i krasomowskie 49 Safona 185 Safrin Horacy 171 Sambor Jadwiga 142, 146 Samolewicz Zygmunt 271 Sapieha Jan Fryderyk 48 Sarbiewski Maciej Kazimierz 47,48,84,85,124 Defiguris sententiarum (Ofigurach myśli) 47, 48 De perfecta poesi {O poezji doskonałej) 85 Praeceptapoetica (Wykładypoetyki) 124 Sarnowska-Temeriusz Elżbieta 34 Saussure Ferdinandde 15, 137, 138, 176 Scaliger Julius Caesar 70, 238 Poeticae libri VII 70, 238 Schanze Helmut 40 Schatte Czesław 15 Schmidt E. G. 30 Schónherr W. Schopenhauer Arthur 95-98 Erystyka 98 Scypion (Publius Coraelius Scipio) 115 Searle John R. 65 Seneka Młodszy (Lucius Annaeus Seneca) 38, 278 Septuaginta zob. Biblia Shakespeare William 120, 244 Hamlet 120, 121 Juliusz Cezar 244 Sienkiewicz Henryk 209, 212,250 Przemówienie z 6 VI1905 209 Sieradzki Ignacy 116 Sieveke Franz G. 16,30 Sigonio Carlo 46 Simon M. 30 SinielnikofTRoksana 142 Sinko Tadeusz 30, 36, 82, 84-86, 96, 100, 117, 166 Skarga Piotr 20, 43, 45, 47, 103-108, 250, 277, 281 Kazania sejmowe 20, 208, 250, 262 Kazanie trzecie 277 124 Kazanie wtóre. O miłości 108,208 Skimina Stanisław 47, 85, 12 Skopas 246 Skorupka Stanisław 209 Sławiński Janusz 112, 154, Słonimski Antoni 269, 270 Ten, co o własnym kraju... Słowacki Euzebiusz 50, 51, 5 O poezji 51 O wymowie 51 Przestrogi względem 51,58,59,78,278 Słowacki Juliusz 15, 168 Beniowski 151 Kordian 159 Pan Tadeusz, fragm. III 215 Słowiński Lech 48, 61 Soarez Cipriano 48 De arte rhetorica... 48 Sofokles 22, 32 Król Edyp 22 Sokrates 23-25, 27, 96, 101 Sołtysik Tomasz 271 Sonnino L. A. 44 Sperber Dan 243 Spiazzi R. M. 250 Stabryła Stanisław 43, 61 Staff Leopold 151 Staneledes 278 Stankar Franciszek 104 Starnawski Jerzy 104 Stary Testament zob. Biblia Stefanowska Zofia 112 Steffen Maria 148 Stradecki Janusz 210 Sturm Johann 46 Libri duo... deperiodis unus Styś Stanisław 166 Sulla (Lucius Cornelius Sulla) 33 Siiss W. 57 Swentocha Fanna 89 Sygoniusz Karol (zob. Sigonic Symonides z Keos 246, 247, Szarzyński Mikołaj Sęp 218 Sonet V: O nietrwałej miłość Szczucki Lech 75 Szelest Hanna 86, 278 SzondiPeter241 Szóstek Teresa 111 Szpakowska Maria Małgorzat; Szyma Tadeusz 120 i6, 199 69 8-61,72,78,278 wprawiania uczniów... ku ojczyźnie 103- .. 46 251 Carlo) ii i świata tego 218 146 333 Tacyt (Publius Cornelius Tacitus) 37 Tarnowski Jan 107, 108, 237, 300 Tarnowski Jan Krzysztof 300 Tatarkiewicz Władysław 14,24,38,39,227,228 254 Tazbir Janusz 103 Tejzjasz (Teisias) z Syrakuz 22, 23, 100 Temistokles 100 Teodoryk, król ostrogocki 40 Teofrast 33,257 Tertulian (Quintus Septimus Florens Tertulianus) 110 Tęczyński Jan 293 Todorov Tzvetan 121,133-135,140,162, 164 Tomasik Wojciech 294 Tomasz z Akwinu św. (Aąuinas Thomas) 250,253 In Aristotelis libros „De sensu et sensato" 250 Summa theologica 253 Tomicka Małgorzata 157, 268 Trembecki Stanisław 239 Wilki baranek239 Trinon Hadelin (zob. też Rhetoriąue generale par le Groupeju) 135 Tukidydes 83, 84, 206, 278 Wojnapeloponeska 83, 84, 206, 278 Tuwim Julian 128-130, 165, 205, 210, 270 Bal w operze 129 Do prostego człowieka 270 Figielek 165 Jamby polityczne 205 Kwiaty polskie 128, 130, 210, 223 Ulćinaite Eugenia 45, 46, 57, 61, 116 Ulewicz Tadeusz 259 Ullmann Stephen 186 Urbańczyk Stanisław 262 Valesio Paolo 227 Vico Giambattista 162, 163 Scienza nuova 162 Vida Marco Girolamo 45 De arte poetica... 45 Vigh Arpad 268 Vives Juan Luis 45 Vodićka Felix 276 Voltaire (właśc. Francois Marie Arouet) 232 Henriada 232 Warren Austin 121 WeinrichHaraldl51 Weinsberg Adam 11, 137 334 Weintraub Jerzy Kamil 182,183, 290 Elegia komandorska 182 Weintraub Wiktor 168 WellekRene 121 Wergiliusz (Publius Vergilius Maro) 40, 55, 58- 60, 78, 85,166,173,174, 221, 295 Bukoliki 59 Eneida 58, 59, 166, 173, 174, 207, 221 Georgiki 55, 59, 259 Werpachowska Anna 46,61,266-268,273,280, 281 Werres (Caius Verres) 109, 110, 206, 296 Wespazjan (Titus Flavius Vespasianus), cesarz rzymski 37 Wierzbicka Anna 276,277 WighA. 157 Wikarjak Jan 64,114 Wilson Deirdre 243 Wincenty z Beauvais 112 Wisłocka-Remerowa Krystyna 257 Wiszniewski Andrzej 5 Witkiewicz Stanisław Ignacy (Witkacy) 130 Wittgenstein Ludwig 65 Witwicki Władysław 24, 25,27 Wolny Jerzy 110 Woronczak Jerzy 142, 144,146 Woronczakowa Lucyna 151, 260 Wróblewski Jerzy 95,97 WujekJakubl66,274 Postylla 21A Wulgata zob. Biblia Wygotskij Lew 120-122 Wyka Kazimierz 146 Yates Frances A. 75, 245, 249, 253 Zabłocki Franciszek 178, 213, 214 Do Jezierskiego kasztelana... 213 Fircyk w zalotach 178 Zagórska Maria 120 Zalewski S. 65 Zawadowski Leon 176 Zegadłowicz Emil 252 Zieliński Th. 44 Ziomek Jerzy 5,47,60,118,151,182,196, 228, 229, 234 Zipf George Kingsley 143, 144 ZumthorPaul81 Zygmunt II August, król polski 83, 104, 279 Żbikowski Piotr 50 Żeleński Tadeusz Boy 129, 168 Żółkiewski Stanisław 272 Żółkiewski Stefan 229 Żurowski Maciej 121 BIBLIOTEKA Wydziału Dzis^ifcarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego łl. Nowy Świat 69, 46 Warszawa tel. 620-03-81 w. 295, 296 Wstęp................. Rozdział I. Przedmiot i zakr< Rozdział II. Z dziejów retory Rozdział III. Genologia - ret Rozdział IV. Inwencja, teoria Rozdział V. Retoryka ekoluc Rozdział VI. Stylistyka k' Rozdział VII. Tropy...... Rozdział VIII. Figury słów. Rozdział IX. Figury myśli . Rozdział X. Pamięć i wykon Rozdział XI. Teoria periodu Rozdział XII. Topika..... Wykaz skrótów.......... Literatura przedmiotu..... Indeks rzeczowy......... Indeks nazwisk i tytułów dzi SPIS TREŚCI s retoryki ....................................... 5 ....................................... 7 :i ................................................. 22 ryczne klasyfikacje................................... 53 argumentacji, dyspozycja.............................. 77 'jna. Założenia....................................... 124 war tytatywna i spójność tekstu............................. 140 ........................................... 157 ........................................... 197 ........................................... 224 ime................................................ 245 eterycznego......................................... 263 ....................................... 283 ....................................... 298 ....................................... 300 ....................................... 308 ....................................... 326