STANISŁAW TREMBECKI SOFIÓWKA W SPOSOBIE TOPOGRAFICZNYM OPISANA WIERSZEM Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 3 Mił a oku, a licznym rozż ywiona pł odem, Witaj, kraino, mlekiem pł yną ca i miodem! W twych łą kach wiatronogów rżą ce mnóstwo hasa; Rozrooelejsze czabany twe bł onie wypasa. Baran, którego twoje utuczył y zioł a, Cięż ary chwostu jego nosić muszą koł a. Nasiona, twych wierzone bujnooeci zagonów, Pomnoż eniem dochodzą babilońskich plonów. Czernią się żyzne role; lecz brył y tej ziemi Krwią przemokł y, stł uszczone ciał y podartemi. Dotą d jeszcze, wieoeniaczą grunt sochą rozjęty, Zębce sł oniów i perskie wykazuje szczęty *. W tych gonitwach, od obcych we oerzodku poznany, Szesnaoecie potem razy kraj odmienił pany. W nim najsroż sze z Azyją potyczki Europy, W nim z szlachtą wielokrotnie łamał y się chł opy. Przeszł y więc niwy w stepy, a trawa bez kosy Pokrewne Pytonowi mnoż ył a poł osy. W leciech niż szych, otwartej acz nie był o wojny, Utrapiał Ukrainę pokój niespokojny. To sieczowe nachody, to tauryckiej ordy Zdradne zawsze nad karkiem strzał y, spisy, kordy, Dzicz wnętrzna, częsty rozruch i są siad niemił y * Majętniejszych opodal mięszkać niewolił y. Dozorca się panoszył, a posiadacz grodu Za łaskę swego czą stki przyjmował dochodu. Katarzyna, przez czyny nieoemiertelna swoje, Gdy zniosł a Zaporoż a i Krymu rozboje, Odtą d dopiero każ dy swojej pewien wł aoeci, 4 Pod zbrojnym żyje prawem wolny od napaoeci. Wygnał a barbarzyństwo rzeczy postać inna I obfita ziemica jest, czym być powinna. Cią gną ninie ku sobie te pola karmią ce Przez niegooecinne morze * korabiów tysią ce. Ordessa * zmartwychwstał a i wymienia zł otem Uroszony rolniczym owoc ziemi potem. Skutkiem przezornych rzą dów, zaniedbane wioski Na wzór się przekształ cają angielski i wł oski; Zapomnianego niegdyoe przystrojeniem ką ta Gromadny obywatel pilnie się zaprzą ta. A jak w dodońskim drzewo Jowiszowe lesie, Tak Potocki nad innych wyż szooeć w sobie niesie. Wielu o stopnie róż ne ubiegać się sili, Pierwszego jemu wszyscy zgodnie ustą pili. Wspominać przodków miał bym zbyt osnowę dł ugą: Któż się z tym domem równać ooemiela zasł ugą? Wielkooeć męż a, szanownych zbiór przymiotów rzadki, Przebaczanie, umysł u równooeć na przypadki I co dla swego kraju, co czynił dla ziomków, Na osobnej to karcie damy dla potomków. A dzioe mię okreoelania zatrudnią jedynie, Ską d imię Sofijówki i dlaczego sł ynie? Raz dano znać, że się lud z uż aleniem skupił, Skarżą c się, że im ten zwierz pasieki wył upił Ten porwanych ją gnią tek krew niewinną chł eptał, Tamten kł osy Cerery wyż arł i wydeptał. 5 Zwoł ano zaraz psiarnie, stoją koni zgraje, Mł ódź, chciwa niebezpieczeństw, znak ochoty daje. Niebawem idą w pole. Jeno zjęto swory, Gł osy psów, trą b, myoeliwych powtarzał y bory. Pan sam w dzikie przesmyki między skał y spieszył, Wtem beł t puszczony łukiem oerzód piersi mu przeszył. Gdy chcą c postrzec mordercę, pojźrzy wkoł o z jękiem, Strzelczyk się na powietrzu koł ysze z uwdziękiem I mówi: „Nie narzekaj, przyjazna ta rana Dla peł nooeci twojego szczęoecia jest zadana. Dostojne masz honory, mnogie masz dostatki, Miej i tę, co przyjemnooeć mojej zrówna matki. Gdzie Silnica z Tulczynką strugi czyste są czy, Hymen twoje z Sofiją przeznaczenia złą czy. Imię jej tym dasz miejscom, gdziem ci się objawił, Sł uszna, byoe je z tych przyczyn wiekopomnie wsł awił, A na powinnej dla mnie dodatek ofiary, W rozkoszne zamień sady te niezgrabne jary. Wł asnej ku budownictwu nie żał ują c dł oni, Poznaczę ci obrysy mojej grotem broni. Tu, gdzie się w amfiteatr wyż sze toczą góry, Wznieoe mieszkanie dla naszej przyjaciół ki, Flory. Tam dalej pysznym rzędem koryncka kolumna Niechaj dźwiga oewią tynię kochanki Wertumna.* Nie jest ona niewdzięczną. Jej odpł atnym darem Gią ć się będą jesiennym gał ęzie cięż arem. Tam, gdziebyoe miał rozrywkę ty i twoje dziatki, Z tajoną wspaniał ooecią porozsiewasz chatki, Resztę oddał bym woli, gdy postawisz z przodu 6 Posą g Minerwy, twego opiekunki rodu. Wysoką waszę oewietnooeć winnioecie Palladzie, Ona was w boju, ona zasilał a w radzie, Ona cię zawsze wiedzie, i w tym tylko błą dzisz, Że wielu serca twemu podobnymi są dzisz. Na łowach ten się ukł ad między nami czyni, A że córa Latony jest łowu mistrzyni, Zrobisz jezioro, w które Wilgi kryształ zlany Moż e nosić nazwisko zwierciadł a Dyjany. Zrób, nie zrób, co ci prędzej myoeli radzą chętne, Czczenia upartej panny są mi obojętne.” Rzekł i na krwawym brusie pocią gną wszy strzał y, Unosić się poleciał nad chersońskie wał y. Te umowy rzetelnooeć ioecić każ e oewięta, Stą d dane Sofijówce i wzrost, i przynęta. Łamanych skał rzą dniejsze poczyniwszy skł ady, Mięszkać na nich zamorskie wezwano dryjady. Stali dają ce odpór i chropawe gł azy Przechodzą na kolosy i bogów obrazy. Robota trwa bez granic i po każ dej wiooenie Zawsze cooe pamiętnego zdobieniom przyrooenie. Takiego tu dawnymi nic nie znano laty: Rozgł os miejsca odległ e napeł nia powiaty. Nie dooeć nam sł yszeć, wszystko chce przebiec szeroko Ciekawe, a w Tulczynie znarowione oko, Gdzie znajdują c przedmioty z każ dej miary znaczne, Wszelkie potem oerzedniooeci zdają się niesmaczne. Pędzę, z utrudzonego nie zstępują c konia, 7 Aż gdy mię Sofijówki otoczył a wonią, ’ Stworzenie wszędy oewież e spostrzega źrzenica To mię bawi, to cieszy, to zmysł y zachwyca. Chudą pierwej golizną oewiecą ce pagórki Z daleka przyniesione ocienił y borki, Gdzie między krajowymi umieszczane drzewy, Są z Libanu z Atlasu, z antypodów krzewy. Od nich mię po kamieniach noga niesie letka Ku niż szej grocie króla, rzeczonej Łokietka. Nie wszystkim w tę jaskinię uczęszczać się godzi, Mł odszy oewiat w niej się bawi, Patagon nie wchodzi. A stamtą d pochodziste przebiegł szy zielenie, Starowniej kuta grota większe ma przestrzenie, Z czoł a olbrzymi granit na kształ t sł upa stoi, Krenica ją z opoki wytł oczona poi. Tam sł odki wiersz, którego żaden wiek nie zmaż e, * Wchodzą cemu w tę grotę szczęoeliwym być każ e. Smutnym nieposł uszeństwem cięż ko jest przewinić, Ten kazał, co szczęoeliwszych chce i moż e czynić. Przy lewej stronie drogi, od swych sióstr osobna, Wiszą ca grozi skał a, Leukacie podobna, Na której, gdy ich mił ooeć niewzajemna pali, Lekarstwa dł ugiej męce amanci szukali: Po wzdychaniach ostatnich, w krótkim ciał a rzucie, Żalu, gryzot, boleoeci pozbywają c czucie. Mł ode i hoż e nimfy, co na wasze wianki Przy wdzięcznych Bohu nurtach łą czycie równianki, 8 Nie bą dźcie nieuż ytne i przez wspólną tkliwooeć Nagradzajcie uprzejmą kochanków życzliwooeć. Bo jeoeli na ich modł y duszę macie twardą, Jeoeli wierne usł ugi pł acicie pogardą, Jeoeli w daniu otuchy zbyt jesteoecie trudne, Jeoeli dla szczerze prawych będziecie obł udne, Gdy kto, wpędzony w rozpacz, z tej wyż yny zleci, Okrucieństwa waszego pamią tkę zaszpeci. Tymczasem, żeby takiej nic podpadać szkodzie, Przezornooeć nakazał a zabież eć przygodzie. Z dębu w leoenej odzież y uł oż ona sala, Zasł aniają c przepaoeci, gorzką myoel oddala. Idą c, gdzie znęcają ca murawa się oeciele, Znak skończenia naszego przerwał me wesele. Posępne stoją ciosy, ukochane cienie, Wam na czeoeć: Konstantemu, Mikule, Helenie. Bez względu na maleństwo zamknął los do trumny Wielkie domu nadzieje i przyszł e kolumny. Żyjecie dotą d w sercach, a wasze wspomnienia Łzy matki wyciskają i ojca westchnienia. Nikłą im radooeć, dł ugą sprawilioecie żał ooeć, Mają cy krasę kwiatów i onych nietrwalooeć. Co nam zostaje życzyć: niech do tej ustroni Popioł y z ciał ek waszych przenasza Fawoni. OEwięte pola Elizu opuoeciwszy czasem, Bawcie się z nasadzonym od rodziców lasem; Niech was dziecinny szelest oewiadczy tu przytomnych, Zmieszany z szmerem zdrojów i powiewów skromnych. 9 Stą d krąż ę, gdzie rozlewu pilnują cy oecieków Z jednego most granitu kł y wyzywa wieków; Inne z kruszcu Chalybów wytopione sztucznie, * Mniemam, że je ulali Mulcybera ucznie. A na rzucenie z procy czworogranną miarą Leż y ucieczka pewna udręczonych skwarą. Gmach ten z miąż szego muru, od wierzchu do doł u Z pł yną cego namiotem okryto żywioł u. Imię ma Tetidijon. Troskliwooecią ginę, Pytają c niewiadomych o zwiska przyczynę. Nad moją ciekawooecią raczył się uż alić Metzel, uczony zamki wystawiać i walić. Tęgiego wychowaniec pojętny Gradywa, Tymi rzecz objaoeniają c sł owy się odzywa: „Między morskiego niegdyoe królewnami stanu * Cudnej był a urody wnuczka Oceanu. Tetis tylko sł yszał a swe powszechnie chwał y, Sam Wszechmocny nieszczupł e czuł do niej upał y, Ale zoczywszy w starej przeznaczenia księdze, Że syn Tetydy ojca przcwyż szy w potędze, Gdy ten przedwieczny wyrok niecelnym rozumie, Wstrzymał się i kochanie ustą pił o dumie. Garnęł a się prócz niego do dziadowskich progów Wielka liczba zalotnych i bóstw, i pół bogów. Wyniosł a wnuczka, takim okolona dworem, Nie uznał a potrzebą kwapić się z wybiorem. Dostrzeł Pelej, że Tetis często na delfinie Do swojego chł odnika w żary sł ońca pł ynie. 10 Czatuje i gdy ona zrzuciwszy obsł onki Snem posilnym znuż one uczerstwiał a czł onki, Dech wstrzymał, cicho dybie, a będą c już bliski, Na pieszczone ramiona zarzuca uoeciski, Strzelistą łą czy prooebę. Ta mu się nie szczęoeci: Znaki wziął za odpowiedź paznokcia i pięoeci. Zapalczywa bogini, gdy szybko wyskoczy, W nieznanego zuchwalca groźne topią c oczy, Wnet się czoł a wzajemnym odpieraniem gniotł y, Noga nogę podcina i barki się splotł y. Chce ją nieulękniony syn Eaka poż yć, Chce Tetis zł amanego pod swe stopy zł oż yć. Ten ręce silno chwyta, ta silno wydziera, Tę pycha mocną czyni, tego mił ooeć wspiera. Po daremnie straconych usił owań wielu Udał a się bogini do przemian fortelu. Raz mu się zda lampartka, znowu hydra oeliska, Nie puszcza jednak mł odzian i potęż nie oeciska. Widzą c, że bohatera straszydł a nie trwożą, Postawę sobie Tetis przywrócił a bożą. Rzekł Pelej: „Musisz ulec i być ze mną w parze, A jutro ci przez wdzięcznooeć wystawię oł tarze.” Ta się wszelako broni, nie mogą c nim miotać, Gniewna, że się jej próż no przychodzi szamotać; A choć się natarczywą napaoecią obraż a, Gł adkooeć mł odzieńca, zręcznooeć i odwagę zważ a. Pobudzani kolejną zwycięstwa nadzieją, Gdy po tylu duż aniach znoje się z nich leją, Gdy ta poczęł a sł abieć, a ten sił y krzepił, 11 Bronią cej się męż nego Achilla zaszczepił. Za gwał t zrazu nieznooeny, ale potem luby, Na doskonne z nim Tetis zezwolił a oeluby. Grzech ten niezmierną sł awę oemiertelnikom czyni: Przemoż ona i wzięta za żonę bogini. OEmiał y zamiar i walka chwalebnie skończona W pismach zadunajskiego wiekują Nazona. Pan miejsca na pamią tkę szczególnej przygody Wskrzesił chł odnik Tetydy, odział y go wody.” O tym przypadku myoeli roztargniony tł okiem, Miną wszy obłą kanym zwykł e oecież ki krokiem, Widzę łódź, której strzeż e przewoźnik sędziwy. Kędzior modrawą brodę zagęszczał mu siwy, Wzrokiem bł ysnął ponurym, ani mię powitał, Ani wsiadają cego, gdzie chcę pł yną ć, pytał. Mamli wstyd mój wyjawić? tylko ruszył wiosł a, W podziemne mię ciemnice * jego barka wniosł a. „Żegnam cię, sł ońce lube... za cóż tyle kary? Żywy, siódmym przykł adem, wchodzę między mary. Tu więc na mnie czekał eoe, o Charonie chytry! Ani trackiego wieszcza nie mata z sobą cytry, Ani Sybilla zł otej dał a mi gał ęzi, W swych gł ębinach bezdennych Pluton mię uwięzi. Oh! jak przykre, jak dł ugie zdają się tu pory, Kiedy noc wieczna rzeczom wydarł a kolory. Gł os mój niknie... krew ziębnie... aż postrzegam zorze I barka się na sł odkie wysunęł a morze. * 12 Po morzu tym szedł okręt, sprawnym cięty dł otem, Ujaoeniony farbami i loeną cy się zł otem; Wiatrom on igrają cym bisiory nadstawiał. W takim się wódz Wenetów uroczyoecie pł awiął I na takim zaoelubiał Adryjackie wody Wprzód, niż mu poniewolne dał Francuz rozwody. ( Okręt dąż ył do wyspy; acz niewielkiej miary, Wielkimi ją bogowie uczcili obdary. Postać ma w dł ugi okrą g, Anti- Circe miano, Które jej dla dzielnooeci osobliwszej dano. Łakoma swoje Circe bogacą c obory, Cnych rycerzy w podlejsze zamieniał a twory, Bystrzejszym z przyrodzenia napeł nianych duchem Tych szczecią nikczemnił a, tych przydluż szym uchem. Tu przeciwnie: przybywszy bydlą tka i zwierzę, Każ de z nich lepszooeć, każ de twarz czł owieka bierze. Tygrys *, którego na to chce natura chować, Żeby miał kto na ziemi psuć, niszczyć, mordować, Jak tylko kroki stawił na bł ogim tym brzegu, W męż ów ludzkooeci peł nych uczuł się szeregu. Mał peczka * przez krój szaty, ruszenia i miny Odległ ej przetwarzał a mieszkańców krainy; Tu rzuciwszy nowotki, przestawszy być modną, Stalą się z obyczajów naoeladowań godną. Wieprz *, którego zabawa przemyoelać o jadle, Cał a rozkosz w próż niactwie, cał y zaszczyt w sadle, Żarł octwo i lenistwo czynił o go winnym, Teraz jest wstrzemięźliwym i z rychł ooecią czynnym. 13 Gryf *, trudnią cy się zł ota nadpotrzebnym kryciem, Gł ooeny był potem kruszców przystojnym zaż yciem. Kret *, który w ziemskie tylko dawniej rzeczy wglą dał, Pojźrzał w niebieskie gmachy i być w nich zażą dał. Motyl *, który wpadają c między kwiatów gminy, Swawolnie z jednej latał do drugiej rooeliny, Pł ochej na tym ostrowie przestawszy podróż y Stał ym został i znalazł trwał e smaki w róż y. Tak pomyoelne przemiany, takie cuda zdarza Wyspy moc i czci godne wzory gospodarza. Wraz mię na wszystkie strony rozmaitooeć woł a. Picrwszooeć otrzyma brzegów zielonooeć wesoł a. Mierzę potem, na garbek wstępują c wysoki, Jedne więcej nad drugie żą dniejsze widoki. Spuszczają c się w niziny, dobiegiem ponika *, Który hojnie z otworów kamiennych wynika; Wkoł o kryty, gałą zka żadna go nie trą ci Ani promień rozciepli, ani ptak zamą ci. Przejźrzystooeć dyjamentu a letkooeć deszczowa Sprawia, że się ta woda zda innych królowa. Podoba się smakowi, podoba się oku; Pragnienia nigdy w milszym nie zł oż ył em stoku. Gdyby taki znaleźli Arabowie spiekli, Sami by się o jego uż ycie wysiękili. Okoliczne osady, bliż sze tego zdroju, Jak wy szukać innego moż ecie napoju! Wszak on wszystkich, którym go kosztować się godzi, Cieniuchną rzeźwi treoecią, odwilżą i chł odzi, 14 A trunkiem wyrabianym napeł niane czasze, Obraż ają c wnętrznooeci, ćmią pojęcia wasze. Ziemia, przychylna matka, odpędzają c gł ody, Na pokarm dala ziarna, owoce, jagody; Ale my onym inne stanowią c przepisy Przez sztuczne pokarm w napój mieniemy zakisy. Pracował ludzki dowcip i doszedł sposobu Ują ć sobie rozsą dku i przysuną ć grobu. Wielki monarcha, losy dany nam szczęsnemi, Skinieniem zdolny ruszać częoeć największą ziemi, Nie dooeć, że swym poddanym stał e zrzą dza gody, Państwo to nigdy szerszej nie miał o swobody; Wszystko pod jego berł em moż e nam się godzić Prócz tylko sobie samym i stanowi szkodzić. Nie dooeć, że doskonali Marsowe rzemiosł o, Które imię Rosyi między gwiazdy wniosł o; Któryż dzioe lud i których silna królów ręka Naszych nie pragnie sprzyjani gniewów się nie lęka? Nie dooeć, że obyczaje chwalebne i czyste W swych państwach przez przykł ady zasiał osobiste, Nie dooeć, że się prawami wybornymi wsł awia, Przez co ludy tak róż ne zbliż a i poprawia, Nikomu ojcowskiego nie chybiają c względu, Jeszcze się zajął dobrem najniż szego rzędu: Zachęca, nie oszczędza starania i pracy, By poznali potrzebne litery wieoeniacy. Takich od źrzódeł oewiatł a gdy dostanie kluczy, I pospólstwo na sucho myoeleć się nauczy. 15 Dniestru i Borystenu pobrzeż a przyjemne Miał y mędrców, gdy Greki jeszcze był y ciemne*. Powoecią gliwy Awarysz, te piją cy wody, Strzał y pędem celniejsze przebiegał narody; Tak w drodze znalezione wysysają c ziół ka, Nektary w swój ul znosi pracowita pszczół ka. Ów Zamoł czy, którego wiadomooeci zbiory Potem do Samijczyka przeszł y Pitagory; Dł uga po nim tęsknota i pamią tka droga Z oewiatł ego oemiertelnika uczynił a boga. Anacharsis, którego w cią g wieków daleki Uwielbiali bez końca Rzymianie i Greki, Kochany, dł ugo żywy, gdyby w swoje strony Rozum tylko przynosił, a nie zabobony. I Swera nic należ y mijać wspominania, Który był jednakiego z stoikami zdania. Humania pan, mił ooenik prawdy i nauki, Chcą c wskrzesić tak szlachetne poprzedników sztuki, Wybrańszymi drzewami opasane pole Ateńskiej w Sofijówce nadać raczył szkole, Wolnym tchną ce powietrzem, nie oecioenione murem, W jakim lubił rozprawiać Krates z Epikurem. To wszelkich wnioskują cych w swe obręby wpuszcza: Z ich pokł óceń częstokroć prawda się wył uszcza. Wszedł em tam przestrzeż ony, że w te wł aoenie czasy Dwa w niej szkolne atlety chodził y za pasy. Nie rozumiem, co pierwszy, co wyraż ał drugi, Choć ich gł osy powtarzam, jak czynią papugi. 16 Sędziwszy z nich, zaczęte już kończą c rozmowy, Tak niewyszukanymi gruntował je sł owy: „Gdy więc o wszystkich rzeczy namieniamy wą tku, Ten końca mieć nie będzie, jak nie miał począ tku; Nigdy go me przyrastaj nigdy nie ubywa, Ale się coraz inną postacią okrywa. Żadnego z tych już we mnie proszku nie został o, Ktore moje skł adał y przed pół wiekiem ciał o. Na ich miejsce przez przez pokarm, oddech i napoje Innych żyją tek częoeci obrócił em w moje, I co był o dopiero ziarno, drzewo, ziele, Jest duchami, krwią, kooecią, żyłą w moim ciele. Co chwila w niedostrzeż ne rozrabiany pył ki, Znowu innym istotom idę na posił ki. Gdy ciał naszych budowla, niszczeją ca zwolna, Niebieskiego brać ognia już nie będzie zdolna, Zwać to zwyklioemy skonem, a nasze ostatki Innym rozda żyją tkom wielkie łono matki. Tak na oewiecie najwyż szej mą drooeci ukł adem, Nie przypadkiem, porzą dnym wszystko idzie ładem: I zawsze skutki przyczyn, czy większe, czydrobne, Jednakich są jednakie, podobnych podobne. Potrójnym kula ziemska nadana obrotem Wkoł o swej wł asnej osi szybkim chodzi lotem, Powolniejszym corocznie w stare wchodzi mety Wkoł o oewiatł em i ciepł em darzą cej planety; Najleniwszym z pół nocy ku poł udniu krąż y . I stamtą d ku Tryjonom tymż e biegiem dąż y. 17 Pierwszy ruch dni oddaje, drugi wraca lata, Ziemskiego niesie trzeci odmł odnienie oewiata. Gdy więc swych będzie kresów dzisiejszych dochodzić, Ciż sami znowu wtedy będziemy się rodzić; Taż wilgoć nas napoi, też nakarmią strawy, Ciż sami przyjaciele, też będą zabawy, I znowu nas fortunne koleje podadzą Pod mą drą i łaskawą Aleksandra wł adzą. Wszystkie jestestw żyją cych i nież ywych stany Bez żadnej dawne losy odż yszczą odmiany. Uczeni takim czasy koł ują ce tokiem Wielkim zwą peryjodem, filozofów rokiem. Umieją oni zliczyć lata, dni, godziny, Gdy się też same skutki, też wrócą przyczyny. Biorą c miarę powrotów z wiecznooeci obrazów, Bylioemy, czym jesteoemy, milijony razów, I póki potrwa ziemia, póki starczy sł ońca, Żyć, gasną ć, odradzać się będziemy bez końca. Gmin wiedzieć nie jest winien, że z natury daru Te są wiecznego chody niezmienne zegaru.” A że nawet i mędrsi mają swe przysady, Z roztrzą sań. wszczął się hał as, podobny do zwady. Jeden w to mocno wierzył, drugi brał za żarty, Wszystko przeczą c, powagą starych pisań wsparty. Ja obu z zadumieniem sł uchał em prostaczym, I stanęł o na koniec... przepomniał em na czym. To tylko mam przytomne, że stygną c pomał u, Od twierdzeń nadto górnych zeszli da morał u. Mł odszy mówił, a starszy z odpowiedzią czeka: 18 „Rozkosz być są dzę dobrem najwyż szym czł owieka. Lecz to za istą rozkosz wziął by chyba tępy, Co koniecznie szkodzą ce pocią ga następy. Mał o ceńmy, co umysł na moment weseli, Mignie tylko i ginie jak pł omień z ką dzieli; Nieuważ nych żą dania krótka sł odycz nieci, Są łakotki dla mał ych, są dla starych dzieci; Owszem, niech ta ostroż nooeć czujną bacznooeć zwraca, Czy naszych sił nie wą tli, czy życia nie skraca. Cukier jest wprawdzie sł odki, temu jednak biada, Kto często lub nad miarę cukrem się objada. Przez wyczyszczony rozum i cnotliwe życic Zyskuje się prawdziwej rozkoszy nabycie. Ta jest ostatnim celem, ta naszą nagrodą, Do mej tamte dwa oerzodki nieochybnie wiodą. Zł ego nic, a dobrego nadzieł awszy wiele, Stajemy się nas samych wnętrzni przyjaciele. Szacunek, tak zjednany, nigdy w nas nie ginie, Nieprzerwanej pociechy stą d uczucie pł ynie. Czym by się czł owiek prawy miał kiedy zasmucić, Gdy mu nic serca skrytooeć nie zdoł a zarzucić? Ma on namiętnostkami nie skaż one skronie Nie blednie winy trwogą ani wstydem pł onie. A jeoeli zdarzeń oelepych dokuczą mu wady, Bezróż nie je przyjmuje jak wichry i grady. Dopeł nia obowią zki w radosnym sposobie, Które winien i drugim, i samemu sobie; Bo myoel i ciał o będą c umięszane oecisł o, Od ich zdrowia zwiększenie rozkoszy zawisł o. 19 A gdy dobrze strawionym obciąż ony wiekiem, Pozna, że już przychodzi przestać być czł owiekiem, Tak się spokojnie zł oż y z przodkami po społ u, Jak gdy po walnej uczcie wstawał by od stoł u.” Nic czekają c zawił ych rozstrzygnienia sporów, Uciekł em do pachną cych czerpać rozkosz borów. Tysią c jest jej rodzajów, cala na tym sztuka, Zęby ją wszędy znalazł, kto dokł adnie szuka. Pysznię się, że nasz pochód lepiej znam nad onych W gł ównej ateńskiej szkole gadaczów ćwiczonych, Gdyż kapł an Apollina mówią c kiedyoe ze mną Oznajmił mi czł owieka pierwotnooeć tajemną: Prometeusz, kształ t bogów ulepiwszy z gliny, Kradzionym ogniem onej rozruszał spręż yny. Po tak zdumiewają cym i najpierwszym cudzie Od tej gliny ogrzanej wszyscy poszli ludzie. A zaoe od brata jego bieg natury znany Stopniem niż sze i nieme wywiódł koczkodany *. Gwar ciż by, lin skrzypienie, gł ooene szczęki mł otów Zwrócił y moje kroki w stronę tych łoskotów, Gdzie dł ugi gł az, z wnętrznooeci wyrą bany skał y, Mnogie sił y złą czone z trudnooecią dźwigał y. Z ciemnooeci wydostany to będzie miał zyskiem: Chmury swym dzielić końcem, zwać się obeliskiem. Komu on wystawiony, oewiadczy napis ryty: „Wnuk Dijony dla czwartej pooewięcił charyty”. W gł ębszym gł adzonych ciosów leżą stosy lesie, 20 Z których się znakomita piramida wzniesie, Nie inne w każ dym boku strzegą ca rozmiary, Jakich dla Cestijusa Rzym pozwolił stary. Ta bolesnym wspomnieniem rażą ca mogił a Czyjeoe niepospolite zwł oki będzie kryją, A choć o wszelką nowooeć przywykł em się badać, Czyje? boję się pytać i nie pragnę zgadać. Niechaj ta za dni naszych nie nadchodzi pora, Gdy ma znikną ć ozdoba ziomków i podpora. Opatrznooeć, która krajom wielkich ludzi ską pi, Czym równym szkodę tył a nieprędko zastą pi. Nie spiesz się. budowniczy, sł uchaj ludów gł osu, Nie kł adź rychł o pierwszego pod mogił ę ciosu, Aż kiedy dwa od dzisia miną pokolenia, Dopiero... nie kł adź jeszcze i wtedy kamienia! Nagł y mię smutek objął i walczy z rozumem. Pójdę tam, gdzie gwał townym rzeka lecą c szumem, Gdy sł uch zaprzą ta brzękiem i wejźrzenie bawi, Zbyt oecioenionemu sercu jaką oe ulgę sprawi. Dostatek, moc przemysł u i sztuka rzemiosł a . Blizsze wody oecią gnęł a, złą czył a, podniosł a, Z nich kanał y, fontanny, z nich obrusy szklane; Pł yną, stacza, blyskoczą, pod wagą rozlane; Ale przemogł a inne ogromna kaskada, Którą, od siebie większa, Kamionka wypada *. Rozoecielać się, nurkować czy pią ć się na gł azy, Wzięte posł uszna nimfa dopeł nia rozkazy I mimo praw swej równi, sł użą c do igrzyska, Albo ryje otchł anie, albo w obł ok tryska. 21 Kto gajów tuskulańskich * smakował ochł ody, Kto uwieńczał Tyburu spadają ce wody *, Kto straszne Pausił ypu przebywał wydroż e, Jeszcze i Sofijówcc zadziwiać się moż e, I wyzna, jeoeli szczerooeć usty jego wł ada: Czym tamte w częoeciach sł yną, ta razem posiada. Warto miejsce nawiedzin, a wspomnienia dziejów Gust, moż nooeć, koszt, uż ytych tł umy Bryarejów. Ważą c pracy niezmiernooeć i zdobienia liczne, Rzeką późni: Był o to dzieł o monarchiczne. Lecz te miejsca, Sofijo, więcej zdobisz sama, Podobniejsza niebiankom niż córkom Adama. Ciebie to spuoecił Olimp, chcą c trudy nagrodzić, I chcą c takiego męż a waż ne troski sł odzić Godne są w jego domu wiek utwierdzać zł oty Twe wdzięki, twe pięknooeci, twe łagodne cnoty; A póki między rodem ludzkim raczysz gooecić, Pół oewiata czcić cię będzie, drugie pół zazdrooecić. 22 PRZYPISY POETY * La guerre de Darius fils d’Hystaspes. * Le Ture qui nous communiquait la peste. * Pontos Axenos appelé ensuite Euxinos. * Ordessa est le vrai ancien nom; aujourd’hui Odessa. * Temple de Pomone. * Vers de la maître et gravés en lettres d’or. * Le ponts de fer. * Thétis violée, épisode. * Le canal souterrain. * C’est un amas d’eaux douces qui se partagent ensuite et canaux, fontaines, cascades etc. * Un guerrier inhumain. * Un guarmand. * Incrédule. * Fade imitateur. * Avare. * Volage. * Excellente source. * Les anciens philosophes de l’Ukraine. * Epimethée. * Kamionka nom de riviére. * Frascati. * Tivoli. 23 ADAM MICKIEWICZ OBJAOENIENIA DO „ZOFIJÓWKI” WSTĘP Poezja opisowa na pierwszą uwagę zdaje się być łatwiejszą od innych rodzajów, bo gł ówną częoeć dzieł a, rzecz jego, samo nastręcza przyrodzenie, zostawują c tylko talentowi poetyckiemu rozkł ad przedmiotu i stosowne wydanie. Ale ta łatwooeć jest tylko pozorną, bo rzeczywioecie nieł atwe do zwalczenia spotykają się trudnooeci. Opisują c na przykł ad przedmioty powszedne, każ demu znajome, jakiej że potrzeba sztuki, aby je czy to zręcznym wszystkich częoeci wystawieniem i odbiciem, czy wtrą caniem wł asnych myoeli, postrzeż eń i ustępów podnieoeć, uoelachetnić i barwą nowooeci przyodziać! W malowaniu okolic najhojniej od natury upięknionych i godnych podziwienia oeliski jest nader oerodek między pochwałą zbyt ogólną, deklamacyjną, a dokł adnym tylko, topograficznym szczegół ów wyliczaniem. Dodajmy trudnooeć utrzymania interesu tam, gdzie żadnej nic masz akcji, gdzie nic do namiętnooeci nie przemawia, gdzie wszystkie zalety obrazu poetyckiego kończą się na doskonał ej perspektywie, oewiatł ocieniu i kolorycie, a poznamy, jak wielkiego talentu, jak wysoko ukształ conego smaku poema opisowe wymaga. Wszystkie te trudnooeci pokonał Trembecki i wszystkie połą czył zalety w opisaniu Zofijówki, które uważ ać moż na za arcydzieł o, stawają ce obok najcelniej szych poematów tego rodzaju w jakiejkolwiek literaturze. Ale chwał a Trembeckiego nic kończy się na przymiotach powszechniejszych, jakich wymagać by moż na po każ dym sztukmistrzu i po każ dym dziele sztuki pięknej. Trembecki ma przymioty sobie wł aoeciwe, które jemu i jego poezji dają wyż szooeć nad poezją i poetów spół czesnych; gdy albowiem mowa polska .poetycka charakter swój wł aoeciwy tracić zaczęł a i postać przybierać obcą, francuską - Trembecki zachował, cechy zł otego- wieku poezji narodowej. Kiedy naoeladowanie i tł umaczenie poetów francuskich wprowadził o styl jednostajny, tak dalece, że ta jednostajnooeć w tł umaczeniu Iliady, Raju utraconego i Georgik francuskich co do zewnętrznego wydania zaciera zupeł nie róż nicę charakterów między odległ ymi wiekami, prostotą majestatyczną zdumiewają cym Grekiem, między ponurym i olbrzymim Anglikiem i wreszcie lekkim, wymuskanym Francuzem - styl Trembeckiego wypł ywa z natury mowy ojczystej, jest więc giętki, sposobny równie do wydania górnooeci jak prostoty myoeli i róż nych w tej mierze” połą czeń i odcieniów, ale zawsze wł aoeciwym sobie sposobem, nie tracą c bynajmniej piętna narodowooeci i oryginalnego talentu. Kiedy sztuka rymotwórcza dzisiejsza zdaje się przechodzić w sztukę wierszowania, i ubiegać się szczególniej o pł ynnooeć, harmonią, poł ysk, rzadkie rymowanie i inne zewnętrzne ozdoby mowa Trembeckiego potęż na, z wyboru i mocy myoeli zalety szukają ca, bogata, rozmaita, powinna by zawstydzać i rozż alać nas, że tak ją na czerkieską przerabiamy. 24 Czymż e się stał o, że Trembecki tak się wysoko nad innych wyniósł? Oto bez wą tpienia, że warunki ukształ cenia się na poetę w porze swojej poznał i dopeł nić ich usił ował. Bo sztukmistrze, teraz zwł aszcza, podobnie jak uczeni, znać powinni dokł adnie drogę doskonalenia się swojego; inaczej talent ich łatwo albo się wykrzywi i zdziwaczy, albo spospolituje i potworne albo niedoł ęż ne, jakich zawsze peł no, będzie przymnaż al pł ody. Trembecki był silniejszy niż zwyczaj powszechny, niż moda i opinia panują ca,. Więc oewież o wprowadzona galomania nie miał a wpł ywu na jego talent i mowę. Talenta i język klasyków staroż ytnych, talenta i język ojczysty wieków zygmuntowskich, poznawanie gruntowne historii, literatury i innych nauk, oto jest wszystko, z czego Trembecki pokarm talentowi swojemu wycią gnął, zdrowo go pielęgnował i po mistrzowsku kształ cił. Stał o się więc, że Trembecki, w mowie polskiej znalazł szy niewyczerpane skarby, umiał nimi hojnie, ale zawsze rozsą dnie zarzą dzać. Wskrzeszanie wyrazów niesł usznie zaniedbanych, wcielanie cudzoziemskich z języka pobratymczego, nowych tworzenie, łamanie skł adni, oemiał ych wyraż eń j zwrotów uż ywanie, sł owem: samowolna, ale szczęoeliwa nad mową wł adza jemu samemu wł aoeciwą być się zdaje, którą gdyby kto nie talentem i nauką, ale oelepo naoeladują c, zuchwał ym wdzierstwem chciał osią gną ć, skaził by język i wydał się dziwacznie; czego liczne miewamy przykł ady. A jako pięknooeci poezji Trembeckiego skutkiem są wielkich talentów, obszernej i gruntownej erudycji, połą czonej ze smakiem ukształ conym mianowicie na wzorach klasyków polskich dawnych i klasyków staroż ytnych - tak, aż eby te pięknooeci uczuć w cał ej mocy, potrzeba, oprócz stosownego usposobienia, znać dokł adnie dawny język, polski, a nawet języki staroż ytne. Dlatego to dzieje się nierzadko, że mł odzi czytelnicy Trembeckiego chwalą go, łą czą c tylko glos swój ad vocem populi, a niekiedy o jego poezjach dziwaczne na cudzą wiarę powtarzają zdania * ; dlatego to objaoenianie i komentowanie wszystkich pism Trembeckiego był oby nader waż nym i uż ytecznym, prowadzą c ku temu, iż by smak Trembeckiego mógł się stawać coraz powszechniejszym. Tak rozległ e przedsięwzięcie nie zgadza się z planem niniejszego wydania; obralioemy więc jedno tylko dzieł o, to jest Zofijówkę, która pod tym względem na szczególną ze wszech miar uwagę zasł ugiwać powinna. Oprócz albowiem ogólnych wyż ej wytknionych zalet, przypomnijmy, iż wielką, a moż e najgł ówniejszą poematów opisowych ozdobą jest koloryt, czyli zewnętrzne ubranie; tu wiec Trembecki miał pole rozwinienia swojej mowy poetyckiej w cał ej wielmoźnooeci i blasku. Dlatego spotykamy w Zofljówcc częoeciej niż w innych poety naszego dzieł ach zwroty oemiał e i niepospolite skł adnie. Wiele takż e przywiedzionych imion i miejsc historycznych stosownego wymaga objaoenienia. Ukł ad poematu jest bardzo naturalny i prosty. Po ogólnym powitaniu ziemi ukraińskiej (do w. 40) i krótkiej pochwale Potockiego (od w. 41), który w owym kraju nad wszystkich «» obywateli wyż szooeć w sobie niesie”, poeta schodzi do opisania ogrodu Potockich, jako okolicy szczególnie Ukrainę zdobią cej. Wymyoeliwszy zdarzenie dają ce począ tek zał oż eniu Zofijówki (od w. 53 do 100) przebiega następnie wszystkie jej częoeci, gaiki (w. 117), groty (w. 121 i 126), oglą da skał ę (w. 133 do 152), drzewa zasadzone na pamią tkę zmarł ych dzieci (w. 153 do 168), mostem wstępuje do chł odniku, kędy niegdyoe Pelej zdybal Tetydę (ustęp od 183 do 234), przez kanał podziemny (od 237 do 258) pł ynie do wyspy „AntiCirce”, której cudowne wymienia wł asnooeci (do wiersza 290). Czerpają c z przezroczystego strumienia (w. 295) dziwi się nad szaleństwem ludzi, którzy mają c tak zdrowy i posilny napój wolą ukracać sobie życie mocnymi trunkami; wszakż e troskliwooecią rzą du nał óg ten zgubny coraz staje się rzadszym; 25 stą d poeta cieszy się nadzieją, że wkrótce pospólstwo ukraińskie, lepiej ooewiecone, wyrówna przodkom swoim, którzy niegdyoe z mą drooeci u postronnych sł ynęli. (Ustęp o mędrcach pół nocnych, od w. 337 do 352.) Od strumienia udaje się na pobliskie miejsce, zwane szkołą ateńską (w. 356), gdzie sł ucha rozprawiają cych mędrców (ustęp od 367 do 454), nareszcie, obejrzawszy pomnik grobowy (od 469 do 492), kaskadę (do 506), kończy ogólną pochwałą ogrodu zawierają cego tyle pięknooeci i apostrofą do Zofii Potockiej (od w. 517 do końca), której pamią tce okolica ta pooewięcona i od której przyjęł a nazwanie. Uważ ać wypada, iż oprócz wmieszanych stosownych ustępów dla rozmaitooeci, samo to przechodzenie z miejsca na miejsce okazuje wielką sztukę poety, który pprowadzają c niejako za sobą czytelnika, martwemu obrazowi życie i ruch nadał; a woeród mnogich opisów, opowiadań, wtrą conych zdań i uwag, każ dy szczegół tak naturalnie wypł ywa z poprzedzają cego i wiąż e się z następnym, iż by rzec moż na sł owami samegoż poety: „Nie przypadkiem, porzą dnym wszystko idzie lą dem” (w. 384). * W pochwale Krasickiego przez Stanisł awa Potockiego czytamy, iż Trembecki, lubo w poezjach swoich często wznosi się wysoko, częoeciej jednak spada. Wyrok ten powtarzano w róż nych pismach; żaden przecież krytyk nic raczył nam pokazać, gdzie mianowicie dostnegł owych wielkich upadków Trembeckiego. 26 OBJAOENIENIA 1 Licznym oż ywiona pł odem: wyraż enie to ogólniejsze, oecią gają ce się równie do mnóstwa zwierzą t i obfitooeci rooelin, wyszczególnia się w następnych wierszach: od w. 3 do 6 o żywioł ach domowych, od 7 do 10 o zboż ach. 2 Mlekiem pł yną ca i miodem: wiersz, powtarzany przez wszystkich poetów opisują cych wiek zł oty, nieznacznie porównywa Ukrainę do szczęoeliwego oewiata za owych wieków. 4 Rozrooelejsze, opaoelejsze, czabany: wielkie woł y, jakie są na Podolu i Ukrainie. 5- 6 Baran, którego twoje utuczył y zioł a, Cięż ary chwostu jego dźwigać muszą koł a. W gł ębszych stepach ukraińskich znajduje się gatunek baranów wielkich, którym gospodarze dla ulż enia cięż aru ogony na koł ach uwią zywać zwykli. Chwost, wyraz gminny, dla niepospolitooeci uż yty. Co do samego wyraż enia w tych dwóch wierszach, prostą skł adnią był oby: Kola dźwigać muszą cięż ary chwostu barana, którego twoje utuczył y zioł a. Zaimek jego, jakby niepotrzebnie wtrą cony, łamie zwyczajną konstrukcją. Jest to umyoelna nieregularnooeć mowy, zwana u poetów staroż ytnych anakoluton, bardzo często od Trembeckiego uż ywana. 3 Rżą ce mnóstwo wiatronogów. Zamiast: mnóstwo rżą cych wiatronogów, koni (alipedes). Zwracamy uwagę czytelników na te: zamianę epitetów, również wł aoeciwą staroż ytnym poetom, a którą jak szczęoeliwie mowa nasza, bogata w odmiany przymiotników i imiesł owów, naoeladować moż e, przekonywamy się z częstych i podobno jedynych przykł adów w poezji Trembeckiego. 7 Nasiona wierzone, żarn. powierzone, bujnooeci, z. nadzwyczajnej żyznooeci, zagonów. 8 Pomnoż eniem, z. rozkrzewieniem się, rozrooenieniem; dochodzą, równają się, plonom, urodzajom, babilońskim, to jest asyryjskim, sł awnym w staroż ytnooeci. 10 Ciał y podartymi, poszarpanymi pł ugiem. Przymiotnik ,, podarty” z rzeczownikiem ,, ciał o” pierwszy raz w tym zna, czeniu uż yty. Czytają c Trembeckiego, wielokroć przychodzi na myoel piękny wiersz Boala, iż u wielkich poetów często wyrazy dziwią się, pierwszy raz spotkawszy się z sobą. 12 Zębce. Język polski oprócz zakończeń zgrubiał ych i zdrobniał ych ma jeszcze odmianę końcową szczególną na. ec, ce, ica, która pooerednim niejako sposobem znaczenie wyrazu miarkuje. Trembecki bardzo często zakończeń takowych dla niepospolitooeci uż ywał: „ziemica”, z. ziemia, „sł upiec”, z. sł up, „ogrójec”, czyli ogrodziec, z. ogród etc. - Zębce sł oniów i perskie szczęty. Na Ukrainie, jako i po wielu miejscach, znajdują się kooeci sł oniów. Poeta uważ a je za pozostał e od dawnych wojen; jakoż okoł o roku 506 przed e. ch. Dariusz uganiają c się za Scytami przechodził okolice Dniestru i Dniepru. 27 14 Szesnaoecie potem razy kraj odmienił pany. W dawnych wiekach róż ne ludy nachodził y i zdobywał y Ukrainę... Hr. de Lagarde, wydawca i tł umacz Zofijówki, w objaoenieniach swoich wylicza stosownie do tekstu szesnaoecie takowych napadów (Gety, Feniki, Scytowie, Cymerianie, Saki, Macedony, Bastarny, Roksolanie, Gety powtórnie, Sarmaty, Jazygowie, Scyrowie i Sattageci, Goty, Hunny, Stawianie, Buł gary i Kangly, czyli Pieczyngi). W tak odległ ej staroż ytnooeci trudno jest oecioele oznaczyć i narody barbarzyńskie zdobywają ce kuj po większej częoeci nie mieszkalny, i epoki ich zdobyczy. Zdaje się takż e, iż Trembecki poł oż ył po prostu zwyczajem poetów liczbę oznaczoną za nieoznaczoną: szesnaoecie razy - za: kilkanaoecie razy, wiele razy (sexcenties). 13 Kraj od obcych we oerodku poznany. Zdobyty od obcych, którzy się aż do oerodka przedarli. 16 W nim to najsroż sze z Azją potyczki Europy, OEcią ga się do wojny Persów ze Scytami, o której wspomnielioemy wyż ej. 16 W nim z szlachtą wielokrotnie łamał y się chł opy. Aż nadto wiadome są bunty pospólstwa ukraińskiego pod Chmielnicklmi, Nalewajką, Gonta etc. „Ł amać się”, zamiast pasować się, walczyć, zmysł owy i mocny wyraz, od starych poetów, zygmuntowskich często w tym znaczeniu uż ywany. 17- 18 Trawa bez kosy Pokrewne Pytonowi mnoż ył a poł osy. Gł ębsze stepy Ukrainy, mniej zaludnione, są wygodnym schronieniem gadu. Krążą dotychczas między pospólstwem bajki o polosach, żmijach nadzwyczajnej wielkooeci. Poeta nazywa je pokrewnymi Pytonowi, czyli podobnymi do Pytona, sł awnego w staroż ytnooeci węż a, który oecigał Dianę; zabity od Apollina (ob. Metamor. Ovid. XI). 19 W leciech niż szych, z. bliż szych, późniejszych. 21 Siczowe nachody. Sicz albo siecz zaporoska jest horda Kozaków siczowych, mają cych swe siedlisko w siczy (zasieku, okolicy) zadnieprskiej i napadają cych niegdyoe Ukrainę, równie jak tauryckie, to jest krymskie, czyli w ogólnooeci tatarskie hordy, a 28 Zaporoż a... rozboje. Zaporoż a okolice tak nazwane od porohów, czyli katarakt Dniepru, kędy osiadł e kozactwo pod panowaniem Polski za czasów Zygmuntów niemał e dla kraju oewiadczył o przysł ugi; przeoeladowane nareszcie od szlachty i jezuitów, w ustawicznych z nimi zatargach przeszedł szy pod panowante monarchów rosyjskich, na nowo urzą dzone i na zawsze poskromione. 29 Wł aoeć, z. wł asnooeć, dla niepospolitooeci. Wyraz jakokolwiek nowy, zrozumiał y i krótszy, a więc w budowie wiersza daleko wygodniejszy. 30 Zbrojne prawo. Zabezpieczają ce dostatecznie wł asnooeć obywatelską. 34 Niegooecinne morze. „Pontos Axenos rzeczone był o od Greków (dzioe od nas zwane: Morze Czarne), póki na nim tych przybyszów obywatele cierpieć nie chcieli. Gdy zaoe potem Grecy na te brzegi zaprowadzić osady swoje dostali pozwolenie, toż morze per antiphrasin nazwane od nich był o „Pontos Enxinos.” * 34 Korabl. Mamy w języku polskim korab, toż samo co: statek, okręt; Trembecki dla harmonii i nowooeci zmienił cokolwiek dawny wyraz, przybierają c zakończenie z języka pobratymczego. 35 Odessa zmartwychwstał a. Po traktacie Rosji z Turcją roku 1792 dla obrony nowych granic otworzony port nad Morzem Czarnym. Korzystne pod względem handlu poł oż enie oecią- 28 gnęł o mnóstwo mieszkańców; powstał e miasto nazwano Odessą od staroż ytnej, niegdyoe w tych stronach kwitną cej osady greckiej, która tym sposobem „zmartwychwstał a”. 41 Drzewo Jowiszowe. Dą b pooewięcony Jowiszowi w lesie dodońskim, sł awnym wyroczniami, w Epirze. Poeci lubią zamiast ogólnych i pospolitych imion, dla oecioelejszego i bardziej zmysł owego oznaczania wyobraż eń, przywodzić miejsca i nazwiska z mitologii lub dziejów powszechnie znajome. 52 Ską d imię Zofijówki i dlaczego sł ynie. W tym wierszu zawarta jest treoeć poematu. Bóg mił ooeci rozkazuje Potockiemu zał oż yć ogród i nazwać go imieniem Zofii („ ską d imię”). Dalej następuje opis pięknooeci ogrodu - „dlaczego”, dla których „sł ynie”. 62 Wtem beł t puszczony łukiem. Nowa skł adnia.”Ł ukiem” jest tu szósty przypadek narzędzia (ablativus instrumenti). Zwyczajnie mówi się: puszczony z łuka. - OEród piersi mu przeszył. „OEród” zamiast rzeczownika: oerodek, potrzeba uważ ać jako przypadek czwarty, zależą cy od sł owa czynnego „przeszył”. 68 Miej i tę, co przyjemnooeć mojej zrówna matki. Miej i tę, która wdziękami wyrówna przyjemnooeci, to jest wdziękom, matki mojej, Wenery. „Zrównać”, poł oż one tu z czwaitym przypadkiem, rzą dzi pospolicie trzecim, jeoeli znaczy, jak w tym miejscu, wyrównać, być podobnym komu. 74 Niezgrabne jary. Jamy, doł y, skaliste wą wozy. 80 Kochanki Wertumna. Wertumnus, boż ek wiejski, czczony u staroż ytnych pod rozmaitymi postaciami; kochanką jego był a Pomona, bogini drzew i owoców. 84 Z tajoną wspaniał ooecią porozsiewaj chatki. Dla ozdoby ogrodów stawić się w nich zwykł y tu i owdzie, „rozsiewać”, chatki, zewną trz prostej budowy, a we oerodku najkosztowniej przybrane, „z tajoną wspaniał ooecią”. (Ob. Pową zki Trembeckiego kart. 38, w. 24.) Chatek takowych, lubo przez poetę tu wspomnianych, w ogrodzie Zofijówka zgoł a nie „masz. „« 93 Wilgi kryształ zlany. Woda ze strumienia Wilgi sprowadzona w sadzawkę, zwaną rzeczywioecie „Zwierciadł em Diany”. 96 Czczenia upartej panny są mi obojętne. Diana, równie jak Minerwa, był a wiecznie dziewicą. Kupido więc mał o dbał o „czczenia upartej panny”, nie uznają cej jego wł adzy. 97 Rzekł i na krwawym brusie pocią gną wszy strzał y. Podobny cale obrazek mamy w Horacjuszu: ... et Cupido ... ardentes acuens sagilias cole cruenta. II, 8. 14- 16. 98 Unosić się poleciał nad chcrsońskie wał y. Dla ugodzenia (jak tł umaczy hr. de Lagarde) równym pociskiem serca Zofii, która natenczas przebywał a w owych stronach. 29 99 Te umowy Rzetelnooeć ioecić każ e oewięta. Rzetelnooeć jest tu uosobowanym bóstwem alegorycznym, Fides sacra. 102 Mieszkać na nich zamorskie wezwano Dryjady. Wezwano nimfy leoene, zam.: zasadzono drzewa; „zamorskie”, szczególnie, zam. cudzoziemskie w ogólnooeci. 110 Ciekawe, a w Tulczynie znarowione oko. Tulczyn, majętnooeć Potockich, gdzie „oko” widza tak dalece jest „znarowione”, przywykł e do „przedmiotów z każ dej miary znacznych”, godnych uwagi, podziwienia, iż mu potem wszystkie „oerednooeci”, wszystko, co jest miernym i nieosobliwym, zdaje się „niesmaczne”, mniej powabne. Nigdy nadto nic moż na rozbierać wyraż eń Trembeckiego i porównywać z mową pospolitą przez co okazuje się, na czym prawdziwe poetyckie wydanie zależ y. W przytoczonych tu kilku wierszach (ob. str. 12, wiersz 22- 25) ileż znajduje się rzeczy godnych uwagi! Przymiotniki „znarowiony”, „znaczny” w nowym i niepospolitym znaczeniu uż yte; „oerednooeć”, rzeczownik szczęoeliwie z przymiotnika zrobiony; „niesmaczny oku”, metafora, od zmysł u smakowania do widzenia przeniesiona, a wszystkie te odmiany nie są skutkiem przypadku, ale gł ębokiej znajomooeci sztuki i natury języka. Epitety, czyli przymiotniki, częstokroć do wiersza tylko dla zapeł nienia miejsca albo dla rymu woecibiane, u Trembeckiego zawsze są koniecznie potrzebne i zawsze wiele znaczą. Tak w następnym wierszu: Pędzę, z utrudzonego nie zstępują c konia. Utrudzenie konia wyraż a pooepiech, z jakim poeta biegi oglą dać okolice Zofijówki. 115 Stworzenie wszędy oewież e poznawa źrenica. Roboty i ozdoby „oewież e”, nowo „stworzone”, dokonane. 116 To mnie bawi, to cieszy, to zmysł y zachwyca. Przypomnijmy, że poeta przybywa z Tulczyna, gdzie tyle oglą dał pięknooeci; ubawiony i zachwycony w Zofijówce, tym większe o niej daje nam wyobraż enie. 123- 4 Nie wszystkim w tę jaskinią uczęszczać się godzi, Mł odszy oewiat jej uż ywa, Patagon nic wchodzi. Mł odzi ludzie, mniejszej urody, uż ywają tej jaskini, wchodzą do niej; Patagon, czł owiek wyż szego wzrostu, zmieoecić się nie moż e. Patagony, wł aoeciwie lud dziki amerykański, ogromnej budowy ciał a. 1129- 30 Tam sł odki wiersz, którego żaden wiek nie zmaż e, Wchodzą cemu w tę grotę szczęoeliwym być każ e. Jest tu aluzja do wierszy wykutych w grocie: Strać tutaj pamięć nieszczęoeć, a przyjm szczęoecia wieszcze, A jeoelioe jest szczęoeliwym, bą dź szczęoeliwszym jeszcze. Wiersze te miał uł oż yć sam Szczęsny Potocki, który wedł ug poety „szczęoeliwych chce i moż e czynić”. 133- 4 Skał a od swych sióstr osobna, od innych skał podobnych. Leukacie podobna. Leukas, przylą dek spadzisty nad Morzem Jońskim, sł awny zgonem wielu kochanków, którzy 30 z owej skał y rzucali się w morze, szukają: lekarstwa niewzajemnej mił ooeci. Sł awna Safo podobnym sposobem życie zakończył a. 140 Boh, Bóg, znajoma rzeka na Ukrainie. - Łą czycie równianki. Wijecie pą czki, bukiety kwiatów. Równianka wł aoeciwie znaczy sł omkę, kwiatek. 167 Niech was dziecinny szelest oewiadczy tu przytomnych. Nowa skł adnia, celują ca zwięzł ooecią i mocą, na sposób łaciński, kędy sł owo czynne kł adzie się z przypadkiem czwartym i trybem bezokolicznym, wyrzucają c niepotrzebne spójniki. .. Niech oewiadczy was tu przytomnych”, domyoel.: być; zam.:: że wy tu przytomni jesteoecie. 169 Most pilnują cy oecieków rozlewu: zbudowany nad ujoeciem stawu, sadzawki. 170 Wyzywa kł y wieków: nie lęka się wieków, czasu wszystko niszczą cego, który od poety kł ami uzbrojony. Podobnie w Owidiuszu: „Dentes aevi.” Metam. XV, 255. 171 Inne mosty wytopione z kruszców Chalybu. Chalybs, gatunek najtwardszego żelaza u staroż ytnych. Mulcyber, nazwisko łacińskie Hefesta, czyli Wulkana. 173 A na rzucenie z procy czworogranną miarą. W najdawniejszych wiekach, jeoeli chciano oznaczyć odległ ooeć miejsca, mówiono pospolicie: na rzut kamienia, na cioenienie z procy, wystrzał z łuku itp.; później, chociaż oecioelejsze rozmiary wprowadzone został y, poeci jednak dawny sposób, jako zmysł owy, zatrzymali. Tantum aberat scopulis, guantum balearica torto Funda potest plumbo medii transmitlere coeli. (Ovid. Metamorph. IV, 709.) 175- 6 Gmach ten ............... Z pł yną cego namiotem okryto żywioł u. Grotę zwaną „Tetydion” wodą („ pł yną cy żywioł”) ze wszystkich stron spadają ca, okrywa ,, namiotem”. 180- 1 Metzel, uczony zamki budować i walić, Tęgiego wychowaniec pojętny Gradywa. Metzel, kapitan od artylerii polskiej, nazwany stą d wychowańcem „Gradywa”, to jest Marsa, podał plan Zofijówki i dyrygował egzekucją. 183- 5 Między morskiego niegdyoe królewnami stanu, Cudnej był a urody wnuczka Oceanu, Tetys... OElub Tetydy, córki Nereusza, wnuczki Oceanu, bogini morskiej („ królewna morskiego stanu”), z Peleuszem, synem Eaka, królem Ftiopów, znany z mitologii i wsł awiony opisami wielu poetów staroż ytnych. Między innymi w Metamorfozach Owidiusza (XI, 221- 264). Trembecki w opowiadaniu, które tu kł adzie w usta Metzela, naoeladował łacińskiego poetę. Nie tylko zaoe pięknooecią, doborem i mocą wyraż eń wzorowi swojemu dorównał, ale nadto wszystkie częoeci obrazu lepiej uł oż ył i dokł adniej wykończył. Poż ytecznym był oby bez wą tpienia oecisł e i obszerniejsze nawet porównanie, pod względem sztuki, tak doskonał ej kopii z klasycznym oryginał em. Umieszczamy tu przynajmniej niektóre wiersze, tł umaczone cał kowicie lub bliż ej naoeladowane. 31 Sam wszechmocny nieszczupł e czuł do niej upał y. „. ... Haud tepidos sub pectore senserat ignes Juppiter (wszechmocny).” 193 Okolona dworem, z. otoczona. Nie podobna, zdaje się, szczęoeliwiej utworzyć wyrazu. „... Tetys często na delfinie, Do swojego chł odnika w żary sł ońca pł ynie.” ... quo saepe venire Frenato delphine sedens, Thetis nuda solebat. Na pieszczone ramiona zarzuca uoeciski. ... Ambobus innectens colla lacertis. Udał a się bogini do przemian fortelu. ... Venisses,.. ad solitas artes. Bóstwa, szczególniej morskie, napastowane od ludzi, miał y szczególny przywilej: zamieniać się w rozmaite kształ ty. Tak Proteus u Owidiusza, Melamorph. VIII, 730, i Wirgiliusza, Georg. IV, 387. Raz mu się zda lampartka, znowu hydra oeliska, Nie puszcza jednak mł odzian i potęż nie oeciska. Illa novat formas: donec sua membra teneri Sentit. Postawę sobie Tety, przywrńcił a bożą. Exhibita estgue Thetis. 232 W pismach zadunajskiego wiekuje Nazona. Owidiusz Nazo, w którego Metamorfozach, jak wspomnielioemy, znajduje się (,, wiekuje”) powieoeć o Peleuszu i Tetydzie, wygnany z Rzymu na rozkaz Augusta, zakończył dni swoje gdzieoe w okolicach Dunaju i dlatego nazwany jest „zadunajskim”. 244 Żywy, siódmym przykł adem wchodzę między mary. Z mitologii i poezji staroż ytnej wiemy szeoeciu bohatyrów, którzy za życia odważ ali się wstą pić do krain podziemnych, („ między mary”): Orfeusza, Tezeusza, Pirytousa, Herkulesa, Ulissesa i Eneasza. 246- 7 Ani Trackiego wieszcza nic mam z sobą cytry, Ani Sybilla zł otej dał a mi gał ęzi. Orfeusz, stawny poeta („ wieszcz”) tracki, szukają c w Ercbie zmarł ej żony swojej Eurydyki, zdoł ał graniem na lutni zmiękczyć serca wł adców piekielnych (ob. Metamor. X, 14). Eneasz dostał, od Sybilli kumejskiej roazczękę zł otą, która mu wolny i wstęp i wyjoecie z bram Erebu zabezpieczył a (Virg. Aeneid. VI). 255 Wiatrom on igrają cym bisiory nadstawiał. Bissior albo bisson, rodzaj materii u staroż ytnych, bardzo drogiej; jakiego jednak był gatunku i koloru, o tym pewnej nie mamy wiadomooeci. Tu się rozumie o żaglach z kosztownej materii w ogólnooeci. 32 256- 8 W takim się wódz Wenetów uroczyoecie pł awiał I na takim zaoelubiał Adryjańskie wody, Wprzód, niż mu poniewolne dał Francuz rozwody. Doż a („ wódz”) wenecki przy objęciu wł adzy, podł ug staroż ytnego zwyczaju, wypł ywał umyoelnie do tego obrzędu zbudowanym okrętem, zwanym Bucentaurus, na Morze Adriatyckie i zaoelubiał je rzuceniem pieroecienia do wody. Napoleon Bonaparte zagarną wszy Wenecją zniósł dawny rzą d i zwyczaje i dał jak poeta mówi, doż om weneckim ,, poniewolny rozwód” z morzem, na którym odtą d przestali panować. 261 Anti- Circe. Sł awna z Odysei (ob. X) i Przemian Owidiusza (XIV) czarownica, kędyoe na wyspie zachodniego oceanu, a wedł ug Homera blisko Italii osiadł a, zwabionych do siebie ludzi obracał a w zwierzęta. I tak towarzysze Ulissesa przemienieni zostali w wieprzów, czyli jak poeta krótkim i delikatnym wyraż a omówieniem, „znikczemnieni szczecią”. 267- 8 Tu (na wypę AntiCircc) przybywszy bydlą tko i zwierzę Każ de z nich lepszooeć, każ de twarz czł owieczą bierze. etc. (do str. 18, w. 20 ) Łatwo zgadną ć, iż w tej alegorii tygrys okrutnika, mał peczka oznacza pustą kokietkę, wieprz próż niaka, gryf ską pca, kret czł owieka oddanego oewiatu, a motyl niestał ego mił ooenika. 294 Żą dniejsze widoki. Pożą dańsze, przyjemniejsze. 295- 7 ... Dobiegł em ponika: Wkoł o kryty, gałą zka żadna go nie trą ci Ani promień rozciepli, ani ptak zamą ci. Te wiersze przywodzą na myoel piękny opis źródł a w Przemianach Owidiusza, III, 406- 11. Fons erat... quem nulla volucris ... turbabat, nec lapsus ab arbore ramus. ... circa erat silva... sole locum passura tepescere nullo. 309 Trunkiem wyrabianym, sztucznie fermentowanym, jak wszystkie mocne napoje. 337 Borystenes, nazwisko staroż ytne Dniepru. 339 Powoecią gliwy Awarysz, te piją cy wody. Abarys, mędrzec scytyjski dlatego obyczajem Scytów „powoecią gliwy”, prostego sposobu życia, nieprzyjaciel zbytków, żyją cy podł ug jednych w czasie oblęż enia Troi, podł ug drugich za panowania Krezusa, dostaj w darze od Apollina strzał ę lotną, na której odbywał powietrzne podróż e, zbierają c zewszą d poż yteczne dla ziomków wiadomooeci: „jak pszczół ka w ul znosi nektary, znalezione po drodze”. 343- 4 Ów Zamoł czy, którego wiadomooeci zbiory Potem do Samijczyka przeszł y Pitagory. Zamolxis, z narodu Getów, w towarzystwie Pytagoresa zwiedził Egipt i Indie, a powróciwszy, miał rozszerzyć pomiędzy ziomkami naukę o nieoemiertelnooeci duszy. Poeta nazywa go Zamolczym, równie jak Abarysa Awaryszem, aby nadają c imiona do sł awiańskich bardziej 33 zbliż one, okazał tym wyraźniej pocho . dzenie tych mędrców z rodu naszego. Dla zrobienia zaoe większej Zamolxisowi sł awy powiada, że ze zbioru jego wiadomooeci korzystał Pytagoras z Samu, zał oż yciel sł awnej szkoł y pytagorejców w Grecji Wielkiej. 347- 8 Anacharsys, którego w cią g wieków daleki Uwielbiali bez końca Rzymianie i Greki. Anacharsys, Scyta, od Greków i Rzymian często wspominany, z mą drooeci tudzież mocnej i zwięzł ej wymowy sł awiony, zwiedzał Grecją. Miał być w Atenach okoł o olimpiady XLVII, gdzie sł uchał filozofów, szczególniej Platona. Za powrotem do kraju chciał wprowadzić niektóre obrzędy religii greckiej, za co od ludu zamordowany został. Do tego zdarzenia oecią gają się następne wiersze: ... Dł ugo żywy (domyoel.: był by), gdyby w swoje strony Rozum tylko przynosił, a nie zabobony. 351- 2 I Swera nic należ y mijać wspominania, Który był jednakiego z stoikami zdania. Spherus z Bosporu, uczeń Zenona z Cytium, należ ał do sekty stoików, zał oż onej przez swego nauczyciela. 353 Humania pan. Humań, miasto dziedziczne Potockich; w okolicach jego leż y Zofijówka. 358 W jakim lubił rozprawiać Krates z Epikurem Krates, jedcn z uczniów Platona, wykł adał filozofią sposobem akademików, to jest przechadzają c się po miejscach, Wolnym tchną cych powietrzem, nic objętych murem. To miejsce „wszystkich wnioskują cych”, rozumują cych filozofów, „wpuszcza w swe obręby”, otwarte jest dla nich. 367 Gdy więc o wszystkich rzeczy namieniamy wą tku. Wą tek znaczy tu treoeć, czyli materią, z której „wszystkie rzeczy”, to jest oewiat cał y jest utworzony. 368- 70 Ten (wą tek) końca mieć nie będzie, jak nie miał począ tku, Nigdy go nie przyrasta, nigdy nie ubywa, Ale się coraz inną postacią okrywa. Prawie wszyscy filozofowie staroż ytni przypuszczali, że materia niestworzona, wieczna i niepodległ a zniszczeniu, mieszają c się tylko w róż nych stosunkach i przybierają c coraz inne kształ ty, dawał a począ tek róż nym tworom i zjawiskom w przyrodzeniu. ... Solidissimae materiae Corpora perpetuo yolitare invicta per aevum. Lucietius, De rerum natura, liber I, gdzie ta hipoteza w cał ej wykł ada się obszernooeci. Przytoczone wyż ej Trembeckiego wiersze, zdają się być naoeladowane z Owidiusza (ob. Metamor. XV, 254): Nec perit in tanio quidquam, mihi credite, mundo, Sed variat, faciemique novat. 34 Następnie poeta nasz wykł ada pokrótce sł awny w staroż ytnooeci systemat atomów, wynaleziony przez Lcucypa, rozwiniony przez Demokryta i Epikura, którzy uważ ali materią jako zł oż oną z najdrobniejszych i niepodzielnych atomów, a oeledzą c i wł asnooeci i ruchy tych ostatecznych czą stek, chcieli materialnie wytł umaczyć począ tek oewiata, rozmaite na nim zjawiska, a nawet istotę duszy ludzkiej, jej wł asnooeci i dział ania. Wykł ad cał y, od str. 20, w. 29 do str. 21, w. 41, warto porównać z bardzo podobnym rozumowaniem Lukrecjusza: De rerum natura, ks. II, ku końcowi. 379- 80 Gdy ciał naszych budowa niszczeją ca zwolna Niebieskiego brać ognia już nie będzie zdolna. Podł ug mniemania wielu staroż ytnych filozofów dusza był a istotą ognistą, iskierką niebieskiego pł omienia. „Heraclitus physicus dixit animam scintillam stellaris essenliae”, Macrobius, in Som. Scip., lib. I. „Zenoni stoico animus ignis videlur”, Cicer. Tusc. quaest. lib. I. 381- 2 ... nasze ostatki Innym rozda żyją tkom wielkiej łono matki. Żyją tko. Wyraz nowy, zdaje się być nie tak stworzony, jako raczej szczęoeliwie znaleziony w mowie naszej. „Wielka matka”, zam. ziemia; zwyczajne u staroż ytnych wyraż enie. 387 Potrójnym kula ziemska wł adana obrotem. Przypuszcza się tu potrójny bieg ziemi: pierwszy, „okoł o wł asnej osi”, dni oddaje, sprawia odmianę dni i nocy; drugi, okoł o sł ońca, „planety darzą cej oewiatł em i ciepł em”, wraca lata, jest przyczyną ustawicznie powracają cej kolei pór roku; trzeci, najleniwszy, z pół nocy ku poł udniowi i stamtą d znowu ku pół nocy, „Trionom”, miał „przynieoeć”, czyli sprawić „odmł odnienie”, odrodzenie się ziemskiego oewiata, to jest ziemi i wszystkich na niej istot. Rozumowanie to umysł owe, bardziej z istoty swojej do umiejętnooeci niż do poezji należą ce, umiał Trembecki tak zmysł owie wydać, łą czą c filozoficzną zrozumiał ooeć i oecisł ooeć z okrasą poetycką, iż przytoczone miejsce zdaje się okazywać w najwyż szym blasku jego talent i sztukę. 395- 6 Gdy więc twych będzie (ziemia) kresów dzisiejszych dochodzić, Ciż sami znowu wtedy będziemy się rodzić etc. Ziemia trzecim biegiem, o którym wspomnielioemy wyż ej, ma opisywać wielki period, czyli wielki rok filozofów. Dla jaoeniejszego zrozumienia tych mniemań, z dawnej filozofii wyjętych, posł uż yć moż e Lukrecjusz, De rerum natura, lib. III. Lagrange, tł umacz francuski Lukrecjusza, taki z tej okolicznooeci dodaje przypisek: „Nauka o wielkim roku, czyli periodzie, bał amutna i niebezpieczna, z astrologii zapewne biorą ca począ tek, najodleglejszej zasięga staroż ytnooeci. Skaził y się nią mniej lub więcej wszystkie sekty filozofów. Chaldeowie roznieoeli naprzód to mniemanie po Azji, ską d następnie przedarł o się do Egiptu; od Greków chwytali je Rzymianie, lubili druidowie i kapł ani celtyccy, szukają cy chciwie nowych sposobów ooelepienia i ujarzmienia ludu. Rozumiano przez ten wielki period zupeł ną rewolucją oewiata, czyli powrót ziemi, gwiazd i wszystkich ciał niebieskich na też same miejsca, do tychż e samych punktów, z których pierwej wyruszył y. Nie oznaczono wprawdzie ze oecisł ooecią, jak dł ugiego czasu potrzebował oewiat do odbycia takowych obiegów: niektórzy rachowali tylko pięć tysięcy lat, inni tysią ce i miliony wieków; wszakż e zgadzano się powszechnie, 35 iż po upł ynieniu wielkiego periodu, z nowym rokiem i oewiat cał y miał się odnowić, czyli nie tylko odrodzić z tymi, jakie posiadał niegdyoe, wł asnooeciami i dział ać podł ug tychż e samych jak dawniej praw, ale tymż e samym porzą dkiem, pod tymż e samym kształ tem i w podobnych okolicznooeciach. Ciż sami ludzie mieli na powrót przyjoeć na ziemię, pędzić życie przeszł emu zupeł nie podobne i zają ć w społ eczeństwie też same miejsce, jakie dawniej zajmowali. Rok periodyczny dzielił się na pory; i tak zima jego był potop, latem poż ar ziemi” etc. etc. Lucrece: De la nature des choses, traduit par La. Grange, tome premier, pag. 341. 419- 420 ... Stygną c pomał u, Od twierdzeń nadto górnych zeszli do morał u. „Od twierdzeń nadto górnych”, to jest od rozumowań tyczą cych się życia fizycznego ludzi i budowy oewiata, „zeszli do morał u”, czyli do moralnej filozofii Epikura, którego hasł em był o: Rozkosz są dzę być dobrem najwyż szym czł owieka. W następnych wierszach zawarte są gł ówne zasady jego nauki. 449 Myoel i ciał o umieszczone oecisł o. „Communibus inter se radicibus haerent.” Lucr. De rerum natura, l. III. 326. „Myoel”, mens, u Łacinników bardzo często zamiast: dusza. 453- 4 Tak się spokojnie zł oż y z przodkami po społ u, Jak gdy po walnej uczcie wstawał by od stoł u. Porównanie, tylekroć przez róż nych poetów naoeladowane, pierwszy raz podobno od Lukrecjusza uż yte: Cur non ut plenus vitae convivaa recedis Aequo animogue capis securam, stulte, guielem? etc. (De rerum natura, III, 952). 463- 4 Prometeusz, kształ t bogów ulepiwszy z gliny, Kradzionym ogniem onej rozruszał spręż yny. Prometeusz, syn Japeta, ulepiwszy z gliny postać na wzór kształ tu bogów, oż ywił ją ogniem z nieba ukradzionym. Epimeteusz, brat jego, podobnym sposobem mał py („ niż sze stopiniem koczkodany”) utworzył. Zresztą bajkę tę rozmaicie opowiadają poeci i mitologowie. Ob. Hezjod, Roboty i dni, w. 60; Owidiusz, Metam. I, 82; Horat.. Od. I, 16. 475- 6 Komu on (obelisk) wystawiony, oewiadczy napił ryty: „Wnuk Dijony dla czwartej wystawił Charyty.” Dijona, wedł ug niektórych poetów matka Wenery; wnukiem jej był Kupido. Charty boginie wdzięków, towarzyszki Wenery: Talia, Aglae, Eufrozyne. Poeta Zofią Potocką, na której pamią tkę obelisk ten wystawiony, nazywa czwartą Charytą. Hr. de Lagarde tak te wiersze wytł umaczył: Sur la base on lira: L’amour 1» offre a Sophie. 479 Nie inne w każ dym boku strzegą ca rozmiary. Mają ca też same rozmiary w każ dym boku, czyli wszystkie boki równe. 480 Takiej dla Cesteusza Rzym pozwolił stary. 36 W dawnym Rzymie na pamią tkę wielkich męż ów stawiano kolumny i obeliski; sł awniejsze między innymi są: Duiliusza, Cestiusza etc. 501- 2 Ogromna kaskada, Którą, od siebie większą, Kamionka wypada. Rzeczka Kamionka rozszerzonym korytem spada w kształ cie kaskady, jest więc przy ujoeciu większą od siebie, od swego zwyczajnego koryta. 504 Wzięte, posł uszna nimfa dopeł nia rozkazy. Nimfa wodna, zamiast woda; posł uszna rozkazom, zachowują ca bieg i kierunek, jaki jej nadać chciano. 505 I mimo praw swej równi: to jest równowagi, do której woda ukł adać się musi. 507 Kto gajów tuskulańskich smakował ochł ody. Tusculum, dzioe Frascati, miasteczko niedaleko Rzymu, w przyjemnym poł oż eniu, woeród wzgórków, gaików, i równin; niegdyoe dziedzictwo Cycerona. 508 Kto uwieńczał Tyburu spadają ce wody. Tybur, dzioe Tivoli, rozkoszna we Wł oszech okolica, wsł awiona pieoeniami Katula, Horacego i Pro. percjusza. Rzymianie dawni po trudach publicznego życia lubili dla spoczynku do Tyburu odjeż dż ać i tam lato przepędzać. Niedaleko miasta rzeka Anio nagł ym i gwał townym spadkiem formuje kaskadę, podobno najpiękniejszą w Europie. „Uwieńczać wody spadają ce”, z. chwalić; tak w Pową zkach (str. 41, w. 7): ... domek wielce mił y, Wart, by go lepsze rymy od moich wieńczył y. 509 Kto straszne Pauzylipu przebywał wydroż e. Pauzylipe, góra niedaleko Neapolu, znaczy z greckiego „koniec smutku”; jakoż przyjemnooecią poł oż enia i widoków zasł uguje na to nazwisko. OErodkiem góry skalistej wykuty idzie gooeciniec z Neapolu do Pozuallo, mają cy pięćset sąż ni dł ugooeci, pięćdziesią t wysokooeci, i trzydzieoeci szerokooeci. 517 Podobniejsza niebiankom niż córkom Adama. W prozie mówimy, częoeciej: podobny do kogo. * Przypisek wł asnoręczny Trembeckiego na rękopisie od samego poety poprawionym, a znajdują cym [się] teraz w bibliotece wileńskiego uniwersytetu.