Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej. 2 Grzegorz Walczak Humanista – czyli mord z cytatami 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 4 Osoby sceniczne: Homer Redaktorka Pani Psycholog Głosy w telefonie: Matka Redaktorki Mąż Pani Psycholog Samotna Młody Szef Ochrony Słuchacz 1, 2, 3 Słuchaczka 1, 2 Głos z reżyserki 5 Założenia realizacyjne Studio radiowe. Na głównym planie przy mikrofonie dwie kobiety – Redaktorka i Pani Psycholog. Postacie telefonujące do Radia nie są ukazane. Słychać je tylko na antenie lub czasem jako głos z telefonu, poza anteną radiową. Od tej zasady wyjątek stanowić będzie postać Homera, która w momencie jego telefonu do Radia ukaże się na dalszym planie, poza kręgiem światła, w półmroku. W pełnym świetle Homer ukaże się dopiero w ostatniej scenie. Czasem w wyniku skojarzenia odbędzie się rozmowa telefoniczna albo telefoniczny monolog Pani Psycholog lub Redaktorki, jako rodzaj reminiscencji, ukazujących ich związki rodzinne, ich problemy poza studiem radiowym. Możliwy jest też inny wariant inscenizacyjno–reżyserski, dynamizujący sceny w studiu. Postaci z telefonu, przełamując realistyczną granicę odrębnej przestrzeni, mogłyby wchodzić w bezpośredni kontakt ze swoim rozmówcą. To konwencjonalne przybliżenie powinno metaforycznie, groteskowo lub w innym, przez reżysera przewidzianym aspekcie, obrazować istotę relacji wytwarzającej się między rozmówcami. Np. Samotna w trakcie telefonicznej rozmowy z Homerem, zamiast być postacią tylko głosu w telefonie (na antenie) pojawia się realnie, podchodzi do niego i czyści mu buty na nogach. Może też wykonywać jakieś inne posługi symbolizujące jej podporządkowanie, bezradność, skazanie na „bycie ofiarą”. Wszystko to w czasowych ramach prowadzonej właśnie przez bohaterów rozmowy telefonicznej. Przyjęcie takiej lub innej koncepcji – jak ewentualne powiększenie liczby postaci żywego planu – zależałoby od reżysera i finansowych możliwości. 6 ( Sygnał audycji nocnej. Głos spikera podającego aktualną godzinę) Redaktorka Dobry wieczór Państwu. Kłania się Dorota Gabryś. Jak zwykle o tej porze rozpoczynamy „Nocne Polaków Rozmowy”. Jest dzisiaj z nami psycholog – pani doktor Joanna Rębowska. Witamy Panią. Pani Psycholog Dobry wieczór. Redaktorka Tematem naszej rozmowy jest nuda. Co to znaczy, że się nudzimy? Kiedy i dlaczego się nudzimy ? Jakie są metody uniknięcia nudy ? Nasz telefon: 645–90–81. Czekamy na Państwa opinie i wyznania. Zanim się jednak połączymy z pierwszym słuchaczem, poproszę panią doktor o wypowiedź, która ukierunkowałaby nasze rozważania. Pani Psycholog Tak naprawdę nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, co nas zniechęca, co powoduje, że nie przeżywamy intensywnie swojego życia. Czasem nawet nie uświadamiamy sobie, że czegoś nam brak. Musimy też odróżnić dłuższe stany depresji, apatię od przejściowego… Mąż Pani Psycholog (w radiowym telefonie) Kochana, nie teraz, nie teraz! Dla ciebie to nic nie znaczy, co ja robię. Ty w kółko swoje. Pani Psycholog Ja ciebie doceniam, ja ciebie przeceniam, ale ty może się lepiej ze mną rozwiedź i ożeń ze swoim komputerem. Mąż Wiesz, że oczekują na to i w Dortmundzie, i w Monaco, i... Pani Psycholog Na co, żebyś się rozwiódł? Mąż Nie żartuj, przecież wiesz, nad czym pracuję. Wiesz, czym może się okazać dla firmy wdrożenie mojego pomysłu?! Pani Psycholog Firmy, firmy! A ty wiesz, kiedyś ty się ostatni raz we mnie wdrożył, kochany? I jak mam zajść? Jak mam zajść bez tego?! Mąż W sobotę wrócę z Dortmundu, to spróbujemy. Jeszcze będziesz miała cały wianuszek pisklaków. A teraz pa! Redaktorka Czyli nie tylko pospolicie rozumiana nuda będzie dziś przedmiotem naszego zainteresowania, ale też postawimy pytanie: jak pomóc sobie i innym, którzy mają ze sobą problemy. 7 Pani Psycholog Tak, z tym czasem jest różnie. Niektórym wydaje się, że go mają stanowczo za mało, są zaganiani, nie mają chwili przestoju, inni nie bardzo wiedzą, czym się zająć. Nudzą się. Najważniejsze – to odkryć tego przyczynę. Aby to uczynić, trzeba wejrzeć w głąb siebie! To nie jest takie łatwe, ale spróbujemy. Redaktorka Właśnie, to bardzo ważne: wejrzeć w głąb siebie, poznać samego siebie. Bardzo proszę, czekamy na telefony od państwa. Tymczasem chwila muzyki. (Tło muzyczne. Redaktorka wstaje od mikrofonu, poprawia fryzurę) Redaktorka ( do Pani Psycholog) Bardzo dobrze Joanno. ( do reżyserki) Nie za daleko mamy panią doktor od mikrofonu? ( po chwili) Głos telefonistki Do Pani Redaktor. Redaktorka Tak, mama? W porządku? Nie nałykałaś się znowu jakichś tabletek? No to dobrze. Teraz nie mogę, zadzwonię po audycji, sama zadzwonię. ( do telefonistki): Prywatnych mi nie łączyć. Siadajmy. Już, już siadajmy.( Porządkuje materiały. Zasiada przy mikrofonie, gdyż kończy się przerywnik muzyczny na antenie) Mamy pierwszego słuchacza. Słuchacz 1 Radio? To ja już mogę mówić? Redaktorka Jest Pan na antenie. Prosimy. Słuchacz Dzień dobry, pani redaktor. To ja już jestem na antenie? Redaktorka Dobry wieczór. Słuchamy. Słuchacz Ja mam na imię Stanisław i mówię z Celestynowa. Ja w ogóle nie wiem, o czym wy mówicie. Jaka nuda? Co to jest nuda? Jakbym nie miał na piwo, to może byłaby nuda. Ale mam. Redaktorka Dziękuję panu. Może ktoś jeszcze podzieli się z nami swoimi obserwacjami? Nasz numer: 645–90–81. Jest następny słuchacz. Tak? Słuchaczka? Prosimy Panią. ( Robi różne komiczno– dramatyczne miny podczas wypowiedzi słuchaczki). Słuchaczka Drodzy państwo, ja bardzo chętnie chciałabym się ponudzić, ale jak to zrobić, kiedy mam radio, mam też telewizor, co prawda kolor ucieka. Ale, drodzy państwo, kiedy już wszystko załatwię i nawet sobie zęby umyję – to wtedy słucham dziennika. No i co, moi drodzy rodacy, 8 jak tak sobie posłucham waszego dziennika – wszystko jedno w radiu czy w telewizji – to jak się mam nudzić? No, co ten premier wyprawia, albo te UOPy, a te szpiegi, a te szpiegi szpiegów – wcale mi już nie trzeba kryminałów, ani filmów z Bondem albo nawet Schwarcenegrem. Toto wysiada przy naszych wiadomościach, które są bardzo rozrywkowe. Redaktorka Dziękuję bardzo, ale już czeka następny słuchacz. (W telefonie radiowym specyficzny, sugestywny głos, z filozoficzną zadumą, sprawiający wrażenie wtajemniczenia) Homer „Mijamy się na wieczność w domach towarowych, kupując nowy dzbanek Homer pracuje w biurze statystycznym. Nikt nie wie, co robi w domu...”. Widzicie, jak to głęboko Noblistka ujęła? (W tej chwili Homer zostaje ukazany na drugim nie oświetlonym planie. Widać tylko kontury) Właśnie, co on robi w domu? Matka Redaktorki (w telefonie do Radia) Halo! Halo! ... Ale z ciebie córeczka! (z wyrzutem) Nigdy nie masz dla mnie czasu, bo tylko Radio i Radio! Czy ja ciebie w Radiu urodziłam? Wiesz Dorotko, jakiego poznałam fantastycznego faceta? Wiesz, ja go fascynuję. Zawsze marzył o takiej no...o dojrzałej kobiecie. Wyobraź sobie – jest zachwycony, że byłam główną księgową. Zawsze marzył, żeby poznać główną księgową. Mówi, że ma pociąg do liczb. Chociaż nigdy nie znał tabliczki mnożenia, ale ma pociąg. Redaktorka Mamo!... Matka On jest bardzo inteligentny – wymyśla złote myśli czy jak tam to się na to dziś mówi – slogany, hasła reklamowe, i zaprosił mnie na pączki. (trochę melancholijnie) Cóż, skoro to ostatki? Homer (na antenie radiowej) Właśnie, nikt nie wie, co on robi w domu ten tajemniczy, współczesny Homer. Nie chodzi mi o siebie. Jest bardzo wielu ludzi okaleczonych przez los. Znam wielu takich. Pani redaktor chyba też? Siedzą oni w domu, zamknięci w sobie i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Może nawet nikt im nie powiedział wprost, że są do niczego i że nigdy nic nie wymyślą. Może nawet nie wiedzą tego, że można byłoby coś wymyślić, że wystarczyłoby postawić innych przed jakimś faktem, zmusić do reakcji, do wyboru między dobrem a złem. Redaktorka Z kim mamy przyjemność? Homer Homer. Powiedzmy, że Homer, ot, tak jak u Szymborskiej. Istnieją tacy, którzy po prostu są, jak stare niepotrzebne rzeczy, albo zwierzęta, które już przestały biegać. I im się należy pomoc. Bo to bywa różnie. Czasem taki człowiek pracuje, powiedzmy, w jakimś magazynie, wraca do domu, wciśnie guzik telewizora i nawet go nie ogląda, patrzy bez zrozumienia, bez zainteresowania. Coś tam z tego telewizora do niego gada, coś tam się rusza, ale w nim nic się nie rusza, bo on obojętny na to, co widzi, bo on jest w środku martwy! 9 Pani Psycholog Czy może Pan się tak czuje? Homer Nie mówmy o tym. Pani Psycholog Jak możemy panu pomóc? Homer To pani jest psychologiem, to pani wie, jak się może czuć człowiek, któremu odebrano niemal wszystko. Pani Psycholog To aż tak źle? ( milczenie) Ale ma pan kogoś bliskiego? Homer Miałem, ale nie mówmy o mnie, nie warto myśleć tylko o sobie. Pani Psycholog Słusznie pan mówi. W chwilach trudnych, w chwilach własnego nieszczęścia warto spróbować zająć się innymi. Homer O właśnie, z ust mi pani doktor wyjęła. Ja mam właśnie w sobie takie wielkie pragnienie, żeby coś zrobić dla innych, dla tych, którzy wegetują... Pani Psycholog To bardzo dobrze. Homer ...którzy nie umieją żyć , bo oni nie wiedzą, jak można żyć. Bo im nikt tego nie unaocznił. Przecież to są zmarnowane istnienia. Ci ludzie jedzą, wypróżniają się, śpią, a nawet jak kochają, to tylko podbrzuszem. Ci ludzie nie wiedzą, co to znaczy żyć. Redaktorka Mieliśmy mówić o nudzie. Homer No właśnie o tym mówię. Ci ludzie się nudzą. Mało – oni sami są nudni – dla innych i dla samych siebie. Trzeba im pomóc. Ja mam nawet pomysł. Pani doktor na pewno wie, że w Stanach Zjednoczonych jest cały taki ośrodek do obrony przed nudą, a naprawdę wspierający ludzi w ich samotności. Ja bym proponował, żeby coś podobnego, na małą polską skalę zorganizować u nas – taki terapeutyczny ośrodek pomocy ludziom w potrzebie. Pani Psycholog Chwalebna inicjatywa. 10 Redaktorka Kto by miał to prowadzić? Homer Chętni. My sami, którzy chcemy pomagać, którzy chcemy się otworzyć dla innych. Stworzylibyśmy sieć międzyludzkiej wspólnoty. Ażeby nie być gołosłownym – sam zaproponuję siebie. Wszyscy, którzy chcieliby, abym im pomógł, abym z nimi był choćby przez telefon – niech do mnie zadzwonią. Mój numer 624... Redaktorka Niech się Pan zastanowi – dobrych łatwo wykorzystać. Homer Ale ja chcę się dać wykorzystać. Pani Psycholog Różni ludzie nas słuchają. Mogą nie dać Panu spokoju. Homer To już moje ryzyko. Chciałbym zaoferować swój czas, pomysłowość – a panie mi uwierzą – jestem pomysłowy. Pani Psycholog Wierzymy. Homer Mam doświadczenie. Znam się na ludziach. (Chwila muzyki. W studio rozluźnienie. Redaktorka wychodzi do reżyserki, po chwili przynosi kawę dla siebie i Pani Psycholog, mówiąc) Redaktorka Żebyśmy nie zasnęły. Uwaga, wchodzimy. ( Z reżyserki znak, że mają telefon). Redaktorka (znów na antenie) Mamy jeszcze łączność z panem Homerem, człowiekiem o wielkim sercu i – zdaje się – ciekawych pomysłach. Prosimy, co by Pan chciał nam zaproponować? Homer Najważniejsze to, jak powiedziała Pani doktor – sięgnąć w głąb drugiego człowieka, by mógł wejrzeć w siebie samego. Nie podejrzewamy nawet, jakie siły w nas drzemią, jaki potencjał uśpiony jest w każdym z nas. A wystarczy przycisnąć odpowiednią sprężynkę, ukrytą w naszym mózgu, żeby... Pani Psycholog Widzę, że panu Homerowi, jeśli mogę się tak zwracać, nie są obce tajniki ludzkiej psychiki. Taka samorzutna oferta współpracy ze słuchaczami wydaje mi się niezmiernie interesująca. Co Pani na to, pani redaktor? 11 Redaktorka No, dobrze. Spróbujemy. (niezupełnie przekonana) ( Homer powoli się zmienia z przegranego, w przywódcę przegranych. Niepostrzeżenie zmienia mu się głos) Homer Mój numer: 624–17–02. Przyrzekam, że nie będziecie się nudzili. Kto smutny, samotny lub go coś gryzie – niech spieszy do mnie. Bracia wolni, nieutuleni, niezrozumieni, opuszczeni – dzwońcie do mnie. Ci, których los pokrzywdził, żona rzuciła, oszukani i zdeptani. Ci, którzy dosyć mają prezydenta, prawicy i lewicy. Ci, których obrobili, nabili w butelkę, którym odebrano Boga, bez względu na to, jaki On był, którym odebrano nadzieję, a za to dano sieczkę frazesów fałszywych kaznodziei, lukrowany świat do lizania przez szybę, ci, którzy nie wiedzą jak, nie mają po co albo już im się nie chce – niech się poderwą! Nie leżcie drętwo przy tym radiu, nie patrzcie w sufit. Nakręćcie mój numer. Połączcie się ze mną, ja was już nie opuszczę 624–17–02. Redaktorka Pan Homer dość elokwentny. Pani Psycholog Dobrze, dobrze. Najważniejsze to pobudzić ludzką inicjatywę. (Muzyka. Zmiana planu. Studio wygaszone. Za kręgiem światła, w półmroku drugi, równoległy plan. Homer odbiera telefon i rozmawia z kimś z miasta.) Homer Tak? Słuchaczka 2 Kotku, to ty? (zmysłowo) głos masz taki interesujący, męski. Homer No więc? Brakuje ci czego, siostro? Słuchaczka 2 (kokieteryjnie) Może brakuje. A co potrafisz? Co byś proponował? Homer Żebyś się nie wygłupiała. To wszystko idzie na antenę. Słuchaczka 2 Ejże, ejże! Będziesz mi lizał paluszki? Bas w słuchawce A mnie, kotku? (W tle śmiech kobiety) 12 Homer To nie telefon pomocy seksualnej, młocie. (Homer odkłada słuchawkę. Po chwili znów dzwoni telefon) Słuchacz 2 Panie, i co pan sądzi – winny jest czy niewinny? Homer O czym Pan mówi? Słuchacz 2 Jak to? – o łysym. ( Homer odkłada słuchawkę) ( Znów ktoś dzwoni) Słuchacz 3 O co tu chodzi? Homer No, słucham? Słuchacz 3 To ja słucham. Homer To ty do mnie dzwonisz. Znaczy czegoś ci potrzeba. Straciłeś Boga? Słuchacz 3 Chyba ty straciłeś... rozum. Jesteś czubek. (Odgłos odkładanej słuchawki, za chwilę znów ktoś dzwoni) Samotna ( nieśmiało) Pan Homer? Homer Słucham. Samotna Tak ładnie pan przemawiał. Homer Prawdopodobnie mówiłem do pani. Samotna Jak to ? 13 Homer Pani zdaje się, umie słuchać, ale chciałaby też mieć do kogo mówić. ( Homer siedzi w fotelu, jedną nogę położył na stole) Samotna Tak. Skąd pan wie? Homer Już kiedy zwracałem się do wszystkich, wiedziałem, czułem, że mnie pani słucha. I mówiłem do pani, właściwie tylko do pani. Samotna Trochę mi w to trudno uwierzyć. Homer Tak naprawdę to się mówi do jednej osoby, bez względu na to, czy cię słucha cała wioska, czy cała Polska. Rozmowa, prawdziwa rozmowa jest tylko między dwojgiem ludzi. I mnie wystarcza, kiedy w tłumie, do którego przemawiam, jest jedna osoba, która mnie wyczuwa, która chce mnie słuchać, która umie prawdziwie słuchać. Reszta to masa, to świadkowie zdarzenia. Samotna Pan jest chyba bardzo inteligentny. Homer Dosyć. Samotna Ale czy zechce mnie pan wysłuchać? Zabieram panu czas. Homer Te wstępy są niepotrzebne. To one zabierają czas. Mów. Samotna Przepraszam. Ja wiem, że to moja wada, ale gdyby pan wiedział, jak mi się nie układa… Homer Jesteś teraz sama. Samotna Tak. ( zaskoczona, z podziwem). Tak, znów pan zgadł. Próbowałam, nawet krótko byłam w małżeństwie – i poświęciłam studia... przez niego, dla niego, nic to nie pomogło, dziecko też poroniłam, ale odszedł, chociaż bardzo prosiłam, potem długo chorowałam. Homer Bił cię? Samotna Nie, to ten drugi... bił... dopóki miałam trochę pieniędzy. 14 Homer Czym? Samotna Różnie. Ale najczęściej sznurem do żelazka. Homer Nie był zbyt oryginalny. Zapewne też odszedł. (Słychać odgłos windy na klatce schodowej, co wyraźnie niepokoi Homera) Samotna Tak, jak już wszystko mi zabrał. (Homer wsłuchany w głosy za drzwiami przez dłuższą chwilę milczy) Homer I pewnie byś chciała, żebym ci powiedział, co można zrobić z takim nieudacznictwem? Samotna No, nie myśl sobie... Homer Mów mi lepiej – pan. (Za drzwiami uspokaja się) Samotna Przepraszam. Niech pan nie myśli, że ja nic... że ja nie próbowałam, tak w ogóle. Moje zainteresowania, owszem, próbowałam, interesowałam się ( z ożywieniem). Ja wyznaję praktyki Wschodu, nie obcy mi Zen i... Karota i chodziłam na kursy Silwy, tego – wie pan... Homer Wiem, wiem. Samotna I czytałam „Ee”… Homer To dziś takie ę ę – nie? Samotna …i piękne powieści Gretkowskiej. Homer Bezsprzecznie szczytowe dzieła naszej współczesnej kultury narodowej... Samotna Pan kpi? 15 Homer Nie, tegż jestem w euforii. Ale na razie cię pożegnam, bo się inni nie mogą dodzwonić. Próbuj się ze mną połączyć. Dużo ci powiem. Zacznij już nakręcać. (Odkłada słuchawkę, telefon za chwilę dzwoni) Młody Nie bardzo wiem , dlaczego ja do pana dzwonię. Homer Tak, mów. Młody Bo ja właściwie to nie mam nikogo takiego... w ogólne trudno mi się zorientować... Homer To cię męczy? Młody Nie mogę spać. Całymi dniami i nocami, czasem tydzień i dłużej w ogóle nie śpię. Homer (Homer nie pyta, tylko stwierdza): Lekarze ci nie pomogli. (wyciąga z kredensu jakiś alkohol i dwa kieliszki). Młody Nie pomogli. Homer Piłeś. Młody Piłem. Teraz nie piję. Najwyżej dwa piwa. Homer Nie masz dziewczyny. (Nalewa do obu kieliszków. Podnosi jeden, stuka nim w drugi i wypija) Młody Nie mam. Homer Folgujesz sobie? Młody Folguję, ale to nic nie daje. Homer Co zażywasz? 16 Młody Nic nie zażywam. Homer Nie kłam. Wszyscy zażywamy. (Wypija z drugiego kieliszka. Ponownie nalewa) Młody Pan też? Homer A co ty myślisz, że ja jestem święty? Młody Właściwie to już nie bywam na haju. Homer Dlatego chorujesz. Ale dam ci coś zastępczego – pasję. Te wszystkie środki bez pasji to gówno, to półśrodki, ćwierćśrodki dla ćwierćinteligentów. Zażywać wolno tylko inteligentom, przez duże I, artystom życia, tym, którzy muszą brać, bo są czuli na życie, bo światło robi na nich wrażenie, (podnosi kieliszek i przygląda mu się pod światło) bo po cichu płaczą na filmie, chociaż w rzeczywistości wszystko mają w dupie. Słyszysz granie? Nie wiesz, jakie, nie wiesz, skąd. Może to w tobie gra? Zapal świeczki. Zapal mówię, nie zwlekaj. Nie dziw się niczemu. Zapal świeczki. Masz je w domu? Młody Mam. Już zapalam. Homer Zgadnę – lubisz poezję? Nie mów. Zgadnę, że Stachurę. Młody Tak , panie Homer, Stachurę. Homer Szkoda, że nie znałeś Staszka. Młody Jakiego Staszka? Homer „Nie ta szampańska, co kopytkiem stuka” – Grochowiaka, przyjacielu. Za szybko go pochowali. A przecież mówił: „Nie cały minę, choć zostanie owo kochanie ziemi w bajorku... i oście i przeświadczenie, że śledź bywa w poście zarówno piękny jak pod jesień owoc”. Wystarczy jedna generacja, a już pochowają. To samo z Irkiem – kulwa– Iredyńskim. Mieli chłopcy charyzmę, nie tylko pili. Młody Pili? 17 Homer Wtedy się piło, chłopcze, nie ćpało. Inne czasy. Cholera, to przecież prawie wczoraj. Za nich! ( wznosi kieliszek) Młody Pan ich znał? Homer Czy ich znałem? Hej, u Fukiera, pod Kuchcikiem, w „Kulturze” w kawiarni „Czytelnika”, u cioteczki, co w tym samym podwórku, co „Twórczość” –tam ich znałem. A jak na Trakcie Królewskim myśmy królowali! „Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia” – spytaj Zbyszka Jerzyny. Ale mówmy o tobie. Jesteś wrażliwy, tylko nie ma kto tobą pokierować. Trzeba ci mistrza – Nauczyciela! Dzisiaj już nie ma mistrzów, nie ma tej starej dobrej instytucji. Każdy jest mądry i dlatego tyle głupoty dokoła. Młody A pan? Homer Co ja? Gdybyś wiedział, co ja....? (Przygląda się sobie w lusterku stojącym na stole). Zadzwoń później, pomyślimy, co się da zrobić. Zadzwoń, bo teraz muszę trochę ze światem, dla świata. (Spycha puste kieliszki na krawędź stołu. Spadają i tłuką się). Redaktorka Polaków Nocne Rozmowy – słucham. Matka ( płacząc) Kochana, przyjdź zaraz. Koniecznie. Jakie życie jest okropne. (Redaktorka daje znaki, żeby wyłączyć matkę z anteny) Redaktorka Ludzie mają ważne problemy. No tak, rozmowa się przerwała. Posłuchajmy więc muzyki. ( Na tle muzyki do reżyserki) Mówiłam do cholery, żeby mnie z nią nie łączyć. Jeszcze pani nie rozpoznaje jej głosu?! Słucham? Ależ nic się nie stało! Co się miało stać? Z nią jak z dzieckiem. Co ona nieraz wyprawia! Matka Honda to samochód! Margaryna kujawska jest lepsza od masła! Najlepsze kasztany są na Placu Pigal. Córeczko to... to właśnie Władysław tak pięknie układa. Redaktorka Jaki Władysław? Matka No ten od sloganów – mówiłam ci. Właśnie mamy się pobrać i poszliśmy na pączki. Redaktorka Znowu? Mama nie ma umiaru! Jak tak można? Ile razy mamę prosiłam, żeby się mama trochę ograniczała. 18 Matka Wiem, wiem córeczko – cholesterol. Ale to tak wyszło. Graliśmy w trefelki... Redaktorka (z rezygnacją) W trefelki... Homer Nic mi do tego, że ginie epoka. Cieniem żmijowym kładzie się na piasku nowej generacji wschód. Robespierzy biznesu, Jakobini zysku przeliczają gorliwie giełdowy różaniec, a co czwarty ziemianin – powiem bez metafor – cierpi zwykły głód. W tych okolicznościach okopy Świętej Trójcy, drogi Hrabio Henryku, wraz z daremną dumą zostaw historii bezdusznej, której nie odmieni nawet twój łaskawy Bóg. Redaktorka Bardzo ładny wiersz. Czyj to? Pani Psycholog Czy to może?... Homer Tak, mój. Redaktorka Pan jest poetą. Homer Nikim nie jestem. Redaktorka Ale co miał oznaczać ten wiersz? Myśli pan, że poezja nocą w walce z nudą... Homer Frazesy! Redaktorka (strofująco) Panie Homer! 19 Homer A tam, Homer! Wszystko to mistyfikacja. Pani Psycholog Ale jest pan autorem takiego wiersza i jeśli rozumiem... Homer Nic pani nie rozumie. O to chodzi, że nic pani nie rozumie, szanowna pani psycholog. Redaktorka Pan się czegoś napił. Homer Napił! – zażyłem porcyjkę. Redaktorka Nie, w ten sposób nie możemy. Bardzo przepraszam, ale ... Pani Psycholog ( Jakby uchwyciła za kopyto swojego psychologicznego Pegaza) Chwileczkę. Panu jest źle. To pan jest samotny. To panu potrzebna pomoc. Homer ( groźnie) Siostro!... Pani Psycholog Pan, podejrzewam, utożsamia się z Hrabią Henrykiem, może nawet z Krasińskim, tylko że lata minęły, wiek minął z okładem... Homer Nie trzeba mi okładów, ani żadnych bzdur. Pani Psycholog (Nie zrażona. Widać, że cała w zapale) Tylko, że teraz po doświadczeniach wielkich wojen, ludobójstwa i zwycięstwa przemocy – „Galileo Vicisti” wydaje się panu kpiną, pan się obraził na cały świat, pan się obraził na Boga. Homer Jaka jest pani naiwna. (Coś miesza w miseczce – pewnie rozrabia mydliny) Redaktorka To nie ma sensu. Homer Pewnie, szanowna pani redaktor, przecież wiek się kończy, nawet milenium. Nikt tego nie zauważył. I co, mam pochylić głowę, jak ów niemy ? Nie, nie – ja jeszcze przemówię, zanim się ten wiek skończy, jako wielki dekadent – przemówię jeszcze, zanim się skończy ta szlachetna audycja. (Puszcza z góry bańki) 20 Redaktorka Pan jest inteligentnym człowiekiem, niech pan powie, o co panu chodzi. Homer Czy nie myślicie, że Boga też można sądzić? Redaktorka I dlatego zadzwonił pan do naszego programu? Homer (nie zwracając na nią uwagi): Gdyby nawet potem był raj, powiedzmy – czysta wysublimowana szczęśliwość naszych zbawionych duszyczek (twardo) to czy to rozgrzesza Boga, który zezwolił na tyle cierpień – na Ziemi?! Pani Psycholog Sami je powodujemy, czasem je nawet wybieramy. Bóg zostawił nam wolną wolę i nie zawsze reaguje. Homer (drwiąco) Nie zawsze? „Boże czemuż tam Ciebie nie było?– powiem za Karolem Ludwikiem Konińskim. – Czemu pozwoliłeś, aby Cię diabeł wygnał? Czemuś taki jakby bezsilny? Czemu tam jesteś, gdzie już jesteś, a nie ma Ciebie tam, gdzie Ciebie nie ma? Tam, gdzie najwięcej Ciebie potrzeba?” Pani Psycholog Ma pan fantastyczną pamięć. Redaktorka Czy to konieczne dla naszych rozważań o nudzie? Homer A pewnie, że koniecznie, jeżeli mamy się poważnie traktować. Zasadą jest, by dotrzeć do głębi naszego niepokoju, do głębi bólu – tak, pani doktor? A jak to zrobić bez rozliczenia się z Bogiem?... Pani Psycholog Właściwie tak. Homer (znacząco) Więc trzeba się odkryć głęboko, ostatecznie, żeby znaleźć siebie – dobrze mówię – pani redaktor? Redaktorka O co panu chodzi? Homer „Nie można obcować z kimś, jeśli nie istnieje się samemu” – Panie rozumieją, co to jest istnieć? „Każdy istnieje w grupie naprawdę, jeżeli manifestuje czynnie swoją w niej obecność 21 całego siebie. Tak bardzo przywykliśmy do ukrywania się w życiu, że sam fakt nieukrywania się graniczy wprost z cudem, jest jakby wyjściem z jaskini na pełne światło”. Ładne, co? Pani Psycholog No widzi pan, jak pan ładnie może… Homer Siostro, nie oceniaj w swej naiwności, nie oceniaj. To Grotowski, Jerzy Grotowski. Redaktorka Państwo wybaczą, ale w tej konwencji nie możemy... Homer Moment! Możemy zmienić konwencję – spróbujemy wyjść z tej jaskini na pełne światło? Dobrze? Redaktorka Nie rozumiem. Homer Zachęcały panie słuchaczy do obnażania się. A czy pani gotowa jest tak się nam pięknie obnażyć? Co? (Redaktorka milczy)...i nie ukrywać się przed naszym penetrującym wzrokiem? Redaktorka Kto tu się ukrywa, panie Homer? (ironicznie podkreśla „Homer”) Homer Niech nam więc pani powie, dlaczego tak często zaprasza pani do swojej audycji Joannę Rębowską? Redaktorka (trochę poirytowana) I do tego była panu potrzebna dygresja o Bogu? Pani doktor jest znanym psychologiem, doskonałym naukowcem, specjalistą... Homer Znanym? Dopóki pani nie wpuściła jej na antenę, nikt o niej nie słyszał. Redaktorka Doprawdy, a kim pan jest, żeby to oceniać? Homer Jestem sędzią ludzkim. Redaktorka O, cho cho! – mocno powiedziane. I co, będzie nas pan sądzić? Homer Panią. 22 Redaktorka A cóż pan o mnie wie? Homer Wiem, że nie piękne oczy pani Joanny są myślą przewodnią w tej niebotycznej hucpie... Redaktorka Pan chyba nie rozumie obcych wyrazów, które wypowiada... Homer ...lecz sponsoringowa moc jej męża – i nie tylko sponsoringowa. (przedłużające się milczenie. Redaktorkę wyraźnie zatkało). Co, mam kontynuować, czy teraz mnie pani definitywnie wyłączy? Pani Psycholog O co tu chodzi? Redaktorka To zwykłe insynuacje. Nic to zresztą słuchaczy nie obchodzi. Homer To ich najbardziej obchodzi. A co, myśli pani, że może transcendencja, czy też mój inteligencki sceptycyzm? Trochę brudu, trochę łajna na nieskazitelnej twarzyczce ulubienicy mediów – tego pragną. Zapewne chcieliby też dowiedzieć się o tym intymnym hoteliku „Pod Dębami”, w którym się odbywają pani ciche spotkania z nową gwiazdą naszego biznesu. Redaktorka Przepraszam państwa, musieliśmy wyłączyć pana Homera. Od razu wydał mi się osobą niezrównoważoną, ze zbytnią chyba fantazją. Dla odprężenia chwila muzyki. Pani Psycholog (niby spokojnie) Czemu go wyłączyłaś? Trochę się popisuje erudycją, ale to bez wątpienia człowiek kultury, chociaż nie zawsze jest kulturalny. Znasz go? Redaktorka Daj spokój. Przecież widzisz, że to wariat. Pani Psycholog Wydawało mi się... No, przyznaj się, masz jakiś cichy romans? Redaktorka Każdy ma jakiś cichy romans – jak nie w rzeczywistości, to w wyobraźni. (Redaktorka podaje słuchawkę Pani Psycholog jakby nieświadomie. Wcześniej nie było też żadnego dźwiękowego sygnału) Pani Psycholog (do słuchawki) Czy ty myślisz, że ciało nasze jest tylko dla nas samych? To, że linia moich bioder tak ci się podoba, (lekko wodzi końcami palców po nodze), że moje piersi budzą w tobie tkliwość, czasem pożądanie – to już wszystko, o co w tej życiowej grze chodzi? Prze 23 cież ukrywa się za tym chyba coś o wiele bardziej potężnego, pragnienie dawania życia, możliwy wybuch życia. Prawo do niego oprócz nas, którzy już jesteśmy, mają ci, którzy z nas mogą powstać. Wstrzymywanie się od tego prawa i zarazem obowiązku jest czymś podobnym do zabiegu aborcji. Bo czyż skutek nie jest podobny? Jeżeli z własnej wygody lub innej egoistycznej przyczyny powstrzymujemy się przed poczęciem nowego życia – to przecież w efekcie czynimy tak, jakbyśmy je zgładzili. Dlatego to, że chciałeś użyć prezerwatywy jest podobne do zbrodni. A znamy się tyle lat. Wydawało mi się, że jesteś najlepszym przyjacielem rodziny. Ja, po tylu latach twojego wlepiania się we mnie tymi niebieskimi gałami, decyduję się wreszcie, przezwyciężam swój dziewczęcy wstyd, narażam swoje małżeństwo – bo gdyby mój mąż się dowiedział... narażam się na to, że będzie mi z tobą lepiej niż z nim i że potem ciągle będę ciebie pragnąć, a ty, wstrętny i prymitywny hedonisto, zakładasz sobie prezerwatywę! (Rzuca słuchawkę i już całkiem spokojnie zwraca się do Redaktorki) Czy ten gwiazdor biznesu… Redaktorka No, chyba nie myślisz...? Pani Psycholog Czasem tak myślę. (Zmiana planu. Studio radiowe wygaszone. Znów Homer podnosi słuchawkę.) Homer Słucham. Samotna To znowu ja, Pan mi wybaczy, że jestem taka… Homer Tak, tak. Pamiętam, jesteś czuła, o dramatycznej potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem. Jesteś na swój sposób piękna. Ja widzę twoje piękno, chociaż inni tego nie dostrzegają, bo nie potrafią patrzeć. Samotna Chciałabym się z panem spotkać. Ufam panu... Homer To daremne. Ja ci nie pomogę. To wszystko daremne. Rozbudzę tylko tobie nadzieję. Potem byś się nie odczepiła. (Masuje sobie głowę) Samotna Dlaczego pan tak mówi? Homer Ty jesteś naznaczona. Nadajesz się tylko na ofiarę. Samotna Nie! 24 Homer Są ludzie, którzy nie mają szans od urodzenia, bez względu na to, co by robili. A inni są wybrani. Pytasz – do czego? Do tego, by sterować losami świata lub chociażby losami tych, z którymi się stykają. Oni są posłańcami Bogów. Samotna Niech się Pan ze mną spotka. Na wszystko się zgodzę. Proszę. Homer Widzisz. Jesteś przeklęta. Ktoś, kto mówi, że się na wszystko zgodzi, już przegrał życie. Pozostaje ci bezsensowna wegetacja i pewna klęska. Nadajesz się tylko na ofiarę. (Obydwoma rękami ściska sobie głowę) Samotna Ja proszę. Pan jest inny. Homer Inny, bo ci nikt inny tego nie powie, że daremnie się starasz, że powinnaś po prostu przerwać ciąg tych niepotrzebnych cierpień. Samotna Pan mnie tylko wypróbowuje, pan jest dobrym człowiekiem. Homer Rozdeptana gnido, depczę cię oficerskim butem z cholewami. Nie czepiaj się mnie. Jesteś łajnem nic nie znaczącym dla świata. Takie jak ty muszą się przyznać do klęski własnego człowieczeństwa, twoje istnienie nas poniża, ty już za życia jesteś popiół, jesteś nicość. Przecież dobrze się orientujesz, że nie jesteś nikomu potrzebna. Zastanów się, po co żyjesz. Musisz z tym skończyć. Wymagam od ciebie tylko chwili odwagi, jednej twórczej chwili w twoim życiu. Wiesz, że nie jestem szalony, tylko szczery. Pozbieraj się. Raz się na coś zdecyduj. Zobaczysz, wtedy poczujesz się kimś, będziesz pełna, pełnowartościowa, tylko od ciebie będzie wszystko zależało. Pomyśl – poczuj to choć raz. Nie będziesz już więcej zwykłą galaretą jak zawsze. Widzę, znowu cię widzę. Rośniesz, stajesz się, stajesz się kimś – na tę chwilę. Nie wahaj się! Tak – teraz promieniejesz, teraz się wyprostowałaś. Brawo! Podchodzisz do kuchenki gazowej. Tak... Tak... Teraz – zrób to, widzę, jak to robisz... (dyszy – jest wyraźnie podniecony) Widzę cię! Jesteś wspaniała! (Odkłada słuchawkę). No, dobra. ( Oddycha chwilę głęboko – jak po biegu lub po spełnieniu. Rozświetla się studio radiowe. Redaktorka podnosi słuchawkę) Redaktorka Halo? To znów pan!? Homer „Smutne są modlitwy samotnych. W samotnych ogrodach agonii chciałoby się mieć kogoś, kto przynajmniej nie śpi...” I to Koniński. Ciekawe, czy poza Bogiem ktoś jeszcze czuwa i przysłuchuje się tej audycji. To dobra audycja, działa na ludzi. Właśnie, jedna z człekokształtnych już się nawet wybiera do ogrodu agonii. Może się znudziła? 25 Pani Psycholog Homer, o czym pan mówi? Homer Zadzwoniła do mnie i zażądała pomocy. Zachciało jej się prawdziwego życia... ze mną. Zasugerowałem jej samobójstwo. W jej wypadku to korzystniejsze wyjście...I bardziej godne. O godność trzeba dbać. Pani Psycholog Pan to mówi poważnie? Homer Jak najpoważniej. Ja zawsze dbam o godność, nawet kiedy nie mam gdzie spać. Nigdy też nie proszę o skręta. Redaktorka Niech pan nam zaraz poda jej telefon. (Redaktorka daje znaki do reżyserki) Homer Może jeszcze do was zadzwonię. (Wyłącza się) Redaktorka ( do reżyserki): Zawiadomcie ochronę. On jest niebezpieczny. (U Homera dzwoni telefon) Młody Ciągle było u pana zajęte. Homer Przygotowuję dobry pasztet. Młody Mogę pomóc? Homer To będzie twoim obowiązkiem. Ale nie wiem, czy nie skrewisz, czy podołasz? Młody Co mam zrobić? Homer O tym się dowiesz później. Powiedz, czy ty się nie kiwasz ruchem sierocych dzieci? Młody Czasem. ( Homer właśnie sam się tak kołysze) 26 Homer Czemu nie śpisz? Młody Nie mogę, słucham radia. Homer I czego się dowiadujesz? Młody Że wszyscy skrewili. Jeżeli nawet premier.... Homer Czemu się dziwisz ? Nawet Pan Bóg jest szpiegiem, cały czas nas szpieguje – to jest beznadziejne. Młody Beznadziejne. Homer Próbujesz się przed nim schować, a nawet nie możesz zgasić radia. Młody Nie mogę. Telewizji nie oglądam, ale radia w nocy nie mogę zgasić, bo nie mogę usnąć. Homer A może nie możesz usnąć, bo nie umiesz zgasić? Młody Muszę do końca, do cna... Homer Czemu? Młody Bo jeszcze do mnie coś mówią, śpiewają mi i znowu coś mówią, a ja już nie mogę, ale słucham, bo kiedy do mnie mówią... Homer Do ciebie? Młody Nie mogę usnąć. Jezu, jak mnie męczą, ciągle coś do mnie mówią. W dzień też nie mogę usnąć, czasem tak przez dwa tygodnie, między niebem i ziemią, między zasypianiem i nieuśnięciem. Homer Widzę to, macki wystawia radio, ono cię wciąga – totalne medium, ono ci wysysa krew. Jesteś do cna wyczerpany, ale mu posłuszny. Muszę to z ciebie zdjąć. Otrzep ręce. Nie dziw się – strzepnij rękami, tak, przymknij oczy. Przechyl się do przodu, o niczym nie myśl, poddaj 27 się, poddaj się mi. Pamiętaj, ja ci daję moc, biorę cię w obronę. Ono wysysa ci wszelkie soki, zniewala, dlatego ciągle chce ci się pić. Nie możesz usnąć, bo chce ci się pić. Ale ja cię napoję, ja ci będę karmą, poprowadzę cię ku światłu, ku źródłu i przeciw tyranowi. Powiedz, jak chciałeś ze sobą skończyć? Młody Skąd pan wie? Homer Synku, jak ja mogę tego nie wiedzieć? Młody Miałem się wysadzić. Homer Bardzo dobrze. Wysadzisz więc radiostację. Musisz się od niej oderwać, brutalnie oderwać. Młody Jak to? Homer Nie pytaj o nic, tylko czuj moją myśl. Niech ci ona będzie busolą. Ja cię uwolnię, ty uwolnisz innych (ciszej, jakby do siebie) od smoka totalitaryzmu pożerającego umysły. Młody Słucham? Homer Tak, tak – tylko słuchaj, ale całym sobą, całym swoim wnętrzem. Masz oczy zamknięte? Młody Tak. Homer Wyciągam ku tobie dłonie – czujesz? Młody Tak. Homer Czujesz ciepło? Młody (waha się) Czy czuję? Homer ( stwierdzająco, z mocą) Czujesz ciepło, taki ciepły prąd. Młody Tak. 28 Homer Masz w domu cały ten arsenał, wszystko to, co wybucha? Dużo tego masz? Młody Wystarczy. Długo gromadziłem. Homer To dobrze. Ubierz się w to, pozawieszaj pod kurtką wszystkie te rajskie jabłuszka – pamiętaj – jesteś wyzwolicielem. Zaraz cię nastawię na cel. Młody Tak jest! (Studio radiowe) Redaktorka ( na tle muzyki) Dobrze, panie majorze, spróbuję go przytrzymać. Głos z reżyserki Uwaga – masz go na antenie. Redaktorka Halo. Ach, to pan, panie Homer. Homer „No i teraz słuchajcie, słuchajcie, śmiertelni, w zdumieniu pilnie nadstawiajcie ucha, o pilni, o zdumieni, o zasłuchani śmiertelni, słuchajcie – słuchający – zamienieni w słuch”. Pani Psycholog Szymborska? Homer Słusznie. To tytuł jej wiersza. Cytuję go, gdy chcę oznajmić rzecz doniosłą i brzemienną w skutkach. Redaktorka Słuchamy, panie Homer. Homer Jak nie zgadniecie, czyje – wylecicie w powietrze. Redaktorka Jak to – jest pan terrorystą? 29 Homer Jestem humanistą, droga pani redaktor. Redaktorka I dlatego mamy wylecieć w powietrze? Co pan znowu kombinuje? Homer Wysłałem na was żywą torpedę. Pani Psycholog Dlaczego? Przecież humanizm jest filozofią dobra. Homer Dobro to rzecz względna. Nie słyszała pani o tym? ( Manipuluje przy czymś, jakby rozciągał jakieś druciki. Drugi plan jest jednak w mroku, zbyt mało wyraźny, by dokładnie widzieć zabiegi postaci) Redaktorka Pan jest szalony. Homer Może mój humanizm trochę się różni od waszych frazesów o człowieku. Ja człowieka wciąż studiuję. Stawiam go w nieoczekiwanych sytuacjach, kształtuję go, tworzę. Sprawdzam przy tym siebie. Dokąd mogę dojść, czy się nie cofnę, czy dla stada, dla stadnego myślenia sprzedam swoją indywidualną duszę? Pani Psycholog Skrajny indywidualizm i bezideowość – to nowe totalitaryzmy. Homer Wiem, słyszałem. To złote myśli naszego papiestwa, rzucone na płodny grunt hodowli człowieka wierzącego. Ale sam papież kiedyś powiedział: „Wyprzedać swoją wolność – to jest wyzbyć się swojego człowieczeństwa”. Ja tego nigdy nie uczynię. Pani Psycholog Papież nie mówił o nieograniczonej wolności – to byłaby samowola. Homer A czyż wolność, która jest ograniczona, jest jeszcze wolnością? Redaktorka Wy tu toczycie filozoficzne spory, ale jeśli prawdą jest to, co on powiedział… Homer Taka jest właśnie prawda. Czy chcą panie o prawdzie? Redaktorka Chcemy, żeby się pan przestał wygłupiać i powiedział, że to wszystko żarty. 30 Homer Droga pani redaktor, jak bym mógł żartować z rzeczy ostatecznych? Redaktorka O co panu chodzi? Homer O to, żebyśmy się nie nudzili. Przecież obiecywałem. No co, nie nudzicie się? Tak, pani doktor miała rację. Wszechświat jest w nas, trzeba go tylko uruchomić. Inteligencja, kreatywność to najwyższe wartości – prawda? Właściwie je wykorzystaj, będziesz panem stworzenia. Redaktorka Tą piękną myślą słuchacza moglibyśmy skończyć audycję, ale posłuchajmy jeszcze jazzu nocą. (Muzyka. Dalsza rozmowa na jej tle poza anteną) Redaktorka Homer, co z tą żywą torpedą? Co ty pieprzysz? Homer Pani Redaktor – są ludzie, którzy mi się poddają. Ja mam w tym dużą zdolność. Bóg mnie zaopatrzył w taką specjalną energię. Mogę na odległość uśpić, mogę takiemu medium niejedno nakazać. Zresztą sama się pani przekona. Redaktorka Nie bardzo w to wierzę, ale wolałabym, żebyś sobie darował te wszystkie eksperymenty. Nie uważasz, że na dziś wystarczy? Homer Siostro, to dopiero początek. Redaktorka Nie nazywaj mnie siostrą. Homer Wszak wszyscy jesteśmy w Panu braćmi i siostrami. A teraz wyznaj pani doktor Rębowskiej – ale tak, żebym słyszał – jaka z ciebie siostra, no, powiedzmy – bardziej „szwagierka”. Redaktorka Co to ma znaczyć? Homer Dobrze wiesz, co mam na myśli. Chcesz się ze mną dogadać, otwórz przed nami swoją niewinną duszyczkę, wyznaj mi i siostrze Joannie swój grzech, bo w przeciwnym razie pociągnę za sznurki. Redaktorka Ty psychopato...! ( Redaktorka ze wzburzenia cała aż dygocze) 31 Psycholog Nie, nie tak, pozwól mi.. Jest tam pan jeszcze? Ja wiem, że pan uważa, że nikt panu nie jest potrzebny. To nieprawda. Nie ma takich ludzi. Homer Muszę się rozłączyć. Jesteście dziewczynki niegrzeczne. Redaktorka Homer – nie, przepraszam – poczekaj. Możemy się zabawić. Mam pomysł. Homer A co, źle się bawimy? Redaktorka (polubownie) To trochę jednostronna zabawa. Musisz nam dać szansę. Przecież ty jesteś mocniejszy. Nie chcę ci kadzić. Poznałbyś się na tym. Homer Pani redaktor, mnie zadziwia. No, no – i co dalej, co mi pani proponuje? Redaktorka Żebyś nie grał do jednej bramki. Masz za dużą przewagę. Homer Więc? Redaktorka Sprzedaj nam te twoje ofiary. Ile chcesz? Homer Obrażasz mnie... po raz drugi. Redaktorka Jak to po raz drugi? Homer Przypomnij sobie, dobra Samarytanko, pewien zimowy wieczór. Gwiazdy na niebie – mróz, ponad 26 stopni. W twoim salonie światło przyćmione, rodzinne, cieplutko. Córcia przedwczorajsza po ciężkich imieninach, a ty jak zwykle strudzona, przemęczona, więc wysyłasz matkę – szaloną, starą nimfomankę, która się ciągle truje, chociaż nieskutecznie, bo nie potrafi się godnie zestarzeć. Redaktorka Ach, to ty…! Homer Nie wpuściłaś biednego, zziębniętego kloszarda… Redaktorka (do siebie) Krab. 32 Homer …bo nieładnie pachnie, niesłodko przemawia, chociaż potrafił kiedyś zarazić swoją erudycją twoją córunię – oślicę i wyciągnąć ją nie tylko z polskiego, historii i z intelektualnej martwicy przed samą maturą, ale i z bardzo brzydkiego towarzystwa... Redaktorka To ty... jak mogłam się nie domyślić? Coś mi już świtało... ale ten głos... Homer To proste – przetwarzacz głosu. Co, opowiadać dalej? Opowiadać, jak twoja mamusia wcisnęła mi do ręki dziesięć złotych i wypchnęła za drzwi? Redaktorka Dobrze wiesz, dlaczego. Homer Chciałem się tylko ogrzać. Redaktorka Potem ogolić, potem wykąpać, potem zjeść naszą kolację, potem wypić nasz koniak, strzelić sobie porcyjkę, a wreszcie naubliżać. Homer Nie możesz zapomnieć o tych imieninach? Redaktorka Naplułeś profesorowi do talerza, wsadziłeś swoją obrzydliwą mordę w czekoladowy tort, którym zaraz obrzuciłeś wszystkich gości, potem się na nich zrzygałeś. Homer Bo to byli straszliwi mieszczanie i burżuje. Redaktorka A ty – niedoceniony artysta! I co, takiego świniaka znowu miałam tolerować? Homer Potrzebowałem pomocy. Redaktorka Ty zawsze potrzebowałeś pomocy. Ale od dawna tak naprawdę nikt ci już nie mógł pomóc. Homer Czy ty wiesz, coś mi wtedy zrobiła? Ty wiesz, co to jest odmrozić sobie nogi? Jedną na amen. 26 stopni minus. Redaktorka Żebyś sobie jeszcze mógł odmrozić ozór. 33 Homer Nie miałem gdzie się podziać. Byłem pobity. Redaktorka Teraz już zjeżdżaj i daj mi spokojnie prowadzić audycję. Homer Spoko! spoko! Redaktorka Zawiadomię policję. Homer Policja już dawno zawiadomiona, policja mnie dobrze zna, tylko nie wie, gdzie jestem, bo jestem zawsze gdzie indziej, najczęściej tam, gdzie mnie nie ma. Redaktorka No dobrze – przyjdź tu do nas, poprowadzimy audycje razem. Homer Hej, hej! Nieczysto ze mną grasz. „W dzień wszystko jest błahe, ale noc nie znosi kłamstwa” – Koniński. Myślisz, że nie wiem, że chcesz mnie wciągnąć w pułapkę? Redaktorka Nie wierzysz – trudno, daj więc za darmo te numery telefoniczne. Homer Dobrze, okażę wam swoją łaskawość, ale dam tylko jeden telefon. Wybierajcie – tej panienki, co manipuluje kurkami, czy gościa, który będzie wysadzać? Redaktorka Świr! Okrutny świr! Pani Psycholog Doroto, może ja? Homer, podaj tylko telefon tej nieszczęsnej dziewczyny. Homer Jakie to wzruszające i szlachetne, a może macie nadzieje ją wskrzesić i jeszcze wydostać się z radia przed wielkim bum? Uprzedzam, możecie nie zdążyć. No, muszę kończyć, skoro pani redaktor nie chce nam wyznać... Pani Psycholog Nie rozłączaj się. Homer Co, pępowiny ci się zachciewa? Ja już, mamuśko, dawno się oderwałem. Pani Psycholog (do Redaktorki) Dorota, powiedz, powiedz wszystko. 34 Redaktorka Nie dajmy się szantażować. Pani Psycholog Tu przecież chodzi o życie ludzkie. Redaktorka On blefuje. Pani Psycholog A jak nie blefuje? Powiedz prawdę. Redaktorka Przy nim? Homer Muszę to usłyszeć. Redaktorka Teraz nie mogę, mam audycję – nie? Bez przerwy leci sama muzyka. Homer To wpuść nas na antenę. Uatrakcyjnisz „Radio nocą”. Wyznanie pani redaktor, samokrytyka i samoświadomość aż do bólu, aż do głębi przyjaźni... czy to nie piękne? Redaktorka Czego wy ode mnie chcecie? Pani Psycholog Prawdy. Redaktorka Prawdy! A komu prawda dała szczęście? Homer No, no, no – i ty w krainie filozofii? Nie spodziewałem się, że się tego doczekam – taka konkretna, wyrachowana, mocna...? Redaktorka Nie jestem mocna... (trochę się załamuje) I już nie mogę. Pani Psycholog Przecież i tak wiem. Redaktorka Więc czego mnie męczysz? Czego obydwoje ode mnie chcecie?! Pani Psycholog Żebyś sama zdjęła maskę. 35 Redaktorka Ty jesteś do niego podobna. Pani Psycholog Jestem pryncypialna. Redaktorka Pryncypialna! Ty jesteś głupia, po prostu głupia. Pani Psycholog I dlatego zapraszasz mnie do radia? A może dlatego, że próbuję ratować twoją... (szuka słowa) chorą matkę! Redaktorka Chciałaś powiedzieć – „rąbniętą”? Pani Psycholog Wszystko jedno – obydwie wiemy, że i z twoją matką i z twoją córką jest coś nie w porządku. Redaktorka Ach, tak! Pani psycholog poświęca się dla mojej psychicznie upośledzonej rodziny? Bo jest taka rozumna, na wszystko ma radę. Tylko czemu, kochanie, nie potrafisz utrzymać Ludwika w swoim łóżku? Dlaczego od ciebie ucieka? Pani Psycholog Podła jesteś! Redaktorka To dlaczego on woli mnie... i każdą inną, przy której się gotów narażać, z którą się musi zabezpieczać... bo ty... Pani Psycholog Bo co? Bo co ja? Redaktorka Bo ty jesteś jałowa! (Dłuższe milczenie) (Pani Psycholog przykryła rękami głowę. Wstrząsa nią płacz) Redaktorka Przepraszam. Homer To było piękne. Pani Psycholog (do Redaktorki przez łzy) Dawno z nim jesteś? 36 Redaktorka Czy to ważne? Pani Psycholog (trochę jak dziecko) Na pewno dawno. Redaktorka Przestań, weź się w garść. Dajemy tylko satysfakcję tej bestii. Słyszysz, jak mu się to podoba. Homer Oj, dobre... dobre. No tak, zasłużyłyście sobie na numer tej samobójczyni. Redaktorka Szlag by cię trafił! Homer 19 – 33 – 21 (Redaktorka wielokrotnie nakręca numer telefonu) Homer No i co? Redaktorka Nie odpowiada. Homer Nie macie szczęścia. Pani Psycholog (Jeszcze przez łzy) Czy podałeś właściwy telefon? Homer Wszystkie są właściwe – do niczego nie pasują. Zresztą i tak już wyzionęła ducha. Chcecie posłuchać? Nagrałem. (Puszcza nagraną kasetę z efektem ulatującego gazu. Sam imituje przerywany oddech) Redaktorka Chrzanisz! Wiem, że chrzanisz. Homer Może. Pani Psycholog Kim ty właściwie jesteś? Homer Mam pasję. Przecież pani doktor mówiła, że dobrze jest mieć pasję, jakąkolwiek... i kontakt z drugim człowiekiem. Najważniejszy jest kontakt, co? A ja go mam – co? 37 Redaktorka Mów Homer, ty tylko mów. Homer Wasz kontakt jest żaden. To tylko pozór. Te wasze psychologie na użytek wszystkich – to opera mydlana, to szajs. Ale cóż, „każdemu wedle jego natury” – jak powiada Miłosz. Pani Psycholog Ty wciąż walczysz. Z kim? Przeciw czemu? Homer „Muzo, nie być bokserem – to jest nie być wcale” – no kto, no kto to powiedział? Redaktorka Mów, draniu, tylko mów. Pani Psycholog Zwątpiłeś, we wszystko zwątpiłeś. To przede wszystkim tobie trzeba pomóc. Homer Nie mędrkuj. Siedzisz na beczce prochu i mędrkujesz. Zaraz polecisz. Pani Psycholog To polecę. Redaktorka Homer, jaki tam Homer – Krab, powiedz mi tylko, dlaczego właśnie tak – przez radio...? Homer Kiedyś chciałem być autorem słuchowisk (z lubością) w radiu, a radio to zupełnie co innego niż telewizja. Radio to wyobraźnia, oczywiście prawdziwe radio, a nie ta wasza sieczka bezpłodnych informacji, co chwila powtarzanych, imitujących rzeczywistość. Bo czym wy jesteście? techno–subkultura, śmieci cywilizacji, które mają zagwarantować bezmózgowy trans w swym hedonistycznym karnawale. Redaktorka Znowu grasz? Homer Istotą sztuki jest gra samego z sobą, ożywiona olśnieniem chwili ludzkiego geniuszu. Ale cóż, prawdziwa sztuka została dziś ona wyparta przez narkotyczne komputerowe extasi z pagerem w zadku. (Zgrzyt klucza w zamku do pokoju Homera) Oto dzisiejsza sztuka, której pokłony bije również większość radiostacji. Dlatego po kolei trzeba wysadzać te wasze bezduszne techno świątynie… (Do pomieszczenia Homera ktoś wszedł. Szamotanina) 38 Homer (do przybyłej) I ty jesteś siostra?! Redaktorka Co tam się dzieje? Homer Miłość rodzinna. Mieszkam w budce telefonicznej i chcą mnie z niej wyrzucić. Zaraz ją wysadzę. Chcecie posłuchać? Redaktorka Daj już spokój. (W słuchawce nagłe łubudu, a w dziupli Homera błysk. Ktoś ciężko przeklina) Pani Psycholog Co on zrobił? Wysadził się? Redaktorka E tam , to maniak. Zaraz zadzwoni. (Dzwoni telefon) Homer Dzwonię z innej budki. Tamta była za ciasna. Pani Psycholog Homer, to już nie jest dowcipne. Po co to panu? Redaktorka Krab, przestań się nad sobą użalać. To, że ci się nie powiodło i nie zostałeś pisarzem, nie znaczy, że masz odgrywać się na ludziach i męczyć ich nocą swoimi durnotami. Na mnie już się zemściłeś – prawda? Homer Na tobie? Co ty znaczysz? Ciebie nie ma. Ty w ogóle nie istniejesz. Ale ja, ja i tak to muszę. Ja jestem wytworem epoki kulturowego, postkomunistycznego kryzysu. Puść, gdzie mnie ciągniesz? Ja to tak sam do siebie, bo przecież trzeba ze sobą walczyć, ze złem, które jest we mnie – no nie? Muszę się skuć kajdankami, bo jestem niebezpieczny, bo jestem sparciałym reliktem humanistycznej inteligencji, której odebrano sens, etos i szansę tworzenia – odebrano rozum; jestem niedonoszonym bękartem Pani Europy, zgnojonym spadkobiercą sławy i chwały wielkiego przeskoku, co go symbolicznie zaakcentował Lechu po długim peerelowskim biegu z przeszkodami. Chyba się przytrzasnę do kaloryfera. (odgłos zatrzaskujących się kajdan) Teraz już sobie nie poskaczę. Nic tak nie prowokuje do skoków jak przeszkody. Naród też skoczył i przeskoczył, a teraz rozgląda się chciwie za macochą Unią, a ona, krowa, nie chce tak zaraz dać europejskiego cycka polskiemu niedorozwojowi. Kochani, kultura nam skarlała, chociaż się szczyci wolnością. (Zwraca się niby do kogoś w pokoju) Co, chcesz mnie zakneblować? Tylko nie to! Pamiętajcie, naród, który od piersi odpycha swych twórców i sprowadza ich do roli żebraków i kloszardów, też musi skarleć. Nie 39 dziwcie się więc zbytnio, że i ja stałem się zwykłym wypryskiem na dupie polskiej inteligencji. Wybaczcie, ale muszę z wami skończyć! A wierzcie mi, że mogę. Redaktorka Za dużo gadasz. Nic nie zrobisz. Homer Tak myślisz? Poczekaj. Pani Psycholog Niepotrzebnie to powiedziałaś. Redaktorka Dlaczego nie pójdziesz wysadzić telewizji? Homer Pójdę, wysadzę. Ją przede wszystkim trzeba wysadzić. (Zapala papierosa, który się żarzy w mroku) To dobry pomysł – dziękuję, pani redaktor. Trzeba wysadzać, gdy zwichnęły się wszystkie autorytety. Ech, niechby już przyszedł ten dwudziesty pierwszy i niechby wreszcie szlag trafił ten cały postmodernizm! (Robi jakieś spięcie i znów w eter idzie lepsze łubudu) Redaktorka Znów się wysadził. (Muzyka. Redaktorka i Pani Psycholog dłuższą chwilę siedzą nieruchome, zrezygnowane) Redaktorka Czasem wydaje mi się, że realne jest tylko radio, a reszta jest światem wymyślonym, w którym się pojawiają jacyś wymyśleni ludzie. Teraz już się wszystko pomieszało. Joanno, zwiewaj, może tu rzeczywiście nie jest bezpiecznie. Pani Psycholog Zostanę. Redaktorka: Po co? Świat jest nieuleczalnie chory. Nie ma takiego psychiatry, który by go postawił na nogi. Pani Psycholog To tak pod koniec wieku ludziom się wydaje, ale ludzie nie są tacy źli. (Dzwoni telefon) Głos kobiecy Pani Joanno, przepraszam, pani doktor – jest pani piękną kobietą, świetnym psychologiem, ale w czyich rękach usnął pani ptaszek, tego pani nigdy nie zgadnie. Pani ptaszek lubi inne ptaszki, choć wcale nie mają one skrzydełek i nie ćwierkają w Dortmundzie. Redaktorka Wyłączyć ją! 40 Pani Psycholog Nie! Niech mówi. (do telefonującej) Chce mi pani powiedzieć, że Ludwik lubi chłopców? (spokojnie) Może jest nieszczęśliwy? (W odpowiedzi śmiech dwu kobiet i odgłos odkładanej słuchawki. Redaktorka ogarnia ramieniem Panią Psycholog. Dzwoni telefon). Homer Halo – Program Nocą? Redaktorka (Zrezygnowanym głosem) Jeszcze ci się nie znudziło? Homer Człowiek chce być potężny jak media. Oto istota nowoczesnego terroryzmu. Człowiek chce móc zakomunikować innym, swoją niezgodę, swój bunt, chociażby swoją obecność. A tymczasem nikt mnie nie słuchał, mnie Nauczyciela, mnie, który tak współczułem z Nietzschem, z Norwidem, z Dostojewskim. Nadszedł czas kary. Nie będę powoływał się na „Apocalipsis”. Kościół wywrócił własnego Boga, Solidarność pojęcie solidarności. Nie będę obciążał drobnych karierowiczów u władzy. Oni są przejściowi, jak gówniana epoka, która ich wyprodukowała, ale was, którzy dzierżycie rząd dusz, którzy tworzycie elity, którzy się kryjecie za godnym obliczem Herberta, Miłosza i wszystkich świętych – pociągnę do odpowiedzialności! Redaktorka (kpiąco):Zanim nas ukarzesz, powiedz jeszcze – czemu nazwałeś się Homerem? Homer Lubię wyprowadzać konia trojańskiego na popas. Redaktorka A to nawet ładne. (Jest od pewnego czasu bardzo spokojna) Homer Czujesz siostro, tę intensywność między nami? To śmiertelna gra. Redaktorka (Niemalże w rozmarzeniu) Mógłbyś narażać ludzkie życie? Homer Życie to fikcja literacka... Pana Boga. Nie ma ono żadnego znaczenia. Szef Homer, koniec żartów. Tu szef brygady antyterrorystycznej. Blefowałeś? Homer Panie ważny, całe życie to blef. Szef brygady, powiadasz? To dla mnie honor. Wreszcie mnie docenili. 41 Szef Masz kontakt z tym głupkiem od pirotechniki? Homer Nie mam. To chłoptaś do mnie dzwonił. Szef A tej dziewczyny? Homer ...którą uwolniłem od ciężaru życia? Przecież jej telefon już dawno podałem. Szef A ty gdzie się chowasz? Homer U mamy. Szef Nie żartuj, namierzyliśmy twój numer. Homer Hej, hej! To ty żartujesz. Podwędziłem komórkowca i się przemieszczam. Szef Już cię mamy, będziesz odpowiadać. Homer Za co? Że uświetniłem audycję radiową? Za to należy mi się honorarium. Szef Jesteś normalny? Homer Podyskutujcie sobie o tym z panią psycholog. Norma osobowościowa i odstępstwa od niej. Temat na całą audycję. Mnie już chce się spać. Szef Homer, on się nie przedrze. Cały blok na Malczewskiego jest otoczony. Homer Na Malczewskiego? Szef Chyba nie powiesz...? Chyba wiesz, gdzie jest ta pieprzona radiostacja? Homer O kurde, ja go wysłałem na Myśliwiecką (udając skruszonego). Przepraszam, pomyliłem się. 42 Szef Idioto, tam jest „Trójka”. Homer Czy to nie jest wszystko jedno, kto najpierw wyleci? Szef Prędzej, łączyć mnie z Myśliwiecką! Myśliwiecka? Homer A może to było na Woronicza? Tyle jest tego do wysadzenia, trudno spamiętać. Kto zresztą wie, gdzie on poszedł... i dokąd my idziemy. Szef (już go nie słucha): Myśliwiecka? Halo... Halo! Myśliwiecka?! Uciekajcie z budynku. Nie szkodzi, że nie rozumiesz. Czasem można nie zdążyć zrozumieć. Homer Hola, hola – a honor? A profesjonalizm? Jak można przerwać, kiedy ludzie słuchają? To tak, jakby zbiec z posterunku. Redaktorka Wyłączcie to! Kto ich wpuścił na antenę? Homer (szczęśliwy) To dobrze, to bardzo dobrze, że jesteśmy na antenie, widocznie Bóg prowadzi tę audycję. Szef Homer, ty to sobie odpuść – ja ci dobrze radzę. Homer Nie mogę – mam radiową wyobraźnię. Cieszę się, że ją wreszcie mogę wykorzystać. Teraz musicie słuchać swojego Homera. Wszyscy wsłuchują się w moje słowa, oczekują, co powiem. Wszyscy mnie kochają. Moja jest fonia. Noc jest moja. To nic, że tylko jedna. Teraz wszyscy mnie słuchają, bo mam w rękach dwa druciki, kiedy je połączę, polecicie do nieba. Jeszcze chwilka, jeszcze wam pozwolę pooddychać. Poczucie, że mogę to zrobić, upaja mnie. To jak akt tworzenia. Głos w telefonie radiowym: Pani redaktor, pani mama znów się nałykała, bo ją porzucił pan Władysław, a ona chciała chodzić z nim do parku, kiedy wszystkie księgowe pochylają się nad wielką kolumną cyfr po stronie zysków i po stronie strat. Omal jej nie straciliśmy. (Redaktorka tylko kiwa głową) Szef: Homer! Homer! Homer: Nie było pomyłki! Mój człowiek nafaszerował was dynamitem, cały wasz budynek. Kochani, teraz ja zamykam obwód. Czujecie to coś – jak się zbliża, jak się czai za 43 ścianą? Zadajecie sobie pytanie: Cóż to znaczy? Czy istnieje ten inny wymiar? I jak istnieje? (pauza) Oto on. (Chwila ciszy, nagle słychać huk. Gaśnie światło, po chwili się zapala. Do środka pokoju przez wysadzone drzwi wbiegają funkcjonariusze z automatycznymi pistoletami w ręku. Opada kurz. Dopiero teraz po raz pierwszy wyraźnie widać pomieszczenie Homera. Na środku stół, na nim telefon, za stołem siedzi Homer. Na widok uzbrojonych sięga po leżące obok prymitywne drewniane kule i powoli wstaje. Nie ma jednej nogi. Proteza drugiej wisi przykuta kajdankami do kaloryfera. Niezdarnie, stukając kulami o podłogę, zbliża się do skonsternowanych antyterrorystów – zarazem ku widowni. Przystaje na chwilę. Znowu rusza do przodu. Scena powoli się wyciemnia. W mroku słychać tylko coraz głośniejsze, zwielokrotnione przez sprzęt nagłaśniający, stukanie jego kul.) KONIEC 44