HANNA KOTWICKA JA JESTEM INNYM TY. Zbiór prac Johanna Kossnera TOM 1 – KOMPENDIUM (wyd. orygin. 1999) Johann Kossner: "Der ietzte Akt der Dunkelmachte" "Nach der Reinigung kommt die Fulle" "Der Galaktische Code" "Arbeitsanleitung" Jose Argtielles: "Arcturus Probe, Die Kosmische Ordnung" /Sonderausgabe/ TOM 2 – CZAS I PRZEZNACZENIE (wyd. orygin. 2001) Dimensionen Diesseits & Jenseits ZEIT und Schicksal OD WYDAWCY Wydawnictwo PULSAR informuje Czytelników, że nie będzie organizować żadnych kursów szkoleniowych, przybliżających posługiwanie się Kalendarzem Majów. Praca z naszą literaturą jest pracą indywidualną. Każdy musi wyrobić sobie samodzielne podejście do spirytualnych praw CZASU, zapisanych w czwartym wymiarze Bytu. Zamierzamy organizować spotkania autorskie, a od jesieni uruchomimy stałe punkty konsultacyjne pod patronatem osób wyznaczonych przez autorkę serii, Hannę Kotwicką. Czytelnicy muszą mieć czas na zapoznanie się z treścią książek. Informacje o terminach i miejscu spotkań umieścimy na naszej stronie internetowej. Jednocześnie zastrzegamy, że żaden z symboli Majów, zamieszczony w naszych książkach, nie może być reprodukowany ani wykorzystywany w celach komercyjnych bez pisemnej zgody wydawcy. Marzec, 2001 Czytelniku! Wiedza przedstawiona w tej części nie jest wytworem umysłu współczesnego człowieka, ale wiedzą wypływającą bezpośrednio z Praw Kosmicznych, do których dostęp umożliwili nam Majowie. Nadszedł czas, by mądrość ta dotarła również do Ciebie. Nadszedł czas, abyś TY SAM zrozumiał prawa Wszechświata, abyś z własnej, nieprzymuszonej woli zechciał otworzyć się na prawdę, znalazł swoje miejsce, ustalił prakorzenie. Jose Arguelles [amerykanin, doktor filozofii, historyk, członek honorowy Katedry Sztuki Kreatywnej Union Graduate School; mieszka i pracuje w Boulder w Kolorado], odkrywając klucz do Świętego Kalendarza Majów Tzolkin, otworzył jednocześnie kosmiczne bramy CZASU. Jako autor i współautor wielu traktatów naukowych zainicjował proces powszechnego uświadamiania ludzkości. Informacje rozszyfrowane z kalendarza Majów, w terminologii naukowej określanego jako Dreamspell, są wielkim darem Kosmosu dla ludzkości XX i XXI wieku. Struktura Tzolkin opiera się na ścisłym porządku matematyczno-astronomicznym i prawach cykliczności. Przyporządkowanie symboli i znaków liczbowych nie jest dziełem przypadku, lecz wypływa z logiki matematycznej. Studia nad kalendarzem Tzolkin zajęły Arguellesowi trzydzieści trzy lata. Po opublikowaniu swoich prac spotkał się z ogromną krytyką ze strony wielu światowych autorytetów. Szczególnie niegościnna okazała się Europa. Jednak prawda potrafi bronić się sama. Świat nauki nie mógł podważyć zasadności praw astrofizyki w kalendarzu Tzolkin, w przeciwnym razie musiałby zaprzeczyć sam sobie. Kosmologia Majów dotarła na kontynent europejski na początku lat dziewięćdziesiątych. Stało się to za sprawą Johanna Kossnera. Z pomocą żony Edith i syna Andreasa przełożył on archaiczny język wyroczni Majów na nasz współczesny sposób pojmowania. Opierając się na pracach Arguellesa, uprościł wiedzę zapisaną przez Kosmiczne Świadomości w świecie Majów, abyś Ty, drogi Czytelniku, mógł ją sobie przyswoić tak, by przygotować się na nadchodzące zmiany – zmiany otaczającego Cię świata. Ty – jako jednostka – możesz doprowadzić do uzdrowienia Całości. Ty sam, wykorzystując potęgę własnego umysłu, możesz zmienić otaczającą Cię rzeczywistość. Tylko TY! Żaden guru! Żadne prawa rządzące w naszym świecie! W tym miejscu apeluję do wszystkich Czytelników o nie tworzenie na bazie tej wiedzy żadnych stowarzyszeń i fan klubów kalendarza Majów. Proszę o zachowanie szczególnej ostrożności celem wyeliminowania potencjalnych pseudouzdrowicieli duchowych, podszywających się pod znawców tematyki lub współpracę ze mną – tłumaczem i autorką serii. Wymieniajcie poglądy w luźnych grupach, w gronie osób, do których macie pełne zaufanie. Zaznaczam, że wiedza przekazana w tej części nie ma prawa wyłączności. Nie przyjmujcie jej na ślepo. Zawsze starajcie się wychwycić własną prawdę. W razie trudności w zrozumieniu tekstu w każdej chwili można zwrócić się do mnie o radę na adres skrytki pocztowej, zamieszczony na końcu książki. Chętnie wytłumaczę niejasności, ale zaznaczani, że nikomu nie podam ściśle określonego schematu interpretacji. Nie ma takiej możliwości. Praca z tą książką to droga indywidualnych poszukiwań. Kalendarz pokazuje tło, ustawia drogowskazy, ale drogę do własnego wnętrza każdy musi znaleźć sam. Nie bójcie się popełniać błędów, dzięki nim poznaje się głębszą prawdę. Podczas interpretacji symboli nie ma możliwości pomyłki. Na początku możesz ślizgać się po powierzchni lub zbyt płytko tłumaczyć sobie znaki. Wprowadzając energetyczną treść pieczęci do osobistego pola życia (zawód, dom rodzinny, krąg przyjaciół, środowisko), ujrzysz horyzont swoich działań. Obserwując rozwój wydarzeń, bardzo szybko wychwycisz dziedzinę, w której będziesz mieć coś do zrobienia. Natomiast energia tonu wprowadzi ruch do Twojego pola życia, objawi sferę oddziaływania oraz cechy charakteru, na które powinieneś zwracać szczególną uwagę. Hanna Kotwicka Warszawa, dnia 23 marca 2001 w dniu Magnetycznego Wichru WSTĘP W pracy tej pragnę przekazać Czytelnikom informacje na temat wielkich związków przyczynowych w Dziele Stworzenia. Bez jakiegokolwiek przejaskrawiania odzwierciedlę tu zaistniałe deformacje, ale nie po to, by wzbudzić poczucie winy, lecz po to, by zacząć je naprawiać. Jeżeli w krzywym zwierciadle czasu wyłonią się niektórzy instytucjonalni mocarze tego świata, nie powinno to wyzwolić żadnego ducha oporu. W zwierciadle tym powinniśmy odnaleźć siebie. Wszystkie pochodzące od nas rezonanse energetyczne musimy przyjąć do siebie z powrotem, bo tylko tak mogą zostać uzdrowione. Odczepione, niechciane i niczyje będą zakłócać nam spokój dopóty, dopóki ich nie przygarniemy i nie ogrzejemy bezinteresowną miłością. Jeżeli w trakcie czytania rozpoznasz siebie jako współtwórcę starych wzorców destrukcji, nie lękaj się – nie jesteś przez to wcale gorszy od innych! Jest to tylko twoje karmiczne powiązanie, które daje ci teraz szansę uzdrowienia przyczyny! Nie przestrasz się także, jeżeli odkryjesz, że Stary Świat, który tak czy inaczej jest również twoim światem, już wkrótce przestanie istnieć. Nie strać wiary, jeżeli zauważysz, że zacząłeś tracić grunt pod nogami, odkąd rozpoznałeś, że wszystko, czego do tej pory się trzymałeś i co według ciebie było w życiu wartościowe, znajduje się w stanie rozwiązania! Wielu z nas doświadcza teraz takiego szoku. Nie jesteś więc pierwszy! Informacje zawarte w tej części książki nie mają nic wspólnego z jakąkolwiek religią, ideologią czy sektą! Przekazywana tutaj wiedza – to bez wątpienia głęboko spirytualny przekaz, pochodzący z płaszczyzny duchowej – z płaszczyzny ABSOLUTNEJ WOLNOŚCI – który dziś zapukał do twojego trójwymiarowego wzorca świadomości. Jeżeli kończąc czytanie tej książki, rozpoznasz, że RELIGIO to ty, że to ty jesteś odwzorowaniem Boga w materii, że przez twoje ciało fizyczne artykułuje się twoje Wyższe JA, to dopiero wtedy zaczniesz czuć, widzieć i wiedzieć KIM NAPRAWDĘ JESTEŚ. Reszta dokona się sama! Ja – autor – jestem jednym z wielu kanałów, choć praktycznie jesteśmy nimi wszyscy. Moje ograniczone zdolności literackie często utrudniały mi przekazywanie wielu spostrzeżeń w sposób bardziej przystępny. Mimo to moje substancjonalne JA raduje się niezmiernie, że ma swój cząstkowy udział w rozświetlaniu tematyki MIŁOŚCI. Johann Kossner Heidenreichstein, 26.7.1993 OSTATNI AKT CIEMNYCH MOCY (obszerne fragmenty) Jest tylko jedna MOC na Ziemi: MIŁOŚĆ OBOWIĄZEK bez miłości czyni NIEZADOWOLONYM PRAWDA bez miłości czyni KRYTYKUJĄCYM WYCHOWANIE bez miłości czyni ZBUNTOWANYM MĄDROŚĆ bez miłości czyni ROZDARTYM ODPOWIEDZIALNOŚĆ bez miłości czyni BEZWZGLĘDNYM PRAWORZĄDNOŚĆ bez miłości czyni ZATWARDZIAŁYM GRZECZNOŚĆ bez miłości czyni PŁACZLIWYM PORZĄDEK bez miłości czyni DROBIAZGOWYM ROZPOZNANIE bez miłości czyni UPARTYM WŁADZA bez miłości czyni GNĘBIĄCYM SZACUNEK bez miłości czyni DUMNYM MAJĄTEK bez miłości czyni CHCIWYM WIARA bez miłości czyni FANATYCZNYM BIADA TYM, KTÓRZY SKĄPIĄ MIŁOŚCI! Oni poniosą winę, jeśli świat umrze od własnego jadu! Po co żyjesz, jeżeli nie potrafisz kochać? POZWÓL NAM ZBAWIĆ ZIEMIĘ MIŁOŚCIĄ! – Laotse MITYCZNY ZEW (według A. Spilsbury i M. Bryner) Przed eonami lat Galaktyczne Konsylium, chcąc ratować proces ewolucji, wystosowało mityczne orędzie do wszystkich Świetlanych Świadomości we wszystkich systemach słonecznych. Niezliczona liczba istot z najdalszych nieskończonych przestrzeni odpowiedziała na ten zew i w określonym czasie zjawiła się w wyznaczonym miejscu. Wtedy pojawił się sam Wielki Duch – Najwyższa Miłość Galaktyk – zaszczycając zebranych następującymi słowami Niebieskiego Światła: “Jesteście proszeni o inkarnowanie się w pewnym świecie, gdzie dokona się wielka transformacja. Ci z was, którzy pójdą za tym wezwaniem, udadzą się do pewnego miejsca ewolucji, gdzie ILUZJA STRACHU i ROZŁĄKI będzie wyjątkowo surowym nauczycielem. Zwracam się teraz do tych, którzy mają niezbędne zdolności, aby wystąpili tam jako Moi posłańcy i pomogli Mi podnieść i przetransformować wibracje tej planety. Chodzi bowiem o to, aby zakotwiczyć tam MIŁOŚĆ. Tam staniecie się stwórcami nowej realności – REALNOŚCI ZŁOTEJ OKTAWY. W dotychczasowych podróżach we Wszechświecie każdy z was okazał się doskonałym gwiezdnym sternikiem. Jako Posłańcy ŚWIATŁA pokazaliście, że potraficie wysoko wznosić Światło. Dlatego zapraszam was teraz do inkarnowania się pośród mas i plemion na Ziemi, aby pomóc Gai i jej dzieciom w wyjątkowo trudnej transformacji. Do tego planu należy jednak przyodzianie woalu zapomnienia. Jeżeli zdołacie obudzić w sobie rajską pamięć i dziecinną ufność, staniecie się zaczynem harmonizującego cyklu inicjacji. Będziecie inkarnować się w różnych punktach strategicznych i często na obszarach o bardzo niskiej wibracji. W niektórych t was iluzja rozłąki ze ŚWIATŁEM wywoła uczucie zniechęcenia, braku wsparcia i wyobcowania. Jeżeli jednak zaakceptujecie wasze człowieczeństwo, wasza MIŁOŚĆ przeniknie sferę dualizmu, a wasze ŚWIATŁO przyspieszy proces ewolucji. Wasz udział w Moim planie jest całkowicie dobrowolny. Jednak transformacja na Ziemi jest czymś bardzo rzadkim i drogocennym. Jeżeli zechcecie podjąć się tej misji, otrzymacie sposobność scalenia w przyspieszonym tempie wszystkiego, co zdobyliście w poprzednich inkarnacjach. Wasza Świadomość doświadczy rzadko doznawanego skoku kwantowego. Wybór należy do was. Od was będzie zależeć, czy zatańczycie z Gają taniec zwycięstwa w czasie ceremonii zstąpienia ŚWIATŁA". Tak powiedział Stwórca – Najwyższe ŚWIATŁO Galaktyk. Świetlane Istoty szukały różnorodnych gwiezdnych popleczników, wybierały różne związki i konsylia, aby inkarnować się na planecie Ziemi. W plan ten wbudowano pewne zabezpieczenia, pomocne w budzeniu Świetlanych Istot z duchowego letargu na Ziemi. Dzieci Gwiazd zostały uwrażliwione (zakodowane) na wiele sposobów: na dźwięki, kolory, światło, obrazy, słowa i symbole. Był to swego rodzaju rezonans wibracji, który miał im pomóc w przypomnieniu sobie o zobowiązaniach wobec Najwyższego ŚWIATŁA. Kody te wynurzały się wszędzie: w muzyce, w przeszywającym spojrzeniu, w mowie i uczuciach – wszystkie wyzwalały budzący impuls: chęć stania się wcieleniem MIŁOŚCI. Teraz też tak się dzieje i my, DZIECI SŁOŃCA, znów kąpiemy się w promieniach przypomnienia. Jako Wysłannicy Słońca i Kurierzy Gwiazd jesteśmy doskonale przygotowani do spełnienia obietnic i urzeczywistnienia prastarego mitu. Kiedy zakotwiczymy miłość na Ziemi, wszyscy przywdziejemy szaty bogów. Mityczny zew rozlega się ponownie: “Obudźcie się Wojownicy Tęczy, Kurierzy Słońca, Jasne Umysły galaktycznych konfederacji, związków i soborów! Jeżeli wynurzacie się dopiero teraz, w tym czasie, odkryjcie wasze uzdrowicielskie zdolności i wzmacniajcie słabszych. Dodawajcie im otuchy, wspierajcie na duchu, pokazujcie drogę powrotu. Przesyłajcie fale miłości wszystkim dzieciom Gai będącym w potrzebie. Kiedy waszym narzędziem stanie się miłość, humor, śmiech, radość, śpiew, taniec, wytworzycie silną falę transformacji, która przełamie bariery dualizmu, rozłąki, osamotnienia i zrodzi CUD JEDNOŚCI i POKOJU. Ukażcie się nowo uformowani – w całej okazałości waszego piękna i siły waszej prawdziwej tożsamości! Zróbcie to w darze dla Gai! Odsuńcie na bok wszystkie wątpliwości! Wy jesteście przecież Dziećmi Słońca. Idźcie tam, gdzie poprowadzi was serce, i tam rozdawajcie wasze dary. Poddajcie się magii ŚWIATŁA, a CUD dokona się na Ziemi. Przypomnijcie sobie, że TERAZ tańczymy i śpiewamy ku chwale JEDNEGO SERCA!" DOJRZAŁOŚĆ CZASU Nadszedł czas, aby wreszcie pokazać, w jakiej sytuacji znajduje się ludzkość. Dramat poprzednich lat – zwłaszcza tych ostatnich – ukazuje nam świat, który ulega przyspieszonemu procesowi rozmywania. Właśnie to powoduje, że wielu z nas czuje się coraz bardziej niepewnie. Jako istoty od tysiącleci przepełnione strachem stawaliśmy się sobie coraz bardziej obcy. Oplatająca świat sieć informacyjna przynosi nam co chwilę – na żywo – nowe, mrożące krew w żyłach meldunki, i tak jak kiedyś wzorce strachu dawały nam możliwość przeżycia, tak teraz stały się barierą dla nas samych. Nasz wyćwiczony, linearny sposób myślenia, nacechowany statystycznym pojmowaniem świata i nas samych, utrudnia nam zgłębienie faktycznych związków przyczynowych. Do tego jeszcze dochodzi fatalne w skutkach medialne pranie mózgu przez aparaty władzy i inne struktury. Takie oddziaływanie – ustawiczne bombardowanie każdej budzącej się świadomości – utrudnia przezwyciężenie starych schematów myślowych i w ogóle dostrzeżenie, że to my sami uwięziliśmy się w materialistycznym kokonie. Zamiast cieszyć się życiem, zaczęliśmy odbierać dzień powszedni jako udrękę i cierpienie. To jest właśnie nasze piekło – piekło, które sami sobie zbudowaliśmy! Ziemia – nasza piękna Niebieska Planeta – znajduje się w kulminacyjnym punkcie przemian. Proces ewolucji, rozłożony na 26 000 lat i dźwigany przez nas – jako szczególny gatunek homo sapiens – dobiega końca. Okres ten definiowany jest jako rok platoński lub Wstęga Ewolucji. Odpowiada on pięciu Wielkim Cyklom Majów (5 125 lat lub 5 200 Dreamspell-lat każdy) [przez Dreamspell-rok rozumie się energetyczną jednostkę CZASU, która nie musi być idealnie zgodna z długością linearnego Roku Solamego. Na skutek asynchronizacji kąta nachylenia osi ziemskiej linearny okres 5 125 lat odpowiada 5 200 Dreamspell-latom. Ponieważ oś ziemska znowu zaczęła się podnosić, stąd zmienia się także nasze wewnętrzne poczucie biegu czasu. Wielu z nas odnosi wrażenie, że czas biegnie coraz szybciej]. W astronomii określamy go jako powrót ziemskiego żyroskopu do punktu wyjścia. W ewolucji czas ma znaczenie drugorzędne – posiada znaczenie tylko w aspekcie trójwymiarowym. Objawienie Iskry Bożej określane jest jako Dzień Kosmiczny (Dzień Stworzenia), dlatego na zakończenie każdy cykl otrzymuje swoją krótką, programową formę, np. 26 lat. Poprzez kompresję podstawowego fraktalnego cyklu 26 000 lat w mniejsze 260-dniowe cykle zdobywamy możliwość wkroczenia z korektą w określone odcinki ewolucji. Ponieważ CZAS może być wyświetlany na ekranach o różnej wielkości, możemy korygować wstecz mniejsze programy fraktalne. Np. w ostatnim 26-letnim cyklu – od 1987 do 2013 – usuwamy deformacje zaistniałe na przestrzeni ostatnich 26 000 lat ewolucji. W ten sposób czterowjmiarowy moduł CZASU umożliwia nam dokonanie na “koniec czasów" kompletnej korekty błędnych etapów rozwoju, wywodzących się z wcześniejszych epok. Każda epoka historyczna znajduje powtórzenie w ściśle określonym cyklu fraktalnym. Obecnie wstępujemy w bardzo aktywną fazę transformacji z trzeciego wymiaru w czwarty. Aktu tego dokonujemy wraz z Matką-Ziemią, ponieważ Ziemia jest zwierciadłem naszej CAŁOŚCI. Można by powiedzieć, że dobiega końca realizacja programu rozwijanego i formowanego na przełomie długiego cyklu czasu. Ponieważ każdy Byt manifestuje się jako wzorzec energetyczny, na zakończenie konieczne jest uporządkowanie i oczyszczenie wszystkich destruktywnych wzorców Energii, nie przylegających do Całości. Tyczy się to także Wielkiego Cyklu, a zwłaszcza ostatnich 5 100 lat naszej historii. Każdy rok ziemski odpowiada 1000 lat ewolucji. Informacja ta zawarta jest także w Biblii. 26-letni skrócony program oczyszczania rozpoczął się 16/17 sierpnia 1987 roku. Dzień ten nazwano Momentem Harmonijnej Konwergencji [zbieżności, sprzężenia (przyp. tłum.)]. Od tej chwili – odpowiednio do skróconego programu – dzień po dniu postępuje wsteczny proces harmonizacji. Usuwane są wszystkie powstałe wcześniej dysharmonie. Wszystko wraca na właściwe miejsce! Przemiana ta dokonuje się we wszystkich wzorcach energetycznych. Powinniśmy też wiedzieć, że w skład Wielkiej Wstęgi 26 000 lat wchodzą cykle wewnętrzne. Szczególnie ten ostatni, który uformował tak zwaną historię, ma elementarne znaczenie dla tego, co się teraz dzieje! Aby móc cofnąć się do zarodka historycznego cyklu, należało włączyć wsteczny bieg skróconego programu, a to nie mogło się obyć bez punktu krytycznego, który został osiągnięty 26 lipca 1992 roku i znany jest jako TIME SHIFT. czyli zwrot czasu. Po zakończeniu tego etapu ewolucji – przy czym nie chodzi tu tylko o proces biologiczno-materialny – pojawi się sposobność przyłączenia do NOWEGO wymiaru Bytu i znalezienia dostępu do wyższego, galaktycznego poziomu. Redukcja i ograniczenie naszego poziomu myślenia do jednowymiarowej kategorii Bytu zasłoniły nam wgląd we wnętrze. Pamiętajmy, że ewolucja nie dotyczy tylko procesów fizycznych, ale wszystkich aspektów naszej istoty, np. ciała emocjonalnego i mentalnego – szczególnie aspektu rafio i naszego eterycznego sobowtóra. MOŻLIWOŚCI KARMICZNE Sobowtór eteryczny – albo inaczej ciało duchowe lub ciało przyczynowe – jest spirytualnym nosicielem wszystkich naszych cech; identyfikatorem naszej tożsamości, która w niezliczonej liczbie inkarnacji kontynuowała proces nauki w historycznie realnym czasie. Ciało przyczynowe reprezentuje karmiczny proces dojrzewania, w którym każdy z nas ma możliwość oczyszczenia swojej tożsamości z negatywnych obciążeń, jak również zrównoważenia dysharmonii oraz uzdrowienia swojej uwikłanej w trudy i cierpienie istoty. Wymiar karmiczny ukazywany jest nam w wielu przypowieściach, m.in. jako piętno Kaina. Tymczasem symbol Kaina jest informacją o upadłej istocie ludzkiej, która za swoją “winę" nie musi płacić bezwzględną likwidacją. W toku możliwości inkarnacyjnych “wina" musi zostać odkupiona lub zrównoważona miłością. To, czego dowiedliśmy w poprzednich inkarnacjach i co wyraża symbol Kaina, wplecione zostało w procesie ewolucji w naszą KARMĘ. Podobnie kształtowała się karma Ziemi – była ustawicznie “rozbudowywana" przez wszystkie generacje. Była to gigantyczna sieć, w którą wplątaliśmy się na pozór bezpowrotnie. Dowodem na rozrastanie się karmy jest coraz okrutniejsza rzeczywistość w przełomowym okresie naszej historii. Wewnętrzne prawo Oko za oko! było swoistym rozliczeniem, wyrównaniem winy oraz wyraźnie artykułowało nierozwiązaną lub “niekochaną" karmę, ale my tego nie rozumieliśmy. Z całą pewnością możemy więc przyjąć, że znaczna część okrucieństwa, cierpienia i zmartwień była i jest odbiciem karmy ostatniej epoki historycznej. Być może teraz zrozumiesz, dlaczego konflikty wojenne okazywały się w ostatnich czasach tak irracjonalne i dlaczego światowi mocarze są zupełnie bezsilni i nie potrafią im zapobiec. NASZA ISKRA ZAWSZE ZNAŁA CEL Nie ulega wątpliwości, że ciało przyczynowe człowieka, zwane inaczej duszą przyczynową, zna swoje obciążenia karmiczne i dlatego zgodnie z Prawem Karmy – Oko za oko akceptuje wyrównywanie win nawet za cenę straszliwych okrucieństw i niewyobrażalnych cierpień. Patrząc od tej strony – od strony prawa wyrównania – większość okrucieństw i nieludzkość jest często sama w sobie absolutnie logiczna. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że konieczność karmicznego rewanżu – jako środka wyrównania winy – możemy zastąpić aktem bezwarunkowej miłości i bezwarunkowego przebaczenia, ofiarowanym nam przez Mistrza Chrystusa! Teraz zależy tylko i wyłącznie od nas – od każdej jednostki, grupy i narodu – jaką wybierzemy drogę oczyszczania. Choć nasza kultura, religia i obowiązujące poglądy skrywały przed nami wiedzę o karmie i prawach karmicznych, nasze ciało przyczynowe znało te reguły od zawsze. Jeżeli mówimy, że Czas Karmiczny dobiega końca, to jest chyba logiczne, że ostatnie stulecia naszej epoki musiały być nacechowane spiętrzeniem wszelkiego rodzaju okrucieństw, irracjonalnych zachowań i orgii politycznych. Tyczy się to zarówno indywidualnych zrządzeń losu, jak i dramatów zbiorowych. ZBYT WIELE OPÓŹNIONYCH ENERGII Wygląda na to, że w pewnym Kosmicznym Momencie albo inaczej: w historycznie dojrzałym punkcie, który wyznaczył Jezus Chrystus miliony lat przed swoją ziemską inkarnacją – kiedy planeta Ziemia zaczęła przygotowywać się do przyłączenia do Kosmicznej Jedności – niezliczona liczba odosobnionych dusz, tzw. Opóźnionych Energii, przyciągana tu niczym magnesem, zwróciła uwagę na tę niepowtarzalną szansę. Pośród nich znalazła się znaczna liczba i takich, którym dojrzałość wewnętrzna nie wystarczała do powrotu do Źródła, ale pomimo to chciały wziąć udział w tym procesie. Stacja ZIEMIA stanowiła dla nich swego rodzaju trampolinę. Po oczyszczeniu się Ziemi ze wszystkich negatywnych Energii zostaną one przeniesione na inną, specjalnie dla nich przygotowaną planetę, gdzie będą zmierzać ku domowi w znacznie wolniejszym tempie ewolucji. Osierocone, upadłe dusze z innych ewolucji przyniosły ze sobą także swoje choroby, którymi zaraziły całą Ziemię. W tym punkcie ewolucja objawiła nowy aspekt – swego rodzaju SAMODYNAM1KĘ, której nie było w planie, a mianowicie: zaraza wywołała ogromne spustoszenie także wśród przebudzonej części ludzkości. Cały proces zaczął się nagle załamywać. Dobrowolne zejście w niskie wibracje materii ziemskiej wiązało się z dużym ryzykiem, ponieważ na pewien czas musiał zostać uśpiony nasz Wyższy Duch. Tylko przy “uśpionym" DUCHU było możliwe, aby forma biologiczna rozrosła się do swojej faktycznej wielkości, rozwijając zdolność przeżycia w trudnych warunkach trzeciego wymiaru. Dopiero w odpowiednio dojrzałym momencie miał zostać przebudzony Wyższy Duch, aby poprowadzić ewolucję ku Wyższej Świadomości. Osierocone dusze mogły rozpocząć dźwiganie się na niższej płaszczyźnie, która odpowiadałaby ich niskiemu poziomowi wibracji. MY – jako twórcy eksperymentu “Ziemia" – zdobyliśmy się na odwagę, aby całkowicie zatrzeć świadomość świetlanej tożsamości i zstąpić w totalną “ciemność" trójwymiarowego świata. Zadania tego podjęliśmy się nie tylko dla ratowania osieroconych dusz, ale także dla wielu innych spośród nas, którzy nie podołali wcześniejszym próbom. Nasza piękna planeta jest brzemienna od dusz, które me były i nie są zdolne Kroczyć samotnie drogą do Źródła. Musimy ująć je za rękę i zaprowadzić do domu. Ich ciężkie wzorce wibracji muszą zostać pokochane przez innych, bo tylko tak odnajdą swoje miejsce w wielkim Planie Stworzenia. Ale pamiętajmy, że i my, i ci wszyscy inni w Kosmosie jesteśmy sobie równi! W wielkim kosmicznym programie ewolucji przeprowadzono bardzo wiele najróżniejszych nieudanych eksperymentów. Ponieważ we wszystkim egzystuje niezniszczalna Iskra Boża, od początku było jasne, że wszyscy biorący udział w tym procesie mają możliwość powrotu do Źródła, obojętne jak długo miałoby to trwać: wieki czy eony i ile okrężnych dróg trzeba byłoby przemierzyć! Wygląda na to, że w procesie tym musi tkwić jakiś wyjątkowo ważny aspekt, skoro podarowano mu tak wiele cierpliwości. Jakiż potencjał miłości musi w nas drzemać, skoro dobrowolnie zdecydowaliśmy się na tak trudną wyprawę i przyjęcie tak odpowiedzialnej roli na drodze kroczenia do Źródła? CIEMNE MOCE – NEGATYWNE ENERGIE Ponieważ wszystkie formy życia wywodzą się z boskiego Źródła, niosą w sobie promień ŹRÓDŁA, czyli Energię przeznaczoną tylko dla tej formy, która nie może jednak zastąpić Boskiego DUCHA. To, że Siły Materializacji mogłyby przejąć rolę uświadamiającego DUCHA, nie mieściło się w pierwotnym Planie Stworzenia. Stało się jednak inaczej! Zaczęły one budować formy tożsamości ukierunkowane na strach, z których zrodziły się manifestacje CIEMNYCH MOCY! CIEMNE MOCE nie są niczym innym, jak zamanifestowaną formą Energii, stworzoną w naszej świadomości w toku błędnie postępującej ewolucji. Na koniec stały się one samodzielną formą Energii, którą określamy mianem DIABŁA. Możemy być pewni, że powyższe emanacje (powołane do samodzielnego Bytu) osiągały jakość półboskiej Energii. Także one wyposażone były w wolę życia. Instynkt samozachowawczy “półistot" egzystuje głównie w sferze eterycznej, choć czasami może przybrać także formę fizyczną. Te stworzone przez nas odbicia już od najdawniejszych czasów żyją pośród nas – także jako ludzkie inkarnacje. Oprócz tego na Ziemię napływały inne Energie, których nie cechowała jakość MIŁOŚCI. Ponieważ wibracje w eterycznym królestwie stawały się zbyt “W7sokie" dla tego typu emanacji, ich ostatnim miejscem ucieczki mogła być tylko płaszczyzna fizyczna. Tu walczą dalej o przeżycie – walczą, ponieważ ich stwórcy nie chcą mieć ich z powrotem. Mistyczny STRACH przed “diabłem" jest więc całkowicie bezpodstawny! Jest to nasze wspólne “dziecko" – produkt energetycznego potencjału, stworzony w ciemności naszego “przypadku". Poprzez różne manifestacje cząstki tych Energii dramatycznie meldują się u każdego człowieka i dręczą go tak długo, aż ich stwórca zrozumie, po co do niego przyszły! Musimy pozwolić im powrócić, musimy przyjąć je z powrotem i z pomocą oczyszczającej siły MIŁOŚCI uwolnić je i zbawić. DIABEŁ jest destruktywnym produktem człowieka – iluzją, która przejmowała coraz większą władzę na Ziemi! W naszej mowie chcemy go odmistyfikować i z tego powodu nazywamy go Ciemną Mocą! Na przełomie dziejów, z braku możliwości takiego wglądu jak dzisiaj, nasza wyższa świadomość coraz bardziej się zacierała. Zaczęliśmy koncentrować się tylko na tym, co było widoczne na zewnątrz, i tak zrodził się nasz ZŁOTY CIELEC, czyli bożkowie formy! Gatunek ludzki okazał się wyjątkowo dobrą pożywką i wyjątkowo podatnym gruntem dla rozrastania się tego rodzaju negatywnych, niszczycielskich Energii! Tu należałoby podkreślić, że Siły Materializacji, oderwane od pierwotnej formy, stworzyły samodynamiczną tożsamość – pewne twory, które zaczęły urastać do upersonifikowanych jakości. Mogły one przewodzić bodźce oraz miały instynkt przeżycia, niezbędny do przetrwania w każdej postaci BIOFORMY. Usamodzielniając się, zatracały jednak “przywileje" i poczucie swej roli na Ziemi. Siły Materializacji umacniały swoją pozycję w takiej właśnie jakości, tzn. jako realne inkarnacje realnych ludzi. W normalnych warunkach oddziaływały one w sposób niezauważalny dla ludzkiego oka. Bardzo rzadko, tylko w pojedynczych przypadkach, ich Energia mogła eksplodować i wyrażała się wtedy w opętaniu! Diabeł – tak nazywana jest obecnie ta upersonifikowana jakość – jako taki był pierwotnie nieznany. O ile zakładany wpływ materializacji w pierwszej fazie dokładnie wypełnił swoją rolę, o tyle w drugiej okazał się niebezpieczny i wyjątkowo niszczycielski z uwagi na indywidua, które wtargnęły w nasze życie. Znaczna dominacja pierwotnych Sił Materializacji uniemożliwiła przebudzenie DUCHA we właściwym czasie. Moment ten został, niestety, zaprzepaszczony! Pozytywne niegdyś wzorce bodźców materializacji (impuls – instynkt) najwyraźniej skłaniały się ku tożsamości ludzkiego EGO, umacniając jego pozycję. Tak zrodził się KAIN. Wtedy na scenę wszedł nowy aspekt bezpieczeństwa, niezbędny do przetrwania ludzkości – CZAS KARMICZNY. Traumatyczny, opóźniony eksperyment “Ziemia" zaczął biec jeszcze bardziej okrężnymi drogami. Na miejsce Energii ŚWIATŁA wkroczyła Energia KARMY. Powinniśmy jednak wiedzieć, że także we wzorcu stagnacyjnym funkcjonują mechanizmy samoobrony, regeneracji i wola przeżycia. Proces obecnej ewolucji nie jest pierwszym podejściem do przekroczenia trójwymiarowych granic. Z całą pewnością możemy więc przyjąć, że Ziemia już wcześniej musiała przejść podobne nieudane próby, a Atlantyda nie jest jedynym tego przykładem. Ogromne obszary pustynne na planecie kryją w sobie wiele tajemnic i są czymś więcej niż zwykłą strefą zerową. Oddziaływanie niekorzystnych kompleksowych czynników nie raz pozbawiło życie ziemskie biologiczno-wegetatywnych podstaw. Sam ten fakt powinien bić na alarm i przemówić do rozumu osobom odpowiedzialnym za los świata. Opowieści o potopie również zawierają dużo rzeczowych informacji. Matka-Ziemia ma wiele blizn osnutych głęboką tajemnicą! BOŻKOWIE WZORCÓW EGO Przypadek albo lepiej formułując: utrata pierwotnej świadomości sprawiła, że poszczególne jednostki zaczęły przywiązywać się do swoich konkretnie uformowanych bożków. Niskie wzorce wibracji wywołały zgubny rezonans, który niczym bakcyl podziałał zaraźliwie na wielu spośród nas. Wyzwolił w nas niskie formy refleksyjnej świadomości (blokady myśli), jak również wszystkie warianty strachu i wiążące się z nim reakcje. Z tego zrodziły się brutalne wzorce EGO, które doprowadziły do powstania przyczynowego łańcucha karmy. Niskie manifestacje dążyły do kolektywnego zjednoczenia i w ten sposób przyczyniały się do powstawania coraz silniejszych aparatów władzy. Bardzo szybko rozpoznano, że im większa była ich liczba, tym silniejszy stawał się wzorzec EGO. Tak zrodziła się iluzja ISTOTY PAŃSTWA! Dzięki kolektywnemu działaniu uzyskiwano wyższy potencjał do prowadzenia lepszego życia na zewnątrz, co stało się głównym czynnikiem, na którym do dzisiaj bazują aparaty władzy. To, że cena zewnętrznej manifestacji istoty władzy (istoty państwa) była nieprawdopodobnie wysoka, uszło, niestety, naszemu zdrowemu rozsądkowi. “Studnia bez dna" – władza państwa i jej aparaty – przywłaszcza sobie absolutnie wszystko. I wszystko legalnie! Największą farsą jest to, że wszyscy okradzeni, chodząc w zbiorowej neurozie na pasku swoich własnych parazytów, identyfikują się z nimi, a czasem wręcz ich ubóstwiają. Gdyby to widmo nie zaczęło zanikać, nie pozostałoby nam nic innego, jak tylko wyć z rozpaczy! Aby nie wynikło z tego jakieś nieporozumienie, wyjaśniam, że nie byliśmy i nie jesteśmy wcale tacy osamotnieni, jak mogłoby się to wydawać naszemu umysłowi. Oprócz permanentnych inkarnacji wysoko uświadomionych istot, także teraz, w tym krytycznym TU-I-TERAZ-CZASIE, zalewani jesteśmy potężnym strumieniem Uniwersalnej Miłości, która pomaga zapobiec upadkowi. BLOKADY WYWOŁANE NEGATYWNYMI ENERGIAMI W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę na jeden bardzo ważny aspekt. Otóż stąpienie Energii Chrystusowej – ucieleśnione w osobie Jezusa – mogło zapisać zupełnie inną kartę w historii. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych inkarnacji wysokich Świetlanych Istot, tak samo wtedy – przed 2000 lat – otwarte zostało KOSMICZNE OKNO MIŁOŚCI. Akt ten dotyczył nie tylko ludzi. Był to DAR MIŁOŚCI dla całej planety, ze wszystkimi jej królestwami. Kosmiczny Chrystus – niezauważalnie dla ludzkiego oka – zakotwiczył w świecie materii aspekt zespołowego Wyższego JA – uzdrawiającą Energię, której ziarna rozkwitną pełnią kwiecia już niebawem. Historyczne Posłanie Miłości, które miało pobudzić proces uzdrowienia, w bardzo krótkim czasie zostało skorumpowane przez ówczesne Negatywne Energie, znajdujące się w pełnym rozkwicie. Być może zaczniesz zdawać sobie teraz sprawę, jaką ucieleśniamy siłę i wielkość, skoro zdołaliśmy przeciwstawić się Najczystszej Energii Miłości, płynącej bezpośrednio ze Źródła. Udało się nam zablokować nie tylko samą Energię Chrystusowego Posłania, ale nawet użyć jej do niewyobrażalnych okrucieństw. Okazaliśmy się bardziej brutalni niż można by przypuszczać. Skorumpowaliśmy najświętsze wartości, przyodziewając je w mroczne, tajemnicze szaty, by potem wykorzystywać je do powszechnego zniewolenia, odbierania osobistej godności, aż do masowych mordów włącznie. Kierowani manifestującą się żądzą władzy, wykorzystywaliśmy te wartości za pośrednictwem dogmatów religijnych oraz w świeckich aparatach władzy. Odrzuciliśmy Energię, która mogła i potrafiła bezboleśnie rozwiązać oddziaływanie prastarej karmy. Czy nie przypominasz sobie powtarzanego wciąż wezwania PRZEBACZ! PRZEBACZ! PRZEBACZ! Przebacz przede wszystkim sobie, a dopiero potem przebacz bratu. Tymczasem my woleliśmy grać wszystkimi kartami buntu – bez względu na konsekwencje. My jesteśmy nie tylko uparci, dumni i twardzi, my jesteśmy wyjątkowo “konsekwentni", nawet jeżeli cierpimy z powodu naszego uporu. Nasze, i tak już opóźnione, wejście do Królestwa Światła zależy tylko od tego, czy potrafimy skorygować absolutnie wszystkie destrukcje. Oznacza to, że muszą zostać rozwiązane wszystkie fikcje, wszystkie iluzje i wszystkie pseudowartości, dotyczące zarówno osobistych perspektyw, światopoglądu, jak i niewłaściwie pojmowanych metod uzdrawiania. Wszystko to będzie musiało runąć – łącznie ze sztuczną iluzją instytucjonalnych religii i innych pseudoautorytetów, takich jak pieniądz, majątek, status społeczny, władza, wpływy. Wszystkie te wartości były i są esencją ślepego zaułka. Wiele z nich miało relatywne znaczenie dla trójwymiarowej formy życia na Ziemi. Wiele z nich istotnie przyczyniło się do zachowania ewolucji, chociażby na poziomie zera. Należy tu podkreślić pozytywny wkład religii, które czuwały nad podtrzymaniem w świadomości ludzkiej ostatniej iskierki DUCHA, stanowiącego podstawę naszej wiary. Dzięki temu przetrwała w nas świadomość o boskim pochodzeniu. Do tego należy też zaliczyć prawa i przykazania znane nam z kodeksów moralności, obowiązujących wewnątrz religii. Jeżeli nawet te prawdy brzmiał)' dosyć obco i częstokroć były błędnie interpretowane, wystarczyło to jednak, aby utrzymać Ziemię przy życiu i nie przerwać procesu ewolucji. Dociekanie tajemnic Bytu nie jest niczym nowym z punktu widzenia historii ludzkości. Wszystkie religie dysponują bogatą wiedzą o naszej przyszłości, tylko że do niektórych z tych nauk zakradły się błędne interpretacje, uwarunkowane kulturą j władzą, siejąc zamieszanie, strach i niedowiarstwo. Choć racjonalistyczne szalbierstwo wypleniło na pewien czas prawdziwą wiedzę mistyczną z ludzkiej świadomości, to jednak powinniśmy powstrzymać się od wydawania jakichkolwiek wyroków pod adresem religii, a zastąpić je lepiej miłością i przebaczeniem. Pamiętajmy, że nie tylko światowe religie wypaczały wizję przyszłości. O wiele większe spustoszenie zamanifestowało się w małych gminach wyznaniowych, a ostatnio w sektach. SEKTY próbują zasiać wielki chaos w budzącej się nowej świadomości i możliwościach wejścia do Królestwa Światła. Samozwańczy guru, bazując na cząstkowych rozpoznaniach, sami wręczają sobie legitymacje najwyższej władzy i z ich pomocą budują nowe więzienia. Wykorzystując coraz większe możliwości prześwietlania Nowego Bytu, prowadzą tysiące niewinnych, poszukujących ludzi w nowe uzależnienie, narażając ich na wielkie straty. Wszyscy ci pseudoprorocy są nosicielami niskich świadomości, dlatego nieład, zepsucie, wypaczenie i zamęt są bardzo pomocne w sprzedawaniu wszystkim naiwnym recepty na wieczne zbawienie. W chwili obecnej jest to dosyć poważny problem. Alternatywa osiągnięcia wzrostu umożliwiającego wstęp do Królestwa Światła wiąże się z absolutnym uzdrowieniem wszystkich królestw na Ziemi, tzn. z naprawieniem wszystkich defektów, zaistniałych w atomowych i molekularnych strukturach! Po tysiącleciach zbierania smutnych, realnych doświadczeń jest nam niezmiernie ciężko odbudować prastarą wiedzę o tym, że MATERIA (pierwotnie atomy) i BIOLOGIA (później) mogą mieć inną realność niż ta – nacechowana upadkiem i śmiercią! Na skutek defektu świadomości bardzo głęboko wciągnęliśmy w cierpienie naszego sobowtóra eterycznego, przez co zredukowaliśmy do minimum przepływ życiodajnej Energii. Nasze czakry – jako wentyle komunikacji – zostały najbardziej uwikłane w cierpienie. Gdybyśmy dalej podążali tą samą drogą, żadna wiedza medyczna nie byłaby w stanie zapobiec ogólnemu kolapsowi, a co dopiero go uzdrowić. Klasyczna medycyna potrafi bowiem korygować jedynie defekty cywilizacji. Każdy Byt ma swój charakterystyczny wzorzec wibracji i z tego względu może wyrażać się w najróżniejszych formach i rzeczywistościach. Nie istnieje taka forma fizyczna, która nie miałaby sobowtóra eterycznego. Każda forma ma swoją świadomość. Aby wykluczyć nieporozumienie, należałoby zapomnieć o dotychczasowym znaczeniu pojęcia, które my – na ludzkiej płaszczyźnie – definiujemy jako ŚWIADOMOŚĆ. Przypominam, że świadomość jest identyfikatorem tożsamości. Każdy niewidzialny atom bardzo dokładnie definiuje specyfikę świadomości w swoim wzorcu. Forma, która ewoluowała do żywej komórki, ma wyższą świadomość aniżeli prosty atom w królestwie elementarnym. MEGAPOLITIS – KONCENTRACJA SMOGU W procesie ewolucji bardzo wyraźnie zaznaczył się jeszcze jeden negatywny kierunek, a mianowicie: zacieranie się pierwotnego harmonijnego związku człowieka z naturą. Proces megapolizacji swój punkt szczytowy osiągnął właśnie w naszym stuleciu. Milionowe miasta wyrastały jak guzy nowotworowe. Życie w nabrzmiałych centrach stawało się coraz bardziej stresujące. Niestety, większość z nas nadal oczarowana jest zewnętrznymi zaletami życia w wielkim mieście. Wciąż dajemy się mamić bożkom ego i ich złotym cielcom – począwszy od lepszych możliwości większego zarobku aż po wielorakie formy wygód i zadowalania zmysłów. Wielkomiejski smog nie jest tu rozumiany jako samo tylko fizyczne zatrucie atmosfery, lecz jako duchowy smog, który swoim wpływem sięga o wiele głębiej. W zależności od stopnia stężenia duchowy smog – jako lokalne, zespołowe ciało eteryczne – oddziaływuje na każdego z nas chorobotwórczo. Widoczna na zewnątrz forma odzwierciedla fizyczny stan miasta, natomiast statystyka kryminalna jest udokumentowaniem zbiorowego, duchowego wypaczenia. Najbardziej drastycznie ów defekt zarysowuje się pośród młodej generacji. Jego przejawem jest nieprawdopodobny wzrost przestępczości wśród nieletnich oraz nasilający się trend ku samozniszczeniu. Wzrastająca liczba śmiertelnych ofiar narkomanii – zamiast bić na alarm – jest wciąż jeszcze niezauważana. Osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy, zamiast uznać ten fakt za syndrom społeczny, uciekają się do policyjnych metod, czyli do starych wzorców władzy. Przywódcy państw i politycy ze swoimi wspaniałymi manierami (sami upośledzeni oddziaływaniem prawa rezonansu) wierzą, że za pośrednictwem kar i nowych paragrafów znajdą cudowne środki uzdrowienia. Ponieważ wszyscy oni są duchowymi ślepcami, nikomu z nich nigdy nie przyjdzie do głowy, że fenomen codziennych ofiar narkomanii może być dramatycznym odzwierciedleniem wypaczonej koncepcji społecznej! Tyczy się to w jednakowej mierze i władców, i ich wspólników – ekspertów! Oni wszyscy są stróżami starego duchowego wzorca PAN – NIEWOLNIK, a jeżeli ślepiec prowadzi ślepca, to jakiegoż wyniku można się spodziewać? Aby nie wywołać nieporozumienia, od razu wyjaśniam: Jeżeli jest tu mowa o duchowych defektach osób odpowiedzialnych za losy państwa, nie należy rozumieć tego jako personalną dyskredytację czy uwłaczanie cudzej godności. Ponieważ w trójwymiarowym materialistycznym samoograniczeniu całe społeczeństwo jest chore na duchu, nie jest wiec wcale obraźliwe, że i przywódcy narodu dotknięci są tymi samymi defektami. Oni odzwierciedlają tylko kwintesencję danej wspólnoty, szczególnie kiedy dochodzą do władzy w demokratycznych wyborach. Najbardziej uwidocznia się ten problem w wielopartyjnych demokracjach z wyrytymi już ideologiami, zwanymi religią zastępczą. Widzimy więc, że każdy naród ma nie tylko adekwatną do jego poziomu władzę (RZĄDZĄCY), ale że w każdym rządzie odzwierciedla się kolektywny stan rządzonych (PODPORZĄDKOWANYCH). Oczywiście, nie musi to odpowiadać poziomowi każdej jednostki. Jest to tylko odzwierciedlenie dominującej formy Energii w danym państwie, narodzie, komunie czy regionie. DEMOKRACJA JAKO REZONANS SAMODYNAMICZNY Obserwując demokratyczne kampanie wyborcze i zaloty poszczególnych kandydatów, można zauważyć interesującą zmienność gry. Wokół wyborców, czyli suwerennych obywateli, zredukowanych do rangi bydła z prawem głosu, oddających dobrowolnie i w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu władzę innym, wytwarza się określone pole rezonansu, odpowiadające grupowej świadomości albo aktywuje się pole dotychczas istniejące. Uzyskana w wyborach legitymacja najwyższej władzy zostaje bardzo szybko odwrócona do góry nogami i jako symbol dyktatury użyta przeciwko narodowi. Wyjątkowo łatwo udaje się łowić ludzi w tę misternie utkaną sieć i za pomocą bezdusznych praw i instytucjonalnych aparatów podporządkowywać schematowi PAN – NIEWOLNIK. Od czasu do czasu wybrana władza ze strachu przed utratą szans w następnych wyborach zmuszona jest dostosować się do nacisku narodu. Ale nie tylko wybrani politycy są niebezpiecznymi egzekutorami władzy. Ci najbardziej niebezpieczni piastują urzędy w dobrze zabezpieczonych aparatach. Oni znajdują się wszędzie – są misternie wetkani we wszystkie możliwe struktury (urzędy, organy państwowe i coraz częściej sądy!). Stamtąd – całkiem legalnie – sprawują faktyczną władzę (PAN!) i, chronieni prawem i immunitetami, zmuszają naród do uległości (NIEWOLNIK!) Ostatnio wprowadzono pewną ochronę prawną jako swego rodzaju hamulec, tak że przynajmniej te najbardziej samowolne ataki mogą zostać nieco ograniczone. Fala duchowego uświadomienia ostatniego pokolenia sporo już zdziałała na Ziemi, ale nie stanowi ona jeszcze faktycznej i znaczącej ochrony tam, gdzie władza państwowa świadomie działa przeciwko własnym obywatelom i zmusza ich do posłuszeństwa, stosując terror. Jeżeli ujawniam teraz te związki, nie oznacza to wcale, że chcę stworzyć NOWE ANTYTEZY lub nową polaryzację i w nieskończoność pielęgnować konflikty i walki. Wtedy bowiem następnym przymusowym krokiem byłaby wojna domowa, czyli następna SIŁA. Aby temu zapobiec, wystarczy wynieść te oznaki na światło dnia i pozwolić ŚWIATŁU uruchomić korektę świadomości – korektę, która uwzględni fakt, że wszystkie rzeczywistości stworzone są przez jedną dominującą w kolektywie Energię. Próba dokonywania jakichkolwiek zmian, godnych człowieczeństwa, za pomocą starych środków, czyli miecza i bomby, byłaby absolutnie bezsensowna. Nasza historia już nie raz potwierdziła, że wszyscy NOWI WYZWOLEŃCY stają się NOWYMI CIEMIĘZCAMI. Dopiero kiedy kolektywny DUCH wzniesie się na wyższy poziom świadomości, będziemy mieli szansę na doświadczenie prawdziwej wolności w kolektywnym współżyciu. W uprzemysłowionych społecznościach z pseudodemokracją ten wzorzec tak dalece się zagmatwał, że u pojedynczej jednostki całkowicie zatarł się wgląd w PRAWDĘ (rzeczywistość) i prawie każdy z nas stał się jednocześnie NIEWOLNIKIEM i PANEM! Byliśmy tak głęboko zafascynowani osiągnięciami nauki i nowoczesną technologią, że przeoczyliśmy skrywający się za tym subtelny zamiar zniewolenia. Pieniądz, który stał się niezbędny do przeżycia, doprowadził nas do trwałego niewolnictwa oraz do podejmowania międzynarodowych prób ratowania biednych krajów bogatych w surowce lub krajów z tanią siłą roboczą! Negatywne wzorce Energii coraz silniej obciążały Świetlane Ciało Ziemi. W rezonansowym smogu osiągnęliśmy stężenie wystarczające do całkowitego zniszczenia planety na koniec XX wieku. Aby temu zapobiec, przystąpiono na przełomie ostatniego odcinka Wielkiego Cyklu 5 125 lat – zwanego TRANSFORMACJĄ MATERII – do permanentnego podnoszenia wibracji wzorca materii. CO ZDARZYŁO SIĘ W ROKU 3113 PRZED CHRYSTUSEM? Wskutek zacierania się ewolucyjnej świadomości wśród ludzkości Ziemia zaczęła popadać w coraz niższe wzorce wibracji, zatracając tym samym zdolność komunikacji z Galaktyczną Całością. Do naszego upadku przyczyniły się Siły Materializacji oraz przygarniane przez Matkę Ziemię prymitywne Energie tak zwanych osieroconych dusz. 6 600 lat temu (pomiędzy Kinem 194 a 200) siłom destrukcji udało się zablokować na l 500 lat pierwotny program ewolucji. Aby skorygować upadek, musiało wydarzyć się, co następuje: • wibracja atomowej materii musiała zostać podwyższona do pierwotnego, zdrowego wzorca częstotliwości Galaktycznej Całości, • świadomość człowieka musiała wejść na drogę samorozpoznania. Jedno i drugie musiało iść w parze i tylko osiągnięcie obu celów mogło doprowadzić do połączenia się z Galaktyczną Świadomością. Środkiem pomocniczym była zmiana kierunku spinu [kierunek ruchu; kierunek kosmicznej rotacji (przyp. tłum.)] przed 5125 laty (wejście Najwyższego Impulsu Uzdrowienia pomiędzy Kinem 208 a 209). Siły ewolucji zdobyły się na odwagę, aby zaryzykować przeprowadzenie pewnego skróconego postępowania. Schemat ten otwierał bowiem bramy dla wszystkich – także zgubnych – wzorców energetycznych. Skrót ten, a był nim ostatni cykl 5 125 lat, dopuszczał różnorodne nadużycia, jak również wyjątkowo niebezpieczne posunięcia. Siły Destrukcji natychmiast wykorzystały ten moment i w najbardziej krytycznej, przełomowej fazie zainstalowały na Ziemi pewną obcą Energię, nie odpowiadającą kodowi Ziemi, znaną pod symbolem >12:6O<. Kod ziemskiego holowania – Energia Trzynastu Księżyców i prakod Ziemi >13:20< – zostały przez nią odłączone na całą niemalże epokę. Paradygmat >12:60< – określany jako Program Babiloński – stał się nadrzędnym impulsem na planecie. Program ten zaszczepił na Ziemi nieadekwatne jednostki rachuby czasu, jak również śmiertelny strach, rządzę władzy, niewolnictwo i chciwość (Czas to pieniądz). Proces podwyższania ziemskich częstotliwości popadł więc w całkowity zastój. Skutków tego nie jesteśmy wstanie prześledzić. Program Babiloński pojawił się równolegle z Najwyższym Galaktycznym Impulsem Odnowy. I tak: Za pośrednictwem babilońskich kapłanów magii w cykl ziemski wtargnęła prastara atlantydzka Energia władzy i Energia męskiej hegemonii, które zarażały swoim jadem wszystkie kolejne cywilizacje. Dostojni kapłani babilońscy, inkarnując się z atlantydzka karmą, wnieśli do naszego świata specyficzne deformacje ze wcześniejszych cyklów ewolucji, zakończonych niepowodzeniem, jak np. schemat PAN – NIEWOLNIK. Destrukcje te – rozwijane na Ziemi przez ostatnie 5 000 lat – wykształciły nową jakość, która znalazła odzwierciedlenie w organizacji państw religijno-instytucjonalnych. Choć na samym wstępie tylko nieliczne jednostki popadły w ciemność przy doświadczaniu własnego JA, wystarczyło to jednak, aby stworzyć silne pole energetycznych rezonansów, które swoim oddziaływaniem zaraziło z czasem całą ludzkość. Z błędnego rozumowania powstawały nowe mutacje, destruktywny wzorzec znalazł bowiem dojście do programów wewnętrznych – w tym także do wzoru DNA. Z pierwotnie czysto duchowego defektu świadomości wykształcił się masowy defekt fizyczno-genetyczny. Stworzono więc coś, co my określilibyśmy jako wina dziedziczna. Już samo to określenie wina dziedziczna mogło doprowadzić do błędnych interpretacji, jednak następne pochodne określenia grzech dziedziczny czy grzech pierworodny uczyniły to jeszcze lepiej i głębiej. Taki właśnie program rozwijał się w toku naszej ewolucji – cywilizacja po cywilizacji, epoka po epoce, władza po władzy. Wzrastająca liczba istnień – odpowiednio do coraz silniej artykułującej się żądzy władzy – sama wciskała się w łańcuch atlantydzkich współnosicieli zarówno w religiach instytucjonalnych, jak i w coraz lepiej zorganizowanych aparatach państwowych. Energie babilońskie osiągnęły szczytowy punkt rozwoju w trzynastym baktunie, czyli na przełomie ostatnich 400 lat historii. Dysharmonijne związki pomiędzy jednostkami wyzwoliły ogromną żądzę władzy i chęć panowania według schematu PAN – NIEWOLNIK, znacząc tym samym wyjątkowo krwawy ślad w historii ludzkości. Ale nie tylko tego typu postawy: jednostka przeciw jednostce, grupa przeciw grupie, naród przeciwko narodowi, nacja przeciw nacji, religia przeciw religii, rasa przeciw rasie – kreśliły historyczną epokę! W przemysłowej fazie ewolucji masakrowaliśmy – my, ludzie – coraz bardziej Matkę Ziemię i jej wspaniałe królestwa. Czyniliśmy to bez opamiętania dopóty, dopóki skutki naszego działania nie dotknęły nas samych. NASZA OBECNA SYTUACJA Jak już wspominałem, krytyczny punkt korektury biegu spinu przypadł na dzień 26 lipca 1992 roku, dlatego okres od 1987 do 1992 roku był fazą najbardziej niebezpieczną dla Ziemi. Na planetę oddziaływały wówczas dwa czynniki energetyczne, a wytworzony przez nie nacisk nie wykluczał rozerwania planety. Dopiero po 26 lipca 1992 roku rozpoczęła się stabilizacja ruchu. Zaczęliśmy wreszcie podążać w pierwotnie przewidzianym kierunku. Był to moment, w którym żadna z władczo nacechowanych manifestacji energetycznych nie mogła sięgnąć po pomoc do swojej macierzystej bazy. Od tej chwili inaczej zaczęło się wieść mocom tego świata – straciły one dostęp do swego centralnego generatora. Teraz mogą posługiwać się tylko tą Energią, którą wyprodukują swoją trójwymiarową świadomością. Przypominają więc akumulator odcięty od prądnicy. Implozja starych programów postępuje od 1992 roku i nie ma już żadnej możliwości, by utrzymała się jakakolwiek struktura, która nie odpowiadałaby strukturze NOWEJ Ziemi. Obecnie znajdujemy się w najgorętszej fazie globalnego oczyszczania. Jesteśmy naocznymi świadkami rozmywania się Starego Świata, dlatego nie powinno nas dziwić, jeżeli w konsekwencji wywoła to wyraźnie dostrzegalny chaos w dotychczasowych strukturach władzy. Nie obawiajmy się tego zamętu! Przyjmijmy go z ulgą, ponieważ będzie to znak, że nasz świat uwalnia się spod babilońskiego pręgierza! W dalszej części wyjaśnimy właściwie coś, co już minęło. Potraktuj więc podane niżej informacje jako krótkie dopełnienie. MATERIA I JEJ WARTOŚCIOWANIE WIELKIE NIEPOROZUMIENIE W wielu tradycjach duchowych często spotykamy się z negatywnym wartościowaniem ludzkiego materialno-fizycznego objawienia. Wiele obrazów, które mocno wryły się w historię chrześcijaństwa, wskazuje także na jedną z takich negacji. Na skutek ograniczonej możliwości postrzegania naszego DUCHA (znane tylko we wschodnich tradycjach) bardzo często rozpowszechniane jest jednostronne, wątpliwe wartościowanie lub niskowartościowanie człowieka. Ale nie tylko religijne interpretacje Bytu ludzkiego są zaakcentowane negatywnie, także wiele ezoterycznych wizji, dotyczących procesów rozszerzania świadomości oraz literatura New Agę cierpi na skutek owego półzrozumienia. Wielki proces objawienia Boskiego Źródła na Ziemi ujmuje nie tylko formę duchową, ale również fizyczną. Materia ziemska ujęta jest również w boskim planie! Tymczasem w wielu spirytualnych księgach, także tych wysokiej rangi, akcentuje się bardzo dobitnie, że Lucyferyczne destrukcje zostały za karę przywiązane do materii. Z tego zrodziło się przekonanie, że biologiczna manifestacja Bytu ludzkiego jest konsekwencją boskiego karania. Tak na marginesie – nie ma ŻADNEJ innej kary oprócz tej, którą my sami nakładamy na siebie, i to też nie jako karę, lecz jako szansę naprawienia błędów! Niezależnie od tego, jak daleko sięga perspektywa ludzkiej świadomości – czy w przeszłości ograniczona do obszaru geocentrycznego, czy też kilka wieków temu rozszerzona do orientacji heliocentrycznej, czy w chwili obecnej maszerująca do Świadomości Kosmicznej – zawsze pojawia się to samo zgubne tłumaczenie, że materia jest wyrazem kary za Lucyferyczny bunt przeciwko boskiej harmonii. Od wieków przekazuje się nam, że upadek rajskiego człowieka stał się przyczyną spętania w formę materialną (wygnanie z raju) i że tylko uśmiercenie pobudek fizyczno-biologicznych mogłoby uwolnić ludzkiego DUCHA od powiązania z materią lub, inaczej mówiąc, przezwyciężyć łańcuch inkarnacji. Taki tok rozumowania ukazuje pomieszanie różnych pojęć ze zjawiskiem przyczynowości karmicznej. WYJAŚNIENIE NIEPOROZUMIENIA Cały fizycznie wyrażamy Kosmos zasiedlony jest przez istoty duchowe, jednak sfera ta jest wciąż jeszcze dla nas niedostępna i praktycznie nie do ogarnięcia naszym trójwymiarowym rozumem. Ale teraz nie powinno nas to zajmować. MY – ludzie – artykułujemy się w materii i poprzez materię, a naszym zbiorowym autoportretem jest planeta Ziemia. Tak więc każdy z nas, kto dostrzega siebie TU i TERAZ, kto fizycznie żyje na Ziemi, jest wyrazem jednego z Życiodajnych Prądów, stanowiących esencję planety. Prawdopodobnie jest ich 144 000 [mistyczna liczba 144 000 jest pierwotną sumą tak zwanych Życiodajnych Prądów, przydzielonych planecie Ziemi. Stanowią one jednolity twór wraz z planetą. W trakcie rozwoju liczba ta została podwyższona, ponieważ na Ziemi wolno było “awaryjnie lądować" wszystkim innym osieroconym świadomościom]. Życiodajne Prądy stwarzały wizerunek Ziemi przez okres około 3,5 miliardów lat ziemskich. W trakcie procesu urzeczywistniania swojego JA artykułowaliśmy się najpierw jako proste formy atomowe, potem przeszliśmy w strukturę molekularną. Później doszło do podziału elementów, co w rezultacie doprowadziło do pojawienia się niezliczonej ilości różnorodnych form życia na planecie. Praktycznie nie istnieje nic, co nie byłoby żywe! Każda forma życia jest nośnikiem określonej świadomości, niezależnie od tego, czy artykułuje się jako fala energii, czy jako komórka (cząsteczka). Każda komórka jest kompleksową formą świadomości. Świadomość ludzka rejestruje tylko niewielki aspekt swojej praświadomości! Tak na marginesie: jest powszechnie wiadome, że atomy egzystują od początków Wszechświata i że od wieczności wokół jądra atomu krążą elektrony z prędkością 300 000 km/sek. Fakt ten pokazuje nam, jak potężna energia tkwi w pojedynczym atomie. Niezależnie od tego, czy energia ta pochodzi z zewnątrz, czy też regeneruje się sama w sobie, fakt ten od zawsze był cudem Bytu – nawet jeśli tego nie rejestrowaliśmy. Energia ta wraz z innymi, przyniesionymi z zewnątrz, Energiami (informacjami) formowała proces stworzenia “ZIEMIA" w całym jego bogactwie wyrazu. Pomimo okrężnych dróg i wielu mylnych form jakaś niewidzialna siła naprowadzała ziemski rozwój w kierunku coraz wspanialszej manifestacji. Życiodajne Prądy, będące Prądami Miłości, wydały na świat wszystko, co posiadała duchowa Matka Ziemia. Każdy z nas jest objawieniem jednego z nich, dlatego WSZYSCY jesteśmy obecni we WSZYSTKIM. ENERGIE LUCYFERYCZNE I ICH ZWIĄZEK Z MATERIĄ W procesie stworzenia rzeczywiście miał miejsce Lucyferyczny akt, z którego skutkami jesteśmy dobrze obeznani. Zgadza się również, że Siły te mają coś wspólnego z materią. Bez bliższego przypatrywania się kosmicznej przyczynie ich powstania jedno nie ulega wątpliwości – musi w tym tkwić coś szczególnego. Energie Lucyferyczne ukazują się nam, ludziom, jako destrukcje, ponieważ w naszym stwórczym zadaniu – popadając z konieczności w nieświadomość – zapomnieliśmy o swojej faktycznej misji na Ziemi. Spróbujmy więc odświeżyć naszą pamięć, zaczynając od najprostszego atomu. W każdym atomie znajduje się tak zwana PUSTA PRZESTRZEŃ. Zajmuje ona przeważającą jego część, natomiast jądro i elektrony – tylko minimalną cząstkę. Pusta przestrzeń – albo inaczej wolna przestrzeń – ma zdolność przyjmowania CZEGOŚ z zewnątrz. W toku ewolucyjnego rozwoju to COŚ miało być Wyższą Świetlaną Energią, mającą za zadanie ustawiczne podwyższanie wibracji rozumnej materii. Energia ta pozwoliłaby dojrzeć niestabilnej materii do doskonałej formy, to znaczy, podciągnęłaby ją do wyższego poziomu, gdzie nie istnieje fizyczna śmierć i żaden rozkład fizyczny. Stan ten określamy w naszym słownictwie wiecznością lub nieśmiertelnością! Dzięki Świetlanej Esencji powinna zostać osiągnięta nie tylko wyższa jakość, z poziomem tym wiąże się także samoprzemiana materii, czyli wybór możliwości, czy wystąpić jako wiązka energii (fala), czy jako forma cząsteczkowa, przy czym obie formy zachowałyby identyczną świadomość. Mówiąc prościej, oznaczałoby to zdolność objawiania się: jako “świadoma, energetyczna Esencja" w formie ludzkiej wszędzie tam, gdzie życzyłby sobie jej nosiciel, albo jako esencjonalna wiązka Energii, mogąca wszędzie podróżować i wszędzie być obecna. Wynika z tego, że całkowicie świadoma istota CZŁOWIEK będzie w przyszłości sama rozstrzygać, w jakiej formie chciałaby objawić swoją doskonałą ESENCJĘ! W tym sensie przezwyciężymy nasze przywiązanie do ciężkiej materii (ciała). W toku ewolucji pusta przestrzeń została opanowana przez Siły Lucyferyczne. Właśnie w tym wyraża się ich związek z materią. Nawet jeśli Esencje te znajdowały się poza ciałem fizycznym, były one tym czynnikiem, który najbardziej obciążał ewolucyjny rozwój (mityczne kuszenie!). Patrząc z tej perspektywy, widzimy, że istniała możliwość wspólnego oddziaływania obu esencji – karmicznej i Lucyferycznej – na tym właśnie obszarze. Oznacza to, że uzurpatorzy, zasiedlając pustą przestrzeń, mogli korespondować z biologicznie żywymi komórkami i molekularnymi strukturami – helisami DNA i RNA. W procesie uzdrowienia – wspieranym przez ludzi świadomych tego zjawiska – Ziemia stanie się ZDROWA wraz ze wszystkimi jej królestwami: z pierwotnym królestwem atomów oraz ze światem roślin, zwierząt i ludzi! Oznacza to, że uzurpatorzy zostaną pokonani (zbawieni), a cala pusta przestrzeń stanie się wolna dla przewidzianego dla niej pierwotnego ŚWIATŁA. Właśnie to stanowi przyczynowy aspekt skoku kwantowego w przebudzeniu. W kosmicznym cudzie wydarzy się jednak coś więcej: zostaną rozwiązane (odkupione) nie tylko osobiste obciążenia karmiczne, ale, z naszą pomocą, zostaną również przekształcone w Światło Energie Lucyferyczne, albo otrzymają wskazówki, jak dokonać naprawy defektów, nawet jeżeli proces uzdrowienia musiałby przebiegać nieco wolniej i gdzieś indziej we Wszechświecie. Z tego względu MY – ludzie na planecie Ziemia – mamy wyjątkowe znaczenie, wykraczające daleko poza nasze planetarne horyzonty. Jesteśmy energetyczną korekturą o niewyobrażalnym dla nas rozmiarze. To MY wybawimy planetę Ziemię od uciążliwej wibracji i MY sprowadzimy upadłą Energię (zbuntowanych aniołów) na drogę do Źródła. Ponieważ Energia Lucyferyczna egzystuje w SZÓSTYM wymiarze, my sami możemy powrócić do naszego Źródła – do SIÓDMEGO wymiaru – dopiero po oczyszczeniu i uzdrowieniu szóstej płaszczyzny. Przyczyna ewolucyjnego defektu znajduje się właśnie w tym wymiarze! Rozjaśniając przypadek mitycznego LUCYFERA, możemy więc założyć, że po usamodzielnieniu się ŚWIATŁO szóstego wymiaru samowolnie odcięło się od rezonansu ze Źródłem. Ponieważ wszystkie wyższe wymiary cechuje wysoka świadomość, jest więc zrozumiałe, że pochodzące stamtąd manifestacje objawiały się nam jako istoty upersonifikowane. Tyczy się to także upersonifikowanego obrazu Boskiej Praprzyczyny, czyli Boga. Osobowa forma Boga była niezbędna, ponieważ tylko tak można było przemówić do świadomości nieuświadomionego człowieka. Mityczny czas nie miał możliwości wglądu w jakość Energii. Abstrahując od tego, należy zauważyć, że osobowa forma obrazowania Energii była wielką pomocą w zrozumieniu sensu Bytu. Jeżeli my, przenikając czwarty wymiar, doświadczamy w nim osobowych wizji, jest zatem oczywiste i wielce prawdopodobne, że na wyższych płaszczyznach istnieje także taki osobowy poziom. W wyższych wymiarach egzystują rzeczywistości, których jeszcze nie doświadczyliśmy, i z tego względu nie możemy mieć o nich żadnego wyobrażenia z wyjątkiem wysokich Świadomości, których wiele inkarnowało się w ostatnim czasie na Ziemi. RZECZYWISTOŚĆ JEST ŚWIADOMYM GATUNKIEM ENERGII Ponieważ wysoko uświadomione Energie Lucyferyczne oderwały się na skutek buntu od życiodajnego “krwiobiegu" Źródła, straciły swoje znaczenie w Galaktycznej Całości. “Strącone z nieba" mogły korespondować jedynie z “dołem", a nigdy więcej z “górą". Z tego względu pozostała im tylko trójwymiarowa, ciężko wibrująca materia (materia fizyczna) jako jedyna możliwość manifestacji swojej w gruncie rzeczy Świetlanej Energii. Ponieważ ich esencję cechowała dysharmonia, wywoływały one jedynie destrukcje w trójwymiarowych wzorcach ; strukturach. Energie Lucyferyczne potrzebowały planetarnych sojuszników do swoich fizycznych objawień, dlatego w procesie ewolucji wciąż wciskały się w cielesność człowieka. Człowiek stał się wyjątkowo uczynnym egzekutorem i doskonałą pożywką dla tego rodzaju Energii. Przyjmowaliśmy je w naszej wielowymiarowości i ożywialiśmy. Nasz pociąg do “doskonałości" – zwłaszcza w tej sferze – pokazał najwspanialsze" efekty działania! Posuwając się dalej, można by powiedzieć, że ziemskie manifestacje tych tak bardzo kosmicznych zakłóceń – wstrząsnęły one nie tylko planetą Ziemią [dużo wcześniej – jeszcze przed pojawieniem się na Ziemi – Energia ta zniszczyła planetę Maldek (istniejącą dziś jako pas asteroidów) oraz podwaliny życia na Marsie!] – mogą zostać uzdrowione przez świadomie postępującego człowieka, ujawniając mu swą grę i demaskując swe przedstawienia na naszej trójwymiarowej scenie. Tylko świadoma materia – a jest nią wyłącznie człowiek – może uruchomić proces zbawienia. W tym zawiera się sens samopoznania przez formę materialną i pośród form materialnych (ludzi). Jeżeli przyjmiemy, że właśnie teraz przekraczamy punkt kulminacyjny, wyjaśni się mityczna wskazówka, że na koniec czasów uwolniony zostanie diabeł. Tak też się dzieje. Uzurpatorzy – czyli Energie Lucyferyczne – wykorzystując ludzką formę, wtargnęli w stworzoną przez nas rzeczywistość i wygodnie się w niej rozgościli. Jeżeli jednak wolne przestrzenie są TERAZ porządkowane, oznacza to, że DIABEŁ rzeczywiście musi stamtąd wyjść. Dramat ten musi się wydarzyć, ponieważ rasie ludzkiej nie udało się uzdrowić destruktywnych Energii siłą bezwarunkowej miłości – zanim “diabły zostaną uwolnione". Ponieważ Energie Lucyferyczne składają się z przyczynowej Energii ŚWIATŁA, są im przypisane wysoko dynamiczne siły własne, których manifestacja zawiera w sobie sprzeciw bycia przeformowanymi. Wszystkie manifestacje cechuje dynamika samozachowania, co oznacza, że “upierają się i nie chcą zaprzestać"! Po ich uwolnieniu – z powodu oporu, jaki stawiały – dochodziło do wielu prób zniszczenia planety Ziemi. Ponieważ jednak na Ziemi coraz silniej oddziaływują czyste Energie ŚWIATŁA (Energie MIŁOŚCI), oddziaływanie Energii Lucyferycznych staje się z dnia na dzień coraz słabsze, chociaż jeszcze nie raz mogą uwidocznić się bardzo jaskrawo, aby wkrótce całkowicie zniknąć z Ziemi. Zostaną albo przekształcone, albo – jeżeli okazałoby się to możliwe – pozostaną daleko, ponieważ jako niskie Energie nie będą w stanie wytrzymać wzrastającej wibracji Ziemi. DROGA KU NOWEJ ZIEMI Droga ku NOWEJ Ziemi jest wolna od Energii Lucyferycznych i oswobodzona od oddziaływania karmy. Nasze uwolnienie nastąpi przez przekształcenie i przyjęcie w miłości wszystkich obciążających nas wzorców. Największy błąd myślenia tkwi w ILUZJI ucieczki przed tymi Energiami i wywoływanym przez nie zniekształceniem! Ludzkość ma do wypełnienia bardzo ważną misję na Ziemi, a mianowicie musi naprawić wszystkie zniszczenia duchowe i urzeczywistnić pierwotną koncepcję równowagi, wolności oraz Bytu WE-WSZYSTKIM-I-JEDNYM. Na NOWEJ Ziemi, przed której początkiem nieodwracalnie stoimy, przez AKT MIŁOŚCI i AKT ODPUSZCZENIA zostaną wymazane wszystkie obciążenia karmiczne i wszystkie Lucyferyczne odbicia. Dotychczasowy proces rozwoju – CZAS KARMICZNY – był w istocie wzorcem wzajemnych oddziaływań wyrastających z przeszłości. Energia KARMY uruchomiła projekcję doświadczeń po to, aby uzdrowić ich przyczynę. KARMA jesl sumą wszystkich Energii. Powstaje wtedy, kiedy istota z wolną wolą manifestuje Energie (myśli, słowa, czyny i ich następstwa), które pozostają w sprzeczności z prawami kosmicznymi. Na mocy praw karmicznych bez przerwy musieliśmy spłacać stare długi w drodze zbierania przykrych doświadczeń. My sami byliśmy zawsze przyczyną swojego złego losu! Mimo iż karmiczne prawa odnoszą się do jednostki ludzkiej, to jednak zahaczają o wszystkie kręgi społeczne. Jest bowiem karma rodziny, karma narodu, karma państwa, karma rasy, karma religii i karma Ziemi. Od tysiącleci musieliśmy podążać za widmem przeszłości, które prześladowało nas permanentnie i tak długo, aż pojęliśmy, że cały brud, z którym się wciąż stykaliśmy, był tylko feedback produktem, który gdzieś i kiedyś zrodził się z zaburzonej Energii naszych myśli. Urzeczywistnienie stwórczego zadania “ZIEMIA" wiąże się z udoskonaleniem fizycznej, materialno-biologicznej manifestacji. W Bycie nie ma ŚMIERCI, są tylko przemiany i ustawiczny rozwój. W pełni rozpostarta forma materialna nie zna śmierci w starym tego słowa znaczeniu. Forma mniej rozwinięta wstępuje w form? wyższą, zachowując swoją tożsamość. Nic nie ginie! Wszystko, co DOJRZAŁE, powraca cyklicznie do Źródła, by na koniec zjednoczyć się z Absolutną Świadomością! ENERGIA CZAKRAMÓW l EFEKTY JEJ ODDZIAŁYWANIA Uzurpatorskie Energie, wnikając w kształtującą się formę Adamowego człowieka, który dopiero co rozwijał swą refleksyjną świadomość i poznawał wolną wolę, wywołały poważne zaburzenia w jego czterech niższych ciałach: eterycznym, mentalnym, emocjonalnym i fizycznym. Mówiąc jaśniej, w tym tak bardzo delikatnym, przełomowym momencie przejścia do pełnej świadomości stawania się człowiekiem niszczycielskie Energie wtargnęły w wolną przestrzeń jego atomowo-biologicznej struktury i osadziły tam swoje destruktywne siły. W konsekwencji pierwotne Siły Materializacji zaczęły urastać do rangi rozpętanych żywiołów i z pomocą własnego samoistnego Ducha okupować ludzką świadomość. W pierwotnym planie rozwoju było przewidziane, że SERCE – albo inaczej CZAKRAM SERCA, CENTRUM MIŁOŚCI lub ENERGIA ŚWIATŁA – będzie kierować pracą wszystkich pozostałych czakramów. Jednak każda energetyczna blokada CENTRUM SERCA automatycznie odcinała pozostałe czakramy od dopływu boskiej Esencji. Wszystkie czakramy były wtedy pozbawione nie tylko zasilania, lecz, co gorsza, stawały się dostępne dla wszystkich innych Energii, łącznie z Energiami ukierunkowanymi negatywnie, ponieważ nie dysponowały żadnym aparatem ochronnym. Zamiast komunikować się z pozytywnymi wzorcami, zbyt często komunikowały się z negatywnymi biegunami. Jedyną ochroną, jaką miały, było samoistne zamknięcie, czyli blokowanie się przed wszystkimi możliwymi Energiami – tymi pozytywnymi i tymi negatywnymi. Rozbieżności w pracy czakramów wynikły z tego, że nie mogąc współpracować ze sobą w harmonii, zaczęły funkcjonować pojedynczo – każdy tylko dla siebie. Jest zatem logiczne, że pociągnęło to za sobą kompletne blokowanie się istot dotkniętych tym symptomem. W tym tkwi przyczyna, dlaczego wielu z nas, i to nader często, popadało w skrajny prymitywizm! Nasuwa się tutaj konkluzja, że samo otwarcie czakramów, czyli ich uaktywnienie, co nie sprawia dzisiaj żadnego problemu, wcale nie oznacza ich właściwego działania! Co więcej, czyha tu ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ otwarta zostaje brama dla absolutnie wszystkich Energii, także tych ukierunkowanych negatywnie. Niech więc każdemu, kto rozpoczyna świadomą pracę z czakramami, będzie odtąd wiadomo, że musi bardzo ostrożnie “uchylać kapelusza". Może się bowiem zdarzyć, że wnikną w nie zagęszczone Energie, które nie zawsze nacechowane są znakiem najwyższej jakości. Ja zalecam nieco okrężną drogę: najpierw należy popracować nad własną świadomością, tzn. zmienić swoje myśli i sposób działania. Czakramy zaczną się rozchylać w tym właśnie kierunku, będą samoistnie wychwytywać zaistniałe defekty oraz odpowiednio je uzdrawiać i dopiero wtedy zaczną być całkowicie chronione przez naszą świadomość. Naturalnie, jest możliwa i w pełni dopuszczalna świadoma praca nad własnymi czakramami, zwłaszcza kiedy dana osoba wie dokładnie, które z nich były lub są zamknięte. Jednak i w tym przypadku powinna także dokładnie wiedzieć, jakie wzorce Energii – zwłaszcza negatywnych – mogą się tam zameldować, aby w razie konieczności móc je natychmiast przebiegunować. ENERGIA ZDROWEJ ŚWIADOMOŚCI równa się pierwotnej Energii SERCA, czyli Energii MIŁOŚCI, i tylko jako taka chroni wszystkie czakramy przed wniknięciem w nie destruktywnych Energii. KARMA WNIKA W GENY Siły Materializacji, chcąc przeszkodzić procesowi harmonizacji, zaczęły w zaskakującym tempie tłumić dopiero co zaistniałą refleksyjną świadomość ludzką. Stawanie się człowiekiem zaczęło odbiegać od pierwotnego zamysłu. W efekcie tego wyłoniła się destruktywność i produkt Kainowy. W trakcie tak tragicznego rozwoju coraz bardziej zacierała się świadomość człowieczeństwa. Praupadek ludzkości stał się faktem! Wraz z nim wtargnęły kolejne mary: strach przed śmiercią, strach przed samotnością, strach o życie oraz poczucie rozłąki i oddzielenia od reszty Bytu. Rozproszone po całej planecie Siły Materializacji rozwijały świadomość przemocy, żądzę władzy i chęć posiadania. Tak rozpoczął się tragiczny bieg historii Ziemi i historii ludzkości, tak zrodziło się wzajemne oddziaływanie pomiędzy dźwiganą Energią starej karmy a Energią karmy nowo stworzonej. Stan ten powodował coraz większy chaos, pogłębiał cierpienie i smutek, przynosił wojny, rzucał ludzkość w niewolę. Jak już wspominałem, esencje karmiczne zamieszkiwały puste przestrzenie biologicznie żywej materii razem z Siłami Lucyferycznymi, gdzie dostawały się przy każdym fizycznym zniekształceniu istoty ludzkiej. W sąsiedztwie tym – z uwagi na bliskość planu budowy ciała biologicznego – miały więc sposobność oddziaływania na strukturę genów człowieka. W zależności od poziomu wibracji defekty programu DNA stawały się coraz bardziej widoczne – fizycznie i biologicznie. Wynika z tego, że prawie wszystkie defekty cielesne (CHOROBY) – z niewielkimi wyjątkami – są sygnałem alarmowym, odzwierciedlającym nasz stan wewnętrzny, i tylko tak powinny być rozpatrywane. Jednak zamiast takiego rozpoznania wciąż szukaliśmy przyczyny chorób w samej tylko materii. Stawaliśmy się przez to SAMI SOBIE coraz bardziej obcy, kompletnie zatracając się w czysto biologicznej identyfikacji, czyli w godzinie narodzin nieszczęsnego materializmu. JAK KARMA MOGŁA STAĆ SIĘ DZIEDZICZNA? Skoro odważyłem się zadać to pytanie, spróbuję na nie odpowiedzieć, mimo iż niewiele zostało mi na ten temat przekazane. Naukowcy już dawno odkryli, że wady genetyczne i pewne słabości biologiczne dziedziczone są z pokolenia na pokolenie. Skoro Energia karmy wywołuje defekty genów, musi mieć to związek z realiami reinkarnacyjnymi. Jeżeli wyjdziemy z założenia, że każda dusza, która, decydując się na inkarnację określonego aspektu tożsamości, “przyodziewa" – adekwatnie do obciążeń karmicznych – pewną biologiczno-fizyczną formę (ciało), użyczoną jej przez dwie komórki rozrodcze (rodziców), będzie to oznaczało, że już biologicznie “wadliwe" programy genów – stosownie do karmy – są tą Energią rezonansu, która proponuje inkarnującej się duszy najbardziej optymalny potencjał UZDROWIENIA. Trwanie w nieświadomości prowadzi do tego, że karma musi być odkupiona na drodze cierpieniu! Fakt ten wyjaśnia nam, dlaczego określone powiązania rodzinne wciąż przebiegają razem, nierzadko w odwróconej kolejności. Wiele niezrozumiałych, okrutnych związków partnerskich czy napiętych stosunków pomiędzy pokoleniami (RODZICE – DZIECI) uzasadnia teraz ten dylemat! W rozpoznaniu tym widać bardzo wyraźnie, że druga fala ewolucji musi wyjść z uzdrowionego produktu końcowego, dlatego nasze pokolenie, krok po kroku, musi naprawić wszystkie wcześniejsze defekty ewolucyjne. W ściśle określonym momencie ewolucji materia musi zostać uwolniona od destruktywnych Energii, tzn. musi zostać osiągnięta pełna harmonia pomiędzy EGO i HOLONEM, czyli harmonia pomiędzy trójwymiarową materialną FORMĄ (ciałem) i czterowymiarową substancją DUCHA. Powiązania rodzinne pozostają w niewątpliwym związku z karmiczną przyczynowością. Dusza przyczynowa (ciało przyczynowe), z całości której aktywuje się inkamacja, dźwiga wszystkie esencje minionych wcieleń. W każdej chwili może ona aktywować nową inkarnację na którymś z kontynentów i w dowolnym kręgu kulturowym. Dzieje się to zwłaszcza wtedy, kiedy rozpozna, że nowe okoliczności – uwarunkowane inną kulturą – stwarzającej lepszą możliwość samo rozpoznania. Tak więc jedna i ta sama dusza przyczynowa może rozłożyć swoje Energie na różne inkarnację, nie tylko czasowo następujące po sobie, lecz także i bez najmniejszych problemów w tym samym historycznie czasie! Mówiąc jaśniej, oznacza to, że każdy z nas – wychodząc z Całościowej Esencji – może niejako rozproszyć się w swoim NAD-JA i objawie się jednocześnie w wielu “wersjach, bez naruszania swojej indywidualności. Jedynym, co się przeciw temu burzy, jest nasze każdorazowe EGO, które przypisane jest do jednej formy biologicznej! Upierając się, przy błędem 'przekonaniu, jakoby tylko EGO miało być jedyną tożsamością człowieka, blokujemy rozwój świadomości na drodze samorozpoznania – KIM NAPRAWDĘ JESTEŚMY! I ku twojemu przerażeniu: twoje EGO może przetrwać w takiej mierze, w jakiej jego energetyczny rezonans wryje się w duszę przyczynową. Oznacza to, że tak przez nas hołubione cacko – nasze EGO – może przeżyć tylko pośrednio jako Esencja karmiczna, tzn. jako pozytywny lub negatywny wariant Energii. To, co jest najwłaściwsze dla naszej istoty, znajduje się w wielkim procesie przemian, aby przez swoje wielorakie indywidualne warianty osadzić się na koniec w jednej doskonalej tożsamości. Nic nie idzie na marne! Przewlekłość Czasu Karmicznego wiąże się i tym, że – wszystkie destruktywne Energie muszą być bezwarunkowo przyjęte. Nie zrobimy kroku do przodu tak długo, jak długo w naszej esencji gościć będzie destruktywna Energia! Patrząc z tej perspektywy, od razu znajdujemy wytłumaczenie dla obecnej eksplozji liczby ludności. Jest to nieprawdopodobny sygnał alarmowy. To, że taka eksplozja zdarza się tuż przed nieodwracalnym skokiem kwantowym świadomości, jest chyba absolutnie logiczne i uzasadnione. Można by powiedzieć, że dusze przyczynowe są teraz atomizowane w wyjątkowym tempie, aby mogły rozwiązać istniejące jeszcze problemy karmy przez doświadczanie cierpienia lub w drodze pokochania. Oczywiście, nie jest absolutnie konieczne, aby Ziemia nosiła tyłu fizycznie uformowanych łudzi, jednak w tym momencie jest to bardzo korzystne także dla jej własnego uzdrowienia. Nasze destrukcje obciążyły nie tylko Ziemię fizyczną, ale także duchową (HOLON). Wszystko jest przecież JEDNYM! Ziemia jako CAŁOŚĆ może być uzdrowiona tylko przez świadomie działającego człowieka. Szansę uzdrowienia są o tyle większe, o ile większa liczba indywidualności staje się świadoma tego zjawiska. Jest to jedyny powód, dla którego tak olbrzymia liczba ludzkich istnień wędruje teraz po Ziemi! Takie “wypaczenie", a jest nim obecna eksplozja ludzkości, jest jednocześnie dawką uderzeniową do stania się świadomym! Eksplozja ludzkości atomizuje z jednej strony zbiorową karmę, z drugiej zaś – zwiększa szansę indywidualnego uświadomienia! DYLEMAT MEDYCYNY Współczesna sztuka uzdrawiania (z małymi wyjątkami) postępuje równolegle z naukowym materializmem, który zapomniał, niestety, o CAŁOŚCI ludzkiego Bytu. Symptomy defektów (chorób) w formie biologicznej (ciele) rozpoznawane były błędnie – nie jako te, którymi faktycznie były, lecz jako czysto biologiczna przyczynowość. Zapomniano bowiem, że każda fizycznie manifestująca się choroba ma swój duchowy, niematerialny powód. Tu tkwi przyczyna upośledzonego rozwoju konwencjonalnej sztuki uzdrawiania. Oczywiście, istnieją czysto biologiczne przyczyny, na których mogła koncentrować się medycyna, i jest też logiczne, że musiała osiągać sukcesy w leczeniu. Jednak sukcesy te okazały się w rezultacie pyrrusowym zwycięstwem! [zwycięstwo kosztem zbyt wielu strat (przyp. tłum.)], ponieważ nie uzdrawiały przyczyny duchowej. To, że dość często osiągano sukcesy w aspekcie całościowym, zależało nie od medycyny, lecz od pacjenta, który świadomie lub nieświadomie uruchomił proces oczyszczania przyczyn karmicznych. Jeżeli Energii karmicznej – a najczęstszą przyczyną zachorowań jest karma – zostanie “zabroniona" biologiczna artykulacja na zewnątrz, będzie ona zmuszona objawić się w innym miejscu lub w innej formie! Jej intensywność zostanie jednak zwiększona! Z tego punktu widzenia cała walka medycyny – prócz środków uśmierzających ból – jest praktycznie zabiegiem daremnym! Abym nie został niewłaściwie zrozumiany, wyjaśniam, że jest oczywiście bezsprzeczne i, zresztą prawnie usankcjonowane, że medycyna powinna wkraczać z pomocą. Jednak bez podstawowej wiedzy o tym, że w każdej chorobie i w każdym objawie fizycznym przejawiają się “defekty duchowe", nie zrobimy kroku naprzód w kierunku rzeczywistego uzdrowienia! Oznacza to, że w każdej chorobie osoba nią dotknięta powinna mieć świadomość, że jakaś uszkodzona cząstka Energii chce się wreszcie uwolnić lub zostać naprawiona. W proces uzdrowienia powinniśmy włączyć refleksyjną świadomość, ponieważ świadomość już sama w sobie jest sumą Energii danego osobnika. Można by powiedzieć, że świadomość ludzka przedstawia obecny JESTEM-stan, czyli stan indywidualnej dojrzałości. Jeżeli odzwierciedla ona zawiść, żądzę władzy, chęć panowania, nieżyczliwość, zachłanność, żądzę zemsty lub inne destruktywne wzorce, rzuca cień także na ciało fizyczne. Jest tylko kwestią czasu, kiedy taka samo-niszczycielska Energia osadzi się gdzieś w ciele i jeżeli pozostanie nierozpoznana, będzie musiała szukać uzdrowienia w nowej inkarnacji. Należy wziąć też pod uwagę, że świadomość ludzka zadomawia się nie tylko w umyśle, ale jest obecna w każdej komórce i tam aktywuje destruktywne Energie, aż do niszczycielskich rozmiarów włącznie! Patrząc z tej strony, znajduje to sens i potwierdzenie w przypadku chorób nowotworowych. Fałszywa świadomość czyni człowieka nie tylko chorym, lecz niekiedy przedwcześnie kończy bieg jego życia. Tego typu oddziaływania są nie tylko sprawą własnej indywidualności. Wszyscy jesteśmy radialną [promieniująca we wszystkich kierunkach (przyp. tłum.)] Energią i jako taka korespondujemy ze WSZYSTKIM, co wykazuje te same własności energetyczne. Razem wnosimy określony element do pola morfogenetycznego [Pole Energii w polu elektromagnetycznym Ziemi, w którym permanentnie spotykają się wszystkie rezonanse. Z pola morficznego “biorą się" nowe formy; tu dokonują się ciche przemiany; tu wymieniane są informacje DNA. Jeżeli Energia przychodzi z zewnątrz, wtedy także jej potencjał wykorzystywany jest do programowania nowych form dla NOWYCH ISTOT (przyp. tłum.)]. Ponieważ świadomość ludzka objawia się jako pierwotna Energia myśli, wiemy teraz, jakie znaczenie przypisane jest naszemu światu myśli. Wzorce myśli są zalążkiem wszystkiego, co nastąpi. Ponieważ Energie myśli nie są przywiązane do cielesnych granic, zgodnie z Prawem Pokrewieństw mogą zbierać się we wszystkim, co naładowane jest taką samą esencją. Jeżeli pola myśli są dostatecznie silne, stwarzają własną manifestację energetyczną, dzięki czemu stają się żywe i w ten sposób mają bezpośredni wpływ na kształtowanie Dzieła Stworzenia. Tak powstały między innymi istoty diabelskie! W tym miejscu należałoby zwrócić uwagę, że nie wystarczy tylko zrozumienie tej kwestii, ale przede wszystkim trzeba uwierzyć, że dysponujemy wystarczająco silną mocą, aby odwrócić traumatyczny bieg historii ewolucji. Dzięki zmianie dotychczasowej świadomości możemy uzdrowić nie tylko siebie samych, ale całą ludzkość i całą planetę. O ile właściwie rozpoznamy przyczynę naszego nieszczęścia, tzn., że to MY byliśmy i jesteśmy aktywnym egzekutorem niszczycielskich Energii, otyłe będziemy zdolni, dzięki korekcie własnej świadomości, uzdrowić nie tylko te Energie, ale cofając się do momentu powstania pierwszych biologicznych form życia i wyzwalając w nich uzdrawiający impuls, opanujemy przyczyny naszych defektów biologicznych i w krótkim czasie, przesuwając się przez programy genów, utworzymy zdrową rasę ludzką. Patrząc z tej perspektywy, można by powiedzieć, że naukowcy od genetyki znajdują się na właściwym tropie, ale stoją po fałszywej stronie. Czysto mechaniczne uzdrowienie defektów genetycznych niewiele by nam pomogło. Następstwem tego stałoby się nasilenie chorób niefizycznych, których skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Zwykłe wkroczenie w naszą wybrakowaną esencję nie może przynieść trwałego uleczenia, ponieważ szansa całkowitego uzdrowienia znajduje się w schemacie przyczyny. Dopóki tego nie rozpoznamy, dopóty będziemy się coraz bardziej pogrążać w ciemnościach ślepego zaułka. Imponujące sukcesy techniczne nowoczesnej medycyny są oczywiście fenomenalnym świadectwem ludzkiej inteligencji i zręczności człowieka, jednak problemów esencjonalnych nie da się rozwiązać w ten sposób. Niedofmansowanie nowoczesnej medycyny jest wyraźnym znakiem, że coś się tutaj nie zgadza! CO BY SIĘ WYDARZYŁO, GDYBY GENETYKA MOGŁA ZAPOBIEGAĆ CHOROBOM? Z technicznego punktu widzenia jest to absolutnie możliwe! Jeżeli jednak założymy, że defekty mają karmiczną lub inną duchową przyczynę, wtedy musiałoby wydarzyć się coś naprawdę fatalnego. Gdyby przyczyny nie mogły się odzwierciedlać jako braki biologiczne, musiałyby przenieść się na ciało niematerialne! Oznaczałoby to, że defekty wyrażałyby się z pełną ekspresją najpierw w ciele emocjonalnym i po części byłby to przypadek podobny do fizycznego. Wtedy eksplodowałyby defekty emocjonalne, takie jak depresje, agresje i fobie, w których następstwie nasze ciało uczuciowe musiałoby katastrofalnie chorować. Na skutek fałszywego wartościowania symptomów choroby coraz szybciej zmierzamy ku tej płaszczyźnie. “Kalekie Energie", nie mogąc artykułować się cieleśnie, wkroczyłyby na płaszczyznę mentalną i w sposób eksplozyjny wywoływałyby “choroby duchowe” [określenie “choroba duchowa" samo w sobie jest niewłaściwe, ponieważ Duch nigdy nie jest chory. Mamy tu na myśli jedynie struktury komórkowe w mózgu i układzie nerwowym, które w jakiś sposób zostały uszkodzone]. W konsekwencji wszystkie destrukcje katapultowałyby się do ciała eterycznego. Płaszczyzna ta i tak jest już dostatecznie zarażona. Dalsze skażenie eterycznego królestwa w bardzo krótkim czasie zniszczyłoby całe życie na Ziemi. W wymiarze tym istnieje wystarczająco duże spustoszenie, rzutujące nie tylko na stan ludzkiej esencji, lecz także na całe środowisko. Powinniśmy wreszcie pojąć, gdzie w istocie dokonuje się zniszczenie środowiska. WZROST LICZBY UPOŚLEDZONYCH Patrząc ze spirytualnego punktu widzenia, chciałbym powiedzieć, że pomimo nowoczesnej medycyny wciąż wzrasta liczba noworodków upośledzonych “duchowo" i cieleśnie. Defekty te biegną od form fizycznych aż po ekstremalne upośledzenia psychiczne. Tymczasem stało się powszechnie wiadome, że istnieje bezpośredni związek między wpływem środowiska a dziedzicznym obciążeniem i że atomowa PYCHA odbija się w bezpośrednim oddziaływaniu na GENY. To powinno bić na alarm. Największe szkody na Ziemi wyrządziliśmy w epoce uprzemysłowienia przez egocentrycznie ukierunkowaną gospodarkę rabunkową i tak, jak wszystko, ma to swoją przyczynę w świadomości ludzkich myśli. Trend konsumpcyjnej chciwości – nie zważając na straty – forsował technologie ukierunkowane na EGO – efekty. Tak postępująca świadomość zbiorowa – jako suma wszystkich indywidualnie zamieszanych osób – nie mogła poprowadzić rozwoju w duchu harmonii, dlatego musiało dojść do poważnych zniszczeń w wielu ziemskich królestwach. Ponieważ wszystkie formy życia czerpią pokarm z pola morficznego, oddziaływującego bezpośrednio na wzorce genów, jest więc logiczne, że także my – jako ludzka forma życia – wraz z pokarmem dostajemy owe defekty z powrotem. MY SAMI jesteśmy naszym własnym fedback produktem. Jaką rolę odgrywa w tym związku jednostkowa niepełnosprawność, nie jesteśmy w stanie pojąć. W każdym razie jest to bardzo wyraźny sygnał, który swoim dźwiękiem chce wyrwać z letargu świadomość zbiorową. Objawienie w postaci człowieka upośledzonego może być ostatnią karmiczną fazą oczyszczania i z reguły dotyczy całej rodziny, dlatego okazywanie miłości osobie dotkniętej kalectwem i pełna akceptacja tego stanu neutralizuje znaczną część karmy! Ponieważ znajdujemy się w dramatycznym, przejściowym czasie, nie jest wykluczone, że odpowiednio do uwarunkowań karmicznych wysokie formy dusz będą przyjmować właśnie taką inkarnację, aby w ten sposób współuzdrawiać zbiorowe ciężary. Ponieważ “zewnętrzna świadomość" zobojętniałej ludzkości reaguje tylko na to, co jest szokujące, z tego względu coraz częściej wybierana jest właśnie taka, a nie inna droga przebudzenia! Dzieje się to zwłaszcza teraz, kiedy doskonałe istoty przybierają trudne inkarnację i dobrowolnie zgadzają się doświadczać cierpienia tylko po to, aby pomóc Ziemi w przyspieszeniu procesu uzdrowienia. Usłyszmy więc to, co chce nam powiedzieć każdy niepełnosprawny: ZAWRÓĆ! ZMIEŃ MYŚLI! UZDRAWIAJ! Oznacza to, że w pole egocentrycznych myśli, które wciąż jeszcze cechują naszą świadomość, powinniśmy wprowadzić harmonizującą siłę MIŁOŚCI. Zaczynając od porządkowania własnego wnętrza, bardzo szybko wprowadzimy subtelne Energie do swojego środowiska, ponieważ każdy z nas jest radialnie promieniującą sondą. Od osobistych wyników jednostki zależy, jak szybko i jak skutecznie wyleczymy naszą planetę z bolesnych odzwierciedleń, przejawiających się w formie kalekich inkarnacji. Przyłączmy się do uzdrawiania Matki Ziemi, zakotwiczając miłość w najbliższym otoczeniu. Chciałbym też zwrócić uwagę na wciąż wzrastającą liczbę osób ciężko poszkodowanych w wypadkach, które, jako inwalidzi, odzwierciedlają duchowy defekt świadomości współczesnej generacji. Tyczy się to nie tylko rodzin dotkniętych nieszczęściem, ale całego środowiska, w którym one żyją. Uczmy się postrzegać wszystko, z czym się stykamy, co widzimy, czego doświadczamy, takim, jakie to rzeczywiście jest, to znaczy jako wierne odzwierciedlenie naszej indywidualnej bądź zbiorowej świadomości! Szukajmy wytłumaczenia wszystkich lustrzanych odbić przede wszystkim w sobie. Nie są one tym, co faktycznie widzimy – takim zwykłym tylko sobie odbiciem – lecz czymś o wiele głębszym! KONIEC CZASU KARMICZNEGO Co to jest Czas Karmiczny? Czas Karmiczny pozostaje w ścisłym związku z reinkarnacją. W naszym przypadku dał nam szansę przeżycia, włączając nas w proces oczyszczania. Jeżeli teraz słyszymy, że Czas Karmiczny już się kończy, oznacza to, że nie będzie więcej żadnych inkarnacji z przyczyny karmicznej. Jednak fizyczne narodziny są w dalszym ciągu koniecznym modelem ludzkiej inkarnacji, dlatego Świetlane Istoty, chcąc wypełnić swoje zadania i być świadkami skoku kwantowego w przebudzeniu, nadal muszą wstępować w ciężką, fizyczną materię. Nie inkarnują się jednak po to, by dźwigać własne ciężary, lecz by w zastępstwie wypełniać coś za innych. Zakończenie Czasu Karmicznego nie obwieszcza naturalnie, że w aurze ziemskiej lub aurze jednostek przestały oddziaływać resztki karmy. Ciężary karmiczne można usunąć teraz przez MIŁOŚĆ! Z uwagi na dynamikę obecnego momentu jest to niezmiernie ważne i szczególnie pożądane – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Tylko tak możemy zaoszczędzić sobie i Ziemi wiele, nieskończenie wiele cierpienia! W tym historycznym dla nas momencie powracamy do programu Chrystusa. Tylko przez BEZWARUNKOWE PRZEBACZENIE i BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚĆ możemy wymazać nasze obciążenia karmiczne! Najistotniejsze jest, by zacząć od siebie – bezwarunkowo PRZEBACZYĆ sobie! Czcze i próżne przebaczanie, narzucane nam od najdawniejszych czasów, służyło tylko i wyłącznie próżnemu EGO! Właśnie dlatego tak ważne jest teraz SAMOODPUSZCZENIE! Jeżeli nie potrafisz przebaczyć sobie, nie zdołasz przebaczyć innym. Miłuj bliźniego swego jak siebie samego znaczy: Przebacz swemu bliźniemu, jak przebaczasz sobie samemu. Potraktuj przekazane ci tutaj informacje jako przekaz luźnych poglądów i spostrzeżeń. Nie mają one prawa wyłączności. Zostały spisane z określonego punktu widzenia. Ich zadaniem jest wspieranie ludzkości na drodze świadomości oraz pomaganie jednostkom w budowaniu mostów wiodących do własnego wnętrza. Jedno jest tutaj absolutnie pewne: NOWE obszary zaczniemy przekraczać dopiero wtedy, kiedy do codziennego życia włączymy BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚĆ. Tylko w taki sposób będziemy mogli uwolnić się spod pręgierza przeszłości. Wiedz, że na tej drodze wszystkie metody są właściwe, jeżeli natchnione są przez DUCHA MIŁOŚCI! POKARM Z DRZEWA ŻYCIA (obszerne fragmenty) CZY ŻYCIE JEST ILUZJĄ? W wielu księgach duchowych natrafiamy na informacje, że nasze życie, jak również nasza historia, są ciągiem iluzji, a nie rzeczywistością. Jednak mało kto byłby w stanie zaakceptować taki właśnie punkt widzenia, ponieważ dla większości z nas każde doświadczenie życiowe już samo w sobie jest realne, a więc musi pozostawać w sprzeczności z określeniem iluzja. Spróbujmy wnieść tutaj trochę światła. Planeta Ziemia egzystuje w strefie Kosmosu, zakwalifikowanej do stref eksperymentalnych. Wszystko rozgrywa się tutaj według prawa WOLNEJ WOLI i schematu WSZYSTKO JEST DOZWOLONE! W takich właśnie częstotliwościach rozwijały się tu różnorodne formy życia, aż do ludzkiej manifestacji włącznie. Obowiązujące dotychczas przekonanie, że Ziemia wraz z nami, ludźmi, jest wyizolowanym obszarem życia w Kosmicznej Całości, można by przyrównać do dziecinnej wiary w bociana, przynoszącego na świat dzieci. Nasza planeta jest strefą eksperymentalną, ale na pewno nie jedyną w Kosmosie, ponieważ wszystkie ościenne galaktyki służą tym samym stwórczym celom, tzn. badają, w jakim kierunku mógłby pójść każdy rozwój. Ziemia wraz ze wszystkimi jej królestwami jest centralnym kosmicznym komputerem, do którego wiele istnień (wiele rzeczywistości, wiele świadomych Bytów oraz istot o wysokim poziomie inteligencji) wnosiło i wnosi informacje celem wykorzystania ich w nowym kosmicznym programie stwarzania. Określone Energie i Świadomości, zwane bogami stworzenia [w pierwotnym projekcie tak zwani ELOHIM], są kosmicznymi programistami, którzy wydają na świat nowe formy i nowe rzeczywistości. Oni też testują, które wzorce są właściwe. W Kosmicznej Całości ich schematy są zawsze kompleksowe. Są takie czy inne! Wszystkie jednak wypełniają ważne zadania, więc nie będziemy ich oceniać. W jednej z przybocznych stref Elohim stworzyli projekt “Ziemia i ludzkość", który miał być potencjalnym wzorem dla wszystkich Świetlanych Istot. Model ten stworzono w północnym kompleksie konstelacji LUTNI. Opatrzono go nazwą OKO LUTNI. Pierwszy dzień stworzenia miał miejsce właśnie w tej strefie. To tu powołano do bytu pierwotny model ziemski! W początkowym stadium cały eksperyment przebiegał bardzo nieudolnie i dopiero powtórne “nowoodpalenie", po którym planeta Ziemia stała się centralnym poligonem działań, zaczęło dawać wspaniale, wysoko jakościowe wyniki. Model ten zamanifestował się w programie genetycznym z dwunastoma heli-sami DNA. Nową boską istotą miała być manifestacja ADAMA KADMONA [doskonały, bliźniaczy biegun Adama], który po osiągnięciu pełnej dojrzałości miał samodzielnie rozprzestrzeniać Dzieło Stworzenia. Jednak w tej strefie – około 300 000 lat temu – umocnili swoją pozycję także inni bogowie-stwórcy, którzy za wszelką cenę chcieli przeforsować własny program i uczynić go obowiązującym modelem stwarzania. Późniejszy ziemski dramat był już tylko odzwierciedleniem tego, co rozegrało się w wyższych strefach Wszechświata! Nowi bogowie-stwórcy byli mistrzami genetyki. Doskonale znali się na programowaniu wzorców genów, tyle że zmierzali do innego celu i mieli przed oczami zupełnie inne perspektywy. Pomimo to i tu należy powstrzymać się od wartościowania, ponieważ wszystko i tak służyło jednemu wielkiemu celowi! Pierwotnie opracowany model człowieka wyposażonego w dwanaście helis został przekonstruowany do naszej obecnej rzeźby – do modelu z dwiema helisami DNA. Człowiek został więc zredukowany do istoty, która była w stanie walczyć jedynie o swoją biologiczną egzystencję. Niezawisłość wolnej woli, będąca symbolem tej strefy, została wprawdzie zachowana, jednak na skutek luk w świadomości przynosiła więcej strat i dramatów niż wśród naszych “bezwolnych" braci zwierząt, kierujących się jedynie instynktem. Ewolucja człowieka w kierunku doskonałej Całości postępowała bardzo wolno i z wielkimi trudnościami. Rozwój zewnętrznej formy świadomości, czyli ROZUMU, oraz zręczności manualnych umacniał jedynie zdolność przeżycia. Podążając za fałszywymi programami (hologramami), zaczęliśmy wykorzystywać nasze zdolności coraz bardziej destruktywnie, obciążając tym samym całokształt życia ziemskiego. ZAMIARY MISTRZÓW GENETYKI? Jest oczywiste, że wszystkim bogom-stwórcom przyświecał jeden cel: stworzyć określone rzeczywistości, będące niczym innym jak Energią rezonansu. Są więc istoty, które czują się niezmiernie szczęśliwe, kiedy ich harmonijne Energie wejdą w rezonans z podobnymi im wibracjami człowieka. Widząc to, ich stwórcy ogromnie się cieszą! Ale są też istoty nacechowane czymś innym – te, które opanowały ostatni ziemski cykl CZASU. Satysfakcję sprawiają im dysharmonijne Energie, a ich pożywką są negatywne emocje! Czy nie zaświtało ci coś w głowie? Właśnie one szaleją teraz na Ziemi – na koniec cyklu CZASU, który jest jednocześnie końcem ich czasu. Rozpaczliwie szukają nowego lądowiska, aby ostatni raz zasiać swoje negatywne nasiona. Ponieważ cechą charakterystyczną istoty ludzkiej jest energia emocjonalna, staje się jasne, że zaczęły one eksperymentować z tą właśnie Energią. Ale pamiętajmy, że w ciągu ostatnich 300 000 lat na Ziemi działali też pozytywni mistrzowie, jednak tych negatywnych było dostatecznie wielu, aby narzucić Ziemi swój własny model. Wystarczy! Dość eksperymentów! “Okupanci", aby móc odżywiać się emocjami ziemskiego pochodzenia, zredukowali poziom świadomości już wtedy wysoko-rozwiniętej ludzkości, doprowadzając ją do stanu obecnego zamroczenia. W taki sposób staliśmy się bezwolnym narzędziem w rękach obcej manipulacji. Ponieważ planeta Ziemia znajduje się w niczym nie chronionej, eksperymentalnej strefie, ingerencja ta była dopuszczalna i absolutnie możliwa. Zgodnie z pierwotnym założeniem człowiek jest istotą wielowymiarowego rezonansu – swego rodzaju instrumentem ze skomplikowaną klawiaturą. Jeżeli jesteś panem swojego instrumentu, ty określasz, na którym z klawiszy chcesz zagrać, Jeżeli coś przeoczysz, znajdzie się wielu, aby podstawić ci swoje nuty i wykorzystać twój instrument do odegrania własnych utworów. Czyż nie wystarczająco dużo obcych utworów zagrano w twojej filharmonii? Jako wspaniały muzyk jesteś w stanie sprowadzić najwybitniejszych artystów i razem z nimi stworzyć doskonałą orkiestrę. Dostojni bogowie-stwórcy, archaniołowie i inne wyższe istoty wciąż czekają na twoje zaproszenie, pragnąc stać się z tobą jednością. Wasz wspólny potencjał byłby nieprawdopodobnie wielki! Stań się sobą! Twoim celem jest ODNALEZIENIE SIĘ W TU-I-TERAZ i zaprzestanie honorowania umów których nie zawierałeś! WYJAŚNIENIE Jedno pytanie wciąż ciśnie się na usta: Dlaczego Kosmiczna Całość dopuściła do popełnienia tak wielu błędów na Ziemi? Otóż: • po pierwsze – w strefie WOLNEJ WOLI obowiązuje zasada WSZYSTKO DOZWOLONE (w sensie samo doznawania); • po drugie – Stróże Całości dopuszczają generalnie wszystko, co może przysłużyć się rozwojowi Wszechświata; oznacza to, że muszą być wypróbowane także te drogi, które nie były dotychczas uczęszczane. W procesie tym istnieje nawet KLAUZULA SAMOZNISZCZENIA, która stosunkowo szybko może zostać uaktywniona. Atlantyda jest jednym z przykładów akcji samo unicestwiającej. Maldek – piąta planeta w naszym Układzie Słonecznym krąży dzisiaj jako pas asteroidów. To także jest dowodem samozniszczenia! Potężne trzęsienia ziemi w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych również nie były takie nieuwarunkowane! Nasz los wisiał wtedy na włosku! Byliśmy bardzo bliscy globalnego samozniszczenia! Taki scenariusz – jako PIEKŁO ARMAGGEDON – przedstawił między innymi święty Jan w Apokalipsie. My wszyscy, tzn. ci, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku wielu nieudanych eksperymentów, jesteśmy tymi najsilniejszymi, którzy dobrowolnie zdecydowali się poddać siebie samych ciężkim próbom. My jesteśmy tą grupą, która przetestowała wszystkie możliwe warianty rozwoju, chociaż nie musiały one przebiegać aż tak ekstremalnie. My jesteśmy ELOHIM w fazie ziemskiego szkolenia! I jesteśmy tu o to, aby wytyczyć dalszą drogę w Dziele Stworzenia. Najgorsze mamy już za sobą. Jesteśmy prawie u celu, i to się najbardziej liczy! POWRÓT PIERWOTNYCH MISTRZÓW GENETYKI Teraz, kiedy wypróbowane zostały wszystkie alternatywy i koncepcje, wracamy do naszego pierwotnego człowieczeństwa z dwunastoma helisami. Kończymy więc stary proces i zaczynamy przymierzać się do następnej fazy ewolucji. To, że sprawy przebiegają teraz w takim tempie i że będą się jeszcze bardziej spiętrzać, wynika z faktu, że przed 5 125 laty rozwój ewolucyjny został dramatycznie zahamowany. W ciągu najbliższych kilku lat musimy nadrobić to wszystko, co zaplanowano na kilka tysięcy lat. O Ziemię walczono do ostatniej chwili i do ostatniej chwili walczono też o nas. W rzeczywistości przez cały czas – zamiast wypełniać zadania – musieliśmy walczyć o siebie! Powrót do pierwotnej JEDNOŚCI przebiega dość dramatycznie, ale nie mamy na to wpływu, ponieważ wynika to samo z siebie. Niektóre wydarzenia spadają na nas rzeczywiście jak grom z jasnego nieba. To, co się teraz dzieje, przypomina podgląd filmu w przyspieszonym tempie. Dalsze procesy będą przebiegać jeszcze szybciej i musimy to zaakceptować. Wiedzę tę mamy zakodowaną w naszych genach i teraz powinniśmy sobie o niej tylko przypomnieć. Mroczni mistrzowie genetyki zredukowali dwanaście helis DNA do jednej podwójnej helisy, ale nie zdołali zniszczyć całego potencjału. Został on jedynie “zakorkowany". Choć nie mieliśmy do niego dostępu, to jednak całą wiedzę – rozproszoną po wszystkich komórkach – wciąż nosiliśmy w sobie. To, co się wkrótce wydarzy, będzie przypominać uruchomienie komputera po wprowadzeniu odpowiedniego hasła. Wszystkie dane zostaną znowu udostępnione ludzkości. Nasz biomechanizm w każdej chwili będzie mógł po nie sięgnąć. To właśnie wyrażały tajemnicze słowa wyroczni delfickiej POZNAJ SIEBIE SAMEGO, to mieli na myśli ci wszyscy, którzy mówili: Zapytaj swego wnętrza... Ale pamiętajmy, że ukryta w nas mądrość nie dotyczy jedynie sfer duchowo-eterycznych, lecz także tych realnie fizycznych. Fizyczność jest bowiem częścią naszej CAŁOŚCI! Nie będziemy mogli zrobić ani jednego kroku naprzód w naszym osobistym rozwoju, jeżeli nie pokochamy bezwarunkowo naszej cielesności i tego, co jest fizycznie namacalne! Jest bez znaczenia, czy informacje będą napływać do ciebie bezpośrednio czy pośrednio. Wszystkie wysyłane są z miejsca przecinania się kosmicznych rezonansów. Co to znaczy? Wszyscy ludzie, choć o tym nie wiedzą, wyposażeni są w eksterytorialne łącza, z których mogą zrobić natychmiastowy użytek. Cała Ziemia jest potężną radio, stacją, która w każdej chwili może połączyć nas z dowolną strukturą i z każdą żyw-komórką w królestwie roślin i zwierząt, i to nie tylko na Ziemi, ale w całym Układzie Słonecznym, jak również daleko poza nim, we Wszechświecie! Wszystkie dane są do naszej dyspozycji! W tym celu rozwijamy teraz nasze dwanaście czakramów, z których pięć – znajdujących się poza ciałem fizycznym – ma największe znaczenie. Czakramy są bowiem łączami kontaktującymi nas z naszą bazą macierzystą! Jest więc jak najbardziej normalne, właściwe i zrozumiałe, że cała “fizyka" już wkrótce przestawi się na nowe częstotliwości i mimo to pozostanie absolutnie realna! W tej chwili robimy dwa kroki jednocześnie: pierwszy zamyka trójwymiarowy i czwórwymiarowy eksperyment, a drugi wprowadza nas w piąty wymiar i wszystko dzieje się w TERAZ. Od niedawna zaczęliśmy urzeczywistniać niebiańską fazę na Ziemi i już wkrótce przystąpimy do kreślenia nowej, ewolucyjnej epoki. Fakt ten tłumaczy nam, dlaczego wszystkie wizje i wszystkie przepowiednie kończą się w naszych czasach i dlaczego współcześni jasnowidze nie są w stanie wniknąć dalej i głębiej. PONIEWAŻ nie ma jeszcze żadnego DALEJ! Wiemy o tym od niedawna – od 1987 roku, kiedy okazało się, że podołaliśmy trudnym próbom i nie poszliśmy drogą samozniszczenia. Dopiero kiedy oczyścimy Ziemię ze wszystkich destrukcji, zasiądziemy przy okrągłym stole, aby wspólnie się zastanowić: CO DALEJ? Przypominam, że dzień 16/17 sierpnia 1987 roku to moment tak zwanej Harmonijnej Zbieżności (Harmonijnej Konwergencji) – dzień podsumowania wielu wcześniejszych cykli ewolucji – od najmniejszych fraktalnych odcinków (20 lat) aż do Wielkiego Cyklu Wenusjańskiego 104 000 lat, a czasami nawet i dłuższych. Dzień ten wyznaczył nowy przedział CZASU – 26 lat – aby umożliwić niskowibrującej materii przystosowanie się do wyższych częstotliwości. Stara, zanieczyszczona biosfera nie zniosłaby natychmiastowego przestrojenia wibracji. I nie tylko planeta Ziemia, ale cały kompleks ościennych galaktyk, stref i kwadrantów, podległych kosmicznym bogom-stwórcom, musi przystosować się w tyra dość krótkim czasie do częstotliwości Źródła oraz wejść w wyższe pasmo komunikacji albo też musi zwolnić innym zajmowane do tej pory pozycje. Jedno jest absolutnie pewne: PLANETA ZIEMIA ZOSTAŁA URATOWANA! HOLOGRAMY. CZY NASZA HISTORIA JEST FIKCJĄ? Wszystkie eksperymenty przeprowadzone wewnątrz Kosmicznej Całości służyły rozwojowi nowych, doskonalszych potencjałów. Przekonanie, iż nasz los jest z góry zaprogramowany, jest absolutnie błędne! W każdym przełomowym momencie punkt przecięcia rezonansów) istnieje możliwość wprowadzenia pewnych poprawek, zmian lub nowych rozwiązań. Właśnie do tego celu stworzono moduł CZASU. CZAS potrzebuje PRZESTRZENI, aby wyrazić swoją esencję. CZASOPRZESTRZEŃ jest więc specyficzną komórką, niezbędną do rozprzestrzeniania poziomów. ESENCJA, czyli wynik zebrany w czasoprzestrzeni, jest czymś absolutnie niezniszczalnym. Zgromadzona ESENCJA może zostać wykorzystana w późniejszych procesach stwarzania. Natomiast wszystkie defekty zaistniałe podczas przebiegu procesów są albo wymazywane, albo transformowane do potrzeb Całości. Również programy pomocnicze, po zakończeniu programu CZAS-I-PRZESTRZEŃ, staną się bezużyteczne, dlatego zostaną wymazane. To, czego doświadczamy tak realnie, tzn. nasza HISTORJA, jest tylko programem pomocniczym! Po zakończeniu eksperymentu ZIEMIA także to zostanie wycięte. Ludzkość przyzwyczaiła się patrzeć wstecz i to, co tam widziała, najbardziej ją zaślepiło Były to jedynie HOLOGRAMY, wyświetlane niczym w kinie! W module >12:60< wyświetlano liczne fikcje, które potem “sprzedawano" nam jako głębokie nauki – najpierw za pośrednictwem religii, potem przez różnorodne ideologie, a na koniec w ruchu NEW AGE. I będziemy oszukiwani tak długo, jak długo nie odnajdziemy swojej prawdziwej, niezawisłej tożsamości. Hologramy są sprytnie prowadzoną grą obcego nam Bytu, misterną szkółką dla naiwnych, fikcją obcego pochodzenia! My, w dobrej wierze, zawsze staraliśmy się być sumiennymi graczami i bardzo aktywnymi uczniami, ale rzadko kiedy mogliśmy być sobą. Hologramy zwiodły nas z drogi, przyćmiły naszą świadomość i próbują robić to dalej – z dość dobrym skutkiem! Niektóre z nich były wyjątkowo okrutne: wnosiły krzyż i cierpienie, pozostawiały po sobie wiele krwawych śladów. “Mroczni programiści" pokrzepiali się naszą “krwią" niczym krwiożercze wampiry. Oczywiście, nie oznacza to, że istniały same tylko holograficzne horrory. Wszystkie obce wzorce, pomysły, systemy i programy, którym aplauzowaliśmy, były reżyserowane przez obcych mistrzów genetyków. Wielu z nas było przeświadczonych, że uczciwie służyło Bogu i ludzkości – nawet jeśli musieliśmy się uciekać do środków przymusu, brutalności i terroru psychicznego. Nie przeraź się, jeżeli uświadomisz sobie, że ty także byłeś współtwórcą niektórych hologramów. Jeżeli ujrzysz w nich siebie, będzie to znak, że otworzyły się przed tobą bramy uzdrowienia i drogi ku wolności! Jeżeli mówimy o iluzji, nie oznacza to wcale, że nie egzystowałaby nasza faktyczna rzeczywistość. Istnieje ona jak najbardziej realnie, jest fazą naszej nauki oraz środkiem do odkrycia prawdy o sobie. Nie jest ona czymś trwałym, bo trwała jest tylko esencja! CZAS i PRZESTRZEŃ pozostaną tak długo realne, jak długo będziemy się uczyć i ćwiczyć. Jeżeli uznasz, że grasz obce sztuki, nie wahaj się zrezygnować z tej roli. Wycofaj się i zapomnij o niej! W przeciwnym razie do końca życia pozostaniesz tylko marionetką! W wymiarze piątym nie ma miejsca na kukły. Tam liczy się prawdziwe oblicze. TY sam musisz teraz rozstrzygnąć, czy chcesz być w przyszłości “biedny", czy" “bogaty". TERAZ otworzyły się magiczne wrota przez które mogą przechodzić jedynie odważni. Nikt nie będzie zmuszany do przestąpienia tego progu. Żyjemy przecież w strefie WOLNEJ WOLI, gdzie każde słowo jest bezwzględnie respektowane! WIELKIE ZAMIESZANIE W ROZWOJU SPIRYTUALNYM Od kilku lat obserwujemy prawdziwą eksplozję literatury spirytualnej, różnych kursów, seminariów i warsztatów, przybliżających nam techniki wschodnie. Ekspansja ta wywołuje ogólny chaos w sferze wizji przyszłości. Na bazie “nowych Energii CZASU" powstają różne stowarzyszenia, sekty, komuny i gminy wyznaniowe. Stan ten wzbudza u wielu nowicjuszy nie tylko ogromne podniecenie, ale także poważny zamęt duchowy. Jeżeli właśnie wstąpiłeś na ścieżkę duchową, przyrównaj siebie do niemowlęcia, które, dopiero kiedy zacznie raczkować, będzie mogło poznać najbliższe otoczenie. Nie jest więc ani złe, ani niebezpieczne, jeżeli tu czy tam próbujesz coś poznać, i nie powinieneś robić problemu, jeżeli parę razy się potkniesz. Jest to absolutnie normalne! Ucz się, słuchaj, poznawaj, ale nie pozwól się uzależnić i nie daj zamknąć się w lochu! Bądź ostrożny wszędzie tam, gdzie agituje się nowych członków! Otaczaj szczególną opieką tych spośród swoich przyjaciół i znajomych, których spotkało jakieś nieszczęście albo którzy znajdują się w stanie długotrwałej depresji. Wiele osób żeruje na krzywdzie ludzkiej i tylko czyha na takich zdruzgotanych. Aby uśpić czujność, wychodzi się im naprzeciw z pozornie bezgraniczną miłością, a potem bardzo subtelnie zaczyna się ich wciągać w wątpliwe interesy i wykorzystywać do własnych celów. Stan ten nabrał już masowych rozmiarów na świecie. Zastanów się, czy dążąc do suwerenności, powinieneś stać się członkiem jakiegokolwiek ugrupowania, w którym obowiązują określone prawa i statuty? Czy nie lepiej byłoby uczyć się życia – BEZWARUNKOWO – w towarzystwie bliskich ci osób albo w małych, luźnych grupkach, gdzie nie ma regulaminów, deklaracji i płacenia składek? Wielu spośród twoich przyjaciół odkryło już wyższe poziomy Bytu i na pewno bardzo chętnie podzielą się z tobą doświadczeniami. Staraj się słuchać tych, których znasz i wiesz, że są ci życzliwi. Także ja tą książką składam ci dowód bezwarunkowej przyjaźni. Zwrot w świadomości – to wyzwolenie się z trójwymiarowego więzienia materialistycznej, konsumpcyjnej perspektywy życia. Wyjście na WOLNOŚĆ nie jest wcale proste i nie oznacza końca kłopotów. Skąd nagle mamy wiedzieć, która droga jest właściwa? Wiedz, że w twoim życiu nie chodzi o jedną jedyną drogę, ale niezliczoną liczbę ścieżek – przejściowo także tych fałszywych – fałszywych tym sensie, że mogą wyprowadzić cię w pole. Potraktuj je jako nieprzewidziany objazd na trasie na czas trwania robót drogowych. Każdy objazd, choć wiedzie okrężną drogą, bezpiecznie doprowadzi cię do głównej trasy, jeśli będziesz patrzeć znaki umieszczone po bokach drogi – znaki dawane ci przez Kosmiczną Inteligencję. KONIEC GURU. NOWE SZTUCZKI HOLISTYCZNYCH PROGRAMÓW Kiedy zrozumiesz, że zbliżamy się do finału pewnego etapu ewolucji i że z tego właśnie powodu ulegają spiętrzeniu obecne wydarzenia, byłoby bardzo wskazane, abyś spróbował sprecyzować swoją rolę na Ziemi, tzn. abyś uświadomił sobie, na czym ona polega, w czym się przejawia i dokąd cię prowadzi? Na te pytania nie znajdziesz odpowiedzi w żadnej książce ani w żadnym z najnowszych “katechizmów". Będziesz miał tutaj możliwość dokonania pierwszej samodzielnej selekcji w życiu. Wiedz, że wszyscy guru, wynurzający się w nowych programach – czy to dogmatycznych [bezkrytyczny wobec przeżytych i nieaktualnych już formuł oparty na przyczynowych związkach wydarzeń], czy też pragmatycznych [oparty na przyczynowych związkach wydarzeń] – są tylko plagiatem przeszłości. Natychmiast powinieneś o nich zapomnieć, ponieważ są tylko nową pokusą, inscenizacją następnego holistycznego programu. Co to znaczy? Od tysiącleci każdy człowiek przydzielony był do jednego z ziemskich teatrów jako aktor lub statysta. Jednak rzadko kiedy udało się komuś wystawić swoją własną sztukę. Scenerię narzucały nam bowiem religie, ideologie, szkoły holistyczne lub pozornie osobiste światopoglądy. W rzeczywistości były to misternie utkane wzorce, zmuszające nas do hołdowania cudzemu EGO. Ponieważ Ziemia jest ogromnym galaktycznym tyglem – mieszaniną różnych interesów, wielu bogów-stwórców wzięło aktywny udział w tych grach, rozgrywkach, igraszkach, potyczkach i procesach. Wielu z nich uwarzyło sobie niezłą zupę na naszym ogniu i ich apetyty wciąż rosły. Mistrzowie genetycy, chcąc zaspokajać rosnące potrzeby, przystąpili przed 300 000 lat do jawnej okupacji planety Ziemi. Najpierw zredukowali nasze helisy, przez co staliśmy się posłusznymi obiektami, korumpowanymi i manipulowanymi przez każdego i wszystkich. Zanim zadasz pytanie: Dlaczego miłosierny Bóg zezwolił na tyle okrucieństw?, przypomnę, że ZIEMIA jest strefą WOLNEJ WOLI, gdzie WSZYSTKO jest DOZWOLONE! Wiedz, że tylko przez nieprzytomność umysłu i przy pomocy polaryzacji można było dokonać selekcji nowo powstałych wzorców. Samoregulacja wyzwala samoobronę i nie jest to nic nowego. Stąd istniały też fazy krytyczne i ostateczne granice, na skraju których nie raz się znajdowaliśmy. Matka Ziemia zezwalała na okrucieństwa i gwałty, abyśmy wiedzieli, co trzeba oczyścić, co wymazać, a co zapisać jako doskonały wynik. Tylko to, co najczystsze, wcielane jest do Spichlerza Boskości. W Dziele Stworzenia nie ma miejsca na uszczęśliwianie na siłę. Każdy z nas musi sam naprawić to, co zniszczył, i sam zneutralizować własne szkodliwe produkty, ale nie w formie rewolucji, lecz z pomocą uzdrawiających Energii i Chrystusowej Mądrości. Coraz silniej na Ziemi uaktywnia się aspekt Chrystusowy – najpierw w nas, a potem przez nas w innych! WIELOWYMIAROWA KOMPLEKSOWOŚĆ Ponieważ od tysiącleci byliśmy trzymani z dala od naszych zdolności magicznych, jest więc zrozumiałe, że obecne i tak już opóźnione przebudzenie wywołuje wiele zamieszania w naszym świecie wewnętrznym i zewnętrznym. Ogromna liczba praktycznych dróg wykorzystywania energetycznych potencjałów czyni wielu z nas wyjątkowo nieufnymi, ostrożnymi lub bojaźliwymi. Jest to jak najbardziej normalne! Wokół nas krąży przecież tak wielu oszustów! Powinieneś jednak wiedzieć, że wszystkie oszukańcze programy posługują się środkami ogólnie dostępnymi – także dla mnie i dla ciebie! Wielu robi na tym złote interesy, ale nie jest to wcale złe czy tragiczne. Dla wielu osób jest to jeszcze jeden niezbędny etap nauki, który ma im dopomóc w odnalezieniu swojej niezawisłości. Kiedy człowiek dojrzewa wewnętrznie, sam wie, po jakie sięgnąć środki, jakie przeczytać książki, na jakie kursy się udać. Tu nie ma żadnych reguł! Ziemia jest kosmicznym uniwersytetem, gdzie każdy fakultet jest potrzebny i właściwy. Ty także jesteś studentem. Nawet jeżeli jesteś ELOHIM, ty także możesz ulec ogólnej psychozie strachu albo zostać oszukany, albo uganiać się za jakimś pseudoautorytetem. Także tobie może zostać sprzedana iluzja, dlatego wytężaj wzrok i słuch, bądź czujny i świadomy. Wiedz, że uczysz się niezmiernie szybko. Zaufaj więc sobie, a nie innym, bo ci inni są starym zeszłorocznym śniegiem! Nie obawiaj się, że zostaniesz sam. Wiedz, że ZAWSZE możesz liczyć na szczerą, bezinteresowną pomoc. Pozwól poprowadzić się własnej intuicji. Zdaj się na własne przeczucia. Pamiętaj tylko o jednym – abyś NIGDY nie stracił z oczu celu. Celem jest TWOJA ABSOLUTNA WOLNOŚĆ! Szukaj w życiu tego, co łączy, a nie tego, co dzieli, bo tylko tak powiększysz swoje bogactwo oraz bogactwo Matki Ziemi i bogactwo galaktyk. To jest twoja OJCZYZNA – stamtąd przyszedłeś na Ziemię! Oczywiście, nie zapomnij też o swojej najpiękniejszej roli – o powiązaniach innymi ludźmi, którzy razem z tobą wypełniają podobne zadania. Choć wcale o tym nie wiesz, spotykasz ich bardzo często, nawet codziennie. Śpiewaj pieśń miłości na cześć wszystkich swoich braci i sióstr, roślin i zwierząt. Nie zapomnij też o świecie kryształów. Twoim towarzyszem życia są WSZYSCY i WSZYSTKO, Dopiero RAZEM jesteście JEDNOŚCIĄ! CO TO JEST SPIRYTUALNOŚĆ? Spirytualność duchowość, eteryczność są częścią naszego Bytu. Nie istnieje nic, co nie byłoby duchowe. Co więcej, duchowość uaktywnia tkwiącą w twoim wnętrzu siłę i pobudza ją do objawienia. Z uwagi na ubóstwo językowe nazywamy ją materią subtelną albo eteryczną. W Dziele Stworzenia każde stwórcze pryncypium musi sprawdzić się na wielu nowych płaszczyznach. Na Ziemi jest nią ciężka materia, manifestująca się w określonej formie, której celem jest osiągnięcie pełnej boskości, tzn. bycie nie tylko tworem, lecz stanie się stwórcą. Jest to absolutna nowość w Kosmosie! Oto dwa obce sobie komponenty – materialna i duchowa esencja Stwórcy – mają popłynąć razem, stając się ABSOLUTNĄ JEDNOŚCIĄ. Duchowość ludzka jest czymś O wiele głębszym niż tylko zwykłą aurą. Po dokonaniu skoku kwantowego zmieni się wibracja ciała ludzkiego (przemieści się ono w inny zakres wibracji), ale ciało jako takie zostanie zachowane! Pogląd, że przestaniemy istnieć, kiedy NOWA częstotliwość zastąpi starą, jest absolutnie bezsensowny! Na niezrozumieniu tym bazują Energie Strachu z Oriońskiej fazy ewolucji. Nie znano tam tego rodzaju spirytualności, o której jest teraz mowa. Na Ziemi – niczym w tyglu – stapia się teraz wiele różnorodnych Esencji i Energii. Upadłe Oriońskie Świadomości zamanifestowały się na Ziemi w końcowej fazie materializmu i od razu zaczęły demonstrować swoją wielkość. Robiły wszystko, aby utrzymać Ziemię i ludzkość w starej, ciężko wibrującej materii, bo tylko tak mogły przetrwać. Pamiętajmy, że każdy Byt – nawet ten najniższy – wyposażony jest w instynktowną siłę przeżycia. Energia Oriońska wstąpiła w ziemską rzeczywistość po to, aby doświadczyć “cudownego" uzdrowienia. Jednak przedstawiciele i tej siły bardzo szybko zapomnieli, po co przyszli na Ziemię. Jeżeli mówimy o spirytualności, musimy odróżnić, czy myślimy o niej ogólnie, tj., że w każdym Bycie budzi ona do życia jego inny, specyficzny Byt, czy też chodzi nam o wyższą spirytualność z czasów rajskiej fazy, czyli tę, która włącza boskie pryncypium stworzenia – pryncypium o szczególnej czystości zamiaru. Celem ziemskiej ewolucji jest wyszkolenie nowych bogów-stwórców, którzy w przyszłości przejmą zadania Prastwórcy. To MY nimi będziemy, ale najpierw musimy sprawdzić się na etapie obecnego rozwoju. ZIEMIA – NAJGORĘTSZY OBSZAR W CYKLU STWARZANIA Do tej pory docierały do nas tylko cząstkowe informacje, dotyczące roli i znaczenia Ziemi i jej mieszkańców. Jednak od pewnego czasu zaczęły się rozszerzać nasze możliwości wglądu, mimo to wciąż jeszcze nie jesteśmy w stanie objąć Całości. W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę, że wszystko, co zostało nam wcześniej przekazane, przeszło przez filtr religii i najczęściej było przedstawiane bardzo jednoznacznie. Zwierzchnicy różnych kościołów narzucili nam własną interpretację przekazów, jednak dominująca stała się tradycja judeochrześcijańska. O tym, że mogłyby istnieć o wiele wyższe wartości, dowiadywaliśmy się z wielkich starożytnych kultur, takich jak staroegipska, tybetańska czy kultura Majów. Dużą wiedzę O Ziemi i kosmicznych związkach miały też świadomości germańsko-celtyckie i inne mniejsze tradycje – w przeciwieństwie do nas, zagorzałych “racjonalistów". Myślę, że samozwańczy stróże tajemnic NIEBA wystarczająco długo trzymali nas w mrokach niewiedzy, dlatego teraz spróbuję wyjaśnić kolejny, bardzo ważny aspekt i jeżeli nieco uproszczę pewne fakty, to tylko po to, by ułatwić ich zrozumienie. Energetyczne spirale, manifestujące się w różnych stanach skupienia, rozmieszczone w różnych systemach słonecznych, w różnych konstelacjach i na różnych planetach oraz WSZYSTKO, CO JEST – służy procesowi objawiania Iskry Bożej. Jest to tylko znikoma cząstka tego, co możemy pojąć, ponieważ Całości nie da się zdefiniować w słowach. Otóż znajdujemy się w jednym z sektorów Całości, usytuowanym na skraju spirali MLECZNEJ DROGI. Tu dokonuje się najważniejszy Stwórczy Dzień – nieustanny Boski WDECH i Boski WYDECH. Aby nie zagubić się w przestrzeni, podzielimy kosmiczne sektory na kwadranty. Każdy sektor wypróbowuje określone pierwowzory w kwadrantach. Bada się tam, według jakiego wzorca stwarzania można by udoskonalić zaistniały Byt i jak rozniecić w nim Iskrę Bożą. Tam testuje się również, która z możliwych dróg jest najlepsza. Tak więc nie tylko MY i Gaja [Matka Ziemia] mamy swój udział w tym procesie – współpracuje z nami przeogromny kompleks galaktyk. Stwórczy Dzień rozpoczął się przed eonami lat w tak zwanym OKU LUTNI astronomicznie zlokalizowanym w północnej części sklepienia niebieskiego, gwiazdozbiorze LUTNIA. Stwórcze Źródło, emitując bez przerwy swoje ŚWIATŁO wyznaczyło ramy dla siedmiu poziomów Bytu w różnych stanach skupienia. Wewnątrz tych płaszczyzn zaczął się manifestować BYT, który podczas Stwórczego Wydechu polaryzował się w różnorodnych formach. LUTNIAŃSKIE Energie zasiedliły następnie kompleks WEGA, gdzie stworzyły przeciwległy wzorzec na podobieństwo LUTNI. Oba kompleksy zaczęły wspólnie eksperymentować z biegunami energetycznych pierwowzorów na planecie APEX. Niczym nieograniczona, niepohamowana i niekontrolowana polaryzacja igrała sobie z Energią tak długo, aż doszło do gigantycznego, zewnętrznego zniszczenia – do swego rodzaju atomowego bezwładu albo atomowego porażenia. OKO LUTNI, wykorzystując swój przeogromny potencjał, stworzyło następne manifestacje, pozwalające dopływać Życiodajnym Prądom na inne stacje, m.in. do kompleksu SYRIUSZA i na ZIEMIĘ. Ale do tego obiegu zaczęły się przedostawać również antagonistyczne Energie z sektora WEGI. Kiedy WEGAŃSKIE Energie, zadomowiwszy się na dobre na SYRIUSZU, zaczęły wytwarzać wokół dysharmonie, zamknięto je w ich własnej strefie (na Orionie), gdzie dowolnie mogły się wyżywać w swojej trójwymiarowości. Wszystkie istoty, które się tam dostały, nie miały praktycznie możliwości ucieczki. Tymczasem pierwotne Prądy Życia – wysłane na Ziemię z OKA LUTNI – musiały ponownie opuścić planetę. Do tego kwadrantu zaczęły napływać inne Prądy Życia – o dosyć prymitywnej formie i zróżnicowanym poziomie rozwoju. Pierwotne Ziemskie Ziarno popłynęło więc do innego segmentu Kosmosu – na PLEJADY – i dopiero tam zdołało rozwinąć doskonałe wzorce HARMONII. Choć PLEJADIAŃSKIM Energiom brakowało wyraźnej głębi, było to i tak wielkim wydarzeniem w Kosmosie. Pierwszy raz udało się doprowadzić do doskonałości LUTNIAŃSKI PIERWOWZÓR STWORZENIA – bardzo podobny do modelu naszej przyszłości. Aż oto PLEJADIAŃSKIE Energie, będące w tak zdrowym stanie, NAGLE straciły łączność z Całością Stwórczego Dnia! Do ich Bytu wkroczyły bowiem niedoskonałe pierwowzory. Kosmiczne Źródło musiało wstrzymać swój ODDECH! Zbyt wiele pojawiło się tam niskich wzorców. Dalsze impulsy nie wychodziły już ze Źródła, lecz z Esencji wcześniej powołanych do Bytu. Jedna z takich Esencji, a właściwie jej cząstka albo ISTOTA, chciała powołać do Bytu odbicie doskonałości z czasów RAJU i uczynić je powszechnie obowiązującym modelem stwarzania. Tak powstała kopia ADAMOWEGO CZŁOWIEK,-... OBIEKT ten był doskonały, ale nie potrafił odróżniać pomiędzy dobrem a złem, Ponieważ pochodził z pierwotnego Źródła – relatywnie ujmując z OKA LUTNI, gdzie nie znano jeszcze pojęć ZŁO i DOBRO. Model ten był absolutnie bezbronny – zupełnie nieodporny na oddziaływanie Energii dysharmonii. W takiej sytuacji należało go wyposażyć w esencję WOLNEJ WOLI i aspekt osobistej niezawisłości. Jednak niektóre ze stref stwarzania – zwłaszcza najaktywniejsze SIŁY z SYRIUSZA – były przeciwne temu projektowi i nie chciały pójść na kompromis. SYRIUSZAŃSKIE Prądy Życia uciekły się do podstępu i “uprowadziły" nową, całkowicie niewinną istotę, tzn. rajskiego człowieka, do strefy dysharmonii na Ziemi. Na mocy Uniwersalnych Praw Przyczyny i Skutku było powszechnie wiadomo, że jeżeli wewnątrz jakiegokolwiek sektora zdoła się uzdrowić najgłębsze wzorce dysharmonii, takie jak np. na ORIONIE, ale nie tylko tam, będzie można uzdrowić je wszędzie. Jest to prawo znane dziś jako teoria kwantów. Patrząc z tej perspektywy, biblijny ZŁY WĄŻ – przedstawiany nam nader jednostronnie – widoczny jest teraz w zupełnie innym świetle. Energia współodpowiedzialna za projekt “ZIEMIA" doprowadziła do znanego nam nieszczęścia, z drugiej jednak strony umożliwiła kontynuację cyklu urzeczywistniania Rajskiego Planu przez zintegrowanie biegunów polaryzacji we wszystkich dotkniętych dziedzinach. W taką kolizję interesów wciągnięta została Ziemia. Proces dalszego stwarzania musiał więc zostać wstrzymany. Czekano na ziemski wynik. W obecnych czasach toczą się największe walki o Ziemię. Dopiero teraz jesteś pewnie w stanie zrozumieć, co oznacza następująca informacja w Biblii: Po czym Pan Bóg rzekł: “Oto człowiek stal się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki". (Księga Rodzaju, 3,22) Bardzo wyraźnie został tu zaznaczony konflikt interesów pomiędzy prastwórcami z LUTNI a współstwórcami z SYRIUSZA. Syriuszańscy reżyserzy są właśnie tymi, którzy chcieli sami sterować przebiegiem procesów, nie zawsze z korzyścią dla ludzi. Jednak to dzięki nim dotarliśmy do bramy współtwórców. Im zawdzięczamy też wielkość WOLNEJ WOLI i zdolność do rozgraniczania pomiędzy dobrem a złem – dwoma najistotniejszymi czynnikami w Planie Boskiego Stwarzania! Ze wszystkich stwórczych stref przynoszono na Ziemię różne poziomy rozwoju, różne Energie, jak również różne cząstki DNA, które wrzucano do wielkiego planetarnego tygla. Ziemia aż kipiała od przebiegających tam procesów, ale chodziło o to, aby wyłonił się z tego jeden uniwersalny model uzdrowienia. Wszyscy ci, którzy zdołali ujść z ORIOŃSKICH “slumsów", tzw. Oriońska Niższość, również przybywali na Ziemię. Ich Energie są nam bardzo dobrze znane! Natomiast nasze bratnie Energie z PLEJAD miały najmniej ochoty, aby tutaj zostać, chociaż to właśnie one były najbardziej potrzebne Ziemi. Plejadianie znali bowiem rodzaj zintegrowanej w całość polaryzacji i nawet jeśli nie miał on odpowiedniej głębi, był niezmiernie ważny i cenny dla Ziemi. Plejadiańskie ZIARNO PRZYSZŁOŚCI – wyhodowane w tej strefie – było wyjątkowo ważne dla powodzenia ziemskiej misji i to właśnie ta cząstka dobra – cząstka Esencji z PLEJAD – ucierpiała na Ziemi najbardziej! W ziemskim kotle toczy się teraz wyjątkowo zacięta walka – ziemskie być albo nie być. I chodzi tu o coś nadzwyczaj delikatnego – o przełamanie granic duchowych i o sukces całego projektu. Jeżeli projekt “ZIEMIA" by zawiódł, to żaden inny proces nie wyszedłby już z Esencji tego kwadrantu. Możesz sobie wyobrazić, co się tam teraz dzieje? Wszystko jest przecież dozwolone! Znajdujemy się w strefie WOLNEJ WOLI – w strefie eksperymentów! Przez długi czas Ziemia przedstawiała sobą bardzo żałosny widok, niekiedy wyjątkowo krwawy. Zdolność globalnego samozniszczenia osiągnęliśmy w chwili wybuchu pierwszej bomby atomowej. Był to punkt ekstremalnie krytyczny! To, dlaczego musieliśmy dojść do takich granic, wiąże się z próbami przeprowadzony, mi na planecie APEX, gdzie LUTNIAŃSKO-WEGAŃSKJE Energie eksperymentowały z niekontrolowaną polaryzacją aż do samozniszczenia włącznie. Jeżeli Ziemi uda się zawrócić w krytycznym momencie i zażegnać groźbę zniszczenia, automatycznie skorygowany zostanie defekt na planecie APEX. Ale wiedz, że walka o Ziemię będzie się toczyć do ostatniej chwili. Nasza odwaga i gotowość do poniesienia takiej ofiary świadczy o naszej wyjątkowej wielkości. Dzięki nam wszyscy ci, którzy wnieśli tu destruktywne esencje, a było ich znacznie więcej niż tych, o których wspomniałem, dojdą wreszcie do celu. Wśród nich znaleźli się i tacy, którzy nie należeli do strefy Lutniańskiego projektu stwarzania. Oczywiście, nie wszyscy, którzy brali udział w tym zadaniu, przybrali postać fizyczną. Wielu pozostało w formie niefizycznej i ci wyświadczyli nam największe przysługi. Jako bezpośrednich pomocników z duchowej płaszczyzny Bytu należałoby wymienić przede wszystkim Gwiazdę Pasterzy – ARKTURA oraz ANTARES. Każda dusza ludzka, która dostała się do ziemskiej strefy, nie mogła ominąć ARKTURA. Wszystkie doznania z pogranicza śmierci klinicznej i wizje, mówiące o przepięknym ŚWIETLE na końcu tunelu, opisują strefę ARKTURA. Do niej należy też płaszczyzna, z której pochodzą nasze wizje o ANIOŁACH. Świadczy to o tym, że my wszyscy pozostawiliśmy na ARKTURZE swoją cząstkę – swoje WYŻSZE JA, które właśnie tam na nas czeka i stamtąd troszczy się o nas – o naszą fizyczną manifestację, w którą wstąpiliśmy zgodnie z prawami CZASU. Myślę, że teraz rozumiesz, że nasze ziemskie wynurzenie ma do odegrania zupełnie inną rolę niż tylko jeść i pić, spać i pracować, bawić się i pomnażać dobra materialne. Nasza rola zawiera się w BYCIU, a nie w CZYNIENIU. Wewnątrz tych tak bardzo uproszczonych przeze mnie związków istnieje bardzo skomplikowana sieć powiązań z innymi jeszcze strefami i kwadrantami, z innymi cyklami CZASU i innymi Kosmicznymi Dniami. Na szczególną uwagę zasługują wspomniane wcześniej gwiazdy ANTARES i ARKTUR, których wibracje są wyjątkowo stabilne. W tej strefie zlokalizowana jest bowiem ENERGIA CHRYSTUSOWA. Stamtąd płyną do nas słowa: NIKT NIE PRZYCHODZI DO OJCA INACZEJ JAK TYLKO PRZEZE MNIE! (Ew. św. Jana 14,6) TRAUMA MANIFESTACJI FIZYCZNEJ Główna przyczyna naszego opóźnionego rozwoju tkwi w nieświadomym odrzucaniu cielesności. Zmienna gra pomiędzy świadomością a światem stała się przyczyną defektów cielesno-duchowych i kompletnego wyobcowania pomiędzy Bytem DUSZY a Bytem fizycznego, “niższego" ciała. Wiemy już, że projekt uzdrowienia wymagał wejścia w niską formę inkarnacji w Strefie Zapomnienia [strefa ziemska]. Taka właśnie “ofiara" była niezbędna do oczyszczenia ziemskiego kwadrantu. Bez tego nie bylibyśmy w stanie wczuć się w ból i cierpienie, doświadczyć dysharmonii, a potem z własnej woli – w imię Wyższej Miłości – bezwarunkowo przebaczyć sobie i innym i w ten sposób uwolnić się od koszmaru. Niektórym z nas udało się jednak przekroczyć strefę dysharmonii i urzeczywistnić BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚĆ na Ziemi. Jeżeli udało się to jednostkom, mogło się też udać grupom. Ponieważ grupom też się udało, uda się i nam, i całej Ziemi! Jest to pewien rodzaj samozbawienia! Tylko tak dokona się uzdrowienie. Chcąc osiągnąć zamierzony cel, musieliśmy przyjąć na siebie ciężary karmiczne, powielać “cudze" błędy, popaść w totalny upadek. Nasze Świetlane JA musiało zstąpić w najniższe wibracje – w ORIOŃSKIE częstotliwości! Doświadczenia te dla wielu z nas okazały się wyjątkowo traumatyczne – zwłaszcza dla naszych subtelnych esencji. Strefa śmierci fizycznej, strefa bólu i cierpienia, strefa wypaczeń i deptania godności osobistej, strefa braku miłości i zobojętnienia – okazała się dla wielu z nas ponad siły. Przeceniliśmy swoje możliwości. Z perspektywy tamtego świata wydawało się, że podołamy zadaniu. Tymczasem już przy pierwszym zetknięciu z ziemskimi destrukcjami przeraziły się nawet nasze dusze. Wycofały się do wyższych poziomów, zostawiając nas samych na Ziemi. Nasze Wyższe JA nie mogło sobie wybaczyć, że z własnej nieprzymuszonej woli porzuciło dostojeństwo, zamieniając je na ziemską drogę. Złoszcząc się na siebie i na swoją “niższość", przestaliśmy bezwarunkowo siebie kochać. Zapominając, dlaczego przyjęliśmy tę “niższość", lgnęliśmy do sił, które były zainteresowane, a nawet czuły się upoważnione (z ich punktu widzenia!), by zaburzyć naszą wizję celu i tym samym przerwać proces oczyszczania. Zapominając o swojej misji, zaczęliśmy sami siebie karać. Prawie wszyscy z nas, negując swoją cielesność, pozbawiali swoje ciało miłości. Staliśmy się zimni wobec siebie, bez serca wobec innych ludzi i wobec Matki Ziemi. Popadliśmy w gorączkę żądzy i wszędzie, gdzie tylko przyłożyliśmy rękę, zostawialiśmy krwawe ślady. Zżęliśmy masowo się zwalczać, wymierzać wątpliwą sprawiedliwość, tępić przeciwników, którzy w rzeczywistości ZAWSZE byli tylko odzwierciedleniem nas samych. Aż w końcu nastąpił zwrot – globalne przebudzenie ludzkości! SAMOAKCEPTACJA Pogrążeni w głębokiej traumie, wciąż upokarzaliśmy swoje boskie “JA". Wyrzekając się miłości, uciekliśmy też od świata zmysłów, który odtąd miał jedynie zadowalać nasze EGO oraz zagłuszać stresy i frustracje. W taki sposób próbowaliśmy oszukiwać samych siebie. W swojej krótkowzroczności ograniczyliśmy się do postrzegania tylko świata zewnętrznego, zamykając w nim świat zmysłów, co okazało się katastrofalną w skutkach pomyłką. Pierwotnym zadaniem zmysłów było utrzymywanie zdrowych kontaktów z życiem i zachowanie prawidłowego związku z naturą. Tymczasem zamiast przyjacielskich kontaktów rozwinęliśmy niskie instynkty i to właśnie zaczęło nas niszczyć! Zaniedbywanie ciała – to inaczej pozbawianie go Energii Miłości. Spójrzmy na zmysł smaku: aby zaspokoić łaknienie, jesteśmy zdolni do każdego szkodliwego czynu, nie bacząc na konsekwencje. Spożywamy żywność pełną konserwantów. Pijemy alkohol, który szkodzi ciału. W dziedzinie odżywiania niemal wszyscy staliśmy się perfekcyjnymi masochistami. Następnym krokiem jest sadyzm! Wiedz, że wszystkie doświadczenia, wyrażające się w postaci bólu, choroby czy niesmaku, świadczą o odebraniu ciału miłości. Niekiedy może mieć to związek z wcześniejszymi inkarnacjami, ponieważ nadal jesteśmy istotami karmicznie uwarunkowanymi. Ale są też zupełnie inne role, których podejmują się wysoko rozwinięte dusze – one poświęcają siebie, aby wskazać innym określone rezonanse i Energie. Pamiętaj, że niczego nie wolno nigdy wiązać z winą, w przeciwnym razie pogłębisz jedynie swój dramat. Tylko bezwarunkowe przyjmowanie odbić przyniesie rozwiązanie ich przyczyny duchowej! Wiedz, że za każdym wzorcem zachowań skrywa się duchowa MĄDROŚĆ. Nie daj się zwieść pozorom. Wiedz, że nagły, przeraźliwy krzyk ciała nigdy nie sygnalizuje o zagrożeniu twojego “JA". Jest to sygnał alarmowy, że w powolnym procesie odciągana jest życiodajna energia. Pewne siły są wciąż zainteresowane w tym, aby przeszkodzić dokonaniu się skoku kwantowego w świadomości. Jak powszechnie wiadomo, możemy dokonać tego zespołowo, dlatego w obecnych czasach toczy się walka o każdą komórkę.. Każdy z nas – jako niezawisły sędzia – zobligowany jest do wydania na siebie wyroku i opowiedzenia się, w którą zamierza iść stronę. W obecnych czasach zderzają się na Ziemi dwie potężne SIŁY, ale każdy z nas może liczyć na wsparcie i pomoc. Taką pomoc niesie nam Matka Ziemia przez specyficzne, masowe akcje. Choć na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, wszyscy jesteśmy fizycznie uzależnieni od natury, dopiero dramatyczne wydarzenia otwierają ludziom oczy. To, co się wydarzy w nadchodzących latach na Ziemi, nie będzie aktem zemsty za naszą bezduszność, lecz możliwością samoodnowy planety oraz szansą na rozbudzenie ludzkiej świadomości. Oba procesy idą ze sobą w parze i, choć nie mamy o tym pojęcia, pozostają w ścisłym związku z galaktyczno-kosmiczną. Całością. W tej tak krytycznej fazie dostajemy niewyobrażalną pomoc na każdej płaszczyźnie Bytu – zarówno fizycznej, jak i eteryczno-duchowej. Wielu towarzyszy CZASU czekało na ten moment, aby inkarnować się na Ziemi. Razem z nimi jesteśmy katalizatorem transformacji albo swego rodzaju Strażą Pożarną, postawioną w stan pogotowia. Jesteśmy wszędzie obecni, i to bezpośrednio! Zajęliśmy ważne stanowiska w komórkach władzy, aby zdemaskować tam absurd! Wkroczyliśmy do polityki, aby wyciągnąć na światło dnia polityczne karykatury. Gramy też wszelkiego rodzaju “teatry", aby otworzyć oczy tym głęboko wierzącym i tym najchwiejniejszym. Odsłaniamy brudy i perwersje w najbardziej ohydny sposób – w przeciwnym razie nie zmiękliby ci wszyscy zaprogramowani na władzę! Zajęliśmy też ważne pozycje w centrum potęgi pieniądza i w koncernach gospodarczych. Gdyby nas tam nie było, nie zdołalibyśmy wypełnić naszego zadania, które brzmi: ZBAWIĆ NIERZĄDNE CÓRY BABILONU! Jesteśmy też w strukturach religijnych i tu tkwi nasze najtrudniejsze zadanie. Jest nam wyjątkowo ciężko uświadamiać wszystkim głęboko wierzącym, że również to powiązanie będą musieli kiedyś zerwać! Musimy stosować wszystkie możliwe zabiegi, aby przywrócić wolność tym, którym została ona podstępnie skradziona! Inni spośród nas – najaktywniejsi – zakotwiczyli się w tych częściach naszej pięknej planety, gdzie mieszkają najciemniejsze Energie. Tam wysyłani są najsilniejsi Nosiciele Światła. Niektórzy z nas występują w roli nauczycieli lub przelewają wiedzę na papier; inni z kolei przekazują ją dalej, ale nie po to, by zyskać sławę i wbić się w nowy Pancerz, lecz po to, byśmy stali się WOLNI! Jeszcze inni są uzdrowicielami, ale nie takimi jak “starzy" medycy w szpitalach. My leczymy od wewnątrz – holistycznie! Podpowiadamy ludziom, że sarni muszą znaleźć korzenie własnych chorób. Każdy uzdrawia się sam, inni mogą mu jedynie dopomóc, i to chcemy zaakcentować szczególnie mocno! Każdy stres Jest wybrakowanym wzorcem Starego Czasu – odbiciem chorego EGO! Większość z nas została umieszczona w potężnej sieci energetycznej, skąd oddziałuje na Ziemię niewidzialnie, w jednej z najsubtelniejszych form, tzn. jako PROMIEŃ BEZWARUNKOWEJ, UNIWERSALNEJ MIŁOŚCI. Jesteśmy rozmieszczeni na swego rodzaju stacjach przekaźnikowych, dostrojonych do ziemskich częstotliwości. Sieć wokół Ziemi jest już przygotowana do pracy. Właśnie teraz następuje jej rozruch. Nikt nie zdoła temu przeszkodzić. To, że finał niesie ze sobą wyjątkowe sprawdziany i wyzwania, jest chyba zrozumiałe. Ale nie obawiajmy się! Dojdziemy do celu – faktycznie już tam jesteśmy! Punkt zwrotny znajduje się w każdym z nas i najważniejsze, byśmy nie przeoczyli właściwego momentu. Wiedz, że także twoja świadomość poczyniła już wielkie postępy zarówno w sferze mentalnej, jak i emocjonalnej. Nie zapomnij tylko o swojej cielesności, bo ona należy do twojej Całości! Nikt nie zdoła wyprzeć się swojego ciała. Gdyby ciało było nas niegodne, pozostalibyśmy w NIEFIZYCZNYM stanie skupienia. Pokochaj więc swoje ciało bezwarunkowo i świadomie – z pomocą swoich zmysłów, swojej seksualności, swojej wrażliwości, swojego poczucia piękna, powabu i wdzięku, jak również z pomocą BEZWARUNKOWEGO przyjmowania niedoskonałości i braków. Dopiero wtedy będziesz zdolny BEZWARUNKOWO zaakceptować innych i to nie tylko ludzi, ale także zwierzęta i cały świat roślin. Dopiero wtedy przestaniesz być ziemskim kanibalem! Kiedy przejmiesz rolę wspólstwórcy, staniesz się prawdziwą cząstką PRA-STWÓRCY, który żyje w harmonii ze WSZYSTKIMI i WSZYSTKIM, który kocha WSZYSTKO i WSZYSTKICH bezwarunkowo. Ty i ja, my wszyscy, staniemy się JEGO Dłońmi, JEGO Oczami, JEGO Ciałem i JEGO Miłością. U szczytu dojrzałości każdy rajski człowiek (pierwotnie nie znający dobra i zła) zjednoczy się ze wszystkimi Esencjami Dzieła Stworzenia. Skazany na banicję w strefie dualizmu i na doświadczanie fizycznej śmierci, już wkrótce powróci do RAJU – do królestwa bogów, do Krainy Złotej Oktawy – i dopiero wtedy bez żadnych ograniczeń będzie mógł zrywać owoce z rajskiego Drzewa Życia. Powoli zaczynamy wychodzić z zawirowań CZASÓW, z karmicznych dramatów i wyobcowania. Jako społeczność ziemska już wkrótce podamy sobie dłonie, mówiąc: Jesteśmy JEDNOŚCIĄ. W ten sposób sprowadzimy NIEBO na ZIE-MIĘ. Zintegrujemy Chrystusowe JA z naszą fizyczną “niższością"; nasze Wyższe JA wprowadzimy w pasmo ziemskich częstotliwości i podwyższając tutejsze wibracje oraz przełamując rozłąkę ze WSZYSTKIM-CO-JEST, przekroczymy granice przestrzeni. Jesteśmy doskonale przygotowani do wypełnienia swojej misji, dlatego właśnie teraz żyjemy na Ziemi, dlatego teraz staliśmy się jej cząstką. Zostaliśmy wypróbowani na największych poligonach kosmicznych, uświadomieni przez najlepszych kosmicznych mistrzów, wytrenowani w najciemniejszych strefach galaktyk. Musieliśmy przeżyć wszystkie możliwe wzorce strachu i jeżeli chcesz, możesz nazwać to piekłem. Przetestowano z nami więcej, niż to było konieczne. Pokazano nam najmniejszą szczelinę, zahaczono o każdą zacienioną niszę, abyśmy później nie dali się nikomu zaskoczyć. Podołaliśmy wszystkim próbom i wyzwaniom. Ziemia będzie więc CZYSTA i ZDROWA! FENOMENY OBECNYCH CZASÓW Ponieważ Ziemia wstąpiła już w nieodwracalną fazę transformacji, pociąga to wiele zmian na wszystkich płaszczyznach Bytu, szczególnie w sferze ludzkich doznań. Choć w świecie zewnętrznym nadal obowiązują dawne wzorce, to indywidualne wrażenia i odczucia mogą być niezwykle różnorodne. W obecnym “manewrze sprzężenia" wibracje Ziemi podwyższane są w sposób niemal eksplozyjny. U wielu osób efekt podwyższania wibracji może przebiegać prawie niezauważalnie. Opory energetyczne objawiają się bowiem w najróżniejszych wariantach. W dużych skupiskach dusz proces ten przebiega bardziej harmonijnie, ponieważ doświadczenia zbierane są pod opieką Zbiorowej Świadomości, która pomaga przyjmować zrządzenia losu spokojnie. W takich przypadkach przestają powracać poznane wcześniej wzorce strachu albo tylko nieznacznie dają o sobie znać. Dzięki temu życie doświadczane jest o wiele radośniej. U innych z kolei – a jest ich bardzo wielu – w polu ciała emocjonalnego znajduje się wiele blokad i wiele oporów. Stare programy i stare wzorce świata uczuć, które jeszcze nie zostały oczyszczone, “zmuszą" te osoby do przeżycia różnorodnej formy szoku. Ludzie należący do tej grupy nie powinni wpadać w panikę, ponieważ w ten sposób zostanie im tylko pokazane, jakie resztki starych Energii muszą zostać niezwłocznie przetransformowane lub uzdrowione. Obchodź się zatem łagodnie ze swoimi doznaniami, nie oceniaj ich i nie przywiązuj się do tego typu Niskich Świadomości. Przyjmij bez szemrania wszystkie stare wzorce, które być może eony lat odsuwałeś od siebie. One są twoje – należą do ciebie. Wyjdź im naprzeciw z miłością – bezwarunkowo – i przede wszystkim przebacz sobie bez względu na to, jaka była przyczyna zaistniałych dysharmonii. W krótkim czasie uda ci się je uzdrowić i przyjąć do siebie jako cząstkę twojego Bytu. Od tej Pory nic nie będzie cię dłużej dręczyć. Często, a nawet bardzo często albo prawie zawsze, kiedy spotka nas jakaś Przykrość, obarczamy winą innych ludzi i uważamy ich za animatorów tych zdarzeń. W takich przypadkach przypomnij sobie, że wszyscy oni są twoim własnym, lustrzanym odbiciem! Zacznij obserwować swoje środowisko z tego właśnie punktu widzenia, a niewiarygodnie szybko i najczęściej bezpowrotnie uleczysz wszystkie Przestarzałe poglądy i skostniałe struktury myślowe. Jeszcze inni spośród nas bardzo silnie odczują proces transformacji na płaszczyźnie fizycznej. Program ten znajdzie swoje odbicie w kondycji fizycznej i prawie każdy dostrzeże tu pewną metamorfozę. Wielu doświadczy jej w postaci zwiększonej potrzeby snu, co najczęściej będzie się objawiało w osobliwości budzenia się bardziej zmęczonym niż kiedykolwiek wcześniej. Inni z kolei zarejestrują coś wręcz przeciwnego: będą witalniejsi pomimo mniejszej ilości snu. Także tutaj ogromne znaczenie ma poziom indywidualnej świadomości Pamiętajmy, że proces transformacji postępuje piętrowo, a nie linearnie. Podczas snu w polu astralnym dokonuje się wiele ważnych procesów życiowych, m.in. podwyższana jest wibracja naszych komórek oraz odpowiednio dostrajana do warunków zewnętrznych, szczególnie kiedy ciało – obojętnie z jakich powodów – jest zaniedbane w sferze seksualnej. Powinniśmy wiedzieć, że orgazm umożliwia każdej komórce dokonanie przeskoku na wyższą częstotliwość w sposób jak najbardziej naturalny. Także tu nie próbuj niczego wartościować – wręcz przeciwnie, skończ z ustawicznym osądzaniem! Wiedz, że obojętnie jak by przebiegał u ciebie ten proces, będzie on zawsze prawidłowy! Przy zmianie fizycznych częstotliwości, bardzo często pojawiają się objawy chorobowe, choć wcale nie jesteśmy chorzy. Możesz dostać nagle biegunki lub odczuć ból jakiegoś organu. Pójdziesz do lekarza, zrobisz badania i okaże się, że jesteś zdrowy. Usłyszysz wtedy diagnozę: nerwoból albo jakaś przyczyna psychosomatyczna. Jeżeli będziesz się upierać przy swoich odczuciach, lekarz uzna cię za hipochondryka i spróbuje zbyć tabletkami na uspokojenie. Tymczasem twoje dolegliwości, doświadczane tak realnie, mogą mieć związek z Energią myśli. W takiej sytuacji najefektywniej wesprzesz swoje ciało – brygadę swoich komórek – jeżeli zaczniesz inaczej kształtować swoje myśli, tzn. pogodniej, bez skarg, z ufnością, akceptując wszystko, co się wokół ciebie dzieje. Zaufaj Rzece CZASU i poczekaj, aż przyjdzie twoja fala, która bezpiecznie przeniesie cię ponad wirami życia. Spędzaj dużo czasu z życzliwymi ci osobami i nie myśl, że godzinami musisz być zatopiony w mistycznej medytacji czy modlitwie. Integruj coraz więcej medytacyjnej świadomości w Rzece CZASU, a bardzo szybko przekonasz się, że twoja spirytualna świadomość zacznie współbrzmieć ze wszystkim, co czynisz. Spróbuj włączyć do sfery uczuć i do świata, w którym żyjesz, jeszcze jedną płaszczyzn; – płaszczyznę wewnętrznego “JA-Bytu". Dzięki temu zdobędziesz dostęp do WSZYSTKIEGO-CO-JEST i odkryjesz świat telepatii. Oczywiście będzie jak najbardziej właściwe, jeżeli na pewien czas zatopisz się w medytacji, ale TYLKO po to, żeby się przekonać, że stan odłączenia od płaszczyzny fizycznego Bytu jest jednym z etapów twej nauki. W procesie transformacji niektórym osobom zdarzają się krytyczne fazy doświadczeń i dzieje się to nierzadko – zwłaszcza gdy wibracja NOWEJ płaszczyzny spada na człowieka “przedwcześnie", tzn. wtedy kiedy jeszcze mocno zakorzeniona jest w nim stara. Bardzo często wywołuje to szokujące wizje i przeżycia. Dla wszystkich “niewtajemniczonych” może się okazać to nawet niebezpieczne, ponieważ pomyślą, że są chorzy psychicznie. Osoby te pobiegną zapewne po poradę do “starych" medyków i najprawdopodobniej dostaną leki psychotropowe, co byłoby najbardziej tragiczne. Ponieważ objawy “choroby" mogą być przeróżne, byłoby wskazane przyjrzeć się im nieco bliżej. Jeżeli zetknąłeś się z takimi osobami, spróbuj zapoznać je z powyższym fenomenem. W obecnych czasach inkaraowało się wiele pomocnych dusz, które bez uciekania się do leków psychotropowych mogą wkroczyć z korektą w pole energetyczne każdego człowieka. ZAWSZE w pobliżu znajdzie się ktoś taki! Proces transformacji dokonuje się najintensywniej w polu astralnym. W przeważającej mierze odbywa się we śnie, dlatego z reguły dotyka nas zaledwie jego skrawek. Wiele osób zauważa, że od pewnego czasu ich świat snów stał się bardziej intensywny. Tak jest w rzeczywistości. Zachowaj jednak spokój i nie daj się zwieźć się sennym wizjom. Generalnie nie jest wcale ważne, czy wiesz, o czym śniłeś, a jeżeli byłoby to ważne – w wielu przypadkach tak będzie – wtedy przekazane ci informacje wcześniej czy później i tak do ciebie przyjdą – obojętnie, czy zapamiętałeś swój sen, czy go zapomniałeś. Ponieważ świat astralny staje się coraz bardziej “widzialny”, nic dziwnego, że zaczynamy doświadczać go wzrokowo. Ci, którzy o tym nie wiedzą, mogą się przerazić, kiedy zetkną się z takim fenomenem. W świecie astralnym znajduje się ogromna liczba istot, jednak niewiele osób ma zdolność prześwietlania tego wymiaru. W świecie tym egzystuje bardzo wiele tak zwanych półistot, których ziemskie objawienia nie są wcale takie bezproblemowe. Z reguły wywołują ogromną panikę u osób, które nie słyszały o tym fenomenie. Powinniśmy wiedzieć, że półistoty są absolutnie niegroźne, a dla ludzi, którzy podchodzą do tych zjawisk z miłością, stają się wręcz niedostrzegalne, a jeżeli nawet się pojawią, to i tak zaraz rozpłyną się w ich aurze. Półistoty szukają wzorca rezonansu i, niestety, znajdują go jeszcze dostatecznie dużo, ale na szczęście coraz mniej i ten stan wprawia je w panikę. Półistoty są manifestacją istot duchowych (ludzi, aniołów) oraz formacją myśli, które przybierają określone kształty. Wielu artystów przeniosło te “zjawy" do sztuki. Często były one błędnie definiowane jako istoty piekielne. Ponieważ półistoty – jako zbiorowe formacje naszych myśli – przybrały w świecie eterycznym charakterystyczne dla siebie kształty, to teraz, w czasie transformacji, także one muszą zostać oczyszczone. Broniąc się przed tym (mają do tego prawo!), odstawiają przed nami mniej lub więcej danse macabre, aby nas zastraszyć i jednocześnie wybadać nasze zrównoważenie psychiczne. W tym miejscu należy wziąć pod uwagę pewien osobliwy fakt, a mianowicie: Półistoty mogą się posługiwać polem energetycznym naszych braci zwierząt; są w stanie pracować w polu energetycznym roślin; nawet energia kryształów jest dla nich dostępna. Nie pozwól się zmylić! Jeżeli zetkniesz się z takim fenomenem prześlij mu bezwarunkową miłość i bezwarunkowe przebaczenie. Nie daj się wciągnąć w te zjawiska, bo możesz sobie nie poradzić. Wystarczy, jeżeli stwierdzisz, że je rejestrujesz. Generalnie nie powinieneś robić nic, co nie należy do ciebie, chyba że chcesz czegoś doświadczyć, wtedy nie zdziw się, jeżeli coś w zamian dostaniesz. Wyznacz sobie maksymalny pułap i nie wstydź się wycofać, kiedy zaczniesz go przekraczać! Oprócz podanych powyżej przykładów także w indywidualnym otoczeniu wzmaga się proces oczyszczania oraz dokonują się wielkie zmiany w sferze komunikacji. Ponieważ w wielu związkach – szczególnie w wąsko pojętym partnerstwie – panuje chęć “posiadania na własność", teraz – jak nigdy dotychczas – będziemy obserwować akt przecięcia pępowiny, które przez wielu doświadczane będą jako coś strasznego. Po dokonaniu się skoku kwantowego nie będzie już wąskiej własności. Do nowego cyklu nie będziemy bowiem mogli przenieść paralogizmów Starego Czasu. Być może wyda ci się groteską, że to, co uznawaliśmy do tej pory jako wartościowe, a mianowicie głęboka miłość do partnera, także musi zostać uzdrowione. Z tego wyrosła wzajemna chęć posiadania. Fakt ten zupełnie przeoczyliśmy. Ale nie obawiaj się, nie stracisz wcale tego kogoś! To, co uznawałeś jako piękne w doświadczeniach Starego Czasu – twój miłosny związek z kochanym człowiekiem – było miarą twojej uniwersalnej zdolności kochania. Był to niezbędny etap na drodze do doskonałości, do której wszyscy wzrastamy. Jeśli go zaliczyłeś, nic nie zmieni się w twoim partnerstwie. Wiedz, że procesowi oczyszczania poddawane są nie tylko partnerstwa emocjonalnie zdominowane. Teraz wszystkie związki międzyludzkie trafiają na “stół operacyjny". Być może zaobserwowałeś już coś takiego w swoim otoczeniu, a być może także u siebie w domu. Informacje te przekazuję ci po to, abyś poznał tło wszystkich tylko pozornie irracjonalnych zjawisk. O ile sam nie będziesz wciągnięty w tego rodzaju proces oczyszczania, o tyle łatwiej przyjdzie ci zrozumieć jego celowość. A jeżeli dotknie on także ciebie, być może przekazana tutaj wiedza pomoże również i tobie. Bądź spokojny! Jesteś całkowicie normalny i nie słuchaj, co mówią inni! Pozwól programom CZASU pracować dla ciebie, albowiem CZAS jest twoim przyjacielem! Tego, że w ramach jego Energii dogorywają niektóre wzorce towarzyskie, nie trzeba chyba szerzej udowadniać. Jednego możesz być pewien: nadchodzące lata będą dosyć “zabawne" (każde pięciolecie z różnym nasileniem (zob. rozdz. TELEKTONON). Teraz zależy tylko od ciebie, czy chcesz znaleźć się w “tłoku", czy będziesz wolał stać “obok"? Ja zalecam to ostatnie! Jednak są tacy, którzy lubią, gdy robi się gorąco! Rozważ wszystkie informacje z punktu widzenia celu, którym jest przezwyciężenie dysharmonii. Przeprowadzenie procesu transformacji i procesu oczyszczania jest naszym świętym obowiązkiem. Tego zadania podjęliśmy się dobrowolnie dla ratowania planety Ziemi! INFORMACJE CZASU Bezpośredni dostęp do bezczasowych informacji o CZASIE zdobędziemy dopiero wtedy, kiedy zrozumiemy, czym naprawdę jest CZAS. CZAS pisany wielką literą nie oznacza linearnego biegu dni, tygodni, miesięcy i lat, do których pozornie wnosimy różne wydarzenia, lecz czterowymiarowy program uzdrowienia, który współpracuje z linearnym czasem. CZAS – jako czterowymiarowy wzorzec – jest Energią, która objawia się na ziemskiej scenie w swej fizycznej manifestacji. Kto zaczął współpracować z Kalendarzem Majów, zrobił poważny krok w kierunku czwartego wymiaru. Galaktyczny moduł TZOLKIN powiązany jest bowiem z pasmem częstotliwości trzynastu Stwórczych Energii (tonów) i z czterema potencjałami Kosmicznych Ras (Rodziny Kolorów), które manifestują się w naszym Systemie Słonecznym przez cztery kolory: CZERWONY, BIAŁY, NIEBIESKI i ŻÓŁTY. W skład każdej rodziny wchodzi pięć Solarnych Szczepów (pięć Solarnych Pieczęci). Razem z trzynastoma tonami wyplatają one sieć 260 wzorów TZOLKIN. Odkąd nasza czterowymiarowa realność popadła w “zapomnienie", zaczęliśmy wyrażać się w czysto trójwymiarowej przestrzeni. Mówiąc prościej, na skutek izolacji nasza wyżej przyporządkowana czterowymiarowość (Esencja CZASU), którą znały ludy pierwotne (Indianie, Aborygeni), całkowicie wypadła nam ze świadomości, przez co zaczęliśmy podążać w kierunku samozniszczenia. BIOSFERA – jedna z najpiękniejszych manifestacji Źródła w ciężkiej materii, którą reprezentujemy my, ludzie, została przez nas zepchnięta na skraj przepaści. Bez jakiegokolwiek wartościowania jedno jest pewne: TERAZ musimy zniwelować wszystkie deformacje – obojętnie, z jakiej wynikły przyczyny i czy była to najwyższa kosmiczna konieczność, czy też nie. Owa konieczność nie miała pierwotnie żadnego związku z obecną Ziemią. Dopiero później Ziemia dobrowolnie zgodziła się zostać uzdrawiającą komórką dla tych kwadrantów, w których należało skorygować defekty wytworzone przez ich potencjały, a które uszły spod kontroli stwórcom. Stąd powinniśmy powstrzymać się od jakiegokolwiek wartościowania także tych kwestii, które dotyczą Lucyfera. Ponieważ w polu eterycznym Ziemi proces Stwórczego Dnia dobiegł końca, zgodnie z prawami CZASU należy przystąpić do zaprowadzenia ładu i harmonii na fizycznej płaszczyźnie planety, aby móc doprowadzić ją do płaszczyzny piątego wymiaru – do Królestwa Złotej Oktawy! Teraz, dzięki świadomości istnienia czwartego wymiaru CZASU, możemy po-znać jego wcześniejsze manifestacje. Stamtąd właśnie pochodziły wszystkie wizjonerskie obrazy, przekazywane nam przez niektóre świadomości. Pamiętajmy jednak, że wszystkie przepowiednie objawiały nam jedynie możliwości dalszego rozwoju wydarzeń i wcale nie musiały się spełnić. Przepowiednia – nawet jeśli nie stała się rzeczywistością – wypełniła swoje zadania właściwie. Nie jest więc istotne, które wizje się spełniły, a które nie. W czasie ich rejestrowania taka właśnie, a nie inna droga była najbardziej prawdopodobnym wyjściem i jeżeli nie wstąpiliśmy na tę ścieżkę, to na przełomie czasu musiał zmienić się także kurs wydarzeń. Cykl CZASOPRZESTRZENI jest specyficzną drogą rozwoju. W Kosmicznym Planie czasoprzestrzeń stanowiła katalizator Stwórczego Dnia. Dzięki niej został uratowany proces stwarzania. W naszym przypadku było to uwarunkowane Czasem Karmicznym, który choć postępował okrężną drogą, zdołał doprowadzić nas do świadomości czwartego wymiaru. Ponieważ czterowymiarowa, energetyczna strefa manifestuje się na trójwymiarowej płaszczyźnie, nie ma więc osobnej, realnie postrzegalnej sfery. Jednak bez czterowymiarowej strefy trójwymiarowa materia nie miałaby dostępu do piątego poziomu, w który ma wstąpić NOWA Ziemia. Proces, który obecnie dobiega końca, zjednoczy płaszczyznę NIEBA z płaszczyzną ZIEMI – sprowadzi przysłowiowe NIEBO na ZIEMIĘ. Mówiąc konkretniej, Energia Wyższego JA – znana jako Świadomość Chrystusowa – zostanie wniesiona do ziemskiej biosfery przez nas – ludzi. Tego aktu może dokonać tylko i wyłącznie ludzkość! Ale pamiętajmy, że nikt nie będzie do niczego zmuszany ani uszczęśliwiany na siłę. CZAS – jako czterowymiarowy program ewolucji – zdefiniowany jest cyklicznie i manifestuje się według praw astrofizyki. CZAS nie jest związany “czasowo", to tylko ludzie umieszczają wydarzenia w linearnym czasie. Zgodnie z prawami cyklicznej dynamiki manewr sprzężenia przypadł na okres 1987 – 2013. Pierwsze 13 lat miało przełamać bariery. Cykl ten postępował według schematu >13 (6-1-6)<. Rok 1993/1994 był rokiem przejściowym, tzn. z jednej strony zamykał sześcioletni kompleks karmiczny, z drugiej zaś – był pierwszym rokiem następnych siedmiu lat oczyszczania, które zakończyły się w roku 1999/2000. Proces oczyszczania postępuje w sposób niemal eksplozyjny. Równolegle do niego podwyższane są też pasma ziemskich częstotliwości. Każdy z nas odczuwa to na własnej skórze, proporcjonalnie do osobistych obciążeń, i nic nie da się już ukryć. Wszystko pracuje teraz na naszą korzyść. Pamiętajmy, że wibracja piątego wymiaru jest tak silna, że każde najdrobniejsze zanieczyszczenie (energia dysharmonijna) okazałoby się samo niszczące dla jego nosiciela. Wszyscy, którym znane są już prawa CZASU, wiedzą, jak ważny jest proces oczyszczania. My sami codziennie przesądzamy, na ile dramatycznie przebiegać będzie dany dzień. I o ile silniejszy opór stawiać będzie nasza stara świadomość, o ile mocniej będzie się upierać przy chęci posiadania i żądzy władzy, o tyle boleśniejsze będzie cięcie “miecza prawdy i uwolnienia". Jeżeli zaczniemy wysyłać uzdrawiające Energie Miłości, proces ten będzie przebiegać znacznie łagodniej wokół nas i w skali całej Ziemi. Obecnie stoimy przed podobnym rozstrzygnięciem jak przed 2000 lat, tyle że teraz wszystko skomasowało się w kilkunastu latach. Wtedy chodziło o karmę, tzn. o wybór: czy odkupić “winę" według prawa Oko za oko, czy zrekompensować krzywdy miłością. Teraz mamy o wiele mniej czasu do namysłu. Cykl czterowymiarowego CZASU wypełnił swoje zadania. Przed nami otwiera się PIĄTY wymiar!   TELEKTONON TELEKTONON – to ostatnia przepowiednia Pacala Yotana [Pacal Yotan – władca Majów (VII w.n.e.), Strażnik CZASU, wysoka kosmiczna Świadomość, przybierająca różne inkarnacje fizyczne] dla ludzkości, otrzymana od Mówiącego Kryształu. Proroctwa te są wciąż aktualną wiedzą o TU-I-TERAZ-CZASIE. Z uwagi na “bezczasowe" prawa CZASU, możemy za pośrednictwem Świadomości czwartego wymiaru wnikać we wszystkie wydarzenia poprzedzające finał Wielkiego Cyklu, przewidziany na rok 2012/2013. Cykl ostatnich 26 lat, składający się z dwóch podcykli – każdy po 13 lat – wystartował w 1987 roku. Rok 1993/94 zamknął siedem lat karmicznego przeznaczenia i był jednocześnie pierwszym rokiem wymienionym w TELEKTONON, czyli w przepowiedni na następne siedem lat. Istotą TELEKTONON nie jest jednak proroctwo w dawnym tego słowa znaczeniu. TELEKTONON jest czymś więcej niż przepowiednią, a mianowicie aktywnym programem i świadomą drogą ludzi, dzięki którym osiągnięty zostanie zaplanowany wynik. Prawdziwym kuriozum są tu informacje z przyszłości! TELEKTONON pokazuje nam bowiem, czego “dokonaliśmy" już w przyszłości, idąc ściśle określoną, energetyczną drogą. Dopiero zbliżamy się do punktu kulminacyjnego, a już znamy wynik – NAPRZÓD – choć fizycznie nie przeszliśmy jeszcze tej drogi. Ostatnie siedem lat – od 1993/94 do 1999/2000 było okresem intensywnego oczyszczania planety. Właśnie to wyraża TELEKTONON. Zapowiada: jeżeli chcesz pokoju, musisz odnieść zwycięstwo! TELEKTONON – to marsz zwycięstwa – MARSZ ZWYCIĘSTWA ŚWIĘTEJ INTELIGENCJI, która na zakończenie epoki CZASU zapali na szczycie Boskie ŚWIATŁO. TELEKTONON to Świadomość Ziemi, to imię wiecznego pokoju na Ziemi. NIE BĘDZIE KOŃCA ŚWIATA! Wcześniejsze interpretacje Apokalipsy nie będą już wzbudzać w nas strachu. Wiedz: NIGDY NIE BYŁO I NIGDY NIE BĘDZIE KOŃCA ŚWIATA! Teraz kończy się jedynie cykl CZASU, który wypełnił już swoje zadanie w linearnym Ziemskim Czasie. Za kilka lat wstąpimy w NOWĄ rzeczywistość NOWEJ Ziemi i zjednoczymy się z NIEBEM. Skończy się fizyczna rozłąka ciała z duchem, ponieważ zgłębimy na nowo telepatię. Wiele już wydarzyło się na drodze do planetarnej JEDNOŚCI oraz do otwartej komunikacji z Galaktyczną Harmonią. Wszyscy jesteśmy w tej podróży, ale TY sam musisz teraz rozstrzygnąć, czy chcesz przekroczyć ten poziom. TELEKTONON OTWARCIE SIEDMIU PIECZĘCI SIEDEM ZABLOKOWANYCH PIECZĘCI – to siedem Galaktycznych programów, przyporządkowanych do wyższych poziomów świadomości. Zostały one zablokowane przed 6 600 laty przez niżej przyporządkowane Świadomości. Według przepowiedni Majów ich reaktywacja miała się rozpocząć w roku 1993, a zakończyć w 2000. 1993/94 – Uwolnienie BIAŁEGO MAGA (Kin 194) = odbudowa połączenia pomiędzy wyższymi i niższymi pasmami częstotliwości; możliwość wglądu w WIELOWYMIAROWOŚĆ BYTU Wyrocznia Majów: > Nadszedł Dzień Prawdy – dzień otwarcia SIEDMIU Pieczęci. Teraz rozlegnie się dźwięk SIEDMIU trąb. Nadeszła godzina sądu. Teraz rozlegnie się,, Pieśń 144 000 – Armii Sprawiedliwych".< ZNACZENIE: Radość powraca na Ziemię. 1998/99 – kompletna manifestacja tej jakości w świecie ziemskim. 1994/95 – Uwolnienie NIEBIESKIEGO ORŁA (Kin 195) = Orzeł reprezentuje Wyższą Świadomość – suwerenność i niezawisłość każdej boskiej istoty. Wyrocznia Majów: >Kiedy Biegunowy Księżyc (rok 1994/95) przebiegnie swą orbitę, nie będzie już więcej Mocy Siedmiu.< ZNACZENIE: Wizja MIŁOŚCI. W przyszłości wszystkie struktury niesione będą na fali Uniwersalnej Miłości. 1999/2000 – kompletna manifestacja tej Energii w świecie ziemskim 1995/96 – Uwolnienie ŻÓŁTEGO WOJOWNIKA (Kin 196) = na planecie Ziemi zamanifestuje swoją obecność Energia wolna od strachu. Strach – to manifestacja półistot. Upadnie wiara w diabła. Aby móc rozprawić się z Energią strachu, najpierw trzeba ją wydobyć na powierzchnię. Przejściowo pojawi się więc masowy strach, np. strach przed utratą miejsca pracy, strach o życie, strach o zabezpieczenie socjalne. Wyrocznia Majów: >Kiedy zstąpi Elektryczny Mag (rok 1995/96), sprawiedliwi obejmą swe urzędy.< ZNACZENIE: Wyzbycie się strachu. 2000/2001 – kompletna manifestacja tej Energii w świecie ziemskim. 1996/97 – Uwolnienie CZERWONEJ ZIEMI (Kin 197) = usuwanie dysproporcji; kontrola jakości w stosunkach międzyludzkich; ukierunkowanie na zgodną współpracę. Pramatka Ziemia zamanifestuje wreszcie swoją obecność na planecie. Wyrocznia Majów: >Kiedy przyjdzie Samoistny Wicher (rok 1996/97), zostaniecie zasileni ogromnym spirytualnym bogactwem.< ZNACZENIE: Harmonia; współpraca; synchronizacja Ziemi z Kosmosem. 2001/2002 – kompletna manifestacja tej jakości w świecie ziemskim. 1997/98 – Uwolnienie BIAŁEGO ZWIERCIADŁA (Kin 198) = wszystko zostanie ujawnione. Każdy pozna to, co było ukryte lub zamglone. Każdy będzie miał możliwość wglądu w swoją przeszłość (w całe minione życie) i w przyszłość. Nic nie będziemy ukrywać przed sobą. Kłamstwo i fałsz zostaną całkowicie zdemaskowane. Wyrocznia Majów: >Kiedy zabrzmi Wiodące Ziarno (rok 1997/98), ani pieniądz, ani kapłaństwo nie będzie dłużej panować nad wami. Ziemia zacznie kroczyć w harmonii z praworządnymi. Babilon upadnie. Przepowiednia Mówiącego Kryształu sprawdzi się w sercach sprawiedliwych.< ZNACZENIE: Czystość i klarowność zamiarów. 2002/2003 – kompletna manifestacja tej Energii w świecie ziemskim 1998/99 – Uwolnienie NIEBIESKIEGO Wichru (Kin 199) = Wicher reprezentuje najwyższą Energię SAMOODNOWY. Wyrocznia Majów: >W znaku Rytmicznego Księżyca (rok 1998/99) otworzą się zmysły na manną z nieba. Nigdzie więcej nie znajdziecie znaku dysharmonii. Staniecie się nową kosmiczną rasą.< ZNACZENIE: Odnowa. Przemiana. Transformacja. 2003/2004 – kompletna manifestacja tej Energii w świecie ziemskim 1999/2000 – Uwolnienie ŻÓŁTEGO SŁOŃCA (Kin 200) = powrót Świadomości Chrystusowej. Osiągniemy zdolność nieograniczonej komunikacji z naszym Wyższym JA. Wyrocznia Majów: >Kiedy przyjdzie siódmy rok – zstąpienie Rezonansowego Maga (rok 1999/2000) – NIEBO złączy się z ZIEMIĄ w całym bogactwie przepowiedni. Zostaną odwalani – wszyscy prorocy, apostołowie, posłańcy i świadkowie PRAWDY.< ZNACZENIE: Kosmiczna Miłość – Miłość Bezwarunkowa. 2004/2005 – kompletna manifestacja tej Energii w świecie ziemskim. “W ciągu 5 lat musicie zamknąć ten cykl (tzn. do 2005 r.), a potem potrzebujecie jeszcze 8 lat, aby przygotować się na przyjście Galaktycznego Ziarna AD 2013 (“Panowanie Arktura", zapowiedziane proroctwem Pacala Yotana). BOLON IK – “Ku chwale Boskiego Planu" – TELEKTONON – “Cube of the Law" – przepowiednia Mówiącego Kryształu. (Cytat z książki Alberto Ruz Man Is One. Culture Is Indivisible – przeł. Jose Arguelles) PO OCZYSZCZENIU SPŁYNIE DOSTATEK (obszerne fragmenty) ENERGETYCZNE BRAKI LUDZKOŚCI Co one chcą nam powiedzieć? Poczucie braku życiodajnej Energii oraz związany z tym ustawiczny strach o życie, to największa trauma ludzkiego Bytu. Nie mając o tym pojęcia, wciąż prowadzimy małe wojny w naszym najbliższym otoczeniu, starając się na różne sposoby zaspokajać niedobory energetyczne. Jak do tego doszło? W życiu ziemskim zupełnie zapomnieliśmy o swoim boskim pochodzeniu i o tym, że każdy z nas jest manifestacją Wyższego Bytu zamkniętego w ciężkiej materii, i że nasz Wyższy Byt – jako czysto monadyczny aspekt Boskiego Źródła – nie wie, co znaczy brak energii. Iskra Boskiej Monady tli się bowiem w każdym atomie ludzkim; jej nośnikiem są elektrony. Nie będziemy interpretować przyczyny utraty pierwotnej świadomości, chcemy tylko napomknąć, że istnieją dwie hipotezy dotyczące naszego “upadku". Pierwszą znamy z lekcji religii, jest ona interpretowana bardzo negatywnie. Druga natomiast zakłada, że w przyczynowym Planie Stworzenia nasz “upadek" był przewidziany albo zaplanowany, a potem to już nawet konieczny, bo tylko w ten sposób samoistnie rozwijający się Byt ludzki mógł odkryć i docenić swoją boskość. W miarę jak zaciemniała się nasza świadomość, wzrastało w nas przekonanie, że my – ludzie – jesteśmy zupełnie sami na Ziemi, odizolowani od reszty Bytu i od Boga, zdani tylko na siebie. Z czasem iluzja rozłąki stała się realnością i przecięła nić wiążącą nas z Kosmosem. To sprawiło, że komunikacja z naszym Wyższym JA stała się praktycznie niemożliwa. Skąd czerpaliśmy Życiodajną Energię? Naszym źródłem była i jest pierwotna Energia, sprowadzona na Ziemię jako 144 000 Życiodajnych Prądów, manifestująca się jako ziemska BIOSFERA. Krążyła ona w zamkniętym obiegu, nie zmieniała swej wartości, pozostawała w stabilnej równowadze. Gdy populacja homo sapiens zaczęła gwałtownie się rozmnażać, doszło naturalnie do pewnego “wybrzuszenia" ziemskiej biosfery, co pociągnęło za sobą “rozrzedzenie" Życiodajnej Energii. Niedobór można było uzupełnić Energią dostarczoną z zewnątrz i mieliśmy ku temu doskonałe warunki. Ponieważ deficyt energetyczny nie został rozpoznany, nie można go było w porę uzupełnić. Z “konieczności" dochodziło więc do podświadomej walki o Energię. Rabowanie Energii odbywało się najpierw w królestwie krystalicznym na korzyść wyżej rozwiniętych istot. Potem walka ta tak się rozprzestrzeniła, że każdy zaczął występować przeciwko każdemu. Boski plan przewidywał zwiększenie dopływu Życiodajnej Energii w przypadku wzrostu liczby homo sapiens, tylko że należało samemu ściągnąć ją z Kosmosu. Iluzja rozłąki całkowicie przekreśliła tę szansę. Braki energetyczne stały się przyczyną wszystkich konfliktów międzyludzkich. Popadliśmy w totalną dekadencję uważając, że nie ma drogi wyjścia z marazmu. Ale nie wszystko jest jeszcze stracone! Jeżeli zdołamy włączyć się w obieg telepatycznej komunikacji ze Źródłem, automatycznie odblokuje się nasze połączenie z Wyższym Bytem. Jest to jedyna droga wyrównania energetycznego niedoboru. Na szczęście, nasze pokolenie zaczęło stopniowo przełamywać iluzję rozłąki i teraz coraz silniej jesteśmy wspomagani przez boskie Źródło. Jakie są skutki energetycznego niedoboru z przeszłości? Na skutek poczucia niedoboru, jaki każdy z nas boleśnie odczuwał, gorączkowo poszukiwaliśmy źródła Życiodajnej Energii, gdzie tylko było to możliwe, nie zdając sobie z tego sprawy. Wszystkie chwyty były dozwolone – każdy trik, każdy podstęp, a nawet okrucieństwo. Była to walka o przetrwanie! Ponieważ na Ziemi rozwijamy szczególnie nasz aspekt emocjonalny, większość wojen toczyła się więc na płaszczyźnie emocjonalnej i w rzeczywistości prawie wszyscy staliśmy się energetycznymi wampirami! O ile ktoś był nam bliższy, o tyle stawał się łatwiejszym łupem. Najbardziej wyrafinowane triki wymyślili tak zwani MAGOWIE. Kto mniema, że “magowie" byli do znalezienia tylko wewnątrz sekt okultystycznych, jest wielkim fantastą! Magia posługuje się symbolami. Najgłębiej wtajemniczeni “magowie" piastowali wysokie urzędy w hierarchii kościelnej, w aparatach władzy oraz w strukturach bankowych. Oni to dopuścili się mistyfikacji symboli i z korzyścią dla siebie, jako proste triki, wprowadzili je do naszego życia codziennego. Jednym z takich trików jest wzbudzanie STRACHU – strachu przed potępieniem i przed karą boską, strachu o życie i przed utratą miejsca pracy, strachu przed rodzicami i nauczycielem w szkole, strachu przed pracodawcą. STRACH deformuje bowiem czakramy, czyniąc nas całkowicie bezbronnymi wobec obcych sugestii i myśli. Tak więc najwięksi “magowie" rozgościli się wygodnie w naszych domach i karmiąc nas wibracją strachu, robią z nami to, co chcą. To oni dyktują nam zakazy i nakazy, przepisy i prawa, oni określają zasady etyczne i kontrolują bieg życia. Nikt z nas nie ma pojęcia, jak bardzo był i jest wykorzystywany za pomocą archaicznych symboli atlantydzkiego pochodzenia i dlaczego czuje się taki bezsilny wobec niesprawiedliwości świata zewnętrznego. SEKSUALNOŚĆ KLUCZEM DO UAKTYWNIENIA ENERGII KUNDALINI Aby nie umrzeć z energetycznego głodu, każda jednostka wypracowała sobie pewną strategię przeżycia w związkach międzyludzkich. Była to swego rodzaju tarcza obronna, która miała chronić przed bezpośrednim dostępem do naszego ciała energetycznego, ale z drugiej strony uniemożliwiała tankowanie Energii w naturalny, biologiczny sposób. Pomimo takiego odgrodzenia się od “zewnątrz" pozostawała nam jednak szansa stania się samoistnym generatorem Energii w naszej fizycznej manifestacji. Kluczem do tego był SEKS, ale nie w sensie zaspokajania ludzkich popędów czy zwierzęcych instynktów dla zachowania gatunku. SEKS był szansą uwolnienia życiodajnej ENERGII KUNDALINI [siła Kundalini – kosmiczna energia tworzenia; żeńska forma wyrazu Najwyższego Źródła]. Znaleźli się jednak tacy, którym zależało na zablokowaniu także i tej drogi uzupełniania deficytu energetycznego. SEKS stał się więc tematem tabu, niemoralną zachcianką, co więcej, nawet grzechem! W tym miejscu pragnę wyjaśnić, że nasz energetyczny generator może zostać uruchomiony podczas stosunku seksualnego, ale pod warunkiem, że towarzyszy mu BEZWARUNKOWA MIŁOŚĆ oraz ŚWIADOMOŚĆ CAŁKOWITEJ CZYSTOŚCI I NIEWINNOŚCI SEKSU. Oznacza to, że dopóki będziemy wiązać sferę seksu z grzechem – a dzieje się tak w większości wypadków – dopóty uruchomienie generatora Kundalini będzie absolutnie niemożliwe! Wiele związków partnerskich doskonale spełnia pierwszy warunek – warunek obopólnej miłości – natomiast w przypadku drugiego wciąż jesteśmy blokowani przeświadczeniem o grzeszności seksu. Pod wpływem narzuconej nam moralności pojęcie seksualizmu zostało sprowadzone do zwierzęcego aspektu rozmnażania oraz oparte na pierwotnych, hedonistycznych doktrynach, uznających przyjemność bądź unikanie przykrości za najwyższe, jedyne dobro, cel życia i naczelny motyw ludzkiego postępowania. Takie przeświadczenie całkowicie odcinało nas od boskiego generatora. BOSKO – ŻEŃSKA ENERGIA – STRÓŻEM SIŁY KUNDALINI Opiekunką Energii Kundalini zawsze była i jest kobieta. Kobiety są kluczem otwierającym “rajskie wrota". To one decydują, kiedy uaktywnić tę siłę. Od czasu wypadnięcia z harmonii one wciąż dźwigają ten “klucz" w sobie, cierpliwie czekając na moment, kiedy Praenergie Bytu zostaną zrównoważone i objawią się w postaci harmonii pomiędzy mężczyzną i kobietą. Aby uniknąć nieporozumień, od razu wyjaśnię, że nie chodzi tu o kobietę jako taką, ale o bosko-żeński aspekt! Dopiero wtedy, kiedy zaistnieje równowaga (akt miłosnego zjednoczenia), uaktywni się Siła Kundalini, obdarowując kochanków swoim ogromnym potencjałem. Komplikacje we współżyciu pomiędzy mężczyzną a kobietą wskazują, że partnerzy nie osiągnęli wewnętrznej harmonii, ale zaznaczam, że nie ma tu mowy o winie! Tematyka seksualności sięga w odległą przeszłość ewolucji i dotyczy duszy przyczynowej. Prawie każdy z nas – zarówno mężczyźni, jak i kobiety – doświadczył traumatycznego wyobcowania i skutków klasztornego celibatu. U mężczyzn objawia się to dzisiaj nadpobudliwością, u kobiet brakiem akceptacji dla własnej płci i cielesności. Męska nadaktywność wynika z podświadomego poszukiwania Energii Kundalini, którą mężczyzna może znaleźć tylko dzięki kobiecie. Ten stan jest przyczyną wielu poważnych frustracji zarówno kobiet, jak i mężczyzn. BŁĘDNA INTERPRETACJA SEKSUALNOŚCI W wielu nurtach spirytualnych zrodziła się następna iluzja, a mianowicie przeświadczenie, że seksualność można uduchowić. Tymczasem Energia Kundalini jest czysto fizyczną manifestacją. Uduchowić lub uzmysłowić można jedynie bodźce seksualne, ale Siła Kundalini nadal pozostanie w uśpieniu. Wszyscy ci, którzy wspinają się po drabinie takiej właśnie iluzji, żyją w wielkim zakłamaniu – nieświadomie zamykając się na wspaniały boski dar w postaci fizycznej manifestacji. W latach sześćdziesiątych pojawiła się nowa maksyma make love not war. Tendencja ta była bardzo bliska rozwiązania tego tak istotnego problemu. Jednak i tym razem skończyło się na szczerych chęciach i zamiast trzymać się wizji celu, ludzie coraz częściej zaczęli korumpować seks i cielesność. W obecnych czasach wielu osobom udało się zgłębić “niewinność i szlachetność" seksu na ścieżce duchowej. Mają one poważny udział w rozszyfrowaniu przyczyny wielu blokad w sferze komunikacji. CO OZNACZA “WEWNĘTRZNA SEKSUALNOŚĆ”? SEKSUALNOŚĆ – to zwykła cielesność, która wydostała się ponad zwierzęcą Płaszczyznę. Włącza ona do stosunków seksualnych BEZWARUNKOWĄ MIŁOŚĆ dwóch równowartościowych partnerów, czyli miłość odwzajemnioną w równych częściach. Poczucie obopólnego energetycznego zjednoczenia wyzwala u kobiety impuls do uaktywnienia Siły Kundalini. Dzięki temu partnerzy doświadczają nie tylko ekstazy seksualnej, orgazm podwyższa jednocześnie wibrację we wszystkich komórkach ciała. NOWY humanoidalny seks jest więc NOWYM, doskonałym lekarstwem – naszym wewnętrznym lekarzem. Podczas orgazmu (każda komórka bierze w nim aktywny udział) dochodzi do pobudzenia systemu immunologicznego. Uruchomiony zostaje przepływ subtelnych Energii i tam, gdzie coś się zastało, wprowadzony zostaje ruch. Tą drogą można więc uzdrowić wiele “powierzchownych" chorób kłopoty menstruacyjne, a także migreny oraz większość depresji i stresów. Energia Kundalini objawia się w fizycznej manifestacji jako “gorąco". Jej im puls cieplny, przenikając komórki organizmu człowieka, oddziałuje jak wysoka gorączka podczas choroby! Powinniśmy o tym wiedzieć, ale nie jesteśmy absolutnie zmuszeni do stosowania takiej właśnie “medycyny". Z uwagi na pełną niezawisłość człowieka nikt nie ma prawa zmuszać drugiej osoby do zachowań celibatycznych, bez względu na swój status. Dotyczy to również najbardziej szanowanych wspólnot wyznaniowych. Prawo suwerenności działa także w odwrotnym kierunku, to znaczy, partner musi bezwzględnie respektować wolę drugiego, jeżeli ten odrzuci seks i własną cielesność – obojętnie z jakich stałoby się to powodów! Na szczęście, większość obowiązujących wcześniej przymusów moralnych przestała funkcjonować w życiu albo straciła swoją ważność (w rzeczywistości nigdy jej nie miała!). Należy również wyjaśnić, że przy odzyskiwaniu praświadomości seksualnej trzeba wykazać dużą cierpliwość i wyrozumiałość wobec partnera. Nie ma żadnej reguły wskazującej, jak długo może to potrwać. Każdy z nas jest inny. Niektórzy potrzebują więcej czasu, aby wydobyć się z ciężkiej traumy, potęgowanej przez przykre doświadczenia licznych inkarnacji. Pragnę także zaznaczyć, że podczas stosunku seksualnego dochodzi do bezpośredniej wymiany Energii pomiędzy kochankami. Z tego względu należałoby odradzać kontakt seksualny bez głębszej motywacji – tak po prostu, dla sportu. Wtedy niepotrzebnie stracimy energię, nie otrzymując nic w zamian. W takich przypadkach nikt i nic nie zdoła nas wewnętrznie otworzyć na Energię Kundalini, a nasz stosunek odbędzie się na zwykłej biologiczno-zwierzęcej częstotliwości. Często mówi się, że podczas aktu miłosnego jeden partner kradnie energię drugiemu. Jest to całkowity absurd! Owszem, jak wszędzie, tak i tutaj zdarzają się kolapsy energetyczne, ale na pewno nie tam, gdzie istnieje prawdziwa, bezwarunkowa miłość i właściwe podejście do seksu. Z uwagi na niezrozumienie zagadnienia seksualizmu szczególnie u mężczyzn dochodzi do przedwczesnej erekcji, co w istocie wskazuje na brak zmysłowości i dominację instynktów zwierzęcych. Prawie wszyscy mężczyźni cierpią na podświadome napięcie energetyczne, za którym skrywa się strach, że nie okażą się stuprocentowymi mężczyznami. Taki sposób myślenia oznacza, że znajdują się w dysharmonii, i niesie jednocześnie ostrzeżenie, że w dość krótkim czasie mogą się wewnętrznie wypalić. Wielu mężczyzn interpretuje jednak swoją hiperaktywność jako chwalebną męskość i powód do dumy. To, co określają wtedy jako erekcje, jest zwykłym marnowaniem Energii i niezależnie od emocjonalnej harmonii partnerów w bardzo krótkim czasie mogą pojawić się frustracje na płaszczyźnie biologiczno-fizycznej. Jeżeli taki stan będzie się utrzymywał przez lata, ciało powie w końcu NIE! i zareaguje oziębłością płciową u kobiet, u mężczyzn zaś impotencją! Proces ziemskiego kształcenia bardzo często zahacza o sfery seksualne, ponieważ tutaj najlepiej odzwierciedlają się nasze defekty dotyczące podejścia do płci przeciwnej. Bardzo wyraźnie wypływa tu na powierzchnię chęć zdominowania płci żeńskiej przez męską. Dramaty te najwyraźniej odbijają się w tak licznych dzisiaj gwałtach. Nasza świadomość zbiorowa musi przyjąć do wiadomości, że rozwiązanie prastarych konfliktów tkwi w ustanowieniu pełnej harmonii pomiędzy kobietą i mężczyzną. Harmonię tę osiągniemy tylko wtedy, kiedy nasza świadomość wejdzie we współbrzmienie ze wszystkimi królestwami na Ziemi – ze światem nieorganicznym, a w szczególności ze światem zwierząt. Tylko ten, kto podchodzi z miłością do WSZYSTKIEGO, CO JEST, może doświadczyć harmonii ze WSZYSTKIM, CO JEST! KOBIECY – ŻEŃSKI ASPEKT – STRÓŻEM ENERGII W Czasie Karmicznym proces naszego rozwoju popadł w ogromną stagnację. Na czym to polegało? Wiemy, że obie formy wyrazu boskiego Źródła (aspekty: żeński i męski), manifestujące się jako kobieta i mężczyzna, mają pewien system zabezpieczeń. Zostaje on przełamany dopiero wtedy, kiedy obie formy całkowicie się zrównoważą, tzn. kiedy zaczną się komunikować ze sobą w harmonii. Dopiero wtedy proces ewolucji toczy się dalej. Jak już wspominałem, kobieta jest nieświadomą opiekunką Energii i tylko od niej zależy, kiedy zostanie otwarty dopływ rajskiego potencjału. Z tego względu my, mężczyźni, od zawsze podświadomie uganialiśmy się za kobietami, wcale nie wiedząc, czym one mogą nas obdarować. Bogactwo to skupia się w ich genach. W Czasie Karmicznym uwalniała się tylko nieznaczna część tej Energii, i to z reguły po to, żeby zachować drożność kanałów. W ostatniej, rozstrzygającej fazie większość wytwarzanego wówczas potencjału przedostawała się do mężczyzn, aby wyrównać bilans energetyczny i przybliżyć ich do kobiet. Jest więc jasne, że podczas stosunków miłosnych – zanim oboje kochankowie wznieśli się na fali ekstazy w wyższe częstotliwości – najpierw “obdarowanym" musiał być mężczyzna. MIŁOŚĆ jest kluczem do wszystkich płaszczyzn Bytu: astralnej, emocjonalnej, mentalnej i fizycznej! Celem naszej ewolucji jest stworzenie NOWEGO humanoidalnego samo objawienia kobiety i mężczyzny na wzór boskiej Całości. Po rozdzieleniu naszej JEDNOŚCI na dwie formy – męską i żeńską – naszym celem stało się osiągnięcie CAŁOŚCI pod postacią kobiety i mężczyzny. Rozpowszechniany od lat pogląd, jakoby obojnactwo miałoby być celem ewolucji, jest już sam w sobie nielogiczny. Stwórczy rozwój unika bowiem dróg, które wracałyby do punktu wyjścia. W procesie stwarzania zdarzyło się wiele awarii i teraz obserwujemy ich równoważenie. Proces wyrównania zbiegnie się w Całości, którą stworzą kobieta i mężczyzna. CAŁOŚCI nie należy pojmować jako dwóch biegunów “męskiego" i “żeńskiego"; CAŁOŚĆ jest bowiem kluczem, dzięki któremu nasze Wyższe JA wstąpi w nową formę – w nowe objawienie boskiego Źródła pod postacią trójwymiarowego mężczyzny i trójwymiarowej kobiety. WOJNY ENERGETYCZNE Jak już wcześniej wspomniałem, na naszej planecie doszło do poważnego deficytu Energii. Istoty ludzkie, stając się niezdolne do pobierania Energii od swego bezpośredniego DOSTAWCY – od Monadycznego Wyższego JA – przekształciły się w energetycznych rozbójników. Początkowo nasze potrzeby zaspokajało środowisko, lecz ludzka zachłanność stale rosła. Obecne wynaturzenia i straszliwe okrucieństwa odzwierciedlają jedynie nasze wcześniejsze defekty. Przed kilkoma tysiącami lat zdołaliśmy rozwinąć jeszcze bardziej wyrafinowany wzorzec – zaczęliśmy się nawzajem okradać z Energii, bez względu na środki i formę. Cała historia ludzkości nie jest niczym innym, jak udokumentowaniem naszego przeszłego ślepego szaleństwa. Na tej drodze stwarzaliśmy karmę za karmą i powielaliśmy i tak już liczne destrukcje. Rezonans naszej zawiści wywoływał coraz dramatyczniejsze obrazy. Z własnego wyboru zaczęliśmy zmierzać ku samozagładzie i wydawało się, że już nigdy nie przejrzymy na oczy. I oto w dosłownie ostatnim momencie, udało się nam dostrzec, że nasze zbawienie zależy od połączenia się z Wyższym Bytem. Zdołaliśmy rozbudzić w sobie zdolność telepatycznej komunikacji z wyższymi wymiarami i sprowadzić sobie pomoc ze Świata Zewnętrznego. Fakt, iż udało się nam rozpoznać przyczynę “upadku" i tym samym rozszerzyć własną świadomość, dowodzi, że zdołamy uzdrowić także naszą przeszłość. STANIE-SIĘ-ŚWIADOMYM jest kluczem do STANIA-SIĘ-ZDROWYM i BYCIA-ZDROWYM! Patrząc od tej strony, deficyt Energii w konkretnym okresie życia był absolutnie konieczny do rozpoznania powagi sytuacji, ponieważ zmusił nas do szukania nowych rozwiązań. Zaczęliśmy wreszcie pojmować, że nasze braki, wgrane we wszystkie możliwe dziedziny życia, prowadzą do uzdrowienia. Wszystkie trudy i wysoka cena “nabycia" Energii stanowiły skuteczny środek nacisku. To, że mielibyśmy kupować sobie Energię, jest oczywiście absurdem. Byłoby to tak, jak gdybyśmy mieli płacić za powietrze, które wdychamy. Nasze przeznaczenie nie zawiera klauzuli opłaty za życie. Środki spożywcze są taką samą Energią jak wszystko inne, czego potrzebujemy do życia. Dzisiaj wiemy już, że wszystkie niedobory są wynikiem błędnych wyobrażeń, tzn., że jesteśmy wybrakowanymi istotami. Niestety, tę iluzje uczyniliśmy żywą manifestacją! Pamiętajmy, że uzdrowienie idzie tą samą drogą, co zniszczenie – drogą określonego uświadamiania. Musimy uwierzyć, że nie jesteśmy wybrakowanym produktem i że zależy tylko od nas, od naszej ufności i wiary, czy zdołamy ściągnąć niezbędną Energię z naszego Monadycznego Źródła, czy też się zawahamy. Mamy do dyspozycji nieskończony ocean Energii. Tymczasem my, cały czas siedząc nad pełną misą jadła, ulegaliśmy iluzji głodu. Zaczęliśmy kultywować drapieżne postawy, które przejawiały się najpierw w małych wojnach, a potem w manifestacji wielkich wojen. W dobrej wierze najbardziej złudne obrazy uznaliśmy za prawdę i sami sprzedawaliśmy te iluzje dalej. Dlatego teraz największym naszym wyzwaniem jest nauczenie się ufności we własne siły i uwierzenie we własną niezależność. Brak wiary w siebie i w swoją boskość zakorzenił się bardzo głęboko. Iluzja ta stanowi dziś bardzo poważny problem. Zaakceptowanie własnej boskości jest kluczem do wolności. Odważ się przestąpić swoje własne świetlane wnętrze i otworzyć się na czekające cię tam dary! TRAUMA WARTOŚCIOWANIA Nasze mentalne zwiedzenie, jakoby tylko wytężoną pracą można było wytwarzać więcej trójwymiarowych wartości, wyrosło na bazie iluzji babilońskich, dlatego wcześniej czy później musiało dojść do załamania społeczno-ekonomicznego. Któż nie słyszał bajki o ustawicznie wzrastającym produkcie krajowym brutto (PKB)? To taki kuglarski trik, na który wszyscy daliśmy się nabrać! Ponieważ wewnątrz cyrkulacji planetarnej dokonują się tylko przekształcenia energetyczne, wynika więc samo z siebie, że materialistyczny przyrost odbywa się kosztem ludzi i całego ziemskiego królestwa. Jednak większość z nas – z powodu nieznajomości Praw CZASU – nie dostrzega tych procesów. Nasze samo okłamywanie ogarnęło Wszystkie płaszczyzny Bytu. Wszystkie braki staraliśmy się i staramy zatuszować materialistyczną konsumpcją, zastąpić energią pieniądza, nadużywaniem władzy i różnymi dobrami fizycznymi. Rakowaty guz materialistycznej chciwości osiągnął największe rozmiary właśnie w naszym pokoleniu. Na szczęście, zaczęło nam świtać w głowach, że ten statek nie dobiję do portu. Mało kto wie, że wewnątrz biosfery funkcjonuje pewien mechanizm samo-obronny Prawo to wkracza w życie dopiero wtedy, kiedy zostaną wyczerpane wszystkie możliwe rezerwy. Jeżeli jeden z ziemskich komponentów – a jest nim każdy homo sapiens – zaczyna zagrażać Całości, wtedy na mocy tego prawa najpierw on sam zaczyna tracić siły. Proces ten będzie się toczyć dopóty, dopóki nie zostanie opanowane zagrożenie. Mówiąc jaśniej, takiemu osobnikowi odbierana jest Życiodajna Energia, a objawia się to w postaci ogólnego osłabienia, różnorodnych chorób lub fizycznych niedomogów. Dopiero wtedy zaczynamy reagować i z reguły przy pomocy pieniądza próbujemy znaleźć dostęp do “wiedzy". Coraz częściej słyszymy doniesienia, że już wkrótce nauka będzie w stanie opanować te czy inne choroby. Jest to tylko część prawdy. Jeżeli nie zrozumiemy, że każda choroba niesie ze sobą cenne informacje, nadal będziemy posuwać się ku samozniszczeniu, aż któregoś dnia ockniemy się nad przepaścią. Zmiana świadomości jest jedyną drogą powrotu do zdrowia! Dopiero kiedy uleczymy naszą świadomość z iluzji, powrócimy do harmonijnej Całości i zażegnamy groźbę indywidualnego i masowego zniszczenia. Każdy, kto zmierza w fałszywym kierunku, zostanie wycofany z ruchu. Żaden pieniądz, żadna broń, żadne sztuczne struktury i aparat władzy nie będą w stanie nam pomóc. Osoby te wyczerpią się na skutek braku Energii, popadną w przewlekłe choroby i jeżeli nie przejrzą na oczy, same przerwą nić swojego życia! NIKT NIE BĘDZIE SĄDZONY PRZEZ DRUGIEGO W wielu spirytualnych informacjach wciąż pobrzmiewa ten sam stary program, że jakaś wyimaginowana albo konkretnie nazwana Energia lub “stróże porządku" będą troszczyć się o przezwyciężenie ZŁA na Ziemi. Jest to absolutnie sprzeczne z Prawem Bezwarunkowej Miłości, ponieważ bezwarunkowa miłość niczego nie ocenia. Każdy człowiek jest całkowicie niezależny w swej istocie. Każda istota ludzka – jako cząstka boskiego Dzieła Stworzenia – dysponuje przeogromnym potencjałem twórczych myśli, dlatego każdy z nas uczestniczy w procesie stwarzania. Każda wysłana myśl wyzwala silny strumień Energii, który biegnie najpierw przez indywidualne pole energetyczne. Jeżeli nasze pole nie jest zsynchronizowane z biosferą, czyli ze WSZYSTKIM CO JEST, w naszym ciele przyczynowym wytwarzają się napięcia i blokady, w wyniku których dochodzi do fizycznego osłabienia i chorób. Stan ten utrzymuje się dopóty, dopóki nie przystąpimy do uzdrawiania własnych myśli. Jeżeli to nie nastąpi, jeżeli nie zostanie skorygowany wzorzec naszego EGO, dojdzie do uszkodzenia całego ciała przyczynowego, aż na koniec nie będzie ono w stanie znieść wysokich wibracji miłości. Kompletując powyższą myśl, chciałbym jeszcze raz podkreślić, że NIE MA ŻADNEGO KARZĄCEGO BOGA, jak to wbijali nam do głów prastarzy Babilończycy. Karzący Bóg jest wymysłem człowieka – iluzją mającą budzić strach, na którym przez tysiąclecia bazowali różni “mocarze". “Mocarze" ci są fikcją wdrukowaną w nasze ciało przyczynowe. Będą egzystować tak długo, jak długo nie wymażemy ich ze świadomości. Największą osobliwością obecnych czasów jest to, że jesteśmy zalewani potężnym strumieniem Energii Miłości. Teraz możemy do woli kąpać się w strumieniach Boskiego Słońca i doświadczać uzdrowienia Energią z Boskiego Źródła. Nie musimy na nic zasłużyć. Powinniśmy się tylko otworzyć. Wszystko dostaniemy bezwarunkowo. To się tyczy i mnie, i ciebie! Boska Świadomość przekroczyła formę materialną jako doskonały mężczyzna i doskonała kobieta! TRAUMA LUCYFERA Żaden temat nie zaprzątał ludzkiego umysłu tak bardzo, jak sprawa Lucyfera przynajmniej w kręgu kultury chrześcijańskiej. LUCYFER – najwyższy Nosiciel Światła – i rozgniewany JEHOWA – wyklinający Lucyfera – są centralnymi postaciami religii opierających się na Biblii. \V ten sposób otwarto niezliczone mnóstwo dróg dla różnorodnych projekcji wokół istoty Lucyfera. Z powodu nieznajomości realiów kosmicznych, reguł gry w Dziele Stworzenia i praw Mikrokosmosu Lucyfer wkroczył we wszystkie sfery iluzji. W arcyzawikłanym dualizmie DOBRA i ZŁA ma swoje korzenie zmienna gra dobrego Boga i złego Lucyfera. W jej centrum stoi biedny człowiek – jest nieustannie kuszony przez diabła, więc dobry Bóg wciąż musi o niego walczyć. We wszystkich tych zagmatwanych opowieściach – obojętnie, w jakich byłyby przedstawiane barwach – tkwi jedynie cząstka prawdy, którą w zawikłany sposób rozpowszechniało autorytatywne kapłaństwo, i robiło to celowo, aby zawsze mieć w ręku mistyczno-magiczne narzędzie wyzwalania wśród ludzi strachu i bojaźliwej bezsilności przy jednoczesnym zapewnianiu im ochrony przed złoczyńcą “diabłem". Tylko oni – kapłani – dysponowali skutecznymi środkami i wystarczającą mocą do ratowania ludzi przed “bestią". Lucyfer był bardzo wygodnym narzędziem do uzależnienia znacznej części ludzkości i częściowo jest tak do dzisiaj. Jednakże dla wielu osób, które nie zatraciły zdolności niezależnego myślenia, taka teologiczna konstrukcja zawiera w sobie zbyt wiele sprzeczności. Przyjrzyjmy się temu bliżej: • Czy Miłosierny Bóg może być jednocześnie mściwym Bogiem, ustawicznie rywalizującym z diabłem? • Jak Wszechmogący Bóg mógł być bezradny wobec zbuntowanych aniołów? • Dlaczego Wszechmocny Bóg dopuścił do tego, aby miliardy inkarnowanych dusz, ulegając pokusie, stały się okrutnymi kreaturami? • Tylko Bóg pozbawiony serca mógłby zezwolić na stworzenie wiecznego piekła i cóż za wstrząsający świat powołałby taki Bóg do istnienia? Dziś wielu z nas ma możliwość wglądu w proces Dzieła Stworzenia i jedno nie ulega wątpliwości – istota Lucyfera odgrywa w nim rzeczywiście ważną rolę. DZIEŁO STWORZENIA ROZRASTA SIĘ Spróbujmy przyjrzeć się faktom z neutralnej perspektywy – wolni od jakiegokolwiek wartościowania. Według naszego rozeznania Dzieło Stworzenia wciąż się rozwija, przekształca i rozrasta. Wiemy też, że istnieją dwie płaszczyzny Bytu: fizyczna i niefizyczna. Proces boskiego objawienia przebiega więc dwutorowo, jednak ludzkość odgrywa w nim rolę najważniejszą. W jednym z Kosmicznych Dni Stworzenia boskie Źródło wniosło do nurtu ewolucji nową koncepcję rozprzestrzeniania swego Światła i rozdzieliło się na dwie części: energetyczną monadę i formę fizyczną. Oba nurty, choć biegną całkowicie oddzielnie, zmierzają do tego samego celu. W chwili, kiedy się spotkają, dojdzie do ich zjednoczenia i powstanie nowa forma Boskiej Całości. DZIEŁO STWORZENIA ROZSZERZA SWÓJ ZASIĘG Pierwotna koncepcja stwarzania zawierała pewien program wewnętrzny, którego celem było wybadanie najdrobniejszych form życia oraz wypróbowanie różnorodnych potencjałów. Z tego miało się wyłonić to, co przydatne i to, co nie jest wystarczająco dobre do manifestacji Boskiej Świadomości. Podczas badań można było mnożyć stwórcze pomysły i wypróbowywać najróżniejsze warianty. W sferach zakwalifikowanych do czasu i przestrzeni należało wyselekcjonować to, co najbardziej optymalne dla boskiego objawienia. W kwadrantach tych wszystko było DOZWOLONE! Następna koncepcja badań zakładała, że wszystko wyselekcjonowane powinno bez zakłóceń wchodzić w związki ze WSZYSTKIM-CO-JEST. Nad realizacją tego programu czuwali różnorodni stróże i jest obojętne, czy będziemy kojarzyć ich z Energią, czy też z w pełni upersonifikowanymi istotami. Jedną z takich opiekuńczych Energii był złowrogi Lucyfer. Według stwórczych pryncypiów, nie był on przyporządkowany do czasu i przestrzeni, lecz należał do płaszczyzny szóstego wymiaru. LUCYFER WYPRÓBOWUJE WŁASNE ALTERNATYWY Nie ulega wątpliwości, że stwórczy bóg Lucyfer z bardzo wyjątkowego powodu został odsunięty od komunikacji WSZYSTKIEGO-ZE-WSZYSTKIM. On miał przed oczami zupełnie inne perspektywy. Jego plan zakładał bowiem wypróbowanie odizolowanych dróg w różnych kwadrantach PRZESTRZENI – wewnątrz zaawansowanego już rozwoju. Co to znaczy? Lucyfer chciał wypróbować, czy możliwe byłoby zamanifestowanie nowego, doskonałego BYTU, świadomego własnej boskości, całkowicie niezależnego od Źródła. Mówiąc prościej, bez pomocy Boga samemu stać się doskonałym. Lucyferyczny model badań testował wewnątrz czasoprzestrzeni różnorakie “ładunki" i “niewypały". Zgodnie z koncepcją gwiezdnego porządku doszło do powołania do bytu rzeczywistości solarno-planetarnej, m.in. do ukształtowania Ziemi. Zawdzięczamy to Lucyferowi! Finalizacja badań dokona się w naszym Układzie Słonecznym! Dojdzie tu do ostatecznych rozstrzygnięć i tu zostaną przedstawione Lucyferyczne wyniki. ZIEMIA I MY – LUDZIE BYLIŚMY PRZYNĘTĄ W PUŁAPCE NA MYSZY, W KTÓRĄ ZŁAPAŁ SIĘ LUCYFER Dojrzewający na Ziemi wynik jest dla Lucyfera ostatnią szansą rozpoznania, czy odizolowana od Boga droga będzie całkowicie przejezdna dla istoty o nazwie NOWY SAMOISTNY CZŁOWIEK. Próba ta była jak najbardziej dopuszczalna! LUCYFER zszedł do naszego systemu jako stwórczy bóg, umiejscowił się na planetach Jowisz i Saturn, gdzie się zaczął przygotowywać do realizacji swojego planu. Na pierwszy rzut wybrał planetę MALDEK (Maldona) i tam spróbował swoją wizję zamanifestować w materii. Jednak rozbieżności pomiędzy wibracją planety Maldek a Lucyferyczną Energią były zbyt duże, toteż cała planeta rozpadła się na kawałki. Jej resztki krążą do dziś jako pas asteroidów. Następne próby miały się odbyć na MARSIE. Po smutnych doświadczeniach z planetą Maldek różnice częstotliwości zostały nieco zniwelowane, dzięki czemu planeta ocalała, ale jej biosfera uległa całkowitemu zniszczeniu. Lucyfer nie dawał jednak za wygraną. Teraz cały Układ Słoneczny miał stać się polem jego działań. Wtedy wyruszył na ratunek Wielki Plan Miłości. Aby nie narażać całego systemu planetarnego, Ziemia zaproponowała siebie do wypróbowania i jednocześnie do uzdrowienia Lucyferycznych wizji. Propozycja została przyjęta. Przystąpiono do urzeczywistniania Lucyferycznego programu. Wszystkie komponenty z całego Układu Słonecznego skupiono teraz na Ziemi, a rasa ludzka – jako najwyżej rozwinięta bioforma (ludzka matryca) – dobrowolnie zgłosiła się do tego zadania. Tak rozpoczął się specjalny program uzdrowienia, opatrzony kryptonimem ZIEMIA – LUDZKOŚĆ, który w zapisach spirytualnych znany jest jako Program Chrystusa. Program uzdrowienia wszedł w życie przed 104 000 ziemskich lat. Został podzielony na cztery Wielkie Cykle – każdy po 26 000 lat. Ale dopiero w ostatnim cyklu – w którym obecnie żyjemy – Boski Plan Miłości zaczął zmierzać do celu. Manifestacja homo sapiens, wyposażona w narzędzie MIŁOŚCI, jest jego odbiciem. Jednak ostatecznego uzdrowienia ma dokonać PIĘCIOWYMIAROWY CZŁOWIEK z pierwotnych “rajskich czasów", co więcej, dzięki niemu boska Świadomość zostanie wniesiona do gęstej, “ciemnej" materii. MATERIA STANIE SIĘ ŚWIADOMA SWOJEJ BOSKOŚCI Aby uratować świat, boski Mikrokosmos odrzucił swoje dostojeństwo i zniżając się do poziomu Ziemi, wcielił się w formę fizyczną o bardzo niskiej wibracji. (Na Ziemi poruszają się bowiem miliony DUSZ BEZ ADRESU i miliony SERC BEZ DUSZY, których wibracje są wyjątkowo niskie. Obok nich kroczą SERCA BEZ TRWOGI W WALCE ZE ZŁEM – z konieczności zdegradowane do tego samego poziomu). Osierocone dusze mogły rozpocząć dźwiganie się tylko na niższej płaszczyźnie, odpowiadającej ich niskiemu poziomowi świadomości. Ale pamiętajmy: NIKT NIE JEST LEPSZY OD DRUGIEGO, ponieważ wszyscy popadliśmy w jednakową nieświadomość! Wewnątrz tak rozwijającego się Bytu przystąpiono do przeprowadzenia ostatnich prób nad realizacją Lucyferycznych wizji i pokus. Jak już wspominałem, w planie samo objawienia Boskiej Całości zawierał się aspekt komunikacji WSZYSTKIEGO ZE WSZYSTKIM, KAŻDEGO Z KAŻDYM oraz BEZWARUNKOWEJ WYMIANY i BEZWARUNKOWEGO BRANIA I DAWANIA. Wiemy też, że podczas realizacji tego planu zaistniał inny koncept stwarzania, który miał zupełnie inne cele, a mianowicie manifestację odrębnego BYTU, niezależnego od innych, o własnej boskości, z dala od Najwyższego Źródła. W tym miejscu musisz sam ocenić, czy stwórczy program Lucyfera był zupełnie samoistny, czy też zamierzony? Może istota Lucyfera była idealnie zamaskowaną cząstką Boskiego Planu, a może rzeczywiście chciał on oderwać się od CAŁOŚCI, aby stać się niezależnym bogiem? Jedno jest pewne: było to bardzo realne! LUCYFER WKRACZA DO FINAŁU Lucyferyczny impuls ujawnił się na Ziemi dopiero w finalnym cyklu ewolucji przed około 5125 laty. W bardzo krótkim czasie zawładnął on mentalnym polem planety, zrabował możliwość komunikacji z Całością i wgrał własną koncepcję stwarzania, odseparowaną od reszty Bytu. Lucyfer stał się BOGIEM dla siebie samego! Fakt ten bardzo pokrzyżował program ratowania Ziemi. Uruchomiony wcześniej cykl przyspieszania rozwoju przyspieszał teraz cykl rozłąki. Pierwszy jego etap rozegrał się w schemacie babilońskim. Jego owocem było rozdzielenie spirytualności od fizykalności i wyodrębnienie dwóch obcych sobie komponentów. Do “administrowania" spirytualnością powołano nową kastę, KAPŁAŃSTWO, które ujmując duchowość w swoje ręce, dało początek zinstytucjonalizowanym, pragmatycznym religiom. Odtąd tylko kapłaństwo mogło “dysponować boskością" i tylko ono było upoważnione do udzielania błogosławieństwa innym, “NIE-KAPŁANOM". Osoby świeckie, obdarowane jego łaską, miały troszczyć się o fizyczną stronę bytu i w zamian za błogosławieństwo składać kapłaństwu dary oraz wyświadczać przysługi materialne. Tak narodziły się podatki i daniny. Proces rozłąki pomiędzy DUCHEM i MATERIĄ dokonywał się na wszystkich płaszczyznach Bytu. Była to swego rodzaju detalizacja, która spowodowała poważne zaburzenia w rozwoju ewolucyjnym. Każda manualna specjalizacja służąca ułatwieniu codziennego życia usypiała czujność i rzucała cień na stosunki międzyludzkie. Z tego zrodziła się zazdrość, zawiść, rywalizacja i chciwość. ROZSZCZEPIENIE JĄDRA ATOMU – TO INFORMACJA, ŻE CEL ZOSTAŁ OSIĄGNIĘTY Pierwszą reakcję rozszczepienia jądra atomu przeprowadzono w roku 1938, a w 1939 dokładnie ją zdefiniowano. Patrząc z innej perspektywy, rozszczepienie atomu oznaczało koniec ery niepodzielnego A-TOMU – koniec TOMU A w księdze ewolucji. Dalsze eksperymentowanie z atomem mogłoby doprowadzić do samounicestwienia ludzkości i byliśmy tego bardzo bliscy. Rozszczepienie jądra atomu było wyraźną informacją, że w tym miejscu należy zakończyć cykl badań. Po dokonaniu pierwszych reakcji jądrowych wprowadzono na mocy Praw Karmicznych 52-letni cykl odnowy, po którym oddziaływanie Babilońskiego Programu CZASU miało zostać zakończone. Mówiąc prościej, w latach dziewięćdziesiątych przekroczyliśmy punkt zwrotny i od tego momentu nie musimy już sięgać po żadne wzorce wsteczne. Od chwili Harmonijnej Konwergencji, krok po kroku, możemy dokonywać selekcji oraz wstecznej korekty wewnątrz Babilońskiego Promienia. Dla konkretnego człowieka oznacza to, że w dość krótkim czasie znikną wszystkie izolujące nas powłoki i przełamane zostaną bariery pomiędzy osobami podążającymi drogą ku harmonii. Wzorce rozłąki stopią się jak śnieg w wiosennym słońcu. Znikną też partnerskie getta, ugruntowane w oparciu o chęć posiadania. W ich miejsce pojawią się szczęśliwe związki pomiędzy mężczyznami i kobietami. W polu wibracji bezwarunkowej miłości wszystko, co jest niezbędne do życia, będzie manifestować się niemal samoistnie. Narzucony człowiekowi reżim duchowy, normy etyczne i regulaminy społeczne staną oko w oko z Harmonijną Całością. Z naszego pola widzenia znikną okrutne gry i igraszki, a ich miejsce zajmą struktury MIŁOŚCI. Feniks odrodzi się z popiołów, a poczwarka przeobrazi w motyla. Zrodzi się nowa, doskonała istota ludzka. Będziemy żyć wolni od strachu i bez jakichkolwiek ograniczeń. Doznamy niewyobrażalnego szczęścia i pokoju ducha. TY i JA, MY wszyscy – jako NOWA rasa ludzka – nie będziemy więcej doświadczać śmierci. CO SIĘ STANIE Z PROMIENIEM LUCYFERYCZNYM? Energia, która przed 5125 laty wtargnęła w naszą świadomość, uwikłała nas w traumatyczne związki. To, czego dokonaliśmy na przełomie historii, dowiodło, że nie istnieje żaden szczęśliwy Byt w oddzieleniu od Boga. Pokazaliśmy, co się wydarzy, jeżeli wciągniemy nasz Byt w dysharmonię. To, czego dowiedliśmy, było wystarczająco wstrząsające – istne piekło, czegoś gorszego nie można sobie wyobrazić. Piekło, którego tak się lękamy w tamtym świecie, jest wyimaginowanym wyobrażeniem. Gdyby nawet istniało, byłoby błahostką w porównaniu z tym, co sami stworzyliśmy tu, na Ziemi! MY wszyscy, JA i TY, byliśmy fizycznym objawieniem Lucyfera! MY graliśmy jego grę do końca i najlepiej, jak umieliśmy! Graliśmy ją tak długo, jak długo jego Energia nie została uzdrowiona, a więc do momentu, kiedy TY i JA, MY wszyscy, nie przetransformowaliśmy iluzji rozłąki na MIŁOŚĆ. TY i JA – wszyscy razem – zbawiliśmy Lucyfera, integrując jego promień w materii fizycznej. Był to jednocześnie proces uzdrawiania i proces naszej nauki. W ten sposób złapaliśmy Lucyfera w pułapkę. Energia BEZWARUNKOWEJ MIŁOŚCI jest manifestacją Boskiej Energii. Ona to doprowadziła zbuntowanego Nosiciela Światła do Źródła oraz do rozbłyśnięcia Chrystusowego Światła w nas i na Ziemi. Osobowość Lucyfera jest wyjątkowo zagadkowa, dlatego pozostawiam tę sprawę otwartą. Ocena należy do ciebie. Być może mieściło się to w planie ewolucji, a być może stało się koniecznością w celu ratowania rozdartej na strzępy ewolucji. Nic nie było nam narzucane odgórnie, dlatego w tym procesie mogły się wyłonić rozmaite defekty i awarie, wymagające mozolnej korektury. Atomowa droga należała do programu ewolucji, natomiast jej wcielenie do pola społecznego i sfery stosunków międzyludzkich dokonało się samoistnie. Na szczęście, jesteśmy już prawie u celu! CZŁOWIEK SAM WYBIERA POZIOM REZONANSU W wielu nurtach spirytualnych pojawia się nowe rozpoznanie, że istota ludzka jest w pewnym sensie sumą holograficznej wielowymiarowości. Co to znaczy? W rzeczy samej jest naprawdę zadziwiające, że człowiek objawia się w tak różnorodnych osobowościach. Każdy z nas zna swoją grę i wie, gdzie jest jego miejsce. Wszyscy przypominamy swego rodzaju rezonansową radiosondę, która stosownie do naszej świadomości zachowuje się jak nadajnik. W zależności od tego, na jakich pracujemy częstotliwościach, takie wibracje powołujemy do manifestacji i nie tylko do manifestacji, podobnie wibrujące wzorce przyciągamy też do naszego otoczenia. Każdy z nas zna chyba to uczucie. To samo tyczy się planetarnej Całości. Każdy z nas reprezentuje wartość współproporcjonalną do swojej świadomości i manifestuje tylko to, co zawiera jego świadomość. Jeżeli twoja świadomość mówi, że jesteś niepełnowartościowy, manifestujesz niską wartość. Jeżeli zaś powie: Jesteś niezależny, manifestujesz swoją niezależność. Jeżeli twoja świadomość wibruje w oddzielonym Bycie, zaczynasz izolować się od świata. Jeżeli twoja świadomość pozostaje we współbrzmieniu ze wszystkim, co jest, wtedy znajdujesz się w harmonii ze wszystkim, co jest. Ludzie lgną do ciebie i ty lgniesz do ludzi. Tak prosto funkcjonuje twój Byt. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną istotną rzecz. Świadomości nie należy utożsamiać tylko z polami mentalnymi. Sama goła myśl nie może wiele zdziałać. Nie wolno nam jednak przeoczyć, że esencjonalna część naszej specyficznej istoty skupia się w sferach emocjonalnych. Tak więc zwykłe, mentalne energie, jeżeli nie są zasilone emocjami, mają niewielką moc działania. Dopiero potencjał pola emocjonalnego nadaje myśli taką siłę, że skutek jej działania może być długotrwały, ale o tym wiedzą tylko nieliczni. Tak więc czysto medytacyjne wzorce myślowe maja, minimalne znaczenie; trafiają jedynie do strefy astralnej i bezpośrednio nie osiągają pasma planetarno-fizycznych częstotliwości. Największą uwagę powinniśmy zwracać na ciało emocjonalne, ponieważ jego esencjonalna część operuje w sferze biofizyki. Ciało emocjonalne jest wzmacniaczem twórczej siły myśli, dlatego przypisuje się mu ogromne znaczenie. Ten, kto chce uzdrowić swoje manifestacje odpowiednią siłą myśli, nie ominie pola emocjonalnego, które jako energetyczny wzmacniacz ma wpływ na potencjał fizyczny. Stąd nie powinno nas dziwić, jeżeli mało efektywnie manifestujemy swoje myśli. Drugim poważnym utrudnieniem przy manifestacji myśli są nasze WĄTPLIWOŚCI. Prawie wszyscy “każemy" współwibrować wątpliwościom razem z siłą mającą dokonać “cudu". Czyż nie mija się to z logiką? WĄTPLIWOŚĆ to inaczej brak ufności we własne siły. Ona również ma swoją twórczą moc. Brak ufności jest niczym uraz kręgosłupa: czy można wymagać od człowieka ze złamanym kręgosłupem, aby trzymał się prosto jak struna? Pierwotnie nasza twórcza energia miała natychmiastowy skutek działania. Aby zapobiec nadużywaniu tej siły, wprost konieczne stało się “zainstalowanie" pewnego systemu bezpieczeństwa. Atlantydzi byli wystarczającym przykładem! Wprowadzono więc wstępną, kontrolną “samocyrkulację", to znaczy, odtąd wszystkie wzorce myślowe, wysłane przez istotę rozumną, muszą wrócić do nadawcy, aby na własnej skórze poznał ich siłę i wielkość. Czasami okazuje się to bardzo nieprzyjemne! W tym miejscu należy zaznaczyć, że w świecie astralnym aż roi się od świszczących myślokształtów, które nie zostały doprowadzone do fizycznej manifestacji. Nasze myślokształty są tak inteligentne, przebiegłe i zawzięte, że aby utrzymać się przy życiu i jednocześnie wzmocnić swój rezonans, szukają towarzystwa tylko takich wzorców, które mają identyczną jakość wibracji. Z tego względu nawet pozornie niegroźne myśli, wysłane bez większej ekspresji, nabierają z reguły większej masy, kiedy wracają do nas z powrotem. Na szczęście, mają one nieco ograniczoną moc działania. Z tego względu jeszcze raz gorąco zalecam zachowanie pełnej kontroli nad światem myśli. Strefa astralna dysponuje pewnym filtrem, dlatego większość naszych myśli jest natychmiast odsyłana “do domu". Teraz zależy tylko od ciebie, czy zechcesz włączyć się do wstępnego filtrowania, czy też pozostawisz te pracę innym siłom. Postąpiłbyś najrozsądniej, gdybyś już od tej chwili zaczął zasilać świat astralny myślami pełnymi miłości. Wiedz, że w naturze nic nie ginie. Każdy odesłany z astralu list wcześniej czy później trafi do nadawcy. W Czasie Karmicznym zatrzymywano część naszych negatywnych myśli, aby zaoszczędzić nam wielu ciężkich odbić. Teraz, kiedy astralny magazyn został zamknięty, nadszedł gorący czas – czas wielkich porządków i silnych rezonansów. Być może wzbogaciłeś się już o kilka takich doświadczeń. To powinno cię otrzeźwić, abyś któregoś dnia znów nie został zaskoczony! Od kilku lat obserwujemy ustawiczny wzrost ziemskich częstotliwości, wzmacniających rezonans naszych wzorców myślowych. Prawo Holograficznego Rezonansu nabiera coraz większego znaczenia. Podwyższanie planetarnej wibracji pociąga za sobą zmianę wielu dotychczasowych praw, związków i schematów. Informacje te są istotą wiedzy Majów. W rezonansach kosmicznych tkwi niewyobrażalna siła i wielkość, ale od nas zależy, czy przyłączymy się do tego potencjału. Najprostszą droga przyłączenia jest synchronizacja z prawami CZASU. Kto znajduje się w harmonii z Energiami czterowymiarowego CZASU, ten automatycznie wchodzi w rytm Kosmicznego Dostatku. Skoro jesteśmy istotami planetarnymi, możemy stać się również istotami galaktycznymi. I do tego właśnie dążymy. Czyż nie jest to wspaniała perspektywa? To, że musimy stać się całkowicie czyści, tzn. zharmonizowani z Porządkiem Kosmicznym, jest chyba zrozumiałe. PRAWA MORALNOŚCI A PORZĄDEK KOSMICZNY Już wkrótce znikną prawa ziemskiej moralności, a na ich miejsce wkroczy Wyższy Porządek Kosmiczny. Zamiast moralnych pryncypiów, które ustalaliśmy według własnego widzimisię, zaczną obowiązywać nieugięte Prawa Harmonii. Oto prosty przykład: Według praw kosmicznych każda istota we Wszechświecie musi być bezwarunkowo respektowana. Jest więc absolutnie nieistotne, czy na przykład ksiądz błogosławi i sankcjonuje użycie śmiercionośnej broni, czy też wykorzystuje ją morderca do swoich niskich celów. Porządek Kosmiczny nie widzi tu żadnej różnicy. Niektórym to się nie spodoba, ale to ich problem. W każdej chwili mogą skorygować swoją świadomość. Według Porządku Kosmicznego jest absolutnie bez znaczenia, czy rozkaz strzału wydaje generał, czy sędzia orzeka karę śmierci, czy też kat dokonuje egzekucji. Wielu z nas będzie tym zaskoczonych. No cóż, takie nastały czasy! Prawo Rezonansów Kosmicznych wnosi całkowicie nową skalę miary. Od tej pory każdy, kto nawet w dobrej wierze kierował się powszechnie obowiązującymi zasadami moralnymi, musi zauważyć, że straciły one swoją ważność, która w istocie zawsze była fikcją. Różnica polega na tym, że wszyscy wyniośli agitatorzy, bez względu na to, czy chodzą w sutannie, czy w todze, teraz spotkają się ze swoimi energetycznymi odbiciami. W tym zawiera się wyższa logika, dlatego nikt nie powinien być na siłę zwalczany! – Każdy sam pracuje na swoje konto. Zdziwisz się bardzo, jak skuteczne może być Prawo Rezonansów, kiedy wejdzie w życie, a wejdzie na pewno! Ale uwaga: także w moje i w twoje! Każdy z nas stanie się swoim niezawisłym sędzią! Ale nie obawiaj się! Jeżeli pozwolisz wieść się Energii BEZWARUNKOWEJ MIŁOŚCI, to w zadziwiająco krótkim czasie wyniesie cię ona z małego, rwącego potoku na szerokie, spokojne wody i uczyni to w sposób niezwykle łagodny. Dalsze niezbędne korekty nabiorą humorystycznych treści i tylko czasami będziesz musiał znieść parę niesmacznych żartów. Myślę, że wiedza, którą ci tu przekazuję, da ci poczucie spokoju. Sam zobaczysz, w jaki sposób będą się walić mury więzienia zbudowanego przez mistrzów ograniczeń. Wiedz, że my wszyscy – także ty i ja – maczaliśmy w tym palce. Każdy z nas doznał defektu świadomości. Ząb CZASU dotknie więc każdego z nas, ponieważ każdy z nas ma swój mniejszy lub większy udział w pogłębianiu ziemskich defektów. Wiedz, że najgroźniejsi byli ci, którzy robili coś w dobrej wierze. Do zniewolenia Ziemi przyczyniły się w największym stopniu DOBRE ZAMIARY i CZYSTE SUMIENIE, a tylko minimalnie świadoma ZŁOWROGOŚĆ. Znasz chyba powiedzenie: Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, więc nie powinno cię to dziwić. Choć dla wielu zabrzmi to wstrząsająco, nie jest to wcale tragiczne. W cztero-wymiarowym spektrum CZASU proces uświadamiania został już prawie zakończony. Zacznij więc przesyłać UZDRAWIAJĄCĄ MIŁOŚĆ na wszystkie wysłane wcześniej fałszywe myśli, a NIGDY więcej nie powrócą do ciebie. MIŁOŚĆ leczy WSZYSTKO – nawet nasze odległe drapieżne myśli i najbardziej odrażające mentalne manifestacje, które będą krążyć w świecie astralnym tak długo, jak długo nie odnajdą właściciela. Jeżeli zaczniesz “walczyć" MIŁOŚCIĄ, będziesz nie do pokonania. Nie ma bowiem broni przeciwko BEZWARUNKOWEJ MIŁOŚCI, wręcz przeciwnie: każdy mas cieką na MIŁOŚĆ! ŚWIADOME ISTOTY POZA FORMĄ FIZYCZNĄ Wraz ze wzrostem świadomości zmieniały się nasze wyobrażenia o istocie Boga. W historii ludzkości zaistniały trzy interesujące etapy: Człowiek prehistoryczny wiązał boskość ze zjawiskami w świecie zewnętrznym. Bogowie niebios objawiali się mu wyjątkowo pretensjonalnie i naiwnie. Dziś wiemy, że pozostawało to w ścisłym związku astrologiczno-astronomicznym. Na przełomie ostatnich 5000 lat wielokrotnie zmieniał się obraz Boga: od abstrakcyjnego, anonimowego, nieprzystępnego objawienia przez monoteistyczną wiarę, do ateistycznej refleksji włącznie. Teraz, kiedy zbliżamy się do końca wielkiej epoki, nasz Bóg ukazuje się nam coraz częściej jako NOWA WYSOKOWARTOŚCIOWA ŚWIADOMOŚĆ. Nowa Boska Świadomość jest z jednej strony wynikiem pewnego panteistycznego rozumowania [panteizm – pogląd, który odrzuca istnienie osobowego Boga i utożsamia go raczej z naturą, w której istnieje immanentnie, tzn. wewnątrz – jako treść pewnej Świadomości]. Mówiąc prościej, człowiek-jako świadoma cząstka Całości – nosi boski aspekt w sobie i wyraża go na zewnątrz. Z drugiej zaś strony niedwuznacznie powracamy do mitycznego rozumowania, ale w nowej, dojrzalszej formie. Coraz częściej zaczynamy rozpoznawać mitycznych bogów jako Czyste Energie, które komunikowały się ze światem fizycznym według praw Porządku Kosmicznego. Pojmowanie Czystej Energii jako Inteligentnej Świadomości jest dla niektórych z nas bardzo problematyczne, ponieważ większość ludzi przyzwyczaiła się definiować Energię mechanicznie, według praw narzuconych przez fizykę. Tu tkwi największa blokada świadomości! W tym miejscu spróbuję przyjść ci z pomocą, przemawiając do twojej wyobraźni: Każda ewolucja albo inaczej: każdy Kosmiczny Dzień Stwarzania ma za zadanie przetestować twórcze komponenty Bytu. W każdym procesie rozwoju zawiera się także potencjał ewentualnych niepowodzeń. Informacje z Wyższych Sfer wskazują, że eksperyment “ZIEMIA" rozpoczął się 4,5 miliona ziemskich lat temu. Jednak dopiero wysoce uduchowiona Świetlana Grupa, której najwyższym reprezentantem był JEZUS (Jego kosmiczne imię brzmi Sananda), opracowała dla Ziemi nowy program rozwoju. Miał on skorygować wszystkie odstępstwa zaistniałe w toku ewolucji! Historyczna inkarnacja Jezusa z Nazaretu przed 2000 lat pokazała drogę naprawy i możliwości dojścia do celu. Dopiero po zakończeniu oczyszczania Ziemia będzie mogła wejść w wyższą jakość wymiaru piątego, tzn. do Królestwa ŚWIATŁA! Postrzegana przez nas rzeczywistość, czyli stan, który w procesie kosmicznym przedstawia jedną z najniższych form, jest przyczyną ferowania wielu fałszywych wyroków o Całości. Możliwość wglądu w faktyczną rzeczywistość jest dość ograniczona, ponieważ zmysły ludzkie rejestrują tylko minimalne spektrum Bytu. Z tego względu istota ludzka nie może uchwycić Całości. Ale nie tylko nasze biologiczne narządy zmysłów wykazują ograniczoną zdolność postrzegania Kosmicznej Całości, także wynalezione przez nas przyrządy, mimo iż jesteśmy z nich tak dumni, są jedynie przedłużonymi organami zmysłów – swego rodzaju efektywniejszymi protezami. Możliwości wglądu są przez to ilościowo zwiększone, ale jakościowo niewiele wnoszą nowego! To, że cały Kosmos mógłby być gigantycznym żywym organizmem, że w różnych miejscach mogłyby egzystować wyższe inteligencje i świat duchowy jest dla większości z nas niewyobrażalne i nie do przyjęcia, bo wykracza poza nasze zdolności komunikacji i doznań. Przez długi czas uczono nas, że tylko to, co jest namacalne i co udowodnione przez naukę, może być realne. Tak deformowany obraz prowadził do zawężania się świadomości. Nasze ograniczenie osiągnęło z czasem rozmiary arogancji i ignorancji, aby na koniec epoki doprowadzić do rozkwitu racjonalizmu materialistycznego. Stworzyliśmy sobie zminiaturyzowany obraz pojmowania siebie i Bytu. W świadomości większości ludzi wciąż jeszcze dominują stare programy, przesłaniające im horyzonty innych możliwości. Tymczasem w wielkim procesie ewolucji razem z Ziemią jesteśmy pewną cząstką Całości, ale bez wątpienia cząstką największej wagi. Specyfika naszej terrarystycznej ewolucji – zwłaszcza w tej chwili – jest czymś szczególnym w całym kosmicznym procesie, ponieważ tutaj odbywa się naprawdę postęp wielkiej miary. W wielkim uproszczeniu można by powiedzieć, że ewolucja nie wyraża niczego innego, jak samo urzeczywistnienie boskiego Źródła przez miłość. Każda jednostka spełnia ściśle określoną “mikroskopijną" rolę i ma swój wycinkowy udział w Dziele Stworzenia! Każdy komponent ewolucyjny ma swoje specyficzne zadania i wartość. Każdy Kosmiczny Dzień Stwarzania – jako określony etap ewolucji – jest jednym z aspektów planu urzeczywistnienia Boskiej Miłości w określonym kwadrancie kosmicznym. Proces ten nie przebiega w izolacji. W niewyobrażalnym dla nas kompleksie rezonansowym wnosi on poszczególne, w pełni dojrzałe wyniki ewolucyjne do magazynu wielkiej Harmonijnej Całości jako NAJDOSKONALSZE BOSKIE SAMOURZECZYWISTNIENIE! Z tego powodu wszystko, co się teraz dzieje na Ziemi, jest niezmierne ważne, ponieważ uzyskany wynik będzie miał wpływ na cały Kosmos! Każdy Dzień Stwarzania jednoznacznie wskazuje na samoobjawiający się aspekt Źródła, wyposażony w impuls do stania się pełnowartościową jakością na wzór i podobieństwo Boże. Boskie Źródło jest więc sumą wszystkich energetycznych manifestacji. Aby móc urzeczywistnić swoje stwórcze plany, Energia Źródła rozdzieliła się na dwa prądy: energetyczny i fizyczny, które przeniknęły ziemską ewolucję. Proces rozwoju ma doprowadzić do świadomego zjednoczenia obu prądów w jednej doskonałej Całości. Nasza dotychczasowa mylna interpretacja dni stwarzania podkreślała jedynie znaczenie DUCHA, który miał być najwyższym czynnikiem energetycznym w tym procesie. Natomiast udział formy materialnej był zupełnie pomijany. To sprawiło, że półświadomy człowiek popadał z jednej iluzji w drugą i praktycznie nie widział możliwości wyjścia z ciemności. Tymczasem nowo uświadomiony Byt nie widzi żadnej różnicy pomiędzy DUCHEM a MATERIĄ. On wie, że celem procesu stwarzania jest stopienie trójwymiarowej PRZESTRZENI z czterowymiarowym CZASEM w nową, Wyższą Jakość – jakość wymiaru piątego. Według Praw Porządku Karmicznego wiedza i moc Źródła objawia się w Czystych Energiach Duchowych – w Trzynastu Stwórczych Potencjałach, stanowiących Boską Iskrę, Boską Silę i Boską Pomoc! W świetle Kalendarza Majów Całość Źródła wyraża się na Ziemi w trzynastu Tonach Stwórczych. Cały zamanifestowany mikrokosmos jest wyrazem bogactwa Źródła. MY jesteśmy boskim objawieniem i jednocześnie współtwórcami tego objawienia. Teraz powinniśmy odkryć swoją doskonałość i uwolnić się od niskowartościowania siebie i innych. MY reprezentujemy bowiem nową boskość – NOWE PIĘCIOWYMIAROWE DZIECI BOŻE! KOD GALAKTYCZNY (obszerne fragmenty) Pierwsze trzynaście lat 26-letniego okresu przed skokiem kwantowym w 2013 roku UWAGA: 16/17 sierpnia 1987 roku to moment tak zwanej Harmonijnej Konwergencji (zbieżności). W tych dniach dokonano podsumowania wcześniejszych cykli ewolucji – od najmniejszych fraktalnych odcinków 20 lat aż do Wenusjańskiego Wielkiego Cyklu 104 000 lat – oraz wyznaczono program na następne 26 lat, którego celem było umożliwienie nisko wibrującej materii przystosowanie się do wyższych częstotliwości. Jedno jest pewne: PLANETA ZIEMIA ZOSTANIE URATOWANA! SKRÓCONY PLAN CZASU OD 1987 DO 2013 ROKU Poniższe informacje zostały zaczerpnięte z książki Jose Arguellesa Arcturus Próbę: 1987 MOMENT HARMONIJNEJ KONWERGENCJI – ODWRACANIE BIEGU SPINU Rekonstrukcja pierwotnego ziemskiego wzorca, tzw. Paradygmatu >13:20<, przy jednoczesnym odłączeniu dotychczasowego wzorca >12:60<. Wzorzec >12:60< to obca Energia, której udało się wtargnąć na Ziemię i zablokować pierwotny kod na całą niemalże epokę. Od 16 sierpnia 1987 roku – odpowiednio do założeń programu uzdrowienia – dzień po dniu postępuje wsteczny proces harmonizacji; usuwane są zaistniałe dysharmonie; wszystko zaczyna wracać na właściwe miejsce. 1992 ROZPOCZĘCIE PRZYGOTOWAŃ DO WEJŚCIA W NOWĄ EPOKĘ Aby w 2013 roku osiągnąć niewyobrażalny jeszcze dla nas cel, przeznaczono następne 20 lat (począwszy od 1987) na przegląd programu oraz usuwanie poszczególnych usterek plus jeden rok jako rok sprzężenia. Chcąc cofnąć się do zarodka cyklu ewolucyjnego, włączono wsteczny bieg tak zwanego “skróconego programu oczyszczania". 1992 – 1997 GALAKTYCZNY PLAN MARSHALLA Wdrażanie metod telepatycznej komunikacji. Rozbudowywanie sieci przekaźników w celu utrzymania stałej łączności z Najwyższą Inteligencją CZASU. Aktywacja pulsarów. Demaskowanie ziemskich iluzji. Równość i dostatek dla wszystkich bez hegemonii władzy. Przełamanie babilońskiego schematu PAN/NIEWOLNIK. Solarny (szósty) zmysł technologii. 1993 – 1994 POWRÓT ENERGII TRZYNASTU KSIĘŻYCÓW Rok ten podsumował wyniki pierwszych siedmiu lat oddziaływania postępowych Sił CZASU i jednocześnie otworzył drugi etap synchronizacji Ziemi z Kosmosem. Aktywacja Programu na następne siedem lat. Otwarcie pierwszej pieczęci – początek Apokalipsy Majów. Zabrzmiała pierwsza trąba. Babilon został pokonany. 1994/95 i 1995/96 ZDETRONIZOWANIE SIŁY “12" (G 12) Zaczynają rozmywać się bożkowie EGO. Dźwięk TELEKTONON (“Głos Ziemi") staje się wyraźnie słyszalny. Niebiańscy wojownicy odnoszą serię zwycięstw. 1994 – 1999 PIĘCIOLETNI MARSZ ZWYCIĘSTWA Siły Galaktyczno-Solarne sprowadzają Niebo na Ziemię: nawiązanie bezpośredniego kontaktu z Wyższym JA; nowy program oczyszczania. 1997 – 2000 UAKTYWNIENIE ENERGII BIEGUNÓW Osłona przed nadmiernym promieniowaniem. Telepatyczna synteza: zmartwychwstanie kolektywnego Ducha ŚWIATŁA; wspólnota i telepatyczne zjednoczenie ludzkości; wynurzenie się pierścieni energetycznych wokół biegunów ziemskich. 2000 – 2007 POWRÓT PRAPAMIĘCI – MASOWE PRZYPOMNIENIE – REKONSTRUKCJA PLANETARNEJ PRZESZŁOŚCI Epoka podróży w CZASIE – czas NOWEJ magii. Odtworzenie planetarnej przeszłości: wspomnienia z czasów Marsa; rekonstrukcja planety Maldek (RAJU!); zbawienie Jowisza i Saturna (obie planety były okupowane przez Energie Lucyferyczne). 2007 – 2012 OTWARCIE TUNELU CZASU Zew Urana – naprawa i udoskonalenie TUNELU CZASU. Uran znów dostępny, Neptun odciążony, Pluton ustabilizowany. 2012/2013 SYNCHRONIZACJA GALAKTYCZNA – PRZYBYCIE WYSŁANNIKÓW DUCHA SŁOŃCA – ZSTĄPIENIE SOLARNEGO DUCHA (KINICH AHAU) Wszechstronne przekształcenia. Dostęp do ziemskiego banku informacji (PSI-Banku). “Przybicie do portu NOWEJ ŚWIADOMOŚCI". Ziemia staje się członkiem Federacji Galaktycznej. Koniec podróży Wehikułu CZASU Ziemia 2013 (w pojęciu ziemskim). Naprawa kosmicznej łodzi ratunkowej “ZIEMIA" została zakończona. JESTEŚMY W DOMU! TUNEL CZASU (wg mitologii Majów) Kinich Ahau [Pan Słońca, Najwyższa Inteligencja Układu Słonecznego] zlecił dwudziestu planetarnym partnerom (20 Szczepom Solarnym) przetestowanie określonych odcinków ewolucji w przydzielonych im systemach gwiezdnych. Centralny punkt badań znajdował się w transferze MIDWAY, a dokładnie między planetami Jowisz (Jupiter) i Maldek – tam, gdzie stykają się grupy Planet Zewnętrznych (Pluton, Neptun, Uran, Saturn, Jowisz) z Planetami Wewnętrznymi (Maldek, Mars, Ziemia, Wenus, Merkury). Wiośnie w tym miejscu wybuchły Wojny CZASÓW, które do dziś są prowadzone. Niewłaściwe pojmowanie wolnej woli doprowadziło do konfliktów pomiędzy dwoma klanami wewnątrz transferu MIDWAY (Saturn-Jupiter). Pierwsza fala wojen zredukowała planetę Maldek do pasa asteroidów, druga zniweczyła eksperyment na Marsie. Gdy obie planety przestały funkcjonować, wszystkie nadzieje skupiono na trzeciej z planet – Ziemi. Dopóki orbita Ziemi pozostawała nietknięta, dopóty można było kontynuować budowę “Tunelu CZASU" (tunelu synchronizacji) pomiędzy trzecią i ósmą planetą. Jego ukończenie pozwoliłoby Kinich Ahau na wypuszczenie w przestrzeń Tonu Najwyższej Harmonii. W następstwie niepowodzeń na planecie Maldek i Marsie dziesięciu partnerów planetarnych uformowało się w cztery Kasy Kosmiczne: Czerwoną Białą, Niebieską i Żółtą dając początek czterem Rodzinom Kolorów, tak zwanej Tęczowej Nacji. W skład każdej weszło pięć szczepów (pięć pieczęci). Celem ich działań było zaprowadzenie galaktyczno-solarnej harmonii na planecie Ziemi. HOLON ZIEMI W czasie trwania Genezy Smoków [Geneza Smoków rozpoczęła się 23 988 lat p.n.e., trwała ok. 13 000 lat] Siły Ewolucji (cztery Klany: Ogień, Krew, Manifestacja i Niebo) stworzyły wielowymiarową strukturę Wehikułu CZASU Ziemia 2013, tzw. Ikosahedron, czyli dwudziestopoziomową formę planetarnego holonu. Wehikuł CZASU jest galaktyczną stacją przekaźnikową Najwyższej Inteligencji Galaktyk (Źródło trzynastu Tonów Stwórczych, tzw. Piąta Siła lub Siła G). Dzięki tej sieci można przetransformować przekazy z wyższych wymiarów na użytek planety Ziemi. Solarny Wdech odbywa się na Biegunie Północnym, Galaktyczny Wydech na Biegunie Południowym. Tą drogą docierają informacje Najwyższego Źródła do holonu planetarnego w czwartym wymiarze CZASU. Holon ten jest podstawowym wymogiem funkcjonowania stacji przekaźnikowej pomiędzy Całością Kosmiczną a holonem ludzkim. Holon planetarny GEOGRAFICZNE ROZMIESZCZENIE PIĘCIU PLANETARNYCH RODZIN Polarna (Polar-Kin): SŁOŃCE WĄŻ PIES ORZEŁ obejmuje Biegun Północny i strefę podbiegunową do 60° szer. geogr. płn. Kardynalna (Cardinal-Kin): SMOK ŁĄCZNIK MAŁPA WOJOWNIK zlokalizowana jest pomiędzy kołem podbiegunowym północnym a zwrotnikiem Raka, tzn. między 60° a 30° szer. geogr. płn. Środkowa (Core-Kin): ZIEMIA WIATR RĘKA CZŁOWIEK mieści się w strefie równikowej. Sygnalna (Signal-Kin): ZWIERCIADŁO NOC GWIAZDA WĘDROWIEC zlokalizowana jest pomiędzy Zwrotnikiem Koziorożca a kołem podbiegunowym południowym, tzn. między 30° a 60° szer. geogr. płd. Wyjściowa(Gate-Kin): MAG WICHER ZIARNO KSIĘŻYC obejmuje Biegun Południowy i strefę podbiegunową do 60° szer. geogr. płd. Kulę ziemską oplata trójstopniowa energetyczna sieć, którą tworzą: jednostki chromatyczne, rodziny planetarne (= rodziny solarne) i rodziny kolorów. • Jednostki chromatyczne (system piątkowy) wytwarzają pole elektromagnetyczne wokół Ziemi, będące głównym wymogiem do uaktywnienia telepatii. Dzięki nim wszystko może komunikować ze wszystkim, nasze Niższe Ja może wchodzić w rezonans z grupowym polem planety. Czasochromatyki łączą holon ludzki z holonem ziemskim. Siła elektromagnetyczna wytwarzana jest w polu natężenia pierwszych czterech tonów każdej fali. Telepatia odbywa się w polu elektromagnetycznym Ziemi. W skład każdej chromatyki wchodzi pięć szczepów (pieczęci). Ich obieg cykliczny postępuje od północy (zob. rysunek), tzn. od lewej strony na górze do prawej strony na dole. • Rodziny planetarne lub inaczej ziemskie (solarne) niosą w sobie życiodajne elementy, podtrzymujące ziemską biosferę. Ich obieg postępuje poziomo – wzdłuż równoleżników (zob. rysunek). • Rodziny kolorów: czerwona, biała, niebieska i żółta odpowiadają za pole grawitacji Ziemi. Jednostki te oplatają kulę ziemską poprzecznie, ich obieg postępuje od lewej strony na dole do prawej strony na górze (zob. rysunek). Tak wygląda kompleksowy wzorzec “sfery Chronosa" [Chronos (mit. gr.) – uosobienie czasu, który wszystko widzi, ujawnia i wyrównuje; budowniczy wszystkiego] w wymiarze czwartym, określanej jako PSI-Bank. W banku tym zgromadzona jest przeogromna ilość informacji dostępnych dla ludzkiego holonu. Potencjał PSI-Banku przywoływany jest na planetę w formie rezonansowej informacji podczas fizycznej rotacji Ziemi oraz dzięki jej czterowymiarowej konstrukcji. Każdy człowiek – odpowiednio do przyporządkowania w dniu narodzin – może świadomie wywoływać z PSI-Banku właściwe dla siebie informacje. PIĄTA SIŁA – ENERGIA TRZYNASTU TONÓW W czasie trwania Genezy Małp [Geneza Małp rozpoczęta się 10 987 lat p.n.e., trwała ok. 7 800 lat] Siły Ewolucji i ich partnerzy planetarni przystąpili do zakotwiczenia na Ziemi modułu synchronizacji Piątej Siły. Pierwsze cztery misje planetarne, mające na celu odbudowanie Tunelu CZASU Ziemia-Uran, zakończyły się kompletnym fiaskiem. Wyłom w Tunelu CZASU okazał się jednak o wiele większy niż przypuszczano. Aby zachować ziemski transfer, nasza planeta musiała wziąć na siebie cały ciężar Marsjańskiego Cyklu ze wszystkimi jego destrukcjami. Ponadto dokładnie pomiędzy pięcioma Wewnętrznymi a pięcioma Zewnętrznymi Planetami – w komórce transferu MIDWAY (Jupiter-Satum) – znajdowała się niszczycielska Energia Maldekańska, co znacznie komplikowało wypełnianie zadań. Gdy weszliśmy w Genezę Księżyca [Geneza Księżyca rozpoczęła się w 3113 r. p.n.e. (3187 Dreamspell-rok) i będzie trwać ok. 5 200 lat (5 125 Deramspell – lat), czyli do AD 2013]. Siły Lucyferyczne stacjonujące na Jupiterze, przechwytując na bieżąco informacje przesyłane z Galaktycznego HOLONU (czterowymiarowa struktura Wszechświata), zdołały przerwać proces synchronizacji i tym samym zablokować sto modułów przeznaczenia, tzw. krzyży powiązań, niezbędnych do wytwarzania okresów fal oraz umożliwiających napływ Wyższych Świadomości, mających asystować partnerom planetarnym podczas wypełniania ich misji. Z pomocą kapłanów manipulujących całą Ziemią zastąpiono pierwotne kody ziemskie paradygmatem >12:60<. Na miejsce białej magii i cyklu trzynastu Księżyców wprowadzono nieregularny dwunastomiesięczny kalendarz, co było największym nieporozumieniem. Zamiast tęczowego piękna i siły Magicznego Lotu (telepatia) nastała czarna magia i 60-minutowa godzina. Nasze trójwymiarowe ciało zastało pozbawione bezpośredniego kontaktu 2 HOLONEM i zaczęło wierzyć, że jest całkowicie samodzielne. Od tego czasu tylko narządy zmysłów i organy seksualne miały kontakt z naszym HOLONEM, ale by i temu przeszkodzić, wprowadzono wstydliwość seksualną! Kapłaństwo zadało sobie wiele trudu, aby utrzymać ludzkie ciało z dala od jego Źródła. Galaktyczna pamięć raju zacierała się coraz silniej. W ten sposób zostało wzmocnione ludzkie EGO i utwierdzone w przekonaniu, że jest zupełnie niezależne. Radość wolnej woli zastąpiono zniewalającym prawodawstwem. Od tej pory przywileje jednostek, wojny, przemoc, śmierć, gwałty stały się naszą codziennością. Tak wyglądał początek naszej cywilizacji. Kilka pytań ciśnie się teraz na usta: • Czy Ziemia chce stać się slumsem galaktycznym w systemie Kinich Ahau, czy też przebudzona promieniem Piątej Siły zamierza się odnowić i w zbiorowym heroicznym akcie powrócić do swego praźródła, to znaczy do Nacji Tęczowej? • Czy uda się Wysłannikom Tęczy doprowadzić tę misję do końca? • Czy zdołają oni naprawić Tunel CZASU pomiędzy trzecią orbitą Ziemi a ósmą orbitą Urana? • Czy w roku 2012 popłynie Galaktyczny Akord, czy też Kinich Ahau stanie się malutką, prawie niewidoczną, nic nie znaczącą gwiazdą na tle galaktycznej nocy? ODPOWIEDŹ NALEŻY DO CIEBIE! WEHIKUŁ CZASU ZIEMIA 2013 ZIEMIA jest trzecią planetą w Układzie Słonecznym i jako trzeci z kolei świat została oddana w ręce ludzi. Niestety, także ludzkość trzeciej planety ugrzęzła na bagnach tego świata. Czwarty wymiar miał się objawić dopiero wtedy, kiedy cztery Rasy Kosmiczne (Czerwona, Biała, Niebieska i Żółta) zaczęłyby harmonijną współpracę. Wehikuł CZASU Ziemia 2013 – to ostatnia deska ratunku, podarowana ludzkości z wyższych sfer Bytu w celu zachowania życia na Ziemi. Program ten pochodzi z płaszczyzny SIÓDMEGO WYMIARU. Został wniesiony na Ziemią przez istoty PIĄTEGO WYMIARU, mogące swobodnie poruszać się w różnowymiarowych światach. Wielu z tych braci inkarnowało się wewnątrz kultury Majów celem zakotwiczenia tam bezcennej wiedzy galaktycznej. Dzięki nim możemy odzyskać teraz naszą dawną pamięć, dokonać niezbędnej korekty, naprawić dysharmonie i w ten sposób powrócić do pierwotnej harmonii. W historii ludzkości nie raz doświadczaliśmy kontaktu z piątym wymiarem. Z tej strefy zeszły na Ziemię istoty Królestwa Shambhala (geograficznie nieznane), które wędrując przez przestrzeń tybetańską, zbierały dane o stanie naszego wymiaru. Teraz Wojownicy Shambhali znowu zeszli na Ziemię, aby w czynnej akcji, zaczynając od podstaw, usuwać skutki pustoszącego materializmu, uzdrawiając jego przyczyny. W ten sposób Wehikuł CZASU Ziemia 2013 – zgodnie z obowiązującymi prawami kosmologii – zaczął budować nowy wzorzec, aby uwolnić z ciemności wszystkie istoty humanoidalne, w międzyczasie nazwane homo sapiens. W cyklu tym istniały dwie alternatywy: albo bezwzględna korekta albo zakończenie życia na Ziemi. Koniec życia nie oznaczałby totalnego końca, ale opracowanie innego programu do realizacji gdzieś indziej we Wszechświecie. Żadna boska istota nie może przestać istnieć! Faza HOMO SAPIENS była najbardziej niebezpieczna w skróconym programie uzdrowienia, ale bez tego skrótu nie byłoby szans na uratowanie Ziemi. Cieszmy się, że boski plan się powiódł. Teraz trzeba go jedynie uaktywnić! Zaplanowana instalacja Wehikułu CZASU Ziemia 2013 była skróceniem programu Czasu Karmicznego, ciągnącego się przez eony lat. Teraz dzięki sile oświecenia każdy z nas może naprawiać dysharmonie, które tak krwawo znaczyły naszą drogę. Być uzdrowionym oznacza wstąpić w świadomy Byt przez dobrowolne zrzucenie sztywnego, iluzorycznego pancerza. > POWRÓT DO DOMU OJCA BYŁ OD POCZĄTKU NASZYM CELEM! < Przypomnijmy sobie ostatnie słowa Midway-Commando, wypowiedziane do dwudziestu Szczepów CZASU tuż przed uruchomieniem Wehikułu CZASU Ziemia 2013: Pamiętajcie, że spotkamy się za 26 000 lat! Nie zapomnijcie pozostawić tego miejsca piękniejszym, niż go zastaliście! ZŁOTA ERA – WIZJA MAJÓW Fragmenty książki Jose Arguellesa “Die Kosmische Ordnung" (wydanie specjalne): Kiedy pojmiemy, że pewne niewidzialne SŁOŃCE jest naszym Wyższym Duchem, zaczniemy przesuwać się w kierunku Ery Solarnej i nieznanych nam wcześniej technologii. Im więcej Świadomości przyłączy się do “solarnej baterii", tym silniej zaczniemy doświadczać błogosławieństwa Świetlanych Inteligencji. Nie dziwmy się zatem, kiedy odkryjemy, że coraz więcej posłańców SŁOŃCA pojawia się w naszym otoczeniu, aby pomóc nam sprowadzić NIEBO na ZIEMIĘ. * W chwili obecnej powinniśmy skupić całą swoją uwagę na spirytualno-kreatywnym stylu życia. Bez zgłębienia podstaw duchowych nie może być mowy o nastaniu Ery Solarnej. W tym miejscu wyłania się szczególne zadanie dla współczesnej nauki. Chodzi bowiem o to, aby dokładnie zlokalizować na Ziemi wszystkie miejsca, które mają wyjątkowo wysoką wibrację. W każdym regionie powinna znaleźć się choćby jedna Świątynia Solarna, w której ludzkość mogłaby dowolnie pobierać Energię. Zacznijmy rozumować tak, jak Majowie, tzn., że droga do GWIAZD prowadzi poprzez nasze zmysły oraz właściwe wykorzystywanie funkcji mózgu, zwłaszcza naszego mechanizmu samo kontrolnego. Dzięki temu zaczniemy przekraczać inne wymiary oraz poznawać nowe, nieznane, a tak bardzo realne płaszczyzny Bytu. * W nadchodzących czasach oprócz zmysłowości rozwiną się także nasze zdolności parapsychologiczne, które dziś zwiemy siłami paranormalnymi. Każdy człowiek stanie się sam dla siebie kanałem – MEDIUM mającym bezpośredni kontakt z Wszechświatem. Tak więc, zamiast wyciągać stare archetypy w mozolnym zatapianiu się w transie, zaczniemy sami bezpośrednio odbierać nasze GWIAZDY. Dzięki bezpośrednim kontaktom z tym, co realnie niewyobrażalne, znikną wszystkie stare wartości odnoszące się do zjawiska śmierci, która wciąż jeszcze budzi w nas tak wielki lęk. Dzięki lotom rezonansowym spotkamy naszych największych mistycznych mistrzów, pokonamy strach, rozwiniemy nowe technologie, wzniesiemy cudowne budowle zmysłów – Pałace Wizji, Dźwięku, Zapachu i smaku. Nasze życie stanie się o wiele łatwiejsze, zniknie przemysł zbrojeniowy, produkcja używek i toksyn. Zacznie nas żywić natura, aż na koniec z “radiosonicznych świątyń" popłynie cudowny dźwięk, który objawi zejście NIEBA na ZIEMIĘ. Kiedy zrozumiemy, że “magiczny lot" odbywa się w paśmie częstotliwości Wiodącego Tonu (ton 5), zaczniemy bez trudu wnikać w coraz głębsze warstwy pamięci. Kolektywna synchronizacja stworzy MOST UNIWERSALNEGO PRZYPOMNIENIA. Zaczniemy komunikować się ze światem roślin i zwierząt, z królestwem minerałów i z Wyższymi Inteligencjami we Wszechświecie. Po smutnych doświadczeniach – mając przed oczami widmo zagłady nuklearnej – wykształcimy najwyższe wartości etyczne w Królestwie Nowego Ducha. Nad Ziemią czuwać będzie Rada do spraw Zjawisk Solarno-Ziemskich. * W nadchodzących latach diametralnie zmieni się obraz ludzkości. Znikną wojownicze impulsy, narkomania, chęć dominowania, zazdrość i żądza władzy. Im bliżej 2012 roku, tym silniej będziemy rejestrować nieznane dotąd zjawiska, dziwne wibracje, dźwięki i melodie. * W ostatniej rozstrzygającej fazie – od 2007 do 2012 roku – będziemy musieli podwoić nasze wysiłki, ponieść wiele wyrzeczeń, aby Galaktyczne Crew zdążyło we właściwym czasie obsadzić wszystkie kluczowe punkty na Ziemi w celu dokonania ostatecznego sprzężenia Ziemi z Kosmosem. Specjalistyczne Kolegia do spraw Rehabilitacji, przeszkoleni nauczyciele oaz zespoły lekarzy do spraw bioelektromagnetycznej medycyny zostaną postawieni w stan pełnej mobilizacji, aby nikt nie został bez pomocy, aby żadne stworzenie nie zostało pominięte w tej akcji. Będą się troszczyć o to, aby we wszystkich bioregionach każdy mieszkaniec został dostrojony do wibracji Świetlanego Ciała. Dopiero kiedy wszystko zostanie dopięte na ostatni guzik, Galaktyczny Sojusz prześle Radzie Solarno-Ziemskiej sygnał do rozpoczęcia operacji sprzężenia Ziemi z Kosmosem. * W roku 2012/2013 (wg zapisu liczbowego Majów rok 13.0.0.0.0.) synchronizacja stanie się faktem. Zakończy się Wielki Cykl i ewolucyjne stadium HOMO SAPIENS. Staniemy się NOWĄ RASĄ – NOWĄ CYWILIZACJĄ INTERPLANETARNĄ. I tak jak symbol MEN (Niebieski Orzeł) przypieczętował kiedyś zjednoczenie Północnego i Południowego Egiptu, tak teraz przypieczętuje on elektromagnetyczne zjednoczenie Północnego i Południowego Bieguna Ziemi. Jaskrawy błysk, przeszywając całe niebo, połączy oba bieguny i od tej chwili Ziemia zacznie świecić własnym światłem. Zjawisko to będzie pierwszym znakiem aktu zjednoczenia Kolektywnego Ducha ludzkości. Od tego momentu zaczniemy przekraczać nowe obszary, ujrzymy nowe świetlane światy, spotkamy naszych przodków, wodzów, świętych i siebie samych. Zacznie się nowa, ewolucyjna przygoda! * Wielu z nas, czytając te słowa, powie: utopia, bajka, fantazja – tego nie da się zrealizować w tak krótkim czasie. Są to jednak wizje zapisane przez Majów i wielu innych mistrzów znających wszechpotęgę DUCHA. Również inne proroctwa (np. Shambhali) zapowiadały wielką spirytualną kampanię, rozłożoną na 500 lat i ostateczny marsz zwycięstwa. Zesłane na Ziemię orszaki spirytualnych wojowników pokonają biblijną bestię – TRZECH WŁADCÓW MATERIALIZMU (Śmiertelny Strach, żądzę władzy – System Pan – Niewolnik, chciwość – Czas to Pieniądz) i w ten sposób zamkną Stary Cykl CZASU. Ale pamiętajmy: TYLKO przez otwarcie bram serca może zatriumfować ZŁOTA ERA! CO TO JEST DREAMSPELL? Cóż mógł wiedzieć Mojżesz o “złotym cielcu", skoro nie znał naszej “owczarni"? Dzisiaj nasz przyjaciel Mojżesz zużyłby cały kamieniołom na odtworzenie potłuczonych tablic. Dziś trzeba nam dokładniejszych przykazań. Dziś musimy wszystko gruntowniej czyścić – także te zakodowane w genach fałszywe programy! Zapamiętajmy, że wszystkie fałszywe wzorce w rzeczywistości czekają na naszą pomoc. One także chcą służyć CAŁOŚCI! Teraz, dzięki znajomości Praw CZASU, posiadamy klucz do ich przekształcenia. Dreamspell jest szablonem łączącym czterowymiarowy CZAS z trójwymiarową przestrzenią. Spektrum to jest specyficzną rzeczywistością, w której rozgrywają się poszczególne cykle ewolucji. W chwili obecnej dobiega końca bardzo niskie kontinuum czasoprzestrzeni – mianowicie czasoprzestrzeni rodzaju karmicznego. Następny etap ewolucji będzie testował wymiar piąty – wymiar doskonałości, piękna i harmonii ze wszystkim, co jest. Nowa esencja ludzka nie będzie tam przywiązana do ograniczeń ciężkiej materii, nacechowanej upadkiem, śmiercią, dysharmonią, przykrymi doznaniami. W tej epoce musieliśmy być pasywnymi graczami. Pomimo wolnej woli i pozornie wysokiego poziomu inteligencji nasza świadomość była niezwykle zawężona, programy genetyczne zaś okrojone aż do minimum. Dreamspell – to drogowskaz, bank informacji, droga do własnego wnętrza. Naszym celem jest NOWE Ja, NOWY człowiek, nowo odrestaurowany obraz Adama Kadmona – symbol naszego Prabytu. Człowiek jest spirytualno-fizycznym objawieniem Adama, który tylko na pewien czas utracił swą spirytualną naturę. Wielokrotnie podkreślałem, że Dreamspell nie jest horoskopem, lecz konkretnym wzorcem CZASU, w którym zapisany jest przebieg ewolucji i droga uzdrowienia. Skupia on w sobie wszystkie programy lokalne: programy ziemskich bogów-stwórców, programy z innych planet i innych układów słonecznych. Celem Dreamspell jest poprowadzenie ewolucji na wyższy poziom komunikacji galaktycznej, udrożnienie pierwotnych kanałów telepatii, odblokowanie dostępu do wyższych wzorców informacji Praźródła, przezwyciężenie niskich pobudek, uzdrowienie stosunków międzyludzkich, podniesienie wibracji Ziemi oraz doprowadzenie ciała ludzkiego do rangi i doskonałości Adamowego człowieka. Osobliwością jest tutaj fakt, że cała planeta wstąpi w wyższy poziom. Oznacza to, że absolutnie nikt nie będzie mieć możliwości odzwierciedlania tam starych, trójwymiarowych wzorców władzy, zastraszenia, przemocy, chciwości. Możemy pójść razem albo musimy odejść! Wybór należy do nas! Ciało Solarne i orbity planetarne wraz z przynależnymi pieczęciami (J. Arguelles "Der Maya-Faktor") TEKSTY DO MEDYTACJI SIEDEM GALAKTYCZNYCH KIERUNKÓW Ze WSCHODNIEGO DOMU ŚWIATŁA świeci MĄDROŚĆ. Dzięki temu możemy jasno widzieć wszystkie sprawy. Za sprawą PÓŁNOCNEGO DOMU NOCY dojrzewa w nas MĄDROŚĆ. Dzięki temu możemy poznać środek. Za sprawą ZACHODNIEGO DOMU TRANSFORMACJI MĄDROŚĆ przekształca się w prawe działanie. Dzięki temu możemy czynić to, co powinno zostać uczynione. Za sprawą POŁUDNIOWEGO DOMU WIECZNEGO SŁOŃCA prawe działanie zaczyna dawać plony. Dzięki temu możemy rozkoszować się owocami ziemskiego świata. Z DOMU NIEBA nad nami – tam, gdzie jednoczą się gwiezdne dusze z naszymi przodkami – spływa na nas BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. Z DOMU ZIEMI pod nami spływa na nas HARMONIA Kryształowego Serca. Dzięki temu możemy zakończyć wszystkie spory- W CENTRUM GALAKTYCZNEGO ŹRÓDŁA, Które jest wszechobecne i nigdy nie wygasa, rozpoznajemy ŚWIATŁO odwzajemnionej MIŁOŚCI * ROZMOWA Z ELEMENTAMI Drogi Elemencie WODO! Siłą Twojej Uniwersalnej Wody rozwiązuję DZIŚ i wymywam z mojej aury wszystkie negatywne energie i lęki, które od lat obciążają moją świadomość. Dziękuje Ci, droga WODO! Drogi Elemencie OGNIU! Silą Twojego Uniwersalnego Ognia oczyszczam DZIŚ i przekształcam wszystkie fałszywe programy w moim, JA", które wołają o przekształcenie i oczyszczenie. Dziękuję Ci, drogi OGNIU! Drogi Elemencie POWIETRZE! Siłą Twojego Uniwersalnego Ducha karmię i wzmacniam DZIŚ moje “JA". Każdą komórkę mego ciała nasycam wiecznie tętniącą Silą Życia. Spraw, aby wszystkie komórki, które DZIŚ się odnowią, odpowiadały mej doskonałości. Nie pozwól, aby kopiowały się w nich fałszywe programy! Dziękuję Ci, drogie POWIETRZE! Drogi Elemencie ZIEMIO! Silą Energii ATOMU zamanifestuj moją obecność jako świątynię godną “JAM JEST". Dziękuję Ci, droga ZIEMIO! Dziękuje Warn, drogie Elementy! Dziękuje Wam, Manifestacje “JAM JEST"! Raduję się, że znów jesteśmy razem! Johann * ŚWIĄTYNIA BOGA Tam, gdzie brakuje MIŁOŚCI, pomieszczenia są zbyt zimne, aby zaproponować Bogu mieszkanie. Tam, gdzie obce jest PRZEBACZENIE, dom jest zbyt niegościnny, aby prosić Boga o pozostanie. Tam, gdzie odmawia się POTRZEBUJĄCYM, nie ma miejsca dla Boga. Tam, gdzie rządzą NAKAZY i ZAKAZY, jest zbyt ciasno, aby nakłonić Boga do pozostania. Tam, gdzie się GNĘBI, echo skarżących jest zbyt głośne, aby Bóg okazał swoją hojność. Tam, gdzie lekceważy się MĄDROŚĆ, Progi są zbyt niskie dla Wielkości Boga. Tam, gdzie HUMOR i RADOŚĆ są nieznane, jest zbyt ponuro, aby Bóg zatrzymał się na nocleg. Tam, gdzie brakuje CZUŁOŚCI, Bóg czuje się nieswojo, bo to nie jest jego dom. Tam, gdzie zapomina się o poszanowaniu bliźniego, Bóg ominie takie lądowisko. Poziom ŚWIADOMOŚCI odzwierciedla stan domu, jaki proponujesz twojemu boskiemu,JA". SERCE jest ŚWIĄTYNIĄ BOGA! ŚWIĄTYNIĘ wznosi LUDZKA ŚWIADOMOŚĆ! * JA I MOJA ŚWIADOMOŚĆ JAM JEST pełną SUWERENNOŚCIĄ mojego własnego Bytu – mojego Boskiego Bytu – mojej przebudzonej Chrystusowej Świadomości – w mojej niedoskonałości w TU i TERAZ, w mojej fizycznej manifestacji. w tej konkretnej ziemskiej inkarnacji. * Z pomocą autorytetu Źródła i mocą “JAM JEST", z pomocą uzdrawiającej siły mojej przebudzonej Chrystusowej Świadomości przekształcam moje fałszywe myśli, które DZISIAJ meldują się do uzdrowienia. * Z pomocą siły woli i mocą “JAM JEST", z pomocą mojej przebudzonej Chrystusowej Świadomości odsyłam z powrotem wszystkie obce energie i lęki, które DZIŚ próbują zakłócić mi spokój. * JAM JEST objawieniem mojej niepodważalnej suwerenności w TU i TERAZ, w mojej fizycznej manifestacji, w tej konkretnej ziemskiej inkarnacji.   “JAM JEST" – JAM JEST" –,JAM JEST".   Pozdrawiam wszystkie ŚWIETLANE Energie i wszystkie Wyższe Inteligencje ku chwale,JAM JEST"! * NOWY CHARAKTER ŚWIADOMEGO BYTU JAM JEST istotą Źródła. JAM JEST istotą galaktyczną. JAM JEST istotą solarną. JAM JEST istotą planetarną. JAM JEST istotą przestrzeni. JAM JEST istotą czasu. JAM JEST istotą pełną godności. JAM JEST istotą fizyczną. JAM JEST uczniem Boga, DLATEGO JESTEM BEZ WINY. JAM JEST wyrazem MIŁOŚCI. JAM JEST wyrazem STWÓRCZEJ SIŁY. JAM JEST Świetlaną Komórką tej Planety. JESTEM tu, aby stać się całym i zbawionym. JESTEM tu, aby uzdrowić się SIŁĄ MIŁOŚCI. JESTEM wiernym towarzyszem CZASU i PRZESTRZENI, DLATEGO NIKOGO I NICZEGO NIE OSĄDZAM. Akceptuję moje ŻYCIE jako DROGĘ do STANIA-SIĘ-ŚWIADOMYM. Kocham moje ŻYCIE. DLATEGO JESTEM GOTÓW WYZBYĆ SIĘ WSZYSTKICH STARYCH WZORCÓW I BLOKAD. * CYKL INICJACJI DO WYJŚCIA Z POWIĄZAŃ KARMICZNYCH Przebaczam sobie i WSZYSTKIM moim przodkom WSZYSTKIE karmiczne przyczyny, w których światy bolesnych oddziaływań wciąż jeszcze jestem wpleciony.   Razem z transformującą Siłą CAUAC* przekształcam w Światło WSZYSTKIE karmiczne oddziaływania i odnawiam moje Prażródło. Z pomocą uzdrawiającej Siły MANIK** wymazuję WSZYSTKIE urazy, blizny oraz rany i udoskonalam swój rozwój na Ziemi. Galaktyczny cykl przeznaczenia obiega planetarną czasoprzestrzeń wciągu 52 dni. Rytuał ten, trwający 52 dni, przyciąga wszystkie powiązania karmiczne. Przez trzykrotne powtórzenie tekstu (codziennie przez 52 dni) inicjacja nabiera spotęgowanej mocy działania. *wg Kalendarza Majów: Siła Niebieskiego Wichru – Siła Samoodnowy ** wg Kalendarza Majów: Siła Niebieskiej Ręki – Siła Dokonania. ANEKS Lp. CZAKRA DZIAŁANIE NIEHARMONUNE U OSÓB NIEROZBUDZONYCH DUCHOWO DZIAŁANIE HARMONIJNE U OSÓB ROZBUDZONYCH DUCHOWO ZIEMSKA LOKALIZACJA CZAKRAMU 1 CZAKRA KORZENIA Jest ogniskiem żądzy, niskich popędów i przesadnych zachcianek. Osoba traci wiele energii życiowej na skutek egoistycznego podejścia do pici i seksu. Głównym celem jest zaspokojenie potrzeb fizycznych. Podczas stosunków płciowych nic osiąga poczucia zjednoczenia z innym TY. Następstwem tego są ustawiczne frustracje i naruszanie ludzkiej woli. Jest ogniskiem czystości, centrum woli i samoopanowania. Znajduje się na Wyspach Wielkanocnych. Wydajność tego czakramu wynosi zaledwie 10%. 2 CZAKRA SAKRALNA Jej negatywne ognisko wyzwala gniew, złość, nienawiść, wstręt i odrazę. Pozytywnym wyrazem jest siła modlitwy; siła mantry i inwokacji (wezwania). Znajduje się w Meksyku (lądowisko Grzmiący Ptak). Wydajność czakramu wynosi około 10%. 3 CZAKRA SPLOTU SŁONECZNEGO Negatywnie ukształtowana wyraża się w chciwości, żarłoczności, zachłanności, strachu i innych niskich żądzach. W ostatnich latach jej destruktywny potencjał osiągnął najwyższą formę. Jej pozytywny potencja! wyraża się w spokoju, równowadze wewnętrznej, pokojowych zamiarach, harmonii i braku lęków. Osobliwością jest tutaj fakt, że przy dobrze rozwiniętym czakramie splotu słonecznego człowiek chroniony jest jakby automatycznie przed negatywnymi myślami innych osób, złorzeczeniami, jak również przed własnymi niskimi pobudkami, chciwością i innymi żądzami fizycznymi. Znajduje się w centrum piramidy Cheopsa. Jako centrum energetyczne od 3000 lat utrzymuje Ziemi? w stabilnej równowadze. Czakram ten pracuje z wydajnością 80%. Obecnie jego energetyczny biegun jest stopniowo redukowany, aby przekazać berło czwartemu czakramowi Ziemi. 4 CZAKRA SERCA W nierozbudzonej formie wyraża stan letargu, ospałości, lenistwa, niechlujstwa. Pozytywną emanacją czwartego centrum jest czysta, wszechobecna miłość, tolerancja i wyrozumiałość. Zlokalizowany jest na Golgocie. Ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa właśnie w tym miejscu przyczyniło się do skierowania na ten obszar potężnej siły MIŁOŚCI. W przyszłości Ziemia przejdzie pod wpływy tego właśnie czakramu. Dzięki jego oddziaływaniu zostanie oczyszczona aura uczuć; zostaną pokonane siły destrukcji i agresji. 5 CZAKRA GARDŁA Czakra ta jest centrum władzy. Negatywnym jej aspektem jest chęć zdobycia osobistej władzy, wywyższanie się, ZAZDROŚĆ. Jej pozytywnym wyrazem jest siła doskonałości, wypełnianie woli boskiej i urzeczywistnienie boskiego planu. Znajduje się w Anglii w Stonehenge. Kamienny krąg w Stonehenge składa się z 16 pionowych bloków kamiennych, podobnie jak czakra gardła, która składa się z 16 płatków lotosu. 6 CZAKRA CZOŁA W negatywnym aspekcie objawia DUMĘ i ciemnot? umysłową. Tutaj wślizgują się do ludzkiego pola WĄTPLIWOŚCI. Tu mnoży się krytyka i niezadowolenie. Stąd wychodzi bodziec do osądzania ludzi i ustawicznego wartościowania zjawisk. Czakra czoła – to centrum mądrości i siły pojmowania, często nazywane TRZECIM OKIEM lub BOSKIM OKIEM. Jest ogniskiem mentalnego rozwoju, zdolności koncentracji i zgłębiania wiedzy. Znajduje się w Mongolii, na pustyni Gobi. Istnieje tam Złote Miasto – Shambhala – ale w formie duchowej. Czakram ten zostanie w pełni uaktywniony dopiero w późniejszej fazie ewolucji. 7 CZAKRA KORONY   U większości osób czakra siódma nie jest jeszcze rozwinięta, dlatego nie ma negatywnych obciążeń. Egzystuje ona tylko w czystej formie. Czakra korony uaktywni się dopiero wtedy, kiedy całkowicie rozwinie się czakra serca. Decydującym czynnikiem jest tutaj wyższa, uniwersalna MIŁOŚĆ. Rozwój tej czakry zaczyna już być dostrzegalny fizycznie; objawia się to m.in. przez sygnały akustyczne (szumy w uszach, warkot, pukanie, chrobotanie, gwizdy); przez niewytłumaczalny nacisk na głowę lub uczucie rozsadzania czaszki. Osoby widzące aurę postrzegają czakrę siódmą jako koronę światła lub aureolę. Daje ona poczucie błogości i wewnętrznego oświecenia. Zlokalizowany jest w Himalajach. Stamtąd właśnie oddziaływają na Ziemię wysoko rozwinięte istoty duchowe oraz ich uzdrawiające energie. Czakram ten nabierze pełnego znaczenia dopiero w późniejszym okresie ewolucji. 8 CZAKRA ALFA   Czakra ALFA znajduje się ponad głową. Nie ma fizycznej lokalizacji – leży nad biegunem północnym 9 CZAKRA OMEGA   Czakra OMEGA znajduje się pod stopami. Nie ma fizycznej lokalizacji – leży nad biegunem południowym. MISTRZOSTWO PRZEZNACZENIA Wstęp W ostatnich latach ludzkość dokonała ogromnych postępów w zgłębianiu kosmicznych praw CZASU. Szczególnie interesująca okazała się możliwość wglądu w powiązania czasowe. Już samo zrozumienie związków fraktalnych pozwala uchwycić sens wielu wydarzeń historycznych – pomijanych dotąd przez rozum ludzki. Choć świadomość zbiorowa nie jest jeszcze zdolna do wykorzystania genialnej wiedzy o CZASIE, nic nie stoi na przeszkodzie, by spożytkować j ą na użytek indywidualny. W tym miejscu należy pochylić czoła przed geniuszem dr. Jose Argiiellesa, który umożliwił nam duchowo-intelektualny dostęp do skarbnicy wiedzy o prawidłowościach rządzących w sferze CZASU. Bez jego wkładu naukowego byłoby niemożliwe dokonanie zwrotu i obranie właściwego kierunku poszukiwań. Rozszyfrowanie wewnętrznych prawidłowości w kalendarzu Majów ma ogromne znaczenie dla ludzkości, choć – jak na razie – nie zostało jeszcze dostatecznie docenione. Bez znalezienia klucza do modułu TZOLKIN dostęp do wewnętrznych struktur czwartego wymiaru CZASU byłby absolutnie niemożliwy. Święty Kalendarz Majów z 260 kodami umożliwia nie tylko wgląd w cykliczność wydarzeń, lecz także odsłania genialne, wewnętrzne powiązania na różnych płaszczyznach bytu. Kalendarz Majów od ponad 100 lat intrygował badaczy kultur prekolumbijskich, jednak zastosowany w nim system rachuby czasu był dla naukowców zupełnie nieczytelny, wciąż stanowił zagadkę, aż do lat 80. dwudziestego wieku. Powód, dla którego nauka nie radziła sobie z TZOLKIN, był niezwykle prosty – szukano w “złym" kierunku. Wiążąc kalendarz tylko ze zjawiskami astrofizycznymi, badacze zamykali sobie drogi do systemu kalendarzowego Majów. Zmiana kierunku poszukiwań przez dr. Jose Arguellesa utorowała drogę do poznania tajemnic TZOLKIN. Wielkie odkrycie Arguellesa polegało na tym, że potraktował on kalendarz jako program wgrany w rytm czasu. To właśnie otworzyło mu bramy poznania. Wszystko, co zostało odkryte z pomocą tego klucza i co nadal będzie odsłaniane, stanowi nieoceniony dar dla ludzkości. Krokiem milowym w pracy Arguellesa było usystematyzowanie prawidłowości matematycznych i ich wewnętrznego znaczenia. Najistotniejsza jest tu informacja, że bez akceptacji rozwoju duchowego niewiele można zdziałać. Warunkiem rozszerzania świadomości zbiorowej jest rozbudzenie zdolności duchowo-intelektualnego postrzegania, gdzie nie istnieją zewnętrzne reguły, lecz wewnętrzne prawidłowości, kierujące procesem ewolucji. Struktura matematyczna TZOLKIN w równej mierze jest prosta, co niewygodna dla naszego analitycznego, ale jakże dekadenckiego sposobu myślenia. Moduł TZOLKIN przedstawia szablony liczbowe, opierające się na wielkościach “13" i “20", co jest obce naszej kulturze, a tym samym trudne do zaakceptowania przez rozum. Z modulacji obu tych wielkości wynika szablon, niosący cenne informacje, które należy stopniowo zgłębiać, chcąc odczytać zakodowane w nich tajemnice. TZOLKIN wzbudza coraz większe zainteresowanie pojedynczych osób i grup uwolnionych od skostniałego sposobu myślenia – w przeciwieństwie do większości naukowców naszpikowanych klasyczną wiedzą akademicką. Zawężony, analityczny sposób dedukcji nie przyswoi sobie tej wiedzy. Bez włączenia potencjału inteligencji intuicyjnej zrozumienie informacji CZASU jest absolutnie niemożliwe. Jeżeli mówię tu o inteligencji intuicyjnej, nie mam na myśli ani spostrzeżeń spirytualnych, ani opinii wyrażanych na ten temat w kręgach ezoterycznych. To, czy owe ezoteryczno-słowne wypowiedzi pozwolą wejść w rezonans z duchem CZASU, czy też nie, jest indywidualną sprawą każdego człowieka. Dzięki rozbudzonej intuicji można oczywiście otrzymać precyzyjne, prawidłowe informacje czy też z pomocą narządów zmysłów, a nie analitycznego rozumu dokonać wielu klarownych spostrzeżeń, dotyczących logiki porządku duchowego. Moja praca badawcza podąża właśnie tym tropem. Wybrawszy ten kierunek, mogę uchwycić związki w sieci programów CZASU. Temu właśnie służy kalendarz TZOLKIN. Dzięki powiązaniom z fraktalnymi prawidłowościami dochodzimy wreszcie do zgłębienia istoty czasu – do zrozumienia celowości wydarzeń historycznych. Przekraczamy dotychczasowe ograniczone horyzonty postrzegania. Zyskujemy niczym niezmącony wgląd we wzajemne zależności, które często są tak niezwykłe, że musimy zadać sobie wiele trudu, by zaakceptować i przetworzyć ich wymowę. Znaki CZASU – informacja od naszej duszy Od lat uczulam uczestników moich seminariów, że zewnętrzna świadomość ego pozostaje w ciągłym kontakcie z duszą i że w normalnym przypadku dusza (Wyższe Ja – Glos wewnętrzny – indywidualne boskie Źródło) komunikuje się ze swoją cząstką, wetkniętą w ludzkie Ja, za pomocą całkiem namacalnych znaków. Wszystko, co na zewnątrz zwraca na siebie uwagę, jest informacją. Dusza wybiera taką właśnie drogę porozumiewania, dlatego że pole ludzkiego postrzegania – z małymi wyjątkami – nie pozostaje w stanie wyciszenia, stąd usłyszenie głosu wewnętrznego jest praktycznie niemożliwe. Bezpośrednia komunikacja z głosem wewnętrznym byłaby najprostszą drogą kontaktu, jednak obecne, zbyt silne zwrócenie się człowieka na zewnątrz sprawiło, że droga ta praktycznie przestała funkcjonować. W takiej sytuacji pozostawały tylko drogi pośrednie. Dusza jest więc zmuszona posługiwać się instrumentami CZASU, wywołującymi określone sytuacje. Rejestrowane wydarzenia są informacją, wypływającą z indywidualnego biegu życia. Stanowią one symbol, przez który dusza przemawia do ego. Największe nieporozumienia życiowe wynikają z tego, że znaki CZASU są niewłaściwie interpretowane. Zamiast spytać, jakie niosą informacje, wyciągamy pochopne wnioski, oceniamy ich naskórkowość. Szczególnie osobowi posłańcy zbyt często postrzegani są jako przysłowiowe “zło" lub sprawcy nieszczęść. Tylko ten, kto nauczy się bez osądzania przyjmować codzienne sytuacje i zamiast narzekać, zacznie stawiać pytania, dostanie od losu szansę zrozumienia zawartych w nich informacji. Jest bez znaczenia, czy początkowo będą one rejestrowane według starych wzorców, np. przez negatywne odczucia. Ważne jest, by właściwie zareagować następnym razem – przy drugim czy trzecim podejściu – i spróbować spojrzeć na nie z perspektywy neutralnej. Tyczy się to szczególnie sytuacji, które nas wyjątkowo rażą. (Tylko ten, kto pyta, dostanie odpowiedź?) Kto osądza? sam udziela sobie odpowiedzi, sędzią jest zazwyczaj jego ego. Prawda Kosmiczna mówi: Nie osądzaj! Od wieków mądrość ta znana jest tradycji chrześcijańskiej. Wielkie niezrozumienie istoty cierpienia Fundamentalne znaczenie dla zachowania kontroli nad losem ma nasze neutralne podejście do nieprzyjemnych zdarzeń – bez zwracania uwagi na sprzeciw ego. Wiara w “zły los" jest największym nieporozumieniem w życiu. Żadna dusza nie inkarnuje się w ciele ludzkim po to, by cierpieć. W odniesieniu do pojęcia reinkarnacji zrodzone w kręgach ezoterycznych poglądy, iż bolesne zrządzenia losu dają szansę zadośćuczynienia złym uczynkom z wcześniejszych wcieleń, są ze spirytualnego, całościowego punktu widzenia po prostu fałszywe. Nie ma takiej klauzuli w Kosmicznym Prawie Miłości, podobnie jak w Wielkiej Kosmicznej Rzeczywistości nie ma miejsca na rozpowszechnianą przez nauki chrześcijańskie iluzję dźwigania krzyża przez całe życie ziemskie. Są to zwykłe projekcje mentalne, dające szybką odpowiedź na usprawiedliwienie cierpienia, jednak niezgodne z Wyższą Prawdą. Są one chętnie przyjmowane przez ego, ponieważ dzięki nim można bezpiecznie trwać w roli ofiary. Patrząc z obiektywnej, spirytualnej perspektywy, bolesne doświadczenia są ważnym, pomocnym instrumentem naprawy. Rozpowszechnianie poglądu, iż cierpienie zsyła Bóg, jest absolutnym nonsensem. Tak pojmowane wymierzanie kary boskiej jest wymysłem ludzkim. Zbawienna symbolika krzyża nie jest błędnie interpretowana tylko wtedy, kiedy cierpienie zostało przyjęte świadomie. W takim przypadku nie powstaje nowy, negatywny wzorzec, który wymagałby późniejszego uzdrowienia. W epoce nieświadomości krzyż i cierpienie miały zapewne ogromne znaczenie, natomiast na obecnym poziomie świadomości proces uzdrowienia powinien postępować bezpośrednio. Teraz każdy świadomy człowiek dotknięty zrządzeniem losu jest w gruncie rzeczy uzdrowicielem, który wie, że to, co należy naprawić, staje się tematem dnia powszedniego. To, że doniesienia dnia nie zawsze są przyjemne, jest chyba oczywiste. Jak inaczej można by zwrócić uwagę ludzką na coś, co powinno zostać uzdrowione? Tak już jest, że operatywne ego samo z siebie nie potrafi rozpoznać tego, co postępuje niewłaściwie. W takich sytuacjach dusza ludzka pozwala sobie wkroczyć do akcji. W tym tkwi największe niezrozumienie zdarzeń. Korygujące impulsy duszy próbują jedynie zoptymalizować, uzdrowić i zharmonizować naszą drogę życiową. Bolesne procesy przeznaczenia Dusza ćwicząca na scenie świata materialnego nie jest zwyrodniałym masochistą, odczuwającym radość w gnębieniu swojego aspektu ludzkiego. Wręcz przeciwnie, wszelkimi sposobami próbuje ona naprowadzić swój aspekt ziemski na właściwe tory, bez zadawania mu bólu. Ponieważ operatywne ego jest świadomym, boskim aspektem, nie można w sposób bezpośredni naruszać jego niezawisłości. Nie wolno łamać Praw Boskiego Porządku, które mówią, że żaden boski suweren, przebywający w Strefie Wolnej Woli – a jest nim każda jednostka ludzka – nie może być hamowany na drodze samoidentyfikacji przez inny aspekt boski, a cóż dopiero pogwałcać jego nietykalność. Jest więc jasne, że nawet Bóg nie może bezpośrednio ingerować w ludzkie przeznaczenie, wolno Mu pomagać pośrednio. Dusza – jako nadrzędna całość – może wkroczyć w grę ludzką, ponieważ inkarnowany element ludzki, choć jest świadomą, boską komórką, wciąż należy do wyżej stojącej całości, jaką ona stanowi. Nadrzędna całość jest zobowiązana do szanowania suwerenności swojej ziemskiej cząstki. Ponieważ wyindywidualizowany w ciele człowieka aspekt duszy pracuje dla dobra swej całości, dusza odpowiada za utrzymanie stałego powiązania, przyjmując tym samym na siebie obowiązek przywódcy. W sferze odpowiedzialności dusza (Naddusza) jest naszym nieodłącznym towarzyszem życia. Zindywidualizowany aspekt, czyli człowiek, operujący za pośrednictwem ego, ma z reguły całkiem odrębne zdanie niż dusza pojmowana jako całość. Mówiąc prościej, oznacza to, że operatywne ego i dusza biorą udział w tej samej grze na scenie świata materialnego, ale z reguły zmierzają do zupełnie innego celu. W ten sposób programowane są konflikty. Ego nie może rozpoznać, o co w życiu chodzi, ponieważ jest skoncentrowane na świecie zewnętrznym, a nie ukierunkowane na wyższe zadania, skrywające się w tle inkarnacji. Poza tym instrumenty świata zewnętrznego – biologiczne organy zmysłów i narządy niższego dala (emocjonalnego, fizycznego, mentalnego) – nie są bezpośrednio wpisane w płaszczyzny duchowe. Mają one swój własny świat, w którym kierują się własnymi prawami. Ponieważ ciężka materia nie dostrzega zamysłów duszy – przynajmniej w pierwszej fazie postrzegania – jesteśmy jako ludzie pozornie odcięci od naszego boskiego źródła. Każda jednostka ludzka wypełnia twórcze zadania nie tylko dla dobra swojej duszy-całości, ale także dla wszystkich dusz. Fascynacja światem zewnętrznym powoduje, że nadrzędna misja inkarnacyjna często zostaje przeoczona albo też całkowicie zapomniana. Wtedy dopiero do akcji wkracza dusza. Największą osobliwością świata ziemskiego jest to, że świadome cząstki boskiego źródła, wprowadzone do świata iluzji, przejściowo same uważają się za “Boga". Mówiąc dobitniej, Ziemia jest sceną, na której można sobie “grzeszyć", tzn. tworzyć własne wizje bez oglądania się na Porządek Kosmiczny. Właśnie tym pochłonięta jest ludzkość, tylko że wynikające z tego konsekwencje, kiedy wracają do stwórcy jako “odpady", sprawiają mu o wiele mniej radości. Kiedyś jednak musi dojść do frontalnego zderzenia z Porządkiem Kosmicznym, jest to uwarunkowane prawem przyczyny i skutku. Aby całokształt wydarzeń nie przerodził się w horror, “wymyślono" korygujące towarzystwo duszy-całości, którego nie można się pozbyć. Inkarnowany aspekt duszy powiązany jest z duszą-całością przez całe życie ziemskie. Jest to tzw. religio – nierozerwalny związek z Praźródłem. Niemożliwością jest, by nasze religio scedować na kogoś innego. Nikt też nie może zająć miejsca pojedynczego człowieka w jego związku z pierwotnym źródłem (duszą-całością) – ani ksiądz, ani guru, ani szaman – nikt! Religio to niezniszczalna, wieczna więź duszy-całości z jej boską cząstką w świecie zewnętrznym. Religio jest niezaprzeczalną częścią rzeczywistości objawionej pod postacią istoty ludzkiej. Dusza wkracza w życie ludzkie Jak już wspomniałem, inkarnacja samoświadomej Iskry Bożej, wypływająca] z duszy-całości, wypełnia ważne zadania dla własnego dobra, jak również dla potrzeb ewolucji postępującej wewnątrz świata materialnego, w który wpleciona jest niezliczona liczba dusz. W pole zadań inkarnacyjnych wetknięte jest również oddzielne, nienaruszalne poletko operatywnego ego. W ujęciu bardziej obrazowym zadanie, jakiego podejmuje się człowiek, może się sprowadzić do rozkoszowania urokami życia, fascynacji i upojenia pięknem materialnego Dzieła Stworzenia. Scena ta daje możliwość odgrywania roli “Boga" we własnym świecie iluzji. Droga w polaryzację – i tym samym wiążące się z nią zaślepienie światem iluzji – nie jest nam wzbraniana. Aby ta podróż nie stała się zbyt bolesna, utrzymujące się połączenie z duszą-całością zsyła nam pomoc i wsparcie w trudnych chwilach. Szkopuł w tym, aby w całej tej grze, z jednej strony, nie naruszyć suwerenności aspektu inkarnowanego w ciele ludzkim oraz jego roli i funkcji, z drugiej zaś – przysłać w porę korygującą pomoc. Głos wewnętrzny byłby najprostszą formą upomnienia. Niestety, człowiek dawno temu przestał go słuchać. Pozostała więc droga pośrednia i automatyzm, czyli działanie samoczynne. Automatyzm pomocy jest tym, co od tysiącleci znane jest wschodnim tradycjom jako prawo karmy. Prawo to mówi, iż każde działanie – a nie chodzi tu tylko o fizyczne, czynne działanie, lecz także o energetyczne, jakim są nasze myśli i uczucia – powiązane jest z nurtem rzeki życia. Konsekwencje wypływające z praw karmicznych, zawierając w swej logice i funkcji subtelną celowość, mają za zadanie przyczynić się do uzdrowienia każdego wypaczonego wzorca. Uproszczone spojrzenie na przyczynę i skutek nie jest może błędne, ale zbyt zawężone, by właściwie zdefiniować faktyczne prawidłowości karmy. Natomiast chrześcijańska wersja wschodnich nauk o karmie – wina i kara – jest po prostu fałszywa. Mimo iż robimy wiele niewłaściwych rzeczy – zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo – w znaczeniu spirytualnym nie jesteśmy nigdy winni! Musimy dźwigać jedynie ciężar konsekwencji, ale niejako karę, lecz jako pomoc w naprawieniu błędów. Ponieważ procesy karmiczne są niezwykle złożone, siły nawigacji karmicznej mogą przejściowo popierać coś “fałszywego" dla dobra efektywniejszego rozwoju. Nasz linearny sposób pojmowania dobra i zła nie jest w stanie rozpoznać kompleksowych powiązań. Jest to największym problemem dla wszystkich idealistów i moralistów. Jednak procesy karmiczne nie mają nic wspólnego z morale czy ideałami. Służą one uzdrowieniu, stąd dozwolony jest również negatywny krok pomiędzy. Prawo oko za oko przedstawia wyjątkowo powolny etap uświadamiania. Z tego wynika, iż za każdym razem, kiedy dochodzi do takiego właśnie wyrównania, rodzi się przyczyna następnych dramatów. Tymczasem tajemnica skoku kwantowego podczas tego typu bolesnych doświadczeń tkwi w aspekcie, na który ezoteryka chrześcijańska kładzie główny nacisk: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: miłujcie się nawzajem. Tutaj widać wyraźnie, że wewnątrz procesów karmicznych zawiera się realna alternatywa transformującej siły miłości bezwarunkowej. Co się wtedy dzieje z energetycznego punktu widzenia? Miłość jest wzorcem świadomości, mogącym anulować lub przekształcić wszystkie negatywne energie. W ten sposób destruktywne formy skupione w przestrzeni astralnej tracą moc oddziaływania, a ich treści energetyczne nie muszą dłużej walczyć o przeżycie. Mądrość ludowa: Miłość odpuszcza morze grzechów pokrywa się z mądrością spirytualną. Niezależnie od podstawowych praw karmy i alternatywnego wykorzystania magicznej mocy bezwarunkowej miłości, dusza wraz ze swoim humanoidalnym, ziemskim przedstawicielstwem bierze aktywny udział w toczących się procesach przeznaczenia. Spirala losu Komunikacja pomiędzy duszą – jako nadrzędną świadomością – a operatywnym ego dokonuje się na poziomie podświadomości, gdzie ego ustawicznie ostrzegane jest przed najsurowszymi konsekwencjami. Ponieważ dusza nie ma bezpośredniego wpływu na ego, wykorzystuje instrumenty CZASU i sytuacje stworzone właśnie przez ego. Podwaliny przyszłości, wypracowane przez ludzkie indywiduum, wraz z nośnikami energii CZASU wgrywają do pola indywidualnego ściśle określone sytuacje. Jeśli chodzi o zjawiska korygujące, to wydarzenia te są najczęściej bolesne, a przynajmniej niemiłe. Tu rodzą się największe nieporozumienia. Ponieważ operatywne ego ma ograniczoną zdolność postrzegania, nie zna przyczyny, dlaczego tak się dzieje. Reaguje zazwyczaj impulsywnie, stawiając kontrę! Operatywne ego odrzuca wszystko, co w życiu nieprzyjemne, dlatego jego reakcje na taką formę przekazu informacji są całkowicie błędne. Niekorzystne sytuacje oceniane są zawsze negatywnie. Jeżeli zamieszana jest w nie inna osoba – z reguły tak bywa – całą winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie ona. Fakt, że to my sami przyczyniliśmy się do nieprzyjemnego biegu spraw, a inni współgracze stanowili tylko pomoc w uzmysłowieniu nam niezbitych faktów, jest natychmiast przez ego odrzucany. Tymczasem my sami jesteśmy sprawcami wszystkich niekorzystnych dla nas zdarzeń, ponieważ materiał (przyczyna) pochodzi z naszego prywatnego magazynu – z odbicia naszych wcześniejszych myśli i uczuć, przez lata modulujących program przeznaczenia. Nasza przeszłość dostarcza budulca na przyszłość. Mało kto ma pojęcie o tym, że przyczyny nauczek życiowych pochodzą ze świata naszych myśli i uczuć, a nie uczynków. Z materiałów zgromadzonych wskutek błędnych reakcji ego na wgrywane do naszego życia informacje i na wydarzenia dnia – programowana jest nasza najbliższa przyszłość. Pierwszym z naszych błędów jest szukanie winnych, których można by uczynić odpowiedzialnymi za nasze własne uchybienia. Jeżeli nie znajdujemy ich na zewnątrz, uciekamy się do grania roli ofiary poszkodowanej przez los i ludzi. I jedno, i drugie jest błędne! Jednak wynajdowanie winnych jest o wiele gorsze, ponieważ stwarza nowe obciążenia, które powrócą do nas w przyszłości. Dusza wieloma kuksańcami usiłuje naprowadzić nas na właściwą drogę, próbuje do nas podejść z wielu stron i wcale nie chodzi jej o to, by się nad nami pastwić. Wciąż stara się jak najłagodniej pokazać operatywnemu ego właściwy kierunek. Największą mądrością życiową jest nauczenie się neutralnego, obiektywnego patrzenia na świat celem rozpoznania wskazówek wgranych w symbolikę wydarzeń. Od kuksańców do prowokacji W jakim stopniu dusza zmuszona jest do wkroczenia ze zrządzeniami losu, w takim też będzie to negowane przez ego. Sprzeciwi się ono każdej – nawet najłagodniejszej – formie pomocy, spiętrzając tym samym napór informacji. Ich intensywność zależeć będzie, z jednej strony, od konieczności natychmiastowej korekty, z drugiej zaś, od stopnia szkodliwości niewłaściwych perspektyw, jakimi zasłania się ego. Nierzadko dusza musi użyć broni większego kalibru, chcąc przebić się do rzeczywistości dnia powszedniego. Początkowo “szturchańce" te objawiają się pod postacią uciążliwości spraw codziennych, z których niewiele można jednak wyczytać. Dopiero potem wydarzenia zaczynają szokować nas tak, że nie sposób ich przeoczyć. Błędne rozumienie drobnych potyczek w życiu blokuje zawarte w nich informacje, adresowane do ego. Niestety, człowiek zapomniał o możliwości stawiania pytań, dlatego też nie oczekuje nadejścia odpowiedzi. Tymczasem panorama codziennych wydarzeń jest przesyłaną na bieżąco informacją. Dusza przemawia do ego przez określone obrazy, konkretne sytuacje, wydarzenia. “Mityczny" człowiek potrafił zrozumieć ich wymowę. “Analityczny" człowiek zatracił, niestety, tę zdolność. Teraz od nowa musimy uczyć się języka duszy. Jest to niezwykle mozolna droga. Dusza posługuje się różnorodnymi narzędziami – nawet nowoczesną techniką, z pomocą której może swobodnie przenosić informacje ze “środka" na “zewnątrz". Mi". Najistotniejszą sprawą jest to, że także ciało ludzkie bierze udział w tej grze. Oznacza to, że wszystkie wydarzenia nadwerężające ciało, takie jak zranienia czy wypadki, ostrzegają, że osiągnięty został punkt kulminacyjny. Nasz “fizyczny wehikuł" – ciało – odgrywa tu wyjątkowo ważną rolę. Bardziej skomplikowana jest tematyka chorób, będących również nośnikiem informacji. Lżejsze choroby tylko sporadycznie mogą przynosić “odgórne" informacje, częściej służą doraźnej transformacji osobistych dysonansów energetycznych. Tyczy się to przede wszystkim chorób, mających przyczynowe oddziaływanie w życiu, tzn. stworzonych przez danego osobnika pod wpływem chwili, a więc nie mających większego związku z ważnymi procesami inkarnacji. Sprawy uboczne, manifestujące się pod postacią drobnych dolegliwości, transformowane są samodzielnie przez samoczynny mechanizm obronny ciała biologicznego. Oznacza to, że przezwyciężenie wielu chorób – przede wszystkim tych lżejszych – jest zwykłym, naturalnym procesem zdrowienia i nie ma nic wspólnego z karmą. Od prowokacji do dramatów Jeżeli ego nie reaguje na “prowokacje" duszy, energetyczna spirala losu spowalnia swój obrót, tamując naturalny przepływ. Procesy życiowe stają się przytłaczające, aż w końcu dochodzi do nadmiernego przeciążenia i wtedy spadają na człowieka tzw. zrządzenia losu. Do takich środków nacisku dusza ucieka się w ostateczności, tzn. kiedy zawiodą wszystkie łagodniejsze próby przebudzenia. Niezrozumienie wymowy dramatycznych ciosów przeznaczenia bierze się z ludzkiego zaślepienia i egocentryzmu, a także niewłaściwie pojmowanego współczucia. Z trójwymiarowego punktu widzenia nie sposób sobie wyobrazić, by dusza-całość celowo konfrontowała swój aspekt ziemski z okrucieństwem. Dla duszy liczy się dobro całości i właściwe wypełnianie zadań inkarnacyjnych, do których realizacji powołany został aspekt ludzki. Przy ciągłej odmowie wykonywania określonych zadań i niemożności nakłonienia aspektu ziemskiego do współpracy, dusza będzie musiała nadrobić zaległości w następnej inkarnacji. Im silniejszy jest sprzeciw ego, tym dramatyczniejsze zrządzenia losu spadają na człowieka. Są to ostatnie już próby, podejmowane dla osiągnięcia wyznaczonego wcześniej celu. Uzyskany ostatecznie wynik jest miernikiem poziomu świadomości duchowej. Jego forma energetyczna ma ogromne znaczenie dla rozwoju planety, stąd lepiej osiągnąć go w obecnej inkarnacji nawet za cenę bólu – niż ponawiać próby w następnej inkarnacji w cięższych warunkach. Każda pojedyncza dusza – jako instrument CZASU – ma też zobowiązania wobec całości dusz (rodzin duchowych). Wszystkie dramaty życiowe pokazują osobnikowi, gdzie tkwią największe deformacje i jak należy je naprawiać. W Nowym Testamencie czytamy: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą (Ewangelia wg św. Mateusza 10,28). Od razu wyjaśniam – nie podlega to żadnej dyskusji – że dusza jest niezmiernie szczęśliwa, widząc na “froncie" swojego dzielnego “żołnierza" albo też swój suwerenny aspekt objawiony w ciele ludzkim, z radością wypełniający misję. Wtedy na wszelkie sposoby stara się mu pomóc w utrzymaniu tego stanu. Pełne poczucie szczęścia jest optymalnym stanem, przewidzianym dla każdej inkarnacji. Każde zbłądzenie ego – jego chęć wypróbowania własnych dróg, odległych od Porządku Kosmicznego – wyzwala konieczność przymusowej korekty, której celowości ego, niestety, nie chce zrozumieć, dlatego odrzuca każdą proponowaną mu pomoc. Świat iluzji ma wiele pułapek, w które daje się schwytać ego-świadomość. Z reguły chce się ona oderwać od całości, co więcej, jej kosztem próbuje prowadzić swoją własną grę albo też w ogóle niczego nie dostrzega. Ponieważ oderwanie się od osobistej esencji duchowej jest niemożliwe, każde działanie przeciwko całości pociąga za sobą konsekwencje przyczynowe, które wcześniej czy później trzeba będzie naprawić! Dusza-całość nie ma praktycznie wyboru. Im prędzej uda się jej skorygować fałszywy kierunek z pomocą oddziaływujących twórczo aspektów, bez względu na czas i miejsce, tym szybciej przybliży się ku innym, wyższym perspektywom stwarzania. Jest to punkt, który tradycja buddyjska określa jako zakończenie cyklu reinkarnacyjnego. Jakimi zasadami kieruje się dusza? W tym miejscu należałoby wspomnieć o wspólnej grze duszy, ego i praw CZASU. W źródłach wedyjskich mówi się o czasie subiektywnym (dusza przyczynowa) i obiektywnym (wzorzec neutralny). Czas subiektywny jest skrzynią skarbów, w której gromadzone są informacje z życia jednostki. W terminologii spirytualnej określa się go pojęciem duszy przyczynowej. Każda myśl i wszystkie odczucia stwarzają określoną formę pośredniej lub bezpośredniej informacji. Bezpośrednią formą informacji jest pole aktualnej świadomości, które drogą pośrednią rozbudowuje pole energii wnoszące ściśle określone treści. Tym materiałem posługuje się dusza i to on przesądza o przyszłości osobnika. Mówiąc prościej, oznacza to, że wszystkie myśli i uczucia człowieka pozostawiają po sobie trwałe ślady w jego aurze. Tu należy podkreślić, że podobne myśli i uczucia kumulują się w tych samych treściach. Z tego wynika zmienność gry pomiędzy specyficznym polem świadomości (albo inaczej, światopoglądem jednostki lub polem duchowym) a słowami i uczynkami. Tylko to, czym Przepełnione jest pole mentalne i emocjonalne, płynie przez nasze usta! Świadomość przesądza też o naszych czynach. Tę zależność najtrafniej wyrażają słowa Przypowieści z Nowego Testamentu: Dobre drzewo daje dobre owoce. Z tego względu jest niezmiernie ważne, by świadomie uporządkować swoją postawę wobec życia, ponieważ owoce (czyny) wynikają same z siebie. W świecie pozy i masek wychodzi się z założenia, że najważniejszy jest tylko obraz zewnętrzny – image, czyli powierzchowność. W ten sposób coraz bardziej powiększa się przepaść pomiędzy prawdziwym jestestwem a pozornym obrazem osobowości. Tego zróżnicowania nie wytrzyma na stałe żadne pole świadomości i w końcu dojdzie do potężnego “wybuchu"! Tylko ten, kto pozostaje sobą, jest w życiu wiarygodny i ma o wiele więcej możliwości dokonania łagodnej korekty niż uparci, zatwardziali pozerzy. Z napływających myśli i uczuć tworzą się stężone formy energii, które można nazwać potencjalnymi programami. Tego rodzaju programy wirtualne każdy człowiek nosi w swej aurze. Dążą one do tego, by stać się rzeczywistością, tzn. objawić się w świecie fizycznym. Osoby widzące aurę mogą zobaczyć w niej programy wirtualne. Ukazują się one tak realnie, jak realnie odbieramy obrazy w naszych snach, chociaż powszechnie wiadomo, że wydarzenia w snach rozgrywają się w ciągu kilku zaledwie sekund. Każda dusza posługuje się wzorcami wirtualnymi w celu przekazania informacji. Wzorce te, stwarzane przez operatywne ego, stanowią doskonałą formę komunikacji. Sygnały ostrzegawcze objawiają się zawsze we właściwym czasie, natomiast manifestacja przykrych wydarzeń to odpowiedź na egocentryczne zaślepienie i głuchotę zmysłową. Nasze własne “brudy" wykorzystywane są do wnoszenia do życia niezbędnych informacji za pośrednictwem konkretnych wydarzeń. Budulca do wgrywania zrządzeń losu dostarcza operatywne ego z lat minionych. Dusza przetwarza osady przeszłości tak, by jak najlepiej posłużyły teraźniejszości do uruchomienia korekty i tym samym zoptymalizowały wypełnianie zadań inkarnacyjnych w przyszłości. Każdy człowiek sam określa swój los W grze toczącej się pomiędzy ego, duszą i operatywnym spichlerzem (ciało przyczynowe), w którym zapisane jest to wszystko, co człowiek kiedykolwiek uczynił, pomyślał i poczuł – moduluje się proces życia, czyli przeznaczenie. Z tego wynika, że materiał, z jakiego utkany jest wzorzec indywidualny, pochodzi nie od kogoś drugiego, lecz od siebie samego. Z indywidualnym przeznaczeniem nie ma nic wspólnego ani obca istota, ani Bóg, ani żadne inne ty. Oczywiście, zdarza się, że inkarnowane aspekty wielu dusz, czyli inni ludzie, odgrywają przy tym pewną rolę i są ze sobą powiązane losowe. My, jako kolektyw ziemski, optymalizujemy toczący się proces naprawy dla naszego wspólnego dobra. Z tego względu wszyscy ludzie są ze sobą w jakiś sposób połączeni. Aby nie zrodziło się podejrzenie o istnienie pewnego skostniałego wzorca przyszłości, wyjaśniam, że zgodnie z obowiązującymi w życiu prawami rezonansu ludzie o podobnym ego skłaniają się ku sobie Taka konstelacja społeczna jest w pełni akceptowana przez ich dusze. W określonych przypadkach możliwa jest pewna pomoc ze strony dusz, tak abyśmy mogli trafić na właściwego partnera lub współpracować z właściwymi osobami. Każdy człowiek może sam spokojnie optymalizować swoją drogę przeznaczenia bez Irracjonalnego lęku o przyszłość, ponieważ dusza nigdy nie wkracza natychmiast ze swoją ochroną i nie ingeruje przedwcześnie, jedynie jej pomocny aspekt wciąż towarzyszy naszemu operatorowi – ego – w świecie zewnętrznym. Codziennie dostajemy więc cenne wskazówki i codziennie jesteśmy subtelnie naprowadzani. Jedyne, co powinniśmy mieć na oku, to informacje dnia. Umiejętność odczytywania ich mądrości jest kluczem do utrzymania pod pełną kontrolą biegu swojego życia. Na zakończenie jeszcze raz chciałbym podkreślić, że przeznaczenie nie jest wyimaginowanym przypadkiem, za który odpowiedzialny jest jakiś obcy Bóg, zsyłający zły los. Wszystko, co nas w życiu spotyka, ma ścisły związek z procesami nauki. Przeszłość i przyszłość spotykają się zawsze w TERAZ. Przeszłość jest przestrzenią, gdzie produkuje się cegiełki mające zamanifestować przyszłość. Przyszłość wciągnięta jest w tę grę, ponieważ każda inkarnacja zdefiniowana jest w zamiarach duszy. Nasze zamysły sterują wszystkimi procesami teraźniejszości. Wszystko to, co wiąże się z przeznaczeniem, zawsze ma swój sens. Nic nie jest bezcelowe! Wszystko, co się dzieje, jest właściwe, nawet jeśli operatywne ego jest innego zdania i choć nie zgadza się z pewnymi wydarzeniami, wydarzenia te i tak są “właściwe". Nic, czego nie potrzebujemy, nie jest wgrywane do naszego życia. Nic dziwnego, że nasze kochane ego przełyka gorzkie pigułki z wielkim trudem. Nikt nie doświadcza w życiu tego, czego nie powinien przeżyć. Wszystko jest konieczne! Nigdy też nie zostaje przy tym pogwałcona indywidualna niezawisłość. Zawsze możemy zareagować. Twórcze ja zachowuje swoją niezależność także w strefie nieświadomości, czyli strefie zaciemnienia. Żaden człowiek nie jest zdalnie sterowanym robotem, wypełniającym cudze polecenia. Zdarza się jednak, i jest to jak najbardziej prawidłowe, że formy astralne współpracuj ą ze świadomością ludzką. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy w ciele przyczynowym skupione są określone wzorce energetyczne, z którymi mogą wchodzić w rezonans odpowiednie energie astralne, oddziaływując na nie jak wzmacniacz. Zbiorowy los ludzkości W dotychczasowych rozważaniach rozpatrywaliśmy tematykę przeznaczenia pojedynczego człowieka, ale nie wolno nam też zapominać o przeznaczeniu zbiorowym. Proces indywidualny jest bez wątpienia bardzo ważny, ale każdy pojedynczy aspekt jest przecież częścią całości, czyli ogólnego procesu ewolucyjnego ludzkości. Nawet jeśli jednostka wysuwa się do przodu, rozwój całościowy i tak jest pierwszoplanowy. Ludzkość – jako całość – zaszeregowana jest w większe grupy albo też strefy specyficznego rozwoju, chociażby z uwagi na rasę, lud, plemię czy centra kulturowe. Choć uczestniczy we wszystkich globalnych wydarzeniach, nie należy jednak pomijać celowości jej zróżnicowania. Różnice wynikające z przynależności do określonej rasy, ludu czy kultury mają swoje specyficzne znaczenie. Ważne są też strefy przynależne do tej samej grupy językowej. Nie jest więc przypadkiem, że rasy, ludy i kultury podlegały odrębnym procesom rozwoju. Nie występowało tam zjawisko “wymieszania", pomijając wielkie wędrówki ludów, postępujące w dużych odstępach czasu. Owe “zamknięte" cykle zawsze były bardzo ważne. Rozwój wewnętrzny mógł bowiem przebiegać bez zakłóceń. Z punktu widzenia kolektywnej płaszczyzny duchowej liczyło się to, że oświecenie dokonywało się w aurze danego obszaru. Przedwczesne wmieszanie się “obcych" utrudniłoby osiągnięcie zbiorowego celu, a nawet uczyniłoby go niemożliwym do osiągnięcia. Nie jest też przypadkiem, że dopiero w obecnych czasach zaczęło się dokonywać stapianie różnych kultur w skali dotąd nieznanej. Mimo iż na scenie zewnętrznej wynurzają się związane z tym liczne problemy, to jednak procesy te wnoszą coś niezwykle istotnego do wnętrza. Wprowadzając nowe treści, charakterystyczne dla poszczególnych kultur, wzajemnie je dopełniają, tak że odkrywane skarby i mądrości mogą być wykorzystane przez większą całość. Obecne ruchy migracyjne, mimo iż przysparzają wielu problemów, powinny być rozpatrywane z nieco innego punktu widzenia. Multimilionowe procesy, wciągając aspekt ego, wywołują pewien niepokój, a nawet reakcje obronne wśród ludzi. Wiele indywidualności wciąż jeszcze nie włączyło się w procesy CZASU. Choć w świetle praw CZASU faza rozwoju poszczególnych kultur została zakończona, w strefie ochronnej nadal utrzymuje się pole świadomości o niezwykle silnych tendencjach nacjonalistycznych i rasistowskich. Tam właśnie programowane są wszelkie konflikty. Niezależnie od dominujących programów każda grupa, nacja, lud, kultura ma swoje przeznaczenie, uwarunkowane wcześniejszymi fazami rozwoju. Dusze – od stuleci czy tysiącleci związane z zadaniami określonych ras, ludów, kultur – podlegają tym samym mechanizmom korekty, co jednostka. Także tu zauważa się wzrost intensywności podejmowanych prób uszlachetniania. Pola duchowe Wyższej Świadomości Grupowej najprecyzyjniej można by określić mianem Nad-duszy, tak jak ma to miejsce w przypadku jednostki. Świadomość zbiorowa jest swego rodzaju komunikatywnym partnerem Nad-duszy, pojmowanej jako całość wszystkich indywidualnych dusz, które przyłączyły się do wypełniania wspólnych zadań w świecie zewnętrznym – wewnątrz ludów, ras, nacji. We wspólnocie dusz istnieje określona hierarchia – niżej stojące podporządkowane są wyżej stojącym. Także tu podejmowane są próby łagodnej korekty grupowych płaszczyzn duchowych i nakierowania fałszywego kolektywnego ego na właściwą drogę w świecie zewnętrznym. I tak jak ciężko jest przełamać opór jednostki, tak w przypadku grupy jest jeszcze gorzej. Szczególne utrudnienia stwarzane są przez manipulacje zewnętrzne, dlatego uzdrowienie świadomości zbiorowej przebiega o wiele mozolniej. Należy też wspomnieć o tym, że wewnątrz procesów kolektywnych biegną o wiele ważniejsze karmicznie uwarunkowane procesy naprawcze. Nasza historia dostarczyła nam wielu dramatycznych dowodów. W sferze korekty świadomości zbiorowej genialnym rozwiązaniem byłoby uzmysłowienie sobie faktu, że wszystkie wydarzenia i zjawiska są informacją i jednocześnie wskazówką o toczących się wewnątrz procesach naprawy. Taki skok kwantowy w świadomości zbiorowej zaoszczędziłby ludzkości wiele cierpienia na scenie ziemskiej. Ponieważ “wartość" kolektywu jest sumą wartości poszczególnych jednostek, z tego wynika, że znaczącego skoku dokonuje pojedynczy człowiek. W procesie ewolucyjnym oddziaływuje tzw. pryncypium wysoko jakościowego minimum (teoria stu małp). Wystarczy stosunkowo niewielka liczba uświadomionych jednostek, by zmienić określoną świadomość grupową. Magiczne oddziaływanie dokonuje się tutaj przez sprzężenie zwrotne pola morficznego danej grupy. Im więcej jednostek rozpozna, co TERAZ faktycznie się dzieje, tym łagodniejsza będzie korekta drogi zbiorowej. Rozpowszechniana wciąż iluzja, że przez walkę ze “złem" można zmienić świat na lepsze, ma na pewno dobre intencje, ale, niestety, w ogóle nieprzydatne w życiu. Każda walka w imię “dobra" zasila energią biegun przeciwny! Świat zmieniają osoby działające w ciszy swego serca. Tutaj liczy się tylko czysta świadomość i żywa, bezinteresowna miłość. Ponieważ kolektyw ziemski wciąż pozostaje głuchy, obecnie wyjątkowo znacząca staje się umiejętność odczytywania znaków CZASU przez jednostki. Mimo to także grupom bez przerwy się pokazuje, co robią niewłaściwie i dokąd powinny zmierzać. To, ile trzeba zebrać bolesnych doświadczeń, by rozpoznać cel podróży ziemskiej, zależy od dojrzałości duchowej nacji, ludu, kultury. Znaki CZASU są czymś więcej niż pustymi słowami. Stanowią bezpośrednią informację adresowaną do zainteresowanych kręgów. Tymczasem my potrafimy je jedynie analizować, a potem zaczynamy szukać winnych. Cóż za błazeństwo! Znaki CZASU w nawiązaniu do TZOLKIN Co wspólnego ma kalendarz Majów z przeznaczeniem? Wiele! Jak już wspomniałem, dusza komunikuje się ze swoim niezawisłym aspektem ziemskim (usytuowanym w świadomie myślącej istocie ludzkiej) za pośrednictwem CZASU, który ma dwojakie znaczenie. Czas subiektywny omówiłem w poprzednich rozdziałach, dlatego teraz zajmiemy się czasem obiektywnym, czyli TZOLKIN. Orbity wzorców CZASU ukazywane są w Tzolkin obiektywnie – z neutralnego punktu widzenia i bez jakiegokolwiek przejaskrawiania. Są one absolutnie nienaruszalne! Ludzkie ego nie jest w stanie zmienić orbity energetycznej i odwrotnie – świetlany kod wzorców podstawowych nie ingeruje w bezpośrednie działania człowieka czy ludzi. Operatywne działania nie mogą jednak wykraczać poza ramy wyznaczone przez dany wzorzec. Mówiąc jaśniej, oznacza to, że energie dnia w TZOLKIN poruszają się wewnątrz neutralnie zdefiniowanego pierwowzoru. Z całą pewnością możemy więc przyjąć, że cykliczny przepływ kodów energetycznych w sieci CZASU przynosi także informacje o stanie pól indywidualnych. Dzięki energiom dnia aktualizuje się oddziaływanie odpowiednich rezonansów na pole indywidualne (ciało przyczynowe). Z tego wynika, że również nasze ciało świetlane wciągnięte jest w krystaliczną sieć struktur CZASU. Obejmuje ona 260 pól częstotliwości wyrażonych w 260 archetypowych formach Tzolkin (260 kinów). W ten sposób – adekwatnie do energii dnia – wyznaczony zostaje zasięg zmienności oddziaływań pól indywidualnej “historii" karmicznej. Uproszczone formy energii dnia korespondują z odpowiednią treścią wzorców ciała przyczynowego według ściśle określonych prawidłowości. Podstawowy wzorzec jakości dnia, zakodowany jako energia kinu, aktywuje w polu osobistym dokładnie te treści, które przyporządkowane są tej samej częstotliwości. W ten sposób wytwarza się pole wzajemnych rezonansów pomiędzy energią dnia a odpowiednim aspektem duszy przyczynowej. To, co podlega wpływom energii dnia wysuwa się na plan pierwszy, tzn. zostaje wprowadzone w drgania, wywołując określony skutek działania (wydarzenie, doznanie). Ponieważ kin dnia, oprócz energii dnia, ujmuje też inne aspekty (np. energię miesiąca, roku), nie zawsze przy powrocie tego samego kinu dnia oddziaływać będzie cała treść przypisanego mu pola, lecz tylko te aspekty, które odpowiadają całokształtowi tejże energii, tzn. energii dnia, miesiąca i roku. To samo tyczy się aspektów indywidualnych w kalendarzu osobistym. W ten sposób tworzy się wzorzec wyjściowy dla ściśle określonych wydarzeń. Tzolkin reprezentuje struktury CZASU, które aktualizowane są na bieżąco w ciągu dnia. Kin dnia stanowi wyznacznik wielkości i zasięgu oddziaływania energii danego dnia. W Tzolkin zapisane są wszystkie ślady CZASU, które bez trudu możemy teraz odczytywać. Energetyczny kalendarz stanowi centrum nawigacji. Znając szablony CZASU, natychmiast można odczytać, na jakim wzorcu podstawowym bazują osobiste doznania. Scena 20 solarnych archetypów wskazuje, na jakiej płaszczyźnie przyczynowej dokona się oddźwięk. Natomiast 13 tonów określi pulsację energii, na którą zareaguj e ściśle określone pole. Kalendarz energetyczny – szablony CZASU Kalendarz energetyczny przedstawia konstrukcję bazującą na wiedzy trzech kultur: egipskiej, celtyckiej, majańskiej, jednocząc je na “koniec czasów". Ponieważ ujmuje on wszystkie płaszczyzny energetyczne, staje się niezwykłym unikatem. Jako energetyczny Kalendarz Trzynastu Księżyców zahacza o mądrość kalendarza nordycko-celtyckiego, który doskonale sprawdził się w historycznym czasie. Pryncypium “13" jest miarą ruchu i jednocześnie jedynym właściwym rytmem na planecie Ziemi, z którego wynikają 28-dniowe cykle planetarne wewnątrz 365 dni roku. 28-dniowy żeński rytm Ziemi nie jest więc przypadkowy. Jako energetyczny kalendarz Majów wnosi prastarą wiedzę o treści CZASU. 260 kinów symbolizuje archetypowy kod programu ziemskiego Dzieła Stworzenia. Ponieważ istota ludzka jest najwyższą formą życia biologicznego na planecie, każdy człowiek nosi w swym kodzie świetlanym 260 podstawowych Wzorców energetycznych i tym samym staje się tzw. modułem 260. Początek roku w kalendarzu energetycznym przypada na 26 lipca. Punkt przecięcia roku jest reliktem wiedzy starożytnego Egiptu. Już przed tysiącami lat Egipcjanie wiedzieli, że Ziemia ma wiele do czynienia z Syriuszem. Tę zależność po-twierdziła współczesna nauka przy pomocy technik komputerowych. Neutronowe promienie Syriusza B trafiają na Ziemię regularnie co 365 dni – w lipcu w dniach Psa – wyznaczając w ten sposób długość roku solarnego. WYMIARY TU I TAM Ci, co wyszli z Jasności, zawsze szukają do niej dróg. W tym tkwi ich siła, że wiedzą, czego szukają. Kto zna cel, nie może zabłądzić. Może jedynie zbłądzić, lecz po chwili wie, że nie jest w tym miejscu, gdzie chciał być. To jest przypomnienie prapamięci. Hanna Kotwicka CZĘŚĆ PIERWSZA Słowo wstępne Cieszy mnie, że po dwuletniej przerwie znów mogę przemówić do Czytelników za pośrednictwem tego oto kompendium. Tematyka CZASU, kalendarz Majów i związana z nim literatura, jak również odczyty i seminaria pochłaniały wiele czasu. Pierwsza część książki ma rozjaśnić nasze pojęcie o wielowymiarowości Bytu. Wiele z tych kwestii wyjaśniałem na seminariach, ale kompleksowe związki, które tutaj przedstawiłem, zostały mi odsłonięte dopiero w ostatnich tygodniach. Dzięki rozszerzeniu świadomości do poziomu czwartego wymiaru CZASU rozwinąłem wielowymiarowe myślenie i dopiero teraz sam pojąłem rządzące tam prawidłowości. Nigdy nie chowam dla siebie tego, co objawia się mojej świadomości, lecz pragnę przekazywać tę wiedzę dalej, w sposób jak najbardziej przystępny i zupełnie bezwarunkowo. Jak zawsze, tak i teraz nie roszczę sobie żadnych praw do wiedzy, którą przelewam na papier. Jestem przekonany, że lektura tej książki pomoże wielu Czytelnikom uzyskać jaśniejszy obraz wielu kwestii życiowych, niż ten, który tu odsłoniłem. Jako człowiek myślący kompleksowo staram się jak najprościej wyrażać swoje myśli, dotyczące skomplikowanych powiązań i w ten sposób ułatwić zrozumienie gigantycznych procesów i wydarzeń, jakie dokonują się we Wszechświecie. Zdarza się jednak, że w procesie rozpoznawania niektóre szczegóły nie mogą być jeszcze w pełni wyjaśnione. Ufam, że wiedzę, którą przekazuję w tej książce, wypełnia DUCH Jasności. Nie należy jednak odrzucać czy negować perspektyw, przedstawianych przez innych autorów. Każdy z Czytelników ma prawo do własnego poglądu i nie musi się zgadzać z tym, co ja myślę. Tyczy się to szczególnie przekonań i programów religijnych. Powiem więcej: w procesie STAWANIA-SIĘ-ŚWIADOMYM należy brać pod uwagę absolutnie wszystkie aspekty, bo tylko tak można stworzyć obraz całości. Aby zrobić krok do przodu, należy skonfrontować wiedzę, przekazywaną nam zPokolenia na pokolenie, z tą która przychodzi dzisiaj. Im szybciej uda się nam odkryć głębszy sens Bytu na Ziemi, tym prędzej zdołamy skorygować błędy cywilizacji i niewłaściwe kierunki rozwoju. Druga część kompendium ukazuje energetyczne i spirytualne związki, pomaga zrozumieć indywidualne i kolektywne fenomeny, które towarzyszą nam od dłuższego czasu na Ziemi. Już samo pojęcie WYMIAR mówi, że wszystko jest dokładnie WYMIERZONE, a więc musi się opierać na ściśle określonym porządku. Jest szczególnie ważne, by nasze ciało mentalne dobrze zrozumiało sieć kompleksowych powiązań. Podział Bytu na trzynaście wymiarów, na czym opiera się kosmologia Majów, znalazł potwierdzenie w teoriach współczesnej fizyki, której przedstawicielem jest między innymi Burkhard Heim, mówiący o dwunastu wymiarach plus jeden. Według niego porządek “12 + 1" jest tak logiczny, że i ja zdecydowałem się zająć tematyką trzynastu wymiarów. Na temat podziału wymiarów istnieje wiele różnorodnych tez, opierających się na ściśle określonym porządku liczb, które z ich punktu – widzenia – wydają się absolutnie prawidłowe. Pozostaje tylko pytanie, co chcą one wyrazić i do czego właściwie służą? W gruncie rzeczy każda z tych teorii idzie tropem odwiecznych, mentalnych poszukiwań dotyczących funkcjonowania Wszechświata. Teorie naukowe, jak również wiedza spirytualna na temat pierwszych sześciu wymiarów, w których egzystuje zewnętrzny, fizyczny i niefizyczny świat, całkowicie się pokrywają. Na koniec chciałbym podziękować mojej ukochanej partnerce Edith za pomoc przy wygładzaniu niedociągnięć literackich, a także mojemu synowi Andreasowi za jego wielki wkład pracy w przygotowanie tej książki do druku. Johann Heidenreichstein, 1999 Wprowadzenie Wyobrażenia i wizje, dotyczące wymiarów innych niż ten, w którym żyjemy, interesowały ludzkość od zarania dziejów. Z pomocą intuicji stworzono wiele mitycznych obrazów, potem dołączyły do tego projekcje analityczno-teologiczne, później tezy filozoficzne i na koniec – w naszej epoce – teorie naukowe. Odpowiednio do ówczesnego poziomu świadomości, każda z tych teorii zyskiwała statut obowiązującej w danej epoce. Dopiero w XX stuleciu wykształciło się zupełnie nowe spojrzenie na otaczającą rzeczywistość. Niezależnie od wciąż jeszcze obowiązującego starego programu wiary czy specyficznych tradycji kulturowych, coraz wyraźniej zaczęły się krystalizować indywidualne wizje trójwymiarowej świadomości. W tej pracy będę nawiązywać tylko do naszego kręgu kultury. W innych częściach globu – w regionach o innych korzeniach duchowych – wiele z tych kwestii postrzegano by zupełnie inaczej. Nie ulega wątpliwości, że europejski nurt kultury ma przeogromny wpływ na losy całej planety z uwagi na rozwój technologiczny i inne, dominujące dziedziny. Przypatrując się historii ludzkości z obiektywnego punktu widzenia, od razu dostrzegamy, że w pewnych epokach, nazwanych przez naukę czasami osiowymi, nie dochodziło do radykalnego skoku w rozwoju ewolucyjnym. W tych epokach do głosu doszły jedynie fundamentalne problemy ludzkości, ale wszystko ograniczało się do trójwymiarowej czasoprzestrzeni. Wielkie historyczne postacie czasów osiowych wyznaczyły później programy religijne (Mojżesz, Budda, Lao Tse, Jezus z Nazaretu), inne z kolei pozostały na neutralnej, duchowej pozycji (Sokrates, Platon). W wielu kulturach nauki wielkich proroków zostały zintegrowane z istniejącymi programami religijnymi. W żadnym wypadku nie wolno traktować moich wywodów jako próby wartościowania treści religijnych! Poruszając te kwestie, pragnę jedynie zaakcentować, że w określonych, linearnie zdefiniowanych czasach historycznych zaznaczały się silne impulsy w kierunku rozszerzenia świadomości człowieka. Nie ulega wątpliwości, że współczesna ludzkość – bez względu na krąg kulturowy, do jakiego przynależy – wkracza teraz w wyjątkowo doniosły okres historii. Celowo napomykam o tym, aby uwzględnić także i ten fenomen. Dzięki odkryciu praw rządzących wewnątrz niezbadanych jeszcze płaszczyzn CZASU, jesteśmy teraz w stanie uporządkować wydarzenia historyczne. Wszystkie zjawiska pojawiają się cyklicznie i przebiegają według określonego rytmu CZASU. Od stuleci cała ludzkość odczuwa niewiarygodny niepokój, którego nie sposób nie zauważyć. To zjawisko nasila się, wywierając nacisk na każdą jednostkę ludzką. Ten proces nie ominie nikogo, choć u każdego z nas – w zależności od poziomu świadomości – może przebiegać odmiennie. Obecne wydarzenia dowodzą, że przekazane nam niegdyś normy i wartości j ścierają się teraz z nowymi poglądami i są odrzucane nie tylko przez pojedyncze i osoby, ale przez całe grupy i generacje. Ludzkość zdaje sobie sprawę, że żyje w czasach przełomu. Z punktu widzenia historii, człowiek sam wybiera możliwości i nie ma tu żadnego przymusu. W tym miejscu należałoby wyjaśnić, że wszystkie przepowiednie – obojętnie, skąd się wywodzą – przyporządkowane są do tak zwanej strefy prawdopodobieństw. Nikt nie jest w stanie stuprocentowo przepowiedzieć przyszłości. Z góry przesądzona przyszłość prowadziłaby do wielu absurdów. Przepowiednie pokazują nam jedynie możliwości rozwoju, inaczej niepotrzebny byłby świat materii. Teraz wracamy do punktu, do którego powinni dotrzeć wszyscy poszukiwacze prawdy. Aby doświadczyć nieskończoności, najpierw trzeba nauczyć się świadomie postrzegać samego siebie. Tę zdolność mają wszystkie istoty ludzkie. Zjawisko śmierci fizycznej nie świadczy nigdy o końcu, pozostawia jednak wiele pytań dotyczących dalszego Bytu. Czy rzeczywiście nie ma końca? Czy Byt przezwycięża śmierć? Dziś znowu stajemy na rozdrożu, gdzie pojawia się odwieczne pytanie: kim jesteśmy? Kim jestem? Jaki sens ma moje życie? W dalszej części książki przekażę najnowszy punkt widzenia, uwzględniający teorie naukowe, jak również podzielę się spostrzeżeniami, których dostarczyli nam ci, którzy byli tu przed nami. Nie ma wątpliwości, że obecnie znajdujemy się w takiej fazie CZASU, gdzie pewna subtelna strefa stwarza wiele dogodnych możliwości ku temu, abyśmy mogli rozszerzyć nasze pole postrzegania, dotrzeć do innych rzeczywistości, a tym samym uzyskać lepszy wgląd i klarowniejsze spojrzenie. Czasoprzestrzeń Po raz pierwszy w historii ludzkości docieramy do specyficznej strefy rozpoznania. To, czym rzeczywiście jest CZAS i PRZESTRZEŃ, teraz możemy objąć mentalnie. Doświadczenia, jakie zbierał człowiek w czasoprzestrzeni, już same w sobie były bardzo ograniczone. Biologiczny człowiek doświadcza przestrzeni jako ograniczonego horyzontu, gdzie istnieje początek i koniec. Tyczy się to także przestrzeni kosmicznej, którą nazywamy niebem. Jej ogrom wykracza poza ludzką zdolność postrzegania. Natomiast “czas" zdefiniowaliśmy w cyklach astrofizycznych, które pozwalają dostrzec jego upływ, takich jak dzień, rok, miesiące... Ponieważ wszystkie obserwowane procesy związane były z ruchem w przestrzeni, także i czas musiał należeć do przestrzeni. W tym spektrum zdefiniowaliśmy czasoprzestrzeń według parametrów xyz. Jeśli chodzi o materię, to na skutek braku możliwości technicznych jeszcze do niedawna pojmowaliśmy ją dosłownie – jako coś trwałego. Natomiast stan lotny, np. powietrze, sprawiał nam pewne kłopoty. Stan skupienia podzieliliśmy na stały, ciekły i gazowy, ale dopiero odkrycie atomu pozwoliło zrozumieć właściwości owych trzech form. Dzięki Einsteinowi przekroczyliśmy granice materii atomowej i tym samym musiały runąć fundamenty starego obrazu świata. Materiałistyczny obraz świata wykształcił projekcje, że świat nie może istnieć w żadnej innej formie niż materialna. Ta teoria runęła w okamgnieniu, ale trzeba było prawie stulecia, by znaleźć niezbędny fundament. Badania teoretyczne i analityczne posuwały się bardzo szybko do przodu. Nauka wniknęła w głębię subatomowego świata i jego prawidłowości. Decydujący krok zrobił dopiero dr Peter Plichta – chemik, fizyk i matematyk. Udało się mu czysto teoretycznie udowodnić istnienie abstrakcyjnej czterowymiarowej przestrzeni, a więc czegoś, co zakładano, że jest, ale czego zupełnie nie znano. Trójwymiarowo ograniczona przestrzeń, jaką wszyscy znamy, pozostaje w ścisłym związku z przestrzenią czterowymiarową. To oznacza, że czterowymiarowa przestrzeń jest w swoim wewnętrznym porządku nieskończona, opiera się na liczbach i porusza się od jednego w nieskończoność. Natomiast przestrzeń trójwymiarowa zdefiniowana jest w swojej “skończoności" pomiędzy jedynką a zerem i zawsze ma punkt środkowy. Oznacza to, że w zewnętrznie ograniczonej przestrzeni wszystko ma swój środek – każdy atom, każda komórka, każda żywa istota, czy to będzie roślina, zwierzę, czy człowiek. Natomiast nieskończona czterowymiarową przestrzeń (przestrzeń liczby pierwszej) nie ma żadnego środka. Jej cechą charakterystyczną jest specyficzny porządek liczb. Wielkie znaczenie liczb potwierdzają również wszystkie archetypowe wzorce wielkości. Wyposażeni w teorie naukowe, możemy dziś zupełnie inaczej spojrzeć na zagadnienie Bytu i bez cienia wątpliwości oderwać się od tradycyjnych poglądów na temat treści metafizycznych. Jest powszechnie wiadome, że przede wszystkim w religiach skupiają się pierwotne, bardzo ważne aspekty wyższej wiedzy, stanowiące wzór dla wyznawców. Oczywiście na przełomie dziejów zostały one świadomie lub nieświadomie przekształcone, a niektóre z nich nawet zupełnie zmienione. Takie przekształcenia stały się dogmatycznymi zasadami, które chcą na siłę uszczęśliwić naiwnych wyznawców. Odkrycia duchowo-naukowe, rozpoznając CZAS czterowymiarowo, nadają mu właściwą rangę. CZAS nie jest częścią składową przestrzeni, lecz ma o wiele większe znaczenie. CZAS wyznacza czterowymiarowe punkty przecięcia – otwiera bramy do wielowymiarowego Bytu. Przez czterowymiarowe punkty w trójwymiarowej przestrzeni możemy dostać się do wyżej położonych płaszczyzn. CZAS jest nośnikiem informacji dla wszystkiego, co istnieje w zewnętrznej, widocznej przestrzeni. Wszystkie formy życia, jakie egzystują w świecie materii, zawdzięczają swoją egzystencję temu, co jest wewnątrz. Wszystko, co przychodzi z TAMTEGO świata do TEGO, wkracza w ściśle określone kontinuum czasoprzestrzeni. Przestrzeń, którą definiujemy jako współrzędne xyz, może istnieć tylko dzięki temu, że zawiera treści czterowymiarowe. To, co zamanifestuje się w ziemskiej czasoprzestrzeni, jest zewnętrznie ograniczone, ale nie bierze się z ograniczoności. Nasz Byt, który widzimy na zewnątrz, jest jedynie aspektem tego, co egzystuje zupełnie niezależnie na płaszczyznach niematerialnego tamtego świata, czyli świata wewnętrznego. Pozycjonowanie i rozgraniczanie na ten i tamten świat jest dość problematyczne. Zbyt łatwo wślizguje się tu przeświadczenie, że istnieją dwa światy. Stąd wywodzą się nasze największe błędy myślowe, z tego rodzą się paralogizmy i fałszywe wnioski. Iluzja rozdzielonego Bytu Z uwagi na ograniczoną zdolność postrzegania zmysłowego każda istota ludzka doświadcza ograniczoności swojego ciała biologicznego. Każdy z nas czuje się oddzielony od jakiegokolwiek innego Bytu. Wyposażeni w trójwymiarowo ograniczone narzędzia, takie jak ciało fizyczne, receptory zmysłów, siła emocji czy inteligencja operatywna, wciąż podejmujemy wyzwania, by przeżyć. Iluzja oddzielenia prowadzi nie tylko do niepotrzebnych konfrontacji z życiem, ciągłych walk człowieka z człowiekiem, ale także do prób ujarzmienia sił natury. Codzienna walka o przetrwanie powoduje narastanie wrogości do planety, której potęga miałaby rzekomo zagrozić spokojnemu, wygodnemu życiu. Coraz wyraźniej widać wyobcowanie pomiędzy człowiekiem a Ziemią. Często brakuje nam zrozumienia, że walka o przeżycie i ciosy przeznaczenia tylko wspierają nasz rozwój. W bolesnych doświadczeniach coraz mocniej zaznaczała się ludzka odrębność. Naszym identyfikatorem stało się imię, nazwisko, charakter, cechy zewnętrzne, pozycja, osobowość itp. Nasz potencjał wewnętrzny, czyli zdolności i siła, został całkowicie stłumiony. Zginęliśmy w tłumie, robiąc tylko to, co dyktowali nam inni. Nasze życie zaczęliśmy postrzegać skrajnie – jako szczęśliwe lub nieszczęśliwe. Należy jednak zaznaczyć, że nasza sytuacja wielokrotnie zmienia się w ciągu całego życia, a pytanie o sens życia wywołuje pewną dezorientację lub wprawia w zakłopotanie. Każdy człowiek ma zdolność wartościowania swoich doznań, określanych jako dobre lub złe samopoczucie. Jedynym instrumentem do wartościowania codziennych doznań są nasze narządy zmysłów. Procesy biologiczne oceniane są w polu doznań zmysłowych, jednak bodźce zmysłowe są bardzo ulotne, dlatego w naszym życiu panuje ustawiczny stres. Problematyka bodźców zmysłowych Jeżeli uświadomimy sobie, że to właśnie światy zmysłowe nadają życiu znaczenie, będziemy zdolni zachować całkowitą kontrolę nad bodźcami.) Jeżeli zaś umknie naszej uwadze ten tak ważny metafizyczny związek, wówczas dojdzie do niekontrolowanego, ekscesywnego zaspokajania żądzy. Konsekwencją tego będzie materialistyczna konsumpcja, która przejmie ster we wszystkich dziedzinach życia. Religie błyskawicznie rozpoznały owo niebezpieczeństwo i od razu zaczęły mu przeciwdziałać, tyle że w sposób dość kontrowersyjny. Narzucając ideologiczne wzorce wartości, wedle których na materię patrzono nad wyraz negatywnie – jakoby miała ona pochodzić od diabła – można było przez stulecia kontrolować popędy ludzkie. Tyczyło się to głównie ciała i seksu, który uznano za coś grzesznego, co w rezultacie doprowadziło do wybuchu masowego syndromu poczucia winy. Z pomocą wzorców winy i strachu można było zahamować dalsze materialistyczne wypaczenia, ale cena, jaką trzeba było za to zapłacić, była bardzo wysoka. Rozprzestrzenianie się wpływów religijnych i tłumienie doznań zmysłowych wywołało niewiarygodną stagnację. Ten trend całkowicie zdominował ludzkość i tak dzieje się nadal. Patrząc z tego punktu widzenia, należy stwierdzić, że materialistyczna konsumpcja w naszym stuleciu podsumowuje procesy, jakie toczyły się przez tysiąclecia. Kiedy zaczęliśmy odchodzić od metafizycznych i religijnych wyobrażeń tamtego świata, zaczęliśmy popadać w całkowicie materialistyczne podejście do Bytu, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Przywołaliśmy na plan wiele nowych “duchów" i pominęliśmy to, co wartościowe. Taka postawa musiała prowadzić do zbiorowej samozagłady. Programy religijne uległy totalnemu skostnieniu, w znacznej mierze odbiegając od pierwotnej esencji, co więcej, zostały niezwykle skorumpowane. Dogmaty ideologiczne, wykształcone przez religie w ciągu wieków, stały się więzieniem duchowym i jednocześnie symbolem najwyższej władzy. W takiej sytuacji ateizm był dla ludzkości jedyną szansą wyzwolenia się spod panowania dogmatów religijnych. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że wewnątrz wspólnot i gmin wyznaniowych działają również wysokowartościowe świadomości, które w głębi duszy mają jak najlepsze zamiary i z czystego serca chcą stworzyć coś naprawdę wartościowego dla siebie, środowiska i planety. Jeżeli osoby te będą kierować się samymi dogmatami wiary, bez zwracania uwagi na drugiego człowieka lub zaczną poniżać ludzi innych wyznań, to będzie im trudno zrealizować swoje wzniosie plany, co więcej, stworzą dodatkowe światy iluzji, które dadzą im przykre nauczki. Faktyczny proces nauki rozpocznie się u nich dopiero pośmiertnie, w wymiarze tamtego świata. Pamiętajmy, że wszystkie dogmaty religijne oddziaływują na ludzki rozum. Tam, gdzie stworzone przez kogoś programy uzurpują sobie prawo (obojętniej w czyim imieniu!) do zniewolenia innych suwerennych ludzi albo czują się upoważnione do niskowartościowania, potępiania, poniżania innych, tam zaistnieje! dostatecznie wiele ognisk zapalnych, których następstwa zapewnią materiał do nauki na wiele następnych inkarnacji. Życie jest procesem uczenia się Każda inkarnacja jest bardzo ważnym etapem nauki dla duszy ludzkiej. Kompleksowe powiązania oraz wzorce z wcześniejszych inkarnacji utrudniają nam jednak rozpoznanie przyczyny, powodującej, że nasze życie przebiega tak, a nie, inaczej. Jeszcze trudniej jest ustalić, które z naszych doświadczeń służą obecnej inkarnacji. Tu obowiązuje jedna zasada droga jest celem! Ponieważ każda ludzka świadomość ponosi całkowitą odpowiedzialność za j przebieg własnego życia, w gruncie rzeczy nie robimy praktycznie nic, co byłoby niewłaściwe. Jesteśmy jednak w stanie stymulować intensywność doświadczeń życiowych. Nasza świadomość sama wyznacza sobie ramy i warunki, w jakich chce zbierać doświadczenia, i określa ich przebieg. Nasze życie może się toczyć w warunkach harmonijnych albo dysonansowych. Inaczej dzieje się, jeżeli dusza chce lub musi poznać ból, cierpienie i smutek, ale pamiętajmy, że zdarza się to niezwykle rzadko. W chwili kiedy istota ludzka zaczyna czuć się upoważniona do wkraczania w życie innych – obojętnie, z jakich pobudek – przekracza swoje kompetencje. Choć doświadczenia zbieramy w kręgach społecznych, to nic nie upoważnia nas do tego, by na siłę uszczęśliwiać innych. Ten aspekt jest niesłychanie ważny, dlatego omówię go szerzej, aby wyjaśnić odwieczne nieporozumienia i zdemaskować iluzoryczne poczucie winy. Kręgi społeczne określane są w momencie, kiedy decydujemy się wstąpić w inkarnację ziemską. Start w życie rozpoczyna się już w chwili poczęcia. Wybór rodziców i rodziny związany jest z zadaniami inkarnacyjnymi. Dusza dziecka jest całkowicie świadoma tego, w jakich warunkach będzie żyła i jakie wychowanie wyniesie z domu rodzinnego. Sytuacja startowa jest tylko pozornie “obca", stąd nie należy jej nigdy wartościować. Każda dusza sama wyszukuje sobie punkt wyjścia, dlatego pytanie, czy jest on dobry czy zły, właściwy czy niewłaściwy, byłoby nie na miejscu. Z całą pewnością możemy więc przyjąć, że nasza dusza sama wybrała sobie ściśle określony moment startu, uwarunkowany takimi, a nie innymi rodzicami, rodziną, kulturą, religią, regionem, krajem, kontynentem. Nasze pochodzenie i dzieciństwo nie wynika zatem ze złośliwości losu i w żadnym razie nie jest przypadkowe! Dlatego nigdy nie należy się buntować przeciwko roli i pozycji w życiu, by nie stwarzać niepotrzebnych napięć, nie potęgować bólu i nie utrudniać sobie życia! Przebieg życia – począwszy od trzydziestego roku – jest wyznaczany samodzielnie z uwagi na zdobyte już doświadczenia i określony poziom świadomości. W tym wieku znalezienie recepty na szczęście i stworzenie sobie optymalnych warunków staje się dewizą życia młodego człowieka i z reguły pozbawione jest jakiegokolwiek wartościowania. Każda walka, opór, obwinianie, rola ofiary i inne podobne mrzonki wzmagałyby tylko napięcia i pomnażały problemy życiowe. Drogi inkarnacyjne są nieograniczone i zawsze właściwe. Mimo że operatywne ego nie zna lub nie potrafi pojąć powiązań inkarnacyjnych, to z reguły reaguje właściwie w nowej sytuacji, ponieważ dla niego najważniejsze jest zachowanie dobrego samopoczucia. Kiedy świadomość ludzka kieruje się zawężonymi poglądami i nie chce lub nie potrafi dostrzec głębszych wyznaczników inkarnacyjnych, wtedy sama ustanawia liczne objazdy na drodze do celu. Tu chciałbym jeszcze raz podkreślić, że w większości przypadków mamy wolny wybór warunków, w jakich będzie przebiegać proces edukacji duchowej i czy los będzie nam przychylny, czy też srogi, czy nasze życie będzie harmonijne, radosne i ciekawe, czy ponure i smutne. Przypadek szczególny – kalectwo W nielicznych przypadkach, takich jak np. kalectwo, dusza ludzka ma w programie zupełnie inny proces uczenia się. Jeżeli dotknięta kalectwem istota nie buntuje się przeciwko swojemu losowi i nie stawia oporu, wtedy doświadcza całej wspaniałości trójwymiarowego życia: ciepła, miłości, wiele uwagi ze strony otoczenia, poczucia bezpieczeństwa materialnego. Wiele niezwykłych rzeczy staje się dla niej dostępne. Jeżeli człowiek czerpie naukę ze swoich “ułomności" (także późniejsze kalectwo, wypadek) i wykazuje prawdziwą akceptację swego losu, natychmiast przestaje cierpieć. Taka inkarnacja stwarza jego duszy wyjątkowe możliwości rozwoju i objawia najkorzystniejsze perspektywy. W tej chwili nie jesteśmy jeszcze zdolni, by zrozumieć tę wyjątkową drogę, jaką idzie dana dusza. Gry dodatkowe Jako istoty świadomie inkarnujące się na Ziemi bierzemy aktywny udział w stwarzaniu planetarnej niezawisłości. Dzięki temu pole gry w przestrzeni i czasie ulega ciągłej modyfikacji. W świecie wolnej woli człowiek odgrywa najważniejszą, rolę we wszystkich sytuacjach, które mają bezpośredni wpływ na przebieg jego życia. Każda istota ludzka sama stwarza tak zwane pole indywidualnej świadomości, które w naszym trójwymiarowym świecie zdefiniowane jest jako światopogląd. W tym polu każdy z nas realizuje swoje cele. Tu też wkraczamy, w światy iluzji. Tu stwarzamy “kopie robocze". Tu toczą się rozgrywki życiowe, i Prawie zawsze zakres naszej świadomości zdominowany jest przez ideologie lub uformowany przez tradycje. Świadomość domu rodzinnego, szkoła, normy towarzyskie czy świadomość zbiorowa wyznaczają pierwsze, indywidualne horyzonty i początkową skalę ocen. Przez długi czas proces nauki duchowej wtłoczony był w pewien szablon. Dopiero w drugiej połowie dwudziestego wieku młode pokolenia zaczęły wyrywać siej spod panowania starych wzorców, ale tylko po to, by popaść w iluzję następnych programów. Najważniejsze jest jednak to, że przełamane zostały najstarsze, skostniałe wzorce. Ten wyłom stał się największym wydarzeniem naszych czasów, bo dopiero wtedy zaistniała możliwość pojawienia się nowej świadomości. Wspomniane wcześniej światy iluzji były światami świadomości jednostek. Nasze silne przywiązanie do tradycji niezwykle utrudniało wejście nowościom,, zwłaszcza rozwojowi własnego niezawisłego pola świadomości. Większa część ludzkości nadal sterowana jest przez tradycyjną, obcą świadomość, ale nie jest te żadnym dramatem, ponieważ w przejętych programach są także bardzo wartościowe doświadczenia oraz śladowe cząstki ukrywanych przed nami prawd boskich. Problemy pedagogiki Trudności wychowawcze ugruntowały się na bazie autorytatywnych przymusów, narzucanych przez poszczególne kultury. Problem polega na tym, że światy kulturowe utrudniają nowo narodzonemu suwerenowi odkrycie swojej prawdziwej wielkości. Jak powszechnie wiadomo, aby osiągnąć cel, bardzo często uciekano się do przemocy fizycznej. Taki nacisk wywierany jest i dzisiaj, w naszych tak zwanych demokratycznych państwach i kulturach, chociażby przez, zdawałoby się, postępowych rodziców. Tu dochodzimy do sedna sprawy – a dotyczy to prawie każdego z nas – do roli ojca i matki, nauczyciela, przełożonego, przyjaciela, partnera... Jak dalece może i powinno sięgać uszczęśliwianie na siłę? Otóż nie ma tu żadnych norm ani reguł, ponieważ każdy związek między dziećmi czy młodzieżą a dorosłymi układa się inaczej. Tu mogę jedynie naświetlić pomocne kierunki, by każdy mógł wybrać dla siebie tylko to, co mu najbardziej odpowiada. To, dlaczego tak wiele osób czuje się całkowicie bezradnymi w kwestii wychowania, wynika z nieznajomości roli inkamacyjnej. Spojrzenie na inkarnację jak na odrębną jednostkę przesłania nam zrozumienie rzeczywistych zadań w świetle całości. Dopiero kiedy dogłębnie pojmiemy, że każda inkarnowana istota wypełnia zadania swojej duszy, zaczniemy stwarzać dogodne warunki do jej właściwego rozwoju – nawet jeżeli początkowo nie zrozumiemy głębszych tego motywów. Dotyczy to bez wyjątku każdego człowieka! Dopiero pełne zrozumienie uwarunkowań ludzkiej inkarnacji pomoże nam wyjaśnić wcześniej postawione pytania. Największe nieporozumienie zrodziło się z tego, że MY wciąż szukaliśmy sensu życia, zamiast go po prostu odkryć. Każda dusza musi się czegoś nauczyć na etapie życia ziemskiego. Tu kończy się zasięg naszej dwubiegunowej logiki, i choć jesteśmy z niej tak dumni, to w rzeczywistości jest ona naszym największym utrapieniem! Problemy dwubiegunowej logiki W naszym dwubiegunowym sposobie myślenia istnieje tylko skala “albo-albo", “dobrze-źle", “prawidłowo-nieprawidłowo", “sensownie-bezsensownie". Na płaszczyźnie wielowymiarowej panuje inna prawidłowość. To, co według dwubiegunowej logiki jest fałszywe, na wielowymiarowej, duchowej płaszczyźnie jest po prostu konieczne! Z tego względu życie musiało potoczyć się tak, a nie inaczej! Oto przykład z życia: każdy człowiek ma swoje idee fixe, dlatego uważa, że wszystko, co czyni, powinno przebiegać pomyślnie, przyjemnie, sprawiać radość, kończyć się sukcesem. Każdy z nas niejednokrotnie doświadczył w życiu tego, że wszystkie nieprzyjemne, bolesne czy wręcz tragiczne wydarzenia po pewnym czasie okazują się zaskakująco korzystne. Ileż osób przeżywa okropne męki, kiedy rozpada się ich małżeństwo i dla iluż z nich ten dramat okazuje się później największym błogosławieństwem. Każdy człowiek mógłby przytoczyć kilka takich Przykładów, kiedy się przekonał, że jego logiczne myślenie okazywało się zupełnie nieprzydatne w życiu. Wychowaniem – na wszystkich jego płaszczyznach – rządzi wielopoziomowa irracjonalność, która wciąga w swoją sieć każde ludzkie życie. Ten dramat rozpoczyna się pierwszego dnia po przecięciu pępowiny, a kończy dopiero wtedy, kiedy dusza opuszcza sferę trójwymiarowej czasoprzestrzeni. Każda dusza na swój sposób stara się jak najlepiej wykorzystać możliwości podarowane jej przez czasoprzestrzeń. Aby nie spowodować niepotrzebnego zamieszania, pragnę uspokoić kochające matki, ojców, nauczycieli i wychowawców, udzielających dobrych rad i wskazówek nowo przybyłym czy powierzonym ich opiece osobom, że w większości wypadków czynią oni wiele dobrego. Najmniej problematyczne są małe dzieci. W gruncie rzeczy chodzi bowiem o to, by zachować kontrolę nad tą “ruchliwą, biologiczną masą". Pierwszy etap “tresury" polega więc na ujarzmieniu małego “dzikusa" i nie można tu zrobić wiele złego. Najpierw chodzi o to, by z powodu braku instynktu maluch nie zrobił sobie krzywdy, a potem, by nauczył się jako tako tańczyć na niebezpiecznej linie. Jeżeli ten etap wychowania będzie brutalny, pozbawiony miłości albo zabarwiony cynizmem, spowoduje to poważne konsekwencje. Nie zapominajmy jednak, że każda dusza zna moment startu, nawet jeśli jest on wyjątkowo trudny. My natomiast widzimy takie sytuacje jednostronnie i uważamy, że wiele późniejszych problemów wynika zazwyczaj z niedostatku miłości w dzieciństwie. Oczywiście, urazy z dzieciństwa mają swoje następstwa, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Z obiektywnego punktu widzenia brutalne traktowanie dziecka już na starcie ma najprawdopodobniej przyczynę karmiczną. W takich przypadkach o wiele większe konsekwencje ponoszą rodzice, wychowawcy i nauczyciele. Jako ziemscy aktorzy stwarzamy nowe warianty w swoim życiu, gramy różne role, wynikające z prawa przyczyny i skutku, dlatego należałoby się przyjrzeć temu bliżej. W większości przypadków “poskramianie krnąbrnego dziecka" przez troskliwych rodziców daje mu szansę biologicznego przeżycia i nawet jeśli łączy się z fizyczną i psychiczną presją, nie stanowi większego obciążenia. Bardziej problematyczne są z reguły późniejsze lata życia, nawet jeśli tak ważni w tym okresie rodzice starają się jak najlepiej wychowywać swoje dzieci. W większości przypadków sami uwięzieni w iluzorycznych, ideologicznych wzorcach nieustannie starają się wywierać presję na potomku i wciskać mu na twarz własną maskę. Moje chłopskie pochodzenie sprawiło, że otrzymałem wyjątkowe wychowanie. Moi rodzice byli bardzo zapracowani i dzięki temu zdołałem uniknąć prania mózgu w dzieciństwie. Mieli jednak wystarczająco dużo czasu, by gruntownie wpoić mi zasady chrześcijańskie. Ponieważ to, co się otrzyma, należy przekazywać dalej, dlatego w wieku dojrzałym wcieliłem się w pedagoga. Nie odkryję nic nowego, jeśli powiem, że “najbiedniejsi" spośród nas są ci, którzy byli “wzorowo" wychowywani przez rodziców. Takie osoby czeka najdłuższa droga powrotu do siebie! Dzieciom chowanym pod kloszem jest wyjątkowo ciężko wypełniać właściwą pracę dla swej duszy, ponieważ w większości przypadków rodzice nie dają im szans na zapoznanie się z tematami inkarnacyjnymi. Nie stanowi to jednak tragedii dla duszy, ponieważ los we właściwym czasie sam zaaranżuje powtórki. W tym miejscu chciałbym wysłać w przestrzeń pytanie: Ilu towarzyszy CZASU podchodzi już do n-tej próby, by odkryć, co dla ich duszy jest rzeczywiście ważne? Dusza ludzka potrafi być nieugięta! Ona ma do dyspozycji wszystkie czasy i miejsca we Wszechświecie! Dla nauczycieli zagadnienie to jest znacznie trudniejsze niż dla rodziców, ponieważ stoją oni przed o wiele poważniejszym dylematem. Z jednej strony zdecydowali się przekazywać dzieciom i młodzieży społeczne, narzucone odgórnie, normy współżycia i wiedzę, sami jednak, skonfrontowani z cichym oporem młodej generacji, stali się niepewni co do realnej identyfikacji tych wartości. Na co dzień oznacza to wieczną wojnę, której fizyczne następstwa są powszechnie znane! Instynktownie znaczna część pedagogów ucieka się do formalnego przekazywania wiedzy, co tylko pozornie pociąga za sobą minimalne konsekwencje, gdyż w bardzo krótkim czasie prowadzi do zawodowej frustracji. W szkołach pracują oczywiście także wspaniali nauczyciele, którzy właściwie ukierunkowują swych uczniów. Do ich grona należą przede wszystkim ci, którzy kierują się miłością. Tacy nauczyciele są dla młodych ludzi ważnymi towarzyszami na drodze do dorosłości. Tylko życie przepojone duchem miłości zawsze i wszędzie znajdzie wyjście ze świata iluzji – bez względu na to, jakie wzorce myślowe towarzyszyłyby tej osobie. Jedno jest tu bezsporne: dzieci i młodzież powinny dostawać od rodziców i nauczycieli pomoc na starcie zarówno w sensie materialnym, jak i duchowym. Na początku wszystko przebiega prawidłowo – na dobre i złe, abstrahując od priorytetów. Każda epoka wnosi do życia swoje trójwymiarowe schematy, które bez wątpienia zniekształcają obiektywną rzeczywistość, a w wielu wypadkach hamują rozwój inkarnacji. Na drugiej płaszczyźnie – płaszczyźnie spirytualnej – jesteśmy zatem więcej niż nadzy! Ponieważ duchowo nie mamy nic do zaoferowania, a tyczy się to przede wszystkim religii, próbujemy wypełniać luki, wnosząc programy zastępcze, czyli nasze osobiste iluzje. Tu skłaniamy się ku totalitaryzmowi i, co więcej, uciekamy się do wielu trików. Pustka duchowa jest przyczyną indywidualnych i zbiorowych manii oraz nałogów. Każdy nałóg wiąże się z podświadomym poszukiwaniem, a kto szuka, ten znajdzie, nawet jeśli poszukiwania przebiegają dość błazeńsko! To, że szczególnie młode pokolenie (ale nie tylko!) wyczuwa wokół siebie pustkę duchową, jest od dawna wiadome. Choć w “strefach zerowych" dochodził okresowo do niebezpiecznych sytuacji, to i tutaj nie należy niczego wartościować! “Strefa zerowa" stwarza szczególne warunki do pozyskania nowej orientacją i z reguły sięga o wiele głębiej, niż to zauważamy. Dzięki temu mogły zrodzić się wyjątkowo wartościowe kierunki, które, łącząc się razem, wyzwoliły potężną energię miłości. Początek skoku kwantowego Aby położyć kres niekończącej się duchowej monotonii na Ziemi, przed pięćdziesięciu laty wysłano do naszej czasoprzestrzeni silne “oddziały szturmowe". Pierwsze legiony duchowe pojawiły się po drugiej wojnie światowej i po dwudziestu latach fazy dojrzewania przystąpiły do czynnych działań. Rok 1968 ujawnij awangardę tej grupy. Ku wielkiemu przerażeniu elity rządzącej już w pierwszej fazie odpalania grupa ta wydobyła na powierzchnię bardzo wiele sprzeczności; wniknęła też głęboko w kręgi teologiczne. Wtedy to przerażony Watykan wstrzymał do odwołania nabór na pierwszy rok studiów na Uniwersytecie Gregoriańskim – najwyższej uczelni teologicznej. “Grupa uderzeniowa 68" przełamała nie tylko tabu seksualne, ale podważyła też wiarygodność wielu pieczołowicie pielęgnowanych autorytetów. Za sprawa tego pokolenia zaczęliśmy realniej patrzeć w przyszłość, ale najistotniejsze było to, że nie stworzono żadnych nowych ideologii. Program “nowej lewicy" był sprawą drugorzędną – egzystował tylko w sferze duchowej. Ta grupa zapoczątkowała duchową rewolucję, która dopiero teraz wydaje swe najwspanialsze owoce. Rewolucja mentalna, dokonująca się w świadomości ludzkiej, nie mogła być zwalczona od zewnątrz, mimo że stare wzorce władzy używały wszelkich środków, by temu przeszkodzić, tak zresztą dzieje się do dzisiaj. Wewnątrz grup uderzeniowych inkarnowały się również istoty, które nieco później – bo po zakończeniu odpowiednich prac przygotowawczych – przystąpią wtedy do realizacji faktycznych zadań, a mianowicie do przekazywania nieupiększonych informacji ze światów wewnętrznych (co już się dzieje). Na podłożu starych, iluzorycznych wzorców coraz wyraźniej świta nowa jasność. To, że w międzyczasie rozprysło się wiele baniek mydlanych, zostało już powiedziane. Proces ewolucji przypomina fermentację. To, co spełni swoją rolę, po jakimś czasie opada na dno. W chwili obecnej mamy niepowtarzalną i być może historyczną szansę przekroczenia świata iluzji, w którego sieć złapaliśmy się na pozór bezpowrotnie. Dzięki klarowności i możliwości wglądu w wyższe wymiary ludzkość dostała szansę transformacji swojej kultury do potrzeb dalszego rozwoju. Alternatywa ślepego zaułka nie jest bowiem zachęcająca. Zagrożenie świata W kompleksie określanym sferą ezoteryki aż wrze od różnorodnych procesów i nie ulega wątpliwości, że wydziela się przy tym wiele różnych gazów, tworzy wiele oparów. Bez fermentacji nie byłoby jednak wina. Obrońcy starych iluzji wykorzystują scenę ezoteryczną do prezentacji wyjątkowo błazeńskich objawień, stanowiących rzekomo dowód na grożące niebezpieczeństwo. Tymczasem zupełnie uszło ich uwagi, że faktycznie to oni sami byli i są największym zagrożeniem dla planety. Tu trzeba postawić sprawę bardzo jasno, a mianowicie – należy traktować z dystansem wszystko to, co mówią ci tak zwani “niebezpieczni". Pamiętajmy, że do duszy ludzkiej nikt nie ma dostępu – ani nasze małe EGO, ani żadna siła instytucjonalna! Żaden kapłan, żaden sędzia, żaden despota i żadna okrutna, historyczna postać nie jest w stanie zagrozić naszej duszy. To, na co mają wpływ moce tego świata – to pole świadomości. Tylko tu istnieje możliwość bezpośredniej manipulacji. Wszystkie inkarnacje muszą poruszać się w tym polu, przynajmniej w jego czysto zewnętrznej formie. Ponieważ istota ludzka jest w gruncie rzeczy bardzo naiwna, żeby nie powiedzieć, chorobliwie spragniona wiary w coś Wyższego, można było wykorzystywać postać diabła do manipulacji świadomością indywidualną i zbiorową. Zamanifestowana inkarnacja jest samodzielną, wyjątkowo znaczącą, realną cząstką Dzieła Stworzenia i jednocześnie niezmiernie ważną dla Dzieła Stworzenia, pomimo swojej przemijalności! Z tego względu trójwymiarowo biegnąca historia ludzkości już sama w sobie jest godna uwagi. Chociaż w przemijającym kontinuum zewnętrzne wydarzenia nie mają prawa wieczności, stwarzają jednak różnorodne warianty gry i dogodne możliwości nauki w czasoprzestrzeni. Tu bowiem skupia się cała wspaniałość życia w świecie formy i kształtów. Znaczenie tego zjawiska wykracza daleko poza biologiczną cielesność istoty ludzkiej. Jako istoty świadome cały czas i w każdej sytuacji ponosimy odpowiedzialność za ten wspaniały świat. Poprzez naszego ducha i świadomość bycia w świecie zewnętrznym decydujemy, jak daleko może rozwinąć się to dzieło. Od nas też zależy, czy zniszczymy ten skarb przedwcześnie, czy też doprowadzimy go do najwyższego rozkwitu. Nasz świat oferuje miliardom istot różnorodne możliwości objawień w świece formy. My jesteśmy odpowiedzialni za to, czy nasz świat pójdzie w kierunku rozwoju, czy w kierunku zagłady. Od świadomości planetarnej, którą wyznacza cała ludzkość, zależy więc, jaką pójdziemy drogą w tym przełomowym dla nas czasie. Na ziemskiej scenie, ograniczonej czasem i przestrzenią, rozgrywa się najważniejsza część naszego kontinuum i nie wolno go pod żadnym względem lekceważyć. W zależności od tego, jakie stworzymy warunki dla zewnętrznej manifestacji, takie będą ramy rozwoju aspektów duchowych. Jeżeli zostanie zahamowany wyższy rozwój (odnoszący się do świadomości) – jak to było do tej pory – do zewnętrznego Dzieła Stworzenia nie będą mogły przeniknąć żadne wyższe aspekty duchowe. W tym zawiera się problematyka tej planety. Czyha tu niebezpieczeństwa nie tylko dla duszy, ale i dla całej cywilizacji. Jeżeli ludzkość pozostanie więźniem świata iluzji, zablokuje sobie drogę rozwoju. Następstwem tego będzie ostateczne przerwanie tejże próby ewolucji. Jeżeli nasza cywilizacja nie przejrzy na oczy, to samoistnie się unicestwi. Wariant ten nadal pozostaje w sferze potencjalnych możliwości. Patrząc trójwymiarowo, naszą obecną sytuację należałoby anty: datować o tysiące, o ile nie o miliony lat. O tę właśnie problematykę chodzi TERAZ w obecnym, przełomowym czasie. Toczące się procesy ewolucyjne, zahaczając o światy iluzji i światy karmicznej polaryzacji, wywołują tam ogromną panikę i swego rodzaju krytyczne ich wybrzuszenie. Z tego względu gatunek ludzki, niezwykle podatny na obce sugestie, stosunkowo szybko może przybrać niebezpieczną postać, tzn. osiągnąć zdolność totalnego zniszczenia swej przestrzeni życiowej. W sytuacji krytycznej będzie musiał dokonać ostatecznego wyboru: albo zdecydować się na zbiorowe samobójstwo, albo otworzyć się na skok kwantowy w świadomości. Prawdopodobieństwo, że ludzkości uda się zrobić krok naprzód, jest w chwili obecnej bardzo duże. Przed dwudziestu laty sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Nastanie Nowej Ziemi – Nowego Nieba na planecie – powinno się nam udać. W ciągu ostatnich piętnastu lat niewiarygodnie wiele zmieniło się na lepsze w tej sferze. Przełom obserwuje się niemal w każdej kulturze. W każdej z nich pojawiają się impulsy uzdrowienia. Stare wzorce świadomości zdają się ich niby nie dostrzegać, z drugiej jednak strony nie dopuszczają ich do mediów. Niczym w subkulturze informacje te docierają do ludzi gotowych na ich przyjęcie pod postacią osobistych spostrzeżeń i przekazów literackich, wyzwalając w nich silne bodźce – każdy we właściwym czasie i momencie. Skok kwantowy w świadomości Wszystkie uświadomione istoty, zrzucając iluzoryczne maski, zaczynają dostrzegać w otaczającym je świecie zupełnie inną rzeczywistość. Przebudzenie dokonuje się najczęściej poprzez przeżycie pewnej formy szoku, po którym z reguły zaczynają chwiać się ich programy wiary. Osoby te z jednej strony tracą grunt pod nogami, z drugiej zaś zyskują wgląd w inne rzeczywistości i świetlane światy. Wtedy zaczynają się rozpływać ostatnie wątpliwości i obawy. Rodzi się nowy obraz ziemskiej rzeczywistości. Wraz ze wzrostem świadomości otwierają się bramy w inne rzeczywistości. W skali masowej krok ten nie może obyć się bez określonego tarcia, ponieważ zachwianie programów życiowych stawia pod znakiem zapytania światy iluzji. Jak długo osoby te – a są ich miliony – będą wzbraniać się przed nowością, tak długo nie rozszerzą horyzontów poznania. Ponieważ fundamenty życiowe ich starych pseudoświatów zostały prawnie usankcjonowane, automatycznie próbują więc przyjmować postawę obronną. W przeciwnym razie straciłaby swą ważność legitymacja egocentrycznej władzy. Nie trudno się domyślić, że już wkrótce ich gra dobiegnie końca! Domyka się bowiem czas oddany im do dyspozycji. Stare programy władzy nadal mają ogromny wpływ na podświadomość najbardziej nieuświadomionych towarzyszy czasu, opinię publiczną i wydarzenia światowe. Nie dokonuje się to jednak według średniowiecznych praktyk i palenia na stosie, lecz za pomocą bardziej subtelnych metod na płaszczyznach duchowych. W obecnych czasach posługują się one środkami podporządkowanymi aparatom władzy, takimi jak: polityka, gospodarka, media, a przede wszystkim pieniądz. Błędnie pojmowane sprzysiężenie Kim są ci, którzy prowadzą taką grę? Biblioteki przepełnione są literaturą na temat różnych przyporządkowań i wartości. Literatura ta jest nawet interesująca z trójwymiarowego punktu widzenia, niestety, z całościowego zupełnie nieprawdziwa! Nie istnieje bowiem coś takiego jak czarnosprzysiężenie, otchłań, piekło, antychryst, spisek. To, co rzeczywiście egzystuje, to potężne pola mentalne, stworzone wokół planety, zwane światami ułudy. Pola te troszczą się o to, by płynące przez nie treści znalazły jakiegokolwiek odbiorcę. Zostały one powołane do bytu przez ludzkość i bez przerwy są przez nią odświeżane. Każda myśl człowieka, artykułującego się w iluzorycznym polu świadomości, bez względu na to, czy pochodzi od analfabety czy utytułowanego akademika, nieustannie zasila energię tego pola. Nieświadomi, dobrze mniemający ludzie są zazwyczaj czołowymi aktywistami starych programów, zasilającymi pola iluzji, wzmacniającymi ich energię i tym samym podtrzymującymi je przy życiu. Ludzkość wcale nie wie, CO w rzeczywistości czyni, a czyni WIELE, i to z pełną mocą. To, że wewnątrz tych programów rozwinęły się trójwymiarowe hierarchie, ustawicznie nęcące korzyściami małe ludzkie ego, nadaje całości zagadnienia wyjątkowej pikanterii. Któż z nas nie chciałby mieć władzy nad innymi? Któż nie chciałby poczuć się lepszym, mądrzejszym od innych? Kto nie chciałby posmakować życia, w którym wiodłoby mu się lepiej niż innym? Można by w nieskończoność wydłużać tę wyliczankę, ale chyba wystarczy tych kilka przykładów. Wiemy już, o co tu właściwie chodzi. Fakt ten wyjaśnia wiele tajemnic wokół spisków historycznych czy wojen. Zawsze tworzyły się trójwymiarowe formacje, których najwyższym celem było i jest utrzymanie takiego stanu rzeczy. Przy odrobinie fantazji można oczywiści ujrzeć w tym czarnosprzysiężenie i z trójwymiarowego punktu widzenia byłoby to nawet logiczne. Każda taka mistyfikacja jest jednak mydleniem oczu. Tu należy postawić sprawę jasno. Struktury powstałe wewnątrz religii, centrów pieniądza, aparatów władzy – są dla planety niebezpieczne, i to nie z powodu jakiegoś tajemniczego sprzysiężenia, lecz wskutek ograniczania rozwoju świadomości. Najsmutniejszy jest fakt, że w struktury te wciągnięty jest każdy “mały macho, obojętnie czy będzie nim kobieta, czy mężczyzna. Dzieje się tak wtedy kiedy ktoś usiłuje stłumić lub poniżyć kogoś innego. Być może wyda się to banalne, ale dotyczy każdego partnerstwa, relacji dorośli – dzieci, przełożony – podwładny, współpracowników, stosunków koleżeńskich. Posuwając się jeszcze dalej tyczy się to również postaw ludzi wobec zwierząt, stosunku do roślin, braku szacunku dla życia – każdego życia, jak również dla wielkości planety – naszej Matki Ziemi! W tym zawiera się faktyczne sprzysiężenie, tylko że nie chcemy tego dostrzec, zwłaszcza kiedy nasze małe ego ma w tym swój własny, niechlubny udział. Wplątani w obowiązujące wzorce towarzyskie, prowadzimy tę grę z czystym sumieniem, umywając ręce od odpowiedzialności. “ Ten, kto ma czyste sumienie, śpi spokojnie". Stary, dobrze znany slogan. Trik ten zapewnia spokój, ale tylko pozornie! Boski aspekt w naszym wnętrzu jest absolutnie nieprzekupny! Można go z powodzeniem odgraniczyć czy wyrugować, ale na pewno nie uda się nam odsunąć konsekwencji naszej wspólnej gry. W ten sposób zostajemy uwikłani w problematykę każdego pojedynczego człowieka! Iluzja, że bieg życia dyktowany był z zewnątrz Zbiorową neurozą jest mniemanie, że wszystko, co w życiu nieprzyjemne, pochodzi z zewnątrz. W przypadku złego stanu zdrowia winne będą wirusy, wstrętne bakterie, kiepski klimat, zła pogoda, stres zafundowany przez ... Czy mam wyliczać dalej? Drogi Czytelniku, weź kartkę papieru i zapisz ją do samego końca tym wszystkim, co jeszcze przyjdzie ci do głowy. Niewłaściwy styl życia czy błędne odżywianie rzeczywiście mogą stanowić fizyczną przyczynę wywołującą choroby, ale choroba sama w sobie tkwi w fałszywej świadomości. Istotnie, miliony ludzi doznaje codziennie zła, niesprawiedliwości, skutków bezduszności świata. Jedno tylko umyka ich uwadze: widzą krzywe zwierciadło w którym rzekomo tylko oni są ofiarami! Zapominają, że otacza ich świat, który sami stworzyli. I nie tylko w sensie globalnym, ale i indywidualnym. To, dlaczego ludzie nie chcą tego dostrzec, jest wynikiem dwubiegunowej, linearnej logiki i sposobu rozumowania. Postawmy sprawę jasno: nie chodzi tu o winę czy grzech. Powinniśmy rozpoznać, że z naszego stwórczego potencjału mutują się dalsze rzeczywistości, rozwijane permanentnie – świadomie lub nieświadomie. My tymczasem pojmujemy wszystko a rebours, i na pewno nie jako swoje własne dzieło. W ten sposób, kręcąc się w kółko, stajemy się donkiszotami walczącymi z wiatrakami. Programy świadomości zbiorowej i indywidualnej bazują na stworzonych przez nas normach wartościowania. W dobrej wierze kierujemy się niby dobrymi zamiarami, jednak świadomość ta nie odpowiada obiektywnym prawdom i porządkowi, wyznaczonemu przez boskie Źródło, gwarantującemu życie w harmonii ze wszystkim, co jest. Nasze normy wartościowania są nieprawdopodobnie zakłamane, a w większości dziedzin wręcz ekstremalnie sprzeczne z prawami Kosmosu. Z tego względu prawda, klarująca się w obecnych czasach, jest wręcz szokująca dla wielu tradycji religijnych. Święte księgi, a szczególnie ich interpretacja ze strony kapłaństwa, artykułowały boskie prawa w sposób znacznie odbiegający od Porządku Kosmicznego. Szczególnym utrudnieniem dla wyjawienia wyższej prawdy jest to, że księgi te powołują się na pierwotne Źródło, mimo iż w toku ich spisywania nauki te uległy ogromnemu wyobcowaniu. Tym, którzy według owych prawd pokierowali swoim życiem, wyda się to nieprawdopodobne, zwłaszcza stojącemu za nimi kapłaństwu we wszystkich jego hierarchiach. To, że część kleru zareaguje agresywnie w obliczu odsłonięcia prawdy, jest z ludzkiego punktu widzenia zrozumiałe. Przykładem naginania prawd niech będzie znane wszystkim religiom przykazanie: NIE ZABIJAJ! Co tymczasem czyniły niektóre pojedyncze tradycje? Ile wyjątków zrobiła cywilizacja ludzka, np. prowadzenie wojen czy prawnie usankcjonowana kara śmierci. Dlaczego przemilcza się jego zasadność wobec innych stworzeń – naszych braci zwierząt, skoro od zarania towarzyszą nam na Ziemi? Do tego, kto jest otwarty, powinna dotrzeć dziś nowa mądrość: Nie powinieneś zabijać, ponieważ życie dane jest wszystkim przez Jednego Stwórcą, a tego, co dat Stwórca, człowiek nie powinien odbierać. Z jednego Ciała wzięło się wszystko, co istnieje na Ziemi, czy to pod postacią roślin, czy jako zwierzę, mężczyzna czy kobieta. Dlatego każdy, kto zabija, zabija zawsze swego brata. Nie zabijajcie i nie jedzcie tego, co zostało zabite. Warn dane są rośliny, niosące ziarna jako pokarm. Jeżeli spożywacie rośliny, spożywacie je z łagodnością roślin. Jeżeli spożywacie mięso, spożywacie z nim cechy zabitego zwierzęcia. (Cytat z książki Im Herzen der Wirklichkeit) Przykład ten powinien nam uzmysłowić, w jakim kierunku poszły niektóre tradycje i co zachowało się z pierwotnych orientacji. Na skutek redukcji pola naszej świadomości zaczęliśmy uskuteczniać to, co niewłaściwe. Nikt nie podejrzewał w tym czegoś dysharmonijnego. Były to powszechnie obowiązujące normy wartościowań. Wszystkie pokolenia budowały swoje prawdy na fałszywych wzorcach konsumpcji. Proces korekty kosmicznej Prowadzenie życia pozostającego w dysharmonii ze Źródłem jest na scenie planetarnej jak najbardziej dozwolone. Jesteśmy wysoko rozwiniętymi istotami, które z uwagi na wolną wolę mają własny udział w kształtowaniu Dzieła Stworzenia, a tym samym także możliwość wyboru wzorca zachowań, łamiącego prawa kosmiczne. Tu należy zaznaczyć, że każda forma energii, będąca w sprzeczności z Porządkiem Kosmicznym, wyzwala jednocześnie określone impulsy w kierunku harmonizacji. W chwili obecnej impulsy te zaczynają oddziaływać na sferę konsumpcji. Sprawcą naszych problemów nie jest więc srogi Bóg, drastycznie przywołujący swoje dzieci do porządku. My sami stwarzamy sobie wszystkie korygujące impulsy. Tak więc nie Bóg łaja nas i karze. Czynimy to sami – niezwykle perfekcyjnie! Nadszedł czas, by uznać karzącego Boga za nasz własny wymysł, towarzyszący nam od tysiącleci. Nie oznacza to, że nie egzystowałaby we wszystkim, co jest, Najwyższa Istota – jako wymiar niewyobrażalnej dziś Wszechświadomości. Do nadzorowania programów naprawczych, których doświadczamy na planecie indywidualnie lub zbiorowo, wystarczająco kompetentne jest nasze wyższe duchowe JA. Szef nie musi tutaj wkraczać. Nasze światy iluzji nie są aż tak ważne i mocne! Na ziemskiej scenie uginamy się pod ciężarem osobistych programów uzdrowienia i jakże żałośnie przy tym wyglądamy. W rzeczywistości jesteśmy cichymi masochistami – sami stwarzamy sobie przyczyny naszej niedoli, a potem użalamy się przed Bogiem i światem. Z uwagi na osiągnięty poziom rozwoju i dobiegający końca pierwszy etap ewolucji, cała sprawa staje się wprost niezwykła. Ponieważ nie chcieliśmy i nadal nie chcemy zaakceptować faktu, że my sami jesteśmy sprawcami własnych niepowodzeń, coraz bardziej wikłamy się w pozornie beznadziejne sytuacje, w których coraz większa liczba osób z własnej woli decyduje się na zakończenie gry inkarnacyjnej. Ogromna część ludzkości – całe niemal orszaki – straciła chęć i szacunek dla życia, coraz częściej już w młodym wieku. To, czego nie kochamy, musi umrzeć, ponieważ nie zasilamy tego czegoś energią życia. Ponieważ na przełomie dziejów wzrosła liczba osób odrzucających życie, stoczyliśmy się w niebezpieczne, wręcz zbiorowe samoodrzucenie. Stopień uwikłania się w pozornie beznadziejne intrygi ze wszystkimi ich konsekwencjami osiągnął wymiar krytyczny. Gdyby nie doszło do nowoodpalenia w sferze świadomości, stworzylibyśmy sobie takie piekło, gdzie samobójstwo zbiorowe stałoby się jedyną drogą ucieczki. Względność naszej “grzeszności" Najistotniejsza część korekty świadomości dotyczy sfery wybrakowanego samozrozumienia i wartościowania naszego JA. Tradycje religijne wjechały tu z potężnymi działami. Jak już wspomniałem, naczelnym tematem stała się brutalna surowość Szefa, grożenie piekłem, wysługiwanie się diabłem i wszystkim, co wyłaniało się w tle zła. Za pomocą takich iluzji przez tysiąclecia można było kontrolować całe kultury. Dopiero w XX wieku udało się bardzo powoli uwalniać ludzkość od tego typu niedorzeczności. Epoki, w których obowiązywały owe programy, są najciemniejszymi rozdziałami w historii ludzkości, ale też nie wolno patrzeć na nie jednostronnie. W niedojrzałej fazie rozwoju ludzkości były one pomocnym środkiem do utrzymania w ryzach groźnych wynaturzeń naszego ego, dzięki czemu zaoszczędzono nam dodatkowych, nieprzyjemnych procesów naprawy. Wyolbrzymianie ludzkiej winy albo grzeszności jest bez wątpienia czynnikiem, który jako pierwszy należałoby naprowadzić na właściwe miejsce. Skala Porządku Kosmicznego jest bardziej subtelna niż wyrażają to wszystkie znane nam kodeksy moralności. W rzeczywistości wszystko jest w swej istocie wspaniałomyślne i na pewne dalekie od gniewu Boga. Nasz bezpośredni sposób widzenia – jako relikt świata zwierzęcych instynktów – wykorzystywany był przez zmysłowe siły ego jako narzędzie manipulacji, dedukcja świadomości ludzkiej do zakresów trójwymiarowych pociągnęła za sobą łańcuch błędnych rozstrzygnięć. Nasze zwierzęce pobudki wyprowadziły nas ze stanu równowagi, ale nie ma w tym nic szatańskiego. Z tego wynikły późniejsze pola zakłóceń, napięcia i dysonanse. W życiu można popełnić wiele błędów i nie będzie w tym żadnego dramatu jeśli zaistnieje gotowość i chęć zadośćuczynienia. Przyjęcie produktów odpadowych, rozpoznanie ich znaczenia, wyciągnięcie właściwych wniosków – to nam prostszy klucz do naprawy. Klucz ten, niestety, przeoczyliśmy. Codzienne sytuacji życiowe ustawicznie pokazują nam możliwości korekty oraz wspierają proces nauki. Wszystkie sprawy w życiu są informacją, ukazującą nam drogi powrotu do naszego środka i harmonii wewnętrznej. Zmienność gry pomiędzy wyuczonym aktorstwem a efektem lustrzanych odbić reżyserowana jest przez postępowe Siły CZASU. CZAS jest sternikiem w naszym życiu. Pomocne impulsy pojawiają się w naszym polu zawsze we właściwym momencie. Twórcze bodźce Źródła zsyłają nam radość i zadowolenie w życiu osobistym. Kiedy jednak trafią na oporne, dysonansowe pola, przestają nam się pod« bać. Tymczasem, zamiast spojrzeć na nieprzyjemne, bolesne rzeczy w życiu z neutralnej pozycji, wciąż powielamy wszystkie stare błędy. Nasze małe, zaślepione, chore ego popada wtedy w rozczulanie się nad sobą, aby grając rolę ofiary rozkoszować się cudzym współczuciem. Przyciągnięte w ten sposób ego innych osób próbują grać rolę sędziego, czyniąc odpowiedzialnymi wszystkich “złych! tego świata za nasze negatywne odczucia. W tym doszliśmy już do perfekcji. Zawsze wiemy, kiedy i kto (partner, kolega, szef, rząd, państwo) jest odpowiedzialni! za naszą niedolę. Jeżeli nic nie przyjdzie nam w danej chwili do głowy, uważamy że jest to zwykły przypadek. Głównym problemem ludzkości jest to, że jest ona niechętna do nauki. Nie nauczyliśmy się rozpoznawać towarzyszących nam na co dzień znaków, “wgrywanych” do naszego życia przez nas samych. Z tego względu wciąż jesteśmy głównymi odtwórcami ról w bolesnych dramatach życiowych. Wyznaczenie złotego centrum według wskazówek ego jest, niestety, niemożliwe. Zboczenie z drogi i oddalenie się od kosmicznego środka w czasie i przestrzeni jest jak najbardziej dozwolone, ale później trzeba pozwolić impulsom środka naprowadzić się na właściwą drogę. Wyższe JA – nasza dusza – zawsze utrzymuje się w kosmicznym centrum. Stamtąd też koresponduje z naszym operatywnym ego, przebywającym na zewnętrznej scenie ziemskiej. Nasze ego tylko pozornie może wyrwać się z tego powiązania. Przez wiele lat możemy prowadzić własną grę, a nić, łącząca nas z duszą, może swobodnie się rozciągać, jednak później, gdy cielesna diaspora dobiega końca w tym świecie, nić ta jest powoli zwijana. W jakiej mierze zaczniemy patrzeć na życie jak na zwijanie nici duchowych, w takiej też straci ono na swojej dramaturgii. Rozpoznajmy więc siebie jako graczy rozstawionych na ziemskim boisku przez naszego duchowego kapitana. Nauczmy się pojmować siebie jako aspekt, umożliwiający duszy dostęp do zewnętrznego Dzieła Stworzenia. Pojmijmy siebie jako duszną sondę, która za naszym pośrednictwem zaczęła twórczo wnikać w świat materii. Spójrzmy na siebie jak na aspekt duszy, który, chcąc rozszerzyć i udoskonalić Dzieło Stworzenia, musiał opuścić świat duchowy, by rozejrzeć się za czymś nowym w innym, fizycznym świecie. Nasze dusze, a więc i my, jesteśmy istotami nieśmiertelnymi, cząstkami aktywnie współpracującymi ze Źródłem (Bogiem) – faktycznymi użytkownikami planetarnego boiska ego. W tym rozdziale pragnę wyjaśnić teorię względności naszych długów, powinności i grzeszności, czyli przyczynę odbiegnięcia od Centrum Stworzenia. Wszyscy wypadliśmy ze środka i razem graliśmy różne mecze. Wszystkie nasze czyny pociągnęły za sobą konsekwencje, odbijające się w naszym indywidualnym losie, jak również w szerszych kręgach społecznych. Z tego właśnie wynikają określone historie rodzinne, nieprzypadkowe związki partnerskie i towarzyskie. Powiązania te tylko częściowo dają się logicznie wytłumaczyć. Nasz dwubiegunowy, logiczny sposób myślenia musi jednak spasować, jeżeli chce powiązać obecne zrządzenia losu z wcześniejszymi historiami. Każde inkarnacyjne TERAZ (każda aktualna sytuacja życiowa) ma swoją oś pionową, która stosownie do aspektu duszy sięga eony lat wstecz, we wszystkie poprzednie inkarnacje. Nawet jeśli w kręgach spirytualnych uwzględnia się temat reinkarnacji, to i tak pojmujemy o wiele za mało w tym zakresie. Do sprawy reinkarnacji zalecam podchodzić bardzo ostrożnie z uwagi na wielowymiarowość tego zjawiska, zwłaszcza kiedy z jej pomocą próbuje się nam wyjaśniać realia obecnego życia. Rozum i rozsądek Wiele razy posługiwaliśmy się powyższymi pojęciami. W mowie potocznej mają one identyczne znaczenie, stąd bardzo często wykorzystujemy je jako synonimy. Rozum jest mentalnym narzędziem, jakim posługuje się każdy inteligentny suweren, ma więc związek z naszym myśleniem. Na obecnym etapie rozwoju każdy homo sapiens posługuje się dwubiegunową logiką, znaną nam jako świat polaryzacji: dobry albo zły, gorący albo zimny, jasny albo ciemny, mężczyzna albo kobieta. Zazwyczaj podobnie też myślimy. Natomiast wielobiegunowe myślenie, w którym używa się innych skali wektorowych, jest nam zupełnie obce. Tylko nieliczni pośród nas włączyli je do życia. Rozsądek zadomowiony jest w wielobiegunowym myśleniu. Kiedy definiujemy ludzkość jako istoty rozumne, mamy na myśli rozum. Rozsądku z reguły nie uwzględniamy w swoich rozważaniach. Rozsądek myśli całościowo, uwzględnia absolutnie wszystko, a nie – jak w przypadku rozumu tylko wybrane aspekty. Planeta jest wielowymiarową istotą, do której należą wszystkie formy życia – fizycznego i duchowego. Rozum ludzki rejestruje jedynie fizyczny aspekt swego człowieczeństwa i związane z nim bezpośrednie korzyści. W ostatnich epokach w centrum uwagi stawialiśmy jedynie rozum. Także dziś wypływa stamtąd każda argumentacja. Wszystko musi się uprawomocnić, każdy projekt musi zaopiniować rzeczoznawca. Zatwierdzenie – to tylko kwestia ceny, Czasami jednak to, co planujemy, jest rzeczywiście rozsądne. Podobnie jest z nauką. Prawie wszyscy naukowcy operują precyzyjnie myślącym rozumem, rozsądek zaś nie odgrywa tutaj żadnej roli. Również religie płyną podobnym nurtem. Większość z nich, choć powołuje się na wartości metafizyczne, w rzeczywistości kieruje się programem rozumowym. Mimo to teologia wnosi o wiele więcej tego, co rozsądne, niż inne dziedziny. Szczególna problematyka (potwierdzona przez historię) tkwi w ideologiach. Każda z nich legitymuje się ścisłym rozumem, ale ponieważ brakuje rozsądku, ich trwałość jest dość krótka. Nasze “powinności", bazujące na wiedzy rozumowej, przyczyniły się do uśmiercenia rozsądku wśród ludzi albo też do jego ogłupienia. Nie oznacza to wcale, że z wiedzy bierze się głupota i brak rozsądku. Istnieje tu coś takiego jak symbioza czy synteza. Połączenie wiedzy z rozsądkiem powinno dokonać się jak najszybciej. Przyszłość musi bazować na rozsądku. Przesunięcie punktu ciężkości w szkolnictwie zdecyduje więc o przetrwaniu cywilizacji. Wielowymiarowa świadomość uwzględnia każde ego – indywidualne i grupowe. Operuje ona przede wszystkim rozsądkiem, ratio zaś – rozum – wykorzystuje do działań, a nie do dyktowania programu życia. Rozsądek jest instrumentalnym pomostem do bram duszy. Myśli on zawsze neutralnie – bez wartościowania rzeczy i zjawisk. Rozstrzygającą “instancją" rozsądku jest inteligencja wertykalna Tylko ona jest zdolna ogarnąć, wyczuć i prześwietlić kompleksowe związki i tym samym zaoszczędzić linearnemu rozumowi wielu rozczarowań. Inteligencja wertykalna często nazywana jest (i bardzo słusznie!) inteligencją kobiecą. Przecenianie wiedzy Ostatnie dziesięciolecia, zwane też epoką uświadamiania ludzkości, koncentrowały się przede wszystkim na wiedzy i nauce. Była to tzw. strefa przejściowa czasowo ograniczona, ale właściwa. Tu poczyniono decydujący krok w rozwoju cywilizacji. Inteligencja analityczna, badająca prawidłowości wewnątrz fizycznej rzeczywistości, umożliwiła nam jedynie postęp technologiczny. Przy całej złożoności naszej epoki nowa technologia maszyn była tym, co uprzyjemniało i ułatwiało życie. Dzięki nowoczesnej technologii zyskaliśmy więcej wolnego czasu, jak również możliwość przekraczania granic świata materialnego. Ciężka praca fizyczna, pozwalająca utrzymać się przy życiu, została nam w znacznej mierze zaoszczędzona. Jako autor traktatów spirytualnych akcentuję te kwestie świadomie, ponieważ w kręgach ezoteryczych wyczuwa się wrogi stosunek do techniki, który zawęża pole świadomości. Niemniej, nie wystawiam tym żelaznego glejtu zdobyczom technologicznym i nie twierdzę, że wszystko,, co nowoczesne, jest jak najlepsze. Bynajmniej! W wielu stosowanych przez nas technologiach widać tendencje zmierzające w kierunku masowej samozagłady, i mam tu na myśli nie tylko techniki atomowe. Technologia spalania, jak również działy bazujące na chemii powinny zostać skorygowane w trybie natychmiastowym i zastąpione lepszymi – energetycznymi. Nasza cywilizacja ma szansę przeżycia tylko wtedy, kiedy uda się jej przeskoczyć technologie pogłębiające niepewność, zwiastujące koniec rozwoju ziemskiego. Ale zaznaczam, przełom nie oznaczałby powrotu na drzewo! Wszystko zależy od nas. W jakiej mierze inżynierowie i technicy zaczną myśleć całościowo, w takiej też uda się nam wyrwać z przejściowego obłędu, który bez względu na straty, forsował technologie nieuwzględniające dobra wszystkich królestw na planecie. Należy wynaleźć metody pozostające w harmonii z każdą formą życia na Ziemi. Życie to kompleksowa harmonia wewnątrz różnorodnych aspektów biologicznych. Życie na Ziemi podtrzymuje ogromna liczba żywych organizmów, których nie widzimy gołym okiem. Jeżeli człowiek dalej będzie ignorować ten stan, to w końcu na własnej skórze doświadczy rozmiaru tych zakłóceń. Każde wytępione na planecie stworzenie wycofuje z ziemskiego krwiobiegu swój malutki, życiodajny aspekt. Osłabienie odporności organizmu ludzkiego jest jednym z namacalnych dowodów. Im bardziej polegamy na nauce i im więcej przyznajemy przywilejów określonym dziedzinom naukowym, tym niebezpieczniejsze staje się dla nas ich oddziaływanie. Siła naprawy, jaką dysponuje istota planety, nie powinna być pomijana. Jeżeli świadomość ludzka dobrowolnie nie przystąpi do korekty, wtedy zatroszczy się o to Matka Ziemia! Gaja nie mści się na nas, jak to wielu uważa. Nie jest do tego zdolna! Zemsta jest formą iluzji, dostępną człowiekowi na scenie planetarnej. Nie wolno jej nigdy Przypisywać boskiemu, obiektywnemu porządkowi Dzieła Stworzenia. Matce fletni przysługuje prawo przeżycia – nawet kosztem wysoko rozwiniętej cywilizacji. Troska o życie zawsze ma pierwszeństwo. Prawo to powinni mieć na uwadze wszyscy mądrzy tej Ziemi: naukowcy, technicy, politycy. Przejście z tego do tamtego świata Żaden temat nie intrygował ludzkości tak jak zjawisko śmierci. Czas mityczny, a potem przeszłość religijna znalazły pewne odpowiedzi na pytania związane z tą tematyką. Z ich pomocą stworzono w minionych epokach określony obraz tamtego świata i dopiero wiek XX, kierując się świadomością materialistyczna przypisał śmierci ostateczny koniec bytu. Opinie te znane są każdemu. Jak już wspomniałem, na tej bazie wyrosła forma operatywnej świadomości, która w swej esencji hołdowała postawom hedonistycznym, stawiającym ponad wszystko zaspokajanie potrzeb doczesnych. W mentalnych polach świadomości przeważającej części ludzi nadal współwibruje znaczna część starych treści dotyczących pojęcia śmierci i tamtego świata, wniesionych i zaprogramowanych przez religie. Nie mają one jednak większego wpływu na faktyczny bieg życia tych osób. W praktykach religijnych zdarzyło się coś naprawdę fatalnego: religijność przenieśliśmy w sferę mentalną, uczyniliśmy ją pewnym programem i w ten sposób, zmuszając ją do spełniania ściśle określonych funkcji, sprofanowaliśmy jej wielkość w życiu. To wymazało prawdziwe znaczenie spirytualności jako czynnika związanego bezpośrednio z życiem. Kiedy już normy moralne, obowiązki i kulty religijne umocniły swoją pozycję funkcyjną (tak jak jedzenie czy praca), wtedy zdefiniowano też “modlitwę" i “bycie posłusznym Bogu". Duchowość albo spirytualność – jako esencjonalną cząstkę życia – można odzwierciedlić tylko iluzorycznie. Można zrobić to tak, jakby nie było duszy. Spirytualność czy duchowość Bytu na zewnątrz jest integralną częścią życia ludzkiego i jednocześnie określonym czynnikiem CZASU. Bez uduchowienia nie byłoby trwałego Bytu, a więc także życia. Każdy Byt – jako świadomość refleksyjna – jest sam w sobie łacińskim religio – nierozerwalnym połączeniem z warstwami duchowymi i wyższymi płaszczyznami Bytu. Tylko tak można zachować życie w zewnętrznym świecie ziemskim. To, w co wierzy człowiek, odgrywa w każdym indywidualnym przypadku dużą rolę, ale tylko wtedy, kiedy skieruje bieg życia na określone tory i ścieżki. Świadomość wiary w znacznej mierze determinuje przebieg życia inkarnowanej istoty. Jest jednak pojęciem względnym. Ma znaczenie globalne tylko wtedy, kiedy przewyższając daną indywidualność, jest w stanie wpłynąć na wydarzenia światowe. Świadomość operatywna może poruszać się we wszystkich możliwych iluzjach trójwymiarowej przestrzeni. To, co się w niej objawi, staje się programem życia-Przykładem takiej iluzji jest powszechne przekonanie, że życie to jedynie biologiczny mechanizm. Natomiast świadomość może sobie dopowiedzieć (a nawet uczynić programem): Jestem istotą bardziej wartościową niż inni, dlatego wszyscy muszą mnie słuchać, albo: Jestem aniołem, który zagościł w materii, albo: Jestem biedną, prześladowaną istotą, albo: Jestem strasznym grzesznikiem, który tylko przez pokutę i dźwiganie krzyża może odkupić swoje winy, albo... albo... albo... Tak mnożą się światy iluzji. W obecnych czasach większość religii stała się ideologiami, które dyktują wiernym wskazówki na życie. Często może to być rzeczywiście wielkim zbawieniem dla inkarnowanej istoty, ponieważ jako instancja kontrolna – pomimo fikcji – powstrzymuje dalsze deformacje, wywołane niekontrolowanymi pobudkami ego. W wielu przypadkach nauki religijne – niezależnie od zgodności z prawami kosmicznymi – przychodzą wiernym z pomocą. W innych przypadkach religie mogą stać się wielką przeszkodą na drodze rozszerzania świadomości z uwagi na programy narzucane wyznawcom. Nasza inkarnacja toczy się pośród stworzonych przez nas światów mrzonek. Początkowo jest to całkiem normalne. Szczególnie istotne jest to, jak dalece odsunęliśmy się od obiektywnego, kosmicznego centrum. Z tego bowiem wynikają późniejsze konsekwencje jako środek korekty. Są one często dość bolesne, indywidualnie i zbiorowo. Ponieważ w naszym programie wciąż jeszcze występuje niebezpieczne odrętwienie, stąd naturalną pomocą w pójściu do przodu jest śmierć! W odniesieniu do ludzkości najskuteczniejszym zabezpieczeniem przed totalnym skostnieniem duchowym było zanikanie kultur czy też całych cywilizacji. To, co staje się bezużyteczne, po prostu odchodzi. To, co rozwija się niewłaściwie, załamuje się samoistnie. Do takich radykalnych przesunięć dochodzi zwykle w punktach przecięcia wielkich epok (w czasach osiowych). Dysponujemy dostateczną ilością informacji i spostrzeżeń, potwierdzonych przez linearnie logiczne myślenie, że nasza cywilizacja znajduje się właśnie w przełomowym momencie rozwoju. Względność znaczenia śmierci W przeciwieństwie do powszechnych opinii jakoby śmierć oznaczała ostateczny koniec, wiemy z Wyższych Źródeł, że jest ona tylko momentem przełomowym – przejściem do świata, gdzie zmieniają się warunki zewnętrzne. Choć zabrzmi to paradoksalnie, śmierć nigdy nie stanowi problemu dla zmarłego, lecz dla Pozostających dalej w tym świecie. Stwierdzenie to nie oznacza, że fizyczne życie miałoby być nieważne. Wręcz przeciwnie! Każda istota ludzka porusza się w mniejszym lub większym stopniu w świecie iluzji. W im większej harmonii żyjemy ze wszystkim, co jest, tym mniej czujemy się przywiązani do ideologii, pozostajemy bliżej obiektywnej rzeczywistości, dostrzegamy większe efekty nauki. Im mocniej wikłamy się w iluzje (tak dzieje się najczęściej) i im sprytniejsi jesteśmy w życiu, tym bardziej oddalamy się od realności swego Bytu. Nie jest to jednak tragiczne. Dusza również z tego czerpie naukę, i to jaką! Proces korekty będzie jednak bardziej mozolny. W tym miejscu nasuwa się kilka zasadniczych pytań: Dlaczego dusza inkarnuje swój określony aspekt w takiej, a nie innej kulturze? Skąd ów aspekt ma wiedzieć, czego powinien szukać? Otóż to, czego chce się dowiedzieć dusza, jest dla niej tematem prymarnym. W wielu przypadkach, dzięki drogom iluzji, inkarnowani na Ziemi aktorzy poznają nowe obszary, które powinni lub będą musieli uzdrowić w następnych inkarnacjach. Przejście ze świata materii fizycznej do leżącej poza nim innej rzeczywistości nie jest więc żadnym dramatem. To, co zostanie tutaj faktycznie załatwione, jest sprawą drugorzędną. Zgodnie z poczynionymi spostrzeżeniami mogę tylko dodać że powinniśmy jak najszybciej odejść od zwyczajowego wartościowania życia ludzkiego. Dlaczego aspekt duszy wstępuje w czas i przestrzeń? We wszystkich poważnych przekazach dotyczących spirytualnego znaczenia inkarnacji utrzymuje się jednoznaczny pogląd, że światy gęstej materii stwarzają każdej duszy wyjątkowe możliwości rozwoju, istniejące tylko w tym wymiarze. Mówiąc naszym językiem: w tym świecie. Tu nasuwa się kolejne pytanie: na czym j polega ta wyjątkowość? Wiele wiemy już o znaczeniu naszego świata. Niezależnie j od tego, w jakim celu istoty takie jak Ty i ja czy Byty egzystujące w innych wymiarach wykorzystują inkarnacje w czasie i przestrzeni – do nauki czy do rozwoju, czy uzdrawiania, czy też do wszystkiego razem – wyjątkowość zawiera się w tym, że tu można poznać, określić i wyrazić swą świadomość w praktyce. Tutaj wszystko staje się widoczne, a do tego proces nauki biegnie w zwolnionym tempie (doskonałe miejsce dla powolnych!). Ale i tu widać pewien paradoks. Chociaż w sensie kosmicznym procesy na Ziemi postępują wolniej, są one dla rozwoju duszy i tak wielkim skrótem. Dzięki zwolnionemu biegowi istota inkarnowana w ciężkiej materii ma możliwość bezpośredniego doświadczenia dobra za pomocą biologicznych narządów zmysłów. Także cierpienie odgrywa tu wielką rolę. Dzięki sposobności różnorodnych odbić i związanych z nimi doznań, świadomość ludzka może rozszerzyć swoje pole duchowe w takiej mierze, w jakiej nie byłoby to możliwe w innych światach (wymiarach). Jest więc logiczne, że równolegle do naszego świata musi istnieć we Wszechświecie wiele innych kontinuów [ciągły, uporządkowany zbiór nieskończonej liczby elementów, przechodzących jeden w drugi] czasu i przestrzeni, wcześniejsze lub późniejsze stadia rozwoju, dojrzalsze poziomy (oczywiście, w nawiązaniu do płaszczyzn duchowych). Patrząc na to z wyższej perspektywy, jasne jest, że wszystko postępuje jednocześnie. Dzięki temu możemy sobie wytłumaczyć wiele różnorodnych fenomenów. Stosownie do dojrzałości duchowej kontinua czasoprzestrzeni są doskonałą sceną do testowania osobistych projekcji. Fakt, iż nie jesteśmy żółtodziobami w naszym sektorze, powinien zmobilizować nas do działania. Razem z innymi duszami płyniemy na tym samym statku. Od zgodnej współpracy zależy, w jakim kierunku nasz statek (Wehikuł CZASU Ziemia) popłynie dalej. Jeżeli się nam uda – naszemu kontinuum – ominąć wynurzające się rafy, wtedy wszystkie dusze, przebywające na pokładzie, osiągną nowe lądy. Interesujące stają się tu rozpowszechniane przez religie poglądy o istotach z innych płaszczyzn Bytu lub wyżej rozwiniętych poziomów, które kiedyś inkarnowały się na Ziemi lub są na niej obecne teraz. Wielkie inkarnacje, takie jak Lao Tse, Budda, Jezus, Platon czy ogromna liczba wysoko uświadomionych istot nieznanych nam z imion, były w gruncie rzeczy właściwie interpretowane, ale mogły nas tylko wspierać. Co się tyczy awatarów, można czuć się uszczęśliwionym ich wsparciem i z wdzięcznością przyjąć pomoc, nigdy jednak nie było ich zamiarem ani też nie leżało w ich gestii wypełnianie zadań inkarnacyjnych za ludzkość. Niewykluczone, że z pomocą Wysokich Istot cele ewolucyjne osiągane były szybciej. Jednakże stawianie ich na piedestale przysługującym bogom – jak gdyby byli innymi istotami niż my – jest ludzkim przekłamaniem, należącym do sfery projekcji wiary. Oczywiście, można się oszukiwać, że inkarnacje awatarów – w zastępstwie za nas – są w stanie skierować planetarną łódź z rozwijającymi się na niej aspektami dusz na inne poziomy. Nie ulega wątpliwości, że dzięki przewodnikom, którzy zaszczepili wyższą świadomość w naszym trójwymiarowo ograniczonym świecie, łatwiej nam teraz znaleźć nową orientację lub przesmyk prowadzący do wymarzonego Portu, jednak drogę tę musimy pokonać sami. Tego nikt nie może nas pozbawić. W przeciwnym razie Dzieło Stworzenia byłoby samo w sobie absurdalne. W ten sposób naruszono by suwerenność i odpowiedzialność ludzkości za jej losy. Nie mielibyśmy prawa do niezawisłości twórczej lub zostałoby ono pogwałcone Zgodnie z prawami kosmicznymi jest to absolutnie niemożliwe. Pułap zdolności twórczej osiągnęliśmy już dawno temu. Niewłaściwe wykorzystywanie przez nas własnych mocy twórczych znajduje potwierdzenie w życiu codziennym. Jeżeli przeoczylibyśmy obecną szansę, oznaczałoby to konieczność podjęcia innej, znacznie trudniejszej próby. Trwałoby to jednak następne miliony lat – oczywiście w innym kontinuum czasu i przestrzeni. Istnieje wiele podstaw, by przypuszczać, że robimy już powtórne podejście, dlatego wolno było pomocnikom z wyższych poziomów świadomości lądować na naszej “łodzi". Krzyżowanie się czasoprzestrzeni Możliwość wglądu z jednej czasoprzestrzeni w drugą może wyjaśnić nam wiele fenomenów, rejestrowanych w trójwymiarowym świecie. Na płaszczyźnie piątego i szóstego wymiaru, gdzie modulują się tzw. prawdopodobieństwa, można uchwycić niektóre z tamtejszych obrazów. Wzorce te ukazują potencjalne alternatywy. Większa część potencjalnych możliwości nie zostaje jednak urzeczywistniona w świecie ziemskim. Ponieważ obecnie wraz z planetą znajdujemy się w specyficznej konstelacji energetycznej, jest sprawą naturalną, że pojedyncze osoby zaczynają rejestrować obrazy ze stref zazębiania się wymiarów. Było to również możliwe we wcześniejszych stadiach, w jednych epokach bardziej niż w innych. W ten sposób jednostki mogły otrzeć się o przeszłość lub przyszłość, które w rzeczywistości są tylko innym kontinuum czasoprzestrzeni. Oznacza to, że ich zmysły mogły zobaczyć UFO – istoty z innych światów, aniołów, gości z innych planet, przewodników duchowych itp. Subiektywne spostrzeżenia nie są w żadnym wypadku fałszywe, pochodzą z jednego i tego samego Wszechświata, w którym żyjemy my i inne istoty. Wykorzystując nowoczesną technikę, np. statki kosmiczne, istoty te trafiają do stref osiowych. Nie pochodzą więc z obcych przestrzeni, lecz z tego samego Uniwersum, tyle że z innej płaszczyzny, z innego kontinuum czasoprzestrzeni. Z tego względu dochodzi więc do popierania lub uporczywego odrzucania owych fenomenów. Zajęcie stanowiska w tej kwestii jest sprawą jednostki, a nie ogółu. Pamiętajmy, że każdy ma prawo do wyrażenia subiektywnych opinii. Spojrzenie w przyszłość Od wszechczasów najbardziej fascynującym tematem są tak zwane prorocze przepowiednie. Obsesja i ciekawość ludzka są w tej kwestii pozornie nie do skorygowania. Neuroza przyszłości posunęła się tak dalece, że już w kołysce każdy chciałby dostać do ręki szczegółowy zapis historii swojego życia. Jak bardzo jest to niedorzeczne, nie trzeba chyba wyjaśniać. Gdyby tak się działo, nie potrzebowalibyśmy żadnej inkarnacji po ziemsku. Każda dusza bez problemów wypełniłaby swoje zadania w czasoprzestrzeni, ponieważ przebieg życia byłby z góry przepowiedziany. Wtedy nie byłoby miejsca na dorastanie i rozwój osobisty! Jak dochodzi do przepowiedni i wizji przyszłości? Temat ten jest nam dobrze znany. W wymiarze piątym i szóstym skupia się świat możliwości – świat prawdopodobieństw. Jest on bardziej kompleksowy niż nasz – widziany trójwymiarowo. Obfitość potencjalnych wydarzeń jest na tamtych płaszczyznach niewyobrażalnie wielka. Wymiary te są normalnie niedostępne dla przeciętnego człowieka. Tak też powinno być! Z uwagi na związki karmiczne, wynikające z prawa przyczyny i skutku, jak również na stale dokonujące się przemiany w świecie trójwymiarowym, z bogactwa możliwości, z których jedna wysuwa się w danym czasie na plan pierwszy, rodzi się bieżąca rzeczywistość. Ponieważ procesy planetarne powiązane są indywidualnie, grupowo i całościowo (ludzkość), do piątego i szóstego wymiaru ustawicznie przenika z Ziemi nieskończenie wiele impulsów determinujących nieustanne zmiany. Z tego względu nigdy nie było możliwe sporządzenie planu przyszłości. Prawdziwy jasnowidz dysponuje, z jednej strony, szczególną zdolnością, z drugiej zaś – w większości wypadków – jest ona problemem, albowiem jego postrzeganie sięga do piątego i szóstego wymiaru, gdzie bez przerwy modulują się potencjalne wydarzenia, czyli możliwe i prawdopodobne pseudorzeczywistości. Jasnowidz, koncentrując się na jednej z nich, widzi ją jako realną przyszłość. Złudzenie jest perfekcyjne. Tak więc istnieje możliwość wglądu, wykraczająca poza zwykłą świadomość, ale to, czy widziane obrazy są tzw. rzeczywistością obiektywną, do końca pozostaje niewiadomą. Im dalej wnika się w przyszłość, tym mniej prawdopodobne staje się jej spełnienie. Pozytywną stroną przepowiedni jest to, że dostarczają one informacji, co ewentualnie byłoby możliwe do spełnienia. W ten sposób wyzwalają pewien impuls w świadomości człowieka, dzięki któremu przewidziana przyszłość może, choć wcale nie musi się spełnić. Warto też zwrócić uwagę na fenomen metafizycznego postrzegania tak zwanych jednoczesności w tamtych tajemniczych światach. Jeżeli gdzieś na planecie dokonują się głębokie przemiany, dotyczące konkretnych osób, osoby z nimi związane (np. matka, partner) bardzo często rejestrują pewne zjawiska jednocześnie (w sposób metafizyczny), bez względu na odległość miejsca, w którym się wydarzyły. Dzięki związkowi dusz i wypływającej z niego i zdolności telepatycznej komunikacji, zdolność postrzegania może objawić się bardzo łatwo, bez stosowania praktyk spirytualnych czy ćwiczeń. Historie te są z reguły korzystne dla ludzi, stąd uważam, że należało o nich wspomnieć. Ów fenomen należy do sfery telepatii. Doznania z pogranicza śmierci W ostatnich dziesięcioleciach wiele osobistych spostrzeżeń, określanych mianem doznań z pogranicza śmierci, nabrało szczególnego znaczenia w kręgach ezoterycznych. Krytycy tych relacji dotykają tutaj czegoś istotnego. Mimo iż wszystkich tych przypadkach istnieje jednoznaczny dowód na to, że wraz ze śmiercią nie następuje ostateczny koniec, opisywane okoliczności są zbyt zróżnicowane. Poza tym osoby te nie pozostają długo w stanie śmierci klinicznej. Kwestię tę należałoby przedstawić bardziej rzeczowo. Tradycyjne projekcje, wzmacniane przede wszystkim przez religie, ugruntowały w nas określone wyobrażenia o tym, co dzieje się podczas śmierci: duś: opuszcza ciało fizyczne, staje przed surowym sędzią, a potem – w swego rodzaj przewodzie sądowym – oceniana jest za swe czyny w minionym życiu przez Niego – Boga – Szefa w najwyższej osobie. Odpowiednio do wyroku zostaje skierowana albo do czyśćca, gdzie czekać będzie na wejście do nieba, albo – w przypadki pobożnego życia – pójdzie prosto do raju, albo też – jako złoczyńca – skazany zostanie na piekło. Choć projekcje te nie mają dziś większego znaczenia – są nawet biskupi, którzy widzą to zupełnie inaczej – nie należy lekceważyć tego typu wyobrażeń, ponieważ wciąż jeszcze zapisane są w naszej podświadomości. Skoro nie dysponujemy innymi, lepszymi i jaśniejszymi, projekcjami, nadal mają one duży wpływ na nasze losy, chociażby przez to, że tolerujemy je nieświadomie. Problemu podświadomego lęku przed potępieniem nie mają ateiści, w przeciwieństwie do osób “wierzących". Wiele przeżyć z pogranicza śmierci podważa jednak pogląd ateistów: wraz ze śmiercią fizyczną następuje totalny koniec. Wywołuje to kompletny zamęt w sferze wiary i niewiary. Ponieważ w obecnych czasach mamy niezwykle sprzyjające warunki do przegania powłok iluzji, jesteśmy w stanie znaleźć także odpowiedź na pytanie: co dziele się tuż po śmierci? Wiedza na temat strefy przejściowej może uporządkować dotychczasowy chaos i wiele uzmysłowić. Aspekt ten, celowo zatajany przez tradycje kulturowe i nauki religijne, stanowi klucz do pełnego zrozumienia. W życiu każda istota ludzka sama stwarza sobie osobiste światy wyobrażeń, czyli świadomość. Tak więc, ile jest osób na świecie, tyle też egzystuje pól świadomości, często różniących się od siebie tylko drobnymi szczegółami. Świadomość to aspekt duszy, który po śmierci zmienia jedynie ten świat na tamten. W wielu przypadkach nie bierze ona tego stanu na serio, tzn. nie dociera do niej, że właśnie opuściła ten świat, świat materii, czyli czas i przestrzeń. Początkowo jej spostrzeżenia są takie jak przedtem. Powoli zaczyna jednak pojmować, że ciało fizyczne nie jest już do dyspozycji. W końcu rozpoznaje, że umarła", choć jej zdolność postrzegania jest prawie taka sama, jak w minionym niedawno życiu. Ponieważ świadomość, czyli dusza przyczynowa, pozostaje jeszcze w ziemskim polu życia, może śledzić wszystkie przygotowania do swego pogrzebu, jednak bez możliwości porozumiewania się z bliskimi. Komitet powitalny Zgodnie z tym, co dziś wiemy o momencie przejścia, każdą duszę czeka bardzo życzliwe powitanie. Ceremonia przyjęcia zawsze odpowiada osobistemu poziomowi duszy. W tym momencie pojawia się wiele istot, z którymi nowo przybyły był związany w minionym życiu, a które wcześniej odeszły do tamtego świata. W ten sposób oszczędza się mu ewentualnego szoku. Początkowo wszystkie wydarzenia w tamtym świecie odpowiadają programowi wiary, ugruntowanej na przełomie inkarnacji ziemskiej. Wszyscy, którzy wierzą w istnienie tamtego świata, mają o wiele łatwiej niż ci, którzy uważali, że po śmierci obracają się w nicość. W tym przypadku dostrzega się pewne kuriozum: dusza nie uważa się wcale za zmarłą! Ponieważ osoby te, zgodnie ze swą wiarą, nie oczekują NICZEGO po śmierci, doświadczają więc siebie w NICZYM – czują się uwieszone w nieskończonej pustce. Podsumowując temat: każda istota, opuszczając ten świat, doświadcza na tamtym świecie tego, w co wierzyła za życia. Początkowo widzi tylko te obrazy, które sama wcześniej stworzyła. W pierwszym momencie całkowicie potwierdzają się jej wzorce wiary. Pole świadomości, otoczone realnością astralną, ujmuje obrazy formy oraz wszystkie iluzje, jakie mogła sobie wyobrazić. Projekcje te są polami jakie witają istotę opuszczającą ciało. Za granicami świata iluzji istnieje obiektywna rzeczywistość Jak już wcześniej nadmieniłem, niezależnie od świata iluzji istnieje obiektywna rzeczywistość. Każda istota ludzka, ucieleśniająca określony aspekt duszy, oddala się w mniejszym lub większym stopniu od owej rzeczywistości, a zależy to od tego, czy w swojej grze inkarnacyjnej zwiąże się bardziej z iluzją czy z obiektywną prawdą. Jest sprawą drugorzędną, czy kieruje się nauką czy intuicją. Formalne działanie nie jest tu atutem. Ponieważ trójwymiarowy, mentalny świat – świat autosugestii – jest zarodkiem wszystkich iluzji, wynika z tego, że wszyscy prości ludzie nie mogą tworzyć takich iluzji, do jakich zdolni są najmądrzejsi. Nie jest to wartościowanie, lecz' stwierdzenie faktu. Wszystkie iluzje przyczyniają się do rozszerzania pól duchowych, nawet jeśli dokonuje się to przez bolesne i trudne do przebycia drogi okrężne. Każda forma ateizmu była z całą pewnością jednym z najdłuższych objazdów, drogą największego oddalenia od obiektywnej rzeczywistości. Z tego względu osoby te po przejściu do tamtego świata mają do przebycia najbardziej mozolną drogę i najtrudniejsze procesy uświadomienia. W tamtym świecie nie ma takiej możliwości doświadczania, jak w przypadku tego świata. Na Ziemi możemy uczyć się o wiele szybciej i w konsekwencji prędzej podwyższać poziom świadomości. W tamtym świecie nie ma trójwymiarowego czynnika czasu i przestrzeni, dlatego zmiana zdeformowanej świadomości może trwać eony lat, zanim dojdzie do olśnienia. Na tym opierają się m.in. średniowieczne historie, znane nam z teologii i nauk chrześcijańskich, że w czyśćcu trzeba spędzić setki tysięcy lat, zanim zostanie nam odpuszczona tak zwana wina za grzechy. Aby pomóc stworzeniu homo sapiens uzupełnić manko duchowe, wymyślono kolejny, zabawny rozdział historii – reformację. Wynikający z niej odpust bazował w gruncie rzeczy na prawidłowym rozumowaniu. Od dawna wiadomo, że w tamtym świecie zachodzą ustawiczne przemiany. Już na wstępie nowo przybyły otrzymuje od komitetu powitalnego pierwsze lekcje na temat iluzji. Ponieważ świadomość nadal ma dużą moc, tzn. silne pole promieniowania, uświadomienie nie przychodzi natychmiast. Nie da się wymazać świata iluzji, naciskając jakiś cudowny guzik. To jest mozolny, długotrwały proces rozjaśniania pól świadomości. Dusza doznaje olśnienia stopniowo, przesuwając się krok po kroku. Religijne praktyki modlenia się za zmarłych celem wspierania ich na drodze ku wieczności są prawidłowe, ale, w jakiej mierze są znaczące i cenne, w takiej też mogą stać się problematyczne. Pomiędzy duszami, niezależnie, czy osoby te zmarły czy żyją, nadal istnieje związek. Poświęcając zmarłemu uwagę, odnawia się więź między tym a tamtym światem. Ponieważ w świadomości ludzi pozostałych w tym świecie istnieją większe iluzje niż tych, którzy odeszli, bardzo często, działając w dobrej wierze, można zrobić coś szkodliwego. W takim przypadku energia świadomości zmarłego wprowadzana jest w ciągły rezonans, dlatego tutejsze działania, zamiast go wspierać, mogą utrudnić proces uświadamiania w tamtym świecie. Informacja ta nie jest apelem, wzywającym do zaprzestania owych praktyk. Przeciwnie! Ciepłe, wolne od wartościowania myśli, żartobliwa interpretacja wspomnień o zmarłym – niezmiernie podbudowują jego duszę. Puszczenie w niepamięć starych waśni ogromnie pomaga wzrastać temu, który odszedł. W ten sposób uwalnia się siła miłości, mająca największą moc oddziaływania. Oczywiście, należy chować zmarłego zgodnością, stosownie do tradycji religijnej i obrzędów kulturowych. Pamiętajmy, że każda forma smutku jest bardzo obciążająca dla duszy przebywającej w tamtym świecie, podobnie jak niemożność przebaczenia lub pogodzenia się z faktem, że dana osoba odeszła. Także nasze biadolenie, zarzuty czy oskarżenia nie są dobre, patrząc z perspektywy spirytualnej, należałoby jak najszybciej od nich odstąpić – i to we własnym interesie! Z mocy praw kosmicznych każde świadome lub nieświadome utrudnianie drogi rozwoju innej duszy zamanifestuje się z tą samą mocą u sprawcy. Problem odchodzących z własnej woli Inkarnowany aspekt duszy, który bezpośrednio lub pośrednio zdecyduje się na przedwczesne odejście, nie rozpoznaje toczącej się gry i swoich zadań na Ziemi. Dzieje się to zwłaszcza wtedy, kiedy dusza wybiera sobie szczególne utrudnienia, wstępując w życie. Dochodzi wówczas do nierozpoznania zadań w TU-I-TERAZ-czasie. W takich przypadkach impulsy korekcyjne stanowią dodatkowe poważne obciążenie. Z trójwymiarowego punktu widzenia zmagania z życiem stają się wprost nieznośne i wciąż dokręca się “śruby". Do tego dołącza ubolewanie cierpiącego, uwikłanego po uszy we wszystkie możliwe iluzje, tak że, myśląc po ziemsku, nie pozostaje mu nic innego, jak położyć kres rozpaczy i ulotnić się z tego świata! Według naszych programów moralnych, będących czystym wymysłem człowieka, samobójstwo jest wielkim przestępstwem. Stanowi to następny twór światów iluzji! Nie chcę przez to powiedzieć, iż dobrowolne odejście jest godne polecenia czy jak najbardziej sensowne. Samobójstwo jest jedną z największych iluzji, rodzajem buntu przeciwko własnemu ego i własnej duszy. Nawet jeśli Szef (jest nim zawsze własna Naddusza) nie jest “okrutny", jest on niezwykłe uporczywy. Oznacza to, że określony aspekt duszy może bardzo szybko wystartować od nowa w tej samej roli. Mówiąc jaśniej, lepiej dołożyć wszelkich starań, by od razu prze-bić się przez gąszcze inkarnacji niż po raz drugi być konfrontowanym z tym samym problemem. Każde samobójstwo jest tylko kolejną nieudaną próbą, przed którą małe ego chciało się wymigać. Szczególnej pikanterii dodaje tu fakt, że taka istota ląduje dokładnie w tej samej sferze zmagań, przed którą chciała uciec. To, że istnieje możliwość wielokrotnego odmawiania wykonywania swych zadań inkarnacyjnych, rozumie się samo przez się. W takich przypadkach wiele wskazuje na to, że rozwój duchowy musi się cofnąć o jeden lub kilka stopni, by nabrać rozbiegu. Oznacza to, że dusza musi wybrać powolniejszą drogę dojrzewania w czasoprzestrzeni. Dusza nie jest jednak masochistą – nigdy nie wybiera tematów życiowych przerastających jej rozwój, chodzi tu o coś ważniejszego, nawet jeśli małe ego nie widzi w tym sensu. Zaskakujące, że większą część samobójstw stanowią tzw. samobójstwa skryte, sterowane z podświadomości, a nie rozmyślne. Chodzi tu o przypadki masowe, gdzie znaczna część ludzi, nie znajdując radości ani sensu życia, rozwija w sobie niechęć do świata, która powoli przeradza się w długotrwałą frustrację. Świadomość takiego osobnika sama się uśmierca w powolnym procesie. W świetle praw spirytualnych, każda nieakceptacja życia – świadoma czy nieświadoma – jest tak właśnie pojmowana. Wielu naszych towarzyszy na drodze nastawiło się na wyczekujący tryb życia, według motta: Te kilka lat jeszcze jakoś wytrzymam. W tle takiego podejścia do życia skrywa się determinacja, maskowana pozorną akceptacją. Ujawnia się tutaj kompletne nierozpoznanie faktu, że życie jest czymś wspaniałym, sensownym, czymś, co służy ważnemu celowi. Wielu z nas uważa je za zło konieczne, w które wprowadzili nas rodzice. Nie należy też pomijać i tych, którzy woleliby lepiej nie żyć niż być wdzięczni losowi, a cóż dopiero go cenić. Tego typu świadomości są skrytymi “automordercami". Z powodu negacji życia wydają niemy rozkaz: Położyć kres wszystkiemu! Rozkaz ten, przedwcześnie kończący życie w taki czy inny sposób, jest niesłyszalny dla stojących obok. Także medycyna nie znajdzie tu żadnej cudownej pigułki i, niestety, będzie musiała sprawić zawód. Wielkie zamieszanie wokół małego ego Wokół operatywnego ego rozwinęliśmy najniedorzeczniejsze wyobrażenia j normy wartościowania. Religie i określone prądy ezoteryczne w żadnej innej kwestii nie są tak zgodne, jak tutaj. Potępiając “złe" ego, ani jedni, ani drudzy nie wiedzą, co czynią, a wyrządzają tym wiele szkód, i to ze szczególną intensywnością. Operatywne ego, będące autorytetem na drodze inkarnacyjnej, staje się niejako rozstrzygającą instancją w ważnych momentach życia i jednocześnie organem wykonawczym świadomości. Z tego względu instancja ta ponosi odpowiedzialność za wszystkie wynikłe konsekwencje, i to nie ulega wątpliwości. Do tego momentu nasze poglądy na ego są logiczne i jak najbardziej właściwe. Tą prawiedzą, potwierdzoną przez liczne doświadczenia, od razu zainteresowały się programy religijne. Pomoc świadczona przez religie polega na ukierunkowaniu człowieka tak, by ego-bodźce, wspierane autorytetem dobrze zakonspirowanej Nadświadomości, utrzymać pod pełną kontrolą. Jeżeli odizolowana Nad-świadomość zatraci jednak zdolność doznawania konkretnych wrażeń, stanie się to niezwykle problematyczne. Wtedy całą władzę nad realną świadomością przejmie nasze ego. Aby temu zapobiec, programy religijne narzuciły nam autorytatywne przymusy oraz swoje własne normy etyczne. W ten sposób, utrzymując w pewnych granicach czysto egocentryczne wzorce zachowań, można było choć częściowo uchronić ludzkość przed przykrymi konsekwencjami samowoli, jednak nie można było niczego tym uzdrowić w polach duchowych. Chcąc utrzymać taką właśnie strukturę porządkową, coraz silniej tępiono każdą formę wartościowania, wypływającą z pobudek ego. Wiele z nich przypisywano nawet diabłu. Tymczasem siły pobudzające ego są całkowicie neutralne. Pochodzą z wzorca instynktów typowych dla życia biologicznego. Dopiero indywidualna odpowiedzialność istoty ludzkiej, wynikająca z praw obowiązujących w strefie wolnej woli i niezawisłości stwórczej, czyni człowieka autorytetem, wdrażającym do życia oba aspekty w sposób najbardziej optymalny i harmonijny. Nasze życie toczy się w strefie wielu wartości zmiennych. Można więc kierować się instynktem albo też impulsami wypływającymi z Wyższej Świadomości, czyli ze strefy samoodpowiedzialności. Rozwiązanie dylematu tkwi w harmonizacji obu płaszczyzn. Siła bodźców małego ego nie może niczego wymusić na duszy ani też narzucić własnych mądrości, jest jednak zdolna, dzięki zdobytemu wglądowi pomóc nam zaakceptować trudną drogę doświadczeń. Mentalne JA człowieka jest kluczem do harmonizacji naszego życia. Tyłki kiedy Niższe JA ma na swoim koncie niezbędne doświadczenie, gotowe jest zaakceptować określony sposób bycia, wypływający z obiektywnej oceny wydarzeń, a przeciwstawny biologicznym impulsom ego. To właśnie jest powodem, dla którego – pomimo odwiecznych kazań o miłości do bliźniego – niewiele dobrego zrobiliśmy dla innych jako kolektyw ziemski. Jedno uszło tutaj naszej uwagi: że miłość do bliźniego to także miłość do wrogów. Być może nie byliśmy wcześniej w stanie zrozumieć tej prostej logiki. W dwubiegunowym sposobie myślenia nie da się sensownie wytłumaczyć miłości do bliźniego. Tylko dzięki zrozumieniu wielowymiarowości Bytu i prawidłowości subtelnych powiązań we wzorcach astralnych możliwe jest wyjście wrogom naprzeciw z miłością, pozwalające bezpośrednio uwolnić się od bolesnych odzwierciedleń, wypływających z zależności karmicznych. Niekontrolowane, dzikie wręcz instynkty operatywnego ego są największym problemem ludzkości: ich negacja niczego nie zmieni, a przeklinanie zaśmieci pola mentalne. Dopiero kiedy dojrzałej istocie ludzkiej uda się naprowadzić swoje ego na drogę świadomej odpowiedzialności i wykorzystać jego potęgę do wyżej ukierunkowanych celów, osoba ta będzie mogła powiedzieć, że zapanowała nad ciężką materią. Operatywne ego jest cieniem indywidualnego JA albo też wypuszczonym na wolność cząstkowym aspektem niezawisłej duszy. Dopiero, gdy JA-cień (małe ego) pokryje się z jaźnią, osiąga się błogostan. Operatywne ego zarządza całą naszą siłą inkaraacyjną. Każde niskowartościowanie lub przeklinanie ego oznacza osłabienie jego siły w życiu. O tym powinni dowiedzieć się wszyscy ci, którzy chóralnie domagają się uśmiercenia ludzkiego ego. Co dzieje się z małym ego po przejściu do tamtego świata? Większość osób wierzących w życie po życiu uważa, że wraz ze śmiercią kończy się rola ego. Jest to pogląd najbardziej rozpowszechniony, ale całkowicie błędny. Nasze ego odgrywa bardziej znaczącą rolę w rozwoju świadomości inkarnacyjnej niż pochodząca z wyższych płaszczyzn Bytu świadomość spirytualna. Istota ludzka stanowi więc specyficzną mieszaninę – posiada indywidualne pole świadomości, stąd osobiste ego, wyznaczające tę świadomość, może bardzo głęboko wkraczać w tamten świat. Od harmonii pomiędzy ego-świadomością a świadomością spirytualną zależy więc, jak trudne będą lekcje dla duszy przebywającej w tamtym świecie, a zobowiązanej do korygowania powstałych w tym życiu wzorców iluzji. Kto uważa, że w tamtym świecie zaraz po przejściu wszystko jest inne niż wcześniej, ten bardzo się myli – Myśląc w ten sposób – tzn. jakoby tylko tutaj miały istnieć światy świadomości sprzeczne z porządkiem boskim, natomiast w tamtym świecie wszystko byłoby od razu w porządku – pozbawia się podstaw zaistniałą na Ziemi czarno-białą scenerię. Ten, kto tak właśnie sądzi, powinien zostać gruntownie pouczony. Ponieważ i tu, i tam egzystuj ą jednakowe rzeczywistości energetyczne, dusze zmarłych automatycznie przenoszą swój e pola duchowe z tego świata do tamtego – z jedną tylko istotną różnicą. O ile tutaj każda istota bez problemów włącza się do istniejącego świata, tam jest to niemożliwe. Najpierw musi zmierzyć się z własnymi iluzjami. Nie ma przy tym znaczenia, jak głęboko zakotwiczone są wzorce iluzoryczne. Istoty te będą uświadamiane dopóty, dopóki nie rozpoznają i nie uzdrowią ostatniego tchnienia iluzorycznego ducha oporu. Po zakończonej fazie oświecenia, odbywającej się poza czasoprzestrzenią, dalsze procesy przebiegają już w sferze świadomych doznań i spostrzeżeń. Dusza może ponownie inkarnować się na Ziemi, by wypróbować swoją dojrzałość i zdobytą wiedzę. Tylko tu zdoła ocenić, czy są one właściwe. Dopiero, kiedy poczynione spostrzeżenia zostaną konkretnie przeżyte, a dokona się to w kolejnej inkarnacji, skarb ten stanie się faktyczną cząstką składową duszy. W tym właśnie celu wprowadza się ściśle określone komponenty do inkarnacji, by ich realnie doświadczyć i w razie potrzeby zweryfikować to, co rozpoznało się w tamtym świecie niewłaściwie. Przy tej okazji wyłania się zawsze coś nowego, co należałoby również uzdrowić i nierzadko takie novum staje się głównym tematem inkarnacji. Z tego wynika, że załatwiając stare sprawy, bardzo często produkujemy materiał dla następnych inkarnacji. Z uwagi na luki w świadomości brakuje nam zdolności rozpoznawania wymowy wyłaniających się na bieżąco nowych kwestii. Problemy, jakie odsłonią się przed nami na przełomie życia, powinniśmy rozwiązywać natychmiast, stosownie do praw Wyższego Obiektywnego Porządku. Nasza spolaryzowana świadomość i nadaktywność świata mentalnego przesłoniły nam czterowymiarowy obraz planety. Wskutek przeładowania spichlerza Planetarnego – operatywnego PSI-Banku – spowodowanego m.in. progresywnym Przyrostem ludności, przyspieszenie procesów oczyszczania stało się wręcz koniecznością. Ludzie będą więc niewiarygodnie szybko konfrontowani z zainicjowanymi przez siebie destrukcjami, i to nie tylko szybko, ale z niezwykłym wręcz natłokiem następujących po sobie sytuacji. Planeta gorączkuje Ponieważ wszystkie formy życia są ze sobą kompleksowo powiązane, każda dłużej utrzymująca się nadaktywność stanowi zagrożenie dla innych królestw na Ziemi. Czynniki stresujące mają wyjątkowo zgubny wpływ na subtelne sfery życia eterycznego sobowtóra planety. Stres stanowi największe niebezpieczeństwo dla całej cywilizacji ziemskiej. Duchowa istota planety, często określana mianem Terra Gaja, ma za zadanie troszczyć się o to, by zachować wszystkie formy życia. Mówiąc jaśniej, oznacza to, że dla Gai ważniejsze jest zachowanie przestrzeni życiowej niż wysoko rozwiniętej cywilizacji, zagrażającej owej przestrzeni. W tym zawiera się największa problematyka ewolucji. Przestrzeń życiowa może pozwolić rozwijać się wielu cywilizacjom. Gdyby utrzymanie świata fizycznego stało się niemożliwe, tzn. gdyby zniszczono tu życie, czasoprzestrzeń zostałaby również wymazana. Nasuwa się tutaj pytanie: co stałoby się zatem z inkarnowanymi na Ziemi dojrzałymi istotami duchowymi? Patrząc z wielowymiarowego punktu widzenia, całkowite zniszczenie życia na planecie jest niemożliwe. Doszłoby jedynie do nagłego zaginięcia cywilizacji. Taka ewentualność wciąż jeszcze wisi w powietrzu. Tragedia tego wydarzenia przerosłaby wszelkie wyobrażenia na ten temat. Wszystkie dusze, tracąc nagle inkarnacyjnąpostać, musiałyby – jak przy każdym przejściu do tamtego świata – skonfrontować się z wyprodukowanymi przez siebie rzeczywistościami. Upłynęłyby miliony lat, zanim następna cywilizacja osiągnęłaby taki poziom jak nasza. Potrzebowano by bowiem niezbędnej liczby dojrzałych indywidualności, w przeciwnym razie – na skutek braku ciał biologicznych – dusze nie mogłyby przestąpić tego świata, by poprowadzić go dalej. Ponieważ, bez wątpienia, owa sytuacja krytyczna istnieje, tamten świat wszelkimi sposobami stara się pomóc naszej cywilizacji dokonać niezbędnej korekty w zbiorowej świadomości. Orszaki wysoko rozwiniętych dusz od eonów lat czekają na tę chwilę, by wstąpić w nową, dojrzałą cywilizację i razem z nią kontynuować rozwój duchowy na znacznie wyższym poziomie. Oddziaływanie dojrzałych dusz w tym i tamtym świecie może nam pomóc w przetrwaniu fazy krytycznej. Nie mogą jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – simsalabim – wymazać starych programów ani zmienić naszej niezawisłej świadomości zbiorowej. Nie chcę zaszczepiać strachu, więc powiem tylko, że z uwagi na konieczność respektowania praw kosmicznych jest tutaj jeszcze wiele do zrobienia. Inne spojrzenie na karmę Kompleksową wiedzę o inkarnacji należałoby rozszerzyć o jeszcze jeden aspekt, dotyczący innego nieco podejścia do tzw. historii karmicznych. Z wielowymiarowego punktu widzenia karma nie jest karą za grzeszne czyny, lecz sceną dokumentalną, na której dusza może wyegzekwować po ziemsku to, co zgłębiła, będąc w tamtym świecie. Ponieważ chodzi tu o korektę defektów, inkarnowana dusza musi wstąpić w dysonansową realność i tam dokonać naprawy. Dlatego pojawia się w określonym miejscu, gdzie stopniowo zaczynają piętrzyć się trudności. Wstępując w ciężką materię, zapominał jednak o wszystkim, co zna Wyższa Świadomość. W takiej sytuacji znajdują się wszyscy mieszkańcy naszego globu. Wkraczamy więc w świat z konkretnymi sytuacjami przyczynowymi, których tylko pozornie nie rozumiemy. Uważamy, że zbiegi, okoliczności wyznaczają bieg codziennego życia. Mało kto potrafi zrozumieć, że wszystkie nieprzyjemne sytuacje, powstające wewnątrz tej gry, mają nas zmusić do natychmiastowego działania. Nasza wolność jest więc dwojaka. Najpierw daje się operatywnemu ego wolne pole do popisu, potem pod wpływem zaistniałej sytuacji wyłaniają się odpowiednie tematy, gdzie operatywna świadomość sama podejmuje decyzje bez jakiegokolwiek nacisku ze strony programów CZASU. Temat, który zaprowadził nas w poprzednim życiu w ślepą uliczkę i w tamtym świecie został już wyjaśniony, pozostawia w głębszych warstwach świadomości specyficzną informację. Nasze przebudzenie – albo inaczej wyciągnięcie z podświadomości informacji – umożliwia podjęcie właściwej decyzji. Nie oznacza to jednak, że wszystko musi zaraz przebiegać optymalnie. Operatorowi zawsze pozostawia się wolny wybór. Może więc powielać stare błędy dowolną ilość razy, wybierając niekorzystne dla duszy rozstrzygnięcia. To, że w takich wypadkach cały ciężar spada na duszę, jest chyba oczywiste. Sytuacja ta może zaognić napięcia pomiędzy małym ego, będącym szefem w tym świecie, a duchowym JA, które pozostając w tle, forsuje to, co konieczne. Duchowe JA nie ma wpływu na ego, ale trzyma w ręku lepsze karty. Oddziaływując z piątego i szóstego wymiaru, może prowadzić zupełnie inną politykę. Na tych poziomach płynie niewiarygodnie wiele możliwości, które zmierzają w kierunku każdego TERAZ. Wyższe JA wspiera więc te impulsy, które są dla niego wyjątkowo ważne. Tak więc, małe ego konfrontowane jest z sytuacjami, których wzorce wgrywa w tło Wyższe JA. Tam czekają w kolejce dotąd, aż zostaną załatwione. W przeciwieństwie do małego ego Wyższe JA ma nieprawdopodobną cierpliwość. Jego zwycięstwo jest absolutnie pewne! Natomiast ciężar doświadczeń życiowych – czas trwania, stopień trudności, drogi okrężne, jak związane z tym bolesne lekcje – określany jest przez nasze ego. Świadomość wyznacza naszą rzeczywistość Poczucie winy, zakotwiczone we wszystkich religiach, zaczyna coraz silnie tracić swoją zasadność. Tyczy się to także modnego obecnie tematu praw karmicznych. Linearny, dwubiegunowy sposób myślenia ludzkości wniósł wiele przyczynowo uwarunkowanych pryncypiów do kwestii winy. Patrząc z tej perspektywy dochodzimy do wniosku, że nasz tok myślenia o przyczynie i przewinieniu nie jest tak zupełnie nieprawidłowy. Mimo to byłoby lepiej, gdybyśmy odstąpili od ustawicznego bicia się w piersi. Jak już wspomniałem, w trójwymiarowej czasoprzestrzeni obowiązują szczególne reguły gry. W przeciwieństwie do tamtego świata, tu szefem jest małe, ludzkie ego. W związku z tym może ono stwarzać ustawiczne projekcje^ W świecie ciężkiej materii obowiązuje jedna podstawowa zasada: wszystko, co wymyślimy, musi być fizycznie doświadczone na przełomie życia. Na scenie ziemskiej każda istota tworzy dowolne iluzje, z którymi się utożsamia, przygląda im z bliska, wchodzi w nie, testuje ją na własnej skórze. W tamtym świecie byłoby to niemożliwe. Tam dokonują się inne procesy. Światy świadomości powstałe tutaj, w kontinuum czasu i przestrzeni, są porównywane z Obiektywnymi Prawdami tak długo, aż dusza rozpozna swe iluzje. Tylko ten świat ma przywilej dowolnego eksperymentowania poza Obiektywną Rzeczywistością Nasze, eksperymenty są często niezwykle makabryczne. Stwarzają ogromne niebezpieczeństwo dla planety. Gracze, biorący w nich udział, całkowicie się w nich zatracają i kierowani przez operatywne ego ustawicznie wymyślają coś nowego. W wielu przypadkach muszą coraz głębiej brnąć w polaryzację, aż w końcu zatracają ostatnie resztki pamięci, kim są faktycznie. Na koniec tak ograniczonego rozwoju postrzegają siebie jako istoty czysto fizyczne. Świadomość ludzka wciąż stwarza nowe rzeczywistości – coraz szybciej i coraz boleśniejsze. Czterowymiarowy CZAS zaczyna jednak odgrywać coraz ważniejszą rolę w czasie i przestrzeni. Dzięki temu, że procesy ewolucji postępują w rytmicznych cyklach, wciąż istnieje szansa wyjścia z tego pozornie nieskończonego labiryntu i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. W ściśle określonych momentach pojawia się wyjątkowa możliwość wglądu w Obiektywną Rzeczywistość celem odnalezienia optymalnego kolektywnego kierunku rozwoju. W tych fazach (obecnie znajdujemy się w takiej) cały trzeci wymiar, zwany cywilizacją ludzką, staje na rozstaju dróg. Gatunek homo sapiens, krocząc trójwymiarową ścieżką, stworzył potężne pola mentalne, ukierunkowane na dobra doczesne. Z drugiej strony – przez mentalne okna – przenika do naszych indywidualnych światów promień Wyższej Prawdy, dostępnej dla wszystkich ludzi. To w jakiej mierze kolektyw ziemski wykorzysta obecną supersposobność, okaże się już niebawem. W takich okresach oczekuje się od cywilizacji rozszerzania horyzontów poznania. Człowiek nie może w nieskończoność trwać w stagnacji, niczym zacięta płyta gramofonowa. W takich sytuacjach siły nadzorujące przebieg ewolucji muszą podjąć decyzję, czy dana cywilizacja będzie zdolna pójść naprzód, w kierunku wyższych poziomów. Wiązałoby się to z dużymi zmianami w sferze postrzegania świata. Z całą pewnością nie dałoby się przyrównać naszego DZISIAJ do JUTRA. Z uwagi na niepodważalne prawo do samostanowienia i odpowiedzialności za własne czyny (podkreślałem to wielokrotnie), zawsze możemy przeciwstawić się każdemu, także postępowemu ruchowi. To, czy się sprzeciwimy, jest sprawą otwartą. Zanim spytacie, czy istnieją inne alternatywy, odpowiem: zbyt wiele uczyniono już w celu ściągnięcia nieba na ziemię. Proces ten jest praktycznie nieodwracalny, nawet jeśli określone siły bez przerwy i wszelkimi sposobami będą próbowały powstrzymać proces rozszerzania świadomości zbiorowej. Możemy też przyjąć, że siły stagnacji dołożą wszelkich starań, by za pośrednictwem dwubiegunowej mentalności małego ludzkiego ego wprowadzić potężne blokady, ale na pewno nie będzie to żadne czarnosprzysiężenie, jak to przepowiadały niektóre wyrocznie. Nasze ego jest samo w sobie tak silne, że nie potrzebuje żadnych mistycznych motywacji czy “zaklęć". Wystarczy wykorzystać jego podświadomy lęk o utratę władzy, by za pomocą subtelnych chwytów w dość krótkim czasie uwięzić całą ludzkość w polu świadomości, skoncentrowanym tylko na materii. Dlaczego tutejsze wydarzenia wnikają w głębię tamtego świata? W moich publikacjach wielokrotnie wyjaśniałem, że ten i tamten świat stanowią JEDNOŚĆ, tak jak dzień i noc dopełniają dobę. Tamtemu światu przypada zadanie harmonizowania z Obiektywną Rzeczywistością tego, co narodzi się w Projekcjach naszego świata. Harmonizacja dokonuje się jednak poza naszym Kontinuum. Tam dokładnie odtwarzane są ziemskie procesy, tak jakby postępowały w strukturach czasoprzestrzeni. Wyobrażenie sobie tych zjawisk nie jest dla nas trudne, znamy je ze snów. Eksplozja przyrostu ludzkości i związane z tym przyspieszenie zachodzących procesów wywołały komasację napięć w tamtym świecie, swego rodzaju hiper-zagęszczenie energii. Wysoko rozwinięte dusze z wcześniejszych cywilizacji nie mogłyby w tutejszych warunkach kontynuować procesu nauki. To, co w chwili obecnej dokonuje się na planecie, ma ogromne znaczenie dla przyszłości tamtych wymiarów. Tutejszy dość niski poziom blokuje wysoko rozwinięte istoty na drodze dalszego wzrastania. Ponieważ razem z nimi stanowimy nierozerwalną JEDNOŚĆ – należymy do tego samego Wszechświata – od dawien dawna wolno im więc było wkraczać w planetarne wydarzenia (ezoteryka mówi o tzw. wielkich mistrzach lub prorokach). Można by powiedzieć, że z ich pomocą wytyczono małemu ego pewne granice, których nie wolno mu było przekraczać. Dzięki nim również planeta Ziemia znalazła się pod kwarantanną, według spirytualnych źródeł od roku 1945 (bomba atomowa), co zdaje się być całkiem logiczne. Wmieszanie się wyższych istot w sprawy ziemskie było dozwolone, ponieważ tutejsza stagnacja zatrzymała je w drodze ku Światłu. Istoty te potrzebują wyżej rozwiniętej cywilizacji, by móc efektywnie wzrastać. My z kolei jesteśmy hamowani przez innych maruderów (tzw. opóźnione energie). Na Ziemi dostali oni niepowtarzalną szansę wzrostu, ale też nie mogą w nieskończoność powstrzymywać rozwoju Wszechświata. Nie powinniśmy być zaskoczeni, jeżeli w naszych czasach zaczną, dziać się bardzo dziwne rzeczy, na które linearna logika nie znajdzie żadnego uzasadnienia. Teraz dokonują się radykalne zmiany w polu świadomości milionów inkarnowanych tutaj indywidualności. Także istoty, które osiągnęły dość wysoki poziom dojrzałości we wcześniejszych cyklach ewolucji, dołączą teraz do ziemskiej crew, by razem z nami przestąpić progi następnej, wyższej cywilizacji. Co się stanie z tymi, którzy zdecydują się na trwanie w stagnacji? Na ten temat wolę się nie wypowiadać. Wymyślono tu tyle wariantów, że nie będę się żadnym z nich zajmować. Tak naprawdę pełen wgląd w tę palącą kwestię nikomu nie został umożliwiony. Z całą pewnością mogę jednak stwierdzić, że wymyślone historie o piekle są największą farsą. Wiadomo tylko, że wszyscy ci, którzy zaprzeczają nowej świadomości, zostaną skierowani do swego rodzaju poczekalni. Co to będzie i jak tam będzie, jest, niestety, przed nami zakryte. Jaką rolę odgrywają światy braków? Trójwymiarowe realności i tak często bolesne doświadczenia są tematami, które najbardziej zajmują nasze umysły. Z uwagi na niemożność wglądu w istotę rzeczy, spekulacje myślowe prowadzą nas do największych absurdów. Trójwymiarowo ograniczona logika, którą posługujemy się na co dzień, nie znajduje żadnego sensu w cierpieniu, chorobie czy biedzie. Dopiero przy wielowymiarowym podejściu do Bytu i zrozumieniu faktycznych związków pomiędzy tym a tamtym światem można znaleźć sensowne wytłumaczenie dla znacznej części różnorodnych sytuacji życiowych i zrządzeń losu. Nasza zdolność wielowymiarowego postrzegania jest jeszcze bardzo ograniczona, stąd na wiele nurtujących nas pytań nadal nie znajdujemy odpowiedzi. Wiele współcześnie żyjących osób w znacznym stopniu rozszerzyło już pole świadomości, stąd też wzrosła ich zdolność wglądu w wydarzenia planetarne, nadal niedostępna jednak dla świadomości zbiorowej. Mimo to, patrząc z tutejszego punktu widzenia, wiele sytuacji losowych (nawet przeważająca większość), wprowadzonych do życia przez nasze Wyższe Ja, jest dla nas wciąż niezrozumiałych. Tymczasem wszystkie nieprzyjemne procesy służą wyjaśnieniu tego, co nie zostało przerobione, jak również uświadomieniu nam, co powinniśmy uzdrowić. Można by powiedzieć, że los wychowuje nas biczem i prośbą. Poczucie szczęścia i harmonii wewnętrznej jest oznaką, że znajdujemy się na płaszczyźnie współbrzmiącej z obiektywnym Porządkiem Kosmicznym. Natomiast każdy dysonans, aż po dramatyczny czy traumatyczny bieg życia, jest wskazówką, że z uwagi na określoną konstelację osobistą, pole świadomości – wypadając ze środka – znalazło się w konflikcie z Porządkiem Kosmicznym. Większość procesów postępuje kolektywnie – w środowisku czy też grupach związanych z określoną dziedziną życia. Z tego wynika, że w momencie narodzin dusza wstępuje w ściśle określoną przestrzeń, która według prognoz widocznych w strefie prawdopodobieństw będzie optymalnie wspierać toczący się proces nauki. Wstąpienie w obszar kolektywnych działań Przypominam, że bieg naszego życia nie jest z góry zaprogramowany. Zawsze istnieje możliwość zmiany potencjalnych prawdopodobieństw, ale zależy to od woli kolektywu. Z punktu widzenia wielowymiarowości jedno jest pewne: każda inkarnacja toczy się we właściwym, tematycznie i kulturowo powiązanym środowisku. Nikt nie inkarnuje się przypadkowo i na pewno nie jest taki “niewinny", jak myśli. “Przypadek" to nic innego, jak najkorzystniejszy moment na wcielenie jednostki w grupę. Nie istnieje tu coś takiego jak zaplanowany, przyczynowy przymus. Każda istota, inkarnująca się w określonym kręgu kulturowym, nie ma wyznaczonej jednej, niezmiennej drogi wzrastania. Niezależnie od punktu wyjścia, każda inkarnacja ma możliwość dokonywania dowolnych zmian w polu świadomości. Ten fakt pociąga również za sobą zmiany w rejestrowanej przez nią realności. Z doświadczeń historii wynika (np. wydarzenia na Bałkanach), że większość ludzi trafia do środowiska, które najprawdopodobniej było już kiedyś ich realnym światem. Dla lepszego zrozumienia tych zagadnień, przytoczę coś, co jest mi dość dobrze znane. Od dziesięcioleci mieszkańcy Półwyspu Bałkańskiego mieli wiele możliwości opuszczenia we właściwym czasie świata, w którym tykała bomba zegarowa lat 80. Mogli tego dokonać bez konieczności pokonywania wielkich przeszkód. Im bardziej zbliżał się termin trójwymiarowej eksplozji, tym trudniej było przed nią uciec. Tych, którzy zdołali w porę wyjechać, los dosięgną w inny sposób albo też w stosunkowo krótkim czasie zostali deportowani do kraju. Tylko pozornie stała się im wielka krzywda. Ten, kto próbuje ujść przed karmiczną odpowiedzialnością za pomocą trójwymiarowych trików, nie ma żadnych szans! Tylko ci, którzy uzdrowią ten obszar na poziomie świadomości, będą w stanie zmienić zaistniałe wcześniej prawdopodobieństwo i zastąpić je nową, zupełnie inną rzeczywistością. Do realnych światów trafiamy dzięki magii życia, magii, która nie operuje żadnym zaklęciem, lecz kieruje się czystymi zasadami oraz logiką, której nie zna nasz dwutorowy sposób myślenia. Indywidualna gra z własnym programem Jak już wspomniałem, każdy człowiek inkarnuje się w warunkach odpowiadających stanowi jego duszy. Z tego bierze się cała gama różnorodnych etapów rozwoju. Tematy duchowe stanowią jednocześnie siłę napędową danej inkarnacji. Każdy aspekt duszny, który przekroczył świat materii, powinien dokonać korekty w tych dziedzinach, w których wcześniej został oświecony. Mimo iż w głębszych pokładach świadomości zapisane są wszystkie spostrzeżenia, dotyczące rozwiązywania aktualnych kwestii, w życiu przyjmujemy najczęściej postawę całkowicie im przeciwstawną. Większość inkarnowanych osób mija się ze swoim powołaniem z uwagi na niezwykle silną więź z astralnymi formami energii, zwanymi polami ułudy, które znajdują wyraz w trójwymiarowej, zbiorowej świadomości. Tak rozpoczynają swój bieg wszystkie bolesne procesy. Nasze Wyższe JA wszelkimi sposobami stara się dokonać weryfikacji ukształtowanego w nas światopoglądu. W pewnym sensie przypomina to podwójną grę schizofreniczną. Małe ego, wspierane przez świadomość kolektywną, idzie z reguły drogą sprzeczną z zamiarami duszy. Z drugiej strony Wyższe JA bez przerwy wgrywa impulsy korekty, które z czasem przybierają coraz boleśniejsze formy. W końcu nasze małe, waleczne ego przestaje rozumieć świat. Narasta w nim frustracja, a szukanie winnych na zewnątrz przybiera coraz bardziej błazeńską formę, by w końcu wylądować w roli ofiary. Procesy życiowe coraz szybciej zmierzają ku końcowi. Ten typ ludzi (niestety, jest ich przeważająca większość) nie rozumie najważniejszych elementów korekty, a mianowicie, że informacje przekazywane im przez czas pojawiają się zawsze we właściwym momencie i we właściwej konstelacji.(Najważniejsze jest, by żyć świadomie umieć odczytywać wskazówki, wgrywane w codzienne wydarzenia i we wszystko, co się nagle wyłoni oraz nie wyciągać z tego przedwczesnych wniosków, lecz poszukać tkwiącego w nich przesłaniania. W większości przypadków Wyższe JA może korespondować z zewnętrzną ego-świadomością tylko drogą okrężną, ponieważ inkarnowana tutaj cząstka zablokowała wszystkie anteny. Z tego względu wiele informacji uchodzi naszej uwagi lub jest niedocenianych. Dopiero na ściśle określonym poziomie świadomości rozpoczyna się bezpośrednia wymiana informacji – pewien rodzaj telepatii pomiędzy bytem zewnętrznym (ego-bytem) i Wyższym Duchowym JA. Oznacza to, że wszyscy nieuświadomieni ludzie ustawicznie walczą z samymi sobą. Nasz opór wywołuje niepotrzebne dramaty życiowe, wgrywa nowe tematy, które wcześniej czy później muszą się objawić w życiu (nawet te, które godzą w nas samych). Pamiętajmy, że wszystko, co wyjdzie z naszego pola, staje się impulsem stwórczym, zmierzającym w kierunku urzeczywistnienia. My, ludzie, jesteśmy tymi, którzy zapełniają spichlerz możliwości w wymiarze piątym. Wychodzące od nas impulsy będą tam odpowiednio zaszeregowane, ustawione niejako w kolejce do urzeczywistnienia. Z nich wyłonią się dalsze prawdopodobieństwa. Nasza świadomość jest tu niezwykle znacząca. Wzmacnia bowiem wizje celu, czekające w sferze możliwości. Na szczęście nie wszystko, co znajdzie się w spichlerzu, będziemy musieli dźwigać na swych barkach. To, co wyłoni się spontanicznie pod wpływem chwilowych bodźców, ma znikome szansę urzeczywistnienia. Natomiast impulsy, które wyrzeźbią w świadomości specyficzny wzorzec, wysuną się na plan pierwszy w sferze prawdopodobieństw i w ten sposób stosunkowo szybko zamanifestują w życiu. Choć myśl przewodnia świadomości decyduje o dalszym rozwoju wydarzeń, wszystkie impulsy brane są tutaj pod uwagę. Nigdy więc nie należy się zniechęcać tym, że z takiego czy innego powodu straciło się panowanie nad sobą albo też odesłało swego mistrza duchowego (Wyższe JA) do diabła. Prawdą jest, że im spokojniej podchodzi się do życia, tym mniej impulsów trafia za naszą sprawą do sfery Prawdopodobieństw. Jeżeli w toku niniejszych rozważań przypisuję brakowi roztropności pewną wagę, to wcale nie dlatego, że nisko cenię naszą inteligencję czy możliwości umysłu. Wręcz przeciwnie! Niektóre prądy ezoteryczne lekceważą ludzką mentalność. Według mnie jest to wielka niesprawiedliwość. Tam bowiem mieści się nasz potencjał twórczy. To, co rozumie się przez brak roztropności – to chorobliwa skłonność do wyrokowania, typowa dla większości naszych towarzyszy na drodze. Ich dwubiegunowa logika już z góry przesądziła, co jest w życiu dobre, a co złe. Dwubiegunowa logika, błędnie określana mianem inteligencji ludzkiej, jest oczywiście ważna, ale też i zbyt przeceniana. Niewątpliwie odgrywa ona na co dzień doniosłą rolę w bezpośrednich działaniach we wszystkich dziedzinach życia. Nie powinna jednak oceniać człowieka i jego czynów, ponieważ nie jest w stanie objąć wertykalnych, złożonych powiązań, jako że na skutek mylnych wyobrażeń wciąż ślizga się po powierzchni. Z tego względu nasz sposób dedukcji staje się zalążkiem wszystkich niemal problemów. Rozszerzenie pól duchowych o świat odczuć W dotychczasowych rozważaniach poznaliśmy wiele perspektyw dotyczących roli i znaczenia inkarnacji. Przy całej doniosłości różnych jej aspektów nie powinniśmy jednak pomijać także tych nieco prostszych, a mianowicie szansy doświadczenia na własnej skórze zamanifestowanej po ziemsku rzeczywistości i możliwości odczuć fizycznych. Przypuszczenie, że dopiero świat materii wraz ze światem zmysłów umożliwia istocie duchowej odbieranie wrażeń, jest bliskie prawdy. Ale – tę zdolność mamy nie tylko tu, tam także. Doświadczenie wachlarza uczuć, tak (C rozbudowanego na płaszczyźnie planetarnej, otwiera przed duszą świat, który nigdzie więcej nie jest dostępny. Niezależnie od ważności pozostałych aspektów inkarnacyjnych, bogactwo odczuć w tym świecie jest wspaniałym rozszerzeniem pola gry. Jeżeli dostrzeżemy, że świat uczuć rozprzestrzenia się dzięki polaryzacji, tzn. przez doświadczanie radości i bólu, być może spojrzymy na cierpienie z nieco innej perspektywy, nawet wtedy, kiedy małe, obolałe ego będzie innego zdania. W ten sposób cały materialny świat, nastawiony na upojenie zmysłów, nabierze nowego znaczenia i zostanie zaakceptowany ze wszystkim, co w sobie zawiera. Wtedy też niskowartościowanie świata fizycznego, wywodzące się z religii, przestanie wydawać się logiczne. Światy zmysłów są tym, co pozwala nam posmakować poczucia błogości i szczęścia. Pozytywny stosunek do życia jest podstawowym warunkiem, by przez świat form biologicznych pomnożyć skarby duchowe, wzbogacając je o radość, pogodę ducha i ciepło. Pogodny stosunek do życia jest kluczem do materialnego dostatku. Twierdzenie, iż bogactwo i ziemski dobrobyt to coś złego, jest bez wątpienia wielką iluzją. Ważne jest tylko, jaką drogą dochodzi się do fortuny. Droga ta musi pozostawać w harmonii z Obiektywnym Porządkiem Kosmosu. Przekonanie, jakoby ubóstwo i światy braków otwierały bramy do nieba, jest fatalną pomyłką. Tego typu szeroko rozpowszechniane programy oszukiwały nas w najświętszych księgach. Ich celem było stworzenie mocnych podstaw dla zachowania biedoty, by inni mogli być ekstremalnie bogaci. Fakt, że coś zostało zapisane w ważnej księdze, wcale nie dowodzi, iż pozostaje to w zgodzie z Obiektywnym Porządkiem. W tych i wielu podobnych kwestiach niezliczona liczba inkarnowanych doświadczała już procesów korekty, po uprzednim przyjrzeniu się swoim własnym drogom iluzji na płaszczyźnie tamtego świata, miliony jednak wciąż jeszcze czekają na uświadomienie. Nasza droga planetarna, nasze wspaniałe kontinuum czasoprzestrzeni, znane także pod nazwą homo sapiens, jest w rzeczywistości miejscem, gdzie wolno oszukiwać. W strefie iluzji można dowolnie kręcić. Tę możliwość wykorzystywaliśmy najczęściej. Ten świat jest polem treningowym, gdzie wszystkiego doświadcza się na własnej skórze. Tu swobodnie mogli więc działać trenerzy, którzy – bez względu na to, jakie głosili programy wiary – kazali tańczyć wszystkim naiwnie wierzącym, tak jak zagrali. Działo się tak dopóty, dopóki nie stali się niezależną świadomością. Niektóre programy treningu były tak genialne, że utrzymywały się przez tysiąclecia. Co kryło się za owym mistrzostwem? W chwili obecnej, kiedy wszystkie krętactwa wypływają na powierzchnię, najgorsze byłoby złoszczenie się na starych trenerów. Wręcz przeciwnie! Powinniśmy się z tego cieszyć! To, że od dawna przekraczali dozwolone granice (np. inkwizycja i podobne okrucieństwa), jest nam wiadome. Konsekwencje owej gry ponoszą wszyscy zamieszani w nią aktorzy. Istoty te same wypracowały sobie dodatkowe lekcje do przerobienia, których nie trzeba im zazdrościć. Całe szczęście, że ludzie nie wiedzą, które z istot, odpowiedzialnych za wiele dramatów, skrywają się za nazwiskami współcześnie żyjących osób. Tu znowu pragnę przypomnieć, że musimy pozostać neutralni w ocenie takich ludzi. Nikt nie wie, jakie programy naprawcze wyznaczają bieg ich i naszego życia. Nie znaczy to jednak, że bez względu na to, co się wydarzy, musi być dobrze. Bynajmniej! Teraz dokonuje się podział duchów. Nauczenie się ich rozdzielania świadczy o genialnym rozwoju świadomości. Zanim zaczniemy oceniać istotę ludzką, powinniśmy się bardzo dobrze zastanowić! Teraz każdy człowiek powinien skierować całą swoją uwagę na historię własnego życia, bo tylko w tej sferze jest naprawdę kompetentny! Dopiero potem Można skupić się na towarzyszu życia, z którego losem jest się bezpośrednio lub Pośrednio powiązanym. Szczególnie trudne jest powstrzymanie się od oceniania Partnera życiowego. Jeżeli będziesz bezpośrednio poproszony o udzielenie mu wsparcia (nieważne, w jakiej formie), zawsze będzie to miało swoją przyczynę. Nigdy więc nie odmawiaj pomocy, której jesteś w stanie mu udzielić! Okazją bez jakiegokolwiek afiszowania się lub oceniania jego zachowania. Pytanie, kto zawinił, jest sprawą3 uboczną. Miłość ma największą moc zbawienia. Jest najpotężniejszą siłą, jaką może wykazać istota inkarnowana w tym świecie. Siła ta nie jest związana żadnymi warunkami. Złożoność chorób To, dlaczego akurat w ten kompleks jest nam tak trudno wejrzeć, tłumaczy się rozproszeniem podstawowej przyczyny chorób. Kwestii tej należałoby przyjrzeć się nieco wnikliwiej, ponieważ przekazy wywodzące się z kręgów ezoterycznych wyjaśniają tylko niewielką cząstkę tej problematyki i, niestety, nie znajdują odpowiedzi na wiele pytań. Dostęp do tego kompleksu staje się możliwy dopiero po dogłębnym zrozumieniu troistości naszej istoty, na którą składa się ciało, duch i dusza. Dla jasności: troistość obowiązuje zarówno w tym, jak i tamtym świecie, z jedną tylko różnicą – ziemskie ciało biologiczne, ograniczone formą materialną, jest fizycznie namacalne. W rzeczywistości jednak dubluje ono ciało eteryczne. To, co definiujemy jako cielesność, co widzimy i dotykamy, jest, patrząc całościowo, czasowo objawioną formą ciała eterycznego, które całkiem realnie egzystuje także poza przestrzenią i czasem. Ponieważ wyjątkowość zewnętrznego pola czasoprzestrzeni tkwi w przemijalności ciała biologicznego, ciało eteryczne posłużyło się ziemską przemijalną formą, by w następujących po sobie fazach móc odzwierciedlać to wszystko, co przebiegało wcześniej niewłaściwie. Z tego względu nasze drogie ciało biologiczne ma dla nas przeogromne znaczenie, ponieważ przez symptomy cielesne, których nie możemy zignorować, przekazuje świadomości ważne informacje. Nasze delikatne, kruche i wrażliwe ciało biologiczne odgrywa szczególną rolę wewnątrz czasu i przestrzeni. Świadomość, od której zależy stan ciała eterycznego, ulegającego ciągłej modyfikacji (także w tamtym świecie), jest reżyserem wszystkich “przedstawień". Rozwijająca się dusza posługuje się także owym wehikułem. Wyższe JA wkracza do życia ziemskiego również przez cielesność. W tym krótkim wywodzie pragnę jak najmocniej zaakcentować, że nie jesteśmy w stanie jednoznacznie ustalić przyczyny choroby. Jest jak najbardziej właściwe, jeżeli stosowane przez nas czysto biologiczne metody diagnozowania próbują choć częściowo określić obszar zagrożenia lub znaleźć potencjalne ognisko. To, że terapie biologiczne odnoszą tak duże sukcesy w leczeniu, nawet jeśli tylko na pewien czas powstrzymują rozwój choroby, tłumaczy fakt, że biologia kieruje się własnymi prawami, które w pewnym stopniu uwzględnia również nauka. Dzięki temu medycyna klasyczna może odnosić sukcesy. Wiemy też, że w wypadku wielu chorób nauka jest bezradna, i nie może być inaczej. Ostrzegani jednak przed pochopnym wyciąganiem wniosków lub lekceważeniem osiągnięć medycyny klasycznej i naturalnej. Silny trend w kierunku naturalnego uzdrawiania, z uwzględnieniem uzdrawiającej siły roślin i mikroelementów, jest jak najbardziej właściwy, ponieważ faktycznie, na każdą chorobę wyrosło jedno zioło. Od pewnego czasu przemysł farmaceutyczny zaczyna schodzić na drugi plan, a więc wraca tam, gdzie jest jego miejsce. Dominacja farmakologii stała się poważnym problemem ludzkości. Zdanie to nie spodoba się niektórym koncernom, ale istotnie tak się dzieje. Twierdzenie, że ponowne odkrycie medycyny naturalnej i jej esencji roślinnych zdoła uzdrowić masy, byłoby jednak mydleniem oczu chociażby dlatego, że przyczyny chorób są nieprawdopodobnie złożone. “Nieuleczalne” choroby uwarunkowane nastawieniem duchowym Tu wrócę do aspektu wyartykułowanego obok tematyki skrytego samobójstwa. Wielu ludzi jest zupełnie nieuświadomionych (w sensie duchowym) co do przedwczesnego zakończenia życia. Mądrość ludowa mówi: Śmierć sama szuka sobie przyczyny. Choroby, bazujące na tym aspekcie – a jest ich znacznie więcej niż ludzkość może sobie wyobrazić – są nieuleczalne dopóty, dopóki postawa duchowa, odzwierciedlająca się w poziomie świadomości, nie ulegnie zmianie. Tyczy się to także tych przypadków, kiedy z pomocą wsparcia medycznego przejściowo uda się stłumić objawy. Dla tych chorób nie wyrosło żadne ziele. To, dlaczego pacjenci, chcąc wyleczyć choroby, biegają od Annasza do Kajfasza, ma związek z żałosnym biadoleniem cierpiącego ego, które troszczy się jedynie o odczucia cielesne, a nie o to, czy dotknięta chorobą istota, o którą przecież tu chodzi, chce żyć czy też woli odejść. Ego dąży do tego, by ciału wiodło się jak najlepiej, bo wtedy i jemu wiedzie się doskonale. Natomiast to, czego życzą sobie inne cząstki, nie jest dla niego istotne. Stąd bierze się nasz pogmatwany świat: ego zewnętrzne chce być wiecznie zdrowe, ego duchowe wolałoby raczej zniknąć z tego tak nieprzychylnego dla niego świata. W ten sposób stwarza ogniska zapalne, które, osłabiając organizm, prowadzą do chorób. Jedyną szansą uzdrowienia tego typu chorób jest korekta świadomości – zmiana postawy negującej życie na postawę aprobującą proces odnowy. Z tym właśnie problemem wiąże się obecne osłabienie systemu immunologicznego ludzkości. To, że medycyna alternatywna nie radzi sobie z tego typu chorobami, musiało zostać głośno powiedziane. To samo tyczy się tzw. uzdrawiania duchowego. Z tym jednak powinniśmy postępować wyjątkowo ostrożnie. Do chorób “nieuleczalnych" należą również te, które uwarunkowane są historią (przeszłością karmiczną) a więc wywodzą się z wydarzeń, które nastąpiły we wcześniejszych inkarnacjach. “Nieuleczalne” choroby uwarunkowane karmicznie Na przełomie biegu ewolucji wielu z nas przyczyniło się do powstania tzw. ciemnych plam, czyli spraw, które w ramach korekty wgrywane będą w bieg życia. Uwarunkowane nimi choroby są albo łatwo wyleczalne, albo w ogóle nieuleczalne. Wszystko zależy od tego, jak dotknięta nimi osoba podejdzie do przekazywanych jej tą drogą informacji, tzn., czy rozpoznaje, przyjmie z miłością, zaakceptuje, czy też będzie od siebie odpychać. Pod tym kątem należy też spojrzeć na ewentualne skutki uboczne. Pojawiają się one wtedy, kiedy w wyniku ego-gry, prowadzonej we wcześniejszych inkarnacjach, został zadany ból innej istocie, a którego teraz trzeba doświadczyć na własnej skórze: Konsekwencje karmiczne można wymazać w stosunkowo krótkim czasie siłą bezwarunkowej miłości. Wtedy nie trzeba pokutować fizycznie, tzn. odkupić “winę" według prawa Oko za oko, ząb za ząb. Prawo przyczyny i skutku to klasyczne dźwiganie krzyża. Choroby powstałe z tej przyczyny można leczyć tylko objawowo, częściowo łagodząc ich przebieg. Znikną one dopięta; wtedy, kiedy zneutralizują się powiązania karmiczne. “Nieuleczalne" choroby pochodzące z płaszczyzny duchowej Zdarzają się przypadki, których mentalnie nie da się ogarnąć. Dusza wybiera czasami drogi, których sensu można się jedynie domyślać. Do tej grupy należą najczęściej dzieci upośledzone. Życie wielokrotnie potwierdziło, że tego typu historie wywołały diametralne zmiany w polu świadomości dotkniętych nimi osób, zwłaszcza matek i ojców. Wielu ludzi zostało w ten sposób niejako zmuszonych do okazywania miłości, której inaczej nie rozbudziliby w sobie. Z uwagi na powiązania wynikające z głębokich więzi duchowych określone dusze wyrażają gotowość stania się podporą dla innych. Zdarza się to dość często. Po wypełnieniu zadań, tzn., kiedy bliska osoba zrozumie sens nauki, dusze te nagle odchodzą. To, że w przypadku takich chorób medycyna może jedynie złagodzić cierpienie, nie budzi chyba wątpliwości. Choroby w “zastępstwie" Najbardziej nieprawdopodobne, wręcz zwariowane historie ukazuje zjawisko . ról zastępczych. Temat ten omówimy obszerniej w drugiej części książki, przy okazji światów astralnych. Fakty – a właściwie mądrość ludowa, momentami niezwykle mistyczna – mówią same za siebie. Zdumiewające możliwości wglądu w swego rodzaju kroniki rodzinne wyraźnie świadczą o tym, że choroby objawiają się w formie fenotypów [zespół wszystkich dostrzegalnych cech organizmu, będący wynikiem współdziałania czynników dziedzicznych oraz warunków zewnętrznych]. Jak długo astralne pola energetyczne nie zostaną uzdrowione, mogą meldować się pod postacią bolesnych symptomów chorobowych. To, że – podobnie jak w poprzednich wypadkach – efekt uleczenia jest sprawą względną, wynika z logiki przyczynowej: jeżeli wciąż istnieje przyczyna, objawy choroby można jedynie stłumić lub skierować na inne tory. Co powinniśmy wiedzieć? Wiele chorób można zwalczyć na płaszczyźnie biologicznej, tzn. dzięki ingerencji medycyny można opanować ich objawy. Medycyna będzie się mogła szczycić swoimi sukcesami, ale dla wielu osób będą to, niestety, zwycięstwa pyrrusowe. To, co wywoła chorobę, zachowa się jak kameleon – zmieni barwę, ukryje się, ale nie zniknie. Jeżeli wytłumimy objawy choroby, przyczyna znajdzie inną formę wyrazu, i to o wiele szybciej niż myślimy. Choroby związane z biologią Z reguły są to choroby najmniej niebezpieczne, ponieważ bazuj ą zazwyczaj na bezpośredniej przyczynie biologicznej. Należą tu przede wszystkim choroby wynikające z niewiedzy, szczególnie z niewłaściwego sposobu odżywiania. Przez dłuższy okres samoobrona biologiczna doskonale sobie z tym radzi, od czasu do czasu wysyłając mentalnemu ego ostrzeżenia: Pomyśl, jak to by było, gdybyś nie obciążał mnie ustawicznie chemią. Do tej grupy należą wszystkie choroby wynikające z braku opamiętania. Meldują się one dużo wcześniej jako drobne niedomagania lub też odkładają toksyny w komórkach ciała. To, jak wiele osób walczy z nadwagą, jest jednym z takich przykładów. Dla “niezdyscyplinowanych" wskazówki te będą stawać się coraz wyraźniejsze. Natomiast przy rzeczywiście zdrowej psyche, przy pogodnym stosunku do życia – choroba ciała biologicznego jest całkowicie wykluczona, aż do momentu, kiedy nie złamie się praw życia. Dotyczy to także nieświadomego działania. Najpopularniejszym przykładem łamania tego prawa (praktykuje to przeważająca część ludzi) jest spożywanie mięsa zabijanych zwierząt. Ale nie ma tu mowy o grzechu ani miejsca na morały! Do tego upoważniona jest nasza świadomość, mająca wgląd wnętrza. Tu obowiązuje znane wszystkim prawo: Niewiedza nie chroni przed odpowiedzialnością. Obiektywny Porządek Kosmosu, w którym ukorzenione jest prawo życia, nie czyni żadnych wyjątków dla niewiedzy czy mentalnej, logicznej motywacji. Wynikające stąd choroby, objawiające się w najprostszej formie cielesnych niedomagań, nie są w żadnym wypadku karą, lecz konsekwencją określonego działania. Właściwe lub niewłaściwe odżywianie czy wątpliwy styl życia (tu należy też palenie tytoniu i picie alkoholu) nie stanowią większej przeszkody dla biologii. Choroba sama w sobie jest paleniem, piciem, przejadaniem się. Wiele – co za sprawą żywieniowych guru urosło do rangi dogmatów – jest w swej istocie właściwe, ale na pewno nie najważniejsze. Nasz biologiczny wehikuł (ciało) jest mistrzowskim dziełem. Długo może neutralizować błędy. Potrzebuje jednego tylko wsparcia – radości i akceptacji życia. Choroba drogą ku uzdrowieniu świadomości Choroby niosą wielką pomoc w niwelowaniu zakłóceń energetycznych. Nasza istota, którą zwiemy stworzeniem ludzkim, musi od czasu do czasu oczyścić swój organizm, dokonać swego rodzaju utylizacji odpadów. W życiu codziennym przyciągamy niczym magnes, a potem wchłaniamy jak gąbka nieprawdopodobnie wiele pól energetycznych, które bardzo szybko osadzają się w ciele przyczynowym i jak pasożyty obciążają nasze pole życiowe. Pola świadomości osób niedojrzałych (niżej rozwiniętych) nie są zdolne zachować czystej aury. Poza tym ich codzienne, niby mało znaczące wzorce myśli przyczyniają się do ustawicznego ściągania cieni astralnych. Z tego względu co jakiś czas konieczne jest oczyszczenie organizmu. Zadania tego podejmuje się ciało biologiczne (cielesność ludzka). Choć wyda się to paradoksem, najbardziej znanym fenomenem w tym procesie są epidemie grypy i wszelkiego rodzaju zarazy, dokonujące kolektywnie postępującego oczyszczenia. Niezależnie od sensu tego rodzaju toczących się grupowo procesów, dla każdego pojedynczego przypadku istnieje indywidualne uzasadnienie przyczyny choroby. My natomiast koncentrujemy się jedynie na katarze czy wysypce. Mało kto wie, że podczas tych procesów oprócz ciała fizycznego porządkowane są również subtelne pola energetyczne. Nasze ciała uwalniane są więc od ciężarów całościowo. Każda choroba, mimo iż objawia się na płaszczyźnie biologicznej, wciąga w proces oczyszczania wszystkie ciała subtelne. Choroby o podłożu psychicznym Choroby o podłożu psychosomatycznym są coraz częstszym problemem medycyny stosowanej, dlatego nie sposób o nich nie wspomnieć. Warunki życia ludzi, ulegając wynaturzeniu, stały się niezwykle problematyczne dla ciała. Nauka przyznaje, że wynikające z tego konsekwencje odbijają się przede wszystkim na zdrowiu. Bywa, że niezadowolenie z pracy, frustracje w związkach, czynniki stresujące w życiu codziennym, walka o byt, osiągają taki poziom, kiedy nasz organizm musi zareagować. Sytuację pogarsza fakt, że większość pytań duchowych pozostaje bez odpowiedzi lub w ogóle nie jest zadawana. Brak wizji celu powoduje, że trójwymiarowe niedorzeczności wyzwalają niezwykle silne reakcje biologiczne. Obciążenie psychiczne może osiągnąć wreszcie taki pułap, na którym następuje natychmiastowe zakończenie życia. Wskazuje na to ogromna liczba nagłych zejść z tego świata, np. na skutek zawału czy niewydolności krążenia. Wiele osób chorych na nowotwory również odchodzi przedwcześnie, nie wytrzymując presji psychicznej. Wielką rolę odgrywa tutaj wyobcowanie ludzkości – odizolowanie poszczególnych elementów składowych od całości. Wysoki poziom urbanizacji w naszych czasach ma w tym także istotny udział. W betonowych miastach, z dala od natury obumiera indywidualne pole życia. Z pomocą techniki zadowalającej nasze zmysły i manewrów odciążających ciało tylko na krótki czas można zapełnić pustkę życiową. Wiara, iż sztucznie stworzone światy zdołają utrzymać równowagę życia biologicznego, jest totalną iluzją. Choroby jako czynnik przedłużający życie Większości ludzi stwierdzenie to wyda się bardzo dziwne i całkowicie sprzeczne z panującą powszechnie opinią. Każdy człowiek potrzebuje jasnego celu. To, jaki sens nada on swojemu życiu, jest początkowo mało ważne. Osobiste Przekonania i wszelkiego rodzaju osądy nie odgrywają tu istotnej roli. Dopóki ludzie mają ideały, obojętnie jakie, dopóty operatywna świadomość widzi sens życia. Ponieważ w poprzednich epokach odrzuciliśmy swoje ideały, zrodziła się w nas Przeogromna pustka duchowa. Dziś nieprawdopodobnie wielu ludziom brakuje natchnienia i pasji do czegokolwiek – takie “zero-ochoty-pokolenie"! Patrząc z tej perspektywy, nie należy się zbytnio dziwić, że najbardziej niedorzeczne pseudo ideologie znajdują poklask wśród milionów. Przykładem takiego masowego fenomenu są mecze piłki nożnej, walki bokserskie, zawody sportowe czy też zbiorowa histeria nastolatków, towarzysząca występom znanych zespołów muzycznych. Jest to tzw. program zastępczy, zwykłe otumanianie zmysłów młodocianych fanów. Ego potrzebuje figur zewnętrznych i wzorów do naśladowania dopóty, dopóki świadomość nie osiągnie wyższego poziomu dojrzałości. Z tego względu powinniśmy tego rodzaju nowoczesne pseudoreligie traktować z wielką wyrozumiałością. Z kolei innym indywidualnościom sensu życia nadaje wybrana przez nie choroba. Pielęgnowanie choroby, troska o nią nierzadko staje się naczelnym zadaniem w życiu. Twierdzenie, że istnieje więcej chorób przedłużających życie niż tych, które je skracają, z pewnością nie jest przesadą. Syndromem tym dotknięci są szczególnie ludzie, którzy stracili swoją “ukochaną" ważną pozycję, bo w ten sposób mogą znów zwrócić na siebie uwagę. Małe ego jest nad wyraz pomysłowe! Udostępniony tutaj wgląd powinien uczulić tych wszystkich, którzy na poczekaniu potrafią znaleźć odpowiedź na pytanie, co skrywa się za tą czy tamtą chorobą. Stawiając diagnozę, powinno się uwzględniać wszystkie omówione wcześnie aspekty, by właściwie ocenić, o co w danym wypadku chodzi. Sieć powiązań pomiędzy duchem, duszą, ciałem i biologią jest tak złożona, że tylko przy rozszerzeniu wglądu o aspekty spirytualne możliwe jest postawienie w miarę wiarygodne diagnozy, która faktycznie i tak nie mogłaby być postawiona bez współudziału pacjenta. Znaczenie ciosów losu W życiu doczesnym bardzo ważną rolę odgrywają tzw. wydarzenia losowe Temu tematowi poświęcam najwięcej uwagi na spotkaniach. Nieoczekiwane zrządzenia losu są dla większości naszych towarzyszy tym, co przygotowuje grunt pod zasiew czegoś ważnego. Tymczasem nasz dwubiegunowy sposób myślenia, nie uwzględniający związków duchowych wgranych w świat iluzji, odbiera ciosy losu jako coś tragicznego. O tym, że wydarzenia te od dłuższego czasu zapowiadały swoje nadejście, nasze superinteligentne, wszystkowiedzące ego zupełnie zapomniało. Nie ma bowiem dramatów, które nie meldowałyby się dużo wcześniej małymi kroczkami. Ale wszystkie ważniejsze informacje były wciąż ignorowane przez małe ego, dlatego musiało w końcu dojść do tragedii. Jednakże inkarnacja jest dla duszy tak cenna, że Wyższe JA wszelkimi sposobami stara się uruchomić proces korekty świadomości. Ponieważ ego-świadomość najczęściej pozostaje głucha na podszepty intuicji, duchowe JA musi uciec się do gwałtu, by ratować skarby inkarnacji. Przy wszystkich trójwymiarowo objawiających się tragediach i grozie nie powinniśmy przeżyć tego, o co w nich faktycznie chodzi. W pojedynczych wypadkach istota ludzka świadomie godzi się poświęcić wyższemu celowi znaczną część swojego wygodnego, beztroskiego życia. Do tego tematu nawiązują słowa: Lepiej dla człowieka, by stracił rękę lub nogę aniżeli zaprzepaścił swoją duszę. Dusza symbolizuje tu wielkość i znaczenie inkarnacji, ciosy losu nigdy nie są przypadkowe. Przez przypadek rozumie się to wszystko, co zdarza się we właściwym momencie i ściśle określonym miejscu. Zrządzenia losu mają dokonać ważnych zmian, niezwykle pomocnych naszej duszy. Niestety, większość łagodnych impulsów, mająca nas zmusić do naprawy charakteru, wciąż jest lekceważona. W temacie los zawiera się jeszcze inny czynnik, który należałoby uwzględnić w rozważaniach. Wiele dramatycznych wydarzeń ma podobne tło jak w przypadku kalectwa dzieci. Zdarzają się tragedie, bardziej służące innym niż osobom, które padły ich ofiarą, zwłaszcza kiedy pośrednio wciągnięci są w nie rodzice lub partnerzy życiowi. Czy też odwrotnie: dramaty rodzinne często skłaniają dzieci do zmiany świadomości. Koniec czasów – sceneria końca świata Nic tak nie wzbudza histerii, jak lęk przed końcem świata. Dołożyli się do tego także jasnowidze. Projekcje wywodzące się z religii (np. Apokalipsa), jak również zmyślność ezoteryki z różnych stron świata, mają w tym swój niebagatelny udział. Mistyfikacja roku 2000 stała się punktem wyjścia dla wielu przepowiedni o końcu świata, podobnie jak zaćmienie słońca 11 sierpnia 1999 roku, które obserwowaliśmy w Europie. Czy zaćmienia słońca i rok 2000 były tylko pretekstem do zasiania psychozy strachu, czy też kryło się za tym coś innego? Może przebłyskiwała tam wiedza mistyczna (dostępna jednostkom), że obecna cywilizacja reprezentuje coś ważnego dlatego próbuje się ją zastraszyć? A może chciano nam dowieść, że na skutek niskiego poziomu świadomości planetarnej fakty te celowo były błędnie interpretowane, by doprowadzić ludzkość do zbiorowej histerii? Pytania te uważam za szczególnie ważne, ponieważ w procesie naszego rozwoju nic nie zostało zaniechane w takiej mierze, jak prawa cykliczności. Nic nie stanowiło większego tabu w dziejach ewolucji niż zagadnienia praw CZASU. Od około dziesięciu lat zajmuję się tematyką cykliczności wydarzeń. W czasie seminariów i odczytów staram się – odpowiednio do swojej wiedzy i poziomu świadomości – ułatwiać słuchaczom zrozumienie praw czwartego wymiaru CZASU, by uchronić ich przed psychoza końca świata. W przeciwieństwie do kultury zachodniej, pomijającej sferę czasu, starsze tradycje, takie jak indyjska (Wedy), egipska, buddyjska czy majańska, zajmowały się tą problematykę niezwykle intensywnie. Wyłoniły się tam dwa kierunki. Duchowi nosiciele tych kultur, studiując cykliczność zjawisk makrokosmicznych i obserwując mapę nieba, odnaleźli niezbite dowody astronomiczne na potwierdzenie wyjątkowości naszych czasów. Jest bardzo prawdopodobne, że mieli oni także dostęp do źródeł metafizycznych, dziś zupełnie nieznanych ludzkości. Z drugiej jednak strony, z wiedzy pozostawionej przez stare kultury (zwłaszcza Majów) wynika, że cywilizacje zdefiniowane są w cyklicznie rozrastających się czasoprzestrzeniach. Stamtąd możemy czerpać wskazówki, jak świadomie uczestniczyć w procesach życia. Na ten właśnie aspekt kładziemy wyjątkowy nacisk w pracy Wydawnictwa. Spirytualne prawa CZASU są głównym tematem wielu moich publikacji. Wszystko ma swój czas Wiemy już, że w trójwymiarowo postępujących procesach ewolucji wszystko rozgrywa się w określonych czasoprzestrzeniach i cyklach. Dotyczy to zarówno embrionalnej czasoprzestrzeni, jak i późniejszych okresów życia, nawet jeśli z jakichkolwiek powodów indywidualne czasoprzestrzenie różnią się między sobą. Już sam cykl wegetacji na przełomie jednego roku słonecznego wyznacza naturze ramy, w których rozwija się życie. Wszystkie wymienione tu wysokie kultury i tradycje jednoznacznie potwierdzają, że nasza epoka, nazwana epoką homo sapiens, od tysięcy lat ujęta jest w swego rodzaju kolektywnym cyklu życia. Wszystkie przekazy są zgodne co do tego, że obecne TERAZ doprowadzi cywilizację ziemską do punktu kulminacyjnego. Żadna z wielkich kultur nie przewidywała jednak końca świata w naszych czasach. Wszystko, co się rozpowszechnia na temat potencjalnej zagłady ludzkości, pochodzi z późniejszych projekcji lub dopisanych interpretacji. Jeżeli odrzucimy wszystkie dzieła pochodne, to na pewno uda się nam wy' chwycić w starych przekazach informacje wskazujące na to, że obecnie znajdujemy się w szczególnej fazie ewolucji. Odnosząc stary sposób datowania wydarzeń do naszej rachuby czasu, odkryjemy, że w drugim dziesięcioleciu XXI wieku będziemy musieli liczyć się z poważnymi przemianami w życiu. Ponieważ wszystko, co niesie czas, zakodowane jest w podświadomości, a istota ludzka zawsze ma z nią kontakt (nawet jeśli przez mgłę), należy przypuszczać, że wyczuwanie “gorączki" nadchodzących czasów wywołuje w człowieku pewien niepokój. Wskutek dość niskiej dojrzałości duchowej, subtelne postrzeganie teraźniejszości przysparza nam poważnych problemów i zamiast nas wzmacniać, prowadzi do lęków i histerii. Wszystko, co się wydarzy w obecnych, tak szczególnych czasach, będzie miało niewiarygodny wpływ na dalszy rozwój planety. Jak wielokrotnie podkreślałem we wcześniejszych publikacjach, rzeczywiście istnieje pewne zagrożenie dla ziemskiej cywilizacji, niestety, wciąż jeszcze wykazującej tendencje do samozniszczenia. Tu chcę podkreślić, że prawdopodobieństwo masowej zagłady wielokrotnie w ostatnich latach zmalało. To akcentuję szczególnie! Świadomość planetarna postępuje jak genialny szachista Świadomość planetarna – mam tu na myśli świadomość, którą wyznaczają wszystkie aspekty życia na planecie – operuje zupełnie inaczej niż można by oczekiwać. Jest to raczej nadświadomość, przejmująca nadrzędne kierownictwo w życiu. Wplecione są w nią również pojedyncze, jednostkowe świadomości ludzkie. Świadomość planetarna – genialna Istota Terra Gaia – zachowuje się jak wszystkie świadomości wewnątrz wszystkich wymiarów Bytu. W wymiarze piątym i szóstym stacjonują wszystkie możliwości i prawdopodobieństwa, stanowiące potencjalne alternatywy. Planetarna Nadświadomość, w której ujęte są również tamte światy, troszczy się o to, by pomimo masowego oporu poszczególnych ego, ewolucja planety zmierzała do wyznaczonego celu. Jest oczywiste, że wielcy tego świata próbują wywierać nacisk na toczące się TERAZ procesy, nie mogą jednak przesądzić o przyszłości Ziemi. W obecnych czasach przełomu zauważalne jest ogromne zainteresowanie wielu inkarnowanych tutaj indywidualności tym, by wydarzenia w czasoprzestrzeni przebiegały jak najbardziej optymalnie. Impulsy przewodnie, wypływające z genialnych rozstrzygnięć planetarnej Świadomości i Nadświadomości, są mało zrozumiałe dla naszego małego ego, ale jest to normalne. Gwoli wyjaśnienia dodam, że byłoby wręcz fatalną w skutkach Pomyłką, gdybyśmy przyjęli, że mamy być uszczęśliwiani na siłę przez jakiekolwiek istoty boskie i jako głupiutcy, naiwni mieszkańcy Ziemi poprowadzeni za rękę w Nowy Świat – Nowe Niebo i Ziemię. Jeżeli na trójwymiarowej scenie zabraknie dostatecznego poziomu dojrzałości wśród żyjącej tu cywilizacji, to pozostanie jej tylko jedno wyjście – samozagłada. Jak już powiedziałem, prawdopodobieństwo zagłady wciąż istnieje w wymiarze piątym, gdzie wszystkie alternatywy czekają na możliwość urzeczywistnienia, jednak jego spełnienie staje się coraz odleglejsze. Dzięki siłom planetarnej nawigacji generowane są impulsy umożliwiające łagodne wejście w nowe czasy, dlatego nie musimy niczego na siłę wymyślać. Fakt ten dowodzi, że szczególnie w następnym dziesięcioleciu na realnej scenie dnia powszedniego rozegra się wiele niezwykłych rzeczy. Ale i tu obowiązuje prawo względności – przesunięcia i zmiany mogą dokonywać się w różnoraki sposób. Dziś nikt nie jest w stanie tego przewidzieć! Żadna wizja, bez względu na to, od kogo pochodzi, nie powinna stanowić niepodważalnego zapisu przyszłości. Do każdej z nich należy podejść jak do jednej z wielu możliwych perspektyw, zawieszonych w przestrzeni. Jednego możemy być pewni: z uwagi na dojrzałość czasu, w którym się znaleźliśmy, musi dojść do przeobrażeń dotychczasowej rzeczywistości. Wariant, że nic się nie wydarzy, który potencjalnie moglibyśmy przyjąć, oznaczałby koniec cywilizacji. Spełnienie się takich nadziei, za którymi opowiadają się autorytatywne grupy czy lobby, nie jest już możliwe. Na mocy wewnętrznych praw CZASU nie można dłużej podtrzymywać światów iluzji, które tak boleśnie dokumentowały naszą historię. Patrząc od tej strony, wielu naszym towarzyszom runą ich światy – światy mrzonek i błędnych projekcji. Nieprawdopodobnie wiele osób przeżyje niemal szok, kiedy rozpadną się ich iluzje. Alternatywa kontynuowania tej gry byłaby o wiele tragiczniejsza – zniszczyłaby całą cywilizację! Nasz świat zacznie się przeobrażać przez załamywanie się małych, indywidualnych światów. Dla milionów ludzi będzie to niezwykle bolesne. Ich ego wpadnie w wielką panikę, ale uspokoi się szybciej, niż myślimy. To, co rozegra się w następnych dwóch dziesięcioleciach, będzie odzwierciedleniem przenikania świadomości i praw Obiektywnej Rzeczywistości. Każdy człowiek zostanie skonfrontowany ze stworzonym przez siebie światem. Coraz trudniej będzie mu nosić maski, lawirować, oszukiwać siebie samego. Świadomość ludzka razem z Terra Gają zacznie manifestować zupełnie Nową Ziemię i Niebo. Spisane w okresie 13 dni Fali Smoka, w pierwszym miesiącu Roku Rezonansowego Maga, korespondującym z Rokiem Galaktycznego Wichru (2000/2001), Inspirowane przez CODON 3 – Wolny Start, w towarzystwie heksagramu 8 i 29 według kodu genetycznego I Cing. Część II Wprowadzenie Tematyka tej części opiera się na wykładzie, który wygłosiłem w Bazylei, w czerwcu 1998 roku. Celem lepszego wyjaśnienia zagadnień wielowymiarowości Bytu dokonałem w nim kilku poprawek oraz rozbudowałem niektóre wątki. Mam nadzieję, że pozwoli to Czytelnikowi uzyskać lepszy wgląd w sferę praw CZASU, jak również przeniknąć sieć współzależności. Świat zewnętrzny, w którym żyjemy, jest swego rodzaju scenerią teatralną. Im bardziej uznajemy go za niezmienną, obiektywną rzeczywistość, tym większą staje się on iluzją – teatrem, w którym użyto wszystkich możliwych środków, by jak najwiarygodniej zainscenizować naszą “sztukę". My tymczasem żyjemy w jednym spójnym Uniwersum, które objawia się jako życie doczesne i życie duchowe. Światy te połączone są ze sobą horyzontalnie. W sieci kompleksowych powiązań zazębiają się wszystkie widzialne i niewidzialne płaszczyzny. Niezwykle ważnym instrumentem, jaki rozwinęliśmy na scenie zewnętrznej, jest nasza mentalność. Posługujemy się nią na co dzień, ażeby w sposób logiczny ogarnąć otaczającą nas rzeczywistość i siebie samych. Nie budzi to szczególnych wątpliwości dopóty, dopóki nie wykształci fałszywych, dogmatycznych światopoglądów. Jako nauczyciel duchowy, staram się poprzez swoją pracę wnieść więcej światła do naszego wspólnego teatru i odsłonić współaktorom głęboko skrywane tam obawy i jakże liczne mistyfikacje. W tutejszym świecie nonsensu znajomość toczących się procesów może się okazać nader pomocna w uczynieniu pierwszego kroku ku Obiektywnej Rzeczywistości. Nie ulega wątpliwości, że również ja poruszam się w określonych granicach, wynikających ze stanu mojego obecnego rozwoju. Mam nadzieję, że osobiste spostrzeżenia, na które się tu powołuję, okażą się pomocne w rozumieniu czekających nas wielkich przemian. W żadnym wypadku nie oznacza to, że przedstawione tu opinie są czystym wymysłem Kóssnera. Chcę jedynie pokazać, że zawsze należy szukać logicznego wyjaśnienia mistycznych, niejasnych zjawisk. Pomiędzy wieloma zmysłowymi spostrzeżeniami i różnymi fenomenami życia natury metafizycznej istnieje logiczny związek. Musimy go jedynie odkryć. Jest to tym bardziej istotne, że żyjemy w epoce, w której rzeczywistość metafizyczna nie jest uznawana. Chciałbym, by opisane tu “historie" nie były odbierane jako trójwymiarowe protokoły analityczne, lecz jako obrazy mentalne. W ten sposób bardziej zrozumiałe staną się metafizyczne powiązania niewidzialnych form energii oraz istot, które działają w naszym wspólnym świecie. Ponieważ na Ziemi przetrwały zaledwie szczątki mitycznego rozumienia rzeczywistości, często zatem będę nawiązywał do dawnych wyobrażeń. Nasza zdolność postrzegania światów duchowych za pomocą fizycznych narządów zmysłów jest wysoce ograniczona. Z uwagi na brak wglądu i niedostateczną wiedzę, światy tzw. fenomenów są błędnie interpretowane, co prowadzi do powielania podszytych lękiem mistyfikacji. Celem mojej pracy jest usuwanie obaw oraz wyjaśnianie kwestii związanych z wielowymiarowością Bytu. Uświadomienie sobie rangi wielu kluczowych zagadnień pozwoli nam na świadome odgrywanie ról w naszym ziemskim spektaklu. Powołuję się tu na znane prawidłowości, dotyczące kategoryzacji wymiarów. Strukturę budowy Wszechświata oraz prawa obiektywne wyjaśni fizyka lub starożytne zapisy, takie jak np. Wedy czy kosmologia Majów. Znajomość tych zagadnień sprawi, że coraz bardziej zrozumiały zacznie się dla nas stawać nasz planetarny – niewyobrażalnie znaczący dla Kosmosu – teatr, jak również toczące się w nim procesy nauki. Manifestacja tej części jest przede wszystkim zasługą Ursuli Vollenhals z Bazylei, która podarowała mi zapis mojego wykładu. Dzięki niej zachowała się dokumentacja. Pierwowzór tekstu został wydany przez Ulrike Kingreen z Getyngi. W imieniu Czytelników składam im obu serdeczne podziękowania. Johann Kossner Świat wymiarów Coraz częściej słyszymy, że wraz z Ziemią przemieszczamy się w kierunku innego wymiaru czy nawet innych wymiarów. Powinniśmy się więc zastanowić, czym w ogóle jest wymiar, w którym obecnie żyjemy, jak również czy go opuszczamy, czy też rozszerzamy nasz obszar życia i działania o kolejne wymiary. Mówiąc o świecie trójwymiarowym, najchętniej identyfikujemy go ze światem form materialnych. Jest to tylko część prawdy: chwilowo zarejestrowany obraz zewnętrzny. O wiele istotniejszy jest specyficzny świat świadomości, pojmowany jako rodzaj samodiagnozy własnego bytu albo wiedza, jaką dysponuje istota inteligentna o sobie samej i świecie, w którym żyje. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Trójwymiarowa świadomość utożsamia siebie z istotą składającą się jedynie z komponentów trójwymiarowego świata. Czym są owe komponenty? Po pierwsze: cielesność, czyli nasza biologia, po drugie: materialność organiczna, dalej: dwa niższe pola operacyjne, przypisane do żywego organizmu, czyli nasze ciało emocjonalne i mentalna siła intelektu. Skąd pochodzi świat trójwymiarowy w swojej materialnej, organicznej, ożywionej formie? Na czym polega jego wyjątkowość na tej planecie? W odwzorowaniu graficznym, zamieszczonym na wewnętrznej stronie okładki, brakuje wzmianki o wymiarze pierwszym i drugim. Omówię je później. Teraz chciałbym zwrócić jedynie uwagę, że egzystują one poza materią widzialną, jako czysto energetyczna rzeczywistość. Umożliwiają manifestację materii, począwszy od najprostszego atomu aż do ogromnych ciał niebieskich. Wymiary: pierwszy, drugi i trzeci są ze sobą tak poprzeplatane, że ogólnie mówi się o rzeczywistości trójwymiarowej. Wymiar pierwszy stanowi swego rodzaju centrum magnetyczne, wokół którego skupia się materia. Spróbujmy go sobie wyobrazić jako energetyczny punkt środka, który “utrzymuje" materię ziemską na zewnątrz. Każde ciało niebieskie ma swoje centrum energetyczne, stanowiące jego pierwszy wymiar. Duży wkład w zrozumienie tego zagadnienia wniósł dr Peter Plichta. Zdefiniował on pojęcie tzw. przestrzeni liczb pierwszych, będące dowodem na istnienie przestrzeni cztero wymiarowej. Z wymiarem pierwszym związane są tzw. siły teluryczne, stanowiące potężne, ściśle ukierunkowane źródła energii. Wszystko, co objawi się materialnie, wyposażone jest w pewien rodzaj niewidzialnego bodźca-napędu, który w efekcie końcowym odpowiedzialny jest za całokształt ewolucji. Bodźce te są charakterystyczne dla każdej manifestacji fizycznej, dlatego w świecie zewnętrznym nigdy nie ma zastoju. Siły teluryczne (bezpośrednio powiązane z materią) stanowią w świecie trójwymiarowym centralny generator energii. Wymiar drugi, również powiązany z materią, jest subtelnym faktorem o potężnej sile działania. Ma on związek z elektrycznością kosmiczną, znaną na Ziemi jako bioelektryczność. Manifestuje się w niezwykle specyficznej formie za pośrednictwem narządów świata zmysłów. Do drugiego wymiaru należy to wszystko, co przepływa przez układ nerwowy. W swojej najbardziej rozpostartej formie tworzy ciało emocjonalne, zaliczane do niżej wibrujących pól subtelnych. Wymiar trzeci jest jedną z planetarnych form ducha, znaną jako Niższe Ciało Mentalne (nie mylić z zasięgiem). Jego operatywnym narzędziem jest nasz umysł albo inaczej mental. Inteligencja ludzka, skoncentrowana głównie na świecie form i kształtu, jest jedynie małym wycinkiem wyższej inteligencji twórczej. Zredukowanie jej do minimum stało się jednak koniecznością, w przeciwnym razie potężne prymarne Ego mogłoby wyrządzić zbyt wiele szkód w Sferze Wolnej Woli. Otwarcie kanałów wyższej inteligencji uzależnione będzie od ewolucyjnego poziomu ludzkości. Te trzy płaszczyzny są ze sobą esencjonalnie powiązane, ale w zależności od poziomu rozwoju gatunku homo sapiens na plan pierwszy może wysunąć się tylko jeden z aspektów, charakterystyczny dla danego wymiaru. Jeżeli mówimy o trójwymiarowej istocie ludzkiej, mamy na myśli wszystkie trzy płaszczyzny, zsynchronizowane w jednym polu oddziaływania. Wszystkie zaliczane są do światów ciężkiej materii. Wyjątkowość rzeczywistości planetarnej na Ziemi polega na tym, że znajdujemy się w specyficznej sferze, gdzie spotykają się światy widzialne i niewidzialne. Niepowtarzalność tego zjawiska, przynajmniej w naszym Układzie Słonecznym, sprawia, że mogą tu istnieć biologiczne formy życia. Tyczy się to zarówno form roślinnych, jak i zwierzęcych, ale przede wszystkim fizycznych ciał ludzkich. To, że jako istoty ludzkie posiadamy organicznie żywe ciała, zawdzięczamy mieszaninie fizycznych i niefizycznych częstotliwości, obecnych tylko na tej planecie. Dzięki temu tak wyjątkowemu statusowi Ziemi możliwe jest manifestowanie się w kontinuum naszej czasoprzestrzeni istot pod postacią organicznych ciał z krwi i kości. Wszystkie formy życia na Ziemi – roślinne, zwierzęce czy homo sapiens – egzystują więc we wspólnym paśmie częstotliwości, określanym jako Pole Życia Ziemi. Każda epoka w dziejach ewolucji ma swoje charakterystyczne pasmo wibracji, w którym – zgodnie z nurtem danej epoki – rozwijają się różnorodne gatunki i istoty. We właściwym dla nich czasie Ziemia daje im możliwość przybierania form cielesnych. Z uwagi na wzajemne przenikanie się wibracji materii fizycznej i subtelnej tylko tutaj mogą objawiać się określone formy energii i istoty. Brak dogodnych warunków nie zagroziłby energetycznemu istnieniu wielu form życia, nigdy jednak nie doszłoby do przekształcenia się ich w formy organiczne. Z całą pewnością można więc przyjąć, że Ziemia zawdzięcza swoją wyjątkową pozycję specyficznej ciągłości czasowo-przestrzennej. Ziemskie status quo wyznacza z jednej strony 81 stałych elementów chemicznych, charakterystycznych dla tej strefy, z drugiej zaś – specyficzny upływ czasu, odmierzany i definiowany jako 365 dni cyklu słonecznego. Z tej miary wynika 13 stref czasowych, każda licząca 28 dni. Ziemia wielokrotnie już zmieniała swoją ciągłość czasowo-przestrzenną, a tym samym swoje pasma częstotliwości. Ostatnie wielkie przesunięcie nastąpiło ponad 60 milionów lat temu. Wszystkie stworzenia, które nie dostroiły się do nowego pola wibracji, musiały opuścić ziemską ojczyznę. W świetle badań naukowych stanowiły one więcej niż 90% istniejących wtedy gatunków. Należy wspomnieć, że w późniejszych okresach doszło jeszcze do kilku mniejszych przesunięć pasm częstotliwości. W chwili obecnej zapowiadają się kolejne wielkie zmiany. Od dziesięcioleci obserwujemy na Ziemi progresywny wzrost wymieralności licznych form życia (wskaźnik ten zwielokrotnił się). Spróbujmy spojrzeć na ten problem obiektywnie, zapominając na chwilę o zanieczyszczeniu środowiska. Jeżeli tysiące istot (stworzeń lub określonych gatunków) zaczyna masowo opuszczać Ziemię, oznacza to, że nadchodzą kolejne wielkie zmiany, a mianowicie przemieszczenie planetarnego pola energii. Formy roślinne i zwierzęce, które nie będą kompatybilne ze zmieniającym się polem wibracji, znikną z planetarnej czasoprzestrzeni. Nigdy więcej nie będą już mogły objawić się w formie cielesno-biologicznej. Ponieważ sposób zbiorowych działań ludzkości przyczynia się do wzrostu tempa wymierania gatunków (robimy to niezwykle intensywnie i na każdym kroku), proces ten niewątpliwie staje się dla wielu stworzeń bolesny. Nie należy jednak sądzić, że przyczyną wymierania gatunków jest tylko i wyłącznie człowiek. Stoją za tym potężne siły ewolucyjne. W chwili obecnej planeta Ziemia jest swego rodzaju punktem przerzutowym. Jako istoty inteligentne, myślące obiektywnie, moglibyśmy zawołać: Przyjaciele, coś niezwykłego dzieje się teraz na Ziemi! Domyślamy się, co i dlaczego. W sensie mentalnym znamy już rozkład jazdy Wehikułu CZASU Ziemia, i co najważniejsze, potrafimy wyciągnąć właściwe wnioski z przekazywanych nam informacji. Tuż przed nami znajduje się ważny punkt przecięcia. W jego kierunku nieprzerwanie zdążają wszystkie cykle ewolucji. Dotarcie do tego miejsca oznacza dla nas wielkie zmiany. Wiedza ta jest ogromnym skarbem, pozwalającym bez obaw, z ciekawością, a nawet pewną dozą fascynacji śledzić bieg CZASU. Nie chcę komentować w sposób spektakularny ani też snuć histerycznych projekcji na temat wydarzeń planetarnych – niewykluczone, że mających także oddźwięk w skali kosmicznej – które towarzyszyć nam będą w nadchodzących latach. Nie miałoby to i tak większego znaczenia dla nas – istot nieśmiertelnych jakimi przecież jesteśmy. Nie będę jednak zaprzeczać, że wielkim zmianom w Uniwersum towarzyszą różnorodne procesy. Za pomocą poniższego przykładu chciałbym teraz zwrócić uwagę na pewną planetarną zmianę, o której mówi również nauka w związku z wymarciem neandertalczyków przed 30 000 lat. Ówczesne humanoidalne pasmo częstotliwości Ziemi wytworzyło dogodne warunki do objawienia się w materii stworzenia homo neandertoliensis – obok rozwijającego się tutaj homo sapiens. Kolejna zmiana częstotliwości w strefie ziemskiej oznaczała koniec egzystencji typu neandertalskiego. Co faktycznie stanowiło przyczynę jego wymarcia, jest w gruncie rzeczy sprawą drugorzędną. Ma jedynie znaczenie dla świata nauki. To, czy również homo sapiens opuści kiedyś Ziemię i czy w jego miejsce pojawi się inny, wyżej rozwinięty gatunek humanoidalny, jest dla nas, istot nieśmiertelnych, interesujące, ale tylko w sensie zaspokojenia ciekawości. Trudno nie dostrzec, że planetarne pasma częstotliwości zaczynają się zdecydowanie przesuwać. W tej chwili staje się wyraźnie dostrzegalny jeden z wielkich procesów, toczących się na Ziemi, w który i my jesteśmy wplątani. Wiele wskazuje na to, że Pole Życia planety zaczęło się radykalnie zmieniać. Wielu z nas zastanawia się, czy jesteśmy w fazie przemian, czy też dojdzie do nowoodpalenia kolejnej rasy humanoidalnej. Interesujące jest także to, czy w ogóle będzie nam potrzebne dalsze doświadczanie życia ziemskiego w sensie cyklicznej śmiertelności pomiędzy procesami reinkarnacyjnymi. Wiele jednak na to wskazuje. Weźmy chociażby głęboko zakorzenione w nas słowa: zasiane w doczesności, zmartwychwstanie w nieśmiertelności, nawet jeśli nasze interpretacje na ten temat różnią się między sobą. Z tego, co zdołaliśmy ogarnąć na drodze duchowej, wynika, że największym ewenementem tutejszego Dzieła Stworzenia jest zwierzęco-ludzka forma homo sapiens – typ pół-na-pół, czyli istota humanoidalna, w równej mierze przypisana do świata zwierzęco-materialnego i do sfery duchowej. Innymi słowy, istoty stwórcze zanurzyły się w cielesności zwierzęcej po to, by sprawdzić się w wymiarze ciężkiej materii i – jak to coraz wyraźniej widać – uzdrowić w niej to, co wcześniej zostało wypaczone. Świadomość trójwymiarowa Świadomość trójwymiarowa, mimo iż postrzega siebie jako istotę, której podstawy życia i bytu wyznaczają wyłącznie kryteria trójwymiarowości, jest w istocie tożsamością duchową. Oznacza to, że człowiek z taką świadomością pojmuje siebie jako pewnego rodzaju wehikuł cielesny, który dzięki rozwiniętym zdolnościom, zwłaszcza sprawności rąk, jest w stanie sam kształtować bieg swojego życia. Kolejnym ważnym czynnikiem jest siła emocjonalna – potężna energia życiowa o niezwykłej mocy oddziaływania, no i oczywiście na pierwszym planie – potęga intelektu z tzw. płaszczyzną rozumu, któremu bezgranicznie ufa i z którego pomocą próbuje osiągnąć perfekcję. Jak z tego wynika, ten typ świadomości nie zna żadnych innych sił, które mogłyby jej towarzyszyć na ścieżce życia czy też połączyć ją z wyższymi płaszczyznami. Jeżeli nawet – z uwagi na wiarę i tradycyjne programy religijne – założy, że istnieją wyższe, metafizyczne światy, nie uzna ich za własne. Co gorsza, będzie się obawiać, że tamtejsza nadrzędna władza wkroczy w jej życie z karami, stąd trwoga boska. Istota z taką świadomością nie czuje się ani zdolna, ani godna, by samej posiąść takie moce. Widzimy więc, że prawie całą świadomość zbiorową ludzkości, ukształtowaną przez wielowiekowe tradycje historyczne, można przyporządkować płaszczyźnie świadomości trójwymiarowej, przynajmniej w naszej zachodniej kulturze. W przeważającej mierze tyczy się to jednak tradycji religijnych. Tu bowiem otwierają się przed jednostką granice do świadomości zbiorowej. Takie samookreślenie obowiązuje również we wszystkich materialistycznie zdefiniowanych formacjach świeckich i ruchach społecznych. Krótko mówiąc, tak wygląda ŚWIADOMOŚĆ ZBIOROWA naszych czasów. W powyższym wywodzie chciałem jedynie dowieść, że tematyka wymiarów nie jest pojęciem z dziedziny nauk przyrodniczych, lecz humanistycznych, dlatego mieszczą się w niej treści duchowe. W dalszej części omówię kompleks rezonansów, ponieważ przyporządkowanie świadomości indywidualnej do określonego wymiaru jest w istocie kwestią rezonansu. Punkt przecięcia wymiarów W graficznym odwzorowaniu wymiarów (zob. wewnętrzna strona okładki) linia punktowana pomiędzy wymiarem szóstym i siódmym – tzw. Złoty Most – pokazuje granicę, która dzieli świat form od pozbawionego form holistycznego świata wewnętrznego. Wszystko, co leży powyżej wymiaru szóstego, należy do pozbawionego form świata wewnętrznego. Wszystko, co znajduje się wewnątrz lub poniżej wymiaru szóstego, przynależy do świata form. Wymiar szósty jest niezwykle ważny, ponieważ egzystują w nim specyficzne struktury form i kształtów, czyli nasza indywidualna tożsamość, zakodowana w świetlanej formie. Z tego względu mówi się o indywidualnej gwieździe duchowej albo gwieździe duszy. Wymiar szósty ma wiele do czynienia z naszym ciałem świetlanym. Tutaj także mieści się świat archetypów. Istotą indywidualnego, szóstowymiarowego ciała świetlanego – gwiazdy duchowej – jest zdolność komunikowania się z wyżej przyporządkowanymi płaszczyznami holistycznymi. Tutaj znajduje się centrum nawigacji, tu zapisane są światy prawdopodobieństw, stąd wypływają możliwości, stąd wychodzą impulsy koniecznych manifestacji. Wymiar piąty jest następnym światem, który możemy świadomie zarejestrować na linii ewolucji, wchodząc z nim w określony rezonans. Szczegóły omówię później, teraz chcę tylko o nim wspomnieć, by zachować odpowiednią kolejność. Najpierw zajmiemy się ważniejszym dla nas zagadnieniem, a mianowicie miejscem przecinania się pasm częstotliwości pomiędzy wymiarem piątym a czwartym. Na wykresie ciemna, ciągła linia pomiędzy wymiarem piątym a czwartym ma podkreślić, jak ważne jest to miejsce. Od tysięcy lat Ziemię cechowała blokada pasm częstotliwości. Strefa rezonansów planetarnych, w której operowała świadomość ludzka, nie mogła więc wykraczać poza wymiar trzeci. Na przestrzeni dziejów dokumentujących naszą przeszłość ewolucyjną mogliśmy poruszać się tylko wewnątrz tych granic. Ponieważ wymiar czwarty jest wymiarem CZASU, a CZAS zdefiniowany jest jako treść globalnego programu ewolucji, nasuwa się pytanie, jaki właściwie program kierował świadomością planetarną. Ponieważ obok neutralnego, obiektywnego porządku CZASU, wynikającego z wyższego porządku kosmicznego, istnieją subiektywne programy czasowe (światy iluzji), spełniające różnorodne zadania w procesie rozwoju, na planecie Ziemi doszło do powstania przedziwnych konstelacji. Planeta – zamiast kontynuować rozwój wielowymiarowy – znalazła się pod okupacją trójwymiarowego programu CZASU, który postawił sobie za cel samodzielny nadzór nad procesami zachodzącymi w obszarze materii. Subiektywne programy CZASU, operując w Sferze Wolnej Woli, doprowadziły do wielu katastrof na Ziemi. Siły Materializacji, posługując się naszym ego (biologicznie przypisanym do świata zwierzęcego), bardzo szybko zdominowały świadomość ludzkości. Działo się tak przez ostatnie tysiąclecia – jak długo świadomość Ziemi pozostawała na niezmiennym poziomie dojrzałości spirytualnej. W okresie ostatnich 11 000 lat planeta Ziemia znajdowała się poza strefą bezpośredniego oddziaływania Centralnego Słońca. Świadomość planetarna poprzednich faz rozwoju została wprawdzie “zatarta", m.in. w czasie katastrofy atlantydzkiej, zachowano jednak pierwiastek wolnej woli. Ponieważ Ziemia wyposażona była i jest w samoczynny mechanizm ochronny, uruchomiła go w obliczu groźby unicestwienia życia biologicznego przez zacienioną świadomość istot niższych (homo sapiens). Ograniczenie wglądu w prawa oddziaływania karmy stało się w tej sytuacji koniecznością. Wytworzone wówczas pole energetyczne wokół Ziemi wsysało niemal istoty identyfikujące się z tym samym wzorcem wibracji, co wtedy. Do czwartego wymiaru przedostawały się masy takich istot, by w sprzyjających okolicznościach wślizgnąć się w pole życia Ziemi. Wiele przekazów mitycznych również wskazuje na to, że we wczesnych epokach rozwoju pojawiły się na Ziemi jednocześnie dwie grupy istot o inteligencji stwórczej. Pierwsza to “bogowie", pozostający w częstotliwościach światów duchowych, druga to znajdujący się na niższej płaszczyźnie rozwoju gatunek homo sapiens, przemierzający czas i przestrzeń w zwierzęcej, cielesnej formie. Był to czas – jak podają mity – kiedy ludzie i bogowie razem stąpali po Ziemi, nawzajem siebie postrzegając. W sferze elektromagnetycznej Ziemi powstało pewne kuriozum. Kiedy płaszczyzna wibracji, powszechnie określana polem memicznym lub polem ułudy, zaczęła niezwykle szybko wypełniać się “oparami" planetarnymi, mechanizm ochronny Ziemi tym razem zaczął zaciemniać Wyższą Świadomość, redukując ją z czasem do świadomości materialnej. Pierwotny program CZASU, pochodzący z wyższych wymiarów, zupełnie przestał być przestrzegany, a tym samym stracił moc oddziaływania. Odtąd istoty twórcze, chcąc dotrzeć do określonych informacji, muszą same budować mosty rezonansu wewnątrz własnej świadomości. To, czego nie ma w zapisach świadomości, po prostu nie istnieje! W taki sposób wielowymiarowa planeta została uwięziona w trójwymiarowej klatce. Odtąd trzy SIŁY decydowały o losach planety, całkowicie wytrąconej z naturalnej, pierwotnej równowagi. Z jednej strony był to program CZASU, zwany paradygmatem >12:60<, wyznaczający ramy rozwoju przestrzeni zwierzęcych, nie mający jednak dostępu do suwerennych sfer twórczych. Z drugiej – istoty, zwane niższymi bogami, znane też jako upadłe anioły, wyróżniające się na scenie polaryzacji wyjątkową aktywnością. Z trzeciej – produkty karmiczne w formie odbić astralnych, które zagęszczając się niezwykle szybko, oddziaływały na kolejne generacje. Wymiar astralny jest ojczyzną – sferą energetyczną, w której po jednej stronie zadomowili się tzw. niżsi bogowie-stwórcy albo światy bogów-trenerów, po drugiej (o wiele potężniejsze) stworzone przez nas światy astralne. Z tak specyficznym “czwartym" wymiarem wojowaliśmy w przeszłości o wiele częściej, niż moglibyśmy sobie tego życzyć. Szczególną “subtelnością" wyrazu wykazywały się jednak inne pola oddziaływania, wywodzące się ze źródeł demonicznych. Zajmiemy się nimi później. W dalszej części chciałbym umożliwić jasny wgląd w związki wynikające z ziemskich światów polaryzacji. W światach tych skupili się bogowie polaryzacji, którzy ukazują się wyobraźni ludzkiej jako dobre lub złe anioły i istoty. Oddziałują one na częściowo świadome już pole postrzegania, wywierając ogromny wpływ na sposób zachowań ludzkich. W podobny sposób działa dynamo prawidłowości karmicznych, napędzające rozwój ewolucyjny “od zewnątrz". Powiązania wewnątrz pierwszych sześciu wymiarów Pod pojęciem planetarne pole życia skrywa się sieć kompleksowych powiązań wewnątrz pierwszych sześciu wymiarów. W tej sferze dokonano w ostatnich latach wyjątkowo znaczących odkryć. Dziś wiemy dokładnie, jak zazębiają się procesy planetarne. Zacznę od stref zewnętrznych. Tutaj mamy do czynienia z najrozleglejszą platformą życia. W jej najbardziej zewnętrznej powłoce przemieszcza się to, co nazywamy humanoidalnym lub ludzkim polem życia. W tym paśmie częstotliwości istnieją najdogodniejsze możliwości rozwoju dla pojedynczych indywidualności. W tej chwili najwyżej rozwiniętą formą życia na planecie Ziemia jest humanoidalny gatunek homo sapiens, zamanifestowany w ciężkiej materii. Humanoidalnemu pasmu wibracji podporządkowana jest (wzajemnie zazębiona z homo sapiens) sfera wyższych form życia zwierzęcego ze znanym nam bogactwem ras i gatunków. Dalej znajduje się skala częstotliwości świata roślinnego. Każda roślina ma swój ściśle określony zakres (podobnie jak w radio punkt/przecinek Hz), wyznaczający jej tożsamość. Każdy gatunek ma adekwatne pasmo wibracji, pozwalające mu zaistnieć na płaszczyźnie materialnej. Na planecie zamanifestować się tylko te formy życia, które obecne są w jej subtelnych, niefizycznych światach. Spróbuję to wyrazić inaczej: duszę zbiorową zwierząt i roślin, lepiej znaną jako królestwo DEVA, modulują zintegrowane podgrupy, tzw. subdeva. W analogiczny sposób należy pojmować duchową świadomość Bytu, co oznacza, że każda istota odzwierciedla kompleks wielu zintegrowanych subistot. Naturalnie, zjawisko to dotyczy także istot ludzkich. W tym miejscu należałoby jasno powiedzieć, że z uwagi na mój styl wypowiedzi, w którym świadomie używam nowoczesnych, abstrakcyjnych sformułowań, mówiąc częstotliwość, nie mam na myśli częstotliwości “martwej", a wiec czysto mechanicznej, lecz te, w której pasmach poruszają się najwyższe formy życia i inteligencje. Inteligencje te wykraczają daleko poza ludzkie ratio, są nieograniczone w wielowymiarowym rezonansie, mogą korespondować z Najwyższą Świadomością i tym samym uruchamiać tylko to, co właściwe. Jeżeli nastąpi kolejne przesunięcie pola planetarnych częstotliwości, wiele istot będzie musiało odejść z Ziemi. Przykładem są dinozaury. 60 milionów lat temu dokonały się wielkie przesunięcia w planetarnym polu życia (z tych samych przyczyn co zawsze) i – jak podaje nauka – wymarło wówczas ponad 90% wszystkich żyjących wtedy form. Wyginęły nie tylko dlatego, że nagle zmieniła się materia fizyczna, lecz przede wszystkim istoty te nie otrzymały “pozwolenia" na dalszy pobyt na Ziemi. Znaczenie cykli ziemskich Sieć skomplikowanych powiązań programów i cykli wywołuje wielki zamęt w mentalnym polu postrzegania człowieka. Bardziej przejrzyste informacje znajdujemy w źródłach wedyjskich. Dowiadujemy się, że wewnątrz toczących się cykli realizowanych jest wiele podrzędnych programów CZASU. W porządku ziemskiej czasoprzestrzeni cykle te znane są jako obiegi precesyjne, trwające po 26 000 lat. Precesja, zwana rokiem platońskim, ma jeszcze dalej idący podział. Z jednej strony są to dwie wielkości po 13 000 lat, ale też poszczególne okresy może wyznaczać dzielnik 5. Otrzymamy wówczas pięć cykli po 5 200 lat ziemskich. Do tego dochodzą różne podziały zodiakalne. Najbardziej znany jest zodiak babiloński z dwunastoma znakami. Wiemy również o stosowanym przez ludzkość zodiaku z siedmioma znakami. Należy też wspomnieć o specyficznym zodiaku z trzynastoma znakami, do dziś wykorzystywanym przez pierwotnych mieszkańców Ameryki. Wszystkie cykle, bez względu na ich różnorodność, wskazują na wzajemne powiązania treści programów i jednocześnie ich kompleksowe współoddziaływanie. Największe jednak znaczenie mają mentalne rozstrzygnięcia człowieka. W rzeczywistości wszystkie procesy multiwymiarowe odzwierciedlają na drodze rezonansu odkreślony poziom inteligencji świadomie postępującego stworzenia ziemskiego. W ostatniej epoce historycznej odzwierciedlaliśmy bardzo jednoznacznie program DWUNASTKI, ale inne również były tam obecne. Dzisiaj wiemy, że opisane wyżej wydarzenie planetarne miało związek z ważnymi procesami kosmicznymi, ale nasza mała, zwierzęco-ludzka inteligencja po prostu nie może tego ogarnąć. A to dlatego, że inteligencja form materialnych potrafi myśleć jedynie linearnie (analitycznie), nie jest natomiast zdolna objąć wertykalnych, kompleksowych powiązań. My, ludzie, możemy myśleć tylko o tym lub o tamtym, nigdy jednak o tym i o tamtym jednocześnie. Co wyróżniało ostatnią fazę historii? Przejdę teraz do niezwykle ciekawego tematu, który umożliwi nam zrozumienie tego, co zdarzyło się w ostatnim programie CZASU z uwagi na spadek częstotliwości, jaki odczuliśmy około 6 000 lat temu. Źródła wedyjskie podają, że około 5 000 lat temu nasza planeta wstąpiła w ostatni Wielki Cykl CZASU ery Kali Yuga, obejmującej 432 000 lat ziemskich. Zachowały się w niej przestrzenie czasowe, które określamy jako otwarte okna. W chwili obecnej wkroczyliśmy w jedno z takich okien cyklu Kali Yuga, co potwierdzają także źródła Majów. Przed 5 100 laty ziemską czasoprzestrzeń przeniknął silny impuls galaktyczny, którego celem było wyprowadzenie nas z ciemności Kali Yuga. Dopiero w końcu tego cyklu okaże się, czy świadomość ludzka zdołała podnieść się na tyle, by ujść mrokowi epoki Kali-Yuga, która w konsekwencji pogrąży się w jeszcze większej ciemności. Era Kali Yuga jest najmroczniejszą i najtrudniejszą z czterech cykli Yuga – Złotej, Srebrnej, Brązowej i Żelaznej – obejmującą 432 000 tysiące lat. Jest ona ostatnią w obiegu liczącym 4,32 miliony lat. W pierwszej fazie CZASU doszło do odcięcia naszej świadomości mentalnej dostępu do wymiaru piątego i szóstego. Zachowały się wprawdzie cząstkowe powiązania poprzez pola subtelne, ale były one dostępne tylko nielicznym indywidualnościom – awatarom. Zresztą, były i tak zbyt zmącone. Coraz bardziej musieliśmy więc zdawać się na łaskę stworzonych przez nas światów astralnych, które można było zmieniać w powolnych procesach karmicznych. Bogowie polaryzacji Chodzi tutaj o informacje dotyczące wniknięcia do sfery planetarnej tzw. istot boskich. W ostatnich 5 000 lat epoki Kali Yuga do niematerialnego pasma przedostały się istoty należące do Niższego Porządku Stwarzania. Istoty te – zarówno “dobre" (anielskie), jak i “złe" (diabelskie) – wprowadziły do strefy zwierzęco-ludzkiej Ja-istotę. Inteligencje te, nazywane przeze mnie bogami trenerami, są odpowiedzialne za naszą zewnętrzną ego-identyfikację, która – za ich przyczyną – stworzyła dusze astralne. Wszystkie mitologie, mówiące o niebiosach pełnych bogów, dostarczają informacji o tamtych wydarzeniach. Tak więc, w niematerialnej powłoce planety mieściło się pasmo reprezentujące gatunek homo sapiens, jak również istoty-byty, które istniały tylko niematerialnie i jako takie miały ogromny wpływ na wydarzenia planetarne. Mam tu na myśli wielobarwne “dynastie" bogów-stwórców, którzy wyróżnili się jako bogowie-trenerzy. Świadomości albo inaczej formy energii lub byty osiadłe na naszej planecie miały zdolność bezpośredniego oddziaływania na pole humanoidalne. Mówiąc jaśniej, bogowie-stwórcy – jako niższe istoty metafizyczne o wyższej inteligencji, ale bez sfery uczuć – mieli na nas bezpośredni wpływ. Mogli bowiem przez własne pole promieniowania oddziaływać na ludzkie pola duchowe. Podejrzewam, że na początku byliśmy jedynie nieświadomymi operatorami działań owych istot, które zatrzymały się na planecie w postaci czysto energetycznej. Następnie, wykorzystując formę zwierzęco – ludzką, zamanifestowały swą obecność fizycznie. Nieświadomość zwierzęco-ludzkiego etapu rozwoju stwarzała im idealne pole do popisu. Byliśmy pionkami w ich dłoniach. Żyjąc w świecie polaryzacji, do którego istoty te nigdy nie schodziły, zawsze byliśmy tymi, którzy trzymali w ręku gorsze karty. Nasza nieświadomość była sceną, na której niżsi bogowie-stwórcy grali swoje sztuki. Ponieważ na naszej scenie obowiązują prawa polaryzacji, a tym samym prawa karmiczne, można powiedzieć, że typ zwierzę-człowiek testował formy energii stwórców duchowych. Na określonym poziomie dojrzałości, jaki teraz zaczynamy osiągać, jeśli nie zbiorowo, to przynajmniej indywidualnie, odkrywamy w sobie suwerenną moc, która czyni nas zdolnymi przeciwstawić się cudzym projekcjom. W gruncie rzeczy wystarczająco dojrzeliśmy do tego, by ignorować polecenia bogów-stwórców. Możemy założyć, że rok 1987 – Rok Harmonicznej Konwergencji – był momentem przełomowym, gdyż zainicjował proces wielkich przekształceń na Ziemi. Niewykluczone, że faza narastania będzie trwać aż do roku 2012. Zwrot czasów zapowiada, że wszyscy tzw. bogowie polaryzacji (z uwagi, że stoją ponad polaryzacją) będą musieli zakończyć pobyt na planecie w formie czysto duchowej. Na płaszczyźnie Inteligencji czwartego wymiaru od stuleci było wiadomo, że do tego roku odpowiednie istoty muszą podjąć decyzję, czy chcą zstąpić “na dół" – bezpośrednio w naturę zwierzęco-ludzką – czy też wolą odejść z Ziemi. Istnieją wystarczające dowody na to, że całe orszaki takich istot inkarnowały się w naszym trójwymiarowym świecie, przyjmując formę cielesną. To, ile indywidualności ludzkich jest nosicielami owej tożsamości, pozostawiam sprawa otwartą. Należy jednak założyć, że nasza biologia jest swego rodzaju maską, pozwalającą im pozostać incognito i jednocześnie niezauważalnie włączyć się w proces uzdrowienia. Dusza astralna jest platformą, dzięki której istoty te mogą współdziałać z nami w zewnętrznym świecie materii, zmienić się i tym samym uzdrowić. Na Ziemi mamy więc do czynienia z ewolucją toczącą się “od dołu" i “od góry". Ewolucja oddolna – to proces reinkarnacyjny rozwijającej się duszy, wywodzącej się ze światów materialnych – królestwa roślin i zwierząt, która tą drogą rozszerza swoją świadomość indywidualną. Ewolucja odgórna – to proces rozpoczynający się od momentu opuszczenia przez istotę już rozwiniętą wymiaru czwartego, dalej postępujący już w przyjętej przez nią trójwymiarowej formie zwierzęco-ludzkiej. W naszym pojęciu nie jest to zwykły rozwój reinkarnacyjny, lecz przejście z płaszczyzny czwartej do trzeciej celem doświadczenia cielesności i ograniczonej do tego poziomu świadomości. W światach astralnych zatrzymały się nie tylko istoty “złe", oddziałujące destruktywnie, występujące przeciwko harmonii. W strefach tych przebywają także istoty wysoko rozwinięte, pozostające w ciągłym, niczym niezmąconym rezonansie ze Źródłem. W stosunku do istot dysonansowych stanowiły one rażącą mniejszość. Mimo to były tymi, dzięki którym zachowało się na planecie Światło. Bez nich życie na Ziemi już dawno by wymarło. Nierówny stosunek sił wpłynął na intensywność i szybkość zachodzących tutaj procesów. Istoty Świetlane występowały też w roli inkarnowanych na Ziemi pomocników, takich jak np. Lao Tse, Gautarna Siddharta – Budda, Josua ben Josef, Jezus, Quetzalcoatl. Wielu innych awatarów również nieprzerwanie służyło ludzkości. Są oni inkarnowani także TERAZ, by towarzyszyć nam i Ziemi podczas wejścia na wyższy poziom. Jaki znak rozpoznawczy mają istoty upadłe? Na Ziemi mamy do czynienia z dwoma procesami toczącymi się jednocześnie: wstępującym, czyli reinkarnacyjnym i zstępującym dotyczącym istot z wcześniejszych stadiów rozwoju, których świadomość osiągnęła poziom wymiaru czwartego i tym samym znalazła się w świecie stwórczym, w którym wiele trzeba uzdrowić, by doprowadzić go do absolutnie zdrowego stanu. Zatrzymały się tam z powodu istot błyszczących wysoką inteligencją formalną, lecz z zupełnie nierozwiniętą sferą serca, czyli światem uczuć i emocji. Świetlani wędrowcy inkarnują się pośród nich po to, by rozbudzić w nich miłość. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że nie zajmują najniższych pozycji w hierarchii społecznej planety, lecz miejsca niezwykle znaczące. Jako ustabilizowane istoty ludzkie cieszą się najwyższym autorytetem Źródła. W świecie trójwymiarowym pracują bez wytchnienia (jako swego rodzaju “konie pociągowe") na rzecz przebudzenia duchowego ludzkości. Wiele z nich pozostaje nieznanymi opinii publicznej, by nie stać się ofiarą mediów. Pośród nas są teraz starzy bogowie-stwórcy i bogowie-trenerzy, którzy we wczesnych stadiach rozwoju oddziaływali na nasz zwierzęco-ludzki świat ze strefy niematerialnej. Ziemianie byli organem wykonawczym ich wizji. Sfera energetyczna, w której gościli, powoli się przed nimi zamyka. Teraz mają tylko dwa wyjścia: albo odejść z Ziemi, albo “zejść niżej" i objawić się w formie materialno-cielesnej. Tu stają się ludźmi takimi jak ty i ja, tyle że po raz pierwszy testują świat uczuć na własnej skórze. Mówiąc jaśniej, znaleźli się tu przede wszystkim po to, by rozwinąć umiejętność kochania, poznać gamę uczuć, ożywić swe serce, nadrobić na płaszczyźnie planetarnej to wszystko, czego nie poznali w tamtym świecie. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Prosta sprzątaczka może bowiem przewyższać rozwojem duchowym każdego macho o błyskotliwej inteligencji i piastującego wysoki urząd w strukturach władzy, ale o miernej jakości duchowej. Proszę niczego i nikogo nie oceniać, to są etapy rozwoju. Bogowie-trenerzy zamanifestowali się teraz – live – trójwymiarowo. Spróbujmy spojrzeć na to wszystko obiektywnie, ponieważ głównie dzięki zaistnieniu pola działań bogów-trenerów mogliśmy kontynuować swój rozwój, i co więcej, za ich sprawą typ homo erectus mógł wstąpić w fazę rozwoju świadomości twórczej. W eposie “ Gilgamesz " jest mowa o tym, że pewni bogowie przybyli na Ziemię w celu wykorzystania “surowców" tej planety. Podporządkowani im bogowie niższej rasy, zwani Anunnaki, mieli zająć się wydobyciem i transportem tutejszych złóż, potrzebnych do stworzenia form życia na innych planetach. Przez długi czas Anunnaki posłusznie pracowali w kopalniach, aż w końcu odmówili dalszej pracy. Wtedy wyżsi rangą bogowie odkryli na planecie antropoidalny typ homo erectus i zaadoptowali go do zadań wykonywanych wcześniej przez Anunnaki. Homo erectus – rajski człowiek – znajdował się w stanie całkowitej zwierzęcej niewinności, nie miał wolnej woli, nie był wplątany w odbicia karmiczne, nie posiadał świadomości własnego JA i jako forma zwierzęco-antropoidalna żył w harmonii ze światem zwierząt. Bardzo trudno było stworzyć bogom istotę, która byłaby wystarczająco mądra, by rozumieć wydawane rozkazy, umiała utrzymać w ręku łopatę, ale nie była na tyle inteligentna, by zadawać pytania. W końcu jednak wynaleziono istotę, która słuchała rozkazów, posłusznie drążyła ziemię, cierpliwie pracowała, nie czuła potrzeby rozwoju. Tak wyglądał obraz nowego, antropoidalnego typu — pół-bóg-pół-zwierzę, który – jak podaje epos – obdarzony został nieśmiertelnością. W przeciwieństwie do niego Gilgamesz, będący w trzech czwartych bogiem, w jednej czwartej zwierzęciem-człowiekiem, nie dostąpił łaski wieczności, na co ustawicznie się użalał. W micie tym zostały wyrażone proporcje pomiędzy płaszczyzną materialną i spirytualną, miara – niezbędna do kontynuowania procesu ewolucji. Typ pół-bóg-pół-zwierzę to homo sapiens. Jesteśmy więc istotami, w których zjednoczyły się dwie płaszczyzny. Z jednej strony reprezentujemy naszą zwierzęcą przeszłość, z drugiej – nasze boskie wartości. Naszym jedynym zadaniem jest osiągnięcie stanu równowagi. Jak długo w ewolucji dominowała świadomość zwierzęca (a tak było do niedawna), tak długo zajęci byliśmy jedynie bojaźliwą, trójwymiarową gonitwą za chlebem. Ludzie znajdujący się w tej fazie rozwoju mają cechy charakterystyczne dla świata zwierząt, takie jak walka o terytorium czy zdobycie przewagi w grupie. Toczące się codziennie walki na planecie dowodzą, jak mocno przynależymy do świata zwierzęcego. Naszą świadomość jeszcze do niedawna kształtowały głównie wartości świata zwierzęcego, a nie płaszczyzny twórcze. Teraz docieramy do miejsca przełomu, gdzie obowiązuje współczynnik pół na pół. Z jednej strony wleczemy ze sobą naszą zwierzęcą przeszłość ze wszystkimi związanymi z nią niższymi ciałami, która jednak nie jest już dominująca; z drugiej – nasza boska cząstka coraz wyraźniej przejmuje prowadzenie w życiu. Jeżeli człowiek przezwycięży dominujące w nim cechy zwierzęce, tzn. odejdzie od ustawicznej walki o pozycję, władzę, stanowisko, utrzymanie rewiru, wtedy jego twórczy, niezawisły potencjał boski zaprowadzi pełną harmonię w jego ciele. Żyjemy w epoce, w której ludzkość tylko jako całość może dokonać skoku kwantowego. Proces ten toczy się na scenie życia powszedniego, a wzmacniany jest przez rezonanse morficzne. Pamiętajmy, że są niżsi bogowie-stwórcy, bogowie polaryzacji, Anunnaki i wiele innych istot, które przez długi czas urzeczywistniały swoje wizje za pośrednictwem stworzeń ludzkich, ale jednocześnie to oni przyczyniali się do rozwoju naszej boskości. Motorem naszego rozwoju jest polaryzacja. To było nasze dynamo. W niebiosach pełnych bogów Ciemne Moce stanowiły zdecydowaną większość, Istoty Świetlane zaś tylko niewielką grupkę. Nierówny stosunek sił udokumentowała historia ludzkości. Dysproporcje mogły stanowić powód, dla którego puszczono w ruch dynamo polaryzacji, dynamo historii karmicznej. Gdyby od początku istniała stabilna równowaga pomiędzy Siłami Świetlanymi i Ciemnymi Mocami, dynamo nie mogłoby zadziałać. “Kainów" było jednak w nadmiarze! Historie Kainowe wywołały rezonanse karmiczne, przed którymi nie mogliśmy uciec. Jak można zatrzymać ten proces? Pojedyncze istoty ludzkie zdołały już osiągnąć swój “boski" poziom. Jeszcze do niedawna była ich zaledwie garstka, która z czasem rozrosła się do kilku milionów. Stan równowagi można osiągnąć tylko wtedy, kiedy wystarczająca ilość świadomości zasili biegun Światła. W ten sposób zatrzymamy zegar karmiczny. TERAZ tak właśnie się dzieje na Ziemi. Po okresie zakłóconej równowagi, kiedy Ciemne Siły miały przewagę na planecie (historia pokazała nam to niezwykle dobitnie, nie wyłączając obecnych czasów), wszystko zaczyna się odwracać. A zatem w jakiej mierze zaczną się budzić w indywidualnościach ludzkich Istoty Świetlane, w takiej mierze zaczną równoważyć swoim ŚWIATŁEM zaistniałe dysproporcje, aż do momentu, kiedy polaryzacja całkowicie wygaśnie. Dlaczego właśnie TERAZ? Statek PRZESTRZEŃ ZIEMIA został holistycznie wprowadzony w hologram i w ten sposób stał się Wehikułem CZASU. Bieg wydarzeń na Ziemi wzbogacił się o dodatkowy element – dzięki programowi CZASU powolne procesy nabrały teraz przyśpieszenia. Taką informację zawierają przekazy Pacala Yotana, mówiące o Promieniu Galaktycznym, który w ostatnich 5 100 latach stał się nadrzędnym impulsem odnowy. Nie można było odgórnie zmienić ówczesnej konstelacji energetycznej Ziemi, ale z całą pewnością wolno było przyspieszyć toczące się tutaj procesy. Ponieważ hologram jest nadrzędną, czwartowymiarową płaszczyzną, istotom niżej przyporządkowanym, odpowiedzialnym za bieg wydarzeń na Ziemi, nie pozostawało nic innego, jak włączyć się w przyspieszone procesy uzdrowienia. Powstała groteskowa sytuacja: hologram, pobudzając procesy ewolucji, prowadził, z jednej strony, do zaognienia punktów zapalnych, z drugiej zaś – do wygaszania ognisk istniejących już w świecie polaryzacji. Okrutne odbicia fałszywej świadomości stawały się wówczas niezwykle bolesne. Bez użycia hologramu cała epoka Kali Yuga obfitowałaby w same tragiczne wydarzenia. Wprowadzenie Wehikułu CZASU w orbitę ziemską zmusiło Siły okupujące planetę do kapitulacji. Dziś można powiedzieć, że taka “końska kuracja" przyciągnęła ze sfery prawdopodobieństw groźbę przedwczesnej likwidacji życia na Ziemi. Z tego punktu widzenia sensowne stają się przekazy religijne, mówiące o włączeniu do działań najwyższych “delegatów" Źródła (np. inkarnacja Syna Bożego!). Ten fakt nadaje wielkiej, niepojętej wprost wagi temu, co działo się i dzieje na planecie. W hologram bezpośrednio wciągnięte są siły stojące na skrajnym biegunie polaryzacji. Pola te bez przerwy są podsycane, celem zmuszenia ich twórców do wyjścia z ukrycia. Procesy oczyszczania, postępujące jeden po drugim, ustawicznie zmniejszają groźbę globalnej zagłady ludzkości, wciąż jednak wiszącą w powietrzu. Samoregulujący mechanizm obronny planety bez wytchnienia eliminuje jeszcze manifestujące się pierwiastki “zła". Im bardziej są one niebezpieczne, tym szybciej doprowadza się je do punktu kulminacyjnego, gwarantującego rychłą entropię. Na scenie zewnętrznej możemy obserwować ich projekcje. Możemy przyjąć, że lustrzane odbicia ciemnych faz historii ze wszystkimi jej okrucieństwami, przemocą, brutalnością, brakiem serca wyzwoliły w milionach ludzi impuls w kierunku uwolnienia się od nawarstwionego zła. Takie hasła jak Nigdy więcej wojny czy inne, dyktowane przez wyższą świadomość, zaczęty wspierać procesy uzdrowienia i neutralizację pól energii destruktywnych. Oświecenie gatunku ludzkiego jest jedyną drogą do zrównoważenia negatywnych biegunów polaryzacji i niwelacji nierównego stosunku sił na planecie. Tak więc nasze losy rozstrzygają się nie tylko w Niebie, ale również na Ziemi. Nie ulega wątpliwości, że wiele sił postawionych zostało w stan pogotowia, by na każde nasze wezwanie zesłać nam wsparcie. To ludzie, stając się w procesie ewolucji Istotami Świetlnymi, wytwarzają pole promieniowania, neutralizujące pola Sił Ciemności. Tylko tak można osiągnąć cel. Mimo hologramu i wsparcia płynącego z samego Źródła Miłości, bez względu na to, kim ono jest, byliśmy i tak bardzo opóźnieni w rozwoju. Intensyfikacja wydarzeń w ostatnich stuleciach (szczególnie w naszym) przeszła wszelkie wyobrażenia. Tempo naszego dorastania do poziomu, do którego zaczęliśmy dążyć, napawało nas lękiem. Tymczasem świat zewnętrzny od zawsze był naszym zwierciadłem i źródłem informacji o tym, gdzie się w danym momencie znajdujemy i dlaczego dzieje się wokół nas tak, a nie inaczej. Wiele uświadomionych istot ludzkich zaobserwowało w ostatnich tygodniach czy miesiącach odpalenie procesów podnoszących na duchu, np. w Irlandii Północnej. Uczyniono tam poważny krok w kierunku położenia kresu okrucieństwom, zakończenia długoletnich walk, znalezienia zadowalających obie strony rozwiązań pokojowych. Nadzieją musi napawać fakt, że nawet na Bałkanach, mimo potęgi wrogich sił, udało się powstrzymać dalszą masakrę. Także na Bliskim Wschodzie świta nadzieja na pokój. W wielu przypadkach możemy z prawdziwą satysfakcją stwierdzić: Nadchodzi pokój! Naturalnie, tu i tam istnieją jeszcze ogniska zapalne, które trzeba uleczyć, ale ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy na dobrej drodze do harmonii. Przede wszystkim daje się to zauważyć w Europie, gdzie najszybciej wygasają stare napięcia i konflikty. Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na coś, co rozszerza perspektywy rozumienia tła określonych wydarzeń na Ziemi. Świat nie jest “zły" dlatego, że zatrzymał się w rozwoju. Mamy wystarczająco dużo powodów, by stwierdzić, że w niektórych miejscach na kuli ziemskiej celowo zaistniały tak “negatywne" warunki polityczne, społeczne i państwowe, by – z uwagi na karmę i jednocześnie z pomocą siły uzdrowienia, drzemiącej w stworzeniu ludzkim – stworzyć określonym indywidualnościom możliwość powrotu do stanu równowagi duchowej. Zalecałbym, niezależnie od rejestrowanych wydarzeń, w żadnym wypadku nikogo i niczego nie oceniać, lecz obserwować to, co się wydarza, i czekać na ciąg dalszy. Zanim Ciemne Moce odejdą z tej planety, jeszcze nie raz zamanifestują swoją obecność. W ten sposób wyzwolą się impulsy do ich uzdrowienia. Zgodnie z prawami polaryzacji Ciemne Istoty mobilizują Istoty Świetlane do akcji. Pokojowe obcowanie ludzi między sobą, szczególnie w wielkich kręgach kulturowych i społecznych, sprzyja podwyższaniu wibracji w polach planetarnych. Właśnie tam rodzą się świadomości, które w przyszłości uzdrowią Ziemię. Dotyczy to szczególnie obszarów, gdzie przez setki lat toczyły się wojny. Chciałbym wam uzmysłowić, jak złożony jest proces odnowy, jak jest samoregulujący i samowzmacniający, zwłaszcza tam, gdzie świadomość nie nadąża za planem CZASU. Można by powiedzieć, że istotom negatywnym “pozwala się" na wszystko. Pamiętajmy jednak – bez względu na tragedie rozgrywające się na płaszczyźnie trójwymiarowej – nie byłoby dziś pokojowo nastawionej Europy bez minionych dwóch wojen światowych. Jeśli chodzi o napięcia i dramatyczne wyładowania w Europie, to są one skutkiem potężnych pól polaryzacji, stworzonych przez nacjonalizmy XVIII i XIX wieku, z których wiele świadomości ludzkich nie zdążyło się w porę wydobyć. Siłom negatywnym oddano do dyspozycji określoną przestrzeń, w której mógł się rozegrać dramat. W taki sposób oddziałują multiwymiarowe siły na Ziemi. W gruncie rzeczy mają one jedno tylko zadanie: wspierać ewolucyjny proces oświecania świadomości istnień ludzkich. Dlaczego Wam to mówię ? Abyście nauczyli się rozumieć procesy bez jakiejkolwiek ich oceny. Jeżeli należy przyspieszyć gdzieś jakiś proces, uruchamiane są tam odpowiednie mechanizmy. Jest zrozumiałe, że dramatyczne sytuacje wyzwalają w was emocje, ale najważniejsze jest to, że je dostrzegacie, myślicie o nich, czujecie, wyrażacie. Jest to okay, ale nie róbcie z tego trójwymiarowych tragedii. Nie dzieje się nic, co nie musiało się wydarzyć. Wszystko służy jednemu celowi: przyspieszeniu procesu dojrzewania, zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego. Poruszając powyższe zagadnienia, chciałem donieść wam o istotach, którym wolno było działać na Ziemi, a które w ciągu ostatnich stuleci zaczęły inkarnować się w ciele człowieka. Są to ludzie tacy jak ty i ja, tyle tylko, że ze specyficzną wartością duchową: nie rozwinęła się w nich tzw. jakość serca. Osoby te cechuje wyjątkowa dominacja strony racjonalnej (rozumu). Istoty te wstąpiły więc w formę, w której istnieje serce, jak to jest w przypadku każdego biologicznie żyjącego człowieka. Jakość serca jest cechą charakterystyczną – kapitałem gatunku człowieka ziemskiego. Każda istota, która przybierze formę humanoidalną, kroczy drogą rozwoju wartości serca, a więc poznania swojej największej siły twórczej, tj. MIŁOŚCI. Z tego powodu wiele istot o wysokiej inteligencji, ale o niewystarczająco rozwiniętej jakości serca, zstępuje do naszego świata, by nauczyć się czuć i doświadczać. Takim typem są istoty z tzw. zimną krwią (mówi się o nich, że idą po trupach). Ale nie oceniajcie ich. Spójrzcie na nie jak na objawienie fenomenu. Przyszły tu, by się nauczyć czegoś, co można poznać tylko na tej planecie, a mianowicie siły serca, najważniejszej w Dziele Stwarzania. Równolegle podobny proces toczy się od dołu – w królestwie zwierząt, które zgodnie z porządkiem reinkarnacyjnym znajduje się w tym samym paśmie częstotliwości, ale tym nie będę się teraz zajmował. Światy astralne Przenieśmy się teraz do wymiaru czwartego. W tej strefie, zwanej strefą częstotliwości czwartowymiarowych, znajduje się to, co nazywamy światem astralnym. W świecie tym obok istot twórczych, które jako istoty polaryzacji napędzają dynamo tej planety, także ludzie – “od dołu" – generują własne odbicia mentalne i emocje. Obie formy energii stwarzają to, co określamy mianem światów memicz-nych. W międzyczasie wypowiedziała się na ten temat także nauka. Pola te są swego rodzaju spichlerzem treści energetycznych, napełnianym przez uczucia i myśli człowieka. Struktury wewnętrzne tych pól są ze sobą niezwykle misternie powiązane, np. każdy dom ma swoje własne pole memiczne. Wszystkie pokolenia, jakie kiedykolwiek w nim mieszkały, mają swój mentalny i emocjonalny wkład w kształtowanie jego pola astralnego. Jako kompleksowe pole promieniowania oddziaływuje na każdego mieszkającego w tym domu człowieka. Nie bez przyczyny mówi się: “ Ten dom ma swoją historią ". Wiele małych pól memicznych łączy się w większą całość: pole memiczne miejsca, miasta, regionu, strefy kulturowej, zwłaszcza zdefiniowanej językowo. Patrząc na nie globalnie, mówimy o polu memicznym Ziemi. To, jak ważne są granice językowo-kulturowe, zależy od mentalnego aspektu tego pola. Ludzie, ujmując swoje myśli w słowa, formują z nich struktury przestrzenne. W paśmie częstotliwości astralnych pola memiczne odgrywają znaczącą rolę w utrzymaniu ciągłości kulturowej, ale jednocześnie bardzo silnie hamują jej rozwój, ponieważ każdy nowy etap rozwoju musi najpierw przełamać starą strukturę astralną. Długo trwający opór niezwykle mocno blokuje wejście nowych prądów. Zauważa się, że określone struktury geograficzne – zwłaszcza doliny górskie – odgrywają tutaj dodatkową rolę. Ponieważ słowo ustroi jest pojęciem zbyt ogólnym, podam teraz jego dokładniejszą definicję. Istnieje znacząca różnica pomiędzy istotami astralnymi, czyli istnieniami o konkretnie zdefiniowanej tożsamości, charakterystycznej dla nich inteligencji i określonych zamiarach (jak to zobrazowałem wcześniej obok niższych bogów-stwórców), a polami memicznymi stworzonymi przez istoty ludzkie, odzwierciedlające przejściowo własne feedback-produkty, nie mającymi jednak zbyt wielkiego znaczenia. Omawiając ten temat, należy też wspomnieć o świecie demonów. Ze spirytualnego punktu widzenia wyróżniamy tutaj dwie kategorie: demony stworzone przez ludzi i obce byty demoniczne. Karmiczne zagęszczenie pól określonych energii memicznych na płaszczyźnie lokalnej domu może mieć tak silne działanie, że objawi się jako siła demoniczna. Tego typu demon potrafi nie tylko uprzykrzyć życie niżej rozwiniętym, nieświadomym stworzeniom ludzkim, lecz nawet je zniszczyć. Jeżeli siły te mają na celu coś innego niż zwykłe zabawianie się kosztem wystraszonego człowieka, stosunkowo łatwo można je usunąć z tego świata stabilną świadomością potęgi miłości, stanowiącą najskuteczniejszą przeciwwagę. Wiedza dotycząca tego fenomenu i świadome z nią obejście, wspierane prostymi rytuałami, potrafią w dość krótkim czasie zneutralizować tego typu światy. Mimo to nie wolno ich lekceważyć, ponieważ za nimi skrywają się potężne pola naszych przodków. Demony Inaczej się dzieje, kiedy za istotami astralnymi stoją byty, nawet jeśli są to byty demoniczne. Takie demony mogą się wślizgnąć w pole duchowe już przy porodzie i dopiero w późniejszym, dojrzałym wieku doprowadzić zasiedloną osobę do granic obłędu. Znane nam z religii sposoby wypędzania diabłów i demonów dotyczą tej właśnie płaszczyzny. Chodzi tu o prawdziwe opętanie. Polega ono na tym, że demon przypina się do pola promieniowania duszy astralnej, przechwytu-jąc ją “z rąk" inkarnującego się człowieka. Aby nie wzbudzić niepotrzebnych lęków, musimy jasno i wyraźnie sprecyzować kilka pojęć na ten temat. W świecie demonów panuje podział na ścisłe hierarchie. Te istnienia zasiedlają tzw. dysonansowe, ciemne strefy planety. Niższe kategorie nie mają zbyt wielkiej mocy oddziaływania, osadzają się w określonym domu jako wytworzone w nim pole memiczne. Dopiero kiedy do akcji wkroczy większy kaliber, można mówić o faktycznym opętaniu. Najważniejsze jest to, by wiedzieć, że te monstra nie są nieograniczone w wykorzystywaniu istot ludzkich dla własnych potrzeb. Obowiązują tu ścisłe prawa, które bez żadnego ale muszą respektować także one. W królestwie duchowym nie ma możliwości wykluczenia lub obejścia jakichkolwiek prawidłowości. Jest to dopuszczalne jedynie na scenie inkarnacyjnej, ale też do pewnych granic. Aby lepiej wyjaśnić to zjawisko, należy omówić bliżej temat dusz astralnych, co też za chwilę zrobię. Byty demoniczne, podobnie jak dusze astralne, utrzymują się w określonych pasmach częstotliwości. Tu tkwi klucz! Ponieważ każdemu inkarnującemu się człowiekowi przekazywana jest przynajmniej jedna dusza astralna – religie zakodowały tę informację pod pojęciem “grzechu pierworodnego" – w trakcie przekazywania może więc dojść do różnego rodzaju zjednoczeń. Oznacza to, że dusza astralna człowieka przepisowo bierze ze sobą w podróż przynajmniej jednego towarzysza demonicznego. W ten sposób siły demoniczne mogą bezpośrednio oddziaływać na życie ludzkie – a jeżeli są wystarczająco silne – całkowicie zdominować świadomość pojedynczej istoty ludzkiej. Takiego człowieka nie prowadzi już jego rozwijające się, ludzkie JA, lecz demon. Zdarza się to częściej niż można by przypuszczać. W takich wypadkach proces uwolnienia się spod jarzma istoty demonicznej jest znacznie trudniejszy niż w przypadku opisanym wcześniej. Główny problem polega na tym, że zdominowana świadomość celowo mąci odbiór przekazywanych informacji. Dla istoty demonicznej najważniejsze jest to, by pozostać incognito, tzn. być niezauważoną przez tego, którego świadomość okupuje. Do tego dochodzi jeszcze jeden fatalny w skutkach element. Ponieważ wszędzie i we wszystkim rządzi prawo rezonansu, tacy ludzie, zgodnie z regułą podobne przyciąga podobne, kierowani są w takie struktury społeczne, gdzie emanuje niewiele energii miłości. W ten sposób istoty demoniczne, wykorzystując środowisko społeczne, stwarzają sobie przestrzenie, w których mogą (lub mogły) spokojnie przebywać. Odpowiedź na pytanie: dlaczego demony okupują ludzkie dusze astralne, jest prosta: karmią się tą drogą. Niczym wampiry przysysają się i ciągną ludzką energię, będącą energią życia. Powoduje to naruszenie równowagi biofizycznej, często w takim stopniu, że dochodzi do ekstremalnego osłabienia, prowadzącego do chorób, a nawet przedwczesnej śmierci. Do tego dołączają się inne czynniki charakterystyczne dla trójwymiarowego stylu życia, jak wszelkiego rodzaju nałogi, od alkoholu do narkotyków włącznie. Także w sposobie odżywiania tkwi klucz, którego nie można pominąć. W tym zawiera się spirytualny sens i mądrość wegetarianizmu. Za pomocą białka zwierzęcego, pochodzącego zwłaszcza od wysoko rozwiniętych form życia, przedostają się do ciała ludzkiego określone energie, wspierające pobyt lub wniknięcie niskich istot astralnych. Mimo iż nie zabrzmi to zadowalająco, chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na fakt, że tego typu objawienia istot z wyższych płaszczyzn są całkowicie dozwolone. Bolesne oddziaływania mobilizują ludzkość do czynów, pobudzając tym samym rozwój świadomości indywidualnej i kolektywnej. Nawet jeśli w konkretnym przypadku nie dokona się uzdrowienie na przełomie jednej inkarnacji, w indywidualnym polu świadomości zgromadzi się bogactwo doświadczeń, niezwykle cennych dla następnej inkarnacji. Cierpienie człowieka osamotnionego czy rozgoryczenie życiem pobudzi inne istoty ludzkie do uaktywnienia wyższych energii miłości, bez względu na to, w jakiej formie by się one objawiły. Kosmiczna inwazja dysonansowych istot duchowych w XIII wieku Wskutek specyficznego przemieszania materialistycznego Programu Babilońskiego >12:60< z promieniem Programu Galaktycznego >13:20< powstał dysonansowy wir planetarny, który niczym odkurzacz wciągał w pole ziemskie istoty demoniczne z całego Uniwersum. Dla uspokojenia – inkarnowało się wówczas również wiele istot wysoko rozwiniętych. Jednak tym, pochodzącym z Uniwersum dysonansowym istotom duchowym przypadło znaczenie historyczne. Nie objawiają się one w formie opętania w powszechnym tego słowa znaczeniu, lecz zakotwiczają się w najwyższych strukturach instytucjonalizowanej władzy, by opanować sieć społeczną, religijną, jak również polityczną. Wielu istotom ludzkim, które wplątane są w tę sieć, towarzyszy programowo określony wzorzec demoniczny, którego oddziaływanie odnosi się głównie do “urzędów", a nie do osób. Aby uniknąć nieporozumień, wyjaśniam, że na mocy praw polaryzacji w strukturach władzy musiały zająć miejsce także istoty pozytywne. Pamiętajmy, że ich osobowe formy objawienia można rozróżnić tylko w świecie czynnych działań. Chodzi tutaj głównie o skupiska istot dysonansowych, tzn. grupy osób na stanowiskach, służących za egzekutorów inkwizycji albo tych, co stworzyli jej podstawy prawne. Ich oddziaływanie dokumentowało się na przełomie całej historii. “Na koniec czasu na Ziemię wtargną demony” Nie obawiajcie się, nie grozi nam inwazja demonów. One towarzyszą nam od ostatnich 700 lat, jednak ich najwyższe formy zamanifestowały się na Ziemi w XX wieku. Demony żyły obok nas w ciągu całego średniowiecza, nadając kierunek tej epoce, a egzekutorami ich programów były odpowiednie istoty ludzkie – w niektórych zakątkach Ziemi demony działają aż do dziś. Najistotniejsze w tej strasznej grze było to, że zawsze znajdowały religijne lub polityczne uzasadnienie swoich działań. Za pomocą dogodnych kodeksów wiary i ustaw politycznych istoty demoniczne stworzyły sobie korzystne warunki, w których mogły bezkarnie operować. Aby uniknąć nieporozumienia, wyjaśniam, że nie były obecne tylko i wyłącznie w dyktaturach. Swoją podstępną grę toczyły także na polu wszystkich religii i koncepcji społecznych. Jednak w dyktaturach można je najłatwiej rozpoznać. Demokracja nie dawała im takich możliwości, chociaż tam także próbowały przeforsować swoje cele w sposób mało rzucający się w oczy. Wprowadzenie deklaracji praw człowieka przyczyniło się do ograniczenia rozmiaru wielu okrucieństw. Nie można jednak przeoczyć faktu, że istoty dysonansowe szczególnie teraz-na koniec Wielkiego Cyklu CZASU – próbują wmieszać się ze swoją energią, by podtrzymać określone trendy w świadomości zbiorowej. Z pomocą mediów i środków masowego przekazu budują sobie subtelne kanały, umożliwiające im szerokie oddziaływanie. Do swoich celów wykorzystują także scenę ezoteryki. W latach 70. i 80. minionego stulecia wtargnęły również do sekt, ubezwłasnowalniając całe rzesze ludzi. Dopiero w latach 90. pojawiły się pierwsze zalążki prawdziwej spirytualności. Tylko ta droga doprowadzi nas do niezależności i wolności duchowej. Mimo to, cały czas wynurzają się Siły, które wzniecając strach, chcą przeszkodzić Siłom ŚWIATŁA i JASNOŚCI w przezwyciężaniu odwiecznych ciemności. Ostatnia wielka fala przypływu istot demonicznych nastąpiła w latach 40. minionego stulecia. Od 1952 roku Ziemia została całkowicie zamknięta dla tego typu emanacji przestała być dogodnym “lądowiskiem". Od 1952 roku zaczęliśmy podążać w kierunku ojczystego portu. W ten sposób Terra Gaja, a wraz z nią zintegrowana w indywidualnym polu duchowym milionów ludzi Istota Chrystusa, spełniły swoje zadanie. W posłudze miłości dla całego Wszechświata planeta Ziemia ofiarowała samą siebie jako miejsce kwarantanny, uzdrowienia, zbawienia. Na koniec należy też wspomnieć o tym, że za dysonansowymi istotami duchowymi kryją się najwyższe instancje Sił Stwórczych. Są one Istotami, których engramy zostały znacznie zniekształcone. Można założyć, że zgodnie z prawami ewolucji u szczytu swojej aktywności demonicznej przybrały formę ludzką i objawiły się jako konkretne indywidualności ludzkie. W ten sposób stawały się zwykłymi zjadaczami chleba, naszymi towarzyszami w czasoprzestrzeni, którzy w pojedynczych przypadkach obecni są także TERAZ. Tu nawiążę jeszcze raz do roku 1952. Od tego czasu wolno było inkarnować się na Ziemi tylko “lżejszym" przypadkom, dla cięższego kalibru manifestacja fizyczna nie była już dostępna. Od roku 1987 Ziemia całkowicie zablokowała możliwość inkarnacji tego rodzaju istot. Demony są wytworem (dziełem) istot stwórczych, należących do wyżej wymiarowych płaszczyzn. O ile istoty stwórcze mogą bezpośrednio inkarnować się w ciele ludzkim, o tyle dla demonów taka możliwość nie istnieje. Mogą jednakże uczepić się istot inkarnowanych, żywić ich energią i przez nie działać. Historia dostarczyła nam wystarczająco wielu przykładów na to, że wraz z osobistym pojawieniem się istot stwórczych na płaszczyźnie fizycznej do działań włączyły się całe armie demonów okupujących miliony nieświadomych ludzi, podstępnie wciągniętych do gry. Immunitet chroniący przed istotami demonicznymi Od niepamiętnych czasów ludzie odczuwają respekt i strach przed istotami demonicznymi. Także dzisiaj w kręgach ezoterycznych krążą różnorodne opowieści, jak można i powinno się przed nimi chronić. Dla uspokojenia i jednocześnie rozwiania wątpliwości podam za chwilę kilka istotnych informacji. Generalnie we Wszechświecie obowiązuje niepodważalna zasada NIEMIESZANIA SIĘ. Demony nie mogą więc urządzać polowań czy też okupować każdego, kto akurat obok przechodzi. Szczególnością naszej planety jest byt reagujący na tony (odbrzmiewający tonami). Niższe energetycznie ciała operacyjne są przenikalne dla wszystkich praktycznie tonacji. Nasze części subtelne zdolne są do wchłaniania energii wysyłanych przez istoty duchowe. I tu zaczyna się oddziaływanie praw rezonansu. W zależności od tego, ku jakim polom energetycznym skłania się ciało przyczynowe – nasza operatywna dusza przyczynowa – i gdzie tkwią punkty newralgiczne, takie istoty duchowe mogą włączyć się do działań, wchodząc z nami w bezpośredni rezonans. W jednym z takich punktów granicznych wymaga się od suwerennej, indywidualnej świadomości wychwycenia strumieni energii destruktywnych i impulsów obcych inicjacji celem udaremnienia im głębszego zadziałania. Na przełomie historii ludzie byli regularnie trenowani w tym zakresie. Przeszłość nauczyła nas czujności: Weź się w garść! Miej się na baczności! Miało to pozytywny efekt na tyle, że hamowało rozrastanie się karmy. Choć położenie duszy przyczynowej nie uległo przy tym żadnej zmianie, stanowiło to pierwszy krok naprzód. Karmę najskuteczniej powstrzymały odpowiednie prawa i normy moralne. Wielu jednak istotnych problemów nie można było rozwiązać, idąc tylko tą drogą. Wciąż spychaliśmy je na bok, co w konsekwencji prowadziło do cyklicznych nawrotów. Jedyną drogą wymazania destruktywnych pól rezonansu jest MIŁOŚĆ. Kiedy tylko i gdziekolwiek wynurzą się impulsy Kainowe, zaleca się życzliwe z nimi obejście, spytanie, skąd pochodzą. Ważne jest, by raz na zawsze przetransformować ich resztki w naszym polu duchowym. Rozwinięcie przyjaznego podejście do siebie, przebaczenie sobie samemu jest kluczem do uzdrowienia, uświęcenia naszych działań. Jest to najkrótsza droga wydostania się ze sfery wpływów pól destruktywnych. Opuszczenie pasma częstotliwości demonów jest najskuteczniejszą samoochroną. Z tego względu niezmiernie ważne jest uświadomienie sobie zakresów, w których należałoby krytycznie przypatrzeć się swoim trójwymiarowym wzorcom życia celem uwolnienia się od wszelkiego rodzaju uzależnień, nie wyłączając alkoholu i nikotyny, stwarzających strefę dogodnych rezonansów w niższym ciele przyczynowym. Wszystkie demony opanowane są przez żądze! Należy unikać również szkodliwych, śmiercionośnych substancji, wytwarzanych przez hormony, np. hormon ACTH (adrenokorty-kotropina). W momencie uśmiercania biologicznej formy życia wydziela on substancje toksyczne, które po spożyciu mięsa przedostają się do naszego ciała. Ponadto hormon ten ma subtelne pole promieniowania, magnetycznie przyciągające określone demony, szczególnie te, które bazują na strachu. Dusza astralna – dusza przyczynowa Osobliwością naszej planety jest obieg reinkarnacyjny. Pole duchowe, znane pod pojęciem dusza przyczynowa, ujmuje w swojej specyfice otwarte, operatywne pole energii, oddawane do dyspozycji niższym operacyjnym ciałom duchowym na czas trwania inkarnacji. Mówiąc konkretniej, jest to pewna subtelna formacja, wywodząca się z ciała emocjonalnego, pozostająca w zmiennej grze z niższym mentolem. Pole to pozostaje w bezpośrednim związku z ciałem energetycznym biofizyki. Stanowi ono strukturę tła tzw. chorób psychosomatycznych. Generalnie istnieją tylko choroby psychosomatyczne, pomijając zranienia i skutki niewłaściwego odżywiania, ponieważ wszystkie choroby występujące w materialnym polu życia wychodzą z duszy astralnej. Patrząc na to szerzej, bez obaw można powiedzieć, że tą drogą mogą ujawnić się w biofizyce także siły demoniczne. Osobliwością jest tutaj fakt – co było dotąd praktycznie nieznane – że w przypadku chorób do akcji wkraczają naturalne siły życiowe biofizyki celem usunięcie lub uzdrowienia energii negatywnych. Z tego względu każda choroba jest procesem uzdrowienia, choć dotknięci nią ludzie zbyt rzadko widzą ją w ten sposób. Siła biofizyczna organizmu jest tym, co zadeklarowało się odeprzeć ataki. Jeżeli człowiek wykorzysta tę szansę i zmieni dotychczasową świadomość, zaniknie tym samym wrota, przez które w jego pole życia mogłyby wkroczyć “wampiry". Jeżeli zostawi wszystko po staremu, choroba okaże się daremna – wróci z powrotem w bardziej niebezpiecznej formie. Każda choroba oferuje możliwość dokonania mniejszego lub większego skoku kwantowego. Co się dzieje, kiedy umiera człowiek? Jest powszechnie wiadomo, że kiedy umiera człowiek, zanika uduchowienie. Ciało – jego wehikuł fizyczno-organiczny – zmienia się w zwłoki i rozpoczyna się chemiczny proces rozkładu. Przy całym szacunku dla zmarłego nie powinniśmy jednak przesadzać w podejściu do jego ciała. W bardzo krótkim czasie zostanie ono rozłożone i wróci do obiegu niższej materii organicznej. Martwe ciało fizyczne należy traktować z należnym mu szacunkiem, ale nie wolno przesadzać. To, co go ożywiało, już dawno uwolniło się od więzi z materią. Ponieważ dusza przyczynowa, a więc to, co uduchawia ciało, składa się z wielu warstw, może się zdarzyć, że jakieś “resztki", zwłaszcza cięższe, dolne pola operacyjne, pochodzące ze sfer emocjonalnych osobnika, zachowają się, np. w przypadku samobójstwa, morderstwa albo śmierci na skutek szoku. Ale nie tylko. Dzieje się tak również w ekstremalnych stanach świadomości, np. kiedy człowiek, żegnając się z życiem, jest bardzo zgorzkniały. Wtedy może się zdarzyć, że tzw. niższe ciało energetyczne – z uwagi na ciężar – nie zostanie zabrane z ziemi. Bezpośrednie połączenie z ciałem materialnym zostanie wprawdzie zerwane ale jako ciało astralne “zawiśnie" w sferze przestrzennej i jako takie będzie postrzegane przez jasnowidzów. Pozostanie mu jednak bardzo ograniczone pole poruszania. Do tej kategorii należą sławne duchy “straszące" w starych zamkach i domach. W wyjątkowych wypadkach mogą oddziaływać fizycznie, co najczęściej objawia się poruszaniem drzwi lub przedmiotów. Istnieje także – choć niezwykle ograniczona – możliwość materializacji i dematerializacji przedmiotów i ciał. Ciała te egzystują jako tzw. mary albo zjawy astralne. Nie są więc nieśmiertelnymi duszami w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz pozostałymi po zmarłych, niższymi, operacyjnymi ciałami astralnymi, które z uwagi na swą ciężką, zagęszczoną strukturę emocjonalną nie mogą “wzbić się" do sfer wyższych. Ponieważ inkarnacja w świecie fizycznym jest dla nich niedostępna, próbuj ą zamanifestować swoją obecność w inny sposób, stając się fenomenem o potężnej sile oddziaływania. Działanie dusz astralnych Na tej płaszczyźnie bardzo często dochodzi też do tzw. wtórnych zasiedleń. Dzieje się tak wtedy, kiedy tożsamość duszy astralnej jest zbyt słaba, by całościowo – niczym demon – okupować duszę ludzką, ale jednocześnie wystarczająco silna, by wnikając w świadomość inkarnowanego., stworzyć obraz opętania. Nie będzie to schizofrenia w sensie klinicznym, lecz duchowym. O takich ludziach mówi się potocznie: człowiek o dwóch twarzach albo człowiek o podwójnej osobowości, czyli żyjący w dwóch światach. I rzeczywiście, dwie twarze mogą być diametralnie różne. Do czego to prowadzi? To zależy od domu, w którym zamieszkało ciało astralne. Może tam przebywać nawet setki lat. Jednak z reguły istoty te stopniowo zaczynają się rozpływać, wtapiając się w pola memiczne, gdzie bardzo długo zachowują swoją indywidualność i siłę promieniowania. Tak więc, kiedy ciało astralne “zawiśnie" w jakimś domu, co w starych domach nie zdarza się wcale rzadko, będzie tam żyło swoim własnym życiem, swobodnie poruszając się po domu, nie mogąc go jednak opuścić. Kiedyś do takiego domu może wprowadzić się osoba, której dusza przyczynowa porusza się w podobnych częstotliwościach, co przebywająca tam stara dusza astralna. Biada temu! Oh, co też tam może się wydarzyć! Energia astralna zacznie powoli otaczać swoim cieniem nowego lokatora, zmieniając obraz jego osobowości i świat uczuć. Człowiek ten stanie się niezwykle agresywny, co w pojedynczych wypadkach może doprowadzić nawet do katastrof międzyludzkich. Z jednej strony będzie on tym samym miłym, sympatycznym człowiekiem i kolegą, z drugiej zacznie się stawać coraz bardziej zaczepny, i to nie wiedzieć dlaczego. Rodzina będzie zachodzić w głowę, pytać, co się dzieje? Człowiek taki coraz częściej zacznie sprawiać wrażenie opętanego. Z energetycznego punktu widzenia rzeczywiście tak będzie. Napady zmienności nastrojów mogą ciągnąć się latami. Nie jest to jednak schizofrenia kliniczna, lecz zmysłowa: dusza astralna okupuje człowieka, bawi się nim i tłumi jego prawdziwą istotę. Przy tej okazji chcę powiedzieć, że nie zdarza się to tak rzadko. Schizofrenia kliniczna wiąże się ze zmianami mózgowo-fizjologicznymi, jej przyczyny wynikają najczęściej z dziejów duszy jeszcze przed urodzeniem. Skrywa się za tym jakaś stara, dramatyczna historia. Dwa istnienia walczą o jeden płód albo chcą go jednocześnie przejąć i potem razem wystąpić w jednej naturze ludzkiej. Istoty te doprowadzają w końcu do tego, co nazywamy schizofrenią kliniczną, ze wszystkimi wynikającymi z niej zmianami osobowości, tzn. dwie dusze inkarnują się jednocześnie w ciele fizycznym człowieka i na tej scenie – live – prowadzą ze sobą bezpośrednie walki. Można założyć, że w takich wypadkach od początku w grze uczestniczą też istoty demoniczne. Po postacią takich fenomenów mogą objawić się również wcześniejsze katastrofy: oto dwie istoty żyją w szczególnie agresywnej polaryzacji – w niewiarygodnej walce i, co zdarza się wcale nierzadko, nie mogą się od siebie uwolnić. Obydwie dusze astralne są praktycznie ze sobą połączone i nie mogąc uciec przed sobą, objawiają się razem w jednym płodzie fizycznym. Może to być również pewien rodzaj walki o płód, ponieważ w normalnych warunkach jest on gotów na przyjęcie tylko jednej duszy, w zależności od stopnia jej dojrzałości. Wygląda na to, że istnieją określone konstelacje, w których dwie dusze, nie mogąc dojść do porozumienia, przejmują jeden płód. Z tego bierze się klasyczna schizofrenia, która odzwierciedla się w strukturach mózgowych. Bardziej rozpowszechniona jest jednak schizofrenia duchowa. Dusze astralne, zawieszone w gęstych strefach, wciskają się bezpośrednio w suwerenność człowieka i przez niego próbują się wyrazić. Jak można pomóc w takich wypadkach? Zmienne nastroje i niezrozumiały sposób zachowania członka rodziny są wyraźną oznaką fenomenu schizofrenii, o wiele bardziej rozpowszechnionej, niż można by przypuszczać. W kręgach terapeutów, także tych wysoko uduchowionych, niewielu jest wiadomo, że dusze astralne wdzierają się w niezależność ludzką i wszelkimi sposobami próbują się w niej wyrazić. Można powiedzieć, że wykorzystując “biednego" człowieka, odzwierciedlają swój własny stan. Są niczym pasożyty, które posługują się inkarnowaną duszą, by żywić się kosztem jej świadomości i ciała emocjonalnego. Jeżeli suweren ludzki jest zbyt słaby, a dzieje się tak najczęściej, dusza astralna całkowicie zawładnie jego operatywnym ciałem energetycznym. Jeżeli terapeuta lub przyjaciel takiej osoby zostanie poproszony o radę lub będzie mieć uczucie, że coś podobnego się z nią dzieje, zaleca się, o ile to możliwe, powiedzieć jej o tym. Najprawdopodobniej jest ona wystarczająco zaawansowana w rozwoju, by ze spokojem przyjąć tę informację i samej wkroczyć do akcji. Człowiek ma nad sobą pełną, niezawisłą władzę, ale tylko nieliczni o tym wiedzą. Wykorzystując te moc, zmusi każdą obcą duszę astralną do opuszczenia jego pola w dość krótkim czasie. Żadna siła nie jest w stanie oprzeć się jego woli. Tu należy też wspomnieć, że każdy zaatakowany człowiek ma niezwykle wiele słabych punktów. Bezpośrednim zaproszeniem dla dusz astralnych jest nadmierne używanie alkoholu. Pamiętajmy, że znajdują się one w ustawicznym napięciu, ponieważ ich jedynym pokarmem, dzięki któremu regenerują swoje siły, jest energia ludzka, w przeciwnym razie dość szybko uległyby rozmyciu. Zjawisko to przybiera najtragiczniejsze rozmiary w strefach uzależnień od narkotyków, gdzie naturalny płaszcz ochronny człowieka zostaje podziurawiony na wylot. Także alkohol osłabia naturalną moc człowieka, stwarzając duszom astralnym dogodną możliwość ingerencji. Małe dzieci i zwierzęta reagują na dusze astralne Strefom życia ludzi zawsze towarzyszą energie astralne. Im wyższy jest poziom rozwoju świadomości, tym mniejsze znaczenie mają one dla człowieka. Zwierzęta, szczególnie koty i psy, bardzo silnie reagują na dusze astralne i tym samym są najlepszą naturalną ochroną przed uciążliwymi energiami. Gdyby ludzie wiedzieli, co zawdzięczają zwierzętom domowym i co one dla nich czynią, o wiele lepiej by się z nimi obchodzili. Także małe dzieci, podobnie jak osoby umierające, widzą dusze astralne. Niejedno niespokojne niemowlę daje w ten sposób znać o swoich spostrzeżeniach. Wiele dusz astralnych zatrzymuje się również w kościołach i obiektach sakralnych, dlatego faktycznym sensem i celem Zaduszek jest pomoc tym duszom. Jest to kult religijny, podczas którego czysta, skoncentrowana świadomość wiernych wytwarza pole energetyczne, zdolne wpłynąć na dusze astralne i poprowadzić je na wyższe płaszczyzny. Osoby uduchowione czynią to od dawna. Wielu ludzi potrafi rejestrować te energie i skłonić je do odwrotu. Tutaj właściwego znaczenia nabiera także szamanizm, czy to wspierany kadzidłem, czy tylko zapaloną świecą. Dołączając do tego siłę świadomości, w łagodny sposób można wyprawić dusze astralne w podróż do domu. Perspektywa końca światów wyjaśnia, dlaczego strefy światów astralnych znajdują się pod coraz większą presją. Podwyższanie wibracji planety niesie ze sobą groźbę likwidacji i tym samym przyczynia się do wzmożonej aktywności sfer niższych. Pola rezonansu świadomości zbiorowej, coraz głębiej przenikając sfery astralne, zwiększają liczbę rejestrowanych spostrzeżeń. Pozytywne światy astralne Jeżeli mówimy o stworzonych przez ludzi światach astralnych, w żadnym wypadku nie powinniśmy ich postrzegać tylko w negatywnym świetle. Wiele z nich ma pozytywną formę oddziaływania. Pomyślcie tylko o naszym dzieciątku Jezus albo o innej, stworzonej przez wiernych, istocie astralnej – Jezusie Zbawicielu na krzyżu, którego w tak interpretowanej formie nigdy nie było na Ziemi, chociaż – jak w każdym micie – także i tu skrywa się głębsza prawda. W przypadku Jezusa mamy do czynienia z dwiema istotami. Jedna z nich to konkretna osoba inkarnowaną w Palestynie jako wielki nauczyciel duchowy, którego imię historyczne brzmiało Joshua bar Josef. Była to wyjątkowa indywidualność, niosąca głęboką wiedzę spirytualną pośród tłumy, której nauki pozostawały w całkowitej sprzeczności z programami istot ówcześnie rządzących w Rzymie i kolaborujących z nimi zwierzchników żydowskich. Z uwagi na zagrożenie duchowe, jakie dla nich stanowił, zgodnie z prawem rzymskim został stracony. Na przełomie stuleci nauczyciele tej wiary i ludzie wykreowali z tej postaci inną istotę – Jezusa astralnego albo obraz, czy też ideologię, która w wielu religiach stała się dominującym programem wiary. Miała ona wiele wspólnego z Joshua vel Jezusem, w przeważającej części była jednak projekcją astralną, wytworem wiary. Także stworzony przez ludzi obraz matki Jezusa, która nigdy nie zaistniała w tej formie, jest projekcją astralną. Wszystko to, w co wierzą ludzie, co sobie wyobrażają, staje się projekcją astralną. Jako formy energii obecne w świecie astralnym mogą stamtąd bezpośrednio oddziaływać na ludzi. Nie ma na świecie, szczególnie w kręgu naszej kultury zachodniej, żadnej kliniki psychiatrycznej, do której permanentnie nie kierowano by ludzi uważających się za inkarnację Jezusa lub Maryi. Staje się to niemal fenomenem na masową skalę. Jest to przykład tzw. sprzężenia zwrotnego. Stworzone przez ludzi pola energii, wracając do nas, wciąż jeszcze znajdują oddźwięk pośród słabo rozwiniętych świadomości. Mówiąc o światach astralnych, mam zatem na myśli całą gamę zrodzonych z naszej wyobraźni istot, zarówno tych wspaniałych, jak i negatywnych. Istoty astralne to niezwykle złożony temat. Dotyczy on światów, które sami stworzyliśmy, a które teraz odzwierciedlają się w naszym życiu. Takim zjawiskiem jest również ukazywanie się Maryi i wszystko, co się z tym wiąże. Wyższe istoty posługują się polami astralnymi, by przekazać ważne informacje naszemu trójwymiarowemu światu. Następuje to w miejscu przecięcia częstotliwości wymiaru trzeciego z czwartym, poprzez które jesteśmy bezpośrednio osiągalni. Tutaj też pojawia się fenomen channelingu. Z tego wynika, że wszystkie przekazy przechodzą przez sferę astralną. Nigdy jednak nie jest do końca wiadome, jak dalece są one wiarygodne i w jakim stopniu podczepiły się pod nie projekcje. Dlatego bądźmy bardzo ostrożni i podchodźmy niezwykle krytycznie do wszystkich tego rodzaju przekazów. Świadome obcowanie ze światem astralnym Ponieważ sfera naszej świadomości coraz szybciej wnika w pasma częstotliwości astralnych, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na kilka istotnych spraw. Najpewniejszą gwarancją zachowania spokoju jest poczucie własnej, w pełni niezawisłej tożsamości, wzrastającej w nas wraz z postępem ewolucji. Ważne jest przy tym, by unikać wszelkiego rodzaju uzależnień. Pamiętajmy, że nie tylko narkotyki, ale także alkohol i nikotyna przypisane są do sceny otumaniania zmysłów. Niemałe znaczenie ma również styl życia, silnie powiązany ze światem astralnym, a zupełnie pomijany przez ludzi, jak np. skutki niewłaściwego odżywiania. Pod znakiem zapytania należy postawić przede wszystkim spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego. Wegetarianizmu nie trzeba zaraz moralnie uzasadniać. Rozwinięcie świadomości sprzeciwiającej się zabijaniu zwierząt tylko dla przyjemności ludzkiego podniebienia jest na pewno dużym postępem duchowym, ale nie należy z tym przesadzać. Na tej planecie dano nam możliwość kanibalistycznego odżywiania na określonym poziomie rozwoju. W żadnym wypadku nie wolno źle oceniać człowieka, który uzależniony jest od spożycia mięsa, ponieważ on zalicza, jedynie odpowiedni temat karmiczny w swoim indywidualnie biegnącym cyklu nauki. Wegetarianizm jest inteligentną formą miłości do siebie, ponieważ w ten sposób człowiek oszczędza sobie doświadczania na własnej skórze karmicznych wzorców wzrastania. Ale zostawmy już historie karmiczne i wróćmy do tematu. Istoty astralne stosunkowo łatwo dostają się do duszy przyczynowej człowieka przez energie zwierzęce, tzn. spożywając potrawy mięsne stwarzamy dogodną bazę, która niczym magnes przyciąga energie astralne. Jest to fakt, który zupełnie się pomija, a tymczasem – im rzadziej konfrontujemy się z tego typu energiami astralnymi, tym mniej wpleceni jesteśmy w różnorodne emocjonalne i mentalne pola energii. Powinniśmy wiedzieć, że kiedy istota ludzka rozpoczyna proces rozszerzania świadomości, zawsze wyznacza sobie nową skalę miary i wszystko waży na wadze z aptekarską dokładnością. Możemy być pewni, że osoba ta będzie silniej reagowała na fałszywe myślenie i czyny, niż ktoś nieuświadomiony. Jeżeli chcesz pójść naprzód, możesz to zrobić, jeśli weźmiesz ze sobą wszystkie swoje ciała. Nie możesz powiedzieć: Wiem już, o co chodzi. Popracuję trochę nad polem mentalnym i pójdę dalej, reszta może zostać po staremu. Takie próby rozdarcia ciała-całości pociągają za sobą bolesne konsekwencje. W tej krótkiej rozprawie poruszyłem tylko główne aspekty świata astralnego. W wielu źródłach pojęcie to jest bardziej rozszerzone, choć najczęściej stanowi określenie zbiorcze dla wszystkich światów niematerialnych. Jeśli chodzi o mnie, posługując się nim, mam na myśli specyficzny czwartowymiarowy świat ostatniej 5000-letniej fazy ewolucji, która, włączając w swą sieć mieszkańców Ziemi, ma ogromne znaczenie w naszym życiu codziennym. Zniesienie blokady częstotliwości Pomiędzy wymiarem czwartym i wyższymi zainstalowano specyficzną blokadę pasm częstotliwości. Wydarzenie to miało miejsce w okresie prehistorycznym, równo 6 600 lat temu. Jak już wspomniałem, od dłuższego czasu działa na Ziemi hologram, którego zadaniem jest dopełnienie trwającego od dziewięciu milionów lat procesu naprawy, niezwykle ważnego dla Wszechświata. Według współczesnych rozpoznań program holograficzny wystartował 100 000 ziemskich lat temu, aby w połowie ostatniego, piątego cyklu 26 000 lat, czyli 13 000 lat temu, wprowadzić do finalnych działań trójwymiarowo ukształtowane stworzenie homo sapiens i z jego pomocą domknąć Wielki Cykl CZASU. Zmiany rozpoczęły się w czwartym spośród pięciu 26 000-letnich etapów. Trójwymiarowe istoty stwórcze stłumiły siłę wielowymiarowego hologramu, a jego miejsce na płaszczyźnie mentalnej zajął hologram trójwymiarowy. To jest tajemnica zablokowania SIEDMIU PIECZĘCI. Z 260 aspektów wielowymiarowego programu siedem zostało całkowicie wyłączonych. W tym fantomie czasu zakotwiczył się trójwymiarowo ograniczony hologram, który nieco później objawił się jako Program Babiloński. Jose Argiielles w swojej rozprawie Próba Arcturus opisuje powyższe wydarzenie jako wynik “wojen czasów". Istota wymiaru szóstego, Lucyfer, wprowadziła do wymiaru czwartego potężnych bogów-stwórców. Z Jowisza i Saturna wysłano w kierunku Ziemi, trzeciej planety Układu Słonecznego, silny impuls, inicjujący porządek > 12:60<, określany przez nas jako Program Babiloński. Ponieważ Hologram Babiloński jest programem CZASU wspierającym rozwój zwierzęcych form życia, na Ziemi doszło do nieoczekiwanej katastrofy. W aktywowane w międzyczasie pole WOLNEJ WOLI wprowadzono wzorzec ewolucji zwierzęcej. Rozpoczęła się tragedia karmiczna. Na przełomie dziejów ludzkości dochodziło do wielu okrucieństw. Resztki wspomnień o nich, także z epoki matriarchatu, zachowały się w mitologiach. Wtedy na Ziemię wkroczyły najwyższe istoty twórcze. Mamy dwojakie informacje, dotyczące tego wydarzenia. Jedna donosi o inkarnacji samego Wisznu, czyli Instancji Boskiej, stojącej nad Istotą Brahmy. Około 5 000 lat temu został on poproszony przez ziemską Deva-Gaję, wcieloną w krowę, o pomoc. Wisznu odpowiedział swoją inkarnacją. Była to prawdziwie ponadwymiarowa interwencja, która znajdzie swój finał w obecnym oknie kosmicznym. Druga informacja pochodzi od Majów. Dysponowali oni wiedzą o potężnym Promieniu Galaktycznym, którego celem było przyspieszenie procesów zmierzających do dokonania się skoku kwantowego. Dopóki Ziemia nie podwyższy wibracji, Program Babiloński nie może być wyłączony. Permanentny wzrost wibracji zaczął być coraz bardziej wyczuwalny, tak że manifestujące się tu siły nie mogły zakotwiczyć swych wzorców na stałe. Prawa przyczyny i skutku ustawicznie wyławiały je z sieci, co też zostało udokumentowane historycznie. Dopóki częstotliwości ziemskie były odpowiednio niskie, stare wzorce władzy mogły instalować nowe personifikacje i nadal – jeżeli nawet przejściowo – wnosić ból i wiele okrucieństw. Ewolucyjny program zwierzęcy PAN-NIEWOLNIK stał się nieodłącznym towarzyszem życia biednego stworzenia ludzkiego. Przez wzgląd na rozwijający się tutaj nowy gatunek homo sapiens Najwyższe Źródło nie chciało odgórnie wyeliminować niższych pasm częstotliwości, ale przynajmniej powstrzymało zapędy destruktywnych istot twórczych. Dopiero kiedy Ziemia przetrwa ten trudny cykl i zachowa się życie na planecie, dni światów babilońskich będą policzone. Ten moment nadszedł TERAZ. Ponieważ programy trójwymiarowe mogą działać tylko w ograniczonym polu częstotliwości, od dawna było wiadomo, że reaktywowanie pierwotnego hologramu możliwe jest po osiągnięciu przez Ziemię wyższych pasm, zanim całe życie zostanie tutaj zniszczone. Punktem przełomowym był rok 1987. Wiążąca się z rym zmiana obrotu spinu w strukturach atomowych stała się symbolem PRZESTAWIENIA CZASÓW, które na płaszczyźnie niematerialnej trwało do roku 1992. Co z tego wynikło, zadziwia nas do dzisiaj w świecie zewnętrznym pod postacią niewiarygodnych fenomenów. Otwieranie siedmiu pieczęci Od roku 1993 do 2000 dokonywała się stopniowa reaktywacja hologramu zablokowanego przed 6 000 lat. Wskazówki dotyczące tych wydarzeń odnajdujemy m.in. w objawieniach Jana z Patmos. Dzieło Programu Babilońskiego, obecnego na Ziemi przez ponad 5 000 lat, zaczęło się wreszcie rozpadać. Rozpoczął się proces entropii, który punkt szczytowy osiągnie na początku tego tysiąclecia. Przekształcenia muszą nastąpić na wszystkich płaszczyznach, ale przede wszystkim na płaszczyźnie świadomości – w sferze mentalnej. Przesunięcie programu ewolucji w kierunku wyżej przyporządkowanego hologramu spowoduje również zmiany w świecie fizycznym i jego formach materialnych. Wynurzenie się Kalendarza Majów z systemem trzynastkowym jest jednym z takich przykładów. Hologram zakodowany w Tzolkin wyłania się również w niższych sferach mentalnych. Część główna rozgrywa się jednak na scenie niematerialnej, w tle świata trójwymiarowego, co też ma bezpośredni związek z rozwiązywaniem niższych światów astralnych. Wymazanie historii W przekazach spirytualnych coraz częściej wyłaniają się informacje na temat wymazywania historii. Oznacza to, że zapisane w astralnych korytarzach CZASU wzorce procesów historycznych, które miały energetyczny wpływ na każdą teraźniejszość, całkowicie znikną ze sceny planetarnej. Tego, jak długo będą na nas oddziaływać udokumentowane tam zapisy starych, “dzikich" historii i jakie mają dla nas znaczenie jeszcze dzisiaj celowo nie będę omawiać, aby nie przeciążać naszego rozumu. Powinniśmy jednak wiedzieć, że w procesie uświadamiania materii przewidziano fazę przejściową, rozłożoną na około 5 000 lat, aby nas nie przeciążać i jednocześnie dać nam jednakową szansę wzrostu. Dopiero w roku 2000 – po otwarciu ostatniej z siedmiu pieczęci – rozpoczęto przestawianie Ziemi z pasma częstotliwości Hologramu Babilońskiego na wyższe frekwencje Hologramu >13:20<. Faza przebudowy potrwa do roku 2005. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabierają wszystkie informacje mówiące o tym, że pole elektromagnetyczne Ziemi jest bardzo niestabilne i, co więcej, wykazuje tendencje spadkowe. Pole elektromagnetyczne jest żywym spichlerzem, towarzyszącym wszystkim hologramom, reagującym na każdą zmianę. Wspierając naszą zdolność rejestrowania spostrzeżeń, pozwala nam zauważyć, że stary astralny spichlerz Ziemi powoli wypełnia się nowymi treściami, napływającymi z wyżej przyporządkowanego PSI-Banku. Konwergencja harmoniczna 1987 Jose Arguelles, jeden z najbardziej znaczących duchowych towarzyszy CZASU tej epoki, dzięki studiom mentalno-spirytualnym i inspiracji innych wielkich duchów naszych czasów, odkrył i wyliczył na podstawie mitycznych wskazówek Majów pewien niezwykle znaczący przełom, który przeszedł do historii pod nazwą konwergencja harmoniczna. W kulturze Majów moment ten wyznaczał i definiował przebieg znanych nam cykli piekielnych na Ziemi. Na marginesie, te informacje całkowicie pokrywają się z mądrością nauk tybetańskich. Przepowiednie Ce Acal Toplizin Quetzalcoatl (947-999) mówią o 22 cyklach, każdy liczący 52 lata, które rozpoczęły się według naszej rachuby czasu w roku 843 i trwały do roku 1987. Znana wiedzy tybetańskiej przepowiednia Kalaczakry donosi o 16 cyklach po 60 lat. Ich początek datowany był na rok 1027, koniec zaś na 1987. Dwie niezależne kultury już 1000 lat temu dysponowały dokładną wiedzą na temat celu obecnego cyklu planetarnego. Postępujące programy, określane hologramami, pokrywają się z trójwymiarowo odmierzalnymi cyklami astronomicznymi, jak np. 26 000-letni cykl precesyjny Ziemi. Wspomniałem wcześniej, że pole planetarnych częstotliwości przesuwa się ze sfery zagęszczonej materii na poziom o wyższej wibracji. Z tego wynika, że hologramy dostosowane do starej gęstości zostaną zupełnie wyeliminowane z życia. W chwili obecnej stajemy się obserwatorami gigantycznego fenomenu planetarnego. Ostanie 26 lat, od 1987 do 2013, reprezentuje sumę wszystkich faz przestawiania. Mówiąc o przełomie czasów, mam na myśli przejście z jednego programu CZASU do innego. Z uwagi na skalę dokonującej się obecnie przebudowy i towarzyszącą jej nieprawdopodobnie dużą liczbę ludzkości, zmiany będą niejednokrotnie następować w sposób dość szokujący. W tej fazie oddziałują siły, których zadaniem jest usunięcie z drogi wszystkiego, co zostało stworzone wcześniej, z wyjątkiem dzieła pochodzącego od istot z wyższych płaszczyzn stwórczych. Wyższy program CZASU, napływający do pola świadomości, tzw. Program >13:20<, jest fenomenem historycznym. Jego modułem miary jest TZOLKIN. Osłania on konstrukcję, która umożliwia Ziemi kontakt z programem ŚWIATŁA. Innymi słowy: ŚWIETLANE Ciało ma specyficzną strukturę, dzięki której istoty i formy energii z wyżej wymiarowych światów mogą korespondować ze światem form materialnych. To właśnie miał na myśli Arguelles, mówiąc, że I Cing tak się ma do życia, jak Tzolkin do ŚWIATŁA. Symbioza niższych światów z wyższymi światami świetlanymi Na naszej planecie toczy się gra mająca na celu harmonijne połączenie niezależnych od siebie światów materii i ducha. Teraz dokonuje się coś, co określamy kwadraturą koła: do tej pory albo dominował duch, który rządził materią – dokładnie tak, jak to definiują wedyjskie prawa uniwersalne, albo zachodził proces odwrotny, jakiego doświadczyliśmy w przeszłości, tzn. siły materializacji, wypierając światy duchowe, sprawowały dyktaturę nad istotami duchowymi, które wstąpiły w materię. Teraz zbliża się moment wielkiego pojednania. Świat materii jest pełnowartościowym aspektem Najwyższego Boskiego Źródła. Tu chciałbym nadmienić, że świat fizyczny zaistniał najpierw na płaszczyźnie niematerialnej, jako tzw. biegun pierwotny, i jako taki jest wieczny. Tam właśnie rodzą się pierwowzory czasowo ograniczonych światów form materialnych dla wszystkich wszechświatów. Drugim biegunem Boskiego Źródła jest duchowa część praoceanu możliwości. Jeżeli świadomie myślące istoty połączą te dwa aspekty, powstaną konkretne światy. Właśnie do tego potrzebny jest CZAS (program) i siła stwórcza MAYA (duch, objawienie). Mówiąc o Boskim Źródle, nie mam na myśli jakiejś abstrakcyjnej wielkości mechanistycznej, lecz Wszechświadomy Byt z Najwyższym JA. Poza tym istnieje tak dużo bytów boskich, będących najwyższym źródłem w określonym procesie stworzenia, że abstrakcyjne pojęcie Boga staje się bardzo względne. Nawet jeśli ponad nimi stoi najwyższa boska instancja – Istota, której tak czy inaczej nie jesteśmy w stanie objąć naszym ludzkim rozumem, nie ma więc sensu wymyślać nowych definicji. MAYA – świat iluzji W tym miejscu chciałbym krótko wyjaśnić kilka nieścisłości bądź półwiedzę dotyczącą świata iluzji. Generalnie żyjemy w tzw. świecie względnym. Wszystko inne jest bajką, projekcją mentalną. Świat względny jest światem zamanifestowanym fizycznie, wsuniętym w różne czasy, nazywane programami lub hologramami. Jak długo jest się inkarnowanym na tej planecie w konkretnym ciele fizycznym, tak długo uczestniczy się przynajmniej w jednym hologramie, jeżeli nie w wielu jednocześnie. Dużo wskazuje na to, że w tej chwili żyjemy w dwóch zazębiających się hologramach ewolucji. Jeżeli jakaś istota boska chce się tutaj objawić, musi odłączyć się od Najwyższego Boskiego Źródła. Ażeby uformować swoją własną boską tożsamość, musi się zupełnie oddzielić od Źródła. W pismach wedyjskich faza ta określana jest nazwą MAYA. Bez tego etapu żadna istota – obojętnie, czy w formie materialnej, czy niematerialnej i niezależnie od wymiaru – nie mogłaby się identyfikować jako JA JESTEM. Powszechnie mówi się o Iskrze Bożej, która tkwi w każdej świadomej istocie jako jej własna, boska tożsamość. Tyczy się to zarówno stworzeń zwierzęco-ludzkich na niższych poziomach, jak i istot z wymiarów wyższych, których praktycznie nie znamy. Wszyscy musieliśmy pokonać tę samą drogę oddzielenia się od Boskiego-Źródła. Wszystko, co zaistniało jako konkretna, świadoma istota boska, musiało oderwać się od Bytu Boskiego. Nie oznacza to jednak, że musiało popaść z nim w konflikt. Uchylenie rąbka tajemnicy Używając tego sformułowania, chcę zwrócić uwagę na pewien dokonujący się w tle proces, którego celem jest rozjaśnienie jednostce lub grupie okoliczności rozłąki ze Źródłem i związanej z tym utraty świadomości pierwotnej. Najpierw wyłania się nowe pojęcie Boskiego Źródła, potem – przy wzrastającej świadomości – zaczynamy postrzegać wyższe płaszczyzny, przynajmniej ci z nas, którzy nie zerwali całkowicie więzi z Bogiem. Jest to pierwszy krok na drodze powrotu do Źródła. Dopiero wówczas można osiągnąć prawdziwą moc stwórczą w materialnym świecie zewnętrznym. Synchronizacja z wyższymi wymiarami i harmonijny rezonans z Boskim Źródłem umożliwiają urzeczywistnienie konkretnej myśli twórczej w świecie form i kształtów. Połączenie z płaszczyzną Wyższej Świadomości jest podstawowym warunkiem objawienia dzieła boskiego w świecie względnym. Na tym polega świat iluzji – świat maya. W roku 1987 zdołaliśmy przełamać barierę i wchodząc w rezonans z wyższymi wymiarami, zaczęliśmy odbudowywać połączenie z Boskim Źródłem. Jednakże z uwagi na nasz sposób zachowań wciąż jeszcze przypominamy przysłowiowe szczury, które, nie chcąc doświadczyć bólu, trzymają się narzuconych granic. Nawet jeśli zostaną zniesione bariery kojarzone przez nie z bólem, stary program jeszcze długo utrzyma się w ich zwierzęcej świadomości. Podobnie dzieje się z nami, mieszkańcami tej planety. Bariera, która rzeczywiście istniała, została dawno temu zniesiona i teraz egzystuje jedynie w naszej świadomości. Niewielu dotąd pojęło, że możemy iść dalej, ponieważ bramy wyższych poziomów stoją już przed nami otworem. Siła ego W tym miejscu należałoby przyjrzeć się bliżej naszemu błędnie pojmowanemu ego, celem okazania mu należytego szacunku. Istoty wypełnione Iskrą Monadyczną, zstępując stopniowo z wymiaru ósmego do częstotliwości ziemskich, przekraczają bramę, która prowadzi bezpośrednio do utraty świadomości. W strefie nieświadomej materii zachowane niewielkie “resztki" świadomości stwórczej murują do odgraniczonego ego. Każda istota zwierzęca – choć w niezwykle zawężonej formie – ma wpisany w indywidualny program przeżycia aspekt ego. Tak więc stratą czasu okazuje się ustawiczne potępianie naszej naturalnej siły napędu. W miarę rozszerzania świadomości rozwijają się w nas zdolności, które, wprowadzając nowy porządek, uniemożliwiają pierwotnym siłom ego – głównym producentom następstw karmicznych – stwarzanie nowych, bolesnych wzorców karmicznych. Jesteśmy na tej planecie bez wątpienia po to, by obłaskawić pierwotne zwierzęce ego i skierować je na inną, lepszą drogę. Wszystkie programy wywodzące się z religii czy ezoteryki, które chcą uśmiercić ego, są, moim zdaniem, niezbyt rozsądne. Ich urzeczywistnienie pozbawiłoby nas prymarnej siły przeżycia w świecie fizycznym. Takie świadomości nie powinny się zatem zdziwić, kiedy nagle osłabnie lub zupełnie zaniknie w niewoli życia w tym świecie. W sensie duchowym będzie to oznaczało, że nie potrafią kochać pewnej części samego siebie. To, czego się nie kocha, zanika. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na podstawowy wzorzec zachowań prymarnego ego. Charakteryzuje się on tym, że wciąga małą JA-świadomość w ciemne strefy, w tzw. polaryzację Kainową. Nie zapominajmy jednak, że to właśnie ona stanowiła najbardziej efektywny bodziec ewolucji, nawet jeśli nabywanie mądrości było trudne i bolesne. Wymiar czwarty – CZAS Mówiąc o wymiarze czwartym – CZASIE, należy podkreślić różnicę między jego strukturą a treścią. Oba aspekty pojawiają się zawsze i wszędzie tam, gdzie manifestuje się przestrzeń; niemożliwe jest zaistnienie fizycznie widocznej przestrzeni bez CZASU. Obydwa aspekty są więc ściśle ze sobą powiązane. Trójwymiarowa przestrzeń jest wyrazem czwarte wymiarowego programu CZASU. Wszystkie treści, energie i istoty potrzebują przestrzeni do wyrażenia swoich form i struktur w materii. Struktura wymiaru czwartego, czyli CZASU – zwłaszcza ta dotycząca tła obecnych wydarzeń planetarnych – była do tej pory nieznana. TZOLKIN z 260 wzorami zdefiniowany jest matematycznie i jako moduł wyznaczający pryncypia fraktalne – niezwykle skuteczny w działaniu. Z jednej strony paradygmat >13:20< jest programem odnoszącym się do wszystkich form żywych, co oznacza, że wszystkie informacje, istoty i energie, które chcą się objawić fizycznie w trójwymiarowej przestrzeni naszego Uniwersum, muszą wybrać tę właśnie drogę, tzn. włączyć się w sieć TZOLKIN. TZOLKIN jest multiwymiarowym kodem, który umożliwia inkarnowanym istotom wertykalne połączenie ze wszystkimi płaszczyznami. W bezpośrednim oddziaływaniu powstaje to, co nazywamy połączeniem telepatycznym. Z drugiej strony, kod częstotliwości z 260 identyfikatorami można rozumieć jako żywy wzorzec 260 konkretnych istot. Dzięki temu istoty wyżej wymiarowe, takie jak ty i ja, wstępując w świat zewnętrzny, wnoszą na Ziemię subtelne wzorce swojej czwartowymiarowej struktury. Każdy z nas jest chodzącym TZOLKIN, to my stanowimy czwartowymiarową sieć piątowymiarowego Ciała Świetlanego. Dzięki temu możemy kontaktować się z wyższymi płaszczyznami oraz przypisanymi do nich istotami i energiami. Teraz stanie się zapewne zrozumiałe, kiedy powiem, że wymiar czwarty nie jest właściwie wymiarem, lecz przejściem do wymiarów wyższych. Oznacza to, że droga do wymiaru piątego prowadzi przez wymiar czwarty, czyli CZAS. Ponieważ wymiar czwarty – jako sieć ciał ŚWIETLANYCH – nie jest abstrakcją, lecz żyjącą kompleksową istotą, wynika z tego, że my – jako suma indywidualnych aspektów – stanowimy esencjonalne bogactwo Jednej Świetlanej Tożsamości. Aby odnaleźć swój specyficzny, indywidualny wzorzec w kombinacji z czasoprzestrzenią planetarną, codziennie jedna z 260 stref czwartowymiarowego programu, istot i energii nabiera pierwszoplanowego znaczenia. Tym właśnie jest czterowymiarowy kalendarz Majów. Dzięki precyzyjnemu systemowi powiązań matematycznych każda część składowa modułu nawiązuje do innej. W ten sposób tworzy się sieć struktur wertykalnych, horyzontalnych i fraktalnych. Tak właśnie zazębiają się energie dnia w czterowymiarowym pierwowzorze. Także czasoistota człowiek nosi go w sobie, jest wpleciona w tę sieć indywidualnie, może wchodzić w bezpośredni rezonans zarówno z energią dnia, jak i innymi osobami. Na tym polega spirytualna mądrość wszechobecności. Historia ludzkości nigdy nie przemija, jest wszechobecna w ciągłym TERAZ, gdzie odzwierciedla się i moduluje w najmniejszej jednostce czasu, jaką jest jeden z 260 dni Tzolkin. Ale nie tylko historia jako całość, także indywidualna dusza przyczynowa człowieka, będąca produktem CZASU, jest wszechobecna we wszystkich obiegach inkarnacyjnych. To, czego doświadczy, co przekształci i zgromadzi rozwijająca się dusza w ciągu niezliczonych inkarnacji, zostaje natychmiast wplecione w CZAS. W ten sposób przestrzeń i CZAS umożliwiają każdej istocie, takiej jak ty i ja, kontynuowanie procesu rozwoju w ograniczonym czasowo polu inkarnacji. Podsumowując zagadnienie, jeszcze raz chciałbym podkreślić, że struktury modułu TZOLKIN są tętniącymi życiem rzeczywistościami, które mają własne pole promieniowania i światy oddziaływań, odzwierciedlane przez wszystkie czasoistoty. Czterowymiarowa sieć Świetlanego holonu Tzolkin jest więc samodzielnie promieniującą komórką, stacjonującą w wymiarze czwartym. Mówiąc prościej, każdy człowiek nosi w sobie 20 solarnych archetypów i 13 tonów stwórczych, których samodzielna moc wyrazu jest w mniejszym lub większym stopniu nadal uśpiona bądź dopiero co aktywowana. Dzięki bezpośredniemu połączeniu człowieka ze strukturą specyficznej czasoprzestrzeni, jaką oferuje planeta Ziemia, wytwarza się indywidualna, energetycznie dominująca zależność, określana wyznacznikiem wzorca narodzin lub wzorca roku. W globalnym module TZOLKIN, definiującym świetlaną sieć ciała duchowego planety, 52 aspekty mają ogromne znaczenie dla konkretnej jednostki ludzkiej. W rytmicznie przesuwającym się czasie co pięć dni (stosownie do osobistego rytmu) dochodzi do specyficznego rezonansu jednostki ludzkiej z energią dnia, powiązaną jednocześnie z określonym rokiem życia. Inne programy czasowe W naszym Uniwersum – obok czterowymiarowego modułu CZASU >13:20< – istoty wymiaru szóstego próbowały realizować swój odrębny program, znany nam jako paradygmat >12:60<, stanowiący kreację ich własnych programów mentalnych. Dzięki sile projekcji odpowiednich istot duchowych, które zatrzymały się w częstotliwościach wymiaru czwartego, mógł on być rzutowany na świat trójwymiarowy. W tym sensie mówi się także o pierwotnym programie Lucyferycznym, który, nawiasem mówiąc, został już całkowicie usunięty z planety Ziemi. Gwoli wyjaśnienia dodam, że Lucyfer – jako wysoka istota wymiaru szóstego – już dawno powrócił do harmonii kosmicznej. Natomiast istoty powołane przez niego do bytu – wyższe i niższe – po części nadal działają na Ziemi i teraz chodzi tylko o ich uzdrowienie. Lucyfer, Nosiciel Światła albo też Wnoszący Światło, jest szóstowymiarową siłą stwórczą, której pierwotnym zamiarem było odłączenie się od całości Uniwersum i stworzenie tylko dla siebie oddzielnego sektora gwiazd. W tym tkwi przyczyna naszego odizolowania od reszty Wszechświata. Program >13:20< jest tym modułem stworzenia, który powołał do życia formy biologiczne, jakie znamy dziś na planecie Ziemi. Także my jesteśmy wyrazem systemu dwudziestkowego Uniwersum. Dzięki nieustannie pulsującej sile nośnej TRZYNASTKI jesteśmy powiązani międzywymiarowo, a nie zamknięci w wymiarze trzecim, jak się nam wydaje. Pulsująca TRZYNASTKA jest kodem między-wymiarowych powiązań. Niezależnie od specyficznej jakości wymiaru czwartego jako programu CZASU, objawiającego się tylko w bezpośrednim połączeniu z przestrzenią, przedstawia on również strefę częstotliwości, w której mogą się poruszać lub osiadać określone istoty. Jest także sferą – ojczyzną – niższych istot stwórczych albo też samodzielnych istot inteligentnych bez względu na poziom wibracji – harmonijny czy dysonansowy w stosunku do pryncypiów Źródła. Nie będę tutaj omawiał całego kompleksu CZASU ze zróżnicowanymi, spiralnie zazębiającymi się orbitami i wieloma innymi zjawiskami. Jest wystarczająco dużo wartościowych źródeł informacji, umożliwiających wszystkim zainteresowanym mentalny wgląd w fenomen CZASU. Wymiar piąty Wymiar trzeci obejmuje fizyczny świat materii oraz jego niewidzialne pola, utkane z aspektów emocjonalnych i mentalnych. Już samo to daje wyraz wielkości aktu stwórczego, jakim było połączenie płaszczyzny duchowej ze światem materialnym z pomocą określonych aspektów Boskiego Źródła i konkretnych bytów stwórczych, jak również istot, które zstąpiły z wyższych płaszczyzn, przybrały formę cielesną, a następnie objawiły swą boskość w określonych indywidualnościach. Pierwsze istoty, które wyznaczyły punkty przecięcia wymiarów, tzw. węzły życia, są administratorami siły życiowej. Umożliwiają przekształcenie struktur materii nieorganicznej w formy organiczne, przestrzegając, naturalnie, odpowiednich praw, znanych nam z nauk analitycznych. Istoty te obecne są wszędzie tam, gdzie pojawia się życie, poczynając od organizmów jednokomórkowych, a skończywszy na wysoko rozwiniętej biologii ciała ludzkiego. Wewnątrz świata duchowego znajduje się niezliczona liczba wywodzących się ze Źródła Iskier Bożych – tzw. Iskier Monadycznych, mających świadomość wielkości JAM JEST, określanych jako Wyższe Duchy. Świadomości te najpierw rzutują wizję swojej wielkości – MAYA, a następnie wraz z podobnymi indywi-DUAL-nościami zstępują w świat materii, aby tam poddać się sprawdzianowi swoich własnych projekcji. Na innej płaszczyźnie – jednej z wyższych płaszczyzn M A Y A – z Boskiego Źródła rzutowane są wizje kolektywnych procesów ewolucyjnych do urzeczywistnienia przez grupy. Do ich manifestacji zapraszane są pojedyncze Iskry Boże – Duchy-Dusze – gotowe podjąć się tych czy innych zadań i jednocześnie wyrazić swoje własne wyobrażenia. Fakt ten wyjaśnia pojawienie się tak licznych, nie zaplanowanych w niebie, interpretacji religijnych, które pozornie wzajemnie się wykluczają. Z jednej strony mówi się o panteizmie: Bóg jest we Wszystkim, z drugiej – nazywa się Boga Istnieniem niezależnym od procesów stworzenia, Istotą stojącą ponad nimi. Jest jeszcze wariant trzeci. W trakcie stopniowego powrotu do wyższej świadomości wiele istot rozpoznaje siebie jako Iskrę Bożą w jej wieczności. Te trzy płaszczyzny nakładają się na siebie i wzajemnie dopełniają. Tak dokonuje się ewolucja grupowa, tzn. przez kolektywne działanie pojedynczych komórek przy jednoczesnym pozostawieniu jednostce możliwości kontynuowania własnego rozwoju i wyrażenia siebie w świecie zewnętrznym. Wymiary: trzeci i czwarty, czyli przestrzeń i CZAS, są ze sobą splecione esencjonalnie. Ponieważ zaistnienie przestrzeni zależy od CZASU, oznacza to, że rzeczywistość, tzw. świat fenomenów, jest wyrazem CZASU w przestrzeni. Z tego wypływa wniosek, że świadomie myślący człowiek zdobywa mądrość życiową dzięki rejestrowanym fenomenom. Konkluzja jest prosta: ze świata niematerialnego, regulowanego przez CZAS, oddziałują wyżej przyporządkowane siły sterowania, które mogą się sprawdzić tylko przez działania w zewnętrznym świecie materii. W ośmiostopniowym zstąpieniu Monady, w tzw. oktawie zejścia, komórki świadomości pochodzące z boskiego Praźródła opuszczają się aż do granic nieświadomej strefy zwierzęcej, w której przebywa homo sapiens. W sferze granicznej, z jednej strony zachowują się znikome resztki niezawisłości stwórczej, z drugiej zaś – świadomość suwerenności zanurza się coraz głębiej w nieświadomość zwierzęcą. Dzięki temu operatywne ego może przejąć ster w życiu i dopiero hamulce karmiczne są w stanieje powstrzymać. Podczas zejścia Iskry Monadyczne przecinają sferę częstotliwości wymiaru piątego. Tutaj pulsują tzw. engramy, będące krystalicznymi kodami struktur. W naszym Uniwersum są pośród nich znane nam 144 000 kodów uniwersalnego życia, które komunikują się bądź wzajemnie wymieniają informacjami z różnymi centrami gwiezdnymi. Przekazy mityczne, mówiące o przechwyceniu i okupacji przez Istotę Lucyfera wszystkich engramów poza 144 000, wskazują, że z pomocą nienaruszalności 144 000 kodów chroniono połączenie ze Źródłem Najwyższej Harmonii. Dzięki nim Wyższe Istoty – bez względu na to, kiedy i gdzie się inkarnowały – po śmierci fizycznej miały możliwość powrotu na wyższe płaszczyzny Bytu. Wstąpienie w wymiar piąty Bez wątpienia chodzi tutaj o gruntowne przestawienie się na inne częstotliwości. Przesunięcie to jest pewnego rodzaju rozrzedzaniem ciężkiej materii, co oznacza, że po zejściu monadycznym dokonuje się teraz skok w górę, tzw. oktawa wejścia, czyli powrót utraconej przejściowo świadomości. Prawdopodobieństwo, że faza przejścia wiąże się ze zmianą czasoprzestrzeni, potwierdza logika, jako że stan skupienia naszej planety zdefiniowany jest przez czas obiegu czasoprzestrzeni, czyli 365, 2422 dni. Wejście w wymiar piąty oznacza swobodny dostęp do engramów wymiaru Piątego. Są one rozmieszczone i zamanifestowane makrokosmicznie w najróżniejszych strefach gwiezdnych. Tak więc istoty, które osiągnęły świadomość piątego wymiaru, uzyskają telepatyczny dostęp do tych płaszczyzn. Dzięki temu otwierają się przed nami nowe perspektywy bytu, co z pewnością przewyższa nasze trójwymiarowo ograniczone zdolności pojmowania i tym samym uznania tego faktu za prawdziwy. Nie wiadomo, jak dalece zmieni się w przyszłości trójwymiarowy świat materii, a szczególnie formy życia manipulowane przez genetykę. Na ten temat krąży wiele spekulacji myślowych. Nie będę się do nich ustosunkowywał, ponieważ oczekuje nas wiele niespodzianek, których w tej chwili w żaden sposób nie zdołalibyśmy pojąć mentalnie. Wymiar piąty jest wymiarem czystej emanacji. Poruszają się w nim istoty, które powołują do bytu gwiazdy. One kreują subtelne matryce, które, z jednej strony, stanowią podstawy do stworzenia gwiazd, z drugiej zaś – służą ich utrzymaniu. W sensie mitycznym mówimy o gwiezdnych mistrzach, którzy mają jedno tylko “życie". Ich czas opiewa na miliardy lat i rozpoczyna się od engramicznej komórki, która dochodzi do momentu szczytowego, ażeby potem znowu ulec strukturalnemu rozpadowi. Wewnątrz tego rodzaju gwiezdnych cykli, stanowiących poligon doświadczalny dla wielu Wszechświatów, m.in. dla obecnego homo sapiens, testują się różne współzależności. W naszym konkretnym przypadku chodziło, z jednej strony, o rozwój nowego pokolenia stwórców po linii homo sapiens, z drugiej – jako przeciwwagę umożliwiono gwiezdnej istocie Heliosowi (kosmiczne imię Kinich Ahau) kontynuowanie rozwoju po usunięciu blokad i zakłóceń Lucyferycznych. Ponieważ każdy wymiar ma swój “odnośnik", wszystkie wzajemne powiązania można zdefiniować w sensie makrokosmicznym. Dziś wiemy, że zgodnie z prawami niebios nasz Układ Słoneczny pozostaje w bezpośrednim związku z Plejadami. Dzięki temu znajdujemy się w odpowiednim rezonansie ze wszystkimi istnieniami, które objawiły się w tym związku makrokosmicznie jako słońca lub planety, łącznie z najbliższym nam, wyżej stojącym Centralnym Słońcem Alkione. Nadzór galaktyczny Szczególnie głębokie, pierwotne połączenie mamy z Syriuszem. Według niektórych informacji spirytualnych uważany jest on za źródło lokalne (źródło energetyczne), pojmowane jako specyficzne boskie Źródło, z którego wyszedł impuls inicjacji dla naszego Wszechświata. Z punktu widzenia personifikacji religijnej byłoby to źródło, którego odgórny Promień Galaktyczny rozpoczął Dzieło Stworzenia bytu ludzkiego. W procesie uzdrowienia Uniwersum, jaki toczy się na planecie Ziemi, uczestniczy ogromna liczba istot. Mają one swoją makrokosmiczną ojczyzną i formę manifestacji. W wielu spirytualnych przekazach wymienia się pewien związek, określany mianem Galaktycznej Federacji. Pod tym pojęciem rozumie się świadomie zainicjowany program Uniwersalnej Inteligencji (Boga-Źródła). Pod programem tym kryje się “nadzór" nad przestrzeganiem regulaminów karmicznych. Ma to na celu zachowanie pełnej niezawisłości WOLNEJ WOLI. Brygada nadzorcza ma prawo interwencji dopiero w obliczu groźby samozagłady, jak to miało miejsce w przypadku odpalenia bomby atomowej. Od tej pory ludzkość planety znalazła się pod pewną kuratelą, aż do czasu, kiedy to w roku 1987 zablokowane zostały składy karmiczne i na bieżąco rozpoczęło się odsyłanie wszystkich dysonansowych impulsów bezpośrednio do osób zainteresowanych. Blokada wprowadzona w roku 1987 zakończyła fazę ewolucji w niskich częstotliwościach. Ostanie 26 lat stanowi wielką szansę dla tych istot na Ziemi, które zechcą zawrócić z fałszywej drogi i udać się w kierunku celu. To dla nich zniesiona została blokada starych częstotliwości, aby mogły powrócić do pełnej świadomości. Właśnie to nazywamy dobiciem do celu o czasie. Pod pojęciem Galaktycznej Federacji kryją się istnienia, które możemy przyporządkować makrokosmicznie. Znane są nam jako: Arktur, Antares, Syriusz, Plejady, Aldebaran, Wega, Regulus, Formalhaut, Altair i inne. Formacje tych istot pozostają w stałym kontakcie telepatycznym. Zrodzone zostały z komórek gwiezdnych i na odpowiednim poziomie dojrzałości przydzielone do wypełniania zadań ziemskich, zgodnie z zamiarami Boga-Źródła. Powiązanie wymiaru czwartego z piątym O przynależności do określonego wymiaru decyduje świadomość istoty inteligentnej. Tu chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty: indywidualny i zbiorowy. Aspekt indywidualny polega na tym, że pojedyncza istota ludzka realizuje osobisty program rozwoju, którego poziom i stopień dojrzałości regulowany jest przez mistrzostwo polaryzacji karmicznej. Niezależnie od tego toczą się kolektywne procesy ewolucji planety. Należy jednak pamiętać, że globalny czasoprogram realizowany jest w polu wyższych częstotliwości. Ponieważ zbiorowa świadomość ludzkości nadal bardzo kuleje, dość często dochodzi do niebezpiecznych napięć, które wywierają niewiarygodny nacisk na ludzkość jako całość, jak również na jednostki. Każda próba rozdarcia stanowi pewne zagrożenie dla jedności planety. Ponieważ czuwa nad nami “góra", resztki potomków Lucyferycznych nie są tak bardzo niebezpieczne. Nie oznacza to jednak, że wycofają się łagodnie, bez okazywania swej furii. Zgodnie z prawem entropii, każdy z nich, przyciągając dawne impulsy, ożywia na nowo starą grę, przyspieszając tym samym własny rozpad. Ewolucyjna droga w wymiar czwarty zapowiada, że trójwymiarowa świadomość człowieka zdobędzie wiedzę o tzw. energetycznym odpowiedniku przestrzeni lub siłach wymiaru czwartego oraz rozwinie zdolność rejestrowania tamtejszych energii. Z tego wynika, że uaktywnione zostaną fizyczne odpowiedniki komórek drzemiących w polu duchowym, tzw. uśpieni olbrzymi albo inaczej – nasze czwartowymiarowe archetypy. Ponieważ wymiar czwarty sprawuje nadzór nad siecią powiązań telepatycznych i ma swoje odpowiedniki w rzeczywistych przestrzeniach, umożliwia nam tym samym połączenia międzywymiarowe. W ten sposób w grze uczestniczą płaszczyzny światów równoległych, otwierając nas na nieznane dotąd wielkości. Zmiany w fizycznej rzeczywistości, jakie to za sobą pociągnie, zależeć będą od zasięgu pola świadomości. Kroki w wymiar piąty należy stawiać ostrożnie, ponieważ engramy są w swej istocie pięciowymiarowe. Wymiar czwarty – CZAS – ma ułatwić nam do nich synchroniczny dostęp. Wy miar piąty jest płaszczyzną, na której wibruj ą wszystkie nasze myśli. Każda myśl – świadoma lub nieświadoma – wyzwala impuls tworzenia. Z tego biorą się tzw. możliwości, które w zależności od stopnia nasilenia przekształcają się w prawdopodobieństwa. Dopiero z nich wyłaniają się rzeczywistości. Wszystko to, co objawi się w życiu, jest kreacją powstałą z naszych myśli. W ten sposób stajemy się twórcami naszego codziennego świata. Wymiar szósty Tutaj osiągamy sferę Czystego Światła. W tym paśmie częstotliwości poruszają się najwyższe szóstowymiarowe istoty stwórcze, określane jako Byt Uniwersalny. Ich pierwotną ojczyzną jest tzw. Matryca PIĘCIU. Dwie z nich, o mitycznych imionach Memnosis i Lucyfer, są nam dobrze znane. W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że Lucyfer, po “otrząśnięciu się" z własnej izolacji stwórczej, dawno temu powrócił do Ligi PIĘCIU. Jednak nie wszyscy jego potomkowie, powołani przez niego do bytu, poszli za jego przykładem. Fakt, że wymiar szósty jest dla naszego bytu źródłem ŚWIATŁA i impulsem startowym życia, rodzi pewną groteskową sytuację. Z jednej strony, z racji hierarchii dopatrujemy się w nim instancji nadrzędnej, co w zasadzie się zgadza, ale jednocześnie nie możemy zrozumieć drugiego faktu, że – patrząc z określonego Punktu widzenia – płaszczyzny niżej leżące, jak np. istoty wymiaru piątego, stoją wyżej niż te szóstowymiarowe. Biorąc pod uwagę zadania, logiczne wydaje się również to, że istoty wymiaru trzeciego także znajdują się wyżej niż istoty wymiaru szóstego. Na scenie uświadomienia wiele się teraz mówi o ucieleśnieniu ŚWIATŁA. Oznacza to, że ludzkie istoty stwórcze zmierzają ku polom częstotliwości wymiaru szóstego, aby je tak rozbudować, by móc nawiązać kontakt i wejść w rezonans z jego istotami. Wtedy dopiero otworzą się nowe obszary bytu przed istotą człowiek. Począwszy od wymiaru piątego nie ma już żadnych blokad do płaszczyzn wyższych. Oznacza to, że w przypadku, kiedy świadomość ludzka osiąga korytarze wymiaru czwartego, ma bezpośrednie połączenie ze wszystkimi innymi wymiarami, jak również ich wewnętrznymi formami, istniejącymi aż do wymiaru szóstego włącznie. Dopiero od wymiaru siódmego, który z określonego punktu widzenia jest “najwyższy", rzeczywistość jest transformowana. W tej chwili mamy mentalne rozpoznanie, że w wymiarze szóstym ma swoje ognisko promieniowania nasza gwiazda duchowa (Dusza). Oznacza to, że Monadyczna Iskra Źródła – “Dziecię Boże" albo “Srebrna Istota" – rodzi się w świecie form ŚWIATŁA. Gwiazda duchowa jest wyindywidualizowanym zarodkiem każdego stworzenia ludzkiego. Przez nią wyraża się nasze powiązanie z Bogiem i równość z Bogiem – faktycznym Źródłem każdego pojedynczego bytu. Choć Jakościowo" stanowimy jedność z Bogiem, to jako inkarnowane cząstki duchowe jesteśmy zupełnie inni, mamy się tak do siebie, jak morze do kropli wody, Słońce do promieni słonecznych. Cechy (jakość) są te same, lecz wielkość (ilość) nieporównywalnie różna. Wymiar szósty reprezentuje płaszczyznę częstotliwości, z której Wyższe Duchowe JA ukierunkowuje inkarnowaną istotę. Tutaj spoczywa. NADSWIADO-MOŚĆ, która nigdy nie zapomni, dlaczego doszło do inkarnacji. Tu selekcjonuje się każde TERAZ, tu przywołuje do urzeczywistnienia wzorce prawdopodobieństw z – wymiaru piątego, które będą najbardziej pomocne. W ten sposób wymiar szósty spełnia rolę siły decydującej o dalszym losie. Wymiar siódmy Pomiędzy wymiarem szóstym a siódmym leży tzw. Złoty Most, który podkreśla, że świat form kończy się na wymiarze szóstym. Nad nim i za nim znajduje się już świat wewnętrzny bez widzialnych form i kształtów. W terminologii naukowej mówi się o tzw. RANG (Radio Amplified Neuro Gammatron). Chcąc ująć to w słowa, można by powiedzieć o wymiarze “Czystego Dźwięku". W świecie wewnętrznym rozprzestrzeniają się niezliczone pulsacje, które pierwotnie wibrowały w polu dysharmonijnym, by zainicjować tam harmonijne sprzężenie zwrotne. Tutaj spoczywa Źródło objawień wszystkich rzeczywistości. Najtrafniej ujmują to Wedy, mówiące o trzech pramorzach – Udakas. Tylko Czysty Duch ma dostęp do tego pola, albowiem tu znajduje się Stwórcze Źródło. Z uwagi na brak możliwości postrzegania świata wewnętrznego, do którego nigdy nie d tarła myśl ludzka, nierozsądne byłoby silenie się na jakiekolwiek wyjaśnienia. Wymiary od ósmego do trzynastego są w pewnym sensie odzwierciedlenie wymiarów od pierwszego do szóstego. Drogę przez świat wewnętrzny często rozgranicza się na poszczególne wymiary, co samo w sobie nie jest błędne. Jest bowiem świat mający wiele “stopni" prowadzących do poziomu Najwyższego Źródła, określanego przez Majów terminem HUNAB KU – Jedynego Dawcy Wszelkiego Ruchu i Miary – Praprzyczyny Uniwersalnej Inteligencji i Wszelkiego Porządku. W dziejach ludzkości wszystkie próby filozoficzne podejmowane w celu mentalnego zdefiniowania Praprzyczyny Źródła zakończyły się wynalezieniem abstrakcyjnego pojęcia BÓG. Fakt, że coraz dalej zagłębiamy się w płaszczyzny bytu, postrzegamy je, przeżywamy, doświadczamy, przybliża nas automatycznie do Istoty, którą uważamy za BOGA. Odczuwanie BOGA jest o wiele sensowniejsze niż snucie rozważań mentalnych. Ciało Niezależnie od międzywymiarowych rozgałęzień istota ludzka dysponuje trzema podstawowymi ciałami. Są one ewolucyjnie rozrastającymi się wielkościami. Potencjał Źródła spoczywa w Iskrze Bożej. Po przekroczeniu kontinuum przestrzeni i czasu Iskra Monadyczna rozpoczyna indywidualny, egzoteryczny rozwój, będący faktyczną drogą rozwoju duszy. Z tego bierze się to, co nazywamy konkretnym bytem stwórczym – bez względu na wymiar, w jakim istota ludzka będzie kontynuować proces nauki. Trójwymiarowe ciało fizyczne Jak wygląda nasza obecna sytuacja planetarna i dokąd zmierzamy? Zacznijmy od omówienia podstawowej formy fizycznej, na którą składa się materia atomowo-molekularna, powiązana z żywym systemem przez sobowtóra eterycznego. Symbioza materii i ciała eterycznego daje to, co nazywamy żywym ciałem organicznym wraz z jego polem emocjonalnym i mentalnym. Sobowtór eteryczny jest bezpośrednio wpleciony w oddziaływania realiów życia na jednostkę. Przedstawia on subtelny konglomerat pierwotnej czystej formy Duszy (Srebrnej Istoty) z jej fundamentalnymi wzorcami i duszy przyczynowej, zwanej też duszą astralną. Ta ostatnia odzwierciedla aktualny, karmicznie uwarunkowany stan konkretnej fazy rozwoju. Psyche Psyche jest ciałem energetycznym, w którym współgrają światy myśli i uczuć. Przez cały czas trwania inkarnacji na bieżąco modulują one duszę przyczynową. Tutaj dokonują się procesy CZASU w czasie, dlatego nie bez powodu ciało przyczynowe określa się mianem ciała czasowego. W obiegu reinkarnacyjnym tu właśnie stwarzane są podstawy każdej następnej inkarnacji. To, jak silne są współzależności pomiędzy psyche a fizyką, znane jest współczesnej medycynie. Dusza Jest pierwotnym, czystym polem duchowym Wyższego JA-Bytu; niezawisłym, boskim wzorcem, nie objawionym jeszcze na zewnątrz w przestrzeni i czasie. Pole DUSZY jest wielkością, która w procesie ewolucji rozrasta się, z jednej strony, dzięki duszy przyczynowej, z drugiej zaś – dzięki polu międzywymiarowych rezonansów. W zależności od stopnia indywidualnej dojrzałości pole duchowe Duszy albo inaczej Wyższego JA dopełnia się z Ciałem Świetlanym i na koniec jednoczy z Ciałem Duchowym, czyli Wyższym Ciałem Mentalnym. Czterowymiarowe ciało elektryczne – HOLON Elektryczność Kosmiczna jest najwyższą, pierwotną formą emanacji Praźródła Bytu. Wyżej wymiarowy sobowtór ciała emocjonalnego jest elektrycznym Ciałem ŚWIETLANYM. W nim manifestuje się holon ludzki. Jest on wielowymiarowym ciałem rezonansu, połączonym międzywymiarowo. Holon zaczyna funkcjonować dopiero na określonym poziomie rozwoju ewolucyjnego. Jego aktywacja wiąże się z przekroczeniem wymiaru czwartego. Tutaj nabiera znaczenia trzynastoksiężycowy kalendarz bazujący na TZOLKIN, który jest jednocześnie holonen Ciała Świetlanego czterowymiarowej istoty człowieka. Ciało DUCHOWE – Wyższe Ciało Mentalne Ciało DUCHOWE definiuje płaszczyznę wymiaru piątego. Prawidłowe są również określenia mówiące o ciele krystalicznym lub spirytualnym. Tutaj znajdziemy dostęp do wszystkich wyżej wymiarowych informacji, energii i istnień, które istnieją poza czasem i przestrzenią. Jako pole komunikacji jest do dyspozycji wszystkich czterowymiarowo rozwiniętych istot. Do niego należy cały mistycznie pojmowany świat aniołów oraz wszystko to, co nazywamy Wyższymi Duchami, jak również dojrzałe dusze (wielcy mistrzowie, święci, prorocy), boskie istoty stwórcze itp. Dzięki holonowi mamy dostęp do węzłów otwierających przed nami świat duchowy. Tylko przez czwartowymiarowe łącza możemy komunikować się z płaszczyznami duchowymi wyższych wymiarów. To, z jakimi informacjami, aspektami i wielkościami nawiąże kontakt indywidualne JA, zależy od poziomu świadomości, jak również pochodzenia i celu, jaki sobie postawi. Dopóki dominować w nas będą aspekty świata gęstej materii, dopóty nie poznamy prawdziwej wielkości świata duchowego. I to jest powód, dla którego w następnej fazie rozwoju musimy zanurkować w subtelną gęstość. Tylko tak będziemy mogli stopić się ze światem Wyższego Ducha. Podsumowanie Integracja trzech podstawowych aspektów – dala, Duszy i Ducha – jest najważniejszą częścią procesu ewolucyjnego, ponieważ pozwoli rozwinąć w nas wielowymiarowe istoty – bogów-współstworców! Właśnie TERAZ stawiamy ten decydujący krok. Holon Ciała Świetlanego i Ciało Duchowe były w znacznej mierze odizolowane od siebie. Dokonujący się w tej chwili proces połączenia jest jednocześnie naszą drogą i celem. Choć ma on różne nazwy: skok kwantowy, droga w wymiar piąty, oświecenie, uświadomienie – zawsze oznacza to samo. Tu nasuwa się jedno ważne pytanie: Jak szybko może dokonać się ten proces u pojedynczego człowieka i całej populacji ziemskiej? Generalnie obowiązują nas prawa cykliczności, regulowane przez CZAS i w czasie. Nie mamy możliwości ucieczki przed CZASEM (program) ani zatrzymania czasu (upływ dni). Dlatego najrozsądniej byłoby przyjąć propozycje CZASU i w pierwszej kolejności stać się tym przebudzonym. Na wszystkich śpiących wywierany będzie coraz większy nacisk, który może okazać się bardzo bolesny. To, jak szybko i gwałtownie nastąpią zmiany planetarne, pozostaje sprawą otwartą. Znaki CZASU mówią same za siebie. Patrząc przez pryzmat trójwymiarowy, posunięcia przyspieszające bieg wydarzeń wyglądają rzeczywiście dramatycznie, ale nie musimy się ich obawiać. Przyrównajmy to do przeobrażenia się poczwarki w motyla. Obserwowany z boku proces przeobrażania może się wydać wyjątkowo drastyczny, przynajmniej dla larwy. Zniknie ona jako konkretna forma, ale pojawi się na nowo jako motyl. Wymiary W wymiarze dziewiątym “Źródło" objawia się jako pierwotna Monada. W wymiarze ósmym Iskra Boża rozprasza się na wehikuły monadyczne. W wymiarze siódmym Iskry Monadyczne formują się w Źródła Indywidualne – Naddusze. Faza dalszego zstępowania prowadzi przez 125 stopni do granic wymiaru szóstego – krawędzi świata zewnętrznego. Wewnątrz sześciu dolnych wymiarów ewolucja porusza się już w świecie zewnętrznym. W wymiarze szóstym – w Świecie Czystego Światła – stacjonuje Wyższe JA (Gwiazda Duchowa, Srebrna Istota). Przepustką do wymiaru czwartego i piątego jest świadomość ludzka. Przekraczając wymiar piąty, wydobywa się ona ponad planetarną ograniczoność. W wymiarze czwartym wibrują programy i potencjały, które pobudzają manifestację programów CZASU w świecie zewnętrznym. Wymiar trzeci jest światem czysto fizycznym, wyznacza górną granicę planetarnych pól życia. Linia oddzielająca częstotliwości eteryczne od fizycznych wskazuje na specyficzne życie w formie materialnej, aż do biologii ludzkiej włącznie.