TOM 12 INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ KOMISJA ŚCIGANIA ZBRODNI PRZECIWKO NARODOWI POLSKIEMU Instytut Studiów Politycznych PAN DAVID MORGAN KONFLIKT PAMIĘCI NARRACJE RADOMSKIEGO CZERWCA 1976 IPN 2004 {Do komputera wrzucił i korektydokonał Zombie} Dla mojego syna Jana WARSZAWA 2004 WPROWADZENIE Niniejsza praca przedstawia historię różnorodnych narracji powstałych w ostatnich dwudziestu pięciu latach, które nadają spójność i symboliczne znaczenie pamięci zbiorowej protestów przeciwko arbitrałnie narzuconej podwyżce cen, jakie miały miejsce 25 czerwca 1976 r. w Radomiu. Opisuję w niej rolę, jaką zbiorowa pamięć tych wydarzeń odegrała w podważeniu pozycji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wśród mieszkańców Radomia, a także w zapewnieniu legitymizacji różnych opcji politycznych, które pojawiły się po upadku Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w 1989 r. Opisuję tu także proces symbolicznej marginalizacji samego protestu i jego uczestników przez inne narracje publiczne. Istnieje wiele ważkich powodów, by rozpatrywać protest radomski z punktu widzenia pamięci zbiorowej. Jednym z nich jest szeroka kampania propagandowa prowadzona przez PZPR, zmierzająca do umniejszenia tych wydarzeń jako rzekomo chuligańskich wybryków wywołanych przez ludzi z marginesu społecznego. Pomimo wysiłków opozycji, coś z piętna tej wersji faktów pozostało, skoro socjolog Jadwiga Staniszkis pisała w 1989 r., że "wydarzenia 1976 r. w jakiś sposób znikły z ustnej tradycji protestu i stały się wydarzeniami niebyłymi, do których robotnicy bardzo niechętnie wracają we wspomnieniach"1. Kolejnym powodem jest fakt, że protest radomski znalazł się w cieniu działalności jawnego opozycyjnego ugrupowania społecznego, Komitetu Obrony Robotników (KOR), zorganizowanego przez opozycyjną inteligencję w celu zapewnienia pomocy prawnej i finansowej aresztowanym lub wyrzuconym z pracy uczestnikom czerwcowych wydarzeń. Wysiłki dysydentów podejmowane na rzecz "ofiar Radomia" stały się symbolicznym punktem odniesienia dla ruchu "Solidarności" z lat 1980-1981, stanowiły bowiem przykład zwycięstwa J. Staniszkis, Poland's Self limiting Revolution, Princeton 1994, s. 1-40. nad atomizującą polityką reżimu komunistycznego, jednak następnie doprowadziły do marginalizacji znaczenia samego protestu. W przeciwieństwie do innych, szerzej znanych protestów z okresu istnienia PRL - np. poznańskiego Czerwca 1956 r., protestów studenckich z 1968 r., grudniowego buntu robotniczego na Wybrzeżu w 1970 r., a także (w ramach ruchu społeczno-politycznego przeciwstawiającego się władzy PZPR, który przyjął instytucjonalną formę związków zawodowych) masowych wystąpień robotniczych (żywiołowe strajki na Lubelszczyźnie i na Wybrzeżu), które doprowadziły do powstania w 1980 r. Niezależnego Samo- rządnego Związku Zawodowego "Solidarność" - protest radomski budzi stosunkowo małe zainteresowanie naukowców. Moim zdaniem, sytuacja taka jest bezpośrednio związana z problemem, jaki kształt wydarzenia te - na skutek odmiennych narracji - uzyskały ostatecznie w pamięci zbiorowej. Czerwiec 1976 r. jest nadal żywo obecny w pamięci zbiorowej mieszkańców Radomia jako kluczowe wydarzenie w kształtowaniu się ich stosunku do komunistycznej przeszłości. Nadal też toczy się zażarta dyskusja na temat je- go symbolicznego znaczenia. Od czasu powstania w 1980 r., radomska "Solidarność" regularnie obchodzi rocznice czerwcowych wydarzeń jako przykładu represji komunistycznych, domagając się odszkodowań dla osób, które aresztowano i wyrzucono z pracy, a także zwiększenia w mieście inwestycji w celu wyrównania strat gospodarczych, jakie Radom poniósł po 1976 r. Zwykli mieszkańcy Radomia mają różne zdanie na temat protestów. Dla wielu stanowią one symbol ich aktywnego uczestnictwa w ruchu opozycyjnym, który doprowadził do obalenia systemu komunistycznego, inni kojarzą je z osobistym cierpieniem i trudną sytuacją bytową, wówczas i obecnie, jeszcze inni postrzegają je jako hańbę i powód do wstydu. W związku z tym lepiej jest mówić o wielu zbiorowych pamięciach, a nie o jednej pamięci zbiorowej. W miarę prowadzenia badań coraz lepiej uświadamiałem sobie, że stosunkowo łatwo było pozbyć się politycznych i ekonomicznych instytucji komunizmu, natomiast znacznie trudniej jest przekształcić zbiorową wyobraźnię ludzi i dawną strukturę symboli w nową sensowną narrację, która ugruntowałaby gwałtowne zmiany, jakie nastąpiły po 1989 r., oraz nową, zgodną z nimi społeczną tożsamość. Elżbieta Hałas zauważyła, że "Symboliczny wymiar transformacji jest niezwykle ważny. Jego Zadaniem jest wprowadzenie do wyobraźni zbiorowej nowego lub odzyskanego zbioru znaczeń, które mają określać, jaka jest nowa rzeczywistość i co jest w niej istotne. Proces ten ma charakter polityczny, ponieważ symboliczna organizacja wyobraźni wpływa na działania zbiorowe" . To, co autorka nazywa zbiorową wyobraźnią, obejmuje zbiorową pamięć - potoczne rozumienie przeszłości, które stwarza odniesienie dla obecnego i przyszłego działania. Teoretycznym punktem wyjścia dla niniejszej książki -jak w przypadku prawie wszystkich innych badań dotyczących pamięci zbiorowej -jest praca francuskiego socjologa Maurice'a Halbwachsa, który jako pierwszy użył tego określenia oraz -co ważniejsze - stworzył metodologię badań opisywanego przez nie zjawiska3. Uczony ten rozumiał pamięć zbiorową jako stale rozwijającą się wizję przeszłości kształtującą tożsamość społeczną. W przeciwieństwie do historii jako dziedziny akademickiej, która zdaniem badacza stanowi próbę obiektywnego opisu przeszłości w jej rzeczywistym kształcie, pamięć zbiorowa jest interpretacją, stale podłegającą wpływom teraźniejszych interesów. Przekonywał on, że pamięć zbiorowa w związku z jej społecznym charakterem opiera się na społecznej strukturze pomników i praktyk zbiorowych, które stanowią materialną pamiątkę przeszłości. Zatem rekonstrukcji rozwoju pamięci zbiorowej można dokonać poprzez analizę zmian zachodzących z biegiem czasu w zasobie pamiątek. Jednak podejście Halbwachsa ma również pewną wadę, jeśli bowiem jednostka jest tylko biernym odbiorcą ukształtowanej społecznie interpretacji przeszłości urzeczowionej w materialnych formach, wówczas prawie nie sposób wytłumaczyć występowania dysydenckich wyjaśnień przeszłości. Chociaż Halbwachs nie poruszał tej kwestii otwarcie, myślę, że można mówić o implikowanej narracji, która kryje się za materialną strukturą pamięci zbiorowej, nadając spójność przeszłości poprzez przekształcenie jej w dającą się łatwo komunikować opowieść. W kontekście badania pamięci zbiorowej często w piśmiennictwie stosowano określenie "narracja". Jako termin przydatny do opisu sposobu prezentacji pamięci zbiorowej wykorzystali je m. in. James Fentress i Charles Wickham w książce Social Memory5. Na ogół badacze zajmujący się narracją podkreślają arbitrałność jej konstrukcji i wskazują na rolę elit oraz przemożny wpływ kultury na jej = E. Hałas, Transformation in Collective Imagination, ,.Polish Sociological Review'' 2000. nr 3, s. 310. ' Por. M. Halbwachs, On Collective Memory, tłum. L. Coser, Chicago 1992; PH. Hutton, Hi,ston' as an Art of Memory, Hanover-London 1993, s. 73-88. ' Chociaż niemal wszystkie ostatnie badania nad pamięcią zbiorową w mniejszym lub większym zakresie wykorzystują metodologię Halbwachsa, to chyba najlepszym przykładem będzie tutaj praca pod red. Pierre'a Nori, Realms of Menory: Rethinkinh the French Past, ttum. A. Goldhammer, t. 1-3 New York 1.996-1998. J. Fentress, Ch. Wickham, Social Memory, Oxford 1992. 8 kształtowanie. Chyba najważniejszą pracą o tematyce narracji w historiografii jest książka Haydena White'a Metahistory . Zgodnie z prezentowaną w niej interpretacją, narracja nieświadomie pozostaje zawsze na łasce pewnych powołanych dla niej form literackich, które wspierają jakieś interesy danego systemu społecznego. Wynika z tego, że konstrukcja narracji historycznej jest czymś dodatkowym wobec rzeczywistości historycznej, a ponieważ jest ona kształtowana odgórnie i podłega silnym wpływom ideologii panującej w danym społeczeństwie, stanowi wizerunek faworyzowany przez elitę polityczną i społeczną. Michael Schudson, który bezpośrednio stosuje teorie White'a do badania zagadnień związanych z pamięcią zbiorową, twierdzi, że "narratywizacja" jest jednym z czterech procesów zakłócających pamięć zbiorową. Jego zdaniem, narracja pamięci zbiorowej jest -podobnie jak u White'a - arbitrałnym konstruktem odpowiadającym wielkim narracjom danego społeczeństwa, a zatem kształt nadają jej obowiązujące w nim kody kulturowe . Narracja jest tak ważnym pojęciem ze wzgłędu na to, że w opisie zdarzeń jest podstawową metodą ujawniania pamięci zbiorowej, jednak konstruktywistyczne podejście przyjmowane przez Halbwachsa i innych wyżej wspomnianych badaczy rodzi szereg problemów teoretycznych. Na przykład, przyjmując ten odgórny model, trudno jest wyjaśnić zarówno trwałość pewnych elementów pamięci zbiorowej podczas dramatycznych zmian kulturowych w danym społeczeństwie, jak i występowanie wywrotowych interpretacji, które kwestionują przemożne, od dawna ugruntowane tradycje. Jednak najprościej chyba zadać pytanie, dlaczego wywrotowe narracje powstają nawet w najbardziej hegemonicznych systemach politycznych i gospodarczych. Jest ono szczegółnie na miejscu, gdy przygłądamy się rozwojowi konkurencyjnych narracji dotyczących protestu radomskiego, pomimo bowiem wszystkich wysiłków i angażowanych środków władze komunistyczne PRL nie były w stanie zdominować interpretacji przeszłości. ° H. White, Metahistory: The Historical Imagination in Nineteenth-Century Europe, Baltimore 1973. ' M. Schudson, Dynamics of Distortion in Collective Memory (w:] Memory, Distortions: How ,Minds, Brains and Societies Reconstruction Past, red. D. Schacter, Cambridge 1999 , s. 348. " Ibidem, s. 357. Łyn Spillman porusza niektóre z tych kwestii w pracy When Do Collective Memories Last? Eounding Moments in the Unites States and Australia, "Social Science History" 1997, nr 4. Filozof historii David Carr zaproponował pewien możliwy model teoretyczny, który stanowi alternatywę dla konstruktywistycznego podejścia do narracji i który niesie ze sobą bezpośrednie konsekwencje dla badania pamięci zbiorowej w ogółności, a niniejszej rozprawy w szczegółności. Na pracę Carra duży wpływ wywarły idee myślicieli z kręgu tradycji fenomenologicznej: Wilhelma Diltheya, Edmunda Husserla i Martina Heideggera. W przeciwieństwie do White'a, który ujmuje narrację historyczną jako wybór literacki, jak gdyby była ona dziełem pojedynczego autora, Carr podkreśla jej ontologiczny charakter - fundamentalny sposób doświadczania istnienia doczesnego przez jednostki i społeczeństwo, do którego należą, Dla Carra, inaczej niż dla Halbwachsa, historia jako dyscyplina akademicka sama stanowi element szerszego projektu społecznego opowiadania sensu przeszłości danej współnoty i nie jest wytworem pojedynczego autora, lecz wynikiem społecznie ukształtowanego przedsięwzięcia, które ma swoje korzenie w doświadczeniu. Jak wyjaśnia Carr: "Dla konkretnej jednostki przedsięwzięcie poznawcze istnieje jako projekt, zanim jeszcze zostanie przez nią podjęte", jednostka uczestniczy w "ciągłej tradycji społecznie ukonstytuowanego wysiłku", którego celem jest poszukiwanie prawdy, np. opowieści, która nadaje sens zarówno indywidualnemu, jak i współnotowemu doświadczeniu. Pamięć przeszłości nie jest przeto zwykłą arbitrałną konstrukcją, lecz wytworem dynamicznego procesu wyrażania przez jednostkę i współnotę sensownej, uzgodnionej narracji na temat zbiorowej przeszłości grupy. Carr nie ukrywa, iż mogą występować konkurencyjne interpretacje przeszłości, nie oznacza to jednak, że "twórcza wyobraźnia może kształtować według życzenia lub na siłę zmieniać" przeszłość'. Z kolei narracja dotycząca tego doświadczenia podłega ciągłym negocjacjom i renegocjacjom w obrębie grupy, zaś zbiorowa opowieść jest rozwijana i przekazywana. W ten sposób jednostki zdobywają własne doświadczenie świata jako podmioty pozostające w relacji do historycznie rozwijającej się narracji dotyczącej doświadczeń współnoty, do której należą. Narracja zbiorowej przeszłości grupy nie jest odejściem od rzeczywistości, "lecz przedłużeniem '° D. Carr, Tinae, Narrative and Nistorv, Bloomington-Indianapolis 1 991 . s. 18; omówienie w języ- ku polskim kilku teorii narracji, o których mowa w niniejszej książce, znaleźć można w: K. Rosner, Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2000. " D. Carr, op. cit., s.171. 10 11 jej prawdziwej natury". Jednym z najbardziej interesujących aspektów teorii Carra jest fakt, że dopuszcza ona swego rodzaju wymianę pomiędzy jednostką a społeczeństwem przy kształtowaniu narracji dotyczącej przeszłości. Zasadnicze tczy Carra oddziaływały na dorobek antropologa Jamesa Scotta, który badał mechanizmy powstawania wywrotowych czy też ukrytych narracji w społeczeństwie. Scott przekonuje, że nawet w najbardziej hegemonicznych społeczeństwach gdzieś pod powierzchnią zawsze istnieje "ukryty zapis" opozycji obraz spójnej rzeczywiistości która jest alternatywą dla aktualnie istniejącej. Ten "ukryty zapis" stanowi po prostu wyraz odmiennej tradycji i ideologii, a zatem, innymi słowy, narrację pewnej pamięci zbiorowej. Scott twierdzi, że tradycje takie są jednym z wielu elementów szerszego zasobu środków biernego oporu dostępnych dla populacji znaj- dującej się pod kontrołą autorytarnych lub represyjnych reżimów' . I właśnie ten "ukryty zapis" stanowi źródło społecznych alternatyw dla mobilizacji biernego oporu, protestu i wreszcie przewrotu. Tak więc celem niniejszej rozprawy jest nie tylko opisanie dominujących narracji kształtowanych przez elity i grupy posiadające środki, za pomocą których wpływały na publiczny odbiór protestu radomskiego, ale także próba wydobycia na światło dzienne narracji grup takich środków pozbawionych. Ślady "ukrytego zapisu" odnaleźć można w dokumentach i wśród wspomnień społeczności radomskiej. Zatem niniejsza rozprawa opiera się w części na rozmowach z osobami, które były świadkami protestu lub w nim uczestniczyły. Barbara Szacka wskazuje trzy funkcje pamięci zbiorowej. Stanowi ona źródło: 1) wartości i wzorców zachowań, 2) prawomocności i 3) tożsamości grupy'5. W niniejszej pracy, dotyczącej konkurencyjnych narracji na temat protestu radomskiego, interesuje mnie funkcja pamięci zbiorowej jako źródla legitymacji politycznej. Sama definicja legitymacji jako sankcjonowanej '= Ibidem, s. 169. Zob. J. Scott Protest and Profanation: Agrnrian Revolution the Little Tradition, cz. 1-2, "Theory and SocietV'' 1977, Spring, s. 1-38, Summer, s. 211-246; idem, l,L'eapons of the Weak Every day Forms o,f Re.sistance, New Haven 1985; idem, Domination and the Arts of Re.sistance: Hidden Trans- cripts, New Haven 1990. ' lstvan Rev wykorzystat koncepcję Scotta przy analizie sposobów, w jakie węgiersev chłopi radzi- li sobie z kolektywizacją; zob. idenr, The Advantages of Being Atornized, How Hungavian Peasants Coped with Collectivization, "DissenY' 1987, Summer, s. 335-350. '' B. Szacka, Systematic Transformation and Memory of the Past, ,.Polish Sociological Review,1997, nr 2, s. 118-13.. nie tylko prawem, ale również zwyczajem, wskazuje na wagę przeszłości. Max Weber, wyróżniając trzy możliwe jej źródla, zauważył, że uświęcenie tradycją stanowi "najbardziej powszechny i najbardziej elementarny przypadek"1 . Spójna narracja zbiorowa o pozytywnej przeszłości może sprawiać, że dany system polityczny wydaje się najbardziej odpowiednim sposobem zaspokajania obecnych i przyszłych potrzeb współnoty. To dlatego, niezależnie od swojej racjonalnej organizacji i aktualnej popularności, każdy system polityczny dba o propagowanie wiedzy na temat własnych historycznych korzeni, które dostarczają symbolicznego spoiwa niezbędnego do utrzymania całości współnoty. Jednym z najbardziej dokuczliwych problemów dla reżimu komunistycznego w Polsce było zachowanie prawomocności. Pozbawiona legitymacji wypływającej z wyborów powszechnych PRL - podobnie jak inne kraje komunistyczne - opierała swoje roszczenia do rządzenia narodem prawie wyłącznie na ideologii marksizmu-leninizmu, która dawała PZPR wyłączne historyczne prawo do reprezentowania interesów pewnej konkretnej grupy, a mianowicie proletariatu. Chociaż podejmowano kilka prób znałezienia innych źródeł legitymacji, takich jak np. nacjonalizm czy obietnica większego dobrobytu, PZPR nigdy nie porzuciła swoich pierwotnych założeń ideologicznych. Ponieważ ideologia ta opierała się na szczegółnej interpretacji historii, rządząca partia zmuszona była do podejmowania starań o utrzymanie wyłączności na wyrażanie zbiorowej pamięci społeczeństwa, choć Carr wskazuje na sztuczność takiej próby wykorzystania koncepcji filozoficznych do "przekształcenia w zasadzie obiektywnej grupy (proletariatu) we współnotę"' . W związku z przyjęciem założeń ideologicznych opartych na determinizmie historycznym, jednym z największych zagrożeń dla reżimu były strajki i protesty samego proletariatu, którego interesy komuniści mieli rzekomo reprezentować. Nie tylko podważały one prawomocność aktualnej polityki władz, ale dawały również podstawę do kształtowania przeciwstawnej narracji pamięci zbiorowej, , która groziła zakwestionowaniem ideologii PZPR. Dlatego ' M. Weber, The Theory of Social and Economic Organization, red. i tfium. T Parsons, A.M. Henderson, New York-London 1948, s. 130. Zob. D. Beetham The Legitimation of Poner, London 1991 oraz M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm,nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2001. 'H D. Carr, op. cit., s.157. 12 13 też, jak przekonująco argumentował Paul Brass rzeczywista bitwa rozpoczyna , się po protestach i zamieszkach, kiedy to różne grupy interesu starają się prze jąć kontrolę nad ich symboliczną reprezentacją'9. Pomimo ogromnych środków użytych przez PRL dla usunięcia protestu radomskiego z pamięci zbiorowej, wydarzenie to wpisało się w powstającą jednolitą narrację powszechnego oporu, która w końcu dała początek ruchowi "Solidarności" z lat 1980-1981, do reszty pozbawiając legitymacji władze komunistyczne. Po upadku PRL w 1989 r. proces bu dowy nowej pamięci zbiorowej okazał się znacznie trudniejszy niż - mając na uwadze powszechny opór przeciwko dawnemu systemowi - można się było tego spodziewać. Pokojowe wyjście z komunizmu w Polsce z udziałem zarówno przywódców PZPR, jak i przedstawicieli opozycji, uniemożliwiło dokonanie jednoznacznej i ostatecznej oceny dziedzictwa poprzedniego systemu. Próba pominięcia takiej konfrontacji w pamięci zbiorowej była w pewnej mierze decyzją strategiczną. Celem było uniknięcie niepokojów społecznych, jednak gest ten pozbawił nowe państwo morałnego kapitału obecnego w całkowitym odrzuceniu poprzedniego reżimu przez ruch opozycyjny. Trudności te nigdzie tak silnie się nie ujawniły po 1989 r. jak w Radomiu. Społeczność miasta podzieliły liczne konkurencyjne wersje wydarzeń, z których każda wskazywała inny fakt jako najważniejszy w jego najnowszej historii. Bodaj najbardziej zadziwiające jest to, iż narracja osnuta na proteście, która w sposób naturałny mogłaby legitymizować nowy porządek polityczny, eksponując symboliczny udział społeczności w obaleniu komunizmu jest nadal marginalizowana. , Badając historię pamięci zbiorowej protestu radomskiego, skupiłem się na narracjach, które kształtowano w celu nadania tym. wydarzeniom symbolicznego znaczenia, oraz na rozmaitych próbach wpływania na te narracje i manipulowania nimi. W tym celu przystosowałem metodologię opracowaną przez Halbwachsa tak, aby pozwałała na analizę potocznej struktury pamięci zbiorowej. Analizując podejmowane przez PZPR próby stworzenia własnej narracji radomskiego protestu, szeroko korzystałem z publikacji w prasie oficjalnej z lat 1976-1989. Oprócz opublikowanych relacji prominentów byłego reżimu, uzyskałem dostęp do archiwów Komitetu Wojewódzkiego i Komitetu Miejskiego PZPR w Radomiu, które dają wyobrażenie o podejmowanych przez władze próbach kształtowania własnej narracji dotyczącej protestu. Szeroko korzysta'' 14 łem również z materiałów zebranych przez prokuraturę w Radomiu podczas procesu czterech funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, które oprócz zapisów zeznań złożonych przez zainteresowane osoby obejmują również duży zasób dokumentów z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i archiwów partyjnych, w tym pochodzące ze zbiorów Archiwum Akt Nowych w Warszawie. W zakresie narracji kształtowanej przez zorganizowaną opozycję w PRL szeroko wykorzystywałem publikacje prasy niezależnej z lat 1976-1989, wchodzące w skład powstałego w 1991 r. Archiwum Peerelu (które zgromadziło m.in. jeden z największych w Polsce zbiorów prasy i wydawnictw podziemnych z lat 1977-1989 dotyczących np. działalności grup opozycyjnych), stanowiącego element zbiorów Ośrodka Karta w Warszawie. Wiele materiałów dostarczyli mi również dawni działacze z Radomia, zwłaszcza Andrzej Sobieraj, Bronisław Kawęcki i Wiesław Mizerski. Swoje bogate archiwa udostępniła mi również radomska "Solidarność", w tym głównie materiały dotyczące kampanii wyborczej 1989 r. Kierując się założeniem, że istnieć mogą również inne, ukryte narracje, przeprowadziłem szereg rozmów z wieloma funkcjonariuszami PZPR, dawnymi członkami ruchu opozycyjnego i zwykłymi ludźmi, którzy brali udział w proteście lub byli jego świadkami. Początkowo moim zamysłem było spisanie mówionej, oddolnej historii na podstawie wspomnień losowo dobranych osób. Przyjechałem do Radomia wiosną 1996 r. i w ciągu miesiąca udało mi się przeprowadzić dwanaście wywiadów. Uderzyła mnie niechęć moich rozmówców do opowiadania o wydarzeniach, które-jak się wydawało-w tak oczywisty sposób przyczyniły się do obalenia systemu komunistycznego. Wszyscy oni nie chcieli, aby ich nagrywano, a większość nalegała na zachowanie pełnej anonimowości. Zdziwiło mnie również, że zamiast spodziewanej dumy z udziału w tak ważnym wydarzeniu, wielu przejawiało wstyd z powodu rabunków, jakie miały miejsce w trakcie zajść. Wśród funkcjonariuszy partyjnych również zauważalna była niechęć do mówienia o przeszłości, wynikająca z kolei z obaw przed ewentualnymi zarzutami kryminalnymi związanymi z brutalnym stłumieniem protestu, ale także, jak sądzę, z kultury sekretności, która do dziś towarzyszy wewnętrznej historii PZPR. Tej pierwszej grupie moich rozmówców zadałem podstawowe pytania - co pamiętają z samych wydarzeń i jak oceniają ich wagę po dwudziestu u Lista osób, z którymi rozmawiałem, znajduje się w Załączniku. latach, przy czym starałem się, aby każdy rozmówca mógł swobodnie kształtować własną opowieść. Podczas tych rozmów uderzyły mnie dwa elementy współne dla wszystkich pytanych osób: po pierwsze, sposób, w jaki każda z nich starała się włączyć te wydarzenia w historię własnego życia (konstrukcja spójnej narracji), a po drugie, sposób, w jaki opowieści te wydawały się przebiegać zgodnie z ograniczoną liczbą archetypicznych wzorców skorelowanych z przekazami w źródlach publikowanych. Kolejnym interesującym aspektem tych rozmów był fakt, że narracje nie dawały się różnicować według pozycji ekonomicznej rozmówców. I właśnie ten element sprawił, że zainteresowałem się rozmaitymi konkurencyjnymi schematami narracji, które nadawały symboliczny sens wydarzeniom, a także konkurencyjnymi interesami, które doprowadziły do ich ukształtowania. Następnie skontaktowałem się z ludźmi, którzy w ten czy w inny sposób uczestniczyli w formułowaniu rozmaitych narracji na temat tych wydarzeń. W latach 1996-2001 przeprowadziłem rozmowy z dwudziestoma czterema osobami, w tym jedną grupową z czterema osobami, które brały udział w wytoczeniu procesu czterem funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa zamieszanym w brutalne stłumienie protestu, i drugą z dziewięcioma dawnymi pracownikami zakładów "Łucznik". Podobnie jak w przypadku wcześniejszych wywiadów, zadawałem niewiele pytań dotyczących interpretacji wydarzeń i oceny ich całościowego znaczenia i starałem się dać możliwość udzielenia dłuższych odpowiedzi. I znowu odnotowałem jako uderzający sposób, w jaki wszyscy rozmówcy usiłowali włączyć opisywane wydarzenia w całościowy ogłąd swojego życia, rzecz jasna z różnym powodzeniem. W rozdziale 1 przedstawiam społeczne i ekonomiczne tło epoki Gierka, a także powody wprowadzenia podwyżek cen. Opisuję w nim również te fazy protestu, które stały się kluczowym elementem późniejszych narracji. Ogółnie wyróżniłem cztery główne narracje symboliczne ukształtowane od 1976 r. do dzisiaj. Pierwsza z nich, opisana w rozdziale 2, została ukształtowana przez samych uczestników w trakcie protestu i po nim, i stanowi jasny wyraz sprzeciwu wobec PRL i politycznego monopolu PZPR. Narracja ta była marginalizowana zarówno przez władze komunistyczne, jak i przez ruch opozycyjny. Druga narracja, opisana w rozdziale 3, została stworzona przez PZPR i była odgórnie narzucana w drodze obelżywej kampanii propagandowej przedstawiającej protest jako bunt lumpenproletariatu, a jej celem było umniejszenie jego znaczenia jako aktu nieposłuszeństwa i oporu. Trzecia narracja, przedstawiona w rozdziałach 4, 5 i 6, była wytworem dysydenckiej inteligencji, w szczegółności działaczy KOR, a później przywódców Solidarności i upamiętniała te wydarzenia jako tragedię, zaś ich uczestników jako bierne ofiary, aby dać legitymację żądaniom radykalnej zmiany systemu. Po 1989 r. jednolita narracja stworzona przez opozycję polityczną z czasów PRL rozpadla się. Radomska Solidarność w coraz większym sto pniu umniejszała rolę inteligencji, podkreślając jednocześnie znaczenie Kościoła - proces ten opisałem w rozdziale 7. W rozdziale 8 przedstawiłem jak po ustaleniach "Okrągłego Stołu" dawni przywódcy PZPR zmuszeni byli skorygować swoją wcześniejszą narrację, aby wesprzeć tworzenie nowych partii politycznych. W tym celu funkcjonariusze ci starali się przerzucić odpowiedzialność za represje, winiąc nimi zwykle instytucje inne niż PZPR. Czwartą narrację na temat protestów czerwcowych stworzyli głównie Edward Gierek i Piotr Jaroszewicz, którzy sugerowali, że wydarzenia te były wynikiem spisku aparatu bezpieczeństwa. Jednak zarówno KOR, jak i "Solidarność" nadalprezentowały społeczeństwo Radomia jako zbiorową ofiarę minionego systemu, co wywołało żądania działań karnych przeciwko osobom winnym złamania prawa, co opisuję w rozdziale 9. Wszystkie te narracje nadal umniejszały rolę protestu i jego uczestników, kwestionując rolę radomskich wydarzeń w procesie powstawania III Rzeczypospolitej. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna w Radomiu oraz poczucie zawodu doprowadziły do rosnącej alienacji przynajmniej części społeczności wobec nowych instytucji politycznych i gospodarczych powstałych po 1989 r. Umocniło to tylko wśród części ludności pamięć powszechnego protestu, którą wykorzystywały coraz liczniejsze partie populistyczne - zjawisko to opisałem w rozdziale 10. * * , Chciałbym podziękować dr. hab. Pawłowi Machcewiczowi za pomoc i służenie radą podczas pisania i redagowania niniejszej książki. Chciałbym podziękować również prof. Jerzemu Eislerowi oraz innym pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej za wsparcie przy realizacji tego projektu. Wdzięczny jestem także pracownikom Instytutu Studiów Politycznych PAN, bez których pomocy praca ta nigdy by się nie ukazała. Chciałbym wreszcie podziękować wielu mieszkańcom Radomia, którzy szczodrze udostępnili mi swoje prywatne archiwa i wspomnienia. Jednak za wszelkie potknięcia i nieścisłości odpowiadam osobiście. 16 17 1 ZAŁAMANIE PROPAGANDY SUKCESU Protest radomski stał się istotny, ponieważ zmusił szerokie rzesze Polaków do zakwestionowania propagandy sukcesu uprawianej przez I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Doświadczenie tego protestu sprawiło, że przynajmniej część społeczeństwa dostrzegła narastający rozdźwięk pomiędzy rzeczywistą egzystencją a fasadą propagandową stworzoną przez PZPR. Protest radomski był wydarzeniem wielkiej wagi, ponieważ stanowił dramatyczne zakończenie sześcioletniego - trwającego od krwawego stłumienia strajków na Wybrzeżu w 1970 r., po których Władysława Gomułkę na stanowisku I sekretarza zastąpił Gierek - okresu wzgłędnej stabilizacji. Brutalne stłumienie strajków na Wybrzeżu mocno nadwyrężyło pozycję kierownictwa partyjnego, zatem nowy sekretarz w swoich planach gospodarczych musiał uwzgłędniać zwiększenie inwestycji i poprawę poziomu życia Polaków. Przez kolejne pięć lat PZPR usilnie starała się odwrócić uwagę polskiego społeczeństwa od błędów i wypaczeń przeszłości, skupiając się na zaspokajaniu potrzeb przeciętnego obywatela. Dało to początek tak zwanej epoce świetności PRL, odznaczającej się jednocześnie gwałtownym wzrostem wydatków finansowanych ze szczodrze udzielanych kredytów zachodnich. W wyniku rzeczywistych zmian spowodowanych zwiększeniem inwestycji wielu Polaków odczuło poprawę warunków życia, zaś wszechobecna i pełna optymizmu propaganda sukcesu umożliwiła PZPR przynajmniej przejściowo odsunąć w cień przeszłość i skupić uwagę społeczeństwa na. perspektywach lepszej przyszłości. PZPR pod przywództwem nowego I sekretarza nie tylko obiecywała podniesienie poziomu życia, ale także zdawała się być skłonna do złagodzenia restrykcyjnych cech państwa i jego ideologii, aby zaspokoić odczuwaną przez obywateli potrzebę zmian, a także uciszyć obiekcje zachodnich wierzycieli. Polakom dano możliwość podróżowania za granicę na niespotykaną dotąd skalę, władze okazywały mniej wrogości wobec Kościoła katolic- kiego, zaś państwo wydawało się otwarte na zmiany. W ramach wprowa- dzanych reform znalazły się również zobowiązania zapewnienia szerszego uczestnictwa obywateli w życiu politycznym. Po wydarzeniach na Wybrze- żu Gierek obiecał regularne konsultacje społeczne dotyczące decyzji poli- tycznych, jak również wzrost znaczenia aparatu państwowego dotąd speł- niającego raczej funkcję ozdobnika, zgodnie z Orwellowskim hasłem "Rząd rządzi, a partia przewodzi" . Znalazło to wyraz w przyznaniu więk- szej roli premierowi Piotrowi Jaroszewiczowi, którego prezentowano jako równoprawnego partnera PZPR w procesie decyzyjnym. W 1975 r. prze- prowadzono również radykalną reformę podziału administracyjnego Pol- ski, w wyniku której liczba województw, największych jednostek admini- stracyjnych, wzrosła z siedemnastu do czterdziestu dziewięciu, co okrzyknięto kolejnym przykładem troski państwa o potrzeby lokalne. Ra- dom stał się centrum administracyjnym nowo utworzonego województwa. Z drugiej jednak strony można twierdzić, źe system zasadniczo nie zmienił swej natury. W pewnym stopniu nawet wycofano się z niektórych reform zapoczątkowanych po dojściu do władzy w 1956 r. Gomułki, który obiecywał usunięcie błędów i wypaczeń okresu stalinowskiego. Pomimo publicznych deklaracji Gierka i przywództwa partyjnego dotyczących zna- czenia "konsultacji", "dyskusji", "wymiany informacji" i "oddolnej kryty- ki", PZPR nie zrczygnowała z przysługującego jej monopolu opisu rzeczy- wistości, a być może nawet zwiększyła jego zakres. Wyraźnie wskazywał na to pozorny charakter konsultacji, które były "niczym więcej jak pokazowy- mi imprezami gromadzącymi prominentnych polityków i przedstawicieli lokalnego aparatu"'. Jak się okazało, dodatkowe uprawnienia dla rządu miały na celu jedynie zrzucenie nań odpowiedzialności za niepopularne decyzje, np. podwyżki cen w 1976 r., zaś zwiększenie liczby jednostek ad- ministracyjnych kraju doprowadziło jedynie do scentralizowania życia po- litycznego w Warszawie. Było to być może zamierzonym posunięciem Gier- ka, aby uniemożliwić lokalnym szefom PZPR uzyskanie takiego zakresu władzy i wpływów, jakie zdobył on sam jako sekretarz w potężnym regionie przemysłowym Śłąska. ' M. Bernhard, The Origines of Democratization in Poland Workers, Intellectualists, and Oppositional Politics, 197h-1980, New York 1993, s. 43; por. także. R. Taras, Ideology in a Socialist State Poland 1956-1983, Cambridge 19h4, s. 117. 18 19 Kontrola państwa nad przepływem informacji bynajmniej nie osłabła, o czym świadczy zwiększenie wydatków i centralizacja aparatu cenzury państwowej, występującego pod enigmatycznym skrótem GUKPPiWz. W latach siedemdziesiątych Komitet Centrałny za pośrednictwem Wydziału Prasy niemal całkowicie zmonopolizował media publiczne, czego wyra- Zem była Księga zaleceń, tak zwana Czarna księga polskiej cenzury. Wła- dze szybko uświadomiły sobie znaczenie telewizji, oddając ją w ręce Macieja Szczepańskiego, członka "śłąskiej mafii" (grupy, która przyszła za Gierkiem z Katowic), który dyktatorskiemu styłowi sprawowania rządów w telewizji zawdzięczał przydomek "Krwawy"3. Choć Gierek publicznie podejmował wysiłki w celu nawiązania osobi- stych stosunków z powszechnie szanowanym prymasem Kościoła katolic- kiego w Polsce, kardynałem Stefanem Wyszyńskim, w zakresie polityki re- ligijnej władze przyjęły podejście taktyczne. Jak podczas spotkania w MSW w 1971 r. powiedział Stanisław Kania, który odpowiadał za stosunki z Koś- ciołem: "Nie zapłaciliśmy i nie zapłacimy tak wysokiej ceny, jaką zapłaco- no w 1956 r. za pozyskanie Kościoła. Była to cena wysoka"a. Wbrew ocze- kiwaniom, Gierek nie zezwolił na budowę większej liczby kościołów. Jak twierdził szef IV Wydziału MSW', w latach siedemdziesiątych infiltracja Kościoła przez SB osiągnęła apogeum. Jan Kubik analizuje próby, jakie w latach siedemdziesiątych władze ko- munistyczne podejmowały w celu zastąpienia wszechobecnych obrzędów kościelnych rytuałami państwowymi, np. proponując zamiast sakramentów chrztu i bierzmowania z udziałem rodziców chrzestnych ceremonie nada- wania imion, wyznaczania honorowych opiekunów i uroczyste wręczanie dowodów osobistych i paszportów '. W życiu publicznym eksponowano też tradycje i święta partyjne. W 1974 r. na wszystkich budynkach partyjnych biało-czerwoną flagę narodową zastąpiono flagą czerwoną, zaś pochód pierwszomajowy stał się całodniową imprezą urozmaiconą telewizyjnymi transmisjami z całego świata, od Kuby po Władywostok. Dostrzegalny był nawet powrót do stalinowskich tradycji wczesnego PRL, znajdujący wyraz = J. Drygalski, J. Kwaśniewski, (Nie)realny socjalizm, Warszawa 1992, s. 278. Z. Zblewski, Leksykon PRL-u, Kraków 2000, s. 83. A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Ko.ściól w I'olsce (1945-1989), Kraków 2003, s. 285. Ibidem, s. 320. J. Kubik, The Power of Symbols Against the Symbols of Power The Rise of Solidary and the Fall of State Socialism in Poland, University Park 1994, s. 61. w masowych widowiskach gromadzących tysiące ludzi na stadionach oraz we wszechobecności Gierka prezentowanego w mediach jako ojciec naro- du. Podejmowano także ciche starania o rehabilitację stalinowskiej prze- szłości w książkach wysławiających pierwszego prczydenta PRL, Bolesława Bieruta, narzuconego przez ZSRR ministra obrony, marszałka Konstante- go Rokossowskiego, którego usunął Gomułka, oraz Wandę Wasilewską, pierwszą damę polskiego komunizmu. Ekipa Gierka przeznaczała coraz więcej pieniędzy na siły bezpieczeń- stwa. Wykorzystując protesty na Wybrzeżu, żądały one zwiększonych środków na zatrudnienie większej liczby funkcjonariuszy i podwyższenie operacyjnej zdolności kontroli tłumu'. MSW zwróciło się do Gierka o przy- dzielenie aż 10 tys. nowych etatów, zaś budżet ministerstwa gwałtownie wzrósł z 140 młn zł w 1972 r. do ponad 731 młn zł w 1975 r. W przeciwień- stwie do Gomułki, który nigdy nie gościł w centrali MSW przy ulicy Rako- wieckiej, Gierek i Jaroszewicz regularnie spotykali się z jego kierownic- twem i pracownikami . Dopóki trwało prosperity gospodarcze, społeczeństwo gotowe było ak- ceptować, a nawet podzielać dobry nastrój rządzących. W rezultacie opozy- cja polityczna, tak głośna w 1968 r., prawie przestała istnieć poza sałonami dysydentów. Jednak w 1975 r. - pomimo powszechnej popularności Gierka - pojawiły się pewne oznaki nasilenia aktywności opozycyjnej inteligencji. Najbardziej widocznym tego objawem była zorganizowana przez dysyden- tów kampania przeciwko proponowanym zmianom w konstytucji, które między innymi po raz pierwszy sankcjonowały w życiu politycznym państwa wiodącą rolę PZPR oraz sojusz ze Związkiem Radzieckim. Pojawiły się również pogłoski, że Gierek zamierza przywrócić i samemu objąć stanowi- sko prczydenta, umacniając w ten sposób kontrolę nad partią i aparatem państwowym, co było rzeczą niespotykaną od czasów Bieruta w latach pięć- dziesiątych. Decyzja o podpisaniu przez PRL w 1975 r. gwarantującego pra- wa człowieka helsińskiego "Aktu końcowego" oraz zwiększające się uzależ- nienie państwa od zachodnich kredytów stworzyły sprzyjającą sytuację do rozpoczęcia przez inteligencję otwartych protestów przeciwko planowa- nym zmianom. Choć w końcu działania te zakończyły się niepowodzeniem, ' J. Eisler, Grudzień 1970. Geneza - przebieg - konsekwencje, Warszawa 2000, s. 347-348. H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL 1944-1990. Rozwój i działalność w świetle do- kumentów MSW, Warszawa 1997, s. 239-240, 244. 20 21 protest ten dzięki swym umiarkowanym formom - ograniczonym głównie do kampanii listowej - połączył szerokie spektrum osób coraz bardziej za- wiedzionych niedotrzymaniem przez władze obietnic większej otwartości. Wiele z nich utworzyło później Komitet Obrony Robotników (znany głów- nie pod skrótem KOR) - inicjatywę, która odegrała tak ważną rolę w okre- sie po protestach radomskich. Równie ważne, acz mniej widoczne w owym czasie, było rosnące niezado- wolenie społeczeństwa wynikające z rozdźwięku pomiędzy uprawianą przez PZPR propagandą sukcesu a jawnymi nierównościami pomiędzy tymi, któ- rzy mieli dostęp do większych środków inwestycyjnych, a resztą społeczeń- stwa. Zgodnie z badaniem przeprowadzonym w 1976 r. przez Instytut Socjo- logii Uniwersytetu Warszawskiego, 30 proc. ludności żyło poniżej przyjętego minimum socjalnego . Kwitła korupcja, a w nowej atmosferze ostentacyjnej konsumpcji członkowie PZPR z mniejszymi oporami ujawniali swoją zamoż- ność ku rosnącej irytacji grup pozbawionych przywilejów. W 1975 r. władze zaczęły się już poważnie niepokoić wzrostem zadłużenia zagranicznego, któ- re z 1,138 młd dolarów w 1971 r. zwiększyło się do 11,483 młd dolarów w 1976 r." W rezultacie gospodarka zaczynała przejawiać wyraźne oznaki przeinwestowania, co napędzało wzrost konsumpcji, w sposób nieunikniony powodującej braki zasadniczych towarów, a zwłaszcza mięsa, czego efektem były kolejki i rosnące niezadowolenie. W czerwcu 1976 r. Radom, usytuowany 100 km na południe od Warsza- wy, w centrum zasadniczo rolniczego regionu rozciągającego się od stolicy po Kraków, był pod wieloma wzgłędami typowym polskim miastem średniej wielkości, tradycyjnie jednym z biedniejszych zakątków kraju, a zarazem ba- stionem patriotyzmu narodowego i kulturowego oraz silnego katolicyzmu. W Radomiu od dawna rozwijał się przemysł, głównie skórzany, a w później- szym okresie lekki. Przyczyną, dla której miasto zaskarbiło sobie przydomek "czerwonego", był udział jego mieszkańców w strajkach i protestach pod- czas rewolucji 1905 r., a także udzielenie silnego poparcia Polskiej Partii So- cjalistycznej w okresie międzywojennym. Chociaż w czasie drugiej wojny ` P. Raina, political opposition in Poland 1954-1977, London, s. 232. M. Hirszowicz, Comercion and Control in Communist Society. The vi.sihle Hand of Bureaucra- cy, Brighton 1986. M.I. Goldman, USSR in Cri,sis. The Faiłure of an Economic System, New York-London m83, s. ls . światowej zginęła niemal cała współnota radomskich Żydów (około 30 proc. mieszkańców), po wojnie liczba ludności niemal podwoiła się, przy czym jedna czwarta nowo przybyłych pochodziła z terenów wiejskich. Pomimo utworzenia w mieście wyższej szkoły technicznej, pozostało ono wierne swo- im robotniczym korzeniom. W 1976 r. Radom liczył 179 800 mieszkańców, w tym 90 tys. osób ak- tywnych zawodowo. Spośród nich 40 tys. byli to robotnicy pracujący głów- nie w przemyśle lekkim. Największym przedsiębiorstwem przemysłowym w mieście były Zakłady Metalowe ""Łucznik"" im. gen. Waltera, zatrudnia- jące 10 843 osoby. Główną ich częścią był wydział mieszczący się w kom- pleksie budynków powstałych w okresie międzywojennym przy linii kolejo- wej w samym sercu miasta, gdzie prowadzono produkcję zbrojeniową. Nazwę nadano zakładom po wojnie, dla upamiętnienia jednego z najwięk- szych bohaterów PRL, gen. Karola "Waltera" Świerczewskiego, weterana wojny domowej w Hiszpanii i drugiej wojny światowej. Zamordowany przez ukraińskich separatystów stał się on jednym z pierwszych oficjalnych "męczenników" PRL. Wydział Waltera prowadzący "produkcję specjalną" (eufemizm przyjęty dla zakładów zbrojeniowych) był największą fabryką broni krótkiej w Polsce. Pozostałe wydziały Zakładów Metalowych mieści- ły się na obrzeżach miasta i zajmowały się produkcją maszyn do pisania ("Łucznik") i maszyn do szycia ("Łucznik" i singer). Pracownicy fabryki byli wy- kwalifikowani i stosunkowo dobrze opłacani. Drugim największym zakła- dem przemysłowym w Radomiu były Radomskie Zakłady Przemysłu Skó- rzanego ""Radoskór"", zatrudniające 9353 osoby, produkujące buty - większość pracowników, blisko 80 proc., stanowiły tam kobiety. W mieście działały jeszcze dwa duże zakłady - Zakłady Przemysłu Tytoniowego wyra- biające papierosy, zatrudniające 2954 pracowników, i Radomska Wytwór- nia Telefonów produkująca telefony, zatrudniająca 2465 osób. W wyniku reformy administracyjnej z 1975 r. Radom stał się stolicą no- wo utworzonego województwa. Było to spełnieniem marzeń mieszkańców miasta i rozbudziło nadzieje na napływ inwestycji. PZPR, licząc 13 376 członków, po połowie robotników i urzędników miejskiej administracji, oczywiście monopolizowała to, co nazwać by można życiem politycznym miasta. Dwie pozostałe partie wchodzące w skład rządzącej koalicji, Stron- nictwo Demokratyczne (SD) i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL), miały w Radomiu odpowiednio zaledwie 780 i 321 członków. W związku z tym, że cały region miał głównie rolniczy charakter, wojewodą był czło- 22 23 nek ZSL, Roman Maćkowski. Oczywiście nie on sprawował rzeczywistą władzę, lecz Komitet Wojewódzki PZPR z I sekretarzem Januszem Proko- piakiem na czele. Pochodzący z Warszawy Prokopiak - inżynier budowlany, który przed przybyciem do Radomia nie pełnił żadnej funkcji politycznej - należał do nowej generacji młodych technokratów promowanych przez Gierka. Kiedy w 1975 r., mając czterdzieści dwa lata, znałazł się w Radomiu, wykazywał fachową energię i entuzjazm, które miały być wizytówką nowej ekipy. Uwa- żając się za znawcę muzyki klasycznej i teatru, miał wygórowane ambicje do rozbudzania życia kulturałnego w mieście. Zorganizował półoficjalną grupę złożoną z miejscowych literatów i członków PZPR, pomyślaną jako forum dyskusyjne na temat aktualnych problemów gospodarczych, społecznych i kulturałnych. W obszernym wywiadzie udzielonym w maju 1976 r. powiedział, że przez pierwszy rok sprawowania funkcji zapoznał się z miastem i regionem, i - nie zaprzeczając istnieniu w mieście wielu pro- blemów - roztaczał plany nowych inwestycji, w tym elektrowni, szpitala, szkół oraz - co go osobiście interesowało - remontu miejscowego teatru. Wspomniał również o wspaniałych długich tradycjach robotniczych miasta, zwłaszcza związanych z zakładami Waltera. Osobą numer dwa w Radomiu był płk Marian Mozgawa. W 1975 r. zo- stał przeniesiony z Lublina do Radomia na stanowisko szefa Milicji Oby- watelskiej odpowiedzialnego za lokalny aparat bezpieczeństwa'3. W prze- ciwieństwie do Prokopiaka, był on członkiem PZPR starej szkoły. Karierę partyjną rozpoczął w milicji utworzonej wraz ze wspieranym przez Moskwę rządem tymczasowym (Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego - PKWN) w Lublinie w 1944 r. W 1945 r. przeszedł do tajnej policji państwowej, UB, i pracował w kontrwywiadzie. Jednym z jego "wielkich sukcesów" było wy- krycie i rozbicie niewielkiej opozycyjnej grupy studentów w Lublinie. Według jednego z byłych funkcjonariuszy milicji, Mozgawa nalegał, aby nawet milicjanci, którzy nie są członkami PZPR, zwracali się do siebie per towarzyszu", a nie z użyciem tradycyjnej formy "pan", i potrafił strofować funkcjonariuszy niestosujących się do tych zaleceń. Podczas corocznego pochodu pierwszomajowego lubił przyjmować pozdrowienia od defilujących'4 '2 H. Krałl, Spostrzegawczość, pomy słowość, dobra wola, "Polityka" 1976, nr 22. ' H. Dominiczak, op. cit., s. 283. '° Relacja Stanisława Rzeszewskiego, 14 II 2000 r., Radom. w nieregulaminowym białym mundurze, który sprawił sobie specjalnie na tę okazję. Wielu dawnych członków PZPR wspominało, że Mozgawa często zachowywał się, jakby to on rządził w Radomiu, wywierając silny wpływ na Prokopiaka i stale mieszając się do spraw politycznych. Wzajemne relacje pomiędzy młodym, stosunkowo niedoświadczonym I sekretarzem a jego bar- dziej biegłym i pewnym siebie szefem bezpieczeństwa mogą po części tłuma- czyć sposób stłumienia radomskiego protestu z 25 czerwca. Radom, uzyskawszy status województwa, z energicznym I sekretarzem, doświadczonym szefem milicji i z licznym środowiskiem robotniczym, na pierwszy rzut oka wydawał się ostatnim miejscem, w którym w 1976 r. wła- dze mogłyby spodziewać się problemów. Jednak wbrew pozorom miesz- kańcy miasta mieli latem tego roku wiele powodów do niezadowolenia. Choć w 1975 r. Radom stał się stolicą województwa, to przez wcześniejsze dwadzieścia lat był miastem prowincjonalnym, w gronie czterdziestu dzie- więciu nowych ośrodków administracyjnych sytuującym się na dole niemal wszystkich statystyk społecznych. W porównaniu z innymi regionami Polski w mieście przypadało 1,42 osoby na każdą izbę, gdy średnia krajowa wyno- siła 1,33 osoby, średni okres oczekiwania na mieszkanie wynosił dziesięć lat, tylko 51 proc. domów miało doprowadzoną wodę bieżącą i tylko 43 proc. było podłączonych do miejskiego systemu kanalizacji, zaś na każ- de 10 tys. mieszkańców przypadało 29,4 łóżka szpitalnego w porównaniu ze średnią krajową wynoszącą 53,1t '. W 1976 r. na miejscowym postoju tak- sówek wciąż jeszcze można było napotkać konną dorożkę. Dwadzieścia pięć lat później Prokopiak tak opisywał swoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Radomia w 1975 r.: "Miasto było zaniedbane, zniszczone ściany domów, niechlujne podwórka obudowane starymi ko- mórkami, ulice wyboiste, popękane i rozkopane chodniki. Zniszczona in- frastruktura ujawniała się z całą mocą wybuchów gazu i przeżartych rdzą wodociągów. To efekty rzeźbienia przez stulecia wodą, wiatrem, słońcem i ludzi, którzy osiedlali się tu od wieków. Tu przeżywali swoje życie na wę- drówkach: praca i dom, chowając dzieci marzyli o lepszym życiu"' . Skoro , ' Relacja Euzebiusza Ciążeli, 1 IX 1999 r., Radom. , APR, Egz. 14, Protokól nr 45, 2 XI 1976 r., Radom. " W 1975 r. w mieście było 61 zarejestrowanych pojazdów ciągniętych przez konie, w tym dwa pasażerskie stosowane do przewozu osób, zob. Kroniki Radomia 1975 r1985, Radom 1988, s. 102. ," J. Prokopiak, Radomski Czerwiec '76. Wspomnienia partyjnego sekretarza, Warszawa-Radom 2001, s. 25. 24 25 przez poprzednie trzydzieści lat miasto zbierało rzekomo owoce pracy PZPR na rzecz klasy robotniczej - dziwić może ta wizja. Ponieważ Radom nie ucierpiał zbytnio podczas wojny, nie przeprowa- dzono tu prac renowacyjnych, jak w wielu innych miastach po 1945 r., w związku z czym mieszkańcy dzielnic położonych w centrum żyli w zdewa- stowanych kamienicach komunalnych z XIX w., od dawna nie remontowa- nych. Przeciekające dachy, kuchnie węgłowe, współne toalety lub wychodki na podwórzach oraz pleśń z wilgotnych piwnic stanowiły i nadal stanowią normę w większej części budynków w środku miasta. Prowadziło to do duże- go zróżnicowania społecznego - osoby mające znajomości i pieniądze prze- nosiły się do nowych osiedli mieszkaniowych budowanych na obrzeżach mia- sta, biedniejsze zamieszkiwały centrum. Według badania z 1983 r. Radom był w 1978 r. jednym "z najwyraźniejszych przykładów segregacji społecznej spośród wszystkich polskich miast, jakie uwzgłędniono w badaniach". Warunki w większości starszych zakładów przemysłowych Radomia nie były lepsze niż stan miejskich kamienic, zwłaszcza w "Radoskór"ze, zatrud- niającym głównie kobiety. Zofia Grzyb, która później została jedyną kobie- tą w Biurze Politycznym PZPR, była w 1976 r. członkinią partii i działacz- ką związkową w tym zakładzie. Twierdziła, że 50 proc. stanowisk pracy w przedsiębiorstwie i 2/3 miejsc pracy w garbarni stwarza zagrożenie dla zdrowia z powodu chemikaliów stosowanych w procesie produkcyjnym °. W "Radoskór"ze pojawiały się również skargi kobiet na kierownictwo, zwłaszcza o złe traktowanie przez dyrektorów zakładu '. Do tego dochodziły jeszcze powszednie upokorzenia związane z życiem w systemie, który - pomijając propagandę - był niemal feudalny pod wzgłę- dem podziałów społecznych. W 1980 r. niemal milion osób potrzebowało pomocy społecznej, połowa pracowników przemysłowych zarabiała mniej niż 4 tys. zł, podczas gdy pierwszy sekretarz komitetu wojewódzkiego PZPR otrzymywał 16 tys. zł. Różnica polegała nie tylko na rozpiętości dochodów pomiędzy różnymi grupami, ale na dostępie do deficytowych towarów. W gospodarce charakteryzującej się stałymi niedoborami, z kwitnącym czar- G. Węcławowicz, The Social SPatial Structure of Radom in 1978, Wrocław 1983, s. ° APR, Sekr. 16, Protokół z posiedzenia wyjazdowego Sekretariatu KW PZPR w Radomiu odbytego w RZPS ""Radoskór"", 15 XI 1976 r., s. 4. Relacja Mieczysława K., 19 III 1996 r., Radom, oraz relacja Jerzego Adamczyka, 25 III 1996 r., Radom. A. Friszke, Polska Gierka, Warszawa 1995, s. 48. nym rynkiem i załatwianiem wszystkiego po znajomości znacznie bardziej opłacało się być rzeźnikiem niż inżynierem. Jacek Kuroń podzielii klasę ro- botniczą PRL na klasę średnią socjalizmu - obejmującą około 30% pra cowników przedsiębiorstw państwowych zatrudnionych w danym zakładzie przez ponad pięć lat i korzystających z umiarkowanych wygód zapewnianych przez państwo - oraz koczowników ludzi którzy przechodzili z zakładu do zakładu. Ci ostatni "z punktu widzenia planisty byli niemal ideałem robotni- ka, bo pracowali za legowisko ciepłą miskę i wódkę albo piwo". Niezadowolenie powodowane przez te jawne nierówności w państwie, które teoretycznie miało realizować idee sprawiedliwości społecznej, jąt- rzyła jeszcze arogancja i snobizm nowej arystokracji komunistycznej, prze- jawiające się w szerokiej gamie pogardliwych określeń używanych w sto- sunku do ubogich mas robotniczych, nazywanych np. motłochem, robola- mi, chamami, fusami itp. Aż chciałoby się opisać relacje pomiędzy tymi różnorodnymi grupami jako dziedzictwo sarmackiego mitu rozwijanego w XV i XVI w. przez polską szlachtę, zgodnie z którym społeczeństwo dzieliło się według rzekomych różnic rasowych na panów i chamów, tj. ary- stokrację i chłopstwo, gdyby nie fakt, iż nowej komunistycznej elicie brak było społecznego i kulturowego kapitału właściwego dla starej szlachty. W rzeczywistości polskie społeczeństwo pod rządami komunistycznymi można by podzielić na cwaniaków i frajerów, albo na tych, którzy potrafili radzić sobie w panującym systemie i tych którzy tego nie potrafili . Mając ciągłe problemy ze zdobywaniem najbardziej podstawowych to- warów konsumpcyjnych, napotykając na każdym kroku łapówkarstwo i ko- rupcję, widząc selekcję negatywną i marnotrawstwo w miejscu pracy i do- strzegając dla siebie coraz mniej możliwości społecznych, znaczna część robotników była w coraz większym stopniu sfrustrowana i rozgniewana. SkutKowalo to coraz bardziej cynicznymi postawami życiowymi, o czym świadczy nieskończony zasób określeń służących do opisania aparatu par- tyjnego ("czerwona burżuazja") albo wyrażających zawiedzione nadzieje jak takie oto sformułowanie: "Jesteśmy biedni, bo jesteśmy głupi, a jesteś- my głupi, bo jesteśmy biedni". Równocześnie stale uprawiana przez władze propaganda równości umacniała wśród ludzi przekonanie, że mają ele- mentarne prawo do lepszego życia. = J. Kuroń, J. Zakowski, PRL dla początkujących, Wrocław 1995, s. 123. = W Roszkowski, Historia Polski 1914-1993, Warszawa 1995, s. 213. 26 27 Nawet szeregowi członkowie PZPR w Radomiu nie mogli z optymizmem podchodzić do nowo uzyskanego statusu wojewódzkiego, ponieważ teraz miasto musiało konkurować z czterdziestoma ośmioma innymi po- dobnymi jednostkami. Józef Tejchma szczegółnie barwnie przedstawił w swoim dzienniku ogromne różnice w warunkach panujących w różnych województwach, posłużywszy się opisem komfortu łazienki, jaką otrzymał każdy z nowych wojewodów. I chociaż komitet partyjny przejął stosunko- wo przestronny budynek Lasów Państwowych w Radomiu, miasto to ofero- wało niewiele innych atrakcji. Być może dlatego nowy I sekretarz, Proko- piak, wolał przyjeżdżać codziennie z Warszawy, zamiast przeprowadzić się tam na stałe z rodziną. Wśród radomskiego aparatu partyjnego panowało również - jak się wydaje - pewne niezadowolenie z powodu obsadzenia wszystkich ważnych stanowisk ludźmi spoza Radomia - Prokopiak pocho- dził z Warszawy, zaś szef milicji Mozgawa przyjechał z Lublina. Powodem protestu w Radomiu była decyzja władz o podwyżce cen na podstawowe produkty żywnościowe. PZPR rozważała potrzebę podniesie- nia cen już w 1974 r., ale w 1976 r. nie miała wyboru i musiała uczynić ten krok. W pamięci przywódców partyjnych żywe były jeszcze wspomnienia z 1970 r., zatem najpierw zadbali o to, by aparat bezpieczeństwa był dobrze przygotowany na możliwe rozruchy. Te zabiegi potwierdzają przypuszcze- nie, że wcześniejsze wydarzenia stworzyły precedens i wzbudziły wśród lu- dzi przekonanie, iż podwyżki cen dóbr konsumpcyjnych stanowią zasadny powód do podjęcia protestów. 31 maja 1976 r. MSW otrzymało polecenie rozpoczęcia planowania środków bezpieczeństwa w celu przeciwdziałania ewentualnym niepokojom. Operacji tej nadano kryptonim "Ćwiczenia 76". ' Tejchma podzielił nowe województwa na trzy kategorie -w pierwszej wojewoda miał własną łazienkę przy swoim gabinecie, w drugiej miał do dyspozycji zamykaną na klucz łazienkę w końcu korytarza, ale musiał trzymać ręcznik i mydło w szufladzie biurka, natomiast w trze- ciej kategorii istniała "demokratyczna łazienka" dostępna dla wszystkich, chociaż był w niej papier toaletowy - którego braKowalo w pozostałych toaletach w budynku. Zob. J. Tejchma, Kulisy dymisji. Z dzienników ministra kultury 1974-1977, Kraków 1991, s. 87. =r Informacje na temat historii podwyżek cen znaleźć można w: P. Jaroszewicz, B. Roliński, Przerywam milczenie..., 1939-1989, Warszawa 1991, s. 194 oraz J. Rolicki, Edward Gierek - przerwana dekada. Wywiad rzeka, Warszawa 1990, s. 133. =' Opis tych przygotowań zob. M. Ziębicki, Operacja "Lato '76", "Prawo i Życie" 1992, nr 26; Czerwiec 1976 w materiałach archiwałnych, red. J. Eisler, Warszawa 2001, s. 34; PA. Tusiński, Wydarzenia radomskiego czerwca. Próba analizy historycznej, "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego" 1990, t. 27, s. 61. 28 Zakrojone na szeroką skalę przygotowania obejmowały szczegółową in- strukcję, iż w razie zamieszek należy wykorzystywać tylko ZOMO - a w ra- zie potrzeby wezwania na pomoc wojska, należy wydać żołnierzom milicyj- ne mundury, aby nie zaszkodzić wizerunkowi armii wśród ludności. Opracowano również instrukcje dla prokuratorów specjalnych, mających w przyspieszonym trybie przeprowadzać procesy osób aresztowanych w związku z naruszeniem porządku publicznego, a także przygotowano wolne miejsca w zakładach karnych. Wydano również instrukcje dotyczące identyfikacji osób lub grup, które mogą przeciwstawiać się planowej pod- wyżce cen, w tym powoływania takich osób do rezerwowej służby wojsko- wej w okresie pomiędzy 19 a 26 czerwca. Działanie takie podjęto w sumie wobec 7 tys. osób. W dniach 8 i 9 czerwca 1976 r. odbyło się posiedzenie Biura Politycznego, na którym omówiono szczegóły dotyczące wysokości rekompensat, jakie mia- ły być wypłacane w celu zrównoważenia podwyżek, zaś następnego dnia mini- ster spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk polecił wprowadzenie w życie środków bezpieczeństwa, zmieniając ich rangę z ćwiczeń na operację i powie- rzając nadzór nad akcją wiceministrowi Bogusławowi Stachurze. 12 czerwca, podobnie jak we wszystkich innych komendach wojewódzkich, utworzono w Radomiu odpowiedni zespół pod kierownictwem płk. Tadeusza Szczygła. W celu rozładowania napięcia związanego z proponowaną podwyżką cen, 23 czerwca do Radomia przybył członek Biura Politycznego Edward Babiuch, aby poinformować o podwyżce egzekutywę i spotkać się z miejscowym akty- wem partyjnym. Zorganizowano spotkania z członkami partii w radomskich zakładach Walter i "Radoskór", a także Pronit-Erg w Pionkach, małym mieście w województwie radomskim, podczas których ujawniły się poważne zastrzeże- nia wobec planowanej podwyżki. Na spotkaniu Babiucha z egzekutywą par- tyjną wyrażano opinię, że w Radomiu nie będzie sprzeciwów, a Jerzy Adam- czyk twierdził, że nastroje dotyczące podwyżki w największych zakładach w mieście są dostatecznie pozytywne2. Babiuch wyraził przekonanie, że społe- czeństwo jest obecnie psychologicznie przygotowane na planowane działania i że sytuacja jest diametrałnie inna od 1971 r. [1970 - D.M.]"3°. =n APR, Sekr. 11., Protokół nr 46 posiedzenia Sekretariatu KW PZPR, 22 VI 1976 r., s. l. =`' APR, Egz. 12, Protokół nr 28, 23 VI 1976 r., s. 1-3. '° APR, Egz. 12, Streszczenie wystąpienia tow. Edwarda Babiucha na posiedzeniu egzekuty- wy KW PZPR w Radomiu, 23 VI 1976 r., s. 1-5. 29 przekazywanymi przez PZPR swoim członkom a materiałem zebranym przez aparat bezpieczeństwa występowała pewna rozbieżność. W raporcie przygotowanym prawie miesiąc po zdarzeniach Mozgawa wskazywał, że przed protestem dochodziły do niego informacje, iż ludność Radomia wie o podwyżkach i jest z nich niezadowolona. Prawie na tydzień przed podwyżką nastąpiła fala wycofywania wkładów bankowych przez ludność i paniczne wykupywanie artykułów konsumpcyj- nych. Nie sposób rozstrzygnąć, czy Mozgawa tak przygotował te raporty, aby obronić się przed zarzutem, że nie udało mu się przewidzieć protestów, czy też PZPR była zdecydowana na wprowadzenie podwyżek i po prostu nie chciała wziąć pod uwagę ostrzeżeń ze strony sił bezpieczeństwa. Sytu- acja taka mogła również wynikać z niekompetencji lub skrytości działań sił bezpieczeństwa. 24 czerwca 1976 r. w przemówieniu transmitowanym przez radio i tele- wizję premier Jaroszewicz ogłosił, jak to określił, "propozycję zmiany struktury cen" towarów konsumpcyjnych, w tym podwyżki o 69 proc cen mięsa i ryb, o 30 proc. drobiu, o 100 proc. cukru i o 30 proc. fasoli i grochu. Premier wyjaśnił również plan rekompensat, który miał ograniczyć skutki podwyżek, oparty na systemie procentowym faworyzującym tych, którzy więcej zarabiali. Na przykład osoby, które zarabiały do 1,3 tys. zł, miały otrzymać 240 zł podwyżki, natomiast osoby, które zarabiały do 8 tys. zł, miały otrzymać 600 zł podwyżki, co było doskonałym przykładem braku egalitaryzmu w systemie PRL i jeszcze jednym powodem do niezadowole- nia tzw. szarych ludzi. Propozycja ta, jeśli zostałaby przyjęta, miała wejść w życie w poniedziałek 28 czerwca, po wcześniejszym przeprowadzeniu pub- licznej debaty i konsultacji. Zaraz po wystąpieniu premiera Babiuch, jako reprezentant rządzącej koalicji, ogłosił swoje bezwarunkowe poparcie dla jego propozycji. W przeciwieństwie do podwyżek z 1970 r., które ogłosili przedstawicie- le aparatu partyjnego, tym razem wydawało się, że decyzja o ich wprowa- dzeniu jest wynikiem debaty i nie została narzucona, lecz przedłożona jako propozycja do zatwierdzenia przez parlament, w zależności od uzyska- nia poparcia opinii publicznej. Pomimo tych prób przedstawienia podwyż- ki cen jako przykładu funkcjonowania mechanizmów demokratycznych, ' SOR, Sprawa nr Ił K 1.91,/99 Mariana Mozgawy i innych [dałej: SOR, II K 91.8/99], t. 4, Ocena działań KW MO ev Radomiu, 19 VII 197h r., s. 1542-1556. ogromna większość Polaków - dobrze znających pokrętny język władzy - zareagowała niemal natychmiast. Następnego dnia, 25 czerwca, w zakła- dach przemysłowych w różnych częściach kraju wybuchły strajki, przy czym najgwałtowniejsze protesty wystąpiły w Radomiu, Ursusie i Płocku. Niepo- koje te miały miejsce w 97 zakładach pracy, mieszczących się w 24 spośród 49 województw Polski, i w sumie uczestniczyło w nich, według danych Komitetu Centrałnego PZPR, 55 120 osób' . Według danych Cen- trałnej Dyspozycji Mocy, 25 czerwca po godzinie 14.00 zapotrzebowanie na energię spadło o 15 proc., co w pewnym zakresie pokazuje, jak powszech- ny charakter miały strajki . W swej pracy na temat pamięci zbiorowej Iwona Irwin-Zarecka przeko- nuje, że należy stworzyć "podstawę rzeczywistości historycznej , aby móc zrozumieć rozmaite konkurencyjne pamięci zbiorowe powstałe w wyniku danego zdarzenia . Choć określenie rzeczywistość historyczna jest ob- ciążone wieloma założeniami ontologicznymi i epistemologicznymi, z pew- nością warto wyróżnić te elementy protestu, które są przedstawiane po- dobnie, oraz te, które są sporne, w rozmaitych konkurencyjnych narracjach, aby nadać pewną strukturę niniejszej analizie. Po protestach w Radomiu powstały dziesiątki różnych ujęć chronologicznych, mających na celu uporządkowanie tamtych wydarzeń w spójną całość. Panuje zgodność co do tego, że pierwsze przejawy protestu w Radomiu pojawiły się w zakładach Waltera w wydziale P-6 produkującym broń krót- ką, wczesnym rankiem 25 czerwca. Około godziny 8.00 liczna grupa robot- ników Waltera opuściła miejsce pracy - część udała się do innych zakła- dów, a część pod siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Między godziną 10.00 a 12.00 przed budynkiem zebrał się tłum (w większości źró- deł szacowany na około 5 tys. osób), który domagał się, aby ktoś wyszedł na rozmowy oraz aby cofnięto podwyżki cen. Około godziny 11.00 jeden z wyższych funkcjonariuszy partyjnych Adamczyk, próbował rozmawiać z tłumem przed gmachem Komitetu. Fi- zycznie zatakowany zmuszony został do pospiesznego odwrotu. Wkrótce potem grupa robotników wdarła się do wnętrza budynku, zdołała zmusić ;= PA. Tusiński, op. cit., s. 50; jednak Andrzej Friszke podaje liczbę 71 116 osóh zaczerpniętą z material6w AN; por. też J. Eisłer, C'ze wiec 1976 w materiataclz archiwałnych..., s. 51. '' J. Wałc, Spisane będą czyny i rozmowv..., ,.Tygodnik Solidarność" 1981, nr 9. " I. Irwin-Zarecka, Frames of Remember-ance: The Dynamics of Collective Memory, New Brunswick 1994. s. 15. 31 I sekretarza do pokazania się w oknie i przemówienia do zgromadzonych. Około południa Prokopiak zadzwonił do Warszawy, aby poinformować przełożonych o sytuacji i poprosić o instrukcje dotyczące dalszego postępo- wania. Następnie podjął rozmowy z tłumem, starając się uspokoić sytuację. Około godziny 14.30, straciwszy cierpliwość, liczna grupa zgromadzonych weszła do siedziby Komitetu i zaczęła plądrować i niszczyć jej wnętrza, wy- rzucając przez okna rozmaite przedmioty w stronę ludzi stojących na dole. Jednocześnie w budynku wybuchł lub został podłożony ogień. Tymczasem I sekretarz wraz ze współpracownikami opuścił gmach. Kiedy pożar się rozszerzył, do akcji wkroczyły siły bezpieczeństwa ściąg- nięte ze Szczytna, Warszawy, Łodzi, Kielc i Lublina. Interwencja ta dopro- wadziła do regularnych starć w centrum miasta między milicją używającą pałek, gazu łzawiącego i armatek wodnych a ludźmi wykorzystującymi co im wpadło w ręce. Tłum zataKowal komendę radomskiej MO, mieszczą- cą się w głównym budynku administracji wojewódzkiej, rzucając kamienia- mi w okna. Właśnie około godziny 14.30 Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki -jedyne potwierdzone ofiary śmiertelne zajść - zostali przygnieceni ciągni- kiem, który usiłowali przewrócić. O godzinie 8.00 wieczorem premier Jaroszewicz wystąpił w telewizji z oświadczeniem, że propozycja podwyżek cen została wycofana. Około go- dziny 9.00, 1453 silnie uzbrojonych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa osta- tecznie spacyfiKowalo protest. Straty to - oprócz dwóch wyżej wspomnia- nych ofiar śmiertelnych - obrażenia odniesione przez ponad 120 cywilów i 75 milicjantów. Istnieją poważne spory wokół tego, kto dowodził tłumie- niem protestu, badacze są zgodni jedynie co do tego, że aresztowano lub za- trzymano w sumie 600 osób35. W źródlach występują pewne rozbieżności dotyczące liczby osób, którym faktycznie postawiono zarzuty po aresztowa- niu. Materiały pochodzące z prokuratury w Radomiu podają, że w sumie pod różnymi zarzutami przed sądem stanęło 186 osób, z których większość, bo aż 120 osób, oskarżono o kradzież3". 24 osobom postawiono zarzut kie- Według danych zebranych przez PZPR, w wyniku protestu zatrzymano 634 osoby, chociaż Danuta Grabowska w niepublikowanym raporcie podaje liczbę 676 osób (D. Grabowska, "Radomski Czerwiec", 30 VI 1982 r., Radom, s. 32 - zbiory prywatne autora); natomiast w opublikowanym ostatnio artykule na temat procesu osób odpowiedzialnych za stłumienie protestu pojawia się liczba 605 osób (patrz B. Pawlak, A w barku zęby,, "Polityka" 2000, nr 4). ''' Liczbę tę podał Arkadiusz Kutkowski z Prokuratury Okręgowej; nieznacznie odmienne dane por. B. Pawlak, ibidem. rowania całym protestem. Osądzono je w czterech procesach, które odbyły się 10 grudnia 1976 r., 14 stycznia 1977 r., 21 stycznia 1977 r. i 31 stycznia 1977 r., skazując na wyroki od półtora roku do dziesięciu lat więzienia. Chociaż co do przebiegu wyżej opisanych wypadków panuje powszech- na zgoda, to jednak wokół szeregu istotnych faktów i zdarzeń, na podstawie których tworzono konkurencyjne narracje na temat protestu, są spory. Kon- trowersje budzi liczba osób, które brały udział w proteście, o tyłe ważna, że ma ona bezpośredni wpływ na całościową ocenę znaczenia radomskich wy- darzeń oraz na oszacowanie zakresu oporu wobec podwyżek cen i wobec partii. Bezpośrednio po proteście kontrolowana przez partię prasa nie po- dawała żadnych danych liczbowych. W większości źródeł liczbę uczestników zgromadzenia pod budynkiem Komitetu PZPR w Radomiu określa się na 5 do 8 tys., ale występują poważne rozbieżności co do łącznej liczby osób uczestniczących w całym proteście. W raporcie przygotowanym przez Da- nutę Grabowską dla radomskiej PZPR w 1982 r., stanowiącym coś w rodza- ju ostatecznej wersji partyjnej, łączną liczbę uczestników protestu szacuje się na 15 tys. osób . Arkadiusz Kutkowski, który miał w 1990 r. dostęp do archiwów MSW, sugeruje, że liczba ta była bliższa 20 tys.3v Najwyższą liczbę - 40 tys. (tyłe niemal liczył ogół robotników przemysłowych w mieście) po- dano w zestawieniu chronologicznym przygotowanym w 1981 r. dla publika- cji opracowanej przez Zbigniewa Romaszewskiego dla "Solidarności" °. Jedną z bardziej interesujących kwestii jest ustalenie, co właściwie za- szło pomiędzy pierwszym sekretarzem Prokopiakiem a tłumem zgroma- dzonym przed budynkiem KW PZPR i w jakim stopniu zachowanie sekre- tarza mogło przyczynić się do gwałtownej reakcji uczestników protestu. Zgodnie z wersją rozpowszechnianą później przez opozycję, tłum wkro- czył do budynku Komitetu o godzinie 11.00 (?) na wieść o tym, że sekre- tarz uciekł tyłnym wyjściem ubrany w biały fartuch sanitariusza karetki !' procesy rewizyjne, ,,Biuletyn Informacyjny KOR" 1977, nr 8, s. 14. '" D. Grabowska, op. cit., s. 19. A. Kutkowski, 25 Czerwca - jak to było [w: Radomski Czerwiec Dwadzieścia lat później, Warszawa 1996, s. 17. '° Patrz szerzej dostępny przedruk tej publikacji: Radomski Czerwiec 1976, cz. 1: Doniesienie o przestępstwie, red. W. Mizerski, Lublin 1991., s. 33. ' Istniało wiele opowieści powstałych w kręgach opozycji, o których będzie mowa później, jednak wszystkie one w większym lub mniejszym stopniu zgadzały się z opowieścią opubliko- waną przez Mizerskiego, ibidem, s. 33. 32 33 O godzinie 12.30 odnaleziony w budynku Prokopiak zapewnił zgromadzo- nych, że do godziny 14.30 ma otrzymać odpowiedź z Warszawy w sprawie możliwości wycofania podwyżki cen. O 14.00 wciąż żadnych wiadomości nie było, a pojawienie się sił bezpieczeństwa nadjeżdżających od strony lotniska skłoniło tłum do szturmu na budynek i rozpoczęcia jego dewasta- cji. O 14.30 gmach Komitetu stał już w ogniu, a na ulicach trwały walki. W raporcie przygotowanym przez radomski komitet PZPR w 1983 r. twier- dzono, że Prokopiak próbował komunikować się z tłumem za pomocą mega- fonu z górnego piętra budynku Komitetu, ale z powodu krzyków nie był w sta- nie uzyskać posłuchu. O godzinie 13.00 grupa ludzi wdarła się do jego gabinetu i zażądała, aby zadzwonił do Warszawy i dał I sekretarzowi czas do 14.30 na cofnięcie podwyżek. Następnie grupa ta, straciwszy zainteresowanie dalszą rozmową, rozproszyła się po budynku. Nie czekając na zapowiedzianą odpo- wiedź, pomiędzy 14.00 a 14.30 tłum znajdujący się na zewnątrz zataKowal bu- dynek i zacząłgo plądrować. Według samego Prokopiaka, kiedy po spotkaniu z przedstawicielami zgromadzonych stał w oknie, zwracając się do tłumu, ktoś za nim krzyczał przez dwie godziny i przekazywał informacje lu- dziom na dole. Ponadto podkreśla on, że opuścił Komitet dopiero wtedy, gdy otrzymał takie polecenie z Komitetu Centrałnego, a budynek już się palił. Jest faktem bezspornym, że tego dnia wiele sklepów przy ulicy Żerom- skiego i ulicach sąsiadujących z tą główną arterią miasta obrabowano. Również z lokalnych zakładów mięsnych skradziono większość zapasów. Narracje tworzone przez PZPR oczywiście eksponują rabunki i podkreśla- ją, że rozpoczęły się one tuż po tym, jak robotnicy opuścili zakłady pracy, co ma dyskredytować intencje i zachowania uczestników protestu i pozba- wić zdarzenie znaczenia politycznego. Według wspomnianego wcześniej raportu z 1983 r., pierwszy przypadek kradzieży zdarzył się pomiędzy go- dziną 8.30 a 11.00, kiedy to tłum zrabował z zatrzymanej ciężarówki do- stawczej piwo i szynkę . Opozycja zawsze twierdziła z kolei, że rabunki rozpoczęły się dopiero po przybyciu sił bezpieczeństwa oraz że istnieją przynajmniej poszlaki wskazujące na to, iż rabunki wszczynali ubrani po cy- wilnemu prowokatorzy w celu zdyskredytowania całego protestu45. Trzeba D. Grabowska, op. cit., s. 20. J Prokopiak op. cit., s. 55-56. D. Grabowska, op. cit. s. 14. Radomski Czerwiec 1976, s. 18; oraz Radom 1976. Miasto z wyrokiem, "Karta" 1998, nr 25, s. 48. jednak przyznać, że w pewnej liczbie przeprowadzonych przeze mnie roz- mów uczestnicy i świadkowie tych wydarzeń dosyć dokładnie, a czasem na- wet z dumą opisywali towary, jakie udało im się zdobyć w wyniku zamiesza- nia spowodowanego protestem. Kolejną sporną kwestią są twierdzenia, że wielu aresztowanych podczas tłumienia protestu było fizycznie maltretowanych przez milicję. W zezna- niach złożonych przed lokalnym prokuratorem w Radomiu ponad 288 osób twierdziło, że odniosło obrażenia w wyniku akcji milicji w czasie protestu Trudniej jednak stwierdzić, czy chodziło tu o zamierzone, syste- matyczne znęcanie się, nazywane później "ścieżkami zdrowia" (eufemizm oznaczający zmuszanie więźniów do przechodzenia przez szpaler uzbrojo- nych w pałki milicjantów), a jeśli tak, to kto odpowiadał za takie rozkazy. Najpełniejszym i najbardziej obiektywnym źródłem informacji dotyczącym metod tłumienia protestu przez milicję są materiały z przeprowadzonego w 1999 r. procesu czterech funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa z Ra- domia: Mozgawy, Tadeusza Szczygła, byłego szefa radomskiej SB, Kazi- mierza Rojewskiego, szefa pionu śledczego sił bezpieczeństwa oraz Józefa Sowy, byłego szefa więzienia w Radomiu. Prokuratura posiadała niezbęd- ne środki, aby zebrać dużą liczbę zeznań naocznych świadków, a także miała dostęp do akt MSW Jan Jerzy Nowocień, były szyfrant w komendzie MO, zeznał, że dobrze pa- mięta, jak ustawieni w szpaler milicjanci bili osoby aresztowane podczas pro- testu, schodzące z najwyższego piętra budynku na ulicę. I chociaż podkreślał, że Mozgawa musiał wiedzieć, co się dzieje, i wydać takie rozkazy, to nie po- trafił przedstawić żadnych dowodów, które łączyłyby komendanta milicji z praktykami represji wobec więźniów4 . Inny świadek, Alicja Stanisława Gło- wacka, która pracowała w kolegium do spraw wykroczeń, zeznała, że pamię- ta, jak idąc do pracy następnego dnia po proteście, widziała milicjantów golą- cych głowy młodym więźniom, z których wielu zmoczyło się albo ze strachu, albo też dlatego, że nie pozwalano im korzystać z toalety . Jedno z najbar- dziej obciążających zeznań pochodziło od Jerzego Rynia, wyższego rangą a° Prokuratura Okręgowa w Radomiu, Sprawa nr V DS. 39/95/5, Postanowienie o umorzeniu śledztwa, 25 X 1999 r., Radom, s. 47-54. a' SOR, II K 1918/99, t. 14, Protokół przesłuchania świadka Jana Jerzego Nowocienia, 24IX 1998 r., s. 2608. ibidem, Protokół przesłuchania świadka Alicji Stanisfiawy Głowackiej, 8 IV 1998 r., s. 2555. 34 35 dowódcy SB z Kielc49. Powiedział on, że jeden z funkcjonariuszy przyszedł do niego ze skargą dotyczącą bicia więźniów, a on sam z kolei zwrócił się do płk. Czesława Dudy z MSW w Warszawie, próbując interweniować. We- dług Rynia, Duda poszedł do Mozgawy, który obiecał wydać rozkaz za- przestania bicia. Zeznanie to było szczegółnie ważne, ponieważ Rynio wy- raźnie stwierdził, że Rojewski kierował dochodzeniem prowadzonym w Radomiu. Eugeniusz Jędrzejewski, który w czasie protestu pełnił funk- cję wicewojewody, twierdził, że dobrze pamięta, jak rozmawiał z prokura- torem Iglikowskim na temat dziejących się nadużyć, ale sam niewiele mógł w tej sprawie zrobić, "bo taki był system"5°. Tajemniczy płk Duda był jednym z wielu funkcjonariuszy aparatu bez- pieczeństwa w Radomiu, którzy tego dnia nie stawiali pytania o rolę rządu w Warszawie w wyborze sposobu stłumienia protestu. Kania, który w Biu- rze Politycznym odpowiadał za kwestie bezpieczeństwa, twierdził podczas procesu radomskiego w 1999 r., że nie wiedział nawet, kto rozkazał użyć siły do stłumienia protestu radomskiego, ale był przekonany, że wszystkim kierowało MSW. Jednak według Tadeusza Kwiatkowskiego, dyrektora Biura Śledczego MSW, to komendant MO w Radomiu, przynajmniej teo- retycznie, odpowiadał za sposób radzenia sobie z protestem' . Podczas procesu nigdy tak naprawdę nie podjęto próby określenia, w jakim stopniu Gierek lub Jaroszewicz mogli być zamieszani w wydanie rozkazu brutalnego stłumienia protestu lub bicia zatrzymanych. Nie przed- stawiono żadnych bezpośrednich dowodów, które wskazywałyby, że pierw- szy sekretarz lub premier wydawali rozkazy dotyczące środków represyj- nych użytych do tłumienia protestu. Prokuratura miała bezpośredni dostęp do archiwalnych stenogramów z posiedzeń Biura Politycznego, które odby- wały się przed i po proteście, lecz, co dziwne, temat ten nigdy nie został poruszony . °`' SOR, II K 1918/99, t. 15, Protokół przesłuchania świadka Jerzego Rynia, 10 II 1999 r., s. 2819-2822. '° SOR, II K 1918/99, t. 13, Protokół przesłuchania świadka Eugeniusza Jędrzejewskiego, 5 III 1998 r., s. 2448. SOR, II K 1918/99, t. 15, Protokół przesłuchania świadka Stanisława Kani, 19 I 1999 r., s. 2865. g `= ibidem, Protokół przesłuchania świadka Tadeusza Kwiatkowskiego, 12 III 1999 r., s. 2756-2757. " SOR, II K 1918/99, t. 8, Protokół oględzin dokumentu (Archiwum Akt Nowych w Warsza- wie, 1792, t. 4), Radom 1997, s. 1395-1398. 36 Istnieje wszakże wiele poszlak wskazujących, że zarówno Gierek, jak i Jaroszewicz byli zdecydowani, iż należy ukarać Radom za ten protest. W dzień po wypadkach rozzłoszczony I sekretarz przeprowadził rozmowę telefoniczną z Prokopiakiem, w której niedwuznacznie wyraził swoje obu- rzenie, a później podczas konferencji telefonicznej, która była nagrywana, jasno stwierdził, że miasto musi zapłacić za pokrzyżowanie planów wpro- wadzenia podwyżki cen. Tejchma w swoich wspomnieniach pisze o spo- tkaniu 28 czerwca z Jaroszewiczem, który mówił o "planie ofensywy" prze- ciwko Radomiowi, zaś Mieczysław Rakowski w swoim dzienniku politycznym przytacza plotki, że Gierek i Jaroszewicz dali swoją zgodę na bicie ludzi po stłumieniu protestu . Nietrudno wyobrazić sobie, że dla człowieka pokroju Mozgawy oznaczało to zielone światło dla brutalnego rozprawienia się z uczestnikami protestu. W dochodzeniu ujawniono również zaskakującą liczbę dowodów wyraź- nie wskazujących, że Prokopiak i Maćkowski wpływali na wyroki kolegium z naruszeniem obowiązującego prawa. Głowacka zeznała, że gdy Maćkow- ski dowiedział się o wypuszczeniu wielu zatrzymanych, wezwał do swojego gabinetu cały skład kolegium, "uderzył pięścią w stół i powiedział: »Mają być tylko kary aresztu i to w górnych granicach. Jeżeli komuś się to nie po- doba, może nie orzekać i wyjść, tylko że nie będzie miał pracy w Radomiu, [podobnie jak] jego dzieci« 56. Zeznania te potwierdziło dwóch innych członków składu orzekającego, Bogdan Bukalski i Andrzej Derfla. Obaj twierdzili, że Mozgawa był na spotkaniu u Maćkowskiego, a potem wezwa- no Derfla do gabinetu Prokopiaka, gdzie ponownie usłyszał on instrukcje dotyczące wydawania surowszych wyroków' . Zdzisławowi Pająkowi, który był funkcjonariuszem SB i w 1976 r. należał do zespołu podejmującego de- cyzje, czy zatrzymanych stawiać przed kolegium, czy też przed sądem, sam Rojewski powiedział, że wszyscy aresztowani zostaną skazani . '° J. Prokopiak, op. cit., s. 59; Radom 1976. Miasto z wyrokiem, s. 41, 51. s` J. Tejchma, Kulisy dymisji... , s. 214, i M.F Rakowski, Dzienniki polityczne 1976-1978, War- szawa 2000 , s. 151; należy zauważyć, że obydwa te dzienniki ukazały się dopiero po 1989 r. oraz że Tejchma i Rakowski nie byli zainteresowani w przedstawianiu okresu Gierka w do- brym świetle. s° SOR, II K 1918/99, t. 14, Protokół przesłuchania świadka Alicji Stanisławy Głowackiej, 8 IV 1998 r., s. 2556. ' ibidem, Protokół przesłuchania świadka Bogdana Bukalskiego, 9 XII 1998 r., s. 2690; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Ludomira Andrzeja Derfli 11 XII 1998 r., s. 2699-2700. ' SOR, II K 1918/99, t. 15, Protokół przesłuchania świadka Zdzisława Pająka, s. 2740. 37 Istnieją pewne dowody, że sposób traktowania aresztowanych określo- no na jeszcze wyższym szczeblu, według bowiem Pająka, płk Duda powie- dział mu, że "jest polecenie partyjne, że te osoby muszą siedzieć, a po pół roku zostaną zwolnione, bo będzie amnestia"59. W rezultacie wiele osób było kilkakrotnie aresztowanych i zwalnianych, za każdym razem dostając coraz cięższe wyroki. W przypadku synów Stanisława Jezierskiego, kierow- nika Wydziału Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Wojewódzkiego w Ra- domiu, zostali oni najpierw zwolnieni po zatrzymaniu, a następnie ponow- nie aresztowani. Po nałożeniu na nich grzywny i wypuszczeniu na wolność, wkrótce kolejny raz zostali zatrzymani i osadzeni w więzieniu °. Oprócz aresztowań i procesów, w ciągu kilku tygodni po proteście nastą- piła seria dyscyplinarnych zwolnień z pracy osób, które podejrzewano o udział w zajściach - w okresie od 30 czerwca do trzeciego kwartału 1976 r. zwolniono około 300-400 osób. Zeznając przed sądem, Prokopiak bezpo- średnio obwiniał Andrzeja Szozdę (ówczesnego ministra energetyki), które- go Jaroszewicz przysłał z zadaniem zbadania protestu, twierdząc, że to on odpowiada za masowe zwolnienia i groźby odcięcia miasta od przyszłych in- westycji. Prokopiak mówił, że zadzwonił do Jaroszewicza ze skargą na dzia- łania komisji rządowej i dwa dni później Szozda został odwołany i nie wrócił już do Radomia. Raport przygotowany dla rządu przez komisję, której prze- wodniczył Szozda, pełen był obraźliwych sformułowań w stosunku do miasta i jego mieszkańców, jednak - co interesujące - minister nie uczestniczył w żadnym ze spotkań funkcjonariuszy PZPR wysokiego szczebla w Rado- miu, trudno zatem uwierzyć, że to on stał za represyjnymi zwolnieniami. Natomiast Dariusz Przywieczerski, inspektor wydziału organizacyjnego Ko- mitetu Centrałnego, nie tylko był w Radomiu w dniu protestu, ale również uczestniczył niemal we wszystkich spotkaniach wysokiego szczebla sekretariatu i egzekutywyw okresie od 25 czerwca do 7lipca, chociaż w protokołach spotkań nie odnotowano jego aktywnego udziału. Jednak to właśnie Przywieczerski pu- blicznie straszył przez radiowęzeł robotników w zakładach Waltera 30 czerwca 1976 r., że uczestniczący w czerwcowym proteście robotniczym mogą spodzie- 5`' Ibidem. fi0 I SOR, II K 1918/99, t. 13, Protokół przesłuchania świadka Ireny Marii Kaniewskiej, 23 VI 1997 r., s. 2429. °, Ibidem, Protokół przesłuchania świadka Janusza Prokopiaka, 24 Vl 1996 r., s. 2407; SOR, II K 1918/99, t. 14, Protokół przesłuchania świadka Bogdana Prusa, 27 X 1998 r., s. 2640. I 38 wać się zwolnienia z pracy. I to on również kierował procesem weryfikacji członków PZPR, w wyniku którego podjęto postępowanie dyscyplinarne wobec osób, którym udowodniono uczestniczenie w proteście. Przywieczerski nigdy nie odpowiedział za rolę, jaką odegrał w represjach po proteście radomskim. Nigdy do końca nie wyjaśniono, co stało się ze zmarłymi po proteście Janem Brożyną i księdzem Romanem Kotlarzem, włączonymi w powstałe później narracje dotyczące protestu czerwcowego. Jan Brożyna zmarł w szpitalu 30 czerwca 1976 r. w wyniku wielu poważnych obrażeń, w tym pęknięcia czaszki i uszkodzenia mózgu. Do szpitala przewieziono go z celi zatrzymań dla osób nietrzeźwych, gdzie leżał od godziny 2.00 w no- cy. Uważa się, że został pobity przez milicję w wyniku bardziej restrykcyj- nych środków bezpieczeństwa wprowadzonych po proteście. Kiedy świa- dek Wiesława Skórkiewicz zeznała, że widziała, jak milicjanci bili Brożynę, razem z dwiema innymi osobami, Romanem Piaseckim i Stani- sławem Nowakowskim, została aresztowana i oskarżona o zabójstwo. Po kilku tygodniach przetrzymywania w odosobnieniu wszyscy troje przyzna- li się do zarzucanych im czynów, twierdząc, że wyrzucili ofiarę przez okno w trakcie pijackiej awantury. Nowakowskiego w końcu zwolniono, ale Skórkiewicz i Piasecki pozostali w więzieniu. Skórkiewicz skazano na pięć lat, a Piaseckiego na osiem lat, mimo że ten ostatni później odwołał swo- je zeznania. Po 1989 r. podejmowano kilka nieudanych prób wznowienia sprawy, ale wszystkie one zostały zignorowane przez prokuraturę. Większe, symboliczne znaczenie dla kształtowanych później narracji miała - wciąż oficjalnie niewyjaśniona - śmierć księdza Kotlarza, który zmarł 18 sierpnia 1976 r. w szpitalu w Krychnowicach63. Kotlarz był księ- dzem w małej wsi Pelagów pod Radomiem i przez przypadek przebywał w mieście, kiedy rozpocząłsię protest. Po wydarzeniach wyrażał swoje po- parcie dla protestu na tyle dobitnie, że Wojewódzki Wydział ds. Wyznań wysłał list ze skargą do kurii diecezji sandomierskiej i Episkopatu w War- szawie. Zgodnie z zeznaniami świadków pod koniec czerwca i na początku lipca Kotlarza wielokrotnie atakowano na jego plebanii. Lekarz dokonują- cy obdukcji w momencie śmierci księdza nie wspomniał, jakoby nastąpiła ona w wyniku obrażeń od pobicia. Jednak w 1998 r., po wielu nieudanych próbach ponownego otwarcia sprawy, czterech uczniów z liceum im. Ko- , APR, Sekr. 12, Notatka nr 51, 1 VII 1976 r., s. 2. e S. Kowalik, J. Sakowicz, Ksiądz Roman Kotlarz Życie i działalność 1928-1976, Radom 2000. 39 chanowskiego w Radomiu, przygotowując pracę na temat śmierci księdza Kotlarza, przeprowadziło rozmowę z byłym funkcjonariuszem SB, który potwierdził, że ksiądz zmarł w wyniku pobicia przez funkcjonariusza Wy- działu IV. Sprawa pozostaje jednak nadal zamknięta. Być może jeszcze większe znaczenie dla narracji o radomskim proteście ma zbiorowa uraza wielu mieszkańców miasta, związana z sankcjami ekono- micznymi zastosowanymi przez władze po proteście, polegającymi na wstrzy- maniu inwestycji w latach 1976-1980, co skazało miasto na chroniczne braki dóbr konsumpcyjnych i niedorozwój w zakresie budownictwa mieszkaniowe- go i infrastruktury. Po utworzeniu "Solidarności" w Radomiu jej kierownic- two stale podkreślało, że w rewanżu za protest ograniczano przydzielane mia- stu środki. Podobnie jak w przypadku innych działań podjętych przeciwko mieszkańcom Radomia po strajkach, trudno odnaleźć dowody na to, że wła- dze wydały jakiś bezpośredni nakaz ukarania miasta za pomocą środków eko- nomicznych. W rzeczywistości prawie rok po proteście radomskim, 26 czerw- ca 1977 r., rząd przyjąłdecyzję nr 23, która miała pomóc w rozwiązaniu problemów ekonomicznych leżących u podstaw protestu i zapewnić finanso- wanie dla szeregu dużych projektów - budowy większej liczby mieszkań, no- wego szpitala, hotelu i, co znamienne, nowej Komendy Wojewódzkiej MO. Należy pamiętać, że to właśnie w latach 1976-1980 zaczęły być odczu- walne katastrofalne skutki polityki Gierka, który starał się rozruszać gospo- darkę za pomocą ogromnych kredytów z Zachodu. W całym kraju pojawiły się niedobory i problemy. Być może zatem trudności Radomia były tylko odbiciem zjawiska występującego w całym kraju. Na posiedzeniach sekretariatu i komitetu wykonawczego PZPR brak było w okresie 1976-1980 jakichkolwiek bezpośrednich wzmianek o sankcjach ekonomicznych wobec miasta. W swoim opisie z czasów sprawowania funkcji I sekretarz Prokopiak zauważa, że bezpośrednio po protestach radomskich spotykał się z pewny- mi groźbami takich działań, ale że już w kwietniu następnego roku wicepre- mier Tadeusz Pyka zapewnił go, iż nie będzie żadnych ograniczeń dostaw towarów konsumpcyjnych do Radomia. Prokopiak przyznaje jednak, że występowały ciągłe problemy z realizacją obietnic składanych przez władze ''° W Duda, Między nim a Bogiem, "Życie", 24 VI 1998, s. 10; wersja ta znalazła potwierdze- nie w rozmowie z byłym milicjantem, który podał nazwisko człowieka odpowiedzialnego za atak i powiedział, że sprawa ta była powszechnie wiadoma wśród pracowników SB w Rado- miu (Relacja Stanisława Rzeszewskiego...). `" J. Prokopiak, op. cit., s. 82. centrałne, a dotyczących różnych propozycji i planów gospodarczych dla miasta. Stanisław Leśniak, który pracował w miejskim wydziale planowania i dostarczał materiały dla strony rządowej podczas negocjacji z "Solidarno- ścią" w 1981 r., jest przekonany, że brak jest przekonujących dowodów na to, iż miasto było w tym okresie dyskryminowane pod względem środków inwestycyjnych. Dane statystyczne PRL dotyczące środków inwestycyjnych przekazywanych na rzecz województwa radomskiego w latach 1976-1981 nie wskazują na gorsze traktowanie go w porównaniu z innymi wojewódz- twami o podobnej wielkości. Dziesięć innych województw o podobnej popu- lacji otrzymywało średnio 10 tys. zł na mieszkańca i odnośne wskaźniki do- tyczące Radomia nie odbiegały od tej średniej. Kolejnym możliwym powodem wrażenia, że Radom jest dyskryminowany, mogła być wielkość in- westycji realizowanych w sąsiednim województwie kieleckim, gdzie średnia kwota inwestycji na mieszkańca w latach 1976-1980 wynosiła 17 tys. zł w po- równaniu z 14 tys. zł dla województwa radomskiego. Pomiędzy Kielcami a Radomiem występowały również w tym okresie widoczne różnice w dzie- dzinie budownictwa mieszkaniowego . Istnieją jednak pośrednie świadectwa w różnych relacjach wskazujące, że, planowo bądź nie, w Radomiu występowały w tym okresie szczegółnie dotkliwe braki towarów konsumpcyjnych i niski poziom inwestycji. W swo- im dzienniku Marian Brandys zauważa, że jeszcze w grudniu 1976 r. Radom głodował", a osoby wracające z tego miasta mówiły, iż nie można tam kupić nawet jajek i masła. Także wbrew swojemu ogółnemu opisowi sytu- acji ekonomicznej w mieście, Prokopiak w raporcie przygotowanym na VI Plenum PZPR jesienią 1980 r. wielokrotnie określa miasto jako "ogro- dzone drutem kolczastym" i odcięte od inwestycji °. Kania tak zmartwił się tym konkretnym zarzutem, że wypowiedź Prokopiaka przywoływał jeszcze w grudniu 1980 r. W opracowaniu historycznym opublikowanym w 1986 r. fi`, Relacja stanisława Leśniaka, 12 Iv 200o r., Radom. °' Porównanie z Białymstokiem, Bielsko-Białą, Częstochową, Kielcami, Olsztynem, Opolem, Rzeszowem, Tarnowem, Toruniem i Wałbrzychem, zob. Rocznik Statystyczny Województw 1981, Warszawa 1992, s. 74-75. " Ihidem, s. 74-75, 331-341. ° M. Brandys, Dziennik 1976-1977, Warszawa 1996, s. 35. '° J. Prokopiak, op. cit., s. 166. ' Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a "Solidarność" 1980-1981, red. Z. Włodek, Londyn 1992, s. 201. 40 41 Władysław Góra zauważa na marginesie, że Radom ucierpiał ekonomicznie w wyniku protestu. Jednak w obu tych ostatnich przypadkach autorzy nie uzasadniają swoich twierdzeń, a publikacje te pochodzą z okresu, gdy w in- teresie PZPR leżało przedstawianie epoki Gierka w jak najczarniejszych barwach. Przeciwstawne doświadczenia z tamtego okresu oraz ich polityczne im- plikacje stanowiły pożywkę dla konkurencyjnych przekazów tworzonych później w celu wyjaśnienia wydarzeń radomskich i nadania im symbolicz- nego znaczenia. W dalszej części niniejszej pracy postaram się wykazać, że większym powodzeniem cieszyły się te narracje, które w pewien sposób opierały się na doświadczeniach i odczuciach miejscowej społeczności, a nawet były wobec niej pochlebne. " W Góra, Polska Ludowa 1944-1984. Zarys dziejów politycznych, Lublin 1986, s. 599. 2 UKRYTA NARRACJA PROTESTU Pierwszą narrację na temat protestu z 25 czerwca stworzyli sami jego uczestnicy poprzez szereg symbolicznych aktów nadających znaczenie ich demonstracji. Słownik symboliczny, jakiego używali, opierał się na tradycji oporu tworzącej kontekst, w którym zdarzenia radomskie nabierały spe- cjalnego znaczenia. Aktywne odrzucenie systemu przez tak dużą grupę ro- botników z Radomia oraz stworzenie wzniosłego przekazu, który łączył te wydarzenia z wcześniejszymi tradycjami opozycji, jawnie groziły podważe- niem podstaw legitymacji PRL. Istnienie takiej narracji jest znamiennym dowodem zdolności ludzi żyjących nawet w najbardziej represyjnych syste- mach do kształtowania wizji rzeczywistości niezależnej od tej skonstruowa- nej przez panujący reżim, zwłaszcza gdy obraz przeszłości znajduje po- twierdzenie w bezpośrednich doświadczeniach społeczności. Chociaż sam protest mógł być wydarzeniem spontanicznym, to uporządkowany charak- ter symboliki wykorzystywanej przez tłum wskazuje na istnienie wcześniej- szej narracji nieposłuszeństwa, która powstała w wyniku trwającego sto pięćdziesiąt lat oporu Polaków przeciwko opresyjnym reżimom i okupacji. Ta ukryta narracja, dotycząca swego rodzaju biernego oporu, zasilała ro- snące niezadowolenie z panującego systemu, by w końcu ponownie ujaw- nić się w latach 1980-1981. Obecność takiej pamięci zbiorowej w Radomiu nie jest zjawiskiem wy- jątkowym, jak bowiem przekonywał James Scott, w pewnym stopniu wy- stępuje ona w każdym hegemonicznym lub autorytarnym ustroju. Stanowi ona próbę wyjaśnienia teraźniejszości i stworzenia nadziei, iż przyszłość może być lepsza. Niezależnie od tego, czy uznamy ją za przykład opisywa- nej przez Edwarda Palmera Thompsona "ekonomii morałnej", opartej na niepisanej tradycji gwarancji minimalnego poziomu życia dla uciśnionych, czy też - jak chce Samuel Popkin - za zwykłe uzasadnienie dla wyracho- wanej obrony interesów klas uciemiężonych, stanowi ona złożoną metodę 42 43 porządkowania świata i tworzenia perspektywy nadziei jako podstawy dla zbiorowego oporut. Fakt, iż narracja ta była tłumiona i w przeważającej mierze niepisana, znacznie utrudnia jej analizę, ponieważ tradycyjne źródla są dość ubogie, zwłaszcza w oficjalnych publikacjach. Jej korzeni można doszukiwać się we wcześniejszej historii Radomia, a zwłaszcza w długiej tradycji oporu prze- ciwko zaborcom i niemieckiej okupacji w czasach drugiej wojny światowej. Śladów pamięci oporu, jaka ukształtowała się w wyniku czerwcowego pro- testu, należy szukać w przekazach ustnych oraz w nielicznych wypadkach, kiedy przedostawała się do mediów oficjalnych. Co dosyć zaskakujące, istotnym źródłem świadectw jej istnienia są archiwa regionalnych struktur PZPR w Radomiu, które zawierają setki fotografii dokumentujących kar- nawałową atmosferę protestu, a także symboliczne gesty tłumu. (Jest to pocieszający dowód na to, że niezależnie od wysiłków władz zmierzających do ukrycia lub wypaczenia przeszłości, nigdy nie są one w stanie wymazać lub usunąć wszystkich świadectw.) Chociaż wydarzenia radomskie często opisywano jako spontaniczne, zaś ich uczestników jako ludzi, których przede wszystkim interesowała cena kiełbasy - co miało potwierdzać prawdziwość twierdzenia Marksa do- tyczącego "fałszywej świadomości" mas - takie ujęcie nie bierze pod uwa- gę faktu, iż już wcześniej istniała pewna tradycja opozycji, która została rozwinięta w spójną, acz niepisaną narrację, zapewniającą uczestnikom protestu perspektywę sensu przydającą wagi ich zbiorowemu działaniu. Jak zauważa Scott, pod powierzchnią każdego spontanicznego protestu kryć się może w rzeczywistości cały świat symboli . Można wskazać wiele różnych elementów, które mogłyby zapewnić uczestnikom protestu, a zresztą i pozostałym mieszkańcom Radomia, symboliczny kontekst dla ich działań. Chociaż PZPR wcześniej przez trzydzieści lat rozwijała symboliczną infrastrukturę, która miała wzmoc- nić wizerunek Radomia jako czerwonego bastionu, społeczność miasta miała do dyspozycji również inne zasoby pamięci oparte na religijnej i pa- triotycznej historii miasta oraz bliższego w czasie oporu wobec hegemo- Patrz zwłaszcza rozdziały V i VI w E.P Thompson, Customs in Common, New York 1991, s. 185-351 oraz S. Popkin, The Rational Peasan: The Politicał Economy of Rurał Society in Vietnam, Berkeley 1979. = J. Scott, op. cit., s. 215. nii PZPR. Ten konkurencyjny zasób symboli zawierał w szczegółności biografie sławnych ludzi, których życie stanowiło spójny przykład oddol- nego oporu. Jednym z takich możliwych źródeł była zbiorowa pamięć tradycji oporu przeciwko panowaniu rosyjskiemu, uosobiona w miejscowym bohaterze i przywódcy partyzanckim, który zginął w czasie powstania styczniowego, Dionizym Czachowskim. Pomimo ciągłych dążeń kolejnych reżimów re- presyjnych do usunięcia w cień tego bohatera, pamięć o nim trwała. W XIX w. Rosjanie schwytali go i stracili, a następnie usiłowali ukryć jego ciało, ale jego szczątki odnaleziono i należycie pochowano. Podczas nie- mieckiej okupacji Polski w 1940 r. zniszczono pomnik wystawiony ku jego pamięci, jednak pozostałości monumentu odnaleziono na wysypisku i przy- wieziono z powrotem do Radomia. W 1963 r., w stulecie powstania stycz- niowego, przy ulicy Malczewskiego wzniesiono nowy pomnik - symbol nie- słabnącego znaczenia postaci Czachowskiego dla pamięci zbiorowej miasta. Na przykład Jan Rejczak, wiceprzewodniczący radomskiej "Soli- darności" w latach 1980-1981, a później jej przedstawiciel w Sejmie, roz- począł opowieść o działalności opozycyjnej za rządów komunistycznych od historii udziału swojej rodziny w powstaniu styczniowym. Powiedział, że je- den z jego przodków znał Czachowskiego, i dodał: "Oni ustawiają całe po- kolenia. I myśmy się nie zgadzali na ten system"3. Kolejną ważną postacią, uosabiającą zbiorową pamięć walk Polaków o niepodłegłość, był "czerwony przywódca" Radomia, Józef Grzeczna- rowski. Był to garbarz, który wstąpił do Organizacji Bojowej Polskiej Par- tii Socjalistycznej Józefa Piłsudskiego i w 1907 r. został aresztowany po próbie zamachu na członka miejscowej policji carskiej podczas niepoko- jów po rewolucji 1905 r. Po powrocie z zesłania na Syberii Grzecznarow- ski sprawował w Radomiu szereg kierowniczych funkcji. Wbrew twierdze- niom władz komunistycznych, to właśnie on przyczynił się w dużej mierze do rozwoju gospodarczego miasta po zakończeniu pierwszej wojny świa- towej i odrodzeniu państwa polskiego, odgrywając zasadniczą rolę w roz- woju budownictwa komunalnego dla robotników i bezrobotnych, wspiera- jąc rozwój miejskiego systemu wodociągów i kanalizacji, podejmując działania w celu ściągnięcia do miasta państwowego przemysłu tytoniowe- go, jak również filii szwedzkiego producenta telefonów Ericsson i czeskiej e Relacja Jana Rejczaka, 28 X 2000 r., Radom. 44 45 firmy obuwniczej Bata. Pod jego przywództwem radomska PPS odznacza- ła się centrową orientacją, przeciwstawiając się próbom sprzymierzenia partii z Piłsudskim po zamachu majowym w 1926 r., a także późniejszym próbom nawiązania współpracy z komunistami. Dowodem uznania dla umiarkowanej polityki kierownictwa miasta było wybranie Radomia na miejsce XXIV Kongresu PPS w styczniu 1937 r., na którym partia ta pod- jęła decyzję o nieprzyłączeniu się do polskich komunistów w ramach Fron- tu Ludowego. Po powrocie do Radomia z niemieckiego obozu koncentracyjnego, gdzie przebywał w czasie wojny, Grzecznarowski stanąłwobec dylematu, czy pozostać lojalnym wobec polskiego rządu londyńskiego, czy też uznać kontrolowany przez komunistów rząd lubelski. Wraz z kilkoma innymi działaczami PPS usiłował stworzyć nową partię, PPS-D (Demokratyczną Polską Partię Socjalistyczną). Kiedy odmówiono oficjalnego jej uznania, Grzecznarowski zdecydował się na współpracę z komunistami. Jednak -jak było w wypadku wielu ludzi, którzy usiłowali działać z komunistami - na przeszkodzie stanęła jego przeszłość. W 1948 r., gdy powiedziano mu o planach wytoczenia mu procesu w Radomiu, wyjechał do Nowej Huty pod Krakowem, wybierając anonimowość wśród budowniczych realizowa- nego tam ogromnego projektu inwestycyjnego. Po rehabilitacji w 1956 r. Grzecznarowski wrócił do Radomia i został tamtejszym posłem na Sejm. Pracował również nad rozwojem budownictwa komunalnego. Choć wielu przedstawicieli późniejszej opozycji nie mogło mu wybaczyć współpracy z władzami, jego wieloletnie zasługi dla sprawy niepodłegłości i dla społeczności Radomia sprawiły, że stał się powszechnie cenioną postacią, w zdecydowanym przeciwieństwie do radomskich działa- czy PZPR. Dziwny zbieg okoliczności sprawił, że zmarł 7 kwietnia 1976 r. w wieku 92 lat, zaledwie na dwa miesiące przed wybuchem radomskiego protestu. Chociaż kontrolowana przez państwo prasa ledwie wspomniała o jego śmierci, na pogrzeb przybyły tysiące osób, z których wiele zawdzię- czało temu oddanemu działaczowi pracę i dach nad głową. Można jedynie snuć domysły, jaki wpływ mógł mieć na reakcję mieszkańców Radomia z po- wodu ogłoszenia przez władze drastycznej podwyżki cen na towary kon- sumpcyjne widok takiej rzeszy ludzi zgromadzonych, aby oddać hołd czło- wiekowi, który nigdy nie udzielił pełnego poparcia systemowi. ° Radom, dzieje miasta w XIX i XX w, red. S. Witkowski, Warszawa 1985, s. 197. Obok wielu działaczy dawnej PPS przeżywających dylematy i zawody w nowej powojennej rzeczywistości, byli również tacy, którzy bardziej ak- tywnie zwalczali narzucone rządy komunistyczne w Polsce. Lesiste tereny regionu radomskiego i kieleckiego, z rozrzuconymi gdzieniegdzie wioska- mi, stanowiły naturałne schronienie dla grup partyzanckich powstałych w okresie niemieckiej okupacji, takich jak najliczniejsza i najlepiej zorgani- zowana Armia Krajowa czy bardziej radykalne prawicowe Narodowe Zjed- noczenie Wojskowe (NZW). Wielu ich członków nie złożyło broni po za- kończeniu wojny i kontynuowało walkę z polskimi komunistami i sowieckimi siłami bezpieczeństwa. Jeszcze przed zakończeniem wojny region radomski był miejscem wielu starć pomiędzy oddziałami partyzanckimi komunistycznej Gwardii Ludo- wej a częścią prawicowych Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ)'. Po zakończe- niu wojny wiele oderwanych grup AK i NZW prowadziło dalszą walkę z pol- skimi komunistami i ich sowieckimi mocodawcami. Jedną z najbardziej spektakularnych akcji był atak na więzienie w centrum Radomia, zorgani- zowany 9 września 1945 r. przez oddział partyzancki organizacji Wolność i Niezawisłość (WiN) pod dowództwem Stefana Bembińskiego "Harnasia", w celu uwolnienia przetrzymywanych przez władze komunistyczne towarzy- szy broni. Ostatnim partyzantem antykomunistycznym w regionie radom- skim był Aleksander Młyński "Drągal", który został schwytany przez siły bezpieczeństwa dopiero w sierpniu 1950 r.! Choć niezwykle trudno byłoby wymiernie określić wpływ zbrojnego oporu na pamięć zbiorową mieszkańców miasta, PZPR bardzo poważnie traktowała tę działalność. W ramach przygotowań do wprowadzenia pod- wyżki cen w aparacie bezpieczeństwa opracowano raport dotyczący tych osób w Radomiu, które mogą sprawiać kłopoty i stanąć na czele ewentual- nych protestów -w większości byli to ludzie z jakąś przeszłością partyzanc- ką, w tym dwudziestu pięciu byłych żołnierzy Armii Krajowej, jeden z WiN, pięciu z NZW i dwóch zangażowanych w podziemną grupę studencką Chyba najbardziej dramatycznym incydentem był napad GL, podczas którego zamorddwano wielu prawicowych działaczy w miejscowości Drzewica pod Radomiem 22 1 1943 r., co sprowoKowalo akcję odwetową partyzantów z NSZ. Por. Tajne oblicze GL-AL., t. 2, red. M. Chodakiewicz et al., Warszawa 1997, s. 124-126. " Wyczerpującą historię oporu antykomunistycznego w regionie radomskim i kieleckim zawiera praca: R. Śmietanka-Kruszelnicki, Podziemie poakowskie na Kielecczy źnie w latach 1945-1948, Kraków 2002. 46 47 "Biały Orzech". Być może najlepszym przykładem trwania pamięci o zbroj- nym oporze jest Maria Bartula, lokalna legenda radomska, która w latach 1946-1950 jako nastolatka pracowała w podziemnej drukarni NSZ, a póź- niej wstąpiła do WiN. Chociaż mieszka poza Radomiem i nie brała udzia- łu w proteście, aktywnie uczestniczyła w tworzeniu radomskiej "Solidarno- ści" i pracuje w związku do dziś . Należy również wspomnieć, że podczas pierwszych na poły wolnych wyborów do Sejmu w 1989 r. wszyscy trzej główni kandydaci strony opozycyjnej byli weteranami zbrojnego oporu. Na ogół jednak do partyzantki należał niewielki odsetek populacji, któ- ra w większości miała świadomość niemożliwości otwartej walki z nowym reżimem. Znacznie lepszym sprawdzianem stosunku całego społeczeństwa do nowego porządku były wyniki referendum przeprowadzonego w 1946 r. Komuniści zorganizowali je dla uzyskania poparcia dla nowego ustroju, przedstawiając trzy pytania. Pierwsze dotyczyło likwidacji Senatu, drugie nacjonalizacji gospodarki, a trzecie przyłączenia byłych niemieckich teryto- riów na zachodzie. Reżim komunistyczny oczekiwał od społeczeństwa trzy- krotnej odpowiedzi "tak" na te propozycje, prowadząc w tym celu inten- sywną kampanię propagandową. Już oficjalne wyniki referendum, które zostały w sposób oczywisty sfałszowane, wskazywały na umiarkowany entu- zjazm mieszkańców Radomia dla proponowanych zmian, natomiast rze- czywiste wyniki jeszcze wyraźniej ukazywały ich stosunek do nowych władz - poniżej 30 proc. głosowało za pierwszymi dwiema propozycjami, a tylko około 50 proc. za trzecią propozycją, którą uważano za zdecydowanie naj- bardziej popularną z wszystkich trzech. Kiedy znane stały się rzeczywiste wyniki referendum, Ministerstwo Infor- macji i Propagandy wysłało do Radomia swoich funkcjonariuszy, aby spraw- dzić przyczyny takiego negatywnego nastawienia. W przygotowanym rapor- cie wyraźnie pobrzmiewało rozczarowanie, a jego autor żalił się: "Dlaczego najbardziej robotnicze dzielnice Radomia np. głosowały w wielu wypadkach trzykrotnie na »nie«? Dlaczego Żydzi radomscy głosowali na »nie«?""!. Zda- ' SOR, II K I.918%99, t. 7, Wykaz osób pozostających w zainteresowaniu Wydziału III, s. 164fi. Zbiory prywatne autora, życiorys Marii Bartuli. S. Piątkowski, Referendum 1946 r. w Radomiu, powiatach i kozienickim. Sympozjum w Radomiu poświęcone 50 rocznicy referendum 1946 r., "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Na- ukowego" 1996, t. 31 s. 8. ° Wyciąg ze .sprawozdania inspektora ministerstwa z podróży służbowej do Kielc na okres głosowania ludowego w: Pierwsza próba indoktrynacji, red. A. Krawczyk, Warszawa 1994, s. 90-91. niem autora raportu, stało się tak dlatego, że "dawny proletariacki Radom przeżywa »krakowską« chorobę" (nadmierny wpływ Kościoła katolickiego i przedwojennych tradycji konserwatywnych). W raporcie winę zrzucano również na PPS, która "zbyt »wyinteligentniała« i odsunęła się od mas". Jeszcze ważniejsza dla genezy wybuchu w Radomiu była kształtująca się tradycja protestu przeciwko PRL, która obejmowała precedensowe sytu- acje, w których społeczeństwo poprzez demonstracje uliczne potrafiło zmusić władze do cofnięcia niepopularnych decyzji, począwszy od prote- stów poznańskich z 1956 r., po późniejsze wydarzenia na Wybrzeżu zimą 1970 r. Pamięć o nich mogła być przekazywana jedynie ustnie, ponieważ kontrolowana przez państwo prasa tylko wyrywkowo informowała o takich wydarzeniach, ich sprawstwo przypisując zwykle szpiegom, prowokatorom lub chuliganom. Jedna z działaczek radomskiej "Solidarności" pamiętała, jak jako młodą dziewczynę zabrano ją na Międzynarodowe Targi Poznań- skie w 1956 r., kiedy wybuchły w tym mieście protesty, i uświadomiła sobie, że "coś jest nie tak w kraju". I dodała, "Później przyszedł 1970 r. ... więc już ludzie wiedzieli" . Trudno również przecenić zasługi Kościoła katolickiego w podtrzyma- niu i wzmocnieniu tej ukrytej narracji o przeszłości, zwłaszcza w prowin- cjonalnym mieście takim jak Radom, gdzie wciąż ma on niemal niepodwa- żalny autorytet wśród wiernych. Księgowa pracująca w zakładach "Łucznik" pamięta, że gdy szef zapytał ją, czy nie chciałaby wstąpić do PZPR, za- śmiała się i powiedziała, iż nie ma na to czasu, ale prawdziwym powodem było jej katolickie wychowanie. "Nie przystąpiłabym do partii. Nie tak zo- stałam wychowana"". Pomimo wysiłków werbowania lub umieszczania agentów wśród duchowieństwa, państwo nie było w stanie powstrzymać większości kapłanów przed kultywowaniem pamięci o przeszłości w kaza- niach, czego przykładem była odwaga cywilna księdza Kotlarza. Budynki i tereny kościelne stwarzały również nienaruszalną przestrzeń, która była w dużym stopniu niezależna od reżimu. Umieszczone tam tablice i mogi- ły dawnych bohaterów licznych polskich powstań stanowiły milczące świa- dectwo przeszłości. 1 Zob. Robotnicze losy, t. 1-2, oprac. i red. A. Szafran-Bartoszek., Poznań, 1996. Ten zbiór ponad 500 biografii przedstawicieli klasy robotniczej spisanych w latach 1981 i 1982 wskazuje, że ludzie wiedzieli o protestach pomimo dążeń reżimu do ich ukrycia. = Relacja Maryli Bienkiewicz, 3 I 2000 r., Radom. ' Relacja Teresy P, 4 III 1.996 r., Radom. 48 49 Przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że przed wybuchem protestu 1976 r. Radom był bastionem antykomunizmu. Poza drobnymi niepoko- jami w 1968 r., które chyba miały niewiele współnego z protestami stu- denckimi, jakie trwały wówczas w całym kraju, w Radomiu nie było oznak istnienia tego rodzaju oporu, jaki wzbudziła podwyżka cen. W kraju cał- kowicie zdominowanym partyjnym monopolem władzy większość ludzi przystosowała się do rzeczywistości stworzonej przez reżim. Witold Król, w latach 1983-1989 przewodniczący radomskiej "Solidarności" , sam był wcześniej członkiem PZPR - przystąpił do niej w 1970 r. "To znaczy, ja wiedziałem, że jest obłuda, że kłamstwo i tak dalej - mówił. - Ale ja chciałem robić coś więcej niż pracować". Partia dała mu szansę dalszej edukacji i przeniesienia się ze wsi do Radomia, gdzie dostał pracę w za- kładach "Łucznik". Z kolei inna działaczka "Solidarności" wyjaśniała, że wstąpiła do PZPR, aby być aktywną politycznie, bo nie było specjalnie innego wyboru. Podobnie jak reszta obywateli, osoby te stawały przed sytuacją nie do pozazdroszczenia, zmuszającą do życia w pozornej akcep- tacji systemu, który kontrolował całość życia politycznego, gospodarcze- go i społecznego. Nawet najbardziej niezorganizowane tłumy potrafią nadać symboliczne znaczenie swoim działaniom, co wskazuje, że także przy braku przywódców kieruje nimi ukryta wizja rzeczywistości, która nadaje spójność ich zacho- waniom podczas gwałtownych wydarzeń. Choć koncepcja karnawału Mi- chaiła Bachtina jest być może nieco nadużywana, zwłaszcza przy opisie wy- darzeń, podczas których występuje nie tylko przemoc symboliczna, ale również duży potencjał przemocy rzeczywistej, to wiele istotnych elemen- tów wskazuje, że uczestnicy protestu radomskiego nie tylko rozumieli na- turę swojego działania, ale również pragnęli związać je z pamięcią zbioro- wą poprzez różnorodne akty symboliczne. Stały się one później podstawą ukształtowania narracji podkreślającej wagę tego dnia. Również Paul Con- nerton przekonywał, że materialne praktyki ceremonii często pomagają wyryć przeszłość w pamięci ich uczestników, co potwierdza siłę, z jaką gwałtowna i publiczna demonstracja oporu mogła ukształtować pamięć zbiorową mieszkańców Radomia'. a Relacja Witolda Króla, 26 VII 1998 r., Radom. ,s Relacja Maryli Bienkiewicz... fi P. Connerton. How Societie.s Remember, Cambridge 1989, s. 38. Najważniejszym aktem symbolicznym był sam protest, zważywszy zwłaszcza na ogromne możliwości rewanżu ze strony państwa. Legitymacja reżimu w dużej mierze opierała się na twierdzeniu PZPR, że jest reprezen- tantką współnych interesów całego narodu - a w szczegółności klasy robot- niczej. Decydując się na wyjście z zakładów pracy na ulice, uczestnicy pro- testu burzyli upowszechniany przez władze obraz społecznej harmonii. Wymowę tego działania wzmacniał dodatkowo fakt, że postanowili oni po- maszerować pod siedzibę PZPR, a nie aparatu państwowego, który przy- najmniej teoretycznie odpowiadał za podwyżkę cen. Wybierając sobie za cel budynek partii, tłum wyraźnie wskazywał, kto ich zdaniem sprawuje władzę i kto odpowiada za kierowanie państwem. Siedziby wojewódzkie PZPR nie były zwykłymi budynkami publicznymi, do których można było wejść, kiedy się chce, lecz stanowiły symbol arbitrałnej władzy państwowej, do którego podchodzono z pewnym respektem i obawą. Maszerując pod ten budynek - nie mówiąc już o wdarciu się do środka - tłum chciał prze- łamać mit wszechwładzy tworzony przez PZPR. W zbiorowej pamięci mieszkańców Radomia marsz na siedzibę partii przypominał procesję lub nawet pochód, z zachowaniem dyscypliny wśród protestujących. Powiewając flagami narodowymi oraz śpiewając pieśni pa- triotyczne i religijne, zgromadzeni przepoili cały protest przekazem poli- tycznym, iż działają w interesie Polski. Wielu świadków tych wydarzeń pod- kreślało spokój tłumu i panującą w nim niemal świąteczną atmosferę, co akcentowała obecność pewnej liczby kobiet, z których część przyszła pod siedzibę PZPR z małymi dziećmi w wózkach' . Zdjęcia robione potajemnie przez milicję ukazują tłum ludzi w różnym wieku, w tym dzieci z lodami w ręku, idące lub wiezione na napędzanych elektrycznie wózkach fabrycz- nych, często powiewające flagami narodowymi. Część komentatorów wskazywała na przemieszanie symboli i pieśni wy- korzystywanych przez uczestników protestu, a niektórzy podkreślali, że wiele osób niosło czerwone flagi i śpiewało pieśni rewolucyjne, takie jak Międzynarodówka' . W związku z tym Michael H. Bernhard uznaje, że wy- korzystanie sprzecznych symboli (patriotycznych i komunistycznych) do- wodzi, iż w 1976 r. brak było konsensusu wśród polskiej klasy robotniczej " Relacje Ryszarda O. i Ryszarda B., 22 III 1996 r., Radom; Relacja Teresy P.. 'R Relacja dwóch .świadków o zajściach w Radomiu, "Kultura" (Paryż) 1976, nr 11, s. 169-176; K. Dubiński, Rewolta radomska. Czerwiec '76 Warszawa 1991, s. 3. 50 51 odnośnie do sposobu artykułowania swoich pretensji do władz. Problem ten został rozwiązany dopiero później dzięki aktywnemu udziałowi inteli- gencji w ruchu pracowniczym'9. Wydaje się to jednak uproszczeniem, moż- na bowiem argumentować, że zgromadzeni dobrze rozumieli, co robią, przywłaszczając sobie wykorzystywane przez państwo symbole równości i sprawiedliwości społecznej po to, aby podkreślić sprzeczności występują- ce w samym wizerunku państwa. Scott zauważył, że powszechne protesty są często trudne do załagodzenia między innymi dlatego, iż "zaczynają od przejęcia ideologicznych punktów odniesienia elity". Innymi słowy, pro- testujący wykorzystali retorykę równości uprawianą przez władze w celu wykazania jej absurdalności oraz podkreślenia własnej determinacji uczy- nienia z niej czegoś więcej niż pustych sloganów. Dla uczestników dramatyczna kulminacja całego zdarzenia nastąpiła przed budynkiem KW PZPR, gdzie protestujący domagali się cofnięcia podwyżki cen. W końcu wyszedł do nich jeden z sekretarzy komitetu, Adamczyk, który powiedział im, aby wrócili do pracy, i że ich postulaty zostaną rozpatrzone. Mamy różne opisy tego, co stało się z Adamczy- kiem, kiedy próbował przemawiać do tłumu, jednak wszystkie one zawie- rają wyraźne symboliczne elementy wyszydzenia władzy i wymierzenia sprawiedliwości. Najbardziej dramatyczną wersję przedstawił emigracyj- ny miesięcznik paryski "Kultura", w którym opublikowano relację świad- ka tych wydarzeń. Opowiadał on, jak wdowa z dzieckiem na ręku - ideal- ny obraz robotniczej Madonny - przeciwstawiła się sekretarzowi, pytając o różnice płac pomiędzy robotnikami a aparatem partyjnym. Kiedy Adamczyk podobno nonszalancko odpowiedział, że jeżeli troszczy się o swoje dziecko, to powinna być w domu, a nie protestować, rozwścieczo- na kobieta zdjęła but i zaczęła nim okładać zaskoczonego aparatczyka. Według tej relacji, na koniec tłum rozebrał Adamczyka do bielizny, a ten uciekł z powrotem do budynku KW Niezależnie od tego, czy rzeczywiście zdarzenie to tak przebiegało, stanowi ono doskonały przykład, jak uczest- nicy tworzyli własną dramatyczną narrację skupioną na pozbawieniu par- tii autorytetu. ° M.H. Bernhard, The Origines of Democration in Poland: Workers, Intcllectuals and Oppositional Politics, 1976-1980, New York 1993, s. 73. =° J. Scott, op. cit., s. 105. = R l dk . . 170. Relacja dwóch świadków.., s Według relacji osób obecnych w budynku KW, Prokopiak opuścił go, nie spełniając żądań ludzi zgromadzonych na dole. Straciwszy cierpliwość, tłum przypuścił szturm na budynek, wykonując przy tym cały szereg aktów sym- bolicznych zapamiętanych przez uczestników. Być może najbardziej sensa- cyjne było opuszczenie czerwonej flagi zawieszonej na dachu budynku, jak gdyby był to zdobyty bastion przeciwnika. Potem wyrzucono przez okna wszystkie przedmioty uważane za symbole luksusowego stylu życia partii, mięso ze służbowej stołówki (które było niemal drugą walutą w Polsce), te- lewizory oraz na koniec - ale co nie najmniej znaczące - długi odcinek czer- wonego dywanu. "Przyczepili czerwony dywan do traktora i ciągnęli go po mieście, a pewien facet robił na nim salta , opowiadał mężczyzna, który był świadkiem tych zdarzeńz. W swojej klasycznej pracy o zachowaniach tłumu Elias Canetti wskazuje, że działania destrukcyjne tłumu stanowią bezpo- średni zamach na wizerunek hierarchii, są aktem zniszczenia widzialnego dystansu oddzielającego rządzących od rządzonych. Mimo że liczny tłum demonstrantów w pełni kontrolował teren wokół budynku partyjnego, a wielu ludzi weszło do środka, nie było żadnych fi- zycznych ataków na obecnych w środku członków PZPR. Wszystkim im pozwolono swobodnie wyjść, co byłoby trudne do zrozumienia, gdyby uczestnicy wydarzeń byli rzeczywiście pijanymi chuliganami nastawionymi na sianie niepokoju i destrukcję. Sądząc po rozmaitych relacjach dotyczą- cych wydarzeń przed budynkiem KW, tłum był znacznie bardziej zaintere- sowany upokorzeniem niż skrzywdzeniem osób obecnych w środku. Mogło to również wynikać ze świadomości, że choć chwilowo udało im się poko- nać partię, to w związku z posiadanymi przez nią środkami przymusu nie- możliwa jest trwała zmiana istniejącego porządku politycznego. Wkrótce po tym, jak tłum wtargnął do siedziby partii, do akcji wkroczyły siły bezpie- czeństwa i rozpoczęły się walki na ulicach Radomia. Mając na uwadze rozmyślne niszczenie wszystkich symboli legitymacji i władzy PZPR, trudno twierdzić, że była to walka wyłącznie o cenę kiełba- sy. Ponadto uczestnicy protestu z pewnością zapamiętali poczucie siły, ja- kie musieli mieć, kiedy przejęli kontrolę nad miastem choćby na jeden dzień, oraz radość, jaką przyniosło im upokorzenie potęgi partii. Wrażenie 2 Potwierdził to w rozmowie Jerzy Adamczyk, 25 III 1996 r., Radom. -' Relacja Waldemara Z. i Bogumiły Z. 24 III 1996 r., Radom. E. Canetti, Crowd.s and I'ower, tłum. C. Stewart, Harmondswoth 1984, s. 20. 52 53 takie musiało w nich się ugruntować zwłaszcza wówczas, gdy okazało się, że państwo wycofuje się z podwyżki cen. I prawdopodobnie właśnie poczu- cie upokorzenia z tak łatwego podważenia jej władzy skłoniło PZPR do tak brutalnej reakcji przy tłumieniu protestu. Owa brutalność i groźba dalszych represji miały bez wątpienia na celu uciszenie narracji oporu. Chociaż władze starały się sprawiać publicznie wrażenie, że Radom zo- stał należycie skarcony po proteście, wiele wskazuje na to, że pod po- wierzchnią zdarzeń utrzymywał się ukryty nastrój nieposłuszeństwa, a nawet poczucie zwycięstwa robotników w związku z tym, że władze zmuszone były cofnąć podwyżkę cen. Reporter "Washington Post" obecny w Radomiu kilka dni po proteście relacjonował, że pewna młoda kobieta zapytana, co się stało, odpowiedziała mu: "To był dopiero początek", na co jej chłopak uśmiechnął się zuchwale. Poczucie ważności tych wydarzeń znalazło rów- nież wyraz w popularnym wierszyku powstałym niedługo po proteście: "Gdyby nie Ursus i Radom, to do dziś jedlibyśmy chleb z marmoladą" - była to deklaracja dumy oraz sukcesu. Wierszyk ten krążył nie tylko w Radomiu i okolicach, skoro Euzebiusz Ciążela, I sekretarz radomskiego Komitetu Miejskiego, widział jego wersy na murze stacji benzynowej, kiedy wkrótce po proteście jechał na wakacje gdzieś daleko od miasta. Również wewnętrzne dyskusje partyjne wyraźnie wskazują na poczucie nieposłuszeństwa utrzymujące się w mieście nawet po stłumieniu protestu przez siły bezpieczeństwa. Na posiedzeniu sekretariatu PZPR wojewoda Roman Maćkowski "zwrócił uwagę na niejednolitą sytuację polityczną w mieście", podkreślając obojętny stosunek większości ludności miasta do tych wydarzeń oraz otwartą wrogość wobec partii mniejszości mieszkań- ców, wśród której "występuje pewna demagogia odnośnie tych wyda- rzeń". Kolejny członek sekretariatu wskazywał na brak zainteresowania mieszkańców Radomia ekscesami młodzieży, a jeszcze inny podkreślał niejednolitość" wyrażanych opinii politycznych, w tym występowanie opi- nii otwarcie "kontrrewolucyjnych". Na innym spotkaniu Mozgawa, komendant MO, twierdził, że pojawiały się nawet próby "terroru i gróźb pod adresem ludzi, którzy w czasie wydarzeń wykazali właściwą posta- ' P Osnos, Polish City is Symbol of Unrest, "Washington Post", 30 VI 1976. Relacja Euzebiusza Ciążeli.... - APR, Sekr. 11, Protokół nr 48, 27 VI 1976 r., s. 2. Ibidem. wę". Wszystko to wskazuje, że mieszkańcy Radomia bynajmniej nie oka- zywali wymaganego żalu za to, co się wydarzyło. W przeciwieństwie do późniejszych prób analizy znaczenia wydarzeń czerwcowych, podejmowanych w środkach masowego przekazu, a nawet w prasie podziemnej, Bronisław Kotowicz, pisząc w 1976 r. dla paryskiej "Kultury", dostrzegł w nich coś więcej niż protest dotyczący ceny kiełbasy i podkreślał sukces protestu w zmuszeniu władz do natychmiastowego wy- cofania się z podwyżek: "Lato '76" ma znaczenie głębsze niż czerwiec '56 w Poznaniu czy grudzień '70 w Gdańsku i Szczecinie. Teraz nie chodzi o kiełbasę, o byt, o cukier czy mieszkania. Teraz idzie o wolność i godność człowieka pracy, o jego prawa obywatelskie, o jego wpływ na rzeczywistość polityczną i społeczną w kraju. Latem '76 r. doszły do głosu jednocześnie kwestie ekonomiczne i morałno-polityczne. Lato '76 r. było jak gdyby po- łączeniem postulatów Poznania i Wybrzeża z postulatami polskiego paź- dziernika i marca roku '68. To była nowa jakość polityczna świadcząca o dojrzałości robotnika polskiego, którego Zachód uważa za dbającego wy- łącznie o swój kawał kiełbasy, a komuniści uważają za ciemną masę o chu- ligańskich skłonnościach. Po raz pierwszy w obozie komunistycznego tota- lizmu masy pracujące wywierają decydującą presję na rząd, który musi - wbrew swoim własnym interesom - działać zgodnie z życzeniem mas" °. Interpretacja ta współbrzmiała nawet z opiniami wyższych kręgów par- tyjnych. Rakowski pisał 27 czerwca w swoich dziennikach, że "klasa robot- nicza pokazała, że rzeczywiście jest siłą kierowniczą [...] Oznacza to, że zo- stały dość zdecydowanie ustalone przez robotników granice samowoli, na którą rządzący będą mogli sobie bezkarnie pozwolić"3'. Kościół katolicki zachował oficjalnie znaczny dystans do protestu, jed- nak jeden radomski ksiądz bronił praw uczestników wydarzeń. Ksiądz Ko- tlarz, który już wcześniej krytyKowal władze, w kazaniu wygłoszonym w swoim wiejskim kościele mówił otwarcie, że protest był uzasadniony, i podkreślał, że był czymś więcej niż zwykłym buntem dotyczącym ceny kiełbasy, łącząc go z pamięcią protestów na Wybrzeżu w 1970 r. W innym kazaniu mówił: "Człowiek chce, Kochani, by miał czym oddychać, chce mieć coś do jedzenia a nawet waży się krew przelewać o chleb -jak to było w APR, Egz. 13, Protokół nr 31, 7 VII 1976 r., s. 2. ; B. Kotowicz, Po Gomułce Gierek..., list z kraju, "Kultura" (Paryż) 1976, nr 10, s. 84-85. 3' M.E Rakowski, op. cit., s. 81. 54 55 na ulicach miast Wybrzeża! Człowiek dzisiaj pragnie nie tylko pieniędzy, chleba, mieszkania, lodówki, telewizora, samochodu. Człowiek pragnie prawdy, sprawiedliwości, szacunku i wolności. Ludzie chcą dzisiaj szacun- ku, wołają o szacunek! I mają niektórzy odwagę tu i tam upomnieć się w obronie swej ludzkiej godności". Kazanie to wyjaśnia, dlaczego władze uważały Kotlarza za wichrzyciela i dlaczego szczegółnie mocno zależało im na jego uciszeniu. Innym księ- dzem, który wypowiadał się w obronie protestu radomskiego, był biskup Antoni Tokarczuk, który nazwał działania protestujących w Radomiu "he- roicznymi". Wzniosła narracja protestu skupiała się na poczuciu wolności i nieza- leżności, jakie tego dnia było udziałem jego uczestników, kiedy przeciwsta- wili się PZPR i jej aparatowi przymusu. Niemal przez cały dzień to ludzie pracy z Radomia mieli pełną kontrolę nad miastem, upokarzając niegdyś wszechwładną partię. Narracja ta nie tylko uzasadniała protest, ale służyła podważeniu twierdzenia, iż reżim jest reprezentantem całego polskiego społeczeństwa. Przyczyniła się do powstania nowej sytuacji, w której PZPR nie mogła już dalej rządzić w sposób arbitrałny, ale musiała sondować, czy jakieś decyzje ponownie nie popchną ludzi do wyjścia na ulicę. A fakt, że protest wydarzył się w mieście takim, jak Radom, uważanym za bastion po- parcia dla PZPR, wskazywał, że mógłby się on wydarzyć równie dobrze gdziekolwiek indziej. I wreszcie, protestującym udało się zmusić władze do cofnięcia podwyżki cen, co dowiodło skuteczności otwartego buntu prze- ciwko arbitrałnym decyzjom reżimu. Choć nie sposób dowiedzieć się, ile osób w taki sposób zapamiętało te wydarzenia, to wiadomo na pewno, że przynajmniej duża część jego uczestników nie uwierzyła w narrację stwo- rzoną przez władze, mającą wyjaśnić ich gniew. " S. Kowalik, J. Sakowicz, op. cit., s. 68. '' Arcybiskup Dąbrowski w służbie Kościoła i narodu. Rozmowy z władzami PRL, t. 1: 1970-1981, red. P Raina Warszawa 1995, s. 3 . 3 ZROBIĆ Z ROBOTNIKÓW CHULIGANÓW Drugą narrację, stanowiącą bezpośrednią reakcję na zagrożenie, jakie stwarzał radomski protest czerwcowy dla legitymacji reżimu, stworzyła PZPR. Jej kierownictwo, ufne w swój monopol kreowania rzeczywistości, dało zielone światło masowej maszynie propagandowej. Miała ona ogra- niczyć informacje o strajkach występujących w całym kraju do protestów w Radomiu i Ursusie i w mniejszym zakresie w Płocku, oraz ukazać pro- test ludzi pracy przeciwko podwyżce cen jako zamieszki wywołane przez pijany, ogłupiony alkoholem tłum chuliganów. Obraz taki miał umniej- szyć znaczenie polityczne całego zdarzenia i pogrążyć je w niepamięci. W społeczeństwie polskim narracja ta została przyjęta, przynajmniej ze- wnętrznie, przez część ludności oraz przez grupy w różny sposób uzależ- nione od PZPR. Jednak wraz z powstaniem w 1980 r. NSZZ "Solidarność" władze zmu- szone były zmodyfikować lansowaną przez siebie wersję wypadków i przy- znać, że istniały uzasadnione przyczyny protestu, oraz że jego uczestnicy byli faktycznie robotnikami -jednak z zastrzeżeniem, że demonstracja wy- mknęła się spod kontroli i została zdominowana przez ludzi z marginesu społecznego. Ta zmiana stanowiska dowodzi, że wobec presji społecznej władze nie miały wyjścia i zmuszone były - choćby w niewielkim stopniu -zmienić upowszechnianą przez siebie narrację dotyczącą przeszłości. Jed- nocześnie oficjalna jadowita kampania propagandowa oraz ciągłe podkreś- lanie anarchicznej natury wydarzeń radomskich nadal prześladowały wize- runek protestu po części dlatego, że opozycja wciąż zmuszona była do po- lemiki z wcześniejszą propagandą, kierując w ten sposób uwagę na te aspekty protestu, które eksponował reżim. Trudno przecenić wagę, jaką PZPR i inne partie komunistyczne przy- wiązywały do kontrolowania pamięci zbiorowej. Chociaż zainteresowanie elit politycznych kształtowaniem pamięci zbiorowej jest stare jak świat, 56 wcześniejsze próby podejmowane w tym zakresie zakrojone były na zupeł- nie inną skalę w porównaniu ze środkami wydatkowanymi na ten cel przez państwa komunistyczne. Było po temu wiele powodów. Po pierwsze i przede wszystkim chodziło o kluczową rolę, jaką poprawna interpretacja historii odgrywa w ideologii marksistowskiej - najważniejszym źródle legity- macji dla rewolucyjnych dążeń do przebudowy społeczeństwa. Gdyby nar- racja rzeczywistości przedstawiana przez partię była pod jakimś względem wadliwa, byłoby to nie tylko źródłem zakłopotania, ale też bezpośrednim zagrożeniem dla całego projektu rewolucyjnego. Po drugie, cel stworzenia nowego komunistycznego człowieka" wymagał zatarcia wcześniejszego systemu wspomnień stanowiącego ramy ludzkiej tożsamości. I wreszcie, na mniej wzniosłym, acz może nie mniej ważnym poziomie, sytuowały się real- ne korzyści, jakie każdy hegemoniczny reżim czerpie z kontrolowania spo- łeczeństwa poprzez monopol organizowania pamięci zbiorowej. Ogranicza- jąc zdolność społeczeństwa do formułowania odmiennej wersji przeszłości, władze skutecznie niwelują zdolność do formułowania odmiennej wizji przyszłości, co świetnie ujął Orwell w swoim słynnym powiedzeniu, że "kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość, a kto kontroluje teraźniej- szość, kontroluje przeszłość". Niemal zaraz po tym, jak komuniści przejęli władzę nad pozostałościa- mi II Rzeczpospolitej Polskiej, PZPR rozpoczęła nasiloną kampanię pisa- nia od nowa zbiorowej historii kraju i zastępowania jej narracją, która zga- dzała się z wymaganiami ideologicznymi marksizmu-leninizmu. Cel ten osiągano zarówno drogą przymusu, jak i za pomocą pozytywnych motywa- cji, wykorzystując wszystkie środki komunikacji i terroru dostępne nowo- czesnemu państwu narodowemu'. A żadna prerogatywa nie była bardziej zazdrośnie strzeżona niż bezpośrednia kontrola partii nad kreowaniem wersji przeszłości. By przytoczyć choć jeden przykład, Komitet Centrałny PZPR przypominał radomskiemu Komitetowi Wojewódzkiemu, że "każdą inicjatywę budowy pomników, obelisków, tablic pamiątkowych upamięt- niających czyny zbrojne, wydarzenia historyczne, działalność osób szcze- gółnie zasłużonych należy z odpowiednim umotywowaniem i stanowiskiem ' Przykłady dotyczące Polski znaleźć można w następujących publikacjach: C. Miłosz, Zniewolo- ny umysł, Kraków 1989 The Black Book of Polish Censorship, ttum. i red. J.L. Curry, New York 1984 J. Drygalski, J. Kwaśniewski, op. cit.; H. Świda-Ziemba, Człowiek wewnętrznie zniewolony. Mechanizmy i konsekwencje minionej formacji - analiza psychologiczna, Warszawa 1997. komitetu wojewódzkiego zgłaszać do wydziału pracy ideowej Komitetu Centrałnego". Świadomość siły pamięci ujawniała się wśród kierownictwa partii rów- nież w obawie przed wprowadzeniem podwyżki cen, która, choć konieczna dla złagodzenia nasilających się problemów ekonomicznych, przywoływała w ich umysłach widmo protestów na Wybrzeżu z 1970 r. i ich krwawego stłumienia. Na VIII Plenum PZPR w lutym 1971 r. nowi przywódcy stara- li się usilnie zdystansować od tych wydarzeń, zrzucając winę na Gomułkę i jego najbliższych współpracowników oraz budując dla siebie oficjalne ali- bi. Strajki na Wybrzeżu, podobnie jak wiele innych niewygodnych wyda- rzeń, miały po cichu zniknąć z pamięci zbiorowej narodu. Latem 1976 r. Gierek i reszta kierownictwa nie bez powodu mocno obawiali się dziedzic- twa 1970 r. Działając pod presją, jak to określił Gierek, "syndromu Grud- nia", partia miała powody, by spodziewać się, że każda próba podniesienia cen towarów konsumpcyjnych może doprowadzić do kolejnej fali gwałtow- nych strajków i protestów. Tejchma, członek Biura Politycznego i minister kultury, tak opisywał te obawy wewnątrz partii w sierpniu 1975 r.: "Zwykle nie mówi się, że chory umiera, tylko że stan jest ciężki. Pewnych słów na mocy milczącej umowy nie wolno wypowiadać. Podobnie w naszych dysku- sjach [w Biurze Politycznym], unikamy słowa, które rodzi strach, choć do- brze wiemy, o co chodzi. [...] To kompleks psychiczny po krwawych wyda- rzeniach 1970 r. Ktoś jednak musi wydobyć z siebie to parszywe słowo: podwyżka cen mięsa". Ten niemal chorobliwy strach przed przeszłością wskazuje, iż szczyty partyjne dostrzegły, że wokół kluczowych dat wcześniejszych protestów zbiorowych (otwarty zryw robotników w Poznaniu w 1956 r., protest inteli- gencji w 1968 r. oraz strajki i protesty stoczniowców w 1970 r.) kształtuje się przeciwstawna narracja oporu, oraz że może w ten sposób powstać groźny symboliczny kalendarz porażek PZPR, podważający legitymację jej kierowniczej roli w państwie. Obawy te sprawiły, że choć podwyżkę cen rozważano już w 1973 r., to dopiero wiosną 1976 r. Komitet Centrałny rozpoczął dyskusję na temat APR, Prop.-agit. 11, W związku z przyjętymi zasadami budowy pomników..., Wydział Pracy Ideowej, 10 III 1976 r. ' J. Rolicki, op.cit., s. 135. 4 J. Tejchma, Kulisy dymisji..., s. 110. 58 59 szczegółowych rozwiązań i systemu rekompensat, mającego ograniczyć jej uciążliwość dla poszczegółnych grup społecznych, systemu opartego oczy- wiście, jak już była mowa, na zasadzie procentowej korzystniejszej dla osób zarabiających więcej. Przywódcy partyjni wahali się nawet, w jaki sposób ogłosić podwyżkę. Gdyby bowiem przeprowadzono otwartą dyskusję przed podniesieniem cen, spowodowałoby to paniczne wykupywanie towarów, zaś w razie niespodziewanego ogłoszenia decyzji obawiano się kolejnej fa- li powszechnych protestów. W końcu postanowiono, że podwyżka cen nie zostanie ogłoszona z zaskoczenia, lecz wprowadzona w kilka dni po "deba- cie w polskim parlamencie, natomiast jej plany i szczegóły miały pozostać w tajemnicy. Po stłumieniu protestu spowodowanego ogłoszeniem podwyżki PZPR starała się w pełni wykorzystać monopol w zakresie środków masowego przekazu, aby w sposób korzystny dla siebie przeinaczyć sens tych wyda- rzeń. Jak zauważył cytowany już Scott: "Kiedy brak wiary w przedsięwzię- cie pozostawi ukryty zapis i stanie się faktem publicznym, rodzi to takie zagrożenie dla jego (hegemonicznego reżimu] legitymacji, jakiego skryta herezja nigdy nie jest w stanie stworzyć". Partia musiała dowieść, że w Radomiu nie wydarzyło się nic istotnego - że to, co się stało, było w za- sadzie zdarzeniem niebyłym, pozbawionym przyczyn i skutków. Przez na- stępnych kilka miesięcy PZPR starała się przekonać społeczeństwo, że wydarzenia radomskie były jedynie pijacką burdą wszczętą przez ludzi z marginesu społecznego, podkreślając, w co trudno było chyba uwierzyć, że nie było żadnego związku pomiędzy protestem a cofnięciem tego sa- mego dnia podwyżki cen. Wykorzystywano każdą sposobność, by napięt- nować mieszkańców miasta jako zepsutych morałnie i nieodpowiedzial- nych, niewartych dobrodziejstw wyświadczanych im przez państwo. W Radomiu nie miał miejsca strajk ani protest, a jedynie przestój w pro- dukcji określany w partyjnej nowomowie jako wydarzenia lub wypad- ki . Innymi słowy, dzień ten był jedynie drobnym potknięciem na socjali- stycznej drodze postępu. Pierwsze oznaki, że wydarzyło się coś niewygodnego, pojawiły się tego samego dnia o godzinie 20.00, kiedy to premier Jaroszewicz z ponurą miną ogłosił w telewizji, że państwo wycofało się z propozycji podwyżek ' J. Scott, op. cir., s. 204. cen, nie przyznając jednak, że z decyzją tą cokolwiek współnego ma pro- test, który wybuchł tego dnia w Radomiu: "Wśród przeważającej części ich uczestników (tj. uczestników konsultacji prowadzonych w zakładach pracy w całym kraju] motywy i intencje rządowego projektu znalazły zrozumie- nie. Równocześnie jednak zgłoszono wiele wniosków i uwag co do propo- nowanej struktury cen, do zakresu zmian, jak również do zasad podziału rekompensaty. Złożono ogromnie dużo konkretnych propozycji zasługują- cych na bardzo wnikliwe rozpatrzenie. W tej sytuacji rząd uważa za nie- zbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy. Wymaga to dłuższej, co najmniej kilkumiesięcznej pracy. W związku z tym w imieniu rady mini- strów i po zasięgnięciu opinii prezydium CRZZ zwróciłem się do prezy- dium sejmu o wycofanie obecnie rządowego projektu. (...] Jestem pewien, że całe społeczeństwo, a przede wszystkim klasa robotnicza przyjmie tę de- cyzję jako jeszcze jedno potwierdzenie demokratycznych zasad, którymi partia i rząd kierują się w swej polityce społecznej"". Protesty, jakie wybu- chły wówczas w całym kraju, były jedynie "wnioskami i uwagami", które przekonały rząd do ponownego przemyślenia całej kwestii. Podobnie jak przytoczone wyżej oświadczenie, informacje przekazywa- ne początkowo przez media państwowe były niesłychanie pokrętne, stwa- rzając wrażenie, że w Radomiu i Ursusie wydarzyło się coś, co w jakiś zale- dwie luźny sposób wiąże się z podwyżką cen. Pierwsze oficjalne wzmianki znalazły się w enigmatycznie sformułowanym oświadczeniu Macieja Szcze- pańskiego, prezesa Radiokomitetu, który nadmienił, że w wyniku podwyż- ki cen wystąpiły publiczne niepokoje, w tym akty "chuligańskie" w Ursusie i Radomiu, które naruszyły proces demokratyczny . Stopniowo ujawniono, że wybuchły tam zamieszki, w wyniku których zniszczono sklepy i inne obiekty użyteczności publicznej. Dopiero dużo później podano, że jednym z budynków, które ucierpiały, była siedziba KW PZPR. I sekretarz partii Gierek osobiście włączył się w kształtowanie interpreta- cji wydarzeń radomskich. Podczas konferencji telefonicznej z wojewódzkimi sekretarzami nie tylko nakreślił oficjalną linię partii w tej kwestii, ale także wyraził ufność, iż przeszłość można ukazać w innym świetle: "Towarzysze, ja uważam, że trzeba będzie od jutra odbyć we wszystkich województwach ' ASO, Radom '76, Tekst przemówienia Piotra Jaroszewicza, 2 VI 1976 r., s. 42-44. ' Ibidem, Reakcja na wydarzenia w Polsce, telewizyjny komentarz Macieja Szczepańskiego o anarchii i wandalizmie, 26 VI 1976 r. 60 61 masowe wiece, wiece na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, nawet sto czy ponad sto tysięcy. Żeby to były wiece złożone z ludzi dobranych. Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze... Co się tyczy zakładów, które strajKowaly, trzeba powiedzieć, jacy to są łajdacy, a nawet jeśli zażądacie wyrzucenia z zakładu elementów nieodpowiedzialnych, tym lepiej dla sprawy. To musi być atmosfera, prawda, pokazywania na nich jak na czarne owce, jak na ludzi, którzy powinni się wstydzić, że w ogółe, prawda, na świecie chodzą... I trzeba będzie zebrać tam radomiaków i powiedzieć im, jak my ich oceniamy. Po prostu, towarzysze, powinni radomiacy odczuć, że cała Pol- ska ich lekceważy" . Nie po raz pierwszy władze korzystały z wizerunku chuligana, aby ukryć masowe protesty. Chuligan już w latach pięćdziesiątych stał się nieodzow- ną, acz może drugoplanową postacią w oficjalnym bestiariuszu wrogów ko- munizmu, razem z zagranicznymi szpiegami, emigrantami, byłymi hitle- rowcami, reakcyjnym klerem i syjonistami. Jak zauważa Geoffrey Pearson irlandzkie brzmienie nazwiska Hooligan, od którego pochodzi angielskie i polskie określenie, angielskiemu społeczeństwu było przydatne do wyjaś- niania problemu miejskiej przemocy poprzez zrzucanie winy na złe wpływy obcych elementów burzących porządek publiczny dziewiętnastowiecznej Anglii9. Na przełomie stuleci określenie to przyjęło się w Rosji i miało sugerować negatywne wpływy zachodnie. Kiedy władzę przejęli bolszewicy, Lenin ogłosił determinację władz w zwalczaniu sił anarchii w tym "pija- ków, chuliganów, kontrrewolucjonistów i białej gwardii"1°. Chuliganizm można było zatem wykorzystywać do tłumaczenia wszelkich problemów wewnętrznych poprzez zrzucanie za nie winy na wrogów wewnętrznych lub zewnętrznych zupełnie niezwiązanych z rzeczywistością polityczną lub spo- łeczną konstruowaną przez PZPR. Przez zastosowanie tej łatwo przyswa- janej etykiety w odniesieniu do protestujących w Radomiu, całe wydarze- nie miało w zamyśle zostać wyzute z jakiejkolwiek głębszej wymowy politycznej lub społecznej. U. Radomski, Czerwiec 1976. Protest i propaganda, Warszawa 1984, s. 19; por. też: telekonferencja I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka z sekretarzami komitetów wojewódzkich (26 VI 1976 r.; Radom 1976. Miasto z wyrokiem, s. 41. ° G. Pearson, Hooligans: A History of Respectable Fears, London 1983, s. 74. '° C. Czapów, S. Maturzewski, Niebezpieczne ulice. Uźródeł chuligaństwa. Materiały re eks e, War- szawa 1960, s. 13. Kampania ta odwoływała się również do jeszcze starszych obaw Pola- ków dotyczących anarchii politycznej zagrażającej porządkowi społeczne- mu, a może nawet względnej niezależności samego państwa. Oprócz okreś- lenia "chuligan", państwowe media używały również w odniesieniu do uczestników protestu terminu "warchoły", który pierwotnie stosowany był w XVII w. i później na określenie niektórych przedstawicieli szlachty para- liżujących obrady parlamentu, co w efekcie przyczyniło się do rozbiorów państwa pod koniec XVIII w. W ten sposób PRL przedstawiano jako sprawną demokrację, której zagrażają destrukcyjne siły anarchii. Retoryka ta być może ujawniała również obawy, że niepokoje społeczne mogą pro- wadzić do krwawej łaźni dla sprawujących władzę, podobnej do pogromów szlachty przeprowadzanych w XIX w. przez chłopów pod wodzą Jakuba Szeli. Kania porównywał strajki na Wybrzeżu z 1970 r. do rebelii Szeli, uka- zując w ten sposób, jaką partia ma opinię na temat klasy, której interesy rzekomo reprezentuje . Wykorzystując najobrzydliwsze obrazy z posiadanego arsenału, PZPR opisywała Radom jako miasto, w którym upojeni alkoholem robotnicy ze wsi wpadli w amok. Prawdopodobnie najgorszym przykładem tej propa- gandy był artykuł opublikowany w "Polityce" (samozwańczej trybunie "li- berałnego" skrzydła partii), rzekomo oparty na bezpośredniej relacji eks- pedientki, która desperacko broniła towarów w sklepie. Według Krystyny Siary, pracującej w sklepie odzieżowym "Jędruś": "Dopiero gdzieś tak po drugiej, koło trzeciej, kiedy napięcie sięgało zenitu i już zaczęły się podpa- lenia - coraz liczniejsze, coraz bardziej agresywne watahy wyrostków roz- bijały się po sąsiednich ulicach. Wykipiała szumowina". Zgodnie z relacją Ireny Matuszewskiej, tłum wdarł się do sklepu, krzycząc: "Jak nie zamknie- cie, to was za łby wyciągniemy do pochodu". W artykule tym opisano, jak to kobiety, które wtargnęły siłą do sklepu włókienniczego "Marino", ciągnę- ły się za włosy, walcząc o towary, zaś "jakaś ciężarna wytaszczyła cały karton wódki, a za nią dreptały dwa kilkuletnie szkraby, z siatkami pełnymi butelek". Warto zauważyć, jak PZPR podkreślała udział kobiet w prote- ście. W konserwatywnej kulturze opartej na idei Matki Polki - niewzruszo- nym źródłe wartości - wizerunek rozwścieczonej i pijanej kobiety miał do- pełnić obrazu zdziczenia. ' J. Eisler, Grudzień 1970..., s. 371. = A. Los, Płakały, a broniły, "Polityka" 1976, nr 29. 62 63 Aby podkreślić destrukcyjny aspekt protestu, podawano szczegółowe wyliczenia strat spowodowanych przez uczestników zamieszek i grabież- ców mienia publicznego. Prasa nie pominęła najmniejszego szczegółu dotyczącego niemal z dnia na dzień rosnących kosztów i szkód. Gazeta za- kładowa fabryki Waltera twierdziła, że straty spowodowane podczas zamie- szek przez elementy przestępcze wyniosły 5 mln zł. W kolejnych dniach zakres zniszczeń wywołanych protestem stopniowo rósł, a w jednym z arty- kułów szacowano straty na dziesiątki milionów złotych, po zliczeniu wszyst- kich wybitych szyb, splądrowanych sklepów, spalonych autobusów i samo- chodów prywatnych. Atak mediów był zaledwie początkiem nagonki na miasto. W nadchodzących tygodniach partia zmobilizowała ludność do udziału w serii potężnych wieców w całym kraju, mających pokazać poparcie społeczeństwa dla PZPR i jej I sekretarza. W Łodzi zebrało się ponad 80 tys. osób, aby potępić zakłócenie partyjnych konsultacji ze społeczeństwem, zaś w Olsz- tynie przyszło 35 tys., aby głosić, że: "Demokracja wymaga rozumienia prawa i porządku". 20 tys. osób zgromadzonych w Tarnowie żądało wyrzu- cenia z pracy ludzi, którzy splamili dobre imię polskiej klasy robotniczej. Podczas wiecu w Kielcach jeden z jego uczestników stwierdził: "Jesteśmy dumni, że partia nas pyta o zdanie przed podjęciem ważnych decyzji", a następnie w ogółnikowych słowach potępił wydarzenia w Radomiu i Ursusie, domagając się ukarania winnych. Największą imprezę zorgani- zowano w Katowicach, ośrodku administracyjnym Śląska i zapleczu poli- tycznym Gierka, która w celu zademonstrowania poparcia dla partii zgro- madziła 200 tys. osób. Na koniec zorganizowano wiec w samym Radomiu. Wszystko zaplano- wano tak, aby zademonstrować przywrócenie porządku w tym ogarniętym przez anarchię mieście. 30 czerwca, jak donosiła miejscowa prasa, uczest- nicy wiecu przemaszerowali przez miasto. "Kolumna za kolumną szły głównymi ulicami miasta: Żeromskiego, 1 Maja Słowackiego a więc tymi ulicami, gdzie w ubiegły piątek grasowały watahy chuliganów, niszczących mienie - nasz współny dorobek - szły teraz delegacje robotników, rolników ; Odpowiedzialność i rozwaga, "Życie Załogi° 1976, nr 18, s. 1-2. " Odpowiedzialność, "Życie Radomskie", 29 VI 1976. Ludzie pracy Kielecczyzny wyrażają zdecydowane poparcie dla polityki partii i rządu, "Słowo Ludu", 29 VI 1976. ' Patriotyczne manifestacje w Katowicach i Warszawie, ibidem. i przedstawicieli inteligencji"1 . Kiedy pochód dotarł do stadionu, delega- cja z Radomia stanęła pośrodku murawy w otoczeniu robotników i rolni- ków ściągniętych z okolic. Pomimo wrażenia przywrócenia pełnego po- rządku w mieście, partia zadbała o zapewnienie odpowiednich środków bezpieczeństwa na wypadek wrogich reakcji oficjalnie skruszonych miesz- kańców Radomia - sprowadzono siły ZOMO z Piły i Warszawy, aby pod- czas przemarszu pochodu przez miasto zapobiec jakimkolwiek spontanicz- nym ekscesom. Burmistrza Radomia, Tadeusza Karwickiego, poproszono, aby wygłosił oficjalną relację z zajść lansowaną przez władze: "Początek tych wydarzeń dała załoga Waltera. [...] Zapoczątkowali je ci, dla których godność Polaka, godność robotnika, jest pustym frazesem [...]. Kolektyw tych zakładów nie potrafił opanować sytuacji i izolować w tej załodze tą część, która nie jest godna pracować w zakładzie, który nosi imię legendarnego generała Waltera. Grupa ta pociągnęła za sobą pracowników innych wydziałów zakładów metalowych. Na ulicach miasta dołączyły się do nich elementy paso- żytnicze i antysocjalistyczne". Pracownikom zakładów Waltera nie pozwolono pójść na stadion, ale zmuszono ich do wysłuchania relacji z imprezy nadawanej przez radiowę- zeł zakładowy. Przywieczerski z Komitetu Centrałnego strofował robotni- ków fabryki, mówiąc, że tylko zwiększenie produkcji może zmyć hańbę z tego, co się wydarzyło. Dyrektor zakładów Marian Błoński przypominał dług wdzięczności robotników wobec Prokopiaka, który dzięki kontaktom w Warszawie dopilnował wybudowania kilku bloków mieszkalnych dla pra- cowników zakładów, a nowych zakładów mięsnych i dworca autobusowego dla mieszkańców Radomia. Wspomniał o tym dlatego, że z powodu okaza- nej przez nich niewdzięczności pojawiła się groźba wstrzymania wszelkich nowych inwestycji. Błoński dał również jasno do zrozumienia, że osoby od- powiedzialne za kierowanie demonstracją poniosą poważne konsekwencje. Zapowiedź tę powtórzył Przywieczerski w gazecie zakładowej. Repre- ' Manifestacja społeczeństwa radomskiego, "Życie Radomskie", 1 VII. 1976. " SOR, II K 1918/99, t. 10, Protokół, 29 VI 1976 r., s. 1726-1727. '`' ASO, Radom '76, Przemówienie burmistrza Radomia na wiecu, zapis emisji w radiu Warszawa, 30 VI 1976 r. =" Zbiory prywatne Bronisława Kawęckiego, Oświadczenie dla pracowników "Łucznik"a, 30 VI 1976 r. (nagranie). =' Mnsimy zmyć hańbę,Życie Załogi" 1976, nr 18, s. 1. 64 65 zentatywna grupa pracowników Waltera publicznie przyjęła winę za to, co się stało, i obiecała, że postara się zmyć hańbę tego czerwcowego dnia. Po raz ostatni władze podjęły starania w celu mobilizacji tak wielkiego masowego poparcia podczas zakrojonej na wielką skalę kampanii anty- semickiej w 1968 r. po protestach studenckich. Co ciekawe, Gierek aktyw- nie organizował taki spektakl w województwie katowickim. Nawet jeśli wiele osób wystawionych na działanie tej propagandy nie wierzyło w par- tyjną interpretację wydarzeń, to musiało być zarazem pod wrażeniem zdol- ności partii do organizacji podobnego spektaklu. Tak szeroka mobilizacja sił miała po części na celu pokazanie, że państwo wciąż zachowuje kontro- lę nad zasadniczą częścią społeczeństwa, a cała demonstracja stanowiła wy- raźne ostrzeżenie dla każdego, kto ośmieliłby się ponownie podważyć sta- tus quo. Tak więc wiece i inne demonstracje miały przesłonić i odsunąć w niepamięć anarchię, która rzekomo zapanowała 25 czerwca w Radomiu, pozostawiając - na co miała nadzieję partia - trwałe wrażenie zdyscyplino- wanego, zjednoczonego społeczeństwa maszerującego pod przewodem PZPR i jej przywódcy Gierka. W propagandzie władz było wszakże coś jawnie nielogicznego, z czego zdawał sobie sprawę nawet najbardziej postronny obserwator. Skoro cała ta kampania miała wykazać, jak nieistotne były wydarzenia w Radomiu i jak bardzo pozostała część kraju wspiera politykę partii i jej kierownictwa, to rodzi się oczywiste pytanie - dlaczego władze wycofały się z podwyżki cen, która miała tak kluczowe znaczenie dla gospodarki i została aktywnie zakceptowana przez ludność jako popularna decyzja. Pięć lat później je- den z partyjnych liberałów, Mieczysław Rakowski, który wówczas pełnił funkcję wicepremiera, po raz kolejny wykazując się spóźnionym refleksem, trafnie zauważył, że kampania propagandowa uruchomiona przeciwko miastu była w owym czasie powszechnie uważana za nielogiczną i nieprze- konującą, ponieważ oficjalne środki przekazu uparcie twierdziły, że wszy- scy popierali podwyżkę cen, wobec czego trudno było zrozumieć, dlaczego została ona odwołana. Pomimo zaporowego ostrzału mediów oraz wieców wskazujących, iż w Radomiu doszło do jakichś niegodnych zajść z udziałem robotników z zakładów Waltera, podawano bardzo mało konkretnych informacji na = Jest mi wstyd, ibidem. z' M.F Rakowski, Rzeczpospolita na progu lat osiemdziesiątych, Warszawa 1981, s. 146. temat przebiegu samych zamieszek. Dopiero 1 lipca 1976 r. w artykule opublikowanym w partyjnej "Trybunie Ludu" przedstawiono bardziej szczegółowy opis wydarzeń i po raz pierwszy wspomniano, że budynek KW PZPR został opanowany, splądrowany i podpalony przez - jak to określono - pijanych chuliganów i rozhisteryzowane kobiety. Wzmianka o podpaleniu budynku partyjnego nadala wydarzeniu nowe polityczne zna- czenie. Pomimo powolnego przeciekania informacji, nadal pozostawało wiele niewiadomych: Ile osób faktycznie uczestniczyło w tych wydarze- niach? Jaka była reakcja milicji? Czy kogoś aresztowano? Czy ktokolwiek ucierpiał? Jaki wpływ miało to zdarzenie na wycofanie podwyżki cen? Wszystkie te pytania pozostawiono bez odpowiedzi. Po zakończeniu serii wieców poparcia dla władz uruchomiono aparat sądowy w celu wsparcia oficjalnej wersji wypadków i skutecznie wyłapano wszystkich "zwyczajnych" podejrzanych. W ciągu kilku tygodni państwowy aparat wymiaru sprawiedliwości wskazał osoby odpowiedzialne za protest, a w połowie lipca rozpoczęły się procesy. Przebieg pierwszych rozpraw sta- nowił wyraźne ostrzeżenie, sugerując, jaki los czeka tych, którzy odważą się przeciwstawić socjalistycznemu państwu. 18 i 19 lipca toczyły się już pierwsze publiczne procesy sześciu osób (Zygmunt Zabrowski, Tadeusz Mitak, Wojciech Mitak, Stanisław Górka, Ryszard Grudzień i Henryk Bednar- czyk) oskarżonych o niszczenie własności społecznej lub ataki na przedsta- wicieli sił porządkowych. W przekazach medialnych podkreślano, że wszyscy oskarżeni byli wcześniej notowani za przestępstwa, a wielu z nich nie ma stałej pracy, co w systemie socjalistycznym stanowiło grzech śmier- telny. Wyroki, które zapadły, były niezwykle surowe: Zabrowski dostał dziesięć lat, Grudzień - dziewięć, Tadeusz Mitak - osiem, jego brat - sześć, Górka - pięć, a Bednarczyk - cztery. Wyroki tej szóstki oraz trzy dalsze przewody sądowe zakończone równie surowymi wyrokami, z których każ- dy dotyczył sześciu osób, przebyły następnie całą drogę odwoławczą aż do Sądu Najwyższego, który wszystkie utrzymał w mocy. Władzom zdecydowanie bardzo zależało na prowadzeniu tych sfingo- wanych procesów w Radomiu pod ścisłą kontrolą, aby nic nie zakłóciło ich ° Pracą i postawą przywrócimy dobre imię miasta, "Trybuna Ludu", 1 VII 1976. =5 Zob. Sprawcy chuligańskich awantur i rabunków w Radomiu - przed sądem, "Słowo Ludu", 19 VII 1976 (relacja ta została następnie przejęta przez PAP do ogółnokrajowego rozpowszechniania) oraz J. Głębocki, Surowe kary za rabunek i chuligaństwo, "Słowo Ludu", 19 VII 1976. 66 67 przebiegu. Zastępcy komendanta MO i funkcjonariuszom SB w Radomiu wydano specjalne instrukcje dotyczące zabezpieczenia sali rozpraw i bu- dynków sądu. Do udziału w procesach dopuszczono tylko trzydzieści osób poza oskarżonymi, w tym piętnastu umundurowanych milicjantów pouczo- nych o zakresie nadzoru nad procesem. Kolejnym dziesięciu pracownikom SB polecono kontrolować korytarze sądowe i wejścia do sal, natomiast przed budynkiem sądu dwuosobowe patrole milicji miały zapobiec organi- zacji jakichkolwiek nielegalnych zgromadzeń. Na wszelki wypadek w pobli- skiej szkole rozlokowano trzydziestoosobowy oddział ZOMO. Zadbano również o to, aby nagrywać wypowiedzi i fotografować osoby wchodzące i wychodzące z sądu. W odniesieniu do procesów prowadzonych w Rado- miu urząd cenzorski stwierdził: "Materiały na temat procesów uczestników incydentów w Radomiu i Ursusie mogą być przekazywane tylko za pośred- nictwem Polskiej Agencji Prasowej (PAP), zaś materiały przygotowane w ramach oddzielnych publikacji muszą uzyskać zatwierdzenie wydziału prasy, radia i telewizji Komitetu Centrałnego PZPR". Oprócz nagłaśniania spektaklu sądowego, władze rozpoczęły również bezpośrednią kampanię przeciwko mieszkańcom Radomia, zmuszając ich do przyjęcia - przynajmniej w życiu publicznym - innej niż faktyczna wersji wydarzeń. Nic lepiej nie ukazuje totalitarnej natury systemu w Polsce aniżeli naciski, jakie wywierano wówczas na ludzi po to, by dokonali zmiany w obrębie własnej pamięci. Osiągano to albo poprzez groźby albo zwolnienia z pracy, by następnie zmuszać ludzi do pisania do władz oświadczeń, o tra- gicznej lub komicznej wymowie, w których wypierali się swojego udziału w proteście. W kraju, gdzie jedynym pracodawcą było państwo, zaś niemal wszystkie niezbędne świadczenia społeczne związane były z miejscem za- trudnienia, było to często sprawą przetrwania. Jeden z najbardziej drama- tycznych przypadków dotyczył Zbigniewa Gawędy, który przez ponad trzy- dzieści lat pracował w zakładach Waltera i z niewyjaśnionych przyczyn został zwolniony 29 czerwca 1976 r. Po desperackich próbach znalezienia innego zatrudnienia powiesił się we własnym ogródku pod Radomiem. Sta- rając się uzyskać środki na pogrzeb męża i na własne utrzymanie, wdowa po ° PBWR, Akta Czerwiec '76, Plan operacyjnego i fizycznego zabezpieczenia rozprawy sądowej przeciwko Zygmuntowi Zabrowskiemu i innym, 16 VII 1976 r.; zob. także Czerviec 1976 w materiałach archiwalnych, s. 200-203. = The Black Book..., s. 107. nim, Stanisława, napisała do władz wzruszający list, w którym podkreślała, że jej mąż był przykładnym obywatelem, o czym świadczyła jego praca w za- kładach Waltera podczas okupacji oraz służba w armii polskiej podczas walk z podziemiem antykomunistycznym. Twierdziła również stanowczo, że jej mąż nie brał udziału w strajku 25 czerwca 1976 r., a jedynie poczynił kil- ka krytycznych uwag podczas pracy. Władze stosowały tę samą represyjną taktykę przeciwko tym, którzy mieli odwagę publicznie skarżyć się na to, jak zostali potraktowani w cza- sie protestu i po nim. Po odwiedzinach Służby Bezpieczeństwa w rapor- cie z 20 maja 1977 r. stwierdzono, że spośród osiemdziesięciu sześciu osób, które podpisały skargi podsunięte przez KOR, czternaście nigdy nie podpisywało żadnej skargi, czternaście było albo pijanych podczas podpisywania, albo nie rozumiało, co podpisuje, dziesięciu osobom obie- cano pieniądze za podpisanie skargi, a tylko siedemnaście faktycznie ro- zumiało, co czyni. Nietrudno wyobrazić sobie, jaką presję wywierano na tych ludzi, aby wyparli się swoich działań lub tłumaczyli się, że nie rozu- mieli, co podpisują. Tak czy inaczej, ich nazwiska pozostały w aktach SB, co dla każdego zwykłego człowieka było wystarczającym powodem, aby obawiać się o swoją przyszłość. Nieco mniej tragiczny przykład stanowi list napisany przez Czesława Chomickiego do Prokuratury Generałnej. Chomicki, którego skazano za udział w proteście czerwcowym, przyznaje w nim, że wszedł wcześniej w konflikt z prawem i przebywał trzy lata w więzieniu w Kaliszu, ale po zwolnieniu pragnął "stać się użytecznym członkiem społeczeństwa". 24 czerwca był "bardzo dziwnym dniem". Opisuje jak spacerując z żoną, zauważył liczny tłum przed budynkiem Lasów Państwowych (nie pamięta- jąc, że aktualnie mieści on siedzibę KW partii), a kiedy zobaczył, że gmach się pali, pobiegł, aby udzielić pomocy osobom znajdującym się w środku. Chomicki zaznaczył, że następnie chciał opuścić budynek, ale postanowił zostać, aby pomóc innemu człowiekowi, który starał się "chronić" znajdu- jące się tam mienie. Niestety, milicja niewłaściwie zinterpretowała jego działania i został aresztowany. Na końcu autor listu ubolewał: "Nie = Zbiory prywatne Bronisława Kawęckiego, List Stanisławy Gawędy do Zjednoczenia Przemysłu Zmechanizowanego Sprzętu Domowego, 8 IX 1976 r., oraz List Stanisławy Gawędy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, 8 IX 1976 r. ° SOR, II K 1918/99, t. 11, Sprawozdanie, 20 IV 1977 r., s. 1927-1956. 68 69 rozumiem, dlaczego zostałem tak potraktowany. Żyję w kraju socjalistycz- nym i wiem, co oznacza socjalizm... Partia przewodzi narodowi i jest naszym reprezentantem, i apeluję o sprawiedliwość do organizacji partyjnej". List nie odniósł skutku. Chomicki otrzymał wyrok dziewięciu lat więzienia. Wziąwszy pod uwagę początkowe nagłośnienie wydarzeń radomskich, trzeba stwierdzić, że pod koniec lata cała sprawa, łącznie z toczącymi się postępowaniami sądowymi w zadziwiający sposób znikła z państwowych środków przekazu. Po części było to wynikiem presji wywieranej na władze przez działania dysydenckiej inteligencji, która we wrześniu 1976 r. zorga- nizowała KOR. Jego członkowie zaczęli kwestionować oficjalną wersję wy- padków, korzystając z szybko rozwijającej się prasy podziemnej. Kampania ta wzbudziła na tyłe silną presję wewnętrzną i zewnętrzną, że władze pod- jęły starania wyciszenia całej sprawy, nie zmieniając jednak lansowanej przez siebie oficjalnej wersji wypadków. 3 lutego 1977 r. Gierek spróbował zamknąć problem, ogłaszając podczas spotkania z robotnikami Ursusa (miasta, w którym również - obok Radomia i Płocka - miały miejsce pro- testy 25 czerwca) amnestię dla robotników aresztowanych podczas wyda- rzeń czerwcowych, pod warunkiem dobrych wyników w pracy. W liście skierowanym do robotników z Radomia I sekretarz powtórzył oficjalną partyjną wersję wypadków: "Część waszej załogi zareagowała na propozycję zmiany struktury cen [...] krańcowo emocjonalnie, porzuciła pracę i wyszła na ulicę, stwarzając przez to atmosferę napięcia, w której elementy aspołeczne rozpętały ekscesy przynoszące nam wszystkim wstyd". Gierek przypomniał robotnikom, że rabowano sklepy, niszczono mienie i palono budynki publiczne. W tej sytuacji milicja zmuszona była do interwencji w celu obrony ładu i porządku. A chcąc odróżnić stosunkowo łagodną reakcję sił bezpieczeństwa na te wydarzenia w porównaniu z sytu- acją z 1970 r., zauważył, że milicja podczas przywracania porządku w Ra- domiu nie użyła broni palnej. Podkreślił, że demonstracje uliczne były za- przeczeniem demokratycznych form państwowego systemu konsultacji oraz że osoby sprzeciwiające się takim konsultacjom są "wrogami ideału '° Appeal of Czesław Chomicki [w:j Dissent in Poland: Reports and Documents in Translation: December 1975-Juły 1977, red. A. Ostoja-Ostaszewski, wyd. 2 London 1977, s. 115. ' Wystąpienie I Sekretarza KC PZPR Trybuna Ludu", 4 II 19 77. ;z E. Gierek, List I Sekretarza KC PZPR... do Zaktadów Metalowych im. gen. Waltera w Radomiu, "Życie Załogi" 1977, nr 4, s. 1-2. socjalistycznego". Gierek zauważył również, że największe obrażenia od- nieśli przedstawiciele organów bezpieczeństwa usiłujący przywrócić porzą- dek, a także podkreślił, że incydenty te nie miały żadnego związku z cofnię- ciem podwyżki cen. Amnestia oznaczała w zasadzie koniec zainteresowania mediów wyda- rzeniami radomskimi w okresie sprawowania władzy przez ekipę Gierka. Miały one zostać dyskretnie puszczone w niepamięć. "Jeszcze w 1979 r. podczas dyskusji poprzedzających VIII Zjazd partii w grudniu tego roku, podwyżki cen i strajki [1976 r.] traktowano nadal jako wydarzenia niebyłe, nawet w przygotowanym przez Zjazd PZPR sprawozdaniu z minionej ka- dencji". Partia miała niewątpliwie nadzieję, że kampania piętnująca zda- rzenia radomskie skutecznie przyczyni się do odsunięcia ich w niepamięć również przez mieszkańców miasta. Oficjalna narracja partyjna dawała również obronę miejscowemu kierownictwu przed zarzutem, że niewłaści- wie załatwiło sprawę. W październiku 1976 r. i ponownie w styczniu 1977 r. prokurator generałny Lucjan Czubiński oficjalnie oczyścił przed komisją parlamentarną aparat bezpieczeństwa z zarzutu jakiegokolwiek niewłaści- . wego postępowania podczas tłumienia protestu. Każdy system totalitarny w sposób nieunikniony popada zwykle w rodzaj oficjalnej schizofrenii, obok bowiem publicznych demonstracji niewzruszone- go poparcia i jedności społecznej, musi starać się również poszukiwać zagra- żających mu sił. Dlatego też PZPR zmuszona była stworzyć poufną narrację, która wyjaśniała wydarzenia radomskie w sposób bardziej "obiektywny" i szczegółowy, choćby po to, by uwzględnić doświadczenia jej członków. Ar- chiwa partyjne, choć mocno niekompletne, dają mimo wszystko interesujący obraz rozbieżności pomiędzy wersją, do której władze chciały przekonać resz- tę społeczeństwa, a tą, która przeznaczona była do wiadomości jej członków. Bezpośrednio po proteście rząd wysłał do Radomia ministra energetyki Andrzeja Szozdę, którego zadaniem była koordynacja akcji porządkowania miasta oraz przygotowanie szczegółowego raportu opisującego przyczyny i przebieg wydarzeń 25 czerwca. Wiele wskazuje na to, że na sam raport ogromny wpływ miała początkowa reakcja Gierka i reszty kierownictwa 3 The Black Book..., s..07. '^ SOR, II K 1918/99, t. 8, Protokół VII Posiedzenia Komisji Spraw Wewnętrznych i Wymiaru Sprawiedliwości, 29 X 1976 r., s. 1356; ibidem, Protokół X Posiedzenia..., 5 I 1977 r., s. 1365-1398. 3' SOR, II K 1918/99, t. 10, Informacja o wynikach pracy Zespołu Rządowego ds. Radomia, 9 VII 1976 r., s. 1767-1774. 71 partii, opisuje on bowiem miasto w jak najczarniejszych barwach. Zgodnie z raportem, Radom zachował wszystkie negatywne cechy społeczności drobnomieszczańskiej - kult pieniądza, nielegalną działalność oraz lojal- ność wyłącznie wobec grup klanowych i rodzinnych. Miasto dotknięte było również wyższą od przeciętnej stopą przestępczości oraz patologią alkoho- lizmu, której poziom statystyczny wzrósł w latach 1971-1975 o 22 proc.Oprócz krótkiego opisu zdarzeń dokument zawierał również usprawiedli- wienie Prokopiaka i dyrektorów głównych zakładów pracy, którzy podczas trwania protestu rzekomo nie popełnili żadnych błędów. Jednak PZPR potrzebowała znacznie bardziej szczegółowego opisu wy- darzeń niż ten zawarty w raporcie ministra energetyki i przez kilka następ- nych miesięcy podejmowała żmudne starania o przygotowanie bardziej szczegółowego ujęcia . Opracowano dokładną chronologię przebiegu wy- padków w półgodzinnych przedziałach czasu, w której wskazano siedem osób jako inicjatorów protestu. Byli to: Zofia Ciecioch, Jadwiga Wachnic- ka, Henryk Dziocha, Bogumiła Sapińska, Marianna Madej, Zbigniew Wą- sik i Adam Wieczorek (ostatnich troje zostało zwolnionych z pracy po pro- teście). Podobnie jak w raporcie Szozdy, podkreślano odpowiedzialne zachowanie kierowników zakładów, którzy starali się powstrzymać robot- ników przed opuszczeniem fabryk, oraz ich skuteczne działania zabezpie- czające magazyn broni w zakładach Waltera. W opracowaniu tym wskazy- wano również, że grupa najwyższych funkcjonariuszy KW udała się rano do zakładów i próbowała odpowiedzieć na problemy robotników. W grupie tej znaleźli się m. in.: Przywieczerski z KC, Adamczyk, II sekretarz KW, oraz Ciążela, Tadeusz Wesołowski, Henryk Galicki, Bogdan Misztal.\ Jednym z najważniejszych wątków w tym tekście był sposób postępowa- nia Prokopiaka w rozmowach z tłumem przed budynkiem komitetu partii. W opisie tym I sekretarz KW faktycznie złożył zgromadzonym obietnicę, ale to oni nie chcieli czekać na jej efekty. Około godziny 13.00 Prokopiak powiedział, iż będzie miał odpowiedź na żądania robotników do godziny 15.00. Niestety, pewne osoby spośród tłumu, działając często pod wpływem alkoholu, ruszyły na siedzibę KW, zanim upłynąłczas przewidziany na od- powiedź. Według tego raportu, lokalny aparat zrobił wszystko, co możliwe, "' Zob. PBWR, Akta Czerwiec'76, Ocena pracy zespołu ds. zabezpieczenia operacyjnego, Radom 10 VII 1976 r. oraz APR, Org. 111, Informacja o pracy KW PZPR w Radomiu w dniach 24 VI-3 VII 1976 r. aby nie dopuścić do przemocy. Podkreślano też, że milicję wezwano dopie- ro wówczas, gdy budynek komitetu został zaatakowany, zaś tłum zaczął plądrować sklepy i zakłady mięsne w Radomiu. W opisie tym ujawniono również, że podczas protestu aresztowano ponad 500 osób - tak wysokiej liczby nigdy nie podano w państwowych środkach przekazu '. Konstruując wersję wypadków, która oczyszczała wyższe kierownictwo partii z odpowiedzialności za zdarzenia w Radomiu, poszukiwano jedno- cześnie osób, na które można by zrzucić za nie winę i ukarać. Zgodnie z wewnętrznym dochodzeniem partyjnym, do protestu przyłączyli się nie tylko ludzie z marginesu społecznego, ale także członkowie partii. Jako ko- mendant milicji w mieście, płk Mozgawa jasno powiedział na spotkaniu dwa dni później, że w wydarzeniach z 25 czerwca udział wzięła znacząca liczba członków PZPR i oficjalnych organizacji młodzieżowych' . Na spotkaniu lokalnego kierownictwa partii w Radomiu pewien osob- nik miał nawet czelność zapytać, jak to było możliwe, że grupa chuliganów zdołała przekonać resztę robotników do wyjścia na ulice - co pokazuje, jak trudno było przekonać do wersji oficjalnej nawet członków PZPR . Poda- wano też informację, że na czele pierwszej grupy piętnastu robotników przybyłych pod budynek partyjnej siedziby stał członek Komitetu Miejskie- go partiia°. Nawet podczas szerokiego procesu weryfikacji, którego celem była ocena działań członków partii w tym dniu i decyzja o ich przyszłych lo- sach, pojawiały się głosy kwestionujące oficjalną narrację. Kobieta należą- ca do PZPR od 1951 r. podkreślała "że robotnicy słusznie zrobili strajku- jąc i wychodząc na ulice", i powtórzyła "plotkę", że robotnicy byli bici i torturowani . W wyniku procesu weryfikacji związanego z działaniami członków partii podczas protestu, do końca lipca usunięto z PZPR 199 osób, w tym jednego pracownika Urzędu Wojewódzkiego, a także trzech pracowników milicji. Wszystkim im udzielono rozmaitych nagan - fakt ten wskazuje, że tłum nie skladał się jednak wyłącznie z ludzi z mar- ginesu społecznegoaz. ?' APR, Sekr. 11, Protokół nr 49, 27 VI 1976 r., s. 1. ?H Ibidem. ''' APR, Org. 1 I I, Narady dyrektorów województwa w dniu 1 VII 1976 r. ° Ibidem, Informacja o pracy KW PZPR w Radomiu w dniach 24 VI-3 VII 1976 r., s. 5. a APR, KM PZPR 92, Informacja z rozmów prowadzonych w oddziale wojewódzkim NBP w Ra- domiu, 7 VII 1976 r., s. 1. = APR, Org. 1 I I, Kary partyjne udzielone w okresie weryfikacji 1976 r. 72 73 Wewnętrzne dochodzenie dotyczące wydarzeń czerwcowych wskazywa- ło również, że istniały uzasadnione powody protestu związane z pogłębia- jącym się kryzysem gospodarczym i że przyczyną zajść była nie tylko skłon- ność mieszkańców miasta do wszczynania pijackich awantur. Przywieczerski z KC zauważył, że propozycje zmiany cen były tylko "pre- tekstem do uzewnętrznienia się nawarstwionych od lat problemów". Na spotkaniu dyrektorów różnych zakładów województwa 1 VII 1976 r. obec- ni wskazywali na słabą organizację partyjną w Radomiu, nieskuteczność konsultacji, zły plan rekompensat, a także "słabe dostawy mięsa" na tere- nie województwa. Wydaje się, że aparat lokalny potraktował protest jako doskonałą sposobność do wysunięcia żądań o zwiększenie inwestycji w re- gionie. Jednym z oczywistych rezultatów tej analizy była decyzja nr 23 Pre- zesa Rady Ministrów wydana 23 lipca 1977 r., której celem było ukierun- kowanie przepływu środków do Radomia w celu eliminacji dostrzeganych przez PZPR przyczyn niedawnych problemów w tym regionie. Kluczowym elementem tego programu była obietnica budowy w Radomiu miliona metrów kwadratowych nowych mieszkań, nowego szpitala na 650 łóżek oraz siedmiu nowych szkół, a także bardziej kontrowersyjna propozycja bu- dowy elektrowni atomowej. W wewnątrzpartyjnych ocenach jedynie w bardzo zawoałowany sposób wspominano o represjach zastosowanych wobec miasta po proteście. Tema- tem, którego nie poruszano otwarcie na spotkaniach wyższego kierownic- twa PZPR, był los księdza Kotlarza. Jednak stosunek partii do nieposłusz- nych księży dobrze obrazuje wypowiedź Ryszarda Bryka na posiedzeniu sekretariatu partii, które odbyło się dwa dni po proteście radomskim: "Również muszą być brane pod uwagę określone elementy kontrrewolucyj- ne i musi następować zdecydowana reakcja na każde wrogie wystąpienie przedstawicieli kleru"46. Czy taka reakcja obejmowała również śmiertelne pobicie księdza z Pelagowa, tego już nie wyjaśnił. Na spotkaniu odbytym aż w październiku 1976 r., w którym brał udział szef sił bezpieczeństwa Mozga- wa, Prokopiak jasno stwierdził, że: "Przed marginesem społecznym trzeba °' Posiedzenie Egzekutywy KW PZPR, "Biuletyn Informacyjny KW PZPR, w Radomiu" 1976, nr 7, s. 5. °° APR, Org. 111, Narady dyrektorów województwa w dniu 1 VII 1976 r. °5 Zbiory prywatne Stanisława Leśniaka, Decyzja nr 23 Prezesa Rady Ministrów z dnia 26 VII 1977 r. w sprawie zapewnienia realizacji programu społeczno-gospodarczego... Urząd Rady Mini- strów. 'fi APR, Sekr. 11, Protokół nr 48, 27 VI 1976 r., s. 3. nam sprawę postawić jasno. Muszą się oni nas bać [...] Opowiadam się za demonstrowaniem naszej siły poprzez patrole". Być może jeden z takich patroli napotkał Brożyna tej nocy, kiedy zginął. Partia usiłowała odgórnie narzucić taką interpretację protestu, by prze- mienić go w fakt niebyły, i w tym celu wykorzystywała cały arsenał dostęp- nych władzy narzędzi kreowania rzeczywistości publicznej. Problem w tym, że interpretacja ta była tak odległa od doświadczeń świadków wydarzeń, iż jedynym jej efektem było stłumienie dyskusji publicznej na ich temat. Po czę- ści wynikało to stąd, że w momencie prowadzenia tej kampanii znaczna część ludności była już zdecydowana nie wierzyć w nic, co podają państwowe środ- ki przekazu. Kiedy powstała "Solidarność" i PZPR utraciła monopol na dys- kurs publiczny, władze zmuszone były zmodyfikować początkową interpreta- cję wypadków radomskich. Należy jednak podkreślić, że dzięki prowadzonej kampanii rządzący określili ramy dyskusji o tych wydarzeniach, wobec czego opozycja zmuszona była stale polemizować z twierdzeniami dotyczącymi uczestników protestu i rabunków, jakie miały miejsce w czasie jego trwania. 4' APR, Sekr. 15, Protokół nr 78, 23 X 1976 r., s. 4. 74 75 4 KSZTAŁTOWANIE NARRACJI OPOZYCYJNEJ Pomimo monopolu PZPR w środkach masowego przekazu, polska dy- sydencka inteligencja zdołała w latach 1976-1980 ukształtować spójną kon- kurencyjną wobec partyjnej narrację dotyczącą radomskiego protestu. Było to w dużej mierze zasługą heroicznych i wytrwałych wysiłków niewiel- kiej grupy ludzi, którzy utworzyli KOR, a także działań polskiego Kościoła katolickiego. Początkowa narracja ukształtowana przez grupę działaczy KOR, złożo- ną głównie z warszawskich intelektualistów, stanowiła bezpośrednią odpo- wiedź na wersję lansowaną przez PZPR. Skupiała się ona na wątku stłumie- nia protestu i pomocy udzielanej przez KOR rodzinom osób uwięzionych i zwolnionych z pracy. Grupa kładla szczegółny nacisk na niewyjaśnioną śmierć Jana Brożyny i księdza Kotlarza, widząc w nich bardziej przekonują- ce ofiary reżimu aniżeli aresztowani przez władze robotnicy, spośród któ- rych wielu wchodziło wcześniej w konflikt z prawem. Skupiając się na tych aspektach wydarzeń, inteligencja odsuwała jednak punkt ciężkości relacji od samego protestu, sugerując obraz strajkujących robotników jako bezrad- nych ofiar. Równocześnie KOR eksponował własną działalność, stawiając członków Komitetu w centrum uwagi i wzmacniając tym samym rolę inteli- gencji w rodzącym się ruchu opozycyjnym, który w końcu doprowadził do powstania w 1980 r. NSZZ "Solidarność". Kościół katolicki, choć dysponował znacznie szerszymi środkami insty- tucjonalnymi i lepszą pozycją wobec władz, był znacznie powściągliwszy w podważaniu oficjalnej wersji wydarzeń radomskich. Podobnie jak w 1970 r., zdawał się działać dwutorowo. Oficjalnie szybko potępił brutalność władz podczas tłumienia protestu, ale jednocześnie przeciwstawił się gwałtow- nym demonstracjom, wzywając do spokoju społecznego. Nieoficjalnie Ko- ściół wspierał ruch reformatorski i zapewniał pomoc ofiarom represji Władz, a także pomagał w działaniach KOR. Wiele napisano na temat znaczenia inteligencji w Europie Wschodniej i Rosji oraz jej roli w przeciwstawianiu się autokratycznej władzy. Nie wda- jąc się w szczegóły, które wyczerpująco przedstawiono w innych opracowa- niach, warto podkreślić niektóre charakterystyczne rysy tej grupy. Powo- jenna dysydencka inteligencja polska stanowiła zbiorowisko jednostek o różnym wykształceniu i ukierunkowaniu zawodowym, zangażowanych w sprawę większej liberalizacji panującego systemu politycznego. Jak za- uważył Bronisław Świderski, analogicznie do inteligencji dziewiętnasto- wiecznej, również postrzegała siebie jako przywódcę narodowego ruchu opozycyjnego, obarczonego zadaniem oświecenia niewykształconych mas. W rezultacie, pomimo pozornie demokratycznej wymowy jej przekazu, rola, jaką przypisywała sobie wspólnota dysydencka, miała w podtekście charakter paternalistyczny. Co ciekawe, pomimo deklarowanego egalitaryzmu komunistycznego państwa, przepaść pomiędzy inteligencją a klasą robotniczą była niemal równie wielka, jak ta dzieląca w XIX w. inteligencję od chłopów. Po pierw- sze i przede wszystkim, atomizująca polityka komunistycznego państwa dzieliła różne grupy społeczne PRL zależnie od interesów ekonomicz- nych, wykształcenia, tradycji i poziomu nieufności wobec władzy. Dysy- dencka inteligencja, choć kierowała się w swoim działaniu poczuciem obo- wiązku obywatelskiego wobec reszty społeczeństwa, żyła w zupełnie innym świecie niż większość polskich robotników, zwłaszcza z prowincjo- nalnych miast, takich jak Radom. Dla inteligencji szokujący był jej pierw- szy kontakt w 1976 r. z warunkami życia i postawami robotników. W poję- ciu wielu z nich typowy polski robotnik był nieoświecony, szowinistyczny i dotknięty rozmaitymi patologiami społecznymi. Równocześnie robotni- cy raczej z nieufnością odnosili się do dysydenckiej inteligencji, spośród której wiele osób miało krewnych w PZPR albo było w przeszłości lub ak- tualnie jej członkami i korzystało z licznych przywilejów, o których robot- nicy mogli tylko marzyć. Rewizjonistyczne ujęcie roli polskiej inteligcncji, które w zasadniczej argumentacji wspiera część moich tez, zawiera praca: B. Świderski, Gdańsk i Ateny. Warszawa 1996. Należy zauważyć, że ta fascynująca książka nie wzbudziła szerszej publicznej dyskusji. = Przykłady opisów dotyczących robotników z Radomia zawierają następujące pozycje: A. Kowalska, Folklor tamtych czasów, cz. 1-2, "Kultura" (Paryż) 1984, nr 7-8, s. 47-84 oraz nr 9, s. 25-52; M. Brandys, op.cit.,s. 161, 173, 180 i 243; J. Kuroń, Gwiezdny czas. "Wiary' i winy" dalszy ciąg, Londyn 1991, s. 4, 53-54; J. Olszewski, Prosto w oczy; Warszawa 1997, s. 186. 76 77 Dla dysydentów spoglądających wstecz z perspektywy 1976 r. minione dwudziestolecie musiało jawić się niemal jako pasmo zawodów, rozczaro- wań i niepowodzeń. Partyjni rewizjoniści, którzy mieli nadzieję, że postali- nowska odwilż 1956 r. doprowadzi do odgórnych reform w PZPR, utracili złudzenia pod pałkami milicji w 1968 r., kiedy to reżim stłumił protesty stu- dentów domagających się większej wolności intelektualnej. Potem nastąpi- ła jadowita kampania antysemicka, która skłoniła do wyjazdu z kraju aż 15 tys. osób, w tym również ludzi zajmujących prominentne stanowiska. Choć dysydenci o sympatiach katolickich lub narodowych mieli mniej złu- dzeń co do natury systemu, zarówno publiczne wysiłki koła Znak skupiają- cego świeckich katolików w parlamencie, jak i bardziej dramatyczna dzia- łalność podziemna małych organizacji, takich jak Ruch, nie miały, jak się wydaje, żadnego realnego wpływu na monopol władzy w państwie posiada- ny przez PZPR. Dla dysydentów obserwowanie, jak pod wpływem straj- ków, które wybuchły zimą 1970 r., ze stanowiska ustąpił I sekretarz Włady- sław Gomułka, zaś PZPR wycofała się z podwyżek cen, które były powodem protestów, musiało być prawdziwym otrzeźwieniem. A choć kampania listowa prowadzona w 1975 r. przeciwko zmianom w konstytucji zjednoczyła dysydentów z prawa i z lewa, uzyskując zarazem ciche popar- cie Kościoła, to w końcu zmiany te wprowadzono, a jedynym jej skutkiem była nieznaczna modyfikacja sformułowań. W czerwcu 1976 r. inteligencja ponownie mogła się przekonać, że protesty robotników były w stanie zmu- sić władze do cofnięcia istotnej decyzji politycznej. Po wydarzeniach 1970 r. przynajmniej część dysydenckiej inteligencji zaczęła poważnie rewidować swój stosunek do robotników. W toczącej się debacie na temat najlepszych sposobów ukierunkowania rosnącego nieza- dowolenia społecznego jedną z najbardziej wpływowych postaci był profe- sor Leszek Kołakowski, dawny zwolennik rewolucji stalinowskiej w Polsce, który zrażony jawnymi niedomogami systemu wyjechał wreszcie za granicę po wydarzeniach 1968 r. W swoim eseju z 1971 r. Tezy o nadziei i beznadziej- ności Kołakowski opowiadał się za polityką ewolucyjnych zmian, zmierza- jących do rozwoju świadomości polskiego społeczeństwa i stworzenia sze- rokiego ruchu społecznego, który poprzez oddolną presję zmusiłby władze do przeprowadzenia reform. W tym samym czasie w emigracyjnej paryskiej A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski, 1939-1989, Warszawa 1996, s. 371. "Kulturze" opublikowano serię artykułów zachęcających opozycyjną inteligencję do szukania sprzymierzeńców wśród robotników, którzy pokazali swą dojrzałość polityczną, a także udowodnili skuteczność strajków jako broni przeciwko reżimowi. Krytykując bierną reakcję inteligencji na wyda- rzenia na Wybrzeżu, autorzy tych publikacji przekonywali, że grupa ta - obok dążenia do poprawy przestrzegania podstawowych praw człowieka - musi zacząć poważnie traktować żądania robotników dotyczące samo- rządnych rad zakładowych i domagać się większej niezależności dla oficjal- nych związków zawodowych. Ta ponowna ocena protestów Grudnia 1970 r. była również, w pewnym ograniczonym zakresie, próbą zmuszenia inteli- gencji do uznania tych wydarzeń za element kształtującej się tradycji pro- testów przeciwko reżimowi. Przed powstaniem w 1980 r. "Solidarności" KOR, utworzony we wrześ- niu 1976 r., był pierwszą i najlepiej zorganizowaną organizacją dysydencką. Jak dobitnie deklarowali jego założyciele, cele jego działalności były w teo- rii apolityczne - organizacja ta miała udzielać pomocy robotnikom z Rado- mia, Ursusa i Płocka, którzy w wyniku protestów zostali dyscyplinarnie zwolnieni z pracy. Jednak deklaracja ta brzmiała niezbyt przekonująco, po- nieważ KOR miał bronić przedstawicieli grupy, którą rzekomo reprezento- wała PZPR, był to zatem akt otwarcie polityczny - bezpośrednie wyzwanie dla uprawnień partii i jej monopolu politycznego. KOR działal od 23 wrze- śnia 1976 r. do września 1981 r., kiedy to został oficjalnie rozwiązany po powstaniu pierwszej "Solidarności", stając się zdecydowanie najważniejszą organizacją dysydencką w Polsce, a może nawet w całym bloku sowieckim. Pomimo pewnych obaw dotyczących reakcji władz na jego powstanie, Komitet był początkowo tolerowany przez komunistów. Dzięki temu mógł rozwinąć swoją działalność - jego członkowie jeździli do Radomia i orga- nizowali pomoc, choć poddawani byli rozmaitym szykanom ze strony Służby Bezpieczeństwa. Grupa osób należąca do KOR była bardzo zróżnicowana, począwszy od postaci komunistycznego establishmentu, takich jak pisarz Jerzy Andrzejew- ski, po osoby z długim stażem opozycyjnym, jak ksiądz Jan Zieja - kapelan Armii Krajowej podczas powstania warszawskiego. Jednym z najważniejszych ' Por. J. Mieroszewski, Refleksje grudniowe, "Kultura" (Paryż) 1971, nr 3, s. 73; Polski Grudzień, "Kultura" (Paryż) 1971, nr 1, s. 235; K. Dziewanowski, Naród jak lawa, "Kultura" (Paryż) 1974, nr 4, s. 13; oraz Z. Najder, O potrzebie programu, "Kultura" (Paryż) 1975, nr 5. 78 79 członków Komitetu był Jan Józef Lipski - również uczestnik powstania war- szawskiego, były żołnierz AK-w ten czy inny sposób związany niemal z każ- dym ruchem dysydenckim w PRL. Najbardziej znanymi działaczami młodsze- go pokolenia byli Jacek Kuroń, działający w ruchu opozycyjnym od czasu, kiedy razem z Karolem Modzelewskim napisał w 1964 r. List otwarty do par- tii zawierający program zmian systemowych, za co obaj skazani zostali na karę więzienia, oraz Adam Michnik, który pierwsze kroki jako opozycjonista stawiał podczas protestów studenckich w 1968 r. Międzynarodowa renoma członków KOR zapewniała pewien parasol ochronny dla tej organizacji. Inni członkowie KOR, którzy odegrali istotną rolę zwłaszcza przy dzia- łaniach w Radomiu, jeżdżąc tam regularnie przez kilka następnych miesię- cy, to między innymi Mirosław Chojecki (członek KOR od 1976 r.), w póź- niejszym okresie organizator i szef podziemnej Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA (do 1980 r.), Zbigniew i Zofia Romaszewscy, Stefan i Krystyna Starczewscy, a także Jan Lityński i Henryk Wujec. W sprawę Ra- domia, oprócz działaczy KOR, zangażowali się również adwokaci, którzy już wcześniej bronili oponentów systemu, a teraz reprezentowali przed są- dem aresztowanych: Władysław Siła-Nowicki i Jan Olszewski, obydwaj po- zostający w bliskich kontaktach z Janem Józefem Lipskim. Wyszukiwali oni osoby aresztowane i zapewniali pomoc im oraz ich rodzinom. Grupa ra- domska aktywnie zajmowała się również rejestrowaniem i upublicznianiem relacji o tym, co zdarzyło się w mieście w dniu protestu i po nim. KOR ko- rzystał ze wsparcia z Zachodu dzięki kontaktom w środowiskach emigra- cyjnych. W rezultacie grupa ta miała bezpośredni dostęp do źródeł finan- sowania, jak również do rozgłośni Radia Wolna Europa. Otrzymując lwią część funduszy przekazywanych z zagranicy polskiej opozycji, a także pro- wadząc zbiórki pieniędzy w kraju, KOR był w stanie zapewnić pokaźną po- moc finansową osobom aresztowanym i ich rodzinom, jak również finanso- wać rosnącą liczbę publikacji podziemnych. Nie umniejszając wagi pomocy udzielanej ofiarom protestu radomskie- go, należy stwierdzić, że dopiero publikowane przez KOR biuletyny i ko- munikaty stały się prawdziwym wyzwaniem dla narracji o wydarzeniach ra- domskich stworzonej przez PZPR. W publikacjach KOR po raz pierwszy do opisu wydarzeń czerwcowych użyto określeń protest i strajk. Jedną z głównych okoliczności podnoszonych przez KOR był fakt, że protesty ' A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Londyn 1994, s. 3 9. z 25 czerwca 1976 r. nie ograniczały się do Radomia i Ursusa, ale dotyczy- ły też innych części kraju. KOR zyskiwał na wiarygodności, opierając swo- je relacje na opowieściach naocznych świadków, w odróżnieniu od mgli- stych ogólników i negatywnych ocen wygłaszanych przez władze. Zamiast o bandach chuliganów relacje KOR mówiły o zdyscyplinowanym zgroma- dzeniu robotników, którzy maszerowali pod budynek Komitetu Wojewódz- kiego PZPR, aby zaprotestować przeciwko podwyżce cen . Według najbar- dziej spójnego opisu przygotowanego przez Chojeckiego, tłum stał się agresywny dopiero wówczas, gdy było jasne, iż członkowie kierownictwa opuścili siedzibę partii bez udzielenia obiecanej odpowiedzi. Wiadomość ta sprowoKowala szturm na budynek . W relacji tej podkreślano również, że grabieże, jakie miały miejsce w Radomiu, zainicjowała grupa nieziden- tyfikowanych ludzi, którzy szli głównym ciągiem handlowym miasta, ulicą Żeromskiego, i systematycznie wybijali witryny sklepów, aby sprowokować tłum do rabunków - w takim ujęciu kryła się sugestia, że w sprawie macza- ły palce tajne służby. Chojecki przekonywał również, że milicja specjalnie nie powstrzymywała ekscesów tłumu do czasu, gdy wypadki wymknęły się spod kontroli, aby wydarzeniom tym przydać cech awantury. KOR podawał również konkretne dane liczbowe dotyczące osób aresztowanych oraz ofiar śmiertelnych w wyniku czerwcowych wydarzeń. Według informacji Komitetu, aresztowano ponad 2 tys. osób. Oprócz przytoczenia przez źródła oficjalne faktów śmierci Jana Łabędzkiego i Tadeusza Ząbeckiego w wyniku wypadku podczas próby budowania barykady w dniu protestu, KOR podał również jako pierwszy wiadomość, że ksiądz Roman Kotlarz, który błogosławił protestujących w dniu de- monstracji, pewien czas później zmarł w wyniku pobicia w jednym z miej- scowych szpitali. Kryła się za tym sugestia, iż sprawcami jego śmierci byli funkcjonariusze SB. Informacja ta w sposób oczywisty zmieniała wy- mowę całego wydarzenia, skoro przedstawiciel Kościoła z powodu popar- cia protestu został zamordowany. Do listy ofiar śmiertelnych związanych z wydarzeniami czerwcowymi dołączono również Jana Brożynę, śmiertel- przykład dotyczący strajku w Łodzi zawiera publikacja Czerwiec '76, .,Robotnik" 1978, nr 18, s. 1. ' Radom. Oto relacja dwóch uczestników wydarzeń, "Biuletyn Informacyjny KOR" 1976, nr 1, s. 2 . M. Chojecki, Czerwiec 1976 w Radomiu, Warszawa 1984; Dissent in Poland..., s. 59-60. `' Komunikat "KOR", nr 1, 29 IX 1976 w: Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony społecznej "KOR", red. A. Jastrzębski, Warszawa-Londyn 1994, s. 32. 80 81 nie pobitego w tajemniczych okolicznościach, co KOR łączył z działania- mi SB i MO podejmowanymi w ramach terroryzowania miasta po proteście. W publikacjach KOR wspominano również, że liczba ofiar śmiertelnych może być wyższa niż te cztery znane przypadki. Twierdzono nawet, że ofiar śmiertelnych mogło być aż jedenaście, a może nawet więcej, w statystyce władz potraktowanych jako niewyjaśnione przypadki samobójstw. W odpowiedzi na prezentowaną przez władze listę aresztowanych przestępców, KOR przedstawił spis funkcjonariuszy wymiaru sprawiedli- wości łamiących prawo, wymieniając ich z imienia i nazwiska. W wykazie tym znaleźli się między innymi: por. Dalbiak i Tadeusz Ziętek, sędziowie Misztal, Zień, Firmanty i Dobrowolska, prokuratorzy Korneszczuk i Chą- dzyński. Zarzucono również prokuratorowi generalnemu Czubińskiemu, że zataja przypadki brutalności milicji przed komisją sejmową, którą utworzono 5 stycznia 1977 r. do zbadania wydarzeń radomskich". Prze- ciwko kilku osobom z wyższego kierownictwa zakładów Waltera wysunię- to również zarzuty dokonywania masowych zwolnień uczestników prote- stu. Takie "wycieczki były szczególnie śmiałe, ponieważ niepisanym elementem kontraktu pomiędzy PZPR a jej członkami było zachowanie anonimowości funkcjonariuszy państwowych, tak aby nie można było ich pociągnąć do odpowiedzialności. KOR odpowiedział również na oskarże- nia władz, iż większość uczestników protestu radomskiego działała pod wpływem alkoholu, twierdzeniem, że to funkcjonariusze wymiaru spra- wiedliwości - począwszy od milicjantów, a skończywszy na sędziach - byli pijani. KOR, dramatyzując, przyrównywał kampanię represji w Radomiu do okresu stalinowskiego, eksponując "ścieżki zdrowia" , czyli systematyczne bicie zatrzymanych przez milicję w rewanżu za udział w proteście. W grudniu 1976 r. przekazał tekst listu od 67 robotników z Radomia, któ- rzy zwrócili się do prokuratora generalnego Lucjana Czubińskiego, opisu- jąc fakty pobicia osób zatrzymanych: "Oświadczamy, że kiedy zostaliśmy '° Komunikat "KOR", nr 3, X 1976 oraz nr 7, 11 II 1977 [w:] ihidem, s. 42, 82. ' Komunikat "KOR", nr 2, 10 X 1976 oraz nr 6, 15 I 1977 [w:) ibidem, s. 39, 74. i Komunikat "KOR", nr 6, 15 I 1977 [w:] ibidem, s. 74. Por. Relacja Piotra Wójcika, Komunikat "KOR", nr 19, 24 IV 1978 [w: ibidem, s. 239; Radom. Oto relacja..., s. 3. Komunikat "KOR", nr 8, 22 III 1977 [w:] Dokumenty Komitetu Obrony Robotników..., s. 89. 82 aresztowani po wydarzeniach z 25 czerwca, milicja nas biła. Każdy z nas musiał przynajmniej raz przebyć tak zwaną ścieżkę zdrowia, tj. przebiec przez szpaler umundurowanych milicjantów, którzy nas bili i kopali. Za każdym razem, gdy nas gdzieś przewożono, byliśmy bici podczas wsiadania i wysiadania z samochodów milicyjnych. Podczas przesłuchań torturowano nas tak, abyśmy złożyli pożądane zeznania". Zbierając relacje osobiste, KOR zdołał ukształtować przekonującą pa- mięć zbiorową związaną z pokłosiem protestu i represjami, jakie po nim nastąpiły, przepojoną ładunkiem emocjonalnym i psychologicznym, jaki tym faktom towarzyszył. Jeszcze wiosną 1978 r. Komitet nadal publiKowal relacje osób pobitych przez milicję. Józef Szczepanik: "jeden z funkcjona- riuszy MO chwycił mnie za gardło i w ten sposób potaszczył do celi, a dru- gi w tym czasie szedł obok i bił mnie po nogach i piersiach"; Zbigniew Ci- bor: "byłem bity i kopany przez funkcjonariuszy MO i służbę więzienną tak, że z uszu i nosa płynęła mi krew". Czasami jednak można było niemal odnieść wrażenie, że KOR po- twierdza oficjalną opinię na temat Radomia jako miasta opanowanego przez margines społeczny. W artykule Radom przed sądem zamieszczonym w "Biuletynie Informacyjnym KOR" nr 8 z lutego 1977 r., który poświęco- ny był w całości wydarzeniom radomskim, Jan Lityński przedstawiał niezwykle udręczony obraz miasta i jego mieszkańców, z rozsypującymi się dziewiętnastowiecznymi kamienicami pozbawionymi bieżącej wody i ka- nalizacji, pisząc, że: "Zanik tradycyjnych wartości powoduje tu często po- wolną degradację. Granica pomiędzy "prawdziwymi" robotnikami a mar- ginesem społecznym, zwanym dawniej lumpenproletariatem, zaciera się"". W swoim dzienniku Marian Brandys przytacza opis przedstawiony mu przez jednego z młodych działaczy KOR, a dotyczący osób ostatnio zwolnionych w Radomiu: beznadziejni alkoholicy, którzy siłą bezwładu popadają z powrotem w styl życia marginesu społecznego, jakie wiedli przed wydarzeniami. Dziewięć lat później w opracowaniu na temat KOR Jan Józef Lipski wyraził swoją frustrację z powodu niepowodzenia Komi- tetu, któremu nie udało się stworzyć w Radomiu żadnej organizacji klasy " Letter of the 67 tortured workers of Radom w:] Dissent in Poland..., s. 1.13. Komunikat"KOR", nr 1.9, 24 IV 1978 [w:] Dokumenty Komitetu Obrony Robotników.., s. 239. ' J. Lityński, Radom przed sądem, "Biuletyn Informacyjny KOR" 1977, nr 8, s. 1. 'H M. Brandys, op. cit, s. 161. 83 robotniczej, łącząc ten fakt z niskim poziomem świadomości politycznej i społecznej tamtejszych robotników. Starania KOR o znalezienie w Radomiu grupy robotników, która stwo- rzyłaby zaczątek działalności zorganizowanej, zakończyły się niepowodze- niem. Dwa godne uwagi wyjątki stanowili Leopold Gierek, którego aresz- towano 25 czerwca, i Ewa Soból, która zangażowała się w działalność związaną z dochodzeniem dotyczącym śmierci Brożyny. Gierek przyznał, że fakt, iż jego nazwisko pojawiło się na stronie tytułowej "Robotnika", jednej z wielu publikacji wydawanych przez KOR, był nieco mylący, ponie- waż miał niewiele wspólnego z treścią tego numeru pisma, dostarczył jedy- nie informacji. Jak mówił, stale pozostawał w kręgu zainteresowań milicji i w latach 1977-1978 spędził więcej czasu w więzieniu niż w pracy. Ukazu- je to dobitnie jeden z kluczowych problemów, jaki napotykał KOR, próbu- jąc budować jakiegoś rodzaju organizację w Radomiu, skoro bowiem Ko- mitet postanowił działać jawnie, miał ograniczone możliwości ochrony swoich sympatyków przed represjami państwa. W rezultacie, do jawnej działalności w Radomiu chętni byli tylko ludzie, których wcześniej areszto- wano, mieli proces lub w inny sposób budzili zainteresowanie władz - była to zatem grupa wybrana w zasadzie przez reżim. Fakt, iż KOR zmuszony był współpracować właśnie z nimi, ograniczał jego możliwości oddziaływa- nia. Nigdy nie udało mu się dotrzeć do szerszej grupy osób, które uczestni- czyły w proteście, ale chciały pozostać anonimowe. Rzeczywistymi bohaterami opowieści radomskiej byli w domyśle sami członkowie KOR. Lipski charakteryzował ich jako grupę ludzi, "którzy po- stanowili wystąpić w obronie bitych i więzionych robotników, przeciwstawić się totalizmowi, stworzyć ruch budujący przyszłą Polskę niepodległą i demo- kratyczną". Od początku ich działalności w 1976 r., w publikacjach działa- niom Komitetu poświęcano tyle samo zainteresowania i uwagi co wydarze- niom w Radomiu - pisano, ilu ludziom udzielono pomocy, ile zebrano pieniędzy, a także o nasilających się problemach ze strony aparatu bezpie- czeństwa, który na przełomie 1976 i 1977 r. rozpoczął kampanię psycholo- '° J.J. Lipski, KOR. A History of the Workers' Defense Committee in Poland, 1976-1981, tłum. O. Amsterdamska, G.M. Moore, Berkeley 1985, s. 186. ° Relacja Leopolda Gierka, 21 III 1999 r., Radom. ' J.J. Lipski, op. cit., s. 92. = Ibidem, s. 8. gicznego i fizycznego szykanowania działaczy KOR. Komitet przypisywał sobie główną zasługę w zmuszeniu władz do ogłoszenia amnestii dla robot- ników, którzy nadal byli więzieni w związku z wydarzeniami czerwcowymi. Od tego momentu Komitet prawie wyłącznie skoncentrował się na własnej działalności, zwłaszcza po zamordowaniu 7 maja 1977 r. jednego ze swych młodych działaczy, Stanisława Pyjasa. Okoliczności tej zbrodni skłoniły członków KOR do uznania, że jej sprawcami są funkcjonariusze SB - była to pierwsza ofiara śmiertelna po stronie inteligencji podczas działalności KOR. Od tej pory wydarzenia radomskie zeszły w cień jako zaledwie doda- tek do działalności KOR, w miarę jak Komitet poszerzał swoją aktywność w zakresie obrony praw człowieka w całej Polsce. Powodem odsuwania przez działaczy KOR znaczenia protestu czerwco- wego z głównego pola widzenia było - obok przekonania, że inteligencja sta- nowi naturalne i najlepsze przywództwo dla każdej opozycji wobec PZPR - przywiązanie jego członków do środków pokojowych oraz obawa przed konsekwencjami sprowokowania gwałtownych protestów, które mogłyby prowadzić do masakry lub interwencji radzieckiej. Słynne stwierdzenie Jac- ka Kuronia, że robotnicy nie powinni palić partyjnych komitetów, lecz two- rzyć własne, nie było wypowiedzią taktyczną, ale wyrazem obawy o to, co mo- że się stać, jeśli niepokoje w Polsce przekształcą się w regularną rewolucję. Zdaniem Kuronia, rolą inteligencji było łagodzenie groźby społecznej anar- chii, która - jak sądził - może doprowadzić do największego wybuchu spo- łecznego na przestrzeni minionych trzydziestu lat. Obawa ta wydaje się jed- nak przesadzona, ponieważ podczas każdej demonstracji robotniczej za czasów PRL, to nie protestujący, lecz władze pierwsze używały siły. Chociaż KOR głośno przeszkadzał władzom w umniejszeniu znaczenia protestu radomskiego, to Kościół katolicki stanowił potencjalnie silniejsze zagrożenie, ponieważ pozycja, prestiż i środki instytucjonalne dawały mu znacznie większe możliwości kwestionowania interpretacji lansowanej przez państwo. Względna niezależność Kościoła w komunistycznej Polsce była rezultatem wieloletniego umiejętnego lawirowania oraz twardych ne- gocjacji z władzą prymasa, kardynała Wyszyńskiego, którego sukces wynikał z polityki pełnienia roli pośrednika pomiędzy państwem a rzeszą wiernych, 2' J. Kuroń, My.śli o programie działania na temat form i metod pracy opozycji (w: Opozycja demo- kratyczna w Polsce 1976-1980. Wybór dokumentów, red. Z. Hemmerling, M. Nadolski et al., t. 3, Warszawa 1994, s. 136. 84 85 stanowiących w polskim społeczeństwie ogromną większość. Działając zręcznie w sposób przypominający rok 1970, Wyszyński przyjąłw 1976 r. dwutorowe podejście, publicznie apelując do wiernych, by zachowali spo- kój, a do władz, aby łagodniej potraktowały aresztowanych, a równocześnie tajnie wspierając ruch opozycyjny. Po wydarzeniach w Radomiu konferencja biskupów wydała 10 września 1976 r. komunikat, w którym zwróciła się o przerwanie represji, przywró- cenie do pracy osób zwolnionych, należyte zadośćuczynienie osobom skrzywdzonym oraz ogłoszenie amnestii dla osób aresztowanych. Jednak w tym samym dokumencie biskupi apelowali do ludzi pracy w Polsce, aby przykładali się do "uczciwej pracy dla dobra kraju. W rozmowie przepro- wadzonej prawie miesiąc po proteście Stanisław Kania poinformował arcybiskupa Dąbrowskiego, że władze są zadowolone z zachowania ducho- wieństwa po wydarzeniach radomskich, zauważając, że: "W czasie tych za- burzeń biskup i duchowieństwo zachowali się godnie", aczkolwiek Kania nadmienił również, że były wyjątki, wspominając w szczególności uwagi czynione przez biskupa Tokarczuka, który mówił o protestujących z Rado- mia jak o bohaterachz. Na płaszczyźnie mniej oficjalnej Kościół wypowiadał się w sposób bar- dziej krytyczny. 26 września 1976 r., zaledwie trzy dni po ogłoszeniu utwo- rzenia KOR, kardynał Wyszyński wygłosił przemówienie z okazji 250 rocz- nicy przybycia zakonu bonifratrów do Warszawy, w którym nawiązał do wydarzeń radomskich. Protest radomski umieścił w kontekście wydarzeń z 1970 r., zauważając, że metod, jakich państwo użyło do stłumienia prote- stu, w żadnym razie nie można uznać za usprawiedliwione. Jeszcze śmiel- sze przesłanie zawierało przemówienie przyszłego papieża, krakowskiego kardynała Karola Wojtyły, wygłoszone podczas specjalnych obchodów w Błotnicy, w sanktuarium Obrazu Matki Boskiej regionu radomskiego, które odbywały się 20-21 sierpnia 1977 r. Co znamienne, przybycie Wojty- ły na koronację cudownego obrazu było wyrazem specjalnego wyróżnienia dla tego regionu, a przemawiał on do rzeszy zgromadzonych liczącej blisko 150 tys. ludzi. Powiedział, że koronacja ta jest szczególnie ważna w tym =° Ibidem, s. 97-99. z5 Arcybiskup Dąbrowski..., s. 263. Zbiory prywatne Bronisława Kawęckiego, fragment kazania prymasa stefana kardynała Wy- szyńskiego podczas uroczystości 250 rocznicy przybycia bonifratrów do Warszawy, 26 IX 1976 r. 86 miejscu ze względu na "smutne wydarzenia", jakie miały miejsce na ziemi radomskiej. Zamiast jednak skupiać się na męczeństwie tej ziemi, kardynał podkreślał, iż należy raczej okazywać poczucie dumy, przypominając, że trzeba narodowi nadziei i radości życia, podniesionych głów, a nie spusz- czonych do ziemi". Pewnym ciekawym aspektem postawy Kościoła w stosunku do protestu czerwcowego było niemal zupełne milczenie w sprawie śmierci księdza Ko- tlarza, o której KOR głośno twierdził za pośrednictwem prasy podziemnej, że była dziełem SB. Po części mógł to być jeszcze jeden przykład realizmu Kościoła, nic bowiem nie można było zyskać publicznie, wypominając ten incydent władzom, zwłaszcza że KOR i tak zadbał o nagłośnienie całego zdarzenia. Jedynym publicznym dokumentem kościelnym dotyczącym śmierci Kotlarza był krótki komunikat opublikowany w biuletynie diecezji sandomierskiej, że w ubiegłym roku zmarł pewien ksiądz oraz że jego zły stan zdrowia uległ pogorszeniu z powodu "różnych przyczyn". Pierwszy sekretarz PZPR w Radomiu, Prokopiak, pisał później, że biskup Gołę- biowski z diecezji sandomiersko-radomskiej zagadywał go na temat tego, co się stało z księdzem Kotlarzem, ale kiedy zapewnił biskupa, że kapłan ten zmarł z przyczyn naturalnych, nie było żadnej oficjalnej reakcji ze stro- ny władz kościelnych. Prokopiak sądził, że wynikało to po prostu ze złej woli biskupa, który wolał, aby ludzie myśleli, iż władze maczały palce w śmierci Kotlarza. Poza próbą zwrócenia się do przedstawiciela władz w celu wyjaśnienia tajemniczych okoliczności śmierci księdza Kotlarza, Koś- ciół pozwolił również Wojciechowi Ziembińskiemu, działaczowi KOR i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), prowadzić z sie- dziby prymasa w Warszawie dochodzenie dotyczące zdarzeń związanych z tą śmiercią. Niemal od razu po proteście radomskim nawiązane zostały nieformal- ne kontakty pomiędzy świecką opozycją a Kościołem, zwłaszcza w zakre- sie organizacji pomocy finansowej dla ofiar represji władz. Wielu miejsco- wych kapłanów - księża Stanisław Sikorski, Zdzisław Domagała i Jerzy =' J. Gruszyński, Lud Polski w hołdzie Matce Bożej Pocieszenia, "Narodowiec" (Francja), 9-10 X 1977, s. l. " ,Kronika Diecezji Sandomierskiej" 1977, nr 9-1.0, s. 238. z J. Prokopiak, op. cit., s. 74. ; A. Friszke, Opozycja polityczna..., s. 352. 87 Banaśkiewicz, by wymienić tylko kilku - uczestniczyło w zbieraniu pienię- dzy i udzielaniu pomocy rodzinom znajdującym się w potrzebie '. Do Ra- domia przybyła również pewna liczba ochotników z Katolickiego Uniwer- sytetu Lubelskiego - spośród nich bodaj najbardziej znanym był Bogdan Borusewicz, który nawiązał kontakt z osobami organizującymi pomoc w Radomiu za pośrednictwem lokalnego Klubu Inteligencji Katolickiej. Borusewicz stał się później aktywnym członkiem KOR, a potem pomógł tej organizacji nawiązać kontakt z komórką Wolnych Związków Zawodo- wych Wybrzeża, działających w Gdańsku, których członkiem był Lech Wa- łęsa (od 1978 r. będący w komitecie założycielskim tej pierwszej niezależ- nej organizacji) . Jeszcze wyraźniejszym przykładem bliskiej współpracy pomiędzy opozycją a Kościołem był strajk głodowy zorganizowany przez dysydentów zarówno z KOR, jak i z kręgów katolickich w kościele Św. Marcina w Warszawie w maju 1977 r., którego bezpośrednim celem było nagłośnienie ciągłego przetrzymywania w więzieniu Czesława Chomickie- go, aresztowanego za udział w niszczeniu siedziby partii w Radomiu. Opozycyjna inteligencja, przy wsparciu i pomocy Kościoła katolickiego, zmusiła reżim do przerwania kampanii propagandowej przeciwko Rado- miowi. Wobec podziemnych publikacji i komunikatów KOR, PZPR próbo- wała wyciszyć całą sprawę. Choć trudno dokładnie ocenić jaki wpływ mia- ły publikacje KOR na sposób zapamiętania protestu radomskiego przez przeciętnego Polaka, to z pewnością docierały one do dużej części społe- czeństwa, która miała powody nie ufać narracji lansowanej przez państwo. Równocześnie inteligencja stworzyła ważny symbol swojego zaangażowa- nia w sprawy klasy robotniczej oraz gotowości do przejęcia wiodącej roli w opozycji przeciwko PZPR. Kościół katolicki również poprawił swoją po- zycję uczciwego mediatora w targach pomiędzy partią a pozostałą częścią polskiego społeczeństwa. ' Relacja Jana Rejczaka.... '= A. Friszke, Opozycja polityczna..., s. 353. ?' Ibidem, s. 559. 88 5 SOLIDARNOŚĆ PAMIĘCI Pierwsze otwarte i zdecydowane wyzwanie dla oficjalnej narracji władz dotyczącej protestu z czerwca 1976 r. było bezpośrednim wyni- kiem politycznego zwycięstwa odniesionego przez "Solidarność" na Wy- brzeżu w sierpniu 1980 r. Walka o pamięć protestu radomskiego, wyni- kająca z publicznej potrzeby innej od oficjalnej pamięci przeszłości, była tylko jednym z elementów znacznie szerszej, symbolicznej, oddolnej re- wolucji pamięci przeciwko zasadniczej narracji legitymizującej PRL. Choć pamięć wydarzeń 1976 r. była tylko dodatkiem do postulatów sfor- mułowanych przez robotników na Wybrzeżu, to stanowiła ona podsta- wowe źródło prawomocności działania dla niemal wszystkich działaczy"Solidarności" radomskiej. W latach 1980-1981, w pierwszym okresie legalnej działalności tej organizacji w Radomiu, niemal każdy aspekt żą- dań związku prezentowany był w kontekście niesprawiedliwości, jakich to miasto doznało po proteście czerwcowym. "Solidarność" radomska przyjęła w podstawowych zarysach narrację ukształtowaną przez KOR, ponieważ z jednej strony wzmacniała ona podstawowe przesłanie związ- ku, którym było zacieranie podziałów w polskim społeczeństwie, z dru- giej zaś przywoływała pamięć o represjach zastosowanych po proteście czerwcowym do mobilizacji poparcia mieszkańców miasta dla żądań dal- szych reform. Jednak w łonie samej "Solidarności" pojawiały się głosy osób, którym ta bierna narracja nie wystarczała i które opowiadały się za bardziej buntowniczą wizją przeszłości, uzasadniającą raczej ofensywną postawę wobec reżimu. W dodatku do art. 4 porozumień gdańskich państwo zgodziło się zbadać przypadki osób zwolnionych w wyniku protestu 1976 r. i przywrócić je do pracy, jeśli zostały zwolnione bez- zasadnie. Zob. The GdanskAgreement [w:] P Raina, Independent Social Movements in Poland, London 1981, s. 588. 89 Związek powstał w Radomiu niemal miesiąc po podpisaniu w Gdań- sku porozumień między Komisją Rządową a Międzyzakładowym Komite- tem Strajkowym. Tak stosunkowo późne organizowanie się lokalnych struktur "Solidarności" w tym mieście wynikało w pewnym stopniu z do- świadczeń przeszłości, ponieważ mieszkańcy Radomia po represjach za- stosowanych wobec nich w 1976 r. do wszelkich aktów otwartego nieposłu- szeństwa podchodzili z dużą ostrożnością. Zdaniem Andrzeja Sobieraja, późne utworzenie "Solidarności" było tu wynikiem "terroru" zastosowa- nego przez państwo po 1976 r. Obawy ludzi wiązały się po części z siłą miejscowego aparatu bezpieczeństwa, który po proteście czerwcowym dysponował dużym potencjałem do infiltracji kół opozycyjnych powstałych w mieście w wyniku działalności KOR. Świadomość ich istnie- nia nasilała atmosferę nieufności, powodując, że początkowo do nowo po- wstałego związku ludzie podchodzili z dystansem. Pod koniec września pojawiły się ogłoszenia zapraszające osoby zainteresowane udziałem w tworzeniu struktur związku w Radomiu na spotkanie w mieszkaniu dzia- łaczki KOR Ewy Soból. Zgodnie z relacją Jana Rejczaka, który uczestni- czył w pierwszym spotkaniu, wśród osób, które się na nim znalazły, byli profesor Kłopotowski z Warszawy i Leopold Gierek. Przybyli również An- drzej Sobieraj i Jacek Jerz, którzy odegrali później kluczową rolę w dzia- łalności radomskiej "Solidarności". Rejczak i Jerz obawiali się, że wśród uczestników tego wstępnego spotkania mogą być informatorzy, i propono- wali, aby przenieść je na bardziej neutralny grunt Radomskiej Politechni- ki, noszącej wówczas nazwę Wyższej Szkoły Inżynierskiej. Ta garstka ludzi utworzyła w Radomiu "Solidarność", zaś Andrzej Sobieraj został wybrany jej przewodniczącym. Wkrótce po powstaniu "Solidarność" zaczęła domagać się oficjalnej rehabilitacji protestu radomskiego oraz wszczęcia dochodzenia w spra- wie nadużyć popełnionych przez władze w latach 1976-1980 - przez na- stępne piętnaście miesięcy radomska "Solidarność" bezustannie wywie- rała w tej sprawie naciski zarówno na lokalny, jak i na centralny aparat partyjny. Jednym z głównych argumentów używanych przez ruch było twierdzenie, że Radom nadal ponosi konsekwencje za protest w postaci systemu ukrytych sankcji ekonomicznych, pozbawiających mieszkańców A. Sobieraj, Zapraszamy do współpracy, RSI "S" 1980, nr 19, s. 2. Relacja Jana Rejczaka... towarów konsumpcyjnych, a miasto inwestycji. Jan Rejczak twierdził póź- niej, że wydarzenia czerwcowe były ważne dla "Solidarności" ze względu na sposób ukarania Radomia za protest: "W kręgu tej władzy komuni- stycznej tych z Radomia traktowali jak nieudolnych, jak głupków, nie po- trafili się zachować [...] Wszyscy domagali się zmian". Według Sobiera- ja, to pamięć 1976 r. skłaniała ludzi do wstępowania do "Solidarności". Równocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że dla wielu działaczy związ- ku protest 1976 r. był przede wszystkim użytecznym narzędziem zmusza- nia władz do rozmaitych ustępstw. Witold Król powiedział, że tylko dzię- ki wydarzeniom 1976 r. Komisja Krajowa "Solidarności" zgodziła się, aby Radom miał swój odrębny region. Dodał, że instrumentalnie wykorzy- stywano nie tylko protest czerwcowy, ale także protesty z lat 1956, 1968 i 1970 r., twierdząc jednocześnie, że 1976 r. "jest jedynym symbolem w Radomiu". W listopadzie 1980 r. związek zażądał, aby władze wszczęły dochodzenie w celu wskazania osób odpowiedzialnych za zorganizowanie represji - był to bezpośredni atak na aparat bezpieczeństwa państwa, jego "najświętszą krowę" . W grudniu tego samego roku radomska "Solidarność" wysłała list otwarty do Sejmu, domagając się w nim pełnej rehabilitacji protestu 1976 r. w celu zmiany "fałszywego obrazu" stworzonego przez władze, a także przy- wrócenia do pracy zwolnionych osób . Mniej więcej w tym samym czasie ksiądz Hubert Czuma zaczął podno- sić sprawę tajemniczej śmierci księdza Kotlarza. Trudno przecenić autorytet moralny, jakim ten kapłan wciąż cieszy się wśród mieszkańców miasta. Czu- ma pochodził z rodziny zasłużonej za czasów II Rzeczypospolitej, zaś jego dwóch braci, Andrzej i Benedykt, było zangażowanych w działalność orga- nizacji podziemnej Ruch, która - zanim pokrzyżowano te plany, a jej człon- ków aresztowano - planowała podpalenie muzeum Lenina w Poroninie w 1970 r. Od 1958 r. Hubert Czuma był jezuitą pełniącym rolę kapłana w środowiskach akademickich, przeganianym z jednej uczelni na drugą. Zo- stał na krótko zatrzymany przez władze podczas dochodzenia w sprawie Relacja Andrzeja Sobieraja, 25 X 1998 r., Radom. ' Relacja Witolda Króla... ' A. Sobieraj, Radom. Odkłamać Czerwiec, "Robotnik" 1980, nr 68-69, s. 4. List otwarty, BI "S", grudzień 1980, s. 5. 90 91 działalności Ruchu, a później uczestniczył anonimowo w ROPCiO w 1977 r. W 1978 r. przyjechał do Radomia. Począwszy od 1980 r. Czuma publicznie podnosił sprawę śmierci Kotla- rza, inicjując w ten sposób proces wpisania losów księdza w narrację ra- domską. Czuma opowiadał, jak to ksiądz Kotlarz błogosławił protestują- cym ze schodów jezuickiego kościoła Św. Trójcy w dniu czerwcowych wydarzeń, i był wzywany przez władze w związku z organizacją modłów za ludzi bitych na "ścieżkach zdrowia". Czuma twierdził iż w Radomiu o wszechnie wiadomo, że w okresie od czerwca do sierpnia 1976 r. Kotlarz został kilkakrotnie pobity przez "nieznanych sprawców" w swojej parafii w Pelagowie na przedmieściach Radomia. Domagał się, aby prokuratura wznowiła śledztwo, podkreślając, że jego obowiązkiem jest bronić godnoś- ci i honoru księdza Kotlarza, "który stanął w ciężkiej chwili razem z ucie- miężonym ludem Radomia i złożył w jakimś sensie ofiarę swego życia temu ludowi". W związku z tymi otwartymi wypowiedziami w grudniu 1980 r. Czuma został wezwany do prokuratury celem złożenia pisemnych i ustnych wyjaśnień w sprawie i przedstawienia niezbitych dowodów dotyczących tego zdarzenia. Bitwa o pamięć zbiorową wydarzeń radomskich stanowiła ważny wątek bezkrwawej rewolucji "Solidarności" jako element starań zmierza- jących do podważenia pozycji i legitymacji PZPR w Radomiu. Desperac- kie próby przywództwa partyjnego na szczeblu krajowym i lokalnym, aby dotrzymywać kroku wypadkom i kontrolować nową narrację dotyczącą protestu, pokazują, że jego przedstawiciele zdawali sobie sprawę ze zna- czenia, jakie pamięć ma nie tylko dla legitymizacji systemu, ale również dla utrzymania przez nich władzy. Działania władz w kierunku modyfika- cji oficjalnej interpretacji przeszłości rodziły napięcia w łonie samej par- tii, co pokazuje, jak trudno było zapanować nad tym procesem, kiedy już został uruchomiony. Dla aparatu partyjnego w Radomiu, jak i w całym kraju utworzenie NSZZ "Solidarność" było-wbrew oficjalnym twierdze- niom - bezpośrednim zagrożeniem jego monopolu władzy. Jednym z na- tychmiastowych rezultatów powstania niezależnego związku było zmu- szenie PZPR do rozliczenia się z przeszłością i zmiany jej oficjalnej narracji. Aby utrzymać legitymację władzy i starając się zapanować nad `' A. Friszke, Opozycja polityczna..., s. 362 i 386. ° H. Czuma, A jak wygląda sprawa ks. Romana Kotlarza?, RSI "S" 1981, nr 2, s. 5. 92 sytuacją, PZPR musiała liczyć się z rosnącą presją społeczną na rzecz nowej interpretacji przeszłości. W tym celu partia starała się w pewien sposób przyswoić narrację stwo- rzoną przez opozycję, twierdząc, że Radom był widownią tragedii, której p y p Ją y » J y y, wszakże powodem nie był panujący w Polsce system socjalistyczny ale raczej błędy i wypaczenia w dziedzinie gospodarki zawinione przez ekipę Gierka. W oficjalnej narracji nadal powtarzano, że aparat bezpieczeństwa postępował właściwie, że protest prze- kształcił się w zamieszki i że w ich trakcie popełniono przestępstwa, których sprawcy zasłużyli na karę. Kiedy po podpisaniu porozumień gdańskich latem 1980 r. ze stanowiska usunię- to Gierka, PZPR upewniała mieszkańców Radomia i całe społeczeństwo, że ich żądania dotyczące przeszłości zostały spełnione. Chociaż zmiana ofi- cjalnej narracji była niewielka, miała ona natychmiastowy wpływ na sytu- ację polityczną w Radomiu, ponieważ Prokopiak, Maćkowski i Mozgawa pozbawieni zostali teraz ochrony politycznej. W potrzasku żądań wysuwa- nych z jednej strony przez "Solidarność" a z drugiej przez centralne kierownictwo partii, radomski aparat rozpoczął żmudne wysiłki ocalenia własnej pozycji, podejmując próby ostrożnego przeformułowania swej roli w wydarzeniach radomskich. Zaledwie w tydzień po podpisaniu porozumień gdańskich pomiędzy przedstawicielami rządu a kierownictwem "Solidarności", na posiedzeniu radomskiego sekretariatu PZPR Prokopiak skrytyKowal żądania "Solidar- ności" jako "zbyt dramatyczne" i zauważył, że w kraju istnieje groźba wy- buchu "anarchii", nadmieniając o rosnącej krytyce wśród samych członków PZPR. Przyznał, jak wielkie znaczenie w Radomiu ma pamięć o 1976 r., mówiąc, że: "w Radomiu istnieje spora grupa osób, którzy czują się po- krzywdzonymi - będą oni starali się prowokować nieporozumienia . Z kolei Mozgawa w tym samym czasie zapewniał swoich przełożonych w Warszawie, że: "Mamy dobre źródła informacji w środowiskach antysocjalistycznych (...]. Jesteśmy w stanie sterować poczynaniami prze- ciwników politycznych w sposób dla nas wygodny . Pomimo tej pewności siebie szefa sił bezpieczeństwa, Prokopiak zmuszony był w coraz większym zakresie brać pod uwagę narastające żądania radomskiej "Solidarności" APR, Sekr. 65 Protokół nr 29, 8 IX 1980 r., s. 5. '= H. Dominiczak, op. cit., s. 329. 93 dotyczące rewizji oficjalnej wersji wydarzeń 1976 r., prowadząc zastępczą polemikę na łamach prasy oficjalnej, gdzie odpowiadał na zarzuty formu- łowane przez związek. W wywiadzie opublikowanym 27 września, dwa ty- godnie po ustąpieniu ze stanowiska Gierka, Prokopiak powiedział, że przy- czyny protestu czerwcowego były jawnie związane z problemami ekonomicznymi, jakie odziedziczył po utworzeniu w 1975 r. województwa radomskiego, sugerując, że Gierek robił za mało dla miasta. Zmiany spowodowane powstaniem "Solidarności" miały wpływ na moż- liwości zawładnięcia dyskursem publicznym przez PZPR. Redaktorom i dziennikarzom prasy oficjalnej coraz trudniej było trzymać się narracji, któ- ra została już zupełnie zdyskredytowana. Ponieważ na prowincji, takiej jak województwo radomskie, pojawiało się coraz więcej problemów, którym nie poświęcano uwagi w prasie centralnej, miejscowa prasa zmuszona była przej- mować inicjatywę we własne ręce, często wszczynając dyskusje na tematy, które wcześniej były zakazane. Już w październiku 1980 r. Krystyna Firman- ty (sekretarz odpowiedzialny za propagandę w radomskim KW PZPR) po- dawała w wątpliwość "wiarygodność naszych dziennikarzy". W miarę upły- wu czasu "Solidarności" przybywało członków i główne problemy te stawały się jeszcze bardziej znaczące. Na spotkaniu partyjnych funkcjonariu- szy zajmujących się środkami przekazu i redaktorów gazet, w którym brał również udział Grzegorz Przysiężny z Wydziału Radia i Telewizji KC, Józef Kłaj narzekał na fascynację młodszych dziennikarzy "Solidarnością", a także na fakt, że zdarzają się nawet redaktorzy i reporterzy należący do związku, choć - jak dodał - liczba ich jest wciąż jeszcze niewielka. Na tym samym spotkaniu I sekretarz Komitetu Miejskiego, Euzebiusz Ciążela, użalał się, że nawet partyjna gazeta "Słowo Ludu" publikuje artykuły budzące wątpliwo- ści czyim interesom służy. Niektórzy dziennikarze narzekali nawet na brak informacji z radomskiego komitetu PZPR na temat ważnych kwestii podno- szonych przez "Solidarność". Wobec wysuwanych przez "Solidarność" żądań usunięcia najwyższych funkcjonariuszy sprawujących stanowiska podczas wydarzeń 1976 r. i przy ' J. Karolczak, Rozmowa z I sekretarzem KW PZPR w Radomiu Janu,szem Prokopiakiem. Roz- mawiała Jadwiga Karolczak, "Słowo Ludu", 27 X 1980. '5 APR, Sekr. 66, Protokół nr 37, 23 X 1980 r., s. 9. APR, Sekr. 70, Protokół nr 6, 9 II 1981 r., s. 3. lfi APR, Prop.-agit., Protokół posiedzenia Komisji Ideologicznej KW PZPR, 11 II 1981 r., s. 1. 94 braku większego poparcia ze strony centralnego aparatu partyjnego w Warszawie, radomski aktyw KW PZPR stawał się coraz bardziej bezrad- ny i zastraszony. W początku listopada członkowie partii z zakładów Tech- matrans pod Radomiem, jednego z głównych producentów pasów transmi- syjnych dla przemysłu, przegłosowali wotum nieufności dla aktualnego kierownictwa PZPR. 29 listopada 1980 r. radomski Komitet Miejski w imieniu 19 tys. członków PZPR zażądał od I sekretarza KW PZPR Pro- kopiaka oraz Zofii Grzyb (która była teraz członkiem Biura Politycznego), aby przedłożyli na VII plenum następujące propozycje uchwał: 1) wyraże- nie wotum nieufności wobec Biura Politycznego; 2) odwołanie I sekretarza KC PZPR za niekompetentne kierowanie partią; 3) natychmiastowe zwo- łanie nadzwyczajnego zjazdu PZPR". Inicjatywa ta stanowiła przekroczenie jednej z najważniejszych zasad przestrzeganych przez wszystkie partie komunistyczne - manifestowania na zewnątrz pełnej jedności. Mając na uwadze naturę PZPR, trudno uwie- rzyć, aby była to inicjatywa oddolna. Trudno również stwierdzić, w jakim stopniu została ona skoordynowana z organizacjami partyjnymi w innych miastach. Nie wiadomo do końca czy inicjatywa ta wyszła od Prokopiaka, ponieważ według Ciążeli, I sekretarza Komitetu Miejskiego, to on zaini- cjował głosowanie o wotum nieufności, choć wniosek ten poparł później Prokopiak. Możliwe, że kierownictwo radomskie - w kontekście sporów z władzami centralnymi - starało się związać z ruchem struktur pozio- mych, który powstał w Toruniu w październiku tego roku i opowiadał się za większą demokratyzacją PZPR. Być może w ten sposób starało się ono znaleźć jakiś punkt oparcia dla coraz bardziej oblężonego aparatu partyj- nego w Radomiu. Jednak cała sprawa skończyła się na tym, że Prokopiak zmuszony był przepraszać za złamanie dyscypliny partyjnej w przemówie- niu do radomskiego KW przed IX Zjazdem PZPR. Epizod ten pokazu- je, jak scentralizowana struktura partii uginała się pod rosnącym naporem "Solidarności", zdolnej do mobilizacji lokalnych społeczności wokół kon- kretnych problemów. 1 APR, KM PZPR, Egz. 34, Uchwała, 29 XI 1980 r., s. 1. 1H Na temat wyjaśnień Janusza Prokopiaka zob., ibidem, op. cit., s. 171 oraz Relacja Euzebiusza Ciążeli... 1`' APR, Egz. 71, Materiały posiedzenia KW PZPR, 20 I 1981 r., s. 4. 95 Kiedy odbywały się te rozmaite manewry polityczne Prokopiak i miej- scowe kierownictwo partii starali się stworzyć własną wersję wypadków podczas protestu, stawało się bowiem coraz bardziej jasne, że radomska "Solidarność" będzie domagać się pociągnięcia kogoś do odpowiedzialno- ści za sposób pacyfikacji miasta. Pod pewnymi względami można odnieść wrażenie, że Prokopiak i pozostali przywódcy partyjni próbowali pozosta- wić po sobie dokumentację pisemną, która uwalniałaby ich od zarzutu nie- właściwego postępowania na wypadek, gdyby taki zarzut wysunęło przeciw- ko nim centralne kierownictwo PZPR lub gdyby "Solidarności" udało się pozbawić partię władzy. W sprawozdaniu przedzjazdowym Prokopiak wyłuszczył wersję faktów z punktu widzenia miejscowej partii. Obciążył w nim pośrednio centralne kierownictwo PZPR za to, że nie pozwoliło mu wyjaśnić sytuacji w mieście. Przyczyną protestu były jawnie nieskuteczne konsultacje prowadzone przez Babiucha - dawno już usuniętego z kierownictwa jako członka ekipy Gierka - którego przysłano do miasta w dniach poprzedzających ogłoszenie pod- wyżki cen. W sprawozdaniu tym podkreślano również, że to specjalna komi- sja przybyła z Warszawy pod przewodnictwem Szozdy domagała się "między innymi zwolnienia z pracy uczestników protestu, ograniczenia dostaw arty- kułów rynkowych, budownictwa mieszkaniowego itp.". Zastosowane w mie- ście represje były winą Gierka i jego współpracowników, zaś miejscowy apa- rat nie był w stanie ich powstrzymać. W rzeczywistości, jak pisał Prokopiak, miejscowe kierownictwo podjęło trudną decyzję dalszego pełnienia swoich funkcji, aby starać się pomóc ziemi, która była im tak droga' . W tej wstępnej rewizji opisu wypadków Prokopiak wciąż jeszcze pod- kreślał awanturnicze i pijackie zachowania uczestników protestu, argu- mentując, że podwyżkę wprowadzono dzień po najpopularniejszych imie- ninach w kraju - Jana -w związku z czym wielu pracowników największych zakładów pracy było albo pod wpływem alkoholu, albo też miało kaca . Opracowano również szczegółową chronologię wypadków odmienną od tej prezentowanej przez "Solidarność". Wykazywała ona, że rabunki w mie- ście trwały już w najlepsze na długo przed tym, jak demonstranci podjęli rozmowy z Prokopiakiem, a co ważniejsze - zanim przybyły siły bezpie- =° ibidem, s. =ibidem, s. 8. == APR, Org. 1 I l, Materiały do oceny przebiegu wydarzeń w czerwcu 1976 r., 27-28 I 1981 r., s. 2. czeństwa. To z powodu tych ekscesów do akcji musiała wkroczyć milicja zaś obie ofiary śmiertelne, Łabędzki i Ząbecki, których istnieniu władze nie zaprzeczały, byli pijani w sztok, i zginęli przygnieceni ciągnikiem, który próbowali przewrócić, budując barykadę. W narracji tej poruszono rów- nież sprawę Brożyny i Kotlarza. Stwierdzono, że Kotlarz zmarł w szpitalu psychiatrycznym w Krychnowicach, w którym od 1974 r. leczył rozstrój ner- wowy. Miało z tego wynikać, że do jego śmierci nie przyczyniły się żadne czynniki zewnętrzne, przy jednoczesnej sugestii, że ksiądz mógł cierpieć na zaburzenia psychiczne. Pomimo apelu gen. Jaruzelskiego o dziewięćdziesiąt dni spokoju, 6 marca 1981 r. radomska "Solidarność" ogłosiła na zebraniu plenarnym, że przygotowuje się do strajku, jeżeli rząd nadal będzie zbywał żądania re- habilitacji protestu czerwcowego. Należy zauważyć, że sprawa ta miała wymiar nie tylko lokalny, ponieważ Związek Radziecki uważnie monitoro- wał zdolność władz polskich do radzenia sobie z coraz bardziej wybuchową sytuacją. Po miesiącach opracowywania wykazu żądań, radomska "Solidar- ność" przedstawiła w końcu następujące postulaty: 1. Przeprowadzenie dochodzenia w sprawie i usunięcie ze stanowisk osób odpowiedzialnych za represje po strajkach, w tym Prokopiaka, I sekre- tarza KW PZPR w Radomiu; Maćkowskiego, wojewody radomskiego; Moz- gawy, komendanta wojewódzkiego MO; przeprowadzenie dochodzenia w sprawie osób odpowiedzialnych za "ścieżki zdrowia" organizowane po proteście, a także tych osób, które organizowały nadzwyczajne postępowa- nia sądowe, w tym wyjaśnienie roli Prokuratora Generalnego PRL, Lucja- na Czubińskiego; ponowne rozpatrzenie przypadków osób, którym sąd wy- mierzył szczególnie surowe kary; wszczęcie dochodzenia w sprawie śmierci księdza Romana Kotlarza i Jana Brożyny. 2. Przestrzeganie i realizacja propozycji Komitetu Rehabilitacji Czerw- ca 1976. 3. Przyznanie rekompensaty dla województwa radomskiego w postaci no- wych inwestycji mieszkaniowych i społecznych w związku z prowadzoną wcześniej polityką ograniczania funduszy przekazywanych dla województwa. 4. Upamiętnienie wydarzeń radomskich z czerwca 1976 r. poprzez wzniesienie pomnika w reprezentacyjnym miejscu miasta przy ulicy 1 Maja. Kalendarium, BI "S", 6 IV 1981, s. 6 .96 97 5. Zwrócenie miastu budowanej siedziby komendy milicji przy ulicy Da- lekiej do wykorzystania na cele społeczne. Wyraźnie widać, że wszystkie te postulaty zostały sformułowane w kontekście protestu 1976 r., nawet jeśli nie była to okoliczność zamie- rzona. I tak na przykład, budynek komendy milicji przy ulicy Dalekiej określono jako prezent od państwa dla sił bezpieczeństwa, przekazany w nagrodę za ich rolę w stłumieniu protestu, zatem w ramach rekompen- saty powinien on zostać zwrócony miastu. Rzecz jasna, było to otwarte wyzwanie rzucone najbardziej żywotnym interesom reżimu. Nie były to żądania pochodzące od marginesu społecznego, lecz od organizacji, któ- ra w lutym 1981 r. liczyła 120 tys. członków w 331 zakładach pracy w ca- łym regionie radomskim. Przedstawiona władzom lista postulatów była niezwykle radykalnym dokumentem i doskonale ilustruje ona zdolność "Solidarności" do prze- kształcenia symbolicznego kapitału pamięci zbiorowej w konkretne żąda- nia polityczne i społeczne. Zgadzając się na ten zestaw postulatów, pań- stwo nie tylko przyznawało, że jego wcześniejsza interpretacja była kłamstwem, ale również że samo łamało własne prawa podczas tłumienia protestu i organizowania "ścieżek zdrowia". Dodatkowo udzielało zgody na powiązanie niewyjaśnionych morderstw Kotlarza i Brożyny z całościo- wą narracją na temat wydarzeń radomskich. Jeszcze bardziej radykalny był wniosek, że osoby odpowiedzialne za niewłaściwe działania powinny zostać ukarane oraz zaliczenie do ich grona nie tylko przedstawicieli władz w regionie radomskim, ale również Prokuratora Generalnego PRL. W dokumencie żądano przyznania się do tych naruszeń prawa, jak rów- nież do przekazania nowo budowanej radomskiej komendy milicji służbie zdrowia do wykorzystania jako szpital w ramach symbolicznego uznania przez państwo popełnionych niesprawiedliwości. Według "Solidarności", plany kompleksu architektonicznego obejmowały 19 odrębnych budyn- ków zlokalizowanych na 15 ha gruntów, których budowa miała kosztować 750 mln zł. Przewidziano tam garaże na 230 pojazdów i 100 motocykli. Wykaz postulatów uchwalonych przez plenarne zebranie NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska w dniu 12 marca 1981, Dodatek z dokumentami, Czerwiec '76, "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego" 1990, t. 27, nr 1-2. 5 Apel, BI "S", 28 II 1981 s. 1. W sprawie pozyskania obiektów dla służby zdrowia Komisji Zakładowej, Informator NSZZ, "Solidarność", Ośrodka Badawczo-Rozwojowego, PREBOT Radom 9 III 1981. Jak twierdziła "Solidarność", za zaledwie połowę tej kwoty można by zbu- dować 1440 mieszkań o powierzchni 50 m kw. każde lub 16 małych skle- pów. Jednak zdecydowanie najważniejsze z symbolicznego punktu widze- nia żądanie dotyczyło upamiętnienia protestu poprzez budowę pomnika, który stale przypominałby o wydarzeniach czerwcowych. Jednostronne działania radomskiej "Solidarności" mogły zakłócić ne- gocjacje pomiędzy Komisją Krajową "Solidarności" a władzami, wobec czego Lech Wałęsa osobiście zaangażował się w próbę rozwiązania kryzy- su, spotykając się 9-10 marca z gen. Jaruzelskim i wicepremierem Ra- kowskim. Chociaż nie znamy szczegółów rozmów przewodniczącego związku z przywódcami PZPR, z pewnością musiały one mieć wpływ na przebieg posiedzenia Biura Politycznego 10 marca, na którym omówiono problem Radomia. Biuro Polityczne coraz bardziej zaniepokojone niesubordynacją ra- domskiego I sekretarza, a także nasilającymi się żądaniami tamtejszej "So- lidarności", by go odwołać, w końcu postanowiło zacząć działać. Na posie- dzeniu 10 marca podjęto decyzję o odwołaniu Prokopiaka. Generał Jaruzelski jako nowy premier wyraził żal, że decyzji takiej nie podjęto wcześniej, ponieważ teraz mogło powstać wrażenie, że PZPR ugina się pod oddolnymi żądaniami usunięcia funkcjonariuszy partyjnych, co było nie- bezpiecznym precedensem. W rezultacie do Radomia udała się komisja KC na rozmowy z tamtej- szym kierownictwem partyjnym. 11 marca do Radomia przybyli: szef dele- gacji Zdzisław Kurowski, sekretarz KC; Antoni Banaszak, dyrektor wydzia- łu organizacyjnego; Mieczysław Szyman, wicedyrektor wydziału kadrowego; oraz Jerzy Zajdler, starszy inspektor kadr. Na początku spotkania Proko- piak złożył rezygnację; przebiegało ono zapewne w gorącej atmosferze, skoro w wielu miejscach rozmowy Kurowski musiał prosić zebranych, aby "panowali nad emocjami" (w przeciwieństwie do zwykle monotonnego przebiegu takich posiedzeń). Głównym tematem dyskusji było żądanie partyjnego aparatu radom- skiego, aby przeprowadzićjakąś oficjalną "ocenę" wydarzeń czerwcowych, =' Protokół nr 77 posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR, 10 III 1981 r. w:j Tajne doku- menty Biura Politycznego... s. 283. z APR, Egz. 71, Protokół nr 9, 11 III 1981 r., s. 2. =`' Ibidem, s. 3. 98 99 która miałaby zasadniczo dawać gwarancję, że nie będzie późniejszych oskarżeń dotyczących ich przebiegu. Janusz Stanik, członek radomskie- go komitetu PZPR wyjaśniał: "Materiał, jaki w tej sprawie otrzymaliśmy z KC - pomijając fakt, że jest anonimowy - jest zdecydowanie zły. Przede wszystkim brak jest politycznej oceny wydarzeń (...]. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że ci, którzy przemawiali na wiecu w 1976 r., nie ma- ją »życia« w Radomiu"3°. Stanik zażądał następnie, aby Komitet Cen- tralny ujawnił wszystkie posiadane informacje na temat zajść, bo do te- go czasu sprawa wydarzeń radomskich nie zostanie rozstrzygnięta, co mogło być zawoalowana groźbą, że w przypadku przeprowadzenia peł- nego dochodzenia, może okazać się, iż w sprawę zamieszane były też in- ne osoby. Mozgawa zauważył, że raz poddał się już dochodzeniu partyj- nemu i nie ma ochoty na powtórkę: "Jeden proces po 1956 r. miałem i nie spieszy mi się do następnego". Kurowski, który przewodniczył spotkaniu, pospieszył z zapewnieniem aparatu radomskiego, że w województwie radomskim w żadnym momencie nie zostało złamane prawo, co mogło być odpowiedzią na twierdzenia "So- lidarności" dotyczące brutalnego traktowania osób aresztowanych i zatrzy- manych po wydarzeniach czerwcowych - nie wspominając już o śmierci Brożyny i Kotlarza. Zagwarantował również, że PZPR zaopiekuje się wszystkimi osobami pozbawionymi stanowisk, mówiąc: "Nie można wyda- rzeniami 1976 r. obciążać tow. Prokopiaka ani żadnego z was (...] Nikt prócz Radomian nie niszczył sklepów. Wielu funkcjonariuszy MO było rannych - tego nie można było tolerować". Zatem w wyniku nacisków radomskiej "Solidarności" usunięto ze sta- nowisk Prokopiaka, Mozgawę i Maćkowskiego. 16 marca 1981 r. do Ra- domia przybył w towarzystwie Jacka Kuronia Wałęsa, aby świętować od- wołanie I sekretarza. Zorganizowano również duży wiec na stadionie, na którym niegdyś przedstawicieli miasta zmuszono do składania przeprosin za protest. Wydarzenie to pozostało w pamięci ludzi obecnych tam tego dnia. Maryla Bienkiewicz mówiła: "Piękna akcja była w 1981, jak przyje- chał Wałęsa i na tym stadionie u nas za jednym zamachem tych trzech muszkieterów (...] odwołał". Zapytany, czy ma zamiar upamiętnić rocz- nicę wydarzeń czerwcowych, Wałęsa odpowiedział, że protest czerwcowy na trwałe zapisał się już w historii Polski. Tryumfalne pozbycie się "trzech muszkieterów" otworzyło drogę do bezpośrednich negocjacji pomiędzy przywódcami radomskiej "Solidarno- ści" a władzami na temat pozostałych żądań związku. Spotkanie radom- skich związkowców z wicepremierem Mieczysławem Rakowskim, które od- było się 17 marca, przebiegało - według Bronisława Kawęckiego - w jak najbardziej przyjaznej atmosferze. Głównym rozmówcą Rakowskiego był przewodniczący radomskiej "Solidarności", Andrzej Sobieraj, który poin- formował wicepremiera, że jedynym celem strony solidarnościowej jest omówienie kwestii odpowiedzialności za represje przeciwko miastu po proteście czerwcowym. Rakowskiemu szczególnie nie spodobało się żąda- nie postawienia pomnika upamiętniającego wydarzenia radomskie i wyraź- nie zdenerwował się, kiedy Sobieraj podniósł sprawę "ścieżek zdrowia" i śmierci księdza Kotlarza. Podczas tych negocjacji Jacek Jerz zaskoczył Rakowskiego informacją, że wraz z kilkoma innymi członkami "Solidarności" spotkał się na Śląsku z Edwardem Gierkiem, który twierdził, że za stłumienie protestu bezpo- średnio odpowiada aktualny I sekretarz PZPR, Stanisław Kania, w 1976 r. odpowiedzialny za nadzór nad siłami bezpieczeństwa. Oświadczenie to wy- wołało natychmiastową zmianę klimatu negocjacji i obietnicę złożoną przywódcom radomskiej "Solidarności" rozpatrzenia ich postulatów przez komisję rządową. Według Kawęckiego, był to ze strony Jerza zaimprowizo- wany blef, ponieważ Gierek w ostatniej chwili odwołał spotkanie z przed- stawicielami Radomia. Nie wiadomo, co Gierek chciał osiągnąć przez to spotkanie, ale być może pragnął, kiedy doszły go słuchy o zamiarze utwo- rzenia komisji Grabskiego, zabezpieczyć się przed próbami ze strony by- łych towarzyszy wytoczenia procesu jemu i jego współpracownikom . Wszystkie te wypadki toczyły się jednak w kontekście coraz bardziej nie- pokojących działań partii i jej radzieckich sojuszników. 16 marca Armia Czerwona rozpoczęła zakrojone na dużą skalę ćwiczenia wojskowe w Polsce, 'a Relacja Maryli Bienkiewicz... '° op.cit. '5 M. Szyjko, Konferencja pra,sowa z Lechem Wałęsą, "Życie Radomskie", 18 III 1.981., s. 8. " Ibidem, s. 6. ' Relacja Bronisława Kawęckiego, 12 V 2000 r., Radom. ?= op.cit. 3' Próba spotkania z Gierkiem była później tematem artykułu J. Twardowskiej, Tajemniczy . epizod, "Dziennik Radomski", 25 VI 1996. 100 zaś trzy dni później w Bydgoszczy zaatakowano jednego z przywódców "So- lidarności", Jana Rulewskiego, co odwróciło uwagę od Radomia i zwiększy- ło napięcie w i tak już wybuchowej sytuacji. Usunięcie Prokopiaka wiosną 1981 r. było tylko elementem szerszej czystki, kiedy PZPR zaczęła odcinać się od ekipy Gierka. W maju tego ro- ku utworzono specjalną partyjną komisję rewizyjną, z Tadeuszem Grab- skim, zwolennikiem twardej linii na czele, której zadaniem było zbadanie nadużyć popełnionych przez Gierka i jego najbliższych współpracowników. Najprawdopodobniej było to przejawem dążenia aktualnego kierownictwa partii do publicznego rozliczenia poprzedniej ekipy, które miało je odciąć od kolejnego okresu błędów i wypaczeń. W opinii Komisji, wydarzenia ra- domskie wynikały z problemów ekonomicznych, do których doprowadziło poprzednie kierownictwo. Nie zajmowała się ona innymi elementami w tej sprawie. Ustalenia umożliwiły przedstawicielom partii rozpoczęcie publicz- nej krytyki Gierka i jego ekipy, która dotyczyła również sposobu rozwiąza- nia protestu 1976 r. oraz uruchomionej później kampanii propagandowej przeciwko Radomiowi. Jednym z bardziej interesujących aspektów nowej otwartości w sprawie protestu radomskiego były dwie próby fabularnego przedstawienia tych wydarzeń, najpierw w trzyaktowej sztuce Relacja reżysera Gustawa Kronia, która później została rozwinięta w pełnometrażowy film Krzysztofa Kieślowskiego "Krótki dzień pracy". Obydwie te fabularyzacje opierały się na artykule Hanny Krall Prawda o czerwcu '76, który w początku 1981 r. miał się ukazać w "Polityce", ale został zatrzymany przez cenzurę. Artykuł ten powstał w grudniu 1980 r. i prezentował Prokopiaka jako człowieka roz- dartego sprzecznościami, ofiarę zarówno agresywnego tłumu domagające- go się decyzji, jak i bezdusznego aparatu partyjnego w Warszawie, który nie odpowiedział na jego prośby o pomoc. Była to interpretacja współbrzmią- ca z wersją lansowaną przez nowe kierownictwo, które usiłowało zrzucić winę za kryzys gospodarczy i polityczny na Gierka i jego ekipę, przy jedno- czesnym uwolnieniu od zarzutów większości członków partii, którzy rzeko- mo uczciwie starali się wypełniać swoje obowiązki. Sztukę wystawiono w początku marca, właśnie wtedy, gdy kryzys w Radomiu zaogniał się, 3 Protokoły tzw. Komisji Grabskiego, tajne dokumenty PZPR, red. G. Pomian, Paryż 1986, s. 67. ° Artykuł ten doczekał się w końcu publikacji: H. Krall, Widok z okna na I piętrze,, "Konfrontacje" 1989, nr 6, s. 28-29. w Teatrze Małym w Warszawie, ale jak się zdaje nie znalazła ona wówczas szerszego oddźwięku °. Znacznie bardziej interesujący, choćby ze względu na renomę reżysera, jest film nakręcony przez Kieślowskiego, który pracę nad nim rozpoczął w lipcu 1981 r., w miesiąc po pierwszych oficjalnych obchodach rocznicy protestu 1976 r. Film jest adaptacją wspomnianego artykułu i sztuki, a jego akcja rozgrywa się w anonimowym mieście i w nieokreślonym czasie. Głów- nym bohaterem jest pierwszy sekretarz, przedstawiony jako postać tragicz- na uwikłana w sytuację, która go przerasta. Najbardziej intrygującym ele- mentem filmu jest ostatnia scena ukazująca "ścieżki zdrowia", tj. brutalne bicie zatrzymanych przez milicję, które wcześniej stanowiły absolutne tabu w oficjalnych mediach. Fakt, iż można było w ówczesnej Polsce sfilmować taką scenę, dobitnie pokazuje nie tylko, jak bardzo dzięki "Solidarności" poszerzyły się granice swobody wypowiedzi, ale również, jaki sukces odnio- sły starania radomskiego regionu związku zmierzające do przemiany pamię- ci zbiorowej tych wydarzeń. Film ten nie wszedł jednak na ekrany, ponieważ kiedy został ukończony w 1982 r., trwał już stan wojenny i owe granice swo- body ponownie zostały bardzo zawężone. Ze wszystkich ustępstw wymuszonych na władzach przez radomską "Solidarność" w okresie od listopada 1980 r. do marca 1981 r., zdecydowa- nie najważniejszym i niosącym ze sobą długotrwałe konsekwencje było ze- zwolenie na obchody piątej rocznicy protestu oraz wzniesienie w centrum miasta pomnika wydarzeń czerwcowych. W nowej atmosferze politycznej 1981 r. budowa właśnie tego pomnika była wymiernym świadectwem wol- ności wydartej reżimowi, który wciąż jeszcze był potężny. Obchody piątej rocznicy Czerwca 1976 r. stanowiły kulminację wszystkich działań podej- mowanych w celu rekonstrukcji i złożenia w spójną całość narracji prze- szłości, która dotąd była przekazywana albo ustnie, albo też za pośrednic- twem prasy podziemnej. Obchody radomskie stanowiły kolejne ogniwo w szeregu takich imprez, począwszy od uroczystości w grudniu 1980 r. w Gdańsku, a skończywszy na obchodach w czerwcu 1981 r. w Poznaniu. ° J. Prokopiak, op. cit.,s. 189-192. °' Co ciekawe, w 1989 r., kiedy w końcu można już było wprowadzić film na ekrany, nie zgo- dził się na to sam reżyser, niezadowolony z jego jakości. Pokazano go w Polsce dopiero po śmierci Kieślowskiego. T Sobolewski, Recenzja filmu "Krótki dzień pracy", "Gazeta Wyborcza" (dodatek "Gazeta Wyborcza"), 27 VI 2001, s. 31. 102 103 Był to pierwszy przypadek w bloku sowieckim publicznego upamiętniania protestów skierowanych przeciwko władzom. Działania te stanowiły próbę zastąpienia kalendarza oficjalnych imprez i stworzenia odmienne- go kalendarza, który zmierzał do delegitymizacji całej tradycji komuni- stycznej w Polsce. Uroczystości odsłonięcia tych pomników odbywały się w bogatej opra- wie, aby odcisnąć przeszłość w pamięci publicznej poprzez wyrycie jej w ka- mieniu i metalu, a także - za sprawą oddziaływania tych ceremonii - w umysłach ich uczestników i widzów. Pomimo obecności raczej zakło- potanych przedstawicieli władz, wszystkie te uroczystości miały w zamyśle powiązanie protestów w Poznaniu, Gdańsku i Radomiu w spójną narrację opozycji, legitymizującą powstanie w 1980 r. "Solidarności" jako natural- nego wyrazu tłumionych potrzeb polskiej klasy robotniczej, a jednocześnie pomóc w podważeniu oficjalnej narracji PZPR, mówiącej o nieprzerwanej serii sukcesów gospodarczych i politycznych. Kształt pomnika gdańskiego jest przykładem charakterystycznej mieszanki sacrum i profanum stosowa- nej przez "Solidarność". Bogdan Pietruszka, projektant ze Stoczni im. Le- nina, przygotowywał różne wersje projektu pomnika i ostatecznie wybrał krzyże przedstawiające symboliczną kalwarię. Z każdego krzyża zwieszona była kotwica - symbol walki Armii Krajowej podczas niemieckiej okupacji, który wiązał przeszłe zmagania z czasami obecnymi. Pietruszka sugerował również, że pomnik niesie ze sobą dodatkowe znaczenie oprócz upamięt- nienia osób zabitych przez reżim podczas protestów w 1970 r. Twierdził, że trzy ukrzyżowane kotwice symbolizują kolejno lata 1956, 1970 i 1976, trzy lata ukrzyżowanych nadziei. Pomnik miał być ostrzeżeniem dla tych wszyst- kich, którzy chcieli Polakom odebrać te symbole. Podobnie pomnik wzniesiony w Poznaniu, również stanowiący kompozycję z motywem krzy- ży, opatrzony był datami: 1956, 1968, 1970, 1976 i 1980. Obok religijnej symboliki męczeństwa, która stanowiła motyw prze- wodni tych pomników, występował w nich również subtelny podtekst stanowiący ostrzeżenie dla gwałcicieli wartości społecznych. U podnóża 'z Obchody na Wybrzeżu zorganizowano w grudniu 1980 r., zaś obchody poznańskiego Czerwca odbyły się 28 VI 1981 r. '3 Teoretyczną analizę związku pomiędzy pomnikami a pamięcią zawierają prace: J. Young, The Tex- ture of Memon; New Haven-London 1993 oraz P Connerton, How Societies Remember, Cambrid- ge 1989; doskonały opis uroczystości w Gdańsku i jej symboliki zawiera praca: J. Kubik, op. cit. °' J. Kubik, op. cit., s. 199. pomnika gdańskiego zamieszczono fragment wiersza Czesława Miłosza: "Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta/ Możesz go zabić, narodzi się nowy/ Spisane będą czyny i rozmowy". Również w grudniu tego roku w Rado- miu odbyły się zorganizowane przez "Solidarność" uroczystości ku pamię- ci Dionizego Czachowskiego i innych bohaterów powstania styczniowego. Jacek Jerz, wiceprzewodniczący radomskiej "Solidarności", powtórzył przesłanie pomnika gdańskiego, zauważając, że "stanowi on nadzieję dla jednych, przestrogę dla drugich". Głównym elementem uroczystości rocznicowych w Radomiu było od- słonięcie kamienia pamiątkowego, położonego w miejscu przyszłego stałe- go pomnika, który miał powstać w następnym roku. Uroczystości odbywa- ły się na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Żeromskiego, gdzie ustawiono kamień. Pierwotnie "Solidarność" chciała, aby kamień umieszczono przed budyn- kiem KW PZPR, jednak miejscowe władze nie zgodziły się, mając świado- mość potęgi symboliki zawartej w takiej pamiątce przeszłości. Nad po- dium ustawionym na czas uroczystości górowała ogromna reprodukcja obrazu Matki Boskiej z Błotnicy, patronki regionu radomskiego, który ukoronował papież Jan Paweł II w 1977 r., kiedy jeszcze był biskupem kra- kowskim. Uroczystości te stanowiły pierwszą widomą oznakę, że Kościół wspiera swoim prestiżem społecznym tę nową narrację na temat protestu czerwcowego. Tekst napisu na kamieniu ustalono w drodze negocjacji po- między "Solidarnością" a partią. Nie wspominając wprost o dwóch ofia- rach śmiertelnych tych wydarzeń, stwierdzał on raczej ogólnie: "Ludziom skrzywdzonym w związku z protestem robotniczym 25 czerwca 1976 r.", co równie dobrze mogło się odnosić do przedstawicieli sił bezpieczeństwa, którzy odnieśli obrażenia podczas tych wydarzeń. Nigdy nie opublikowano danych na temat liczby osób przybyłych na te uroczystości. Na podstawie relacji osób tam obecnych i zrobionych wówczas zdjęć stwierdzić można, że zajmujący całe skrzyżowanie tłum uczestników liczył kilka tysięcy osób. Aby powiązać wydarzenia radomskie z protestami z 1956 i 1970 r., we wnęce kamienia pamiątkowego umieszczono dwie urny z ziemią z Po- znania i Gdańska. Po włączeniu syren fabrycznych i uderzeniu w dzwony kościelne zapadła minuta ciszy dla upamiętnienia osób pokrzywdzonych °` Ibidem, s. 198. °° Pamięci Poległych, BI "S", grudzień 1980, s. 4. " Relacja Wiesława Mizerskiego, 10 XI 1997, Radom. 104 105 podczas protestu. Biskup Materski, który odprawił mszę komemo- ratywną, przedstawił kalendarium wydarzeń, które wiązało protest ra- domski z obejmującą pół tysiąclecia narracją walk Polaków o polityczną i kulturalną niezależność. Nie wspomniał przy tym nawet słowem o po- wstaniu PRL i działalności PZPR: "W pięćsetną rocznicę przybycia do Radomia i dwuletniego sprawiedliwego zarządzania stąd Polską królewi- cza Kazimierza Jagiellończyka; w sto dziewięćdziesiątą rocznicę Konstytu- cji 3-go Maja - gdy po latach zezwolono ją świętować; w sto pięćdziesiątą rocznicę zrywu narodowowyzwoleńczego w powstaniu listopadowym; w sto dwudziestą rocznicę krwawego stłumienia manifestacji warszaw- skich inicjujących powstanie styczniowe [...] w dwudziestą piątą rocznicę robotniczego protestu na ulicach Poznania oraz w czas wielkich rocznic protestów stoczniowców Wybrzeża". Chociaż obchody piątej rocznicy wydarzeń czerwcowych zostały w du- żej mierze przepojone symboliką religijną, Andrzej Sobieraj nawiązał do tradycji oporu społeczności Radomia, zapożyczając partyjną interpretację rewolucyjnej przeszłości i przekształcając ją tak, aby uzasadnić wydarzenia z 1976 r. Protest ten opisał jako "ostatni od początku XX w. akt w szere- gu wydarzeń, których widownią był Radom. Wielokrotnie w tym okresie w bruk radomskich ulic wsiąkała krew robotników". Porównał również ka- mień pamiątkowy do Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Lech Wałęsa sprowadził uczestników uroczy stości na ziemię, przypominając im, że obecnie Polsce zagraża większe niebezpieczeństwo niż w 1976 czy 1970 r. - była to aluzja do możliwości radzieckiej interwencji. Do upowszechniania swojej narracji na temat czerwcowego protestu oprócz uroczystości rocznicowych "Solidarność" wykorzystywała również coraz szerszy dostęp do środków przekazu, którego przejawem był nie tylko legalnie publikowany "Tygodnik Solidarność", liczne gazetki związkowe, ulotki i broszury, ale także głośnik zainstalowany przed siedzibą związku, z którego wydobywał się nieprzerwany strumień informacji i nowych rewe- lacji. Informacje te w większości dotyczyły represji wobec miasta i żądań zadośćuczynienia za nie. Najpełniejszą prezentację stanowiska związku za- Pełny tekst przemówienia wygłoszonego podczas odsłonięcia kamienia znajduje się w artykule: M. Kukowska, Radom 5 lat później, "Kierunki" 1981, nr 28. 'y A. Sobieraj Aby była ostatnia stacja Drogi Krzyżowej, BiI "S", 30 VI 1981, s. 5-6. 5° A. Kaczyński, Radomska rocznica, "Tygodnik Solidarność" 1981, nr 14. mieszczono w książce pod redakcją Zbigniewa Romaszewskiego, zatytuło- wanej Radom. Czerwiec '76, którą w rocznicę wydarzeń opubliKowala mazo- wiecka "Solidarność". W książce tej opublikowano szczegółową listę po- szkodowanych oraz wyliczenia, zgodnie z którymi 173 osoby postawiono przed jakimś organem sądowym, 109 osób było bitych przez milicję, a 376 osób zwolniono z pracy. Powtórzono tam również twierdzenie, że przyczyną zamieszek było niedotrzymanie przez Prokopiaka obietnicy doty- czącej udzielenia odpowiedzi na żądania robotników do godziny 14.30, oraz podkreślano, że rabunki zostały sprowokowane przez aparat bezpieczeń- stwa. W publikacji tej po raz kolejny domagano się śledztwa w sprawie "ście- żek zdrowia", a także zbadania okoliczności śmierci Brożyny i Kotlarza. Usunięcie Prokopiaka, Maćkowskiego i Mozgawy oraz uroczystości rocz- nicowe, jak się wydaje, przyczyniły się do radykalizacji języka i symboliki sto- sowanej przez "Solidarność". Przy okazji uroczystości rocznicowych w radom- skich strukturach związku przygotowano krótką broszurę, Radomski Czerwiec '76, pod redakcją przewodniczącego Komitetu Czerwca'76, Wiesława Mizer- skiego, w której poruszono wszystkie tematy stanowiące tabu w PRL, doma- gając się przeprowadzenia referendum w sprawach: dalszego stacjonowania wojsk sowieckich w Polsce, zapisów konstytucji stwierdzających przewodnią rolę PZPR oraz obowiązku wystawiania kandydatów do Sejmu na tylko jed- nej liście wyborczej. W odniesieniu do protestu radomskiego autorzy tej pu- blikacji stwierdzali: "To tchórzostwo, asekuranctwo władz miejscowych i cen- tralnych podpowiedziało niecne decyzje: rozbić najpierw sklepy monopolowe, a potem demonstrantów bić do utraty przytomności i przeprowadzać przez "ścieżki zdrowia" [...]. Jesteśmy uparci i wciąż będziemy pytać: Dlaczego od pięciu lat na próżno czekamy na wierną relację tamtych wydarzeń? Dlaczego nie ukarano tępogłowych za tragedię, która rozegrała się, a była wynikiem ich decyzji? Co robi w Komitecie Centralnym były I sekretarz KW PZPR Janusz Prokopiak i dlaczego jeszcze nie został pozbawiony mandatu poselskiego?" Tego samego dnia, kiedy odbywały się uroczystości rocznicowe, aparat bez- pieczeństwa skonfisKowal w drukarni 5 tys. egzemplarzy tej broszury i wszczął postępowanie przeciwko osobom podejrzanym o jego autorstwo. Sobieraj, Wiesław Mizerski i Jan Rejczak byli wzywani przez milicję w celu złożenia wy- jaśnień w sprawie tej publikacji. ' Oświadczenie,BI "S", 10 VII 1981, s. 10. 106 107 Choć wszystkie opisane tu działania upamiętniające miały na celu pokazanie jedności coraz szerszych rzesz polskiego społeczeństwa, podej- mujących wspólny wysiłek wymuszenia na władzach zmian, to zaczynały się również pojawiać pierwsze pęknięcia w symbolicznym gmachu "Soli- darności", przebiegające zwłaszcza pomiędzy polską inteligencją a robot- niczym przywództwem związku. Pierwszą z nich był brak na pomniku gdańskim jakiejkolwiek wzmianki o protestach studenckich z 1968 r., któ- re w oczach inteligencji stanowiły ważny symbol jej udziału w otwartej walce z reżimem. Co prawda wspominano wielokrotnie o roli KOR w za- pewnieniu pomocy osobom, wobec których władze stosowały represje po proteście radomskim, jednak dla organizacji tej i jej członków nie znale- ziono eksponowanego miejsca podczas uroczystości rocznicowych, jakie odbyły się w czerwcu w Radomiu. Te narastające tarcia miały szereg praktycznych przyczyn politycznych. Po pierwsze i chyba przede wszystkim, władze wywierały silną presję na członków KOR, którzy pełnili rolę doradców "Solidarności" od momentu jej powstania w sierpniu 1980 r. Reżim podejmował niemałe starania, aby stworzyć wizerunek tej organizacji jako opłacanej z zagranicy grupy ko- smopolitów, co w oficjalnej nowomowie oznaczało Żydów, którzy usiłowa- li dla własnych celów politycznych przejąć kontrolę nad "Solidarnością". W rezultacie związek, który przynajmniej oficjalnie starał się akceptować istniejące w Polsce realia, trzymał na dystans doradców z KOR. Jak się wy- daje, kolejnym powodem był rosnący wpływ Kościoła katolickiego wywie- rany na "Solidarność" w ogólności, a na Wałęsę w szczególności, który z pewną niechęcią odnosił się do wyraźnie świeckich wartości inteligenc- kich przypisywanych KOR. Na koniec, ale nie mniej ważne - toczyła się również wyraźnie walka o władzę i prestiż pomiędzy przywódcami związko- wymi, którzy nie chcieli być redukowani do roli drugoplanowych uczestni- ków rozmów z rządem. Różnice te doszły do głosu na pierwszym zjeździe "Solidarności" zwołanym w sierpniu 1981 r. w celu wyboru kierownictwa związku i określenia wspólnego programu na przyszłość. Zanim jeszcze rozpoczął się zjazd, twórcy KOR postanowili rozwiązać swe ugrupowanie, ponieważ wielu jego członków młodszego pokolenia działało bezpośrednio w "Solidarności" i pojawiała się już wspomniana obawa, iż władze wykorzystają ten fakt do prób wbicia klina pomiędzy ro- botników a inteligencję. Dosyć charakterystyczne dla stanowiska KOR w ogólności było postępowanie na pierwszej sesji zjazdu Antoniego Ma- cierewicza, jednego z założycieli KOR, który wszakże coraz mocniej dy- stansował się do tej grupy. 27 września ogłosił on utworzenie zalążka par- tii politycznej - co stało w całkowitej sprzeczności ze strategią przywód- ców Solidarności" aby nie kwestionować monopolu politycznego PZPR - pod nazwą Kluby,Służby Niepodległości, których celem było między in- nymi zapewnienie suwerenności państwa polskiego i wolności obywateli, przygotowanie społeczeństwa do wolnych wyborów, stworzenie warunków dla swobody działalności gospodarczej i samorządności lokalnej, a także wyjaśnienie zafałszowań historii. Macierewicz i inne osoby, które podpi- sały deklarację założycielską partii, zrywali zdecydowanie z wizją stopnio- wych zmian propagowaną przez twórców KOR. Jednak zdarzenie to było niczym w porównaniu ze sporem, jaki wybuchł na drugim posiedzeniu zjazdu, kiedy to otwarcie zakwestionowano rolę KOR w historii Polski a także - w nie najmniejszym zakresie - narrację kształtowaną przez ra- domską "Solidarność". 28 września profesor Edward Lipiński, jeden z założycieli organizacji, ogłosił, że KOR zostaje oficjalnie rozwiązany, co dało początek nad podziw nieprzyjemnej dyskusji na temat roli Komitetu od 1976 r. Najpierw Bogu- sław Sonik z Małopolski zgłosił formalną propozycję odczytania oficjalne- go oświadczenia z podziękowaniami dla członków KOR za ich zasługi dla ruchu "Solidarności". Potem jednak Paweł Niezgodzki z Regionu Mazow- sze zgłosił propozycję poprawek polegających na usunięciu z oświadczenia nazwy KOR i zastąpieniu jej bardziej ogólnym sformułowaniem na temat pomocy udzielanej przez różne niezależne organizacje i stowarzyszenia. Aby przerwać tę dla wszystkich kłopotliwą sytuację, przewodniczący posie- dzenia zgłosił propozycję odesłania obu wersji do komisji do dalszego opracowania, która została przegłosowana stosunkiem głosów 357 do 251. To jednak nie zamknęło sprawy. Profesor Jan Józef Lipski poprosił o głos jednak wkrótce przerwał mu Andrzej Sobieraj z radomskiej "Solidarnoś- ci", który podzięKowal członkom KOR za ich pracę w 1976 r. Sala zareago- wała owacją, lecz wówczas Lipski dostał ataku serca i został wyniesiony z sali obrad. Znacznie później wniosek radomski został przegłosowany i wprowadzony do stenogramu obrad, jednak wydarzenie to wzbudziło spo- ro niechęci i rozżalenia po stronie członków KOR. , Leksykon opozycji politycznej 1976-1989, Warszawa 1989, s. 32. 108 109 W latach 1980-1981 i później radomska "Solidarność" stale broniła ro- li KOR i narracji ukształtowanej przez tę dysydencką organizację. Zaled- wie trzy dni po oficjalnym ogłoszeniu utworzenia "Solidarności" w Rado- miu, "Robotnik" , podziemna gazeta stworzona przez członków KOR i skierowana do robotników, przypominała czytelnikom o roli Komitetu oraz organizowanej przez jego członków pomocy prawnej i finansowej. 28 lutego 1981 r. przewodniczący radomskiej "Solidarności", Andrzej So- bieraj, napisał: "Ludzie z naszego regionu doskonale wiedzą, co robiła ta organizacja po czerwcu '76 r. Szkalowanie działaczy KOR-u na naszym terenie nie zda egzaminu [...]. Dlatego będziemy chętnie widzieli u siebie takich ludzi, jak Jacek Kuroń, Adam Michnik czy Zbigniew Romaszew- ski". Podczas odsłonięcia kamienia pamiątkowego w czerwcu 1981 r., choć nie zaproszono tam przedstawicieli KOR, Wałęsa w swoim wystąpie- niu przypomniał zgromadzonym znaczenie działalności tej organizacji po proteście 1976 r. Oświadczenia te podkreślały więzi symboliczne pomiędzy KOR a ra- domską "Solidarnością", które legitymizowały rolę obu organizacji. Dla in- teligencji jej wysiłki i poświęcenia związane z utworzeniem KOR stanowi- ły uzasadnienie dla późniejszego udziału w związku zawodowym, natomiast przez radomskie kierownictwo związku symboliczne zjednocze- nie inteligencji i robotników Radomia było często przytaczane jako począ- tek samego ruchu "Solidarności". Dla przywódców radomskiej "Solidarnoś- ci" było to ważne również dlatego, że żaden z nich osobiście nie odgrywał istotnej roli w samym proteście, zatem na tle ukształtowanej przez KOR narracji podkreślającej niezorganizowany i gwałtowny przebieg protestu ich wysiłki budowy pokojowego i dobrze zorganizowanego ruchu w mieście zyskiwały na wartości. Działania symboliczne radomskiej "Solidarności" w dużej części miały na celu wywieranie presji na państwo w negocjacjach, które rozpoczęto w marcu 1981 r. po porozumieniach zawartych w trakcie rozmów z Jaruzel- skim i Rakowskim. Związek zawodowy wykorzystywał protest jako argu- ment w naciskach na władze, aby zapewniły rekompensaty dla osób po- szkodowanych przez siły bezpieczeństwa, zwiększyły inwestycje w mieście 5' Komitet Obrony Robotników, "Robotnik" 1980, nr 63-64, s. 1. a ty ' Rozmowa Biuletynu z Przewodnicz c m MKZ, BI "S" 28 II 1.981, s. 4. 55 J. Holzer, "Solidarność" 1980-1981. Geneza i historia, Paryż 1984, s. 240. i przeprowadziły zmiany systemowe wzmacniające pozycję "Solidarności". Związek nie wahał się przekształcać tych dyskusji w publiczną demonstra- cję swej siły, stawiając władze w kłopotliwej sytuacji, natomiast przedstawi- ciele strony rządowej starali się opóźnić i rozwodnić rozstrzygnięcie spor- nych problemów. "Solidarność" szczególnie dużą wagę przywiązywała do scenerii negocjacji, o czym świadczy umieszczenie za krzesłami dla przed- stawicieli rządu dużego plakatu ukazującego sylwetkę protestującego ro- botnika z wypisanym u dołu literami jakby ociekającymi krwią hasłem "Czerwiec 1976" i wyeksponowanym krzyżem. Negocjacje te śledziła rów- nież liczna publiczność, transmitowano je bowiem przez radiowęzeł zakła- dowy, co było jednym z warunków postawionych przez związek. Rozmowy szybko zostały przerwane, ponieważ związek stale naciskał stronę rządową w sprawie zdarzeń związanych z protestem czerwcowym. Władze nie chciały przyjąć twierdzeń Solidarności do póki nie przed- stawi ona bardziej konkretnych dowodów nadużyć, co było warunkiem niezwykle obłudnym, biorąc pod uwagę kontrolę władz nad wszystkimi dokumentami dotyczącymi działań aparatu bezpieczeństwa. Kiedy w sierpniu wznowiono negocjacje, takie symboliczne potyczki trwały na- dal. Związek domagał się, aby rząd utworzył formalną komisję w celu re- wizji wyroków wydanych po proteście, aby zbadano sprawę śmierci Bro- żyny i Kotlarza oraz aby Mozgawa został usunięty ze stanowiska zajmowanego w MSW w Warszawie. Wszystkie te żądania były odrzuca- ne i rozmowy zakończyły się niczym. Kiedy powrócono do rozmów w listopadzie, żadna ze stron nie wykazy- wała zbytniego optymizmu co do perspektyw załatwienia pozostałych postu- latów. 11 października, w dniu wyznaczonym na wznowienie negocjacji, ra- domska "Solidarność" zorganizowała demonstrację, by uczcić przedwojenne oficjalne święto odzyskania niepodległości. Używając w najwyższym stopniu zaczepnej retoryki, przedstawiciele związku domagali się, aby PZPR powie- działa prawdę na temat masakry polskich oficerów w Katyniu i przyznała, że Polska jest politycznie zależna od Moskwy. W takiej konfrontacyjnej atmos- ferze spotkanie z przedstawicielami rządu nie mogło być niczym więcej jak 5h M. Szyjko, B. Wyciszkiewicz, Komisja Rządowa - "Solidarność" Ziemia Radomska, "Życie Radomskie", 27 IV 1981. ' Ibidem, Druga runda rozmów Komisji Rządowej z radomską "Solidarnością", "Życie Radom- skie", 29 IV 1981. 110 111 demonstracją. Na spotkaniu tym Andrzej Sobieraj twierdził stanowczo, że nowy kompleks budynków milicyjnych stanowi w oczach mieszkańców Ra- domia "nagrodę rządu dla MO za »ścieżki zdrowia«". Kiedy przedstawiciel rządu podkreślał, że rehabilitacja protestu czerwcowego jest już "faktem do- konanym" w związku z oceną dokonaną przez partię na X Plenum IX Zjaz- du PZPR, wzbudziło to śmiechy na sali. Sobieraj oskarżył rząd, że stara się on chronić winowajców stłumienia protestu. W oficjalnej prasie ogłoszono, że w związku z uporem i prowokacjami "Solidarności" władze zawieszają wszelkie dalsze rozmowy. W tym czasie na całej sprawie kładla się już ponu- rym cieniem możliwość militarnego rozwiązania sytuacji. 2 grudnia 1981 r. władze siłą stłumiły strajk w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie. Następnego dnia "Solidarność" zwołała posiedze- nie Komisji Krajowej w Radomiu i odrzuciła rządową ofertę "porozumienia narodowego" , upatrując w niej pretekst do związania rąk działaczom związku. Główną sprawą omawianą na tym posiedzeniu była reakcja związku na ewentualne wprowadzenie przez władze jakiegoś rodzaju stanu wyjątko- wego. Postanowiono, że w takim wypadku "Solidarność" odpowie strajkiem generalnym. Uczestnicy tego zamkniętego posiedzenia używali dość radykal- nej retoryki, nie wiedząc, że jego przebieg jest nagrywany przez agenta taj- nych służb . Mocno zredagowane zapisy tych obrad zostały następnie opubli- kowane w państwowej prasie, aby ukazać radykalizm kierownictwa "Solidarności". Jeden z fragmentów zawierał wypowiedź Andrzeja Sobieraja, który proponował, aby związek przejąłczęść funkcji administracyjnych w mie- ście i usunął wszelkimi środkami obecne władze miejskie i wojewódzkie '. Dla wszystkich było jasne, że w początku grudnia 1981 r. skończył się okres negocjacji i że władze wracają do polityki siły. Pomimo to, członkowie radomskiej "Solidarności" mogli twierdzić, że udało się im nieodwracałnie nadszarpnąć pozycję PZPR w mieście i uzyskać poparcie znacznej części lud- ności. W pewnym zakresie osiągnęli to dzięki przyjętej narracji na temat wy- darzeń 1976 r. i jej symbolicznemu znaczeniu dla miasta. Udało się im rów- nież stworzyć infrastrukturę pamięci, którą niełatwo było usunąć czy zanegować nawet wówczas, gdy reżim zastosował rozwiązania siłowe. 5y Rozmowy z rządem, BII "S", 29 XI 1.981, s. 14. Komisja Rządowa - "Solidarność" - rozmowy zawieszone, "Życie Radomskie", fie z. Głuza Rozkaz: ,stan wojenny, "Karta" 199 , nr 23, s. 3s. fił Szczerość, która musi przerażać o co im naprawdę chodzi, "Trybuna Ludu", 7 XII 1981. 6 STAN WOJENNY Polski reżim komunistyczny, starając się powstrzymać proces erozji swej władzy i legitymacji do jej sprawowania, wprowadził stan wojenny, aby odebrać zdobycze osiągnięte przez "Solidarność" i przywrócić monopol swoich rządów w polskim społeczeństwie. Kiedy mieszkańcy Radomia, podobnie jak i innych miast Polski, obudzili się rano 13 grudnia, przekonali się, że kontrolę w pań- stwie przejęła armia. Pomimo tej jawnej demonstracji siły, pozostający na wol- ności członkowie teraz już nielegalnej "Solidarności" w Radomiu nadal stara- li się kultywować pamięć czerwca 1976 r. Choć PZPR odzyskała kontrolę nad publicznymi środkami przekazu, wspomniane trzy główne narracje powstałe w okresie 1976-1981 nadal oddziaływały na pamięć o proteście. Do jesieni 1981 r. PZPR przyjęła żądania radomskiej "Solidarności", aby uznać protest czerwcowy za zbiorową tragedię miasta, usunęła po- przednią administrację lokalną, pozwoliła na powrót do pracy części zwol- nionych robotników i umożliwiła związkowi upamiętnienie wydarzeń 1976 r. Jednak najwyraźniej na więcej nie była gotowa się zgodzić i nie chciała ulec dalszym żądaniom - wszczęcia postępowania karnego przeciwko osobom uważanym za winowajców represji, jakie nastąpiły po proteście, czy też przekazania miastu jako symbolicznego zadośćuczynienia budynku komendy MO przy ulicy Dalekiej. Fakt, że pełniący funkcję premiera gen. Jaruzelski został w październiku 1981 r. I sekretarzem partii, zastępując na tym stanowisku Stanisława Kanię, wskazywał - przynajmniej symbolicznie - że państwo przygotowuje zdecydowaną odpowiedź na nasilające się żąda- nia wysuwane przez "Solidarność". W nocy z 12 na 13 grudnia gen. Jaru- zelski ogłosił, że kraj znalazł się "na skraju przepaści", tj. ewentualnej in- terwencji radzieckiej, i że dla ocalenia narodu wprowadza stan wojenny. 13 grudnia ogłoszono listy osób internowanych, które obejmowały całe kie- rownictwo "Solidarności", jak również Edwarda Gierka i pewną liczbę je- go współpracowników. 112 113 PZPR dołożyła starań o skuteczne pozbawienie radomskiej "Solidarno- ści" przywództwa. W nocy 13 grudnia większość członków jej kierownictwa zostało aresztowanych i internowanych. Jacek Jerz, uważany przez wielu za głównego animatora radomskiego związku, 31 stycznia 1983 r., wkrótce po zwolnieniu z internowania pod koniec 1982 r., zmarł na atak serca, do cze- go prawdopodobnie przyczyniło się maltretowanie go podczas internowa- nia. Na jego pogrzeb przybyło ponad 6 tys. osób. W maju 1983 r. Andrze- ja Sobieraja, ważną postać łagodzącą antagonizmy pomiędzy lewym i prawym skrzydłem radomskiej "Solidarności", powtórnie aresztowano za zorganizowanie demonstracji pod kamieniem pamiątkowym Czerwca '76 i skłoniono do wyjazdu z kraju, pozbawiając tym miejscową organizację "Solidarności" jej przewodniczącego. Penetracja struktur związkowych przez SB nasilała również atmosferę nieufności wśród byłych działaczy związku, co utrudniało budowę organizacji podziemnej. Reżim nie tylko ataKowal członków "Solidarności", ale starał się rów- nież wymazać ślady działań upamiętniających podejmowanych w latach 1980-1981. Władze skonfisKowaly całą dokumentację należącą do związku i Komitetu Rehabilitacji Czerwca 1976, która zawierała między innymi na- zwiska osób wnoszących skargi na władze za niesprawiedliwe aresztowanie, niewłaściwe traktowanie w czasie zatrzymania lub dyscyplinarne zwolnie- nie z pracy. Dokumenty te obejmowały również wyniki wstępnego śledztwa przeprowadzonego przez "Solidarność" w sprawie śmierci księdza Kotla- rza i Jana Brożyny. 16 grudnia 1981 r. wojewoda radomski zawiesił działal- ność Komitetu Budowy Pomnika i zająłnależące do niego dokumenty i fundusze. O wysiłkach zmierzających do zatarcia śladów pamięci świadczy fakt, że dokumenty te były systematycznie niszczone w latach 1984-1989. Jedną z osób zajmujących się tym procederem był Tadeusz Szczygieł, szef SB w Radomiu w czasie protestu. Lokalne struktury partyjne podjęły się również opracowania własnej oceny wydarzeń radomskich w - jak to planowano - najbardziej szczegóło- wej z dotychczas przygotowanych relacji, napisanej przez nowego szefa Zbiory prywatne Bronisława Kawęckiego, P Kozakiewicz, Jacek Antoni Jerz. Wspomnienie po- śmiertne, (publikacja prasowa b. m. w., b. d. w.]. PBWR, Akta Czerwiec '76, Zarządzenie nr 91/81 wojewody radomskiego, 16 XII 1981 r. ' Por. Zacieranie śladów, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 11 X 1990, s. 1 oraz Tajne raporty MSW - radomska rewolta, czerwiec '76, "Nowy Tygodnik Radomski" 1991, nr 22. propagandy województwa radomskiego, Danutę Grabowską. Aby zamknąć wszelkie dalsze dyskusje na temat protestu czerwcowego, w raporcie tym stwierdzano, że w wyniku IX nadzwyczajnego Zjazdu PZPR wydarzenia te uzyskały już należne miejsce w historii PRL. Powtórzono też wcześniejsze stanowisko PZPR, że protest był bezpośrednim wynikiem błędnej polityki gospodarczej ekipy Gierka oraz źle przeprowadzonych społecznych kon- sultacji. Od jakiejkolwiek winy za wydarzenia uwolniono w nim dawne kie- rownictwo partyjne w Radomiu. Stwierdzono, że Prokopiak został zmuszo- ny do zatelefonowania do Warszawy przez tłum, który upierał się przy dwugodzinnym czasie oczekiwania na odpowiedź. Zanim ta nadeszła, moc- no pijany tłum zacząłrabować, a w końcu podpalił siedzibę partii, co zmu- siło I sekretarza do opuszczenia budynku. Winą za rabunki w mieście w ca- łości obciążono uczestników protestu, który w miarę rozwoju wypadków zmieniał charakter, przyciągając kryminalistów i innych przedstawicieli marginesu społecznego. W raporcie chwalono powściągliwość działań sił bezpieczeństwa, które wkroczyły do akcji dopiero wówczas, gdy rozpoczę- ły się rabunki. Dwaj mężczyźni, - przygnieceni traktorem, który usiłowali przewrócić, budując barykadę - którzy ponieśli śmierć w trakcie wydarzeń, obaj byli pijani. Po pacyfikacji tłumu zgromadzonego przed budynkami KW i MO, milicja kontynuowała energiczne działania w celu uzyskania kontroli nad elementami kryminalnymi, w szczególności recydywistami. W raporcie twierdzono, że tego dnia w lokalnych szpitalach udzielo- no pomocy 196 osobom, w tym 75 milicjantom, straty materialne wynio- sły 77 mln zł, zniszczono 100 sklepów, spalono 20 samochodów, 23 auto- busy i 7 radiowozów milicyjnych, aresztowano 676 osób, z których większość reprezentowała nie klasę robotniczą, lecz margines społeczny. 538 osób zostało ukaranych sądownie, zaś 930 zwolniono z pracy. W ra- porcie przedstawiono również działania dyscyplinarne w obrębie PZPR, wskazując, że 153 osoby pozbawiono legitymacji partyjnych, 60 osób wy- kluczono z kierownictwa, a 210 członków otrzymało różnego rodzaju na- gany. Nie wspomniano nic o "ścieżkach zdrowia", ani o śmierci Brożyny czy Kotlarza, zauważając jedynie, że w okresie swego istnienia "Solidarność", bez jakiejkolwiek weryfikacji faktów, przesadnie nagłaśniała te zdarze- nia, abstrachuJąc Całkowicie Od realiów tamtych tragicznych wydarzeń, 4 D. Grabowska, op. cit., s. 26. 114 115 w których zniszczono mienie społeczne wartości wielu milionów zło- tych. Innymi słowy PZPR gotowa była przyznać, że istniały ekonomicz- ne powody protestu, ale że znikły one z pola widzenia, gdy w tłumie przewagę zdobyły elementy kryminalne. Wyniki tego przeglądu partyjnego zostały włączone do oficjalnych pod- ręczników publikowanych w okresie stanu wojennego, w ramach pospiesz- nie tworzonej nowej narracji na temat minionych czterdziestu pięciu lat PRL. Wszystko to sprowadzało się do eksponowania winy poprzedniego I sekretarza Gierka oraz negatywnego wpływu elementów kryminalnych na protestujących robotników. Choć pojawiły się wzmianki na temat represji zastosowanych przez władze, dotyczyły one tylko zwolnień z pracy niektó- rych uczestników wydarzeń i wstrzymania dopływu funduszy dla miasta. Wspomniano również o powstaniu KOR, opisanego jako grupa szerząca antysocjalistyczną propagandę pośród młodszych robotników. PZPR podjęła próbę zawłaszczenia ustawionego przez "Solidarność" kamienia pamiątkowego, w którego miejscu miał w 1982 r. stanąć pomnik. Na dzień przed kolejną rocznicą protestu w 1982 r. prasa przedstawiała zmodyfikowaną wersję oficjalnej narracji, podkreślając, że protest został spowodowany polityką gospodarczą prowadzoną w latach siedemdziesią- tych - nazwisko Gierka stało się tymczasem tabu - ale że "ówczesne wła- dze partyjne i państwowe [nie dokonały] wyraźnego rozgraniczenia mię- dzy słusznym protestem robotników a późniejszymi niszczycielskimi ekscesami ulicznymi [...] Trzeba nam też pamiętać o tych wydarzeniach dziś, w okolicznościach, które przed wszystkimi stawia idea umocnienia i rozszerzania patriotycznego ruchu na rzecz odrodzenia narodowego" ,. Następnego dnia władze zezwoliły na - odbywające się pod ścisłym nad- zorem - uroczystości rocznicowe, podczas których radomski przewodni- czący Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, Kazimierz Kilia- nek, złożył kwiaty pod kamieniem pamiątkowym i mówił na temat "tych tragicznych wydarzeń"'. Ta nowa narracja została oficjalnie sformułowana w czasie prac tzw. komisji Grabskiego, ale później była dalej rozwijana przez nadwornych historyków reżimu, zob. H. Dominiczak, R. Hała- ba, T Walichnowski, Z dziejów politycznych Polski 1944-1984, Warszawa 1984; A. Czubiński, Naj- now,sze dzieje Polski, 1914-1983, Warszawa 1987 oraz W Góra, olz cit. ° A. Nowacka, Po sześciu latach, "Życie Radomskie", 24 VI 1982. W rocznicę Czerwca 1976, ,,"Życie Radomskie", 25 VI 1982. Jednak pomimo zastosowanych represji "Solidarność" kontynuowała działalność podziemną, choć w nieco ograniczonym zakresie, i nadal odwo- ływała się do protestu 1976 r. Zasadniczym elementem jej starań była dal- sza walka o przestrzeń pamięci stworzoną w 1981 r. W całym okresie sta- nu wojennego i później, w latach przed upadkiem PRL w 1989 r., członkowie podziemnej "Solidarności" w Radomiu prowadzili stałą walkę z władzami o obchody rocznicy tych wydarzeń. Wówczas niemal wszystkie działania rocznicowe w Radomiu kończyły się przemarszem do kamienia pamiątkowego i złożeniem pod nim wieńców, co wskazywało na znaczenie, jakie istniejąca nadal opozycja przywiązywała do pamięci o proteście 1976 r. Z okazji rocznicy uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji, 3 maja 1983 r., odbyła się demonstracja z udziałem blisko 2 tys. osób. Interweniowała mi- licja, aresztując sześć osób, w tym niedawno zwolnionego z internowania Andrzeja Sobieraja. W 1984 r. pod kamieniem pamiątkowym odbyły się demonstracje: w listopadową rocznicę utworzenia radomskiej "Solidarnoś- ci" oraz 13 grudnia w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, dla upa- miętnienia masakry robotników na Wybrzeżu i utworzenia "Solidarności". W tym też roku pod pomnikiem podpalił się młody mieszkaniec Radomia, Dariusz Tomaszewski. Prasa lokalna, wykorzystując tę samą narrację, za pomocą której od początku dyskredytowano protest, twierdziła, że Toma- szewski pochodził z marginesu społecznego, był alkoholikiem i cierpiał na depresję (co, biorąc pod uwagę ponurą rzeczywistość stanu wojennego, było dość prawdopodobne). Oficjalna gazeta partyjna zauważyła, że "nale- ży też ubolewać, że wypadek nastąpił opodal miejsca, które było już wyko- rzystywane dla zakłócenia porządku i siania społecznego niepokoju". Lekarz, który dokonywał obdukcji zwłok Tomaszewskiego, zauważył: "Nie róbmy z lumpa bohatera". Oprócz demonstracji rocznicowych pod pomnikiem podejmowano również inne starania o podtrzymanie pamięci o proteście radomskim. Chyba jednym z najważniejszych działań w tym zakresie było wydanie książki Jana Józefa Lipskiego na temat KOR, w której autor starał się przedstawić narrację, która by tłumaczyła kluczową rolę tej organizacji A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski..., s. 541. Zbiory prywatne Andrzeja Sobieraja, Akt oskarżenia, II K 1187/ 83, Radom 19 VII 1983 r. » Wypadek w Radomiu, "Słowo Ludu", 28 VII 1984. A. Kutkowski, Płomień "Solidarności", "Gazeta Wyborcza" (Radom), 15 II 1992. 116 117 w zintegrowaniu wcześniejszych działań opozycyjnych, a także jej rolę w stworzeniu warunków dla powstania "Solidarności". Książka ta została szybko przełożona na język angielski, co może wyjaśniać, dlaczego KOR tak bardzo zdominował historię polskiej opozycji w oczach odbiorców an- gielskojęzycznych. Lipski wyraźnie zadeklarował, że celem jego książki nie jest stworzenie syntezy, lecz kroniki, tj. obiektywnego zapisu faktów. Według Lipskiego, "KOR jednak nie tylko stworzył oryginalny model opozycji, lecz przede wszystkim był prawie bezkonkurencyjny w działaniu od pomocy dla robotników w 1976 r., przez Robotnika i Komitety Zało- życielskie Wolnych Związków Zawodowych do Solidarności". Wyraźnie zaakcentowana została również bierność robotników z Radomia: "W pierwszych miesiącach poamnestyjnych robotnicy Radomia, Ursusa i innych ośrodków są przeważnie jeszcze przede wszystkim ofiarami, któ- rym niesie się pomoc i którzy jej oczekują, ale ciągle nie są naprawdę podmiotem działania". Być może z powodu wprowadzenia stanu wojennego retoryka członków "Solidarności" była w owym czasie bardziej radykalna niż w latach 1980-1981. Protest radomski opisywano jako ważny akt oporu, zaś jego uczestników jako bohaterów. W dziesiątą rocznicę protestu, 25 czerwca 1986 r., odbyła się największa demonstracja. Nawet sam Wałęsa podjął próbę przybycia na uroczystości rocznicowe. W końcu nie udało mu się przedostać do Radomia, ale wysłał telegram, w którym zrywał z tragicznym tonem, jakiego dotąd używała "Solidarność" dla upamiętnienia wydarzeń Czerwca. Pisał: "Tak - właśnie bohaterom. Bo trzeba było wielkiej odwagi, żeby nie zważając na zagrożenie i przemoc protestować przeciwko niespra- wiedliwym podwyżkom [...] Czerwiec 1976 r. przeszedł do historii, do żywej historii, która nas codziennie uczy i mobilizuje". W 1987 r. podjęto kolej- ną próbę zorganizowania obchodów jedenastej rocznicy wydarzeń, które ponownie przerwały siły MO i SB. W artykule opublikowanym w podziem- nej gazecie "Wolny Robotnik" autor sugerował, że bez protestu z 1976 r. nigdy nie mógłby nadejść rok 1980, ponieważ tamte wydarzenia przygoto- wały świadomość ludzi. Protest 1976 r. wyraziście ukazał dystans pomię- '3 Lipski J.,op. cit., s. 5. '^ Po obchodach 10-ej rocznicy protestu robotniczego, "Wolny Robotnik" 1986, nr 7-8, s. 3. 5 O wierną historię Radomskiego Czerwca, "Wolny Robotnik" 1987, nr 6, s. 2. dzy państwem a ludźmi pracy w Polsce, co doprowadziło do powstania KOR i wysunięcia żądań utworzenia wolnych związków zawodowych. W sposób mniej wyszukany, ale nie mniej skuteczny, obraz protestu ra- domskiego jako ważnego aktu oporu starał się propagować Ireneusz Szu- kalski, robotnik z Radomia, który w latach 1981-1989 napisał dosłownie ty- siące wierszy antyreżimowych. Aresztowany w 1982 r. i postawiony przed sądem za "szerzenie fałszywych pogłosek, które mogą powodować niepo- koje społeczne", Szukalski został skazany na krótki pobyt w więzieniu, dzięki czemu miał więcej czasu na pisanie kolejnych utworów. Doskonałym przykładem jest jego wiersz nr 3354 zatytułowany Ursus i Radom, daje on bowiem pewne pojęcie o alternatywnej narracji kształtowanej oddolnie przez jednego z mieszkańców Radomia: Premier podał do wiadomości: - Od poniedziałku wyższe ceny podstawowych środków żywności. Tak ma być - chcemy czy nie chcemy! Następnego dnia już pokorniej z bladą twarzą, zbolałym głosem, stwierdził, że cen tych nie podniosą - wybrną z deficytu dogodniej! Wszystko to przez Ursus i Radom - wredne robotnicze ośrodki, w których -jak niosły famy plotki - robotnik wciąż jeszcze nieświadom! A zaczęło się u Waltera. Wydział P-6 powiedział, że nie! Niech biorą na swoje sumienie oddolny protest - przecież szczery! I wyszli na miasta ulice. Tłum ogromny - niespotykany, w robotnicze ubrania odziany groźnie uchylił swej przyłbicy. 118 119 Pod Partii Dom do Prokopiaka przez Michalskiego prowadzony szedł pochód zły i rozdrażniony, każdy czuł - z tego będzie draka... Bonzowie z Partii tchórzem zdjęci umknęli bocznymi drogami, przestraszeni barykadami zrozumieli, że źle się święci... Zapłonął gmach. Tylko przypadkiem nie wyleciał w powietrze cały. Sierżant MO osłonił ciałem dopływ gazu swych sił ostatkiem... Wiersz ten jest ciekawy, ponieważ ukazuje słabiej artykułowane ujęcie protestu jako zwycięstwa nad PZPR, skupiając się na ucieczce przedstawi- cieli partii przed gniewem robotników i nie wspominając nic na temat "ścieżek zdrowia" czy śmierci Brożyny i Kotlarza. Ciągła działalność upamiętniająca, podobnie jak liczne akty biernego i czynnego oporu, podejmowane od początku stanu wojennego, powoli nadwątlały resztki legitymacji, jakie jeszcze pozostały władzom PRL. W październiku 1988 r. na łamach "Wolnego Robotnika" ogłoszono, że radomska "Solidarność" ujawnia się. Podano listę członków prezydium, na której znaleźli się: Witold Król (przewodniczący), Jan Rejczak (wice- przewodniczący), Bronisław Kawęcki, Grzegorz Ochnia, Kazimierz Owczarek i Karol Zawadzki. Poszukiwano ochotników do rozpoczęcia tworzenia organizacji w radomskich zakładach pracy. W sierpniu tego roku Wałęsa rozpocząłjuż zakulisowe rozmowy z przywódcami PRL, któ- re w efekcie miały doprowadzić do porozumień "Okrągłego Stołu" i końca komunizmu w Polsce. " Oświadczenia, "Wolny Robotnik" 1988, nr 1, s. 2. 7 ROZPAD NARRACJI "SOLIDARNOŚCI" PO 1989 ROKU Można się było spodziewać, że upadek komunizmu w Polsce w 1989 r. stworzy zapotrzebowanie na nową narrację zbiorową, która będzie legitymi- zować tę radykalną zmianę. Jednak kompromisowe porozumienie osiągnięte przy Okrągłym Stole zimą 1988-1989 r. uniemożliwiło takie wyraziste zerwa- nie z przeszłością. Dodatkowo zastrzeżenia wobec tych porozumień, jak rów- nież nasilające się trudności gospodarcze doprowadziły do tarć w dawnym ru- chu opozycyjnym, zwłaszcza pomiędzy liberalną inteligencją a katolicką prawicą. Podziały te po raz pierwszy ujawniły się w Radomiu podczas gorącej kampanii wyborczej z 1989 r. do nowo utworzonego Senatu. Pod pewnym istotnym względem kampania ta była walką o narrację protestu radomskiego oraz o to, kto jest prawowitym spadkobiercą jej dziedzictwa. Chociaż na poły tajny charakter rozmów, jakie toczyły się pod koniec 1988 r. i na początku 1989 r., a także niedopuszczenie wszystkich zaintere- sowanych stron do negocjacji Okrągłego Stołu były być może najlepszym sposobem zagwarantowania pokojowego i skutecznego odebrania władzy PZPR, to jednak proces ten nie mógł stanowić tak wyrazistego zerwania z przeszłością, jakiego wielu oponentów poprzedniego reżimu oczekiwało. Sytuację tę pogłębiał stosowany wcześniej przez opozycję bezkompromiso- wy język dobra i zła. Ostateczne porozumienie udzielało PZPR i PRL te- go rodzaju legitymacji, jakiej im odmawiano przez minione czterdzieści pięć lat, zapewniając byłemu kierownictwu państwowemu równoprawną rolę w określaniu przyszłego kształtu państwa, czego dobitnym świadec- twem było objęcie funkcji prezydenta przez gen. Jaruzelskiego, który przecież kiedyś podjąłdecyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. Również sam premier Tadeusz Mazowiecki w przemówieniu inaugura- cyjnym wzmocnił takie wrażenie, podkreślając, że czasy obecne trzeba od- dzielić "grubą kreską" od przeszłości. A choć w zamyśle autora sformuło- wanie to miało jedynie podkreślać odcięcie się nowego rządu od 120 121 przeszłości, przez przedstawicieli starego reżimu zostało szybko zinterpre- towane jako zbiorowa amnestia dla nadużyć dokonanych w przeszłości i zielone światło dla ich dalszej obecności w życiu politycznym kraju. Wbrew przekonaniu dawnych opozycjonistów, że bagaż przeszłości za- mknie drogę do powrotu na scenę polityczną ludziom związanym z byłą PZPR, niezdolność nowego rządu do poradzenia sobie z dotkliwymi pro- blemami gospodarczymi, będącymi dziedzictwem gospodarki planowej, doprowadziła do wyborczego zwycięstwa lewicy. Równocześnie podziały w obozie dawnej opozycji jeszcze bardziej zwiększyły atrakcyjność formacji postkomunistycznej, wobec czego SLD przejął w 1995 r. władzę i tworzył koalicję rządową, sprawując rządy przez sześć z ostatnich dwunastu lat. Pierwsze podziały w obozie dawnej opozycji wobec reżimu komuni- stycznego pojawiły się w Radomiu tuż po zawarciu porozumień Okrągłe- go Stołu i ogłoszeniu wolnych wyborów, które miały się odbyć wiosną 1989 r. i dotyczyć jednej trzeciej miejsc w Sejmie i całego nowo utworzo- nego Senatu. Podziały te przebiegały pomiędzy zwolennikami liberalnej socjaldemokracji a środowiskami związanymi z tradycją narodową i war- tościami katolickimi. Z oczywistych powodów ludzie związani z KOR i li- beralnym skrzydłem opozycji żywili uzasadnione przekonanie, że Radom powinien stanowić dla nich dobrą bazę polityczną, pamięć bowiem o pro- teście i pomocy udzielanej przez KOR była zwornikiem narracji legitymi- zującej ich rolę w ruchu opozycyjnym. Rzeczą naturalną zatem wydawa- ło się, że Jan Józef Lipski, który odegrał kluczową rolę w utworzeniu KOR, został oficjalnym kandydatem opozycji z Radomia. Jednak przed- stawiciele dawnej opozycji związani z Kościołem katolickim poparli Jana Pająka, przewodniczącego Niezależnego Samorządnego Związku Zawo- dowego Rolników Indywidualnych "Solidarność" (istniejącego od marca 1981 r., przekształconego z Niezależnego Samorządnego Związku Zawo- dowego Rolników Indywidualnych "Samorządność Chłopska"), co było próbą uwolnienia się od zależności od inteligencji. W rezultacie Radom stał się zarazem symboliczną kolebką, jak i mogiłą ruchu "Solidarności", tam właśnie bowiem po raz pierwszy wyraziście ujawniły się tarcia w ru- chu opozycyjnym. Podziały ujawnione w 1989 r. miały po części swe korzenie w okresie pod- ziemnej działalności "Solidarności". Andrzej Sobieraj, który, jak twierdzi Ma- ryla Bienkiewicz, utrzymywał jedność pomiędzy konkurencyjnymi skrzydłami związku, w 1984 r. wyemigrował do Australii, a jego miejsce zajął Witold Król, któremu znacznie bliżej było do liberalnego skrzydła organizacji'. Sytuację pogarszały pewne napięcia, jakie pojawiły się pomiędzy Królem a biskupem radomskim Edwardem Materskim. Dotyczyły one incydentu z 1986 r., kiedy to, wówczas nielegalna, "Solidarność" chciała zawiesić na ścianie kościoła Św. Trójcy w Radomiu tablicę pamiątkową dotyczącą protestu 1976 r. Biskup Materski zgodził się na tę propozycję, ale nie pozwolił umieścić na tablicy na- zwy "Solidarność", co w dużej mierze niweczyło zamysł gestu. Według Króla, biskup odmówił dlatego, że nie chciał narażać się władzom, które dały zezwo- lenie na budowę seminarium w okolicach Radomia. W rezultacie "Solidar- ność" umieściła tablicę pamiątkową w klasztorze na Jasnej Górze, gdzie znaj- duje się najświętszy dla Polaków przedmiot kultu religijnego - obraz Matki Boskiej Częstochowskiej - omijając w ten sposób autorytet biskupa i na trwa- łe zaogniając stosunki z tym wpływowym hierarchą Kościoła w Radomiu. Jeszcze przed ogłoszeniem wyborów w czerwcu 1989 r. w radomskiej "Solidarności" pojawiły się spory ideologiczne. 17 lutego Henryk Wujec, by- ły działacz Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, a ówcześnie członek Komitetu Obywatelskiego utworzonego przez Wałęsę pod koniec 1988 r., mającego przejąć rolę Komisji Krajowej "Solidarności", skarżył się na pro- blemy w prezydium radomskiej "Solidarności", wskazując jako głównego winowajcę Bronisława Kawęckiego, przewodniczącego miejskiego Komite- tu Budowy Pomnika '76, który był bliski biskupowi Materskiemu. Członko- wie "Solidarności" podzielili się na zwolenników Witolda Króla i Maryli Bienkiewicz, blisko związanych z dawnymi członkami KOR, i zwolenników przedstawicieli kręgów zbliżonych do Kościoła, do których należeli Jan Rej- czak (wiceprzewodniczący prezydium "Solidarności") i Jan Łopuszański. Ta druga grupa, zapewne w obawie, że zostanie odsunięta od procesu decyzyj- nego związanego z nadchodzącymi wyborami, postanowiła przejąć władzę nad strukturami radomskimi, tworząc 22 marca Komitet Obywatelski Zie- mi Radomskiej (KOZR), do którego weszli między innymi: Stefan Bembiń- ski, ksiądz Hubert Czuma, Jan Pająk, Krzysztof Starnawski i Jan Rejczakja- ko przewodniczący. Decyzja ta była o tyle istotna, że podjęto ją przed ogłoszeniem 7 kwietnia przez Komitet Obywatelski Wałęsy rozpoczęcia ' Relacja Maryli Bienkiewicz... Relacja Witolda Króla... A NSZZ, Protokół posiedzenia MKR NSZZ "Solidarność" Regionu Radomskiego, 17 II 1989 r. 122 123 organizacji oddziałów regionalnych. Stanowisko ideowe KOZR zostało ja- sno przedstawione w deklaracji założycielskiej. Stwierdzano tam, że "głów- nymi siłami, które wyrażają niezależne dążenia społeczne w Polsce, są Ko- ściół i "Solidarność". Wokół tych instytucji grupują się wszystkie niezależne dążenianarodu polskiego. Ten fakt ma wpływ na kształt" KO". Wobec tych faktów dokonanych radomska Solidarność" wraz z jej przewodniczącym Witoldem Królem musiała jakoś ustosunkować się do nowego Komitetu i jego przewodniczącego, Jana Rejczaka. Stosunkiem głosów dwadzieścia dwa do dwudziestu sześciu kierownictwo "Solidar- ności" było bliskie przegłosowania uznania KOZR. Aby uniknąć rozła- mu w ruchu opozycyjnym, postanowiono utworzyć nowy Komitet Oby- watelski "Solidarność" złożony z przedstawicieli Solidarności" KOZR i NSZZ "Solidarność", który miał ustalić wspólną listę na zbliżające , się wybory. Komitet ten powstał oficjalnie 17 kwietnia, a jego przewod- niczącym został Stanisław Górski, inżynier z Zakładów Metalowych " "Łucznik"". Tego samego dnia komitet ogłosił że oficjalnymi kandydata- mi do dwóch radomskich miejsc w Senacie będą Stefan Bembiński, Hen- ryk Bąk i Jan Pająk'. Dwa dni po utworzeniu nowego komitetu mieszanego i ogłoszeniu listy kandydatów na zbliżające się wybory, 19 kwietnia, Maryla Bienkiewicz zło- żyła zaskakujące oświadczenie, że Wałęsa popiera Jana Józefa Lipskiego jako kandydata do Senatu z Radomia. Spowodowało to spore zamieszanie na kolejnych posiedzeniach, na których wiele osób kwestionowało prawo Bienkiewicz do występowania w roli pośrednika pomiędzy Warszawą a Ko- mitetem radomskim . W trakcie posiedzenia komitetu Henryk Bąk wyco- Na podstawie dyskusji w radomskim prezydium "Solidarności" wydaje się, że Wałęsa udzielił poparcia dla utworzenia KOZR, nieświadom, że działa on bez upoważnienia związku w Ra- domiu (A NSZZ, Protokół posiedzenia MKR NSZZ "Solidarność" Regionu Radomskiego, 9 IV 1989 r.). Maryla Bienkiewicz stwierdziła: "Komitet Obywatelski (KOZR) w Radomiu zo- stał uznany przez Komitet Obywatelski Wałęsy, pomimo że nie został utworzony przez MKR". 5 Kalendarium, "Gazeta Radomska" 1989, nr 2, s. 6-7. A NSZZ, Protokół posiedzenia MKR NSZZ "Solidarność" Regionu Radomskiego, 9 IV 1989 r. ' Informacja ta pochodzi z Dziennika Marii Bartuli, sekretarza komitetu mieszanego, opar- tego na protokołach i innych dokumentach przygotowanych jej zdaniem podczas kampanii wyborczej 1989 r. i bezpośrednio po niej. Zapiski te wyraźnie wskazują, że Bartula sympaty- zowała z KOZR n Ibidem, s. 6. fał swoją kandydaturę i poddano pod głosowanie nową listę: Lipski otrzy- mał 26 głosów, Bembiński - 20, a Pająk - 19. Nietrudno się domyślić, że po posiedzeniu z 17 kwietnia i przedstawieniu listy kandydatów, z których wszyscy byli blisko związani z KOZR radomska "Solidarność" wysłała, Bienkiewicz do Warszawy w celu uzyskania poparcia dla kandydata bliższe- go ich opcji ideologicznej. Okazało się, że decyzja ta zainicjowała konflikt pomiędzy KOZR a "Solidarnością" którego daleko idące skutki ujawniły się podczas zbliżających się wyborów. Na pierwszy rzut oka wydawało się rzeczą naturalną, że jeden z naj- ważniejszych przedstawicieli KOR powinien kandydować z Radomia, miasta, które przecież tak wiele zawdzięczało tej organizacji. Lipski był nie tylko skromnym kulturalnym człowiekiem i uznanym naukowcem ale także weteranem AK, odznaczonym za bohaterstwo podczas powsta- nia warszawskiego, a ponadto działał niemal we wszystkich kręgach opo- zycyjnych PRL. Witold Król powiedział później, że Lipski miał moralne prawo do kandydowania z Radomia po tym, jak był obserwatorem pod- czas procesów osób aresztowanych w 1976 r., gdzie tajniacy z SB obrzu- cali go jajami. Według Maryli Bienkiewicz, Lipski był "świętym" i moż- na było o nim powiedzieć wszystko, co najlepsze. Niewyobrażalne było dla niej, aby ktokolwiek mógł mieć coś przeciwko niemu, czy aby biskup mógł sprzeciwiać się jego kandydaturze. Dopiero kiedy wróciła do Rado- mia, uświadomiła sobie, że będą problemy, zwłaszcza że Lipski był nie tylko działaczem KOR, ale także członkiem loży masońskiej, a ponadto wyrażał zamiar odbudowy Polskiej Partii Socjalistycznej. Zdaniem Króla i Bienkiewicz, właśnie te okoliczności skłoniły zarówno Rejczaka, jak i biskupa Materskiego do wspierania kontrkandydatów Lipskiego. Przyjęcie kandydatury Lipskiego prawie od razu zrodziło problemy. Maria Bartula odnotowała, że kiedy Komitet przybył na posiedzenie, któ- re miało się odbyć w kościele, w którym wcześniej się spotykali, drzwi były zamknięte, co jej zdaniem wynikało z obecności Lipskiego jak się wyda- je, Rejczak i Górski podjęli nieudaną próbę skłonienia Warszawy do wyco- fania kandydatury Lipskiego. Posiedzenia komitetu w coraz większym stopniu stawały się widownią kłótni pomiędzy kierownictwem "Solidarno- `' Relacja Witolda Króla... Relacja Maryli Bienkiewicz... Dziennik Marii Bartuli, s. 7. 124 125 ści" a przedstawicielami KOZR, a każda ze stron oskarżała drugą o sabo- towanie zbliżających się wyborów. Pod koniec kwietnia Pająk zdecydował się startować do Senatu jako kandydat NSZZ "Solidarność", zrywając w ten sposób z komitetem. Według Marii Bartuli, Pająk podjąłtę decyzję pod wpływem nacisków ze strony związku rolniczego i po rozmowach z bi- skupem. Decyzja Pająka spowodowała otwarty podział w komitecie: Górski i Bartula po cichu wspierali kandydaturę Pająka, co prowadziło do rosną- cego niezadowolenia Króla i Bienkiewicz oraz serii kłótni i obustronnych oskarżeń, rodząc bardzo nieprzyjemną atmosferę wokół wyborów. Jednym z powodów sporu było to, że w celu stworzenia jednolitej alternatywy dla kandydatów PZPR dawna opozycja chciała przedstawić jedną listę wybor- czą, oficjalnie zatwierdzoną przez Wałęsę, który pozował z każdym kandy- datem do zdjęć zamieszczanych na plakatach wyborczych. W związku z tym taka niesubordynacja postrzegana była jako zagrożenie dla jedności ruchu, która w oczach związku była nieodzowna, aby odnieść ostateczne zwycię- stwo nad PZPR. Według Bronisława Kawęckiego, który pomagał w kam- panii Pająka, Wałęsa napisał do tego kandydata, prosząc go, aby zrezygno- wał dla dobra całego ruchu. Należyjednak zauważyć, że Wałęsa zapewne nie popierał Lipskiego z pełnym przekonaniem, zwłaszcza gdy okazało się, że Kościół w Radomiu opowiedział się za Pająkiem. Pewnym tego symbo- licznym przejawem był fakt, że na plakacie wyborczym Wałęsa dosłownie odsuwał się od Lipskiego, co kontrastowało z ciepłym uściskiem, jakim ob- darzył Łopuszańskiego, jednego z radomskich kandydatów wspieranego przez Kościół w wyborach do niższej izby parlamentu. Kiedy po pierwszej turze wyborów stało się jasne, że potrzebne będzie ponowne głosowanie, ponieważ żaden z dwójki kandydatów nie zdobył większości głosów, dawni działacze KOR natychmiast wsparli swojego kole- gę. Podczas kampanii w drugiej turze wyborów warszawska elita zorganizo- wała masowe spotkanie z udziałem Jacka Kuronia, Zbigniewa Romaszew- skiego, Tadeusza Mazowieckiego i Aleksandra Małachowskiego, którzy 'z Ibidem, s. 25. " Również w Warszawie odbyła się nieprzyjazna kampania dwóch kandydatów Kuronia i Władysława Siły-Nowickiego, którego poparł Kościół (obydwaj odegrali ważną rolę przy or- ganizacji pomocy dla Radomia po proteście 1976 r.); por. Pry mas J. Glemp przyjął Siłę-No- wickiego i K. Świtonia, "Życie Radomskie", 5 VI 1989. ' Relacja Bronisława Kawęckiego... wychwalali Lipskiego za jego działalność opozycyjną, a w szczegółności za pomoc dla Radomia w 1976 r., zarzucając jednocześnie Pająkowi działania rozłamowe. Co ciekawe, Wałęsa został zaproszony na ten wiec, ale nań nie przybył, tłumacząc się innymi obowiązkami. Niezależna "Gazeta Wybor- cza", której redaktorem był Adam Michnik, mocno popierała Lipskiego, oskarżając Pająka o prowadzenie brudnej kampanii. W jednym z artykułów Lipski skarżył się, że nie wolno wykorzystywać stanowisk publicznych do ce- lów osobistych, zwłaszczajeśli są to stanowiska kościelne. Pojawiły się rów- nież zarzuty, że w swoich materiałach wyborczych Pająk wytknąłLipskiemu ateizm, co miało być wyrazem braku szacunku dla innych kandydatów w wy- borach do Senatu. Sugerowano nawet, że Pająk gra na najniższych instynk- tach, oskarżając Lipskiego o to, że reprezentuje żydowskie interesy lub nawet, że sam jest Żydem. Bronisław Kawęcki, przewodniczący Komitetu Budowy Pomnika Czerwca '76, reaktywowanego po 1989 r. i działającego na rzecz realizacji tego projektu, który pomagał w kampanii Pająka, odrzucał te oskarżenia, twierdząc, że rzeczywistym przedmiotem sporu z Lipskim była jego obrona socjalizmu i ateizm. Kawęcki przesłal telegram do Wałęsy, w którym twierdził, że Lipski wykorzystuje swoją kampanię do szerzenia socjalistycz- nej propagandy, co odstręcza katolicko nastawioną społeczność lokalną. W reakcji na to radomska "Solidarność" zażądała odwołania przewodni- czącego z jego funkcji w komitecie budowy pomnika, na co ten odpowie- dział, że nie ma ona władzy nad Komitetem, powtarzając swoje twierdze- nie, że w radomską "Solidarność" Lipski wbija klin. Według Kawęckiego, jednym z głównych powodów wysunięcia kandydatury Pająka był fakt, że Lipski pochodził z Warszawy, a Radom, gdzie od tak dawna rządzili ludzie przysyłani z zewnątrz, chciał mieć swoich własnych kandydatów. Podkreślał również, że nie było żadnych antysemickich materiałów wyborczych, czego osobiście dopilnował sam Pająk (ta uwaga może wskazywać, że taka takty- ka była dość kusząca), oraz że obie strony stosowały podczas kampanii wy- borczej różne nieczyste zagrywki. '5 Kiedyś trzeba zacząć, "Gazeta Wyborcza", 29 V 1989. ' Sprawiedliwość wymaga, "Gazeta Wyborcza", 17-18 VI 1989. " Relacja Bronisława Kawęckiego... ' B. Kawęcki, Oświadczenie przewodniczącego Komitetu Budowy Pomnika Czerwca '76, "Ga- zeta Radomska" (trzeciajednodniówka Komitetu Obywatelskiego Ziemi Radomskiej), 9 VII 1989, s. 3 i 9. 126 127 Chociaż Lipski wygrał, zdobywając ponad dwie trzecie głosów, to zwy- cięstwo to okupione zostało ostatecznym rozłamem w radomskich kręgach opozycyjnych i w "Solidarności". Jeszcze przed ogłoszeniem wyników wy- borów pojawiły się rozmaite zarzuty dotyczące defraudacji funduszy w okresie podziemnej działalności "Solidarności" w latach 1981-1989. W ich wyniku, a także w związku z oskarżeniami dotyczącymi prowadzenia kampanii Lipskiego, pozycja Witolda Króla i Maryli Bienkiewicz została zmarginalizowana w związku, a radomska "Solidarność" znalazła się pod kontrolą skrzydła prawicowego. Dla dawnych działaczy KOR ówczesna kampania wyborcza w Radomiu pozostała świadectwem rażącej niewdzięczności robotników i zaścianko- wości katolickiego duchowieństwa, których po dziś dzień ani nie zapomnia- no, ani nie wybaczono. W programie telewizyjnym o Lipskim, który wyemi- towano w 1994 r., wypowiadali się Andrzej Celiński, Seweryn Blumsztajn, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Bogdan Matuszewski. Wszyscy oni wyrażali swoje oburzenie pod adresem tamtych wyborów, zaś Blumsztajn twierdził, że w ich trakcie rozprowadzano materiały, w których wymyślano Lipskie- mu od "Żydów, komunistów, członków KOR i tego typu rzeczy . W książ- ce o Lipskim z 1996 r. Anka Kowalska - jedna z założycielek KOR - ze szczególnym żalem pisze o niewdzięczności robotników. Wspomina o zjeź- dzie "Solidarności" , na którym większość delegatów z Mazowsza nie chcia- ła głosować za rezolucją z podziękowaniami dla KOR, cytuje wiersz "o rę- kach za lud walczących i przez ten lud obcinanych". Krytykuje również Kościół, twierdząc, że "tu i ówdzie ambona wskazała wady kandydata , a to wszystko w kontekście poświęceń Lipskiego dla Radomia, sugerując, że kampania wyborcza i ciągłe kłótnie w końcu go zabiły. Michnik posunął się nawet dalej, zarzucając hipokryzję biskupowi Materskiemu, który nie zare- agował na "ścieżki zdrowia", a podczas wyborów zaangażował się w zwal- `' A NSZZ, Protokół posiedzenia MKR NSZZ "Solidarność" Regionu Radomskiego, 5 V 1989 r. =" Serwis Regionalny, "Biuletyn Solidarności", nr 15, 27 II 1990, s. 4 oraz "Biuletyn Solidarno- ści", nr 16, 8 III 1.990, s. 4. =' TVP II, Program dotyczący Jana Józefa Lipskiego, 8 III 1994 r., notatki pochodzące ze zbiorów osobistych Bronisława Kawęckiego; zob. również Spór o przeszłość, "Dziennik Ra- domski", 21 III 1994. == Jan Jdzef - .spotkania i .spojrzenia. Książka o Janie Józefie Lipskim, red. A. Brodzka et al., Warszawa 1996, s. 143. czanie kandydatury Lipskiego. Był to zarzut rażąco niesprawiedliwy, po- nieważ Materski objął biskupstwo w Radomiu dopiero w 1981 r. - w pięć lat po proteście. "Gazeta Wyborcza" szczególnie uporczywie przypominała czytelnikom o skandalu wyborczym, zwłaszcza w artykułach publikowanych przy okazji rocznic protestu radomskiego, założenia KOR i utworzenia "Solidarnoś- ci". W artykule z 1999 r. napisano, że Halina Mikołajska umierając, pytała o wyniki wyborów Lipskiego w Radomiu. W 2000 r. zamieszczono dwu- szpaltowy artykuł o życiu Lipskiego, w którym zauważono, że lokalne war- szawskie duchowieństwo odmówiło Lipskiemu katolickiego pogrzebu, któ- ry mógł się odbyć dopiero po interwencji prymasa Glempa, ale i tak nie zgodzono się na wystawienie zwłok w kościele. W swoim artykule Andrzej Wielowieyski napisał, iż biskup Materski miał rzekomo powiedzieć, że "so- cjalista i ateista nie będzie senatorem z mojej diecezji", zaś szef kampanii wyborczej Pająka stwierdził: "Przysłali nam tu Żyda z Warszawy". Skoro Lipski w końcu wygrał wybory, zaś byli członkowie KOR zajęli po 1989 r. prominentne stanowiska w rządzie, biznesie i świecie akademickim, to dlaczego z takim uporem powracali oni do tego konkretnego wydarze- nia? Miało ono wielkie znaczenie z symbolicznego punktu widzenia, daw- ni działacze KOR w dużej mierze budowali bowiem swoją pozycję na dzia- łalności na rzecz Radomia w 1976 r. Częściowe odrzucenie kandydatury Lipskiego mogli oni odbierać jako pierwszy krok w kierunku przewarto- ściowania nie tylko protestu z 1976 r., ale też całej roli inteligencji w po- wstaniu radomskiej i ogólnokrajowej Solidarności . Dla inteligencji istot- ne było zatem, aby opisać Radom jako miasto niewdzięcznych bigotów pozostających pod kontrolą nacjonalistycznego, katolickiego skrzydła opo- zycji. Czasami opinie te przypominały twierdzenia wysuwane przez PZPR tuż po proteście. W wywiadzie z 1990 r. Romaszewski zauważył, że: "O ile w Ursusie był to klasyczny strajk, o tyle w Radomiu wydarzenia przebiega- ły inaczej. Tu do protestu włączył się margines społeczny". W podobny sposób Jan Lityński opisywał trudności, jakie napotykał KOR podczas ' Ibidem, s. 123. =° M. Grochowska, Eurydyka ze sztandarem, "Gazeta Wyborcza", 26-27 VI 1999. =s Eadem Jan Józef. Ambasador marzeń, "Gazeta Wyborcza", 8-9 VII 2001. 6 A. Iglikowski, Radom czerwony jak zbite ludzkie plecy, not. W Lipińska, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 22 VI 1990. 128 129 prób podniesienia świadomości mieszkańców miasta, zauważając, że nie- wielu z nich chciało angażować się w działalność opozycyjną, czy też rozu- miało rzeczywistą naturę reżimu. W 1994 r. "Polityka" podkreślała niski poziom świadomości robotni- ków, którzy wyszli na ulice w 1976 r., przekonując, że w Radomiu zorgani- zowano "Solidarność" tylko dzięki wysiłkom ludzi z Warszawy, w tym pro- fesora Kłopotowskiego. Piotr Nowina-Konopka, poseł na Sejm z ramienia Unii Wolności z okręgu radomskiego (który wszakże mieszkał w Warszawie), twierdził, że mieszkańcy miasta wykazywali niski poziom ak- tywności politycznej, z godnym uwagi wyjątkiem dwóch kobiet ściśle zwią- zanych z KOR - Ewy Soból i Maryli Bienkiewicz. W rocznicę protestu w 1996 r. Lityński stwierdził, że Radom był "modelowym miastem socjali- zmu", w którym ludzie "żyli w samotności jak w więzieniu". Anka Kowal- ska, była działaczka KOR, zauważyła, że zapamiętała Radom nie jako twierdzę bohaterskich robotników, lecz jako spacyfikowane miasto bied- nych, zbitych, przerażonych ludzi - z wielodzietnymi rodzinami, ubogich i często nadużywających alkoholu - którzy dla reżimu i bijących ich mili- cjantów stanowili idealny materiał na warchołów °. Niesnaski pomiędzy różnymi odłamami dawnej opozycji prowadziły co- raz bardziej do odsuwania działaczy KOR od udziału w uroczystościach rocznicowych wydarzeń czerwcowych. Kiedy w 1993 r. na obchody roczni- cy protestu 1976 r. do Radomia przybył Jacek Kuroń, ówczesny minister pracy i polityki społecznej, na ulicy został osaczony przez tłum krzyczący: "Oszukaliście robotników! Rozkradliście Polskę! " A choć było to bardziej wynikiem pogarszającej się sytuacji gospodarczej kraju, to stanowiło rów- nież kolejną rysę na wizerunku dziedzictwa KOR. O tym, jak zaognione stały się stosunki pomiędzy różnymi skrzydłami dawnej opozycji anty- komunistycznej, świadczy fakt, że w 1996 r. Zygmunt Wrzodak, skrajnie na- cjonalistyczny przewodniczący "Solidarności" w Ursusie, zagroził nawet bojkotem uroczystości rocznicowych protestu, jeżeli zaproszeni zostaną przedstawiciele byłego KOR. Twierdził, że wspięli się oni na urzędy poli- =' Miasto złodziei i warchołów?, "Nowiny Radomskie", 8-14 lI 1990. -' J. Podgórska, Rewolucja bez goździków, "Polityka", 1 X 1994. =y Z. Bąk, Czerwiec '76, Radom był modelowym miastem socjalizmu, "Echo Dnia", 26 VI 1996. '° P Tomczyk, Skrót w życiorysie, "Rzeczpospolita. Magazyn" 2001, nr 26. ' Powtórka z Czerwca, "Dziennik Radomski", 29 VI 1993; J. Kuroń, Radomskiej powtórki nie było, "Gazeta Wyborcza", 28 VI 1993. Tyczne "po plecach robotników" Biorąc pod uwagę coraz bardziej nie- przyjazne reakcje w Radomiu, niemal zaskakujący jest fakt, że przedstawi- ciele KOR nadal przyjeżdżali na doroczne obchody wydarzeń. Pokazuje to, jak duże znaczenie miały te wydarzenia dla uprawomocnienia roli inteli- gencji w historii ruchu opozycyjnego przeciwko komunizmowi. Ponieważ nad oficjalnymi uroczystościami rocznicowymi kontrolę prze- jęły "Solidarność" i Kościół, dawni działacze KOR zmuszeni byli do świę- towania rocznicy protestu za zamkniętymi drzwiami na specjalnie organi- zowanej sesji naukowej, która kończyła się zwykle podziękowaniem wybranej grupy "ofiar" dla członków KOR za ich poświęcenie. W tym sa- mym roku, kiedy Wrzodak groził bojkotem uroczystości, byli członkowie KOR, w tym: Henryk Wujec, Anka Kowalska, Konrad Bieliński, Wojciech Onyszkiewicz, Andrzej Celiński i Mirosław Chojecki, zorganizowali od- dzielne obchody pod patronatem radomskiej Unii Wolności, partii będącej politycznym spadkobiercą Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna, utworzonego dla wsparcia kampanii prezydenckiej Mazowieckiego w 1990 r. W dwudziestą piątą rocznicę protestu radomskiego Instytut Pamięci Naro- dowej, utworzony w celu pielęgnowania pamięci o walkach Polaków z oku- pacją hitlerowską i rządami komunistycznymi, zorganizował sesję nauko- wą, której druga część poświęcona była działalności KOR. Złożyła się na nią seria przemówień. Podczas jednego z nich Mirosław Chojecki poruszył widzów obraźliwymi wypowiedziami na temat sędziny Dobrowolskiej, które spotkały się z głośnym aplauzem grupy obecnych na sali uczestników wydarzeń czerwcowych - aresztowanych i bitych przez władze podczas tłumienia protestu. 'A. Kutkowski, Nie pomagaliśmy dla orderów, "Słowo Ludu. Magazyn" 1996, nr 1923; W XX rocznicę Czerwca Wrzodak obraża KOR, "Zycie Radomskie", 26 VI 1996. 130 131 8 PODZIAŁY W NARRACJI PARTY NEJ Pomimo udziału byłych członków PZPR w negocjacjach "Okrągłego Stołu", które oznaczały koniec PRL, nad ich głowami nadal wisiała ewen- tualna groźba pociągnięcia do odpowiedzialności za nadużycia i zbrodnie z przeszłości. Po przełamaniu partyjnego monopolu władzy różne osoby i ugrupowania starały się ugruntować własną wersję wydarzeń przeszło- ści. Janusz Prokopiak, a także wiele osób sprawujących funkcje w wymia- rze sprawiedliwości starało się zdystansować od jakichkolwiek niewłaści- wych zachowań i przerzucić winę na innych. Jednak najbardziej bulwersujące były rewelacje ogłoszone przez Edwarda Gierka i Piotra Ja- roszewicza, z których wynikało, że protest radomski stanowił ni mniej ni więcej tylko prowokację uknutą przez ich wrogów w łonie PZPR - głów- nie przez Stanisława Kanię. Ta czwarta narracja pozbawiała uczestników protestu Czerwca '76 i sam protest symbolicznej wagi jako ludowego zry- wu przeciwko komunistycznemu państwu, co z kolei stawiało znak zapy- tania nad całym ruchem społecznym, który doprowadziło do upadku ko- munizmu w Polsce. Byłych członków PZPR do publicznych wypowiedzi na temat prze- szłości w ogólności, a na temat protestu radomskiego w szczególności, skłaniała zapewne obawa, że zmiany polityczne 1989 r. - pomimo roz- maitych gwarancji instytucjonalnych - mogą spowodować wysuwanie wobec nich różnych oskarżeń, a nawet doprowadzić do postawienia ich przed sądem. Pewna liczba funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, którzy nadal pracowali w radomskim sądownictwie, odczuwała potrze- bę wytłumaczenia swojego zachowania podczas sfingowanych proce- sów, w których skazywano osoby aresztowane po proteście. Prokurator szczebla wojewódzkiego Jan Iglikowski twierdził, że dochodzenia w sprawie protestu czerwcowego były sterowane z Warszawy, a on wy- konywał tylko polecenia ówczesnego prokuratora generalnego, Lucjana Czubińskiego. Według Iglikowskiego, całą sprawą bezpośrednio kierował gen. Jan Żaczkowski i kilku funkcjonariuszy przysłanych przez Czubiń- skiego. Mówił też, że próbował interweniować u Żaczkowskiego w spra- wie pobić pod gabinetem prokuratora, ale nic nie wskórał, i podkreślał, że zatrzymanych bito na rozkaz Mozgawy. Twierdził również, że w trzy dni po proteście czerwcowym został odsunięty od sprawy, ponieważ nie chciał prowadzić postępowań nakazanych przez grupę z Warszawy. Inni byli oficjele szybko dołączyli do chóru osób zapewniających o swej niewinności. Inny pracownik wymiaru sprawiedliwości, Romuald Zień, który potwierdził relację Iglikowskiego, mówił, że do prowadzenia postępowań ściągnięto prokuratorów z innych województw oraz że wszystkie dokumenty związane z zarzutami stawianymi poszczególnym osobom były przesyłane do zatwierdzenia przez KC. Podkreślał także, że milicja aresztowała te osoby, które wchodziły już wcześniej w konflikt z prawem, co potwierdzałoby opinię, że system sądowniczy starał się tak prowadzić sprawy, aby zdyskredytować protest. Na koniec Zień raczej rozczulająco stwierdzał, że "my (lokalni funkcjonariusze z Radomia) nie mogliśmy powiedzieć "nie«", oraz że "nie każdy był Michnikiem czy Ku- roniem". Krzysztof Karpiński, przewodniczący Sądu Okręgowego w Ra- domiu, zajmujący się rozpatrywaniem odwołań osób aresztowanych w 1976 r., bronił radomskich sędziów, twierdząc, że w rzeczywistości sta- rali się oni łagodzić wyroki wymierzane oskarżonym, pytając retorycznie: Co mieli robić? Zastrajkować?" Janusz Prokopiak wydawał się szczególnie przejęty swoim publicznym wizerunkiem i odbiorem jego roli podczas protestu radomskiego. Napisał szereg artykułów i oświadczeń, w których przedstawia siebie jako niewinną ofiarę zarówno chuliganów, którzy splądrowali jego gabinet, jak i nieczułe- go kierownictwa partyjnego z Warszawy, które do tego dopuściło. W książce opublikowanej w 2001 r. Prokopiak przekonywał, że obwiniano go za sy- tuację, na którą nie miał wpływu. W klasycznym przykładzie projekcji psychologicznej twierdził, że zmuszono go do biegu przez szpaler grożą- cych mu młodych ludzi, kiedy opuszczał budynek - że zatem jemu również ' J. Karolczak, Rewizja nadzwyczajna. Czerwiec '76, "Słowo Ludu. Magazyn", 23-24 VI 1990; A. Iglikowski, op. cit. = R. Mikołajczyk, Nie każdy był Michnikiem, , Gazeta Wyborcza" (Radom), 22 VI 1990. Radomski Czerwiec, "Nowiny Radomskie" 1990, nr 14. " J. Prokopiak, op. cit. 132 133 urządzono swego rodzaju "ścieżkę zdrowia". Według byłego I sekretarza, represjami zastosowanymi w mieście kierowano z Warszawy, to Łukasze- wicz nalegał na zorganizowanie wiecu, na którym potępiono protest, zaś karnymi zwolnieniami miał kierować Szozda. W sprawie śmierci księdza Kotlarza, Prokopiak upierał się, że zmarł on śmiercią naturalną i że woje- woda Maćkowski odbył rozmowę z dostojnikami z diecezji sandomierskiej w celu wyjaśnienia tej sprawy, lecz Kościół nigdy nie ogłosił tych informa- cji, aby pozostawić pole dla spekulacji co do udziału SB w tej zbrodni. Z ust Prokopiaka padło podobne zaprzeczenie, aby władze miały cokolwiek wspólnego ze sprawą Brożyny, którą KOR po prostu wykorzystał propa- gandowo dla zdyskredytowania PZPR. Były I sekretarz radomskiej PZPR konsekwentnie przedstawiał siebie jako człowieka o dobrych intencjach, który wpadł w potrzask między opo- zycją z jednej strony, a warszawskim kierownictwem partyjnym z drugiej strony, co uniemożliwiło mu realizację własnej wizji poprawy sytuacji w Ra- domiu. Nie spodobał mu się również sposób, w jaki potraktowali go histo- rycy, Wojciech Roszkowski i Anna Radziwiłł, sugerujący, że uciekł on z bu- dynku KW po złożeniu zgromadzonym ludziom obietnicy, że dostaną odpowiedź na swoje żądania. Prokopiak skrytyKowal też Hannę Krall i jej artykuł, w którym przedstawiła go jako bezczynnego aparatczyka przerażo- nego sytuacją, która wymknęła mu się spod kontroli. Wydarzenia te nadal zajmują poczesne miejsce we wspomnieniach daw- nych funkcjonariuszy partyjnych, którzy byli tego dnia w Radomiu, choć niewielu z nich zmieniło zdanie na temat protestu. Jak opowiadał Jerzy Adamczyk, którego Prokopiak wysłał do tłumu zgromadzonego przed bu- dynkiem radomskiego KW: "to był najbardziej dramatyczny dzień w moim życiu". Kiedy wyszedł przed budynek, zaczął mówić: "Słuchajcie cały naród pracuje", ale zanim skończył, ludzie zrzucili go z krzesła, na którym stał . Twierdził, że naprawdę bał się o swoje życie i że wiele osób w tłumie piło alkohol. Zdarto z niego ubranie i bito go, kiedy uciekał z powrotem do budynku komitetu. Później tłum wdarł się do gmachu, rozkradając wszyst- ko i rzucając zapalone szmaty w korytarzach, co spowodowało pożar. Mie- czysław K., który był przedstawicielem oficjalnych związków zawodowych w zakładach "Radoskór", opowiadał: "Byłem zszokowany, ponieważ to były Szczegóły na temat prowadzonej przez Janusza Prokopiaka walki listowej, op. cit., s. 200-205. Relacja Jerzego Adamczyka... te same kobiety, które śpiewały »100 lat«, kiedy Gierek odwiedził fabrykę" 13 lutego 1976 r. podczas niezapowiedzianej wizyty. "Zupełnie, jakby ude- rzył w nie piorun i oszalały" . Podkreślał, że nagle znikąd pojawili się obcy ludzie, którzy nakłaniali robotników do strajku, grożąc narzędziami, jeśli tego nie zrobią. Spoglądając wstecz na PRL, Mieczysław K. powiedział: "Wtedy, ponieważ było to państwo robotników, jeśli czterech czy pięciu ro- botników tupnęło stopami, partia i policja stały na baczność, a ludzie sprawdzali, co się stało". W byłym aparacie partyjnym wciąż pojawia się pokusa przerzucania winy zwłaszcza na rząd i aparat bezpieczeństwa. Na przykład Jerzy Adam- czyk wyraźnie stwierdził, że "główną przyczyną" były stosunki panujące w zakładach pracy. Robotnicy wyszli na ulice z powodu złych warunków pracy. Powtórzył, jak pewna kobieta mówiła: "Jeśli nie prześpisz się z dy- rektorem, nie dostaniesz podwyżki" . Według Adamczyka, nie była to wi- na partii, ale raczej kierowników zakładów: "Dyrektorzy byli aroganccy. Ludzie wciąż przychodzili do Komitetu, zamiast do związków zawodo- wych, i narzekali". W mieście panowało również bardzo niechętne nasta- wienie do "ludzi z zewnątrz", a Prokopiak i Mozgawa nie byli z Radomia. Euzebiusz Ciążela również zrzucał winę za wydarzenia na kierownictwo zakładów pracy: "Prawdopodobnie nieumiejętność reagowania przez kie- rownictwo zakładu spowodowała, że ludzie się burzyli i zdecydowali wyjść z zakładu. Jeśli dyrektorzy zareagowaliby w inny sposób, być może można by było temu zapobiec". Jednak Ciążela powiedział także, że kilka tygo- dni później podczas spotkania funkcjonariuszy partyjnych niższego szcze- bla wyrażali oni ulgę z powodu tego, co się stało, mówiąc, że gdyby Radom nie wymusił na kierownictwie cofnięcia podwyżki cen, to obawiali się, że to w ich województwach mogłoby się wydarzyć coś jeszcze trudniejszego do opanowania. Niektórzy funkcjonariusze reżimu byli bardziej otwarci w relacjonowa- niu swoich wspomnień z wydarzeń Czerwca '76. Według Stanisława Rze- szewskiego, byłego milicjanta z Radomia, w aparacie bezpieczeństwa po- wszechnie wiadomo było, co się stało z Kotlarzem i Brożyną. O Brożynie bez wahania powiedział w rozmowie, że został on "pobity na śmierć" przez ' Relacja Mieczysława K... " Relacja Jerzego Adamczyka... y Relacja Euzebiusza Ciążeli... 134 135 milicjantów. O Kotlarzu, jak mówił, wszyscy wiedzieli, że został śmiertelnie pobity przez Józefa Aniołka. Sprawca jakiś czas potem powiedział mu, że g ą - , z5' g ty " nie rozumie dlaczego ksiądz zmarł "uderzyłem go lekko raz". Gdy cho- dzi o bicie aresztowanych Rzeszewski powiedział: "Rozkaz był na pewno. No, kto by to zrobił sam . Jednak zdecydowanie najbardziej poruszające rewelacje uzyskane od byłych funkcjonariuszy partyjnych na temat wydarzeń tego dnia pochodziły od Gierka i Jaroszewicza, ujawnione bezpośrednio po dramatycznych zmia- nach zainicjowanych przez porozumienia Okrągłego Stolu. Obaj byli przy- wódcy stwierdzili, że protest był prowokacją, mającą na celu usunięcie Gier- ka ze stanowiska. Sugestia, że protest nie był spontanicznym wybuchem gniewu ludu, lecz starannie zaplanowanym przedsięwzięciem SB, dawała w rezultacie odrębną, czwartą narrację na temat protestu radomskiego. W 1990 r. raczej sezonowy bestseller opublikowany przez Janusza Rolic- kiego, dziennikarza z kręgów zbliżonych do byłego I sekretarza PZPR, za- wierał serię wywiadów przeprowadzonych z Gierkiem, broniącym swojego dorobku politycznego jako reformatora, starającego się zmodernizować PRL". Na pytanie o wydarzenia czerwcowe odpowiedział, że w okresie po proteście Jaroszewicz nalegał, że albo zrezygnuje on, albo trzeba odsunąć Kanię i Kowalczyka. Według Gierka, żądanie to premier uzasadniał tym, że minister Szozda, odpowiedzialny za dochodzenie w sprawie wydarzeń ra- domskich, twierdził, iż siły bezpieczeństwa specjalnie czekały z interwencją do momentu podpalenia gmachu KW PZPR i rozpoczęcia rabunków. Cho- ciaż całkiem możliwe, że uczyniono tak po prostu po to, by zdyskredytować uczestników protestu. Gierek wiązał to oświadczenie ze swoim własnym przekonaniem, że w 1980 r. odsunięto go od władzy w wyniku machinacji Kani i Kowalczyka. Powstawało w związku z tym wrażenie, że wydarzenia 1976 r. mogły być pierwszą odsłoną długotrwałych machinacji prowadzo- nych przez dwóch wyżej wymienionych działaczy. Istnieje rzecz jasna wiele powodów, dla których Gierek mógł wspomi- nać o takiej zmowie pomiędzy Kanią a Kowalczykiem. Z jednej strony, z książki Gierka wyraźnie widać, że był on wciąż rozgoryczony sposobem, w jaki go usunęli ze stanowiska i potraktowali jego ówcześni współpracow- nicy, stawiając go w 1981 r. przed tzw. komisją Grabskiego i grożąc ewen- !° Relacja Stanisława Rzeszewskiego... ' J. Rolicki, op. cit., s. 136. 136 tualnym procesem, nie wspominając już o internowaniu na początku stanu wojennego. Z drugiej strony, książka ta miała wyraźnie na celu wybielenie Gierka i jego udziału w niektórych najczarniejszych epizodach PRL, po- cząwszy od Poznania 1956 r. Po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckie- go, w związku ze stopniowym usuwaniem dawnych aparatczyków z admini- stracji, sił bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości, Gierek mógł równie dobrze być zainteresowany przedstawieniem własnej wersji wydarzeń, za- nim zostanie zmuszony do tłumaczenia się z przeszłości. Najbardziej bezpośrednie oskarżenie o ukartowanie wydarzeń radom- skich przedstawił były premier Jaroszewicz w wydanej w 1991 r. książce, również zawierającej serię wywiadów. Podobnie jak Gierek, Jaroszewicz przypisywał sobie zasługę zainicjowania ograniczenia zakresu kontroli pań- stwa nad życiem politycznym i gospodarczym kraju w ramach procesu libe- ralizacji podobnego do późniejszej o piętnaście lat pierestrojki Michaiła Gorbaczowa. Twierdził, że zarówno Kania, jak i gen. Jaruzelski, w związku ze swoją służbą w aparacie bezpieczeństwa i armii, byli powiązani z Mie- czysławem Moczarem, którego usunięto z PZPR w początkach kariery Gierka. Zdaniem Jaroszewicza, początkowo grupa ta nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń wobec propozycji podwyżki cen w 1976 r., jednak po podjęciu samej decyzji jej przedstawiciele zaczęli się dystansować od tej polityki, zaś w dniu publicznego ogłoszenia propozycji podwyżki sekretarz KC do spraw propagandy i środków masowego przekazu zorganizował konferencję pra- sową, na której odpowiedzialnością za podwyżkę cen obarczył rząd, a nie aparat partyjny, w Łonie którego przecież decyzja ta zapadła. Według by- łego premiera, w miastach, gdzie dobrze zorganizowano społeczne konsul- tacje, nie było problemów, jednak z wielu miejscowości donoszono, że "nieznani" osobnicy wywołują niepokój, co skłoniło byłego premiera do wyrażenia stanowczego przekonania, że wydarzenia w Radomiu i Ursusie zostały sprowokowane. Jaroszewicz opowiadał, że w dniu protestu minister spraw wewnętrz- nych, Stanisław Kowalczyk poinformował go, iż - coś się dzieje w Radomiu, dodając jednak, że nie zna szczegółów, ponieważ wiadomości spływają do personelu bezpośrednio podlegającego Kani. Kania po wydarzeniach czerwcowych udał się do Gierka, żądając wycofania podwyżki cen, co niwe- czyło wszelkie szanse na uniknięcie zbliżającego się kryzysu gospodarczego. z P Jaroszewicz, B. Roliński, Przerywam milczenie..., s. 219-222. 137 Jaroszewicz podkreślał, że to na polecenie Kani milicjanci zachowywali się brutalnie podczas tłumienia protestu, aby pobudzić nastroje antyrządowe i dać argumenty opozycji. W ten sposób sugerował, że wydarzenia radom- skie były zorganizowane i sterowane przez Kanię. Należy jednak podkre- ślić, że podobnie jak w przypadku Gierka celem podobnych sugestii mogła być nie jedynie chęć odpłacenia Kani za pozbawienie Jaroszewicza stano- wiska, ale także dążenie byłego premiera do zrzucenia odpowiedzialności za wypadki radomskie na kogoś innego. Kania i inni szybko zaprzeczyli tym oskarżeniom. W napisanej przez siebie książce Kania podkreślał, że wybuch w Radomiu był bezpośrednim rezultatem podwyżki cen, która stała w jawnej sprzeczności z Gierkowską propagandą sukcesu. Siły bezpieczeństwa wkroczyły tak późno tylko dla- tego, że nikt nie spodziewał się demonstracji w Radomiu, a poza tym Gie- rek przyjął raport przygotowany przez Kanię i Kowalczyka. W tym samym czasie, gdy ukazywały się te książki, swój dziennik obejmujący lata 1974-1977 opublikował były minister kultury i członek Biura Politycznego, Józef Tejchma, który utrzymywał, że Jaroszewicz był rozwścieczony z po- wodu protestu w Radomiu i odebrał go jako osobisty policzek, domagając się od Kani ujawnienia organizatorów wydarzeń, ale podobnie jak w przy- padku Poznania 1956 r. niczego nie udało się wykryć. Niemal dokładnie w rok po proteście czerwcowym, Gierek wrócił do sprawy, twierdząc, że uzyskał informacje, iż w dniu protestu mówiło się o "wielu samochodach" kierujących się do Radomia, sugerując tym samym, że w wypadkach tych maczały palce jakieś siły zewnętrzne (co jest interesujące, ponieważ pokazuje, że w czasie wydarzeń I sekretarz obawiał się jakiegoś rodzaju spisku). Jednak Tejchma potraktował te rewelacje jako objaw histerii. "Wystarczy znaleźć wywrotowców. Beznadziejnie Beznadziejnie!". Co ciekawe, w czasie, gdy archiwa MSW wciąż jeszcze były zamknięte, a jego pracownicy związani z poprzednim systemem zajmowali się ponoć pospiesznym ich czyszczeniem z wszelkich obciążających dokumentów, były sekretarz gen. Czesława Kiszczaka, Krzysztof Dubiński, w swym nowym wcieleniu niezależnego dziennikarza, w piętnastą rocznicę wyda- I I " S. Kania, W sprawie wywiadu Edwarda Gierka [w:l idem, Zatrzymać konfrontację, Warszawa 1991, s. 285. Po raz pierwszy opublikowano ten tekst w "Polityce", 28 IV 1990. ° J. Tejchma Kulisy dymisji..., s. 215. s Ibidem, s. 258. 138 rzeń radomskich opublikował książeczkę opartą na wybranych fragmen- tach raportu przygotowanego przez wicepremiera Franciszka Kaima, ra- porcie tzw. komisji Grabskiego i materiałach zgromadzonych przez KOR. Dubiński zdawał się uwalniać Kanię i jego popleczników od wszel- kich zarzutów prób sprowokowania protestu w Radomiu, wykazując, że SB miała przygotowane plany na wypadek protestów przeciwko planowa- nej podwyżce cen, znane pod kryptonimem "Operacja lato '76", ale Ra- dom uważano za mało prawdopodobne miejsce wystąpienia niepokojów, zatem protest kompletnie zaskoczył członków aparatu bezpieczeństwa. Co więcej, Dubiński podał, że komendant MO w Radomiu, Mozgawa, już o godzinie 9.55 rano skontaktował się z MSW i postanowiono wówczas, że do miasta wysłane zostaną posiłki w celu opanowania sytuacji, co przeczy twierdzeniom Jaroszewicza, że specjalnie opóźniano interwencję sił bez- pieczeństwa. Według tej relacji, przed budynkiem KW zgromadziło się 8 tys. ludzi, a cała demonstracja liczyła 15 tys. osób, a zatem była zbyt licz- na dla 158 funkcjonariuszy milicji przebywających wówczas w Radomiu. Jak tylko przybyły posiłki, siły bezpieczeństwa natychmiast przystąpiły do tłumienia protestu. Tajemniczości sprawie protestu radomskiego przydało jeszcze brutalne morderstwo Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji, 1 września 1992 r. w ich willi w Aninie pod Warszawą. Zdarzenie to wzbudziło publiczne zaintere- sowanie i mnóstwo spekulacji' . Obie ofiary były, jak się wydaje, torturowa- ne. Jaroszewicz został uduszony, zaś jego żonę zastrzelono z jednej ze strzelb myśliwskich męża. Najbardziej tajemnicze było to, że zbrodnia do- konana na małżeństwie Jaroszewiczów nie miała raczej tła rabunkowego, sprawcy bowiem pozostawili w domu wiele cennych obrazów i biżuteri . ę Zgodnie z jedną z teorii, sprawca lub sprawcy poszukiwali dokumentów. Aleksander Kopeć, były minister przemysłu maszynowego, twierdził, że były premier pokazywał mu wiele dokumentów, a jeden z nich dotyczył wy- darzeń radomskich. Istniał podobno również rękopis liczący 1800 stron, będący polityczną biografią Jaroszewicza, który zgodnie z relacją syna ofiary zaginął po zabójstwie. W dochodzeniu związanym z morderstwem K. Dubiński, Rewolta radomska. Czerwiec '76, Warszawa 1991. Zob. J. Jachowicz, I. Dudziec, Mord wAninie, "Gazeta Wyborcza", 3 IX 1992; J. Jachowicz, Ja- roszewicz sam otworzył, "Gazeta Wyborcza", 8 IX 1992; B. Wróblewski, Radomski trop, "Gazeta Wyborcza", 24 X 1997. 139 prokurator wykluczył możliwość politycznego tła sprawy. Aresztowano czterech mężczyzn o przeszłości kryminalnej, których z braku dowodów wypuszczono na wolność. Do pewnego stopnia grunt pod narrację "spiskową" przygotowali rów- nież sami członkowie dawnej opozycji antykomunistycznej. Lipski pisał w swoim opracowaniu na temat KOR, że przynajmniej niektórzy z areszto- wanych byli informatorami MO, sugerując, że albo przeszli oni na stronę protestujących, albo też chodziło o jakieś porachunki wewnętrzne. KOR szeroko rozpowszechnial również opinię, że to tajne służby, których przed- stawiciele rozbijali witryny sklepowe na ulicy Żeromskiego, sprowoKowali rabunki. W swoim słynnym eseju z 1979 r., zatytułowanym "Rewolucja bez rewolucji", Leszek Moczulski wspomniał, że protesty masowe w PRL mogły być całkiem po prostu prowokacjami uknutymi przez tę czy inną spośród zwaśnionych frakcji w PZPR. Sugestie takie powtarzano po 1989 r. -Z big- niew Romaszewski zauważył, że wciąż nie wiadomo, czy wydarzenia 1976 r. nie były wynikiem prowokacji, zaś Siła-Nowicki wskazywał, że to siły bez- pieczeństwa podłożyły ogień w budynku radomskiego KW, aby zdyskredy- tować protest. Wydarzenia Czerwca '76 mają wiele niewyjaśnionych okoliczności, co spowodowane jest po części sekretną naturą państwa komunistycznego. Jedna z wielu teorii spiskowych nawiązuje do obecności tego dnia - z nie- wyjaśnionych powodów - wielu wpływowych członków aparatu partyjnego w Radomiu lub jego okolicach. Pojawiają się pogłoski, że wbrew swym za- przeczeniom, Kania nadzorował jednak tłumienie protestu, pozostając w kontakcie z pracownikami MSW przebywającymi w tajnej placówce znaj- dującej się w miejscowości Turno pod Radomiem. Powstaje pytanie, po co osoba tak prominentna jak płk Józefa Siemaszkiewicz, wicedyrektor Wy- działu IV SB, znajdowała się w Radomiu w dniu protestu i uczestniczyła w wielu spotkaniach wysokiego szczebla, jakie później się tam odbywały, J.J. Lipski, op. cit., s. 95. m Por., Oświadezenie, BSI "S" 1981, nr 3, s. 6; oraz Z. Romaszewski, Czerwiec 1976, "Tygodnik So- lidarność" 1981, nr 13. ! ° Esej ten został wydrukowany w Radomiu, zob. Rewolucja bez rewolucji, "Biuletyn Radomski Rota", sierpień 1981. ' Zob. Jak zginął ksiądz Kotlarz, "Gazeta Wyborcza" (Radom) 22 VI 1991, s. 1 oraz W Siła-No- wicki, Kiedy będziemy w demokracji, "Nowiny Radomskie" 1990, nr 8. 2 Niewyjaśnione role, "Rzeczpospolita", 25 VI 2001. chociaż zgodnie ze stenogramami nie zabierała głosu w dyskusji. Nigdy również w sposób zadowalający nie wyjaśniono obecności Dariusza Przy- wieczerskiego w zakładach "Łucznik" tego ranka, kiedy wybuchł strajk, ani też jego roli podczas represji zastosowanych w mieście po proteście. Po- dobnie brakjest przekonującego wyjaśnienia roli tajemniczego płk. Czesła- wa Dudy z MSW, który, jak się wydaje, przebywał w Radomiu przez pewien czas po proteście, nadzorując postępowania sądowe. Plotki i insynuacje dotyczące rzekomego spisku i prowokacji kryjących się za wydarzeniami czerwcowymi zdecydowanie dementował Euzebiusz Ciążela. Jako sekretarz odpowiedzialny za kontakty z MO i sądami, był on pewny, że dotarłyby do niego jakieś informacje na temat spisku, zwłaszcza że jakakolwiek prowokacja musiałaby być organizowana przez wyżej wspo- mniane instytucje. Ciążela twierdził, że w radomskim KW PZPR przepro- wadzono staranne dochodzenie w celu sprawdzenia, czy w sprawę zamiesza- ne były jakiekolwiek siły spoza Radomia, czego wykazaniem miejscowy aparat byłby bardzo zainteresowany. Ciążela zauważył również, że Kania wielokrotnie przyjeżdał do Radomia, ale nigdy słowem nie wspomniał o ry- walizacji pomiędzy nim a Gierkiem czy Jaroszewiczem. Na sugestię prowo- kacji chyba najgwałtowniej zareagował Bogusław Zarębski, były zastępca komendanta wojewódzkiego MO w Radomiu, kiedy składał zeznania w trakcie postępowania przed procesem czterech funkcjonariuszy SB oskar- żonych o maltretowanie osób zatrzymanych podczas protestu czerwcowego. Zarębski powiedział: "całe szczęście, że wystarczyło nam tyle wyobraźni, że nie poszliśmy z 80 milicjantami do 3,5-tysięcznej załogi pozostałej na tere- nie zamkniętym na obszarze kilkudziesięciu hektarów i produkującej broń maszynową, gdyż wtedy doprowadzilibyśmy do prowokacji i jatki". Teorie spiskowe znalazły podatny grunt do rozwoju w początku lat dzie- więćdziesiątych, kiedy to Polską wstrząsnęła seria skandali i wysuwanych z różnych stron oskarżeń o współpracę z tajnymi służbami PRL, które do- tyczyły najwyższych przedstawicieli polskiego życia politycznego. Wiosną =j Obecność Józefy Siemaszkiewicz potwierdza APR, Sekr. 11, Protokół nr 48 27 VI 1976 r.; nale- ży również zauważyć, że brała ona udział w tworzeniu Grupy "D" w ramach SB, która zajmowała się wykonywaniem.zadań specjalnych" w zakresie walki z Kościołem; zob. M. Lasota O raporcie Sejmowej Komisji poświęconym samodzielniej Grupie "D" w MSW, "Biuletyn IPN" 2003, nr 1, s. 27-53. '^ SOR, II K 1918/99, t. 15, Protokół przesłuchania świadka Bogusława Zarębskiego, 22 I 1.999 r., s. 2730. 140 141 1992 r. podjęto nieudaną próbę wprowadzenia procedury lustracyjnej, a słynna "lista Macierewicza" (od nazwiska jej autora), która nigdy nie zo- stała oficjalnie opublikowana, przeciekła częściowo do prasy i opinii pu- blicznej. Zarzucała ona wielu byłym działaczom ruchu opozycyjnego współpracę z SB. Wrzawa, jaką lista ta wywołała, przyczyniła się do upad- ku prawicowego rządu Jana Olszewskiego. Zimą 1995-1996 r. podobne oskarżenia odegrały rolę w odwołaniu kolejnego premiera, Józefa Olekse- go, który sprawował ten urząd z ramienia partii postkomunistycznej SLD. Również obydwaj prezydenci wybrani w wolnych wyborach po 1989 r. mu- sieli złożyć deklaracje przed organem zajmującym się lustracją. Mając na uwadze sekretność wielu działań PZPR i jej polityki we- wnątrzpartyjnej, zrozumiałe jest, dlaczego tak wiele osób wierzy w teorie spiskowe, które porządkują wszystko w zrozumiałą historię, stanowiąc za- razem racjonalizację żywionego przez wielu poczucia rozczarowania wobec ruchu opozycyjnego, gdy upadek PRL nie doprowadził do znaczącej zmia- ny ich sytuacji bytowej. Teorie takie rodzą wszakże pewien problem: umniejszają znaczenie ludzkich działań, które doprowadziły do upadku systemu komunistycznego, poprzez ukazywanie protestów masowych, ta- kich jak wydarzenia radomskie, jako prowokacji sterowanych przez PZPR. Takie teorie spiskowe symbolicznie zwalniają społeczeństwo z poczucia od- powiedzialności za udział w tworzeniu nowego porządku politycznego, podważając tym samym społeczną legitymację III Rzeczpospolitej Polskiej. 9 PAMIĘĆ O OFIARACH I POSZUKIWANIE SPRAWIEDLIWOŚCI Po 1989 r. radomska "Solidarność" wraz z Kościołem w coraz większym zakresie monopolizowały obchody rocznicowe protestu czerwcowego. Związek zasadniczo nie zmienił ukształtowanej wcześniej narracji, skupia- jącej się na represjach władzy wobec miasta i oczekiwaniach jakiegoś ro- dzaju rekompensaty od państwa. Pomimo środków przeznaczanych na kul- tywowanie pamięci o wydarzeniach 1976 r., "Solidarności" coraz trudniej było przyciągnąć uwagę opinii publicznej i konkurować z innymi demon- stracjami, odbywającymi się pod kamieniem pamiątkowym. Jednym z przejawów dążenia działaczy "Solidarności" do zawłaszczenia protestu 1976 r. były wysiłki zmierzające do umniejszenia roli KOR w pa- mięci zbiorowej. W 1990 r. w artykule opublikowanym w biuletynie radom- skiej "Solidarności", kwestionowano znaczenie KOR w przerzuceniu mo- stów pomiędzy robotnikami a inteligencją - tezę taką wysunął Lipski w swojej książce - podkreślając kluczową rolę, jaką w tym zakresie odegra- ły Wolne Związki Zawodowe utworzone przez Kazimierza Świtonia w Ka- towicach. Fakt, iż Świtoń był robotnikiem, a zarazem członkiem ROPCiO, prawicowej konkurencji dla KOR, również pokazuje, jak bardzo starano się marginalizować rolę liberalnej inteligencji. Na przykład Jan Rejczak eksponował znaczenie i rolę innych grup organizujących pomoc dla Rado- mia po proteście, przypominając, że jako pierwsi pomagali miastu ludzie z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, między innymi Bogdan Boruse- wicz (Rejczak zapomniał dodać, że Borusewicz był później członkiem KOR, blisko związanym z działaczami tej organizacji). W sposób typowy dla przedstawicieli polskiej prawicy Rejczak zrównywał rolę KOR W Twerdocblebow, Mitologia, historiografia, "Solidarność'; Związek, "Radomski Informator Związkowy »Solidarność«", nr 4, 20 I I.990, s. 3-4. 2 Relacja Jana Rejczaka... 142 143 oraz ROPCiO w dziele pomocy dla miasta, choć żaden z działaczy tej dru- giej organizacji nigdy się w Radomiu nie pojawił. Po 1989 r., kiedy stało się jasne, że lewica w Polsce nie jest politycznie skończona, protest 1976 r. i jego stłumienie dla środowisk centrowych i prawicowych stały się ważnym symbolem wykorzystywanym do podważa- nia legitymacji postkomunistycznych formacji politycznych, a obchody rocznicowe wydarzeń czerwcowych nabrały dodatkowej wymowy. Radom- ska "Solidarność", zdominowana przez wyznawców ideologii nacjonali- stycznej i katolickiej, sprawowała nad tymi obchodami całkowitą kontrolę. Podczas nich coraz większą rolę odgrywały elementy religijne, coraz też większą uwagę poświęcano śmierci księdza Kotlarza, który stał się swego rodzaju oficjalnym męczennikiem protestu radomskiego, odsuwając w cień genezę wydarzeń wraz z towarzyszącym im złożonym bagażem przemocy. Chyba najlepszym przykładem przyjętej strategii "Solidarności" są zmia- ny kształtu pomnika protestu 1976 r. W 1991 r. Radom znalazł się na dro- dze papieskiej pielgrzymki Jana Pawła II. Ponieważ wiadomo było, że pa- pież zatrzyma się przy kamieniu pamiątkowym, pod auspicjami "Solidarności i przy udziale biskupa Materskiego uporządkowano to miej- sce pamięci'. Ustawiono tam na powrót kapliczkę w kształcie obelisku zwieńczoną krzyżem, co miało podkreślić katolicki charakter wydarzeń czerwcowych. W przemówieniu na lotnisku po przylocie do Radomia pa- pież nawiązal do robotniczego protestu: "Można powiedzieć, że rok 1976 stał się wstępem do dalszych wydarzeń lat osiemdziesiątych. Kosztowały one wiele ofiar, aresztowań, upokorzeń, tortur (zwłaszcza praktykowanych pod nazwą »ścieżki zdrowia«), śmierci (między innymi jednego z sando- mierskich duszpasterzy) - poprzez to wszystko torowały drogę ludzkiemu pragnieniu sprawiedliwości. Pragnienie sprawiedliwości z pewnością oznacza dążenie do przezwyciężenia wszystkiego, co jest niesprawiedliwością i krzywdą oraz pogwałceniem praw człowieka"a. Następnie papież modlił się przy kamieniu pamiątkowym. Co ciekawe, radomska "Solidarność" nie zaprosiła na te uroczystości żadnego spośród byłych członków KOR, co jeszcze dziesięć lat później działacze tej organizacji wyrzucali związkowi. ' Radom przed wizytą Papieża, "Życie Radomskie", 24 IV 1991. ° Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny: 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999. Przemówienia, homilie, red. J. Poniewierski, Kraków 1997, s. 620-621. A. Domosławski, Hieny, zdrajcy terroryści, "Gazeta Wyborcza", 22-23 IX 2001. Dla upamiętnienia wizyty papieża po drugiej stronie kapliczki "Solidar- ność" umieściła drugi kamień z wyrytymi wersami z dzieła szesnastowiecz- nego jezuity, Piotra Skargi, przytoczonymi w wypowiedzi papieża. W rezul- tacie kamień pamiątkowy 1976 r. przestał być głównym elementem miejsca pamięci, stając się jakby dodatkiem do kapliczki. Po jej drugiej stronie le- żał podobnej wielkości kamień upamiętniający wizytę papieską, na jednej z jej ścian widniała inskrypcja przypominająca o udziale chłopstwa w po- wstaniu kościuszkowskim 1794 r. przeciwko imperialnej Rosji (umieszczo- na tam w 1918 r. po odzyskaniu przez Polskę niepodległości), co włączało protest czerwcowy w szerszą narrację walk Polaków o niepodległość. Sama zaś kapliczka stanowiła metaforę zmiennych kolei pamięci Polaków, pier- wotnie bowiem została ustawiona jako podziękowanie okolicznych wiosek dla Aleksandra II, "cara oswobodziciela", za ukaz znoszący poddaństwo chłopów w tej części imperium rosyjskiegoó. Po wizycie papieża rozważano zastąpienie dotychczasowego kamienia pamiątkowego wydarzeń 1976 r. pomnikiem według projektu Bronisława Kubicy, który wygrał rozpisany w 1981 r. konkurs. Jednak były przewodni- czący Komitetu Budowy Pomnika, Bronisław Kawęcki, nie widział możli- wości sfinansowania nowej rzeźby, a co ważniejsze, uważał za niewłaściwe tworzenia pomnika poświęconego walkom o niepodległość przez tego sa- mego twórcę, który był autorem lubelskiego monumentalnego pomnika Bolesława Bieruta, pierwszego stalinowskiego prezydenta Polski powojen- nej . Postanowiono pozostawić jedynie istniejący kamień pamiątkowy, wy- jaśniono również, że w związku z wieloma odbywającymi się przy nim nie- legalnymi demonstracjami rocznicowymi w latach 1981-1989, stał się on również miejscem pamięci stanu wojennego. Przed dziewiętnastą rocznicą wydarzeń radomskich w 1995 r. miejsco- wy tygodnik katolicki Ave wskazał na symboliczną wymowę trzech ka- mieni w miejscu pamięci w Radomiu, porównując je do Trójcy Świętej. W dwudziestą rocznicę protestu, chcąc podkreślić "organiczną" jedność symbolizowanych przez nie wartości, Piotr Kozakiewicz - dawny działacz "Solidarności", a wówczas członek prawicowego Ruchu Odbudowy Polski M. Nowiński, Nowy-stary zabytek, "Słowo Ludu", 1 IX 1992. ' J. Wojtowska, Kamień stał się pomnikiem. Rozmowa z Bronisławem Kawęckim działaczem "Soli- darno.ści", "Ziemia Radomska", 24 X 1991.. " Szaniec wolności, "Ave. Pismo Diecezji Radomskiej" 1996, nr 26, s. 3 i 13. 144 145 - zwrócił się do Wojewódzkiego Urzędu Pomników Kultury o uznanie tych trzech kamieni za scalone w jeden pomnik. W marcu 2002 r. wywiązała się dyskusja na temat dodania kolejnego kamienia - upamiętniającego tragicz- ną śmierć w wypadku samochodowym świeżo mianowanego biskupa ra- domskiego Jana Chrapka. Duchowny ten rok wcześniej, przyjmując na sie- bie winę za doznane przez jego wiernych cierpienia, w geście odkupienia nawiązującym do Chrystusowego, przeprosił miasto za to, co się stało w 1976 r. Pytany o możliwość rozbudowy pomnika 1976 r. o ten kolejny ka- mień, Zbigniew Dziubasik z radomskiej "Solidarności" powiedział: "Miej- sca jest [...] mało, a już dużo elementów tam się znajduje"'°. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie dziwi, że pamięć o niewyjaśnionej śmierci księdza Kotlarza coraz silniej wiązano z protestem czerwcowym, a nawet w pewien sposób zaczynała ona przesłaniać same te wydarzenia. Ta tendencja ujawniła się po 1989 r., kiedy to hierarchia kościelna nie musia- ła się już obawiać szykan ze strony komunistycznego państwa. Podczas wi- zyty papieża w Radomiu przypominano o śmierci księdza Kotlarza, a tego samego roku w trakcie pielgrzymki do Kałkowa, miejscowego sanktuarium upamiętniającego również zbrodnie okresu PRL, Wiesław Mizerski wyra- ził osobistą nadzieję, że protest radomski i śmierć księdza Kotlarza scalą się w pamięci potomnych. W podobnym tonie była utrzymana propozycja Jana Rejczaka, ówczesnego wojewody radomskiego, ustawienia obelisku pamiątkowego na rondzie, nieopodal którego ksiądz Kotlarz błogosławił tłum maszerujący w stronę budynku Komitetu PZPR. Biskup Materski wyraził wówczas nadzieję, iż ciało księdza zostanie ekshumowane w Ko- niemłotach i sprowadzone do jego parafii w Pelagowie. Śmierć księdza na- dal budziła zainteresowanie w Radomiu, zwłaszcza po tym, jak dwóm miejscowym licealistom, Szczepanowi Kowalikowi i Jarosławowi Sakowiczowi, udało się przeprowadzić rozmowy z kilkoma byłymi funkcjonariuszami SB, którzy potwierdzili, że Kotlarz faktycznie został śmiertelnie pobity. Wpływ Kościoła na pamięć 1976 r. wyraźnie uwidacznia się w sposobie organizacji kolejnych obchodów rocznicowych. Najpierw odbywała się ° M. Nowiński, Pomnik Trzech Kamieni. Nowy-stary Zabytek, "Słowo Ludu", 24 VII 1996. ° R. Metzger, Miało być inaczej, "Gazeta Wyborcza" 2-3 III 2002. Uroczystości w Kałkowie. W rocznicę Czerwca '76, "Słowo Ludu", 29 1V 1991. 'z Obelisk ks. Kotlarza, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 30 VII 1991. " S. Kowalik, J. Sakowicz, op. cit. msza w radomskiej katedrze, a następnie członkowie "Solidarności" i we- terani AK, a także przedstawiciele innych organizacji patriotycznych prze- chodzili pod pomnik. Tam odprawiano kolejną mszę, po której wygłaszano przemówienia. Celebracja uroczystości symbolicznie odzwierciedlała hie- rarchię panującą w mieście: duchowni mieli miejsca na podium z wydzielo- nym obok specjalnym sektorem z miejscami siedzącymi dla przedstawicie- li "Solidarności" i innych osób związanych z obchodami, a dalej stał tłum widzów. Zasadniczo można powiedzieć, że obchody poświęcone były ofia- rom represji reżimu komunistycznego oraz męczeństwu miasta w okresie minionego systemu, a nie podkreśleniu roli i znaczenia uczestników prote- stu w obaleniu komunizmu w Polsce. Jak to ogólnie zauważył Jan Krzysz- tof Bielecki, Polacy wciąż jeszcze nie uświadomili sobie, że w dzisiejszym świecie hołd oddaje się zwycięzcom. Jego zdaniem, Polacy budują pomni- ki przegranych powstań, a im bardziej brutalnie zostały one stłumione, tym goręcej obchodzą ich rocznice, zaś zwycięstwa giną we wrzawie wzajem- nych oskarżeń, zamiast być powodem do radości. Warto również dodać że gwałtownie spadająca frekwencja na dorocznych obchodach w Radomiu wskazuje, iż nie przyciągają należytej uwagi i budzą niewielkie emocje, w zdecydowanym przeciwieństwie do niektórych innych, nieoficjalnych ob- chodów spotykających się z żywszym zainteresowaniem. Kolejną próbą podkreślenia męczeństwa Radomia był film dokumen- talny Miasto z wyrokiem nakręcony w latach 1996-1997, pierwotnie przy- gotowywany na dwudziestą rocznicę wydarzeń radomskich. Jego reżyserem był Wojciech Maciejewski, zaś producentem Jacek Gwizdała. Film powstał na podstawie scenariusza Jacka Indelaka w Studio-Contra w Łodzi dla Pro- gramu I telewizji publicznej. Składał się ze zdjęć dokumentalnych, rozmów zarówno z ofiarami, jak i byłymi funkcjonariuszami reżimu oraz z rekon- strukcji przebiegu protestu. Zanim został wyemitowany, Prokopiak i Mo- zgawa zażądali usunięcia przeprowadzonych z nimi rozmów, co spowodo- wało wstrzymanie jego emisji. Jednak rok później pokazano pierwszą część filmu, w wyniku czego wspomniani dwaj jego bohaterowie pozwali do sądu telewizję o naruszenie '4 J.K. Bielicki, Bitwa o pamięć, "Wprost" 1999, nr 48. '5 Zob. Miasto z wyrokiem, "Dziennik Radomski", 21 III 1996; Dymy bez protestu, "Dziennik Radomski", 15 V 1996; J. Daszkiewicz, Kto wydał wyrok na "Miasto z wyrokiem" "Życie Radom- skie", 2 VII 1996; E. Siedlecka, Film z wyrokiem, "Gazeta Wyborcza", 2-3 VI 1999. 146 147 ich prawa do prywatności. W czerwcu 1998 r. sąd orzekł, że telewizja fak- tycznie naraziła na szwank ich dobre imię, i zakazał pokazywania filmu. Dopiero w 1999 r. złożono apelację od tego wyroku, w której pełnomocni- cy producentów przekonywali, że Prokopiak i Mozgawa sprawowali funk- cje publiczne, a zatem można publicznie badać ich przeszłość. Ten sam ze- spół twórców, który przygotował film dokumentalny na temat czerwca 1976 r. rok później rozpocząłprace nad programem dotyczącym życia i śmierci księdza Romana Kotlarza. Przekonanie o dyskryminacji Radomia przez poprzednie władze spo- wodowało naciski o podjęcie działań prawnych przeciwko osobom odpo- wiedzialnym za represje, jakie nastąpiły wskutek protestu. Począwszy od 1980 r., ruch "Solidarności" starał się oczyścić reputację aresztowanych wówczas osób i pociągnąć do odpowiedzialności winnych łamania prawa. Po 1989 r. dawna opozycja zapewne zdawała sobie również sprawę z ko- rzyści politycznych, jakie mogły wynikać dla narodu z uczynienia z sali są- dowej miejsca ujawnienia prawdy o naturze minionego systemu. Jednak porozumienia "Okrągłego Stołu", przynoszące wynegocjowany koniec PRL i zapewnienie pewnej ochrony prawnej funkcjonariuszom poprzedniego systemu, oznaczały też, że skutecznie ścigać można było jedynie tych, któ- rzy w sposób oczywisty złamali prawo. Jak zwięźle ująłto Aleksander Smolar, "trudno wsadzać do więzień czy choćby stosować łagodne formy dyskryminacji wobec ludzi, z którymi jeszcze niedawno negocjowało się przejęcie władzy". Nawet jeśli istniały wyraźne dowody przestępstwa, to nadal trudno było doprowadzić do wyroku skazującego, skoro nie nastą- piła radykalna zmiana składu personalnego w wymiarze sprawiedliwości, zaś pośród funkcjonariuszy byłego systemu obowiązywała zmowa milcze- nia, powstrzymująca przed składaniem zeznań obciążających towarzyszy partyjnych. Wszystkie te czynniki nie pozwoliły zatem na wykorzystanie wymiaru sprawiedliwości jako skutecznego narzędzia kształtowania pa- mięci zbiorowej o przeszłości. Inicjatywy podjęcia działań prawnych przeciwko kierownictwu aparatu bezpieczeństwa w Radomiu z czasów protestu wychodziły nie tylko od insty- tucji takich jak "Solidarność" czy prokuratura ale także od pojedynczych ° Por. A. Kutkowski, I cicho ciało spocznie w grobie, "Słowo Ludu", 5 X 1998; idem, Sceny na zim- nie, "Echo Dnia", 9 X 1998 oraz P Kutkowski, Jeszcze dobitniej "Echo Dnia", 9 X 1998. ' A. Smolar, Lustracja na naszą miarę, "Gazeta Wyborcza", 24 I 2000. osób, takich jak Arkadiusz Kutkowski i Bronisław Kawęcki, którzy dla za- chowania żywej pamięci o proteście czerwcowym zrobili chyba więcej niż ktokolwiek inny. Były działacz "Solidarności" i dziennikarz przebywający w Radomiu od 1989 r., Kutkowski napisał setki relacji na temat niemal każ- dego aspektu protestu radomskiego, skupiając się zwłaszcza na ofiarach re- presji. Można z całym przekonaniem stwierdzić, że relacje te w istotny spo- sób przyczyniły się do skłonienia radomskiej prokuratury do wszczęcia śledztwa. Kawęcki zajmował się wydarzeniami czerwcowymi od czasu, gdy w 1981 r. został przewodniczącym solidarnościowego Komitetu Budowy Po- mnika. Później bezinteresownie pomagał wszystkim, którzy działali w mie- ście na rzecz kultywowania pamięci o tych wydarzeniach, począwszy od lice- alistów, którzy przygotowali pracę o księdzu Kotlarzu, a skończywszy na producentach filmu na temat protestu. Dzięki wszystkim tym działaniom wydarzenia czerwcowe pozostały żywe w świadomości publicznej. Dzięki postępowaniom sądowym dawni opozycjoniści chcieli osiągnąć przynajmniej trzy główne cele. Po pierwsze, usiłowano zrehabilitować oso- by aresztowane w wyniku protestu, co było o tyle istotne, że przeszłość kry- minalna miała wpływ na możliwości znalezienia pracy i uzyskania rozma- itych świadczeń społecznych. Po drugie, starano się uzyskać odszkodowania dla tych, którzy ucierpieli w wyniku protestu na skutek niesprawiedliwego aresztowania, pobicia czy zwolnienia z pracy. Na koniec, co z symboliczne- go punktu widzenia było chyba najważniejsze, usiłowano postawić przed są- dem tych byłych przedstawicieli aparatu politycznego i bezpieczeństwa, któ- rzy odpowiadali za stłumienie protestu i późniejsze represje. Najpierw skupiono się na zrewidowaniu przez sąd wszystkich wyroków wymierzonych formalnie oskarżonym uczestnikom protestu, a także na za- pewnieniu pewnego rodzaju rekompensaty dla osób bitych lub przetrzymy- wanych bez wyroku sądowego. Już wiosną 1990 r. pod naciskiem reaktywo- wanego Komitetu Rehabilitacji, przewodniczący Sądu Okręgowego w Radomiu Krzysztof Karpiński zwrócił się do ministra sprawiedliwości o wniesienie rewizji wyroków w trzydziestu pięciu sprawach z 1976 r., doty- czących osób, które skazano na podstawie artykułu 257 kk zakazującego nielegalnych zgromadzeń, bowiem - w sprzeczności nawet z kodeksem kar- nym PRL - opierały się one na założeniu odpowiedzialności zbiorowej. 'H A. Kutkowski, Wyroki do naprawy: po publikacji "Słowa Ludu ", "Słowo Ludu", 19 X 2000. 'v Rehabilitacja uczestników Czerwca '76, "Słowo Ludu", 10 IV 1990. 148 149 W rezultacie osoby, które przyłączyły się do protestu później, obwiniano za wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce tego dnia. Miesiąc później, Kar- piński zawiadomił, że minister sprawiedliwości zgodził się anulować pięć wyroków, a pozostałe muszą poczekać na decyzję sądu wyższej instancji. To wszakże jedynie w niewielkim stopniu usatysfakcjonowało przewod- niczącego Komitetu Rehabilitacji Radomia '76, Wiesława Mizerskiego, rozgoryczonego brakiem współpracy ze strony rządu utworzonego przez dawną opozycję, który żalił się: "My nie chcemy rehabilitacji wybranej gru- py osób". Pod koniec sierpnia 1990 r. sąd dokonał rehabilitacji tylko sze- ściu spośród trzydziestu pięciu osób, opierając swoją decyzję na dowodach zebranych podczas pierwszego śledztwa prowadzonego przez milicję w 1976 r. W końcu, zniechęcony próbami współpracy z wymiarem spra- wiedliwości zatrudniającym wielu przedstawicieli poprzedniego systemu, a także faktem, że spośród trzydziestu pięciu wyroków do 1998 r. tylko osiem zostało unieważnionych, a kolejne dwa przekazano do dałszego roz- patrzenia, senator Maszkiewicz z "Solidarności" podjął próbę oficjalnej re- habilitacji skazanych, przedstawiając Sejmowi projekt ustawy unieważnia- jącej wyroki wydane w 1976 r. Oczywiście ustawa taka nie została uchwalona i do dziś nie dokonano oficjalnej rewizji wyroków wydanych po proteście radomskim. Komitet Rehabilitacji próbował również uzyskać zadośćuczynienie fi- nansowe dla osób, które bezpośrednio ucierpiały w wyniku udziału w pro- teście czerwcowym. Wobec dramatycznej sytuacji finansowej państwa po- zostawionej w spadku po PRL i wobec braku wyraźnego orzeczenia, że osoby aresztowane zostały niesprawiedliwie skazane, szanse ofiar na uzy- skanie rekompensat były stosunkowo niewielkie. Z kolei próby uzyskania odszkodowania podejmowane przez same ofiary, z których wiele miało problemy zdrowotne i finansowe, przemieniły się w serię małostkowych sporów, które nie przysporzyły im sympatii opinii publicznej. Coraz bar- dziej wygórowane żądania najbiedniejszych ofiar protestu przyczyniły się w pewnym sensie do destrukcji morałnego wymiaru sprawy - na przykład ° Rehabilitacje indywidualne, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 22 VI 1.990. = J. Karolczak, Rewizja nadzwyczajna. Czerwiec '76, "Stowo Ludu. Magazyn" 1990, nr 1609 oraz idem, Znamy nazwiska winnych represji, "Gazeta Wyborcza" Radom, 21 VI 1990. z Badanie akt i rehabilitacje, Czerwiec '76, "Gazeta Wyborcza" Radom, 9 VIII 1990; Z. Branach, Rewizje procesów radomskich. Odpowiedzialność zbiorowa, "Słowo Ludu" 1990, nr 201. z3 A. Kutkowski, Komu rehabilitacja: 22lata po wydarzeniach czerwcowych, "Stowo Ludu", 25 II 1998. Wojciech Mitak domagał się 40 tys. zł odszkodowania. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy wyszło na jaw, że część aresztowanych otrzymała jakiegoś rodzaju rekompensaty, a teraz starała się uzyskać jesz- cze więcej pieniędzy. Do czerwca 1994 r. tylko trzy spośród 180 osób ska- zanych w 1976 r. dostały jakieś zadośćuczynienie i nadal nie skazano jesz- cze żadnego przedstawiciela ówczesnych władz. Starania o doprowadzenie do ukarania osób odpowiedzialnych za bru- talne stłumienie protestu były równie mało skuteczne, jak próby rehabili- tacji ofiar, czego pierwszą odsłoną była nieudana próba wytoczenia sprawy funkcjonariuszom odpowiedzialnym za niszczenie dokumentów zgroma- dzonych przez radomską "Solidarność" w latach 1980-1981. Pomimo oso- bistej interwencji ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, ponieważ sprawa niszcze- nia dokumentów uległa przedawnieniu. Radomska "Solidarność" zareago- wała na to listem, w którym pisano: "Ostatnia decyzja prokuratora sankcjo- nująca te poczynania musi prowadzić do jednego wniosku: że w organach radomskiego wymiaru sprawiedliwości obowiązuje nadal osławiona zasada grubej kreski, interpretowana przy tym w sposób wyjątkowo karykatural- ny". Pomimo absolutnego przekonania i silnych dowodów, że aparat bez- pieczeństwa poprzedniego systemu przyczynił się do śmierci księdza Kotla- rza, sprawa ta również się nie posunęła. 11 października 1990 r. radomska prokuratura wznowiła dochodzenie w tej sprawie, wzywając opinię publicz- ną do dostarczenia dalszych informacji na temat okoliczności śmierci księ- dza. Jednak, jak zauważył Bronisław Kawęcki w wywiadzie radiowym, pro- blem polegał w części na braku dokumentów i dostępu do archiwów MSW, podczas gdy byli funkcjonariusze partii i aparatu bezpieczeństwa stosunko- wo łatwo do takich dokumentów docierali. W końcu sprawa została umo- rzona na skutek braku dowodów, choć istniała przecież praca źródłowa przygotowana przez dwóch wspomnianych wcześniej licealistów. 2° Idem, Siedzieli za darmo: zatrzymani bezprawnie po Czerwcu '76 dochodzą do praw, "Słowo Lu- du", 25-26 III 2000; idem, Czerwiec '76 bez odszkodowania, "Słowo Ludu", 6 IV 2000. 25 Czerwiec '76, Solidarność chce, by prokuratura ustaliła..., "Życie Radomskie", 22 II 1996. 26 W Lipińska, Winni mogą zostać ukarani, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 27 III 1991; eadem, Ra- dom czeka na sprawiedliwość, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 27 V 1991; eadem, Niejasny spór, "Ga- zeta Wyborcza" (Radom), 5 IV 1991. =' Śledztwo w sprawie ks. Kotlarza, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 10 X 1990; A. Sałata, Śmierć puka dwa razy, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 27 XII 1990. 150 151 Na wniosek "Solidarności" z 1995 r., prokurator okręgowy w Radomiu wszczął dochodzenie dotyczące osób odpowiedzialnych za brutalne stłumie- nieprotestu 1976 r., a w szczególności za organizację "ścieżek zdrowia". La- tem 1999 r. dochodzenie to było na tyle zawansowane, że pojawiła się na- dzieja, iż niektórzy z oskarżonych mogą faktycznie stanąć przed sądem. Na podstawie przepisu zakazującego przetrzymywania osób dłużej niż 48 godzin bez postawienia zarzutów, w listopadzie tego samego roku w imieniu sześć- dziesięciu poszkodowanych wniesiono oskarżenie przeciwko czterem byłym funkcjonariuszom MO: Marianowi Mozgawie, byłemu komendantowi MO w Radomiu; Tadeuszowi Szczygłowi, byłemu szefowi radomskiego oddziału SB; Kazimierzowi Rojewskiemu, odpowiedzialnemu za komórkę śledczą SB; oraz Józefowi Sowie, byłemu szefowi służby więziennej w Radomiu. Wreszcie 12 lutego 2000 r. rozpoczął się długo oczekiwany proces czte- rech funkcjonariuszy minionego reżimu. Biorąc pod uwagę, że opozycja czekała blisko dwadzieścia pięć lat na możliwość postawienia przed sądem osób odpowiedzialnych za represje, jakie nastąpiły po proteście radom- skim, pewne rozczarowanie przyniósł fakt, że na proces przybyła niewielka grupa ludzi, w większości bezpośrednio nim zainteresowanych. A chociaż obecni byli przedstawiciele lokalnych gazet i mediów, to ich zainteresowa- nie okazało się raczej krótkotrwałe. Sekretny charakter minionego systemu oraz zniszczenie dokumentów przed upadkiem PRL w 1989 r. dawały nie- wielkie nadzieje na wyrok skazujący. Niebawem stało się jasne, że owemu publicznemu procesowi brak było dynamiki, która mogłaby przemienić go w rodzaj widowiska sprzyjającego rehabilitacji tamtych wydarzeń i ich uczestników. Procedury polskiego wy- miaru sprawiedliwości utrudniały przekształcenie procesu w symboliczną rehabilitację protestu radomskiego. I znowu, do sali sądowej przybywali ubodzy mieszkańcy Radomia, niektórzy z przeszłością kryminalną lub do- tknięci innymi patologiami społecznymi, źle ubrani i słabo wykształceni, aby składać zeznania przeciwko owym czterem nieskazitelnie zadbanym starszym panom. Co groteskowe w wymowie - świadkowie oskarżenia zno- wu zmuszeni byli usprawiedliwiać swoje działania z przeszłości, czterem oskarżonym bowiem pozwolono na przesłuchiwanie świadków. 2" A. Kutkowski, Komendant z zarzutami: śledztwo w sprawie Czerwca 1976, "Słowo Ludu", 28 VII 1999; ibidem, Sztabowcy do przesłuchania: kto odpowie za represje w czerwcu 1976 r. "Słowo Ludu. Magazyn", 16 VII 1999; ibidem, Czerwiec oskarża, "Słowo Ludu. Magazyn", 17 XII 1999. Wszyscy czterej oświadczyli, że nie popełnili zarzucanych im czynów, przy czym Mozgawa i Szczygieł twierdzili, że "ścieżki zdrowia" są zwykłym wymysłem członków KOR. Na ogół byli funkcjonariusze aparatu bezpie- czeństwa wezwani na świadków albo wymawiali się słabą pamięcią, albo też twierdzili stanowczo, że żadne procedury prawne nie zostały złamane. By przytoczyć tylko jeden przykład, lekarz pracujący w więzieniu w Kielcach Cezary Tarnowski, który badał zatrzymanych przywiezionych z Radomia, twierdził, że nie pamięta, aby którykolwiek z nich był maltretowany. Kiedy przedstawiono mu podpisane przez niego rejestry medyczne opisujące ob- rażenia wielu więźniów, dr Tarnowski odpowiedział, że nic nie pamięta z tamtych wydarzeń i nie może skomentować tych dowodów. Większość funkcjonariuszy partyjnych i milicjantów zeznała, że nie widziała bicia czy maltretowania więźniów. Proces, co gorsza, dał możliwość postawionym przed sądem funkcjona- riuszom dawnego reżimu powtórzenia ich opisu wypadków radomskich ja- ko niewiele różniących się od pijackiej awantury, co miało wpływ na sposób utrwalenia protestu Czerwca'76 w pamięci zbiorowej. Podczas procesu mi- licjanci nie przepuścili żadnej okazji, aby charakteryzować uczestników protestu jako wywodzących się z najniższych warstw społecznych Radomia, a do tego jeszcze pijanych. Pod osłoną anonimowości zapewnianej przez prasę, wielu byłych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa składało zeznania korzystne dla czwórki oskarżonych. Według Mariana S., który kierował grupą dochodzeniową w Kielcach, większość aresztowanych przywiezio- nych do tamtejszego więzienia była pijana. Natomiast Bogusław Z. kryty- Kował ludzi, którzy najpierw brali pieniądze od KOR, a teraz jeszcze do- magają się odszkodowań. Chyba najbardziej dobitny w swych zeznaniach był Michał T, wysokiej rangi funkcjonariusz KW MO, który przyrównał te wydarzenia do "najazdu Hunów". Były zastępca komendanta MO powie- dział wręcz przed sądem, że to milicjanci najbardziej ucierpieli podczas tłu- mienia protestu. Długo oczekiwanym momentem procesu było pojawie- nie się byłego I sekretarza PZPR, Stanisława Kani, który powtórzył swoje SOR, II K 1918/99, t. 14, Protokół przesłuchania świadka Cezarego Tarnowskiego, 1998 r., s. 2529-2536. 3° A. Kutkowski, Partia tak chciała: Czerwiec '76 ponownie na wokandzie, "Słowo Ludu", 3 II 2001; ibidem, O honor milicji: Czerwiec '76 na wokandzie, "Słowo Ludu", 10-11 III 2001; ibidem, Na- jazd Hunów? Kolejna rozprawa czerwcowa, "Słowo Ludu" 28-29 IV 2001. " R. Natorski, Straszny obraz, "Gazeta Wyborcza", 6-7 IV 2002. 152 153 twierdzenie, że choć nie ma wątpliwości, iż milicja musiała użyć siły dla stłumienia protestu, to w czasie dochodzenia prowadzonego przez Lucja- na Czubińskiego po tych wydarzeniach nie znaleziono żadnych dowodów świadczących o jakimś systematycznym biciu zatrzymanych przez siły bez- pieczeństwa. Na koniec dodał, że milicja właściwie uchroniła Radom przed jeszcze większą tragedią. Wyrok w procesie radomskim zapadł 2 sierpnia 2002 r. Dwóch spośród oskarżonych, Mariana Mozgawę i Tadeusza Szczygła, uwolniono od zarzu- tu, że są odpowiedzialni za przetrzymywanie osób aresztowanych po prote- ście dłużej niż 48 godzin. Kazimierza Rojewskiego i Józefa Sowę sąd uznał winnymi popełnienia tego czynu, ale w związku z wcześniejszym orzecze- niem o przedawnieniu podobnych spraw, ich wyroki zostały zawieszone. Sąd wskazał, że musi orzekać na podstawie dowodów, zaś kwestia, czy oskarżeni działali właściwie, czy też nie, ma charakter moralny i etyczny, i należy ją pozostawić do rozstrzygnięcia historykom. Sąd przyznał, że lu- dzie byli aresztowani i cierpieli, ale choć orzeczenie może wzbudzić pewne rozczarowanie, to celem protestów z 1976 r. było zapewnienie demokracji dla wszystkich. Wyrok wzbudził powszechne rozczarowanie, zaś najbardziej krytycznie wypowiadali się dawni członkowie KOR. Henryk Wujec powiedział, że trudno mu się pogodzić z wyrokiem w procesie radomskim, ponieważ oznacza on, że te dwadzieścia kilka lat temu nic się w Radomiu nie wyda- rzyło, nikogo nie bito i nie upokarzano. Ajak dodał, prawda wyglądała ina- czej - ludzi bito i upokarzano w majestacie państwa. Seweryn Blumsztajn w podobnym tonie mówił, że żaden sąd nie powinien wydawać wyroków tchórzliwych i nic nie mających wspólnego ze sprawiedliwością, a zwłaszcza nie może tego czynić sąd w Radomiu, w którym wcześniej osobom torturo- wanym przez milicję wymierzano wieloletnie wyroki więzienia. Podobnie jak postępowanie karne przeciwko osobom uczestniczącym w tłumieniu protestów z 1970 r. czy w kopalni Wujek na Śląsku w 1981 r., radomski proces funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa nie przyniósł rozstrzygnięcia w tej sprawie i nie doprowadził do realizacji obu celów, ja- kie stawiała sobie dawna opozycja: rehabilitacji uczestników protestu oraz 3z I. Pawłowska, Kania przeczy "ścieżkom zdrowia ", "Gazeta Wyborcza", 1 VI 2001; Niewyjaśnione role, "Rzeczpospolita", 25 VI 2001. " Nie było winy, "Gazeta Wyborcza", 3-4 VIII 2002. wykazania nielegalności działań ówczesnych władz. Stworzywszy narrację opartą na męczeństwie Radomia, opozycja nie była teraz w stanie zaspoko- ić rozbudzonych roszczeń ofiar dotyczących moralnego i finansowego zadośćuczynienia. A co gorsza, złożony charakter postawionych zarzutów oraz mniej niż rozstrzygający wyrok podały w wątpliwość narrację przed- stawianą przez opozycję. Cały proces przyniósł jedynie tyle, że wreszcie udało się zgromadzić w jednym miejscu i udostępnić opinii publicznej dużą liczbę materiałów archiwalnych. 154 10 LOSY NARRACJI O PROTEŚCIE Pomimo prób marginalizacji samego protestu, narracja o nim nadal kształ- tuje zbiorową pamięć o wydarzeniach radomskich. Katastrofalna sytuacja go- spodarcza w Radomiu skłoniła niektórych do włączenia protestu czerwcowego w rodzącą się tradycję walki o sprawiedliwość ekonomiczną. Szereg ugrupowań i partii, w swych programach posługujących się populistycznymi hasłami, usiło- wało również manipulować tą narracją, by zmobilizować sprzeciw wobec sytu- acji politycznej i ekonomicznej powstałej po porozumieniach z 1989 r. Jest prawdą, że w Radomiu wielu ludzi nadal boi się opowiadać o wy- darzeniach 1976 r., mając zwłaszcza świadomość toczących się postępowań sądowych. Jeszcze w 1999 r. ksiądz Czuma mówił, że w Radomiu ludzie wciąż obawiają się mówić o proteście i że nadal działa autocenzura, ponie- waż wielu funkcjonariuszy byłego reżimu dotąd sprawuje prominentne sta- nowiska w społeczności lokalnej'. Jak zauważył Bronisław Kawęcki, wielu ludzi wciąż nie chce się wypowiadać na temat wydarzeń czerwcowych, po- nieważ obawia się postawienia przed sądem za udział w nich. Niechęć do dzielenia się wspomnieniami nie oznacza wszakże, że wstydzą się oni swo- ich działań czy też wynikłych z nich skutków. Pomimo wysiłków zmierzających do marginalizacji protestu, wielu mieszkańców Radomia dobrze pamięta ten dzień i rozpierające ich wów- czas poczucie dumy i siły. Dziesięć lat po wypadkach, kiedy w kraju obowiązywał stan wojenny, a "Solidarność" była zdelegalizowana, jeden z anonimowych świadków tamtych wydarzeń opowiadał, że wydarzenia radomskie obudziły go jakby z letargu i tak jak inni chciał przyzwoitego życia, bez fałszu i kłamstw. Do dziś spotyka się świadectwa żywotności Relacja Huberta Czumy, 22 I 1999 r., Radom. z Relacja Bronisława Kawęckiego... 3 W 11 rocznicę radomskiego Czerwca, "Wolny Robotnik" 1987, nr 6, s. 1. tej narracji oporu. Kobieta, która jak przed laty pracuje w jednym ze sklepów obrabowanych tamtego dnia, powiedziała, że cieszyła się z tego protestu i że członkowie partii tego dnia "uciekali do komitetu jak szczury". Kto inny powiedział: "Całe to zajście otworzyło ludziom oczy na to, że mogą żyć inaczej... Dwadzieścia lat minęło i ciągle jesteśmy dumni z tego dnia". Choć władze zorganizowały na miejscowym stadio- nie wiec, aby dać mieszkańcom miasta szansę okazania skruchy, wiele osób pamięta swoją nieugiętą postawę. Według słów jednej z obecnych tam osób, manifestacja ta "nie była przeciw nim. Nie mieli za co prze- praszać . Zbigniew Cebula przewodniczący "Solidarności" w zakła- dach "Łucznik", wspomina te wydarzenia jako "zwykłą bitwę", kiedy lu- dzie spróbowali przeciwstawić się reżimowi, i przyrównuje protest do rewolucji lub powstania'. Choć partyjna propaganda miała na celu wywołanie wśród mieszkań- ców poczucia wstydu z powodu rabunków, wielu wspomina je również z niejaką dumą. Adam Różalski, spawacz w Zakładach Remontowych Ma- szyn Budowlanych w Radomiu, z wyraźną satysfakcją opisuje dewastację budynku KW: "Rozeszliśmy się po pokojach. Wyrzuciłem wtedy [przez okno] telewizor, telefon, krzesła, biurko. Podpalaliśmy książki z Leninem, usłyszałem krzyk: »Pali się!« . Dwóch pracowników zakładu fryzjerskiego, świadków tamtych wydarzeń, pamięta jak "ludzie szli w dół ulicy 1 Maja, niosąc konserwy z szynką i mówiąc »wyrzucają je przez okna«. Naprawdę miło było, oni mieli dosyć". Według Zbigniewa Cebuli, kiedy protestujący zobaczyli, ile wyrobów produkuje się w zakładach mięsnych a jak mało jest ich w sklepach, "ludzie nie mogli się powstrzymać" . Pewna kobieta, pra- cownica spółdzielni spożywców Społem, powiedziała: "Wszyscy przywłasz- czali sobie wszystko; nawet policja. Ludzie, którzy pracowali w sklepach, też kradli. Pracownicy naprawdę potrzebowali tego' . ° Relacja anonimowej pracownicy sklepu, 22 III 1996 r., Radom. ' Relacja Waldemara Z... Relacje Ryszarda O. i Ryszarda B... ? Relacja Zbigniewa Cebuli, 16 VI 2000 r., Radom. " A. Różalski, Rozmowa z R. Mikołajczykiem, Spalone czarme Wołgi, "Gazeta Wyborcza" (Radom), 9 VIII 1990. `' Relacja Ryszarda O. i Ryszarda B... ° Relacja Zbigniewa Cebuli... Relacja Bogumiły Z... 156 157 Pomimo wysiłków władz, aby cały naród napiętnował Radom, wielu mieszkańców miasta do dziś pamięta, jak po proteście spotykali się z przy- jaznymi reakcjami ludzi z całego kraju. Jedna z kobiet wspomina, że dzię- ki informacji, że pochodzi z Radomia, nie miała problemu z wypożycze- niem kajaka na wakacjach. Andrzej Sobieraj, późniejszy przewodniczący radomskiej "Solidarności", usłyszał o proteście, kiedy znajdował się na Dworcu Centralnym w Warszawie w drodze powrotnej z wakacji. Kiedy lu- dzie na peronie dowiedzieli się, że jest z Radomia, krzyczeli "Brawo!". Leopold Gierek, zatrzymany wraz z innymi 25 czerwca, został najpierw przewieziony do więzienia w Białymstoku, gdzie przez więźniów skazanych za przestępstwa kryminalne traktowany był jako "lepszy" i częstowano go papierosami. Kiedy aresztowanych przeniesiono do Piecowa pod Rado- miem, urządzono dla nich obiad jak w najlepszym hotelu. Kierownik wię- zienia, starszy mężczyzna o siwych włosach, na widok uczestników protestu płakał, a w celach podłoga była biała od papierosów ofiarowanych im przez innych więźniów. Całkiem prawdopodobne, że gdyby po 1989 r. potrzeby ekonomiczne ogółu ludności Radomia zostały choćby częściowo zaspokojone, stłumiona narracja na temat masowego protestu pozostałaby właśnie tylko tym - czę- ścią tradycji mówionej, która potwierdzałaby znaczenie rewolty w dopro- wadzeniu do upadku PRL. Niestety dwa główne zakłady produkcyjne w mieście, które zapewniały większość miejsc pracy dla robotników, były od samego początku przemian skazane na zagładę - Zakłady Metalowe "Łucznik", produkujące broń dla sojuszu wojskowego, który przestał ist- nieć, i RZPS "Radoskór", wytwarzające buty, których nikt nie chciał kupo- wać. W czerwcu 1999 r. Radom można było określić jako "miasto upadłe", w którym spośród 230 tys. mieszkańców blisko 40 tys. nie miało pracy - z czego 6 tys. straciło ją w ostatnim półroczu. W 1998 r. ponad 10 tys. rodzin w mieście korzystało z pomocy społecznej, zaś w porównaniu z mia- stami podobnej wielkości Radom zajmował ostatnie miejsce pod względem niemal wszystkich wskaźników społecznych. Zapewne jeszcze gorszym zja- wiskiem jest rozpowszechniony fatalizm wśród starszych mieszkańców Ibidem. ; Relacja Andrzeja Sobieraja... ° Relacja Leopolda Gierka... " F. Mizerski, Radom, miasto upadłe, "Polityka" 1999, nr 26. i pragnienie ucieczki z miasta wśród młodzieży. Jak ze smutkiem wyznał pewien anonimowy robotnik, "Radomia właściwie nie ma" . Skoro tyle razy im powtarzano, że całe miasto jest ofiarą zasługującą na zadośćuczy- nienie, nie można się dziwić, że podziemna narracja o proteście 1976 r. wciąż powraca, spełniając rolę ogniskowej rosnącego niezadowolenia z sy- tuacji ekonomicznej, a także rozczarowania tym, co zaczyna przypominać nieudaną rewolucję. W Radomiu trwały również zmagania o dominację nad miejscem pa- mięci o proteście, burzliwe wydarzenia polityczne minionych dziesięciu lat czyniły bowiem często z kamienia pamiątkowego wygodny punkt zborny dla protestów przeciwko polityce partii aktualnie sprawujących władzę. Mieszkańcy Radomia nadal wykorzystywali to miejsce jako forum bardziej lub mniej masowych protestów. Stało się już nawet tradycją, że różne gru- py polityczne oddają hołd pamięci tamtych wydarzeń w całej serii oddziel- nych obchodów w dniu lub w okolicach rocznicy Czerwca '76. W niektórych przypadkach to nie obecność uczestników protestu, lecz nieobecność ofi- cjalnych przedstawicieli stanowi upamiętnienie tych wydarzeń. W 1992 r. członkowie reaktywowanego Komitetu Rehabilitacji z przewodniczącym Wiesławem Mizerskim odmówili przybycia na obchody rocznicowe zorga- nizowane przy pomniku z powodu obecności tam burmistrza Radomia i wojewody radomskiego, ponieważ obydwaj oni zwalczali strajk miejsco- wej komunikacji miejskiej, choć obaj należeli do partii wywodzących się z dawnej opozycji. W 1998 r., chociaż w polskim parlamencie większość miały wówczas partie sprzymierzone z "Solidarnością", uroczystości zostały zakłócone przedstawiciele największych lokalnych zakładów pracy w mieście zwrócili się bowiem o pozwolenie na zorganizowanie protestu w tym samym dniut'. Pięć tysięcy uczestników demonstracji protestacyjnej przemaszerowało te- go ranka pod budynek administracji wojewódzkiej, domagając się rozmo- wy z wojewodą. W symbolicznym powtórzeniu protestu z 1976 r., na czele pochodu jechały takie same fabryczne wózki elektryczne z zawieszonymi biało-czerwonymi flagami narodowymi, jakie wyjechały na ulice dwadzieś- cia pięć lat wcześniej. Podczas przemarszu demonstranci wrzucali petardy ° A. Kutkowski, Burzliwy Czerwiec ,Gazeta Wyborcza" (Radom), 8 VI 1992. ' P Kutkowski, Petardy i kwiaty: w Radomiu dwie czerwcowe manifestacje, "Echo Dnia", 27-28 VI 1998. 158 159 przez okna do budynku władz - był to symboliczny ogień przypominający ten, który podłożono w budynku KW PZPR. W przeciwieństwie do tego spontanicznego porannego protestu, podczas popołudniowych uroczysto- ści pamiątkowych pod pomnikiem zebrało się jedynie około tysiąca osób. Rok później inna grupa demonstrantów z zakładów "Łucznika" wybrała so- bie dzień przed rocznicą protestu radomskiego na organizację przemarszu w Warszawie. Jego celem było przedstawienie postulatów w Ministerstwie Obrony, kierowanym przez koalicję solidarnościową. Policja zaczęła do nich strzelać z gumowych pocisków, ciężko ranny został pewien dziennikarz, a ca- ły incydent przekształcił się w krótką bitwę między protestującymi a policją, którą jednak udało się zażegnać. Następnego dnia, 25 czerwca, pod pomni- kiem odbyła się nieprzyjemna scena. Kilku ludzi spośród zgromadzonego pod pomnikiem tłumu zaatakowało - najpierw słownie, a potem fizycznie - parlamentarzystów z okręgu radomskiego, Jana Rejczaka i senatora Zdzi- sława Maszkiewicza, pytając, gdzie byli poprzedniego dnia, kiedy manife- stanci z Radomia domagali się spotkania z ministrem obrony w solidarno- ściowym rządzie. Senator Maszkiewicz w wypowiedzi dla prasy zauważył, że ta demonstracja pod pomnikiem była szczególnie niestosowna - nie uszano- wano miejsca, w którym modlił się papież. Rozczarowanie i gniew wielu osób, które wyszły na ulice w 1976 r., jest aż nazbyt widoczne. Leopold Gierek, chyba najbardziej znana ofiara repre- sji czerwcowych wyrażał swój gniew i brak złudzeń co do obecnej rzeczywi stości. "Na dzień dzisiejszyjest całkiem przeciwnie niż było zaplanowane... Gdzie żeśmy zagubili to całe motto Solidarności... Ja boję się jednej rze- czy... że może dojść do tragedii... Ci, co decydują, jakby zapomnieli, skąd oni się wzięli... Przecież oni weszli po robotników z Gdańska i Ursusa ple- cach [...] Radom umiera". W rozmowie zbiorowej robotnicy "Łucznika" wyrażali swoje rozgorycze- nie latami, jakie nadeszły po 1989 r.: "Czasami moje dzieci pytają mnie, za co walczyłeś? Moje dzieci są bezrobotne, kiedy dzieci byłych działaczy par- tyjnych żyją bardzo wygodnie... Straciliśmy nadzieję, a nasze dzieci nie mają przyszłości... Jednak coś osiągnęliśmy. Odzyskaliśmy niepodległość. Robotnicy nigdy nie otrzymali niczego za darmo, muszą walczyć... Powin- A. Kutkowski, Burzliwy Czerwiec podczas uroczystości rocznicowych doszło w Radomiu do prze pychanek pod pomnikiem Czerwca 1976, "Słowo Ludu", 26-27 VI 1999. 9 Relacja Leopolda Gierka... no być świadectwo tego, co się stało... Oni [komuniści] powinni zostać osą- dzeni i zatrzymani w więzieniu". W wypowiedziach Zdzisława Michal- skiego, zaangażowanego w proces przeciwko byłym funkcjonariuszom apa- ratu bezpieczeństwa w Radomiu, pobrzmiewa takie samo rozgoryczenie: "Lechu nas zdradził. Człowiek nie ma dostatku do życia. Pisałem raz list do pana Wałęsy, senatora Romaszewskiego i do dzisiejszego dnia nie otrzyma- łem odpowiedzi. Młode pokolenie chce tylko zarobić pieniądze i pić... By- łem notowany przez policję i te akta towarzyszyły mi przez całe życie. Oni [komuniści] śmieją się z nas. Państwo nie zapewniło nam żadnej pomocy prawnej , kiedy Mozgawa miał cały zastęp prawników". Nie dziwi zatem, że kilka partii politycznych próbowało wykorzystać to niezadowolenie do celów wyborczych. Na przykład Andrzej Lepper, przy- wódca populistycznej "Samoobrony", stale odwołuje się do tradycji prote- stów z czasów PRL, aby mobilizować swoich zwolenników przeciwko syste- mowi politycznemu i gospodarczemu, jaki powstał po 1989 r. W 1999 r. po szczególnie gwałtownych protestach, podczas których policja użyła gumo- wych pocisków, zwrócił się do władz Poznania o dodanie daty tego prote- stu do listy widniejącej na pomniku, a obejmującej lata 1956, 1968, 1970, 1976 i 1980' . Lepper pojawił się również w Radomiu, aby złożyć kwiaty pod tamtejszym pomnikiem. W 2002 r. oczekujący na niego tłum był znacznie większy i bardziej ożywiony, aniżeli ten, który zebrał się po południu na ofi- cjalnej uroczystości zorganizowanej przez Kościół i "Solidarność". W co chyba jeszcze trudniej uwierzyć, postkomuniści przywłaszczyli so- bie również pamięć protestu czerwcowego. Tuż przed wyborami parlamen- tarnymi w 2001 r., kiedy to w Radomiu rządziła już lewicowa koalicja, Zygmunt Nita z SLD, przewodniczący rady miejskiej, wydał oświadczenie z okazji 25 rocznicy protestu: "25 lat temu doszło w Radomiu do tragicznych wydarzeń protestu robotniczego, tak bardzo znamiennego w skutkach. Jego bezpośrednim powodem był ostry sprzeciw radomskich robotników wobec wprowadzonych podwyżek cen żywności. Tysiące pracowników radomskich zakładów - "Łucznika", "Radoskóru" i innych - zdecydowały się walczyć o swo- je prawo do godnego życia. Wszyscy my, a zwłaszcza radomianie pamiętają- cy tamte dni i żyjący w III Rzeczpospolitej, wyrażamy swój szacunek dla ich = pracowników, Radom. = Relacja Zdzisława Michalskiego, 23 1I 2000 r., Radom. A. Lepper nie doklei, "Gazeta Wyborcza`. 7 II 2000. 160 161 determinacji w obronie naszych praw... W tamtych wydarzeniach ma bo- wiem swoją genezę ta przemiana w świadomości części aparatu władzy, któ- ra stała się podwaliną narodzin opozycji wewnętrznej, narodzin w łonie le- wicy frakcji o nowym, zgodnym z duchem czasu sposobie myślenia. Ta młoda lewica wraz z ruchami opozycyjnymi po kilku latach doprowadziła Polaków różnych opcji do Okrągłego Stołu i zmiany ustroju Polski" . To or- wellowskie oświadczenie daje pojęcie o tym, jak partie postkomunistyczne potrafiły zawłaszczyć nawet protest przeciwko PZPR dla budowania wła- snej legitymacji politycznej jako ugrupowania, które reprezentuje rzeczywi- ste interesy polskich robotników. Pomimo cynizmu tego oświadczenia, podobnie jak wielu innych składa- nych na temat przeszłości przez działaczy SLD, strategia ta była opłacalna politycznie nawet w mieście takim, jak Radom, gdzie wspomnienia niedaw- nej przeszłości są wciąż żywe w zbiorowej pamięci wielu mieszkańców. By podać kilka przykładów, Danuta Grabowska, która była sekretarzem ds. propagandy w KW PZPR i autorką najpełniejszego partyjnego raportu na temat wydarzeń radomskich, nieprzerwanie od 1989 r. sprawuje funkcję posłanki na Sejm. Chyba jeszcze bardziej znamienny był wybór w 1994 r. do radomskiej rady miejskiej Tadeusza Karwickiego, byłego prezydenta Rado- mia, który odczytywał jadowite oświadczenie potępiające protest radomski podczas zorganizowanego przez PZPR wiecu w 1976 r., a przecież było to wydarzenie szczególnie bolesne. Zdaniem Stanisławy Iwańskiej, z którą prze- prowadzono rozmowę po tych wyborach, nazwisko Karwickiego, podobnie jak Prokopiaka i Mozgawy, większości ludzi kojarzyło się ze "ścieżkami zdro- wia". Zaś w 1998 r. SLD zdołał wygrać wybory, uzyskując większość głosów i mianował Adama Włodarczyka - ostatniego sekretarza do spraw propa- gandy w KW PZPR - burmistrzem miasta. Zmiana na lepsze opinii na temat PRL nie ograniczała się tylko do Radomia, skoro w czerwcu 2002 r. po raz pierwszy więcej ludzi w Polsce akceptowało niż negowało sposób rządzenia krajem przez PZPR, a stosunek ten wynosił 40 proc. do 35 proc. Te uczucia rozczarowania w stosunku do nowego porządku polityczne- go w Polsce, a także narastająca nostalgia za PRL pośród grup, które stra- =' Zygmunt Nita, przewodniczący Rady Miejskiej w Radomiu, (oświadczenie w związku z 25-leciem Czerwca 1976, 25 VI 2001 r., Radom. = A. Sałata, Prosto w twarz, "Słowo Ludu. Magazyn", 17 VI 1994. =5 PRL pięknieje, "Gazeta Wyborcza", 31 VII 2002. na transformacji, nie wydają się zagrażać - przynajmniej na razie - protestem społecznym na dużą skalę, choćby z tego powodu, że w prze- ciwieństwie do czasów rządów komunistów nie ma obecnie pojedynczego ośrodka, przeciwko któremu mógłby się kierować gniew społeczny. Nie- bezpieczna jest jednak odczuwana przez znaczną część społeczeństwa alienacja w stosunku do zmian, które budziły tyle nadziei w 1989 r. Dla lu- dzi z Radomia, którzy są od dłuższego czasu bezrobotni i pozbawieni większych perspektyw na przyszłość, nowy demokratyczny system wolne- go rynku i kapitalizmu wydaje się obcy i niezrozumiały. Można by argu- mentować, iż jest tak po części dlatego, że nigdy nie doceniono roli, jaką odegrali oni w obaleniu komunizmu, dzięki czemu mogliby się poczuć odpowiedzialni za nowy system i instytucje stworzone w 1989 r. Wielu oso- bom złożone wspomnienia z przeszłości przynoszą jedynie poczucie zawo- du i niespełnionych nadziei. 162 ZAKOŃCZENIE Protest radomski nadal odgrywa istotną rolę w zbiorowej pamięci tam- tejszej spoieczności. Dlajego uczestników stanowił symboliczną manifesta- cję ich nieartykułowanej postawy opozycyjnej wobec reżimu komunistycz- nego. Podbudowywały tę postawę narracje pamięci zbiorowej związane z długą tradycją oporu Polaków przeciwko zewnętrznemu i wewnętrznemu zniewoleniu, które uczestnikom protestu dostarczyły środków wyrazu z symbolicznego słownika oporu. Później manifestacja ta została włączona do rozbudowywanej narracji na temat opozycji wobec PRL, która przyczy- niła się do nadwątlenia legitymacji minionego systemu. Zasadnicze znaczenie w reakcji PZPR na protest radomski miała po- trzeba kontrolowania pamięci zbiorowej. Kierownictwo partii doskonale ro- zumiało symboliczną wymowę tego masowego protestu wobec prowadzonej przez nią polityki gospodarczej, wykorzystało zatem wszelkie dostępne środki, aby najpierw w świadomości publicznej ograniczyć podobne incy- denty do protestów, które wystąpiły w Radomiu, Ursusie i Płocku, a następ- nie zredukować największy z nich - radomski - do poziomu rozruchów wy- wołanych przez margines społeczny. Pomimo imponującej kampanii w środkach przekazu oraz serii zorganizowanych wieców potępiających pro- test, władzom nie udało się wyeliminować odmiennych od własnej wersji przebiegu wypadków czerwcowych. Równocześnie piętno oficjalnej inter- pretacji partyjnej nadal wpływało na sposób artykulacji przez opozycję jej własnej narracji. Pamięć zbiorowa miała również zasadnicze znaczenie dla dysydenckiej inteligencji skupionej wokół KOR i podjętej przez nią próby stworzenia narracji na temat wydarzeń 25 czerwca 1976 r. Protest stał się ważnym sym- bolem ich solidarności z polskimi robotnikami, który miał przeciwdziałać skutkom atomizującej polityki PZPR utrudniającej porozumienie pomię- dzy tymi dwiema grupami. Inteligencja traktowała protest radomski jako punkt zwrotny w jej wysiłkach o zapewnienie pomocy osobom represjono- wanym przez państwo, dzięki czemu jej przedstawiciele stali się symbolicz- nymi pionierami kształtującego się ruchu opozycyjnego. W sposób zamie- rzony lub niezamierzony, doprowadziło to do ograniczenia znaczenia samego protestu, przemieniając jego aktywnych uczestników w bezradne ofiary. Pomoc ze strony KOR przedstawiano jako kluczowy moment pro- cesu prowadzącego do narodzin ruchu "Solidarności" w latach 1980-1981. Dzięki wytrwałym staraniom radomskiej "Solidarności" powstała prawdziwie wspólna pamięć na temat protestu. Przedstawiając mieszkań- ców miasta jako zbiorową ofiarę reżimu, związek potrafił spożytkować te tragiczne wydarzenia do osiągnięcia konkretnych celów politycznych, jak również do budowy języka symbolicznego wspierającego prezentowaną przez siebie interpretację. Ta z pozoru jednolita wersja szybko się rozpa- dła po dramatycznych wydarzeniach 1989 r. Nastąpił radykalny podział pomiędzy dawną dysydencką inteligencją a kierownictwem radomskiej "Solidarności" blisko związanym z Kościołem. Pierwsi nadal podkreślali rolę, jaką odegrali w niesieniu pomocy ofiarom 1976 r., drudzy natomiast eksponowali kolektywne cierpienia miasta jako symbol komunistycznej niesprawiedliwości. Kompromis osiągnięty przy Okrągłym Stole pozwolił dawnym człon- kom PZPR na odgrywanie z czasem coraz większej roli w życiu politycz- nym III Rzeczpospolitej Polskiej. W pierwszych latach po 1989 r. wielu by- łych przywódców partyjnych starało się odżegnać od nadużyć, których byli sprawcami. Gierek i Jaroszewicz wskazywali, że protest radomski był jedy- nie prowokacją sterowaną przez służby bezpieczeństwa, co jeszcze bardziej umniejszało aktywną rolę jego uczestników. Później, uzyskując rosnące po- parcie ze strony grup niezadowolonych z nowej rzeczywistości gospodar- czej, partie postkomunistyczne starały się przywłaszczyć sobie pamięć pro- testu, twierdząc, że reprezentują tych samych ludzi, którzy wówczas wyszli na ulice. Sukces lewicy w życiu politycznym Radomia świadczy poniekąd o skuteczności takiej strategii. Rywalizacja o narrację protestu radomskiego jest skrajnym przykładem trudności, na jakie napotyka próba budowania zbiorowej tożsamości i legi- tymacji przez dawne państwa komunistyczne. Nowa Rzeczpospolita Polska musiała przezwyciężyć nie tylko pół wieku intensywnej propagandy prowa- dzonej przez kontrolowane przez komunistów państwo, ale także spróbo- wać przyswoić sobie dziedzictwo ruchu opozycyjnego, który przyczynił się 164 165 do jego obalenia. Na pierwszy rzut oka długa tradycja masowego oporu po- winna była dostarczać Polsce szczególnie cennego symbolu legitymizujące- go nową demokrację. To przecież właśnie w Polsce - bardziej niż w którym- kolwiek innym kraju bloku sowieckiego - aktywna opozycja skupiająca znaczną część populacji zorganizowanej w ruch "Solidarności" odegrała bezpośrednią rolę w obaleniu systemu komunistycznego. Jednak ta trady- cja oporu, przedstawiana w czarno-białych kategoriach nakazów etycz- nych, okazała się względnie mało przydatna wobec wynegocjowanego cha- rakteru ostatecznego porozumienia, które położyło kres monopolowi władzy PZPR. Dzięki temu wielu byłych członków partii mogło nadal od- grywać prominentną rolę w życiu publicznym nowego państwa polskiego. W przypadku protestu radomskiego szczególnie wyraziście występuje problem z przyswojeniem zbiorowej pamięci oporu. Mając na uwadze, że nowy porządek polityczny w Polsce jest w pewnym stopniu rezultatem de- cyzji robotników z Radomia, aby wyjść na ulice w 1976 r., rzeczą zupełnie naturalną wydawałoby się wyniesienie tego protestu do roli istotnego sym- bolu masowego ruchu, który położył kres epoce PRL. Jednak, co ciekawe, od 1989 r. ten aspekt tamtych wydarzeń jest raczej spychany na drugi plan we wszystkich, prócz jednej, narracjach stworzonych dla kultywowania pa- mięci na temat protestu. Należy zapytać, dlaczego tak się dzieje? Istnieje wiele możliwych przyczyn tłumienia tej narracji masowego zry- wu. Pierwszej z nich należy doszukiwać się w polskiej kulturze, która pod silnym wpływem katolickich wzorców męczeństwa oraz serii ka- tastroficznych porażek z rąk potężniejszych sąsiadów, dobrze przystosowa- ła się do świętowania porażek, w której jednak brakuje odpowiedniego słownika, aby fetować zwycięstwa. Kolejnym czynnikiem jest wysoce hie- rarchiczny charakter polskiego społeczeństwa, które pomimo czterdziestu pięciu lat panowania ideologii komunistycznej, nadal dzieli ludzi na panów i chamów. Zarówno Kościół katolicki, jak i inteligencja - niezależnie od publicznych deklaracji - zachowały głębokie przekonanie o politycznej i kulturowej niedojrzałości reszty społeczeństwa. A choć powyższe rozróż- nienie może być trafnym, acz niesympatycznym obiektywnym opisem wy- stępujących w kraju różnic w wykształceniu i obyczajach, nie jest to język, który sprzyjałby istotnemu rozwojowi systemu demokratycznego. Na ko- niec, sytuacja taka stanowi dziedzictwo kompromisu, który w 1989 r. poło- żył kres epoce PRL. Niemal niemożliwością było eksponowanie masowego protestu, w którym wyraz znalazła wrogość wobec przywódców partyjnych, skoro ci ostatni stali się równoprawnymi partnerami w dziele tworzenia no- wych instytucji politycznych, gospodarczych i społecznych. Tak więc, zamiast kultywować tradycję masowych protestów, które wal- nie przyczyniły się do upadku PRL, co podkreślałoby udział ich uczestników w doprowadzeniu do historycznych przemian, obchody wydarzeń z niedaw- nej przeszłości skupiały się na ofiarach i cierpieniach spowodowanych ich stłumieniem przez ówczesne władze. W Radomiu przesłanie samego prote- stu uległo niemal całkowitej marginalizacji i zastąpione zostało symbolami tragedii narodowej, męczeństwa i upośledzenia ekonomicznego. Problem polega na tym, że ofiary - przepełnione poczuciem niezaspokojenia ich za- sadnych roszczeń -potrafią jedynie odczuwać żal i złość, przy niewielkim lub żadnym poczuciu odpowiedzialności za kształtowanie rzeczywistości. W ten sposób wielu ludzi w Radomiu wyzbyło się wszelkiego poczucia odpowie- dzialności za tworzenie III Rzeczpospolitej i stanowi doskonałe grono słu- chaczy dla demagogów z prawa i z lewa, którzy krytykują aktualny system polityczny i gospodarczy. Symboliczny kapitał protestu, który mógł pomóc w legitymizacji zmian, jakie nastąpiły po 1989 r., został w dużej mierze zmarginalizowany, zaś twarde realia ekonomiczne, które oddziaływały na Radom od upadku komunizmu, stanowiły doskonały grunt dla rozwoju no- stalgii za pełną opieką państwa za czasów PRL. 166 {Dalej zamieszczono wykaz skrótów, który pozwoliłem sobie pominąć} WYKAZ ŹRÓDEŁ I WYBRANA BIBLIOGRAFIA Archiwa Archiwum Akt Nowych w Warszawie Archiwum Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska w Radomiu Archiwum NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska w Zakładach Metalowych "Łucznik" w Radomiu Archiwum Państwowe w Radomiu: zespół akt KW PZPR w Radomiu ( 1975-1990), zespół akt KM PZPR w Radomiu Archiwum Opozycji Ośrodka Karta, Warszawa Archiwum prywatne Andrzeja Sobieraja Archiwum prywatne Bronisława Kawęckiego Archiwum prywatne autora: Grabowska D., "Radomski Czerwiec", materiały przy- gotowane przez Wydział Propagandy i Agitacji KW PZPR, 30 VI 1982, mps; zbiór relacji (zob. Załącznik) Archiwum Społeczeństwa Otwartego (dawne archiwum Radia Wolna Europa), Budapeszt Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Radomiu (ob. Miejska Biblioteka Pu- bliczna w Radomiu), Akta Czerwiec'76 Czasopisma "Ave. Pismo Diecezji Radomskiej" 1996 "Biuletyn Informacyjny KOR" 1976, 1977 "Biuletyn Informacyjny KW PZPR w Radomiu" 1976 "Biuletyn Informacyjny MKZ NSZZ »Solidarność« Ziemia Radomska" 1980, 1981 "Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej" 2003 "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego" 1990, 1996 "Biuletyn Radomska Rota" 1981 "Dissent" 1987 "Dziennik Radomski" 1993, 1994, 1996 "Echo Dnia" 1996, 1998 "Gazeta Radomska" 1989 "Gazeta Wyborcza" 1989, 1992, 1993, 1997, 1999, 2000-2002 "Gazeta Wyborcza" (Radom) 1990-1992 "Karta" 1997, 1998 "Kierunki" 1981 "Konfrontacje" 1989 "Kronika Diecezji Sandomierskiej" 1977 "Kultura" (Paryż) 1971, 1974-1976, 1984 ", Narodowiec" (Francja) 1977 "Nowiny Radomskie" 1990 "Nowy Tygodnik Radomski" 1991 "Polish Sociological Review" 1997, 2000 "Polityka" 1976, 1994, 1999, 2000 "Prawo i Życie" 1992 "Radomski Informator Związkowy »Solidarność«" 1990 "Radomski Serwis Informacyjny NSZZ »Solidarność« Ziemia Radomska" 1980, 1981 "Robotnik" 1978, 1980 "Rzeczpospolita" 2001 "Słowo Ludu" 1976, 1980, 1984, 1990-1992, 1994, 1996, 1998-2001 "Social Science History" 1997 "Theory and Society" 1977 "Trybuna Ludu" 1976, 1977, 1981 "Tygodnik Solidarność" 1981 "Wolny Robotnik" 1986-1988 "Wprost" 1999 "Ziemia Radomska" 1991 "Życie" 1998 "Życie Radomskie" 1976, 1981, 1982, 1989, 1991, 1996 "Życie Załogi" 1976, 1977 Pamięć, narracja i socjologia protestu Beetham D., The Legitimation of Power, London 1991 Berger P, Luckman T, The Social Construction of Reality: A Treatise on the Socio- logy of Knowledge, New York 1996 Canetti E., Crowds and Power, tlum. C. Stewart, Harmondswoth 1984 Carr D., Time, Narrative and History, Bloomington-Indianapolis 1991 1 '72 Commemorations: The Politics of National Identity, red. J.R. Gillis, Princeton 1994 Connerton P, How Societies Remember, Cambridge-New York 1989 Davis N., Stern Z., Stern R., Introduction to a Special Issue on Memory and Coun- ter Memory, "Representation" 1989, nr 26 Fentress J., Wickham Ch., Social Memory, Oxford 1992 Grzesiuk-Olszewska I., Polska rzeźba pomnikowa w latach 1945-1995, Warszawa 1995 Halbwachs M., On Collective Memory, tlum. L.A. Coser, Chicago 1992 Halas E., Transformations in Collective Imagination, "Polish Sociological Review" 2000, nr 3 Hutton PH., History as an Art of Memory, Hanover-London 1993 The Invention of Tradition, red. E. Hobsbawm, T Ranger, Cambridge 1983 Irwin-Zarecka I., Frames of Remembrance: The Dynamics of Collective Memory, New Brunswick 1994 Irwin-Zarecka I., In Search of Usable Pasts, "Society" 1993, nr 30 Kertzer D., Ritual, Politics and Power, New Haven-London 1988 Klemperer V , LTI: Lingua Tertii Impeńi. Notatnik filologa, Toronto 1992 Le Goff J., History and Memory, tlum. S. Randall, E. Claman, New York 1992 Memory Distortions: How Minds, Brains, and Societies Reconstruct the Past, red. D.L. Schacter, Cambridge 1995 Memory, History, and Opposition under State Socialism, red. R.S. Watson, Santa Fe 1994 Microhistory and the Lost Peoples of Europe, red. E. Muir, R. Guido, tlum. E. Branch, Baltimore 1991 Moore B. Jr, Injustice: The Social Bases of Obedience and Revolt, [New York] 1978 Pearson G., Hooligan: A History of Respectable Fears, London-New York 1983 Popkin S., The Rational Peasant: The Political Economy of Rural Society in T cetnam, Berkeley 1979 Realms of Memory: Rethinking the French Past, t. l: Conflicts and Divisions, t. 2: Tra- ditions, t. 3: Symbols, red. P Nora, tlum. A. Goldhammer, New York 1996-1998 Riots and Pogroms, red. P Brass, New York 1996 Rosner K., Narracja, tożsamość i czas, Kraków 2000 Rude G., The Crowd in History. A Study of Popular Disturbances in France and En- gland, 1730-1848, New York [1964] Scott J., Domination and the Arts of Resistance: Hidden Transeńpts, New Haven 1990 Scott J., Weapons of the Weak: Everyday Forms of Resistance, New Haven 1985 Spillman L., When Do Collective Memońes Last? Founding Moments in the United States and Australia, "Social Science History" 1997, nr 4 Szacka B., Systematic Transformation and Memory of the Past, "Polish Sociological Review" 1997, nr 2 Thompson E.P, Customs in Common, New York 1993 Wayward Puritans. A Study in the Sociology of Deviance, red. K.T Erikson, New York 1966 Weber M., The Theory of Social and Economic Organization, red. i tlum. T Parsons, A.M. Henderson, New York-London 1947 White H.V, Metahistory: The Historical Imagination in Nineteenth-Century Europe, Baltimore 1973 White H.V, The Content of the Form: Narrative Discourse and Historical Represen- tation..., Baltimore-London 1987 Young J., The Texture of Memory, New Haven-London 1993 Historia i historiografia polski, 1976-2001 Adamski W , Polacy '81. Postrzeganie kryzysu i konflikty, Warszawa 1996 Arcybiskup Dąbrowski w służbie Kościoła i narodu. Rozmowy z władzami PRL, t. 1: 1970-1981, red. P Raina, Warszawa 1.995 Ash TG., The Polish Revolution: Solidańty 1988-92, London 1991 Background to Cńsis: Policy and Politics in Gierek's Poland, red. M.D. Simon, R.E. Kanet, Boulder 1981 Bernhard M.H., The Ońgins of Democratization in Poland: Workers, Intellectuals and Oppositional Politics, 1976-1980, New York 1993 Beyond Soviet Studies, red. D. Orlovsky, Washington (D.C.) 1995 The Black Book of Polish Censorship, tlum. i red. J.L. Curry, New York 1984 Blazynski G., Flashpoint Poland, Oxford 1979 Brandys M., Dziennik 1976-1977, Warszawa 1996 Bromke A., Strong J.W, Gierek's Poland, New York 1973 Brumberg A., Poland: Genesis of a Revolution, New York 1983 Cecuda D., Leksykon opozycji politycznej 1976-1989, Warszawa 1989 Chojecki M., Czerwiec 1976 w Radomiu, Warszawa 1984 Cirtautas A.M., The Polish Solidańty Movement. Revolution, Democracy and Natu- ral Rights, London-New York 1997 Czapów C., Maturzewski S., Niebezpieczne ulice. U źródeł chuligaństwa. Materiały i refleksje, Warszawa 1960 Czerwiec '76, "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego" 1990, t. 27, nr 1-2 Czerwiec '76. Bibliografia za, oprac. M. Kaczmarska, E. Ukleja, Radom 1996 Czerwiec '76. Bibliografia za lata 1996-2001, Radom 2001 Czerwiec 1976 w materiałach archiwalnych, wybór, wstęp i oprac. J. Eisler, Warszawa 2001 174 175 Davies N., Boże igrzysko. Historia Polski, t. 1: Od początku do roku 1795; t. 2: Od ro- ku 1795, Kraków 1992 Dissent in Poland: Reports and Documents in Translation: December 1975-July 1977, red. A. Ostoja-Ostaszewski, wyd. 2, London 1977 Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR", red. A. Jastrzębski, Warszawa-Londyn 1994 Dominiczak H., Organy bezpieczeństwa PRL 1944-1990. Rozwój i działalność w świetle dokumentów MSW, Warszawa 1997 Dominiczak H., Halaba R., Walichnowski T , Z dziejów politycznych Polski 1944-1984, Warszawa 1984 Drygalski J., Kwaśniewski J., (Nie) realny socjalizm, Warszawa 1992 Dubiński K., Rewolta radomska. Czerwiec '76, Warszawa 1991 Dudek A., Pierwsze lata III Rzeczypospolitej 1989-1995. Zarys histori politycznej Polski, Kraków 1997 Dudek A., Ślady PeeReLu. Ludzie, wydarzenia i mechanizmy, Kraków 2000 ("Arka- na Historii") Dudek A., Gawlikowski M., Leszek Moczulski. Bez wahania, Kraków 1993 Dudek A., Gryz R., Komuniści i Kościół w Polsce (1945-1989), Kraków 2003 Dudek A., Marszałkowski T, Walki uliczne w PRL. 1956-1989, Kraków 1999 Dziewanowski K., Naród jak lawa, "Kultura" (Paryż) 1974, nr 4 Eisler J., Grudzień 1970. Geneza - przebieg - konsekwencje, Warszawa 2000 Eisler J., Zarys dziejów politycznych Polski, 1944-1989, Warszawa 1992 Fiszman J.R., Revolution and Tradition in People ś Poland: Education and Socialisa- tion, Princeton 1972 ("LPE Limited Paperback Editions", t. 10) Friszke A., Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Londyn 1994 Friszke A., Polska Gierka, Warszawa 1995 ("Dzieje PRL', t. 18) Gierek E., Smak życia. Pamiętniki, Warszawa 1993 Gluza Z., Rozkaz: stan wojenny, "Karta" 1997, nr 23 Głowiński M., Nowomowa po polsku, Warszawa 1991 ("Biblioteka Tekstów", t. 2) Głowiński M., Peereliada. Komentarze do slów 1976-1981, Warszawa 1993 Goldman M., USSR in Cńsis: The Failure of an Economic System, New York-Lon- don 1983 Góra W, Polska Ludowa 1944-1984. Zarys dziejów politycznych, Lublin 1986 Hirszowicz M., Coercion and Control in Communist Society: The T isible Hand of Bureaucracy, Brighton 1986 Holzer J., "Solidarność" 1980-1981. Geneza i historia, Warszawa 1990 (reprint wyd. paryskiego 1984) Holzer J., Leski K., Solidarność w podziemiu, Łódź 1990 ("Historia Polityczna PeeReLu") Jan Józef - spotkania i spojrzenia. Książka o Janie Józefie Lipskim, red. A. Brodzka et al., Warszawa 1996 Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny: 1979, 1983, 1987, 1991, 1995, 1997, 1999. Przemówienia, homilie, Kraków 1997 Jaroszewicz P, Roliński B., Przerywam milczenie... 1939-1989, Warszawa 1991 Kamiński B., The Collapse of State Socialism: The Case of Poland, Princeton 1991 Karpiński J., Count-Down: The Polish Upheavels of 1956, 1968, 1970, 1976, 1980..., New York 1982 Karpiński J., Dziwna wojna, Paryż 1990 ("Biblioteka »Kultury«", t. 466) Karpiński J., Płonie komitet (grudzień 7970 - czerwiec 1976), Paryż 1982 ("Bibliote- ka "Kultury«", t. 359) Kenney P, Rebuilding Poland: Workers and Communists, 1945-1950, Ithaca-Lon- don 1997 Kępiński A., Kilar Z., Kto jest kim w Polsce - inaczej, Warszawa 1985 Kotowicz B., Po Gomułce Gierek... List z kraju, "Kultura" (Paryż) 1976, nr 10 Kowalik S., Sakowicz J., Ksiądz Roman Kotlarz. Życie i działalność 1928-1976, Radom 2000 Kronika Radomia 1976-1985, Radom 1988 Kubik J., The Power of Symbols Against the Symbols of Power. The ńse of Solidańty and the Fall of State Socialism in Poland, University Park 1994 Kuroń J., Gwiezdny czas. "Wiary i winy" dalszy ciąg, Londyn 1991 Kuroń J., Wiara i wina. Do i od komunizmu, Warszawa 1990 Kuroń J., Zakowski J., PRL dla początkujących, Wrocław 1995 Laba R., The Roots of Solidańty: A Political Sociology of Poland's Working Class De- mocratization, Princeton 1991 Lepak K.J., Prelude to Solidańty: Poland and the Politics of the Gierek Regime, New York 1988 Lesiakowski K., Mieczyslaw Moczar "Mietek", Warszawa 1998 Lewis PG., PoliticalAuthońty and Party Secretańes in Poland, 1975-1986, Cambrid- ge 1989 Lipski J.J., KOR. A History of the Workers' Defense Committee in Poland, 1976-1981, tlum. O. Amsterdamska, G. M. Moore, Berkeley 1985 Łopiński M., Moskit M., Wilk M., Konspira. Rzecz o podziemnej "Solidarności", Gdańsk-Warszawa 1989 Mac J.S., Przesluchanie supergliny, Warszawa 1990 Meretik G., Noc generata, tlum. M. Radgowski, Warszawa 1989 Mieroszewski J., Refleksje grudniowe, "Kultura" (Paryż) 1971, nr 3 Najder Z., O potrzebie programu, "Kultura" (Paryż) 1975, nr 5 Olszewski J., Prosto w oczy, Warszawa 1997 176 177 Oporycja demokratyczna w Polsce 1976-1980. Wybór dokumentów, red. Z. Hem- merling, M. Nadolski, Warszawa 1994 Ost D., Solidarity and the Politics of Anti-Politics: Opposition and Reform in Poland since 1968, Philadelphia 1990 Paczkowski A., Pól wieku dziejów Polski, 1939-1989, Warszawa 1996 Piątkowski S., Referendum 1946 r. w Radomiu, powiatach i kozienickim. Sympozjum w Radomiu poświęcone 50 rocznicy referendum 1946 r. , "Biuletyn Kwartalny Ra- domskiego Towarzystwa Naukowego" 1996, t. 31 Pierwsza próba indoktrynacji. Dokumenty do dziejów PRL, red. A. Krawezyk, War- szawa 1994 Polski Grudzień, "Kultura" (Paryż) 1971, nr 1 Potel J.-Y., Gdansk. La memoire ouvńere, 1970-1980, Paris 1982 Potel J.-Y., The Promise of Solidańty. Inside the Poli.sh Workers Struggle, 1980-1982, tlum. P Markham, New York 1982 Prokopiak J., Radomski Czerwiec '76. Wspomnienia partyjnego sekretarza, Warsza- wa-Radom 2001 Protokoly tzw. Komisji Grabskiego, tajne dokumenty PZPR, red. G. Pomian, Paryż 1986 Radom, dzieje miasta w XIX i XX w., red. S. Witkowski, Warszawa 1985 Radomski Czerwiec. Dwadzieścia lat później, red. Z. Maszkiewicz, Warszawa 1996 Radomski Czerwiec '76, Radom 1981 Radomski Czerwiec 1976, ez. 1: Doniesienie o przestępstwie, red. W M. Mizerski , wyd. 2, Lublin 1991 Radomski U., Czerwiec 1976. Protest i propaganda, Warszawa 1984 Raina P, Independent Social Movements in Poland, London 1981 Raina P, Political Opposition in Poland 1954-1977, London 1978 Rakowski M.R, Dzienniki polityczne 1976-1978, Warszawa 2002 Rakowski M.E, Rzeczpospolita na progu lat osiemdziesiątych, Warszawa 1981 Reading A., Polish Women: Solidańty and Feminism, London 1992 Relacja dwóch świadków o zajściach w Radomiu, "Kultura" (Paryż) 1976, nr 11 Robotnicze losy Życiorysy wlasne robotników pisane w latach konfliktu 1981-1982, t. 1-2, oprac. i red. A. Szafran-Bartoszek et al., Poznań 1996 Rolicki J., Edward Gierek - przerwana dekada. Wywiad rzeka, Warszawa 1990 Roszkowski W , Histońa Polski 1914-1993, Warszawa 1995 The "S" Congress, 1981: The Great Debate, red. G. Sanford, New York 1990 Spór o PRL, Kraków 1996 Sprawozdanie z prac Komisji KC PZPR powolanej dla wyjaśnienia przyczyn i przebie- gu konfliktów społecznych w dziejach Polski Ludowej, "Nowe Drogi" 1983, su- plement (XII Plenum KC PZPR), 31 V 1983 Staniszkis J., The Ontology of Socialism, red. i tlum. P Watson, Oxford 1992 Staniszkis J., Poland's Self Limiting Revolution, Princeton 1994 Szajkowski B., Next to God... Poland. Politics and Religion in Contemporary Poland, London 1983 Szlaehcic E, Gorzki smak władry. Wspomnienia, Warszawa 1990 Śmietanka-Kruszelnicki R., Podziemie poakowskie na Kieleceryźnie w latach 1945-1948, Kraków 2002 Świda-Ziemba H., Człowiek wewnętrznie zniewolony Mechanizmy i konsekweneje minionej formacji - analiza psychologiczna, Warszawa 1997 Tajne dokumenty Państwo-Kościól 1960-1980, Londyn 1996 Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a "Solidamość" 1980-1981, red. Z. Wlo- dek, Londyn 1992 Tajne oblicze GL-AL i PPR, red. M. Chodakiewicz, P Gontarezyk, L. Żebrowski, t. 1.-3, Warszawa 1997 Taras R., Ideology in a Socialist State. Poland, 1956-1983, Cambridge 1984 J., Kulisy dymisji. Z dzienników ministra kultury 1974-1977, Kraków 1991 Tejchma J., Pożegnanie z władzą, Warszawa 1996 Tusiński P, Wydarzenia radomskiego czerwca. Próba analiry historycznej, "Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego" 1.990, t. 27 Walęsa L., Droga nadziei, t. 1-2, Warszawa 1988 Wejdą, nie wejdą. Polska 1980-1982. Wewnętrzny kryzys, międzynarodowe uwarunko- wania. Konfereneja w Jachrance, listopad 1997, Londyn 1999 Węclawowicz G., The Social Spatial Structure of Radom in 1978, Wroclaw 1983 Wolchik S.L., Meyer A.G., Women, State and Party in Eastern Europe Durham 1985 Zaremba ., Komu ynizm,Ilegitymizacja, nacjonalizm.( acjonalistyczna,legity żacja wład komunis czne w Polsce Warszawa 2001 "W Krainie PRL t. 20 Zblewski Z., Leksykon PRL-u, Kraków 2000 17R INDEKS NAZWISK Adamczyk Jerzy 26, 29, 31, 52, 53, 72, 134, 135 Aleksander II 145 Amsterdamska Olga 84 Andrzejewski Jerzy 79 Aniolek Józef 136 B. Ryszard 51, 157 Babiuch Edward 29, 30, 96 Bachtin Michail 50 Banaszak Antoni 99 Banaśkiewicz Jerzy 87-88 Bartula Maria 48, 124-126 Bąk Henryk 124 Bąk Zbigniew 130 Bednarczyk Henryk 67 Beetham David 13 Bembiński Stefan ( ,Harnaś") 47, 123-125 Bernhard Michael H. 19 51, 52 Bielecki Jan Krzysztof 147 Bieliński Konrad 131 Bienkiewicz Maryla 49, 50, 100, 101, 122-125, 128, 130 Bierut Boleslaw 21, 145 Blumsztajn Seweryn 128, 154 Bloński Marian 65 Borusewicz Bogdan 88, 143 Branach Zbigniew 150 Brandys Marian 41, 77, 83 Brass Paul 14 Brodzka Alina 128 Brożyna Jan 39 75 76, 81 84, 97, 98, 100, 207 111, 114 115, 120, 134, 135 Bryk Ryszard 74 Bukalski Bogdan 37 Canetti Elias 53 Carr David 11-13 Cebula Zbigniew 157 Cecuda Dariusz 109 Celiński Andrzej 128, 131 Chądzyński Józef 82 Chodakiewicz Marek 47 Chojecki Miroslaw 80, 81, 131 Chomicki Czeslaw 69, 70, 88 Chrapek Jan 146 Chrzanowski Wieslaw 151 Ciążela Euzebiusz 25, 54, 72, 94, 95, 135, 141 Cibor Zbigniew 83 Ciecioch Zofia 72 Connerton Pau1 50 Coser Lewis 9 Curry Jane Leftwich 58 Czachowski Dionizy 45, 105 Czapów Czeslaw 62 Czubiński Antoni 116 Czubiński Lucjan 71, 82, 97, 116, 132-133, 154 Czuma Andrzej 91 Czuma Benedykt 91 Czuma Hubert 91, 92, 123, 156 Dalbiak Kazimierz 82 Daszkiewicz Jaroslaw 147 Dąbrowski Bronisław 86 Derfla Ludomir Andrzej 37 Dithey Wilhelm 11 i Dobrowolska Elżbieta 82 Domagala Zdzislaw 87 i Dominiczak Henryk 21, 24, 93, 116 Domoslawski Artur 144 "Drągal" zob. Mlyński Aleksander Drygalski Jerzy 20, 58 I Dubiński Krzysztof 51, 138, 139 Duda Czeslaw 36 38, 141 j Duda Wojciech 40 Dudek Antoni 20 Dudziec Ireneusz 139 Dziewanowski Kazimierz 79 j Dziocha Henryk 72 Dziubasik Zbigniew 146 Eisler Jerzy 17, 21, 28, 63 Fentress James 9 Firmanty Krystyna 94 Firmanty Stanislaw 82 Friszke Andrzej 26, 31, 80, 87, 88, 92 Galicki Henryk 72 Gawęda Stanistawa 69 Gawęda Zbigniew 68 Gierek Edward 17-21 24 36 37 40, 59, 61, 62, 64, 66, 70, 71, 93, 94, 96, 101, 102, 113, 126 132 135-138, 141 Gierek Leopold 84, 90, 158, 160 Glemp Józef 129 Gluza Zbigniew 112 Glębocki Jerzy 67 Glowacka Alicja Stanislawa 35, 37 Goldman Marshall I. 22 Goldhammer Arthur 9 Golębiowski Piotr 87 Gomulka Władyslaw 18, 19, 21, 59, 78 Gorbaczow Michail 137 Góra Władyslaw 42, 116 Górka Stanislaw 67 Górski Stanislaw 112 125, 126 Grabowska Danuta 32-34, 115, 163 Grabski Tadeusz 102 Grochowska Magdalena 129 Grudzień Ryszard 67 Gruszyński J. 87 Gryz Ryszard 20 Grzecznarowski Józef 45, 46 Grzyb Zofia 26, 94 Gwizdata Jacek 147 Halaba Ryszard 116 Halbwachs Maurice 9-11, 14 Halas Elżbieta 8, 9 Hańska Stanislawa 162 Harnaś" zob. Bembiński Stefan Heidegger Martin 11 Hemmerling Z. 85 Henderson A.M. 13 Hirszowicz Maria 22 Holzer Jerzy 110 Husserl Edmund 11 Hutton Patrick H. 9 Iglikowski Jan 36, 129, 132, 133 Indelak Jacek 147 Irwin-Zarecka Iwona 31 Jachowicz Jerzy 139 Jagiellończyk Kazimierz 106 Jan Pawel II 105, 144 Jaroszewicz Alicja 139 Jaroszewicz Piotr 17 I9 21 28, 30, 32, 36-38, 60, 61, 132, 136-139 141 Jaruzelski Wojciech 97, 99, 110, 113, 121 137 Jastrzębski Andrzej 81 Jerz Jacek 90, 101, 105, 114 Jezierski Stanislaw 38 Jędrzejewski Eugeniusz 36 K. Mieczyslaw 26, 134 135 Kaczyński Andrzej 106 Kaim Franciszek 139 Kania Stanislaw 20 36 41, 86, 101, 113, 132, 136-141, 153 Kaniewska Irena Maria 38 Karolczak Jadwiga 133, 150 Karpiński Krzysztof 133 147, 149, 150 Karwicki Tadeusz 65, 162 180 181 Kawęcki Bronisław 15, 65, 69, 86, 101, 114, 120, 123, 126-12 145, 149, 151, 156 Kieślowski Krzysztof 102, 103 Kilianek Kazimierz 116 Kiszczak Czeslaw 138 Klaj Józef 94 Klopotowski Krzysztof 90, 130 Kolakowski Leszek 78 Kopeć Aleksander 139 Korneszczuk Tadeusz 82 Kotlarz Roman 40, 49, 74, 76, 81, 87, 91, 92, 97, 98, 100, 101, 107, 111, 114, 115, 120, 135, 136, 144, 146, 148, 1.49, 151 Kotowicz Bronisław 55 Kowalcryk Stanislaw 29, 136-138 Kowalik Szczepan 39, 56, l46 Kowalska Anka 77, 128, 130, 131 Kozakiewicz Piotr 114, 145 Krall Hanna 24, 102, 134 Krawczyk Andrzej 48 Kroń Gustaw 102 Król Witold 50, 91, 120, 122-125, 128 Kubica Bronisław 145 Kubik Jan 20, 104 Kukowska Malgorzata 106 Kurkowski Arkadiusz 32 Kuroń Jacek 27, 80, 85, 100, 110, 126, 128, 130, 133 Kurowski Zdzislaw 99, 100 Kutkowski Arkadiusz 33, 1.17, 131, 148-153, 159, 160 Kutkowski Piotr 159 Kwaśniewski Jacek 20, 58 Kwiatkowski Tadeusz 36 :,asota Marek 141 enin Wlodzimierz 62, 157 Jepper Andrzej 161 eśniak Stanislaw 41, 74 Jipińska Wieslawa 129, 151 ipiński Edward 109 ipski Jan Józef 80, 83, 84, 109, 117, 118, 122, 124-129, 140, 143 .ityński Jan 80, 83 .os Alfred 63 Łabędzki Jan 32, 81, 97 Łopuszański Jan 123, 126 Łukaszewicz Jerzy 134 Machcewicz Pawel 17 Maciejewski Wojciech 147 Macierewicz Antoni 108-109, 142 Maćkowski Roman 24, 37, 54, 93, 97, 100, 107 Madej Marianna 72 Malachowski Aleksander 126 Marks Karol 44 Maszkiewicz Zdzislaw 150, 160 Materski Edward 106, 123, 125, 128, 129, 144, 146 Maturzewski Stanislaw 62 Matuszewska Irena 63 Matuszewski Bogdan 128 Mazowiecki Tadeusz 121, 126, 131, 137 Metzger Renata 146 Michalski Zdzislaw 161 Michnik Adam 80, 110, 127, 128, 133 Mieroszewski Juliusz 79 Mikotajczyk Renata 133 Mikolajska Halina 129 Milosz Czeslaw 58, 105 Misztal Bogdan 72 Misztal Jerzy 82 Mitak Tadeusz 67 Mitak Wojciech 67, 151 Mizerski Slawomir 158 Mizerski Wieslaw M. 15, 33, 105, 107, 146, 150, 159 Mlyński Aleksander ("Drągal") 47 Moczar Mieczyslaw 137 Moczulski Leszek 140 Modzelewski Karol 80 Moore Gene M. 84 Mozgawa Marian 24, 28, 30, 35-37, 54, 73, 74, 93, 97, 100, 107, 111, 133, 135, 139, 147, 148, 152-154, 161, 162 Nadolski M. 85 Najder Zdzislaw 79 Natorski Rafal 153 Niezgodzki Pawel 109 Nita Zygmunt 161, 162 Nora Pierre 9 Nowacka Anna 116 Nowakowski Stanislaw 39 Nowina-Konopka Piotr 130 Nowiński Marek 145, 146 Nowocień Jan Jerzy 35 O. Ryszard 51, 157 Ochnia Grzegorz 120 Oleksy Józef 142 Olszewski Jan 77, 80, 142 Onyszkiewicz Wojciech 131 Orwell George 19, 58 Osnos Peter 54 Ostoja-Ostaszewski A. 70 Owczarek Kazimierz 120 P Teresa 49, 51 Paczkowski Andrzej 78, 117 Pająk Jan 122-127, 129 Pająk Zdzislaw 37, 38 Parson Talcott 62 Pawlak Beata 32 Pawlowska Inga 154 Pearson Geoffrey 13 Piasecki Roman 39 Piątkowski Sebastian 48 Pietruszka Bogdan 104 Pilsudski Józef 45 Podgórska Joanna 130 Pomian Grażyna 102 Poniewierski Janusz 144 Popkin Samuel 43, 44 Prokopiak Janusz 24, 25, 28, 32-34, 37, 38, 40, 41, 65, 72, 74, 87, 93-96, 99, 100, 102, 103, 107, 115, 132, 133, 135, 147, 148, 162 Prus Bogdan 38 Prrysiężny Grzegorz 94 Przywieczerski Dariusz 38, 39, 65, 72, 74, 141 Pyjas Stanislaw 85 Pyka Tadeusz 40 Radomski Ursyn (ps.) 62 Radziwill Anna 134 Raina Peter 22, 89 Rakowski Mieczyslaw E 37, 55, 66, 99, 101, 110 Rejczak Jan 45, 88, 90, 91, 107, 120, 123-125, 1.43, 146, 160 Rev Istvan 12 Rojewski Kazimierz 35, 37, 152, 154 Rokossowski Konstanty 21 Rolicki Janusz 28, 59, 136 Roliński Bogdan 28, 137 Romaszewska Zofia 80 Romaszewski Zbigniew 33, 80, 107, 110, 126, 129, 140, 161 Rosner Katarzyna 11 Roszkowski Wojciech 27, 134 Różalski Adam 157 Rulewski Jan 102 Rynio Jerzy 35, 36 Rzeszewski Stanislaw 24, 40, 135, 136 S. Marian 153 Sakowicz Jaroslaw 39, 56, 146 Salata Andrzej 151, 162 Sapińska Bogumila 72 Schacter Daniel 10 Schudson Michael 10 Scott James C. 12, 43, 44, 52, 60 Siara Krystyna 63 Siedlecka Ewa 147 Siemaszkiewicz Józefa 140, 141 Sikorski Stanislaw 87 Sila-Nowicki Władyslaw 80, 126, 140 Skarga Piotr 135 Skórkiewicz Wieslawa 39 Smolar Aleksander 148 Sobieraj Andrzej 15, 90, 91, 101, 106, 107, 109, 110, 112, 117, 122, 159 Sobolewski Tadeusz 103 Soból Ewa 84, 90, 130 Sonik Boguslaw 109 Sowa Józef 35, 152, 154 Spillman Liv 10 Stachura Boguslaw 29 82 183 Kawęcki Bronisław 15, 65 69 86 101 114, 120, 123 126-128, 145 149 151, 156 Kieślowski Krzysztof 102, 103 Kilianek Kazimierz 116 Kiszczak Czeslaw 138 Kłaj Józef 94 Kłopotowski Krzysztof 90, 130 Kołakowski Leszek 78 Kopeć Aleksander 139 Korneszczuk Tadeusz 82 Kotlarz Roman 40, 49, 74, 76 81, 87 91 92 97 98 100 101 107 111 114 115, 120, 135 136, 144, 146, 148, 149, 151 Kotowicz B,ronislaw 55 Kowalczyk Stanisław 29, 136-138 Kowalik Szczepan 39 56 146 Kowalska Anka 77 128 130, 1.31 Kozakiewicz Piotr 114, 145 Krall Hanna 24, 102 134 Krawczyk Andrzej 48 Kroń Gustaw 102 Król Witold 50, 91 120, 122-125, 128 Kubica Bronisław 145 Kubik Jan 20, 104 Kukowska Małgorzata 106 Kurkowski Arkadiusz 32 Kuroń Jacek 27 80, 85, 100, 110, 126, 128, 130 133 Kurowski Zdzisław 99 100 Kutkowski Arkadiusz 33, 117, 131, 148-153, 159 160 Kutkowski Piotr ,159 Kwaśniewski Jacek 20 58 Kwiatkowski Tadeusz 36 Lasota Marek 141 Lenin Włodzimierz 62, 157 Lepper Andrzej 161 Leśniak Stanisław 41 74 Lipińska Wiesława 129, 151 Lipiński Edward 109 Lipski Jan Józef 80, 83, 84, 109, 117, 118, 122, 124-129, 140, 143 Lityński Jan 80, 83 Los Alfred 63 182 Łabędzki Jan 32, 81 97 Łopuszański Jan 123 126 Łukaszewicz Jerzy 134 Machcewicz Paweł 17 Maciejewski Wojciech 147 Macierewicz Antoni 108-109 142 Maćkowski Roman 24, 37, 54, 93, 97, 100, 107 Madej Marianna 72 Małachowski Aleksander 126 Marks Karol 44 Maszkiewicz Zdzisław 150, 160 Materski Edward 106, 123, 125, 128, 129, 144 146 Maturzewski Stanisław 62 Matuszewska Irena 63 Matuszewski Bogdan 128 Mazowiecki Tadeusz 121, 126, 131, 137 Metzger Renata 146 Michalski Zdzisław 161 Michnik Adam 80, 110 127, 128, 133 Mieroszewski Juliusz 79 Mikołajczyk Renata 133 Mikołajska Halina 129 Miłosz Czesław 58, 105 Misztal Bogdan 72 Misztal Jerzy 82 Mitak Tadeusz 67 Mitak Wojciech 67, 151 Mizerski Slawomir 158 Mizerski Wiesław M. 15, 33, 105, 107, 146, 150 159 Młyński Aleksander ( Drągal") 47 Moczar Mieczysław 137 Moczulski Leszek 140 Modzelewski Karol 80 Moore Gene M. 84 Mozgawa Marian 24 28 30 35-37 54 73 74 93, 97, 100, 107, 111, 133, 135, 139, 147, 148, 152-154, 161, 162 Nadolski M. 85 Najder Zdzisław 79 Natorski Rafał 153 Niezgodzki Paweł 109 Nita Zygmunt 161, 162 Nora Pierre 9 Nowacka Anna 116 Nowakowski Stanisław 39 Nowina-Konopka Piotr 130 Nowiński Marek 145 146 Nowocień Jan Jerzy 35 O. Ryszard 51, 157 Ochnia Grzegorz 120 Oleksy Józef 142 Olszewski Jan 77, 80, 142 Onyszkiewicz Wojciech 131 Orwell George 19, 58 Osnos Peter 54 Ostoja-Ostaszewski A. 70 Owczarek Kazimierz 120 P Teresa 49 51 Paczkowski,Andrzej 78, 117 pająk Jan 122-127, 129 Pająk Zdzisław 37, 38 Parson Talcott 62 Pawlak Beata 32 pawłowska Inga 154 Pearson Geoffrey 1.3 Piasecki Roman 39 Piątkowski Sebastian 48 Pietruszka Bogdan 104 Piłsudski Józef 45 Podgórska Joanna 130 Pomian Grażyna 102 Poniewierski Janusz 144 popkin Samuel 43 44 Prokopiak Janusz 24, 25, 28, 32-34, 37, 38 40, 41, 65, 72 74 87 93-96 99, 100, 102, 103, 1.07, 115, 132, 133, 135, 147, 148, 162 Prus Bogdan 38 Przysiężny Grzegorz 94 Przywieczerski Dariusz 38, 39, 65, 72, 74, 141 Pyjas Stanisław 85 Pyka Tadeusz 40 Radomski Ursyn (ps.) 62 Radziwiłł Anna 134 Raina Peter 22, 89 Rakowski Mieczysław R 37, 55, 66, 99, 101 110 Rejczak Jan 45 88 90, 91 107, 120, 123-125 143, 146, 160 Rev Istvan 12 Rojewski Kazimierz 35, 37, 152, 154 Rokossowski Konstanty 21 Rolicki Janusz 28 59 136 Roliński Bogdan 28, 137 Romaszewska Zofia 80 Romaszewski Zbigniew 33, 80, 107, 110, 126, 129, 140, 161 Rosner Katarzyna 11 Roszkowski Wojciech 27, 134 Różalski Adam 157 Rulewski Jan 102 Rynio Jerzy 35, 36 Rzeszewski Stanisław 24, 40, 135, 136 S. Marian 153 Sakowicz Jarosław 39, 56, 146 Sałata Andrzej 151, 162 Sapińska Bogumiła 72 Schacter Daniel 10 Schudson Michael 10 Scott James C. 12, 43, 44, 52, 60 Siara Krystyna 63 Siedlecka Ewa 147 Siemaszkiewicz Józefa 140, 141 Sikorski Stanisław 87 Siła-Nowicki Władysław 80, 126, 140 Skarga Piotr 135 Skórkiewicz Wiesława 39 Smolar Aleksander 148 Sobieraj Andrzej 15 90, 91, 101, 106, 107, 109, 110, 11,2 117, 122, 159 Sobolewski Tadeusz 103 Soból Ewa 84, 90, 130 Sonik Bogusław 109 Sowa Józef 35, 152, 154 Spillman Liv 10 Stachura Boguslaw 29 183 Stanik Janusz 100 Staniszkis Jadwiga 7 Starczewska Krystyna 80 Starczewski Stefan 80 Starnawski Krzysztof 123 Stewart C. 53 Szacka Barbara 12 Szafran-Bartoszek Aurelia 49 Szczepanik Józef 83 Szczepański Maciej 20, 61 Szczygiel Tadeusz 29, 35, 114, 153, 154 Szela Jakub 63 Szozda Andrzej 71, 72, 96, 134, 136 Szukalski Ireneusz 119 Szyjko Marek 101, 111 Szyman Mieczyslaw 99 Śmietanka-Kruszelnicki Ryszard 47 Świda-Ziemba Hanna 58 Świderski Bronisław 77 Świerczewski Karol ("Walter") 23 Świtoń Kazimierz 143 T Michal 153 Taras Ray 19 Tarnowski. Cezary 153 Tejchma Józef 28, 37, 59, 138 Thompson E.P 43, 44 Tokarczuk Antoni 56, 86 Tomaszewski Dariusz 117 Tomczyk Pawel 130 Tusiński Piotr A. 28, 31 Twardowska Julita 101 Twerdochlebow W 143 Wachnicka Jadwiga 72 Walc Jan 31 Walichnowski Tadeusz 116 "Walter" zob. Świerczewski Karol Walęsa Lech 88, 99, 100, 106, 108, 110, 118, 120, 123, 124, 126, 127, 161 Wasilewska Wanda 21 Wąsik Zbigniew 72 Weber Max 13 Wesolowski Tadeusz 72 Węclawowicz Grzegorz 26 White Hayden 10, 11 Wickham Charles 9 Wieczorek Adam 72 Wielowieyski Andrzej 129 Witkowski Stefan 46 Wlodarczyk Adam 162 Wlodek Zbigniew 41 Wojtowska Joanna 145 Wojtyla Karol 86 Wójcik Piotr 82 Wróblewski Bogdan 139 Wrzodak Zygmunt 130, 131 Wujec Henryk 80, 1.23, 131, 154 Wyciszkiewicz Bogdan 111 Wyszyński Stefan 20, 85, 86 Young James 104 Z. Bogumila 53, 157 Z. Boguslaw 153 Z. Waldemar 53, 157 Zabrowski Zygmunt 67, 68 Zajdler Jerzy 99 Zaremba Marcin 13 Zarębski Boguslaw 141 Zawadzki Karol 120 Ząbecki Tadeusz 32, 81, 97 Zblewski Zdzislaw 20 Zieja Jan 79 Ziembiński Wojciech 87 Zień Romuald 82, 133 Ziębicki Maciej 28 Ziętek Tadeusz 82 Żaczkowski Jan 133 Żakowski Jacek 27