STEPHEN ARROYO CYKLE ŻYCIA I ZWIĄZKI MIĘDZYLUDZKIE. ASTROLOGICZNE WZORCE INDYWIDUALNYCH DOŚWIADCZEŃ PRZEKŁAD: ALINA POŻAROWSZCZYK Podziękowania Chciałbym wyrazić moje najgorętsze podziękowania dla Diane Simon i Joanie Case, które podjęły się żmudnego zadania spisania z taśm treści wielogodzinnego nagrania i przygotowały manuskrypt, nad którym mogłem dalej pracować. Jestem im szczególnie zobowiązany za to, że podjęły się tego zadania z entuzjazmem i wykonały je bez żadnych skarg ani opóźnień. Ich wytrwałość, poświęcenie i inteligencja, które przejawiły się przy tej i przy innych okazjach, napełniają mnie zdumieniem i podziwem. Chciałbym także podziękować Joanie Case i Barbarze McEnerney za pracę redakcyjną przy wstępnych wersjach maszynopisu, przy której - podobnie, jak to było z moimi poprzednimi książkami - wykazały się niezwykłą kompetencją i głębokim zrozumieniem. By oddać im sprawiedliwość, muszę nadmienić, że prosiłem je o większą niż zwykle tolerancję, ze względu na to, że książka ta oparta jest na nagraniach na żywo, ma więc nieformalny charakter. W tekście pozostały błędy gramatyczne i potknięcia w interpunkcji, gdyż zależało mi na zachowaniu atmosfery panującej podczas warsztatów, włącznie z moim czasami chaotycznym sposobem mówienia. Dla moich ognistych rodziców, których sposób istnienia nauczył mnie tak wiele o płynięciu w rytm cykli życia, o prostej wierze i odwadze. Wstęp do drugiego wydania amerykańskiego Kilka dni temu dostałem list od pewnej kobiety, która właśnie skończyła czytać tę książkę i przeprowadziła eksperymenty z przedstawionymi w niej technikami analizy porównawczej. Napisała tak: „Pański wykładowy styl pisania jest bardzo łatwy do przyswojenia. Pisze pan inteligentnie, ale tak, że zrozumienie tekstu nie przerasta możliwości zwykłych ludzi”. Tym zdaniem potwierdziła, że udało mi się osiągnąć jeden z najważniejszych celów, które motywowały mnie do napisania tej dość niezwykłej książki. Chciałem zawrzeć w niej wiele ważnych i dość szczegółowych informacji astrologicznych podając je w taki sposób, by były one zrozumiałe dla ludzi stojących na wszystkich poziomach astrologicznej wiedzy. Przez wszystkie lata, które upłynęły od pierwszego wydania tej książki, spotykała się ona z bardzo życzliwym odzewem. Znaczna ilość egzemplarzy sprzedanych na całym świecie także potwierdza, że istnieje zapotrzebowanie na książki pisane w sposób bardziej nieformalny, dynamiczny i zachęcający niż większość suchych, dydaktycznych tomów, które w dziedzinie astrologii dominują na rynku wydawniczym. Moja książka została nawet wyróżniona przez klub czytelników w Niemczech, co było dla mnie przyjemną niespodzianką. Dlatego też przygotowałem drugie, poprawione wydanie z uczuciem satysfakcji oraz wdzięczności dla wszystkich czytelników, którzy polecają tę książkę innym. Drugie wydanie jest w większym formacie, wydrukowane większą, łatwiejszą w czytaniu czcionką i zawiera nowy indeks, który moim zdaniem może okazać się bardzo pomocny w wyszukiwaniu konkretnych szczegółów na jakiś temat, rozproszonych na ponad dwustu stronach swobodnych wyjaśnień i dygresji. Poza dołączeniem indeksu, za co muszę podziękować mojemu długoletniemu wydawcy, Barbarze McEnerney, w nowej edycji wprowadzono wiele drobnych poprawek i uaktualnień. Naturalnie teraz, z obecnej perspektywy, wyraziłbym wiele rzeczy w inny sposób; poza tym ilość kolokwializmów i slangu w tekście chwilami przyprawia mnie o zażenowanie. Ale chcąc zachować zasadniczy charakter i ducha tekstu, poprawiłem tylko najbardziej rażące fragmenty. Sonoma County, Kalifornia Stephen Arroyo Kwiecień 1993 Spis treści Wstęp do drugiego wydania amerykańskiego Wstęp I. Zdolność jednostki do tworzenia związków Systematyczny zarys synastrii część I Systematyczny zarys synastrii część II Księżyc Powinowactwo lub jego brak Lew, piąty dom i żywioł ognia Siódmy dom, Saturn i Pluton Uwagi na temat Urana i opozycji Aspekty do Słońca i Księżyca Dom jedenasty, ósmy i pierwszy Pojęcie „wspólnych doświadczeń” Pokrewne progresje i tranzyty Tranzyty Jowisza i Saturna przez piąty i siódmy dom Wenus i Mars w żywiołach i w znakach II. Techniki analizy porównawczej „Karmienie” pola energetycznego Słońce i Księżyc Aspekty porównawcze Aspekty Jowisza Aspekty pobudzające Opozycje Słońce-Księżyc i Księżyc-Księżyc Opozycja Słońce-Słońce Opozycje Wenus-Wenus i Mars-Mars Aspekty Merkurego Wzajemny wpływ pól energetycznych Przeprowadzanie syntezy Przykładowa tabela danych do analizy porównawczej Aspekty do ascendentu Zastosowanie domów w analizie porównawczej Dominacja pewnego typu aspektów Synastria a karma Domy wodne i ogniste Ocena ludzi, a nie tylko kosmogramów Urodzeniowe aspekty Marsa i Wenus do planet zewnętrznych Przykładowa analiza porównawcza III. Zastosowanie domów w analizie porównawczej Wpływ planet i ascendentu Domy kątowe, następujące i upadające Domy życia lub tożsamości Domy relacji i związków Domy praktyczne lub domy posiadania Domy wrażliwości IV. Jak zrozumieć tranzyty Wzorzec tranzytów Tranzyty Saturna a odpowiedzialność Uwagi na temat poszczególnych tranzytów Kolejne kroki w definiowaniu osobistego znaczenia tranzytów Podstawowe rytmy i funkcje tranzytujących planet Jowisz i Saturn w domach Tranzyty Jowisza i Saturna przez pierwszy dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez drugi dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez trzeci dom Powroty w cyklu Jowisza, Saturna i Marsa Tranzyty Jowisza i Saturna przez czwarty dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez piąty dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez szósty dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez siódmy dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez ósmy i dziewiąty dom Tranzyty Jowisza i Saturna przez dziesiąty, jedenasty i dwunasty dom Kilka uwag na temat tranzytów Urana Uwagi końcowe V. Kilka uwag na temat doradztwa astrologicznego Tabela danych do analizy porównawczej Wstęp Nauka jest sztuką tworzenia zręcznych iluzji; głupcy w nie wierzą lub polemizują z nimi, mądry człowiek zaś napawa się ich pięknem i pomysłowością, zdając sobie jednocześnie sprawę, że są to stworzone przez ludzi zasłony, za którymi kryje się mroczna otchłań nieznanego. Carl Gustav Jung Powyższy cytat z Junga dobrze ilustruje mój stosunek do wszelkich prób tłumaczenia astrologii czy też „interpretacji" rozmaitych wykorzystywanych przez nią czynników. Astrologia jest sztuką tak bardzo indywidualną, że każdy człowiek musi sam sobie wypracować własne podejście do niej i sposób wyrażania. To z kolei w nieunikniony sposób prowadzi do olbrzymiej różnorodności pojęć, teorii i filozofii, które prezentuje się światu pod wspólną etykietką „astrologii”. I rzeczywiście często mam wrażenie, że większość z tego, co się o astrologii mówi, wiele książek i większość teorii próbujących ją wyjaśniać, prowadzi do kręcenia się w kółko, ale człowiek zawsze pozostaje w jednakowej odległości od środka tego błędnego koła. Inaczej mówiąc, często wydaje mi się, że esencji astrologii nie da się wyrazić w słowach; bardziej przypomina ona muzykę sfer niebieskich. Można mieć co najwyżej nadzieję, że uda się wzbudzić w czytelniku zaufanie do własnych odczuć, wskazać mu drogę rozwoju, na której nauczy się on polegać na osobistych spostrzeżeniach i doświadczeniach, chwytać przypływy intuicji i od czasu do czasu przelotnie dostrzeże ową transcendentną esencję. Próbowałem to uczynić w moich poprzednich kilku książkach i reakcja czytelników wskazuje na to, że przynajmniej po części odniosłem sukces. Cele tej książki w dużym stopniu pokrywają się z celami moich wcześniejszych prac, ale podejście i sposób przekazu są tu zupełnie inne. Przede wszystkim, w odróżnieniu od innych moich książek, ta nie została napisana. Z wyjątkiem dwóch krótkich rozdziałów, które pierwotnie powstały jako artykuły, składa się ona z notatek z trzech serii warsztatów, toteż jest to raczej zbiór pojedynczych informacji, nie zaś systematyczny, uporządkowany traktat. Jednym z powodów, dla których zdecydowałem się opublikować te luźne notatki, jest to, że moim zdaniem ludzie zajnujący się astrologią powinni się nauczyć cieszyć się nią. Nie wszystkie prawdy odkrywa się przez teoretyczną, logiczną czy statystyczną analizę. Czasami warto się skupić na żywych koncepcjach i trochę nimi pobawić. Takie podejście może przynieść studentom astrologii więcej korzyści niż systematyczne, suche wywody, które usiłują być głębokie i znaczące. W moich poprzednich książkach niektóre zagadnienia zostały omówione o wiele bardziej szczegółowo. Z drugiej strony jednak te notatki dają dodatkową perspektywę, która podobała się wielu czytelnikom maszynopisu. Choć ja sam wolę pisać w sposób uporządkowany, dokładnie omawiając poszczególne zagadnienia, ludzie, których osądowi ufam, zachęcali mnie do opublikowania tego materiału, szczególnie, że już tylko z rzadka prowadzę wykłady i warsztaty. Po prostu nie jestem w stanie przyjmować większości zaproszeń do występów publicznych, jakie otrzymuję. Dlatego też ta książka ma zastąpić czytelnikowi bezpośrednie uczestnictwo w warsztatach, a jej cena jest o wiele niższa niż koszt udziału w jednym choćby bezpośrednim spotkaniu. Czytelnik przynajmniej częściowo powinien tu odnaleźć atmosferę wykładu na żywo i mam nadzieję, że ci, którzy znają moje inne książki, nie będą zbyt zaskoczeni luźną, mniej szczegółową naturą tej pracy. Chciałbym dodać jeszcze kilka wyjaśnień dotyczących tej książki oraz zajęć, z których pochodzą notatki. Były one bezpośrednie, dość nieformalne i często zabawne (choć większość humoru, niestety, ginie w druku). Prawie wszystkie osoby biorące udział w tych warsztatach przychodziły na moje zajęcia przez dłuższy czas. To, że znaliśmy się i czuliśmy się ze sobą swobodnie, pozwalało na stworzenie luźnej, spontanicznej atmosfery oraz na większą szczerość wypowiedzi, niż byłoby to możliwe podczas oficjalnego wykładu dla zupełnie obcych ludzi. Pytania i komentarze z widowni często były zaskakujące, ale wielu studentów mówiło mi, że takie dygresje i przykłady z osobistych doświadczeń często dają zrozumienie, jakie niełatwo jest osiągnąć przez czytanie książek. Czasami przez spontaniczny ton lub gest można wyrazić coś, czego nie da się ująć w słowach. Próbowałem uwypuklić takie niuanse przy edycji notatek, ale od czasu do czasu niektóre subtelności znikały. Ogólnie rzecz biorąc, daliśmy spontaniczności pierwszeństwo nad gramatyką i interpunkcją. Warsztaty były prowadzone językiem potocznym i taka też jest książka. Dokonałem w niej pewnych poprawek, ale nie próbowałem radykalnie zmieniać charakteru notatek. Ponieważ celem warsztatów jest omówienie wielu tematów w krótkim czasie, czytelnik powinien zrozumieć, że mówi się inaczej niż się pisze. Dlatego też niektóre z moich wypowiedzi mogą się wydawać zbyt gwałtowne, szorstkie lub jednostronne. Ale gdy mówię coś konkretnie o jakimś astrologicznym czynniku, nie jest to próba osądu ludzi, w których kosmogramach ten czynnik występuje. Nie należy uważać go za „dobry” czy „zły”. Omawiam po prostu pewne cechy, które często spotykałem w mojej poraktyce astrologicznej, i nazywam rzeczy po imieniu, żeby słuchacze dobrze mnie zrozumieli. Chociaż takie uproszczenia mają swoje wady, jest to jednak szybsza, lepsza i bardziej interesująca dla słuchaczy metoda niż nie kończące się racjonalizacje, powtarzanie wciąż tych samych określeń i nadmiernie abstrakcyjne teorie, które nie budzą żadnego oddźwięku u większości słuchaczy. Ponad połowa materiału w tej książce dotyczy związków i wzajemnego dopasowania dwóch osób. Zaczęcam czytelnika, by podczas czytania trzech pierwszych części tej książki odwoływał się często do Systematycznego zarysu synastrii zamieszczonego w części I. Ten zarys rozdawałem słuchaczom podczas warsztatów. Daje on pewne pojęcie o porządku i strukturze warsztatów, które w innym wypadku mogłyby nie być oczywiste. Wiele osób pytało mnie, kiedy ukaże się moja najnowsza książka, Person-to-Person Astrology, której wydanie zapowiadane było już przed kilku laty. W ciągu tego czasu kilkakrotnie z żalem zmieniałem całą koncepcję tej książki. To, oraz natłok zajęć, który nie pozwala mi się przez dłuższy czas skupić na napisaniu dużego tekstu, opóźniło jej publikację. Jednak mam wrażenie, że gdy wreszcie Person-to-Person Astrology zostanie wydana, w ostatecznej postaci okaże się ona bardziej uporządkowanym uzupełnieniem do swobodniejszych Cykli życia i związków międzyludzkich. I. ZDOLNOŚĆ JEDNOSTKI DO TWORZENIA ZWIĄZKÓW Rozpoczynamy niniejszym pierwszy z dwóch cykli zajęć poświęconych związkom międzyludzkim. W części pierwszej zajmiemy się przede wszystkim indywidualnym kosmogramem urodzeniowym. Omówimy zagadnienia związane z urodzeniowym położeniem Księżyca, Marsa i Wenus w kosmogramie każdego z nas, a także innych osób, oraz różne inne czynniki, które mają zastosowanie przy analizie związków - takie, jak na przykład siódmy dom. Jest całe mnóstwo rzeczy, które można zmieścić w tej tematyce. Nasz program jest następujący: część pierwsza, rozpoczęta dzisiejszym spotkaniem, będzie dotyczyła przede wszystkim indywidualnego kosmogramu, ale przy okazji wspomnimy też o kilku sprawach związanych z analizą porównawczą. W części drugiej, czyli podczas następnych warsztatów, zajmiemy się właściwą techniką analizy porównawczej, które pod wieloma względami jest bardziej skomplikowana od interpretacji kosmogramu urodzeniowego, gdyż tu mamy do zbadania dwa zestawy elementów. W programie zajęć1, który otrzymaliście, na jednej stronie zebrane są wszystkie najważniejsze czynniki, które można (a właściwie należy) uważnie zbadać, gdy analizujemy potencjał jakiejś osoby do tworzenia związków i istnienia w nich, a także wzajemne dopasowanie ludzi pod różnymi względami, czym zajmuje się synastria i o czym będziemy mówić podczas następnego spotkania. Moja ulubiona książka o astrologii porównawczej (właściwie nie zajmuje się ona analizą indywidualnego kosmogramu, ale jest bardzo dobra, jeśli chodzi o synastrię) to wydana przed wielu laty niewielka broszura autorstwa Lois H. Sargent2. Jest to jedna z najtańszych, a przy tym chyba najlepsza pozycja na temat astrologii porównawczej. Niewiele jest książek szczegółowo omawiających indywidualne potrzeby człowieka w związkach. Jedna z nich to The Cosmic Marriage Elizabeth Ebertin; jest tam trochę na temat indywidualnego kosmogramu. Astrological Compatibility Palmera omawia Marsa i Wenus w znakach zodiaku; chyba jest to najbardziej wyczerpujące omówienie tych planet. Nie zgadzam się ze wszystkimi stwierdzeniami zawartymi w tej książce, ale z pewnością można się z niej wiele nauczyć. Najpierw zajmiemy się analizą indywidualnego horoskopu, bo zanim przejdziemy do porównania - ludzie zawsze dopytują się: „czy pasujemy do siebie z George’em, czy pasujemy do siebie z Mary”, i tak dalej - najpierw należy się przyjrzeć kosmogramom poszczególnych osób, bo może się okazać, że mamy do czynienia z człowiekiem, do którego nikt nie pasuje. Mówiąc konkretniej, chodzi o to, że może to być osoba, z którą bardzo ciężko jest wytrzymać, ogromnie wymagająca, albo niezbyt wrażliwa, czasami nawet okrutna, czy jeszcze coś innego... Dlatego najpierw należy się zająć indywidualnymi horoskopami. Bardzo często zdarzało się, że sporządzałem analizę porównawczą albo umawiałem się z kimś, kto prosił o taką analizę, a kiedy spotykałem się z tą osobą, patrzyłem na indywidualny kosmogram i przez większość czasu powtarzałem, że ten człowiek ma kłopoty we wszystkich swoich kontaktach z ludźmi. Toteż dopasowanie dwojga ludzi do siebie nie jest jedynym problemem; ważne jest także to, czy dany człowiek potrafi w jakikolwiek sposób współgrać z innymi, dostroić się do harmonijnego przepływu energii, jeśli natrafi na taką możliwość; czy jest w stanie utworzyć więź z kimś, z kim ma harmonijne połączenia w horoskopie? Systematyczny zarys synastrii Część I 1. Zdolność jednostki do tworzenia związków a) Ogólna analiza indywidualnych kosmogramów przeprowadzona pod kątem podstawowych potrzeb, pragnień i orientacji każdej z osób; „powinowactwo” lub jego brak; ogólne dostrojenie każdego człowieka do różnych rodzajów energii; jakie wibracje i cechy znaków, domów i ścisłych aspektów „zabarwiają” czy „tonizują” planety osobiste. b) Zdolność do tworzenia bliskich związków i elementy indywidualnego kosmogramu, które o niej mówią: siódmy dom, aspekty Słońca (szczególnie u kobiet) i Księżyca (szczególnie u mężczyzn), znak i aspekty Wenus - czego każda z osób szuka w bliskich związkach, małżeństwie, miłości itd. c) Potrzeby i orientacja emocjonalna i seksualna; znaki i aspekty Marsa, Wenus i Księżyca; należy zwrócić uwagę na ogólne zrównoważenie żywiołów w kosmogramie, które pokazuje, jakie są korzenie danej osobowości. d) Analiza wszystkich istotnych w tej kwestii domów, szczególnie siódmego, piątego, jedenastego, ósmego, pierwszego oraz domu odpowiadającego znakowi Słońca. e) Badanie wszystkich ścisłych tranzytów i progresji, które mogą mieć związek z ważnymi etapami rozwoju, powstaniem nowej świadomości potrzeb indywidualnych albo nowymi sposobami wyrażania siebie. f) Szczególną uwagę należy zwrócić na wszystko, co może wskazywać na „wspólnotę doświadczeń” - to znaczy na wszystkie aspekty porównawcze w granicach 2o, gdyż tworzące je planety będą równocześnie uaktywniane przez tranzyty. Systematyczny zarys synastrii Część II 2. Techniki analizy porównawczej a) Jak będą na siebie wpływały pola energetyczne danych dwóch osób? Spójrz najpierw na wszystkie ścisłe aspekty porównawcze (tzn. aspekty między kosmogramami nie przekraczające 4o dokładności). Jak ci ludzie będą się wzajemnie „karmić”? b) Następnie przyjrzyj się ogólniejszym połączeniom, utworzonym przez harmonię lub niezgodność żywiołów, w których znajdują się poszczególne planety (pokazuje to ogólne tło energetyczne związku). Szczególną uwagę zwróć na harmonię lub jej brak między Słońcami, Księżycami i Merkurymi obydwu osób, a także na relacje Wenus/Wenus, Mars/Mars, Wenus/Mars, Wenus/Księżyc i Słońce/Mars. c) Zapamiętaj, że każdy ścisły aspekt, w którym bierze udział co najmniej jedna osobista planeta, ascendent lub descendent którejś z osób, jest niezmiernie ważny! d) Każda koniunkcja ascendentu, descendentu, a także władców pierwszego i siódmego domu jednej z osób z planetą drugiej osoby będzie ważnym wskaźnikiem ogólnego zabarwienia związku w dłuższej perspektywie (chociaż należy pamiętać, że to zabarwienie energetyczne w miarę upływu czasu może ulegać zmianie, a także wyrażać się w tym samym związku na wiele różnych sposobów). e) W następnej kolejności postaw planety jednej osoby na odpowiednich stopniach zodiaku w kosmogramie drugiej i sprawdź, które domy obydwu kosmogramów zostają przy tym uaktywnione. Szczególnie istotne będą domy, w których znajdą się Słońce, Księżyc i ascendent drugiej osoby (a także ich władcy). Domy, na które przypadają trzy planety zewnętrzne, zazwyczaj nie odgrywają większej roli, chyba że któraś z nich tworzy ścisłą koniunkcję z planetą lub osią drugiej osoby albo jeśli ludzie znacznie różnią się wiekiem. f) Każdy aspekt porównawczy, który powtarza się dwukrotnie, zawsze wskazuje na dominujący w danym związku rodzaj wymiany energetycznej. Niektórzy nazywają to „podwójnym nelsonem”. (Przykład: Księżyc A znajduje się w koniunkcji z Jowiszem B, a Księżyc B tworzy trygon do Jowisza A). g) Podobnie, jeśli jakaś jedna planeta tworzy wiele aspektów podobnego typu (na przykład wiele harmonijnych aspektów Jowisza jednej z osób), generowana w ten sposób energia wpłynie na charakter całego związku. h) Po przyjrzeniu się wszystkim najważniejszym czynnikom zastanów się, jakie jest twoje ogólne wrażenie? Czy w tym związku występuje dobre zrównoważenie energii i harmonia, czy może zbyt wielki nacisk położony jest na podniecenie i stymulację, lub odwrotnie, na bezpieczeństwo? Czy każda z osób dostarcza drugiej to, czego tamtej brakuje, a jeśli tak, czy ludzie nie są zbyt różni od siebie, czy będą potrafili poradzić sobie z wzajemnymi różnicami, a nawet je cenić? Jaki jest wspólny cel lub ideał tych dwóch osób? Księżyc Myślę, że na początek zajmiemy się Księżycem, a potem porozmawiamy o Wenus i Marsie, gdyż na te planety będziemy potrzebowali więcej czasu. Oczywiście należy zwracać uwagę na wszystkie elementy, ale spróbuję tu wyróżnić kilka ważnych szczegółów. Znak, w którym znajduje się nasz Księżyc, określa pewien nastrój, ton czy wibrację, do której jesteśmy naturalnie dostrojeni przez całe życie, ma więc oczywiście wiele wspólnego z naszymi potrzebami domowymi. Inaczej mówiąc, pokazuje, z jakiego rodzaju osobą chcielibyśmy mieszkać pod jednym dachem, co pragniemy swobodnie wyrażać i w jaki sposób się zachowywać. Jeśli mamy Księżyc w bardzo niezależnym znaku, na przykład w Baranie, Wodniku, Strzelcu czy Bliźniętach, to nie będziemy pragnąć takiego modelu życia rodzinnego, który by nas ograniczał, w którym partner zanadto przycinałby nam skrzydła albo kazał siedzieć w domu; mamy potrzebę wolności i niezależności. Oczywiście znak Księżyca u mężczyzn szczególnie mocno wiąże się z typem partnerki, z którą czuliby się dobrze. Księżyc ma ścisły związek z potrzebą spokoju i bezpieczeństwa, wewnętrznym dobrym samopoczuciem, z tym, jak się czujemy w najbliższym otoczeniu, co wydaje się nam przyjemne i naturalne. Znam pewnego mężczyznę - teraz ma około sześćdziesiątki - który ma Księżyc w Koziorożcu; wcześnie odszedł na emeryturę i mniej więcej od pięćdziesiątego roku życia zaczął się dobrze czuć z zachowaniem, które można by nazwać koziorożcowatym. Odpowiada mu bycie starszym człowiekiem. Kultywuje proces własnego starzenia. W gruncie rzeczy nie jest taki stary i cieszy się doskonałym zdrowiem. Cechuje go wielki umiar - pali dwa papierosy dziennie, wypija dwa piwa i to wszystko. Nigdy nie zachowuje się nierozsądnie i prawdopodobnie dożyje stu lat, ale kultywuje swoją starość. Mając Księżyc w Koziorożcu naprawdę dobrze czuje się w roli Koziorożca, niezależnie od znaku Słońca. Oczywiście, jeśli chcemy sprawdzić, czy łatwo mu przychodzi odgrywanie tej roli, należy przyjrzeć się aspektom Księżyca. Jedno z moich ulubionych praw astrologicznych mówi, że znak, w którym znajduje się planeta, symbolizuje nasze popędy i potrzeby - co pragniemy wyrażać i jakie nasze potrzeby domagają się zaspokojenia. Czyli wszyscy, którzy mają, powiedzmy, Księżyc w Koziorożcu, odczuwają te same podstawowe, archetypowe potrzeby. P: A jak ten człowiek radzi sobie z tym, że nie pracuje? O: Czuje się dobrze w roli emeryta. Kręci się dokoła domu i to mu bardzo odpowiada, uwielbia to. Gdy już znamy położenie planet w znakach, możemy popatrzeć na dowolny kosmogram i na tej tylko podstawie określić najważniejsze popędy, najważniejsze potrzeby człowieka. Bardzo ważne są tu aspekty, bo pokazują one, w jaki sposób dana osoba pragnie wyrażać te potrzeby albo radzi sobie z popędami, na ile łatwo i swobodnie jej to przychodzi. Na przykład, jeśli ktoś ma Księżyc w Koziorożcu, to chce - świadomie czy nie, to zupełnie nieistotne - grać pewne koziorożcowe role, wpasować się w koziorożcowe formy czy styl życia, mieć dość konserwatywną, a w każdym razie bardzo bezpieczną, sytuację domową. Księżyc w Koziorożcu zawsze jest bardzo mocno zorientowany na bezpieczeństwo, podobnie jak Księżyc w Raku i w Skorpionie. P: Czy to prawda, co się czasem mówi, że Księżyc w Koziorożcu oznacza mniej więcej to samo, co Słońce w Koziorożcu i że Koziorożce są stare, kiedy są młode, a młode, kiedy są stare? O: Tak, przekonałem się, że najczęściej to prawda. Chyba widziałem kilka wyjątków, ale ta zasada sprawdza się dla większości ludzi, którzy mają Słońce, Księżyc, a także ascendent w Koziorożcu. Ale nie w każdym przypadku; jeśli na przykład ktoś ma sześć planet w Bliźniętach, które są niesłychanie młodzieńczym znakiem, to cechy Koziorożca u takiego człowieka raczej nie będą bardzo oczywiste. Będą istniały, ale nie będzie ich widać na pierwszy rzut oka. W każdym razie aspekty pokazują główny wątek wielkiego dramatu życia człowieka; pokazują wszystkie jego niuanse, mówią o tym, jak próbujemy zaspokajać własne potrzeby i wyrażać popędy. Powiedzmy więc, że ktoś ma Księżyc w Koziorożcu, albo nawet w jakimkolwiek innym znaku, ale połączony z Saturnem dynamicznym aspektem - koniunkcją, kwadratem albo opozycją; w takim przypadku otrzymujemy bardzo saturniczny Księżyc. Można powiedzieć, że jest to Księżyc zabarwiony Koziorożcem i/lub Saturnem. Jeśli Księżyc w Koziorożcu dodatkowo tworzy aspekt do Saturna, to można powiedzieć, że jest to Księżyc podwójnie naznaczony Saturnem; wówczas potrzeba wewnętrznego bezpieczeństwa i spokoju będzie bardzo mocno powiązana z saturnowymi wibracjami: zewnętrznym bezpieczeństwem, autorytetem, pozycją w świecie czy jakąś inną cechą Saturna lub Koziorożca. Każdy, kto ma Księżyc w ścisłym aspekcie do Saturna, szczególnie w aspekcie dynamicznym, traktuje życie i siebie samego bardzo poważnie. Tacy ludzie bardzo poważnie traktują małżeństwo, partnerstwo, wszelkie związki. Każdy mężczyzna z Księżycem w Koziorożcu lub aspektowanym przez Saturna (u osób z jednym i z drugim uwidoczni się to szczególnie wyraźnie) będzie traktował swoją żonę bardzo poważnie i może nawet stać się przewrażliwiony na jej punkcie. Przy aspektach Słońca lub Księżyca do Saturna człowiek jest ogólnie przewrażliwiony, bierze wszystko do siebie; zazwyczaj nie ma przy tym racji. Pojawia się tendencja do negatywizmu, oczywista przy wpływach Koziorożca i Saturna, skłonność do negatywnych reakcji, szczególnie, jeśli Księżyc jest aspektowany przez Saturna lub położony w Koziorożcu. Ale chyba trochę odszedłem od tematu... Księżyc symbolizuje naszą potrzebę bezpieczeństwa i opieki. Księżyc oczywiście jest władcą Raka i każdy z nas w pewnym stopniu potrzebuje opieki. Ale jeśli mamy Księżyc w Strzelcu, to wrażenia opieki dostarczy nam ktoś, kto ni stąd, ni zowąd zawoła: „Wybierzmy się do Yosemite!”, po czym wskoczy do samochodu i zawiezie nas do Yosemite. Wówczas będziemy czuli, że ta osoba troszczy się o nas. Z kolei przy Księżycu położonym w Raku, Skorpionie lub w Rybach poczujemy o wiele większą przyjemność, jeśli ktoś zapyta: „Może chciałbyś, żeby ci pomasować plecy i zrobić filiżankę ziołowej herbaty?” - rozumiecie, zrobi coś, co przemówi do nas emocjonalnie. Każdy potrzebuje jakiejś formy opieki. Można nawet wyznaczyć graficznie coś w rodzaju cyklu życiowego, przez który wszyscy przechodzimy. Zdarzają się w nim okresy regresu; każdy z nas od czasu do czasu przechodzi przez etap przyśpieszonego wzrostu, potem pozostaje przez jakiś czas na tym samym poziomie, a czasem na chwilę popada w regres, szczególnie podczas okresów intensywnego rozwoju. Wszystko wydaje się wówczas płynne, toteż wracamy do tego, co daje nam poczucie bezpieczeństwa. Szczególnie odnosi się to do okresów życia, gdy w tranzytach i w progresjach przechodzimy przez cykle uranowe, neptunowe i plutonowe - są to okresy olbrzymich zmian, pod wpływem których człowiek staje się bardzo niepewny, zawieszony w próżni i pozbawiony środka ciężkości, ogarnia go zamęt, nie potrafi stanąć mocno na ziemi, bo pod wpływem zewnętrznych planet całe jego ciało wibruje, i zastanawia się: „O kurcze, dokąd ja zmierzam?” Wtedy często próbujemy wrócić do starszych wzorów zachowania albo odnaleźć poczucie ugruntowania, bezpieczeństwa i opieki u drugiej osoby. Obserwowałem coś takiego w zeszłym tygodniu. Mój syn ma teraz opozycję tranzytowego Plutona do urodzeniowego Księżyca. Księżyc oczywiście ma bardzo wiele wspólnego z wczesnym dzieciństwem, poczuciem bezpieczeństwa i tak dalej, Pluton zaś wyciąga wszystko na wierzch; gdy tworzy tranzytowy aspekt do jakiejś planety urodzeniowej, transformuje ją i wyciąga na powierzchnię starą jej treść, którą należy zmienić albo wyeliminować. Często jednak, zanim przystąpimy do eliminacji starej treści, najpierw należy do niej wrócić. Czasami przypomina to zejście w głębię podczas cyklu Plutona. Mój syn przechodzi ostatnio ciekawy regres. Do tej pory rozwijał się mniej więcej w równym tempie, miał dużo pewności siebie i zaufania do świata i nie trzymał się niczego kurczowo. Ostatnio to się zmieniło, zaczął też trochę chorować. Tym z was, którzy mają dzieci, może się przydać informacja, jeśli jeszcze o tym nie wiecie, że w Księżyc w kosmogramie dziecka mówi bardzo dużo o zdrowiu i jeśli tranzytowy Saturn, Mars, Pluton, Neptun albo Uran tworzą do niego trudne aspekty, mogą się pojawić jakieś problemy ze zdrowiem. W każdym przypadku wygląda to inaczej. Aspekty Marsa do Księżyca często łączą się z gorączką; Pluton wywołuje erupcje. Mój syn ostatnio dostał wysypki, chociaż nigdy wcześniej nie miał żadnych kłopotów ze skórą (ma trzy i pół roku); pojawiła się więc wysypka, a poza tym zaczął się zachowywać w regresywny sposób, na przykład kilka razy zmoczył spodnie. Wczoraj wieczorem wrzucił szczoteczkę do zębów do umywalki. Wyciągnął korek i po prostu wrzucił ją do środka; wiecie, że Pluton rządzi odpływami, całą kanalizacją, wszystkimi kanałami, które służą do oczyszczania. (A jeśli w to nie wierzycie, to opowiem wam, co słyszałem ostatniego lata. Pewnego mężczyznę zapytano: „Co ci się przydarzyło, kiedy miałeś około dwóch lat, bo wtedy Pluton przechodził przez twoje MC?” Ten człowiek zastanowił się i odpowiedział: „A tak, wpadłem do studzienki kanalizacyjnej!”) Nie uwierzylibyście, jaka była reakcja chłopca, gdy szczoteczka wpadła do rury. Był załamany i zaczął płakać: „Och, moja szczoteczka!” Ta szczoteczka była dla niego symbolem bezpieczeństwa. Na szczęście znalazłem cienkie szczypce i udało mi się wyciągnąć tę szczoteczkę. Dziecko było jak nowo narodzone, jednocześnie śmiało się i płakało, uszczęśliwione, że wyciągnąłem jego szczoteczkę z głębi. Może to zabawny przykład, ale dla mnie to wydarzenie było bardzo symboliczne, pokazywało, co się dzieje z człowiekiem, który przechodzi przez trudny aspekt Plutona. Mój syn zaczął także bardziej trzymać się matki; dotychczas był bardzo niezależny - ma Jowisza w Wodniku w pierwszym domu, silne Bliźnięta, Księżyc w Baranie; przy tym aspekcie jednak popadł w regres i wszedł w bardziej księżycowe, zależne role. Widzimy więc, że aspekty Księżyca są bardzo ważne. Wszystkie książki na temat astrologii nadmiernie podkreślają znak Słońca, a zbyt mało uwagi poświęcają znakowi Księżyca. Dla mnie znak Księżyca pokazuje między innymi to, jaki sposób ekspresji i styl życia daje człowiekowi poczucie swobody i naturalności, wrażenie „to właśnie jestem ja, teraz czuję się u siebie, taki właśnie powinienem być, tak właśnie powinienem żyć". Ale jeśli mamy trudne aspekty do Księżyca, to może się okazać, że życie w taki sposób nie przychodzi nam łatwo, albo możemy czuć przymus, by starać się tak żyć, i pracować nad tym. Jeśli Księżyc odbiera trudne aspekty, to możemy przydawać nadmierne znaczenie cechom jego znaku, bo mamy wrażenie, że musimy się tu jakoś dostosować. Nie znam lepszego słowa niż „dostosowanie” do opisu kwadratury. Nie jest to „zły” aspekt; pokazuje po prostu, gdzie musimy wprowadzić jakieś poprawki w naszej osobowości i życiu. Astrolog Richard Ideman uważa, że Księżyc - może nie u każdego człowieka, ale u większości - ściśle łączy się z tym, co nazywamy miłością. Wiecie, że są różne rodzaje miłości; miłość wenusjańska, miłość neptunowa, także miłość księżycowa; zdecydowanie istnieje miłość słoneczna, taka jak u Lwa, która polega na wspieraniu innych i dodawaniu im witalności. Dla wielu ludzi, a szczególnie dla mężczyzn, Księżyc łączy się z poczuciem doznawania troski i matczynej opieki ze strony jakiejś kobiety. Drogie panie, czy Księżyc w waszych kosmogramach mówi coś o tym, czy czujecie się kochane, czy nie? Kto może powiedzieć coś na ten temat? Wydaje mi się, że jeśli chodzi o mężczyzn, zdecydowanie jest to prawda. Głos z sali: Mam Księżyc w Koziorożcu. Saturn kojarzy mi się z cechami ojcowskimi. Wiele cech, które określam jako „pozytywne cechy ojca”, jest dla mnie bardzo ważnych, w pewien sposób są to wymagania, którym czuję się zobowiązana sprostać, ale jednocześnie dają mi wsparcie, zachętę typu „potrafisz to zrobić”... Owszem, ja także znam pewną kobietę z Księżycem w Koziorożcu, ma ona jednak Słońce w Raku, w koniunkcji z Uranem, co mocno aktywizuje opozycję Rak-Koziorożec. Obydwa te znaki w bardzo dużym stopniu zorientowane są na bezpieczeństwo; są to znaki rodziców, matki i ojca, i obydwa łączą się z przeszłością, z bezpieczeństwem przeszłości. Ale jest tam także Uran. Ta kobieta wybiera sobie na partnerów mężczyzn w nieco ojcowskim typie, którzy się nią opiekują, ale jej Uran nie może tego znieść. Próbuje utrzymać te związki, ale od czasu do czasu wymyka się na weekend z kimś innym albo robi coś innego, by wykorzystać energię Urana. Uran zawsze pragnie podniecenia, zmiany. P: A co z aspektami między Neptunem a Księżycem? Jaki one mają wpływ? O: W odniesieniu do związków ten wpływ będzie nieco inny u mężczyzn, a inny u kobiet. Generalnie u każdego człowieka takie aspekty mogą wskazywać na pewną tendencję do eskapizmu. Ale także świadczą o olbrzymiej wrażliwości, intuicji, bogatej wyobraźni i mocno romantycznej naturze - i Księżyc, i Neptun zawsze są trochę romantyczne. Może to być osoba w typie artystycznym, obdarzona wielką siłą wyobraźni. Z kolei w związkach takie aspekty mogą dawać wrażenie oderwania od ziemi, szczególnie w horoskopie mężczyzny w odniesieniu do najważniejszej kobiety jego życia albo do matki - coś pozostaje niejasne, w zawieszeniu, zawsze jest coś, co powoduje, że ten człowiek czuje się trochę niepewnie, nieswojo, coś, czego chciałby uniknąć albo przed czym uciec. Często gdy tranzytujący Neptun tworzy koniunkcję, kwadrat albo opozycję do Księżyca mężczyzny, ten wchodzi w okres trwający około półtora roku, kiedy - jeśli jest żonaty - małżeństwo zaczyna się rozpływać, a on sam ma ochotę wyrwać się z niego, uciec... Głos z sali: Okres mgły. Tak, w tym czasie mężczyzna nie potrafi odnosić się do swojej żony w realistyczny sposób, bo projektuje na nią całe mnóstwo różnych rzeczy. Neptun to zawsze marzenia, pozytywne i negatywne. Ale oczywiście koniunkcje, kwadraty i opozycje Neptuna (do różnych planet) to najlepsze aspekty do rozwoju duchowego, jakich można sobie zażyczyć, bo dają one silne pragnienie wyjścia poza codzienność, oderwania się od przyziemnych życiowych spraw. Człowiek próbuje wtedy jakoś uciec. Oczywiście można uciekać przez alkohol, narkotyki i mgłę, ale także przez medytację, rozwój duchowy, służbę ludzkości czy coś innego... P: Jakie skutki przyniesie tranzyt Neptuna przez kosmogram mężczyzny, jeśli utworzy on kolejno koniunkcję do Księżyca, kwadrat do Neptuna urodzeniowego, a potem opozycję do Merkurego, przy czym wszystkie te trzy planety tworzą półkrzyż? O: To pytanie wymaga obszernej odpowiedzi. Nie mamy tyle czasu. Muszę jednak powiedzieć, że im bardziej zagłębiam się w astrologię, tym bardziej przestaję oddzielać od siebie różne wpływy, jak to robiłem kiedyś. Jeśli Neptun uderza w kilka planet jednocześnie, oznacza to, że w życiu takiej osoby zaczyna dominować pewnego rodzaju neptunowa wibracja. Skupi się ona na obszarze życia wyznaczonym przez aspektowaną planetę, a do pewnego stopnia także przez dom. W gruncie rzeczy astrologia jest bardzo prosta: składa się z dwunastu głównych zasad i gdy się je zrozumie, można upraszczać i syntetyzować. Powiedzmy, że Neptun coś aspektuje; wiemy od razu, że w życiu takiej osoby, w jej świadomości pojawia się pewnego rodzaju neptunowa wibracja; człowiek zaczyna odczuwać niezadowolenie, nawet jeśli nie jest tego w pełni świadomy albo nie potrafi nazwać swoich uczuć. Neptun to przecież planeta boskiego niezadowolenia. Ale wracając do związków, przy takiej wymianie energetycznej między Księżycem a Neptunem - powiedzmy, że Neptun aspektuje Księżyc jakiegoś mężczyzny, wtedy może on się ożenić z Rybą, bo to będzie mu ładnie pasowało, albo z jakąś kobietą oderwaną od ziemi, albo zaangażuje się mocno w związek oderwaną od życia marzycielką, która będzie pasowała do jego księżycowego wzorca kobiety. Spotkałem pewnego mężczyznę z Księżycem w Byku; normalnie w kosmogramie mężczyzny takie położenie Księżyca oznacza, że będzie szukał kobiety o wyraźnych cechach Byka: powolnej, zorientowanej na bezpieczeństwo, która lubi gotować i tak dalej. Z taką kobietą powinien czuć się dobrze. Ale jego Księżyc jest w koniunkcji z Uranem, co w zachowaniu i w związkach przejawia się prawie tak samo jak Księżyc w Wodniku. W rezultacie ten mężczyzna nie znosi powolnych, bykowatych kobiet. Lubi nieobliczalne dziewczyny, w typie Wodniczek, energiczne i ekscentryczne. Powinowactwo lub jego brak Rzućmy okiem na nasz program i zobaczmy, co mamy dalej. Aha, najpierw ogólna analiza całego kosmogramu urodzeniowego; wszystko, co się w nim znajduje, może mieć znaczenie dla związków, nawet jeśli nie ma nic wspólnego z Marsem, Wenus, Księżycem ani siódmym domem. Wszystko jest ważne. Bo jeśli na przykład ktoś ma w kosmogramie sześć różnych aspektów, które świadczą o potężnej sile woli, to wiemy od razu, że mamy do czynienia z niezwykle dominującą osobowością i tylko bardzo elastyczna osoba wytrzyma z takim kimś. Cały kosmogram pokazuje, że jest to właśnie taka osoba - bezwzględna, dominująca i silna. Albo jeśli widzimy bardzo chwiejną osobowość - powiedzmy, że mamy kosmogram mężczyzny, który jest bardzo bierny, pozbawiony siły przebicia i pewności siebie, czyli nie potrafi odgrywać tradycyjnej męskiej roli kulturowej. Wielu kobietom nie będzie się on podobał, nie będą potrafiły go szanować. Tak więc przez analizę całego horoskopu od razu uzyskujemy pewne pojęcie o tym, jakiego rodzaju związki są odpowiednie dla danej osoby. Pod numerem 1a w naszym programie mamy określenia, które powinienem tu wyjaśnić: „powinowactwo” i „brak powinowactwa”. Wprowadzili je Kenneth i Joan Negus podczas dyskusji na zjeździe Stowarzyszenia Astrologów Amerykańskich w Las Vegas. Słowo „powinowactwo” odnosi się do czegoś, o czym autorzy książek poświęconych astrologii porównawczej prawie nie wspominają; większość z nich ogranicza się do omówienia aspektów, „Księżyc A w trygonie do Księżyca B” i tak dalej. Powinowactwo to coś, czego nie sposób odkryć bez uważniejszego przyjrzenia się indywidualnym kosmogramom. Na przykład osoba z koniunkcją Marsa i Urana ma mnóstwo energii, uwielbia zmiany, ma wielki temperament erotyczny, jest bardzo niezależna i w gruncie rzeczy nie lubi z nikim współpracować, w żadnych okolicznościach; może jednak odnaleźć wiele wspólnych cech z kimś, kto ma w kosmogramie podobny czynnik, na przykład kwadrat czy nawet trygon Marsa do Urana, bowiem te dwie osoby będą dostrojone jest do tej samej energii i dzięki temu potrafią się zrozumieć. Powinowactwo może być bardzo korzystną rzeczą, nawet jeśli aspekty porównawcze nie są szczególnie harmonijne. Często patrząc tylko na aspekty porównawcze nie zauważamy powinowactwa między ludźmi. Jeśli na przykład robiąc analizę porównawczą mówimy zainteresowanym: „Och, aspekty wcale nie są takie oczywiste, niektóre sprawiają wrażenie bardzo trudnych, a wy tymczasem jesteście małżeństwem od dwudziestu lat i nadal wyglądacie na szczęśliwych”, wówczas powinniśmy zwrócić uwagę na powinowactwo. Dwa horoskopy mogą być zupełnie różne we wszystkim oprócz jednej czy dwóch zasadniczych rzeczy. Może to być jakiś konkretny rodzaj aspektu, albo na przykład Uran, Neptun czy Pluton mogą być bardzo mocno podkreślone w obydwu kosmogramach, chociaż na różne sposoby i przez różne aspekty. Może na przykład w jednym horoskopie występuje koniunkcja Słońca i Księżyca w Skorpionie, a w drugim koniunkcja Marsa i Plutona na ascendencie; obydwie te osoby będą bardzo plutonowe. Mogą się dogadać. Ale wiecie o tym, że dwa Skorpiony zawsze zachowują się wobec siebie ostrożnie i umieją się bronić. Małżeństwa dwojga Skorpionów zdarzają się niesłychanie często, chyba częściej niż małżeństwa dwóch osób spod jakiegokolwiek innego znaku. Kolejna sprawa: jeśli na przykład mamy koniunkcję Marsa z Saturnem, to zawsze jesteśmy trochę sfrustrowani i zawsze musimy sobie znaleźć jakieś ujście dla emocji. Ale jeśli mieszkamy z drugą osobą, która ma bierny charakter i nie rozumie tej potrzeby, to może ona poczuć się osobiście urażona przez nasz wybuch albo pomyśleć: „Co się z tobą właściwie dzieje? Może powinieneś pójść za dom i mocno kopnąć drzwi?” Jeżeli jednak ta druga osoba ma kwadrat Marsa do Saturna i również przeżywa nieustanne wewnętrzne napięcia, to zapewne w dużym stopniu będzie potrafiła się zidentyfikować z naszym sposobem zachowania i gdy zaczniemy rzucać butami w lustro, przyłączy się do nas ze śmiechem. Kanalizowanie napięć i agresji jest bardzo ważne w związkach, szczególnie u ludzi z mocno zaakcentowaną energią Marsa, Skorpiona czy Barana. Brak powinowactwa to sytuacja odwrotna. Jeśli wszystkie elementy horoskopu wskazują na mocną osobowość, siłę woli, niezależność, asertywność i inicjatywę, a właściciel tego horoskopu mieszka lub pozostaje w małżeństwie z kimś, u kogo dominują przeciwne cechy - bierność, uległość, zaborczość i tak dalej, to łatwo zrozumieć, co na najbardziej ogólnej płaszczyźnie przyciągnęło tych ludzi do siebie, bo przeciwieństwa się przyciągają; pamiętajmy jednak, że także odpychają! Jeśli przeciwieństwa rzeczywiście są przeciwieństwami, jeśli za bardzo się od siebie różnią, ludzie szybko mogą mieć dość siebie nawzajem, mogą mieć dość tego, że nic ich tak naprawdę nie łączy. To właśnie można nazwać brakiem powinowactwa. Odnajdziecie tego typu sytuację na wielu konkretnych przykładach, a także przy pewnych aspektach. Wyobraźmy sobie na przykład, że ktoś ma koniunkcję Marsa, Jowisza i Wenus w Lwie; będzie to osoba bardzo hojna w darzeniu wszystkim, co ma - pieniędzmi, uczuciami i energią. Bardzo dramatyczna, bardzo teatralna. A druga osoba ma wszystkie planety w Byku i Skorpionie, jest zamknięta i skryta, tajemnicza, mściwa i kąśliwa. Między takimi ludźmi z pewnością powstaną konflikty, choćby w analizie porównawczej było nie wiadomo ile harmonijnych aspektów. Konflikty pojawią się z powodu wyraźnego braku powinowactwa między tymi dwiema osobowościami. Nie znaczy to, że z tymi konfliktami nie można sobie poradzić; nie znaczy to, że nie można się z nich niczego nauczyć. Ale w przypadku impasu świadomość różnic jest absolutnie konieczna, jeśli taki związek ma przejść jakiekolwiek pozytywne zmiany. P: A co się dzieje, jeśli takie konflikty występują w indywidualnym horoskopie? Na przykład, jeśli ktoś sam jest zamknięty w sobie, ograniczony, ale także... O: Owszem, tak się często zdarza. P: Ale bardzo wyraźnie są podkreślone tego typu... O: Mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli chodzi o partnerstwo, powinno się brać ślub lub wiązać się z osobą równie skomplikowaną, wchodzić w związki z kimś o równie złożonym charakterze. Albo pogodzić się z tym, że nie znajdzie się w związku pełnego zaspokojenia; bardzo niewielu ludziom przydarzają się związki, szczególnie małżeństwa, z kimś, z kim można się dzielić absolutnie wszystkim. Właściwie jest to absurdalne wymaganie w małżeństwie, szczególnie, jeśli ktoś ma wyjątkowo skomplikowaną osobowość. Każdy od początku wie, na co się decyduje, prawda? Powiedzmy, że na przykład kobieta ma w swoim charakterze mocno podkreśloną otwartość Lwa, ale także silne wpływy na przykład Raka, introwertyzmu i tak dalej. Często osoba, która jest rzeczywiście skomplikowana, będzie lgnęła do ludzi prostych z natury, gdyż mają oni na nią kojący wpływ. Osobie skomplikowanej wygodnie jest z kimś, kto jest prostszy i mniej wymagający. P: Ale to jest nudne. O: Owszem, może być. Tak. Najlepszy przykład, jaki znam - często widuje się to u artystów i pisarzy. Najlepszym przykładem jest James Joyce, który był wielkim egoistą, arogantem, bardzo skomplikowaną osobowością; a jego żona była półanalfabetką, niezwykle prostą osobą. Ale oczywiście jest możliwe, że miał zbyt wielkie ego, by żyć z kimkolwiek, kto także miałby duże ego. Często się spotyka takie sytuacje. Mogę powiedzieć tylko tyle: przypuszczam, że ideałem byłoby znalezienie osoby również dość skomplikowanej. Bo w innym wypadku niewątpliwie związek może się stać nudny. Ale tu znów trzeba się przyjrzeć indywidualnym horoskopom: czego dana osoba pragnie? Niektórzy ludzie nie mają wielkich wymagań w związkach. Inni nie umieją tworzyć związków i nie przywiązują do nich znaczenia. Ale jeszcze inni mają mocno obsadzony siódmy dom i sens ich życiu nadają związki, ludzie, z którymi można nawiązać bliskie stosunki. To jest ogromnie ważna sprawa. Jeśli człowiek jest zorientowany na związki... powiedzmy, że ktoś ma w kosmogramie bardzo dużo powietrza, albo bardzo silny siódmy dom, albo Wenus na Ascendencie - coś w tym rodzaju, czy na przykład Wenus w koniunkcji ze Słońcem, to także podkreśla wagę związków dla tego człowieka. Wówczas bardzo ważne staje się znalezienie odpowiedniego partnera. Tacy ludzie nie potrafią żyć w skorupie, nie są w stanie odrzucić ról społecznych, co potrafi zrobić wiele innych osób. Inni to potrafią. Myślę, że nauczyłem się wiele na ten temat obserwując moich rodziców, którzy są małżeństwem od ponad trzydziestu pięciu lat. Ich kosmogramy porównawczo niesłychanie dobrze do siebie pasują; chyba nigdy nie widziałem bardziej harmonijnego przypadku. Jedno z nich jest Baranem, drugie Lwem; Księżyc mojego ojca leży w Baranie w koniunkcji ze Słońcem matki, a ich ascendenty tworzą dokładną opozycję, tak że każdy z nich pokrywa się z wierzchołkiem siódmego domu drugiej osoby, czyli domu partnerstwa... Mają wiele rozmaitych powiązań. Ale obydwoje szczerze przyznają, że ich małżeństwo przetrwało głównie dzięki temu, iż każde z nich, będąc bardzo niezależną, ognistą osobą, potrafiło znieść te same cechy u partnera. Często nie widywali się całymi tygodniami. Ojciec wyjeżdżał w interesach, na polowanie albo na ryby, matka z kolei wyjeżdża na tydzień z gór, gdzie mieszka, do Bay Area, robi zakupy, chodzi do teatru i odwiedza wszystkie swoje dzieci. Czasami przez dłuższy czas prawie się nie widują i właśnie dzięki temu wytrzymują ze sobą. Rozumiecie, ogień potrzebuje miejsca, żeby mógł płonąć, ludzie ogniści zawsze potrzebują przestrzeni do ekspresji, a bardzo rzadko udaje się to uzyskać z jedną tylko osobą. W gruncie rzeczy znaki ogniste nie nadają się szczególnie dobrze do tworzenia związków, skupiają się raczej na dynamicznej samoekspresji. Ale oczywiście, jeśli mocno podkreślona jest Wenus albo znaki Wenus, związki przybierają na znaczeniu. P: Wracając do powinowactwa, mam takie pytanie: jeśli w horoskopie jednej osoby występuje koniunkcja Księżyca z Saturnem, a u drugiej Wenus z Saturnem, czy można to uznać za powinowactwo? Czy jest to podobna jakość? O: Tak, to daje podobne ogólne dostrojenie. W takim wypadku u obydwu osób przejawi się szczególna ostrożność emocjonalna i orientacja na bezpieczeństwo. Często aspekty Saturn-Księżyc i Saturn-Wenus dają też wielką lojalność. P: Ale czy można to uznać za powinowactwo? O: Tak, to zdecydowanie jest powinowactwo. Znajdziemy je także, jeśli na przykład jedna osoba ma Wenus w Koziorożcu, a druga ścisły aspekt Wenus do Saturna, obojętne, w jakim znaku. Można powiedzieć, że dzięki temu jedna Wenus będzie dobrze pasowała do drugiej, nawet jeśli leżą one w znakach, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. Lew, piąty dom i żywioł ognia P: Ale jeśli, hm, na przykład Lew jest znakiem... (niedosłyszalne). O: Kobiety z wpływami Lwa z zasady mają większą łatwość tworzenia związków typu jeden na jeden. Lwom-mężczyznom często trudno jest zejść z królewskiego tronu i porozmawiać z chłopami. Istnieją oczywiście mężczyźni spod Lwa, którzy mają w sobie więcej pokory i potrafią tworzyć bliskie więzi z innymi. Ale mężczyźni Lwy i kobiety Lwy to dwie zupełnie różne historie, jeśli chodzi o związki. P: Mężczyźni spod Lwa są często bardzo szowinistyczni. O: To prawda. P: Czy zgodziłby się pan ze stwierdzeniem, że Lew, który jest trochę dramatyczny, dramatyzuje także miłość i związki? O: Tak, właśnie to chciałem powiedzieć. Dramat, gra, romanse, zaloty, te wszystkie sprawy intrygują Lwa. Chodzi o grę i dramaturgię. Rozumiecie, to jest ryzyko, a Lwy kochają hazard. Nie ma romansu bez ryzyka. Ryzykuje się czymś w sobie. Myślę, że dlatego właśnie jest to atrakcyjne dla Lwa, swego rodzaju pójście na całość, niech się dzieje, co chce... i chodzi także o rozrywkę. Jedną z największych zalet związków miłosnych, która intryguje ludzi, jest to, że są one zajmujące. P: Podbój. O: Właściwie bardziej miałem na myśli samą rozgrywkę. Mówisz o mężczyznach, kobietach, czy o jednych i drugich? P: O niektórych konkretnych przypadkach obu płci. Są ludzie, którzy nie potrafią związać się z nikim na dłużej. O: Myślę, że znaki ogniste bardziej identyfikują się z samym procesem zdobywania niż na przykład wodne czy powietrzne. Znaki ogniste bardzo chętnie przystępują do podboju, szczególnie Baran i Lew. Ważne jest też to, że Lew to znak spragniony wszelkich dowodów uznania dla własnej tożsamości, potwierdzenia tej tożsamości i myślę, że gdyby zastanowić się głębiej nad tym, co motywuje ludzi w wielu - choć oczywiście nie we wszystkich - romansach (oddzielam je od związków, które trwają przez dłuższy czas; „Romans” to domena Lwa, jest przelotny), przynajmniej jednym z motywów dla większości ludzi jest to, że pragną potwierdzenia własnej tożsamości. Gry miłosne wytwarzają wibracje, które sprawiają, że ludzie czują się „zakochani”. Wpadają w miłość. Wpadanie oznacza, że (tu następuje efekt dźwiękowy) że się upada. Człowiek z własnej woli pozbywa się części świadomości. Bo jak można być romantycznym, jeśli jest się zbyt świadomym? Trzeba być trochę nieświadomym i pozwolić, żeby zostało w tym coś z tajemnicy. W każdym razie w przelotnym związku ta druga osoba poświęca nam wiele uwagi, chętnie robi dla nas różne rzeczy, prawi nam komplementy; to wszystko bardzo dowartościowuje nasze ego, a Lew to oczywiście znak ego. Myślę, że to właśnie w znacznym stopniu motywuje wiele działań związanych z piątym domem - potwierdzenie własnego ego, czy to przez dzieci, przez romanse, czy przez twórczość... Siódmy dom oznacza: „wchodzę z tobą w indywidualną relację” na poziomie osobistym. Nie chodzi tu o gry. Piąty dom to bardziej odgrywanie ról, dramaturgia, wielki spektakl miłości. W siódmym domu mówimy: „Naprawdę wchodzę z tobą w relację jako osoba”. Ale niektórzy ludzie w ogóle nie potrafią wchodzić w relacje z innymi. Mają ogromne zahamowania, w niektórych przypadkach spowodowane przez Saturna w siódmym domu; tacy ludzie zachowują rezerwę wobec innych, są bardzo ostrożni, obawiają się intymności bliskiego związku. Czasem jednak znajdujemy Saturna w siódmym domu u osób, dla których związki z innymi są bardzo ważne. Od każdej rzeczy można uciekać albo nad nią pracować. Wydaje się, że są to dwa alternatywne sposoby radzenia sobie ze stresującymi elementami horoskopu. Piąty dom wiąże się także z dobrym samopoczuciem fizycznym, emocjonalnym i seksualnym - na ile swobodnie czujemy się w czyimś towarzystwie. Zazwyczaj w piątodomowych związkach występuje wyraźny nacisk na tego rodzaju dobre samopoczucie. Szczególnie często przejawia się to przy tranzycie Jowisza przez piąty dom, zresztą jest to okres, w którym większość ludzi przeżywa jakieś romanse. Tranzyt Jowisza przez pierwszy i piąty dom wyznacza najpiękniejsze okresy w życiu większości ludzi. P: A jeśli jednocześnie Saturn tranzytuje przez siódmy dom? O: Nie wiem, możliwe, że wtedy człowiek po prostu więcej pracuje nad określeniem siebie w związkach. Ja nie mam negatywnego podejścia do Saturna. Czasami, gdy aspektuje on pewne planety, wyczekuję chwili, gdy tranzyt przeminie, ale gdy Saturn przechodzi przez kolejne domy, można się wiele nauczyć. Na przykład tranzyt Saturna przez piąty dom może nas nauczyć wiele o głębokiej miłości, wielu praktycznych rzeczy - bo ze wszystkimi związkami, w których pozostajemy w czasie tranzytu, a również z tymi, które utworzyliśmy w przeszłości, jak na przykład rodzina i dzieci, zawsze łączą się obowiązki i odpowiedzialność. Przy tranzycie Saturna przez piąty dom ich potrzeby bardzo wyraźnie dają znać o sobie. Gdy Jowisz przechodzi przez piąty dom, mamy mnóstwo energii twórczej i chęci do zabawy, przynajmniej większość ludzi. Jestem pewien, że istnieją tu wyjątki spowodowane występowaniem pewnych negatywnych czynników albo niektórych aspektów. Ale większość ludzi odczuwa przypływ twórczej energii, gdy Jowisz tranzytuje przez pierwszy lub piąty dom ich kosmogramu. Do pewnego stopnia odnosi się to także do dziewiątego domu, czyli właściwie do wszystkich domów ognistych. Wydaje mi się jednak, że właśnie okres pobytu Jowisza w pierwszym i piątym domu jest szczególnie korzystny dla ekspansji, samoekspresji, zdobycia większej pewności siebie. To jest klucz do tych tranzytów. Wszystkie znaki ogniste mają dużo pewności siebie: wydaje mi się, że pewność siebie i zaufanie to klucze do zrozumienia znaków ognistych. Skądś ma się po prostu tę wewnętrzną wiarę. Czasami można spotkać ludzi ognistych, którzy jej nie mają, ale wtedy odpowiedzialny jest za to jakiś innym czynnik kosmogramu. Można też zapytać takiego człowieka, jak był wychowywany. Wyobraźmy sobie osobę ze Słońcem w Lwie i Księżycem w Baranie, której obydwoje rodzice byli Rakami albo Bykami albo też reprezentowali jakąś inną energię, która przytłaczała to dziecko i starała się je zatrzymać w domu. Zdarza się, że ktoś z silną obsadą znaków ognistych rozwija w sobie wewnętrzną pewność siebie dopiero w trzydziestym, trzydziestym piątym czy czterdziestym roku życia. A ponieważ większość kobiet na całym świecie poddawana jest rozmaitym naciskom, wiele z nich nie potrafi rozwinąć w sobie wewnętrznej pewności ani nawet nie uświadamia sobie własnych zdolności twórczych, dopóki nie przekroczą trzydziestego piątego czy czterdziestego roku życia. Widziałem mnóstwo takich przypadków, bardzo często pojawiały się u mnie osoby, których kosmogramy aż kipiały od twórczego potencjału, mocno podkreślona była potrzeba twórczej działalności - i te osoby to czuły. Ciągnęło je w tą stronę. Wiele kobiet również ma takie aspekty, ale nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Jest jednak coraz więcej takich, szczególnie w młodszym pokoleniu, które pozostają w kontakcie z tą stroną swojej osobowości. Z drugiej strony wiele kobiet włożyło całą swoją energię w wychowywanie dzieci, i często było to konieczne. Czasami mam wrażenie, że sama natura spiskuje, by utrzymać kobiety w nieświadomości co do ich potencjałów twórczych aż do czasu, gdy ich dzieci podrosną. Oczywiście nie mam nic przeciwko macierzyństwu. Cóż może być bardziej twórczego niż wspomaganie rozwoju drugiej istoty ludzkiej. Przecież piąty dom mówi o dzieciach i twórczości - nie ma różnicy. Siódmy dom, Saturn i Pluton (Spojrzenie na program zajęć). Zdolność do tworzenia bliskich związków i elementy indywidualnego kosmogramu, które o niej mówią. Oczywiście przede wszystkim patrzymy na Wenus. Bliskie związki oznaczają tu relacje, w których dzielimy coś z drugą osobą. Patrzymy na siódmy dom, którego władczynią jest Wenus. Patrzymy na wszystkie aspekty Wenus, a także na planety, które znajdują się w jej znakach. Jeśli na przykład ktoś ma Marsa w Wadze albo w Byku, to pragnie, by w jego życiu ważną rolę odgrywały związki polegające na wspólnym przeżywaniu emocji. Siódmy dom - możecie zajrzeć do któregokolwiek ze starszych podręczników astrologii i poczytać o różnych planetach w tym domu, ale warto nieco zrewidować tradycję astrologiczną. W większości starszych książek można przeczytać: „planety w siódmym domu pokazują, jakich partnerów przyciągasz” albo jakąś podobną teorię. Czasami rzeczywiście działa to jak zaklęcie, ale w innych przypadkach w ogóle się nie sprawdza. Myślę, że ogólnie można odnieść o wiele większe korzyści z astrologii, jeśli zamiast twierdzić, iż kosmogram pokazuje, co nam się przydarzy albo jaką osobę spotkamy, będziemy na niego patrzeć jak na mapę umysłu; jest to matryca naszych poglądów, uczuć, potrzeb, można by rzec, karmy. Planety w siódmym domu pokazują więc, czego szukamy w związku, a co najważniejsze, pokazują, z jaką częścią nas samych wchodzimy w kontakt przez bliski związek i z jakimi stronami własnej osobowości będziemy musieli się zmierzyć. Pamiętajcie, że siódmy dom znajduje się w opozycji do pierwszego. Pierwszy dom określa to, co spontanicznie robimy sami i czego jesteśmy spontanicznie świadomi. Siódmy dom, planety, które się w nim znajdują, i znak na jego wierzchołku pokazują, co projektujemy na innych. Są to cechy, które zazwyczaj rzadko zauważamy u siebie, chociaż to też nie jest reguła. Ludzie znajdują się na różnych poziomach świadomości i niektórzy mają bardzo dobry kontakt z tym, o czym mówi ich siódmy dom. Ale w wielu przypadkach człowiek projektuje zawartość tego domu na kogoś innego. Powiedzmy więc, że mamy w tym domu Saturna. Możliwe jest małżeństwo z kimś spod Koziorożca; często widywałem takie sytuacje. Ale o czym naprawdę mówi Saturn w siódmym domu? Można powiedzieć, że pokazuje on, iż być może wyjdziemy za Koziorożca, ale Saturn w tej pozycji może także oznaczać co innego - że traktujemy bliskie związki, szczególnie w jakiś sposób zalegalizowane, jak małżeństwo, bardzo poważnie, bardzo ostrożnie i ta dziedzina życia może nam dostarczać wielu niepokojów. Sprawy domu, w którym mamy Saturna, często stają się dla nas przedmiotem zmartwień. Są one dla nas naprawdę ważne, czasem aż zbyt ważne, do tego stopnia, że człowiek wiąże się w supły. Wiecie, że Saturn to sztywność. Wiążemy się w supełki i usztywniamy w dziedzinie życia symbolizowanej przez dom, w którym znajduje się ta planeta. Według podręczników Saturn w siódmym domu oznacza brak małżeństwa albo opóźnione małżeństwo... i rzeczywiście czasami może on tu opóźnić małżeństwo, ale co to oznacza w dzisiejszych czasach? Rozmaici ludzie opóźniają teraz zawarcie małżeństwa. Niektórzy opóźniają je do końca życia, chociaż czasami mieszkają z kimś przez dwadzieścia lat. Więc co to dzisiaj oznacza? Przypuszczam, że kiedyś „późne małżeństwo” oznaczało, iż człowiek żenił się dopiero po trzydziestce, ale teraz ta interpretacja zupełnie straciła sens. To samo odnosi się do Saturna w piątym domu. We wszystkich książkach czytamy, że przy tej jego pozycji człowiek nie będzie miał żadnych przygód miłosnych, albo nie będzie miał dzieci, albo czeka go rozczarowanie w uczuciach czy z powodu dzieci - na miłość boską! Te stwierdzenia nie mają żadnego, ale to absolutnie żadnego sensu! Każdy, kto przeżył kilka przygód miłosnych, od czasu do czasu musi się rozczarować, i każdy, kto ma kilkoro dzieci, też z jakiegoś powodu będzie się czuł nimi rozczarowany. Ale Saturn w piątym domu absolutnie nie musi ograniczać przygód miłosnych. W gruncie rzeczy dla takiej osoby związki uczuciowe mogą być tak ważne, że poświęci ona większość energii na ich tworzenie! Czasami Saturn w piątym domu może oznaczać, że człowiek ma mnóstwo romansów i wszystkie one są naprawdę ważne - nie są to lekkie gry bez znaczenia; wszystkie te związki są głębokie i z każdego płynie jakaś bezpośrednia nauka. Pozycja Saturna, czy to w domu, czy w znaku, czy też jego aspekty do jakiejś planety, zawsze świadczy o tym, że dana dziedzina życia jest dla nas ważna. Coś związanego z tym domem lub znakiem i jego cechami, czy też z daną planetą, jest dla nas niezmiernie ważne. Jeśli na przykład Saturn aspektuje Marsa, dla człowieka ważna jest asertywność. Jeśli aspektuje Wenus, liczy się bliskość z innymi ludźmi. A to, co jest ważne, często staje się naszym wielkim problemem, bo zanadto się do tego przywiązujemy. Wytwarza się w nas napięcie - „to jest naprawdę ważne, muszę to mieć” - a takie podejście często sprowadza niepowodzenie. Tam, gdzie mamy Saturna, tam nie pozwalamy, żeby rzeczy działy się same, płynęły swobodnie, za bardzo próbujemy wszystko kontrolować. Tak jak z Koziorożcem, wiecie, co przede wszystkim symbolizuje Koziorożec? - usiłowanie, by kontrolować naturę we własnym wnętrzu i zapanować nad nią przez samodyscyplinę i autorytet, dzięki czemu łatwiej jest poradzić sobie ze światem zewnętrznym. Więc Saturn w siódmym, Saturn w piątym... Chyba nigdy nie widziałem książki, która omawiałaby te położenia Saturna rozsądnie. Ale myślę, że można tu powiedzieć jedną rzecz, która okaże się prawdziwa w większości przypadków, a mianowicie to, że osoba z Saturnem położonym w siódmym lub piątym domu będzie traktowała związki, romanse, dzieci (zależy, o którym domu mówimy) z ogromną odpowiedzialnością. Ci ludzie mogą się trochę obawiać zaangażowania w tego typu związki, bo czują się odpowiedzialni za wszystko, co się zdarza. I dlatego nie pozwalają rzeczom płynąć swobodnie. Biorą całą odpowiedzialność na siebie; wszystko biorą na siebie. „Jeśli wezmę ślub, to małżeństwo musi przetrwać już do końca życia”. Taka postawa bardzo często przejawia się przy siódmodomowym Saturnie albo Wenus w Koziorożcu: "Muszę utrzymać ten związek. Wiem, że mój mąż pije i bije, nienawidzę go, ale muszę utrzymać to małżeństwo”. Oczywiście dochodzą do tego kwestie finansowe, bo Wenus w Koziorożcu jest bardzo wrażliwa na punkcie zabezpieczenia materialnego... P: Czy także Saturn w Wadze? O: Saturn w Wadze w pewnym stopniu, ale nie przejawia się to aż tak dramatycznie, gdyż pozycja Saturna w znaku jest bardziej cechą pokoleniową niż czynnikiem indywidualnym. Zasadniczo jest to prawda, Saturn w Wadze wskazuje na osobę, która traktuje związki bardzo serio; tacy ludzie są dość ostrożni przy tworzeniu zobowiązań partnerskich, bo czują, że jest to bardzo ważna rzecz. Jak już mówiłem, jeśli coś wydaje się nam nadmiernie ważne, często do końca życia odkładamy to na później. Możemy się obawiać konfrontacji z tym czymś, przyjęcia na siebie odpowiedzialności. Saturn w piątym domu działa podobnie - jeśli mamy dzieci, stają się one wielką odpowiedzialnością. Ale są tu dwie metody postępowania: można się przyjrzeć sytuacji, stawić jej czoło i naprawdę się czegoś nauczyć, albo też pójść za przykładem pewnej pani, która powiedziała mi kiedyś: „Mam Saturna w piątym domu, a to oznacza więcej dzieci, niż chce się mieć. Mam ich dwoje i są to dla mnie dwa ciężary”. Ta kobieta narzeka na wszystko; jest bardzo nieszczęśliwą osobą, więc interpretuje cały swój horoskop w totalnie negatywny sposób. P: A jak będzie działał Pluton w siódmym domu? O: Czy Pluton to „on”? Wydaje mi się, że jest biseksualny. Napisałem o Plutonie artykuł, w którym przedstawiłem moje odczucia wobec niego... to bardzo nietypowa planeta, podobny jest do Skorpiona. Jest to niezwykle potężna, skierowana na zewnątrz siła, a jednocześnie Pluton jest wrażliwy i medialny, tak jak Skorpion. Skorpion jest bardzo dynamiczny i dlatego wielu początkującym astrologom wydaje się, że jest to znak ognisty; słyszałem to wiele razy. Nie uważa się Skorpionów za szczególnie wrażliwe osoby. Oni tego nie okazują, nie pokazują po sobie własnej wrażliwości. Tak samo jest z Plutonem. Ale muszę powiedzieć, że Plutona w siódmym domu naprawdę bardzo trudno jest interpretować abstrakcyjnie. Potrafię wyczuć działanie Plutona, gdy rozmawiam z kimś o jego życiu. W niektórych przypadkach ta planeta sprawia, że człowiek wdaje się w zupełnie niewiarygodne związki; często jest to małżeństwo z niesłychanie silną osobą, z kimś o niezwykle silnej woli i charakterze, i w wielu wypadkach taka osoba potrafi zdominować większą część naszego życia. To nie musi być negatywne. Znam pewnego mężczyznę, który od trzydziestu pięciu lat ma tę samą żonę. Są bardzo szczęśliwym małżeństwem, mają kilkoro dzieci i tak dalej, ale jego żona ma niesłychanie silną wolę, jest Baranem do kwadratu, bywa bezlitosna, a nawet nieco okrutna; on zaś ma Plutona w siódmym domu. P: Czy przy osobie, która ma Plutona w siódmym domu, sytuacja nie może wyglądać odwrotnie? To znaczy, że właśnie taki ktoś okaże się silną osobowością i zdominuje swojego partnera? O: Właśnie chciałem o tym powiedzieć. Pluton zawsze wskazuje na jakiś przymus. Człowiek nie ma żadnych logicznych powodów ani motywów, by postępować akurat tak, a nie inaczej; po prostu działa pod wpływem wewnętrznej presji. Ale pamiętajmy, że siódmy dom jest domem Wagi, a Waga zawsze chce się zachowywać fair, chce oddać drugiej osobie to, co jej się należy i nie odbierać jej wolności osobistej. Pluton w siódmym domu może wskazywać na osobę, która pozostawia innym wiele wolności - do tego stopnia odczuwa przymus dawania innym wolności, że nie potrafi utworzyć prawdziwego związku z drugą osobą. Jeśli próbując nawiązać więź zapytamy ich o cokolwiek, zawsze usłyszymy: „możesz zrobić, co zechcesz”. Jak można nawiązać z kimś takim bliższy kontakt? Ale jest też i druga strona medalu, inny sposób manifestacji Plutona w siódmym domu, ten, o którym przed chwilą była mowa. Przymus dominacji w związkach. Pluton w piątym domu także może działać podobnie. Czasem przy takim położeniu przyciąga się do siebie wyraźnie plutonowych ludzi, na przykład silnych kochanków albo bardzo silne dzieci. W innych przypadkach może się pojawić pewna bezwzględność w stosunku do dzieci albo kochanków... P: W takim razie może to działać w obydwie strony, człowiek dominuje albo zostaje zdominowany? O: Tak. W gruncie rzeczy tego rodzaju dualizm występuje w całej astrologii. Czasami mamy wrażenie, że różne rzeczy dosięgają nas z zewnętrznego świata, a czasem odbieramy je jako przeżycia wewnętrzne. Na przykład Pluton w piątym domu może przejawiać się tak, że wystarczy, byśmy wyszli na ulicę, i już natrafiamy na jakiegoś namiętnego Skorpiona. W takim wypadku piątodomowy Pluton manifestuje się jako coś, co przychodzi do nas z zewnątrz. Ale przecież wkracza w nasze życie i zmusza nas do radzenia sobie z pewnymi sytuacjami. W innych przypadkach Pluton położony urodzeniowo w piątym domu będzie wskazywał na to, że używamy swej siły do manipulacji innymi i mamy tendencje do skorpionowych zachowań w miłości. Zawsze dominujemy nad innymi - jest to podbój. Zawsze może być tak albo tak, a czasem obie strony medalu przejawiają się jednocześnie. Wysyłamy coś w świat i otrzymujemy to z powrotem. Ale oczywiście czasami składamy to, co dostajemy w zamian, na karb przeszłych wcieleń, jeśli ktoś jest zwolennikiem teorii reinkarnacji. Uwagi na temat Urana i opozycji P: (Niedosłyszalne). O: W wielu książkach można przeczytać, że trygony Merkurego do Urana oznaczają „bystrość, błyskotliwość i przenikliwość umysłu”. Często jest to prawda, ale nawet te aspekty skłaniają do ekscentryczności w myśleniu i ekstremizmu w poglądach, chociaż nie w tak oczywisty sposób jak opozycje. Często osoba z opozycją Merkurego do Urana (odnosi się to także do innych opozycji Urana do planet osobistych) to ktoś, z kim trudno jest rozmawiać, bo jest zbyt szybki, za bardzo nakręcony. Nie potrafi spokojnie usiąść i wysłuchać tego, co chcemy powiedzieć, tylko przez cały czas nam przerywa. Człowiek siedzi i próbuje porozmawiać z kimś takim w uporządkowany sposób, ale widzi, że on chciałby już być gdzieś indziej. Korci go, żeby poskakać, pobiegać... zrobić coś podniecającego. A jedyna rzecz, jaka podnieca uranowych ludzi, to oni sami. Uran jest najbardziej egocentryczną ze wszystkich planet. Jest to oczywiste już na pierwszy rzut oka. O tym również podręczniki astrologii nie wspominają. Ale poczekajcie, aż tranzytujący Uran utworzy jakiś aspekt w waszym urodzeniowym kosmogramie. Nie będziecie mieli najmniejszej ochoty na współpracę z kimkolwiek. Będziecie chcieli tylko robić swoje i to szybko, w sposób, który was ekscytuje, i nie znajdzie się w tym miejsce dla nikogo innego. Aspekty Urana, szczególnie trudne, zawsze skłaniają do samowoli, wzbudzają przekonanie: „Mam prawo tak postępować i niech wszyscy idą do diabła”. Mamy tu taką opozycję w kosmogramie mężczyzny, który trzy razy siedział w więzieniu za stosowanie przemocy. (Wskazuje na kosmogram wiszący na tablicy. Wenus znajduje się tu w opozycji do koniunkcji Mars-Uran). Wdawał się w bójki, potem uderzał kogoś łańcuchem w głowę albo coś w tym rodzaju. Typ motocyklisty. Kiedyś analizowałem jego kosmogram - trochę się przy tym bałem rozmawiać z nim szczerze (śmiech). Waga ma pewną zaletę, mianowicie można taktownie powiedzieć nawet najbardziej agresywnej osobie, że jest zwykłym tłukiem, i ten ktoś nie poczuje się obrażony. Nie muszę chyba dodawać, że ten mężczyzna ma kłopoty w związkach. Ten sam motyw powtarza się także w innych elementach kosmogramu, ale na duże kłopoty w związkach wskazują przede wszystkim trudne aspekty do Wenus, zwłaszcza opozycja do Urana i Saturna - czyli to, co starsze teksty nazywają „uszkodzeniem”. Szczególnie opozycja sprawia, że człowiek bywa bardzo wymagający. Wszyscy chyba słyszeli stare twierdzenie, że kombinacje Urana z Marsem dają gwałtowność, i w niektórych przypadkach to się potwierdza, chociaż w innych działają one zupełnie inaczej. Wracając do przykładu na tablicy, jedyne małżeństwo tego mężczyzny okazało się katastrofą. Jego żona później powtórnie wyszła za mąż i zabrała ze sobą ich jedyne dziecko. Tak więc przedstawiała się sytuacja. Zapytałem go najpierw, jak sądzi, skąd biorą się jego nieustanne kłopoty z prawem, dlaczego wciąż wdaje się w bójki. Odpowiedział mi na to: „Przecież ja nigdy nie zaczynam, po prostu idę do baru napić się czegoś i po chwili już ktoś mnie zaczepia”. Oczywiście nawet mu nie przyszło go głowy, żeby zacząć chodzić do innych barów, nie do takich, gdzie przed wejściem zawsze stoi rząd motocykli i wszyscy mają przy sobie łańcuchy... Widzimy więc, że przy opozycjach Wenus powstaje tendencja do projekcji, do projektowania swoich problemów na innych ludzi. W tym przypadku koniunkcja Marsa i Urana tworzy opozycję do Wenus. Ten człowiek projektuje swoją agresję - projektuje ją na innych. Uważa, że to oni są przyczyną kłopotów, a on sam oczywiście nie jest niczemu winien. Przy opozycjach Księżyca także często mamy do czynienia z projekcją, ale tu jest trochę inaczej: projektuje się na drugą osobę swoje podświadome potrzeby albo podświadome problemy. Każda opozycja do planety osobistej może się przejawiać jako projekcja, odnajdywanie własnych problemów u innych ludzi. Najlepszym przykładem jest Richard Nixon, który ma opozycję Słońca do Neptuna. Przy opozycjach Neptuna do planet osobistych człowiek ma skłonności do szukania kozła ofiarnego. Widzi własne problemy u wszystkich innych. Neptun może prowadzić także do unikania problemów i sprawiać, że człowiek nie chce stanąć twarzą w twarz z faktami, spojrzeć realistycznie na sytuację. Pomówimy o tym jeszcze, gdy dojdziemy do aspektów Neptuna do Wenus i Marsa. Ale wracając do tego mężczyzny, gdy zapytałem go, dlaczego jego zdaniem jego pierwsze małżeństwo się nie udało, odpowiedział, „Och, ona była bardzo niewyrozumiała i ciągle wypytywała, dokąd idę! A ja lubię sobie wyjść na trzy, cztery, albo pięć dni, kiedy tylko mam ochotę”. Mars-Uran! - wielki egocentryzm, ja, ja, ja, ja robię to co chcę, wolność osobista i do diabła z innymi ludźmi. Ludzie uranowi i wodnikowi najczęściej nienawidzą wszelkich ograniczeń, niezależnie od tego, skąd one pochodzą. To uogólnienie nie będzie się sprawdzało dla wszystkich Wodników, ale jest celnym opisem Urana i Wodnika. Była żona tego mężczyzny miała czelność zapytać, na przykład, „kiedy wrócisz?” Oczywiście jego samowola i upieranie się przy swoim były zabójcze dla związków z innymi - Wenus. Każda opozycja do planety osobistej może prowadzić do zaburzeń w związkach i tworzenia projekcji. Aspekty do Słońca i Księżyca Kolejna sprawa to aspekty do Słońca u kobiet i do Księżyca u mężczyzn. Tradycyjnie traktowano je (w kosmogramach indywidualnych) za całkiem wiarygodny wskaźnik służący do charakterystyki potencjalnego męża czy żony. W starszych książkach można przeczytać mniej więcej takie stwierdzenia: „Słońce w kosmogramie kobiety symbolizuje męża, a Księżyc w kosmogramie mężczyzny - żonę”. Ogólnie rzecz biorąc nadal jest to prawda, ale obecnie trzeba być o wiele ostrożniejszym, bo ludzieżyją coraz pełniej i więcej osób wykorzystuje cały swój potencjał. Coraz więcej kobiet wyraża swoje Słońce, czyli indywidualność, potrzeby ego, pragnienie uznania, osiągnięć i tak dalej. I te kobiety przestają projektować swoje Słońce na męża, a w każdym razie projektują je na zewnątrz w znacznie mniejszym stopniu. Podobnie jest z Księżycem, chociaż Księżyc w horoskopach mężczyzn pozostaje nieco bardziej wiarygodnym wskaźnikiem niż Słońce u kobiet. Wydaje mi się, że w obecnych czasach kobiety zmieniają się o wiele szybciej niż mężczyźni. Ale ogólnie rzecz biorąc, Księżyc w kosmogramie mężczyzny, jego znak, jak już wspominałem wcześniej, ale także, a nawet bardziej, aspekty, określają stosunek do partnerki czy żony, i trudne aspekty Księżyca często wskazują na to, jaką energię mężczyźnie trudno jest wyrażać przy partnerce. Sprawdzamy, czy Księżyc odbiera jakieś trudne aspekty, a jeśli tak, patrzymy na planetę, która tworzy taki aspekt; często można przy tym odkryć, że człowiek ma kłopoty z wyrażaniem tej energii wobec swojej żony czy partnerki. Jeśli na przykład mężczyzna ma kwadrat Wenus-Księżyc albo Mars-Księżyc, to w przypadku Wenus będzie mu trudno okazać emocjonalną i opiekuńczą stronę swojego charakteru, a przy Marsie - wyrażać asertywność i seksualność. A wszystkie starsze podręczniki zgodnie twierdzą, że kwadrat Marsa do Księżyca daje łatwość irytowania się. Oczywiście, że człowiek łatwo się irytuje, jeśli nie potrafi wyrazić, czego chce (Mars) wobec osoby, z którą jest. Dlatego się irytuje. Ale problemem nie jest tu skłonność do irytacji, tylko trudności z ekspresją. Jeśli chodzi o kosmogramy kobiet, to nawet bardziej istotne, o wiele bardziej istotne od położenia Słońca w znaku są aspekty do Słońca - nie dlatego, że przepowiadają one typ męża, choć w niektórych przypadkach rzeczywiście tak się zdarza, ale dlatego, że najczęściej symbolizują pewien rodzaj doświadczeń, jakie kobieta musi przejść z mężem, ojcem albo z jednym i z drugim. Pojęcie „mąż” można w tym wypadku rozszerzyć na każdego mężczyznę, z którym kobieta mieszka przez kilka lat i z którym wchodzi w role małżeńskie, w sytuacje wzajemnej zależności. Aspekty Słońca są niezwykle ważne. Zasadniczo ich znaczenie sprowadza się do tego, że jeśli kobieta sama wyraża energię swojego Słońca, to muszą się wydarzyć pewne rzeczy. Powiedzmy, że jakaś kobieta ma aspekt Urana do Słońca, koniunkcję, kwadrat albo opozycję. Tradycyjnie taki aspekt oznacza rozwód. No dobrze, ale dlaczego właściwie manifestuje się on w wielu wypadkach, choć oczywiście nie we wszystkich, jako rozwód? Bo aspekty Słońca do Urana w każdym kosmogramie, mężczyzny czy kobiety, pokazują kogoś, kto przykłada wielką wagę do swojej niezależności, kto jest bardzo skupiony na sobie i niezdolny do elastyczności. Tacy ludzie nie zniosą ani nie zechcą tolerować żadnych ograniczeń. Więc naturalnie kobieta z trudnym aspektem Słońca do Urana nie będzie pasowała do tradycyjnej, akceptowanej w społeczeństwie biernej roli ani nie uzna nad sobą władzy męża, choć większość mężczyzn będzie ją próbowała do tego nakłonić. Nie jest to więc żaden magiczny aspekt rozwodu, lecz po prostu potrzeba swobody, a także wolności w wyrażaniu siebie, i wielu mężczyzn nie potrafi tego zaakceptować. Mieszkam w pobliżu bazy lotniczej Travis, badałem kosmogramy wielu mieszkających tam kobiet i przekonałem się, że chyba dziewięć na dziesięć z nich ma aspekty Urana do Słońca. Uran tradycyjnie rządzi lotnictwem, a ponadto tym kobietom odpowiada model małżeństwa, w którym męża bardzo często nie ma w domu, bo gdzieś poleciał. Wiele z nich mówiło mi, że ich małżeństwo zapewne by nie przetrwało, czy też one same nie potrafiłyby znieść życia małżeńskiego, gdyby nie to, że męża przeważnie nie ma w domu, czasami nawet przez kilka tygodni. P: Wracając do tego, o czym mówił pan wcześniej, do Plutona w siódmym domu. Wyobraźmy sobie, że w kosmogramie kobiety występuje aspekt Słońca do Plutona, a jej mąż albo stały partner ma Plutona w siódmym domu. Czy ten aspekt w jej horoskopie, sekstyl lub trygon Plutona do Słońca, zgrywa się z Plutonem w siódmym domu mężczyzny? O: Tak, często spotyka się takie połączenia. Czasami są one bardzo subtelne, niewidoczne na pierwszy rzut oka; w innych wypadkach zupełnie oczywiste. Czasami widuje się kobiety z opozycją na przykład Słońca do Saturna, które wychodzą za mężczyzn spod Koziorożca lub za mężczyzn bardzo praktycznych, konserwatywnych, autorytatywnych. Ale skąd właściwie się to bierze? Aspekty Saturna do Słońca są trudne, w kosmogramie kobiety zazwyczaj oznaczają, że musi ona pracować (Saturn) nad wyrażaniem siebie. I zapewne po drodze przyjdzie jej przezwyciężyć rozmaite przeszkody, zaczynając od ojca. Przy tego rodzaju aspekcie ojciec zazwyczaj przytłacza dziecko albo nadmiernie je rozpieszcza i w rezultacie kobieta nie potrafi nawiązać z nim szczerej więzi, nie dostrzega w nim omylnej ludzkiej istoty. W związkach z mężczyznami to oni zawsze dominują, ona zaś odgrywa wobec nich pewną rolę. Wiele jest takich sytuacji. W każdym razie najważniejsze jest to, że główne aspekty Słońca zawsze pokazują, co kobieta pragnie wyrazić. (W każdym kosmogramie główne aspekty Słońca mówią o tym, co ludzie muszą wyrazić, jakie jest tu ich największe pragnienie). Ale te aspekty w wielu wypadkach pokazują także, z jakiego rodzaju mężczyznami kobieta zechce się wiązać i jakie problemy pojawią się w tych związkach. Na przykład przy kwadracie Plutona do Słońca takim problemem może się stać bardzo dominujący mąż. Kobieta może wyjść za Skorpiona albo kogoś o podobnym temperamencie. P: Albo to ona może zdominować męża. Czy to też jest możliwe? O: Och, na pewno będzie miała dominującą osobowość, już choćby dlatego, że to jest aspekt w jej kosmogramie. Ale może się to obrócić w drugą stronę. Dostajemy to, co sami dajemy, świadomie czy nieświadomie. P: Dobrze, czy w takim razie sekstyl Słońca do Plutona da harmonijne połączenie, chociaż w dalszym ciągu oznacza to silną wolę, mocny charakter i tak dalej? O: Przekonałem się, że kwadrat, opozycja i koniunkcja w każdym przypadku są najsilniejszymi aspektami. Jeśli analizujemy aspekty Słońca pod kątem partnerstwa, to na te trzy rodzaje aspektów należy zwrócić większą uwagę niż na sekstyle i trygony. P: A jeśli Słońce nie ma żadnych aspektów albo tylko jeden? O: No cóż, używa się tego, co jest. P: Czy chce pan usłyszeć potwierdzenie tego, o czym przed chwilą pan mówił? O: Jakie? P: Jestem Skorpionem. Ożeniłem się z Wodniczką i to małżeństwo było jedną wielką katastrofą. Mam opozycję Słońca do Urana. P: Skoro już jesteśmy przy siódmym domu, czy może pan powiedzieć, co się dzieje, jeśli w siódmym domu nie ma żadnych planet? O: To pytanie wiąże się z szerszym problemem: jak ogólnie interpretować puste domy. Moim zdaniem najwięcej sensu ma stwierdzenie, że pusty dom oznacza, iż w tym życiu nie musimy poświęcać danej dziedzinie zbyt wiele uwagi. To nie znaczy, że w ogóle się ona nie zamanifestuje. Samotność, brak związków z innymi, jest problemem prawie dla każdego człowieka. Toteż w takim wypadku najpierw należy przyjrzeć się Wenus. W każdym kosmogramie, gdzie siódmy dom jest pusty, najważniejszą rzeczą przy analizie związków, małżeństwa i podobnych spraw zawsze będzie Wenus. Ale jeśli dom jest pusty, to także planeta, która rządzi jego wierzchołkiem. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że badanie Wenus jest o wiele skuteczniejsze. Ludzie trzymają się sztywno wielu starych zasad astrologicznych, które nie mają wielkiego sensu, gdy się im przyjrzeć dokładniej. Planeta władająca wierzchołkiem domu często dostarcza nam pożytecznych informacji, ale w przypadku związków jeszcze więcej da nam Wenus czy jakiekolwiek planety położone w znakach przez nią rządzonych. Wracając do aspektów Słońca w kosmogramie kobiety, powiedzmy na przykład, że widzimy tam kwadrat Plutona do Słońca. I żeby jeszcze bardziej wzmocnić ten kosmogram, postawmy Słońce w Skorpionie, w kwadracie do Plutona, przez co uzyskujemy osobę z podwójnie podkreślonym Plutonem, kogoś obdarzonego niezwykłą siłą wewnętrzną. Po pierwsze, taka osoba może w ogóle nie wyjść za mąż, bo wszyscy mężczyźni będą się bali jej siły. Ale każda osoba z taką konfiguracją, czy to mężczyzna, czy kobieta, będzie dysponowała niezwykłą siłą charakteru i w wielu przypadkach okaże się będzie wielkim manipulatorem. Toteż jeśli na przykład wyjdzie za kogoś, kto jest równie silny, problemy mogą narastać w miarę, jak kobieta będzie się starzeć i coraz wyraźniej zacznie sobie uświadamiać, kim jest, czego chce i co pragnie wyrażać. Jeśli taka kobieta z kwadratem Plutona do Słońca wyjdzie za Skorpiona - człowieka o bardzo silnym charakterze - to na początku w związku może nie być żadnych problemów, dopóki ona będzie projektowała swoją siłę na męża: „och, mój mąż to taki silny człowiek”. Ale problemy pojawią się, gdy poczuje, że sama także jest silna. Musimy doświadczyć wszystkiego, co zawarte jest w naszym kosmogramie. Jeśli nie skonfrontujemy się z tym wewnętrznie, to będziemy musieli zrobić to w relacjach ze światem zewnętrznym. Prawdę mówiąc mam wrażenie, że najmniej świadomi ludzie muszą doświadczyć najokropniejszych rzeczy, właśnie po to, by czegoś się nauczyli. Z kolei osoby bardzo mocno skierowane w głąb siebie i refleksyjne często przy przechodzeniu przez okresy niewiarygodnych zmian, bardzo trudne cykle planetarne czy tranzyty czują pewien stres i obciążenie, ale większość doświadczeń zachodzi na poziomie psychicznym, emocjonalnym i intelektualnym. Co prawda nie zawsze tak się dzieje. Nie znam jednak żadnego sposobu na określenie poziomu świadomości człowieka z samego tylko kosmogramu, choć astrologów uważa inaczej. Można nawet napotkać takie stwierdzenia: „Och, jeśli masz taki to a taki aspekt, to oznacza, że jesteś wysoko rozwiniętą duszą”. Myślę, że to wszystko bzdury. Można przecież znaleźć dwóch ludzi urodzonych dokładnie w tym samym momencie, z których jeden wyjedzie do aszramu i będzie medytować przez całe życie, a drugi zostanie kryminalistą i nigdy w życiu nie poświęci żadnej myśli sprawom duchowym. Moim zdaniem świadomość przypomina prąd elektryczny płynący przez konkretną żarówkę. Jeśli przez kosmogram płynie świadomość o napięciu 10 watów, to otrzymujemy osobę na niskim poziomie świadomości, która wyraża swoje energie w niezbyt rozwinięty sposób. Ale jeśli przez ten sam kosmogram przepłynie 10 000 watów świadomości, to zawarte w nim potencjały zamanifestują się na wyższym poziomie. Dom jedenasty, ósmy i pierwszy Pozostańmy jeszcze przez jakiś czas przy domach. Wspominaliśmy już o siódmym i piątym. Jeśli chodzi o jedenasty - to, co mówię, odnosi się także do analizy porównawczej - w synastrii dobrze jest, gdy jakaś planeta drugiej osoby, najlepiej któraś z planet osobistych albo ascendent, przypada na nasz jedenasty dom. Dom jedenasty to przyjaźń, a miło jest pozostawać w bliskich związkach z kimś, do kogo ma się przyjazne nastawienie; szczególnie w przypadku małżeństwa jest dobrze, jeśli istnieje w nim także przyjaźń. Jedenasty dom i Wodnik są zorientowane na przyszłość, postępowe. Toteż czyjeś planety w naszym jedenastym domu oznaczają, że przy tej osobie łatwiej będzie nam wyrazić poczucie celu, sformułować plany na przyszłość. Wszystkie stare książki podają, że jest to dom nadziei, pragnień i celów. I jest to dom nadziei na przyszłość, pragnień i celów, które chcemy osiągnąć, nie tyle dotyczących kariery zawodowej, bo to raczej dziesiąty dom, lecz tego, czym osobiście pragnęlibyśmy się stać. Piąty i ósmy dom mają związek z seksem. Piąty, jak już mówiłem wcześniej, to bardziej seks traktowany rozrywkowo, radość i zabawa seksem. W ósmym domu jest więcej intensywności. Oprócz wielu innych rzeczy reprezentuje on pragnienie, by zostać uzdrowionym przez seks i przeżyć katharsis - wyzwolenie napięcia psychicznego. Jest w tym o wiele większa głębia wspólnych przeżyć niż w domu piątym, gdzie wszystko polega raczej na odgrywaniu dramatycznych ról. Także pierwszy dom, przez polaryzację z siódmym, ma wielki wpływ na związki. Chyba wszyscy tu obecni wiedzą, iż każda planeta pozostająca w koniunkcji z ascendentem oddziałuje na całą osobowość człowieka, jego ogólną postawę życiową. Podobnie działa każda planeta leżąca w pierwszym domu, z tym jednak, że im bliżej ascendentu się znajduje, tym jej wpływ jest potężniejszy. Odnosi się to także do planet technicznie znajdujących się w dwunastym domu, oddzielonych od ascendentu nawet o 10 stopni. Ja je mimo wswzystko traktuję jako planety pierwszodomowe, choć zazwyczaj uważa się je za dwunastodomowe. Wyobraźmy sobie teraz, że ktoś ma pusty siódmy dom, za to w pierwszym jakiś silny element. Pierwszy dom to dom Barana - inicjatywa, robienie czegoś samemu, w pojedynkę. Taki człowiek potrzebuje więc dużo „samotnej” aktywności. Często występują niejasności w sytuacji, gdy na ascendencie jest Waga. Waga, znak partnerstwa, leży wówczas w domu niezależności. Oznacza to, że człowiek potrafi się poczuć niezależny jedynie wówczas, gdy znajdzie się w partnerstwie. A jeśli jest się w partnerstwie, jak można być niezależnym? Powstaje tu błędne koło. Nie jest to złe ani nie zawsze jest odbierane jako problem, ale ludzie z ascendentem w Wadze zawsze bardzo uzależniają się od partnerstwa, gdyż ono motywuje ich do samoekspresji. To tak, jakby musieli wyrażać siebie przez partnera. Słońce w siódmym domu działa trochę podobnie; także Słońce w Wadze. Aby się dostroić do własnej indywidualności, potrzebujemy partnera, od którego moglibyśmy się odbić; przez relację z partnerem dostrzegamy, kim jesteśmy. Poznajemy siebie odnosząc się do kogoś innego. Można do tego dodać Księżyc w Wadze lub w siódmym domu; będzie działał podobnie, szczególnie w kosmogramach kobiet. Wówczas człowiek potrafi wejść w kontakt z wielką, dominującą częścią swojej osobowości jedynie przez związki. Nie musi to być koniecznie małżeństwo ani mieszkanie z kimś, można tego dokonać wykonując pracę doradcy, psychologa, konsultanta, w każdym innym zawodzie, który polega na kontaktach z pojedynczymi osobami. Jeszcze jedna sprawa: przy opozycji planet z pierwszego na siódmy dom powstaje ten sam dualizm, potencjalny konflikt między niezależnością a zależnością. „Może i jestem niezależny, ale przydałoby mi się jakieś towarzystwo”. Nie zawsze jest to odbierane jako problem, lecz często przy opozycji z pierwszego domu na siódmy człowiek uświadamia sobie istniejące w nim wewnętrzne rozdarcie między postawą „naprawdę pragnąłbym mieć więcej towarzystwa” a „jestem bardzo niezależny, chcę żyć po swojemu i nikt nie ma prawa mówić mi, co mam robić”, która jest charakterystyczna dla pierwszego domu i Barana. Pojęcie „wspólnych doświadczeń” Przeskoczmy na chwilę do punktu f naszego programu. „Szczególną uwagę należy zwrócić na wszystko, co może wskazywać na wspólnotę doświadczeń”. Ten punkt w zasadzie należy do synastrii, ale nie mogę zostawiać wszystkiego na następne warsztaty, bo jest tam wiele materiału i będę miał równie wielkie trudności, jak teraz, by zmieścić się w czasie. „Wspólne doświadczenia” mają związek ze ścisłymi aspektami porównawczymi, to znaczy aspektami między planetą osoby A a planetą osoby B. Technicznie nazywa się to „interaspektem”3, a niektórzy nazywają to aspektem porównawczym. Jest to po prostu kąt między jakąś planetą w naszym horoskopie a planetą w horoskopie drugiej osoby. Każdy ścisły aspekt w granicach mniej więcej 2 stopni (włącznie z kwinkunksem) oznacza, że obie biorące w nim udział planety zostaną jednocześnie zaktywizowane przez tranzyt. To właśnie oznacza „wspólnota doświadczeń”. Nigdy nie należy tradcić jej z pola widzenia przy sporządzaniu analizy porównawczej, gdyż najściślejsze aspekty między dwoma kosmogramami zawsze będą wyraźnie wskazywały na motywy przewodnie związku. „Wspólne doświadczenia” są ogromnie ważne. Wyobraźmy sobie, że mamy Księżyc w koniunkcji z Wenus drugiej osoby. Jest to miły aspekt, bardzo przyjemny, zazwyczaj pojawiają się wówczas wzajemne ciepłe uczucia i ludzie dobrze się ze sobą czują. Postawmy obie te planety w Skorpionie, przez którego teraz właśnie przechodzi Uran. Niech Wenus jednej osoby leży na 7 o, a Księżyc drugiej na 6 o Skorpiona. W czasie, gdy Uran będzie się znajdował między 6 o a 7 o Skorpiona, obie te osoby odczują w swoim życiu uranowe wibracje. A ponieważ ścisły aspekt porównawczy wskazuje, że istnieje między nimi wzajemna wymiana energii, to jest bardzo prawdopodobne, że obydwie przejdą w tym czasie przez okres intensywnych zmian. Nie zawsze te zmiany będą podobne do siebie w charakterze i nie wszystkie będą się wiązały z partnerstwem, ale cokolwiek przydarzy się jednej osobie, będzie miało pewien wpływ także na drugą. Spróbujmy się zastanowić, jak może się to manifestować. Tranzyt Urana do Wenus zazwyczaj oznacza radykalną transformację najściślejszych związków. Niektórzy ludzie spotykają kogoś nowego i rozstają się z dotychczasowym partnerem. W innych przypadkach, na przykład jeśli ktoś jest w małżeństwie i zależy mu na utrzymaniu tego związku, może przeżyć krótką przygodę, a gdy działanie aspektu przeminie, emocjonalnie wrócić do starego partnera czy partnerki. Jeśli Wenus znajduje się w horoskopie kobiety, a Księżyc - mężczyzny, i Uran utworzy koniunkcję do jej Wenus, może ona przeżyć jakąś przygodę miłosną. Jednocześnie Uran tranzytuje przez Księżyc mężczyzny, czyli uderza w jego sytuację domową, poczucie bezpieczeństwa; toteż nagle, z dnia na dzień, całe jego życie może się znaleźć w zawieszeniu, w niepewności. „Rany boskie, co ona wyrabia? Grozi mi, że odejdzie z kimś innym. Czy jeszcze kiedyś będę ją obchodził? Lepiej poszukam nowych możliwości w życiu”. Tak więc mężczyzna może się zacząć rozglądać za czymś nowym w życiu, na przykład za inną kobietą, albo może mu przyjść do głowy: „Nie pasujemy do siebie zbyt dobrze, skoro nie zależy jej na mnie na tyle, by chciała ze mną zostać”. Mogą się wydarzyć najrozmaitsze rzeczy, każdy aspekt jest inny, ale samo pojęcie wspólnych doświadczeń ma bardzo dużo sensu. Przy analizie trwałych związków z reguły między horoskopami występuje co najmniej jeden, a częściej dwa czy nawet trzy ścisłe aspekty. I gdy stopnie, na których leżą te planety, zostaną uaktywnione przez jakiś tranzyt, szczególnie czterech zewnętrznych planet, najczęściej to, co się wydarza, będzie dotyczyło obydwu osób. P: Czy taki tranzyt może również odświeżyć uczucie między tymi dwiema osobami, zamiast oddzielać je od siebie? O: Och, oczywiście. Może się wydarzyć jedno albo drugie. Może być tak, że kobieta przeżyje swoją przygodę. Widzicie, Uran rozbudza. Może więc rozbudzić w niej potrzeby emocjonalne, także seksualne, które będzie chciała zaspokoić. Z kolei ten sam tranzyt może rozbudzić mężczyznę na potrzeby żony. Może to być dla nich okres kryzysu. Słowo „kryzys” pochodzi z greckiego i oznacza zmianę kursu w życiu. Taki tranzyt może człowieka wprowadzić na zupełnie nowy kurs. Nie mówię, że jest to złe. W każdym razie pojęcie wspólnych doświadczeń może wam pomóc w prześledzeniu najważniejszych doświadczeń, przez które dwoje ludzi przeszło jako para. P: A jeśli chodzi o wzajemne dopasowanie, czy taki tranzyt zburzy związek, czy też przyniesie jego odnowienie... O: Jak mówiłem, może to być jedno lub drugie. W obecnych czasach coraz częściej jest to i jedno, i drugie, gdyż coraz więcej ludzi uświadamia sobie, że ideał życia nie polega na tym, by wszystko kontrolować. W coraz większym stopniu ideałem dla coraz większej grupy ludzi staje się indywidualny rozwój każdego z partnerów. I gdy nadchodzą wielkie zmiany, chociaż mogą one rozstrajać emocjonalnie i na jakiś czas odbierać poczucie bezpieczeństwa, ludzie jednak potrafią spojrzeć z dystansu na to, co się dzieje i co to oznacza. Z mojego doświadczenia wynika, że człowiek najintensywniej uczy się zawsze w czasach kryzysu, gdy dzieją się rzeczy, które burzą dotychczasowy porządek, często bardzo irytujące. Czy wystarczająco już wyjaśniłem, w jaki sposób planeta zostaje zabarwiona przez znak i dom? Do pewnego stopnia jest to podwójne. Weźmy pod uwagę Wenus: w jakim znaku leży i jaka planeta rządzi tym znakiem? Jeśli Wenus znajduje się w Koziorożcu, otrzymujemy saturnowe zabarwienie czy ton w wenusjańskich obszarach życia - w związkach, w miłości i tak dalej. Podobne wpływy mogą się przejawić przy ścisłym aspekcie Saturna do Wenus - powaga, lojalność, ostrożność, potrzeba zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Za każdym razem, gdy równocześnie wystąpi jedno i drugie, mamy „podwójnego nelsona”. Powiedzmy, że mamy Wenus w Koziorożcu, w aspekcie do Saturna. Dwie rzeczy mówią nam o tym samym. Wenus zostaje bardzo wyraźnie naznaczona przez Saturna, i tu mamy niezmiernie istotny wskaźnik mówiący o tym, jak dana osoba podchodzi, w przypadku Wenus, do związków. Pokrewne progresje i tranzyty W punkcie e programu mamy: „Badanie wszystkich dokładnych tranzytów i progresji, które mogą mieć związek z ważnymi etapami rozwoju, powstaniem nowej świadomości potrzeb indywidualnych albo nowymi sposobami wyrażania siebie." Oczywiście prawie każdy tranzyt planet zewnętrznych, szczególnie, gdy aspektują one planety osobiste, Jowisza albo Saturna, może wskazywać na wielkie zmiany, które wpłyną na nasze związki. Chciałbym tu jednak wspomnieć o najczęściej występujących wpływach, których trzeba być świadomym, szczególnie o niektórych konkretnych progresjach. Jeśli progresywne Słońce albo Księżyc utworzy aspekt do Wenus, zwłaszcza koniunkcję, to z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że zajdą ważne zmiany w świadomości, emocjach i uczuciach takiej osoby. W niektórych przypadkach będzie to dotyczyło także potrzeb seksualnych. Taki tranzyt może przynieść ważny związek. a czasami tylko przygodę, coś krótkotrwałego, co jednak jest ważnym doświadczeniem. Znam pewną kobietę, która jest mormonką, a mormoni za najgorszy grzech ze wszystkich - gorszy niż morderstwo - uważają seks pozamałżeński. Ta kobieta nigdy nie miała męża. Jest bardzo duża, waży prawie sto kilogramów, więc nie ma wielkiego powodzenia u mężczyzn, zważywszy na powszechną w naszej kulturze słabość do szczupłych kobiet. Gdy jej progresywne Słońce weszło w koniunkcję z Wenus, pojechała na wakacje na Bliski Wschód, gdzie wielu mężczyznom podobają się duże kobiety. Ci mężczyźni nieustannie ją adorowali. Ta kobieta przeżyła wielki kryzys: naprawdę miała ochotę przeżyć jakąś przygodę, ale powstrzymywały ją mormońskie zasady. W końcu przespała się z kilkoma mężczyznami i zaczęło ją prześladować koszmarne poczucie winy. Tradycyjna interpretacja takiego aspektu pozornie nie zdałaby się tu na nic, gdyż mówi ona: progresywne Słońce w koniunkcji z Wenus - „wspaniały, szczęśliwy okres. Będziesz się czuł wypełniony miłością” i tak dalej. Tymczasem tę kobietę dręczyło poczucie winy i wyrzuty sumienia. Ale w każdym razie nauczyła się czegoś o swoich emocjach, o swoich potrzebach emocjonalnych, przekonała się, co dotychczas lekceważyła, ignorowała, jakich swoich pragnień nie zaspokajała. Widziałem sytuacje, gdy progresywny Księżyc wchodził w koniunkcję z Wenus - przy progresywnym Księżycu można brać pod uwagę jedynie koniunkcje. Czasami sekstyl progresywnego Księżyca także może coś przynieść, ale najczęściej przejdzie niezauważony. Z mojego doświadczenia wynika, że ważna jest każda koniunkcja progresywnego Księżyca, ale jeśli chodzi o związki, to przede wszystkim koniunkcja z Wenus. Z reguły pojawia się wówczas związek, który okazuje się ważny. Nie zawsze jest to romans jako taki, ale zawsze jakaś osoba wzbudza w nas ciepłe uczucia albo w jakiś inny sposób zostajemy rozbudzeni na doświadczenia emocjonalne. Często w ten sposób będzie się manifestować koniunkcja progresywnej Wenus z ascendentem. Jedna z najlepszych zasad do interpretacji tranzytów albo progresji w koniukcji z ascendentem brzmi następująco: to, co uderza w ascendent, natychmiast ściąga na siebie naszą uwagę. Na co więc zwrócimy uwagę, gdy progresywna Wenus wejdzie na ascendent? - na Wenus, i bardzo często będzie to oznaczać jakieś doświadczenie miłosne. Wenus może się także odnosić do innych spraw, ale najczęściej będzie chodziło o związek uczuciowy. W innych przypadkach mogą to być pieniądze, prezent od kogoś albo człowiek może rozpocząć jakąś działalność artystyczną; zazwyczaj jednak jest to związek. Przekonałem się o tym kiedyś analizując przypadek kobiety, która miała męża, dwoje dzieci, zakochała się w kimś innym i myślała o rozwodzie, a tranzyty nie wykazywały niczego. Sprawdziłem progresje i okazało się, że jej progresywna Wenus właśnie weszła na ascendent! Gdy tylko Wenus odsunęła się o stopień od ascendentu, ten nowy związek został zakończony. Ale to doświadczenie otworzyło jej oczy na wiele ważnych rzeczy w niej samej i dostarczyło jej mnóstwo pozytywnego wzmocnienia. Można także sprawdzać progresywne pozycje ascendentu i MC; jeśli któryś z tych punktów wejdzie w koniunkcję z urodzeniową Wenus, często w życiu człowieka pojawiają się nowe związki. Ogólna zasada przy progresjach jest taka, że najważniejsze rzeczy zdarzają się wtedy, gdy oś uderza w planetę albo planeta uderza w oś, i nieważne, który z tych elementów jest progresywny. Osie horoskopu pokazują bowiem strukturę naszego życia; są to punkty, w których nasze wewnętrzne „ja” spotyka się z zewnętrznym światem. Dlatego bardzo często, gdy na przykład Jowisz albo Saturn tranzytują przez MC lub przez ascendent, coś się zdarza nie tylko na planie wewnętrznym, ale także na zewnątrz - przeprowadzka, nowa praca, cokolwiek - coś związanego z naszym istnieneim w świecie. Warto zwrócić uwagę jeszcze na kilka innych spraw. Tranzyty i progresje bardzo się przydają w doradztwie, bo często ludzie, którzy proszą o analizę porównawczą, chcą wyraźnie określić swoje stanowisko wobec jakiegoś związku, albo też zastanawiają się nad zawarciem małżeństwa lub nad rozwodem. Tranzyty i progresje często powiedzą nam, czy aktualne uczucie okaże się długotrwałe, czy też szybko przeminie, jakie znaczenie dla danego człowieka ma ten okres w życiu i dlaczego czuje się on właśnie tak. Sama analiza porównawcza kosmogramów urodzeniowych pokaże nam tylko potencjał związku, wzajemne dopasowanie i możliwości uczenia się od siebie. Należy się także przyjrzeć cyklom tranzytów i progresji. Jeszcze przed rokiem uważałem, że okres, gdy tranzytowy Uran tworzy koniunkcję, opozycję albo kwadrat do Wenus, nie jest korzystny do zawierania małżeństwa, bo tak mówili mi nauczyciele wyznający stare astrologiczne zasady i starsze książki. „Nie rób niczego pod wpływem Urana, bo najprawdopodobniej będzie to impulsywne”. Jakby impuls był czymś złym, jakby należało rozpoczynać nowe rzeczy wyłącznie w saturniczny sposób, upewniając się, że wszystko jest bezpieczne! Co za nudny sposób życia! Przyszło mi więc do głowy, że stara zasada nie musi być słuszna, bo spotkałem wielu ludzi, którzy zawierali małżeństwa w czasie, gdy Uran aspektował ich Wenus. I często były to bardzo dobre, trwałe małżeństwa. Wcale nie jest tak, jak niektórzy mówią, że przy tranzycie Urana przez Wenus człowiek jest gotów natychmiast rzucić się na łeb na szyję w bezsensowne małżeństwo. Stara zasada po prostu się nie sprawdza. Ten tranzyt oznacza tylko tyle, że jesteśmy gotowi rozbudzić się emocjonalnie - na to z całą pewnością można liczyć. A to, czy związek będzie trwały, zależy bardziej od całościowej analizy porównawczej niż od tego jednego aspektu. Analogicznie, jeśli ktoś ma już stałego partnera, żyje w małżeństwie lub po prostu z kimś mieszka, czy to będzie mężczyzna, czy kobieta, to koniunkcja, kwadrat lub opozycja tranzytowego Urana do Wenus lub Marsa oznacza tylko tyle, że człowiek przestaje być zadowolony ze status quo - często pojawia się rozczarowanie życiem seksualnym, pragnienie przygody, tęsknota za podnieceniem emocjonalnym i erotycznym. Ale jeśli mamy klienta z tego rodzaju aspektem, który mówi: „Nie mogę już znieść mojego partnera czy partnerki”, najlepiej mu poradzić, żeby zaczekał jakiś czas. Jeśli ogólnie uważa swoje małżeństwo za dobre, może spróbować chwilowej separacji. Przez jakiś czas będzie potrzebował więcej swobody, i może mu to dobrze zrobić. Jeśli związek oparty jest na mocnych podstawach, a nie na sztucznych, sztywnych zasadach, to przetrwa i odrodzi się, gdy ta osoba uzyska nową perspektywę. Często jednak przy tranzytach Urana, Plutona i Saturna człowiek zaczyna sobie coraz wyraźniej uświadamiać, że związek tak naprawdę nigdy nie był dobry, a w każdym razie zdaje sobie sprawę, co w tym związku najbardziej go frustruje, i wtedy może próbować coś z tym zrobić. Może nad tym popracować, zażądać od partnera, by pracował wraz z nim, albo odejść. Szczególnie aspekty Saturna zmuszają do konfrontacji. Mówią one: „Zobacz, musisz zrobić to i to, to jest konieczne, nie masz wyboru”. Aspekty Urana otwierają nam oczy na prawdziwy stan rzeczy, tylko że z Uranem trzeba uważać, bo czasem wzbudza on pragnienie zmiany dla samej zmiany. Daje napęd do tego, by zburzyć, co się tylko da, pozbyć sią wszelkich ograniczeń i wszystko pozmieniać. Pluton działa trochę podobnie, daje pragnienie drastycznej transformacji, drastycznych zmian w życiu, często każe bezlitośnie porzucać stare wzorce. Ale nie uważam tego za dobre ani złe. Każdy aspekt może być pozytywny. Czasami staje się pozytywny dopiero w retrospekcji, bo w czasie, gdy trwa, przeżywamy wielkie stresy. Większość ludzi woli przyjemność od cierpienia, a stres najczęściej wiąże się z cierpieniem. Ale zawsze czuję się bardzo podbudowany, gdy widzę, jak ludzie przechodzą przez trudne doświadczenia w pozytywny sposób. Pamiętam pewną kobietę, tranzytowy Pluton utworzył koniunkcję do jej Marsa i jej mąż zmarł. Według tego, co mówiła, a nie mam powodów, by w to wątpić, byli bardzo dobrym małżeństwem. Mąż ją rozumiał, zachęcał do wyrażania siebie i rozwijania zaufania do siebie, ona zaś czuła się z tym wspaniale. (Oczywiście czasami ludzie trochę idealizują swoje przeżycia). Spotkali się, zakochali, wzięli ślub, a potem on zmarł - wszystko to zdarzyło się w ciągu dwóch lat, gdy Pluton przetranzytował przez jej Marsa. Mars w jej kosmogramie leży w pierwszym domu, a wszystko, co znajduje się w pierwszym domu, jest bardzo ważne. Tranzytujący Pluton wszedł w koniunkcję z Marsem. Astrologowie-tradycjonaliści, zorientowani na wydarzenia, powiedzieliby: „No tak, oczywiście, Pluton to planeta śmierci, a Mars oznacza mężczyzn w twoim życiu. Mężczyzna twojego życia zmarł”. Ale w większości przypadków, gdy Pluton uderza w Marsa, nic takiego się nie zdarza. Na głębszym poziomie ten tranzyt oznaczał, że przez związek i przez pewność siebie, jaką w nim zdobyła, ta kobieta doświadczyła odrodzenia własnego Marsa. Pluton rozbudził jej asertywność, samowystarczalność, ambicję; w ciągu tego czasu zmieniła się radykalnie. Stała się o wiele silniejsza, bardziej ambitna, nauczyła się ufać w swój talent artystyczny, który był znaczny, chociaż ona wcześniej nigdy nie wierzyła we własne umiejętności. Czasami więc wydarzenia zewnętrzne zgadzają się z dosłowną interpretacją aspektów, często jednak wpływ jest o wiele subtelniejszy niż można to przeczytać w większości książek. Tranzyty Jowisza i Saturna przez piąty i siódmy dom Wspomnieliśmy już krótko o Jowiszu i Saturnie. W piątym domu ogromnie ważna jest miłość. Tranzyt Saturna przez ten dom skupia naszą uwagę na tym, czym naprawdę jest miłość. Koziorożec i Saturn zawsze są trochę zdystansowane i samotne. Człowiek zaczyna podchodzić z dystansem do własnych dzieci, kochanków, wszystkiego i wszystkich, co mieści się w piątym domu. Zaczyna widzieć realistycznie to, co tam naprawdę jest. I jeśli jest tam jakaś miłość, zaczyna ją postrzegać w o wiele głębszy sposób i lepiej ją rozumieć. Przy tranzycie Saturna przez piąty dom ludzie przeważnie czują się niekochani. „Nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie docenia; ja się tak staram, a nikt dla mnie nie chce nic zrobić. Muszę poszukać kogoś innego, kto doceni mnie takiego, jakim jestem.” I jeśli człowiek próbuje szukać idealnego partnera w czasie, gdy Saturn tranzytuje przez jego piąty dom, to jak sądzicie, kogo znajdzie? Koziorożca albo kogoś, kto jest bardzo ojcowski, na kim można się oprzeć. Tranzyt Saturna przez piąty dom to znakomity okres, by podejść praktycznie do spraw zaspokojenia uczuciowego i seksualnego. W takim okresie mamy ochotę poszukać sobie jakiegoś Koziorożca i powiedzieć mu: „Posłuchaj, ja potrzebuję tego, ty tamtego, spróbujmy się jakoś do siebie dopasować”. I można się nawzajem sobą zaopiekować w bardzo chłodny, pełen dystansu sposób. Nie każę wszystkim tego robić, ale tak się czasem zdarza. Jeśli wówczas tworzymy nowy związek, to najczęściej z kimś starszym od siebie albo z ludźmi nieco saturnowymi. Tranzyt Jowisza przez piąty dom także skłania nas do tworzenia związków uczuciowych, ale zazwyczaj są one o wiele szczęśliwsze, bardziej ekspansywne, przyjemniejsze i pełniejsze niż przy Saturnie. Jowisz bardziej skłania do radosnego zakochiwania się i zabawy. Podczas ostatnich dwóch tranzytów Jowisza przez mój piąty dom odczuwałem także olbrzymi przypływ twórczej energii. Gdy miałem dwadzieścia jeden lat, w ciągu roku stworzyłem więcej niż wcześniej przez całe życie - pisałem sztuki, kręciłem filmy, robiłem najrozmaitsze rzeczy. Miałem mnóstwo sił twórczych. Jowisz w pierwszym domu działa bardzo podobnie. Zastanówmy się nad tranzytami Jowisza i Saturna przez siódmy dom - tę pozycję Saturna tradycja uznaje za „niedobry czas dla małżeństwa”. Jest to niedobry czas dla małżeństwa tylko wtedy, jeśli to małżeństwo nie jest warte podtrzymywania albo nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością; wówczas będzie to dla niego bardzo niedobry okres. Ale jeśli związek jest głęboki i oparty na solidnych podstawach, to po wejściu Saturna do siódmego domu człowiek w pierwszej chwili prawdopodobnie zatrzyma się o krok, nabierze nieco dystansu i powie sobie: „lepiej przyjrzeć się temu dokładniej, nie jestem jeszcze zupełnie pewien”. I jeśli związek rzeczywiście opiera się na solidnych fundamentach, to w okresie, gdy Saturn przebywa w siódmym domu (czyli około 2 1/2 roku) coraz wyraźniej zaczniemy dostrzegać jego głębsze zalety. Tak samo jest z Saturnem w domu piątym - dzięki saturnowym kryteriom oceny zaczniemy coraz wyraźniej dostrzegać głębsze wartości we wszystkich swoich związkach, także z dziećmi. Jowisz w domu siódmym - niektórzy uważają, że jest to „cudowny, cudowny tranzyt, masz już 35 lat i jeszcze się nie ożeniłeś; ale teraz Jowisz wejdzie do twojego siódmego domu i na pewno to zrobisz”. Oczywiście wcale nie musi się tak stać. Są ludzie, którzy mają okazję wziąć ślub, gdy Jowisz tranzytuje przez ich siódmy dom. Znam kilka osób, które w tym okresie rzeczywiście miały wiele propozycji małżeństwa, na przykład w ciągu jednego roku oświadczały im się trzy różne osoby. Ale co zasadniczo oznacza Jowisz? Saturn w siódmym domu symbolizuje pragnienie, by jasno określić sytuację we wszystkich naszych związkach i ogólnie zdefiniować swoje potrzeby w relacjach. Z drugiej strony Jowisz w domu siódmym daje pragnienie rozszerzenia horyzontów i obszaru aktywności w naszych związkach. Może to prowadzić do radykalnej poprawy istniejących związków, jeśli są one żywotne i da się je ulepszyć. Ale jeśli nie, jeśli związek jest sztywny i nie ma w nim miejsca na wzrost czy rozwój, wtedy Jowisz w siódmym domu często oznacza, że człowiek zapragnie rozszerzyć swoje horyzonty i działania poza jego granice. Jowisz zawsze pragnie przekraczać granice, podobnie jak Strzelec, nigdy nie chce zostać w żadnym wyznaczonym obrębie; przez cały czas chce się powiększać. Komentarz z sali: Niedawno analizowałem kosmogram kobiety, gdzie Jowisz tranzytuje teraz przez siódmy dom i właśnie stara się ona o separację... Ja także widziałem więcej ludzi, którzy się rozwodzili podczas tranzytu Jowisza przez siódmy dom, niż podczas jakiegokolwiek innego tranzytu, i założę się o wszystkie pieniądze, że nie znajdziecie tego w żadnym podręczniku astrologii. Tradycyjnie książki podają, że to Saturn w siódmym domu skłania do rozwodów. Przejście Urana przez wierzchołek siódmego domu albo przez ascendent też często prowadzi do rozwodu, gdyż człowiek pragnie wtedy radykalnej zmiany i wolności. Ale częściej widziałem ludzi, którzy rozwodzili się albo zaczynali się rozwodzić podczas tranzytu Jowisza przez siódmy dom. Dlaczego? Ponieważ tranzyt Jowisza przez którykolwiek dom wywołuje w człowieku pragnienie, by pełniej zrozumieć tę dziedzinę życia, ulepszyć ją, poprawić istniejącą sytuację, a jeśli istniejącej sytuacji nie da się poprawić, wtedy nie chce się z nią już mieć nic wspólnego. Wielu ludzi zmienia pracę, gdy Jowisz wchodzi do ich dziesiątego domu. Często robią tak, chociaż poprzednia praca była bezpieczna i dobrze płatna; jednak po przejściu Jowisza przez MC rzucają ją, mimo że nie mają na widoku żadnej innej pracy ani żadnego sposobu zdobywania pieniędzy. Dlaczego więc to robią? Bo pragną ulepszyć swą sytuację życiową. Z czym jeszcze wiąże się Jowisz? Z proroctwami i przyszłością; gdy Jowisz wchodzi do dziesiątego domu, człowiek ma ochotę zająć się czymś, co zawiera w sobie jakąś obietnicę na przyszłość. Jowisz w siódmym domu działa według tej samej zasady: jeśli dany związek nie ma przyszłości, tranzyt Jowisza przez siódmy dom pokaże nam to wyraźnie i zechcemy zacząć w życiu coś nowego, co będzie miało przed sobą lepszą przyszłość. Wenus i Mars w żywiołach i w znakach Pierwszą rzeczą, o jakiej powinienem wspomnieć, jest to, że jeśli badamy jakikolwiek kosmogram pod kątem związków, seksualności, swobody wyrażania emocji, to powinniśmy popatrzeć na wzajemną relację Wenus i Marsa, bo bardzo często znajdziemy tu kwadrat, opozycję albo kwinkunks, które wskazują na pewien brak harmonijności w sposobie, na jaki dana osoba próbuje uzyskać to, czego chce. Inaczej mówiąc, Mars reprezentuje pragnienie, by wziąć sobie to, czego się chce, zachowywać się śmiało i asertywnie. Wenus zaś określa potrzeby emocjonalne, które muszą zostać zaspokojone, by człowiek czuł się zadowolony. Jeśli Mars i Wenus nie są ze sobą w harmonii, czyli jeśli znajdują się one w niekomplementarnych żywiołach, często pojawia się wewnętrzne rozdarcie emocjonalne i frustracja. A jeśli dodatkowo są one połączone ścisłym nieharmonijnym aspektem, wewnętrzna niezgoda staje się jeszcze bardziej dominująca. Jeśli na przykład Mars leży w znaku ognistym, a Wenus w wodnym, mogą występować pewne problemy, przybierają one jednak na ostrości, gdy Mars znajdzie się w Lwie, a Wenus w Skorpionie, gdyż są to dwa znaki stałe, pozostające do siebie w kwadracie. P: Czy ma pan jakieś propozycje, jak najlepiej rozwiązać tego rodzaju problem? O: Modlitwa. Świadomość. Należy uświadamiać sobie, co się robi i dlaczego. Szczególnie przy Wenus i Marsie w znakach wodnych bardzo ważne jest, by uświadamiać sobie własne motywacje, bo we innym wypadku człowiek zawsze będzie się zachowywał trochę kompulsywnie. Najważniejszą rzeczą jest świadomość. Myślę, że to jest właśnie główny cel astrologii - zdobycie świadomości tego, kim się jest i pewnej perspektywy w spojrzeniu na siebie. Większość szkół psychoterapii jest zorientowana na rozbudzenie pewnego rodzaju świadomości, czy zdobywa się ją przez krzyk, czy przez wyrzucanie z siebie gniewu, czy przez rozmowę z analitykiem, czy w jeszcze inny sposób. Gdy Wenus i Mars tworzą trudny, dynamiczny aspekt, w rezultacie takiego położenia człowiek często okazuje niecierpliwość (Mars) wobec ludzi mu bliskich, wobec tych, których lubi (Wenus). Występuje tu pewna skłonność do irytacji, która bliscy nam ludzie odczują. Urodzeniowa relacja Słońca i Księżyca także jest bardzo ważna dla relacji z płcią przeciwną, a także dla wyrażania całej osobowości człowieka. Kwadraty i opozycje przysparzają tu wielu problemów, najtrudniejszy jednak jest kwadrat Słońca do Księżyca. Nawet wówczas, gdy aspekt nie jest ścisły, ale oba światła leżą w znakach pozostających wobec siebie w kwadracie, występuje pewne wewnętrzne rozdarcie między świadomym „ja” (Słońce) a podświadomymi potrzebami (Księżyc). To tak, jakby podświadome potrzeby (które pokazuje Księżyc) zawsze wchodziły w drogę i zakłócały solarną ekspresję ego. Z kolei w relacjach z płcią przeciwną kwadrat, a do pewnego stopnia także opozycja Słońce-Księżyc często powoduje konflikt ról seksualnych (między postawą aktywną a pasywną). Wspomnę najpierw o kilku sprawach związanych z Marsem i Wenus, a potem omówię ich położenie w żywiołach i w znakach. Jeden z najlepszych sposobów myślenia o Marsie i Wenus to taki, że Wenus pokazuje „żeńskie ego”, a Mars „męskie ego”. Jeśli pomyślimy o tych planetach w kategoriach kulturowych wzorców i stereotypów, co sprawdza się dla większości ludzi, w kosmogramie mężczyzny znak Marsa będzie pokazywał, w jaki sposób pragnie on wyrażać swoją męskość, siłę, wywierać wrażenie na innych, także na kobietach. U kobiety znak Wenus ma wiele wspólnego z żeńskim ego, a zwłaszcza z tym, jak próbuje ona wyglądać, upiększać się i z jakimi ozdobami czuje się dobrze. Weźmy Marsa w Lwie w horoskopie mężczyzny. Jak taki człowiek będzie się starał wywrzeć wrażenie na innych? Na sposób Lwa! „Spójrzcie, jaki mam wielki samochód”, przez tego rodzaju dramatyczne demonstracje rozrzutności. P: A jeśli taki układ pojawia się w kosmogramie kobiety? O: Dojdziemy do tego później. Na razie pozostańmy przy Marsie w kosmogramie mężczyzny, w kosmogramie przeciętnego, heteroseksualnego Amerykanina. Mars określa męskie ego, a znak, w którym leży, mówi nam, w jaki sposób ten mężczyzna wyraża swoją siłę i męskość. Jeśli Mars znajduje się w Byku albo w Skorpionie (znaki zorientowane introwertycznie), człowiek zachowuje się z rezerwą, ma w sobie milczącą, wewnętrzną siłę. Jeśli natomist spotkacie mężczyznę z Marsem w Strzelcu, Baranie albo Lwie (ekstrawertyczne znaki), przekonacie się, że będzie on was próbował wywrzeć na was wrażenie demonstracyjnym zachowaniem. Mars w znakach powietrznych będzie bardzo werbalny: „Popatrz, jaki jestem bystry. Zobacz, ile dokonałem dzięki swojej inteligencji”. Przy Marsie w znaku ziemskim - „Zobacz, jaki jestem kompetentny, odpowiedzialny i zdyscyplinowany”. Rozumiecie, o co chodzi? - o demonstrację męskiego ego. Z kolei kobiety, jeśli chodzi o to, w jaki sposób odczuwają i chcą wyrażać swoją kobiecość (żeńskie ego), bardzo mocno identyfikują się z cechami znaku swojej Wenus. Wenus w Baranie daje osobę w typie hollywoodzkiej gwiazdy, na przykład Marilyn Monroe. Zdaje się, że Elizabeth Taylor też ma Wenus w Baranie. Są to kobiety asertywne, które potrafią wyrażać swoją Wenus z siłą. Komentarz z sali: Elizabeth Taylor ma koniunkcję Urana z Wenus w Baranie. Tak, nawet nie wiem, jak określić tę kombinację. Jest to bardzo jaskrawe, dużo popisywania się. Także raczej męskie. Baran to męski znak. P: Jaki jest wpływ retrogradacji Marsa i Wenus? O: Nie mam pojęcia. Osobiście uważam, że retrogradacja nie jest szczególnie ważna w większości przypadków. Jedyne, co zauważyłem na ten temat, to że mężczyźni z retrogradującym Marsem często są łagodniejsi, z mniejszą siłą przebicia. Przypuszczam też, że kobiety z retrogradującym Marsem mają mniejsze skłonności do asertywnych, dynamicznych zachowań. Poza tym nigdy nie zauważyłem żadnych cech szczególnych przy retrogradacji Marsa i Wenus. Jest wiele teorii na ten temat, które czytałem i mógłbym tu przytoczyć, ale ja sam nigdy nie zauważyłem tu jakichś wyraźnych różnic w zachowaniu. P: Czy retrogradacja planety nie oznacza po prostu, że nie działa ona całą swoją energią? O: Nie, absolutnie w to nie wierzę. To właśnie miałem na myśli, gdy mówiłem o teoriach, które mógłbym przytoczyć, ale do których sam nie jestem przekonany. Na przykład można znaleźć przykłady znakomitych pisarzy, którzy mają retrogradującego Merkurego, i zawodowych sportowców z retrogradującym Marsem. Myślę, że gdy planeta retrograduje - o ile w ogóle sprawia to jakąkolwiek różnicę, to tylko taką, że jej energia jest bardziej zwarta w sobie, skierowana do wewnątrz, i człowiek ma nad nią większą kontrolę. To tak, jakby musiał dobrze ją przetrawić, zanim coś zrobi czy powie (w przypadku Merkurego). Od czasu do czasu spotykamy retrogradującego Merkurego w kosmogramach osób, które jąkają się, zacinają i mają pewne kłopoty z wyrażaniem werbalnym, ale najczęściej w takim horoskopie występuje jeszcze jakiś dodatkowy element wskazujący na tego typu trudności. Kwestia retrogradacji nigdy nie wydawała mi się szczególnie istotna. W gruncie rzeczy nie zgadzam się z tym, co większość astrologów mówi na temat planet retrogradujących urodzeniowo, które potem w progresjach przechodzą do ruchu prostego - istnieją teorie o tym, że w życiu pojawia się wielka zmiana, gdy na przykład progresywny Merkury przechodzi do ruchu prostego. Znam wielu ludzi, którzy nie zauważyli żadnej różnicy. Ale to zupełnie inny temat. Przede wszystkim chciałbym podkreślić tu związek męskiego ego z Marsem i kobiecego ego z Wenus. Powinno to stać się zupełnie jasne później, gdy omówimy Wenus w znakach. Kolejna sprawa to jungowska koncepcja animusa i animy. Chodzi o to, że każdy mężczyzna ma w sobie kobiecą stronę, z którą zazwyczaj nie ma kontaktu i projektuje ją na kobiety - jest to jego strona księżycowa i wenusjańska. A w każdej kobiecie jest męska strona, reprezentowana przez Słońce i Marsa, którą projektuje ona na mężczyzn. W psychologii jungowskiej im bardziej człowiek pozostaje w kontakcie z tą swoją drugą stroną, im większą ma jej świadomość, tym łatwiej mu nawiązywać prawdziwe, pełne relacje z ludźmi płci przeciwnej, zamiast tylko tworzyć projekcje. Toteż Wenus i Marsa można także traktować jako animę i animusa. W innych słowach, w kosmogramie większości mężczyzn Wenus, zgodnie ze swoim położeniem w znaku, a po części także z aspektami, będzie symbolizowała animę. Wenus w horoskopie mężczyzny pokazuje, jakie kobiety wywierają na nim wrażenie. Jest to pewne romantyczne wyobrażenie, które on uważa za podniecające. Mars w kosmogramie kobiety symbolizuje animusa; jej własne męskie cechy, najwyraźniej widoczne wtedy, gdy projektuje je na jakiegoś mężczyznę, będą się wiązały z charakterystyką znaku, w którym znajduje się jej Mars. Jeśli ma Marsa w Byku, mogą jej się podobać mężczyźni w typie Byka. Położenie i aspekty Marsa będą określały typ mężczyzn, który kobieta przyciąga, przede wszystkim na płaszczyźnie fizycznej i instynktownej. Wenus w horoskopie mężczyzny także w znacznym stopniu pokazuje, jakiego rodzaju kobiety będą do niego przemawiały emocjonalnie, na instynktownym, zmysłowym poziomie. Nie musi to być koniecznie komunikacja ani głębsze porozumienie. P: (Niesłyszalne). O: Jeśli bierzemy pod uwagę tylko czynniki archetypowe, to w parze Mars-Wenus Wenus jest planetą żeńską; tradycyjnie określa ona, w jaki sposób kobieta zdobywa to, czego chce - nie przez śmiały atak, lecz przyciągając to. Jeśli kobiecie podoba się jakiś mężczyzna, zazwyczaj nie pyta ona: „Hej, miałbyś ochotę gdzieś się ze mną wybrać?” Nie jest to zgodne z tradycją, z archetypem. W dzisiejszych czasach trochę się to zmienia, ludzie stają się śmielsi, ale zazwyczaj kobiety używają drobnych gierek i podstępów, by magnetycznie przyciągnąć kogoś do siebie, i to właśnie jest domena Wenus. Z kolei co do mężczyzn (Mars), na archetypowym poziomie uważa się, że powinni oni śmiało sięgać po to, czego chcą, zachowywać się bezpośrednio itp. Ale gdy mówimy o Wenus i Marsie w ten sposób, pozostajemy na poziomie archetypów, a każdy człowiek jest przecież swoistą mieszanką elementu męskiego i żeńskiego. Ale Wenus w każdym kosmogramie pokazuje, jak człowiek darzy uczuciami i jak je przyjmuje, niezależnie od tego, czy chodzi o mężczyznę, czy o kobietę - jak odbieramy czyjeś uczucia, uznanie i bliskość. Te uogólnienia powinny się stać jaśniejsze w miarę, jak będziemy omawiać kolejne znaki. Wenus mówi także o naszych gustach - co przemawia do nas estetycznie. Słońce także wskazuje na upodobania, ale tu chodzi o szersze, bardziej ogólne upodobania. Wenus to bardziej gusta o zabarwieniu emocjonalnym - co wydaje nam się ładne, dobze skomponowane, co sprawia nam przyjemność. Wenus ma wiele wspólnego z przyjemnością. Znak, w którym leży nasza Wenus, zawsze będzie kluczem do określenia, w jaki sposób czerpiemy przyjemność z życia. Znak i aspekty Wenus pokazują nasz stosunek do miłości, związków i wszelkich kontaktów społecznych. Toteż jeśli Wenus znajduje się w jakimś znaku, który ma zabarwienie osobiste, na przykład w znaku wodnym, nie będzie się szybko spoufalała, natomiast Wenus w znakach powietrznych będzie bardzo chętna do kontaktów z innymi, z najrozmaitszymi ludźmi. Mars w każdym horoskopie pokazuje, w jaki sposób wyrażamy nasze pragnienia i jak zdobywamy to, czego chcemy. Mars symbolizuje metodę działania, czyli jak próbujemy osiągnąć to, na czym nam zależy. Znak Marsa pokazuje także, jak człowiek wzmacnia swoją pewność siebie, jak wyraża „ja chcę” - swoje ambicje, potrzeby seksualne i tak dalej. Mars pokazuje także stosunek do seksu i podstawową tonację energii seksualnej - inaczej mówiąc, znak i aspekty Marsa określają, co pobudza energię seksualną człowieka. Jest ona na przykład bardzo mocno kontrolowana, jeśli Mars znajduje się w Koziorożcu lub tworzy aspekt do Saturna, łatwa do pobudzenia przy położeniu w Wodniku lub aspektach Urana, lub jest nieokreślona i człowiek do końca nie wie, co robi, gdy Mars jest aspektowany przez Neptuna albo znajduje się w Rybach. Mars pokazuje także, jak człowiek wyzwala energię seksualną. Różnica między mężczyznami a kobietami w kategoriach tego, co pokazują Mars i Wenus, według mojego doświadczenia oraz doświadczenia wszystkich, z którymi rozmawiałem w praktyce astrologicznej (mężczyzn i kobiet), polega przede wszystkim na tym, że seksualność kobiet jest o wiele bardziej skomplikowana. U kobiet energie Wenus i Marsa są o wiele bardziej wymieszane niż u mężczyzn. Poza tym Księżyc w kosmogramie kobiety - ponieważ jest bardzo receptywną planetą - także bardzo mocno wiąże się z seksualnością. Na przykład kobieta z Księżycem w Skorpionie zazwyczaj ma silne potrzeby fizyczne i emocjonalne, niezależnie od tego, gdzie znajdują się jej Mars i Wenus. (Pozycja tych planet może wówczas jedynie wzmocnić albo złagodzić tendencje wskazane przez Księżyc). Należy więc brać pod uwagę także Księżyc. Toteż Wenus u kobiet, oprócz tego, że pokazuje „kobiece ego” (czyli to, w jaki sposób kobieta pragnie być atrakcyjna), łączy się ściśle z seksualnością - szczególnie z tym, jaką postawę kobieta zajmuje wobec każdego związku, który w swoim czasie może prowadzić do seksu. Mars mówi tu raczej o czystej energii seksualnej, o jej wyzwoleniu. Wenus ma więcej wspólnego z tym, jak kobieta podchodzi do relacji, które rozbudzają jej seksualność. Wenus wykazuje receptywność poprzedzającą aktywność Marsa. W większości kosmogramów Wenus wiąże się raczej z romantycznymi wątkami, które także mogą mieć erotyczne zabarwienie, ale chodzi tu przede wszystkim o romantyczne wyobrażenia. Niektórzy mężczyźni chcą, żeby ich żony ubierały się w jakiś konkretny sposób, bo to ich podnieca, bo to zgadza się z energią ich Wenus. Gusta kobiety mogą być zupełnie inne, ale czasami ulega ona mężowi, bo wie, że uszczęśliwi go tym i bardziej zainteresuje sobą seksualnie. Jest także odwrotnie - niektóre kobiety pragną, żeby ich mężczyźni ubierali czy zachowywali się w pewien sposób, który uaktywnia ich Marsa, animusa, który je stymuluje. Mars w horoskopie kobiety pokazuje także, jakiego rodzaju mężczyzna będzie dla niej atrakcyjny - znak Marsa i jego aspekty, ale szczególnie znak. Z kolei jeśli chodzi o mężczyzn... Nie wiem, czy wystarczy mi czasu, żeby omówić te wszystkie wariacje, homoseksualizm i tak dalej. Jeśli nie zajmiemy się tym teraz, to może podczas następnych warsztatów albo przy innej okazji. Ale u większości heteroseksualnych mężczyzn Wenus odpowiada za ideał miłości i seksu; jest mocno związana z mentalnymi wyobrażeniami, z tym, co wydaje im się romantyczne i co dostarcza im przyjemności na poziomie wyobrażeń, a także uczuć. Ale nie jest to czysto seksualne. Mars jest o wiele bardziej symbolem seksualnej energii. W kosmogramach kobiet trudno jest to od siebie oddzielić, bo u kobiety Wenus jest bardzo seksualną planetą. Teraz spróbuję dać wam jakieś pojęcie o tym, jak ważne przy Wenus i Marsie są żywioły. Najpierw Wenus i Mars w znakach wodnych - gdyż woda sama w sobie nie ma żadnej formy (chyba, że występuje wraz z ziemią - wówczas ziemia ją podtrzymuje), woda po prostu płynie i rozlewa się po całej powierzchni. Jeśli jedna z tych planet albo obydwie znajdują się w znaku wodnym, tacy ludzie często sami nie wiedzą, co czują albo czego chcą. Nie wiedzą, dopóki nie przekonają się doświadczalnie, dopóki jakaś inna osoba nie nada formy ich uczuciom. Inaczej mówiąc, do pewnego stopnia muszą podążać za swoimi uczuciami i trochę z nimi eksperymentować, przeprowadzać swego rodzaju „testy rzeczywistości”, gdyż przez takie eksperymenty sprawdzają swoje uczucia. Czasami oznacza to wiele doświadczeń seksualnych, zanim naprawdę się przekonają, co robią, zanim się dowiedzą, czego chcą i co ich motywuje. Poza tym znaki wodne w naturalny sposób są pasywne. Lubią, jeśli ktoś inny nadaje formę ich uczuciom. Lubią, gdy ktoś inny odbiera ich uczucia i wzmacnia je, dostarcza im jakiegoś kanału. Pragną także czuć, że są chciani, czy to mężczyzna, czy kobieta, jeśli Wenus lub Mars znajduje się w znaku wodnym, szczególnie jednak w przypadku Wenus, gdyż z tych dwóch planet jest ona bardziej pasywna. Przy Wenus w znaku wodnym człowiek bardzo chce być chciany i chce, by ta druga strona wychodziła z inicjatywą. Wenus i Mars w znakach wodnych są niesłychanie wrażliwe. Woda zawsze jest wrażliwym żywiołem i każdy, kto ma Wenus czy Marsa w znaku wodnym, potrafi doświadczać przyjemności zmysłowej czy seksualnej przy bardzo subtelnych bodźcach. Jest to niezwykle subtelna komunikacja w porównaniu z Marsem i Wenus w znakach ziemskich czy ognistych, gdzie nabierają one bardziej bezpośrednimego, zdecydowanego i ekstrawertycznego charakteru. Poza tym przy wodnym położeniu Wenus i Marsa seks ściśle wiąże się z bezpieczeństwem emocjonalnym. Dla takich ludzi seks nigdy nie jest wyłącznie kwestią instynktu. Chodzi raczej o to, że przez seks chcą oni uzyskać głębokie poczucie bezpieczeństwa. A ponieważ są to osoby ogólnie wrażliwe, najczęściej są wrażliwe także na uczucia innych - szczególnie, jeśli to Wenus leży w znaku wodnym. Są to ludzie, którzy potrafią się dostroić do uczuć innych, odczytać ich seksualne i emocjonalne potrzeby, odebrać je intuicyjnie. Pamiętajmy, że Wenus to planeta społeczna, i jeśli stoi w żywiole wody, w bardzo wrażliwym znaku, otrzymujemy znakomitą intuicję co do stanu psychicznego innych ludzi. Mars i Wenus w wodzie dają także dobrych kochanków, którzy wiedzą, co czuje druga osoba. Jeszcze jedna sprawa związana z żywiołem wody, o której warto tu wspomnieć, to to, że znaki i domy wodne wiążą się z oczyszczaniem. Jeśli mamy Marsa albo Wenus w znaku wodnym, przy intymnej relacji z kimś, kogo lubimy i kto jest nam bliski, następuje swego rodzaju oczyszczenie z psychicznego i emocjonalnego napięcia. Do pewnego stopnia dotyczy to każdego człowieka, ale przy znakach wodnych takie oczyszczanie staje się absolutną koniecznością, bo w innym wypadku ci ludzie emocjonalnie chorują albo gromadzą się w nich napięcia psychiczne. A jednak, ponieważ woda jest tak nieświadoma, często nie wiedzą, co im dolega. P: Czy chce pan powiedzieć, że oczyszczające działanie ma energia seksualna, czy też związek w ogóle? O: Bliskość. Pewnego rodzaju bliskość emocjonalna. Może to się łączyć z seksem albo też nie, ale musi w tym być dzielenie się uczuciem. Powiedziałbym, że nawet dzielenie się cierpieniem i potrzebami. Znaki wodne wchodząc w kontakt ze swoimi uczuciami jednocześnie wchodzą w kontakt ze swoim cierpieniem. Są niezwykle wrażliwe i bardzo dobrze uświadamiają sobie swoją słabość oraz fakt posiadania potrzeb. Inne żywioły, ziemia czy ogień, nie przyznają się one do swoich słabości. Mają je, ale nie zdają sobie z nich sprawy tak dobrze jak znaki wodne. Jest to jeden z powodów, dla których ludzie, którzy mają Wenus w wodzie, szczególnie w Raku albo w Rybach, są niesłychanie empatyczni; ponieważ sami są bardzo wrażliwi, uświadamiają sobie własne cierpienie i wiedzą, jakie bolesne może być życie w materialnym świecie, potrafią zidentyfikować się z cierpieniem innych ludzi. Nie brakuje tego także przy Wenus w Skorpionie, ale nie manifestuje się to w tak oczywisty sposób. Ludzie z Wenus w Skorpionie nie okazują empatii w sentymentalny, macierzyński sposób, choć często w swej pracy równie mocno angażują się emocjonalnie w problemy innych. Wenus i Mars w znakach ziemskich wskazują na bardzo zasadnicze i rzeczowe podejście do miłości i seksu. Seks dla takich osób nierozerwalnie związany jest z podstawowymi potrzebami i instynktami, a także z obowiązkami. Przy Wenus i/albo Marsie w znaku ziemskim często spotykamy bardzo wydajnych kochanków. Z reguły nie są oni bardzo emocjonalni, ale za to skuteczni. Seks w ich wydaniu może nawet stać się trochę mechaniczny. Są to ludzie bardzo obowiązkowi, jeśli więc ktoś taki zawiera małżeństwo z przekonaniem, że jego obowiązkiem jest zadbanie o to, by instynktowne pootrzeby drugiej osoby zostały zaspokojone, to może zacząć je zaspokajać w sposób mechaniczny, co nie musi być złe, o ile partnerowi nie przeszkadza taki seks. P: ...(Częściowo niedosłyszalne)... brzmi jak te badania na temat seksu... O: Tak. Tak, jak Masters i Johnson, a także inni badacze, którzy kazali ludziom kochać się w swoim laboratorium. Wydaje mi się, że mieli oni Marsa w znaku ziemskim, albo może w powietrznym, skoro seks interesował ich od strony intelektualnej. Wątpię, by na te badania zgłosiło się wielu ochotników z Wenus czy Marsem w żywiole wody, bo woda bardzo lubi intymność, jest zbyt wrażliwa i nie zniosłaby świadomości, że ktoś ją obserwuje w laboratorium. Dla ludzi z Wenus czy Marsem w wodzie seks nie jest po prostu aktem fizycznym, lecz przede wszystkim emocjonalnym. P: Zdaje się więc, że te badania pokazują tylko jedną stronę medalu, skoro większość ochotników to... O: Osobiście uważam, że nie pokazują one nawet połowy prawdy. Ale istnieją ludzie, którzy mogą odnieść korzyści z tego typu terapii. (Komentarz z sali - niedosłyszalny). Tak. Oczywiście, to ich problem, jeśli uważają, że seks ogranicza się do kwestii mechanicznych. Jest jeszcze jedna rzecz dotycząca Wenus i Marsa w znakach ziemskich, o której należałoby tu wspomnieć. Jak już powiedziałem, potrafią one skutecznie i praktycznie zadbać o zaspokojenie podstawowych potrzeb fizycznych drugiej osoby i chętnie to robią; znaki ziemskie, szczególnie Byk, mają bardzo dobry kontakt z fizycznymi potrzebami. Byk rozumie seks do tego stopnia, że to niemal nieprawdopodobne. Może nie rozumie całej jego pełni emocjonalnej, ale w każdym razie bardzo dobrze wyczuwa instynktowne potrzeby drugiej osoby. Jeśli jednak taki człowiek ma nieobsadzony żywioł wody, może być trochę bezosobowy i zimny. Kolejna uwaga na temat żywiołu ziemi: Panna to bardzo zmysłowy znak. W wielu książkach można przeczytać, że Panna jest reprezentuje purytanizm w czystej postaci, i rzeczywiście może się w niej przejawiać purytańska żyłka; ale jest to znak ziemski. Purytanizm i czepianie się to cechy mentalne, których źródłem jest nieustanne porównywanie wszystkiego z ideałem. Ale zmysłowość należy do cielesnej i instynktownej natury Panny, a nie do mentalności. Żywioł ziemski ma związek z fizycznym ciałem, fizyczną zmysłowością. Jeśli Wenus (która mówi o gustach i o wrażliwości emocjonalnej) znajduje się w którymkolwiek ze znaków ziemskich, otrzymujemy osobę, która jest bardzo zmysłowa, ale także bardzo opanowana. Wszystkie znaki ziemskie potrafią kontrolować swoją zmysłowość. Ostatniego lata nauczyłem się wiele o znakach ziemskich; ziemia zawsze jest twarda z wierzchu, i wszystkie znaki ziemskie mają twardą powierzchnię; Koziorożec jest bardzo poważny, Byk zamknięty w sobie (wysuwa szczękę i nic po sobie nie pokazuje), a Panna wiecznie poskręcana w supełki, zawsze trzyma wszystko w środku. Wszystkie znaki ziemskie trzymają wszystko w środku. Ale jeśli postawimy Wenus w znaku ziemskim, otrzymujemy bardzo zmysłowego człowieka, chociaż trzeba pokonać rozmaite zapory i obrony, zanim pozbędzie się swojej twardej skorupy. Dalej, Wenus i Mars w znakach powietrznych. Tu mamy ludzi, którzy nie są szczególnie zmysłowi; najczęściej są oni mało wrażliwi na dotyk. Trzeba jednak pamiętać, że podaję tu uogólnienia i te braki mogą być zrekompensowane przez jakiś inny element horoskopu, na przykład ascendent w Byku albo w Raku daje wielkie pragnienie dotyku. Przeważnie jednak Wenus i Mars w znakach powietrznych nie są bardzo zmysłowe. Nie potrzebują zbyt wiele fizycznej bliskości ani intensywności doznań. Czego więc poszukują w miłości i w seksie? - komunikacji. Pragną czuć, że są intelektualnymi partnerami dla osoby, z którą pozostają w bliskich stosunkach. Szczególnie seks jest dla nich rodzajem dialogu, bardzo wyraźnie określonym sposobem porozumienia; znaki powietrzne mają w sobie dużo lekkości i chęci do zabawy. Wenus i Mars w tych znakach lubią się bawić, ale potrafią też być bardzo zimne. Potrafią zachowywać się z wielkim dystansem, bardzo chłodno i bez emocji. Mówiłem wcześniej, że Mars określa tonację energii seksualnej. Mars w znaku powietrznym nie daje szczególnie silnej energii seksualnej, jeśli chodzi o kategorie ilościowe - jak często i jak długo tacy ludzie potrafią się kochać. Okazuje się, że Mars w Byku, Lwie, Koziorożcu czy Skorpionie ma o wiele więcej energii niż w znakach powietrznych. Znaki powietrzne są zorientowane bardziej mentalnie. Mam dwóch bliskich przyjaciół z Marsem w Wodniku i żaden z nich nie jest szczególnie zainteresowany seksem. Nigdy tego nie mogłem zrozumieć, dopóki nie zająłem się astrologią. Wydaje się, że zadowala ich samo gadanie. Jeden z nich powiedział mi, że bardzo lubi zapraszać kobiety na kolację i rozmawiać z nimi, ale fizyczny stosunek to coś, o czym myśli z lękiem, bo większość kobiet jest bardziej namiętna od niego. Więc ci ludzie w gruncie rzeczy często obawiają się seksu. Nie są to raczej seksualnie zorientowane osoby. Potrafią uzyskać wielki przepływ energii przez samą rozmowę, komunikację. Przy Wenus lub Marsie w znaku powietrznym seks wiąże się z komunikacją, a uczucia seksualne są stymulowane przez dialog mentalny. Przejdźmy do znaków ognistych. W zeszłym tygodniu dowiedziałem się czegoś ciekawego. Pewna kobieta z Marsem w Strzelcu powiedziała mi, że o wiele bardziej interesuje ją seks i o wiele łatwiej ją uwieść, jeśli przy tym dobrze się bawi i dużo śmieje. Słowem-kluczem był tu śmiech. Gdy dużo się śmieje w towarzystwie jakiejś osoby, automatycznie bardziej się otwiera na seks. A z czego są znane znaki ogniste? - z ożywionego zachowania, spontaniczności, umiejętności dobrej zabawy, chaotycznego rozpraszania energii. Toteż przy Wenus i Marsie w znakach ognistych relacje seksualne są nieco bezosobowe, co nie przeszkadza tym, którzy sami też są dostrojeni do żywiołu ognia. Jednak wodnym osobom może to nie odpowiadać; mogą one odnosić wrażenie, że ta druga osoba zachowuje się zbyt bezosobowo, jest za bardzo skupiona na swoich doznaniach. Ludzie z Marsem czy Wenus w ogniu, podobnie jak ci, którzy mają Słońce w tym żywiole, są bardzo egocentryczni i przede wszystkim interesuje ich własna podróż. Nie jest to krytyka; po prostu tak funkcjonują. Wenus i Mars w znaku ognistym dają wielką bezpośredniość w wyrażaniu emocji i seksualności, można to wręcz nazwać tupetem. Ale reszta kosmogramu może jakoś złagodzić tę cechę. Z trzech znaków ognistych najsilniejszy i najbardziej stały popęd seksualny ma Lew. Mars lub Wenus w Lwie u kobiet, a szczególnie Mars u mężczyzn. Przy Strzelcu seksualna energia jest bardzo silna, skoro już popłynie, ale jest to znak zmienny i energia płynie tu trochę kapryśnie. Nie jest to stały, jednostajny popęd. Barana łatwo podniecić, ale wiecie, jak to jest z Baranami - dobrze im idzie zaczynanie różnych rzeczy, ale nie zawsze kończą je, jak trzeba. Gdy byłem młodszy, dowiedziałem się wiele o Marsie w znakach ognistych, bo miałem dwie dziewczyny z Marsem w Lwie i w Strzelcu. I zawsze zadziwiała mnie ich nieskromność; żadna z nich nie miała poczucia wstydu. Ta śmiałość uderzała mnie najbardziej. Mars w znakach ognistych jest bardzo śmiały, bardzo bezpośredni. Znaki wodne lubią subtelniejszy sposób uwodzenia. Znakom ziemskim odpowiada większa zmysłowość. W znakach ognistych uwiedzenie odbywa się przez zabawianie się nawzajem. Wiecie, zabiera się kogoś na kolację i miło spędza czas na zwykłych rozrywkach towarzyskich, tańce, dużo śmiechu, żarty i alkohol. P: Zastanawiam się, jak to jest, gdy Mars i Wenus leżą w tym samym znaku - może wówczas ich działanie się wzmacnia, niezależnie od charakteru znaku... O: Wenus i Mars w tym samym znaku... to nieuniknione, że wówczas powstaje ogromne zainteresowanie płcią przeciwną. Zazwyczaj też człowiek potrafi przyciągać do siebie przeciwną płeć. Ale nie zawsze daje to silny popęd seksualny. Wiele zależy od konkretnego znaku. Mam przyjaciela z koniunkcją Wenus i Marsa w Bliźniętach, który uwielbia flirtować z kobietami, a kobiety też nieustannie z nim flirtują. Jest to typ przystojnego Byka. Byki czasami miewają bardzo chłopięcą urodę, a jeśli dodamy do tego trochę Bliźniąt, otrzymujemy wręcz nieprzyzwoicie przystojnego mężczyznę. Zebrał on już wiele doświadczeń życiowych, które pozwoliły mu poznać siebie (ma jakieś 35 czy 36 lat), i sam twierdzi, że zasadniczo jego potrzeby seksualne ograniczają się do jednego lub dwóch stosunków miesięcznie. Bardzo go satysfakcjonują relacje z płcią przeciwną, które polegają po prostu na rozmowach. Gadanie, gadanie, gadanie, to całe Bliźnięta. Analizuje tym kobietom kosmogramy, tranzyty i tak dalej, ale nie ma w tym żadnych seksualnych podtekstów. Jest to rodzaj flirtu, który sprawia mu przyjemność i daje możliwość komunikacji... Nie musi to być kontakt fizyczny, żeby go zadowolić. Ale przy Wenus i Marsie w tym samym znaku zawsze występuje silna potrzeba kontaktów z płcią przeciwną; nie zawsze musi to być seks. Jest to także bardzo twórcza kombinacja. Wenus i Mars w tym samym znaku (im bliżej siebie leżą, tym silniejszy jest ten wpływ) często dają zdolności artystyczne. Nie musi to być uprawianie wąsko pojętej sztuki, jak malowanie czy rysowanie. Może to być cokolwiek. Znam pewnego mężczyznę, który ma koniunkcję Wenus i Marsa w Baranie; jest artystą, wyraża się przez tworzenie witraży i metalowych przedmiotów. Koniunkcją Marsa i Wenus w Pannie czasami daje znakomitego rzemieślnika; widziałem ludzi, którzy ręcznie wyrabiali instrumenty muzyczne czy malowali portrety - robili coś, co wymaga wielkiego opanowania technicznych szczegółów i koncentracji. Toteż kombinacje Mars-Wenus, zwłaszcza koniunkcja, mogą się wyrażać także na płaszczyźnie artystycznej, nie tylko emocjonalno-seksualnej. Tacy ludzie uzyskują wiele satysfakcji emocjonalnej i estetycznej (Wenus) zajmując się czymś aktywnie (Mars). Myślę, że powinniśmy teraz przejść do Wenus w znakach. Najpierw omówimy ogólnie Wenus w każdym znaku, a potem zajmiemy się różnicami między mężczyznami a kobietami. Im dłużej zajmuję się tym tematem i im więcej zmian obserwuję w społeczeństwie, tym trudniej jest mi tworzyć uogólnienia typu „to odnosi się raczej do mężczyzn, a to do kobiet”, bo natychmiast ktoś protestuje z oburzeniem. Ale będę musiał zaryzykować. Przede wszystkim trzeba się trzymać ogólnych zasad, które, jak wszystko inne w astrologii, należy dopasowywać do indywidualnych przypadków. Pamiętajmy, że Wenus w kosmogramie kobiety mówi przede wszystkim o tym, jak wyraża ona swoje uczucia, jak układa relacje z innymi, w jaki sposób daje z siebie i czym przyciąga do siebie innych ludzi. Z kolei w kosmogramie mężczyzny Wenus również pokazuje, jak wyraża on swoje uczucia i jak odbiera akceptację i uznanie, ale ma także wiele wspólnego z jego wyobrażeniem animy, czyli idealnej partnerki. Wenus w Baranie Wenus w Baranie ogólnie oznacza osobę, która kocha głową, a nie sercem. Tacy ludzie są dosyć impulsywni; mają skłonność do rzucania się we wszystko bez namysłu. Nie są szczególnie znani z subtelności, zazwyczaj zachowują się bardzo bezpośrednio. Jeśli kogoś lubią, oznajmiają o tym bez ogródek. Znam kilku mężczyzn z Wenus w Baranie - gdy kogoś polubią, z rozmachem walą go w plecy. Są także bardzo niezależni w miłości. Ludzie z Wenus w Baranie często mają własne, niezależne motywacje, są inicjatorami nowych przedsięwzięć, zachowują się dość impulsywnie i agresywnie. Ale jeśli kobieta chce, by mężczyzna docenił jej niezależność, powinna poszukać wśród tych, którzy mają Wenus w Baranie, gdyż dla nich ideałem, który ich podnieca, jest kobieta niezależna. Niektórzy mężczyźni z Wenus w Baranie będą nawet zachęcać kobietę, by stała się bardziej baranowata, bardziej niezależna. Jeśli kobieta jest taka z natury, doceni to i odbierze jako pozytywne wsparcie; jeśli nie, będzie miała wrażenie, że jest manipulowana. Wenus w Baranie w horoskopie mężczyzny pokazuje, że lubi on niezależne kobiety i że da jej tego rodzaju wolność. Wenus w Byku Wenus w Byku w każdym wypadku jest niezwykle zmysłowa; Byk jest z natury bardzo fizycznym, zmysłowym znakiem. Przy tym położeniu Wenus powstaje „podwójny nelson”, gdyż jest ona w tym położeniu wywyższona - zwraca wielką uwagę na wygląd, fizyczną wygodę, fizyczne piękno, często pojawia się umiłowanie luksusu, a czasem nawet gusta stają się nieco krzykliwe. Kobiety z Wenus w Byku przykładają wielką wagę do swego wyglądu i mają skłonności do pewnego luksusu: nie pragną po prostu prostoty w wyglądzie, chcą czegoś więcej, czegoś ponad to. Wiele zależy tu od pokolenia, gdyż między niektórymi pokoleniami istnieją ogromne różnice. Ludzie z Wenus w Byku rozumieją, co sprawia, że inni czują się dobrze; jeśli ktoś się spodoba kobiecie z Wenus w Byku, będzie ona zachowywać się niezwykle zmysłowo - będzie go dotykać i dbać o jego wygodę. Mężczyźni z Wenus w Byku również mają w sobie fizyczną zmysłowość. Cenią wygodę i temu podobne rzeczy i najczęściej przemawiają do nich kobiety w typie Byka. Nie podobają im się kobiety zbyt szybkie, zbyt ożywione, zbyt niezależne ani nawet zbyt inteligentne. Pragną raczej archetypowej matki-ziemi; to ich podnieca. Wenus w kosmogramie mężczyzny nie zawsze pokazuje typ kobiety, z jaką się on ożeni czy nawet będzie chciał zamieszkać, podobnie jak Mars w kosmogramie mężczyzny mówi jedynie o fizycznej atrakcyjności; jest to idealne wyobrażenie romantyczne, a nie portret partnera, z którym spędzi się życie. Mężczyźni z Wenus w Byku lubią kobiety o pełnych kształtach, często nawet obfitych; zazwyczaj też wolą, by kobieta zajmowała tradycyjną bierną rolę, którą uważają za kobiecą. Wenus w Bliźniętach Wenus w Bliźniętach będzie oczywiście bardzo towarzyska, rozmowna i obdarzona dużą potrzebą komunikowania się z innymi. Często występuje tu pewna łatwość wyrażania się werbalnego, czy to w mowie, w piśmie, przez działalność wydawniczą, publicystyczną, czy handlową. Często Wenus w Bliźniętach daje duży zmysł estetyczny. Kobiety z tym położeniem Wenus raczej nie są domatorkami. Wenus pokazuje, co sprawia nam przyjemność, co lubimy robić. Osoby z Wenus w Bliźniętach bardziej interesuje życie towarzyskie i czytanie książek niż czyszczenie zlewu. Mają one duże poczucie taktu i talent dyplomatyczny, chociaż każdy, kto ma Wenus w Bliźniętach, jest zmienny, bardzo zmienny. Nigdy nie można być zupełnie pewnym, co tacy ludzie akurat myślą. Ich uczucia potrafią się zmieniać z chwili na chwilę. Bardzo szybko mogą się znudzić związkiem. Wielu ludzi z Wenus w Bliźniętach potrafi ciągnąć dwa lub trzy związki jednocześnie. P: Mam przyjaciółkę, która ma kilka planet w Bliźniętach, włącznie z Wenus, ale jednocześnie ma ona bardzo głęboką potrzebę trwałego związku. Tylko, że przez cały czas zajęta jest grą w tenisa i mnóstwem innych rzeczy, przez co zupełnie nie jest w stanie utrzymać takiego związku, jaki chciałaby mieć. O: No właśnie. Co więc możemy powiedzieć o mężczyźnie, który ma urodzeniowo Wenus w Bliźniętach? Przede wszystkim, będą go pociągały kobiety, które pasują do bliźniaczego wzorca - wszechstronne, ciekawe, takie, przy których niczego nie będzie pewny; będą mu się podobały zmienne osoby. Zdecydowanie będzie go pociągała inteligencja, bardziej niż wygląd fizyczny kobiety; kobieta musi być inteligentna i dosyć wygadana, ciekawa świata, musi mieć wszystkie cechy, które w jakimś stopniu pasują do wzorca Bliźniąt. Wenus w Raku Osoba z Wenus położoną w Raku, w znaku Księżyca, będzie oczywiście bardzo wrażliwa. Będzie także domatorem. Mężczyźni z Wenus w Raku często spontanicznie pomagają w domu. Tacy ludzie mają bardzo opiekuńczy stosunek do wszystkich bliskich im osób, czy to będą własne dzieci, czy ktokolwiek, kogo po prostu lubią. Wenus w Raku bywa także bardzo staroświecka w miłości. Ich wyobrażenia o miłości i małżeństwie często są dość tradycyjne, mają tendencje do przywierania do partnera, ale nie musi to być złe - często pozwala utrzymać rodzinę razem. Jeśli chodzi o namiętność (szczególnie odnosi się to do kobiet), Wenus w Raku nie jest szczególnie namiętna. W gruncie rzeczy są to osoby raczej współodczuwające niż namiętne. Jeśli kogoś polubią, okazują uczucie w nieco macierzyński sposób. Opiekują się obiektem swoich uczuć, próbują mu sprawić przyjemność, być dla niego miłym, dbają o jego wygodę, ale nie są szczególnie namiętne. (Jednak gdy dojdziemy do Marsa w Raku, zobaczymy, że to zupełnie inna sprawa. Mars w Raku często jest niezwykle namiętny; ale o tym także nie przeczytacie w żadnej książce). Wenus w Raku jest poza tym bardzo wrażliwa na atmosferę i na nastroje innych. Czasami można spotkać przy tej konfiguracji twardogłowego biznesmena, który zachowuje się wręcz gburowato, ale jeśli ma on Wenus w Raku i zauważy, że nie czujecie się zbyt dobrze w jego towarzystwie, natychmiast wyjdzie na wierzch cała jego macierzyńska opiekuńczość. Może nawet dać wam pieniądze - a Wenus w Raku nie sprzyja hojności. Tacy ludzie nie mają ochoty tak po prostu niczego rozdawać. Trzeba ich przekonać, że wcale nie zagrażacie ich bezpieczeństwu, lecz przeciwnie, zwiększacie je. Mężczyźni z Wenus w Raku lubią kobiety o cechach Raka. Chcą mieć dobrą kucharkę, strażniczkę domowego ogniska, typ macierzyński, kogoś, kto się nimi zaopiekuje. Dobrym przykładem są moi rodzice: Wenus w Raku mojego ojca jest w koniunkcji z ascendentem mojej matki. To ładna kombinacja. Można powiedzieć, że jego wenusjańskie marzenia zostały zaspokojone. A jego Księżyc w Baranie jest w koniunkcji z jej Słońcem. Ma więc jedno i drugie - Wenus i Księżyc; obydwa rodzaje potrzeb są przez to zaspokojone. Jest to dosyć rzadki układ. Interesujące było obserwowanie, jak moja matka dzieci matkowała także mężowi. Wybierała mu ubrania, pakowała walizkę, gdy wyjeżdżał, i tak dalej. Wenus w Lwie Przy tym położeniu Wenus otrzymujemy osobę, która na pewno okazuje wiele dumy w bliskich związkach i łatwo tę dumę zranić przez odrzucenie. Ludzie z Wenus w Lwie muszą czuć, że są szanowani. W związkach z reguły są dość wylewni i hojni, a także lojalni - Lew potrafi być bardzo lojalnym znakiem, a Wenus w Lwie potwierdza tę regułę. Podobnie jak przy innych planetach w Lwie, jeśli czyjeś słowa albo zachowanie urażą ich na tyle, że stracą do tej osoby szacunek, wszelkie uczucia znikają. Mogą pozostać jakieś sentymenty, ale szacunek to słowo-klucz przy znakach ognistych. Głos z sali: (niesłyszalny). O: No tak, wiadomo, że Lew zawsze chce być pierwszy, i nie tylko pierwszy, ale także na górze. Jakiś czas temu rozmawiałem z pewną klientką, która ma Wenus w Lwie, i usłyszałem od niej coś, co naprawdę zwaliło mnie z nóg. Najpierw powiedziała: „Odkryłam, że mój mąż ma romans, który trwa już od lat. I gdy tylko się o tym dowiedziałam, poczułam, że już nigdy więcej nie będę go potrafiła szanować. Wnoszę sprawę o rozwód, bo nie potrafię czuć szacunku do człowieka, który tak się zachował”. A potem okazało się, że ona sama również miała romans na boku! I co tu mówić o podwójnych standardach! Miała ascendent i Księżyc w Skorpionie, a Wenus w Lwie. Ale ta urażona duma to była właśnie Wenus w Lwie. Przy tym położeniu Wenus mężczyźni zwłaszcza podbijają sobie ego przez kobietę, z którą się pokazują. Pragną oni królowej, a nie zwykłej staruszki. Chcą mieć kogoś, z kim można się pokazać. Często pociągają ich aktorki, tancerki, osoby znane publicznie albo zachowujące się w bardzo dramatyczny sposób. Pragnienie podziwu jest u nich bardzo silne. Każdy, obojętne jakiej płci, kto ma Wenus w Lwie, niezmiernie pragnie podziwu. Ci ludzie chcą być doceniani; chcą być najwspanialsi. Wenus w Pannie Wenus w Pannie daje raczej zdyscyplinowane, wierne osobą o nieco purytańskim nastawieniu, skłonności do narzekania i krytycyzmu. Oczywiście trzeba pamiętać, że tradycyjnie to położenie Wenus uważane jest za jej upadek - ale nie znaczy to, że jest to złe położenie. Ludzie z Wenus w Pannie powinni po prostu trzymać usta zamknięte. Jeśli chcą okazać komuś uczucie, niech mu ugotują obiad, pomasują plecy albo zrobią coś praktycznego, zamiast krytykować. Wenus w Pannie potrafi być bardzo krytykancka. P: Słyszałem, że kobiety z Księżycem lub Wenus w Pannie nigdy nie mają brudnych rąk... O: Czystość jest dla nich bardzo ważna. Panna w ogóle jest bardzo niepewna siebie. Zwróćcie zwłaszcza uwagę na osoby z ascendentem w Pannie: oni wiecznie sami sobie stają na drodze, nieustannie obniżają swoją wartość. Przy Wenus w Pannie otrzymujemy osobę, która w miłości jest wierna, skuteczna, uczciwa i metodyczna. Są wspaniałymi kochankami, jeśli komuś odpowiada ich wydajność i odpowiedzialność - a także czystość. Jeśli kogoś polubią, to bez przerwy się nad nim trzęsą. Lubią usługiwać. A w sytuacjach intymnych są o wiele bardziej zmysłowi, niż okazują to publicznie. Często sprawiają wrażenie góry lodowej, są tacy opanowani; chociaż nie wszyscy. Ale tacy właśnie zawsze byli purytanie - inni na pokaz, inni prywatnie. Mężczyźni z Wenus w Pannie pragną odpowiedniej partnerki. Pociągają ich kobiety o charakterystyce Panny - inteligentne, schludne, czyste, zdyscyplinowane, zawsze na miejscu. Kiedyś uczyłem w pewnej miejscowości i po trzech godzinach zajęć zawsze czułem się wyczerpany; poznałem tam pewną parę, która brała udział w moich zajęciach, obydwoje ze Słońcem w Pannie. Po zajęciach byłem zmęczony, zbyt zmęczony, by wracać od razu do domu, więc jechałem do nich i kładłem się na kanapie, a oni przynosili mi jedzenie, ziołową herbatę, wszystko, interesowali się zdrową żywnością i podobnymi sprawami. Spędzałem tam godzinę, odpoczywałem, byłem obsługiwany, a potem jechałem do domu. To było fantastyczne. Wenus w Wadze Ludzie z Wenus w Wadze, podobnie jak i w innych znakach powietrznych, bywają nieco chłodni i niezbyt zmysłowi, ale są bardzo tolerancyjni wobec innych. Potrafią spotykać się z innymi na ich terenie; bardzo ważna jest dla nich sprawiedliwość i bezstronność. Pamiętajmy, że tutaj Wenus znajduje się we własnym znaku. Wszystko musi być fair. W miłości i w związkach takie osoby poszukują spokoju i harmonii. Namiętność może im się w ogóle nie podobać. Mogą zupełnie nie dbać o tę stronę związku, jeśli poza tym jest on spokojny i przyjemny - każdy z partnerów jest miły dla drugiej osoby. Jeśli chcemy sprawić przyjemność komuś z Wenus w Wadze (należałoby tu powiedzieć, że jeśli chcemy sprawić przyjemność komukolwiek, należy sprawdzić, gdzie znajduje się jego Wenus), więc jeśli chcemy sprawić przyjemność komuś, kto ma Wenus w Wadze, należy być dla takiej osoby miłym. Może to oznaczać ignorowanie tego człowieka, może oznaczać, że będziemy musieli zachowywać się okropnie sztucznie - to nieważne. Liczy się tylko to, żeby wszystko było harmonijne, przyjemne i relaksujące. Kobiety z Wenus w Wadze często odznaczają się kobiecym wyglądem, a mimo to są zaskakująco chłodne i czasem mają konwencjonalny stosunek do miłości i seksu. W książkach rzadko pisze się o tym, że Waga to pod wieloma względami bardzo konwencjonalny znak. Powiedziałbym, że jeśli chodzi o trzymanie się konwencji, zważanie na reputację i pozory, Waga ustępuje jedynie Koziorożcowi; wszystko na zewnątrz musi wyglądać ładnie. Pamiętajmy, że Saturn, władca Koziorożca, w Wadze znajduje się w wyniesieniu. Waga i Koziorożec mają wiele podobnych cech. Wenus w Wadze nie jest bardzo emocjonalna, ale bywa sentymentalna. Jeśli macie kobietę z Wenus w Wadze i wydaje się wam, że nie ma ona w sobie ani grama emocji, to przekonacie się, że potrafi się rozpłakać, jeśli zapomnicie o jej urodzinach. Przy Wenus w Wadze kobiety zazwyczaj są bardzo ładne. Tak jak statua Wenus z Milo, często mają archetypowo symetryczne i kształtne ciało. Mężczyznom z Wenus w Wadze (podobnie jak kobietom) przede wszystkim zależy na harmonii w związkach. Podobnie jak kobiety, są też idealistami w miłości. Jaka partnerka będzie dla nich atrakcyjna? Kobieta, która jest damą, a nie tylko poprostu „dziewczyną”, wyrafinowaną, ale prawdziwą, taka, którą niełatwo zadowolić; Wagi bardzo lubią szczerość. To jest zabawne w Wagach, że mają w sobie takie sprzeczności. Bardzo pragną szczerości i nienawidzą fałszu u innych, a jednak to ich często oskarża się o fałsz, bo za bardzo starają się być mili i przede wszystkim zależy im na tym, by wszystko szło gładko. Wenus w Skorpionie Osoby z Wenus w Skorpionie są bez wyjątku dosyć emocjonalne, bardzo wrażliwe i bardzo, bardzo intensywne. Wszystkie ich uczucia są intensywne, czy chodzi o drugiego człowieka, pieniądze, czy o pracę. Wszystkie ich uczucia mają wielkie natężenie. Ci ludzie są wybuchowo naładowani pewnego rodzaju namiętnością. Jeśli ta namiętność zniknie z ich życia, stają się martwi i sprawiają wrażenie żywych trupów. Wszystko, co robią, muszą robić z pasją, i tak samo zachowują się w związkach. Ta pasja musi znaleźć sobie jakieś ujście, by jeden partner mógł zaspokoić ich w pełni; musi zostać otwarty kanał intensywnej wymiany emocji. A Wenus w Skorpionie jest obdarzona bardzo, bardzo silną seksualnością. Jest także skryta i mało towarzyska. Ludzie z Wenus w Skorpionie często są nietowarzyscy i bardzo niekonwencjonalni, choć nie zawsze widać to na pierwszy rzut oka. Skorpion to znak Plutona, a Pluton pod wieloma względami przejawia zachowania antyspołeczne. Wenus w Skorpionie potrafi być bardzo zazdrosna i zaborcza. Jeśli taka osoba ma mocno podkreślonego Wodnika albo inny podobny znak, może to zmniejszyć zazdrość. Ale w ich bliskich związkach przejawia się silny instynkt przetrwania. Inaczej mówiąc, są to osoby bardzo mocno wyczulone na punkcie bezpieczeństwa; jeśli wydaje im się, że partner może ich porzucić dla kogoś innego, całe ich przetrwanie zostaje zagrożone - a w każdym razie tak to odbierają emocjonalnie. Wenus w Skorpionie potrafi być bardzo lojalna, chociaż wszystkie podręczniki opowiadają o podłości Skorpiona. Wenus w Skorpionie potrafi być lojalna, ale „lojalność” oznacza tu raczej stałość uczuć i nie musi być wyraźnie widoczna w zachowaniu. Skorpion to znak stały, a znaki stałe za bardzo się nie zmieniają. Jeśli mężczyzna urodzeniowo ma Wenus w Skorpionie, to lubi kobiety bardzo witalne, o silnym, niezależnym charakterze, można nawet powiedzieć - z tupetem, kobiety marsowe, w typie Barana lub Skorpiona. Mążczyźni z tym położeniem Wenus lubią silne kobiety, nie lubią zaś zbyt chwiejnych albo biernych. Takie szybko się im nudzą. Odpowiada im intensywność w związkach, a mężczyźni z Wenus w Skorpionie lubią intensywność u każdej kobiety, która ich zainteresuje. Kobiety z tym położeniem Wenus mają w sobie wiele dumy - są dumne ze swej atrakcyjności i umiejętności seksualnych. Odnosi się to także do mężczyzn z Marsem w Skorpionie, gdyż pamiętajmy, że Mars pokazuje męskie ego. U kobiet z Wenus w Skorpionie często kobiece ego ściśle wiąże się z seksualnością. Wenus w Strzelcu Wenus w Strzelcu zazwyczaj daje ludzi o bardzo idealistycznym podejściu do związków. Często trudno ich zadowolić; Strzelec jest niesłychanie kapryśnym znakiem. O tym również większość książek nie wspomina. Pisze się tylko, że są to wielcy filozofowie i tacy wielkoduszni. Ale w wielu przypadkach ludzie spod Strzelca nie potrafią stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością; nienawidzą życia w teraźniejszości, nie lubią konfrontacji z faktami i realiami życia. I tak samo działa Wenus w Strzelcu: daje ona bardzo idealistyczne wyobrażenia na temat związku, w jakim człowiek pragnąłby być, i ci ludzie często o tym mówią - o tych wspaniałych ideałach. Bardzo trudno jest im poprzestać na jednym związku i zaakceptować wszystkie jego gorsze strony wraz z lepszymi. W tradycyjnej astrologii władcą Ryb i Strzelca był Jowisz, i obydwa te znaki mają wspólne skłonności do eskapizmu, pragnienie ucieczki od potrzeb chwili obecnej. Ludzie z Wenus w Strzelcu, gdy już się do kogoś przywiążą, umieją hojnie darzyć uczuciami. Lubią też zabawę - lubią pohulać, w końcu jest to znak centaura. Mają nieco końskie poczucie humoru i z zasady nalegają na szczerość bez ogródek. Nawet nie próbują pokryć tego, co mówią, cienką warstewką taktu. Jeśli osoba z Wenus w Strzelcu kogoś polubi, nie należy się od niej spodziewać pochlebstw ani pochwał; powie prosto z mostu, co myśli. Wymieni wam wszystkie wasze wady, słabości i tak dalej, a na koniec dorzuci: „ale pomimo tego wszystkiego i tak cię lubię". Są boleśnie szczerzy, a mimo to wielkoduszni. Jakiej partnerki będzie poszukiwał mężczyzna z Wenus w Strzelcu? Będzie szukał kobiety o cechach Strzelca, na której można polegać, kumpla do dobrej zabawy, albo też osoby nastawionej filozoficznie i bardzo idealistycznie, bezpośredniej i szczerej. Takiemu mężczyźnie zapewne nie będą się podobały kobiety skryte, wodne i zbyt nieuchwytne. P: Co pan rozumie przez określenie „osoba, na której można polegać”? O: Chodzi mi o kogoś, kto ma mocne zasady i wysokie standardy postępowania, obdarzonego wielką uczciwością - o osobę, co do której można mieć pewność, że ma dobre chęci i intencje. Wenus w Koziorożcu Jeśli w jakimś kosmogramie widzimy Wenus w Koziorożcu, oznacza to, że mamy do czynienia z osobą, która zwraca wielką uwagę na reputację i zabezpieczenie materialne oraz bardzo poważnie traktuje miłość i związki. Ogólnie niezbyt wielkie poczucie humoru, chyba że jest to humor suchy, ironiczny. Pamiętajmy, że Wenus pokazuje, co nas uszczęśliwia, co sprawia nam przyjemność. Znam ludzi z Wenus w Koziorożcu, którzy nigdy się nie śmieją i poważnie podchodzą do wszystkiego, nie tylko do związków - ogólnie rzecz biorąc, są to bardzo poważni ludzie. W związkach są bardzo ostrożni i zanim ujawnią swoje uczucia, potrzebują, by ta druga strona zdeklarowała się pierwsza. Mają oni tę zewnętrzną skorupę, przez którą trzeba się przebić, saturnowy mur, który musi zostać zburzony, zanim poznamy prawdziwe uczucia i namiętności takiego człowieka. Kobiety z Wenus w Koziorożcu są zazwyczaj bardzo namiętne, obdarzone dużą dozą praktyczności, energii seksualnej i wytrzymałości. Dopóki nie poczują się bezpieczne, nie ujawnią swoich emocji ani potrzeb seksualnych; najpierw muszą czuć zaangażowanie drugiej strony. (Odnosi się to również do mężczyzn z Wenus w Koziorożcu). Musi to być bardzo poważne zaangażowanie, czasami nawet małżeństwo. Ale, jak już wspominałem, znaki takie jak Waga i Koziorożec bardzo zwracają uwagę na społeczne konwencje i trzeba uważać, żeby nie dać się nabrać. Ludzie z Wenus w Koziorożcu i w Pannie, o czym także wspominałem, często sprawiają wrażenie bardzo sztywnych i konwencjonalnych, i trudno jest określić, co się z nimi dzieje i co czują. Rzadko okazują uczucia publicznie. Wenus w Koziorożcu daje im dużą samokontrolę i skrytość, a także obawę przed upokorzeniem czy znalezieniem się w żenującej sytuacji. W gruncie rzeczy bardzo trudno jest im wyrażać uczucia. Mają wrażenie, że jedyny sposób, na jaki potrafią je okazać, to przez praktyczne podejście, wierność i służenie pomocą osobie, na której im zależy - pomoc we wspięciu się na wyższy szczebel kariery albo zrobienie dla niej czegoś innego. Często mają kłopoty z werbalizacją swych uczuć. Czego pragną mężczyźni z Wenus w Koziorożcu? Pociągają ich kobiety o charakterystyce Koziorożca, zachowujące się dość oficjalnie i z dystansem. Czasami mężczyźni z Wenus w Koziorożcu żenią się z kobietą o wyższej pozycji społecznej, która może im nadać rozpęd w karierze albo na przykład ma mnóstwo pieniędzy. Wenus w Koziorożcu nie ma nic przeciwko małżeństwu dla pieniędzy. Nie mówię, że wszyscy to robią, ale mogę się założyć, że wiele osób z Wenus w Koziorożcu przynajmniej zastanawiało się nad tym całkiem poważnie i wiele z nich pozostaje w nieudanych małżeństwach wyłącznie dla pieniędzy, bo rozstanie z partnerem oznaczałoby finansową niepewność; potrafią oni wytrwać w piekle przez 30 czy 40 lat tylko ze względu na bezpieczeństwo materialne. Wenus w Koziorożcu ogromnie potrzebuje prawdziwie głębokiej miłości i jeśli trzyma się jakiegoś związku wyłącznie ze względu na bezpieczeństwo, to sama sobie podcina skrzydła. Wenus w Wodniku Osoby z Wenus w Wodniku, czy to mężczyźni, czy kobiety, w miłości są w naturalny sposób otwarte, niekonwencjonalne i potrzebują wiele swobody; nie znoszą zazdrości. Jest to zupełne przeciwieństwo Wenus w Skorpionie, i oczywiście Wenus w Wodniku znajduje się w kwadracie do Wenus w Skorpionie. Ludzie z Wenus w Wodnilu nie znoszą zazdrości i obstają przy tym, by mieć tylu przyjaciół obojga płci, ilu tylko zapragną. Wobec miłości i seksu przyjmują postawę pełną dystansu i lubią eksperymentować. Uderzającym przykładem jest tu Linda Lovelace, królowa porno, która ma Wenus i Marsa w Wodniku. Cała jej publiczna reputacja opiera się na niekonwencjonalności i chęci do publicznego popisywania się tą niekonwencjonalnością. Wodnik potrafi być bardzo zdystansowany, a wiadomo, że dystans jest konieczny, by robić takie filmy, jakie ona robi. Prawdopodobnie nikt z Marsem ani Wenus w znakach wodnych nie mógłby brać udziału w tego typu filmach porno. Mogliby pójść dokina, by je obejrzeć, ale nie chcieliby w nich grać. (Wspomnę jeszcze, że Hugh Hefner także ma koniunkcję Marsa z Jowiszem w Wodniku). Wenus w Wodniku w horoskopie mężczyzny mówi o tym, że pociągają go kobiety o cechach Wodnika - z dużą wiedzą, inteligentne, niekonwencjonalne, bardzo aktywne, chętne do eksperymentowania, bardzo niezależne, takie, przy których nigdy nie będzie do końca pewny, na czym stoi, ale które nie będą oczekiwały intensywnego wyzwolenia emocji. Osoby z Wenus w Wodniku nie czują się dobrze z intensywnymi emocjami; podobnie jak sam Wodnik, są bardzo liberalne i nieco chłodne. Ta rezerwa często powoduje problemy w intymnych związkach, gdyż innym ludziom taka postawa wydaje się zbyt bezosobowa. Szczególnie mężczyźni mają kłopoty ze zrozumieniem kobiet z Wenus w Wodniku. Wenus w Rybach Wenus w Rybach to uczucia, uczucia i jeszcze raz uczucia - są to osoby nadwrażliwe, potrafią być bardzo oddane i wywierać na innych kojący wpływ. Wielu ludzi z mocną obsadą Ryb ma naturalne zdolności uzdrawiania. Każdy, kto ma Wenus w Rybach, jest do pewnego stopnia romantycznym idealistą - Ryby to znak zmienny, rządzony przez Neptuna. Z pewnością Ryby są trochę niestałe w długoterminowych zobowiązaniach, lecz nie znaczy to, że są ogólnie kapryśne. W gruncie rzeczy często są za mało wybredne. Pamiętajmy, że Ryby to opozycja do Panny. Wenus w Pannie jest ogromnie wybredna w związkach, do tego stopnia, że może się stać nadmiernie krytykancka. Wenus w Rybach stanowi jej przeciwieństwo, zwłaszcza, jeśli człowiek pije albo używa narkotyków. Ludzie z tą pozycją Wenus bywają pozbawieni zmysłu krytycznego. Odnosi się to także do Wenus aspektowanej przez Neptuna, szczególnie kwadratem, opozycją albo koniunkcją. Wpadają w stany odurzenia i nie zawsze wiedzą, co robią, albo czy powinni robić właśnie to. Ludzi, którzy mają Wenus albo Marsa w Rybach czy też w trudnym aspekcie do Neptuna, bardzo łatwo jest uwieść, bo nie do końca wiedzą oni, co robią, i często dają się porwać przez wir wydarzeń. Wenus w Rybach bywa mistrzynią emocjonalnych uników. Gdy próbuje się taką osobę przycisnąć do muru i dowiedzieć się, co naprawdę czuje, zawsze znajdzie sposób, by się wymknąć. Jeśli was lubi, pozwoli wam to odczuć, ale trudno jej wyrazić to w słowach. Jest to coś tajemniczego, niezgłębionego. W najlepszym wydaniu, podobnie jak przy Słońcu w Rybach, ci ludzie potrafią być komuś bardzo oddani. Nie zawsze oznacza to fizyczną wierność, ale istnieje pewnego rodzaju wewnętrzne oddanie, na które można liczyć, o ile związek jest uczciwy i stabilny. Bardzo współczująca i empatyczna, Wenus w Rybach znajduje się w pozycji wyniesienia. Jej najbardziej pozytywną manifestacją jest swego rodzaju ogólne współczucie dla wszystkich istot ludzkich. Jedyny kłopot polega na tym, że osoba z Wenus w Rybach czasami zbyt mocno współczuje wszelkim cierpieniom, przez jakie przechodzą istoty płci przeciwnej, i pragnie osobiście ulżyć temu cierpieniu. Wenus w Rybach oscyluje między egocentryzmem a utratą własnych granic. Czasami takie osoby wydają się niezwykle empatyczne i dające, a innym razem sprawiają wrażenie, jakby upajali się własnymi nieszczęściami i izolacją. Mężczyznę z Wenus w Rybach będą pociągać kobiety w typie Ryb, bardzo emocjonalne, wrażliwe i pełne oddania; tajemnicze, intrygujące zachowanie, często spotykane u ludzi z wpływami Ryb, będzie niezmiernie pobudzało jego zainteresowanie. Mars w Baranie Mars w Baranie w każdym przypadku będzie obdarzony pewną dozą szorstkości. Będzie to ktoś bardzo bezpośredni, z zamiłowaniem do rywalizacji. Kobieta z Marsem w Baranie nie tylko będzie sama przejawiała pewne agresywne cechy, ale będą ją także pociągali tego typu mężczyźni. Mężczyźni o cechach Barana będą uaktywniać jej Marsa. Będą jej się podobali poszukiwacze przygód, dzielni, odważni i śmiali. Wiele kobiet z Marsem w Baranie wiąże się z mężczyznami w mundurach - z żołnierzami, policjantami, i tak dalej. Z mojego doświadczenia wynika, że Mars w Baranie w kosmogramie mężczyzny daje bardzo śmiałych kochanków, którzy uwielbiają fazę zdobywania kobiety, natomiast po ślubie, w miarę, jak pojawia się rutyna, mogą się stać trochę bardziej nudni. Mars w Byku Mars w Byku w kosmogramie mężczyzny świadczy o tym, że lubi on okazywać swoje względy w konkretny, namacalny sposób. Pamiętajmy, że Mars to męskie ego; Mars w Byku mierzy swoją wartość tym, jak wiele może kupić albo jaki standard życia potrafi zapewnić. Znam wielu mężczyzn z Marsem w Byku, którzy przez długi czas odkładali małżeństwo, bo uważali, że potrzebne im są do tego pieniądze. Nigdy nie wzięliby ślubu, gdyby nie mieli przyzwoitych dochodów. Mężczyźni z Marsem w Byku potrafią się zachowywać jak byczki, są zaborczy, naprawdę zazdrośni i czasami wręcz okrutni. Miewają dziecinne napady złości. W kosmogramie kobiety Mars w Byku ogólnie pokazuje osobę o bardzo silnej woli, która jednak pragnie zostać zdominowana przez jakiegoś mężczyznę; zależy jej także na wygodzie w życiu. Zasadniczo pociągają ją mężczyźni w typie Byka, którzy oczywiście lubią odgrywać rolę dominującego mężczyzny. Niezależnie od płci, Mars w Byku daje potężny popęd seksualny i silny erotyzm, zazwyczaj jednak jedno i drugie jest dobrze kontrolowane. Mars w Bliźniętach Mężczyzna z Marsem w Bliźniętach, jeśli kogoś polubi, będzie się starał wywrzeć na nim wrażenie nieustannym gadaniem. Opowie wam mnóstwo rzeczy i będzie usiłował pokazać, jaki jest inteligentny, wesoły i dowcipny; wywrze zamierzony skutek, o ile trafi na osobę z Wenus w Bliźniętach albo w innym znaku powietrznym. Jednak każdy, kto ma Wenus albo Marsa w znaku ziemskim, uzna go za idiotę. Kobietę z Marsem w Bliźniętach będą pociągali mężczyźni w typie Bliźniąt - inteligentni, intelektualiści, o zmiennym charakterze, przy których nie będą niczego pewne. Mars w Bliźniętach u obu płci nie daje szczególnie silnej energii seksualnej. Mars w Raku Mars w Raku, jak już wspominałem, ma bardzo silne zabarwienie seksualne i daje silny popęd seksualny. Większość książek uznaje Raka za typ wyłącznie macierzyński. Ludzie z tym położeniem Marsa nade wszystko pragną czuć, że ktoś ich chce i potrzebuje. Mężczyzna z Marsem w Raku to ktoś, kto jest opiekuńczy, wrażliwy i zasadniczo dość dobrze rozumie kobiety. Prowadziłem już kiedyś warsztaty na podobny temat i pewna kobieta powiedziała wówczas, że miała kochanka z Marsem w Raku i był to najlepszy kochanek w całym jej życiu, który doskonale ją rozumiał, był delikatny itd. Kobiecie z Marsem w Raku będą odpowiadali mężczyźni o cechach Raka - opiekuńczy, z silną potrzebą bezpieczeństwa, domatorzy. Mars w Raku to dosyć skomplikowana sprawa. Mars pokazuje, czego człowiek chce, ale Rak ze swej natury jest nieświadomy; więc przy Marsie w Raku, nawet bardziej niż przy Marsie w Skorpionie czy w Rybach, wydaje się, że człowiek jest trochę nieświadomy swoich działań czy pragnień. W wielu przypadkach występuje przy tym bardzo silny popęd seksualny, bardzo szybkie reakcje seksualne, bardzo archetypowe reakcje kobiet wobec mężczyzn. Kobiety z Marsem w Raku bardzo dobrze potrafią dostrajać się do mężczyzn, emocjonalnie i fizycznie. Lubią, gdy z zachowaniami erotycznymi łączy się głębokie poczucie bezpieczeństwa; nie może to być tylko zabawa albo lekki flirt - muszą w to być zaangażowane także emocje. Mars w Lwie Mars w Lwie także daje dość silny i bardzo stały popęd seksualny. Mężczyzna z Marsem w Lwie będzie próbował wywrzeć wrażenie na innych hojnością albo teatralnym zachowaniem, i czasem zdarzy mu się w tym przesadzić; może się to wyrażać przez zamiłowanie do luksusu - na przykład będzie rozdawał biżuterię i inne kosztowne prezenty. Bardzo wiele zależy od tego, na ile taki Lew kogoś pragnie. Są to ludzie bardzo otwarci, prawdomówni i zazwyczaj oczekują w zamian podobnej szczerości. Mars w Lwie daje wybuchowy temperament, co najmniej równie ognisty jak Mars w Baranie. Wybuchy Barana są jednak najczęściej nieszkodliwe, chodzi tylko o to, żeby wypuścić nadmiar pary, a potem złość mija. Natomiast Mars w Lwie potrafi się naprawdę rozgniewać. Kobiety z tym położeniem Marsa lubią się pławić w blasku męża. Są bardzo dumne ze swojego mężczyzny. Pociągają je mężczyźni, którzy potrafią okazywać uczucia i darzyć ciepłem bez zahamowań, ludzie o charakterystyce Lwa, wyrastający ponad małostkowość. Jeśli kobieta z Marsem w Lwie natrafi na Pannę, drobiazgową i marudną, bardzo szybko się zniechęci. Nie potrafią oni również znieść żadnego upokorzenia. Mars w Pannie Osoby z Marsem w Pannie przejawiają często wyjątkową dbałość o szczegóły i mają wielkie uzdolnienia do zajęć wymagających drobiazgowości, takich jak na przykład rzemiosło artystyczne. Panna jest znana ze swego analitycznego nastawienia. Powstaje pytanie, czy kobieta z Marsem w Pannie będzie analizowała mężczyzn, czy też seks? Podczas prowadzonych przeze mnie kiedyś zajęć wstała pewna pani z Marsem w Pannie i powiedziała: „Tak, wie pan, mam w głowie taki licznik, który punktuje wszystkich w skali od jednego do dziesięciu!” W związkach z mężczyznami, a miała ich wiele, oceniała wszystkich według tej skali. To jest właśnie Mars w Pannie. Ci ludzie bywają bardzo analityczni, a czasem także nadmiernie krytyczni. Często oceniają umiejętności seksualne partnera, czasem także w słowach; możecie liczyć na to, że powiedzą, jak wam poszło. Mars w Pannie zazwyczaj nie daje szczególnie mocnego popędu seksualnego. W zasadzie uważa się, że to położenie daje dość niski poziom energii seksualnej. Badałem kiedyś kosmogram pewnego mężczyzny, który miał koniunkcję Marsa i Jowisza w Pannie. Prowadził on dość swobodny tryb życia, więc zastanawiałem się, czy Jowisz, który także znajduje się w Pannie, nadrabia jakoś tę umiarkowaną energię fizyczną, którą podobno ma Mars w tym znaku. Ale najwyraźniej nawet koniunkcja Marsa z Jowiszem nie dawała mu wielkiej energii seksualnej. Jego żona powiedziała mi w zaufaniu, że w głębi ducha obawia się on śmiertelnie, czy przypadkiem nie jest homoseksualistą, bo ma tak niewielkie potrzeby seksualne. Ale taka była po prostu jego norma. Nie działo się z nim nic złego. Jednak cała nasza kultura, szczególnie mężczyźni, przywiązują wielką wagę do seksualności w kategoriach ilościowych. On zaplątał się w te sidła i bardzo go to frustrowało. Mars w Wadze Mars w Wadze nie jest szczególnie namiętny - interesuje go raczej komunikacja, werbalizacja, ma dość wyrafinowany stosunek do seksu. Wiecie, że na rynku jest mnóstwo książek, które zachęcają do wypróbowania wszelkich możliwych pozycji seksualnych, ale Mars w Wadze często nie chce spróbować niczego oprócz starego standardu. Wiem o tym od wielu ludzi, którzy mają Marsa w Wadze. Najlepszy przykład to pewien mężczyzna, który ma koniunkcję Słońca z ascendentem w Skorpionie - Skorpion słoneczny, Skorpion ascendentowy, i do tego Mars w Wadze. Mieszka w Los Angeles i uważa, że naprawdę ma problem. Mówi tak: „Kobiety ogromnie mnie pociągają, ale wszystkie są zboczone”. Jest wielkim tradycjonalistą, gdy przychodzi do seksu. Jest bardzo wyrafinowany, a jednocześnie tradycyjny. Jego skorpionowa energia przyciąga skorpionowe, niekonwencjonalne w seksie osoby; wówczas jednak odzywa się Mars w Wadze i zaczynają się problemy. Ludzie z Marsem w Wadze pragną, by seks był osobistym, romantycznym przeżyciem, nawet jeśli przy tym jest nieco formalny i konwencjonalny. Mars w Skorpionie Przy Marsie w Skorpionie zawsze występują duże potrzeby seksualne, nie tylko czysto fizyczne, lecz także emocjonalne. Z seksem łączy się tu potrzeba przeżywania z drugą osobą emocjonalnej bliskości i intensywności. Seks jest czymś w rodzaju kanału, dzięki któremu ta bliskość może się wyrazić. Mars w Skorpionie w horoskopie mężczyzny zazwyczaj jest namiętny i magnetyczny. Niektórzy ludzie z tym położeniem Marsa mają pewnego rodzaju charyzmę (nie chodzi zresztą tylko o Marsa, może to być dowolna planeta położona w Skorpionie). Taka osoba wytwarza wokół siebie wyraźne pole magnetycznej energii. Najlepszym przykładem jest tu Robert Kennedy, który miał Słońce i Marsa w Skorpionie. Widziałem go raz osobiście. Jego pole energetyczne było niesamowite, miał zupełnie niewiarygodną aurę. Skorpion w ogóle, a Mars w Skorpionie w szczególności, wzbudzają skrajne reakcje u innych, gdyż są takie silne. Ludzie albo natychmiast odsuwają się od takiej osoby, albo niezmiernie ich ona przyciąga. Pewna pani określiła mężczyzn z Marsem w Skorpionie jako „zadowolone z siebie dusze”, i uważam, że to bardzo trafne określenie. Ci ludzie nie lubią, gdy ktoś próbuje ich zmieniać i w gruncie rzeczy jest to zupełnie niemożliwe. Z czasem dają się nieco utemperować albomoże się zdarzyć, że dorosną i sami się zmienią, ale nigdy nie pozwolą, by ktoś nimi manipulował, to znaczy, o ile dostrzegają, że ktoś nimi manipuluje. Są bardzo niecierpliwi i potrafią być także zazdrośni. Kobietę z Marsem w Skorpionie będą pociągali bardzo intensywni mężczyźni, może się im nawet podobać, gdy mężczyzna jest trochę zazdrosny, gdyż ich zdaniem świadczy to o jego zaangażowaniu. Są bardzo mocno zorientowane na romanse i doznania fizyczne. Czasami mają w sobie magnetyzm, o którym mówiłem, zawsze też promieniuje od nich siła charakteru. Nie wiem, czy to prawda, czy nie, ale pewien autor twierdzi, że kobiety z Marsem w Skorpionie w gruncie rzeczy nie pragną być zbyt niezależne. Chcą za to czuć, że ktoś ich bardzo potrzebuje. Przypuszczam, że w wielu przypadkach jest to prawda. Mars w Strzelcu Mężczyzna z Marsem w Strzelcu kocha filozoficznie. Jeśli chce wywrzeć na kimś wrażenie, robi to przez szczerość, aspiracje na przyszłość, idealizm, albo zaprasza gdzieś, gdzie można miło spędzić czas. Nie potrafi znieść nieszczerości i zawsze będzie się starał stymulować u partnera chęć do samodoskonalenia. Każdy, kto ma Marsa w Strzelcu, czy to mężczyzna, czy kobieta, jest bardzo śmiały, bardzo bezpośredni w sprawach seksu. Ci ludzie najpierw się nad tym zastanawiają, a gdy już podejmą decyzję, przystępują do rzeczy niezwykle bezpośrednio. Ale oczywiście sytuacja musi spełniać pewne wymagania moralne i etyczne. Wszystkie znaki ogniste mają dość wysoki poziom moralności, a przynajmniej mocne moralne zasady, podczas gdy znaki powietrzne to geniusze racjonalizacji. Mars w Strzelcu w kosmogramie kobiety pokazuje, że będą ją pociągać osoby o cechach Strzelca. Od partnera będzie wymagać wysokich standardów etycznych, a jeśli uzna, że nie dorasta on do jej ideałów uczciwości i moralności, nie będzie go potrafiła szanować. Pociągają ją ludzie, którzy potrafią ją czegoś nauczyć i stać się przewodnikiem moralnym, duchowym nauczycielem albo czymś w tym rodzaju, którzy mogą jej pomóc w rozwoju i doskonaleniu siebie. Mars w Koziorożcu Mars w Koziorożcu daje bardzo mocno seksualną naturę, ale ten seksualizm jest tak dobrze kontrolowany, że nie sposób go zauważyć, dopóki nie nawiąże się z taką osobą bliskiego kontaktu. Dla Koziorożca kontrola jest niezmiernie ważna, toteż przy tym położeniu Marsa bardzo ważne staje się kontrolowanie energii seksualnej. Ci ludzie potrafią to robić w zdumiewający sposób. Widziałem osoby z Marsem w Koziorożcu, które przez całe lata potrafiły żyć w celibacie, choć w innych okresach swojego życia przejawiały niezwykłą aktywność seksualną. Mężczyzna z Marsem w Koziorożcu to ktoś, kto bardzo ostrożnie podchodzi do własnej asertywności. Mars to asertywność, Koziorożec - ostrożność. Taki człowiek nie będzie jawnie demonstrował swojej siły i seksualności, dopóki nie uzna, że jest to bezpieczne. On nie chce zostać odrzucony. Skóra cierpnie mu na myśl, że ktoś mógłby go wyśmiać. Pragnie być doceniany. Mars w Koziorożcu często będzie próbował się sprzedać za to, co potrafi zapewnić na płaszczyźnie materialnej. Bardzo trudno mu wyrażać uczucia i pozwolić na swobodny przepływ energii seksualnej, ale gdy już się zaangażuje, jego uczucie rzadko bywa nudne - jest bardzo ziemskie, niezwykle ziemskie. W kosmogramie kobiety Mars w tym położeniu również daje bardzo silną energię seksualną i mocną osobowość, zazwyczaj bardzo zdeterminowaną i kompetentną. Pokazuje także, jacy mężczyźni będą robili na niej wrażenie - będzie to typ Koziorożca. Intrygują ją mężczyźni poważni, zachowujący dystans, trudni do przeniknięcia. Mars w Wodniku Następnie mamy Marsa w Wodniku. Stosunek tych ludzi do seksu często jest ultranowoczesny i eksperymentalny. Zwykle są bardzo otwarci, bardzo niekonwencjonalni, ale swoim zachowaniem nie wyrażają szczególnie wielkich potrzeb seksualnych. Seks interesuje ich raczej jako ciekawostka albo pole do badań. Mężczyźni z Marsem w Wodniku uwielbiają aktywność intelektualną. Jeśli próbują wywrzeć wrażenie na jakiejś kobiecie, uprawiają podbój intelektualny, okazując swoją inteligencję. Są także nieobliczalni; przy Wodniku i Uranie nigdy nic nie jest pewne do końca. Toteż przy tym położeniu Marsa stosunek do seksu także będzie nieprzewidywalny - pojawia się zamiłowanie do eksperymentów i fascynacja tym, co niezwykłe. Kobietę z Marsem w Wodniku będą naturalnie pociągali ludzie, którzy mają w sobie coś z Wodnika. Jest ona „wierna, ale nie dogmatyczna”, jak ujął to pewien autor. Myślę, że to bardzo celne stwierdzenie. Mars w Rybach Ludzie z Marsem w Rybach często lubią dodatkowe wrażenia. Trudno im wyrazić w słowach, za czym tęsknią. Jeśli chodzi o seks, pociągają ich afrodyzjaki, takie jak alkohol czy marihuana. Zdecydowanie lubią wzmocnione wrażenia, szczególnie o charakterze zmysłowym. Istnieje w nich bardzo silne pragnienie (Mars) ucieczki (Ryby); a miłość i seks często dostarczają wygodnego kanału dla tej energii. Oczywiście to pragnienie ucieczki może się także przejawiać przez aspiracje duchowe. Takich ludzi często przyciągają związki lub romanse, które są jakoś ukryte, otoczone tajemnicą. Podobne działanie ma Wenus w Rybach, a także Mars lub Wenus położone w dwunastym domu - domu Ryb. Mars w Rybach daje osoby obdarzone dużą wyobraźnią, nie tylko w miłości - jest to silna wyobraźnia i duża wrażliwość parapsychiczna. Często można się przekonać, że mężczyźni z Marsem w Rybach mają w sobie pewną miękkość i wrażliwość, którą potrafią wyrażać na zewnątrz, nie tracąc przy tym energii i pewności siebie. W kosmogramie kobiety ta pozycja Marsa oznacza, że będą ją pociągać mężczyźni reprezentujący niektóre cechy Ryb - może to być mężczyzna zorientowany na rozwój duchowy, słaby i potrzebujący pomocy, obdarzony talentem muzycznym lub artystycznym, czy też po prostu nieugruntowany w życiu, nieuporządkowany marzyciel i wizjoner. Ludzie obojga płci, którzy mają Marsa w Rybach, bywają totalnymi romantykami, pogrążonymi w świecie marzeń. Czasami może to prowadzić do życia iluzjami, a czasem wyraża się przez twórczość artystyczną lub literacką opartą na działaniu wyobraźni. II. TECHNIKI ANALIZY PORÓWNAWCZEJ Mówiąc o analizie porównawczej, chciałbym podkreślić, że składają się na nią dwie rzeczy: po pierwsze, należy przyjrzeć się aspektom między dwoma kosmogramami (zgodnie z tradycyjną metodą), a szczególnie tym z nich, które są ścisłe. Przez „ścisłe” rozumiem aspekty o zasięgu do 4 stopni, o ile bierze w nich udział planeta osobista (Słońce, Księżyc, Merkury, Wenus, Mars) albo ascendent.4 Każdy aspekt o dokładności do 4 stopni z udziałem przynajmniej jednej z tych planet jest bardzo ważny, a im ściślejszy, tym ważniejszy. Ale oprócz badania aspektów powinniśmy przeprowadzić również bardziej ogólną analizę, o której chciałbym dzisiaj pomówić szczegółowo: należy przyjrzeć się energiom żywiołów i określić, jak mieszają się one ze sobą na styku dwóch osobowości. (Zobacz: Część II planu zajęć). Przede wszystkim, na czym polega analiza porównawcza? Mamy dwa kosmogramy, które można nazwać mapami ludzkich pól energetycznych, i próbujemy określić, jak zawarte w nich energie będą wpływały na siebie nawzajem. Myślę, że trzeba się pilnować, by nie postępować tak, jak wielu astrologów, którzy patrzą wyłącznie na aspekty. Nawet gdy skupimy się na badaniu tylko najściślejszych aspektów, to i tak stracimy mnóstwo informacji, jeśli pominiemy żywioły. Ale odwrotna metoda postępowania także jest niekompletna i nie można na niej polegać. Niektórzy pytają po prostu: „Czy twoje Słońce jest harmonijne z moim Słońcem?” - mając na myśli to, że powietrze i ogień są ze sobą w harmonii, podobnie jak woda i ziemia. „Czy twój Księżyc jest harmonijny z Księżycem takiej to a takiej osoby, Merkury z Merkurym, Wenus z Wenus i tak dalej?” To są oczywiście ważne sprawy, ale jeśli poprzestaje się tylko na tego typu harmonijności, to w wielu wypadkach otrzymana interpretacja nei będzie miała żadnego sensu, bo często planety są połączone aspektami, które sprawiają wiele trudności w związku, nawet jeśli Słońca są w harmonijnych żywiołach, Księżyce są w harmonijnych żywiołach i tak dalej. Wszystkie planety osobiste mogą się znajdować w harmonijnych żywiołach, ale należy przyjrzeć się tworzonym przez nie aspektom, ponieważ dwa czy trzy połączenia mogą zmienić cały obraz. Często używałem jako przykładu kosmogramów pewnego małżeństwa, które znałem; mają oni ascendent w tym samym znaku, Słońca w sekstylu, harmonijne Księżyce, obydwie Wenus też leżą w tym samym znaku, a Marsy połączone są sekstylem. Wszystkie ich osobiste planety oraz ascendenty są dość harmonijne, a mimo to małżeństwo okazało się katastrofą. Ale jeśli przeprowadzimy dokładną analizę ścisłych aspektów porównawczych, przekonujemy się, dlaczego tak się stało. Występuje tam z jednej strony kwadrat Saturn-Wenus, a z drugiej opozycja Saturn-Wenus. Nie mówię, że każda para, która ma kwadrat Saturn-Wenus, napotka problemy, które doprowadzą do rozwodu, ale w tym przypadku wystąpiły dwa takie aspekty i - jak przekonamy się później - to jest właśnie połączenie, które nazywam „podwójnym nelsonem”. Jeśli ten sam element pojawia się dwa razy, czy to w kosmogramie urodzeniowym, czy w analizie porównawczej, staje się bardzo silnym motywem przewodnim w życiu danego człowieka albo związku; zawsze wskazuje on na coś, na co należy zwrócić szczególną uwagę. Ta para miała także porównawczo opozycję Słońce-Uran i kwadrat Słońce-Uran (kolejny „podwójny nelson”), a takie aspekty zawsze wskazują na związek „zawieszony w powietrzu”. Z jednym takim aspektem czasami da się żyć; przy dwóch jest wątpliwe, by ludzie wytrzymali ze sobą długo, gdyż w ogóle nie mogą oni na siebie liczyć, zachowują się wobec siebie bardzo nieodpowiedzialnie. Zawsze przystępuję do porównania dopiero po przeanalizowaniu indywidualnych kosmogramów i, jak już mówiłem na poprzednich zajęciach, jest to niezbędny krok, bo czasami trzeba komuś powiedzieć tak: „Posłuchaj, masz kłopoty ze wszystkimi bliskimi związkami i powinieneś przede wszystkim popracować nad sobą”. Trzeba sprawdzić, czy człowiek w ogóle potrafi utworzyć i utrzymać bliską więź z kimkolwiek, bo jeśli nie, to nawet gdy spotka osobę, z którą łączą go harmonijne powiązania, to i tak nie będzie w stanie tego wykorzystać. W wielu przypadkach okaże się to niemożliwe. Poza tym wzajemne dopasowanie w bardzo dużym stopniu jest kwestią osądu. Naprawdę trzeba bardzo dokładnie zbadać pojedynczy kosmogram i zrozumieć charakter człowieka, by poczuć, co dla niego będzie oznaczało „dopasowanie”. Wszystkie stare podręczniki astrologii uznają napięcia i wszelkiego rodzaju różnice za złe: „Kwadraty są złe, opozycje są złe”. To prawda, że porównawcze kwadraty i opozycje często stają się źródłem problemów, szczególnie kwadraty; ale przy braku tego typu aspektów związek będzie nudny, bezbarwny. Dlatego najczęściej bardzo dobrze jest mieć kilka „trudnych” aspektów w synastrii. Ale gdy takie aspekty stanowią 60-70% wszystkich, to jest mało prawdopodobne, by związek przyniósł zadowolenie którejkolwiek ze stron. Dlatego właśnei mówię, że wiele zależy od osądu. Na przykład niektórzy ludzie lubią podniecenie; niektórzy lubią walczyć; niektórzy lubią wyzwania. Baran albo Skorpion umrze z nudów, jeśli raz na jakiś czas nie będzie mógł sobie powalczyć, pokrzyczeć na partnera czy zrobić czegoś innego, co pozwoliłoby mu intensywnie wyładować energię. Strzelec też nie pragnie wyłącznie czystej rutyny. Ale jeśli mamy do czynienia z typowym Bykiem albo Wagą, czyli znakami rządzonymi przez Wenus, trudne aspekty często będą sygnalizować poważniejsze problemy, gdyż tacy ludzie pragną, by wszystko szło łatwo, harmonijnie i wygodnie. Inaczej mówiąc, niektórzy ludzie lapiej potrafią radzić sobie ze stresem. Niektórzy z kolei mają bardziej otwarty umysł. Weźmy Bliźnięta w jakimkolwiek związku - Bliźnięta mają otwarty umysł i potrafią ich zaciekawić ludzie, którzy bardzo się różnią od nich samych. Niektórzy ludzie będą sobie lepiej radzić z partnerami podobnymi do siebie. Inni, zwłaszcza Bliźnięta, a także inne znaki zmienne, lubią urozmaicenie i często dobrze dogadują się z osobami, które są od nich zupełnie inne. Trzeba dobrze zrozumieć naturę znaków zmiennych, by trafnie zanalizować związek, w który są one zaangażowane. Niebezpieczeństwo w przeprowadzaniu analiz porównawczych, podobnie zresztą jak przy innych rzeczach w astrologii, polega na tym, że łatwo jest popaść w rutynę i przyjąć dogmatyczne zasady, nie tylko w odniesieniu do własnego życia, ale także do życia innych ludzi, i zaczyna się mówić rzeczy, które w gruncie rzeczy nie są prawdziwe. Ale przeprowadziłem w życiu wiele setek analiz porównawczych i muszę powiedzieć, że widziałem tylko kilka związków, w których obie strony były jednakowo szczęśliwe; takie związki zdarzają się rzadko. Mówię teraz o związkach męsko-damskich. Jednak analizy porównawczej można używać dla wszelkiego rodzaju związków; bardzo przydaje się ona w sytuacjach rodzic-dziecko. Często na prośbę rodziców analizowałem ich relacje z dziećmi i zawsze uświadamiałem sobie przy tym wiele nowych rzeczy. Zawsze odkrywa się, na jak głębokim poziomie dwie osoby się kochają. I w większości wypadków to rodzic musi się dostosować, dopóki dziecko jest jeszcze małe. Wydaje mi się, że nie spotkałem żadnego związku, w którym mimo przewagi trudnych aspektów ludzie czuliby się dobrze i swobodnie. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Powinienem tu jednak podkreślić, że kilka trudnych aspektów nie jest jeszcze powodem do niepokoju, gdyż - to fakt matematyczny, statystyczne prowdopodobieństwo - jeśli weźmiemy dziesięć planet i ascendent i utworzymy z nich kombinacje, to ile jest możliwości? Szanse na wystąpienie jakichś „trudnych” aspektów prawdopodobnie przekraczają 90%. Prawdę mówiąc odrobina stresu, odrobina wyzwania powinna być mile widziana, bo w innym wypadku związek może się stać ogromnie, niemal śmiertelnie nudny. Toteż zawsze powtarzam, że trzeba patrzeć na najściślejsze aspekty, ale także na żywioły. Same aspekty wszystkiego wam nie powiedzą. Trzeba patrzeć na to, co jest w kosmogramie. To prawdopodobnie jedna z najlepszych zasad interpretacji astrologicznej, czy chodzi o analizę pojedynczego kosmogramu, czy o porównawczą: nie martwcie się o to, czego tam nie ma. Nie martwcie się o puste domy, puste znaki i tak dalej. Patrzcie na to, co jest. Gdzie są rozmieszczone planety w znakach, w domach? A w przypadku żywiołów, czy jedna osoba potrafi wejść w kontakt z drugą na wszystkich czterech poziomach? „Karmienie” pola energetycznego Moja filozofia synastrii opiera się na fakcie, że istoty ludzkie to pola energetyczne w działaniu; składamy się z wielu pól energetycznych, które funkcjonują równocześnie we wzajemnym powiązaniu ze sobą. Każdy, kto czytał książkę Ruth Montgomery Born to Heal, powinien w pewnym stopniu rozumieć, na czym polega ludzkie pole energetyczne, gdyż jest to jedna z najlepszych książek prowadzących czytelnika do uświadomienia sobie, że ludzie zbudowani są z dynamicznej energii, którą można uaktywnić przez rozmaite techniki uzdrawiania, i że ta energia może zostać uaktywniona również przez związki z innymi ludźmi. Wspomniany w tej książce „Pan A.” mówi o tym, w jaki sposób ludzie karmią się nawzajem. Dosłownie określa on to jako wygłodzenie systemu nerwowego lub pola energetycznego. Każdy musi dostarczać sobie pokarmu na poziomie powietrza, ognia, ziemi i wody. Jednym ze sposobów karmienia się są bliskie związki. Jeśli przyjrzymy się zasadniczej strukturze astrologii, pierwszy dom, który wyraża osobowość, indywidualne „ja”, zawsze stoi w opozycji do domu siódmego, który mówi o tym, w jaki sposób tworzymy relacje z innymi ludźmi i wchodzimy w dynamiczną wymianę energii. Ten rodzaj karmienia jest niezbędny wszystkim, nawet ludziom, którzy na zewnątrz wydają się bardzo zimni. Oni także czują się samotni. Samotność jest prawdopodobnie jednym z największych problemów ludzi żyjących w cywilizacji miejskiej, otoczonych przez innych ludzi, ale nie komunikujących się z nikim. Cóż więc naprawdę oznacza termin „karmienie”? Jeśli ktokolwiek z tutaj obecnych czytał moją książkę o żywiołach, to wie już o nich sporo. Na przykład trzeba karmić umysł powietrzem; szczególnie jeśli ktoś ma dużo powietrza w urodzeniowym kosmogramie, powinien zadbać o karmienie swojej natury intelektualnej. Dlatego osoby, które mają dużo powietrza, w związkach koniecznie potrzebują porozumienia intelektualnego, przepływu komunikacji z drugą osobą, bo inaczej partner szybko ich znudzi. Znaki powietrzne są niestałe, łatwo się nudzą - wszystkie, nawet Waga; Wodnik i Bliźnięta nudzą się wyjątkowo szybko. Toteż, jeśli ktoś ma dużo powietrza w kosmogramie i wchodzi w związek z kimś pozbawionym tego żywiołu, to prędzej czy później pomyśli: „Och Boże, jakiż on jest powolny!” I naprawdę będzie mu to przeszkadzało, bo ta druga osoba pozbawiona jest lotności umysłu, która interesuje znaki powietrzne. Jeśli ktoś ma w kosmogramie dużo ognia, czego potrzebuje od innych? Szuka osób, które będą dawały mu dużo energii. Potrzebuje partnerów energetyzujących, raczej dynamicznych, obdarzonych inicjatywą i charakterem. Ostatnią rzeczą, jakiej mogłyby pragnąć ogniste, dynamiczne natury, będzie leniwy i ociężały partner, bo taki partner przytłumia ich energię, a jego osobowość koliduje z ich sposobem życia i samoekspresji. Nie mówię jednak, że w związkach (czy w analizie porównawczej) nie ma miejsca na kompensację. Wielu, bardzo wielu ludzi pociągają osoby, które posiadają to, czego im samym brakuje, choć to też można kwestionować. Wygląda na to, że wszystko układa się dobrze, gdy obie strony mają otwarty umysł i potrafią się do siebie wzajemnie dostroić. Jeśli na przykład ktoś, kto w ogóle nie ma wody, znajdzie partnera, który ma jej mnóstwo, to najprawdopodobniej wszystko się ułoży, jeśli ta pierwsza osoba ma w swoim kosmogramie dużo ziemi. Na tym poziomie ich energie będą się mogły stopić. Jeśli jednak ktoś nie ma ani wody, ani ziemi, a jego partner ma mnóstwo jednego albo drugiego, jest mało prawdopodobne, by ci ludzie mogli stworzyć harmonijny związek. Ale to są tylko ogólne zasady i w każdym przypadku należy je dostosowywać do konkretnych horoskopów; indywidualne przypadki są o wiele bardziej złożone i zawsze konieczna jest ostrożność. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie lgną do tego, czego im samym brakuje, w dwóch rodzajach sytuacji. Albo są jeszcze młodzi, mają mało doświadczenia w związkach i dlatego nieświadomie ciągnie ich do osób, które uosabiają lub mają to, czego im samym brakuje - ale takie związki służą głównie do zdobycia doświadczenia i gdy już człowiek nauczy się od drugiej osoby tego, czego ma się nauczyć, związek często staje się martwy. Drugi przypadek dotyczy ludzi trochę starszych, którzy mają więcej doświadczenia w związkach i często są dzięki temu bardziej obiektywni. Zawsze istnieje nadzieja, że ludzie będą nabierać obiektywizmu w miarę, jak przybywa im lat, gdy stary dobry Saturn dopada nas co jakiś czas i zmusza do nabrania dystansu. Zaczynamy doceniać cechy innych, których nie potrafiliśmy docenić, gdy byliśmy młodsi, bo brakowało nam obiektywizmu i możliwe, że zbyt często przybieraliśmy postawę obronną. Ale to także nie decyduje o wzajemnym dopasowaniu. Samo to, że podziwiamy czyjeś zalety, nie znaczy jeszcze, że moglibyśmy z taką osobą zamieszkać czy pozostawać w bliskich stosunkach. Tu znów przede wszystkim należy się przyjrzeć indywidualnym horoskopom. Jeśli ktoś jest bardzo praktyczną osobą, na przykład ma w kosmogramie bardzo dużo ziemi i ważne są dla niego zewnętrzne formy życia, a bliskość emocjonalna nie gra tak wielkiej roli i jest głównie kwestią wygody, to może żyć z partnerem, z którym przepływ emocji i intymności nie będzie zbyt intensywny, i czuć się w takim związku całkiem dobrze. Ale osobie, która bardzo pragnie intensywnej bliskości, bo na przykład ma w kosmogramie dużo wody, nic tego nie zastąpi; ten rodzaj bliskości jest jej konieczny do życia i taki człowiek będzie się czuł zaspokojony tylko w bardzo głębokim, bardzo zgranym i bardzo intymnym związku. Każdy znak ma swoiste potrzeby. Ktoś, kto ma dużo Wagi, na pewno będzie potrzebował znakomitej komunikacji w bliskich związkach, w innym wypadku będzie się nudził. Wodnik często bywa bardzo zdystansowany, bardzo zimny. Wodnik, trochę jak Koziorożec, często potrafi wytrzymać w niezbyt harmonijnym związku, małżeństwie czy partnerstwie zawodowym, gdzie komunikacja nie jest najlepsza, ale te znaki potrafią sobie z tym poradzić. Nie są w stanie wznieść się ponad sytuację, ale mogą się do niej zdystansować. Dobrze, więc jeśli ktoś ma dużo wody, to czym powinien się karmić, nasycać swoje pole energetyczne, by nie dopuścić do emocjonalnego wygłodzenia? W całym swoim życiu, a więc także w związkach, taki człowiek przede wszystkim potrzebuje pokarmu emocjonalnego, doznawania intensywnych emocji i zaangażowania. I tu należy zapytać, czy druga osoba potrafi znieść taki ładunek emocjonalny. Ostatniego lata spotkałem ciekawą parę - mężczyzna, który miał bardzo dużo wody, pozostawał w bardzo zgranym związku z kobietą, w której kosmogramie przeważała ziemia. Nie miała ona w ogóle wody, była raczej zimna, niezbyt wrażliwa i z pewnością nie wrzały w niej namiętności. Miała ona Słońce w Koziorożcu i Księżyc w Byku; to daje bardzo ziemski charakter. Ziemia jest jednak naczyniem dla wody, toteż ten mężczyzna czuł, że może zrzucić wszystkie emocje na tę kobietę, ona zaś działała na niego stabilizująco. Po prostu akceptowała wszystkie jego uczucia. Nie reagowała z charakterystycznym dla znaków wodnych współczuciem, okrzykami "och, ty moje biedactwo" i temu podobnymi. Ale akceptowała i rozumiała jego emocje, dzięki temu związek mógł się utrzymać. Była to dla mnie bardzo dobra lekcja, bo ta kobieta w ogóle nie miała wody. Jej partner z kolei miał wodę, ale nie miał ziemi. Każde z nich miało to, czego brakowało drugiej stronie, ale ponieważ były to harmonijne żywioły, potrafili znaleźć płaszczyznę, na której ich energie mogły się stopić. Nie wiem jednak, jak taki układ działa na dłuższą metę. Zobaczymy; na razie ci ludzie mieszkają razem. Widzicie, ziemia jest naczyniem dla wody. Bez ziemi (czyli bez jakiegoś rodzaju konkretnej, namacalnej formy) woda nie ma żadnego kształtu i po prostu rozlewa się dokoła. To tak, jakby kosmiczny archetyp Ryb rozpływał się po wszystkim. Ziemia nadaje temu formę. A czego szukają w związkach znaki ziemskie? To dobre pytanie, i nie jestem pewien, czy potrafię na nie odpowiedzieć. Prawdopodobnie pragną wszystkiego po trochu. Ale w każdym wypadku rzeczą, którą je motywuje, jest bezpieczeństwo. Pragną jakiegoś rodzaju bezpieczeństwa, jakiejś stabilności. Jest coś, o czym nie wspomina żadna ze znanych mi książek poświęconych astrologii, a mianowicie to, że spośród wszystkich czterech żywiołów powietrze, ogień i woda to żywioły dynamiczne. Ziemia sama w sobie nie jest żywiołem dynamicznym. I dlatego, gdy analizuje się kosmogram, w którym jest dużo ziemi (szczególnie przy Słońcu w znaku ziemskim), należy tym uważniej przyjrzeć się pozostałym elementom, by sprawdzić, jakie inne energie wpływają na zachowanie tej osoby. Ziemia ma największą bezwładność. Jeśli ktoś zajmuje się terapią polarity, to pewnie zauważył, że energie powietrza, wody i ognia działają bardzo dynamicznie. Ale energia ziemska - jedyny sposób, by ją zauważyć czy poczuć, to przez charakterystyczne ukorzenienie. Byłem kiedyś poddany terapii polarity i zajmował się mną człowiek, który miał Słońce w Koziorożcu. Ta terapia polegała na pracy z ciałem. Gdy zszedłem ze stołu po zabiegu, poczułem strumień energii, która przepłynęła przez moje nogi i spłynęła do ziemi. Było to piękne doświadczenie, bo ja sam zupełnie nie mam ziemi w kosmogramie i nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Niestety, był to pierwszy i ostatni raz. To jest właśnie główny problem przy większości terapii; działają przez godzinę czy dwie, ale potem człowiek wraca do swojej karmy (można tak powiedzieć), do swojego urodzeniowego dostrojenia energetycznego i musi dalej żyć ze swoimi ograniczeniami. Ale to właśnie przepływ energii w kategoriach żywiołów ustala ton związku; tak to postrzegam. Jakie żywioły dominują w kosmogramach każdej z dwóch osób? Czy jest tam dużo powietrza, ognia, wody? W jakich sprawach ci ludzie rzeczywiście się ze sobą zestrajają? P: Mówił pan o stopieniu energii ziemi i wody. Czy może pan opowiedzieć, jak łączą się ze sobą inne żywioły? O: Mogę powiedzieć coś o powietrzu i ogniu. Powietrze i ogień bardzo potrzebują siebie nawzajem, bo powietrze bez ognia prowadzi do intelektualnego dyletanctwa. Tacy ludzie mają mnóstwo pomysłów, ale nigdy niczego nie dokonają. Z kolei ogień bez powietrza może dawać osobę bardzo zagubioną. Ktoś taki jest ustawicznie zajęty, ale tak naprawdę nie wie, co robi. Nie ma żadnego dystansu wobec swoich działań. Nie rozumie także, co z nich wynika. Dlatego powietrze i ogień potrzebują siebie nawzajem, bo znaki powietrzne żyją aktywnością mentalną; więc gdy wchodzą w kontakt z osobą ognistą (jeśli ich horoskopy są harmonijne), powietrze zostaje rozpalone! Ogień musi mieć tlen, więc znaki ogniste potrzebują powietrza, by mogły płonąć; z kolei znaki powietrzne pozostają wypełnione gazem, gorącym powietrzem, dopóki i musi je rozpalić iskra ożywionej aktywności, której to iskry potrafią im dostarczyć znaki ogniste. Tak więc powietrze i ogień potrzebują siebie nawzajem, ale to, co mówię, odnosi się do teoretycznego, archetypowego poziomu. Jeśli chodzi o to, jak radzą sobie one razem w życiu, ogień i powietrze potrafią się wzajemnie irytować. Wszystkie znaki powietrzne mają delikatny system nerwowy, a ogniste nie. Znaki ogniste często wyrażają się w dość szorstki, gwałtowny sposób, co może przytłaczać i irytować znaki powietrzne. Zresztą spotkałem wielu powietrznych ludzi, którzy mieli matki ze Słońcem w Baranie. Matki spod Barana z reguły irytują swoje dzieci, nieważne, spod jakiego są one znaku. Wiecie, że Baran potrafi się rozpychać łokciami. Znaki powietrzne lubią usiąść spokojnie i wszystko sobie przemyśleć; jeśli w ciągu dnia miały jakieś stresujące przeżycia, lubią usiąść spokojnie, zrelaksować się i poczytać gazetę czy coś w tym rodzaju - wycofać się ze świata aktywności i przez chwilę żyć w świecie własnego umysłu, bo skupienie na działalności intelektualnej pomaga im naładować akumulatory. Ale jeśli mieszka się z Baranem, trudno jest się zrelaksować, bo Baran ciągle biega w kółko i krzyczy „Rusz się!” Widzimy więc, że teoretycznie znaki powietrzne naprawdę potrzebują tego popchnięcia, tego impetu, który mogą im dać znaki ogniste; ale w codziennym życiu może się to stać uciążliwe. I podobnie, znaki ogniste czasem mają wrażenie, że znaki powietrzne to niepraktyczni marzyciele i przebywanie z nimi jest mocno frustrujące dla zorientowanych na działanie ludzi ognistych. P: A co pan powie o ogniu i wodzie? O: Czy nie czytał pan mojej książki? To wszystko tam jest... Można naprawdę zrozumieć żywioły próbując sobie wyobrazić ich fizyczną naturę, wyobrażając sobie, co się będzie działo, gdy dwa żywioły się spotkają, jaka zajdzie między nimi reakcja. To działa w zdumiewająco dosłowny sposób. Kiedyś mieszkałem z kobietą, która miała Słońce w Raku. Ja z kolei mam dużo powietrza, w każdym razie moje Słońce i Księżyc leżą w znakach powietrznych. I oczywiście Rak jest w kwadracie do mojego Słońca w Wadze. Ale nie uświadamiałem sobie, że tonę. Rozumiecie, to było powietrze i woda. Jeśli powietrze znajdzie się pod wodą, człowiek zaczyna się dusić. Ma się wrażenie: „Ciągle tylko te emocje! Muszę się wydostać z tej wody”. A osoba z Rakiem uważała, że ja przez cały czas błądzę gdzieś w chmurach. „Ojej, on jest wiecznie pochłonięty przez te wszystkie głupie idee; z tego nie ma żadnego pożytku”. I gdy w końcu ta kobieta się wyprowadziła, poczułem ogromną ulga! Miałem wrażenie, że wielki ocean, który przykrywał mnie z głową, nagle zniknął. Z chwili na chwilę zacząłem zupełnie inaczej oddychać. W ciągu trzech czy czterech dni moja energia podwoiła się. Doznałem fantastycznego przypływu sił witalnych i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo byłem przytłoczony i wyczerpany przez całą tę wodę. Słońce i Księżyc I w ten sposób dotarliśmy do jednej z najważniejszych spraw w analizie porównawczej, czyli do Słońca i Księżyca. Słońce i Księżyc zawsze należy rozpatrywać razem. Jest to spolaryzowana para, pozytywny i negatywny biegun natury człowieka, całej jego osobowości, bardzo użyteczne przy ocenie potencjalnej harmonii w związkach, gdzie ważna jest bliskość i intymność. Ale wzajemne dopasowanie może się przejawiać na wielu płaszczyznach. Jeśli przeprowadzamy analizę na potrzeby partnerów w interesach, wzajemna harmonia nie musi być tak wszechstronna, jak w małżeństwie czy wspólnym życiu. przy układach zawodowych należy przede wszystkim zwrócić uwagę na aspekty Jowisza i Saturna, a także Merkurego; spójrzmy na komunikację - czy te osoby potrafią się ze sobą porozumiewać; aspekty Jowisza często pokazują, czy ludzie zapewnią sobie nawzajem korzyści finansowe, a także, czy mogą sobie wzajemnie ufać. Należy zbadać dokładnie także nieharmonijne aspekty Neptuna, gdyż mogą one wskazywać na wszelkiego rodzaju nieporozumienia, oszustwa i tego typu rzeczy. Analiza przeprowadzana dla celów partnerstwa w interesach mimo wszystko powinna być kompletna, chociaż na przykład dopasowanie seksualne z partnerem biznesowym w większości przypadków nie jest konieczne. W sprawach związanych ze Słońcem i Księżycem także nie musi panować doskonała harmonia, choć z pewnością dobre ich zgranie jest korzystne w każdym związku. Ponieważ większość analiz porównawczych, o jakie proszą klienci, dotyczy najbardziej pełnych typów związków (które zawsze są mieszanką elementu męskiego i żeńskiego, gdyż te dwie kosmiczne biegunowości wchodzą ze sobą w relację i współistnieją ze sobą na co dzień), należy patrzeć na Słońce i Księżyc. Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo dobrze jest, gdy Słońca znajdują się w harmonijnych znakach. Potwierdza się wszystko, co można przeczytać w najprostszych podręcznikach, i moim zdaniem jest to sprzyjający czynnik, chociaż nie konieczny do utworzenia dobrego związku. W idealnej sytuacji przynajmniej jedno ze świateł, Słońce lub Księżyc, jednego z partnerów powinno być harmonijnie ustawione względem Słońca drugiej osoby. Inaczej mówiąc (nadal mam tu na myśli sytuację idealną), musi występować przynajmniej jedno harmonijne powiązanie między Słońcem jednej osoby a Słońcem lub Księżycem drugiej. Takie połączenie jest konieczne. Nie musi to być ścisły aspekt, mogą to być po prostu zgodne żywioły. Jeśli na przykład jedna z osób ma Słońce w Bliźniętach, a druga Księżyc w Wodniku, to występuje między nimi przepływ komunikacji, wzajemna więź. To, czego doświadczamy przy zgodnych aspektach Słońce-Księżyc albo Słońce-Słońce, to wzajemna identyfikacja. Człowiek potrafi się zidentyfikować z drugą osobą i jej charakterem. Aspekty lunarne (szczególnie Księżyc-Księżyc, takie jak na przykład kwadrat czy sekstyl Księżyców lub harmonijne położenie Księżyców w żywiołach, nawet przy braku ścisłych aspektów), są szczególnie ważne w sytuacjach, gdy ludzie mieszkają razem. Dość często widywałem pary, które miały bardzo, bardzo harmonijne kosmogramy - do 80% aspektów było harmonijnych - ale przy tym występował kwadrat czy nawet kwinkunks Księżyców, i tym ludziom trudno było wytrzymać ze sobą. Mogą oni być doskonałymi przyjaciółmi albo wspaniałymi kochankami, i wszystko układa się jak najlepiej, ale nie mogą razem zamieszkać. Często więc rozstają się, zaczynają mieszkać oddzielnie, a potem spotykają się jeszcze przez długie lata. Nawet małżeństwa z trudnymi aspektami Księżyców przekonują się, że nie potrafią razem mieszkać - głównie dlatego, że Księżyc mówi o codziennych nastrojach, codziennych sposobach reagowania na wiele rzeczy. A jeśli dwie osoby reagują odmiennie lub konfliktowo, zaczynają się wzajemne irytacje - drobne zgrzyty, które narastają tak długo, że w końcu tworzą się z tego wielkie napięcia emocjonalne. W takich przypadkach ludzie nie potrafią czuć się ze sobą zupełnie swobodnie. Widziałem przypadki małżeństw, w których z analizy kosmogramów obydwojga partnerów wynika, że powinni oni być zupełnie dobrymi przyjaciółmi, a jednak pojakimś czasie zaczynają mieszkać osobno; czasami się rozwodzą, a czasami nie. Często do końca życia utrzymują zgodne, harmonijne kontakty. Aspekty porównawcze Jednym z powodów, dla których ścisłe aspekty są bardzo ważne, są „wspólne doświadczenia”. Jeśli planety dwóch osób połączone są ścisłym aspektem - powiedzmy, w granicach dwóch stopni, to te osoby będą przechodziły przez „wspólne doświadczenia”. Najwyraźniej daje się to dostrzec przy dokładnych koniunkcjach i opozycjach. Inaczej mówiąc, oznacza to, że tranzyty będą jednocześnie uaktywniać obydwie planety biorące udział w aspekcie, wpływając na sprawy, których ten aspekt dotyczy w danym związku. Uran przebywa teraz na początku Skorpiona. Powiedzmy, że Słońce osoby A leży na 6o Skorpiona, a Wenus osoby B na 7 o Skorpiona. Jedna z tych osób będzie miała koniunkcję Urana z Wenus, a druga ze Słońcem; a ponieważ te koniunkcje zajdą w tym samym czasie, pod wieloma względami będzie to „wspólne doświadczenie”. Inaczej mówiąc, to, przez co będzie przechodzić jeden z partnerów, wpłynie na drugiego na tyle, że najprawdopodobniej ich związek będzie musiał przejść przez jakieś zmiany. To nie może wyglądać tak, że każdy z nich będzie po prostu robił swoje; przy koniunkcjach Urana związek jako całość musi przejść pewną transformację, jakieś przebudzenie. Wiemy, że Uran rozbudza, i gdy w naszym życiu przejawia się jakiś silny wpływ tej planety, trudno jest zasnąć. Uran bardzo mocno nakręca człowieka; do tego stopnia przyśpiesza działanie systemu nerwowego, że sypia się za mało. System nerwowy jest przeładowany intensywną energią Urana i naprawdę potrzeba wówczas snu, żeby się zregenerować, a jednocześnie człowiek wibruje tak mocno, że nie potrafi spać. Odkryłem, że przy silnych tranzytach Urana jedyną rzeczą, jaka pomaga mi zasnąć, jest jedzenie w dużych ilościach. Jeśli zjem wielką miskę płatków czy czegoś innego, czasami udaje mi się paść na łóżko i usnąć od razu. Nie jest to szczególnie zdrowe, ale nie pomagają zioła ani nic innego. W takich okresach tak zwane uspokajające środki często nie skutkują. W każdym razie, dokładne aspekty wskazują nie tylko na niezwykle silną, dynamiczną wymianę energii między dwiema osobami, ale także na potencjał wspólnych doświadczeń. Czasami ludzie uważają, że „przechodzę przez to wszystko, bo mój mąż się zmienia”. Ale gdy przyjrzymy się tranzytom, odkryjemy, że w obydwu horoskopach zostały uaktywnione jakieś planety. Aspekty Jowisza Chyba nigdy nie widziałem małżeństwa ani dłuższego związku, w którym partnerzy nie mieliby przynajmniej jednej czy dwóch ścisłych koniunkcji. A w najdłuższych i najszczęśliwszych związkach, jakie widziałem, występowała co najmniej jedna koniunkcja Jowisza. Nic w tym dziwnego, bo Jowisz daje tolerancję i pozytywną energię. Neptun także może obdarzyć tolerancją, nieco współczującą, a czasem zabarwioną litością. Na podstawie związków, które miałem okazję obserwować, sądzę, że koniunkcja Jowisza ze Słońcem, ascendentem, Merkurym, Wenus czy Marsem drugiej osoby to naprawdę bardzo korzystny aspekt. Przede wszystkim, Jowisz wyciąga na wierzch to, co najlepsze w drugim człowieku. Tuż przed napisaniem swojej pierwszej książki spotkałem osobę, która miała Jowisza w koniunkcji z moim Merkurym; ta osoba uważała, że to, co piszę, jest znakomite, a ja nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego wsparcia. To, co pisałem, spotykało się z pozytywnym oddźwiękiem, ale nikt nigdy nie nalegał, żebym pisał więcej. I ta zachęta pomogła mi, dodała determinacji do napisania tego, co i tak chciałem napisać, tylko że wcześniej brakowało mi motywacji i wiary w siebie. Dopiero wtedy, gdy ta osoba przekonała mnie, że muszę to zrobić, zebrałem energię do pracy! Czasami ludzie mają tyle trudnych aspektów w związkach, że zastanawiamy się, o co tu do diabła chodzi - jak oni mogą ze sobą wytrzymać. A potem widzimy, że Jowisz jednej osoby jest w koniunkcji z ascendentem drugiej. Ci ludzie po prostu się lubią! Jeśli występują jakieś pozytywne jowiszowe wiązania, szczególnie aspekty Jowisz-ascendent, Jowisz-Słońce lub Jowisz-Księżyc, ludzie po prostu lubią się nawzajem. Czują się dobrze w swoim towarzystwie, zwiększają swoją ekspansywność i dodają sobie energii. Widzimy więc, że aspekty Jowisza mogą w znacznym stopniu zrekompensować trudne, stresujące czynniki w związku. Aspekty pobudzające W trakcie zajęć będę od czasu do czasu wspominał o trzech dominujących typach aspektów porównawczych - aspektach stabilizujących, pobudzających i nadmiernie pobudzających. Dominujący typ aspektów wpływa na charakter związku. Jeśli chcemy przypisać konkretny aspekt do jednej z tych kategorii, należy wziąć pod uwagę tworzące go planety oraz kąt aspektu. Czasem jest to kwestia osądu, bo to, co dla łagodnego Byka będzie nadmiernie pobudzające, może być odbierane inaczej przez Wodnika. Kategorie te są jednak użyteczne, gdy próbujemy określić ogólne wrażenie i ton danej relacji. Nadmiernie pobudzające aspekty to przede wszystkim niektóre opozycje, a do pewnego stopnia także koniunkcje. Aspekty pobudzające to wszystkie możliwe kombinacje planet, których połączony wpływ działa ożywiająco, wzmacnia przepływ energii, intensyfikuje wzajemną atrakcyjność i aktywność. Stabilizujące aspekty to przede wszystkim połączenia utworzone przez Saturna, nawet niektóre jego kwadraty i koniunkcje; ale do tej kategorii należą także trygony i sekstyle, które powodują, że wzajemne oddanie czy uznanie nie mijają szybko. Niektóre aspekty na początku mogą działać pobudzająco, a po latach ich wpływ staje się stabilizujący. Opozycje, które będziemy za chwilę omawiać, mogą działać pobudzająco lub nadmiernie pobudzająco. Można śmiało traktować wszystkie opozycje jako pobudzające wymianę energii, choć dla konkretnych osób niektóre z nich mogą się okazać zbyt stymulujące, by dało się z nimi wytrzymać w życiu codziennym. Ze wszystkich książek poświęconych synastrii najdokładniejsza i moja ulubiona to książka Sargent.5 Zasadniczo zajmuje się ona analizą poszczególnych aspektów. Dlatego właśnie sądzę, że nie ma sensu dokładnie omawiać aspektów podczas naszych zajęć. Sargent już to zrobiła lepiej ode mnie. Ale gdy zaznajomimy się z różnymi rodzajami aspektów, czasami odkryjemy naprawdę ciekawe połączenia, wskazujące na ekscytujące relacje energetyczne, wymianę energetyczną między dwiema osobami. Niektóre z tych połączeń mogą nadmiernie pobudzać, nadmiernie stymulować. Szczególnie opozycję w analizie porównawczej należy traktować jako aspekt stymulujący. Nie jest to aspekt „negatywny”. Nie musi koniecznie wskazywać na konflikt, jak kwadrat czy niektóre trudne koniunkcje. Kwadraty, ogólnie, stwarzają najwięcej problemów w kosmogramach urodzeniowych, a także w porównawczych. Opozycje zaś są pobudzające, szczególnie w synastrii. Pytanie tylko, jak wiele stymulacji konkretna osoba potrafi znieść i jakie planety biorą udział w opozycji. Opozycje Słońce-Księżyc i Księżyc-Księżyc Jeśli chodzi o utworzenie prawdziwej więzi z drugim człowiekiem, szczególnie w związkach z osobą płci przeciwnej, jedną z najkorzystniejszych opozycji jest opozycja Słońc lub Słońca do Księżyca. Ludzie z takimi połączeniami często po prostu się lubią i potrafią czerpać od siebie nawzajem wiele energii. Często ktoś, kto ma na przykład Słońce w Byku i Księżyc w Lwie, pyta: „Jak to się dzieje, że zawsze przyciągają mnie Wodniki?” Po prostu Słońce w Wodniku znajduje się w opozycji do Księżyca w Lwie. A ludzie się dziwią: „We wszystkich książkach czytałem, że Byki nie zgadzają się z Wodnikami”. I na poziomie podstawowego przepływu energii jest to prawda, ale należy przeanalizować cały kosmogram. Księżyc w Lwie i Słońce w Wodniku bardzo dobrze się ze sobą zgadzają. Ogólnie można powiedzieć, że opozycje Słońce-Księżyc i Księżyc-Księżyc należą do „najlepszych” opozycji porównawczych, dlatego, że dwoje ludzi nawzajem się uzupełnia i stymuluje. P: Czy dotyczy to również opozycji znaków, czy też musi być ścisły aspekt? O: Powiedziałbym, że działa to także przy znakach, chociaż im ściślejszy aspekt, tym bardziej intensywna wymiana energii. Opozycja Słońce-Słońce Przyjrzyjmy się opozycjom samych Słońc. Nie są one rzadkie w związkach, ale w większości przypadków lepiej działają w przyjaźniach niż w małżeństwie. (I znów, istnieje mnóstwo czynników, które mogą sprawić, że taki układ będzie się znakomicie sprawdzał w małżeństwie czy trwałym partnerstwie). Przy opozycji Słońc występuje pewnego rodzaju stymulacja i wzajemne uzupełnianie przepływu energii. Nauczyłem się sporo na ten temat, gdy byłem w college’u i miałem przyjaciela ze Słońcem i Księżycem w Baranie. Razem potrafiliśmy w krótszym czasie dokonać więcej, niż ktokolwiek inny. On był podwójnym Baranem, a ja mam Słońce w Wadze, więc potrafiłem mu powiedzieć, co powinniśmy robić i w jakiej kolejności; przeprowadzałem coś w rodzaju planowania. Gdy przychodziło do zrobienia czegoś, zajmowaliśmy się tym obydwaj i nasze energie stapiały się ze sobą tak dobrze, że potrafiliśmy dokonać zdumiewających rzeczy. Wynajęliśmy stary budynek stowarzyszenia studenckiego, który był zupełnie zrujnowany, bo właściciel powiedział studentom, że budynek ma pójść do rozbiórki, więc na koniec odbyła się tam wielka impreza przy piwie i wszyscy uznali, że pomogą w rozbiórce. Drzwi były porozbijane, wszystko się rozsypywało. I w ciągu dwóch tygodni my dwaj doprowadziliśmy do tego, że budynek wyglądał jak nowy. To było po prostu niewiarygodne. Opozycje porównawcze potrafią działać bardzo korzystnie, niezmiernie stymulująco, dają niezwykle komplementarny przepływ energii. Jednak gdy mieszkamy na co dzień z kimś, czyje Słońce jest w opozycji do naszego Słońca, zauważamy również odpychanie. W takim związku istnieje przyciąganie, bo ludzie wzajemnie się uzupełniają, ale jednocześnie występuje parcie w dwóch przeciwnych kierunkach! Niektóre opozycje są tu łatwiejsze, inne trudniejsze. Najtrudniejsze są opozycje między Słońcami położonymi w znakach stałych, bo są one najbardziej uparte. Rzadko widywałem małżeństwa Słońca w Byku ze Słońcem w Skorpionie. Małżeństwo Lew-Wodnik spotkałem tylko raz. Lepiej, żeby znaki stałe nie wiązały się z innymi znakami stałymi. Ale małżeństwa dwojga Skorpionów występują tak często, że to aż niewiarygodne. I bywają one bardzo trwałe. Niedawno po raz pierwszy widziałem, jak rozpada się małżeństwo dwojga Skorpionów. Skorpiony są wierne, więc jest to zdecydowany wyjątek od zasady, że znaki stałe powinny się wiązać raczej z innymi. Opozycje Wenus-Wenus i Mars-Mars Należy się przyjrzeć także innym opozycjom. Większość z nich w horoskopach porównawczych działa stymulująco. Należy to rozumieć dosłownie. „Stymulująco” nie zawsze znaczy „przyjemnie”. Weźmy na przykład opozycję Wenus-Wenus; często odnajdziemy tu mieszankę przyciągania i niechęci. Przede wszystkim występuje przyciąganie, bo obie Wenus są ze sobą zgrane i w pewien sposób uzupełniają się. Ale często pojawia się także pewna niechęć. Powiedzmy, że ktoś ma Wenus w Raku, w opozycji do Wenus w Koziorożcu innej osoby. Można tu zauważyć wzajemną atrakcyjność, która pobudza emocjonalnie, ale wrażliwy Rak będzie się nieco obawiał dystansu Koziorożca. Ludzie z Wenus w Koziorożcu potrafią być bardzo chłodni i zdystansowani. Czasami spotyka się opozycję Wenus-Wenus w bliskich związkach, choć częściej pojawia się ona w krótkotrwałych flirtach. Opozycja Mars-Mars także jest bardzo stymulująca, bardzo aktywizująca. Obydwie strony czują pewne podniecenie związkiem, zgodne z całą naturą Marsa. Tylko czy potrafią ze sobą żyć na co dzień? To pytanie rzuca na całą sprawę zupełnie nowe światło. Jeśli chcemy tylko razem pracować albo jeśli chodzi o przyjaciela, którego widuje się od czasu do czasu, to opozycja Marsów nie jest żadnym powodem do obaw. Ale jeśli chcemy z kimś zamieszkać i podjąć próbę wzajemnego okiełznania swoich energii (Mars i Mars), by skierować je na wspólny cel, możemy popaść w kłopoty. Większość porównawczych koniunkcji, sekstyli i trygonów Marsa znakomicie służy wzajemnemu opanowaniu energii - dwoje ludzi spotyka się i mówi: „Mamy zamiar osiągnąć to i to, kierując naszą energię na wspólny cel”. Potrafią to zrobić i potrafią bardzo skutecznie działać razem. Mars pokazuje między innymi specyficzne metody działania każdego człowieka. Mars mówi: „Chcę tego; chcę to osiągnąć”. Pokazuje, jak człowiek wyraża swoje pragnienia i jak je zaspokaja. Porównawcza opozycja i kwadrat Marsów oznaczają, że mogą pojawić się problemy w doprowadzaniu przedsięwzięć do końca. Kiedyś miałem dziewczynę, której Mars był w kwadracie do mojego Marsa. Przez cały czas miałem wrażenie, że ona wytrąca mnie z rytmu. Zajmowałem się czymś z wielkim zaangażowaniem, robiłem coś czy mówiłem, a ona ni stąd, ni zowąd wybuchała, zrywała i wychodziła, trzaskając drzwiami. Mnie to niesłychanie irytowało. Mieliśmy kwadrat Marsów z dokładnością niemal zero stopni. Oczywiście, ten związek nie trwał długo. Na szczęście. To bardzo dobry sposób, żeby się nauczyć analizy porównawczej - mieć mnóstwo kontaktów z rozmaitymi ludźmi. Także jeśli się udziela porad astrologicznych, wręcz trudno uwierzyć, jak bardzo pomaga to w opanowaniu synastrii. Po spotkaniu z klientem należy popatrzeć na kosmogram porównawczy. Jeśli zrobi się to wcześniej, można się niepotrzebnie uprzedzić. Naprawdę trudno jest przewidzieć z góry, jak się sytuacja rozwinie, ale gdy już spotkacie się z kimś, sprawdźcie, jak się mają do siebie wasze kosmogramy, a na pewno wiele się nauczycie. Aspekty Merkurego Przeczytajcie sobie w książce Sargent o kwadratach i opozycjach Merkurego. Tradycyjnie uważa się, że przysparzają one najwięcej problemów. Osobiście zgadzam się z tym, ale uważam, że samo położenie Merkurych w niezgodnych żywiołach jest równie konfliktowe. Inaczej mówiąc, jeśli na przykład jedna osoba ma Merkurego w Raku, a druga w Lwie, to chociaż nie są one połączone żadnym nieharmonijnym głównym aspektem, takie ustawienie pokazuje, że ci ludzie myślą inaczej, inaczej wszystko postrzegają, wyrażają swoje idee na różne sposoby i dlatego mogą mieć kłopoty z dojściem do porozumienia co do wspólnych celów czy planów. P: Czy mógłby pan powiedzieć coś o sytuacji, gdy ktoś ma Merkurego na 0 stopni i kilku minutach Wagi, na samym początku znaku? Jak by pan to traktował przy porównywaniu kosmogramów? Czy jest to bardziej Waga, czy Panna? O: No cóż, jeśli matematycznie ten Merkury znajduje się w Wadze, położyłbym nacisk na Wagę; ale jeśli stoi on na samym wierzchołku, to istnieje możliwość, że w dalszym ciągu jest trochę zabarwiony poprzednim znakiem. P: A gdyby pan przeprowadzał analizę porównawczą i w tym miejscu natrafił problem... O: Co to za problem? Z komunikacją? P: Powiedzmy, że przeprowadzamy analizę małżeństwa. W kosmogramie żony Merkury znajduje się na 0 stopni 28 minut Wagi. Jak by pan to odczytał? O: Musiałbym to porównać z drugim horoskopem. Prawdopodobnie uznałbym, że to Waga, tym bardziej, że Waga jest bardziej ekstrawertyczna niż Panna. Ekstrawertyczne znaki mają tendencję do dominowania introwertycznych, z wyjątkiem Skorpiona, który zresztą jest wyjątkiem od wszystkiego. Ale żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przeanalizować konkretny przypadek. Mój ojciec urodził się 23 sierpnia i technicznie jego Słońce stoi na 0 stopni i około 20 minut Panny; ale on jest Lwem, Lwem, Lwem! Ludzie, którzy czytali coś tylko o znakach Słońca, także uważają go za typowego Lwa. Matematycznie jego Słońce już nie znajduje się w Lwie, ale Lew dominuje, bo Słońce stoi bardzo blisko wierzchołka znaku, a wpływ Lwa zawsze rzuca się w oczy w bardzo oczywisty sposób (szczególnie w porównaniu z Panną, która jest bardziej zwrócona do wewnątrz i, że tak powiem, pokorna). Zawsze trzeba znaleźć jakąś konkretną ilustrację do każdej zasady, bo wówczas widzimy, jak ona działa. Powiedzmy, że przeprowadzamy porównanie, można wtedy przeanalizować aspekty, na przykład Merkurego, i taka analiza powie nam sporo; ale można także zapytać daną osobę, jak postrzega ona komunikację w związku! Jest taka książka autorstwa Lois Rodden, pod tytułem The Mercury Method of Chart Comparison, która zajmuje się wyłącznie Merkurym - analizuje aspekty Merkurego do wszystkich innych planet. Nie jest to lepsza praca niż książka Sargent, ale jest interesująca. Jest tam wiele celnych fragmentów. Przekonałem się na przykład, że ma wiele racji w tym, co pisze o kwadratach Merkurego. Brzmi to mniej więcej tak: „Przy kwadracie Merkurego do Merkurego ludzie często na początku trochę się siebie obawiają”. Merkury, podobnie jak Bliźnięta, jest spontanicznie przyjacielski i szybko tworzy więzi z innymi ludźmi. Ale jeśli Merkury znajduje się w kwadracie do innego Merkurego, to może wystąpić pewien opór przed angażowaniem się zbyt pochopnie. Jak pisze Rodden, przy kwadracie Merkurych „występują początkowe przeszkody albo niedopasowanie, które odgradza ludzi od siebie. Może to wynikać z postaw lub z okoliczności. Potrzebne jest pojawienie się nowego zrozumienia, by mógł nastąpić przełom w komunikacji. Gdy już się to stanie, powstaje wzajemnie stymulująca więź. Jednak, jeśli obie osoby nie poczynią tego wysiłku, będą się traktować ostrożnie i formalnie.” Uważam, że jest to bardzo trafne spotrzeżenie, bo przy kwadracie Merkurych nigdy nie jest tak, że ludzie spotykają się, natychmiast mówią „O, cześć, jak się masz?” i zaczynają ze sobą rozmawiać. Występuje tu wzajemne zainteresowanie sobą, ale ponieważ jeden Merkury nie zgadza się z drugim, trzeba włożyć trochę pracy, by taki związek mógł się rozwinąć. Związki z kwadratem Merkurych mogą należeć do najlepszych z możliwych, tacy ludzie mogą się zaprzyjaźnić głęboko i trwale. Mogą się tu pojawić problemy, ale dawanie i branie przyczynia się do wzrostu wzajemnego zrozumienia. Moim zdaniem najważniejszą sprawą przy kwadracie Merkurych jest to, że ludzie myślą zupełnie inaczej i w zupełnie inny sposób wyrażają swoje myśli. Szczególnie, jeśli jest to dokładny aspekt, zawsze wystąpią pewne kłopoty z dojściem do porozumienia na jakikolwiek temat. Przy ścisłym kwadracie ludzie często przerywają sobie nawzajem. Jest to stymulujący aspekt, ale tu jeden Merkury pobudza drugiego do mówienia. Więc kiedy jedna osoba zaczyna coś mówić, druga natychmiast też ma ochotę coś powiedzieć i ten drugi Merkury stymuluje z kolei pierwszego. Dlatego przy tym aspekcie ludzie ciągle przerywają sobie nawzajem. P: Myślę, że problem może tu polegać na tym, że oni nie słyszą, co mówi ta druga osoba... zdaje się, że przydałby się im tłumacz. O: Owszem, w najgorszych przypadkach tak bywa. Ale znów wiele zależy od tego, na ile świadomi są ci ludzie i czy potrafią zdobyć się na dystans do swojego Merkurego, jeśli mogę się tak wyrazić. Jeżeli w urodzeniowym kosmogramie Merkury tworzy ścisłą koniunkcję ze Słońcem, to kwadrat Merkurych w analizie porównawczej będzie stwarzał o wiele więcej problemów, niż wówczas, gdy Merkury jest oddzielony od Słońca. Jeśli Merkury jest oddzielony od Słońca o kilka stopni, wówczas człowiek świadomie (Słońce) będzie potrafił zdobyć się na dystans wobec problemów stwarzanych przez układ aspektów. Można się z nich wówczas śmiać. Dwóch moich najbliższych przyjaciół ma Merkurego w kwadracie do mojego Merkurego. I nie mogę powiedzieć, żeby komunikacja między nami była zawsze doskonale harmonijna, ale za to jest ona naprawdę ciekawa, i określiłbym obydwa te związki jako trwałe przyjaźnie. Ci ludzie patrzą na wszystko w zupełnie inny sposób niż ja. Ważne jest także, ile człowiek ma cierpliwości. Jeśli ktoś, kto ma na przykład Merkurego w Baranie, a więc jest szybki w mowie i w myśleniu, spotka osobę z kwadratem Merkurego do swojego Merkurego, to raczej nie będzie zachwycony, bo taki człowiek nie potrafi czekać. Znam pewną osobę, która ma Merkurego w kwadracie do mojego i kilka razy, gdy z nią rozmawiałem, obydwoje omal nie oszaleliśmy. Bez przerwy sobie przerywaliśmy, aż w końcu usiadłem i poddałem się. A ona dalej gadała, gadała i gadała. Nie zawsze jednak wynika z tego komunikacja, i to jest główny problem. Dwoje ludzi często uważa, że się komunikują, bo wypowiadają wiele słów. Odnosi się to także do opozycji Merkurych. Ludzie mają wtedy wrażenie, że dobrze im się z kimś rozmawia, ale nie zawsze komunikują się ze sobą. Po prostu odczuwają stymulację, ale poczekajcie, aż pojawią się jakieś problemy i trzeba je będzie rozwiązać za pomocą logiki, prawdziwego komunikowania i słuchania. Tu właśnie kwadraty i opozycje Merkurych stwarzają najwięcej problemów. Prawdę mówiąc, ta kobieta ze Słońcem w Raku, z którą kiedyś mieszkałem, miała Merkurego w Raku w kwadracie do mojego Merkurego w Wadze. Komunikacja między nami była naprawdę beznadziejna. Ale oczywiście wchodziła tu w grę także różnica między Rakiem a Wagą, nie tylko sam aspekt kwadratury. Rak i Waga to dwie zupełnie różne mentalności. Wszyscy moi bliscy przyjaciele, którzy mają kwadraty Merkurych do mojego, mają Merkurego w Koziorożcu. A Koziorożec i Waga pod wieloma względami są bardzo podobne. Saturn w Wadze znajduje się w wywyższeniu; obydwa znaki są bardzo praktyczne; obydwa lubią dobrą organizację i jasność sytuacji. P: Mówi pan o kwadracie? O: Tak. Mówię, że przy kwadracie Merkurego między tymi dwoma znakami (Wagą i Koziorożcem) nie zauważyłem większych problemów. Ale kwadrat między Merkurym w Raku a Merkurym w Wadze moim zdaniem zawsze powoduje poważne trudności w komunikacji. Przypuszczam więc, że mamy tu jeszcze jeden czynnik istotny w analizie porównawczej: podobnie jak w kosmogramie urodzeniowym, należy przyjrzeć się całości i sprawdzić, jakie znaki biorą udział w aspekcie. Astrologia jest naprawdę okropna, prawda? Jest tak niewiarygodnie złożona. Ale cieszę się, że staje się bardzo prosta, gdy już zacznie się rozumieć podstawowe zasady. W większości przypadków jednak same już ścisłe aspekty, bez uwzględniania znaków, dadzą nam tyle informacji, że będzie nad czym pracować. Z mojego doświadczenia wynika, że przynajmniej w 90% przypadków ludzie, których kosmogramy analizujemy, identyfikują się ze znaczeniem najściślejszych aspektów. Wystarczy wziąć do ręki książkę Sargent i przeczytać ją; człowiek się identyfikuje z tym, co tam jest napisane. Wzajemny wpływ pól energetycznych W naszym planie zajęć mam teraz termin „aspekty porównawcze”. Punkt 2a: „Jak będą na siebie wpływały pola energetyczne danych dwóch osób? Spójrz najpierw na wszystkie ścisłe aspekty porównawcze”. Aspekty porównawcze to po prostu aspekty między dwoma kosmogramami. Kenneth Negus, który dużo zajmował się synastrią i analizą porównawczą, nazwał je „interaspektami”. Interaspekty to po prostu aspekty między planetami położonymi w dwóch kosmogramach. Należy zwrócić uwagę na to, jak dwoje ludzi karmi się wzajemnie - popatrzeć na żywioły. Czy jednej osobie brakuje jakiegoś żywiołu? Jaśli tak, czy druga osoba równoważy ten brak? Ale to jeszcze nie wszystko. Należy zwrócić uwagę nie tylko na braki, ale także na to, czy dana osoba ma kłopoty z planetami położonymi w jakimś żywiole. Powiedzmy, że ktoś ma dwie czy trzy planety w Strzelcu, ale są one położone w kwadracie do wszystkich innych elementów kosmogramu, a w całym kosmogramie nie ma nic więcej w ogniu, tylko ten Strzelec. Takiego człowieka bardziej od Strzelców mogą pociągać Lwy albo Barany, gdyż osoby ze Słońcem w Strzelcu będą uaktywniać wszystkie jego kwadraty, rozbudzać napięcia istniejące w kosmogramie urodzeniowym. Ale ktoś taki może się dobrze czuć w towarzystwie silnych Baranów czy Lwów, bo planety położone w tych znakach utworzą trygony do planet w Strzelcu i pozwolą wyrazić energię, która wcześniej była zablokowana. Jeśli ktoś ma planety w Skorpionie w kwadracie do Wodnika, to mogą go przyciągać osoby z planetami w Rybach albo w Raku, bo ich wodne energie reprezentują to, z czym taki człowiek ma problemy (pokazane przez kwadraturę), co trudno mu jest wyrazić i zaspokoić w sobie. Energia Skorpiona u takiej osoby bez trudu może połączyć się z energią Ryb czy Raka u kogoś innego. Nie musi to być blokada Słońca ani Księżyca; może to być trudna do wyrażenia energia Wenus, Marsa albo Merkurego. Również takich rzeczy szuka się przeprowadzając analizę horoskopu. Przy badaniu żywiołów nie chodzi tylko o to, by stwierdzić, czy komuś brakuje jakiegoś żywiołu, a jeśli tak, to czy występuje on u partnera. Należy się także zastanowić, czy człowiek ma kłopoty z wyrażaniem któregoś żywiołu, jakiejś konkretnej energii, czy sprawia mu trudności zaspokojenie potrzeb na jakimś obszarze życia, a jeśli tak, to czy związek z drugą osobą pomoże mu te potrzeby zaspokoić. Trygon często bywa aspektem wzajemnego karmienia, aspektem wspierającym obydwoje partnerów. Jeśli ktoś nie ma u siebie jakiegoś żywiołu, to wcale nie musi znaczyć, że będzie szukał partnera dostrojonego do tego właśnie żywiołu, bo taki związek może się okazać trudny. Ludzie reprezentujący ten żywioł będą nas przyciągać, ale także męczyć, bo nie będziemy z nimi zgrani w naturalny sposób. Na dłuższą metę może to być przygnębiające. Powiedzmy, że ktoś jest typem ziemskim, ale brakuje mu ognia, i taki człowiek próbuje utworzyć związek z osobą bardzo ognistą. Przez jakiś czas ta druga osoba będzie go stymulować, ale też irytować, bo ten człowiek nie ma w swojej naturze ognia, nie ma w sobie tego płomiennego ducha. Albo wyobraźmy sobie, że przy braku powietrza wiążemy się z osobą, która ma tego żywiołu bardzo dużo; na krótką metę taki ktoś może nas zaciekawiać, ale zapewne szybko zacznie denerwować, bo jeśli brakuje nam powietrza, to znaczy, że energia skupiona jest na emocjach (woda), względach praktycznych (ziemia) albo na działaniu (ogień), natomiast zbieranie informacji i spekulacje intelektualne są ostatnią rzeczą, która mogłaby mieć dla nas znaczenie. Największa chyba wartość astrologii polega na tym, że pokazuje ona, iż każdy ma swoją niszę ekologiczną. Najważniejsze jest więc wzmacnianie w ludziach zaufania do siebie. Wszystkim dzieciom należy okazywać wiele wsparcia i zachęcać do wyrażania tego, czym są naprawdę. Wówczas będą miały wiarę w siebie i będą się czuły wewnętrznie szczęśliwe. Wiara w siebie jest bardzo ważna i potrzebna wszystkim. Nie ma sensu patrzeć z góry na Barana, Byka, Koziorożca czy na jakikolwiek inny znak, bo wszystkie one reprezentują uniwersalne zasady, wszystkie mają wielką wartość. A jednak, z powodu rozmaitych uwarunkowań, karmy czy jak byśmy tego nie nazwali, prawie wszyscy ludzie deprecjonują siebie w jakiś sposób, pozostają w konflikcie z pewnymi swoimi cechami, różnymi częściami swojej natury. Myślę, że zastanowienie się nad „nadmiernie pobudzającymi aspektami” może nam pomóc zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Do aspektów nadmiernie stymulujących zaliczają się przede wszystkim opozycje. Można dodać do nich także aspekty Urana, bo Uran ze swojej natury wyraża pobudzenie. Jeśli w kosmogramie porównawczym mamy koniunkcję, kwadrat czy opozycję Marsa do Urana, w większości przypadków należy uznać ten aspekt za nadmiernie stymulujący. Widziałem dwie pary, które miały po dwa takie aspekty. Był to podwójny nelson marsowo-uranowy. Ci ludzie mieli porównawczą koniunkcję i kwadrat Mars-Uran i ciągle się kłócili, przez cały czas skakali sobie do gardeł, nigdy nie mogli się ze sobą zgodzić. Przy tym aspekcie człowiek ślepo upiera się przy swoich metodach działania, co generalnie oznacza, że człowiek nie chce współpracować z drugą osobą albo wręcz nie jest zdolny do żadnej współpracy. Aspekty stabilizujące to zasadniczo aspekty harmonijne. Szczególnie wyraźnie działają w ten sposób harmonijne aspekty Saturna. Niektóre koniunkcje oraz wszystkie sekstyle i trygony Saturna działają bardzo stabilizująco. Można nawet powiedzieć, że kwadraty i opozycje Saturna w horoskopie porównawczym są stabilizujące i w pewien sposób będzie to prawda, ale mogą one stabilizować zbyt mocno. Saturn zawsze reprezentuje zasadę strukturyzacji i bardzo łatwo się usztywnia. Później pomówimy szerzej o związkach Saturna z karmą i temu podobnymi rzeczami, ale z mojego doświadczenia wynika, że 8 na 10 małżeństw (to znaczy związków zalegalizowanych prawnie, które podlegają władzy Saturna) ma bardzo mocną porównawczą koniunkcję, kwadrat albo opozycję tej planety. Są to rzeczywiście stabilizujące aspekty, ale mogą stabilizować nadmiernie. Chcę przez to powiedzieć, że nadmierny nacisk na bezpieczeństwo w związku może być przyczyną frustracji; taki związek może dławić energię życiową, gdyż Saturn potrafi wycisnąć życie ze wszystkiego, jeśli wprowadza się za dużo dyscypliny albo za wszelką cenę próbuje osiągnąć „bezpieczeństwo”. Wszystko jest kwestią równowagi, powiada Waga. Jest to oczywiste prawo kosmiczne. Działając bez Saturna nie otrzymamy żadnego porządku, formy, tylko chaos. Należy więc użyć formującej zasady, dyscypliny Saturna, by wprowadzić trochę organizacji. Ale jeśli użyjemy zbyt wiele dyscypliny, dusimy życie we wszystkim i wszystkich. To właśnie mam na myśli przez nadmierną stabilizację. Jeśli w analizie porównawczej bardzo mocno podkreślone są aspekty Saturna (szczególnie trudne), oznacza to, że któryś z partnerów (albo obydwoje) zbyt mocno pragnie, by związek zapewniał mu bezpieczeństwo. I usiłując zapewnić sobie to bezpieczeństwo, taka osoba często będzie próbowała powstrzymać tę drugą osobę przed rozwojem, przed zmianami. Zazwyczaj będzie to osoba z Saturnem. To jest najbardziej negatywna manifestacja tego aspektu. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy, którzy mają jeden porównawczy aspekt Saturna, ma popaść w panikę i zacząć stwarzać sobie problemy, bo, jak już wspominałem, u większości małżeństw pojawia się przynajmniej jeden bardzo silny aspekt Saturna jednej osoby z ascendentem lub osobistą planetą drugiej; i bardzo często jest to koniunkcja, choć kwadraty i opozycje także nie są rzadkie. Będę o tym mówił, gdy poruszymy sprawy związane z karmą, bo uważam, że takie aspekty Saturna w analizie porównawczej oznaczają, iż człowiek ma karmiczny dług do spłacenia. I oczywiście każde małżeństwo można uważać za spłatę karmicznego długu. Dlaczego ktokolwiek miałby chcieć się ograniczać do tylko jednej osoby? - chyba, że jest tej osobie coś winny albo czuje się z nią głęboko związany. Aspekty stymulujące to przede wszystkim harmonijne aspekty Urana i Jowisza. Można by tu dorzucić kilka innych... na przykład trygon i opozycję Słońca do Księżyca, one także pobudzają, ale nie chodzi tu tylko o podniecenie, a raczej o pewnego rodzaju pozytywną energię, którą można z nich czerpać. Ale pobudzające aspekty (szczególnie te, które wywołują entuzjazm) to zazwyczaj harmonijne aspekty Jowisza i Urana. Trygon Urana do czyjejś Wenus, koniunkcja Jowisza z Marsem i inne podobne połączenia energetyczne - to są aspekty energii, entuzjazmu i podniecenia. Przeprowadzanie syntezy Przy końcu analizy dobrze jest jeszcze raz zastanowić się nad ogólnym wrażeniem, jakiego dostarczyło nam zebranie wszystkich danych i szczegółów. Czy w danym związku występuje większy nacisk na podniecenie i stymulację, czy też na bezpieczeństwo? I znów jest to kwestia osądu. Chciałbym tu przedstawić pewną metodę, z którą zapewne niektórzy z was już się zetknęli. Pomyślałem sobie, że pokażę wam, co ja sam robię, by przy analizie dwóch kosmogramów nie stracić wszystkich szczegółów z pola widzenia. (Wiesza przykład na tablicy - zobacz: Ilustracja 1). Czy wszyscy wiedzą o tym, że w analizie porównawczej zwraca się uwagę nie tylko na aspekty, żywioły i wymianę energetyczną przez nie symbolizowaną, ale także używa się domów? Kilka lat temu napisałem artykuł o zastosowaniu domów w synastrii. (Patrz: Część III). Bierze się planety jednej osoby i ustawia je na tych samych stopniach Zodiaku w kosmogramie drugiej. Przy aspektach ważne są wszystkie planety, natomiast jeśli chodzi o pozycje w domach, pomijamy Urana, Neptuna i Plutona, chyba że któraś z nich tworzy koniunkcję z osią drugiej osoby - taka koniunkcja jest ważna! Można przeprowadzać porównania między każdymi dwiema osobami, bo związek z definicji jest relacją dwóch indywidualności; chociaż można także obejrzeć sobie całą rodzinę jako grupę i przekonać się, że często w niewiarygodnie oczywisty sposób u wszystkich jej członków powtarzają się te same astrologiczne motywy. Kolejna ważna sprawa: w kosmogramach porównawczych, podobnie jak w urodzeniowych, najważniejsze aspekty to te, w których biorą udział osobiste planety albo ascendent. Na przykład jeśli mamy porównawczy kwadrat Saturna do Urana, nie jest on tak ważny jak konfiguracje czy aspekty utworzone przez którąś z planet osobistych. Przy kwadracie Saturna do Urana osoba z Uranem prawdopodobnie będzie miała wrażenie, że partner hamuje jej dążenie do wolności, ale może też być tak, że pod jego wpływem wyraża swoje twórcze zdolności w bardziej praktyczny sposób. Kwadraty mogą być bardzo pozytywne. Ale jeśli mamy, na przykład, koniunkcję Księżyca z Uranem w kosmogramie urodzeniowym i porównawczy kwadrat Saturna drugiej osoby do tej koniunkcji, taki układ jest niezmiernie istotny. Staje się o wiele ważniejszy przez to, że bierze w nim udział planeta osobista - Księżyc. Tam, gdzie są osobiste planety, tam mamy do czynienia z bezpośrednimi doświadczeniami. Przejdźmy do tabeli (Ilustracja 1). W kolumnie po lewej stronie umieszczamy planety osoby, która prosiła o przeprowadzenie analizy, czy też - jeśli zgłasza się do nas para - tego z partnerów, który przeżywa większe problemy w związku. Jest to wygodniejsze, bo gdy już mamy wszystkie dane wypisane w kolumnach, zawsze możemy spojrzeć na dowolny element kosmogramu tej osoby i sprawdzić, jak ta konkretna energia, konkretny popęd wyraża się w relacji z drugą osobą i w jaki sposób zaspokajane są potrzeby symbolizowane przez daną planetę. Powiedzmy na przykład, że przychodzi do mnie Ned i mówi: „Wie pan, to naprawdę jest bardzo dobry związek, tylko że ja przez cały czas jestem podniecony - ta kobieta bardzo mnie frustruje seksualnie”. Wówczas wystarczy spojrzeć na lewą kolumnę, na jego Marsa, i zobaczyć, jakie aspekty Mars tworzy z planetami drugiej osoby - w innych słowach, jaki przepływ energii zachodzi między jego Marsem a planetami partnerki. Ten człowiek nie musi nam nic mówić, często wystarczy tylko prześledzić któryś z rzędów poziomych i jeśli zauważymy, że którakolwiek z planet tworzy wyraźnie trudne aspekty do jakiegoś elementu w drugim kosmogramie, (spójrzmy na Marsa na ilustracji 1), to już wiemy, co było przyczyną, że ten człowiek przyszedł do nas na konsultację - widzimy, że dana energia jest sfrustrowana albo nie może płynąć swobodnie w tym konkretnym związku. Przy systematycznym wypisywaniu danych w kolumnach zawsze warto sprawdzić, jak mają się do siebie Mars i Mars, Wenus i Wenus, Merkury i Merkury, nawet jeśli nie występują między nimi bezpośrednie aspekty. Oznacza to, że należy zaznaczyć kompatybilność albo jej brak opierając się tylko na położeniu tych planet w żywiołach, nawet jeśli Mars jednej osoby nie tworzy ścisłego aspektu z Marsem drugiej. Ja zawsze sprawdzam harmonijność Marsów i Wenus według położenia w żywiołach. Ale gdy na przykład Mars połączony jest ścisłym aspektem z Wenus, to nie musimy koniecznie porównywać ich żywiołów, bo i tak mamy już dobry punkt wyjścia do dalszej pracy. Wystarczy więc rzucić okiem na poziome rzędy, by zauważyć bardzo ważne rzeczy. Często na przykład zdarza się, że jakaś para ma wiele bardzo harmonijnych, ładnych aspektów, udane życie seksualne i w ogóle, a potem docieramy na przykład do Merkurego i widzimy, że jeden z Merkurych tworzy kwadraty albo opozycje do czego tylko się da (zobacz: Merkury na Ilustr. 1). W takim przypadku, zamiast robić to, co robi większość psychologów, doradców małżeńskich i psychiatrów - czyli tracić mnóstwo czasu i pieniędzy - możemy natychmiast rozpoznać główny problem w związku, którym tutaj będzie komunikacja. Osoba z tak postawionym Merkurym niewątpliwie uważa, że nie jest rozumiana, akceptowana i że partner jej nie słucha. Bo wszystkie inne elementy kosmogramu stawiają opór jej Merkuremu przez kwadraty, opozycje itp. Przykładowa tabela danych do analizy porównawczej (Uwaga: W poniższej tabeli określenia słowne należy zastąpić symbolami graficznymi - patrz oryginał str. 100). A. Ned B. Norrie Urodzeniowe planety osoby, która prosi o analizę albo która ma większe problemy w związku Domy w kosmogramie osoby B, na które przypadają planety osoby A Planety w kosmogramie osoby B, które są w istotny sposób połączone z planetami A w kolumnie po lewej 1. Saturn VI kwadrat Księżyc i Uran; opozycja Merkury (podwójne podkreślenie i połączenie z rzędem czwartym); koniunkcja Mars; luźny trygon Asc., sekstyl Jowisz (podkreśl.) 2. Mars VIII opozycja Saturn; sekstyl Asc. (podkreśl.), kwadrat Wenus; nieharm. Mars 3. Wenus IX koniunkcja Jowisz (podw. podkreśl.); luźny trygon Saturn; nieharm. Wenus; luźny kwadrat Mars 4. Merkury X kwadrat Saturn (zaznaczone); nieharm. Merkury; kwadrat Neptun; kwadrat Księżyc i Uran; opozycja Jowisz (podkreśl.) 5. Ascendent III harm. Asc.; trygon Słońce (podkreśl.); luźny kwadrat Księżyc i Uran; sekstyl Jowisz; trygon Wenus (podw. podkreśl.) Jak używać tabeli 1. Powyższa tabela w przykładowy sposób pokazuje, jak można rozpisać informacje potrzebne do przeprowadzenia analizy porównawczej. Jest to coś w rodzaju astrologicznej stenotypii. Dane są tu uporządkowane i zorganizowane tak, by można było z nich szybko skorzystać w trakcie konsultacji. Dane w tabelce nie odnoszą się do żadnych prawdziwych osób, lecz zostały wymyślone tylko dla ilustracji. (Zobacz Il. nr 3, na której pokazany jest pełny arkusz danych). W kompletnej analizie porównawczej wypisujemy w lewej kolumnie wszystkie planety, a także MC i ascendent. Po wypełnieniu tabeli można zrobić drugą, w której umieścimy planety Norrie w domach urodzeniowego kosmogramu Neda, ale aspekty się przy tym nie zmienią. 2. Objaśnienia skrótów i symboli a) Jedno podkreślenie oznacza, że aspekt jest dosyć ścisły (w granicach około 4o) albo szczególnie ważny w kontekście całej analizy. b) Dwa podkreślenia oznaczają, że jest to aspekt bardzo ścisły (w granicach 1 o) albo niezwykle ważny z jakichś innych powodów. c) Litera „l.” przed aspektem oznacza, że jest on luźny (7 o lub więcej), toteż jego znaczenie ogranicza się do ogólnego wrażenia, gdyż bierze on udział w tworzeniu całego wzoru; jego działanie może być słabo odczuwalne. d) Gdy aspekt nie jest oznaczony na żaden z tych trzech sposobów, jest on prawdopodobnie na tyle ścisły, że jego działanie jest odczuwalne, ale nie jest szczególnie mocny. Odnosi się to do aspektów w granicach 7 o, ale luźniejszych niż 4 o, lub czasami dla aspektów, w których nie bierze udziału żadna planeta osobista, toteż z reguły są one mniej ważne. e) Skróty „harm.” i „nieharm.” pokazują zgranie ze sobą dwóch planet według położenia w żywiołach. Używa się ich tylko przy osobistych planetach, które tworzą połączenia z innymi planetami osobistymi (albo z ascendentem). Określają one ogólne tło energetyczne związku, ale nie występuje tu intensywna wymiana energii. 3. Planety z lewej kolumny, które są władcami znaków Słońca, Księżyca, ascendentu i MC danej osoby, zaznaczamy tak, by były one łatwo dostrzegalne podczas konsultacji. (Zob. przykład w ilustr. 3). 4. Podwójne nelsony. W przykładzie dwa aspekty są otoczone kółkiem i zaznaczono połączenie między nimi. Najczęściej zaznaczam każdy z takich podwójnych nelsonów (czyli powtórzonej wymiany energetycznej między tymi samymi planetami) innym kolorem, tak by od razu rzucały się one w oczy. W tym przykładzie, Saturn Neda tworzy ścisłą opozycję do Merkurego Norrie, a Merkury Beda jest w kwadracie do Saturna Norrie. Objaśnienia do poszczególnych wierszy w tabeli Poniżej podane jest pełne rozwinięcie skrótów i symboli użytych w poszczególnych wierszach tabeli, tak by czytelnik mógł zrozumieć tę metodę organizacji danych niezbędnych w analizie porównawczej i może także opracować sobie własny wzór tabeli czy arkusza, którego będzie regularnie używał. Gdy już oswoimy się ze strukturą tego typu arkusza, nagłówki kolumn przestają być potrzebne. Tutaj użyłem ich tylko po to, by wyjaśnić, do czego służy dana kolumna. Rząd 1 - Saturn Neda ustawiony na tym samym stopniu Zodiaku w kosmogramie Norrie przypada na jej urodzeniowy szósty dom. Tworzy on kwadrat do jej Księżyca i Urana, ścisłą opozycję do jej Merkurego, koniunkcję do jej Marsa, luźny trygon do jej ascendentu i dość ścisły sekstyl do jej Jowisza. Rząd 2 - Mars Neda, wstawiony do kosmogramu Norrie, znajduje się w jej urodzeniowym ósmym domu, w opozycji do jej Saturna, dość ścisłym sekstylu do ascendentu, w kwadracie do jej Wenus i w nieharmonijnym żywiole z jej Marsem. Zauważmy, że ponieważ Mars Neda tworzy główny aspekt (kwadrat) z Wenus Norrie, ale nie ma bezpośredniego połączenia z jej Marsem, zwracamy uwagę tylko na ogólną harmonię albo jej brak między obydwoma Marsami. Połączenie między Marsem Neda a Wenus Norrie mówi samo za siebie - jego charakter określa aspekt kwadratury. Ale w każdym przypadku należy badać połączenie Wenus i Marsa każdego z partnerów (czy to przez główny aspekt, czy ogólnie, przez żywioł) z Marsem i Wenus drugiej osoby. Rząd 3 - Wenus Neda wypada w dziewiątym urodzeniowym domu Norrie, w dokładnej koniunkcji z jej Jowiszem, luźnym trygonie z jej Saturnem, nieharmonijnym żywiole z jej Wenus i w luźnym kwadracie do jej Marsa. Rząd 4 - Merkury Neda wypada w dziesiątym domu Norrie i jest w kwadracie do jej Saturna, w nieharmonijnym żywiole z jej Merkurym, w kwadracie do jej Neptuna, w kwadracie do jej Księżyca i Urana oraz w dość ścisłej opozycji do jej Jowisza. Zwróćmy uwagę, że Merkurego zawsze porównujemy z Merkurym drugiej osoby, albo przez połączenie głównym aspektem, albo przez zgodność żywiołów. Podobnie Słońce i Księżyc każdej osoby zawsze odnosimy do Słońca i Księżyca partnera. Ta procedura dotyczy tylko planet osobistych i ascendentu, a na związki pięciu zewnętrznych planet z innymi planetami zwracamy szczególną uwagę tylko w przypadku, gdy tworzą one główny aspekt. Rząd 5 - Ascendent Neda wypada w trzecim domu Norrie i jest w harmonijnym żywiole z jej ascendentem, w dość ścisłym trygonie do jej Słońca, w luźnym kwadracie do jej Księżyca i Urana, w sekstylu do jej Jowisza i w dokładnym trygonie do jej Wenus. Zauważmy, że pozycja ascendentu w domu i jego ścisłe aspekty zawsze są bardzo ważne i określają podstawy danego związku. Dlatego też dwa ascendenty zawsze porównujemy ze sobą, nawet jeśli chodzi tylko o harmonijność żywiołów, gdyż taka wymiana energetyczna mówi nam wiele o tym, na ile ludzie potrafią zachowywać się spontanicznie, gdy są razem, a zwłaszcza w towarzystwie innych. Dodatkowe uwagi: a) Szybki rzut oka na rzędy 2, 4 i 5 natychmiast pozwala nam zauważyć, iż Mars i Merkury Neda mogą się czuć znacznie sfrustrowane przy Norrie, gdyż energie tych planet nie mogą sięź przy niej swobodnie wyrażać. Jednak ascendent Neda w żaden sposób nie jest zablokowany ani stłumiony - co jest równie ważne, a może nawet ważniejsze. Możliwość szybkiego zdobycia tego typu informacji z tabeli danych to jedna z zalet tej metody, gdyż często pozwala ona wskazać precyzyjnie, gdzie leży problem, skąd się biorą frustracje i niezadowolenie. b) Kolejna ważna zaleta tabeli polega na tym, że śledząc środkową kolumnę widzimy, które domy zostają zaktywizowane, a także jakie typy domów (np. ogniste lub kątowe) są najbardziej naenergetyzowane w związku z drugą osobą. Na przykład Saturn, Wenus i ascendent Neda przypadają na upadające domy Norrie, a jego Saturn i Merkury są w jej domach ziemskich. Aspekty do ascendentu Lois Sargent pisze, i potwierdza się to także w moim doświadczeniu, że: „Najważniejsze przy ocenie wzajemnej atrakcyjności są aspekty między ascendentem jednego horoskopu a planetami drugiego”. I dlatego właśnie, gdy robi się analizę porównawczą, należy zwrócić uwagę na wszystkie główne aspekty ascendentu, a moim zdaniem nawet na kwinkunks i półsekstyl. Oczywiście nie ma to sensu, jeśli nie mamy dokładnego ascendentu, bo godzina urodzenia nie jest znana. Ale jeśli ją znamy, wtedy na pewno warto się temu przyjrzeć. P: Jeśli Sargent uważa, że to takie ważne, to dlaczego nie omówiła aspektów ascendentu w swojej książce? O: Ja też chciałbym to wiedzieć. P: No właśnie, naprawdę - ona to zupełnie pomija. Tak, jakby o tym zapomniała. O: Szkoda, że tego nie umieściła. Ale zasadniczo interpretacja porównawczych aspektów ascendentu nie jest trudna. Trzeba wiedzieć tylko tyle: jeśli to jest twój ascendent, to każda planeta, która tworzy do niego ścisły główny aspekt, tonizuje, czyli zabarwia w pewien sposób to, jak wyrażasz całą swoją osobowość. Inaczej mówiąc, jeśli czyjś Saturn jest w koniunkcji z twoim ascendentem, ta osoba będzie cię dyscyplinować. Może tu wystąpić wielka lojalność, ale także wyraźna presja - co nie musi być złe; można się w takiej sytuacji wiele nauczyć, ale możemy również odnosić wrażenie, że ta osoba trochę nas przygniata. W gruncie rzeczy taki aspekt jest dla nas próbą, kształtuje nas i w ostatecznym rozrachunku prawdopodobnie wzmacnia. Możemy mieć wrażenie zmniejszonej fizycznej witalności, w każdym razie przez jakiś czas, dopóki nie przejdziemy przez test charakteru. Ale jeśli na przykład czyjś Jowisz aspektuje nasz ascendent (może to być każdy główny aspekt), będziemy czuć optymizm, pozytywną energię, chęć ekspansji. Podobnie działa Słońce, szczególnie jeśli czyjeś Słońce tworzy koniunkcję albo trygon do naszego ascendentu, czyli jest w tym samym żywiole. Przy trygonie Saturna do naszego ascendentu będziemy się czuć trochę wyhamowani przez tę osobę, ale prawdopodobnie zaznaczy się też pozytywny wpływ. Taki ktoś na pewno utemperuje nasz sposób wyrażania siebie, ale nie będziemy się czuć nadmiernie usztywnieni. Z kolei Saturn w koniunkcji z naszym ascendentem może nas usztywniać bardzo mocno, wręcz dusić, w każdym razie tak długo, dopóki nie weźmiemy się w garść i nie określimy wyraźnie, kim jesteśmy. Związki, w których występują jakiekolwiek aspekty Saturna jednej osoby do ascendentu drugiej, często odgrywają dużą rolę w życiu przez długi czas. Jeśli Saturn znajduje się w opozycji do ascendentu, to jednocześnie tworzy koniunkcję z descendentem, czyli widać wyraźnie, że w tej relacji jest coś bardzo ważnego. I jest mocno prawdopodobne, że jeśli takie dwie osoby utworzą bliższy związek, to przetrwa on dość długo, bo jest w nim coś istotnego, co należy przepracować czy spłacić. Koniunkcja lub inny ścisły aspekt Marsa jednej osoby do ascendentu drugiej energetyzuje związek. Najsilniej odczuwa się to przy koniunkcji i trygonie. Pod wpływem tej drugiej osoby będziemy wyrażać siebie bardziej dynamicznie. Wiele lat temu miałem przyjaciela, którego Mars był w trygonie do mojego ascendentu; pod jego wpływem stawałem się o wiele bardziej przebojowy i łatwiej mi było wyrażać swoją osobowość. Ta przyjaźń bardzo wzmocniła moją wiarę w siebie. Dalej Sargent pisze tak: „Najważniejsze przy ocenie wzajemnej atrakcyjności są aspekty między ascendentem jednego horoskopu a planetami drugiego. Odnosi się to nie tylko do małżeństwa, ale także do wszystkich związków. Jeśli ascendent lub descendent jednego horoskopu nie ma żadnego połączenia z planetami drugiej osoby z dokładnością do znaku - nie musi to być ścisły aspekt, wystarczy znak - to jest wątpliwe, by pomimo wzajemnej atrakcyjności związek doprowadził do małżeństwa”. Czyli musi wystąpić jakieś połączenie między ascendentem, descendentem lub władcami ascendentu i descendentu jednego horoskopu a planetami drugiego - czy to przez dokładną koniunkcję, czy przez znak. I moim zdaniem takie aspekty można odnaleźć prawie zawsze, nie tylko u małżeństw, ale także u każdej pary ludzi, których przez wiele lat łączą wspólne interesy czy nawet u takich, którzy długo ze sobą mieszkają (to zależy, jak długo i jaki mają do tego stosunek). Związki niezalegalizowane, w których ludzie mieszkają ze sobą, to w większości przypadków związki piątodomowe - główny akcent pada tu na przyjemność. Często się słyszy takie wypowiedzi: „Och, nie widzę żadnej różnicy między tym, czy się mieszka ze sobą po ślubie, czy bez ślubu”. Ale znam ludzi zajmujących się astrologią, które mieszkali z różnymi osobami, a także mają za sobą małżeństwa, i oni mówią co innego. Czasami dobrze jest ich posłuchać, bo można dowiedzieć się czegoś nowego. Siódmy dom to zupełnie co innego niż piąty. Na przykład jeden z moich przyjaciół ma kilka planet w Bliźniętach w siódmym domu. Czy sądzicie, że potrafi wytrwać przy jednej partnerce? Oczywiście, że nie. Szczególnie, że ma tam również Wenus i Marsa. Raz spróbował się ożenić. Ale ma też cztery planety w piątym domu, więc naturalnie lubi sobie od czasu do czasu poflirtować i poromansować. Gdy jednak przychodzi do małżeństwa, staje się bardzo nerwowy i łatwo się irytuje. I w tym jedynym przypadku, gdy się ożenił, to było z kobietą, z którą mieszkał wcześniej przez jakieś cztery lata. Układało im się świetnie i byli ze sobą bardzo szczęśliwi. A ledwo wzięli ślub, związek zaczął się rozsypywać. I bardzo szybko, w niecały rok, byli już po rozwodzie. Ten mężczyzna powiedział mi - a dosyć dobrze zna astrologię - że ze swoim kosmogramem zrobi o wiele lepiej, jeśli po prostu z kimś zamieszka i nie będzie robił bałaganu swoim siódmym domem bardziej, niż musi. Z kolei inni - ludzie, którzy mają mocno podkreślony siódmy dom, zwłaszcza jeśli jest tam Słońce, Księżyc albo jakiś inny ważny element, takie osoby muszą podpisać kontrakt, jeśli mogę się tak wyrazić, podjąć prawne zobowiązanie, by zacząć przerabiać swoją karmę w tej dziedzinie. Moim zdaniem zabawne jest to, że dom piąty i siódmy zasadniczo są harmonijne - planety położone w tych domach teoretycznie powinny być ze sobą w sekstylu, ale co ciekawe, w wielu przypadkach odnajdziemy kwadraty między planetami położonymi w domu piątym i w siódmym. Oczywiście zakładając, że nie używamy systemu domów równych. Ale to się zgadza, bo wielu ludzi doświadcza poważnych konfliktów między małżeństwem, mieszkaniem z kimś a przygodami uczuciowymi. Romanse są o wiele przyjemniejsze; należą do obszaru piątego domu. Małżeństwo to wysiłek, siódmy dom. Popatrzcie, siódmodomowa zasada Wagi zawsze jakoś wiąże się z pracą, z partnerstwem dla wspólnego celu. Saturn przecież jest wywyższony w Wadze. No dobrze. (Przechodzimy do punktu 2c). „Zapamiętaj, że każdy ścisły aspekt, w którym bierze udział co najmniej jedna osobista planeta, ascendent lub descendent którejś z osób, jest niezmiernie ważny!” To już właściwie omówiliśmy. (Przechodzimy do punktu 2d). „Każda koniunkcja ascendentu, descendentu, a także władców pierwszego i siódmego domu jednej z osób z planetą drugiej osoby będzie ważnym wskaźnikiem ogólnego zabarwienia związku w dłuższej perspektywie (chociaż należy pamiętać, że to zabarwienie energetyczne w miarę upływu czasu może ulegać zmianie, a także wyrażać się w tym samym związku na wiele różnych sposobów).” Właściwie to samo napisała Lois Sargent. Zastosowanie domów w analizie porównawczej No dobrze, teraz zajmijmy się domami... Wszyscy już wiedzą, jak wstawić planety jednej osoby do kosmogramu drugiej na tych samych stopniach Zodiaku, tak? Czy ktoś tego jeszcze nie rozumie? Ten artykuł (Część III książki) wyjaśnia to szczegółowo. W naszym przykładzie bierzemy planety Neda i wstawiamy je do kosmogramu Norrie. Widzimy, jaki wpływ mają energie Neda na życie Norrie. Domy kosmogramu Norrie, na które przypadają te planety, mówią nam o tym, jakie obszary jej życia zostają naenergetyzowane albo uaktywnione przez Neda i przez jego wpływ na nią. Najczęściej można pominąć pozycje w domach Urana, Neptuna i Plutona, chyba że tworzą one ścisłą koniunkcję z jakąś planetą albo osią. Na przykład Uran Neda wypada w szóstym domu Norrie - ale jeśli nie tworzy ścisłej koniunkcji, to nie warto tracić czasu na interpretację tego jednego izolowanego czynnika... chyba, że ludzie znacznie różnią się wiekiem. Pamiętajmy, że jeśli przeprowadzamy analizę pary, u której różnica wieku wynosi trzy czy cztery lata, pozycje porównawcze Urana, Neptuna i Plutona w domach po prostu nie mają większego znaczenia, bo będą zawsze prawie takie same, jak pozycje natalne. Inaczej mówiąc, jeśli Norrie urodzeniowo ma Urana w szóstym domu, a Ned jest tylko o rok od niej starszy, to prawie w każdym przypadku jego urodzeniowy Uran także przypadnie na jej szósty dom; nie ma więc sensu tracić czasu na sprawy, które nie dostarczą nam istotnych informacji. Nie twierdzę, że nie mają one zupełnie żadnego znaczenia, ale należy przede wszystkim patrzeć na różnice, szukać elementów symbolizujących najważniejsze cechy indywidualne. Zawsze jednak należy zwrócić uwagę na pozycje w domach Jowisza i Saturna. Domy w kosmogramie drugiej osoby, na które przypadają te planety, są bardzo ważne, a poza Jowiszem i Saturnem, jak mamy napisane w programie, (punkt 2e), „szczególnie istotne będą domy, w których znajdują się Słońce, Księżyc i ascendent drugiej osoby (a także ich władcy)”. Jeśli patrzymy na swój kosmogram i porównujemy siebie z innymi ludźmi, to domy naszego kosmogramu, na które przypadają Słońce, Księżyc, władca Słońca czy władca ascendentu drugiej osoby wskazują na obszary naszego życia, które ta druga osoba znacznie zaktywizuje. Jeśli ktoś ma ascendent w Byku, czyli Wenus jest władcą ascendentu, inaczej mówiąc władcą kosmogramu, to znaczny nacisk padnie na dom naszego horoskopu, w którym znajduje się Wenus tej osoby; kontakty z nią znacznie ożywią tę dziedzinę naszego życia. Podobnie, jeśli na przykład czyjeś Słońce przypada na nasz czwarty dom, to cały ten dom się rozświetla, zostaje naładowany energią, co może nam się podobać albo wydawać się nieznośne. Taka osoba może się domagać, żebyśmy przez cały czas siedzieli w domu, a nam może się to nie podobać. Ale jeśli mamy urodzeniową Wenus w czwartym domu, to Słońce drugiej osoby może utworzyć z nią koniunkcję i wówczas niewykluczone, że będziemy uwielbiać przebywanie w domu z tą osobą. Dominacja pewnego typu aspektów „Każdy aspekt porównawczy, który powtarza się dwukrotnie, zawsze wskazuje na dominujący w danym związku rodzaj wymiany energetycznej. (Patrz punkt f programu). Niektórzy nazywają to podwójnym nelsonem”. Chodzi tu o każde połączenie między dwoma istotnymi elementami, które powtarza sią dwukrotnie w kosmogramie porównawczym. Nie muszą to być identyczne aspekty. Taki podwójny klucz, określający zasadnicze zabarwienie związku, występuje częściej, niż moglibyście przypuszczać, i zawsze jest ważny. Przykład: gdy moja Wenus znajduje się w koniunkcji z czyimś Jowiszem, a Wenus tej osoby tworzy trygon (albo nawet kwadrat czy kwinkunks) do mojego Jowisza. Inny przykład, to mój Księżyc w trygonie do czyjegoś Merkurego, a Księżyc tej osoby w koniunkcji z moim Merkurym. Taki układ wskazuje na silnie dominujący motyw w związku i jest wyraźnym symbolem specyficznego pola przepływu energii między dwiema osobami. Często spotyka się nawet taką sytuację, że dwukrotnie powtarza się identyczny aspekt - na przykład czyjś Uran jest w trygonie do mojego Słońca, a mój Uran także jest w trygonie do Słońca tej osoby. Gdy spotykamy tego rodzaju „podwójnego nelsona”, trzeba być ślepym, by go nie zauważyć, i głupim, by nie docenić jego znaczenia dla całego związku. No dobrze, następny w kolejności jest punkt 2g programu. „Podobnie, jeśli jakaś jedna planeta tworzy wiele aspektów podobnego typu, na przykład wiele harmonijnych aspektów Jowisza jednej z osób, (albo wiele trudnych aspektów Saturna, wiele trygonów Urana i tak dalej), generowana w ten sposób energia wpłynie na charakter całego związku.” Nie wiem, jak inaczej mógłbym to wyrazić. Ale zasadniczo, powiedzmy, że ktoś ma kosmogramie porównawczym z jakąś inną osobą wiele harmonijnych aspektów Jowisza; takie aspekty bardzo pomogą w tym, by uczynić związek przyjemnym, by dało się w nim żyć. Ja w każdym przypadku nadałbym im duże znaczenie przy ocenie harmonijności związku - nawet, gdyby jednocześnie występowało tam wiele stresujących aspektów. Wiele harmonijnych aspektów Jowisza (włączając w to koniunkcje) wskazuje na to, że związek ma duży potencjał rozwoju, że będzie w nim dominował optymizm, pozytywne podejście do życia i wzajemna tolerancja partnerów wobec swoich negatywnych czy nieharmonijnych cech. Inny przykład: jeśli w kosmogramie porównawczym mocno podkreślony jest Uran, przez trygony albo sekstyle, w związku dominuje podniecenie, otwartość, chęć do eksperymentowania, i ludzie zawsze pozostają dla siebie nawzajem interesujący, choćby pod różnymi względami zachowywali się irytująco i nieodpowiedzialnie. Jeśli jednak analiza porównawcza jest zdominowana przez kwadraty i opozycje Urana, (a także przez niektóre koniunkcje), przeważą irytacje, wyczerpanie i brak odpowiedzialności. Dalej mamy w programie punkt 2h, czyli: jakie ogólne wrażenie przeważa po przyjrzeniu się wszystkim najważniejszym czynnikom? Czy w związku występuje dobre zrównoważenie energii i harmonia, czy może zbyt wielki nacisk położony jest na podniecenie i stymulację, lub odwrotnie, na bezpieczeństwo? Czy każda z osób dostarcza drugiej to, czego tamtej brakuje, a jeśli tak, czy ludzie nie są zbyt różni od siebie, czy będą potrafili poradzić sobie z wzajemnymi różnicami? Widzicie, czasem spotyka sią pary, które różnią się za bardzo. Ludzie przyciąga do siebie właśnie to, że są tacy różni, i pod niektórymi względami rzeczywiście mogą się uzupełniać; ale jeśli różnice są zbyt wielkie, to po jakimś czasie, w miarę, jak każde z partnerów rozwija się i indywidualizuje jeszcze bardziej, może się okazać, że coraz bardziej oddalają się od siebie, zwłaszcza jeśli od początku nie byli sobie szczególnie bliscy. Jeszcze jedną sprawą, o której należy tu wspomnieć, jest poziom, na którym dwie osoby przyciągają się wzajemnie; przypuszczam, jest to oczywiste dla wszystkich, w każdym razie dla wszystkich obecnych tutaj... Zdumiewające jednak, jak wiele osób w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. Ludzie często angażują się w związki, a nawet zawierają małżeństwa w sytuacji, gdy przyciąganie ogranicza się do poziomu fizycznego. Czasami jest to głównie poziom fizyczny i emocjonalny, jak w przypadku wszelkich powiązań Marsa i Wenus, gdy występują liczne aspekty tych planet, ale Słońca i Księżyce dwóch osób nie mają ze sobą nic wspólnego. To tak, jakby ciała doskonale ze sobą rezonowały, ale ich dusze, ego, jaźnie, wyższe „ja” nie miały ze sobą nic wspólnego. Taki związek szybko staje się jałowy i umiera... chyba, że mamy do czynienia z ludźmi, których interesują wyłącznie układy emocjonalno-seksualne. Oczywiście spotyka się także związki, szczególnie małżeństwa, gdzie ludzie bardzo mocno się nawzajem intrygują, gdyż w znacznym stopniu utożsamiają się ze sobą (na co wskazują przede wszystkim aspekty ich Słońc i Księżyców) albo istnieje między nimi szczególnie interesująca komunikacja (aspekty Merkurego), ale gdzie emocjonalne i seksualne energie po prostu się nie łączą. To także może być problem dla obydwojga partnerów. Synastria a karma Porównując kosmogramy można znaleźć wiele rzeczy, które mają związek z karmą, oczywiście przy założeniu, że teoria reinkarnacji jest prawdziwa, w co ja osobiście wierzę. Nie wiem, czy wszyscy w to wierzą, ale wydaje mi się, że wiele związków nabiera sensu, gdy patrzymy na nie z tego punktu widzenia. Można zajść dowolnie daleko interpretując kosmogramy w kategoriach karmy, jeśli się wierzy, że ponieważ jest to kosmiczne prawo, to wszystko działa według zasady przyczyny i skutku, czyli wszystko, czego doświadczamy, wszelkie aspekty życia i relacji między ludźmi mają związek z karmicznym dawaniem i braniem, przyczyną i skutkiem. Można patrzeć na wszystkie elementy horoskopu pod tym kątem, ale wówczas dochodzimy do absurdu. Istnieją jednak pewne rzeczy, które wydają się w oczywisty sposób powiązane z sytuacjami z poprzednich wcieleń, sytuacje, gdy ludzie mają wrażenie, że są komuś coś winni albo że ktoś inny ma nad nimi jakąś przewagę czy władzę. Oczywiście pierwszą rzeczą, na którą należy wówczas spojrzeć, jest Saturn. Przede wszystkim, dom naszego kosmogramu, na który przypada Saturn innej osoby, zawsze wskazuje dziedzinę życia, gdzie ta osoba może nas czegoś nauczyć. Ale mogą to być niezmiernie pozytywne lekcje; nie należy przyjmować negatywnego podejścia do Saturna i myśleć „och, Saturn George’a przypada na mój drugi dom i dlatego od dnia ślubu zawsze byliśmy biedni”. Jeśli nawet jest w tym ziarno prawdy, to co dalej? Czego może nas nauczyć takie doświadczenie? Wielu moich przyjaciół ma Saturna w moim piątym domu, ale wyniosłem z tych przyjaźni sporo pożytecznych lekcji; a nawet pewna osoba, której Saturn przypada w moim piątym domu, nauczyła mnie, jak się dobrze bawić, chociaż podobno Saturn oznacza ograniczenia. Tymczasem ja odbierałem to zupełnie przeciwnie, ta osoba w niczym mnie nie ograniczała. Był to podwójny Byk, słoneczny i księżycowy, a Byki umieją sobie dogadzać i wiedzą też, jak się zrelaksować. W każdym razie zastanówmy się nad aspektami Saturna. Jeśli czyjś Saturn trafia w naszą osobistą planetę albo w ascendent - szczególnie odnosi się to do ascendentu, Słońca, Księżyca i Wenus - to zazwyczaj wzbudza silne przywiązanie. Należy to rozumieć dosłownie. Nie musi to być koniecznie dobre albo złe; po prostu jest to przywiązanie. Taka osoba daje nam poczucie bezpieczeństwa. Często odczuwamy to w taki sposób, że osoba, której Saturn aspektuje nasz ascendent, Słońce, Księżyc i tak dalej, ma nad nami jakąś przewagę. W niektórych przypadkach ten ktoś potrafi nas sobie owinąć wokół małego palca. Saturn to autorytet, prawda? Ten ktoś jest dla nas autorytetem, ma nad nami władzę. Generalnie, a w każdym razie w początkach znajomości w tym życiu, mamy wrażenie, że jesteśmy temu komuś coś winni - ma on nad nami jakąś władzę. Albo jesteśmy mu coś winni, albo czujemy przed nim respekt, albo uważamy, że nas przewyższa pod jakimś względem, i z powodu tych uczuć czujemy się bezpiecznie w obecności takiego człowieka. Osoba z Saturnem zawsze narzuca strukturę. „Posłuchaj, zrobimy to, a potem tamto” - to oni strukturyzują, planują, przyjmują na siebie odpowiedzialność, mają władzę. Mam przyjaciela ze Słońcem i ascendentem w Raku, który zajmuje się astrologią; jest to kawaler z Wenus w Bliźniętach i bardzo lubi flirtować. Kiedyś powiedział do mnie tak: „Wiesz, właśnie poznałem pewną kobietę. To zadziwiająca historia, bo mój Saturn jest w koniunkcji z jej Wenus i wczoraj spędziliśmy razem noc, ale nie było żadnego seksu; przez całą noc tylko się do siebie przytulaliśmy. Co za niezwykłe poczucie bezpieczeństwa”. A wiecie, że gdy emocje Raka zaczynają płynąć, to ci ludzie potrafią je wyrażać - opowiadał mi więc, jak bezpiecznie czuł się z tą kobietą, która miała Wenus w koniunkcji z jego Saturnem. Jest to swoboda fizyczna i emocjonalna połączona z poczuciem bezpieczeństwa - z bezpieczeństwem, które, jeśli się na nie spojrzy z karmicznej perspektywy, bierze się stąd, że znamy już tę osobę. Znamy ją i właśnie dlatego czujemy się tak bezpiecznie, bo kiedyś już byliśmy z tym kimś związani. Możliwe, że mój przyjaciel w poprzednich wcieleniach spędził już wiele nocy z tą kobietą, a w każdym razie cieszył się, że znów ją widzi. P: Mówił pan, że jego Saturn wypadał w koniunkcji z jej Wenus - czy to było w Raku? O: Nie, w Lwie. P: W takim razie czy znak i dom mają tu jakieś znaczenie? O: Mają, ale w tej chwili mówię przede wszystkim o aspektach. Dom, który zostaje uaktywniony, też może mieć tu pewien wpływ, bo często jest to dziedzina, w której musimy się czegoś nauczyć, w której będziemy napotykać sprawdziany i wyzwania, bo musimy zdefiniować tu swoje podejście do życia. Ale w tej chwili mówię przede wszystkim o aspektach. Kiedy zaczynałem się zajmować synastrią - a na początku robiłem to intuicyjnie, nie czytałem wcześniej żadnej książki na ten temat, to było wiele lat temu, więc zanim jeszcze przeczytałem jakąkolwiek książkę na ten temat, napisałem artykuł o zastosowaniu domów w analizie porównawczej. Były to po prostu rzeczy, które sam odkryłem. Nawet nie wiedziałem, że niektórzy ludzie już to robią, używają domów i tak dalej. Ale wtedy szczególnie uderzyło mnie to, jak wiele małżeństw ma tego typu aspekty Saturna. Najczęściej spotykałem połączenia Saturn-Wenus i Saturn-Słońce. Następne w kolejności były Saturn-Księżyc. I to były bardzo trwałe związki - bardzo wiele trwałych związków miało aspekty porównawcze Saturna, które powszechnie uważa się za „ciężkie”. A jednak te małżeństwa często trwały dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat. P: A jak by pan ocenił taki przypadek, gdy ktoś ma porównawczą koniunkcję Saturna z ascendentem, ale drugi Saturn jest w kwadracie do tego ascendentu? Inaczej mówiąc, Saturn mężczyzny jest w koniunkcji z ascendentem kobiety, ale Saturn kobiety jest w kwadracie do jej ascendentu, czyli także do jego Saturna. O: Aha, rozumiem. Ten układ wzmacnia sytuację, która już i tak istnieje w kosmogramie urodzeniowym. Można chyba powiedzieć, że taki związek, przynajmniej częściowo, będzie nas zmuszał do przepracowania tego, co i tak musimy przepracować. Nasze urodzeniowe problemy wysuną się na pierwszy plan, szczególnie, jeśli odnosi się to do małżeństwa. Wiele osób ma niezorganizowane życie, dopóki się nie ożenią. A potem naraz, w bardzo krótkim czasie, zaczynają sobie uświadamiać, co mają do zrobienia. W ich życiu pojawia się wyraźny wpływ Saturna. Małżeństwo to saturnowa instytucja; w dużym stopniu strukturyzuje całe życie. P: Sytuacja, o jakiej właśnie pan wspomniał, istnieje także między mną a moim mężem. On ma Saturna w koniunkcji z ascendentem, a mój Saturn jest w kwadracie do jego ascendentu. O tym właśnie pan mówił? O: O czymś podobnym. Ale jeśli Saturn osoby A jest w kwadracie do ascendentu osoby B, jest to znacznie słabszy wpływ niż przy koniunkcji. Koniunkcja Saturna z ascendentem jest bardzo powszechna u małżeństw. Jest to jednak zabawne, bo przywiązanie jest tu wzajemne i działa obustronnie. Często osoba z Saturnem zachowuje się tak, jakby nie czuła przywiązania. Ta osoba jest szefem; ma przewagę nad drugą. A „podwładny” w takiej sytuacji ma wrażenie, że musi bardzo mocno się starać, żeby zadowolić tę drugą osobę. Ale poczekajmy, aż pojawi się jakiś kryzys albo „podwładny” dojdzie do wniosku, że ma już dość wysiłków za wszelką cenę i życia pod pantoflem osoby z Saturnem i zagrozi odejściem. Wówczas osoba z Saturnem wpada w panikę, bo przy takich aspektach ten z partnerów, do którego należy Saturn, czerpie ze związku nawet więcej poczucia bezpieczeństwa niż ten drugi. Dzieje się tak dlatego, że Saturn symbolizuje strukturę bezpieczeństwa dla danego człowieka. Jest to bardzo skomplikowany aspekt. Powiedzmy, że czyjeś Słońce lub ascendent jest w koniunkcji z naszym Saturnem. Po pierwsze, taka osoba trafia nam w punkt, w którym mamy najwięcej odruchów obronnych, bo Saturn zawsze pokazuje, gdzie zbudowaliśmy pewne obronne wzorce zachowania, mury wokół siebie; dom i znak Saturna symbolizują dziedzinę życia, gdzie nic nam nie przychodzi łatwo, gdzie głęboko zakorzeniła się w nas ostrożność, lęki i niepokoje. Jeśli więc zawrzemy małżeństwo albo przez długi czas pozostajemy w bardzo bliskich stosunkach z kimś, kto ma planety w koniunkcji z naszym Saturnem, ta osoba będzie uaktywniać to, co jest w nas najbardziej niepewne; toteż taki związek stanie się dla nas nieustającym wyzwaniem - choć partner nie dąży do tego świadomie, ale przez sam sposób bycia zmusza nas, byśmy przepracowali nasze niepewności, lęki i obawy. Saturn, oczywiście, jako planeta związana z Koziorożcem, zawsze próbuje wszystkim zarządzać i wszystko kontrolować. Jeśli ktoś ma planetę położoną na naszym Saturnie, zawsze będziemy próbowali kontrolować tę osobę, po części dlatego, że czujemy się przy niej niekompetentni i odczuwamy niepokój, na który wskazuje pozycja Saturna. Często osoba z Saturnem ma wrażenie, prawie zawsze nieuświadamiane, że gdyby tylko była w stanie przejąć kontrolę nad relacją z tą drugą osobą, to udałoby jej się poczuć bezpiecznie. Ale zazwyczaj ta druga osoba, „podwładny”, którego Słońce, Księżyc, ascendent czy coś innego aspektuje naszego Saturna, będzie zmęczona ciągłą kontrolą i nakładanymi na nią ograniczeniami. I ciekawe rzeczy zaczynają się dziać, gdy ktoś taki zaczyna się buntować, i mówi: „Posłuchaj, nie mam zamiaru pozwolić, żebyś mnie przez cały czas krytykował i rozstawiał po kątach”. W pierwszej chwili osoba z Saturnem (to zależy oczywiście od jej poziomu świadomości) jeszcze mocniej usiłuje narzucić swoją władzę i mówi coś w rodzaju: „Och, ale musisz zrobić to i to, bo to ważne, to twój obowiązek” i tak dalej. Ale jeśli partner postawi się i powie „Nie, już spełniłem swój obowiązek wobec ciebie”, to w sytuacji musi nastąpić jakiś przełom! I często zdarza się to właśnie przy powrotach Saturna w cyklu albo przy kwadracie tranzytującego Saturna do natalnego - przy siedmioletnich cyklach - często kończymy spłacać stare długi, stare wzorce zobowiązań odchodzą w przeszłość. Szczególnie przy powrotach Saturna często mamy wrażenie, że spłaciliśmy jakiś stary dług wobec kogoś i nic mu już nie jesteśmy winni. Znikają poprzednie obciążenia - pewne przymusy czy zobowiązania, jakieś powinności, obowiązki czy obligacje odchodzą w przeszłość, przestają istnieć. Skończone, zapłacone. Dlatego wiele związków zmienia się w naturalny sposób podczas tranzytów Saturna, gdyż wyznaczają one koniec karmicznego cyklu. Pamiętajcie, że pod wpływem Saturna człowiek nabiera dystansu, staje się bardziej obiektywny, bardziej oddalony, czasami chłodny i trochę wyrachowany. W ten sposób może się manifestować wiele tranzytów - powrót Saturna do urodzeniowej pozycji, aspekty do Wenus, Słońca lub Księżyca. Ludzie, którzy przechodzą akurat przez te tranzyty, przechodzą przez taki cykl, często czują się dziwnie oddaleni od kogoś, na przykład od partnera, z którym byli bardzo blisko związani. Może się wówczas zdarzyć, że ktoś na przykład oznajmi partnerowi: „Tak naprawdę nie obchodzi mnie już nasz związek w takim kształcie jak obecnie, więc jeśli ma on trwać dalej, to musi się zmienić, i będziemy musieli podjąć pewne działania”. Wtedy od obydwojga zainteresowanych zależy, czy będą chcieli wspólnie popracować nad związkiem, by stworzyć nowe wzorce zachowań i oprzeć związek na nowych zasadach. Ale najważniejsze jest to - i znów większość książek na temat astrologii w ogóle o tym nie wspomina - by pamiętać, że w ludziach istnieje potencjał rozwoju i zmiany i jeśli pozostają otwarci i potrafią uczyć się nowych rzeczy, to mogą oni uzyskać nową perspektywę w spojrzeniu na swoje życie. Młodzi ludzie odbierają tranzyty Saturna zupełnie inaczej niż starsi, bo pierwszy raz to zawsze jest pierwszy raz; w trakcie pierwszego cyklu młody człowiek jest „saturnizowany”. „O Boże, te aspekty Saturna są takie ciężkie, wszystkie te ograniczenia, jakież to nudne” - tak to przeważnie odbierają. Natomiast przy powrotach Saturna, gdy ludzie są już starsi, zdążyli przystosować się do wymagań życia gwarantujących materialne przetrwanie i przyjęli na siebie podstawowe obowiązki, aspekty Saturna stają się o wiele mniej kłopotliwe, pod warunkiem, że lekcje pierwszego cyklu zostały przerobione. Nie muszę chyba dodawać, że wielu ludzi niczego się w życiu nie uczy. Dobrą metodą radzenia sobie z trudnym aspektem - szczególnie nadaje się ona dla ludzi sztywnych, spiętych, krytycznych wobec siebie - jest pozwolić sobie na większy luz, a tym samym dać więcej swobody partnerowi. Trzeba się nauczyć rozluźniać i pozwalać sprawom płynąć własnym trybem. Inny sposób to cofnąć się o krok i zamiast mówić drugiej osobie „nie”, powiedzieć „nie” własnym wzorcom zachowania. Na przykład: „Zamiast dyscyplinować taką to a taką osobę, spróbuję w tej dziedzinie zdyscyplinować siebie”. Jeśli nasz Saturn aspektuje Słońce lub ascendent drugiej osoby i już nam zbrzydło powtarzanie temu komuś, co ma robić, znudziły nam się próby wprowadzenia struktury w jego życie, to możemy więcej skorzystać patrząc na własne życie i szukając sposobów wprowadzenia w nie struktury. Jeśli skoncentrujemy się na rozwijaniu w sobie wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa, to w mniejszym stopniu będziemy oczekiwać, że to partner zapewni nam bezpieczeństwo. Zniknie wówczas przymus manipulacji drugą osobą po to, by samemu poczuć się pewnie i stabilnie. Tak naprawdę jedyny sensowny sposób postępowania przy tranzytach Saturna, jaki znam, polega na tym, że należy cofnąć się o krok, zdystansować od własnych wzorców zachowania i lęków i stanąć z nimi twarzą w twarz, zamiast projektować je na partnera. Partner z kolei może zwrócić uwagę na to, co w jego zachowaniu czy postępowaniu wywołuje nerwowe reakcje osoby z Saturnem. Powiedzmy, że Saturn męża jest w koniunkcji ze Słońcem lub Księżycem żony, a ona zawsze wydaje trochę za dużo pieniędzy albo wydaje je na rzeczy, które w jej mężu wzbudzają niepokój: „Jeśli nie przestaniesz kupować tych rzeczy, to za dwa tygodnie znajdziemy się w przytułku dla ubogich”. Żona prawdopodobnie mogłaby rozluźnić sytuację modyfikując trochę swoje zachowanie, tak, by nie naruszyć przy tym własnego poczucia integralności. Mogłaby kupować rzeczy w tajemnicy, może nieco rzadziej albo robić innego rodzaju zakupy; często wystarczą niewielkie zmiany, by druga osoba poczuła, że wszystko jest pod kontrolą i może się rozluźnić. Jeśli czyjeś planety są w koniunkcji z moim Saturnem, to nie uniknę poczucia zagrożenia - „Coś się wymyka spod kontroli; zaczynam się niepokoić”. Często jednak widywałem związki, które były bardzo trwałe, choć patrząc na nie można by się zastanawiać, jak ci ludzie ze sobą wytrzymują? I rzeczywiście, gdy się z nimi rozmawia o tym, co czują, to często przyznają: „A właśnie! Sam nie mam pojęcia. Dwadzieścia, trzydzieści lat z tym tłukiem, którego już od dawna nie mogę znieść”. Albo „Bóg jeden wie, dlaczego trzymam się tej baby, której nie chce się ruszyć z miejsca i nawet nie sprząta w domu”. Pamiętam pewną parę, gdzie Saturn męża był w kwadracie do Słońca żony, a z kolei Saturn żony - w kwadracie do Słońca męża. Przez wiele lat byli ze sobą nieszczęśliwi. W końcu żona zdobyła się na odwagę i po dwudziestu latach niewypowiedzianych cierpień wystąpiła o rozwód. Zauważmy, że jeden aspekt Saturna nie musi nas jeszcze unieszczęśliwić. Ale w takiej sytuacji, z podwójnym nelsonem Saturna do Słońca - no cóż, nie widziałem jeszcze pary, która byłaby szczęśliwa z taką kombinacją. Do spraw, które w analizie porównawczej wydają się mieć związek z karmą, należy także Neptun i dwunasty dom. Jeśli czyjeś planety, szczególnie Słońce, Saturn, albo osobiste, wypadają w naszym natalnym dwunastym domu, a nawet jeśli wypada tam czyjś ascendent, ten dom zostaje uaktywniony; często mamy wówczas wrażenie, że coś jesteśmy takiej osobie winni. Dwunasty dom i Neptun mają wiele znaczeń, ale jedno z nich jest odczuwane jako poczucie zobowiązania, poczucie, że jesteśmy coś winni drugiej osobie. Podobne wrażenie pojawia się przy Saturnie, chociaż Neptun nie jest taki ciężki. Więc jeśli jakieś planety uaktywniają nasz dwunasty dom, często wydaje nam się, że mamy jakieś zobowiązania wobec tej osoby. I możemy mieć ochotę od nich uciec, bo Neptun - a także dom dwunasty - to zasada ucieczki, pragnienie uniknięcia sytuacji, tendencje eskapistyczne. Ale gdy czyjeś planety trafiają w nasz dwunasty dom, często okoliczności zmuszają nas, byśmy dali wiele tej osobie, dawali z siebie na sposób, jakiego prawdopodobnie nie spodziewaliśmy się ani nie pragnęliśmy. Przychodzi mi na myśl przykład pewnego mężczyzny, który teraz jest moim bliskim przyjacielem - jego Słońce i kilka innych planet wypada w moim dwunastym domu. Przez długi czas nie czułem się swobodnie w jego towarzystwie, ale ponieważ obydwaj zajmowaliśmy się tymi samymi rzeczami, musieliśmy się często widywać. Powoli poznaliśmy się bliżej i powstało między nami wzajemne zaufanie. To działa w następujący sposób: gdy już wpuścimy do naszego życia osobę, która ma planety w naszym dwunastym domu albo silny kontakt z nami przez Neptuna, może powstać niezwykle silna, bardzo subtelna, wręcz telepatyczna więź. W gruncie rzeczy jeden z powodów, dla których ludzie, których planety wypadają w naszym dwunastym domu, często wzbudzają w nas niepokój i ostrożność, jest to, że dom dwunasty to dom sekretów; podświadomość, ukryte motywy i tak dalej. I jeśli czyjeś Słońce wypada w naszym dwunastym domu, to taka osoba często potrafi nas „odczytać” telepatycznie. Widzi nas „od środka”, rozumie nasze motywy, uczucia i wszystko to, co często wolelibyśmy zachować dla siebie. Podobnie jest z Neptunem, szczególnie, gdy porównawczo tworzy on koniunkcję z Wenus, Słońcem lub Księżycem - często występuje wtedy wrażenie wzajemnej identyczności. Jest to coś w rodzaju mistycznego utożsamienia się z drugim człowiekiem, któremu zazwyczaj towarzyszy bardzo silna empatia, w niektórych przypadkach nawet litość, a zawsze współczucie - które może się przejawiać jako hojność w darzeniu uczuciami, pieniędzmi, albo jako współodczuwanie. Tego rodzaju więź może powwstać, jeśli na przykład czyjeś Słońce jest w koniunkcji z naszym Neptunem albo Neptun z naszym Słońcem. Nie potrafię w żaden sposób określić z góry, kto w takim związku będzie stroną dającą; zazwyczaj występuje tu obustronna empatia, wzajemne poczucie jedności. A skoro tak, to jak mógłbym odmawiać czegoś osobie, która jest stanowi ze mną jedność? A jeśli coś jej dam, to nie jest to właściwie dawanie, bo ta osoba to przecież ja. Wiecie, o czym mówię; takie poczucie mistycznej jedności prowadzi do spontanicznej więzi i chęci dzielenia się. P: Czy odnosi się to także do Neptuna w koniunkcji z jakąś inną planetą partnera, nawet, jeśli ta koniunkcja wypada w innym domu niż dwunasty? O: Ależ tak! Tylko, że to już zupełnie co innego niż dwunasty dom. To znaczy, istnieje wiele podobieństw między porównawczym naciskiem na dwunasty dom a kontaktem przez Neptuna, wiele rzeczy wygląda podobnie. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że przy podkreśleniu dwunastego domu pojawia się więcej niepokojów lub swego rodzaju poczucie winy, nie jest to już niezmącone, z głębi serca płynące poczucie jedności, jakie dają kontakty przez Neptuna, chociaż z czasem może się w takie rozwinąć. Nie twierdzę, że tak mocna empatia pojawi się przy wszystkich koniunkcjach Neptuna ze Słońcem, Księżycem czy Wenus drugiej osoby, ale najczęściej występuje silna tendencja do współczucia, litości czy czegoś w tym rodzaju, która wynika z tego, że ludzie utożsamiają się ze sobą, czują się jednością. P: I to współczucie będzie odczuwała osoba z Neptunem?... O: Obydwie. Właśnie próbuję wyjaśnić, że to działa obustronnie. Czasami czuje to tylko jedna osoba, ale nie mam pojęcia, jak określić z góry, na podstawie samego kosmogramu, która to będzie strona. Najczęściej jest to mistyczne stopienie, i płeć nie ma tu żadnego znaczenia; jest to zupełnie aseksualne wrażenie, chodzi o dwie ludzkie istoty, które w jakiś sposób czują się tą samą osobą. Trudno jest wyjaśnić działanie Neptuna. To bardzo mistyczna planeta. Można go postrzegać tylko przez intuicję, wyższy umysł. Domy wodne i ogniste Jest jeszcze jedna rzecz dotycząca zastosowania domów w analizie porównawczej, na którą warto zwrócić uwagę w związku z karmą. Są to domy wodne: czwarty, ósmy i dwunasty. Jeśli większość czyichś planet przypada na nasze domy wodne, stajemy się bardzo uwrażliwieni i otwarci na taką osobę. Jesteśmy na nią otwarci, czy tego chcemy, czy nie. Zachodzi tu to samo zjawisko, o którym wspominałem przy omawianiu planet przypadających na nasz dwunasty dom: taka osoba potrafi nas odczytać, dostroić się do naszej podświadomości. Do pewnego stopnia odnosi się to także do domu czwartego i ósmego. Planety drugiej osoby, które się tam znajdą, penetrują nasze domy tajemnic, domy życia wewnętrznego, czyli dziedziny, w których jesteśmy szczególnie wrażliwi i otwarci. Nie potrafimy się przed tym bronić. Możemy więc zrobić tylko dwie rzeczy: uciekać przed takim związkiem albo otworzyć się na tę osobę i próbować nadać istniejącej bliskości pozytywny wymiar. Zauważyłem jeszcze coś, i może ktoś z tu obecnych potwierdzi moje spostrzeżenia - w przypadku, gdy w analizie porównawczej mocno podkreślone są domy ogniste: pierwszy, piąty i dziewiąty (inaczej mówiąc, wiele czyichś planet, a przynajmniej Słońce lub Księżyc wypadają w naszych domach ognistych), przy takim człowieku czujemy się bardzo ożywieni. Nabieramy ogromnej dynamiki! Tacy ludzie darzą nas energią i pewnością siebie. Czy ktoś jeszcze to zauważył? P: Chodzi o domy, nie o znaki? O: Tak, o domy. Czyli o sytuację, gdy planety drugiej osoby przypadają na pierwszy, piąty lub dziewiąty dom naszego kosmogramu... Możemy się nad tym zastanowić. Chciałbym sprawdzić jeszcze coś innego, co się wiąże z tą sprawą, bo w zasadzie ascendentu nie da się oddzielić od pierwszego domu - mianowicie, często, gdy spotykamy kogoś, kto ma Słońce, Wenus albo Księżyc w koniunkcji z naszym ascendentem z dokładnością do znaku (czyli w tym samym znaku co nasz ascendent), występuje natychmiastowe porozumienie, natychmiastowa wymiana energii z tą osobą; doznajemy przypływu pewności siebie, asertywności, stajemy się o wiele bardziej tacy, jacy chcielibyśmy być. Chciałbym zapytać, czy ktoś ma na ten temat jakieś spostrzeżenia. Trochę teraz upraszczam, gdyż w pierwszym domu często znajdują się dwa znaki; ale weźmy pod uwagę tylko znak ascendentu i przekonajmy się, czy ktoś z obecnych zauważył u siebie silne przyciąganie do ludzi, którzy mają w tym znaku Słońce, Księżyc lub inne ważne planety. Czy ktoś chce coś powiedzieć? P: Tak, hm, ja mogę. (Wiele osób potwierdzająco kiwa głowami). O: Widzę wiele potwierdzeń. P: Podobnie działa znak opozycyjny do ascendentu. O: Tak, oczywiście, bo to jest nasz siódmy dom. P: Tak jest z moim synem - wszystkie jego planety przypadają na mój pierwszy, piąty i dziewiąty dom... O: Jeden z pańskich synów? P: Tak, pan robił jego kosmogram. O: Czy patrzenie, jak rośnie i rozwija się, bardzo pana ekscytuje? P: Tak, w taki czy w inny sposób (śmiech). O: Czy identyfikuje się pan z nim? P: On mi zawsze dodaje energii, tak bym to ujął. O: Ale czy pan się z nim identyfikuje? P: Tak, bardzo. Wie pan, jego Księżyc wypada w moim pierwszym domu, blisko mojego ascendentu. O: Kontakt przez pierwszy dom, bardziej niż przez dom piąty czy dziewiąty, daje znaczne utożsamienie się z drugą osobą. P: Jego Słońce, Jowisz i Wenus leżą w moim dziewiątym domu, w koniunkcji z moim Saturnem, więc on również zmusza mnie do pracy. Ale zawsze byliśmy sobie bardzo bliscy, w taki instynktowny sposób, i doznałem dzięki niemu wiele radości... O: Domy ogniste to domy radości, gdyż stamtąd pochodzi entuzjazm do działania; nie jest to myślenie, nie są to emocje ani względy praktyczne - jest to czyste wyzwolenie energii. Ostatnio dużo zastanawiałem się nad ascendentem, bo jest to prawdopodobnie najtrudniejszy do zdefiniowania w słowach element całego kosmogramu. Ale to chyba dobrze, bo dzięki temu ascendent pozostaje trochę tajemnicą; w miarę, jak człowiek przechodzi przez życie, rozwija się i zmienia, ascendent coraz wyraźniej zaczyna symbolizować coś najistotniejszego, co powinniśmy wyrażać przez naszą samoekspresję, podejście do życia, całym swoim istnieniem. Nie bardzo wiem, jak to wyrazić w słowach, ale jeśli ludzie potrafią wyrazić swój ascendent, swój znak wschodzący, to, co on symbolizuje, to w większości przypadków czują się o wiele lepiej. Czują, że są sobą; czują się wyzwoleni. Jest to wyzwalające doświadczenie. Ale oczywiście w wielu kosmogramach widzimy planety stojące w kwadracie lub w opozycji do ascendentu i wówczas człowiek przeżywa wewnętrzną walkę: „Czy mam wyrażać to, czy tamto?” No cóż, nie ma tu gotowych odpowiedzi, ale w takich przypadkach trzeba pracować (i czasami coś poświęcić), by uzyskać w pełni wolną, spontaniczną samoekspresję. Ocena ludzi, a nie tylko kosmogramów Ostatnio coś jeszcze przyszło mi do głowy (wszystkie te odkrycia wydają się oczywiste, gdy już raz się na coś wpadnie). Gdy robimy analizę porównawczą, to najczęściej natrafiamy na kilka problemów, gdyż ludzie zupełnie szczęśliwi raczej rzadko przychodzą po poradę. Ponieważ większość przeprowadzanych analiz dotyczy ludzi, którzy nie są ze sobą zbyt szczęśliwi, należy uważać, by nie stracić obiektywizmu i wyważonego podejścia do całej synastrii, a także do interpretacji poszczególnych czynników. Łatwo jest wpaść w pułapkę pochopnych osądów i zacząć myśleć: „Och, to jest negatywny aspekt, bo we wszystkich przypadkach, gdzie się z nim zetknąłem, ludzie przechodzili przez to i przez to”. Warto dla równowagi poszukać par, o których wiemy, że są ze sobą szczęśliwe, nawet jeśli nie proszą nas o analizę, postarać się zdobyć ich dane urodzeniowe i zrobić porównanie. Może to nam pomóc w zachowaniu obiektywnego spojrzenia. W każdym razie, ostatnio uderzyło mnie to, że w związku, który przechodzi przez kłopoty (oczywiście pod warunkiem, iż obie strony chcą w nim pozostać, tylko jakiś poważny kryzys sprawił, że zaczynają myśleć np. o rozwodzie), nie ma sensu nic robić, dopóki obydwoje partnerzy nie zdecydują się pracować nad związkiem. To powinno być oczywiste, ale często w praktyce astrologicznej zapomina się o roli doradcy i mówi się po prostu tak: „No cóż, to do siebie pasuje, a to nie, i nic tu nie można poradzić”. Wówczas jednak powstaje pytanie: czy jest możliwe, by uzdrowić związek, jeśli obydwoje partnerzy tego pragną? Jestem przekonany, że czasami nie. Zdarza się, że związek jest bardzo zły, większość aspektów wyraźnie na to wskazuje, ludzie dążą w przeciwnych kierunkach prawie pod każdym względem albo nawzajem podkopują swoje siły, mają przeciwstawne cele... wtedy sprawa jest beznadziejna. Ale w wielu wypadkach trudno jest to określić jednoznacznie. Widać, że związek ma duży pozytywny potencjał - istnieje w nim dobry przepływ energii, pod niektórymi względami jest harmonia, ale w innych miejscach pojawiają się problemy. Jeśli dzięki astrologii potrafimy pomóc tym ludziom w uświadomieniu sobie, co się dzieje i dlaczego tak właśnie się zachowują, jeśli uda się ich przekonać, że nie powinni oczekiwać, iż partner będzie zaspokajał wszystkie ich potrzeby, to czasami jest jakaś nadzieja. Możliwe, że w moim wieku staję się trochę cyniczny, ale wydaje mi się, że obecnie ludzie mają dużo wolnego czasu i sami sobie wymyślają problemy. Trzydzieści czy czterdzieści lat temu, w czasach wojny czy depresji ekonomicznej, małżeństwo musiało być naprawdę koszmarne, by ludzie chcieli się z niego wydostać, bo zanadto byli od siebie uzależnieni i przetrwanie każdego z nich zależało od tej drugiej osoby. No i nie mieli czasu zastanawiać się, czy pasują do partnera, czy nie, bo dużo pracowali. Przeważnie też mieli większe rodziny. P: Święte słowa, Stephen, święte słowa. O: No tak. Wiele razy zdarzało się, że gdy robiłem dla kogoś analizę porównawczą i wreszcie przedarłem się przez wszystkie gry uprawiane przez partnerów i dotarłem do tego, co się naprawdę dzieje w związku, zauważałem, że jedno z nich, a często obydwoje, właśnie przeszli przez tranzyt Urana, Plutona czy jeszcze czegoś innego i po prostu mają już dość. Nie chcą pracować nad związkiem, chcą się z niego wyrwać. Przeważnie już wcześniej próbowali nad nim pracować i jeśli mimo to mają negatywne nastawienie, to dalsze wysiłki raczej nie przyniosą większych skutków. Ci ludzie muszą to zrozumieć i zaakceptować siebie nawzajem takimi, jacy są, albo zupełnie odrzucić. W naszych czasach rozwód jest akceptowany społecznie. Kiedyś, gdy wszyscy mieszkali w małych miasteczkach i należeli do kościoła, nikt nie chciał się rozwodzić z powodu plotek i braku akceptacji. Zawsze przy rozwodzie pojawia się też niepewność co do sytuacji finansowej. Ale zdaje się, że teraz panuje taka moda: „Hej, słuchajcie! George i Mary właśnie się rozwiedli, Thelma i Rudolf też”, i wkrótce wszyscy zaczynają myśleć: „Może i ja powinienem spróbować”. A gdy człowiek zaczyna tak myśleć, prędzej czy później trafia mu się na przykład ładny tranzycik Urana i ego nadyma się ponad wszelkie proporcje: „To jest to! Chcę być wolny”. Nawiasem mówiąc, Uran jest bardzo niebezpieczny, bo to ekstremalnie egoistyczna planeta; „ja, ja, ja, mnie, moje - ja chcę być wolny, ja chcę robić swoje; nieważne, co ktokolwiek mówi - małżonek, kultura, kościół i wszyscy inni - ja i tak zrobię swoje”. Uran jest bardzo, bardzo egocentryczny. Nie mówię, że to jest złe, każdy od czasu do czasu musi coś takiego wyrazić, ale najczęściej nachodzą nas takie stany przy tranzytach Urana. Co w zasadzie doprowadziło mnie do aspektów Marsa i Wenus. URODZENIOWE ASPEKTY MARSA I WENUS DO PLANET ZEWNĘTRZNYCH Aspekty Urana do Wenus i Marsa W wyniku połączenia Urana z Marsem lub Wenus którymkolwiek z głównych aspektów otrzymujemy pewien egocentryzm i potrzebę podniecenia, w niektórych przypadkach wręcz chorobliwy głód nieustannego podniecenia. Jeśli Uran aspektuje Marsa, stwarza potrzebę działania, które będzie dostarczać nieustannej podniety - może to być chodzenie w jakieś miejsca, wyścigi samochodowe czy bogate życie seksualne - jakaś urozmaicona, nie jednostajna działalność, wymagająca wiele aktywności. Także recepcja Marsa i Urana prawie zawsze daje znaczny pociąg seksualny, potrzebę podniecenia seksualnego, która jest niemal nie do nasycenia. P: A Wenus-Uran? O: W pewnym stopniu. Mars-Uran działa w ten sposób u każdego, niezależnie od płci. Aspekty Wenus-Uran mogą się manifestować jako seksualna pobudliwość przede wszystkim u kobiet albo jeśli Wenus leży w znaku obdarzonym silnym erotyzmem. Ale na razie skupię się na Marsie i Uranie. Zasadniczo występuje tu potrzeba nieustannego podniecenia, tacy ludzie zdumiewająco szybko się nudzą. Niezależnie od tego, co robią, czy jest to aktywność seksualna, czy praca zawodowa, cokolwiek, przejawia się potrzeba wolności i podniecenia. Od położenia Marsa w znaku zależy, w czym konkretnie ta potrzeba będzie się wyrażać. Przy koniunkcji Mars-Uran w Bliźniętach przede wszystkim przejawi się ona jako ciekawość umysłu dotycząca „dziwnych” czy nieortodoksyjnych zagadnień. Z kolei w Baranie człowiek będzie zajmować się takimi rzeczami, nie tylko o nich myśleć. Przy połączeniu Marsa i Urana często występują problemy seksualne. Sam zainteresowany nie zawsze odbiera je w ten sposób, ale nawet jeśli na poziomie intelektualnym uważa, że to nie jest problem, większość jego energii idzie na zaspokojenie potrzeby działania i pragnień seksualnych, które odgrywają w jego życiu wielką rolę. Najsłynniejszym przykładem jest Henry Miller, pisarz, który do tej pory zawarł, jak mi się wydaje, sześć małżeństw i miał około siedmiu tysięcy innych doświadczeń seksualnych. Miller ma koniunkcję Marsa, Urana i Księżyca w Skorpionie w siódmym domu. P: Jezus Maria. Och, nie. (śmiech i inne komentarze z sali). O: Bardzo często zmienia partnerki. Zdaje się, że w zeszłym roku znów się rozwiódł. P: Czy Mars i Uran nie mogą symbolizować także skłonności do przemocy? O: Tak, zawsze istnieje taka możliwość, ale nie każda osoba z kombinacją Marsa i Urana wyraża ją agresywnie. Te układy dają także potężną energię, odwagę i oryginalność. W gruncie rzeczy większość ludzi z aspektami tych planet, nawet, jeśli jest to kwadrat, nie okazuje agresji publicznie i nie przekracza granic wyznaczonych przez prawo. Często jednak zdarza się to w sytuacjach bardziej prywatnych, osobistych. Na przykład, spotkałem kiedyś kobietę, której mąż miał ścisłą koniunkcję Marsa i Urana w Baranie, w dodatku w kwadracie do Saturna - a w takiej sytuacji Saturn tylko zwiększa napięcie koniunkcji; ta kobieta wyszła za niego, a w jakiś miesiąc później uciekła i wystąpiła o rozwód, bo jak na jej gust, on był nienasycony seksualnie. Oczywiście jej popęd nie był zbyt silny; miała Marsa i Wenus w znakach powietrznych, w Pannie i w Bliźniętach, więc nie byli zbyt dobrze dobrani. Ale najbardziej przeszkadzała jej skłonność do przemocy, która u jej męża manifestowała się nie w ten sposób, że na przykład ją bił, ale przez to, że chciał seksu pięć lub sześć razy dziennie, każdego dnia, i nie miało znaczenia, co ona akurat robiła. Na przykład siedziała i oglądała telewizję, a on podchodził, brał ją na ręce i niósł do sypialni. Jej zdaniem świadczyło to o braku szacunku, dlatego, że po prostu podchodził i wyłączał telewizor, nie pytając jej o zdanie... P: A czy to możliwe, że jej niechęć do takiego zachowania zwiększała jeszcze jego podniecenie? O: Nie wiem, ale nie sądzę, żeby go podniecał brak zainteresowania żony jego osobą. W gruncie rzeczy frustrowało go to i sprawiało, że stawał się bardziej agresywny. Często więc przy tym aspekcie pojawia się agresja, a czasem także homoseksualizm lub biseksualizm. Tylko proszę nie myśleć, że każda osoba z aspektem Marsa do Urana będzie homoseksualistą lub biseksualistą, bo to nieprawda. Ale w takich ludziach zawsze istnieje pewna elektryczna, nagła reaktywność seksualna, czują oni seksualny pociąg do każdej osoby, którą uznają za atrakcyjną, niezależnie od płci. Czy robią coś z tym w praktyce, czy też nie, to zupełnie inna sprawa, i nie znam żadnego sposobu, żeby to określić jedynie na podstawie kosmogramu. Można mieć pewne podejrzenia; jeśli spotkamy takiego kogoś i wyczuwamy tego rodzaju wibracje, a do tego istnieją pewne wskaźniki w kosmogramie, często można trafić na właściwy trop. (Ale nie wszystkich homoseksualistów motywuje aspekt Marsa do Urana. Istnieją także inne czynniki.) Jest to po prostu potrzeba podniecenia, i jeśli taki człowiek nie odnajdzie odpowiedniego podniecenia w kontaktach z płcią przeciwną, to próbuje z drugą, żeby się przekonać, co z tego wyniknie. Nie wolno nie doceniać potęgi energetycznych połączeń między Marsem a Uranem. P: Czy porównawcza koniunkcja Urana jednej osoby z Marsem drugiej będzie oznaczała silne przyciąganie seksualne? O: Tak, zdecydowanie jest to aspekt ekscytujący seksualnie. Przede wszystkim koniunkcja, a do pewnego stopnia także opozycja. Ale te aspekty, również porównawczy kwadrat między Uranem a Marsem, mogą się stać przyczyną obustronnego buntu. W większości przypadków koniunkcja daje wielką atrakcyjność seksualną. Należy jednak sprawdzić, jakie jeszcze aspekty tworzą te planety, bo od tego zależy, czy w końcu dojdzie do otwartej wojny. Gdyż pożądanie, namiętność są bardzo podobne do agresji, wiecie, to jest bardzo... P: ...cienka linia? O: Tak, a czasem nie ma żadnej linii. Teraz zastanówmy się nad Wenus i Uranem. Te aspekty mają więcej wspólnego z romantycznymi ciągotami i z dziedziną kontaktów społecznych, z potrzebą - można powiedzieć - towarzyskiej i emocjonalnej stymulacji oraz urozmaicenia. Zwłaszcza u kobiet są bardzo istotne w życiu seksualnym, gdyż Wenus ma silny wpływ na związki emocjonalne i seksualność kobiecą - można by przeprowadzić całe warsztaty wyłącznie na ten temat. Wenus u każdego człowieka ma wpływ na kontakty społeczne, emocje i romantyczną stronę charakteru, ale w kosmogramach kobiet jest konkretnym wskaźnikiem seksualności i wiąże się bezpośrednio z seksualnością fizyczną. Przede wszystkim, ludzie z kwadratami i opozycjami Wenus do Urana często obawiają się odrzucenia, zranienia, i zachowują się trochę jak osoby z Wenus w Wodniku - są oddaleni, zdystansowani. Bardzo chętnie eksperymentują z miłością, emocjami i seksem, ale bywają też egocentryczni. Egocentryzm pojawia się przy koniunkcji, kwadracie, a szczególnie opozycji, o wiele częściej niż przy trygonie i sekstylu, i zaznacza się o wiele wyraźniej niż przy Wenus położonej w Wodniku. Przede wszystkim „twarde” aspekty Wenus i Urana bywają bardzo egocentryczne w negatywny sposób, na przykład nie chcą się przystosować do innych ani pójść na żaden kompromis, tak by ułatwić komuś życie. Często występuje tu także pewien chłód - wiecie, że Uran zawsze jest trochę bezosobowy, a aspekt do Wenus sprawia, że tacy ludzie mają trochę bezosobowy stosunek do zachowań emocjonalnych i seksualnych. Często spotyka się manifestacje tego połączenia energetycznego u kobiet, które mają wielu partnerów albo które są homoseksualne, choć i tu trzeba zaznaczyć, że w ogromnej większości ludzie z aspektem Wenus do Urana nie są praktykującymi homoseksualistami. Jednak u każdej osoby z takim aspektem można dostrzec pragnienie, by kontakty towarzyskie były źródłem emocjonalnego podniecenia, oraz pewną buntowniczość. Niektórzy ludzie oczekują tego tylko w bliskich związkach; inni natomiast mogą przynajmniej w pewnym stopniu zaspokoić te potrzeby po prostu przez nawiązywanie wielu przyjaźni, ożywiony tryb życia i różnorodną aktywność. Położenie Wenus w znaku powie nam, co sprawia danej osobie największą przyjemność. Ale ludzie z tymi aspektami prawie nigdy nie zauważają, w jaki sposób sami stwarzają sobie problemy w związkach. W wielu książkach można przeczytać, że kwadrat Wenus do Urana to „aspekt rozwodu” i temu podobne rzeczy. Wiele osób z tym aspektem nie zdaje sobie sprawy, dlaczego ich małżeństwa kończą się rozwodami albo dlaczego nieustannie napotykają na problemy w związkach. A przeważnie stwarzają je sami, bo są zbyt chłodni albo zbyt bezosobowi. A przez „zbyt chłodni” rozumiem nie to, że brakuje im namiętności, lecz właśnie bezosobowość, z powodu której partner nie czuje się doceniony jako indywidualność i ma wrażenie, że równie dobrze mógłby go zastąpić ktokolwiek inny, gdyż druga strona zdaje się mówić swoim zachowaniem: „och, ludzi wszędzie jest na pęczki”. W niektórych przypadkach, szczególnie przy opozycji, można spotkać osoby, które zniszczyły wiele bliskich związków swoim egocentrycznym zachowaniem i działaniem pod wpływem impulsów, których najczęściej później żałują. Pamiętam pewną kobietę z opozycją Wenus - Uran; wybrała się z przyjaciółką do Europy i tam poznały dwóch mężczyzn. We czwórkę wynajęli dom we Francji, w którym wszyscy zamieszkali, ale tej dziewczynie z opozycją Wenus-Uran nie wystarczał tylko jeden mężczyzna; chciała mieć jeszcze coś z tego drugiego, który był z jej przyjaciółką. (Trzeba pamiętać, że Uran bywa dosyć perwersyjny i często podnieca go łamanie przyjętych w społeczeństwie zasad). Zaczęła więc uwodzić tego drugiego mężczyznę, co oczywiście doprowadziło do zerwania przyjaźni, i minął jakiś rok, zanim te dziewczyny znowu zaczęły ze sobą rozmawiać. Pamiętam też inny przypadek, który uświadomił mi, do jakich ekstremalnych zachowań może prowadzić ten aspekt. Była to kobieta, która kiedyś przyszła do mnie na konsultację, a po wyjściu unieważniła czek, który mi dała. Nie pamiętam już szczegółów, bo próbowałem je wyrzucić z pamięci, ale zasadniczo była to bardzo nieszczęśliwa, bardzo samotna, pożałowania godna osoba. Miała około 35 lat i nigdy nie udało jej się stworzyć żadnego przyzwoitego związku z mężczyzną. Był to główny powód, dla którego przyszła na konsultację. Chciała się dowiedzieć, dlaczego każdy mężczyzna, którego poznaje, tak szybko od niej ucieka, i sama sobie odpowiedziała na to pytanie unieważniając mój czek. Było to skrajnie egocentryczne zachowanie, które nie miało żadnego sensu, absolutna niezdolność do ustąpienia choćby o cal, do współpracy czy poświęcenia własnej wolności osobistej, do zignorowania nieprzemyślanych impulsów czy choćby pohamowania ich. Aspekty Neptuna z Wenus i Marsem Aspekty Neptuna do Marsa lub Wenus także dają bardzo interesujące kombinacje. Tak się składa, że obydwa te rodzaje aspektów, Mars-Neptun i Wenus-Neptun, często spotyka się u ludzi zajmujących się poszukiwaniami duchowymi. W gruncie rzeczy prawie wszyscy ludzie, jakich spotkałem, a którzy rzeczywiście poważnie podchodzili do spraw własnego rozwoju i naprawdę pragnęli duchowego wyzwolenia, mieli ścisłe aspekty Wenus, Marsa, Słońca lub Księżyca z Neptunem albo Neptuna w pierwszym domu. W każdym z tych kosmogramów Neptun był silny. I najczęściej tworzył on tak zwane „trudne” aspekty, gdyż to właśnie one sprawiają, że człowiek odczuwa potrzebę działania w jakiejś dziedzinie, musi coś z nimi zrobić. Więc tak naprawdę kwadraty, opozycje i koniunkcje z Neptunem to najlepsze aspekty, jakie można sobie wymarzyć, do rozwoju duchowego. Przy trygonach może występować zainteresowanie sprawami duchowymi, ale możliwe, że nic nie będziemy w tym kierunku robić. To także widziałem wielokrotnie. Ludzie z dużą ilością trygonów Neptuna, szczególnie przy trygonie Neptuna do Słońca, czytają książki o zen, wyzwoleniu duchowym i tak dalej, ale często nic więcej nie robią, nie medytują ani nie uprawiają żadnych praktyk duchowych. Ludzie z aspektami Neptuna do Marsa lub Wenus prawie zawsze mają wielkie skłonności do samooszukiwania w związkach (w przypadku Wenus) albo sami nie wiedzą, czego naprawdę chcą (przy Marsie). A przy obydwu kombinacjach nie są także pewni, czego pragną w kategoriach seksu. Aspekty te mogą skłaniać do fantazji seksualnych, a również, zwłaszcza przy kombinacjach Mars-Neptun, do dziwnej otwartości, pewnego rodzaju otwartości na wszystko - można powiedzieć, że jest to aspekt ofiary uwiedzenia, bo taka osoba wydaje się, i w gruncie rzeczy jest, wciągana w różne rzeczy, chociaż świadomie wcale może tego nie chcieć. Neptun generalnie daje silną tendencję do samooszukiwania, a przy aspektach Mars-Neptun albo Wenus-Neptun najwyraźniej przejawia się ona w intymnych związkach. Wielu mężczyzn z koniunkcją, kwadratem albo opozycją Marsa do Neptuna ma problemy ze swoim męskim ego. Ci, którzy byli na moich ostatnich warsztatach, być może pamiętają, jak mówiłem, że Mars wiąże się z męskim ego i określa, na ile męski czuje się mężczyzna. Mężczyźni z koniunkcją, kwadratem albo opozycją Neptuna do Marsa często nie są pewni swojej męskości. W niektórych przypadkach będzie się to manifestowało przez zachowania homoseksualne. W innych przeciwnie - będzie to wielka nienawiść do homoseksualistów i przerysowane zachowania typu macho. Będą to wielcy myśliwi, rybacy i mordercy, wiecie, super dynamiczny typ marsowy - ci ludzie będą usiłowali rozwijać tę właśnie stronę swojego charakteru. Kobiety z nieharmonijnymi aspektami Marsa do Neptuna (podkreślam przede wszystkim trudne aspekty, bo w oczywisty sposób to one stwarzają problemy - manifestują się bardzo wyraźnie i szybko; trygony i sekstyle prawie nigdy nie stwarzają tylu kłopotów). Otóż kobiety ze „stresującymi” czy „dynamicznymi” aspektami Marsa do Neptuna zazwyczaj mają kłopoty w relacjach z mężczyznami, gdyż istnieje w nich ta otwartość, gotowość, by dać się w coś wciągnąć czy uwieść. Można grać na ich współczuciu - pamiętajmy, że Neptun jest bardzo empatyczny, bardzo współczujący; więc bardzo łatwo jest wziąć na litość wszystkich ludzi, a szczególnie kobiety, z aspektami Mars-Neptun. A ci, którzy chcieliby nimi manipulować, szybko zauważają, że łatwo jest grać na ich uczuciach. Taka osoba jest otwarta na prowadzenie czy manipulację, gdyż nie jest pewna swojego Marsa - nie wie, czego naprawdę chce. Ci ludzie są pewni, czego pragną albo co chcieliby robić i dlatego łatwo jest ich wciągnąć we wszystko, w kontakty seksualne, a także w inne rzeczy, na przykład w rozmaite ciemne interesy. Łatwo ich ogłupić. Z kolei jeśli chodzi o natalne aspekty Wenus z Neptunem, ludzie z każdą niemal kombinacją tych dwóch planet, szczególnie gdy aspekt jest ścisły, tęsknią za idealną (Neptun) miłością (Wenus), to znaczy, za jakimś doświadczeniem idealnej miłości - za bardzo romantyczną osobą, bardzo romantycznym związkiem. Szczególnie jeśli nie mają jakiegoś określonego kierunku duchowego, to często nieustannie szukają nowego partnera, przeżywają romanse w wyobraźni, czytają powieści o miłości albo oglądają mydlane opery. Mają w sobie wielkie pragnienie ucieczki w świat idealnego romansu, idealnej miłości. (Czasami to poszukiwanie doskonałości może się wyrażać w sztuce lub w dążeniu do piękna). Mam w swojej kartotece zdumiewającą ilość przypadków kobiet z koniunkcją lub kwadratem Wenus-Neptun, które mają za sobą siedem, osiem małżeństw. (To jest maksimum. Nieliczne kobiety z tą kombinacją wychodziły za mąż tylko cztery, pięć albo sześć razy). Ale nie zawsze sytuacja musi tak wyglądać; wiele z tych kobiet, o których wspominałem, ma ten aspekt powiązany z siódmym domem - albo jest to koniunkcja w siódmym domu (lub też w końcówce szóstego domu, o kilka stopni od wierzchołka siódmego), albo, przy kwadracie, jedna z planet leży w siódmym domu. Więc jeśli ktoś ma tego typu kombinację i jedna z planet lub też cała koniunkcja znajduje się w siódmym domu (a nawet wtedy, gdy planety leżą gdzie indziej, ale Wenus lub Neptun są władcami siódmego domu), wówczas niezwykle silnie manifestuje się to, co eufemistycznie można by nazwać brakiem odpowiedniej dyskryminacji przy tworzeniu związków. W wielu przypadkach taka osoba rzeczywiście pada ofiarą oszustwa. Widzicie, neptunowi ludzie wierzą w to, co im odpowiada, nie chcą widzieć faktów, wolą wierzyć w to, w co chcą wierzyć. Dlatego wszelkie studia okultystyczne i metafizyczne zapchane są neptunowymi ludźmi, którzy są badzo otwarci, mają wielką intuicję i ważny jest dla nich rozwój duchowy, ale nie potrafią odróżnić prawdy od nieprawdy, tego, co użyteczne, od tego, co bezużyteczne, bo jeśli cokolwiek dobrze brzmi, to oni w to uwierzą. Dlatego wierzą w to, w co chcą wierzyć. I może to być piękny, inspirujący poryw wiary albo zwykłe samooszukiwanie. Znam pewną kobietę z taką kombinacją Wenus i Neptuna; ma około 35 lat i jest już w piątym małżeństwie. Musiała pozwać dwóch poprzednich mężów do sądu za oszustwo, gdyż obydwaj po ślubie usiłowali jej odebrać dom, pieniądze, samochód i wszystko, a ona sama zupełnie ich nie obchodziła. Ale widzicie, ona tego nie zauważała. „Miłość jest ślepa” - to właśnie Wenus-Neptun. Czasami jest to wrażenie: „Och, jestem zaślepiony i nie widzę wyraźnie, to znaczy, że muszę być zakochany”. P: Ale obie planety nie muszą być w siódmym domu; to znaczy, jeśli jedna z nich aspektuje drugą, tak...? O: Tak. P: ...to wtedy występuje brak selekcji? O: Tak, w większości przypadków. To znaczy, wszystkie takie ogólne stwierdzenia dotyczą samego aspektu, niezależnie od tego, gdzie znajduje się on w horoskopie, ale chodzi mi o to, że ludzie z tym aspektem, którzy zawierają najwięcej małżeństw, albo mają koniunkcję Wenus z Neptunem w siódmym domu, albo, w przypadku kwadratu, jedna z planet znajduje się w siódmym. Niektóre inne aspekty Wenus i Neptuna w powiązaniu z siódmym domem mogą się manifestować podobnie. W innych przypadkach ludzie z aspektami Wenus-Neptun są takimi romantykami, że jest im bardzo trudno stawić czoło twardym realiom życia w związku. Bo czego tak naprawdę wymaga od nas związek? Jeśli wymaga zejścia do poziomu życia codziennego, ci ludzie często nie mają na to ochoty. „Wydawało mi się, że to będą same truskawki ze śmietaną, tak jak podczas naszego miodowego miesiąca na Hawajach”, a potem szybko okazuje się, że trzeba wyszorować podłogę, pozmywać naczynia i tak dalej; a gdy życie codzienne staje się zbyt przyziemne, ci ludzie potrafią zupełnie wyłączyć się seksualnie. Pewna pani z koniunkcją Wenus-Neptun, która w wieku 31 lat miała już piątego męża, powiedziała mi, że zupełnie przestała reagować na niego seksualnie, chyba że stworzyła bardzo neptunową, romantyczną atmosferę. Musiała gasić światło, zapalać świece, nastawiać pewien rodzaj muzyki - musiała przekształcać to doświadczenie w coś dosyć odrealnionego i romantycznego, bo inaczej nie odczuwała żadnego pobudzenia seksualnego. Jej mąż z kolei ma koniunkcję Marsa i Urana w Baranie (to nie ten sam mężczyzna, o którym wspominałem wcześniej), więc często miał ochotę na seks, ona zaś przy koniunkcji Wenus i Neptuna w Pannie absolutnie nie miała dużych potrzeb. Musiała więc nauczyć się programować swoje reakcje przy pomocy wszystkich tych romantycznych wyobrażeń, świec i całej reszty. Inaczej w ogóle nie potrafiłaby znieść sytuacji, gdyż Mars-Uran w Baranie jest dosyć bezpośredni, ale na pewno nie romantyczny - wręcz przeciwnie! Także w innych przypadkach osoby z aspektami Wenus i Neptuna będą unikać zobowiązań; niektórzy z nich angażują się w związki niedorzecznie szybko, bo często popadają w zauroczenie iluzjami, a inni do końca życia unikają uczuciowych zobowiązań. Znam kilka naprawdę przystojnych kobiet po czterdziestym, pięćdziesiątym roku życia, które mają ten aspekt i nigdy nie wyszły za mąż ani nie podjęły żadnego trwałego zobowiązania uczuciowego. To nie znaczy, że nie miały żadnych przygód. Miały wiele przygód i wiele romansów, ale nigdy nie zdecydowały się na poważne zobowiązanie wobec nikogo. Jest to przecież połączenie Wenus (miłości) z Neptunem (rozproszenie); Neptun nie chce dać się zdefiniować. Nie chce trwałych zobowiązań, bo oznaczają one akceptację ograniczeń; Neptun chce pozostać bez granic, nieskrępowany. Aspekty Plutona z Wenus i Marsem Gdy wprowadzimy na scenę Plutona w kombinacji z Marsem i Wenus, także otrzymamy interesujące sytuacje. Jedną z najbardziej intrygujących rzeczy, jakie tu można tu napotkać, jest to - proszę potraktować to raczej jako ciekawostkę astrologiczną niż coś, co koniecznie należałoby mówić klientom - że czasami przy koniunkcji lub opozycji Wenus z Plutonem narzeczony albo kochanek takiej osoby umiera... P: Tak, jeśli o mnie chodzi, to to prawda. (Głos z sali). O: Przy jakim aspekcie? P: Pluton i Wenus w obrębie jednego stopnia. O: Koniunkcja? P: Tak, w dwunastym domu. O: Owszem, wielokrotnie widywałem takie sytuacje. Ale znam także wiele przypadków, w których nic podobnego się nei wydarzyło. Więc jeśli spotkacie kogoś z koniunkcją Wenus i Plutona, nie należy mu mówić: „Prawdopodobnie kiedyś umrze ci ukochana osoba”. Nie ma to najmniejszego sensu. Ale spotkałem się z przypadkiem, który zupełnie mnie poraził. Chodziło o pewnego mężczyznę z koniunkcją Wenus i Plutona. Był zaręczony czterokrotnie i za każdym razem jego narzeczona umierała, wszystkie cztery jego narzeczone umarły niedługo przed ślubem. Nie muszę chyba dodawać, że więcej nie próbuje się zaręczać. Pewna kobieta z opozycją Wenus-Pluton na przestrzeni życia była zaangażowana w wiele różnych związków; dwóch z tych mężczyzn zmarło, jeden wyjechał z kraju w tajemniczych okolicznościach, a jeszcze inny musiał się nagle przeprowadzić do Waszyngtonu - zawsze były to dla niej frustrujące doświadczenia. Ale nie we wszystkich przypadkach występują takie oczywiste rozstania czy śmierci, i dlatego należy uważać, co się mówi podczas konsultacji. Ale Pluton nadaje ogromną głębię wszystkiemu, w czym bierze udział. I często jest w tym jakaś niezmiernie głęboka tajemnica, tak głęboka, że nie sposób jej przeniknąć - właściwie „nieprzenikniony” to najlepsze określenie dla Plutona, nieprzenikniony, niezmiernie głęboki. Aspekty Wenus-Pluton dają właśnie taką niezmiernie głęboką energię i niezmiernie głębokie doświadczenia w związkach. Chyba najtrafniej można zrozumieć aspekty Wenus z Plutonem przyjmując, że ci ludzie muszą przechodzić przez cierpienie, frustrację emocjonalną, rozstania z kochanymi osobami czy też inne dramaty po to, by ich podejście do związków i miłości (Wenus), do dawania i brania w bliskim związku musi zostać zupełnie przetransformowane. A jeśli ktoś nie chce się zgodzić na tę transformację i pracować nad nią świadomie, to okoliczności często wymuszają na nim drastyczną zmianę postawy i transformację wartości w tej dziedzinie życia. Można tylko zgadywać, dlaczego transformacja jest konieczna akurat na takim obszarze życia... na pewno dałoby się wymyślić wiele psychologicznych, duchowych czy „karmicznych” powodów; ale każdy człowiek może sobie tu podstawić powody i wartości, które mu odpowiadają i które pasują do jego własnej filozofii życia. Kosmogram po prostu podaje fakty, symbolizuje jakość napotykanych doświadczeń - ale nie potrafi w precyzyjny, usystematyzowany sposób wyjaśnić, dlaczego coś się dzieje. Kolejną często występującą manifestacją urodzeniowych aspektów Wenus-Pluton jest emocjonalne nienasycenie. Taki człowiek nigdy nie ma wrażenia, że druga osoba poświęca mu wystarczająco dużo uwagi. Rozumiecie, o co mi chodzi? (Wenus w Skorpionie działa trochę podobnie - tu także zachodzi wymiana energii między Wenus a Plutonem). Znam pewne pięcioletnie dziecko, które ma opozycję Wenus-Pluton i jest absolutnie nienasycone, jeśli chodzi o poświęcaną mu uwagę. Matka koszmarnie go rozpieszcza, a jemu zawsze mało. To najbardziej zachłanny chłopiec, jakiego kiedykolwiek widziałem. P: Czy to się odnosi także do kwadratu? Na przykład, jeśli Wenus w Skorpionie jest w kwadracie do Plutona? O: Ależ tak. Jeśli mamy Wenus w Skorpionie, a w dodatku w aspekcie do Plutona, jest to tym bardziej prawda. Pojawia się tu podwójny nelson - Wenus zostaje jednocześnie zabarwiona przez dwa plutonowe czynniki. W większości przypadków trudne aspekty Wenus i Plutona (koniunkcje, kwadraty lub opozycje) dają osobę, która domaga się czegoś, przynajmniej subtelnie - subtelnie domaga się uwagi, subtelnie domaga się uczucia, a czasami tacy ludzie lubią testować własną siłę na wielką skalę w seksie lub we flirtach; w najgorszym wydaniu pojawia się bezwzględność, traktowanie innych ludzi w sposób nawet jeśli nie okrutny, to w każdym razie bezosobowy. Pluton potrafi być bardzo podstępny i wymagający. Jest to jedyna planeta, której energia jednocześnie wychodzi na zewnątrz i wnika do środka; podobnie jak przy Skorpionie, występuje niezmiernie dynamiczne wydzielanie energii, ale jednocześnie ta energia wsysa nas do środka. Skorpion i Pluton to jedyne elementy kosmogramu, które tak działają. Toteż ludzie z Wenus w Skorpionie albo ze ścisłymi aspektami Pluton-Wenus (szczególnie przy aspektach nieharmonijnych) często w subtelny sposób domagają się czegoś i wysyłają w naszą stronę energię próbując nas wciągnąć do środka. Pamiętam pewną kobietę, która wiele lat temu brała udział w moich zajęciach. Było to jedno z pierwszych wydarzeń, które naprowadziły mnie na trop tego, jak działają aspekty Pluton-Wenus i jakie potrafią być wymagające. Jak zwykle podczas zajęć sprzedawałem książki. Zupełnie nie miałem zaufania do tej osoby; przychodziła na mniej więcej co trzecie zajęcia i nigdy nie byłem pewien, czy jeszcze się pokaże. Wybrała cztery czy pięć książek, podeszła z nimi do stołu i zaczęła opowiadać, że weźmie je teraz, a zapłaci później. Wszyscy inni płacili na miejscu, bo tego wymagałem, a w tamtych czasach miałem niewiele pieniędzy i potrzebowałem każdego grosza. Pokazała mi tę stertę książek i powiedziała: „Wezmę je teraz do domu, a zapłacę następnym razem, gdy przyjdę na zajęcia”. A potem uśmiechnęła się, ale ten uśmiech był właściwie odrażający; miałem wrażenie, że ona tym uśmiechem żąda ode mnie, bym jej pozwolił zabrać te książki. Właściwie rozkazywała mi posłuszeństwo, chociaż nie przychodziła na zajęcia regularnie. A ja się zgodziłem, bo w tamtych czasach byłem Wagą. (Zauważcie, że aspekty Pluton-Wenus mogą mieć wpływ na nasze postępowanie z pieniędzmi i z ludźmi). Musiałem jej wysłać szesnaście listów; upłynęło wiele miesięcy, zanim wreszcie wydobyłem z niej jakieś pieniądze. Ale nauczyłem się wiele o aspektach Wenus-Pluton. To jest dobra strona astrologii - przez cokolwiek przechodzimy, zawsze jest w tym jakaś lekcja. Czasami przy aspektach Wenus-Pluton pojawiają się problemy seksualne. Nie muszą to być koniecznie wielkie dramaty, ale gdzieś w człowieku istnieje blokada albo pojawiają się w życiu napięcia, które wymagają sporo uwagi. Znam pewną kobietę, która miała Plutona w koniunkcji z ascendentem, co bardzo przypomina Skorpiona na ascendencie - Plutona w koniunkcji z ascendentem w Lwie. Lew na ascendencie i do tego Pluton. Z kolei Pluton był w kwadracie do Wenus, a Wenus, tak się składa, leżała w Byku. Była to wielka dziewczyna z ciałem jak matka Ziemia, chociaż miała dopiero 21 lat. Pragnęła dokonać wielkich rzeczy - Pluton na ascendencie często daje wielkie ambicje. Chciała być potężnym przemysłowcem, jedną z najpotężniejszych kobiet na świecie, i w tym celu zamierzała zostać prezesem wielkiej korporacji. Jej ojciec był wielkim przemysłowcem i taki obraz władzy jej odpowiadał. Miała mnóstwo planów dotyczących międzynarodowych przedsięwzięć. Dopiero kończyła college, ale była przedwcześnie dojrzała. Jak na swój wiek, miała bardzo praktyczne i materialistyczne podejście do świata, a także ogromne i konkretnie sprecyzowane ambicje. Wiedziała bardzo dużo o ekonomii międzynarodowej, bo nauczyła się wiele od ojca. Mówiłem już, że przy aspektach Pluton-Wenus ludzie cząsto wykorzystują osobisty magnetyzm, a czasami używają go bezwzględnie i bezosobowo. Mogą wykorzystywać swoją siłę przyciągania, by osiągnąć jakiś cel, przez flirt czy w dowolny inny sposób. Ta dziewczyna umówiła się na spotkania z pięcioma czy sześcioma rekinami wielkiego przemysłu z południowej Kalifornii. Miała nadzieję, że uzyska od nich kapitał na wielkie przedsięwzięcia, jakie pragnęła przeprowadzić. A wszystko to w wieku 21 lat! Wobec każdego z tych mężczyzn włączała używała swoich elektryzujących mocy, próbując zdobyć to, czego chciała; nie wiem, jak daleko się posunęła, ale niewątpliwie okazywała wyraźną chęć do flirtu. Po spotkaniu z nią każdy z tych mężczyzn miał przemyśleć sprawę i zdecydować, czy chce brać udział w jej przedsięwzięciu. I wszyscy oni powiedzieli jej później, że nie chcą mieć z nią nic do czynienia, bo żaden jej nie ufał. Wszyscy wyczuli, że mają do czynienia z bezlitosną osobą. Każdy z nich to zauważył. Aspekty Wenus z Plutonem i Wenus w Skorpionie nie zawsze są aż tak bezwzględne, ale zdarza się. Tacy ludzie miewają bardzo silną wolę i potrafią się zachowywać zupełnie bezosobowo. Wiele zależy od całego charakteru człowieka, od jego systemu wartości i poziomu samowiedzy. Ta dziewczyna nie rozumiała, dlaczego żaden z tych mężczyzn nie chciał połączyć z nią sił. Powiedziałem jej: przecież wszyscy wyraźnie ci wyjaśnili, że nie mogą ci ufać; powiedzieli ci to wprost. Powinnaś słuchać tego, co mówili! Aspekty Plutona z Marsem przypominają Marsa w Skorpionie - człowiek czuje w sobie przymusowy pociąg do władzy, dodoświadczania własnej siły. Często wyraża się to w seksie, a w wielu innych wypadkach może się manifestować jako olbrzymia ambicja lub bezgraniczne oddanie jakiejś misji (nieważne, czy ta ambicja lub misja ma zabarwienie pozytywne, czy negatywne). Może to być misja wewnętrznej transformacji albo może się przejawić na zewnątrz, pod hasłem „mam zamiar zreformować świat”. Zawsze jednak występuje niezwykle silne, kompulsywne dążenie do władzy, choć często wyraźniej widać to u mężczyzn; u kobiet trzeba więcej czasu, żeby takie dążenia wypłynęły na powierzchnię. Skorpion lubi władzę; lubi czuć potęgę władzy. Toteż, jeśli mamy Wenus lub Marsa w silnym aspekcie do Plutona albo w Skorpionie, zawsze pojawia się problem władzy, z którym człowiek musi sobie poradzić. Jak używamy naszej siły? Jak wykorzystujemy swoją siłę woli, siłę umysłu i osobisty magnetyzm? Przy Wenus lub Marsie w „trudnym” aspekcie do Plutona zawsze należy zastanowić się: jak używamy swojej energii? I w większości przypadków te aspekty sygnalizują, że konieczna jest transformacja sposobu wyrażania energii Wenus lub Marsa. Przykładowa analiza porównawcza (Poniżej przedstawiona jest analiza porównawcza pewnej pary, która zgłosiła się do mnie na konsultację. Znam tę kobietę od dawna i od wielu lat obserwowałem, jak angażuje się w rozmaite frustrujące związki. W czasie warsztatów kosmogramy urodzeniowe wisiały na tablicy, tak że z łatwością mogłem odnosić się do poszczególnych czynników. Ponieważ podczas zajęć mogłem po prostu pokazać dowolny układ w kosmogramach, a tym samym omawiać je bardzo szybko, spisany z taśmy tekst chwilami trudno jest zrozumieć bez pomocy wizualnych. Przeredagowałem część materiału, by stał się on jaśniejszy, ale czytelnik powinien przyjrzeć się kosmogramom i towarzyszącej im tabeli na rys. 2 i 3, by w pełni zrozumieć to, co mówiłem). Mamy tu ascendent w Baranie, a w drugim kosmogramie na 16 stopniach Skorpiona. Ciekawe w tym związku jest to, że kobieta (którą będziemy nazywać Jean) wydaje się bardzo szczęśliwa i wraz z mężczyzną (którego tutaj nazwiemy David) tworzą zgraną parę, choć i ona, i ja mieliśmy wcześniej wrażenie, że nigdy nie uda jej się zaznać szczęścia w małżeństwie. Ta kobieta ma dopiero 35 lat, a jest to jej już trzecie małżeństwo. Powiecie pewnie, że wystarczy spojrzeć na jej siódmy dom, który jest bardzo aktywny. Jeśli pamiętacie ostatnie zajęcia, mówiliśmy wtedy o sytuacji, gdy Uran aspektuje Słońce w urodzeniowym kosmogramie kobiety. Jean ma ścisłą koniunkcję Słońca i Urana. Każda taka osoba jest bardzo niezależna, często do granic rebelianctwa. Kobiety z aspektem Słońca do Urana, zwłaszcza przy koniunkcji, kwadracie lub opozycji, bardzo rzadko nadają się do wypełniania tradycyjnej roli w małżeństwie; są na to zbyt buntownicze i niezależne. W każdym razie, ta kobieta zaszła w ciążę i wyszła za mąż w wieku 15 czy 16 lat. Ale jeszcze przed urodzeniem dziecka ten mężczyzna ją porzucił. Wyszła za innego, włóczęgę z plaży, i wytrzymała w tym małżeństwie trzy czy cztery lata. To małżeństwo także nie było udane, ale miała z nim następne dziecko. Po tym wszystkim przysięgała mi, że już nigdy więcej nie wyjdzie za mąż. I patrząc na jej kosmogram myślałem, że chyba rzeczywiście nie powinna, bo znów może się dziać to samo. Ale mogłem jej powiedzieć tylko jedno: spójrzcie tylko, jaką tu mamy silną osobowość! Przede wszystkim koniunkcja Urana ze Słońcem: „Będę robić, co zechcę, wtedy, kiedy zechcę, i nikt mnie nie powstrzyma”. Koniunkcja Marsa z Plutonem w Lwie; wyraźnie wskazuje na silną osobowość. Skorpion na ascendencie! Osoba o bardzo silnej woli. Z taką kobietą poradzi sobie tylko ktoś, kto sam ma bardzo mocny charakter i mnóstwo wewnętrznej siły - ktoś, kto by z nią nie walczył, nie usiłował jej złamać, bo ona zawsze wygra taką walkę, a tego męskie ego nie będzie potrafiło znieść i mężczyzna zechce się uwolnić od takiego związku. Z Jean może sobie poradzić tylko ktoś równie niezależny jak ona, komu nie przeszkadzałby jej upór i silny charakter. I oto mamy bardzo ciekawą sytuację: mężczyzna, za którego po raz kolejny wyszła za mąż, jest słonecznym Wodnikiem. Pamiętajmy, że ona ma Urana (w siódmym domu) w ścisłej koniunkcji ze Słońcem, a często planeta, która ściśle aspektuje Słońce w kosmogramie kobiety albo planeta stojąca w siódmym domu charakteryzuje mężczyznę, którego kobieta poślubia. Poza tym Jean ma urodzeniowo dokładny kwadrat Słońce-Księżyc, a tym samym Księżyc-Uran. Zdaje się, że o tym także wspominałem podczas ostatnich zajęć: przy kwadratach Słońce-Księżyc człowiek z reguły ma trudności z przystosowaniem się do kulturowo akceptowanej roli męskiej lub żeńskiej, aktywnej lub pasywnej. I ta kobieta zdecydowanie ma taki problem. Wszystkie te planety (wskazuje na planszę) znajdują się w dziewiątym domu. Dawno temu, zanim jeszcze spotkała tego mężczyznę, zastanawiałem się, co może oznaczać ten jej dziewiąty dom. Tradycyjnie mogłyby to być wszelkiego rodzaju podróże zagraniczne. Okazało się, że jej mąż jest cudzoziemcem i przez niego Jean zajęła się importem. David jest rzemieślnikiem, zajmuje się odnawianiem zabytkowych mebli, a ta sztuka w jego rodzinnym kraju jest niemal zupełnie nieznana. Widzimy u niego ścisłą koniunkcję Mars-Saturn w Raku. Rak bardzo mocno żyje w przeszłości albo jest przywiązany do przedmiotów pochodzących z przeszłości, a praca Davida wymaga ciężkiej pracy i ambicji (Mars-Saturn) przy restaurowaniu antycznych mebli (Rak)! Z ascendentem w Baranie jest on człowiekiem, który potrafi sam się motywować. Jest także bardzo pewny siebie - Baran na ascendencie, Słońce w Wodniku. To naprawdę niezmiernie interesująca para. Myślałem, że nikt sobie nie poradzi z tą kobietą, ale obydwoje dobrze się czują w tym związku. P: A co z ich Księżycami? Nie są zbyt harmonijne, prawda? O: Nie są (chociaż i Panna, i Waga to znaki o wyraźnej orientacji mentalnej), a jednak od sześciu lat są ze sobą szczęśliwi. Obydwoje są bardzo niezależni - tutaj koniunkcja Uran-Słońce, a w drugim kosmogramie Słońce w Wodniku. Zdaje się, że żadne z nich nie przykłada większej wagi do życia domowego. W każdym razie na pewno nie Jean, która nie ma nic w czwartym domu ani w Raku. Ma tylko jedną planetę pod horyzontem. Jest bardzo mocno zorientowana na zewnątrz, bardzo zaangażowana w kontakty ze światem. Mars i Saturn Davida pokazują, że on ma większą potrzebę posiadania bazy w postaci domu. Najważniejsze, jak już mówiłem wcześniej, to patrzeć na to, co jest, a nie na to, czego nie ma. Jego Księżyc - jego potrzeby domowe, można by to nazwać „potrzebą żony” - jest w trygonie do jego Słońca i w ścisłym trygonie do Wenus Jean. Widzimy tu więc dużą zgodność emocjonalną; można chyba powiedzieć, że Księżyc Davida otrzymuje wystarczająco dużo opieki. Księżyc Jean, leżący na początku Panny, jest w harmonijnym żywiole z Wenus i Merkurym Davida, co daje dobrą komunikację, choć jest to za duża odległość na trygon. Uran Davida na 13o Bliźniąt jest w kwadracie do jej Księżyca; ale ona ma ten aspekt urodzeniowo, więc nie sprawia jej to większej różnicy. Ale jeśli przyjrzymy się niektórym innym aspektom tworzonym przez obydwa Księżyce, zaczynamy dostrzegać niektóre z mniej oczywistych wymiarów tego związku. Po pierwsze, Panna to najbardziej mentalny ze wszystkich znaków nie-powietrznych, więc analityczne zdolności Jean mogą dobrze pasować do Słońca i Księżyca Davida, które leżą w znakach powietrznych, a nawet je uzupełniać. Poza tym dokładna analiza obu horoskopów ujawnia wiele powiązań wskazujących na obustronny entuzjazm dla wspólnej pracy, a Księżyc Jean jest w trygonie do MC Davida. Moim zdaniem ważne jest jeszcze to, że jeden z „podwójnych nelsonów” w tym porównaniu jest utworzony przez Księżyc i Neptuna. Księżyc Davida jest w ścisłej koniunkcji z Neptunem Jean, a jej Księżyc tworzy prawie dokładny półsekstyl do jego Neptuna! Mamy tu wzajemne zrozumienie! Jego ascendent, 8 o Barana, wypada w jej piątym domu, więc przede wszystkim mamy aktywizację piątego domu przez ascendent; miłe spędzanie czasu, romanse, czerpanie przyjemności z wzajemnego towarzystwa, a także dzieci, gdyż David odgrywa rolę ojca wobec jej dwojga dzieci. Władcą jego horoskopu jest Mars, prawda? Położony na 20 o Raka. A jego Saturn także znajduje się na 20 o Raka; jeśli wstawimy te dwie planety do horoskopu Jean, otrzymamy trygon do jej ascendentu. Jeszcze jeden bardzo harmonijny kontakt przez ascendent to ten, że dwóch współwładców jej kosmogramu, Mars i Pluton (współwładcy ascendentu w Skorpionie) są w koniunkcji w jej horoskopie i w trygonie do ascendentu Davida. To, wraz z faktem, że Mars, władca jego ascendentu, jest w trygonie do jej ascendentu, sprawia, że mamy do czynienia ze szczególnie potężnym podwójnym nelsonem - szczególnie ważnym przez to, że biorą w nim udział ascendenty i władcy ascendentów ich obydwojga. I jeśli dokładnie przeanalizujemy obydwa horoskopy (patrz Rys. 3), to zauważymy wiele innych połączeń, w których biorą udział ascendenty. (Pamiętajmy, że aspekty, w których biorą udział ascendenty lub władcy ascendentów jednej lub obydwu osób, są zawsze szczególnie ważne; w nieco mniejszym stopniu odnosi się to także do descendentów i ich władców). Przyjrzyjmy się więc szybko najważniejszym z tych aspektów - to znaczy tym, w których bierze udział ascendent, descendent albo ich władcy. Ascendent Jean jest w dość ścisłym kwinkunksie (uważam, że kwinkunks i sekstyl są niemal tak ważne, jak główne aspekty6) do Urana Davida, który jest władcą Wodnika - znaku jego Słońca. Ponadto jej ascendent tworzy sekstyl do jego Merkurego, co wzmacnia dynamikę komunikacji, o czym już wspominaliśmy i do czego jeszcze powrócimy przy omawianiu innych czynników. Ascendent Davida jest w dokładnym sekstylu do koniunkcji Słońce-Uran w kosmogramie Jean, przy czym trzeba zauważyć, że Słońce jest władcą jej MC. (Mówiłem już wcześniej, że wspólna praca i kariera to jeden z najjaśniejszych punktów w ich związku). Jego ascendent tworzy także ścisły kwinkunks do jej Księżyca, a nawet luźny trygon do północnego węzła - mówię to na wypadek, gdyby ktoś chciał się pokusić o interpretację tego czynnika. Można też zauważyć, że choć współwładcy horoskopu Jean, Mars i Pluton (tworzące koniunkcję w Lwie) stoją w opozycji do Słońca Davida, jednocześnie tworzą sekstyl do jego Księżyca i Neptuna! Nie można więc izolować jednego aspektu czy konfiguracji i zamartwiać się z jej powodu; należy sprawdzić, jakie relacje każda z planet jednej osoby tworzy ze wszystkimi energiami drugiej! Przejdźmy do descendentów i ich władców. Tu także znajdziemy interesujące połączenia. Przede wszystkim, władcą obydwu descendentów jest Wenus, a jedna Wenus tworzy dość ścisły trygon do drugiej, choć nie znajdują się one w harmonijnych żywiołach. Moim zdaniem jednak dokładność trygonu świadczy o znacznym dopasowaniu emocjonalnym, pomimo nieharmonijności żywiołów. Jej Wenus leży w ścisłym trygonie zarówno do jego Słońca, jak i do Księżyca; a ponieważ - jak już wspomniałem wcześniej - jego Wenus znajduje się w żywiole harmonijnym z jej Księżycem, jest to delikatny podwójny nelson Wenus-Księżyc. A jeśli przyjrzeć się bliżej, można też zauważyć podwójny nelson Wenus-Neptun, złożony z dwóch trygonów Wenus-Neptun. A to prawie zawsze oznacza wiele wzajemnej empatii, tolerancji, łagodności oraz niemal mistyczną miłość i bliskość. Jest tu jeszcze jeden podwójny nelson, który podkreśla znaczenie wspólnej pracy dla ich związku - obydwie Wenus ściśle aspektują kwinkunksem MC drugiej osoby. To chyba wystarczy, by was przekonać, że nie wolno dać się zbić z tropu przez kilka tak zwanych „złych” czy kłopotliwych aspektów; należy poszukać głębiej i poświęcić rzeczywiście sporo czasu na sporządzenie analizy porównawczej, jeśli chcemy zrobić to dobrze i uniknąć wprowadzania klienta w błąd. Nie da się zasymilować znaczenia tysięcy możliwych kombinacji i aspektów, jeśli spędzi się nad horoskopem godzinę. To po prostu niemożliwe. Zawsze radzę wszystkim, żeby zgromadzić sobie dane w tabelach, tak jak wam pokazywałem (Rys. 1 i 3) i przed spotkaniem z klientem bardzo dokładnie przeanalizować wszystkie informacje. Ja używam przy tym kolorowych pisaków, którymi zaznaczam połączenia między różnymi elementami. Dzięki temu, gdy podczas rozmowy z klientem spoglądam na tabele, natychmiast przypominam sobie o podwójnych nelsonach i innych ważnych rzeczach. Bez tych arkuszy zginąłbym. Skoro już mowa o podwójnych nelsonach, między tymi dwoma kosmogramami można znaleźć jeszcze kilka tego typu połączeń. (Nigdy byście nie znaleźli tylu ważnych wskaźników powtórzonych dwukrotnie, gdyby nie odpowiednia ilość czasu spędzonego na analizie danych przed spotkaniem z klientem). Chyba najważniejszą rzeczą, o której jeszcze nie wspomniałem, jest to, że Słońce każdego z nich jest w ścisłym trygonie do Neptuna drugiej osoby! To daje im niemal telepatyczne porozumienie, wzajemne utożsamianie się ze sobą, stopienie osobowości i twórczą energię. A gdy dołączymy do tego fakt, że mają oni także podwójne połączenie Wenus-Neptun, o którym mówiłem wcześniej, widzimy, że trzeba by wiele, żeby ci ludzie stali się wrogami, żeby nie byli w stanie czegoś sobie wybaczyć lub zapomnieć. Oni potrzebują siebie nawzajem, i jestem pewien, że obydwoje zdają sobie z tego sprawę. A głębię tego związku pokazuje kolejny podwójny nelson: jej Słońce jest w sekstylu do jego Plutona, zaś jego Słońce - w luźnej opozycji do jej Plutona. Znów więc mamy wzajemną wymianę między Słońcem a zewnętrzną planetą. Jego Słońce na 2o Wodnika wypada w jej trzecim domu, co jest korzystne w horoskopie Bliźniaczki, gdyż Bliźnięta potrzebują komunikacji. Tutaj jego Słońce „rozświetla”, uaktywnia jej dom komunikacji. Wszyscy jej poprzedni przyjaciele i mężowie nie byli zbyt lotni. Żaden nie dorównywał jej intelektualnie; Jean przy koniunkcji Słońca i Urana w Bliźniętach, z tak mocno podkreślonym Merkurym ma bardzo szybki umysł, mnóstwo nowych pomysłów i duże zdolności manualne (szczególnie do rzemiosła artystycznego). A spójrzmy na Słońce Davida: mało, że leży w trygonie do jego Księżyca na 1 o Wagi, ale i Słońce, i Księżyc połączone są trygonem z Wenus Jean! David ma urodzeniowy trygon Słońce-Księżyc, który w wielu wypadkach świadczy o tym, że człowiek nie ma żadnych wątpliwości co do swojej płci. Nie usztywnia się. Może wchodzić w związki z płcią przeciwną bez poczucia zagrożenia. Takiemu mężczyźnie nie przeszkadza, jeśli ma agresywną albo bardzo silną żonę; jej sprawa - to nie ma nic wspólnego z nim. I David jest właśnie taki. On sam ma w sobie potężny strumień energii, i silna żona nie jest dla niego zagrożeniem w najmniejszym nawet stopniu. Jego Słońce i Księżyc tworzą luźny trygon do jej Słońca i Urana, co świadczy o dużej zmienności, elastyczności, podatności na stymulację i niezależności w związku. W tym związku występuje akurat odpowiednia ilość konfliktów i moim zdaniem ma on przed sobą dobre perspektywy. Słońce Davida na 2 o Wodnika znajduje się w opozycji do Plutona i Marsa Jean - władców jej ascendentu w Skorpionie. I rzeczywiście czasami może tu występować próba sił, od czasu do czasu Jean próbuje lekko go szturchnąć, ale on nie potrzebuje popędzania, a poza tym nie przeszkadza mu to za bardzo ze względu na ascendent w Baranie. Nawet lubi niewielką przepychankę. Baran lubi się rozpychać. Gdyby David miał na ascendencie na przykład Raka, a nie Barana, wówczas Jean rozstawiałaby go po kątach, a jemu by się to nie podobało. P: A jak wygląda relacja Neptuna do Plutona? O: A o co chodzi? P: Czy to jest dokładny sekstyl? ( Pytający wskazuje na Neptuna Davida, który tworzy niemal zerowy sekstyl do Plutona Jean). Czy to pomaga opanować jej chęć do rządzenia? O: No cóż, moim zdaniem tego typu aspekty same w sobie nie są szczególnie ważne, gdyż wszyscy ludzie urodzeni na przestrzeni wielu miesięcy mają Neptuna czy Plutona w tym samym miejscu. Ten aspekt sam w sobie nie podkreśla więc żadnej istotnej indywidualnej cechy. Ważne jest jednak, jak energia tych planet stapia się z energią planet osobistych. P: Co chcę powiedzieć: wydaje się, że Jean potrafi wybić mu pewne rzeczy z głowy, a on z kolei potrafi zmniejszyć jej chęć dominacji, z powodu związku Słońca z Plutonem i Neptunem. O: A więc mówi pan o tym, że jego Słońce tworzy jednocześnie wiele różnych połączeń. P: Tak, od razu zwróciłem uwagę na Plutona i wydawało mi się, że jest tam cała grupa powiązań, które mogą zmniejszyć napięcie tworzone przez Plutona i Marsa w kosmogramie Jean; coś w rodzaju melioracji charakteru. O: Tak. Sam sekstyl (jego Neptun i jej Pluton) nie jest aż tak istotny; ale gdy dołożymy do niego wszystkie powiązania z planetami osobistymi, nabiera wagi. Te połączenia nadają indywidualne zabarwienie sekstylowi Neptuna z Plutonem. Bardzo ważna, szczególnie dla znaków powietrznych, jest obecność harmonijnych, pozytywnych aspektów Merkurego. Tutaj mamy trygon Merkurych. Ta para zaczęła wspólnie prowadzić działalność, która rozwija się całkiem dobrze, powinniśmy więc przyjrzeć się aspektom Jowisza i Saturna. I co tu mamy: przede wszystkim Jowisz Davida na 27o Wagi jest w luźnym sekstylu do Jowisza Jean - co daje dobry humor i wzajemne zaufanie - a także w bliskim sekstylu do jej MC (dom rządzony przez Saturna). Ale jest to tylko jedno z połączeń między Jowiszem a Saturnem, gdyż jej Jowisz znajduje się w niemal zerowym półsekstylu do jego Saturna, zaś jego Jowisz w równie dokładnym trygonie do jej Saturna. Te kombinacje Jowisza i Saturna są znakomite dla układów w interesach, dla zarządzania czasem, energią i pieniędzmi. Jest to miła kombinacja elementu konserwatywnego z ekspansywnym, ale oczywiście nie byłaby to do końca prawda, gdyby te planety tworzyły kwadrat albo opozycję. No dobrze, dalej mamy tu ładny kwadrat Saturn-Księżyc. Jego Księżyc na 1 o Wagi stoi w kwadracie do jej Saturna; jednak zasięg aspektu przekracza 4 o, a planety znajdują się w tym samym żywiole. Nie mówię, że jest to taka wielka różnica, ale moim zdaniem to dobrze, iż Saturn znajduje się właśnie tutaj, gdyż potrzebny jest im jakiś czynnik stabilizujący; Saturn Jean w luźnym kwadracie do Księżyca Davida i w ścisłym kwinkunksie do jego Wenus może dawać pewną stabilność, a ponadto jego Saturn tworzy trygon do jej ascendentu. Jeśli chodzi o domy, tu także powinniśmy zwrócić uwagę na kilka spraw. Jego Księżyc przypada na jej jedenasty dom, niemal w koniunkcji z wierzchołkiem - jest to więc bardzo mocne podkreślenie jedenastego domu. Jeśli Księżyc albo jakaś inna osobista planeta drugiej osoby przypada na nasz jedenasty dom, zazwyczaj jest to bardzo miłe połączenie, bo jedenasty dom pokazuje, gdzie szukamy przyjaznego odzewu. Inaczej mówiąc, przy Księżycu Davida wypadającym w jej jedenastym domu Jean będzie widziała w nim nie tylko partnera, współpracownika i tak dalej, ale także przyjaciela - kogoś, do kogo może się zwrócić po radę, pomoc i miło spędzić razem czas. A gdy wstawimy jej planety do jego kosmogramu, jej Mars, Pluton i Jowisz (ta potężna, wzmacniająca siłę woli, asertywna kombinacja w Lwie) znajdzie się w jego piątym domu. Jemu się to ogromnie podoba! Piąty dom pokazuje to, co naprawdę lubimy, co nas podnieca, chyba że ktoś ma tam Saturna - wtedy nic mu się nie podoba (śmiech). Jej Księżyc w Pannie znajdzie się w jego szóstym domu, co prawdopodobnie manifestuje się w ten sposób, że Jean uaktywnia mu dom pracy, służy mu wsparciem i zainteresowaniem na tym obszarze życia. Pomaga mu w pracy. Prowadzi część księgowości i zajmuje się niektórymi klientami, tak że on może spędzać więcej czasu na zapleczu przy pracy fizycznej. Gdyby nie jej pomoc, ciągle ktoś by mu przeszkadzał. Nasz czas się kończy, ale wspomnimy jeszcze krótko o położeniu kilku innych planet. Saturn Jean znajduje się w trzecim domu Davida, podczas gdy jego Merkury tworzy koniunkcję z wierzchołkiem jej trzeciego domu - kolejny wskaźnik, że uczą się od siebie nawzajem, prawdopodobnie występuje między nimi intensywna komunikacja, a pomysły jednego z nich znajdują dobry oddźwięk u drugiego. Fakt, że jego koniunkcja Mars-Saturn przypada na wierzchołek jej dziewiątego domu, także wskazuje na uczenie się od siebie; w tym przypadku to on ją zachęca do nauki, a pod jego wpływem horyzonty Jean rozszerzają się. I rzeczywiście, nauczyła się od niego wiele o antykach, ich wartości, rynku i tak dalej, i sprawia jej to przyjemność. Jego MC (wskaźnik kariery) wypada w jej drugim domu, pokazując, że ona potrafi docenić jego wiedzę i doświadczenie. Wszystko, co przypada na czyjś urodzeniowy drugi dom, pokazuje, że człowiek potrafi docenić ten aspekt charakteru drugiej osoby, przykłada do niego duże znaczenie i może nawet pragnąć posiąść lub kontrolować tę część drugiego człowieka. Ale pamiętajmy, że drugim domem rządzi Wenus; a Merkury Jean (władca jej Słońca), Wenus (władca descendentu) i koniunkcja Słońca z Uranem przypadają na drugi dom Davida, więc on także wysoko ceni wiele jej cech i zdolności. Jej Merkury według tradycyjnych wyliczeń znajduje się w końcówce jego pierwszego domu, ale moim zdaniem jest to na tyle blisko wierzchołka domu drugiego, że można go uznać za planetę drugodomową. I na koniec jeszcze jedno: Uran Davida (władca Słońca) wypada albo w końcu jej siódmego domu, albo na wierzchołku ósmego, podczas gdy jej ascendent ma podobne położenie w jego kosmogramie. To, czy przeważy tu wpływ siódmodomowy, czy ósmodomowy, należałoby sprawdzić przez szczegółowe pytania i analizę; możliwe, że obydwa te domy zostają uaktywnione. P: Wkrótce Uran przejdzie przez jej ascendent. Co się wtedy stanie? O: Nie wiem. Zazwyczaj oznacza to rozbudzenie do nowego sposobu życia. W niektórych wypadkach - dramatyczne zmiany, które przychodzą z zewnątrz. W innych na pozór wszystko pozostaje takie samo, ale człowiek przyjmuje radykalnie nową postawę wobec wielu rzeczy. Omawiałem przejście Urana przez ascendent na zajęciach w zeszłym roku i powiedziałem wtedy, że większość ludzi, którzy przeżyli taki tranzyt w ciągu ostatnich miesięcy czy lat, zapewne pamiętają, co się wtedy działo ważnego i nowego i identyfikują się z moimi słowami. Dwie osoby powiedziały mi wtedy: „Mam ascendent na tym i na tym stopniu Skorpiona, i nie pamiętam, żeby zdarzyło mi się coś istotnego”. Sprawdziliśmy więc dokładnie, kiedy Uran po raz pierwszy przeszedł przez ich ascendenty, i okazało się, że obydwoje zajęli się wtedy astrologią, co zrewolucjonizowało ich podejście do całego życia. Przy przejściu Urana przez ascendent całe życie człowieka przechodzi rewolucję, albo subtelną, albo oczywistą, a często taką i taką. (Czas zajęć dobiegł końca, więc wszyscy zbierają się do wyjścia). Czy ktoś ma jakieś pytania, komentarze, groźby? (Powstaje chaos, wszyscy sięgają po kurtki, notesy, dyktafony i książki i niosą je do drzwi, niektórzy próbują wyjść jak najszybciej, a inni ponad tłumem wykrzykują pytania w stronę prowadzącego. Ponieważ w hałasie niczego nie słychać, prowadzący usiłuje zniknąć i chowa się pod stołem. Mimo to kilku najbardziej zdeterminowanym osobom udaje się go dostrzec. Wczołgują się pod stół wymachując swoimi horoskopami, rozgorączkowanym wzrokiem i szaleńczą gestykulacją domagają się, by prowadzący natychmiast przeprowadził im analizę porównawczą, która jest ich ostatnią deską ratunku w desperackiej walce o utrzymanie istniejącego związku. Nie trzeba chyba dodawać, że na taśmie z nagraniem od tej chwili niczego już nie da się wyraźnie dosłyszeć). (Rysunki kosmogramów ze str. 134 i 135 - Rys.2) Rys. 3 - Kompletna tabela danych porównawczych (Uwaga: Podobnie jak w poprzedniej tabeli, należy zmienić określenia słowne na symbole graficzne oraz dorysować różne typy zaznaczeń i podkreśleń). A. Jean B. David Uwaga: Uran - władca Słońca Wenus - władca Księżyca Mars - władca ascendentu Urodzeniowe planety osoby, która prosi o analizę albo która ma większe problemy w związku Domy w kosmogramie osoby B, na które przypadają planety osoby A Planety w kosmogramie osoby B, które są w istotny sposób połączone z planetami A w kolumnie po lewejAsc. koniec VII lub VIII trygon Mars i Saturn; kwinkunks Uran; nieharm. Asc (ale obydwa w znakach Marsa); sekstyl Merkury; kwadrat Pluton Merkury (władca Słońca i Księżyca) koniec I lub II półsekstyl Uran; luźny sekstyl Mars i Saturn; kwadrat Pluton; trygon Merkury Wenus II trygon Księżyc; luźny trygon Neptun; nieharm. Mars; trygon Słońce; kwinkunks M.C.; trygon Wenus (ale nieharm. żywioły) Słońce (władca MC) i Uran II koniunkcja Uran; sekstyl Asc; sekstyl Pluton; trygon Wenus; luźny trygon Słońce i Księżyc Saturn III koniunkcja węzeł północny; trygon Jowisz; kwinkunks Wenus; kwinkunks Słońce (harm. żywioły); kwadrat Księżyc (ale harm. żywioły) Mars (współwładca ascendentu) V trygon Asc; l. koniunkcja Pluton; sekstyl Księżyc i Neptun; opozycja Słońce; kwinkunks M.C.; nieharm. z Wenus i Marsem Pluton (współwładca ascendentu) V trygon Asc; opozycja Słońce; sekstyl Neptun; sekstyl Księżyc Jowisz koniec V lub VI l. sekstyl Uran; półsekstyl Mars i Saturn; sekstyl Jowisz; kwinkunks Merkury Księżyc VI kwadrat Uran; półsekstyl Neptun; kwinkunks Asc; trygon M.C.; harm. Wenus; nieharm. Słońce i Księżyc Neptun koniec VI lub VII koniunkcja Księżyc; trygon Słońce; trygon Wenus; kwadrat M.C. M.C. VI sekstyl Jowisz; kwinkunks Wenus węzeł północny V sekstyl Księżyc; opozycja Wenus (tzn. węzeł południowy A jest w koniunkcji z Wenus B) Część II tabeli porównawczej A. David B. Jean Urodzeniowe planety osoby, która prosi o analizę albo która ma większe problemy w związku Domy w kosmogramie osoby B, na które przypadają planety osoby A Planety w kosmogramie osoby B, które są w istotny sposób połączone z planetami A w kolumnie po lewej Ascendent V Wszystkie aspekty pozostają takie same, jak na poprzedniej stronie. Można jednak powtórzyć cały proces, jeśli chcemy skupić się na urodzeniowych planetach Davida i przepływie energii między nim a Jean. Uran koniec VII lub VIII Mars i Saturn IX Pluton IX Księżyc XI Neptun XI Jowisz XII Merkury koniec II lub III Wenus III Słońce III M.C. II węzeł północny VIII III. ZASTOSOWANIE DOMÓW W ANALIZIE PORÓWNAWCZEJ7 Intrygujące, jak wiele elementów w analizie astrologicznej (nawet takich, które trudno zrozumieć przy interpretacji indywidualnego kosmogramu urodzeniowego), staje się zupełnie jasnych, gdy tylko przejdziemy do analizy porównawczej (czyli do synastrii). Powodem, jak mi się wydaje, jest to, że przy interpretacji indywidualnego kosmogramu astrolog skupia się na urodzeniowych potencjałach i skłonnościach człowieka traktowanych abstrakcyjnie. Te czynniki pozostają abstrakcyjne, dopóki nie mamy żadnego konkretnego punktu odniesienia; nie mamy możliwości sprawdzenia, jak konkretnie zamanifestują się te potencjalne możliwości. Dopiero gdy człowiek wchodzi w relację z drugą osobą, wydarzeniem czy doświadczeniem, istniejące w jego psychice skłonności do konkretnego sposobu reagowania przejawiają się wyraźnie, tzn. manifestują się w świecie. Moim zdaniem badanie kosmogramów porównawczych może wyjaśnić wiele spraw, które obecnie powodują liczne niejasności i są tematem dyskusji wśród astrologów. Używając tej metody, można by na przykład rozstrzygnąć kwestię (która zresztą rozpaczliwie domaga się rozstrzygnięcia), który system domów należy uznać za najlepszy. Eksperymentowałem w synastrii z systemami Placidusa, Campanusa, domów równych i Kocha. Chociaż wszystkie te systemy, a szczególnie trzy pierwsze, mają pewne zalety, które sprawiają, że są one godne polecenia, regularnie używam systemu Kocha zarówno przy opracowywaniu horoskopów natalnych, jak i przy porównawczych. Przy porównywaniu kosmogramów, jeśli chcę wiedzieć, jak ktoś mnie odbiera, ustawiam wszystkie swoje planety i ascendent w jego horoskopie. Jeśli z kolei interesuje mnie, jak ja odbieram tę osobę, to wstawiam jej planety i ascendent do swojego horoskopu. Planety i ascendent znajdują się na tych samych stopniach zodiaku co w kosmogramie urodzeniowym. Należy bardzo mocno podkreślić, że synastria pozwala zrozumieć, w jaki sposób dany człowiek odbiera drugą osobę jako całość. Między ludźmi występują rozmaitego rodzaju związki, a wszystkie one są ogromnie skomplikowane z powodu złożoności ludzkiej natury. Toteż, jeśli na przykład większość czyichś planet przypada na moje domy kątowe, w naszym związku silnie przejawią się tego typu cechy. Ale sam ten czynnik w żaden sposób nie definiuje jeszcze charakteru samego związku. Przy analizie porównawczej przez cały czas musimy pozostawać świadomi, że obie osoby są kompletnymi istotami ludzkimi, a przez to nie wolno nam zlekceważyć pełni i subtelności samego związku. Podobnie jak tworzący go ludzie, związek jest sam w sobie żywą, zmienną całością. Główne jego cechy charakterystyczne będą określone przez to, jakie planety przypadną na jakie domy i które planety jednej osoby będą aspektowały urodzeniowe planety drugiej. Choć umiejscowienie i połączenia planet drugiej osoby w moim kosmogramie powiedzą nam już coś o charakterze łączącej nas więzi, muszę tu podkreślić, że astrolog może mieć duże trudności z dokładnym określeniem, jakiego typu związek dane dwie osoby świadomie pragną stworzyć. Na przykład, jeśli chcę kogoś poślubić, to fakt, że Księżyc drugiej osoby przypada na mój siódmy dom, będzie dla mnie bardziej oczywisty i ważniejszy (w każdym razie w tym okresie) niż, na przykład, jej Saturn w moim urodzeniowym domu szóstym. Chcę tu podkreślić, że astrolog powinien uosabiać to, co psycholog Carl Rogers nazywa „nieuwarunkowaną uwagą” dla klienta. Lepiej nie powiedzieć nic niż ryzykować osądy oparte na osobistych uprzedzeniach albo na niepełnym odbiorze badanego związku. Wpływ planet i ascendentu Każda planeta stymuluje swoim wpływem dziedzinę życia czy obszar doświadczeń wskazany przez dom w kosmogramie drugiej osoby, na który przypada. Zawsze istnieje tu wielość możliwych znaczeń; ale w danym okresie będą dominować albo pozytywne, albo negatywne strony tego wpływu, zależnie od tego, jak planeta jest aspektowana przez urodzeniowe planety drugiej osoby oraz od hierarchii wartości i poziomu świadomości obydwojga partnerów w związku. Należy jednak pamiętać, że z czasem znaczenie konkretnego położenia planety może się zmienić - na lepsze lub gorsze. Poniżej podaję krótkie charakterystyki wpływu poszczególnych planet, szczególnie przydatne w synastrii. Są to jedynie ogólne wskazówki, które w żaden sposób nie powinny być traktowane jako wyczerpujące i kompletne. Słońce daje życie, energię i siły witalne w dziedzinie życia symbolizowanej przez dom, na który przypada; stymuluje samoekspresję i kreatywność; jego pozycja wyznacza dynamiczny punkt kontaktu z drugą osobą, miejsce, gdzie siły życiowe mogą wyrażać się swobodnie i spotykają się ze wsparciem i zachętą drugiej strony. Księżyc może mieć wiele znaczeń. Może ukazywać fluktuacje i ciągłe zmiany na danym obszarze związku; rodzaj kontaktu emocjonalnego - czy będzie on polegał na wsparciu i receptywności, czy też będzie niestabilny i chwiejny; może wskazywać, jak wpływa na mnie osobowość partnera; jak będę się czuć z tą osobą w życiu codziennym; wreszcie pokazuje, na ile czujemy, że ta druga osoba odbiera nas w danej dziedzinie życia. Merkury stymuluje komunikację w danej dziedzinie; daje myślenie i umiejętność analizy, a także potencjał dokonywania syntezy i dzielenia się różnorodnymi ideami; w pozytywnym wydaniu może oznaczać zdolność adaptacji i elastyczność, a w negatywnym zbyt wielką zmienność, emocjonalny chłód i powierzchowność. Mars stymuluje każdą dziedzinę życia, na jaką wpływa, daje chęć do działania, rozmach, odwagę i inicjatywę; np. czyjś Mars wypadający w moim piątym domu może silnie zastymulować moją samoekspresję i/lub romantyczne przywiązanie. Mars może także powodować zaburzenia, destrukcję albo wybuchy złego humoru czy gniewu; zawsze oznacza wyzwolenie jakiejś energii, a patrząc na jego aspekty można ocenić, na ile harmonijnie ta energia będzie się wyrażać w danym związku. Wenus, jeśli jest dobrze aspektowana, daje harmonię, swobodę, dobre samopoczucie, przyjemności i ogólnie „dobroczynne” wpływy na obszarze danego domu; może oznaczać miłość, uznanie i atrakcyjność, ale w niektórych przypadkach, tam, gdzie jej aspekty są tradycyjnie uważane za trudne, także zaborczość, zazdrość i estetyczne wrażenie wstrętu. Saturn może oznaczać ograniczenia, frustrację, przeszkody, lęk, poczucie winy i podejrzliwość; może stymulować niepewność siebie, uczucie niższości, niezręczność i poczucie braku kompetencji w dziedzinie, na którą wpływa. Zazwyczaj wskazuje na obszar, w którym w związku występują trudności (albo zewnętrzna presja), ale gdzie jednocześnie można się najwięcej nauczyć. Przeważnie odbiera się jego wpływ (w każdym razie na początku) jako dosyć „ciężki”, może on jednak mieć również pozytywne skutki, gdyż pomaga człowiekowi zdefiniować swoją postawę wobec danej dziedziny życia oraz rozwija ambicję, poczucie obowiązku i oszczędność. Saturn innej osoby przypadający na któryś z moich urodzeniowych domów może oznaczać, że pod wpływem tej osoby zacznę bardziej polegać na sobie, rozwinę w sobie odpowiedzialność i poważne podejście do danego obszaru życia. Saturn drugiej osoby może mi pomóc w przezwyciężeniu moich wrodzonych negatywnych tendencji i nawyków oraz w zdyscyplinowaniu energii. Jowisz może oznaczać wzrost, ochronę, dobrobyt, poszerzanie wiedzy, ekspansję, entuzjazm, siłę i dobre samopoczucie, hojność i rozwinięcie w sobie bardziej uniwersalnej postawy w danej dziedzinie życia. Z drugiej strony może wskazywać na marnotrawstwo i ekstrawagancję albo skłaniać do nadmiernego rozmachu w zamierzeniach czy działaniach. Uran zazwyczaj wskazuje na zamieszanie, tarcia, nagłe zmiany albo radykalne odejście od przyjętych norm społecznych. Może symbolizować to, co niespodziewane, ekscentryczne i dziwaczne. Często jego wpływ w pierwszej chwili jest odbierany jako kłopotliwy i niepokojący, szczególnie przez ludzi, którzy nie są otwarci na eksperymenty i nowe idee. Ale może on prowadzić do oryginalnych pomysłów, rozwoju nowych stron osobowości, wewnętrznej transformacji albo narodzin poczucia osobistej wolności i niezależności. Pozycja Urana często pokazuje, gdzie w związku pojawia się podniecenie, ale co jest w nim równocześnie niestabilne. Neptun wyznacza punkt kontaktu z największą głębią (albo wyżynami) ludzkich doświadczeń. Może wskazywać na zwodzenie, oszustwo, zamęt, iluzje albo rozmycie fundamentów w danej dziedzinie życia. Ale każdy rozkład może prowadzić do odrodzenia postawy człowieka na danym obszarze. Neptun może dawać mistyczne uczucie jedności lub łaski, inspirację, intuicję, wyobraźnię i przebudzenie duchowe. Jego wpływ w pierwszej chwili najczęściej jest odbierany jako coś, co wprowadza zamęt, a w każdym razie jest dziwne i intrygujące. Pozycja Plutona w konkretnym domu mojego kosmogramu urodzeniowego może oznaczać, że moja postawa wobec tej dziedziny życia musi zostać zupełnie zburzona, a potem odbudowana na nowy sposób. Taka osoba może totalnie zmienić i zregenerować moje podejście do całego tego obszaru doświadczeń. Wpływ Plutona zazwyczaj jest odbierany jako głęboko niepokojący, powodujący niestabilność i bardzo bolesny. Ale tu także, podobnie jak i w przypadku innych planet transsaturnicznych, znajdujemy okazję do osobistego odrodzenia. Uwaga: jeśli porównujemy osoby w podobnym wieku, pozycje w domach Urana, Neptuna i Plutona są o wiele mniej istotne niż ich aspekty. Punkt w moim kosmogramie, na który przypada ascendent drugiej osoby, wskazuje, jak ta osoba będzie na mnie oddziaływać na najbardziej podstawowym poziomie. Często mówi także o tym, w jaki sposób wkroczy ona do mojego życia oraz jakie będzie moje pierwsze wrażenie. Domy kątowe, następujące i upadające Planety i ascendent jednej osoby mogą się znaleźć w domach kątowych, następujących lub upadających w kosmogramie drugiej. Typ domów, w których znajdują się Słońce, Księżyc, ascendent lub co najmniej dwie inne planety, określa podstawową charakterystykę danego związku. Domy kątowe (pierwszy, czwarty, siódmy i dziesiąty): Podkreślenie domów kątowych wskazuje na aktywny, dynamiczny, intensywny związek, oparty na wspólnocie intencji, kierunku albo celu. Związek skupiony jest wokół konkretnej aktywności; dwoje ludzi robi coś razem. Duży nacisk na moje domy kątowe oznacza, że ta druga osoba wyraźnie wpływa na moje poczucie tożsamości. Jeśli to, co robimy razem, będzie skupiać naszą uwagę i stymulować nas przez dłuższy czas, związek może okazać się trwały. Domy następujące (drugi, piąty, ósmy i jedenasty): Podkreślenie domów następujących oznacza, że związek jest potencjalnie stabilny. Jeśli najważniejsze planety albo ascendent drugiej osoby wypadają w tych domach mojego kosmogramu, może nas połączyć trwała, wieloletnia więź, oparta na niezmiennej orientacji i postawach. Tego rodzaju związek może nie będzie zbyt podniecający, ale ma tę zaletę, że można na nim polegać. Często dużą rolę odgrywają tu pieniądze, poczucie własności albo inne czynniki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa. Domy upadające (trzeci, szósty, dziewiąty i dwunasty): Podkreślenie domów upadających będzie wskazywało na to, że wpływ drugiej osoby na moje życie zaznaczy się przede wszystkim w sferze mentalnej. Taki związek będziemocno zorientowany na uczenie się, zmiany osobowości, rozwój i wzrost. Jeśli chętnie się od kogoś uczę, to przez wpływ takiej osoby mogę się rozwijać i rosnąć świadomie stosując w życiu to, czego się nauczyłem, czyli inaczej mówiąc mój rozwój odbywa się dzięki świadomym zmianom stymulowanym przez drugą osobę. Jeśli w moich domach upadających znajdą się tak zwane „malefiki”, czyli planety tradycyjnie uznawane za złoczynne, a ponadto są one nieharmonijnie aspektowane przez moje planety urodzeniowe, będę uważał, że ta druga osoba jest gderliwa, nietolerancyjna albo próbuje mną manipulować. Związek przetrwa przede wszystkim wtedy, gdy jedna strona zechce nieustannie uczyć się od drugiej, a ta druga nie przestanie dostarczać stymulacji. Możemy teraz przyjrzeć się poszczególnym domom pogrupowanym według związków z domami należącymi do czterech żywiołów: wody, ziemi, powietrza i ognia. Muszę zaznaczyć, że znaczenie domów w synastrii często różni się nieco od tradycyjnego, stosowanego w interpretacji kosmogramów urodzeniowych. Domy życia lub tożsamości Są to domy związane ze znakami ognistymi. Planety przypadające na te domy mogą rozwijać albo przytłumiać moją witalność i dobre samopoczucie; pozwalają mi także utożsamić się z drugą osobą. Inaczej mówiąc, te planety ożywiają mnie i dodają ducha. Nawet, jeśli wymiana energetyczna nie jest tu szczególnie harmonijna, druga osoba ma silny wpływ na kształtowanie się mojego poczucia tożsamości i wiary w siebie. Pierwszy dom: Planety przypadające na mój pierwszy dom dostarczają mi natychmiastowej, bezpośredniej stymulacji i pozwalają utożsamić się z tą stroną charakteru drugiej osoby, którą symbolizuje dana planeta lub planety. Piąty dom: Planety przypadające na ten dom wpływają na moją umiejętność komunikowania emocji, nieskrępowanej i twórczej samoekspresji oraz pozwalają mi cieszyć się życiem. Identyfikuję się emocjonalnie z tą częścią drugiej osoby, którą symbolizuje dana planeta; inaczej mówiąc, potrafię czerpać radość i wyrażać siebie za pośrednictwem drugiego człowieka w zgodzie z charakterem planety. Na przykład czyjś Saturn w moim piątym domu może przytłumić albo ograniczyć moją umiejętność cieszenia się życiem; z drugiej strony powaga i kompetencja takiego człowieka mogą mi się podobać i sprawiać, że będę się dobrze czuł w jego towarzystwie. Dziewiąty dom: Planety przypadające na mój dziewiąty dom wpływają na moje poglądy filozoficzne, wierzenia, świadome cele rozwoju i - ogólnie - sprawy, które są dla mnie wartościowe, znaczące i istotne filozoficznie. Planety w tym domu będą oddziaływać na mój poziom zrozumienia promując lub hamując mój rozwój i świadome dążenie do zmieniania siebie. Mogą przyśpieszać lub hamować proces uczenia się z doświadczenia. Domy relacji i związków Są to domy związane ze znakami powietrznymi. Planety, które się w nich znajdą, stymulują zainteresowania intelektualne oraz kontakty osobiste i społeczne. Inaczej mówiąc, planety znajdujące się w tych domach mojego kosmogramu sprawiają, że wchodzę w kontakt z innymi osobowościami, indywidualnościami, z którymi pragnę nawiązać bardzo osobiste więzi. Trzeci dom: Planety przypadające na mój trzeci dom wpływają na mój sposób komunikowania się z innymi, przede wszystkim przez umysłowe procesy kojarzenia i mowę. Stymulują mój rozwój intelektualny, zmiany i uczenie się w kategoriach inteligencji i ekspresji intelektualnej; jeśli planety drugiej osoby przypadają na mój trzeci dom, będę czuł się jej równorzędnym partnerem intelektualnym i szybko uda nam się ustalić osobiste relacje. Siódmy dom: Planety przypadające na mój siódmy dom pobudzają moją porzebę partnerstwa i nawiązania szczególnie bliskich stosunków z tym człowiekiem. Takie położenie planet oznacza, że między dwiema osobami istnieje szczera więź polegająca na obustronnym dawaniu i braniu. Jeśli planety należą do benefików, taki związek będzie uzupełniać moje spojrzenie na siebie samego; w innym wypadku może zaburzyć moje koncepocje na własny temat lub też wymusić ich zmianę. Takie związki najczęściej odbiera się jako relacje jeden na jeden, oparte na zrównoważonej wymianie energii. Jedenasty dom: Planety przypadające na mój jedenasty dom będą albo zachęcać mnie do nawiązywania przyjaznych, szczerych kontaktów i pomagać w uzyskaniu stabilnej pozycji towarzyskiej, albo przeszkadzać w jednym i w drugim. Jeśli planetą przypadającą na mój jedenasty dom jest Jowisz albo Wenus, prawdopodobnie będę uważać taką osobę za prawdziwego przyjaciela, czyli kogoś, kto darzy mnie miłością i wzmacnia moje poczucie akceptacji i bezpieczeństwa w kontaktach towarzyskich. Taka osoba może mi także pomóc w sprecyzowaniu celów istnienia w społeczeństwie i osobistych planów na przyszłość. Jeśli te dwa typy domów (tzn. domy ogniste i powietrzne) są bardzo mocno podkreślone w kosmogramie porównawczym, do związku należy podchodzić ostrożnie, bo jeśli nie opiera się on na głębszych fundamentach emocji czy praktycznych celów, łatwo może się wypalić w krótkim czasie. Domy praktyczne lub domy posiadania Te domy wiążą się ze znakami ziemskimi, toteż dotyczą spraw praktycznych. Przypadające na nie planety mówią o tym, symbolizowane przez nie cechy drugiej osoby są dla mnie użyteczne, czyli dobrze służą moim celom. Jeśli motywy takiego związku są jawne i akceptowane przez obie strony, może on przybrać postać wzajemnie korzystnej, wygodnej umowy (małżeńskiej, w interesach itp.); jeśli jednak druga osoba nie zgadza się na to, bym ją wykorzystywał dla swoich celów, w związku może pojawić się manipulacja prowadząca nawet do jego zniszczenia, przy czym to ja będę używać drugiej osoby z czysto egoistycznych względów. Drugi dom: Planety przypadające na mój drugi dom rozbudzają we mnie pragnienie, by posiąść na własność lub kontrolować drugą osobę (ewentualnie jakąś cechę jej charakteru czy umiejętność). Od tego, co zrobię z tym pragnieniem, tzn. od mojego stosunku do niego zależy, czy stworzę związek oparty na manipulacji (często w imię „miłości”), czy też taki, w którym będę doceniać drugą osobę i cieszyć się nią, nie ograniczając przy tym jej wolności. Jeśli potrafię sobie uświadomić, że ta osoba jest „moja” w najszerszym tego słowa znaczeniu, bez zawłaszczania jej czy jego, wówczas możliwe jest stworzenie związku przynoszącego głęboką satysfakcję. Planety w moim drugim domu wskazują także na powiązania finansowe, wpływ danej osoby na mój stan posiadania albo na plany i działania dotyczące biznesu. Szósty dom: Planety przypadające na mój szósty dom wpływają na moje zwyczaje i wysiłki, by zmienić siebie w podstawowych sprawach. Stymulują proces uczenia się prowadzącego do rozwoju i zmian w codziennym życiu. Taki wpływ może być pomocny albo ograniczający; może osłabić moją tożsamość i próby zmieniania siebie na własny sposób, albo też może dawać mi wsparcie w świadomych działaniach mających na celu samorozwój. Jeśli więc czyjeś planety lub ascendent wypadają w moim szóstym domu, taka osoba będzie miała na mnie silny wpływ, który będę odbierać albo jako pomocny, albo dokuczliwy. Nacisk na mój szósty dom może mnie także stymulować do efektywnego działania lub - w negatywnym wydaniu - zakłócać moją efektywność i poczucie celowości pracy. Dziesiąty dom: Planety znajdujące się w moim dziesiątym domu wzmacniają moje ambicje i nadzieje na sukces w świecie, zaszczyty, osiągnięcie rozgłosu i publicznego uznania. Z osobą, której planety przypadają na ten dom, mogę prowadzić wspólne interesy czy utrzymywać innego rodzaju kontakty zawodowe. Taki człowiek będzie zaspokajał potrzeby mojego ego dotyczące zdobycia uznania i władzy. Planety w moim dziesiątym domu mogą mieć duży wpływ na kształtowanie struktur społecznych (np. małżeństwa czy kariery zawodowej), jakie chcę stworzyć. Planeta, która przypada na mój dziesiąty dom, pokazuje, że symbolizowana przez nią cecha lub funkcja charakteru drugiej osoby wiąże się jakoś z moimi koncepcjami uznania w społeczeństwie, autorytetu alboz ambicjami, które pragnę zrealizować. Jeśli czyjeś Słońce lub ascendent wypada w moim dziesiątym domu, to możliwe, że będę wiązać jakieś ambicje z tą osobą, że zechcę ją wykorzystaś dla swoich celów i że będę mieć wielkie nadzieje na osiągnięcie czegoś przy pomocy tego człowieka. Jeśli uda mi się przekroczyć egoistyczny aspekt swoich odczuć, to moje nadzieje będą się wiązały po prostu z dobrem tej osoby, niezależnie od mojej własnej satysfakcji. W innych przypadkach mogę uważać takiego człowieka za samoistny autorytet, szanować go za to i uczyć się od niego. Domy wrażliwości Te domy łączą się ze znakami wodnymi, toteż wpływają na nas na tych obszarach, gdzie jesteśmy najbardziej wrażliwi, wyczuleni i podatni. Planety przypadające na te domy symbolizują te cechy osobowości drugiego człowieka, które głęboko poruszają nas emocjonalnie. Taka osoba może nas zranić, dlatego często wywołuje w nas poczucie zagrożenia. Możliwe więc, że będziemy reagować na nią niechęcią lub lękiem albo też otworzymy się przed nią w nadziei, że uda nam się osiągnąć głębokie porozumienie duchowe. Ludzie, których planety lub ascendent przypadają na moje domy wodne, potrafią przeniknąć do głębi mojej istoty i odkryć moje ograniczenia, słabości i najgłębsze pragnienia. W wyniku tak głębokiego kontaktu między dwiema osobami mogą powstać silne, intensywne więzi emocjonalne, ale często pojawiają się w nas także skłonności do wybuchów, niepokoju wewnętrznego, niestabilności i ciągłych irytacji. Przyszłość związku w znacznym stopniu zależy od naszej reakcji na to zagrożenie (które jednocześnie zawiera w sobie potencjał prawdziwej bliskości) oraz od tego, jaki użytek druga strona zechce zrobić ze swej przewagi. Związek oparty na silnym podkreśleniu domów wodnych może rozkwitnąć pod warunkiem, że każdy z partnerów potrafi dojść doładu z własnymi emocjami. Czwarty dom: Planety w moim czwartym domu wpływają na moją najgłębszą, najwrażliwszą i najbardziej osobistą warstwę emocjonalną, na same korzenie mojej istoty. Taki wpływ odbieramy więc jako przyjemny i bezpieczny albo też niepokoi on nas i frustruje. Na przykład mogę mieć wrażenie, że czyjś Pluton w moim czwartym domu wytrąca mnie z równowagi, gdyż wpływa na emocjonalne fundamenty mojego życia. To doświadczenie może się okazać pozytywne lub negatywne. Planety w tym położeniu wpływają także na spokój domowego zacisza i umiejętność zupełnego zrelaksowania się w czyjejś obecności. Ósmy dom: Planety położone w moim ósmym domu rozbudzają we mnie potężne uczucia, często o zabarwieniu erotycznym czy seksualnym. Jeśli są one nieharmonijnie aspektowane, może wyniknąć walka o władzę; i może się okazać, że moje wysiłki zmierzające do kontrolowania drugiej osoby doprowadzą do gwałtownego wybuchu (przy Uranie w moim ósmym domu) albo zostaną stłumione ( przy Saturnie). Ten dom po części reprezentuje moje poszukiwanie wartości emocjonalnych, które to wysiłki druga osoba może wspomóc albo wyhamować. Ósmy dom jest też sprawdzianem mojej odpowiedzialności w używaniu wewnętrznej siły. Planety wypadające w tym domu mogą mnie rozbudzić duchowo oraz wywołać potężną tęsknotę za emocjonalnym spokojem i uzdrowieniem na głębokim poziomie. Dwunasty dom: Planety w moim dwunastym domu dają doświadczenia emocjonalne, które mogą otworzyć mnie na wpływ nieznanego, tego, co zasadniczo przekracza moje rozumienie. Przy tym położeniu planety wzbudzają we mnie niejasne, zazwyczaj wywołujące zamęt emocje. Takie wpływy często stają się źródłem lęku, chociaż mogą znacznie stymulować rozwój duchowy. Inaczej mówiąc, planety w dwunastym domu pobudzają rozwój, wzrost i bardzo głębokie zmiany, działając na emocje leżące u samych korzeni naszej duchowości. Planety w tym położeniu zasadniczo wpływają na nas poza obszarem świadomości, dlatego często reagujemy na taką osobę nieufnością i lękiem, wzbudza ona w nas niepokój albo czujemy się w jej towarzystwie nieswojo, szczególnie, jeśli w dwunastym domu znajdzie się któryś z malefików. Jeśli jest to benefik, możemy czuć pewnego rodzaju ukryte wsparcie płynące od tej osoby. Dwunasty dom ogólnie rzecz biorąc symbolizuje nasze białe plamy, czułe punkty, obszary, gdzie jesteśmy podatni na wpływy i rzeczy, które uświadamiamy sobie jedynie niejasno. Na przykład, jeśli czyjś ascendent wypada w moim dwunastym domu, zasadniczo nie potrafię zrozumieć takiego człowieka. Jego zachowanie oszołomia mnie, miesza i przytłacza. Dlatego w jego obecności mogę się poddawać irracjonalnym lękom albo może mi się spodobać poczucie tajemnicy i złożoności, jakie we mnie wzbudza. Dwunasty dom jest szczególnie ważny w analizie porównawczej, gdyż odkrywa przed nami potrzeby duszy dotyczące przyszłego rozwoju i daje dość konkretne sygnały co do karmicznych więzów z drugą osobą. Na przykład, dlaczego tak irracjonalnie boję się agresji ze strony pana M.? Jego Mars wypada w moim dwunastym domu. Czy te emocje pochodzą znikąd, czy też astrologiczna symbolika wskazuje na przeszły związek, w którym doświadczyłem rzeczywistej agresji fizycznej ze strony pana M.? Na te pytania możemy odpowiedzieć jedynie sami, opierając się na osobistych doświadczeniach. Chcę tu podkreślić, że dwunasty dom (zarówno w kosmogramie urodzeniowym, jak i w synastrii) mówi o rzeczach, z którymi musimy się pogodzić i zintegrować je w naszym świadomym rozwoju duchowym i emocjonalnym. Dlatego analiza kosmogramów naszych bliskich przyjaciół (a także wrogów!) w porównaniu z naszym kosmogramem może nam odkryć rzeczy, które wszyscy musimy sobie uświadomić, by móc swobodniej żyć i tworzyć związki. Jeśli w analizie porównawczej bardzo mocno podkreślone są domy posiadania i wrażliwości (czyli ziemskie i wodne), taki związek wymaga ostrożnego podejścia, gdyż łatwo tu o manipulację i emocjonalne zniewolenie. W takim wypadku związek przybiera negatywne zabarwienie i może stać się bardzo destruktywny. To niebezpieczeństwo powstaje, gdy obie strony zbyt kurczowo trzymają się przeszłości, wywodzących sią z niej ciasnych koncepcji bezpieczeństwa i wzorców emocjonalnych. Uwaga: Znakomitą pracą na temat synastrii jest książka Lois H. Sargent How to Handle Your Human Relations. Rozdział poświęcony interpretacji aspektów porównawczych nie ma sobie równych pod względem subtelności i trafności. Lois Sargent bardzo dobrze rozumie, do jakiego stopnia relatywne jest znaczenie poszczególnych aspektów w synastrii. Jednak ta książka bardzo niewiele miejsca poświęca interpretacji domów w synastrii. Celem mojego artykułu jest właśnie wypełnienie tej luki, dlatego też powinno się go używać łącznie z książką Sargent. (Książka została wydana przez AFA oraz CRCS Publications). IV. JAK ZROZUMIEĆ TRANZYTY Najważniejsze tranzyty - a właśnie na nich chciałbym się skupić podczas tych warsztatów - to tranzyty pięciu zewnętrznych planet: Jowisza, Saturna, Urana, Neptuna i Plutona. Są one zazwyczaj kamieniami milowymi wyznaczającymi najważniejsze etapy w życiu człowieka. Jeśli ktoś śledzi w swoim kosmogramie przejścia wszystkich planet, zapewne zauważy wpływy tranzytów Wenus, Marsa, a nawet Merkurego; najczęściej są to jednak bardzo przelotne doświadczenia, pozbawione trwałej głębi i znaczenia. Najważniejsze wydarzenia u większości ludzi zachodzą przy koniunkcjach, kwadratach i opozycjach. Ostatnio jednak zacząłem poświęcać wiele uwagi również tranzytowym półsekstylom, półkwadratom i kwinkunksom - a zwłaszcza półsekstylom. Prawdą jest, że w niektóre dni czujemy harmonię ze światem i przez cały dzień nie opuszcza nas dobre samopoczucie. Sprawdzamy wówczas tranzyty i okazuje się, że Wenus właśnie utworzyła trygon do naszego Słońca lub sekstyl do Marsa czy też Jowisz wszedł w trygon do Księżyca. Można sprawdzać trygony i sekstyle, ale przeważnie nie przyniosą one większych wydarzeń, szczególnie jeśli patrzy się na nie w izolacji; ale trygon lub sekstyl tranzytującej planety zewnętrznej do którejś z urodzeniowych może okazać się bardzo znaczący, jeśli towarzyszy mu jakiś inny, trudniejszy aspekt tranzytowy. Istnieje cała szkoła myślenia w astrologii, która zaczęła się rozwijać od niedawna, a która traktuje tranzyty na sposób „holistyczny” czy „cykliczny”. Pionierem w opracowaniu i spopularyzowaniu takiego podejścia był oczywiście Dane Rudhyar i prawdopodobnie jest to najlepsza metoda patrzenia na konkretne tranzyty. Zasadniczo polega ona na tym, że traktujemy wszystkie tranzyty w kategoriach cyklicznych związków między danymi dwiema planetami. Można to robić na wiele sposobów. Przyjmijmy na przykład, że Saturn (albo którakolwiek inna z zewnętrznych planet) wszedł właśnie w koniunkcję z naszą urodzeniową Wenus. No dobrze. Za jakieś siedem lat utworzy do niej kwadrat; za około następne siedem - opozycję; po kolejnych siedmiu następny kwadrat i tak dalej. Jeśli przyjmiemy holistyczne podejście do całego cyklu i chcemy przyjrzeć się całości zamiast postrzegać tranzyty jako pojedyncze, izolowane doświadczenia, należy zacząć od koniunkcji. Powiedzmy, że tranzytujący Saturn tworzy teraz kwadrat do naszej urodzeniowej Wenus (podchodzi do tablicy i rysuje). Narysujmy tu naturalny horoskop. Umieścimy w nim Wenus na 15o Raka. Dobrze. A teraz postawmy Saturna w Wadze. Jeśli tranzytujący Saturn znajduje się teraz na 15 o Wagi, a urodzeniową Wenus mamy na 15 o Raka, to otrzymujemy ścisły kwadrat między tymi dwiema planetami. Cokolwiek wydarzy się przy tym tranzycie, prawdopodobnie będziemy to potrafili zinterpretować całkiem precyzyjnie w tradycyjny sposób, gdyż wiemy, co oznacza Saturn, co oznacza Wenus, które domy zostają uaktywnione itd. Nie musimy przy tym patrzeć na wszystko, na cały cykl, zresztą często nawet nie mamy na to czasu, jeśli przeprowadzamy analizę dla kogoś innego. Ale „interpretacja” nie zawsze oznacza zrozumienie. Dlatego, jeśli chodzi o nas samych lub o bliskie nam osoby, których drogę wewnętrznego rozwoju znamy dość dobrze, czy też o niektórych z naszych klientów, których interesuje głębsze znaczenie ich życia, może warto cofnąć się w czasie o siedem lat i sprawdzić, co się działo, gdy Saturn utworzył koniunkcję z urodzeniową Wenus. To, co miało miejsce wtedy, często łączy się z aktualnymi doświadczeniami, gdyż obydwa tranzyty są częścią cyklu, który symbolizuje pełną relację energetyczną między Saturnem a Wenus. I jeśli spojrzymy na tranzyty w ten sposób, zastosowanie półkwadratów, półsekstyli i temu podobnych aspektów staje się bardziej praktyczne i zrozumiałe, wówczas bowiem wyznaczają one okresy zmian lub rozwoju w kontekście całego cyklu. Nawet jeśli nie towarzyszą im uderzające „wydarzenia”, te aspekty pozwalają nam głębiej zrozumieć sens aktualnych doświadczeń. A w własnym życiu - szczególnie przy tranzytach Jowisza i Saturna - zawsze warto cofnąć się o kilka lat i sprawdzić, co się działo ostatnim razem, gdy Jowisz lub Saturn aspektował naszą konkretną planetę urodzeniową. Często pamiętamy, co się wtedy działo i porównując to z aktualnymi doświadczeniami możemy odkryć nasz kierunek rozwoju, zauważyć ciągłość procesu, wzór w życiu. P: Czy chodzi o to, żeby cofnąć się w czasie do poprzedniego identycznego aspektu? Mówił pan o siedmiu latach przy Saturnie, ale żeby znaleźć identyczny punkt, trzeba byłoby cofnąć się o 28 lat, prawda? O: Owszem, tak trzeba byłoby zrobić, żeby znaleźć identyczny aspekt. Ale nie o to mi chodzi. Chcę powiedzieć, że szczególnie przy tranzytach Jowisza i Saturna, wystarczy wrócić do ostatniej koniunkcji, kwadratu lub opozycji. (Ta zasada odnosi się także do tranzytów Urana, ale wtedy należy patrzeć również na półsekstyle i inne małe aspekty). Inaczej mówiąc, jeżeli Saturn tworzy teraz do naszej Wenus którykolwiek z tych trzech aspektów, to trzeba się cofnąć o siedem lat i sprawdzić, co się działo, gdy Saturn po raz ostatni tworzył koniunkcję, kwadrat lub opozycję do Wenus. P: A potem trzeba znaleźć wspólny mianownik dla tych dwóch doświadczeń? O: Tak. Czasami związek jest oczywisty. Powiedzmy, że siedem lat temu ktoś wziął ślub, a teraz małżeństwo przechodzi gruntowne zmiany. W innych przypadkach związek będzie bardziej subtelny, na przykład teraz zrywamy z kimś, a siedem lat temu rozstaliśmy się z kimś innym. Widzimy tu pewien wzór w życiu; powracają do nas sprawy, z którymi konfrontowaliśmy się przed siedmiu laty. W ten sposób sami możemy osądzić, na ile rozwinęliśmy się w ciągu tych siedmiu lat. Przy tranzytach Urana powinniśmy zwrócić uwagę na wszystkie aspekty, które są wielokrotnościami 30o. Często można wtedy zauważyć, że co mniej więcej siedem lat, gdy Uran tworzył kolejne aspekty do konkretnej planety natalnej, w tej dziedzinie życia, na który ona wpływa, przechodziliśmy jakąś transformację, przebudzenie, pojawiało się szersze zrozumienie. Koniunkcje, kwadraty i opozycje są naturalnie najpotężniejszymi (i często najbardziej dramatycznymi) tranzytami, ale - szczególnie przy Uranie - inne aspekty też przynoszą jakąś znaczącą zmianę, choć nie musi to być poważny przełom ani otwarta konfrontacja. Ponieważ Jowisz obiega cały zodiak w ciągu dwunastu lat, mniej więcej co trzy lata tworzy koniunkcję, kwadrat, opozycję lub jakiś inny istotny aspekt do każdej urodzeniowej planety. Dlatego przy Jowiszu należy się cofnąć o trzy lata, by znaleźć jakiś znaczący wzór. I często, choć nie zawsze, występuje związek między kolejnymi okresami. W większości przypadków wystarczy się cofnąć do koniunkcji. Teoretycznie jest to początek cyklu. Jeżeli więc mamy teraz kwadrat Saturna do Wenus, to możemy się cofnąć o siedem lat do koniunkcji tych planet. Nie wiem, czy można sięgnąć jeszcze o siedem lat wstecz i czy to, co odkryjemy, okaże się istotne. Wątpię, czy to będzie bardzo ważne. P: Jeśli chodzi o Słońce i Saturna, to przekonałem się, że jeśli cofniemy się o 28 lat, zauważymy bardzo ważne rzeczy. O: Och, tak. Nie mówię, że za każdym albo prawie każdym razem nie będą się działy ważne rzeczy. Chcę tylko powiedzieć, że charakterystyka każdego cyklu jest nieco inna, szczególnie przy cyklu Saturna. Przede wszystkim, jeśli spojrzymy na pierwszy powrót Saturna do pozycji urodzeniowej w wieku 29-30 lat, wyznacza on koniec całego kompletnego cyklu w kategoriach struktury całego życia, ambicji, priorytetów, ogólnie mówiąc, charakteru człowieka. Ale można się przyjrzeć także innym cyklom Saturna, gdy wchodzi on w koniunkcję z Wenus, Marsem, czymkolwiek, także z ascendentem, o czym pomówimy później. Wszystkie te koniunkcje rozpoczynają nowe cykle, zasadniczo nowe cykle trwające 29 lub 30 lat. Są to cykle związane z budowaniem nowego rodzaju struktur w życiu, zależnie od tego, który punkt urodzeniowego kosmogramu jest tranzytowany. Wzorzec tranzytów Zanim przejdę do konkretów, chciałbym najpierw omówić niektóre kluczowe pojęcia dotyczące tranzytów, o których wspomina Donna Cunningham w swojej książce An Astrological Guide to Self-Awareness.8 W rozdziale „Duchowa i psychologiczna perspektywa tranzytów” Cunningham zwięźle opisuje odpowiednią postawę i konstruktywny wzorzec wykorzystania tranzytów. Mówi tam, że tranzyty nie są izolowanymi wydarzeniami, nad którymi nie mamy żadnej kontroli, lecz stanowią etapy integralnego procesu rozwoju wewnętrznego, przez który przechodzimy. Właśnie na tym chciałbym się dzisiaj skupić i często będę wracał do tej koncepcji. Chociaż w wielu wypadkach można wyizolować jeden tranzyt i omówić go dokładnie opierając się tylko na naturze biorących w nim udział planet, to jednak, aby odnieść z tego więcej korzyści, powinniśmy przyjrzeć się całemu aktualnemu wzorcowi tranzytów, najczęściej bowiem, jeśli mamy jeden ważny tranzyt, to towarzyszy mu drugi, trzeci, czwarty i piąty. Bardzo często występuje kilka ważnych tranzytów jednocześnie, w okresie paru miesięcy. I takich skomplikowanych sytuacji nie można interpretować w sztywny, dogmatyczny sposób. Zamiast tego powinniśmy wczuć się w każdy z nich i spróbować intuicyjnie połączyć ich znaczenie w kontekście sytuacji życiowej danego człowieka i jego aktualnego stanu świadomości. Kolejną sprawą, na którą zwraca uwagę Donna Cunningham, jest to, że nie można w pełni zrozumieć czyichś tranzytów bez głębokiej znajomości kosmogramu urodzeniowego. Pisze na przykład, że jeśli tranzytujący Neptun robi kwadrat do natalnego Marsa, należy wziąć pod uwagę to, jak Neptun i Mars działają w kosmogramie urodzeniowo, według znaku i domu, jakimi domami władają, jakie mają aspekty i na ile są silne. Cunningham ma tu absolutną rację. Dlatego właśnie większość książek na temat tranzytów jest - no cóż, większość z nich jest niemal bezwartościowa. Nawet te lepsze można traktowaś jedynie jako podstawowe przewodniki po doświadczeniach, jakich możemy oczekiwać podczas konkretnego okresu. Przyczyna jest taka, że w każdym kosmogramie i w życiu każdego człowieka istnieje wielka głębia, mnóstwo subtelności i złożoności. Można przeczytać wszystkie te książki; większość książek traktuje tranzyty bardzo dogmatycznie i z reguły raczej negatywnie. Ale jeśli zechcemy sprawdzić, na ile prawdziwe są wyczytane stwierdzenia, przekonamy się, że w wielu przypadkach nie mają one nic wspólnego z tym, przez co ludzie rzeczywiście przechodzą. Jeśli ktoś jest astrologiem lub zajmuje się astrologią, czyta te książki i wierzy, że wszystkie negatywne przepowiednie się sprawdzą, to jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie. Ale jeśli potrafimy się chronić przed negatywnym nastawieniem, możemy odbierać tranzyty na znacznie subtelniejszym poziomie niż ten opisany w książkach. Ja sam panicznie się bałem niektórych tranzytów, gdy zaczynałem zajmować się astrologią, bo wszystkie książki, które czytałem, straszyły mnie okropnościami w rodzaju: „Tranzyt Urana do Słońca - nagłe wypadki, śmierci i tak dalej; powrót Saturna - wypadną ci wszystkie zęby, zachorujesz i będziesz wyglądał okropnie”. Ale w miarę jak przechodziłem przez kolejne tak zwane traumatyczne tranzyty, coraz wyraźniej sobie uświadamiałem, że w większości są one interesujące i naprawdę można się z nich bardzo wiele nauczyć. Dzieją się ciekawe rzeczy, nawet jeśli czasami powodują one stresy. Ale tylko znajomość urodzeniowego kosmogramu może nam umożliwić dostrojenie się do znaczenia ważnych tranzytów, zanim one jeszcze nadejdą, na głębszym poziomie niż tylko znajomość podstawowych reguł. Kolejna sprawa, o której wspomina Donna Cunningham, to to, że tranzyty są procesem: „Zbyt wiele uwagi zwraca się w astrologii na wydarzenia, a za mało na procesy, które do nich doprowadzają. W gruncie rzeczy wydarzenia przypominają raczej znaki drogowe, które widzimy wyraźniej niż same procesy, ale przecież nie da się przeskoczyć bezpośrednio z jednego miasta do drugiego. Tę odległość trzeba pokonać stopniowo. Wydarzenia bywają kulminacją procesu albo katalizatorem, który go rozpoczyna. Najwięcej korzyści da nam jednak traktowanie ich jako zewnętrznych wskaźników wewnętrznych trendów.” Myślę, że to bardzo ważna sprawa. Każdy tranzyt może się zamanifestować jedynie na płaszczyźnie wewnętrznej, psychicznej, bez żadnych towarzyszących zewnętrznych wydarzeń, albo też może się przejawić jako zewnętrzne doświadczenie, które zmusza człowieka do stawienia czemuś czoła. I często tak się dzieje, że jeśli człowiek nie wie, z czym powinien stanąć twarzą w twarz, to coś z zewnętrznego świata zmusza go do konfrontacji. Albo może to być jednocześnie doświadczenie zewnętrzne i wewnętrzne. W wielu przypadkach tak się dzieje. P: Co decyduje o tym, jakiego rodzaju będzie to doświadczenie? O: Nie znam żadnego sposobu, by z góry określić, naile tranzyt przejawi się w postaci wydarzeń zewnętrznych, a na ile jako proces wewnętrzny. Jedyna ogólna zasada, jaką słyszałem, a która moim zdaniem ma sens, brzmi tak: im lepiej ktoś ma rozwiniętą świadomość, im bardziej subtelne wpływy odbiera, tym lepiej odbiera wewnętrzne przekazy, jakie niosą różne doświadczenia, a wtedy powiększa się szansa, że tranzyty zamanifestują się raczej na subtelnym poziomie. U ludzi bardzo ekstrawertycznych, którzy zastanawiają się zbyt wiele nad znaczeniem swojego życia, tranzyty najczęściej manifestują się jako wydarzenia; nawet do 75% ważniejszych tranzytów może się przejawić w ten sposób. Ale w żaden sposób nie potrafię określić, jak będzie w konkretnym przypadku. Jeśli traktuje się zewnętrzne zdarzenia jako wskaźniki tego, co dzieje się w psychice człowieka, wtedy w gruncie rzeczy nie jest istotne, czy potrafimy przewidzieć jakieś wydarzenie, bo zawsze można powiedzieć sobie czy też komuś, nad czyim kosmogramem pracujemy, że cokolwiek się zdarzy podczas pewnego okresu, będzie niosło ze sobą pewien przekaz, który powinniśmy zrozumieć. P: Więc każda sprawa, którą powinniśmy przepracować, może się przejawić jako doświadczenie wewnętrzne albo sytuacja zewnętrzna, ale w każdym przypadku stoi przed nami to samo zadanie...? O: Tak. Szczególnie przy stresujących tranzytach. Oczywiście z pracą najbardziej kojarzy się nam Saturn. Ale każdy ważny tranzyt którejkolwiek z pięciu zewnętrznych planet wymaga od nas wysiłku - zwłaszcza, jeśli jest to opozycja, kwadrat albo koniunkcja, bo są to aspekty, które zmuszają ludzi do pracy, do wydatkowania albo wchłaniania energii. Najważniejsze jest to, że tę pracę można wykonać we własnym wnętrzu, albo też można wyrzucić z siebie napięcie na zewnątrz, albo jedno i drugie. Powiedzmy, że Saturn tworzy kwadrat do naszego Marsa, wtedy być może pojawi się potrzeba, by pracować więcej niż zazwyczaj. Na zewnętrznym poziomie możemy naraz zostać obarczeni nowymi obowiązkami w miejscu pracy; firma podpisze duży kontrakt albo coś w tym rodzaju i przez miesiąc będziemy musieli pracować w nadgodzinach. Niektórzy ludzie - jeśli i tak są dobrymi pracownikami, jeśli są to aktywne osoby - potrafią wyzwolić napięcie przez działanie na zewnątrz. Natomiast ludzie bierni, którzy lubią nic nie robić, trochę sobie ponarzekać i nie myślą o sobie w pozytywny sposób, będą wówczas w najgorszej formie, bo nie są wystarczająco aktywni, by wyzwolić napięcie w prężnej działalności. Toteż prawdopodobnie doświadczą wtedy wielkiej frustracji, gniewnych nastrojów, będą zniechęceni i zestresowani. Jest jeszcze inna możliwość. Możemy wejść w kontakt na subtelnym poziomie z tym, co Mars i Saturn reprezentują w nas samych. Saturn może określać sposób wyrażania energii Marsa i w niektórych wypadkach ją blokować, a w każdym razie wyraźnie zwalniać tempo, w jakim zdobywamy to, czego pragniemy, co jest jednym ze znaczeń Marsa. Ale jeśli człowiek ma dosyć cierpliwości - a aspekty Saturna mają wiele wspólnego z potrzebą cierpliwości - to można zapuścić się w głąb siebie i uświadomić sobie, że jest to część niezbędnego procesu i że przechodzimy przez okres, gdy powinniśmy zdefiniować pewne rzeczy we własnym wnętrzu, i że może właśnie tam leży źródło odczuwanej przez nas frustracji. Ludzie, którzy mają doświadczenie z jakąś formą psychoterapii, wiedzą, że frustracja jest skutecznym narzędziem psychoterapeutycznym. Jeśli sfrustrujemy kogoś wystarczająco, taki człowiek będzie musiał rozwinąć sobie nowe metody radzenia sobie z różnymi sytuacjami - bo jeśli tego nie zrobi, to po prostu przez cały czas będzie się czuł ogromnie nieszczęśliwy. Trzeba go sfrustrować wystarczająco, wywierać na niego nacisk aż do chwili, gdy taka osoba wreszcie wybuchnie albo spróbuje czegoś nowego. Tranzyt Saturna do Marsa, ascendentu czy Słońca to bardzo często okres, gdy najostrzej czujemy taki nacisk czy frustrację. I wtedy należy pracować z kosmogramem urodzeniowym. Jeśli mamy Słońce w Baranie, Księżyc w Baranie i ascendent w Strzelcu, to na pewno nie będziemy się czuć dobrze z tą frustracją! Nie będziemy mieli ochoty jej tolerować. Zechcemy spróbować nowych metod działania, które by nam pomogły rozpędzić tę frustrację czynnie, zrzucić z siebie napięcie. Ale jeśli ktoś ma na przykład Słońce w Rybach, Księżyc w Wadze i ascendent w Pannie, co bardziej skłania do pasywności niż do inicjowania nowych rzeczy, może mieć większe kłopoty z radzeniem sobie z takimi tranzytami. Wówczas może po prostu stwierdzić: „Najlepsze, co mogę zrobić w tej sytuacji, to okazać cierpliwość”. Takie podejście pozwoli jej rozwinąć w sobie głębsze zrozumienie i większą akceptację dla swojej prawdziwej natury. Podczas konsultacji z klientem zawsze najpierw próbuję uzyskać od niego obraz doświadczeń, przez jakie przechodził podczas ostatniego roku. Jest to ogromnie pomocne. Wiele lat temu, gdy dopiero zaczynałem zajmować się tranzytami, nigdy tego nie robiłem. To, że można scharakteryzować jakiś okres w życiu opierając się tylko na relacji jednej planety do innej, fascynowało mnie do tego stopnia, że właściwie nie zastanawiałem się nad sensem tego, co robię, ani nad skutecznością tego rodzaju doradztwa, jakie prowadziłem. Z czasem jednak, po wielu setkach konsultacji, zacząłem rozumieć coraz wyraźniej, że koniecznie trzeba robić to, o czym Donna Cunningham pisze w swojej książce - zawsze należy spojrzeć na ostatni rok, a czasami na ostatnie dwa, trzy czy cztery lata, zależy od tego, co się akurat dzieje. Powody takiego postępowania powinny być oczywiste. Jeden z nich to to, że niektóre tranzyty trwają ponad dwa lata. Tranzyty Plutona i Neptuna zazwyczaj trwają podad dwa lata, i podobnie jest z naprawdę potężnymi tranzytami Urana. Trudno powiedzieć, który tranzyt jest potężny, a który nie, ale zazwyczaj jeśli jest to koniunkcja, kwadrat albo opozycja którejś z pięciu zewnętrznych planet do jednej z planet osobistych (Słońce, Księżyc, Merkury, Wenus, Mars) albo ascendentu czy descendentu, to mamy do czynienia ze szczególnie silnym przepływem lub blokadą energii. W grę wchodzi więc siedem różnych punktów. Jeśli Uran tworzy koniunkcję do jednego z nich, wyzwala olbrzymi potencjał zmian i wielką energię. A jak długo to potrwa? Często około dwóch lat od pierwszego tranzytu, zaczynając od kilku miesięcy przed pierwszą koniunkcją a kończąc w kilka miesięcy po ostatniej. Wszyscy tu chyba wiedzą, na czym polega retrogradacja planety? Tranzyty często powtarzają się trzykrotnie. Planeta przechodzi przez jakieś miejsce, potem zmienia ruch na retrogradujący i przekracza ten sam punkt po raz drugi, a w końcu wraca do ruchu prostego i przechodzi przezto miejsce po raz trzeci. Neptun i Pluton mogą przejść przez ten sam punkt nawet pięciokrotnie. Taki tranzyt będzie trwał ponad dwa lata, często nawet trzy. Tranzyty zewnętrznych planet są niezmiernie ważne. Dlatego, gdy opracowujemy czyjś kosmogram albo przeprowadzamy konsultację, musimy spojrzeć wstecz, a nie tylko do przodu, by rzeczywiście ustawić sobie wszystko w wyraźnej, szerokiej perspektywie. Kolejny przykład to tranzytujący Saturn. Wydaje się, że zasięg oddziaływania tej planety jest szerszy niż jakiejkolwiek innej. Wielu ludzi odczuwa wpływ Saturna, gdy tylko wejdzie on do jakiegoś znaku - szczególnie, jeśli mają Słońce (a czasem także Księżyc albo ascendent) w tym znaku albo w znaku, który tworzy do niego kwadrat lub opozycję. Jeśli na przykład ktoś ma natalne Słońce w Rybach, a Saturn teraz wchodzi do Panny, to niektórzy ludzie spod Ryb będą czuli wejście Saturna do Panny, nawet jeśli ich Słońce jest na 28 stopniu Ryb, to znaczy Saturn utworzy ścisłą opozycję do tego Słońca dopiero za dwa lata. Często wpływ będzie wyczuwalny już wtedy, gdy Saturn wejdzie do znaku tworzącego kwadrat lub opozycję do znaku Słońca lub Księżyca albo bezpośrednio do znaku Słońca czy Księżyca. Saturn przebywa w każdym znaku mniej więcej dwa i pół roku, więc to jest kolejny czynnik tranzytowy, który może działać dłużej niż dwa lata. Prawdę mówiąc dwa i pół roku to bardzo wygodny okres, który można stosować przy tranzytach wszystkich czterech zewnętrznych planet. Nie chodzi tylko o to, że od pierwszego do ostatniego przejścia planety mija dwa i pół roku, chociaż czasami tak się zdarza; ale jeśli tranzyt wyznacza ważną zmianę w życiu, jak to najczęściej bywa przy aspektach Urana, Neptuna, Plutona, Saturna albo kombinacji dwóch czy więcej z tych planet, to moim zdaniem te dwa i pół roku są niezbędne, by człowiek w pełni zasymilował znaczenie tej zmiany. Powiedzmy, że mamy Słońce na pierwszym stopniu Lwa, a więc Saturn utworzył z nim koniunkcję ostatniego lata. Jest możliwe, że pewne rzeczy wydarzyły się jeszcze wcześniej i prawdopodobnie coś się wtedy zaczęło, pamiętajmy bowiem, że każda koniunkcja jest początkiem nowego cyklu, a tym samym oczywiście zakończeniem starego. Dlatego właśnie koniunkcje są takie potężne. Nie tylko mamy stopienie energii dwóch planet, ale jednocześnie kończymy cały etap życia i wkraczamy w następny. I może minąć dwa i pół roku, zanim sobie uświadomimy, co się skończyło, a co zaczęło i jakie jest zasadnicze znaczenie tych zmian. P: Inaczej mówiąc, koniunkcja jest kulminacją pewnego cyklu albo może być inicjacją innego, który dopiero powstaje? O: Bardzo często jest jednym i drugim. Zazwyczaj jest jednym i drugim, szczególnie, jeśli jest to gdy tranzyt którejś z czterech zewnętrznych planet (Saturna, Urana, Neptuna lub Plutona) do planety osobistej, a czasem także do Jowisza, Saturna, descendentu, ascendentu lub MC. W przeciwieństwie do koniunkcji, aspekt kwadratu zazwyczaj oznacza istotne przystosowanie. Jeśli któraś z zewnętrznych planet tworzy kwadrat do Słońca, Księżyca czy Wenus, to nie mówię, że nie będą się przy tym działy ważne rzeczy, i nie można sobie niczego uświadomić, ale jest to dostosowanie się do czegoś, co już trwa. Czasami zupełnie przestajemy czymś się zajmować i zaczynamy robić coś innego, ale o wiele częściej zdarza się, że przy kwadracie przeprowadzamy korektę. Z drugiej strony koniunkcja bardzo, bardzo często zbiega się w czasie z definitywnym zakończeniem cyklu - jest to bardzo zdecydowany koniec i bardzo wyraźny początek. Jednak, i tu podaję następną pożyteczną rzecz, jaką należy wiedzieć na temat koniunkcji, ludzie często wyczuwają koniec czegoś, ale nie odczuwają początku nowego, wieloletniego cyklu. Posłużmy się znów przykładem Saturna, albo Urana czy Plutona, te trzy tranzyty (a czasami także Neptun) będą wyznaczały doprowadzenie czegoś do końca - podejmiemy decyzję, by coś zakończyć, albo pojawią się okoliczności, które wymuszą koniec, jak przy tranzycie Saturna czy Plutona, gdzie na naszych oczach coś po prostu znika, jakiś ważny element naszego życia przestaje istnieć. Z kolei Uran potrafi obedrzeć nas z przeszłości bardzo szybko i dość agresywnie. Ludzie więc często mają ochotę krzyczeć: „Ratunku! Przeszłość minęła” i zauważają tylko: „To, czego zawsze się trzymałem, odeszło, to, co było bezpieczne, zniknęło”. I często nie widzą przy tym początku nowego etapu, bo nie jest on oczywisty; wciąż jeszcze pozostaje w formie ziarna i musi minąć trochę czasu, zanim się zamanifestuje w pełni. To jest jeden z pożytków astrologii; jeśli wiemy, czego szukać, życie staje się łatwiejsze. Możemy wcześniej zrozumieć, że podczas pewnych cykli trzeba będzie pozwolić, by niektóre rzeczy odeszły. Ale wiemy też, że zacznie się coś nowego, że po radykalnej zmianie starych wzorców rozwiną się nowe wzorce życia i świadomości. Jest to prawo życia: należy się pozbyć starego, zanim będzie mogło się narodzić nowe, tak, by to nowe miało miejsce na rozwój i wzrost. Jeśli mamy ogród pełen chwastów, nie ma miejsca, by cokolwiek w nim wyhodować. Musimy powyrywać wszystkie stare rośliny, by zrobić miejsce nowym, a te nowe - choć nadal nie sposób ich rozróżnić, dopóki są jeszcze sadzonkami lub kiełkami - mogą okazać się silniejsze, zdrowsze i piękniejsze od starych. Dzisiaj chciałbym się skupić przede wszystkim na koniunkcjach, kwadratach i opozycjach; toteż to, co będę mówił ogólnie o tranzytach, będzie się odnosiło głównie do tych aspektów, gdyż w porównaniu do tych trzech wszystkie inne są zazwyczaj bardzo mało znaczące. Chociaż, jak już wspominałem, nie należy tracić z oczu półsekstyli i innych aspektów tranzytowych utworzonych przez jedną z czterech zewnętrznych planet. Opozycja, trochę podobnie jak koniunkcja, często zbiega się w czasie z podjęciem ważnej decyzji - nie zawsze jest to tylko korekta jak przy kwadracie; a wiecie, że powszechnie używanym słowem-kluczem dla opozycji jest świadomość. Najbardziej dotyczy to opozycji, chociaż świadomość powinna być obecna w naszym doświadczaniu wszystkich aspektów. P: Jeśli spojrzymy na cały cykl holistycznie, to opozycja powinna być punktem, gdzie spojrzenie człowieka na ten cykl jest najbardziej obiektywne. O: Tak. Myślę, że to właśnie zawiera się w pojęciu „świadomości”. W najlepszym przypadku osiągamy wówczas największy obiektywizm. Przy koniunkcji człowiek nie potrafi być obiektywny, gdyż cały uczestniczy w ogromnym wyzwoleniu energii. Podczas koniunkcji zewnętrznych planet człowiek jest bardziej zdany na łaskę impulsów niż przy opozycji. Powinniśmy jeszcze pomówić o tym, jak ważne jest otrzymanie pewnych informacji od drugiej osoby, zanim zaczniemy interpretować jej tranzyty, a przynajmniej już w trakcie interpretacji. Jeśli jednak przeprowadzamy dla kogoś analizę korespondencyjnie i nie będziemy rozmawiać z nim osobiście, zawsze powinniśmy zażądać, by dostarczył nam pewnych informacji wcześniej, zanim jeszcze cokolwiek zrobimy czy powiemy - przede wszystkim ze względów praktycznych. Pomoże to nam wykonać lepszą robotę. Po co marnować energię na zgadywanie, skoro można zapytać o dokładne informacje? W gruncie rzeczy Donna Cunningham ujęła to bardzo trafnie. Pisze, że gdy już otrzymamy pewne informacje i powiążemy tranzyty z doświadczeniami, przez jakie dana osoba przechodzi, nasze przepowiednie może nie okażą się tak efektowne jak strzały w ciemno, ale za to bardziej będą się wiązały z życiem klienta. Myślę, że jest to bardzo istotna sprawa, często ignorowana przy dokonywaniu tradycyjnych, jednostronnych „odczytów”. Sensacyjne przepowiednie mogą od czasu do czasu wywrzeć na kimś wielkie wrażenie i podbić nasze ego, ale rzadko komuś pomagają! Cunningham pisze także w bardzo pozytywny sposób o bólu. Najważniejsze tranzyty często niosą ze sobą jakieś cierpienie. Ale cierpienie może być bardzo różne. Donna Cunningham uważa, że w wielu przypadkach cierpienie jest krzykiem o pomoc. Jeśli właściwie je zrozumiemy, możemy z nim zrobić coś konstruktywnego, a także zapobiec dalszym komplikacjom i wkroczyć w zdrowszy okres życia. Pisze jeszcze, że większość cierpień związanych z ważnymi tranzytami, a więc z tranzytami planet zewnętrznych, to bóle dojrzewania. Po prostu rośniemy, rozszerzamy się na wszystkie strony, a to wymaga rozciągnięcia ciała, umysłu i wszystkiego innego. Często towarzyszy temu ból. Cunningham mówi, że ból często powstaje w procesie przystosowywania się do zwiększonych wymagań, jakie stawia przed nami życie. Ale organizm rośnie (przez ”organizm” rozumie ona nie tylko ciało fizyczne, ale także umysł i emocje) i uczy się radzić sobie z tymi nowymi wymaganiami. Po jakimś czasie funkcjonowanie na wyższym, bardziej zaawansowanym poziomie przestaje być dla nas bolesne, a staje się normalne. Jest to bardzo trafne spostrzeżenie i dlatego właśnie zdecydowałem się poświęcić trochę czasu na ten nieco filozoficzny wstęp do tranzytów, gdyż jeśli zajmujemy się tylko problemami technicznymi, bardzo wiele rzeczy w astrologii sprawia wrażenie niezmiernie skomplikowanych - i to samo jest z tranzytami. Niektórzy ludzie wyznaczają tranzyty midpunktów do planet natalnych! Jeśli nie mamy jakiejś przewodniej filozofii dla tego, co robimy, możemy sobie niepotrzebnie skomplikować bardzo wiele rzeczy. Ale gdy kierujemy się jakąś filozofią, nasza praca staje się o wiele bardziej subtelna, praktyczna i pomocna dla nas samych i dla innych. Z pewnością niektórzy z was zauważyli, że wśród autorów książek o astrologii występuje typ teoretyka lub technika. To, co tacy ludzie piszą, bywa bardzo interesujące, ale ich spostrzeżenia czy odkrycia często nie mają żadnego praktycznego zastosowania w życiu. Jest to pewien rodzaj astrologii, ale często zupełnie oddzielony od tego, co można nazwać astrologicznym doradztwem i od wszystkiego, co można konkretnie zastosować w życiu pojedynczego człowieka. Uważam więc, że pozytywne nastawienie do cierpienia jest konieczne, szczególnie przy tranzytach Saturna, Neptuna, Plutona i Urana do planet osobistych, ascendentu i descendentu. Nie zawsze, ale bardzo często musimy wówczas znieść jakiś ból. Te cykle przyśpieszają proces wzrostu albo w jakiś sposób go koncentrują. O tym wszystkim także pomówimy. W każdym razie zaczynamy szybko się rozwijać, i dlatego ból z tym związany pojawia się gwałtownie. Kolejna ważna sprawa dotycząca tranzytów: dobrze jest sobie uświadomić, iż większość tranzytów nie sprowadza na nas wydarzeń znikąd. One w gruncie rzeczy niczego nie powodują. Tranzyty tylko odpowiadają pewnym okresom, gdy jesteśmy gotowi wejść w bezpośredni kontakt z czymś, do czego dorastaliśmy przez długi czas. Wiele tranzytów wprowadza do naszej świadomości coś, co czuliśmy intucyjnie, czego pragnęliśmy lub potrzebowaliśmy od lat. Nie potrafimy jednak w pełni doświadczyć tych pragnień, potrzeb czy emocji, dopóki nie nadejdzie określony tranzyt. Potrzebny jest nam bodziec od kosmosu, byśmy mogli wyrwać się ze starych kolein i spróbować czegoś nowego. Z tego punktu widzenia cierpienie odczuwane przy tranzytach, jak pisze Cunningham, w przeważającej części jest tylko skutkiem ubocznym procesu wzmacniania się, zdrowienia i wzrastania, który może towarzyszyć każdemu ważniejszemu przejściu planety. Ten wzrost nie jest nieunikniony; to, czy się pojawi, zależy od naszego podejścia i sposobu radzenia sobie z tranzytem. Często popełniamy błąd skupiając się na cierpieniu zamiast na procesie wzrostu i jego potencjałach. Wiele książek astrologicznych i osób nauczających astrologii ma zwyczaj zachęcać do negatywnego myślenia, skupiać się na bólu i katastroficznym charakterze wielu tranzytów. Nie mogę uwierzyć, że ludziom się to podoba. Ja mam Merkurego w koniunkcji z Jowiszem, więc lubię myśleć optymistycznie. I zwykle daje to o wiele lepsze efekty niż stara szkoła negatywnej orientacji. Co jakiś czas przychodzi do mnie jakiś klient i mówi: „Potraktował pan nieco zbyt optymistycznie ten tranzyt Saturna, bo naprawdę przeszedłem wtedy przez piekło”. Ale w większości przypadków, nawet jeśli taka osoba trochę pocierpiała, dzięki mojemu optymistycznemu podejściu w każdym razie potrafiła dostrzec coś pozytywnego w tym, co się działo. A fakt, że wskazałem na pozytywne, konstruktywne strony tego doświadczenia czy okresu, może trochę zmniejszył cierpienie i dał jej jakąś szansę ujrzenia długoterminowych korzyści. Gdyby ktoś wcześniej powiedział takiej osobie: „Saturn przez dziewięć miesięcy będzie siedział na twoim Księżycu, więc będziesz się czuł nieszczęśliwy, zachorujesz, a jeśli zajdziesz w ciążę, to dziecko umrze”, i tak dalej, i tak dalej, to wyobraźcie sobie, jak ta przepowiednia mogłaby zadziałać na umysł klienta! A jeszcze gorzej, jeśli ta osoba i tak jest trochę lękliwa. Tranzyty Saturna a odpowiedzialność Dalej Donna Cunningham proponuje sposób podejścia do tranzytów Saturna i wskazuje, jak różnie można postrzegać to samo wydarzenie. Tranzyt Saturna może na przykład zbiec się w czasie z czyjąś chorobą, ale nie znaczy to, że Saturn tę chorobę wywołał. Choroba często jest wynikiem długotrwałych zaniedbań, np. nieodpowiedniej diety, lekceważenia własnych potrzeb, niedosypiania itd. Inaczej mówiąc, jedną z głównych cech tak zwanego wpływu tranzytowego Saturna jest to, że zmusza nas on do zajęcia się rzeczami, które zaniedbywaliśmy albo od których uciekaliśmy. Saturn jest planetą obowiązku i odpowiedzialności. Kieruje naszą uwagę w stronę tego, za co jesteśmy odpowiedzialni. I czasem musi nas zdyscyplinować, byśmy mogli wywiązać się z tej odpowiedzialności - dyscyplinuje nas przez chorobę, zmuszając do cięższej niż zazwyczaj pracy czy w jakiś inny sposób. Zadziwiające jest, do jakiego stopnia można popełniać nadużycia w astrologii, gdy zaczynamy obwiniać za wszystko planety. To prawda, że tranzyty często manifestują się zupełnie bezosobowo, nie zostawiając nam absolutnie żadnej możliwości, by coś zrobić albo uniknąć czegoś, co nam się zdarzyło. W większości przypadków prawdopodobnie nie mogliśmy tego uniknąć. Czasami wydaje się, że wielkie kosmiczne ręce sięgają w dół i zaczynają rozrywać nasze życie na strzępy. Myślę, że powinienem tu bardzo wyraźnie ustosunkować się do pewnego trendu myślenia, który ostatnio zyskał wielką popularność - do przekonania „sam jestem za wszystko odpowiedzialny, sam stwarzam własne przeznaczenie” i tak dalej. Taki psychologiczny żargon stał się ostatnio bardzo modny. Takie przekonania niewiarygodnie wzmacniają nasze ego, tylko po to, by mogło ono zostać kompletnie zmiażdżone w kilka lat później, gdy okaże się, że nie możemy kontrolować wszystkiego. Poczekajcie tylko, aż pojawi się wielka kosmiczna dłoń! Jednym z powodów, dla którego tak wiele osób panicznie boi się astrologii, jest to, że astrologia często pokazuje wyraźnie, iż nie możemy wielu rzeczy kontrolować tak, jak chcielibyśmy w to wierzyć. Myślę, że praktyka astrologiczna mogłaby wiele skorzystać, gdybyśmy zaczęli przyjmować na siebie większą odpowiedzialność, zamiast obwiniać za wszystko planety. Ale z drugiej strony jest też prawdą, że planety zewnętrzne (bo im bardziej oddalamy się od Słońca, tym bardziej planety stają się bezosobowe) działają w bardzo bezosobowy sposób. I jeśli mamy akurat Saturna na Słońcu, czujemy się podle, jesteśmy wyczerpani i potrzebujemy dwunastu godzin snu na dobę, nikt nas nie przekona, że jest to wyłącznie skutek zaniedbań. We wszystkim należy więc zachować umiar, a szczególnie trzeba uważać z pseudofilozoficznymi hasłami typu „jesteś odpowiedzialny za wszystko”. W ostatecznym rozrachunku to prawda, bo jeśli prawo karmy działa, to dostajemy tylko to, na co sobie wcześniej zasłużyliśmy. W ostatecznym rozrachunku jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, ale w ogóle nie wspomina się o tym - szczególnie milczą na ten temat psychologowie reprezentujący rozmaite szkoły, które opierają się właśnie na tym „przyjmowaniu odpowiedzialności za wszystko” - że na kształt naszego życia wpływa także wiele rzeczy, które zainicjowaliśmy wiele żywotów temu, a z których teraz musimy się rozliczyć. Uwagi na temat poszczególnych tranzytów Chciałbym rozwinąć jeszcze jedno spostrzeżenie Donny Cunningham. Pisze ona: „Część emocjonalnego cierpienia, przez które przechodzimy podczas tranzytów, to po prostu coś w rodzaju ataku furii spowodowanego tym, że nie dostajemy tego, czego chcemy, wtedy, kiedy tego chcemy”. I niewątpliwie jest to prawda. Od prawie dwóch lat przechodzę przez cykl tranzytów Urana doniemal wszystkich planet w moim horoskopie i przez ten czas przydarzyło mi się więcej ataków furii niż kiedykolwiek od trzeciego roku życia. To zdumiewające. Oczywiście Uran sprawia, że stajemy się niecierpliwi. Cunningham zauważa także, że wiele cierpienia odczuwanego podczas tranzytu ma źródło w opieraniu się zmianom. To też powinno być dosyć oczywiste. To szczególnie istotna uwaga przy tranzytach Urana. I powiedziałbym, że to samo może odnosić się do Jowisza. Z mojego doświadczenia wynika, że tranzyty Urana często zbiegają się w czasie z podejmowaniem działań, które od dawna chcieliśmy podjąć, tylko brakowało nam odwagi, by wprowadzić coś w czyn. Trzeba było poczekać na uranowy impuls. Aby zrozumieć niektóre z tych rzeczy, musimy mieć pewne doświadczenie w pracy z tranzytami. Niektóre rzeczy, o jakich wspominam, być może nabiorą dla was znaczenia dopiero po pewnym okresie zajmowania się tranzytami. Warto jednak zanotować przenajmniej najważniejsze sprawy, jakie będziemy tu poruszać. Chcę powiedzieć, że tranzyty Urana tradycyjnie łączą się z nagłymi zdarzeniami albo nieprzewidywalnymi wypadkami. Według tradycyjnej interpretacji są to wydarzenia, które nie mają żadnej przyczyny, pojawiają się zupełnie bez powodu i nie niosą zupełnie żadnego przekazu. Wyobraźmy więc sobie, że jakaś kobieta ma męża, który ją bije; ona tego już nie może znieść. Czuje się podle. Wszyscy jej przyjaciele zapewne wiedzą, że nie jest szczęśliwa w małżeństwie, ale z jakiegoś powodu pozostaje w tym związku. A potem nagle Uran tworzy koniunkcję albo kwadrat do jej Wenus i wtedy ta kobieta mówi: „Mam tego dość!” Rozstaje się z mężem i wchodzi w związek z jakimś młodszym mężczyzną. Przyjaciele dziwią się: „Cóż za niespodziewane wydarzenie!” A tymczasem zdarzyło się tylko tyle, że Uran dał jej bodziec, by odzyskała swoją indywidualność, wzbudził w niej tęsknotę do czegoś nowego, podniecającego i pełnego życia, i ta tęsknota, ten bodziec był jej potrzebny, zmusił ją do działania i pozwolił wyrazić uczucia, które hodowała w sobie od lat. Tak się dzieje przy tranzytach Urana, a czasami także Jowisza. Zaczynamy robić coś, o czym myśleliśmy albo co pragnęliśmy zrobić już od dawna. Tranzyty Urana i Jowisza mogą nam dodać wiary w siebie. Szczególnie Jowisz dodaje pewności siebie. Tranzyty Urana wzmacniają nasze zaufanie do siebie tylko wtedy, jeśli czynnie wyrażamy pragnienie większej swobody. Jeśli nie zdobędziemy się na aktywne wyrażenie pragnień, które Uran w nas wzbudza, to nie zyskamy pewności siebie, którą w innym wypadku ta planeta mogłaby nas obdarzyć. Inaczej mówiąc, musimy się do niej dostroić; musimy w jakiś sposób zamanifestować jej energię przez działanie. I bardzo podobne rzeczy można powiedzieć o Jowiszu. Jeśli Jowisz tranzytuje przez nasz pierwszy lub dziesiąty dom, a właściwie przez którykolwiek dom, to mamy możliwość zdobycia większej pewności siebie na danym obszarze życia. Ale trzeba eksperymentować. Jowisz jest znany z zamiłowania do przygód, z ekspansji na nowe obszary aktywności; ale należy działać, by wykorzystać możliwości wewnętrznego wzrostu i zdobycia większej wiary w siebie. Prawdę mówiąc, konkretnego wpływu tranzytu nie da się przewidzieć. Można przewidzieć okres jego działania, można powiedzieć coś o podstawowym znaczeniu i naturze tego okresu - a w niektórych przypadkach także z grubsza określić, co będziemy wówczas robić. Ale nie zawsze można przewidzieć, co się zdarzy albo co powinniśmy zrobić. Czasami jest to oczywiste; w innych wypadkach wybór zależy tylko od systemu wartości konkretnej osoby. Doradcy astrologiczni dostają mnóstwo pytań dotyczących rozwodów, separacji i rozstań, i zawsze są to trudne pytania, szczególnie, jeśli w związku są dzieci. Nie można więc nikomu powiedzieć, co powinien zrobić. Każdy musi decydować sam. Jeszcze jedna rzecz dotycząca Urana: gdy od dawna uginaliśmy się pod ciężarem ograniczeń i wreszcie nadchodzi tranzyt Urana, w pierwszej chwili możemy odczuwać ochotę, by zerwać z przeszłością w bardzo ekstremalny sposób, po prostu dlatego, że trzeba mieć w sobie coś z ekstremisty, żeby zerwać ze starymi wzorcami, które są bardzo silne i w które jesteśmy bardzo mocno uwikłani. I znów muszę powtórzyć, że często potrzeba aż dwu i pół roku, by zasymilować znaczenie tranzytu Urana. Ale po tym okresie możemy wyrównać się wewnętrznie i przyjąć bardziej zrównoważone podejście. Możliwe nawet, że nawiążemy korespondencję z małżonkiem, którego porzuciliśmy dwa i pół roku wcześniej, albo jakoś inaczej okażemy chęć współpracy. Jednak tranzyty Urana często oznaczają, że zostawiamy coś za sobą i rewolucjonizujemy całą tę dziedzinę naszego życia. Tranzyt Neptuna często sprawia wrażenie, że jego celem jest rozluźnienie więzi łączących nas z rzeczami światowymi i przybliżenie nas do duchowości. Rozczarowanie i depresja, często odczuwane podczas tranzytu Neptuna, to tylko sposób na rozbudzenie w nas tęsknoty za duchem. P: Nastrój tranzytu Neptuna... jak to było? O: Inaczej mówiąc, człowiek przeżywa wtedy wielkie rozczarowanie czymś lub kimś albo jakąś częścią siebie czy własnego życia. Dotyczy to koniunkcji, kwadratów i opozycji Neptuna do planet osobistych, ascendentu i descendentu. A to rozczarowanie, które odczuwamy w pierwszej chwili, doprowadza mnie do kolejnego prawa tranzytów: najgorsze przychodzi najpierw; pierwsze uderzenie tranzytu z reguły przynosi nam to, co najtrudniejsze. A to znaczy, że gdy tranzyt dopiero się uściśla lub jeśli ścisły aspekt ma się powtórzyć trzykrotnie, pierwszy raz jest przeważnie najgorszy. Zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale najczęściej jest właśnie tak, gdyż jest to pierwsze zetknięcie z czymś nowym w naszym życiu, z nowym wpływem, nowym bodźcem, nową częścią nas samych. Jest to szok, który może zupełnie wytrącić nas z równowagi i przysporzyć wielkich trudności. Ale w miarę, jak coraz lepiej dostrajamy się do energii tranzytu, w pewien sposób zżywamy się z nim i uczymy się używać tej nowej energii, coraz łatwiej nam z tym żyć. A poza tym pozytywna strona każdego tranzytu może się zamanifestować wyraźniej, gdy już nauczymy się akceptować to, co się dzieje i radzić sobie z tym. Dopóki czujemy tylko ciężką, negatywną część czy wymiar pewnego doświadczenia tranzytowego, rzadko kto potrafi zauważyć wszystkie pozytywne rzeczy,które mogą z niego wyniknąć. P: Czy zdarza się czasami odwrotna sytuacja, tak że człowiek najpierw mocno odczuwa pozytywną stronę tranzytu, a potem negatywną? O: Tak, oczywiście, że się zdarza, chociaż niezbyt często. Ale sam kiedyś miałem podobne doświadczenie. Czy tobie też się to zdarzyło, czy to tylko taka spekulacja? (P: Tylko spekulacja.) Zazwyczaj jest tak, jak mówiłem. Ostatnio spotkałem pewną kobietę, która ma Wenus w Koziorożcu. Tranzytujący Pluton utworzył do niej kwadrat i ten aspekt ma się powtórzyć pięć razy. Przy pierwszym przejściu jej małżeństwo rozpadło się w gruzy. W jednej chwili była mężatką, a w następnej, mało, że małżeństwo już praktycznie nie istniało, ale w dodatku jej mąż zamieszkał z inną kobietą i próbował zdobyć sądownie prawo do opieki nad dziećmi. Z chwili na chwilę wygasły wszelkie uczucia, jakie ci ludzie wcześniej do siebie żywili, w każdym razie tak to wyglądało z zewnątrz. Nie wiadomo, ile tam było uczuć - prawdopodobnie nie za wiele. Ale Wenus w Koziorożcu jest bardzo obowiązkowa, a ponadto potrafi o siebie dbać, jeśli chodzi o fonanse. Takie osoby mają dobry kontakt z wartościami materialnymi i poczuciem bezpieczeństwa. Wenus pokazuje wartości, a Koziorożec jest bardzo konserwatywny. Widziałem ludzi z Wenus w Koziorożcu, którzy potrafili wytrwać w koszmarnych małżeństwach, bo często są to dość lękliwe osoby. Boją się zaryzykować; boją się zranienia; i bardzo się boją kłopotów materialnych. Ale dla tej kobiety najgorsze przyszło na samym początku tranzytu. Była wstrząśnięta i w kółko powtarzała: „Nie mogę uwierzyć, że on to naprawdę zrobił”. Nie chodziło tu o żal z powodu odejścia męża. Naprawdę poruszyły ją jego wysiłki, by odebrać jej dzieci - to był dla niej największy wstrząs, który położył kres (Pluton) wszelkiej miłości, jaką mogła jeszcze do niego żywić. Obydwoje dzieci to zresztą dziewczynki; są jeszcze dość małe, a ona nie jest złą matką. To było dla niej ciężkie doświadczenie. Ale mam okazję obserwować, co się z nią dzieje w miarę, jak cały proces się rozwija, i widzę, że zaczyna wychodzić z dołka, przyzwyczaja się do sytuacji i w gruncie rzeczy czerpie z niej siłę. P: Czy to jedyny ważniejszy tranzyt, przez jaki przechodziła? O: Och, nie. Były także inne rzeczy. Ale ten był niewątpliwie najważniejszy ze wszystkich. Nie pamiętam w tej chwili pozostałych tranzytów. Ale właśnie dlatego prosiłem was o przyniesienie własnych kosmogramów, bo chcę pod koniec zajęć użyć kilku przykładów z sali i przyjrzeć się złożonym sytuacjom, gdy kilka tranzytów występuje jednocześnie, a także popatrzeć na tranzyty izolowane. Kolejne kroki w definiowaniu osobistego znaczenia tranzytów Jeszcze jedna, ostatnia sprawa pochodząca z książki Donny Cunningham o tranzytach. Pisze ona o algorytmie postępowania, który dobrze jest znać, jeśli chcemy lepiej wykorzystać tak zwane trudne tranzyty. Krok pierwszy: dobrze poznaj planety. Dowiedz się dokładnie, co one oznaczają. Wkrótce omówimy szybko każdą z pięciu zewnętrznych planet i ich znaczenie w tranzytach. Krok drugi: poznaj swój kosmogram naprawdę dokładnie. Postaraj się zrozumieć własny horoskop, co w gruncie rzeczy oznacza: poznaj samego siebie; im lepiej rozumiesz siebie, tym lepiej będziesz wiedział, jakimi sprawami powinieneś się zająć podczas poszczególnych tranzytów. Krok trzeci więc to poznanie siebie. Krok czwarty: naucz się siebie szanować. Inaczej mówiąc, cokolwiek dzieje się podczas tranzytów, nie osądzaj tego niepotrzebnie. Nie mów: „Nie powinienem tak się zachowywać”. Tak się czujesz i już, masz do tego prawo! Te uczucia czy to doświadczenie coś oznaczają. Nie powinieneś tego po prostu osądzać, bo wtedy niczego się nie nauczysz. Krok piąty jest być może najważniejszy: spójrz na to, przez co przechodzisz, z szerszej perspektywy. Nie trzymaj się kurczowo jednego wydarzenia czy doświadczenia, a nawet jednego tranzytu. Są to tylko cykle w gigantycznym spektaklu. Jedną z moich ulubionych analogii jest patrzenie na życie jak na dramat sceniczny, w którym wszyscy jesteśmy aktorami. Składa się on z wielu różnych aktów, a każdy akt z wielu scen. W niektórych sztukach jesteśmy postacią pierwszoplanową; zapewne czujemy się głównym bohaterem we wszystkich naszych osobistych dramatach - bohater czasami zmienia kostium, wiek, sytuację życiową i rozwija w sobie różne strony charakteru. Jeśli potraficie nie stracić z oczu tej analogii, to na przykład gdy Pluton uderza w Wenus i wasze małżeństwo rozpada się w gruzy, spróbujcie pomyśleć, no dobrze, może to tylko koniec aktu pierwszego albo środek drugiego. To jeszcze nie jest całe życie! Miło jest patrzeć na wszystko w szerszej perspektywie, bo wtedy nie tak łatwo wytrącić nas z równowagi. Krok szósty: odrzuć stare koncepcje przy ocenie skutków tranzytu. Krok siódmy: jeśli masz cytrynę, zrób lemoniadę. Gdy przechodzimy przez tak zwany trudny tranzyt, spróbujmy rozwinąć w sobie pozytywny potencjał danego aspektu. Czyli, gdy na przykład mamy kwadrat Plutona do Wenus, podkreślmy jego pozytywną manifestację; skierujmy energię na transformację Wenus - naszych wartości, potrzeb emocjonalnych i tak dalej. Krok ósmy to: unikajmy eskapizmu, a dziewiąty - odkryjmy, gdzie leży źródło naszego cierpienia i zróbmy z tym coś. Ja sam mam ascendent w Baranie i dlatego preferuję aktywne działanie,ale wydaje mi się, że jest to fantastyczny sposób radzenia sobie z tak zwanymi trudnymi tranzytami. Czasami, oczywiście, człowiek ma skłonności do nadmiernego działania. Grozi nam wówczas zbyt impulsywne postępowanie, szczególnie przy tranzycie Urana. W każdym razie ważne jest to, by stanąć twarzą w twarz z tą częścią naszej osobowości, która została poruszona przez tranzyt, jest to ogromnie ważne, bo w innym wypadku człowiek po prostu siedzi w jednym miejscu i skupia się na stresie - a to przecież odbija się na ciele, na zdrowiu fizycznym, życiu rodzinnym, życiu uczuciowym, na wszystkim. Jest jeszcze kilka ogólnych rzeczy, o których należy wspomnieć, zanim przejdziemy do charakterystyki poszczególnych planet. Przyniosłem swoje notatki na ten temat, więc będę mógł je po prostu przeczytać. Jest to naprawdę ważne, jeśli chcemy skorzystać z tranzytów w prosty, syntetyczny sposób, a nie opierać się na podręcznikach, które podają wyizolowane fragmenty informacji. Astrologia zasadniczo jest bardzo prosta. Zajmuje się przede wszystkim czterema rodzajami energii, które nazywane są żywiołami: powietrzem, ogniem, wodą i ziemią. I wszystkie doświadczenia w życiu oprócz najwyższych przeżyć duchowych są manifestacjami tych energii planetarnych, które wchodzą ze sobą w rozmaite relacje. Każda zasada planetarna, czyli inaczej mówiąc, każda planeta w naszym kosmogramie, pokazuje, jak ta energia przepływa albo jak jej przepływ jest regulowany. Wszystkie tranzyty po prostu stymulują pewne energie do przepływu w określony sposób i w określonym rytmie. Omówimy te sposoby i rytmy, które wiążą się z poszczególnymi planetami. W pewien sposób wszystkie tranzyty są do siebie podobne przez to, że po prostu uaktywniają potencjał znajdujący się w kosmogramie urodzeniowym. Aktywizują różne części naszej osobowości lub poziomy naszego życia. Niezależnie od tego, która planeta akurat tranzytuje, jeśli na przykład utworzy aspekt do Wenus, to, jeśli mogę się tak wyrazić, zrobi coś z energią Wenus. Poruszy sprawy w naszym życiu reprezentowane przez Wenus - małżeństwo, system wartości, postawy wobec miłości, seksu i tak dalej. Toteż wszystkie tranzyty - szczególnie tranzyty planet zewnętrznych do osobistych - po prostu aktywizują czynnik urodzeniowy, z tym, że każda z tranzytujących planet aktywizuje go na inny sposób. Poświęcimy trochę czasu na zastanowienie się nad znaczeniem poszczególnych planet i nad tym, jakie sposoby wyzwalania energii i rytmy im odpowiadają. Wszystkie tranzyty planet zewnętrznych (można tu także włączyć Jowisza i Saturna) są bardzo ważne, bo poruszają podświadomość. Doprowadzają nas do kontaktu z esencją naszego urodzeniowego kosmogramu czy też esencją nas samych reprezentowaną przez kosmogram. Ale każda z planet ma swoje metody działania. Weźmy na przykład tranzyty do natalnego Marsa: trzeba przede wszystkim spojrzeć na samego Marsa. Przypuśćmy, że tranzytujący Uran lub Pluton tworzy do niego koniunkcję, kwadrat lub opozycję. Te planety zazwyczaj wprowadzają zamieszanie, wynoszą na powierzchnię sprawy poprzednio ukryte w nieświadomości i mogą sprawić, że staniemy się bardziej „marsowi”. Mogą wzmocnić naszą siłę albo pragnienie wyrażania energii naszego Marsa i zestrojenia się z nią. Uran rewolucjonizuje, Pluton transformuje, więc tranzyt Urana czy Plutona do Marsa może zrewolucjonizować lub przetransformować sposób, na jaki wyrażamy naszą siłę, seksualność, władzę, generalnie - asertywność. Z kolei wyobraźmy sobie, że Saturna utworzył koniunkcję, kwadrat lub opozycję do Marsa. To także wpłynie na Marsa i nasze marsjańskie cechy, ale inaczej. Staniemy się większymi realistami w sposobie projektowania naszej asertywności. Taki aspekt może na jakiś czas zmniejszyć naszą agresywność i zwolnić dynamikę. Nawet przepływ energii fizycznej może być wolniejszy i przez jakiś czas, miesiąc lub dwa, możemy czuć zmęczenie. Wszystko zależy od indywidualnego kosmogramu. Wszystkie tranzyty wpływają na jakiś ważny czynnik w naszym życiu albo w nas samych, nie jest to żaden grom z jasnego nieba, te wpływy nie biorą się znikąd. Skąd można wiedzieć, jak się zachowamy? Spójrzmy na swój urodzeniowy kosmogram i sprawdźmy, za co odpowiada Mars. Czym jest Mars dla mnie? Jakie działania stymulują mnie obecnie (Mars)? Jak wygląda moje życie seksualne (Mars)? Które z moich ambicji wiążą się z Marsem? Jak wygląda moje życie codzienne? Ile mam energii fizycznej? Jeśli dostroimy się do natalnego kosmogramu i naszej prawdziwej natury na aktualnym etapie rozwoju, to poradzimy sobie z tranzytem. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy potrafili podać tylko bardzo ogólną jego interpretację. Przyszło mi coś do głowy, nie jest to absolutna zasada, ale wydaje mi się, że tranzyty Plutona i Saturna często są w pewien sposób okresami żniw - to znaczy zbieramy wówczas coś w rodzaju karmy, spotykamy się z sytuacjami, które są oczywistym rezultatem czegoś, co zrobiliśmy w przeszłości. I nie chciałbym podawać tej zasady jako bezwzględnego prawa, gdyż w każdej chwili można zbierać plony albo zacząć nową karmę; ale często, gdy Saturn lub Pluton tranzytuje przez urodzeniowy kosmogram, ludziom przytrafiają się rzeczy, których nie potrafią kontrolować, w oczywisty sposób związane z przeznaczeniem. Wydaje mi się również, że tranzytowe aspekty Jowisza i Urana często wyznaczają „okresy siewu”, gdy zaczynamy coś nowego, siejemy ziarno, które wykiełkuje i wyda owoce później. Są to okresy, gdy chętnie wchodzimy w nowe przedsięwzięcia, eksperymenty, przygody. Wspominam o tym z wahaniem, gdyż należy tych koncepcji używać bardzo ostrożnie. Nie jest to sztywne prawo, i na pewno w żadnym wypadku nie można arbitralnie podzielić wszystkich tranzytów na te dwie kategorie. Tranzyty pokazują, w jaki sposób energia jest wyzwalana. Nie pokazują, co jest wyzwalane ani co dokładnie się wydarzy. Pokazują tylko, w jaki sposób to wyzwalanie zachodzi. Wiele zależy od człowieka, od tego, jak będzie używał tej energii i jak pragnie jej używać. Podstawowe rytmy i funkcje tranzytujących planet Teraz skupię się przede wszystkim na planetach zewnętrznych, choć wspomnę krótko także o innych. Zacznijmy od Wenus. Wenus zazwyczaj harmonizuje i wygładza wszystko, czego dotknie. Niezależnie od aspektu, tranzyty Wenus rzadko mają większe znaczenie. Co jakiś czas, gdy Wenus uaktywnia coś w naszym urodzeniowym kosmogramie, czujemy przypływ szczególnie dobrego czy towarzyskiego nastroju, możemy otrzymać miłe wiadomości albo doznać ulgi od napięć. Przy koniunkcji Wenus z którąś z planet natalnych może nas spotkać jakieś przyjemne doświadczenie, choć samo w sobie nie będzie ono zbyt istotne. Mars najczęściej wszystko przyśpiesza, aktywizuje dość agresywnie. Inaczej mówiąc, jeśli na przykład Mars uderzy w nasze Słońce czy Wenus albo wejdzie w koniunkcję z ascendentem, czujemy przypływ energii. Jak się on zamanifestuje, to zależy od konkretnej osoby. Czasami człowiek absorbuje tę energię, używa jej do działania i przez dwa czy trzy dni jest niezwykle aktywny albo bardziej niż zazwyczaj pewny siebie. Jeśli Mars aspektuje Merkurego, często pojawia się agresja w słowach, a także łatwość irytacji, bo Mars działa na system nerwowy i odbiera nam cierpliwość. W innych przypadkach, gdy Mars aspektuje ascendent, Słońce lub Księżyc, nie potrafimy kontrolować przepływu energii i często odbieramy ją w postaci gorączki. Jesteśmy rozgrzani i przez kilka dni mamy podwyższoną temperaturę. Najczęściej mamy podwyższoną temperaturę wtedy, gdy Mars tworzy ścisły aspekt do którejś z planet osobistych albo do ascendentu. Przy wszystkich chorobach z gorączką warto przyjrzeć się tranzytom Marsa, szczególnie w przypadku małego dziecka, bo jeśli chodzi tylko o to, że wystąpił akurat szybko przemijający tranzyt Marsa, to raczej nie ma powodów do obaw. Ale gdy dziecko ma wysoką gorączkę i inne objawy, które wyglądają groźnie, a nie ma żadnego tranzytu Marsa, wtedy sprawa może być poważna. Jeśli jest to tylko tranzyt Marsa, wszystko jest jasne i temperatura opadnie, gdy tylko aspekt się rozluźni. Gdy tranzytujący Mars utworzył koniunkcję z Księżycem mojego syna, dziecko dostało bardzo wysokiej gorączki; a ponieważ urodzeniowo ma Księżyc w Baranie, temperatura potrafi mu wzrosnąć bardzo szybko. Tym razem jednak działo się to tak gwałtownie, że chłopiec dostał konwulsji. Takie konwulsje pojawiają się nie od samej temperatury, ale dlatego, że rośnie ona za szybko. Przy Księżycu w Baranie to dziecko wszystko robi szybko. W ciągu kilku minut temperatura wzrosła od normalnej do czterdziestu stopni. Ja zresztą wiedziałem o tym tranzycie i spodziewałem się, że coś się będzie działo, ale sądziłem raczej, że chłopiec będzie rozdrażniony przez jakiś czas albo coś w tym rodzaju. On jednak dostał konwulsji, szczęki zacisnęły mu się mocno i zaczął sinieć. W końcu odało się nam zmusić go do oddychania, siłą otworzyliśmy mu usta i wyciągnęliśmy język. Ja nadal nie byłem za bardzo zmartwiony, bo wiedziałem, jak olbrzymi przypływ energii daje tranzyt Marsa i byłem pewien, że za dwa dni wszystko będzie w porządku. Widziałem wcześniej podobne rzeczy u niego i u innych dzieci, chociaż konwulsje przytrafiły mu się po raz pierwszy. Zawołaliśmy więc lekarkę, właściwie tylko po to, żeby wydała diagnozę. A ona powiedziała: „Trzeba zbadać, czy to nie jest zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, bo takie objawy mogą wskazywać na zapalenie opon, a to bardzo poważna choroba. Powinniście go zbadać. Testy są bardzo skomplikowane i bolesne, trzeba zrobić punkcję kręgosłupa. Jeśli to rzeczywiście zapalenie opon, to natychmiast trzeba zacząć leczenie”. Tak powiedziała, ale wcale nie była przekonana, że to rzeczywiście zapalenie opon. Ale ciekawe było to, jakopisała fizyczne przyczyny tej gorączki u dziecka. Powiedziała, iż wystąpiło tak intensywne wyzwolenie energii, że ciało chłopca nie potrafiło sobie tym poradzić i system nerwowy został przeciążony. Dlatego dostał spazmów. Ten opis doskonale zgadza się z interpretacją astrologiczną: zbyt wiele energii - system nerwowy został przeładowany, dlatego dziecko zaczęło trząść się i drżeć. No dobrze, więc na zakończenie tej historii dodam jeszcze, że ja w gruncie rzeczy nie przejmowałem się tym, czy zrobimy mu te badania, czy nie, bo miałem pewność, że wszystko będzie w porządku, ale z powodu rozmaitych nacisków testy zostały przeprowadzone; to było naprawdę męczące, cały dzień w szpitalu. Po dwóch dniach gorączka minęła i chłopiec był zdrów. Gdyby to zależało tylko ode mnie, to w ogóle bym go nie zabierał na te badania, bo byłem pewien, że wiem, co się dzieje. Tranzyty Jowisza powiększają wszystko, czego dotkną. Często otwierają drzwi rozmaitym możliwościom i przy większości aspektów dodają nam energii. Pozwalają także o wiele głębiej zrozumieć te sprawy w naszym życiu, które tranzyt porusza, zwłaszcza związane z domem, przez który Jowisz tranzytuje, albo z urodzeniową planetą, którą aspektuje. O tym także pomówimy dokładniej. Na razie tylko krótkie wzmianki o każdej planecie. Tranzyty Saturna zwalniają naturalny rytm i koncentrują energię tranzytowanego domu lub aspektowanej planety; można właściwie powiedzieć, że koncentrują nasze doświadczenia. Opóźniają naturalny rytm i zwalniają przepływ energii, ograniczając i kondensując nasze pole energetyczne. Z kolei Jowisz rozszerza nasze pole energii, dodaje nam sił witalnych, ekspansywności i optymizmu. To właśnie miałem na myśli wcześniej, gdy mówiłem, że cały ten trend związany z myśleniem „sam jestem za wszystko odpowiedzialny” idzie trochę za daleko. Czasami, gdy przechodzimy przez różne cykle, można wyraźnie poczuć zmianę w swoim polu energetycznym i tego wszystkiego nie da się kontrolować. Na przykład przy koniunkcji Jowisza ze Słońcem jesteśmy pełni wiary. Gdy miałem 23 lata i Jowisz wszedł w koniunkcję z moim Słońcem, jeździłem akurat autostopem po Europie i nic mnie nie obchodziło, czy coś złapię! Byłem szczęśliwy, siedziałem sobie zadowolony przy drodze i było mi wszystko jedno, czy ktoś się zatrzyma, czy nie! Ale oczywiście, przy koniunkcji Jowisza ze Słońcem podrzucono mnie właśnie tam, gdzie chciałem dojechać. Nawet nie musiałem wystawiać ręki. Z kolei przy Saturnie czujemy ograniczenia i nie mamy w sobie zbyt wiele wiary - na wszystko musimy solidnie zapracować. Pamiętam okres, gdy Saturn tworzył kwadrat do mojego Słońca. (Aspekty do Słońca zawsze są silne; aspekty do Księżyca - bardzo ważne; ważne są też aspekty do ascendentu i do jego władcy - wszystkie one mają wielki wpływ na nasze samopoczucie fizyczne, energię fizyczną). Nie mogłem wręcz uwierzyć w to, co się wtedy działo. Saturn na moim Słońcu - a właściwie Saturn w kwadracie do Słońca, to było zdumiewające. Miałem fizyczne wrażenie, że niosę na barkach wielki ciężar i nie mogę się go pozbyć. A jeśli spojrzy się na Koziorożce - ja sam często już z daleka potrafię dostrzec Koziorożca. Oni stoją w charakterystyczny sposób. Głowę mają pochyloną, ramiona trochę ściągnięte do przodu, jakby spoczywał na nich ciężar całego świata. I tak właśnie się czułem, gdy Saturn aspektował moje Słońce. Ludzie, którzy są dość elastyczni i raczej wrażliwi, przejmują pewne cechy tranzytujących planet, czasami do tego stopnia, że cały ich wygląd zmienia się radykalnie, wszyscy im mówią, że zupełnie inaczej wyglądają. A gdy Saturn utworzył aspekt do mojego Słońca, niektórzy brali mnie za Koziorożca! Prawdę mówiąc, nawet mi to pochlebiało, bo urodzeniowo nie mam prawie nic w znakach ziemskich. Wiedziałem jednak, skąd się bierze to wrażenie. Chodziłem wtedy zgarbiony i przez dziewięć miesięcy nie potrafiłem się uśmiechnąć! Wszystko traktowałem bardzo poważnie - naprawdę czułem sią jak Koziorożec. Uran przyśpiesza rytm życia. Przyśpiesza normalne tempo naszego rozwoju i wzrostu. Przyśpiesza zmiany. A przez „przyśpieszenie” mam na myśli nie 2 czy 3 %, ale około 500%! To idzie niewiarygodnie szybko. Często przy tranzycie Urana do planety osobistej lub ascendentu, a czasem także przy aspekcie do Saturna lub natalnego Urana, wszystko nabiera pośpiesznego, gorączkowego tempa, rozmaite sytuacje pojawiają się i rozwijają tak szybko i przechodzimy przez tak wiele zmian, że możemy mieć wrażenie wirowania. Tranzyty Urana mogą też powodować bezsenność, bo uranowa energia przeciąża system nerwowy. Nasze ciało nie potrafi sobie przez dłuższy czas poradzić ze skoncentrowaną dawką energii Urana. P: A jak to przyśpieszenie różni się od przyśpieszenia Marsa? O: Energia Marsa jest bardziej brutalna, fizyczna. Uran to energia systemu nerwowego, energia mentalna. Energia Urana jest bardziej elektryczna, szybsza, o wiele bardziej subtelna niż Marsa. P: Czy chce pan powiedzieć, że można traktować tranzyty Urana jak katalizator działający w obrębie innego cyklu? Inaczej mówiąc, widzimy serię wydarzeń, które jednak należą nie do cyklu Urana, lecz do cyklu innej planety? A Uran po prostu przychodzi i działa jak katalizator przy cyklu, na przykład, Saturna czy jakimś innym? O: Zdecydowanie jest to pewnego rodzaju katalizator, tak to właśnie odczuwamy! A jeśli Uran jest katalizatorem, to można powiedzieć, że Pluton to katharsis. Pluton to raczej oczyszczenie z przeszłości. Od czasu do czasu pewne inne rzeczy także mogą zadziałać jak katalizator, ale skoro chcemy używać tego słowa, najtrafniejsze wydaje się ono w odniesieniu do tranzytów Urana. Wpływy uranowe nadchodzą nagle i bardzo dynamicznie, z wielką siłą. I prawie zawsze Uran działa jako katalizator w tym znaczeniu, że bardzo szybko uaktywnia sprawy, z którymi już wcześniej mieliśmy pewien wewnętrzny kontakt, myśleliśmy o nich albo pragnęliśmy ich. Moim zdaniem nazwa „katalizator” jest dość celna. Uran rewolucjonizuje wszystko, czego dotknie. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o Urana, Neptuna i Plutona, ich tranzytowe pozycje w domach nie mają większego znaczenia. Te planety przebywają w jednym domu zbyt długo, by było to istotne. Inaczej mówiąc, cokolwiek oznacza ich pozycja w danym domu, przyzwyczajamy się do tego. Ważne są jednak tranzyty przez wierzchołki domów kątowych. Jeśli na przykład Uran uderzy w ascendent, descendent, MC albo wierzchołek czwartego domu, zazwyczaj odczujemy to wyraźnie - szczególnie przy ascendencie i descendencie - to jako przyśpieszenie całego życia, przeważnie w postaci serii bardzo szybkich zmian. W niektórych przypadkach może się to manifestować na bardzo subtelnym poziomie. Pamiętam, że kilka lat temu kojarzyłem koniunkcję Urana z ascendentem z wielkimi, rzucającymi się w oczy zmianami, gdyż bardzo często tak to wygląda. Ale potem w ciągu dwóch tygodni spotkałem dwie osoby, które przeszły tranzyt Urana przez ascendent, ale nie potrafiły się zidentyfikować z tym, co mówiłem. Okazało się, że mówiłem w zbyt konkretnych kategoriach, gdyż obie te osoby podczas tego tranzytu zajęły się astrologią, co zupełnie zrewolucjonizowało ich podejście do życia i rozumienie siebie. Ascendent oznacza przecież osobisty stosunek do życia. Urana tradycyjnie uważa się za planetę związaną z astrologią, ale nie wpadłem na to, dopóki mi o tym nie przypomniano. No dobrze, więc Uran przyśpiesza, a także wyciąga na powierzchnię sprawy, które znajdowały się tuż za progiem świadomości; przynosi nam to, do czego już jesteśmy gotowi dorosnąć, co jesteśmy gotowi w sobie rozwinąć albo czemu jesteśmy gotowi uczciwie spojrzeć w twarz. I tranzyt Urana często urzeczywistnia wszystkie te sprawy. Wiele osób na przykład czeka z wprowadzeniem wielkich zmian w swojej pracy, kierunku życia, małżeństwie i tak dalej, dopóki Uran nie dostarczy im bodźca. Tranzyt Urana uderza nas po głowie jak młotem, ale jest to młot elektryczny. Cała nasza istota przeżywa szok, dostajemy przyśpieszenia i zaczynają nas pochłaniać nowe idee. W naszym życiu pojawia się nowe źródło stymulacji. Może to być drugi człowiek, jakaś dziedzina wiedzy, wydarzenie, przeprowadzka na drugi koniec kraju; może to być wiele rzeczy. Później jeszcze wrócimy do Urana. Neptun to planeta, o której najtrudniej mówić, a drugi w kolejności pod tym względem jest Pluton. Im dalej położona jest planeta, tym szersze i bardziej subtelne jest jej znaczenie. Zasadniczo jednak tranzytujący Neptun niewiarygodnie uwrażliwia wszystko, czego dotknie. Neptun to rozpuszczalnik; rozpuszcza stare formy w jakimś obszarze naszego życia, odpowiadającym planecie, którą aspektuje. Jeśli Neptun tranzytuje przez naszą Wenus, w znacznym stopniu rozpuści albo przynajmniej wysubtelni - to następne kluczowe słowo przy tranzytach tej planety - sprawy w naszym życiu, za które Wenus odpowiada. Tranzyt Neptuna do Wenus może sprawić, że nasze podejście do miłości stanie się znacznie bardziej wyrafinowane. Neptun może zupełnie rozpuścić jakiś związek, w którym byliśmy, albo nasz stosunek do niego może ewoluować w stronę większej subtelności, uwrażliwienia i wyrafinowania. Jeśli na przykład ktoś ma zazdrosną naturę, to tranzyt Neptuna do Wenus w pierwszej chwili może jeszcze powiększyć tę zazdrość; wszystkie emocje zostaną poruszone, gdyż Neptun z reguły powiększa zamęt. Tranzyty Neptuna często roztaczają wokół nas mgłę niejasnych emocji; nie jesteśmy pewni, w którą stronę iść. Ale jeśli uczciwie stawimy czoło temu, co się dzieje, to tranzyt Neptuna do Wenus może wysubtelnić nasz stosunek do miłości, małżeństwa, partnera czy czegokolwiek innego. I zanim tranzyt przeminie, nasza zazdrość może się znacznie zmniejszyć, my zaś zaczniemy o wiele lepiej rozumieć potrzeby swoje i partnera. Czasami Neptun daje także uduchowienie, dostrajając nas do tego, co nieprzeniknione, do niuansów i subtelności. Nie zawsze musi to prowadzić do rozwoju duchowego. Większość ludzi żyjących na tym świecie nie jest zorientowanych na sferę duchową, więc naturalnie nawet tranzyty Neptuna nie uczynią z nich niezwykle uduchowionych osób. Ale jeśli ktoś ma wrodzoną potrzebę rozwoju duchowego albo jest otwarty na tego typu wpływy, to aspekt Neptuna do jakiejś planety może dostroić taką osobę do sfery rzeczy nieuchwytnych, do prawd duchowych czy sił działających w życiu, które można by nazwać „duchowymi”. Jeśli mamy wswoim kosmogramie silne wpływy Neptuna czy Ryb, a nie nauczyliśmy się jeszcze ochrony siebie, koncentracji i zachowywania integralności własnego pola energetycznego, to byty duchowe mogą nas przeniknąć i zawładnąć nami. Nie odnosi się to do wszystkich Ryb, ale jest dość powszechne - Ryby to w końcu znak Neptuna. Najważniejsze przy tranzytach Neptuna jest to, że otwierają one nasze życie w konkretnej dziedzinie. Jeśli Neptun aspektuje Merkurego, umysł otwiera się na subtelną percepcję. W pierwszej chwili może to sprawiać wrażenie mentalnego chaosu. Możliwe, że nie będziemy potrafili się skupić. Wszystkie nasze sztywne opinie i to, co uważaliśmy za „wiedzę”, może się rozpłynąć do tego stopnia, że będzie nam się wydawało, iż nic już nie wiemy. Ale pod przykrywką tego zamętu zachodzi pozytywny proces otwierania nas na subtelniejsze formy percepcji. Podam wam szybko dwa przykłady sytuacji, gdy Neptun aspektuje Słońce. Pierwszy z nich dotyczy pewnej kobiety w wieku trzydziestu kilku lat. Gdy Neptun utworzył kwadrat do jej Słońca, porzucił ją mąż. Choć w dzisiejszych czasach niektórym kobietom nie podoba się taka koncepcja, Słońce w kosmogramie kobiety, szczególnie, jeśli pozostaje ona w tradycyjnej strukturze małżeństwa, oznacza także męża, co najmniej w takim samym stopniu, jak jej własną indywidualność. Słońce jest sygnifikatorem męża szczególnie w przypadku młodszych kobiet. W miarę, jak rozwijają one swoją indywidualność, Słońce zaczyna w coraz więkzym stopniu symbolizować je same. Neptun tranzytujący przez Strzelca utworzył kwadrat do jej Słońca w Rybach, mąż wyniósł się z domu i całe małżeństwo przez półtora roku było zawieszone w powietrzu. To było potrójne przejście - Neptun zretrogradował, znów powtórzył aspekt do Słońca i tak dalej. Małżeństwo pozostawało w zawieszeniu, sytuacja była bardzo niejasna, bo mąż nie mógł się zdecydować, czy chce się rozwieść, czy wrócić do żony. Nic nie było jasne. A ta kobieta jest słoneczną Rybą; przez całe życie przyjmowała bierną rolę i pozwalała jemu decydować o wszystkim. Na początku tego okresu czuła się bardzo nieszczęśliwa. Wkrótce jednak zainteresowała się astrologią, reinkarnacją i różnymi sprawami, które dały jej o wiele szerszą perspektywę w spojrzeniu na życie i wzmocniły na tyle, że podjęła kroki prowadzące do rozwodu. Obserwowanie tej sytuacji było pasjonujące. W dość krótkim czasie - półtora roku - ta kobieta bardzo szybko się rozwinęła. Poznałem ją, gdy Neptun po raz pierwszy utworzył aspekt do jej Słońca. Była wtedy kupką nieszczęścia. Przerabiała wszystkie negatywne strony Ryb, wiecie, narzekała, lamentowała i tak dalej. Bardzo szybko znacznie się wzmocniła! Ostatniego lata poczyniłem kolejne odkrycie dotyczące Neptuna. Nie zawsze, gdy Neptun uderzy w czyjeś Słońce, musi się wydarzyć coś bardzo dramatycznego, jak rozwód czy to, o czym opowiem za chwilę w nastąpnym przykładzie, ale jest to okres, kiedy należy mieć oczy otwarte. Dobrze, więc co się zdarzyło ostatniego lata - spottkałem pewne dziecko, chłopca ze Słońcem w Strzelcu. Neptun wszedł z nim w koniunkcję, a tranzytujący Jowisz utworzył opozycję do jego urodzeniowego Jowisza i chłopiec pojechał z matką do Anglii. Ma dopiero pięć lat. Pojechał do Anglii, a Jowisz tradycyjnie oznacza dalekie podróże zagraniczne; dla chłopca było to bardzo kształcące doświadczenie (Jowisz), bo odwiedził wiele muzeów. A poza tym podczas pobytu w Anglii spotkał swojego mistrza duchowego. Nie znam wszystkich szczegółów, ale chodziło o to, że Mistrz przeprowadzał inicjację grupy ludzi, przygotowywał ich do potężnych przeżyć duchowych. Inicjacja odbywała się na przyjęciu. Cała grupa rozmawiała ze swoim mistrzem, a dziecko, które siedziało na końcu sali, nagle skoczyło z miejsca, pobiegło do Mistrza i powiedziało: „Chcę, żebyś mnie zainicjował”. Ta konkretna orientacja duchowa wymaga, żeby inicjowany miał co najmniej 22 lub 23 lata, ale to dziecko jest spod Strzelca i potrafi bardzo bezpośrednio domagać się czegoś, czego chce; a z reguły wie, czego chce. Chłopiec powiedział po prostu: „Chcę tego” i dostał to. Mistrz dotknął jego czoła i dziecko niemal natychmiast wyszło z ciała. Jego duch po prostu latał sobie w przestrzeni. Zdaje się, że chłopiec miał najrozmaitsze, zdumiewające wizje, bo był pod takim wrażeniem, że później przez dłuższy czas w ogóle nie był w stanie się odezwać. W każdym razie to też jest przykład działania Neptuna - kontakt z duchowością. Neptun potrafi dostroić nas do rzeczy duchowych, niezależnie od tego, czy jest to wyłącznie wewnętrzne przeżycie, czy też natrafimy na jakąś osobę, książkę czy miejsce, które wywiera na nas wpływ duchowy. Książki poświęcone tranzytom w ogóle nie omawiają takich sytuacji. Jest to pozytywny aspekt Neptuna. Można też powiedzieć, że na innym poziomie Neptun symbolizuje niezadowolenie. Jesteśmy niezadowoleni, czujemy potrzebę ucieczki, ze wszystkich stron otacza nas niepewność i zamęt, chcemy się wydostać z tej mgły. Ale na wyższym poziomie Neptun oznacza wyszlachetnienie i uduchowienie wszystkiego, czego dotyka. Także przy innych planetach można wyróżnić ich pozytywne i negatywne strony. Uran na niższym poziomie, w swych negatywnych manifestacjach, może przejawiać się jako niepokój i pragnienie zmian tylko w imię samych zmian albo dla urozmaicenia, bez żadnego innego celu. A skoro już przy tym jesteśmy, Uran jest planetą ekstremalnego egocentryzmu. Egocentryzm może przybierać różne formy, ale przy aspekcie tranzytowego Urana do naszego Słońca, Marsa czy Wenus człowiek zazwyczaj przyjmuje postawę „niech wszyscy idą do diabła, ja i tak będę robił swoje”. Jakakolwiek współpraca jest wówczas bardzo trudna. Ale od pozytywnej strony Uran rozbudza w nas nową jasność myślenia, krystalizację umysłu. A w najlepszym przypadku, na najwyższym poziomie swego funkcjonowania, przez tę krystalizację niezwykłą umysłu i jasność zrozumienia Uran może nam dać wewnętrzne wyzwolenie. Jeśli Uran utworzy aspekt do naszej Wenus, to chociaż przy tym tranzycie mogą się dziać bardzo różne rzeczy i choć możemy wówczas przejść przez wiele zmian, możliwe jest także poczucie niezwykłego wyzwolenia w naszych postawach wobec miłości, zaangażowania uczuciowego, związków małżeńskich i wszystkiego, co charakteryzuje Wenus. Może to być poczucie wewnętrznej wolności, które następnie krystalizuje się wyraźniej. Zwykle jednak najpierw musimy przejść przez okres eksperymentów. Uran, podobnie jak znak Wodnika, łączy się z eksperymentami. Próbujemy wówczas wszystkiego, włącznie z tym, co zabronione, a w każdym razie niekonwencjonalne. Dzięki eksperymentom zdobywamy o wiele więcej doświadczenia i często zyskujemy lepszą perspektywę w spojrzeniu na to, co rzeczywiście chcemy robić i czego naprawdę potrzebujemy. Pluton może się przejawiać negatywnie przede wszystkim w postaci przymusów wewnętrznych, które ściągają nas w dół. Rozmaite siły wchodzą w nasze życie i odczuwamy przymus robienia czegoś bez żadnego świadomego powodu. Często można zauważyć, że gdy tranzytujący Pluton utworzy aspekt do jakiejś planety w naszym natalnym kosmogramie, szczególnie jeśli jest to planeta osobista, w człowieku pojawiają się skłonności do bezwzględnego zachowania. Ale bezwzględność może być dobra. Wszystko zależy od tego, jak się jej używa. Czasami dobrze jest być bezwzględnym wobec siebie. Bezwzględność przydaje się przy reorganizacji własnego życia, jeśli nie jesteśmy zadowoleni z jego dotychczasowego kształtu. W negatywnych przejawach Pluton potrafi być zbyt bezwzględny. Ale na wyższym poziomie ta bezwzględność może mieć pozytywny wymiar, przerodzić się w świadome oddanie transformacji własnego wnętrza i jakiegoś obszaru w naszym życiu. Prawdopodobnie większość z was potrafi scharakteryzować Saturna. Na negatywnym poziomie jego wpływy manifestują się w postaci depresji, lęków i tak dalej. W mojej książce Astrology, Karma and Transformation jest cały rozdział poświęcony Saturnowi, około trzydziestu stron gęstego druku. Nie będziemy więc dzisiaj omawiać go dokładnie, wspomnimy tylko o niektórych jego aspektach. Dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy, jeśli chodzi o Saturna, są jego aspekty tranzytowe do planet urodzeniowych. Wyznaczają one okresy, gdy musimy stanąć twarzą w twarz z naszymi lękami. Negatywnie może się to manifestować jako strach. W pozytywnym wydaniu będzie to umiejętność konfrontacji z własnymi lękami. Jeśli nie zaakceptujemy świadomie faktu, że musimy stanąć z nimi twarzą w twarz, to prawdopodobnie i tak coś nas do tego zmusi. „Dosięgnęło mnie to, czego się obawiałem” - coś w tym rodzaju mówi Biblia. To jest właśnie Saturn. Jeśli człowiek nie wyciągnie swoich lęków na światło dzienne i nie zechce przyjrzeć się im dokładnie, będą one rosły coraz bardziej i po jakimś czasie zdominują nasze życie. Pozytywnie Saturn daje koncentrację energii. Możemy mieć jej mniej, ale będzie ona bardziej skupiona. Nasza świadomość pogłębi się znacznie. Jeśli chcemy skorzystać z tranzytu Saturna, powinniśmy podjąć decyzję, że skonfrontujemy się z tymi rzeczami, i zaakceptować odpowiedzialność, którą powinniśmy na siebie przyjąć, w dziedzinie życia wskazanej przez pozycję Saturna w domu oraz aspektowaną planetę. Pozytywny wymiar tranzytu Jowisza jest dość oczywisty - optymizm, zaufanie do siebie, ekspansja, pragnienie, by w jakiś sposób ulepszyć swoje życie. Z kolei negatywnie są to nadmiary, niepotrzebne wydawanie pieniędzy i energii, usiłowanie, by robić zbyt wiele rzeczy naraz, marnotrawstwo pieniędzy, energii i czasu. P: Pozytywna strona Plutona to świadomość...? O: Tak, jedna z pozytywnych stron to świadome oddanie się reformowaniu siebie albo jakiejś dziedziny swojego życia. P: Czy jest to coś, co robi się nieświadomie, w ten sposób, że to zaczyna się dziać samoistnie i trzeba się zastanowić, żeby wpaść na to, co właściwie się dzieje? O: Przez „świadome oddanie się” mam na myśli to, że jedną z najlepszych metod postępowania przy tranzycie Plutona jest poświęcenie czemuś swojej energii, na przykład przez postanowienie: „Mam zamiar zmienić swoje życie w tej dziedzinie”. Bo jeśli nie zrobi się tego świadomie, to energia tranzytu działa nieświadomie, a wtedy manifestuje się w postaci przymusów. Jeśli Pluton aspektuje jakąś naszą natalną planetę, wszystko, co się z tą planetą wiąże, przejdzie głęboką przemianę w ciągu kolejnych dwóch lat, gdy Pluton kilkakrotnie powtórzy aspekt. W taki czy inny sposób, to się musi stać. Dlatego w wielu przypadkach najlepsze, co możemy zrobić, to powiedzieć sobie: „Tak, to się musi zmienić; dlatego lepiej będzie, jeśli sam się do tego zabiorę”. I wtedy możemy użyć energii Plutona, włączyć ją w swoje życie i potraktować jako część własnej osobowości, wykorzystać ją świadomie do transformacji. Jeśli nie zaakceptujemy jej jako części siebie, wtedy będzie ona działała jako coś, co Jung nazwał „autonomiczną siłą psychiczną”, jako autonomiczny kompleks - coś, co żyje własnym życiem, zupełnie poza naszą świadomością. Przy tranzytach Plutona, Urana i Saturna często się zdarza, że w pierwszej chwili nie zdajemy sobie sprawy z tego, co się dzieje, nie wiemy, co musi się stać i jakie zmiany musimy poczynić albo przejść. Ale napięcia będą się nabudowywać - czasem będą przychodzić z zewnątrz, czasem powstawać w naszym wnętrzu, a czasem jedno i drugie naraz - i w końcu poczujemy przymus, by coś zrobić. Ale, wiecie, logiczny umysł jest dosyć głupi. Logiczny umysł zazwyczaj nie ma kontaktu z rzeczywistością procesów życiowych, gdyż postrzega wszystko w blokach pojęciowych, w bardzo sztywny sposób. Dlatego przy większości tranzytów najgorsze przychodzi najpierw. Napięcie narasta i w końcu człowiek desperacko pragnie coś zrobić, albo wszystkie naciski i napięcia dosłownie fizycznie wpychają go w nowy etap życia. Dobrym przykładem jest coś, co zdarzyło mi się ostatnio; a ja powinienem być mądrzejszy, przynajmniej niektórzy ludzie tak sądzą. Przechodziłem jednocześnie przez wiele różnych tranzytów Plutona, Urana i Saturna. Wszystkie one zapowiadały radykalne zmiany i wiedziałem, że już dłużej nie będę mógł funkcjonować w starym biurze. Miałem taką maleńką klitkę wielkości mniej więcej połowy tutejszego przedpokoju. To było okropne, straszne miejsce - bez okien, bez świeżego powietrza, bez niczego. Miałem dużo pracy i przez cały czas czułem się nieszczęśliwy, gdyż napięcia spowodowane pracą narastały coraz bardziej, a w dodatku nieustannie przychodzili do mnie ludzie, którzy mieli obłędne wymagania. Estetycznie tamto biuro było wręcz odrażające. Wydawało mi się jednak, że nie jest to odpowiedni czas na przeniesienie się do większego biura, bo musiałbym płacić trzykrotnie większy czynsz. Ale w końcu okoliczności po prostu zmusiły mnie do podpisania umowy wynajmu tego biura tutaj, chociaż nie miałem pojęcia, skąd wezmę pieniądze, żeby za to zapłacić. Po prostu stało się to koniecznością. Teraz łatwo jest mi dostrzec, że wszystko było gotowe i czekało tylko na odpowiednią chwilę, żeby się zdarzyć. Okazało się, że nie mam problemu z pieniędzmi na czynsz ani z niczym innym, bo gdy mam więcej miejsca, wszystko lepiej się układa i moja praca jest bardziej efektywna, także finansowo. Wcześniej jednak nie potrafiłem dostrzec nadchodzących radykalnych zmian w mojej pracy ani nie przeczuwałem, że moje książki staną się tak popularne. Wyprowadzenie się z tamtego malutkiego biura bardzo ładnie symbolizuje wiele zmian wewnętrznych, szczególnie to, że strząsnąłem z siebie (Pluton!) ograniczenia mojego poprzedniego sposobu pracy. Teraz mam mnóstwo przestrzeni! Wszystkie tranzyty mówiły mi: „Przeprowadź zmiany, zostaw za sobą to i tamto, zacznij nowe rzeczy”, ale ja czułem mnóstwo wahań i niepewności. To częsta reakcja, szczególnie jeśli ktoś ma dużo planet w znakach stałych, tak jak ja. Czeka się aż do ostatniej chwili z przeprowadzeniem niezbędnych zmian, gdyż człowiek pragnie trzymać się kurczowo tego, codaje mu poczucie bezpieczeństwa. Jowisz i Saturn w domach Gdy Uran, Neptun albo Pluton przechodzą przez wierzchołek kolejnego domu w naszym kosmogramie, często zauważamy zmianę w życiu związaną z tą planetą i z tranzytowanym przez nią domem. Ale to wrażenie zmian nie utrzymuje się przez cały czas pobytu planety w danym domu. Tymczasem przy tranzytach Jowisza i Saturna cały ich pobyt w którymś domu często wyznacza wyraźny okres rozwoju na obszarze życia człowieka charakteryzowanym przez ten dom. Cykl Jowisza trwa dwanaście lat. Przeciętnie ta planeta przebywa rok w każdym domu, chyba że w naszym kosmogramie niektóre domy są wielkie, a inne bardzo małe; do pewnego stopnia zależy to także od stosowanego systemu domów. Najczęściej Jowisz przebywa w każdym domu około roku, Saturn mniej więcej dwa i pół roku. Ten okres może się jednak wahać od dwóch do trzech lat, zależnie od konkretnego kosmogramu i od wielkości domów, a także od tego, kiedy Saturn wchodzi w retrogradację. Podzielmy ten okrąg (na tablicy) na domy, na razie zupełnie ignorując znaki. Sama analiza tranzytów Jowisza i Saturna przez domy jest bardzo użytecznym narzędziem! Naprawdę, można wyrzucić całą resztę wiedzy astrologicznej i używając tylko przejść, czyli „tranzytów” Jowisza i Saturna przez urodzeniowe domy otrzymujemy niezmiernie praktyczne narzędzie. Nie znam żadnej innej metody, która by równie skutecznie pozwalała zrozumieć cykliczność i regularność występowania ważnych etapów rozwoju, zmian i okresów wzrostu w naszym życiu. Zajmiemy się więc teraz jednocześnie Jowiszem i Saturnem i omówimy ich tranzyty przez wszystkie domy. Oczywiście wpływy Saturna i Jowisza są spolaryzowanymi przeciwieństwami. Jowisz zazwyczaj oznacza ekspansję, a Saturn ograniczenia i koncentrację. Tam, gdzie jest Jowisz, zawsze pojawi się w nas pragnienie, by coś ulepszyć lub powiększyć. Dom, w którym przebywa ta planeta, symbolizuje dziedzinę życia, w której w danym okresie możemy osiągnąć znacznie głębsze zrozumienie przez nowe doświadczenia, przygody i generalnie przez ekspansję. Położenie Jowisza mówi o tym, którą dziedzinę naszego życia pragniemy ulepszyć - a nawet jeśli nie pragniemy niczego ulepszać, to i tak przytrafi nam się okazja, by to zrobić. Nie znaczy to jednak, że zawsze skorzystamy z tych możliwości. Można nawet nie uważać ich za szanse. Sam fakt, że Jowisz przebywa w którymś domu, nie oznacza jeszcze, że - jak to można przeczytać w wielu książkach - automatycznie zaczniemy robić same wspaniałe rzeczy i że ze wszystkich stron posypią się na nas dobrodziejstwa. Zawsze niezbędne jest podjęcie jakiegoś działania, otwartość oraz umiejętność szerokiego spojrzenia na rzeczywistość i nowe możliwości. Zresztą wszystko to, co mówię, dotyczy także aspektów Jowisza do planet urodzeniowych, nie tylko tranzytów przez poszczególne domy. Za chwilę wyjaśnię to dokładniej. Kolejna ważna sprawa to to, że Jowisz daje nam bodziec do działania zorientowanego na przyszłe cele. Jowisz, Strzelec i dziewiąty dom tworzą razem tak zwaną dziewiątą literę astrologicznego alfabetu. Wszystkie te trzy elementy mają związek z przyszłością. Na przykład Strzelec jest tradycyjnie uważany za znak „proroczy”. Można znaleźć wielu ludzi spod Strzelca, jak na przykład Williama Blake, angielski poeta-wizjoner, którzy byli prorokami przyszłości. Wielu z nich wyczuwa, co ma się zdarzyć w przyszłości. Dlatego gdy Jowisz aspektuje naszą natalną planetę albo przechodzi przez któryś dom, często dzieje się coś, co sprawia, że zaczynamy wyczuwać kierunek przyszłego rozwoju, przyszłe możliwości w tej dziedzinie życia. I zwykle nie jest to po prostu myśl, lecz pewnego rodzaju wizja przyszłości - jak można coś ulepszyć, by zaczęło przypominać ujrzany w wizji ideał. Jest to coś w rodzaju wewnętrznej wiedzy lub wiary. Taka jest więc podstawowa wymowa tranzytów Jowisza, a za chwilę pomówimy o przykładach. Saturn tranzytujący przez jakiś dom albo tworzący aspekt do natalnej planety również daje nam możliwość lepszego zrozumienia. Ale nie jest to rozszerzenie horyzontów i umiejętność syntezy, jak przy Jowiszu, lecz raczej możliwość zrozumienia czegoś głębiej, w bardzo szczegółowy i bezpośrednio praktyczny sposób. Saturn zawsze niesie ze sobą możliwość pogłębienia świadomości. Tam, gdzie jest Saturn, tam czujemy potrzebę definiowania, życia w teraźniejszości, nauczenia się cierpliwości, pewności oraz budowania. Jednym ze haseł przewodnich przy Saturnie jest budowanie przez wysiłek. Budujemy coś w dziedzinie życia wskazanej przez pozycję Saturna w domu albo na obszarze doświadczeń symbolizowanym przez aspektowaną planetę. Dorysuję tu planety. (Rysuje symbole planet odpowiadających kolejnym domom naturalnego kosmogramu na tablicy). To są planety tradycyjnie kojarzone z domami i ze znakami, które im odpowiadają. Wstawiamy Marsa do pierwszego domu, Wenus do drugiego (domu Byka), Merkurego do domu Bliźniąt (trzeciego), i tak dalej. Powód, dla którego wstawiam tu planety, za chwilę stanie się jasny; zasadniczo chodzi o to, że gdy na przykład Saturn przebywa w trzecim domu, przypomina to sytuację, gdy Saturn aspektuje Merkurego. W miarę, jak będziemy omawiać te sprawy, chciałbym, żeby wszyscy spojrzeli na swoje kosmogramy i sprawdzili, gdzie teraz przebywają Jowisz i Saturn. Niektórzy z was będą to wiedzieli od razu, ale jeśli ktoś nie wie, to niech sprawdzi, w jakich domach znajdują się teraz Jowisz i Saturn, tak, by wszyscy mogli odnieść się osobiście do tego, o czym będziemy mówić. Proszę także zwrócić uwagę na to, czy u kogoś tranzytujący Jowisz lub Saturn tworzy koniunkcję, kwadrat lub opozycję do jakiejkolwiek natalnej planety. Nie traćmy też z oczu kwinkunksów i półsekstyli. Tranzyty Jowisza i Saturna przez pierwszy dom Pierwszy dom łączy się ze spontaniczną samoekspresją i działaniem na zewnątrz. Odpowiada mu Mars. Pierwszy dom jest więc bardzo aktywny, ekstrawertyczny, i pokazuje, jak wyrażamy swoją niezależność i indywidualność. Toteż gdy Jowisz wchodzi do pierwszego domu albo aspektuje urodzeniowego Marsa, pragniemy stać się bardziej asertywni. Zazwyczaj przybywa nam wówczas energii fizycznej i pewności siebie, a często także powiększa się waga ciała. Przy tranzycie Saturna przez pierwszy dom często chudniemy. Wiecie, że Jowisz lubi działać z rozmachem. Ostatnim razem, gdy Jowisz wszedł do mojego pierwszego domu, moja energia i apetyt zwiększyły się trzykrotnie i przybyło mi około dwudziestu funtów. Bardzo tego potrzebowałem, bo z powodu Saturna byłem za chudy -straciłem około trzydziestu funtów, gdy Saturn przechodził przez mój pierwszy dom. W każdym razie tranzyty Jowisza i Saturna przez pierwszy dom wyznaczają bardzo ważne okresy w życiu, bo pierwszy dom to początek zupełnie nowego cyklu. Jest to początek nowego etapu rozwoju, który inicjujemy przez zdecydowane działanie i zaangażowanie. Jowisz daje nam wiarę w siebie konieczną do inicjowania spraw, o których być może myśleliśmy już od dłuższego czasu albo intuicyjnie wyczuwaliśmy, że muszą się wydarzyć. W odczuciu większości ludzi jest to pozytywny okres, gdyż bardzo optymistycznie patrzą wówczas w przyszłość. Oczywiście są to tylko generalne tendencje, a w przypadku konkretnego kosmogramu może się zdarzyć akurat tak, że w tym samym czasie, gdy Jowisz przechodzi przez ascendent, Saturn jednocześnie tworzy kwadrat do Słońca i opozycję do Księżyca i wtedy tranzyt Jowisza nie będzie raczej odbierany tak optymistycznie. Ale jeśli w tym samym czasie widzimy tak wiele tranzytów Jowisza i Saturna, to bez wątpienia będzie to ważny, rozstrzygający okres. Czy ktoś ma teraz Jowisza w pierwszym domu? (Brak odpowiedzi z sali). Przypuszczam, że wszyscy, którzy przechodzą przez ten tranzyt, są gdzieś indziej i dobrze się bawią albo zbyt ich pochłania jakaś aktywność, by mieli siedzieć tutaj i słuchać kogoś, prawda? Bardzo powszechnym zjawiskiem przy tranzytach Jowisza, zwłaszcza, gdy zbliża się on do ascendentu i przechodzi przez początek pierwszego domu (a także wtedy, gdy aspektuje Merkurego, a czasami też Słońce lub Księżyc), są przeczucia dotyczące przyszłości. Czasami przybierają one postać wizji albo proroczych snów. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło się wam coś takiego, spróbujcie sobie przypomnieć, kiedy to było. Nie zawsze jest to coś sensacyjnego i efektownego, zazwyczaj po prostu jakieś wrażenie lub przeczucie. Nawet ludzie zajmujący się biznesem, pośrednicy giełdowi czy inne osoby o materialistycznym, sceptycznym podejściu do życia mówią wtedy, że „mieli przeczucie”. Nie uważają tego za przeżycie ponadzmysłowe, wizję, proroctwo ani nic w tym rodzaju. Jest to po prostu „przeczucie”. Czym więc właściwie jest przeczucie? Jest to odbiór kierunku rozwoju aktualnych tendencji; wyczuwamy, że jeśli nadal będą się one układać w ten sam sposób, to doprowadzą do pewnej sytuacji w przyszłości. A Jowisz potrafi nas dostroić do tego rodzaju wglądu w przyszłość. Nie mamy czasu na przytaczanie zbyt wielu przykładów, ale znam mnóstwo ludzi, którym - szczególnie w okresie przejścia Jowisza przez ascendent - przydarzył się przebłysk intuicji dotyczący czegoś, co mogli wówczas rozpocząć, a co rozwijałoby się w przyszłości, i potem okazywało się, że mieli rację. Ich wizje przyszłości czy prorocze sny sprawdzały się we wszystkich szczegółach. Nie zawsze prorocze sny sprawdzają się dosłownie, ale jeśli zdarzy nam się coś takiego w okresie aktywności Jowisza, to jest duża szansa, że sprawdzą się one dokładnie. Tranzyt Saturna przez pierwszy dom na początku manifestuje się jako okres zmniejszonej pewności siebie. Jest to ogólna zasada, która może się nie potwierdzić w niektórych konkretnych przypadkach. Najczęściej jednak ludzie mają wtedy mniej wiary w siebie, bo wyraźniej uświadamiają sobie wady, a ich pragnienie niezależności w działaniu (symbolizowane przez Marsa i pierwszy dom) jest często w jakiś sposób blokowane. Oczywiście dotyczy to także niektórych tranzytów Saturna do natalnego Marsa. Może to być dość ciężki okres; wielu ludzi dokładnie zdaje sobie wtedy sprawę ze swoich niedociągnięć, wad i słabości. Najlepiej jest wtedy spojrzeć realistycznie na własne wady, przyjrzeć się także zaletom, a potem skierować świadomy wysiłek na budowanie siebie takich, jakimi chcielibyśmy być. Najlepiej można scharakteryzować okres pobytu Saturna w pierwszym domu jako „czas zbierania się do kupy”. Jest to okres odnajdywania siebie. Wówczas ludzie bardzo potrzebują informacji zwrotnej, rzeczywiście szczerej i realistycznej informacji zwrotnej na własny temat. I jest to czas, gdy należy świadomym wysiłkiem zgrywać ze sobą różne części własnej osobowości, integrować się w nową i solidniejszą całość. Pierwszy dom to oczywiście my sami, obraz naszej osobowości takiej, jaką postrzegają ją inni. Czy ktoś ma teraz Saturna w pierwszym domu? Widzę, że są trzy takie osoby. Czy ktoś chciałby powiedzieć coś na ten temat? Głos z sali: Ja poczułem ogromną ulgę, gdy Saturn wszedł do mojego pierwszego domu po pobycie w dwunastym. Po tej niepewności, owszem. To także jest powszechne wrażenie. Saturn w domu pierwszym daje nam przynajmniej coś konkretnego, precyzuje poczucie kierunku. Może wymagać pracy, wysiłku i uświadomić nam, że przez jakiś czas będzie ciężko i będziemy musieli dorosnąć do wysokich wymagań, ale często czujemy się wtedy bezpieczniej, bo to jest wyraźniej określone. I znów wiele zależy od konkretnego przypadku. Ty masz bardzo dużo ognia (zwraca się do osoby z sali). Lubisz działanie w stylu pierwszego domu. Ktoś, kto ma bardziej rozproszoną, neptunową osobowość i dobrze się z tym czuje, może wolałby okres tranzytu Saturna przez dwunasty dom. Zawsze należy patrzeć z punktu indywidualnego kosmogramu. Kolejne dość powszechne zjawisko polega na tym, że gdy Saturn wchodzi do pierwszego domu, nastrój człowieka staje się ciężki, pojawia się powaga i przygnębienie; ale gdy tylko zaczniemy pracować nad sobą w jakiś sposób, zmienimy dietę, będziemy systematycznie ćwiczyć czy zrobimy coś innego, co pomoże nam zdyscyplinować własne życie i ciało, poczujemy się o wiele lepiej. Saturn w pierwszym domu daje nam okazję, by zbudować w sobie olbrzymią wewnętrzną siłę - fizyczną, emocjonalną i umysłową. Ale to nie przychodzi samo. Trzeba nad tym pracować. Tymczasem Jowisz w pierwszym domu jest za darmo. Daje nam siłę, energię, pewność siebie, i właściwie nie trzeba na to pracować. Trzeba jednak być otwartym na przyjęcie tych rzeczy. Można je zmarnować, ale w każdym razie przychodzą one łatwo. Czy ktoś jeszcze ma teraz Saturna w pierwszym domu? Głos z sali: Tak. Dopiero po jakimś czasie zauważyłem, że gdy Saturn przekroczył mój ascendent, przeszedłem na dietę i straciłem dwanaście funtów, a poza tym zacząłem się gimnastykować, chociaż właściwie nie lubię tego. Każdy odbiera tranzyty inaczej, zależnie od naszego dostrojenia do danej planety czy planet. Nie pamiętam, czy już mówiłem o tym, że kosmogram urodzeniowy pokazuje nasze dostrojenie do konkretnych wibracji. Na przykład to, jak odbieramy tranzyty Saturna, będzie w dużym stopniu zależało od usytuowania tej planety w naszym kosmogramie urodzeniowym. Inaczej mówiąc, jeśli jego położenie lub aspekty przysparzają nam wielu kłopotów w życiu codziennym, to jego tranzyty będą dla nas trudniejszym doświadczeniem. Jest to bardzo indywidualna sprawa, nie da się jej ująć w książkowe regułki ani wyznaczyć ogólnych zasad. Każdy, kto bada swój urodzeniowy kosmogram, z czasem przekona się, na ile dobrze potrafi się dogadać, jeśli można tak powiedzieć, z energiami poszczególnych planet. Jeśli dobrze dogadujemy się z Saturnem, to jego tranzyty mogą się stać pozytywną kulminacją ważnych etapów w naszym rozwoju, a czasem przynieść nam publiczne uznanie i sukces w świecie. Z reguły Saturna nienawidzą leniwi ludzie. Powinienem jednak podkreślić, że to, jak się dogadujemy z daną planetą, nie zawsze w oczywisty sposób wynika z urodzeniowego kosmogramu. Nawet jeśli planeta natalnie tworzy same kwadraty, z czasem można ją przepracować. Aspekty Saturna do Marsa trochę przypominają Saturna w pierwszym domu. Często powodują spadek energii, nawet bardzo znaczący. Wczoraj dostałem od pewnej osoby list, który jest jedną wielką skargą: „Boże, taka jestem zmęczona, byłam już u wszystkich możliwych lekarzy, przez cały czas czuję się zupełnie wyczerpana”, i tak dalej, i tak dalej. Zajrzałem więc w kosmogram tej kobiety i okazało się, że Saturn niedawno wszedł do jej pierwszego domu. Aspekty Saturna do Marsa często będą przejawiać się podobnie. Ale tu też nie ma reguł. Przede wszystkim trzeba zrozumieć podstawową zasadę. Jakie jest najważniejsze znaczenie Jowisza czy Saturna w konkretnym domu? Gdy już zaczniemy to wyczuwać, wówczas możemy swoje zrozumienie zastosować do konkretnych przypadków. Znam osobę, która pomimo młodego wieku - dwadzieścia pięć lat - była bardzo słaba i miała niewiarygodnie niski poziom energii. Byłem pewien, że gdy Saturn wejdzie do jej pierwszego domu, to czeka ją ciężka praca nad sobą, bo inaczej stanie się wrakiem, po prostu rozpadnie się fizycznie. Ale gdy Saturn przeszedł przez jej ascendent, zaczęła codziennie biegać i teraz ma dwa razy więcej siły fizycznej niż rok temu. To zdumiewające. Sam nadal nie mogę w to uwierzyć. Ale bardzo pomogła jej dyscyplina. Saturn jest planetą dyscypliny. Ta dziewczyna naprawdę się zdyscyplinowała, by biegać co rano, przez pięć dni w tygodniu. W weekendy robi sobie wolne. P: To znaczy, że jeśli chodzi o siły fizyczne, jeśli się nie zdyscyplinujemy i nie zaczniemy uprawiać jakiejś aktywności, możemy doświadczyć utraty sił czy energii? O: Moim zdaniem tak. Coś takiego z pewnością może się wydarzyć, gdy Saturn jest w pierwszym domu albo tworzy aspekt do Marsa. Tranzyty Jowisza i Saturna przez drugi dom Pobyt Jowisza lub Saturna w drugim domu zawsze oznacza podkreślenie aktywności o drugodomowym charakterze: związanej z pieniędzmi albo zdobywaniem kwalifikacji czy wykształcenia zapewniającego dopływ pieniędzy, z poprawą zabezpieczenia materialnego, może to być zajęcie się inwestycjami lub wiele innych rzeczy, ale wszystkie one będą dotyczyć czegoś materialnego, praktycznego. Często wiąże się to z pracą i karierą zawodową. W gruncie rzeczy tranzyty Jowisza i Saturna przez wszystkie domy ziemskie - drugi, szósty i dziesiąty, odpowiadające znakom ziemskim - często wpływają na naszą pracę albo na stosunek do tego, co chcielibyśmy robić. Niektóre książki mówią, że przy Jowiszu w drugim domu zostaniemy bogaci; no cóż, od czasu do czasu może się tak zdarzyć, ale nie należy na to liczyć. Bardziej prawdopodobne jest, że zapragniemy poprawić swoją sytuację materialną. Zwykle w połowie trwania tego tranzytu człowiek zdobywa więcej zaufania do swojej umiejętności zarabiania pieniędzy, obracania nimi czy możliwości dostępu do zasobów, których potrzebuje. Saturn w drugim domu też może dać nam bodziec do zdobywania większej ilości pieniędzy, ale tutaj wszystko przebiega o wiele wolniej. Przy Jowiszu wszystko przychodzi łatwo i szybko, a w każdym razie wznacznie przyjemniejszy sposób niż przy Saturnie. Czasem jednak słyszy się o tym, że podczas tranzytu Saturna przez drugi dom ktoś zarobił duże pieniądze, odziedziczył spadek albo coś wygrał. Może się tak zdarzyć, widywałem takie rzeczy, niezbyt często, ale czasami. P: Czy to dotyczy Jowisza, czy Saturna? O: W zasadzie dotyczy to obydwu tych planet, ale mówiłem o Saturnie. Przy Jowiszu częściej się zdarza, że pieniądze przychodzą łatwo. Saturn jednak nie powstrzymuje ich dopływu. Saturn tylko konsoliduje; sprowadza wszystko na praktyczny, przyziemny poziom. I bardzo często podczas tranzytu przez drugi dom Saturn konsoliduje naszą sytuację finansową, sprawia, że staje się ona jaśniej określona. Nasz sposób zdobywania pieniędzy ureguluje się. Często spotykałem pewne zjawisko, a w żadnej książce nie udało mi się znaleźć wzmianki na ten temat - wszystkie książki zadowalają się stwierdzeniem, że Saturn w drugim domu sprowadza na nas wszelkiego rodzaju troski finansowe, włącznie z biedą i bankructwem. Często przy tym tranzycie możemy odczuwać niepokój, szczególnie wtedy, gdy Saturn dopiero zbliża się do wierzchołka drugiego domu i przekracza go, ale w żaden sposób nie oznacza on biedy ani katastrofy finansowej, a raczej to, że czujemy wewnętrzną potrzebę, by jasno określić, w jaki sposób zamierzamy zatroszczyć się o swoje ciało na tym materialnym świecie, czyli jak zdobędziemy pieniądze na jedzenie, mieszkanie i temu podobne rzeczy. Dlatego wiele osób zmienia wówczas pracę. Przyczyna jest po części taka, że chcą się zająć czymś, co zapewni im większe bezpieczeństwo finansowe. Ale w wielu wypadkach ludzie zaczynają się uczyć, gdy Saturn przebywa w ich drugim domu, zaczynają zdobywać jakieś kwalifikacje czy umiejętności, dzięki którym będą mogli zarabiać więcej pieniędzy. Jeśli więc podczas pobytu Saturna w drugim domu pieniądze nie napływają w wielkich ilościach, nie znaczy to, że nigdy się tak nie stanie; nie można stosować tu sztywnych reguł. Astrologia pozwala nam dostrzec raczej wewnętrzną motywację niż zewnętrzne manifestacje. To, co dzieje się wewnętrz człowieka, widzimy dokładniej niż wydarzenia zewnętrzne. Toteż, jeśli przy tranzycie Saturna przez drugi dom ktoś idzie do szkoły, to Saturn może tutaj symbolizować motywację do takiego postępowania, chęć zrobienia czegoś, co umożliwi zarabianie większej ilości pieniędzy albo zwiększenie bezpieczeństwa istnienia w materialnym świecie. Astrolog trzymający się sztywnych reguł mógłby powiedzieć: „Och, nie powinieneś teraz iść do szkoły, bo nie masz nic w trzecim ani w dziewiątym domu”. A skoro już o tym mówimy, to w okresach, gdy Saturn albo Jowisz aspektują urodzeniową Wenus koniunkcją, kwadratem, półsekstylem, kwinkunksem, opozycją, a czasami nawet trygonem, często pojawiają się doświadczenia podobne do tych, które charakteryzują ich tranzyt przez drugi dom. Są one jednak bardziej krótkotrwałe. Trzeba też pamiętać, że to, o czym mówiłem, odnosi się specyficznie do drugiego domu, podczas gdy przy tranzyt Jowisza lub Saturna do natalnej Wenus może uaktywnić drugodomową lub siódmodomową stronę jej natury (albo obydwie naraz). Czasami więc skutki tranzytu do urodzeniowej Wenus będą dotyczyły wyłącznie bliskich związków, małżeństwa czy innych spraw siódmodomowych, bez żadnego związku z praktycznymi zagadnieniami drugiego domu. Innym razem tranzyt do Wenus będzie bardzo podobny do przejścia planety przez drugi dom. P: W moim kosmogramie Saturn jest teraz w drugim domu w koniunkcji z Księżycem, i całe moje życie się zmienia, zmieniam zawód, porzucam zainteresowania intelektualne i zamierzam zająć się sztuką; co do spraw materialnych, od pięciu czy sześciu miesięcy nie robię nic innego, tylko rozdaję wszystko, co mam. O: Restrukturyzacja. To kolejne kluczowe słowo dla Saturna - struktura lub restrukturyzacja podczas tranzytu tej planety. Prawdopodobnie także określasz na nowo swoje potrzeby i to, co naprawdę cenisz. Każdy człowiek przeżywa taki tranzyt inaczej. Jest to tak indywidualna sprawa, że przy teoretycznych rozważaniach można co najwyżej naszkicować ogólne zasady i mieć nadzieję, że każdy dotrze do ich zasadniczej treści. Z każdą osobą jest inaczej. Tranzyty Jowisza i Saturna przez trzeci dom Przy tranzycie Saturna lub Jowisza przez trzeci dom, a także, gdy aspektują one urodzeniowego Merkurego, zawsze rozwijamy jakoś sposób wyrażania swoich idei, myślenia, a nawet postrzegania. Jowisz w aspekcie do Merkurego albo w trzecim domu dodaje nam optymizmu i skłania do pozytywnego myślenia. Saturn aspektujący Merkurego albo przechodzący przez trzeci dom zmusza nas do większej powagi, czasami nawet wywołuje pesymizm, depresję, zamartwianie się i niepokój. Ale to znów w bardzo dużej mierze zależy od człowieka, od jego charakteru, otwartości, postawy i poziomu świadomości. Można postrzegać tranzytujące planety jako kosmicznych posłańców, którzy przynoszą nam rozmaite przesłania. Szczególnie wtedy, gdy tranzytująca planeta tworzy ścisły aspekt do naszej natalnej, to jest tak, jakby przekazywała nam wiadomość; jakby planety do nas mówiły, a ich wibracje wsączały się w naszą podświadomość. Trudno to wyrazić w słowach, ale niektórzy z was chyba rozumieją, co mam na myśli. Najlepszy przykład, jaki znam, to coś, co zdarzyło mi się tuż po ukończeniu studiów - a wtedy nawet jeszcze nie wiedziałem, co to są tranzyty. Pracowałem w bibliotece uniwersyteckiej. Saturn utworzył opozycję do mojego urodzeniowego Merkurego i mój sposób myślenia zaczął się reorganizować i restrukturyzować w zdumiewający sposób. Cały mój poprzedni sposób myślenia przeszedł zmianę w kierunku znacznie większego realizmu. Saturn zmusza nas do realizmu. Czułem się tak, jakbym dostawał przytłaczające instrukcje jakiejś od istoty o saturnowym charakterze, która mówiła mi, jak mam od tej pory myśleć i patrzeć na wszystko. Trwało to kilka tygodni i z tego okresu pozostały mi całe sterty notatek z opisem tego wszystkiego, co powiedział mi Saturn. To było niezmiernie interesujące. Na większości współczesnych ludzi mówienie o otrzymywaniu przekazów i instrukcji od planet może sprawiać wrażenie, jakbyśmy byli świrami na punkcie UFO albo uciekli z domu wariatów. Ale w każdym razie jest to użyteczna metafora i równie dobrze jak każda inna opisuje, przez co się przechodzi albo czego można doświadczyć podczas pewnych tranzytów. Inny przykład: gdy Jowisz przechodzi przez nasz pierwszy dom, możemy usłyszeć wewnętrzny głos, który mówi: „Możesz to zrobić, potrafisz to zrobić, uwierz w siebie - śmiało, zrób to” - coś w tym rodzaju. Przy tranzytach Saturna możemy usłyszeć: „Lepiej przyjrzyj się temu dokładnie, przyjrzyj się sobie, poznaj swoje ograniczenia, nie śpiesz się, myśl praktycznie”. Przy tranzytach Urana będzie to nieustanny przekaz: „Och, do diabła z tym wszystkim! Odrzućmy wszystkie ograniczenia!” Bóg jeden wie, co mówi Neptun. Neptun nawet nie mówi językami, chyba że w poezji albo w piosence. Neptun wyraża się w niuansach. Z kolei Pluton: „Nic mnie to już nie obchodzi! To jest skończone!” Pluton zawsze jest dramatyczny. W każdym razie, jeśli chodzi o okres, gdy Jowisz lub Saturn tranzytują przez trzeci dom albo tworzą aspekt do Merkurego, zazwyczaj nie odbieramy go jako szczególnie krytyczny, ale później, z pewnej perspektywy, możemy postrzegać go jako czas nauki i cieszyć się, że jest on już za nami. Szczególnie przy Saturnie! Przy aspekcie Saturna do Merkurego albo tranzycie przez trzeci dom możemy znacznie pogłębić swoje zrozumienie, wykrystalizować swój sposób myślenia i upewnić się, jakie opinie, idee, koncepcje i fakty mają dla nas wartość. Ogólna tendencja jest taka, że gdy Saturn uderza w Merkurego albo przebywa w trzecim domu, testujemy te koncepcje, te idee i sprawdzamy, czy mają one zastosowanie praktyczne. Czy ktoś ma teraz Jowisza albo Saturna w trzecim domu? Głos z sali: Ja mam Jowisza w trzecim, w koniunkcji z urodzeniową koniunkcją Mars-Jowisz. Urodziłeś się z koniunkcją Marsa i Jowisza w trzecim domu? I tranzytujący Jowisz przechodzi teraz przez to miejsce? (Tak.) Cały proces symbolizowany przez tranzyt Jowisza zaczął się kilka miesięcy temu i potrwa jeszcze trochę. Co teraz robisz? Głos z sali: W styczniu zacząłem studia doktoranckie. Oczywiście powinniśmy też powiedzieć coś o powrotach Jowisza. Co dwanaście lat Jowisz wraca na swoją urodzeniową pozycję. Masz więc teraz jakieś dwadzieścia cztery lata. Zamknięcie cyklu Jowisza to okres, w którym ludzie bardzo często poszerzają swoją edukację, szczególnie pod koniec drugiego cyklu, gdy człowiek ma dwadzieścia kilka lat. Ale także przy zamknięciu pierwszego cyklu, w wieku dwunastu lat, występuje znacząca zmiana edukacyjnych zainteresowań młodego człowieka. Pojawiłeś się na zajęciach astrologicznych. To także jest wpływ tranzytu. Widzimy tu więc działanie powrotu Jowisza, nie tylko przejścia on przez trzeci dom - wszystko to razem daje silne podkreślenie potrzeby nauki, rozszerzania umiejętności i pogłębiania zainteresowań. Powroty w cyklu Jowisza, Saturna i Marsa P: Czy będzie pan mówił o powrotach w cyklu? O: Skoro już o tym wspomnieliśmy, mogę omówić krótko powroty trzech planet. Powrót Jowisza na pozycję urodzeniową zdarza się mniej więcej co dwanaście lat. Niemal wszyscy uważają ten okres za raczej pozytywny - zaczynają się wówczas uzewnętrzniać nowe plany, nowe możliwości i nowe aspiracje, człowiek ma w sobie wiele optymizmu i jasno postrzega przyszłe możliwości. Często przechodzimy wówczas przez nagłe zmiany. Ale zazwyczaj, bez względu na to, jakie inne aspekty występują równocześnie, przy powrocie Jowisza odczuwamy jakiegoś rodzaju „postęp”, czy będzie to znalezienie lepszej pracy, rozpoczęcie studiów podyplomowych, czy też coś innego, co dla konkretnej osoby symbolizuje postęp i poprawę. Na temat powrotów Saturna w cyklu można napisać całą książkę. Istnieją zresztą książki poświęcone cyklom i powrotom Saturna. Z jednej strony można by powiedzieć, że przywiązuje się do nich zbyt wielkie znaczenie (na niekorzyść innych tranzytów), ale z drugiej strony są one rzeczywiście ważne, bo dzieciństwo człowieka trwa aż do pierwszego powrotu Saturna - co następuje w wieku 29-30 lat. Wielu ludzi do tego czasu tak naprawdę do końca nie wie, co naprawdę chcą robić albo mieć. Wcześniej życie składa się z przypadkowych prób pójścia w tym czy innym kierunku, ale wiele z tych doświadczeń jest chybionych. W wielu przypadkach dopiero powrót Saturna wyznacza okres, gdy formuje się nasze przeznaczenie. Saturn to w pewnym stopniu planeta przeznaczenia. Dlatego tak wiele rzeczy, które wydają się nam przeznaczone, wydarza się przy tranzytach Saturna, nie tylko przy zamknięciu cyklu, ale także przy aspektach do innych planet. I często te aspekty pozwalają nam wyraźniej odczuć, co jest naszym przeznaczeniem w życiu. Czasami okoliczności zmuszają nas do zajęcia się tym, nawet jeśli się opieramy. W innych wypadkach, pomimo powszechnego przekonania, że Saturn niesie ograniczenia, jego powrót jest odbierany jako ogromne wyzwolenie; nagle bowiem wiemy jasno, co powinniśmy robić, choć wcześniej nigdy nie mieliśmy pewności. Z pozoru więc człowiek mógł wydawać się wolny, ale w wewnętrznym doświadczeniu czuł się bardzo sfrustrowany. Po powrocie Saturna nasza swoboda zewnętrzna może zostać nieco ograniczona, ale rekompensuje to poczucie wewnętrznej wolności. Także przy drugim powrocie Saturna, w wieku 58-60 lat, zmienia się także nasze rozumienie wolności i odpowiedzialności. Czasami ważny może się okazać także powrót Marsa, który zdarza się co dwa lata. Czujemy wtedy przypływ energii i tworzymy nowe plany, ale zazwyczaj są one związane z tym, co już robimy. Powrót Marsa rzadko staje się początkiem jakiegoś rzeczywiście nowego, ważnego etapu. Ale jeśli na przykład prowadzimy firmę, to przy powrocie Marsa możemy wprowadzić nową linię produktów albo nowy sposób reklamy. Jednak jeśli powrót Marsa przydarza się w tym samym czasie, co inne rzeczy (naprawdę ważne, na przykład tranzytowe aspekty Saturna, Urana czy Jowisza), to prawdopodobieństwo, że będziemy działać dynamicznie albo zaczniemy robić coś nowego, znacznie się zwiększa. Należy też zwrócić uwagę na opozycję Marsów, która zachodzi co dwa lata, bo często jest to okres blokad albo frustracji. To trwa tylko kilka dni, ale przez tych kilka dni niektórzy ludzie mogą czuć się rzeczywiście podle. Jeden Mars jest tutaj, a drugi tam i człowiek nie potrafi zmobilizować energii. Może nie wszyscy tak to odbierają, ale ja obserwowałem to wielokrotnie, u siebie i u innych. Nie jest to wielki problem, chyba że usiłujemy w tym czasie dokonać czegoś na większą skalę - akurat podczas dwóch czy trzech dni, na które przypada ścisły aspekt - wtedy to, co robimy, natrafia na ciągłe opory. Nigdy bym nie próbował zaczynać czegoś ważnego na opozycji Marsów. P: Mówiąc o powrotach Jowisza wspomniał pan, że istnieje klucz do zrozumienia pierwszego i drugiego powrotu. W ciągu życia człowiek przechodzi średnio przez pięć lub sześć cykli Jowisza. Czy są jakieś klucze dla pozostałych powrotów? O: No cóż, trzeci cykl dość łatwo jest scharakteryzować. Zdarza się mniej więcej w wieku 35 lat, a dla wielu ludzi jest to swego rodzaju magiczna granica - szczególnie dla kobiet. Wiele kobiet zaczyna się rzeczywiście rozwijać dopiero przy trzecim powrocie Jowisza. Jest on dla nich ważniejszy niż drugi, który zdarzył się w wieku dwudziestu kilku lat, jeśli miały wówczas dzieci i obowiązki rodzicielskie. Trzeci powrót często wyznacza ważny okres w kategoriach ambicji osobistych, planów edukacyjnych i temu podobnych spraw. Ale powroty Jowisza zawsze stwarzają nowe możliwości. Człowiek zauważa wówczas pojawiające się przed nim możliwości, uświadamia sobie, że może robić nowe, obiecujące rzeczy, o jakich wcześniej nigdy nawet nie myśleliśmy. Co do czwartego, piątego i szóstego powrotu, naprawdę nie wiem, jak je scharakteryzować. Widziałem wielu ludzi, którzy przez nie przechodzili, ale zazwyczaj poprostu opisuję je klientom w ogólny sposób, tak by potrafili się z tym opisem zidentyfikować. Innym powrotem, o którym można wspomnieć, jest powrót Urana, choć niewielu ludzi go dożywa. Zdarza się on w wieku około 84 lat. Nie mam pojęcia, co oznacza. Przypuszczam, że jeśli ktoś dożyje tego wieku, to może odnaleźć jakieś nowe poczucie wolności albo poczuć, że wyrósł już ze wszystkich ograniczeń, jakie nakłada życie w społeczeństwie, i zostać buntownikiem. Bardziej niż inne tranzyty, powrót Urana może być bardzo nieprzewidywalnym i indywidualnym doświadczeniem. P: To chyba nie ma nic wspólnego z tym, o czym pan mówi, ale znałem pewnego staruszka na Florydzie, który w wieku 110 lat zaczął brać lekcje czytania, bo chciał się zająć nauczaniem Biblii. To był 110-letni farmer. O: Nie, to nie ma zupełnie nic wspólnego (śmiech). Ale ten pomysł mógł mu przyjść do głowy przy dziewiątym powrocie Jowisza, w wieku około 108 lat. Jowisz nie tylko daje mocny bodziec do nauki i samodoskonalenia, ale także może spowodować pogłębienie wiary i religijności. P: A co się zdarza przy drugim powrocie Saturna? O: To zależy głównie od tego, czego nauczyliśmy się przy pierwszym i na ile efektywnie potrafiliśmy to zastosować w praktyce. Czasami, jeśli człowiek przekona się, że nie żył w zgodzie ze swoją prawdziwą naturą, temu tranzytowi może towarzyszyć poczucie ogromnej frustracji. Komentarz z sali: Wielu ludzi w tym wieku popełnia samobójstwa. O: Co potwierdza moje słowa. Wszystko zależy od tego, jak człowiek się czuje, na ile się spełnił i zrobił to, co miał do zrobienia. Większość moich klientów była albo w wieku pierwszego powrotu Saturna (plus minus kilka lat), albo w wieku, gdy Saturn tranzytowy tworzył opozycję do natalnego. Analizowałem jakieś kilka tuzinów horoskopów ludzi przechodzących przez drugi powrót Saturna. Przeważnie ma się już wtedy dość dobrze zorganizowane życie osobiste; człowiek jest przywiązany do swojego małżeństwa i stylu życia albo pogodził się z nimi z rezygnacją, choć są wyjątki. Raz na jakiś czas spotykamy kogoś, kto przeżywa poryw emocji i w tym okresie rozstaje się ze swoim partnerem, ale częściej ludzie myślą o zabezpieczeniu przyszłości, emeryturach itd. W zeszłym miesiącu spotkałem się z pewną kobietą, która właśnie przechodziła przez drugi powrót Saturna i musiała podjąć kilka ważnych decyzji. Powroty Saturna prawie zawsze oznaczają konieczność podejmowania decyzji. Grant Lewi twierdzi, że jest to okres niesłychanej wolności. Jest to jeden z nielicznych momentów w życiu, gdy rzeczywiście możemy wybierać: „Tak, pozostanę w małżeństwie z taką to a taką osobą; tak, poświęcę się tej pracy albo zajmę się czymś zupełnie innym”. Ta kobieta wraz z mężem, który jest w tym samym wieku, musieli zdecydować, czy lepiej sprzedać firmę i do końca życia robić coś innego, czy też trzymać się jej, traktując jako zabezpieczenie, co jednak oznaczałoby, że musieliby nadal pracować dzień w dzień. Ta kobieta dużo pracuje w tej firmie, w przeciwieństwie do męża; on po prostu gra w golfa. Dlatego on jest raczej za tym, żeby zatrzymać firmę. Zajmuje się trochę księgowością, bo z zawodu jest księgowym. Ale to do niej należy cała ciężka praca fizyczna, a ma już około sześćdziesiątki. Nie zdecydowali jeszcze do końca, co zrobią. Ale właśnie tak bywa - często są to bardzo praktyczne decyzje dotyczące organizacji całego życia i zabezpieczenia materialnego. Dla większości ludzi taka jest esencja tych tranzytów, chociaż oczywiście osoby o bardziej introwertycznym, refleksyjnym usposobieniu mogą w tym czasie na nowo odnaleźć swój cel w życiu. Znam pewnego człowieka, którego Saturn wkrótce zamknie drugi cykl. Dokładna koniunkcja nastąpi za dwa lata. Urodzeniowo ma on koniunkcję Jowisza i Saturna w ósmym domu w Pannie, a Marsa na początku ósmego domu w końcówce Lwa. Tranzytujący Saturn jest teraz w koniunkcji z jego Marsem i zbliża się do Jowisza i Saturna. Ten mężczyzna właśnie sprzedał firmę, której poświęcił całe życie. Od czasu pierwszego powrotu Saturna wkładał w nią całą swoją energię. Gdy miał 29 lat, rzucił poprzednią pracę i rozpoczął samodzielną działalność; pracował, pracował i pracował, odniósł wielki sukces i teraz - gdy zbliża się drugi powrót Saturna - sprzedał ją za niewiarygodnie wysoką cenę, miliony dolarów. Może już do końca życia tylko łowić ryby i polować. Dla niego jest to wielka ulga, wielki ciężar spadł mu z barków. Powinienem jeszcze wspomnieć o pewnej sprawie dotyczącej cyklu Urana. Choć powrót Urana dotyczy tylko niewielu ludzi, wszyscy odczuwamy wpływ części jego cyklu. Jeśli popatrzymy na 84-letni cykl Urana, to zauważymy, że w wieku 21 lat tranzytujący Uran tworzy kwadrat do natalnego - choć czasami ten kwadrat uściśla się już w wieku 19 lat. Około 19, 20 lub 21 roku życia często występuje okres buntu pod hasłem „muszę się oderwać od mamy i taty i żyć po swojemu”. Potem mamy opozycję, około 42 roku życia albo trochę wcześniej - czasami już w wieku 38 lat. Opozycja zazwyczaj oznacza radykalne zmiany i zerwanie z przeszłością, a także rozpoczęcie nowych, podniecających działań. Potem, po kolejnych mniej więcej 20 latach, gdy człowiek dobiega sześćdziesiątki albo niedawno ją przekroczył, tranzytujący Uran znów tworzy kwadrat do urodzeniowego. Bardzo często zbiega się to w czasie z przejściem na emeryturę w wieku 60-65 lat. Wiele osób zaczyna wówczas ujawniać kreatywność i oryginalność (a także ekscentryczność); wcześniej było to niemożliwe. Może to być, i prawdopodobnie powinien, okres, w którym niezwykle ważna staje się wolność osobista, świadomość społeczna i ożywienie zainteresowań twórczych. Tranzyty Jowisza i Saturna przez czwarty dom Pozycja tranzytującego Jowisza lub Saturna w czwartym domu jest bardzo powszechnym wskaźnikiem (dotyczy to obydwu tych planet) przeprowadzki lub podniesienia standardu życia w domu, jakichś ulepszeń dotyczących stanu posiadania albo też zajęcia się swoimi korzeniami. Szczególnie Jowisz w czwartym domu wzbudza w nas pragnienie, by urządzić dom wygodniej. I często ludzie wówczas chcą powiększyć swoją przestrzeń życiową, rozbudować lub ulepszyć dom czy otoczenie. Czasami przeprowadzają się do większego domu. Czasami dobudowują nową część do tego, który już mają. Może to być kolejna sypialnia albo pomieszczenie wypoczynkowe w piwnicy, tego rodzaju rzeczy. Mówiłem o tym niedawno podczas zajęć i kilka osób potwierdziło: „Właśnie rozbudowaliśmy dom, a Jowisz teraz tranzytuje przez mój czwarty”. Ale także przy Saturnie w czwartym domu często ulepszamy swoją posiadłość, nawet nie dlatego, że pragniemy mieć więcej przestrzeni, ale dlatego, iż chcemy, by dom stał się solidniejszy. Przy tym tranzycie często ludzie wkładają mnóstwo wysiłku, energii lub pieniędzy w swój dom czy otoczenie, pragnąc, by było ono solidniejsze i trwalsze. W każdym przypadku, czy to przy tranzycie Jowisza, czy Saturna, mocno podkreślone zostaje życie prywatne, czasami życie wewnętrzne. Gdy Saturn wszedł do mojego czwartego domu, zacząłem budować mur z cegieł, zaprawy, kamieni i cementu. Nigdy go nie skończyłem, bo urodzeniowo nie mam żadnej planety w czwartym domu, więc brakuje mi energii, która podtrzymałaby te wysiłki aż do ukończenia. Położyłem tylko fundamenty (Saturn) i jakieś dwie warstwy cegieł, a w końcu wynająłem kogoś innego, kto nie miał pojęcia o murowaniu, żeby to skończył. Nigdy w życiu nie widzieliście równie zabawnego muru. Wygląda, jakby cały był zbudowany z zaprawy, tylko pośrodku sterczy kilka cegieł. Gdy Jowisz wchodzi do czwartego domu, ludzie bardzo często przeprowadzają się albo zaczynają planować jakąś wielką przeprowadzkę w przyszłości. We wszystkich wypadkach, jakie znam, jeśli ktoś przeprowadził się przy tranzycie Jowisza przez czwarty dom, to był bardzo zadowolony z nowego miejsca, nowego otoczenia, i dobrze się tam czuł. Może się zdarzyć, że ktoś zmienia mieszkanie czy dom na mniejszy, to znaczy, przestrzeń życiowa nie powiększa się, ale za to czuje się wspaniale w nowym otoczeniu. P: Bo na przykład wyprowadził się na wieś i ma świeże powietrze, czy coś w tym rodzaju? O: Wszystko zależy od gustu. Niektórzy chcieliby się przenieść do Nowego Jorku. Znam na przykład pewnego człowieka, który mieszkał w Santa Ana w południowej Kalifornii, gdzie jest okropny smog. Miał ładne mieszkanie, bardzo duże w stosunku do płaconego czynszu; warunki były korzystne, ale nie mógł znieść okolicy. Smog bardzo mu dokuczał. Gdy Jowisz wszedł do jego czwartego domu, przeprowadził się do Laguna Beach. Ma malutkie mieszkanie, mniej więcej o połowę mniejsze od poprzedniego, a kosztuje go ono więcej, bo w tej okolicy czynsze są wysokie. Za to czuje się w nowym miejscu o wiele lepiej, bo ma Słońce w Rybach i uwielbia być blisko oceanu, a powietrze też jest tam lepsze. Tranzyty Jowisza i Saturna mogą się manifestować dosyć podobnie, a największa różnica dotyczy motywacji - co kryje się za naszym postępowaniem. Przy Saturnie w czwartym domu będziemy ulepszać dom, bo chcemy, żeby był solidniejszy i bezpieczniejszy albo uważamy, że to dobra inwestycja. Przy Jowiszu motywacją jest często zwykła przyjemność. Na bardziej subtelnym poziomie tranzyty przez czwarty dom albo aspekty Jowisza i Saturna do natalnego Księżyca mogą zbiegać się w czasie ze zmianą lub weryfikacją naszego obrazu siebie samych lub zmianami w poziomie zaufania do siebie. P: To wszystko dotyczy także niektórych kosmogramów urodzeniowych. Mój mąż ma Saturna urodzeniowo w czwartym domu, a ja mam tam Jowisza, i w ciągu ostatnich 20 lat przeprowadzaliśmy się 17 czy 18 razy. A on sam przez całe życie przeprowadzał się chyba 48 razy. To rzeczywiście tak wygląda. O: Podstawowe zasady sprawdzają się także w urodzeniowych kosmogramach. Ale nie chcę się teraz na tym skupiać. W gruncie rzeczy jest to trudniejszy temat, bo manifestacje planet urodzeniowych mogą być bardziej urozmaicone niż przy tranzytach. Ale nawet przy tranzytach w żadnym razie nie wymieniliśmy jeszcze wszystkich możliwości. Tranzyty Jowisza i Saturna przez piąty dom Tranzyty przez piąty dom albo aspekty Saturna i Jowisza do Słońca wpływają na naszą twórczą energię i kreatywną samoekspresję. Saturn bywa dość ciężki i jego przejście przez piąty dom albo aspekty do Słońca uważane są za jedne z najtrudniejszych tranzytów, ale często można z nich odnieść wielkie korzyści. Saturn w piątym domu odczuwany jest jako wielki ciężar; powiedziałbym, że pod tym względem gorszy jest tylko Saturn w pierwszym domu. Piąty dom to przecież dom Słońca - siły życiowej! Przy Saturnie w piątym albo w pierwszym domu często czujemy się przytłoczeni, mamy mało energii fizycznej i nie za wiele optymizmu. Ale tu też należy zachować ostrożność. Saturn, który dopiero przekroczył wierzchołek piątego domu, często przytłacza nas znacznie bardziej niż Saturn dochodzący już do końca tego domu. W pierwszym okresie tego tranzytu często uświadamiamy sobie, jaki jest poziom naszej kreatywności, zdolności twórczych, a także stan życia uczuciowego - na ile jesteśmy zdolni dawać energię miłości. Dostrzegamy też realistycznie, ile jej dostajemy. I jeśli czujemy się niekochani, niechciani i niedocenieni, jest to bardzo ważny przekaz! Gdy Saturn przejdzie do dalszej części piątego domu, może uda się coś z tym zrobić... a w każdym razie nauczyć się akceptować faktyczny stan rzeczy. Można także poczynić odpowiednie kroki i postarać się wyraźniej okazywać swoje uczucia i zdolności twórcze. Pobyt Saturna w piątym domu lub aspekt do Słońca to odpowiedni czas na wprowadzenie dyscypliny, struktury i definicji do sposobu, w jaki wyrażamy swoją energię twórczą. Pojęcie „energii twórczej” należy tu rozumieć bardzo szeroko, obejmuje ono bardzo różne rzeczy, możemy wyrażać swoją kreatywność i witalność w związku uczuciowym, w pracy, w relacji z dziećmi albo we wszystkich tych dziedzinach naraz. Najważniejsze jest to, że tranzyt Saturna przez piąty dom na początku bywa dosyć frustrujący, ale staje się łatwiejszy w miarę, jak się do niego przyzwyczajamy i przerabiamy lekcje związane z tym okresem. Dotyczy to także aspektów tranzytowego Saturna do Słońca. Czasami u kobiet tranzytowe aspekty do Słońca oznaczają co innego niż u mężczyzn. Dla kobiet wielkie przeżycia, najważniejsze decyzje i tak dalej łączą się raczej z aspektami do Księżyca. P: Czy może pan powiedzieć coś więcej o koniunkcji tranzytowego Saturna z urodzeniowym Księżycem? O: Przede wszystkim taka koniunkcja może wpłynąć na wszelkie sprawy związane z czwartym domem; mogą to być przeprowadzki, decyzje dotyczące domu czy otoczenia. Większość ludzi musi się wtedy oprzeć tylko na sobie. Wzmacnia się ich poczucie realizmu, a przynajmniej mają okazję spojrzeć bardziej realistycznie na to, kim są. Księżyc, oprócz wielu innych rzeczy, symbolizuje także to, jak się czujemy ze sobą, na ile siebie lubimy. A aspekt Saturna do Księżyca - wielu ludzi przechodzi wówczas przez dość trudne doświadczenia. Często pojawia się też poważna depresja. Myślę, że po części dzieje się tak dlatego, iż Księżyc jest planetą pasywną. Księżyc reprezentuje nieświadomą albo na wpół uświadamianą część naszej osobowości i uczuć, tę część, która jest trudna do uchwycenia. Często ludzie podejmują wówczas ważne decyzje. Muszą przyjrzeć się sobie i coś z zewnątrz lub z wewnątrz zmusza ich do zrewidowania tego, co robią. Podam wam szybko dwa przykłady. Pewien mężczyzna, gdy Saturn zrobił koniunkcję do jego Słońca, ubiegał się o przyjęcie do około dziesięciu szkół medycznych i wszędzie został odrzucony; ostatnia odmowa nadeszła dokładnie wtedy, gdy aspekt się uściślił. Przez trzy czy cztery dni ten człowiek czuł się przygnębiony i bardzo zniechęcony. Ale musiał się wówczas zastanowić, czy naprawdę chce zostać lekarzem i czy do tego właśnie jest stworzony. Musiał dopuścić do siebie myśl, że jeśli rzeczywiście pragnie zostać lekarzem, to powinien studiować za granicą, bo miał za słabe oceny, by przyjęła go jakakolwiek szkoła w tym kraju. I tak właśnie zrobił. W tej chwili kończy medycynę we Francji. Ale z tym właśnie musiał się pogodzić. Jedno z najlepszych określeń przy tranzytach to „pogodzenie się z czymś”. Inny mężczyzna, gdy Saturn wszedł w koniunkcję z jego Księżycem w szóstym domu, został wyrzucony z domu, a potem desperacko zaczął szukać jakiejś pracy - ale nic nie mógł znaleźć. Wtedy uznał, że jego jedyna nadzieja to ożenek z bogatą dziewczyną. Zapytał więc dziewczyny, z którą wcześniej mieszkał, czy chciałaby wyjść za mąż, bo ona była ciężko pracującym Koziorożcem i sądził, że dzięki temu ktoś by go utrzymywał. Ona jednak kazała mu wynosić się do diabła! Przez kilka tygodni ten człowiek był w depresji. Wszystko, przed czym usiłował uciec, nieustannie stawało przed nim. Musiał więc spojrzeć w oczy prawdzie i przyjąć do wiadomości, że kiedyś wreszcie powinien zacząć sam się utrzymywać. Musiał też spojrzeć realistycznie na związek z tą kobietą (Księżyc) i stawić czoło swoim prawdziwym potrzebom oraz uczuciom. Tranzyt Jowisza przez piąty dom jest zupełnie inny od tranzytu Saturna. Jowisz w piątym domu daje obfitość energii twórczej. Kilka dni temu w moim biurze pojawiła się pewna kobieta i powiedziała: „No cóż, mam teraz Jowisza w piątym domu i czuję przypływ energii twórczej!” Ta kobieta jest artystką. Wielu ludzi, którzy zajmują się tworzeniem czegoś, zwiększa swoje wysiłki podczas tranzytu Jowisza przez piąty dom. Często także zaczynają się zajmować nowymi dziedzinami. Gdy miałem 20 lat i Jowisz przechodził przez mój piąty dom, kręciłem filmy, pisałem sztuki, wiersze i zaczynałem zajmować się astrologią, a także przeżywałem wielką miłość. Następny tranzyt Jowisza przez piąty dom wyglądał już zupełnie inaczej - o wiele mniej tam było swobodnej zabawy! Przy Jowiszu w piątym domu bardzo często przeżywamy romanse albo przyjemne doświadczenia uczuciowe. Saturn w piątym to okres, gdy związek uczuciowy może wydawać się nieco ciężki, a czasami nie ma żadnego związku, chociaż ciągle się szuka partnera. Tranzyt Jowisza przez piąty dom to dla większości ludzi szczęśliwy okres. Saturn w piątym domu nie oznacza zupełnego braku energii twórczej, ale nie mamy jej aż tyle, co przy tranzycie Jowisza przez dom pierwszy czy piąty. Nasza energia jest wówczas bardziej ograniczona. Dlatego pobyt Saturna w piątym domu to dobry okres, by zdyscyplinować nasz sposób twórczej ekspresji. Jeśli ktoś jest pisarzem, malarzem czy jakimkolwiek artystą, Saturn w piątym domu daje mu okazję, by mógł się nauczyć warsztatu, tworzenia niemal mechanicznego; powinien po prostu robić to codziennie przez pewien określony czas. Przy Jowiszu w piątym domu można oprzeć się na inspiracji i mimo wszystko czegoś dokonać. Ale gdy jest tam Saturn, niczego nie osiągniemy, jeśli nie wprowadzimy dyscypliny do swoich metod twórczych. Tranzyty Jowisza i Saturna przez szósty dom Dotarliśmy więc do domu szóstego. Pobyt w nim Jowisza lub Saturna to często okres zmian w pracy, a często także we wszelkich nawykach dotyczących zdrowia, od sposobu odżywiania aż po zwyczaje związane ze spaniem. Często wówczas pytamy siebie: „Co pożytecznego robię?” Pamiętajmy, że dom szósty jest domem Panny, która potrafi być bardzo samokrytyczna; gdy w tym domu przebywa Saturn, możemy ostro traktować samych siebie, mieć do siebie nadmiernie krytyczne nastawienie. Mogą się wówczas pojawić irytujące, chroniczne problemy ze zdrowiem. Najważniejsze jest to, że przy tranzytach Jowisza lub Saturna przez szósty dom należy skierować energię na uporządkowanie swojego zdrowia i codziennych zwyczajów. Szczególnie Jowisz w szóstym domu wzbudza w nas pragnienie, by polepszyć sytuację w pracy, albo rodzaj tej pracy, albo otoczenie czy ludzi, wśród których pracujemy. Tranzyt Saturna czasami wprowadza zaburzenia do tej dziedziny życia i wówczas bywa, że musimy podjąć decyzję, czy chcemy zatrzymać tę pracę, czy też nie. Czy ktoś ma teraz Jowisza lub Saturna w szóstym domu? P: Ja mam Saturna w szóstym. O: Od jak dawna? P: Od 24o Raka. O: Och, to już dość długo... Czy masz pracę? P. Nie. Od września jestem bezrobotny. Potem zacząłem chodzić do szkoły. O: Więc przerwałeś pracę w czasie, gdy Saturn był w twoim szóstym domu? P: Tak. A od stycznia do września pracowałem tylko dorywczo. Gdy Saturn wszedł do mojego szóstego domu, straciłem bardzo dobrą pracę. Toteż od grudnia zmieniam od podstaw całą tę dziedzinę życia. O: Czy zajmowałeś się też swoim zdrowiem? P: To jest dla mnie teraz bardzo ważne. Czytam coraz więcej książek o zdrowiu. Zainteresowałem się wegetarianizmem i tego rodzaju sprawami. Tranzyty Jowisza i Saturna przez siódmy dom Przy tranzycie Jowisza lub Saturna przez siódmy dom sytuacja powinna być oczywista. Podobnie mogą działać aspekty tych dwóch planet do Wenus - również dadzą one skupienie na związkach. Ciekawe jest jednak to, że podczas tranzytu Jowisza przez siódmy dom wiele małżeństw przeżywa większe trudności niż przy tranzycie Saturna. Być może chodzi o to, że Jowisz w siódmym domu wzbudza w nas pragnienie ulepszenia związku albo rozszerzenia jego zasięgu; a jeśli pozostajemy w związku, który jest martwy, niereformowalny i nic już nie da się z nim zrobić, to ten tranzyt może się stać dla nas bodźcem, by w związkach z innymi wyjść poza granice małżeństwa. Tymczasem Saturn w siódmym domu daje nam bardzo realistyczne spojrzenie na to, czym jest małżeństwo, i sprawia, że traktujemy je bardzo poważnie. Wiele związków przechodzi wielkie zmiany albo rozsypuje się, gdy Jowisz czy Saturn wchodzą do siódmego domu; a jeśli małżeństwo rozpadnie się przy tranzycie planety przez siódmy dom, to po jej wejściu do ósmego pozostają wszelkie układy, które trzeba zawrzeć, wszelkie kwestie finansowe i związane z tym przepychanki. Czasami robi się z tego wielki bałagan. Mamy już niewiele czasu. Myślę, że powinniśmy krótko omówić pozostałe domy, gdyż chciałbym jeszcze omówić kilka innych rzeczy. Tranzyty Jowisza i Saturna przez ósmy i dziewiąty dom Czy ktoś ma teraz Jowisza lub Saturna w ósmym domu? O: Ja mam Jowisza. P: I czy zająłeś się dokładniej astrologią? O: Nie tylko astrologią, ale także innymi dziedzinami okultystycznymi, a także większością spraw, które powszechnie wiąże się z ósmym domem. P: Od czasu, gdy Jowisz wszedł do twojego ósmego domu, czy wcześniej? O: Szczególnie od czasu, gdy Jowisz tu wszedł. Trudno jest mówić o ósmym domu, bo wszystko, co się wiąże z tym domem, a także z Plutonem i Skorpionem, jest trochę ukryte pod powierzchnią lub nieuświadamiane. Ale zazwyczaj tranzyty Jowisza i Saturna przez ósmy dom podkreślają głębsze sprawy, czy będzie tu chodziło o stan psychiki, emocje, czy też o innego rodzaju głębokie poczucie duchowego bezpieczeństwa. Często występuje także nacisk na władzę i seksualność. Jowisz z reguły pogłębia zainteresowanie seksem i przygodami erotycznymi. Saturn w ósmym domu bardzo często wyznacza okres emocjonalnej i seksualnej frustracji, chociaż z tego także wynikają pożyteczne lekcje. Nie zawsze przyczyną frustracji są okoliczności. W niektórych przypadkach podczas pobytu Saturna w ósmym domu postanawiamy jasno określić lub zdyscyplinować swój sposób używania szeroko rozumianej siły, energii seksualnej, władzy finansowej i innej. Jak można się spodziewać, tranzyt Jowisza lub Saturna przez dziewiąty dom to często okres poszukiwania prawdy, która ma nas doprowadzić do zrozumienia, kim naprawdę jesteśmy. Tranzyt Jowisza przez własny dom to znakomity okres do nauki, szczególnie dla rozszerzania horyzontów filozoficznych i religijnych - dlatego też przypomina to trochę powrót Jowisza w cyklu... odnowienie wiary, nowa aktywność związana z edukacją, często podróże i tak dalej. Przy Saturnie w dziewiątym domu nasze źródło wiary często się zawęża, przynajmniej na jakiś czas; możemy mieć wątpliwości dotyczące niemal wszystkiego, w co wcześniej wierzyliśmy albo co wydawało nam się, że wiemy. Ale tu znów, presja Saturna nie jest tylko sztuką dla sztuki; przechodząc przez ten okres możemy zbudować głębsze, solidniejsze fundamenty swojego życia religijnego albo duchowego. Dzięki temu później będziemy mogli się oprzeć bardziej na osobistych doświadczeniach niż na tradycji czy dawnych naukach. W tym czasie może się pojawić zainteresowanie dowolnym wielkim systemem nauki czy myśli albo wszelkimi ideami, które mają na celu nadanie życiu celowości i kierunku. Częste jest też angażowanie się w działania związane z planowaniem kariery (powiązanym z naszymi ideałami), co można potraktować jako okres przygotowawczy do nadchodzącego tranzytu przez dziesiąty dom. Tranzyty Jowisza i Saturna przez dziesiąty, jedenasty i dwunasty dom Oprócz tego, co zwykle kojarzy nam się z tranzytem Jowisza lub Saturna przez dziesiąty dom, możemy rozszerzyć jego znaczenie pamiętając, że jest to dom Saturna - stąd też może wystąpić nacisk na wszelkiego rodzaju struktury życia, odpowiedzialności i dalekosiężne plany. Tranzyty te dość mocno przypominają aspekty tworzone przez Jowisza i Saturna do urodzeniowego Saturna. Jest to bardzo pożyteczne narzędzie przy konsultacjach, na przykład jeśli ktoś nie ma pracy, a chciałby znaleźć lepszą, niż poprzednio; wówczas należy zwrócić uwagę na aspekty Jowisza lub Saturna do natalnego Saturna, szczególnie na koniunkcje lub sytuacje, gdy Jowisz wchodzi do dziesiątego, szóstego albo drugiego domu. Te tranzyty zazwyczaj pomagają nam znaleźć pracę, która nam odpowiada, albo w znaczący sposób polepszyć sytuację w obecnej pracy. Nie zawsze oznacza to, że natychmiast dostaniemy fantastyczną podwyżkę. Niektórzy ludzie, gdy Jowisz lub Saturn wchodzi do ich dziesiątego domu, rzucają pracę, która jest naprawdę bezpieczna albo która przynosiła im całkiem niezłe dochody, tylko po to, by poszerzyć swoje możliwości w życiu i móc zająć się tym, co rzeczywiście chcą robić, co uważają za swoje powołanie. Nie zawsze więc pobyt Jowisza w dziesiątym domu oznacza pieniądze, ale można się wtedy zająć czymś, co nam bardziej odpowiada i co ma przyszłość, wiemy bowiem, że Jowisz dotyczy spraw przyszłych. Wyjaśnienia dotyczące jedenastego domu podawane we wszystkich książkach są bardzo kiepskie; chyba żaden dom nie został opisany gorzej. Nie mam teraz czasu, żeby zająć się nim szerzej, ale dotyczy on - oprócz innych spraw - tego, jak odczuwamy sens własnego istnienia w społeczeństwie i na ile jesteśmy do tego społeczeństwa dopasowani. Wszystkie domy omówione są dość szczegółowo w ostatnim rozdziale mojej książki o żywiołach.9 Gdy Jowisz lub Saturn wchodzi do jedenastego domu, bardzo często zaczynamy brać większy udział w działalności grupowej; dzieje się tak po części dlatego, że wtedy mamy większe poczucie własnej roli w społeczeństwie, zaczynamy dostrzegać, co możemy zrobić dla innych albo po prostu jak pasujemy do świata jako całości - nie chodzi tu o nasze powołanie i pracę zawodową, lecz o osobowość. Znam pewną kobietę, która podczas tranzytu Saturna przez jedenasty dom niespodziewanie została główną organizatorką grupy składającej się z 60 czy 70 samotnych osób; była odpowiedzialna za organizację zajęć dla tej grupy. Saturn w jedenastym domu znakomicie określał to, czym się zajmowała. Podobnie jak Wodnik (związany z tym domem) wylewa wodę z dzbana, w tym okresie często wylewamy swoją energię na innych. Dwunasty dom jest bardzo mglisty i podobnie jak Neptun, trudny do określenia w słowach. Ale szczególnie przejście Saturna przez dwunasty dom to bardzo ważny okres. I Saturn, i Jowisz w dwunastym domu trochę nas odrealniają, z tym, że to poczucie odrealnienia przy Jowiszu nie przeszkadza nam tak bardzo. Natomiast przy Saturnie człowiek często czuje się zagubiony i traci poczucie kierunku. Tak właśnie wiele osób opisuje swój stan podczas tranzytu Saturna przez dwunasty dom - „nie mam poczucia kierunku, nie wiem, co się zdarzy w następnej kolejności”. Stare struktury symbolizowane przez Saturna rozpuszczają się dość szybko, gdy ta planeta wejdzie do dwunastego domu. Inaczej mówiąc, to, co wcześniej było dla nas ważne, co dostarczało nam energii i wsparcia, rozpada się i czujemy pustkę. Rozglądamy się więc dokoła i mówimy: „Muszę znaleźć coś, czego będzie się można trzymać”. Dwunasty dom - podobnie jak Neptun i Ryby - jest bardzo nieuchwytny. Nic więc nie można zrobić, gdy Jowisz lub Saturn tędy tranzytują, pozostaje tylko dostroić się do tego, co nieuchwytne, do duchowości i świata idei, do subtelności i sztuki - jakiegoś rodzaju sztuki, poezji czy muzyki. Ale faza dwunastego domu w żaden sposób nie daje się pogodzić z ambicjami i pragnieniami dotyczącymi świata konkretu. Ta faza jest po to, byśmy mogli rozwinąć się wewnętrznie, rozwinąć w sobie subtelność i artyzm. Wielu ludzi odczuwa znaczną dezorientację przy tranzycie Saturna przez dwunasty dom, ale to, na ile ten tranzyt okaże się dezorientujący, nieprzyjemny czy przyjemny, zależy od naszej otwartości na nieskończoność. Czy ktoś ma teraz Saturna w dwunastym domu? (Kilka osób podnosi rękę). I co się wam zdarzyło? Głos z sali: Mnie się to naprawdę podoba. Po prostu dlatego, że wróciły do mnie pewne rzeczy z przeszłości i wiem, że powinienem się teraz do nich dostroić... udało mi się rozwinąć w sobie odwagę i wiarę w siebie, nauczyłem się stawiać czoło życiu i niepokojom... a w tej chwili najważniejsze jest dla mnie przepracowanie skłonności eskapistycznych. No tak, Neptun, dwunasty dom, Ryby - ucieczka, uniki. Ale gdy tranzytowy Saturn aspektuje Neptuna albo przebywa w dwunastym domu, jedną z kluczowych spraw staje się konfrontacja z tym, czego poprzednio unikaliśmy. Zdarza się to także wówczas, gdy tranzytujący Pluton tworzy aspekt do Neptuna; w ciągu ostatnichkilku lat wielu ludzi miało koniunkcję tranzytującego Plutona z Neptunem w Wadze. Przy Saturnie w dwunastym domu oczywiście należy pamiętać, że jest to absolutny koniec cyklu. Jest to koniec całego cyklu życiowego, i wiele osób ma wrażenie, że jest to koniec nie tylko struktury całego ich życia, ale też dotychczasowej struktury ich osobowości. Stare postawy, ideały, priorytety i ambicje rozpadają się zupełnie, ale rozpad także może być inspirujący; jeśli wiemy, co się dzieje, to możemy płynąć z prądem. Jest to okres przygotowań; coś w rodzaju sprzątania pokładu po to, by zbudować zupełnie nowy styl życia i nową strukturę osobowości, która będzie mogła zacząć funkcjonować, gdy Saturn przejdzie do pierwszego domu. P: Czy mógłby pan powiedzieć coś więcej o Jowiszu w jedenastym domu? Ja mam tam Jowisza. O: I siedzisz tutaj w grupie, czyli włączyłeś się w zbiorową edukację. P: No tak, oczywiście, mam tam koniunkcję Marsa z Jowiszem. O: Urodziłeś się z koniunkcją Mars-Jowisz w jedenastym domu? P: Tak. O: W jakim to jest znaku? P: W Bliźniętach. O: Byłeś może nauczycielem albo kimś takim? P: Tak, trochę uczyłem. O: Języków obcych albo angielskiego? P: Nauk przyrodniczych, biologii, botaniki, a także języków. O: Bliźnięta lubią zajmować się nauką, interesują ich umiejętności werbalne i manualne. P: Tak, studiowałem obce języki i trochę ich uczyłem, a przez jakiś czas także pisania. Właściwie przez całe życie zajmowałem się językami obcymi, ale głównie jako hobby. O: Jowisz ostatnio wrócił na swoją urodzeniową pozycję w jedenastym domu. Prawdopodobnie więc rozpoczynasz więc jakiś nowy etap aktywności, która w końcu przejdzie w aktywność grupową. Gdy mamy tak duży nacisk na Bliźnięta w domu powietrznym - jedenastym, trzecim lub siódmym - potrzebujemy bezpośredniego kontaktu z ludźmi. W jedenastym domu najczęściej są to grupy, pięć lub więcej osób, które tworzą coś w rodzaju soczewki skupiającej dużą ilość energii. P: Zawsze tak było. Zajmowałem się nauczaniem i wieloma rodzajami edukacji grupowej. O: Jedenasty dom nosi charakterystykę Urana i Wodnika, co przejawia się nie tylko w działalności grupowej, lecz także w zaintzeresowaniu polityką, wszelkimi naukami, zmianami społecznymi i działalnością edukacyjną. Prawie wszyscy ludzie, jakich znam, ze Słońcem w jedenastym domu - i to znów jest coś, o czym podręczniki nigdy nie wspominają - są bardzo dobrze dostrojeni do politycznych zmian i trendów. To nie znaczy koniecznie, że muszę się tym zajmować, ale rozumienie takich spraw przychodzi im naturalnie i z łatwością. I często polityka ich fascynuje, nawet jeśli nie biorą w niej aktywnego udziału. W każdym razie zawsze istnieje w tych ludziach potrzeba, by wylać trochę energii na masy w sposób związany z charakterystyką jedenastego domu. P: (Ta sama osoba, z koniunkcją Marsa i Jowisza w jedenastym domu w Bliźniętach). Przy pierwszym powrocie Jowisza postanowiłem wstąpić do seminarium i zostać księdzem, ale potem mi przeszło. A teraz to jest trzeci powrót i znów zająłem się kościołem i nauczaniem. O: Znam tylko jedną osobę z koniunkcją Marsa i Jowisza w Bliźniętach. Od jakichś 10 lat jest w szkole podyplomowej! P: No tak, ja też jestem w szkole już od 15 lat. O: Wszyscy ludzie z silną obsadą Bliźniąt lubią próbować wielu nowych rzeczy. P: A ja mam w dodatku Słońce w dziewiątym domu, co jeszcze pogarsza sprawę. O: Och tak, to nie żarty. A w jakim znaku masz Słońce? P: W Baranie. A Księżyc w Lwie. O: Może powinieneś założyć własną szkołę. P: Och, to dobry pomysł! O: Radykalną, innowacyjną szkołę Nowej Ery. Kilka uwag na temat tranzytów Urana Chciałbym krótko wspomnieć o czymś, co dotyczy tranzytów Urana. Mianowicie często sygnalizują one wyrastanie z różnych rzeczy. Często oznaczają, że wyrośliśmy ze starych wzorców i jesteśmy gotowi do zmian - nawet jeśli sami o tym nie wiemy. Ludzie do pewnego stopnia nie uświadamiają sobie procesu własnego wzrostu. Zmieniamy się nieustannie, można mieć nadzieję, że również uczymy się czegoś, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak wiele się nauczyliśmy i na ile urośliśmy. Gdy jednak poraża nas prąd elektryczny tranzytu Urana, często nagle zaczynamy dostrzegać, jak bardzo już odbiegamy wewnętrznie od roli, którą wciąż odgrywamy w życiu. Nasza prawdziwa natura, która wyłania się z procesu przemian, prawdopodobnie nie pasuje do starych wzorców i sposobu życia, dlatego czujemy się nieswojo, ogarnia nas niepokój i pojawia się lęk spowodowany gwałtownym pragnieniem, by wprowadzić radykalne zmiany we własne życie. Oczywiście tranzyty Urana mogą na nas wpływać na różnych poziomach. Na subtelnym poziomie mogą one zrewolucjonizować nasze rozumienie lub podejście do dziedziny życia, której dotyczy aspektowana planeta. Na bardziej konkretnym poziomie pojawia się pragnienie, by zrobić coś zupełnie innego niż dotychczas, może nawet oburzającego, dla samego tylko podniecenia. Mam tu dwa przykłady. Pewna kobieta przechodziła przez kwadrat tranzytowego Urana do urodzeniowego Merkurego. Ma ona Bliźnięta na ascendencie, toteż Merkury jest władcą jej horoskopu. Każdy tranzyt do ascendentu lub jego władcy jest bardzo potężny, bo wpływa na całą naszą istotę, nie tylko na jakąś część życia. Często takie tranzyty oddziałują na nasz wygląd, zdrowie, energię fizyczną i całe podejście do życia. Przy ascendencie w Bliźniętach naturalnie ta kobieta patrzy na życie przez pryzmat umysłu, intelektu. Dużo czyta, jest bardzo ciekawa świata i interesuje się innymi ludźmi, choć przy Słońcu w Raku jest trochę także typem samotnika. Chowa się przed ludźmi, a jednocześnie pragnie z nimi porozmawiać. W wyniku tego siedzi w domu i przez cały dzień rozmawia przez telefon! Ma swoje bezpieczeństwo Raka, a mimo to może rozmawiać (Bliźnięta i Merkury). W każdym razie Merkury w jej kosmogramie znajduje się w Lwie i niedawno Uran tranzytujący przez Skorpiona utworzył do niego kwadrat. Oto kilka rzeczy, które zdarzyły jej się w tym czasie. Przede wszystkim uświadomiła sobie, że wyrosła już ze wszystkich swoich starych sposobów myślenia i działania, gdyż wiemy, iż ascendent łączy się z działaniem, z naszą aktywnością w świecie; jest to przecież wierzchołek domu Barana. Bliźnięta działają rękami albo językiem! Uświadomiła sobie także, że wyrosła ze swojego wyglądu, więc obcięła włosy bardzo krótko. Skoro już przy tym jesteśmy, jeśli spotkacie kogoś, kto poczynił radykalne zmiany w swoim wyglądzie, bardzo często jest to wpływ tranzytu Urana. Ta kobieta już od roku czy dwóch coraz wyraźniej uświadamiała sobie, że przerosła swoje stare sposoby myślenia i postrzegania. Manifestowało się to znacznym niezadowoleniem i silnym pragnieniem zmian, ale jeszcze przez długi czas te zmiany nie dojrzały, by się przejawić w działaniu. Pragnienie zmian nie miało żadnej formy ani kierunku, dopóki tranzyt się nie uściślił. A gdy się uściślił, ta kobieta wzięła urlop i pojechała do Nepalu, zupełnie sama. Co prawda wyjechała z grupą, ale nie znała w niej nikogo. Teraz z kolei szuka nowej pracy, bo czuje, że w starej jest jej ciasno. Jest to doświadczenie charakterystyczne dla wczesnych etapów tranzytu Urana - człowiek ma wrażenie, że jest mu ciasno, pragnie eksplodować i odrzucić wszelkie ograniczenia. Drugi przypadek to mężczyzna, u którego tranzytujący Uran utworzył kwadrat do Saturna. Uświadomił on sobie wtedy potrzebę wolności i podniecenia w pracy. Uran poruszył wszystkie stare struktury związane z pracą, wstrząsnął nimi i zmienił je radykalnie. Także ten kwadrat przyniósł wolność od czegoś, co wcześniej było uważane za uciążliwy, ograniczający obowiązek, bardzo poważną powinność, która była źródłem wielu lęków. Te rzeczy zostały po prostu wymazane. Można powiedzieć, że Uran pomógł temu człowiekowi wyzwolić się od spraw, które przygniatały go do ziemi - od rzeczy saturnowych. Największą zaletą tranzytów Urana jest to, że niosą one ze sobą wyzwolenie. Okres ich trwania zwykle jest podniecający i ciekawy. Zauważyłem jedną ich złą stronę, mianowicie na poziomie psychiki skłaniają one do desperackiego ekstremizmu, parcia na oślep i wielkiego egocentryzmu, wielkiego skupienia na sobie. A druga sprawa to ich wpływ fizyczny: nasze ciało ma wielkie kłopoty z asymilacją energii niesionej przez tranzyt Urana. Jest to ciężka próba dla systemu nerwowego; często wówczas pojawiają się zaburzenia nerwowe, swędzenie, wysypki, bezsenność i rozmaite dziwne niedomagania, które bardzo trudno jest wyleczyć. Ale gdy tranzyt mija, symptomy przeważnie mijają wraz z nim, a w każdym razie łagodnieją. Uwagi końcowe Przy tranzytach Jowisza i Saturna należy pamiętać, że działają one w kosmogramie z dokładnością do znaku, nie tylko przy ścisłych aspektach. Gdy aspekty uściślają się, wtedy pewne sprawy wychodzą na pierwszy plan. Ale jeśli na przykład ktoś ma Słońce w Lwie w piątym domu, a Saturn teraz jest w Lwie, to dla tej osoby ważny okres, saturnowy okres rozpoczął się już z chwilą wejścia Saturna do tego znaku i potrwa aż do czasu, gdy go opuści. A gdy Saturn utworzy ścisły aspekt do Słońca i zapewne powtórzy go trzykrotnie, te trzy przejścia wyznaczą bardzo wyraźne etapy naszego rozwoju i asymilacji saturnowych lekcji. Prawdopodobnie pierwsze z nich okaże się najwyraźniejsze i będzie miało największy wpływ. Ale ogólnie powiedziałbym, że aspekty Saturna trzeba wyliczać z dużą dokładnością. Ja sam nawet nie zauważyłem kwadratu Saturna do mojego Słońca, dopóki aspekt nie uściślił się co do minuty, a wtedy wszystko nagle zwariowało, wszystko oszalało. Ale od gdy już do tego doszło, zauważałem ten aspekt - nie było możliwości go nie zauważyć - przez następnych dziewięć miesięcy, gdy powtarzał się on jeszcze dwa razy. Potem jego działanie powoli zanikło. Tranzyty Jowisza działają podobnie jak Saturna: można przyjmować ogólny wpływ w obrębie znaku, jeśli Jowisz jest w znaku naszego Słońca, Księżyca czy ascendentu - w każdym z tych przypadków może dawać pozytywne uczucia i wyczuwalny przypływ wiary w siebie. Ale zasięg działania ścisłego aspektu do osi czy natalnych planet proawdopodobnie należy zawęzić do kilku stopni, wówczas bowiem mają miejsce konkretne wydarzenia. Kiedyś sądziłem, że orb wszystkich tranzytów należy zawęzić do 1 stopnia, bo tak to działało w moim kosmogramie. Teraz jednak wydaje mi się, że u wielu ludzi należy to potraktować nieco szerzej, w granicach 2-3 stopni, a czasem nawet więcej. Uważam jednak, że w większości przypadków 5-6 stopni to absolutne maksimum, szczególnie przy tranzytach Urana i Plutona. Do tematu tranzytów należą także fazy Księżyca. Niektórzy ludzie analizują tranzyty Słońca i Księżyca oddzielnie. Ja prawie nigdy tego nie robię. Nie jest to zbyt ważne, szczególnie tranzyty Księżyca, który obiega cały kosmogram w ciągu 28 dni. Można zwrócić uwagę na tranzyty Słońca; czasami mają one pewne znaczenie. Najważniejszą sprawą przy Słońcu i Księżycu jest nów, gdy obie planety wchodzą w koniunkcję, czasami nazywaną lunacją. Jej wpływ do pewnego stopnia można ocenić przez pozycję w znaku; patrzymy, na który dom urodzeniowy przypada. Bardzo pomocne są w tym kalendarze Jima Maynarda „Celestial Influences”, które bo podają listę nowiów w porządku chronologicznym i zodiakalnym. Można też sprawdzać położenie pełni, które również jest podane w tych kalendarzach. Najważniejsze przy nowiu to czy tworzy on ścisłą koniunkcję, kwadrat albo opozycję do którejś z naszych urodzeniowych planet. Jeśli tak, nów może uaktywnić lub naenergetyzować tę planetę. W większości przypadków lunacja po prostu energetyzuje to, co w kosmogramie przejawia się jako potencjał. Nie jest to samo w sobie pozytywne ani negatywne, łatwe ani trudne, jest to po prostu uaktywnienie. Jeśli ktoś chce się zająć analizą faz Księżyca, powinien sprawdzić, czy występują one w koniunkcji, kwadracie lub opozycji do natalnej planety. A potem trzeba mieć oczy otwarte. Nie zawsze coś się będzie działo. Z mojego doświadczenia wynika, że najbardziej wiarygodnym aspektem jest tu koniunkcja. Nów, który wypada w koniunkcji z jakąkolwiek planetą czyjegoś kosmogramu, z dokładnością nawet do pół stopnia, a już na pewno do 15 minut, aktywizuje tę planetę. Aktywizacja może się przejawić już na 3 lub 4 dni przed dokładnym nowiem. Inaczej mówiąc, gdy Słońce i Księżyc zbliżają się do siebie w tym, by tak powiedzieć, natalnym punkcie, poczujemy ich wpływ, zanim jeszcze utworzą ścisły nów. Ten wpływ często utrzymuje się aż do następnego nowiu. Jego najpotężniejsze manifestacje często są widoczne w ciągu pierwszych 14 dni, pierwszych dwóch tygodni cyklu - czyli między nowiem a pełnią. Zazwyczaj występuje wtedy wielkie wyzwalanie energii. Potem ten wpływ zanika. Niektórzy ludzie twierdzą, że jeśli nów łączy się z zaćmieniem Słońca, wówczas działa silniej i jego wpływ może utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy. Ja osobiście nie jestem przekonany, czy zaćmienie rzeczywiście jest silniejsze niż zwykła faza Księżyca; możliwe, że tak jest, ale chociaż od lat zwracałem na to uwagę, nie znalazłem żadnego potwierdzenia tej teorii. Z drugiej strony, jeśli stosujemy wszystkie aspekty, które są wielokrotnościami 30 stopni10, często można znaleźć całe serie nowi i pełni, które wpływają na jakąś planetę urodzeniową miesiąc po miesiącu, nawet przez okres pięciu miesięcy. P: A co robi tranzytujące Słońce? Energetyzuje? I co z tranzytami węzłów Księżyca? O: Wątpię, by tranzyty Słońca były bardzo ważne. Dla mnie nigdy nie okazały się one znaczące, podobnie jak tranzyty węzłów. Niektórzy sprawdzają tranzyty węzłów do urodzeniowych planet. Może dla kogoś te techniki się sprawdzają, ale ja nigdy nie znalazłem w nich niczego użytecznego. Przy konsultacjach z klientami nigdy nie posługuję się tranzytami Słońca ani Księżyca. Zwracam tylko uwagę na nowie, czasami również pełnia może nam o czymś powiedzieć. Jeśli na przykład ktoś ma urodzeniowe Słońce na 13o stopniach Barana i występuje akurat pełnia z 13o Barana na 13o Wagi - czyli tranzytujące Słońce jest na 13o Wagi, a Księżyc na 13 o Barana - taka pełnia uaktywni urodzeniowe Słońce. Czasami będzie to wyraźnie zauważalne; w innych wypadkach wydarzy się tylko jakaś drobna rzecz, albo w ogóle nic nie zauważymy. Nowie i pełnie nie są łatwe w interpretacji. By się tym zająć, trzeba bardzo dogłębnie zrozumieć czynnik w kosmogramie urodzeniowym, który zostaje uaktywniony; bez tego zupełnie się zgubimy. P: Wspomniał pan coś o wejściu Saturna do 11 domu i uczestnictwie w działaniach grupowych. Przez ostatni rok miałam Saturna w 11 domu i byłam przykuta do organizacji pewnych rzeczy dla grupy ludzi. Musiałam pracować z całą grupą i zmuszać wszystkich, żeby coś zrobili. O: Użyłaś słowa „przykuta”, które brzmi bardzo saturnowo! Wyczuwa się tu odpowiedzialność - to jest właśnie ta kosmiczna dłoń wchodząca w nasze życie! No cóż, dziękuję wszystkim za przybycie. V. KILKA UWAG NA TEMAT DORADZTWA ASTROLOGICZNEGO Ponieważ astrologia zajmuje się przede wszystkim i najbardziej bezpośrednio światem przeżyć wewnętrznych (czyli światem psyche, osobistego doświadczenia), należy przyjąć, że składa się ona z pewnych zasad i praw wykraczających poza bardziej oczywiste i łatwiejsze do empirycznego udowodnienia prawa świata materialnego. Stąd też każdy astrolog-doradca, który postrzega rzeczywistość sytuacji klienta w formie symbolicznej (czy też, można by powiedzieć, w formie podstawowych energii), musi podjąć trud przełożenia tych abstrakcyjnych spostrzeżeń na zwykły język, zrozumiały dla klienta. Poziom świadomości i stopień otwartości klienta będzie w znacznym stopniu rozstrzygał nie tylko o doborze słów, w które astrolog ubiera swoją „interpretację” i spostrzeżenia, ale także o tym, na ile łatwe okaże się przekazanie klientowi istotnych informacji w taki sposób, by nie zagubić przy tym esencji prawdy, abstrakcyjnie reprezentowanej w astrologicznych konfiguracjach. Mówiąc o „łatwości” mam na myśli przede wszystkim to, że astrolog musi „zniżyć się” o ileś tam poziomów z poziomu swojej świadomości, by nawiązać autentyczny kontakt z większością klientów. Astrolog pełni tu rolę czynnika transformującego (podobnie jak transformator elektryczny), który przetwarza energię prądu na niższe, bardziej użyteczne częstotliwości. Większość astrologów niewątpliwie oddycha z ulgą, gdy po raz pierwszy zdarzy im się trafić na klienta, który potrafi dostroić się bezpośrednio do wyższej perspektywy, gdyż w takich przypadkach konsultacja jest nie tylko łatwiejsza, ale często nawet energetyzuje i inspiruje astrologa. Z mojegodoświadczenia wynika jednak, że ogromna większość klientów nie potrafi nawiązać tego rodzaju kontaktu z astrologiem; są tacy, jacy są, a ich świadomość jest ograniczona do pewnego poziomu zrozumienia i do ustalonych wzorców myślenia. W takich przypadkach astrolog musi „zniżyć się” z poziomu czysto abstrakcyjnych spostrzeżeń i symboli, które same w sobie są niezwykle intrygujące i dodają energii, do nudnego i dość złożonego poziomu codziennego życia ze wszystkimi przynależnymi do niego uwarunkowaniami, ograniczeniami i frustracjami. Dlatego należy sobie zadać pytanie: jak przejść z wyżyn wzniosłej percepcji do głębi zaangażowania w świat materialny, czyli jak nadać formę niewidzialnej, nieuchwytnej rzeczywistości w taki sposób, by klient zrozumiał sens naszych wyjaśnień i by mimo to nie zagubić inspiracji, świeżości, prostoty i piękna zawartych w samej istocie astrologii? Jedną z metod jest potraktowanie astrologii jako języka. Nie jest to nowa koncepcja. Astrologia jest językiem życia, kosmicznym językiem, językiem energii, i - jak powtarzam przy każdej okazji - językiem doświadczenia. Rola astrologa polega często nie tyle na „interpretacji” (w zwykłym astrologicznym rozumieniu tego słowa), co na przekładzie. Często, gdy widzimy jakiś konkretny układ w indywidualnym kosmogramie, nie wiemy, co on oznacza. Potrafimy oczywiście wysnuć najrozmaitsze abstrakcyjne teorie na jego temat, wiemy, jaki potencjał ta konfiguracja może symbolizować, i tak dalej. Ale w wielu przypadkach tak naprawdę nie wiemy, co ona oznacza! I dlatego, jeśli próbujemy w nieukierunkowany sposób „zinterpretować” tego typu czynniki za pomocą rozmaitych arbitralnych teorii, często okazujemy się kiepskimi doradcami, gdyż tak postępując niepotrzebnie ograniczamy obszar możliwych znaczeń, z jakimi klient mógłby się zidentyfikować. Zauważyłem, że w takich przypadkach często sam odgrywam rolę tłumacza, to znaczy, po prostu próbuję wyjaśnić klientowi tak jasno, jak tylko potrafię, co mówi jemu czy jej język astrologii. I zdarza się, że gdy systematycznie przekładam abstrakcję na konkretne terminy, sam zaczynam jaśniej rozumieć jej znaczenie dla danego człowieka. W innych przypadkach klient sam rozszyfrowuje znaczenie jakiejś konfiguracji, naprowadzony na trop przez mój prosty, uporządkowany wysiłek translacyjny. Jest to coś w rodzaju techniki wolnych skojarzeń. Zachęcam wszystkich do jej stosowania, gdyż znacznie zwiększa ona prawdopodobieństwo, że klient dowie się czegoś, co będzie miało dla niego rzeczywistą wartość i przyniesie mu pożytek. Moim zdaniem pominięcie tej fazy w pracy doradczej często prowadzi do tego, że astrolog zaczyna odgrywać rolę wszechwiedzącego, a klient albo przestaje mu wierzyć, albo zbyt wielką wagę przykłada do poszczególnych stwierdzeń, które traktuje jako fakty, a nie jako interpretacje, którymi przecież w gruncie rzeczy są. Kosmogram jest przecież przekazem od kosmosu do jednostki! Czy możemy udoskonalić ten przekaz przy pomocy naszych ograniczonych teorii? Przypuszczam, że to za sprawą mojego Księżyca w Wodniku i silnego Urana tak często podkreślam potrzebę obiektywizmu i „naukowego” podejścia, które moim zdaniem dobry doradca astrologiczny musi stosować. Mówiąc „naukowe podejście” nie mam na myśli nauk zajmujących się materią ani znajomości statystyki. Chodzi mi raczej o naukowość w prawdziwym znaczeniu tego słowa: scio znaczy „wiem”. Uważam, że jest niezwykle ważne, by doradca astrologiczny potrafił rozróżnić między: 1) tym, co wie a 2) tym, co mu się wydaje albo co wie jakaś część jego psychiki. Często wyczuwamy, na czym polega problem danej osoby; może to przybierać formę przeczucia, intuicji wywodzącej się z przeszłego życia, przewidywania przyszłych wydarzeń itp. Te wrażenia czy przeczucia są niewątpliwie interesujące, ale jeśli nie jesteśmy pewni, czy konkretne przeczucie jest prawdziwe, to lepiej w ogóle o nim nie wspominać. W przypadkach, gdy jakieś przeczucie może mieć duże znaczenie dla problemu klienta, można o nim powiedzieć, ale zaznaczając, że jest to tylko wrażenie lub możliwość, nie zaś stwierdzenie faktu. Wielu z nas zauważyło zapewne, że coraz częściej pojawiają się terminy „astrologia karmiczna”, „astrologia poprzednich wcieleń” itp. Jest to rodzaj astrologii, przy którym Wodnikowe „wiem” często gubi się w niejasnych, hipotetycznych zgadywankach. Jak już wyjaśniałem w mojej książce Astrology, Karma and Transformation, jeśli prawo karmy jest prawdziwą, uniwersalną zasadą, to cała astrologia jest „astrologią karmiczną” i każdy czynnik w kosmogramie urodzeniowym ma związek z karmą. Jeśli zaś prawo karmy nie jest prawdziwe i uniwersalne, to nie należy wspominać o „karmie” w żadnym kontekście, szczególnie zaś w związku z astrologią! Nie można mieć jednego i drugiego... choć zdaje się, że wiele osób tego właśnie próbuje! Mieć jedno i drugie to tak jakby powiedzieć komuś: „Powinieneś postarać się o tę nową pracę, bo Jowisz wchodzi teraz w koniunkcję z twoim urodzeniowym Saturnem, co wskazuje na możliwości szybkiego awansu, które możesz zaprzepaścić, jeśli nie zaczniesz szybko działać”, i zaraz w następnym zdaniu dodać: „Ale oczywiście Saturn aspektuje twoją Wenus, co oznacza, że z powodu karmy musisz się dostosować w finansach albo w miłości do stanu obecnego, zaakceptować go i przeczekać”. (Zauważmy, że zdaniem niektórych „karmicznych” astrologów sytuacje, które uważają oni za „karmiczne”, należy po prostu przeczekać, nie wykazując choćby cienia inicjatywy albo chęci do zmiany postawy). W wielu astrologach, którzy podkreślają doradczą wartość astrologii, włącznie ze mną, niepotrzebne włączanie tematu karmy do pracy astrologicznej budzi zdumienie, a nawet oburzenie, gdyż przez to nasza profesja ulega dewaluacji. Istnieje grupa praktykujących astrologów i ludzi piszących o astrologii, którzy nadużywają duchowej i ezoterycznej tradycji opartej na prawie karmy i teorii reinkarnacji. Nie mówię tu o prawdziwych mediach, które potrafią podać dokładne opisy przeszłego życia, czasami wymieszane z odrobiną astrologii, choć takich ludzi jest mniej, niż się sądzi. Często zresztą nie zajmują się oni doradztwem, nie udają doradców i nawet szczególnie ich to nie interesuje. Ich praca polega na medialnych „odczytach”, i klienci oczekują od nich właśnie tego rodzaju usług. Ale jeśli ktoś nie jest praktykującym medium i przedstawia się publicznie po prostu jako astrolog, to uważam, że taka osoba bezwzględnie powinna albo zupełnie powstrzymać się od odniesień do karmy (jeśli ona sama lub klient w nią nie wierzy), albo potraktować teorię karmy jako ogólny filtr, przez który postrzega się wszystkie elementy kosmogramu (ale tylko w przypadku, gdy i astrolog, i klient naprawdę rozumieją i akceptują znaczenie karmy!) Inaczej mówiąc, karma - jeśli w ogóle używamy tego pojęcia w pracy doradczej - powinna raczej stanowić tło, które rzuca światło na specyficzne sytuacje życiowe i nadaje im znaczenie. Nie wolno redukować pojęcia karmy do poziomu kosmicznego wykrętu, który ma wszystko usprawiedliwić; powinno ono raczej stanowić zachętę do samorozwoju i akceptacji własnego losu. Ale nawet wówczas, gdy między astrologiem a klientem występuje wzajemne zrozumienie, oparte na wspólnej wierze w prawo karmy, astrolog musi być mocno osadzony w teraźniejszości i skupiać się na aktualnym stanie rzeczy, uczuciach i realistycznych alternatywach. Bo chociaż jest możliwe, że na najwyższym poziomie, z punktu widzenia bardzo wysoko rozwiniętej świadomości, wszystko podlega prawu karmy, to jednak biorąc pod uwagę fakt, że większość z nas nie jest aż tak dobrze rozwinięta duchowo i nie osiągnęła tego stanu świadomości, powinniśmy pogodzić się z tym, że nasze spostrzeżenia są niepełne i dlatego lepiej oprzeć się na bezpośrednich doświadczeniach. Inaczej mówiąc, chociaż wiara w abstrakcyjny absolut dostarcza nam pociechy i wzmacnia, mamy do przeżycia własne życie i musimy podejmować decyzje używając naszej relatywnej, konkretnej świadomości - choć jest ona bardzo ograniczona. Kontynuując te rozważania chciałbym dodać, że rzadko który astrolog jest na tyle rozwinięty duchowo, by móc występować z pozycji guru, czyli prawdziwego duchowego nauczyciela i przewodnika. Chociaż niektórym odpowiada odgrywanie takiej roli, nie jestem pewien, czy jakikolwiek astrolog jest w stanie ofiarować drugiemu człowiekowi prawdziwy dar, który daje guru: wyzwolenie duszy ze wszelkich więzów i ograniczeń. I tu znów należy myśleć przede wszystkim o tym, co na dłuższą metę przyniesie klientowi pożytek i poprawi jego stan ducha, nie zaś kierować się pragnieniem gloryfikacji własnego ego. Astrolog, który zbyt gorliwie przyjmuje na siebie duchową odpowiedzialność większą, niż potrafi unieść, bierze na swoje barki ogromny karmiczny ciężar, a także może wyprowadzić na manowce jakąś zagubioną duszę, która poszukuje odrobiny światła i nadziei. Moim zdaniem, choć astrolog nie jest prawdziwym guru, mimo to może pomóc innym i skierować ich na subtelniejsze ścieżki rozwoju duchowego, zapoznając ich z siłą, pięknem i prawdą Jedności całego wszechświata i pokazując wyższy porządek wszelkich przejawów życia. W ten sposób astrologia przyczynia się do duchowego celu, wznosząc i uszlachetniając umysły tych, którzy z niej korzystają lub zajmują się nią. Zaufanie do doradcy Wspomniałem już o tym, że jeśli astrolog odgrywa rolę wszechwiedzącego, może wzbudzić nieufność u klienta. Taka sytuacja może się zdarzyć podczas konsultacji, jeśli zamiast na dialog, kładzie się nacisk na „odczyt”. Inny czynnik, który wiąże sią z powstaniem zaufania w kliencie, to ten, że astrolog musi czuć się swobodnie ze swoimi uczuciami i akceptować je. Nie chodzi tu tylko o ogólne wrażenie, jakie odbieramy podczas rozmowy z klientem, ale także o „wibracje”, które od niego otrzymujemy. Nie chcę tu powiedzieć, że powinniśmy otwarcie wyrażać wszystkie te uczucia, jednak hasło „Zaufaj swoim wibracjom” może służyć jako dobre motto dla wszystkich doradców, a szczególnie dla tych, którzy dopiero zaczynają profesjonalną praktykę. Ponieważ w sytuacji doradczej tak wiele zależy od rodzaju relacji (czy też rezonansu) między doradcą a klientem, bardzo ważne jest to, by umieć ocenić swoje uczucia i wrażenia z pewną dozą obiektywizmu. Naturalnie bardzo pożyteczne może się tu okazać porównanie dwóch kosmogramów. W niektórych przypadkach, jeśli po jednym czy dwóch spotkaniach z jakąś osobą okaże się, że kiepskie relacje nie stają się lepsze i że komunikacja jest przez to niejasna i ograniczona, najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla klienta, jest odesłanie go do innego astrologa/doradcy. Tabela danych do analizy porównawczej (Do kopiowania i użytku czytelników) A. B. Urodzeniowe planety osoby, która prosi o analizę albo która ma większe problemy w związku Domy w kosmogramie osoby B, na które przypadają planety osoby A Planety w kosmogramie osoby B, które są w istotny sposób połączone z planetami A w kolumnie po lewej 1 Program, który otrzymali uczestnicy zajęć, zamieszczony jest po tym rozdziale. 2 Mowa o książce Lois Sargent How to Handle Your Human Relations, wydanej przez Amerykańską Federację Astrologów (AFA). 3 Terminy „wspólne doświadczenia” i „interaspekt” pochodzą ze znakomitej pracy o związkach międzyludzkich i analizie porównawczej autorstwa Joan i Kennetha Negusów, a przedstawionej podczas Zjazdu AFA (Amerykańskiej Federacji Astrologów) w 1976 roku. 4 Chciałbym tu podkreślić, że spośród aspektów głównych w analizie porównawczej za najważniejsze uznaje się te, które są ścisłe i w których bierze udział ascendent lub planeta osobista przynajmniej jednej osoby. Ścisłe aspekty utworzone przez wyłącznie planety zewnętrzne, bez udziału osobistych, są same w sobie ważne, jeśli planeta jest władcą kosmogramu albo w jakiś inny sposób jest mocno podkreślona w kosmogramie. 5 Lois H. Sargent, How to Handle Your Human Relations. 6 Proszę zwrócić uwagę, że choć uważam kwinkunks za główny aspekt, nie nazwałem go „dobrym”, „złym”, „harmonijnym” ani „trudnym”. Zarówno przy analizie indywidualnych kosmogramów, jak i przy porównawczej, przede wszystkim należy się przyjrzeć, jak konkretna planeta stapia swoją energię z energią innych planet; szczególnie przy analizie porównawczej izolowanie pojedynczego aspektu i arbitralne nadawanie mu jakiejś etykietki jest mylące i bardzo ogranicza. Przy porównaniach należy starać się dostrzec całościową wymianę energii. 7 Poniższy rozdział pierwotnie ukazał się jako artykuł w czasopiśmie Aquarian Astrology wydawanym przez Popular Library. Później został przedrukowany w antologii Synastry: An Astrological Study of Relationships, opublikowanej w roku 1973 przez British Astrological Association. Poza tym rozprowadzono prywatnie setki jego fotokopii. Niniejszy rozdział jest przejrzaną i rozszerzoną wersją pierwotnego tekstu. 8 Wydana przez CRCS Publications. 9 Astrology, Psychology and the Four Elements, wydane przez CRCS Publications (wyd. polskie Astrologia i psychologia, Ravi 1994) 10 Od czasu, gdy prowadziłem te warsztaty, zacząłem o wiele bardziej doceniać znaczenie wszystkich aspektów, które są wielokrotnościami 30 stopni, zarówno w kosmogramach urodzeniowych, jak i w tranzytach. Chociaż nadal uważam, że koniunkcja, kwadrat i opozycja to najsilniejsze aspekty tranzytowe, przekonałem się, że wszystkie aspekty bądące wielokrotnościami 30 stopni, a utworzone przez tranzyty pięciu zewnętrznych planet w wielu wypadkach okazują się istotne. Szczególnie półsekstyle i kwinkunksy utworzone przez tranzytujące planety są prawie zawsze lekceważone, a ich wpływ niedoceniany. W wielu przypadkach półsekstyl czy kwinkunks utworzony przez tranzyt jednej z pięciu zewnętrznych planet do planety urodzeniowej będzie odczuwany wyraźniej i okaże się bardziej znaczący niż trygon lub sekstyl tych samych planet! Tranzytowe półsekstyle i kwinkunksy pięciu zewnętrznych planet wysubtelniają postawy, wzmacniają lub zmieniają ostatnio podjęte decyzje i plany, a czasami wskazują na szczególnie istotne okresy zmian, których intensywność i waga są znacznie większe niż przy sekstylu i trygonie. Należy jednak podkreślić, że te okresy i podjęte wówczas decyzje rzadko bywają równie istotne i dramatyczne co okresy występowania koniunkcji, kwadratur i opozycji, oraz że nie towarzyszy im aż tak wielkie napięcie ani oczywiste problemy związane z wielkim kryzysem. Szczególnie godne uwagi wydaje mi się to, że półsekstyle tranzytującego Saturna i Urana do dowolnej planety urodzeniowej często zbiegają się z okresami stresu, zmian i pogłębiania świadomości albo też z wydarzeniami o podobnym charakterze jak przy koniunkcjach, kwadratach i opozycjach. Na przykład półsekstyl tranzytującego Urana do urodzeniowego Słońca może zbiec się w czasie z okresem gwałtownych przemian poczucia tożsamości i całego obrazu siebie oraz wzbudzić zainteresowanie radykalnymi ideami i dobrem społecznym. Oczywiście na pierwszy plan wybiją się sprawy domu, w którym urodzeniowo znajduje się Słońce (a także domu, którym włada) i większość energii skupi się na tym obszarze aktywności. Proponuję, by czytelnik sprawdził moje wnioski odwołując się do własnych doświadczeń z półsekstylami Urana do urodzeniowego Słońca. Podobnie półsekstył tranzytującego Saturna do urodzeniowego Słońca będzie zazwyczaj odbierany jako okres znaczących zmian w postawach i praktycznych działaniach, choć raczej nie wystąpi tu uczucie pustki i wyczerpania, które tak często pojawia się przy koniunkcji, kwadracie i opozycji. ?? 1